Św. Ojciec Pio z Pietrelciny

avatar użytkownika intix

 

«Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy.

Jest kluczem, który otwiera Boże Serce.

Trzeba mówić do Jezusa również sercem, a nie tylko ustami.

Co więcej, w pewnych przypadkach, trzeba mówić

do Niego tylko sercem...»

(św. Ojciec Pio)

 

 

 

 

Francesco Forgione urodził się w Pietrelcinie (na południu Włoch) 25 maja 1887 r.

Już w dzieciństwie szukał samotności i często oddawał się modlitwie i rozmyślaniu. Gdy miał 5 lat, objawił mu się po raz pierwszy Jezus. W wieku 16 lat Franciszek przyjął habit kapucyński i otrzymał zakonne imię Pio. Rok później złożył śluby zakonne i rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne. W 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie. Już wtedy od dawna miał poważne problemy ze zdrowiem. Po kilku latach kapłaństwa został powołany do wojska.

Ze służby został zwolniony ze względu na zły stan zdrowia. Pod koniec lipca 1916 r. przybył do San Giovanni Rotondo i tam przebywał aż do śmierci. Był kierownikiem duchowym młodych zakonników.

 

 

20 września 1918 r. podczas modlitwy przed wizerunkiem Chrystusa Ukrzyżowanego o. Pio otrzymał stygmaty. Na jego dłoniach, stopach i boku pojawiły się otwarte rany - znaki Męki Jezusa. Wkrótce do San Giovanni Rotondo zaczęły przybywać rzesze pielgrzymów

i dziennikarzy, którzy chcieli zobaczyć niezwykłego kapucyna. Stygmaty i mistyczne doświadczenia o. Pio były także przedmiotem wnikliwych badań ze strony Kościoła.

W związku z nimi o. Pio na 2 lata otrzymał zakaz publicznego sprawowania Eucharystii

i spowiadania wiernych. Sam zakonnik przyjął tę decyzję z wielkim spokojem.

Po wydaniu opinii przez dr. Festa, który uznał, że stygmatyczne rany nie są wytłumaczalne

z punktu widzenia nauki, o. Pio mógł ponownie publicznie sprawować sakramenty.

 

 

Ojciec Pio był mistykiem. Często surowo pokutował, bardzo dużo czasu poświęcał na modlitwę. Wielokrotnie przeżywał ekstazy, miał wizje Maryi, Jezusa i swojego Anioła Stróża. Bóg obdarzył go również darem bilokacji - znajdowania się jednocześnie w dwóch miejscach. Podczas pewnej bitwy w trakcie wojny, o. Pio, który cały czas przebywał w swoim klasztorze, ostrzegł jednego z dowódców na Sycylii, by usunął się z miejsca, w którym się znajdował. Dowódca postąpił zgodnie z tym ostrzeżeniem i w ten sposób uratował swoje życie - na miejsce, w którym się wcześniej znajdował, spadł granat.

 

 

Włoski zakonnik niezwykłą czcią darzył Eucharystię. Przez długie godziny przygotowywał się do Niej, trwając na modlitwie, i długo dziękował Bogu po Jej odprawieniu. Odprawiane przez o. Pio Msze święte trwały nieraz nawet dwie godziny. Ich uczestnicy opowiadali, że ojciec Pio w ich trakcie - zwłaszcza w momencie Przeistoczenia - w widoczny sposób bardzo cierpiał fizycznie. Kapucyn z Pietrelciny nie rozstawał się również z różańcem.

 

 

W 1922 r. powstała inicjatywa wybudowania szpitala w San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio gorąco ten pomysł poparł. Szpital szybko się rozrastał, a problemy finansowe przy jego budowie udawało się szczęśliwie rozwiązać. "Dom Ulgi w Cierpieniu" otwarto w maju 1956 r. Kroniki zaczęły się zapełniać kolejnymi świadectwami cudownego uzdrowienia dzięki wstawienniczej modlitwie o. Pio. Tymczasem zakonnika zaczęły powoli opuszczać siły, coraz częściej upadał na zdrowiu. Zmarł w swoim klasztorze 23 września 1968 r.

Na kilka dni przed jego śmiercią, po 50 latach, zagoiły się stygmaty.

W 1983 r. rozpoczął się proces informacyjny, zakończony w 1990 r. stwierdzeniem przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych jego ważności. W 1997 r. ogłoszono dekret

o heroiczności cnót o. Pio; rok później - dekret stwierdzający cud uzdrowienia

za wstawiennictwem o. Pio.

Św. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji o. Pio w dniu 2 maja 1999 r., a kanonizował go

16 czerwca 2002 r.

 

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-23a.php3

 

***

 

Litania do Św. Ojca Pio


Kyrie elejson. Chryste elejson. Kyrie elejson

            Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas!

Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami!

            Synu Odkupicielu świata Boże, zmiłuj się nad nami!

Duchu Święty Boże, zmiłuj się za nami!

            Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami!

Święta Maryjo, módl się za nami!

 

Święty Ojcze Pio, miłośniku Krzyża Chrystusowego, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, z miłością noszący Rany Jezusa, wydzielające zapach fiołków, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, ukochany synu naszej Matki, którą wysławiałeś najbardziej wśród stworzeń na niebie i na ziemi, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, mistycznie przeżywający Mękę Chrystusa w czasie sprawowania Najświętszej Eucharystii, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, niestrudzony więźniu konfesjonału i powierniku grzeszników, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, wierny przyjacielu potrzebujących, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, niosący pomoc swym duchowym synom i córom, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, wzorze życia duchowego, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, niosący nadzieję pogrążonym w rozpaczy, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, bezgranicznie ufający w Miłosierdzie i Miłość Bożą, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, z pokorą i miłością znoszący ból i cierpienie charyzmatów, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, pomagający Chrystusowi zbawiać grzeszników, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, kapłanie zawierzenia Bogu, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, miłośniku ubóstwa, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, mężnie zwyciężający zakusy złego, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, niestrudzenie Bogu powierzający wszystkich grzeszników świata, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, trwający na dziękczynieniu po Mszy Świętej, módl się za nami!

Święty Ojcze Pio, skarbnico duchowych owoców, módl się za nami!

 

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie!

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie!

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami!

 

K. Módl się za nami, Święty Ojcze Pio,

W. Abyśmy się stali godnymi uproszonych łask.

 

Módlmy się: Boże, Ty sprawiłeś, że Święty Ojciec Pio żył w ubóstwie i pokorze, by w ten sposób upodobnić się do Twojego Syna, Jezusa Chrystusa; spraw, prosimy Cię, abyśmy postępując tą samą drogą, z jego pomocą naśladowali Twojego Syna i zjednoczyli się z Tobą w pełni wesela i miłości. Amen.

 

 

***

 

 

 

43 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Jeszcze... Biografia...

Pio (Francesco Forgione) przyszedł na świat w miasteczku Pietrolcinie, w południowych Włoszech, w miesiącu rozkwitania kwiatów, 25 maja 1887 r.
Był piątym spośród ośmiorga dzieci Peppy i Grazio Forgione. Jego mama Peppa wyznała, że był niepodobny do innych chłopców: ,,nigdy nie był niegrzeczny, czy źle się zachowywał''. Od wieku pięciu lat miewał wizje Nieba i był przedmiotem prześladowań przez szatana; w widzeniach rozmawiał z Panem Jezusem, Jego Matką, oraz ze swoim Aniołem Stróżem lecz — niestety — te doświadczenia Nieba przeplatane były obecnością piekła i szatana.

W 1903 r., wskutek umartwień i słabego zdrowia, bliski był śmierci. Lekarze stwierdzając wyczerpanie organizmu pewni byli, że wkrótce umrze. Słaby, lecz silny siłą ducha, przyjął wtedy franciszkański habit Kapucynów, rozpoczynając życie zakonne i nowicjat — a wraz z nim intensywne życie nauki, modlitwy, ubóstwa i pokuty. W 1909 r., na skutek choroby znalazł się znów w Pietrolcinie, przy boku matki. Rozpoczynał się wtedy jeszcze jeden intensywny etap jego niezwykłego życia, pełen mistycznych cierpień, niewidocznych stygmatów, i straszliwej walki z szatanami usiłującymi go zniszczyć. ,,Wszystko stało się tutaj'' mówił potem, cała jego przyszłość została tu przygotowana. Jedenastego stycznia 1910 r. otrzymał święcenia kapłańskie w katedrze Benevento. W roku 1916 znajdujemy księdza Pio w kościele w San Giovanni Rotondo, z jego zabytkową i mistyczną kalwarią Gargano, w miejscu które wkrótce miało się stać jego Jerozolimą, i gdzie wkrótce zaczął być znany wśród miejscowej ludności jako ,,świątobliwy ojczulek''. Tutaj stał się ,,ofiarą miłości'', na przebłaganie za grzechy, jako odkupieńcza ofiara i odnowiciel duchowy tłumów które licznie ściągały aby oddać cześć krwawiącym ranom na jego dłoniach i stopach. Stygmaty otrzymał 20 września 1918 r. gdy modlił się przed Krzyżem umieszczonym na chórze starego kościółka, z rąk niezwykłej postaci podobnej do anioła.
Rany stygmatów pozostały otwarte i krwawiące przez pięćdziesiąt lat. Był to jeden z powodów dla których przez lata ściągali do San Giovanni Rotondo lekarze, naukowcy, dziennikarze i zwyczajni ludzie, chcąc zobaczyć ,,świątobliwego braciszka''.

Zwykle budził się wczesnym rankiem (a właściwie jeszcze w nocy) aby przygotować się do Mszy Świętej. Każdego ranka o godzinie 4-tej zawsze setki a czasem nawet tysiące wiernych czekały już na otwarcie drzwi kościoła. Po Mszy Świętej większość czasu poświęcał modlitwie i słuchaniu spowiedzi.

Zmarł 23 września 1968 roku, po pięćdziesięciu latach od otrzymania stygmatów, zamykając upragnioną misję swego serca: prawdziwego krzyża i prawdziwego ukrzyżowania. W liście datowanym 22 października 1918 r, ojciec Pio tak opowiedział o swoim doświadczeniu krzyża:

,, ...Cóż mogę powiedzieć ci o moim ukrzyżowaniu? Mój Boże! Co za wstyd i co za upokorzenie odczuwam gdy próbuję opowiedzieć komuś co uczyniłeś mi, twemu nędznemu stworzeniu! Stało się to rankiem 20-go (września) — byłem na chórze, po odprawieniu Mszy Świętej, gdy niespodziewanie ogarnął mnie błogi spokój podobny do miłego snu. Wszystkie zmysły mojej duszy, wewnętrzne i zewnętrzne, znajdowały się w stanie niewypowiedzianego spokoju. Wewnątrz mnie i wokół panowała głęboka cisza, przejął mnie pokój i potem w mgnieniu oka odczułem nagle całkowite opuszczenie wraz z kompletnym oderwaniem się od wszystkiego. Gdy to się działo zobaczyłem tajemniczą postać, podobną do tej którą już widziałem 5-tego sierpnia, jedyna różnica była w tym, że z Jego rąk, nóg, i z boku kapała Krew. Ten widok przestraszył mnie: tego co czułem w tym momencie nie da się opisać. Myślałem, że umrę — i umarłbym — gdyby Pan nie interweniował i nie podtrzymał mego serca, które omalże nie rozsadziło mi piersi. Zjawisko zniknęło a ja zdałem sobie sprawę, że moje ręce, stopy, i bok były przebite i sączyły krew. Możesz wyobrazić sobie mękę jaką odczuwałem wówczas i jaką niemalże odczuwam każdego dnia. Rana serca nieprzerwanie krwawi, zwłaszcza od czwartku wieczór do soboty. Mój Boże, umieram z bólu, męki i wstydu jaki odczuwam w głębi duszy. Boję się, że wykrwawię się na śmierć! Mam nadzieję, że Bóg słyszy moje jęki i odwróci tę rzecz ode mnie.''

W ciągu lat wierni, pielgrzymując z każdej części świata, przybywali do księdza-stygmatyka aby otrzymać od niego wstawiennictwo u Boga. Przez pięćdziesiąt lat w modlitwie, pokorze, i w ofiarnym cierpieniu realizował posłanie miłości. Czynił to w swoich inicjatywach skierowanych w dwu kierunkach: pionowym — ku Bogu — poprzez ustanowienie ,,grup modlitewnych'' i poziomym — ku cierpiącej wspólnocie — poprzez budowę nowoczesnego szpitala ,,Domu ulgi w cierpieniu''.

We wrześniu 1968 r. tysiące pielgrzymów duchowych dzieci o. Pio zebrało się  w S. Giovanni Rotondo na IV Międzynarodowej Konferencji Grup Modlitewnych, by obchodzić pięćdziesiątą rocznice otrzymania stygmatów przez O. Pio. Nikt nie mógł przewidzieć, że o 2:30, 23 września 1968 r. ziemskie życia Ojca Pio z Pietrelcina dobiegło końca.

http://www.padrepio.catholicwebservices.com/POLSKA/Biography_Polska.htm

avatar użytkownika intix

2. Beatyfikacja o. Pio

Jan Paweł II

ZADZIWIŁ ŚWIAT SWOIM ŻYCIEM I WIARĄ
Msza św. beatyfikacyjna na placu św. Piotra. 2 V 1999

2 maja 1999 r. Jan Paweł II wyniósł do chwały ołtarzy Ojca Pio z Pietrelciny (1887-1968) — kapłana z zakonu kapucynów, mistyka i stygmatyka już za życia otoczonego opinią świętości, przewodnika duchowego tysięcy wiernych.
Szczególną cechą tej postaci jest ogromny kontrast między sławą, jaka go zawsze otaczała i szerzyła się nieustannie po jego śmierci w 1968 r., a «prostotą» codziennego życia i posługi błogosławionego.
Sługa Boży żył w prowincjonalnym klasztorze na południu Włoch, modlił się, spowiadał, odprawiał Msze św.; nie miał tytułów naukowych, nie był człowiekiem światowym, nie reprezentował żadnych ośrodków władzy.
Zajmował się kierownictwem duchowym zwykłych ludzi, którzy przychodzili do niego z codziennymi problemami swojego życia. Pozostał na swoim miejscu przez kilkadziesiąt lat, podczas gdy we Włoszech i w całej Europie dokonywały się wielkie tragedie i wielkie przemiany stulecia. Unikał wystąpień publicznych, ukrywał się przed natarczywością środków społecznego przekazu. Odpowiedzi, jakich udzielał, były bardzo bezpośrednie, czasem wręcz szorstkie, wolne od wszelkiego oportunizmu czy ukrytych intencji.

Ojciec Pio nie szukał własnej chwały, wystrzegał się zwłaszcza wszelkich form kultu jednostki. Pozostawał nade wszystko pokornym synem Kościoła, nie chciał stawać na czele jakiegoś nowego ruchu czy nurtu, bardzo rygorystycznie przestrzegał natomiast posłuszeństwa i wierności Ewangelii, tradycji i hierarchii kościelnej.

Lud chrześcijański potrafił dostrzec «niezwykłą normalność» tego zakonnika pośród zgiełku i zamieszania naszego stulecia i odkrywał w nim niezawodny punkt odniesienia. Kto szukał tanich wzruszeń i sensacji, prędzej czy później odchodził rozczarowany trzeźwością i prostotą nauczania i świadectwa Ojca Pio. Ale kto słuchał go wytrwale, znajdował w nim jakby towarzysza drogi w codziennym życiu i nauczyciela wiary.

Beatyfikacja Ojca Pio z Pietrelciny odbyła się na placu św. Piotra w obecności ok. 300 tys. pielgrzymów zebranych na placu przed Bazyliką Watykańską, na placu Piusa XII i via della Conciliazione. Rzesze wiernych, które zgromadziły się przed rzymską bazyliką św. Jana na Lateranie i przy kościele w San Giovanni Rotondo uczestniczyły w uroczystości dzięki specjalnym połączeniom telewizyjnym. W beatyfikacji wziął udział prezydent Republiki Włoskiej Oscar Luigi Scalfaro, premier Massimo D'Alema, a także marszałkowie obu izb parlamentu. Wspomnienie liturgiczne nowego błogosławionego Ojciec Święty wyznaczył na 23 września.

Po Mszy św. Jan Paweł II udał się helikopterem na plac przed bazyliką św. Jana na Lateranie, gdzie odmówił z wiernymi modlitwę «Regina caeli», poprzedzając ją rozważaniem poświęconym duchowości maryjnej Ojca Pio.

«Śpiewajcie Panu pieśń nową!»

1. Wezwanie zawarte w antyfonie na wejście trafnie wyraża radość licznych wiernych, którzy od dawna już oczekują wyniesienia do chwały ołtarzy Ojca Pio z Pietrelciny.

Ten pokorny zakonnik ze zgromadzenia kapucynów zadziwił świat swoim życiem oddanym bez reszty modlitwie i słuchaniu braci.

Niezliczone rzesze ludzi przybywały do klasztoru w San Giovanni Rotondo, aby się z nim spotkać, i to pielgrzymowanie nie ustało nawet po jego śmierci. Podczas moich studiów w Rzymie ja sam miałem sposobność poznać go osobiście, a dziś dziękuję Bogu, że pozwolił mi wpisać go w poczet błogosławionych.

Przyjrzyjmy się teraz najważniejszym rysom jego duchowego doświadczenia w świetle czytań z liturgii V Niedzieli Wielkanocnej, w którą wpisany jest dziś obrzęd jego beatyfikacji.

2. «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!» (J 14, 1). W odczytanym przed chwilą fragmencie Ewangelii usłyszeliśmy te słowa, które Jezus skierował do uczniów, aby dodać im odwagi, byli bowiem zasmuceni zapowiedzią Jego rychłego odejścia. Bali się zostać sami i opuszczeni, Jezus zatem podnosi ich na duchu konkretną obietnicą: «Idę przecież przygotować wam miejsce. (...) przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem» (J 14, 2-3).

Na te zapewnienia apostołowie odpowiadają słowami Tomasza: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» (J 14, 5). To zastrzeżenie jest uzasadnione, Jezus zatem nie uchyla się przed pytaniem, jakie się w nim kryje. Jego odpowiedź pozostanie na wieki jasnym światłem dla kolejnych pokoleń: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie» (J 14, 6).

«Miejsce», które Jezus idzie przygotować, znajduje się w «domu Ojca»; tam uczeń będzie mógł przebywać na wieki z Nauczycielem i mieć udział w Jego radości. Ale droga do tego celu jest tylko jedna: Chrystus, do którego uczeń musi się stopniowo upodobniać. Na tym właśnie polega świętość: chrześcijanin nie żyje już sam, ale żyje w nim Chrystus (por. Ga 2, 20). Porywający cel, z którym związana jest równie pocieszająca obietnica: «Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca» (J 14, 12).

3. Słuchając tych słów Chrystusa, myślimy o pokornym kapucynie z Gargano. Jak wyraziście spełniły się one w życiu błogosławionego Pio z Pietrelciny!

«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzcie...» Czymże innym było życie tego pokornego syna św. Franciszka, jeśli nie nieustannym wysiłkiem wiary, pobudzanym przez nadzieję nieba, gdzie dane nam będzie przebywać z Chrystusem?

«Idę przygotować wam miejsce... abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem». Jakiż inny cel miała niezwykle surowa asceza, której Ojciec Pio poddawał się od wczesnej młodości, jeśli nie stopniowe utożsamienie się z Boskim Nauczycielem, aby być «tam, gdzie On jest»?

Ci, którzy udawali się do San Giovanni Rotondo, aby uczestniczyć w sprawowanej przez niego Mszy św., by prosić go o radę lub wyspowiadać się, dostrzegali w nim żywy obraz Chrystusa cierpiącego i zmartwychwstałego. Na twarzy Ojca Pio jaśniał blask zmartwychwstania. Jego ciało, naznaczone «stygmatami», było świadectwem głębokiej więzi między śmiercią a zmartwychwstaniem, cechującej tajemnicę paschalną. Dla błogosławionego z Pietrelciny uczestnictwo w męce było doświadczeniem szczególnie dojmującym: specjalne dary, jakie zostały mu udzielone, oraz towarzyszące im cierpienia wewnętrzne i mistyczne sprawiały, że przeżywał udręki Chrystusa całym sobą i w każdej chwili, z niezmienną świadomością, że «Kalwaria jest górą świętych».

4. Nie mniej bolesne, a po ludzku biorąc może nawet bardziej dotkliwe, były cierpienia, jakie musiał znosić z powodu — można powiedzieć — swoich szczególnych charyzmatów. W dziejach świętości bywa czasem, że osoba wybrana spotyka się — za specjalnym przyzwoleniem Bożym — z niezrozumieniem.
Gdy tak się dzieje, posłuszeństwo staje się dla niej «tyglem oczyszczenia», drogą stopniowego upodobniania się do Chrystusa, pogłębieniem autentycznej świętości. Nowy błogosławiony tak pisał na ten temat do jednego ze swoich przełożonych: «Staram się tylko być wam posłuszny, gdyż Pan Bóg pozwolił mi poznać jedyną rzecz, która jest Jemu najmilsza, a dla mnie stanowi jedyny sposób, aby zachować nadzieję na zbawienie i pewność zwycięstwa» (Epist. I, s. 807).

Gdy wokół niego rozpętała się «burza», regułą swojego życia uczynił wezwanie z Pierwszego Listu św. Piotra, które usłyszeliśmy przed chwilą: «Zbliżajcie się do Chrystusa, który jest żywym kamieniem» (por. 1 P 2, 4). W ten sposób sam stał się «żywym kamieniem» w duchowej budowli, którą jest Kościół. Za to właśnie dziękujemy dziś Bogu.

5. «Wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia» (1 P 2, 5). Jakże trafnie wyrażają te słowa niezwykłe doświadczenie Kościoła, jakie rozwinęło się wokół nowego błogosławionego! Wielu ludzi, którzy spotkali go bezpośrednio lub pośrednio, odzyskało wiarę; «grupy modlitewne», ukształtowane w jego szkole, powstały w wielkiej liczbie na całym świecie. Tym, którzy zwracali się do niego, wskazywał drogę świętości, powtarzając im: «Zdaje się, że Jezus nie ma innych zmartwień poza tym, żeby uświęcić wasze dusze» (Epist. II, s. 155).

Jeśli Opatrzność zrządziła, aby Ojciec Pio działał nie opuszczając nigdy swojego klasztoru, jak gdyby «zakorzeniony» u stóp krzyża, to fakt ten nie jest bez znaczenia. Pewnego dnia, w chwili szczególnie bolesnych doświadczeń, Boski Nauczyciel pocieszał go mówiąc, że «pod Krzyżem uczysz się kochać» (Epist. I, s. 339).

Tak, Krzyż Chrystusa jest znakomitą szkołą miłości; więcej — jest samym «źródłem» miłości. Miłość tego wiernego ucznia, oczyszczona przez cierpienie, przyciągała serca do Chrystusa i do jego trudnej Ewangelii zbawienia.

6. Jednocześnie jego miłosierna miłość była niczym balsam dla braci dotkniętych słabością i cierpieniem. Ojciec Pio łączył w ten sposób gorliwą troskę o dusze z wrażliwością na ludzkie cierpienie, stając się inicjatorem budowy zespołu szpitalnego w San Giovanni Rotondo, który nazwał «Domem ulgi w cierpieniu».
Chciał, aby był to szpital na najwyższym poziomie, przede wszystkim jednak zależało mu na tym, aby stosowano w nim medycynę naprawdę «humanitarną» oraz by chory był w nim otoczony autentyczną troską i serdeczną opieką. Rozumiał, że człowiek chory i cierpiący potrzebuje nie tylko prawidłowego leczenia, ale także i przede wszystkim klimatu ludzkiego i duchowego, który pozwoli mu odnaleźć samego siebie w spotkaniu z miłością Bożą i dobrocią braci.

Przez «Dom ulgi w cierpieniu» Ojciec Pio pragnął ukazać, że «zwyczajne cuda» Boże dokonują się poprzez nasze miłosierdzie. Trzeba być gotowym do solidarności i do ofiarnej służby braciom, wykorzystując wszelkie środki medyczne i techniczne.

7. Echo, jakie ta beatyfikacja wzbudziła we Włoszech i w świecie, jest znakiem, że sława Ojca Pio, syna Włoch i Franciszka z Asyżu, rozszerzyła się na wszystkie kontynenty. Z radością witam wszystkich tu zgromadzonych, poczynając od przedstawicieli najwyższych władz włoskich, którzy zechcieli być tu obecni: prezydenta Republiki, przewodniczącego Senatu, prezesa Rady Ministrów, stojącego na czele oficjalnej delegacji, licznych ministrów i osobistości publiczne. Włochy są tu naprawdę godnie reprezentowane! Ale przybyli tu także liczni wierni z innych krajów, aby złożyć hołd Ojcu Pio.

Wszystkich przybyszów z bliska i z daleka serdecznie witam, pamiętając zwłaszcza o ojcach kapucynach! Wszystkim serdecznie dziękuję!

8. Chciałbym zakończyć słowami z Ewangelii, odczytanymi podczas tej Mszy św.: «Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzcie w Boga». Echem tego wezwania Chrystusa jest rada, jakiej często udzielał nowy błogosławiony: «Zdajcie się całkowicie na Boskie Serce Jezusa, jak dziecko ukryte w ramionach matki». Niech ta zachęta przeniknie także do naszych serc i stanie się źródłem pokoju, harmonii i radości. Czegóż mamy się lękać, jeśli Chrystus jest dla nas Drogą, Prawdą i Życiem? Czemu nie mielibyśmy ufać Bogu, który jest Ojcem, naszym Ojcem?

