Uniżenie przed Bogiem centralną kwestią kultury - ks. Jacek Bałemba

avatar użytkownika intix

.

Tajne Komplety

mają zaszczyt przedstawić Państwu księdza Jacka Bałembę SDB, który poruszy bardzo ważne, a drażliwe tematy dotyczące Kościoła Świętego oraz zagrożeń naszej katolickiej wiary.

Remedium na współczesny kryzys wiary jest uniżenie przed Bogiem - centralna kwestia kultury.
Wykład został wygłoszony w Krakowie dnia 4 października 2012 roku, na zaproszenie Stowarzyszenia Fides et Ratio .

Wykład jest apologią postawy klęczącej, zwłaszcza przy przyjmowaniu Komunii Świętej - nasz tysiącletni polski szlachetny zwyczaj!

 

***

http://youtu.be/Z8twumcd4ZA ***

Jest już do nabycia książka!
>>>Uniżenie przed Bogiem centralną kwestią kultury. Przemilczany aspekt pontyfikatu Benedykta XVI

Etykietowanie:

14 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Homilia Jana Pawła II o przyjmowaniu Komunii Świętej

Homilia wygłoszona w kościele rzymsko-katolickim pod wezwaniem Najświętszego Imienia Maryi
w Rzymie 1 marca 1989 r. przez Papieża Jana Pawła II:


„Porządkowi obyczajowemu” pochodzącemu od Boga powinniśmy podporządkować całe nasze życie. Jego wola –najświętsza wola –powinna obejmować wszystko. Dotyczy to wewnętrznej harmonii życia. Tak naucza nas Jezus. Nikt nie może służyć dwom panom. Nie można służyć równocześnie Bogu i mamonie.


W obecnych czasach ludzkość żyje tak, jakby Bóg w ogóle nie istniał, nie był Stwórcą i Panem wszechświata, jak również właścicielem wszelkiego bogactwa i skarbów w niebie i na ziemi. Człowiek wierzy, że wszystko zawdzięcza swojej pracy oraz że może wszystkiego zażądać. Jest dumny ze zdolności, którymi obdarzył go Nasz Pan, inaczej nie miałby ich!


Powinniśmy w przyszłości spodziewać się nowej chłosty, która będzie silniejsza, niż wszelkie dotychczasowe kary. Nikt się przed nią nie uchroni, chyba, że z miłością ją na siebie przyjmie. Zostanie wtedy zbawiony jak dobry łotr na krzyżu lub zostanie na zawsze stracony, jeśli się buntuje, tak jak drugi łotr, którego zgubiła pycha i bluźnierstwo. Najgorsze są bluźnierstwa w stosunku do pełnych miłości słów Boga, którymi obdarza naszą biedną ziemię poprzez Matkę i umiłowanego Syna.


Dlatego konieczne jest okazanie pokory, gdyż nigdy nie powinniśmy zapomnieć o tym, Kto przed nami stoi!


Tak jak w kontaktach międzyludzkich przyjęte są pewne formy uprzejmości, to w stosunku do Boga chcemy o nich zapomnieć?
Dlatego ostrzegam ponownie przed wszelkimi formami braku należnego szacunku, jak np. zakazane w moim biskupstwie podawanie Komunii św. na dłoń oraz postawa stojąca podczas wielu części liturgii Mszy Świętej. Prowadzi to do utraty właściwego poczucia doniosłości tego zgromadzenia. To jest nic innego jak śmierć naszego Pana i Zbawcy, któremu wszystko zawdzięczamy. Zamartwiamy się o ludzką ocenę, boimy się, że zostaniemy wyśmiani, boimy się niekorzystnych dla nas skutków naszej oceny przez innych, a nie boimy się Boga? Nie odwołuję tego, co powiedział jeden z moich poprzedników: „dzieje się to na waszą odpowiedzialność. Drodzy biskupi zagranicznych biskupstw, modlę się za was, abyście na czas zrozumieli, że droga, którą obraliście jest niewłaściwa”. W tym miejscu, moi umiłowani Kapłani, umiłowani Bracia i Siostry, dozwolone jest przyjmowanie Komunii na język i w postawie klęczącej. Wszystko, co zostało wprowadzone i jest rozpowszechniane przez obcych jest niedozwolone.
Mówię to jako wasz Biskup!


Jan Paweł II

avatar użytkownika intix

2. Przyjmowanie Ciała Pana naszego Jezusa Chrystusa

Pluralizm czy wierność Tradycji?

 

W ostatnich latach coraz bardziej nasila się w Kościele powszechnym spór pomiędzy tzw. modernistami i tradycjonalistami odnośnie formy godnego przyjmowania Komunii Świętej. Zanim przedstawimy argumenty obydwu stron, postawmy najpierw pytanie o charakterze fundamentalnym: czym jest przyjęcie Komunii Świętej?

Jak poucza nas Katechizm Kościoła Katolickiego, Komunia Święta jest pokarmem nieśmiertelności, lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie (por. KKK 1405), a przystępowanie do Komunii Świętej to przyjmowanie samego Chrystusa, który ofiarował się za nas (por. KKK 1382). Dobitnie prawdę tę wyrażają słowa Jezusa zapisane na kartach Ewangelii wg św. Jana: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6, 51).

 

Jest rzeczą znamienną, iż w źródłowych dokumentach Soboru Watykańskiego II nie znalazły się zalecenia co do nowych form przyjmowania Komunii Świętej (czyli pozostał pierwowzór przyjmowania Ciała Chrystusa – na klęcząco i do ust). Zmiany, które dokonały się w wielu krajach, szczególnie w Europie Zachodniej, miały miejsce przede wszystkim przez zastosowanie metody faktów dokonanych, często z wykorzystaniem tzw. ruchów odnowy liturgicznej, którym niejako powierzono „misję” wprowadzania zmian w poszczególnych wspólnotach parafialnych. Dotyczyły one także m.in. sposobu przyjmowania Komunii Świętej, gdzie wbrew wyraźnym zakazom, zaczęto praktykować przyjmowanie Ciała Chrystusa na rękę. Potwierdzeniem tego jest fakt, iż praktyka ta została wprowadzona w Holandii już w 1967 r.[1] Tak więc nastąpiło to 2 lata wcześniej zanim Instrukcja Memoriale Domini z dnia 29 maja 1969 r. stworzyła prawną możliwość przyjmowania Komunii Świętej na rękę, pod warunkiem jeżeli Konferencja Episkopatu danego kraju o to poprosi (Episkopat mógł wystąpić ze stosowną prośbą po głosowaniu, w którym 2/3 głosów opowie się „za”) [2].

 

W poczuciu troski i odpowiedzialności za Kościół, należy postawić fundamentalne pytanie o faktyczne przyczyny wprowadzenia tej praktyki, która przez wiele wieków była w Kościele zabroniona. Czy była to tylko wymuszona konieczność dostosowania się do nowej formuły zapoczątkowanej w Holandii, a następnie w innych krajach Europy Zachodniej, czy też decydującym czynnikiem było ożywcze działanie Ducha Świętego, który wskazał na konieczność dokonania zmian w sposobach przyjmowania Boskiego Chleba?

 

1. Komunia Święta na klęcząco

 

Obecny Ojciec Święty Benedykt XVI, jeszcze jako ówczesny Prefekt Kongregacji do spraw Nauki Wiary w książce „Duch Liturgii” z 2000 r. napisał:

„(…)Istnieją wpływowe środowiska, które próbują wyperswadować nam postawę klęczącą. Usłyszeć można, iż klęczenie nie pasuje do naszej kultury (czyli właściwie do jakiej?), iż nie wypada to dojrzałemu człowiekowi, który staje naprzeciw Boga, lub też że nie wypada to człowiekowi zbawionemu, który dzięki Chrystusowi stał się wolny i dlatego też nie musi już klęczeć. Zwyczaj klękania nie pochodzi z jakiejś bliżej nieokreślonej kultury– pochodzi z Biblii i biblijnego poznania Boga. Znaczenie postawy klęczącej w Piśmie Świętym uświadamia nam fakt, że słowo proskynein pojawia się w Nowym Testamencie 59 razy, z czego 24 razy w Apokalipsie, księdze niebiańskiej liturgii, która przedstawiona zostaje Kościołowi jako wzór kultu Bożego[3].(…)”

 

Kardynał Joseph Ratzinger w ww. książce odwołuje się m.in. do Ewangelii według św. Jana. „(...)Tam termin proskynein pojawia się jedenaście razy, z czego dziewięć razy w rozmowie Jezusa z Samarytanką przy studni (J 4, 19-24). Rozmowa ta jest w całości poświęcona tematowi uwielbienia i jest rzeczą bezsporną, że zarówno tutaj, jak i w o ogóle w całej Ewangelii Janowej, słowo proskynein znaczy: „uwielbiać”. Ostatecznie rozmowa kończy się podobnie jak dialog z uzdrowionym ślepcem: „Jestem nim Ja, który z tobą mówię”. W tych dwóch fragmentach znaczenie duchowe i cielesne słowa proskynein nie dają się od siebie całkowicie oddzielić. Gest cielesny jest jako taki nośnikiem duchowego sensu – adoracji, bez której sam gest byłby bezsensowny. Akt duchowy musi się ze swej istoty i ze względu na cielesno-duchową jedność człowieka wyrazić koniecznie w geście ciała. Obydwa te aspekty dlatego są w tym jednym słowie tak mocno ze sobą stopione, gdyż przynależą do siebie w perspektywie wewnętrznej. Tam, gdzie klęczenie to czysta zewnętrzność, zwykły akt zewnętrzny, tam staje się ono bezsensowne; jednakże także tam, gdzie ktoś próbuje ograniczyć adorację do sfery czysto duchowej, nie ucieleśniając jej, tam akt adoracji gaśnie, bo czysta duchowość nie odpowiada istocie człowieka. Adoracja jest jednym z tych zasadniczych aktów, które dotyczą całego człowieka. Stąd w obecności Boga żywego nie wolno porzucić gestu ugięcia kolan[4].(…)”

 

Potwierdzeniem powyższego są słowa zapisane przez św. Pawła w liście do Filippian o Jezusie Chrystusie: „(…) uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych” (Flp 2, 8–10). Stąd, jeśli mamy przyjąć sakramentalnie obecnego Jezusa Chrystusa pod postacią chleba, to zgodnie ze Słowem Bożym należy oddać mu cześć poprzez przyklęknięcie. Jeżeli wiemy, kogo przyjmujemy, to powinniśmy uklęknąć przed Tym, który umarł na Krzyżu dla naszego Zbawienia (zob. Rz 5, 10) i po trzech dniach Zmartwychwstał, stając się prawdziwym Mesjaszem – Synem Bożym (por. J 20, 31). Poza tym postawa klęcząca ukazuje sedno Miłości dziękczynnej między Bogiem a człowiekiem, między Stwórcą a stworzeniem, między Panem a prochem…, który powinien pragnąć w jak najgodniejszy sposób przyjąć Boga do swego serca.

 

Jeśli natomiast stoimy przed Nim, tzn., że świadomie rezygnujemy z oddania Mu należnego szacunku. Można powiedzieć, że traktujemy Go wtedy jak napotkanego, znanego nam człowieka, na powitanie którego wstajemy, aby uściskać dłoń. Istotę kolan w języku biblijnym wyjaśnia dominikanin o. Tomasz Kwiecień. Kolana symbolizują siłę człowieka– „zginam kolana tylko przed Kimś silniejszym ode mnie”[5]. Nie sposób nie odwołać się tu do poruszającej opowieści, którą przytacza w swojej Historii Kościelnej Euzebiusz z Cezarei. Przypomina świętego Jakuba, „brata Pańskiego”, pierwszego biskupa Jerozolimy i przywódcy Kościoła judeochrześcijańskiego (II wiek), który miał kolana zgrubiałe jak wielbłąd, gdyż stale klęcząc, uwielbiał Boga i błagał o przebaczenie dla swojego ludu[6]. Warto też wspomnieć opowiadanie zaczerpnięte z apoftegmatów Ojców Pustyni. Mówi ono o diable, który został zmuszony przez Boga do pokazania się opatowi Apollonowi: „Diabeł był czarny, brzydki, o przerażająco wątłych członkach, przede wszystkim jednak nie miał kolan. Niezdolność klęczenia okazuje się zatem istotą elementu diabolicznego[7].”

