Czas Wielkiego Postu

avatar użytkownika intix

 .

 

      

       

   

       Środa Popielcowa

       Ja nędzny proch, czym jestem, czym?
       Że choć rozkazom często Twym
       Sprzeciwiam się, Ty winę mą
       Pokrywasz łaskawością Swą.

       Jak trzcinę słabą wolę mam,
       Pokusie łatwo zgiąć się dam,
       Bom za leniwy zwalczać ją,
       I prosić Cię o pomoc Twą.

       A przecież wąska ścieżka ta,
       Którą przez życie dążyć trza,
       A dojdzie nią do niebios bram,
       Ten, który zwalcza siebie sam.

       Więc dziś przed Tobą korzę się
       Ja z prochu proch i błagam Cię:
       Promieniem łaski Twej mi świeć,
       W mym sercu skruchę szczerą wznieć.

       Wszak mi w Chrystusie wszystkoś dał
       już odtąd dla Cię pragnę żyć
       I chcesz, bym Cię mym Ojcem zwał,
       I z Tobą pojednanym być,

       Więc okiem Ojca na mnie patrz
       Bym, gdy opuszczę ziemski kraj,
       I wszystko złe przebaczyć racz.
       Wziął w posiadanie szczęścia raj.

       (...)   

 

 

       Czas Wielkiego Postu

       Usłysz, Panie dobrotliwy,
       Prośby i płacz rzewliwy,
       W poście tym czterdziestodniowym
       Bądź do litości gotowym.

       Ty przenikasz serc skrytości
       I znasz sił naszych słabości;
       Płaczącym za przewinienia
       Udziel łaskę odpuszczenia.

       Do wielu się grzechów znamy,
       Odpuść, gdy je wyznawamy;
       Dla chwały Twego Imienia
       Ulecz nasze uchybienia.

       Spraw, aby to grzeszne ciało
       Tak się postem umartwiało,
       By dusza w wstrzemięźliwości
       Pościła od wszelkich złości.

       Daj Trójco błogosławiona,
       Jedności nierozdzielona,
       Aby się posty Twym wiernym
       Stać mogły skarbem niezmiernym.

 

       Siedemdziesiątnica, czyli dziewiąta niedziela przed Wielkanocą, kładzie kres radościom gwiazdkowym i wesołemu "Alleluja", a Dzieło Odkupienia przedstawia się duszy naszej ze swej najpoważniejszej strony. Okres Wielkiego Postu jest czasem przygotowania na Święta Wielkanocne. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa okres ten trwał czterdzieści, pięćdziesiąt, sześćdziesiąt albo i siedemdziesiąt dni. Stąd też jeszcze dzisiaj nazywamy niedzielę starozapustną Siedemdziesiątnicą, mięsopustną Sześćdziesiątnicą, a zapustną Pięćdziesiątnicą. Dopiero w szóstym wieku papież Grzegorz Wielki wyznaczył taki okres Wielkiego Postu, jaki dzisiaj jeszcze obchodzimy.

       Historia jego rozwoju jest w głównych zarysach następująca: zwyczaj czterdziestodniowego postu jest bez wątpienia naśladowaniem przykładu Chrystusa Pana, który czterdziestodniowym postem na pustyni przygotował się na Swą publiczną działalność. Pierwsi pościli chrześcijanie w Rzymie w środy, piątki i prawdopodobnie też w soboty całego roku, wyjąwszy kilka dni pomiędzy Wielkanocą a Zielonymi Świątkami. Postem w środę chcieli zadośćuczynić za zdradę Judasza, post piątkowy miał uczcić Bolesną Śmierć Pana Jezusa, wreszcie w sobotę pościli na pamiątkę złożenia Go do grobu. Im ściślej trzymano się tych postów tygodniowych, tym krócej trwał pierwotny post przedwielkanocny. Z biegiem czasu, kiedy przepisy postu przedwielkanocnego coraz ściślej regulowano, zanikał zwyczaj poszczenia we wspomnianych dniach tygodnia. W pierwszych czasach chrześcijaństwa trwał post przedwielkanocny krótko, lecz był nadzwyczaj surowy. W połowie wieku trzeciego poszczono tydzień, w innych miejscowościach dwa tygodnie, z wyjątkiem niedziel.

       Dopiero w czwartym wieku napotykamy zupełnie pewne ślady powszechnego, czterdziestodniowego postu. Wówczas jednak był okres czterdziestodniowy czasem przygotowania się katechumenów na przyjęcie Chrztu Świętego, albo publicznych pokutników na pojednanie się z Kościołem, wreszcie także czasem skupienia i pokrzepienia ducha dla wszystkich wiernych. W tym okresie wyznaczono kilka dni postu, połączonych zwykle z pewnymi obrzędami, albo cały ten okres uważano za czas postu.

       W poszczególnych miejscowościach obliczano rozmaicie ten czas przygotowania. W Rzymie na przykład zaliczano do niego także Wielki Tydzień, w Antiochii zaś obchodzono Wielki Tydzień w szczególny sposób, nie zaliczając go do okresu postnego. W Rzymie nie poszczono w niedziele, w Konstantynopolu w soboty i niedziele. Według podania pewnej pątnicy galijskiej, niejakiej Sylwii z 385 roku, Wielki Post w Jerozolimie trwał wówczas osiem tygodni, a nie jak w Galii czterdzieści dni. Przy tym poszczono codziennie z wyjątkiem sobót i niedziel. Skutkiem tego czas postu trwał na Wschodzie dłużej niż na Zachodzie. Kiedy później przyjęto powszechnie czterdziestodniowy okres postny, było na zachodzie właściwie tylko trzydzieści sześć, a gdzie nie poszczono w soboty, nawet tylko trzydzieści dni postu. By znieść tę sprzeczność pomiędzy nazwą a liczbą, dodano w szóstym wieku jeszcze cztery dni przed pierwszą niedzielą Wielkiego Postu, tak że odtąd post rozpoczynał się w środę. Środa ta nabrała z biegiem czasu cech dzisiejszej Środy Popielcowej.

       Pewnego rodzaju wstęp do Wielkiego Postu stanowi okres od Siedemdziesiątnicy aż do wtorku przed Środą Popielcową; Kościół nie nakłada na nas jeszcze obowiązku postu, ale w jego świątyniach panuje już poważniejszy nastrój mimo zgiełkliwych zabaw tego czasu. Kościół św. pragnie bowiem pouczyć nas, abyśmy, przejąwszy się jego duchem, zrozumieli znaczenie i powagę zbliżającego się Wielkiego Postu i poczęli już w tych dniach przygotowywać serca swoje na owe wielkie dni skupienia i skruchy, a nie dopiero od Środy Popielcowej, niejako jeszcze we więzach świata i jego uciech.

       Lecz co wskazuje na to, że obchodzimy niezwykły czas roku kościelnego? Lekcje pierwszego nokturnu tych tygodni opisują nam nieszczęsny upadek pierwszych rodziców, wypędzenie z raju i ich niezmierną nędzę. Przypominając te wypadki, Kościół pragnie uprzytomnić nam właściwą przyczynę naszego nieszczęścia i konieczność Odkupienia. Przy nabożeństwie używa szat koloru fioletowego. Na jutrzni nie odmawia się już hymnu św. Ambrożego "Te Deum laudamus", wzniosłej modlitwy, pełnej wesela i wdzięczności. Opuszcza się także "Alleluja", które jest wyrazem radosnego wielbienia Boga. Kapłani w swych modlitwach codziennych, które odmawiają z rozkazu Kościoła, mówią w to miejsce: "Cześć Tobie, Panie, Królu wiecznej chwały". Wreszcie często powtarza się pieśń pokutna króla Dawida: "Zmiłuj się nade mną, Boże, według wielkiego miłosierdzia Twego". - Tak to przygotowuje się prawy chrześcijanin na zbliżający się czas pokuty i żalu za grzechy - na czas Wielkiego Postu.

       A teraz kilka słów o moralnym, społecznym i higienicznym znaczeniu postu. Wszystkie narody znają post, jako umartwienie i ograniczenie zmysłowości objawiającej się w pożądaniu pokarmu i napoju. Uchodził on też zawsze za objaw uczuć i przekonań religijnych. Narody starożytne przywiązywały do postu wielką wagę i upatrywały w nim doskonały środek do ułagodzenia zagniewanego bóstwa lub przygotowania się do jego natchnień. Żydzi uważali post za szczególnie dobry uczynek i włączali go jako część istotną do czynności religijnych. Był on wyrazem upokorzenia się przed Panem w trudnych sytuacjach życiowych, w smutku, nieszczęściach i wypadkach śmierci. Według pojęć żydowskich post mógł powstrzymać karzącą rękę Bożą. W połączeniu z modlitwą, płaczem i klęczeniem miał ujarzmić poruszenia zmysłowe. Kto pościł, ten niejako biczował duszę i dlatego należało post łączyć nie tyle z rozdzieraniem szat, ile raczej z żalem serca. "Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, lament. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana Boga waszego!" (Jl 2, 12-13).

       Dla nas, chrześcijan uświęcił zwyczaj poszczenia sam Chrystus Pan Swoim przykładem i Swoją nauką. Zaraz przy rozpoczęciu Swej publicznej działalności pościł czterdzieści dni. W kazaniu na górze poleca post uczniom Swoim i poucza ich, że postem można sobie wyjednać wysłuchanie modlitwy, mówiąc: "Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem" (Mt 17, 21). Idąc za Jego przykładem, pościli gorliwie apostołowie i pierwsi chrześcijanie (Dz 13, 2; 14, 23). Kościół święty po wszystkie czasy cenił post bardzo wysoko i zachowywał go jako ważny czynnik w życiu chrześcijańskim. Żadna społeczność chrześcijańska, która pragnie być prawdziwie "ewangeliczna", nie może, nie popadając w sprzeczności, skreślić postu, którego praktyka opiera się na przykładzie i nauce Pana Jezusa.

       Kościół tak wysoko ceni i zachowuje post dla jego wielkiej wartości obyczajowej. Tę wartość obyczajową czyli moralną poznajemy najlepiej, gdy rozpatrzymy istotę postu pod względem ascetycznym, symbolicznym, społecznym i higienicznym.

       Ascetyczne znaczenie postu. Post jako cnota wchodzi w zakres cnoty wstrzemięźliwości. Jest pewną doskonałością woli, że ta pod wpływem łaski Bożej podporządkowuje wyższym władzom umysłowym i szlachetniejszym potrzebom naturalny pęd, domagający się zaspokojenia pożądania zmysłowego człowieka. Pod względem pokarmu i napoju wstrzemięźliwość polega na tym, że człowiek tyle używa pokarmu i napoju, ile mu potrzeba do utrzymania życia i sił, niezbędnych do spełnienia nałożonych nań obowiązków, a więc do celu zamierzonego przez samego Stwórcę. Jeżeli teraz porównamy post z cnotą wstrzemięźliwości, możemy post określić jako wyższy stopień wymienionej cnoty wstrzemięźliwości, odnoszący się do pożywienia. Poszcząc, już nie tylko zachowujemy przez zdrowy rozum naznaczoną miarę pokarmu i napoju, lecz ograniczamy ją dobrowolnie mniej lub więcej, aby pokonać zmysłowe poruszenia, aby dopomóc duchowi w panowaniu nad ciałem, aby wreszcie pobudzić się do wyższej duchowej działalności i doskonalszego życia cnoty.

       Ascetyczna wartość postu polega zatem na pomocy, jakiej udziela on duchowi w panowaniu nad ciałem. Poszcząc musi człowiek zwyciężać samego siebie, natężać swą wolę i to stanowi najważniejszą, bo moralną wartość postu.

       Co do moralnych skutków, jakie wywiera post, należy zaznaczyć, że post jest pokutą za grzechy, pomnaża wielce skuteczność naszych modlitw i dodaje nam sił, abyśmy w przyszłości nie ulegli pokusom i nie popadli w nowe grzechy.

       Post ma także znaczenie symboliczne. Uczniom św. Jana, którzy byli niezadowoleni z tego, że uczniowie Pana Jezusa mniej poszczą niż faryzeusze i oni sami, sam Chrystus Pan takie daje wyjaśnienie: "Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć" (Mt 9, 15). Post ich będzie zatem wyrazem smutku z powodu odejścia Pana. W takim sensie i Kościół św. od dawna pojmuje post. Jest wyrazem smutku i naszego współczucia z cierpiącym za nas Zbawicielem i przypomnieniem Jego odejścia od nas wskutek Jego Bolesnej Ofiary Krzyżowej. Jest również oznaką owego smutku, jaki przejmuje duszę prawdziwie miłującą Chrystusa, dopóki, uwolniona z więzów doczesności, nie połączy się z Panem po wieczne czasy. Jest wreszcie symbolem smutku, który będzie panować w Kościele dopóty, dopóki przez ponowne przyjście swego Oblubieńca nie osiągnie swego błogosławionego przeznaczenia.

       Tym symbolicznym znaczeniem postu tłumaczy się, że Kościół te właśnie czasy uświęcił postem, które są poświęcone albo smutkowi z powodu Mąk Zbawiciela albo przygotowaniom na uroczyste święta, jak czas Adwentu i Wielkiego Postu, wigilie i piątki jako pamiątka Śmierci Pana Jezusa.

       Post nie jest pozbawiony także znaczenia dla życia społecznego. Zmniejszając bowiem ilość pokarmu i napoju, czynimy tym samem pewne oszczędności, które poszczącemu umożliwiają udzielenie jałmużny biednym i potrzebującym. Już w Starym Zakonie uważano post i jałmużnę jako rzeczy do siebie należące. "Dobra jest modlitwa z postem i jałmużną. Lepiej jest dawać jałmużnę, aniżeli gromadzić złoto " (daw. Tb 12, 8). Toteż w Nowym Testamencie upomina Kościół św. swych wiernych od najdawniejszych czasów, by z postem łączyli jałmużnę, przez którą ujarzmiamy namiętność chciwości i pielęgnujemy najpiękniejszy kwiat cnót chrześcijańskich, czynną miłość bliźniego. Post daje więc sposobność łagodzenia ubóstwa i nędzy przez miłość i dobroczynność, a zarazem gromadzenia nie złudnej mamony, lecz skarbów na żywot wieczny.

       Także nieufność panująca pomiędzy biednymi a bogatymi mogłaby przez post doznać pewnego złagodzenia. Jak bowiem dostatek zamożnych wzbudza niezadowolenie i zazdrość biednych, tak pewne rozsądne umiarkowanie w spożywaniu ze strony bogatych mogłoby ułagodzić biednych. Gdyby cierpiący niedostatek widzieli, jak zamożni dobrowolnie ograniczają wystawny tryb życia, i oni znosiliby chętniej swoją nędzę. W ten sposób wyrównałaby się, przynajmniej do pewnego stopnia, różnica pomiędzy bogatymi i biednymi, i tak post mógłby się przyczynić do rozwiązania ważnego zagadnienia społecznego.

       Wreszcie trzeba jeszcze wskazać na znaczenie postu dla naszego zdrowia. Pożyteczność postu piątkowego jak również i ścisłego postu czterdziestodniowego potwierdza zgodnie nauka higieny. Kiedy pościmy, dajemy organizmowi okazję do uwolnienia się od pozostałości codziennego pożywienia i już to samo jest dla niego wytchnieniem. Po wtóre post przerywa stan gnuśnej sytości, która powoduje zawsze osłabienie energii życiowej, działa on na nas tak ożywczo, jak prąd zimnej wody na nasze ciało. Przez post stosujemy przeto środek leczniczy, na który już sama natura wskazuje, kiedy podczas wszystkich niemal chorób odczuwamy wstręt do jedzenia i picia. Zaleca się każdemu albo regularny post albo też dzień postny przynajmniej wtenczas, kiedy organizm odczuwa zanik czerstwości. Przede wszystkim post jest godny polecenia jako przygotowanie do ważniejszego przedsięwzięcia.

       Kiedy i jak pościć?

       Trzecie przykazanie kościelne nakazuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych i posty w dni nakazane. Jest więc różnica między wstrzemięźliwością a postem.

       Co to jest wstrzemięźliwość? - Jest to wstrzymywanie się od potraw mięsnych. Wolno jednak używać zawsze tłuszczu (z okrasy, słoniny, sadła) do kraszenia potraw.

       Co zaś nazywamy postem? - Pościć znaczy odmawiać sobie zwykłej ilości pokarmu do tego stopnia, że odczuwa się w pewnej mierze głód. W dzień postny wolno najeść się do sytości w ciągu doby tylko raz (zwykle u nas w południe), poza tym dwa razy w ciągu dnia nieco się posilić. Można jednak poszcząc spożywać potrawy mięsne.

       Kto jest zobowiązany do wstrzemięźliwości? - Kto ukończył siódmy rok życia.

       A kto jest zobowiązany do postu? - Każdy katolik od ukończonego 21-go roku życia aż do rozpoczętego 60-go roku (z wyjątkiem ciężko pracujących).

       Kiedy obowiązuje dorosłych tylko wstrzemięźliwość? - We wszystkie zwykłe piątki całego roku poza Wielkim Postem i Suchymi Dniami.

       Kiedy obowiązuje ich tylko post? - W dni powszednie Wielkiego Postu od poniedziałków do czwartków włącznie.

       Kiedy obowiązuje ich post i wstrzemięźliwość? - W następujące dni: Środy Popielcowe, piątki i soboty Wielkiego Postu, Suche Dni, i cztery wigilie świąt: Bożego Narodzenia, Zielonych Świątek, Wniebowzięcia N. M. P. i Wszystkich Świętych.

       Niepełnoletnich (od 7 do 21 roku życia) i starców (od 60 roku życia) obowiązuje w powyższe dni tylko wstrzemięźliwość, do postu w ścisłym tego słowa znaczeniu nie są oni wcale zobowiązani.

       Gorzkie Żale

       Spośród nabożeństw ludowych Wielkiego Postu na szczególną zasługują uwagę rozpowszechnione w całym naszym kraju "Gorzkie Żale". Nabożeństwo to powstało na tle średniowiecznych misteriów, czyli scenicznych przedstawień religijnych. Po raz pierwszy odprawiono je w 1707 roku w Kościele Św. Krzyża w Warszawie. Stąd rozpowszechniło się ono w całej Polsce, gromadząc tłumy wiernych w kościołach naszych po południu we wszystkie niedziele, miejscami także w piątki Wielkiego Postu i w Wielki Piątek.

       Treścią "Gorzkich Żali" jest żałosne rozmyślanie wśród rzewnych pieśni gorzkiej Męki Jezusa Chrystusa, oraz wyrażenie najgłębszego współczucia męczonemu Zbawicielowi i Matce Jego Bolesnej, jako też serdeczny żal za grzechy, które są przyczyną cierpień Pana Jezusa. Lud polski w skupieniu wielkim i z niezwykłym żarem ducha bierze udział w tym wzniosłem nabożeństwie, odprawianym z wielką uroczystością przed wystawionym Najświętszym Sakramentem.

       Każda z trzech części "Gorzkich Żali" składa się z hymnu, w którym rozważamy poszczególne momenty Męki Pańskiej, z lamentu duszy, w którym serce nasze, nawskroś przejęte współczuciem, bezpośrednio zwraca się do cierpiącego Jezusa, oraz z pełnej żałości rozmowy duszy naszej z Matką Bolesną.

       Serdeczne pienia "Gorzkich Żali" obfitują w wzruszające porywy wiary, skruchy i miłości.
       Nabożeństwo kończy się pięciokrotnym odśpiewaniem inwokacji:

       Któryś cierpiał za nas rany,
       Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

 

       Jak zachowywano Wielki Post w dawnej Polsce

       W Polsce, gdzie wiarę chrześcijańską zaprowadzono dopiero w X wieku, dyscyplina postna była ostrzejsza niż na Zachodzie. Dowiadujemy się z starych kronik, że nie tylko Kościół, lecz i władze świeckie czuwały nad zachowywaniem przepisów postnych, które obowiązywały początkowo już od dziewiątej niedzieli przed Wielkanocą, zwanej Siedemdziesiątnicą. Dytmar w kronice swej z 1018 roku nadmienia: "A ktokolwiek jest znalezion, że po Siedemdziesiątnicy jadł mięso, po wybiciu zębów, surowo jest karany". Gdy jednak w XII i XIII wieku surowe obyczaje zaczęły się rozluźniać. Kościół obowiązek zachowywania postu przesunął na czas począwszy od Środy Popielcowej.

       Najsurowiej przestrzegano postu w soboty wielkopostne; obywano się wtedy samym chlebem raz na dzień, popiwszy trochę piwem. Wielu wstrzymywało się od mięsa przez cały czas trwania postu, używając w to miejsce potraw rybnych. Dlatego hodowla ryb była wysoko rozwinięta przy klasztorach, przy dworach i w miasteczkach. - W dni postne unikano nabiału, a do kraszenia potraw zamiast masła używano oliwy lub oleju, tłoczonego z siemienia lnianego, konopnego, z maku lub z migdałów. - Zwykła postna wieczerza składała się z piwa grzanego z grzankami z chleba, posypanymi kminkiem i przysmażonymi w oliwie na rożnie nad węglami. Ulubioną potrawą była polewka piwna czyli piwo grzane z żółtkiem; polewkę piwną podawano w wielkich szklanicach. Przyrządzano także tak zwane "mnichy", czyli obwarzanki, krajane w kostki, sparzone wrzątkiem i smażone w maśle z cebulą.

       Niektórzy zadawali sobie w Wielkim Poście dobrowolnie umartwienia; a więc wstrzymywali się przez cały post od mięsa i napojów wyskokowych, używając tylko przewarzonej wody. Inni znów od połowy postu nie przyjmowali pokarmów ciepłych i gotowanych, żyjąc tylko chlebem, suszonymi owocami i rybą wędzoną. Stąd zapewne bierze początek zwyczaj tłuczenia garnka w środę półpostną. Nad ranem wybiegają swawolnicy z starym garnkiem, napełnionym skorupami i popiołem, i rozbijają go, jako naczynie niepotrzebne, o drzwi śpiącego sąsiada. Bywało też, że w miastach mężczyźni kobietom, a te znów mężczyznom rzucały garnki pod nogi, wołając "Półpoście, Mościa pani, - Półpoście, Mości panie".

       Do niedawna jeszcze zachowywano ścisły post przez wszystkie dni Wielkiego Tygodnia, a w Wielki Piątek wiele osób nie przyjmuje dziś jeszcze pokarmów przez dzień cały, posilając się tylko chlebem i wodą lub herbatą. Niektórzy znów zadają sobie dobrowolnie post w Niedzielę Wielkanocną, nie biorąc udziału w spożywaniu "Święconego", którym się rozkoszuje całe otoczenie.

       W "Opisie obyczajów" wspomina Kitowicz, że w Wielki Piątek wieczorem lub w Wielką Sobotę rano czeladź dworska zawieszała nad drogą na suchej wierzbie śledzia, niby za karę, że przez czterdzieści dni "nad mięsem panował" i ludzi niedostatecznie odżywiał. Wynoszono też z kuchni żur, jako pokarm niepotrzebny, przy czym nieraz psoty wyrządzano; np. kazano chłopakowi, niedoświadczonemu jeszcze, nieść na głowie lub na plecach garnek z żurem, niby to w celu pogrzebania go. Za nim postępował drugi chłopak, niosący łopatę, którą miał dół wykopać. Nagle uderzał znienacka łopatą w garnek, który się rozsypywał, a żur oblewał niosącego, ku wesołości towarzyszy.

       W czasie Wielkiego Postu nie tylko w pokarmach, ale i w obyczajach zachowywano wstrzemięźliwość. Nie urządzano zabaw, tańców, wesołych zebrań. Niewiasty unikały jaskrawych kolorów, nie nosiły świecideł, ubierały się skromnie w szaty ciemne. Piosenki światowe ustąpiły miejsca pieśniom pobożnym, Gorzkim Żalom, które dziś jeszcze lud wiejski w skupieniu śpiewa wieczorami. Pobożni uczęszczają na Pasję, na Drogę Krzyżową, rozpamiętując Mękę Pańską, odbywają rekolekcje, by godnie przygotować się do wielkanocnej spowiedzi i zmartwychwstać w własnej duszy.

 

       Pasja
       OR-OT

       Przyjacielską gromadką
       Na pasję ludzie śpieszą:
       Młody szewc ze swą matką,
       Stolarz z dziateczek rzeszą,
       Emeryt z emerytką,
       Z wdowcem stara wdowa...
       Na świecie ciemno, brzydko,
       Deszcz i plucha marcowa.

       U fary światła płoną,
       Ćmią dymem trybularze,
       Złociście i czerwono
       Mienią się świętych twarze;
       Po ławach, na wpół w mroku,
       Siedzą pobożne tłumy -
       O chrześcijański widoku!
       O godzino zadumy!

       Snując różańca wstążeczkę,
       Przebierając ziarenka,
       W ogromną modlitw książeczkę
       Patrzy śliczna panienka;
       Obok babunia stara
       Nakłada okulary -
       I bije wzniosłość, wiara
       Z tej jasno-szarej pary.

       Do nóżek Jezusowych
       Ślą serdeczne pacierze:
       Niech w porze dni zimowych
       Drogiego grodu strzeże;
       Niech ubogim da chleba,
       A strapionych pokrzepi,
       A wszystkich niech do nieba
       Zaprowadzi - tam lepiej!

       Tam lepiej niż na ziemi,
       Tam zgryzot nie ma wcale...
       I głosami zgodnymi
       Śpiewają gorzkie żale.
       Nuta gruba i cienka
       Polatują w niebiosa -
       Nuci śliczna panienka
       I babcia siwowłosa.


Za: http://msza.net/i/rb_wip.html

 

47 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Środa Popielcowa

Środa Popielcowa rozpoczyna okres Wielkiego Postu — w tym czasie czytania mszalne mówią o działalności publicznej Jezusa, podczas której głosi Królestwo Boże i nawołuje do nawrócenia. Jak była rola Matki Bożej w tym czasie.

Oto co pisze ks. Franciszek Flaczyński w książce pt. „Niepokalana Bogarodzica Maryja” wydanej w 1926 r.:
„Ewangelia, choć nie mówi nam wiele o Maryi, ale mówi wszystko, co najwznioślejszego powiedzieć można, mianowicie zowie Ją i na początku życia publicznego Jezusa i na końcu, na Golgocie, Matką Jezusową. (…)
A jeżeli teraz, w czasie krótkiego, bo 3-letniego nauczania Jezusowego, w czasie Jego cudów i chwały nie wspomina wyraźnie o Maryi, — to czyż gdzie Syn, nie promienieje z Nim społem i Matka? Chwała i wielkość Jezusa spływa także i na Maryję, a stąd wszelka dusza pobożna, patrząc na to, co czyni i mówi Jezus, woła z uwielbieniem z ewangeliczną niewiastą: Błogosławiony żywot, który cię nosi!, i piersi, które ssałeś. Jak Chrystus, ukrywając przez 30 lat majestat Bóstwa pod osłoną Macierzyństwa Maryi, nic nie stracił na wielkości swojej, tak teraz Maryja, gdy Jej powaga macierzyńska w trzech latach publicznego życia Jezusowego niejako się ukrywa i zasłania rozblaskiem mądrości i potęgi Syna, nic zaiste na chwale swojej nie traci, albowiem chwała Jezusa jest chwałą Maryi, podobnie jak powodzenie i szczęście dzieci jest powodzeniem i szczęściem wszystkich matek. (…)
Przyczyną ukrycia Maryi w czasie trzyletniego nauczania Jezusa, to Jej pokora. Jako Matka Tego, który jest cichy i pokornego Serca, Maryja nie pragnie dla siebie rozgłosu, cała żyje dla Syna, Jego tylko chwały pożądając. Ona woli być niejako zapomniana, byle Syna Jej uznał świat za Mesjasza, byle On jak najwięcej grzeszników pociągnął do siebie, zaś w ten sposób okazuje się Jej macierzyńska czułość dla nas, przybranych Jej dzieci.”
Przez całe życie Maryi, a tak podczas publicznej działalności Jezusa nieustannie następował wzrost świętości Matki Bożej. Pięknie o tym pisze o. Faber w książce pt. „U stóp krzyża” — cytujemy za tłumaczeniem o. Prokopa kapucyna, z 1895 r.:
„Wzrost świętości Maryi, a przez to wzrost Jej miłości Jezusa, w równej mierze do wyższego stopnia podnosił w Niej zdolność cierpienia, rozbudzając w Jej Sercu większe współczucie z cierpieniami przedmiotu przez tak umiłowanego. Im bowiem więcej Maryja rozmiłowała się w swoim i Synu, i Bogu, tym więcej, tym mocniej boleć musiała, gdy przychodziło w końcu do tego, że na Jego straszną Mękę już własnymi oczami patrzeć będzie…”

Rozważając podczas Wielkiego Postu Mękę Jezusa Chrystusa, starajmy się patrzeć oczami Maryi, przeżywać Jej Sercem, towarzyszyć Jej i Jemu…

Za: http://militia-immaculatae.org/sroda-popielcowa/

avatar użytkownika Maryla

2. Zamyśliłem się

Zamyśliłem się niemiłosiernie

Zamyślenie wielkopostne ks. bp. Józefa Zawitkowskiego

Środa Popielcowa

Czymże ja jestem?

Środa Popielcowa bardzo mi pomaga zamyśleć się

niemiłosiernie nad sobą.

Trzeba być odważnym,

aby postawić sobie pytanie:

Kim ja jestem?

Nie mogę poprawiać Mickiewicza,

który uprzedził mnie w tym pytaniu:

Czymże ja jestem przed Twoim obliczem?

Prochem i niczem… I to właśnie przeżywam

w Środę Popielcową, kiedy

pochylam głowę, a odważny ksiądz mnie, poważnemu

biskupowi, mówi:

Pamiętaj, biskup, że jesteś

prochem i w proch się obrócisz!

Powinienem się obrazić,

ale jak to dobrze, że choć raz

w roku ktoś powie mi prawdę.

Wiem, że jestem doskonałym dziełem Boga,

że jestem Jego obrazem

i na Jego podobieństwo.

Jestem po doświadczeniach szpitala.

Mądrość lekarzy, troska pielęgniarek,

modlitwa życzliwych, chemia, świadomość śmierci.

Prochem jestem i niczem,

ale gdym Tobie

moją nicość wyspowiadał,

ja proch będę z Panem gadał,

bo inaczej to inteligent

pełen niepokoju,

z zegarkiem w ręku

i kupa gnoju

(por. K.I. Gałczyński). Zamyśliłem się niemiłosiernie.

Czymże jest człowiek,

że o nim pamiętasz

i syn człowieczy, że o nim masz pieczę?

(Ps 8,15) Ja człowiek!

To brzmi dumnie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

3. Szczęść Boże... Marylo Droga...

Tobie i Wszystkim, którzy czytają te słowa.
Dziękuję też za podlączone  Zamyślenie wielkopostne ks. bp. Józefa Zawitkowskiego...

i na początku, kiedy wchodzimy w:
Czas Wielkiego Postu…
Czas Pokuty i Pojednania…
Pomódlmy się…



W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego…

Panie, nasz Boże, daj nam przez święty post zacząć okres pokuty,  
aby nasze wyrzeczenia umocniły nas do walki ze złym duchem.
Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa,
Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego...
Bóg, przez wszystkie wieki wieków...
Amen.