«Matka Boża Łaskawa», którą pokorny kapucyn z Pietrelciny wzywał z niezmiennym
i dziecięcym oddaniem, niech nam pomaga mieć oczy zawsze utkwione w Bogu.
Niech weźmie nas za rękę i pobudza nas, byśmy z wszystkich sił poszukiwali nadprzyrodzonej miłości, która wypływa z przebitego boku Ukrzyżowanego.

A ty, błogosławiony Ojcze Pio, wejrzyj z nieba na nas zgromadzonych na tym placu i na wszystkich, którzy modlą się wspólnie na placu św. Jana na Lateranie oraz w San Giovanni Rotondo. Wstawiaj się za wszystkimi, którzy w różnych częściach świata uczestniczą duchowo w tym wydarzeniu, zanosząc do ciebie swoje modlitwy.
Pospiesz z pomocą wszystkim, ześlij pokój i pociechę każdemu sercu. Amen!

----------
Teksty związane z beatyfikacją:

>Msza św. była dla niego sercem każdego dnia

>Prowadzi nas do Maryi - Rozważanie przed modlitwą "Regina caeli". 2.05.1999

>Bł. Ojciec Pio z Pietrelciny



avatar użytkownika intix

3. 16 VI 2002— Msza św. kanonizacyjna na placu św. Piotra

Jan Paweł II

Krzyż Chrystusa był jego chlubą

1. «Słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie» (Mt 11, 30).

Te słowa Jezusa, wypowiedziane do uczniów, które przed chwilą usłyszeliśmy, pomagają nam zrozumieć najważniejsze przesłanie tej uroczystej Eucharystii. Możemy bowiem w pewnym sensie uznać je za wspaniałą syntezę całego życia Ojca Pio z Pietrelciny, którego dziś ogłaszamy świętym.

Ewangeliczny obraz «jarzma» przywołuje na myśl liczne próby, którym musiał stawić czoło pokorny kapucyn z San Giovanni Rotondo. Dziś kontemplujemy w nim, jak słodkie jest «jarzmo» Chrystusa i naprawdę lekkie Jego brzemię, kiedy człowiek niesie je z wierną miłością. Życie i misja Ojca Pio świadczą o tym, że gdy trudności i cierpienia są przyjmowane z miłością, stają się uprzywilejowaną drogą świętości, która otwiera perspektywy większego dobra, znanego jedynie Panu.

2. «Co do mnie, to nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa» (Ga 6, 14).

Czyż to właśnie nie «chlubienie się z Krzyża» najbardziej promienieje w Ojcu Pio? Jakże aktualna jest duchowość Krzyża, którą odznaczał się w życiu pokorny kapucyn z Pietrelciny! Nasze czasy muszą odkryć jej wartość, aby otworzyć serca na nadzieję.

Przez całe swoje życie starał się coraz bardziej upodobnić do Ukrzyżowanego, jasno zdając sobie sprawę, że został powołany, by w sposób szczególny współpracować w dziele odkupienia. Bez tego nieustannego odniesienia do Krzyża nie da się zrozumieć jego świętości.

W planie Bożym Krzyż stanowi prawdziwe narzędzie zbawienia dla całej ludzkości i drogę wyraźnie zaproponowaną przez Pana tym, którzy chcą za Nim pójść (por. Mt 16, 24). Dobrze zrozumiał to święty Brat z Gargano, który w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w 1914 r. napisał: «Aby dojść do naszego ostatecznego celu, trzeba iść za Boskim Wodzem, który nie inną drogą pragnie prowadzić duszę wybraną, niż tą, którą sam przeszedł; drogą, mówię, wyrzeczeń i krzyża» (Epistolario II, s. 155).

3. «Ja jestem Pan, który okazuje łaskawość» (Jr 9, 23).

Ojciec Pio był szczodrym rozdawcą Bożego Miłosierdzia, gotowy służyć wszystkim rozmową, kierownictwem duchowym, a w szczególności udzielać Sakramentu pokuty. Mnie także w latach młodzieńczych spotkał przywilej skorzystania z tej jego dyspozycyjności dla penitentów. Posługa konfesjonału, która stanowi jedną z wyróżniających cech jego apostolatu, przyciągała niezliczone rzesze wiernych do klasztoru San Giovanni Rotondo. Także wtedy, kiedy ten niezwykły spowiednik odnosił się do pielgrzymów z pozorną surowością, prawie zawsze zdawali oni sobie sprawę z powagi grzechu i szczerze skruszeni wracali, by w pojednawczym uścisku doznać sakramentalnego przebaczenia.

Niech jego przykład zachęca kapłanów, by z radością i wytrwale pełnili tę posługę, tak ważną również dziś, o czym wyraźnie pisałem w tegorocznym Liście do kapłanów na Wielki Czwartek.

4. «Panie, Ty jesteś dobry i łaskawy».

Tak śpiewaliśmy w psalmie responsoryjnym. Tymi słowami nowy święty zachęca nas, byśmy Boga stawiali ponad wszystkim, byśmy Go uznawali za nasze jedyne i najwyższe Dobro.

Istotnie, najważniejszym źródłem skuteczności apostolskiej Ojca Pio, głębokim korzeniem tak wielkiej płodności duchowej jest owa bliska i trwała więź z Bogiem, której wymownym świadectwem były długie godziny spędzane na modlitwie i w konfesjonale. Często powtarzał: «Jestem ubogim bratem, który się modli», przekonany, że «modlitwa jest najlepszą bronią, jaką mamy, kluczem, który otwiera Serce Boga». Ta podstawowa cecha jego duchowości przetrwała w założonych przez niego grupach modlitewnych, które ofiarowują Kościołowi i społeczeństwu wspaniały dar nieustającej i ufnej modlitwy. Ojciec Pio łączył modlitwę z intensywną działalnością charytatywną, której niezwykłym wyrazem jest «Dom ulgi w cierpieniu». Modlitwa i miłosierna miłość to niezwykle konkretna synteza nauki Ojca Pio, która dziś jest na nowo proponowana wszystkim.

5. «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że (...) te rzeczy (...) objawiłeś (...) prostaczkom» (Mt 11, 25).

Jakże trafne wydają się te słowa Jezusa, kiedy odnosimy je do ciebie, pokorny i umiłowany Ojcze Pio.

Prosimy cię, naucz także nas pokory serca, abyśmy zostali zaliczeni do grona prostaczków z Ewangelii, którym Ojciec obiecał objawić tajemnice Swojego Królestwa.

Pomóż nam, byśmy modlili się niestrudzenie i byli pewni, że Bóg wie, czego nam potrzeba, zanim jeszcze Go o to poprosimy.

Daj nam spojrzenie wiary, abyśmy potrafili od razu rozpoznawać w ubogich i cierpiących oblicze samego Jezusa.

Wspieraj nas w godzinie walki i próby, a jeśli upadniemy, spraw, abyśmy doświadczyli radości płynącej z Sakramentu pojednania.

Przekaż nam twoje serdeczne przywiązanie do Maryi, Matki Jezusa i naszej.

Towarzysz nam w ziemskiej pielgrzymce do szczęśliwej Ojczyzny, do której również my mamy nadzieję dojść, aby na wieki kontemplować chwałę Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen!

avatar użytkownika gość z drogi

5. Droga@Intix :) To mój ukochany Święty,On i Ojciec Święty :)

Kocham Go i Jego słowami często witam się na Blogmedia24.pl i nie tylko :)a więc mimo póżnego popołudnia...Dobrego Dnia ,Wszystkim :)
ileż ON już wysłuchał moich próśb...ile spełnił :)
serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika Pelargonia

6. Droga Intix,

Dwa razy byłam w San Giovanni Rotondo i dwa razy widziałam Św. Ojca Pio w trumnie. Z tym, ze za pierwszym razem trumna była zamknięta, a za drugim razem otwarta. Święty wyglądał tak jakby spał. To było niesamowite przeżycie.

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika intix

7. Droga Zofio

...To mój ukochany Święty,On i Ojciec Święty :)

Tak... pamiętam...:)
Pamiętam także naszą rozmowę pod wpisem poświęconym św. Michałowi Archaniołowi, do którego św. O.Pio od lat dziecinnych miał wielkie nabożeństwo...
Pozwoliłam sobie podpiąć tu  tamto nasze spotkanie wraz z wspomnieniem o tym, jak Ojciec Pio zatrzymał św. Michała na szlaku peregrynacji...
Dziękuję Ci... pozdrawiam serdecznie...:) i pozwolę sobie jeszcze za Naszą Arką:

"Jestem tylko bratem, który się modli" - mówił o sobie Ojciec Pio. Jednak otaczający go ludzie widzieli w nim kogoś więcej niż tylko pobożnego kapucyna. Naznaczony krwawymi stygmatami Męki Jezusa Chrystusa cierpiał w pokorze, czyniąc ze swego życia ofiarę. Wierni tłumnie uczestniczyli w odprawianych przez niego Mszach św., tłoczyli się przed konfesjonałem, w którym spowiadał, błagali o jego modlitewne wsparcie. Wielu wyprosił u Boga łaskę nawrócenia czy uzdrowienia...
(***)

Ojciec Pio wstawia się za nami
 
Ludzie uzdrowieni za wstawiennictwem Ojca Pio pochodzą z różnych krajów świata. Aby wymodlić uzdrowienie dla chorego, święty zakonnik nie potrzebował nawet osobistego spotkania z cierpiącym. Wstawia się za nami także i dziś.
 
Na początku grudnia 1957 r. do katowickiego szpitala dziecięcego przywieziono niespełna dwuletnią Zosię - córkę Marii i Józefa ze Śląska. Rozwijające się dotychczas prawidłowo dziecko z dnia na dzień straciło władzę w rękach i nogach oraz przestało mówić. Rodzice byli w szoku, zwłaszcza kiedy po bezowocnej kuracji wypisano ją ze szpitala "celem umieszczenia w Domu Dzieci Kalekich". Sytuacją rodziny przejęła się ich sąsiadka Maria. Postanowiła napisać do Ojca Pio. Po trzech tygodniach nadeszła odpowiedź z zapewnieniem, że zakonnik modli się o zdrowie Zosi i przesyła błogosławieństwo. Tymczasem już na dwa dni przed jego doręczeniem bezwładnie leżąca dziewczynka nagle wstała i ... zaczęła chodzić. Wkrótce odzyskała władzę w rękach i mowę. Była uzdrowiona. A rodzice - przekonani, że wyzdrowienie jest skutkiem modlitw stygmatyka - do dziś przechowują z czcią mały prostokątny kartonik, który od niego otrzymali.

Pan W. K. znalazł się w 1977 r. w koszalińskim szpitalu z rozpoznaniem ciężkiego zapalenia opon mózgowych. Lekarze przygotowywali już rodzinę na jego śmierć. Jednak po kilku tygodniach mężczyzna, zdrowy, powrócił do domu. Przypomniał sobie, że kiedy przywieziono go do szpitala, widział we śnie postać kapucyna, który podniósł go i zachęcał, by powstał z łóżka. Dopiero po kilku latach pan W. K. zobaczył obrazek z podobizną Ojca Pio. "To była podobizna zakonnika z mojego snu!" - stwierdził. Co dziwne - wówczas nikt z jego rodziny nie znał Ojca Pio. "Moi najbliżsi zamówili wówczas w intencji mego powrotu do zdrowia dwie Msze św." - powiedział W. K.

Mąż pani M. M. z Mielca po przebytych wcześniej żółtaczkach miał poważnie uszkodzoną wątrobę. W marcu 1991 r. dawano mu jedynie jeszcze kilka dni życia. "Stan chorego: ogólne wyniszczenie organizmu, zażółcenie powłok skóry, praktycznie bez kontaktu, w stanie ogólnym bardzo ciężkim" - stwierdził opiekujący się mężczyzną lekarz. Wykrył on wówczas duży guz poniżej żeber i stwierdział, że chory ma powiększoną wątrobę. Po czterech miesiącach "stan chorego uległ diametralnej poprawie". Guz zniknął, a wątroba się zmniejszyła. "Obecny stan chorego jest nieprawdopodobny, jeżeli chodzi o wiedzę medyczną" - podsumował lekarz. Pani M. M. powiązała powrót do zdrowia ze wstawiennictwem Ojca Pio.

W 1989 r. u pewnej kobiety stwierdzono guz na wątrobie. Podczas operacji lekarze stwierdzili, że nowotwór złośliwy zaatakował wszystkie narządy wewnętrzne. Po powrocie do domu kobieta nie przestawała się modlić. Po kilku dniach, podczas odmawiania różańca, poczuła zapach fiołków. Kiedy wkrótce potem stan jej zdrowia zaczął się poprawiać, doszła do wniosku, że to Ojciec Pio dał jej znak, że jest uratowana. Ku zdziwieniu lekarzy kobieta przeżyła. "Jeszcze utrzymuje się guz nadnercza, od którego wszystko się zaczęło" - stwierdza kobieta. Nie straciła jednak nadziei na całkowite wyleczenie.
 
(oprac. na podst. książki I. Burchackiej "Ojciec Pio - Stygmatyk - Mistyk - Cudotwórca", wyd. ADAM, 1997)
 
 Gino Pin był duchowym synem Ojca Pio. 20 września 1968 r. przybył z rodziną do San Giovanni Rotondo. Następnego dnia jego córka Pia dostała wysokiej gorączki, bólów brzucha i torsji. Przewieziono ją do szpitala z podejrzeniem zapalenia wyrostka lub otrzewnej. Gino Pin udał się do klasztoru po pomoc. Rankiem 22 września Ojciec Pio został powiadomiony o chorobie dziewczynki. Orzekł, że powinna zostać w miejscowym szpitalu, a jeśli będzie to konieczne, trzeba ją operować. Dodał też, że będzie się modlił. Relacjonujący mu sytuację o. Alberto stwierdził jednak, że Gino Pina nie stać na pozostanie w mieście i spytał: "Dlaczego nie wyrwie Ojciec z rąk Madonny uzdrowienia dla dziewczynki, bez operacji?" Ojciec Pio spojrzał nań przenikliwie. "Tak ... będę się modlił" - odparł. Ok. godz. 11 przed łóżkiem chorej zgromadzili się lekarze, żeby postawić diagnozę. Niepotrzebnie. Wszystkie objawy minęły - Pia wyzdrowiała.

Smeralda La Pietra od lat odwiedzała różnych lekarzy. Z badań wynikało, że żyły doprowadzające krew do jej mózgu są niedrożne i musi poddać się operacji. Jednak gdyby operacja się nie udała, groziło jej spędzenie reszty życia na inwalidzkim wózku. Kobieta ogromnie cierpiała, bóle się nasiliły, nie mogła się samodzielnie poruszać. Pragnęła śmierci. Pewnej nocy przyśnił jej się Ojciec Pio. Kobieta poprosiła go o wstawiennictwo, by wyzdrowieć. Rankiem mogła już zrobić kilka kroków. Po kilku dniach poruszała się bez bólu. Badanie wykazało, że problem zniknął.
 
Va bene - w porządku

W 1962 r. obecny Ojciec Święty napisał list do Ojca Pio z prośbą o modlitwę wstawienniczą za chorą na raka Wandę Półtawską. Wskutek wstawiennictwa Świętego przed planowaną operacją chora niespodziewanie wyzdrowiała. Wanda Półtawska nie znała Ojca Pio, nie wiedziała także o listach wysłanych przez bp. Wojtyłę. Pięć lat po uzdrowieniu przyjechała do San Giovanni Rotondo. Po latach wspomina: "Po Mszy św. Ojciec Pio z trudem, powolutku skierował się ku zakrystii. Szedł koło nas i na chwilę zatrzymał się, powiódł wzrokiem po ludziach i zatrzymał go na mnie - podszedł bliżej, pogłaskał mnie po głowie - i spojrzał... I właśnie to spojrzenie, którego opisać nie potrafię, sprawiło, że już wiedziałam; wiedziałam, że wtedy, w 1962 r., to nie był przypadek. Adesso va bene (Teraz jest w porządku) - powiedział, uśmiechnął się i poszedł dalej".
 
Uzdrowienie Consiglii de Martino

Consiglia de Martino zachorowała w 1995 r. Badania wykazały, że duszności i ucisk w klatce piersiowej i szyi spowodowane było zerwaniem przewodu limfatycznego. Przy obojczyku chorej powstał zbiornik zawierający około dwóch litrów płynu. Lekarze stwierdzili, że konieczna jest operacja. Chora była wielką czcicielką Ojca Pio. Ona sama, jej przyjaciele i krewni zwracali się do niego, ufając w jego wstawiennictwo u Boga. Niespodziewanie chora została uzdrowiona - operacja okazała się niepotrzebna!
Więcej >TUTAJ

***

avatar użytkownika intix

8. Droga Pelargonio

...za pierwszym razem trumna była zamknięta, a za drugim razem otwarta.
Święty wyglądał tak jakby spał. To było niesamowite przeżycie
.

Przyznam, że  wiele o tym myślałam...
O tym cudzie życia wiecznego...
O cudownie zachowanych, po śmierci,  ciałach...
To wielka łaska Boża...
Dla Świętych, którzy przeszli na Tamtą Stronę...
Ale także dla Nas...
Dla wszystkich, którzy jeszcze w drodze...
Dla wierzących w Pana Boga
I dla tych, którzy nie...
Pan Bóg przychodzi z pomocą
Aby uwierzyć... aby zatrzymać się...
Pomyśleć o istnieniu... o tym, kim jestem
Dokąd zmierzam...
Aby nie skazywać się na wieczne potępienie...
Lecz żyć na chwałę Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego...
Aby wierzyć w życie wieczne...
Aby uwierzyć w zmartwychwstanie...
prochem jesteś i w proch się obrócisz...
Ale kiedyś... gdy Pan Bóg wskaże Godzinę
Umarli z martwych powstaną
W inne ciała przyobleczeni...
Jak Jezus Chrystus po Zmartwychwstaniu...

Dziękujmy za wszystko Panu Bogu...
Módlmy się też do św. Ojca Pio...
Prośmy go o wstawiennictwo za nami
Za wszystkimi grzesznikami...
Aby świat  z drogi Zła zawrócił
Do Pana Boga... całym sercem... powrócił...

***
Modlitwa o łaski za przyczyną św. Ojca Pio
O Jezu, pełen łaski i miłosierdzia, Ty dla zbawienia dusz ludzkich podjąłeś mękę i umarłeś na krzyżu, aby wyjednać przebaczenie grzechów; pokornie błagam Cię: za przyczyną św. Ojca Pio, kapłana i stygmatyka, który wielkodusznie Ci służył, poświęcał swe życie i cierpiał dla ratowania grzeszników, udziel mi przebaczenia moich win i łaski...

Dla większej chwały Twojej racz go wsławić chwałą świętości i przyciągnij wszystkich ludzi do swego miłującego Serca. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
 "Chwała Ojcu..." - 3 razy.

Modlitwa Ojca Pio o nawrócenie grzeszników

Pokornie proszę Cię, Panie, abyś ze względu na Twoją dobroć i miłosierdzie powstrzymał gromy Twego gniewu na nieszczęsnych grzeszników i udzielił im łaski nawrócenia i pokuty. Ty, Panie, przez Autora "Pieśni nad Pieśniami" powiedziałeś, że "jak śmierć potężna jest miłość" (Pnp 8, 6), dlatego z całym żarem proszę Cię: spojrzyj okiem niewypowiedzianej dobroci na tych braci i siostry, pociągnij ich ku sobie i złącz nierozerwalnymi więzami miłości.

O Panie, niechaj znowu powstaną ci, którzy prawdziwie umarli. Ty, który swoim potężnym głosem wyprowadziłeś z grobu śmierci Łazarza, zawołaj na nich mocnym i potężnym głosem i przywróć im życie. Spraw, by na Twoje słowo porzucili swoje grzechy i mogli wraz ze wszystkimi odkupionymi sławić bogactwa Twego miłosierdzia...

Ty sam, Panie, wiesz, jak wciąż wielu żyje z dala od Ciebie, źródła wody żywej; jak wciąż sprawdzają się Twe słowa, że "żniwo jest wielkie, a robotników mało", że już jest dojrzałe żniwo na polu Kościoła! Oby ono nie zmarnowało się z powodu braku robotników! Oby nie zagarnęli go emisariusze szatana, którzy są tak aktywni! Nie dopuść do tego, o najsłodszy Boże, ale okaż Swą litość i wejrzyj na nędzę oraz potrzeby duchowe współczesnych ludzi, i odpuść grzesznikom winy, i wprowadź ich na drogi sprawiedliwości i pokoju, prowadzące do Twego królestwa życia i nieśmiertelności. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

***
Pelargonio... dziękuję Ci...
Pozdrawiam serdecznie
***

avatar użytkownika intix

9. Myśli św. Ojca Pio...

Czuwanie modlitewne Św. Ojca Pio Przeprośna Górka - Jasna Góra 27 - 28 września 2014r.

Wrzesień

 1. Trzeba kochać, kochać, kochać i nic więcej (GP, s. 292).
 
 2. O dwie rzeczy powinniśmy ustawicznie błagać naszego najsłodszego Pana: aby rozwijała się w nas miłość i bojaźń Boża. Pierwsza bowiem urzeczywistnia nasz lot po drogach Pana, a druga przyczynia się do tego, że uważamy na to, gdzie stawiamy nogę. Pierwsza sprawia, że patrzymy na rzeczy tego świata, widząc je takimi, jakimi są; druga -że staramy się uniknąć wszelkiego zaniedbania. A następnie, ponieważ miłość i bojaźń Boża idą w parze, nie jest w naszej mocy pozwolić sobie na uczuciowe przywiązanie do ziemskiej rzeczywistości (Epist. f, s.407).
 
 3. Tylko miłość może nas obdarzyć darem opanowania tego, co wydaje się nam nie do opanowania. Językiem miłości jest przekonanie prowadzące do ufności. Jakże piękna jest miłość, jeśli otrzymuje się ją w darze, a jak jest zniekształcona, jeśli jej się domaga i się ją wymusza (PM, s. 166).
   
 4. Ty, który jesteś odpowiedzialny za dusze, prowadź je z miłością, z wielką miłością, z pełną miłością, wykorzystaj całe jej bogactwo; jeżeli to okaże się nieskuteczne... użyj kija! Przecież sam Pan Jezus jest tego wzorem. On nas tego nauczył stwarzając niebo, ale godząc się także na piekło (AdFP, s. 550).
 
 5. Jeżeli Bóg nie karmi cię słodyczami i łakociami, to jedz cierpliwie swój chleb, nawet suchy, spełniając swój obowiązek, bez otrzymywania natychmiastowej zapłaty. Takie postępowanie świadczy o naszej bezinteresownej miłości. W ten sposób kocha się Boga i służy się Mu własnym kosztem. Jest to charakterystyczna cecha dusz doskonałych (Epist. 111, s. 282).
 
 6. Im więcej będziesz mieć goryczy, tym więcej otrzymasz miłości (FFN, s. 16).
 
 7. Jeden akt miłości do Boga, spełniony w czasie oschłości, ma większą wartość niż sto innych, uczynionych w czasie doznawanej słodyczy i pociechy duchowej (ASN, s. 43).

 8. Mój Jezu! To moje serce jest Twoim... Racz je wziąć, racz je napełnić Twoją miłością, a później rozkazuj mi abym czynił to, co Ty chcesz (AD, s, 49).
 
 9. Pan Bóg nas kocha i to, że nas kocha, udowadnia faktem, iż nas toleruje w chwili obrażania Go (GB, s. 30).

10. Jezu, rozpal ten ogień, który przyniosłeś na ziemię, abym nim rozpalony wyniszczał się na ołtarzu Twej Miłości jako ofiarna żertwa miłości w tym celu, byś Ty królował w moim sercu i w sercach wszystkich ludzi, by wszędzie wznosił się hymn uwielbienia Ciebie, wysławiania i wdzięczności za miłość, którą okazałeś nam w tajemnicy Twoich Boskich narodzin (Epist.Iv; s. 869)

11. Kochaj Pana Jezusa, bardzo Go kochaj, ale z tego powodu jeszcze bardziej kochaj składanie siebie w ofierze. Miłość chce być gorzka (T, s. 99).

12. Miłość zapomina o wszystkim, wszystko przebacza, daje wszystko bez zastrzeżeń (Epist. Iv; s. 870).

13. Duch ludzki bez Bożego płomienia miłości zostaje sprowadzony do rzędu Zwierząt. Zupełnie inaczej natomiast przedstawia się cała sprawa z miłością. Miłość Boża unosi ducha ludzkiego tak wysoko, że dosięga on tronu Boga. Nigdy nie znuż się dziękowaniem za szczodrobliwość tak dobrego Ojca i proś Go, aby ciągle coraz bardziej rosła w twoim sercu święta miłość (Epist. II, s. 70).

14. Nigdy nie uskarżaj się na doznawane obelgi, niezależnie od tego, z którejkolwiek strony cię spotykają. Natomiast przypominaj sobie, że Pan Jezus został nasycony zelżywościami ludzi, których On sam obdarzał dobrocią. Będziesz usprawiedliwiał wszystkich ludzi, kierując się miłością chrześcijańską, mając przed oczyma przykład Boskiego Mistrza, który prosił swojego Ojca o przebaczenie nawet dla tych, którzy Go ukrzyżowali (AP).

15. Pan Jezus i twoja dusza powinni w zgodzie uprawiać winnicę. Do ciebie należy obowiązek zbierania i wynoszenia kamieni, a także wyrywania kłujących chwastów. Do Jezusa zaś należy obowiązek siania, sadzenia, pielęgnowania i podlewania. Jednakowoż i w twojej pracy jest działanie Pana Jezusa. Bez Niego nie możesz nic zrobić (CE, s. 54).

