WOKÓŁ KRZYŻA... 1050 lat… Tyle w nas…

avatar użytkownika intix

 

  

      
       Panie Jezu Chryste… proszę pokornie… ześlij Ducha Swego…
       z pomocą… do rozważania tego…

       Przyjdź, Duchu Święty, przyjdź,
       dzięki potężnemu wstawiennictwu Niepokalanego Serca Maryi,
       Twojej Umiłowanej Oblubienicy
.
       Amen

 

       ***

       Człowiek…
       Cudowna,  przez Boga stworzona  Istota…
       z  Niezmierzonej Miłości Bożej… na Boże podobieństwo i obraz…
       (...)

       A kiedy człowiek - w pysze swej - ponownie oddalił się od Stwórcy swego,
       Pan Bóg  z Nieskończonego Miłosierdzia Bożego
       Ratując człowieka z upadku
       Prawdę Objawił:

       ...Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami,
          (i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca), pełne łaski i prawdy
...
          (Ewangelia Jana 1, 14)

       ...Słowo ciałem się stało

       …za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy

       Jezus Chrystus…
       DROGA… PRAWDA i  ŻYCIE…

       Nie ma dla człowieka innej drogi do zbawienia…
       Nie ma dla człowieka innej drogi do życia wiecznego…
       Jezus Chrystus…
       Wiara katolicka… czysta…

       ...Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał,
          aby wszelki, kto wierzy weń, nie zginął, ale miał żywot wieczny...

          (Ewangelia Jana 3, 16)

       …W tem się okazała miłość Boża w nas,
          iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy żyli przezeń

          ( 1. List Jan. 4, 9.)

       ***


       ...Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest.
          Jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest nade wszystkie i po wszystkich i we wszystkich nas..
.
          (List  Ef. 4, 5-6 )

       ...Chrzest jest źródłem i początkiem życia nadprzyrodzonego,
          dzięki któremu człowiek staje się dzieckiem Bożym i członkiem Kościoła Chrystusowego..
.

 

       Przez Wielką Łaskę Bożą - Chrztu Świętego…
       Przez życie  w Jezusie Chrystusie
       Do… życia wiecznego
       - w  Królestwie Ojca Niebieskiego -
       Okupionego  Najświętszą Ofiarą Jezusa Chrystusa, Baranka Bożego…

 

 

      
       Kraków Krucyfiks Wita Stwosza (Wiki)

       ++
       Któryś za na Cierpiał Rany… Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…
       I Ty… Któraś Współcierpiała… Matko Bolesna przyczyń się za nami…

       ++

 

       ***
       Człowiek…
       Cudowna,  przez Boga stworzona Istota
       - z  Niezmierzonej Miłości Bożej -  na Boże podobieństwo i obraz…

       Człowiek…
       W pysze swej… wciąż… i coraz bardziej oddala się od Stwórcy swego…
       Raniąc okrutnie… raz po raz… Baranka Bożego…
       Wielka APOSTAZJA świat ogarnęła…
       Człowiek… sam sobie i bliźniemu swemu
       zgotował piekło na Ziemi
       i po życiu doczesnym - jeszcze za istnienia tego - też… skazuje się na PIEKŁO

       A przecież…
       z Nieskończonej Bożej Miłości do nas
       Prawda została Objawiona…

       Jezus Chrystus…
       PRAWDA I MIŁOŚĆ…
       Jezus Chrystus…
       MĄDROŚĆ I SPRAWIEDLIWOŚĆ…

       Jezus Chrystus…
       DROGA… PRAWDA i  ŻYCIE…

       Niech będzie uwielbiona Trójca Przenajświętsza…
       † Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty…
       teraz i zawsze, i na wieki wieków…


       Nieskończone JEST Miłosierdzie Boże…

       Rok Miłosierdzia ma nam o tym też przypominać…
      
       O jednym człowiek nie chce pamiętać…
       O TYM – w życiu codziennym - ma człowiek zapominać:

       JAK… nasze Odkupienie i Droga do Zbawienia… Dokonane…

       Dlaczego…
       Matka Boża w Swych Objawieniach prosi nas o odmawianie Różańca Świętego…?
       Czy m. in. nie dlatego abyśmy zgłębiali Jego Tajemnice…?
       Pośród Których – Tajemnice Bolesne
       Czy Matka Boża nie chciała i czy nie chce nadal…
       abyśmy poprzez rozważania Tajemnic Różańca, zgłębiali Tajemnice naszej Wiary…
       i poprzez to w Niej się umacniali…
       aby wzrastała też w nas pokora… i miłość do Pana Boga…?
       Abyśmy ją okazywali poprzez wypełnianie Woli Bożej…?
       A wszystko to... dla naszego DOBRA...

       Jakże często…
       Ograniczamy się do odmówienia TYLKO JEDNEGO  dziesiątka Różańca Świętego…
       Z pewnością,  lepiej jeden dziesiątek niż wcale...
       Przepraszam… ale też wygląda to trochę tak:
       Modlitw niewiele… tym samym przebywania z Panem Bogiem i z Matką Bożą – niewiele
       Natomiast roszczeń do Pana Boga i do Matki Bożej –  wiele

       Pomyślmy jeszcze...
       Jak często poświęcamy czas Panu Bogu
       na odprawienie Drogi Krzyżowej
       nie tylko w Okresie Wielkiego Postu… ?

       Pomyślmy, proszę...
       w jak wielu kościołach
       usunięto ze ścian Drogę Krzyżową..
.
       Czy zauważyłeś to, Drogi Czytelniku,
       że Drogi Krzyżowej nie ma w Twoim parafialnym kościele...?
       Jeżeli jest... Bogu niech będą dzięki...
       że została jeszcze zachowana przez Kapłanów w Twojej parafii...
       W jak wielu kościołach
       Krucyfiks… Krzyż z Chrystusem Ukrzyżowanym
       Nie widnieje w miejscu CENTRALNYM

       Na ołtarzu… nad ołtarzem…?

       Nawet Msza Święta… dnia każdego wielokrotnie odprawiana…
       Z bezkrwawej Najświętszej Ofiary Chrystusa
       Zrobiono… Ucztę

       †Święty Boże… Święty Mocny… Święty a Nieśmiertelny…
         Zmiłuj się nad nami… i nad całym światem…

 

       Od lat trwająca… WALKA Z KRZYŻEM…
       WALKA Z WIARĄ KATOLICKĄ…

       Owszem… walczymy…
       Walczymy o zachowanie Krzyża w miejscach publicznych…
       bo: Tylko pod Krzyżem, tylko pod TYM Znakiem,
       Polska jest Polską, a Polak Polakiem
.

       Poprzez kilka przykładów -  które wyżej podane…
       Pomyślmy, proszę… jakże często nie zauważamy,
       że Krzyż… zanika w naszym wnętrzu… w nas samych…
       i o TO chodzi walczącym z Ojców Naszych Wiarą, z Tradycją…

       Mamy uciekać WEWNĘTRZNIE… od Krzyża…
       Mamy, jak świat cały – za księciem tego świata - radować się… bawić…
       uciekając od Męki… Pana naszego Jezusa Chrystusa…
       Tym samym, uciekając i od naszego cierpienia…
       w efekcie... nie chcemy nieść - z Wiarą Miłością Nadzieją - z Chrystusem Krzyża…

       Czas walki… czas próby…
       Za KIM się opowiesz…
       za KIM pójdziesz…

       Nawet Msza Święta… dnia każdego wielokrotnie odprawiana…
       Z bezkrwawej Najświętszej Ofiary Chrystusa
       Zrobiono… Ucztę

       Ostatnia Wieczerza…
       Podczas Niej, Eucharystia została ustanowiona przez Chrystusa…
       a…

       ++
       „Wykonało się”
       na Krzyżu…
       Dokąd z Ogrójca
       Szedł Chrystus przez Wielką Mękę…
       „Wykonało się”…
       Chrystus Konając na Krzyżu
       Wyszeptał Najświętszymi Usty…
       i w Ręce Ojca… Oddał Ducha…

       ++

       Któryś za na Cierpiał Rany… Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…
       I Ty… Któraś Współcierpiała… Matko Bolesna przyczyń się za nami…

       ++


       „Wykonało się”… na Krzyżu…
       Nie - podczas Ostatniej Wieczerzy…

       I dziś… „Wykonuje się”… podczas bezkrwawej Najświętszej Ofiary Mszy Świętej…

      

       Obecna Msza… po zmianach, przez dziesiątki lat odprawiana…
       Czy nie jest przyczyną zaniku katolickiej Wiary…?
       Czy nie jest przyczyną tak wielkiej, współczesnej APOSTAZJI….?

       Obecna Msza… Uczta, w której wierni uczestniczą…
       Patrzą na kapłana stojącego tyłem do tabernakulum, w którym mieszka Bóg Żywy…
       (Jeżeli tabernakulum jest jeszcze zachowane na ołtarzu,
       Jeżeli nie ma go gdzieś… w zakrystii, bądź w bocznej nawie)...
       Patrzą na kapłana „przewodniczącego” Mszy przy „Stole Eucharystycznym”,
       na którym często NIE MA Krzyża Świętego…
       Patrzą… patrzą na kapłanów, którzy powinni być przykładem pokory i Wiary…
       że Przenajświętszy Sakrament to Bóg Żywy w Hostii ukryty
       Przed Którym z najwyższą czcią pada się na twarz… na kolana…
       Obecna Msza… podczas której Komunia Święta jest udzielana i przyjmowana
       bez należnej czci dla Pana Boga…

       To tylko kilka przykładów na to, jak wielki wpływ ma obecna Msza na zanik Wiary…
       I pośród wiernych… i wśród kapłanów…:(
       Módlmy się… potrzeba świętych Kapłanów

       Bogu niech będą dzięki... za wszystkich Kapłanów,
       Którzy Wierze katolickiej, czystej... i Tradycji... wierności dochowali...

       Msza Świętaw Formie Klasycznej Rytu Rzymskiego…
       Celebrowana na Ołtarzu, na Którym Męka Pańska i Krzyż Chrystusa…
       Bezkrwawa Najświętsza Ofiara Chrystusa… na zgładzenie naszych grzechów…
       dająca nam Życie… umacniająca naszą Wiarę…
       Przez rozważanie Męki Pańskiej
       wzbudzająca naszą miłość do Pana Boga i Jego uwielbienie…
       Msza Święta, Którą nasi Ojcowie przez długie wieki celebrowali…
       w Której nasi Ojcowie uczestniczyli przez długie wieki…

       Powróćmy do Niej…
       Do Mszy Świętej w Tradycyjnym Rycie Rzymskim…
       Módlmy się w tej intencji…
       Aby we wszystkich polskich kościołach
       Była odprawiana
       Msza Święta Tradycyjna
       Msza Święta Wszechczasów...

       Odejdźmy od wszelkich naleciałych nowinek…
       Odejdźmy od znieważania Majestatu Pana Boga…
       Odejdźmy od profanacji Sacrum…

       Z pokorą, pokutą, na kolanach...
       Za wstawiennictwem Najświętszej Panny Maryi
       Niepokalanej… Wniebowziętej Królowej Polski...
       Niepokalanej... Matki Kościoła…
       Powróćmy do Pana Boga…
       Prosząc pokornie… aby się nad nami zmiłował…

       ++

       Któryś za na Cierpiał Rany… Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…
       I Ty… Któraś Współcierpiała… Matko Bolesna przyczyń się za nami…

       ++

      

 

       ++

       Któryś za na Cierpiał Rany… Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…
       I Ty… Któraś Współcierpiała… Matko Bolesna przyczyń się za nami…

       ++

 

       ***

       1050 lat...

      

      

 

       Tyle w nas…

       Tyle w nas wiary
       na ile Credo nie jest tylko wymawianym słowem,
       ile zgłębiania i zachowania Prawd Wiary, Tradycji… ile zawierzenia Panu Bogu…

       Tyle w nas nadziei
       ile w Panu Bogu i w Matce Bożej pokładania nadziei,
       w dzisiejszym dniu i w każdym dniu następnym...

       Tyle w nas miłości
       ile wyrzeczeń… ile zaparcia się własnego ego,
       ile pełnego oddania dla Pana Boga... dla Matki Bożej… i zaraz potem dla bliźniego…

       Tyle w nas mocy
       ile pokory... ile pomnożymy z Bożą pomocą
       Triadę: Wiary Nadziei Miłości - pokornie o to prosząc…

       Tyle w nas pokory
       ile bojaźni Bożej...  ile uznania, że WSZYSTKO w Bogu, że NIC bez Boga,
       ile przebywania z Bogiem i Matką Bożą,  nie tylko wtedy gdy trwoga…

       Tyle w nas bojaźni Bożej
       ile w nas Wiary Nadziei Miłości,
       ile w nas pokory... i sprawiedliwości…

       Tyle w nas sprawiedliwości
       ile w nas – kształtowanego Słowem Bożym - sumienia prawego,
       ile wypełniania przez nas Prawa Bożego…

       Tyle w nas wolności
       ile dochowania Jezusowi Chrystusowi wierności,
       ile życia w PRAWDZIE, w MIŁOŚCI… w czystości...

       Tyle w nas czystości
       na ile nie schodzimy z Drogi Bożej,
       na ile trwamy w Bogu, w Łasce uświęcającej…

       Tyle w nas mądrości
       ile podążania za Chrystusem... kontemplacji Boga…
       ile poznawania i poddania się… Bożej Woli...

       Tyle w nas wszelkiej dobroci
       ile nie odrzucimy - a przyjmiemy z wdzięcznością
       Łaski Boże spływające na nas z Płomieniem Bożej Miłości…

       Niech będzie Bóg uwielbiony… teraz i na wieki wieków...

       Żyjmy w Jezusie Chrystusie… Królu i Panu naszym…
       Żyjmy… dla Chrystusa… dla Jego Boskiej Chwały…

       ***

       2016 Rok Pański
       1050 rocznica otrzymania od Pana Boga Wielkiej Łaski…

       Dzięki Panu Bogu powstaliśmy…
       Dzięki Panu Bogu i Matce Bożej…  jeszcze istniejemy…
       Dzięki Panu Bogu – jeśli będzie taka Jego Wola – istnieć będziemy…

       Rok Miłosierdzia...
       Z pokorą, pokutą, na kolanach...
       Powróćmy - całym sercem, rozumem, wolną wolą - powróćmy do Boga…
       Powróćmy… z Wiarą Miłością Nadzieją…
       Z Bożą i z Matki Bożej pomocą… wypełnijmy Śluby… wielokrotnie składane…
       Do dnia dzisiejszego nie wypełnione…
       Prośmy pokornie aby Miłosierny Bóg  zmiłował się nad nami…

      

       Jak Trzej Królowie…
       …Padnijmy z czcią przed Królem, Zbawcą, Odkupicielem naszym...
          Przed Jezusem Chrystusem Królem królów, narodów...
          Uznajmy Jezusa Chrystusa... Królem Polski...
          Wypełniajmy - odważnie, z ufnością, z miłością - Bożą Wolę..
.

       Módlmy się w intencji Intronizacji Jezusa Chrystusa Króla Polski
       80 lat… Pan Jezus czeka na wypełnienie Jego Woli,
       Którą przekazał Sł. Rozalii…

       Króluj nam, Chryste… zawsze i wszędzie…
       w każdym polskim kościele…
       w każdym sercu, w każdym domu, w każdej rodzinie,
       w każdej szkole, w każdej pracy, na każdym urzędzie…

       Najświętsza Panno Maryjo… Niepokalana…
       Wniebowzięta Królowo Polski… módl się za nami…


       .
      

 

.


________________________________________________________
/”WOKÓŁ KRZYŻA... 1050 lat… Tyle w nas…” – J.B.K. – 10.01.2016r./

 

***
Pius XI - Encyklika "Quas primas" .

Droga Krzyżowa z Matką Bożą z La Salette .

DOŁĄCZ Krucjata Różańcowa za Ojczyznę

 

.

49 komentarzy

avatar użytkownika guantanamera

1. I jeszcze...

Nie zapominajmy, że w Kościołach Jubileuszowych ... każdego dnia... jednej duszy czyśćcowej... możemy ofiarować.... niebo...

O Kościołach Jubileuszowych http://www.niedziela.pl/artykul/19411/Jubileusz-Milosierdzia-w-polskich

avatar użytkownika intix

2. Guantanamero

Dziękuję Ci, że zachęcasz do modlitwy za dusze czyśćcowe...
One bardzo potrzebują naszych modlitw...
Oddajmy Panu Bogu to, co Boskie...
I zanośmy do Nieba modlitwy nasze pokorne
w intencji dusz czyśćcowych...
Módlmy się za nie każdego dnia,
nie tylko w Roku Miłosierdzia...

CZYŚCIEC DZIEŁEM BOŻEGO MIŁOSIERDZIA

***

Pod linkiem, który podałaś, m.in. czytamy:

...Szczególnym zadaniem misjonarzy będzie głoszenie miłosierdzia Bożego podczas wielkopostnych rekolekcji, kazań i katechez. Istotnym elementem ich posługi ma być spowiadanie. Na mocy przywileju papieża, mają mieć prawo do rozgrzeszania z grzechów, dotychczas zarezerwowanych jedynie dla Stolicy Apostolskiej, m.in. grzechu profanacji postaci eucharystycznych, schizmy, apostazji, czy herezji, a także grzechu spowodowanego naruszeniem tajemnicy spowiedzi...

Pozwoliłam sobie zaznaczyć pogrubieniem ważny fragment.
Tu, pozwolę sobie załączyć do tego wpisu:
WIELKA APOSTAZJA...

Módlmy się... każdego dnia...
aby Miłosierny Bóg zmiłował się nad nami i nad całym światem...




avatar użytkownika intix

3. Maryja wskazuje nam drogę ku prawdziwej wielkości!



Maryja wskazuje nam drogę ku prawdziwej wielkości!

Przypatrzmy się literaturze pięknej, historii, życiorysom sławnych kobiet: żadna postać nie jaśnieje siłą, nadzieją, radością życia, niegasnącą ufnością, jak Najświętsza Panna. Dla biednych służek jest „Służebnicą Pańską", dla królowych „Królową niebios”. Cierpiący znajdują w Niej Matkę siedmiu boleści, grzesznice ratunek i przystań cnoty.

Najświętsza Panna naprawiła to, co zepsuła Wenera. Od czasów, kiedy wizerunek Maryi zdobi domy rodzinne, ludzkość ceni cnotę czystości, godność rodziców i odpowiednią miłością otacza dzieci, ten wspaniały dar Pana Boga. [...]

Kiedy mówimy o wpływach kultu Matki Boskiej na nasze życie moralne, mimo woli nasuwa się myśl o niepokalanej czystości Bogarodzicy.

Na przepięknej figurze Matki Boskiej, stojącej przed szpitalem św. Rocha w Budapeszcie, wyryte są słowa: Tota pulchra es Maria… — „Cała jesteś piękna, Maryjo, i niema w Tobie zmazy pierworodnej!”. Jesteś wolna od grzechu pierworodnego! — immaculata — na tym się opiera nasza wiara w Niepokalane Poczęcie. Ale wyraz „Niepokalana Panna" ma jeszcze inne znaczenie, mianowicie, że Panna Maryja prowadziła czyste życie, odznaczała się czystością duchową. Dziś ludzkość bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje ideału czystości, bo zdaje się, że cały świat przewraca się do góry nogami.