+ + +
"Nawróćcie się do mnie ze wszystkiego serca waszego w poście i w płaczu i w żalu.
I rozdzierajcie serca wasze, a nie szaty wasze, a nawróćcie się do Pana, Boga waszego;
bo dobrotliwy i miłosierny jest"
(Jl 2,12-13)

Nawróćmy się… całym Sercem…

Matko Boża z Lourdes...  módl się za nami...





avatar użytkownika intix

4. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!

40 dni… W takim czasie Potop spustoszył, ale zarazem też oczyścił ziemię. Tyle dni i nocy Mojżesz pościł na Górze Synaj, zanim otrzymał od Boga kamienne tablice z Dziesięciorgiem Przykazań. Wreszcie 40 dni i nocy przebywał na pustyni Pan Jezus,  by przygotować się do Swej zbawczej misji. 40 dni… Tyle czasu (bez wliczania niedziel) jest nam dane w Wielkim Poście na wewnętrzną przemianę, by dobrze przygotować się do misterium Odkupienia, dokonanego przez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

Błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty zapytana kiedyś przez dziennikarza: Co należałoby zmienić w Kościele i w ogóle w świecie, żeby w końcu było lepiej?, odparła: Ciebie i mnie. Założycielka zakonu Misjonarek Miłości trafiła w sedno. Żadna dobra zmiana społeczna, polityczna czy inna nie jest bowiem możliwa bez tej podstawowej – przemiany osobistej. Bez osobistego nawrócenia.

Bóg jedynym gwarantem przemiany

Czas Wielkiego Postu to właśnie taka szansa na przemianę osobistą: zerwanie z nałogami i złymi przyzwyczajeniami, zmianę sposobu i stylu życia. Ale to wszystko nie przyniesie żadnego efektu, jeśli zabraknie najważniejszego – nawrócenia i pogłębienia relacji z Bogiem. Przecież całe tabuny ludzi, pragnąc jakiejś zmiany, prowadzą nieraz skrajnie „pokutnicze” życie, pełne dobrowolnych wyrzeczeń tylko po to, by schudnąć, wypracować tężyznę i kondycję fizyczną, zgrabną figurę... Jednocześnie nie chcą nawet słyszeć o wyrzeczeniach wielkopostnych. Ich bożkiem jest ciało i… wcześniej czy później przeżyją zawód, bo budują gmach swej wątpliwej przemiany na piasku! Módlmy się o ich nawrócenie i pamiętajmy, że jedynym gwarantem dobrej i trwałej przemiany jest Bóg. On sprawił że narzędzia do tego, by ją osiągnąć znajdują się w Kościele katolickim.

Prochem jesteś…

Wejście na tę zbawienną drogę rozpoczyna Środa Popielcowa i posypanie głowy popiołem przez kapłana. Prochem jesteś i w proch się obrócisz - to zdanie niejako wymusza naszą pokorę. Jest to znak uznania naszej pozycji i miejsca w obliczu potęgi Boga. Jest też symbolem naszego przyznania się do własnej niegodziwości i grzeszności. Dlatego potrzebujemy nawrócenia, o czym przypominają słowa kapłana podczas obrzędu posypywania głów: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.

Liturgia pierwszego dnia Wielkiego Postu nawiązuje do obrzędów, jakie w pierwszych wiekach chrześcijaństwa sprawował biskup nad pokutnikami. Wierni, którzy popełnili ciężkie grzechy, musieli na początku Wielkiego Postu przywdziać szaty pokutne, biskup posypywał ich głowy popiołem i po odmówieniu psalmów, wyprowadzał ich ze świątyni. Byli oni w ten sposób wyłączeni ze wspólnoty eucharystycznej, a ponadto zobowiązani do publicznej pokuty i do zadośćuczynienia poprzez uczynki miłosierdzia -  post, modlitwę, jałmużnę. Dopiero w Wielki Czwartek pasterz udzielał im rozgrzeszenia, wprowadzając na powrót do wspólnoty.

Z czasem Kościół złagodził tę praktykę. Już w Średniowieczu wierni zaczęli dobrowolnie czynić pokutę i przyjmować popiół na głowę. W XI wieku decyzją papieża Urbana II zwyczaj ten zaczął obowiązywać w całym Kościele. Wówczas postanowiono, że popiół będzie pochodził z palm poświęconych w Niedzielę Palmową z ubiegłego roku. Ta praktyka przerwała do dziś.

Rozpoczęcie Wielkiego Postu jest naszym udaniem się na „pustynię”, gdzie cisza i ogołocenie ze wszystkiego, to norma. Do tego dochodzą pokusy. Zwróćmy uwagę na to, że w czasie Wielkiego Postu są one jakby większe niż zazwyczaj. Żebyśmy mogli je zwyciężyć, musimy korzystać z sakramentów pokuty i Eucharystii. Oprócz tego Kościół zaleca nam w tym czasie częste korzystanie z trzech cudownych instrumentów: modlitwy, postu i jałmużny.

Modlitwa

By pobyt na pustyni przyniósł dobre owoce, trzeba się modlić: zmawiając Różaniec czy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Ciągła rozmowa z Bogiem, powierzanie mu wszystkich naszych spraw, ze świadomością że bez Niego nic nie możemy uczynić (por. J, 15,5) - to podstawowa czynność i, zarazem, nasza powinność. Szczera modlitwa nigdy nie trafia w próżnię, lecz zgodnie z obietnicą Pana Jezusa będzie wysłuchana: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. (Mt 7,7).

Jedną z form modlitwy jest kontemplacja, w tym przypadku - rozmyślanie o Bolesnej Męce Zbawiciela. Pan Jezus podczas objawień w Paray-le-Monial skarżył się św. Małgorzacie Marii Alacoque na obojętność i oziębłość ludzi wobec Jego Ofiary Krzyżowej, złożonej dla naszego zbawienia.  Od tego czasu minęły ponad trzy stulecia, zmieniło się oblicze świata, jednak skarga Zbawiciela jest ciągle aktualna, z tą wszakże uwagą, iż obojętność człowieka na cierpienia Chrystusa jest obecnie jeszcze większa.

Doprawdy ta nasza ludzka niewdzięczność jest zatrważająca. Jest też oznaką braku roztropności. Dlaczego? Bo przecież rozważanie wszystkich zniewag, cierpień, osamotnienia jakich nasz Zbawiciel doświadczył, i wreszcie Jego śmierci, przypomina o nieskończonej miłości Boga względem ludzi. Ukazuje nam ponadto sens cierpienia i daje moc do znoszenia wszelkich przeciwności i utrapień dnia codziennego. Jest więc dla nas pomocą i Dobrem. Rezygnacja z tego Dobra na rzecz „dóbr” światowych jest drogą donikąd.

Zbliżmy się więc do naszego cierpiącego Mistrza, módlmy się, pocieszajmy Go i rozważajmy Jego Mękę, zgodnie z zaleceniem św. Pawła od Krzyża: Niech Męka Pana zawsze będzie w Twoim sercu. To jest godziwy sposób spłacenia naszych „długów” wobec Jego Miłości i Sprawiedliwości.

Pomocne będą tu nabożeństwa Drogi Krzyżowej, Gorzkich Żali, czy inne praktyki pobożne, skupione na Męce naszego Pana, jak np. Zegar Męki Pańskiej.

Post

Modlitwie w tym świętym czasie powinien towarzyszyć post, czyli powstrzymywanie się od spożywania pewnego rodzaju pokarmów (np. mięsa) i napojów (np. kawy), ale też od pewnych czynności, które same w sobie nie są złe (np. korzystanie z mediów elektronicznych). Do zachowania postów powinien nas skłaniać przede wszystkim wzgląd na Pana Boga, obrażanego niezliczoną ilością grzechów. Post jest doskonałą okazją, by umartwiać się i pokutować za wszelkie wykroczenia względem Bożego Prawa.

Chęć naśladowania Pana Jezusa, to drugi powód dla którego powinniśmy przestrzegać postów, bowiem Mistrz z Nazaretu pościł. Post jako forma umartwienia jest sposobem towarzyszenia Zbawicielowi podczas bolesnych wydarzeń Jego ziemskiego życia. Nasze cierpienia złączmy z Jego Boleścią. On nie zostawi nas samych i osłodzi mam nasze niewygody, bo jak mówił św. Ojciec Pio:  Cierpisz, ale uwierz, że to sam Pan Jezus cierpi w tobie i dla ciebie, i z tobą.


Post podejmujemy także ze względu na naszą duszę. Jest on bowiem okazją do ćwiczenia silnej woli, ponadto jest dobrym uczynkiem, który przymnaża nam miłości i łaski. Jest wreszcie zasługą na życie wieczne.

Posty powinniśmy praktykować także przez wzgląd na ciało. Są one rodzajem diety i doskonałym środkiem do zachowania zdrowia (por. Dn 1 12-16). Jako katolicy mamy obowiązek dbania także o zdrowie fizyczne i o ciało, bo jest ono darem od Stwórcy.

Jałmużna

Jałmużna jest datkiem ofiarowanym bliźniemu jako uczynek miłosierdzia. Jeśli ma mieć wartość w oczach Boga, nie może być dana tylko dla „świętego spokoju” z tego co nam zbywa. Musi mieć wartość bezinteresownego i świadomego wyrzeczenia. Ważny jest ten pierwiastek umartwienia i pracy nad sobą, bo poprzez jałmużnę nie tylko wspieramy bliźniego, ale także udoskonalamy siebie. W przeciwnym razie mamy do czynienia li tylko z dobroczynnością (która ma na względzie wyłącznie potrzebującego). Jałmużna motywowana jest religijnie i wynika z przeświadczenia, że skoro sami jesteśmy „beneficjentami” Bożej dobroci, to naszym obowiązkiem jest Jej przekazywanie i pomnażanie. A ponadto obowiązuje nas Boże wezwanie: Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie (Mt 5,42).


Kościół święty daje nam czas na przemianę. 40 dni Wielkiego Postu to dużo i mało zarazem. Jeśli wyjdziemy na wewnętrzną pustynię z pokorą i czystym sercem, zrobimy duchowy postęp. Pamiętajmy, że pokusy w tym szczególnym okresie będę z pewnością większe. Zaufajmy jednak Bogu, przystępujmy do Sakramentów, módlmy się, zachowujmy posty, dajmy jałmużnę. Tak żyjąc, zbudujemy nasze nawrócenie i przemianę na skale. W przeciwnym razie – stracimy ten święty czas. A to będzie policzek wymierzony Bogu i Jego Miłosierdziu…

Bogusław Bajor
http://www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

6. O. JAKUBA WUJKA: Kazanie na niedzielę pierwszą Postu

POSTYLLA KATOLICKA MNIEJSZA
TO JEST
KRÓTKIE KAZANIA, ALBO WYKŁADY ŚWIĘTYCH EWANGELII NA KAŻDĄ NIEDZIELĘ I NA KAŻDE ŚWIĘTO WEDLE NAUKI PRAWDZIWEJ KOŚCIOŁA Św. POWSZECHNEGO DLA UBOGICH KAPŁANÓW I GOSPODARZÓW I POSPOLITEGO CZŁOWIEKA TERAZ ZNOWU Z PILNOŚCIĄ NAPISANA

PRZEZ
O. JAKUBA WUJKA
Theologa Societatis JESU
–––––––
Na niedzielę pierwszą postu

Ewangelia o Poście i o pokusach diabelskich,
u św. Mateusza w rozdziale 4.


       Onego czasu: Był zawiedzion Jezus na puszczę od Ducha, aby był kuszon od diabła. A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, potym łaknął. I przystąpiwszy kusiciel rzekł mu: Jeśliś jest Syn Boży, rzecz aby te kamienie stały się chlebem. A on odpowiadając rzekł: Napisano jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem które pochodzi z ust Bożych. Tedy go wziął diabeł do miasta świętego, i postawił go na ganku kościelnym. I rzekł mu: Jeśliś jest Syn Boży, rzuć się na dół. Albowiem napisano jest: Iż Aniołom swoim rozkazał o tobie, i będą cię na ręku nosić, abyś snadź nie obraził o kamień nogi swojej. Rzekł mu Jezus: Zasię napisano jest: Nie będziesz kusił Pana Boga twego. Wziął go zaś diabeł na górę wysoką bardzo: i ukazał mu wszystkie królestwa świata, i ozdobę ich. I rzekł mu: To wszystko dam tobie, jeśli upadłszy uczynisz mi pokłon. Tedy mu rzekł Jezus: Idź precz szatanie. Albowiem napisano jest: Panu Bogu twemu kłaniać się, a jemu samemu (Boską) służbę oddawać będziesz. Tedy opuścił go diabeł: a oto Aniołowie przystąpili, i służyli jemu.

       Chory człowiek, który ma pić jaki trunek gorzki, nie tak się nim brzydzi, kiedy widzi, że go pierwej i sam doktor pije. Także też na wojnie w potykaniu, albo w dobywaniu miasta jakiego, serca żołnierzom przyrasta, kiedy widzą hetmana przed sobą. Tym sposobem Kościół nam dziś kładzie przed oczy Chrystusa Pana na puszczy poszczącego i potykającego się z czartem: abyśmy i my, patrząc na przodka wiary i skończyciela (1) Jezusa, złożywszy wszelki ciężar i grzech, który nas otoczył, bieżeli na wojnę nam zgotowaną (2). Podaje nam Kościół ten syropek (3) gorzki, pokuty i postu świętego, ku uleczeniu choroby, na którąśmy zarabiali przez wszystek rok. Co, aby nam nie zdało się ciężko, ukazuje nam, że ten syrop sam Chrystus Pan, Doktor nasz, pierwszy wypić raczył. Pozywa nas na wielkie a niebezpieczne potykanie z czartem, ale nam przy tym ukazuje, iż Chrystus Pan, Hetman i wódz nasz, pierwej się z nim potykał i zwyciężył i zawsze jest przy nas, abyśmy go i my za pomocą Jego też porazić mogli. Bo żaden nie będzie koronowan, jeno kto mężnie wojować będzie (4).

       Ale już przystąpmy do Ewangelii świętej, a obaczmy w czym najwięcej Hetmana swego naśladować mamy. Cztery ja rzeczy najduję, które tu Chrystus uczynił przeciw pokusie diabelskiej, które i my takoż czynić mamy, chcemyli zwyciężyć. Chrystus wyszedł ze świata na puszczę: pościł i w żadnej rzeczy diabła nie usłuchał: i zawsze mu się słowem Bożym bronił. Tychże i my broni, bracia mili, przeciw szatanowi też używać mamy, albo nic nie sprawimy.

I.

       Tu rzecze z was który: a więc i ja też jeszcze walczyć mam? mniemałem, że Chrystus już czarta poraził i starł głowę jego (5). To jest istna prawda: Starłci Chrystus Pan głowę diabelską, ale go do końca nie zabił: przetoż startą głowę podnosi jako może: a gdziekolwiek miejsce najduje, tedy srodzej kąsa niż przedtem (6). Albowiem ma gniew wielki, wiedząc że mało ma czasu, przetoż my tym pilniej dobijać go mamy, aby zasię nie podniósł głowy swojej. Spytasz, jako? A to naprzód uciekaj ze świata na puszczę: strzeż się i waruj się tego wszystkiego, cokolwiek cię ku złemu przywodzi: wychodź z Babilonu (7): opuść złe towarzystwa, złe nałogi i zwyczaje tego świata: Uciekaj z Sodomy z Lotem świętym, ani się nazad oglądaj, ani blisko stawaj. Znasz personę (8) która cię do grzechu przywodzi; ucieczże od niej: nie miej z nią żadnej sprawy. Wiesz (9) miejsce, albo urząd, albo sprawę, kędy musisz co przeciw Bogu czynić? uciekajże! Opuść taki urząd, taką sprawę, nie chodź więcej na miejsce takowe. Lepiej ci być ubogim na puszczy, aniźli zginąć ze złymi. Na inszych ci bitwach sromota uciekać, ale tu nie sromota.

       Ale zaś dosyć na tym? Nie jest jeszcze na tym dosyć, ponieważ i Chrystus Pan nie tylko uszedł, ale też i pościł. Nie onci postu potrzebował, ale nam przykład zostawił, abyśmy tychże broni używali. Jako jawnie świadczy Pismo święte (10). Pościł Mojżesz, Eliasz, Ester, Judyt, Tobiasz, prorocy, Jan Chrzciciel na puszczy, Anna prorokini, pościł sam Chrystus Pan, pościli Apostołowie i ich namiestnicy (11), Mikołaj, Marcin, Bazyli, Chryzostom, Antoni, Ambroży i jednym słowem, ludzie święci wszyscy. Bo, jako mówi Cyprian św.: Ile widzimy ludzi świętych, i którzy cuda czynili, tedy nie czytamy aby który bez postu do świętości doszedł; a nigdy nic wielkiego nie poczęli, aż się pierwej zgotowali postem.

       A nie tylko ci sami pościli, ale i inszych grzesznych do postu napominali. Mojżesz ze strony Bożej post pod gardłem ustawował (12). Pan Bóg przez Joela (13) takoż upomina, mówiąc: Nawróćcie się ku mnie ze wszystkiego serca, przez post, i przez płacz i żałobę. Także Paweł św. w dzisiejszej Epistole: Okazujmy się we wszystkim jako słudzy Boży, w wielkiej cierpliwości, w uciskach, w potrzebach, w robotach i w czujnościach, w postach, w czystości, w miłości niezmyślonej (14). Także i Anioł u Tobiasza mówi: Że lepsza jest modlitwa z postem i z jałmużną, niźli skarby złota (15). Ustawowali posty, król Saul, król Niniwy, królowa Ester i inni (16), a nie mogli ich ustanowić Apostołowie, albo Kościół Boży? Nadto mamy to z Pisma świętego, że post jest ludziom wiernym wielce pożyteczny. Albowiem przez post Mojżesz gadał z Panem Bogiem i zakon otrzymał (17). Przez post Niniwitowie otrzymali grzechów odpuszczenie, Achab zasłużonego karania przeniesienie, Daniel ducha prorockiego, Ester i Judyta zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, Tobiasz oświecenie. Ale co wiele mówić! Sam Chrystus Pan obiecuje tym, którzy dobrze poszczą, zapłatę od Boga Ojca w niebie (18).

       Lecz między wszystkimi posty chrześcijańskimi, najsławniejszy jest ten post czterdzieści dni, który Apostołowie święci ustanowili, jako św. Hieronim i Sokrates w Kościelnej Historii, jawnie świadczą, i jest o tym Kanon Apostolski: Wspomina go i Ignacy, uczeń świętego Jana, i Orygenes bliski czasów Apostolskich. I Epifaniusz pisze, iż wszystek Kościół powszechny za czasów jego pościł ten post wielki, przed Wielkanocą. Więc Bazyli, Chryzostom, Ambroży, Augustyn, Bernard i inni Doktorowie Kościelni nie mogą się wychwalić tego postu: o którym nie jedno kazanie u nich najdziesz, skąd obaczysz, że każdy wierny chrześcijanin, który może, winien ten post pościć.

       Spytasz, jako pościć? Pierwsi oni a prawi chrześcijanie gdy pościli, nie jadali, aż przy zachodzie słońca. Potem Kościół święty, folgując oziębłości i krewkości ludzkiej, dozwolił im jadać po Nieszporze; a nakoniec i w południe, ale tylko raz przez dzień jeść postne potrawy, – całe czterdzieści dni, a kęs chleba z solą na wieczór, jako jest dawny zwyczaj w Rzymskim Kościele. Acz i tych nie ganimy, którzy według starego zwyczaju Polaków-katolików, którzy przed tymi kacerstwy żyli na świecie, poszczą trzy albo cztery dni w tygodniu: to jest poniedziałek, środę, piątek i sobotę, a w insze dni dwakroć albo więcej pożywają przecie postnych potraw. Ale teraz co za posty naszych chrześcijan? Bo chociaż w poście nie jadają mięsa ani nabiału, ale się niektórzy przedsię opijają. Drudzy dwakroć albo więcej w dzień jadają, albo jeśli raz jedzą, tedy się tak pokarmy obciążają, że są do wszystkiego dobrego niesposobni. Drudzy acz mięsa i nabiału nie jedzą, ale insze potrawy tak drogo kupują i tak smaczno sobie przyprawują, żeby na nich mogli i w Wielkanoc przestać: tak iż niektórzy postu z radością czekają z tej przyczyny, iż onego czasu i więcej jedzą, i kosztowniej potrawy przyprawują. Takowych postów czart najmniej się boi, i owszem z nich szydzi.

       Przetoż jeśli ty chcesz pożytecznie pościć, według ustawy i nauki Kościoła Bożego, opuśćże wszystkie rozkosze cielesne, używając prostych a pospolitych potraw albo tylko raz na dzień, jeśli możesz, albo przynajmniej wedle starego w Polsce zwyczaju, trzy dni albo cztery poszcząc i trapiąc ciało swoje, aby było duchowi poddane. Pamiętajże, iż ci ten post cielesny nie pomoże, jeśli do niego duchowny nie przystąpi, żebyś się zaraz i od grzechów pościł. Bo tak Pan Bóg u Izajasza mówi: Oto, prawi, w dni postów waszych swawolę czynicie i pociągacie wszystkie dłużniki wasze. Azaż to jest post, którym ja obrał? (19). Pięknie Bernard mówi: Jeśli sam brzuch grzeszył, tedy sam niechaj pości, ale jeśli też zgrzeszyły i drugie członki, a czemużby też pościć nie miały? Niechajże pości język od bluźnierstwa, od złorzeczeństwa, od obmów, od słów szkaradnych; niechaj pości oko od dwornego patrzenia i od wszeteczności; niechaj pości ucho od słuchania niepotrzebnych rzeczy; niechaj pości ręka od złych uczynków; niechaj pości serce od myśli złych; a nade wszystko niechaj pości dusza od swej woli. Nadto, chceszli pożytecznie pościć, złączże z postem i drugie uczynki dobre, a zwłaszcza jałmużnę i modlitwę, – jako sam Bóg u Izajasza uczy: Ułom łaknącemu chleba twego, a ubogie i tułające się wprowadź do domu swego; gdy ujrzysz nagiego, przyodziej go (20). Tak dopiero twój post będzie wdzięczen Panu Bogu i płatny u niego: gdy pościsz, nie przez co inszego, jeno abyś Chrystusa Pana naśladował: abyś przeszłe grzechy w sobie karał: abyś pożądliwości cielesne pohamował: abyś był sposobniejszym do modlitwy: abyś był posłuszen Kościołowi: abyś nakoniec nikogo nie gorszył. Takić post jest możny przeciw diabłu, bo i Boga ubłaga i grzechów powściąga, i modlitwie dopomaga. Takiegoć postu Kościół po nas żąda: a w tym nikogo nie obciąża, bo nic nad siły żadnego nie rozkazuje. A to jest rzecz wtóra.

II.

       Trzecie, czym Chrystus Pan diabła przezwyciężył, jest to iż mu nigdy w niczym nie przyzwolił. Radził mu diabeł od postu do obżarstwa, aby zwątpiwszy o Opatrzności Bożej, sam się o się starał. Ale mu Chrystus odpowiedział: Nie tak czarcie, nie tak, – inaczej napisano. Radził mu potem na pychę i na próżną chwałę – Chrystus odpowiedział: Nie tak, czarcie, nie tak, inaczej napisano. Po trzecie, radził mu na łakomstwo. Chrystus mu odpowiedział: O, nie tędy, czarcie. A tu nam w tym służył i tu nas nauczył, iż żadną rzeczą rychlej czarta nie zwalczymy, jako gdy go w niczym nie usłuchamy. Ludziom mamy czasem ustępować, ale diabłu nigdy.

       A tak jeśli diabeł na grzech radzi, tedy mu odpowiedz: O nie tędy czarcie, bo jest napisano: Iż Pan Bóg najwyższy ma w nienawiści grzeszne (21). Jeślić radzi abyś dłużej trwał w grzechach swoich, tedy mu odpowiedz: O nie tędy czarcie, bo jest napisano: Czujcie, i bądźcie gotowi, bo której się godziny nie spodziewacie, przyjdzie Syn człowieczy (22). Jeślić radzi abyś dobre uczynki opuszczał, jakoby mało potrzebne, odpowiedz mu: nie uczynię tego, bo jest napisane: Nie ustawajmy, dobrze czyniąc, albowiem czasu swego żąć będziem nie ustawając (23). Jeślić radzi na obżarstwo, na pijaństwo, na nieczystotę, cudzołóstwo, kradzież, drapiestwo, łakomstwo, złorzeczenia, odpowiedz mu: O nic z tego, czarcie, bo jest napisano: Iż tacy nie osiągną królestwa Bożego (24). Jeślić radzi abyś się rzucił na dół z ganku kościelnego, to jest, abyś z Kościoła powszechnego uciekł do Sektarzów, iż jest napisane: Pijcie z tego wszyscy. Odpowiedz mu: nie uczynię tego, bo jest napisano: Jeden jest Bóg, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Kościół, jedno ciało Chrystusowe, jeden korab (25), w którym zbawieni być mamy (26). Tak się zawsze diabłu sprzeciwiaj, a ujrzysz żeć uciecze od ciebie. Jako Apostoł mówi: Sprzeciwcie się diabłu, a uciecze od was (27). Ale gdy mu w czym pozwolimy, nie rad odstępuje. A to jest rzecz trzecia, którą Chrystus Pan diabła odpędził.

       Czwarta a ostatnia jest słowo Boże, to jest duchowny miecz, którego diabeł strzymać nie może. Tym go mieczem Chrystus zawsze pokonywał. Także też i my czynić mamy, jeno patrzmy, abyśmy tego miecza sprawnie używali. Boć go i szatan używał, stary Luter przeciwko Chrystusowi. Ale fałszywie a zdradliwie: jako i dziś kacerze, ministrowie i potomkowie jego przeciw Kościołowi.

       Przetoż, gdy tak przeciw postom mówią: Jedzmy, pijmy, co się nam podoba, wszak jest napisane: iż wszystko czyste czystym; – Odpowiedz im: Zasię napisano: Iż acz wszystko jest czyste, ale grzeszy ten, który czystych pokarmów pożywa ze zgorszeniem (28). I jeszcze napisano: Dobrze jest nie jeść mięsa i nie pić wina, ani tego pożywać, czym się twój brat gorszy (29). I jeszcze napisano: Iż acz wszystko jest czyste czystym, ale nieczystym a niewiernym (jacy są odszczepieńcy) nic nie jest czystego, ale jest zmazane serce ich i sumienie (30).

       Drugie, kiedyć rzeką: A wszak napisano: Nie co w usta wchodzi pokala człowieka (31), to odpowiedz: Zasię napisano: Iż kto nie kocha Kościoła, tego miej za poganina i jawnogrzesznika (32). Jeszcze napisano: Iż to co z ust i z serca pochodzi, ta pycha, to nieposłuszeństwo, ta wzgarda Kościoła Bożego, plugawi człowieka (33).

       Trzecie, kiedy czart rzecze przez ministry swoje: Iż wszelkie stworzenie Boże dobre jest, a nic nie ma być odrzucone, co z dziękczynieniem bywa pożywane (34); – Odpowiedz mu: Zasię napisano: Jeśli potrawa gorszy brata mego, nie będę jadł mięsa na wieki, abym nie zgorszył brata swego (35). I onoć jabłko w Raju (36), czarcie, dobre było którymeś ty zwiódł rodzice nasze: ale iż go nie dobrze używali, to jest przeciwko Pańskiemu zakazaniu, tedy i nas i siebie zatracili. Także acz mięso i nabiał dobre jest: ale kto go używa, gdy jest od Kościoła zakazane, ten sobie kamienie chlebem uczynić chce: które go rychlej rozsadzi niż posili.

       Czwarte, kiedyć rzecze: Iż jest napisane, że to jest nauka diabelska wstrzymać się od pokarmów; – Odpowiedz mu: Zasię napisano: żeś ty czarcie jest łgarzem i ojcem kłamstwa, albowiem samże Paweł św. zaleca posty i każe pościć i mówi, że dobrze jest nie jeść mięsa i nie pić wina (37). Onoć były nauki diabelskie onych uczniów twoich: Manicheusza, Juliana, enkratytów, którzy się wstrzymywali od mięsa i od wina, jakoby od złych a nieczystych rzeczy: bo mówili że mięso nie jest stworzenie dobre Boże, ale stworzenie diabelskie: przeciw którym św. Paweł mówi.

       Piąte, jeślić rzeką: Napisane jest: iż Chrystus pościł za nas, a tak już nam pościć nie potrzeba; – Odpowiedz im: Zasię napisano, iż Chrystus cierpiał za nas, przykład nam zostawując, abyśmy naśladowali śladów Jego (38). Bo jeśli On będąc Panem i Mistrzem naszym, przecie pościł i nogi umywał uczniom swoim, tedy my to daleko słuszniej czynić mamy.

       Szóste, jeślić rzeką: A wszak Chrystus postów nie przykazał; – Odpowiedz im: Napisano jest: iż Chrystus Pan pościł czterdzieści dni (39) i obyczaj poszczenia, i zapłatę postu opisał uczniom swoim: i powiedział (40) że po odejściu Jego ze świata tego mieli pościć uczniowie Jego w te dni, w które jest wzięt od nich, to jest w środę i w piątek, i w te dni przed Wielkąnocą. Bo Go w środę Judasz wydał żydom, a w piątek Piłat osądził na śmierć, a oboje przed Wielkąnocą.

       Na koniec, jeślić powiedzą, że my nie możemy tak pościć, jako Chrystus Pan; – Odpowiedz im: ale możemy tak jako nas uczy i rozkazuje Kościół Chrystusowy. Bo jest napisano: Iż wszystko mogę w Tym, który mię posila (41).

       Tym sposobem nauczmy się od Chrystusa, jako a jakiego pisma przeciw diabłu używać mamy. A kto więcej pamiętać nie może, tedy przynajmniej na te trzy sentencje niechaj pamięta, które tu Chrystus Pan czartowi oponował: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. I zasię: Nie będziesz kusił Pana Boga twego; Pana Boga twego będziesz chwalił i Jemu samemu będziesz służył (42). Bo gdybyśmy tym słowom statecznie wierzyli, nic by nam zły duch zaszkodzić nie mógł. Bo kto mocno wierzy, że nie tylko chlebem żyje tym cielesnym, ale więcej słowem Bożym, które i chlebowi i wszystkim innym rzeczom moc ich daje: tego by diabeł nigdy nie przywiódł do tego, aby w ubóstwie i w niedostatku miał rozpaczać, albo szemrać przeciwko Bogu. Takżeć i owego szatan nie nawiedzie, aby co hardzie a upornie czynił, aby ufał siłom albo rozumowi swemu, który wierzy że nie ma kusić Pana Boga swego. Także tego na łakomstwo albo bałwochwalstwo nigdy nie namówi, który wie i wierzy, iż w żadnym stworzeniu ufać nie ma, jeno w samym Bogu, którego samego chwalić, któremu samemu służyć ma w sprawiedliwości i w świętości przez wszystkie dni żywota swego. Który jest Bóg na wieki błogosławiony. Amen.