 

Na koniec tych rozważań przytoczmy raz jeszcze słowa kard. Josepha Ratzingera: „(…)Wyrażenie, za pomocą którego św. Łukasz opisuje klęczenie chrześcijanina (theis ta gonata) nie jest znane klasycznej grece. Chodzi tu o termin specyficznie chrześcijański. Wraz z tą uwagą zataczamy koło i docieramy do początku naszych rozważań. Być może zatem postawa klęcząca jest rzeczywiście czymś obcym dla kultury nowoczesnej, skoro jest ona kulturą, która oddaliła się od wiary i wiary już nie zna, podczas gdy upadnięcie na kolana w wierze jest prawidłowym i płynącym z wnętrza, koniecznym gestem. Kto uczy się wierzyć, ten uczy się także klękać, a wiara lub liturgia, które zarzuciłyby modlitewne klęczenie, byłyby wewnętrznie skażone. Tam, gdzie owa postawa zanikła, tam ponownie trzeba nauczyć się klękać, abyśmy modląc się, pozostawali we wspólnocie Apostołów męczenników, we wspólnocie całego kosmosu, w jedności z samym Chrystusem[8].(…)”

 

2. Komunia Święta do ust

 

Najbardziej powszechnym argumentem za przyjmowaniem Komunii Świętej do ręki jest to, iż tak czyniono w Kościele Pierwotnym, wychodząc ze słów Chrystusa wypowiedzianych podczas Ostatniej Wieczerzy „bierzcie i jedzcie”, gdy Jezus rozdawał Komunie Świętą na rękę, a Apostołowie zajmowali postawę półleżącą. Równie znanym argumentem za jest twierdzenie, że ręka nie jest mniej godna od języka, a skoro przyjmowano tak w Kościele Początków to nie wolno mówić, że wtedy przyjmowano niegodnie.

 

To prawda. Jednak ta forma stopniowo przemieniała się, a powodem dokonywanych zmian było dążenie do pogłębienia wiary w sakramentalną obecność Chrystusa w konsekrowanej Hostii. Z czasem Kościół pierwszych wieków doszedł do wniosku, że najlepszą formą przyjmowania Komunii Świętej będzie udzielanie Jej z ręki kapłana do ust wiernych. Od samego początku forma ta stosowana była powszechnie dla chorych i dzieci[9]. Wkrótce stała się ona jedyną obowiązującą normą, ponieważ już od V-VI wieku wydawano zakazy udzielania Komunii Świętej do ręki[10]. Jedynie na niektórych terenach utrzymał się co najwyżej do IX wieku zwyczaj kładzenia Ciała Chrystusa na dłoń przykrytą specjalną chustą[11]. Synod w Kordobie w 839 r. odrzucił jednoznacznie udzielanie świeckim Komunii Świętej na rękę, uzasadniając to niebezpieczeństwem zbezczeszczenia Ciała Pańskiego[12]. W 878 r. ostatecznie Sobór w Rouen w kanonie 2 wyraźnie zabronił udzielania osobom świeckim Ciała Chrystusa na rękę, uważając tę formę za ubliżającą i obraźliwą Panu Bogu, i zarządzając za to karę odsunięcia od służby ołtarza[13]. W końcu praktyka Komunii Świętej do rąk całkowicie zanikła w całym Kościele, we wszystkich jego obrządkach oraz we wszystkich obrządkach wschodnich także poza Kościołem katolickim.

 

Analizując omawiane zagadnienie warto odwołać się również do św. Cyryla Jerozolimskiego (IV wiek), który mówi o ówczesnej praktyce przyjmowania Komunii Świętej: „Zbliżając się zaś nie podchodź z wyciągniętymi dłońmi ani ze sterczącymi palcami, lecz uczyniwszy z lewej ręki tron dla prawej, jako że ma ona przyjąć Króla, i otworzywszy dłoń przyjmij Ciało Chrystusa, mówiąc Amen… Przyjmij, uważając pilnie, byś nic z Niego nie utracił; gdybyś jednak utracił, to tak jakbyś odniósł szkodę na swoich własnych członkach. Powiedz mi zaś: gdyby ci ktoś dał pył złota, czyż nie trzymałbyś go z całą pilnością i nie uważałbyś, byś nic z tego nie utracił i nie doznał szkody? Czy więc nie będziesz jeszcze troskliwiej pilnował tego, co droższe nad złoto i drogie kamienie, aby ani okruszynka nie upadła[14]?”

 

Te słowa św. Cyryla Jerozolimskiego świadczą o jak największej czci do Ciała Chrystusa udzielanego pod postacią chleba oraz do jak największej troski, by żaden okruch nie odłamał się od Najświętszej Postaci. Dlatego też ową praktykę zmieniono, aby bezpośrednio kłaść Jezusa Chrystusa do ust, po to, aby wyeliminować jakąkolwiek możliwość stracenia okruszków Najświętszego Sakramentu, w którym jest obecny sam Pan Jezus.

 

W Piśmie Świętym napisane są słowa Jezusa: „bierzcie i jedzcie”, które kierował do Apostołów (uczestników Ostatniej Wieczerzy), a nie do chrześcijan wszystkich czasów. Co więcej, Apostołowie byli na Passze (Mk 14, 12), na którą przyszli po to, aby coś zjeść (ucztowali, dlatego postawa półleżąca), a nie po to, aby być świadkiem pierwszej przemiany chleba w Ciało Jezusa Chrystusa, a wina w Jego Krew (Mk 26, 26-29). Zatem za wątpliwy należy uznać pogląd, iż postawa Apostołów w czasie Ostatniej Wieczerzy ma być dla chrześcijan, także współczesnych, wzorem zachowania się podczas Przenajświętszej Ofiary– Uczty Zbawczej.

 

Ponadto warto zwrócić uwagę na fakt, że Apostołowie nie byli świadomi tego, o czym mówił do nich Chrystus. Piotr nawet upomniał Go, kiedy mówił, że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie (por. Mk 8, 31-32). Czekali również do ostatniej chwili, w której Jezus wyciągnie miecz w górę i zniszczy wszystkich okupantów ziem Izraela (żydowska wizja Mesjasza). Świadczy o tym postawa św. Piotra w Ogrodzie Oliwnym, w którym uciął ucho jednemu ze strażników, którzy przyszli pojmać Jezusa (por. J 18, 10).

 

Warto też rozważyć słowa zapisane na kartach Ewangelii według św. Jana, opisującej jak Jezus rozmnożył pięć bochenków chleba i dwie ryby na tak wielką ilość, że starczyło, aby nasycić prawie pięć tysięcy ludzi. Następnie po spożyciu Jezus kazał zebrać ułomki chleba i wsadzić je do koszy (J 6, 9-13).

 

W przejmujący sposób nawiązuje do tego ulubiony poeta Jana Pawła II - Cyprian Kamil Norwid:

„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

Podnoszą z ziemi przez uszanowanie

Dla darów Nieba...

Tęskno mi, Panie...”.

Jeżeli do samego chleba ludzie mieli tak wielki szacunek, że nakazywano pozbierać wszelkie okruszki z ziemi, to cóż zrobić z tymi, w których jest obecny Jezus Chrystus? Jeżeli sam kapłan, który wciela się w Chrystusa podczas Mszy Świętej i po rozdawaniu Ciała Chrystusa umywa opuszki palców w vasculum (naczyniu z wodą), to w takim razie, dlaczego nie przeprowadzać puryfikacji u osób świeckich, które przyjęły Pana Boga na całą dłoń? Czy trudności natury organizacyjno-technicznej mogą być tu jakimkolwiek argumentem?

 

3. Eucharystia jako symbol posiłku i powszechnego braterstwa

           

Na początku dokonajmy zasadniczego porównania pomiędzy teologią katolicką, a protestancką.

 

„(…)Kościół rzymskokatolicki głosi transsubstancjację, czyli przeistoczenie. Wierzy, że podczas Komunii substancja (istota) chleba i wina mocą wzywanego Ducha Świętego, przez powtarzane w modlitwie eucharystycznej słowa ustanowienia Eucharystii zostaje przemieniona w ciało i krew Chrystusa, tak że Ciało i Krew Pańska obecne są prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie pod postaciami chleba i wina. Natomiast Wspólnoty luterańskie (w Polsce "Kościół" ewangelicko-augsburski) nauczają o konsubstancjacji, to znaczy, że z chlebem i winem, które nie zmieniają swej fizycznej substancji, obecne jest prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa. Jest to możliwe dlatego, że zdaniem luteranów, Ciało Chrystusa jest wszechobecne. Ewangelicy nie uznają kultu hostii (opłatka)[15].(...)”

 

Widzimy więc znaczącą różnicę pomiędzy Mszą Świętą, a protestancką Wieczerzą Pańską. Można zatem z całą mocą stwierdzić, że bardzo daleko nam do wspólnego pojmowania Eucharystii. Jednak granica dzieląca obydwa wyznania zdaje się zwolna zacierać, szczególnie w krajach, w których dominuje protestantyzm, tj. w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej. Tam w Kościele Katolickim Eucharystia rozumiana jest przede wszystkim jako uczta, do której każdy przystępuje. Wcale nie trzeba iść do konfesjonału by wyspowiadać się ze swoich grzechów, ale wystarczy, że przy spowiedzi powszechnej wypowie w myślach swoje winy (tak jak u protestantów, którzy odrzucają spowiedź uszną), a celebrans (kapłan sprawujący ucztę) dokonuje ich odpuszczenia.

 

W Polsce tradycja Sakramentu Pokuty jest jednak tak silnie zakorzeniona, że na dzień dzisiejszy nic nie wskazuje na to, aby można było z niej zrezygnować, czy też zastąpić ją czymś innym. Wierni codziennie mogą skorzystać z posługi kapłana czekającego w konfesjonale, który dzięki sakramentalnej mocy odpuszczenia grzechów sprawia, iż można godnie przyjąć Pana Boga w Komunii Świętej w stanie łaski uświęcającej.

 

Nie można jednak popadać w samouspokojenie. Wystarczy raz jeszcze przypomnieć Holandię, która przed II wojną światową posiadała największy procent misjonarzy w stosunku do ogółu ludności. Obecnie jest krajem, w którym Komunia Świętej rozdawana jest na rękę przez kobiety, a część z nich, wspierana przed media, domaga się nawet święceń kapłańskich. Trudno zatem się dziwić, że z roku na rok jest coraz mniej wiernych w holenderskich kościołach, co powoduje, że wiele z nich zostaje wystawionych na licytacje.

 

Podobnie jest w Niemczech. Tam też w środowisku religijnym dominują protestanci, dla których Eucharystia jest tylko i wyłącznie ucztą, w której przyjmowany jest „święty chleb”, który utożsamiany jest z Ciałem Chrystusa. Prawie na całym obszarze Niemiec trudno było odnaleźć radość po wyborze papieża Benedykta XVI. Tak naprawdę to tylko Bawaria, cieszyła się z wyboru swego rodaka na Stolicę Piotrową.

 

Nie lepiej sytuacja przedstawia się we Francji, którą niebezpodstawnie określa się mianem państwa laickiego. Co prawda 64% społeczeństwa deklaruje się jako katolicy, ale do kościoła chodzi regularnie około 8% ludności. Większość księży pochodzi spoza Francji. Średnia wieku kapłana wynosi 65 lat, gdzie w Polsce połowa księży nie przekroczyła 40-stki[16].

*******

 

Z pewnością nie do wszystkich docierają informacje o ewidentnych nadużyciach
i wypaczeniach, które przyniósł pluralizm w liturgii Kościoła. Przytoczymy tylko niektóre przykłady:

- Szwajcaria: Właściciel pewnej gospody w kantonie ST. Gallen był świadkiem, jak dwaj chłopcy rozcięli nożyczkami przyniesioną z kościoła Hostię, chcąc sprawdzić, czy wypłynie
z niej krew, po czym wyrzucili ją do klozetu.

- Holandia: Pracownicy pewnej pralni chemicznej znaleźli w kieszeni spodni chłopięcych Hostię, przyjętą, według zeznania właściciela spodni, w Komunii.

- Holandia: Uczniowie urządzili miedzy sobą zawody: kto zbierze najwięcej Hostii z kościoła; zdobycze przylepiano na ścianie.

