Czerwiec: poświęcony czci Przenajświętszemu Sakramentu Ołtarza

avatar użytkownika intix

                            

 

 

              

 

                                                  Intencya na miesiąc Czerwiec.

 

            

 

                                      Aby Serce Jezusowe owładnęło wszystkie serca.

 

       Jeszcze na kilkaset lat przed św. Małgorzatą, miała św. Gertruda objawienie, w którem okazał jej się św. Jan Ewangelista i pouczył, że Pan Bóg w skarbnicy miłosierdzia Swego przechowuje dla przyszłych pokoleń znamienitą łaskę szczerego nabożeństwa do Najsłodszego Serca Jezusowego, które ludzkość uzdrowi z chorób jej i pobudzi ją do nowego zapału w służbie Bożej i szukania wiecznego zbawienia. Czasy te już niejako się uwidoczniły, kiedy Ojciec święty Leon XIII w Encyklice swojej z dnia 25 maja 1899 roku do Biskupów całego świata w następujących odezwał się słowach: „Kiedy Kościół w pierwszych wiekach swego istnienia uginał się pod krwawem jarzmem cezarów, młodemu cesarzowi Konstantynowi Wielkiemu ukazał się na Niebie krzyż, który był zapowiedzią i który też przygotował wspaniałe i blizkie już zwycięstwo. Za dni naszych inny oto znak mocy Bożej, ze szczęśliwszą jeszcze zapowiedzią, przedstawia się oczom naszym. Jest nim Najsłodsze Serce Jezusowe, na którem zatknięty jest Krzyż i które rozpłomienione niezrównanym jaśnieje blaskiem. W Niem powinniśmy pokładać wszystkie nasze nadzieje; u Niego żebrać i spodziewać się ratunku dla rodzaju ludzkiego.“

       Nie chodzi tu bynajmniej o ratunek w doczesnych tylko potrzebach, bo o tych naucza nas Apostoł: Jeśli w tym tylko żywocie w Chrystusie nadzieję mamy, jesteśmy nędzniejsi niźli wszyscy ludzie; chociaż bynajmniej nie przeczę, że bardzo wielu tego też rodzaju ratunku gwałtownie potrzebuje, jak i nie wątpię, że Pan Jezus co z szczerego serca obiecał, tego też nie mniej szczerem sercem i w naszych czasach dotrzyma: Szukajcie tedy najprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko – o co i poganie troszczyć się zwykli — przydano wam będzie. Przedewszystkiem chodzi o ratunek dusz, które w tych naszych czasach więcej niż kiedykolwiek są zagrożone. Bo któż nie widzi, że u nas, a gorzej jeszcze za granicą, coraz gwałtowniej i bezczelniej szerzy i panoszy się bezbożność i wszelkie zepsucie. Zaiste zdaje się, że z każdem nowem pokoleniem coraz więcej zbliżamy się do onych czasów, o których przepowiada Paweł święty: Wiedz, że w ostatnie dni nastaną czasy niebezpieczne. Będą ludzie sami siebie miłujący, chciwi, hardzi, pyszni, bluźnierce, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, złośnicy; bez miłości przyrodzonej, bez pokoju, potwarcy, niepowściągliwi, nieskromni, bez dobrotliwości; zdrajce, uporni, nadęci i rozkosze więcej miłujący niźli Boga; wreszcie co najsmutniejsza i najniebezpieczniejsza: mając wprawdzie pozór pobożności, lecz się mocy jej zapierający. Rozważ każde słowo tego apostolskiego proroctwa i rozpatrz się po świecie; a przekonasz się, że jeśli kiedy, to chyba w naszych czasach tak jest źle, że temu już żadna mądrość ani siła ludzka nie zaradzi i że świat albo zginie; albo sam Bóg zlituje się i poratuje go.

       Od końca świata i sądu swojego niechaj nas Pan Bóg raczy zachować, bo jak słusznie mówi Psalmista: Nie wchodź Panie do sądu z sługą Twoim; albowiem nie usprawiedliwi się przed Tobą żaden żyjący. Do miłosierdzia tedy Bożego jedyna i ostatnia nasza ucieczka; a to miłosierdzie gdzież znajdziemy, jeśli nie w Najsłodszem Sercu Jezusowem. Przyczyniajmy modlitw i prośb, przyczyniajmy też postów i jałmużn, aby uprosić to Najsłodsze Boskie Serce Pana naszego i błagajmy: Racz nam Panie uczynić, jakoś obiecał przez Proroka Twego Jeremiasza: Miłością wieczną umiłowałem cię, dlatego przyciągnąłem litując; i zasię zbuduję cię. Ty powstawszy zmiłuj się nad nami: boć czas zmiłowania nad nami, bo przyszedł czas. Nawróć nas i nawrócim się. Uczyń Panie według przymierza, któreś postanowił z nami: Daj zakon Twój do wnętrzności naszych, a na sercach naszych napisz go; i bądź nam Bogiem, a my niech będziem Ci ludem Twoim.

       Ziści Bóg tę prośbę naszą i okaże wielkie miłosierdzie Swoje nad światem tym sposobem, że jak mamy w tegomiesięcznej intencyi, Najsłodsze Serce Jezusowe zawładnie wszystkiemi sercami ludzkiemi. Ponieważ jednak Pan Bóg tego nam nie uczyni bez nas, więc starajmy się jasno zrozumieć, na czem to władanie Serca Bożego nad sercami naszemi polega, — a zarazem temu władaniu nie stawiajmy oporu, ale przeciwnie chętnie i wytrwale we wszystkiem Mu się poddajmy.

       Cóż więc znaczy to, że Serce Jezusowe ma zawładnąć sercami naszemi? Święty Paweł zalicza to do najcięższych i najgroźniejszych kar Bożych, jeśli Pan Bóg kogo jak niegdyś pogan podał pożądliwościom serca ich, czyli jak się wyraża Psalmista: Puszcza ludzi zażądzam i serc ich, iż idą według wynalazków swych. Albowiem, jak naucza Pan Jezus, z serca wychodzą złe myśli, mężobójstwa, cudzołóstwa, porubstwa, kradziestwa, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa; i teć są, które plugawią człowieka. Źle tedy dzieje się z człowiekiem, kiedy swojem własnem tylko chce się rządzić sercem; i jeśli nie ma zginąć, koniecznie musi to serce swoje poddać pod rząd kogoś takiego, coby umiał i chciał niem prawdziwie po Bożemu pokierować. Radzi zaś Pismo święte: Od porady miej jednego z tysiąca. Oczywiście tym jednym z tysiąca, i za tysiące wystarczającym jest sam Pan nasz Jezus Chrystus z tem złotem nieocenionem Sercem Swojem. Nie swojego tedy serca, ale Jego się radź, Jego też słuchaj. Ale zapyta może niejeden: W jaki sposób mam się radzić Pana Jezusa, kiedy nie jestem tak wielkim Świętym, aby On mi się miał objawiać i na moje zapytania odpowiadać? Chociaż każdemu z całego serca życzę, żeby był świętym i mógł już tu na ziemi, przynajmniej kiedy nie kiedy, widzieć (jak kiedyś będzie widział w Niebie) na żywe oczy Pana Jezusa; przecież tego nie potrzeba, aby z dobrym skutkiem módz się radzić Pana Jezusa i we wszystkiem rządzić się Sercem Jego. Wystarczy na to, abyś miał dobrą i szczerą wolę postępować tak jak się Panu Jezusowi podoba, bez względu czy tobie to dogadza, albo niedogadza; z tą dobrą tedy wolą raz po raz, a następnie coraz częściej a częściej, wezwawszy króciuchno pomocy Bożej, pytaj samego siebie: Jakby Pan Jezus postąpił, gdyby teraz był na mojem miejscu i w podobnych co ja znajdował się okolicznościach? N. p. ktoś ci powiedział nieuczciwe słowo. lub inną przykrość albo nawet krzywdę wyrządził, nie idź za pierwszym popędem serca twego, które cię ciągnie do pomstowania, wydania procesu itp., ale z oną dobra i szczerą wolą zastanów się: coby Pan Jezus będąc na mojem miejscu teraz uczynił; i według tego postąp. Albo powierzono ci opiekę nad sierotami i gruntem ich; serce twoje szepce ci, że możesz i potrzebujesz z tego skorzystać. Ale ty nie idź za pożądliwościami serca twojego, lecz znów zastanów się: a Pan Jezus jakby uczynił? Podobnież i w drobniejszych rzeczach; np. jużeś z rana się wyspał, ale jak ów leniuch jeszcześ się nie wyleżał i chce ci się pomarudzić; nie puszczaj się za żądzami serca twego, ale pytaj: a Pan Jezus jak robił? I tak samo w tysiącznych innych tak powszednich, jak i nadzwyczajnych okolicznościach życia twego. Spróbuj, a prędko się przekonasz. że Pan Jezus najlepszym doradcą.

       Bywa nie mało takich, co w ciągu dnia tak są zaprzątnieni pracą i różnemi troskami swojemi potrzebnemi, a częściej jeszcze niepotrzebnemi, że nie mają dość spokoju, aby należycie zastanowić się, jakby Pan Jezus będąc w ich położeniu Sobie postąpił i tym sposobem obrać jedyną drogę wiodącą bezpiecznie do żywota. Takim radzę, aby przynajmniej wieczorem przed udaniem się na spoczynek cokolwiek się skupili i przeszedłszy co główniejsze okoliczności i sprawy ostatniego dnia, przy każdym wypadku w szczególności zdali sobie sprawę: czy Pan Jezus w tym oto wypadku byłby tak myślał, mówił, uczynił jak ty myślałeś, mówiłeś, uczyniłeś? I jeśli będziesz mógł wobec Boga i sumienia dać sobie świadectwo, że w tym i owym szczególe postąpiłeś w duchu Pana Jezusa, a więc prawdziwie po Bożemu, to za to jako za wielką łaskę podziękuj Panu Bogu i postanów na przyszłość tego samego trzymać się trybu. Jeśli przeciwnie przekonasz się, że w niejednej rzeczy nie szedłeś za duchem Bożym, ale folgowałeś nad miarę złym żądzom serca swojego, wzbudź za to żal, przeproś Pana Boga i obmyśl szczerą na przyszłość poprawę.

       Gotując się zaś do szczerej spowiedzi, będziesz musiał sobie przypomnieć, co się od ostatniej prawdziwie dobrej spowiedzi z tobą i w tobie działo, co i jak w szczególności robiłeś w tych i owych miejscach. w których przebywałeś? jak też postępowałeś względem tych przeróżnych osób, z któremi częstszą lud rzadszą miewałeś styczność? jak wreszcie zachowałeś się względem różnych obowiązków, jakie na tobie ciążyły i w rozmaitych okolicznościach (np. zdrowiu i chorobie, powodzeniu i niepowodzeniu, pracy i odpoczynku, weselu i smutku itp.), jakie cię spotykały? Skorzystaj że z tego rachunku sumienia i jeśli nie przy każdym szczególe, to przynajmniej piąte przez dziesiąte rozpatrz się w życiu swojem, czy urządziłeś je tak, jakby to uczynił Pan Jezus, gdyby zostawał w takich jak ty warunkach. Choć to niewiele, zawsze jednak i z tego trochę bodaj odniesiesz korzyści, a może i zachęcisz się, żeby na przyszłość zastosować się i do tego, co powyżej powiedziano.

       Najlepiej jednak zrobisz, jeśli za łaską Bożą te trzy praktyki wprowadzisz w życie. Za ich pomocą stanie się. że choć nie od razu. a jednak krok za krokiem i rok po roku wyjdziesz na prawego chrześcijanina, to znaczy ucznia Chrystusowego i będziesz człowiekiem wedle Serca Bożego. To daj Boże nam wszystkim. Amen.


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1910r.
Za: http://dialogsercamilosci.eu/

       * * *


       Czerwiec to miesiąc poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa
       Codziennie uczestniczymy w nabożeństwach czerwcowych, bądź odmawiamy lub śpiewamy Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa prywatnie, w rodzinie, przy Krzyżu, figurach, obrazach.

       Pięknie jest także posługiwać się tekstami w języku Kościoła:

       Modlimy się→

 

.


     

      https://youtu.be/hqJIa60KK4w


.

58 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Aby Serce Jezusowe owładnęło wszystkie serca.

Jezu ufam Tobie!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

2. O nabożeństwie do Najświętszego Serca Jezusowego

O nabożeństwie

do Najświętszego Serca Jezusowego

w stosunku do dogmatu i kultu katolickiego (a)
KS. MARIAN MORAWSKI SI
––––––

       Dnia 2 lipca, po zachodzie słońca, wyszła z kościołka św. Barbary w Krakowie niezwykle uroczysta procesja. Prowadził ją ks. Biskup Krakowski (b). Długie szeregi kleru i zakonników snuły się między zwartymi tłumami pobożnego ludu, władze miejscowe, korporacje, cechy, wszelkie stany i warstwy starej stolicy brały w uroczystości gorący udział; wszystkie domy po drodze procesji przystrojone były świątecznie zwieszonymi dywany i makaty; wszystkie okna rzęsisto oświetlone. Na małym rynku, wysoko podniesiony ołtarz i wianem gazowych świateł okolony, był miejscem przystanku. Kaznodzieja (1) do łez pobudzał, ukazując w Sercu Zbawiciela ucieczkę na złe dni, jakie przebywamy i gromiąc grzechy, które miłosierdzie Boże od nas odwracają. Arcypasterz przemawiał także, rzewnymi słowy wzywając do modlitwy i ufność podnosząc; a gdy Przenajświętszym Sakramentem błogosławił lud, powiał nad klęczącymi tłumami jakiś niezwykły duch – spiritus gratiae et precum. Mówiono sobie, że od dawna nie widziano takiej procesji w Krakowie.

       Był to obchód dwuwiekowej rocznicy ustanowienia święta Serca Jezusowego. Roku 1686, w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała, w cichym kościołku Wizytek w Paray-le-Monial, odbyło się pierwsze nabożeństwo do Najświętszego Serca – a upłynione dwa wieki historii tego nabożeństwa, jego dziwne przejścia, trudności, jakich doznało ze strony władz Kościoła, walki z Jansenizmem, podboje i wzrost niesłychany po całym świecie katolickim, zasługują na uwagę nie tylko dusz nabożnych, ale wszystkich umysłów głębszych, których dzieje ludzkości, a w szczególności największego tych dziejów zjawiska, Kościoła katolickiego obchodzą (c).

       Nabożeństwo, o którym mówimy szerzy się w naszym kraju nie mniej, może więcej, niż w innych; ale bywa tylko pojęte sercem. Ci, którzy sercem biorą religię, doznają ku niemu szczególnego pociągu; inni, którzy biorą wszystko pod krytykę rozumu, nie mogą wcale pojąć stosunku tego nabożeństwa do katolicyzmu i doznają względem niego rozmaitych trudności, czasem i niechęci. Dla jednych i drugich bardzo pożądanym będzie zastanowić się właśnie nad tym stosunkiem, zrozumieć, na podstawie historii i dogmatyki, jakie miejsce zajmuje to nabożeństwo w ekonomii religii – albo raczej, rozszerzając kwestię – jakie miejsce w niej zajmują wszystkie w ogólności tak zwane nabożeństwa. W tych ramach kwestia zyskuje na znaczeniu i jasności.

I.

       Czym są nabożeństwa (les dévotions) w katolicyzmie? "Dogmata, mówi pewien głęboki teolog (2), są wyrazem myśli Kościoła, nabożeństwa tryskają z jego serca". Dogmata, wprost od Boga podane, co do swej zawartości są zawsze jednakie – i towarzyszy im zawsze jednaki kult, na ofierze i modlitwie zależący. Lecz oprócz tego kultu powszechnego, stanowiącego nabożeństwo Kościoła istotne, pojawiają się raz po raz i po wsze czasy się pojawiały osobne grupy kultu, szczegółowe nabożeństwa, które z mniejszym lub większym zapałem przyjmowane bywały, mniej lub więcej trwały i krzewiły się i w różnym stopniu sankcję Kościoła uzyskiwały.

       Jak ów kult powszechny Kościoła odpowiada dogmatowi w całości wziętemu, jest niejako reakcją serca wobec wiary katolickiej w rozumie tkwiącej, tak i te szczegółowe nabożeństwa niczym innym nie są, tylko takimi reakcjami serca, takimi podrywami duszy wobec poszczególnych przedmiotów wiary, które w pewnych czasach i miejscach szczególnie się uwydatniają. To niekiedy pewna tajemnica wiary, to znów któryś z świętych, to coś dotyczącego życia Chrystusa albo Matki Boskiej – co dogmatem, lub kultem katolickim zawsze objęte było, ale na co nikt szczególnej nie zwracał uwagi – nagle wysuwa się niejako naprzód i wyjątkowym sposobem serca i umysły zajmuje. Zdaje się, jak gdyby promień jakiś z nieba ten punkt religii wyjątkowo w tej chwili oświetlał, resztę w półcieniu zostawiając. I w tej chwili, ku temu oświetlonemu przedmiotowi zwracają się oczy i serca, budzi się względem niego jakaś szczególna miłość wiernych, wymyślają się nowe uczczenia go sposoby, zawiązują się pod jego hasłem bractwa, wznoszą się świątynie, teologia go objaśnia, sztuka go wsławia... Czasem ten zapał nie przechodzi granic pewnej miejscowości, pewnego kraju, innymi razy opanowuje cały świat katolicki: jak nabożeństwa Różańca św. w XII wieku, Bożego Ciała w XIII, św. Józefa w XVI, Serca Jezusowego w XVII, Niepokalanego Poczęcia w wieku obecnym (3).

       Fakt ten w dziejach Kościoła jest dosyć widocznym. Ale podług jakich praw ten fakt się pojawia i z jakich przyczyn pochodzi? jaki ma udział w tym powstawaniu nabożeństw pobożność wiernych, jaki udział ma Kościół rządzący, jaki Duch Święty?

       W ogólności mówiąc, inicjatywę w nabożeństwach bierze, nie władza kościelna, jak w orzekaniu dogmatów, ale lud wierny. Jest to całkiem zgodne z podanymi wyżej pojęciami: dogmata do Głowy należą, nabożeństwa z serca tryskają. Lud się porywa samorzutnie do czci jakiejś świętości, Kościół tę cześć sądzi, reguluje i sankcjonuje. Niekiedy długimi laty nabożeństwo jakieś kiełkuje między wiernymi. Przedstawiciele ludu, monarchowie, kapłani, wielokrotne do Głowy Kościoła prośby zanoszą. Dopiero po wielu zwłokach, badaniach, roztrząsaniach, niekiedy odmowach, Kościół przychyla się do tych próśb i nadaje istniejącemu już nabożeństwu urzędową sankcję i postać liturgiczną.

       Ze strony wiernych rozmaite okoliczności mogą dać początek takim porywom pobożności. Cud, łaski nadzwyczajne, objawienie komuś uczynione... niekiedy napaść heretyków na pewien dogmat lub osobę świętą, wywołują w ludzie wiernym szczególne nabożeństwa, zwrócone ku pewnym miejscom lub pewnym świętościom. Kościół zaś nauczający – któremu powiedziano: depositum custodi, strzeż depozytu wiary (4) – kiedy zwraca oko na ten nowy objaw pobożności ludu, co innego ma na uwadze. Nie wydaje on sądu o tym co wywołało takie nabożeństwo, nie ma nawet pretensji, że się tak wyrażę, do sądzenia o prawdziwości prywatnych objawień, ale sądzi właściwie o tym, co to nabożeństwo zawiera, jak się ono zgadza z dogmatem, czy nie wyraża mylnego pojęcia rzeczy świętych, czy nie mieści w sobie zabobonu, czy ludzi do prawdy i świętości prowadzi. Nabożeństwo do obrazów świętych rozkwitło się nadzwyczajnie na Wschodzie, wskutek zaczepki obrazoburców, i cudów które podówczas miały miejsce, czego ślady widzimy dotąd w bogatych ikonostasach; ale polega ono i na soborach potwierdzonym zostało jedynie na tej podstawie, że katolicka cześć obrazów różni się najistotniej od bałwochwalstwa i pożyteczną jest w ogólności do podnoszenia myśli wiernych ku rzeczom niewidzialnym. Nabożeństwo Różańca wprowadzone zostało w świat cudami wielkiego zakonodawcy Dominika św.; ale polega jedynie na tym, że ta praktyka czczenia w taki sposób Matki Boskiej i rozpamiętywania tajemnic życia Chrystusowego, jest absolutnie dobrą i dla uświątobliwienia wiernych pożyteczną. Nabożeństwo do Matki Boskiej Częstochowskiej wywołane zostało łaskami i cudami bez liku, których w tym miejscu wierni doznali, ale zasadza się właściwie na tym, że cześć Maryi jest święta i że szczególne Jej czczenie, czy to pewnymi sposoby, czy w pewnych miejscach, jest dobre, niezabobonne, z naturą ludzką i z istotą religii zgodne. Nabożeństwo do Serca Jezusowego kilkakrotnej najprzód odmowy ze strony Stolicy Świętej doznało, dlatego głównie, że ci, którzy się o nie starali, opierali swe prośby na fakcie objawienia bł. Małgorzacie (d) uczynionego, jak świadczy Benedykt XIV, który wówczas jako kardynał brał udział w pracach Kongregacji Obrządków – a dopiero wtedy sankcję kościelną otrzymało, kiedy przedłożonym zostało niezależnie od tego objawienia, jako praktyka sama w sobie pobożna i święta, z dogmatem i kultem kościelnym zgodna. Słowem, nabożeństwa kościelne wywoływane bywają względnymi i przejściowymi powodami, ale polegają na bezwzględnym i wiecznotrwałym dogmacie.

       Z tego punktu, orzeczenia Kościoła o nabożeństwach mają charakter dogmatyczny, nie podlegający krytyce. Może katolik nie mieć skłonności do pewnych nabożeństw, przez Kościół zatwierdzonych, może powątpiewać o pewnych faktach historycznych lub nadprzyrodzonych, towarzyszących ich założeniu – ale tylko heretycy mogli krytykować ich treść i potępiać ich praktykę: jak Nestorianie potępiali cześć Bogarodzicy, Ikonoklaści kult świętych obrazów, Janseniści nabożeństwo do Serca Jezusowego.

       Wszelako nie na tym koniec znaczenia nabożeństw. Wznosząc się wyżej, postawić sobie jeszcze musimy pytanie: jaki jest cel tych nabożeństw w myśli Bożej? jaka rola w ich wskrzeszaniu Ducha Świętego? – "Nabożeństwa, powiada wyżej przytoczony autor, są środkiem Ducha Świętego, dla poruszania w świecie chrześcijańskim stojących wód pobożności". Stygnięcie, zamieranie w rutynie, są nieoddzielnymi ułomnościami natury ludzkiej. Wszystko, co się w niej złoży, i największa świętość, jaką jest religia, temu złemu podlega. I dlatego, gdy widzimy w dziejach Kościoła te "stojące wody" poruszane raz po raz – jak gdyby ręką Anioła, zstępującego nad sadzawką Siloe – poruszane nowymi zapałami serc, nowymi instytucjami, nowymi nabożeństwami, które odmładniają stygnącą pobożność, jakżeż w tym nie uznać działania tego Ducha, który, jak mówi św. Ireneusz, "jest pierwiastkiem życia wciąż odmładniającym Kościół i zadatkiem jego nieskazitelności"?

       Wiem, że wiele takich nabożeństw powstaje z przyczyn naturalnych, bez nadprzyrodzonej interwencji; przypuszczam, że niektóre mogły się zacząć od źle sprawdzonego faktu – cudu lub objawienia nierzeczywistego – bo, jak powiedziałem, nie na tych faktach stoją katolickie nabożeństwa; ale nie wątpię oraz, że nad tym całym posiewem i wzrostem nabożeństw panuje Duch Święty, że często naturalnych środków używa do spełnienia swych cudownych zamiarów, a że nieraz także wyraźnym natchnieniem, objawieniem prywatnej osobie udzielonym, niekiedy cudem, a nawet szeregiem cudów wprowadza w świat i zaszczepia takie nabożeństwa, do całości Jego planów należące.

       Wiara ta nikomu się nie narzuca; bo nabożeństwa te, nawet przez Kościół uznane, stoją niezależnie od faktów, które im dały początek. Ale widząc znaczenie, jakie te nabożeństwa w całym ustroju religii mają, wierząc że Duch Święty jest duszą Kościoła, niepodobna sądzić, żeby to zjawisko, tak powszechne w Kościele, tak doniosłe, tak głęboko sięgające, było Mu obcym, przypadkowym, żeby On nie był w jakiejś mierze jego motorem i kierownikiem. Jak na wiosnę, pod wpływem promieni słońca, jakaś siła życiodajna budzi się w ziemi i wypiera na jaw coraz nowe formy życia, tak w Kościele, pod wpływem tego Ducha żywota, który flat ubi vult, kiełkują ustawicznie coraz nowe kształty pobożności, praktyki, nabożeństwa. Duch Święty jest w Kościele nauczającym, aby według obietnicy Pana Jezusa, strzegł nieskazitelności dogmatu, ale jest też w Kościele nauczanym, w sercach wiernych – według słów Apostoła: vos unctionem habetis (5) – aby utrzymywać i ciągle budzić, pod kierunkiem władz nauczających, to życie religijne, wiecznie młode, wciąż jednakie w pierwiastkach a wciąż nowe w objawach.

       Co więcej, nie tylko ten rozkwit nabożeństw w ogólności jest niezawodnie wypływem działania Ducha Świętego, ale też niektóre z tych nabożeństw w szczególności przedstawiają niewątpliwe znamiona nadzwyczajnej interwencji i woli Bożej. Jakież są te znamiona? Jak nadprzyrodzona misja chrystianizmu zatwierdza się dwojakim sposobem: rozszerzeniem się w świecie za pomocą środków po ludzku najnieudolniejszych, i skutkami w świecie wywartymi ponad ludzką możność, tak też w pewnej mierze, sposób powstania niektórych nabożeństw i więcej jeszcze wpływ, jaki w świecie katolickim wywarły świadczą o ich nadludzkim pochodzeniu. Ludzkie dzieła wymagają zawsze odpowiednich środków i podstaw; ludzkie pomysły, w sferze moralnej zwłaszcza, mają zawsze bardzo ograniczoną doniosłość; kiedy więc jakieś nabożeństwo przyszło na świat, nie z inicjatywy wielkiego męża, z nauką Augustyna, z wielkimi czynami Bernarda, nie pod wpływem wielkiego wypadku, który głęboko może wstrząsnął społeczeństwem i tłumaczy jakkolwiek naturalnie rozbudzenie się pobożności; ale jak ziarnko gorczyczne, w sercu i ustach jakiegoś prostaka, w duszy jakiejś ubogiej i nieśmiałej zakonniczki, kiedy z takiego początku, bez pomocy, mimo oporu możnych i uczonych, rozszerzyło się na cały Kościół, kiedy zwłaszcza takie nabożeństwo utwierdziło wiarę, podniosło obyczaje, rozgrzało serca miłością Bożą, wówczas sądzę najpewniej możemy powiedzieć: Digitus Dei est hic. Najwybitniejszą może cechą Boskiego pochodzenia nabożeństwa jest jego przeciwieństwo z jakimś kacerstwem czasu, walka z herezją. Herezja ma dobry węch. Kiedy wydaje walkę jakiemuś nabożeństwu, jest to najlepszy znak, że jest w nim coś wyższego, coś Bożego, co duchowi kłamstwa staje oporem i do wściekłości go doprowadza. Tak Nestorianizm piorunował przeciwko czci Bogarodzicy i przez tę cześć został pokonany. Tak jansenizm usiłujący wykluczyć z chrystianizmu ducha miłości a zgalwanizować zimnego trupa kalwinizmu, z niesłychaną zawziętością miotał się przeciwko nabożeństwu do Serca Jezusowego, zwalczał je wszelką bronią, agitacją w Rzymie i pamfletami w Paryżu; ale w końcu duchem z tego nabożeństwa płynącym stanowczo pokonany i wyparty został.

       I tu widać, że rozwój nabożeństw w Kościele odbywa się podobnym sposobem, jak rozwój wiary: jak nauka wiary rośnie w dziejach Kościoła ewolucyjnie, nie przez zewnętrzne dodatki, ale przez rozwój tego, co się w zasadach od początku znanych i wierzonych zawierało, a główną podnietą do tego ewolucyjnego procesu bywają herezje – tak i nabożeństwa w Kościele powstające, są szczegółowaniem się tego, co już w pierwotnym kulcie Kościoła się mieściło, prawidłowym pączkowaniem tego kultu, na korzeniu dogmatu rosnącego, i znów herezje, zaczepiające z różnych stron religię, są główną tego rozwoju sprężyną. A jakżeżby Duch Święty, ten "włodarz Chrystusów w winnicy Kościoła", jak Go Tertulian nazywa, miał być temu rozwojowi obcy? jakżeżby nie miał go swoim wpływem i natchnieniem kierować?

       Przychodzimy więc do wniosku, że już nie tylko ganić treść i zawartość nabożeństw przez Kościół zatwierdzonych, jest rzeczą z wyznaniem katolika niezgodną, jak powiedzieliśmy wyżej, ale też lekceważyć ryczałtem wszystkie nadprzyrodzone fakta, cuda i objawienia, które nabożeństwom dały początek, uważać je wszystkie, bez różnicy i rozbioru, za wymysły ludzkie, jest z punktu katolickiego czymś nieracjonalnym i nielogicznym, co się nie inaczej tłumaczy, tylko resztką tego deistycznego racjonalizmu, który wszelką interwencję Boga instynktowo uchyla. Katolik z zupełną swobodą ducha przywłaszcza sobie z pomiędzy nabożeństw to, co jego sercu odpowiada, wstępuje lub nie wstępuje do bractw, używa lub nie używa praktyk do przykazań Kościoła nienależących, według własnej woli i skłonności; ale nabożeństwa w ogólności szanuje i czci, uznając w nich powagę władzy duchownej i skutek tego impulsu Ducha Świętego, który Kościół wiecznie porusza, odradza i użyźnia.

II.

       Zastosujmy teraz te ogólne o nabożeństwach pewniki do czci Najświętszego Serca Jezusowego w szczególności.

       Na czym właściwie zależy to nabożeństwo? Jak Wcielenie jest najwyższym wyrazem miłości Boga dla ludzkości, tak adoracja Wcielonego Boga jest głównym wyrazem, istotą religii chrześcijańskiej. Już w pierwszych chwilach chrystianizmu dogmat, że Słowo stało się Ciałem – czyli, że Chrystus jest w jednej Osobie Bogiem i człowiekiem – występuje na pierwszy plan, jako hasło i treść całej nauki uczniów Chrystusowych. Herezje ohydne i dziwaczne, niby widma poganizmu, zaczepiają to z jednej, to z drugiej strony, chcą rozerwać ten dogmat. Raz człowieczeństwo Chrystusowe mienią być marą, drugi raz Bóstwo Jego ogłaszają za podrzędne, za jeden z tysiąca Eonów z Bóstwa wyłonionych, innymi razy o jedności osoby sofistykują; Ojcowie Kościoła kruszą kopie z kacerzami, prawdę w coraz większym świetle stawiają. Ale podczas gdy uczeni rozprawiają, Kościół podaje wiernym do adoracji Człowieka-Boga – i wśród wrzawy i sofistyki kacerzy, od Doketów aż do Nestorianów, ta adoracja zwycięża, ta adoracja jest najkrótszą drogą do prawdy. Kto Narodzonemu z Maryi i Ukrzyżowanemu boską cześć oddaje, ten niemylnie pojmuje, choćby się i wysłowić nie umiał, że to człowieczeństwo, które czci, jest realnym, że Jego Bóstwo jest prawdziwym, i że jeden i ten sam, który się narodził z Maryi człowiekiem, jest też wiekuistym Bogiem. Później, gdy już adoracja człowieczeństwa Chrystusowego utwierdzona, a tym samym dogmat Wcielenia w serca wszczepiony został, duch herezji, zwalczony co do całości Boskiego człowieczeństwa, czepia się szczegółów, powstają monoteizm, adopcjanizm, kacerstwo Berengariusza itp. Ale w walce z herezją i dogmat się wyjaśnia i nabożeństwo zwraca się do szczegółów dotyczących człowieczeństwa Chrystusowego, pod wpływem czasowych okoliczności i pod tchnieniem Ducha łaski: rodzą się nabożeństwa do Ziemi Świętej, do Grobu Pańskiego, do Bożego Ciała, do Krwi Pańskiej, do pięciu Ran....

       Nabożeństwo do Serca Jezusowego jest tylko epizodem tej walki około człowieczeństwa Chrystusowego, fazą rozwoju jego czci. Jest to ta sama adoracja, ta sama miłość Boskiego człowieczeństwa, która jak się zwracała w wiekach średnich do Grobu Chrystusa, później do Jego Krwi i Ran, tak zwróciła się w wieku XVII do Jego Serca. Jest to także ten sam sposób wyszczególniania w tej adoracji Chrystusa czegoś, co z pewnych powodów przyciąga szczególnie serca i umysły wiernych: jak Ziemia święta przypomina im, co dla nich uczynił Zbawiciel i jest areną Jego prac, jak Krew i Rany Chrystusowe przypominają im, co dla nich przebolał i same są częścią tego, co ucierpiał, tak Serce Jego przypomina im, jak ich ukochał i jest właśnie narzędziem, siedliskiem tej miłości.

       W tych prostych słowach mieści się cała istota tego nabożeństwa i odprawa na nieskończone dysputy i teologiczne, filozoficzne, fizjologiczne nawet szykany, jakimi przeciwnicy przez długie lata to nabożeństwo zwalczali: czci się Serce prawdziwe Zbawiciela nie w oderwaniu od Jego Boskiej Osoby, ale z wyszczególnieniem w Jego Osobie, i czci się miłość Zbawiciela dla rodzaju ludzkiego, której to Serce jest naturalnym organem i symbolem. Janseniści zarzucali odłączanie Serca od Osoby Zbawcy, mówili, że Serce w ten sposób oderwane nie może być przedmiotem adoracji Bogu należnej; czcicielom Serca Jezusowego zarzucali wręcz bałwochwalstwo, nazywając ich cordicolae, sercochwalcami. Czyż nie słychać w samej tej nazwie echa owego krzyku ανθρωπόλατραι, człowieczochwalcy! którym Nestorianie piętnowali katolików? Widocznie ten sam duch piekielny w obu razach zżymał się przeciwko adoracji tego Człowieka-Boga, któremu on przed wiekami pokłonu odmówił, a ta sama prawda w obu razach broniła wiernych: jedność Boskiej Osoby Chrystusa, do której cześć i jego człowieczeństwa, i każdej jego części się odnosi.

       Później, gdy już Kościół wyraźnie nabożeństwo do Serca Jezusowego uznał i pochwalił, przeciwnicy jęli znów utrzymywać, że przedmiotem potwierdzonego nabożeństwa nie jest realne i fizyczne Serce Zbawcy, ale tylko miłość Jego, wyrażona symbolicznie ogólnikowym znakiem serca. Akta rozpraw Kongregacji obrządków o tym nabożeństwie odbywanych pod Benedyktem XIII i Klemensem XIII, które O. Nilles w znakomitym dziele: O święcie Serca Jezusowego, wydał (6), pełne są takich wybiegów i wykrętów; ale pokazało się najwidoczniej, że w myśl pobożnych czcicieli Serca Jezusowego i w myśl orzeczeń Kościoła, przedmiotem tego nabożeństwa jest rzeczywiste Serce Pana Jezusa, jako symbol naturalny i organ Jego miłości ku ludziom: czyli jedno w drugim, serce i miłość, przedmiot materialny i przedmiot duchowy, w nierozdzielnej łączności (7).

       Czci się więc samo Serce Zbawiciela, czcią adoracji: bo jak człowieczeństwo Jego odbiera tę cześć, ponieważ do Boskiej Osoby, na kształt części, należy, tak każda część tego człowieczeństwa: i dusza i ciało i krew i rany i Serce, tej czci najwyższej wymagają, bo tak samo do Boskiej Osoby należą, są ενύπόστατα, są duszą Boga, ciałem Boga, krwią, ranami, Sercem Boga.

       Czci się w tym Sercu Zbawiciela, Jego miłość ku ludziom, i ona jest głównym, końcowym tego nabożeństwa przedmiotem. Z tego już względu to nabożeństwo staje poniekąd nad innymi i przedstawia się jako najczystsza kwintesencja chrystianizmu. Miłość ku Bogu, jak wiadomo, jest najwyższym i zupełnym chrystianizmu zadaniem: koniec zakonu miłość. A najistotniejszym do wzniecenia tej miłości środkiem jest miłość Boga ku ludziom objawiona w Wcieleniu. Serce ludzkie jest tak zbudowane, że tylko miłość może go do miłości skutecznie pobudzić. Piękność, mądrość, wszechmoc Stwórcy objawione w naturze, obudzą w nim podziw, może bojaźń przed Nim; miłować Boga wtedy dopiero będzie, kiedy się dowie, że i Bóg go miłuje. A tego znów, że Bóg go miłuje, nie pojmie, nie wyobrazi sobie, nie spocznie w tej myśli, aż Bóg mu się objawi z sercem ludzkim, czującym i kochającym tak, jak ono samo czuje i kocha (8).

       Dlatego to Apostołowie, stawiając miłość ponad wszystkie cnoty i wszystkie przykazania – major autem horum est charitas (9) – za powód i pobudkę i niejako mus do tej miłości podają w pierwszym rzędzie miłość Boga wcielonego ku nam: Miłość Chrystusowa przyciska nas (10). – Bóg zaleca miłość swoją ku nam... iż Chrystus za nas umarł (11). – Umiłował mnie i wydał samego siebie za mnie (12). – I myśmy poznali (iż Jezus jest Syn Boży) i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma ku nam (13). – Umiłował nas i omył nas z grzechów naszych (14)...

       Więc ostatnim słowem chrystianizmu jest: kochaj Boga, – a najwyższym do tego środkiem: bo cię Bóg ukochał sercem ludzkim. Otóż nabożeństwo do Serca Jezusowego jest właśnie ujęciem tej kwintesencji chrystianizmu: w Sercu Zbawiciela każe ono czcić, rozważać, uwielbiać Jego miłość, wszystkie Jego dzieła, słowa, zwłaszcza cierpienia dla nas podjęte, każe rozpamiętywać jako dzieła i dowody miłości – i tak najprostszą i najnaturalniejszą drogą prowadzi do tej miłości Bożej, która jest końcem zakonu.

