Święty Jan Chryzostom

avatar użytkownika intix

                

 

       


       Święty Jan Chryzostom, patryarcha konstantynopolitański. (344-407.)

       Św. Jan, zwany dla swej przedziwnej wymowy Chryzostomem, czyli Złotoustym, urodził się w Antyochii w roku 344. Pochodził z bardzo zamożnej i szlachetnej rodziny. Wedle ówczesnego zwyczaju później, bo roku 369 ochrzcił go biskup antyocheński Melecyusz. Ojciec Jana, Sekundus, umarł wcześnie. Wychowała go matka Antusa, dwudziestoletnia wdowa, która dokładała wszelkich starań, by dać młodemu Janowi, zdradzającemu wielkie zdolności, jak najlepsze wykształcenie. W tym celu posłała go do najsłynniejszych naonczas szkół do Antyochii, a potem do Aten. Wnet zjednał sobie Jan sławę jednego z największych uczonych; mianowicie okazywał wielki dar porywającej wymowy. Ukończywszy nauki wrócił do Antyochii, by tu poświęcić się zawodowi prawniczemu. Żądza sławy osłabiła w młodym uczonym uczucia religijne, a obudziła w nim pragnienie życia światowego. Z tego niebezpieczeństwa wybawił go św. Bazyli, przyjaciel jego młodości; on to wzniecił w nim zapał do nauk teologicznych i życia pobożnego.
 
       W dwudziestym pierwszym roku życia zerwał Chryzostom wszelkie węzły łączące go z ludźmi i wiódł żywot samotny, odosobniony od świata, ćwicząc się w postach i umartwieniach. Głównym jego zajęciem było pogłębianie wiary, którą czerpał głównie z Pisma św.. Widząc życie pobożne i głęboką znajomość Pisma św. w tak młodym uczonym, wyświęcił go biskup Melecyusz na lektora (t.j. udzielił mu jednego z niższych święceń kapłańskich).
  
       Po śmierci matki udał się Chryzostom w góry Syryi; tam wstąpił do klasztoru, gdzie ćwiczył się cztery lata w cnotach zakonnych; potem udał się na pustynię, gdzie dwa lata mieszkał zdala od ludzi w odludnej jaskini, wiodąc życie bardzo ostre. Tu uzupełniał swą znajomość Pisma św. a doszedł do takiej doskonałości, że wyuczył się podobno ksiąg świętych na pamięć.
  
       Kiedy wrócił do Antyochii, udzielił mu biskup Flawian roku 386 święceń kapłańskich. Powiadają, że w chwili, kiedy biskup przy udzielaniu święceń wkładał na niego ręce, widziano gołębicę ze złotymi skrzydłami, unoszącą się nad głową św. Jana. Jako sławnemu mówcy polecono mu urząd kaznodzieji. Dwadzieścia lat głosił św. Jan słowo Boże z niezrównaną gorliwością, a potęga jego słowa wyrywała zastarzałe nałogi, zapalała miłość Bożą i wypierała obojętność z serc słuchaczy. Żydzi, poganie i heretycy napełniali świątynię, by słuchać sławnego mówcy; często kościół nie mógł pomieścić licznej rzeszy. Pan Bóg wsławiał zapał słynnego kaznodzieji licznemi cudami i darem proroctwa.
  
       Kiedy w roku 397 umarł patryarcha konstantynopolitański Nektariusz, pragnął tak cesarz Arkadyusz jak i cały lud, by sławny i głośny kaznodzieja antyocheński został jego następcą. Jan nie chciał przyjąć wysokiej godności i połączonej z nią odpowiedzialności. Prawie gwałtem uwieziono świętego do Konstantynopola, gdzie go patryarcha aleksandryjski wyświęcił na biskupa.
  
       Patryarchat konstantynopolitański był naówczas w bardzo opłakanym stanie; karność duchowieństwa była bardzo rozluźnioną, biskupi byli zarażeni herezya aryańską, moralność wiernych na bardzo niskim stała stopniu; oddziaływał przykład z dworu cesarskiego, gdzie panowały luźne obyczaje. Św. Jan z całą gorliwością podjął się pracy, by siłą swej wymowy i przykładu nawrócić owieczki swej pieczy powierzone. Sam wiódł życie bardzo ostre, a chcąc zaszczepić miłość bliźniego i miłosierdzie, obracał dochody swe na zaspokojenie nędzy i biedy, budował szpitale i osadzał w nich kapłanów bezżennych, słowem starał się o wyrobienie ducha chrześcijańskiego, ducha umartwienia i poświęcenia. Nikogo nigdy nie przyjmował w celu rozrywek; czas wolny spędzał na badaniu i pogłębianiu Pisma św.. Najwięcej zajmował się listami Pawła św., które najczęściej przytaczał w swych kazaniach. Kiedy razu pewnego trzy noce siedział i ślęczał nad zrozumieniem pewnego miejsca w liście św. Pawła, ukazał się podobno przy nim sam apostół, by mu objaśnić zrozumienie owej trudności.
  
       Najwięcej gorliwości okazywał przez obronę swych owieczek przed błędną a tak bardzo się naówczas szerzącą nauką aryanów, którzy przeczyli bóstwu Chrystusa Pana. Możnym wpływem swoim sprawił, że cesarz wypędził tych heretyków ze stolicy i kazał im wszystkim zamieszkać na przedmieściach. Kiedy Gainas, wielce zasłużony wódz cesarski, aryanin, zażądał od cesarza, by jeden z kościołów katolickich oddał sekciarzom, Chryzostom ostro wystąpił przed władzcą, twierdząc, że w mocy jego jest rozdawać pałace, lecz nie kościoły; domy Boże podlegają władzy biskupiej.
  
       Naonczas szerzyły się między mnichami Egiptu błędy Orygenesa; Teofil, patryarcha aleksandrylski karał i prześladował bardzo zwolenników błędnej nauki; uciskani udali się ze skargą do cesarza. Chryzostom brzydził się błędną nauką Orygenesa, jednakże nie zgadzał się na sposób postępowania patryarchy aleksandryjskiego, bo nie rzeczą Kościoła jest prześladować niewierzących; należy ich nawracać miłością. W tej myśli wstawił się za udręczonymi u cesarza. Oburzył się Teofil i oskarżył św. Jana u biskupów, że sprzyja sekcie Orygenesa. Było to wodą na młyn owych biskupów, którzy dawno już nienawidzili Chryzostoma za to, że tak ostro występował przeciw ich złemu życiu. Równocześnie ściągnął św. Jan na siebie gniew cesarzowej Eudoksyi. Kiedy bowiem skrzywdziła wdowę Kallitropę, odbierając jej w swej chciwości winnicę, Jan wystąpił w obronie uciśnionej kobiety, prosząc cesarzową o naprawienie krzywdy; żądanie śmiałe oburzyło Eudoksyę i zamiast wynagrodzić krzywdę, zelżyła biskupa publicznie. Zgromił surowo Chryzostom cesarzową; kiedy z wielkim przepychem podążała do kościoła, święty kazał kościół zamknąć i nie wpuścił jej do domu Bożego jako grzesznicy. Eudoksya postanowiła się zemścić. Złączyła się z Teofilem i niechętnymi biskupami. Zebrali się na synod, któremu przewodniczył Teofil, postanowili złożyć patryarchę z urzędu i wymogli u cesarza przez Eudoksyę, że skazał go na wygnanie. Święty nie uznał nieprawnego synodu i odwołał się do papieża Inocentego; nie chcąc wszakże wywoływać nowych rozdwojeń w Kościele i tak już naonczas zagrożonym rozterkami, sam dobrowolnie porzucił miasto i udał się na wygnanie. Zaledwie opuścił stolicę swą, oto nawiedziło wielkie trzęsienie ziemi Konstantynopol; nawet sam cesarz ledwo z życiem uszedł. Lud, oburzony wygnaniem swego pasterza, zaczął się jawnie buntować, wołając, że to kara za niesprawiedliwe wydalenie biskupa. W strachu i trwodze przyzwolił cesarz Arkadyusz, by święty wrócił do stolicy. Witany okrzykami radości, w tryumfie wrócił św. Jan przyjmowany jako ojciec i dobroczyńca; zajął na nowo swą katedrę biskupią.
  