- Holandia: Pewien ksiądz dowiedział się, że jedno z dzieci brało Hostię do domu, aby nakarmić ją swojego psa.

- Szwajcaria: W pewnym mieście zaobserwowano mężczyznę, który codziennie obchodził kilka kościołów, przyjmując Komunie Świętą do ręki; przy zatrzymaniu go przez policję, znaleziono przy nim pudełko z 17 Hostiami; mężczyzna przyznał się, że zlecono mu zbieranie Hostii, obiecując po 50 franków za jedną.

- Szwajcaria: Wielu świadków stwierdziło w pewnym kościele w Zurychu leżące rozsypane
w ławce okruchy Hostii. W tym samym mieście w kościele św. Antoniego proboszcz zauważył jak pewna kobieta bierze ze sobą Hostię do ławki; zapytana dlaczego tak robi, odpowiedziała, że spożyje ją w domu przed śniadaniem i że nie ma zamiaru oddać jej kapłanowi.

- Włochy: W lutym 1993 r. w Bazylice św. Piotra w Rzymie podczas Mszy Świętej dla pewnej grupy pielgrzymów udzielano komunii. Do „procesji komunijnej” dołączyli się także turyści o azjatyckich rysach twarzy, czując się widocznie zaproszeni, skoro wszyscy przed nimi po kolei wychodzili z ławek. Naśladując innych owe dwie młode osoby wyciągnęły również rękę do kapłana stojącego z naczyniem. Po przyjęciu Hostii odchodząc na bok czuły się wyraźnie rozczarowane i zakłopotane, nie wiedząc czym jest to, co trzymają w rękach. Stojący z boku porządkowy pokazał im swoim gestem, że mają wziąć Hostię do ust. Jednak nieufni Azjaci nie dali się do tego namówić i zaczęli badać ten dziwny podarunek, łamiąc go w rękach. W końcu zastraszeni naleganiem i rosnącą irytacja porządkowego odnieśli kapłanowi połamane Hostie.

           

Jak widać są to przykłady wołające o pomstę do Nieba, a w dodatku wcale nie odosobnione. W wielu krajach powodują one liczne odejścia od Kościoła i aprioryczne kwestionowanie dorobku Soboru Watykańskiego II. Cóż pozostaje w tej sytuacji?

Przede wszystkim należy pokładać wiarę w Bożą Opatrzność, że w swoim czasie nastąpi takie odnowienie świadomości liturgicznej, które będzie w umiejętny sposób czerpać z bogactwa wielowiekowej Tradycji. Właśnie taką wiarę podziela Ojciec Święty Benedykt XVI, który jeszcze jako kardynał Joseph Ratzinger w książce pt. „Bóg i świat”, stawia przed Kościołem następujące zadania:

„(…)Po pierwsze, musi zniknąć to osobliwe czy samowolne konstruowanie, musi się przebudzić wewnętrzny zmysł sacrum. Gdy to nastąpi, w drugim etapie można będzie dostrzec, gdzie, tak to ujmijmy, zbyt wiele zostało wykreślone – tym sposobem związek z całą historią Kościoła na powrót stanie się bardziej wyraźny i żywy. Sam mówiłem w tym sensie o reformie reformy. W moim przekonaniu, najpierw miałby to być przede wszystkim proces wychowawczy, który położy kres zachwaszczaniu liturgii własnymi pomysłami[17].(…)”

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Z przyjemnością przeczytałem.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

4. Szanowny Panie Michale

avatar użytkownika intix

6. Upadnij na kolana...

Upadnij na kolana ludu czcią przejęty. Uwielbiaj swego Pana:
Święty, Święty, Święty! Zabrzmijcie z nami Nieba, Bóg nasz niepojęty w
postaci przyszedł chleba: Święty, Święty, Święty!
– te słowa
tradycyjnej polskiej pieśni chyba najlepiej wskazują, jakiej postawy
wobec Najświętszego Ciała i Krwi Pana Jezusa uczy nas od wieków Święty
Kościół Katolicki. W okresie, kiedy z racji uroczystości Bożego Ciała
katolicki świat rozważa tę niepojętą Tajemnicę naszej wiary, w której
adorujemy Boga samego ukrytego pod eucharystycznymi postaciami Chleba i
Wina, warto abyśmy zadali sobie pytania: jaka jest nasza cześć dla
Najświętszych Postaci Ciała i Krwi Pana Jezusa?

Czy zdajemy sobie
sprawę, że w Eucharystii sam Pan Bóg przychodzi do nas? Jaka powinna być
nasza postawa podczas Komunii świętej i w czasie adoracji?

Pamiętam z dzieciństwa, że w kościele, w którym służyłem do Mszy
świętej, zawsze w czasie śpiewania lub recytowania „Baranku Boży”jednemu
z nas przypadała funkcja nakrywania białymi płótnami balustrad, przy
których później klękali ludzie, aby przyjąć Komunię świętą. Dzisiaj w
tym samym kościele, choć balustrady jeszcze stoją, po tych nakryciach
nie ma już śladu. Więcej nawet, same balustrady nie spełniają już swej
roli, bo Komunia święta udzielana jest przez stojących w prezbiterium
kapłanów osobom, które podchodzą gęsiego i przyjmują Pana Jezusa w
postawie stojącej. Nieliczni tylko, pragnąc wyrazić szczególniejszą
cześć dla Najświętszego Sakramentu, przed Jego przyjęciem przyklękają.
Samotni zaś pojedynczy, których sumienia nie mogą pozwolić, aby ich
kolana były sztywne w tak ważnej chwili, „desperacko” klękają w momencie
przyjmowania Pana Jezusa, czemu często towarzyszą poirytowane
westchnienia tych, którzy odbierają ten gest być może jako przejaw
dewocji lub co najmniej nadgorliwości powodującej niepotrzebne
zamieszanie. Tak jakby cześć jaką winniśmy okazać samemu Bogu, który
przychodzi do nas w tym momencie, nie była ważniejsza od jakichkolwiek
względów praktycznych. Oczywiście, nie chodzi tu o ludzi chorych lub
starszych, dla których klękanie jest problemem i nie można od nich tego
wymagać.
A kiedy już przyzwyczaimy się do tej stojącej postawy przed naszym Panem
i Bogiem, przestaje też nas dziwić, że ten i ów przechodząc przed
Najświętszym Sakramentem nawet nie przyklęka. Czy przychodząc w gości do
czyjegoś domu te osoby, które z taką beztroską nie okazują
najmniejszego szacunku dla Eucharystii, ignorowałyby do tego stopnia
swego gospodarza, że nie powiedziałyby mu nawet „dzień dobry” lub w inny
sposób nie przywitałyby się z nim, okazując tym samym swój szacunek? Co
dopiero, kiedy przychodzi się przed majestat samego Boga, który nas
stworzył, od którego zależy nasze życie i wieczność cała…



W obliczu tego osłabienia czci dla Najświętszego Sakramentu, dzisiaj nie
dziwi już nawet, że nikt nie zwraca uwagi na idącego ulicą księdza,
który z Panem Jezusem zmierza do chorych. Dawniej zwyczajną praktyką
było przyklęknięcie na taki widok, dzisiaj niemal wszyscy udają, że nic
nie widzą. Niepostrzeżenie wraz z odejściem tych oczywistych kiedyś
gestów i postaw, umniejsza się cześć a stopniowo i sama wiara w to, że
pod eucharystycznymi postaciami i w każdej najmniejszej cząstce
konsekrowanego Chleba i Wina obecny jest sam Pan Jezus z Najświętszym
Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem, nie na sposób symboliczny, ale
substancjalny, czyli w pełni realny i prawdziwy. Tymczasem ileż razy
można być mimowolnym świadkiem z jakim pośpiechem i niedbałością jest
udzielana i przyjmowana Komunia święta, często bez odpowiedniej troski o
to, aby żadna najmniejsza nawet cząstka Ciała Pańskiego nie została
zbezczeszczona. Przestrzega przed tym św. Hieronim:
Jeśli kiedy przystępujemy do sakramentu – kto wierzy, rozumie – i jeśli opuścimy choćby okruszynkę, zaciągamy winę.
1

Tej trosce przecież o najdrobniejsze cząstki Hostii służyć miały
pateny trzymane przez ministrantów pod brodą przystępujących do Komunii
św. A kiedy mimo to, przez czyjąś nieuwagę lub zamieszanie zdarzyło się,
że Hostia lub jej cząstka upadła na podłogę, wówczas kapłan zatrzymywał
się, przykrywał to miejsce korporałem i zostawiał przy nim ministranta z
zapaloną świecą. Po udzieleniu Komunii św. wracał w to miejsce, klękał i
z największym szacunkiem podnosił Najświętsze Ciało. Następnie, aby nie
pozostały najmniejsze drobinki, obmywał wodą to miejsce i ze czcią
całował. Resztki tej wielkiej czci dla Pana Jezusa można spotkać jeszcze
w kościołach na Wschodzie. Tam, kiedy kapłan idzie komunikować przez
środek kościoła, towarzyszy mu nie tylko jeden ministrant z pateną, ale i
drugi trzymający świecę. I gdy przechodzi z Panem Jezusem wzdłuż
kościoła wszyscy w pobliżu klękają. Jakże boleśnie kłóci się to z tą
hardą i bezrefleksyjną postawą, jaką spotykamy coraz częściej w polskich
kościołach, a która na Zachodzie przywodzi wielu do zupełnej ignorancji
i braku czci dla Pana Jezusa.


Tradycyjna pobożność  i cześć dla Eucharystii
O powrocie do tej dawnej czci dla Bożego Ciała i Najświętszej Jego Krwi
przypomina ostatnio Ojciec Święty Benedykt XVI i wielu biskupów, którzy
dostrzegając u całych mas katolików brak należytej troski o te sprawy,
wypowiadają się za powrotem do tradycyjnych form udzielania i
przyjmowania Komunii świętej. Mówi o tym m.in. ks. kard. Antonio
Cañizares Llovera, prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny
Sakramentów. – Cóż to znaczy przyjmować Komunię świętą do ust? Co
znaczy klęczeć przed Najświętszym Sakramentem lub podczas konsekracji w
czasie Mszy świętej? Oznacza to adorację, oznacza uznanie prawdziwej
obecności Jezusa Chrystusa w Eucharystii, oznacza szacunek i postawę
wiary, w której człowiek pada przed Bogiem, ponieważ wie, że wszystko
pochodzi od Niego; kiedy czujemy niemożność wyrażenia tego słowem,
oniemiali w obliczu Jego cudowności, dobroci i miłosierdzia. Dlatego to
nie to samo, co przyjąć Hostię na rękę. Co innego jest przyjmować
Komunię w postawie klęczącej, co innego stojąc
– stwierdził kard. Cañizares w wywiadzie dla hiszpańskiej gazety „La Razón”2.