       Co więcej, zwracając wciąż myśl ku Sercu Zbawiciela, to nabożeństwo naprowadza do rozważania, obok miłości, innych uczuć, cnót i doskonałości wnętrznych Pana Jezusa, do wpatrywania się w Jego życie wnętrzne, którego tyle rysów charakterystycznych wyczytać można z Ewangelii, a z tych tyle innych odgadnąć. A to jest skrócona droga do wewnętrznej doskonałości, do wypełnienia tego, co św. Paweł nazywa "przyobleczeniem Chrystusa" i co wyraża o sobie tymi głębokimi słowy: Żyję, już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus (15). I to tłumaczy, z jednej strony, dlaczego nowsi mistrzowie życia duchownego uważają powszechnie nabożeństwo do Najświętszego Serca za jedną z najpotężniejszych dźwigni doskonałości, a dusze do wyższych stopni doskonałości dochodzące doświadczeniem to stwierdzają. Z drugiej strony jest to nowa kongruencja tego nabożeństwa z najistotniejszym znamieniem chrystianizmu, który jest par excellence religią wnętrza, religią serca, w przeciwstawieniu do wszystkich innych religij, – który, jak powiada Donoso Cortes, reformuje grzesznego człowieka i upadłe społeczeństwa, rękę przykładając nie do form społecznych, ale do serca ludzkiego.

III.

       Jeżeli więc nabożeństwo do Serca Jezusowego jest tak ściśle spojone z główną myślą chrystianizmu, jeżeli jest tak prostym, tak naturalnym – bo cóż naturalniejszego, jak do miłości ku Bogu pobudzać się miłością Jego ku nam, a tę znów miłość uosabiać sobie w Jego Sercu? – jakimże sposobem to nabożeństwo nie wykluło się w pierwszej wiośnie chrześcijaństwa? dlaczegóż dopiero w XVII wieku zakwitło?

       W istocie po wsze czasy, dusze najwyżej w doskonałości sięgające, przejęte były tym samym duchem, który się później w tym nabożeństwie wcielił, często nawet Serce Jezusowe miały wyraźnie na ustach i pod piórem, i używały tych samych sposobów mówienia i modlenia się, tych samych praktyk, które się kiedyś pod wpływem tego nabożeństwa rozpowszechnić miały. Już św. Paweł używa zwrotu: "w wnętrznościach Chrystusowych". Testis enim mihi est Deus, quomodo cupiam omnes vos in visceribus (εν σπλάγχνοισ) Jesu Christi, co można przetłumaczyć: "Bóg świadkiem, jak pragnę, żebyście wszyscy byli w Sercu Jezusa Chrystusa" (16). I z wieków męczeńskich są ślady, że wyznawcy Chrystusowi, idąc na katusze, mieli Boskie Jego człowieczeństwo na myśli, w Jego miłości krzepili swe męstwo i niekiedy niemal wyraźnie o Jego Sercu wspominali. Jeden z najautentyczniejszych dokumentów z onych czasów, znany List kościoła Lugduńskiego, zastanawiając się nad wytrwałością w mękach diakona Sanktusa, jednego z towarzyszów św. Blandyny, czyni tę uwagę: "iż święty diakon skropiony był i wzmocniony źródłem wody żywej, wytryskującej z Serca (νηδυς) Chrystusa".

       W następnych paru wiekach walka z arianizmem przeważnie do Bóstwa Chrystusowego myśl wiernych zwracała. Ale zaraz w początkach wieków średnich, w VII stuleciu, św. Gertruda, ksieni z Nivelles, pisze, że zapytawszy w pierwszym zachwyceniu św. Jana Ewangelisty, czemu nie wspomniał wyraźnie w swej Ewangelii o Sercu Jezusowym, otrzymała odpowiedź: "Moim zadaniem było ogłaszać Kościołowi naukę o Słowie Wcielonym, słodycze zaś Jego Serca oznajmi Bóg ludziom dopiero w ostatnich czasach, ażeby świat, w miłości Bożej ostygły, poznał je i na nowo miłością Jego się zapalił". W XI wieku św. Piotr Damian niejednokrotnie o Najświętszym Sercu wyraźnie wspomina: "Ponieważ w Sercu Jezusa, mówi on w jednym kazaniu (17), ukryte są wszystkie skarby mądrości, przeto wybrał Pan z tej niebieskiej skarbnicy bogactwa, którymi niedostatek nasz obficie uposażył... W tym uwielbienia godnym Sercu znajdujemy broń, ażeby się zasłonić przed nieprzyjaciółmi, środki, ażeby sobie pomagać w dobrym, potężne wsparcie przeciwko pokusom, najsłodszą pociechę w cierpieniu i najczystsze wonie na tej łez dolinie...". W XII wieku miodopłynny Bernard, tak często, tak pięknie i głęboko o Najświętszym Sercu wspomina, że widoczna, iż życie w tym Sercu stanowiło treść jego życia wewnętrznego. Spod jego pióra płyną te wspaniałe porywy duszy ku Sercu Jezusowemu, których Kościół miał później użyć w liturgicznych pacierzach tego święta: "Ponieważeśmy raz przyszli do Serca Jezusowego, nie dajmy się łatwo od Niego oderwać! O jak dobrze, jak słodko mieszkać w tym Sercu... Wszakże dlatego ono zostało na krzyżu zranione, ażebyśmy przez tę widomą ranę poznali niewidomą, którą Ci miłość zadała"...

       W XIII wieku żyły i pisały te dwie słynne w nauce ascetycznej dziewice, Mechtylda i siostra jej Gertruda, ksieni z Eisleben. Pierwszej, jak sama pisze, powiedział Chrystus: "Uścielesz sobie gniazdko w Sercu Moim"; i pewnej osobie kazał przez nią powiedzieć: "ażeby wszystkiego czego pragnie szukała w Sercu Jego, ażeby miała wielkie nabożeństwo do tego Serca i o wszystko przez to Najświętsze Serce prosiła, jak dziecię, które nie zna innego sposobu wypraszania sobie czego chce od ojca, prócz tego, który mu miłość podaje" (18). Druga również udarowaną była łaską nabożeństwa do Boskiego Serca, a to w nagrodę za gorliwość swej miłości: "Odkąd się starasz, rzekł jej Pan Jezus, lepszą cząstkę twej istoty tj. serce twoje nieść mi w ofierze, i Ja też za stosowne uważam za wszelkie rozkosze dać ci Serce moje..." (19). Równocześnie żył wielki mistrz teologii mistycznej i wielki czciciel Najświętszego Serca Jezusowego, św. Bonawentura, z którego pism wyjęte też zostały ustępy do liturgii święta Serca Jezusowego: "O szczęśliwa włócznio!, odzywa się ten święty Doktor, błogosławione gwoździe, któreście taki otwór uczyniły! Patrz, duszo, twój najsłodszy Oblubieniec otworzył ci bok swój, ażeby ci darować Serce swoje... tam jako synogarlica twe płody czystej miłości ukrywaj, tam usta przykładaj ażebyś piła ze źródeł Zbawicielowych..." (20).

       W XIV wieku, ta przedziwna święta, która wymową swoją uśmierzała Florencję, jednała z nią papieża, Urbana VI z Awinionu sprowadzała do Rzymu, Katarzyna z Sienny otrzymała od Chrystusa, jak opowiadają pisarze jej życia, dziwną i tajemniczą łaskę wymiany z Nim serca. "Córko, rzekł jej Pan, odebrałem ci twe serce a dałem ci moje, ażebyś nim żyła na zawsze". "Nabywszy tedy to Serce, pisze dalej jej biograf, niemniej łaskawie jak cudownie, z obfitości łaski Jego przechwalebne na zewnątrz spełniała czyny, a przedziwne objawienia wewnątrz odbierała". – W XV wieku słynął św. Wawrzyniec Justiniani, pierwszy patriarcha Wenecki, także znakomity mistrz doskonałości chrześcijańskiej. Pisma jego tchną duchem, a niekiedy i wyrażeniami temu nabożeństwu właściwymi: "Nie wahaj się, pisze, wejść do Serca Jezusowego, tam są niezmierzone przestrzenie, drogocenne wonie odnawiające wnętrzne uczucia duszy, tam najszczęśliwszy pokój" (21). – W XVI wieku ozdabiała Kościół ta plejada wielkich świętych i ascetów: Ignacy Lojola, Filip Neri, Tomasz z Willanowy Augustianin, Jan Lanspergiusz Kartuzjanin, Teresa, Magdalena de Pazzis... z których każdy był duchem tego nabożeństwa przejęty, i każdy go w pismach swoich mniej albo więcej wyraził: "Usiłuj, powiada Lanspergiusz, pobudzić się do gorącej czci Najświętszego Serca Pana Jezusa przepełnionego miłosierdziem i miłością, nawiedzaj je pilnie i pobożnie, tul się do niego. Ono jest źródłem wszelkich łask, bramą i drogą, którą my do Boga a Pan Bóg do nas się zbliża". "Zwracaj oko twoje, mówi znów św. Teresa, do boku otwartego, poznawaj to Serce i zgłębiaj miłość jego; gdyż On chciał, ażeby to Serce było gniazdkiem naszym i ucieczką naszą" (22).

       W początkach XVII stulecia pisał swe głębokie dzieła św. Franciszek Salezy, którego później Kościół tytułem doktora życia duchownego uczcił. Pisma jego zawierają tak wyraźne i tak dokładne tego nabożeństwa omówienie, że one głównie posłużyły obrońcom tegoż wobec Kongregacji Obrzędów do pokonania oporu przeciwników i do uzyskania uznania Kościoła. – Ale wśród tego pocztu świętych i nauczycieli życia duchownego, pierwszy, który napisał książkę o Sercu Jezusowym, był to Polak, wielebny O. Kasper Drużbicki T. J. zmarły r. 1672, a więc 3 lata przed objawieniem bł. Małgorzaty, a 28 lat przed jej śmiercią. Książka ta, wydana dopiero po śmierci autora, r. 1683 pod tytułem: Cor Jesu meta cordium. "Serce Jezusowe ogniskiem, czyli metą serc" – zawiera w przedmowie najdokładniejsze pod względem teologicznym określenie przedmiotu i treści tego nabożeństwa: "Te ćwiczenia na cześć Serca Jezusowego odnoszą się do Serca Jezusa fizycznego (corporeum et carneum); nie inaczej jednak, jak o ile takowe ożywione jest najświętszą Jego duszą... i o ile osobową spójnią na osobie Słowa się opiera". Następnie mieści ta książka rozmyślania i strzeliste modlitwy, w których cały duch tego nabożeństwa jest dziwnie głęboko pojęty i z wielką siłą wyrażony.

       Ale ci wszyscy uczeni, wpływowi, cudotwórcy, czcili Serce Zbawiciela w swoim życiu wnętrznym, mówili i niekiedy pisali o nim dla wybranego otoczenia, nie czuli się wcale powołani do szerzenia tego nabożeństwa w całym świecie. Św. Bernard głosi nabożeństwo do św. Grobu, o Sercu Jezusa mówi tylko do braci zakonnej w Clairvaux; Katarzyna z Sienny szerzy we Włoszech nabożeństwo do Krwi Pańskiej, Serce Zbawiciela, które w darze otrzymała, dla siebie chowa. – Widać, że czasy jeszcze nie po temu; a raczej widać w tym niezawodnie rękę Opatrzności, która dobiera chwili stosownej, czeka z jednej strony, ażeby życie duchowne doszło w świecie katolickim do tego delikatnego rozkwitu, jakiego wymaga rozumienie i kosztowanie tego nabożeństwa; z drugiej strony zachowuje ten potężny środek na czas, kiedy pod tchnieniem skażonych doktryn prawdziwa, serdeczna pobożność chrześcijańska pocznie obumierać. A narzędzie do spełnienia tych zamiarów Opatrzności wybrane ma być według tego, co św. Paweł o pierwocinach Chrystianizmu powiedział: Elegit infirma mundi ut confundat fortia (23). Do założenia tego nabożeństwa w Kościele katolickim powołaną jest cicha, bojaźliwa, w murach jednego klasztoru na zawsze zamknięta Wizytka. Jej dopiero pokazuje Chrystus Serce swoje, koroną cierniową i płomieniami otoczone, skarży się na niewdzięczność ludzką, nakazuje ustanowienie święta Boskiego Serca i najobfitsze obiecuje błogosławieństwa tym, co Jego Serce czcić i cześć Jego szerzyć będą.

       Fakt ten nadprzyrodzony, jak już powiedziałem, ani do wiary katolickiej ani nawet do istoty tego nabożeństwa nie należy. Zważywszy jednak, że impuls od tego faktu datujący był historycznie początkiem tego nabożeństwa, pokonał napiętrzone wszelkiego rodzaju trudności, i – czego wspomniani wprzódy święci nie dokonali – do założenia tego nabożeństwa po całym świecie doprowadził; zważywszy, że życie siostry Małgorzaty przeszło ogniową próbę procesu beatyfikacji – trzeba, sądzę, uchylić czoło przed bijącą w oczy powagą tego faktu i uznać, że i tu Palec Boży się objawił.

       Nie zapuścimy się w dalsze tego nabożeństwa dzieje: prośby przez królów i miasta do Stolicy Świętej o ustanowienie święta zanoszone, rozprawy wobec kongregacyj rzymskich, dwukrotne odmowy Stolicy Świętej za Innocentego XII i Benedykta XIII, wreszcie uznanie tego nabożeństwa i zaprowadzenie święta przez Klemensa XIII i rozszerzenie go na cały świat przez Piusa IX. Historia to już skądinąd znana, a zwłaszcza w wspomnianym dziele O. Nilles'a źródłowo i wyczerpująco obrobiona. Ale pominąć tu nie mogę chwalebnej inicjatywy, jaką Polska w tej sprawie wzięła. Jeszcze ledwo gdzie w świecie o tym nabożeństwie słyszano, kiedy już OO. Pijarzy zakładali je w Polsce, za pozwoleniem Klemensa XI r. 1705, Wizytki w Krakowie r. 1718, a w parę lat potem w Warszawie, Wilnie i Lublinie (24). Niebawem, gdy skromne supliki Wizytek o zaprowadzenie święta Serca Jezusowego za Innocentego XII odrzucone zostały, a szło o wznowienie tej sprawy za Benedykta XIII, znowu Polska w urzędowych instancjach zajęła pierwszeństwo, i prośby do Stolicy Świętej zasłali: Konstanty Szaniawski biskup krakowski i król August II roku 1726: "Ponieważ stałe nabożeństwo wiernych do Najświętszego Serca Jezusowego, pisze Szaniawski, w Królestwie Polskim kwitnie, pałają także pragnieniem pobożne dusze, ażeby Serce Zbawiciela coraz większą z dniem każdym cześć i miłość odbierało.... Tym pobożnym żądzom zadość uczyni Wasza Świątobliwość, jeżeli z pasterskiej łaskawości i Apostolską powagą, wedle życzeń prawowiernego ludu, święto Serca Jezusowego z osobną Mszą i modlitwami liturgicznymi ustanowić raczy". – "Ponieważ królestwo moje, pisze znów król August, szczególnej opieki Najświętszego Serca doznaje i szczególną cześć i nabożeństwo ku Niemu i ja i cały naród Polski mamy, uznałem za stosowne prosić Świątobliwość Waszą, ażeby nie tylko dla mojej i poddanych moich pociechy duchownej, ale też dla zbudowania wiernych innych krajów, to nabożeństwo Apostolską powagą na cały świat rozszerzone zostało. Skąd obfitości błogosławieństwa Boskiego i dla siebie i dla królestwa mojego się spodziewam" (25).

       Gdy i tym razem, z powodu niewłaściwego umotywowania rzeczy przez promotora, sprawa w Rzymie upadła, ponownie za Klemensa XIII wznowioną została, i na ten raz znowu inicjatywa należy do biskupów polskich, którzy obszerny podają memoriał z następującymi podpisami: Wacław Sierakowski, arcybiskup lwowski, Ignacy Massalski, biskup wileński, Hieronim Szeptycki, b. płocki, Jędrzej Bayer, b. chełmiński, Jędrzej Załuski, b. kijowski, Adam Krasiński, b. kamieniecki, Adam Grabowski, b. warmiński, Walenty Wężyk, b. chełmski. Prócz tego zanoszą prośby: król August III, Stanisław Leszczyński, wówczas już książę Lotaryngii, i Maria Leszczyńska, królowa francuska. Szczególnie podniosły i bolesnym nastrojem chwili nacechowany jest list króla Augusta:

       "Ponieważ bolesne klęski i trudności obecnej chwili, pisze on do Papieża, coraz więcej się wzmagają, do tego stopnia, że stają się widocznie biczem Bożym, który zaciężył powszechnie nad ludźmi wszelkiego stanu, świeckimi i kościelnymi, w doczesnych i duchownych interesach, przeto uciekam się w tym powszechnym i ciężkim utrapieniu do Najświętszego Serca Jezusowego, i natchniony, jak sądzę, z nieba, dla przebłagania Boskiego Majestatu, zanoszę prośby do Świątobliwości Waszej, aby raczyła moją pobożną myśl potwierdzić i Apostolską powagą przyczynić się do rozszerzenia w moim Królestwie Polskim i w Wielkim Księstwie Litewskim rzeczonego nabożeństwa, które już skądinąd w wielu kongregacjach rozpowszechnionym zostało. Racz więc Świątobliwość Wasza zaprowadzić Officjum i Mszę o Najświętszym Sercu Jezusowym na piątek po oktawie Bożego Ciała dla całego mego Królestwa Polskiego i W. Księstwa Litewskiego; a wielką mam ufność, że miłosierdzie Boże da się nakłonić tą świętą gorliwością do uchylenia sprawiedliwych chłost, które w tych opłakanych czasach na ludzkości ciążą. Obiecując sobie tę łaskę od Świątobliwości Waszej, z synowskim uszanowaniem skłaniam się wraz z ludami mymi pod Jego błogosławieństwem i całuję święte stopy.

             Dan w Warszawie, dnia 21 sierpnia 1762.
                                         Świątobliwości Waszej posłuszny syn
                                                   August król Polski" (26).

       Prośby te wysłuchane zostały. Po nowym zbadaniu rzeczy papież Klemens XIII cofnął dawne odmowne odpowiedzi i przychylił się, petentibus plerisque Poloniae Episcopis, do zaprowadzenia żądanego święta i nabożeństwa. Polsce w tym przypadła chwała wobec świata katolickiego i zasługa wobec Boga. Niestety ponad głowami wierzących i gorliwych, którzy te piękne i rzewne słowa kładli pod pióro Króla, wznosiła się już fala niewiary, swawoli i rozwiązłości, która miała wszystko pogrążyć i gniew Boży przyspieszyć. Ale, sine poenitentia sunt dona et vocatio Dei (27). Serce Zbawiciela, które raczyło ojczyznę naszą do przewództwa w założeniu Jego czci powołać, nie zapomni jej tej szlachetnej inicjatywy. A jeśli kiedy, to dziś zaiste, spełnianie królewskiej obietnicy – "uciekania się w tym powszechnym i ciężkim utrapieniu do Najświętszego Serca Jezusowego" – całemu narodowi na sercu być powinno.

X. M. Morawski.

–––––––––––

Artykuł z czasopisma "Przegląd Powszechny", Rok trzeci. – Tom XI (lipiec, sierpień, wrzesień 1886), Kraków 1886, ss. XI-XXVIII (Dodatek do Nr. 32).
Wyszło także w formie broszury: O nabożeństwie do N. Serca Jezusowego w stosunku do dogmatu i kultu katolickiego kilka uwag skreślił X. Marian Morawski T. J., Kraków. Nakład Redakcji "Przeglądu Powszechnego". 1886, str. 36. (e)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; przypisy literowe od red. Ultra montes).
Przypisy:
(1) X. H. Jackowski, prowincjał Towarzystwa Jezusowego.
(2) Rev. Dalgairns, Oratorianin z Birmingham, w dziele pt. Nabożeństwo do Serca Jezusowego w przeciwieństwie do jansenizmu.
(3) Dalgairns, l. c.
(4) Tym. VI, 20.
(5) I Jan. II, 20.
(6) De rationibus festorum Sacr. Cordis Jesu et Pur. Cordis Mariae, libri IV, auctore Nicolao Nilles S. J., Vol. 2, edit. quinta. Oeniponte 1885.
(7) Nawet obrazom Serca Jezusowego zarzucano nieprawdziwość i nieprzyzwoitość. To ostatnie niewarte nawet słowa odpowiedzi. Co się tyczy nieprawdziwości, trzeba wiedzieć, że prawda obrazów religijnych nie zależy wcale na realizmie, ale na tym, żeby wyrażały lub oznaczały w jakikolwiek sposób wierzenie dogmatycznie prawdziwe. Obrazy Boga Ojca pod postacią starca, aniołów pod postacią ludzi, symbole baranka, gołąbka, zwierząt apokaliptycznych nie są wcale błędne, ale prawdziwe, bo prawdziwe wyrażają pojęcia. Tak i obrazy przedstawiające Najświętsze Serce odosobnione, albo uwidoczniające to Serce na piersiach lub w ręku Pana Jezusa, są również prawdziwe, bo wyrażają myśl wiernych, która wyszczególnia a nie odrywa Najświętsze Serce. Rozchodzić się tylko może o różnice gustu i wymagań artystycznych.
(8) U pogan pojęcia miłości Boga nie było; ledwo parę razy to słowo filozofia nieśmiało wyszepnęła. W Izraelu, mimo formalizmu synagogi, były już jakieś objawy tej miłości, uprzedzające Oczekiwanego; ale dopiero po rozgłoszeniu Wcielenia, miłość Boga stała się pospolitą i jakby naturalną.
(9) I Kor. XIII, 13.
(10) II Kor. V, 14.
(11) Rzym. V, 8. 9.
(12) Gal. II, 20.
(13) I Jan. IV, 16.
(14) Apok. I, 5.
(15) Gal. II, 20.
(16) Filip. I, 8.
(17) Sermo 63, De S. Joanne Evang.
(18) De gratia spir., l. II, c. 14 et l. IV, c. 10.
(19) Insinuat. divinae pietat., l. IV, c. 60.
(20) De stimul. div. amor., c. I.
(21) Tract. De cast. connub., c. VIII.
(22) W liście 8 n. 9.
(23) I Kor. I, 27. – "Wybrał słabe, ażeby zawstydził mocne".
(24) X. Stojałowski, Ostatnia nadzieja Serce P. Jezusa, str. 49.
(25) Nilles, De rat. fest., l. I, p. 1, pag. 34 (editio 5-a).
(26) Oryginalny dokument po włosku, przytoczony u Nilles'a l. c., str. 97.
(27) Rzym. XI, 29. – "Bóg nie żałuje i nie cofa darów i powołań raz danych".
(a) Tytuł w "Przeglądzie Powszechnym": Dwuwiekowa rocznica nabożeństwa do Serca Jezusowego.
(b) Książę biskup krakowski Albin Dunajewski, kreowany kardynałem przez papieża Leona XIII 23 czerwca 1890 r.
(c) Początek w wydaniu książkowym nieco zmieniony: "Święciliśmy tego roku dwuwiekową rocznicę zdarzenia, które odbyło się bez rozgłosu, roku 1686, w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała, w cichym kościołku Wizytek w Paray-le-Monial, – tj. pierwszego obchodu święta Serca Jezusowego. Upłynione dwa wieki historii tego nabożeństwa, jego dziwne przejścia, trudności, jakich doznało ze strony władz Kościoła, walki z Jansenizmem, podboje i wzrost niesłychany po całym świecie katolickim, zasługują na uwagę nie tylko dusz nabożnych, ale wszystkich umysłów głębszych, których dzieje ludzkości, a w szczególności największego tych dziejów zjawiska, Kościoła katolickiego obchodzą ". – O nabożeństwie do N. Serca Jezusowego w stosunku do dogmatu i kultu katolickiego kilka uwag skreślił X. Marian Morawski T. J., Kraków. Nakład Redakcji "Przeglądu Powszechnego". 1886, s. 3.
(d) "Św. Małgorzata Maria (Margarita Maria), panna, – święto 17 października.

       Małgorzata Maria Alacoque, ur. w Burgundii r. 1647 jako córka notariusza Klaudiusza Alacoque. Mając lat 24, wstąpiła do wizytek w Paray-le-Monial, gdzie była wzorową zakonnicą. Ją to wybrał Zbawiciel, aby w szeregu objawień przedstawić jej swe Serce kochające ludzi i spragnione ich miłości. W r. 1675 w oktawie Bożego Ciała objawił jej Chrystus Pan, aby ustanowione było święto liturgiczne ku czci Jego Serca w piątek po oktawie Bożego Ciała na przebłaganie za oziębłość ludzką i za zniewagi wyrządzone Mu w Sakramencie Jego miłości. Małgorzata nie znalazła początkowo zrozumienia u współsióstr. Przechodziła też sama chwile wewnętrznych utrapień: opuszczenia, zwątpień, pokus zarozumiałości. W końcu przy pomocy roztropnego spowiednika, bł. Klaudiusza de la Colombière, jezuity, wyszła zwycięsko z walki. Um. r. 1690. Beatyfikowana r. 1864. Kanonizowana r. 1920". – Biskup Karol Radoński, Święci i Błogosławieni Kościoła Katolickiego. Encyklopedia Hagiograficzna. Warszawa – Poznań – Lublin [1947], s. 312.
(...)
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika Maryla

3.   Pompeo

Serce na dłoni
 


Pompeo BatoniNajświętsze Serce Jezusa
olej na blasze, 1767Kościół Il Gesù, Rzym

Pomiędzy 1673 a 1675 rokiem w klasztorze w Paray-le-Monial w Burgundii Małgorzata Maria Alacoque czterokrotnie ujrzała Zbawiciela, który nakazał jej szerzyć kult swego Serca. Pod wpływem jej objawień wprowadzono uroczystość Najświętszego Serca Jezusa, którą Kościół katolicki obchodzi w piątek po oktawie Bożego Ciała.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

5. Nabożeństwa...

Nabożeństwa ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa

i Niepokalanego Serca Maryi Panny

BP OLIVER ORAVEC

PIERWSZE PIĄTKI

Wyraz naszej miłości i szacunku dla Najświętszego Serca Pana Jezusa
Zadośćuczynienie za nasze grzechy


       Przedmiotem święta i w ogólności nabożeństwa do Boskiego Serca jest samo cielesne, ludzkie serce Pana Jezusa. Ponieważ jest istotowo zjednoczone z drugą Osobą Boską, toteż jest człowieczym sercem samego Boga i jest jednocześnie symbolem oraz siedzibą niezmiernej miłości naszego Odkupiciela do rodzaju ludzkiego. Tą miłością otoczył nas Pan Jezus, abyśmy także i my Go podobnie kochali, Jego czcili i wielbili.

       Nabożeństwo to sięga swymi początkami aż na Kalwarię, kiedy to żołnierz włócznią otworzył Bok Ukrzyżowanego, z którego wypłynęła Krew i Woda. W ten sposób Zbawiciel otworzył Swe Serce jako źródło Swej Miłości. Na przestrzeni wieków żyło wielu świętych, czcicieli Boskiego Serca, w którym to znajdowali ukojenie swoich trudów. (*)

       Najwięcej o tym pięknym nabożeństwie przekazała nam św. Małgorzata Maria Alacoque, której w latach 1673-75 sam Zbawiciel osobiście się objawiał. Pan Jezus powiedział jej między innymi: "Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom... Ono pragnie rozlewać łaski za twoim pośrednictwem i wzbogacać ludzi Bożymi skarbami. W nim znajdą wszystko czegokolwiek będą potrzebować dla ratowania swych dusz z przepaści zguby".

       "Jeśliby mnie choć trochę ukochano, to za nic bym sobie uważał wszystko, co wycierpiałem dla ludzi... Ty przynajmniej staraj się Mi zadośćuczynić o ile to będzie w twej mocy, za ich niewdzięczność... zwłaszcza zaś przyjmować Mnie będziesz w Komunii świętej w każdy pierwszy piątek miesiąca...".


       "Oto Serce, które tak ogromnie umiłowało ludzi, że niczego nie szczędziło, aż do zupełnego wyniszczenia Siebie, dla okazania im Swej miłości. W zamian za to doznaje od większości ludzi gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie Mi oddają w tym Sakramencie Miłości. Dlatego żądam, żeby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony, jako osobne święto na uczczenie Mojego Serca i wynagrodzenie Mi przez Komunię świętą i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję...".

       Dwanaście obietnic Boskiego Serca

       Wszystkim czcicielom Najświętszego Serca Pana Jezusa, Boski Zbawiciel przyrzekł, co następuje:
       1. Dam im wszystkie łaski potrzebne w ich stanie.
       2. Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach.
       3. Będę ich pocieszał we wszystkich utrapieniach.
       4. Będę im bezpieczną ucieczką w życiu, a szczególnie przy śmierci.
       5. Wyleję obfite błogosławieństwa na wszystkie ich przedsięwzięcia.
       6. Grzesznicy znajdą w Mym Sercu źródło nieskończonego miłosierdzia.
       7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
       8. Dusze gorliwe dojdą szybko do doskonałości.
       9. Błogosławić będę domy, w których wizerunek Mego Serca będzie czczony.
       10. Kapłanom dam dar kruszenia serc najbardziej zatwardziałych.
       11. Osoby, które będą to nabożeństwo rozszerzały, będą miały imię swoje zapisane w Mym Sercu i na zawsze w nim pozostaną.
       12. Przyrzekam w nadmiarze miłosierdzia Serca Mojego, że wszechmocna miłość Moja, udzieli tym wszystkim, którzy przyjmą Komunię św. w pierwsze piątki przez dziewięć miesięcy z rzędu, łaskę pokuty, iż nie umrą w niełasce Mojej ani bez sakramentów świętych, a Serce Moje będzie im pewną ucieczką w ostatniej godzinie ich życia.

       Praktyczne wskazówki: W pierwszy piątek miesiąca należy przyjąć Komunię Świętą jako zadośćuczynienie za grzechy i zniewagi. Do spowiedzi można przystąpić w oktawie przed lub po Pierwszym Piątku. Po Mszy Świętej należy odmówić przepisane nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa, takie jak: Litania, modlitwa na Pierwszy Piątek, przebłaganie Boskiego Serca za grzechy itd.

       Każdy, kto odprawia to albo jakiekolwiek inne nabożeństwo, musi się starać doskonalić swoje życie, a to oznacza, że będzie się wystrzegał także grzechów powszednich.

PIERWSZE SOBOTY

Wyraz naszej czci i miłości do Matki Bożej
Wynagrodzenie Maryi za nieprawości wyrządzone Jej Niepokalanemu Sercu i błaganie o nawrócenie grzeszników


       Ponieważ z upływem czasu ludzkość zobojętniała na dobrodziejstwa Chrystusowego Odkupienia i zaczęła pędzić do swej zguby, Pan Bóg rozszerzył na świecie cześć Najświętszego Serca Jezusowego i cześć Niepokalanego Serca Maryi Panny, aby nam w ten sposób najlepiej ukazać niezmierną miłość tych dwóch Osób, które całkowicie się ofiarowały dla naszego zbawienia, i aby im wynagrodzić za tę obojętność, której tak często od ludzi doznają.

       Kult Niepokalanego Serca Maryi Panny został potwierdzony objawieniami fatimskimi Matki Bożej. Najświętsza Maryja Panna ukazała się trójce dzieci i nakazała im, aby na całym świecie zaczęto w szczególny sposób czcić Jej Niepokalane Serce, tzn., aby ludzie gorliwie się modlili i podejmowali ofiary z miłości do Pana Jezusa w intencji nawrócenia grzeszników i jako wynagrodzenie za nieprawości czynione wobec Maryi Panny. W objawieniach fatimskich Najświętsza Maryja Panna w zamian za cześć dla Swojego Serca obiecała światu długi okres pokoju, nawrócenie Rosji, Swym czcicielom łaskę potrzebną do zbawienia a także nawrócenie grzeszników. Matka Boża powiedziała w Fatimie: "Niech ludzie nie obrażają więcej naszego Pana, który już i tak jest tak bardzo znieważany".

       Ten kult oficjalnie rozszerzył na cały katolicki świat Papież Pius XII, który w 1942 roku poświęcił cały świat Niepokalanemu Sercu Maryi Panny.

       Nabożeństwo do Niepokalanego Serca wyprasza nam bowiem łaski u Najświętszego Serca Jezusowego, a przez to jednoczy nas w łasce uświęcającej z Panem Jezusem a przez Niego z Ojcem niebieskim w jedności Ducha Świętego.

       Nabożeństwo ku czci Niepokalanego Serca Maryi Panny

       1. Codzienne odmawianie Różańca świętego.
       2. Nabożeństwo 5 sobót, czyli 5-ciu pierwszych sobót miesiąca następujących po sobie, za co Maryja Panna obiecała, że w godzinę naszej śmierci wyprosi nam łaski potrzebne do zbawienia. Do tego nabożeństwa zalicza się:
       a) Spowiedź święta w oktawie pierwszej soboty.
       b) Komunia Święta, ofiarowana na pocieszenie Serca Maryi Panny za liczne zniewagi Boga, które także Ją ranią.
       c) Różaniec święty.
       d) 15-minutowe rozważanie tajemnic Różańca świętego.
       3. Nabożeństwo innych pierwszych sobót (prócz tych pięciu), do którego należy: Komunia św., Różaniec św., modlitwy i medytacja oraz wykonanie jakiegoś dobrego uczynku, ofiary – wszystkie te akty w duchu umartwienia i wynagrodzenia.
       4. Częste odmawianie modlitwy poświęcenia Niepokalanemu Sercu.

Przywilej pierwszej soboty

       Przywilej ten został objawiony Papieżowi Janowi XXII, gdy Najświętsza Maryja Panna powiedziała mu: "Janie, namiestniku mojego Syna, masz mi składać dzięki za swą wysoką godność, którą ci sama wyprosiłam u mojego Syna. Oczekuję od ciebie uroczystego zatwierdzenia zakonu karmelitańskiego, który pochodzi z mojej góry Karmel... Gdy ktoś z tego zakonu albo jego Bractwa odejdzie z tego świata, a przez swoje grzechy trafi do czyśćca, wtedy ja, jako czuła matka, zstąpię do tego miejsca oczyszczenia w sobotę po jego śmierci. A tych, którzy tam jeszcze będą, wywiodę do błogich przybytków żywota wiecznego".

       Papież Jan XXII ogłosił ten przywilej w bulli "Sacratissimo uti culmine" 3 marca 1322 roku, a Papież Paweł V potwierdził go 5 lipca 1612 dekretem, w którym czytamy: "Zezwala się, by ojcowie karmelici głosili kazania, że lud chrześcijański może wierzyć w pomoc, którą otrzymają dusze członków zakonu karmelitańskiego oraz jego Bractwa; co znaczy, że do dusz tych, którzy nabożnie umarli, a za swego życia:
       - nosili szkaplerz,
       - zachowali cnotę czystości w swoim stanie,
       - odmawiali małe godzinki maryjne lub inną zamienną modlitwę,
       - w sobotę po ich śmierci Najświętsza Panna przybędzie z pomocą ze swoim wstawiennictwem i swoimi zasługami".


Bractwo św. szkaplerza

       Szkaplerz otrzymały poszczególne zakony przy cudownych objawieniach, jako oznakę szczególnej ochrony Matki Bożej, która wyprasza tym, którzy go noszą wiele Bożych łask. Tę nadzwyczajną opiekę Matka Boska obiecała nie tylko samym zakonnikom, ale również tym, którzy są duchowo zjednoczeni z członkami zakonów w pobożnym bractwie danego zgromadzenia, do którego każdy może zostać przyjęty. Tacy świeccy są duchowo złączeni z konkretnym zakonem i mają udział w owocach modlitw i dobrych uczynków zgromadzenia zakonnego. Symbolem tego związku jest noszenie szkaplerza, naturalnie nie całego jak to czynią zakonnicy – lecz skróconego. Jeśli ktoś z różnych przyczyn nie może nosić szkaplerzna sukiennego, to zgodnie z dekretem Stolicy Apostolskiej z 16 grudnia 1910 roku, może nosić medalik szkaplerzny, na którym z jednej strony widnieje obraz Najświętszego Serca Jezusowego a z drugiej dowolny obraz Maryi Panny. Taki metalowy szkaplerz musi być poświęcony. Najbardziej znane Bractwo św. szkaplerza skupia się przy zakonie Karmelitów. Każdy, kto chce zyskać wspomniane pożytki płynące z noszenia św. szkaplerza musi:
       a) zostać przyjęty do Bractwa przez biskupa lub księdza, który założy mu szkaplerz.
       b) stale nosić szkaplerz, sukienny lub metalowy. Można go zdejmować tylko przy myciu, kąpieli, na czas operacji itp. Gdy szkaplerz pierwszy raz otrzymany i poświęcony zużył się lub zgubił, następny, który każdy sam sobie włożyć może, niekoniecznie ma być poświęconym. Kto by przez dłuższy okres czasu zaniedbał noszenia szkaplerza, musi zostać ponownie przyjęty oraz obleczony w szkaplerz.
       c) dążyć do chrześcijańskiej doskonałości.
       d) pielęgnować i rozszerzać miłość do Maryi Panny Karmelitańskiej.
       e) ci, którzy chcą zyskać przywilej pierwszej soboty, powinni codziennie odmawiać godzinki maryjne, albo inną zamienną modlitwę, którą może im polecić uprawniony ksiądz, a ponadto muszą zachowywać cnotę czystości odpowiednią do swego stanu.

       Szkaplerz chroni od nieszczęść i od ognia piekielnego. Myliłby się ten, kto by w nim widział magiczny środek przeciw piekłu. Wymagane są cnoty chrześcijańskie i pozostawanie w stanie łaski uświęcającej. Szkaplerz nie zwalnia nikogo od obowiązku walki z grzechem. Kto by tak uważał, ten by grzeszył, a szkaplerz stałby się dla niego tylko zewnętrzną, pozbawioną znaczenia ozdobą. Odnoszą się do tego słowa św. Bernarda:

       "Proszę cię, abyś swoją szatę zakonną przyozdabiał dobrymi obyczajami; szata twoja jest święta, niech przeto także twoje wnętrze święte będzie".

Na zakończenie garść ciekawostek o innych szkaplerzach:

Biały – Szkaplerz Trójcy Przenajświętszej, właściwy zakonowi trynitarzy.
Czarny – Szkaplerz Matki Bożej Bolesnej, właściwy zakonowi serwitów.
Niebieski – Szkaplerz Niepokalanego Poczęcia, właściwy zakonowi teatynów.
Czerwony – Szkaplerz Męki Pańskiej, właściwy zakonowi lazarystów (tj. misjonarzy św. Wincentego a Paulo).

