Proszę o miłosierdzie...

avatar użytkownika intix

 

       Przemierzane
       w życiu
       ścieżki... drogi...

       są dwie
       możliwości

       - w ciemności
       - w Światłości

       świat tę pierwszą wybiera
       Bóg jest odrzucany

       wielu mówi - wierzę w Boga
       mówią
       lecz nie idą za Nim...

       w czasach
       pomieszania powszechnego
       w czasach
       ducha zwodzenia
       można
       właściwą drogę
       zgubić...

       zatrzymaj się
       idąc w tłumie
       przypatrz się
       uważnie
       którą idziesz drogą

       ale nie patrz
       przez różowe okulary
       spójrz na drogę swoją
       w PRAWDZIE...

       nie zagłuszaj też
       sumienia
       kiedy mówi ci
       że to droga nie ta
       którą iść
       trzeba...

       zatrzymaj się
       rozejrzyj się
       pomyśl...
       dane ci od Boga
       pierwsze chwile
       kolejnego roku...
       twój czas na ziemi
       ucieka...

       * * *

       prośmy pokornie Boga
       aby nam pomógł
       zmienić się
       w nowego człowieka

       prośmy Matkę Bożą
       aby nas wspierała
       Drogę - Syna Jej
       wskazywała

       i za wszystko dziękujmy
       Bogu w Trójcy Przenajświętszej Jedynemu
       i Matce Bożej...

       * * *

       wielu mówi - wierzę w Boga
       mówią
       lecz nie idą za Nim...
       idą
       zgubną drogą
       licząc na
       Miłosierdzie Boże...

       w  pierwszych chwilach
       nowego roku
       proszę...
       wręcz wołam

       o miłosierdzie
       dla Boga
       i dla Matki Bożej

       taka niech będzie
       nasza droga...
       droga
       naszej miłości do Boga
       naszej miłości do Matki Bożej

       droga
       w Światłości
       droga
       na której ucieka się
       od  grzechu
       droga czystych serc
       serc
       oddanych
       Bogu w Trójcy Przenajświętszej
       Jedynemu...
       i Matce Bożej...

 

       * * *
       .
      

23 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Droga Intix

Dobra i Czysta,
Co sadzisz o pomysle, by sciezki i drogi nowych wladz Polski, ktorym pomogl Bog, Matka Boska, ale i tez Duch Swiata, wiodly przez chocby kilka miesiecy przez ciemnosc. Pozniej mozna sie wyspowiadac. Ja mialem luke w spowiedzi w latach 1971 (moj slub) - 2014 (slub corki). Dobry Bog powinien przebaczyc tym, ktorzy walcza z tymi, ktorzy Boga w sercu nie maja. Przyznam, ze przestalem czytac o przesladowaniach Chrzescijan. Tu akurat nasza zasada nadstawiania policzka jest bezsensowna. W wymiarze ogolnym - brzmi dobrze. Pomysl jednak, prosze, o tragedii mordowanych ludzi, chrzescijanskich rodzin. Jak sie ma zasada ogolna przebaczenia do potwornego cierpienia zywych ludzi. Ktorym odrzynaja glowy. Dzieciom przed oczyma patrzacych rodzicow. Mowiac po zachodniemu, postaraj sie znalezc w ich butach.A moze ich glos powinien byc tez uslyszany?

avatar użytkownika intix

2. Tymczasowy... Drogi Tymczasowy...

Bardzo dziękuję za Wizytę i komentarz...
Poruszyłeś kilka wątków...

Dobra i Czysta...

Dbasz o wzrost mojej pychy...
Nie... nie jestem Dobra i Czysta...
jak każdy człowiek - jestem grzesznicą...:(

Wszyscy... w mniejszym, bądź w większym stopniu, jesteśmy grzesznikami...
Wszyscy... w mniejszym, bądź w większym stopniu, pokusom Złego ulegamy...

Szatan nie śpi... baaardzo intensywnie pracuje
nie ustaje w zaciętej walce o nasze Dusze...
czas walki... czas próby...
za KIM się opowiesz... za KIM pójdziesz...

Dzięki Panu Bogu... świadoma tego
staram się dążyć do serca czystego...
proszę pokornie Pana Boga
aby pomógł mi zmienić się
w nowego człowieka...
proszę o pomoc Matkę Bożą... Niepokalaną...
proszę o pomoc św. Michała Archanioła,
Który jest tarczą w pokusach szatana...
proszę też o pomoc św. Patronów...

Wszystkich zachęcam do tego,
stąd te, kolejne, przemodlone  rozważania
na granicy starego roku i nowego...

***
...nowych władz Polski, którym pomógl Bóg, Matka Boska, ale i tez Duch Swiata...

Bardzo ważna myśl...
Co prawda nieco ją teraz skróciłam, a to dlatego, że m.in. TO było treścią ostatniej części rozważań, ("...co się stało podczas ostatnich wyborów...") której nie opublikowałam, schowałam do szuflady... z kilku powodów.
Pojawiające się wciąż inne tematy, natomiast głównym powodem było to, że niby walczymy o prawdę, ale nie chcemy tej, niewygodnej prawdy...
Jest to - niestety - zauważalne...
Przyznam, że nie daje mi to jednak spokoju (że nie opublikowałam) i być może do tamtego tematu powrócę, bez względu na to jak będzie przyjęta interpretacja prawdy, na tę chwilę leżąca w szufladzie...

Teraz cała myśl:
...Co sadzisz o pomysle, by sciezki i drogi nowych wladz Polski, ktorym pomogl Bóg, Matka Boska, ale i tez Duch Swiata, wiodly przez chocby kilka miesiecy przez ciemnosc. Pozniej mozna sie wyspowiadac...

Takie podejście - dla katolika - jest nie do przyjęcia.

    ...wielu mówi - wierzę w Boga
       mówią
       lecz nie idą za Nim...
       idą
       zgubną drogą
       licząc na
       Miłosierdzie Boże...


w tych słowach zawarty jest ten sposób myślenia...
Ciężki grzech... przeciw Duchowi Świętemu...
wierzę w Boga
ale... hulaj dusza, Piekła nie ma...
bo... Miłosierdzie Boże mnie wyswobodzi...

a Piekło istnieje...
i nie wolno nam o tym zapominać...
Trzeba uciekać się do Miłosierdzia Bożego... Sam nasz Pan o to prosił... ale też, czy człowiek może świadomie Bożego Miłosierdzia nadużywać?
Rok Miłosierdzia...
Wielkie niebezpieczeństwo kryje się dla nas, właśnie w TYM Roku...
Trzeba uciekać od takiego myślenia:
wierzę w Boga
ale... hulaj dusza, Piekła nie ma...
bo... Miłosierdzie Boże mnie wyswobodzi...

Czy nie powinniśmy pamiętać o tym,
że każdy nasz grzech
to odrzucenie Boga
to Cierpienie Najświętszego Serca Bożego
to Cierpienie Niepokalanego Serca Matki Bożej
:(
pomyślmy o TYM, kiedy zbliży się do nas pokusa popełnienia grzechu.