Chrześcijaństwo zna przepiękną zasadę: W czystości do ołtarza, wiernie aż do grobu. Piękny to ideał, ale czy możliwy do osiągnięcia w dzisiejszych przewrotnych czasach?

Może ktoś powie: „Dawniej też nie byli ludzie lepsi"! Owszem, dawniej byli tak samo dobry i źli; trudno twierdzić, jakoby w dawnych czasach wszystko było lepsze. Jednak olbrzymia jest różnica między przeszłością a teraźniejszością. Co dawniej uważano za grzech, z czym się ukrywano, to dzisiaj uważa się za rzecz naturalną, chełpi się tym! Dziś grzech jest jawny, gorszący w całej pełni. Dawniej też byli grzesznicy, ale nazywano ich po imieniu, a dziś — co widzimy? Dziś tonie w bagnie, rozpuście i zgniliźnie moralnej mnóstwo dzieci, dorastająca młodzież, ludzie dorośli, i nikt się tym nie gorszy!

Trudno przedstawić straszną epidemię zła, którą zieją kina, afisze, wystawy, kabarety, książki, gazety, ilustracje. Proszę przejrzeć statystykę chorób wenerycznych, a stanie przed nami obraz zła, niweczącego zdrowie i szczęście jednostek, rodzin, państw, religię, moralność. Kto może przyjść nam z pomocą? Kto potrafi przeciwstawić się temu prądowi? Kto uratuje tonących w bagnie rozpusty? Nikt inny, jeno Najświętsza Panna, Virgo Immaculata?!

Przypatrzcie się Madonnie Murilla — tej modlitwie barw! Przypatrzcie się, jak przepiękna jest postać Najświętszej Panny! Koło niej unoszą się na skrzydłach aniołki i podziwiają Jej piękność. Ale Najśw. Panna nie patrzy ani na nas, ani na aniołów, lecz zachwycony wzrok utkwiła w górze, skąd płynie światło. W tej nieskończonej światłości mieszka Bóg, a Maryja jest wiernym odzwierciedleniem czystości tego blasku. Patrząc na ten obraz, wzrok nasz przez Maryję wznosi się do „Ojca światłości", do odwiecznego źródła czystości.

Teraz rozumiemy, czego nas uczy Niepokalanie Poczęta, Dziewica – Matka. Wskazuje nam drogę ku prawdziwej wielkości! Nie tej, którą nam daje świat, a która ma również swoją Ewangelię, swoje credo. Ewangelia ta mówi: Bądźcie jako Bóg mądrzy, potężni, wznoście swoją władzę aż po niebiosa! Credo tego świata mówi: Wierz i ufaj tylko sobie!

A posłuchajcie, co mówi „Credo" Niepokalanej: Człowiecze, chcesz być wielkim? Jest to twe naturalne pragnienie, ale pytam, czy chcesz być naprawdę, czy tylko pozornie wielkim? Czy chcesz być wielki buntem czy pokorą, pychą czy łaską? Czy chcesz być tylko człowiekiem, czy chrześcijaninem? Człowiekiem jest ten, kto ma duszę, chrześcijaninem ten, w kim mieszka Bóg. Ciało pozbawione duszy ginie, dusza, w której nie mieszka Bóg, nie jest chrześcijańską.

Syn Boży — jak mówi św. Augustyn — dlatego stał się człowiekiem, by Go ubóstwiać. To jest podstawową prawdą chrześcijaństwa, tego nas uczy Niepokalanie Poczęta, która wyzwala nas z więzów i niewoli grzechu, prowadząc do Boga: „A ilukolwiek przyjęło Go, dał im moc, aby się stali synami Bożymi" (Jan 1, 12). Gdyby chrześcijaństwo zamieniło świat w rajski ogród, skreśliło cierpienie, nędzę, śmierć, pozostałoby tylko pustym frazesem, gdyby nie zdołało podnieść z grzechu człowieka do Boga, uczynić go uczestnikiem Boskiej natury (II. Piotr 1, 4).

Wystarczy spojrzeć na Niepokalaną Dziewicę, która będąc człowiekiem żyła Bogiem, z Boga i dla Boga, a uwierzymy w moc chrześcijaństwa. W Jej duszy panuje nadprzyrodzona siła! Tak ściśle była zespolona z Bogiem, tak przejęła się Jego bliskością i obecnością!

Bądź pozdrowiona, łaski pełna! Pełna Bogiem! Bądź pozdrowiona gwiazd Królowo, z słońca Twa przebogata szata, a księżyc swe ogniste rogi ściele Panno pod Twe święte nogi! Czy nie widzicie i nie czujecie, że tylko prawdziwi czciciele Maryi mogą uratować świat od zguby? Dzieci Niepokalanej Panny, łaski pełnej, bez zmazy czystej, córki Boga.

Ks. dr Tihamer Toth, Wierzę w Jezusa Chrystusa, Kraków 1934, s. 244-247.
http://www.pch24.pl
.


avatar użytkownika guantanamera

4. @intix

Oczywiście, że powinniśmy modlić się codziennie w intencji dusz czyśćcowych...
Ale w kościołach jubileuszowych można każdego dnia uzyskać odpust zupełny, a często mamy do takiego kościoła kilka kroków ...
Co do fragmentu napisanego boldem, to wypowiada się na ten temat św. Katarzyna ze Sieny. Postaram się odnaleźć te słowa i przytoczyć.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Tymczasowy

5. Szanowna Intix

Dwie niedziele temu, w moim kosciele, mlody ksiadz pochodzacy z Konga, powiedzial, ze Chrzest Swiety naklada na nas obowiazek obrony naszej wiary.
Serdecznie pozdrawiam.

avatar użytkownika Tymczasowy

6. Szanowna Guantanamero

Oh, gdyby spelnilo sie marzenie o odpuscie o absolutnym odpuscie zupelnym. Wszak jest on jednak ograniczony, tymczasowy.
A i tak, ratuje sie stale dobroczynnoscia, wiec omne moze Czysciec, ktory tez jest wredny, choc nie tak, jak Pieklo.
Serdecznie pozdrawiam.

avatar użytkownika guantanamera

7. Odpusty...

http://www.milosierdzie-boze.info/a98-Odpust_zupelny_milosierny.html

Bądź apostolem miłosierdzia - przekazuj tę informację innym.

avatar użytkownika gość z drogi

8. Jestem z Wami :)

nocne pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

9. Gosciu z drogi

Czy Czas, ktory jest tak samo wazny jak Przestrzen (tylko sam Bog ponad nimi) jest dla Ciebie, Duszko, rowny 21:28?
Serdecznosci.

avatar użytkownika gość z drogi

10. Szanowny @Tymczasowy :)

jak miło usłyszeć głos Rodaku zza Oceanu :)
u nas dokładnie godzina trzecia,własnie miałam zamknąć komputer,gdy coś usłyszałam :) serdeczności dla Polski za siedmioma morzami...:)
dobrej \nocy i dobrego nowego Dnia...bo u nas już nowy dzień,mimo panujących ciemności :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

11. Guantanamero...

...ale w kościołach jubileuszowych można każdego dnia uzyskać odpust zupełny, a często mamy do takiego kościoła kilka kroków ...

Pozwolę sobie zapytać:
Czy w kościele NIE jubileuszowym  już... nie ma odpustu...?
Przepraszam... ale nie wydaje Ci się to dziwne...?
W jednym kościele Pan Bóg jest/ma być... INNY... niż w kościele znajdującym się po przeciwnej stronie ulicy?

Poza tym...
Miłość bliźniego podpowiada nam, aby każdego dnia modlić się za bliźniego...
Za żyjącego i za zmarłego...
Bez względu na to, czy jest Rok Miłosierdzia, czy go nie ma...
Modlę się... i przyznaję się, że nie myślę przy tym o... odpuście...

Modlę się też w tej intencji
aby w tych ...kościołach jubileuszowych...
Wróciła na Ołtarze... Msza Święta Tradycyjna...

***

Dziękuję Ci... i również
Pozdrawiam...

avatar użytkownika intix

12. Szanowny...:) Drogi Tymczasowy...

Dwie niedziele temu, w moim kosciele, mlody ksiadz pochodzacy z Konga, powiedzial, ze Chrzest Swiety naklada na nas obowiazek obrony naszej wiary.

Dopełnieniem Sakramentu Chrztu Świętego
Jest Sakrament Pierwszej Komunii Świętej...
I Sakrament Bierzmowania...
Wszystkie trzy Sakramenty Święte są Wielką Bożą Łaską...

Chrzest Święty, jak zacytowałam w temacie wpisu:

... jest źródłem i początkiem życia nadprzyrodzonego,
dzięki któremu człowiek staje się dzieckiem Bożym i członkiem Kościoła Chrystusowego
...


Przy Chrzcie Świętym prosimy (Rodzice, Chrzestni za nas) o Łaskę Wiary...
Napełnieni Łaską Wiary zgłębiamy Prawdy naszej Wiary przed przyjęciem Chrystusa w Pierwszej Komunii Świętej.
Po Pierwszej Komunii Świętej  przygotowujemy się do Bierzmowania...

Wylanie na nas Łask Ducha Świętego podczas Sakramentu Bierzmowania
przybliża nas bardziej do Pana Boga... jako dzieci Boże...
Umacnia naszą więź z Chrystusem i z Jego Świętym Kościołem.
To "przypieczętowanie" naszej przynaleźności do Pana naszego Jezusa Chrystusa
poprzez wylanie na nas - podczas Sakramentu Bierzmowania - Łask Jego Ducha
zobowiązuje nas do tego, aby życiem naszym dawać świadectwo naszej Wiary.
Dawać świadectwo, że jesteśmy dziećmi Bożymi, świadkami Chrystusa.
W obronie Wiary... rycerzami Chrystusa...
Rycerzy Chrystusa, Pana naszego i Króla...  dziś bardzo potrzeba.

Historia lubi się powtarzać...
Podłączę tu link >posłuchajmy...

Módlmy się często do Ducha Świętego...
Bardzo ważne jest aby trwać w Panu Bogu... w Łasce uświęcającej...
Aby Duch Święty,  Duch Ojca i Syna... mógł nas prowadzić...
Przez całe życie...
Abyśmy mogli też strzec, bronić Wiary naszej, do czego jesteśmy zobowiązani...

A my... pozwoliliśmy na to, aby powoli, przez lata... zmutowano naszą katolicką Wiarę...
TO działo się... i dzieje nadal na naszych oczach...

Dzięki Panu Bogu...
Nasi Pasterze, wierni Chrystusowi
Strzegli... pozwolę sobie podpiąc tu wpis poświęcony świętemu Pasterzowi, którego Wspomnienie właśnie przypada:

Święty Biskup Józef Sebastian Pelczar

i nadal... wielu naszych Pasterzy strzeże Wiary katolickiej czystej... i Tradycji...
Panu Bogu... i Matce Bożej... dziękujmy za Nich... i idźmy za Nimi...

Gorąco polecam:

Na Rok Pański 2016 – informacyjnie i zapraszająco

***
Drogi Tymczasowy...
Dziękuję... za Wizytę i kolejne wspólne rozważania...
Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika guantanamera

13. Ale...

O odpustach mówił Pan Jezus św. siostrze Faustynie:
Dziś sprowadź Mi dusze, które są w więzieniu czyśćcowym i zanurz je w przepaści miłosierdzia Mojego, niechaj strumienie Krwi Mojej ochłodzą ich upalenie. Wszystkie te dusze są bardzo przeze Mnie umiłowane, odpłacają się Mojej sprawiedliwości; w twojej mocy jest im przynieść ulgę. Bierz ze skarbca Mojego Kościoła wszystkie odpusty i ofiaruj za nie...
(1226)

A co do kościołów jubileuszowych - o tym, dlaczego o nich napisałam wyjaśnię jutro (to znaczy dzisiaj... ale za dnia).
Serdecznie pozdrawiam

avatar użytkownika intix

14. Zosieńko...

Pozdrawiam Cię całym sercem...

Zostańmy z Panem Bogiem... i z Matką Bożą...

avatar użytkownika intix

15. Tak...

Nasz Pan, Jezus Chrystus tak powiedział do św. Siostry Faustyny.
Ale ja nie myślę o odpustach przed, czy podczas modlitwy, nie skupiam się na tym...
Wszystko ofiaruję Panu Bogu, Jego Woli... także moją modlitwę za bliźniego...
Co wcale nie znaczy, że jestem dobrym przykładem...
Ja... tylko się przyznałam, że nie myślę o odpustach...
Proszę, zauważ też, że Pan Jezus mówi

...wszystkie odpusty ... ofiaruj za nie...

Miłość bliźniego... bezinteresowna... wszystko dla bliźniego...
Natomiast pod linkiem, który podałaś, jest napisane o odpustach także dla siebie...

...Kościół zachęca wiernych, by ofiarowali wszystkie odpusty, przez całe życie, za zmarłych, ponieważ taka częsta praktyka wytwarza w człowieku tę właśnie dyspozycję, dzięki której uzyska na pewno odpust zupełny dla siebie w godzinę śmierci...

Podobna interpretacja jest też w kościołach jubileuszowych...
Czyli... wygląda mi na to, że tu bezinteresowności nie ma...

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika gość z drogi

16. Droga @Intix :)

"Miłość bliźniego... "bezinteresowna... wszystko dla bliźniego..."
przepiękne słowa :)
Wszystko ,powtórze za Nimi :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

17. ad postu 11

"Pozwolę sobie zapytać:
Czy w kościele NIE jubileuszowym już... nie ma odpustu...?
Przepraszam... ale nie wydaje Ci się to dziwne...?"
i mnie zastanowiło to określenie .... bo czy wpadając codziennie na krótką modlitwę do mojego Kościółka,modlę się gorzej...?
zamyślone pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

18. @intix

Zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek modliłam się modlitwą do której został przypisany odpust za samą siebie... Już dochodziłam do wniosku, że nie, gdy jak przez mgłę przypomniałam sobie, że jednak tak było. Daawno temu...
W książeczkach do nabożeństwa były kiedyś modlitwy, z którymi łączył się odpust. I ja mając kilka lat, odmawiałam te modlitwy, gromadząc odpusty za siebie ...
Ale jako dorosła osoba modlitwy odpustu zupełnego odmawiałam tylko za zmarłych - w dni wyznaczone przez Kościół, gdy było to przypominane. A więc wcale nie za często.
Ale teraz o odpustach zaczęłam myśleć więcej i częściej o nie dla zmarłych prosić.
A dzisiaj z rozrzewnieniem sięgnęłam po Książeczkę do Nabożeństwa, którą dostałam przy I Komunii Świętej żeby odmawiane w dzieciństwie modlitwy sobie przypomnieć...
Dwie modlitwy z tej książeczki:

Modlitewka z odpustem
Aniele Boży, który stróżem jesteś moim, mnie, Tobie z dobroci Boskiej poleconą - oświecaj, rządź i prowadź.
300 dni za każdy raz; odpust zupełny w Święto Aniołów Stróżów, za często odmawianie i w godzinie śmierci (Preces nr 415)

Za duszę najbardziej opuszczoną
O,Panie Boże Wszechmogący! błagam Cię przez krew przenajdroższą, którą Boski Syn Twój Jezus wylał za nas w Ogrojcu, racz wybawić dusze czyśćcowe, a mianowicie najbardziej opuszczoną dusze i wprowadź ją do chwały Twojej, gdzieby Cię chwaliła i błogosławiła na wieki.
Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i Wieczne Odpoczywanie (500 dni odpustu. Preces nr. 548)

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika guantanamera

19. O odpustach pisze

ks. Józef Pierzchalski: http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php?page=10&id=10-01&pyt=364
Ten link prowadzi do listy - trzeba wejść na ten pierwszy tytuł...
Pozdrawiam

avatar użytkownika intix

20. Guantanamero...

Na Stronie Ks. Pierzchalskiego, do której link podałaś,  czytamy m.in.:

...24. Odprawienie Drogi Krzyżowej przed stacjami zatwierdzonymi przez Kościół...

Oby tylko nie były to MASOŃSKIE stacje... takie, jak w MASOŃSKIEJ Golgocie Beskidów...
TEŻ ZATWIERDZONEJ przez Kościół...:(

***
Odpusty...
Powiedziałam zgodnie z prawdą:
...Bez względu na to, czy jest Rok Miłosierdzia, czy go nie ma...
Modlę się... i przyznaję się, że nie myślę przy tym o... odpuście.
..

------------------
...nie myślę o odpustach przed, czy podczas modlitwy, nie skupiam się na tym...
Wszystko ofiaruję Panu Bogu, Jego Woli... także moją modlitwę za bliźniego
...

Ufam i zawierzam...
Pan
Bóg wie najlepiej, jaka, która dusza najbardziej modlitwy potrzebuje...
co dokładnie zawiera ostatnia modlitwa załączona przez Ciebie...

Odpusty...
To, że modląc się, nie skupiam się na odpustach, nie oznacza, że je neguję...
Mam nadzieję, że mnie dobrze rozumiesz...:)

Głównie chodzi o to, abyśmy nie myśleli kategoriami
idącymi w ślad za tendencją globalną - jesteśmy bogami...
a także, żeby motywacją modlitwy nie była interesowność...
Aby modlitwa była głęboką, wewnętrzną  potrzebą serca naszego
Przebywania z Panem Bogiem i z Matką Bożą... także w modlitwie pomocnej bliźniemu.
O czym kiedyś już rozmawiałyśmy...

Dziękuję Ci za wprowadzenie wątku o odpustach i wspólne nad nimi rozważania...
Podsumowując ten odpustowy wątek, pozwolę sobie przypomnieć o początku odpustów...
W modlitwie przekazanej nam przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa, wielokrotnie powtarzamy:

... i odpuść nam nasze winy... jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...

Pomimo, że - jak powiedziałam -  modląc się, nie skupiam się na odpustach...
głęboko mam wyryte w sercu swoim te słowa:

... i odpuść nam nasze winy... jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...

i... Dzięki Panu Bogu.... i wsparciu Matki Bożej...  odpuszczam... powierzając i zawierzając wszystko Panu Bogu... i Matce Bożej...
i modlę się za bliźniego każdego, któremu trudno jest  odpuścić winowajcom...  
Modlę się w intencji Łaski odpuszczania... winnemu bliźniemu...
Módlmy się Wszyscy w tej intencji...
***

Żyjmy w Jezusie Chrystusie, Królu i Panu naszym...
Żyjmy dla Chrystusa... dla Jego Boskiej Chwały...
Niech prawdziwie Króluje w sercach naszych...