Ofiarowanie się codzienne Sercu Jezusowemu

Domine Jesu Christe, in unione illius divinae intentionis, qua ipse in terris per Sanctissimum Cor tuum laudes Deo persolvisti et nunc continenter in Eucharistiae Sacramento ubique terrarum persolvis usque ad consummationem saeculi, ego per hanc diem integram, nulla nec minima quidem parte excepta, ad imitationem sacratissimi Cordis Beatae Mariae semper Virginis Immaculatae, Tibi libentissime offero omnes meas intentiones et cogitationes, omnes meos affectus et desideria, omnia mea opera et verba.
Po polsku: Panie Jezu Chryste, w złączeniu z tym Boskim zamiarem, którym sam na ziemi przez Najświętsze Serce Twoje chwałę Bogu złożyłeś i takową teraz bezustannie w Najświętszym Sakramencie na całym świecie składasz aż do końca świata, w chęci naśladowania najświętszego Serca Błogosławionej Maryi zawsze Dziewicy Niepokalanej, ofiaruję Tobie jak najchętniej przez cały dzień dzisiejszy, żadnej z nich nie ujmując cząstki, wszystkie me zamiary i myśli, wszystkie uczucia i pragnienia, wszystkie uczynki i słowa.

Modlitwa do Najświętszego Serca Maryi Panny

O Serce Maryi, Matki Bożej i Matki naszej! Serce najmilsze, przedmiocie upodobania czcigodnej Trójcy i godne wszelakiej czci i miłości Aniołów i ludzi; Serce najpodobniejsze do Serca Pana Jezusa, którego jesteś najdoskonalszym obrazem; Serce pełne dobroci i współczucia nad nędzami naszymi; rozgrzej zlodowaciałe serca nasze i spraw, by się ku Sercu Boskiego Zbawiciela naszego zupełnie zwróciły. Napełnij je miłością cnót swoich, zapal je ogniem, którym wciąż gorejesz. Zamknij w sobie Kościół święty, strzeż go i bądź mu zawsze przesłodkim schronieniem i wieżą niezdobytą przeciw wszelkim najazdom nieprzyjaciół jego. Bądź drogą naszą, wiodącą do Pana Jezusa, i kanałem wszystkich łask Jego do zbawienia nam potrzebnych. Bądź naszą pomocą we wszystkich potrzebach, naszą ulgą w utrapieniach, naszą siłą w pokusach, naszą ucieczką w prześladowaniach, naszym ratunkiem we wszystkich niebezpieczeństwach, ale szczególnie w ostatnich walkach żywota naszego, w godzinę śmierci naszej, kiedy całe piekło przeciw nam powstanie, by duszę naszą porwać, w owej straszliwej chwili, w owej okropnej godzinie, od której zależy cała wieczność nasza. Ach! wtedy to, wtedy, o Panno najłaskawsza, daj nam uczuć słodycz macierzyńskiego Serca Twego i moc swej władzy nad Sercem Pana Jezusa, otwierając nam w samym źródle miłosierdzia bezpieczne schronienie, byśmy mogli dojść do nieba i tam Go wraz z Tobą błogosławić na wieki wieków. Amen.

Uwielbienie Najświętszych Serc Jezusa i Maryi

Niech będzie zawsze i wszędzie znane, chwalone, błogosławione, kochane, czczone i wielbione Boskie Serce Jezusowe i Niepokalane Serce Maryi. Amen. (**)


Artykuł powyższy ukazał się w czasopiśmie "Hlas Katolíckej Tradície" (Głos Katolickiej Tradycji), nr 26 (1998), ss. 1-6.
Z j. słowackiego tłumaczył Mirosław Salawa.
(Tytuł art. oraz przypisy od red. Ultra montes).

Przypisy:
(*) Zob. O. Marian Morawski SI, O nabożeństwie do Najświętszego Serca Jezusowego w stosunku do dogmatu i kultu katolickiego.
(**) Modlitwy przytoczono z książki: Odpusty. Podręcznik dla duchowieństwa i wiernych. Opracował na podstawie niemieckiego dzieła Księdza Fr. Beringera SI Ks. Augustyn Arndt SI. To wydanie szczególnie zatwierdzone zostało przez Św. Kongregację Odpustów. Kraków 1890, s. 178; 199-200.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
* * *

Najświętsze Serce Pana Jezusa i Niepokalane Serce Maryi w rodzinie

Znalezione obrazy dla zapytania Najświętsze Serce Jezusa i Niepokalane Serce Maryi - obrazy

Najświętsze Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami!
Niepokalane Serce Maryi, bądź naszym zbawieniem!






avatar użytkownika intix

6. Kazanie na III Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego

Ta niedziela, następująca po święcie Najświętszego Serca Jezusa, jest jak gdyby wyjaśnieniem miłosierdzia Boga wcielonego w Najświętszym Sercu. Pan Jezus w swojej dobroci wyjaśnia nam wielkie miłosierdzie Boga dla grzeszników i dzisiaj otwiera nam Serce Boga, pełne tego, czego Bóg pragnie dla grzeszników, czyli ich nawrócenia.

Grzesznicy przyszli do Pana Jezusa, jak mówi Ewangelia “Zbliżali się też do niego celnicy i grzesznicy, aby go słuchać”. Przychodzili, żeby słuchać Jezusa, to znaczy że nie byli zbyt zajęci sprawami tego świata ani własnymi fałszywymi przekonaniami, po prostu przyszli go posłuchać. Przyszli, może z ciekawości, może szukając uzdrowienia, a być może dlatego, że ktoś z przyjaciół im to zasugerował. Są to być może ludzie, którzy przyjęliby z radością Słowo Boże, ale potem przygniotą ich troski tego świata. Są może jednak tacy, którzy wytrwają. Ale najistotniejsze jest to, że - jak mówi Ewangelia - przystąpili do Pana Jezusa.

To wydarzenie z życia Pana Jezusa powtarza się w całej historii Kościoła, chociaż niektóre szczegóły są różne, tak, jak różnią się między sobą poszczególne dusze. Jest wielu ludzi, którzy mogli słyszeć o Tradycyjnej Mszy, którzy być może mają przyjaciela, który zaprosił ich na niedzielną Mszę Świętą Wszechczasów, lub którzy po prostu zauważają, że na świecie pewne rzeczy nie wyglądają tak jak powinny. Przychodzą więc do Pana Jezusa, przychodzą na Mszę. Przystępują do Pana Naszego Jezusa Chrystusa.

Są oni jednak wciąż dalecy o doskonałości. Ewangelia wymienia dwie grupy ludzi: celników i grzeszników. Celnicy byli więcej niż tylko złodziejami. Często byli zdrajcami własnego narodu, jawnogrzesznikami, którzy nie tylko popełniali grzechy, ale poprzez swoją pracę mieli okazję do wielu nadużyć, wyłudzając pieniądze od własnych rodaków. Ale nawet takie dusze mogą uzyskać łaskę widzenia Pana Jezusa. Byli tam także inni grzesznicy. Grzesznicy, którzy doświadczyli najgorszego i pragnęli łaski zerwania z przeszłością i rozpoczęcia wszystkiego od nowa.

Często i my, Drodzy Wierni, spotykamy na Mszy ludzi dalekich od doskonałości i nierozumiejących, na czym w ogóle polega Msza Święta. W Ewangelii czytamy, że przychodzą oni słuchać Pana Jezusa, ale nie wiemy nic o tym, czy Go rozumieją. Istnieją dusze, które przychodzą po uzdrowienie, nawet jeśli nie wiedzą co im właściwie dolega. W rzeczywistości każdy z nas, uczęszczających na Mszę, jest grzesznikiem, niektórzy bardziej od innych, tak samo jak każdy kto chodzi do lekarza jest w jakiś sposób chory. W tym życiu Pan Jezus jest bardziej lekarzem dusz niż sędzią.  Teraz jest czas miłosierdzia, czas pokuty, czas zdążania do doskonałości - jeśli nie jej osiągnięcia.

Niestety są także i oburzeni. To ci, którzy nie zrozumieli miłosierdzia Pana Jezusa, lub nie chcieli zrozumieć. To właśnie są ci, którzy odrzucą miłosierdzie ofiarowane przez Pana Jezusa, a nawet Jego samego i domagać się będą Jego ukrzyżowania. Są to faryzeusze. Uważają się za wzór doskonałości, mimo, że przez swoje uczynki są jak najdalsi od Pana Jezusa. Ewangelia nie wspomina o faryzeuszach słuchających Pana Jezusa, ale mówi, że szemrali, sprzeciwiali się Jemu. W rzeczywistości, szukali oni tylko okazji do wykazania swojej wyższości nad Nim: ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Nie tylko nie rozumieli Pana Jezusa, ale też nie chcieli Go zrozumieć. Jedynym ich pragnieniem było pokazanie, że są ważniejsi, że są lepsi niż ich bliźni, że - inaczej niż inni - zachowują przykazania.

To są ci, którzy skorzy będą do krytykowania najdrobniejszego szczegółu życia swoich bliźnich, którzy wyobrażają sobie, że są policją parafii, którzy po Mszy sprawdzać będą, czy wszyscy mają ubrania odpowiedniej długości, którzy jako pierwsi poinformują wszystkich o najnowszej teorii spiskowej, lub czymkolwiek, co nie wygląda tak, jak powinno. Mają oni nadzieję, że wszyscy będą pod wrażeniem ich doskonałości, tego, że  - inaczej niż inni - wiedzą o tym, o czym nikt nie ma pojęcia i nie nawrócą innych, dopóki ci nie dostosują się do ich standardów.

Ale nawet w stosunku do tych złośliwych faryzeuszy Pan Jezus nie traci nadziei. Jego miłosierdzie jest tak wielkie, że pragnie On zbawienia dla tych biednych dusz zaślepionych pychą. Specjalnie dla nich Pan Jezus daje przypowieść, że mogą być nawróceni do jedności z myśleniem Pana Jezusa, do sądzenia, nie skazywania, ale do ocalenia i nawrócenia.

Dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, które są bezpieczne, to te dusze, które pozostają w niewiedzy. Są często sprowadzane na złą drogę przez zły przykład lub złych przywódców. Zagubione są nie przez złą wolę, ale raczej słabość. Pasterz pójdzie więc, i będzie ich szukał w puszczy - czyli w świecie - żeby tylko je znaleźć. Tak samo prawdziwy apostoł, dusza prawdziwie oddana Kościołowi, nie będzie siedzieć w domu aby prowadzić krucjatę na każdym forum internetowym krytykując i obrażając każdą pojawiającą się osobę. Przeciwnie, dusza gorliwa pójdzie do swoich przyjaciół i sąsiadów, jak człowiek z przypowieści o zgubionej owcy, mówiąc aby radowali się z nim, bo odnalazł to, czego szukał: a więc łaskę od Boga, łaskę nawrócenia. Prawdziwie gorliwa dusza będzie tą, która chce dzielić się cudem Mszy ze swoimi przyjaciółmi i znajomymi, z kolegami z pracy, aby pokazać im łaskę czystego sumienia. Z kolei faryzeusz, jak mówi Pan Jezus, nakładać będzie brzemię na swojego bliźniego, składając na jego barki problemy i troski, w sprawie których sam nie ma zamiaru kiwnąć palcem.

Zagubiona drachma to grzesznik, który świadomy jest tego, co zrobił. Moneta nosi na sobie wizerunek  władcy, który ją wybił, tak jak dusza która nosi na sobie obraz Boga ze zrozumieniem i wolną wolą.  Dusze takie wiedzą, co czynią i dobrowolnie popadają w grzech.  Spędzali oni czas i energię na rzeczach nie wartych ich godności, marnowali ten pieniądz, za który otrzymać mogli wieczność - swoją wiedzę i miłość. Złamali Dziesięć Przykazań, bo, jak mówi Święty Jakub, kto w jednym by upadł, stał się winnym wszystkiego  - nie ma dziesięciu drachm, gdy jedna jest zgubiona. I tak jak niewiasta z Ewangelii, Kościół zapala światło doktryny, aby pokazać duszom ich błędy, oraz wymiata dom przez Sakrament pokuty, znajdując dla tych dusz nieocenioną łaskę Boga.

W obu przypadkach wielka jest radość w niebie, bo dzięki łasce Boga, dusze odwracają się od zła i przyjmują dobro. Mimo że są niedoskonali, mimo że muszą jeszcze wiele zrobić aby umocnić się w dobru, i nawet jeśli ich złe nawyki wymagają jeszcze dużo czasu aby je wykorzenić, jeśli tylko otrzymali łaskę od Boga, mają szansę osiągnąć wieczną szczęśliwość. I tak, w całkowitym przeciwieństwie do faryzeuszy i sekciarzy, którzy podążają ich śladem, my także powinniśmy cieszyć się z każdej duszy, która zbliży się do prawdy. Powinniśmy radować się i pomagać tym, którzy przychodzą na Mszę, nawet jeśli pozostają w niewiedzy, lub nawet grzechu.

Przyjdzie czas, w którym Pan Jezus oczyści świątynie z tych, którzy ją plamią. Są czasy, w których bicz musi ochronić niewinnych, którzy mogliby zostać zepsuci lub splamieni, ale dzieje się to wtedy, gdy zakwestionowany jest autorytet Pana Jezusa, lub Jego świątynia jest w niebezpieczeństwie, kiedy z miejsca modlitwy i miłosierdzia staje się jaskinią zbójców. Nie czytamy o nawróceniu tych zbójców. Nie czytamy o ich skrusze ani radości. W rzeczywistości tymi wyrzuconymi ze świątyni będą faryzeusze, którzy nie modlili się o nawrócenie grzeszników, ale wymieniali się krytyką innych. Przyjdzie czas, jak mówi Pan Jezus, w którym osądzeni będą tą samą miarą, którą sądzili innych.

I tak, Drodzy Wierni, uczmy się z przypowieści danych nam przez Pana Jezusa oraz jego przykładu, jak najlepiej zwyciężać dusze dla prawdy. Czytamy w Ewangelii, że Pan Jezus począł czynić i uczyć, co znaczy, że uczył najpierw przez przykład, a potem przez wskazówki. Powinniśmy być więc skorzy nie do wypowiedzenia słowa potępienia, ale raczej zachęty, aby prowadzić i uczyć raczej naszym przykładem niż krytyką. Powinniśmy móc mówić za Świętym Pawłem “Bądźcie naśladowcami moimi, jak i ja Chrystusa”.

Większość dusz, moi Drodzy Wierni, potrzebuje raczej słowa zachęty i rady, niż potępienia. Większość dusz jest podobnych Samarytance, która doszła do łaski, którą jest Msza. A jak Pan Jezus przyciąga tę kobietę, tak daleką od łaski Boga? Nie przybywa, aby ją potępić, ale czyni się nawet jej dłużnikiem mówiąc: Daj mi pić. Ten, który jest Panem życia i śmierci, jej Sędzią na sądzie ostatecznym, prosi o wodę. Prosi, zaciąga dług u kobiety, z którą, wedle jej własnych słów, Żydzi nie chcieli obcować. Ale Pan Jezus, widząc w niej te słowa pokory, słowa potwierdzające jej niski status, ofiaruje jej w zamian żywą wodę łaski tryskającej ku życiu wiecznemu.

Pan Nasz Jezus Chrystus stopniowo będzie pokazywał jej różnicę pomiędzy wodą ziemską, która może jedynie czasowo zaspokoić nasze pragnienie, a wodą życia, która napoić może na wieczność. I, być może niedokładnie rozumiejąc wszystkiego, co Pan Jezus mówił, kobieta ta pragnęła tego, co jej oferował.

Wtedy, i tylko wtedy, Pan Jezus wspomina o wielkiej przeszkodzie stojącej na drodze tej łasce. Idź, i zawołaj męża twego. Z zakłopotaniem i fałszywym wstydem odpowiada ona, że nie ma męża. Z jaką delikatnością Pan Jezus pokazuje jej jak daleko jest ona od Boga! Dobrześ powiedziała, że nie masz męża. Albowiem ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. I zobaczyć możemy owoce delikatności, taktu i cierpliwości Pana Jezusa. Niewiasta spowiada się Panu Jezusowi, i to wyznanie grzechów obraca ją w apostoła. Apostoła dla całego miasta, które otrzyma Pana Jezusa przez jej świadectwo.

Drodzy Wierni, naśladujmy Pana Jezusa szczególnie w naszym stosunku do innych.

Jest tyle dusz, które cierpią niewolę grzechu i niewiedzy, które mogły przez specjalną łaskę usłyszeć o Tradycji, dowiedzieć się o Mszy Świętej. Które, dzięki łasce Pana Jezusa, przychodzą aby Go zobaczyć i usłyszeć w jego Świętym Kościele. Przychodzą, być może pierwszy raz, i prośmy Pana Boga, aby nie był to też ostatni raz. Dusze te są jak dzieci, młode i być może jeszcze nie narodzone dla wiary - i biada temu, kto będzie dla nich zgorszeniem, kto zahamuje, albo nawet zniszczy łaskę, którą inni wywalczyli dla tych dusz. W dniu sądu odpowiedzieć będą musieli za to, że przeszkodzili w powrocie zagubionych owiec do owczarni, że pilnowali, aby drachma się nie odnalazła.

I tak, z posłuszeństwa Matce Bożej, Matce Bożej Fatimskiej, która prosiła o modlitwy w intencji nawrócenia grzeszników, módlmy się za nich, pracujmy dla ich nawrócenia przez naśladowanie miłosierdzia Pana Jezusa, abyśmy mogli radować się z powrotu zagubionego i odnalezienia brakującego. Radości w której udział biorą niebiosa, na wieki wieków, Amen

Ks. Jan Jenkins
militia-immaculatae.org/

***

Intencje modlitewne na czerwiec 2016

Źródło przeczyste



avatar użytkownika intix

7. Ks. Jacek Bałemba, Kazanie o spowiedzi:

.
       2016.06.05, Dominica III Post Pentecosten ~ II. classis
       1 Pet 5:6-11
       Luc 15:1-10

         Kościół prowadzi nas po drogach czasu ku wieczności z Panem Bogiem. Do Pana Boga należy czas i wieczność. Czas dany nam jest po to, abyśmy doszli do wieczności z Panem Bogiem. Do wieczności zmierzamy poprzez czas.
Po drogach czasu – ku wieczności – prowadzi nas Kościół święty. Prowadzi nas nade wszystko poprzez świętą liturgię: Ofiarę i słowo Prawdy. Sakramenty święte, które przyjmujemy sprawiają, że nasze życie staje się czasem łaski i zbawienia – przeżywanym w następujących po sobie okresach roku liturgicznego, świętach i poszczególnych dniach.

         Gdybyśmy lepiej rozumieli tajemnicę Mszy Świętej, przybiegalibyśmy do kościoła i w dni powszednie, częściej – jeśli pozwalają nam obowiązki stanu. Ołtarz Pański czeka i zaprasza.

         Gdybyśmy lepiej rozumieli tajemnicę Sakramentu Pokuty, przybiegalibyśmy do spowiedzi częściej. Konfesjonał czeka i zaprasza.

Sakrament Pokuty. „A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 21-23).
Podziękujmy dzisiaj Panu Bogu za dar Sakramentu Pokuty i za odpuszczenie grzechów, które – mocą Ducha Świętego – stało się po wielekroć naszym udziałem.
Łaska dana nam przeobficie w sakramentach świętych wymaga naszej współpracy. Oto podstawowe zadanie dla poważnego prowadzenia życia duchowego: współpraca z łaską! Pan Bóg nie pozostawia nas w bezczynności, w duchowym bezrobociu. Pan Bóg nie pozwala nam ugrzęznąć w grzechu i w błędzie. Odrzucić grzech, zerwać z grzechem, czynić dobro, wypełniać Wolę Bożą, wypełnić dobrze obowiązki stanu, zachować wierność prawdzie – oto podstawowe ewangeliczne postulaty moralne, weryfikujące jakość i głębię naszego życia duchowego. Sprawa dotyczy także grzechów powszednich, trzeba się starać ich także unikać. Św. Paweł wzywa: „Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła” (1 Tes 5, 22).
Czy będąc w środowisku Tradycji można ugrzęznąć, zatrzymać się, nie iść dalej, w głąb, cofać się? Niestety, można.
Pisze św. Paweł: „Bracia, prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas przejęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu – jak już postępujecie – stawajcie się coraz doskonalszymi!” (1 Tes 4, 1).
„A modlę się o to, aby miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze” (Flp 1, 9-10).
„Przeto i my od dnia, w którym to usłyszeliśmy, nie przestajemy za was się modlić i prosić Boga, abyście doszli do pełnego poznania Jego woli, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu, abyście już postępowali w sposób godny Pana, w pełni Mu się podobając, wydając owoce wszelkich dobrych czynów i rosnąc przez głębsze poznanie Boga” (Kol 1, 9-10).
Św. Ambroży w Komentarzu do Ewangelii według św. Łukasza pisze: „Łasce Ducha Świętego obca jest ociężałość i zwlekanie”.
A św. Paweł zagrzewa nas do intensywnego życia Ewangelią, pisząc w Liście do Rzymian: „Nie opuszczajcie się w gorliwości! Bądźcie płomiennego ducha! Pełnijcie służbę Panu! Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali!” (Rz 12, 11-12).
Każdy z nas ma cały szereg pokus. I cóż będzie znakiem tego, że nasze serce jest gorliwe i podatne na działanie Ducha Świętego?
– Na pokusy się na narażać,
– pokusy oddalać,
– pokusom nie ulegać.
To jest nasza codzienna, żmudna praca wewnętrzna, wyrażająca uległość działaniu Ducha Świętego w naszej duszy. Powtórzmy:
– Na pokusy się na narażać,
– pokusy oddalać,
– pokusom nie ulegać.
W tej codziennej trosce o świętość naszej duszy wyraża się surowość i piękno wiary katolickiej. Piękne i słuszne jest spełniać surowe wymogi Ewangelii. Dobrze to dla człowieka tak żyć!
I oto Kościół prowadzi nas dalej i dalej – kolejny już raz w naszym życiu – przez rok liturgiczny. Dzisiaj przypada III Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego.
Słowo Pisma Świętego odczytywane dzisiaj jest wezwaniem do pokory wobec Pana Boga. Pisze św. Piotr: „Upokórzcie się (…) pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili” (1 P 5, 6).
Słowo Pisma Świętego odczytywane dzisiaj jest wezwaniem do czujności i do walki duchowej ożywianej wiarą, bo diabeł „jak lew ryczący krąży szukając, kogo pożreć” (1 P 5, 8).
Słowo Pisma Świętego odczytywane dzisiaj jest wezwaniem do ufności w miłosierdzie naszego Zbawiciela. Słowo świętej Ewangelii przypomina nam bowiem, że jest On dobrym, troskliwym Pasterzem, który idzie za jedną owcą zagubioną, aby ją przyprowadzić do swojej owczarni.
Z racji tych trzech istotnych wątków tematycznych, zawartych w dzisiaj odczytywanych fragmentach Pisma Świętego, będzie w pełni uzasadnione zatrzymanie się po raz kolejny przy temacie Sakramentu Pokuty, spowiedzi, spowiedzi generalnej w szczególności.
Dobra, szczera spowiedź jest aktem pokory, uniżenia, upokorzenia się przed Panem Bogiem.
Dobra, szczera spowiedź jest doskonałą okazją, aby z całą ostrością uświadomić sobie konieczność walki duchowej ożywianej wiarą, bo kusiciel nie próżnuje i chce nas zwyciężyć, i powalić nas w grzech. Stale chce nas zwyciężać!
I w końcu – dobra szczera spowiedź jest spotkaniem z Dobrym Pasterzem, który owcę zagubioną z troską odszukuje i z łagodnością przyprowadza do swojej owczarni. Spowiedź to spotkanie z Panem Jezusem przebaczającym, spotkanie z Nim, z Dobrym Pasterzem.
Bracia i Siostry, mówiąc o spowiedzi, trzeba raz jeszcze powiedzieć także i o kwestii obecności konfesjonału i obecności kapłana w konfesjonale. Dobrze wiemy, że konsekwencją czy raczej ofiarą okołosoborowej zmiany wiary i kultu padł m.in. sakrament pokuty. I od kilkudziesięciu lat są kraje, w których, z winy biskupów i kapłanów, doszło do całkowitego lub niemal całkowitego zaniku sakramentalnej spowiedzi. A w ostatnich latach z kręgów watykańskich dochodzą głosy jawnie relatywizujące wymogi moralności ewangelicznej oraz jawnie relatywizujące elementarne wymogi spowiedzi, od których zależy jej ważność – m.in. mocne postanowienie poprawy oraz integralność wyznania grzechów (czyli obowiązek wyznania wszystkich grzechów ciężkich, z podaniem okoliczności i liczby grzechów). A przecież niedochowanie tych warunków skutkuje nieważnością rozgrzeszenia czyli spowiedzią świętokradzką, nieważną.

Warunki dobrej spowiedzi: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź, zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.

 1. Rachunek sumienia – ma być szczery, dokładny, szczegółowy. Trzeba się do spowiedzi przygotować i trzeba na to przygotowanie poświęcić czas.

 2. Żal za grzechy. To jest najistotniejszy warunek spowiedzi. Trzeba przed każdą spowiedzią szczerze się do Pana Boga pomodlić i wzbudzić wyraźny(!), szczery akt żalu! Trzeba uderzyć się w piersi i powiedzieć Panu Bogu szczerze:

     Ach, żałuję za me złości,
     jedynie dla Twej miłości.
     Bądź miłościw mnie, grzesznemu,
     do poprawy dążącemu.

 3. Mocne postanowienie poprawy – a więc szczera decyzja wytrwania w dobrym, szczera decyzja unikania grzechów, co się przejawi między innymi w sumiennym unikaniu okazji do grzechów, zwłaszcza w wyeliminowaniu tzw. bliskich okazji do grzechu.
   
 4. Wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź. Trzeba wyznać wszystkie grzechy ciężkie, podając rodzaj grzechu, ważniejsze okoliczności oraz LICZBĘ grzechów. To jest obowiązek ścisły tak zwanej integralności wyznania.
   
 5. Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu. Trzeba zatem odprawić dokładnie pokutę, którą zadaje kapłan na spowiedzi, trzeba zwrócić rzecz ukradzioną czy ukradzione pieniądze, trzeba odwołać oszczerstwo, trzeba przeprosić za wyrządzone bliźnim krzywdy, trzeba zło naprawić.

Pięć warunków dobrej spowiedzi: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź, zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu. Każdy z tych warunków jest ważny. Wszystkie te warunki są ważne i wszystkie – przy każdej spowiedzi! – powinniśmy wypełnić jak najdoskonalej.

Sakrament Pokuty. Skuteczny znak Bożej hojności miłosiernej. Chrystus Pan nie chce, żebyśmy byli owcami pogubionymi, zagubionymi, błądzącymi, niepewnymi, ale idącymi prostą, pewną drogą do Nieba. Dlatego ustanowił Sakrament Pokuty. Mądry przystępuje doń często i spowiada się szczerze.

Niechże owca zagubiona da się znaleźć Dobremu Pasterzowi!
Niechże owca zagubiona przed Dobrym Pasterzem nie ucieka!
Niechże się owca zagubiona ośmieli!
Mówi przecież Chrystus Pan: „Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 10).
Niechże się więc owca zagubiona ośmieli!
Niech przyjdzie!
Niech się pozwoli uleczyć!
Spowiedź generalna. Wielkie dobrodziejstwo! A czasem jest konieczna. Kiedy?
Gdy na przykład zatailiśmy na którejkolwiek spowiedzi grzech ciężki. Wtedy taka spowiedź jest nieważna i wszystkie następne również. Może się zdarzyć, że ktoś nawet kilkadziesiąt lat przystępuje do spowiedzi i do Komunii Świętej, ale to wszystko są spowiedzi świętokradzkie (więc nieważne) i Komunie świętokradzkie, bo kiedyś tam, dawno, dusza ta nie wyznała jakiegoś grzechu ciężkiego, czyli doszło do zatajenia grzechu.

Św. Pius X w Katechizmie naucza:

     „Jak człowiek może uleczyć swe sumienie, jeżeli podczas spowiedzi dobrowolnie ukrył [zataił] grzech śmiertelny?

     Człowiek, który podczas spowiedzi dobrowolnie ukrył grzech śmiertelny, może uleczyć swe sumienie, ale musi wyznać spowiednikowi zatajony grzech, musi powiedzieć na ilu spowiedziach doszło do takiego zatajenia i musi powtórzyć wszystkie spowiedzi od czasu ostatniej dobrej spowiedzi”.

Wskazania do spowiedzi generalnej to także: niespełnianie przy spowiedziach wszystkich pięciu warunków dobrej spowiedzi, na przykład brak żalu za grzechy, brak mocnego postanowienia poprawy, zbyt pobieżny rachunek sumienia, niedokładne wyznanie grzechów – na przykład pomijanie liczby grzechów ciężkich, czy zbyt ogólnikowe, mgliste, niejasne, więc nieszczere wyznanie grzechów, czy też wszelkie inne sytuacje, kiedy mamy uzasadnione wątpliwości co do jakości naszych poprzednich spowiedzi. We wszystkich tych i im podobnych przypadkach spowiedź generalna – nawet i z całego życia! – będzie rozwiązaniem niezawodnym i dla duszy zbawiennym. A jeśliby ktoś nie wiedział, jak się do spowiedzi generalnej przygotować, zawsze księdza zapytać może.
Bracia i siostry, trzeba spowiadać się dobrze, szczerze, dokładnie. Pamiętajmy o zbawiennej przestrodze św. Teresy z Avili, skierowanej do kapłanów:

      „Kaznodzieje moi, prawcie kazania, a prawcie je przeciw niegodnym spowiedziom, albowiem wskutek złych spowiedzi więcej niż połowa chrześcijan idzie na potępienie”.

Stara szkoła kapłańska zalecała: w czasie każdych rekolekcji jedną całą naukę poświęcić spowiedzi!
W tym kontekście trzeba powiedzieć jasno i publicznie, głośno i wyraźnie: tutaj, w tutejszym duszpasterstwie, ten problem braku nauczania o spowiedzi nie istnieje. Tutaj, w tutejszym duszpasterstwie, jest podawana wiernym zdrowa nauka – sana doctrina – o spowiedzi. Tutaj kapłani codziennie są w konfesjonale, podczas Mszy świętej i poza Mszą świętą, i na regularnych cotygodniowych dyżurach. Tutaj można się wyspowiadać, będąc pewnym, że kapłan w pouczeniu będzie wierny katolickiej nauce i duszy na drodze świętości nie opóźni.
Bracia i siostry! W Ewangelii św. Jana opisany jest taki epizod:
     „W Jerozolimie zaś znajduje się sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych, którzy czekali na poruszenie się wody. Anioł bowiem zstępował w stosownym czasie i poruszał wodę. A kto pierwszy wchodził po poruszeniu się wody, doznawał uzdrowienia niezależnie od tego, na jaką cierpiał chorobę. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: «Czy chcesz stać się zdrowym?» Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną». Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje łoże i chodź!» Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził” (J 5, 2-9).

I cóż ten sparaliżowany mówił? „Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki”. „Panie, nie mam człowieka”!
Po co ksiądz przypomina ten epizod w kontekście spowiedzi? Bracia i siostry, trzeba pomyśleć także o naszych bliźnich, o naszych krewnych, znajomych i nieznajomych, których Pan Bóg stawia na drodze naszego życia.
Trzeba zachęcać – cierpliwie i wyraźnie – naszych bliźnich do dobrej spowiedzi!
Trzeba zachęcać – cierpliwie i wyraźnie – zwłaszcza tych naszych bliźnich, którzy już dawno nie przystępowali do spowiedzi świętej!
Trzeba zachęcać – cierpliwie i wyraźnie – tych, którzy pobłądzili na drogach grzechu!
Trzeba zachęcać – cierpliwie i wyraźnie – tych, którzy mają wątpliwości czy spowiadali się szczerze, aby odprawili dobrą spowiedź, jeśli trzeba, spowiedź generalną, jeśli trzeba – spowiedź generalną z całego życia!
Oby nikt, spośród takich osób nie mógł mówić z naszej winy, z powodu naszego zaniedbania: „Panie, nie mam człowieka”!
Jak najbardziej możemy – cierpliwie i wyraźnie – informować i zachęcać innych, że tutaj w duszpasterstwie Tradycji (…) można się wyspowiadać. Można się dobrze wyspowiadać! Może przyjdzie nam kogoś tutaj przyprowadzić. Przyprowadzajcie tutaj trudne przypadki! Ratujcie dusze ludzkie od potępienia!
Może przez taką informację, może przez taką zachętę, cierpliwie i wyraźnie skierowaną do osób, które tutaj jeszcze nie były, może przez przyprowadzenie tutaj kogoś, uratujemy niejedną duszę pogubioną od potępienia wiecznego. Może dla niejednej duszy spowiedź w tutejszym konfesjonale będzie bramą, dzięki której w ogóle odkryje katolicką Tradycję i pełnię katolickiej wiary. Nie wolno nam próżnować w tej sprawie najważniejszej!
Nigdy nie wolno nam myśleć i mówić, że jest choćby jedna dusza na świecie, dla której nie byłoby już nadziei nawrócenia i zbawienia. Za tych, którzy pomieszali sobie życie przez takie czy inne grzechy, nałogi, sytuacje, wybory i decyzje, trzeba się modlić i trzeba do nich mówić – cierpliwie i wyraźnie przemawiać do ich umysłu i serca, i uczyć ich bojaźni Bożej, i zachęcać do odprawienia dobrej, szczerej spowiedzi, a jeśli trzeba – przyprowadzić ich do konfesjonału za rękę! Żadnej duszy nigdy z góry nie przekreślajmy, ale przeciwnie – o ile możności, roztropnie pomagajmy innym do nawrócenia i do odprawienia dobrej, szczerej spowiedzi. Trzeba na ten temat cierpliwie i wyraźnie mówić, nie milczeć!
Tutejsze duszpasterstwo Tradycji nie jest duszpasterstwem sektorowym.
Tutejsze duszpasterstwo Tradycji nie jest duszpasterstwem od parady.
Tutejsze duszpasterstwo Tradycji jest duszpasterstwem katolickim, jest duszpasterstwem dla dobra wiernych, dla dobra ich dusz, dla ich zbawienia. Choćby księża tutaj nic innego nie robili, jak tylko pobożnie odprawiali Mszę Świętą i gorliwie spowiadali wiernych, duszpasterstwo spełniłoby swój cel istotny.
Kolejne kazanie o spowiedzi? Tak! Tylko wtedy gdy diabeł przestanie pracować, kazań o spowiedzi już więcej nie będzie.
Bracia i Siostry, Pan Jezus jest Dobrym Pasterzem. Mówi do nas: „Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 10). „W niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 15, 7).
Chrystus Pan, Dobry Pasterz, z troską szuka owiec zagubionych.
Nie każmy na siebie czekać!
Amen.

https://verbumcatholicum.com/2016/06/07/ks-jacek-balemba-kazanie-o-spowiedzi-5-06-2016/
– – –
treści katolickie:

sacerdoshyacinthus.com

verbumcatholicum.com

twitter.com/SacHyacinthus

avatar użytkownika intix

8. Miesiąc Czerwiec

OBLICZA ŚWIĘTYCH
ERNEST HELLO

Miesiąc Czerwiec

       Często mówi się o obietnicach danych św. Gertrudzie przez św. Jana. Miesiąc czerwiec zachęca nas do zagłębienia się w te tajemnice. "Skoro miłość ostygnie w świecie przygnębionym starością, mówił apostoł miłości, ja mu objawię tajemnicę Serca Jezusowego".

       To się już stało. Starość nadeszła.

       Starość wycisnęła na nas swoje piętno wyjątkowo silnie. Mówi się dużo i nie bez słuszności o występkach i zbrodniach obecnych. Ale cechą uderzającą, najwybitniejszą, dominującą naszej epoki to starość. Zbrodnie i występki popełniane były zawsze; tylko jakaś młodzieńcza siła ożywiała dawniej występny i grzeszący świat, i obiecywała mu możność odrodzenia, dzięki sile żywotnej jeszcze nie wyczerpanej. Bywają chorzy dotknięci ciężką niemocą, którzy zachowali czynny pierwiastek życia, w którym lekarz szuka i znajduje środki wyleczenia. Bywają inni chorzy – wyczerpani zupełnie, u których wyschłe soki żywotne nie pozostawiają nadziei wyzdrowienia. Pierwsi dopomagają temu, który im z pomocą przychodzi, bo zastał w nich trochę pierwiastka młodości; dla drugich zamknięta droga ratunku, bo starość wysuszyła w nich źródła, z których mogło wytrysnąć życie.

       Wiek nasz jest wyczerpany, – wytoczono mu krew ze wszystkich członków. Zgrzybiałość odrętwiła go. Jest on zużyty, przytępiony, zmęczony.

       Lecz Bóg rozporządza środkami ratunku, które przychodzą w chwili, gdy wszystkie zdają się być wyczerpane.

       Wszechmoc igra z niemożliwością i ta igraszka jest jej zwycięstwem.

       I oto pod drżącymi stopami zestarzałej ludzkości tryskają źródła życia, źródła, nie ręką ludzką wykopane, ale mocą Bożą stworzone. Źródeł takich nie otwiera postęp; otwiera je wszechpotężne i niezwalczone miłosierdzie Boże.

       Niepokalane Poczęcie i Serce Jezusowe są to krynice dające ludzkości niewyczerpane zasoby, choć ludzkość w niczym się do ich wytworzenia nie przyczyniła.

       W rozpaczliwych wypadkach potrzeba nadzwyczajnych źródeł ratunku. Ponieważ tajemnice Maryi i Jezusa są niewyczerpane, Niepokalane Poczęcie i Serce Jezusowe, to nie dar jednorazowy i skończony; to krynice otwarte, z których można czerpać, czerpać bezustannie, które im więcej dały, tym więcej mają do rozdania. W rzeczach innego rodzaju im więcej się wzięło, tym mniej do wzięcia pozostaje; tu przeciwnie, źródła wzbogacają się przez dary, których udzielają. Im więcej dają, tym więcej do rozdania posiadają; przez czerpanie podsyca się je i biją coraz żywotniej. Obfitość ich wzmaga się w miarę pragnienia czerpiących.

       W rzeczach innego rodzaju pragnienie zaspokojone powoduje przesyt. Tu przeciwnie; głód wzrasta, w miarę zaspakajania, pragnienie wzmaga się w miarę orzeźwiania napojem.

       Także i tu pragnienie się nie gasi, tu woda się nie wyczerpuje, przeciwnie pragnienie i obfitość źródeł pomnażają się wzajemnie. Wzajemne zetknięcie się pragnienia i zaspokajanie go, zapala je, bo w tej wodzie jest żar.

       Ścisłość związku pogłębia go, bo tu woda tworzy głębinę.

       Pragnienie i napój zawierają ze sobą przymierze; obiecują sobie wzajemnie wiekuistą wierność. I pragnienie żyje zawsze wśród rzeczy, które by je ugasić mogły, gdyby nie było pragnieniem. Dlatego to właśnie św. Augustyn powiada:

       "Nie wiem, jak się właściwie wyrazić. Tu, gdzie nie istnieje ani głód, ani nasycenie, brakuje mi wyrazów. Ale Bóg ma z czego obdarzać tych, którym brak słów, albo którzy umieją ufać".