***
...Ja mialem luke w spowiedzi w latach 1971 (moj slub) - 2014 (slub corki)...

Chwała Bogu Najwyższemu za wszystko... także za Sakrament Małżeństwa...

Drogi Tymczasowy...
Teraz ja pozwolę sobie zadać pytanie: co sądzisz o tym, żeby w każdą rocznicę zawarcia małżeństwa (dobrowolnie, bez żadnego nakazu) odnawiać Ślubowanie w Kościele... tak jak niektórzy odnawiają w dzień Jubileuszu...?

***
...Dobry Bóg powinien przebaczyc tym, ktorzy walcza z tymi, ktorzy Boga w sercu nie maja...

Oddajmy Panu Bogu to, co Boskie...
Natomiast mamy w Historii przykłady na to, że bez pomocy Bożej i my, Polacy, wielkich bitew byśmy nie wygrali z tymi, którzy zagrażali chrześcijaństwu...

Dzisiaj jest podobna sytuacja... zalew islamu (nie tylko), przed którym trzeba się bronić...
Coraz częściej myślę o tym, że gdyby Europa (także świat) nie odeszła od Pana Boga, może by i nie było obecnej, islamskiej nawałnicy...
Myślę w ten sposób dlatego, że w mojej wierze i w przekonaniu... Pan Bóg pragnie dla nas tylko i wyłącznie DOBRA...  poprzez wszystko co zsyła na nas... na co przyzwala...
Powinniśmy wzrastać wewnętrznie w Duchu Bożym... w Wierze Miłości Nadziei... w pokorze...
Tu uciekajmy się do Miłosierdzia Bożego... aby Dobry Bóg pomógł nam w naszym wzrastaniu... bo
Bez Pana Boga...
Niczym... jesteśmy sami...

Wszystko, co posiadamy...
To od Pana Boga… Dary...

Prośmy więc pokornie o Dary Ducha Świętego...
I starajmy się bardzo... robić w naszych sercach czyste miejsce dla Ducha Bożego...

***
...nasza zasada nadstawiania policzka jest bezsensowna...

Przepraszam Cię najmocniej... nie możemy w ten sposób myśleć.
Ważne jest zrozumienie, właściwe zinterpretowanie tego przesłania.
Miłość bliźniego...  miłosierna, ofiarna...
ale też nie naiwna ale mądra...,  odpowiedzialna...
Pozwolę sobie załączyć jeszcze wypowiedzi, jeżeli ktoś zechce przeczytać: TUTAJ i TUTAJ,

***
...Jak sie ma zasada ogolna przebaczenia do potwornego cierpienia zywych ludzi. Ktorym odrzynaja glowy...

Proszę... spójrzmy na to inaczej... czy było większe cierpienie, od

++
Cierpienia Pana naszego Jezusa Chrystusa... Cierpienia Całej Trójcy Przenajświętszej...  i Matki Bożej... Matki Bolesnej...?

A jednak Chrystus Modlił się:

Ojcze... odpuść im bo nie wiedzą co czynią...

++

Nieskończone JEST Miłosierdzie Boże...

TO WSZYSTKO... Niezmierzona Miłość Boga... Niewyobrażalne (dla nas) Cierpienia za nas, dla naszego Zbawienia, Odkupienia... TO WSZYSTKO świat odrzuca, odwracając się od Pana Boga...
Jakie dzisiaj musi być Cierpienie w Niebie... kiedy Dobry Bóg patrzy na ziemię...?
:(

Starajmy się bardzo, z Bożą pomocą... nie popełniać grzechów...
Nie dodawajmy Cierpienia Sercu Bożemu...
Nie dodawajmy Cierpienia Sercu Niepokalanemu Matki Bożej... i naszej...
Dlatego w tym Roku Miłosierdzia...
       proszę...
       wręcz wołam
       o miłosierdzie
       dla Boga
       i dla Matki Bożej
...

***
Trudny temat naszego wybaczania...
Nasz Pan, Jezus Chrystus... uczy nas...  jest dla nas Przykładem...
Przekazał nam też Modlitwę do Ojca Niebieskiego, którą każdego dnia, często wielokrotnie powtarzamy... w niej:
... i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy...

Więcej... na tę chwilę, pozwolę sobie pozostawić do rozważań... ponieważ długa już bardzo zrobiła się ta moja odpowiedź, ale też wątki bardzo ważne poruszyłeś...

***
...Pomysl jednak, prosze, o tragedii mordowanych ludzi, chrzescijanskich rodzin...

Myślę o tych tragediach... módlmy się za Nich...
 †
Boże, poprzez tajemnicze zrządzenie Twej Miłości, pozwoliłeś swemu Kościołowi uczestniczyć w cierpieniu Twego Syna, wzmocnij nasze Siostry i Braci, którzy z powodu swej wiary są prześladowani.
Obdarz ich Swoją mocą i wytrwałością, aby w każdym ucisku pokładali w Tobie całą swą ufność, a w cierpieniu wiernie świadczyli o Tobie.
Podaruj im radość z uczestnictwa w Ofierze Chrystusa i obdarz pewnością, że ich imiona są zapisane w Księdze Życia.
Daj im siłę do naśladowania Chrystusa, która wesprze ich w dźwiganiu Krzyża, a w utrapieniu ustrzeże ich chrześcijańską wiarę. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

***
Jeszcze pozwolę sobie załączyć:
Apokalipsa Św Jana -  Film (Lektor PL, HD)

***
Drogi Tymczasowy...
W komentarzu do wczorajszego Słowa Bożego:
Prostujcie drogę Pańską

Ks. Józef Pierzchalski powiedział m.in., że człowiek, który słucha Boga... nie wierzy w przypadki, lecz w Bożą Opatrzność...

Dziękuję Panu Bogu za wszystko... także za Twoją Wizytę... i za nasze wspólne rozważania... o ścieżkach, drogach...
Również dla Ciebie podziękowanie serdeczne... wraz z takimi samymi Pozdrowieniami... i z życzeniami Błogosławionej Niedzieli...

 

avatar użytkownika intix

3. Słowo Boże na dziś...

SŁOWO

a także:

Błogosławiony Bóg

Niedziela, 3 stycznia 2016 roku
II NIEDZIELA PO NARODZENIU PAŃSKIM

Ef 1,3-6.15-18


Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa; On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, byście wiedzieli, czym jest nadzieja, do której On wzywa, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.


Człowiek wierzący uznaje, że od Boga pochodzi wszystko, co jest dobre w jego życiu. Skoro Bóg błogosławi człowiekowi, to i człowiek pragnie błogosławić Boga, wyrażając swoją wdzięczność. Człowiek błogosławiący Boga widzi Jego obecność i nadzywczajne działanie w swoim życiu. Tam, gdzie błogosławienie Boga, tam też Jego objawienie się człowiekowi. Człowiek obdarowany darami Boga jest błogosławiony, dlatego wydaje okrzyk radości, aby wskazać na Dawcę daru. Kiedy Elżbieta mówi do Maryi”Błogosławiona jesteś”, to dlatego, że dostrzega w Niej wielkość Bożego działania i obdarowania przez Boga.