16. Nie jesteśmy zobowiązani, do unikania faryzejskiego zgorszenia, by powstrzymać się od czynienia dobra (CE, s. 37).

17. Zapamiętaj to sobie, że bliżej Boga jest złoczyńca, który wstydzi się tego, że ile robi, niż człowiek uczciwy, który wstydzi się tego, że robi coś dobrze (CE, s. 16).

18. Czas wykorzystany dla chwały Boga i zbawienia duszy, nie jest nigdy czasem ile wykorzystanym (CE, s. 9).

19. Tak, z całego serca błogosławię dzieło katechizowania dzieci, które są szczególnie umiłowanymi kwiatuszkami Pana Jezusa. Błogosławię również gorliwe dzieło prac misyjnych (Epist. III, s. 457).

20. Wszyscy jesteśmy powołani przez Pana do prowadzenia dzieła zbawiania dusz że i powinien szerzyć chwałę Boga i pracować dla zbawienia ludzi, prowadząc życie chrześcijańskie, błagając nieustannie Pana, "aby przyszło Jego królestwo; by nie wiódł jest to, co ty także powinnaś robić, ofiarując ustawicznie całą siebie Panu w tym właśnie celu (Epist. II, s. 70).

21. Powstań więc, o Panie, i utwierdzaj w swej łasce tych, których mi powierzyłeś i nie dopuść, aby ktokolwiek z nich miał zginąć, opuszczając Twoją owczarnię. Ach! Boże! Ach! Boże... nie pozwól, by Twoje dziedzictwo zmarnowało się (Epist. 111, s. 1009).

22. Jestem całkowicie oddany każdemu człowiekowi. Każdy może powiedzieć: "Ojciec Pio jest mój". Tak bardzo kocham moich braci, żyjących [razem ze mną] na wygnaniu. Kocham moich synów duchowych na równi z moją duszą, a nawet jeszcze bardziej. Ponownie ich zrodziłem dla Pana Jezusa w bólu i miłości. Mogę zapomnieć o sobie samym, ale nie o moich duchowych dzieciach. Co więcej -zapewniam, że kiedy Pan mnie powoła [ do siebie], powiem Mu: "Panie, zostaję u bram nieba; wejdę tam dopiero wtedy, gdy zobaczę, że wchodzi ostatni z moich synów [duchowych]". Bardzo cierpię z tego powodu, że nie będę mógł zdobyć dla Boga wszystkich moich braci. W pewnych momentach jestem bliski śmierci z powodu bólu serca na widok tylu cierpiących dusz, którym nie mogę przynieść ulgi oraz z powodu tylu bliźnich sprzymierzonych z szatanem (AP).

23. Życie nie jest niczym innym, jak tylko wiecznym zmaganiem się z sobą samym i nie zakwita inaczej, jak tylko za cenę cierpienia. Dotrzymuj zawsze towarzystwa Panu Jezusowi w Ogrodzie Oliwnym, a On będzie umiał wzmocnić cię w godzinach udręk, które nadejdą (ASN, s. 15).

24. Jednej rzeczy nie mogę absolutnie znieść, a jest ona następująca: jeżeli ja powinienem kogoś zganić, to zawsze jestem gotów; ale jeśli widzę, że robi to ktoś inny, to nie mogę tego ścierpieć. Widok kogoś tak poniżonego jest dla mnie czymś nie do zniesienia (T, s. 120).

25. Jakże bardzo podobałoby się Bogu, gdyby te biedne stworzenia opamiętały się i naprawdę wróciły do Niego! Dla tych osób trzeba mieć serce matki i otaczać je największą troską, ponieważ Pan Jezus daje nam do zrozumienia, że w niebie jest większa radość z powodu jednego skruszonego grzesznika, niż z wytrwania w dobrym dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych. Słowa Jezusa są naprawdę pocieszające dla tych dusz, które mają nieszczęście grzeszyć, a później chcą się opamiętać i powrócić do Pana Jezusa (Epist. III, s. 1082).

26. Nieszczęścia rodziny ludzkiej winny być przedmiotem troski wszystkich (T, s. 95).

27. Nie troszcz się zbytnio o uleczenie twego serca, ponieważ twe zmartwienie mogłoby mu jeszcze bardziej zaszkodzić. Nie wysilaj się także za bardzo, aby zwyciężyć pokusy, ponieważ ten gwałtowny wysiłek jeszcze bardziej by je wzmacniał. Lekceważ je i nie zatrzymuj się nad nimi (Epist. III, s. 503).

28. Czyń dobro gdziekolwiek jesteś, aby, każdy mógł powiedzieć: "To jest syn Chrystusa". Znoś utrapienia, choroby, cierpienia z miłości do Boga i dla nawrócenia biednych grzeszników. Podtrzymuj słabego, pocieszaj tego, kto płacze (FSP, s. 119).

29. Nie myśl, że kradniesz mi czas, ponieważ najlepiej wykorzystany czas to właśnie ten, który poświęcamy uświęcaniu duszy kogoś innego. Mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko dziękować litościwemu Ojcu w niebie za to, że przysyła mi dusze, którym w jakiś sposób mogę przyjść z pomocą (MC, s. 83).

30. Nigdy nie przyszła mi do głowy myśl o jakiejś zemście. Modliłem się za oszczerców i nadal będę się modlił. Często mówiłem Bogu: "Panie, jeśli dla ich nawrócenia potrzebne jest uderzenie batem, zrób to, byleby tylko zostali zbawieni" (AD, s. 127).

avatar użytkownika gość z drogi

10. Droga @Intix :) jak dobrze wrócić na ścieżki,po których

stąpaliśmy nie tak dawno :) dzięki za przypomnienie,przydało sie BARDZO :)
serdeczności wraz z pozdrowieniami :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

11. Droga Zofio...:)

...jak dobrze wrócić na ścieżki, po których stąpaliśmy nie tak dawno :)

:)i ja z Tobą się zgadzam...
Tym razem... do tego wpisu poświęconego św. Ojcu Pio, powracam...

Te ścieżki...
To... jakby dorzecze Głownej Rzeki...
Która ze Źródła wypływa...
Źródła Prawdy... Źródła Życia...

Te ścieżki... stąpajmy po nich...
One wiodą nas... do Drogi...
Drogi Jedynej...
Drogi Prawdy i Życia...

Za wszystko dziękujmy Panu Bogu...
Matce Bożej...
Świętym Aniołom... Archaniołom...
I naszym Św. Patronom...

Zofio Droga... w ubiegłym roku podarowałaś Nam przesłanie św. Ojca Pio o Aniołach Stróżach i Archaniołach... za co jeszcze raz dziękuję serdecznie...
W dniu dzisiejszym, w tym wpisie poświęconym św. Ojcu Pio... w rozmowie z Tobą pozwolę sobie troszeczkę ten temat rozwinąć i dodam:

Żyjemy w czasach, które świat duchowy, mistyczny, świat przeżyć religijnych zepchnęły na margines ludzkiej wrażliwości i zainteresowania. jesteśmy świadkami triumfu szeroko rozumianej nauki ż postępu naukowego, a z drugiej strony zastanawiają nas - lub raczej dziwią - poszukiwania ludzkości zmierzające w kierunku magii, ezoteryzmu, wróżbiarstwa. Co więcej, obserwujemy, jak na naszych oczach odradza się kult "świętych gajów" w Estonii czy Łotwie, druidów, elfów i "Matki Ziemi" we Francji, niemal powszechne staje się korzystanie z usług wróżek ż magów w Niemczech. Podobne zjawiska są zauważalne takie w Polsce.

Biję się z własnymi myślami i wciąż zadaję sobie pytanie: dlaczego ludziom tak łatwo przychodzi wierzyć w istnienie UFO, w moc cudownych talizmanów, opiekę duchów leśnych, polnych czy domowych, uwierzyć w przepowiednie wróżbitów, we wszechmoc i "nieograniczone" możliwości komputerów, robotów czy internetu, a tak trudno stwierdzić - wierzę w Świętych Obcowanie, wierzę w istnienie aniołów i szatana? Czyżby to była tylko ludzka przewrotność, a może coś więcej?

Zapewne nie jest łatwo znaleźć zadawalającą i jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, bo i problem jest wielce złożony, lecz pewne światło na to zagadnienie rzuca nam postać błogosławionego Ojca Pio. Swoim sposobem życia podpowiada nam, dlaczego warto wierzyć w świat duchowy, w świat, w którym jest miejsce dla aniołów, demonów, dusz czyśćcowych, jest miejsce dla Boga i dla mnie. Nasz Błogosławiony nie tylko wierzy, ale przede wszystkim doświadcza istnienia istot pozaziemskich, z którymi bądź to nawiązuje serdeczną przyjaźń - jak to było w przypadku jego Anioła Stróża, bądź troszczy się o ich zbawienie, gdy są to proszące o pomoc dusze czyśćcowe, bądź toczy boje, gdy okazują się nimi złowrogie demony.

W pierwszym numerze Głosu Ojca Pio napisałem już o spotkaniach, do jakich dochodziło pomiędzy Zakonnikiem a duszami czyśćcowymi, w tym pragnę wskazać na obecność aniołów w jego życiu, a w przyszłym numerze, kontynuując temat, chciałbym naszkicować obraz walki, jaką stoczył z szatanem.

Idąc za rozważaniami św. papieża Grzegorza Wielkiego, na temat natury aniołów, można stwierdzić, że te niebieskie duchy, które mają do spełnienia jakąś ważną misję, które przybywają, aby coś ważnego oznajmić, nazywamy aniołami, a te, które zapowiadają wydarzenia najbardziej doniosłe archaniołami. Jednak szczególne zadania Bóg zlecił Aniołom Stróżom, do których należy ustawiczne czuwanie nad duszami powierzonymi ich opiece. Rodzą się jednak kolejne pytania: czy rzeczywiście Ojciec Pio kontaktował się z tymi czystymi duchami, czy Bóg przekazywał mu poufne informacje za ich pośrednictwem?

Przyjaźń Zakonnika z aniołami lub raczej z Aniołem Stróżem zaczęła się bardzo wcześnie, bo już w wieku dziecięcym. Franciszek Forgione (Ojciec Pio) otaczał go szczególnym nabożeństwem, darzył głębokim uczuciem i ufnym oddaniem, nazywając go Towarzyszem dzieciństwa. Ojciec Eusebio w następujący sposób opisuje Anioła Stróża naszego Błogosławionego: Przyjął [Anioł Stróż] wygląd innego dziecka i stal się dla niego widzialny, a następnie dodaje, że Niebieski Przyjaciel rozweselał jego dzieciństwo i powodował jego tęsknotę za niebem. Rzeczywiście, ten czysty duch towarzyszył chłopcu we wszystkich momentach jego życia, szczególnie w trudnych chwilach. Wtedy to umacniał go w jego udrękach, rozpraszał wątpliwości, pocieszał i zanosił jego modlitwy przed tron Pana Boga.

Aniołowie towarzyszą naszemu Błogosławionemu także w jego wizjach i na modlitwie. W wieku piętnastu lat, gdy rozmyślał nad swoim powołaniem, przeżył niezwykłą, prorocką wizję. Oto został zaprowadzony przez Jezusa na ogromną równinę, na której po obu stronach rozłożyły się dwie grupy postaci: jedna składała się z demonów - czarnych, o odrażającym wyglądzie, druga zaś z aniołów w lśniącej bieli. Do walki z chłopcem wystąpiła postać o straszliwym wyglądzie, niezmiernie wysoka, chełpiącą się swą silą. Jezus zachęcał przerażonego Franciszka Forgione do walki i chłopiec odniósł pełny triumf. Wizja ta uświadomiła przyszłemu zakonnikowi konieczność walki z szatanem, nad którym dzięki zaufaniu w pomoc Bożą odniesie zwycięstwo. W wieku trzydziestu jeden lat, po ośmiu latach kapłaństwa, 20 września 1918 r., podczas modlitwy przed krucyfiksem Ojciec Pio ujrzał inną tajemniczą postać, której ręce, nogi i bok ociekały krwią. Był to Serafin - anioł pobudzany miłością Bożą - który na polecenie Boga dokonał stygmatyzacji Zakonnika. W jednej chwili na ciele Ojca Pio pojawiły się krwawiące rany, podobne do tych, jakie nosił Jezus Chrystus. Spotkanie z Serafinem przyniosło cierpienie i ból, które w postaci agonii i omdleń będą towarzyszyły mu przez cale jego życie.

Stygmatyk z San Giovanni Rotondo mógł się również przekonać o dobroci i łaskawości swego Anioła Stróża, który niósł mu nieodzowną pomoc podczas lektury listów pisanych do niego w obcych, nieznanych Zakonnikowi językach lub w konfesjonale, gdzie Ojciec Pio prowadził dialog z penitentami, dla których obcy był język włoski czy łacina. Na czym polegała ta pomoc? Otóż w liście z 20 września 1912 r. Zakonnik wyjaśnia: Osobistości z nieba nie przestają mnie odwiedzać i dawać mi odczuć przedsmak upajającego szczęścia świętych. A jeśli zadanie naszego Anioła Stróża jest wielkie, to zadanie mojego Anioła Stróża jest na pewno większe od czasu, gdy ma wobec mnie także obowiązek nauczyciela - tłumacza z obcych języków.
Jego Anioł Stróż rzeczywiście pełnił posługę tłumacza, o czym jeszcze dobitniej świadczy pismo księdza Salvatore Pannullo napisane pod przysięgą: ja niżej podpisany, zeznaję pod świętą przysięgą, że ojciec Pio po otrzymaniu tego listu przekazał mi dosłownie jego treść. Zapytany przeze mnie, jak mógł go przeczytać i zrozumieć, nie znając nawet alfabetu greckiego, odpowiedział mi:
"Wiesz! To Anioł Stróż wyjaśnił mi wszystko". Anioł tłumacz spełniał takie rolę pomocnika w odszyfrowywaniu listów pisanych przez kierowników duchowych do Ojca Pio. Zdarzało się bowiem, iż szatan czynił tę korespondencję nieczytelną lub mocno poplamioną atramentem i wówczas - jak zeznaje ojciec Eusebio -Anioł ojca Pio ujawniał szatańskie zamiary i wskazywał na sposób ich pokonania.

Aniołowie pełnią takie bardzo odpowiedzialną funkcję podczas sprawowania Najświętszej Ofiary. Mógł się o tym przekonać jeden z kapłanów, który w roku 1959 był świadkiem niezwykłego wydarzenia. Rozegrało się ono przy ołtarzu w kościele klasztornym w San Giovanni Rotondo. Kiedy skończył rozdzielać Komunię św. i rozpoczął puryfikację cyborium (puszka, w której przechowuje się konsekrowane komunikaty) zauważył poruszającą się w powietrzu hostię. Kiedy dokończył czyszczenia puszki hostia wpadła do jej środka. Kapłan opowiedział o tym zdarzeniu Ojcu Pio. Usłyszał wtedy takie słowa: Bądź bardzo troskliwy i nie pędź, kiedy udzielasz Komunii świętej. Podziękuj swojemu Aniołowi Stróżowi, który nie pozwolił Jezusowi upaść na podłogę.

Anioł Stróż naszego Błogosławionego spełniał również posługi bardzo pokorne, jak choćby budzenie. Kiedy Ojciec Pio z powodu podeszłego wieku osłabł fizycznie, władze zakonne wyznaczyły mu do pomocy ojca Alessio Parente. Zdarzało się, że zmęczony swoimi obowiązkami ojciec Alessio udawał się w ciągu dnia na krótki odpoczynek, by po zregenerowaniu sił powrócić do pracy. Jednak nie zawsze zbudził go dźwięk zegarka. Wtedy mocne pukanie do drzwi stawiało go na nogi. Za każdym razem, gdy wychodził na korytarz, nikogo tam nie spotykał. Zdziwiony biegł do Ojca Pio, który w tej właśni chwili czekał na jego pomoc.
Ojciec Alessio odkrył, że oprócz tajemniczego pukania do drzwi, innym sposobem na jego budzenie był wyraźny glos, który mówił do niego w głębokim śnie: Alessio, Alessio, przyjdź na dół. Pewnego razu zagadka dziwnego budzenia rozwiązała się. Gdy kolejny raz zdarzyło się ojcu Alessio zaspać, postanowił wytłumaczyć się swemu podopiecznemu, lecz ten przerwał mu i powiedział: Tak, rozumiem cię. Lecz czy sądzisz, że dalej będę posyłał mojego Anioła Stróża, aby codziennie cię budził? Lepiej będzie, abyś poszedł i kupił sobie nowy budzik.

Zakonnik z Pietrelciny wysługiwał się takie Aniołem Stróżem do opieki nad swoimi dziećmi duchowymi. Jeden z nich, Anglik Cecil Humprey Smith, podczas pobytu we Włoszech uległ wypadkowi samochodowemu. Jego przyjaciel, widząc go w bardzo ciężkim stanie, postanowił nadać na poczcie telegram do Ojca Pio z prośbą o modlitwę w intencji Cecila. Ledwie telegram znalazł się na pocztowym pulpicie, gdy mężczyzna, ku swemu wielkiemu zdziwieniu, sam otrzymał telegram od charyzmatycznego zakonnika zapewniający go o modlitwie za rannego Anglika. W kilka miesięcy po tym wydarzeniu Cecil i jego przyjaciel zjawili się w San Giovanni Rotondo, by podziękować za modlitwę i zapytać Ojca Pio, w jaki sposób tak szybko dowiedział się o wypadku. Usłyszeli następującą odpowiedź: Czy sądzicie, że Aniołowie latają tak wolno jak samoloty?

Wiele osób pragnęło utrzymywać stały kontakt z Ojcem Pio, pragnęło słuchać jego rad, zadawać pytania dotyczące rozwoju ich życia duchowego, szukać umocnienia w wierze, wyzwolenia z grzechu, lecz z braku czasu lub dużych odległości nie mogli się zawsze zjawić na spotkanie ze swoim duchowym ojcem i kierownikiem. Wtedy Zakonnik miał dla nich jedną pocieszającą radę: jeśli nie możesz przyjść do mnie, przyślij mi swojego Anioła Stróża. On może przynieść wiadomość od ciebie do mnie, a ja będę pomagał ci tak bardzo, jak będę mógł.

Gdy prześledzimy tych kilka zaledwie relacji mówiących o bliskiej zażyłości Ojca Pio z aniołami, uderzyć nas musi ogromna realność istnienia tych niebieskich duchów i wzajemna ich współpraca z charyzmatycznym zakonnikiem, obejmująca nawet najdrobniejsze dziedziny jego życia. Czy i my nie powinniśmy wyciągnąć z tego jakiejś nauki dla siebie? Dlaczego nie oddać się świadomie pod opiekę własnego Anioła Stróża, dlaczego nie prosić go o pomoc w tym, co nas przerasta lub przeraża, choćby było tak banalne, jak budzenie lub tak niezwykle, jak troska o godne udzielanie Komunii świętej? Nie lękajmy się takie posyłać naszych aniołów do osób, które liczą na naszą pomoc. Ojciec Pio zachęca do tego każdego z nas: Możesz przysłać swego Anioła Stróża o każdej porze dnia i nocy, ponieważ zawsze jestem szczęśliwy, przyjmując go. Przebywanie w obecności aniołów jest bowiem prawdziwym szczęściem.
 

Błażej Strzechmiński OFMCap

***
Zainteresowanym polecam też:
> Anioł Stróż

***
Droga Zofio... dziękuję Ci...
Pozdrawiam serdecznie...:)

avatar użytkownika gość z drogi

12. Droga @Intix :)

Dobrego Dnia :)
ON Wie Wszystko
To przedziwny Swięty...wcześniej nieznany a jednak przychodzący z pomocą w chwilach Trudnych...póżniej okazuje się, że znamy Tą Twarz,że gdzieś w naszych snach ,widzieliśmy Ją :)
serdeczności wraz z modlitwą z jednej z takich Ścieżek :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

13. Myśli św. Ojca Pio na każdy dzień roku

Styczeń

1. Dzięki Łasce Bożej jesteśmy u zarania Nowego Roku. Czy ujrzymy jego koniec, to tylko sam Bóg wie. Ten rok powinien być całkowicie poświęcony wynagradzaniu błędów przeszłości i czynieniu [ dobrych] postanowień na przyszłość. Niech więc wraz z nimi idą w parze również święte działania (TN, w: Epist. Iv; s. 878).
 
2. Powiedzmy sobie samym z pełnym przekonaniem prawdę: duszo moja, Zacznij dzisiaj czynić dobro, ponieważ do tej pory nie zrobiłaś niczego dobrego. Działajmy tak, ponieważ żyjemy w obecności Boga. Powtarzajmy sobie często: Bóg mnie widzi. Poprzez ten sam akt, który ja czynię, On mnie widzi, a także ocenia. Postępujmy więc tak, aby [Bóg] nie widział w nas nic innego, jak tylko samo dobro (TN, w: Epist. Iv; s. 878).
 
3. Kto ma czas, ten niech go nie traci i nie czeka na chwilę dogodną. Nie odkładajmy do jutra tego, co możemy zrobić dzisiaj. Powiedzeniem: "Zrobię to później" wybrukowany jest przedsionek piekła... a zresztą, któż może nas zapewnić, że jeszcze jutro żyć będziemy? Słuchajmy więc głosu naszego sumienia -królewskiego proroka: Gdy usłyszycie głos Pana, nie zatwardzajcie serc waszych. Weźmy się zatem do pracy i [zacznijmy] gromadzić duchowe skarby, ponieważ tylko ten czas, który ucieka, jest naszą własnością. Nie rozdzielajmy go pomiędzy jedną chwilę a następną, ponieważ sami nie jesteśmy w stanie tego zrobić (TN, w: Epist. Iv; s. 877n).
 
4. Ach! jakże cenną wartością jest czas! Szczęśliwi ci, którzy potrafią go dobrze wykorzystać, ponieważ w dniu sądu wszyscy będą musieli ściśle zdać z niego sprawę przed Najwyższym Sędzią. Ach! Gdyby wszyscy mogli zrozumieć, jak wielką wartością jest czas, to na pewno każdy zdobywałby się na ogromny wysiłek, aby go wykorzystywać w sposób godny pochwały! (CS, nr 65, s. 169)
 
5. "Dzisiaj więc, o bracia, zacznijmy czynić dobro, ponieważ do tej pory nic dobrego jeszcze nie zrobiliśmy". Słowa te, które seraficki ojciec św. Franciszek w swej pokorze odnosił do siebie samego, uczyńmy naszymi na początku tego Nowego Roku. Naprawdę, nic dobrego aż do dnia dzisiejszego nie zrobiliśmy, a jeśli uczyniliśmy coś dobrego, to jednak bardzo mało. Kolejne lata [i dni] następowały po sobie, a my nawet nie zapytaliśmy siebie, jak je wykorzystaliśmy; Czy nie było niczego w minionym czasie do naprawienia, do usunięcia czy do dodania, jeśli chodzi o nasze postępowanie? Żyliśmy dotąd bezmyślnie, jak gdyby pewnego dnia wieczny Sędzia nie miał nas wezwać  do siebie i zażądać sprawozdania z tego, co zrobiliśmy, jak wykorzystaliśmy nasz czas. A przecież z każdej minuty, z każdego poruszenia łaski Bożej, z każdego Świętego natchnienia, z każdej okazji, którą nam dano do tego, aby czynić dobrze, będziemy musieli się bardzo dokładnie rozliczyć. Nawet najlżejsze przekroczenie świętego prawa Bożego będzie brane pod uwagę! (m, w: Epist. IV, s. 875)
 
6. Miłość nie cierpi zwlekania. Trzej Królowie, zaledwie przybyli [do Jezusa], nie szczędzili trudu, by poznać i pokochać Tego, który pod wpływem łaski Bożej zdobył ich serca, obdarzając taką miłością, która chce się poświęcać, ponieważ serce w swych małych granicach nie może jej pomieścić i pragnie przekazywać dalej to, co je napełnia (m, w: Epist. w, s. 887).
 
7. Zawsze powinniśmy zachowywać nienaruszonymi dwie cnoty, a mianowicie: łagodność wobec bliźniego i świętą pokorę przed Bogiem (Epist. III, s. 944).
 
8. Bóg pozostawia cię w ciemnościach (ducha) dla swojej chwały. [Czyni] to także dla twojego wielkiego pożytku duchowego. Bóg chce, aby twoja nędza była tronem Jego miłosierdzia, a twe słabości stolicą Jego wszechmocy (Epist. III, s. 964).
 
9. Pewnego razu, pokazując Ojcu bardzo piękną, rozkwitniętą gałązkę głogu z bielusieńkimi kwiatuszkami, zawołałam: ,Jakże one są piękne!..." "Tak -powiedział –ale piękniejsze od kwiatów są owoce" i wyjaśnił mi, że piękniejszymi od świętych pragnień są wykonane dobre czyny (WN, s. 49).
 
10. Niech cię nie przerażają liczne zasadzki tej piekielnej bestii. Pan Jezus, który zawsze jest z tobą, będzie walczył razem z tobą. Nie dopuści nigdy, abyś upadła i została pokonana (Epist. III, s. 49).
 
11. Nie ustawaj w poszukiwaniu prawdy, w zdobywaniu Najwyższego Dobra. Bądź uległa poruszeniom łaski Bożej, [ ulegle ] odpowiadając na jej natchnienia i powaby.
Nie wstydź się Chrystusa i Jego nauki (Epist. Iv; s. 618).
 
12. Kiedy człowiek lęka się i cierpi, by nie obrazić Boga, wówczas nie obraża Go i jest bardzo daleko od popełnienia grzechu (Epist. II, s. 61).
 