O. Jakub Wujek SI

––––––––


Tekst Postylli zasadniczo według wydania:

POSTYLLA MNIEJSZA, TO JEST KROTKIE KAZANIA, ALBO WYKŁADY Św. EWANGELJI NA KAŻDĄ NIEDZIELĘ I NA KAŻDE ŚWIĘTO WEDLE NAUKI SAMEJ PRAWDZIWEJ KOŚCIOŁA Św. POWSZECHNEGO DLA UBOGICH KAPŁANÓW I GOSPODARZÓW I POSPOLITEGO CZŁOWIEKA TERAZ ZNOWU Z PILNOŚCIĄ NAPISANA PRZEZ Ks. JAKÓBA WUJKA z Wągrowca, Teologa Tow. Jezusowego. Tekst poprawił i wydał Ks. A. Kwieciński, kandydat św. teologii. WARSZAWA NAKŁADEM KSIĘGARNI E. WENDE i S-ka T. HIŻ i A. TURKUŁ. 1909, ss. 107-113.

Korzystano również z wydania:
POSTILLA KATHOLICKA MNIEYJSZA. TO IEST, Krotkie Kazania, abo wykłady świętych Ewangeliy, na każdą Niedźielę, y na każde święto, przez cały rok, według nauki prawdziwej Kościoła Chrześcijańskiego Powszechnego. Z pilnością przeyzrzana, popráwiona y do druku podána. Z dozwoleniem Starszych. PRZEZ D. JAKUBA WUYKA Theologa Societatis JESU. Teraz nowo, według ostátniey poprawy Authorowey, ná żądanie wielu Kápłanów, ná mnieysze modum przedrukowána. Cum Gratia et Priuilegio S. R. M. W Krakowie w Drukarni Andrzeja Piotrkowczyka, Typographa K. I. Mći. R. P. 1617. KRAKÓW, Nakładem i drukiem wydawnictwa dzieł katolickich, naukowych, rolniczych i ludowych Władysława Jaworskiego 1870 – 1871, ss. 226-234.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Przypisy:
(1) przodka i skończyciela = początek i koniec: A i Ω.
(2) Żyd. 12.
(3) syropek = lekarstwo.
(4) 2 Tym. 2.
(5) Rodz. 3.
(6) Apok. 21.
(7) Apok. 18; Rodz. 19.
(8) personę = osobę.
(9) wiesz = masz.
(10) Dz. Ap. 13 i 14.
(11) namiestnicy = następcy.
(12) Kapł. 23.
(13) Joel 2.
(14) 2 Kor. 6, 11.
(15) Tob. 12.
(16) l Król. 14; Jon. 3; Ester. 4.
(17) Wyjśc. 34.
(18) Jon. 3; 3 Król. 26; Dan. 1; Jud. 9; Tob. 12; Mt. 6.
(19) Iz. 58.
(20) Ibidem.
(21) Eccles. 12.
(22) Łk. 12.
(23) Gal. 6.
(24) l Kor. 6.
(25) korab = arka.
(26) Efez. 4; Rodz. 7.
(27) Jak. 4.
(28) Rzym. 14.
(29) Ibidem.
(30) Tyt. 1.
(31) Mt. 15.
(32) Mt. 18.
(33) Mt. 15.
(34) l Tym. 4.
(35) l Kor. 8.
(36) Rodz. 3.
(37) l Tym. 4; Jan. 8; 2 Kor. 6; Rzym. 14.
(38) l Piotr. 2;. Jan. 13.
(39) Mt 4.
(40) Mt. 6; Mt. 9.
(41) Filip. 4.
(42) Powt. Pr. 8; Powt. Pr. 6.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

8. Kazanie na I Niedzielę Wielkiego Postu (fragment)




Zatrzymajmy się dzisiaj, przynajmniej przez chwilę, nad Słowem Bożym wyjętym z dzisiejszej lekcji oraz na tym Sakramencie, który z istoty swej jest ściśle związany z nawróceniem i z dobrym odprawieniem rekolekcji – na Sakramencie Pokuty.
Św. Paweł mówi dzisiaj do nas: „Współpracując zaś z Nim [tzn. z Chrystusem] napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej. Mówi bowiem Pismo: W czasie pomyślnym wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia” (2 Kor 6, 1-2).
Bracia i Siostry, te dokładnie słowa możemy zastosować do tej chwili, kiedy z pokorą klękamy u kratek konfesjonału, aby szczerze wyznać swoje grzechy, przeprosić za nie Pana Boga i z wdzięcznością przyjąć przez ręce kapłana dar Bożego przebaczenia – rozgrzeszenia. Zaprawdę, dobra szczera spowiedź to czas upragniony, dzień zbawienia.
Sakrament Pokuty ustanowił Pan Jezus, mówiąc do Apostołów: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22-23).
Aby dobrze odprawić spowiedź świętą, należy dokładnie wypełnić pięć warunków dobrej spowiedzi, które podaje nam Kościół. Te pięć warunków dobrej spowiedzi to:

   * rachunek sumienia,
   * żal za grzechy,
   * mocne postanowienie poprawy,
   * wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź
   * zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.

Od dobrego wypełnienia każdego z tych warunków zależy ważność spowiedzi i zbawienie naszej duszy. Powtórzmy: Od dobrego wypełnienia każdego z tych warunków zależy ważność spowiedzi i zbawienie naszej duszy. Wszystkie te warunki są ważne i istotne, dlatego powinniśmy dołożyć starań, aby każdy z tych warunków przy każdej spowiedzi wypełnić jak najdokładniej – rzetelnie i uczciwie.
Bardzo dobrą zasadą, mobilizującą nas do dobrej spowiedzi, jest trzymanie się następującej reguły: za każdy razem spowiadać się tak, jak by to miała być ostatnia spowiedź w naszym życiu.
Zatrzymajmy się chwilę przy czwartym warunku dobrej spowiedzi, który brzmi: wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź.
Kościół poucza nas i zobowiązuje:
Kan. 960 – Indywidualna i integralna spowiedź oraz rozgrzeszenie stanowią jedyny zwyczajny sposób, przez który wierny, świadomy grzechu ciężkiego, dostępuje pojednania z Bogiem i Kościołem.
Kan. 987 – Wierny, aby otrzymać zbawczy środek sakramentu pokuty, powinien być tak usposobiony, by odrzucając grzechy, które popełnił, i mając postanowienie poprawy nawracał się do Boga.
Kan. 988 – § 1. Wierny jest obowiązany wyznać co do liczby i rodzaju wszelkie grzechy ciężkie popełnione po chrzcie, a jeszcze przez władzę kluczy Kościoła bezpośrednio nie odpuszczone i nie wyznane w indywidualnej spowiedzi, które sobie przypomina po dokładnym rachunku sumienia.
§ 2. Zaleca się wiernym, by wyznawali także grzechy powszednie.
Kan. 989 – Każdy wierny, po osiągnięciu wieku rozeznania, obowiązany jest przynajmniej raz w roku wyznać wiernie wszystkie swoje grzechy ciężkie (Kodeks Prawa Kanonicznego).
Podczas spowiedzi mówimy spowiednikowi swoje własne grzechy, mówimy wszystkie swoje grzechy.
Zatem: aby spowiedź była ważna, trzeba wyznać dokładnie wszystkie swoje grzechy ciężkie. Jest to obowiązek tzw. integralności wyznania. Należy dokładnie wyznać grzechy, uwzględniając trzy aspekty:

   * Jakie grzechy?
   * W jakich okolicznościach popełnione?
   * Ile razy?

Podajemy więc dokładnie: rodzaj grzechu, ważniejsze okoliczności i liczbę.
Obowiązek pełnej integralności wyznania dotyczy wszystkich grzechów ciężkich.
Nie utrudniajmy spowiednikowi pracy, spowiadając się ogólnikowo. Wtedy spowiednik ma obowiązek postawienia pytań.
Spowiadamy się wyraźnie i na tyle głośno, aby spowiednik mógł dokładnie usłyszeć nasze wyznanie.
Diabeł kusi przy spowiedzi:

   * do ogólnikowych wyznań,
   * do fałszywego wstydu, przemilczania niektórych grzechów,
   * do odkładania na później pewnych kwestii (np. do następnej spowiedzi),
   * do przewrotnego wykorzystania okoliczności (np. powiem jakiś trudny do wyznania grzech, gdy organy głośniej zagrają i trwa głośny śpiew, albo powiem ciszej i niewyraźnie).

Mogą być i inne przemyślne pułapki złego. Uważajmy, bo diabeł ma w tym interes, aby nasze spowiedzi nie były dobrze odprawiane. Na ten temat wielokrotnie z troską mówił do młodych św. Jan Bosko, gorliwy Apostoł konfesjonału, zachęcając ich, napominając i mobilizując do częstej i szczerej spowiedzi.
A św. Teresa z Avila nalegała, zalecając kaznodziejom: „Kaznodzieje moi, prawcie kazania, a prawcie je przeciw niegodnym spowiedziom, albowiem wskutek złych spowiedzi więcej niż połowa chrześcijan idzie na potępienie”.
Diabła podczas spowiedzi zwyciężamy pełną szczerością i odważną klarownością wyznania. Najprościej. Na forum sakramentalnym szczerość ma moc egzorcyzmującą – przeciwnik ucieka.
Jakim dobrodziejstwem jest szczera spowiedź! Przynosi prawdziwy pokój serca.
Dwie uwagi:

   * Spowiadamy się tylko ze swoich własnych grzechów. Nigdy z cudzych!
   * Podczas spowiedzi wyznajemy swoje grzechy a nigdy nie chwalimy się swoimi osiągnięciami i zasługami.

Problem szczegółowy: Zatajenie grzechu. Jeśli zdarzyłoby się nam zataić jakiś grzech ciężki czyli nie wypowiedzieć go na spowiedzi, to taka spowiedź jest nieważna i świętokradzka, i nawet gdybyśmy później spowiadali się, to te następne spowiedzi nie będą ważne.
Jeśli zdarzyłoby się nam zataić jakiś grzech ciężki czyli nie wypowiedzieć go na spowiedzi, to trzeba całą spowiedź powtórzyć, łącznie z tym zatajonym grzechem. Jeśli zatajenie grzechu miało miejsce dawno czy nawet bardzo dawno – kilka, kilkanaście a może nawet kilkadziesiąt lat temu, trzeba wtedy odprawić tzw. spowiedź generalną z całego życia, a przynajmniej od tego czasu, kiedy doszło do zatajenia grzechu aż do dzisiaj.
Podsumujmy: Szczera spowiedź czyli wyznanie grzechów. Mamy obowiązek wyznać w konfesjonale wszystkie grzechy ciężkie. Wyznawajmy także grzechy powszednie, tym bardziej, że niestety coraz więcej osób zatraca w naszych czasach wrażliwość sumienia i to, co jest grzechem ciężkim, traktują jako sprawę błahą.
Przy wyznawaniu grzechów ciężkich obowiązuje nas tzw. integralność wyznania czyli całościowość. Co to znaczy? Mamy wyznać dokładnie wszystkie grzechy, podając spowiednikowi trzy sprawy: jaki to grzech, ważniejsze okoliczności i liczbę grzechów.
Trzymajmy się z wielką dokładnością tych zasad, aby kapłan nie musiał się dopytywać i abyśmy ustrzegli się niebezpieczeństwa świętokradzkiej spowiedzi. Zawsze spowiadajmy się dokładnie i szczerze, tak jakby to była ostatnia spowiedź w naszym życiu. Bezpieczna i dobroczynna zasada. Mobilizująca!
Bracia i Siostry, jak wielką łaską jest dobra, szczera spowiedź. Człowiek, który spowiada się często, dobrze i szczerze, żyje spokojnie i może spokojnie umierać.
Powtórzmy na zakończenie:
Gdybyśmy lepiej rozumieli tajemnicę Mszy Świętej, przybiegalibyśmy do kościoła i w dni powszednie, jeśli pozwalają nam obowiązki stanu. Ołtarz Pański czeka i zaprasza.
Gdybyśmy lepiej rozumieli tajemnicę Sakramentu Pokuty, przybiegalibyśmy do spowiedzi częściej. Konfesjonał czeka i zaprasza.
Maryjo, Ucieczko grzesznych, módl się za nami!
Amen.

http://verbumcatholicum.com/2016/02/14/kazanie-na-i-niedzele-wielkiego-postu-fragment/
– – –
treści katolickie
:
sacerdoshyacinthus.com
verbumcatholicum.com
twitter.com/SacHyacinthus

avatar użytkownika intix

9. Zachęta do pokuty i ufności w Boże Miłosierdzie

Zachęta do pokuty i ufności w Boże miłosierdzie

Pamiętajcie, bracia, że w otchłaniach nie ma już eksomologezy ani nie będzie można czynić pokuty, gdyż czas pokutowania przeminie. Spieszcie się, póki żyjecie, póki jesteście w drodze z waszym nieprzyjacielem. Boimy się ogni tego świata i przerażają nas szpony oprawców; porównajcie z nimi wieczne łapy tych, co zadają męczarnie nie gasnących nigdy płomieni.

Ze względu na wiarę Kościoła, na moją własną troskę i zbawienie wszystkich dusz, zaklinam i błagam, abyście nie wstydzili się czynów pokutnych, abyście nie lękali się bez wahania rzucić ku właściwym środkom dla osiągnięcia zbawienia, pogrążyć duszę w smutku, przyoblec ciało w wór pokutny, posypać się popiołem, wyniszczać się postem, zmiażdżyć się umartwieniem, szukać pomocy w modlitwach wielu ludzi.

Na ile wy nie zapomnicie o cierpieniach pokuty, na tyle Bóg zapomni wam wasze grzechy. Jest bowiem łagodny i cierpliwy i pełen miłosierdzia i zmienia wyrok ogłoszony przeciw niegodziwości. Oto przyrzekam to wam i obiecuję, jeżeli tylko z autentycznym zadośćuczynieniem powrócicie do Ojca, nie błądząc więcej, nic nie dodając do dawnych grzechów, mówiąc pokornie i z płaczem: Ojcze, zgrzeszyliśmy wobec Ciebie. Już. nie jesteśmy godni zwać się Twoimi synami, wówczas odstąpi od was owa nieczysta trzoda świń i pokarm bezkształtnych strąków.

Gdy powrócicie, ubierze was w suknię kosztowną i zaszczyci was pierścieniem, po ojcowsku was uściśnie i na nowo przyjmie. Oto On sam mówi: Nie chcą śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył. A następnie: Czyż ten — powiada — kto się przewrócił, nie powstanie, a kto się odwrócił, nie nawróci się? Apostoł zaś rzecze: Bóg ma moc utrzymać go na nogach.

Również Apokalipsa kieruje groźby przeciw siedmiu Kościołom, jeśli nie będą czynić pokuty. Nie napominałaby zapewne zaniedbujących pokutę, gdyby zarazem nie przebaczała pokutującym. Również sam Bóg mówi: Pamiętaj przeto, z jak wysoka upadłeś i czyń pokutę. A następnie: Jeśli nawróciwszy się będziesz żałował, wówczas będziesz zbawiony i poznasz, jak daleko byłeś. Niech nikt z powodu niegodności grzesznej duszy nie traci nadziei do tego stopnia, aby uznał się za niepotrzebnego Bogu. Nikogo z nas Pan nie chce skazać na zatracenie, poszukuje nawet najmniejszych i marnych.

Jeśli nie wierzycie, spójrzcie: oto w Ewangelii poszukują drachmy, a gdy ją odnajdą, pokazują ją sąsiadom. Owieczka, którą pasterz bierze na ramiona, nie wydaje mu się ciężka. Z jednego grzesznika czyniącego pokutę cieszą się aniołowie w niebie i weselą się chóry niebieskie.

Naprzód, grzeszniku! Nie ustawaj w modlitwie! Widzisz, gdzie radują się z twego powrotu! Amen.

Pacjan z Barcelony, Zachęta do pokuty, w: Dzieła, Wydawnictwo M, Kraków 2000, s.42-43.
http://www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

10. Suche Dni Wielkiego Postu.Starajmy się o ducha prawdziwej pokuty

Suche Dni Wielkiego Postu. Starajmy się o ducha prawdziwej pokuty

Suche Dni to celebracja środy, piątku i soboty. Są to dni bardzo mocno związane z kultem Męki Pańskiej. Obchodzimy je jako dni modlitwy przebłagalnej i dziękczynnej oraz łączymy je z postem ścisłym – mówi w rozmowie z portalem PCh24.pl ks. Marcin Kostka z Bractwa Kapłańskiego Świętego Piotra.

Dziś zaczynają się obchody Suchych Dni Wielkiego Postu. Co to właściwie są Suche Dni?

Są to kwartalne dni postu, skupienia, pokuty. Suche Dni. Przypadają cztery razy w roku. Począwszy od początku roku liturgicznego, pierwsze zaczynają się w trzecim tygodniu Adwentu. Kolejne, rozpoczynają się po pierwszej niedzieli Wielkiego Postu. Następnie, w oktawie zesłania Ducha Świętego oraz czwarte suche dni były obchodzone po Święcie Podwyższenia Krzyża Świętego (w Mszale św. Jana XXIII). Obejmują one zawsze trzy dni tygodnia: środę, piątek i sobotę. Są one ściśle związane z Męką Jezusa Chrystusa. W środę Judasz zdradzi Zbawiciela, a przywódcy ludu odbyli naradę przeciwko Jezusowi postanawiając go zgładzić. Piątek to dzień Ukrzyżowania i Śmierci Pana Jezusa. Sobota z kolei to dzień gdy Ciało Chrystusowe przebywało w grobie. Czwartek w Tradycji chrześcijańskiej to dzień ustanowienia Najświętszej Ofiary i nigdy nie był obchodzony jako dzień pokuty, a jako dzień uwielbienia Boga za dar Eucharystii i kapłaństwa.

Od jak dawna w Kościele obchodzi się Suche Dni, jaka jest ich historia?

Suche Dni są jedne z najstarszych obchodów celebrowanych przez Kościół. Ich historia sięga starożytności chrześcijańskiej. Są starsze nawet niż sama celebracja czasu Adwentu. Natomiast Wiosenne Suche Dni są obchodzone od VII wieku. Sam początek Suchych Dni należy upatrywać w Świętach Starego Przymierza. Celebracja Suchych Dni miała duże znaczenie. były czasem zatrzymania się, dniami pokuty, postu.

W jaki sposób obchodzi się Suche Dni?

Ci, którzy dziś chcą żyć Tradycją Kościoła, która jest skarbnicą, z której rzesze ludzi przez wieki czerpało, muszą się dostosować do jej wymagań. Suche Dni to celebracja środy, piątku i soboty. Są to dni bardzo mocno związane z kultem Męki Pańskiej. Obchodzimy je jako dni modlitwy przebłagalnej, dziękczynnej i błagalnej oraz łączymy je z postem ścisłym. Według Kodeksu Prawa Kanonicznego papieża Benedykta XV z roku 1917, w tych dniach wolno było spożywać jeden posiłek do syta oraz dwa lekkie, czyli tak jak to jest obecnie chociażby w Środę Popielcową. Obowiązywała całkowita wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych.

O co powinniśmy się modlić w Suche Dni?

Mają trzy cele ogólne: osobisty, czyli uprzytomnienie swojej ułomności, grzeszności, wzbudzenie poczucia swojego grzechu i pokutowanie za grzech poprzez podjęcie postu. Cel społeczny jest związany z prośbą do Boga, aby oddalał klęski żywiołowe, wypadki oraz nieszczęścia od człowieka, od jego rodziny i całego społeczeństwa. Cel eklezjalny (kościelny) to podejmowanie postu w intencji całego Kościoła powszechnego, a także kapłanów. Właśnie w Suche Dni Wrześniowe odbywały się święcenia kapłańskie, co jest tradycją starożytną.

Każde mają też intencje szczególne. W Suche Dni Adwentowe modlimy się o życie chrześcijańskie rodzin. Kolejne po uroczystości zesłania Ducha Świętego były dni modlitw o powołania do służby w Kościele. Natomiast w Suche Dni Wrześniowe modlimy się za dzieci i młodzież oraz wychowawców. Wiosenne, obecnie przeżywane, Suche Dni, są modlitwami o ducha pokuty – wprowadzają wiernych katolickich w przeżywanie Wielkiego Postu. Pierwszym znakiem wchodzenia w czas Wielkiego Postu była Środa Popielcowa z postem i obrzędem posypania głów popiołem, a Suche Dni wprowadzają wiernych w ducha pokuty.

Czy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego są obchodzone Suche Dni?

Po soborze watykańskim II obchody Suchych Dni w Kościele uzależniono od decyzji lokalnych ordynariuszy. W ten sposób ta starożytna Tradycja kościelna zanikła. Katolicy związani z klasyczną Liturgią rzymską, ale również wszyscy związani z zreformowanym rytem, powinni korzystać ze Skarbnicy Kościoła dla własnego ubogacenia i uświęcenia. Musimy stawiać sobie poprzeczki, wymagania, jeżeli chcemy dojść do doskonałości.

Na co zwraca naszą uwagę Liturgia Suchych Dni Wielkiego Postu?

Przede wszystkim ma na celu umocnienie ducha pokuty, który będzie towarzyszył chrześcijanom przez cały okres Wielkiego Postu. Ma pomóc w przeżyciu tego czasu w skupieniu i bliskości Pana Boga. Obchód Suchych Dni kończył się całonocnym czuwaniem. Pozostałością tej tradycji jest większa liczba czytań w sobotę Suchych Dni. Lekcje z Ksiąg Starego Testamentu, ksiąg prorockich, wprowadzają nas w przeżywanie tajemnicy pokuty, nawrócenia, przemiany, postu, które pomagają człowiekowi stanąć w prawdzie przed Bogiem. Czytania przypominają nam o przykazaniach, które ludzie mają przestrzegać, lecz je łamią i odchodzą od Przymierza z Bogiem - dlatego jest potrzebny czas pokuty. Kościół pokazuje także wierzącym wartość nawrócenia i przemiany stawiając nam przed oczy odpuszczenie grzechów i uzdrowienie chromego nad sadzawką. W sobotę natomiast usłyszymy w Ewangelii o Przemienieniu Pana Jezusa. Post prowadzi do przemiany człowieka, do zmiany na lepsze. Jest wyzwaniem i zadaniem dla ludzi wierzących.

W okresie Wielkiego Postu dużo się mówi o nawróceniu. Czym jest nawrócenie dla wierzącego?

Niektórzy mówią, że jeżeli już się raz nawrócili, to nie potrzebują żadnego kolejnego nawrócenia. Każdy kto zna siebie i swoje ludzkie ułomności i słabości musi szczerze przyznać, stając w prawdzie przed Panem Bogiem, że ciągle potrzebuje nawrócenia, ciągle potrzebuje poprawy, ponieważ zawsze jest jakaś skaza, która zostaje. Wada charakteru, jakaś niedoskonałość, nad którą ciągle trzeba pracować. Okres Wielkiego Postu jest takim szczególnym czasem, który powinien wzmóc w człowieku pragnienie poprawy, nawrócenia i stania w bliskości Chrystusa.

Okres Wielkiego Postu wprowadza nas w przeżywanie najważniejszych dla nas, katolików, Tajemnic: Męki Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Tu dokonuje się całe Misterium Zbawienia człowieka. Jeśli popatrzymy na Rok Miłosierdzia, który obecnie przeżywamy, to musimy przyznać, że tym bardziej powinniśmy wykorzystać te dary, które Kościół w tym czasie nam daje dla naszego zbawienia i uświęcenia.

Co należy robić, aby dobrze przeżyć te szczególne dni?

Jeśli ktoś chce dobrze przeżyć nadchodzące Suche Dni powinien to zrobić w takim duchu, w jakim nam to Tradycja Kościoła Świętego dyktuje. Czyli w umartwieniu, pokucie, poście. Te akty pobożne pomagają człowiekowi oderwać się od doczesności, umartwić swoje serce i ciało oraz stanąć przed obliczem Pana Boga. Postu na zewnątrz nie widać. Tak jak mówi Pan Jezus: „Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu” (Mt 6, 17-18). Pan Bóg ma widzieć twój post. To jest wartość okresu pokutnego żeby człowiek w osobistym kontakcie z Bogiem uzyskał to, co ten okres ma mu dać, czyli przemianę i nawrócenie, bliskość z Panem Bogiem. Pan Bóg najlepiej zna człowieka którego sam stworzył z prochu ziemi. Wystarczy, że staniesz przed Ojcem i powiesz: zgrzeszyłem przeciwko Tobie, nie jestem godzien nazywać się Twoim synem (zob. Łk 15, 21). To jest istota postu. Człowiek w trakcie postu ma autentycznie stawać przed Bogiem. Wtedy przychodzi refleksja, że coś jest nie tak, trzeba coś naprawić, coś zmienić. Każdy kto chce dobrze ten czas Suchych Dni przeżyć może przyjąć to, co Tradycja Kościoła mu daje.

Bóg zapłać za rozmowę!

Rozmawiał Marcin Rdzak.

http://www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

11. Cierpienia Serca Bożego

Pan Jezus dobrowolnie podjął się odkupić rodzaj ludzki. Ale z tą chwilą stał się w oczach Sprawiedliwości Bożej przedstawicielem całej grzesznej ludzkości, za którą miał złożyć zadośćuczynienie… Wtedy Pan włożył na niego nieprawość nas wszystkich, mówi prorok Izajasz. A dobitniej jeszcze wyraża tę samą myśl Św. Paweł: Tego, który nie znał grzechu, Bóg grzechem za nas uczynił.

Za bunt, za niegodziwą rozkosz, które się mieszczą w grzechu, musiał Jezus odpokutować uniżeniem niesłychanym i boleścią: Starty jest dla występków naszych. Musiał w całej pełni odczuć, jak złą i gorzką jest rzeczą opuścić Pana Boga. Cierpiał, żeby nas zbawić.

Cierpiał, bo nas ukochał. Z miłości chciał zostawić wzór heroicznej cierpliwości każdemu męczennikowi, świętemu, każdemu chrześcijaninowi. Nikt z nas nie może powiedzieć: więcej cierpię niż Chrystus. A przecież nie Chrystus grzeszył, ale my, ale ja… […]

Jak bardzo cierpiał Jezus

Wielkie to dobrodziejstwo dla nas, że nie widzimy przyszłych swoich cierpień, strat i niepowodzeń. Napełniałyby nas lękiem, odbierałyby zapał w pracy. Jezus natomiast od pierwszej chwili znał wszystkie cierpienia i poniżenia, które go czekały. Ciążyły jego Sercu Najświętszemu tak, że mógł słusznie z Psalmistą mówić: Boleść moja jest zawżdy ze mną. […]

Sprawiedliwość Boża, zwłaszcza w czasie Męki, brała z Jezusa, pokutującego za nasze występki, pełne zadośćuczynienie. Runęła na niego niby rzeka gwałtowna: Wzmocnił się gniew twój nade mną i przywiodłeś na mnie wszystkie nawałności twoje (Ps. 87, 8). […] Pojmanie w ogrójcu i związanie niby zbrodniarza, policzek u arcykapłana, zamknięcie w ciemnicy i zniewagi, włóczenie Zbawiciela od sędziego do sędziego, biczowanie, cierniem koronowanie, droga kalwaryjska, upadki, przybicie do krzyża… Do najwyższego napięcia doszły cierpienia Serca Bożego na krzyżu, kiedy Ojciec niebieski dał mu odczuć, co to znaczy być za grzechy opuszczonym przez Boga. Wtedy Jezus żali się skargą wielką: Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił?… […]

W jaki sposób znosi Jezus cierpienia?

Przed cierpieniem odruchowo uciekamy. Skłonni jesteśmy nawet szemrać i buntować się. Jezus, jak to widzimy z ogrojca, odczuwał również lęk, nawet odrazę przed ogromem cierpień, które go czekały podczas Męki. Ale na każdy opór natury ma jedną odpowiedź: Ojcze, nie moja, ale Twoja niech się stanie wola! Cierpi z poddaniem. […]

Cierpi Jezus, a równocześnie troszczy się o innych: leczy cudownie ucho siepacza, nawraca Piotra, pociesza i poucza niewiasty współczujące, myśli na krzyżu o swej Matce, a nawet za krzyżujących go modli się: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią… […] Cierpi Zbawiciel cicho, pokornie, z prostotą, ale i z majestatem, bo dokonuje wielkiego dzieła.

Oto wzór godny naśladowania! Jezu, chcę przyjmować krzyże, które Opatrzność ześle na mnie, spokojnie i cicho — dodaj mi siły! Chcę je przyjmować z prostotą i powagą, bo wiem, że one są pokutą za grzechy, że przez nie wysługuję sobie rzecz wielką: wieczność szczęśliwą wraz z Tobą… Serce Jezusa, uświęć moje cierpienia! Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!

Posłaniec Serca Jezusowego, marzec 1933, s. 89-91.
http://www.pch24.pl


avatar użytkownika intix

13. Modlitwa chrześcijańska

Modlitwa chrześcijańska

Powiedzieliśmy wcześniej, że modlitwa dobrego chrześcijanina powinna być ożywiona miłością Boga i nienawiścią grzechu, jako największego zła, a także szczerym pragnieniem unikania tegoż grzechu i tępienia go na każdym kroku. Jednak i tego warunku nie spełnia modlitwa grzesznika, który w ogóle nie żałuje tego, że obraził dobrego Boga, skoro bez przerwy krzyżuje Go w swoim sercu. Kiedy odmawia akt skruchy, zabawia się w kłamcę i zwykłego błazna. Niech sobie mówi: Boże, Ty widzisz moje grzechy, ale patrz również na skruchę mego serca! - Gdzie ten twój żal, człowieku? Przechwalasz się tylko, ale skruchy w sobie nie masz. Mieli ją święci pustelnicy żyjący po lasach - ludzie, którzy w dzień i w nocy opłakiwali swoje grzechy. Gdybyśmy przeszli szczegółowo każdą modlitwę, którą odmawia grzesznik, dostrzeglibyśmy tam same fałsze i obłudę.

Czytamy w Ewangelii, że żołnierze wprowadzili Jezusa Chrystusa do pretorium, zdjęli z Niego szaty, zarzucili Mu na ramiona szkarłatny płaszcz, wcisnęli na Jego skronie cierniową koronę, bili Go kijami po głowie, policzkowali Go, pluli Mu w twarz i prześmiewczo zginali przed Nim kolana. Czy może być większa zniewaga niż ta? Tak samo postępuje grzesznik, który wcale nie ma zamiaru się poprawić. Bo w swoim sercu na nowo krzyżuje Chrystusa i zadaje Mu obelgi, jako że wszystko co robi, robi po to, żeby Zbawicielowi zadać nową śmierć - gdyby tylko mógł On jeszcze raz umrzeć. Jak długo więc trwamy w grzechach, tak długo wzorem żydów krzyżujemy Chrystusa w swoich sercach, a wzorem żołnierzy szyderczo zginamy przed Nim kolana, przybierając z zewnątrz postawę modlitwy.