       Ponieważ Duch Święty otworzył u stóp człowieka krynicę, niechże człowiek zrobi wysiłek i czerpie z wodą moc, która w niej się mieści. Bo dar, jakkolwiek jest darem, jest niesłychanie wrażliwy na przyjęcie, które mu zgotowane zostało.

       Ludzkość powinna przyjmować dary Ducha Świętego z wielką żywością pragnienia i modlitwy.

       Maj jest miesiącem Maryi, która jest jutrzenką – Czerwiec jest miesiącem Jezusa, który jest słońcem.

       Jutrzenka rozprasza cienie nocy, dzień daje pełnię światła.

       Jutrzenka poczyna, dzień dopełnia. Jutrzenka wprowadza człowieka do sanktuarium, w którym go oczekuje światłość.

       Miesiąc czerwiec idzie tuż po miesiącu Maryi.

       Prawo niewzruszoności i prawo następstwa podały sobie ręce w Kościele. Idąc z biegiem wieków, nie zmienia dogmatów, ale pomnaża środki pomocnicze. Niewyczerpane jego skarby zachęcają wiecznie człowieka, by zasiadł u jego stołu cudownego, na którym chleb się cudownie rozmnaża.

       Te światła, które dziś pociągają nas ku sobie, ukazywały się O. Condren.

       Człowiek ten nadzwyczaj jest mało znany, bo nie wydawał swoich dzieł. Nieliczne tylko manuskrypty, oraz wspomnienia wielkich współczesnych mu dusz, odkrywają nam niektóre jego myśli i poglądy. Św. Chantal mówiła: "Ojciec mój Franciszek Salezy stworzony jest na to, by nauczać ludzi; ale Ojciec de Condren przeznaczony jest do nauczania aniołów". Szczególniejsza żarliwość przenikała tych, którzy się do niego zbliżali.

       Otóż Ojciec de Condren zachęcał swoich uczniów do zagłębiania się w ukryte życie Serca Jezusowego. Mówił do nielicznych kół to, co dziś głosi się publicznie, ale mówił z pogłębieniem, światłem i umiejętnością, którym niełatwo dorównać.

       "Życie wewnętrzne Chrystusa – mówił do swoich uczniów – jest Jemu najmilsze; a ponieważ powinniśmy nasze uczucia stosować do Jego uczuć, powinniśmy przeto ponad wszystko kochać to, co Jemu ponad wszystko miłym było. Przez to tajemne życie wewnętrzne Jezus Chrystus jest złączony z Bogiem Ojcem; to wewnętrzne życie jest bodźcem i regulatorem Jego zewnętrznego żywota, jest pierwiastkiem wszystkich Jego czynów.

       Radzę wam – mówił Ojciec de Condren – rozmyślać o życiu Jezusa Chrystusa, przez które jednoczył się z Bogiem Ojcem.

       Radzę wam również rozmyślać nad życiem wewnętrznym Jezusa Chrystusa, przez które jednoczył się z świętą Dziewicą. Jest rzeczą pewną, mówił dalej, że istnieje osobne życie Jezusa, dla wszystkich ukryte, którym żył w Najświętszej Dziewicy i uświęcał Ją".

       Stąd widzieć możemy ścisły stosunek, istniejący między dwoma krynicami łaski: Niepokalanym Poczęciem a Sercem Jezusowym.

       Wolno nam czcić tajemnice znane, i wolno nam czcić tajemnice, których nie znamy. Ojciec Faber zaleca ludziom uwielbianie życia Bożego w tym, co jest w nim najmniej znane i najmniej dające się pojąć.

       Prześliczne rzeczy na ten temat, mówi O. de Condren.

       "To, co my znamy, jest bardzo małe, zniżone, przystosowane do małości naszego pojęcia; dlatego też trzeba cześć oddawać nieznanemu i to z wielkim ukorzeniem samych siebie. Pierwszym czynem waszym będzie uwielbienie, drugim poddanie się woli Boga, dla dostąpienia udziału w darach tajemnicy, wedle Jego woli. Po trzecie będziecie się modlić. Będziecie prosić Boga o rozjaśnienie tajemnicy, to jest o to, by tajemnica była wielbiona. Proście Boga, by dał Kościołowi wiele dusz, które by tę tajemnicę czciły. W ten sposób prosimy o chwałę Syna przez Ojca. Syn sam o to prosił. Powinniśmy pragnąć i prosić o spełnienie ukrytych pragnień Jezusa Chrystusa".

       Ojciec de Condren dodawał: "Powinniśmy prosić Boga, aby udzielił darów i owoców tajemnic, które czcimy, nie znając ich. W naturze wszystko ma wpływ na wszystko. Świat ciał podlega wpływowi ciał. Nie może być czynu Syna Bożego, któryby pozostał bez wpływu na świat dusz".

       Ludzie pogłębieni, ci, którzy żyli w zbliżeniu się do tajemnic, znają i czują wartość otwartych źródeł. Wiedzą i czują jak dalece człowiek potrzebuje z nich czerpać. Potrzeba człowieka jest najczęściej dla niego samego tajemnicą. Lekkomyślność, która zasłania przed nim środek ratunku, zakrywa też często i samą tegoż ratunku potrzebę. Człowiek roztargniony nie zna swej słabości, nie zna źródeł, z których by mógł zaczerpnąć mocy, ażeby poznać własną nędzę. Trzeba wprzód pochylić się już nad krynicą chwały; trzeba dostrzec choćby niepewny jakiś brzask światła, aby poznać stopień ciemności, w których się żyło. Człowiek powierzchowny nie wie o tym nic, tak jak nie wie nic o wszystkim, co nie jest nim. Ziemia jest dla niego tak samo prawie nieznaną, jak niebo. Toteż Kościół nie czeka, aż tłumy zawołają: "Pragniemy". Czekałby tak do nieskończoności. Jak matka uprzedza pragnienie człowieka; wskazuje, pomaga, woła. Zdawałoby się, że to Kościół potrzebuje ludzi, podczas, gdy ludzie właśnie potrzebują Kościoła. Kościół powtarza słowa swego Założyciela: "Wszyscy, którzy spragnieni jesteście, pójdźcie do mnie". Mnoży on i urozmaica swoje łaski, przystosowywa je do epok, do pór roku. Nie zapomina, że istnieją kwiaty. Jansenizm mógł o nich zapomnieć – katolicyzm nie. Pamięta on o chwili, w której róże otrzymały rozkaz rozkwitu.

Ernest Hello

Ernest Hello, Oblicza Świętych. Przekład z 30-go wydania francuskiego. Warszawa 1910, ss. 113-117. (Z serii: BIBLIOTEKA DZIEŁ CHRZEŚCIJAŃSKICH). (Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
----------------------------------------------------

Oświadczenie autora.

Oświadczam, że poddając się dekretom Urbana VIII z dnia 13 marca 1625 r., z 5 czerwca 1631 r. i 5 lipca 1634 r. dotyczącym kanonizacji Świętych i beatyfikacji Błogosławionych, nie przypisuję żadnemu z faktów i zdań w tym dziele zawartych więcej ani innego znaczenia i powagi, niż im nadaje Kościół katolicki, dla którego najuleglejsze poddanie się poczytuję sobie za zaszczyt.

Ernest Hello.
------------------------------------------------------
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

***
...Miesiąc czerwiec idzie tuż po miesiącu Maryi...

Maj poświęcony Królowej miesiąca Maja


avatar użytkownika intix

9. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA I.

Serce Jezusa jest źródłem życia łaski, czyli życia wnętrznego Kościoła

"Jam jest winna macica, wyście latorośle" (Jan. 15, 5)
Wstęp

Częstoście słyszeli, najmilsi w Panu, nauki o Najsłodszym Sercu Jezusowym, osobliwie w tym kościółku Jego czci poświęconym; wieleście czytali o tym nabożeństwie pobożnych i wybornych książek, tak dalece, iż zdaje się trudno w tym przedmiocie podać nowy pokarm duchowny waszym sercom, które przecież pragną ciągle wzrastać w poznaniu i miłości Boskiego Serca. Ale dotąd podobno rozważaliście głównie, czym jest Serce Jezusowe dla duszy waszej, odnośnie do prywatnego życia i osobistej doskonałości waszej. Otóż w przeciągu tego dziewięciodniowego nabożeństwa będziemy się starali poznać stosunki Serca Jezusowego do Kościoła w całości uważanego. Zobaczymy, że Serce Jezusowe jest sercem Kościoła. Jako bowiem w organizmie człowieka serce jest środkiem życia: z serca wypływa krew ożywiająca całe ciało i do serca znowu wszystka powraca, tak i w ciele mistycznym Kościoła, Serce Jezusowe jest tym środkiem, z którego płynie wszystko życie Kościoła św.: i życie wnętrzne tj. łaska i cnoty wlane, i zewnętrzne życia objawy, cała hierarchia, sakramenta, ofiara – i znów ku temu środkowi wszystko się zwraca, do tegoż Serca całe życie Kościoła płynie.

Nad tymi rzeczami zastanawiać się będziemy w tych dziewięciu naukach.

Jest to założenie trudne, wymagające uwagi, ale przy tym bardzo pożyteczne, bo nam da lepiej poznać te dwa przedmioty ku którym powinny być ciągle zwrócone nasze umysły i nasze serca: Serce Jezusa i Kościół święty. Prośmy więc pokornie o światło Ducha Świętego i o rozgrzanie serc naszych, abyśmy coraz lepiej poznawali te dwa najdroższe przedmioty, i przez to coraz bardziej je pokochali. Przez przyczynę Najświętszej Maryi Panny, Matki Serca Jezusowego.

Wykład dogmatyczny

Gdy Bóg miał stworzyć Ewę, spuścił – jak mówi Pismo św. – sen na Adama i z boku śpiącego wyjął żebro, z którego utworzył matkę rodzaju ludzkiego. W tym czynie Boga Ojcowie święci widzą i prorocze podobieństwo i figurę utworzenia Kościoła, oblubienicy Chrystusowej. Gdy bowiem Chrystus, drugi Adam i duchowna głowa ludzkiego rodzaju, snem śmierci na Krzyżu zasnął, z woli Bożej Bok Mu otworzono i wypłynęła Krew i Woda: Krew naszego odkupienia i Woda Chrztu św., skąd powstał Kościół św., matka odrodzonej ludzkości.

Kościół więc wyszedł z Serca Jezusowego. Otóż z tego samego źródła, z którego wypłynął, czerpie on też ustawicznie życie. Aby to dobrze pojąć, trzeba mieć przed oczyma cały bieg tego boskiego życia w ludzkości. Oto jego główne momenta:

1. Żadna z istot stworzonych nie mogła Bogu godnej czci oddawać, a po upadku żadna nie mogła zadosyćuczynić. Była przestrzeń nieskończona między Bogiem a stworzeniem. Dlatego Słowo stało się ciałem, aby połączyć w sobie stworzenie z Bogiem, być ogniwem między niebem a ziemią. I to jest wielka tajemnica, której odkrycie policza św. Paweł między najwyższe dary Boże. "Nam oznajmił – mówi – tajemnicę woli swojej, wedle upodobania swojego, którą był postanowił w nim, w rozrządzeniu pełności czasów, aby w Chrystusie wszystko naprawił i to co jest na niebiesiech i to co jest na ziemi w nimże" (Efez. 1, 9-10). W pierwotnym języku Pisma zamiast: aby naprawił, powiedziano: aby wszystkiemu dał głowę, aby wszystko skupił pod jedną głowę (Anakhephalaiosasthai).

2. Ten Bóg wcielony jako człowiek, oddaje Ojcu Swemu cześć zupełnie innego rodzaju, niż stworzenie oddawać może; jako Syn najmilszy ma prawo do łaski Ojca Swego i do dziedzictwa synowskiego, tj. do tego szczęścia, które jest Bogu właściwym: oglądać istotę Boską – od czego wszelkie stworzenie jest nieskończenie dalekim.

3. Ale ten Bóg wcielony chce też mieć braci; to szczęście, ten zaszczyt takiego zbliżenia do Boga i synowstwa Bożego, które Mu jest własnym, chce udzielić innym istotom rozumnym. Zbliżając się do ich natury ludzkiej, chce ich zbliżyć do swej natury Boskiej i to życie Boskie, które tli w Jego Sercu, im udziela, czyni ich uczestnikami Boskiej natury. "Dał im moc, aby się stali synami Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego" (Jan. 1, 12). "Albowiem które przejrzał, te też przeznaczył, aby byli podobnymi obrazowi Syna Jego, żeby On był pierworodny między wielą braćmi. A które przeznaczył, te też i wezwał, a które wezwał, te też usprawiedliwił, a które usprawiedliwił, one też uwielbił" (Rzym. 8, 29-30).

4. Wszystkich ludzi powołuje do tego braterstwa, wszystkim poddaje łaski uczynkowe, prowadzące do wiary, a tym, którzy tym łaskom są powolni, daje łaskę poświęcającą, która ich czyni synami Bożymi, i cnoty, wiary, nadziei i miłości, którymi z Nim są spojeni, i póki z Nim są spojeni, czerpią z Niego to życie Boskie, jak z winnej macicy latorośle.

5. Źródłem zaś tego życia boskiego jest Serce Pana Jezusa a) dlatego, że serce jest źródłem krwi Boskiej, której wylaniem Pan Jezus uczynił nas uczestnikami swej Boskiej natury; b) dlatego, że serce jest organem ludzkiej miłości, i z niego wyszedł ten akt poddania się śmierci, który nas odkupił.

6. I tak, wszyscy, którzy są spojeni z Chrystusem, stanowią duchowną jedność, olbrzymie społeczeństwo, ogarniające wszystkie wieki ludzkości; a Chrystus w środku wieków jest łącznią wszystkiego. Ci, którzy byli przed Chrystusem, przez wiarę w przyszłego Mesjasza czerpali z Niego łaskę i życie boskie, a ci, którzy po Nim żyją, czerpią z Niego uświęcenie i przeobrażają się na Jego podobieństwo. Jako źródło na szczycie góry, rozlewa po obu schyłkach strumienie wody, tak Pan Jezus jest na szczycie ludzkości i z źródła Jego Boskiego Serca spływają w przeszłość i przyszłość zdroje łaski i żywota boskiego.

7. Otóż ta jedność duchowa, to społeczeństwo ludzi zjednoczonych, jest to Kościół w swym najpełniejszym znaczeniu. Pismo św. chcąc nam dać wyobrażenie, jak ściśle jesteśmy z Chrystusem Panem połączeni i jak rzeczywiście, powiada, że Kościół jest ciałem Chrystusowym, a członki Kościoła członkami Chrystusa, z Nim połączeni, jak członki z całością, i z Niego biorący życie, jak członki czerpią ze serca krew żywotną. "Albowiem jako ciało jedno jest, a wszystkie członki ciała jednego, choć ich wiele jest, wszakże są jednym ciałem: takżeć i Chrystus. Albowiem w jednym Duchu my wszyscy w jedno ciało jesteśmy ochrzczeni... a wszyscy jednym Duchem jesteśmy napojeni" (1 Korynt. 12, 12-13).

Taki więc jest Kościół, jako duchowna spójnia z Jezusem; do niego należą wszyscy sprawiedliwi Starego i Nowego Testamentu, dusze czyśćcowe i Święci w Niebie; wszyscy bowiem są braćmi Pana Jezusa i z Nim duchowo spojeni, dlatego św. Paweł mówi, że Kościół jest Jerozolimą niebieską (Żyd. 12, 22), że Chrystus jest głową aniołów (Koloss. 2, 10).

A ktokolwiek do tej jedności nie należy, ten nie może być zbawionym, bo Chrystus jest drogą: nikt nie przychodzi do Ojca tylko przez Niego (Jan. 14, 6). On jest winną macicą, a wszelka latorośl, która nie jest w Nim, rzucona będzie w ogień (Jan. 15, 6).

Ale oprócz tej spójni duchowej, Kościół ma na ziemi spójnię widzialną, urządzenie i hierarchię ludzką; pierwsza spójnia jest jakoby duszą Kościoła, druga jego ciałem. I ta druga też pochodzi z Serca Jezusowego. Lecz o tym w drugiej nauce.

Zastosowanie moralne

Kiedy z Serca Jezusowego płynie całe życie łaski w Kościele, to ceńmy i kochajmy tę łaskę nad wszystko, nad życie. Kiedy z Serca Jezusowego płynie to życie łaski, to się zbliżajmy do tego źródła, aby z niego czerpać wodę wytryskującą na żywot wieczny. Jednoczmy się z tym Boskim Sercem. Uchylajmy przez umartwienie zwłaszcza wewnętrzne to, co nam do tego zjednoczenia przeszkadza, co rozdźwięk sprawia między naszymi sercami a tym Sercem. Jednoczmy się z Nim przez miłość, przez modlitwę, przez gorące do tego Serca nabożeństwo.

Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 291-294.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

10. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA II.

Serce Jezusa jest źródłem hierarchii kościelnej, czyli życia zewnętrznego Kościoła

"A tenże dał niektóre Apostoły, a niektóre Proroki, a inne pasterze i doktory ku budowaniu ciała Chrystusowego"
(Efez. 4, 11. 12)

Wstęp

Widzieliśmy wczoraj, jak ze Serca Pana Jezusa płyną zdroje łaski jako krew ożywiająca ciało mistyczne Kościoła, i jak przez to współużywanie duchownego życia jesteśmy wszyscy połączeni z Panem Jezusem, jak winne latorośle z macicą. Ta duchowa jedność uważana być może jako dusza Kościoła. Ale oprócz takowej jest też, jakom rzekł, jedność widoma, spójnia i urządzenie widzialne, hierarchia Kościoła na ziemi. I o tejże dziś mówić przyrzekłem i pokazać, że i ona z Serca Jezusa bierze początek, i z niego wciąż czerpie swą moc i działalność.

Wykład dogmatyczny

Miłość, podobnie jak ogień, dąży do udzielania i szerzenia się. Przeto miłość Serca Jezusowego, nie poprzestaje na tym, że nas z Panem Jezusem łączy przez wiarę, nadzieję, miłość i całe życie łaski, z tegoż Serca płynące, ale też nas między sobą łączy i jednoczy: a łączy nie jakkolwiek, lecz w pewnym porządku, organicznie, jak członki ciała, z których każdy ma swoje miejsce, swoje stawy, swoje czynności, i pewnym porządkiem przez pośrednictwo innych członków otrzymuje ożywiającą krew, ruch i życie. Takiego też rodzaju całością kształtną i organiczną jest Kościół Chrystusowy.

1. Wiemy z niektórych wskazówek Pisma św., a osobliwie z podania, że i ta część Kościoła, która w niebie króluje, ma taką hierarchię, takie porządne stopniowanie. Wiemy, że aniołowie podzieleni są na trzy hierarchie, do których zapewne włączeni są i ludzie święci, gdy przychodzą do nieba zastąpić miejsca upadłych aniołów. Te hierarchie znowu podzielone są na chóry, jedne drugim podległe i podporządkowane, i choć wszyscy są z samym Bogiem bezpośrednio połączeni, jednak rozkazy Boskie przez wyższe chóry do niższych zstępują.

Podobnież i w Kościele wojującym musiało być organiczne połączenie i podporządkowanie członków, hierarchia, nie tylko duchowa jak w niebie, ale widoma, z ludzi złożona i widomymi ludzkimi stosunkami przełożeństwa i podwładności powiązana. Pan Jezus chciał, aby to życie łaski z Jego Serca płynące, za pomocą środków od Niego postanowionych, tj. nauki wiary, sakramentów, rządów duchownych, spływało pewnym porządkiem od wyższych członków do niższych, i w każdym członku rodziło owoce zbawienia mniej lub więcej obfite, nie według godności i stanowiska, jakie członek zajmuje w ciele Kościoła, ale według wnętrznego stanu i duchownego zdrowia każdego członka.

To nam tłumaczy św. Paweł w liście do Efezów, rozdz. IV, 11-16 (przeczytać i wytłumaczyć ten tekst) (*).

2. Tak się więc wysnuwa ta wspaniała hierarchia kościelna. Na czele Piotr, wiecznie w swych następcach żyjący, całą władzę Apostołów piastujący, namiestnik Chrystusa, widoma głowa, ojciec i pasterz wszystkich wiernych, któremu rzekł Chrystus: "Paś baranki moje" (Jan. 21, 15). Pod nim biskupi, wezwani do udziału w pasterstwie, do których Piotr pisze: "Paście trzodę Bożą, która jest między wami" (1 Piotr. 5, 2). Każdy ma pewną cząstkę owczarni Pańskiej sobie powierzoną i do pomocy niższych kapłanów, którzy go wyręczają i w jego imieniu pasą owieczki; jednym stale powierza pewną część wiernych, a drudzy są do pomocy na każde wezwanie, gdzie się okaże większa potrzeba.

Ta hierarchia jest więc z ludzi złożona, ale jej urządzenia i jej czynności nie są ludzkie, lecz płyną z Serca Jezusowego, bo najpierw Pan Jezus, w miłości swego Serca pragnąc wszystko powiązać i harmonijnie zjednoczyć, ten porządek i te czynności ustanowił; a po drugie, bo z tegoż Serca, jakeśmy widzieli, płyną duchowne dary, którymi ta hierarchia jest obdarzona, nadnaturalny charakter, którym jest nacechowana, i łaski, które się przez jej posługę udzielają.

Dlatego to Pan Jezus na podwalinę tej hierarchii wybrał prostych rybaków, dlatego i dziś dopuszcza często niedostatki nauki i cnoty, aby pokazać, że ludzki element niewiele znaczy, ale że w nim jest moc Boża i płynie życie Serca Jezusowego.

3. Ta hierarchia jest ludzka, wszelkim ludzkim słabościom podległa, a przecież nadludzkich i boskich rzeczy dokazała: a) nawrócenie świata, b) utrzymanie jedności wiary, c) świętość i wielkość moralna, zwłaszcza jej członków (82 papieży na ołtarzach). A zatem nie sam ludzki element tam działa, ale moc Boża, z Serca Jezusa płynąca.

Drugi znak pewny, że ta hierarchia pochodzi z Serca Jezusa, jest to miłość, która w jej rządach i wszystkich jej czynnościach panuje i jest ostatnim słowem wszystkich jej spraw – jak mówi św. Paweł w miejscu przytoczonym: "czyni pomnożenie (wzrost) ciała ku zbudowaniu samego siebie w miłości". Lecz o tym mówić będę, gdy pokażę, że prawo Kościoła jest prawem miłości, płynącym z Serca Jezusa, źródła wszelkiej miłości na ziemi.

Takiej hierarchii nie mają i mieć nie mogą inne religie, lecz albo żadnej nie mają, albo wzgardzoną i bezwładną. Ona jest właściwością prawdziwego Kościoła i tworzy z poddanym jej ludem wiernym społeczność widzialną, ciało Kościoła, do którego wszyscy należeć muszą z rozkazu Pana Jezusa, a którzy jej wypowiadają posłuszeństwo, już tym samym nie należą do Kościoła Chrystusa.

Zastosowanie moralne

My więc, którzyśmy otrzymali tę hierarchię od Serca Jezusa, stójmy wiernie przy niej, stójmy w tym porządku, w którym nas Bóg postawił, bo członek, choć nie odcięty ale z swego miejsca ruszony, sprawia ból całemu ciału i wkrótce umiera.

O ile się wyłamujemy z posłuszeństwa i wpływu tej hierarchii, o ile usuwamy się od jej nauki i duchownych usług, o tyle oddalamy się od tego koryta, którym płynie łaska i życie nadnaturalne z Serca Jezusowego.

Wreszcie czcijmy i szanujmy ich jako naczynia łask z Boskiego Serca, chociaż byśmy widzieli w nich niedostatki. Gdy widzisz kielich szpetny, odarty ze złota, smucisz się tym widokiem, jeśli możesz, przyczyniasz się do jego naprawy; lecz nim nie pomiatasz, szanujesz go czcią religijną zarówno jak złoty, bo w kielichu nie patrzysz na metal, ale na namaszczenie olejem świętym i użytek przy ofierze...

Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 295-297. (Przypisy od red. Ultra montes).

Przypisy:
(*) "11. Et ipse dedit quosdam quidem Apostolos, quosdam autem Prophetas, alios vero Evangelistas, alios autem pastores et doctores (1. Cor. 12, 28),
12. ad consummationem sanctorum, in opus ministerii, in aedificationem corporis Christi:
13. donec occurramus omnes in unitatem fidei, et agnitionis Filii Dei, in virum perfectum, in mensuram aetatis plenitudinis Christi,
14. ut jam non simus parvuli fluctuantes, et circumferamur omni vento doctrinae in nequitia hominum, in astutia ad circumventionem erroris.
15. Veritatem autem facientes in charitate, crescamus in illo per omnia, qui est caput Christus:
16. ex quo totum corpus compactum, et connexum per omnem juncturam subministrationis, secundum operationem in mensuram uniuscujusque membri, augmentum corporis facit in aedificationem sui in charitate.

11. I tenże dał niektóre Apostoły, a niektóre Proroki, a drugie Ewangelisty, a inne pasterze i doktory:
12. ku wykonaniu świętych, ku robocie posługowania, ku budowaniu ciała Chrystusowego:
13. ażbyśmy się wszyscy zeszli w jedność wiary, i poznania Syna Bożego, w męża doskonałego, w miarę wieku zupełności Chrystusowej,
14. abyśmy już nie byli dziećmi chwiejącymi się, i nie byli uniesieni od każdego wiatru nauki przez złość ludzką, przez chytrość na oszukanie błędu.
15. A czyniąc prawdę w miłości, żebyśmy rośli w nim we wszystkim, który jest głowa, Chrystus:
16. z którego wszystko ciało złożone i spojone będąc, przez wszystkie stawy dodawania, wedle skuteczności podług miary każdego członka, czyni pomnożenie ciała ku zbudowaniu samego siebie w miłości.

Komentarz Menochiusza

R. 4. – 11. Dał niektóre Apostoły. Chciał żeby niektórzy byli w kościele Apostołami. – Pasterze. Biskupami.

12. Ku wykonaniu świętych. Dla wyćwiczenia wiernych w doskonałej i zupełnej świętości. – Ku robocie posługowania. To jest aby każdy apostoł, prorok, pasterz, nauczyciel, całkowicie i jak najlepiej wykonywał powierzony sobie urząd posługowania. – Ku budowaniu ciała Chrystusowego. To jest Kościoła, aby on, jakby budowa duchowna, nieznacznie się wznosił i przybywał w liczbę i cnoty, aż się nareszcie dokończy, i całkowicie się przyozdobi. To zaś budowanie i uzupełnienie przedłużać się będzie aż do końca świata.

13. Ażbyśmy się wszyscy zeszli. Aż dopóty nie ustawać powinny prace i usiłowania pasterzy, dopóki w rzeczy samej nie osiągną celu swoich zabiegów, i nie staniemy się wszyscy mężami doskonałymi, i nie przyjdziemy do miary wieku zupełnego i odpowiedniego, nie takiego, który się liczbą lat oblicza, ale który przez jedność w wierze, i coraz to pewniejszą i zupełniejszą znajomość Chrystusa codziennie się staje podeszlejszym, pełniejszym życia i czerstwości. Albowiem kto się już stał mężem, ten się stalej trzyma swojego zdania, którego dojrzałą rozwagą nabył. – Zeszli. Doszli. – W męża doskonałego. Dopóki się nie staniemy mężami w wierze, znajomości i miłości Chrystusowej, to jest dojrzałymi, mężnymi, stałymi, i takim sposobem dopóki nie dostąpimy w Chrystusie pełnego i doskonałego wieku duchownego, to jest, doskonałego pojęcia, poznania i miłości Bożej. Patrz Wujka.

14. Abyśmy już nie byli dziećmi. Abyśmy na wzór dzieci, którym niedostaje zupełnego i stałego sądu, nie byli chwiejącymi się, to jest, niestałymi. – I nie byli uniesieni od każdego wiatru nauki. Patrz Wujka. – Przez złość ludzką. Bądź filozofów, bądź opowiadających żydowstwo, bądź heretyków, którzy zdradliwie usiłują przyciągnąć do błędów. – Przez chytrość na oszukanie błędu. Używając podstępnej chytrości, żeby oszukać i uwieść.

15. A czyniąc prawdę w miłości. Trzymając się prawdy wespół z miłością. – Żebyśmy rośli. W wierze, miłości i cnotach. – W nim. Za jego, to jest Chrystusową łaską; Chrystus bowiem jako głowa wlewa łaskę i siłę wzrastania we wszystkie członki całego ciała, to jest Kościoła. – We wszystkim. We wszelki przyrost, to jest we wszelkie dary, łaski i cnoty.

16. Z którego. Głowy, Chrystusa. – Wszystko ciało. Kościoła. – Złożone. Złączone. – I spojone. Aby jak członek z członkiem, tak wierny z wiernym, przez jednę i tęż wiarę i ducha był złączonym, i żeby ze wszystkich stało się jedno ciało, to jest Kościół. – Przez wszystkie stawy dodawania. Przez każdy staw posługujący, to jest przez który się nam udziela duch i łaska głowy naszej Chrystusa. Oznacza Apostoł, iż Chrystus głowa nasza, wlewa w nas ruch, czucie i życie duchowne, przez stawy, to jest, przez wzajemne zjednoczenie się, mocą którego jeden członek, czyli wierny, łączy się z drugim, już przez wzajemne zjednoczenie się dusz, już przez zewnętrzne uczestniczenie w tychże samych sakramentach, modlitwach i innych pomocach zewnętrznych, i zasilających pobożność wiernych. – Wedle skuteczności. Skutkiem działającej w nas mocy wewnętrznej. Rozumieć należy moc Chrystusową, który na wzór głowy wpływa na wszystkie członki i je ożywia. – Podług miary każdego członka. Stosownie do miary i potrzeby każdego członka, aby każdy członek, to jest wierny, wedle swojej natury, stanu i położenia, odbierał właściwą miarę i wzrost od ożywiającej duszy, to jest, od ducha i łaski Chrystusowej. – Czyni pomnożenie ciała. Która to moc łaski Chrystusowej daje wzrost ciału. – Ku zbudowaniu samego siebie. Ażeby to ciało, którym jest Kościół, samo siebie zbudowało, uzupełniło i udoskonaliło przez miłość.

Wykład X. J. Wujka

Rozdz. 4. w. 13. Ażbyśmy się wszyscy zeszli. Z tych słów obacz, iż Kościół Chrystusów prawdziwy nigdy nie był, ani będzie bez Pasterzów, Biskupów i Doktorów aż do skończenia świata. I przetoż sukcessją, to jest porządne potomstwo i następowanie Biskupów i Pasterzy w Kościele Chrystusowym mieli Ojcowie oni starzy (a na imię Tertulian, Ireneus, Optatus, Augustyn św.) za najpewniejszy znak Kościoła prawego. Jako z drugiej strony, kędy tej sukcessji nie było, taki kościół za heretycki i odszczepieński mieli. I przetoż tak Tertullian o heretykach De praescrip. mówi: Niech nam pokażą oryginały swych kościołów, tak porządnie od czasów apostolskich aż do nas przez sukcessyją postępujące, jako my swe pokazujemy.

14. Każdego wiatru nauki. Ten jest przedniejszy urząd pasterzów i przełożonych kościelnych, aby nas w jedności i w stateczności katolickiej wiary zachowali: abyśmy się żadnym wiatrom heretyckich nauk unosić nie dali: które jako wiatr, plewy tylko z bojowiska wywiewają, ale ziarnom nic szkodzić nie mogą, i owszem je od plew oczyściają".

Biblia łacińsko-polska, czyli Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, podług tekstu łacińskiego Wulgaty i przekładu polskiego X. Jakóba Wujka T. J. z komentarzem Menochiusza T. J. przełożonym na język polski. Wydanie X. S. Kozłowskiego Arcybiskupa Metropolity Mohylowskiego. We czterech tomach in 8-vo maj. (fracta pagina). Wydanie trzecie. Tom IV. Obejmujący Księgi Nowego Testamentu, jako to: Cztery Ewangelie, Dzieje Apostolskie, czternaście listów Ś-go Pawła, list Ś-go Jakóba, dwa listy Ś-go Piotra, trzy listy Ś-go Jana, list Ś-go Judy i Objawienie Ś. Jana. Wilno 1898, ss. 599-601.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

12. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA III.

Serce Jezusa jest źródłem Sakramentów, czyli czynów żywotnych Kościoła

"Będziecie czerpać wody z radością ze zdrojów Zbawicielowych"
(Izaj. 12, 3).

Wstęp

Widzieliśmy dotąd, jak życie wnętrzne Kościoła, tj. życie łaski, tudzież zewnętrzny jego kształt i urządzenie, czyli hierarchia, pochodzą z Serca Jezusowego. Dziś dalej w ustrój tego życia Kościoła wglądając, przypatrzymy się czynom tego życia i stosunkom, które wiążą tę hierarchię zewnętrzną z życiem łaski. Widzieliśmy ze słów św. Pawła, że celem i użytkiem hierarchii jest udzielanie i pomnażanie tego życia, wzrost ciała Chrystusowego. Ale jakim sposobem? jakimi środkami i czynami? To nam odkrywa św. Paweł w tych słowach: "Albowiem w jednym Duchu my wszyscy w jedno ciało jesteśmy ochrzczeni... a wszyscy jednym Duchem jesteśmy napojeni" (1 Korynt. 12, 13). Tymi środkami więc, którymi hierarchia buduje ciało Chrystusowe, są Sakramenta. A Sakramenta z Serca Jezusowego płyną. To będzie przedmiotem tej nauki.

Wykład dogmatyczny

I. Przede wszystkim zobaczymy, jakie miejsce zajmują sakramenta w ekonomii odkupienia. Z Adama rodzimy się w porządku natury, z Chrystusa w porządku ducha. Od Adama po upadku spływa na nas grzech i skłonność da grzechu; od Chrystusa zaś spływa łaska, która jest zarazem zagładą grzechu, skłonnością i pomocą do dobrego. Od Adama spływa na nas zło, bez naszej woli i wiedzy, konieczną drogą rodzenia, bo jest niejako wszczepione w naturę. Od Chrystusa zaś nie wypadało, aby łaska spływała drogą konieczną, ponieważ Bóg chciał, aby nasze zbawienie było zależne od naszego przyzwolenia. Spływa więc na nas łaska przez pewne środki, których użycie jest naszej woli zostawione – a tymi są sakramenta.

Chrystus za wszystkich Krew przelał, z Jego Serca na Krzyżu otwartego płyną potoki łaski, ale drogą Sakramentów. W raju cztery rzeki wypływały ze źródła, w najpiękniejszym miejscu pośrodku Edenu ukrytego, które nazywa Pismo "miejscem rozkoszy"; a w Kościele z Serca Jezusa, prawdziwego miejsca boskiej rozkoszy wśród Kościoła, siedm rzek wody żywota wytryskują i oblewają świat cały; kto chce, może przystąpić i czerpać. O tym mówił Prorok: "Będziecie czerpać wody z radością ze zdrojów Zbawicielowych" (Izaj. 12, 3).

II. Teraz przypatrzmy się bliżej naturze tych sakramentów – i ta nam objawi stosunek ich do Serca Jezusowego. Pan Jezus powiedział: "dobry człowiek z dobrego skarbu serca swego dobywa rzeczy dobre" (Mt. 12, 35). I w istocie, serce nie tylko jest źródłem i środkiem życia fizycznego i fizycznych czynów, ale i w normalnym życiu ma to znaczenie: od serca pochodzi wartość moralna spraw człowieka. Serce więc Jezusowe jest źródłem Jego spraw. Stąd też one noszą podwójną cechę swego pochodzenia. Jako w tym Sercu łączy się bóstwo z człowieczeństwem, tak i te sprawy mają element boski i element ludzki; jak to Serce jest ogniskiem doskonałej świętości, tak i te sprawy dążą do uświęcenia. Otóż Pan Jezus nie tylko takie sprawy bosko-ludzkie czynił za życia, w swym ciele fizycznym, ale takowe też czyni w ciele mistycznym, w Kościele. A tymi czynami są sakramenta, mając to samo pochodzenie i te same cechy, co pierwsze.

Widzisz, jak polewają wodą głowę dziecięcia, jak namaszczają olejem świętym, jak nad chlebem i winem wymawiają tajemnicze słowa, jak w trybunale pokuty odbywa się sąd – i z zadziwieniem pytasz, jak to być może aby to polanie wodą odradzało duszę?... Na to odpowiadam: A jak to być mogło, że gdy Chrystus rzekł paralitykowi: "Wstań" – on wstał i poszedł do domu swego? Gdy rzekł do tegoż paralityka: "odpuszczają ci się grzechy twoje", one zostały mu odpuszczone. Otóż takim samym sposobem sakramenta są skuteczne, bo są równie rzeczywiście czynem Pana Jezusa. On sam ustanawiając te sakramenta, dał moc swej hierarchii, aby w Jego Imieniu czyniąc co nakazał, odtwarzała Jego czyny bosko-ludzkie. Inaczej mówiąc: obrał ich jako narzędzia, używa ich jako członków, przez które ciągle czyni cuda łaski, sprawy bosko-ludzkie. Kapłan w imieniu, w osobie Chrystusa wymawia słowa, wykonywa czyny, Chrystus je za swoje uznaje, Ojciec niebieski patrzy na nie, jako na słowa i czyny Syna Swego, widzi w nich nieskończoną godność Osoby działającej, nieskończone zasługi Jego Krwi przelanej, które do tych czynów przywiązał; – i dlatego te słowa i czyny, choć z ust i rąk nędznego śmiertelnika wychodzące, są tak cudownie skuteczne: rozporządzają poniekąd wszechmocą Bożą.

Kapłani są więc tylko narzędziami lub raczej członkami, przeto ich nazywają św. Ojcowie rękami i ustami Chrystusa. Stąd jak mało w arcydziele sztuki przypisujemy pędzlowi lub dłutu, tak mało w sakramencie przypisujemy kapłanowi. Gdy więc widzisz sprawowanie Chrztu lub innych Sakramentów, gdy klękasz przy trybunale Pokuty, gdy jesteś przy Najświętszej Ofierze, nie patrz na człowieka, ale oczami wiary przenikaj oponę zmysłów i przypatruj się i oddawaj cześć Chrystusowi. Oczy ci ukazują słabego śmiertelnika, ale wiara ukazuje w nim członka Pana Jezusa, którym Pan Jezus w tej chwili działa, i w tych grzesznych ustach są słowa Boskie, i w tej prawicy, która cię żegna, jest moc Najwyższego. "I ty świecki człowiecze – mówi św. Chryzostom – gdy widzisz kapłana przy ołtarzu Ofiarę sprawującego, nie sądź, że ten śmiertelnik ją sprawuje, ale ręka Chrystusa niewidomie wyciągnięta".

Stąd też w Sakramentach łaska i skuteczność nie pochodzą od człowieka, który je udziela, ani od tego, który przyjmuje, ale płyną z Serca Jezusowego.