13. Bycie kuszonym jest znakiem, że dusza podoba się Panu Bogu (Epist. III, s. 50).
 
14. Nie zdawaj się nigdy na siebie samą. Wszelką ufność pokładaj tylko w samym Bogu (Epist. II, s. 64).
 
15. Odczuwam coraz większą potrzebę powierzenia się z całym zaufaniem Bożemu miłosierdziu, pokładając tylko w Bogu moją nadzieję (Epist. I, s. 224n).
 
16. Przerażająca jest sprawiedliwość Boża. Ale nie zapominajmy, że również Jego miłosierdzie jest nieskończone (GP, s. 138).
 
17. Starajmy się, aby służyć Panu Bogu z całego serca i z całej woli. Wówczas On da nam więcej, niż na to zasługujemy ( GP, s. 180).
 
18. Tylko Bogu oddawaj chwałę, a nie ludziom; czcij swego Stwórcę, a nie marne stworzenie. Przez cały czas twego ziemskiego bytowania ucz się znosić gorycz, aby móc uczestniczyć w cierpieniach Chrystusa (LCS, 1 października 1971, 30).
 
19. Tylko generał wie, kiedy i jak posłużyć się swoim żołnierzem. [Dlatego umiej] czekać. Nadejdzie również i twoja kolej (AdFP, 555).
 
20. Oderwij się od świata. Posłuchaj mnie: ktoś topi się w głębokim morzu, a ktoś [inny] dławi się szklanką wody. Czy zachodzi jakaś różnica pomiędzy nimi? Czy obydwaj nie są jednakowo martwi? (AdFP, s. 555)
 
21. Zawsze pamiętaj o tym, że Bóg wszystko widzi! (AdFP, s. 554)
 
22. Im szybciej biegnie się w życiu duchowym, tym mniejsze odczuwa się zmęczenie. Co więcej, pokój –preludium wiecznej radości -coraz bardziej będzie nas napełniał. Będziemy szczęśliwi i mocni w takiej mierze, w jakiej -wykonując tę duchową naukę -pozwolimy żyć w nas Panu Jezusowi, umartwiając samych siebie (AdFP, s. 559).
 
23. Nie zniechęcajmy się nigdy wobec planów Opatrzności Bożej, która mieszając radość ze łzami, tak poszczególnych ludzi, jak i narodów, prowadzi je do osiągnięcia naszego ostatecznego celu. Zauważmy, że za widoczną ręką człowieka jest zawsze ukryta ręka Boga-(Epist. IV, s. 101). .
 
24. Jeżeli chcemy zbierać plon, to rzeczą konieczną jest nie tyle sianie, ile staranie się o to, aby siać ziarno na urodzajnej glebie. Kiedy zaś to ziarno stanie się źdźbłem, to pilnie uważajmy, aby kąkol nie zadusił delikatnych roślinek (AdFP, s. 561).
 
25. Starajmy się nauczyć tego, aby we wszystkich wydarzeniach ludzkich rozpoznawać i czcić wolę Boga (Epist. III, s. 55).
 
26. W życiu duchowym trzeba ciągle iść do przodu i nigdy się nie cofać. W przeciwnym razie stanie się [z nami] tak, jak dzieje się z łodzią, która zamiast płynąć do przodu, zatrzymuje się, a wówczas wiatr ją cofa (AdFP, s. 554).
 
27. Pamiętaj, że matka uczy swoje dziecko chodzić, podtrzymując, je na początku. Potem jednak ono powinno zacząć chodzić już samo. Podobnie ty –powinieneś kierować się własnym rozumem (AdFP, s. 5'5.5).
 
28. "Tak długo nie popełnisz grzechu, jak długo się go lękasz". Niech tak będzie, Ojcze, ale bardzo cierpię:. "Na pewno cierpisz, ale trzeba ufać. W tym tkwi różnica między  bojaźnią Bożą a lękiem Judasza".
Zbytni lęk prowadzi cię do działania bez miłości, a zbyt wielka ufność nie pozwala nam baczyć na niebezpieczeństwo, którego powinniśmy obawiać się i unikać. Jedna ręka powinna pomagać drugiej i winny działać razem, jak dwie siostry. Tak trzeba robić ciągle. Kiedy spostrzeżemy, że zbytnio się boimy –powinniśmy wówczas uciekać się do ufności. Jeśli natomiast mamy zbyt wielką ufność, powinniśmy starać się o to, aby zdobyć chociaż trochę obawy, ponieważ miłość dąży do zdobycia tego, co kocha, ale pozostaje w tym dążeniu niewidoma. Święta bojaźń  natomiast ją oświeca (AdFP, s. 548).
 
29. Nie osiąga się zbawienia bez przejścia przez burzliwe morze, które ustawicznie grozi utonięciem. Górą świętych jest Kalwaria. To z niej przechodzi się na inną górę, która nazywa się Tabor (Epist. I, s. 829).
 
30. Nie pragnę niczego innego, jak tylko umrzeć lub kochać Boga. Albo śmierć, albo miłość, ponieważ życie bez miłości jest gorsze od śmierci. Jeżeli chodzi o mnie, to nie mógłbym znieść innego życia niż obecne (Epist. I, s. 841).
 
31. Nie powinienem pozwolić na to, aby pierwszy miesiąc tego roku minął bez przekazania twej duszy, moja najdroższa córko, pozdrowienia ode mnie, i bez coraz większego zapewnienia cię o uczuciu, które żywi moje serce wobec twojego serca. Nie przestanę nigdy pragnąć dla twego serca wszelkiego błogosławieństwa i duchowego szczęścia. Moja dobra córko, tobie polecam gorąco troskę o własne serce: troszcz się o nie i staraj się o to, aby z każdym dniem było ono coraz to milsze naszemu najsłodszemu Zbawicielowi. Postępuj tak, aby obecny rok był bogatszy w dobre dzieła od roku poprzedniego. Trzeba bowiem, by w miarę, jak mijają lata i zbliża się wieczność, podwajać odwagę i wznosić naszego ducha do Boga, coraz pilniej służąc Mu w tym wszystkim, do czego zobowiązuje nas nasze powołanie i wiara chrześcijańska (Epist. 111, s. 485n).

http://kaplicaswojcapio.fm.interiowo.pl/dobrego_dnia/Styczen.htm

avatar użytkownika gość z drogi

14. Dobrego Dnia,droga @Intix :)

Ojciec Pio ...święty,piękny Starzec :)
ostatnio,ktoś bardzo bliski ale mieszkający bardzo daleko...długo nie dzwonił...i wtedy przypomniałam sobie dobre rady św Ojca ,te dotyczące Aniołow...i poprosiłam mojego Anioła,by przekazał Aniołowi tego Kogoś,ze martwię się ale i ,ze bardzo GO kochamy...po czym zapomniałam o wszystkim...do momentu,gdy zadzwonił nieznany mi numer ...przekaz został " Dokonany"
jesienny telefon był tym tak bardzo oczekiwanym...:)Drogi Ojcze Pio ...jesteś Kochany :)
Droga @Intix,Tobie i całej Blogmedia24.pl samych Dobrych Dni i opieki tego Pięknego św Starca :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

15. Zosieńko...:)

...przekaz został " Dokonany"...

Chwała Panu...

Świetych obcowanie...
Współpraca z Aniołami...
Za przykładem św. Ojca Pio...

Serdeczności przesyłam...:) i za chwilę, trochę spóźnione z mojej strony... Myśli św. Ojca Pio...

avatar użytkownika intix

16. Myśli św. Ojca Pio na każdy dzień roku

LUTY

1. Modlitwa jest przelewaniem naszego serca do Serca Boga... Kiedy jest dobrze przeżywana, porusza Boskie Serce i skłania je coraz bardziej do wysłuchania nas. Zanosząc modlitwę do Boga, starajmy się wylać całą naszą duszę. Wówczas zostanie On pokonany naszymi błaganiami i przyjdzie nam z pomocą (T, s. 74).
 
2. Chcę być tylko ubogim zakonnikiem, który się modli... Bóg spostrzega plamy nawet u aniołów. Wyobrazimy sobie, co widzi we mnie! (T, s. 58)
 
3. Módl się i ufaj! Nie denerwuj się! Niepokój nie służy niczemu. Bóg jest miłosierny i wysłucha twoją modlitwę (CE, s. 39).
 
4. Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy. Jest ona kluczem, który otwiera Serce Boga. Powinieneś mówić do Pana Jezusa również sercem, a nie tylko wargami. Co więcej, w pewnych przypadkach powinieneś mówić do Niego tylko sercem  (CE, s. 40).
 
5. Poprzez książki szuka się Pana Boga; a w modlitwie myślnej znajduje się Go (AdFP, s. 547).
 
6. Bądź pilna w modlitwie i medytacji. Powiedziałaś mi, że już zaczęłaś. Ach, Boże! Jakże jest to wielką pociechą dla Ojca, który cię kocha, jak własną duszę! Trwaj w ciągłym rozwijaniu się, w tym świętym ćwiczeniu się w miłości do Boga. Każdego dnia zrób choć trochę w tej dziedzinie. Rób to zarówno w nocy przy mdłym Świetle lampy, w czasie niemocy i jałowości ducha, jak również w   dzień, przeżywając radość i zachwycające oświecenie duszy (GF, s. 173).
 
7. Jeżeli możesz mówić do Boga w czasie modlitwy rozmawiaj z Nim, wysławiaj Go. Jeśli nie możesz mówić, bo jesteś niedoświadczona na drogach poznawania pana, niech cię to nie zasmuca. Zatrzymaj się u drzwi pokoju na wzór dworzan i oddaj Mu hołd. On cię zobaczy. Będzie Mu miła twoja obecność. Okaże względy twemu milczeniu. Następnym razem - kiedy cię weźmie za rękę, doznasz pocieszenia (Epist. 111, s. 982).
 
8. Ten sposób trwania w obecności Boga - chociażby tylko w tym celu, aby okazać dobrą wolę, że uznajemy się za Jego sługi jest najświętszy, najwspanialszy, najczystszy i najdoskonalszy (Epist. III, s.982).
 
9. Kiedy w czasie modlitwy znajdziesz się blisko Boga, rozważaj prawdę o sobie. Mów do Niego, jeśli możesz, a jeśli nie zdołasz, trwaj przy Nim, pokaż, że jesteś obecna i niczym się nie martw (Epist. III, s. 983).
 
10. Moich modlitw, o które nalegasz, nigdy ci nie brakuje, ponieważ nie mogę zapomnieć o tobie, która kosztujesz mnie tak wiele ofiar. Zrodziłem cię dla Boga w wielkim bólu serca. Ufam miłości, że w twych modlitwach nie zapomnisz o tym, który dźwiga krzyż dla dobra wszystkich ludzi (Epist. III, s. 983).
 
11. Najlepszym pocieszeniem ducha jest umocnienie pochodzące z modlitwy ( GC,s.38).
 
12. Zbawiać dusze można tylko modląc się ustawicznie (LCS, 1 października 1971, 30).
 
13. Modlitwa powinna być natarczywa, o ile ta natarczywość jest odbiciem wiary (AdFP, s. 553).
 
14. Modlitwy świętych w niebie i dusz sprawiedliwych na ziemi są zapachem, który nigdy nie zniknie (GF, s. 175).
 
15. Nigdy nie zmęczę się błaganiem Pana Jezusa. Prawdą jest, że moje modlitwy zasługują raczej na karę niż na nagrodę, ponieważ zbyt wiele przykrości sprawiłem Panu Jezusowi moimi niezliczonymi grzechami. Jednakże w końcu Pan Jezus zlituje się nade mną (Epist. I, s. 209).
 
16. Wszystkie modlitwy są dobre, kiedy towarzyszy im właściwa intencja i dobra  wola (AdFP, s. 552).
 
17. Zastanawiaj się i miej zawsze przed oczyma duszy wielką pokorę Matki Bożej - naszej Matki. W miarę jak była ubogacana darami z nieba, coraz głębiej zanurzała się w pokorze (Epist. II, s. 419).
 
18. Jak pszczoły, które bez wahania wiele razy przemierzają czasem rozległe łąki, by 'dotrzeć do pachnących kwiatów, a potem zmęczone, ale zadowolone i obciążone pyłkami powracają do miodowego plastra, aby tam dokonać w milczącym, ale owocnym trudzie -mądrej przemiany nektaru z kwiatów w nektar życia, tak i ty -po dokonaniu zbioru [ duchowego] -zachowuj w szczelnie zamkniętym sercu słowo Boga. Powracaj do ula, czyli bacznie je rozważaj, zwracając uwagę na jego po- szczególne elementy, wnikaj w ich głębokie znaczenie. Słowo Boże ukaże ci się w swym wspaniałym blasku, zdobędzie  moc unicestwienia twoich naturalnych skłonności ku materii, będzie cnotą przemieniającą w czyste i wzniosłe uniesienia ducha oraz doprowadzi cię do ciągłego i coraz ściślejszego zespolenia twego serca z Boskim Sercem twego Pana (GF, s. 196n).
 
19. Dusza chrześcijańska niech nie dopuści do tego, by nawet jeden dzień przeminął bez rozważania Męki Jezusa Chrystusa (OP).
 
20. Aby naśladowanie Chrystusa było prawdziwe, konieczna jest codzienna medytacja i ustawiczne rozważanie życia Pana Jezusa. Z medytacji i refleksji rodzi się szacunek do jego czynów, a z szacunku pragnienie i radość naśladowania (Epist. I,s. 1000).
 
21. Miej cierpliwość trwać w tym Świętym ćwiczeniu medytowania i niech ci jej wystarczy, aby rozpocząć je od stawiania małych kroków, byś miała kiedyś mocne nogi do biegania, albo jeszcze lepiej - skrzydła do latania. Niech ci wystarczy zadowolenie z bycia posłuszną, co zresztą nigdy nie jest rzeczą małą dla duszy, która wybrała Boga "na swoje dziedzictwo" i zgódź się na to, aby teraz być w ulu małą pszczółką, która bardzo szybko stanie się pszczołą zdolną do wytwarzania miodu. Upokarzaj się zawsze z miłością przed Bogiem i przed ludźmi, ponieważ Bóg rzeczywiście przemawia do tego, kto wobec Niego zachowuje pokorne serce (Epist. III,s. 980).
 
22. Zupełnie nie mogę uwierzyć w to, co mówisz, i wskutek tego zwolnić cię z medytacji tylko z tego powodu, iż wydaje ci się, że nie odnosisz z niej żadnego pożytku. Poprzez święty dar modlitwy, moja dobra córko, Zbawiciel trzyma cię w prawej ręce i w takiej mierze, w jakiej będziesz niezależna wewnętrznie od siebie samej, czyli wolna od miłości do ciała i twej własnej woli, będziesz dobrze zakorzeniona w świętej pokorze, a wówczas Bóg wejdzie do twego serca i udzieli mu tego daru modlitwy (Epist. III, s. 979n).
 
23. Prawdziwą przyczyną, dla której nie zawsze możesz dobrze odprawiać swoją medytację znajduję w tym punkcie i nie mylę się. Zabierasz się do medytacji z pewnego rodzaju rozgorączkowaniem, połączonym z dużym zatroskaniem, aby znaleźć coś, co przyniosłoby zadowolenie i pocieszenie twojemu duchowi. To już wystarcza, byś nie znalazła nigdy tego, czego szukasz i nie zagłębiła twej duszy w prawdzie, którą rozważasz. Moja córko, wiedz, że jeśli ktoś z dużym pośpiechem i swego rodzaju chciwością szuka jakiejś zgubionej rzeczy, [ to] sto razy na nią spojrzy i nie zorientuje się, że ją widzi. Z tego rodzaju próżnej i bezużytecznej chciwości płynie jedynie zmęczenie ducha i niemoc umysłu, by móc zatrzymać się na tym przedmiocie, którym się zajmujesz. To następnie, jako właściwa przyczyna, powoduje pewną oziębłość i bezmyślność duszy, zwłaszcza gdy chodzi o jej uczuciową sferę. Nie znam innego  środka zaradczego w tej sprawie niż ten: pozbyć się lęku, ponieważ on jest jednym z większych zdrajców, który z prawdziwą cnotą i rzetelną pobożnością nie może mieć nic wspólnego. Zapala on do dobrego postępowania, ale tylko pozornie; tak naprawdę powoduje oziębienie duszy i doprowadza cię do potknięcia (Epist. 111, s. 980n).
 
24. Ten, kto nie rozmyśla, postępuje tak, jak ten, kto nigdy nie przegląda się w lustrze i dlatego nie stara się o to, by wyglądać czysto. Może być brudny i nawet o tym nie wie. Osoba, która odprawia medytację i zwraca swoją myśl ku Bogu, który jest lustrem jej duszy, stara się, aby poznać swoje braki i naprawić je, by panować nad odruchami i uporządkować swoje sumienie (AdFP, s.548).
 
25. Naprawdę nie potrafię ci współczuć ani przebaczyć tego, że tak łatwo zaniedbujesz przyjmowanie Komunii Świętej,  a także świętą medytację. Córko moja, pamiętaj, że nie powraca się do zdrowia inaczej, jak tylko przez modlitwę i dzięki niej zwycięża się w walce. Do ciebie więc należy wybór (Epist. III, s. 414).
 
26. W odniesieniu do tego, co mówisz mi o doznaniach uczuciowych podczas modlitwy myślnej, wiedz, że jest to diabelski podstęp. Dlatego bądź uważna i czujna. Nigdy nie zaniedbuj medytacji z tego powodu. Bądź pewna, że postępując inaczej poniesiesz klęskę na całej linii (Epist. 111, s. 405).
 
27. Nie zadręczaj się jednak aż do utraty wewnętrznego pokoju. Módl się wytrwale, ufnie, zachowując spokój i pogodę ducha (Epist. III, s. 452).
 
28. Módl się za ludzi przewrotnych, módl się za ludzi gorliwych, módl się za Papieża, w intencji wszystkich potrzeb duchowych i materialnych świętego Kościoła, naszej najczulszej Matki. W sposób szczególny zanoś modlitwę w intencji tych wszystkich, którzy pracują nad zbawieniem dusz i na chwałę naszego Ojca w niebie (Epist.II, s. 70).
 
29. O córko, polecam ci, poza miłością do Boga, miłość do Kościoła, będącego Jego Oblubienicą. Od tej to miłej i drogiej gołębicy mogą pochodzić jajka, a następnie zrodzić się młode pisklęta-gołębie. ciągle wyrażaj wdzięczność Bogu za to, że jesteś córką Kościoła, biorąc przykład z tak licznych dusz, które poprzedziły cię w szczęśliwym przejściu do wieczności.  Miej wielkie współczucie dla wszystkich duszpasterzy, głosicieli słowa Bożego i przewodników duchowych. Patrz, jak są rozproszeni po całym obliczu ziemi! Przecież nie ma kraju, gdzie by ich nie było. Błagaj Boga w ich intencji, aby zbawiając siebie, owocnie starali się o zbawienie dusz (Epist. III, s. 707).

http://kaplicaswojcapio.fm.interiowo.pl/dobrego_dnia/luty.htm

avatar użytkownika intix

17. Myśli św. Ojca Pio na każdy dzień roku

Marzec

1. "Ojcze, kochasz to, czego ja się boję." "Nie kocham cierpienia samego w sobie; proszę o nie Boga, pragnę go z powodu owoców, które mi daje. Ono bowiem oddaje chwałę Bogu, ocala bliźnich na tym wygnaniu, uwalnia dusze z ognia czyśćcowego, i czegóż więcej mogę chcieć?" "Ojcze, czym jest cierpienie?" "Ekspiacją" [zadośćuczynieniem]. "A dla ciebie?" "Moim codziennym chlebem, moją rozkoszą!" (LdP, s. 167).

2. Nie chciejmy zaprzeczać, że cierpienie jest koniecznie potrzebne naszej duszy, a krzyż powinien być naszym codziennym chlebem. Jak ciało potrzebuje pokarmu, tak dusza potrzebuje krzyża -dzień po dniu -aby oczyszczać się i odrywać od stworzeń. Chciejmy zrozumieć, że Bóg nie chce i nie może nas zbawić ani uświęcić bez krzyża; im bardziej pociąga do siebie jakąś duszę, tym bardziej ją oczyszcza przez krzyż (FSP, s. 123).

3. Na tej ziemi każdy ma swój krzyż; powinniśmy jednak tak postępować, by nie być złym łotrem, ale dobrym (CE, s. 23).

4. Bóg nie może przysłać mi jakiegoś Szymona Cyrenejczyka. Ale powinienem pełnić wolę Boga i jeśli tylko będę Mu się podobał, to cała reszta nie liczy się (LCS, 1 września 1967, 4).

5. Pan Jezus nie żąda od ciebie, abyś z Nim dźwigała krzyż przez całe życie, ale niosła mały jego kawałek, w którym mieszczą się ludzkie cierpienia (FSP, s. 119).

6. Przede wszystkim czuję się zobowiązany powiedzieć ci, że Jezus potrzebuje takiego człowieka, który wraz z Nim cierpi z powodu ludzkiej bezbożności i dlatego prowadzi cię drogami cierpienia, o czym mi piszesz w twoim liście. Ale niech zawsze będzie wysławiana jego miłość, która potrafi mieszać słodkie z gorzkim i przemieniać przejściowe cierpienia Życia w wieczną nagrodę (Epist. III, s. 413).

7. Nie lękaj się, ale uważaj siebie za najszczęśliwszą osobę, gdyż stałaś się godna tego, by uczestniczyć w bólach Boga-Człowieka. To nie jest opuszczenie, ale wielka miłość, którą Bóg ci okazuje. Ten stan ducha nie jest karą, ale miłością, i to miłością najsubtelniejszą. Dlatego wysławiaj Pana i wyraź zgodę na picie z kielicha Getsemanii; (Epist. III, s. 441).

8. Córko moja! Dobrze rozumiem, że twoja Kalwaria staje się dla ciebie coraz boleśniejsza. Pomyśl jednak, że na Kalwarii Chrystus Pan dokonał dzieła naszego Odkupienia i na Kalwarii powinno dokonywać się zbawienie odkupionych dusz (Epist. 111, s. 448).

9. Wiem, że cierpisz i to wiele, ale czy nie są to może klejnoty dane ci przez oblubieńca? (Epist. 111, s. 445).

10. Pan daje ci czasem odczuć ciężar krzyża. Wydaje ci się, że ten ciężar jest nie do uniesienia, ale nieś go, ponieważ Pan w swojej miłości i w swym miłosierdziu poda ci rękę i obdarzy mocą (CE, s. 21).

11. Pewne słodycze wewnętrzne są dziecięcym pokarmem! Nie są one oznaką doskonałości. Nie słodyczy, ale bólu nam potrzeba. Oschłość, niechęć, słabość - oto są oznaki prawdziwej miłości. Ból jest miły, wygnanie jest piękne, ponieważ cierpiąc możemy dać coś Bogu. Dar naszego bólu, naszych cierpień jest wielką rzeczą, której w niebie nie możemy już ofiarować (GB, s. 35).

12. Wolałbym tysiąc krzyży, a każdy krzyż byłby mi nawet lekki i słodki, gdybym wciąż nie przeżywał tej próby, która sprawia, że odczuwam ciągle niepewność: czy podobam się Panu w moim działaniu... Życie w takim stanie jest bardzo bolesne... Godzę się na nie, ale wydaje mi się, że godzenie się, to moje fiat, jest bardzo zimne, próżne!... Co za ogromna tajemnica! Panie Jezu, Ty sam musisz troszczyć się o nas (AD, s. 93n).

13. Kochaj Pana Jezusa! Bardzo Go kochaj! I również dla miłości bardziej pokochaj wyrzeczenie (GB, s. 61).

14. Dobre serce jest zawsze mężne. Cierpi, ale ukrywa swe łzy i pocieszając się, poświęca siebie dla Boga i bliźniego (CE, s. 23).

15. Kto zaczyna kochać, ten powinien być gotowy na przyjęcie cierpienia (CE,s.25).

16. Ból jest ulubionym stanem, który wielkie dusze przeżywają z rozkoszą. Stanowi on bowiem pomoc dla dzieła stworzenia, które - po grzechu pierworodnym -znajduje się w opłakanym stanie; również bardzo mu pomaga w podźwignięciu go. Jest bowiem drugim ramieniem nieskończonej miłości, pomocnym dla naszego odrodzenia (ASN, s. 42).

17. Nie bój się przeciwności, ponieważ kładą one duszę u stóp krzyża, a krzyż umieszcza ją u bram nieba, gdzie znajduje Tego, który jest zwycięzcą śmierci, i wprowadza ją do wiecznej radości (ASN, s. 42).

18. Jeśli cierpisz, zgadzając się z wolą Boga, to nie obrażasz Go, ale kochasz. Twoje serce dozna wielkiej pociechy, jeśli będziesz pamiętać, że w godzinie cierpienia sam Jezus Chrystus cierpi w tobie i dla ciebie. Nie opuścił cię, kiedy uciekałaś od Niego. Dlaczego miałby cię opuścić teraz, kiedy w okresie męczeństwa twej duszy dajesz Mu dowody miłości? (GF, s. 174).

19. Wstępujmy wspaniałomyślnie na Kalwarię z miłości ku Temu, który z miłości do nas złożył całkowicie siebie w ofierze, i bądźmy cierpliwi i pewni, że wejdziemy ,na górę Tabor (ASN, s. 42).

20. Trzymaj się mocno i trwaj w zjednoczeniu z Bogiem, oddając Mu wszystkie twe uczucia, kłopoty, całą siebie, oczekując cierpliwie na powrót pięknego słońca aż do tej chwili, kiedy spodoba się Oblubieńcowi nawiedzić cię próbą oschłości, opuszczenia i ciemnościami ducha (Epist. III, s. 670).