Powiecie może: Ale my tego nie chcemy, kiedy zabieramy się do modlitwy. Niech nas Bóg broni od podobnych bluźnierstw! Piękna wymówka! Kto grzeszy, nie chce stracić łaski, a przecież ją traci. Czy z tego powodu jest mniej winny? Potępieńcy, którzy się teraz palą w piekle, też nie mieli ochoty iść na potępienie. Ale czy są z tego powodu mniej winni? Nie. Bo wiedzieli dobrze, że przez taki czyn albo przez takie słowo dopuszczają się grzechu śmiertelnego. Grzesznik, który się modli, nie ma zamiaru naigrawać się z Boga, a przecież się naigrawa, kiedy na przykład, nie chcąc powstać z grzechu, mówi: Boże mój, kocham Cię. Bo nie kocha Stwórcy, skoro kocha grzech. Taka modlitwa nie może być aktem pobożności; ona jest obłudą, a fałszem i obłudą nie można Bogu oddawać czci. Jest haniebną zniewagą, jeżeli na ustach mamy imię Jezusa Chrystusa, a jednocześnie w sercu Go krzyżujemy...

Przyznacie więc, że modlitwa grzesznika jest samym tylko splotem kłamstw i sprzeczności. Potwierdzają tę prawdę słowa Ducha Świętego: Kto odwraca uszy swe, aby nie słuchał zakonu, modlitwa jego obrzydła będzie (Prz 28, 9). Niestety, może połowa tych, którzy mnie teraz słuchają, należy do rzędu tych zaślepieńców! A przecież ci ludzie stoją tu spokojni - moje słowa ich nudzą, jakby wcale ich nie obchodziły. Diabeł ich zaślepił, omotał ich serce i zamienił je w kamień. O drogi Boże, do jak okropnej przepaści wiedzie człowieka grzech!

Ale może powiecie: Z tego wynika, że trzeba przestać się modlić, skoro to tak bardzo znieważa Boga. - Nie o to mi chodziło, kiedy dowodziłem, że wasze modlitwy w stanie grzechu są kłamstwem. Chciałem tylko, żebyście wołali do Boga: Boże, ja Cię teraz nie kocham, ale spraw, żebym Cię kochał. Zamiast mówić: Boże, bardzo żałuję, że Cię zasmuciłem - mówmy raczej: Boże, nie czuję żalu za grzechy; udziel mi skruchy, której tak bardzo potrzebuję. Niech porzucę złości, niech się ich boję. O Boże, spraw, żebym występek miał w wiecznej nienawiści, dlatego, że to Twój największy wróg - wróg, który spowodował Twoją mękę i śmierć krzyżową, który pozbawia człowieka Twojej łaski i przyjaźni i na zawsze oddziela go od Ciebie.

Spraw, Boski Zbawicielu, żeby nasze modlitwy pochodziły z serca wolnego od grzechu i kochającego Ciebie. Amen.

Św. Jan Maria Vianney, Kazania proboszcza z Ars, Warszawa 1999, s. 141-143
http://www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

14. Na niedzielę drugą postu

EWANGELIE
NIEDZIELNE I ŚWIĄTECZNE

Z OBJAŚNIENIAMI
X. HENRYK JACKOWSKI SI
Na niedzielę drugą postu
––––––––
E W A N G E L I A
zapisana u św. Mateusza w rozdz. XVII, w. 1-9


       W on czas, wziął Jezus Piotra i Jakuba, i Jana brata jego, i wprowadził ich na górę wysoką osobno, i przemienił się przed nimi. A oblicze Jego rozjaśniało jako słońce, a szaty Jego stały się białe jako śnieg. A oto się im ukazali Moj­żesz i Eliasz z Nim rozmawiający. A odpowiada­jąc Piotr rzekł do Jezusa: Panie, dobrze jest nam tu być. Jeśli chcesz, uczyńmy tu trzy przybytki: Tobie jeden, Mojżeszowi jeden, a Eliaszowi jeden. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył ich. A oto głos z obłoku mówiący: Ten jest Syn mój miły, w którymem sobie dobrze upodobał; Jego słuchajcie. A usłyszawszy uczniowie, upa­dli na twarz swoją, i bali się bardzo. I przystą­pił Jezus i dotknął się ich, i rzekł im: Wstańcie, a nie bójcie się. A podniósłszy oczy swe, nikogo nie widzieli, jedno samego Jezusa. A gdy zstę­powali z góry, przykazał im Jezus, mówiąc: Nikomu nie powiadajcie widzenia, aż Syn człowie­czy zmartwychwstanie.


O B J A Ś N I E N I A

       1. Przemienienie Pańskie, to jedna z tych, tak rzadkich, jasnych chwil w życiu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Pan Jezus, według słów Pawła św., przyjąwszy postać sługi, ustawicznie spraw­dzał na sobie, co o Nim przepowiedział Izajasz prorok: Jako się zdumieli nad Tobą mnodzy, tak niepoczesna będzie między ludźmi osoba Jego, a postawa Jego między synami człowieczymi. Dziwny wprawdzie urok wywierał Pan Jezus na ludzi, nie tylko zewnętrzną postacią swoją, we­dług tego, co jest w Pieśni nad pieśniami: otoś Ty jest piękny, umiłowany mój i wdzięczny – nie tylko wymową swoją, o której nawet nie­przyjaciele Jego mówili, że nigdy tak człowiek nie mówił... uczył, jako władzę mający – i nie tylko licznymi cudami, – ale nad to wszystko Swoją przedziwną słodyczą Serca, jaka przejawiała się w każdym słowie, w całym Jego postę­powaniu. Tym sposobem działo się, że Apostoło­wie na Jego jedno słowo porzucili wszystko i poszli za Nim, że dziatwa lgnęła do Niego, że tłumy wielkie koło Niego się zbierały i nieraz, jakby oderwać się od Niego nie mogąc, trwały przy Nim całymi dniami i nocami. Mimo to wszystko, świat, tj. ludzie doczesności oddani, jak faryzeusze i inni nieprzychylni Panu Jezusowi, nic wielkiego w Nim nie widzieli.

       Otóż potrzeba było, żeby Pan Jezus uczniów, przynajmniej najprzedniejszych, ustrzegł od tych światowych i przewrotnych na osobę swoją poglądów i dlatego w Przemienieniu Swoim pokazuje się im takim, jakim przedstawiałby się oczom ludzkim na zawsze, gdyby nie ukry­wał Majestatu Swojego.

       2. Ilekroć nędza grozi albo już i nawet dole­ga, w ogóle w każdym trudnym położeniu, zwykli ludzie modlić się do Przemienienia Pańskiego. Nie można tego zganić, byleć prosząc o prze­mienienie, zawsze zachowali w sercu oną prośbę Pana Jezusa: Nie moja bądź wola, ale Twoja. A jednak często nieroztropnie myślą sobie lu­dzie, że byle było inaczej niż jest, to będzie tym samym i lepiej. Łudzą się tym, tak samo jak łu­dzą się ci, którym się zdaje, że wszędzie lepiej, niż tam gdzie oni są. Jeżeli komu źle, to najczę­ściej darmo pragnie on zmiany miejsca i oko­liczności; zwyczajnie potrzeba, aby sam się zmienił i stał lepszym, a wtenczas da Pan Bóg, że i jemu będzie lepiej, nie od razu może, ale nie­znacznie, powoli i stopniowo.

       3. Z tego, że Mojżesz i Eliasz rozmawiali z Panem Jezusem, trzeba wierzyć, że Święci na ziemi ludziom ukazywać się mogą. I tak Pan Jezus uka­zał się Szawłowi, a w późniejszych czasach św. Franciszkowi, Antoniemu, Małgorzacie i wie­lu innym; również Matka Najświętsza i inni Święci, o czym wiele naczytać się można w dzie­jach Kościoła i w żywotach Świętych. Jakim sposobem się to dzieje, tego nie wiemy, ale to pe­wna, że takie objawienia nie są pustą grą wyo­braźni, ani czczą iluzją, ale rzeczywistością i prawdą. Z tego jednak bynajmniej nie wynika, żeby każde objawienie, o którym ludzie opowiadają, było zawsze prawdziwym objawieniem. Wcale nie, bo zdarzają się przywidzenia; bywa też, że diabeł za dopuszczeniem Bożym przemie­nia się w anioła światłości, by ludzi w błąd wprowadzać, a nierzadką wreszcie jest rzeczą, że i sami ludzie, dla rozmaitych pobudek, zmyślają jakieś rzeczy nadzwyczajne. Bywają więc obja­wienia i prawdziwe i fałszywe. Jakże jedne od drugich rozeznać i zachować przestrogę św. Ja­na: Nie każdemu duchowi wierzcie, ale do­świadczajcie duchów, czy z Boga są? Najbez­pieczniejszy na to sposób jest, uważać jakie te objawienia wydają owoce? Komu Pan Bóg dał ła­skę prawdziwego objawienia, ten staje się pokorniejszym i posłuszniejszym. Pokorniejszymi stajemy się, kiedy nam ubywa wysokie­go o sobie rozumienia, a zarazem pretensyj i wymagań rozmaitych, kiedy coraz mniej ro­ścimy sobie prawa do tego, żeby o nas pamię­tano, dogadzano, z nami się rachowano; – potulniejszymi, kiedy coraz rzadziej się obrażamy, coraz mniej wybuchamy gniewem i niecierpliwością; – poczciwszymi, kiedy stajemy się dla ludzi wyrozumialszymi, miło­sierniejszymi; – posłuszniejszymi wresz­cie będziemy, kiedy coraz chętniej, nie tylko uczynkiem spełniamy, ale i w sercu pochwala­my (a nigdy nie krytykujemy) rozkazy i pole­cenia tych, którym Bóg dał jakąkolwiek nad na­mi władzę: rodzicielską, doczesną lub ducho­wną. Daj Boże każdemu w tych czterech, tak bardzo potrzebnych cnotach, czynić ciągły po­stęp, czy za pomocą objawień, czy też bez nich. Na fałszywe objawienia szczególniej narażeni są tacy, którzy przez pustą ciekawość radzi by doświadczyć sami na sobie takich nadzwyczaj­ności, – dalej zarozumiali, – że mają siebie jeśli nie za lepszych, to przynajmniej nie za gorszych od wielkich nawet Świętych, i dlatego mniemają, że Święci z nieba powinni do nich przychodzić na pogadanki, jak równi do rów­nych; wreszcie wiele próżnujący. Kto by zaś umyślnie fałszywe objawienia zmyślał i pod ja­kimkolwiek pozorem i dla jakiej bądź pobudki w ludzi wmawiał, taki popełnia grzech śmier­telny, który Kościół św. kładzie na równi z gło­szeniem herezji.

       4. Mojżesz jest przedstawicielem Starego Zakonu, Eliasz największym z proroków. I jak Stary Zakon i prorocy zapowiadają przyjście Boskiego Zbawiciela, tak tu Mojżesz i Eliasz niejako poświadczają Apostołom, aby oni dalej świadczyli aż po krańce świata i aż do końca wieków, że tenci jest prawy Mesjasz, Bóg-Czło­wiek, Zbawiciel świata. I więcej jeszcze, sam Ojciec niebieski daje świadectwo: Ten jest Syn mój miły, w którymem sobie dobrze upodobał; Jego słuchajcie. Świadectwo to tak mocno wra­ziło się w umysł i pamięć Apostołów, że św. Piotr jeszcze krótko przed śmiercią swoją mówi o nim te słowa: Oznajmiliśmy wam moc i obe­cność Pana naszego, nie uwiedzeni baśniami misternymi, ale przypatrzywszy się sami wielmożności Jego. Bo wziął od Boga Ojca cześć i chwa­łę, gdy do Niego szedł głos takowy: Ten jest Syn mój, w którymem sobie ulubił, tego słuchaj­cie. A głos ten myśmy słyszeli z nieba przynie­siony, będąc z Nim na górze świętej. I oparty na tym świadectwie wszystek Kościół św. wyznaje: "Koniecznym jest do wiecznego zbawienia szcze­rze też wierzyć we Wcielenie Pana naszego Je­zusa Chrystusa. Zatem prawdziwa wiara polega na tym, żeby wierzyć i wyznawać, iż Pan Nasz Jezus Chrystus, Syn Boży, Bogiem jest i człowiekiem; Bogiem jest z istoty Ojca przed wieki rodzony, a człowiekiem jest z istoty Matki w czasie na­rodzony; najzupełniej Bogiem, najzupełniej też człowiekiem, mającym duszę rozumną i ciało ludzkie. Równy jest Ojcu, bo jest Bogiem, a zarazem mniejszy od Ojca, bo jest człowiekiem. I jakkolwiek Bogiem jest i człowiekiem, prze­cież nie masz dwóch, ale tylko jeden jest Chry­stus; jeden atoli nie w tym znaczeniu, jakoby Bóstwo przemieniło się w ciało, ale iż druga Oso­ba Trójcy Przenajświętszej przybrała do Bóstwa jeszcze i człowieczeństwo; jednym więc jest nie przez jakieś zmieszanie istotności Boskiej z ludz­ką, ale przez to, że jedną tylko jest osobą, a to Osobą Boską. Bo jak dusza rozumna i ciało nie dwóch, ale jednego tylko stanowią człowieka, tak też Bóg i człowiek jednego stanowią Chry­stusa Pana. Tać jest wiara katolicka, której kto nie trzyma się szczerze i mocno, ten nie może być zbawion". Tak czytamy w brewiarzu, przez Kościół św. dla księży do odmawiania wyraźnie nakazanym. Jest to wyznanie wiary, ułożone przez św. Atanazego.


       Modlitwa kościelna


       Boże, który widzisz, jako nam zbywa na wszel­kiej mocy, – od zewnętrznych i wewnętrznych nieprzyjaciół nas strzeż, – abyśmy na ciele od wszelkiej przeciwności bezpieczni, a na duszy od wszelkiej złej myśli wolnymi być mogli. Przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje, w jedności Ducha Świętego, Bóg na wieki wieków. Amen.

Ewangelie niedzielne i świąteczne z objaśnieniami. Wydał X. H. Jackowski T. J. [† 1905]. Wydanie piąte. W Krakowie. Nakładem Wydawnictwa Księży Jezuitów. 1923, ss. 158-165. (Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
--------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:



© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

15. Wybór należy do Ciebie

Wybór należy do Ciebie

„Nikt nie może dwom panom służyć" (Mt 6,24)

Pan Jezus mówi, że nie możemy dwom panom służyć, tj. Bogu i światu. W żaden sposób nie potraficie zadowolić obydwu naraz, a to dlatego, że zupełnie odmienne i przeciwne są ich myśli, pragnienia i uczynki. Jeden zabrania tego, na co drugi pozwala. Jeden każe pracować dla życia doczesnego, drugi dla życia wiecznego, czyli nieba. Jeden przyrzeka rozkosze, zaszczyty i bogactwa, drugi przynosi łzy, pokutę i zaparcie siebie samego. Jeden zaprasza was, przynajmniej pozornie, na drogę wysłaną kwiatami, a drugi wskazuje wam drogę ciernistą. Każdy z nich domaga się naszego serca, a od nas zależy, za którym z nich pójdziemy.

Świat obiecuje spełnić wszystkie nasze życzenia, obiecuje szczęście, a ukrywa nędzę, która nas czeka przez całe wieki, jeżeli pozwolimy się usidlić. Jezus Chrystus nie czyni podobnych obietnic, ale, powiada, że wśród cierpień pocieszy nas i dopomoże: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście obciążeni, a ja was ochłodzę. Weźcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek duszom waszym" (Mt 11, 28-29).

Za którym z tych dwóch panów pójdziemy? To, co ofiaruje świat, trwa tylko do czasu: dobra, rozkosze i honory skończą się wraz z życiem, a potem rozpoczną się męczarnie wieczne. Jezus Chrystus, sam niosąc krzyż, wzywa nas, byśmy szli za Nim. Gdy usłuchamy Jego głosu, rychło się przekonamy, że służba Jego nie jest tak ciężką i przykrą, jak się nam początkowo zdawało.

Św. Jan Maria Vianney, Kazania, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 2010, s. 248.
http://www.pch24.pl
a także:

Św. Augustyn z Hippony - O jarzmie Chrystusa



avatar użytkownika intix

16. Cierpienie i grzech

ODPOWIEDZI CHRYSTUSA
NA PYTANIA LUDZI

Cierpienie i grzech

O. M. A. BELLOUARD OP

A mimo idąc Jezus, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. I spytali Go uczniowie Jego:
«Rabbi, kto zgrzeszył: ten, czy rodzice jego, iż się ślepy narodził?» Odpowiedział Jezus:
«Ani ten zgrzeszył, ani rodzice jego, ale żeby się sprawy Boże w nim okazały»
(Jan IX, 1-3).

Wstęp

       Oto kalectwo ślepego od urodzenia stało się punktem wyjścia do rozwiązania tak ważnego, zawiłego i niepokojącego zagadnienia, jakim jest cierpienie.

       Zagadnienie to zawsze aktualne (podobnie jak miłość i śmierć), nad którym warto dobrze się zastanowić na podstawie odpowiedzi Pana Jezusa, gdyż sięga głębin życia ludzkiego.

Rozwiązanie twarde i proste

       1. Co o tym myśleli faryzeusze...

       Byli zawsze bezwzględni dla grzeszników, jak również dla nieszczęśliwych; grzesznikami pogardzali, odtrącali ich bezlitośnie i unikali dumnie; nieszczęśliwi według nich zawdzięczali kalectwo grzechom.
       Powiedzieliby chętnie: «Człowiek ten cierpi, jest więc winien, zasłużył na cierpienie. Ono jest karą za jego grzechy».
       Ten wniosek ich zadowalał. Łatwo jednak pojąć następstwa jego w postępowaniu faryzeuszów, jak również braki wobec sumienia ludzkiego i rzeczywistych zagadnień życia.

       2. Przyjaciele Joba myśleli podobnie.

       Mówili: «Cierpienie jest następstwem grzechu».
       Do Joba zaś: «Cierpisz? Widocznie zgrzeszyłeś. Nie skarż się! To twoja wina. Zasłużyłeś. Bij się w piersi i przypisz sobie sam swoje nieszczęście».
       Na to Job gwałtownie zaprzeczył i zapewnił o swej niewinności, nie buntując się jednak przeciw cierpieniu, które Bóg zesłał na niego.
       I tak otwarł drogę dla innego rozwiązania tego trudnego zagadnienia.

       3. Uczniowie Pana Jezusa myśleli tak samo.

       Doszli do wniosku: skoro człowiek ten urodził się ślepy, to ślepota jego albo jest karą, uprzednią karą za grzechy, które miał popełnić, albo karą za grzechy jego rodziców. Chodziło im tylko, która z tych dwóch przyczyn jest prawdziwa. Nie przypuszczając bowiem nic innego zapytali Pana Jezusa: «Nauczycielu, kto zgrzeszył? On, czy jego rodzice?».
       Rozum, sumienie i serce mówią nam, że to tłumaczenie jest jednak tylko częściowe. Ono nie rozwiązuje zagadnienia, rozwiązanie musi być inne.
       To rozwiązanie da nam Chrystus.

Odpowiedź Jezusa Chrystusa

       1. Pan Jezus nie zaprzecza i nie może zaprzeczyć, że cierpienie jest czasem u dzieci następstwem ich własnych grzechów, lub też grzechów ich rodziców.  

       Istnieje bowiem ścisły związek pomiędzy cierpieniem i grzechem; grzech bywa przyczyną, a cierpienie skutkiem.

       a) Cierpienie zwykłym następstwem grzechów osobistych.

       Cierpienia ciała: popełnia się pewne grzechy i przez nie niszczy się zdrowie; znosi się cierpienia ciała, jak również wyrzuty sumienia. To rzecz zwykła; zbiera się to, co się posiało. Ponieważ sam człowiek jest siewcą, należy także sobie samemu przypisać tak bolesne żniwo.
       Cierpienia serca: zdradza się drugich, oszukuje, porzuca. Potem z kolei nas porzucają, zdradzają, oszukują, doprowadzają do rozpaczy... Taki jest zwykły bieg rzeczy. Jest się własnym katem.
       Cierpienia duszy: popełniło się zbrodnię i teraz odczuwa się wstyd i rozpacz, jest się nieszczęśliwym jak «potępieniec» (Judasz i inni). To rzecz zwykła. Kogo oskarżać, oprócz siebie samego? Jak można było przypuszczać, że będzie inaczej?
       W tych wszystkich wypadkach i im podobnych «cierpi się rzeczywiście, ponieważ się zgrzeszyło».

       b) Cierpienie jednych, wynikiem grzechów drugich.

       Dzieci cierpią przez rodziców.
       Winy rodziców mogą odbić się na ich potomstwie w formie słabości fizycznej, upośledzonego zdrowia i chorób dziedzicznych.
       Wady rodziców (egoizm, brutalność, obojętność religijna, zazdrość itp.) mogą się stać u dzieci powodem wielu cierpień. (Dzienniki codziennie mówią o tym dużo!) Widać stąd, że wartość moralna rodziców ma duży wpływ na dzieci. O ile mniej byłoby cierpień, gdyby rodzice byli zdrowi i święci!

       c) Cierpienia jednych ludzi przez drugich.

       Współżycie ludzi i wzajemne ich obcowanie ze sobą jest źródłem wzajemnego na siebie wpływu i źródłem wielu cierpień.
       Byłoby tu miejsce na zastanowienie się – o jakże bolesne odkrycie – jak grzechy i występki ludzkie stają się dla drugich powodem cierpienia:
       Egoizm ze swymi bezwzględnymi wymaganiami;
       Okrucieństwo z morzem krwi i łez, które rozlewa;
       Ambicja ze wszystkimi swymi ofiarami, które wyzyskuje, zadręcza i zabija, aby osiągnąć cel zamierzony;
       Chęć użycia z całą swą brutalnością, kaprysami, tyranią, bezlitosną pogardą wszystkiego, co się jej sprzeciwia, ze swymi kłamstwami i zdradami.
       W drobnostkach i w sprawach ważnych, stosownie do stanowiska społecznego i władzy jednych ludzi lub drugich, grzech jednostki staje się nieraz powodem cierpień ogółu. (Wojny, prześladowania, zatargi na tle miłości). W tym ponurym świetle, dzieje cierpienia ludzkości tłumaczą się wprost tragicznie!

       d) Cierpienia ludzkości są skutkiem grzechu pierworodnego.

       Można by rozważyć tutaj pojęcie grzechu pierworodnego z jego skutkami i przypomnieć je w głównych zarysach. Rozważenie jednak odpowiedzi Jezusa Chrystusa uwalnia nas od potrzeby zajmowania się grzechem pierworodnym. Chociaż prawdą jest, że grzech pierworodny stał się przyczyną cierpienia nie tylko człowieka, ale także Zbawiciela, to jednak nie jest on jedyną jego przyczyną. Gdyby tak było, przestałoby istnieć cierpienie z chwilą dokonania Odkupienia, a tymczasem w dalszym ciągu gnębi ono całą ludzkość.

       2. Jezus Chrystus podaje jeszcze inną przyczynę cierpienia: «Może ono być dla objawienia chwały Bożej».

       Określenie tajemnicze i niezgłębione. Zawiera w sobie wszystko to, co cierpienie, dopuszczane przez Ojca Niebieskiego, może dać dobrego człowiekowi przez uwielbienie Boga.

       a) Cierpienie może wyrobić w istotach tak niedoskonałych, jak ludzie, poddanie się prawom niedoskonałego świata.

       I tak człowiek w walce z przeciwnościami może paść ofiarą, chociaż żadnej nie ponosi winy, gdy winni, dzięki sprzyjającym okolicznościom unikają niebezpieczeństwa. Zbawiciel nasz powiedział pewnego razu: «Czy ci, na których zwaliła się wieża Siloe, przygniatając ich swym ciężarem, byli większymi grzesznikami od innych? Na pewno nie». Znajdowali się tam w chwili, gdy wieża runęła; runęła więc na nich – oto wszystko! Stali się ofiarą prawa przyrody. Faryzeusze powiedzieliby: «Skor[1] zginęli, śmierć ich musi być karą Bożą za grzechy ich lub grzechy rodziców». Pan Jezus mówi inaczej. W świecie niedoskonałym są niebezpieczeństwa, które zagrażają, i ludzie, którzy o tym nie wiedzą. Nieświadomość sprawia, że nie unikają niebezpieczeństwa i stają się jego ofiarami. Tak dzieje się w wielu wypadkach, które nie świadczą ani za, ani przeciw tym, którzy wskutek nich cierpią. Człowiek przechodzi ulicą; spada dachówka i rani go w głowę... Człowiek idzie; głodny wilk rzuca się na niego i dusi... W tym wypadku jak w wielu innych, powtarza się historia wieży Siloe... Co czynić? Pogodzić się z góry z niedoskonałością świata i przyjąć dla siebie pod tą lub inną formą nieuniknione jej skutki.

       b) Cierpienie może istnieć dlatego, aby się objawiły szczególne dzieła Boże.

       Takim było cierpienie ślepego od urodzenia. W myśli Boga wszystkowiedzącego, ślepota jego miała dać Panu Jezusowi sposobność do uczynienia wielkiego cudu i objawienia przez to chwały Ojca Niebieskiego... Podobnie inne kalectwa, które Chrystus uzdrowił... Także śmierć Łazarza, o którym Jezus powiedział (tak jak o ślepym od urodzenia): «Choroba ta nie jest na śmierć, ale dla chwały Bożej; aby był uwielbiony Syn Boży przez nią» (Jan IX, 1-4). Chwała Boża, objawiona w Jezusie Chrystusie, była celem tego wielkiego cudu wskrzeszenia Łazarza i powodem tego największego cierpienia, jakim jest śmierć... I inne choroby, które Pan Jezus cudownie uzdrawiał, przyczyniały się do zwiększenia chwały Bożej.

       c) Cierpienie może służyć jako skuteczny środek odpokutowania za grzechy osobiste.

       I tak cierpienie, będące skutkiem grzechu, przyjęte i znoszone cierpliwie, może stać się jego zadośćuczynieniem.
       Niedozwolona przyjemność, mniejsza o to, czy zaspokojona, czy nie, zawsze zawarta przynajmniej jako pożądanie w każdym grzechu, wymaga odpowiedniej pokuty, jako zadośćuczynienia sprawiedliwości. Tą drogą tylko może być naprawiony ład moralny, przez grzech naruszony. W tym celu istnieje czyściec, źródło zadośćuczynienia, jako koniecznego warunku w Sakramencie Pokuty. Chodzi tu o chwałę Bożą i cześć należną najwyższej Władzy. Kto może powiedzieć: «Jestem bez grzechu»? Nikt. Nikt również nie może powiedzieć: «Nie mam nic do odpokutowania». Kto tak mówi i myśli, kłamie i myli się. Cierpienie stawia człowieka w obliczu twardego obowiązku. Przypomina mu o nim i podaje bezpośredni sposób wykonania go. Powinien zrozumieć je i przyjąć. Jeżeli je przyjmie, spłaci dług, jeżeli odrzuci, i tak nie uniknie cierpienia, a dług zostanie niespłacony.

       d) Cierpienie może być narzędziem Bożym w urabianiu duszy.

       Przez postępy, jakie dzięki cierpieniu czyni człowiek, wzrasta chwała Boża.
       Cierpienie twórcze, wychowawcze, uświęcające! To nie jest tylko próżne słowo. W jaki sposób rzeźbiarz mógłby stworzyć arcydzieło bez użycia dłuta i młota, którymi obrabia kamień? Bez przetopienia kruszcu, nie można by wydobyć złota. «Jeśli ziarno pszeniczne, upadłszy w ziemię, nie obumrze – powiedział Jezus – samo zostaje, lecz jeśli obumrze, wielki owoc przynosi». A dalej: «Wszelką latorośl winną, która przynosi owoc, mój Ojciec obcina, aby więcej owocu przynosiła». Takie jest prawo. Doświadczenie wieków potwierdza je. Sposób postępowania niczym nie zastąpiony! Bez wyjątku prawo to ma zastosowanie w życiu Świętych. Rozumie się, że tak ziarnko, jak i latorośl cierpi, przez cierpienie to jednak uzyskuje cel, dla którego jest przeznaczone. A przede wszystkim człowiek powinien mieć zaufanie do sposobów, jakich używa Pan Bóg; należy nie opierać się im i usiłować przejść bez zniechęcenia ten okres krzyżowej próby. Dusza winna nauczyć się czekać cierpliwie, a czekając, poddać się Boskiemu rzeźbiarzowi i Jego działaniom.

       e) Cierpienie może być zadośćuczynieniem za grzechy cudze.

       Dusze wspaniałomyślne łączą cierpienia swoje z cierpieniami Jezusa Chrystusa w celu odkupienia ludzkości. Pan Jezus był bez grzechu i nie miał nic do odpokutowania. A jednak cierpiał! Dobrowolnie! Z miłością! Za drugich! Za wszystkich i za każdego z osobna! Człowiek bez winy stał się mężem boleści, aby odkupić świat. Odkupienie dokonane i równocześnie niedokończone. Przybiera do współpracy w dziele Odkupienia serca, które mogą to zrozumieć, które na tyle są odważne, aby chcieć, i tak kochające, aby oddać się temu zadaniu bez zastrzeżeń: «Dopełniam, mówi św. Paweł, w moim ciele, czego nie dostawa uciskom Chrystusowym, za ciało Jego, którym jest Kościół». Na pewno, mało kto zrozumie te słowa. Tym jednak, którzy zdolni są i godni je pojąć, porywa serca i rzuca na drogę ofiar dobrowolnych. Czyni z nich ofiarę razem z Najświętszą Ofiarą. Nie wiedząc o tym, nie myśląc o wdzięczności, świat korzysta z tych szlachetnych cierpień. Cichych, ale Bóg je słyszy, ukrytych, ale Bóg je widzi. One bowiem pracują dla Jego chwały, współdziałając z Nim w dziele Odkupienia.

       f) Cierpienie daje sposobność do miłości heroicznej.

       Miłość nawet bardzo wielka nie wymaga koniecznie cierpienia. Zbawieni w niebie żyją w pełni miłości Bożej i braterskiej. Tam w górze, mówi Pismo św.: «Nie ma już ani śmierci, ani smutku, ani skargi; wszystko to minęło i Bóg otarł łzy ze wszystkich ócz». Ale niebo jest niebem; wędrówka doczesna skończona; za zasługi otrzymali nagrodę. Ziemia zaś jest ziemią, a na niej «nie ma większej miłości, jak umrzeć za ukochanych», jak przynajmniej cierpieć dla nich. Cierpienie, to śmierć częściowa; śmierć zaś, to całkowite cierpienie. Ono jest probierzem miłości, która cierpieniem karmi się i wzrasta. I dochodzi się do tego, że równocześnie cierpi się dlatego, że się kocha, i dlatego kocha się, że się cierpi. Prawo to potwierdza się zarówno w miłości ludzkiej, jak chrześcijańskiej i Boskiej. Świadkiem: Święci. Prawdziwość tego każdy na sobie doświadcza. Ujawniając miłość i przyczyniając się do jej rozwoju, staje się cierpienie przedmiotem błogosławieństwa i tajemnym źródłem niebiańskiej radości. Cierpieć dla cierpienia? Nie. Cierpieć dla miłości, aby więcej i lepiej kochać? Tak.
       Tak pojęte cierpienie czyż nie przynosi chwały Bogu? Cóż większą przyniosło chwałę Bogu nad te trzy godziny największej miłości w największej Męce Jezusa Chrystusa na Krzyżu?
       «Ani ten zgrzeszył, ani rodzice jego (o ile bardziej odnosi się to do Chrystusa, niż do ślepego od urodzenia), ale żeby się sprawy Boże w nim okazały»... W tych kilku słowach jakież światło rzucone na tajemnicę cierpienia!