Nie pochodzą od tego, który je sprawuje. Więc czy on dobry, czy zły, równą skuteczność mają sakramenta przez niego sprawowane. "Czy Piotr chrzci, czy Judasz chrzci – mówi św. Augustyn – to Chrystus chrzci" (S. Augustinus, Tract. 6. in Joann. ante med. vide Breviar. lect. IX. Dom. I. post. Epiph.).

Nie pochodzą też od tego, który przyjmuje. Łaska sakramentalna, którą w spowiedzi lub Komunii otrzymujemy, nie jest wysługą skruchy lub innego przygotowania, ale dana nam jest bez porównania obficiej, niż byśmy wysłużyć mogli, mocą samego czynu Chrystusowego. Tym się różnią nasze sakramenta od starozakonnych, i od innych obrzędów kościelnych. Stąd Chrzest daje się niemowlętom, Pomazanie nieprzytomnym, dawniej i Komunia dzieciom.

Jednakowoż u dorosłych ta łaska może być przeszkodzoną przez grzech, lub daną w różnej obfitości w stosunku do przygotowania. Z jakim naczyniem przyjdziesz zaczerpnąć z tych siedmiu rzek, tyle wody żywej odniesiesz. (Porównanie z ogniem, który nie trawi drzewa wilgotnego, a suche tym łatwiej pali, im bardziej wyschłe).

III. Jeszcze jedno mamy wziąć na uwagę: odpowiedniość siedmiu Sakramentów do potrzeb członków i całości Kościoła, i jakoby wplatanie się tych żył w ciało kościelne. Serce Jezusa, będąc sercem Kościoła, nie tylko wlewa każdemu członkowi strumieniami sakramentów sok żywotny łaski, w odpowiednich chwilach jego życia duchownego, ale też główne potrzeby życia społecznego Kościoła opatruje sakramentalnymi łaskami.

W życiu ziemskim człowieka jest jakoby pięć epok: pierwszy krok, narodzenie; dalej wzrost i wzmacnianie się; dalej dla utrzymania życia pokarm, i w razie szwanku lekarstwo, na koniec śmierć. Podobnie w życiu bożym jest pięć odpowiednich chwil i potrzeb, do których płynie z Serca Jezusa pięć sakramentów...

Życie zaś społeczne Kościoła, podobnie jak każdego społeczeństwa, polega na dwóch pierwiastkach: mnogości, którym jest lud, i jedności skupiającej tę mnogość, którym jest władza. Pierwszemu odpowiada Sakrament Małżeństwa, który uświęca rozmnożenie ludu chrześcijańskiego, dając łaskę do wychowania dzieci, a drugiemu odpowiada Kapłaństwo, które poświęca hierarchię Kościoła.

W Sakramentach zatem znajdujemy wszelkie skarby duchowne, których zapragnąć możemy. Łaskę poświęcającą każdy Sakrament nam daje lub powiększa. A oprócz tego łaski uczynkowe każdy przynosi odpowiednio do swego właściwego celu i zadania: łaski do unikania grzechu i zwalczania pokus płyną z Pokuty i Najświętszego Sakramentu; łaski męstwa i stałości w trudnościach i niebezpieczeństwach z Bierzmowania; łaski do ogólnych obowiązków chrześcijan z Chrztu, do obowiązków stanu z Kapłaństwa lub Małżeństwa; w ciężkiej chorobie z Olejów św.; wreszcie łaski do największych cnót, najtrudniejszych czynów, zwłaszcza do królowej cnót, miłości – z Najświętszego Sakramentu.

Zastosowanie moralne

Otwarty więc nam jest pośrodku Kościoła skarb niewyczerpany Serca Jezusa, odkryte źródło wody żywej, wytryskującej na żywot wieczny. Idźmy doń z cnotą i czerpajmy z weselem ze źródeł Zbawicielowych.

Ale pamiętajmy, że im większe naczynie przyniesiemy, im serce nasze będzie bardziej rozprzestrzenione skruchą, miłością, tym więcej zaczerpniemy. To nam tłumaczy, czemu jedni mało korzystają ze Spowiedzi i Komunii, inni zaś tak wiele, że, jak mówi św. Magdalena de Pazzis, jedna Komunia wystarcza, aby nas uświęcić.

Gdy więc przystępujemy do Sakramentów, idźmy prosto do źródła; błagajmy Serce Jezusowe o łaski nam potrzebne w jak największej obfitości; a w samym przyjęciu nie patrzmy na człowieka, ale na Jezusa, który z Serca Swego wylewa wtedy na nas zdroje łaski.


Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 298-302.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

13. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA IV.

Serce Jezusa jest źródłem Najświętszego Sakramentu, czyli środka Kościoła

"Bo jeden chleb, jedno ciało nas wiele jesteśmy, wszyscy, którzy z jednego chleba uczestnikami jesteśmy"
(I Korynt. 10, 17).

Wstęp

Mówiliśmy wczoraj o Sakramentach w ogólności, i widzieliśmy ich stosunek do Serca Jezusa. Każdy z nich zasługiwałby na szczególne badanie, ale tego nie dozwalają ciasne granice dziewięciu nauk. Lecz Sakrament Sakramentów, Najświętszy Sakrament wymaga, abyśmy nad nim osobno się zastanowili, albowiem ściślej niż inne Sakramenta z naszym przedmiotem jest złączony. Inne Sakramenta złączone są z Najświętszym Sercem o tyle, że przez nie łaska z niego płynie; ten zaś samo to Serce posiada i nam daje.

Zobaczymy więc dziś, jak ten Sakrament, pod każdym względem uważany, jest dziełem Najsłodszego Serca. W rzeczy samej Najświętsze Serce żądało, aby Pan Jezus jako człowiek mieszkał zawsze między nami. Ono żądało, aby mieszkał nie w swej naturalnej postaci, ale utajony. Żądało wreszcie, aby to utajenie było właśnie pod postacią chleba – a wynikiem tych żądań jest Najświętszy Sakrament.

Wykład dogmatyczny

I. Serce Jezusa żądało, aby Pan Jezus pozostał z nami jako człowiek.

1. Jakub starzec, usłyszawszy o swym synu w Egipcie, z miłości ojcowskiej mówił: "Pójdę a oglądam go pierwej, niźli umrę" (Rodz. 45, 28). Rut, gdy jej świekra Noemi radziła, aby szła szukać szczęścia w lepszej Krainie, z miłością córki mówiła: "Nie przeciwiaj mi się, abym cię opuściła i odeszła, bo gdzie się kolwiek obrócisz, pójdę, a gdzie będziesz mieszkać, i ja pospołu mieszkać będę... tylko sama śmierć mnie i ciebie rozłączy" (Rut. 1, 16-17). Elizeusz, gdy mu Eliasz pozostać kazał, miłością wiernego sługi i przyjaciela zawołał: "Żyje Bóg, iż cię nie opuszczę" (4 Król. 2, 2). Piotr św. miłością Jezusa swego Pana i Boga powodowany, zaledwo Go ujrzał z daleka, rzucił się w toń morską (Mt. 14, 29). Wszelka więc miłość dąży do zbliżenia, pragnie obecności. Nie zaspakaja jej obecność przedmiotu w myśli, ale raczej nagli do szukania obecności rzeczywistej. Tę własność zna też miłość Pana Jezusa ku nam. O tym świadczy w Księdze Przypowieści, mówiąc, jako Mądrość przedwieczna: "Rozkoszą moją być z synami ludzkimi" (Przypow. 8, 31). To mówi Syn Boży jako Bóg i to pragnienie Boskiej miłości jest nasycone, bo Bóg jest nam zawsze obecny. Ale stawszy się człowiekiem, przybrał serce ludzkie, którym począł miłować nas jako człowiek. I tym samym w tym Sercu powstało pragnienie być nam obecnym jako człowiek. I oto z tego pragnienia, wrodzonego Sercu Pana Jezusa, kiełkuje myśl Najświętszego Sakramentu.

2. Dalej, toż Serce, drugą własnością miłości, pragnie od umiłowanych wzajemności: "Daj mi, synu mój, serce twoje" (Przypow. 23, 26). A że obecność jest podnietą i środkiem utrzymania miłości, chciało więc Boskie Serce być nam obecnym, aby nas skutecznie do miłości wzajemnej pobudzić; o rzeczach i osobach odległych prędko zapominamy, a gdy mamy przedmiot miłości bliski i możemy zadosyćuczynić temu pragnieniu zbliżenia, tym samym podtrzymujemy w sobie i podniecamy miłość do przedmiotu umiłowanego.

3. Po trzecie, Serce Jezusowe chciało być sercem Kościoła. Mogłyby wprawdzie i z nieba spływać potoki łask, i płynąć sakramentami. Ale miłość Serca Jezusa nie patrzy na to, co ściśle wystarcza, lecz co jest doskonalszym; doskonałość zaś tego ciała mistycznego wymagała, aby miało serce swoje pośrodku siebie, aby około niego wszystkie członki się skupiały, podobnie jak w Kościele triumfującym.

II. Serce Jezusa żądało, aby Pan Jezus został z nami sposobem utajonym. Jakkolwiek naglony swą miłością, aby został z nami, Pan Jezus jednak nie mógł zostać między nami w swej naturalnej postaci:

a) bo nasze życie powinno być życiem wiary, abyśmy z większą zasługą i z większą radością przyszli kiedyś do widzenia Go twarzą w twarz. "Iżeś mię ujrzał, Tomaszu, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" (Jan. 20, 29);

b) bo w swej postaci naturalnej nie mógłby być wszędzie i wszystkim obecny, jak tego pragnie powszechna miłość Jego Serca;

c) bo ta miłość Boskiego Serca wymaga połączenia tak ścisłego i tak duchowego, jakie być nie może przez powłokę zmysłów. Nie może być połączenie tak ścisłe, bo miłość Serca Jezusa o takim myślała połączeniu, jakie wyraziła w tych słowach: "Mieszkajcie we mnie a ja w was" (Jan. 15, 4). Nie może być połączenie tak duchowe, zmysły bowiem są zawsze na przeszkodzie w rzeczach bożych; dlatego Pan Jezus mówił: "Pożyteczna wam jest, abym Ja odszedł..." (Jan. 16, 7).

Chciał Pan Jezus, aby dusza z Nim się łącząc wyzuwała się z wszelkiego przywiązania i stosunku ze światem widomym, aby wyzuwała się nawet samej siebie, swych zmysłów i nawet swego rozumu, i samą tylko wiarą przenikając zasłony zmysłów, łączyła się z Bogiem swoim w miłości czystej i nadzmysłowej, i w Bogu swoim się zanurzała, ginęła i w sobie zamierała, w zupełnym wyniszczeniu siebie i przelaniu się w Bogu. Do tego bowiem dąży miłość doskonała, jak wyraża gorący miłośnik Chrystusa: "Żyję ja, już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus" (Galat. 2, 20). "Albowiem mnie żyć jest Chrystus" (Filip. 1, 21). A drugi jego naśladownik, św. Augustyn, woła w zachwycie miłości: O kochać! o iść! o sobie ginąć, o do Boga dojść!... Miłość nie cierpi dwoistości, ale tworzy jedność. Jedność zaś ta wymaga, aby miłujący się wyniszczył i w drugiego przelał, aby już nie było dwóch "ja", ale jedno. Dlatego Pan Jezus utworzył ten cud doskonałej miłości, w którym On się wyniszcza zewnętrznie, a człowiek się wyniszcza wnętrznie i duchowo. I tak, w objęciu tej miłości tworzy się jakoby jedna osoba: zewnętrznie żyje sam człowiek, a wnętrznie sam Pan Jezus.

Takie połączenie było niepodobnym w przytomności widomej Pana Jezusa; spełnia się zaś w tajemnicy, którą wynalazło Boskie Serce, w Komunii Świętej.

Tak jest; to połączenie tym samym, że miało być dziełem miłości, musiało być tajemnicą, bo miłość z natury swej jest tajemniczą i ma swoje tajemnice, takie, które tylko miłość rozumie. I dlatego ludzie bez Miłości Bożej odrzucają Tajemnicę Eucharystii. Ale ogromna część ludzkości uwierzyła w nią, bo ukochała swego Zbawcę. Chociaż rozum i zmysły się sprzeciwiały, serce pojęło tę tajemnicę, uczuło obecność Zbawiciela – i świat sercem a nie rozumem uwierzył w Najświętszy Sakrament.

III. Serce Jezusowe żądało, aby Pan Jezus został u nas pod postacią pokarmu.

1. Wielki mistrz miłości Boskiej, św. Ignacy, powiada, że miłość dąży do udzielania się, do dawania tego, co ma, i siebie samego. Serce więc Jezusa obudza w Nim pragnienie, aby nam dał Siebie samego do posiadania i używania, jako nasze dobro i naszą własność. I dlatego wypadało Mu wziąć postać rzeczy martwej, która nie stawia żadnego oporu, da się nosić, zamykać, używać i nadużywać, jak chcemy.

Ale nie dosyć na tym. Między rzeczami, które posiadamy, nic nie jest bardziej naszym, nic się nie daje tak przywłaszczyć, jak pokarm, który się najściślej łączy z naszą istotą i staje się nami. Otóż miłość doskonała, pragnąc doskonałego dania siebie, przyszła do tej ostateczności, że się nam daje w postaci pokarmu, abyśmy go pożywali! "Bierzcie i jedzcie: to jest Ciało Moje" (Mt. 26, 26).

Ma się rozumieć, że to jakoby materialne pożywanie, jakkolwiek jest niepojętym zbliżeniem się Pana Jezusa do nas, jest dopiero znakiem tego duchownego połączenia się z Bogiem i tego nakarmienia duszy, które się dzieje w tym Sakramencie.

Nie tylko chlebem żyje człowiek, bo nie tylko ma ciało podobne do bydląt, ale i duszę ma podobną do aniołów. Ciało pochodzące z ziemi, bierze z ziemi pokarm, żywi się chlebem ziemskim; ale dusza pochodząca z Boga żywi się chlebem anielskim, chlebem żywym, którym jest przedwieczna Prawda, przedwieczna Miłość, sam Bóg. "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy mnie pragniecie, a najedzcie się owoców moich" (Ekli. 24, 26). "Którzy mnie jedzą, jeszcze łaknąć będą, a którzy mię piją, jeszcze pragnąć będą" (Ekli. 24, 29), bo dusza jest nienasycalną, a ten pokarm jest nieskończony. Taki jest właściwy pokarm duszy. Lecz ponieważ dusza zanurzyła się w ciele, i zwróciła się do chleba ciała, miłościwy Odkupiciel podaje jej na pokarm, nie samo duchowne bóstwo, lecz i ciało swoje, i ten pokarm podaje duszy pod postacią pokarmu ciała. "Ciało moje prawdziwym jest pokarmem a krew moja prawdziwym jest napojem" (Jan. 6, 56). Cóż jest prawdziwym pokarmem? To, co utrzymuje życie, co je wzmaga i daje mu wzrost, co naprawia jego uszczerbki, wreszcie co sprawia przy używaniu miły smak. Otóż te wszystkie własności ma ten Boski pokarm (wyłożyć to szczegółowo).

2. Jeszcze z innego względu Serce Jezusa żądało tej postaci chleba; a ten wzgląd jest może najważniejszy. Miłość, jakem rzekł, żąda udzielania się i zjednoczenia. Syn Boży już się nam udzielił i zespolił się z nami niepojęcie przez Wcielenie, w którym się stał bratem naszym; jeszcze doskonalej przez przelewanie w nas życia łaski i uczestnictwa w Bóstwie, przez co nas zjednoczył duchowo ze sobą. Ale na tym jeszcze nie poprzestając, chciał i ciałem z nami się zjednoczyć, i tego dokazał tym przedziwnym Sakramentem, który łącząc nas ciałem z Chrystusem, i duchowo zjednoczenie doskonałości uzupełnia, i samo Wcielenie, jak mówią Ojcowie, rozprzestrzenia, ogarnia w nim wszystkich wiernych. Wcielając się Pan Jezus, jedno tylko przywdział ciało, ale przez obcowanie eucharystyczne, ciała wszystkich nas przywdziewa, przywłaszcza je sobie, albowiem przez to obcowanie powstaje rzeczywisty i tajemniczy stosunek między najświętszym ciałem Pana Jezusa a naszymi, skutkiem którego jest: w tym życiu przytłumienie pożądliwości, a w przyszłym uwielbienie ciał.

Tak więc w tej tajemnicy jesteśmy najściślej z Panem Jezusem połączeni, "mieszkamy w Nim a On w nas". On w nas, bo w nas wstępuje, a my w Nim, bo stajemy się najściślej Jego członkami, krew Jego w nas płynie. A tym samym wszystkie członki Kościoła są też między sobą najściślej spojone pożywaniem tego samego Baranka. I tak ciało Pana Jezusa w Sakramencie tę jedność ciała mistycznego czyli Kościoła, już założoną przez chrzest, uzupełnia i doskonali. "Bo jeden chleb, jedno ciało nas wielu jesteśmy, którzy z jednego chleba uczestnikami jesteśmy" (1 Korynt. 10, 17). Same postacie chleba i wina, są według Ojców, figurą tej jedności, przez złączenie wielu ziarn w jeden chleb, wielu jagód w jedno wino. "O sacramentum pietatis! o signum unitatis! o vinculum charitatis!" – mówi św. Augustyn.

Zastosowanie moralne

Jeżeli więc od Serca Jezusa pochodzi ten Sakrament, sercem powinniśmy go przyjmować, otwierać na przyjęcie Pana nie tylko usta, ale i serce, zapalać je miłością, pragnieniem itd.

Jeżeli ten Sakrament jest dziełem Miłości, jeżeli w nim miłość Pana Jezusa na tak trudne rzeczy się odważyła, to i my powinniśmy miłością ku Niemu pałać i po Onego przyjęciu na trudne rzeczy się odważać.

Jeżeli wszystkich jednoczy ten Sakrament, to powinniśmy u tego Stołu Pańskiego wszyscy się jednać i nawzajem miłować itd.

Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 302-307.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
***

avatar użytkownika intix

14. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA V.

Serce Jezusa źródłem Ofiary Mszy Świętej

"Od wschodu słońca aż do zachodu wielkie jest imię moje między narody, a na każdym miejscu poświęcają imieniowi memu ofiarę czystą, bo wielkie jest imię moje między narody"
(Malach. 1, 11).

Wstęp

Mówiliśmy wczoraj o Najświętszym Sakramencie, uważając go jako sakrament, lecz tenże sakrament jest też ofiarą. I tak go dziś będziemy uważać, a zobaczymy, jak Najsłodsze Serce Jezusowe jest nie tylko sprawcą i przedmiotem tej ofiary, ale też w niej najwłaściwiej jest sercem Kościoła.

Wykład dogmatyczny

I. Co jest ofiara. W każdym społeczeństwie religijnym, nawet pogańskim, widzimy ofiarę, i to na pierwszym miejscu, jako główny czyn religii społecznej; a zawsze się spełnia ta ofiara jakimś zabiciem lub niszczeniem, na cześć boską dokonanym, przez osobę na to od społeczeństwa upoważnioną.

Ten ogólny objaw miał przyczynę i w naturze i w pierwotnym objawieniu. W naturze, bo człowiek mając pojęcie jakiejś najwyższej Istoty, od której zależy jego życie i śmierć, czuł, że powinien jej cześć oddawać uznaniem tego panowania, nie tylko wnętrznie, ale i zewnętrznie, czynem jawnym. Takim czynem mogło być tylko poświęcenie i oddanie Bogu rzeczy, które człowiek posiadał. A to poświęcenie mogło się tylko spełniać niszczeniem, aby wyznawać, że Bóg niczego nie potrzebuje. – Ten ryt niszczenia wynikał jeszcze z poczucia grzechu, które ciężyło na ludzkości. Człowiek, czując się winowajcą godnym śmierci, niszczył inną rzecz na cześć Boga, jakoby w zastępstwie własnego życia. – Wreszcie myśl ofiary pochodzi też z pierwotnego objawienia, z którego ród ludzki wiedział o przyszłym Odkupicielu, i dlatego czynił takie ofiary, aby się odnosić sercem do oczekiwanej ofiary Zbawcy.

Ofiara zatem była centrem religii. Do niej się odnosiły wszystkie obrządki, dla niej było kapłaństwo, ołtarze, świątynie itd. Ofiara, jako najszczytniejszy akt religii, była łącznią między Bogiem a ludźmi: Bogu cześć oddawała, a ludziom ściągała błogosławieństwo i miłosierdzie Boskie.

I tu spotykamy uwagi godny szczegół w obyczaju wszystkich ludów. Jako cześć Bogu oddawana w ofierze wyrażała się zabiciem obiaty, tak korzyści, które ludziom przynosić miała, wyrażały się pożywaniem jej po zabiciu przez uczestników ofiary. Ta uczta była aktem religijnym, uzupełnieniem ofiary, odbywała się w świątyni... Znajdujemy ją u ludów azjatyckich, u Greków i Rzymian, a szczególnie u Żydów.

II. To pojęcie ofiary nie jest wymysłem pogan, ale wynikiem natury, zatwierdzonym w religii objawionej od Boga przez Mojżesza – istotną i główną częścią religii. Musi więc też być w społeczeństwie religijnym Nowego Zakonu, musi być jego szczytem i jego środkiem, do którego się wszystko inne odnosić powinno.

A cóż miało być środkiem, sercem religii Nowego Zakonu, jeśli nie Serce Jezusowe? W istocie Serce Jezusa zajęło to miejsce, które Mu się należało; samo chciało być ofiarą jedyną Kościoła.

A najpierw spełniło Ofiarę na Krzyżu, i w tej Ofierze stało się środkiem i węzłem wszystkiego. Ta ofiara Bogu oddała cześć Jego godną, gniew Jego przebłagany, wysłużyła ludziom skarby łask, ziemię z niebem pojednała, przeszłych wieków figuralne ofiary wypełniła, a ofiarom przyszłych wieków nadała wartość nieskończoną. Tę Ofiarę Krzyża przypisujemy Sercu Jezusowemu z całą słusznością, bo czy ją uważamy materialnie, to Krew ofiarna płynie z tego Serca – czy moralnie, to akt dobrowolny poświęcenia się i ofiarowania się na śmierć tryska z tegoż Serca, jako akt najdoskonalszej Miłości.

Ale to nie wystarczało. Ofiara krzyżowa otworzyła skarb nieprzebrany – ludzkość musi z tego skarbu czerpać, ofiarą, która by była w jego rękach. Ofiara Krzyża raz się spełniła, a Kościół ma trwać do końca świata, musi więc ciągle mieć ofiarę, bo ofiara jest jądrem społeczeństwa religijnego. Dlatego z Serca Jezusa druga wykwitła ofiara, która jeszcze bardziej jest Jego własnym dziełem, bo tu już nie przyczyniają się oprawcy, ale sama miłość jest ofiarnikiem.

Przypatrzmy się tej ofierze Serca: w obecności zgromadzenia wiernych, wśród uroczych obrządków, pieśni i modlitw, otoczony gronem lewitów, kapłan, widomy namiestnik i narzędzie wielkiego kapłana i właściwego ofiarnika Jezusa, wymawia w Jego Imieniu słowa miłości: "To jest ciało moje". I tymi słowy, jakby mieczem ofiarniczym, jak mówią Ojcowie, Baranka Niepokalanego wprawia w stan ofiary zabitej, w stan wyniszczenia, równający się śmierci... Boże, jakież to wyniszczenie! Oto ten Bóg-Człowiek, który na Niebie króluje w chwale i świeci jako słońce miasta wiekuistego, w postaci ofiary zabitej i na pokarm ofiarujących przeznaczonej. Kapłan podnosi obiatę ku niebu, ofiaruje ją Ojcu Niebieskiemu, lud wierny korzy się w głębokim pokłonie. Nareszcie Ofiara się kończy spożyciem ofiarowanego Baranka. Pierwszy Go pożywa kapłan, potem przystępują wierni.

III. Taka Ofiara Serca Jezusowego jest prawdziwym środkiem i sercem Kościoła:

Ona Bogu oddaje cześć najwyższą, tę samą, którą Mu oddała Ofiara krzyżowa: bo ten sam Syn najmilszy ofiaruje i staje się Ofiarą. A tę cześć Mu oddaje ustawicznie i na każdym miejscu. I przeto Bóg już przez Malachiasza proroka, jakoby weseląc się jej widokiem w przyszłości, mówi: "Wielkie jest imię moje między narody itd.".

Ona wypełnia figury ofiar starozakonnych. Te były czworakie: jedne całopalenia, na uznanie Majestatu Boskiego – drugie dziękczynne – inne za grzechy – inne wreszcie ofiary pokoju, na uproszenie łask wszelakich. Otóż te wszystkie ofiary zniosła i zastąpiła ta nasza Ofiara Mszy Świętej.

Przez nią oddajemy Bogu cześć pokłonu, godną Jego Majestatu. Przez nią składamy Mu dzięki, równe Jego darom. Przez nią odwracamy Jego gniew. O gdyby nie ta ofiara niepokalana, która się co dzień spełnia po całej ziemi, to by nowy potop, potop ognia zalał ziemię! Ale Bóg, czując jej woń, daleko wdzięczniejszą niż woń ofiary Noego, mówi: "Żadną miarą więcej nie będę przeklinał ziemi dla ludzi... Siew i żniwo... lato i zima, noc i dzień nie ustaną" (Rodz. 8, 21-22), tj. nie wstrzymam biegu moich łask i dobrodziejstw z powodu grzechów ludzkich. Przez nią wreszcie otrzymujemy wszelkie dobra z nieba. I w istocie jej zawdzięczamy wszystkie łaski, które nam Bóg daje; każda bowiem Msza św. ofiaruje się za cały Kościół; jej zawdzięczają sprawiedliwi swoje wytrwanie, grzesznicy łaski do nawrócenia, poganie swe wezwanie do wiary, dusze czyśćcowe prędsze uwolnienie. I choć także w sakramentach różne łaski bierzemy, jednak tę łaskę, że mamy wolę, sposobność i przygotowanie do ich przyjęcia, tej ofierze winni jesteśmy.

Dalej, jak spełnienie tej ofiary jest początkiem wszystkich łask, tak znowu jej pożywanie jest wszystkich łask uzupełnieniem i doskonałością. Przeto Ojcowie zowią Najświętszy Sakrament Sakramentem wykończającym ("consummans"), bo spełnia zjednoczenie z Chrystusem, co jest końcem wszystkiego w religii.

I tak ta ofiara jest początkiem wszystkich Sakramentów, jakem rzekł, bo jako ofiara uprasza nam ich przyjęcie – a oraz jest ich końcem i uzupełnieniem, jako najdoskonalszy Sakrament. I przeto inne Sakramenta są temu podporządkowane, jako środki przygotowawcze. Dlatego z każdym Sakramentem udziela się i ten Sakrament, aby wykończył i niejako opieczętował łaskę w innych udzieloną. Ten sam Sakrament, jako Ofiara, jest początkiem jedności mistycznego ciała Chrystusowego, a jako Sakrament uzupełnieniem tej jedności, jakeśmy mówili wczoraj.

Ta Ofiara jest także środkiem zewnętrznego kształtu Kościoła. Wszystkie obrzędy, wszystkie świątynie, wszystkie przybory do niej się odnoszą, jako przygotowania lub ozdoby. Około niej piętrzy się siedmioma stopniami cała hierarchia Kościoła, której podstawową racją bytu jest sprawowanie tej Ofiary. Stąd stopniowanie święceń tej hierarchii jest w stosunku zbliżenia poświęconych do ołtarza, a władza, jaką członkowie hierarchii mają względem ciała Chrystusowego w tej ofierze, jest, wedle nauki Doktorów, podstawą i razem miarą władzy, którą mają względem wiernych, czyli ciała mistycznego Pana Jezusa.

Żal mi, że tu nie mogę rozwinąć wspaniałych poglądów św. Tomasza nad tym stosunkiem hierarchii do Ofiary Ołtarza, ale czas nie pozwala.

IV. Wreszcie ta Ofiara Serca Jezusa łączy wszystkie trzy części Kościoła. Kościół wojujący utrzymuje, jednoczy i napełnia dobrami. Kościołowi triumfującemu przynosi chwałę przez szczególną wzmiankę Świętych; pewnie, gdy się spełnia, całe niebo z podziwem patrzy, daleko większym niżeli nasze podziwienie, bo lepiej ją rozumie i widzi w tej okruszynie chleba Boga Trzykroć Świętego. I przeto Aniołowie, jak ręczy św. Chryzostom, zstępują z nieba za swoim Panem i okalają ołtarz z drżeniem pokłonu i seraficznej miłości. Kościołowi też cierpiącemu w czyśćcu przynosi ona ulgę, ochłodę i nadzieję; Krew Chrystusowa co dzień z naszych ołtarzów spływa do tego miejsca kary i przygasza te srogie ognie. Jeżeli tu na ziemi, gdy kapłan podnosi Krew Chrystusa, lud wierny daje słyszeć jęk z głębokiego uczucia czci i miłości – oh, jakiż krzyk radosny w tej samej chwili rozlegać się musi po tych pieczarach, gdzie tak pragną tej rosy ochładzającej!

Streszczenie i zastosowanie

Oto, najmilsi, czym jest Msza św., Ofiara Serca Jezusa! Ona jest jądrem Kościoła; wkoło niej, jak planety wkoło słońca, obracają się Sakramenta, hierarchia, obrzędy, modły, wszystko, co jest w Kościele. Ona jest wszystkiego początkiem i końcem, ona jest wszystkiego łącznią, ona sięga od doliny łez aż do najwyższego nieba, z jednej strony sięga najdalszej przeszłości, której figuryczne ofiary wypełnia, a z drugiej dotyka końca świata, i nawet wieczności, której bramy otwiera. Ona jednoczy trzy Kościoły: wojujący napełnia łaską, cierpiący ochłodą, a triumfujący chwałą. Słowem ona jest treścią religii. A w tej Ofierze Ofiarnikiem i Obiatą jest Serce Jezusowe.

O Boskie Serce, Ty jesteś wszystkim w religii, jak czytamy w Objawieniu, alfą i omegą, początkiem i końcem. Tobie zawdzięczamy początek naszego zbawienia. O, spełnij w nas i koniec! Amen.


Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 302-307.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

15. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA VI.

Serce Jezusa źródłem prawa kościelnego

"Nie wzięliście ducha niewolniczego znowu ku bojaźni, aleście wzięli ducha
przywłaszczenia za syny, przez którego wołamy Abba (Ojcze)"

(Rzym. 8, 15).

Wstęp

Rozważając i badając, jak z Serca Jezusowego tryska całe życie i cały Kościoła ustrój, widzieliśmy już, jak z tegoż Serca pochodzi łaska, jako krew żywotna tego mistycznego ciała, oraz jego zewnętrzna budowa, hierarchia – następnie środki i narzędzia jego społecznego życia, Sakramenta, a najbardziej Ofiara. Jeszcze dwie rzeczy ważne pozostają do uważania w życiu społecznym Kościoła, jak i każdego innego społeczeństwa: prawo, którym się rządzi, i wykonanie tego prawa w czynie, czyli historia. Dziś o prawie Kościoła mówić będziemy, i zobaczymy, że to prawo jest prawem miłości, płynącym ze źródła wszelkiej doskonałej miłości, którym jest Serce Jezusowe.

Wykład dogmatyczny

I. Prawo Kościoła w swej całości uważane, składa się z dwóch części – jednej, którą zowiemy prawem Bożym, iż jest bezpośrednio od samego Założyciela Kościoła, Chrystusa, ustanowione i przez Apostołów podane i wytłumaczone – i drugiej, którą zowiemy, dla odróżnienia, prawem ludzkim – ludzkim o tyle, że przez ludzi, następców Apostołów, jest ustanowione; ale zarazem Boskim o tyle, że ci ludzie, w imieniu Boga i władzą od Niego daną, to prawo stanowili ("Kto was słucha, mnie słucha" Łk. 10, 16) i czynili to pod szczególną opieką: "Ja prosić będę Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami mieszkał na wieki, Ducha prawdy" (Jan. 14, 16).

Ta pierwsza część jest niezmienna jako Boskie prawo; druga zaś jest tylko rozwinięciem pierwszej i zastosowaniem przepisów Boskich do potrzeb ludzkości, i dlatego zmienia się nieco w przeciągu wieków i dostraja się do rozmaitych potrzeb, czasów lub miejsc. Lecz jak jedna część, tak i druga nosi znamię swego pochodzenia od Serca Jezusa: jest prawem miłości.

II. Zobaczmy to najpierw w prawie Boskim. Całe Pismo św. ukazuje nam tę istotną różnicę między Starym Zakonem a Nowym, że Stary był zakonem bojaźni, a Nowy jest prawem miłości. I to mówi św. Paweł w słowach, które przytoczyłem na początku tej nauki.

1. Ta różnica pokazuje się w samym założeniu (Obwieszczenia starego zakonu w Księdze Wyjścia XIX, 16-21 i XX, 18-19. Obwieszczenie nowego zakonu Mt. V, 1-48). Stary Zakon był zatwierdzony rozlewem krwi niezliczonych ofiar; Nowy przy Ostatniej Wieczerzy wśród zalecania prawa miłości, Krwią Jezusa w tajemnicy miłości ofiarowaną. "Pijcie z tego wszyscy: albowiem ta jest krew moja Nowego Testamentu, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów" (Mt. 26, 27-28).

2. Jeżeli już w same przepisy obu zakonów wejrzymy, tę samą różnicę jeszcze dobitniej wyrażoną znajdziemy.

a) Względem Boga: Stary zakon narzucał stosunek sługi do pana. Bóg się przedstawiał w ogromie Swego Majestatu. Stąd ci, którzy widzieli stare teofanie, zwykle lękali się śmierci. "Jeśli więcej usłyszymy głos Pana Boga naszego, pomrzemy" (Deuter. 5, 25). W obrzędach groza, ofiary krwawe, niezliczone przepisy, których pogwałcenie bywało śmiercią przypłacane – świętość nieprzystępna Arki, śmierć Ozy – imienia Boskiego nie wolno było wymówić... W nowym zaś zakonie, stosunek do Boga synowski, przyjacielski. "Już was nie będę zwał sługami, ale przyjaciółmi" (Jan. 15, 15). W obrządkach prostota, zbliżenie ufne do Boga – Arka nowego zakonu, Najświętszy Sakrament, jest tak dotykalny! modlitwa synowska: Ojcze nasz – duch nowego zakonu "woła w nas: Abba (Ojcze)" (Galat. 4, 6).

b) Względem bliźniego. Stary zakon nie wymagał miłości nieprzyjaciół, pozwalał mścić się za krew krewnego; dopuszczał prawa odwetu, tolerował ograniczenie miłości do własnego narodu. W nowym prawie, jeśli co jest trudnego, to tylko to, czego wymaga doskonała miłość. Znakiem członków Kościoła, miłość. "Po tym poznają, żeście uczniami Moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu" (Jan. 13, 35). Cofnięta tolerancja starego zakonu co do nieprzyjaciół. Przykazanie miłości rozwinięte aż do ostatniej doskonałości (w kazaniu na górze u Mateusza V, 39-42). Miłość jest treścią zakonu: kto miłuje, ten zakon wypełnił (Rzym. 13, 8).

3. Pobudki. W starym zakonie bojaźń, groźby kar doczesnych: wojny, głodu, zarazy; obok tego obietnice pomyślności doczesnej. W nowym zakonie motywem jest miłość Zbawiciela. "Jeśli mię miłujecie, chowajcie przykazania moje" (Jan. 14, 15). Nagrodą jest synowskie dziedzictwo. "Jeślić synami, toć i dziedzicami" (Rzym. 8, 17). Kara – pozbawienia miłości i obecności: "Kto nie miłuje, mieszka w śmierci" (1 Jan. 3, 14), tj. Bóg w nim nie mieszka. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg miłością jest (1 Jan. 4, 15. 16).

4. Nareszcie charakter rządu w Kościele:

a) Rząd oparty na ojcostwie duchownym, wyrażony stosunkiem dobrego pasterza do owieczek: Tak daje Pan Jezus władzę Piotrowi: "Paś baranki moje" (Jan. 21, 15).

b) Zaleca mu miłość i miłosierdzie bez granic. "Ilekroć brat mój zgrzeszy przeciwko mnie, a mam mu odpuścić? – 77-kroć" (Mt. 18, 21-22).

c) Zaleca łagodność i skromność w używaniu władzy najwyższej: "Królowie narodów panują nad nimi... lecz wy nie tak; ale który jest między wami większy, niech będzie jako mniejszy, a przełożony jako służący" (Łk. 22, 25-26). I daje przykład umywaniem nóg przy ostatniej wieczerzy (Jan. 13, 15).

III. Tak więc prawo Kościoła, w tych głównych zarysach, które mu dał Pan Jezus, pochodzi ze Serca Jezusowego i tchnie miłością tego Serca. Zobaczmyż, jak Kościół na tej podstawie budował dalsze przepisy.

Kościół pomny na to, że jego władza opiera się na ojcostwie duchownym, że jest pasterstwem, w całym swoim prawodawstwie ten charakter miłości ojcowskiej, lub raczej macierzyńskiej, i pieczy pasterskiej zachował.

1. Gdzie tylko otworzymy jego kodeks, wszędzie znajdujemy ten sam cel wytknięty w jego przepisach najdrobniejszych: dobro i zbawienie dusz, którymi rządzi – i wszystko do tego celu z dziwną mądrością zastosowane.

2. Ku temu celowi wytkniętemu przez miłość dąży Kościół z wielką miłością. Chociaż jemu zależy na stałości i niezmienności jego przepisów, woli jednak naginać swoje przepisy do słabości ludzi i czasów, i stosować się w wielu rzeczach do obyczajów, miejsc i epok, raczej aniżeli gwałt zadawać swoim dzieciom i wystawiać je na zgubę, naśladując w tym Pana, który trzciny złamanej nie dołamał i lnu tlącego nie przygasił (Mt. 12, 20). I tak wiele przeszkód dotyczących małżeństwa zniósł, obrządków rozmaitość dopuszcza, surowości postów dawniej dla dobra wiernych ustanowione znacznie złagodził itd.

3. Ku temuż celowi jest na domiar łatwym w dawaniu dyspens i okazuje w tym prawdziwie macierzyńską łaskawość, spuszczając się na sumienie wiernych. Chociaż wie Kościół, że wielu tej wyrozumiałości nadużywa, jednak to woli, aniżeli choć jednemu ze swych synów nałożyć ciężar, którego by znieść nie zdołał.

4. Ku temuż celowi ustanowił to mnóstwo apelacyj, przez wszystkie stopnie olbrzymiej hierarchii aż do najwyższej głowy, aby, o ile to u ludzi jest możebnym, żadna niesprawiedliwość miejsca nie miała.