21. Tak, kocham krzyż, tylko krzyż; kocham go dlatego, że widzę go na ramionach Jezusa Chrystusa (Epist. I, s. 335).

22. Prawdziwi słudzy Boga zawsze bardziej cenili przeciwności, jako bardziej podobne do drogi, którą kroczył nasz Chrystus Pan, dokonując naszego zbawienia pośród krzyża i obelg (Epist. Iv; s. 106).

23. Cierpienie jest losem wybranych dusz; cierpienie znoszone po chrześcijańsku jest warunkiem, który Bóg -Sprawca wszelkiej łaski i każdego daru prowadzącego do zbawienia -ustanowił, aby mógł obdarzyć nas chwałą (Epist. II, s. 248).

24. Zawsze kochaj cierpienie, które oprócz tego, że jest dziełem Bożej mądrości - jeszcze lepiej ukazuje nam dzieło Jego miłości (ASN, s. 43).

25. Nie przejmuj się tym, że natura buntuje się przeciw cierpieniu, ponieważ, poza grzechem, jest to COŚ zupełnie naturalnego. Twoja wola, dzięki pomocy Boga, będzie zawsze zwyciężać cierpienie, a jeśli nie będziesz zaniedbywać modlitwy miłość Boga nigdy nie osłabnie w twej duszy (Epist. III, s. 80).

26. Życie jest Kalwarią, ale dobrze jest wchodzić na nią z radością. Krzyże są naszyjnikami Oblubieńca, a ja jestem o nie zazdrosny. Moje cierpienia sprawiają mi przyjemność. Cierpię tylko wówczas, gdy nie cierpię (CE, s. 22).

27. Bóg chrześcijan jest Bogiem przemiany. Wprowadzasz do swego wnętrza cierpienie, a wydobywasz z niego pokój; odrzucasz rozpacz i widzisz, jak budzi się nadzieja (FM, s. 166).

28. Aniołowie zazdroszczą nam tylko jednego, a mianowicie tego, że nie mogą cierpieć dla Boga. Tylko cierpienie pozwala duszy powiedzieć z całym przekonaniem: Mój Boże, dobrze wiesz, że Cię kocham! (FM, s.166).

29. Cierpienie fizyczne i duchowe jest najwspanialszym darem, jaki możesz ofiarować Temu, który cierpiąc - zbawił cię (Epist. III, s. 482).

30. Niezmiernie się cieszę, gdy słyszę, że Bóg jest zawsze hojny w obdarzaniu twej duszy pieszczotami. Wiem, że twój duch cierpi, ale czyż cierpienie nie jest wyraźnym znakiem, że Bóg cię kocha? Wiem, że cierpisz, ale czy to cierpienie nie jest może znakiem wyróżniającym każdą duszę, która za "swą część i dziedzictwo" wybrała Boga, i to Boga ukrzyżowanego? Wiem, że twój duch jest pogrążony w ciemnościach próby, ale niech ci wystarczy to, córko moja, że wiesz, iż Pan Jezus jest z Tobą i w Tobie (Epist. III, s. 703).

31. Akceptuj każde cierpienie i niezrozumienie, które pochodzą od Najwyższego. Tak postępując, udoskonalisz się i uświęcisz (FSP, s. 119).

http://adonai.pl/ludzie/?id=138&action=3

avatar użytkownika gość z drogi

18. Dobrego Dnia Intix,Dobrego Blogmedio :)

tym zdaniem Święty Starzec witał każdy nowy Dzień :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

19. Zosieńko...

Św. Ojciec Pio... zanurzony w Panu Bogu i w Matce Bożej...
Wiedział, że z Nimi... każda chwila, każdy dzień JEST DOBRY...
Tego samego życzył bliźniemu
Życząc mu codziennie Dnia Dobrego...


Dziękuję Ci, Zofio...
Dobrej Nocy...:)

avatar użytkownika intix

20. Szukaj mnie u stóp Jezusa

Adoracja Najświętszego Sakramentu stała się dla Ojca Pio niezwykłą pasją i przygodą duchową. Przygoda ta polegała na oddawaniu czci Bogu przez uznanie Jego Wielkości i Świętości, polegała na bezgranicznym miłowaniu i uwielbieniu Boga w Osobie Jego Syna – Jezusa Chrystusa, który obecny pod postacią chleba był przechowywany w tabernakulum lub w monstrancji.

Od najmłodszych lat Ojciec Pio odznaczał się pobożnością eucharystyczną, która kształtowała się wokół sakramentalnej obecności Chrystusa w świątyniach: w Pietrelcinie, w Venafro, w Morcone, w San Marco czy w San Giovanni Rotondo. Jako ministrant codziennie uczestniczył we Mszy Świętej, a jako kleryk, kiedy  przebywał w rodzinnej Pietrelcinie z powodów zdrowotnych, wiele godzin, a czasem i całe noce, zamknięty w kościele spędzał przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Również podczas adoracji dojrzewała jego decyzja poświęcenia się Bogu i ludziom na drodze zakonnej i kapłańskiej. Zażyłość z Chrystusem w Eucharystii wyrażał w modlitwie, szczególnie za tych, którzy go o nią prosili. Zapewniał ich serdecznie: „Dobrze, powiem to Panu Jezusowi utajonemu w Najświętszym Sakramencie, kiedy będę przy Jego tabernakulum”. Modlitwę przed Najświętszym Sakramentem uważał bowiem za dar wielkiej miłości i dlatego zanosił ją często za grzeszników i bliskie sercu osoby.

Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu doświadczał niezwykłej bliskości Boga, której towarzyszyła gorąca miłość podobna do  płomieni ognia. Był przekonany, że w ten sam sposób i inne osoby przeżywają kontakt z Bogiem, kiedy znajdują się przed Jezusem utajonym w Najświętszym Sakramencie i nie wyobrażał sobie, by to uczucie było obce kapłanowi lub zakonnikowi. W 1912 roku napisał do o. Agostino:

„Czasem pytam samego siebie, czy są ludzie, którzy nie odczuwają tego Bożego ognia, palącego klatkę piersiową, zwłaszcza gdy znajduję się przed Nim ukrytym w Najświętszym Sakramencie. Myślę, że jest to niemożliwe, zwłaszcza gdy chodzi o kapłana czy zakonnika. Być może, iż u tych ludzi, którzy mówią, że nie odczuwają tego żaru, dzieje się tak dlatego, że go nie zauważają, ponieważ mają serce większe niż moje. Tylko taka delikatna interpretacja pozwala mi zgodzić się z nimi i nie uważać ich za wstydliwych kłamców, którzy w tej sprawie zachowują milczenie”.
Z czasem jednak odkrył, że był to szczególny dar udzielony mu przez Boga.

Obok płomieni ognia, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, towarzyszyły mu również silne uderzenia serca. W jednym z listów napisał:

„Uderzenia serca wtedy, gdy przebywam z Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie są bardzo silne. Czasami wydaje mi się, że serce chce po prostu wyskoczyć z piersi”.

Nie zawsze przebiegało to tak gwałtownie i boleśnie. Niejednokrotnie podczas adoracji Ojciec Pio otrzymywał łaskę wewnętrznego pokoju czy radosnego uniesienia, którą porównywał do pocałunku pokoju udzielonego mu przez Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Niekiedy tym nadzwyczajnym łaskom towarzyszył dar łez, które tak obficie spływały po policzkach zakonnika, iż tworzyły się mokre plamy w miejscu, gdzie odbywał adorację.

Były też i takie chwile w jego życiu, kiedy doświadczał ukrywania się Pana Jezusa. Wtedy najczęściej towarzyszyły mu dokuczliwe pokusy lub dręczące skrupuły. Ojciec Pio zalewał się łzami i z jeszcze większą gorliwością szukał Jezusa na modlitwie.

 „Płaczę i lamentuję wiele z tego powodu u stóp Jezusa w Najświętszym Sakramencie – pisał – ale wydaje mi się czasem, że Jezus ukrywa się przed moją duszą”.

Ubolewał nad tym, że wielu ludzi lekceważy oddawanie czci Jezusowi i nie tylko tego nie czyni, ale znieważa Go licznymi bluźnierstwami. Również sam Jezus podczas jednej z mistycznych modlitw skarżył się Ojcu Pio na oziębłość i obojętność, która Go spotykała ze strony ludzi:

„Zostawiają Mnie w kościołach samego w nocy, samego w dzień. Nie troszczą się o Najświętszy Sakrament Ołtarza. Nie mówi się o tym Sakramencie Miłości, a nawet ci, którzy mówią o Nim, niestety robią to z obojętnością i oziębłością”.


Zakochany bezgranicznie w Bogu Zakonnik w odpowiedzi na skargi Oblubieńca swej duszy wołał do Niego:

„Nie proszę Cię o nic więcej, tylko o to, abym Cię kochał na ziemi całym moim sercem, abym trwał z Tobą, przy Tobie w najdoskonalszej miłości teraz i przez całą wieczność”.

Czyż mógł dać inną odpowiedź niż wyznanie miłości?

Pogłębiając swoją przyjaźń z Jezusem, Ojciec Pio zapisał się do Kapłańskiej Ligi Adoratorów Najświętszego Sakramentu założonej przez św. Piotra Juliana Eymarda. Jako jej członek zobowiązał się do godzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu raz w tygodniu oraz do szerzenia kultu i pobożności eucharystycznej. Ilość i czas adoracji stale powiększał, by gorliwiej móc wynagradzać Jezusowi za zło popełniane przez ludzi. O tej wielkiej zażyłości Zakonnika z Jezusem Eucharystycznym napisał jego kierownik duchowy, o. Agostino: „Wewnętrznie jesteś w Bożym tabernakulum, ponieważ twoje serce i dusza, i ciało, i cały twój duch, i zmysły są całkowicie poświęcone Panu Jezusowi”. Bliskość Ojca Pio z Jezusem, przedstawioną w obrazie duchowej obecności w tabernakulum, jeszcze mocniej potwierdzają słowa samego Zakonnika, który, nosząc na swym ciele odbity obraz Boga, adorował Go i kontemplował również w samym sobie:

„Koncentruję się nieustannie na Bogu, który jest odbity w moim sercu. Nigdy nie tracę Jego obrazu. Muszę podziwiać Jego piękno, radość, poruszenie, które powoduje łaski...”.

Podczas długich godzin spędzonych przez Ojca Pio na adoracji Jezus pozwalał mu poznać, jak bardzo go kocha i dlatego obdarzał go radością lub wprowadzał w boleść Swej Męki, zapraszając do współofiarowania.

„Kiedy Jezus chce, abym zrozumiał, że mnie kocha – pisał do kierownika duchowego – daje mi odczuć smak Swojej Męki, Ran, cierpień, udręk. Kiedy chce, bym się radował, napełnia moje serce tym duchem, który cały jest ogniem i mówi mi o swoich rozkoszach. Kiedy jednak chce być pocieszony, mówi mi o swoich cierpieniach, zaprasza mnie głosem, który jest zarówno prośbą i rozkazem, abym ofiarował moje ciało, aby ulżyć Mu w cierpieniach”.

Zakonnik całym sobą uwielbiał i czcił Boga, chciał Mu służyć i żyć dla Niego, gdyż w Bogu, który jest źródłem wszelkiego życia, widział dobrego ojca. Napisał:

„Niech [Bóg] będzie otoczony chwałą w moim ciele, ponieważ On jest moim życiem, a ja żyję tylko po to, by Mu służyć. Nie żyję dla siebie, lecz jedynie dla Niego”.

Kontakt z Jezusem podczas adoracji Najświętszego Sakramentu prowadził Ojca Pio nie tylko do miłości, ale i do poznania Boga, Jego nieogarnionej wielkości oraz do poznania samego siebie. Pozwalał mu również zachować odpowiedni dystans do rzeczy stworzonych oraz gorliwie żyć cnotami: Wiary, Nadziei i Miłości.

Ojciec Pio praktykował również duchową adorację, szczególnie w sytuacjach, gdy z różnych powodów nie mógł udać się osobiście przed Najświętszy Sakrament. Wtedy wzbudzał w sobie uczucia miłości i uwielbienia, trwając na modlitwie, która przenosiła go duchowo w objęcia Jezusa.

Adoracja Najświętszego Sakramentu pochłaniała go bez reszty. Nie było dnia, by nie znalazł na nią czasu. Za św. Gabrielem od Matki Bożej Bolesnej powtarzał:

„Tysiąc lat w pałacach ludzkich nie może równać się ze słodyczą jednej godziny spędzonej na kolanach”.

Dlatego Ojciec Pio wiele razy w ciągu dnia zginał kolana przed Bożym Majestatem, a tym, którzy go szukali powtarzał:

„Jeśli chcesz mnie znaleźć, szukaj mnie u stóp Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie”.

Pobożność eucharystyczna charyzmatycznego Zakonnika była znakiem dla całego świata – przyciągała do San Giovanni Rotondo rzesze pielgrzymów, którzy widząc, jak Ofiara Jezusa łączy się z ofiarą Ojca Pio sprawującego Mszę Świętą oraz z jakim szacunkiem oraz czcią udziela on błogosławieństwa i adoruje Najświętszy Sakrament, doświadczali wielu nadzwyczajnych łask, szczególnie zaś łaski nawrócenia.

Błażej Strzechmiński OFMCap
„Głos Ojca Pio” (nr 9/2001)

***
Dziś przypada pierwszy czwartek miesiąca.
Szczególnie dzisiaj nie zostawiajmy Pana Jezusa ...w kościołach samego...



avatar użytkownika gość z drogi

21. mimo kończącego się dnia

powtórze za swiętym Starcem...
"Na tej ziemi każdy ma swój krzyż,powinniśmy tak postępować,
by nie być złym łotrem,ale dobrym "CEs.23
pozdr :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

22. «Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy."

święte słowa :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

23. Myśli św. Ojca Pio na każdy dzień roku

Kwiecień

 1. Czy może Duch Święty nie mówi ci, że gdy dusza zbliża się do Boga, to powinna przygotować się na pokusy? A więc -w górę [serce]! Odwagi, moja dobra córko! Walcz odważnie, a otrzymasz nagrodę przeznaczoną dla ludzi mężnych (Epist. 111, s.423).

 2. Trzeba być mocnym, aby stać się wielkim: oto nasza powinność. Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, lecz w której musimy zwyciężyć (CE, s. 33).

 3. Biada tym, którzy są nieuczciwi! Tracą nie tylko wszelki szacunek u ludzi, ale tak że nie mogą zajmować stanowisk państwowych... Dlatego bądźmy zawsze uczciwi, usuwając z naszego umysłu każdą złą myśl i miejmy zawsze serce zwrócone ku Bogu który nas stworzył i umieścił na ziemi, abyśmy poznali Go, kochali i służyli Mu w tym życiu, by móc następnie radować się Nim w wieczności (CS, nr 15, s. 74n).

 4. Wiem, że Bóg pozwala szatanowi na te ataki, aby Boże Miłosierdzie uczyniło was drogimi Mu. Chce również, abyście upodabniały się do Jezusa w udrękach pustyni, Ogrodu Oliwnego i Krzyża. Powinniście jednak bronić się przed szatanem, odpędzając go i gardząc jego złośliwymi podszeptami, w Imię Boga i świętego posłuszeństwa (Epist. III, s. 584).

 5. Uważaj dobrze: zawsze, gdy ci się pokusa nie podoba, nie masz się czego obawiać. Ale dlaczego ci się ona nie podoba, jeśli nie dlatego, że nie chciałabyś jej odczuwać? Te tak uciążliwe pokusy biorą się ze złośliwości szatana, a brak upodobania w nich i cierpienie, które odczuwamy z ich powodu, pochodzą od miłosierdzia Bożego. To Bóg, wbrew woli naszego wroga wydobywa z jego złośliwości święte utrapienie, dzięki któremu oczyszcza złoto i chce je włożyć do Swoich skarbów. Dodam jeszcze: twoje pokusy pochodzą od szatana i piekła, ale twoje udręki i cierpienia pochodzą od Boga i z Nieba; matki pochodzą z Babilonii, ale córki z Jerozolimy. Gardź pokusami, a utrapienia obejmuj z miłością. Nie, nie, moja córko, pozwól wiać wiatrowi i nie myśl, że szelest liści jest zgrzytem broni (Epist. III, s. 632n).

 6. Nie wysilaj się, by zwyciężyć swoje pokusy, ponieważ ten wysiłek umocniłby je [tylko]; gardź nimi i nawet się nad nimi nie zatrzymuj! Wyobrażaj sobie Ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa w twoich objęciach i na twojej piersi, a całując wiele razy Ranę Jego Boku, mów: Oto moja nadzieja, oto żywe źródło mojej szczęśliwości! O mój Jezu! Będę Cię mocno trzymać i nie puszczę tak długo, dopóki nie postawisz mnie w bezpiecznym miejscu (Epist. III, s. 570).

 7. Skończ z tymi próżnymi obawami. Pamiętaj, że to nie odczucia stanowią o winie, ale zgoda na nie. Tylko wolna wola jest zdolna do czynienia dobra lub zła. Kiedy zaś wola jęczy pod wpływem próby kusiciela i nie chce tego, co on jej proponuje, to nie tylko nie ma w tym twojej winy, ale jest w tym zawarta cnota ( CE, s. 34).

 8. Niech cię nie przerażają pokusy! One są tylko próbą dla duszy, którą Bóg chce sprawdzić, kiedy widzi w niej siły potrzebne do prowadzenia walki, aby nałożyć jej własnymi rękami wieniec zwycięstwa. Dotychczas twe życie było życiem dziecka. Teraz Pan chce cię traktować jak osobę dorosłą. A ponieważ próby życia dojrzałego są o wiele większe niż życia dziecięcego, oto przyczyna, dla której na początku czujesz się zagubiona. A jednak dusza odzyska spokój i ty odzyskasz swój pokój nie przyjdzie on za późno! Miej jeszcze nieco cierpliwości. Wszystko dobrze się ułoży dla ciebie (Epist. III, s. 626).

 9. Pokusy przeciw wierze i czystości są towarem oferowanym przez wroga, ale się go nie bój i traktuj z pogardą. jak długo on krzyczy, oznacza to, że jeszcze nie zagnieździł się w twojej woli. Nie denerwuj się tylko dlatego, że ten zbuntowany anioł wystawia cię na próbę; wola niech zawsze sprzeciwia się jego sugestiom, żyj spokojnie, ponieważ nie ma w tym twojej winy, ale jest upodobanie Boga i pożytek płynący dla twej duszy (Epist.III, s. 422n).

10. Do Boga powinnaś się uciekać podczas ataków wroga, jemu powinnaś ufać i od Niego oczekiwać wszelkiego dobra. Nie zatrzymuj się dobrowolnie nad tym, co ci wróg podsuwa. Pamiętaj, że zwycięża ten, kto ucieka. I ty powinnaś, przy pierwszych odruchach niechęci w stosunku do tych osób, odwrócić swą myśl od nich i uciekać się do Boga. Przed Nim zginaj kolana i z największą pokorą powtarzaj tę krótką modlitwę: "Miej miłosierdzie nade mną, która jestem biedną i słabą istotą". Później wstań i kontynuuj swoje prace (Epist. 111, s. 414).

11. Bądź mocno przekonana, że im bardziej wzmagają się ataki wroga, tym bliżej duszy jest Pan Bóg. Zastanawiaj się nad tymi słowami i pozwól, aby dogłębnie przeniknęła cię ta wielka i pocieszająca prawda (Epist. III, s. 414).

12. Umocnij ducha i nie lękaj się tej ponurej wściekłości Lucyfera. Zapamiętaj raz na zawsze, że jest to dobry znak, gdy wróg hałasuje i ryczy wokół twej woli, ponieważ okazuje jasno, że nie znajduje się w środku niej. Odwagi, moja umiłowana córko! Wymawiam te słowa z wielkim uczuciem i - w Panu Jezusie - krocz odważnie. Mówię, że nie trzeba się bać, jak długo możemy stanowczo, choć bez emocji wołać: Niech żyje Jezus! (Epist. III, s. 410).

13. Bądź mocno przekonana o tym, że im dusza jest milsza Bogu, tym bardziej powinna być doświadczana. Dlatego: odwagi i ciągle do przodu! (Epist. III, s. 397).

14. Wiadomo, że pokusy wydają się raczej plamić niż oczyszczać ducha. Posłuchajmy jednakże tego, co mówią święci. W tej sprawie niech ci wystarczy wiedzieć to, co wśród wielu innych Świętych mówi św. Franciszek Salezy: Pokusy są jak mydło; wydaje się, że brudzi ono zamydloną odzież, a w rzeczywistości ją czyści (Epist.II, s. 68n).

15. Powracam do ufności, którą ciągle staram ci się wpoić; niczego nie powinna bać się dusza, która ufa Panu i w Nim pokłada swoją nadzieję. Chociaż wróg naszego zbawienia ciągle znajduje się wokół nas, aby wyrwać z naszego serca kotwicę, która powinna doprowadzić nas do zbawienia, to chcę ci powiedzieć: ufaj Bogu, naszemu Ojcu! Trzymajmy mocno, mocno tę kotwicę! Nie pozwólmy nigdy na to, by chociaż na moment wyślizgnęła nam się z ręki, w tym bowiem wypadku wszystko byśmy stracili (Epist. II, s. 394).

16. Ach! Jakież szczęście kryje się w walkach duchowych! Wystarczy chcieć i umieć ciągle walczyć, aby wyjść z nich zwycięsko (ASN, s. 43).

17. Uważaj i nigdy nie zniechęcaj się, gdy widzisz, że ogarnia cię duchowa słabość. Jeżeli Bóg pozwala ci upaść z powodu słabości, czyni to nie dlatego, aby cię opuścić, lecz by cię umocnić w cnocie pokory i sprawić, abyś w przyszłości była bardziej uważna (ASN, s. 42).

18. Krocz z prostotą drogą Pana i nie zadręczaj swego ducha. Trzeba, abyś nienawidziła swoje błędy, ale z umiarkowaną nienawiścią, a nie przewrażliwieniem i zaniepokojeniem (Epist. III, s. 579).

19. Trzeba, abyś do Spowiedzi Świętej, która jest obmyciem duszy, przystępowała nie rzadziej jak co osiem dni; nie uważam za słuszne trzymanie dusz z dala od Spowiedzi Świętej dłużej aniżeli osiem dni (AP).

20. Szatan ma tylko jedną bramę, aby wejść do naszej duszy: wolę. Bramy ukryte nie istnieją. Nie ma żadnego grzechu, jeśli nie został on popełniony za zgodą woli. Skoro w grę nie wchodzi wola, to nie jest to grzech, a tylko słabość ludzka (AdFP, s. 549).

21. Szatan jest jak rozwścieczony pies uwiązany na łańcuchu; poza zasięgiem łańcucha nie pogryzie nikogo. A więc trzymaj się od niego z daleka. jeśli zbytnio się zbliżysz, to pozwolisz się pokąsać (AdFP, s. 562).

22. Nie wystawiaj swej duszy na pokusy, mówi Duch Święty, ponieważ radość serca jest życiem duszy i niewyczerpanym skarbcem świętości; natomiast smutek jest powolną śmiercią duszy i nie służy niczemu (OP).

23. Nasz wróg i sprawca naszych szkód, staje się mocny, gdy spotyka słabych, ale wobec tego, kto wychodzi na jego spotkanie z bronią w ręku, staje się podłym tchórzem (Epist. II, s. 77).

24. jeżeli udaje ci się zwyciężyć pokusę, to ona znika jak brud z pranej odzieży (AdFA, s. 158).

25. Poddałbym się raczej nieskończoną ilość razy śmierci, niż świadomie obraziłbym Pana (Epist. I, s. 817).

26. Ani w myślach, ani w Spowiedzi Świętej nie powinno się wracać do win wyznanych na poprzednich Spowiedziach Świętych. Dzięki naszej [ doskonałej] skrusze, [wypływającej z miłości do Boga], Jezus przebaczył je w Sakramencie pokuty. Tam On sam stanął przed nami i naszymi nędzami, jako Wierzyciel wobec niewypłacalnego dłużnika. Gestem nieskończonej wspaniałomyślności podarł i zniszczył weksle zapisane przez nas grzechami. Na pewno nie umielibyśmy spłacić naszych długów, gdyby nie przyszła nam z pomocą Jego Boska łaskawość. Powracanie do tych win, chęć ponownego wydobywania ich z zapomnienia po to, aby raz jeszcze otrzymać za nie przebaczenie tylko dlatego, że mamy wątpliwość, czy zostały one rzeczywiście i wspaniałomyślnie odpuszczone, czyż nie jest aktem nieufności wobec dobroci, która dała dowód ich przebaczenia, unicestwiając wszelki tytuł długu zaciągniętego przez nas grzechami?.. Niech ono powraca, jeśli mogłoby być motywem umocnienia naszych dusz, niech powraca więc nieustannie myśl o naruszeniu sprawiedliwości, mądrości, nieskończonego Miłosierdzia Boga, lecz tylko dlatego, aby opłakiwać je odkupieńczymi łzami żalu i miłości (GF, s. 169).

27. W gmatwaninie namiętności i przeciwieństw losu niech nas podtrzymuje wielka nadzieja pokładana w niewyczerpanej głębi Miłosierdzia Bożego. Pełni zaufania biegnijmy do trybunału pokuty, gdzie z ojcowskim zatroskaniem Bóg oczekuje na nas w każdej chwili. Chociaż mamy świadomość naszej niewypłacalności wobec Niego, to jednak nie powątpiewajmy w uroczyście ogłoszone przebaczenie naszych błędów. Połóżmy na nich, jak to zrobił Pan, kamień grobowy!... (GF, s. 171).