Kilka uwag

       1. Z tego, co się powiedziało, wynika, że cierpienie łączy się z grzechem, ponieważ bez grzechu nie byłoby cierpienia, pod warunkiem jednak, że rozszerzy się myśl zasadniczą tego zagadnienia na to, że cierpienie nie jest dla każdego ściśle następstwem jego grzechów.
       2. Zagadnienie dotyczy mniej samego cierpienia jak sposobu zrozumienia go, przyjęcia go i odnoszenia z niego korzyści.
       3. Cierpienie, podobnie zresztą jak wszystko inne w życiu, dopiero przez skutki daje poznać wartość, podobnie jak dopiero żniwo wykazuje wartość zasiewów i pracy włożonej.
       4. Jest rzeczą chrześcijanina starać się zmniejszyć cierpienie na ziemi. Należy jednak jeszcze bardziej pomagać do zrozumienia i do uświęcenia się przez cierpienie. Trzeba również pracować nad usunięciem grzechu, który znacznie obficiej niż cierpienie, którego jest powodem, rozpościera się nad światem, jak cień wielki, ciężki, smutny i ciemny...

O. M. A. Bellouard OP

O. M. A. Bellouard OP, Odpowiedzi Chrystusa na pytania ludzi. Kraków [1938], ss. 20-28.
Tytuł oryginału francuskiego: Réponses du Christ aux questions des hommes. Paryż [1936].
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
________________________________________________________________

Pozwolenie Władzy Duchownej:
                                                                       Można drukować.
                                                                  Kraków, dnia 20 VIII 1938.
                    Ks. Władysław Lohn T. J.
                      Prowincjał Małopolski
L. 6767/38.
                                                                     Pozwalamy drukować.
                                                               Z Książęco-Metropolitalnej Kurii.
                                                                   Kraków, dnia 23 VIII 1938.
                           † Adam Stefan
                        Ks. Stefan Mazanek
                               kanclerz
_________________________________________________________________

Ultra montes (www.ultramontes.pl)
***
a także:

Non occides. Nie zabijaj! -  O. M. A. Bellouard OP

oraz:

O grzechu śmiertelnym - Bp Józef Sebastian Pelczar

Pobudki do unikania grzechu śmiertelnego - O. Mikołaj Łęczycki SI


avatar użytkownika intix

17. Ksiądz Dolindo Ruotolo: jak zwyciężać w walce duchowej?

W jaki sposób troszczyć się o swoją duszę? Jak walczyć, znosić cierpienia i zachowywać nadzieję? „Wyceluj broń w zło i ofiaruj swoje cierpienia, ból przeżywanych przez ciebie nieszczęść. To skarb, który posiadasz, by ofiarować go Bogu. Czyniąc w ten sposób akt pokory i wiary przyciągasz Jego przebaczenie” – tłumaczył ks. Dolindo Ruotolo. Jak podkreślał, trzeba nam cierpliwości i ciągłego uciekania się do Boga. Tak, jak czynili to Apostołowie.

„Zło świata, nasze grzechy i błędy przysparzają nam, szukającym Boga, wielu cierpień. Cierpienie to jest podwójne: na początku duchowego życia odczuwamy bolesny cios ze względu na zamieszanie panujące w świecie. Więcej cierpimy z powodu tego zamieszania i niesprawiedliwości niż ze względu na naszą miłość ku Bogu, którego obraziliśmy. (...) Kiedy nasza miłość ku Bogu wzrasta, wówczas czujemy większy ból z tego względu, że Boga obraziliśmy i odczuwamy potrzebę naprawy. Ból jest głębszy, a nasza gorliwość jest spokojniejsza, bardziej miłosierna i przebaczająca, ponieważ dotyczy grzesznika stojącego w świetle Bożej dobroci” – tłumaczył ks. Dolindo. Największym bólem, jaki nas czasem spotyka, jest poczucie bezradności. Ale nie jest ono prawdziwe: Bóg dał nam narzędzia do walki, z których możemy korzystać dzięki Chrystusowi.

„Musimy mieć wielką wiarę w Bożą Opatrzność: On wie jak wyprowadzać z tego zła dobro. Boga nie pokonało żadne spośród Jego stworzeń, jest on raczej nieskończenie wielkim Królem, który dopuszcza tak wiele zła właśnie dlatego, że jest nieskończenie wielki i dobry. (...) Patrząc na zamieszanie panujące na świecie odwróć wzrok w stronę Boga, który jest nieskończonym Dobrem i Opatrznością. Miej wiarę, że on zdominuje ten nieporządek. Zwróć się do Niego bez żadnego zamartwiania się, by to On się tym zajął” – zachęcał włoski duchowny.

„Nie martw się o to, co możesz zrobić i co napisać. Zamiast tego módl się cicho i z pokorą. Modlitwa nadaje bitwie plan, dostarcza ci nowych posiłków – prosto z nieba. Kiedy się modlisz, spływają na ciebie łaski, a aniołowie kontynuują swój marsz. Modlitwa jest jak ostrzał z wysokości, przeprowadzany nim nastąpi atak na zło. Modlitwa wspina się na wysokość nieba, stamtąd zsyłając bomby niszczące plany Szatana” – podkreślał ks. Ruotolo. To modlitwa oczyszcza przedpole w bitwach, które toczymy. Jest ona niezbędna, niczego nie należy stawiać ponad nią. Przeciwnie, to jej powinny być podporządkowane inne narzędzia naszej walki.

„Jeśli na twoich ustach zagości jałowe słowo, to ofiaruje je Bogu, niech rozkwitnie dzięki Niemu. Jeśli mówisz pełen radości, chwal Boga, który cię nią napełnił. Jeśli czujesz się nieszczęśliwy i poniżony, to wtedy Bóg jest najbardziej obecny. Działaj z prostotą i nigdy nie bądź zdenerwowany. Jeśli musisz być cicho, walcz wówczas innymi broniami. Nigdy się nie zniechęcaj, bo jeśli będziesz zniechęcony, zaczniesz szukać samego siebie. Jeśli chcesz odnieść sukces, ukochaj to, że nie możesz go odnosić wtedy, gdy tego chcesz, spokojnie czekając na czas wyznaczony przez Boga” – zachęcał neapolitański duchowny.

„Potrzebujesz cierpliwości, wytrwałości i spokoju. Bądź jak mrówka: jeśli ktoś zniszczy jej dzieło, wybudowane przez nią mrowisko, to jak się wówczas zachowuje? Odbudowuje je z tym samym spokojem co poprzednio. Bądź jak pająk: co dzieje się, jeśli ktoś niszczy jego pajęczynę? Pająk odnawia ją pod osłoną nocy i kryje się w kącie. A jeśli ktoś dalej będzie ją niszczył, wtedy pająk udaje się w inne miejsce, w którym skutecznie tworzy swoją pułapkę na muchy” – tłumaczył w trakcie rozważań zatytułowanych „Le Battaglie del Signore: come si vincono”.

„Szukasz czyjejś duszy? Schwyć ją w sieć. Nie taką z nici, tę utkaną otwieraniem się na drugiego, cierpieniem, własnymi modlitwami i westchnieniami. Jeśli jakieś pułapki bądź zło ją zniszczą, odbuduj ją - tak wiele razy, jak to będzie konieczne, zawsze z tym samym spokojem”. To „wieczny apostolat” człowieka, dzięki któremu ludzie rodzą się na nowo, dla życia wiecznego.

„Bądź zawsze spokojny, spoczywaj w Bogu, w Nim żyj, nie przykładaj tak wielkiej wagi do ludzi i ludzkich dróg. Tylko Ty Boże! Borykasz się z trudnością? Tylko Ty możesz tego dokonać, Boże! Napotykasz na przeszkody? Obyś Ty sam Boże triumfował!” – pouczał ks. Dolindo. „To cierpliwość jest drogą doskonałą, dzięki niej zwyciężysz. Apostołowie zwyciężyli dzięki ich męczeństwu, Jezus zwyciężył na Krzyżu! Czekaj i ufaj, Jezus zwyciężył cały świat” – zachęcał.

„Nie kochaj rzeczy wielkich, wielkich przedstawień czy ruchów, raczej kochaj rzeczy skromne. Kto ubiera się w barwy królewskie, nie zyskuje niczego; ale ten, kto idzie w drogę boso – tak, jak apostoł Piotr – może zniszczyć dumę Imperium Rzymskiego. Nie martw się za wiele o samego siebie, nie bądź też pesymistyczny. (...) Pesymizm głęboko rani duszę i sprawia, że traci ona wiarę. Nasze nieszczęścia są jak kurz przyciągający śmieci. Jeśli marnujesz czas myśląc o nich, to nigdy niczego nie zrobisz. Miej wiarę, miej wiarę i ofiaruj swoje cierpienia Jezusowi, by z nich mógł ci uczynić pokarm” – czytamy.

Ks. Dolindo Ruotolo (1882 – 1970) ­ włoski duchowny, tercjarz franciszkański, wielki czciciel Najświętszej Maryi Panny. Jest autorem 33 tomów komentarzy biblijnych i dzieł teologicznych. Zmarł w opinii świętości.

Źródło: Dolindo Ruotolo, „Le Battaglie del Signore: come si vincono”
mat
http://www.pch24.pl
***
Czytaj też:

Ks. Dolindo Ruotolo: musimy walczyć z grzechem!

Załączam też:

Św. Jan Chryzostom, biskup - Pięć dróg pojednania z Bogiem



avatar użytkownika gość z drogi

18. Godz 15

Droga @Intix,dotykając Ekranu,serdecznie Cię pozdrawiam z Modlitwą...
Jezu,Ufam Tobie

gość z drogi

avatar użytkownika intix

19. Zosieńko...

Wyjątko dzisiaj, po Twoim komentarzu, pozwolę sobie opowiedzieć "kilka chwil" ostatnio minionych, dzisiejszego dnia...
Kiedy podejmowałaś modlitwę Koronki do Miłosierdzia Bożego, przyznaję, że ja jeszcze Koronki nie odmawiałam.
Rozważałam już Bolesną Mękę Pana naszego Jezusa Chrystusa...
I za wstawiennictwem św. Macieja Apostoła modliłam się... następnie modlitwą Koronki...
Bóg zapłać... za wspólną modlitwę... Tobie, Zofio... i Wszystkim, którzy wspólnie...

Pozdrawiam serdecznie... i załączam fragmenty Dzienniczka św. Siostry Faustyny:

WIELKI POST.

Kiedy się pogrążam w Męce Pańskiej, często widzę Pana Jezusa w adoracji, w takiej postaci:
po biczowaniu kaci zabrali Pana i zdjęli z Niego szatę własną, która już się przywarła do Ran; przy zdejmowaniu odnowiły się Rany Jego.
Wtem zarzucono na Pana czerwony płaszcz, brudny i poszarpany na odświeżone Rany.
Płaszcz ten zaledwie w niektórych miejscach dosięgał kolan. I kazano Panu usiąść na kawałku belki.
Wtenczas upleciono koronę z cierni i ubrano Głowę Świętą i podano trzcinę w rękę Jego.
I naśmiewali się z Niego oddając Mu pokłony jako królowi.
Plwali na Oblicze Jego, a inni brali trzcinę i bili Głowę Jego, a inni kułakami zadawali Mu boleść, a inni zasłonili Twarz Jego i bili Go pięściamii.
Cicho znosił to  Jezus...
Kto pojmie Jego – Boleść Jego?
Jezus miał wzrok spuszczony na ziemię, wyczułam, co wówczas się działo w Najsłodszym Sercu Jezusa.
Niech każda dusza rozważa, co Jezus cierpiał w tym momencie.
Na wyścigi znieważali Pana.
Zastanawiałam się skąd taka złość w człowieku, a jednak grzech to sprawia – spotkała się Miłość i grzech. (Dz 408)

Czwartek. Adoracja nocna.
Kiedy przyszłam na adorację, zaraz mnie ogarnęło wewnętrzne skupienie i ujrzałam Pana Jezusa przywiązanego do słupa, z szat obnażonego i zaraz nastąpiło biczowanie.
Ujrzałam czterech mężczyzn, którzy na zmianę dyscyplinami siekli Pana.
Serce mi ustawało patrząc na te boleści;  wtem rzekł mi Pan te słowa:

 - cierpię jeszcze większą boleść od tej, którą widzisz. –

I dał mi Jezus poznać za jakie grzechy poddał się biczowaniu, są to grzechy nieczyste.
O, jak strasznie Jezus cierpiał moralnie, kiedy się poddał biczowaniu.
Wtem rzekł mi Jezus:

- Patrz… i zobacz rodzaj ludzki w obecnym stanie.

I w jednej chwili ujrzałam rzeczy straszne: odstąpili kaci od Pana Jezusa, a przystąpili do biczowania inni ludzie, którzy chwycili za bicze i siekli bez miłosierdzia Pana...
Byli nimi kapłani, zakonnicy i zakonnice i najwyżsi dostojnicy Kościoła, co mnie bardzo zdziwiło, byli ludzie świeccy różnego wieku i stanu; wszyscy wywierali swą złość na niewinnym Jezusie.
Widząc to, serce moje popadło w  rodzaj konania, i kiedy Go biczowali kaci, milczał i patrzył w dal, ale kiedy Go biczowały te dusze, o których wspomniałam wyżej, to Jezus zamknął oczy i cicho, ale strasznie bolesny wyrywał się jęk z Jego Serca.
I dal mi Pan poznać szczegółowo, poznać Jezusa, ciężkość  złości -  tych niewdzięcznych dusz:

- Widzisz, oto jest Męka… większa nad śmierć Moją.

(...) (Dz 445)


++

Któryś za na Cierpiał Rany… Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…
I Ty… Któraś Współcierpiała… Matko Bolesna przyczyń się za nami…


++


avatar użytkownika intix

20. Modlitwa w intencji kapłanów

Potrzeba świętych kapłanów

Modlitwa w intencji kapłanów... i w intencji...

Modlitwa św. Teresy od Dzieciątka Jezus za kapłanów

O Jezu, Wieczny Najwyższy Kapłanie, miej Swoich kapłanów w opiece Twego Najświętszego Serca, gdzie nikt im nie może zaszkodzić. Zachowaj nieskalane ich namaszczone dłonie, które codziennie dotykają Twojego Świętego Ciała. Zachowaj w czystości ich wargi, które są czerwone od Twojej Najdroższej Krwi. Zachowaj w czystości i wolności od spraw ziemskich ich serca, naznaczone wzniosłym piętnem Twojego pełnego chwały kapłaństwa. Pozwól im wzrastać w miłości i wierności Tobie i strzeż ich przed zakażeniem świata. Daj im siłę przemiany chleba i wina, a także siłę przemiany serc. Pobłogosław ich pracę bogactwem owoców i użycz im następnie korony wiecznego żywota. Amen.

3 x Zdrowaś Maryjo...

Dozwól mi chwalić Cię, Panno Przenajświętsza.
Daj mi moc przeciwko nieprzyjaciołom swoim.



avatar użytkownika intix

21. 27 lutego



Święty Gabriel od Matki Bożej Bolesnej

Modlitwa

Boże, Tyś św. Gabriela nauczył wytrwale rozważać boleści Najsłodszej Twej Matki i przez Nią okryłeś go chwałą świętości i cudów: daj nam za jego wstawiennictwem i przykładem tak współczuć ze łzami Twojej Rodzicielki, abyśmy dostąpili zbawienia za Jej macierzyńską opieką.
Amen.



avatar użytkownika intix

22. O DZIAŁANIU ZŁEGO DUCHA

N A U K A
NA TRZECIĄ NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU
O DZIAŁANIU ZŁEGO DUCHA
KS. ANTONI CHMIELOWSKI
––––––––
"Wrócę się do domu mego, skądem wyszedł".
Ew. u św. Łuk. r. 11
.


Nierównie silniejszym jest działanie złego ducha, gdy nie po raz pierwszy, ale po raz drugi, trzeci albo dziesiąty opanowywa serce człowieka, skłaniając go do grzechu. Śmielszym jest wtedy, więcej sił zużywa, bardziej naciera jako na ofiarę, która już poprzednio była jego własnością, ale która na jakiś czas zwróciła się ku Bogu, skruszyła swe serce i wymknęła mu się, otrzymując przebaczenie, pozyskując łaskę, ten skarb ze wszystkich najdroższy.

       Z niecierpliwością czekał zły duch tej chwili, w której pocznie stygnąć w modlitwie, tej chwili, w której po dawnemu zamiłuje uciechy światowe, odda się tym uciechom, niebaczna, że tym samym popadnie w moc swego nieprzyjaciela, w moc, z której bez porównania trudniej będzie się jej wydobyć, niż poprzednio.

       Dalszy ciąg nauki dzisiejszej poświęcimy właśnie rozważaniu tej prawdy, że władza złego ducha, że wpływ jego na człowieka, który z grzechu powstał i znów się ku niemu skłania, jest nierównie silniejszy, niż na człowieka, który dotąd przystęp złego ducha z pomocą łaski Bożej od siebie odpierał.

       Nie pozwól Zbawicielu drogi, byśmy spod Twej opieki wypadli; słabość nasza jest wielka, lekkomyślność niesłychana, ale dobroć Twoja miary nie zna. Ogarnij nas tą dobrocią swoją i nie dopuść, byśmy się gubili, byśmy się podszeptom złego ducha powolnymi okazywali. Wstaw się za nami Panno Najświętsza.

Zdrowaś Maryjo!

I.

       α). Gdy sobie zły duch cierpliwego Hioba wybrał za przedmiot swych nagabań, otrzymawszy wpierw pozwolenie od Boga, w ten sposób z nim postępował. Przede wszystkim na jego dobytek natarł, Sabejczyków sprowadził, którzy mu woły i osły pozabierali, tych zaś co strzegli, mieczem pozabijali, jednego tylko zostawiwszy, aby doniósł o tak wielkiej stracie. Hiob z Bogiem połączony, Bogu oddany, na wieść o tej klęsce podniósł oczy ku niebu i rzekł w duszy: Bylebym Ciebie Boże nie stracił, to strata wszelka inna jakoś się naprawi.

       Najście ze strony złego ducha powtórne było już o wiele cięższe. Mocą na której mu nie zbywa, burzę wywołał, chmury poruszył i piorunami stąd powstałymi siedem tysięcy owiec spalił razem z pilnującymi, jednego tylko wyjąwszy, któremu przy oznajmianiu Hiobowi tej klęski takie słowa w usta włożył: Ogień Boży spadł z nieba, wszystkie owce i tych co pilnowali spalił, ja sam jeden tylko ocalałem, bym ci o tym doniósł. Zwróćmy tu uwagę na słowa złego ducha: nie powiedział wprost, ogień, ale dodał ogień Boży, ażeby Hioba, który w Bogu nadzieję pokładał, od Boga odwrócił. "Chciał tym swoim wybiegiem – mówi święty Jan Chryzostom (1) – myśli jego w inną stronę skierować i napomknąć, że nie ludzie, ale Bóg przeciwko niemu wojnę podejmuje, i dlatego powiedział: ogień z nieba spadł". Powiedzcie bracia drodzy sami, czyli to drugie najście nie jest o wiele silniejsze od pierwszego?

       Bliżej się tej prawdzie przypatrzmy. Sześć razy Hioba zły duch nachodził. Naprzód przez Sabejczyków, po wtóre przez pioruny, po trzecie przez Chaldejczyków, po czwarte przez zapalenie się domu, pod gruzami którego śmierć znalazły dzieci jego; po piąte przez wrzody po całym ciele rozsypane, po szóste przez żonę. Jak się wam zdaje, które z tych najść było najsroższe? Co do mnie, bez wahania mówię, że szóste. Najście bowiem piąte jakkolwiek zmusiło Hioba do wyniesienia się z domu na śmietnisko, jakkolwiek boleśnie bardzo zraniło jego ciało, lżejszym jednak było od szóstego. Pomimo że wrzody, które go okryły, sprawiały ból taki, iż jak mówi święty Jan Chryzostom (2) nie tyle by mu dolegało zapuszczone w ciało ostre żelazo, ile dolegało wydobywanie się z wrzodów ropy, wygarnianie skorupą robaków; z tym wszystkim jednak zadany mu ból przez najście szóste był dolegliwszy. Nie sam już ten ból zadawał duch zły, ale posłużył się niewiastą, tą dawną swoją jeszcze z raju pomocnicą. Słowa jej w usta włożył takie: "i ty jeszcze trwasz w prostocie twojej? błogosław Bogu (to jest złorzecz) i umrzyj" (3). Oto jakie było ostatnie najście złego ducha na Hioba, najście które mu największą sprawiło boleść.

       β). Święty Grzegorz uczy (4), że Adam w raju trojako był kuszony przez złego ducha. Naprzód łakomstwem, gdy mu zły duch pokazał owoc na drzewie zakazanym. Po wtóre próżną chwałą, gdy czynił obietnicę równości z Bogiem, mówiąc: "będziecie jako Bogowie" (5). Po trzecie chciwością, gdy zapewniał, że się dowiedzą o złem i dobrem. "Nie tylko bowiem wtedy – mówi wspomniany Ojciec Kościoła – grzeszymy przez chciwość, gdy pożądamy pieniędzy, ale i wtedy, gdy pożądamy wywyższenia się. Chciwym jest, kto się pali żądzą wywyższenia się, dowiedzenia się czegoś niewłaściwego". Powiodło się piekielnemu kusicielowi w przedsięwziętych zamiarach. Postępował stopniowo, naprzód wzrok zaostrzył i smak rozbudził przez pokazanie owocu, potem na umysł podziałał, w pychę wbił przez zapewnienie że się staną Bogami; na koniec żądzę zapalił i wolę skłonił do zerwania tą uwagą, że będą złe i dobre wiedzieli. U nóg swych miał pierwszych rodziców z całym potomstwem, rany takie zadał, że się po dziś dzień nie zabliźniły zupełnie.

       Podobnym sposobem, ale bez podobnego skutku czynił najście i na drugiego Adama. Podsunął łakomstwo mówiąc: "rzeknij, aby te kamienie stały się chlebem". Poruszył pychę i próżną chwałę stawiając na kościelnym ganku i doradzając, aby się zeń spuścił na ziemię. Na koniec przez chciwość próbował nakłonić do bałwochwalstwa, zapewniwszy, że całego świata skarby da jeśli mu się Chrystus pokłoni, cześć Boską złoży. Nie powiodły się tą razą zamiary złego ducha, ale nie mniej prawdą pozostało, że pierwsze najścia nie są tak natarczywe jak następne, że w miarę jak powraca, coraz silniej kusi, do większych przestępstw nakłania.

       γ). Może się kto zapyta dlaczego tak sobie postępuje duch zły, dlaczego z pokusami tak się urządza, że naprzód lżejsze, a potem coraz silniejsze zadaje? Odpowiadam ze świętym Janem Chryzostomem (6). Jest pewien wstyd w duszy wrodzony, którego tak od razu zatrzeć niepodobna, ale który z czasem ginie. Ten właśnie wstyd wrodzony człowieka niewinnego odwodzi po większej części od zbrodni; gdy pomyśli o jej szpetności, wzdryga się przed nią i powstrzymuje. Nie czym innym tylko tym wstydem tknięty Józef na propozycję sobie uczynioną przez żonę Putyfara ze zgrozą odpowiedział: jakożbym mógł tak złe uczynić? (7) Nie co innego tylko ten wstyd tak wstrząsnął czystą Zuzanną, że gdy inaczej nie mogła przeszkodzić zbrodni, krzyk podniosła, wołać poczęła głośno (8). Wie o tym duch zły i dlatego od razu człowieka do wielkich grzechów nie pobudza, ale od małych zaczyna, potem stopniowo do coraz większych przechodzi, na podobieństwo ptasznika, który przygrywaniem na piszczałce zwabia ptaki, a gdy się zlecą i sidło obsiądą, wtedy przykrywa je i zabija. Podstępem się rządzi nieprzyjaciel nasz, naprzód po kropelce wsącza w nas myśli swoje, potem wlewa jakby całe ich morze; naprzód kamyczki rzuca, potem jakby góry całe; naprzód iskierkę rozdmuchuje, potem pożary wznieca. Naprzód grzeszne spojrzenia, potem szpetne rozmowy, a w końcu najszkaradniejsza rozpusta. Naprzód mała niecierpliwość, potem kłótnie, rany i mężobójstwa; naprzód kradzież igły, potem noża i tym podobnych drobnych przedmiotów, następnie złodziejstwa ogromne, szubienicy godne, lichwy, ździerstwa i inne niesprawiedliwości. Nie od razu on Judasza do zdrady namówił, z początku byłby się upadły Apostoł przeraził swą zbrodnią; wiedział o tym duch zły i dlatego rozpoczął od poduszczenia w nim chęci do pieniędzy, chęci do posiadania, do brania ukradkiem już mniejszych już większych rzeczy, z czasem doszło do tego, że się nie wahał za marnych trzydzieści srebrników sprzedać Mistrza swego i Pana, Zbawcę swego Jezusa Chrystusa. Podobnież Tomasza Apostoła nie od razu do niewierności i herezji przywiódł, ale naprzód doradzał mu, aby się wyłączył z grona Apostołów i przystał do Żydów nieprzyjaciół, a potem tak usidlił, iż Apostoł powiedzieć się nie wahał: "Nie uwierzę, jeśli nie ujrzę w ręku Jego przebicia gwoździ" (10).

       Tak z nami wszystkimi postępuje: gdy jesteśmy na drodze cnoty, usiłuje nas z niej sprowadzić, naprzód do mniejszych, potem do większych grzechów nakłaniając. Szczęśliwi i stokroć szczęśliwi, jeśli na podszepty razem z Józefem odpowiemy: jakożbym mógł tak złe uczynić? jeśli z Zuzanną wołać poczniemy do Pana i Boga naszego, aby nas ratował, aby nam upaść nie dozwolił, aby w sercu naszym miejsce tylko dla Stwórcy było!

II.

       δ). Broń, jaką się posługuje duch zły w pokonywaniu nas i skłanianiu do grzechów, jest dobroć i miłosierdzie Boże. Bóg jest nieskończenie dobry i nieskończenie miłosierny – mówi – łatwo grzechy odpuszcza, łatwo grzesznikom, dla których się narodził, cierpiał i umarł, przebacza. Jest to Ojciec najlepszy, który do swej łaski przyjmuje nawet marnotrawnych synów, późno wracających. Zaledwie ich ujrzy, zaraz naprzeciw wybiega, ściska, całuje, odziewa i do stołu zaprasza. Jest to baranek łagodny, z którym surowość, groza i kara nie ma nic wspólnego. Tak przemawia do zdrowych i żyjących; ale za zbliżeniem się śmierci wszystko wspak obraca. Wtedy przedstawia Boga jako surowego sędziego, jako ścisłego prawodawcę, który żadnego wykroczenia przeciw prawu nie daruje, który każde przewinienie, owszem samą nawet sprawiedliwość roztrząsa, sądzi i karze. Wtedy ojca zmienia w tyrana, który miłosierdzia nie zna, próśb nie uwzględnia; baranka w lwa przetwarza, którego ryk drżeniem na wskroś przejmuje. Nacisku, zażartości, zdrad, jakich podówczas używa, słowami wyrazić trudno. Za nadejściem śmierci nieubłagany wróg nasz okrucieństwo swoje zdwaja. Tych co za życia pochlebstwem zwodził, teraz podstępem porywa.

       I nic dziwnego, jeśli tak sobie postępuje z bezbożnymi, skoro i wybranym daje się we znaki. Euzebiusz niejaki, uczeń świętego Hieronima, przed odejściem z tego świata, mocno przeraził swych braci. Przewróciwszy oczy i zacisnąwszy ręce wołał: nie zrobię tego, nie zrobię; po chwili dodał: kłamiesz, kłamiesz; następnie zwróciwszy się twarzą do ziemi usilnie o pomoc błagał: ratujcie abym nie zginął. Kiedy potem do siebie przyszedł i był pytany o przyczynę tych wołań, odpowiedział: Czy nie widzicie wielkiej liczby złych duchów na moją zgubę czyhających? Nie zrobię tego, powtarzałem, gdy mnie namawiali do bluźnierstwa; twarz do ziemi zwróciłem, gdy nie mogłem znieść strasznych postaci, jakie się mi przedstawiały (11). Pewien zakonnik, imieniem Stefan, po 40 latach na puszczy najświątobliwiej przepędzonych doszedł był – według świadectwa Klimaka – do takiej niewinności, że z lampartem jak z pieskiem pospołu przebywał; przy śmierci jednak szatani bardzo go niepokoili i o wiele zbrodni obwiniali.

       Nierównie więc silniejszy jest zły duch, gdy nie po raz pierwszy, ale po raz drugi albo trzeci z pokusą na nas naciera. Tak samo się rzecz ma, gdy po odpuszczeniu grzechów, znowu w nie wpadamy; wtedy zły duch jak swoich dawnych znajomych opanowywa nas i w swe posiadanie bierze.

       ε). Dla uzupełnienia tej nauki wiedzieć należy, że po dopuszczeniu się grzechu śmiertelnego Pan Bóg opuszcza człowieka. "Nieprawości wasze – mówi Prorok – rozdzieliły między wami a między Bogiem waszym, a grzechy wasze zakryły oblicze Jego od was" (12). Wchodzi natomiast zły duch jak w Judasza po onej sztuczce (13). Gdy się do pokuty zabierze, spowiedź wykona i rozgrzeszenie otrzyma, Pan Bóg znowu powraca, a zły duch ustępuje, bo razem być ze sobą nie mogą. Jeżeli grzesznik do swych grzechów się wraca, albo nowe popełnia, Pan Bóg znowu ustępuje, a zły duch przychodzi jako do swej dawnej siedziby. Ale to drugie jego przyjście nierównie groźniejszym jest od pierwszego, jak zapewnia Ewangelia dzisiejsza, w której czytamy: "Wtedy bierze siedmiu innych duchów gorszych nad się, a wszedłszy mieszkają tam" (14). Kiedy pierwszy raz przychodzi szatan, to sam przychodzi, ale kiedy drugi raz przychodzi to już w towarzystwie innych, całego legionu złych duchów, tak iż słusznie o owej duszy z Pismem mówić możemy: "Stała się mieszkaniem czartów i strażą wszego ducha nieczystego" (15).

       ζ). Przypowieść swoją kończy Chrystus Pan tymi słowy: "I stawają się pośledniejsze rzeczy człowieka onego gorsze niźli pierwsze" (16). Bo większa liczba szatanów do większych występków duszę grzesznika nakłania, niż jeden. Połączeni w ten sposób postępują sobie. Naprzód starają się wyzuć człowieka ze wszelkiego wstydu, aby bez obawy grzeszył i grzechy swoje w zwyczaj zamieniał. Według Seneki jest to największe nieszczęście, jakie człowieka spotyka (17). "Wtedy – mówi on – człowiek jest najnieszczęśliwszy, kiedy go rzeczy szkaradne, złe i przewrotne nie tylko chwilowo bawią, ale całkiem do siebie przywiązują, i kiedy on wszelki środek zaradczy odpycha, zamieniając występek w obyczaj". Podobną zapamiętałością Pan Bóg się bardzo brzydzi i przez Proroka bezbożnikowi taki wyrzut czyni: "Stałoć się czoło wszetecznej niewiasty, nie chciałeś się sromać" (18).