       Niedługo zażywał spokoju nieustraszony pasterz, kiedy zaczął na nowo gromić występki i grzechy. Blisko kościoła św. Zofii odbywały się igrzyska, na których wzorem pogańskim szalał lud wyuzdaną i gorszącą zabawą. Biskup w kazaniu bardzo ostro wystąpił przeciwko tym niechrześcijańskim zwyczajom. Naraził się na gniew cesarzowej. Ponieważ w miejscu, gdzie one zabawy i gonitwy się odbywały, znajdował się srebrny jej posąg, poczytała naganę jako wzgardę i obrazę osobistą; na nowo zapaliła się gniewem przeciw św. Janowi. Poparta przez heretyckich i zawistnych biskupów wymogła powtórne u cesarza wygnanie biskupa. Wywieziono świętego za granice państwa do miasta Kukuzum w Armenii. W ślad za zniewagą świętego męża poszła kara Boża. Z pod kazalnicy, z której Chryzostom głosił w katedrze słowo Boże, wybuchnął ogień, który zniszczył świątynię i przeniósł się nawet na zamek cesarski. Popłoch powstał powszechny, kiedy nadto w pięć dni po opuszczeniu miasta przez św. Jana straszna nawałnica nawiedziła Konstantynopol.


       Cesarzowa Eudoksya umarła nadto w boleściach strasznych. Lud wołał o ratunek, dopominając się groźnie powrotu pasterza. Tymczasem zwrócili się prawowierni biskupi do papieża Inocentego I., który wszakże napróżno się domagał, aby św.Chryzostom pozostał na swej stolicy. Korzystając z sposobności wygnaniec nawracał w obcych stronach liczne zastępy pogan, a światło jego świętości i sławy rzucało daleko promienie wśród pogańskich ciemności. Działalność swą rozszerzył bowiem na Gotów, Persów i inne ludy. Wieści o tem rozbudziły zawiść przeciwników. Postanowili go zgładzić. W tym celu wymogli na cesarzu rozkaz, który jako miejsce wygnania wskazywał Pityus nad Morzem Czarnym. Żołnierzom zaś, którzy rozkaz ten wypełnić mieli, dali polecenie, postarać się o to, aby wygnaniec przypłacił życiem trudy podróży. Już przedtem droga z Carogrodu do Kukuzum była dla świętego nader uciążliwą; w najskwarniejsze dni lata pędzono go pieszo godzinami całemi wśród nieznośnej gorączki, nawet w nocy nie miał spoczynku. Znosić musiał głód i pragnienie. Teraz zwiększyły się męczarnie; trzy miesiące pędzono znowu w skwarze wśród puszczy głodnego i spragnionego biskupa ku brzegom Morza Czarnego. Już w Komana czuł się święty tak znużonym, że dalej pójść nie mógł. W nocy objawił się mu św. Bazyliszek, męczennik, i rzekł do niego: "Bądź dobrej myśli Janie, jutro połączymy się z sobą". Święty zrozumiał, że zbliżają się ostatnie jego chwile. Przyodział się w białą, czystą suknią, przyjął św. Wiatyk, pożegnał się z otoczeniem swem i słowami "Niech będzie pochwalony Bóg na wieki" skończył swój żywot doczesny. Było to dnia 14. września 407. roku. Święty liczył lat 60.
  
       W r. 437 sprowadził cesarz Teodozyusz młodszy, syn Arkadyusza i Eudoksyi, ciało świętego męża do Konstantynopola. Było to dnia 27. stycznia. W największym tryumfie i z dawno niewidzianą okazałością wniesiono drogie szczątki do miasta. Cesarz i całe duchowieństwo z patryarchą na czele wprowadzili święte relikwie do katedry i złożyli je na przygotowanym tronie. Powiadają, że kiedy lud rozmodlony wołał w wezwaniach do świętego: "Ojcze święty, wysłuchaj nas", rozległ się głos: "Pokój wam". Cesarz publicznie się ukorzył za zniewagę, którą św. Janowi wyrządzili rodzice i prosił, by modlitwą swą wybłagał u Boga przebaczenie, mianowicie dla Eudoksyi. Wśród wspaniałych obrządków złożono św. szczątki w ozdobnym grobie. Później przeniesiono je do Rzymu.
  
       Święty Jan Chryzostom należy do czterech wielkich ojców Kościoła wschodniego. Dzieła jego najróżnorodniejszej treści nie małe mają znaczenie dla wykładu Pisma św., nauki wiary, kaznodziejstwa.

       Nauka

       Święty Chryzostom w księgach swych naucza nas wielu pięknych rzeczy; może najwznioślejszą jest jego nauka o godności kapłańskiej, którą napisał w 3. księdze swego dzieła "o Kapłaństwie". Posłużyć może ku zbudowaniu i ku podniesieniu szacunku i czci, jaką mamy zachować dla stanu kapłańskiego: "Kapłanom, tak pisze, lubo na ziemi mieszkają, dał Bóg moc, sprawowania dzieł niebiańskich; dał im Pan Bóg taką moc, jakiej nie udzielił ani aniołom ani archaniołom. Ręka kapłana duszy dosięga i do nieba ją wznosi; a co tu kapłan uczyni, to Pan Bóg w niebie umacnia i wyrok sług swoich potwierdza. A to znaczy tyle, iż im moc jest dana nad rzeczami niebieskiemi. Bo którym, powiada Zbawiciel, grzechy zatrzymacie, są im zatrzymane. A któraż władza może być większą? Ojciec wszelką moc dał Synowi, a Syn wszelką władzę zlecił kapłanom. Przeto władza kapłana większa jest od władzy królewskiej, bo król sprawuje to, co jest na ziemi, a kapłan to, co jest w niebie. Król ma moc nad ciałem, a kapłan nad duszą. Przeto król głowę swą schyla pod ręką kapłańską". Taka mniej więcej nauka św. Chryzostoma o godności kapłańskiej. Ucz się więc szanować sługi Boże, pomny na słowa samego Chrystusa Pana, który powiedział do Apostołów: "Kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi, mną gardzi".