Czytając tę i wiele innych wypowiedzi najwyższych dostojników Kościoła,
można odnieść wrażenie, że rozgorzała prawdziwa batalia o cześć dla
Eucharystii. Nie powinno też nas to dziwić, tym bardziej, że coraz
częściej słyszy się o prawdziwych świętokradztwach, jakich w wielu
kościołach całego świata dopuszczają się prawdziwi ignoranci i otwarci
wrogowie wiary. Do tych otwartych nadużyć i świętokradztw dochodzi
niestety często na skutek powszechnej w wielu krajach praktyki
udzielania Komunii św. na rękę. Wspomina o tym ks. abp Malcolm Ranjith,
do niedawna Sekretarz Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny
Sakramentów. – Dochodzi do nadużyć w formie wynoszenia Najświętszych
Postaci poza kościół, by posiadać je w domu jako pewnego rodzaju
pamiątkę, są też i takie osoby, które odsprzedają je lub, co gorsza,
wynoszą je celem dokonania profanacji podczas satanistycznych rytuałów.
Tego rodzaju sytuacje nie są wcale fikcją. Zdarzało się już, że w czasie
dużych celebracji w Rzymie znajdowano Najświętsze Postacie porzucone na
ziemi –
relacjonuje abp Ranjith. Jego ocena sytuacji nie
pozostawia złudzeń, kiedy stwierdza, że możliwość przyjmowania Komunii
świętej na rękę wszędzie tam gdzie stała się praktyką ogromnie przyczyniła się – co prawda powoli i stopniowo – do osłabienia postawy czci dla Eucharystii. I dodaje: – A
właśnie uprzednia praktyka o wiele bardziej chroniła poczucie należnej
czci. Na jej miejsce pojawił się wręcz alarmujący brak skupienia i
świadomości, że dotyka się niepojętej tajemnicy. Dlatego obecnie można
zauważyć, że wiele osób po przyjęciu Komunii świętej wraca na swoje
miejsce tak, jakby nic nadzwyczajnego się nie stało. Najbardziej
roztargnione są jednak dzieci i młodzież. W wielu przypadkach można
także dostrzec brak powagi i wewnętrznego skupienia, które winny być
sygnałem obecności Boga w ludzkiej duszy.
3



Tym samym ks. abp Ranjith dotknął jeszcze jednej kwestii
związanej z dziękczynieniem po Komunii świętej. Wielu bowiem ludzi
zamiast adorować przyjętego właśnie Pana Jezusa, wydaje się zupełnie
obojętna na ten fakt i nie poświęca ani odpowiedniej uwagi, ani troski o
to, by w skupieniu przez dłuższą chwilę oddać cześć Zbawicielowi.
Praktyka dziękczynienia po Komunii świętej musi być wpajana już dzieciom
pierwszokomunijnym, i to nie tylko w tym szczególnym dla nich dniu. One
muszą mieć czas na skupienie po przyjęciu do swoich serc Pana Jezusa.
Tymczasem, nieraz zdarza się, że w nerwowym pośpiechu i dla większej
atrakcyjności tej uroczystości, dzieci muszą mechanicznie wykonywać
jakiś z góry przyjęty plan. I tak, czego sam byłem świadkiem w pewnym
kościele, ledwie zdążą przyjąć Komunię świętą i wrócą na swoje miejsce, a
już pada komenda ze strony reżyserów całej uroczystości: Teraz wszyscy śpiewamy.
Cóż bardziej niekonsekwentnego… Owszem śpiew jest ważny, ale w takiej
chwili, kiedy dziecko ma w ustach Hostię, po raz pierwszy jest sam na
sam ze Zbawicielem, mogłoby dostać choć tę małą chwilę na Jego adorację.
Cisza i skupienie też mają swoją rację bytu, w nich człowiek adoruje
Boga, nie zawsze musi to wyrażać śpiewem. A tak na marginesie, to
wspaniała okazja do ćwiczenia cierpliwości, umiejętności zachowania
przez chwilę ciszy, której tak bardzo brakuje dzisiaj naszym dzieciom.



Przykład idzie z góry
Musimy jednak zawsze pamiętać, że czci dla Pana Jezusa nasze dzieci uczą
się od dorosłych. One widzą, jaką czcią starsi otaczają Najświętszy
Sakrament i od nich przejmują wzorce Jego adorowania. Świadomi tego
biskupi na czele z Ojcem Świętym podejmują właśnie wysiłki, aby
przywrócić tę, zatraconą przez nowatorskie pomysły, prawdziwą cześć dla
Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. I mimo iż w wielu miejscach
wcześniej dopuszczone zostały na mocy specjalnego wyjątku pewne
praktyki, takie jak Komunia św. na rękę czy też w pozycji stojącej,
nadal jednak obowiązuje – i wszyscy wierni mają do niej pełne prawo! –
od wieków przyjęta w Kościele praktyka przyjmowania tego sakramentu w
postawie klęczącej, do ust.
Pisze o tym ks. bp Antoni Dydycz w słowie
wstępnym do książki bp. Athanasiusa Schneidera Dominus est. Tradycyjny
sposób przyjmowania Komunii świętej w pozycji klęczącej i do ust,
podkreślany także przez papieża Benedykta XVI, jest normą nadal
obowiązującą w całym Kościele, o ile czego innego nie wymaga zdrowie
albo okoliczności związane z przestrzenią
– stwierdza ks. bp Antoni
Dydycz. Sam zaś ks. bp Schneider we wspomnianej książce przytacza
szereg argumentów i świadectw z odwiecznego nauczania Kościoła, historii
liturgii, życia świętych oraz ostatnich papieży, którymi wskazuje na
konieczność zachowania największej czci i pokory wyrażającej się postawą
klęczącą podczas przyjmowania Komunii świętej.



O tym jak wielką czcią święci otaczają Najświętszy Sakrament i z jaką
troską winniśmy się do niego zbliżać, świadczą liczne przywołane przez
autora wypowiedzi, z których cytujemy dwie: św. Jana Chryzostoma i św.
Franciszka z Asyżu.



Św. Jan Chryzostom zwracając się do kapłanów i diakonów: Jeśli ktoś z
lekceważeniem zbliża się do Komunii, nie bój się, zabroń mu tego. Bój
się Boga, a nie człowieka. Jeżeli boisz się raczej człowieka, to on cię
wyśmieje; jeżeli natomiast boisz się Boga, będziesz szanowany także
przez ludzi. Wolałbym raczej umrzeć niż podać Krew Pańską osobie
niegodnej; przelać własną krew niż podać czcigodną Krew Pańską w sposób
nieodpowiedni.
4



Św. Franciszek z Asyżu upominając osoby duchowne: Niech
więc wszyscy szafarze tych najświętszych posług, zwłaszcza ci, którzy
to czynią nieodpowiedzialnie, zastanowią się, jak liche są kielichy,
korporały i obrusy, które służą do ofiary Ciała i Krwi Pana naszego. I
wielu pozostawia [Ciało] w miejscach niewłaściwych, nosi w sposób godny
opłakania i przyjmuje niegodnie, i udziela innym nieodpowiedzialnie. (…)
Czy to wszystko nie przejmuje nas miłością, skoro sam Pan w swojej
łaskawości daje siebie w nasze ręce i codziennie Go dotykamy i
przyjmujemy naszymi ustami? Czyż nie wiemy, że musimy się znaleźć w Jego
rękach?
5




Przytoczmy jeszcze słowa z Katechizmu Rzymskiego, wyjaśniające nauczanie św. Pawła Apostoła dotyczące Eucharystii:

Spośród wszystkich świętych Tajemnic (…) nie ma takiej, którą można
by porównywać z Najświętszym Sakramentem Eucharystii: dlatego nie ma
większej zniewagi, która mogłaby wzbudzać gniew Boży, niż brak u
wiernych poszanowania w traktowaniu Tajemnicy, która sama w sobie jest
święta lub też która zawiera w sobie samego swojego Autora i Źródło
świętości.
6

Papieska troska
Jeden z najbliższych współpracowników Ojca Świętego Benedykta XVI –
ks. Guido Marini, mistrz papieskich celebracji liturgicznych, zapytany w
wywiadzie, dlaczego Papież udziela Komunii świętej do ust i na
klęcząco, odpowiedział: – Jak wiadomo, udzielanie Komunii świętej na
rękę pozostaje cały czas, z prawnego punktu widzenia, indultem do prawa
kanonicznego, wydanym przez Stolicę Apostolską tym Konferencjom
Episkopatów, które o to prosiły. I każdy wierny, również w razie
obowiązywania ewentualnego indultu, ma prawo wybrać inny sposób
przyjmowania Komunii. Benedykt XVI, rozpoczynając udzielanie Komunii do
ust i na klęcząco z okazji uroczystości Bożego Ciała w ubiegłym roku, w
pełnej zgodności z aktualnymi przepisami liturgicznymi pragnął być może
podkreślić osobistą preferencję dla tego sposobu jej udzielania. (…)
Można też wyczuć motywy tej preferencji: w ten sposób lepiej wyjaśnia
się prawdę o rzeczywistej obecności Jezusa w Eucharystii, wspomaga się
pobożność wiernych, łatwiej wprowadza się w sens Tajemnicy.
7



Sam zaś Ojciec Święty Benedykt XVI w homilii wygłoszonej podczas uroczystości Bożego Ciała w 2008 roku stwierdził: – Adorować
Boga, Jezusa Chrystusa, który z miłości dla nas stał się chlebem, to
najlepsze i najbardziej radykalne remedium przeciwko wczorajszym i
dzisiejszym przejawom bałwochwalstwa. Paść na kolana przed Bogiem obecnym w Eucharystii oznacza wyznanie miłości. Kto
składa hołd Jezusowi, ten nie musi kłaniać się żadnej ziemskiej
potędze, choćby była największa. My, chrześcijanie, klękamy tylko przed
Najświętszym Sakramentem, bo wiemy i wierzymy, że jest w nim obecny
jedyny prawdziwy Bóg, który ten świat stworzył i tak bardzo umiłował, że
dał nam swego Syna Jednorodzonego.
8



Na koniec, za bp. Schneiderem, przytoczmy jeszcze jedno
wzruszające świadectwo z nie tak odległych nam czasów komunistycznego
reżimu, który zwalczał Kościół i w sposób szczególny utrudniał posługę
kapłańską na terenach byłego Związku Sowieckiego. Jest to modlitwa Marii
Stang, matki i babci z Volga, która została deportowana przez
komunistów do Kazachstanu, gdzie pozbawieni tej możliwości wierni z
największą tęsknotą oczekiwali przyjęcia Komunii świętej:

Tam, gdzie mieszka mój Najukochańszy Jezus, gdzie króluje w
tabernakulum, tam nieustannie pragnę trwać na kolanach. Tam chcę się
nieustannie modlić. Jezu, tak bardzo Ciebie kocham. Zakryta miłości,
uwielbiam Ciebie. Miłości opuszczona, uwielbiam Ciebie. Miłości
odrzucona, uwielbiam Ciebie. Miłości nieskończona, Miłości oddająca
życie za nas na krzyżu, uwielbiam Ciebie. Najdroższy mój Panie i
Zbawicielu, spraw, abym także i ja cała była miłością, cała
wynagrodzeniem za Najświętszy Sakrament w sercu Twojej Najukochańszej
Matki, Maryi. Amen.



Sławomir Skiba

 
1 Cyt. za Athanasius Schneider, Dominus est. Refleksje biskupa z Azji Środkowej o Komunii świętej, Warszawa 2008,s. 45.
2 „Nasz Dziennik”, środa, 17 grudnia 2008.
3 Cyt. za Athanasius Schneider, Dominus est..., fragmenty z Wprowadzenia abp. Malcolma Ranjitha.
4 Ibidem, s. 60.
5 Ibidem, s. 61.
6 Ibidem, 61-62.
7 „Polonia Christiana”, nr 8, maj-czerwiec 2009.

8 Cyt. za Athanasius Schneider, Dominus est..., s. 7.

avatar użytkownika intix

7. Świętokradztwo lekceważone

„Widziałam, jak niechętnie Pan Jezus szedł do niektórych dusz w Komunii świętej. - I powtórzył mi te słowa: Idę do niektórych serc, jakoby na powtórną mękę” („Dzienniczek” św. siostry Faustyny).
Temu problemowi poświęcone zostało nagranie zaprezentowane na stronie youtube.com.
„Świętokradztwo polega na profanowaniu lub niegodnym traktowaniu sakramentów i innych czynności liturgicznych, jak również osób, rzeczy i miejsc poświęconych Bogu” – podkreśla Katechizm Kościoła. To występek najcięższy w przypadku niegodnego traktowania Najświętszego Sakramentu, w którym prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie obecny jest Zbawiciel.

Jest to też problem lekceważony. Świętokradztwu, niegodnemu traktowaniu i przyjmowaniu Chrystusa Eucharystycznego poświęcony został krótki film w reżyserii Krzysztofa Staniszewskiego

avatar użytkownika intix

9. Bp Schneider: żyjemy w czasach IV największego kryzysu Kościoła

Bp Schneider: żyjemy w czasach IV największego kryzysu Kościoła
fot. eonardobc /sxc.hu

Liberałowie współpracujący z nowym pogaństwem
prowadzą Kościół katolicki w kierunku rozłamu – podkreśla biskup
Atanazy Schneider O.R.C. Dominuje przekonanie, że to człowiek jest
centrum świata, równocześnie Kościół przeżywa kryzys przypominający
czasy herezji ariańskiej.