28. Ciemności, które czasem pokrywają niebo waszych dusz, są światłem; ciemności te powodują, że macie wrażenie, jakbyście znajdowali się w środku płonącego krzewu. Rzeczywiście, kiedy krzew się pali, to powietrze wokół niego napełnia się czarnym dymem, a duch przeżywa lęk, bo nic nie widzi i niczego już nie rozumie. Ale to właśnie wówczas Bóg mówi do duszy i jest w niej obecny, a ona Go słucha, rozumie, miłuje i drży. Nie czekajcie więc na Tabor, by widzieć Boga, skoro już kontemplowaliście Go na Synaju! (GF, s. 174).

29. Wędruj przez życie radośnie, z sercem szczerym i otwartym, dążąc wzwyż tak, jak tylko możesz. A kiedy nie można ustawicznie utrzymać tej świętej radości, to przynajmniej nigdy nie trać odwagi i zaufania do Boga (Epist. IV, s. 418).

30. [Wiedzcie, że] próby, którym Bóg was poddaje i będzie poddawał, są znakami szczególnego umiłowania was przez Boga i perłami dla duszy. Moje drogie, minie zima i nadejdzie nie kończąca się wiosna, tym bardziej ubogacona pięknem, im większe były burze ( CE, s. 27).

***
Pozwolę sobie dodać:
Tarcza w pokusach



avatar użytkownika intix

24. Relikwie św. Ojca Pio w Polsce

zdjęcie

Z Pietrelciny, miejsca urodzin św. Ojca Pio, przybędą jutro do Polski szczególne relikwie włoskiego stygmatyka: jego habit i rękawiczka, którą zakrywał ranę na dłoni. Przez dziesięć dni relikwie nawiedzą dwanaście parafii i klasztorów w całej Polsce.

Ojciec Pio przybędzie do miejsc, w których od wielu lat jest żywo obecny jako orędownik u Boga i przewodnik na duchowych drogach i gdzie działają jego Grupy Modlitwy.

Kulminacyjnym momentem peregrynacji będzie obecność relikwii w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, podczas dorocznego Czuwania z Ojcem Pio, które od 14 lat organizują krakowscy kapucyni jako polskie dziękczynienie za kanonizację Świętego z Pietrelciny. Łagiewnickie czuwanie, które w tym roku odbywa się w nocy z 11 na 12 czerwca, jest też jednym z głównych ogólnopolskich spotkań Grup Modlitwy Ojca Pio, które działają w ponad 300 parafiach i kościołach w naszej Ojczyźnie.

„Peregrynacja ta ma nam przybliżyć wielkość Bożego Miłosierdzia, którą Ojciec Pio ukazywał swoim duchowym dzieciom, abyśmy doświadczyli, jak bardzo Bóg troszczy się o nas, jak bardzo jesteśmy kochani przez Serce Jezusa, które jest otwarte dla wszystkich, szczególnie dla ludzi zagubionych i dla grzeszników” – podkreśla o. Roman Rusek OFMCap, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio, który osobiście odebrał relikwie z rąk o. Marciano Guarino OFMCap, przełożonego klasztoru kapucynów w Pietrelcinie, i będzie ich kustoszem w czasie podróży po Polsce.

Program nawiedzenia relikwii św. Ojca Pio:

Tenczyn
Dom Rekolekcyjny Braci Mniejszych Kapucynów
10 czerwca – Przyjazd relikwii z Pietrelciny

Kraków
Klasztor Mniszek Klarysek Kapucynek
11 czerwca od godz. 10.00 do 17.00

Kraków
Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach
11 czerwca od godz. 21.00 do rana 12 czerwca

Bydgoszcz
Sanktuarium Polskich Braci Męczenników
12 czerwca od godz. 16.00 do rana 13 czerwca

Piła
Parafia św. Antoniego (Bracia Mniejsi Kapucyni)
13 czerwca od godz. 12.00 do 24.00

Gdańsk
Kościół św. Jakuba (Bracia Mniejsi Kapucyni)
14 czerwca od godz. 6.00 do rana 15 czerwca

Słupsk
Klasztor Sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji
15 czerwca od godz. 10.00 do rana 16 czerwca

Lublin
Parafia Niepokalanego Serca Maryi i św. Franciszka na Poczekajce (Bracia Mniejsi Kapucyni)
16 czerwca od godz. 16.00 do rana 17 czerwca

Nowy Sącz
Bazylika św. Małgorzaty
17 czerwca od godz. 16.00 do rana 18 czerwca

Krosno
Parafia św. Krzyża (Bracia Mniejsi Kapucyni)
18 czerwca od godz. 12.00 do 22.00

Stalowa Wola
Klasztor Kapucynów w Rozwadowie
19 czerwca od godz. 6.00 do rana 20 czerwca

Terliczka
Sanktuarium św. Ojca Pio (Bracia Mniejsi Kapucyni) 20 czerwca

21 czerwca – Pożegnanie i podróż do Włoch

Bracia kapucyni i Grupy Modlitwy Ojca Pio zapraszają gorąco do wspólnej modlitwy przez wstawiennictwo jednego z największych Świętych naszych czasów.

Tomasz Duszyc OFMCap

Za: NaszDziennik.pl

avatar użytkownika gość z drogi

25. Dobrego Dnia :)

Ojciec Pio,na każdy Dzień Roku :)
10 czerwca
"Och! Gdybym miał nieskończoną ilość serc,gdybym miał serca zebrane w niebie i na ziemi,serce Twojej Matki,to wówczas,o Jezu,ofiarowałbym je wszystkie,wszystkie Tobie !"
serdeczności z drogi :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

26. czy zauważyłaś @Intix,ze

i w telewizji,na pewnej stacji ..żegnają się TYM zawołaniem.."Dobrego Dnia ":) i witają..równiez :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

27. Zosieńko...

nie zauważyłam, ponieważ nie oglądam telewizji od wielu lat.

Dziękuję Ci za przywołanie jednej z myśli św. Ojca Pio na miesiąc czerwiec.
Przepraszam za opóźnienie i uzupełniam. Co prawda link jest podany wyżej, ale jeżeli są zapisane bezpośrednio - łatwiej do nich dotrzeć...

Pozdrawiam serdecznie...:)
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

28. Myśli św. Ojca Pio na każdy dzień roku

Czerwiec

1. Niech Serce Jezusa Chrystusa stanowi centrum wszystkich twoich pomysłów (ASN, s. 44).

2. Wpatrujmy się z uczuciem wzruszającej wdzięczności w tą wspaniałą tajemnicę, która mocno pociąga Serce Pana Jezusa ku Jego stworzeniu. Wpatrujmy się w ogromną łaskawość, z jaką raczył przyjąć nasze ludzkie ciało, aby wśród nas doświadczyć biedy życia na ziemi. Zbierajmy wszystkie siły umysłu, aby godnie rozważać wytrwały zapał i trudy Jezusowej pracy apostolskiej, aby przypomnieć sobie okropność Jego Męki i Jego Męczeństwa, by godnie adorować Jego Krew po królewsku przelewaną aż do ostatniej kropli dla odkupienia rodzaju ludzkiego. A później z pokorną wiarą, z tą samą żarliwą miłością, z którą On obejmuje nasze dusze i im towarzyszy, pochylmy do Jego stóp nasze zbrukane czoło (GF, s. 170).

3. Jezu, Ty ciągle do mnie przychodzisz. Jakim pokarmem powinienem Cię żywić, jaką miłością? Niestety, moja miłość jest zdradliwa. Jezu! Bardzo Cię kocham. Uzupełnij moją miłość! (AD, s. 36).

4. Nie przestaję błagać Jezusa o błogosławieństwo dla was i prosić Pana, aby was całkowicie przemienił w Siebie. O dzieci moje! Jakże piękne jest Jego oblicze i słodkie Jego oczy! Jakżeż dobrze jest stać przy Nim na górze Jego chwały! Tam powinniśmy umieścić wszystkie nasze pragnienia i nasze uczucia. Znajdujemy się -bez Żadnej naszej zasługi - na stopniach Góry Tabor, mając mocne postanowienie uczciwie służyć Jego Boskiej dobroci i kochać ją (Epist. III, s. 40Sn).

5. Pamiętajmy, że Serca Pana Jezusa powołało nas nie tylko dla naszego uświęcenia się, ale także dla uświęcenia innych dusz. Jego Serce chce, abyśmy Mu pomagali w zbawianiu dusz (AP).

6. Co innego mam ci powiedzieć? Łaska i pokój Ducha Świętego niech będzie zawsze w twoim sercu. Złóż to serce w otwartym boku Zbawiciela i złącz je z Królem naszych serc, który w nich przebywa, jak na królewskim tronie, aby otrzymywać hołdy i wyrazy posłuszeństwa wszystkich innych serc, trzymając w ten sposób otwartą bramę, aby każdy mógł wejść i o każdej godzinie być przyjęty na audiencji. A kiedy twoje serce będzie do Niego mówić, nie zapomnij, moja droga córko, wstawiać się za moim sercem, aby Jego Boski i czuły majestat uczynił je sercem dobrym, posłusznym, wiernym i bardziej wspaniałomyślnym niż jest obecnie (Epist. 111, s.427n).

7. Zupełnie nie dziw się swoim słabościom, ale wiedząc, jaka jesteś, będziesz się rumienić z powodu swej niewierności wobec Boga. Jednak ufaj Mu, chowając się spokojnie w ramiona Ojca niebieskiego, jak dziecko w ramiona własnej matki CAP).

8.
W czasie pokus walcz dzielnie pod kierunkiem Najwyższego Wodza razem z mężnymi duszami; gdy upadniesz, nie leż w tym miejscu poniżona duchowo i fizycznie; upokarzaj się bardzo, ale nie trać ducha; zniżaj się, ale nie degraduj; obmywaj twe niedoskonałości i upadki szczerymi łzami skruchy, ale niech ci nie brakuje ufności w dobroć Boga, która zawsze pozostanie większa od twej niewdzięczności; postanów poprawę, lecz bez zarozumiałości. Twoje męstwo powinno opierać się tylko na Bogu. W końcu wyznaj szczerze, że gdyby Bóg nie był twoim pancerzem i twoją tarczą, zostałabyś w swym braku roztropności poraniona wszelkimi rodzajami grzechu (Epist. III, s. 698).

9. Kochajmy Jezusa Chrystusa ze względu na Jego Boską wielkość, Jego potęgę w niebie i na ziemi, Jego nieskończone zasługi, a przede wszystkim, z wdzięczności, Gdyby On, tak jak my był mniej dobry wobec nas, gdyby był surowszy, to byśmy o wiele mniej grzeszyli!... Lecz grzech -gdy po jego popełnieniu następuje głęboki żal z powodu dopuszczenia się go, uczciwe postanowienie niepowtarzania go, żywa świadomość wielkiej przykrości wyrządzonej Miłosierdziu Bożemu i skrucha w najzatwardzialszych zakamarkach serca - prowadzi do wytryśnięcia palących łez żalu i miłości. Właśnie ten grzech, córko moja, staje się wówczas stopniem przybliżającym nas do Chrystusa, podnoszącym nas i prowadzącym właśnie do Niego (GF, s. 171).

10. Och! Gdybym miał nieskończoną ilość serc, gdybym miał wszystkie serca zebrane w niebie i na ziemi, Serce Twojej Matki, to wówczas, o Jezu, ofiarowałbym je wszystkie, wszystkie Tobie!... (AD, s. 54).

11. Mój Jezu, Słodyczy moja, Miłości moja, Miłości, która mnie podtrzymuje (AD, s. 50).

12. Jezu! Bardzo Cię kocham... Nie trzeba, abym Ci to powtarzał. Kocham Cię, Miłości moja! Tylko Ty jesteś moim jedynym uwielbieniem!... (AD, s. 38).

13. Jezus niech będzie dla ciebie - zawsze i we wszystkim - obroną, pomocą i życiem! (ASN, s. 44).

14. Zgadzam się na to, abyś oddawała się zdobywaniu dusz dla Jezusa Chrystusa, ucząc je sposobu podobania się Mu. Przyjmuj także Komunię Świętą w intencji Ojca świętego (Epist. III, s. 459).

15. Przypuśćmy, że gdybyś popełniła wszystkie grzechy tego świata, to i tak Chrystus by ci powtórzył: zostało ci odpuszczonych wiele grzechów, ponieważ wiele umiłowałaś ( CE, s. 16).

16. W gmatwaninie namiętności i przeciwności losu niech nas podtrzymuje cenna nadzieja o niewyczerpalnym Miłosierdziu Boga. Pełni zaufania biegnijmy do trybunału pokuty, gdzie On z ojcowskim niepokojem oczekuje nas w każdym momencie. I chociaż mamy świadomość naszej niewypłacalności wobec Niego, to jednak nie powątpiewajmy w uroczyście ogłoszone przebaczenie naszych błędów. Połóżmy na nich, jak to zrobił Pan, kamień grobowy (CE, s. 18).

17. Serce naszego Boskiego Mistrza nie zna milszego prawa niż prawo słodyczy, pokory i miłości (CE, s. 11).

18. Jezu mój! Słodyczy moja! Jak mogę żyć bez Ciebie? Jezu! Przychodź zawsze! Przyjdź! Ty sam posiądź moje serce (AD, s. 54).

19. Synowie moi! Nigdy nie ma za wiele czasu, aby przygotować się do Komunii Świętej (AP).

20. "Ojcze, czuję się niegodnym Komunii Świętej. Nie jestem godny! "To prawda. Nie jesteśmy godni takiego daru; czymś innym jest jednak niegodne przystępowanie [do Komunii Świętej] z sumieniem obciążonym grzechem śmiertelnym, a czymś innym [ czuć się] niegodnym. Wszyscy jesteśmy niegodni, ale to On jest Tym, który nas zaprasza i tego chce. Upokarzajmy się i przyjmujmy Go całym sercem przepełnionym miłością" (LdP, s. 55).

21. "Ojcze, dlaczego płaczesz kiedy przyjmujesz Pana Jezusa w Komunii Świętej?" , Jeżeli Kościół wydaje okrzyk: nie wzgardziłeś Panny łonem..., mówiąc o Wcieleniu Bożego Słowa w łono Niepokalanej, to co można powiedzieć o nas biednych?! Ale Pan Jezus powiedział: kto nie spożywa Mojego Ciała i nie pije Mojej Krwi, ten nie będzie miał życia wiecznego; a więc przystępujmy do Komunii Świętej z ogromną miłością i lękiem. Cały dzień niech będzie przygotowaniem do Komunii Świętej i dziękczynieniem po Niej"(LdP, s. 55).

22. Nie zniechęcaj się, jeżeli nie wszystko wychodzi ci tak, jak tego pragniesz. Staraj się robić to, do czego jesteś zobowiązany i nie zaniedbuj tego. Nie martw się, jeżeli czyniąc to odczuwasz pociechę, znudzenie czy przykrość. Niech tylko twoja intencja w tym wszystkim będzie zawsze właściwa (Epist. Iv; s. 394).

23. Jeżeli nie zostało ci dane to, aby długo trwać na modlitwie, na czytaniach itd., to nie ma powodu, by się zniechęcać. Dopóki nosisz w swym sercu Jezusa, uważaj się za szczęśliwą. Jeżeli nie możesz oddać się dłuższej modlitwie, wzywaj Jezusa w ciągu całego dnia. Wzywaj Jezusa również pośród wszystkich swoich zajęć, chociażby z jękiem rezygnacji w duszy, a On przyjdzie i pozostanie na zawsze zjednoczony z twoją duszą poprzez Swoją łaskę i miłość. Ulatuj duchem do Tabernakulum, kiedy fizycznie nie możesz się tam udać i daj upust żarliwym pragnieniom: mów, błagaj i obejmuj ramionami Ukochanego dusz ludzkich. Czyń to tym bardziej, niż gdyby dane ci było przyjąć Go w Komunii Świętej (Epist. III, s. 448).

24. Tylko sam Pan Jezus może zrozumieć, jaką mękę przeżywam, gdy jawi się przede mną bolesna scena Kalwarii. Podobnie nie można pojąć pociechy, którą sprawia się Panu Jezusowi, gdy nie tylko współczuje się Jego cierpieniom, ale kiedy On znajdzie duszę, która nie prosi Go o pocieszenie, ale o to, aby stała się uczestniczką Jego boleści (Epist. I, s. 335);

25. Uczestnicząc we Mszy Świętej odnawiaj twoją wiarę i rozważaj, czym jest ta Żertwa Ofiarna, która ofiaruje się za ciebie Bożej Sprawiedliwości, aby Ją uśmierzyć i przebłagać (LdP, s. 66).

Kiedy jesteś zdrowy, uczestnicz we Mszy Świętej. Gdy natomiast jesteś chory, odmów odprawiane w czasie Niej modlitwy (Ap).

26. Każda Msza Święta, w której dobrze i pobożnie się uczestniczy, jest przyczyną cudownych działań w naszej duszy, obfitych łask duchowych i materialnych, których my sami nawet nie znamy. Dla osiągnięcia takiego celu nie marnuj bezowocnie twego skarbu, ale go wykorzystaj. Wyjdź z domu i uczestnicz we Mszy Świętej (FSP, s. 45). Świat mógłby istnieć nawet bez słońca, ale nie może istnieć bez Mszy Świętej (AP).

27. W tych tak smutnych czasach śmierci Wiary, triumfującej bezbożności, najbezpieczniejszym środkiem uchronienia się przed chorobą zakaźną, która nas otacza, jest wzmacnianie się pokarmem Eucharystycznym. Rzeczą oczywistą jest, że nie może się nim wzmocnić ten, kto miesiącami nie karmi się ciałem nieskalanego Baranka Bożego (AdFP, s. 463).

28. Stawiam kropkę, ponieważ dzwonek mnie woła i zmusza do tego. Idę do zatłoczonego kościoła, do Świętego Ołtarza, na którym ustawicznie sączy się Święte wino Krwi tego wspaniałego i jedynego Winnego Grona, którym napawanie się jest dane tylko nielicznym szczęśliwcom. Tam, jak wiesz - nie mogąc postępować inaczej - przedstawię cię Ojcu w niebie, zjednoczonemu ze Swoim Synem, dla którego i za pośrednictwem którego cały jestem twój w Chrystusie Panu (Epist. 111, s. 588n).

29. Czy widzisz, jak wiele zniewag i świętokradztw popełniają "synowie ludzcy" wobec Najświętszego Człowieczeństwa Boskiego Syna ukrytego w Sakramencie Miłości? To my zostaliśmy przeznaczeni w Kościele przez dobroć Pana, do królewskiego kapłaństwa - mówiąc słowami św. Piotra (l P2, 9). To my mamy bronić czci tego najłagodniejszego Baranka, zawsze zatroskanego - jeżeli chodzi o sprawę opieki nad duszami, a niemego - jeżeli chodzi Jego własną sprawę (Epist. 111, s. 62n).

30. Mój Jezu! Zbaw wszystkich ludzi! Składam siebie w ofierze za wszystkich. Umocnij mnie, weź to moje serce, napełnij je Twoją miłością, a później każ mi czynić to wszystko, co chcesz (AD, s. 53).

http://adonai.pl/

***
Czerwiec: poświęcony czci Przenajświętszemu Sakramentu Ołtarza



avatar użytkownika gość z drogi

29. droga @Intix :)

Dobrego Dnia Tobie i Czytającym.... :)
może kiedyś odwazę się napisać o tym "jak poznałam Tą Piękną i Swiętą "postać...poznałam oczywiście w cudzysłowiu :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

30. Zosieńko...

z pewnych względów odpowiadam dopiero dzisiaj, przepraszam... ale odkąd przeczytałam Twój komentarz, do moich modlitewnych intencji dołączyłam jeszcze jedną...
To prośba o natchnienie dla Ciebie... i ponieważ - jak myślę -  będzie Ci towarzyszyć wzruszenie... abyś spokojnie, odważnie (jak napisałaś) opisała nam Twoje pierwsze Spotkanie z św. Ojcem Pio...

Pozdrawiam serdecznie...:)
Szczęść Boże...

avatar użytkownika gość z drogi

31. dzięki droga Intix :)

serdeczności z drogi :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

32. Zosieńko...:)

Szczęść Boże...

i kolejny raz z opóźnieniem... proszę Czytelników tego wpisu o wybaczenie... załączam myśli św. Ojca Pio na lipiec...

avatar użytkownika intix

33. Myśli św. Ojca Pio na każdy dzień roku

Lipiec

l. Bóg nie chce, abyś namacalnie odczuwał cnotę wiary, nadziei i miłości, i nimi się ciągle radował; pragnie natomiast, abyś tylko od czasu do czasu je przeżywał. Ach! jakżeż jesteśmy szczęśliwi z tego powodu, że nasz Boski Opiekun tak mocno trzyma nas przy sobie! Nie powinniśmy czynić niczego innego, jak tylko to, co robimy, czyli kochać Bożą Opatrzność i spoczywać w jej objęciach i na jej łonie. Nie, mój Boże, nie pragnę bardziej cieszyć się moją wiarą, moją nadzieją i moją miłością... tylko po to, aby móc powiedzieć, choć bez odczuwania przyjemności i bez uczucia, że wolałbym raczej umrzeć, niż stracić te cnoty (Epist. 111, s. 42In).

2. Daj mi, o Jezu, i zachowaj we mnie tę żywą wiarę, która kazałaby mi wierzyć i działać tylko dla Twojej miłości. A to jest pierwszy dar, który Ci składam. Łącząc się ze świętymi mędrcami, pochylony u Twoich stóp, wyznaję przed całym światem, bez kierowania się jakimkolwiek względem ludzkim, że Ty jesteś prawdziwym i jedynym naszym Bogiem (Epist. IV, s. 884).

3. Wysławiam z całego serca Boga, który dał mi poznać ludzi naprawdę dobrych. Im również głosiłem, że ich dusze są winnicą Boga, której cysterną jest wiara, wieżą-nadzieja, tłocznią-święta miłość a ogrodzeniem - prawo Boga, które oddziela od "dzieci świata" (Epist. 111, s. 586).

4. Żywa wiara, ślepe zaufanie i całkowite przylgnięcie do władzy ustanowionej przez Boga nad tobą, to właśnie jest Światło, które oświetlało kroki ludu Bożego na pustyni. To właśnie jest światło, które zawsze świeci każdej duszy miłej Bogu Ojcu. To właśnie światło prowadziło Mędrców do uwielbienia narodzonego Mesjasza. To jest ta gwiazda, którą przepowiedział Balaam. To jest pochodnia, kierująca krokami przygnębionych dusz. To światło, ta gwiazda i ta pochodnia oświecają twoją duszę, kierując twoimi krokami, abyś się nie zachwiała. Umacniają twego ducha w Boskich uczuciach. Nawet wówczas, gdy dusza o nich nie wie, to zawsze zmierzają ku wiecznej mecie. Ty tego nie widzisz i nie rozumiesz, ale to nie jest koniecznie potrzebne. Ujrzysz tylko ciemności, ale to nie będą te ciemności, które spowijają synów zatracenia, ale które otaczają wieczne słońce. Bądź mocno przekonana i wierz, że to słońce jasno świeci w twojej duszy i jest to słońce, które opiewa prorok Boży: W twoim świetle będę widział światło (Epist. III, s. 400n).

5. Najpiękniejszym credo [wierzę] jest to, które wyrywa się z twoich ust w ciemności, w poświęcaniu się, w cierpieniu, w największym wysiłku niezłomnej woli realizowania dobra. To właśnie jest to "wierzę", które jak grom rozdziera ciemności twej duszy, to" wierzę", które w burzliwej nawałnicy podnosi cię i prowadzi do Boga ( CE, s. 57).

6. Wprowadzaj w życie, moja droga córko, to szczególne ćwiczenie się w słodyczy i poddawaniu się woli Boga nie tylko w sprawach nadzwyczajnych, ale także w tych drobnych, które codziennie spotykasz. Uczyń z nich akt modlitwy nie tylko rano, ale również w dzień i wieczorem, w duchu pokoju i radości; a jeśli przydarzy ci się upadek, upokórz się, zrób mocne postanowienie poprawy, a następnie podnieś się i idź do przodu (Epist. llI, s. 704).

7. Wróg jest bardzo silny i obliczywszy wszystko mogłoby się wydawać, że zwycięstwo należy do niego. Ach! Któż mnie wybawi z rąk tak mocnego t potężnego wroga, który ani na moment nie pozostawia mnie wolnym ani w dzień, ani w nocy? Czy to jest możliwe, żeby Pan pozwolił na mój upadek? Niestety, zasługiwałbym na to, ale czy tak naprawdę może zostać zwyciężona dobroć Ojca niebieskiego przez moją złość?.. Nigdy! Przenigdy, mój Ojcze (Epist. I, s. 552).

8. Wolałbym raczej być przebity ostrzem, niż sprawić komukolwiek przykrość (T, s. 45).

9. Szukaj, owszem, samotności, ale niech ci nie zabraknie miłości bliźniego (CE, s.19).

10. Również w udzielaniu nagan trzeba ,być miłym i grzecznym (GB, s. 34).

11. Brak miłości jest jak zranienie Bożej źrenicy oka. Czy jest coś wrażliwsze od źrenicy? Brak miłości jest jak grzech przeciw naturze (AdFP, s. 555).

12. Dobroczynność niezależnie od tego, skąd pochodzi jest zawsze córką tej samej matki, czyli Opatrzności Bożej (AdFP, s. 554).