Człowiek widząc Boga w dziełach materialnych i duchowych, pragnął Go uwielbiać, wyrazić wdzięczność i złożyć dar z siebie. Dlatego wołał: „Wszystkie Pańskie dzieła, błogosławcie Pana, chwalcie i wywyższajcie Go na wieki!” (Dn 3,57). Za wszystko więc należało Bogu dziękować i wielbić Go. Modlitwa jest aktem człowieka błogosławionego. Modlitwy wypowiadane przez człowieka powinny mieć przede wszytkim charakter dziękczynienia i uwielbienia.

Bóg jest tym, który udzielając nam błogosławieństwa, udziela mocy ducha i mądrości, rozeznania i trzeźwego myślenia. Napełniając nas błogosławieństwem, napełnia nas sobą. Przyjmując błogosławieństwo, przyjmujemy Boga w swoje życie, w ciało i duszę.

Dowiadujemy się od św. Pawła, że Bóg nas wybrał, abyśmy byli świętymi, czyli podobnymi do Niego. Bóg jest Święty. Co oznacza święty? To ktoś wyjątkowy, doskonały, inny od tego, co zwyczajne, codzienne. Świętym jest ten, kto poznał Boga. Obowiązkiem świętego jest nienaganne postępowanie. On już jest mieszkańcem nieba, choć żyje na ziemi. Człowiek święty jest nowym stworzeniem, to znaczy takim, jakimi byli ludzie przed upadkiem w grzech pierworodny.

Bóg z miłości, którą jest, uczynił nas swoimi synami. Wierzący w Boga, są Jego synami. Tytuł ten opisuje związek, jaki łączy człowieka wierzącego z Bogiem.

O co prosi Paweł Boga? O to, byśmy posiadali ducha mądrości i objawienia, czyli doszli do głębszego poznania Boga.

Ks. Józef Pierzchalski SAC



avatar użytkownika intix

4. Niech będzie Pochwalony Jezus Chrystus...

W dniu wczorajszym przeżywaliśmy Święto Najświętszego Imienia Jezus...
Przenieśmy to Święto na dzień dzisiejszy
i na każdy dzień następny...

Niech Imię Pańskie będzie Błogosławione!
Teraz i na wieki wieków...
Amen.

***
Szczęść Boże...


avatar użytkownika intix

5. Niech będzie Imię Twe Błogosławione...



Niech będzie Imię Twe Błogosławione...

Tyś dał, Tyś wziął
I cóż przed Tobą jest, i cóż jest człowiek
Tyś dał, Tyś wziął
Jako się Tobie podobało - tak się i stało
Tyś dał, Tyś wziął
Twoja jest wola i Twoja jest moc
Mówił, a głos mu drżał
Tyś dał, Tyś wziął
Modlił, a bluźnić chciał
Tyś dał, Tyś wziął
I nie nawiedził nigdzie w słowiech swoich
nieprawości drogi
Tyś dał, Tyś wziął
Twoja jest wola i Twoja jest moc...


Ostatnia piosenka Marka Grechuty - nagrana krótko przed jego śmiercią...
Chórki: Patrycja Gola + Beata Bednarz.
Słowa: Karol Wojtyła. Muzyka: M. Andrzejewski.
https://youtu.be/6RpHYkRT4SE

avatar użytkownika intix

6. Słowo Boże na dziś...

SŁOWO

a także:

Poszli za Jezusem

Poniedziałek, 4 stycznia 2016 roku
Jan 1,35-42


Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?» Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa. I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr.


Jan poznaje Mesjasza. Poznaje Tego, którego kochał, zanim Go zobaczył. Wiedział, dlaczego zajmował się udzielaniem chrztu i nawoływaniem do pokuty. Jego rola sprowadzała się do poruszenia, pobudzenia ludzkich umysłów i serc. A potem przyszedł ten moment, gdy nad Jordan przyszedł Jezus. Jan wpatruje się w Niego. Jest poruszony. Jego serce poznaje. Tylko w taki sposób można poznać Jezusa. Odczuwa potrzebę wyrażenia swojej radości i wiary. Zawsze radość, do jakiej pobudza widzenie Jezusa, idzie w parze z wiarą, a wiara z radością.

Wyznanie wiary otwiera serca dwóch uczniów Jana. Są głęboko poruszeni odkryciem ich nauczyciela. Co odczuwali w takiej chwili? Jakie myśli tłumnie przepływały w ich umysłach? Słowa Jana, były jakby dla nich początkiem "nowego powołania", "nowego wezwania". "Patrzcie", mówi Jan. To brzmi tak, jakby przynaglał do pójścia za Jezusem. Jakby chciał powiedzieć, "Mój czas się kończy. Moja i wasza tęsknota, moje i wasze pragnienia może spełnić tylko Jezus, idźcie za Nim!"

Patrzenie na Jezusa jest równoznaczne z chodzeniem za Nim w swoim sercu. Kto nie patrzy na Pana, nie idzie z Nim. Stąd kontemplacja jest rozeznawaniem tego, gdzie idzie, co robi, jak reaguje, co przeżywa Jezus. Nie można być z Nim, nie wpatrując się w Niego. Na kogo lub, na co patrzę, pociąga mnie ku sobie, zajmuje myśli, pociesza serce, budzi potrzeby i oczekiwania. Uczniowie poszli za Jezusem, ponieważ zobaczyli Jezusa. Na ten widok, na to doświadczenie czekało ich serce.

"Jan "traci dwóch uczniów. Nie jesteśmy na zawsze z tym samym mistrzem, nauczycielem, przewodnikiem. Rozwój duchowy człowieka łączy się z przechodzeniem od jednego mistrza do drugiego. Poznajemy, że potrzebujemy czegoś więcej, niż to, co mógł nam zaproponować dotychczasowy kierownik duchowy. Rozbudzone przez Boga serce wzrasta w pragnieniach.

Jest taki czas, że pozostawiamy człowieka, a potrzebujemy jedynie nasłuchiwania Jezusa. Przechodzimy od człowieka do Boga; od małych potrzeb i pragnień do wielkich, przez które odnajdujemy się w Bogu.

Trzeba powracać często do Jezusowego pytania, "Czego szukacie?" Za czym tęskni wasze serce? Dlaczego idziesz za Bogiem? Czego od Niego chcesz? Czy chodzi Ci o Jego dary, czy o Niego samego? Czego się spodziewasz? Jakie są twoje oczekiwania? Co jesteś w stanie zostawić, ze względu na Jezusa; co mógłbyś jeszcze stracić?

Piękna jest odpowiedź dwóch uczniów. Nie posiadali odpowiedzi z pułapu wiary, potrzeb duchowych. Pragnęli zobaczyć miejsce, w którym mieszka Jezus. Chcieli z Nim być. Potrzebowali Jego bliskości. W taki sposób człowiek staje się uczniem Boga – jest blisko Niego. Być blisko, to patrzeć na Pana, słuchać Go, odczuwać sercem Jego słowa, być "całym" w spotkaniu.