***
Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika guantanamera

21. @intix

"To, że modląc się, nie skupiam się na odpustach, nie oznacza, że je neguję...
Mam nadzieję, że mnie dobrze rozumiesz...:)"
Bardzo dobrze. Ponieważ do mnie właśnie niedawno dotarło, że sama raczej " nie skupiam się na odpustach". Zauważyłam, że nawet będąc na Mszy św. w kościele jubileuszowym zapominam o modlitwach związanych z uzyskaniem odpustu, mimo że wcześniej o tym myślałam... Dlatego postanowiłam o darze odpustów napisać. I stąd był też mój o nich komentarz tutaj...
Pozdrawiam :)

avatar użytkownika gość z drogi

22. Dobrej Nocy,droga @Intix

Dobrej i spokojnej :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

23. W Imię Boga Ojca Miłosierdzia.


       Bóg objawia się Mojżeszowi w ognistym krzewie, a zapytany o imię, odpowiada: „Ja Jestem, który jestem” (Wj 3,14), czytamy w pierwszej niedzielnej lekcji mszalnej 28 lutego. Bóg ma imię, a Jego Imię to On sam. W Nowym Przymierzu Bóg odkrywa Tajemnicę Trójcy Świętej: Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego; w to Troiste Imię czynimy Znak Krzyża, przyjmujemy Boże błogosławieństwo i Sakramenty święte, poczynając od Chrztu, z którym wiąże się nadanie imienia Bożemu dziecku. Przyjęcie Ducha Świętego z Jego darami w Sakramencie bierzmowania oznacza wybór nowego imienia i świętego patrona.

       Imię określa osobę, jej rolę i tożsamość. Jezus, Dobry Pasterz zna po imieniu każdą ze swoich owiec (J 10,3), imiona wybranych są zapisane w niebie (Łk 10,20). Zbawieni w orszaku Baranka mają imię Jego i imię Jego Ojca wypisane na czołach (Ap 14,1). Święci w niebie otrzymają imię nowe (Ap 2,17), a tego imienia Bóg nie wymaże z księgi życia (Ap 3,5).

       W świetle wiary widzimy znaczenie imienia aż po życie wieczne. Nadanie byle jakiego imienia nie odnosi się do Boga ani do wspólnoty ze świętymi. Odebranie imienia uderza w ludzką godność i pamięć. Władze obozów koncentracyjnych imiona więźniów zastępowały numerami. Władze komunistyczne w latach PRL Żołnierzy Niezłomnych, zw. Wyklętymi chciały wraz z ich imionami unicestwić. A teraz zabici bohaterowie, których ciała wrzucono do bezimiennych grobów-dołów, wychodzą z podziemia i są uroczyście wspominani w ojczyźnie w ich dniu 1 marca. Nieprzyjaciele Boga i ludzi zmierzający ku zagładzie przyjmują znamię Bestii (Ap 14,11; 16,2) oraz imię Wielkiej Nierządnicy (Ap 17,5). Ich celem jest jezioro siarki i ognia (Ap 20,14n).

       Apokaliptyczny wybór: wieczne szczęście zbawionych albo niekończąca się udręka potępionych jest poprzedzony przez czas miłosierdzia oraz wstawiennictwo Matki Miłosierdzia, która do nas mówi:

       Błogosławieństwo mojego Matczynego Serca na was, Krucjato Miłosierdzia! Jestem z wami w każdej modlitwie i proszę za was i z wami Ojca Przedwiecznego o miłosierdzie Jego dla świata. Ten Rok Miłosierdzia to rzeka łaski dla ludzi, którzy uwikłali się w grę ciemnych sił i nie potrafią znaleźć drogi do prawdy, dobra i miłości – do Boga. Potrzeba wielkiej modlitwy za nich, aby odnaleźli drogę do miłosiernego Serca Ojca. Módlcie się i nie ustawajcie w ich intencji. Miłosierdzie Boże to ten czas, który jest – trzeba nie tracić czasu. Błogosławię was! Maryja Matka Miłosierdzia. Amen.

       Krucjata Różańcowa za Polskę jest częścią wielkiej Krucjaty Miłosierdzia, która w trwającym Roku Miłosierdzia może przyczynić się do nawrócenia Polaków i ocalenia ojczyzny przed zamierzonym przez wrogów wewnętrznych (zdrajców) i zagranicznych (napastników) zniszczeniem.

       Jeżeli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie – mówi Jezus w trzecią niedzielę Wielkiego Postu (Łk 13, 3.5). Pewien człowiek z ewangelicznej przypowieści, który miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy (Łk 13, 6-9), to Bóg Ojciec, ogrodnik to Chrystus, drzewem my jesteśmy, owoc to nawrócenie, roczny czas dany drzewu, aby ogrodnik je okopał i obłożył nawozem, bo może wyda owoc, to rok Bożego Miłosierdzia, poprzedzający czas Sprawiedliwości, gdy bezowocne drzewo będzie wycięte. Lepiej zaufać miłosierdziu niż poddać się nieuchronnemu wyrokowi ostatecznej sprawiedliwości.

       Ci wszyscy, którzy chcą odebrać Polsce wiarę, chrześcijańską kulturę, moralność osobistą, rodzinną i społeczną, narodowego ducha, świadomość powołania, historii i tradycji, suwerenność państwa podważaną w imię „demokracji socjalistycznej”, dążą do naszej zguby, bo stanowimy przeszkodę na drodze ku zgubie świata, który nie chce, żeby Chrystus królował na ziemi, a tym samym oddaje władzę księciu tego świata – szatanowi, który pragnie mieć liczne towarzystwo w swoim dobrze ogrzewanym miejscu, jak się wyraził pewien egzorcysta, na co diabeł odpowiedział:  ty idioto, nie wiesz, co mówisz.

       Nie wiedzą, co czynią na własną zgubę ci wszyscy, którzy projektują globalistyczny totalitaryzm bez Boga, bez imienia, bez prawdy i wiary.

       Tylko w Imię Boże, w Imię Chrystusa Króla państw i narodów można Polskę i świat od zagłady ocalić. Po to Miłosierdzie poprzedza ostateczną Sprawiedliwość, aby dać nam czas opamiętania i nawrócenia ku obudzeniu do nowego życia we wspólnocie z Bogiem Ojcem miłosierdzia.

       Czas nagli, jak pisał i wołał śp. ks. Tadeusz Kiersztyn.

Ks. Stanisław Małkowski
Warszawska Gazeta 26 lutego – 3 marca 2016 r. KOMENTARZ TYGODNIA
Za: dakowski.pl
***
Z wcześniejszych KOMENTARZY TYGODNIA Ks. Stanisława Małkowskiego:

Królowanie Chrystusa i Maryi - w miejsce demokracji w Polsce

***
Pozwolę sobie załączyć też wpis dla Tych, Których wspomina w Komentarzu Tygodnia, Ks. Stanisław Małkowski:

Za Niezłomnych... Żołnierzy Wyklętych...



avatar użytkownika intix

24. Wielkie i „małe” Triduum

Dziś przypada pierwszy czwartek miesiąca.
Szczególnie dzisiaj nie zostawiajmy Pana Jezusa ...w kościołach samego...:

Zostawiają Mnie w kościołach samego w nocy, samego w dzień. Nie troszczą się o Najświętszy Sakrament Ołtarza. Nie mówi się o tym Sakramencie Miłości, a nawet ci, którzy mówią o Nim, niestety robią to z obojętnością i oziębłością.





                                               PANGE LINGUA, gloriosi
                                               Corporis mysterium,
                                               Sanguinisque pretiosi,
                                               quem in mundi pretium
                                               fructus ventris generosi
                                               Rex effudit Gentium.     

                                               Nobis datus, nobis natus
                                               ex intacta Virgine,
                                               et in mundo conversatus,
                                               sparso verbi semine,
                                               sui moras incolatus
                                               miro clausit ordine.     

                                               In supremae nocte cenae
                                               recumbens cum fratribus
                                               observata lege plene
                                               cibis in legalibus,
                                               cibum turbae duodenae
                                               se dat suis manibus.     

                                               Verbum caro, panem verum
                                               verbo carnem efficit:
                                               fitque sanguis Christi merum,
                                               et si sensus deficit,
                                               ad firmandum cor sincerum
                                               sola fides sufficit.     

                                               Tantum ergo Sacramentum
                                               veneremur cernui:
                                               et antiquum documentum
                                               novo cedat ritui:
                                               praestet fides supplementum
                                               sensuum defectui.     

                                               Genitori, Genitoque
                                               laus et iubilatio,
                                               salus, honor, virtus quoque
                                               sit et benedictio:
                                               procedenti ab utroque
                                               compar sit laudatio.

                                               SŁAW JĘZYKU tajemnicę
                                               Ciała i Najdroższej Krwi,
                                               którą jako Łask Krynicę
                                               wylał w czasie ziemskich dni,
                                               Ten, co Matkę miał Dziewicę,
                                               Król narodów godzien czci.

                                               Z Panny czystej narodzony,
                                               posłan zbawić ludzki ród,
                                               gdy po świecie na wsze strony
                                               ziarno słowa rzucił w lud,
                                               wtedy cudem niezgłębionym
                                               zamknął Swej pielgrzymki trud.

                                               W noc ostatnią, przy Wieczerzy,
                                               z tymi, których braćmi zwał,
                                               pełniąc wszystko jak należy,
                                               czego przepis prawny chciał,
                                               sam Dwunastu się powierzył,
                                               i za pokarm z Rąk Swych dał.

                                               Słowem, więc Wcielone Słowo
                                               chleb zamienia w Ciało Swe,
                                               wino Krwią jest Chrystusową,
                                               darmo wzrok to widzieć chce.
                                               Tylko wiara Bożą mową
                                               pewność o tym w serca śle.

                                               Przed tak Wielkim Sakramentem
                                               upadajmy wszyscy wraz,
                                               niech przed Nowym Testamentem
                                               starych praw ustąpi czas.
                                               Co dla zmysłów niepojęte,
                                               niech dopełni Wiara w nas.

                                               Bogu Ojcu i Synowi
                                               hołd po wszystkie nieśmy dni.
                                               Niech podaje wiek wiekowi
                                               hymn triumfu, dzięki, czci,
                                               a równemu Im Duchowi
                                               niechaj wieczna chwała brzmi.
                                               Amen .

__________________________
Modlitwa w intencji kapłanów


avatar użytkownika intix

29. Narodowa nobilitacja

"Bez odwołania się do Tradycji, do tradycyjnej liturgii Mszy Świętej(...),nasze działania będą jałowe lub półjałowe"
Ks. Jacek Bałemba SDB -  fragment wykładu "Zachować wiarę"

https://youtu.be/vgrTqDRp3BQ

Cały wykład:  

Ks. Jacek Bałemba - Zachować wiarę



avatar użytkownika intix

31. Upadnij na kolana… o czci dla Najświętszego Sakramentu


Upadnij na kolana… o czci dla Najświętszego Sakramentu

Człowiek jest istotą duchowo-cielesną. Stąd w odniesieniu do Pana Boga ważne jest zarówno nasze wnętrze jak i to, co zewnętrzne. Powoływanie się na dyskusyjną zasadę „najważniejsze jest to, co w sercu” jest zwodnicze i fałszywe – mówi PCh24.pl ks. Jacek Bałemba z Towarzystwa Świętego Franciszka Salezego.

Dla katolika powinno to być oczywiste, ale może warto o tym przypominać w nieskończoność: Najświętszy Sakrament to – substancjalnie – Ciało i Krew Pana Jezusa.

Kościół objawia prawdę o Najświętszym Sakramencie, w którym Pan Jezus jest obecny vere, realiter, substantialiter – prawdziwie, rzeczywiście, substancjalnie. Nie jest to subiektywna partykularna opinia katolików. Taka jest obiektywna prawda.

W Dekrecie o Najświętszym Sakramencie Eucharystii Sobór Trydencki naucza: „Na początku święty sobór uczy oraz otwarcie i wprost wyznaje, że w życiodajnym Sakramencie Świętej Eucharystii, po dokonaniu konsekracji chleba i wina, obecny jest prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Pan nasz Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i Człowiek, pod postaciami tychże widzialnych rzeczy. Nie ma sprzeczności w tym, że nasz Zbawiciel zawsze zasiada w niebie po prawicy Ojca wedle naturalnego sposobu istnienia, i że sakramentalnie obecny jest dla nas w swojej substancji w różnych innych miejscach wedle sposobu istnienia, który – choć z trudem możemy wyrazić w słowach – możliwy jest dla Boga, a myślą oświeconą przez wiarę możemy go pojąć i mamy obowiązek mocno weń wierzyć”.

Dlaczego Pan Jezus postanowił ofiarować nam za pokarm swoje Ciało i Krew? I dlaczego w ogóle nazywamy ów dar „pokarmem”?

We wspomnianym dekrecie czytamy: „Nasz Zbawiciel, mając odejść z tego świata do Ojca, ustanowił ten sakrament, w którym niejako wylał bogactwo swej Bożej miłości do ludzi, «czyniąc pamiątkę dla swych cudów», i przez jego spożywanie polecił nam czcić Jego pamięć, i «głosić Jego śmierć, dopóki nie przyjdzie» sądzić świat, chciał, aby ten sakrament przyjmowany był jako duchowy pokarm dla dusz, którym mają się karmić i umacniać, żyjąc życiem Tego, który powiedział: «Kto Mnie pożywa, ten żyć będzie przeze Mnie», oraz jako środek leczniczy uwalniający nas od wykroczeń powszednich i chroniący przed grzechami śmiertelnymi. Chciał ponadto, aby ten sakrament był zadatkiem naszej przyszłej chwały i wiecznej szczęśliwości, i dlatego symbolem tego jedynego Ciała, którego On sam jest Głową, a z którym chciał nas połączyć tak bardzo mocnymi więzami wiary, nadziei i miłości, aby wszyscy byli jednomyślni, i aby nie było u nas rozłamów”.

Pytał Pan o określenie „pokarm”. Trzeba jednak najpierw mówić o Mszy Świętej. Msza Święta jest ofiarą, jest to sakramentalne uobecnienie Ofiary Golgoty, złożonej przez Pana Jezusa na Krzyżu dla naszego zbawienia. Stąd tradycyjne centralne umiejscowienie Krzyża na ołtarzu przed oczami celebransa. To podczas Mszy Świętej ma miejsce konsekracja – chleb i wino stają się Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Innymi słowy, dokonuje się transsubstancjacja, czyli istotowa przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Można więc powiedzieć, że Eucharystia jako pokarm jest owocem Mszy Świętej.

O tajemnicy obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie i o niepomiernie zaszczytnym spotkaniu, jakie dokonuje się w czasie Komunii Świętej, mówią słowa naszych tradycyjnych starych pieśni eucharystycznych. Śpiewamy: „W tej Hostyi jest Bóg żywy, choć zakryty, lecz prawdziwy (…). Żaden z wojska anielskiego nie dostąpi nigdy tego, czego człowiek dostępuje, Ciało i Krew gdy przyjmuje”.

Dlaczego tak ważne jest, by katolik możliwie jak najczęściej przyjmował Komunię Świętą?

Z powodu poważnego problemu Komunii świętokradzkich współcześnie należy raczej podkreślać wagę tego, by katolik przyjmował Komunię Świętą godnie, to znaczy przede wszystkim będąc w stanie łaski uświęcającej, z czystym sercem, bez grzechu śmiertelnego na sumieniu, z pokorą i wiarą, i mając poglądy uzgodnione z prawdą Ewangelii.

Co do częstotliwości, Kościół określił niezbędne minimum – przynajmniej raz w roku. Dekret Kongregacji Świętego Soboru O codziennej Komunii Świętej z 20 grudnia 1905 roku przytacza nauczanie Soboru Trydenckiego: „Święty sobór życzyłby sobie, aby wierni obecni na każdej Mszy przyjmowali Komunię nie tylko duchowym pragnieniem, ale także sakramentalnym przyjęciem Eucharystii, a dzięki temu przypadł im obfitszy owoc Najświętszej ofiary”. W dekrecie tym znajdujemy takie oto uzasadnienie dla częstej Komunii Świętej: „Ponieważ przez częstą i codzienną Komunię Świętą najoczywiściej wzrasta zjednoczenie duszy z Chrystusem, wzmacnia się życie wewnętrzne, dusza wzbogaca się w skarby cnót i pewniejszą otrzymuje rękojmię wiecznego zbawienia, obowiązkiem jest proboszczów, spowiedników, kaznodziei – w myśl nauki zawartej w katechizmie rzymskim – często i usilnie zachęcać lud wierny do tego pobożnego i zbawiennego zwyczaju”.

Warto zauważyć, że te wskazania zostały opublikowane za pontyfikatu św. Piusa X, papieża, który pragnął udostępnić skarby miłości Chrystusowej zawarte w Najświętszym Sakramencie także dzieciom, o czym świadczy dekret o wczesnej Komunii Świętej wydany w 1910 roku. Podobnie, nieco wcześniej, św. Jan Bosko pisał: „Kiedy dziecko umie odróżnić Chleb od chleba i wykazuje dostateczne przygotowanie, nie trzeba już zważać na wiek, lecz pozwolić Niebieskiemu Królowi zawładnąć tą niewinną duszą”. Bardzo bliskie są te wskazania słowom samego Pana Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10, 14).

Katolik, przyjmując Komunię Świętą, może się pogubić. Kiedyś – choć jestem bardzo młody, ale doskonale to pamiętam – Najświętszy Sakrament w kościołach przyjmowano, klęcząc. Teraz czyni się to dość często na stojąco. Dlaczego?

Postawa klęcząca jest najbardziej właściwa, normalna, oczywista wobec Pana Boga. Rezygnacja z tej postawy, a więc umniejszanie czci wobec Pana Jezusa, prowadzi do osłabienia bądź utraty wiary w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Zapędy „ulepszaczy” trzeba badać pod kątem powodów, celów oraz owoców. Kardynał Joseph Ratzinger klarownie przestrzegał, pisząc w swoim dziele Duch liturgii: „Istnieją wpływowe środowiska, które próbują wyperswadować nam postawę klęczącą”. Mało kto wie o tym, że uroczystość Bożego Ciała 2008 roku jest datą graniczną, od której Benedykt XVI radykalnie powrócił do praktyki Komunii Świętej na klęcząco. Trzeba te daty widzieć i wyciągać z nich wnioski.

Postawa klęcząca podczas przyjmowania Komunii Świętej jest ważna? Jeśli tak, to dlaczego?

Człowiek jest istotą duchowo-cielesną. Stąd w odniesieniu do Pana Boga ważne jest zarówno nasze wnętrze jak i to, co zewnętrzne. Powoływanie się na dyskusyjną zasadę „najważniejsze jest to, co w sercu”, aby uzasadnić umniejszenie czci wobec Pana Jezusa (na przykład przez rezygnację z klękania), jest zwodnicze i fałszywe.

Kardynał Joseph Ratzinger w swoim dziele Duch liturgii pisał: „Upadnięcie na kolana w wierze jest prawidłowym i płynącym z wnętrza, koniecznym gestem. Kto uczy się wierzyć, ten uczy się także klękać, a wiara lub liturgia, które zarzuciłyby modlitewne klęczenie, byłyby wewnętrznie skażone. Tam, gdzie owa postawa zanikła, tam ponownie trzeba nauczyć się klękać, abyśmy modląc się, pozostawali we wspólnocie Apostołów i męczenników, we wspólnocie całego kosmosu, w jedności z samym Jezusem Chrystusem”.