"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

       *   *   *


       27 stycznia (w posoborowym Kalendarzu Liturgicznym - 13 września)
       Żywot św. Jana Chryzostoma, patriarchy i Doktora Kościoła
       (żył około roku Pańskiego 400)

       Rodem był święty Jan z Antiochii, a dla swej porywającej wymowy dostał przydomek Chryzostoma czyli Złotoustego. Urodził się święty Jan roku 347 z bogatych i zacnych rodziców. Odebrawszy świetne wykształcenie, oddał się zawodowi adwokackiemu, broniąc bezpłatnie ubogich wdów i sierot. Niestety, praca ta o mało nie sprowadziła go z drogi cnoty. Poznawszy niebezpieczeństwo dzięki świętemu Bazylemu, usunął się od świata i oddał nauce teologii, a potem udał się na pustynię do zakonników, z którymi na pokucie i dalszym kształceniu się w Piśmie świętym, spędził cztery lata. Choroba zmusiła go do powrotu do Antiochii. Po pewnym czasie biskup antiocheński wyświęcił go na kapłana i powierzył mu urząd kapelana, który sprawował przez dziewięć lat z najlepszym skutkiem. Wymowa jego była tak porywająca, że ludzie wszystkich stanów i wyznań: wielcy i mali, bogacze i ubodzy, chrześcijanie i poganie, nawet żydzi zbiegali się tłumnie na jego kazania, a w końcu żaden kościół nie mógł pomieścić słuchaczy i złotousty kaznodzieja musiał swą kazalnicę urządzić poza murami świątyni.

       Gdy w roku 397 umarł patriarcha konstantynopolski, pierwszy wówczas książę Kościoła po papieżu, cesarz Arkadiusz mianował jego następcą Chryzostoma, ale ten z pokory nie chciał przyjąć tej godności. Użyto przeto w tym celu podstępu. Namiestnik cesarski w Antiochii zaprosił Świętego na przejażdżkę. Chryzostom wsiadł do powozu i dopiero wtedy dowiedział się, że go wiozą do Konstantynopola. Tak więc musiał się poddać widocznej woli Boskiej.

       Do patriarchatu konstantynopolskiego należało dwadzieścia osiem prowincji. Chryzostom zastał je w stanie prawdziwego zdziczenia moralnego, począwszy od dworu cesarskiego, aż do najniższych warstw ludu, nie wyjmując nawet duchowieństwa; wystąpił tedy odważnie przeciw nadużyciom i zepsuciu obyczajów, tak że niezadługo nastała poprawa, zwłaszcza że sam przyświecał najlepszym przykładem. Nigdy nie bywał na ucztach ani sam ich nie dawał, wielkich swych dochodów używał na polepszenie bytu nędzarzy i ustawicznie pracował bądź to nauczając, bądź pocieszając, bądź napominając i karząc bez względu na stan i osobę. Cesarzowi zabronił wydania kościoła katolickiego arianom, a cesarzowej Eudoksji nie wpuścił do kościoła, ponieważ skrzywdziła pewną wdowę. Przyjaciele ostrzegali go przed zemstą tej niewiasty, lecz Chryzostom odpowiedział: "Boję się tylko Boga i grzechu!"

       Wielkość jego cnoty zdumiewała poczciwych, natomiast bezbożni zapałali nienawiścią i postanowili użyć gwałtu. Na ich czele stała cesarzowa Eudoksja i niezbożny patriarcha aleksandryjski Teofil. Wymogli oni na cesarzu Arkadiuszu wyrok skazujący Jana na wygnanie, ale ludność stała na straży przy domu Chryzostoma aby go nieprzyjaciele nie skrzywdzili, i nie odeszła, póki ukochany jej ojciec nie uszedł bezpiecznie z miasta. Nazajutrz kościoły pełne były płaczu i narzekania, na ulicach wykrzykiwano groźby przeciwko nieprzyjaciołom Chryzostoma, a w nocy trzęsienie ziemi zwiastowało gniew Boży. Przestraszony cesarz czym prędzej odwołał patriarchę z wygnania, a lud wprowadził go w triumfie do miasta.

       Po dwu miesiącach kazała Eudoksja postawić przed kościołem świętej Zofii swój srebrny posąg, przy czym wyprawiano gorszące igrzyska. Chryzostom w ostrych słowach zganił to zgorszenie, co miało ten skutek, że został wygnany po raz drugi. Zawieziono go do miasteczka Kukussa w Armenii. Mowami swymi i pismami dużo zdziałał tu na korzyść całego chrześcijaństwa, pamiętał jednakże i o swych owieczkach, pisząc dla nich przepiękne nauki. Samo Niebo udzielało mu natchnienia. Kiedy pewnego razu był zajęty wykładaniem Listów Świętego Pawła, jeden z sług zauważył, że jakiś starzec przez kilka dni szeptał mu coś do ucha. Nie mogąc powstrzymać ciekawości, zapytał czwartego dnia Chryzostoma kto to był, na co Chryzostom ze zdziwieniem odpowiedział, że nikogo przy nim nie było. Opisał tedy sługa starca, a Święty z opisu poznał, że był to sam Święty Paweł, który mu prawdziwe znaczenie listów swoich w cudowny sposób objawił.

 

       
            Święty Jan Chryzostom czyli Złotousty

       Światło, które Chryzostom z nędznego Kukussa rozsyłał po świecie, zanadto biło w oczy jego nieprzyjaciół, przeto wymogli na cesarzu dekret skazujący go na wygnanie w najdalszy zakątek państwa, a żołnierzom, którzy mieli go prowadzić, wydali tajemne polecenie, aby go w drodze na śmierć zamęczyli. Rozkaz ten został spełniony, gdyż po trzymiesięcznym pełnym udręk marszu umarł Chryzostom w Romana, roku Pańskiego 407. Dzień przed śmiercią wdział białe szaty przyjął Wiatyk święty, a przeżegnawszy się w chwili zgonu, wyzionął ducha z słowami na ustach: "Chwała Bogu za wszystko!" Następca Arkadiusza, syn jego Teodozjusz, dnia 27 stycznia 438 roku sprowadził z wielką czcią zwłoki Chryzostoma do Konstantynopola, czyniąc niejako zadość za wszystkie utrapienia, jakich wielki ten Święty doznał tu na ziemi.

       Nauka moralna

       Święty Chryzostom był nie tylko jednym z największych mówców, jakich zna historia Kościoła, lecz także nadzwyczaj dzielnym pisarzem, który napisał wiele ksiąg w rozmaitych przedmiotach Wiary. Pełne są one myśli i nauki, po dziś dzień za wzór służących. Oto wyjątek: "Ani ogień, ani miecz, ani nędza, ani choroba, ani śmierć, nic nie jest straszliwe temu, który Miłością Boga jest przejęty! Drwiąc bowiem z wszystkiego, wznosi się ku Niebu; uczucie jego podobne jest do uczuć mieszkańców Nieba; nie widzi ani Nieba ani ziemi, ani morza, wzrok jego jest zatopiony jedynie w blasku Boskiej chwały. Nie pognębiają go przeciwności teraźniejszego życia, ani nie wbijają w pychę i nie nadymają szczęśliwe i pomyślne wydarzenia. Miłuje taką miłością, albowiem nic nie ma jej równego. Zaprawdę, jest to Królestwo niebieskie, jest słodycz, rozkosz, wesele, radość i szczęśliwość. Jednakże słów mi braknie na godne opisanie tego i tylko z doświadczenia można się o tym przekonać. Abyśmy z doświadczenia ową duchową rozkosz poznali, oddajmy wszystko za tę miłość, tak dla naszego wesela, jak i na większą chwałę Boga, który nas miłuje". "Czegóż Pan. Bóg twój, żąda od ciebie, jeno abyś się bał Pana, Boga twego, i chodził drogami Jego" (5 Mojż. 10,12).