Jan oddaje Jezusowi swoich uczniów. On ich przygotował do odejścia od siebie, a pójścia za Mesjaszem. Nie mógł ich zatrzymać dla siebie. Dobry mistrz wprowadza swojego ucznia w doświadczenie wolności, w mądrą samodzielność, w zdolność odejścia od tego, od którego wiele się nauczył. Mistrz, wychowawca, rodzic, kapłan, siostra, przyjaciel – nie uzależnia od siebie.

Wszystko, co Jan czynił, było otwieraniem się na tracenie. Przez nie wchodził w doświadczenie wolności, w zdolność wypełnienia misji, której niezwykłym zwieńczeniem stało się męczeństwo.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

avatar użytkownika intix

7. Nasza wieczność zależy od sposobu wykorzystania czasu



Nasza wieczność zależy od sposobu wykorzystania czasu

Czym jest dla mnie czas? Jest to mój byt teraźniejszy i obecny. Czas miniony, czyli moje życie przeszłe, jest już dla mnie niczym: nie mogę go przywrócić ani nic w nim zmienić. Czas, który nastąpi, to jest mój byt w przyszłości, jeszcze nie nadszedł i może nigdy nie przyjdzie. Nie zależy on ode mnie: nie mogę na niego liczyć, a najpotężniejszy nawet monarcha nie może być pewny, jak długo będzie żył. Wszyscy znamy te prawdy, ale bardzo niewielu jest takich, którzy wyprowadzają z tego zbawienne wnioski. Jest rzeczą prawdziwą i pewną, że tylko chwila obecna do mnie należy, a mija ona z nieporównaną szybkością.

Tę chwilę obecną, ten byt teraźniejszy, od kogo odbieram? Od Boga. On mnie wyprowadził z nicości do bytu, lat temu dwadzieścia albo trzydzieści; On utrzymuje moje życie w każdej chwili i także teraz mi je zachowuje. Czy zechce mi je zachować jeszcze dłużej? Nie wiem tego i nic na świecie nie może dać mi o tym pewności.

Na co jest mi dany ten czas? Na to, bym zasłużył na szczęśliwą wieczność. Moje istnienie jest wieczne, uczy mnie o tym wiara. Rozum przekonuje mnie, że jest życie przyszłe; pragnienie nieśmiertelności tkwi w moim sercu; to pragnienie, które Bóg w nie wlał, nie może być zawiedzione w swoim oczekiwaniu. Jestem stworzony do nieśmiertelności, do wieczności; ale ta wieczność będzie szczęśliwa albo nieszczęśliwa. Zależeć to będzie od tego, jak użyję czasu. Jeżeli żałując, że go źle używałem, zacznę żyć dobrze, jeżeli wytrwam w tym do końca życia, będę wiecznie szczęśliwy. Jeżeli go źle używam i nadal źle będę używać, jeżeli w tym stanie zaskoczy mnie śmierć, będę wiecznie nieszczęśliwy.

Mój los w wieczności zależy od użycia czasu; ponieważ zaś ani przeszłość, ani przyszłość ode mnie nie zależą, prawdą jest, że moja wieczność zależy od chwili obecnej. Otóż w tej chwili, jaki jest stan mojej duszy? Czy chciałbym umrzeć w tym stanie, w jakim jestem? Czy byłbym gotów na wieczność? Jeśli nie jestem gotów, jakież to zaślepienie z mojej strony pozostawać w tym stanie, licząc na przyszłość, skoro nie jestem pewien ani jednej chwili, skoro pomiędzy mną a wiecznością jest tylko jedna chwila!

Wszystkie wypadki życia, wyjąwszy grzech, mogą się przyczynić do szczęśliwej wieczności. Sam tylko grzech może mnie jej pozbawić. A cóż to jest grzech? Jest to sprawa dokonana w jednej chwili. Gdy tylko wola skłoni się do grzechu – bez względu na to, czy czyn zewnętrzny nastąpi czy nie nastąpi – jeżeli umrę w tym stanie, będę potępiony na wieki; a nie mam żadnej pewności, że nie umrę natychmiast, gdy zezwolę w moim sercu na grzech. Jakież to szaleństwo zezwolić na to, co mnie może zgubić na zawsze, zanim jeszcze wykonam czyn zewnętrzny!

Wszystkie inne nieszczęścia, jakie się zdarzają w czasie, mogą się przyczynić do zbawienia, jeżeli się je przyjmuje po chrześcijańsku i umie z nich korzystać. Nie mamy więc powodu tak bardzo się ich obawiać ani nazbyt troszczyć się o to, by ich uniknąć albo im zaradzić. Tylko grzech jest złem wiecznym. Jest to zło, które, czy potrafimy naprawić, nie wiemy z pewnością: to zło leczy się tylko żalem, a żal nie zawsze od nas zależy; nie wiemy, czy Bóg da nam na to czas i czy da nam łaskę nawrócenia.

Jeżeli się zastanowię głęboko nad tymi uwagami, łatwo zrozumiem, jak mam używać czasu:

1. nigdy nie robić niczego takiego, co by mnie mogło narazić na utratę szczęśliwej wieczności;

2. używać każdej chwili tak, jak Bóg chce, abym jej używał dla dostąpienia szczęśliwej wieczności;

3. nie odkładać nigdy na czas późniejszy – którego może mieć nie będę – tego, co mogę zrobić w chwili obecnej;

4. czasu, którego każda chwila jest tak droga, nie spędzać na rozrywkach próżnych, a tym bardziej szkodliwych, na zajęciach bezużytecznych, na próżnowaniu;

5. i wreszcie pamiętać, że życie, które skończyć się może w każdej chwili – a które dane mi jest na to, abym zasłużył na szczęście wieczne – powinno być poważne, oddane obowiązkom względem Boga, powinnościom mego stanu, społeczności; powinienem pozwalać sobie na takie tylko rozrywki, które są według woli Bożej, aby i te nie były stracone dla wieczności.

o. Nicolas Grou SI, Przewodnik życia duchowego, Wydawnictwo AA, Kraków, s. 80-82.
www.pch24.pl
***
Czytaj też:
Kardynał Jorge Medina Estévez - Życie wieczne


avatar użytkownika intix

9. Słowo Boże na dziś...

SŁOWO

a także:

Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych

Wtorek, 5 stycznia 2016 roku
Jan 1,43-51


Nazajutrz [Jezus] postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: Pójdź za Mną!. Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra. Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu. Rzekł do niego Natanael: Czyż może być co dobrego z Nazaretu? Odpowiedział mu Filip: Chodź i zobacz! Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu. Powiedział do Niego Natanael: Skąd mnie znasz? Odrzekł mu Jezus: Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym. Odpowiedział Mu Natanael: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! Odparł mu Jezus: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to. Potem powiedział do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.


