Wielkość...?

avatar użytkownika intix

.

 

Bądźmy bardzo ostrożni…

W dążeniu do... wielkości...

Wielkość... źle rozumiana...

Szybko... w pychę się obraca...

 

Gdy pycha… ponad Pokorą…

Wtedy droga… nie jest Bożą…

Cisi… i pokornego serca…

Dostąpią błogosławieństwa…

 

Bądźmy wielcy... Czystymi Sercami...

Modlitwą... wytrwałością... pracą...

Bądźmy wielcy... wielką Pokorą...

Wiarą... Nadzieją... Miłością...

 

Bądźmy wielcy... jednością...

Bądźmy wielcy... solidarnością

Z Panem Bogiem... z Bliźnimi...

Będącymi dziećmi Bożymi...

 

Wspólnie... Bożą Drogą podążając...

Wtedy wielkość... osiągnie Naród...

Przez małość... dążąc do Wielkości...

Czcząc Pana Boga na Wysokości...

 

Bez Pana Boga...

Niczym... jesteśmy sami...

Wszystko, co posiadamy...

To od Pana Boga… Dary...

 

Zgodnie z Powołaniem...

Żyjmy pokornie... Miłością i Prawdą...

Bądźmy... Pana Boga... i Bliźniego... sługami...

I nigdy... Sumienia nie zagłuszajmy...

 

 

 

 

********************************************

/”Wielkość…?’ – J.B.K. 16.11.2013r./

 

Wpisy tematycznie powiązane:

 

Odnajdźmy TO... Co zostało zgubione...

..."ODEJŚCIE duchem"...

SUMIENIE...

POWOŁANIE...

WOKÓŁ KRZYŻA... O Orle Białym i Jego Orlętach...

"Nadzieja... Która sięga poza kres..."

DUCH WOLNOŚCI...

 

 

41 komentarzy

avatar użytkownika guantanamera

1. @intix

wielkość... osiągnie Naród...
Przez małość... dążąc do Wielkości...
Czcząc Pana Boga na Wysokości...

Piękne jest Twoje rozważanie. Temat do rozważań dla nas tutaj i dla każdego kto chciałby dla Polski wielkości...
Na cały nadchodzący tydzień, który zwieńczy Niedziela Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata...
Wielkość ludzi i narodów objawia się w tym komu oddają cześć.
Ale wielkość ludzi i narodów objawia się w tym Komu oddają władzę.
Wielkością najwspanialszą jest oddanie władzy Chrystusowi Królowi.
W każdym wymiarze.

Czcząc Pana Boga na Wysokości...
Przez małość... dążąc do Wielkości
wielkość... osiągnie Naród...

avatar użytkownika Maryla

2. @intix

"Wspólnie... Bożą Drogą podążając...

Wtedy wielkość... osiągnie Naród...

Przez małość... dążąc do Wielkości...

Czcząc Pana Boga na Wysokości..."

Pamiętajmy, komu zawdzięczamy naszą Ojczyznę i kto nas jednoczył przed Ołtarzami przez wieki. "Kędyś, aleją długą, staroświecką,
Szedł smutny Chrystus, jakby ścieżką polną...
("Teraz ukradkiem przeżegnaj się, dziecko,
Bo tu otwarcie żegnać się nie wolno...")"

Pięciu poległych

Jest w duszy polskiej ukryty zakątek,
Gdzie błądzą ciche lat umarłych cienie,
Leży tam kamień grobowych pamiątek,
A pod kamieniem krwawi się Wspomnienie.
A kiedy bliska zbierze się drużyna
I drzwi zamknięte i okna zawarte,
To Polak - kamień duszy swej odklina,
I wydobywa tę krwawiącą kartę...

Zeszlaś, jak teraz, o, polska jesieni,
(U kolan matki byłem dzieckiem małem),
Barwił się cmentarz w złocie i w czerwieni,
W czerwieni, w złocie nad mogiłą stałem.
Leżały na niej jakieś biedne kwiatki,
Ręką sierocą rzucone ze drżeniem...
"Zmów pacierz" - mówię. I cichy szept matki
Jął pierś dziecięcą zakrwawiać - Wspomnieniem.

Padały liście z cmentarnych gałązek,
Szeptała powieść o dawnych żałobach,
A jam raz pierwszy obaczył z Powązek
Ojczyznę moją całą w grobach... w grobach...
Świst kul w ulicach... Ludu pieśń gromowa...
Na pięciu trumnach cierniowe korony...
Przesiąkłe łzami matki mojej słowa,
Polskiego dziecka chrzcie błogosławiony!

To, co przeżyło jedno pokolenie,
Drugie przerabia w sercu i w pamięci:
I tak pochodem idą cienie... cienie...
Aż się następne znów na krew poświeci!
Wspomnienie dziadów pieśnią jest dla synów,
Od Belwederu do śniegów Tobolska,
I znów przed wnuków grzmi piorunem czynów...
Pieśń, Czyn, Wspomnienie - to jedno: to Polska!

Jakże się skryła dusza dziecka w siebie,
Na takim krwawym wychowana karmie...
Pamiętam dzień ten i cmentarz - i ciebie,
Przy nagim grobie stojący żandarmie!
Kędyś, aleją długą, staroświecką,
Szedł smutny Chrystus, jakby ścieżką polną...
("Teraz ukradkiem przeżegnaj się, dziecko,
Bo tu otwarcie żegnać się nie wolno...")

Głąb piersi naszych się nam mogili,
Jak w leśnych grobach stroi ziemia nasza,
Bezkwietną wiosnę wszyscyśmy przeżyli,
Do wydartego tęskniący pałasza.
Oczyma buntu patrząc w twarz przemocy,
Kryliśmy nasze myśli i modlitwy -
I skrzyp szubienic śnił się nam po nocy,
Jak śni się innym pobudka do bitwy...

Pięciu poległych... Wieczory cichemi,
Wśród domowników i przyjaciół grona,
Płakał w pokoju płacz duchów, płacz ziemi,
Legenda czarna, legenda czerwona,
Wstawały z mogił poświęceń anioły,
Przypominane i znajome twarze,
Otwarte groby... zamknięte kościoły...
I wielka północ na Polski zegarze...

O, miasto moje! O, Warszawo święta!
Skroń zniżam kornie do twoich kamieni,
Bo w każdym głazie czyjaś łza zaklęta,
I krew się czyjaś na każdym czerwieni!
A gdy myśleli, że cię złożą w trumnie,
Że padniesz, ziemią przysypana krwawą,
To ty z uśmiechem tak hardo, tak dumnie
Męczeński krzyż swój dźwigałaś, Warszawo!

Kładą tablicę na samotnym grobie,
Może ją kładą w blaskach słońca wschodu,
Ale, mogiło, zawsze stał przy tobie,
Zawsze pamiętał - wieczny duch Narodu,
On jest skarbnikiem uczuć, które biegną
Z serc pamiętliwych, z pałaców, z poddaszy...
I nie zapomni z grobów tych żadnego,
Co nic nie mają... prócz pamięci naszej...

Or-Ot (Artur Oppman)



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Znów pięknie.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika nadzieja13

4. @Droga Intix,

Pozwolę sobie dołączyć fragmenty z dzienniczka św. Siostry Faustyny

427.

"MIŁOŚĆ BOGA I POKORA WIELKOŚCIĄ DUSZY

Po chwili ujrzałam znowuż to samo dziecię, które mnie zbudziło, a było ślicznej piękność i powtórzyło mi te słowa: Prawdziwa wielkość duszy jest w miłowaniu Boga i w pokorze. Zapytałam się tego dziecko; skąd ty to wiesz, że prawdziwa wielkość duszy jest w miłowaniu Boga i pokorze, przecież tę rzecz mogą wiedzieć tylko teologowie, a przecież tyś się nawet katechizmu nie uczyło ? i jakże o tym wiesz? A ono mi na to odpowiedziało, że wiem, i wszystko wiem i w tej chwili znikło.( Dz 427)"

587.

PAN JEZUS TAK ŚCISLE ŁĄCZY SIĘ Z DUSZĄ ŚW. FAUSTYNY, PONIEWAŻ JEST POKORNA

W pewnej chwili nagle ujrzałam Pana Jezusa w Majestacie wielkim, Który mi powiedział te słowa: - Córko Moja, jeżeli chcesz, stworzę w tej chwili nowy świat piękniejszy od tego, a resztę dni w nim przeżyjesz. - Odpowiedziałam: nie chcę żadnych światów, ja pragnę Ciebie Jezu, pragnę Cię kochać taką miłością, jaką Ty mnie kochasz, o jedno Cię błagam, uczyń serce moje zdolne do kochania Ciebie. Dziwi mnie to bardzo, Jezu mój, że dajesz mi takie pytanie, bo i cóż mi po tych światach, chociażbyś mi ich dał tysiąc, cóż rni po nich, Ty wiesz Jezu dobrze, że serce moje kona z tęsknoty za Tobą; wszystko co jest poza Tobą, niczym jest dla mnie. - W tej chwili nic już nie widziałam, ale jakaś moc ogarnęła duszę moją i dziwny ogień zapalił się w sercu moim i weszłam jakoby w rodzaj konania za Nim, wtem usłyszałam te słowa: - Z żadną duszą nie łączę się tak ściśle i w ten sposób, jako z tobą, a to dla głębokiej pokory i ognistej miłości jaką masz ku Mnie. (Dz 587)

I pozostaje mi powtórzyć Twoje słowa..

Bądźmy wielcy... Czystymi Sercami...
Modlitwą... wytrwałością... pracą...
Bądźmy wielcy... wielką Pokorą...
Wiarą... Nadzieją... Miłością...
Bądźmy wielcy... jednością
...

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika intix

5. @guantanamera

...Ale wielkość ludzi i narodów objawia się w tym Komu oddają władzę.

Wielkością najwspanialszą jest oddanie władzy Chrystusowi Królowi
...

Pozwolę sobie powtórzyć pytanie... przez ś.†p. ks. Tadeusza Kiersztyna zadane:
>>>Czyjaś Ty, Polsko?

Temat do rozważań...
***
Dziękuję...
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

6. @Maryla

Dziękuję...

Pozwolę sobie, powtórzyć Modlitwę mojej Mamy... w 1942r. napisaną...
Po tylu latach... jakże aktualną...

O Panie nasz, Który jesteś w Niebie
Wysłuchaj, błagalny, dzieci Twych głos
Które o litość błagają Ciebie
Przemień o Panie bolesny ten cios.

O Panie nasz, Który rządzisz światem
A dziś jesteś tak prześladowany
Spraw by Krzyż Twój stał się wszystkim - Bratem
Zlituj się, zlituj,  o Panie Kochany

Poskrom o Panie bezbożnego wroga
Który dziś gnębi lud Tobie wierny
By nie deptała Ziemi Naszej jego noga
Zlituj się, zlituj,  o Panie Miłosierny

Przywróć Ojczyznę, niech szczęście zaświeci
Przywróć nam Wolność, co jest Prawdziwa
Otwórz Panie kościoły i szkoły dla polskich dzieci
Usłysz nasz głos, który Ciebie wzywa

Zwróć swoje oczy na lud Twój płaczący
Któremu dziś doświadczenie dajesz
Spraw niech boleść się radością zakończy
Błagam, bo dla wiernych Litościwym się stajesz

Czy słyszysz te słowa modlitwy o Boże
Szeptane drżącymi ustami w cichości
Niech Twoja Łaska nam dziś dopomoże
Przywróć nam Panie naszej Wolności...
---
Amen.