Tę szlachetną linię kultyczną wyrażoną w postawie klęczącej próbowałem przybliżyć polskiemu czytelnikowi w moim skromnym opracowaniu „Uniżenie przed Bogiem centralną kwestią kultury. Przemilczany aspekt pontyfikatu Benedykta XVI”.

Czy dopuszczalna jest postawa stojąca?

Rozumiemy doskonale, że mogą być obiektywne powody przyjęcia takiej postawy, np. względy zdrowotne, które uniemożliwiają uklęknięcie.

Wśród argumentów za postawą stojącą przy przyjmowaniu Komunii Świętej pojawia się i taki, że w przypadku wielkich zgromadzeń (np. pielgrzymki) „praktyczniejsza” jest postawa stojąca. Jak Ojciec odpowiedziałby na ów argument?

Kryterium „praktyczności” jest uwłaczające dla Majestatu i Świętości Pana Boga. Byłoby dobrze aby ci, którzy przytaczają tego typu uzasadnienia, lub im pokrewne, jak najszybciej otrzeźwieli i zdali sobie sprawę, że taką argumentacją znieważają Pana Boga. Nie jest ważne to, co będzie dla nas sprawne, praktyczne, szybkie i wygodne, lecz to, co będzie najbardziej święte, stosowne i godne wobec majestatu i świętości Pana Boga. Chodzi o wydobywanie się z oparów antropocentryzmu ku światłu teocentryzmu. Potrzebujemy świeżego powietrza katolickiej krystalicznej niezmutowanej wiary! A ta wiara nas uczy, że podstawowym punktem odniesienia, zwłaszcza w świętej liturgii, jest Pan Bóg.

Bywa, że niektórzy ludzie zachwycają się udzielaniem przez kapłana Komunii Świętej na rękę. Warto się tym zachwycać?

Zachwycać się trzeba Panem Bogiem i tajemnicą Jego obecności w Najświętszym Sakramencie. Jakże dobrze się stało, że oczekiwania pewnych środowisk w Polsce, artykułowane także w tych czy innych mediach, nie ziściły się. Chodzi o wymuszane oczekiwania jakichś zmian, przeróbek, porzucenia tego, co tradycyjne. Można było mieć przykre wrażenie, że jest to jakiś rodzaj ekscytującej zabawy: „a jak to będzie?”, „wprowadźmy coś nowego”, „zmieńmy to czy tamto”. Przy takich klimatach jesteśmy dalecy od katolickiego podejścia do Najświętszego Sakramentu, które zawsze charakteryzowało się wiarą, subtelnością i pokorą.

Rzymscy katolicy w Polsce mogą dać wszystkim nurtom modernizującym w Kościele solenną lekcję szacunku dla Najświętszego Sakramentu. Mamy w Polsce tysiącletnią kulturę przyjmowania Komunii Świętej. Rzymski katolik przed Panem Bogiem klękał i klęka. Punktem wyjścia nie jest subiektywna opinijka tej czy innej osoby, lecz obiektywna prawda o Najświętszym Sakramencie. A obiektywna prawda jest taka: w Najświętszym Sakramencie jest Pan Bóg – Dominus est! Jakież poczucie niegodności i pokory powinno nam towarzyszyć, gdy znajdujemy się w bliskości Tabernaculum, gdzie dniem i nocą przechowywany jest największy skarb Kościoła i Wszechświata: sam Pan nasz Jezus Chrystus, który obiecał: „Oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Ta obietnica w sposób najdoskonalszy, najpełniejszy, najzupełniejszy realizuje się w Najświętszym Sakramencie. Trzeba o tym często myśleć.

Osoby, które opowiadają się za udzielaniem Komunii Świętej na dłoń, często powołują się na przykład chrześcijan pierwszych wieków, w ten właśnie sposób otrzymujących Najświętszy Sakrament. To dobry argument?

Pius XII w encyklice Mediator Dei przestrzegał przed archeologizmem liturgicznym. Jeśli pominie się linearny wzrost form kultu Najświętszego Sakramentu, jaki miał miejsce w Kościele w ciągu wszystkich wieków, możemy sobie wtedy tworzyć bardziej czy mniej wyraziście wizje metodycznie błędne, na przykład biorąc pod uwagę tylko to, co było w początkach Kościoła i to, co jest teraz. Wtedy już blisko do groteskowych sformułowań typu „Pan Jezus w Wieczerniku nie robił wystawienia Najświętszego Sakramentu w monstrancji”.

Wszystkim nam dobrze zrobi wnikliwe przyglądnięcie się wszystkim wiekom historii Kościoła pod kątem kształtowania się kultu eucharystycznego. Bardziej niż o analityczne oko naukowca, chodziłoby o rozumne dostrzeżenie nawet najbardziej delikatnych czy, wydawałoby się, nieznacznych przejawów wzrostu szacunku i czci dla Majestatu Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie – zarówno w pobożności osobistej, jak i w kulcie publicznym, czyli w świętej liturgii Kościoła. Taki rozumny wgląd doprowadziłby nas do pogłębienia wiary w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, do pogłębienia miłości do Niego oraz do praktykowania takich form zewnętrznych, które najdoskonalej i najpiękniej, i najstosowniej wyrażą tę wiarę i miłość.

Czy Kościół zezwala na udzielanie Komunii Świętej na dłoń?

Praktyka Komunii na rękę jest bliskim niebezpieczeństwem profanacji, jeśli nie wprost praktyką profanacyjną. Nie jest to prywatna, skrajnie betonowa opinia. Przeciwnie, stwierdzenie to ma uzasadnienie  w obiektywnym stanie rzeczy: w każdej, nawet najmniejszej cząstce konsekrowanej Hostii jest cały Pan Jezus. Komunikanty są kruche. Przy rozdawaniu Komunii Świętej zawsze partykuły się odrywają. Dlatego zawsze powinna być patena, którą podtrzymuje usługujący. W przypadku udzielania Komunii Świętej na rękę zachodzi prawdopodobieństwo, a nawet pewność, że jakieś niezauważone partykuły pozostaną na dłoni, spadną na podłogę i dojdzie do zbezczeszczenia Najświętszego Sakramentu. Tylko ten jeden argument wystarczy, aby ze szczególnym szacunkiem i wdzięcznością odnieść się do tych duchownych, którzy nie udzielają Komunii na rękę.

Trzeba także wspomnieć o poważnej kwestii szerzącej się nonszalancji wobec Najświętszego Sakramentu, o postawach uzurpacyjnych, o niewłaściwym zachowaniu się w kościele, o niestosownym stroju, o zanikaniu postawy klęczącej – na przykład przy wejściu i wyjściu z kościoła, i przy przechodzeniu przed Tabernaculum, o wykorzystywaniu kościołów do celów nielicujących ze świętością miejsca, a nawet do wydarzeń o charakterze satanistycznym. Trzeba się starać wynagradzać Panu Bogu modlitwą oraz zamawianiem Mszy Świętych ekspiacyjnych.

Kapłan jako szafarz Najświętszego Sakramentu ponosi wielką odpowiedzialność za troskę o szacunek i cześć dla Ciała i Krwi Pana Jezusa.

To piękne, że przypomina Pan, iż kapłan jest szafarzem Najświętszego Sakramentu. Kapłan jest custos Eucharistiae – stróżem Eucharystii. Najbardziej zaszczytne zadanie kapłana to odprawianie Mszy Świętej. Przy okazji warto wspomnieć, że tradycyjna Msza Święta w rycie klasycznym (czasem zwana trydencką) doskonale oddaje katolickie – czyli prawdziwe – rozumienie Mszy Świętej jako Ofiary. Ta Msza Święta sama w sobie – w treści i obrzędach – wyraża szacunek i cześć dla Majestatu Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego.

Wysoce pożyteczne będzie wyciągnięcie konsekwencji duchowych z samej terminologii. Mówimy zgodnie z prawdą: Sancta Missa – Msza Święta oraz Sanctissimum Sacramentum – Najświętszy Sakrament! To zobowiązuje! A przy okazji: tę katolicką terminologię zachowajmy.

W kontekście szerzącej się nonszalancji wobec Najświętszego Sakramentu warto, abyśmy my jako kapłani wzięli sobie mocno do serca słowa modlitwy o. Pio, świątobliwego kapłana: „O, Ojcze święty, ile profanacji, ile świętokradztw musi znosić Twoje łaskawe serce! Któż więc, Boże, stanie w obronie tego łagodnego Baranka, który nigdy nie otworzył ust swoich w swojej sprawie, lecz zawsze tylko w naszej?”.

Św. Hipolit powiedział: „Niech każdy uważa…, aby żaden fragment nie upadł i nie zginął, bo jest to Ciało Chrystusa, które powinno być spożyte przez wiernych, a nie zmarnowane”. Uzupełnia te słowa równie zdecydowany cytat ze św. Efrema: „Spożywajcie ten chleb i nie depczcie jego okruchów…, jedna jego drobna cząsteczka może bowiem uświęcić całe tysiące ludzi i wystarczy, aby dać życie wszystkim, którzy ją spożyją”. Zadam pytanie, poniekąd o kapłańską praktykę: Wiele okruchów Najświętszego Sakramentu zostaje na patenie podczas udzielania Komunii Świętej?

Za każdym razem, gdy rozdaję Komunię Świętą, pozostają na patenie partykuły. Rezygnacja z używania paten, z jaką tu i ówdzie mamy do czynienia, jest zakorzeniona w praprzyczynie, jaką jest osłabienie bądź utrata wiary w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Trzeba to naprawiać.

Pięknym znakiem wiary i kapłańskiej wrażliwości będzie między innymi: celebrowanie w zgodności z księgami liturgicznymi, piękno liturgicznych strojów, tradycyjny repertuar śpiewów, uszanowanie świętej przestrzeni prezbiterium, przykrywanie balasek białym obrusem na czas rozdawania Komunii Świętej, sposób rozdawania Komunii Świętej, sposób dokonywania puryfikacji, troska o Tabernaculum, odpowiednio zabezpieczone miejsce przechowywania kluczyka od Tabernakulum, pokorne i pełne delikatności traktowanie świętych konsekrowanych Postaci Eucharystycznych.

Ktoś może stwierdzić, czytając tę rozmowę, że Ojciec przedstawia pewną opinię na temat szacunku dla Najświętszego Sakramentu, ale inna osoba – nazywające się katolikiem – może przedstawić inną, bo przecież „różne są wrażliwości”…

To, o czym mówimy, nie są to prywatne opinijki szeregowego księdza, które w kwestiach wiary nie mają żadnego znaczenia, lecz nauka Kościoła dotycząca spraw najświętszych. Precyzyjniej: nas – rzymskich katolików – interesuje to, co jest obiektywną prawdą. A ta obiektywna prawda o Najświętszym Sakramencie jest zawarta w Bożym Objawieniu, czyli w Piśmie Świętym i Tradycji.

Mamy prawo i zaszczytny obowiązek mówić o tych sprawach. To są nasze sprawy. Nie wolno nam milczeć o kwestiach najświętszych – naszych, katolickich. Nie wolno nam dopuścić do tego, aby te czy inne środowiska zamykały nam usta w tych sprawach. Powiedzmy to jasno: w kwestiach najświętszych nie potrzebujemy żadnych doradców spoza kręgu rzymskiego katolicyzmu. Natomiast ciągle potrzebujemy pouczenia płynącego z Objawienia Bożego zawartego Piśmie Świętym i Tradycji.

Będzie rzeczą piękną i wysoce pożyteczną dla umocnienia naszej wiary sięgnięcie w dniach sąsiadujących z uroczystością Bożego Ciała do nauki Soboru Trydenckiego na temat Najświętszej Eucharystii, do wspomnianych dekretów z 1905 i 1910 roku oraz do encykliki Piusa XII Mediator Dei. Krystaliczna doktryna katolicka, czyli prawdziwa – zgodna z obiektywnym stanem rzeczy. Ta lektura bardzo nas wzmocni w wierze w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Czytajmy, bo rezerwuar prawdy jest tam szeroko otwarty. Dla nas ludzi i dla naszego zbawienia. Podobną korzyść odniesiemy, sięgając do tekstów naszych polskich starych katolickich pieśni eucharystycznych.

Dokładajmy starań, aby zarówno wnętrze naszego serca, jak i zachowanie, i postawy zewnętrzne były najpiękniejszym jak to tylko możliwe – z pomocą łaski Bożej – wyrazem naszej wiary, miłości, czci i pokory wobec Najświętszego Sakramentu. Adoremus in aeternum Sanctissimum Sacramentum!

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

http://www.pch24.pl/upadnij-na-kolana-o-czci-dla-najswietszego-sakramentu,23663,i.html#ixzz43qeljHxv
***

Uniżenie przed Bogiem centralną kwestią kultury - ks. Jacek Bałemba SDB .

Ks. Jacek Bałemba SDB - Uniżenie przed Chrystusem fundamentalnym wyrazem uznania Jego królewskości


avatar użytkownika intix

32. W rocznicę Śmierci Chrystusa


W rocznicę śmierci Chrystusa

Wielki Piątek jest rocznicą śmierci Chrystusa i zbawienia rodzaju ludzkiego. Dziś jest rocznica Ofiary Mszy Świętej, Sakramentu pokuty, który miliony dusz oczyszcza ze zmazy grzechu, przywracając im źródła łaski Bożej! Łaski Mszy Świętej i wszystkich Sakramentów biorą początek z Krzyża Chrystusowego - dlatego dzień śmierci Pana Jezusa jest dla nas tak drogi i pełen nadziei.

Wielki Piątek jest dla nas wielkim napomnieniem! Krzyż Chrystusowy z perspektywy historii świata, rozbrzmiewa potężnym wołaniem: Ludzie, od chwili, kiedy umarł za was Chrystus, nie możecie żyć bez Niego!

Lepiej zrozumiemy cierpienia Chrystusa, jeśli poznamy ich główną przyczynę - grzech. Kto widzi zewnętrzną stronę Męki Pana Jezusa, upokorzenia, biczowanie, cierniem koronowanie, drogę na Kalwarię, ukrzyżowanie, ten może się tym rozczuli, ale nie zrozumie głębi i znaczenia cierpień. Mękę Pana Jezusa zrozumie ten, kto pojął słowa Chrystusa: „Syn człowieczy przyszedł, aby zbawił, co było zginęło” (Mt 18, 11). „Syn człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, ale służyć i dać duszę Swą na okup za wielu” (Mt 20, 28). „Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani, ilekroć chciałem zgromadzić syny twoje, jako kokosz kurczęta swoje pod skrzydła zgromadza, a nie chciałaś?" (Mt 23, 37). Okropny ból rozdzierał Serce Chrystusa, który z wysokości Krzyża patrzył na niewdzięczne, zaślepione miasto, zbliżające się do zguby! Każda dusza jest dla Chrystusa bliska, bliższa, niż Jeruzalem; jeśli więc Chrystus płakał nad upadkiem tego miasta, to bez porównania większy smutek przenika Jego duszę na widok zguby ludzi, których pożera robactwo nędzy i grzechu! […]

Społeczeństwo, które wyrzekło się Chrystusa, musi zginąć. W przepaść śmierci stacza się społeczeństwo, które wydaje miliony na luksusowe gmachy grzechu, gdy tymczasem ludzie giną w spelunkach nędzy i rozpusty; na wymarciu jest społeczeństwo, które pełną garścią sypie pieniędzmi w lupanarach, w nocnych knajpach, w kabaretach, a nie widzi tysięcy wygłodniałych braci; oznaki przedśmiertne widnieją na społeczeństwie, które lekceważy, drwi z Sakramentu małżeństwa, które propaguje wolną miłość, spędzanie płodu; na wymarciu jest społeczeństwo, którego członkowie zapomnieli o uczciwości, sumienności, obowiązku i pracy! […]

Ostatnie słowo ukrzyżowanego Chrystusa, „Wykonało się”, oznacza nie tylko, że spełniło się dzieło odkupienia, ale także, że nieskończona, Boska miłość Chrystusa Pana zapłonęła w duszach ludzkich. Spełniła się przepowiednia Jeremiasza: „Miłością wieczną umiłowałem cię i dlatego przyciągnąłem litując się” (Jr 31, 3). Te piękne słowa Pisma Świętego świadczą o wielkiej miłości Chrystusa względem nas. […]

Czy istnieje na świecie wieczna miłość? Życie społeczne ludzi unormowane jest miłością, przyjaciele, znajomi, narzeczeni, przyrzekają sobie wieczną miłość i wierność, ale niestety czas pyłem zapomnienia i niewierności tłumi szlachetne porywy, czasem przerywa je śmierć - taki jest los tak zwanej „wiecznej miłości” wśród ludzi!

Czy istnieje na świecie wieczna miłość? Czy kto kochał mnie przed stu laty? Ludzie tak samo żyli, chodzili, troszczyli się, jak i dziś, czy kto z nich myślał o mnie wtenczas, czy kto mnie kochał? Nikt, tylko Bóg, który wiecznie kocha wszystkich.

Jak wyglądał nasz kraj przed tysiącem lat? Inne zamieszkiwały go ludy, inne panowały zwyczaje, inna wiara… Kto myślał o mnie wtenczas, kto mnie kochał? Jedynie Bóg Swoją wieczną miłością.

A kto myślał o mnie, kiedy jeszcze na ziemi nie żyli ludzie… kiedy jeszcze nie było naszej ziemi w ogóle… Kiedy jeszcze nie było Aniołów… kiedy tylko Bóg był we wszechświecie. Kto mnie kochał wtenczas? Bóg Swoją wieczną miłością.

Ależ to nieprawdopodobne! - może ktoś powiedzieć. A jednak to oczywista prawda, wyraźnie mówi o tym Pismo Święte. Tak, Bracia, Krzyż Chrystusa jest tego dowodem. Potwierdza nam miłość Chrystusa, nieustannie spływająca w nasze dusze, bohaterska odwaga Jego wyznawców, cały świat chrześcijański, który w Wielki Piątek obchodzi uroczystość Męki Pańskiej. Cały świat z utęsknieniem, bezwiednie, lub świadomie spogląda na Krzyż Chrystusa i od Niego czeka ratunku.

Teraz rozumiemy, czym jest dla nas uroczystość Wielkopiątkowa. Ludzie obchodzą rozmaite rocznice i uroczystości. Obchodzimy imieniny, urodziny, jubileusze pracy społecznej, zawodowej, rocznice zakładów naukowych, przemysłowych, wychowawczych… Kościół katolicki dziś, w Wielki Piątek, obchodzi uroczystość pamiątki śmierci Chrystusa Pana.

Bądź błogosławiona Święta Krwi, która krążysz i ożywiasz nasze dusze! Bądź błogosławiona Święta Krwi, która wydałaś wspaniałe kwiaty bohaterstwa i duchowego piękna! Bądź błogosławiona Święta Krwi Chrystusa, która zwilżasz oschłą glebę dusz i jesteś jedyną nadzieją grzeszników i sprawiedliwych!