Ks. bp Atanazy Schneider, biskup pomocniczy archidiecezji
Najświętszej Maryi Panny w Astanie, w trakcie zeszłotygodniowego pobytu w
Anglii udzielił obszernego wywiadu. Jak podkreślił, „w Kościele są tak
poważne problemy, iż możemy stwierdzić, że jesteśmy pogrążeni w wielkim
kryzysie, porównywalnym w historii Kościoła do kryzysu z IV wieku, gdy
wśród znacznej części duchowieństwa szerzyła się herezja ariańska”.
Niektórzy świeccy i duchowni – w tym także osoby posiadające władzę –
opowiadają się po stronie pogaństwa. - Chciałbym zauważyć, że
jesteśmy pogrążeni w czwartym wielkim kryzysie [Kościoła]. W tym
ogromnym zamęcie dot. doktryny i liturgii tkwimy już od 50 lat
– podkreślił biskup Schneider. - Jak długo to potrwa? Być może Bóg okaże nam swoje miłosierdzie za 20, może za 30 lat – dodał.

Źródłem kryzysu trapiącego Kościół jest dominujący porządek
antropocentryczny, w którym to człowiek jest najważniejszy, nie Bóg.
Hierarcha przypomniał, że w wielu katolickich świątyniach tabernakulum
znajduje się w bocznych nawach
. Centralne miejsce zajmuje kapłan. - To
jest najgłębsze zło, gdy świecka osoba albo duchowny stawiany jest w
centrum doktryny i liturgii, próbując zmienić prawdę objawioną na
przykład dotyczącą szóstego przykazaniu i ludzkiej seksualności

mówił. Wiele osób, deklarujących wiarę i wierność papieżowi, popiera
dzisiejsze pogaństwo, a „ci, którzy są wierni wierze katolickiej i
troszczą się o chwałę Chrystusa w liturgii” są nazywani „ekstremistami”.
Kryzys trapiący Kościół można przezwyciężyć zaczynając od naprawienia
błędów i nadużyć w liturgii. – Eucharystia jest w samym centrum kryzysu. Eucharystia jest sercem Kościoła. Gdy serce jest słabe, całe ciało jest słabe
– podkreślił duchowny. Dodał, że udzielanie Komunii św. na rękę
przyczynia się do stopniowej utraty wiary w realną obecność Chrystusa w
Najświętszym Sakramencie.

Biskup Schneider odrzucił tezę, iż troska o liturgię jest mniej istotna od troski o ubogich. -
Pierwsze przykazanie, które dał nam Chrystus, wzywa do adorowania Boga.
Eucharystia nie jest spotkaniem z przyjaciółmi. Naszym pierwszym
zadaniem jest adorowanie i wielbienie Boga w liturgii i w sposobie
życia. Wraz z prawdą, adoracją i miłością do Boga rośnie miłość do
bliźnich i ubogich
– tłumaczył. Hierarcha zachęcił też do odwagi
innych biskupów, by śmiało bronili Jezusa Eucharystycznego, który „jest
deptany w naszych kościołach”. 

Hierarcha odniósł się także do nadzwyczajnej sesji Synodu Biskupów,
zaplanowanej na jesień bieżącego roku. Liberalne media oczekują, że
zapadnie na niej decyzja dotycząca Komunii świętej dla rozwodników
żyjących w kolejnych związkach. Biskup zaznaczył, że dyskusja o zmianie
doktryny toczona jest głównie w „mediach antychrześcijańskich”, widać w
tym przypadku także duchownych i świeckich katolików „współpracujących z
pogaństwem”. Hierarcha skrytykował stanowisko, zgodnie z którym zmiany
są konieczne w celu „okazania miłosierdzia” tym, którzy nie mogą
przyjmować Eucharystii.  – To rodzaj sofizmatu - mówił. - To nie jest łaska. To jest okrucieństwo. Mamy w tym przypadku do czynienia z „fałszywym pojęciem miłosierdzia”.

Niektórzy duchowni – kontynuował hierarcha – są dziś „zdrajcami
Wiary”, kolaborującymi z pogańskimi władzami, tak jak bywało to w
pierwszych wiekach Kościoła. To także potwierdza związki obecnego
kryzysu z czasami herezji ariańskiej, której ulegało wielu hierarchów. -
My [chrześcijanie] jesteśmy mniejszością. Jesteśmy otoczeni przez
bardzo okrutny świat pogański. Dzisiejsze pokusy i wyzwania można
porównać do pokus i wyzwań z pierwszych wieków
– podkreślił biskup Schneider.

Hierarcha podkreślił, że „Dzięki Bogu, papież Franciszek nie wyraził
się w sposób, jakiego oczekują od niego mass media. Dotychczas w
oficjalnych homiliach bardzo pięknie głosił doktrynę katolicką”. Biskup
Schneider wyraził nadzieję, że „większość biskupów wciąż ma w sobie tyle
ducha katolickiego i wiary, że wystarczy im ona do odrzucenia
proponowanych zmian”.

Postępujący podział wśród duchowieństwa może doprowadzić do rozłamu,
który – w końcu –  przyniesie Kościołowi odnowę zgodną z jego Tradycją.
Dojdzie do tego jednak na skutek pogłębienia się antropocentryzmu. Ta
liberalna konstrukcja załamie się ponieważ „nie ma ona korzeni i nie
może przynosić dobrych owoców”. Nim to jednak nastąpi, tradycyjni
katolicy spotkają się z prześladowaniami ze strony osób posiadających
„władzę w zewnętrznych strukturach Kościoła”. Herezje nigdy nie zwyciężą
Kościoła – kontynuował duchowny – i ostatecznie „Najwyższy Urząd
Nauczycielski z pewnością wyda jednoznaczną deklarację doktrynalną,
odrzucając jakąkolwiek współpracę z neopogańskimi ideami”.

Biskup Schneider odniósł się także do głosów sprzeciwu wobec takiej diagnozy stanu wiary.
To, czy jest się popularnym czy niepopularnym, jest zupełnie
nieistotne. Każdy duchowny w pierwszej kolejności powinien dbać o to,
aby podobać się Bogu, a nie troszczyć się o popularność wśród mu
współczesnych. Jezus ostrzegał: Biada wam, gdy ludzie będą mówić dobrze o
was
– kontrował. - Popularność jest fałszywa... wielu świętych
Kościoła, takich jak Thomas More i John Fisher ją odrzuciło. Ci, którzy
dziś troszczą się o medialną popularność i przychylność opinii
publicznej zostaną zapamiętani jako tchórze, a nie jako bohaterowie
Wiary -
podkreślił.

Biskup Schneider dodał, że wierzy w przyszłość Kościoła, w zdolność
odnowy za sprawą „maluczkich w Kościele”, którzy są „prześladowani i
zaniedbywani”. To oni w oczach Boga stanowią prawdziwą siłę. Nie jest
nią kościelna administracja. Duch Święty z „tą małą armią” przezwycięży
kryzys. - Nie martwię się o przyszłość. Kościół jest Kościołem
Chrystusa, a On jest prawdziwą głową Kościoła. Papież jest tylko
wikariuszem Chrystusa. Duszą Kościoła jest Duch Święty, a On jest
potężny
– powiedział bp Atanazy Schneider.

Ks. biskup Atanazy Schneider (ur. 1961) jest członkiem zgromadzenia
Kanoników Regularnych Świętego Krzyża. Urodził się w Kirgiskiej
Socjalistycznej Republice Radzieckiej, święcenia kapłańskie otrzymał w
roku 1990. Studiował na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu w
Rzymie. 8 kwietnia 2006 r. został mianowany biskupem pomocniczym
Karagandy, 5 lutego 2011 roku został biskupem pomocniczym Astany. Jest
hierarchą znanym z obrony czci wobec Najświętszego Sakramentu,
regularnie sprawuje liturgię w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego.

Przeczytaj także: Bp Athanasius Schneider, Odnowa liturgii według odwiecznego nauczania Kościoła.

Źródło: catholicherald.co.uk, Agnieszka Stelmach.



avatar użytkownika intix

10. Upadnij na kolana… o czci dla Najświętszego Sakramentu

Upadnij na kolana… o czci dla Najświętszego Sakramentu

Człowiek jest istotą duchowo-cielesną. Stąd w odniesieniu do Pana Boga ważne jest zarówno nasze wnętrze jak i to, co zewnętrzne. Powoływanie się na dyskusyjną zasadę „najważniejsze jest to, co w sercu” jest zwodnicze i fałszywe – mówi PCh24.pl ks. Jacek Bałemba z Towarzystwa Świętego Franciszka Salezego.

Dla katolika powinno to być oczywiste, ale może warto o tym przypominać w nieskończoność: Najświętszy Sakrament to – substancjalnie – Ciało i Krew Pana Jezusa.

Kościół objawia prawdę o Najświętszym Sakramencie, w którym Pan Jezus jest obecny vere, realiter, substantialiter – prawdziwie, rzeczywiście, substancjalnie. Nie jest to subiektywna partykularna opinia katolików. Taka jest obiektywna prawda.

W Dekrecie o Najświętszym Sakramencie Eucharystii Sobór Trydencki naucza: „Na początku święty sobór uczy oraz otwarcie i wprost wyznaje, że w życiodajnym sakramencie świętej Eucharystii, po dokonaniu konsekracji chleba i wina, obecny jest prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Pan nasz Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i człowiek, pod postaciami tychże widzialnych rzeczy. Nie ma sprzeczności w tym, że nasz Zbawiciel zawsze zasiada w niebie po prawicy Ojca wedle naturalnego sposobu istnienia, i że sakramentalnie obecny jest dla nas w swojej substancji w różnych innych miejscach wedle sposobu istnienia, który – choć z trudem możemy wyrazić w słowach – możliwy jest dla Boga, a myślą oświeconą przez wiarę możemy go pojąć i mamy obowiązek mocno weń wierzyć”.

Dlaczego Pan Jezus postanowił ofiarować nam za pokarm swoje Ciało i Krew? I dlaczego w ogóle nazywamy ów dar „pokarmem”?

We wspomnianym dekrecie czytamy: „Nasz Zbawiciel, mając odejść z tego świata do Ojca, ustanowił ten sakrament, w którym niejako wylał bogactwo swej Bożej miłości do ludzi, «czyniąc pamiątkę dla swych cudów», i przez jego spożywanie polecił nam czcić Jego pamięć, i «głosić Jego śmierć, dopóki nie przyjdzie» sądzić świat, chciał, aby ten sakrament przyjmowany był jako duchowy pokarm dla dusz, którym mają się karmić i umacniać, żyjąc życiem Tego, który powiedział: «Kto Mnie pożywa, ten żyć będzie przeze Mnie», oraz jako środek leczniczy uwalniający nas od wykroczeń powszednich i chroniący przed grzechami śmiertelnymi. Chciał ponadto, aby ten sakrament był zadatkiem naszej przyszłej chwały i wiecznej szczęśliwości, i dlatego symbolem tego jedynego Ciała, którego On sam jest Głową, a z którym chciał nas połączyć tak bardzo mocnymi więzami wiary, nadziei i miłości, aby wszyscy byli jednomyślni, i aby nie było u nas rozłamów”.

Pytał Pan o określenie „pokarm”. Trzeba jednak najpierw mówić o Mszy Świętej. Msza Święta jest ofiarą, jest to sakramentalne uobecnienie Ofiary Golgoty, złożonej przez Pana Jezusa na Krzyżu dla naszego zbawienia. Stąd tradycyjne centralne umiejscowienie Krzyża na ołtarzu przed oczami celebransa. To podczas Mszy Świętej ma miejsce konsekracja – chleb i wino stają się Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Innymi słowy, dokonuje się transsubstancjacja, czyli istotowa przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Można więc powiedzieć, że Eucharystia jako pokarm jest owocem Mszy Świętej.

O tajemnicy obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie i o niepomiernie zaszczytnym spotkaniu, jakie dokonuje się w czasie Komunii Świętej, mówią słowa naszych tradycyjnych starych pieśni eucharystycznych. Śpiewamy: „W tej Hostyi jest Bóg żywy, choć zakryty, lecz prawdziwy (…). Żaden z wojska anielskiego nie dostąpi nigdy tego, czego człowiek dostępuje, Ciało i Krew gdy przyjmuje”.

Dlaczego tak ważne jest, by katolik możliwie jak najczęściej przyjmował Komunię Świętą?