13. Pamiętaj o Jezusie cichym i pokornego serca. Gniewajcie się, ale nie grzeszcie jest cechą świętych. Nigdy nie żałowałem, że byłem łagodny, ale miałem wyrzuty sumienia i musiałem się spowiadać, kiedy byłem zbyt surowy. Jednakże gdy mówię o łagodności, to nie o tej, która na wszystko pozwala. Ta nie! Mówię o tej, która sprawia, że słodkie jest używanie dyscypliny, która nie powinna być nigdy zaniedbywana (GB, s. 34).

14. Gdzie nie ma posłuszeństwa, tam nie ma cnoty. Gdzie nie ma cnoty, tam nie ma dobra, nie ma miłości, a gdzie nie ma miłości, tam nie ma Boga, a bez Boga nie idzie się do nieba. Wszystkie te cnoty tworzą jakby drabinę, a jeśli zabraknie w niej choćby jednego szczebla, to się spada (AP).

15. Zaklinam was na litość Chrystusa Pana i na ogrom Miłosierdzia Ojca Niebieskiego, abyście nigdy nie oziębli na drodze dobra. Biegnijcie ciągle i nigdy się nie zatrzymujcie, wiedząc, że zatrzymanie się na tej drodze równa się cofaniu po własnych śladach (Epist. II, s. 259).

16. Bardzo mi przykro, gdy widzę tak wiele cierpienia! By uwolnić kogokolwiek od przykrości, nie miałbym żadnej trudności, by zadać sobie cios sztyletem!... Tak, to byłoby dla mnie łatwiejsze! (T, s. 121)

17. Zrobiło mi się niezmiernie przykro, gdy dowiedziałem się, że zachorowałaś. U cieszyła mnie natomiast bardzo wiadomość, że wracasz do zdrowia, a jeszcze bardziej, że kwitnie w tobie prawdziwa pobożność i chrześcijańska miłość, która się ujawniła podczas twej choroby (Epist., s. 1081).

18. Nie mogę znieść krytyki i złego mówienia braci. Prawdą jest, że czasem bawią mnie docinki skierowane pod ich adresem, ale obmowa przyprawia mnie o mdłości. Mamy tak wiele błędów do krytykowania w nas samych! Po CÓŻ więc gubić się w występowaniu przeciw bliźnim? A my z powodu braku miłości podcinamy korzeń drzewa życia, narażając je na uschnięcie (GB, s. 62).

19. Miłość jest królową cnót. Jak perły złączone są nitką, tak cnoty połączone są miłością. Jeśli zerwie się nitka, to perły rozsypią się, tak też giną cnoty, jeśli słabnie miłość (CE, s. 11).

20. Miłość jest miarą, według której Pan będzie sądził nas wszystkich (AdFP, 560).

21. Pamiętaj, że osią doskonałości jest miłość. Kto żyje miłością, żyje w Bogu, ponieważ Bóg jest miłością, jak powiedział Apostoł (AdFP, s. 554).

22. Wysławiam dobrego Boga świętych uczuć, który obdarza cię swoją łaską. Dobrze robisz, nie rozpoczynając żadnej pracy bez poproszenia Boga o pomoc. Dzięki temu otrzymasz łaskę świętej wytrwałości (Epist. 111, s. 456).

23. Cierpię i to bardzo. Jednakże dzięki dobremu Panu Jezusowi czuję, że mam jeszcze trochę siły; A do czego nie jest zdolne stworzenie, któremu pomaga Chrystus Pan? (Epist. I, s. 303).

24. Walcz, córko, jak dzielny żołnierz, jeżeli przynagla cię pragnienie otrzymania nagrody mężnych dusz (Epist. 111, s. 405).

25. W żaden sposób i z żadnego powodu nie wzbraniaj się przed dawaniem dowodów miłości komukolwiek. Mało tego: korzystając ze sprzyjających okazji osobiście staraj się ją świadczyć. Pan bardzo tego chce i ty powinieneś ciągle zdobywać się na wysiłek, aby tak postępować (Epist. I, s. 1213).

26. Trzeba zawsze mieć roztropność i miłość. Roztropność ma oczy, a miłość nogi. Miłość chciałaby biec do Boga, ale jej poryw ku Niemu jest ślepy i czasem mogłaby się potknąć, gdyby nie była prowadzona przez roztropność. Roztropność, gdy widzi, że miłość mogłaby nie panować nad sobą, pożycza jej oczu (CE, s. 17).

27. Prostota jest cnotą, ale tylko do pewnego punktu. Nigdy nie powinno jej zabraknąć roztropności. Zakłamanie i przebiegłość są szatańskie i wyrządzają bardzo wiele zła (AdFP, s. 391).

28. Próżna chwała jest wrogiem właśnie tych dusz, które poświęciły się Bogu i oddały się życiu duchowemu. Dlatego słusznie można ją określić mianem mola duszy dążącej do doskonałości. Święci nazwali ją robakiem świętości (Epist. 1, s. 396).

29. Staraj się o to, by smutne widowisko ludzkiej niesprawiedliwości nie siało niepokoju w twej duszy. Ona również ma w ekonomii Bożych spraw swoją wartość (MC, s. 13).

30. Bóg, aby nas pociągnąć do Siebie, obdarza nas bardzo wieloma łaskami i wówczas myślimy, że już palcem dotykamy nieba. Nie wiemy natomiast, że do wzrostu potrzebujemy suchego chleba: krzyży, poniżenia, prób, doświadczeń, przeciwności (FSP, s. 86).

31. Serca mężne i wspaniałomyślne skarżą się tylko z ważnych powodów, ale i wtedy nie pozwalają, aby [skargi] wniknęły zbytnio w ich głębię (MC, s. 57).



avatar użytkownika intix

34. Myśli św. Ojca Pio na każdy dzień roku

Sierpień

1. Pan codziennie po troszeczku pozwala nam poznać, jak bardzo mali jesteśmy. Doprawdy, wydaje mi się czymś nie do pojęcia, jak ktoś, kto jest inteligentny i ma sumienie, może się pysznić (GB, s. 57).

2. Mówię wam, abyście kochały wasze poniżenie. Umiłowanie własnego poniżenia, o moje córki, polega na tym, abyście były pokorne, spokojne, miłe, ufające w czasie ciemności i słabości. Jeśli się nie niepokoicie, nie martwicie, nie buntujecie z powodu tego wszystkiego, ale pogodnym sercem - nie powiem, że z radością, lecz odważnie i wytrwale przyjmujecie wszystkie krzyże i ciemności [ducha], to tak postępując, będziecie kochać wasze poniżenie. Co bowiem oznacza być poniżonym, jeśli nie żyć w ciemności i słabości [ ducha]? (Epist. III, s. 566)

3. Błagajmy również my naszego drogiego Pana Jezusa o pokorę, ufność i wiarę taką, jaką miała nasza droga i święta Klara. Tak jak ona, prośmy żarliwie Pana Jezusa, o te cnoty zdając się na Niego, odrywając się od tego pełnego zakłamania systemu świata, gdzie wszystko jest szaleństwem i marnością, wszystko przemija, a tylko sam Bóg pozostaje duszy, która będzie umiała Go bardzo kochać (Epist. 111, s. 1092).

4. Jest pewna różnica między cnotą pokory i poniżeniem, ponieważ pokora jest uznaniem własnego poniżenia; otóż wysokim stopniem pokory jest nie tylko uznanie własnego poniżenia, ale i pokochanie go. To właśnie jest to, do czego cię zachęcałem (Epist. 111, s. 566).

5. Nie kładź się nigdy do łóżka bez wcześniejszego zrobienia rachunku sumienia z całego minionego dnia i zwrócenia wszystkich swoich myśli do Boga. Następnie oddaj i poświęć siebie, a także wszystkich chrześcijan, Bogu. Ponadto ofiaruj na chwałę Jego Majestatu odpoczynek, który rozpoczynasz i nie zapominaj nigdy o Aniele Stróżu, który jest zawsze z tobą (Epist. II,s. 277).

6. Powinnaś szczególnie kłaść nacisk na podstawę chrześcijańskiej sprawiedliwości i na fundament dobroci, czyli na cnotę, w której Jezus Chrystus stawia Siebie za wzór, to znaczy pokorę (por. M t 11, 29). Pokorę wewnętrzną i zewnętrzną, ale bardziej wewnętrzną niż zewnętrzną, bardziej przeżywaną, niż ukazywaną, tę głębszą a nie tę widzialną. Moja droga córko! Oceniaj siebie taką, jaką jesteś naprawdę - jesteś niczym, nędzą, słabością, źródłem przewrotności bez granic..., zdolną do zamieniania dobra na zło, rezygnacji z dobra na rzecz zła, przypisywania sobie dobra albo usprawiedliwiania swojego zła lub też z powodu umiłowania zła - gardzenia najwyższym Dobrem (Epist. III, s. 713).

7. Jestem pewny, że chcecie wiedzieć, jakie jest najcenniejsze poniżenie. Otóż mówię wam, że takie, którego nie wybraliśmy, albo takie, które się nam najbardziej nie podoba, względnie - by lepiej powiedzieć - takie, na które nie mamy żadnej ochoty i - by powiedzieć jasno - które jest związane z naszym powołaniem i pracą zawodową. Kto obdarzy nas łaską, moje drogie córki, byśmy bardzo pokochali nasze poniżenie? Nikt nie może tego uczynić tylko Ten, który tak bardzo umiłował swoje życie, że aby je zachować, chciał umrzeć. Niech to wystarczy (Epist. III, s. 568).

8. Nie jestem takim, jakim uczynił mnie Bóg, ale czuję, że musiałbym się bardziej wysilać, aby wzbudzić w sobie akt pychy niż akt pokory. Ponieważ pokora jest prawdą, a prawda - jeżeli chodzi o mnie - jest taka, że jestem niczym, a to wszystko, co jest we mnie dobre, jest własnością Pana Boga. Często marnujemy także nieco dobra, które Bóg w nas złożył. Kiedy widzę, że ludzie proszą mnie o coś, to nie myślę o tym, co mogę dać, ale o tym, czego nie potrafię im dać. Tak wiele dusz pozostaje spragnionych, ponieważ nie umiem im dać Bożego daru. Myśl o tym, że każdego poranka Pan Jezus wszczepia Siebie w nas, że całych nas przenika, dając nam wszystko, prowadzi do wniosku, że powinna w nas wyrastać nowa gałązka albo kwiat pokory. I odwrotnie, ponieważ szatan nie może zaszczepić siebie w nas tak głęboko, jak Pan Jezus, to natychmiast wypuszcza swe pączki pychy. To nie przynosi nam zaszczytu. Trzeba więc walczyć i wysilać się, aby posuwać się w górę. Jest przecież prawdą, że nigdy nie wyjdziemy na szczyt bez spotkania się z Bogiem. Abyśmy się mogli z Nim spotkać, to my powinniśmy iść w górę, a On schodzić w dół. Kiedy już nie możemy iść dalej, to zatrzymawszy się, upokarzajmy się i wówczas w tej pokorze spotkamy Boga, ponieważ On zstępuje do pokornego serca (GB, s. 61).

9. Prawdziwa pokora serca to ta, która jest odczuwana i przeżywana, a nie ta na pokaz. Trzeba zawsze upokarzać się przed Bogiem, ale nie tą pokorą fałszywą, która prowadzi do zniechęcenia, rodząc przygnębienie i rozpacz. Powinniśmy mieć niskie mniemanie o sobie, uwierzyć, że jesteśmy mniejsi od wszystkich i nie przedkładać własnej korzyści nad pożytek innych CAP).

10. Na tym świecie nikt z nas na nic nie zasługuje. To Pan jest dla nas życzliwy i Jego nieskończona dobroć ubogaca nas, ponieważ wszystko nam przebacza C CE, s. 47).

11. Jeżeli powinniśmy mieć cierpliwość, aby znosić braki innych, to powinniśmy jej mieć więcej, aby znosić samych siebie. W twoich codziennych niewiernościach upokarzaj się, upokarzaj się, zawsze się upokarzaj. Kiedy Pan Jezus zobaczy cię upokorzonego aż do ziemi, poda ci rękę i sam zatroszczy się o to, aby podnieść cię aż do siebie samego CAP).

12. Ty zbudowałeś budowlę zła. Rozwal ją i zacznij ponownie wznosić budowlę dobra CAdFP, s. 553).

13. Czym jest szczęśliwość, jeżeli nie posiadaniem wszelkiego rodzaju dobra, które sprawia, że człowiek jest w pełni zadowolony? Ale czy na tej ziemi żyje ktoś, kto byłby zupełnie szczęśliwy? Na pewno nie! Człowiek byłby szczęśliwy, gdyby dochował wierności swemu Bogu. Niestety, ponieważ człowiek jest pełen przestępstw, to znaczy pełen grzechów, dlatego nie może być w pełni szczęśliwy. Tak więc tylko w Niebie jest szczęśliwość. Nie ma tam niebezpieczeństw grożących utratą Boga, nie ma cierpień, nie ma śmierci, ale jest wieczne życie z Jezusem Chrystusem (CS nr 67, s. 172).

14. "Ojcze! Jest Ojciec tak bardzo dobry!" "Nie jestem dobry! Tylko Pan Jezus jest dobry! Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że ten habit św. Franciszka, który ubieram, nie ucieka daleko ode mnie! Ostatni przestępca na ziemi jest złotem w porównaniu ze mną" (T, s. 118).

15. Pokora i miłość idą w parze. Pierwsza przynosi chwałę, a druga uświęca.

     Pokora i czystość obyczajów są skrzydłami, które unoszą człowieka aż do Boga i jakby go przebóstwiają (T, s. 54).

16. Z miłością upokarzaj się zawsze przed Bogiem, ponieważ Bóg ubogaca Swoimi darami i mówi do tego, kto zachowuje swe serce naprawdę pokorne wobec Niego (T, s. 54).

17. Patrzmy najpierw w górę, a później na siebie samych. Nieskończona odległość, między niebem, a ziemią rodzi pokorę (T, s. 54).

18. Gdyby utrzymywanie się w dobrym zależało od nas, to na pewno przy pierwszym podmuchu wiatru wpadlibyśmy w ręce wrogów naszego zbawienia. ufajmy zawsze Bożemu Miłosierdziu, a tak postępując, będziemy ciągle coraz bardziej doświadczać tego, jak dobry jest Bóg (Epist. IV, s. 193).

19. Powinieneś raczej upokarzać się przed Bogiem, zamiast upadać na duchu, gdy On obdarza cię cierpieniami Swojego Syna i chce, abyś doświadczył swojej słabości. Powinieneś zanosić do Niego modlitwę pogodzenia się z tym stanem i nadziei - skoro z powodu słabości się upada - oraz wdzięczności za takie wielkie dobrodziejstwa, którymi cię obdarza (T, s. 54).

20. Co ja mogę zrobić? Wszystko pochodzi od Boga. J a  mam tylko jedno bogactwo - nieskończoną nędzę (T, s. 119).

21. Gdyby Bóg zabrał nam to wszystko, co nam dał, to zostalibyśmy tylko w naszych łachmanach (ER, s. 17).

22. Jakżeż wielka jest we mnie złość!..." "Pozostań w tym przekonaniu, upokarzaj się, ale się nie denerwuj!" (AP).

23. Uważaj, abyś nigdy nie zniechęcała się na widok tego, że jesteś otoczona duchowymi słabościami. Jeżeli Bóg pozwala ci popaść w jakąś słabość, to nie dlatego, aby cię opuścić, ale tylko dlatego, aby ugruntować cię w pokorze i sprawić, abyś na przyszłość była ostrożniejsza (FM, s. 168).

24. Świat nas nie szanuje dlatego, że jesteśmy dziećmi Boga. Pocieszajmy się tym, że przynajmniej ten jeden raz świat zna prawdę i nie mówi kłamstw (ASN, s. 44).

25. Kochaj i zachowuj w praktyce prostotę i pokorę, nie troszcz się o oceny wydawane przez świat, ponieważ gdyby ten świat nie miał niczego do powiedzenia przeciwko nam, nie bylibyśmy prawdziwymi sługami Boga (ASN, s. 43).

26. Miłość własna - córka pychy - jest złośliwsza od samej matki (AdFP, s. 389).

27. Pokora jest prawdą, a prawda jest pokorą (AdFP, s. 554).

28. Bóg ubogaca duszę, która ogołaca się ze wszystkiego (AdFP, s. 553).

29. Poddanie się nie oznacza, że się jest niewolnikiem, lecz wolnym z powodu otwarcia się na dar świętej rady (FSP, s. 32).

30. Spełniając wolę innych, powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że spełniamy wolę Boga, która zostaje nam ukazana w woli naszych przełożonych lub naszego bliźniego (ASN, s. 43).

31. Trzymaj się zawsze mocno Kościoła Świętego, ponieważ tylko on może dać ci prawdziwy pokój, posiadając Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, który jest prawdziwym Księciem Pokoju (FM, s. 166).



avatar użytkownika gość z drogi

35. Dobrego Dnia,droga @Intix :)

Dobrego Dnia droga Blogmedio24.pl :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

36. na dzień 8.08

"Nie jestem takim, jakim uczynił mnie Bóg, ale czuję, że musiałbym się bardziej wysilać, aby wzbudzić w sobie akt pychy niż akt pokory. Ponieważ pokora jest prawdą, a prawda -jeżeli chodzi o mnie -jest taka, że jestem niczym, a to wszystko, co jest we mnie dobre, jest własnością Pana Boga. Często marnujemy także nieco dobra, które Bóg w nas złożył. Kiedy widzę, że ludzie proszą mnie o coś, to nie myślę o tym, co mogę dać, ale o tym, czego nie potrafię im dać. Tak wiele dusz pozostaje spragnionych, ponieważ nie umiem im dać Bożego daru. Myśl o tym, że każdego poranka Pan Jezus wszczepia siebie w nas, że całych nas przenika, dając nam wszystko, prowadzi do wniosku, że powinna w nas wyrastać nowa gałązka albo kwiat pokory. I odwrotnie, ponieważ szatan nie może zaszczepić siebie w nas tak głęboko, jak Pan Jezus, to natychmiast wypuszcza swe Pączki pychy. To nie przynosi nam zaszczytu. Trzeba więc walczyć i wysilać się, aby posuwać się w górę. Jest przecież prawdą, że nigdy nie wyjdzie.. my na szczyt bez spotkania się z Bogiem. Abyśmy się mogli z Nim spotkać, to my powinniśmy iść w górę, a On schodzić w dół. Kiedy już nie możemy iść dalej, to zatrzymawszy się, upokarzajmy się i wówczas w tej pokorze spotkamy Boga, ponieważ On zstępuje do pokornego serca"

serdeczności w dniu imienin miesiąca :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

37. Zosieńko...:)

Dziękuję Ci... i wzajemnie... Dobrego Dnia!
Kolejny miesiąc minął... i - znów z opóźnieniem - załączam kolejne Myśli św. O. Pio...

avatar użytkownika intix

38. Myśli św. Ojca Pio na każdy dzień roku

Wrzesień

1. Trzeba kochać, kochać, kochać i nic więcej (GP, s. 292).

2. O dwie rzeczy powinniśmy ustawicznie błagać naszego najsłodszego Pana: aby rozwijała się w nas miłość i bojaźń Boża. Pierwsza bowiem urzeczywistnia nasz lot po drogach Pana, a druga przyczynia się do tego, że uważamy na to, gdzie stawiamy nogę. Pierwsza sprawia, że patrzymy na rzeczy tego świata, widząc je takimi, jakimi są; druga -że staramy się uniknąć wszelkiego zaniedbania. A następnie, ponieważ miłość i bojaźń Boża idą w parze, nie jest w naszej mocy pozwolić sobie na uczuciowe przywiązanie do ziemskiej rzeczywistości (Epist. f, s.407).

3. Tylko miłość może nas obdarzyć darem opanowania tego, co wydaje się nam nie do opanowania. Językiem miłości jest przekonanie prowadzące do ufności. Jakże piękna jest miłość, jeśli otrzymuje się ją w darze, a jak jest zniekształcona, jeśli jej się domaga i się ją wymusza (PM, s. 166).

4. Ty, który jesteś odpowiedzialny za dusze, prowadź je z miłością, z wielką miłością, z pełną miłością, wykorzystaj całe jej bogactwo; jeżeli to okaże się nieskuteczne... użyj kija! Przecież sam Pan Jezus jest tego wzorem. On nas tego nauczył stwarzając niebo, ale godząc się także na piekło (AdFP, s. 550).

5. Jeżeli Bóg nie karmi cię słodyczami i łakociami, to jedz cierpliwie swój chleb, nawet suchy, spełniając swój obowiązek, bez otrzymywania natychmiastowej zapłaty. Takie postępowanie świadczy o naszej bezinteresownej miłości. W ten sposób kocha się Boga i służy się Mu własnym kosztem. Jest to charakterystyczna cecha dusz doskonałych (Epist. 111, s. 282).

6. Im więcej będziesz mieć goryczy, tym więcej otrzymasz miłości (FFN, s. 16).

7. Jeden akt miłości do Boga, spełniony w czasie oschłości, ma większą wartość niż sto innych, uczynionych w czasie doznawanej słodyczy i pociechy duchowej (ASN, s. 43).

8. Mój Jezu! To moje serce jest Twoim... Racz je wziąć, racz je napełnić Twoją miłością, a później rozkazuj mi abym czynił to, co Ty chcesz (AD, s, 49).

9. Pan Bóg nas kocha i to, że nas kocha, udowadnia faktem, iż nas toleruje w chwili obrażania Go (GB, s. 30).

10. Jezu, rozpal ten ogień, który przyniosłeś na ziemię, abym nim rozpalony wyniszczał się na ołtarzu Twej miłości jako ofiarna żertwa miłości w tym celu, byś Ty królował w moim sercu i w sercach wszystkich ludzi, by wszędzie wznosił się hymn uwielbienia Ciebie, wysławiania i wdzięczności za miłość, którą okazałeś nam w tajemnicy Twoich Boskich narodzin (Epist.Iv; s. 869).

11. Kochaj Pana Jezusa, bardzo Go kochaj, ale z tego powodu jeszcze bardziej kochaj składanie siebie w ofierze. Miłość chce być gorzka (T, s. 99).

12. Miłość zapomina o wszystkim, wszystko przebacza, daje wszystko bez zastrzeżeń (Epist. Iv; s. 870).

13. Duch ludzki bez Bożego płomienia miłości zostaje sprowadzony do rzędu Zwierząt. Zupełnie inaczej natomiast przedstawia się cała sprawa z miłością. Miłość Boża unosi ducha ludzkiego tak wysoko, że dosięga on tronu Boga. Nigdy nie znuż się dziękowaniem za szczodrobliwość tak dobrego Ojca i proś Go, aby ciągle coraz bardziej rosła w twoim sercu święta miłość (Epist. II, s. 70).

14. Nigdy nie uskarżaj się na doznawane obelgi, niezależnie od tego, z którejkolwiek strony cię spotykają. Natomiast przypominaj sobie, że Pan Jezus został nasycony zelżywościami ludzi, których On sam obdarzał dobrocią. Będziesz usprawiedliwiał wszystkich ludzi, kierując się miłością chrześcijańską, mając przed oczyma przykład Boskiego Mistrza, który prosił Swojego Ojca o przebaczenie nawet dla tych, którzy Go ukrzyżowali (AP).

15. Pan Jezus i twoja dusza powinni w zgodzie uprawiać winnicę. Do ciebie należy obowiązek zbierania i wynoszenia kamieni, a także wyrywania kłujących chwastów. Do Jezusa zaś należy obowiązek siania, sadzenia, pielęgnowania i podlewania. Jednakowoż i w twojej pracy jest działanie Pana Jezusa. Bez Niego nie możesz nic zrobić (CE, s. 54).

16. Nie jesteśmy zobowiązani, do unikania faryzejskiego zgorszenia, by powstrzymać się od czynienia dobra (CE, s. 37).

17. Zapamiętaj to sobie, że bliżej Boga jest złoczyńca, który wstydzi się tego, że źle robi, niż człowiek uczciwy, który wstydzi się tego, że robi coś dobrze (CE, s. 16).

18. Czas wykorzystany dla chwały Boga i zbawienia duszy, nie jest nigdy czasem źle wykorzystanym (CE, s. 9).

19. Tak, z całego serca błogosławię dzieło katechizowania dzieci, które są szczególnie umiłowanymi kwiatuszkami Pana Jezusa. Błogosławię również gorliwe dzieło prac misyjnych (Epist. III, s. 457).

20. Wszyscy jesteśmy powołani przez Pana do prowadzenia dzieła zbawiania dusz że i powinien szerzyć chwałę Boga i pracować dla zbawienia ludzi, prowadząc życie chrześcijańskie, błagając nieustannie Pana, "aby przyszło Jego królestwo; by nie wiódł jest to, co ty także powinnaś robić, ofiarując ustawicznie całą siebie Panu w tym właśnie celu (Epist. II, s. 70).

21. Powstań więc, o Panie, i utwierdzaj w Swej łasce tych, których mi powierzyłeś i nie dopuść, aby ktokolwiek z nich miał zginąć, opuszczając Twoją owczarnię. Ach! Boże! Ach! Boże... nie pozwól, by Twoje dziedzictwo zmarnowało się (Epist. 111, s. 1009).