       Po wtóre tak usposabiają grzesznika, że on się ze swych grzechów raduje. "Weselą się źle uczyniwszy i radują się z rzeczy najgorszych" (19). Im szpetniejsze są występki, których się dopuszczał, tym większe okazuje zadowolenie. "Tarzałem się w błocie babilońskim – wyznaje o sobie św. Augustyn – jak w cynamonie i drogich pachnidłach" (20). Po trzecie zachęcają, żeby swoje grzechy wychwalał grzesznik. "Grzech swój jako Sodoma opowiadali" (21). Pochopny jest do tego bardzo każdy po wyzuciu się ze wstydu. "Straciwszy wstyd – mówi święty Anzelm – chełpi się z tych uczynków niegodziwych na wspomnienie których powinien by sobie zakrywać oczy". Po czwarte czynią na wszystko obojętnym grzesznika. "Niezbożnik – mówi Pismo – gdy przyjdzie w głębokość grzechów, za nic sobie nie ma" (22). Ani o poprawie, ani o pokucie nie myśli, wyrzutami sumienia i karami wieczności nie przeraża się.

       O! jakiegoż politowania godzien człowiek taki, on już jest prawie zgubiony!

       Po piąte uzuchwalają grzesznika, do buntu podżegają, tak, że on nie waha się sprzeciwiać swemu Stwórcy, stosownie do owych słów Pisma: "Wyciągnął na Boga rękę swoją i zmocnił się na Wszechmocnego. Bieżał przeciwko Niemu wyciągnąwszy szyję i tłustym karkiem uzbroił się" (23). Takim był Faraon, który posłom Bożym ośmielił się powiedzieć: "Kto jest Pan, żebym słuchał głosu jego, a puścił Izraela? Nie znam Pana, a Izraela nie puszczę" (24). Takim był Nikanor, który gdy się zapytał Żydów, "jeśli jest możny na niebie, który rozkazał obchodzić dzień sobotni, a Żydzi odpowiedzieli: jest Pan żywy sam w niebie możny". "On odrzekł: a jam też mocny na ziemi, który każę brać zbroję i sprawy królewskie wypełniać" (25). Znaczyło to tyle, jak gdyby był powiedział: jeśli Bóg mocny jest na niebie, niech tam króluje i rozkazuje; jam mocny na ziemi i moje rozkazy spełniajcie.

       Wyrzucał ten bunt bezbożnikowi Prorok mówiąc: "Twardy jesteś i żyła żelazna szyja twoja, a czoło twoje miedziane" (26). Jak gdyby mówił: jeśli się Bogu opierasz, to nie człowiekiem, ale żelazem jesteś. Żelazo ciężkimi młotami na kowadle kute, ani razów nie czuje, ani odgłosów nie słyszy; tak samo zatwardziali grzesznicy, nic nie czują, niczym się nie poruszają, chociaż ich Bóg chorobami, nędzami, stratami i różnymi przeciwnościami nawiedza. Są jak kamień, ani na wewnętrzne natchnienia, ani na zewnętrzne poczciwych ludzi przykłady nie zważają; najżarliwsze kazania, najzbawienniejsze rady mimo siebie puszczają, nic a nic się nie zmieniając. Sam Bóg w nawróceniu takich grzeszników pewną trudność spotyka. Działał na Faraona ręką mocną i ramieniem wysokim (27), ale pokazało się, że prędzej można stwardniałe serce zanurzyć w morzu, niż zmiękczyć. Haniebnego postanowienia zdrady doradzanego przez szatana Judaszowi nie zmieniły ani rozliczne łaski, ani pełne miłości przestrogi, często przez Chrystusa Pana powtarzane.

       O jakże rzadkim jest nawrócenie zatwardziałego grzesznika! Przez częsty powrót złego ducha staje się tak zakamieniałym, że najczęściej do końca trwa w swej niepoprawie i niepokucie.

       Unikniemy tego nieszczęścia, tej strasznej zapamiętałości, jeśli jak upomina Paweł święty nie damy miejsca diabłu u siebie (28), jeśli się mu oprzemy, gdy po raz pierwszy przed nami stanie, a tym bardziej gdy po raz drugi, trzeci lub czwarty. Odpędzajmy go, gdy się zbliży; wyrzucajmy co prędzej za pomocą Bożą, gdy w nas wejdzie, by dłuższym pobytem nie nabrał siły i nie skłonił do większych występków. Strzeżmy się, ach! strzeżmy się bardzo, aby nas nie pozbawił wstydu, nie zachęcił do chełpienia się z popełnionych grzechów, do niezważania na nic, do gardzenia wszystkim, do buntu przeciw Bogu.

       A że to bez Twej pomocy drogi Jezu stać się nie może, więc wspieraj nas błagamy, aby kusiciel nie wziął góry nad nami. Dusza nasza jest Twoim zamkiem: jako Bóg prawdziwy stworzyłeś ją, jako Człowiek od nieprzyjacielskiej przemocy uwolniłeś. Niech więc będzie za Twoją sprawą dla złych duchów nieprzystępną. Niech będzie jako wieża Dawidowa (29), z obronami najdroższej Męki Twojej zbudowana. Obwieś ją tysiącem tarcz, to jest, łaską poświęcającą i wszystkimi darami nadnaturalnymi. Otocz zbroją wszystkich mocarzów Twoich, Aniołów, Archaniołów, Cherubinów, Serafinów. Gdy oni przy tej wieży staną, gdy ją w swoją obronę wezmą, siła złego ducha osłabnie, zdrada na wierzch wyjdzie, podszepty odrzucone zostaną, złość pokonaną, sam zły duch z towarzyszami swymi, widząc taki opór, ustąpi; a Ty Panie i Boże nasz, Stwórco i Odkupicielu obejmiesz duszę naszą w posiadanie, dopóki taż dusza nie znajdzie się pomiędzy chórami aniołów i zastępami wybranych, aby Ciebie na zawsze posiadła i Tobą przez wszystkie wieki się cieszyła. Amen.

_______________

Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kolegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. II: Czas Wielkiego Postu i Wielkiejnocy. Warszawa 1892, ss. 112-120.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
_________________________________________________
Pozwolenie Władzy Duchownej:
                                               APPROBATUR.
                              Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.
                                            Judex Surrogatus,
                                      Canonicus Metropolitanus
                                                                R. Filochowski.
                                                      pro Secretario
                                                                J. Podbielski.
N. 2870.
__________________________________________________
Przypisy:
 (1) Hom. 2 de patientia Hiob.
 (2) Hom. de beato Hiob.
 (3) Hiob. 2, 9.
 (4) Hom. 16 in Evang.
 (5) Rodz. 3, 5.
 (6) Hom. 87 in Matt.
 (7) Rodz. 39, 9.
 (8) Dan. 13, 24.
 (9) Jan 20, 25.
(10) Marullus lib. 5 exemp.
(11) Iz. 59, 2.
(13) Jan 13, 27.
(14) Łk. 11, 26.
(15) Apok. 18, 2.
(16) Łk. 11, 26.
(17) Epist. 28.
(18) Jer. 3, 3.
(19) Przyp. 2, 14.
(20) I Confes. 3.
(21) Iz. 3, 9.
(22) Przyp. 18, 3.
(23) Hiob. 15, 25. 26.
(24) Exod. 5, 2.
(25) 2 Mach. 15, 3. 4. 5.
(26) Iz. 48, 4.
(27) Ps. 135, 12.
(28) Efez. 4, 27.
(29) Pieśń 4, 4.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

23. Modlitwy

Modlitwa do Najświętszego Oblicza Jezusa Chrystusa

1. Święte Oblicze Jezusa, któreś z nieskończoną słodyczą patrzyło na pasterzy i królów adorujących Cię w betlejemskiej grocie, spójrz ze słodyczą także na moją duszę, która Cię uwielbia i błogosławi, wysłuchaj mojej modlitwy. Chwała Ojcu...

2. Umiłowane Oblicze Jezusa, któreś wzruszyło się ludzkimi nieszczęściami, osusz łzy znękanych i ulecz chorych, spójrz z litością na nędzę mojej duszy i na fizyczne cierpienia, które mnie dręczą. Przez Twoje łzy umocnij mnie w dobrym, uwolnij od zła i udziel łaski, o którą błagam. Chwała Ojcu...

3. Pełne miłosierdzia Oblicze Jezusa, któreś wędrując po tej łez dolinie z czułością patrzyło na ludzkie nieszczęścia, byłeś lekarzem dla chorych i Dobrym Pasterzem dla zagubionych, nie dozwól, aby zwyciężył nas Szatan, lecz zachowaj mnie zawsze blisko Twego Oblicza wraz ze wszystkimi duszami, które pragną Cię rozradować. Chwała Ojcu...

4. Najświętsze Oblicze Jezusa, godne chwały i miłości, podczas gorzkiej Twej Męki policzkowano Cię i opluwano, a Ty znosiłeś to cierpliwie, aby mogło się dokonać nasze Odkupienie, spójrz na mnie z taką miłością miłosierną, z jaką spoglądałeś na dobrego łotra. Spraw, abym pojął niebiańską mądrość pokory i miłości. Chwała Ojcu...

5. Boskie Oblicze Jezusa, Twoje oczy były przekrwione, usta wypalone żółcią, czoło poranione, a policzki krwawiły, kiedy z drzewa Krzyża wypowiedziałeś słowo "Pragnę" - zachowaj we mnie i moich bliskich to błogosławione pragnienie. Przyjmij łaskawie moją modlitwę w pewnej ważnej intencji... Chwała Ojcu...
Amen.

avatar użytkownika intix

24. N A U K A O SPOWIEDZI

N A U K A
NA CZWARTĄ NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU
O SPOWIEDZI
KS. ANTONI CHMIELOWSKI
––––––––
"Wszedł tedy Jezus na górę".
Ew. u św. Jana, r. 6
.


Górą, o której dzisiejsza Ewangelia wspomina, a na którą Chrystus Pan wszedł razem z uczniami swymi, jest Przenajświętszy Sakrament ołtarza. Nie zawsze i nie każdy na szczyt stromej góry dostać się może; nie zawsze i nie każdemu przystąpić do Przenajświętszego Sakramentu jest wolno. Dzieciom i w ogóle nie rozumiejącym wielkości tej tajemnicy przystęp jest wzbroniony.

       Podobnie się rzecz ma i z grzesznikami. Ponieważ ten Sakrament jest Sakramentem żywych, przeto grzesznicy jako umarli na duszy, są tego Sakramentu niegodni.

       Na tej górze z nami Jezus Chrystus przyrzekł przebywać po wszystkie dni aż do skończenia świata (1). Na tę górę każdy z katolików po przyjściu do używania rozumu pod grzechem winien udawać się w czasie wielkanocnym.

       Nie wątpię bracia drodzy, że wstąpicie na nią z niewinnymi rękami i czystym sercem (2), to jest z sercem od wszystkich win ciężkich przez dobrą spowiedź oczyszczonym. Jeśli bowiem, choćby tylko jeden grzech śmiertelny dobrowolnie na spowiedzi nie został wyznany, wstęp nasz na tę górę byłby niegodny, a spowiedź tak uczyniona więcej by nam szkody niż pożytku przyniosła.

       W dalszym ciągu nauki dzisiejszej zatrzymajmy uwagę naszą nad tym właśnie punktem, że spowiedź nie dobrze odbyta więcej nam szkody niż pożytku przynosi. Drogi Jezus i Panna Święta niech nam w tej pracy pomagają, niech nas uczą jak się spowiadać mamy, abyśmy sobie nie potępienie ale zbawienie zapewnili.

       Wejrzyj Panie na niedołężność naszą i nie dopuść, abyśmy przez złe użycie środków od Ciebie postanowionych zgubę sobie gotowali. Bądź przy nas i wspieraj nas łaską swoją świętą, kiedy się spowiadać będziemy, abyśmy jak należy tę świętą czynność spełniali. Módl się za nami Matko Chrystusowa i Matko nasza.

       Zdrowaś Maryjo!

I.

       Nie mało jest pomiędzy ludźmi takich, którzy się wstydzą grzechów wyznawać, ale się nie wstydzą ich popełniać. Kiedy grzeszyli, na wstyd uwagi nie zwracali; gdy przyszło grzechy wyznać, wstyd im zamyka usta. Zły duch bardzo im w tym pomaga, ale gdy idą za jego podszeptami i odbywają spowiedź nieszczerze, z przemilczeniem jakiego grzechu, gorzej czynią, niż gdyby się wcale nie spowiadali. Nie odbycie spowiedzi podczas Wielkiejnocy jest grzechem, ale zawsze mniejszym niż odbycie spowiedzi nieszczere; bo gdy spowiedź odbywa się nieszczerze, to nadużywa się rzeczy świętej, popełnia się świętokradztwo.

       Ulubiony uczeń Chrystusa Jan święty widział jak pisze w swoim Objawieniu (3), stolicę postawioną w niebie, a na niej siedzącego, który był podobny kamieniowi jaspisowi i sardynowi. Około stolicy była tęcza, a przed stolicą jakoby morze szklane podobne kryształowi. Przez to morze tłumacze Pisma Świętego rozumieją sakrament pokuty. Za pośrednictwem bowiem tego sakramentu rozlewa się woda Bożej łaski, woda, która obmywa i oczyszcza nieczyste sumienia i dusze. Za pośrednictwem tego sakramentu, kiedy grzechy nasze szczerze wyznajemy, kiedy za nie żałujemy, rozlewają się krwawe Syna Bożego zasługi, a On sam razem z tymi zasługami ofiaruje się Bogu Ojcu za nas jako zakładnik. Z ust Jego ciągle wydobywają się słowa niegdyś na Krzyżu wyrzeczone: "Ojcze, odpuść im" (4).

       Ale gdy to morze jest jakoby szklane, bardzo przeto ostrożnie należy się z nim obchodzić, aby się nie stłukło, aby woda łaski na darmo nie płynęła, abyśmy nie obmyci, nie oczyszczeni, w naszych brudach nie zostali. Ten się zaś ostrożnie z tym morzem obchodzi, kto wszystkie warunki do sakramentu pokuty potrzebne wypełnia: kto i rachunek sumienia pilnie odbywa, i za grzechy sobie przypomniane serdecznie żałuje, i mocno stanowi na przyszłość ich nie popełniać, i szczerze tak co do liczby jak okoliczności przed sługą ołtarza wyznaje, i rozgrzeszenie otrzymuje. Jeśli którego z powyższych warunków brakuje, spowiedź nieważna jest, morze szklane stłuczeniu ulega, woda Bożej łaski bezowocnie płynie, grzesznik swych grzechów się nie pozbywa; owszem nadużyciem sakramentu grzechy te zwiększa.

       Cel przy wchodzeniu w to morze jest nie inny tylko obmycie się. Dlatego też tak głęboko wchodźmy, jak daleko sięgają nasze plamy. Jeśli plamy sięgają aż do głowy, aż do głowy wchodźmy w to morze, gdy chcemy być oczyszczeni. Wejście to nie dla wszystkich jednakowe jest. Prorok Ezechiel (5) widział wody z pod progu świątyni wychodzące. A oto człowiek, który miał sznur w ręce swej, wymierzył tysiąc łokci i przewiódł Ezechiela przez wodę aż do kostek. I powtórnie wymierzył tysiąc łokci i przewiódł go przez wodę aż do kolan. I znowu wymierzył tysiąc łokci i przewiódł go przez wodę aż po biodra. Na koniec, po nowym wymierzeniu tysiąca łokci, tak głęboka była woda, iż prorok przejść nie mógł.

       Świątynią jest Jezus Ukrzyżowany. "Rozwalcie ten kościół", sam mówił o ciele swoim (6). Przebił tę świątynię włócznią Longin i wypłynęły z niej wszystkie Sakramenty i łaski. Jest to źródło – mówi św. Cyprian – z którego czerpiemy wody nie tylko do pierwszego obmycia się podczas Chrztu, ale z którego nadto wypływają po wsze czasy strumienie skruchy i łez, z którego płynie słodycz miłosierdzia i pociąg do pobożności (7). Przez te wody skruchy, łez i spowiedzi idą niektórzy aż po kostki, oskarżając się przed spowiednikiem ze swych uchybień, że nie każdej niedzieli do kościoła chodzili, że ubogich nie wspierali, że chorych i więźniów nie odwiedzali; do kostek więc wchodzą, ale aż do kolan wejść nie chcą. Nie oskarżają się bowiem, że rzadko kolana swe zginali podczas modlitwy, że często je zginali przed osobami takimi, jak sami, dla skłonienia ich i siebie do grzechu. Inni wprawdzie z tego się oskarżają, wchodząc do wspomnianych wód aż po kolana, ale aż po biodra wejść nie chcą. Nie wyznają bowiem ile razy pas czystości zwalniali, ile razy grzechowi zmysłowemu się poddali. Inni nie chcą wejść jeszcze głębiej, i pomijają w oskarżeniu się ile razy pokarmu lub napoju zanadto użyli; ile razy dzień postny jedzeniem zakazanych pokarmów naruszyli. Inni nie chcą wejść aż po serce i nic nie wspominają o myślach niedobrych, o uczuciach występnych. Inni nie chcą wejść aż po ręce, i nic nie mówią co cudzego wzięli, co zatrzymali, czego nie odpłacili. Inni nie chcą wejść aż po usta, i nie oskarżają się z mów różnych, z mów przeciw Bogu i bliźnim z ich szkodą popełnionych.

       Ale nie odnosilibyśmy korzyści, podejmowaliśmy trud na próżno, gdybyśmy tak w to morze wchodzili. Nie obmywają się bowiem, ani oczyszczają, ale raczej bardziej brudzą, którzy tak wchodzą, nadużywając sakramentu pokuty do zbawienia duszy ustanowionego.

       Ach! jeśli wchodzimy bracia w to morze zasług Chrystusowych, w to morze tak dobrotliwie przed nami rozlane; wchodźmy tak, aby nasze wejście sprawiało w nas obmycie z grzechów, abyśmy oczyszczeni i usprawiedliwieni, i łaską Bożą opatrzeni wychodzili.

II.

       "Nie wstydź się mówić prawdy za duszę twoją" upomina Duch Święty przez Mędrca swego (8). "Bo jest wstyd przywodzący grzech, a jest wstyd przywodzący sławę i łaskę". Wstyd przywodzący sławę i łaskę jest wówczas, kiedy się z popełnionych grzechów oskarżamy przed namiestnikiem Chrystusowym. A wstyd przywodzący grzech jest wtedy, kiedy ulegając podszeptom złego ducha, coś ważnego taimy na spowiedzi. Nie tylko wstydu przez to nie unikniemy, ale się na daleko większy narazimy. Kto zgrzeszył, ten się wstydzić musi albo tu w trybunale pokuty, albo tam na sądzie ostatecznym. Różnica pomiędzy jednym a drugim wstydem jest niezmiernie wielka. Kto nie zechce ponieść wstydu przy trybunale pokuty wobec jednego człowieka, ten go poniesie wobec całego świata, wobec Najwyższego Sędziego, nie przebaczenie z ust Jego słysząc, ale potępienie i to wieczne. Kto zatykał uszy – mówi święty Bernard – na głos rady, ten je chcąc nie chcąc nadstawić musi na głos sądu, z niesłychaną szkodą i niesłychanym pohańbieniem swoim.

       Strzeżmy się więc bracia grzechów. A jeśli na nieszczęście nasze kiedy zgrzeszymy, to starajmy się je szczerze wyznać przy spowiedzi. Na podszepty złego ducha, abyśmy jaki grzech ciężki przemilczeli, odpowiadajmy albo ze świętym Ambrożym: lepiej jest ponieść trochę wstydu wobec jednego, niż być skazanym na potępienie wobec tysiąców tysięcy – albo ze świętym Augustynem: lepszą jest niewielka gorycz w ustach niż ustawiczne bóle we wnętrznościach. Nie złego ducha, który nam doradza zatajenie, ale Ducha Świętego, który nas nawołuje do wyznania słuchajmy, jeśli wieczne szczęście na sercu nam leży, jeśli się nie zgubić, ale zbawić pragniemy.

       Chęć ukrycia się ze swoimi grzechami jest w grzeszniku wielka. Każdy bowiem, który źle czyni, nienawidzi światłości; ani idzie na światłość, aby nie były zganione uczynki jego (9). Pierwsi rodzice nasi jak tylko przekroczyli prawo i poczuli wstyd swój, zaraz się skryli pomiędzy drzewa wśród raju położone, gdy Bóg się ukazał i do nich przemówił (10). Dawid, aby ukryć swoje cudzołóstwo, całe wojsko na niebezpieczeństwo wystawił (11). Saul dla zamaskowania swojej nienawiści przeciw Dawidowi, a oraz zabójstwa, które miał na myśli, podniósł go na wyższą godność, z giermka uczynił trybunem, jedynie w tym celu, aby był zgładzony ze świata ręką Filistynów (12). Wielu z umysłu czynią spowiedź świętokradzką, tając występki, których się dopuścili, głównie dlatego, aby wszystko w tajemnicy pozostało, aby nikt o tym nie wiedział; ale na próżno.

       Niegodziwość ma to do siebie, że gdy się ukryć usiłuje, wtenczas właśnie na jaw wychodzi. Grzesznik chce swe grzechy ukryć i dlatego je na spowiedzi tai, a Bóg je całemu światu wyjawia. Pewne podobieństwo z nasionami mają grzechy na spowiedzi tajone. Kiedy rzucimy nasiona na rolę i broną przykryjemy je ziemią, przez zimę są niewidzialne; ale na wiosnę się ukazują, powoli wzrastają, kształt swój i jakość dla wszystkich wyraźnymi czynią. Nie ma szczęścia przewrotność: gdy się usiłuje ukryć, wtedy na jaw wychodzi. Nic nie pomogły wymówki Kaina, że nie wie, co się stało z Ablem; o bratobójstwie, jakie popełnił, cały świat się dowiedział. Było i tak, że ci, co grzechy na spowiedzi taili, później dręczeni nad wyraz, aby karę słuszną ponieść, sami dobrowolnie przed sądem się obwiniali. Niekiedy Bóg pozwalał, że dla nauki drugich potępieńcy z tamtego świata wracali i zbrodnie swoje wyznawali, chociaż przedtem w żaden sposób nakłonić ich nie można było, aby przed namiestnikiem Bożym wszystko odkryli. Jan Młodłszy, Pypin i Kosterus wspominają w swych pismach, że pewna niewiasta dla wstydu grzech ciężki na spowiedzi zataiła i zaraz po spowiedzi umarła; ale w kilka dni potem ukazała się spowiednikowi, powiedziała że jest potępioną, i dodała, że kobiety dla czterech głównie powodów na potępienie idą, a mianowicie: dla rozpusty, dla zbytku w sukniach, dla uciekania się do wróżb i dla tajenia grzechów przez wstyd.

       Oto jak słusznym sądem Boga grzechy na spowiedzi tajone do wiadomości całego świata przychodzą!

       Usilnie pracuje nad tym zły duch, aby pokutnika do zatajenia swych ciężkich grzechów nakłonił. Ale jak tylko swego dokaże, zaraz sam wszystko na jaw wywodzi. W pewnym mieście włoskim, lat temu trzysta, był wysoko położony urzędnik, który prócz brania datków nieprawych, wiele innych przestępstw popełniał, i o tych na spowiedzi nic a nic nie wspominał. Raz gdy szedł drogą, jakiś nieznajomy człowiek, przybliżywszy się do niego, wręczył mu papier, jakby prośbę pokorną, na którym te słowa wyczytał. Przygotuj się na śmierć, bo wkrótce umrzesz. Przeraził się nie pomału i począł oglądać za tym, który mu ów papier oddał, ale go już nie było. Naturalnie, że się bardziej jeszcze zafrasował. Za powrotem do domu, gdy w rzeczy samej choroba powaliła go o łoże, wezwał spowiednika, ale grzechy zwykle tajone i tym razem zataił. Spowiednik jak zawsze w podobnym przypadku opatrzył go świętym wiatykiem na drogę wieczności i wrócił do siebie. Kiedy jeszcze krewni i przyjaciele modlili się przy chorym, ni stąd ni zowąd posłyszeli głos tymi słowami wyrażony:

       "Wam się zdaje, że umierający jest poczciwym człowiekiem, a tymczasem on jest wielkim obłudnikiem. Nie tylko, że przez całe życie te a te grzechy taił – tu były wymienione grzechy – ale i teraz kiedy już umiera i na sąd Boży przechodzi, tak samo jak poprzednio zataiwszy grzechy od dawna tajone świętokradzko spowiedź wykonał i świętokradzko komunię świętą przyjął". Jednocześnie, kiedy tajemniczy głos te słowa wypowiedział, chory ducha wyzionął, i niewątpliwie po takim niegodnym przyjęciu ostatnich Sakramentów świętych, do piekła na wieczną zgubę poszedł.

       Oto jak wychodzą na jaw grzechy podczas spowiedzi tajone. Sam zły duch, który wszelkich usilności dokładał, aby pokutnika do zatajenia przywiódł, w ten sposób z wielką hańbą i wielkim nieszczęściem tającego wszystko przed wszystkimi wyjawia.

       A skoro tak jest bracia drodzy, skoro pomimo skrywania nic się nie ukrywa, ale wszystko na jaw wychodzi; tedy tak nasze spowiedzie odbywajmy, abyśmy swobodnie bez zarumienienia się z Hiobem powiedzieć mogli. "Jeślim zakrywał grzech mój jako człowiek, i kryłem w zanadrze nieprawość moją?" (13). Starajmy się, abyśmy po wykonaniu spowiedzi owo zdanie z Pieśni nad Pieśniami powtórzyć byli w możności. "Zwlokłem suknię moją" (14). Nie część jakąś, nie rękaw lub kołnierz, ale całą suknię ze wszystkimi grzechami zwlokłem ze siebie.

       Spowiedź jest morzem, więc obmywajmy się w nim nie częściowo, ale w zupełności. Spowiedź jest pokutnika ukrzyżowaniem, więc dołóżmy starań, abyśmy całkiem byli ukrzyżowani jak Chrystus Pan. Chrystus Pan nie w części, ale cały był ukrzyżowany, abyśmy i my całkiem umarli grzechowi. Spowiedź jest odnowieniem naszego domu duchowego. Niechże to odnowienie nie pozornym, ale rzeczywistym będzie. Nie jako tako oczyszczajmy się, ale ze wszelką możliwą dokładnością i pilnością. Nie po wierzchu tylko kurz z naszej duszy ścierajmy, ale na wskroś ją przenikajmy i, co w niej jest zdrożnego, usuwajmy, aby jaśniała blaskiem łaską wywołanym, jak kryształ.

       Nie obejdzie się tu bez wstydu, ale jest to wstyd przywodzący chwałę, łaskę, usprawiedliwienie – uwalniający od innego wstydu nierównie większego, jaki spotka w onym wielkim dniu Pańskim nie szczerze się spowiadających, i tak ich uciśnie, tak przygnębi, że zapragną, chociaż na próżno, aby ich raczej góry i pagórki swoim ciężarem przygniotły, byle tylko tej hańby wobec całego świata nie ponosili.

       Nie obejdzie się bez wstydu, ale będzie to wstyd, który nakaże milczenie złym duchom, przyszłym naszym oskarżycielom.

       Nie obejdzie się bez wstydu, ale będzie to wstyd na kształt kosztownych opon zdobiących duszę, ażeby ją zamieszkał Chrystus, któremu cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków. Amen.

–––––––––––

Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kolegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. II: Czas Wielkiego Postu i Wielkiejnocy. Warszawa 1892, ss. 130-137.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
_________________________________________________
Pozwolenie Władzy Duchownej:
                                              APPROBATUR.
                                 Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.
                                              Judex Surrogatus,
                                        Canonicus Metropolitanus
                                                                 R. Filochowski.
                                                        pro Secretario
                                                        J. Podbielski.
N. 2870.
_________________________________________________
Przypisy:
(1) Mt. 28, 20.
(2) Ps. 23, 4.
(3) Apok. 4, 2.
(4) Łk. 23, 34.
(5) Ezech. 47.
(6) Jan 2, 19.
(7) Serm. de Resur. Christi.
(8) Ekli. 4, 25.
(9) Jan 3, 20.
(10) Rodz. 3.
(11) II Król. 11.
(12) I Król. 18.
(13) Hiob. 31, 33.
(14) Cant. 5, 3.

http://www.ultramontes.pl/chmielowski_o_spowiedzi.htm

avatar użytkownika intix

25. Bp dr Tihamér Tóth: Dobroć Boża a grzech

Dobroć Boża a grzech

Rozumiemy dobrze, że Bóg nienawidzi grzechu, że boli Go zło, że nie chce, by na świecie panował grzech.[…] Skoro Bóg nie cierpi grzechu, a jednak milczy na jego widok i nie broni, nie przeszkadza, pozwala człowiekowi grzeszyć, to musi mieć jakieś powody.

Pierwszym powodem jest uszanowanie natury ludzkiej, wolnej woli. Bóg stworzył człowieka i obdarzył go nieocenionymi skarbami, wolną wolą, wyjął spod powszechnych mechanicznych praw natury, postawił mu Siebie Samego za cel, sprawił, żeby człowiek za pośrednictwem własnej inicjatywy i woli mógł sobie wysłużyć życie wieczne. Bóg pragnie mieć nie niewolników skutych w kajdany, przerażonych hukiem gromów, trzęsieniem ziemi, powodzią, ogniem, okrucieństwem wojen, ale ludzi dobrowolnie oddających Mu cześć i uwielbienie. Dlatego stwarzając człowieka, obdarzył go wyjątkowymi zaletami: wolną wolą.

Wolna wola nie tylko wyróżnia nas od innych jestestw świata, ale stanowi pewne niebezpieczeństwo. Jest wielkim odznaczeniem człowieka, ale może się stać groźnym niebezpieczeństwem. Jestem człowiekiem, żaden tyran nie może mnie zmusić do działania wbrew mojej woli. Rękojmią mojej swobody jest wolna wola.

Nikt nie może mnie zmusić do złego, ale również nie zmusi mnie do dobrego (bo wtedy dobro nie byłoby cnotą). Bóg nie chce, żebym nadużywał swojej wolnej woli i wybierając zło, żebym upadł do poziomu zwierzęcia — i dlatego wspiera mnie Swoją łaską. Mimo to człowiek może postąpić, jak chce i tak rodzi się grzech! Początek świata nie wywodzi się ze zła. Bóg nie stworzył zła, ani grzechu. Człowiek przekreślił swoje ścieżki, przeciwstawiając swoją wolę woli Bożej. Człowiek nadużył najpiękniejszego daru. który stawia go wyżej ponad wszystkimi stworzeniami: wolnej woli.