Z powodu poważnego problemu Komunii świętokradzkich współcześnie należy raczej podkreślać wagę tego, by katolik przyjmował Komunię Świętą godnie, to znaczy przede wszystkim będąc w stanie łaski uświęcającej, z czystym sercem, bez grzechu śmiertelnego na sumieniu, z pokorą i wiarą, i mając poglądy uzgodnione z prawdą Ewangelii.

Co do częstotliwości, Kościół określił niezbędne minimum – przynajmniej raz w roku. Dekret Kongregacji Świętego Soboru O codziennej Komunii Świętej z 20 grudnia 1905 roku przytacza nauczanie Soboru Trydenckiego: „Święty sobór życzyłby sobie, aby wierni obecni na każdej Mszy przyjmowali Komunię nie tylko duchowym pragnieniem, ale także sakramentalnym przyjęciem Eucharystii, a dzięki temu przypadł im obfitszy owoc Najświętszej ofiary”. W dekrecie tym znajdujemy takie oto uzasadnienie dla częstej Komunii Świętej: „Ponieważ przez częstą i codzienną Komunię Świętą najoczywiściej wzrasta zjednoczenie duszy z Chrystusem, wzmacnia się życie wewnętrzne, dusza wzbogaca się w skarby cnót i pewniejszą otrzymuje rękojmię wiecznego zbawienia, obowiązkiem jest proboszczów, spowiedników, kaznodziei – w myśl nauki zawartej w katechizmie rzymskim – często i usilnie zachęcać lud wierny do tego pobożnego i zbawiennego zwyczaju”.

Warto zauważyć, że te wskazania zostały opublikowane za pontyfikatu św. Piusa X, papieża, który pragnął udostępnić skarby miłości Chrystusowej zawarte w Najświętszym Sakramencie także dzieciom, o czym świadczy dekret o wczesnej Komunii Świętej wydany w 1910 roku. Podobnie, nieco wcześniej, św. Jan Bosko pisał: „Kiedy dziecko umie odróżnić Chleb od chleba i wykazuje dostateczne przygotowanie, nie trzeba już zważać na wiek, lecz pozwolić Niebieskiemu Królowi zawładnąć tą niewinną duszą”. Bardzo bliskie są te wskazania słowom samego Pana Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10, 14).

Katolik, przyjmując Komunię Świętą, może się pogubić. Kiedyś – choć jestem bardzo młody, ale doskonale to pamiętam – Najświętszy Sakrament w kościołach przyjmowano, klęcząc. Teraz czyni się to dość często na stojąco. Dlaczego?

Postawa klęcząca jest najbardziej właściwa, normalna, oczywista wobec Pana Boga. Rezygnacja z tej postawy, a więc umniejszanie czci wobec Pana Jezusa, prowadzi do osłabienia bądź utraty wiary w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Zapędy „ulepszaczy” trzeba badać pod kątem powodów, celów oraz owoców. Kardynał Joseph Ratzinger klarownie przestrzegał, pisząc w swoim dziele Duch liturgii: „Istnieją wpływowe środowiska, które próbują wyperswadować nam postawę klęczącą”. Mało kto wie o tym, że uroczystość Bożego Ciała 2008 roku jest datą graniczną, od której Benedykt XVI radykalnie powrócił do praktyki Komunii Świętej na klęcząco. Trzeba te daty widzieć i wyciągać z nich wnioski.

Postawa klęcząca podczas przyjmowania Komunii Świętej jest ważna? Jeśli tak, to dlaczego?

Człowiek jest istotą duchowo-cielesną. Stąd w odniesieniu do Pana Boga ważne jest zarówno nasze wnętrze jak i to, co zewnętrzne. Powoływanie się na dyskusyjną zasadę „najważniejsze jest to, co w sercu”, aby uzasadnić umniejszenie czci wobec Pana Jezusa (na przykład przez rezygnację z klękania), jest zwodnicze i fałszywe.

Kardynał Joseph Ratzinger w swoim dziele Duch liturgii pisał: „Upadnięcie na kolana w wierze jest prawidłowym i płynącym z wnętrza, koniecznym gestem. Kto uczy się wierzyć, ten uczy się także klękać, a wiara lub liturgia, które zarzuciłyby modlitewne klęczenie, byłyby wewnętrznie skażone. Tam, gdzie owa postawa zanikła, tam ponownie trzeba nauczyć się klękać, abyśmy modląc się, pozostawali we wspólnocie Apostołów i męczenników, we wspólnocie całego kosmosu, w jedności z samym Jezusem Chrystusem”.

Tę szlachetną linię kultyczną wyrażoną w postawie klęczącej próbowałem przybliżyć polskiemu czytelnikowi w moim skromnym opracowaniu „Uniżenie przed Bogiem centralną kwestią kultury. Przemilczany aspekt pontyfikatu Benedykta XVI”.

Czy dopuszczalna jest postawa stojąca?

Rozumiemy doskonale, że mogą być obiektywne powody przyjęcia takiej postawy, np. względy zdrowotne, które uniemożliwiają uklęknięcie.

Wśród argumentów za postawą stojącą przy przyjmowaniu Komunii Świętej pojawia się i taki, że w przypadku wielkich zgromadzeń (np. pielgrzymki) „praktyczniejsza” jest postawa stojąca. Jak Ojciec odpowiedziałby na ów argument?

Kryterium „praktyczności” jest uwłaczające dla majestatu i świętości Pana Boga. Byłoby dobrze aby ci, którzy przytaczają tego typu uzasadnienia, lub im pokrewne, jak najszybciej otrzeźwieli i zdali sobie sprawę, że taką argumentacją znieważają Pana Boga. Nie jest ważne to, co będzie dla nas sprawne, praktyczne, szybkie i wygodne, lecz to, co będzie najbardziej święte, stosowne i godne wobec majestatu i świętości Pana Boga. Chodzi o wydobywanie się z oparów antropocentryzmu ku światłu teocentryzmu. Potrzebujemy świeżego powietrza katolickiej krystalicznej niezmutowanej wiary! A ta wiara nas uczy, że podstawowym punktem odniesienia, zwłaszcza w świętej liturgii, jest Pan Bóg.

Bywa, że niektórzy ludzie zachwycają się udzielaniem przez kapłana Komunii Świętej na rękę. Warto się tym zachwycać?

Zachwycać się trzeba Panem Bogiem i tajemnicą Jego obecności w Najświętszym Sakramencie. Jakże dobrze się stało, że oczekiwania pewnych środowisk w Polsce, artykułowane także w tych czy innych mediach, nie ziściły się. Chodzi o wymuszane oczekiwania jakichś zmian, przeróbek, porzucenia tego, co tradycyjne. Można było mieć przykre wrażenie, że jest to jakiś rodzaj ekscytującej zabawy: „a jak to będzie?”, „wprowadźmy coś nowego”, „zmieńmy to czy tamto”. Przy takich klimatach jesteśmy dalecy od katolickiego podejścia do Najświętszego Sakramentu, które zawsze charakteryzowało się wiarą, subtelnością i pokorą.

Rzymscy katolicy w Polsce mogą dać wszystkim nurtom modernizującym w Kościele solenną lekcję szacunku dla Najświętszego Sakramentu. Mamy w Polsce tysiącletnią kulturę przyjmowania Komunii Świętej. Rzymski katolik przed Panem Bogiem klękał i klęka. Punktem wyjścia nie jest subiektywna opinijka tej czy innej osoby, lecz obiektywna prawda o Najświętszym Sakramencie. A obiektywna prawda jest taka: w Najświętszym Sakramencie jest Pan Bóg – Dominus est! Jakież poczucie niegodności i pokory powinno nam towarzyszyć, gdy znajdujemy się w bliskości Tabernaculum, gdzie dniem i nocą przechowywany jest największy skarb Kościoła i Wszechświata: sam Pan nasz Jezus Chrystus, który obiecał: „Oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Ta obietnica w sposób najdoskonalszy, najpełniejszy, najzupełniejszy realizuje się w Najświętszym Sakramencie. Trzeba o tym często myśleć.

Osoby, które opowiadają się za udzielaniem Komunii Świętej na dłoń, często powołują się na przykład chrześcijan pierwszych wieków, w ten właśnie sposób otrzymujących Najświętszy Sakrament. To dobry argument?

Pius XII w encyklice Mediator Dei przestrzegał przed archeologizmem liturgicznym. Jeśli pominie się linearny wzrost form kultu Najświętszego Sakramentu, jaki miał miejsce w Kościele w ciągu wszystkich wieków, możemy sobie wtedy tworzyć bardziej czy mniej wyraziście wizje metodycznie błędne, na przykład biorąc pod uwagę tylko to, co było w początkach Kościoła i to, co jest teraz. Wtedy już blisko do groteskowych sformułowań typu „Pan Jezus w Wieczerniku nie robił wystawienia Najświętszego Sakramentu w monstrancji”.

Wszystkim nam dobrze zrobi wnikliwe przyglądnięcie się wszystkim wiekom historii Kościoła pod kątem kształtowania się kultu eucharystycznego. Bardziej niż o analityczne oko naukowca, chodziłoby o rozumne dostrzeżenie nawet najbardziej delikatnych czy, wydawałoby się, nieznacznych przejawów wzrostu szacunku i czci dla majestatu Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie – zarówno w pobożności osobistej, jak i w kulcie publicznym, czyli w świętej liturgii Kościoła. Taki rozumny wgląd doprowadziłby nas do pogłębienia wiary w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, do pogłębienia miłości do Niego oraz do praktykowania takich form zewnętrznych, które najdoskonalej i najpiękniej, i najstosowniej wyrażą tę wiarę i miłość.

Czy Kościół zezwala na udzielanie Komunii Świętej na dłoń?

Praktyka Komunii na rękę jest bliskim niebezpieczeństwem profanacji, jeśli nie wprost praktyką profanacyjną. Nie jest to prywatna, skrajnie betonowa opinia. Przeciwnie, stwierdzenie to ma uzasadnienie  w obiektywnym stanie rzeczy: w każdej, nawet najmniejszej cząstce konsekrowanej hostii jest cały Pan Jezus. Komunikanty są kruche. Przy rozdawaniu Komunii Świętej zawsze partykuły się odrywają. Dlatego zawsze powinna być patena, którą podtrzymuje usługujący. W przypadku udzielania Komunii Świętej na rękę zachodzi prawdopodobieństwo, a nawet pewność, że jakieś niezauważone partykuły pozostaną na dłoni, spadną na podłogę i dojdzie do zbezczeszczenia Najświętszego Sakramentu. Tylko ten jeden argument wystarczy, aby ze szczególnym szacunkiem i wdzięcznością odnieść się do tych duchownych, którzy nie udzielają Komunii na rękę.

Trzeba także wspomnieć o poważnej kwestii szerzącej się nonszalancji wobec Najświętszego Sakramentu, o postawach uzurpacyjnych, o niewłaściwym zachowaniu się w kościele, o niestosownym stroju, o zanikaniu postawy klęczącej – na przykład przy wejściu i wyjściu z kościoła, i przy przechodzeniu przed Tabernaculum, o wykorzystywaniu kościołów do celów nielicujących ze świętością miejsca, a nawet do wydarzeń o charakterze satanistycznym. Trzeba się starać wynagradzać Panu Bogu modlitwą oraz zamawianiem Mszy Świętych ekspiacyjnych.

Kapłan jako szafarz Najświętszego Sakramentu ponosi wielką odpowiedzialność za troskę o szacunek i cześć dla Ciała i Krwi Pana Jezusa.

To piękne, że przypomina Pan, iż kapłan jest szafarzem Najświętszego Sakramentu. Kapłan jest custos Eucharistiae – stróżem Eucharystii. Najbardziej zaszczytne zadanie kapłana to odprawianie Mszy Świętej. Przy okazji warto wspomnieć, że tradycyjna Msza Święta w rycie klasycznym (czasem zwana trydencką) doskonale oddaje katolickie – czyli prawdziwe – rozumienie Mszy Świętej jako Ofiary. Ta Msza Święta sama w sobie – w treści i obrzędach – wyraża szacunek i cześć dla majestatu Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego.

Wysoce pożyteczne będzie wyciągnięcie konsekwencji duchowych z samej terminologii. Mówimy zgodnie z prawdą: Sancta Missa – Msza Święta oraz Sanctissimum Sacramentum – Najświętszy Sakrament! To zobowiązuje! A przy okazji: tę katolicką terminologię zachowajmy.