5. W tym samym duchu miłości i łagodności Kościół zawiaduje kluczami trybunału pokuty, które mu Pan Jezus powierzył. Dawniej, gdy gorliwość i ochota do pokuty panowała między wiernymi, Kościół przeznaczał za grzechy pokuty ciężkie i długie, odpowiednie do wielkości ich grzechów, i to w celu miłościwym, aby wierni zupełnie zadośćuczynili za winy, i po śmierci bez ogniów czyśćcowych i z wielkimi skarbami zasług dostali się do nieba. Lecz później, gdy miłość wielu wyziębła, Kościół widząc, że te ciężkie pokuty odstręczałyby od sakramentów i wyszłyby na zgubę, zniósł je, i za wielkie grzechy przeznacza kilka pacierzy.

Ażeby zaś dzieci swe uwolnić od kar czyśćcowych, w swej macierzyńskiej miłości wynalazł inny sposób: wiedząc z dogmatu o Świętych Obcowaniu, że zadosyćczynienia jednych członków mogą się drugim udzielać, i że w najwyższej władzy wiązania i rozwiązywania, którą mu Chrystus powierzył, zawarta jest także moc do takiego szafowania ze skarbu nadobfitych pokut i zadosyćuczynień Męczenników i innych Świętych, których sami nie potrzebowali, a które zostają w pamięci Boskiej, począł z nich udzielać grzesznikom nawróconym, ale zadłużonym względem sprawiedliwości Boskiej, nie mogącym za siebie zadosyć czynić. I to są odpusty.

6. Na koniec ten duch miłości w samych karach kościelnych się objawia i nimi rządzi.

a) Kary najsurowsze, jakich Kościół zwykle używa, są to tylko cenzury, tj. klątwy, interdykta, suspensy, kary czysto moralne i przy tym lecznicze, tj. których celem jest nie samo pomszczenie występku, ale upamiętanie i poprawa winowajcy – jak pisze Paweł św. przy pierwszej klątwie w Kościele, którą rzucił na Koryntczyka, kazirodcę: "Oddałem go szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zachowany w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa" (1 Korynt. 5, 5).

W tymże duchu miłości ustanowione jest, że klątwy mogą tylko być nałożone za grzechy ciężkie, tudzież, że niewiadomość kary od klątwy uwalnia; wreszcie, że nałożoną być może klątwa tylko zatwardziałym w swym uporze; dlatego wymaga Kościół, aby winowajca trzy razy był upomniany. Wreszcie zaledwo winny żałuje, i pokutuje, już kara bywa cofnięta. A w godzinie śmierci wszelka cenzura ustaje.

b) Kościół, nawet gdy miał miecz w ręku, nigdy go nie użył; nikogo na śmierć nie skazał i tak dalece żąda tego ducha łagodności i miłości, że najsurowiej zakazuje kapłanom zasiadać w sądzie, który wyrok śmierci wydaje a ktokolwiek by brał udział w wylaniu krwi, ten prawem kościelnym jest usunięty od kapłaństwa i rządów w Kościele.

Słyszę tu zarzut: a inkwizycja i jej tortury? Ci, którzy podnoszą jeszcze zarzut o inkwizycji, nie rozumieją stanu umysłów wieków średnich. Wtedy same społeczeństwa upatrywały w religii katolickiej warunek nie tylko swego zbawienia, ale i swej politycznej pomyślności, i broniły jej swymi państwowymi prawami, pod sankcją kar, jakie były wówczas w używaniu. Herezje też owych czasów szczególny dawały do tego powód, były antysocjalne (Albigensi, Waldensi, Jan z Leydy, Maciej Harlem).

Trybunał inkwizycji wymyślony został nie przez Kościół, ale przez państwo hiszpańskie, w chwili, gdy mu groziło wewnętrzne rozdarcie. (Maurowie podbici i żydzi, udając chrześcijan, knuli spiski...). W trybunale tym sędzia kościelny orzekał tylko o wierze, ofiarowywał odwołanie itd., a gdy to nie pomagało, sędzia cywilny karał według praw państwowych.

Papieże, sankcjonując ten trybunał w zasadzie, potępiali zawsze nadużycia (o które zawsze łatwo w walce ras). Tyle bul o tym pisali do królów hiszpańskich – przyjmowali apelacje skazanych i bądź uwalniali, bądź zmniejszali karę – nawet zbiegów hiszpańskich, którzy znowu odpadli byli w judaizm (w roku np. 1498 było takich 250). Wreszcie gdy w całym świecie rządy przelewały krew innowierców, jeden Rzym papieski jej nie przelał (jednego Giordana Bruno wymieniają, i to nie jest stwierdzone). Więc nawet wśród tych bolesnych zapasów z herezją i pośród surowych natur ludzi średniowiecznych, działanie Kościoła było zawsze kojącym i miłościwym.

Streszczenie i zastosowanie

Więc wszystko, cośmy dziś w prawie kościelnym widzieli – podstawa tego prawa, przez samego Pana Jezusa położona, i dalsze jego rozwinięcie przez Kościół w prawie kanonicznym, pozwala mi powtórzyć, com powiedział na początku: iż prawo Kościoła bierze początek z miłości: "Wzięliście ducha przywłaszczenia za syny"; że się rozwija i rozkwita w miłości, według przepisu Apostoła: "Niech wszystko wasze dzieje się w miłości" (1 Korynt. 16, 14); że dąży do miłości: "Końcem przykazania jest miłość" (1 Tymot. 1, 5). A zatem to prawo Kościoła jest prawem ze Serca Jezusowego, źródła miłości, wysnutym.

Jeśli więc miłujemy Serce Boga naszego, powinniśmy pełnić prawa i przykazania Kościoła, bo tego wymaga od nas miłość Jezusowa: "Jeśli mię miłujecie, chowajcie przykazania moje" (Jan. 14, 15). Jeśli miłujemy Serce Boga naszego, powinniśmy czcić i kochać wszystkie prawa, przepisy i zwyczaje Kościoła, bo co się miłuje, łatwym i lekkim się staje. Wtedy doznamy, że jarzmo jego jest słodkie i ciężar jego lekki (Mt. 11, 30).

Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 312-317.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

16. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA VII.

Serce Jezusa jest źródłem historii Kościoła

"Po tym poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeżeli miłość mieć będziecie nawzajem"
(Jan. 13, 35).

Wstęp

Widzieliśmy w poprzednich naukach, jak z Serca Jezusowego, jako serca Kościoła, wypływają rozmaite ustroje i objawy życia kościelnego; wczoraj uważaliśmy pod tym względem prawo kościelne; dziś przychodzi kolej na dzieje Kościoła. I tu także znaleźć musimy, że historia Kościoła jest historią miłości, czyli że Serce Jezusa jest też sercem Kościoła w jego historii. W istocie życie i działanie Kościoła w przeciągu wieków było ciągłym wykonywaniem tego prawa miłości. Tą cechą Kościół zawsze i wszędzie się wyszczególniał od wszelkiej innej religii, od wszelkiego innego społeczeństwa, tak dalece, że tym samym już dowodził, iż ma w sobie Serce Boga, że jest prawdziwym Kościołem Jezusowym. Co sam Pan Jezus przepowiedział w tych słowach: "Po tym poznają...".

Wykład historyczny

Ma się rozumieć, że tylko rzucić okiem możemy na całość dziejów Kościoła. Lecz to nam wystarczy, aby się przekonać o prawdziwości naszego założenia. Cztery główne epoki uważać możemy w dziejach Kościoła: od jego założenia aż do Konstantyna, walka z pogaństwem; od czasów Konstantyna do Karola Wielkiego, walka z barbarzyństwem; od Karola Wielkiego do czasów protestantyzmu, panowanie Kościoła nad społeczeństwem; od protestantyzmu aż do dni naszych, walka z niedowiarstwem. W tych wszystkich periodach widzimy Kościół działający z miłością – walczący o miłość – rozprzestrzeniający miłość wkoło siebie – jako słońce promieniejący miłością, a tym samym dowodzący, że ma w sobie źródło doskonałej miłości, że jego sercem jest Serce Jezusowe.

1-szy Okres. W pierwszym okresie Kościół walczy z pogaństwem. A jakąż bronią? Pogaństwo ma w ręku siłę, używa miecza i ognia... A Kościół walczy tylko miłością, tą miłością, o której mówi św. Paweł, że jest długo cierpliwą, wszystko znosi... (1 Korynt. 13, 4). A z jaką miłością Kościół to wszystko cierpi? Między sobą wierni kupią się miłością, która samych pogan zachwyca (obraz życia w katakumbach), a na widowni walczą miłością, która wrogów nieraz czaruje, a nawet dzikie zwierzęta ułaskawia.

Kościół mógłby był łatwo użyć siły. Pliniusz pisał do Trajana, że tylu jest chrześcijan, iż świątynie są próżne. Tertulian mówi cesarzom: "Wszystko w waszym państwie wypełniliśmy: domy, pałace, rynki, wojska... tylko świątynie wam zostawiamy" (Tertul. Apolog.). Ale Kościół pamięta na słowo Pańskie, że tylko miłością ma walczyć. "Ja wam powiadam, żebyście się nie sprzeciwiali złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek twój, nadstaw mu i drugiego" (Mt. 5, 39). I dlatego chrześcijanie służyli z miłością społeczeństwu pogańskiemu, swymi piersiami je zastawiali jak lwy w boju. A gdy ich chwytano na męki, szli jak baranki. (Historia legionu tebańskiego).

I tą miłością Kościół wojuje, przykładem miłości między swymi przyciąga pogan, przykładem miłości Chrystusa w mękach ich zachwyca; miłością dzieci nawracają rodziców, żony mężów (historia św. Cecylii); miłością Męczennicy pozyskują Chrystusowi swych katów. I tak Kościół miłością zwyciężył pogaństwo uzbrojone w miecze i ognie. "Quia fortis ut mors dilectio" (Pieśni 8, 6).

2-gi Okres. Chrześcijanizm pokonał pogaństwo, ale jego losem jest ciągle walczyć, walczyć miłością. Oto płyną z północy i wschodu fale barbarzyńców. Kościół sam stawia im opór puklerzem miłości, Genowefa w Paryżu, Lupus w Troyes, Leon w Rzymie. Ale nareszcie zalewają całą społeczność cywilizowaną i stąd powstaje chaos nie do opisania: społeczność złożona z okrucieństwa Rzymian, zepsucia Greków i dzikości barbarzyńców, a przy tym żadnego ładu... Oto żywioł, nad którym ma pracować Kościół i w którym ma zaprowadzić pojęcie sprawiedliwości, uczucie miłosierdzia, prawo miłości. Kto by był takiego dzieła dokonał? Otóż Kościół go dokonuje, bo walczy miłością i o miłość.

Niebawem powstają zakony cywilizujące, karczujące lasy...

Igrzyska krwawe ustają, łagodnieją obyczaje...

Prawodawstwo się łagodzi, tudzież tyrania królów, którym Kościół ukazał w poddanych braci.

Wojna przybiera inny charakter. Dawniej była pustoszeniem, "Vae victis!" straszny był los jeńców, wieczna niewola, obejście się niegodne, zabijanie się na igrzyskach... Pod tchnieniem Kościoła to wszystko się zmienia.

Niewolę Kościół ruguje, ale z jaką miłością i roztropnością! Uczy, że niewolnicy są braćmi, broni praw duszy ich, potem przychodzi do czynu: stara się o wykup, na to nawet sprzedaje kielichy... za karę za złe obchodzenie się z niewolnikami, Kościół ich uwalnia; to się dzieje przy ołtarzach...

3-ci Okres. Tu już Kościół przychodzi do panowania politycznego. Papież stawszy się równy monarchom w porządku świeckim, wznosi się nad nimi ogromem swej władzy duchownej. Ale w jaki sposób Kościół używa tej swojej potęgi? Zdarzają się ułomności ludzkie i u zwierzchników Kościoła, ale głównym i ciągłym dążeniem potęgi Kościoła przez te wszystkie wieki jest kształcić społeczeństwo w duchu miłości i wyrabiać tę łagodność obyczajów, jaką się dziś cieszymy.

Kościół miał władzę w stosunkach międzynarodowych; ale jak ich używał? Gdyby nie Kościół, te natury barbarzyńskie ciągle by krew przelewały; ale Kościół powagą swoją i bezstronnością stawiał się jako pojednawca; nieposłusznych karał, nie bronią świecką, ale duchowną. (List Innocentego III o Filipie Auguście).

Miał władzę w stosunkach cywilnych, ale także jej używał w duchu miłości. Możnowładcy ciemiężyli lud, prowadzili wojny ustawiczne; Kościół swymi klątwami poskramiał ich; niejeden dumny książę musiał pokutę kościelną czynić. Zaprowadził pokój Boży już w XI wieku.

Miał Kościół władzę w stosunkach domowych, ale i tu ducha miłości objawił. Niewiasty godność podniósł, wychowaniem dziecka się zajął, gwałcenie związków familijnych surowo karcił, nawet u panujących. (Filip Piękny, Henryk VIII).

Wszystkie nędze wspiera zakładami dobroczynnymi. W średnich wiekach nie było proletariatu. W Anglii, gdy Henryk VIII skasował klasztory, znalazł się w niemożności zaspokojenia ubogich, a dziś Anglia płaci na ubogich 1/6 dochodu z ziemi.

4-ty Okres. W tym okresie Kościół ma do walczenia z najgorszym nieprzyjacielem, który same podwaliny Kościoła podkopuje, bo dąży wprost do wykorzenienia pojęcia religii z serc ludzkich. Ten nieprzyjaciel najpierw przedstawia się pod płaszczykiem religii, ale takiej, której główną zasadą jest przeczenie (protestantyzm). Potem pod imieniem filozofii, racjonalizmu, uczoności, chce mrzonkami rozumu niby zbadać, ale w istocie wykluczyć, prawdy objawione. Na koniec w naszym wieku, pod imieniem postępu, pozytywizmu, zwraca wszystkie umysły do materii, do dobrobytu, aby je oderwać od rzeczy duchownych i od religii.

Rządy zamiast bronić Kościoła, najlepszego obrońcy porządku, podają rękę jego wrogom, odbierają mu pomoc, do której ma prawo, odbierają mu jego środki działania, dobra, klasztory, szkoły.

Kościół broni się jedynie miłością: zamiast wypowiadać posłuszeństwo niewdzięcznym rządom, każe ich słuchać. Korzysta z odrobiny wolności i środków, jakie mu zostają, by wychowywać młodzież, oświecać lud, utrzymywać zakłady dobroczynne. Wyparty częściowo z Europy, cywilizuje kraje barbarzyńskie.

Jednak przemaga na razie potęga piekła; Kościół coraz bardziej wyparty jest ze społeczeństwa cywilnego. Lecz w tym samym stosunku duch miłości niknie, i wraca świat do barbarzyństwa – znać to w wojnach i w pokoju, w ustawodawstwie i praktyce cywilnych stosunków. A to jest najlepszym dowodem, że duch, jaki był w społeczeństwie chrześcijańskim, pochodził jedynie od Serca Jezusa w Kościele.

Domówienie

A więc jeśli nie chcemy powrócić do barbarzyństwa, wspierajmy Kościół naszą wiernością i użyciem wszelkiego wpływu naszego; obstawajmy za wszystkim, co do Kościoła należy.

I uciekajmy się do Serca Jezusowego, czerpajmy w Nim sami tego ducha miłości i módlmy się za cały Kościół. Modlitwa, Apostolstwo modlitwy wiele może mieć wpływu na bieg historii.


Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 318-321.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

17. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA VIII.

Serce Jezusa jest źródłem hierarchii mistycznej Kościoła

"Dla którego jest wszystko i przez którego jest wszystko, który wielu synów do chwały przywiódł"
(Żyd. 2, 10).

Wstęp

Widzieliśmy dotąd, jak z Serca Jezusa, jako serca Kościoła, wypływa cała Kościoła organizacja, jego hierarchia, nawet jego prawo i jego historia. Gdyby Kościół był tylko takim społeczeństwem jak inne, nasze zadanie byłoby skończone. Ale Kościół jest też społeczeństwem dusz; jego celem jest prowadzić dusze do Boga, tj. prowadzić je drogą cnoty i doskonałości, coraz wyżej – aż do nieba. Otóż z tych dusz jedne idą prędzej od drugich, wyżej się wspięły, inne jeszcze wyżej. Stąd powstaje w łonie Kościoła pewne duchowe stopniowanie, pewna hierarchia mistyczna – i o niej właśnie dziś mówić będziemy, bo i jej sercem jest Boskie Serce Jezusowe.

Wykład dogmatyczny

Wielki mistrz teologii mistycznej, św. Dionizy Areopagita, pisząc o hierarchii kościelnej, oprócz tej hierarchii widocznej, kapłanów i sług ołtarza, odkrywa w Kościele drugą duchową hierarchię, stopniowaną nie według święceń i godności, ale według wnętrznej doskonałości; i dzieli ją na trzy stopnie, odpowiednio do trzech hierarchii niebieskich. Jedna jest początkujących, druga postępujących, trzecia doskonałych. Albowiem lubo wszystkim Pan Jezus powiedział: "Bądźcie doskonałymi, jak Ojciec wasz niebieski doskonałym jest" (Mt. 5, 48), wszelako nie wszyscy odpowiadają temu wzniosłemu powołaniu. Niektórzy wcale nie dbają na Boga i zbawienie. Tacy wcale się nie liczą w tych hierarchiach, bo oni wedle ducha nie należą do Kościoła, ale tylko zewnętrznym związkiem są z nim spojeni. Lecz i między tymi, którzy żyją w łasce Bożej, są różne stopnie:

Jedni dopiero poczynają drogą cnoty kroczyć. Ich życie duchowne polega na oczyszczeniu się z dawnych grzechów przez żal i pokutę, na poskramianiu namiętności jeszcze żywych. Stan tych dusz nazywa się drogą oczyszczenia.

Drudzy już oczyściwszy się pokutą, starają się o nabycie cnót, o poznanie coraz jaśniejsze woli Bożej nad sobą. "Idą z cnoty w cnotę" (Ps. 83, 8) ku szczytowi góry Pańskiej, tj. doskonałości chrześcijańskiej. I Bóg im daje coraz więcej oświecenia. – Stan tych dusz nazywa się drogą oświecenia.

Niektórzy wreszcie, już nabywszy cnót doskonałych i oczyściwszy się z wszelkiego przywiązania ziemskiego, pokonawszy namiętności, są jedynie zajęci łączeniem się z Bogiem w pokoju wysokiej bogomyślności i czystej miłości Dobroci Boskiej. – Tych ostatnich stan zowie się drogą zjednoczenia.

Otóż przypatrując się tym trzem stopniom, zobaczymy, że Serce Jezusa jest zawsze ich środkiem, i że w miarę, jak są do Niego zbliżone, czerpią z Niego rozmaite siły, pociechy i wzory, odpowiednie do stanu swego, i przeobrażają się stopniowo na Jego podobieństwo, wedle słów św. Pawła: "Dla którego jest wszystko i przez którego jest wszystko, który wielu synów do chwały przywiódł".

I. Przypatrzmy się najpierw pierwszemu stopniowi poczynających.

Dusze te były niedawno jeszcze w stanie grzechu, w niewoli szatana, w krainie dalekiej... Któż je wezwał z tej dalekiej krainy i dał im tę otuchę, aby wróciły do Ojca? Pytajmy syna marnotrawnego, co mu podało myśl i odwagę powrócenia do ojca? Oto wspomnienie na serce ojca, serce tak litościwe, że o sługach pamięta... "Wstanę i pójdę do ojca mego" (Łk. 15, 18). Tak wszystkie niemal dusze, które się nawróciły, tym wspomnieniem o miłosierdziu bez granic Boskiego Serca Jezusa nabrały chęci i odwagi. A nie one pierwsze pomyślały o powrocie, lecz Serce Jezusowe do ich serca przemówiło: "Ludu mój, cóżem ci uczynił?..." (Mich. 6, 3). "Byłaś mi niewierną, ale jednak powróć do mnie, mówi Pan, a ja przyjmę ciebie..." (Jerem. 3, 1). "A tak przynajmniej od tego czasu nazywaj mnie: Ojciec mój, książę panieństwa mego ty jesteś" (Jerem. 3, 4).

A teraz, gdy już powróciły te dusze do domu Ojca, i łzami żalu zmywają winy swoje, któż im daje ten żal gorący, synowski, doskonały, jeśli nie toż Serce? Wspomnienie na sądy Boskie może być początkiem skruchy: "Bojaźń Pańska początek mądrości" (Ps. CX, 10), lecz aby skruchę doskonałą znaleźć, trzeba się w Boskim Sercu zanurzyć. Nieskończona dobroć tego Serca daje poznać tym duszom, jak czarna była ich niewdzięczność; Jego świętość wpaja im obrzydzenie grzechu; Jego boleści, kielich goryczy, który wypiło, pot krwawy, który w Ogrójcu wycisnęło, sprawia w ich sercu ból niezmierny, że swymi grzechami były powodem Jego męki.

Ufność i odwagę do mocnego przedsięwzięcia poprawy daje im łaskawość i dobroć tegoż Serca, która ich upewnia o pomocy łaski, o przyjęciu ich pokuty.

Wreszcie gorącość i męstwo w uczynkach pokutnych, w umartwianiu swych złych skłonności i walczeniu nieustannie ze sobą, pochodzi też od wspomnienia na przymioty tegoż Boskiego Serca. Rozważając Jego miłość i dobroć, zapalają się te dusze chęcią pomszczenia na sobie swych niewdzięczności. Widząc Jego cierpienia, mówią sobie: Czy może być członek delikatny pod głową cierniem uwieńczoną? czyż nie słuszna rzecz, abym ja grzesznik, sprawca tych cierpień Boskiego Serca, sam z Nim współcierpiał?

Wreszcie z tego Serca, źródła dobroci, płyną na tych pokutników wszelkie łaski, mocą których tę pokutę czynią. Z tego Serca, źródła słodyczy, płyną owe duchowne pociechy, które im często tę pokutę osładzają. I tak Serce Jezusa jest sercem tego życia początkujących, tej drogi oczyszczenia.

II. Przejdźmy już do drugiego stopnia tych, którzy przeszli już przez oczyszczenie, a teraz bieżą drogą oświecenia, nabywając stopniowo cnót chrześcijańskich. Tu znowu Serce Jezusowe objawia się jako słońce, z którego promienieją oświecenia i pomoce temu stanowi właściwe.

Ono ich uczy swym przykładem cnót odnoszących się do Boga. – Miłości: "Przyszedłem puścić ogień na ziemię, a czegóż chcę, jedno aby był zapalon" (Łk. 12, 49). – Doskonałej modlitwy: "Był wysłuchany dla swej uczciwości" (Żyd. 5, 7). – Posłuszeństwa woli Bożej: "Moim pokarmem jest, abym czynił wolę tego, który mię posłał" (Jan. 4, 34). – Poddania się: "Nie moja wola, ale twoja niechaj się stanie" (Łk. 22, 42). – Cierpliwości w opuszczeniu: "Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił?" (Mt. 27, 46).

Ono ich uczy cnót względem bliźniego: – Miłości: "Jakom ja was umiłował, abyście się i wy pospołu miłowali" (Jan. 13, 34). – Cichości i skromności: "Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca" (Mt. 11, 29). – Cierpliwości i pobłażania: "Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk. 23, 34).

Uczy cnót względem siebie: pokory, czystości, oderwania od rzeczy ziemskich (w Najświętszym Sakramencie) – pragnienia krzyża: "Mam być chrztem ochrzczon, a jakom jest ściśnion, aż się wykona?" (Łk. 12, 50).

Ono nie tylko ich uczy przykładem, ale wnętrznymi natchnieniami, pukaniem do ich serca. "Oto stoję u drzwi i kołacę" (Apok. 3, 20). Osobliwie na modlitwie Serce Boskie rozmawia z sercem ludzkim, jeśli ono jest uważne na głos Boży. Każdy może się przekonać, że to głos serca: bo nie słowami, nie pojęciami umysłowymi przemawia, ale słodkimi poruszeniami miłości...

Nie tylko ich uczy, ale zachęca i nagli, to przykładem, to wnętrznym pociąganiem, osobliwie pobudką właściwą sercu – pobudką miłości. Kto nie tą pobudką miłości się kieruje w drodze oświecenia, ten bardzo pomału iść będzie, nigdy gruntownych nie zdobędzie cnót i z pewnością nie dojdzie do szczytu. Przeciwnie, jeśli wiatr miłości nadmie jego żagle, prędko go poniesie, wszystko mu ułatwi: bo miłującemu wszystko łatwo. Stąd wielki uczeń Serca Jezusa, św. Franciszek Salezy, naucza, że miłość jest najkrótszą drogą do doskonałości; a wielu długo idzie i nie dochodzi, bo tą drogą nie idą. I już przed nim św. Augustyn powiedział: "Miłuj a czyń co chcesz". I Apostoł: "Wypełnieniem zakonu jest miłość" (Rzym. 13, 10).

Wreszcie to Boskie Serce dodaje postępującym sił, jakich potrzebują, wlewając im hojne łaski, osobliwie w swym własnym Sakramencie.

III. Na koniec wznieśmy się, ile nasza nieudolność potrafi, aż do trzeciego chóru tej hierarchii mistycznej, do chóru doskonałych, bieżących drogą zjednoczenia.

Ci już oczyścili się w Sercu Jezusowym z kału ziemskiego, nabyli wszelkich cnót w tym życiu możebnych. Już namiętności ich umartwione nie odzywają się jak tylko nieznacznymi poruszeniami i nie kłócą ich błogiego pokoju. Używają tego świata, jakoby nie używali (1 Korynt. 7, 31), ukrzyżowani są światu a świat im ukrzyżowany (Galat. 6, 14). Sobie umarli, wyzuciem miłości własnej, a życie ich ukryte jest z Chrystusem w Bogu (Koloss. 3, 3); żyją, ale już nie oni, lecz żyje w nich Chrystus (Galat. 2, 20). Podobniejsze do aniołów niż do ludzi, te błogosławione dusze łączą się ustawicznie z Bogiem modlitwą tak wzniosłą, że my ani wyobrażenia o niej powziąć nie możemy; one zaś ją opisują jako milczenie zachwytu w obecności Majestatu Boskiego, jako przelanie się duszy w morze doskonałości Boskich, jako wyniszczenie własnej osoby i przeobrażenie się w Boga. Jest to język, który oni tylko sami zupełnie rozumieją.

Ale jeśli ich zapytamy, jaki jest sekret ich anielskiego życia, jaką drogą wspięli się, albo raczej wzlecieli jak orły na ten szczyt niebotyczny, odpowiedzą nam: weszliśmy do Serca Jezusowego i tameśmy założyli mieszkanie.

Tak nas uczy św. Małgorzata Maria, która sama ustawicznie w tym Sercu mieszkała, i świadczy o obietnicy Pana Jezusa: że w Jego Sercu dusze oziębłe staną się gorliwymi, a gorliwe szybkim krokiem dojdą do doskonałości.

Tak opowiada św. Gertruda, która co dzień rozkoszując się w tym przybytku mówiła: "Witam Cię, o Serce Jezusa, źródło żywe i ożywiające życia wiekuistego, skarbie Bóstwa nieprzebrany, ognisko żarzące się Boskiej miłości! Ty jesteś miejscem mego spoczynku, moim przytułkiem".

Tak opowiada św. Bernard, który pisze: "Dlatego przebity jest bok Twój, o Jezu, aby otwarte było dla nas wejście; dlatego zranione jest Serce Twoje, abyśmy w nim bezpieczni od zewnętrznych zakłóceń, zamieszkać mogli... O, jak dobrze, jak rozkosznie jest mieszkać w tym Sercu! Za to poświęcę wszystko i wszelkie nawet żądze serca mego".

Tak opowiada św. Jan, uczeń miłości, który na Sercu Jezusa spoczął, i od Niego się nauczył tych tajemnic Boskiej miłości, jakie później rozgłaszał.

Tak opowiada św. Paweł, który nas wszystkich wzywa, abyśmy w Sercu Jezusowym mieszkali: "Świadkiem mi jest Bóg, jako wam wszystkim życzę, abyście byli we wnętrznościach Jezusa Chrystusa" (Filip. 1, 8).

Lecz dobitniej i wyraźniej od wszystkich wzywa sam Pan Jezus wszystkich, którzy pragną doskonałości, do mieszkania w Jego Sercu: "Mieszkajcie we mnie, a Ja w was" (Jan. 15, 4). I w ostatniej modlitwie prosi Ojca: "Ja w nich, a Ty we mnie: aby byli doskonałymi w jedno" (Jan. 17, 23).

Tak więc wszystkie dusze doskonałe mieszkają w Sercu Jezusowym, tj. że miłość Boska jest ich żywiołem, i poza to Serce nie wychodzą, nie mając żadnego pragnienia, które by do czegoś poza tym Sercem się odnosiło; a Serce Jezusa mieszka w nich, ponieważ zupełnie w nich panuje, zwyciężywszy ich miłość własną, rządzi bez podziału wszystkimi ich poruszeniami...

Takich dusz zapewne mała jest garstka w Kościele, ale one choć nieliczne, są sercem Kościoła, bo przez nie Kościół oddaje Bogu służbę, cześć i miłość doskonałą, jakiej przez inne członki nie oddaje; przez nie Kościół jest oblubienicą najmilszą "bez zmarszczki i skazy"; one ściągają Kościołowi najobfitsze łaski i błogosławieństwa. A tym samym Serce Jezusowe, które w nich najzupełniej króluje, jest także przez nie sercem Kościoła.

Streszczenie i zastosowanie

O, jakże wspaniały widok przedstawia oczom duszy ta hierarchia mistyczna, wznosząca się w trzech chórach naokoło Serca Jezusa! Jedni u nóg Jezusa płaczą z Magdaleną, drudzy u rąk uczą się uczynków dobrych, trzeci do samej rany boku się tulą. Ale choć ci ostatni bliżej i bezpośredniej czerpią z tego Serca, drudzy dalej, jednak krew, która tymi wszystkimi ranami płynie, i łaski, które się rozlewają na te trzy chóry, z tegoż Serca płyną.

A zatem do jakiegokolwiek chóru należymy, łączmy się jak najściślej z tym sercem życia duchownego...


Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 322-327.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

18. Dziewięć nauk - O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

Dziewięć nauk

O Sercu Jezusowym, jako Sercu Kościoła

(Mówione w Krakowie w kościółku OO. Jezuitów na Wesołej w czerwcu 1872 r.)
O. MARIAN MORAWSKI SI
NAUKA IX.

Serce Jezusa jest celem, do którego wszystko dąży w Kościele

"Ja jestem Alfa i Omego, początek i koniec"
(Apok. 1, 8).

Wstęp

Mówiłem na wstępie tych dziewięciu nauk, że jak w organizmie człowieka serce jest tym środkiem, z którego krew żywotna wypływa i do którego po obiegu wraca, tak Serce Jezusa jest takim sercem Kościoła; z Niego bowiem płynie wszystko życie Kościoła i wszystkie czyny, środki i objawy tego życia, – cośmy w tych ośmiu poprzednich naukach widzieli – a znowu ku temuż Sercu to życie powraca i spływa, do Niego wszystek ruch żywotny w Mistycznym Ciele Kościoła dąży: tak że Serce Jezusa nie tylko jest początkiem i źródłem wszystkiego w Kościele, jakeśmy widzieli, ale też końcem i celem. "Ja jestem Alfa i Omega, początek i koniec". I to będzie przedmiotem tej ostatniej nauki.

Wykład dogmatyczny

I. Jeżeli najpierw rzucimy okiem na tę piękną przyrodę, która nas otacza, widzimy w każdym stworzeniu jakieś dążenie do swego właściwego celu. A to dążenie jest czymś podobnym do miłości, jest to, według pięknej myśli św. Augustyna, miłość odpowiednia do natury każdej rzeczy. Bo miłość to dążenie do odpowiedniego dobra. Kamień pada ku ziemi, para wznosi się ku obłokom, pszczoła leci do kwiatka, liszka bieży do swego żeru... każda rzecz dąży do czegoś, pod wpływem jakiejś miłości. Miłość ta w rzeczach nieżywotnych jest tylko biernym ruchem, w zwierzętach bezmyślną chucią, dopiero w człowieku jest duchowym pragnieniem dobra, miłością w zupełnym znaczeniu.

Gdy dalej zauważymy, do czego dążą te wszystkie stworzenia, jaki jest cel, do którego zmierza ta powszechna miłość, spostrzeżemy dziwny porządek przez miłościwego Stwórcę utworzony: istoty mniej doskonałe dążą do doskonalszych, służą im na pokarm i inne potrzeby; nieżywotne dążą do żyjących; a wszystko na ostatek służy człowiekowi, który jest sercem tej przyrody, nie tylko dlatego, że jest najszczytniejszym ze wszystkich stworzeń widomych i panuje nad wszystkimi, ale też, że on jeden między nimi ma miłość duchową, która aż do Stwórcy sięga i Jemu cześć winną oddaje. Inne więc stworzenia, które nie mogą znać i miłować Boga, dążą odpowiednią sobie miłością do człowieka – i przez niego, jako przez serce całej natury, miłują Boga i do Niego się odnoszą.

Taką Bóg utworzył piękną harmonię wszech miłości. Sam bowiem będąc pięknością, harmonią i miłością, zostawia w swych dziełach ślad swoich doskonałości. Ale człowiek nieposłuszeństwem swoim ten porządek zakłócił: sam odpadłszy od miłości Bożej, oderwał niejako całe stworzenie od Boga, i wziął za cel to stworzenie, którego sam był celem. "Rzekł drewnu: tyś jest ojciec mój; a kamieniowi: tyś mię urodził" (Jerem. 2, 27). Stąd powoli dusza jego, zanurzając się w rzeczach widomych, zapomniała o swej miłości duchowej, niejako utraciła władzę miłowania Boga i rzeczy duchownych... Cóż więc uczynił Bóg, aby naprawić ten porządek? Posłał Syna Swego na świat w postaci widomej, w naturze ludzkiej, ażeby choć takim sposobem pociągnąć serca ludzkie i stać się znowu celem ich miłości. "Abyśmy, mówi Kościół, widzialnie Boga znając, przez Niego do miłości niewidzialnych rzeczy byli porwani" (Prefacja ze Mszy św. na Boże Narodzenie).

Tak więc ten Bóg-Człowiek stał się środkiem i celem serc ludzkich. Ludzie, poznawszy w ciele ludzkim Boską dobroć, umiłowali Jezusa, a Jezus, jako serce całej ludzkości, swoim Sercem ludzkim, lecz ubóstwionym, oddaje Bogu miłość Boga godną. I tak Serce Jezusowe jest środkiem, do którego wszystko a wszystko dąży: nierozumne stworzenia dążą do ludzi, a ludzie do Jezusa; Serce Jezusowe jest sercem świata, przez które wszystko stworzenie Boga miłuje: gdyż miłość nierozumnych istot odnosi się do człowieka, a miłość ludzi zestrzeliwa się w Sercu Jezusowym, i przezeń do Boga sięga. Tę wielką harmonię miłości odkrywa nam św. Paweł: "Wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusowi, a Chrystus Boży" (1 Korynt. 3, 21-22).

II. Rzućmy teraz okiem na królestwo łaski – ten Kościół św., przez Boga-Człowieka założony, który, jak już wiemy, z Jego Boskiego Serca wyszedł. I tu widzimy, że wszystkie składniki i funkcje tego mistycznego ciała odnoszą się do Serca Jezusa, wszystkie miłości w Nim są zestrzelone. Przypomnijmy sobie, cośmy o każdej z nich w poprzednich naukach mówili, pokazując jak każda z miłości Serca Jezusowego pochodzi, a od razu zobaczymy, że każda zarówno do tejże miłości dąży.

Hierarchia, jak widzieliśmy, ma cel dwojaki: spełnianie Ofiary Najświętszego Serca i prowadzenie dusz ludzkich do tegoż Serca, aby się z Nim zjednoczyły przez miłość. W jednym i drugim dąży hierarchia najwyraźniej do Boskiego Serca. Sakramenta wszystkie również do tego Serca się odnoszą; wszystkie bowiem są podporządkowane jako środki i przygotowania do Najświętszego Sakramentu, w którym się połączenie z Sercem Jezusowym spełnia, który jest triumfem i arcydziełem Boskiego Serca.

Ofiara Mszy św. ma ten cel, abyśmy w Niej przez Serce Jezusowe oddawali Bogu hołd pokłonu i miłości, jakiego swoimi sercami oddać Mu nie możemy. Prawo kościelne, według wyrażenia Pisma, całe dąży do miłości: "Koniec przykazania miłość" (1 Tymot. 1, 5); dąży więc do Serca Jezusa, które, jakeśmy widzieli, jest celem wszechmiłości świata.

Historia Kościoła dąży do Serca Jezusa. Kościół już od początku świata miał symboliczną historię swoją w dziejach ludu wybranego, który był przedobrażeniem i figurą Kościoła, jak naucza św. Paweł, a św. Augustyn wspaniale wykłada i rozwija w dziele "O Mieście Bożym". Otóż mnóstwo tych figur i przepowiedni Starego Zakonu odnosiło się do przyszłego Zbawiciela i wyobrażało proroczo przymioty Jego Serca. Abel przedstawiał Jego niewinność, Abraham Jego posłuszeństwo, Izaak Jego gotowość na śmierć dla czci Boskiej, Melchizedech Jego kapłaństwo, Józef Jego prześladowania od braci, Mojżesz Jego panowanie łaskawe nad sercami ludzkimi. Cuda, których doznali Żydzi na puszczy, były według św. Pawła figurami (1 Korynt. 10, 11) Chrztu, Najświętszego Sakramentu i innych zdrojów łaski, jakie z tegoż Serca płynąć miały. Słowem, wszystkie ważne wypadki dawnego Przymierza odnosiły się do Serca Jezusa, jako celu swego, przepowiadając Jego doskonałość i Jego dzieła, i zarazem obudzając w sercach ludzkich pragnienie i miłość tego Zbawiciela.

Po przyjściu zaś Pana Jezusa, historia Kościoła jest tylko dążeniem do urzeczywistnienia królestwa Boskiego Serca w ludzkości, jest wspaniałym obrazem, w którym widzimy, jak serca ludzkie lgną do Serca Jezusa, najpierw w ziemi Judzkiej, a potem z coraz dalszych krain, z coraz odleglejszych narodów; widzimy, jak mimo wszelkich przeszkód, jakie piekło spiętrza, i mimo wielu strat, jednak zbiegają się dusze ku miłości Bożej z tego Serca promieniejącej, i zapalają się tym ogniem, który Jezus przyszedł puścić na ziemię... aż kiedyś cała ziemia tym ogniem zapłonie, wtedy, kiedy będzie jeden pasterz i jedna owczarnia.