Każdy z uczniów ma swego pośrednika, który prowadzi go do Jezusa. Potrzebujemy innych, którzy nas przyprowadzą do Chrystusa. W życiu osób powołanych do kapłaństwa, czy życia konsekrowanego obecne są cztery zasadnicze słowa, opisujące ten styl życia: „szukać”, „znaleźć”, „pójść”, „ujrzeć”. Taką drogą podąża każdy, kto chce być uczniem Jezusa. Aby szukać Jezusa, należy pójść śladami swoich najgłębszych tęsknot. Potrzeba wyglądać Tego, który porusza serce. Jeśli szczerze szukamy, Bóg pozwala nam znaleźć to, co jest Jego oczekiwaniem. Tęsknota za Jezusem pozwala przyjść do Niego, spotkać Go i poznawać. Przychodzimy do Pana, aby Go ujrzeć. Potrzebujemy czasu dla Boga na kontemplację. Poznanie jest nieodłączne od patrzenia: na ikonę Jezusa, na tabernakulum, na Krzyż. Gdy patrzymy na Jezusa, otwierają się przed nami niebiosa: „Ujrzycie niebo otwarte”.

Szukając własnej drogi, trzeba wiedzieć, czego szukamy. Nawet wówczas, gdy już idziemy za Nazarejczykiem należy postawić pytanie, czego szukam, co chcę w moim życiu najbardziej, co jest moją pierwszą i największą tęsknotą serca? Być powołanym oznacza: zamieszkać z Jezusem. A potem z Nim jeść i pić, pracować, chodzić z Nim, rozmawiać, przede wszystkim słuchać, patrzeć na Niego, chcieć Tego, o czym mówi i co czyni dla Siebie i dla innych. Powołanie, to wezwanie do zobaczenia, czym Jezus żyje, co Go raduje i smuci, jakie są Jego dążenia i zamiary, co jest Jego pokarmem i napojem. Wejść w Jego życie, to zamieszkać w Nim. Być powołanym, to przeżywać Tego, który stał się moim Panem, Mistrzem, Ojcem i Matką, Przyjacielem. Stawać się uczniem, to medytować słowa, szukać ich głębszego znaczenia, smakować w nich, ucałować je, przejmować z nich światło, ciepło, łagodność i pokój. One emanują Sercem Boga.

„Natanael” znaczy: „Dar Boga”. Natanael jest zaskoczony, że Jezus go zna, że wie, jaki jest. W tym człowieku nie było podstępu. Jezus patrząc na jego serce, poznał go. Jezus nie potrzebuje informacji od pośredników, o drugiej osobie. Nie można zbliżyć się do Jezusa, jeśli On nie pozna i nie da nam odczuć tego, co zawiera nasze serce. Spotkanie się z prawdą o samym sobie, prowadzi w konsekwencji do spotkania Boga. Rozmawiając z Panem, Natanael zobaczył w innym świetle własne życie. Owo światło, to słowa Jezusa, które usłyszał o sobie.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***

Jeszcze  rozważania:
Dar CZASU dobrze wykorzystać



avatar użytkownika intix

10. Uroczystość Objawienia Pańskiego - święto Trzech Króli



Uroczystość Objawienia Pańskiego - święto Trzech Króli

6 stycznia Kościół obchodzi uroczystość Objawienia Pańskiego, w tradycji znaną jako Trzech Króli. Inna nazwa tego dnia to Epifania. Na Wschodzie była ona znana już w III wieku. Sto lat później pojawiła się także na Zachodzie, gdzie przeobraziła się właśnie w święto Trzech Króli. W liturgii uroczystość ta wiąże się nierozerwalnie z Bożym Narodzeniem.

Ewangelia św. Mateusza mówi o Magach lub - według innych tłumaczeń - Mędrcach ze Wschodu, którzy idąc za gwiazdą przybyli do Jerozolimy i Betlejem szukając nowo narodzonego króla żydowskiego: „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę”.

Objawienie, nazywane z grecka Epifanią, oznacza zjawienie się, ukazanie się Boga w ludzkiej postaci. W liturgii zachodniej akcent uroczystości Objawienia pada na Trzech Królów. Pokłon magów-mędrców, których do Jezusa przywiodła gwiazda, wskazuje, że cały wszechświat (gwiazda, a więc kosmos) został poruszony narodzeniem Chrystusa. Przybywają do Niego mędrcy, aby oddać cześć Bogu. Wydarzenie wskazuje na możliwość poznania Boga dzięki rzetelnemu poszukiwaniu prawdy o świecie i człowieku.

Mędrcy, którzy przybyli do Jezusa złożyli dary. Wedle tradycji były nimi: złoto - symbol godności królewskiej, kadzidło - godności kapłańskiej, mirra - symbol wypełnienia proroctw mesjańskich oraz zapowiedź śmierci Zbawiciela. Jednocześnie był to wyraz wiary w Chrystusa prawdziwego człowieka (mirra), prawdziwego Boga (kadzidło) oraz prawdziwego króla (złoto).

Z uroczystością Objawienia Pańskiego wiąże się zwyczaj święcenia kredy, kadzidła i wody. Poświęconą kredą wypisuje się na drzwiach mieszkania K+M+B oraz aktualny rok. Litery te, interpretuje się jako inicjały trzech króli. W średniowieczu odczytywano to inaczej. Napis „C+M+B” (imię Kacper po łacinie pisane jest przez C) wyrażał błogosławieństwo: Niech Chrystus błogosławi mieszkanie! - łac. Christus mansionem benedicat!

Dom kropi się wodą święconą, a spalane kadzidło podkreśla, że jest on miejscem modlitwy.

Nie ma zbyt wiele źródłowych dokumentów na temat personaliów Trzech Króli, natomiast więcej jest legend i spekulacji. Pobożność ludowa ze względu na ilość darów ustaliła, że było ich trzech. Dopiero jednak w tradycji VI wieku zaczęto mówić o nich jako o królach, a zanim nazwano ich Kacprem, Melchiorem i Baltazarem, upłynęło kolejnych 300 lat.

W sztuce Kacper przedstawiany jest najczęściej jako ofiarujący mirrę Afrykańczyk, Melchior - jako dający złoto Europejczyk i Baltazar - jako król azjatycki przynoszący do żłóbka kadzidło.

Nie ma ostatecznej pewności co do tego, czy rzeczywiście istnieją relikwie Trzech Króli. Jak głosi legenda, przechowywano je początkowo w Konstantynopolu. W późniejszym okresie znalazły się w Mediolanie.

Od XII wieku tradycja Trzech Króli związana jest z Kolonią. Pewne jest, że w roku 1164 abp Rainald von Dassel kierujący kancelarią cesarza Fryderyka Barbarossy przywiózł nad Ren jako zdobycz z podbitego Mediolanu szczątki, czczone tam jako relikwie Trzech Króli.

O tym, jak wcześniej dostały się one do Italii, wiadomo z dziejów życia biskupa Eustorgiusza: według tego dokumentu, doczesne szczątki Trzech Króli miała znaleźć w IV wieku w Jerozolimie św. Helena, matka cesarza Konstantyna i w IX wieku zostały przewiezione do kościoła w Mediolanie. Według innych źródeł Mediolańczycy do 1158 roku nic nie wiedzieli o posiadanym przez siebie skarbie. Dowiedzieli się o ich pochodzeniu dopiero wówczas, gdy z powodu oblężenia miasta musieli zabrać relikwie z położonego u jego bram kościoła.

Trzej Królowie czczeni są jako patroni podróżujących, pielgrzymów, handlowców, właścicieli gospód oraz kuśnierzy.