22. Jestem całkowicie oddany każdemu człowiekowi. Każdy może powiedzieć: "Ojciec Pio jest mój". Tak bardzo kocham moich braci, żyjących [razem ze mną] na wygnaniu. Kocham moich synów duchowych na równi z moją duszą, a nawet jeszcze bardziej. Ponownie ich zrodziłem dla Pana Jezusa w bólu i miłości. Mogę zapomnieć o sobie samym, ale nie o moich duchowych dzieciach. Co więcej - zapewniam, że kiedy Pan mnie powoła [ do siebie], powiem Mu: "Panie, zostaję u bram nieba; wejdę tam dopiero wtedy, gdy zobaczę, że wchodzi ostatni z moich synów [duchowych]". Bardzo cierpię z tego powodu, że nie będę mógł zdobyć dla Boga wszystkich moich braci. W pewnych momentach jestem bliski śmierci z powodu bólu serca na widok tylu cierpiących dusz, którym nie mogę przynieść ulgi oraz z powodu tylu bliźnich sprzymierzonych z szatanem (AP).

23. Życie nie jest niczym innym, jak tylko wiecznym zmaganiem się z sobą samym i nie zakwita inaczej, jak tylko za cenę cierpienia. Dotrzymuj zawsze towarzystwa Panu Jezusowi w Ogrodzie Oliwnym, a On będzie umiał wzmocnić cię w godzinach udręk, które nadejdą (ASN, s. 15).

24. Jednej rzeczy nie mogę absolutnie znieść, a jest ona następująca: jeżeli ja powinienem kogoś zganić, to zawsze jestem gotów; ale jeśli widzę, że robi to ktoś inny, to nie mogę tego ścierpieć. Widok kogoś tak poniżonego jest dla mnie czymś nie do zniesienia (T, s. 120).

25. Jakże bardzo podobałoby się Bogu, gdyby te biedne stworzenia opamiętały się i naprawdę wróciły do Niego! Dla tych osób trzeba mieć serce matki i otaczać je największą troską, ponieważ Pan Jezus daje nam do zrozumienia, że w Niebie jest większa radość z powodu jednego skruszonego grzesznika, niż z wytrwania w dobrym dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych.

Słowa Jezusa są naprawdę pocieszające dla tych dusz, które mają nieszczęście grzeszyć, a później chcą się opamiętać i powrócić do Pana Jezusa (Epist. III, s. 1082).

26. Nieszczęścia rodziny ludzkiej winny być przedmiotem troski wszystkich (T, s. 95).

27. Nie troszcz się zbytnio o uleczenie twego serca, ponieważ twe zmartwienie mogłoby mu jeszcze bardziej zaszkodzić. Nie wysilaj się także za bardzo, aby zwyciężyć pokusy, ponieważ ten gwałtowny wysiłek jeszcze bardziej by je wzmacniał. Lekceważ je i nie zatrzymuj się nad nimi (Epist. III, s. 503).

28. Czyń dobro gdziekolwiek jesteś, aby, każdy mógł powiedzieć: "To jest syn Chrystusa". Znoś utrapienia, choroby, cierpienia z miłości do Boga i dla nawrócenia biednych grzeszników. Podtrzymuj słabego, pocieszaj tego, kto płacze (FSP, s. 119).

29. Nie myśl, że kradniesz mi czas, ponieważ najlepiej wykorzystany czas to właśnie ten, który poświęcamy uświęcaniu duszy kogoś innego. Mnie nie pozostaje nic innego, jak tylko dziękować litościwemu Ojcu w Niebie za to, że przysyła mi dusze, którym w jakiś sposób mogę przyjść z pomocą (MC, s. 83).

30. Nigdy nie przyszła mi do głowy myśl o jakiejś zemście. Modliłem się za oszczerców i nadal będę się modlił. Często mówiłem Bogu: "Panie, jeśli dla ich nawrócenia potrzebne jest uderzenie batem, zrób to, byleby tylko zostali zbawieni" (AD, s. 127).


avatar użytkownika gość z drogi

39. :)

serdeczne pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

40. Ojciec Pio przeciwnikiem reformy liturgii


Ojciec Pio (25 maja 1887-23 września 1968), stygmatyk, beatyfikowany 2 maja 1999 r., był do końca swych dni przeciwnikiem reform soborowych, aggiornamento i zmiany liturgii.


       Drugiego maja br. Ojciec Święty beatyfikował Ojca Pio, świętego mnicha, którego Bóg zesłał nam jako znak naszych czasów. I chociaż każdy chciałby, abyśmy dziś wierzyli w nowy Kościół „charyzmatyczny”, to jakoś nie znajdujemy w nim tych wspaniałych świętych, którzy żyli na przestrzeni historii Kościoła od czasów Zesłania Ducha Świętego. Ojciec Pio zdaje się wspaniale zamykać tę procesję świętych, będąc jedynym kapłanem, który nosił pełne stygmaty naszego Pana Jezusa Chrystusa.

       Dużo napisano o Ojcu Pio – zdaje się ponad 600 prac – a autorzy zawsze podkreślają nadzwyczajną stronę jego życia, nie tylko szczególne charyzmaty (odczytywanie dusz, uzdrawianie, wskrzeszanie, bilokację, ekstazy, unoszącą się woń, przepowiadanie itp.), ale także straszne cierpienia, których doznawał od wczesnego dzieciństwa, prześladowania ze strony ludzi Kościoła i współbraci, oraz jego dwa wielkie dzieła: otworzenie Domu Cierpienia i założenie grup modlitewnych.

       Ojca Pio bardziej przedstawia się jako „świętego” raczej do podziwiania, niż do na śladowania, przez co tracimy z naszych oczu najważniejsze lekcje, które winniśmy wynieść z jego życia, i praktyczne konsekwencje, które moglibyśmy zastosować do nas samych. Możemy więc spróbować, choć niedoskonale, przypomnieć kilka z tych lekcji, mając nadzieję, iż będziemy w stanie z nich skorzystać, i że Ojciec Pio z wysokiego nieba sam nam dopomoże, tak jak to obiecał wszystkim tym, którzy chcieliby stać się jego „dziećmi duchowymi”.

       U zarania swego życia całkowicie poświęconego Bogu i duszom, znajdujemy pobożną, biedną i liczną rodzinę, w której osobiste wyrzeczenia jej członków łagodzą trudy codziennego życia. Tu też znajdują potwierdzenie słów msgr. de Segur, który powiedział, że w rodzinach, gdzie brakuje ducha poświęcenia, powołania są najbardziej ryzykowne. Ochrzczonemu dzień po urodzeniu – co było łaską, za którą będzie dziękował przez całe swoje życie – Ojcu Pio nadano imię Francesco (Franciszek), co było zapowiedzią jego franciszkańskiego powołania, które odkrył przy okazji wizyty mnicha kapucyńskiego żebrz ącego o jedzenie dla klasztoru. Nawet wówczas jednak decyzja o wyborze powołania nie przyszła bez problemów: „Poczułem w sobie dwie przeciwstawne siły rozdzierające moje serce: świat pragnął mnie dla siebie, a Bóg powoływał mnie do nowego życia. Nie sposób opisać tego męczeństwa. Nawet samo wspomnienie walki, która się wówczas rozegrała, mrozi krew w moich żyłach...”.

       Nie miał jeszcze 16 lat, gdy wstąpił do nowicjatu. Nad drzwiami klasztoru, jako powitanie, przeczytał napis: „Czyń pokutę lub giń”. Codzienna reguła życia zawierała wiele modlitwy, dość pracy i niewiele czytania, ograniczonego tylko do studiowania Reguły i Konstytucji zakonnych.

       Brat Pio dał się poznać przez obfitość łez, które ronił każdego ranka podczas cichej modlitwy, która w domach kapucyńskich jest poświęcona rozważaniu Męki Pańskiej – łez tak obfitych, że koniecznym stało się rozkładanie ręcznika przed nim na podłodze. Podobnie jak w przypadku św. Franciszka, to właśnie wskutek pełnego miłości i współczującego rozważania Jezusa ukrzyżowanego otrzymał później łaskę doświadczenia bolesnych stygmatów na swoim ciele. Mimo to, jak wyznał swemu kierownikowi duchownemu, ojcu Agostino: „W porównaniu z tym, co cierpię na ciele, walki duchowe, które staczam, są dużo gorsze”.

Pokutowanie dla grzeszników: próby wewnętrzne

Wydaje się, iż Bóg pragnie, aby sprawiedliwi pokutowali w sposób szczególny za grzechy im współczesnych, czyli przez pokusy. W czasach, gdy psychoanaliza, w sprytny sposób znajdująca wytłumaczenie dla winy i grzechu, święciła sukcesy, Ojciec Pio – podobnie jak mała Teresa – miał przejść kryzys zwątpienia prawie nie do zniesienia, który dręczył go przez trzy długie lata. Po tej burzy przyszła noc, noc dla duszy, która trwała przez dziesięciolecia, którą tylko z rzadka rozświetlały błyski światła: „Żyję w nieustającej nocy... Każda rzecz stanowi mi przeszkodę i nie wiem, czy czynię dobrze, czy źle. Widzę, że nie jest to zniechęcenie, ale rujnują mnie wątpliwości czy to, co czynię, zadowala Boga, czy nie. Trwoga ta dopada mnie wszędzie: przy ołtarzu, w konfesjonale, dosłownie wszędzie!”.

       Zamysłem jego mistycznych doświadczeń było, aby jego maksymy były później rozważane: „Miłość jest piękniejsza, gdy towarzyszy jej niepokój, gdyż dzięki temu staje się silniejsza”, albo: „Im bardziej ktoś kocha Boga, tym mniej to odczuwa!”.

       Święta Teresa od Dziesiątka Jezus przeciwstawiła dumnemu racjonalizmowi jej doby skromną ścieżkę swego życia duchowego, ale też odpokutowała to strasznymi pokusami przeciwko wierze. Jej okrzyk „Będę wierzyć!” jest dobrze znany. Ojciec Pio także doświadczał gwałtownych i długotrwałych pokus przeciwko wierze, jak zaświadczają o tym jego listy do ojca Agostino: „Bluźnierstwa nieustająco przeszywają mój umysł, a nawet bardziej jeszcze fałszywe koncepcje, idee niedowierzania i niewiary. Czuję, że moja dusza jest przebita w każdym aspekcie mego życia – to mnie zabija... Moją wiarę podtrzymuje tylko ciągły wysiłek woli przeciwny każdemu rodzajowi ludzkiej perswazji. Moja wiara jest tylko owocem ciągłych wysiłków, których od siebie wymagam. A wszystko to, Ojcze, nie zdarza się parę razy na dzień, lecz trwa cały czas... Ojcze, jakże trudno jest wierzyć!”.

       Jaka stąd lekcja dla nas? To, że na przykład nie powinniśmy być zaskoczeni, gdy sami do świadczymy podobnego rodzaju pokus.

Kierownik duchowy

Ojciec Pio przeszedł te straszne próby postępując zgodnie z tym, czego nauczył się w nowicjacie: wytrwałość w modlitwie, umartwienie zmysłów, niezachwiana wierność obowi ązkom stanu oraz, wreszcie, doskonałe posłuszeństwo swojemu kierownikowi duchowemu. Jego boleśnie przyjęte doświadczenie pozwoliło mu pociągnąć za sobą dusze poszukujące doskonałości i pozwoliło mu być wymagającym.

       Duszom, którymi kierował, dał pięć zasad: cotygodniowa spowiedź, codzienna Komunia św. i czytania duchowne, rachunek sumienia każdego wieczora oraz cicha modlitwa dwa razy dziennie. Co się zaś tyczy odmawiania Różańca, jest to tak oczywiste, że nawet o tym nie wspominamy... „Spowiedź to kąpiel dla duszy. Trzeba ją odbyć przynajmniej raz na tydzień. Nie chcę, aby dusze pozostawały bez spowiedzi więcej niż tydzień. Nawet czysty i niewykorzystywany pokój gromadzi kurz i gdy się wejdzie do niego po tygodniu to widać, że trzeba go znowu odkurzyć!”.

       Tym, którzy określają siebie niegodnymi przyjęcia Komunii św., odpowiada: „Prawdą jest, że nie jesteśmy godni przyjęcia takiego daru. Jednakże przyjęcie Najświętszego Sakramentu w stanie grzechu śmiertelnego to jedno, a brak godności, to co innego. Wszyscy jesteśmy niegodni, ale to On nas zaprasza. To jest Jego pragnienie. Uniżmy się więc i przyjmijmy Go z sercem skruszonym i pełnym miłości”.

        Innemu człowiekowi, który stwierdził, że codzienny rachunek sumienia jest rzeczą zbędną, gdyż jego sumienie zawsze wyraźnie mu ukazuje, czy dany postępek jest dobry, czy zły, odpowiedział: „To prawda. Ale każdy doświadczony kupiec nie ogranicza się tylko do śledzenia w ciągu dnia, czy na danej transakcji stracił, czy zarobił. Wieczorem podsumowuje swoje księgi, aby wiedzieć, co ma czynić dnia następnego. Wynika stąd, że rygorystyczny rachunek sumienia jest wręcz niezbędny: zwięzły ale jasny, każdego wieczora. Szkoda, którą przynosi duszy unikanie czytania świętych ksiąg, przyprawia mnie o dreszcze... Jakąż moc duchową mają te księgi, by doprowadzić do zmiany postępowania, i aby sprowadzić każdego miłośnika tego świata na drogę poszukiwania doskonałości”.

       Gdy Ojcu Pio wprowadzono zakazy, nie spędzał wolnego czasu na czytaniu gazet – „ewangelii diabła” – ale na czytaniu książek nt. doktryny, historii i duchowości. Pomimo tego zwykł mawiać: „Szukają Boga w książkach, ale znajdują Go w modlitwie”.

        Jego zalecenie cichej modlitwy było proste: „Jeśli nie możesz medytować, nie zaniedbuj swoich obowiązków. Jeżeli zaniedbania są liczne, nie trać odwagi; ćwicz się w cierpliwości, a jeszcze zyskasz. Określ z góry długość swojej medytacji, a nie opuszczaj swego miejsca przed końcem, nawet gdybyś miał być ukrzyżowany... Czemu się tak obawiasz, że nie możesz medytować tak, jak byś tego pragnął? Medytacja jest sposobem wznoszenia się do Boga, ale nie jest celem samym w sobie. Celem medytacji jest miłość Boga i bliźniego. Miłuj Boga z całej swojej duszy bez ograniczeń, a bliźniego swego jak siebie samego, a to już stanowi połowę twojej medytacji”.

       To samo tyczy się uczestnictwa w Świętej Ofierze Mszy, które bardziej polega na czynieniu aktów (skruchy, wiary, miłości...), niż na intelektualnych refleksjach i rozważaniach. Człowiekowi, który spytał, czy koniecznym jest podążanie za Mszą wg mszału, Ojciec Pio odpowiedział, że tylko kapłanowi potrzebny jest mszał. Według niego, najlepszym sposobem uczestnictwa w Świętej Ofierze jest zjednoczenie się z Bolesną Matką u stóp Krzyża, we współczuciu i miłości. Dopiero w raju, jak zapewnia swojego rozmówcę, dowiemy się o wszystkich pożytkach, które otrzymaliśmy w wyniku uczestnictwa we Mszy św.

       Ojciec Pio, który był tak uprzejmy i przyjemny w kontaktach z ludźmi, mógł stać się surowy i nieugięty, gdy chwała Boża była zagrożona, szczególnie wewnątrz kościoła. „Rozgardiasz wśród wiernych mógł być natychmiast ukrócony przez Ojca, który w tym celu otwarcie rzucał spojrzenie na tego, kto nie zachowywał właściwej postawy modlitwy... Jeżeli ktoś stał, nawet z uwagi na brak miejsca w ławkach, Ojciec stanowczo nakazywał mu uklęknięcie, aby godnie uczestniczył w Świętej Ofierze Mszy”.

       Nawet rozkojarzony chłopiec na chórze mógł usłyszeć: „Drogie dziecko. Jeżeli chcesz iść do piekła, mój podpis ci niepotrzebny”. Powojenna moda spotkała się z tego samego rodzaju cenzurą: „Ojciec Pio, siedząc w otwartym konfesjonale, przez okrągły rok dbał o to, aby kobiety i dziewczęta, które się u niego spowiadały, nie przystępowały do spowiedzi w zbyt krótkich spódnicach. Czasem nawet przyprawiał o łzy taką, która po paru godzinach oczekiwania w kolejce została odesłana z powodu nieprzyzwoitego ubioru... Zdarzało się, że inni starali się pomóc. Gdzieś w rogu próbowali naprędce wydłużyć spódnicę albo pożyczyć swój płaszcz. Ostatecznie, czasami, Ojciec pozwalał upokorzonemu penitentowi przystąpić do spowiedzi”.

       Pewnego dnia jego kierownik duchowy wyrzucał mu jego ostry sposób bycia. Odpowiedział: „Mogę cię posłuchać, ale wiedz, że to sam Jezus za każdym razem mówi mi, jak mam postępować z ludźmi”. Tak więc jego surowość była inspirowana z góry, dla chwały Boga i zbawienia dusz. „Kobiety, których ubiór cechuje próżność, nigdy nie przyobleką życia Jezusa Chrystusa. Co więcej, tracą one piękno swej duszy, gdy to bożyszcze wkroczy do ich serca”.

       I niech nikt nie oskarża go o brak miłosierdzia: „Błagam was, abyście mnie nie krytykowali odwołując się do miłosierdzia, gdyż największym miłosierdziem jest ratowanie dusz znajdujących się w szponach szatana, aby wygrać je dla Chrystusa”.

Ojciec Pio a Novus Ordo Missae

Ojciec Pio był wzorem czci i poddania się swych duchownym i kościelnym przełożonym, szczególnie w okresie jego prześladowania. Mimo to nie mógł milczeć wobec wypaczeń zgubnych dla Kościoła. Jeszcze przed zakończeniem Soboru Watykańskiego II, w lutym 1965 r., pewien człowiek poinformował go, że wkrótce Ojciec Pio będzie miał odprawiać Mszę św. zgodnie z nowym rytem, ad experimentum, w języku narodowym, zgodnie z wytycznymi soborowej komisji liturgicznej mającymi na celu odpowiedzenie na potrzeby współczesnego człowieka. Natychmiast, zanim jeszcze ujrzał tekst nowego rytu Mszy, napisał do Pawła VI prośbę o dyspensę od tego liturgicznego eksperymentu oraz o umożliwienie mu kontynuowania odprawiania Mszy św. Piusa V. Gdy kardynał Bacci odwiedził go przywożąc odpowiednią zgodę, Ojciec Pio pozwolił sobie na wyrażenie skargi w obecności wysłannika papieskiego: „Na miłość Boską, szybko zakończcie ten Sobór!”.

       W tym samym roku, podczas soborowej euforii zapowiadającej nową wiosnę Kościoła, zwierzył się jednemu ze swych synów duchownych: „W tych czasach ciemności, módlmy się. Czyńmy pokutę za naszego elekta”. Właśnie szczególnie za tego, który miał być pasterzem na tym padole, całe swoje życie złożył w ofierze za panującego papieża, którego fotografia znajdowała się wśród zaledwie kilku obrazków dekorujących jego celę.

Odnowa życia religijnego?

Wiele scen z jego życia jest bardzo znaczących, jak na przykład jego reakcja na aggiornamento zgromadzeń zakonnych przygotowane w następstwie Soboru Watykańskiego II (poniższy cytat pochodzi z książki mającej imprimatur).

    W roku 1966 Ojciec Generał [Franciszkanów] przybył do Rzymu jeszcze przed specjalną Kapitułą na temat Konstytucji, prosząc Ojca Pio o modlitwę i błogosławieństwo. Spotkał się on z Ojcem Pio w klasztorze: „Ojcze, przybyłem polecić twoim modlitwom specjalną Kapitułę na temat nowych Konstytucji...” Ledwie usłyszał te słowa „specjalna Kapituła” i „nowe Konstytucje” z jego ust, Ojciec Pio uczynił gwałtowny gest i wykrzyknął „to nic innego jak destrukcyjny nonsens”. „Ależ Ojcze, mimo wszystko, trzeba wziąć pod uwagę młodsze pokolenie... młodzi ewoluują wraz z nowym stylem życia... są nowe potrzeby...”. „Jedyne rzeczy, których brakuje, to rozum i serce, to wszystko, zrozumienie i miłość”. Wówczas podszedł do swojej celi, obrócił się i wskazując palcem powiedział: „Nie wolno nam się wynaturzyć, nie wolno nam się wynaturzyć! Na Sądzie Bożym św. Franciszek nie pozna swoich synów!”.

       Rok później to samo się powtórzyło w kwestii aggiornamento dla kapucynów:

       Pewnego dnia, niektórzy (doradcy generała lub prowincjała zgromadzenia religijnego – przyp. red. Zawsze wierni) dyskutowali z Ojcem Generałem nad problemami Zgromadzenia, gdy Ojciec Pio, w szokujący sposób, wykrzyknął, rzucając odległe spojrzenie: „Po coście przybyli do Rzymu? Co knujecie? Czyż chcecie zmienić nawet Regułę św. Franciszka?”. Generał odpowiedział: „Ojcze, proponujemy zmiany, ponieważ młodzi nie chcą słyszeć o tonsurze, habicie i bosych stopach...”. „Wygnajcie ich! Wygnajcie ich! Cóż można o nich powiedzieć? Czy są to ci, którzy biorą za wzór św. Franciszka, przywdziewając habit i naśladując jego drogę życia, czy też to nie św. Franciszek daje im ten wielki dar?”.

       Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Ojciec Pio był prawdziwym alter Christus, że jego osoba, ciało i dusza były doskonale upodobnione, jak to tylko możliwe, do Jezusa Chrystusa, jego zdecydowana odmowa wobec Novus Ordo i aggiornamento winna być dla nas dobrą lekcją. Warto też wspomnieć, że dobry Pan zapragnął wezwać Swego wiernego sługę krótko przed tym, jak zmiany zostały nieubłaganie narzucone Kościołowi i Zakonowi Kapucyńskiemu. Warto też dodać, że Katharina Tangari, jedna z najbardziej uprzywilejowanych córek duchowych Ojca Pio, tak wspaniale wspierała księży Bractwa Św. Piusa X z Ecône aż do swej śmierci, która nastąpiła rok po konsekracjach biskupich w 1988 r.

Ostatnia lekcja: Fatima

Ojciec Pio w jeszcze mniejszym stopniu poddawał się rozpowszechniającemu się społecznemu i politycznemu porządkowi, czy raczej nieporządkowi, nazywając go (w 1966 r.): „pomieszaniem idei i panowaniem łotrów”. Przepowiedział, że komunizm zapanuje „ku zaskoczeniu, bez jednego wystrzału... Stanie się to jednej nocy”.

       To nie powinno nas dziwić, gdyż żądanie Matki Bożej Fatimskiej nie zostało wysłuchane. Ojciec Pio powiedział nawet msgr. Piccinelli, że czerwona flaga będzie przelatywać nad Watykanem, „ale to przeminie”. I tu ponownie jego konkluzja pasuje do słów Królowej Proroków: „Na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje”. Znamy środki, za pomocą których Jej przepowiednia się spełni – dzięki mocy Bożej. Ale trzeba ją skłonić za pomocą dwóch wielkich narzędzi znajdujących się w rękach ludzi: modlitwy i pokuty. To jest właśnie lekcja, którą Matka Boża chciała nam przypomnieć na początku wieku: Bóg pragnie uratować świat poprzez nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi i nie istnieje problem materialny lub duchowy, narodowy lub międzynarodowy, którego nie można by rozwiązać za pomocą Różańca św. i naszego poświęcenia.

       To także jest lekcja, którą chciał nam pozostawić Ojciec Pio dzięki swemu przykładowi, a szczególnie poprzez „grupy modlitewne”, które założył na całym świecie. „Nigdy nie rozstawał się ze swym różańcem, jeden miał nawet pod poduszką. Podczas dnia odmawiał wiele dziesiątek różańca”. Na kilka godzin przed śmiercią, gdy zgromadzeni wokół niego pragnęli jeszcze usłyszeć parę słów, wszystko, co zdołał wypowiedzieć, brzmiało: „Miłujcie Błogosławioną Dziewicę i okażcie Jej swoją miłość. Zawsze odmawiajcie Różaniec!”.

       Niedawna beatyfikacja Czcigodnego Ojca Pio zapewne wzbudzi w wielu duszach zaciekawienie i podziw. Będzie to dla nas możliwość przypomnienia tym duszom kilku lekcji Ojca Pio, o ile rzeczywiście wiemy, jak samemu zastosować je w praktyce, z miłością dla Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Ω

Tłumaczenie na podstawie artykułu opublikowanego w „Listach do Przyjaciół św. Franciszka” wydawnictwa klasztoru Ojców Kapucynów św. Franciszka w Morgon (Francja), tradycyjnego zgromadzenia wspierającego dzieło arcybiskupa Marcela Lefebvre. „Angelus”, maj 1999.

o Jan OFMCap.
Zawsze wierni nr 3/1999 (28)

avatar użytkownika gość z drogi

41. «Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy."

Dobrego Dnia,droga @Intix" :)
Dobrego,każdemu Tu zaglądającemu :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

42. «Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy."

Zosieńko...:)
Domyślam się jaką drogą dotarłaś tym razem do tego wpisu.
Bóg zapłać... za wspólnie podjętą modlitwę... Nowennę do Matki Bożej z Lourdes...

Św. O. Pio był przeciwnikiem reformy liturgii, wierzę, że też nas wspiera...

Jeszcze małe przypomnienie pozwolę sobie tutaj zostawić - Pierwszy Piątek Miesiąca, a jutro Pierwsza Sobota...

***
Pozdrawiam serdecznie...:)
Szczęść Boże!

avatar użytkownika gość z drogi

43. Dzięki ,droga @Intix :)

już jest Pierwszy Piątek a więc Dobrego Dnia Tobie i Wszystkim :)
i " «Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy." :)

gość z drogi