III. Tak więc wszystko dąży do Serca Jezusa. Widzieliśmy to zacząwszy od poziomu natury, potem spotkaliśmy to samo w sferze łaski; zobaczmy jeszcze, jak wszystko do tego Serca dąży w najwyższej sferze niebieskiej chwały.

Te dążenia do Serca Jezusa, o którycheśmy dotąd mówili, są zawsze niedoskonałe; zawsze liczne niedostatki, zwłaszcza grzechy ludzkie, psują ten cudny ustrój miłości, wprowadzają rozdźwięk w tę harmonię miłości. Lecz te wszystkie niedostatki się naprawią, te niezgodne tony umilkną, i harmonia miłości będzie doskonałą w Mieście wiecznej miłości.

Do tego dąży Kościół i cały świat łaski; do tego też dąży i wzdycha cała natura, ta natura, która grzechem człowieka skażona jest, i stąd jakiś gwałt cierpi, a po zmartwychwstaniu ma być swoim sposobem uwielbiona. "Albowiem oczekiwanie stworzenia – mówi tajemniczo św. Paweł – oczekiwa objawienia synów Bożych. Bo próżności poddane jest stworzenie, nie dobrowolnie, ale dla tego, który je poddał pod nadzieję; bo i samo stworzenie wzdycha, i jako rodząca boleje aż dotąd. A nie tylko ono, ale i my sami, mający pierwiastki Ducha, i sami w sobie wzdychamy, oczekiwając przywłaszczenia synów Bożych, odkupienia ciała naszego" (Rzym. 8, 19-23).

A w samym tym Mieście wiecznej miłości, ku czemu są zwrócone wszystkie oczy i serca? Pytajmy Ucznia miłości, który w Objawieniu swoim widział to Miasto błogosławione. "Miasto – mówi on – nie potrzebuje słońca ani księżyca, aby świeciły w nim, albowiem jasność Boża oświeciła je, a świecą jego jest Baranek" (Apok. 21, 24). Bóstwo ich oświeca światłem błogosławionym. Ale to światło Bóstwa promieni się jako z latarni, z człowieczeństwa, w szczególności z Serca Jezusowego, w którym, jak mówi Pismo, "mieszka wszystka pełność Bóstwa cieleśnie" (Koloss. 2, 9) i ku któremu wszystko się zwraca, już nie z trudnością i gwałtem, jak pośród przeszkód tego życia, ale z rozkoszą niewypowiedzianą, i z Nim jako z celem swego dążenia się jednoczy.

To samo ogłasza i Paweł św., który także zajrzał do tej ojczyzny niebieskiej. W pierwszym liście do Koryntian, opisując, jak wszystko poddane jest Chrystusowi, na to, aby wszystko z Nim się jednoczyło miłością, i przezeń było ożywione, a jak Chrystus przez wieki do uzupełnienia tego dzieła dąży, pokonując wszystkich swych nieprzyjaciół, mówi na koniec: "A gdy Mu wszystko poddane będzie (tj. po sądzie ostatecznym, gdy już wszyscy ludzie przeznaczeni będą Chrystusowi poddani i na podobieństwo ciała Chrystusowego uwielbieni), tedy i sam Syn będzie poddany Temu, który Mu poddał wszystko" (1 Korynt. 15, 28), tj. nie jako Bóg, lecz jako człowiek, swym ludzkim Sercem odda Ojcu hołd poddaństwa. Jakżeż wtedy dopiero odda to Serce Ojcu hołd, kiedy od chwili swego stworzenia czciło Go najdoskonalej? Otóż wtedy odda Mu hołd, jakiego dotąd Mu nie oddało, bo nie tylko samo z siebie, ale i z Ciała Swego Mistycznego, już zupełnego, tj. ze wszystkich serc ludzkich z Nim zjednoczonych i w Nim mieszkających miłością doskonałą. A tego hołdu, który Mu wtedy odda, nie przestanie oddawać przez całą wieczność.

O błogosławione życie: z Sercem Jezusowym być zjednoczonym miłością wiekuistą, bez żadnej przerwy, bez żadnej obawy! Z Serca Jezusowego, zdroju żywota, upajać się hojnością domu Pańskiego i strumieniem rozkoszy jego napawać się, a w światłości jego oglądać światłość! (Ps. 35, 9-10). Przez Serce Jezusowe oddawać wiecznie Bogu cześć i miłość i dziękczynienie i błogosławieństwo!

O Boskie Serce! wszystko do Ciebie dąży na niebie i na ziemi. Wszystko Cię miłuje; czy tylko moje serce ma zakłócić tę harmonię miłości? Czy mam ja być wyrodkiem całej natury i ściągnąć na siebie przekleństwo wszelkich stworzeń, nie dążąc do Ciebie, do którego wszystko dąży?... Ach! dosyć już tego rozstroju sprawiłem w świecie; teraz całym sercem do Ciebie dążę i Ciebie miłuję i ufam w twej dobroci, że Cię wiecznie będę miłował i przez Ciebie wieczną oddawał cześć Bogu w Trójcy Jedynemu. Amen.


Ks. Marian Morawski SI (b. prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego), Kazania i szkice. Kraków 1921, ss. 327-332.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

19. OFIAROWANIE SIEBIE SERCU JEZUSOWEMU


sacred heart of Jesus


      
        Najsłodsze Serce Jezusa,
ogniem Miłości płonące, któreś zachowane było na te ostatnie czasy największych błędów zepsucia i obojętności, do Ciebie się uciekamy, szukając w Nim ostatniego ratunku w naszej nędzy.
 
       Ofiarujemy Tobie wszystkie nasze modlitwy, sprawy, cierpienia i łączymy je z Twoimi i z Twoją Przenajświętszą Ofiarą, która się w tej chwili na Ołtarzach całej ziemi ponawia.
 
       A ofiarujemy Ci je za Kościół nasz święty, a szczególniej za oświecenie błądzących, za ożywienie i gorliwości w sercach wszystkich ludzi.
 
       I błagamy Cię przez tę miłość, którąś tak bardzo ludzi ukochało, ulecz świata zaślepienie, rozprósz ciemności fałszywych nauk, pokrusz lody oziębłości i rozrzuć na świat cały pożar Twej Świętej Miłości. Amen.

 

„Kwiat Eucharystyczny”, Kraków 1939, str. 272-273.

Za: lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com



Wersja => AUDIO

avatar użytkownika intix

21. Czwartek, 15.06. A.D.2017







Uroczystość Bożego Ciała


Chwała i dziękczynienie bądź w każdym momencie
Jezusowi w Najświętszym Boskim Sakramencie.
Ile minut w godzinie, a godzin w wieczności,
tyle bądź pochwalony Jezu, ma miłości...









avatar użytkownika intix

22. Rozważania...

DZIEŃ I. Miłość odwieczna Boga w Sercu objawiona



image of page 5


Ja też mam Serce jako i wy. — Hiob. 12, w. 3.


       Przed wszystkiemi wieki, wprzód nim była ziemia i wszechświat, nim człowiek zaistniał, Bóg umiłował nas, i ta miłość sprawiła, iż nie dla Swojego dobra, ale jedynie dla naszego szczęścia, wyprowadził nas z nicestwa. Przewidział Bóg, że to nicestwo, człowiek, podniesie rokosz przeciw Niemu, targnie się i zdepcze jego święte przykazy: to jednak nie odwiodło Go bynajmniej od udarowania nas życiem. Życie, to jest dar bardzo wielki, mieści w sobie powab niezrównany: najbiedniejszy z ludzi, mimo licznych przykrości, nierad rozstawać się z życiem. Stwórca mógł człowieka obdarzyć jedynie życiem i szczęściem przyrodzonem doczesnem; ale Bóg nieskończonej dobroci pragnie, aby ta kropla doczesnego życia, była początkiem i przejściem do pełności życia, On chce, aby człowiek żył wiecznie i był szczęśliwym szczęściem i błogosławieństwem, jakiego Sam Bóg używa. Przed założeniem świata, (jak mówi Paweł ś.), wybrał nas Bóg, nie na to, abyśmy byli władcami, królami ziemi, ale na coś więcej: abyśmy byli świętymi, niepokalanymi przed oczyma Jego; w miłości czyli w Sercu Swojem wybrał nas i przeznaczył na syny. On chce być Bratem, Oblubieńcem naszym; a ponieważ my jesteśmy złożeni z ducha i ciała, Bóg zatem zastosowywa się do nas, uniża się i przyjmuje, przybiera podobne nam serce: jakby powtarzał, co napisano w księdze Hioba r. 12, w. 3. Ja też mam Serce jako i wy. To Serce chce Bóg, aby było spójnią, ogniwem łączącem biednych ziemi ludzi z nieogarnionem Bóstwem. Na Sercu i w Sercu Jezusowem zasadza się wszystko, wszelkie ofiary i zakon cały. Sam Najsłodszy Jezus tak to wyraża przez Proroka (w Psalmie 39, w. 9 i 10): Całopalenia i za grzech nie żądałeś, tedym rzekł: oto idę... i zakon Twój wpośród Serca mego.

       Wpośród Serca Jezusa znajduje się rzeczywiście cały zakon, całe prawo, bo cała jego zasada: kochaj Boga, kochaj bliźniego; a tego ukochania Jezus dopiero dał nam wzór najdoskonalszy, i my tylko przez Jezusa i w Jezusie godnie kochamy Boga. Cały zatem chrześcijanizm i religja zasadza się na sercu, jak też słusznie powiedziano, że religja jest spójnia z Bogiem, poczucie w Sercu Boga: Deus sensibilis cordi. Co większa, Sam Bóg nazwał się już nie posiadającym miłość, ale cały miłością, niby sercem, to godło miłości jest serce: Deus charitas est. I nam też rzeczono: będziesz miłował Boga ze wszystkiego serca twego. Ach Panie! choćbyś mi i nie rozkazywał, mógłżebym nie kochać Ciebie, Który jesteś Bogiem serca mego i cząstką moją na wieki? Zdumiej się serce moje, że Bóg nieskończony w Majestacie, nie tylko pozwala, zachęca, ale nawet rozkazuje, abyś Go kochało. Gdzież się zwrócisz biedne serce, jeżeli nie do Serca Pana? Wszystko prócz Boga jest nicestwem, bo z nicestwa powstało: i ty o serce moje nicestwem jesteś, i zagrzęzłobyś, zginęło w nicestwie, gdybyś się nie oparło na Bogu, nie wzniosło ku Niemu, nie spoczęło w Tym, Który jest życiem, błogosławieństwem i szczęściem twojem.


Postanowienie do wykonania


       Szczęściem, radością jest dla ojca, dla matki, gdy widzą swą dziatwę tulącą się do ich serca, my dzieci Boga, postanówmy zgromadzać się często wokoło Najsłodszego Serca Jezusowego, a zwłaszcza w miesiącu Serca, tulmy się do Serca naszego Ojca, Zbawcy, Oblubieńca, Jezusa; obchodźmy z serdeczną rzewnością ten miesiąc, zachęcajmy wszystkich co możemy, do uczczenia Przenajświętszego Serca, aby liczba dziatek, miłośników Serca, z każdym dniem się powiększała.

       Modła strzelista (Modła strzelista, znaczy westchnienie, szybkie wzniesienie ducha do Boga, jest niby strzała z kołczana miłości Boskiej wyjętą, co przebija ziemskie zawady i w szybkim polocie, wzbija się aż do tronu Boga, aż do wnętrzności miłosierdzia, do głębi Serca Jezusowego. Ciskajmy często w ciągu dnia te uczuć serca strzały do tronu Pana, powtarzając wyrazy w modle strzelistej zawarte.). — Serce Jezusa pociągnij mnie ku Sobie, niech pobiegnę za wonnością cnót Twoich. (Cant. 1. 5).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.


Módlmy się:

       Boże, Który nas wszystkich wyprowadziłeś z nicestwa przez miłość, zbawiłeś przez miłość, zakon Twój na miłości i wśród Serca założyłeś i wszystko na Sercu i w Sercu zawarłeś, daj nam tę miłość, abyśmy Ciebie całem sercem, po wszystkie wieki kochali. Amen.
 




avatar użytkownika intix

23. Rozważania...


DZIEŃ II. W Sercu Jezusa jednoczą się serca wszystkich

W górę serca. - Mszy św. Prefacja.


       Serce jest pierwsze, które przy poczęciu człowieka tętna życia wybija, ono ostatnie w ciele człowieczym zamiera. Człowieczeństwo całe, wedle ducha religji i Ewangelji, jedno ma stanowić ciało, jedno ma mieć serce: a tem sercem winno być Najsłodsze Serce Jezusa. Człowieczeństwo, jakie dziś spostrzegamy, samolubne, pod względem duszy i Boga obojętne, jest jakby bez serca. Ma ono niby serce, ale to wszystko zwodnictwo, ułuda; jest to, jak powiada Pismo Boże: „Gołębica zwiedziona nie mająca serca", Columba seducta absąue corde. Mamią się ludzie i zwodzą, bo gonią za marą, za błyskotnemi, znikomemi dobrami, są jednak bez serca, bo to wszystko za czem gonią, czego pragną, nie zaspakaja ich pożądliwości. Gołębica, której wyrwą serce, niech się szamocze i stęka, nic ją nie ożywi, nie utrzyma przy życiu, chyba, że serce na powrót jakim cudem w jej łono złożone, wydawać znowu tętna życia pocznie.

       Człowieczeństwu, już jakby umarłemu, podaje cudowna dobroć Boga Serce Jezusa, aby Ono było życiem jego, jak Sam Jezus nas o tem upewnia: „Ja jestem życiem", Ego sum vita. Niewiara i występki wyrwały to Boskie Serce człowieczeństwu: nabożeństwo zaś Serca Jezusowego, ono na powrót człowieczeństwu zwraca, rozbudza zamarłe tętna życia duchowego, i niebiańską miłością rozpłomienia dusze. Zamierające Serce Jezusa na Krzyżu wyrzekło: pragnę. Ach pragnęło i pragnie to Najświętsze Serce, aby wszystkich serca w Niem skojarzone były, a Oblubienica Jezusowa ukochana Matka nasza, Kościół ś., idąc za dążnością Serca Jezusa, codziennie w Najświętszej Mszy Ofierze na swe dziatki woła: „W górę serca.", Sur sum corda. W górę do Nieba, do Najświętszego Serca Jezusa, nasze nędzne, grzeszne niech się wznoszą serca, bo inaczej, jakżeby mogły codziennych uczuć hołdy wybijać Bogu? Serce Jezusa jest jedynie Boskie. Ono więc Samo tylko może godnie wielbić Boga, serca zaś stworzeń, o tyle tylko, o ile z Tem Najświętszym skojarzone są Sercem. W górę serca! ten głos i do nas, i do całej odnosi się przyrody. Kamienie, rośliny, kwiaty są bez serca; same nawet zwierzęta, choć mają serce, ale bezrozumne, nie znające Stwórcy swego; te wszystkie zatem twory zwracają się do człowieka, aby im był sercem, aby im udzielił rozumnego uczucia, aby z ich i całej przyrody widoku poznając Boga, wraz z całą przyrodą wielbił tegoż Boga. Lecz i serce człowieka, acz rozumne, grzesznem jest i zanadto nikczemnem, aby Bogu trzykroć Świętemu swoje składało hołdy. Aniołowie tak czyste duchy, i oni nie są bez skazy, i w nich znalazł Pan nieprawość, potrzeba więc nam serca nadanielskiego, Bóstwem poświęconego, aby Bogu cześć prawdziwie oddana, Boska być mogła. O Serce Najsłodsze Jezusa, Ty nie masz Swej osobowej, ludzkiej istności, ale wspierasz całkowicie Swą istność na Osobie Syna Bożego, jesteś Przybytkiem, mieszkaniem Samego Bóstwa; Bóstwem ożywione, jesteś Najświętsze, Niepokalane; w Tobie zatem niech się wszystkie kojarzą twory przyrody, wszystkie serca ludzi; nawet wszyscy Anieli, i w Tobie dopiero i przez Ciebie niech składają Bogu najgodniejsze hołdy czci i uwielbienia. O! ciesz się serce moje, choć nikczemne jesteś, ale przypuszczone do Serca Jezusa, stanowisz przedmiot miły Bogu. Nie patrz już Panie na mnie, tylko przez ranę Serca Syna Twego; przez pośrednictwo Tego Bożego Serca, ofiaruję Tobie Ojcze na Niebiosach wszystkie sprawy moje, wszystkie tchnienia serca mego.


Postanowienie do wykonania


       Serce Jezusa jest jedyną Ofiarą i Ołtarzem, na którym złożone serca ludzi są miłe Bogu, na tym przeto Ołtarzu, niech zostają nieustannie serca nasze, łączmy je z Ofiarą Serca Jezusowego. Niech nie upłynie żaden tydzień, co mówię, ani jeden niech dzień nie upłynie, abyśmy nie mieli rozmawiać o Najświętszym Sercu Jezusa, abyśmy nie mieli rozgłaszać niezmiernych skarbów łask, jakie z Serca Jezusa płyną na ludzi.

       Modła strzelista. — Daj mi tylko łaskę miłości Twojej o Serce Jezusa, a jakże będę bogatym!


Módlmy się:


       Podnieś w górę serca nasze, Boże, ku Sercu Jezusowemu, abyśmy przez To Najświętsze Serce, Ciebie godnie zawsze wielbić mogli. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874,  s. 71 - 74.




avatar użytkownika intix

24. Rozważania...

DZIEŃ III. Dar Serca to dar największy

Dam im Serce. — Izajasz 24, w. 7.


       Ojciec dziecięciu, matka córce, oblubieniec oblubienicy niech da wszystko, cokolwiek posiada, jeszcze to mało: serce żąda serca. Kto serce dał, ten dopiero dał wszystko. Ojcem, Matką, Oblubieńcem tak wspaniałym jest Jezus ukochany. On daje nam wszystką Miłość Swoją, daje nam Swe Serce: animam suam dat. Daje Serce na ofiarę śmierci, a śmierci krzyżowej, aby okazał, że ta miłość mocna jest jako śmierć (Cant. 8, 6). Ten miłości dar, posunion jest jeszcze dalej: miłość wynalazła sobie sposób, aby serce zjednoczyć z Sercem, aby to zjednoczenie było nieustanne, aby trwało po wszystkie wieki; wynalazła Najświętszy Sakrament, aby w Nim Serce Boże dane nam było na pokarm: by jako pokarm przeistacza się w naszą istotę, tak również, abyśmy i my byli przeistoczeni w Jezusa, aby w nas ta sama Krew krążyła Jezusa, to samo Serce biło Jezusa, i było niezłomną rękojmią, zadatkiem wiecznego żywota: aby się spełniło, co powiedział Prorok: Dam im Serce, aby mnie znali, żem Ja jest Pan, i będą Mi ludem, a Ja będę im Bogiem: a nawrócą się do Mnie całem sercem swojem (Izajasz 24, w. 7).

       Czytamy w żywocie ś. Katarzyny z Sienny, między osobliwszemi łaskami od Boga jej udzielonemi, że Pan Jezus uczynił z Świętą zrękowiny, poślubienie duchowe, i znowu, że wyjął jej serce, a dał jej w zamian Swe własne. I wielu osobom dziwaczną, niepojętą wydaje się to być rzeczą; ale niepojętość znika, kiedy zastanowimy się, że w Najświętszym Sakramencie daje nam Jezus Swe Ciało, Swą Krew, Swe Bóstwo, jednem słowem, Swe Najświętsze Boskie Serce. Nie jestże tu prawdziwe poślubienie duszy z Panem Jezusem? prawdziwa serc wymiana, albo raczej nierozdzielna ich spójnia i jedność? Tak dalece, że ś. Paweł wyraźnie powtarza: żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus (Do Galatów 2, w. 20).

       „Widziałam, mówi ś. Matylda, Syna Bożego trzymającego w ręku Swe własne Serce, jaśniejsze nad słońce, roztaczające świetne na wsze strony światła promienie: i wtedy poznałam, że promienie oznaczają łaski, że z Tego Najświętszego Serca wszelkie wypływają dobrodziejstwa, jakie Bóg nieustannie wylewa na ludzi."


Postanowienie do wykonania


       Poświęcenie każdego dnia wszystkich uczynków naszych Bogu, nie tylko jest pobożnem ćwiczeniem, ale nadto prawdziwą, rzeczywistą powinnością naszą. Stworzył nas bowiem jedynie na to, abyśmy Jemu służyli; bądźmy przeto wiernymi tej powinności. Abyśmy zaś wartość nadali uczynkom naszym, i takowe zasługującymi uczynili, ofiarujmy je Ojcu Przedwiecznemu przez Serce Jezusowe. Na przykład w ten sposób: Mój Boże! ofiaruję Ci wszystkie sprawy moje dnia dzisiejszego, łącznie z zasługami Serca Jezusowego, Najświętszej Panny i Świętych Twoich; w zjednoczeniu z wszelkiem dobrem, w sprzeczności z wszelkiem złem, przeszłem, teraźniejszem i przyszłem.

       Modła strzelista. - Wróbel znajduje sobie mieszkanie, a synogarlica gniazdo dla piskląt swoich. Serce Twoje o Jezu! niech będzie schronieniem naszem!

       Boskie Serce Jezusa zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.


Módlmy się:

   
       Boże, Któryś dar największy, bo Najświętsze Syna Twego Serce dać raczył, udziel nam jeszcze tej łaski, abyśmy do Serca Jezusa z całego nawrócili się serca, abyś Ty był zawsze naszym Bogiem, a my ludem Twoim na wieki. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s. 74 - 77.





avatar użytkownika intix

25. Rozważania...

DZIEŃ IV. Różnica między Nabożeństwem do Najsłodszego Serca Pana Jezusa a Nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu


Przyłóż mnie jako pieczęć do Serca Twego. - Pienia 8, w. 6.


       Właściwie biorąc, Serce Jezusa i Ciało Jego Najświętsze, jest to jeden i tenże sam przedmiot. Chrystus zmartwychwstały już więcej nie umiera, choć utajony w Najświętszym Sakramencie, jest przecież żywy, jest tam prawdziwe Ciało, Krew, Bóstwo, Człowieczeństwo; jest tam prawdziwe, żywe i Boskie Serce Jezusa. Jest ten Sam Jezus, co się narodził z Marji, co był ukrzyżowan, co zmartwychwstał, co zasiada w ubóstwianem człowieczeństwie na prawicy Ojca Przedwiecznego. Ten Jezus jest niepodzielny, najdrobniejsza cząstka Najświętszej Hostji zawiera całego Jezusa, gdy zatem mówimy Ciało Pańskie, Krew Pańska, Serce Pana, zawsze chcemy rozumieć całego, niepodzielnego Jezusa. Ztąd jednak, że przedmiot obudwóch nabożeństw jest jeden, nie mamy wnosić, że obadwa już są zupełnie podobne, że tem samem jedno z nich jest zbyteczne. Obchodzi Kościół Uroczystość np. Narodzenia Pańskiego, a ta Uroczystość nie znosi bynajmniej Uroczystości Zmartwychwstania lub Wniebowstąpienia Pańskiego; w każdej z nich czcimy Jezusa, ale w każdej na co innego wzgląd mamy: żadna z tych uroczystości nie niszczy drugiej, ale ducha pobożności coraz więcej rozbudza, podnosi.

       Ciało Pańskie wyniszczone, ubiczowane, smagane, oplwane, tysiącem obelg obciążone; Krew Najświętsza potokami płynąca, to są wszystko boleści wielkie, i jako przez Osobę Boską ponoszone, są ceny niezmierzonej; ale nad te wszystkie boleści, straszniejsze były te, co rozdzierały Serce Jezusowe. Sama rana włócznią w Serce zadana, niczem jest w porównaniu z temi ranami, które wewnętrznie dociskały Sercu Jezusowemu. Pierwsze cierpienia były, że tak powiemy przechodniemi, te zaś wewnętrzne Serca boleści są nieustanne, ciągłe, nieskończone: tak jak miłość, dla której Jezus je ponosił, jest nieskończoną. Od pierwszych chwil, jak Boskie Serce Jezusa w Ciele bić zaczęło, już wszystkie męczarnie były Sercu przytomne, już raniły Serce. Pierwsze boleści Ciała przeminęły z chwilą skonu Zbawiciela, te drugie i dziś się jeszcze nie skończyły, jeszcze i dziś odbiera Boskie Serce najboleśniejsze rany od grzeszników, którzy jakby znowu Jezusa krzyżują (Do Żydów r. 7, w. 6). W samym Sakramencie Miłości, jakże boleje Najsłodsze Serce Jezusowe nad niewdzięcznością ludzką; nad zniewagami, świętokradztwami Jemu wyrządzanemi. Jeżeli zatem cześć Najświętszego Sakramentu winna w nas pomnażać, utrzymywać wiarę: cześć Najsłodszego Serca ma szczególniej rozpłomieniać miłość ku Bogu. Jeżeli Najświętszy Sakrament Ciała Pańskiego ma obudzać cześć i uszanowanie: nabożeństwo do Najsłodszego Serca Jezusa, winno rozrzewnić serca nasze, pobudzać do współjęczenia z Jezusem nad nieprawościami zalewającemi ziemię, a zwłaszcza nad nieuszanowaniem i wzgardami, jakie Zbawca ponosi w Sakramencie Ołtarza. Jednem słowem, obadwa te Nabożeństwa nie tylko wzajem się obalać i niszczyć podzieleniem hołdów nie mogą, ale owszem, to ostatnie Najsłodszego Serca jest jakby upięknieniem, udoskonaleniem pierwszego; dodaniem Mu większej wyrazistości, jakby podniesieniem do wyższej potęgi. Ono ma być wyrażeniem tego podobieństwa, jakie serca nasze przez naśladownictwo Jezusa nosić na sobie powinny. Serce Jezusa, jak powiada Pismo Boże, jest nam dane na podobieństwo malowania (Eccl. 38, 28), abyśmy serca nasze urobili zupełnie na wzór Serca Jezusowego, rozpalili je tą samą miłością, w tejże samej pokorze i wyniszczeniu upodobali sobie. Jak między wyciskiem a pieczęcią jednakie i zupełnie zgodne są narysy i odcienia, takaż zgoda i jedność ma być między Sercem Jezusa a sercem naszem. Obchodząc nabożeństwo Serca, jedną myśl, jedną dążność mieć mamy z duszą miłującą Pana w Pieniach nad pieniami przedstawioną; tak jak ona odzywajmy się do Pana Jezusa: Przyłóż mnie jako pieczęć do Serca Twego (Cant. 8, w. 6). Obyśmy wszyscy mieli szczęście być podobnymi temu Boskiemu wzorowi, Sercu Jezusowemu! bo ci właśnie są przejrzeni, są przeznaczeni, wedle słów ś. Pawła, którzy są podobni temu obrazowi Syna Bożego (Do Rzymian 8, w. 28).

       O! zaprawdę, jakiż skarb wielki, Serce Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie! ale jeżeli z Niego nie korzystamy, nie czerpiemy, to nasza wina; to dowód, że albo nie poznajemy wartości Jego i wtenczas wielkie nieuctwo nasze; albo poznając, wzgardzamy tym skarbem, a wtenczas jak czarna niewdzięczność; jakie szaleństwo nasze!

       Pan nasz ukazawszy się ś. Matyldzie, zalecił jej kochać i czcić, o ile tylko zdoła, Najsłodsze Serce Jego w Przenajświętszym Sakramencie, dając jej Ono za zakład Miłości Swojej, jako schronienie w życiu i przy śmierci. I od tej chwili, wspomniana Święta przeniknioną została najtkliwszem ku Najsłodszemu Sercu nabożeństwem, i tyle w zamian otrzymała łask, iż miała zwyczaj mawiać w prostocie: gdyby mi wypadło pisać wszystkie łaski, które odebrałam od Najmilszego Serca Jezusa, jakby wielkie ztąd powstały księgi!


Postanowienie do wykonania


       Przy wszystkich Kommunjach śś. i odwiedzaniu Przenajświętszego Sakramentu, oddawajmy cześć najgłębszą Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa; wynagradzajmy Mu za tych wszystkich, co obojętność okazują dla Niego, i sprzeciwiają się rozszerzaniu, rozwojowi nabożeństwa ku temu czci najgodniejszemu Sercu.

       Modła strzelista. — Oby oczy moje i serce moje o Jezu! zostawały bezustannie zatopione w Ranie Serca Twojego.
   
       Boskie Serce Jezusa zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.


Módlmy się:

   

       Panie Jezu Chryste w Najświętszym Sakramencie utajony, wierzymy mocno, że Tu jest prawdziwe Boskie Serce Twoje; a ponieważ Ono jest znieważane przez niewdzięcznych, rozpal Panie serca nasze ogniem niebiańskiej miłości, i racz w nich zamieszkać, aby acz nędzne i nikczemne, ale Twoim najczystszym płonące ogniem, mogły choć w cząsteczce wynagrodzić zniewagi i świętokradztwa Tobie wyrządzane. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.77 - 81.




avatar użytkownika intix

26. Modlitwy Anioła z Fatimy






„O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie, kocham Cię.
Proszę Cię, byś wybaczył tym, którzy nie wierzą,
którzy Cię nie uwielbiają, którzy Cię nie kochają, którzy Ci nie ufają”

„Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu, Duchu Święty,
uwielbiam Cię ze czcią najgłębszą.
Ofiaruję Ci Przenajdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo
Pana naszego Jezusa Chrystusa,
obecnego na wszystkich Ołtarzach świata,
na przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i zaniedbania, które Go obrażają.
Przez niezmierzone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi
proszę Was o nawrócenie biednych grzeszników”.

Amen.





avatar użytkownika intix

27. 62 powody...

avatar użytkownika intix

28. Rozważania...

DZIEŃ V. O wspaniałości i zacności Serca Jezusowego. Pierwsza doskonałość Serca Pana Jezusa


Bardzo wiele jest doskonałości Serca Przenajświętszego; zastanówmy się nad niektóremi z nich, byśmy poznali zacność, wspaniałość Tegoż Serca.


       Serce Jezusa ożywione jest najpiękniejszą duszą, jaką kiedy Stwórca wywiódł ze skarbów Swoich. Ona mu przyniosła, w pierwszej zaraz chwili; ich przenajświętszego połączenia się z sobą, wszystkie bogactwa łaski i chwały, i od tej zaraz chwili nadała Mu poruszenia tak wspaniałe, skłonności tak szlachetne, przymioty tak królewskie, że we wszystkich sercach społem wziętych, nie znajduje się nic takiego, coby Jemu wyrównać mogło. Nie znajduje się ani jedno serce, coby nas tyle kochało, albo uczuwało naszę nędzę z taką tkliwością, lub powzięło zamiary tak wielkie i tak pożyteczne dla nas; któreby na koniec, doznawało tyle radości z naszego szczęścia.

       Och! gdyby wszystkich ludzi serca zamknęły się dla ciebie, nie mieszaj się, nie trwóż się tem, mówi pewien pobożny pisarz: Serce Jezusa pozostanie ci zawsze wiernem, zawsze dla ciebie otwartem.

       Tak Panie Jezu, gdy nieprzyjaciele duszy mojej uszykują zastępy swoje naprzeciw mnie, serce moje schronione w Sercu Twojem nie będzie się lękało; gdy się walka rozpocznie, ufność w Sercu Twojem sprawi, iż z tego boju wyjdę zwycięzko, i choćbym już nawet jedną nogą był w piekle i wtenczas jeszcze Sercu Twojemu ufać nie przestanę. Si consistant adversum me castra non timebit cor meum. Si exurgat adversum me praelium in hoc ego sperabo (Ps. 26, 5-6).

       Święta Matylda będąc dnia jednego mocno zajęta Bogiem, widziała w duchu miłość, pod postacią dziewicy, która maczała dyament w Sercu Jezusa Chrystusa, często powtarzając tę czynność, by ją nauczyć, że nie masz serca tak twardego i nieużytego, któregoby Serce Pana Jezusa przez skruchę roztopić nie mogło. Tak zaiste, choćby serca nasze twardsze były niż dyjament, staną się jako wosk, będąc maczane we Krwi Baranka bez zmazy. Jest to przyrzeczenie uroczyste, jakie uczynił Pan nasz Błogosł. Małgorzacie-Marii, dla tych wszystkich, którzyby przyjęli udział w nabożeństwie do Jego Najświętszego Serca. „Nabożeństwo to, mówił do niej: zrodzi miłość w sercach najbardziej nieczułych i zapali najmniej gorące serca."

       O słodka obietnico!... i kogóżby ona obojętnym jeszcze zostawić miała?!


Postanowienie do wykonania


       Gotując się do świętej spowiedzi, błagajmy Pana Jezusa, aby w Sercu Swojem Przenajświętszym nasze biedne pomieścił serca, udzielając im choć drobniuchną cząsteczkę owej bolesnej goryczy, jakiej doznawał z powodu grzechów, z których oskarżyć się mamy zamiar, a które przytomne Mu były w czasie Jego bolesnego w Ogrójcu konania.

       Modła strzelista. — Któż nas odłączy od Miłości Twojej o Serce Jezusa?!... (Rom. 8, 35).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Panie Jezu Chryste, Który Najświętsze Serce Twoje wraz z nieogarnionym Bóstwem, pod skromną postacią chleba utaić raczyłeś, nagnij i skrusz twarde serca nasze, aby powolne we wszystkiem Twej Woli, w żalu i łzach opłakując swe winy, odpuszczenie ich pozyskać mogły. Amen.



Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.81 - 83.




avatar użytkownika intix

29. Rozważania...

DZIEŃ VI. Drugi przymiot Jezusowego Serca

Ucz się poznawać Serce Boga, w słowach Boga. Ś. Grzeg. W.


       Serce Jezusa jest Święte Świętością Boga samego; zkąd wynika, że wszystkie poruszenia tego Przenajświętszego Serca, wszystkie Jego westchnienia, wszystkie pragnienia, smutki, dążenia, że wszystkie czyny Jego, według godności Osoby, która je działa, są czynami nieskończonemi co do swej ceny i wartości.

       Sprawiedliwe więc jest, aby czczone były czcią szczególną, albowiem cześć im oddając, czcimy Boską Osobę Jego.

       Jeśli cześć, jaką mamy dla Świętych, czyni nam serce ich tak drogiem, cóż myśleć mamy o nieskończenie zacniejszem, godnem czci najgłębszej Sercu Jezusa Chrystusa? W tem bowiem Boskiem Sercu, powzięte były wszystkie zamiary zbawienia naszego, a przez Miłość, którą goreje bezustannie toż Serce, do skutku przywiedzionemi zostały.


       Temu Przenajświętszemu Sercu winien jestem całą wdzięczność, jaka przynależy się ode mnie wszystkim częściom Przenajświętszego Ciała Jezusowego, które pracowało dla mego zbawienia. Serce Jezusa płakało przez Jego oczy na grobie Łazarza i nad Jerozolimą, nad smutnemi obrazami opłakanego stanu świata, w jakim znajdował się przed Męką Zbawiciela, i do jakiego przywiedzionym zostanie przy skończeniu wieków.

       Ono przez usta Jezusa, Ewangeliczne głosiło prawdy, ucząc nas drogi do nieba; Ono leczyło chorych; dotknięciem rąk wskrzeszało umarłych, Ono kierowało wszystkie kroki Jego, i urządzało wszystkie podróże tego Dobrego Pasterza, szukającego zbłąkanej owieczki Swojej. Ono wycisnęło ów krwawy pot ze wszystkich części Ciała Jego, w ogrodzie Oliwnym; Ono bladło i drżało we wszystkich członkach Jego; Ono na koniec, wołało na Krzyżu wołaniem wielkiem, które wstrząsnęło ziemię i przeniknęło Niebiosa, gdzie wysłuchanym zostało dla czci, która Mu się przynależała.

       Jakaż przeto cześć, jaka miłość, należy się od nas Sercu, przez które nam przyszły wszystkie dobra! O gdyby przedstawiono uwielbieniu naszemu serca ś. Ignacego, ś. Ludwika-Gonzagi, albo Teressy ś., jakże wielką byłaby nasza wiara, jak ogromnym nasz zapał i uniesienie! Lecz oto Serce Jezusa!... Serce, przy którem wszystkie inne są istną niedoskonałością, są niczem. Oto rzeczywiście przebywa w Sakramencie Miłości, to Serce, które oddychało i oddycha dotąd jedynie pragnieniem naszego szczęścia, którego wszystkie uderzenia są dla nas . . . a my mieliżbyśmy samą tylko obojętnością i zimnotą Jemu się odpłacać?

       Nie Panie, nie, ja wierzę, wielbię i kocham, lecz pomnóż wiarę, rozpal miłość moję.

       Święta Klara nie przepędziła ani jednego dnia, bez pozdrowienia Przenajświętszego Serca Pana Jezusa i bez oddania Mu swoich hołdów, z zapałem i gorliwością nadzwyczajną; Bóg zaś wynagradzając gorliwość pokornej Swej sługi, każdego razu, gdy zostawała na tem świętem ćwiczeniu, napełniał duszę jej najczystszą rozkoszą.


Postanowienie do wykonania


       Naśladujmy ś. Klarę, a nie opuśćmy ani jednego dnia bez oddania czci Najsłodszemu Sercu Zbawiciela.

       Modła strzelista. Serce Jezusa, pociągnij mię ku Sobie związkami miłości Swojej.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Panie Jezu Chryste, Najświętsze Serce Twoje, nieustannie było i jest zajęte niegodnem sercem mojem. Twoje Serce pragnie jedynie szczęścia mego, a to szczęście tylko w Tobie być może. O Jezu, pociągnij zatem serce moje, niech ono zawsze przebywa w Twojem. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s. 83 - 86.



avatar użytkownika intix

30. Rozważania...

DZIEŃ VII. Trzeci przymiot Jezusowego Serca

Znalazł sługa Twój Serce. 2 Ks. Król. 3, 27.

 
       Serce Pana Jezusa jest Królem serc wszystkich, dla Swojej wielkiej godności, władzy i zasługi; jest oraz najgodniejszem miłości naszej, może nawet nakazywać ją sercom naszym, bo jest najmilszem, najdoskonalszem i najbardziej kochającem; Ono bowiem z miłości i dla miłości chciało być zranionem, by raną tą uleczyć wszystkie inne serca, i sprawić im kąpiel z własnej Krwi Swojej. Rana Najświętsza Serca jest koroną Jego, a prawo, jakie ma do nas, nie może być słuszniejsze. Nie możemy odmówić Mu posłuszeństwa bez niesprawiedliwości, Jemu bowiem winniśmy wszystko; ani bez nieroztropności, bo nie rozkazuje nam nic takiego, coby nie było z dobrem naszem.

       O Panie Jezu! Królu serc, połóż, połóż pieczęć na sercu mojem i na ramieniu mojem: na sercu, bym je zamknął dla wszelkich przedmiotów ziemskich, a wszystkie skłonności jego, ku Twemu Przenajdroższemu skierował Sercu; na ramieniu, by wszystkie czynności moje nie miały innego celu prócz chwały i miłości tegoż Najsłodszego Serca.