KAI
MWł
www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

11. Idźmy i my...



Znalezione obrazy dla zapytania Uroczystość Świętych Trzech Króli - obrazki

Jak Trzej Królowie...
Padnijmy z czcią przed Królem, Zbawcą, Odkupicielem naszym...
Przed Jezusem Chrystusem Królem królów, narodów...
Uznajmy Jezusa Chrystusa... Królem Polski...

Wypełniajmy - odważnie, z ufnością, z miłością - Bożą Wolę...

Nie odrzucajmy Bożej Miłości…
Nie odwracajmy się od Tej Światłości…
Która nam życie… wieczne życie daje…
Nieśmy Panu Bogu w darze
Serca nasze wierne… czyste…
Prośmy pokornie…

Niech Chrystus Błogosławi Nasz Wspólny Dom…

Christus Mansionem Benedicat

C  †  M  †  B  2016

Niech Chrystus Błogosławi Nasz Dom Ojczysty…



avatar użytkownika intix

12. Słowo Boże na dziś...

SŁOWO

a także:

Zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją

Środa, 6 stycznia 2016 roku
OBJAWIENIE PAŃSKIE

Mateusz 2,1-12



Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon. Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela. Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.


Pragnienie spotkania Jezusa ujawnia się w szukaniu Go. Pragnienia skłaniają do wyjścia, do drogi dla ich realizacji, a właściwie przeżywania. Przeżywanie pragnień jest najważniejsze, a nie samo ich owocowanie, końcowy skutek.

Mędrcy korzystają ze znaków, jakie towarzyszą narodzinom Jezusa. Rozumieją znaki Boga ci, którzy mają dobre intencje, którzy noszą w sercu silne pragnienia spotkania Go, patrzenia na Niego, wyrażania miłości. Szukanie dokonuje się w drodze. Potrzeba Bogu dać swój czas. Dając czas, daję w nim siebie. Mędrcy byli zajęci wyłącznie zobaczeniem Dziecięcia. Odczuwamy atmosferę radości z szukania Boga. Poznajmy otwartość Mędrców na współpracę zarówno z ludźmi, jak i ze światem "pulsującym radością" z przyjścia Boga na Ziemię.

Ich poszukiwaniom towarzyszy ogromne poczucie bezpieczeństwa. Nie lękają się iść do Heroda, aby postawić pytanie o nowego króla na jego terytorium. Dążą do poznania prawdy. Ją zaś można odkryć jedynie w wolności serca. Doświadczając obawy o własne życie, wiedząc o lękach Heroda i jego strachu przed utratą władzy, być może przyjęliby inną strategię poszukiwania, albo w ogóle nie wyruszyliby w drogę. Dobrze, że nie wiemy o wszystkim, co nas czeka, gdy wyruszamy na poszukiwanie Boga. Nie wiemy, co nas czeka, gdy rozpoczynamy życie z Nim i dla Niego. I tak jest dobrze.

Mędrcy szukając, stawiają pytania. Towarzyszy im odwaga i mądrość. Są wolni od takich namiętności jak zazdrość, zawiść czy lęk. Niosą w sercu pokój. Szukanie prawdy wlewa pokój do serca. Idą z potrzebą wyrażenia radości. Radość wyrażana przed innymi chroni nas przed zgubnym wpływem emocji, namiętności innych ludzi. Mędrcom nie udzielił się stan niepokoju, strachu, przerażenia Heroda.

Herod doznał wzburzenia na wieść o nowonarodzonym Królu. Pod jak silnym wpływem Heroda musieli być mieszkańcy Jerozolimy, skoro Jego przerażenie udzieliło się im. Często nie jesteśmy świadomi tego, jak jesteśmy bezkrytyczni, pozbawieni trzeźwego myślenia, przejmując stany emocjonalne innych. Konieczne jest stawianie w sercu granic emocjom tych osób, które mogą nami manipulować. Zobaczmy i odczujmy w sercu jak wzburzenie i przerażenie Heroda emanuje na mieszkańców miasta.

Dlaczego Mędrcy są wolni od takiego wpływu? Oni słuchają słów Biblii i patrzą na gwiazdę. Mają przewodnika w samym Bogu. Natomiast Herod i mieszkańcy Jerozolimy są zdani na własne, wzburzone namiętności. Gdy one dominują, ujawnia się strach, przerażenie i niezdolność rozumienia słowa Bożego. Będąc w lęku jesteśmy w większym stopniu podatni na przyjmowanie złej nowiny, dystansując się od dobrej będącej źródłem pokoju serca.

Herod jawi się jako człowiek bardzo miły, w spotkaniu z Mędrcami. Sprawia wrażenie kogoś, kto jest zainteresowany odkryciem prawdy. To tylko wrażenie. Jest niewolnikiem strachu. Władza jest dla niego wszystkim, co posiada. Poza nią nic i nikt nie ma znaczenia. Uzależnienie od namiętności prowadzi do dramatu. Niszczy ona wrażliwość serca na prawdę, piękno i dobro. Nie pozwala na trzeźwe myślenie. Spełnienie namiętności wydaje się być najwyższym i jedynym celem człowieka opanowanego przez nią. Jest zdolny do intryg, podstępu, fałszywej dobroci. Chorobliwe uzależnienie od namiętności należy jednoznacznie odczytać, jako zależność od Złego ducha. Szatan odnajduje dostęp do naszego serca przez potrzeby żyjące w namiętnościach.

Mędrcy spotykają Jezusa. Uznają Go za Boga, Człowieka i Króla. Znaleźli PRAWDĘ. Szukanie jej uwalnia od niszczących namiętności. To jest droga wolności. To wydarzenie ewangeliczne pokazuje, że Jezus jest tym, który pragnie być szukany i znaleziony. Jest spragniony spotkań z nami i pogłębionych relacji, silnych więzi uczuciowych i duchowych. On nie stawia pytania o to, jak człowiek dotychczas żył, jakimi namiętnościami się kierował, jakie grzechy czynił? Jezus czeka na nasze przyjście. Jest spragniony spotkania ze mną, które ma moc przemiany.

Są tacy ludzie, którzy przychodzą do Jezusa teraz (Mędrcy) i są tacy, którzy mówią, że przyjdą później (Herod). To później może wskazywać na fakt, że są w niewoli namiętności, dlatego przyjść nie mogą. To jest rana serca; cierpi Bóg i cierpi człowiek. Oczekujemy na czas, gdy spotkamy się RAZEM przed Jezusem. Aby do tego mogło dojść konieczne jest nieustanne szukanie BOGA.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

avatar użytkownika intix

13. Myśl o prawdach ostatecznych przybliża nas do Boga



Myśl o prawdach ostatecznych przybliża nas do Boga

Prawdy ostateczne wywierają potężny i zbawienny wpływ na serce ludzkie, bo zapewnia Duch Święty, że nigdy nie zgrzeszy ten, kto się uważnie nad nimi zastanawia. I zaiste, czy może przywiązać się do dóbr ziemskich, kto pamięta, że wkrótce nie będzie go na świecie, że od Adama aż dotąd nikt ze sobą nic nie zabrał do grobu i że tak będzie aż do skończenia czasów? Kto mógłby zbytecznie oddać się stworzeniom, jeżeli będzie pamiętał, że po to żyje na świecie, aby sobie zasłużył na niebo? Kto wie o tym, że życie chrześcijanina powinno upływać w pokucie i łzach, czy będzie gonił za szalonymi uciechami świata? Czy nie będzie na każde zawołanie gotowy, kto jest żywo przekonany o prawdzie, że w każdej chwili może umrzeć?