Ks. bp dr Tihamér Tóth, Chrystus w cierpieniu i w chwale, s. 207-210.
(Pisownia uwspółcześniona)
http://www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

34. 360. Rocznica Ślubów Lwowskich Króla Jana Kazimierza

01.04 g. 21.00 Rocznica Ślubów Lwowskich Króla Jana Kazimierza – Msza Święta za Ojczyznę Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej

360. rocznica Intronizacji Matki Boskiej na Królową Polski!

Zapraszamy w dniu 01.04 w piątek na godz. 21.00 do Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej w Warszawie na Mszę Świętą w 360. rocznicę Ślubów Lwowskich Króla Jana Kazimierza. Kazanie wygłosi Ks. Stanisław Małkowski.
(...)
a także:



http://www.unacum.pl/2016/03/msza-w-360-rocznice-slubow-lwowskich.html


***
Przykre... na stronach Episkopatu nie ma NIC o TEJ Rocznicy...:(

http://episkopat.pl/0.1,index.html
***
(...)
20 marca - Niedziela Palmowa – obchody 31. Światowych Dni Młodzieży na szczeblu diecezjalnym

26 marca - Wigilia Paschalna – główne uroczystości 1050. rocznicy Chrztu Polski w parafiach, odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych

26 marca - Dzień modlitw za więźniów

KWIECIEŃ

3 kwietnia - Święto Miłosierdzia Bożego – uroczystości centralne w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach – Święto patronalne Caritas

3-10 kwietnia - Tydzień Miłosierdzia

4 kwietnia - Dzień Świętości Życia – liturgiczna uroczystość Zwiastowania Pańskiego
(...)
http://episkopat.pl/kosciol/kosciol_w_polsce/inicjatywy/6367.1,Inicjatywy_duszpasterskie.html



avatar użytkownika intix

35. Sław języku tajemnicę Ciała i Najdroższej Krwi



Sław języku tajemnicę Ciała i najdroższej Krwi

Czy kiedy klękamy przed Najświętszym Sakramentem i wysławiamy Go, śpiewając hymn ku Jego chwale, zdajemy sobie sprawę, że słowa płynącej z naszych ust pieśni liczą niemal osiemset lat? Hymn, który w całości śpiewamy dziś zdecydowanie zbyt rzadko, jest starszy niż trydencki ryt Mszy Świętej!

Historia poetyckich dzieł rozpoczynających się od słów Pange Lingua gloriosi sięga wczesnych dziejów Kościoła. Pierwszą zachowaną do dziś poezję, którą taki wers otwiera, stworzył święty Wenancjusz Fortunat, prawdopodobnie w latach sześćdziesiątych VI stulecia. Hymn powstał ku chwale cesarza Justyna II – w podzięce za przysłanie do Poitiers, którego autor był biskupem, relikwii Świętego Krzyża.


Pange lingua gloriosi prœlium certaminis
Et super crucis tropæo dic triumphum nobilem,
Qualiter Redemptor orbis immolatus vicerit.


Tak zaczynał się wiersz biskupa Wenancjusza. Wzywał on do sławienia wspaniałych bitew cesarza Justyna prowadzących do triumfu Krzyża i zachęcał do docenienia triumfalnej ofiary Odkupiciela.

Sześćset lat później święty Tomasz z Akwinu otrzymał od papieża Urbana IV polecenie ułożenia pieśni do mszału i brewiarza w związku ze świeżo ustanowionym świętem Bożego Ciała. Pobożny teolog od lat rozprawiający o nabożeństwie do Najświętszego Sakramentu spełnił prośbę Ojca Świętego. Okazał się przy tym wybornym poetą, którego dzieła przetrwały setki lat i nadal śpiewane są w kościołach na całym świecie. Bo też bez wielu z nich – jak choćby Adoro te devote (Zbliżam się w pokorze), Pange lingua (Sław języku), Sacris solemniis (Z dniem świętym) i Verbum supernum (Słowo najwyższe) – doprawdy trudno sobie wyobrazić wiele nabożeństw, a przede wszystkim – przyjmowanie Komunii Świętej.

Część z tych dzieł przez wieki „podzieliła się” na potrzeby pobożnych obrzędów. I tak, klękając przed Najświętszym Sakramentem, słyszymy słowa pieśni O zbawcza Hostio (O salutaris Hostia), będącej przecież niczym innym jak ostatnimi zwrotkami Słowa najwyższego. Z kolei podczas błogosławieństwa po adoracji śpiewamy Przed tak wielkim Sakramentem (Tantum ergo Sacramentum) – końcówkę pieśni Sław języku, o której chcemy tutaj rozprawiać.

Poetycka wielkość Doktora

Święty Tomasz, jeden z Doktorów Kościoła, pisał poetyckie hymny niczym Autor Natchniony. Te piękne pieśni nie tylko wywołują wiele duchowych uniesień, nie tylko dodają majestatu liturgii i pokory modlitwie, ale także dostarczają zwykłych ziemskich wzruszeń.

Łaciński hymn Sław języku tajemnicę pióra Akwinaty składa się z sześciu zwrotek, liczy więc o cztery mniej niż wenancjuszowy pierwowzór. Ponadto – w przeciwieństwie do biskupa Poitiers – Tomasz w swym hymnie zastosował rymy. Najważniejsza jednak różnica dotyczy, oczywiście, treści – przypomnijmy, iż w VI wieku Pange lingua gloriosi śpiewano ku chwale Boga, dziękując mu za bitewne zwycięstwa, tymczasem dziś te same słowa rozpoczynają pieśń wysławiającą Boga ukrytego w kruszynie Chleba.

Nie ulega wątpliwości, że Tomasz był poetyckim geniuszem. W sześciozwrotkowej pieśni zawarł bowiem wszystko, co najważniejsze w chrześcijaństwie. We współczesnym tłumaczeniu śpiewamy więc zarówno o tajemnicy Przeistoczenia (Sław języku tajemnicę Ciała i najdroższej Krwi), sławimy tajemnicę Wcielenia (Z Panny czystej narodzony, posłan zbawić ludzki ród, gdy po świecie na wsze strony, ziarno słowa rzucił w lud), wielbimy Władcę (Król narodów godzien czci), i kontemplujemy Jego śmierć (cudem niezgłębionym, zamknął Swej pielgrzymki trud). Nie zapominamy również o Najświętszej Matce (Ten, co Matkę miał Dziewicę).

Wielki teolog, jakim niewątpliwie był święty Tomasz, doceniał również – czego brakuje wielu współczesnym duchownym – wagę Sakramentu kapłaństwa i rzeczywistą istotę Mszy Świętej. Najpiękniejszy wyraz dał temu właśnie w hymnie Sław języku tajemnicę:


W noc ostatnią, przy Wieczerzy, z tymi, których braćmi zwał,
pełniąc wszystko jak należy, czego przepis prawny chciał,
sam Dwunastu się powierzył, i za pokarm z Rąk Swych dał
.


Z tych słów tchnie nie tylko wdzięczność za sakrament kapłaństwa, ale i pouczenie. Spójrzmy tylko na środkowy wers: Pełniąc wszystko jak należy, czego przepis prawny chciał. Jakże często brakuje nam tego u dzisiejszych kapłanów, pozostających przecież następcami nie tylko świętego Tomasza, ale i owych Dwunastu! Czy oni również, obcując bezpośrednio z Ciałem Chrystusa, starają się pełnić wszystko jak należy? Czy przepis prawny nie obliguje także ich do najwyższego szacunku dla Najświętszego Sakramentu?!

Czym zaś jest ów Sakrament i jak go rozumieć, wyjaśnia poeta w czwartej zwrotce:


Słowem więc Wcielone Słowo chleb zamienia w Ciało Swe,
wino Krwią jest Chrystusową, darmo wzrok to widzieć chce.
Tylko wiara Bożą mową pewność o tym w serca śle.


Nie sądźmy jednak, że święty Tomasz zwraca się wyłącznie do duchownych. Apel swój – Co dla zmysłów niepojęte, niech dopełni wiara w nas – kieruje do wszystkich wiernych. Do nas.

Z łaciny do polszczyzny

Pobożny lud katolicki od wieków chciał sławić Pana nie tylko sercem, ale i językiem. Od kilku stuleci więc chrześcijańskie narody przekładały dzieło świętego Tomasza na własne języki. Czynili to głównie poeci w sutannach. Jedną z pierwszych prób podjął sekretarz króla Zygmunta III Wazy, uczeń księdza Jakuba Wujka, autora polskiego przekładu Biblii – ksiądz Stanisław Grochowski.

Znane nam dziś tłumaczenie Tantum Ergo Sacramentum brzmi:


Przed tak wielkim Sakramentem upadajmy wszyscy wraz,
niech przed Nowym Testamentem starych praw ustąpi czas.
Co dla zmysłów niepojęte, niech dopełni wiara w nas.
Bogu Ojcu i Synowi hołd po wszystkie nieśmy dni.
Niech podaje wiek wiekowi hymn triumfu, dzięki, czci,
a równemu Im Duchowi niechaj wieczna chwała brzmi.


Ksiądz Grochowski zaś w XVI wieku tłumaczył świętego Tomasza nieco inaczej, proponując, by słowa śpiewane na klęczkach przed Bogiem w Hostii ukrytym brzmiały:


Dla tegoż w tym Sakramencie cześć Panu swemu dajmy,
A zwyczajem starych ofiar zgoła też nie pogardzajmy,
A czego oko nie widzi, wiarą tylko sięgajmy.
Wiekuista niechaj będzie Ojcu cześć niezmiernemu,
Synowi równie rozliczna chwała Jednorodzonemu,
Niemniej Duchowi Świętemu, od Nich, pochodzącemu.


Badacz historii tłumaczeń Tantum Ergo Sacramentum, ksiądz Tadeusz Karyłowski, w latach dwudziestych poprzedniego stulecia nazwał ów przekład niemowlęcym. Zwrócił uwagę, że niektóre wersy są zupełnie fałszywe, jak choćby ten mówiący o niepogardzaniu zwyczajem starych ofiar. Dziś śpiewamy, że starych praw ustąpi czas, w przekładzie znacznie bliższym oryginałowi.

Kolejne stulecie przyniosło nowe tłumaczenie. Znów zajął się tym ksiądz będący zarazem królewskim sekretarzem – Jan Białobocki, rycerz spod Chocimia. W przeciwieństwie do poprzedniego przekładu w jego wersach zachowano zewnętrzną formę oryginału łacińskiego w rymach. Także rytm zbliża się do Tomaszowego dzieła:


Przeto Świętość tak dostojną czcijmy w uniżoności,
A naukę Starozakonną dać nowej chwalebności,
Wetując wiarą gruntowną zmysłów tępych słabości.
Ojcu i Jednorodzonemu chwała i wdzięczne pienie:
Żywot, możność i cześć k›temu bądź i błogosławienie:
Z obudwu pochodzącemu bądź zarówne chwalenie! Amen.


Co ciekawe, sam autor tłumaczenia traktował je jako ciekawostkę dla wąskiego grona zainteresowanych, nie polecając śpiewania jego słów w kościołach.

Następne znane tłumaczenie Tantum ergo powstało w wieku XVIII. Jego autor pozostaje anonimowy, znamy jednak źródło – tekst mianowicie znalazł się w traktacie, którego tytuł zapewne zaintryguje współczesnych czytelników: Heroina chrześcijańska. Przekład ów był również bardzo swobodny, albo raczej – jak twierdził ksiądz Karyłowski – stanowił wyłącznie naśladowanie Tomasza z Akwinu.


Czcijmy wielce takie dary, niech ustąpi zwyczaj stary,
Czego rozum nie pojmuje, to się wiarą niech przyjmuje.
Bogu Ojcu i Synowi cześć powinną oddajmy,
Spoinie Świętemu Duchowi dobroć, miłość wychwalajmy. Amen.


W ostatnich latach XVIII stulecia powstało jeszcze tłumaczenie księdza Wacława Sierakowskiego, a na początku wieku XIX próbę zmierzenia się z tekstem Doktora Anielskiego podjął arcybiskup mohylowski Ignacy Hołowiński:


Przed tak wielkim Sakramentem padać na twarz, cześć i sława
Niech ustąpią z Testamentem starym dla nowego prawa:
Wiara będzie fundamentem gdy pojęcia zmysł ustawa.
Chwała Ojcu i Synowi radość, moc, błogosławienie:,
Wiek niech podaje wiekowi i temu, co pochodzenie
Bierze od Obu, Duchowi równa chwała nieskończenie! Amen.


Spośród przytoczonych dotychczas przekładów ten właśnie najbliższy był oryginałowi, niestety, rytm niezupełnie zgadzał się z łacińskim, a według nieocenionego księdza Karyłowskiego, brak artystycznego wykończenia i pobieżność pracy sprawiły, że przekład ten nie nadaje się do użytku w śpiewie.

Sam wspomniany badacz‑poeta, ksiądz Tadeusz Karyłowski, w pierwszym numerze „Przeglądu Powszechnego” z roku 1923 podaje jeszcze kilka – już dwudziestowiecznych – przekładów Tantum Ergo Sacramentum, na których przytoczenie nie ma tutaj miejsca. Znalazł się wśród nich również przekład samego autora, niewątpliwie stanowiący podstawę do tłumaczenia znanego nam dziś z modlitewników.


Przed tak wielkim Sakramentem kornie głowy skłońmy wraz
Niech przed nowym Testamentem starych praw ustąpi czas:
Co dla zmysłów niepojętem. niech dopełni wiara w nas.
Ojcu z Synem, chyląc czołem, hołd po wszystkie nieśmy dni:
W pieniu wdzięcznem i wesołem moc i sława niech Im brzmi:
Pochodzący z Obu społem w równej niechaj będzie czci! Amen.


Niech podaje wiek wiekowi

Książę biskup Adam Sapieha, przykładający niezwykłą wagę do poprawności słów wypowiadanych i śpiewanych w kościele, jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości zwracał uwagę, że należy sprawić, by lud Boży poznał hymny świętego Tomasza. Prosił o wyszukanie tłumaczeń jak najbliższych duchowi języka polskiego, podkreślając, że wierni muszą poznać cześć oddawaną Przenajświętszemu Sakramentowi przez Akwinatę nie dość, że w języku ojczystym, ale też prostym i zrozumiałym, a jednocześnie w pełni oddającym majestat.

Dziś Tantum ergo Sacramentum śpiewamy podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, całość zaś hymnu Pange lingua gloriosi brzmi w czasie uroczystości Bożego Ciała oraz w Wielki Czwartek. To pieśni wyjątkowe, monumentalne, poruszające – owoc wielowiekowej pracy Bożych kapłanów, szczerze zatroskanych o to, by podawał wiek wiekowi hymn triumfu, dzięki, czci.

Krystian Kratiuk
http://www.pch24.pl

***
Pierwszy Czwartek Miesiąca


avatar użytkownika intix

36. Kolejny – po Sokółce – Cud Eucharystyczny

 Dziś podczas Mszy o godzinie 12 w kościele św. Jacka w Legnicy biskup Zbigniew Kiernikowski ogłosił komunikat w sprawie Wydarzenia Eucharystycznego, do jakiego doszło niedawno w tamtejszej parafii. Oto treść tego wystąpienia:

Jako Biskup Legnicki podaję niniejszym wiadomość o wydarzeniu, jakie zaszło w parafii św. Jacka w Legnicy i które ma znamiona cudu eucharystycznego. Na Hostii, która 25 grudnia 2013 roku przy udzielaniu Komunii świętej upadła na posadzkę i która została podniesiona, i złożona do naczynia z wodą, po pewnym czasie pojawiły się przebarwienia koloru czerwonego. Ówczesny Biskup Legnicki Biskup Stefan Cichy powołał Komisję, której zadaniem było obserwowanie zjawiska. W lutym 2014 roku został wyodrębniony fragment materii koloru czerwonego i złożony na korporale. W celu wyjaśnienia rodzaju tej materii Komisja zleciła pobranie próbek i przeprowadzenie stosownych badań przez różne kompetentne instytucje.

Ostatecznie w orzeczeniu Zakładu Medycyny Sądowej czytamy:

„W obrazie histopatologicznym stwierdzono fragmenty tkankowe zawierające pofragmentowane części mięśnia poprzecznie prążkowanego. (…) Całość obrazu (…) jest najbardziej podobna do mięśnia sercowego” (…) ze zmianami, które „często towarzyszą agonii”.

Badania genetyczne wskazują na ludzkie pochodzenie tkanki.

W styczniu br. przedstawiłem całą tę sprawę w Kongregacji Nauki Wiary. Dziś, zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej, polecam Księdzu Proboszczowi Andrzejowi Ziombrze przygotowanie odpowiedniego miejsca dla wystawienia Relikwii tak, aby wierni mogli oddawać Jej cześć. Proszę też o udostępnienie przybywającym osobom stosownych informacji oraz o prowadzenie systematycznej katechezy, która pomagałaby właściwie kształtować świadomość wiernych w dziedzinie kultu eucharystycznego. Polecam nadto założenie księgi, w której byłyby rejestrowane ewentualne uzyskane łaski oraz inne wydarzenia mające charakter nadprzyrodzoności.

Mam nadzieję, że wszystko to posłuży pogłębieniu kultu Eucharystii i będzie owocowało wpływem na życie osób zbliżających się do tej Relikwii. Odczytujemy ten przedziwny Znak, jako szczególny wyraz życzliwości i miłości Pana Boga, który tak bardzo zniża się do człowieka.

Polecam się Waszej modlitwie i Wam błogosławię

Zbigniew Kiernikowski

Biskup legnicki

Cuda Eucharystyczne zdarzają się bardzo rzadko. Od pierwszego tego typu zjawiska, które miało miejsce w VIII wieku w Lanciano we Włoszech, aż do dziś Kościół uznał za autentyczne 133 takie przypadki. Ostatni z nich wydarzył się kilka lat temu w Sokółce. Został potwierdzony przez dwójkę doświadczonych patomorfologów: profesor Marię Sobaniec-Łotowską i profesora Stanisława Sulkowskiego, którzy niezależnie do siebie doszli do identycznych wniosków.

Naukowcy badali konsekrowaną Hostię, która w październiku 2008 roku została podczas Mszy została upuszczona na podłogę, a potem włożona do szklanego naczynia, gdzie miała się rozpuścić. Tymczasem nie tylko nie rozpuściła się ona, lecz także na jej powierzchni pojawiła się czerwona plama sprawiająca wrażenie skrzepu. Ponieważ stan taki utrzymywał się długo, zlecono dokonanie ekspertyzy naukowej.