Oto pierwsza odpowiedź: grzech istnieje na świecie, ale nie pochodzi od Boga, nie powstał z Jego woli, ale z ludzkiej woli! Można nadużywać wolności woli. można grzeszyć, ale nie można o to obwiniać Boga. Czy odpowiadam za ucznia, którego nauczyłem wielu pożytecznych rzeczy, a który później do złego używa w życiu swoich wiadomości? Wiele ludzkich cierpień stąd bierze początek! Przyczyną ogromu zła są ludzie! Wielu ludzi nie urodziłoby się kalekami, ślepcami, chorymi nerwowo, gdyby jakiś ich przodek nie prowadził hulaszczego życia, nie grzeszył przeciwko szóstemu przykazaniu! Gdybyśmy mogli wyrzucić wszystkie gorycze, nieszczęścia, rabunki, morderstwa, wojny, które powodują sami ludzie, o wiele lżejsze byłoby życie!

Nie można przypisać Bogu przyczyny wszystkiego zła!

Może powiesz — jeśli Bóg naprawdę nie chce upadku człowieka, jeśli bolą Go nasze grzechy, to przecież mógłby Swoją Wszechmocą przeszkodzić człowiekowi w złym. Owszem, chciałby przeszkodzić w grzechu i daje człowiekowi pomoc przeciwko złu, ale nie występuje siłą, przemocą, nie łamie wolnej woli ludzkiej, bo szanuje w nas Swoje stworzenia: szanuje naszą godność.

Ale w takim razie Bogu obojętny jest grzech? O, nie! Bóg nie pozbawia ludzkiej natury jej świętej właściwości, nie odbiera nam wolnej woli; ludzka wolna wola dopuszcza grzech, ale Bóg nawet zło stara się zamienić w dobro.

Jak to rozumieć? Rozumie to człowiek doświadczony, albo ten, kto dobrze zna historię. Często się zdarzało i zdarza się, że ludzie świadomie, lub bezwiednie popełniając grzech nawet nie przypuszczają, że w ten sposób uwydatniają plany Boże! Ilu to ludzi może powiedzieć w starszym wieku swoim fałszywym przyjaciołom to, co sprzedany biblijny Józef powiedział braciom swoim: „Wyście na mnie złe knowali, ale Bóg obrócił to w dobre" (Rdz. 50, 20).

Gdy Pan Jezus wstąpił do nieba, Żydzi zaczęli zaraz szukać uczniów Jego, ale Bóg sprawił, że zło obróciło się na dobro, bo zwolennicy Chrystusa, uciekając przed prześladowaniem, głosili po świecie Jego naukę; tak samo wicher na wszystkie strony kołysze drzewem, ale jednocześnie roznosi nasiona i rzuca nowy posiew.

Bóg chce, żebyśmy naszej wolnej woli używali do dobrego. Jeśli używamy jej do złego i popełniamy grzech, to Bóg nawet z grzechu chce wykrzesać dobro.

Naturalnie jest to niewyczerpująca odpowiedź na postawione pytanie: Dlaczego Bóg toleruje zło? Życie pełne jest złości ludzkich i okrucieństwa tak, że nawet ludzie religijni wołają przerażeni: „Panie, jak możesz pozwolić na coś podobnego? Jak możesz pozwolić na to?!"

Wiecie, dlaczego Bóg milczy wtenczas, kiedy człowiek koniecznie żąda, by ukarał grzeszników, wołając: Panie zgładź ich jednym Swoim słowem! gromem, trzęsieniem ziemi! Bóg milczy, nie posługuje się mową ludzką, bo to, co miał nam do powiedzenia, żeby się nam dać poznać, żebyśmy się zaznajomili z Jego planami, myślami i przykazaniami, objawił przez proroków, Jednorodzonego Syna i ciągle opowiada przez Pismo Święte i Kościół. Bóg milczy, bo Jego wieczność nie podlega czasowi. Jak mówi przysłowie: Boskie młyny mielą powoli ale skutecznie. Nikt nie może uciec przed Bogiem, nikt, prędzej czy później wpadnie w ręce Jego sprawiedliwości.

Bóg milczy, bo wie, że przyjdzie czas, że każdy człowiek kiedyś po śmierci stanie przed Jego Obliczem, a wtenczas zapyta się: Człowieku, milczałem dotychczas, a teraz słuchaj, co sądzę o tobie!

Tak, Bracia, ludzkiej podłości nie można inaczej pogodzić z dobrocią Bożą, jedynie, gdy pomyślimy, że Bóg jest nie tylko dobry, ale i sprawiedliwy, jest surowym Sędzią, przed Jego trybunałem zapadnie wyrok na każdego człowieka, na każdy czyn ludzki.

(Pisownia uwspółcześniona)

Ks. dr Tihamer Toth, Wierzę w Boga, Kraków 1933, s. 226-229.
http://www.pch24.pl
***

Bp dr Tihamér Tóth: Dlaczego musimy głębiej poznać prawdy wiary?

Ks. dr Tihamer Toth:  Maryja wskazuje nam drogę ku prawdziwej wielkości!

Ks. dr Tihamer Toth:  Matka Zbawiciela



avatar użytkownika intix

26. Metody walki i oszustwa szatana wobec niewolników grzechu

Metody walki i oszustwa szatana wobec niewolników grzechu

Kiedy szatan trzyma kogoś w niewoli grzechu, stara się go zaślepić i oddalić od niego wszelkie myśli, które mogłyby pomóc mu pojąć nędzę jego życia. Myśli i natchnienia, skłaniające do nawrócenia, odsuwa od tej osoby nie tylko za pomocą innych, przeciwnych myśli, ale też bezustannie stwarzając okazje do popełnienia tego samego grzechu lub innych, poważniejszych.

Ślepota takiego człowieka jest coraz większa, wskutek czego upada on coraz niżej i coraz bardziej pogrąża się w grzechu. I tak – od mniejszej ślepoty do większej i od mniejszego grzechu do większego – jak w błędnym kole toczy się jego nędzne życie aż do śmierci, o ile Bóg w swej łaskawości nie położy temu kresu.

My, ze swojej strony, winniśmy skłonić tego, kto znalazł się w tym tak nieszczęśliwym stanie, by dał do siebie przystęp myślom i natchnieniom, które z ciemności wzywają go do światła. Niech z całego serca woła do Stwórcy: „Panie mój, pomóż mi, pomóż mi szybko i nie zostawiaj mnie w ciemnościach grzechu". Niech wielokrotnie to powtarza i wzywa Boga w ten lub inny podobny sposób.

Jeśli to możliwe, niech czym prędzej uda się do swojego ojca duchowego po pomoc i radę, jak uwolnić się od nieprzyjaciela. A jeśli nie może iść do niego od razu, niech natychmiast zwróci się do Ukrzyżowanego. Niech upadnie na twarz do Jego świętych stóp, błagając o miłosierdzie i pomoc. Wiedz bowiem, że od tego pośpiechu zależy zwycięstwo […].

Wawrzyniec Scupoli, Walka Duchowa, Klub Książki Katolickiej, Poznań 2002, s. 95-96.
http://www.pch24.pl

***

Mocne postanowienie poprawy - Św. Jan Maria Vianney, O spowiedzi wielkanocnej



avatar użytkownika intix

27. Wyborne remedium: spowiedź generalna

       konfesjonał (1)
       „Jak człowiek może uleczyć swe sumienie, jeżeli podczas spowiedzi dobrowolnie ukrył
       [zataił] grzech śmiertelny?

       Człowiek, który podczas spowiedzi dobrowolnie ukrył grzech śmiertelny, może
       uleczyć swe sumienie, ale musi wyznać spowiednikowi zatajony grzech,
       musi powiedzieć na ilu spowiedziach doszło do takiego zatajenia
       i musi powtórzyć wszystkie spowiedzi od czasu ostatniej dobrej spowiedzi”
       (Św. Pius X, Katechizm).

Żyjemy w zatrutym powietrzu, bo krąży w nim wiele pojęć i konceptów zatrutych. Św. Jan pisze: „Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego ” (1 J 5, 19). Prawda w całej swej klarowności z trudem przebija się do głosu i do rozumu, i do opinii publicznej. Mgliście nam! A sprawy moralne – w perspektywie prawdy – naglą. Chodzi wszak o najważniejszą sprawę na świecie: o zbawienie naszej duszy.
Najpierw sytuacja hipotetyczna: mogłoby się zdarzyć, że ktoś sześćdziesiąt lat przystępuje do Komunii Świętej i do spowiedzi, a jest to jedno kilkudziesięcioletnie pasmo świętokradztw – spowiedzi nieważnych, świętokradzkich i Komunii świętokradzkich. Dlaczego? Kilkadziesiąt lat temu dusza ta nie wyznała w spowiedzi jakiegoś grzechu ciężkiego. Doszło więc wtedy do zatajenia grzechu. Tamta spowiedź była więc nieważna, czyli świętokradzka. Grzech pozostał niewyznany, więc wszystkie następne spowiedzi, choćby ich było wiele, nie były ważne. Dusza od kilkudziesięciu lat żyje w permanentnym stanie grzechu śmiertelnego. Sytuacja hipotetyczna. Tragiczna.
Św. Teresa z Avili nawoływała kapłanów: „Kaznodzieje moi, prawcie kazania, a prawcie je przeciw niegodnym spowiedziom, albowiem wskutek złych spowiedzi więcej niż połowa chrześcijan idzie na potępienie”.
Dla niektórych dusz jedynym sposobem gruntownego uporządkowania spraw sumienia i zabezpieczeniem przed wiecznym potępieniem będzie dobre odprawienie spowiedzi generalnej – nawet i z całego życia.
Kwestie najwyższej powagi. Priorytetowe!
Pan Jezus pragnie naprawiać nasze dusze przez spowiedź generalną.
Pan Jezus pragnie udzielać naszym duszom wielkich łask przez spowiedź generalną.
Powtórzmy: Dla niektórych dusz jedynym sposobem gruntownego uporządkowania spraw sumienia i zabezpieczeniem przed wiecznym potępieniem będzie odprawienie spowiedzi generalnej – nawet i z całego życia.
Kto szuka spowiednika dobrego, znajdzie.

http://verbumcatholicum.com/2016/03/14/wyborne-remedium-spowiedz-generalna/
***

avatar użytkownika intix

28. Dobra spowiedź



Dobra spowiedź

Gdyby do dobrej spowiedzi wystarczyło wyznanie grzechów przed kapłanem i odprawienie pokuty, łatwo by było odzyskać utraconą łaskę Bożą, droga zbawienia nie byłaby tak trudną. Nie trzeba się jednak łudzić, że Boga można zbyć czymkolwiek. Wyraźnie powiedział Zbawiciel do młodzieńca ewangelicznego, że wąska jest ścieżka, wiodąca do nieba i mało ludzi nią postępuje.

Przez cały rok zajmowaliście się świeckimi sprawami, staraliście się o majątek, goniliście za przyjemnościami życia, nie pracowaliście nic nad swoim udoskonaleniem, wreszcie przychodzicie koło Wielkanocy do spowiedzi i wyznajecie swe grzechy w ten sposób, jakbyście opowiadali jakąś historię. Wreszcie odmówicie bezmyślnie i mechanicznie kilka modlitw i już zdaje się wam, że pogodziliście się z Bogiem. Zaraz po spowiedzi wracacie do dawnych niedobrych nawyków, chodzicie do karczm i szulerni, na zabawy i bale; nie widać ani śladu poprawy. Z roku na rok to samo czynicie! Sakrament pokuty, w którym Bóg zapomina niejako o swej sprawiedliwości i okazuje tylko miłosierdzie, jest dla wielu rodzajem zabawy i rozrywki. Pamiętaj człowiecze, że twoje spowiedzi, gdy je w ten sposób odbywasz, nic nie są warte, a są może nawet świętokradzkimi.

Ażeby odbyć dobrą spowiedź, trzeba nienawidzić grzechu z całego serca i żałować, że obraziliśmy Boga tak dobrego, że gardziliśmy łaskami, że nie zważaliśmy na głos sumienia, że długi czas trwaliśmy w stanie grzechu. Kto ma prawdziwy żal, ten stara się jak najprędzej pojednać z Bogiem i naprawić krzywdy. Źle robi ten, kto zwleka poprawę z dnia na dzień, kto nie chce jak najprędzej pojednać się ze Stwórcą, który jest naszym najlepszym przyjacielem. Gdy kto pozostaje cały rok w grzechu i z przykrością myśli o czasie Wielkiego Postu, bo wtedy trzeba się spowiadać, kto zwleka ze swą spowiedzią poza czas wielkanocny, albo przystępuje do niej z usposobieniem zbrodniarza, którego prowadzą na śmierć, czyż można sądzić, że taki człowiek ma usposobienie duszy potrzebne koniecznie do ważności sakramentu pokuty?

Św. Jan Maria Vianney, O spowiedzi wielkanocnej, Kazania, t. I, Sandomierz 2001, s. 15-16.
http://www.pch24.pl .

avatar użytkownika intix

29. Cena zbawienia



droga-krzyzowa-1

Jak dramatyczną rzeczywistością musi być grzech, skoro Pan Jezus tak wiele za nas wycierpiał, aby nas z grzechu odkupić – zbawić.
Wszelkie tendencje banalizowania grzechu są rozmijaniem się z prawdą.
Drogocenna praktyka rozważania Męki Pańskiej uczy nas patrzeć na życie poważnie, grzechu starannie unikać i pielęgnować w sercu wdzięczność wobec Pana Jezusa za Jego dar niewypowiedziany. Sic nos amantem quis non redamaret?

– – –

treści katolickie:
sacerdoshyacinthus.com
verbumcatholicum.com
twitter.com/SacHyacinthus

https://verbumcatholicum.com/2017/03/01/cena-zbawienia/
***
Załączam:
List pasterski...
oraz :
TRANSMISJA MSZY ŚWIĘTEJ NA ŻYWO
(dzisiaj)

avatar użytkownika intix

31. Klękajmy przed Panem Bogiem!

W nawiązaniu do Ewangelii z I Niedzieli Wielkiego Postu (zwłaszcza: Mt 4, 8-10). Klękajmy!
       Istotnym elementem odniesienia człowieka do Pana Boga jest postawa klęcząca. Uwzględnia ona złożoność duchowo-cielesną człowieka i komplementarność aspektu wewnętrznego i zewnętrznego katolickiego kultu.
       Tu i ówdzie powraca zwodnicza argumentacja, iż w odniesieniu człowieka do Boga nieważne są gesty, lecz tylko to, co mamy w sercu. Jest to argumentacja nieludzka i niekatolicka, bo nie uwzględnia złożoności duchowo-cielesnej człowieka i nie uwzględnia komplementarności aspektu wewnętrznego i zewnętrznego katolickiego kultu.
       Postawę klęczącą w perspektywie duchowej pięknie ukazuje ks. Robert Mäder, pisząc o niej w książce Jestem katolikiem! Nie tylko ukazuje jej zasadność, ale jej centralne miejsce w odniesieniu człowieka do Boga:

       „«Dam ci wszystkie królestwa i ich bogactwa, jeśli upadłszy, uczynisz mi pokłon. Daję wszystko. W zamian żądam tylko pokłonu». Ale właśnie ten pokłon jest dla Chrystusa główną rzeczą. Właśnie o ten pokłon chodzi we wszystkich walkach ducha w dziejach świata. Czy zgiąć kolana przed Bogiem, czy przed Lucyferem i światem? Chrystianizm jest religią, zginającą kolana i uniżającą się przed Bogiem. Pogaństwo i stare i nowe jest religią pokłonów i uniżania się przed stworzeniem, przed boginią – światowością i jej oblubieńcom szatanem. Albo jedno, albo drugie. Albo służba Boża, albo bałwochwalstwo!
        Dziś dzieje się tak samo. Nikt przecież nie wierzy, aby usunięto bałwochwalstwo przez zniszczenie starych bożków. Bogi znikły, bałwochwalstwo pozostało. Bałwochwalstwo w postaci czci liberalnej dla państwa. Bałwochwalstwo w kapitalistycznej czci złotego cielca. Bałwochwalstwo jako komunistyczno-socjalistyczna religia przyszłego raju. Bałwochwalstwo jako ślepa wiara w wiedzę. Bałwochwalstwo – niewolnictwa mody. Bałwochwalstwo – kult bogini, bogini Wenus, kult ciała. A zatem albo służba Boża, albo bałwochwalstwo! Jeżeli ma się wybierać między tymi dwiema służbami, to nie może być wątpliwości, która więcej odpowiada godności ludzkiej. Prawdziwie wolni ludzie zginają kolana przed Jednym i mówią z Chrystusem: Idź precz, szatanie! Albowiem napisane jest: «Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Jemu samemu służyć!»” (Ks. Robert Mäder, Jestem katolikiem!, Te Deum, Warszawa 2000, s. 57-58).

W języku polskim ciągle dostępne są dwa opracowania będące jednoznaczną apologią postawy klęczącej, zwłaszcza przy przyjmowaniu Komunii Świętej:


– – –
treści katolickie:
sacerdoshyacinthus.com
verbumcatholicum.com
twitter.com/SacHyacinthus


https://verbumcatholicum.com/2017/03/05/klekajmy-przed-panem-bogiem/

avatar użytkownika intix

32. Suche Dni



Suche Dni

U progu każdej nowej pory roku Kościół poświęca trzy dni tygodnia – środę, piątek i sobotę – na post i modlitwę, aby uprosić błogosławieństwo Boże dla pracy ludzkiej a także dla duchownych, którzy otrzymują w sobotę święcenia.
Suche Dni są kwartalnymi dniami skupienia. Każde z Suchych Dni w ciągu roku mają swoją szczególną intencję.
Suche Dni Wielkiego Postu są dniami modlitw o ducha pokuty – dlatego obchodzi się je na początku Wielkiego Postu.
Suche Dni wiosenne przypadające w Wielkim Poście – w środę, piątek i sobotę po pierwszej niedzieli Wielkiego Postu – mają umocnić w nas ducha tego okresu, który w całości poświęcony jest skupieniu i pokucie. W czytaniach liturgii stają przed nami Mojżesz i Eliasz, poszczący przez 40 dni, oraz Niniwici, którzy przez szczerą pokutę otrzymali przebaczenie. W Ewangelii Chrystus ostrzega  dusze oczyszczone przed powtórnymi atakami szatana.  Jako główny znak Boskiego posłannictwa Chrystus Pan zapowiada «znak Jonasza proroka», to jest zmartwychwstanie trzeciego dnia po śmierci.
W Suche Dni obowiązuje post ścisły, to znaczy powstrzymujemy się od pokarmów mięsnych i spożywamy tylko jeden posiłek do syta oraz dwa skromniejsze.

https://verbumcatholicum.com/2017/03/07/suche-dni/



avatar użytkownika intix

33. Popielec



Popielec



W Środę Popielcową zachowujemy post ścisły:

               – nie spożywamy potraw mięsnych,
               – spożywamy tylko jeden posiłek do syta i dwa skromniejsze.

treści katolickie:

sacerdoshyacinthus.com

verbumcatholicum.com

twitter.com/SacHyacinthus

YouTube

https://verbumcatholicum.com/2018/02/14/popielec-3/

avatar użytkownika intix

36. Wskazania na Wielki Post

.  
    Qui corporali ieiunio vitia comprimis,
    mentem elevans, virtutem largiris et praemia.

    To przez post ciała uśmierzasz wady,
    podnosisz ducha, udzielasz cnoty i nagrody.

Na podstawie dawnych przepisów i starożytnej tradycji Kościoła Katolickiego, którą zalecamy przestrzegać, rozróżniamy:

1. Post ilościowy (ieiunium) – polegający na ilości pokarmów w ciągu dnia. Obowiązywał tych, którzy ukończyli 21 rok, aż do 60 roku życia.

2. Post jakościowy (abstinentia) – polegający na jakości pokarmów tzn. bez mięsa. Obowiązywał tych, którzy ukończyli 7 rok życia.

3. Post ścisły – tj. post jakościowy połączony z ilościowym (ieiunium + abstinentia).

W Środę Popielcową, w którą na znak rozpoczęcia Wielkiego Postu nasze głowy zostały posypane popiołem, obowiązuje post ścisły.

W poniedziałki, wtorki, środy i czwartki obwiązuje post ilościowy (ieiunium) polegający na jednorazowym posiłku do sytości w ciągu dnia w którym można spożywać mięso. Oprócz tego wolno spożyć dwa posiłki: rano i wieczorem lecz (wg polskiej tradycji) bez mięsa, a co do ilości takie, aby między dniami postu, a pozostałymi w ciągu roku zachodziła naprawdę różnica.

W piątki i soboty, należy zachować tzw. post ścisły, tj. oprócz postu ilościowego należy zachować także post jakościowy tzn. w te dni nie spożywa się mięsa, ani potraw z jego dodatkiem i zup na wywarze z mięsa (np. rosołu).

W Niedzielę nie obowiązuje ani post ilościowy, ani jakościowy.

Jeśli w Wielkim Poście wypadnie jakieś święto, to nie znosi ono postu. Wielkopostna dyscyplina postna rozpoczyna się w Środę popielcowa, a kończy w Wielką Sobotę po Wigilii Paschalnej.

Przestrzeganie powyższych przepisów ma charakter dobrowolny.

    Memento homo, quia pulvis es et in pulverem reverteris.
    Pamiętaj człowiecze, że prochem jesteś i w proch się obrócisz.

Opracowano na podstawie:
1. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. Can. 1250 – 1254.
2. ks. Franciszek Bączkowicz, Prawo kanoniczne, tom II, Opole 1958

Za: http://www.radiochrystusakrola.pl/

++

W środę, piątek i sobotę przypadają Suche Dni Wielkiego Postu

...Suche Dni Wielkiego Postu są dniami modlitw o ducha pokuty...

++

"POKUTY! POKUTY! POKUTY!"

++


avatar użytkownika intix

37. II Niedziela Wielkiego Postu

LEKCJA:
1 List św. Pawła do Tesaloniczan
1 Tes 4,1-7

Bracia: Prosimy was i błagamy w Panu Jezusie, abyście tak postępowali, stając się coraz doskonalszymi i podobając się Bogu, jakośmy was pouczyli co do postępowania waszego.
Wszak wiecie, jakie przykazania wam dałem przez Pana Jezusa. Albowiem wolą Bożą jest uświęcenie wasze, abyście strzegli się rozpusty i aby każdy z was ciało swe utrzymywał we czci i świątobliwości, a nie w żądzy zmysłowej, jak to czynią poganie, którzy Boga nie znają. Niechaj też żaden z was nie knuje podstępu i nie oszukuje brata swego w żadnej sprawie, bo mścicielem wszystkich rzeczy jest Bóg, jakośmy to wam zapowiedzieli i oświadczyli.
Nie powołał nas bowiem Bóg do nieczystości, ale do świętości w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.


EWANGELIA:
Wg św. Mateusza

Mt 17,1-9

Onego czasu: Wziął Jezus Piotra i Jakuba, i Jana brata jego, i zaprowadził ich na górę wysoką na uboczu. I przemienił się przed nimi: i rozjaśniało oblicze Jego jako słońce, szaty zaś Jego stały się białe jako śnieg. I oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. A odpowiadając Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze nam tu być; jeżeli chcesz uczyńmy tu trzy przybytki: Tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden». Gdy on to jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył ich. I oto głos z obłoku mówiący: «Ten jest Syn mój miły, w którym upodobałem sobie: Jego słuchajcie». A słysząc to uczniowie padli na oblicze swoje i zlękli się bardzo. I przystąpił Jezus, dotknął ich i rzekł im: «Wstańcie, a nie lękajcie się». A podniósłszy oczy swe, nikogo nie widzieli, jeno samego Jezusa.
A gdy zstępowali z góry, przykazał im Jezus mówiąc: «Nikomu nie mówcie o widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie».



avatar użytkownika intix

39. II Niedziela Wielkiego Postu


KRÓTKIE
NAUKI HOMILETYCZNE
na niedziele i uroczystości całego roku
WEDŁUG
Postylli Katolickiej Większej

KS. JAKUBA WUJKA SI
OPRACOWAŁ
BP WŁADYSŁAW KRYNICKI
––––––––

Niedziela druga Wielkiego Postu

       Zadziwi niejednego cud, opisany w dzisiejszej Ewangelii. Nie to przecież było cudem, że Zbawiciel okazał chwałę swoją niebieską, jak raczej to, że ją przez cały ciąg doczesnego życia zakrywał przed oczami ludzi, aby stać się nam podobnym we wszystkim prócz grzechu i aby móc dokonać sprawy naszego odkupienia przez swą mękę i ofiarę krzyżową. Chciał jednak przed śmiercią swoją niektórych uczniów mocniej utwierdzić w wierze i zabezpieczyć, aby się nie gorszyli z upokorzeń i zelżywości, jakie Go spotkać miały. W tym celu raczył im się ukazać w chwale i majestacie swoim, iżby później zrozumieli, że Męka Jego niewinna nie była poniewolną, lecz dobrowolnie i z miłości podjętą dla zbawienia świata.

       Wziął tedy Boski Pan nasz trzech uczniów na górę wysoką. Według starożytnego a powszechnego podania była to góra Tabor, leżąca w północnej części Palestyny, niezbyt daleko od miasta Nazaretu. Owymi wybranymi uczniami byli: Piotr, Jan i Jakub, brat poprzedniego. Tych trzech Zbawiciel chciał mieć świadkami przedniejszych spraw swoich, jak wskrzeszenia córki Jaira i modlitwy w Ogrójcu. Byli to zresztą wybitniejsi i doskonalsi pomiędzy Apostołami: Piotr miał być głową i fundamentem Kościoła Jego, Jan stróżem i opiekunem świętej Matki Jego, a Jakub pierwszym męczennikiem Jego. – Zawiódł ich Pan Jezus na górę osobną, na modlitwę, kto bowiem chce tajemnice Boże poznawać i rozmyślać o rzeczach niebieskich, musi się odłączyć od zgiełku i gwaru świata, gdyż ciało i krew tego mu nie objawi. Kto na dole stoi, to jest komu smakują ziemskie i cielesne rzeczy: obżarstwo, pijaństwo, nieczystość, pycha i nieposłuszeństwo, ten rzeczy niebieskich pojąć nie może; a jako żaby w błocie rechcą, tak i on w kałuży pożądliwości swoich Boga i Kościół Jego bluźnić się odważa. – Na owej modlitwie, jak pisze św. Łukasz Ewangelista, przemienił się Pan Jezus. A oblicze Jego rozjaśniało jako słońce, szaty zaś Jego stały się białe, jako śnieg (Mt. XVII, 2). Okazał tu na chwilę chwałę i uwielbienie ciała i duszy swojej, jakim ustawicznie zachwyca w niebie wybranych. Dał nam też poznać, jaki będzie stan ciał naszych po zmartwychwstaniu i jaką chwałę mieć będą ci, o których On sam powiedział: Sprawiedliwi świecić będą, jako słońce w Królestwie Ojca ich (Mt. XIII, 43). To samo wyraża Paweł św., gdy mówi: Zbawiciela oczekiwamy, Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przemieni ciało podłości naszej, przypodobane ciału jasności swojej (Filip. III, 20-21). Wielka to godność, że ciała nasze mają być podobne chwalebnemu ciału Zbawiciela. Szanujmy je przeto i nie nadużywajmy ich do grzechu. Gdybyśmy to często mieli na pamięci, nigdy by nie było tak wiele niewstrzemięźliwości, plugastwa i nierządu między chrześcijanami.

       A oto ukazał się Mojżesz i Eliasz, z Nim rozmawiający (Mt. XVII, 3). O czym rozmawiali? O zejściu Jego (Łk. IX, 31), to jest o męce i śmierci, którą miał podjąć w Jerozolimie. Poznali nadto uczniowie, co już przedtem wyznał Piotr św. (Mt. XVI, 16), że Chrystus Pan jest prawdziwym Synem Bożym, nie zaś Eliaszem, ani Jeremiaszem, ani żadnym z proroków. Poznali, że On jest Panem Eliasza, który Mu na tej górze świadectwo daje. Poznali, że jest Tym, który Jeremiasza poświęcił w żywocie matki; poznali że jest Panem Mojżesza i wszystkich proroków, bo On sam ich posyłał. Poznali, że jest Stworzycielem nieba i ziemi i Panem tak żywych jak i umarłych, Panem jeszcze żyjącego Eliasza i już zmarłego Mojżesza. Eliasz prorokiem, Mojżesz zakonodawcą był starego Testamentu; tak więc i zakon i prorocy jednozgodnie świadczą o Boskim posłannictwie Pana Jezusa, który spełnił wszystko, co o Nim było napisane i w zakonie i w pismach prorockich.

       Widząc Piotr ową chwałę Boskiego Nauczyciela i posmakowawszy nieco rozkoszy przyszłego żywota, rzekł do Jezusa: Panie, dobrze nam tu być; jeżeli chcesz, uczynimy tu trzy przybytki: Tobie jeden, Mojżeszowi jeden, a Eliaszowi jeden. Mniemał, że już jest w niebie, więc o całym świecie zapomniał. O, jakaż to będzie rozkosz widzieć Króla niebios w chwale Jego, mieszkać między chórami anielskimi i ze świętymi mieć towarzystwo! Ale co mówisz, Piotrze! Bo jeśli tam zostaniecie, któż wypełni słowa proroków: Przebodli ręce moje i nogi moje, policzyli wszystkie kości moje. Rozdzielili sobie szaty moje, a o suknię moją los rzucali (Ps. XXI, 17-19). Dali mi żółci za napój, a w pragnieniu moim napawali mię octem (Ps. LXVIII, 22). Jeśli tam zostaniecie, kto dług Adamowy spłaci, kto mu niebo utracone przywróci? Jeśli tam zostaniecie, jakże się na tobie zbuduje Kościół Boży i klucze Królestwa niebieskiego, tobie obiecane, komu tu pomogą? Jakże wtedy będziesz związywać i rozwiązywać? Lecz Piotr św. nie wiedział, co mówił. Chciał mieć zapłatę przed robotą, koronę i zwycięstwo przed walką i chwałę przed śmiercią. Chciał na owej górze na zawsze zamieszkać, zapomniawszy, że nie mamy tu miasta trwałego, ale innego szukamy. – A gdy on jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył ich. Oto Piotrze, masz namiot bez twej pracy, masz przybytek nie z chrustu, ani z desek, ani z płótna, ale z jasnego obłoku, który i świeci i chłodzi i upał wstrzymuje i ciemności nie zna.

       A oto głos z obłoku mówiący: Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem: Jego słuchajcie. Masz tu, chrześcijaninie, wyrażoną tajemnicę Trójcy Przenajświętszej. Albowiem Bóg Ojciec dał się słyszeć w głosie, Bóg Syn ukazał się w przemienionym ciele, Duch Święty (według wykładu świętych Nauczycielów Kościoła) ukazał się w obłoku. Tu już żadnej nie było wątpliwości, że Pan Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, gdyż się nie tylko sam okazał w tej chwale; nie tylko świadectwem Mojżesza i Eliasza, ale i świadectwem Boga Ojca jest obwieszczony, jako prawdziwy i jednorodzony Syn Boży, z istoty Bóstwa Jego zrodzony przed wszystkimi wiekami, którego Ojciec tak dalece miłuje, iż przezeń i dla Niego wszystkim gotów jest dać łaskę i żywot wieczny. Jego słuchajcie, boć On tak przez się, jak i przez sługi swoje, to jest przez Apostołów i ich prawych następców, ma was nauczyć rzeczy do zbawienia potrzebnych. Żaden bowiem nie zna Ojca, jedno Syn Boży i ten, któremu Syn będzie chciał objawić. Chcemy li więc poznać prawdę, słuchajmy Chrystusa i tych, których On w Kościele swoim katolickim posyła na opowiadanie prawdy i do których rzekł: Kto was słucha, mnie słucha, kto wami gardzi, mną gardzi (Łk. X, 16).