Dlaczego prawdy, które nawróciły tylu grzeszników, robią na nas tak małe wrażenie? Bo nie myślimy o nich poważnie, bo nasze serce lgnie do rzeczy zmysłowych, które zaspakajają chwilowo jego skłonności, bo nasz umysł, zajęty sprawami doczesnymi, zapomina o tych wielkich prawdach, które powinny nas ciągle zaprzątać.

Ach, bracia, nigdy nie zapominajmy, że nasze życie jest tylko snem, że śmierć niedaleko, że może nas wnet dosięgnąć, że po niej czeka nas surowy sąd, który rozstrzygnie o naszej wieczności. Jezus Chrystus gorąco pragnie naszego zbawienia i dlatego widzimy Go już to jako ubogie dziecko w stajence na sianku, które skrapia swoimi łzami; już to oglądamy Go skrępowanego, ubiczowanego, cierniem ukoronowanego, upadającego pod ciężarem krzyża, a wreszcie umierającego w strasznych męczarniach z miłości ku nam.

A ponieważ to jeszcze nas nie porusza i nie zwraca na lepszą drogę, dlatego głosi, że przyjdzie kiedyś w blasku i majestacie Ojca i będzie sądził bez miłosierdzia wszystkich i odkryje przed całym światem zło, które uczyniliśmy w życiu. Prawdy te, żywo pojęte, mogłyby nas uczynić świętymi.

Św. Jan Maria Vianney, Kazania, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 2010, s. 27-28
www.pch24.pl
***
Czytaj też:
– – –
treści katolickie:
sacerdoshyacinthus.com .
verbumcatholicum.com .
twitter.com/SacHyacinthus



avatar użytkownika intix

14. Słowo Boże na dziś...

SŁOWO

a także:

Poznajemy ducha prawdy i ducha fałszu

Czwartek, 7 stycznia 2016 roku
1 J 3,22 – 4,6



Najmilsi: O co prosić będziemy, otrzymamy od Boga, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba. Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał. Kto wypełnia Jego przykazania, trwa w Bogu, a Bóg w nim; a to, że trwa On w nas, poznajemy po Duchu, którego nam dał. Umiłowani, nie każdemu duchowi dowierzajcie, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Żaden zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch antychrysta, który – jak słyszeliście – nadchodzi i już teraz przebywa na świecie. Wy, dzieci, jesteście z Boga i zwyciężyliście ich, ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie. Oni są ze świata, dlatego mówią od świata, a świat ich słucha. My jesteśmy z Boga. Ten, kto zna Boga, słucha nas. Kto nie jest z Boga, nas nie słucha. W ten sposób poznajemy ducha prawdy i ducha fałszu.


Warunkiem spełnienia próśb kierowanych do Boga, jest zachowanie Jego przykazań. Spełnianie przykazań przez człowieka, podoba się Bogu. Dlaczego tak? Czy Bóg stawia nam warunki, że wtedy nas wysłucha, kiedy będziemy Jemu wierni? Człowiek zachowujący przykazania jest zdolny do przyjęcia tego, co Bóg daje. Nie żyjąc zgodnie z przykazaniami, nie jesteśmy w stanie przyjąć Jego woli, lecz wchodzimy na drogę gniewu wobec Boga, złorzeczenia, żalu, odejścia od Niego.

Co jest najważniejsze z tego, co mówi Bóg? Wierzyć i miłować. W taki sposób żyjemy w Bogu, a On żyje w nas. Niezbędne jest badanie duchów, które są w ludziach. Człowiek może być pod wpływem Ducha Świętego, ale też może pozwolić na prowadzenie siebie przez złego ducha. Badajcie duchy, czyli rozeznawajcie, kto wam doradza; jak się to ma do tego, co mówi Bóg?

Siostra Faustyna podejmując jedną z wielu walk z demonami, będąc atakowaną w sposób niezwykle agresywny, mówiła: „A Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami”. Demony z wrzaskiem odstępowały od ataku na nią. Św. Jan w dzisiejszym słowie mówi: „Każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga. Żaden zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch antychrysta”.

Zły duch przebywa na świecie. Wielu ludzi jest pod jego wpływem. Tam, gdzie są łamane zasady wiary, moralności, tam jest duch antychrysta. Tam, gdzie człowiek w sposób świadomy i dobrowolny odrzuca Boga, tam jest duch antychrysta. Wierząc Bogu i kochając Jego i ludzi, żyjemy w Nim, a On żyje w nas. Dlatego zwyciężamy złego ducha. Nie wono bać się demonów. To one powinny się lękać tych, którzy idą w imię Jezusa. W tym Imieniu odnosimy zwycięstwo nad złym duchem. Zwyciężamy mocą Ducha Świętego, który żyje w nas, którego świątynią jesteśmy. Wielbiąc śpiewem Ducha Świętego, zwyciężamy złego ducha.

Ks. Józef Pierzchalski SAC



avatar użytkownika intix

15. Mocne postanowienie poprawy


Mocne postanowienie poprawy

Powiedzieliśmy, że prawdziwy żal musi koniecznie łączyć się z mocnym postanowieniem nie grzeszenia więcej. Jeżeli chęć poprawy jest szczerą, będziemy istotnie unikali grzechu, myśli złych, mściwych, nieczystych, strzec się też będziemy wszelkich sposobności prowadzących do grzechu i użyjemy wszelkich środków, by się poprawić ze złych nałogów. A więc, mój przyjacielu, twa chęć poprawy musiała być bardzo wątpliwą i pozorną tylko, ponieważ na nowo widują cię w szynkach i owych towarzystwach, gdzie często upadałeś. Nie zauważono u ciebie większej ostrożności w postępowaniu i jak żyłeś przedtem, tak i teraz żyjesz lekkomyślnie. Trudno nie podejrzewać, że spowiedź twa była złą a żal podejrzanym.

Chcesz na to dowodu? Pytam cię więc, z jakich grzechów spowiadałeś się zeszłego roku? Z pijaństwa, nieczystości, pychy, gniewu, zaniedbywania nabożeństwa. A z czego spowiadałeś się tego roku? Z tych samych grzechów. Z czego będziesz się spowiadał w przyszłym roku, jeżeli ci Bóg życia jeszcze udzieli? Sądzę, że znowu z tych samych grzechów. A dlaczego? Bo nie chcesz prowadzić bogobojniejszego życia, bo spowiadasz się tylko ze zwyczaju, z pewnej rutyny, do dawnych grzechów przybywa ci jeszcze świętokradztwo i jesteś igraszką w ręku szatana.