***
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

7. Szanowny Panie Michale

TEN obraz... w kadrze zatrzymany...
Kiedy Nasz Prezydent walczył o Polskę... na Westerplatte przemawiał...
SIEDEM mięsięcy później...
Krzyż... na Smoleńskim niebie się pojawił...
...ZNAK KRZYŻA na smoleńskim niebie też o tym świadczy...
Że wojna wypowiedziana Polsce Chrześcijańskiej...
Kościołowi Chrystusa na całym Świecie... całemu Chrześcijaństwu...
Szatan wypowiedział wojnę Bogu i dzieciom Bożym...
Zapomniał, że ZWYCIĘSTWO przyjdzie Boże...


To zdjęcie...
Domyślam się, dlaczego pod tym wpisem Pan je zamieścił...
Pod wpisem, w którym rozważam o czystości Serca... o Pokorze...
Jak to wszystko pogodzić...?
Czystość Serca...
To także brak odczuwania nienawiści... brak chęci zemsty...
+
...Od wszelkiej manipulacji…
Od nienawiści…
intryg, obłudy, pychy, zawiści…
Od wszelkiego innego Zła,  uchowaj Nas, Panie…
Dopomóż nam… prosimy Cię... doprowadzić do władz w Polsce rządzących…
Ciebie o Panie… i Naszą Ojczyznę kochających

Amen.

Czystość Serca...
To... ODEJŚCIE DUCHEM... od zła wszelkiego...
Pozwolić prowadzić się... z pełnym zaufaniem i zawierzeniem... Panu Bogu naszemu... Tej Miłości, Która WSZYSTKO ZWYCIĘŻA...

Czystość Serca... przed Panem Bogiem - Pokora... w moim odczuciu... nie świadczy to też o tym, że przed wrogami Katolickiej Ojczyzny... przed wrogiem Pana Boga... że należy być pokornym...
Tu trzeba... trzeba przeciwstawić się... nieustanną walkę podejmować...
Nie wahać się... gdy przyjdzie... za Chrystusa... za Polskę, wierną Panu Bogu... życie oddać...
W  walce z sektą Szatana... w naszej walce obronnej...

Sekta Szatana...
Przez nią CHRZEŚCIJAŃSKA... KATOLICKA  Polska jest zabijana...
Przyznam, że bardzo niedawno spojrzałam trochę szerzej na Słowa Pana Jezusa, skierowane w przesłaniu do sł.Rozalii Celakówny:

...Które państwa i narody jej nie przyjmą i nie poddadzą się pod panowanie słodkiej miłości Jezusowej zginą bezpowrotnie z powierzchni ziemi i już nigdy nie powstaną. Zapamiętaj to sobie dziecko moje zginą i już nigdy nie powstaną...

Wyginą całe narody... całe państwa...
Pomyślałam, że nie potrzeba... niemal, końca świata... wielkich kataklizmów, czy militarnej wojny...
TA WOJNA O DUSZE... której już dziś jesteśmy świadkami...
Czego już dziś doświadczamy...
EUTANAZJA...  ABORCJA... GENDER.... IN VITRO...
Te DZIEŁA SZATANA... TO WSZYSTKO...
Wymierzone przeciw Prawu Bożemu... przeciw Człowieczeństwu...
Odwrócenie od Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego...
TO WSZYSTKO... prowadzi do tego, że ..."Wyginą całe narody"...

Tylko... powrót CAŁYM SERCEM.... do Pana Boga...
Z POKUTĄ... POKORĄ... NA  KOLANACH...
Może świat ... przed samozagładą uratować...
Może też... Naród Polski... Polskę  uratować...

... „Nie lękajcie się! Otwórzcie, a nawet, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, ustrojów ekonomicznych i politycznych, szerokich dziedzin kultury, cywilizacji, rozwoju. Nie lękajcie się! Chrystus wie, „co jest w człowieku”. Tylko On to wie! Dzisiaj tak często człowiek nie wie, co nosi w sobie, w głębi swojej duszy, swego serca. Tak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Tak często opanowuje go zwątpienie, które przechodzi w rozpacz. Pozwólcie zatem – proszę was, błagam was z pokorą i ufnością – pozwólcie Chrystusowi mówić do człowieka. Tylko On ma słowa życia, tak, życia wiecznego”.
(Jan Paweł II, 22.10.1978 r.)

...Wierzę.... że całe Zło na Dobro się zamieni...
Że Polska nigdy  nie wyrzeknie się CHRZEŚCIJAŃSKICH KORZENI...
Że cała Polska... Ojczyzna bł. Jana Pawła II... otworzy
... NA OŚCIEŻ drzwi Chrystusowi!
Jego zbawczej władzy...
Że dojdzie do >Intronizacji...

Dla przypomnienia Zainteresowanym:
>7-dniowe Nabożeństwo Intronizacyjne
***
Jeszcze...
Św. Michał Archanioł... Wódz Niebieskich Zastępów... On NIE jest agresorem...
On otrzymał od Boga samego... MIECZ... do walki z Szatanem... do walki obronnej...
Prośmy Go  o wsparcie...
Aby szedł przed nami na czele... w obecnej... z Szatanem walce...
Św. Michał Archanioł...
Któremu w czasach ostatecznych... (w których żyjemy)...  Matka Boża będzie Łaski podawać...
I to właśnie... św. Michał Archanioł... będzie TE Łaski roznosić... rozdawać...

...Św. Michał Archanioł objawiając się świątobliwej siostrze Filomenie, klarysce, powiedział: „Szczęśliwy naród, szczęśliwe miasto, szczęśliwa rodzina, szczęśliwy człowiek, który mnie się poświęca – ci bowiem nie zginą”.  ...

***
Uciekajmy się do Matki Bożej...
Uciekajmy się do Królowej Polski...
Uciekajmy się w zawierzeniu...  w pokorze...

W tym roku  przypada 330. rocznica... kiedy Jan III Sobieski... Panu Bogu i Matce Bożej zawierzył...
Uratował Europę przed zalewem islamu... zwyciężył...
W 1920r. ... kiedy nawała bolszewizmu Europie groziła...
Cud nad Wisłą... Matka Boża... Królowa Polski... sama kule nosiła...

Maryjo, Królowo Polski…
Pokornie prosimy Cię… abyś nas chroniła…
Abyś do Polski - wiernej Twemu  Synowi… Przewodniczką nam była…
Abyś pomogła uwolnić nas  od tyrana…
Maryjo… Królowo Polski…
Prowadź nas do Zwycięstwa… Jasnogórska Pani…
Amen.

***
Jeżeli w swoim rozumowaniu błądzę... pokornie proszę... aby mi miłosierny Bóg wybaczył...
Wszystkie myśli zapisane... biorę na swoje sumienie... ponoszę za nie odpowiedzialność...
***
Panie Michale...
To, zamieszczone przez Pana zdjęcie... powyższą refleksję u mnie wywołało...
Dziękuję...

Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

8. Idź i zwyciężaj, ocal chrześcijaństwo

W rozmowie z Panem Michałem, napisałam:
...W tym roku  przypada 330. rocznica... kiedy Jan III Sobieski... Panu Bogu i Matce Bożej zawierzył...
Uratował Europę przed zalewem islamu... zwyciężył...

Nauczona doświadczeniem, że dużo tekstów znika w sieci, postanowiłam skopiować wpis, który kryje się pod podanym powyżej linkiem:
***
Idź i zwyciężaj, ocal chrześcijaństwo
Dwa razy w swoich dziejach Polska ratowała Europę przed grożącym jej
śmiertelnym niebezpieczeństwem: w 1683 r. – przed inwazją turecką i w
1920 r. – przed ideologią bolszewizmu

Mija właśnie kolejna rocznica bitwy pod Wiedniem, która
bezsprzecznie uratowała Europę przed zalewem islamu i być może
wielowiekowym tureckim panowaniem. Przez historyków uznana jest za jedną
z ważniejszych bitew, decydujących o losach świata i chrześcijańskiej
cywilizacji.

Przed tronem Maryi

31 marca 1683 r. zgromadzone pod Belgradem siły tureckie pod
wodzą wielkiego wezyra Kara Mustafy ruszyły zwartymi hordami w kierunku
Wiednia. W połowie lipca Turcy stanęli pod murami stolicy cesarstwa
austriackiego. Niezależnie od siebie cesarz Leopold I i papież Innocenty
XI wysłali poselstwo do króla Jana III Sobieskiego z wiadomością o
oblężeniu miasta i z prośbą o pomoc. Doceniając powagę sytuacji, król
zarządził natychmiastową koncentrację wojsk na błoniach pod Krakowem i
nie czekając na opóźniające się sprzymierzone siły litewskie, przez
Racibórz, Częstochowę, Ołomuniec i Brno wyruszył w kierunku Wiednia.

Gdy
24 lipca dotarł do Częstochowy, zsiadł z konia i pieszo, jako
pielgrzym, przeszedł na Jasną Górę. Długo i żarliwie modlił się przed
wizerunkiem Maryi, prosząc Ją o pomyślny przebieg wyprawy wojennej. Z
rąk ojców paulinów otrzymał kopię Cudownego Obrazu Matki Bożej i szablę
swojego pradziada, hetmana Żółkiewskiego, którą ten ofiarował zakonnikom
z poleceniem, aby przekazali ją kiedyś w ręce godnego następcy. 


Król zdawał sobie sprawę, że po zdobyciu stolicy Austrii Turcy
zaatakują ziemie Rzeczypospolitej, zwłaszcza że wielki wezyr zapowiadał
już kolejne wyprawy – na Kraków i Rzym, gdzie z Bazyliki św. Piotra
uczynić chciał stajnię dla swoich koni. Sobieski czuł wyraźnie
spoczywający na nim ciężar odpowiedzialności za przyszłość Europy i
całego chrześcijaństwa.

Doceniał też wagę słów wypowiedzianych przez
jasnogórskiego przeora, wręczającego mu szablę hetmana Żółkiewskiego:
„Ponieś ją, idź i zwyciężaj, ocal chrześcijaństwo”.

Kto wie, czy dziś zamiast do Rzymu nie pielgrzymowalibyśmy do Mekki i Medyny, gdyby nie tamto wiedeńskie zwycięstwo?

Kierunek: Wiedeń

W drodze do Wiednia polskie oddziały przedzierały się przez
pokryte gęstymi zaroślami i winnicami wzniesienia podwiedeńskiej
okolicy, korzystając z usług miejscowych węgierskich przewodników.
Ukształtowanie terenu i jego luźna zabudowa zapewniały im bezpieczny
pochód i możliwość pełnego zaskoczenia oblegających miasto Turków. Kilka
dni wcześniej w okolicach Tulln dołączyły wojska austriackie, pod
dowództwem księcia Karola Lotaryńskiego, i niemieckie, dowodzone przez
feldmarszałka Wadecka. 


Kiedy 11 września sprzymierzone siły dotarły na podwiedeńskie
wzgórze Kahlenberg, ich oczom ukazał się rozległy widok doliny rzeczki
Wiedenki, opadającej łagodnie w kierunku zabudowań miasta. Stąd mógł już
Sobieski swobodnie obserwować każdy, najmniejszy nawet ruch tureckich
oddziałów.

Na wierzchołku wzgórza zatknięto wielki, widoczny z daleka
czerwony sztandar z białym krzyżem, aby dodać otuchy obrońcom oblężonego
miasta, że nadeszła już oczekiwana przez nich pomoc.

Na ruinach
zburzonej i splądrowanej wcześniej przez Turków pustelni kamedułów król
kazał zbudować ołtarz polowy i umieścić na nim kopię jasnogórskiego
Obrazu, którą jako drogą sobie relikwię przywiózł tu, pod Wiedeń. 