Wspomniani badacze wskazali wówczas na trzy niewytłumaczalne naukowo zjawiska. Pierwszym z nich był fakt, że włożony do wody komunikant nie rozpuścił się całkowicie, lecz tylko częściowo. Po drugie: tkanka na opłatku okazała się fragmentem mięśnia sercowego człowieka. Przebywając tak długo najpierw w wodzie, a później na korporale, powinna ona ulec procesowi martwicy, czyli obumierania. Tymczasem podczas wszystkich badań wykazywała zachowania charakterystyczne dla mięśnia sercowego w stanie agonalnym. Trzecim zagadkowym zjawiskiem był fakt, że owa tkanka ludzkiego organizmu w sposób strukturalny połączona pozostawała z konsekrowaną Hostią. Naukowcy podkreślają, że tego typu przenikanie się ciała i chleba jest zjawiskiem, które nigdy dotąd nie było obserwowane w przyrodzie. Wiedza naukowa nie tylko nie zna tego typu przypadków, ale także wyklucza ich zaistnienie.

Obecnie mamy do czynienia z kolejnym – po Sokółce – Cudem Eucharystycznym na świecie. Rodzi się pytanie: dlaczego drugi raz z rzędu dochodzi do tego właśnie w Polsce? Teologowie podkreślają, że cuda są znakami z Nieba. Ich celem nie jest budzenie sensacji, lecz wzmocnienie wiary ludzi, zwłaszcza w kontekście czekających ich wyzwań. Jakie wyzwania stoją teraz przed Polską? Dlaczego potrzebujemy aż takich znaków? Do czego wzywa osobiście każdego wierzącego w naszym kraju ów znak?

autor: Grzegorz Górny
http://blogmedia24.pl/node/22577#comment-358300

***

"Do czego wzywa osobiście każdego wierzącego w naszym kraju ów znak?"

avatar użytkownika intix

37. Główny Urząd Statystyczny na 1050-lecie Chrztu Polski

Główny Urząd Statystyczny na 1050-lecie chrztu Polski. Sprawdź jak wygląda polski Kościół „w liczbach”

Główny Urząd Statystyczny na 1050-lecie Chrztu Polski przygotował infografikę informującą o liczbie wyznawców wiary katolickiej w naszej Ojczyźnie, a także przedstawiającą szczegółowe dane dotyczące wskaźnika osób uczestniczących w niedzielnej Mszy świętej. Grafika została przygotowana na podstawie badań GUS, ISSK i Annuario Pontificio 2014.


Źródło: stat.gov.pl
KRaj
http://www.pch24.pl
***
Pozwolę sobie dodać do wpisu:

avatar użytkownika intix

38. 1050-LECIE CHRZTU POLSKI

Zapraszamy do wspólnego uczczenia jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski. Zaplanowane na połowę kwietnia centralne uroczystości kościelno-państwowe w sercu Wielkopolski niechaj dopełni Msza Św. Wszechczasów – tj. tradycyjna Msza Św. w klasycznym rycie trydenckim, wedle mszału Św. Piusa V – taka, jakiej dzięki Bożej Opatrzności słuchać mogli przez wieki nasi ojcowie i praojcowie.

Aby w Niej uczestniczyć, zbierzmy się w sobotę 16. Kwietnia o 10.50. na Rynku w Poznaniu (pod ratuszowym zegarem z koziołkami), by następnie na 12.15 udać się do pobliskiego kościoła.

10.50 – zbieramy się na rynku poznańskim, pod Koziołkami, gdzie posłuchamy wykładów na tę okoliczność.
Następnie udamy się na Mszę św. Wszechczasów, która odbędzie się o 12.15 (informacja o konkretnej lokalizacji podana zostanie na miejscu zbiórki).

w razie pytań związanych z obchodami piszcie na adres: 1050lat@pobudka.org
https://www.pobudka.org/

***

Świętowanie

Otrzymałem i przekazuję:

W najbliższą sobotę, 16 kwietnia 2016,

przybywamy na wspólne
dziękczynienie Bogu
za 1050 lat wiary katolickiej na ziemi polskiej
.

MB Pocieszenia Dąbrówka Kościelna

Dąbrówka Kościelna

Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia
Archidiecezja Gnieźnieńska

Mapa dojazdu

godz. 9.00 Msza Święta w klasycznym rycie rzymskim

Po Mszy Świętej nabożeństwo:

– odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych,
– odnowienie ślubów lwowskich.

A także: Godzinki, Różaniec, Litania Loretańska, Modlitwa do Jezusa Chrystusa Króla kard. Adama Stefana Sapiehy.

Króluj nam, Chryste!

https://verbumcatholicum.com/2016/04/12/swietowanie/

***

Msza Trydencka z okazji 1050-lecia Chrztu Polski



Piotrków Trybunalski 16 kwietnia (sobota) w kościele oo. Bernardynów o godz. 20.00.
Msza Trydencka - sprawowana w języku łacińskim, z kapłanem zwróconym przodem do ołtarza Matki Bożej Piotrkowskiej. Mieszkańcy Piotrkowa będą więc mieli niezwykłą okazję uczestniczyć w tradycyjnej liturgii, która przez całe stulecia - odkąd tylko powstało nasze miasto, aż do końca lat 60. XX wieku - towarzyszyła wielu pokoleniom piotrkowian.
http://www.epiotrkow.pl/news/Msza-Trydencka-z-okazji-1050lecia-chrztu-Po...

***

W Raciborzu Msza Trydencka z okazji 1050-lecia Chrztu Polski



Msza solenna z okazji 1050-lecia Chrztu Polski.
Msza Trydencka odbędzie się 17 kwietnia (niedziela) o godz. 14.00 w Kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa




avatar użytkownika intix

39. Złota nić Wiary Chrystusowej na ziemiach polskich

Złota nić Wiary Chrystusowej na ziemiach polskich

Chrzest Mieszka I w 966 roku jest nie tylko momentem wszczepienia władcy i jego poddanych w Kościół katolicki, ale także początkiem historii narodu i państwa polskiego. Powstanie i trwanie Polski jest ściśle związane z jej chrystianizacją. Od daty Chrztu rozwijana jest piękna i delikatna złota nić świętości i wszystkiego, co najpiękniejsze w naszych ponad 1000-letnich dziejach. Ta nić bywała często nadwyrężana i brukana przez rozmaite odstępstwa i niewierności synów Narodu Polskiego. Jednak jak dotąd – co jest zachwycającym faktem – nie przerwała się ostatecznie, i ufamy, że dzięki łasce Bożej zostanie przekazana następnym pokoleniom Polaków.

1050-letnia historia chrześcijańskiej Polski jest tak bogata, że można by pisać na jej temat opasłe tomy. Tyle pokoleń, świętych i błogosławionych, rozmaitych wydarzeń… W artykule tym spróbujmy dotknąć jedynie kilku najbardziej znamiennych spraw, które pomogą nam w tych rocznicowych rozważaniach.

Przybywam do Was z ziemi Polan

Wręcz fascynujące jest to, że pierwsza znana nam wzmianka pisana o Polsce pojawia się w roku 1000, a więc krótko po naszym Chrzcie. Jej autorem jest św. Brunon z Kwerfurtu (Niemiec), który w „Żywocie św. Wojciecha” przytoczył słowa św. Wojciecha wypowiedziane do Prusów. Pokazują one misję, jaką Polska dostała od Boga:

Przybywam do Was z ziemi Polan (Terra Polonorum), rządzonej przez księcia Bolesława, by nieść wam światło Wiary prawdziwej.

Na powyższe zdanie, które wypowiedział jeden z głównych patronów Polski, zwrócił uwagę w swoich publikacjach krakowski historyk, prof. Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Czyż wierzący nie dostrzeże w tym ręki Bożej Opatrzności? Czyż Polak, katolik roku 2016 nie przyzna, że zdanie to okazało się też swoistym proroctwem? Tak, proroctwem! Bowiem 1016 lat po napisaniu tego zdania Polska nadal istnieje i to jako naród katolicki (mimo tylu dziejowych tragedii i całego kryzysu religijnego, moralnego i tożsamościowego). Jest także podporą i obrońcą doktryny katolickiej!

Zauważmy, że to nasze istnienie jest zdumiewające, biorąc pod uwagę losy innych ludów słowiańskich, Prusów, a nawet Rusi Kijowskiej, która najpierw odpadła od Kościoła Powszechnego, a później została zdobyta przez Moskwę. Zaś Terra Polonorum jest. Jest ziemia polska i są Polacy!

Wiary nam katolickiej ta Korona dochowała i obroniła

Jeśli jako katolicy wierzymy, że nic nie dzieje się bez dopustu Opatrzności, i że Bóg ma wobec człowieka plan, którym jest dzieło zbawienia, to z tej perspektywy niepodobna dojść do innego wniosku, niż takiego, że jako Polska istniejemy, bo taka jest Jego, Boga święta wola.

I nawet jeśli Bóg karze nas za odstępstwa i za grzechy, jak to czynił np. z Narodem Wybranym w Starym Testamencie, dostrzegamy w tym Jego Miłosierdzie i Jego Bożą pedagogikę, do której przykładu tak często sięgał wielki Sługa Boży, ks. Piotr Skarga.

W Kazaniach Sejmowych ks. Skarga z wielką miłością pisał o naszej Ojczyźnie, a zadziwiające jest to, że po 400 latach, możemy te słowa odnieść także do siebie:

Wiary nam katolickiej ta Korona dochowała i obroniła. Ona wam wiary świętej katolickiej, przez którą do wiecznej ojczyzny przychodzicie, dochowała; i Chrystusa, zbawienie wasze, i jego Ewangeliją przyniosła. Ona jej od fałszywych nauk i jadów heretyckich obroniła. Ona Husa przed stem kiladziesiąt lat swymi kaptury i konfederacyjami i jego przeklęte kacerstwo odpłoszyła. Do tego czasu kapłany wam i biskupy, i duchowne pasterze wasze daje, przy których przystęp do łaski Bożej i obrony od wszytkich nieprzyjaciół macie. Ona wszczepiła tu ołtarz służby Bożej i ofiar przedziwnych, z których wam ubłaganie Boskie zawżdy płynie. Ona się i dzisiejszych złych wieków srogim heretykom odejmuje i wilki te jadowite, jako może, od was odgania.

Inne narody nie mają tak szczęśliwej ojczyzny.


I stara się, abyście nie byli bez kapłana, bez ołtarza, bez nauki, i zatem bez Boga, jako się to innym narodom przydało, którzy tak dobrej i czujnej matki nie mieli. Jakoż jej miłować nie macie?

Warto pomyśleć, kim byśmy byli bez Kościoła, bez łaski Bożej, bez zbawiennej nauki katolickiej, która tak bardzo kształtowała nasz obyczaj, że z pogańskich plemion przekształciła nas w Naród tylu Świętych i Błogosławionych?

Matka Boża wielkie rzeczy dla Polaków zamierza

Wiele jest dowodów na szczególną więź naszego Narodu z Panem Jezusem i Jego Matką. Wystarczy wspomnieć choćby postać wielkiej mistyczki XX wieku, św. Siostry Faustyny Kowalskiej.

Mniej znany jest może inny fakt, potwierdzający tę silną więź Polaków ze Zbawicielem i Maryją.

Na 4 lata przed śmiercią Sługi Bożego, ks. Piotra Skargi, w klasztorze jezuitów Gesu Nuovo w Neapolu, w wigilię Wniebowzięcia, 14 sierpnia 1608 roku, zatopiony w modlitwie współbrat Skargi, o. Juliusz Mancinelli ujrzał Matkę Bożą. U stóp Maryi klęczał jego współbrat z nowicjatu, św. Stanisław Kostka, bowiem była to także czterdziesta rocznica śmierci tegoż świętego. Widząc to, o. Mancinelli zawołał: Królowo Wniebowzięta, módl się za nami, na co Matka Boża wypowiedziała zdumiewające słowa: Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie. Po tych słowach ojciec Juliusz krzyknął: Królowo Polski Wniebowzięta, módl się za Polskę! Wówczas Maryja miłosiernie spojrzała na klęczącego przed Nią Stanisława Kostkę, potem na o. Mancinellego i powiedziała: Jemu tę łaskę dzisiejszą zawdzięczasz, mój Juliuszu. Niezwykła radość napełniła serce zakonnika po tym widzeniu. Od tej chwili modlił się: Królowo Polski, módl się za nami i wielokrotnie powtarzał: Matka Boża wielkie rzeczy dla Polaków zamierza.

To właśnie zdarzenie i późniejsze zaangażowanie o. Mancinellego jest początkiem uznania Najświętszej Maryi Panny Królową Polski, czego dokonał król Jan Kazimierz we Lwowie 1 kwietnia 1656 roku.

Warto uświadomić sobie fakt, że to nie my, Polacy, ale to Ona, Maryja, najpierw wybrała nas i chce być naszą Królową!

Mimo niewierności, jesteśmy Narodem Katolickim

Wiek XIX, czas rozbiorów i powstań, dostarczył nam wielu przykładów, jak mocne pozostało katolickie serce Polski, choć jej widzialny, polityczny byt nie istniał. Wielkie odrodzenie kulturalne, ekonomiczne i religijne przygotowało nas do wejścia w jeszcze trudniejszy wiek XX.

Stamtąd wyrasta żywa religijność, której wyrazem są męczennicy narodowego socjalizmu i komunizmu, jak św. Maksymilian Kolbe i bł. Jerzy Popiełuszko.

Chrzest i Wiarę, które otrzymaliśmy 1050 lat temu, jak dotąd przechowaliśmy jako Naród, mimo skrajnie niesprzyjających warunków. By tę Wiarę utrzymać, nasi ojcowie ponosili niewyobrażalne dla nas ofiary.

Od niemal początku istnienia Polski obok nas działy się rzeczy, które na trwałe wstrząsnęły światem chrześcijańskim. Schizma Wschodnia odgrodziła nas od Wschodu Europy i przyczyniła się do narastającej i po dziś dzień trwającej niechęci, a nawet wrogości, której wyrazem jest męczeńska śmierć św. Jozafata Kuncewicza czy choćby męczeństwo św. Andrzeja Boboli – autora tekstu Ślubów Lwowskich.

Inna tragedia – protestantyzm, który oderwał od katolicyzmu całe narody – oddzielił nas murem wrogości od krajów zachodniej i północnej Europy. Wszystkie prądy antykatolickie czy później antychrześcijańskie uderzały także w nas.

Błędy zakorzeniały się także wśród naszych rodaków. Polacy angażowali się w husytyzm, w herezję protestancką, w ideologię oświecenia, poszli za Napoleonem rozpowszechniającym idee Rewolucji Francuskiej, zaangażowali się w ruch rewolucyjny XIX i XX wieku. Jednak – i to jest wielce zdumiewające – mimo wszystkich tych niewierności i zdrad, naród, kraj (inaczej niż w przypadku innych narodów) pozostawał i pozostaje – choć niezwykle okaleczony – Narodem Katolickim.

Dobrze będzie przywołać tutaj tylko następujące liczby: Obecnie w 97 krajach na całym świecie pracuje aż 2170 polskich misjonarzy!

Jeśli coś trwa ponad 1000 lat, musi być sprawdzone i mocne. Rzeczywiście, tożsamość zbudowana na prawdziwej wierze to skarb, siła, to źródło wielkości, do jakiej wzywa nas sam Zbawiciel: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,48).

Polska zawsze wierna!

Weszliśmy w rok 2016, rok 1050-lecia Chrztu Polski. Jesteśmy w apogeum zmagań pomiędzy Kościołem i anty‑kościołem, pomiędzy szatańską Rewolucją zmierzająca do otwartego kultu szatana oraz Kontrrewolucją, która pod sztandarem Chrystusa i Maryi broni resztek Cywilizacji Chrześcijańskiej. Żyjemy w świecie, w którym neomarksiści budują utopię wielokulturowości, organizując gigantyczny napływ imigrantów kulturowo i tożsamościowo odmiennych od Europy i innych krajów cywilizacji zachodniej (USA, Australia, Brazylia etc.). Przeciw nam skierowane są gigantyczne i potężne struktury miażdżące tożsamość jak np. Unia Europejska, Rada Europy itd.

Dzięki Bożej Opatrzności „Terra Polonorum” trwa, by z niej nieść innym światło Wiary prawdziwej, jak powiedział św. Wojciech w X wieku do pogańskich Prusów. Istnieje, by z niej wychodziła iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Pana Jezusa.

Znamienne, jaką Polska jest przeszkodą dla wielkich antychrześcijańskich potęg, które mają swe wpływy nawet w niektórych kręgach kościelnych. Objawia się to również w tych dniach, kiedy to na ubiegłorocznym Synodzie biskupów to właśnie hierarchowie polscy wraz z garstką nielicznych biskupów, głównie z Afryki i Wschodu, bronili wielkiej prawdy Chrystusowej o małżeństwie, o rodzinie, o płciowości, o grzechu i sakramentach, czyli bronili Świętej Wiary w jej istotnych punktach, bronili człowieka w jego esencjonalnym, bytowym wymiarze bycia mężczyzną i kobietą.

Na koniec warto przywołać słowa Prymasa Hlonda:

Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą i wielką miłością bliźniego, i Różańcem; Polska ma stanąć na czele Maryjnego zjednoczenia narodów; Zachód oczyszczając się ze zgnilizny, z podziwem na nas patrzeć będzie; Trzeba ufać i modlić się; Jedyna broń, której używając Polska odniesie zwycięstwo – to Różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi może narody będą karane za swą niewierność względem Boga; Polska będzie pierwsza, która dozna opieki Matki Bożej; Maryja obroni świat od zagłady zupełnej; Polska nie opuści sztandaru Królowej Nieba; Całym sercem wszyscy niech się zwracają z prośbą do Matki Najświętszej o pomoc i opiekę pod Jej płaszczem; Nastąpi wielki triumf Serca Matki Bożej, po którym dopiero zakróluje Zbawiciel nad światem przez Polskę.

My, Polacy, potrzebujemy Boga i Jego Kościoła katolickiego, ale historia, zarówno ta sprzed 1050 lat, jak i ta dziejąca się na naszych oczach pokazuje, że Kościół potrzebował, potrzebuje i będzie potrzebował Polski. Tej Polski, której tożsamość wyraża tytuł Polonia semper fidelis! Polska zawsze wierna! Jeśli uratujemy taką Polskę, to i ona, być może, będzie mieć ten przywilej i honor, by jako narzędzie w Bożym ręku obronić Kościół.


Arkadiusz Stelmach
 
Ten tekst pochodzi z 86. numeru "Przymierza z Maryją". Jeżeli chcesz otrzymywać pismo drogą pocztową przejdz na tę stronę.

http://www.pch24.pl/zlota-nic-wiary-chrystusowej-na-ziemiach-polskich,42...

avatar użytkownika intix

40. Sam Chrzest nie wystarczy

Sam chrzest nie wystarczy

Przed nami tysiąc pięćdziesiąta rocznica Chrztu Polski. Niespecjalnie okrągła, ale dla dzisiejszych Polaków – za młodych, by pamiętać uroczystości millenijne roku 1966; za starych, by dożyć jubileuszu jedenastu wieków – jedyna, jaką mogą się cieszyć za życia. Z pewnością będzie uroczyście, bo lubimy uroczystości. Z pewnością będzie podniośle, bo sprawa jest ogromnej wagi. I jako taka zasługuje na szczególnie głęboką refleksję. Na narodowy rachunek sumienia.