       Modlitwa

       Prosimy Cię, Panie, abyś Łaską niebieską wspomagać raczył Twój Kościół, któryś nauką i zasługami św. Jana Złotoustego, biskupa i Wyznawcy Twojego, uświetnić raczył. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

 

św. Jan Chryzostom czyli Złotousty
urodzony dla nieba 407 roku
wspomnienie 13 września

Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.
__________________________________________________________________
(...)
Święty Jan Złotousty zmarł w drodze, w mieście Comana, 14 września 407 r. Już w roku 428 Kościół w Konstantynopolu obchodził doroczną pamiątkę św. Jana Chryzostoma. W roku 438, na żądanie patriarchy stolicy cesarstwa - św. Proklusa, cesarz Teodozy II nakazał sprowadzić relikwie Chryzostoma. 27 stycznia 438 r. triumfalnie witał je Konstantynopol. Ciało złożono w kościele Dwunastu Apostołów. W roku 1489 sułtan turecki Bajazed II podarował te relikwie królowi francuskiemu Karolowi VIII. Od roku 1627 relikwie znajdują się w Rzymie, w bazylice św. Piotra, w kaplicy Najświętszego Sakramentu. Ponadto relikwie św. Jana Chryzostoma znajdują się dzisiaj także na Górze Athos, w Brugii, Clairvaux, Dubrowniku, Kijowie, Maintz, Messynie, Moskwie, Paryżu i Wenecji.
Jan pozostawił po sobie ogromną spuściznę literacką: kanon liturgii świętej (Boska Liturgia św. Jana Złotoustego), liczne pisma teologiczne (traktaty o naturze boskiej i ludzkiej Jezusa, o Eucharystii - jako identycznej Ofierze z Ofiarą na Krzyżu, o prymacie papieskim, O kapłaństwie, O wychowaniu syna oraz Przeciwko Żydom i poganom), kazania, które są w znacznej mierze komentarzem do Pisma Świętego, mowy i szeroką korespondencję (w tym 17 listów do św. Olimpii, diakonisy). Jan Złotousty wyróżniał się przede wszystkim jako znakomity znawca pism św. Pawła Apostoła. Całość dzieł Chryzostoma obejmuje kilka opasłych tomów.
Św. Jan Chryzostom należy do czterech wielkich doktorów Kościoła wschodniego (obok św. Bazylego, św. Grzegorza z Nazjanzu i św. Cyryla Aleksandryjskiego). Na Wschodzie cieszy się tak wielkim kultem, że jego imię wspomina się w roku liturgicznym kilka razy. Papież Pius V ogłosił go doktorem Kościoła (1568). Jest patronem kaznodziejów i studiujących teologię oraz orędownikiem w sytuacjach bez wyjścia.

W ikonografii św. Jan Chryzostom przedstawiany jest jako patriarcha w stroju rytu ortodoksyjnego (z dużymi krzyżami), czasami jako biskup Kościoła katolickiego, zazwyczaj z krótką, niekiedy spiczastą bródką i łysiną czołową. Prawą rękę ma uniesioną w błogosławieństwie, w lewej trzyma Ewangelię. Niekiedy wyobrażany jest z Krzyżem w dłoni. W ikonografii często spotykany jest na ikonach "Trzech Wielkich Hierarchów" razem ze św. Bazylim Wielkim i św. Grzegorzem Teologiem, spośród których wyróżnia się przede wszystkim najkrótszą brodą.
W sztuce zachodniej jego atrybutami są: księga, osioł, pisarskie pióro.

       * * *

      


       Manuskrypt w j. syryjskim z IX wieku
       zawierający homilie św. Jana Chryzostoma
       do Ewangelii według św. Jana.
       Pergamin z Klasztoru św. Katarzyny na Synaju.

       * * *

       Sól ziemi i światłość świata

       "Wy jesteście solą ziemi". Nie ze względu na was samych powierza się wam Słowo, ale dla dobra całego świata. Nie posyłam was do dwóch, do dziesięciu, do dwudziestu miast, nie do jednego narodu, jak niegdyś proroków, ale na lądy i morza, na cały dotknięty zepsuciem świat. Gdy więc powiedział: "Wy jesteście solą", tym samym wskazał, iż cała natura ludzka została osłabiona i skażona grzechami. Toteż wymaga od uczniów nade wszystko tych zalet, które są pożyteczne i konieczne do sprawowania pieczy nad innymi. Ten bowiem, kto jest łagodny, skromny, miłosierny i sprawiedliwy, nie zatrzymuje swych dobrych czynów tylko dla siebie, ale pragnie, aby się stały doskonałymi źródłami dobra także dla innych. Kto zatem jest człowiekiem o czystym sercu, człowiekiem czyniącym pokój, prześladowanym dla sprawiedliwości, ten właśnie życiem swoim się przyczynia do dobra ogółu.

       Nie sądźcie, iż powołani jesteście do drobnych walk, do spełnienia nieznacznych zadań. Nie. "Wy jesteście solą ziemi". Cóż zatem? Czy to oni przywrócili świeżość temu, co było zepsute? Bynajmniej. Wszak to, co uległo zepsuciu, po zmieszaniu z solą nie stanie się świeże. Nie, tego nie dokonali. Natomiast to, co uprzednio zostało odnowione, powierzone im, uwolnione od skażenia, zmieszali z solą i zachowali w świeżości otrzymanej od Pana. Wyzwolenie z grzechowego zepsucia było dziełem Chrystusowej mocy, zachowanie przed powrotem do poprzedniego stanu stało się dziełem ich gorliwości i trudu.

       Czy widzisz, jak stopniowo ukazuje im, że są więksi od proroków. Nie nazywa ich nauczycielami Palestyny, ale całego świata. Nie dziwcie się - powiada - iż pomijając innych, zwracam się do was i prowadzę na tak wielkie niebezpieczeństwa. Zastanówcie się, do jak wielu miast, krain i narodów posyłam was jako nauczycieli. Toteż pragnę, abyście nie tylko sami byli roztropni, ale abyście innych takimi czynili. Jeśli zaś nie uczynicie tego, wam samym zabraknie mądrości.

       Jeśli zbłądzą inni, będą mogli się nawrócić dzięki waszej posłudze, kiedy zaś wy upadniecie, innych pociągniecie ku zagładzie. Dlatego im większe powierza się wam zadanie, tym większa ma być wasza gorliwość. Powiada więc: "Jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi".

       Aby zaś uczniowie słysząc słowa: "Będą wam urągać, prześladować was i mówić kłamliwie wszystko złe na was", nie lękali się podjąć dzieła, mówi: Jeśli nie jesteście gotowi na to wszystko, na próżno was wybrałem. Przeciwności pojawią się na pewno; nie uczynią wam jednak nic złego, ale tylko wydadzą świadectwo waszej wytrwałości. Jeśli natomiast ulękniecie się i zaniechacie należnej gorliwości, daleko bardziej ucierpicie; cały świat was surowo osądzi i doznacie wzgardy od wszystkich. To właśnie oznacza podeptanie przez wszystkich.