Nie myśl, że cię chcę odwieść od spowiedzi, że cię chcę przestraszyć. Postępuję tu jak lekarz, który zapisuje choremu lekarstwo, mogące go uzdrowić. Lekarz opuszcza tych, którzy gardzą jego radami, a przeciwnie, zajmuje się gorliwie tymi, którzy przepisy jego spełniają skrupulatnie. Myślę, że pod wpływem mej nauki niejeden z was pocznie się lękać, czy nie odbył świętokradzkiej spowiedzi. Życzyłbym sobie tego, abyście pod działaniem łaski Bożej pozbyli się niepokoju sumienia i jeszcze dzisiaj korzystali ze środków, jakie Bóg ustanowił dla waszego zbawienia.

Zapytacie mnie jednak: Co mamy czynić, aby naprawić złe? Powtórz, bracie, twoje spowiedzi, począwszy od tej, która mogła być świętokradzką. Powiedz także, ile było takich złych spowiedzi i niegodnych Komunii; podaj dokładnie, który grzech zataiłeś i czy z innych grzechów starałeś się poprawić.

Czytamy w Ewangelii o Jezusie Chrystusie, że gdy raz wyszedł z grobu, już tam więcej nie wrócił. I wy, gdy się raz wyspowiadacie z grzechów, nie powinniście ich później na nowo popełniać. Dawniej się gniewaliście, gdy was najmniejsza spotkała zniewaga. Niech teraz w sercach waszych będzie łagodność, dobroć, uprzejmość i litość. Dawniej opuszczaliście modlitwy rano i wieczór lub odmawialiście je bez skupienia ducha. Jeżeli teraz rzeczywiście chcecie się poprawić, odmawiajcie je chętnie, pobożnie i uważnie, pamiętając o obecności Boga. Dawniej przychodziliście do kościoła dość często, gdy już nabożeństwo dobrze się zaczęło. Starajcie się obecnie wszystkie sprawy wcześnie załatwiać, byście byli na całej Mszy Świętej. Dawniej niejedna matka wałęsała się od domu do domu obmawiając drugich. Niech zajmie się teraz pilnie gospodarstwem i wychowaniem dzieci, niech jej postępowanie świadczy, że wstąpiła na drogę cnoty.

Pewna młoda osoba, która przez jakiś czas oddawała się bezwstydnym uciechom, gdy się zastanowiła nad okropnym stanem swej duszy, tak się przelękła, iż postanowiła życie zupełnie odmienić. I tak się stało. W jakiś czas potem spotkała młodzieńca, z którym dawniej bawiła się wesoło, który począł mówić do niej w ten sam sposób, jak dawniej. Wtedy ona popatrzyła nań ze wstrętem, bo sobie przypomniała, jak często ten nieszczęśliwy był powodem, że ciężko obraziła Boga. Zdziwiony młodzieniec pyta więc, czy go nie poznaje. „O znam cię doskonale – odrzekła. – Widzę, żeś zawsze jednaki, żeś dotąd pogrążony w błocie występków; ale ja dzięki Bogu nie jestem już dawną grzesznicą, nie popełniam już owych grzechów, które plamiły mą biedną duszę. Wolę raczej tysiąc razy umrzeć, niż wrócić do dawnych upadków". O piękny wzorze do naśladowania!

Św. Jan Maria Vianney, O spowiedzi wielkanocnej, w: Kazania, t. I, Sandomierz 2010, s. 18-19.
www.pch24.pl

***
Załączam też:
Naszą siłą pomoc Boża - Św. Alfons Maria de Liguori


avatar użytkownika intix

16. Słowo Boże na dziś...

SŁOWO

a także:

Miłość się nam objawiła

Piątek, 8 stycznia 2016 roku
1 J 4,7-10


Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.


„Miłujemy się wzajemnie”. Rozczarowań w tym zakresie jest wiele. Często miłością nazywamy działania, zachowania, które nią nie są. Potrzebujemy zaufania, iż można prawdziwie kochać, być wiernym do końca w miłości. Jest wyłącznie jedno jej źródło - Bóg. Tym, który wprowadza człowieka w życie z miłości i dla miłości jest Duch Święty.

Bóg, który nas kocha, przyszedł do nas (Boże Narodzenie) i nieustannie przychodzi (Komunia święta). Jezus chce miłować i być miłowanym. O tyle jesteśmy silni w miłości, o ile dążymy do tego, aby miłować tak, jak On nas umiłował. W miłości jest miejsce na oddanie swojego życia w ręce osoby kochanej. Brak oddania życia jest głębokim niedostatkiem prowadzącym do rozczarowań, braku wierności, niedowierzania w to, że miłość wzajemna jest możliwa.

Ucznia Jezusa Chrystusa poznajemy po miłości. Małżonków, poznajemy po miłości. Człowieka ochrzczonego w imię Miłości, którą jest Bóg, winniśmy móc poznawać po miłości. W niej powinno być zawsze miejsce na ofiarę, wyrzeczenie, wierność wobec kochanego człowieka. O miłości wzjemnej mówimy wtedy, kiedy jest ona czysta w obszarze gestów i słów. W niej dorastamy do wrażliwości na potrzeby drugiej osoby, składając świadomą rezygnację z zaspokojenia własnych potrzeb.

Kto kocha, ten nosi w sobie życie otrzymane od Boga. A życie szczęśliwe, to miłość. Dzięki miłości Boga mamy w sobie życie. Dawać życie, to okazywać miłość prawdziwą, wierną, która wszystko przetrwa i przetrzyma.

Ks. Józef Pierzchalski SAC




avatar użytkownika gość z drogi

17. Witaj droga @Intix :)

Dobrej Nocy :)

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

18. Błogosławieni miłosierni...

 

avatar użytkownika guantanamera

19. I jeszcze piękne wykonanie w języku włoskim

avatar użytkownika gość z drogi

20. posyłam Ci

nocne serdeczności wraz z " tajną przesyłką " jaką ,wiesz :)

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

21. Wraz z nocnymi serdecznosciami

Bliskimi mojemu sposobowi myslenia Gosciowi z drogi, sklaniam sie troche odmiennie. Ja pasuje do miejsca pomiedzy dwiema mozliwosciami: Zla i Dobra, Jasnosci i Ciemnosci. Co z nami zrobic, jesli jest nas wiekszosc?

avatar użytkownika gość z drogi

22. Białe i Czarne :)

ii jeszcze pozwolenie na broń,bo gdy przyjdą ci od putina,to żeby było czym ich przywitać,albo tych zbyt opalonych i napalonych na nasze "dziewice"
dobrej nocy :)

gość z drogi

avatar użytkownika Tymczasowy

23. Feministki

maja swoje przeonaczone wizje. Normalne kobiety, jak wynika z badan, cenia sobie pewnosc i stabilizacje. Wyksztalcenie, ponad wzrost (w centymetrach). Gospodarnosc ponad kolor wlosow (bruneci).
Ja jestem przekonany, ze najwazniejsze jest, by byc dobrym kolega, kims, w okolo dobrze jest byc, bo zapewnia przyjemnosc, spokoj i bezpieczenstwo. Ktory ma wlasciwosci kojace.
Wiem co mowie.