W kontekście szerzącej się nonszalancji wobec Najświętszego Sakramentu warto, abyśmy my jako kapłani wzięli sobie mocno do serca słowa modlitwy o. Pio, świątobliwego kapłana: „O, Ojcze święty, ile profanacji, ile świętokradztw musi znosić Twoje łaskawe serce! Któż więc, Boże, stanie w obronie tego łagodnego Baranka, który nigdy nie otworzył ust swoich w swojej sprawie, lecz zawsze tylko w naszej?”.

Św. Hipolit powiedział: „Niech każdy uważa…, aby żaden fragment nie upadł i nie zginął, bo jest to Ciało Chrystusa, które powinno być spożyte przez wiernych, a nie zmarnowane”. Uzupełnia te słowa równie zdecydowany cytat ze św. Efrema: „Spożywajcie ten chleb i nie depczcie jego okruchów…, jedna jego drobna cząsteczka może bowiem uświęcić całe tysiące ludzi i wystarczy, aby dać życie wszystkim, którzy ją spożyją”. Zadam pytanie, poniekąd o kapłańską praktykę: Wiele okruchów Najświętszego Sakramentu zostaje na patenie podczas udzielania Komunii Świętej?

Za każdym razem, gdy rozdaję Komunię Świętą, pozostają na patenie partykuły. Rezygnacja z używania paten, z jaką tu i ówdzie mamy do czynienia, jest zakorzeniona w praprzyczynie, jaką jest osłabienie bądź utrata wiary w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Trzeba to naprawiać.

Pięknym znakiem wiary i kapłańskiej wrażliwości będzie między innymi: celebrowanie w zgodności z księgami liturgicznymi, piękno liturgicznych strojów, tradycyjny repertuar śpiewów, uszanowanie świętej przestrzeni prezbiterium, przykrywanie balasek białym obrusem na czas rozdawania Komunii Świętej, sposób rozdawania Komunii Świętej, sposób dokonywania puryfikacji, troska o Tabernaculum, odpowiednio zabezpieczone miejsce przechowywania kluczyka od Tabernakulum, pokorne i pełne delikatności traktowanie świętych konsekrowanych Postaci Eucharystycznych.

Ktoś może stwierdzić, czytając tę rozmowę, że Ojciec przedstawia pewną opinię na temat szacunku dla Najświętszego Sakramentu, ale inna osoba – nazywające się katolikiem – może przedstawić inną, bo przecież „różne są wrażliwości”…

To, o czym mówimy, nie są to prywatne opinijki szeregowego księdza, które w kwestiach wiary nie mają żadnego znaczenia, lecz nauka Kościoła dotycząca spraw najświętszych. Precyzyjniej: nas – rzymskich katolików – interesuje to, co jest obiektywną prawdą. A ta obiektywna prawda o Najświętszym Sakramencie jest zawarta w Bożym Objawieniu, czyli w Piśmie Świętym i Tradycji.

Mamy prawo i zaszczytny obowiązek mówić o tych sprawach. To są nasze sprawy. Nie wolno nam milczeć o kwestiach najświętszych – naszych, katolickich. Nie wolno nam dopuścić do tego, aby te czy inne środowiska zamykały nam usta w tych sprawach. Powiedzmy to jasno: w kwestiach najświętszych nie potrzebujemy żadnych doradców spoza kręgu rzymskiego katolicyzmu. Natomiast ciągle potrzebujemy pouczenia płynącego z Objawienia Bożego zawartego Piśmie Świętym i Tradycji.

Będzie rzeczą piękną i wysoce pożyteczną dla umocnienia naszej wiary sięgnięcie w dniach sąsiadujących z uroczystością Bożego Ciała do nauki Soboru Trydenckiego na temat Najświętszej Eucharystii, do wspomnianych dekretów z 1905 i 1910 roku oraz do encykliki Piusa XII Mediator Dei. Krystaliczna doktryna katolicka, czyli prawdziwa – zgodna z obiektywnym stanem rzeczy. Ta lektura bardzo nas wzmocni w wierze w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Czytajmy, bo rezerwuar prawdy jest tam szeroko otwarty. Dla nas ludzi i dla naszego zbawienia. Podobną korzyść odniesiemy, sięgając do tekstów naszych polskich starych katolickich pieśni eucharystycznych.

Dokładajmy starań, aby zarówno wnętrze naszego serca, jak i zachowanie, i postawy zewnętrzne były najpiękniejszym jak to tylko możliwe – z pomocą łaski Bożej – wyrazem naszej wiary, miłości, czci i pokory wobec Najświętszego Sakramentu. Adoremus in aeternum Sanctissimum Sacramentum!

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

http://www.pch24.pl/upadnij-na-kolana-o-czci-dla-najswietszego-sakramentu,23663,i.html

avatar użytkownika intix

11. EUCHARYSTIA


Na Wielki Czwartek roku 1980 Ojciec św. Jan Paweł II skierował do Biskupów List o tajemnicy i kulcie Eucharystii, w którym przypomniał, że zachodzi niesłychanie ścisły, organiczny związek pomiędzy odnową liturgii, a odnową całego życia Kościoła. I dlatego odnowa liturgii przeprowadzona prawidłowo w duchu Vaticanum II jest miarą i warunkiem wprowadzenia w życie nauki Soboru, którą przyjmujemy z głęboką wiarą, przeświadczeni, że przez Vaticanum II Duch Święty "powiedział Kościołowi" te prawdy i dał wskazania, które służą "spełnianiu misji wobec ludzi dnia dzisiejszego i jutrzejszego".
Ojciec święty zwrócił również uwagę na nadużycia, które się wkradły do kultu eucharystycznego i polecił przygotować Instrukcję, która pomogłaby je usunąć.
Święta Kongregacja do Spraw Sakramentów i Kultu Bożego ogłosiła w Wielki Czwartek, dnia 3 kwietnia 1980 r. Instrukcję w sprawie niektórych norm kultu eucharystycznego i poleciła Konferencjom Biskupów wprowadzić je w życie.
177 Konferencja Plenarna Episkopatu Polski obradująca w Warszawie w dniach 10 i 11 grudnia 1980 r. mając na uwadze wskazania Stolicy Apostolskiej oraz stan odnowy liturgii w naszym kraju wydaje niniejsze przepisy wykonawcze, które obowiązują duchowieństwo diecezjalne i zakonne.

Przepisy ogólne


1. Wszyscy kapłani powinni się zapoznać z Listem Ojca św. Jana Pawła II o Tajemnicy i kulcie Eucharystii oraz z Instrukcją Kongregacji ds. Sakramentów i Kultu Bożego z dnia 3 kwietnia 1980 r. Dokumenty te należy ogłosić w organach diecezjalnych. Powinny one stać się przedmiotem refleksji na kongregacjach duchowieństwa.

2. Duchowieństwo powinno również dokładnie znać tekst Ogólnego Wprowadzenia do Mszału rzymskiego (OWMR) w wydaniu z roku 1975 oraz Wstęp do Lekcjonarza i do księgi Modlitwa Powszechna. Wiele uchybień ma źródło w nieznajomości przepisów tam zawartych.

3. Nie wolno stosować w Mszach dla ogółu wiernych przepisów i pozwoleń odnoszących się do Mszy dla grup specjalnych lub Mszy dla dzieci.

4. W wątpliwościach co do niektórych przepisów liturgicznych należy zwracać się o wyjaśnienie do diecezjalnych Komisji Liturgicznych albo do Komisji Episkopatu do Spraw Liturgii. Nie można natomiast w takich wypadkach kierować się opiniami autorów, choćby były ogłaszane drukiem w czasopismach posiadających Imprimatur. Należy bowiem pamiętać, że kierowanie sprawami liturgii należy wyłącznie do władzy kościelnej, to jest do Stolicy Apostolskiej oraz zgodnie z prawem, do biskupów i Konferencji Episkopatu (KL nr 22).

5. Tak zwana "osobista twórczość" celebransa w ramach liturgii mszalnej jest określona przepisami liturgicznymi, których należy ściśle przestrzegać. Umieszczone niżej przepisy szczegółowe usuwają niektóre wątpliwości.
Redaktorzy pism katolickich i diecezjalna władza udzielająca Imprimatur tym pismom mają obowiązek czuwać, by umieszczone w nich artykuły z dziedziny liturgii były zgodne z przepisami Kościoła. Autorzy zaś artykułów z tej dziedziny o charakterze naukowym czy popularnym, mają obowiązek tak formułować własne opinie, wyjaśnienia itp., by czytelnik mógł łatwo zrozumieć, że nie chodzi o przepisy liturgiczne, lecz o opinię autora.

6. Wykładowcy liturgiki na Wydziałach teologicznych oraz w Seminariach Duchownych diecezjalnych i zakonnych, którzy są odpowiedzialni za przygotowanie kandydatów do kapłaństwa, obowiązani są wyjaśniać przepisy liturgiczne zgodnie z wytycznymi Stolicy Apostolskiej, miejscowego ordynariusza oraz Konferencji Episkopatu, podkreślając obowiązek wiernego ich zachowywania.

7. Diecezjalne Komisje do Spraw Liturgii powinny dostarczać duchowieństwu poprawnych wzorców tekstów używanych w ramach liturgii oraz stale czuwać nad sprawowaniem kultu eucharystycznego, a w razie potrzeby prostować nieprawidłowości.

Przepisy szczegółowe

I. Pouczenia oraz formuły wprowadzające i kończące


OWMR w numerze 11 pozwala celebransowi, jako przewodniczącemu zgromadzenia eucharystycznego, wypowiadać niektóre pouczenia oraz formuły wprowadzające i kończące, przewidziane w samym obrzędzie. Adaptacja wymienionych formuł umieszczonych w Mszale, powinna być stosowana wtedy, kiedy kapłan uzna, że przyniesie to duchowy pożytek uczestnikom Mszy św. OWMR nr 11: "Może się okazać rzeczą właściwą, przynajmniej w pewnych wypadkach, dostosowanie ich do prawdziwych potrzeb wspólnoty."
Ponieważ pozwolenie zawarte w mszale jest rozmaicie interpretowane, Konferencja Episkopatu uwzględniając wyjaśnienia zawarte w Piśmie okólnym Kongregacji Kultu Bożego z dnia 27 kwietnia 1973 oraz List Ojca św. Jana Pawła II z dnia 24 lutego 1980 r. ustala, że kapłan podczas odprawiania Mszy św. może osobiście sformułować:

1. Wprowadzenia:
a) do liturgii danego dnia po pozdrowieniu,
b) do liturgii słowa przed czytaniami,
c) do Modlitwy eucharystycznej przed prefacją,
d) do poświęcenia wody w niedziele.
Wprowadzenia powinny być dobrze przygotowane na piśmie (może je bowiem odczytać inny kapłan, diakon, lub komentator) i krótkie. Pismo okólne Kongregacji przestrzega przed wielomówstwem, które zniechęca uczestników.
Zawsze należy wprowadzić uczestników Mszy św. do liturgii dnia, natomiast wstęp do czytań należy podawać wtedy, gdy czytania są trudne i wymagają wprowadzenia, Ani wprowadzenie na początku Mszy św., ani wprowadzenie do czytań nie mogą stawać się homilią, której miejsce jest po czytaniach.

2. Wezwania:
a) zachęta do aktu pokuty,
b) zachęta do modlitwy Ojcze nasz,

3. Zakończenie

Po ogłoszeniach duszpasterskich, a przed obrzędem rozesłania wiernych, celebrans może krótko przypomnieć główną myśl liturgii dnia.