       Z kolei podaje bardziej wzniosłe porównanie: "Wy jesteście światłością świata". Na nowo mówi o świecie; nie o jednym narodzie czy dwudziestu miastach, ale o całej ziemi. Idzie tu o światło umysłu, wiele doskonalsze od promieni słońca, podobnie jak przedtem o sól duchową. Najpierw sól, potem światło, abyś zrozumiał, jak wielkie dobro płynie ze słów, które przenikają do głębi, jak wielki pożytek z rzetelnej nauki. Przykuwa bowiem uwagę, nie dopuszcza rozproszeń i dając zastanowienie, prowadzi do cnoty. "Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem". Na nowo pobudza do czuwania nad swym postępowaniem ucząc, aby pilnie baczyli na siebie jako ci, którzy wystawieni są na spojrzenia wielu i którzy potykają się na oczach całego świata.

       MODLITWA

       Módlmy się. Boże, Ty dla miłujących Ciebie przygotowałeś niewidzialne dobra,  † wlej w nasze serca gorącą miłość ku Tobie, abyśmy miłując Ciebie we wszystkim i ponad wszystko, * otrzymali obiecane dziedzictwo, które przewyższa wszelkie pragnienia. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna,  † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

       Homilia św. Jana Chryzostoma, biskupa, do Ewangelii św. Mateusza
       (Homilia 15, 6. 7)
Źródło: Brewiarz.pl - Godzina czytań z dn. 16.08.2015r.

       * * *

       To, co słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi

       Posługując się nieuczonymi ludźmi, Krzyż odniósł zwycięstwo, i to na całym świecie. Nauka Krzyża nie dotyczyła spraw pospolitych, ale Boga, prawdziwej religii, życia według Ewangelii i przyszłego sądu. Wszystkich niewykształconych i prostaków przemieniła w mędrców. Popatrz, jak to, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a to, co jest słabe u Boga, mocniejsze jest od ludzi.

       W jaki sposób mocniejsze? W ten mianowicie, że Krzyż rozszerzył się po całym świecie, że zawładnął wszystkimi, że niezliczeni wrogowie pragnąc wymazać Imię Ukrzyżowanego, osiągnęli coś wręcz przeciwnego. To Imię jaśniało coraz bardziej, oni zaś upadli i zginęli. I tak prowadząc walkę z Umarłym żywi okazali się bezsilni. Toteż kiedy Grek twierdzi, że jestem niemądry, wykazuje, że sam jest daleko bardziej niemądry; ja bowiem, uznany przezeń za niemądrego, okazuję się mądrzejszym od uczonego. Kiedy nazywa mnie słabym, dowodzi, iż sam jest wielekroć słabszy. To bowiem, co celnicy i grzesznicy szczęśliwie osiągnęli dzięki Łasce Bożej, tego nawet wyobrazić sobie nie mogli uczeni, królowie i w ogóle wszyscy ludzie krzątający się wokół nieprzeliczonych spraw.

       Rozmyślając o tym Święty Paweł powiedział: "To, co słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi". Jasno stąd wynika, że przepowiadanie jest dziełem Bożym. Jakże bowiem dwunastu nieuczonym ludziom, żyjącym wśród jezior, rzek i na pustyni, mogło przyjść na myśl, żeby się podjąć tak wielkiego dzieła? Ci, którzy, być może, nigdy nie byli w mieście ani na rynku, jakże mogli myśleć o zdobyciu całego świata? Ten, co o nich pisał, podaje, że byli lękliwi i małoduszni. Nie zaprzecza ani nie chce ukryć ich wad, co stanowi najlepszy dowód prawdomówności. Cóż więc o nich mówi? Mówi, że gdy pojmano Chrystusa, wtedy pomimo dokonanych przezeń niezliczonych cudów, wielu pouciekało, a ten, który był wśród nich pierwszym, wyparł się Jezusa.

       Skądże więc ci, którzy za życia Chrystusa nie mieli dość sił, aby oprzeć się Żydom, po Jego śmierci, po złożeniu do grobu, skoro, jak powiadacie, nie zmartwychwstał i nie przemawiał do nich, nie dodał odwagi, skądże znaleźli siłę, aby stanąć przeciw całemu światu? Czyż nie powinni powiedzieć sobie: I cóż? Sam siebie nie potrafił ocalić, a nas obroni? Nie pomógł sobie za życia, a nam pomoże po śmierci? Gdy żył, nie zjednał sobie ani jednego narodu, a my głosząc Jego Imię mamy zdobyć cały świat? Czyż nie byłoby szaleństwem nie tylko podejmować się czegoś takiego, ale nawet o tym myśleć?

       A zatem jest oczywiste, że gdyby nie widzieli Zmartwychwstałego, gdyby nie byli przekonani o Jego Wszechmocy, z pewnością nie podjęliby się takiego zadania.

       Módlmy się.
       Wszechmogący Boże, utwierdź w nas szczerą wiarę, która łączyła świętego Bartłomieja Apostoła z Twoim Synem,  † i spraw za jego wstawiennictwem, * aby Twój Kościół stał się dla wszystkich narodów sakramentem zbawienia. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna,  † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

       Homilia św. Jana Chryzostoma, biskupa, do Pierwszego Listu do Koryntian
       (Homilia 4,3. 4)
Źródło: Brewiarz.pl - Godzina czytań z dn. 24.08.2015r.
Za:http://ruda_parafianin.republika.pl/swi/j/janchryz.htm
______________________________________________

Ojcowie Kościoła: Święty Jan Chryzostom (355-407), czyli szaleństwo dla Chrystusa .

ANTUZA – MATKA ŚW. JANA CHRYZOSTOMA W ŚWIETLE STAROŻYTNYCH ŹRÓDEŁ [PDF]

 

.

                         

 

6 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. NAUKA...

NAUKA
ŚWIĘTEGO JANA CHRYZOSTOMA
PATRIARCHY KONSTANTYNOPOLITAŃSKIEGO I DOKTORA KOŚCIOŁA

(344 – 407)

O STRZEŻENIU SIĘ
FAŁSZYWYCH PROROKÓW


"Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczym, a wewnątrz są wilcy drapieżni;
z owoców ich poznacie je" Ew. u św. Mat. r. 7.


   Poprzednio zalecając Pan Apostołom swoim, aby nie czynili jałmużny swojej wobec ludzi dlatego, aby byli widziani od ludzi, jak obłudnicy – aby nie modlili się dlatego, aby byli widziani od ludzi jak obłudnicy – aby nie pościli dla oka ludzkiego jak obłudnicy: tym samym objaśnił, że dawanie jałmużny, modlenie się i poszczenie może być obłudnym i nie stanowić wcale o dobroci człowieka. Teraz to samo niejako powtarza, innymi tylko słowy, gdy mówi: "Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczym".

   Co to jest odzienie owcze? – Ach! nic innego tylko pozór pobożności. Jałmużna, która się czyni dla ludzkiego oka, jest odzieniem owczym. Modlitwa, którą odbywamy przez wzgląd na ludzi, jest odzieniem owczym. Post, który się podejmuje z uwagi na ludzi, jest odzieniem owczym. Ci co tak czynią nie rzeczywiście, ale tylko pozornie są pobożni; złość swoją i przewrotność pokrywają tym odzieniem owczym, pomimo że wewnątrz są wilkami drapieżnymi. A nic tak nie niszczy dobra, jak udane dobro.