Przez wiele stuleci byliśmy bastionem wiary katolickiej – dziś, w obliczu powszechnej kapitulacji Zachodu, wielu uważa nas za ostatni jej szaniec. Czy Polska jest nim rzeczywiście? Czy wytrwamy w obliczu wyzwań czasu pogardy, wobec nawałnicy ludów Goga i Magoga?

Dlatego pośród świętowania doniosłego jubileuszu nie zapomnijmy jednak sprawdzić, czy w komplecie i bojowym porządku trzymamy pełną zbroję Bożą i pancerz, którym jest sprawiedliwość; czy biodra nasze przepasane są prawdą a stopy obute w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju? Czy wciąż mamy na podorędziu wiarę jako tarczę, dzięki której zdołamy zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego? Czy czeka w gotowości hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże? Czy wciąż jesteśmy mocni w Panu – siłą Jego potęgi (Ef 6, 10–17)?

Amerykański pisarz katolicki Paul Thigpen niezwykle trafnie zauważył, iż kiedy cień krzyża padnie na jakiś naród, nic już nie będzie dlań takie jak przedtem. Na polski naród cień Krzyża padł przed dziesięcioma i pół stuleciem, i odmienił go diametralnie. Co tam zresztą odmienił – stworzył go! Czyż bowiem można zlepek plemion sprzed Siemomysła nazywać narodem? Albo czy można sądzić, że bez włączenia się – poprzez Chrzest – w krąg cywilizacji zachodniej dzieło Mieszkowego ojca i jego samego przetrwałoby dłużej niż wspólnota Słowian połabskich, którzy uparli się trwać przy pogaństwie?

Żadną miarą. Chrzest księcia Polan i jego dworu stworzył Polskę jako kraj i Polaków jako naród. Nie miejsce tu na szczegółowe dywagacje, czy na ziemiach, którymi władali pierwsi Piastowie chrześcijaństwo pojawiło się przed rokiem 966, czy nie. Zapewne się pojawiło, bo przecież w sąsiednim państwie wielkomorawskim z powodzeniem działali święci Cyryl i Metody – trudno więc sądzić, że religia od wieku tam zakorzeniona nie przeniknęła w granice kraju Polan. Co więcej, Wiślanie, których w nie mniejszym stopniu uznaje się za filar państwowości polskiej, przed zagarnięciem ich ziem przez Mieszka przez jakiś czas pozostawali w orbicie wpływów Wielkich Moraw.

Jednakowoż nie idzie o sam fakt przenikania wiary Chrystusowej na ziemie Polan, lecz o akt konstytutywny nowej społeczności włączonej w orbitę świata chrześcijańskiego, czyli świata cywilizowanego. Kościół – jak to dobitnie wykazała cała jego historia – może z równym powodzeniem, w zależności od sytuacji, rozwijać się oddolnie i odgórnie. U początku średniowiecza (a dla naszej części Europy stulecia IX–XI to zdecydowanie jego początek) panował model chrystianizacji odgórnej. I w tym właśnie aspekcie Chrzest Mieszka jako władcy zalążka polskiej państwowości – wraz z jego dworem, czyli społeczno‑polityczną elitą, od której Światło Chrystusa płynąć będzie ku coraz szerszym kręgom społeczeństwa – ma fundamentalne znaczenie.

Dlatego zupełnie od rzeczy jawią się wszelkie spekulacje na temat motywacji Mieszka. Z całą pewnością przecież stanowiły one wynik politycznej kalkulacji – trudno sądzić, że pogańskiego watażkę zainteresowanego przede wszystkim umacnianiem dopiero co osiągniętej pozycji zachwycił ideał życia chrześcijańskiego, zwłaszcza konieczność miłowania nieprzyjaciół czy wierność jednej żonie…

Mieszko bezsprzecznie widział w Chrzcie bilet do lepszego życia – koniec z zaściankiem, wypływamy na szerokie wody – do świata, w którym jako równy niemieckim herzogom będzie mógł stanąć przed cesarzem i domagać się poszanowania własnej domeny. Co jednak ani o jotę nie zmienia faktu, iż potraktował Chrzest poważnie i zaczął na miarę swych możliwości prowadzić życie chrześcijanina – historia ma na to dowody – w czym zresztą niemała zasługa jego chrześcijańskiej żony, Dobrawy.

Sacramentum militiae

Ojcowie Kościoła podkreślają, że chrzest wody gładzi dawne grzechy, jednak nie daje gwarancji, co do świętości życia w przyszłości. Chrzest jest nasieniem zasianym w duszy katechumena, które do wzrostu potrzebuje częstego a obfitego podlewania łaską kolejnych Sakramentów następujących na drodze chrześcijańskiego rozwoju. Jest biletem wstępu na ścieżkę ku zbawieniu (krętą i wyboistą), przed którą jednakowoż nie stoi znak nakazu ruchu – obdarzony przez samego Stwórcę wolną wolą podróżny może wybrać autostradę grzechu (szeroką i wygodną).

Chrzest nakłada na katechumena poważne obowiązki. Tertulian w swoim traktacie O chrzcie nazywa go sacramentum aquae nostrae, przejąwszy termin sacramentum z rzymskiej nomenklatury wojskowej (sacramentum militiae oznaczała składaną przez legionistów przysięgę na wierność republice, później cesarzowi). Chrzest święty to nowa sacramentum militiae: wyznacza przecież początek militiae Christi – nowego życia jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa (2Tm 2, 3).

Ochrzczony z inicjatywy Mieszka I naród nigdy nie zdradził podjętego przy Chrzcie obowiązku służby Chrystusowi. Przywiedliśmy – i to jak: w miłości i poszanowaniu – do Jego Owczarni ostatni w Europie naród tonący w mrokach pogaństwa, definitywnie tym samym wieńcząc proces chrystianizacji Zachodu.

Przez tysiąc lat trwaliśmy w wierności Stolicy Apostolskiej – od sporu o inwestyturę, w którym polski władca jako jeden z nielicznych zdecydowanie opowiadał się za papieżem, poprzez zamęt poreformacyjnego rozdarcia (nie bez przyczyny po pozornym upadku Rzeczypospolitej pod szwedzkim ciosem w roku 1655 angielski uzurpator Oliver Cromwell cieszył się, iż Karolowi Gustawowi udało się wyrwać jeden róg z głowy papieża), aż po czasy nowożytnych rewolucji i tyranii, kiedyśmy murem stali w kościołach naszych, nieulękli wobec knowań heretyckich i schizmatyckich zaborców. I sojuszu czerwono‑brunatnych antychrystów.

Murem zresztą byliśmy od początku – antemurale Christianitatis – broniącym spokojnego snu Zachodniej Europy przed zalewem pogaństwa. Bez najmniejszej przesady możemy sobie przypisać uratowanie Bazyliki Świętego Piotra przed tragicznym losem stajni dla koni osmańskiego wezyra Kara Mustafy.

I dlatego z dumą czytamy encyklikę Leona XIII Caritatis providentiaeque, w której Ojciec Święty, przypomina Kościołowi powszechnemu i całemu światu o wielkości narodu, co od czasów praojców posiadł sławę religijności; albowiem Kościoła świętego Matki naszej, zawsze wiernym był synem i niewzruszenie wytrwał w równej uległości papieżom rzymskim i posłuszeństwie biskupom według przemożenia Stolicy Apostolskiej wyznaczanym.

Confitemur Deo omnipotenti

Nie znaczy to bynajmniej, żeśmy całkiem bez grzechu byli. Rozliczne popełniliśmy błędy (które nas zresztą zawsze drogo kosztowały). Wyliczmy choć kilka.

Po pierwsze, wykrętny stosunek do krucjat (przed udziałem w których powstrzymał polskiego księcia brak piwa w Ziemi Świętej!) skutkował niemożliwością dania się poznać jako integralna część zachodniej Christianitatis w najodpowiedniejszym po temu momencie, przez co długo jeszcze cierpieć mieliśmy opinię kraju na pozór tylko chrześcijańskiego.

Po drugie, gnuśność w nawracaniu pogańskich sąsiadów, skutkiem której zamiast osobiście zabrać się za ewangelizację Prusów, zwiedzeni rzekomym profesjonalizmem Krzyżaków, wpuściliśmy sobie za pazuchę węża, który do dziś nas kąsa.

Po trzecie, zdrada misji cywilizacyjnej zleconej królowej Jadwidze poprzez zlekceważenie owoców wiktorii kłuszyńskiej otwierającej możliwość złączenia podzielonej Owczarni Pańskiej, triumfu Krzyża nad półksiężycem i rozprzestrzenienia wiary Chrystusowej na Daleki Wschód.

Po czwarte, arogancja i małostkowość (nie dla ruskich miejsca w senacie!), które opatrznościowemu dziełu unii brzeskiej nie pozwoliły rozwinąć się tak, jak na to zasługiwało.

Po piąte, głupia tolerancja, która – jak prorokował naoczny jej świadek, Piotr Skarga – niezwykle szybko rozwinęła się w zobojętnienie na dobro publiczne i… finis Poloniae.

Ale dosyć już kajania się za grzechy ojców i dziadów, bo teraźniejszość wytycza nam samym nie mniej doniosłe zadania i nie mniej rozległe możliwości popełnienia równie poważnych błędów. Oby Pan nas od tego uchronił.

Christianae republicae propugnaculum

Polska, w której przez wieki świat zachodni widział niezłomny bastion chrześcijaństwa (zacytujmy tu choćby słowa papieża Innocentego XI: Polonia – praevalidum ac illustre Christianae Republicae propugnaculum, czyli: Polska – potężna i znamienita obrona świata chrześcijańskiego), wciąż cieszy się taką opinią. Przybyszów z Zachodu niezmiennie zdumiewają wciąż jeszcze (w miarę) pełne kościoły. Wrogów cywilizacji katolickiej we wściekłość wprawia nieprzerwana ofensywa polskich obrońców życia i rodziny. Polski episkopat uchodzi za modelowy przykład ultrakonserwatyzmu.

W kuluarowej rozmowie podczas obrad ostatniego synodu biskupów piszący te słowa na własne uszy usłyszał z ust biegłego watykanisty, iż polscy biskupi walczą na pierwszej linii cywilizacyjnego frontu. Jeżeli oni „pękną”, to pęknie cały Kościół.

Najwyraźniej więc jesteśmy bastionem. Powinniśmy sobie to dobrze uświadomić. I przyjąć tę konstatację z radością i pokorą. Z radością, gdyż nic nie powinno bardziej cieszyć chrześcijanina, niż refleksja, że trwa w wierności Chrystusowi i wiernie służy swemu Panu. Z pokorą zaś dlatego, że łaska Boża nie jest prezentem, który się odstawia na półkę, by po wzbudzeniu w nas chwilowej radości spokojnie pokrywał się kurzem. Łaska Boża nie jest dana raz na zawsze. Łaska Boża – by użyć jakże trafnego sformułowania świętego Jana Pawła II – zostaje nam nie tylko dana, ale i zadana. Łaska Boża domaga się od chrześcijanina aktywnej współpracy.

Gdy zaś tej współpracy zabraknie, strumień łaski wysycha. Nie z powodu wyczerpania się jej Źródła, lecz dlatego, że gdzieś wzdłuż biegu strumienia postawiono tamę. Na przykład, w postaci obojętności, ochłodzenia wiary czy duchowego lenistwa, które skutkują moralnym rozprzężeniem, fascynacją złem, wreszcie jawną wrogością wobec Boga.

Dlatego bądźmy czujni. Wnikliwie badajmy znaki czasów. Dowiemy się z tego, że pozycja i funkcja bastionu świata chrześcijańskiego, podobnie jak Łaska naszego Pana, nie jest raz na zawsze dana, lecz zadana. Cóż może o tym przekonać dobitniej niż los dawnych filarów Kościoła katolickiego na Zachodzie – dziś przetrąconych i leżących w prochu ziemi, a wkrótce pewnie podeptanych zabłoconym butem poganina.

Spójrzmy tylko na dzisiejsze Królestwo Hiszpanii i Republikę Irlandii. Jakże wymowne to przykłady – z przeciwnych biegunów katolickiego modi operandi. Hiszpania – model ofensywny – wzór katolickiej ekspansji, matka chrzestna Ameryki; Irlandia – model defensywny – wzór nieugiętego trwania na przekór wrednemu heretyckiemu uciskowi. Obie dziś stanowią modelowy przykład krajów totalnie zlaicyzowanych.

Jak do tego doszło? Na to pytanie niech odpowiedzą autorzy tekstów zamieszczonych na kolejnych stronach. My tutaj zauważmy tylko, że proces dechrystianizacji obu wspomnianych krajów przebiegł niezwykle szybko – w Irlandii za życia jednego pokolenia, w Hiszpanii na przestrzeni dwóch stuleci (co jednak wobec jej szesnastowiekowych dziejów jawi się krótką chwilą).

Oba niegdysiejsze filary Kościoła powszechnego nie wytrzymały obciążenia nowoczesnością. To istotne memento dla Polski, która – swoiście zakonserwowana za żelazną kurtyną w stężonych oparach tradycji – w obszary nowoczesnego świata wkroczyła zaledwie przed ćwierćwieczem. Ale już widać wyraźnie tego owoce.

Nie miejsce tu i nie pora na szczegółowy raport na temat postępów laicyzacji w naszym kraju. Kto się chce o nich przekonać, niech przyjdzie na różaniec, na drogę krzyżową czy na nabożeństwo majowe do pierwszego lepszego kościoła w Polsce – niech zobaczy, jakie tam tłumy. Niech zajrzy na stronę internetową Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego – badania praktyk religijnych Polaków niezbicie ujawniają, że są w naszym kraju diecezje, w których na niedzielną Mszę Świętą przychodzi co czwarty wierny, a do Komunii Świętej przystępuję co dziesiąty. Niech przejrzy księgi parafialne i porówna liczbę zawartych ślubów, udzielonych Sakramentów bierzmowania czy pierwszej Komunii Świętej dziś i kilka dekad wstecz. Niech zapyta o odnośne trendy w kwestii powołań kapłańskich i zakonnych. Niech porówna liczbę zakonników poniżej trzydziestego roku życia…

Filia carissima

Jest się nad czym zastanowić. Jest powód, by dokładnie sprawdzić, czy mury naszego bastionu się nie pokruszyły, czy sztaby nie zmurszały, czy proch w armatach nie zamókł i duch w załodze nie zgasł.

Pan Jezus złożył świętej Faustynie Kowalskiej następującą obietnicę: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Jeżeli będzie posłuszna! Jezus nas kocha (bardziej zresztą niż na to zasługujemy), ale obowiązków naszych, wynikających z Sakramentu Chrztu, wykonywać za nas nie będzie. Nie może zresztą, gdyż pogwałciłby daną człowiekowi w samym akcie stworzenia wolną wolę.

Sami musimy tego dopilnować – rocznica Chrztu wydaje się po temu wymarzoną okazją. Potrzeba wielkich narodowych rekolekcji – niech rozbrzmią nimi ambony! – w których spróbujemy odpowiedzieć na pytanie (zadane kiedyś przez świętego Jana Pawła II komu innemu): Polsko, co zrobiłaś ze swoim Chrztem?
Warto o tym pomyśleć, gdy będziemy pląsać na Światowych Dniach Młodzieży.


Jerzy Wolak

Tekst pierwotnie ukazał się w 49. numerze magazynu Polonia Christiana


http://www.pch24.pl/sam-chrzest-nie-wystarczy,42595,i.html#ixzz45yAMzDAk

avatar użytkownika intix

41. Najważniejsza data w naszej historii

Najważniejsza data w naszej historii

Jesteśmy powierzchowni, jeśli nie poświęcamy naszemu chrześcijaństwu należnego mu miejsca; jeśli z faktu, że zostaliśmy ochrzczeni, nie wyciągamy wniosków. Dlatego ważna jest katecheza, która pozwoli nam uświadomić sobie, co się stało w momencie naszego Chrztu i jakie wynikają z niego konsekwencje – mówi ks. prof. dr. hab. Jacek Urban z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Księże Profesorze, czym było przyjęcie Chrztu przez Mieszka I? Czy od tego czasu możemy mówić o narodzie Polskim?


Przyjęcie Chrztu przez Mieszka I w 966 roku, obok osobistego nawrócenia władcy, było wprowadzeniem do rodziny chrześcijańskiej tych, którzy mieszkali nad Wisłą i Odrą. Z punktu widzenia monarchy, decyzja o Chrzcie z rąk misjonarzy czeskich oznaczała wprowadzenie państwa w krąg cywilizacji zachodniej. Miało to wpływ na świat nauki, kultury, życie społeczne. Dlatego jest to najważniejsza data w historii naszego kraju. Od tej chwili możemy mówić zarówno o państwie Mieszka I – państwie polskim, jak i narodzinach narodu.

Dlaczego Mieszko postanowił przyjąć Chrzest?

Decyzja o przyjęciu przez władcę i jego otoczenie Chrztu, a tym samym rozpoczęciu procesu chrystianizacji jego poddanych (trwał on około 200 lat), jest niezwykła. Oznaczała ona otwarcie na inny poziom cywilizacyjny. Ten poziom reprezentował ks. Jordan, na którego książę Mieszko zwrócił uwagę, gdy ten był w orszaku księżniczki Dobrawy. Jordan należał do niezwykłego chrześcijańskiego środowiska mnichów średniowiecznych, owładniętych myślą zdobycia Europy dla Chrystusa. W tym momencie uwidocznił się geniusz Mieszka I, chcącego przyjąć Chrzest z rąk Jordana, gwarantującego władcy Polan niezależność. Nie ulega wątpliwości, że obdarzony niezwykłą inteligencją Mieszko patrzył dalej i widział znacznie więcej niż przeciętny pogański władca. Jubileusz 1050-lecia chrześcijańskiej Polski jest świetną okazją do przypomnienia tej niezwykłej postaci.

Przyjęcie chrześcijaństwa to nie tylko korzyści, ale także wielkie zadanie i zobowiązanie…

Przyjęcie wiary w Kościele katolickim dobrze wyraża określenie: dar i zadanie. Chrzest był dla nas darem Boga, ale stał się także zadaniem, by na ten dar odpowiedzieć. Stąd praca Jordana, już jako biskupa, i jego współpracowników nad chrystianizacją Polan. Poza tym pamiętajmy, że zmieniły się granice państwa Polan. Mieszko dołączył Śląsk i Małopolskę. On sam zabiegał o wzmocnienie chrześcijaństwa. Postępy w dziele chrystianizacji musiały być znaczące, skoro jeszcze w X wieku do Polski przybył św. Wojciech z misją wśród Prusów, co oznacza, że nasz kraj już wtedy był bazą wypadową dla misjonarzy.

Jak już Ksiądz Profesor wspomniał, Chrzest to także zadanie, by odpowiedzieć na dar i łaskę Bożą. Niestety, w pewnym okresie historii Polska przestała wypełniać to zadanie i zaczęła odwracać się od powołania chrześcijańskiego. Kiedy to nastąpiło?