Kolejne tureckie szturmy na ostrzeliwane przez ciężkie działa miasto
oraz rosnące trudności z zaopatrzeniem powodowały, że stolica broniła
się już ostatkiem sił. Z chwilą gdy pierścień wojsk tureckich zacieśniał
się coraz bardziej, a obrońcom zaczynało brakować żywności i amunicji,
cesarz Leopold I opuścił stolicę i udał się do Linzu. W tej sytuacji –
na mocy zawartego wcześniej układu polsko-austriackiego, do którego
przyczynił się też papież Innocenty XI, przewidujący, że wcześniej czy
później dojdzie w Europie do konfrontacji islamu z chrześcijaństwem –
Sobieskiemu przypadło objęcie naczelnego dowództwa i opracowanie całej
strategii działań wojennych. Porozumienie to nie tylko zakładało
wzajemną pomoc wojskową na wypadek zagrożenia któregoś z sygnatariuszy,
ale też objęcie dowództwa nad całością wojska przez tego władcę, który
jako pierwszy przybędzie na pole bitwy.

„Joane vinces”

W niedzielny poranek 12 września legat papieski kapucyn Marco
d’Aviano odprawił Mszę św., do której król osobiście posługiwał jako
ministrant. Pod koniec nabożeństwa celebrans, zwracając się do polskiego
władcy i do zgromadzonego na Kahlenbergu rycerstwa, wypowiedział
znamienne, a zarazem prorocze słowa: „Joane vinces” (Janie, zwyciężysz). 


Chcąc zadać nieprzyjacielowi ostateczny i druzgocący cios, Sobieski
planował przeprowadzenie decydującej bitwy w ciągu dwóch dni. Jednak już
pierwsze godziny walki wskazywały na niechybną porażkę słabszych
liczebnie wojsk sprzymierzonych, których zaledwie 70 tys. musiało
przeciwstawić się blisko 170-tysięcznej hordzie tatarskiej. Wtedy to
zdesperowany król osobiście poprowadził do boju polską husarię, której
brawura, determinacja i odwaga spowodowały, że szala zwycięstwa z
godziny na godzinę coraz wyraźniej przechylała się na stronę wojsk
sprzymierzonych.

Kiedy ta wielka masa 20 tys. koni wraz z
ciężkozbrojnymi jeźdźcami runęła na zdezorientowane i zaskoczone
oddziały tureckie, bitwa zdawała się być przesądzona. Turcy uciekali w
popłochu w stronę Belgradu. Zdezerterował też wielki wezyr Kara Mustafa.
Jednak podczas tej niechlubnej ucieczki, za swoją przegraną, która
pogrzebała wielkie marzenia przywódców muzułmańskich o opanowaniu całej
Europy, został zamordowany z rozkazu sułtana Mohammeda IV. 


Po rozgromieniu Turków król Jan III Sobieski, ów Lew z Lechistanu –
jak nazywali go pokonani wyznawcy Mahometa – triumfalnie wkroczył do
oswobodzonego miasta, owacyjnie witany przez jego mieszkańców. W
zdobytym namiocie wielkiego wezyra napisał list do Marysieńki, donosząc
jej o ogromnej wdzięczności, jaką odbierał od mieszkańców austriackiej
stolicy, klękających i całujących jego ręce i stopy. A pisał o tym z
wielką prostotą i lekkim zażenowaniem, gdyż wiedział, że to nie człowiek
i siła oręża, lecz Bóg zwyciężył i uchronił chrześcijańską Europę przed
zalewem islamu. I w pierwszym napotkanym po drodze kościele, leżąc
krzyżem, dziękował Bogu żarliwie za odniesione zwycięstwo.
Niezwłocznie
wysłał też list do Innocentego XI, zawiadamiając papieża o pokonaniu
wojsk tureckich, który rozpoczął słowami:

„Venimus, vidimus, Deus vicit”
(Przybyliśmy, zobaczyliśmy, a Bóg zwyciężył). 


Na wieść o rozgromieniu Turków cesarz Leopold I powrócił do Wiednia.
Niezwykle chłodne spotkanie obu władców nastąpiło w Schwechat
(dzisiejsze podwiedeńskie lotnisko). Sobieski, zaskoczony butnym
zachowaniem cesarza, który jakby chciał ogrzać się w cieple chwały
zwycięzcy, uchyliwszy rąbka kapelusza, rzekł: „Miło mi było, sąsiedzie,
wyświadczyć tę drobną przysługę”
, po czym ruszył niezwłocznie w drogę
powrotną ku granicom Rzeczypospolitej. A w miejscu tym do dziś widnieje
wsparta na 4 armatnich kulach tablica upamiętniająca to spotkanie.

Na
samym zaś Kahlenbergu, w kościele pw. św. Józefa, wśród fresków
upamiętniających wydarzenia związane z odsieczą wiedeńską, znajduje się
też niewielki pomnik bohatera tej bitwy Jana III Sobieskiego. 


Papież Innocenty XI na pamiątkę wiedeńskiej wiktorii ogłosił dzień
12 września dniem chwały Imienia Najświętszej Maryi Panny,
a na cześć
króla Jana III Sobieskiego kazał wybić specjalny okolicznościowy medal,
sławiący jego zwycięstwo. Dodatkowo też, aby uhonorować bohaterski naród
polski, dodał do swojego papieskiego herbu wizerunek orła w koronie....(...)

Jerzy Wacławski

http://sunday.niedziela.pl/artykul.php?lg=pl&dz=z_historii&id_art=00052


avatar użytkownika Pelargonia

9. Droga Intix,

Jako komentarz do Twego pięknego wiersza przytoczę wiersz C.K. Norwida:

Wielkość

Wiesz, kto jest wielkim? - posłuchaj mię chwilę,
Nauczę ciebie
Poznawać wielkość nie tylko w mogile,
W dziejach lub w niebie.
Wielkim jest człowiek, któremu wystarczy
Pochylić czoła,
Żeby bez włóczni w ręku i bez tarczy
Zwyciężył zgoła!
Niższym się stawszy, on Zawiść poniża,
A Zawiść w czwały
Leci i czepia mu znamiona krzyża,
Wołając: "Mały!"
I kłamie sobie, jak kłamała pierwej,
Gdy on, z westchnieniem,
Przyjmuje sławę i niesławę - nerwy,
Prawdę - sumieniem.
Ludzie więc chlubią się, że wielkich znali,
Ku temu jedynie,
Iż nie poznają się na wielkim mali
Pierwej, aż zginie.
Podobnież niedźwiedź : pierw trupa zakopie,
By dobył z trumny.

...

Lecz to w Syberii, nie zaś w Europie
Bywa rozumnej.

Cyprian Kamil Norwid

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika intix

10. Nadziejo Droga

Pozwolę sobie dołączyć fragmenty z dzienniczka św. Siostry Faustyny.427.

"MIŁOŚĆ BOGA I POKORA WIELKOŚCIĄ DUSZY


Po chwili ujrzałam znowuż to samo dziecię, które mnie zbudziło, a
było ślicznej piękność i powtórzyło mi te słowa: Prawdziwa wielkość
duszy jest w miłowaniu Boga i w pokorze
...

My, katolicy...
ośmielamy się, nazywać siebie dziećmi Bożymi...
dziecko Boże... niezależnie od tego, czy jesteśmy ludźmi młodymi, czy starszymi...
dziecko Boże... każde... powinno cechować
miłowanie Pana Boga... dziecinne zaufanie... pełne oddanie... i pokora...
dziecko Boże... już w samym określeniu... w samej nazwie...
określa małość... takie niesie nam przesłanie...
Św. Michał Archanioł...
nazywany Przewodem do Nieba... do Pana Boga...
w Panu Bogu rozmiłowany...
w Grocie Objawień na Gargano... też ślad małej... dziecięcej  stopy zostawił...
Bo... Któż jak Bóg!
...Bez Pana Boga... niczym... jesteśmy sami...

Cóż mogę jeszcze dodać do Twojego komentarza, za który bardzo dziękuję...
Jeszcze raz pozwolę sobie powtórzyć:

...Budujmy Armię… z Czystych Serc tworzoną…
Silną Mocą Wiary Naszej
Mocą i Miłością Chrystusa… Niezwyciężoną…
"…Otwórzmy na OŚCIEŻ drzwi Chrystusowi…"
A żaden wróg nic Nam nie zrobi…
TO jedyny, najsilniejszy dla Naszej Polski  FUNDAMENT…
Jedyna do Naszej Polski Droga…
Polsko… wracaj do Boga


***
Szczęść Boże...

avatar użytkownika Maryla

11. @intix

pozwolę sobie zapisać u Ciebie piekny wiersz

Kazimierz Józef Węgrzyn

MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI

Ten Marsz Niepodległości trwa już od zaborów
i nikt go nie zatrzyma póki my żyjemy
każdą datę wpiszemy jak chwalebną bliznę
i będzie naszą dumą…póki my żyjemy !

wiemy że Wolna Polska sama nie powróci
z białą laską nadziei przez świata bezdroże
oślepiona kłamstwem…z nogami w kajdanach
będzie czekać na Twoje miłosierdzie Boże!

i nasze męstwo dumę wiarę i sumienie
ten skurcz bolesny serca co nam bieli czoła
tyle ciał ułożonych na stosie Ojczyzny
o naszą polską pamięć z głębi czasu woła

każdy niesie historię swojego Narodu
zapisaną krwawo w powstaniach i ranach
nie pozwolimy kłamcom by drwili z pamięci
co krwią pokoleń i Przodków bólem zapisane

nieśmy wysoko każde Niepodległe Słowo
każdą datę i pamięć o swych bohaterach
jedynie wielka miłość męstwo oraz wiara
do wolności i jutra zawsze drzwi otwiera

ten Marsz Niepodległości to odwieczny pochód
Rzeka Naszej Pamięci wraz z którą płyniemy
gdzie morze naszych marzeń…gdzie niebo wolności
gdzie nasz trud dla Polski…póki my żyjemy!

Autor Kazimierz Józef Węgrzyn.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

12. O wielkości kard. Stefan Wyszyński

Naród, który nie wie­rzy w wiel­kość i nie chce ludzi wiel­kich, kończy się.Trze­ba wie­rzyć w swą wiel­kość i pragnąć jej.
....
Każda rzecz wielka musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe.
...
Wielkie sprawy powstają w ciszy i skupieniu. Musimy uczyć się sztuki milczenia i skupienia...
....
Człowiek naprawdę wielki nawet gdy włada, jest służebnikiem.
...

Z drobiazgów życiowych wykonywanych wielkim sercem powstaje wielkość człowieka...

avatar użytkownika gość z drogi

13. Droga @Intix

Wielkość ....i Nicość ...oto zdjęcie zamieszczone przez Pana Michała najlepiej oddaje to porównanie

niby Wielkość..gesty ,miny i czyny...trójki mizernych ludzików,ktorym wydaje się,że są "wielcy"
marne imitacje...
nocne serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

14. Droga Pelargonio

Dziękuję Ci serdecznie za piękny wiersz Norwida...

Z prawdą... z piękną myślą zawartą w tych strofach...
Nie ma co dyskutować...

Pozwolę sobie, podłączyć tutaj, piękny wpis @Maryli
>>>Był człowiekiem nadziei. Barbara Wachowicz o Norwidzie.

***
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

15. @Maryla

Piękny jest ten wiersz... Dziękuję...

...wiemy że Wolna Polska sama nie powróci
z białą laską nadziei przez świata bezdroże
oślepiona kłamstwem…z nogami w kajdanach
będzie czekać na Twoje miłosierdzie Boże!
(...)
każdy niesie historię swojego Narodu
zapisaną krwawo w powstaniach i ranach
nie pozwolimy kłamcom by drwili z pamięci
co krwią pokoleń i Przodków bólem zapisane

nieśmy wysoko każde Niepodległe Słowo
każdą datę i pamięć o swych bohaterach
jedynie wielka miłość męstwo oraz wiara
do wolności i jutra zawsze drzwi otwiera
(...)

***

Szanowna, Droga Marylo,

pozwolę sobie pod tym wierszem... przypomnieć naszą rozmowę, która miała miejsce pod innym wpisem...

@intix

@Maryla

***

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika intix

17. Jan Paweł II wzywał do pokory i uniżenia

2001-09-02
Do pokory, uniżenia i skromności wezwał wiernych Jan Paweł II w rozważaniach przed południową modlitwą Anioł Pański.

Nawiązując do czytanego w tę niedzielę fragmentu Ewangelii św. Łukasza, Papież przypomniał, że "Królestwo Boże przygotowali skutecznie ci, którzy skromnie i uczciwie wykonują swoją pracę, nie dążąc do rzeczy zbyt dużych, ale oddając się z codzienną ufnością tym małym".
- W Królestwie Bożym - powiedział Papież - nagradzana jest skromność i pokora. Tymczasem w sprawach ziemskich odwrotnie, nierzadko bardziej cenione są karierowiczostwo i dominowanie; skutki tego są oczywiste dla wszystkich: rywalizacja, krzywdy, niezadowolenie.
(...)
***
Jan Paweł II o pokorze, wierze i nadziei


Gdybyście mieli wiarę… Słudzy nieużyteczni
jesteśmy”
. Wiara nie szuka rzeczy niemożliwych, ale stara się być
użyteczna, służąc braciom i nie tracąc z oczu perspektywy Królestwa.
Tajemnicą jej wielkości jest pokora: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy”.
Wiara pokorna jest wiarą prawdziwą. A prawdziwa wiara, nawet tak mała
„jak ziarno gorczycy”, może dokonać rzeczy niezwykłych.

Homilia wygłoszona podczas Mszy św. odprawionej na błoniach Znjan w Splicie, 4 października 1998 roku


Dysputy wokół nowych, złożonych problemów moralnych stwarzają czasem
wrażenie, że chrześcijańska moralność jest sama w sobie zbyt trudna,
niezrozumiała i prawie niemożliwa do zrealizowania w praktyce.

To
nieprawda, ponieważ moralność ta, rozumiana w kategoriach ewangelicznej
prostoty, polega na naśladowaniu Jezusa Chrystusa, na zawierzeniu Mu, na
przyzwoleniu, by Jego łaska nas przekształcała, by odnowiło nas Jego
Miłosierdzie udzielane nam w komunii życia Jego Kościoła.

„Kto chce żyć –
przypomina św. Augustyn – ma gdzie żyć i ma z czego żyć. Niech się
przybliży, niech uwierzy i pozwoli się ogarnąć, aby zostać ożywionym.
Niech się nie odcina od jedności członków”. Tak więc istotną treść
moralności chrześcijańskiej może zrozumieć – dzięki światłu Ducha
Świętego – każdy człowiek, nawet najmniej wykształcony, a przede
wszystkim ten, kto potrafi zachować „prostotę serca” (por. Ps 86 [85],
11). Z drugiej strony, ta ewangeliczna prostota nie pozwala uniknąć
konfrontacji ze skomplikowaną rzeczywistością, może jednak prowadzić do
zrozumienia głębszej prawdy o niej, ponieważ naśladowanie Chrystusa
pomaga stopniowo poznać zasady autentycznej moralności chrześcijańskiej i
jednocześnie przysparza życiowej energii, aby można było ją realizować.

Encyklika „Veritatis splendor”, nr 119


Oczywiście na kontynencie europejskim nie brak cennych symboli
chrześcijańskiej obecności, ale wraz z powolnym, stopniowo wkraczającym
zeświecczeniem, powstaje niebezpieczeństwo, że staną się one jedynie
pamiątkami przeszłości.

Wielu ludzi nie potrafi już łączyć
ewangelicznego przesłania z codziennym doświadczeniem; wzrasta trudność
przeżywania osobistej wiary w Jezusa w takim kontekście społecznym i
kulturowym, w którym chrześcijańska koncepcja życia jest stale
wystawiana na próbę i zagrożona; w wielu sferach publicznych łatwiej
jest deklarować się jako agnostycy niż jako wierzący; odnosi się
wrażenie, że niewiara jest czymś naturalnym, podczas gdy wiara wymaga
uwierzytelnienia społecznego, które nie jest ani oczywiste, ani
przewidywalne. (…)

Zgromadzenie synodalne ukazało w sposób jasny i przekonujący, że
Kościół ma do zaofiarowania Europie najcenniejsze dobro, jakiego nikt
inny nie może jej dać: jest to wiara w Jezusa Chrystusa, źródło nadziei,
która nie zawodzi; jest to dar leżący u początków jedności duchowej i
kulturowej ludów Europy, który dzisiaj i w przyszłości stanowić może
zasadniczy wkład w ich rozwój i integrację. Tak, po dwudziestu wiekach
Kościół ma do ofiarowania na początku trzeciego tysiąclecia to samo
orędzie, które stanowi jego jedyne bogactwo: Jezus Chrystus jest Panem; w
Nim i tylko w Nim jest zbawienie (por. Dz 4, 12). Źródłem nadziei dla
Europy i dla całego świata jest Chrystus, „Kościół zaś jest jakby
kanałem przenoszącym i rozprzestrzeniającym falę łaski, tryskającej z
przebitego Serca Odkupiciela”
.

Na fundamencie tego wyznania wiary rodzi się w naszych sercach i na
naszych ustach „radosne (…) wyznanie nadziei: Ty, o Panie
zmartwychwstały i żywy, jesteś wiecznie nową nadzieją Kościoła i
ludzkości; Ty jesteś jedyną i prawdziwą nadzieją człowieka i historii;
Ty jesteś pośród nas nadzieją chwały (por. Kol 1, 27) w tym życiu i po
śmierci. W Tobie i z Tobą możemy dotrzeć do prawdy, nasze życie ma sens,
wspólnota jest możliwa, a różnorodność może stać się bogactwem. W Tobie
i z Tobą moc Królestwa działa w historii i pomaga w budowie ludzkiej
społeczności, a miłość nadaje wysiłkom ludzkości nieprzemijającą
wartość. Z Tobą i w Tobie ból może stać się drogą zbawienia, życie
zwycięży śmierć, a stworzenie dostąpi udziału w chwale synów Bożych”.

Adhortacja apostolska „Ecclesia in Europa”, nr 7, 18, 19


avatar użytkownika intix

18. Guantanamero Droga

Dziękuję za piękne myśli Wielkiego Prymasa Wyszyńskiego...
Poszłam Twoim śladem... przywołałam bł. Jana Pawła II ...

Obaj... Pana Boga... i Matkę Bożą... kochali... Im zawierzali...
Obaj... Ojczyznę i Naród Polski... kochali...


Jeszcze trochę myśli... trochę przesłań w nich zawartych...
Które nam zostawił... bł. Jan Paweł II...

„Życie ludzkie jest bezcenne, ponieważ jest darem Boga, którego miłość nie ma granic. A kiedy Bóg daje życie, daje je na zawsze.”

„Człowiek nie może być tylko wychowywany. Musi wychowywać samego siebie, być dla siebie wychowawcą.”

„Troska o dziecko (...) jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka”

„Pragnienie, by żyć lepiej, nie jest niczym złym, ale błędem jest styl życia, który wyżej stawia dążenie do tego, by mieć, aniżeli być, i chce mieć więcej nie po to, aby bardziej żyć, lecz by doznać w życiu jak najwięcej przyjemności. Dlatego trzeba tworzyć takie style życia, w których szukanie prawdy, piękna i dobra oraz wspólnota ludzi dążących do wspólnego rozwoju byłyby elementami decydującymi...”

„Wymagajcie od siebie choćby inni od was nie wymagali”

„Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy.”

„Miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie zginie.”

„Jeśli miłość największa w prostocie, a pragnienie najprostsze w tęsknocie, więc nie dziw, że pragnął Bóg, aby najprostsi Go przyjęli, ci, którzy dusze mają z bieli, a dla miłości swej nie znają słów.”

„Nie potrafi przebaczać innym, kto sam nie zaznał przebaczenia.”

„Szczęście osiąga się przez ofiarę.”

„Nasz optymizm opiera się przede wszystkim na przekonaniu, że towarzyszy nam nieustanna pomoc Boża, której nigdy nie zabraknie temu, kto pokornie i z ufnością o nią prosi.”

„Jeżeli człowiek uznaje swoją słabość i niemoc wobec zła, a równocześnie ufa mocy Boga, odniesie zwycięstwo. Miłosierny Bóg będzie jego "mocą" i "warownią", "osłoną" i "wybawcą"..."

„Jeśli ktoś lub coś każe ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w
to! Jeśli znasz odwieczną Miłość, która Cię stworzyła, to wiesz także,
że w Twoim wnętrzu mieszka dusza nieśmiertelna. Różne są w życiu „pory
roku”: jeśli czujesz akurat, że zbliża się zima, chciałbym abyś
wiedział, że nie jest to pora ostatnia, bo ostatnią pora Twego życia
będzie wiosna: wiosna zmartwychwstania. Całość twojego życia sięga
nieskończenie dalej niż jego granice ziemskie: Czeka cię niebo.


***
Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika guantanamera

19. Jan Paweł II o wielkości

Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.
....
W Liście Apostolskim, Novo millennio ineunte, na koniec wielkiego Jubileuszu roku 2000, podkreśliłem w sposób szczególny prawdę, że ideał doskonałości chrześcijańskiej „nie ma być rozumiany jako wymagający nadzwyczajnego życia i dostępny jedynie wybranym «geniuszom świętości».” Co więcej, dodałem, że „Dzisiaj trzeba na nowo z przekonaniem zalecać wszystkim dążenie do tej «wysokiej miary» zwyczajnego życia chrześcijańskiego” (nr 31). Pan daje każdemu ochrzczonemu łaskę potrzebną by osiągnąć szczyt Bożej miłości. Drobne wydarzenia każdego dnia zawierają w sobie nieoczekiwaną wielkość. Podjęcie ich z miłością do Boga i do bliźnich pozwala na przezwyciężenie u samego korzenia każdego podziału między wiarą a życiem codziennym.
(Opus Dei - kongres "Wielkość życia codziennego")

avatar użytkownika intix

20. Droga Zofio

Dziękuję Ci...
Patrząc na TO zdjęcie... nawet przez chwilę... nie pomyślałam...
w kategoriach wielkości...  co widać chyba w moim komentarzu, w rozmowie z Panem Michałem...

za tę "trójcę"... i za... nim podobnych...
trzeba nam się modlić...
aby się nawrócili...
na Bożą drogę powrócili...

Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

21. Pokora czy upokorzenie?

Człowiek pokorny jest świadomy
swej godności i swoich ograniczeń.

Dojrzały chrześcijanin to człowiek pokornego serca.
Chrześcijańska pokora nie ma jednak nic wspólnego z pogardą wobec
własnej osoby, z poniżaniem samego siebie, z dostrzeganiem w sobie
wyłącznie negatywnych cech czy z zapominaniem o niezwykłej godności,
jaką ma każdy człowiek. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo i
dlatego każdy z nas ma nieskończoną wartość w Jego oczach. Jesteśmy aż
tak cenni, że Syn Boży ofiarował za nas własne życie, potwierdzając w
ten sposób, że los każdego z nas jest dla Boga ważniejszy niż Jego
własny los!

Na czym w takim razie polega dobrze rozumiana pokora? Otóż człowiek
pokorny to ktoś, kto uznaje całą prawdę o sobie. Taki człowiek wie, że
życie, godność, łaskę zbawienia, wolność i zdolność do miłości, że
wszystko to otrzymał zupełnie za darmo, bez najmniejszej nawet zasługi
ze swej strony. Właśnie dlatego człowiek pokornego serca jest najpierw
kimś wdzięcznym. Jest kimś ogromnie wdzięcznym Bogu i ludziom za
niezwykłe dary, które otrzymał. Człowiek, któremu brakuje pokory,
odkrywa to, jak bardzo potrzebuje pomocy Boga i bliźnich zwykle dopiero
wtedy, gdy jest poważnie chory albo gdy czuje się opuszczony,
zapomniany, niekochany. Tymczasem człowiek pokornego serca nieustannie
dziękuje Bogu i ludziom za otrzymane dary, bez których nie byłby w
stanie istnieć. Taki człowiek czuje się jak bezradne dziecko w tym
wielkim i tajemniczym świecie, ale jak dziecko, które jest bezpieczne w
ramionach kochającego Boga Ojca.

Człowiek pokorny jest nie tylko kimś serdecznie wdzięcznym, ale też
kimś bardzo czujnym. Taki człowiek uznaje bowiem nie tylko fakt, że swe
istnienie i swoją godność zawdzięcza komuś innemu. Uznaje też inny fakt,
a mianowicie że jest kimś wielkim i jednocześnie kimś ogromnie
zagrożonym. Każdy z nas jest kimś wielkim, gdyż jest w stanie myśleć,
kochać i postępować na podobieństwo Chrystusa. Żadne zwierzę nie zostało
obdarzone przez Stwórcę podobnymi talentami i możliwościami. Z drugiej
strony człowiek pokornego serca ma świadomość, że jest kimś zagrożonym z
zewnątrz i od wewnątrz. Z zewnątrz jesteśmy zagrożeni przez tych ludzi,
którzy nie kochają, którzy ulegają egoizmowi, którzy prowadzą nas na
pokuszenie. Symbolem kogoś zagrożonego z zewnątrz jest biblijny Józef,
syn Jakuba, sprzedany do niewoli przez własnych braci. Człowiek
pokornego serca pamięta także o tym, że jest kimś zagrożonym przez
samego siebie: przez własną słabość, naiwność, ignorancję i grzeszność.
Symbolem krzywdzenia samego siebie jest syn marnotrawny z przypowieści
Jezusa. Syn ten miał wspaniałego ojca, który mądrze go kochał i
szlachetnie wychowywał. Mimo to syn wybrał błędną drogę życia.

Człowiek pokorny pozostaje zawsze człowiekiem czujnym i
zdyscyplinowanym po to, by nie utracić otrzymanego daru życia, miłości i
wolności. Taki człowiek wie, że najpiękniejszą formą pokory jest
świętość, czyli realizowanie Bożych, a nie własnych — choćby
najpiękniejszych - pragnień i aspiracji. Wzorem pokory jest Maryja,
która uwierzyła, że Bóg ma dla niej piękniejsze plany od jej własnych
aspiracji i marzeń. Człowiek pokornego serca każdego dnia od nowa
pragnie spełniać Boże pragnienia, czyli dorastać do świętości. To
człowiek, który poważnie traktuje Boże marzenia i otrzymaną od Boga
godność dziecka Bożego. Równie poważnie traktuje też własną słabość,
gdyż wie, że powołanie do świętości nosi w kruchym naczyniu ludzkiej
natury, zranionej skutkami grzechu pierworodnego oraz skutkami grzechów
kolejnych pokoleń ludzi tej ziemi.

ks. Marek Dziewiecki

avatar użytkownika guantanamera

22. @intix

Jan Paweł II był rzecznikiem i piewcą kultury, która pokazuje wielkość człowieka i podnosi do Boga – uważa ks. prof. Andrzej Szostek, uczeń Karola Wojtyły i jego następca na katedrze etyki KUL.
tutaj: http://info.wiara.pl/doc/844737.Jan-Pawel-II-ukazal-wielkosc-czlowieka
Ks. prof A. Szostek przypomina, że wielkość człowieka - w nauczaniu najpierw Karola Wojtyły a później i Jana Pawła II - wynika z tego co czyni on ze swą wolnością ...

avatar użytkownika guantanamera

23. O Gabriel Bartoszewski i ś.p. Mariannie Popiełuszko

"Pozostawiła po sobie piękno. Odszedł wielki człowiek, wielka niewiasta. Była prostą kobietą pracującą na roli na utrzymanie rodziny. Była jednocześnie chrześcijanką, która potrafiła swoim życiem duchowym dzielić się z innymi – przede wszystkim ze swoimi dziećmi. Małego Jurka prowadziła cztery kilometry do kościoła, aby wdrażać go w służbę Bożą, którą pełnił jako ministrant. Towarzyszyła swojemu synowi kapłanowi w drodze jego powołania, z radością i z nadzieją. (...)
Mama księdza Jerzego uczestniczyła w tych wydarzeniach z daleka. Uczestnictwo bliskie nadeszło z chwilą niespodziewanej śmierci księdza Jerzego. Można sobie wyobrazić, co przeżywała w tym czasie jego matka. Powiedziała kiedyś, że nie przeżyłaby tego bez łaski Bożej, że bez Bożego wsparcia, pękłoby jej serce. Marianna Popiełuszko umiała to cierpienie przyjąć ze spokojem. Kiedy w Kurii w Warszawie rozważano sprawę pogrzebu i pytano, jaka jest w tej sprawie wola rodziny, pani Marianna powiedziała: „Ja oddałam syna Kościołowi i nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia”. Te słowa świadczą o wielkości tego człowieka, o wielkości matki." (za: wPOlityce)
O. Gabriel Bartoszwski OFMCap postulator procesów beatyfikacyjnych bł. Jana Pawła II i bł. ks. Jerzego Popiełuszki...

avatar użytkownika intix

24. Milena Kindziuk: nie byłoby ks. Jerzego gdyby nie wiara Matki

Zwykły święty
"Był człowiekiem z krwi i kości. Zupełnie zwyczajny, „szary" uczeń, ministrant, kleryk, ksiądz. Przeciętnie zdolny. Nie urodził się święty, miał swoje słabości (...). Jego postać może być zachętą dla wszystkich średnich i przeciętnych, którzy myślą, że świętość jest tylko dla wielkich i wybranych"

"...Nie byłoby ks. Jerzego gdyby nie wiara jego matki, jej zawierzenia.
To ona uczyła swe dzieci wiary, pacierza, to ona mówiła dzieciom, że nie wolno nawet gruszki podnieść z ogrodu sąsiada. Gdy jej syn wstąpił do seminarium, oddała go całym sercem Kościołowi. Godziła się na jego służbę, niebezpieczeństwo, które się z nią wiązało, aprobowała decyzje przełożonych - powiedziała Milena Kindziuk.

Jej zdaniem pani Marianna w jakiś sposób powtórzyła los Maryi - zidentyfikowała ciało zakatowanego syna po zabiciu go przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w 1984 r.

Była prostą, ciężko pracującą, wiejską kobietą o wielkiej mądrości życiowej. Mimo cierpienia, mimo że było ono stale widoczne w jej oczach nawet gdy się uśmiechała, miała poczucie humoru, żartowała. Wiara była w centrum jej życia, dlatego potrafiła przyjąć każde cierpienie i dostrzec w nim sens – autorka książki o zmarłej... "

***
Idąc przez życie
Pokorna... ufna
Drogą Bożą podążała...
Na Chwałę Boga
Syna Swego wychowała...
Ten Dar...
Który od Pana Boga otrzymała
Kościołowi przekazała...

+
Ojcze nasz...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj JEJ wieczne spoczywanie. Światłość wieczna niech JEJ świeci, gdzie królują wszyscy święci, gdzie królują z Tobą, Panem, aż na wieki wieków. Amen.

***
Guantanamero... dziękuję...
Z Panem Bogiem...

avatar użytkownika intix

25. Dialogi młodych w Pabianicach o ateizmie

O ateizmie, nauce i wierze mówił
15 listopada w Pabianicach abp Marek Jędraszewski. Spotkanie w kościele
NMP Różańcowej odbyło się w ramach cyklu "Dialogi młodych o wierze"
.

Spotkanie
rozpoczęło się krótką modlitwą, po której prelekcję wygłosił abp Marek
Jędraszewski. Jej temat "Ateizm urojony. Czy nauka musi być sprzeczna z
wiarą?" został zaproponowany przez użytkowników facebookowego profilu
"Dialogu młodych o wierze".

Gorąco polecam  >>> TUTAJ



avatar użytkownika intix

26. Pokora to prawda

Gdy słyszymy słowo pokora, to nie zawsze mamy dobre skojarzenia, bo wiążemy
to ze słowem upokorzenie. A to nie to samo.
Pokora to jest prawda, która
wyzwala.


Bardzo często żyjemy złudzeniami na swój temat. Gdy mijają lata,
dowiadujemy się coraz więcej o swoich wadach, i często są to ciemne strony,
które do tej pory najczęściej zauważaliśmy u innych. Można tu robić dwie
rzeczy, albo do śmierci zaprzeczać, że np. jestem egoistą, albo zobaczyć
siebie w prawdzie, przyznać się i popatrzeć, co można by było z tym zrobić.
Bóg prowadzi nas do pokory i z tego nie zrezygnuje, tak jak nie zabierze
miłości do nas. Bogu zależy na naszej pokorze, bo oznacza ona prawdę w dwóch
kierunkach: ja wiem, kim je­stem, i wiem, Kim jest mój Bóg. To jest piękne,
ale i bolesne, poznawać siebie i poznawać Boga. Życie duchowe ma właśnie
biec w tym kierunku: o Mój Boże, jaki jesteś piękny, i jednocześnie: o Mój
Boże, jaki ja potrafię być brzydki. Te dwa okrzyki to jest właśnie ta
prawda, do której jesteśmy prowadzeni. Niektórzy natomiast uporczywie
trzymają się drogi powrot­nej: to ja jestem pod każdym względem w porządku,
a inni mają wszystkie wady, Bóg natomiast niewiele się w tym wszystkim
liczy.

Pokora, czyli prawda, to jest ulga. Jest Nam dawana od Boga, który mieszka w
naszym sercu. Bo przyznać się, że się jest człowiekiem, to wielka ulga, i
nie znają jej ci, co za wszelką cenę chcą być bogami. Gdy człowiek już wie,
że jest nieprawdziwy, to bardzo się męczy. Męczy się wszystkim, a
najbardziej sobą. Bo jest kimś innym. Prawda, która polega tylko na odkryciu
własnej słabości, to jeszcze nie pokora, lecz przed­smak piekła. Dopiero
przychodzący Bóg tę przykrą prawdę nasyca Swoją miłością, i człowiek
pięknieje, choć sam tego jeszcze nie widzi, i nie umie się jeszcze tym
cieszyć.

Prawda o sobie jest pewnym dnem. My mamy się od tego dna odbijać codziennie,
a jest to trudne. Odbicie się od dna to jest wejście w modli­twę. Ja staję
przed Bogiem taki, jaki jestem, po prostu nędzny. Ktoś, kto już wie, że jest
nędzny, a się nie modli, zaczyna niszczyć, to znaczy postępować według
swojej świeżo odkrytej nędzy. Myśli, że tak już musi być, że ma pozostać
nędzny. Niszczy siebie, innych. Mówi: ja tak robię, bo już taki jestem. To
jest dosyć wygodne, ale jednak unieszczęśliwiające. A Ktoś, stwarzając nas,
chciał naszego szczęścia.

Dlatego w odkrywaniu nędzy trzeba się modlić. Jak dobrze, że jest Bóg, bo
przed ludźmi nieraz trudno stanąć i powiedzieć: właśnie życie pokazało mi,
jaki jestem podły, ale chciałbym, żebyś mnie dalej kochał, jeśli ktoś ma
takiego przyjaciela, to wspaniale, jednak nawet taki ktoś nie ma mocy
wyciągnąć nas z grzechu i zaleczyć ranę. Dlatego na pierw­szym miejscu mamy
z naszą nędzą iść do Boga. Cała Biblia jest o Jego nieskończonym
miłosierdziu. Kto tego jeszcze nie wyczytał i nie doświad­czył, to jeszcze
najlepsze przed nim.

Pokora to prawda. Bóg i tylko On nam ją podaje porcjami. Miłuje nas i daje
nam małe porcje, bo byśmy może nie unieśli wszystkiego. Dlatego, gdy zdarzy
nam się odkryć trochę, lub dużo własnego zła, to warto tak sobie pomyśleć:
o, Bóg podał mi z miłością część prawdy o mnie. Cho­dzi o to, by Pana Boga
nie stracić z oczu, a to jest bardzo potrzebne, gdy martwimy się sami sobą.

Pokora to zwyczajność

Ludzie pokorni to ludzie zwyczajni. Jesteśmy nieraz kimś zachwyce­ni, a
potem mówimy, że jest w nim jakaś prostota, zwyczajność, że on właściwie nic
nadzwyczajnego nie robi, po prostu jest, ale jego "jest" już nam wystarczy.
Bóg każdemu dał jakieś ciało, jakieś talenty i jakieś krzy­że. Droga pokory
i świętości prowadzi nas do odkrycia w nas samych tego wszystkiego, co
umieścił w nas Bóg. Gdy już to odkrywamy, to teraz przydałoby się to
zaakceptować i coś z tym zrobić. Zwyczajni prości ludzie starają się służyć.
Jest to bardzo proste: służyć tym, co się ma, nawet, jeśli ma się niewiele.

To, co nas często uderza, to właśnie ta zwy­czajna miłość, okazywana w
najprostszych sytuacjach, a nie ta rozdmu­chana, pokazana sto razy w
telewizji i pochwalona. Miłość pokorna to ta, która czeka na pochwałę tylko
od Boga. My się czegoś takiego trochę boimy: tego, że nasze życie może
upłynąć zwyczajnie. To nam się koja­rzy z bylejakością, szarością. A to nie
musi tak być. Nasza wielkość i wspaniałość życia może się ujawnić w zwykłych
warunkach, tylko mamy te zwykłe warunki wykorzystać do okazywania miłości.

Pokora to radość

Może już nieraz spotkaliśmy na naszej drodze kogoś, kto wiele w ży­ciu
osiągnął, a nie był szczęśliwy. A może też dane nam było spotkać osobę
chorą, albo taką, którą spotkało jakieś nieszczęście, a ona nie roz­paczała,
lecz miała w sobie głęboki pokój i radość. Gdzie tu logika? Jak to
zrozumieć? Ktoś ma powody do radości, a nie ma samej radości. Ktoś inny ma
powody do smutku, a nie ma smutku.

Bóg chce naszej radości. Wcześniej powiedzieliśmy, że Bóg chce, abyśmy byli
pokorni. Czy to się da połączyć? Jak najbardziej. Bo dla człowieka pokora i
radość mają to samo źródło, a jest nim miłość Boża. Ktoś, kto jest pyszny
przypomina człowieka obła­dowanego. Idzie przez życie i dźwiga. Dźwiga swoją
dobrą opinię, na którą cały czas pracuje. Dźwiga swoje wyobrażenia o sobie,
swoje sukcesy i szczegółowe plany na przyszłość. Ponieważ to wszystko wydaje
mu się ważne, to staje się niewiarygodnie ciężkie. Taki człowiek cały czas
czegoś musi pilnować, żeby mu nie spadło z pleców. Nie ma radości życia, ani
nie zauważa piękna przyrody, może być też tak, że ma obok siebie kogoś, kto
go kocha, ale on i tak nie potrafi tego zauważyć i się cieszyć. Całą swoją
energię skupił na swoich bogactwach. Staje się coraz bardziej zmę­czony i
smutny. Ponieważ nie widzi innych, którzy go kochają, po jakimś czasie nie
zauważa również siebie. Liczy się już tylko bagaż.

Natomiast człowiek pokorny podobny jest do dziecka, które idzie przez życie
i czuje, że ciągle życie dostaje w prezencie. Każdy dzień jest pełen
cudowności, i jest on pełen zachwytu i wdzięczności. Nie trzyma się kurczowo
siebie, swoich sukcesów i planów. Bóg jest nad nim jak świecące słońce,
życiodajne źródło, które ożywia wszystko i wszystkich. Taki ktoś robi, co do
niego w życiu należy i cieszy się i dziękuje Bogu, że mógł dzisiaj zrobić
jakąś małą rzecz. Bo całe jego życie składa się z ma­łych dobrych rzeczy.
"Gdybyś był pokorny, nie troszczyłbyś się wcale o siebie. Bo i czemu?
Zajmowałbyś się Bogiem i Jego wolą i obiektywnym porządkiem rzeczy i
wartości. Nie potrzebowałbyś już bronić żadnych złudzeń. Miałbyś swo­bodę
ruchów. Człowiek pokorny może tworzyć wielkie dzieła w sposób niezwykle
doskonały, bo nie zajmują go już żadne sprawy uboczne, jak na przykład
własne korzyści i własna sława, a więc nie potrzebuje zuży­wać sił na ich
obronę. Bo człowiek pokorny nie boi się, że mu się coś nie uda. W istocie
nie boi się niczego, nawet samego siebie, ponieważ doskonała pokora zawiera
w sobie doskonałą ufność w moc Bożą, wobec której inna władza nie ma żadnego
znaczenia i dla której nie istnieją żadne przeszkody. Pokora jest
najpewniejszą oznaką siły" (T. Merton).

Pokora to powracanie

Gdy się pokłócimy z bliską osobą, to chcemy go zostawić i odejść.
Wychodzimy. Oddalamy się. Potem przychodzi moment zastanowienia. Powracamy.
Wyciągamy rękę. Czujemy, że gdy byliśmy daleko, to czuli­śmy się źle. W
gruncie rzeczy chcieliśmy być blisko. Ten moment zasta­nowienia i powrotu
jest najpiękniejszą chwilą życia. Jest chwilą pięknej pokory. Tak było z
synem marnotrawnym, który w swojej pysze zabrał majątek ojcu i odszedł.
Wiele mogła go kosztować decyzja powrotu i przyznania się do głupiej
decyzji. Ale być może ten powrót, ten moment bardziej zmie­nił jego duszę
niż wszystkie inne. Najbardziej zbliżył go do pokory.

W taki sposób można odejść od najbliższych, od Boga, od siebie sa­mego.
Można oddalić się od każdego dobra, które wydaje nam się już nieatrakcyjne,
lub za bardzo wymagające.

Właśnie w takich momentach naszym przekleństwem staje się pycha i chora
ambicja. Czujemy, że powinniśmy już wrócić, już się przekonali­śmy, że
grzech nas zwiódł, a teraz zaczyna nas niszczyć. Ale nie mamy siły rozpocząć
odwrotu. Uważamy, że się poniżymy, że nas ktoś wyśmie­je. Tu rozpoczyna się
błogosławieństwo pokory. Wystarczy jej małe zia­renko, wracamy, rozpoczynamy
na nowo. Podejmujemy dobro, które opuściliśmy. Próbujemy się z kimś
pojednać. Idziemy do spowiedzi. W sercu na nowo rodzi się pokój. Kto nie ma
pokory, temu o wiele ciężej jest wracać do domu.

Jest to więc nie tylko nasze zadanie, ale też wielki, uszczęśliwiający dar.
Dzięki niemu wielu ludzi odbudowuje swoje zrujnowane życie. Dzięki pokorze
Bóg prowadzi nas w kierunku, w którym szczęście jest możliwe
.

avatar użytkownika intix

27. POKORA

>SŁOWO

Podczas weekendowej imprezy w domu jednego z faryzeuszów Jezus
zauważa ludzi, którzy za wszelką cenę chcą zaistnieć w świadomości
innych.

Każdy człowiek potrzebuje zauważenia, tylko niektórzy udają, że takiego
zainteresowania nie potrzebują. Robią to z premedytacją, albo tak bardzo
nie lubią swojego życia, tak bardzo nie potrafią się nim cieszyć, że
potrzebę zauważenia spychają gdzieś daleko do pozornego niebytu swojej
podświadomości.

Chrześcijanie z pokorą mają problem. Często uczono nas, że pokora w
kontekście naszej wiary to poniżanie siebie. Mówienie o sobie,
pokazywanie siebie, poprzez swoje postawy, że ja się nie liczę.

Tylko, że takie samoponiżanie się, nie ma nic wspólnego z pokorą, a
bardziej jest pychą. Chrześcijanin, dziecko Boga, ma być człowiekiem,
który zna swoją wartość i potrafi się swoim życiem cieszyć. Cieszyć się
życiem, to nie znaczy, że jestem zawsze zadowolony: z warunków w jakich
żyję, że mam nie pragnąć więcej i bardziej. Widząc realnie to, co mam,
to kim jestem nie udaję z jednej strony kogoś, kim nie jestem, a z
drugiej dążę do bardziej, do więcej.

Z pokorą złączona jest bezinteresowność. Znów, nie idzie o to, że
wszystkim, wszystko daję i nie chcę zapłaty za swoją robotę. Chodzi o
szerokie serce, a więc takie, które nie szuka własnego interesu. Takie,
które nie użala się nad swoją biedą, swoją małością i nie mówi o swojej
niegodności. A potem w ciszy napaja się tym, że jest lepsze od innych.
To jest fałsz.

Jezus nie uczy nas samoponiżania się. Jeśli ktoś tak postrzega
chrześcijaństwo to się z Jezusem rozminął. Mamy walczyć o swoje, mamy
się uśmiechać, mamy wyjść z ciemnego zaułka kościoła, mamy pokazać innym
swoją twarz, mamy mieć odwagę powiedzieć, że wiele znaczę w tym
świecie.

Autor Listu do Hebrajczyków przypomina nam, że przystąpiliśmy do
wielkiego towarzystwa. Do Boga samego, do świętych, do wielkich.
Przypomina nam, że naszym powołaniem nie jest siedzenie w ciemnościach,
we mgle i smutku.

Moim i Twoim powołaniem jest wyjście zza mgły, z ciemności, z niemocy i
podniesienie głowy. W tej sytuacji życiowej, w której jesteś. Nie w tej
wymarzonej, która może kiedyś się przytrafi. TU i TERAZ. Podnieś swoją
głowę, uśmiechnij się do siebie i powiedz sobie otwarcie, że Twoje życie
jest piękne.

Tylko, że ta godność, którą nam Bóg daje nie jest tylko manifestem w stosunku do innych, mówiącym uważaj, ja mam godność.
To jest też auto-zadanie, żebym sam jej nie zgubił. Bym pokornie
potrafił sobie powiedzieć, że są takie dziedziny w moim życiu, gdzie
łatwiej mi upaść. Ja sam muszę sobie przypominać o swojej godności
wtedy, kiedy mam ochotę robić rzeczy, które tej godności zaprzeczają.

Człowiek pokorny nie musi innym zazdrościć. Człowiek taki potrafi
określić, co potrafi, jakie ma zdolności i czego mu w sobie i w życiu
brakuje. Działa, walczy o wypełnienie tych braków, ale i też potrafi
powiedzieć, że pewnych spraw nie zmieni. No bo przecież jak się ma 165
cm i 37 lat, to nie ma co walczyć o wyższy wzrost, ale jak się ma 37
lata i kilka kg nadwagi, to się da. I trzeba się pokornie do tego
przyznać i działać, nie jęczeć.

Jezus mówi tę przypowieść, bo chce nam przypomnieć, że jesteśmy wolni, w
sensie wolności wewnętrznej, która pozwala człowiekowi żyć w
przekonaniu, że nie ma żadnej siły, wewnątrz mnie, jak choćby kompleksy;
zewnątrz, jak choćby toksyczne relacje, nie ma takiej siły, która
mogłaby mnie – chyba, że na to pozwolę, zniewolić.

Dlatego jeszcze raz powtarzam, podnieś głowę i nie bój się. Pokora, do
której wzywa nas Pan, to nic innego jak odkrycie wielkiej naszej,
ludzkiej godności i adekwatne do tego odkrycia, życie w codzienności.
Ojciec Grzegorz

avatar użytkownika nadzieja13

28. Droga Intix

Tak prawdziwe Twoje słowa..
"dziecko Boże... niezależnie od tego, czy jesteśmy ludźmi młodymi, czy starszymi...
dziecko Boże... każde... powinno cechować
miłowanie Pana Boga... dziecinne zaufanie... pełne oddanie... i pokora
...

Nie tylko te..

".Budujmy Armię… z Czystych Serc tworzoną…
Silną Mocą Wiary Naszej
Mocą i Miłością Chrystusa… Niezwyciężoną…
"…Otwórzmy na OŚCIEŻ drzwi Chrystusowi…"
A żaden wróg nic Nam nie zrobi…
TO jedyny, najsilniejszy dla Naszej Polski FUNDAMENT…
Jedyna do Naszej Polski Droga

Dziękuję…

avatar użytkownika guantanamera

29. Gdy chowano Matkę księdza Jerzego...

Gdy chowano Matkę księdza Jerzego
bił Dzwon Zygmunta...
Jego wewnętrzne serce
uderzało w inne serca...
Dlatego nie wszyscy słyszeli...

avatar użytkownika intix

30. Nadziejo13... Guantanamero...

Pozwólcie proszę, że odpowiem Wam jednym komentarzem...

Ja tylko... z pokorną wdzięcznością dla Pana Boga...
dzielę się z Wami tym, co z wiarą i ufnością... z pełnym zawierzeniem, 
czerpie ze Źródła moje serce...
Módlmy się... módlmy się wzajemnie za siebie w tej intencji, aby nasze uczynki szły w ślad za słowami...
Prośmy o tę łaskę... abyśmy z pokornych... czystych Serc... zdołali utworzyć Armię...

Aby też wszyscy mieli zdolność odczuwania, odbierania
Tego, co Serce Dzwonu Zygmunta w przekazie niesie...
Bo kiedy bije... TO bije Serce Polski... bije z nami... bije dla Nas...
Nawet wtedy... gdy na zewnątrz  dźwięki nie wydobywają się...
Nasze Serca... z Sercem Dzwonu Zygmunta... zespalają się...
I płynie melodia SERCEM POLSKI wygrywana...
Dziękczynna... pochwalna...
bądź... na  ALARM...
Co bardzo niedawno miejsce miało...
Ale TEGO... też wielu nie usłyszało...
Mimo, iż dźwiękiem Serca Dzwonu zabrzmiało...

Dziękuję Wam...
Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika guantanamera

31. @intix

Nasze Serca... z Sercem Dzwonu Zygmunta... zespalają się...
I płynie melodia SERCEM POLSKI wygrywana...
Dziękczynna... pochwalna...
bądź... na ALARM...
Co bardzo niedawno miejsce miało...
Ale TEGO... też wielu nie usłyszało..
.
Przyznaję, że tylko podejrzewam co masz na myśli, z czym ten ALARM był związany... Ale mówiąc prawdę ALARM trwa...
Pozdrawiam...

avatar użytkownika intix

32. @guantanamera

...Przyznaję, że tylko podejrzewam co masz na myśli, z czym ten ALARM był związany...

Pozwól proszę, że tym razem nie ujawnię, o którym, niedawnym wydarzeniu myślałam, kiedy myśl tę zapisywałam... pozostawiam do własnej interpretacji Czytelnika, do ew. własnych rozważań...

...Ale mówiąc prawdę ALARM trwa...

Tak... ALARM wciąż trwa...

Pozdrawiam...

avatar użytkownika intix

33. Pokora chrześcijańska

1. We wcieleniu uderzają nas przede wszystkim dwie cnoty: posłuszeństwo dla Ojca i Jego miłość ku ludziom; przy narodzeniu zaś wysuwają się na pierwsze miejsce: Jego pokora i ubóstwo.

Pokora jest to uniżenie się, jest to wyrzecze­nie się zewnętrznej okazałości, wyrzeczenie się wszystkiego, co się zwykło podobać nieporządnej miłości naszej, a szkodzić uległości dla Boga. Chrystus jest pokorny. Będąc Bogiem, pojawia się jako człowiek; będąc wielkim przy­chodzi jako małe dziecię; będąc potężnym, wy­daje się niemocnym; będąc wszystkim staje się prawie niczym!

Sen tego dziecięcia jest jasną świadomością, mała Jego rączyna kieruje światem, zamknięte usta sądzą ludzkość. A co za ubóstwo w zewnętrznym wystąpieniu!

Przychodzi na świat w Betlejem, tu spotyka się po raz pierwszy ze swoim narodem. I przy tym pierwszym spotkaniu, On, Mesjasz zapowia­dany, zostaje głęboko upokorzony, bo Jego naj­bliżsi współrodacy, swoi, przyjąć Go nie chcą, tak że musi szukać schronienia w szopie prze­znaczonej dla bydląt.

2. Ta pokora Boga-Człowieka z biegiem Jego ziemskiego życia coraz to wyraźniej występuje.

Za pole swego działania wybiera sobie Chry­stus umyślnie zapadłą Galileę, za to umierać chce w Jerozolimie. Wielkie ogniska świeckie­go wykształcenia, Aleksandrię, Antiochię, Ate­ny i Rzym, pozostawia swoim uczniom. Praco­wał Chrystus bez widocznych skutków, wspa­niałe wyniki pracy pozostawił Apostołom. Cu­da, które Apostołowie czynili, przewyższały cu­da Chrystusa i co do liczby i co do znaczenia. Chrystus chciał tylko siać, innym w udziale miał przypaść zaszczyt żniwa.

Z największą pokorą umywa Jezus nogi swoim uczniom (1).

3. I na cóż ta pokora i to ubóstwo? Oto z po­słuszeństwa dla Ojca, aby Bóstwu przygotować nieskończoną chwałę, która ściśle łączyła się z poniżeniem Syna Bożego. Pokorze tej i temu ubóstwu poddał się Chrystus także z miłości ku ludziom, aby nas ratować od zguby.

Natura ludzka ma dwie wady, które wsku­tek przewrotności ludzkiej stały się jej dwoma śmiertelnymi ranami. Jest to mianowicie pycha, która przecenia siebie, i miłość świata, która świat przecenia. Na te rany trzeba było podać lekarstwo.

Od Chrystusa mamy się uczyć, jak być po­kornymi. Pokora jest to szlachetne wyrzeczenie się siebie, które nas poddaje we wszystkim Bo­gu i Panu. Pokora jest prawdą, jest sprawie­dliwością. Pokora jest koniecznym fundamen­tem dla wszelkiej cnoty. Bez pokory nie ma bojaźni Bożej, nie ma posłuszeństwa, nie ma łaski.

O tyle tylko mamy coś z ducha Chrystuso­wego, o ile posiadamy Jego pokorę, tę pokorę, która tylko Boga szuka, która unika pochwał ludzkich i nie da się zamącić cierpieniom i po­niżeniom.

Chrystus uczył Apostołów, że w Jego królestwie ten będzie największy, kto jest najmniej­szym we własnych oczach (2). "Ktokolwiek się pod­wyższa, będzie uniżon; a kto się uniża, będzie podwyższony" (3). "Który jest między wami więk­szy, niech będzie jako mniejszy; a przełożony jako służący" (4).

Kto wśród burzy oszczerstw i potwarzy zdo­ła zachować spokój serca, ten już wielki zrobił postęp w pokorze.

Człowiek z natury swojej skłonny jest do przesadnego cenienia siebie i do miłości własnej. Będąc z siebie małym, chciałby być wiel­kim. Będąc w porównaniu z wszechświatem rzeczą bardzo podrzędną, chciałby się zrobić środowiskiem, około którego wszystko się obra­ca. Będąc niczym w porównaniu z Bogiem, chciałby być wszystkim. "Będziecie jako bogo­wie" – oto pragnienie, które się okazuje raz jawnie, to znowu skrycie.

Tak wielką rzeczą jest być małym, że ludzie z trudnością mogliby to pojąć, gdybyś Ty, o Je­zu, któryś jest tak wielki, nie stał się małym.

4. Pokora nie zabrania występowania odpo­wiedniego stanowi, troski o dobrą sławę, odpo­wiednich stanowi wymagań. Toteż św. Paweł żądał, by uszanowano prawa, przysługujące mu jako obywatelowi rzymskiemu. Wszystko to jednak powinno się dziać z dobrej pobudki.

Pokora nie oznacza bynajmniej małoduszno­ści, owszem odwagę i energię. Pokorny mówi z Apostołem: "Wszystko mogę w tym, który mię umacnia" (5).

Unikaj w swych pracach, słowach, dobro­wolnych myślach wszystkiego, co pochlebia pysze i podtrzymuje próżność. Nie myśl z upodo­baniem o swoim mądrym zachowaniu się, o rzeczach wielkich, których dokonałeś, o uzna­niu, jakieś znalazł.

Zwróć oczy na swoje słabości i błędy. Przeoczać je lub uniewinniać – oto jest pycha. O ileż lepszymi wydajemy się sobie, niż w rze­czywistości jesteśmy! Ileż to grzechów popeł­niłem, o których nie wie żaden człowiek. I cóż mi to pomoże, gdy będę pobielanym grobem?

Doskonałość twoja nie zależy na cnocie, którą zdaje ci się, że masz, lecz na cnocie, którą Bóg w tobie widzi. Dlatego nie masz powodów do zarozumiałości, jeno do bojaźni.

Nie pchaj się, żeby mieć pierwsze słowo, że­by innym narzucać swoje mniemanie. Unikaj wszelkiej zarozumiałości i wyszczególniania się.

Nie kieruj rozmowy na siebie, a gdy z po­chwałą o tobie mówią, staraj się nieznacznie rozmowę na co innego zwracać.

Nie poddawaj się myślom, jakoby ci się działa niesprawiedliwość od bliźnich, od przeło­żonych albo od Boga.

Gdy cię spotkają upokorzenia, niewyrozumiałości, lekceważenia, strzeż się rozgoryczenia w uczuciu, a tym bardziej w słowach.

Zdanie: stracona dobra sława, stracone wszystko, wtedy jest prawdziwe, gdy chodzi o cześć przed Bogiem i własnym sumieniem; fałszywe jest, gdy chodzi o zwodniczą sławę u ludzi. Traci się wtedy tylko pozór sławy, a nie jej rzeczywistość.

Zgrzeszyłeś, nie złość się i nie zżymaj, ale skorzystaj z tego, co się stało, dla swego upo­korzenia. Kto się tym zraża, że grzeszy, ten nie zna siebie samego. A kto z tego powodu traci serce, ten jest albo pyszny, albo nie zna dobroci Bożej.

5. Korzystaj ze wszystkich przeciwności, aby w pokorze czynić postępy.

Pycha jest najzręczniejszym aktorem; strzeż się jej przedstawień.

Często ci, co lubią mówić o swych błędach, najmocniej są przekonani o swych przymio­tach. Wstydzą się swej próżności, starają się dlatego przynajmniej pozorem pokory łudzić siebie i innych.

Ty myślisz, mój przyjacielu, że jesteś skromny, bo sam mówisz o swoich niedostatkach. Lecz zamiar twój łatwo odgadnąć; mówisz dla­tego, bo chcesz, aby ci zaprzeczono.

Niektórzy do tego stopnia posuwają swoją niebezpieczną obłudę, że oddają się sprawie Bo­żej dlatego, aby się wysunąć naprzód; poświę­cać jednak sprawę Bożą dla samolubstwa – to straszna igraszka.

Jeżeliś rozpoczął jakieś dzieło w dobrej in­tencji, nie powinieneś go rzucać dlatego, że w ciągu jego spełnienia trapią cię myśli próżne.

6. Chcesz osiągnąć pokorę ducha, staraj się naprzód poznać samego siebie. Przypatruj się sobie, badaj siebie. Jeżeli się przy tym oszu­kasz, szkoda to twoja, nie Boża.

Kto zna siebie, jest surowym względem siebie, dla słabego jest wyrozumiały, a złego sądzi niechętnie.

Poznać swoją niedoskonałość i wyznawać ją przed Bogiem, czyli upokarzać się, jest istotną częścią doskonałości chrześcijańskiej.

Módl się do Boga o oświecenie i poznanie. Im mniej ktoś ma rozumu, tym mniej zdolny jest do zauważenia swoich błędów; a im mniej ma znajomości siebie, tym więcej się wynosi.

Błędy innych powinny by ci otworzyć oczy na twoje własne wady. Uważasz na innych, niechże cię to pobudzi do uwagi na siebie.

Uważaj więcej na siebie, niż na innych. Nie­jeden skarży się na zły świat, chociaż sam ani na włos nie jest odeń lepszy. Odwraca on gło­wę w tył i mówi: gdzie spojrzę – gałgaństwo i nędzota; nie patrzy on tylko w swoje zwier­ciadło, w którym by i siebie takim zobaczył.

Patrz więcej na to, co czynisz, niż na to, co masz ambicję czynić. Z czynów swoich może człowiek łatwo siebie poznać.

Zwracaj uwagę na twój zwyczajny sposób mówienia. Chcesz wiedzieć, kim jesteś, zbadaj jak mówisz. Po słowach tak można poznać ser­ce, jak po gałęzi korzeń.

Uważaj, jak o innych sądzisz. W sądzie o innych leży często osądzenie siebie samego.

Uważaj i na sądy tych, którzy ci są prze­ciwni. Drogi mi jest przyjaciel, lecz i wróg może mi przynieść korzyść. Jeżeli mi bowiem przyjaciel wskazuje, co mogę, to wróg mię uczy, com powinien.

7. Nie daj sobie nigdy zamącać sądu przez to, co do rzeczy nie należy. Wyrwij człowieka z jego zewnętrznych stosunków, a czym się wte­dy okaże, tym jest w rzeczywistości.

Nie dozwól, aby uczuciowość miała upięk­szać twoje słabości. Trudno znaleźć człowieka, któryby nie miał pewnych słabości, w których by się nie podkochiwał.

Chcesz dążyć do chrześcijańskiej pokory, to zwracaj oczy przede wszystkim na Chrystusa. Im więcej człowiek postępuje w poznaniu Chry­stusa, tym subtelniej orientuje się we wszystkim, co się tyczy doskonałości; tym lepiej wi­dzi to, czego mu brak, tym głębiej jest przeko­nany o swej niedoskonałości.

Człowiek bezbożny stara się wywyższyć sie­bie, poniżając innych. Bojący się Boga uważa za słuszne, gdy sam jest poniżany, byle tylko Bóg był wywyższony. I jakkolwiek go ludzie poniewierali, nie uważa się za nieszczęśliwego, ponieważ i Bóg w Chrystusie był poniżony i sponiewierany.

 
O. Tilmann Pesch SI, Chrześcijańska filozofia życia. Przekład z niemieckiego. T. II. Wydanie drugie. Kraków 1931, ss. 55-61.

Przypisy:
(1) Jan 13, 5.
(2) Mk 9, 34.
(3) Łk. 18, 14.
(4) Łk. 22, 26.
(5) Filip. 4, 13.

***
Pokora... ten wątek... zaprowadził mnie w ubiegły piątek do dzieła, Chrześcijańska filozofia życia o. Tilmanna Pescha, którego nie znałam... Dopiero dzisiaj pozwoliłam sobie na skopiowanie powyższego fragmentu, dotyczącego pokory chrześcijańskiej, ale wcześniej, w piątek, inne fragmenty wykorzystałam  do sporządzenia wpisu:
>Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

avatar użytkownika guantanamera

34. Józef Piłsudski o wielkości

"Od najmłodszych lat myślałem o służeniu Polsce, marzyłem o Jej wielkości. Ja z tą myślą nie rozstawałem się nigdy" – wyznał Marszałek Józef Piłsudski w 1931 roku, w trakcie jednej z rozmów.
Dzisiaj, 5 grudnia 2013 roku mija 146. rocznica urodzin Naczelnika. Józef Klemens Piłsudski, urodził się w roku 1867 w Zułowie na Litwie. Był czwartym dzieckiem Józefa Wincentego Piłsudskiego oraz Marii z Billewiczów. „Ziuk”, jak go nazywano w domu, miał w przyszłości stać się jednym z najważniejszych w historii przywódców Rzeczpospolitej, dla wielu najważniejszym symbolem odzyskanej przez Polskę niepodległości. (za: wPolityce)
W jednym z komentarzy pod tym rocznicowym wspomnieniem znalazłam ubolewanie, że dzisiaj polityków bardziej interesuje żel na włosach niż wielkość Ojczyzny...
Pozdrawiam Wszystkich....

avatar użytkownika gość z drogi

35. ukłony @Guantanamero

Dzień urodzin Marszałka moja Babcia obchodziła zawsze bardzo uroczyście...to był dzień Modlitwy za Jego duszę i Jego Legionistów....,czyli za Dziadka również...
też Józefa :)
serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

36. Droga @Intix...POKORA

to słowo dzisiaj nieznane..a jeśli już ,to wyśmiewane...
W wyścigu szczurów nie ma miejsca na POKORĘ..to wyścig na smierć i życie o CO ?
o kośc do ogryzienia ? o sławę chwilową " czy nowe auto,by się pochwalic przed sasiadami...
POKORA słowo piekne,znaczące...lecz przez Nowy Swiat nieakceptowane...ale to juz było..a Historia kołem sie toczy...byli niepokorni ,chciwi...i przemineli jak przemija CZAS
Tylko Bóg nigdy nie przemija i Miłośc do Niego
serdeczne ,adwentowe pozdrowienia

gość z drogi

avatar użytkownika intix

37. Droga Zofio

Przepraszam... nie widziałam Twojego ostatniego komentarza. Weszłam teraz aby podpiąć tu Słowo Boże na dziś, i dopiero teraz zobaczyłam...

...POKORA słowo piękne,znaczące...lecz przez Nowy Świat nieakceptowane...

Pan Bóg też jest przez Nowy Świat nieakceptowany.... i wszystko, CO z Panem Bogiem... więc także pokora...

...Tylko (że) Bóg nigdy nie przemija...

***
Dziękuję...
Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika guantanamera

40. Wielkość...?

Dzisiaj wielkość to już za mało! Za mało!

Dzisiaj jest wycie o "Resortowe dzieci"...
Dzisiaj trwa atak gender. I kontratak...
Dzisiaj jest ustawa o możliwości wprowadzenia obcych wojsk...
Dzisiaj ludzie zaczynają mówić otwartym tekstem...
I jest prawie 24 stycznia, za kilka dni 27 stycznia...

Dzisiaj musimy być gigantami ducha.

Żeby nie pozwolić na prowokacje.
Na żaden "niekontrolowany" wybuch...

I wygrać...

avatar użytkownika intix

41. Bóg działa pokornie

Bóg działa w pokorze i milczeniu, Jego stylem nie jest widowisko – powiedział Franciszek podczas porannej Mszy św. w Domu Świętej Marty.

Komentując dzisiejsze czytania liturgiczne, opowiadające o wodzu wojska króla syryjskiego, chorym na trąd Naamanie (2 Krl 5,1-15a) oraz mieszkańcach Nazaretu, którym Pan Jezus wyrzuca brak wiary (Łk 4,24-30), Ojciec Święty zauważył, że te wydarzenia łączy żądanie widowiska. Przypomniał, że dowódcy wojsk syryjskich, Naamanowi, prorok Elizeusz każe zanurzyć się siedem razy w wodach Jordanu. Wzburzył się on, bo sądził, że oczyszczenie z trądu nastąpi na skutek jakiegoś gestu bardziej spektakularnego, ale w końcu posłuchał rad swoich sług, uczynił to, co kazał prorok, i trąd ustąpił.

Natomiast mieszkańcy Nazaretu początkowo słuchali Pana Jezusa z podziwem, ale później wybuchli gniewem i pogardą, kwestionując kompetencje Pana Jezusa, i wyrzucili Go z miasta, „wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić”.

Zarówno Naaman, jak i mieszkańcy Nazaretu pragnęli widowiska. Ale styl Boży to nie spektakl, show. Bóg działa z pokorą, w milczeniu, w małych rzeczach. Widać to począwszy od dzieła stworzenia, gdzie Pan nie bierze do rąk czarodziejskiej różdżki, ale stwarza człowieka z błota. Ten styl przenika całą historię zbawienia – podkreślił Papież.

– Kiedy Bóg chciał wyzwolić swój lud, to uczynił to ze względu na wiarę i zaufanie jednego człowieka, Mojżesza. Kiedy chciał obalić potężne miasto Jerycho, uczynił to za pośrednictwem nierządnicy. Także pragnąc nawrócenia Samarytan, poprosił o zaangażowanie innej grzesznicy. Gdy posłał Dawida na walkę z Goliatem, wydawało się to szaleństwem: mały Dawid stanął przed olbrzymem, posiadającym miecz, tak wiele rzeczy, a Dawid tylko procę i kamienie. Kiedy powiedział Mędrcom, że narodził się król, Wielki Król, cóż znaleźli? Dziecko, żłób. Rzeczy proste, pokora Boga, to jest styl Boży, a nigdy widowisko – wskazał Ojciec Święty.

Papież przypomniał, że wśród pokus Pana Jezusa na pustyni był także spektakl. Szatan namawiał Go, by rzucił się ze szczytu świątyni, żeby ludzie, widząc cud, mogli w Niego uwierzyć. Tymczasem Pan objawia się w prostocie, w pokorze. Franciszek zachęcił, abyśmy w okresie obecnego Wielkiego Postu pomyśleli, jak Pan pomógł nam iść naprzód, a zauważymy, że zawsze czynił to za pomocą rzeczy prostych, przemawiając w milczeniu, z pokorą do naszych serc.

– Także w liturgii, sakramentach jakże pięknie ukazuje się pokora Boga, a nie doczesny pokaz. Warto, abyśmy przemyśleli nasze życie na nowo i zastanowili się nad tyloma sytuacjami, kiedy Pan nas nawiedził ze swoją łaską, zawsze zachowując ów styl pokorny, styl, jakiego oczekuje także od nas: styl pokory – zakończył swoją homilię Franciszek.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/131909,bog-dziala-po...