       A usłyszawszy uczniowie, upadli na twarz swoją i bali się bardzo. Jeśli głos Ojca Niebieskiego zdał się tak straszliwy świętym Apostołom, chociaż nic w sobie przykrego nie miał, jedno pełne pociechy świadectwo o Jezusie, jakże naprawdę straszny będzie ów wyrok ostateczny na sądzie Bożym, gdy Pan zawoła: Idźcie ode mnie przeklęci w ogień wieczny, zgotowany diabłu i aniołom jego! (Mt. XXV, 41). Uchowajże nas Panie Jezu Chryste od takiego wyroku, a daj usłyszeć z wybranymi Twymi owo wdzięczne słowo: Pójdźcie błogosławieni Ojca mego, otrzymajcie królestwo wam zgotowane od założenia świata (Mt. XXV, 34).

       Gdy tak ze strachu na ziemię upadli uczniowie, przystąpił Jezus do nich, jako Pasterz do swych owieczek, i rzekł im: Wstańcie, a nie bójcie się. A podniósłszy oczy swe, nikogo nie widzieli, jedno samego Jezusa, ponieważ Mojżesz i Eliasz już przedtem zniknęli. Gdy zaś zstępowali z góry, przykazał im Jezus, aby nikomu widzenia owego nie opowiadali, aż dopiero po Jego zmartwychwstaniu. Uczynił to Zbawiciel nie tylko przez pokorę, lecz i w tym celu, by kto nie przeszkodził przyszłej Jego męce i śmierci krzyżowej, mającej świat zbawić. Boć Żydzi nie ośmieliliby się ukrzyżować Pana chwały, gdyby Go byli przedtem dobrze poznali.

       My zaś, chrześcijanie katolicy, pobudzajmy się do niezmiernej wdzięczności, rozważając chwalebne Przemienienie Jezusowe, podczas którego już naprzód raczył okazać w śmiertelnym ciele swoim to, co nam przeznaczył na wieczną w niebie nagrodę. Pobudzajmy się do gorącego pragnienia owej chwały wiekuistej; wyzbywajmy się pragnień i pożądliwości ziemskich, a wstępujmy z Panem naszym na górę cnót świętych, abyśmy tędy za Jego pomocą wstąpić mogli na szczęśliwą górę Królestwa niebieskiego i weselić się tam błogosławionym widzeniem Boga, któremu cześć i chwała na wieki.


–––––––––––

Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 103-107.
http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_20.htm

avatar użytkownika intix

40. Dominica III in Quadragesima - III Niedziela Wielkiego Postu


LEKCJA:
List św. Pawła do Efezjan

Ef 5:1-9

Bracia: Bądźcież naśladowcami Bożymi jako synowie najmilsi i postępujcie w miłości, jako i Chrystus umiłował nas i wydał samego siebie za nas na dar i na ofiarę, na wonność wdzięczności. A rozpusta i wszelka nieczystość albo chciwość niech nie będą nawet wspominane między wami, jak przystoi świętym. Podobnie też i bezwstyd albo głupie mowy lub nieprzystojne żarty, nie należące do rzeczy, ale raczej składanie dziękczynienia. Bo o tym powinniście być przekonani, że żaden rozpustnik albo nieczysty lub chciwiec (co jest bałwochwalstwem) nie ma dziedzictwa w Królestwie Chrystusowym i Bożym. Niechże was nikt nie zwodzi próżnymi słowy, bo za to nadciąga gniew Boży na synów niedowiarstwa. Nie wchodźcie więc z nimi w uczestnictwo. Niegdyś bowiem byliście ciemnością, ale teraz staliście się światłością w Panu. Postępujcie jako synowie światłości. Bo owoc światłości polega na wszelkiej dobroci, sprawiedliwości i prawdzie.

EWANGELIA:
Wg św. Łukasza

Łk 11:14-28

Onego czasu: Wyrzucał Jezus czarta, a ten był niemy. A gdy wyrzucił czarta, przemówił niemy i zdumiały się rzesze. I mówili niektórzy z nich: «Przez Belzebuba, księcia czartowskiego, wyrzuca czarty». A inni, kusząc, domagali się od Niego znaku z nieba. Ale On, znając ich myśli, rzekł im: «Wszelkie królestwo rozdzierane niezgodą będzie spustoszone, a dom na dom upadnie. A jeśliby i szatan rozdzierany był niezgodą, jakże ostoi się królestwo jego, skoro powiadacie, że ja przez Belzebuba wyrzucam czarty? A jeśli ja przez Belzebuba wyrzucam czarty, synowie wasi przez kogo wyrzucają? Dlatego oni będą sędziami waszymi. Lecz jeśli ja mocą Bożą wyrzucam czarty, tedy przyszło do Was Królestwo Boże.
Gdy zbrojny mocarz strzeże domu swego, bezpieczne jest to, co ma. Ale jeżeli mocniejszy od niego nadejdzie i zwycięży go, zabierze wszystką jego broń, w której ufał, a łupy jego rozda. Kto nie jest ze mną, przeciwko mnie jest, a kto nie zgromadza ze mną, rozprasza.
Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając odpocznienia, a nie znajdując mówi: Wrócę się do domu mego, skąd wyszedłem. I wróciwszy znajduje go umiecionym i przyozdobionym. Wówczas idzie i bierze ze sobą siedmiu innych duchów, gorszych od siebie, i wszedłszy mieszkają tam. I stają się późniejsze rzeczy człowieka owego gorsze niźli pierwsze».
I stało się, gdy to mówił, że pewna niewiasta z tłumu donośnym głosem rzekła do Niego: «Błogosławione łono, które cię nosiło i piersi, któreś ssał». A On rzekł: «Raczej ci są błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i strzegą go».



http://www.divinumofficium.com/cgi-bin/horas/officium.pl







avatar użytkownika intix

41. Niedziela trzecia Wielkiego Postu


KRÓTKIE
NAUKI HOMILETYCZNE
na niedziele i uroczystości całego roku
WEDŁUG
Postylli Katolickiej
Większej
KS. JAKUBA WUJKA SI
OPRACOWAŁ
BP WŁADYSŁAW KRYNICKI
––––––––

Niedziela trzecia Wielkiego Postu

       W czasach, gdy Chrystus Pan żył na tej ziemi, szatan, nieprzyjaciel Boga i ludzi, potężną miał moc nie tylko nad poganami, oddanymi bałwochwalstwu i różnym występkom, lecz i nad bardzo wielu Żydami, którzy albo nie według zakonu Pańskiego żywot prowadzili, albo też chlubiąc się z mniemanej świętobliwości, pełni byli pychy, kłamstwa i obłudy. Nic przeto dziwnego, że diabeł nie tylko ich dusze miał w posiadaniu tak, jak ją ma w każdym człowieku, znajdującym się w stanie grzechu śmiertelnego, ale nadto i nad ciałem wielu panował przez tak nazwane opętanie, odejmując im niekiedy używanie wszystkich, albo niektórych zmysłów ciała. Jednego z takich opętanych przyprowadzono do Jezusa, aby go uleczył. Dobry Zbawiciel wyrzucił z niego czarta i przywrócił mu mowę, a jak przydaje inny Ewangelista, Mateusz święty (r. XII, w. 22), i słuch i wzrok, których także był pozbawiony. Tu się jawnie okazała cudowna moc Chrystusa Pana nie tylko nad ludźmi, ale i nad czartem, i przeciwieństwo pomiędzy Chrystusem a duchem piekielnym. Gdy czart zawsze na szkodę ludzi działa, Zbawiciel tylko dobrze nam czynić pragnie. Nic dziwnego, że gdy przemówił, dziwowały się rzesze, temu cudowi obecne, widziały bowiem spełnienie się proroctwa Izajasza, który napisał, iż skoro przyjdzie obiecany Mesjasz, tedy się otworzą oczy ślepych i uszy głuchych będą otworzone, tedy wyskoczy chromy, jako jeleń i otworzony będzie język niemych (Iz. XXXV, 5-6).

       Atoli chociaż lud słusznie podziwiał cudowne sprawy Jezusowe, zacięci w pysznym niedowiarstwie faryzeusze i kapłani żydowscy, pragnąc zohydzić Zbawiciela, tak mówili: On nie jest Mesjaszem, ani Boską mocą cuda czyni, lecz przez Belzebuba, książęcia czartowskiego, wyrzuca czarty. Inni zaś, nie zadawalając się tym, co już Chrystus Pan uczynił, domagali się nowych cudów i znaków z nieba. Bezwątpienia mógł Syn Boży w ludzkim ciele sprawić, aby np. dzień się przedłużył, jak za czasów Jozuego; lub żeby ogień spadł z nieba i pożarł grzeszników, jak za czasów Eliasza; albo żeby ukazał się słup ognisty, jak za Mojżesza: ale tego wszystkiego nie uczynił, ponieważ, znając ich serca, wiedział iż pragnęli nowych cudów jedynie z ciekawości, nie zaś, aby weń uwierzyli. Za to dał im naukę, z której łatwo mogli się przekonać, iż co czynił, nie czartowską, ale Bożą mocą czynił. Gdzie jest niezgoda (tak do nich mówił Zbawiciel), tam się nic utrzymać nie może. Niezgodne królestwo, choćby nie wiem jak było wielkie i potężne, ginie i pustoszeje i obce narody je podbijają. Niezgodny dom czyli rodzina podupada i ubożeje. Mówicie, że ja przez Belzebuba wyrzucam czarty. Znaczyłoby to, że Belzebub, szatan potężniejszy, wyrzuca innych czartów z ludzi opętanych, a przez to prowadzi do religii i pobożności tych, co przedtem byli w jego mocy. A jeżeli tak jest, więc niezgoda między czartami panuje i ci nawzajem sobie szkodzą i psują królestwo swoje. Nie tacy oni przecież głupi, aby sobie szkodzili, a przez to ludziom do dobrego pomagali. Jeśli więc ja wyrzucam czarty z opętanych, nie czynię tego mocą Belzebuba, ale mocą własną, mocą Bożą, zarówno jak i uczniowie moi, synowie waszego narodu, którzy tę samą władzę mają ode mnie, a o których sami powiadacie, że Imieniem i mocą Pana Boga wyganiają diabelstwa z ludzi. Ponieważ zaś inaczej o mnie, a inaczej o moich posłańcach rozumiecie, oni niech dadzą świadectwo, od kogo tę moc wzięli, i niech was osądzą. Uznajcie zatem palec Boży, to jest moc Bożą w cudownych sprawach moich i niech one dla was będą znakiem, że już przyszło na ziemię królestwo, które wam Bóg obiecał zesłać przez Mesjasza, królestwo Mesjaszowe, królestwo Ewangelii, łaski i prawdziwego z Bogiem pojednania. Uznajcie, żem ja jest ów od dawna zapowiadany przez proroków Mesjasz, pełen mocy niebieskiej, której się diabeł żadną miarą oprzeć nie może. Uznajcie, żem ja mocniejszy od czarta, owego zbrojnego mocarza, trzymającego dotąd pod swą okrutną władzą wszystek rodzaj ludzki; że mam Boską siłę, aby go porazić, związać i zwyciężyć krzyżem świętym i odjąć mu wszystką broń jego, w której ufał, to jest wszystką chytrość, złość i zdradę, którą nieszczęsne dzieci Adama do piekielnej sieci napędzał; że mocen jestem odebrać czartu korzyści czyli łupy jego, które on sobie gromadził przez tyle czasu, opanowując ciała i dusze ludzkie, wydzierając je Bogu i prowadząc na potępienie. Uznajcie, żem ja jest przeciwnik ducha piekielnego, że obadwaj nigdy zgodzić się nie możemy. On rozprasza, ja zgromadzam. On fałszerz, obłudnik i zdrajca, ja jestem droga, prawda i żywot. On od Boga odwodzi, ja prowadzę do poznania Ojca niebieskiego. Kto ze mną jest, ten jedność i miłość i zgodę ze wszystkimi usiłuje zachować. Kto przeciw mnie jest, ten rozprasza, jątrzy, sieje niezgodę, czartowską czyni robotę. Strzeżcie się więc czarta, bo to największy wasz nieprzyjaciel; porzućcie waszą pychę i upór, bo to grzech diabelski; wyrzekajcie się wszystkich spraw jego, to jest grzechów waszych, zwłaszcza niedowiarstwa i nienawiści.

       Taką to naukę w dzisiejszej Ewangelii daje Boski Nauczyciel faryzeuszom, broniąc się przeciwko oszczerczym ich zarzutom. Takie same upomnienie pożyteczne jest i nam, chrześcijanom-katolikom, którzy w tym czasie mamy się jednać z Bogiem przez Sakrament Pokuty świętej; albowiem wobec bliskiej spowiedzi może bardziej niż kiedy indziej zły duch nakłaniać nas zechce do grzesznej niemocy, abyśmy zaniechali wyznania grzechów, albo przynajmniej abyśmy nie wszystkie śmiertelne rany duszy przed spowiednikiem otworzyli. Odrzucajmy statecznie takie pokusy, aby nas diabeł do reszty nie opanował, a jeśli uczuwamy lenistwo duchowe do pojednania się z Bogiem, lub wstyd w wyznaniu nieprawości, wołajmy z ufnością do Jezusa, aby nam dopomógł i pokonał srogiego przeciwnika naszego i dał łaskę szczerej, z prawdziwą skruchą połączonej spowiedzi. Nie ma bowiem dla nas innego środka powrotu do Boga i pojednania się z Bogiem, jedno przez szczerą spowiedź i sakramentalne rozgrzeszenie. – Ale i samej spowiedzi nie dosyć. Masz nadto, chrześcijaninie, pamiętać o poprawie grzesznego dotąd życia twojego, masz na zawsze uczynić rozbrat i z czartem i z grzechami. Słyszałeś w dzisiejszej Ewangelii z ust samego Chrystusa rzecz straszną, co się dzieje z tymi, z których duch nieczysty na czas jakiś przez ich pokutę odejdzie, jeśliby potem, wracając do dawnych grzesznych nawyknień, znowu mu miejsce w swym sercu dawali. Wówczas on już nie sam, ale z siedmiu towarzyszami, gorszymi nad się, w nich zamieszka. Biada ci, gdyby tak z tobą stać się miało, bo już ich lada jako nie pozbędziesz, ani się tak łatwo z pod ich mocy nie wyrwiesz. Jeśli im się na nowo poddasz, opanują cię i staną się późniejsze grzechy twoje stokroć gorsze, aniżeli były poprzednio. O nieszczęsna dusza, która sprawy czartowskie i czartów samych ma gośćmi u siebie! Nie myl się przeto, chrześcijaninie, sądząc, żeś już wszystko uczynił, skoroś się wyspowiadał; lecz powinieneś zawsze mieć na uwadze postanowienie poprawy, unikać złego, a czynić dobrze. Strzeż się mocno, abyś znowu nie czynił tego, za coś dopiero pokutował, czegoś niedawno żałował.

       I stało się, gdy Zbawiciel mówił do zgromadzonej rzeszy, pewna niewiasta, zachwycona Boskimi prawdami, które z ust Jego płynęły, zawołała: Błogosławiony żywot, który Cię nosił i piersi, któreś ssał. Błogosławiona matka Twoja, która Cię porodziła i wykarmiła. Szczęśliwa matka takiego Syna! Godna czci i uwielbienia u wszystkich niebian i u wszystkich narodów ziemi! A Jezus odrzekł: I owszem, błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i strzegą go (Łk. XI, 28). Jakby mówił: Błogosławionać jest najmilsza matka moja, lecz nie tyle dlatego, że matką moją jest, ile raczej dlatego, że słowa Boże w sercu swoim pilnie rozważając, według nich żyła i we wszystkim najdoskonalej wolę Bożą spełniała. Zapisz dobrze w sercu swoim, chrześcijaninie, i tę ostatnią naukę Pana twego i nie tylko pilnie słowa Bożego słuchaj, ale je z wiarą przyjmuj, w sercu zachowuj, uczynkami pobożnymi w sobie poświadczaj, a będziesz błogosławiony na ziemi i w niebie.


–––––––––––

Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 108-112.

http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_21.htm


avatar użytkownika Jagna

42. dziekuje @intix

za następną porcje wiedzy o Wielkim Poście i jego kalendarium. Warto też w modlitwie postanowić sobie jakieś dobre uczynki . Pozdrawiam i zapewniam ,że dajesz nadzieję i ufność w Bogu tym co Cię czytają. Pozdrawiam Jagna.

avatar użytkownika intix

44. Ks. Jacek Bałemba SDB, Kazanie...

Kazanie o diable i o piekle


https://youtu.be/GXmMLKpk4Yc

Dominica III in Quadragesima
III Niedziela Wielkiego Postu
Ef 5, 1-9
Łk 11, 14-28





avatar użytkownika intix

45. Dominica IV in Quadragesima - IV Niedziela Wielkiego Postu


LEKCJA:
List św. Pawła do Galatów

Ga 4 : 22-31

Bracia: Napisane jest, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej. Lecz ten, który był z niewolnicy, według ciała się narodził, a który z wolnej, dzięki obietnicy. A jest to powiedziane przez alegorię:
Są bowiem dwa przymierza. Jedno z góry Synaj, rodzące niewolę: i to wyobraża Agar. Bo Synaj jest górą w Arabii i ma łączność z teraźniejszym Jeruzalem, będącym w niewoli z synami swymi. Ale Jeruzalem górne wolne jest i ono jest matką naszą. Napisane jest bowiem: Wesel się niepłodna, która nie rodzisz, wołaj i wykrzykuj, która nie znasz bólu rodzenia, bo daleko więcej dzieci u tej, która była opuszczona, niż u tej, która ma męża.
A my bracia, na wzór Izaaka jesteśmy synami obietnicy. Ale jak wtedy ten, który się urodził według ciała, prześladował tego, który był według ducha, tak i teraz. Cóż bowiem powiada Pismo: Wyrzuć niewolnicę i syna jej, bo nie będzie dziedzicem syn niewolnicy z synem wolnej. Przeto, bracia, nie jesteśmy synami niewolnicy, ale wolnej. Którą to wolnością Chrystus nas obdarował.



EWANGELIA:
Wg św. Jana

J 6 :1-15

Onego czasu: Oddalił się Jezus za Morze Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. I szła za nim rzesza wielka, bo widzieli cuda, które czynił nad chorymi. Wszedł tedy Jezus na górę i usiadł tam z uczniami swymi. A zbliżała się Pascha, dzień święty żydowski.
I gdy Jezus wzniósł oczy i ujrzał, że wielka rzesza idzie ku Niemu, rzekł do Filipa: «Skąd kupimy chleba, żeby ci posilić się mogli?» A mówił to doświadczając go, bo sam wiedział, co miał uczynić. Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie starczy dla nich chleba, by każdy z nich choć trochę otrzymał». Rzekł mu jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra: «Jest tu jedno pacholę, które ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, ale cóż to jest na tak wielu?» Rzekł tedy Jezus: «Każcie ludziom usiąść».
A było dużo trawy na onym miejscu. I tak usiadło mężczyzn około pięciu tysięcy. Wziął tedy Jezus chleby i dzięki uczyniwszy rozdał siedzącym; podobnie i z ryb, ile chcieli. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów swoich: «Zbierzcie pozostałe ułomki, aby się nie zmarnowały». Zebrali tedy i z pięciu chlebów jęczmiennych napełnili dwanaście koszów ułomkami, pozostałymi po tych, którzy jedli.
A ludzie owi, widząc cud, który uczynił Jezus, mówili: «Prawdziwie jest to prorok, który miał przyjść na świat». A Jezus poznawszy, że zamierzali przyjść, aby Go porwać i uczynić królem, oddalił się znowu sam jeden na górę.


http://www.divinumofficium.com/cgi-bin/horas/officium.pl



avatar użytkownika intix

47. Niedziela czwarta Wielkiego Postu

KRÓTKIE
NAUKI HOMILETYCZNE
na niedziele i uroczystości całego roku
WEDŁUG
Postylli Katolickiej Większej

KS. JAKUBA WUJKA SI
OPRACOWAŁ
BP WŁADYSŁAW KRYNICKI
––––––––

Niedziela czwarta Wielkiego Postu

       Cud Zbawiciela w dzisiejszej Ewangelii opisany, wobec kilku tysięcy ludzi uczyniony, jawny jest i wyraźny i szerokiego wykładu nie potrzebuje; natomiast powinien nas pobudzić do głębokiej wiary i ufności w Opatrzność Boga, zarówno jak i do serdecznej wdzięczności za Jego dobrodziejstwa. Ten albowiem, który nakarmił tak liczną rzeszę na puszczy, jeszcze żyje i na wieki wszechmocy swej nie utraci. I owszem, nie tylko możny jest, ale także i miłosierny: dziś i zawsze rządząc całym światem i żywiąc wszelkie stworzenie, cuda rozmaite czyni, chociaż one już nam spowszechniały, bośmy do nich przywykli i nie zaciekawiają nas swą nowością. Daleko większego podziwu jest godne rządzenie światem, niźli nakarmienie pięciu tysięcy ludzi pięciorgiem chleba. Tymczasem tamtemu się nikt nie dziwuje, a temu się ludzie dziwują, nie dlatego, że większe jest, ale dlatego, że rzadkie jest. Bo któż inny po dziś dzień karmi wszystek świat, jedno Ten, który z trochy ziarnek, w ziemię przez rolnika wrzuconych, rodzi obficie zboże? Uczynił tedy Chrystus jako Bóg, gdyż jak z trochy nasienia zwykł zboże rozmnażać, tak też w rękach swoich rozmnożył pięcioro chleba. Albowiem była moc w ręku Chrystusowych, a owe pięć chlebów były jako nasienie, aczkolwiek nie w ziemię wrzucone, ale od Tegoż, który ziemię stworzył, rozmnożone.

       Pamiętaj przeto, chrześcijaninie katoliku, na cudowną Opatrzność Bożą, a chociaż pilnie winieneś pracować, gdyż nikt nie jest stworzony do próżnowania, to przecież nie na sobie polegaj, lecz na najlepszym Ojcu twoim Niebieskim, który zaspokojenie doczesnych potrzeb naszych Boskim słowem swoim poręczył, jeśli główne staranie obrócimy do spraw, dotyczących chwały Bożej i zbawienia duszy: Szukajcie naprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, a to wszystko będzie wam przydane (Mt. VI, 33). Więc jeśli cię kiedy Pan Bóg nawiedzi ubóstwem albo niedostatkiem jakim, jeśli ci chleba nie stanie albo go nie masz za co kupić, jeśli ci żaden nie chce pożyczyć, pamiętaj, że cię Ojciec twój najlepszy doświadcza, jako w tej Ewangelii doświadczał św. Filipa, Andrzeja i innych Apostołów; doświadcza cię, czy ufasz Opatrzności Jego, czy pokładasz nadzieję w możności i miłosierdziu Jego, czy spodziewasz się od Niego wspomożenia. Strzeż się bardzo nieufności, rozpaczy, niedowiarstwa obietnicy Bożej. Tym bardziej broń cię Boże, abyś w takim utrapieniu miał odstąpić Pana i Stwórcy twego i usłuchać podszeptów piekielnego nieprzyjaciela, który by rad cię namówił do bluźnierstwa, albo do zarobków grzesznych, niegodziwych i przykazaniem Bożym zabronionych. Raczej nie ustawaj w wołaniu, a choć nie zaraz uprosisz, czego żądasz, błagaj do końca, a doznasz prawdziwie, że On jest wierny we wszystkich obietnicach swoich, że jako sam jest dobry, tak z tej swej dobroci wszelkie stworzenie błogosławieństwem napełniać raczy.

       Ewangelia dzisiejsza daje nam jeszcze za przykład miłość bliźniego, jaką byli przejęci Apostołowie i owo pacholę, posiadające pięcioro chleba i dwie rybki. Uczniowie Pańscy, mając ledwie dwieście groszy w swej kasie, gotowi przecież byli to wszystko wydać na potrzebę bliźnich, nic zgoła sobie nie zostawiając; tak bowiem mówili do siebie według świadectwa innego Ewangelisty, Marka świętego: Szedłszy kupmy za dwieście groszy chleba, a damy im jeść (Mk VI, 37). Również i ów młodzieniec chętnie własny chleb i rybki oddał na rzecz głodnych, choć i samemu przydałoby się pożywić. Nie mówił: Jestem jako i wy, głodny, na puszczy, jeśli to oddam, sam głodu przymrę. Nauka tu dla nas, abyśmy nie o siebie tylko samych dbali, ale myśleli i o tej nędzy, której się w naszych czasach tyle namnożyło na świecie, a zwłaszcza w kraju naszym. Nie żałujmy łaknącemu kęsa chleba, przyodziejmy nagiego, poratujmy chorego, przygarnijmy sierotę. Nie bądźmy dla nich skąpi i niemiłosierni; nie obawiajmy się, że sami przez to zubożejemy, gdyż Bóg przez usta Apostoła swego, Pawła, zapewnia, że kto skąpo sieje, to jest mało udziela potrzebującym, skąpo też żąć będzie zasługę u Boga, a kto sieje w błogosławieństwach, z błogosławieństw też żąć będzie... albowiem ochotnego dawcę Bóg miłuje (II Kor. IX, 6. 7). Na innym zaś miejscu tak mówi Duch Święty: Jedni udzielają własnych, a bogatszymi się stawają, a drudzy wydzierają nie swoje, a zawsze są w niedostatku (Przyp. XI, 24). I znowu: Kto daje ubogiemu, nie zubożeje; kto gardzi proszącym, będzie niedostatek cierpiał (Przyp. XXVIII, 27). I Zbawiciel na innym miejscu przyrzekł (u św. Mat. r. XIX w. 29; u św. Łuk. XVIII, 30), iż kto opuści cokolwiek dla Niego, weźmie daleko więcej jeszcze w tym życiu. Opuszcza zaś dla Jezusa ten, kto wspomaga potrzebujących. A jednak, rzecz dziwna, tak pewnej obietnicy ludzie nie ufają. Wolą złoto, srebro i pieniądze chować na rdzę i na zbutwienie, aniżeli ratując ubogich, samemu Panu Bogu na świętą lichwę pożyczać. Nie zasklepiaj się przeto w samolubstwie, chrześcijaninie, bo im więcej dasz, tym więcej od Boga weźmiesz i rozmnożysz nad sobą błogosławieństwo Boskie i doczesne i wieczne.

       Lecz i w tym, w jaki sposób Pan Jezus cud rozmnożenia chleba uczynił, mieści się dla nas nauka. Oto wziął chleb w ręce swoje, z Jego bowiem mocy miało wynijść rozmnożenie chleba; przeto go przeżegnał, a uczyniwszy dzięki, rozdawał uczniom, uczniowie zaś roznosili pomiędzy siedzących, ile komu było potrzeba. To samo i po dziś dzień czyni, używając do rozmnożenia urodzajów posługi stworzeń swoich: światła i ciepła słonecznego, deszczu, śniegu, wiatru, ludzi, którzy orzą, sieją, zbierają, wypiekają, a którzy wszyscy nic by nie sprawili, gdyby On błogosławieństwa swego nie dawał. Przeto choć jedni szczepią, drudzy polewają, wszakże sam Pan Bóg daje pomnożenie. Gdy więc siejesz, bracie miły, pamiętaj, iż owe ziarna składasz w ręce Pana twego, aby On je przeżegnał i pomnożył, albowiem bez Niego próżna jest wszystka praca twoja. Co zaś tu czytasz, iż Jezus pierwej, niźli chleb rozdawał, dzięki czynił czyli jak pisze Łukasz św. (w rozdz. IX), podniósłszy w niebo oczy, błogosławił, miał na celu nie tylko, aby wszystko obrócić na cześć i chwałę Ojca swego Niebieskiego, lecz aby i nas zachęcić choćby do krótkiej modlitwy, ilekroć mamy pożywać posiłek doczesny. Albowiem wszystko posiadamy z daru i szczodrobliwości Boskiej, za wszystko też dziękczynienie należy się Najwyższemu Dawcy. Niech się przeto zawstydzą niewstrzemięźliwi rozrzutnicy, którzy nie tylko nie wspomną na Boga przed i po jedzeniu, ale nawet wystawnością biesiad swoich, nadużywaniem potraw i napojów i innymi, stąd płynącymi grzechami chcą jakby przewziąć dobroć Stwórcy swego i karanie Pańskie ściągnąć za taką niewdzięczność.

       Na koniec i to godne jest uwagi, czemu Pan Jezus kazał sprzątnąć pozostałe odrobiny, których Apostołowie dwanaście koszów nazbierali. Nie uczynił tego dla chluby swojej, broń Boże tak mniemać, ale dla innych przyczyn. A naprzód, na okazanie, że to był cud prawdziwy, że nie żadnym podejściem, ale istotnie nakarmił ową kilkotysięczną rzeszę pięciorgiem chleba i dwoma rybkami, że okazał w tym hojne i nieprzebrane miłosierdzie swoje, którego ślady w tak wielkiej ilości ułomków zostały. Po wtóre, dał nam tu naukę, abyśmy umieli szafować świętymi Jego darami, abyśmy ich nie marnowali, ani nadużywali do niewstrzemięźliwości, aby nic nie ginęło, bo co nam zbywa, biedniejszemu od nas przydać się może. Tym sposobem i my syci będziemy i ubodzy wspomożeni i Pan Bóg pochwalony, zarówno przez nasz dobry uczynek, jak i przez wdzięczną modlitwę nakarmionego nędzarza.

       Przydaje wreszcie Ewangelia święta, iż nasycona cudownie rzesza uznała w Panu Jezusie obiecanego Zbawiciela świata a nadto umyśliła obwołać Go swym królem. Lecz On ukrył się przed nimi, bo nie po to stał się człowiekiem, aby zakładać czysto ziemskie królestwo. Dana Mu jest, także jako człowiekowi, wszelka władza na niebie i na ziemi, lecz królestwo Jego nie jest z tego świata. – Inne On dla nas zgotował królestwo, w którym panuje jako Bóg-człowiek, królestwo wieczne, w którym Sam już jest i w którym chce, abyśmy też z Nim byli. Drzwiami do tego królestwa są: wiara święta katolicka, przykazania i Sakramenty święte. Racz nas tam, Panie, pomieścić i oglądaniem chwały Twojej nasycić.


–––––––––––

Krótkie nauki homiletyczne na niedziele i uroczystości całego roku według Postyli Katolickiej Większej Ks. Jakóba Wujka opracował Ks. Władysław Krynicki. Włocławek. Nakładem Księgarni Powszechnej. 1912, ss. 113-117.
http://www.ultramontes.pl/wujek_krotkie_nauki_22.htm

++

Przypomnieniem:

=> N A U K A  NA CZWARTĄ NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU