DUCH WOLNOŚCI...

avatar użytkownika intix

 .
 

.

   

Zawładnęła mną tęsknota

Za czymś… mi i nam… nieznanym…

O czym w księgach jest i w pieśniach…

Co w Historii zapisane…

 

Zawładnęła mną tęsknota…

Całą mnie ogarnia… władnie…

Jestem przez nią „zniewolona”…

A przecież… Wolności pragnę…

 

Zawładnęła mną tęsknota…

Tej „niewoli” się poddaję…

Bo nie z nią… ale nią walczę…

To ona oręż mi daje…

 

To ona jest mi motorem,

Który do walki napędza,

Gdy Matka Ojczyzna spętana…

Niewola  POgrom …  i nędza

 

Trwaj… tęsknoto… we mnie trwaj…

Skrzydeł do walki mi daj…!

 

W walce o WOLNOŚC Ojczyzny

Która od wieków w kajdanach…

Wolności… było lat mało…

Przez -dziesiąt… jest nam wmawiana…

 

Wolność… to za Nią tak tęsknię…

O Wolności Ojczyzny marzę…

Choć sama Jej  nie zaznałam…

Bom też… urodzona w klatce

 

Lecz DUCH… jeszcze w sercu bije…

DUCHEM WOLNOŚCI nazwany…

Ojczyzny ON bronić każe...

TEN DUCH… od Boga nam dany…

 

Graj… w mym sercu, tęsknoto… graj…

Skrzydeł do walki mi daj…!

 

Jak wywalczyć, o CO walka…?

Trudno sięgać po nieznane…

Do Wolności otworzyć drzwi

Trudno… urodzonym w klatce

 

Graj… tęsknoto, w nas… graj i graj…

Skrzydeł do walki nam daj…!

Bo… trudno walczyć o nieznane…

Trudno… urodzonym w klatce…

 

A trzeba mury pokonać…

Wyjść z labiryntu… z tej matni…

Orłom dać wolnym szybować…

Oczyścić Orle Gniazdo…!

 

Trwaj…  tęsknoto, w nas… trwaj i trwaj…

Pragnienia Wolności rozniecaj żar…!

Matka Ojczyzna w potrzebie…!

CZAS… ZRZUCIĆ Z NIEJ ZNIEWOLENIE…!

 

11.11.13SejmotaczamyRozancem2

 

Z Modlitwą na ustach…

Z koronką Różańca w dłoniach…

Idźmy…

Idźmy…  do Niepodległości…

Idźmy z Wiarą i Nadzieją…

Idźmy z Wiarą i Miłością…

Idźmy odważnie… z Wiarą… i przed Bogiem… Pokorą…

Mimo, iż mamy w kajdanach nogi…

Idźmy…

Z Panem Bogiem i z Królową Polski…

Wierzmy i zawierzmy,,,

Da Bóg… z Nimi zdołamy Polskę uwolnić…

Z Nimi dojdziemy do Niepodległości…

Wierzmy i zawierzmy…

Jak Nasi Przodkowie zawierzyli…

I po długich latach zaborów

Niepodległość wywalczyli...

ZWYCIĘŻYLI

 

WIECZNA CZEŚĆ I CHWAŁA WSZYSTKIM POLSKIM BOHATEROM…

KTÓRZY NIEPODLEGŁOŚĆ OJCZYZNY WYWALCZYLI…!

 

WIECZNA CZEŚĆ I CHWAŁA WSZYSTKIM POLEGŁYM…

 KTÓRZY ZA WOLNOŚĆ OJCZYZNY… OFIARĘ ŻYCIA ZŁOŻYLI…!

OD WIEKÓW… DO OFIAR SMOLEŃSKA…

++++++++++    ++++    ++.+.

 

image 

  

   

Ojcze nasz…

Zdrowaś Maryjo…

Chwała Ojcu…

Wieczne Odpoczywanie

Racz Im dać… Panie…

A nam… Ojczyznę Wolną… racz wrócić…

Amen.

 

**********************************************

/”DUCH WOLNOŚCI…” – J.B.K. – 01.06.2013r./

 

29 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Tylko orły szybują nad granią...


http://youtu.be/HaLJEvBQ5qE
Tylko orły szybują nad granią
Kardynał Stefan Wyszyński
"Idącym w przyszłość"

Orły to moje "ukochane"ptaki - nieustraszone, śmiałe i pełne siły a szybujące w przestworzach symbolizują prawdziwą wolność.
Orzeł to jeden z największych i najsilniejszych ptaków świata. Ale jak to się dzieje ?!
Zamknięte
w jaju pisklę ma na dziobie ząbek, który pomaga mu wydostać się na
świat. Gdyby ktoś spróbował pisklęciu pomóc, prawdopodobnie by nie
przeżyło, ponieważ rozbijanie skorupki jaja wyrabia w ptaku wytrwałość i
wolę walki, które będą mu potrzebne w życiu. Marzę o tym by podobnie
jak one zacząć "szybować" i każdego dnia wzbijać się coraz wyżej i
dalej...
***
3-majmy się!
Sercem będę z Wami...
ale czas na mnie...
Za Nas... za Ojczyznę... za świat...
Będę się modlić...
O wsparcie >św. Michała Archanioła... będę prosić...
Przed figurą Jego, która do mojej Parafii... z Gargano przybywa...
***
Z Panem Bogiem... i z Maryją...

avatar użytkownika guantanamera

2. Droga intix

Przeczytałam, wzięłam do rąk konkordancję do Pisma Świętego i pod hasłem "wolność" od razu znalazłam te słowa:
"Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli».
Odpowiedzieli Mu: «Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: "Wolni będziecie?"»
Odpowiedział im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu.
A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze.
Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni." (J 8,31 nn)

I myślę, że TĘ wolność chyba mamy...

Dziękuję za Twoją poezję i pozdrawiam ...

avatar użytkownika Pelargonia

3. Droga Intix, piękny wiersz:)

Ja czuję dokładnie to samo.
W kościele śpiewam "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie".
A w codziennym różańcu modlę się o prawdziwie wolna Polskę.
Wolność kocham i rozumiem,
Wolności oddać nie umiem.

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Maryla

4. @intix

piękne pragnienie wolności...



Modlitwa za ojczyznę. (XIXw.)

Panie Boże nasz, Królu Nieba i ziemi, w którego ręku wszystkie królestwa są złożone, Ty wszystkiem rządzisz, Boże zastępów, nad
wszystkiem opieka Opatrzności i moc sprawiedliwości Twojej. Przed Twoim
Majestatem, Ojcze najlitościwszy, padając na twarze, grzechy nasze,
któremi na gniew Twój zasłużyliśmy, wyznajemy, i sercem skruszonem
odpuszczenia prosimy. Wejrzyj na utrapienia i uciski nasze; wysłuchaj
płacze nasze. Przepuść ludowi Twemu, a te plagi odwróć od nas, abyśmy
nie zginęli w gniewie zapalczywości Twojej.
Panie, nie według grzechów naszych, nie według nieprawości naszych oddaj
nam; miłosierdziem Twem racz nas pocieszyć. Dopomóż nam o Panie; w
Tobie zbawienie nasze. Według chwały Imienia Twego, wybaw nas, Panie;
bądź nam miłościw według dobroci Twojej.
V. Pokaż nad nami zmiłowanie ojcowskie
R. A daj nam ocalenie i zbawienie w Tobie.
Boże, który się więcej dajesz przebłagać szczerym żalem pokutujących,
niżeli się obrażasz przestępstwami grzeszników: ludu Twego do Ciebie
wołającego racz litościwie wysłuchać prośby, a odwróć od nas gniewu
Twojego kary. Prosimy Cię, przez Pana naszego, Odkupiciela i Zbawiciela.
Amen.

za: Źródło miłości (XIXw.)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. prośba o modlitwę

Marianna Popiełuszko - Mama Błogosławionego Ks. Jerzego jest w ciężkim stanie. Rodzina prosi o modlitwę.
Niech Dobry Pan ma Ją w opiece swojej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

6. @ALL

Weszłam tylko na chwilę... i teraz tylko ogólnie, dziękuję Wszystkim...

***
Marylo Droga...
Dziękuję za informację o Mamie Błogosławionego Ks. Jerzego...:(
Będę polecała Ją Panu Bogu... Matce Bożej... i św. Michałowi Archaniołowi...
Módlmy się wszyscy wierzący...
***
Wszyscy... połączmy się też Sercami we wspólnej modlitwie... zbliża się godz. 11oo
Msza św. za Ojczyznę w Warszawie... i Różaniec św...
Opaszmy Sejm Różańcem Świętym... wszyscy, spoza Warszawy... połączmy się we wspólnej Modlitwie z Tymi, którzy pod Sejmem w Warszawie...
***
Jeszcze raz dziękuję Wszystkim... i wracam TAM... gdzie teraz moje miejsce...
Do kościoła... do Pana Boga... do Matki Bożej... i gdzie figura z Groty Objawień św. Michała Archanioła...
***
Szczęść Boże...


avatar użytkownika guantanamera

7. @intix

"Prawdziwą wolność mierzy się stopniem gotowości do służby i do daru z siebie. Tylko tak pojęta wolność jest prawdziwie twórcza, buduje nasze człowieczeństwo, buduje więzi międzyludzkie. Buduje i jednoczy, a nie dzieli!" mówił Jan Paweł II na zakończenie 46 Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego we Wrocławiu, 1 czerwca 1997...
którego tematem była właśnie WOLNOŚĆ: "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus..."
Chcę dodać, że niepodległość (państwa), ta prawdziwa, jest zawsze miarą wielkości (obywateli)... A ta wielkość, to oparcie się na Bogu...
To temat na szersze omówienie...
Pozdrawiam.

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

8. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Jakie to piękne.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

9. @guantanamera

Ja... ponownie na chwilę tylko...
Postaram się wejść na dłużej późnym wieczorem...
Dziękuję Ci... poruszyłaś ważne wątki... faktycznie warte szerszego omówienia...
Zanim... w odniesieniu do Twoich wypowiedzi, szczególnie ostatniej...pozwolę sobie wstawić piosenkę, znalezioną przed chwilą na YT...

Pozdrawiam serdecznie... także Wszystkich...
3-majmy się!

avatar użytkownika guantanamera

10. @intix

Prawdziwa niepodległość jest miarą wielkości narodu...
Dzisiaj Almanzor zamieścił rozważania Zbigniewa Sadkowskiego na ten temat napisane w 1938 roku ...http://blogmedia24.pl/node/65426
Przyczycznek do naszych rozważań...
Pozdrowienia.

avatar użytkownika intix

11. Droga Pelargonio

Ja wiem, że podobnie odczuwasz...
...Wolności… było lat mało…
Przez -dziesiąt… jest nam wmawiana…

podobnie odczuwa wielu, wielu z Nas... mimo, iż jesteśmy urodzeni w klatce...
to właśnie tak, jak Ty:
...W kościele śpiewam "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie".

A w codziennym różańcu modlę się o prawdziwie wolna Polskę...


Kiedy podczas Odpustu w mojej Parafii śpiewaliśmy "Boże coś Polskę", ja śpiewałam tak jak Ty... kiedy skończyliśmy, pani, która stała obok mnie... (wiek jej wskazywał na to, że mogłabym  być jej córką) zapytała zdziwiona "dlaczego ty śpiewasz "racz nam wrócić"...?
Ja, zdziwiona, że z jej ust padło takie pytanie... odpowiedziałam wprost, że w moim odczuciu Polska nie jest krajem wolnym, niepodległym... popatrzyła na mnie jak na jakieś zjawisko... nie mogłam więcej rozmawiać, ponieważ trwała Msza św. ...

Sposób śpiewania tekstu, może i jest kontrowersyjny... ale ja patrząc z innego punktu, myślę, że Pan Bóg błogosławi Dobru... a TO, CO w POlsce ma miejsce...tego Dobrem nazwać nie można...
Wierzę też, że przyjdzie taki czas, kiedy Pan Bóg nam pobłogosławi... kiedy Polska będzie szła Bożą drogą...

Pelargonio Droga...
Do takich jak My... mówił Komorowski...

Pozwolę sobie zaczerpnąć jego wypowiedź... z Wpisu Szanownej Maryli:
...Komorowski na pl. Piłsudskiego: - Okażmy radość i wdzięczność za
siebie i za tych, którzy jeszcze nie potrafią cieszyć się wolnością. Za
tych, którzy do tej pory nie zauważyli, że od przeszło 20 lat żyją w
wolnej Polsce. Za tych, którym ciągle wydaje się, że niepodległość jest
celem, a nie wyzwaniem, by ją mądrze zagospodarowywać, odważnie
rozbudowywać i umacniać. Za tych, którym z trudem przechodzą przez usta
słowa dziękczynnego hymnu: "Ojczyznę wolną pobłogosław Panie". Śpiewajmy
tę pieśń za siebie i za nich, dążąc do tego, by i oni poczuli się
obywatelami niepodległej Polski.

Pozostawiam TO bez komentarza...
Natomiast zaproponuję Wszystkim... gorąco polecam wysłuchanie całości wypowiedzi Pana prof. Piotra Jaroszyńskiego...

Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

12. Boże, coś Polskę ...

Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki
Otaczał blaskiem potęgi i chwały,
Coś ją osłaniał tarczą swej opieki
Od nieszczęść, które przygnębić ją miały!

Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:
Ojczyznę wolną ...

Ty, któryś potem tknięty jej upadkiem
Wspierał walczących za najświętszą sprawę,
I chcąc świat cały mieć jej męstwa świadkiem
W nieszczęściach samych pomnażał jej sławę.
Ref.: Przed Twe ołtarze...

Wróć naszej Polsce świetność starożytną,
Użyźniaj pola, spustoszałe łany,
Niech szczęście, pokój na nowo zakwitną.
Przestań nas karć, Boże zagniewany.
Ref.: Przed Twe ołtarze ...

Boże, którego ramię sprawiedliwe
Żelazne berła władców świata kruszy,
Zniwecz Twych wrogów zamiary szkodliwe,
Obudź nadzieje polskiej naszej duszy.
Ref.: Przed Twe ołtarze ...

Boże najświętszy, od którego woli
istnienie świata całego zależy,
wyrwij lud Polski z tyranów niewoli,
wspieraj zamiary wytrwałej młodzieży.
Ref.: Przed Twe ołtarze...

avatar użytkownika intix

13. @Maryla

Serdeczne Bóg zapłać... za ...>>>
(...)
Boże, który się więcej dajesz przebłagać szczerym żalem pokutujących,
niżeli się obrażasz przestępstwami grzeszników: ludu Twego do Ciebie
wołającego racz litościwie wysłuchać prośby, a odwróć od nas gniewu
Twojego kary. Prosimy Cię, przez Pana naszego, Odkupiciela i Zbawiciela.
Amen

***
Pozwolę sobie podłączyć do tego wpisu, jeszcze jedną Modlitwę...
>Modlitwa w Intencji Ojczyzny [napisana przez dziennikarkę, na Jasnej Górze, 8.XI.2013]

Amen.

***
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

14. Szanowny Panie Michale

Ja... tylko sługą nieużytecznym... jestem...

Dziękuję pięknie za Wizytę...
Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika intix

15. @guantanamera

Spróbuję odnieść się do >tego komentarza.

...I myślę, że TĘ wolność chyba mamy...

Spróbuje odnieść się, na ile potrafię... ponieważ nie jestem osobą duchowną, nie jestem też teologiem, ja tylko, jak wielu z Nas, żyję Wiarą... żyję Panem Bogiem...

Pan Bóg wyposażył człowieka w Rozum, ale też w... WOLNĄ WOLĘ...
Więc już przy Stworzeniu dał ludziom WOLNOŚĆ... wolność w sposobie myślenia, w podejmowaniu wszelkich decyzji, w dokonywaniu wszelkich wyborów...
Pierwsi Rodzice... byli wolni... mieli wybór... i jak wybrali... tak jak i my dzisiaj często wybieramy...

Kiedy Pan Bóg przekazał Nam Dekalog... przekazał... dla Naszego DOBRA...
ale to My zgodnie z Naszą Wolą... albo idziemy Bożą drogą, albo... wybieramy inną drogę...
We WSZYSTKIM... CO Pan Bóg dla Nas zrobił... robi nadal... objawia się Nieskończona Boża Miłość...
Przeciwnicy Naszej Wiary, często mówią, że jesteśmy niewolnikami Pana Boga...
Każdy ma prawo do własnego zdania, ale w moim odczuciu jest to absurd...
Pan Bóg JEST Najwyższym Dobrem... a DOBRO... Najwyższe Dobro, pragnie tylko Dobra... więc nie może zniewalać...
Pan Bóg jest też Prawdą i Miłością... jest też WOLNOŚCIĄ...TO jedno z Imion Pana Boga...
Syn Boży, Jezus Chrystus... przyszedł na ziemię... aby OBJAWIĆ PRAWDĘ...
Ten, kto Jej nie przyjmuje, żyje w kłamstwie... a więc żyje w niewoli kłamstwa...

Podobnie jest z nami, wierzącymi... jeżeli grzeszymy...
"...Odpowiedział im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu..."

I to NIE Pan Bóg nas zniewala...
Zniewala nas, poprzez nasz grzech... Szatan...
Który kusi do złego...
Abyśmy stali się niewolnikami jego...
Abyśmy odchodzili od Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego...

I o TO właśnie trwa nasilona walka... walka o nasze Dusze... jednocześnie o naszą WOLNOŚĆ...

Syn Boży, Jezus Chrystus... przyszedł na ziemię... aby Odkupić świat Swoją Męką... Śmiercią na Krzyżu... i ... ZMARTWYCHWSTANIEM...
...Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni...

Pan Bóg nie zmusza nas do NICZEGO... my wybieramy zgodnie z naszą Wolna Wolą... czy jesteśmy wolni za życia na ziemi, wolni od grzechu... i co będzie z nami po śmierci...
Jezus Chrystus Ofiarował nam możliwość życia wiecznego... Zbawienia... ale czy przyjmiemy TĘ Wielką Łaskę... mamy WOLNY wybór... w każdej chwili życia naszego...
Reasumując... od naszej Wolnej Woli zależy, czy jesteśmy wolni...
To tylko moje rozważania... tak podpowiada moje serce...

***
Guantanamero...
Do pozostałych wątków, pozwól proszę, odniosę się jutro. Muszę przeczytać tekst Almanzora, który polecasz... i przemyśleć jego treść... a to właśnie muszę zostawić już na jutro...:)
Dziękuję Ci...
Pozdrawiam serdecznie... Dobranoc...:) także Wszystkim obecnym...

avatar użytkownika guantanamera

16. WOLNOŚĆ to jedno z Imion Pana Boga...

Dziękuję za Twoje rozważania o WOLNOŚCI. O naszej wolności, która bez Boga, w oddaleniu od NIEGO staje się najczęściej jakimś zniewoleniem...

"Pan Bóg jest też Prawdą i Miłością... jest też WOLNOŚCIĄ...TO jedno z Imion Pana Boga..."

Jest to jedno z najważniejszych zdań w Twoich rozważaniach i powinniśmy je zapamiętać....

Bóg, który stworzył nas "swoje podobieństwo" przekazał nam też Swoje poczucie wolności. Ale to jest wolność wspaniała, wiodąca ku wielkości... I można ją zaakceptować, albo nie. "

Pan Bóg JEST Najwyższym Dobrem... a DOBRO... Najwyższe Dobro, pragnie tylko Dobra... więc nie może zniewalać..."
Nie przyjmując Bożej wolności skazujemy się na cierpienie. Na zło... Na beznadziejną walkę - ze sobą, walkę z własną tęsknotą za wielkością i wreszcie na walkę z innymi ludźmi... Walkę, która nie prowadzi do spełnienia i niesie tylko zamęt... A ostatecznie zawsze przynosi jakąś niewolę...
I jeszcze jedno niezwykle ważne zdanie:
Reasumując... od naszej Wolnej Woli zależy, czy jesteśmy wolni...
Gdyby wszyscy zdawali sobie z tego sprawę...
Niby to co mówisz jest oczywiste, ale słowa pełne poezji trafiają do serc...
Dziękuję Ci za te slowa...

avatar użytkownika intix

17. @guantanamera

Pan Bóg jest też Prawdą i Miłością... jest też WOLNOŚCIĄ...TO jedno z Imion Pana Boga...

Przyznaję, że nie ja pierwsza to powiedziałam... >>>TUTAJ rozmawiałyśmy...
Ale... taka jest prawda, że Pan Bóg jest Nieskończoną Miłością... Która niesie WSZYSTKO DOBRO... DOBRO NAJWYŻSZE... PRAWDĘ, WOLNOŚĆ, SPRAWIEDLIWOŚĆ... MOC, SIŁĘ... ŻYCIE...

Pozwól proszę, że zostanę jeszcze przy tym, omawianym wątku.
Odniosę się jeszcze do:

..."Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli będziecie
trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie
prawdę, a prawda was wyzwoli»
...

***
W pierwszej kolejności, Pan Bóg jest Nieskończoną, Niezmierzoną Miłością...
Z TEJ Miłości... Cud Stworzenia... poprzez WSZYSTKO... aż do... Zbawienia...

Pan Bóg JEST TEŻ PRAWDĄ... Prawdą... Która nas wyzwoli... w każdym przypadku...
Jak ważne... aby żyć Panem Bogiem... TĄ PRAWDĄ...
Samemu żyć w prawdzie... i walczyć o prawdę...
Wróciłam do tego wątku, bo wydaje się być jednym z najważniejszych w dzisiejszym, zmanipulowanym świecie... odrzucającym Pana Boga...
...Wolność...
To zdolność Prawdy dostrzegania,              
odróżnianie Dobra od Zła.
..

I tu pozwolę sobie przypomnieć naszą rozmowę >>>TUTAJ
Nie ma wolności bez PRAWDY...
BEZ PANA BOGA NIE MA PRAWDZIWEJ WOLNOŚCI...

Bez Pana Boga... jest >>> Wolność diabelska ...

***
Guantanamero Droga... wydłuuuuża się...:) ta nasza rozmowa, za którą  bardzo Ci dziękuję...
Odczuwałam potrzebę, aby podkreślić PRAWDĘ... z komentarza, który zamieściłaś... bardzo ważnego komentarza w omawianym temacie... do kolejnych wątków będę jeszcze powracać...
Dzisiaj... zamieszczę jeszcze Homilię... za chwilę...

Z Panem Bogiem...

avatar użytkownika intix

18. Treść homilii wygłoszonej 11 listopada 2013 r.

przez abpa Marka Jędraszewskiego w trakcie Mszy świętej radiowej w kościele św. Krzyża w Warszawie.


Trud
ten przyjął postać polskiej krwi, ponad obfitość przelewanej podczas
kolejnych wielkich powstań narodowych: Wielkopolskiego z 1806 roku,
Listopadowego z 1830, Wiosny Ludów z 1848, Styczniowego z 1863, którego
sto pięćdziesiątą rocznicę obchodzimy właśnie w tym roku, aż po
tragiczną Bitwę Łódzką z przełomu listopada i grudnia 1914 roku, kiedy
to w stojących naprzeciw siebie obydwóch armiach, niemieckiej i
rosyjskiej, znajdowali się liczni Polacy, wcieleni do zaborczych wojsk,
zmuszeni, by strzelać do siebie, i aż po legionistów Józefa Piłsudskiego
i żołnierzy Błękitnej Armii Józefa Hallera.

Wraz z tą przelewaną przez
ponad wiek heroicznych zmagań polską krwią szły w parze niezliczone
zsyłki na Sybir, więzienia, konfiskaty mienia, wygnanie – wszystko to
pomieszane z płaczem wdów i sierot, i z coraz bardziej nasilającym się
błaganiem: „Ojczyznę wolną, racz nam wrócić, Panie!”.


W tym modlitewnym błaganiu objawiał się trud wiary w Boga, który –
jedynie On! – dzierży w swych opatrznościowych zrządzeniach klucz do
ludzkich dziejów i historii. To właśnie ta wiara, zawdzięczana
Kościołowi katolickiemu, pozwalała Polakom właściwie oceniać postawy
wielkich tego świata.
W dziejach tych bowiem uparcie wracały wzorce
sięgające jeszcze czasów imperium rzymskiego, o których tak pisał Adam
Mickiewicz w Księgach narodu polskiego: „Imperator Rzymski nazwał siebie
BOGIEM i ogłosił, że nie ma na świecie innego prawa, tylko jego wola;
co on pochwali, to będzie nazywać się cnotą, a co on zgani, to będzie
nazywać się zbrodnią. I znaleźli się Filozofowie, którzy dowodzili, iż
Imperator, tak czyniąc, dobrze czyni. A Imperator Rzymski nie miał ani
pod sobą, ani nad sobą nic takiego, co by szanował”. Jego postawa
stanowiła pełne pychy i zadufania w sobie zaprzeczenie słów Księgi
Mądrości, któreśmy słyszeli w dzisiejszym pierwszym Czytaniu: „Umiłujcie
sprawiedliwość, sędziowie ziemscy! Myślcie o Panu właściwie i szukajcie
Go w prostocie serca” (Mdr 1, 1).


W drugiej połowie osiemnastego wieku takimi pełnymi pychy imperatorami,
których czyny usprawiedliwiali „mędrcy” ówczesnego świata, stali się
rządcy krajów sąsiadujących z Polską. „W Europie bałwochwalskiej – pisał
dalej nasz narodowy wieszcz – nastało trzech królów: imię pierwszego
Fryderyk drugi pruski, imię drugiego Katarzyna druga rosyjska, imię
trzeciego Maria Teresa austriacka.

I była to trójca szatańska, przeciwna
Trójcy Bożej, i była niejako pośmiewiskiem i podrzyźnianiem
wszystkiego, co jest święte”. Przejawiało się to w tym, że ich działania
były dokładnym zaprzeczeniem tego, co niejako głosiły same ich imiona.
„Fryderyk, którego imię znaczy przyjaciel pokoju, wynajdywał wojny i
rozboje przez całe życie. (...) I (...) przyszedł, i ucałował naród
polski, i pozdrowił mówiąc: <> – a już go
był przedał za trzydzieści miast wielkopolskich, jak Judasz za
trzydzieści srebrników. Katarzyna zaś znaczy po grecku czysta, a była
najwszeteczniejsza z kobiet, i jakoby Wenera bezwstydna, nazywająca się
czystą dziewicą. I ta Katarzyna zebrała Radę na ustanowienie praw, aby
wyśmiać prawodawstwo, bo prawa bliźnich swoich wywróciła i zniszczyła. I
ta Katarzyna ogłosiła, iż broni wolności sumienia, czyli tolerancji,
aby wyśmiać wolność sumienia, bo zmusiła kilka milionów bliźnich do
odmienienia wiary.
Zaś Maria Teresa nosiła imię najpokorniejszej i
niepokalanej Matki Zbawiciela, aby wyśmiać pokorę i świętość. Bo była
diablicą dumną i prowadziła wojnę dla podbicia ziem cudzych. (...) Miała
zaś syna Józefa. (...) A ten Józef austriacki podwiódł matkę własną do
złego, i braci Polaków, którzy cesarstwo jego od niewoli tureckiej
obronili, zabrał w niewolę. Imiona tych trzech królów, Fryderyka,
Katarzyny i Marii Teresy, były to trzy bluźnierstwa, a ich życia trzy
zbrodnie, a ich pamięć trzy przeklęctwa”.


Ci władcy doskonale wiedzieli przecież, że Rzeczypospolita Polska w
niczym im nie zagrażała. A jednak doszło do zmowy przeciwko naszemu
Krajowi: zabory Polski były efektem ich cynizmu, zdrady i egoizmu.

„Tedy
owa trójca – pisał Mickiewicz – widząc, iż jeszcze nie dosyć narody
głupie i zepsute były, wyrobiła nowego bałwana, najobrzydliwszego ze
wszystkich, i nazwała tego bałwana INTERES, a tego bałwana nie znano u
pogan dawnych. (...) I umęczono naród polski, i złożono w grobie, a
królowie wykrzyknęli: <>”.


Dalsze dzieje Europy – od końca osiemnastego wieku aż po początki
dwudziestego – stały się jednym wielkim potwierdzeniem jakże złowrogiej
dla Polaków zasady: Niemcy, Rosja i Austria jako państwa mogły mieć
sprzeczne wobec siebie interesy, mogły nawet prowadzić ze sobą wojny,
ale mimo to niezmiennie trwały w swym sojuszu przeciwko Polsce i
Polakom.

W liście z dnia 23 maja 1851 roku Fryderyk Engels pisał do
Karola Marksa: „Na szczęście nie podjęliśmy w <>
żadnych konkretnych zobowiązań wobec Polaków poza nieodzownym
odbudowaniem w odpowiednich granicach – a i to pod warunkiem rewolucji
agrarnej. (...) Wniosek: odebrać Polakom na zachodzie wszystko, co się
da, obsadzić ich twierdze – zwłaszcza Poznań – Niemcami pod pozorem
ochrony, pozwolić im gospodarować, posyłać ich w ogień, ograbiać do cna z
żywności ich kraj, zbywać ich widokami na Rygę i Odessę, a gdyby udało
się wprawić w ruch Rosjan – sprzymierzyć się z nimi i zmusić Polaków do
ustępstw. (...) Naród, który wystawia najwyżej 20-30 tysięcy żołnierza,
nie ma nic do gadania. A wiele więcej Polska na pewno nie wystawi”.


Wydawało się wielu: realia tego świata są takie, że należy zapomnieć o
wielkiej Polsce, jej wolności i niepodległości. Że lepiej jako wasal
silniejszego szukać możliwości życia – nawet jeśliby ono hańbiło się
zdradą i wyparciem się przeszłości. Tymczasem kolejne pokolenia Polaków
powtarzały za Apostołami ich słowa z dzisiejszej Ewangelii: „Przymnóż
nam wiary!”.

A wołanie to stawało się tym bardziej mocne, im bardziej
stawali się świadomi odpowiedzi Pana: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko
gorczycy...”. Tak małą, jak to ziarenko – ale prawdziwą! Wiarę, która
rodzi nadzieję. Nadzieję, która daje zbawienie (por. Rz 8, 24). I Polacy
ją mieli!

Wyraził ją Mickiewicz w kolejnych wersach Ksiąg narodu
polskiego: „naród polski nie umarł, ciało jego leży w grobie, a dusza
jego zstąpiła z ziemi, to jest z życia publicznego do otchłani, to jest
do życia domowego ludów cierpiących niewolę w kraju i za krajem, aby
widzieć cierpienia ich. A trzeciego dnia dusza wróci do ciała, i naród
zmartwychwstanie, i uwolni wszystkie ludy Europy z niewoli”. Te słowa
narodowego wieszcza są jakże wyraźnym echem Mazurka Dąbrowskiego, który w
1797 roku w dalekiej Lombardii napisał Józef Wybicki: „Jeszcze Polska
nie umarła,/ kiedy my żyjemy./ Co nam obca dłoń wydarła,/ szabla
odbierzemy./ Marsz, marsz, Dąbrowski,/ z ziemi włoskiej do Polski...”.


Mimo kolejnych klęsk i niepowodzeń, nasi Przodkowie uparcie powstawali
do zmagań o niepodległą Ojczyznę. To właśnie z ich heroicznego trudu
krwi, wiary i nadziei zrodziło się dzisiejsze Święto i związane z nim
przesłanie skierowane do wszystkich Polaków. Jakżeż głęboko czuła je św.
Urszula Ledóchowska, która po latach tułaczki na obczyźnie jesienią
1919 roku przybyła wraz z dziećmi polskich robotników pracujących w
Danii, którym groziło wynarodowienie, do Polski – i ujrzała ją wolną!
Sen o wolności, o której marzyła i dla której tak wiele pracowała, się
ziścił, bo Polska była nareszcie, po długich latach niewoli, znaczona
obecnością polskiego żołnierza.
„W Zbąszyniu rewizja rzeczy i wjeżdżamy
do Polski. Polski żołnierz stoi w komorze celnej, słyszymy polską mowę, a
więc jesteśmy w zmartwychwstałej, wolnej Polsce! Śliczny jesienny
dzień, zachodzące słońce złotem pokryło lasy i pola, niebo się
czerwieni. Było cicho, spokój ogarniał całą przyrodę. Równie błogo,
spokojnie i radośnie robiło się w duszy”.

Nieco później tak pisała w
swojej Historii Kongregacji: „W pierwszych dniach pobytu w Polsce
wybrałam się któregoś dnia do księdza kardynała Dalbora [w Poznaniu] i
przechodząc przez Plac Wolności byłam świadkiem uroczystości poświęcenia
sztandaru wojska polskiego. Ołtarz polowy, a przy nim ksiądz kardynał
odprawiający Mszę świętą, dookoła ustawione wojsko. Na podniesienie
wszyscy przyklękają, tłum ludzi otacza plac. Taki śliczny, radosny widok
– nasze wojsko upadające na kolana przed białą Hostią! Nasze polskie
wojsko!”.


Dzisiejsze Święto jest dziękczynieniem składanym Bogu za tych
wszystkich, którzy przez 116 lat zmagali się o byt niepodległej Polski –
za trud ich krwi, trud wiary i trud nadziei. Za łzy radości tych
wszystkich, którzy płakali ze szczęścia w dniu 11 listopada 1918 roku.

Dzisiejsze Święto jest hołdem składanym tym wszystkich naszym Braciom i
Siostrom, którym później przyszło się zmagać o wolność i suwerenność
naszego Kraju przez długie półwiecze zawarte między latami 1939 i 1989.


Dzisiejsze Święto Niepodległej Polski jest także dniem szczególnej
refleksji i namysłu. Wiemy dobrze, że w obecnych czasach podnoszą się
nowi imperatorzy, którzy nie mają „ani pod sobą, ani nad sobą nic
takiego, co by szanowali”. Którzy negując istnienie Boga, sobie samym
przypisują boskie prerogatywy. Którzy decydują o kryteriach prawdy i
fałszu, dobra i zła. Którzy mienią się panami życia i śmierci, zwłaszcza
wobec małych i bezbronnych.


Obiecują wszystkim pokój i absolutną wolność, a wpychają ich w ogrom zniewolenia.

Głoszą tolerancję – ale tylko wobec własnych zwolenników. Natomiast
wobec wszystkich, którzy mają odwagę sprzeciwiać się ich kłamstwu,
zwłaszcza wobec Kościoła, ogłaszają „zero tolerancji”.


Czynią się rzecznikami postępu, a równocześnie pełni niewdzięczności
wobec chlubnej przeszłości, odcinają się od chrześcijańskich korzeni
Europy.

Wszystkim tym nowym imperatorom towarzyszy ogromna rzesza pochlebców,
którzy dowodzą, że imperatorzy tak właśnie czyniąc, są prawdziwymi
dobroczyńcami ludzkości.


Stąd dzisiejsze Święto Niepodległości jest również dniem modlitwy za nas
– o siłę trwania w prawdzie i miłości. O moc wiary i nadziei.

Dlatego też za Adamem Mickiewiczem kierujemy do naszego Ojca, który jest
w niebie, jego Modlitwę pielgrzyma: „BOŻE Jagiellonów! BOŻE Sobieskich,
BOŻE Kościuszków! zlituj się nad Ojczyzną naszą i nad nami. Pozwól nam
modlić się znowu do Ciebie obyczajem przodków”: Ojczyznę naszą,
pobłogosław, Panie!

avatar użytkownika nadzieja13

19. @Droga Intix...

Przepiękny wiersz i Wasza cała rozmowa...
I te słowa:

Zawładnęła mną tęsknota…
Tej „niewoli” się poddaję…
Bo nie z nią… ale nią walczę…
To ona oręż mi daje
"

Mam nadzieję, że coraz więcej nas, Polaków (w ogóle, Ludzi) tą samą drogą pójdzie... I już nie zboczy..

Bez Prawdy nie ma wolności. Nie ma jej też bez otwarcia się na Łaskę.. "Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi"...

Odnalazłam treści,, które w/g mnie doskonale wpisują się w przesłanie, które tutaj przedstawiłaś, a Wszyscy Goście pięknie uzupełnili..
Pozwolę sobie wkleić fragmenty..

Kard. Avery Dulles SJ

(...)"Już w roku 1964 Karol Wojtyła jako młody biskup, uczestnik Soboru Watykańskiego II, krytykował projekt deklaracji o wolności religijnej za to, że niewystarczająco uwypukla on związek między wolnością i prawdą.
„Bowiem wolność jest, z jednej strony, dla dobra prawdy, ale z drugiej strony nie może doskonalić się inaczej jak poprzez prawdę. Nasz Pan mówi wyraźnie: «prawda was wyzwoli» (J 8,32). Nie ma wolności bez prawdy”.

W swej pierwszej encyklice Redemptor hominis (1979) Jan Paweł II ponownie zacytował słowa Chrystusa „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Następnie dodał: „W słowach tych zawiera się podstawowe wymaganie i przestroga zarazem.

Jest to wymaganie rzetelnego stosunku do prawdy jako warunek prawdziwej wolności.

W encyklice z roku 1993, Veritatis splendor, Papież odrzuca cały szereg systemów etycznych, proponujących nowe kryteria moralnego osądu ludzkich czynów. Mimo różnorodności tych systemów — stwierdza — są one ze sobą zgodne w tym, że minimalizują zależność wolności od prawdy lub nawet jej zaprzeczają. Ta zależność — mówi — znajduje najbardziej jasny i autorytatywny wyraz w słowach Chrystusa „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Nierozerwalny związek pomiędzy wolnością a prawdą potwierdza Papież w Evangelium vitae (1995).

(...)" Wielu ludzi powiedziałoby dziś, że wolność i prawda są w pełni rozłączne, skoro każdy może głosić prawdę i się do niej stosować, może ją lekceważyć, a nawet jej zaprzeczać i działać przeciw niej. Gdyby wolność była związana z prawdą — pytają — cóż to byłaby za wolność? W trakcie dyskusji o wolności i prawie, zawartej w Veritatis splendor, Papież przedstawia swoją odpowiedź na tego rodzaju pytania.
I

Zanim podejmiemy się odpowiedzi na te trudności, dobrze byłoby, jak sądzę, przyjrzeć się uważnie znaczeniu słowa „wolność”, które ma różne konsekwencje na poziomie natury i na poziomie osobowym.

Na niższym poziomie — natury — wolność oznacza brak fizycznego przymusu. Balon wolny to taki, którego nic nie zatrzymuje w jego wzlocie. Kamień spada wolno (...)W tym sensie być wolnym oznacza działać zgodnie ze swymi wewnętrznymi skłonnościami, a brak wolności to niezaspokojenie tych skłonności.

Na poziomie wyższym, charakterystycznym dla osób, wolność wymaga dodatkowo braku przymusu psychicznego. (..)

Jeśli pobudki mego działania nigdy nie mogą wykroczyć poza mój własny interes albo też zbiorowy interes mojej grupy — nigdy nie mogę być naprawdę wolny. Zawsze mogę zostać zmanipulowany i zmuszony do działania w określony sposób ze strachu przed karą lub w nadziei na nagrodę. (...) np. dziecko można skłonić do określonego zachowania perspektywą gratyfikacji lub obawą przed bólem. Niezdolni do uniknięcia determinizmu instynktu czy pragnienia, możemy być zmuszeni do działania groźbami lub obietnicami.

Jednym z pożytków płynących z kształcenia i dyscypliny jest poszerzanie naszej sfery wewnętrznej wolności. Poprzez edukację i ćwiczenie doskonalimy charakter, co umożliwia nam opieranie się naciskom fizycznym, a zwłaszcza psychicznym, dostarczając nam zarazem odpowiedniej motywacji. Niektórzy uczą się obywać się przez dłuższy czas bez snu, powstrzymywać od jedzenia albo znosić dotkliwy ból fizyczny bez utraty determinacji. Takie osoby mają więcej wolności niż inne. Ich sfera wewnętrznego samostanowienia jest obszerniejsza.

(...)

W Veritatis splendor Jan Paweł II cytuje słowa św. Grzegorza z Nyssy o królewskiej godności przynależnej tym, którzy posiedli tego rodzaju władzę nad sobą. „Dusza ujawnia swą królewskość i wielkość [...] przez to, że jest niezależna i wolna, rządzi sobą samowładnie, kierując się własną wolą. Komuż innemu jest to dane, jeśli nie królowi?” Według Papieża, wolność nie osiąga tej królewskiej godności, zanim nie wzniesie się na poziom dokonywania wyborów, które ugruntowują skierowany ku Bogu dynamizm ludzkiego ducha, kierującego się pobudkami, wymagającymi tego, by duch przyjął je w sposób wolny.
W tym sensie Papież cytuje II Sobór Watykański:

„Bóg bowiem zechciał człowieka pozostawić w ręku rady jego, żeby Stworzyciela swego szukał z własnej ochoty i Jego się trzymając, dobrowolnie dochodził do pełnej błogosławionej doskonałości”

(Gaudium et spes [dalej: GS], 17; Veritatis splendor [dalej: VS], 38).

Jak już powiedziałem, posiadamy taką wolność tylko wtedy, gdy wykraczamy poza indywidualny i grupowy egoizm i sięgamy ku temu, co rozum postrzega jako obiektywnie dobre i prawdziwe. Używanie naszej wolności do osiągnięcia prawdziwego dobra nie tylko jej nie pomniejsza, ale ją rozwija i wypełnia. Takie jest — znów — nauczanie Soboru Watykańskiego II:

„...godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalniając się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swego celu drogą wolnego wyboru oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie odpowiednie pomoce” (GS, 17; VS, 42).

Ponieważ prawo moralne, jakie poznajemy rozumem, nas nie ogranicza, pozostawia nam ono fizyczną i psychiczną wolność podporządkowania się mu lub jego pogwałcenia. Jeśli jednak odrzucimy prawdziwe dobro, nieuchronnie ulegniemy namiętnościom i instynktom niższej części naszej natury i tym samym podważymy naszą autentyczną wolność. Działanie w sposób swobodny przeciw prawdzie to podkopywanie samej wolności."(...)

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TM/wolnosc_prawda_jp2.html

Módlmy się też (dziękuję Maryli i Intix) w intencji Pięknej Kobiety, Matki prawdziwie Wolnego bł. Jerzego Popiełuszki

Bardzo dziękuję i pozdrawiam..

avatar użytkownika intix

20. Nadziejo Droga...

Dziękuję serdecznie... za jakże cenne uzupełnienie wpisu...

Pozdrawiam... również serdecznie... i Dobranoc...:) także Wszystkim, obecnym na BM...

avatar użytkownika guantanamera

21. Ważny aspekt...

W WSKSiM w Toruniu kończy się właśnie VI Międzynarodowy Kongres „Katolicy i Prawo: Szanse i Zagrożenia”.
Podsumowując dotychczasowe wystąpienia rektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej o.dr Zdzisław Klafka powiedział, że konieczna jest większa aktywność katolików - że katolicy muszą BRONIĆ AKTYWNIE PODSTAW NASZEJ WOLNOŚCI...
Od naszej postawy zależy jakie będzie prawo. A dzisiaj zbyt często ono staje po stronie zła na domiar złego wywierając nacisk na ludzkie sumienia...
To moje streszczenie fragmentu wypowiedzi, w której słowa o obronie podstaw naszej wolności są niezwykle ważne.
O Kongresie więcej tutaj: http://www.radiomaryja.pl/tag/wsksim/

avatar użytkownika intix

23. Linki

Podłączam wpis Almanzora, który >TYM komentarzu przywoływała Guantanamera:
>O polskim nacjonalizmie
***
Pozwolę sobie podłączyć też do tego wpisu, celem przypomnienia, wcześniejsze wpisy Pana Andrzeja Wilczkowskiego:
>II Rzeczpospolita
>Piramida Orszy

***
Dziękuję... Pozdrawiam...

avatar użytkownika intix

24. „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką”

Tekst homilii wygłoszonej w Święto Niepodległości
przez JE Księdza Arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia
Katedra, 11 listopada 2005 r.


 
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką” (Iz 9, 1) – tak mówił prorok Izajasz. Dzisiaj, w Święto Niepodległości, w święto dziękczynienia za odzyskaną wolność, te słowa odnosimy do naszej Ojczyzny. Po ponad 120 latach kroczenia w ciemnościach wreszcie przyszedł upragniony rok 1918, kiedy Naród ujrzał światłość wielką. Zajaśniała jutrzenka wolności.

Bracia i Siostry! Drodzy radiosłuchacze! Drodzy kapłani, alumni! Czcigodne kapituły: katedralna i radzymińska! Zacni samorządowcy! Drogie siostry zakonne! Harcerze! Umiłowani w Panu!

W Święto Niepodległości trzeba najpierw podziękować bohaterom narodowym, tym imiennym i bezimiennym. Przede wszystkim tym, którzy weszli już do panteonu chwały naszej Ojczyzny i naszego Narodu, a których życie i działalność była związana z odzyskaniem niepodległości 11 listopada 1918 r. To Józef Piłsudski, ten „co mundur nosił szary”, pierwszy obywatel Rzeczypospolitej i pierwszy obywatel Sulejówka. To Roman Dmowski; Józef Haller, ten który na placu w Radzyminie otrzymał z rąk Nuncjusza Apostolskiego medal Joanny d’Arc. To Wincenty Witos, przywódca ludu, dwukrotny premier rządu. To Ignacy Paderewski, który zabiegał o wolność naszej Ojczyzny w Europie i za oceanem. To Korfanty, dzięki któremu Śląsk należy do Polski.

Dziś, gdy modlimy się w świątyniach, katedrach i na placach, przy pomnikach, nie sposób pominąć kapłanów, żołnierzy, bo przecież ta wolność była wywalczona zbrojnie, piórem, i modlitwą. „Ojczyznę wolną daj wywalczyć, Panie” – modlili się żołnierze – „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie,”; „Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie”.

Wspominamy tu biskupa Legionów, Władysława Bandurskiego, który jeszcze w 1914 r. spotkał się z Józefem Piłsudskim, a trwała przyjaźń łączyła ich aż do jego śmierci w 1935 r. Trzeba dziękować za kapłanów dzielnych, których symbolem, uosobieniem, jest pokolenie księdza Ignacego Skorupki (stoi zakuty w spiżu przed naszą Katedrą). To także legionowi kapelani. Wśród nich ten, który ochrzcił Ojca Świętego, kapelan przywieziony przez ojca Papieża z Krakowa do Wadowic, aby udzielił chrztu i nadał imiona Karol Józef – drugie imię Józef na cześć Marszałka.

Kapłani – żołnierze czasu II wojny światowej: to Kardynał Stefan Wyszyński. I wreszcie, jakże nie dziękować dziś ojcu polskiej wolności, ojcu polskiej solidarności, ojcu polskiej niepodległości – Janowi Pawłowi II.

Pragnę zacytować zdanie, które wypowiedział w okresie odzyskiwania niepodległości biskup Władysław Bandurski: „Mogą być ludy i narody same w sobie wielkie, ale jeśli nie mają wielkich jednostek, liderów, to nigdy one nie pchną do scalenia i do dynamizmu”. I tych jednostek i liderów, których wymieniliśmy tylko pokrótce, Opatrzność Boża nam nie szczędziła. Tych, co wierzyli w słowa: „Ojczyzna”, „Naród”, „Patriotyzm”, „Niepodległość”, „Państwo”, „Rząd”.

Musimy przypomnieć także wielkie postacie wieszczów, malarzy, bohaterów narodowych, którzy – gdy państwa nie było – żyli na emigracji, poza granicami kraju: Sienkiewicz, Mickiewicz, Słowacki, Norwid. Tęsknili za Polską, marzyli, śnili i nie dane im było wolnej Polski zobaczyć. Słowacki napisze: „Szli i wołali: Polska! Polska! Wtem Pan Bóg zza krzaka: Polska, ale jaka?” Ale jaka?

Bogu dzięki, od wczoraj mamy rząd, możemy powiedzieć „rząd zgody narodowej”, chociaż do tej zgody jeszcze daleko. Bo jeżeli dziś słyszymy wyrażenia straszne, ubliżające: „moherowe berety”, ubliżające słuchaczom Radia Maryja - obywatelom pełnoprawnym Najjaśniejszej Rzeczpospolitej - z ust posłów, polityków, którzy chlapią tak na prawo i na lewo, w mediach; to jest to rzecz haniebna, karygodna i niedopuszczalna w roku 2005. Bo nie może być dziś obywateli pierwszej i drugiej kategorii, mądrzejszych i głupszych, bardziej i mniej świętych.

„Myśląc Ojczyzna” – napisał poemat Jan Paweł II. Przy każdym spotkaniu prywatnym, do biskupa polowego, którym wówczas byłem, Ojciec Święty kierował takie pytanie: „Czy jest jeszcze w Polsce kult Józefa Piłsudskiego?” Odpowiadałem ja – pokolenie przecież powojenne: „Tak, Ojcze Święty, jest. Powstają pomniki, przypominane jest jego nazwisko”. Potem było pytanie o Radzymin, o Zambrów, gdzie jego ojciec służył w wojsku... W Zambrowie już nawet w pamięci trzech ostatnich pokoleń nie ma świadomości, że tam było wojsko.

Przecież to Jan Paweł II przypominał Polakom i Warszawie w 1994 r., gdy pisał list na pięćdziesięciolecie Powstania Warszawskiego: „Zostałaś, Warszawo, z własną biedą i gruzami”. A z jakimi gruzami, to wszyscy warszawiacy wiedzą i wy też, którzy jesteście w tej świątyni, która została zburzona przez Niemców aż do fundamentów 14 września 1944, w święto Podwyższenia Krzyża. Zostały tylko dwa łuki. To one krzyczą dziś o sprawiedliwość. I w stronę Niemiec też.

W Święto Niepodległości, Bracia i Siostry, należy wspomnieć i podziękować całemu pokoleniu kapłanów, którzy ducha nie gasili, którzy mówili słowami Łukaszowej Ewangelii: „Nabierzcie ducha i podnieście głowy” (Łk 21, 28). Czynili to w czasach wojny, w czasach PRL-owskich.

Ostatnio odprowadzałem na wieczny spoczynek dwóch kapłanów naszej diecezji: wczoraj śp. księdza prałata Kazimierza Konowrockiego (przez 26 lat był proboszczem w Kobyłce), a przed tygodniem śp. księdza prałata Stanisława Lisa – wieloletniego proboszcza z Radzymina. To oni zabiegali i o cmentarz w Radzyminie, i o krzyż w Ossowie, i o upamiętnienie miejsca Bitwy Warszawskiej, Cudu nad Wisłą. By pokolenie dzisiejsze wiedziało, żeby przetrwała pamięć. To nie było tylko hobby; to był ich sens życia, posłannictwo, misja, która wypływała z miłości do Ojczyzny, do Kościoła, do Państwa, do Narodu, do Polski. Godzi się dziś, w Święto Niepodległości, o tym mówić.

Oczywiście, w tym szeregu są i żyjący: ks. prałat Jan Sikora i ks. prałat Wacław Karłowicz. Nie wiem, czy klerycy wiedzą, że ks. Karłowicz na własnych ramionach wyniósł figurę Jezusa z kaplicy Baryczków w katedrze św. Jana. Ratując przed pożarem, zaniósł ją do piwnicy ojców Paulinów, gdzie był szpital. Przykryta została płaszczem żołnierskim. Przyszedł kapelan i po kolei spowiadał rannych. Kiedy doszedł do łóżka z ukrytą figurą, dotknął i powiedział: „Tu już nie ma co spowiadać, zmarł, zimny!” A to był Pan Jezus z kaplicy Baryczków!

Stoją więc te zadania i przed nowym duchowieństwem i przed seminarium. Do takich refleksji dochodzę w dzisiejsze Święto Niepodległości. Przed południem byłem na Powązkach, poświęcałem nagrobek płk. Ryszarda Kuklińskiego. Wiózł mnie młody ksiądz, do którego powiedziałem: „Proszę na Powązki”. On: „Na które?” Ja: „Na te wojskowe”, ale widzę, że się nie orientuje, nie wie jak tam dojechać. A przecież kończył seminarium tu, w archidiecezji warszawskiej. Okazało się, że podczas seminarium klerycy nigdy tam nie byli, tylko na tych przy kościele Św. Karola Boromeusza. Byłem zaskoczony, że ksiądz może nie wiedzieć, że na Powązkach są kwatery poległych z powstania styczniowego, legionistów z 1920 r., kwatery AK, Szarych Szeregów, Gloria Victis, Kamień Katyński, itd. Nigdy tam nie byliście? Odpowiedział: „Nie”. A może wszyscy razem byliście w 20 rocznicę na grobie ks. Popiełuszki? Może byliście w kaplicy katyńskiej w katedrze polowej - nie trzeba jechać do Katynia, Miednoje i Charkowa, bo wszystkie nazwiska są, a może nawet z waszych rodzinnych miejscowości.

A czy znacie historię Grobu Nieznanego Żołnierza i czy byliście tam wszyscy? Dlaczego o tym mówię: zwracaliśmy na to uwagę także żołnierzom; raz zapytałem pułk cały: „Kto z was był nad Grobem Nieznanego Żołnierza? Podniosło rękę dwóch. A jest trzech oficerów wychowawczych, czterech psychologów, dwóch kapelanów!

Najpierw trzeba poznać Warszawę, historię Kobyłki, Ossowa, Olszynki Grochowskiej!. Dlaczego doszło do rzezi Pragi. Często mamy pretensje, że bolszewia, że w szkołach nie uczą historii, brakuje przekazu, tradycji. To także jest prawda, bo pozostały nawyki PRL-owskie.

Ks. Bandurski w 1914 r. mówił, a wtedy były rozbiory i on skazany na karę śmierci przez Rosjan i Austriaków: „Szyja nawyka do obroży. I nawet jak obroża tak się wcina w kark, że krwawi, to mówią, że też dobrze”. I dlatego część tak nawykła, że mówi, a nawet pisze na ścianach: „Komuno, wróć!”. A czymże dziś jest ta obroża? To obojętność, ignorancja historyczna, amnezja co do przeszłości. Także granie na niewiedzy ludzkiej, wadliwy system wychowawczy, brak szacunku do przeszłości, do pomników, do pamięci. Także do naszych żołnierzy. Piłsudski powiedział: „Kto nie szanuje własnej armii, ten będzie szanował cudzą”.

Dziś, w Święto Niepodległości, modliliśmy się w pierwszej modlitwie, w kolekcie przed czytaniami o błogosławieństwo dla rządzących, o dobrobyt. Tyle jeszcze jest do zrobienia.

Wróćmy do Sulejówka, który leży na terenie naszej diecezji. Chcę wyraźnie powiedzieć tu w Katedrze, zanim przyjadę na posiedzenie rady miasta 28 listopada o godz. 17.00. Jak wiemy w Sulejówku mieszkał Piłsudski i jest tam domek, w którym za PRL-u urządzono przedszkole. Dziś, gdy część radnych i obywateli domaga się, by tam powstało Muzeum Piłsudskiego, część radnych mówi: „Nie!”. Więc pytamy: kto w Polsce słyszałby o Sulejówku, gdyby nie mieszkał tam Piłsudski? Jego rodzina chce przekazać eksponaty i pamiątki po Marszałku. Mogłyby przyjeżdżać do Sulejówka wycieczki, szkoły, by poznawać historię. Apel kieruję do obywateli i radnych: szanujcie pamięć o bohaterach narodowych i o własnym mieście, i służcie dobrze temu miasteczku i Ojczyźnie.

Gdy rodziła się niepodległość, Piłsudski budował byt państwowy na fundamencie, a były nim dwa węgielne kamienie: Kościół i Legiony, czyli wojsko. Bo jak unieść tę państwowość, jak scalić – mówiło się wtedy – te trzy połówki. Każda miała inne prawodawstwo, inny język, inną historię. Do dziś ciążą te pozostałości. Jednak udało się, bo wtedy w 1918 r. Naród umiał dziękować Kościołowi za trwanie i ratowanie ducha Narodu w czasie rozbiorów. Tak się nie stało niestety po roku 1989! Zmagaliśmy się o konkordat 9 lat. Para szła w gwizdek. Nadzieje z roku 80. gdzieś się rozpełzły, a głoszony był tylko mit okrągłego stołu.

Bracia i Siostry! Budujemy naszą państwową niepodległość na fundamencie, jakim jest Chrystus. Chociaż przy tej budowie korepetycji dla Polski nie brak. Ale my dziś tych korepetytorów nie potrzebujemy! Ani z Paryża, ani Eriki Steinbach, ani „aksamitnych kapeluszy” (odpowiadając już na te „berety”).

Trzeba twarzy przyjaznej i trzeba prawdy. Trzeba prawdy, która wypływa z serca i z pamięci narodowej. Bo trzeba iść starych ojców szlakiem i ufać słowom Łukaszowym: „Nabierzcie ducha i podnieście głowy”. Bo od miłości Chrystusowej nie może nas odłączyć ani utrapienie, ani ucisk, ani prześladowanie, ani głód, ani nagość, ani niebezpieczeństwo (por. Rz, 8.35-36).

Ofiarowaliśmy Bogu za tę niepodległość tyle istnień ludzkich. Dlatego Słowacki powie: „Tę ofiarę, Bogarodzico Dziewico, wolnego ludu śpiew, zanieść przed Boga tron.” Wolnego ludu! W roku 1918 staliśmy się wolni wśród wolnych, równi wśród równych. Stało się tak dlatego, że jak pisał Skarga: „Ten stary dąb tak wrósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest Chrystus”.

Tu w Warszawie, na Żoliborzu, jest pomnik niezwykły, pomnik hallerczyków, który powinien stanąć w miejscu, gdzie jest usychająca, szkaradna palma, przy dawnym domu partii, obok pomnika de Gaulle’a. […] Zmartwieniem jest, że pomnik hallerczyków stoi odrapany i popisany. Przywieźli go żołnierze ze Stowarzyszenia Armii Polskiej w Ameryce i Kanadzie. Został wykonany w Nowym Jorku. Dla kogo? Dla upamiętnienia tysięcy młodych ludzi, którzy byli fenomenem rodzącej się Rzeczypospolitej; synów emigrantów, którzy przybywali do Polski w myśl słów hymnu: „Dla Ojczyzny ratowania rzucim się przez morze”. Nie ma w historii państw, ludów, takiego przykładu, jak tych młodych żołnierzy, hallerczyków, którzy wtedy, w 1920 r. jechali do starego kraju, by walczyć o jego wolność. I dziś obowiązkiem naszym jest przynajmniej zadbać o ten pomnik.

Wracając z Powązek patrzyłem na boki mieszkalne i szare ściany, na jednym sześciopiętrowym naliczyłem dwie flagi, na drugim dziesięciopiętrowym dostrzegłem zaledwie jedną flagę – to musiała być chyba tylko wierna słuchaczka Radia Maryja w „moherowym berecie”!

Drodzy Bracia i Siostry, Drodzy Radiosłuchacze, 11 listopada to także święto Krzyża Virtuti Militari. Ten krzyż jest wyryty na cokole pomnika księdza Ignacego Skorupki, bo został on odznaczony tym medalem bojowym przez gen. Hallera za męstwo, odwagę i poświęcenie. Oddajemy dziś hołd męstwu i poświęceniu, tylu bohaterom narodowym, imiennym i bezimiennym. Ale ktoś powie: „Dość tej przeszłości!” Naturalnie, idziemy ku jutru. Polska oczekuje impulsów nadziei, bo trzeba tej nadziei dla rodziny, dla każdej rodziny, szczególnie wielodzietnej. Polska potrzebuje impulsów nadziei dla bezrobotnych, dla zagubionych. Polska potrzebuje impulsów nadziei w szkole, w procesie nie tylko kształcenia, ale też wychowania: w spójnym systemie, nasyconym także autentycznymi wartościami patriotycznymi. To odnosi się także do katechezy. Polska szczególnie potrzebuje impulsów nadziei życia w prawdzie.

Zakończę słowami Św. Pawła, które odnoszą się do tych, co sprawują większą władzę i mniejszą, i do wszystkich obywateli. Wspaniałe słowa! Nadawałyby się do expose wszystkich – a było ich jedenastu – premierów: „Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne, kto jest przełożonym, niech działa z gorliwością, bądźcie zgodni, miejcie wstręt do złego” (Rz, 12, 8-9). I trzeba nam budować mosty ponad murami, podziałami, mosty poprzez mury, mosty, co połączą doświadczenie wieków z dniem dzisiejszym. Bo dziejowy sens jest zakotwiczony w Chrystusie, w Krzyżu.

Idziemy z nadzieją, z Niepodległą, z Wolną, jako równi wśród równych, przekonani: „Nabierzcie Ducha i podnieście głowy”. Amen.

http://www.rodzinapolska.pl/dok.php?art=prawdahistor/archiwum/2005/675_1...

avatar użytkownika intix

25. Obrońcy niepodległości

Homilia na Święto Niepodległości Polski – Listopad 2013


W listopadzie 1918 roku po długiej nocy niewoli, odrodziła się niepodległa Polska. Wymarzona, wytęskniona i nareszcie własna. Niełatwe były dzieje naszego Narodu.
Tę „krzyżową drogę” do niepodległości znaczyły pobojo­wiska Konfederacji Barskiej, Insurekcji Kościuszkowskiej, kolejnych po­wstań narodowych, pola bitew I wojny światowej, powstań: wielkopolskiego i śląskich, mogiły często bezimienne polskich tułaczy, rozrzucone po wszystkich kontynentach…

Dziś wspominamy obrońców naszej Ojczyzny, którzy walczyli u boku Kościuszki pod Racławicami, Szczekocinami, Maciejowicami i na Pradze Warszawskiej…
Myślimy o tych obrońcach, co rozproszeni po całym świecie, w Legionach Dąbrowskiego i Korpusach Napoleońskich ginęli za nią wszędzie. Od Egiptu po San Domingo i Moskwę. A hasłem ich był mazurek Wybickiego „Jeszcze Polska nie umarła”.

Jakże nie wspomnieć tych, co podczas naszej ponad stuletniej niewoli, w powstaniach: listopadowym, poznańskim i styczniowym, chwytali za broń i walcząc z Prusakami i Moskalami umierali na polach bitew z odniesionych ran, głodu i zimna. Nie tylko na polskiej ziemi, ale w mrokach wilgotnych więzień pruskich, kazamatach carskich, na szubienicach, od kul plutonów egzekucyjnych i na zesłaniu w tajgach syberyjskich…
Legioniści walcząc o wolność Ojczyzny zrzucali kajdany niewoli trzech zaborców.
W roku 1918 zbudzili Polskę z długiego snu i odwalili z jej grobu kamień niewoli…
Chcemy złożyć hołd poległym w obronie Warszawy i Wilna, a także Orlętom Lwowskim… I tym, co walczyli z hitlerowskim najeźdźcą o polską ziemię.
Nie można zapomnieć o tych naszych rodakach, co uchodząc z domostw swoich przed wrogiem, niosącym mord i pożogę, padli na drogach z dala od stron rodzinnych.
I o tych, co po 17 września na Wschodzie zostali zdradziecko napadnięci i zabrani do niewoli lub umieszczeni w obozach przymusowej pracy…

W tym miejscu chylimy czoła przed kwiatem inteligencji polskiej: profeso­rami, lekarzami, prawnikami, nauczycielami, duchownymi, ludźmi różnych wyznań, którzy nie ukryli swoich stopni i zawodów. W liczbie blisko 15 tysięcy, umieszczeni zostali w specjalnych obozach NKWD – w Kozielsku. Ostaszkowie i Starobielsku – i ostatecznie – zamordowani.
Prosimy o wieczną nagrodę dla naszych sióstr i braci, co polegli na placach i ulicach płonącej Warszawy w sierpniu 1944 roku, walcząc zawzięcie każdy dom stolicy… Trudno wymienić wszystkich dzielnych synów naszej Ojczyzny.

Wspominając dziś uroczyście tych. co walczyli o Niepodległość Polski nie chcemy, aby poszło na marne to morze polskich łez i polskiej krwi. ale aby stało się ono posiewem nowego lepszego jutra naszej Ojczyzny…
Dzień 11 listopada był zawsze dla milionów Polaków dniem szczególnym ważnym, tak jak zawsze była ważna niepodległość. Nawet w okresie hitlerowskiej okupacji i stalinowskiego terroru nie udało się go wymazać z kalendarza. Dzień ten skłaniał do zadumy i refleksji, przypominał, przestrzegał i pouczał. Dla nas był i pozostanie wielkim pytaniem: czy nie roztrwoniliśmy niepodległości, którą z takim trudem wywalczyli nasi praojcowie?

Po 11 wojnie światowej rocznica niepodległości była świadomie zacierana. Propaganda usiłowała kształtować przekonanie, że w roku 1918 niepodleg­łość przyszła do nas z zewnątrz, że dali nam ją obcy, my zaś jedynie nieudolnie i niewdzięcznie z niej skorzystaliśmy…
Przypomnienie rocznicy zobowiązuje nas Polaków dziś żyjących do pogłębiania i umacniania odpowiedzialności za wspólne dobro całego Narodu. Nie możemy przez nasze błędy i wady osłabić czy narazić na szwank tego wszystkiego, co z takim trudem zostało odbudowane na początku obecnego stulecia. Odpowiedzialność za wolność i suwerenność Polski ciąży na nas wszystkich…

Pamięcią ogarniamy dorobek naszych ojców. Dorobek ten służy narodowi za budulec w tworzeniu swojego dziś. Bo ojcowizna to nie tylko przeszłość, to także i rosnąca na niej przyszłość. Tyle jest przyszłości przed narodem, ile prawdy z przeszłości żyje w jego pamięci. Z polską samoświadomością, z polskim sposobem bycia człowie­kiem zazwyczaj nam jest ciężko, a innym niewygodnie.
W 1824 r. mocą ukazu cara Aleksandra, Nowosilcow wyrzucił niektórych profesorów z Uniwersytetu Wileńskiego oraz uwięził filomatów i filaretów za to jedynie, że „rozszerzać chcieli w ziemiach zabranych (bezrozumną) narodowość polską”. Mimo licznych ukazów – naród Polski przetrwał. Trafnie to ujął nasz wieszcz Adam Mickiewicz, kiedy myśląc o najlepszych synach naszego narodu pisał: „Nasz naród jak lawa. z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi”… (A. Mickiewicz „Dziady, cz. III).

A w UNESCO Jan Paweł II mówił: „Jestem synem Narodu, który przetrzymał najstraszniejsze chwile i doświadczenia dziejów, którego wielo­krotnie sąsiedzi skazywali na śmierć – zachował własną tożsamość w oparciu o własną kulturę, która okazała się potęgą większą od innych potęg…”.

Tę kulturę tworzyli poeci, pisarze, artyści… Wystarczy wspomnieć nazwis­ka Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida. Moniuszki, Grott­gera, Matejki, Sienkiewicza, Wyspiańskiego i tylu innych. Wołali oni swoją twórczością do uciemiężonego Narodu, ku pokrzepieniu serc. Modlili się swą sztuką o wolną Polskę, a jednocześnie przestrzegali przed upodleniem i nikczemnością…

Dziś Ojczyzna stawia przed nami nowe wymagania. Trzeba nam ciągle modlić się i pracować na rzecz jedności i tolerancji. W naszym narodzie przeżyliśmy wiele podziałów i rozdarć. Najpierw dzielili nas zaborcy. Potem dzieliliśmy się sami. Początkowo na zwolenników różnych orientacji polity­cznych, później na partyjnych i bezpartyjnych, tych lepszych i gorszych. Tak nie może być… Dlatego w tym dniu szczególnie módlmy się słowami Ojca Świętego:

„Ziemio polska! Ziemio Ojczysta! Zjednocz się przy Chrystusowej Eucharys­tii. Przepraszajmy za brak zgody. Chciejmy być bardziej pokorni i służebni wobec Ojczyzny. Żadna grupa, żadna partia nie ma prawa utożsamiać Ojczyzny z własnymi interesami. Historia przestrzega nas przed tym.”

Jest jeszcze coś, o czym musimy pamiętać wszyscy: aby odważyć się.być wolnymi i o wolność walczyć – najpierw w rodzinie… Ojciec wygodnie karmiący się jarzmem własnego zniewolenia, wychowa synów na takie same marne jednostki… Matka zadowolona, iż cicho i spokojnie dokoła, nauczy swoje dzieci żyć tak, ażeby nigdy spokoju nie zamąciły…
I tak tworzą się grupy, które znów niczego nie chcą, tylko, by była cisza, spokój i wygoda; ażeby mieć drzemkę nienaruszoną i niezmąconą radość.

Jakże może naród zostać wolnym, jeśli nie ma odwagi do czynu… Mówić o wolności, deklamować, śpiewać, odgrywać role bohaterów umiało na scenach tysiące, ale by wytrwale, z zaparciem i poświęceniem rozrywać kajdany, na to ledwie setny się rzuci. A jeszcze istnieje obawa, że go inni zaczną potępiać, po co?, na co?, dla kogo? Nie pytały tak owe szeregi dzielnych bojowników począwszy od Konfederacji Barskiej poprzez po­wstania – ciągle pisali swój protest przeciw ciemiężcom, wołali o sprawied­liwość, walczyli o prawa ducha, serca i myśli.

Jakże trafne są tutaj słowa Słowackiego: „Ten, kto się odważył być wolnym, uczy drugich targać więzy… a zimni, senni, leniwi, karmieni bezdusznym zniechęceniem, ci tylko zabijają ducha w narodzie i ci mogiłę coraz większą sypią nad ciałem Matki”.
Dziś w to święto z ogromnym pietyzmem wypowiadam słowo Ojczyzna… Wszystko, co dobre i twórcze do niej należy. Bo słowo to zamyka wszystkie wartości duchowe nagromadzone przez pokolenia.

W dzień rocznicy śpiewamy w całej Ojczyźnie radosne Te Deum – Bogu w Trójcy Jedynemu za wielki dar wolności. Królowej Polski, Matce zawsze wiernej zawierzamy cały nasz naród, ze wszystkim co w nim bolesne i trudne. Chcemy od Ciebie, Maryjo, uczyć się prawdziwej służby i wierności Ojczyźnie naszej…

http://homilezycie.wordpress.com/2013/11/09/homilia-na-swieto-niepodlegl...

avatar użytkownika intix

26. Wolność jest zadaniem

Homilia na Święto Niepodległości Ojczyzny -  Listopad 2014


14c28-mid_6941

Polsko, Polsko! Grób twój tylko Był kołyską nowej zorzy. Wśród wieczności jedną chwilką, w której począł się dzień Boży (Zygmunt Krasiński, Psalm nadziei)

Bracia i Siostry!

Dziś Święto Niepodległości. Dookoła nas „dzień Boży” – czas wolności. Wspominamy długi okres narodowej niewoli, który dla jednych stawał się grobową otchłanią; a dla innych „kołyską nowej zorzy”, ku której podążali z niezłomną nadzieją, jakże liczni synowie i córki naszego Narodu.

Biło źródło nadziei.

96 lat temu do nowego bytu w rodzinie Narodów Europy i świata powstało Państwo Polskie – Najjaśniejsza Rzeczypospolita. Jeszcze są pośród nas ludzie tamtego pokolenia, którzy z blasku zorzy, przechodzili w światło dnia – w pierwszy dzień wolności. Milkły strzały Wielkiej Wojny, która tak strasznie spustoszyła wiele ludzkich serc, a jednocześnie przecież odmieniła porządek Europy. Przyniosła wielu ludom i narodom utraconą niegdyś wolność i niepodległość. Wśród nich wstała Polska „by żyć” - w rozgwarze politycznych emocji, w ciszy wypełnionych wdzięcznością ludzkich serc, w uroczystym „Te Deum”, modlitewnym dziękczynieniu.

Patrzymy na tamten odległy czas. Śledzimy pokrętne niekiedy linie polskich dróg, które splatały się w wielki węzeł narodowego zawierzenia, który wiódł ku Niej – ku Niepodległej.

Te słowa odnoszą się do roku 1918 i do naszego dziś. Dostrzegamy na nich jakże często ślady śmierci, cierpienia, upokorzenia, zdeptanych szans. I pytamy, jak to się działo, że mimo tylu niepowodzeń, biło nieprzerwanie źródło nadziei, z którego wyrastały – z pokolenia na pokolenie – czyny w imię miłości Ojczyzny podejmowane?

I zastanawiając się nad tym spostrzec musimy, że te drogi polskiego doświadczenia czasów niewoli, nie prowadziły przez pustkowia i wertepy, tylko przez glebę żyzną, obsiewaną ziarnem Słowa Bożego i nauczaniem Kościoła. Z takiej właśnie, religijnej gleby, wyrastało, głębokie przekonanie, że Polska, jej suwerenność państwowa jest przede wszystkim wielkim darem Boga, zrodzonym z Jego planów, a czas niewoli, jest doświadczeniem, z którego dobro ma wyrosnąć – „nowych ludzi plemię”, którzy wolność zdobędą i odmienia oblicze duchowe Narodu. „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką…”

Zda się, że tamtego listopadowego dnia 1918 r. pokolenie naszych przodków, mogło powtórzyć za natchnionym autorem Księgi Kapłańskiej (Kpt 26,13):

„Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej, abyście przestali być ich niewolnikami. Ja rozbiłem drągi waszego jarzma i dałem wam możność chodzenia z podniesioną głową”.

Umiłowani!

Pada dziś, jakże często, z goryczą wypowiadane zdanie: coście zrobili z waszą wolnością? Dlaczego zda się ucichł ten wielki wiatr, co niegdyś wiał od morza przez naszą Ojczyznę i splatał ludzi w wielki węzeł „Solidarności”.

Podnosiły się wówczas polskie głowy – ku wolności. I potem już się właściwie nigdy ugiąć nie dały, choć przyszły nowe doświadczenia Narodu: zmagania 1920 r., II wojna światowa, nowy rozbiór Polski, okupacja, długie lata powojennego życia w niesuwerennym kraju…. Orzeł polski poszybował wtedy zbyt wysoko, aby można go było zapędzić na powrót do klatki niewoli! Szukał schronienia na obczyźnie, osłaniając swymi skrzydłami uchodźcze instytucje narodowe, wsparte o Konstytucję Polski Niepodległej i urząd Prezydenta. Przyfrunął znów nad Polską ziemię, kiedy zaświeciła nad nią – takim ofiarnym trudem poprzedzona – zorza wolności.

Bracia i Siostry!

Już piąty raz obchodzimy pamiątkę dnia 11 listopada w Polsce, w niepodległym Państwie Polskim. Tego roku, 3 maja mówiliśmy o sprawach Narodu, o trwającej wciąż batalii o jego duszę.

Dziś w dniu Święta Niepodległości ogarnijmy refleksją państwo polskie, to które jest dziś i będzie jutro. Stawiamy pytania. Próbujemy wyrazić niepokój, jaki niekiedy przenika nasze serca.

Wiemy, że państwo jest zorganizowaną konstrukcją społeczną, prawną, gospodarczą, polityczną – w obrębie której wypełnia się życie jego obywateli. Racja państwa może niekiedy ciążyć nad ich głowami. Dach państwa mogą też przecież prześwietlać promienie dobra, harmonii, ładu.

Czy państwu sił przybędzie, jeśli miast jednoczyć i łączyć pod wspólnym dachem, będzie antagonizować własnych współobywateli, narzucać prawa, które stają w poprzek tylu sumień ludzkich? „Biada tym, którzy uprawiają prawa niezbożne” (Iz 10,1) – przestrzega prorok Izajasz.

Czy może być tak, że potężne grupy obywateli są traktowane jako eksponenci „gorszych” cech, dlatego tylko, że są ludźmi wiary, deklarującymi swą wierność dla Ewangelii i Chrystusa?

Czy można zapominać o tym, że państwo powinno być narzędziem sprawiedliwości, i nie zbuduje swego autorytetu zezwalając, aby występki nie zostały napiętnowane, a stare krzywdy naprawione?

Stawiamy te pytania dziś, tutaj, w Ojczyźnie. Wiemy, że dotyczą one zagadnień, które są zmorą licznych społeczności wschodnio-europejskich i światowych.

O groźbie „sprzymierzenia się demokracji z relatywizmem etycznym, który pozbawia życie społeczności cywilnej trwałego moralnego punktu odniesienia, odbierając mu, w sposób radykalny, zdolność rozpoznawania prawdy” mówi Jan Paweł II w swej ostatniej Encyklice Veritatis Splendor (Blask Prawdy).

Drodzy Bracia i Siostry!

Jak mamy odnieść to zagrożenie do rzeczywistości Państwa Polskiego naszego czasu?

Czy możemy przejść obok tej diagnozy Ojca Świętego? Stwierdzić, że ona nas nie dotyczy? Kierujemy te pytania, do was, Radiosłuchacze – właśnie dziś!

Jak nie zauważyć coraz mocniej znajdującego sobie miejsce również pod naszym niebem życia bez klucza wartości, ultraliberalnego nastawienia? Zlekceważyć żywe w naszej rzeczywistości – zacytujemy słowa ks. inf. Czesława Bartnika – „boje między wiarą, a niewiarą, między Chrystusem a antychrystem, między Ewangelią a antyewangelią, między „Civitas Dei” (Społecznością Bożą) – jak pisał św. Augustyn – a „civitas diaboli” (społecznością szatana), która chce zawładnąć społecznością ziemską i całym światem”.

Patrząc na gmach Państwa, jesteśmy świadomi, że jego siły i wielkości nie zbuduje żaden geniusz, a „tylko może to uczynić świadom swych praw i obowiązków Naród”. To słowa Wincentego Witosa, który kilkakrotnie ujmował ster państwowej nawy rękoma, które przed chwilą pług trzymały.

„Nie zbuduje się mocnego Państwa, jeśli tym, którzy są do tego powołani, zabraknie sił moralnych, wierności zasadom sumienia, odporności na prądy, które z obcych źródeł płyną”.

I może, jakiś wielki błąd ostatnich lat w tym tkwił, że kierując społeczną energię na przekształcenie systemu gospodarczego, zapomniano, że zmiany mogą się udać pod jednym warunkiem: że również człowiek będzie się reformował. Człowiek konkretny: ze szkoły, z podupadającej fabryki i rozparcelowanego PGR-u, z państwowego urzędu, że znajdzie oparcie u innych, w instytucjach życia zbiorowego.

Jeden drugiemu brzemiona noście” – wołał Ojciec Święty w 1987 roku w Gdyni. To wołanie dziś, w czasie przekształceń, reform brzmi jeszcze mocniej i silniej niż przed laty, kiedy tak wielu z tych, którzy – wydawało się wtedy – tworzyło szaniec Ojczyzny, przestało być – jakże szybko -„sługami sprawiedliwości” (Rz. 6,18); stając się sługami własnego egoizmu, własnego interesu, własnego stronnictwa, własnej partii.

W dniu Święta Niepodległości patrzymy na kształt Państwa Polskiego i pytamy, czy zechcemy je traktować jako wielkie wspólne, spójne dobro, a niejako sukno krojone wedle indywidualnych, grupowych czy partyjnych miar?

Jeszcze raz wracamy do myśli o Bogu, Panu dziejów, który jest twórcą Ojczyzn i Państwa.

A skoro tak, to przecież do właściwego wypełnienia zadań, jakie Państwo sobie stawia, potrzebne mu są Boże moce, potrzebny mu jest pierwiastek duchowy, potrzebne mu jest wsparcie Kościoła.

Słabe to Państwo, które pragnie ograniczyć misję Kościoła, usuwając go z obszaru życia publicznego, wepchnąć do przysłowiowej kruchty.

Krótkowzroczne to Państwo, które zapomina o sile moralnej, jaka z wiary płynie. Wiemy, co się działo, jeśli z obszaru państwa usuwano wartości religijne, a na ich miejsce stawiano bożki komunizmu, nazizmu, hiperliberalizmu.

Przez polską ziemię płynie wołanie ludzi wiary, aby Państwo Polskie nie zmarnowało tej wielkiej szansy wolności i niepodległości, jaką daje mu Pan dziejów, aby w jego obrębie – powtórzmy za biskupami polskimi -„obok sprawiedliwego ustawodawstwa powinny być również respektowane podstawowe prawa moralne, których źródłem nie jest prawo stanowione”. Bowiem – trzeba to pamiętać – źródło życia Narodu znajduje się poza nim, w Bogu, Stwórcy świata, człowieka, ojczyzn i narodów.

Z niego również płyną odwieczne normy Dekalogu, zawsze aktualne, we wszystkich czasach i okolicznościach, niekiedy nawet na przekór niektórym normom zapisanym na mojżeszowych tablicach.

Elementy tego prawa, przez ludzi stanowionego, wchodziły więc niekiedy w zasadniczy konflikt z sumieniami ludzi tego państwa, kształtowanymi w szkole chrześcijaństwa.

A przecież prawo jest tylko wtedy rzeczywistym dobrem, wtedy tylko naprawdę służy człowiekowi, jeśli przenika go blask odwiecznej Prawdy, jeśli współbrzmi z zasadami moralnymi, jakie w sumieniach ludzkich Bóg zaszczepia.

Tylko tak rozumiane prawo może służyć dobru wspólnemu, umacniać gmach Państwa. Niechaj ten Blask odwiecznej Prawdy i porządek Bożych praw znajdzie swoje miejsce na kartach nowej Konstytucji, która wciąż jeszcze nie została napisana.

W debacie wokół zagadnień z Konstytucją związanych rozległ się również mocny głos Kościoła. Znajdą się zapewne tacy, którzy uważać będą, że tak być nie powinno. Kościół prowadzi ludzi ku Chrystusowi poprzez konkret Ojczyzny. Nigdy nie pozostawał na marginesie Narodu polskiego, do którego przyszedł nie po przywilej, nie po udział we władzy, ale na służbę; również i tę, która Państwo umacnia.

Iluż ludzi Kościoła – w pochodzie wieków – ten gmach Państwa budowało, wzmacniało, podpierało, chroniło. Czyniło to, zaszczepiając w sumienia ludzkie wrażliwość moralną. A święci i błogosławieni od św. Wojciecha uczyli zasad społecznego współżycia, ucząc miłości do Boga – Pana dziejów i budowniczego Ojczyzn, osadzając żywioł życia w glebie tradycji i obyczaju, z których świadomość narodowa się kształtuje, a z niej poczucie odpowiedzialności za los własnego Państwa płynie.

A ileż było tego poświęcenia w czasach, kiedy trzeba było o to Państwo zabiegać, ponieważ go zabrakło! Czy nie jest jakimś swoistym znakiem polskiego losu, że dwaj święci Rafał Kalinowski i Adam Chmielowski, realizowali swoją świętość również i na bitewnych polach 1863 roku?

A Traugutt?

A paryscy Zmartwychwstańcy?

A ludzie Kościoła, którzy szli wraz z żołnierzem polskim na jego szlaki bitewne?

Ileż tych nazwisk! Ileż ofiar składanych w Dachau, Katyniu, na tylu miejscach….

Pamiętajmy o tym wszystkim. O tej wielkiej dziejowej drodze, którą idzie Kościół ku Chrystusowi – przez Ojczyznę i przez Państwo – dobrze czyniąc.

Najwyższy to już czas, aby zaprzestać ataków na Kościół, oskarżeń o ignorancję i zaniedbania, o szowinizm, konformizm, nacjonalizm, wstecznictwo….

Swym adwersarzom Kościół pokazuje blask Prawdy Odwiecznej, która potwarzy i oskarżeń się nie lęka, bo wie, że jest dobrem, uczynionym Bożą Miłością.

Pośród politycznych sporów, które wypełniają emocjami naszą Ojczyznę, Kościół nie będzie stroną. Nie będzie wiązał swej przyszłości ani „z nogą lewą”, ani” z nogą prawą”. Kościół wspiera się o Krzyż Chrystusowy. I w Krzyżu pokłada nadzieję. W Krzyżu jest zwycięstwo.

Niechaj dzisiaj, w dniu Święta Niepodległości, ten niezwykły blask, który bije od Krzyża Chrystusa – blask Prawdy – rozświetli naszą ojczystą, polską ziemię.

Niechaj w jego blasku przejrzą się, aby lepiej swoje zadania zrozumieć, instytucje naszego Państwa, jego urzędy, samorządy, które trzymają w swych dłoniach wielki zakres spraw lokalnych, szkoły, które nowe pokolenia Polaków wychowują. Wojsko Polskie, które jest dla obrony Państwa i Narodu powołane, wszyscy ludzie władzy od wójta do premiera i prezydenta..

Mówi papież w Encyklice Veritatis Splendor. „Nie ma żadnego znaczenia, czy ktoś jest władcą świata, czy ostatnim nędzarzem na tej ziemi. Wobec wymogów moralnych wszyscy jesteśmy absolutnie równi” (n. 96).

Niech ten blask Chrystusowej Prawdy rozświetli nasze serca, nasze rodziny, nasze wioski i miasta, dom nasz cały – umiłowaną Ojczyznę, Najjaśniejszą Rzeczypospolitą. Amen.

http://homilezycie.wordpress.com/2014/11/09/homilia-na-swieto-niepodlegl...

avatar użytkownika Pelargonia

27. My z Mamą też świętujemy,

a z nami - nasz gołąbek:

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika intix

28. Dziękuję Ci, Pelargonio Droga...

Gołąb zatrzymany przez Ciebie w kadrze...
Nad nim... obok... Flaga Polski...
Przywołałaś wspomnienie...
Kilka lat temu przeżyłam niezwykłą przygodę z gołębiem.
Może kiedyś opowiem tę historię...
Tak jak Ty ten obraz w kadrze zatrzymałaś... ja tamto wydarzenie w swoim sercu zachowałam...

Pozostając w klimacie tęsknoty... Pozdrawiam serdecznie Twoją Mamę i Ciebie...

avatar użytkownika intix

29. Nie trzeba kłaniać się okolicznościom

Słowo JE ks. bp. Antoniego Pacyfika Dydycza z Drohiczyna



Święto Niepodległości, 11 XI 2014


Upływa 96 lat od owego listopadowego dnia, kiedy ogłoszono Niepodległość Polski. Czekano na nią 123 lata, gdyż tyle minęło od abdykacji króla Stanisława Poniatowskiego, wówczas to Sejm w szcząt­kowym składzie, na ostatniej swojej sesji w Grodnie wyraził zgodę na ostateczny rozbiór Polski. To był wyjątkowo silny cios, zadany wszystkim naszym Rodakom, zadany wspaniałej kulturze, wyjątkowo ciekawej wspólno­cie narodów, zwanej przez kilka wieków Najjaśniejszą Rzeczypospolitą. Nadszedł czas zrywów niepodległościowych, szukania wsparcia, powstań i wytrwałej pracy zwłaszcza obecnej w rodzinach nad ratowaniem ducha wolności i niepodległoś­ci, nad wychowaniem patriotycznym kolejnych pokoleń, dzieci niewoli. Aż nadszedł dzień oczekiwany. Polska pojawiła się wśród narodów jako państwo niepodległe.

1. Przypomnijmy tych, którzy niepodległość Rzeczypospolitej przygotowywali.

Kolejny raz pragniemy godnie obchodzić Święto Niepodległości. Niepodległość zapukała do serc naszych poprzedników w pierwszą połowę listopada 1918 roku. Ale święto postanowiono obchodzić dopiero po kilkunastu latach. Niemal tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej, jakby chcąc w ten sposób przyszłym bohaterom dodać jesz­cze jedną motywację, dlaczego wolność Ojczyzny jest szczególną wartością. Czas okupacji to świętowanie sprowadził do podziemi. Wydawało się, że po opuszczeniu granic Polski przez Niemców radośnie będzie można świętować wolność. Trwało to bardzo krótko. Szybko trzeba było zapomnieć o świętowaniu. I słusznie, gdyż odej­ście jednego wroga, nie oznaczało odzyskania niepodległości. Tylko że w tym wypadku tej niepodległości nie uznawali, niestety, nawet niektórzy nasi rodacy. To prawda, że czuli nad sobą sowieckie baty. Ale wolność i niepodległość pochłonęła tak wiele polskiej krwi od końca XVIII wieku, że nie można było o tym zapominać. I nie wolno było z tych wartości rezygnować na rzecz poddaństwa choćby względnie nieźle od­płacanego. Niestety, niewola się przedłużała. Święto było zakazane. Karane było, i to bezwzględnie, samo złożenie kwiatów przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Służby porządkowe bardziej ścigały tych, którzy chcieli pamiętać o Dniu Niepodle­głości, aniżeli największych zbrodniarzy. Zresztą, to ci ostatni najczęściej wy­dawali rozkazy.

W końcu pojawił się Jan Paweł II, zrodziła się „Solidarność”, a nam oży­ły serca. Polska wraca. Wdzięczni za tę niespodziewaną przemianę, zatrzymajmy się przez chwilę i przypomnijmy sobie tych, którzy najwięcej przyczynili się do tej odnowy. Takich Rodaków było bardzo dużo. Ale my skierujmy naszą uwagę tym razem jedynie na trzech. Najpierw na Cypriana Kamila Norwida, który wytrwałe przeorywał glebę polskich sumień. Oczyszczał morale. Co więcej, to właśnie on przez cierpienie i opuszczenie ułatwił drogę następnym pokoleniom, aby mog­ły w sobie samych odkrywać własną tożsamość. A potem zwrócimy jeszcze uwa­gę na Marszałka Józefa Piłsudskiego i premiera Ignacego Jana Paderewskiego. To byli ci, którzy otwarli bramy do pierwszej Niepodległości. Przy kolejnym otwarciu widoczny był  św. Jan Paweł II.

2. Przejdźmy jednak do ostatniego Wieszcza.

W biedzie wypadło mu żyć i w samotności. Może jednak dzięki temu jego serce było wyjątkowo wrażliwe na każde dobro, jego umysł był wyczulony na prawdę, a jego wola na odwagę, cała zaś sfera emocjonalna rozwijała się w miłości do Polski. Nie była to postawa drętwa, wyrachowana. Jego zachowanie było w pełni ludzkie.