II. Nie wolno zmieniać:

a) zachęty: "Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg, Ojciec wszechmogący,"
b) zaproszenia do Komunii św.: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata, Błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę Baranka",
c) formuły rozesłania: "Idźcie, ofiara spełniona".
Ojciec św. Jan Paweł II w Liście o Tajemnicy i kulcie Eucharystii nr 9 tak pisze o celebransie Mszy św.: "Sprawujący liturgię eucharystyczną jest, jako szafarz tej Ofiary, autentycznym kapłanem dokonującym na mocy specjalnej władzy święceń prawdziwego aktu ofiarnego, który prowadzi ludzi do Boga, wszyscy zaś, którzy w Eucharystii uczestniczą, nie składając ofiary jak on, składają wraz z nim, na mocy kapłaństwa powszechnego wiernych, swoje duchowe ofiary, które wyraża chleb i wino od momentu złożenia ich na ołtarzu".
W tym samym rozdziale Ojciec św. dotyka słów samej zachęty: "Walor ofiarniczy wyraża się w każdej Mszy świętej już w słowach, w których kapłan szczególnie prosi zebranych o modlitwę, aby "moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec wszechmogący". Słowa te mają znaczenie wiążące dla wyrażania charakteru całej liturgii eucharystycznej i pełni jej treści Boskiej i kościelnej".

III. Klękanie przed Najświętszym Sakramentem

Jeżeli Mszę św. odprawia się przy ołtarzu, gdzie umieszczone jest tabernakulum z Najświętszym Sakramentem, klękanie obowiązuje nie tylko od przeistoczenia do Komunii świętej, ale podczas całej Mszy św., ilekroć dla spełnienia czynności liturgicznej przechodzi się z jednej strony prezbiterium na drugą, a także kiedy z zakrystii przychodzi się do ołtarza i odchodzi (OWMR nr 233).

IV. Trzecia formuła aktu pokuty

Celebrans może układać wezwania do 3 formuły aktu pokuty na wzór wezwań zamieszczonych w Mszale (studyjnym). Wezwania te powinny zawierać wspomnienie dziejów zbawienia i wyrażać skruchę.

V. Milczenie podczas Mszy św.

Nie wolno opuszczać obowiązkowych chwil milczenia podczas liturgii Mszy św., a zalecone chętnie stosować. W Ordo Missae miejsca te są wyraźnie zaznaczone.
1. Należy zachować dłuższe milczenie po wezwaniu do aktu pokuty.
2. Należy zachować chwilę milczenia między wezwaniem Módlmy się a samą modlitwą.
3. Można zachować chwilę milczenia po homilii.
4. Zaleca się chwilę milczenia po Komunii św. W Mszach dla grup specjalnych milczenie to można przedłużyć.

VI. Śpiewy mszalne

Na wejście i na Komunię należy wykonać odpowiedni śpiew, albo odczytać przewidziane w Mszale antyfony. W niedziele przynajmniej na jednej Mszy św. po wejściu powinno się odbyć pokropienie wodą święconą.

VII. Liturgia słowa

Należy dokładnie zachować przepisy zawarte w nr 2 i 3 Instrukcji Inaestimabile donum Zwraca się uwagę, że psalm responsoryjny jest częścią integralną liturgii słowa i nie może być zastępowany pieśnią. Homilię ma głosić kapłan lub diakon.

VIII. Modlitwa powszechna

Wezwań modlitewnych nie może być więcej niż sześć. Powinien je wygłaszać diakon, kantor lub lektor. W wypadkach szczególnych wezwania może śpiewać schola, ale musi je tak wyraźnie wypowiadać, aby wierni dobrze rozumieli ich treść. W Mszach dla grup specjalnych uczestnicy mogą wypowiadać wezwania, ale te wezwania muszą być przygotowane i sprawdzone. Także w Mszach dla grup specjalnych nie wolno opuszczać wezwań ogólnych za potrzeby Kościoła i świata, za cierpiących i za obecnych.

IX. Modlitwa Eucharystyczna

Modlitwa eucharystyczna jest szczytem całej liturgii mszalnej. Należy ją odmawiać z wielką powagą i wyraźnie. Wprowadzenie jakichkolwiek zmian w Modlitwach eucharystycznych jest bardzo poważnym nadużyciem. Wierni włączają się w tę modlitwę śpiewając: Święty, Święty.., aklamację po przeistoczeniu i końcowe Amen. Natomiast w czasie Modlitwy Eucharystycznej nie wolno wprowadzać żadnych innych śpiewów. Należy korzystać na zmianę ze wszystkich czterech Modlitw eucharystycznych.

X. Przyjmowanie Komunii Świętej

Zgodnie Z uchwałą Konferencji Plenarnej Episkopatu, w diecezjach Polski przyjmuje się Komunię św. z rąk celebransa do ust w postawie klęczącej. Przepisy te należy zachować także w Mszach dla grup specjalnych. W szczególnych okolicznościach, w których uklęknięcie jest bardzo utrudnione np. przy tłumnym udziale wiernych i ścisku, albo gdy wierni uczestniczą we Mszy św. poza kościołem po deszczu, można przyjąć Komunię św. stojąco. Nie można wymagać klękania od ludzi obciążonych kalectwem, lub chorobą.

XI. Znak pokoju

Znak pokoju przekazuje się u nas jak dotąd skłonem głowy w kierunku najbliższych uczestników Mszy św. z jednej i z drugiej strony z tym, że na przyszłość należy opuszczać słowa: Pokój nam wszystkim, słowa te bowiem w wielu okolicach stały się aklamacją głośną, co według wyjaśnienia Kongregacji jest niedopuszczalne. Przekazywanie znaku pokoju nie jest obrzędem obowiązującym lecz zależnym od okoliczności.

XII. Właściwy dobór liturgicznych pieśni mszalnych

W doborze pieśni mszalnych należy dokładnie przestrzegać zasad zawartych w Instrukcji Episkopatu o muzyce liturgicznej z dnia 8 lutego 1979 roku.

XIII. Szaty liturgiczne

1. Zgodnie z przepisem zawartym w Caeremoniale Episcoporum (n. 58) biskupi oraz opaci noszą krzyż pod ornatem.
2. Kielich przygotowany do Mszy św. ma być nakryty welonem. Jeżeli kapłan sam niesie kielich do Mszy św., również ma on być nakryty welonem (por. OWMR nr 80).
3. Pod albę wkłada się humerał. Humerału można nie brać tylko wówczas, gdy alba jest tak uszyta, że dokładnie przykrywa zwykły strój (OWMR nr 298).
4. Na prośbę niektórych Konferencji Biskupów Kongregacja do Spraw Sakramentów i Kultu Bożego pozwala na używanie w gorących strefach klimatycznych obszernego białego ornatu bez alby (casula sine alba), na który nakłada się stułę koloru dnia.
Nigdy Kongregacja nie wyrażała zgody na wkładanie stuły na ornat. Przeciwnie, w indulcie na używanie nowej szaty podkreśla, że do zwykłego sprawowania Mszy św. w miejscu świętym należy nosić tradycyjne szaty liturgiczne: humerał, albę, stułę i ornat zgodnie z przepisami zawartymi w Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału rzymskiego. Główny celebrans Mszy koncelebrowanej zawsze ma być ubrany w tradycyjny liturgiczny strój kapłański. W naszym klimacie nie ma potrzeby zmieniania tego stroju. Dlatego Konferencja Episkopatu nigdy o taki indult nie prosiła. Należy dokładnie zachowywać przepisy zawarte w Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału rzymskiego.
5. Diakon asystujący przy ołtarzu i czytający Ewangelię ma być ubrany w albę i stułę, a nie w komżę (por. OWMR nr 298 i 300).

XIV. Msze Koncelebrowane

W II i III Modlitwie Eucharystycznej są dwie modlitwy wstawiennicze, które mogą odmawiać dwaj koncelebransi. Nie należy ich rozdzielać na trzech koncelebransów. (por. OWMR nr 181 i 185). W IV Modlitwie eucharystycznej jest tylko jedna modlitwa wstawiennicza, którą można powierzyć jednemu z koncelebransów (por. OWMR nr 189).
Podczas Mszy koncelebrowanej przy wspólnym odmawianiu Modlitwy eucharystycznej, celebrans główny odmawia ją głośno, koncelebransi zaś półgłosem.

XV. Msze bez ludu

Msze bez ludu odprawia się według specjalnego porządku podanego w Mszale. Mszę bez ministranta wolno odprawiać tylko w wypadku poważnej konieczności. Nie może to być stała praktyka.

XVI. Msze z diakonem

Został zniesiony urząd subdiakona. W Mszach uroczystych może asystować kilku diakonów. Natomiast klerycy nie mający święceń diakonatu nie mogą wkładać dalmatyki i zastępować diakonów. Szatą akolity i lektora jest alba (por. OWMR nr 301).
Zachętą do wierności przepisom liturgicznym niech będą słowa Ojca św. Jana Pawła II z Listu o Tajemnicy i kulcie Eucharystii. Oto one:
"Każdy bez wyjątku z szafarzy Eucharystii... musi pamiętać, że jest tu odpowiedzialny za dobro całego Kościoła. Kapłan jako szafarz, jako celebrans, jako przewodniczący eucharystycznego zgromadzenia wiernych, winien w szczególny sposób mieć poczucie wspólnego dobra Kościoła, które swoją posługą wyraża, ale któremu też w swojej posłudze winien być wedle rzetelnej dyscypliny wiary podporządkowany.
Nie może uważać siebie za "właściciela", który dowolnie dysponuje tekstem liturgicznym i całym najświętszym obrzędem jako swoją własnością i nadaje mu kształt osobisty i dowolny. Może się to czasem wydawać bardziej efektowne, może nawet bardziej odpowiadać subiektywnej pobożności, jednakże obiektywnie jest zawsze zdradą tej jedności która się w tym Sakramencie jedności nade wszystko winna objawiać" (12).
Niniejsze przepisy wykonawcze należy ogłosić w urzędowych pismach diecezjalnych.

177 Konferencja Plenarna Episkopatu Polski
Warszawa, dnia 11 grudnia 1980 r.


+ Stefan Kardynał Wyszyński,Prymas Polski
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski

+ Bp Stanisław Jakiel, Przewodniczący Komisji Episkopatu
do Spraw Liturgii

http://tv-pustelnia.pl/z_internetu/kep_177.htm
***
Niektóre fragmenty dotyczące tematu wpisu pozwoliłam sobie zaznaczyć pogrubieniem tekstu.


avatar użytkownika intix

13. Petycja...


Petycja o przyjmowanie Komunii Świętej na klęcząco do ust

Petycja o przyjmowanie Komunii Świętej na klęcząco do ust

Za pośrednictwem jednej
z największych platform internetowych – change.org, można złożyć swój
podpis pod petycją skierowaną do Kongregacji Doktryny Wiary. Petycja
dotyczy prośby o powszechne przywrócenie obowiązku przyjmowania Komunii
Świętej klęcząc do ust. Udzielana miałaby być jedynie przez kapłana.

„W Kościele katolickim, przeistoczenie jest istotą Wiary i znajduje się powyżej wszystkich doktryn. Sobór Trydencki oświadcza: Ponieważ
Chrystus, nasz Odkupiciel powiedział, ze to było Jego prawdziwe ciało,
które podaje pod postacią chleba – Kościół Boży zawsze był o tym
przekonany.  A  teraz ten święty Sobór oświadcza ponownie, że przez
konsekrację chleba i wina dokonuje się przemiana całej substancji chleba
w prawdziwe ciało Chrystusa, naszego Pana, a także cała substancja wina
przemienia się w Jego krew.
” – czytamy na stronie z petycją.

Pochodzący z Oklahomy w Stanach Zjednoczonych pomysłodawcy petycji do Kongregacji Doktryn Wiary, zwracają uwagę na to, że Pan zasługuje na więcej szacunku, a jest
to możliwe jedynie poprzez godne przyjmowanie Komunii Świętej w pozycji
klęczącej, bezpośrednio do ust. Podkreślają również, że święta
Eucharystia jest jednym z naszych najważniejszych skarbów w Kościele
i musi być traktowana z największym szacunkiem i niezwykłą czcią. Należy chronić ją naszym życiem. Krótko mówiąc, powinniśmy uklęknąć i przyjąć Komunię na język, od księdza… to dla Jezusa. – uzasadniają twórcy petycji.

Prosimy powstrzymać praktykę przyjmowania
Ciała i Krwi naszego Pana na rękę od osoby świeckiej. Prosimy
o przywrócenie pobożnej praktyki przyjmowania Eucharystii od kapłana,
klęcząc – bezpośrednio do ust.
 – czytamy w petycji.

Tu link do strony z petycjąhttp://www.change.org/

http://www.eprudnik.pl/petycja-o-przyjmowanie-komunii-swietej-na-kleczaco-do-ust/