Możemy przyjąć, że takim czasem jest wiek XVIII i oświecenie. W tym czasie elity przestały myśleć o tym co katolickie i narodowe, koncentrując się na standardach obowiązujących w Europie. Oświecenie dało narzędzia umożliwiające tryumf myślenia kosmopolitycznego nad ojczyźnianym. Wówczas to nade wszystko idea chrystianizmu została zastąpiona oświeceniowym sekularyzmem, któremu nie po drodze było z Kościołem. Dodatkowo rządzący stawiali sobie coraz mniejsze wymagania w kwestiach moralnych.

W XVIII stuleciu pojawiały się ponadto tendencje do myślenia o konieczności wejścia ludzkości – po etapie pogańskim i chrześcijańskim – w fazę, w której wprowadzamy bożka ekonomii. Osiemnastowieczni deiści uznali, że Kościół ze swymi dogmatami i moralnością krępuje ich, a zatem trzeba zająć stanowisko przeciwne, umożliwiające „nieskrępowany rozwój”. Ten kierunek i sposób myślenia funkcjonuje zresztą do dziś. Jego wyznawcy uznają Kościół za instytucję przestarzałą i próbują narzucić współczesnej Europie swoją wizję świata.

Na ile nasza tożsamość chrześcijańska i silny związek narodu z Kościołem pozwoliły nam przejść – oczywiście w miarę możliwości – przez czas zaborów?

Kościół zabezpieczał to, co zwyczajowo należało do obowiązków państwa. Stał się swego rodzaju parasolem, pod którym jeszcze w Średniowieczu wszyscy mogli się bezpiecznie skryć. Zmieniło się to w okresie nowożytnym, kiedy do głosu doszedł humanizm i nieograniczony niczym kult rozumu, traktowanego jako jedyne narzędzie poznania.

Jakie Ksiądz Profesor widzi współczesne zagrożenia dla naszej wiary?

Osłabianie, rozmiękczanie i zamazywanie wiary. To rodzi powierzchownych, „letnich chrześcijan”, a więc nijakich. Jesteśmy powierzchowni, jeśli nie poświęcamy naszemu chrześcijaństwu należnego mu miejsca; jeśli z faktu, że zostaliśmy ochrzczeni, nie wyciągamy wniosków. Dlatego ważna jest katecheza, która pozwoli nam uświadomić sobie, co się stało w momencie naszego Chrztu i jakie wynikają z niego konsekwencje.

A w kontekście 1050. rocznicy Chrztu Polski trzeba podjąć refleksję nad skutkami tego wielkiego wydarzenia, a nade wszystko nad tym, co jeszcze jest do zrobienia, aby to dziedzictwo żyło i kształtowało naszą rzeczywistość.

Dziękuję za rozmowę.

Z ks. prof. dr. hab. Jackiem Urbanem z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie rozmawiał Łukasz Karpiel.

Tekst ukazał się w 86. numerze magazynu „Przymierze z Maryją”


http://www.pch24.pl/
***
Załączam z serdecznym poleceniem:

avatar użytkownika intix

42. Kazanie Ks. Grzegorza Śniadocha

wygłoszone podczas tradycyjnej Mszy Św. podczas jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski 16.04.2016r. w Poznaniu.


***
Wysłuchaj też:

Dlaczego Msza Trydencka ?  Kazanie ks. Grzegorza Śniadocha


avatar użytkownika intix

44. Źródło przeczyste

Mając na względzie niezwykle dramatyczną sytuację w Kościele i kierując się miłością do nadzwyczajnego bogactwa duchowego i doktrynalnego odwiecznego rytu tradycyjnej Mszy Świętej, należy podejmować wszelkie możliwe i godziwe starania o jej powszechny powrót. Równocześnie trzeba bronić czci Pana Jezusa Eucharystycznego gdziekolwiek.
Wiara w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie i doskonały kult Eucharystyczny leżą u podstaw Kościoła Katolickiego.


       Sancta sancte tractanda sunt.
       Sprawy święte należy traktować w sposób święty.

Świątobliwy Ojciec Pio z Pietrelciny, gorliwy czciciel Eucharystii mówi, modli się: „O Ojcze święty, ile profanacji, ile świętokradztw musi znosić Twoje łaskawe serce! Któż więc, Boże, stanie w obronie tego łagodnego Baranka, który nigdy nie otworzył ust swoich w swojej sprawie, lecz zawsze tylko w naszej?”.
Kolejne spostrzeżenie i przestrzeżenie.
Do Polski coraz nachalniej i zuchwalej wciskają się nurty obce katolickiej i polskiej kulturze. Obce!
Fascynacja nimi objawia pożałowania godną mizerię intelektualną i duchową fascynatów.
Tylko niektóre przejawy: I Komunia dzieci na stojąco, podskakiwanie, tańce i oklaski w kościołach, humanizująca konferansjerka i tworzenie atmosfery klubowo-kawiarnianej i zabawowej w kościołach, wydarzenia ludyczno-stadionalne z niestosownymi wrzaskliwymi elementami, nielicującymi z subtelnością spraw świętych, wtargnięcie świeckich do prezbiterium z czynnościami właściwymi kapłanom (rozdawanie Komunii Świętej). I tak dalej, i tak dalej, i dalej… Dalej od polskiej i katolickiej kultury.
I cóż się potem dziwimy, że następuje wyziębienie serc ludzkich – dorosłych, młodzieży i dzieci – wobec rzeczywistości najświętszej: Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie?
Trzeba wracać do katolickiej i polskiej kultury, do subtelnych odniesień polskiej duszy do Najświętszego Sakramentu. W Polsce rzymski katolik przez wieki wiedział, jak się zachować w kościele i jakie zachowania przystoją a jakie nie przystoją wobec Najświętszego Sakramentu.
Wiara, pokora, pobożność, skupienie, postawa klęcząca, skromność zachowań i gestów… Subtelność wiary. Subtelność miłości. Wszak chodzi ciągle i wciąż, i zawsze, i coraz bardziej o uszanowanie największego skarbu na polskiej ziemi: Pana Jezusa pokornie ukrytego w Najświętszym Sakramencie.
Polacy i Polki, obyśmy nie okazali się prostakami. Czas wracać do katolickiej i polskiej kultury. Wiele, bardzo wiele jest do odrobienia, bo bardzo wiele zniszczono.
Są pewne przejawy zdrowienia przynajmniej niektórych katolików – duchownych i świeckich. Do tych przejawów i do możliwości i perspektyw budowania a nie niszczenia, można odnieść słowa św. Pawła, Apostoła Narodów: „Otwarła się bowiem wielka i obiecująca brama, a przeciwnicy są liczni” (1 Kor 16, 9). Odzyskiwana Msza Święta w tradycyjnym rycie rzymskim jest fundamentem i przejawem odradzania się wiary katolickiej na polskiej ziemi.
Perspektywy są obiecujące.
Mimo przeciwności wielu, wiele w tym względzie uczynić można.
Należy!
– – –
treści katolickie:

sacerdoshyacinthus.com

verbumcatholicum.com

twitter.com/SacHyacinthus


avatar użytkownika Maryla

45. Msza św. dziękczynna za

Msza św. dziękczynna za chrzest Polski

Z udziałem Papieża Franciszka na Jasnej Górze rozpoczęła się przed godz. 10.30 Msza św. będąca dziękczynieniem za chrzest Polski

Niech Matka zaszczepi pragnienie komunii

Homilia Franciszka wygłoszona podczas
Mszy św. dziękczynnej za 1050 lat chrześcijaństwa w Polsce odprawionej u
szczytu Jasnej Góry

Homilia Papieża Franciszka wygłoszona
podczas Mszy św. dziękczynnej za 1050 lat chrześcijaństwa w Polsce
odprawionej u szczytu Jasnej Góry 28 lipca 2016 r.

Z czytań tej liturgii wyłania się Boża myśli, która przechodzi przez
ludzką historię i tworzy historię zbawienia.

Apostoł Paweł mówi nam o wspaniałym planie Bożym: „Gdy nadeszła pełnia
czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty” (Ga 4,4). Jednak
historia nam mówi, że kiedy nadeszła owa „pełnia czasu”, czyli kiedy Bóg
stał się człowiekiem, ludzkość nie była szczególnie dobrze nastawiona,
nie był to też okres stabilności i pokoju: nie było „złotego wieku”.
Scena tego świata nie zasłużyła sobie zatem na przyjście Boga, a wręcz
„swoi Go nie przyjęli” (J 1,11). Pełnia czasu była zatem darem łaski:
Bóg wypełnił nasz czas obfitością swego miłosierdzia, jedynie z miłości
zainaugurował pełnię czasu.

Uderza przede wszystkim to, jak się dokonuje przyjście Boga w historii:
„zrodzony z niewiasty”. Nie ma mowy o wejściu triumfalnym, jakiejkolwiek
imponującej manifestacji Wszechmogącego: nie ukazuje się jako
oślepiające słońce, ale przychodzi na świat w sposób najprostszy – jako
dziecko zrodzone przez matkę, w tym stylu, o jakim mówi nam Pismo
Święte: jak deszcz spadający na ziemię (por. Iz 55,10), jako najmniejsze
z nasion, które kiełkują i rosną (por. Mk 4,31-32). Zatem wbrew temu,
czego moglibyśmy się spodziewać, a może chcielibyśmy – zarówno wówczas,
jak i dziś – „Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie” (por. Łk
17,20), ale przychodzi w małości, w pokorze.

Dzisiejsza Ewangelia podejmuje ten Boży wątek, który delikatnie przenika
historię: z pełni czasu przechodzimy do „trzeciego dnia” posługi Jezusa
(por. J 2,1) i zapowiedzi „godziny” zbawienia (por. w. 4). Czas się
kurczy, a objawienie się Boga zawsze ma miejsce w małości. W ten sposób
dokonuje się „początek znaków dokonanych przez Jezusa” (w. 11) w Kanie
Galilejskiej. Nie ma niezwykłego czynu dokonanego przed tłumem ani też
wystąpienia, które rozwiązywałoby palącą kwestię polityczną, jak
podporządkowanie narodu panowaniu rzymskiemu. Zachodzi natomiast prosty
cud w małej wiosce, rozweselający uroczystość weselną całkowicie
anonimowej, młodej rodziny. A przecież woda zmieniona w wino na weselu
jest wspaniałym znakiem, ponieważ objawia nam oblubieńcze oblicze Boga,
tego Boga, który zasiada z nami do stołu, który pragnie i dopełnia
komunii z nami. Mówi nam, że Pan nie utrzymuje dystansów, ale jest
bliski i konkretny, jest między nami i troszczy się o nas, nie decydując
za nas i nie zajmując się kwestiami władzy. Woli On bowiem pozwolić się
ogarnąć przez to, co jest małe, w przeciwieństwie do człowieka, który
dąży, by posiadać wciąż coś większego. Pragnienie władzy, wielkości i
sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą, która stara
się wkraść wszędzie; dawać siebie innym, eliminując dystanse, pozostając
w małości i konkretnie wypełniając codzienność – to subtelnie Boskie.
Bóg zatem nas zbawia, stając się małym, bliskim i konkretnym. Przede
wszystkim, Bóg czyni się małym.

Pan, „cichy i pokornego serca” (Mt 11,29), woli prostaczków, którym
objawione jest królestwo Boże (por. Mt 11, 25); oni są wielcy w Jego
oczach i na nich patrzy (por. Iz 66,2). Otacza ich szczególną miłością,
ponieważ sprzeciwiają się „pysze tego życia”, która pochodzi ze świata
(por. 1 J 2,16). Maluczcy mówią Jego językiem – językiem pokornej
miłości, która wyzwala. Dlatego Bóg powołuje ludzi prostych i gotowych,
by byli Jego rzecznikami, i im powierza objawienie swojego imienia i
tajemnic swego Serca. Pomyślmy o wielu synach i córkach waszego narodu:
męczennikach, którzy sprawili, że zajaśniała bezbronna moc Ewangelii; o
ludziach prostych, a jednak niezwykłych, którzy potrafili świadczyć o
umiłowaniu Boga pośród wielkich prób; o łagodnych a zdecydowanych
głosicielach Miłosierdzia, jak święty Jan Paweł II i święta Faustyna.
Poprzez te „kanały” swojej miłości Pan sprawił, że owe bezcenne dary
dotarły do całego Kościoła i całej ludzkości. Znamienne jest, że obecna
rocznica Chrztu waszego narodu zbiega się dokładnie z Jubileuszem
Miłosierdzia.

Ponadto Bóg jest blisko, przybliżyło się Jego królestwo (por. Mk 1,15):
Pan nie chce, żeby się Go lękano jako możnego i dalekiego władcy, nie
chce przebywać na tronie w niebie czy w podręcznikach historii, ale
pragnie schodzić w nasze codzienne wydarzenia, aby iść z nami. Myśląc o
darze tysiąclecia obfitującego wiarą, wspaniale jest przede wszystkim
podziękować Bogu, który podążał z waszym narodem, biorąc go za rękę i
towarzysząc mu w wielu sytuacjach. Także jako Kościół jesteśmy powołani,
by to zawsze czynić: słuchać, angażować się i stawać się bliskimi,
dzieląc radości i trudy ludzi, aby Ewangelia była postrzegana bardziej
konsekwentnie i przynosiła większe owoce: przez pozytywne
promieniowanie, poprzez przejrzystość życia.

Wreszcie Bóg jest konkretny. Z dzisiejszych czytań wynika, że w
działaniu Boga wszystko jest konkretne: Boża mądrość „działa jako
twórca” i „igra” (por. Prz 8,30), Słowo staje się ciałem, rodzi się z
matki, rodzi się pod Prawem (por. Ga 4,4), ma przyjaciół i uczestniczy w
weselu: Odwieczny komunikuje się z ludźmi, spędzając z nimi czas i to w
konkretnych sytuacjach. Także wasza historia, uformowana przez
Ewangelię, Krzyż i wierność Kościołowi, była świadkiem pozytywnego
wpływu autentycznej wiary, przekazywanej z rodziny do rodziny, z ojca na
syna, a zwłaszcza przez matki i babcie, którym trzeba bardzo dziękować.
Przede wszystkim mogliście namacalnie dotknąć konkretnej i przezornej
czułości Matki wszystkich, której przybyłem tutaj oddać cześć jako
pielgrzym, a którą pozdrowiliśmy w Psalmie jako „chlubę naszego narodu”
(Jdt 15,9).

My tutaj zgromadzeni właśnie na Nią patrzymy. W Maryi znajdujemy pełną
odpowiedź Panu: w ten sposób w wątek Boży wplata się w dziejach „wątek
maryjny”. Jeżeli istnieje jakakolwiek ludzka chwała, jakaś nasza zasługa
w pełni czasu, to jest nią Ona: to Ona jest ową przestrzenią zachowaną w
wolności od zła, w której Bóg się odzwierciedlił; to Ona jest schodami,
które przemierzył Bóg, aby zejść do nas i stać się bliskim i
konkretnym: to Ona jest najjaśniejszym znakiem pełni czasu.

W życiu Maryi podziwiamy tę małość umiłowaną przez Boga, który „wejrzał
na uniżenie Służebnicy swojej” i „wywyższył pokornych” (Łk 1,48.52). Tak
bardzo sobie w Niej upodobał, że z Niej zechciał utworzyć swoje ciało,
tak że Dziewica stała się Bogarodzicą, jak głosi starożytny hymn, który
śpiewacie od wieków. Wam, którzy nieustannie do Niej przychodzicie,
podążając do tej duchowej stolicy kraju, niech nadal wskazuje drogę i
pomaga tkać w życiu pokorną i prostą treść Ewangelii.

Tutaj, na Jasnej Górze, podobnie jak w Kanie, Maryja oferuje nam swoją
bliskość i pomaga nam odkryć, czego brakuje do pełni życia. Teraz,
podobnie jak wówczas, czyni to z macierzyńską troską, ze swoją
obecnością i dobrą radą, ucząc nas unikania arbitralnych decyzji i
szemrań w naszych wspólnotach. Jako Matka rodziny chce nas strzec razem.
Wasz naród pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil w jedności.
Niech Matka, mężna u stóp krzyża i wytrwała w modlitwie z uczniami w
oczekiwaniu na Ducha Świętego, zaszczepi pragnienie wyjścia ponad
krzywdy i rany przeszłości i stworzenia komunii ze wszystkimi, nigdy nie
ulegając pokusie izolowania się i narzucania swej woli.

Matka Boża w Kanie okazała wiele konkretności: jest taką Matką, która
bierze sobie do serca problemy i interweniuje, która potrafi uchwycić
trudne chwile oraz dyskretnie, skutecznie i stanowczo o nie zatroszczyć
się. Nie jest władczynią i głównym bohaterem, ale Matką i służebnicą.
Prośmy o łaskę, abyśmy sobie przyswoili Jej wrażliwość, Jej wyobraźnię w
służbie potrzebującym, piękno poświęcenia swojego życia dla innych, bez
szukania pierwszeństwa i dzielenia. Niech Ona, Przyczyna naszej
radości, która wnosi pokój pośród obfitości grzechu i zawirowań
historii, wyprasza nam obfitość Ducha Świętego, abyśmy byli sługami
dobrymi i wiernymi.

Niech za Jej wstawiennictwem pełnia czasu odnowi się również dla nas. Na
niewiele się zda przejście między dziejami przed i po Chrystusie, jeśli
pozostanie jedynie datą w kronikach historii. Oby dokonało się dla
wszystkich i każdego z osobna przejście wewnętrzne, Pascha serca ku
stylowi Bożemu ucieleśnionemu przez Maryję: działać w małości i w
bliskości towarzyszyć, z prostym i otwartym sercem.

RS, www.pope2016.com

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

47. Przez 1000 lat

Fragment kazania wygłoszonego przez Ks. Leopolda Powierżę w Górzance 28.08.2016 r.




Całość kazania
 

https://youtu.be/ZCOeqF7QhPg






avatar użytkownika intix

48. ...Mieszko Mógł Znać Religię Chrystusową Już Wcześniej...


...Do dziś badacze snują domysły czy za decyzją Mieszka o przejściu na chrześcijaństwo poszła rzeczywista i szczera zmiana wiary? I jaką rolę odegrała tu Dobrawa, która według niektórych źródeł miała powoli wprowadzać małżonka w arkana nowej  wiary? Jednak inni twierdzą, że Mieszko mógł znać religię chrystusową już wcześniej. Taką przesłankę potwierdzają badania archeologiczne na poznańskim Ostrowie Tumskim, gdzie w 2009 roku, przy pozostałościach książęcej siedziby Mieszka odkryto fundamenty małego kościoła. Odkryta w nim belka progowa była wykonana z dębu, którego ścięcie datowano na rok 941, a więc ćwierć wieku przed chrztem władcy Polan. Może to świadczyć o tym, że chrześcijaństwo na ziemiach obecnej Polski pojawiło się na długo przed  oficjalnym wejściem państwa w krąg kultury łacińskiej...


____________ +  †  + ____________




____________ +    + ____________





.
avatar użytkownika intix

49. ...