Zresztą, posłuchajmy, co pisze w jednym ze swoich listów w roku 1862: „...zanoszę przeto do Was, Czcigodni Ojcowie, prośbę, abyście mieli publiczne modły na rzecz siedzącego na Stolicy Apostolskiej Piusa IX, (...). To zaś czynię na mo­cy prawdy historycznej, iż tylko u narodów, których istota tradycyjnego wątku, tak na polu cywilnym, jak i na polu religijnym jest jedną i tąż samą - tylko, mówię, u ludów, których byt równocześnie i bliźnięco z Chrześcijaństwem się roz­począł; tylko, powtarzam, u tych ludów wierzę w możebność natchnień postępowo- -tradycyjnych. I jakkolwiek z takiego niepokalanego trybu rzeczy nie wyłą­czam i ludów starszych (...), niech przeto jednak każdy baczny umysł od razu poj­mie, jak dalece słuszniej jest ufać onym raczej masom ludowym, których historyczność i chrześcijaństwo jedno-promiennie wzeszły i wzrosły” (List do ks. A. Jełowieckiego, Paryż 1862, w: Znak nr 73-74, 1960).

Sądzę, że ten dość obszerny cytat kieruje naszą uwagę na pewne fundamentalne kwestie. A rzecz dotyczy potrzeby solidnej jedności pomiędzy postawą moralną a dzielnością patriotyczną. Jedno z drugim winno iść w parze. I w naszym wypadku nie byłoby tyle wyroków śmierci, więzień i tortur, gdyby nie zabrakło u wielu osób wrażliwości moralnej, bez której − jak pisze Norwid − nie można być szczerym patriotą.

Tę rzeczywistość ujął wyjątkowo trafnie ostatni z wieszczów w krótkim aforyzmie: „Nie trzeba kłaniać się okolicznościom, a prawdom kazać, by za drzwiami stały”. To właśnie niedostatki moralne prowadziły do tego rodzaju zachowań, a przede wszystkim do odrzucania prawdy w zwyczajnych codziennych relacjach, a na­wet w działalności politycznej, nie mówiąc choćby o wciąż chorym wymiarze sprawiedliwości.

Norwid nie byłby sobą, gdyby nie pozostawił wyraźnych zaleceń, które wiązały się z rodziną, konkretniej rzecz ujmując, po prostu z matką. Pisze więc do swego kuzyna, pisze z Paryża, podkreślając z radością: „...wróciłeś (...) do tego, co Cię w dziecinnych latach twoich, pobożna nauczyła Matka. Ach, Mat­ka! Oby takimi były wszystkie Matki Polki (...)”. Poeta stawia w związku z tym py­tanie: „Czegożbym miał Cię uczyć, skoro wiesz, że jedynie Chrystus jest Drogą, Prawdą i Żywotem, (...) skoro wiesz, że jeden jest Kościół jak Bóg jest jeden; (...) skoro wiesz, co jest przyczyną wszystkich chorób społecznych, przeto i klęsk wszystkich; (...) przez co jedynie społeczeństwo ludzkie, może do zdrowia i do bezpieczeństwa wrócić. − A tego wszystkiego, poczciwa Matka twoja już była uczy­ła. O Matki, Matki Polki, bądźcie takimi matkami − a będziecie miały z dziatek waszych chlubę na ziemi i w Niebie” (Jerzy Klechta, Powstaniec − Tułacz − Kapłan, Paryż, 2004, s. 167, Do Ignacego Domejki, Paryż, 8 X 1873 − list).

Taką była wizja ostatniego Wieszcza dotycząca trwałości Rzeczypospolitej, a to dzięki zjednoczeniu Kościoła i Państwa, nie podporządkowaniu, gdyż rzecz dotyczy duchowego scalenia, a to dzięki rodzinnemu wychowaniu, zwłaszcza przez matki.

Coś z tego dało o sobie znać w dwudziestoleciu. I to dzięki temu nie zabrak­ło nam obrońców, a potem w czasie wojny ruchu oporu i nawet po wojnie przez długi czas dawali o sobie znać ideowi obrońcy tożsamości Rzeczypospolitej, na przekór ludzkim sądom, nazwani w końcu Żołnierzami Wyklętymi, ale byli wyklęci przez tych, którzy rzeczywiście mogli być zaliczani do przeklętych.

3. A teraz spójrzmy na wkład Marszałka i Premiera.

Wspominając zasługi Marszałka Józefa Klemensa Piłsudskiego, niektórym z nas mogłoby się wydawać, że są one związane przede wszystkim z jego wkładem w organi­zację Legionów Polskich. I to jest prawdą. Niemniej jednak nie możemy zapominać i o tym, że pierwszy Naczelnik Państwa był także zasłużony na polu odradzania polskości jako idei państwowej i jako wspólnoty narodowej. Punktem wyjścia dla jego rozważań o państwie polskim był zawsze rok 1863, inaczej mówiąc − było Powstanie Styczniowe. Pisze w broszurze o Powstaniu: „Otwórzcie całe mnóstwo ów­czesnych wspomnień (...), a znajdziecie w nich zawsze jedno i to samo: żywą i trwałą prawdę o państwie polskim, które realnie przecież nie istniało (...). Prawda ta była własnością ówczesnego pokolenia bez względu na to, do jakiej warstwy, do jakiego zaboru ci ludzie należeli, bez względu na to, czy wychowywali się w województwie mścisławskim, czy w województwie krakowskim, czy w zaborze pruskim. W duszach polskich istniała żywa, trwała granica przynależności pańs­twowej ludzi do Polski, choć jej, jako państwa, nie było. To poczucie stanowiło wówczas życie wewnętrzne, siłę, jaźń ludzi bez względu na to, czy byli za pows­taniem, czy byli przeciwko niemu” (J.P. Rok 1863, W-wa 1989, s. 168).

Ta wizja Polski pozostała w świadomości i sercu Marszałka czymś trwałym. Różne były jego poglądy na sprawy społeczne. Nie miał większych, gdy było trzeba, problemów z tym, aby odrzucić socjalizm, a zbliżyć się do innych założeń. Gdyż chodziło mu o całą Polskę, da­leki był od jakiegokolwiek partyjnictwa. Duszę swą karmił etosem Powstania Styczniowego. Według niego bowiem: „Powstanie Styczniowe toczyło się w atmosferze ostrych konfliktów klasowych, wśród walk stronnictw politycznych. Wielkość nieprzemijającą powstania upatrywał (...) w wierności, jaką dochowało społeczeńs­two anonimowej władzy narodowej, uosobionej w symbolu trójherbowej pieczęci” ( J.P. Rok 1863, W-wa 1989, Stefan Kieniewicz − Przedmowa, s. 9).

I ta duchowa wizja Polski pozostała w jego sercu na zawsze. Zabrał ją ze sobą, a szkoda, jakże bowiem okazuje się potrzebna właśnie dzisiaj.

Podobnym marzycielem patriotycznym był Ignacy Jan Paderewski. Szczerze wyzna­je: „Moim prawdziwym pragnieniem było zostać artystą. Byłem pewien, że wybiję się w życiu. Muszę tu jednak zaznaczyć, że już w wieku lat siedmiu głównym moim celem było stać się użytecznym Ojczyźnie (...). Poświęciłem całe moje życie dla mojej Ojczyzny. Służyłem jej z całego serca, ze wszystkich sił. To ona wezwała mnie, do służby”.

I takiemu myśleniu pozostał wierny do końca. On głęboko wierzył w przyszłość Polski. Nie łatwo było pełnić obowiązki premiera po tylu latach niewoli, w spo­łeczeństwie podzielonym przez zaborców. A jednak wszystko robił, aby w tym jakże dramatycznym momencie być przydatnym, nawet odwołując się do znajomości z pre­zydentem Stanów Zjednoczonych, gdy trzeba było ratować dostęp do Bałtyku... On dobrze wie­dział, co to znaczy służyć Polsce. Pisał zresztą o tym: „Sprawa narodu − to nie interes, z którego wycofać się należy. Sprawa narodu − to praca ciągła, ciągła, praca stała, wytrwałość niezłomna, ofiarność nieprzerwana z pokolenia na pokolenie. Zaniechać jej nigdy nie wolno, a łożyć na nią, w miarę możności, zawsze się powinno” (Archiwum Polityczne I.J. Paderewskiego, t. I, s. 31).

Takim był właśnie Paderewski. Nie pisał rozkazów dla innych. Zwracał się najpierw do siebie. I takim pozostał do końca. Dał temu wyraz w Apelu do Narodu, z 23 stycznia 1940 r. Oto ten wzruszający tekst, który powstał na parę miesię­cy przed jego śmiercią: „Przynoszę Wam niezłomną wiarę w nasze siły, wiarę w niewzruszoność naszych świętych praw do naszej ziemi, wiarę w ostateczne zwycięstwo. Ta wiara głęboka w Boga i w Polskę daje Wam siły do przetrwania okresu niewoli. Nie zginie Polska, bracia nasi umęczeni, nie zginie, lecz żyć będzie po wieki wieków w potędze i chwale dla Was, dla nas i dla całej ludzkości”.

Wsłuchując się w słowa tych wyjątkowych naszych Przywódców, przeżywających swoją polskość w miłości i wierze, rozumiemy dobrze, jak bardzo często powinniś­my sięgać do naszych Poprzedników, aby z nich czerpać jak najwięcej Mądrości i zako­rzeniać się w ich myśleniu i rozwijać się, korzystając z ich świadectwa. Ale to przecież nie koniec.

4. Do wolności bowiem ponownie doprowadził nas św. Jan Paweł II.

I tak to było. To Jego słowa z pierwszej pielgrzymki, wypowiedziane w Warsza­wie, zostały wysłuchane przez Boga. Duch Święty dokonał tego, co był w stanie uczynić w sercach i umysłach tych, którym nie zabrakło wolnej woli do współpracy. Jan Paweł II w swoim nauczaniu przypominał nam często jedną z tych matek, do których odwoływał się Kamil Norwid. A tą Matką jest nasza Królowa. Do Niej kierował liczne prośby w naszych intencjach Święty Papież: „Królowo Polski, wspominając z wdzięcznością Twą macierzyńską opiekę, zawierzam Ci moją Ojczyznę (...). Niech pragnienie dobra wspó­lnego przezwycięża egoizm i podziały. Niech wszyscy spełniający posługę władzy, widząc w Tobie pokorną Służebnicę Pana, uczą się służyć i rozpoznawać potrzeby rodaków (...), tak aby Polska mogła się stać królestwem miłości, prawdy, spra­wiedliwości i pokoju”.

A to oznacza, że mamy wsłuchiwać się w głos całego Narodu, że mamy z całą mocą odrzucać wszelkie zakłamanie. Byśmy pamiętali o szacunku dla wszystkich, a zwła­szcza nie zapominali o moralnej odnowie.

I dlatego wsłuchajmy się na koniec w słowa Jana Pawła II, doty­czące przyszłości Polski, będące Jego swoistym pożegnaniem:

„I dlatego − zanim odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością

− taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym:

− abyśmy nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili;

− abyśmy nie podcinali korzeni, z których wyrastamy”.

Jakie to wszystko jest oczywiste. Weźmy choćby pod uwagę edukację, programy nauczania i wychowywania w przedszkolach, w szkołach podstawowych i coraz wy­żej. Ma to swoje odniesienie do dziedziny popularyzacji kultury, pielęgnowania najpiękniejszych wzorców z naszej tradycji, dotyczących życia rodzinnego, patriotyzmu, postaw i zachowań w działalności społecznej, a także w wypełnianiu róż­nych publicznych powinności.

Zbliżają się wybory samorządowe. Będą następne. Czyż nie powinniśmy nawiązywać do naszych poprzedników? Pytajmy samych siebie, czy wybierając, pamiętamy, aby powie­rzać różne stanowiska i godności tym, którzy będą pamiętali o przelanej krwi polskiej, o cierpieniach wielu, poniesionych na przestrzeni wieków − dla ratowa­nia czy też odzyskiwania niepodległości!

A były ich tysiące. Przypomnieliśmy zaledwie trzech z minionych czasów i św. Jana Pawła II, nam współczesnego. Przed chwilą mieliśmy możność wysłu­chać Jego apelu, który przekazał nam, jak swój braterski testament, w nadziei, że będziemy o nim pamiętali zawsze wtedy, gdy nadejdzie moment po­dejmowania decyzji z myślą o Ojczyźnie. Nie zapomnijmy o Jego przykładzie i o Jego zaufaniu do nas! Bądźmy wierni wymowie naszych dziejów, świadectwom ludzi honoru! Bądźmy wierni Bogu i Ojczyźnie, gdyż tylko wtedy uratujemy naszą niepodległość! I utrwalimy! Niepodległość serc, umysłów i woli. I tylko wówczas nie będzie­my się „kłaniać okolicznościom, a prawdom kazać , by za drzwiami stały”.

W nas bowiem, w naszych rodzinach, szkołach, zakładach pracy i instytu­cjach, także państwowych, będzie dosyć miejsca dla prawd i dla sprawiedliwości.

                                                                                     + Antoni P. Dydycz


Biskup Drohiczyński Senior