   Przed widocznym złem jako przed złem uciekamy, na ostrożności się mamy; ale się inaczej wcale zachowujemy, gdy nam złe przedstawiają jako dobre. Dopóki się nie przekonamy, za takie je mamy, i dlatego je przyjmujemy; tymczasem ono będąc zmyśleniem niszczy w nas dobro. Tak słudzy szatana wtedy najbardziej chrześcijaninowi szkodzą, gdy się za chrześcijan podają. Dlatego Chrystus Pan ostrzega uczniów swoich przed nimi, a przez nich i nas wszystkich mówiąc: "Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków".

   Wielka to jest rzecz, gdy złe umiemy rozpoznać i silna rękojmia zbawienia, gdy wiemy kogo unikać mamy, przed kim stronić. Herezja jest rzecz niebezpieczna, ale bardzo użyteczna. Niebezpieczna, bo wielu zwodzi i o zgubę przyprawia; użyteczna, bo doświadcza wiernych i od niewiernych oddziela. Kto by szemrał na niebezpieczeństwo próby, musiałby szemrać i na nagrodę za szczęśliwe wyjście z próby. Spoczynku nie ma, jeśli trud nie poprzedzi; podobnie i w rzeczach duchownych: jeślibyśmy nie byli doświadczeni, to byśmy nie mogli być wypróbowani.

   "Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków". Naprzód wiedzieć potrzeba, że są istotnie fałszywymi. Nic tak nie gubi chrześcijan jak to, że tych za chrześcijan uważają, którzy się za takich przedstawiają. Jeśli to niezawodna, że są fałszywi chrześcijanie, to albo on jest fałszywym chrześcijaninem albo ty. Jeśli nie ty, to on; jeśli ty, to nie on. Jeśli on, to po co go masz za chrześcijanina, skoro wiadomo: że chrześcijaninem nie jest, kogo Bóg za swego syna nie uznaje. Jakże ty masz go za brata?

   Ale może powiesz: jakże go chrześcijaninem nie mam nazywać, kiedy widzę że on Chrystusa wyznaje, że ołtarz ma, że ofiarę chleba i wina sprawuje, że chrzci, że Pismo święte czyta, że inne obowiązki doń przynależne spełnia. Mój bracie! gdyby nie wyznawał Chrystusa i jawnym było jego pogaństwo, a ty byś go jednak za chrześcijanina uważał, to by było wielkie z twojej strony szaleństwo. W tym zaś przypadku, że on wyznaje Chrystusa, ale nie tak jak rozkazał Chrystus, niedbalstwo twoje jest, któremu podlegasz i którym się zwodzisz. Bo kto przypadkiem w dół wpada, ten się za niebacznego uważa, mówią o nim że źle patrzał; kto zaś umyślnie w dół wpada, ten się szalonym zowie. Co mi o praktykach religijnych nadmieniłeś, na to odpowiedź otrzymałeś. I małpa ma członki ludzkie i w wielu rzeczach naśladuje człowieka; czyliż dlatego jest człowiekiem? Tak i herezja, wszystkie tajemnice Kościoła ma i naśladuje, ale Kościołem nie jest.

   Wiedząc Pan, że to nie byli jawni poganie, ale ukryci pod imieniem chrześcijańskim, nie powiedział: patrzcie, ale strzeżcie się; bo patrzeć jest to wprost na jaki przedmiot oczy skierować; strzec się zaś jest to wszechstronnie coś rozważać. Gdzie rzecz jest pewna i niewątpliwa, tam się patrzy; a gdzie niepewna i wątpliwa, tam się rozważa. Wiedząc przeto Chrystus Pan, że w nich jest co innego z wierzchu a co innego wewnątrz ukryte, rzekł: "Strzeżcie się", to jest nie tyle oczami ciała patrzcie, ile oczami ducha. Bo jeśli oczami ciała na nich spojrzysz, nie poznasz; gdyż się za chrześcijan podają i pozory chrześcijańskie zachowują. Jako ludzie, jakże możecie widzieć kłamstwo osłoną prawdy pokryte?

  Przede wszystkim więc zważać trzeba na uczynki dobre. Jeśli sami uczynki sprawiedliwości pełnimy, jeśli żadnemu błędowi nie podlegamy; to i wszelki błąd odczujemy. Sam błąd to sprawia, jeśli mu podlegamy, że błędu obcego nie poznajemy. Kto nie poznaje kłamstwa drugiego, ten sam mija się z prawdą. Dopóki więc dobre uczynki pełnimy, samo światło sprawiedliwości oczom naszym odkryje prawdę. Grzechy grzeszników tak im zmysły zaciemniają, iż nie widząc kłamstwa wpadają weń.

   Sięgnijmy do początku wszech rzeczy, a mianowicie do tej chwili, w której ludzie pobłądzili. Nie błąd szatański uczynił ludzi złymi, lecz ludzie źli błąd szatański sobie przyswoili. Jeśliby błąd uczynił ludzi złymi, to by wina była Boga, który takich ludzi stworzył, aby od błędów byli zwodzeni. Ale skoro człowiek sam wybrał błąd, to wina jest człowieka; zwykle poprzedzają grzechy, a potem następują błędy. Naprzód wieloma grzechami zaślepia się człowiek i tak ułudą szatańską zwodzi, a potem w śmierć popada. Jak dopóki słońce świeci, noc nie następuje, ale dopiero wtedy gdy zajdzie; tak dopóki światło sprawiedliwości w człowieku przebywa, dopóty ciemnia błędu go nie opanowuje.

   A więc na dobre uczynki baczność dawać należy, bo nie błąd rodzi grzechy, ale grzechy błąd. Mędrzec mówi: "Bezbożność wiedzie człowieka do błędów".

   Strzeżcie się – mówię – strzeżcie się myśleć, jakoby pomimo woli Boga, szatan herezje wywoływał: nie pomimo woli Boga, ale z dopuszczenia Jego. Jeśliby poganie nie uwierzyli byli w Chrystusa, to byśmy sądzili, że to była moc szatana, który poganom nie pozwolił wierzyć. Ale skoro poganie uwierzyli, skoro potem dopiero spośród wierzących powstały herezje; to pokazuje się, że to nie była moc szatana, ale dopuszczenie Boga.

   Dlaczegoż tak Pan upomina, jakby nie chciał, aby się to stało? Ponieważ nie chce, aby słudzy Jego byli bez sądu, bez zdania; dlatego ich doświadcza, próbuje. Że zaś nie chce, aby przez niewiadomość zginęli, dlatego upomina. Na to próbuje, aby źli z dobrymi nie byli uwieńczeni: na to zaś upomina, ażeby dobrzy ze złymi nie zginęli: "Strzeżcie się fałszywych proroków".

   Napisano jest: wszystek zakon i prorocy aż do Jana. Nie mamy tego tak rozumieć jakoby po Janie już proroków nie było; owszem byli i Agabus i Sylas i inni. O Chrystusie tylko po Janie proroctwa ustały. Prorocy zaś byli i są nie tacy, którzy by prorokowali o Chrystusie; ale tacy którzy by tłumaczyli i wyjaśniali, co o Chrystusie Panu od dawna było prorokowanym, to jest, doktorowie Kościoła. Wszyscy chrześcijanie prorokami się zowią, jako tacy, którzy do królestwa, do kapłaństwa i do proroctwa się namaszczają. Prorockich myśli tłumaczyć nie może, kto ducha prorockiego nie ma.

   Powiedzieliśmy to, abyśmy okazali, że prorokami, o których mówi Chrystus Pan, zowią się doktorowie Kościoła. Wiedząc Zbawiciel, że będą i fałszywi doktorowie, różnych herezyj twórcy, tacy którzy Pisma prorockie i apostolskie przewrotnym tłumaczeniem zamącą: przeto upomina wszystkich wiernych, wszystkich zwierzchników Kościoła słowy: "Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków".

   Aby zaś który heretycki doktór nie powiedział, że fałszywymi prorokami nazywa nie pogańskich i żydowskich doktorów, ale nas, Zbawiciel dodał: "którzy do was przychodzą w odzieniu owczym". Zatem miał na myśli nie swoich synów, nie swoich wybranych, ale przybyszów obłudnych.

   Aby ktoś nie pomyślał, że nie o heretyckich doktorach, ale o grzesznych chrześcijańskich mówił, Zbawiciel powiedziawszy "którzy do was przychodzą w odzieniu owczym", dodał: "a wewnątrz są wilkami drapieżnymi". Chrześcijańscy doktorowie, chociażby byli grzesznikami, sługami ciała się zowią, bo podlegają ciału; jednak nie mają zamiaru gubić chrześcijan, i dlatego nie nazywają się wilkami drapieżnymi. Widzisz więc, że wyraźnie o heretyckich doktorach mówi, którzy w tej myśli chrześcijan odzienie przywdziewają za staraniem szatana, aby tych chrześcijan niegodziwym zwodzeniem jakby zębami rozszarpywali.

   O tych wilkach w liście do Efezów, mówił Apostoł narodów: "Wiem, że po odejściu moim przyjdą wilcy zjadliwi na was, nie szczędząc trzody, i z was samych wyjdą tacy, którzy przewrotne rzeczy mówić będą, ażeby uwiedli uczniów za sobą" (*).

   [Bierz to na uwagę, bracie drogi, bierz do serca i strzeż się pilnie fałszywych proroków za łaską i pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym przez wszystkie wieki wieków. Amen].

(*) S. Joannis Chrysostomi homilia 19 in 7 cap. Math. Selectiora vetustissimorum ac probatissimorum Patrum. Regiomonti. 1560 a.

Cyt. za: Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kollegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. III: Czas po Zielonych Świątkach. Warszawa 1893, ss. 151-155.

(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono; końcowy tekst w nawiasie [...] pochodzi od ks. A. Ch.).

Pozwolenie Władzy Duchownej:


APPROBATUR.
Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.
Judex Surrogatus,
Canonicus Metropolitanus

R. Filochowski.
pro Secretario
J. Podbielski.
N. 2870.

Nota o autorze: "Św. Jan Chryzostom (Ioannes Chrysostomus), Biskup, Wyznawca, Doktor Kościoła; – święto 27 stycznia (w Kościele Wschodnim 13 listopada).

Ur. w Antiochii ok. r. 354. Po przyjęciu chrztu (w r. 372) spędził dwa lata w pustelni. Został kapłanem (r. 386) i okazał się porywającym kaznodzieją. "Złotoustym" (Chrysostomus) nazwano go jednak dopiero w VI wieku. Przez lat 12 był kaznodzieją kościoła patriarchalnego w Antiochii. W r. 398 objął stolicę arcybiskupią w Konstantynopolu i rozpoczął wielkie reformy w swej rozległej diecezji; budował szpitale, przytułki, wysyłał misjonarzy do Gotów i wpływem swym uspakajał bunty w Efezie. Przeprowadził ostateczną rewizję liturgii greckiej, która odtąd zwie się liturgią św. Jana Chryzostoma. Tzw. "synod pod dębem", na którym zebrała się gromada jego przeciwników, usunął go ze stolicy arcybiskupiej (w r. 403). Wkrótce jednak, gdy lud domagał się powrotu arcypasterza, cesarz cofnął dekret banicyjny, ale ostre wystąpienie Jana przeciw nadużyciom cesarzowej Eudoksji spowodowało ponowne jego uwięzienie i deportację do Pytios w Kolchidzie. W drodze, wśród wąwozów górskich, pędzony wciąż naprzód, zapadł poważnie na zdrowiu i umarł w Komana w Poncie, 14 września r. 407 ze słowami na ustach: "Bogu dzięki za wszystko". Dzień 27 stycznia, w którym obchodzi jego pamiątkę Kościół łaciński, jest rocznicą sprowadzenia uroczystego jego zwłok do kościoła Apostołów w Konstantynopolu, w r. 438. Relikwie przewieziono w r. 1204 do Rzymu (bazylika św. Piotra).

Św. Chryzostom jest patronem kaznodziejów, jednym z czterech Wielkich Doktorów Kościoła greckiego i pierwszym z 3 hierarchów, czczonych wspólnym uroczystym świętem (30 stycznia) na Wschodzie. Jego wystąpienia na ambonie w ostatnich latach jego życia cechowała może zbytnia gwałtowność, jednakowoż postępowanie dworu cesarskiego względem Jana było krzyczącą niesprawiedliwością, której starał się przeciwdziałać papież św. Innocenty I, niestety bezskutecznie. Jako kaznodzieja Chryzostom był nieustraszonym obrońcą moralności chrześcijańskiej; piętnował wszelkie nadużycia bez względu na to, kto je popełniał – przy tym mistrz słowa, największy mówca Kościoła greckiego. Spuścizna literacka: Homilie, kazania, rozprawy ascetyczne i teologiczne, najgłówniejsza z nich: O kapłaństwie". – Biskup Karol Radoński, Święci i Błogosławieni Kościoła Katolickiego. Encyklopedia Hagiograficzna. Warszawa – Poznań – Lublin [1947], ss. 202-203.

http://www.ultramontes.pl/Chryzostom_1.htm

avatar użytkownika gość z drogi

2. Dobrego Dnia

droga @Intix :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

3. Cytaty...


Zgrzeszyć jest rzeczą ludzka, lecz trwać w grzechu nie jest rzeczą ludzka, lecz wręcz szatańską.

Św. Jan Chryzostom, Do Teodora po jego upadku

Nie upadek jest rzeczą najgorszą, lecz to, że ktoś po upadku leży i nie wstaje,
trwa w złości i słabości swej woli pokrywa myślami zwątpienia.

Św. Jan Chryzostom, Do Teodora po jego upadku

Nie tak jasnym jest świat, gdy słońce wzejdzie,
jak dusza staje się oświeconą i błyszczącą,
otrzymawszy łaskę od Ducha Świętego.

Św. Jan Chryzostom, Do czekających na światło z nieba. Katecheza 1

Nikt nie może niczego czynić z radością i w należytym porządku,
jeśli wpierw nie będzie przekonany, że czyni to z pożytkiem
.
Św. Jan Chryzostom, Do Teodora po jego upadku

Nigdy nie rozpaczajmy, bo żaden oręż szatana nie jest tak silny jak rozpacz.
Dlatego nie tak cieszymy go grzesząc, jak rozpaczając.

Św. Jan Chryzostom, Homilia na słowa "Ciasna jest brama"

Na tym polega jałmużna, aby dawać z radością i być przekonanym,
że się więcej otrzymuje niż daje.

Św. Jan Chryzostom, Homilia o jałmużnie

Jedno jest tylko nieszczęście -; grzech; wszystko inne: wygnanie, konfiskata majątku,
aresztowanie i tym podobne rzeczy są swego rodzaju cieniem, dymem,
pajęczyną, czy jeszcze czymś bardziej lichym.

Św. Jan Chryzostom, List 29

Bóg wychowuje ludzi groźbą kary piekła i obietnicą nagrody nieba.
Św. Jan Chryzostom, O wychowaniu dzieci

Czy jesteś niewolnikiem, czy wolnym obywatelem,
ani ci więcej ani mniej stąd nie przybywa,
lecz jedna tylko jest rzecz, o którą się pytamy - o wiarę i obyczaje.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 3

Ci są bogatszymi od wszystkich, którzy żądze bogactw przytłumili.
Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, homilia 4

Cokolwiek bądź od kogo niesprawiedliwie znosimy,
to nam Bóg tę krzywdę albo na odpuszczenie grzechów, albo na nagrodę zasług policzy.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 9

Abyś stał się godnym rzeczy niebieskich, pogardzaj ziemskimi.
Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 4

Więcej niż grzech, pobudza Boga do gniewu obojętność grzeszników.
Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 14

Gdy żyjemy w nieprawości, natenczas choćby nam nikt nie złorzeczył,
wtedy jesteśmy najnieszczęśliwszymi ze wszystkich;
ale gdy o cnotę się staramy, wtedy choćby cały świat źle o nas mówił,
będziemy najszczęśliwsi ze wszystkich.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 15

Nigdy wszelka nieprawość tak się nie pleni i nie zakorzenia,  jak gdy miłość ustaje.
Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 16

Nic nas tak Bogu podobnymi nie czyni,
jak gdy złym i takimi, którzy nam krzywdę czynią, przebaczmy,
jak to Chrystus uczył mówiąc, że słońce Jego wschodzi nad złymi i dobrymi.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 19

Większe poznanie jest przyczyną większej kary.
Dlatego też kapłan, który te same grzechy popełnia co ci,
którzy jego duchowej władzy są poddani, nie tę samą, ale daleko cięższą będzie ponosić karę.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 26

Nawet apostoł nie będzie miał u Boga chwały, dlatego że był apostołem,
lecz ze dobrze wypełnił swoje apostolskie zadanie.
Trzeba więc pragnąć lepszego postępowania, a nie większej godności.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 35

Nic tak duszy nie obciąża, nic tak nie zaślepia, nic tak nie przygnębia,
jak poczucie grzechu;
nic znowu jej tak nie podnosi i tak swobodna nie czyni,
jak posiadanie sprawiedliwości i cnoty.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 38

W rozkoszy dusza się rozpływa i mięknie; w smutku zaś skupia się i nabiera rozumu,
uwalnia się od całego roju namiętności, staje się wznioślejszą i silniejszą.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 40

Nic nie jest Bogu tak miłym, jak życie dla pożytku ogółu.
Dlatego dał nam Bóg mowę, ręce, nogi, silne ciało, serce, rozum,
abyśmy tych wszystkich darów dla naszego zbawienia i dla pożytku bliźnich używali.

Św. Jan Chryzostom, Wykład Ewangelii św. Mateusza, Homilia 78

Wystarczy jeden człowiek, ale pełen żarliwości, aby zreformować całe społeczeństwo.
Św. Jan Chryzostom

Jest rzeczą niemożliwą, ażeby człowiek, który żarliwie się modlił i wytrwale wzywa Boga,
dopuścił się grzechu ciężkiego.

Św. Jan Chryzostom

(link źródłowy)

***
Dobrej Nocy... Tobie Zosieńko i Wszystkim, do których dotrą te słowa...
Dobrej Nocy... z Panem Bogiem...

avatar użytkownika gość z drogi

4. Dobrej Nocy,droga @Intix

Dobrej Nocy i uśmiechniętych snów :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

5. ja biorę ten cytat :

"Nigdy nie rozpaczajmy, bo żaden oręż szatana nie jest tak silny jak rozpacz.
Dlatego nie tak cieszymy go grzesząc, jak rozpaczając.
Św. Jan Chryzostom, Homilia na słowa "Ciasna jest brama"
Dobrej Nocy :) z Panem Bogiem

gość z drogi

avatar użytkownika intix

6. Pięć dróg pojednania z Bogiem

Czy chcecie, bym przypomniał drogi pojednania z Bogiem? Są liczne i różnorodne, a wszystkie prowadzą do nieba.
Pierwszą jest potępienie własnych grzechów. ,,Wyznaj najpierw swe grzechy, aby otrzymać usprawiedliwienie". Dlatego Prorok mówił: ,,rzekłem: Wyznaję nieprawość moją wobec Pana, a Tyś darował winę mego serca". Uznaj zatem swe grzechy. To wystarczy, aby Pan ci przebaczył. Kto bowiem wyznaje swe grzechy, niełatwo powróci do nich na nowo. Porusz swoje sumienie, twego wewnętrznego oskarżyciela, abyś nie spotkał oskarżyciela przed trybunałem Pana. Ta droga pojednania jest najlepsza.

Istnieje także druga, nie gorsza od poprzedniej, a mianowicie: nie pamiętać doznanych krzywd, panować nad gniewem, darować winy bliźnim. Tak czyniąc otrzymamy odpuszczenie win, których dopuściliśmy się względem Pana. To drugi sposób oczyszczenia się z grzechów: ,,Jeśli bowiem - mówi Pan - przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski".

Chcesz poznać trzecią drogę nawrócenia? Jest nią należyta, żarliwa, płynąca z głębi serca modlitwa. Jeśli chcesz znać jeszcze czwartą, wymienię jałmużnę. Posiada naprawdę wielką moc. Ponadto, jeśli ktoś postępuje z pokorą i skromnością, to taka jego postawa usuwa grzechy w nie mniejszym stopniu niż już wymienione. Świadkiem ów celnik, który nie mógł przynieść dobrych czynów, ale w ich miejsce ofiarował cnotę pokory, i w ten sposób uwolnił się od ciężkiego brzemienia grzechów.

Oto ukazaliśmy pięć dróg pojednania z Bogiem. Pierwsza polega na uznaniu grzechów, druga na darowaniu bliźnim krzywd, trzecia na modlitwie, czwarta prowadzi przez jałmużnę, piąta przez pokorę.

Nie bądź przeto bezczynny, ale codziennie postępuj tym drogami. Są bowiem łatwe, i ubóstwem nie możesz się wymawiać. Jeśli nawet żyjesz w wielkim niedostatku, możesz wyzbyć się gniewu, odznaczać się pokorą, modlić się wytrwałe i wyznawać grzechy, a żadne ubóstwo nie będzie ci przeszkodą. Nie! Cóż mówię? Nawet na tej drodze pokuty, na której wypada dzielić się pieniędzmi (mam na myśli jałmużnę), ubóstwo nie przeszkadza w wypełnieniu przykazania. Pokazała to wdowa, która ofiarowała dwa pieniążki.

Skoro więc nauczyliśmy się sposobu leczenia naszej duszy, korzystajmy z tych lekarstw, abyśmy po odzyskaniu zdrowia mogli z ufnością przystąpić do świętego stołu, abyśmy z wielką radością podążali na spotkanie Chrystusa, Króla chwały, i na zawsze osiągnęli dobra wieczne przez łaskę, miłosierdzie i dobroć Jezusa Chrystusa, naszego Pana.

Homilia św. Jana Chryzostoma, biskupa (Homilia 2, 6, O szatanie kusicielu)