       Serce Pana Jezusa, większej jest godności niż wszystkie inne serca; Ono je wszystkie nosi w Sobie ; jest najpotężniejsze, bo niemi rządzić może, jak Mu się podoba. Ono zna wszystkie ich najskrytsze tajniki, wszystkie ich zamiary, pobudki i zdolne jest nadać im kierunek, jaki Samo zechce.

       Ah! błagajmy Go, aby pociągnęło serca nasze, i serca wszystkich ludzi ku Sobie. Wszak nie żąda niczego więcej nad to. Słuchajcie jako nas wzywa: O! wy wszyscy spragnieni wśród fałszywych rozkoszy świata, pójdźcie, pójdźcie do Serca Mojego, do ogniska radości prawdziwej, do źródła wód żywych. Ubodzy i niedostatni darów łaski, zbliżcie się, pijcie, i ochłódźcie się; pójdźcie, bierzcie bez pieniędzy; czemu wysilacie się na ściganie dóbr zwodniczych, które serc waszych nienasyconych zaspokoić nie są w stanie?... Oto tu są prawdziwe bogactwa, Serce Moje jest ich źródłem; im więcej w Niem czerpać będziecie, tem więcej sprawicie mu pociechy. Venite ad aquas.

       Tak jest, prawdziwie w pośród szczęśliwego chrześcijańskiego ludu, spełnioną została ona przepowiednia Proroka: Czerpać będziecie wody z radością w źródłach Zbawiciela. A gdy wszystkie Rany Zbawiciela są tyluż źródłami łask, można słusznie powiedzieć, iż Rana Serca Jego jest źródłem najżywszem i najobfitszem.

       Ś. Franciszka Rzymianka powiada, iż widziała Ranę Przenajdroższą Serca Jezusa, z której wytryskał zdrój wody żywej, i słyszała powtarzane te słowa: Ten który pragnie, niech do Mnie przyjdzie i niech pije... (Ks. 3, 4, jej życia).


Postanowienie do wykonania


       Serce Pana Jezusa, powiada Błogosł. Małgorzata-Marja, pragnie nieskończenie być znanem i kochanem; chce, abyśmy udawali się do niego z wielką ufnością, a zdaje mi się, iż nie ma środka skuteczniejszego, dla otrzymania od Niego tego o co prosimy, nad pośrednictwo Przenajdroższej Ofiary Mszy Świętej.

       Uczyńmy więc postanowienie, zbierać pilnie z tej Przenajświętszej Ofiary, wszystkie owoce błogosławieństwa, które do Niej są przywiązane; które nieskończenie przewyższają to wszystko, cokolwiek mogłyby wysłużyć, wszelkie inne całego życia naszego modlitwy. Wiedzmy bowiem, iż jedna Msza Święta więcej chwały przynosi Bogu, niżby Mu jej przynieść mogły zebrane razem wszystkich świętych zasługi.

       Modła strzelista. - O Jezu! daj mi tej wody, której Serce Twoje jest źródłem, bym więcej nie doświadczał pragnienia. (Joan. 4, 15).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Panie Jezu Chryste, Serce Twoje nieustannie płonie za nas ogniem Miłości i Ofiary na cześć Ojcu Przedwiecznemu; spraw, aby i nasze serca strawił tenże sam ogień miłości, by i one stały się całopalną Bogu ofiarą. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s. 86 - 89.



avatar użytkownika intix

31. Rozważania...

DZIEŃ VIII. Czwarty przymiot Serca Pana Jezusa

Ofiarą Bogu serce skruszone. — Pt. 50, w. 19.


       Serce Jezusa jest Ołtarzem, na którym złożona jest najmilsza Stwórcy Ofiara; na tym Ołtarzu i my składać winniśmy pragnienia nasze, na Nim ofiarować serca nasze Przedwiecznemu, bo tym tylko sposobem przyjmie i wysłucha prośby nasze.

       Wszelka cześć, jaką kiedykolwiek stworzenia oddawały Stwórcy, wszelkie ich uwielbienia i ofiary, hołdy i miłość, tyle tylko posiadały wartości, ile złączonemi były z zasługami, z uczuciami najsłodszego Serca Zbawiciela; wszystkie zaś razem, niczem są w porównaniu czci i uwielbienia, jakie toż Serce najwyższej oddaje Istności; Ono bowiem tylko Samo czci i kocha Ją tyle, ile Ona czci i miłości nieskończenie jest godną.

       Chcąc przeto najpewniej upodobać się Bogu, ofiarujmy Mu hołdy i uwielbienia Serca Jego Syna: przedstawiajmy Mu przez pośrednictwo tego Najdroższego Serca wszystkie prośby nasze, a niechybnie pomyślny uwieńczy je skutek. Mówmy w duchu ukoronowanego Proroka: Panie! spuść oczy Twoje na mnie w Miłosierdziu Swojem, lecz gdy we mnie nic nie dostrzeżesz, coby nie było karania godnem, zwróć je na Twarz, na Serce Najmilszego Syna Twego. Respice in faciem Christi Tui. Nie patrz na mnie, jak tylko wskroś przez Jego Rany, które do Ciebie o miłosierdzie, o łaskę wołają, i które są wszechmocne dla otrzymania takowych.


       Tak postępowała wielebna Matka Marja od Wcielenia, założyciela Urszulinek w Kanadzie, o czem wspomina w 10 księdze swojego życia, przez siebie skreślonego: Nocy jednej, gdym przedstawiała Ojcu Przedwiecznemu wielkie dzieło zbawienia dusz, poznałam przez światło wewnętrzne, iż Boży Majestat Jego nie wysłuchiwał mię, ani okazywał litości jak zwykle na prośby i błagania moje. Wyniszczałam się u podnóża Tronu Jego, pogrążałam w głębinie nikczemności mojej i w przepaści nicestwa mego, żebrząc, aby dobroć Jego Boska natchnąć mię raczy a, com czynić miała dla uzyskania skutku mej prośby. I słyszałam te słowa: Proś Mię przez Serce Jezusa najmilszego Syna Mego, przez nie wysłucham twe modły i onym zadość uczynię. Od tego czasu tym sposobem kończyłam całodzienne błagania moje.

       Dodaje na innem miejscu, iż zbierała ztąd w dniu każdym nową obfitość łask, których wysłowić nie jest w możności.


Postanowienie do wykonania


       Wzorem tej Świętej, przedstawiajmy Panu Bogu na każdy dzień modlitwy nasze przez Serce Pana Jezusa, jest to jedyny sposób uczynienia onych zasługującemi i skutecznemi. Błogosław. Małgorzata Marja podobnie postępowała, przed wszystkiemi bowiem modlitwami swemi, tak przemawiała do Boga:

       Boże mój! Ofiaruje Ci Serce najmilszego Syna Twego, na podziękowanie za wszystkie dobrodziejstwa odebrane od Ciebie: ofiaruję Ci Ono, za moją prośbę, za moje uwielbienia i za wszystkie postanowienia moje: przyjmij o przedwieczny Ojcze to najsłodsze Serce, w zastępstwie tego wszystkiego, czego żądasz ode mnie; z siebie bowiem nic Ci dać nie mogę, coby godnem było Ciebie; przyjmij więc Serce Jezusa Zbawiciela mego, którego mi posiadanie i używanie dajesz.

       Modła strzelista.
— O Serce Jezusa! niechże się stanę ofiarą miłości Twojej.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Panie Jezu Chryste, którego Najświętsze Serce, jako nieustanny przybytek Bóstwa, z Bóstwem jednością Osoby złączone, jest jedynie czystem i godnem upodobania Ojcu Przedwiecznemu, dozwól nam pod tarczą Tegoż Serca zawsze zostawać i naszę niegodność przed Ojcem na Niebiosach niech Serce Twoje zawsze zastępuje. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.89 - 91


W dniu dzisiejszym:

Uroczystość Najsłodszego Serca Jezusowego




Najświętsze Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami...
Niepokalane Serce Maryi, przyczyń się za nami...

Amen.






avatar użytkownika intix

32. Rozważania...

DZIEŃ IX. Piąty przymiot Jezusowego Serca

Serce moje czuwa. — Pienia 5, 2.


       Zsyła sen Bóg na Adama, otwiera bok jego, i z żebra tuż przy sercu będącego, tworzy niewiastę, matkę ludzi. Zasypia nowy Adam Jezus na Krzyżu, otwierają Mu bok, otwierają Serce i powstaje Matka nasza, Kościół Święty. W Sercu i z Serca Pana Jezusa Kościół się narodził, wierni przeto kochać Je powinni, jako miejsce zrodzenia swego, i nie opuszczać Go nigdy. Pan chciał, aby Mu otworzono Serce, aby z Serca powstał Kościół, iżby przechwalać się mógł, że wyszedł z boku Zbawiciela Swego.

       Serce Jezusa jest Sercem Kościoła, które czuwa, gdy tenże zasypia. Ego dormio et cor meum vigilat. (Cant. 5, 2). Pismo Święte świadczy, że pierwiastkowy Kościół, jedno tylko miał serce i duszę jedną.

       I nie dziwię temu: było to Serce Jezusa, które ożywiało wiernych, które wzbudzało w nich wszystkich, miłość rzeczy niebiańskich. Te szczęśliwe czasy, ta powszechna zgoda i jedność w tem wszystkiem co dobre, czyliż nie powrócą i nie zakwitną na nowo pomiędzy tymi, których taż sama pobożność zjednoczy w Sercu Jezusa?


       Czytamy w życiu ś. Gertrudy (Ks. 4), że gdy dnia jednego będąc udarowaną widzeniem ś. Jana Ewangelisty, zapytała go: czemu, mając szczęście spoczywać na piersiach Jezusa Chrystusa podczas wieczerzy, nic nie napisał dla naszej nauki o wzruszeniach swojego serca. Na co ten Święty odpowiedział jej znaczącemi słowy:

       Przeznaczeniem mojem było pisać dla rodzącego się Kościoła, o Słowie Przedwiecznem, o Jego wcieleniu się i mieszkaniu między nami; lecz co do słodyczy wzruszeń serca, Bóg zachował ją Sobie, by ją dał poznać światu w ostatnich czasach, w czasach jego starości, dla rozpalenia miłości, która znacznie ostygnie.

       My przyszliśmy do tych czasów, o których Uczeń ukochany mówił wspomnionej Świętej. Ogień miłości wygasł prawie we wszystkich sercach; lecz miejmy nadzieję!... Nabożeństwo do Przenajświętszego Serca Jezusa, które na wszystkie szerzy się strony, roznieci ją. Użyjmy w tym celu wszystkich sił naszych, dajmy z siebie przykład poświęcenia się całkowitego Temu Najmilszemu Sercu, starajmy się dokazać tego, przez nasze modlitwy i dobre uczynki, połączone z modlitwami i uczynkami Przenajświętszego Serca, aby wszyscy prawdziwi chrześcijanie, którzy jeszcze znajdują się na tej ziemi, tworzyli, podobnie, jak w czasach pierwiastkowego Kościoła, jedno tylko serce dla kochania Pana Jezusa, jeden głos dla wychwalania Go i błogosławienia, jednę i tęż samą duszę, którejby wszystkie poruszenia dążyły wyłącznie do wielbienia i miłowania Najsłodszego Serca Zbawiciela.


Postanowienie do wykonania


       Serce Jezusa jest kołyską wszystkich wiernych, w Niem i przez Nie powołani zostaliśmy do odrodzenia się duchowego we Chrzcie ś. Uczynimy zatem miłą przysługę temu Boskiemu Sercu, gdy każdego poranku, przy obudzeniu się, powtórzymy zobowiązanie się, któreśmy wtenczas przez usta naszych chrzestnych uczynili rodziców, mówiąc, tak na przykład: O Serce Jezusa! wyrzekam się na nowo szatana, jego pychy i wszelkich spraw jego, a oddaję się zupełnie Tobie, na wszystkie dni i na wszystkie chwile życia mego. O! ileż to łask sprowadzi na nas podobna praktyka! Ona zdolna jest pomięszać wszystkie usiłowania szatana.

       Modła strzelista. — Jeśli Cię kto nie kocha o Serce Jezusa, niech będzie przeklęty! (2 Cor. 16).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.


Módlmy się:

   
       Boże, Któryś z boku, z żebra Adama pierwszą naszą Matkę, a z boku, z Serca Jezusowego nową Matkę, Kościół chrześcijański wyprowadzić raczył; spraw, abyśmy w kołysce tegoż ś. Kościoła zostając, na żywot wieczny wypielęgnowani zostali. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.91 - 94.



avatar użytkownika intix

33. Rozważania...

DZIEŃ X. Tkliwość Serca Jezusa dla ludzi

Stoję u drzwi (serca) i kołaczę. Objaw. ś. Jana r. 3.


       Do przymiotów świetnych, do własności wspaniałych, Jezus Chrystus łączy tkliwość, która posuwa się dla nas aż do zbytku. Rozkosze są moje, mówi On, być z dziećmi ludzkiemi. (Prov.) Słodycz Jego jest tak wdzięczną, iż zjednała Mu najzaciętszych nieprzyjaciół. Raz przyrównywa się On do Ojca, który nie może ukryć swojej radości, ani powstrzymać łez swoich, na widok powracającego syna rozpustnika; to znów do Pasterza ścigającego zbłąkaną owieczkę.

       Gdy do Nóg Jego przyprowadzają cudzołożną niewiastę, nie chce jej potępić, wstydem okrywa oskarżycieli. Dozwala grzesznikom zbliżać się do Siebie, przestawa z nimi; chce, aby Go zwano przyjacielem grzeszników, i pewnym sposobem jest Nim rzeczywiście. Zasiada do stołu jawnogrzeszników. Kogóż to spostrzegamy u Nóg Jego, które niemal stały się jej schronieniem?... Magdalenę, jawnogrzesznicę!... której za jeden tylko akt miłości odpuścił wszystkie całego życia nierządy i zgorszenia. O Magdaleno! nie tyś pierwsze uczyniła kroki ku dobremu Panu, On kołatał, czekał u podwoi serca twego, wprzód jeszcze, zanim cię ujrzał upadającą u Nóg Swoich, oblewającą je łzami i obcierającą włosami swojemi... Wiele grzechów ci odpuszczono, dla tego, żeś wiele ukochała, lecz daleko więcej jeszcze dla tego, żeś wielce ukochaną była. Jezus rozciąga tkliwość Swoję aż do małych dziatek, które słodycz Jego wabi do siebie. Apostołowie oddalają one. A Jezus powiada: Dopuście dziateczkom przychodzić do Mnie, a nie zabraniajcie im tego, i pieści dziatki, błogosławi je, przytula do łona, składa na ich czole pocałunek.


       Ten dobry Pasterz przeszedł, rozsypując dobrodziejstwa: pertransiit benefaciendo. Jego owczarnia niestety! aż nadto przedstawia chorych, On własną ręką zawiązuje ich rany, leczy skaleczenia, wylewając na nie oliwę i wino. Ślepym przywraca wzrok, paralitycy i kulawi na Jego głos wstają, i chodzą zdrowi. Matka opłakuje syna jedynaka: Serce Jezusa zostaje tem dotknięte, wie On, ile kosztować Go będą boleści i łez tylu synów ukochanych, upadłych w okropną śmierć grzechu. Młodzieńcze! tobie mówię wstań, i dał go matce jego.

       Patrzmy, jak siedzi przy studni Jakóba, strudzony podróżą, którą odbyć musiał, by aż do tego przyjść miejsca. Czeka na Samarytankę, aby ją nawrócił, nie gardzi rozmową z nią, i objawia jej tajemnicę Boskiego posłannictwa Swego. Płacze na grobie Łazarza, którego przyjacielem Swoim mianować raczył, a żydzi pełni podziwienia mówią pomiędzy sobą: Oto jak go miłował! (Joan. 11, 36). Później, zburzenie Jerozolimy, owego bogobójczego miasta, które wkrótce z piekielną złością Krwi Jego domagać się miało, wyrwało Mu wraz z rzewnemi łzami, tę pełną tkliwości skargę: Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz Proroki i kamienujesz tych, którzy są do ciebie posłani: ilekroć chciałem zebrać dziatki twe, jako kokosz zgromadza pisklęta swe pod skrzydła, a nie chciałoś!...

       Z Apostołami Swemi, jakże postępował? O! z jakąż cierpliwością znosi ich! Judasz Go zdradza... a On słodkiem mianem przyjaciela nazywać go raczy.

       Imieniem tem zaszczycił ich wszystkich, gdy w tkliwej rozmowie po Ostatniej Wieczerzy, rzekł do nich: Już was nie będę zwał sługami: lecz was nazwałem przyjaciółmi. (Joan. 15, 15).

       Piotr zapiera się Go, a Pan Jezus, słodyczą jednego tylko wejrzenia, bez wyrzutów i narzekania, roztapia we łzy tego niewiernego Apostoła. Słowem, całe życie Zbawiciela, samą tylko słodyczą i miłością dla ludzi nazwać można.

       Lecz nie dosyć Jego potu, Jego trudów, Jego czuwania... Powiedział ten słodki Zbawiciel: dobry pasterz daje życie swoje za owce swoje. On je odda, da się zamordować za owce swoje, i przez owce swoje. Przed spełnieniem Ofiary, umiłowawszy Swe, którzy byli na świecie, aż do końca je umiłował... Zgromadza Apostoły Swoje, i na Ostatniej Wieczerzy cóż czyni?... O! gdyby kto pojął ten Dar Boży! nie znalazłby jeszcze dotąd wyrazów do mówienia o Nim godnie!... O! wynalazku miłośny tego Najszczodrobliwszego Serca... o Dzieło!... ponad wszystkie dzieła wszechmocnej dobroci Jego!... inni pasterze żywią się owcami swemi, a Pan Jezus wynalazł sposób dać im Siebie Samego na pokarm. On je kocha z takim zbytkiem, iż pragnie z każdą z nich jedność stanowić: pragnie zostawać aż do skończenia wieków, być pocieszycielem i towarzyszem ich wygnania! Lecz owce niewdzięczne rzuciły się na swego Pasterza, i do takiego przywiodły Go stanu, iż z całą prawdą powiedzieć może: że od stopy nożnej, aż do wierzchu głowy jedną tylko był Raną... Jezus będzież się mścił?... Tak jest, przez dobrodziejstwa... kona! nie pozostaje Mu już nic z Samego Siebie, wszystko nam oddał, wszystko dla nas poświęcił... lecz On ma Matkę... Ona będzie naszą. Jezus z wysokości Krzyża, spogląda na ukochanego Ucznia, który podczas Wieczerzy na Jego spoczywał Sercu: Oto twoja Matka, powiada rzewnie... a Marja przysposabia nas za Swe syny.

       Umarł za grzechy ludzi, i powstanie z martwych dla ich usprawiedliwienia, aby zapewnił wszystkich o prawdziwości życia i śmierci Swojej przez cud niezaprzeczony, wstąpi jawnie do Nieba, by ztamtąd w większej obfitości wylewał łaski na lud Swój ukochany. To, co najdroższego posiada w skarbach Swoich, Ducha Przenajświętszego, zsyła im... Rany zaś Jego, a najbardziej Rana Serca, są niby najwymowniejsze usta, co wołają o miłosierdzie dla grzeszników, o łaski i miłość dla sprawiedliwych...


Postanowienie do wykonania


       We wszystkich wątpliwościach, we wszystkich naszych smutkach, udawajmy się do Serca Pana Jezusa, jako dziecię do Ojca swojego, jako przyjaciel do przyjaciela, i prośmy Go o oświecenie, o pomoc.

       Modła strzelista. — Znalazłem Serce mojego Króla, mojego Brata, mojego Najsłodszego Przyjaciela Jezusa!... czegóż mógłbym szukać w niebie, czego pożądać na ziemi.  
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Panie Jezu Chryste, Który z Miłości nieskończonej ku nam, oddać nam wszystko Swoje raczyłeś: Ciało na Ofiarę, strawienie i pokarm; Matkę, by Matką była naszą i Serce, które na okup nasz do ostatniej kropli Krew i Wodę wysączyło; spraw, abyśmy także całkowicie do Ciebie należeli, a serca nasze jedynie Twoją były własnością. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.94 - 98.


avatar użytkownika intix

34. Rozważania...

DZIEŃ XI. Tkliwość Serca Jezusowego dla ludzi

Bóg serca mego. - Pt. 72, 26.


       Jeszczem nie istniał, gdy już Serce Pana Jezusa, dla mnie tylko, iż tak powiem, żyło, jedynie mojem oddychało szczęściem, pragnęło mego zbawienia. Ono o mnie tylko myślało; za tem wzdychało, aby mi się oddać mogło zupełnie, dla mnie tylko pragnęło, o mnie niepokoiło się tylko!...

       To Serce Przenajświętsze, tak bardzo w mojem nikczemnym rozmiłowane jest sercu, iż nie przykrzy sobie stać u drzwi jego i żądać wnijścia: Sto ad ostium et pulso. (Apoc.) Święci zachwycają się, podziwiają tę Miłość Bożą: i zaiste, słuszny powód podziwienia, gdyby wszystkie serca nasze, godnemi tej miłości były. Lecz Bóg tyle złożył zasług w Sercu Swojego Syna, iż wysoko ocenia nawet i nasze serca, przez wzgląd na Serce Jezusowe. Panie!... nie dziwię się już wcale, że się Bogiem serca mego zwać pragniesz: Deus cordis mei, gdy tak zazdrosnym miłości jego jesteś, gdy skłonności jego z tak wielką szukasz usilnością; lecz zdumiewam się, że ono opiera się Tobie, że wahać się może w poświęceniu miłości Twojej wszelkich uczuć swoich.

       Czemże się to dzieje, o Panie! że Serce Twoje tak wielkie, tak doskonałe, tak święte, może mnie kochać... co mówię!... Ono mi rozkazuje, abym Je kochał, a ja miałżebym Go nie kochać? ja, który na klęczkach błagać bym Je powinien, by mi tak wielkiego pozwoliło szczęścia. Bo zaiste, czemże jestem, abym do takiego mógł być podniesion zaszczytu, byś Serce Twoje jednoczył z mojem, byś o mnie pamiętać raczył?... Quid est homo, quia magnificas eum? aut quid apponis ergo eum Cor Tuum? (Tob. 7). Quid est homo quod memor es ejus? (Ps. 8, 5). Ciało moje jest tylko garścią prochu, dusza moja, to niby grób, w którym zamierają dobrodziejstwa Twoje; serce moje, to niewdzięczność sama; pamięć moja jest szczerem zapomnieniem, a moje pojęcia to grube ciemności! Jakże przeto możesz mnie kochać ? o Boże mój! Miłości moja, jakże możesz mnie kochać, jak dozwolić bym ja kochał Ciebie? (Ś. Bernard).

       Jezus Chrystus pytał dnia jednego ś. Ludgardy, czegoby żądała od Niego: Żądam i pragnę, odpowiedziała, jedynie Serca Twojego. Lecz Ja, odrzekł ten Najsłodszy Zbawiciel, Ja raczej Twoje mieć pragnę. Słowa te niewypowiedzianą radością i podziwieniem napełniły Świętą i zawołała: O! niech tak będzie! weź serce moje i oczyść ogniem miłości Twojej. Mówmy toż samo: ofiarujmy Jezusowi Chrystusowi serca nasze; nie możemy nad ten przyjemniejszego złożyć Mu daru, albowiem do nas wszystkich stosuje On te Pisma ś. słowa: Synu, daj mi Serce Twoje! (Prov. 23. 26).


Postanowienie do wykonania


       Udawajmy się często do Aniołów świętych, przeznaczonych do oddawania nieustannej czci Sercu Zbawiciela, i prośmy ich, aby miłością Swoją, oziębłość naszą zastąpili. — Prośmy także niekiedy Aniołów Stróżów tych Osób, z któremi w stosunkach zostajemy, aby w nich obudzili nabożeństwo do Najsłodszego Serca Jezusa.

       Modła strzelista. Jako jeleń spragniony wzdycha do źródeł wód żywych, tak dusza moja wzdycha do miłości Twojej, o Serce Jezusa! (Ps. 4, 1).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.


Módlmy się:

   
       Boże, Któryś powiedział: stoję u podwoi serca i kołaczę, zakołacz tak mocno w nasze twarde serca, aby skruszone, stopniałe miłością Twoją, ani na chwilę nie ociągały się otworzyć Tobie, racz wnijść do nich Panie, i na wieki zamieszkać.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.99 - 101.


avatar użytkownika intix

35. Rozważania...

DZIEŃ XII. Bogactwa Jezusowego Serca

Zakon Twój w pośród Serca. Ps. 39.


       „Pan nasz dał mi poznać, powiada Błogosł. Małgorzata-Marja, że wielka żądza, jaką pała, aby Go ludzie doskonale miłowali, skłoniła Go do objawienia im Swojego Serca, i oddania Go im, w tych ostatnich czasach, jako ostateczny wysiłek miłości. Że tym sposobem otworzył im wszystkie skarby miłości, łaski, miłosierdzia, poświęcenia i zbawienia, jakie to Serce zawiera w sobie: iżby ci wszyscy, którzy pragną oddawać Mu cześć i pozyskiwać dla Niego Serca innych ubogaconymi zostali z rozrzutnością skarbami, których to Boskie Serce jest źródłem płodnem i niewyczerpanem. (Życie Bł. Małgorzaty-Maryi)."

       Serce Przenajświętsze Jezusa, mówi pewien wielki sługa Boży, jest stolicą cnót wszystkich, źródłem błogosławieństwa, ucieczką dusz świętych. Serce to goreje ciągle miłością ludzi, ciągle otworem stoi, dla wylewania na nich obfitości łask wszelkiego rodzaju; zawsze czułe na ich niedolę, zawsze skłonne przygarnąć ich i przytulić... stać się dla nich schronieniem, siedzibą, rajem w pielgrzymce tego życia!...

       Pójdźcie do Niego, wy nade wszystko, co krzyża ciężarem przytłoczeni jesteście; wy! pokusami dręczeni; wy, coście w rozliczne popadli nędze. Serce Jezusa wzywa, zaprasza was, czeka na was, nagli i pragnie wam ulżyć; do was pełnemi tkliwości przemawia słowy: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście obciążeni, a ja was ochłodzę (Math. 11, 28).

       Smutki i tęsknoty, których często na tym doznajemy świecie, szkodzą nieraz duszom naszym: Serce zatem Jezusa odkryło nam tajemnicę chronienia się w Rany Jego, a szczególniej w Ranę Najsłodszego Serca, gdzie znajdujemy źródło pociech i radości.

       Błogosławiony Henryk, ściśniony dnia jednego głębokim smutkiem, z przyczyny niepewności zbawienia swego: usłyszał głos z nieba, który go niepojęcie ucieszył. Głos ten, takiemi zabrzmiał wyrazy: Powstań, a wnijdź w Rany Moje, w Nich bowiem jedyne twoje znajduje się szczęście.


Postanowienie do wykonania


       Jakkolwiek wielkie byłyby winy nasze, nie rozpaczajmy przecież nigdy, ale pomnijmy zawsze, iż dla dośćuczynienia za nie, mamy w swem posiadaniu wszystkie zasługi Jezusowego Serca. Rzućmy się więc co najprędzej w to Przenajświętsze Serce, otwarte zawsze na przyjęcie, by największych grzeszników, i powiedzmy Mu: o Panie ! niechże przepaść bezdenna nędzy mojej przyzwie na mnie przepaść niezgłębioną miłosierdzia Twego; boś wyrzekł przez Swego Proroka: przepaść przepaści wzywa. (Ps. 61, 8).

       Iskierka ognia w bezdenny wrzucona ocean, nie tak szybko zgaśnie, jak szybko tym sposobem zgładzone zostają wszystkie winy nasze: w piekle dopiero nie wolno mieć nadziei w Sercu Jezusowym; lecz dopóki w tem jesteśmy życiu, choć bardzo niewdzięcznych, Ono nas kocha, zaprasza i przywołuje do Siebie.

       Modła strzelista. Serce Jezusa! Ty będziesz moją nadzieją w niespokojności; Ty cieniem orzeźwiającym staniesz się dla mnie, przeciw upałom namiętności. (Iza. 23, 11).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Boże, Któryś sprawił, że nam biednym dzieciom Adama, w burzliwej po morzu świata żegludze, Najsłodsze Serce Jezusa na kształt świetnej przyświeca gwiazdy: daj, niech rozpacz nigdy do naszych serc nie ma przystępu; ale raczej spraw Panie, aby Toż Serce Jezusa, w każdem niebezpieczeństwie było nam ocalenia przystanią, i miejscem pewnej ucieczki. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.101 - 104.





avatar użytkownika intix

36. Rozważania...

DZIEŃ XIII. Bogactwa Serca Jezusa

Gdzie skarb wasz, tam i serca wasze. - Łuk. 12.


       „W tem czci nieskończonej najgodniejszem Sercu, mówi ś. Piotr Damjan Kardynał, znajdujemy wszelką broń zdatną do obrony naszej; wszelkie lekarstwo na uleczenie boleści naszych; pomoce najpotężniejsze do zwalczenia nieprzyjaciół naszych; pociechy najsłodsze, dla przyniesienia ulgi cierpieniom naszym; rozkosze najczystsze, napełniające weselem dusze nasze. Jesteś-li smutnym, nieprzyjaciele prześladują cię, wspomnienie grzechów trapi twą duszę, serce twoje jest miotane burzą niespokoju, bojaźni i namiętności... o! pójdź, padnij u stóp Ołtarzy naszych, rzuć się w objęcia Jezusa Chrystusa, przeniknij aż do głębi Serca Jego, Ono jest przybytkiem, Ono ucieczką dusz świętych i miejscem doskonałej pewności, Ono skarbem jest nieba."

        O najsłodszy Jezu! woła Bernard ś., ileż skarbów mieścisz w Sercu Swojem, i jakże nam jest łatwo ubogacić się, gdy w Eucharystii posiadamy te nieprzebrane skarby.

        Jezus Chrystus własnemi oświadczył usty, iż ci wszyscy, którzy przez pośrednictwo Serca Jego, prosić będą o łaski potrzebne, otrzymają takowe w wielkiej obfitości; i widzimy, iż ci, którzy wiernymi byli temu nabożeństwu, uzyskali to, czego poprzednio ustawicznemi, a wytrwałemi modły wyżebrać nie mogli. Święta Gertruda będąc zaszczyconą tąż samą łaską, jakiej doświadczył Jan ś. podczas Ostatniej Wieczerzy, widziała w Sercu Pana Jezusa skarby łask tak niezmierne, i tkliwość dla ludzi tak niepojętą, iż zawołała: o Panie! gdyby ludzie wiedzieli, ile ich kochasz, gdybyś im odkrył bogactwa Serca Swojego, padliby wszyscy do stóp Twoich.


Postanowienie do wykonania


       Wdzięczność jest jednem z najwyraźniejszych znamion nabożeństwa do Przenajświętszego Serca. Każdego więc dnia starajmy się przywieść sobie na pamięć wszystkie dobrodziejstwa odebrane od Niego, nie tylko w ciągu dnia obecnego, ale i te, któremi przez całe życie nasze darzyć nas nie przestawał. Czyńmy więcej, dziękujmy Mu i za owe łaski, któremi już dotąd byłby nas napełnił, gdybyśmy Mu byli wierniejszymi i za te oraz, które na przyszłość przysposabia dla nas.

       Dziękujmy Mu za tych wszystkich, którzy karmieni dobrodziejstwy Jego, albo nie dziękują Mu za nie wcale, albo nawet na obrazę Jego tychże używają. Wdzięczność potrzebą jest dusz szlachetnych, wspaniałych, a przy tem jest ona najpewniejszym środkiem ściągnienia na siebie nowych dobrodziejstw; niewdzięczność przeciwnie, wysusza ich źródło. Choćbyśmy wreszcie umieli dostatecznie oceniać dary Boże, po uznaniu ich, w nieudolności naszej zawołać nam jeszcze z Dawidem potrzeba:

       Cóż oddam Panu za wszystkie dobra, któremi mię napełnił. Uciekajmy się wtedy do Serca Jego Syna, i ofiarujmy Mu Je na zakład wdzięczności naszej, będąc pewnymi, iż tym sposobem wypłacimy się jak najzupełniej.
   
       Modła strzelista. - Wybaw mię Serce Jezusa! i postaw, wedle Siebie, a wtenczas czyjakolwiek ręka niech przeciwko mnie walczy (Job. 17, 3).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Boże, Któryś powiedział: szukajcie Królestwa Niebieskiego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam przydane; natchnij serca nasze, aby jedynie Ciebie szukały, aby Twoje Serce Najświętsze jedynym skarbem i dziedzictwem naszem było na wieki. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.104 - 106.


avatar użytkownika intix

37. Rozważania...

DZIEŃ XIV. Boleść Serca Pana Jezusa

Zraniłaś Serce. - Pienia, 4, 9.


       Nie żelazo włóczni zraniło pierwsze Serce Jezusa, ale miłość uprzedziła je w pierwszej zaraz chwili życia Jego. Ona to pierwszą i największą zadała Mu ranę, której utaić nie może, i tak tkliwie na nią się skarży: Zraniłaś Serce Moje, siostro Moja, oblubienico, zraniłaś Serce Moje (Cant. 4, 9).

       Posłuchajmy jeszcze o boleściach Serca Jezusa, Błogosławionej Małgorzaty-Marji, albo raczej Jezusa Chrystusa Samego: Pewnego razu w dzień ś. Jana Ewangelisty po Komunii ś., Serce mi było Jezusa przedstawione: Korona cierniowa otaczała Je dokoła, i krzyż był nad Niem. Boski mój Zbawca dał mi poznać, iż wspomnione narzędzia męki oznaczały, że miłość niezmierna Serca Jego dla ludzi była źródłem wszystkich Jego cierpień, że od pierwszej Wcielenia chwili miał Sobie przytomne wszystkie wzgardy i męczarnie, jakie Go czekały; że od tej chwili krzyż był niby wszczepiony w Serce Jego; że wówczas jeszcze przyjął był wszystkie poniżenia, jakie Przenajświętsze Człowieczeństwo Jego ponosić miało, przez cały ciąg śmiertelnego życia Swego, jako też i wszystkie zniewagi, na jakie miłość Jego ku ludziom wystawiać go będzie aż do skończenia wieków, zostającego z nami w Przenajświętszym Sakramencie (Życie Błog. Małgorzaty-Marji).

       Ztąd wnieśmy, jak żywe i nieustające były boleści Serca Pana Jezusa!... O!... nie tylko w każdej godzinie Swojego śmiertelnego cierpiał On życia, lecz w każdej onego chwili, doświadczał boleści w pewnym sposobie nieskończonych, bo, jako oznajmił Błog. Małgorzacie-Marji, całe życie jego w miłości i niedostatku upłynęło, a przez ofiarę strawionem zostało.

       O! do jakiejże ten widok pobudzić nas zdolen odwagi i męztwa!... cierpienia nasze, czemże są, jaka ich twardość, w porównaniu z cierpieniami Jezusa Chrystusa??

       Ach! nie dziwię się Panie, że ś. Jan od Krzyża, który je rozważał, zapytany przez Ciebie, czegoby żądał w nagrodę za swoje usługi, z zapałem odpowiedział: Cierpieć... i być wzgardzonym dla Ciebie!!... Pati et contemni pro Te!... że ś. Teressa, temiż przepełniona uczuciami wołała: Albo cierpieć, albo umrzeć; a ś. Magdalena de Pazzis: Nie umrzeć, lecz cierpieć.

       Gdy ziemia serca mojego jałowa, nie wydaje tak wspaniałych uczuć, niechże przynajmniej o Jezu! wyrobię w mej duszy poddanie się doskonałe i zupełne wszelkim cierpieniom, jakie ześlesz na mnie.


Postanowienie do wykonania


       Postanówmy sobie, o ile tylko w mocy naszej będzie, przyjmować Najsłodszego Jezusa w Kommunii ś., w pierwsze niedziele i piątki każdego miesiąca; mając na celu wynagrodzenie niedbalstwa i oziębłości, jakie wcisnąć się mogły w insze Kommunije Święte, między tym czasem przyjmowane. Uczynilibyśmy nadto nader miłą Panu naszemu przysługę, gdybyśmy nie tylko własne, ale i innych Chrześcijan w tym względzie uchybienia, ćwiczeniem wspomnionem nagrodzić usiłowali.

       Modła strzelista. - Serce Jezusa, przesycone obelgami, naucz mię cierpliwie znosić utrapienia i przeciwności.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       Boże, Któryś z miłości ku nam niewymowne na Ciele wycierpiał boleści, a nieskończenie większe poniosłeś w Sercu Twojem, wyprowadź z twardej serc i oczów naszych skały, łez rzewnych potoki, abyśmy z Tobą współboleć nad naszą niewdzięcznością mogli. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.106 - 108.



avatar użytkownika intix

38. Rozważania...

DZIEŃ XV. O Ranie Serca Pana Jezusa

Jak słodko mieszkać w Sercu Jezusa! - Ś. Bernard.


       Wszystkie Rany Zbawiciela naszego są tyluż bramami zbawienia, otwartemi dla wszystkich ludzi, lecz brama Serca jest najszerszą.

       Wszystkie Jego Rany są źródłami, z których płyną łaski; lecz źródło Rany Serca jest najprzezroczystsze.

       Wszystkie Rany Jego są tyląż purpurowych strumieni, w których zanurzamy wszystkie władze dusz naszych, by podwyższyć wartość myśli naszych, słów naszych i czynów; lecz strumień Rany Serca nadaje im barwę żywszą, blask jaśniejszy, cenę kosztowniejszą.

       Wszystkie Rany Jego są zgłoskami Księgi żywota, która zawiera umiejętność Świętych; zgłoski wszakże Rany Sercowej najwięcej nas nauczają.

       Wszystkie Rany Jego są miejscami ucieczki, gdzie najwięksi przestępcy znajdują schronienie; lecz ucieczka w Ranie Serca jest najpełniejsza łaski, najbezpieczniejsza.


       Rana Serca Jezusowego jest wymownym językiem, przemawiającym w tajnikach serc, przypominającym Miłość Pana Jezusa dla nas, silnie do wzajemności zachęcającym.

       Rzućmy się więc w tę Ranę najdroższą i postanówmy nigdy z Niej nie wychodzić.

       Było oznajmionem ś. Gertrudzie, iż wszystkie siostry jej zgromadzenia, zostające pewnego dnia przed Najświętszym Sakramentem, otrzymywały łaski Boże. Niektóre zdawały się ściągać na siebie Przenajświętsze wpływy Serca Jezusowego, inne Rąk, inne Nóg Jego Najświętszych. Ta jednak zachodziła między niemi różnica, że im które dalej czerpały od Serca, tem trudniej przychodziło im otrzymać spełnienie swych pragnień; te zaś, które czerpały wprost w Miłości pełnem Sercu swojego Pana, albo w pobliżu tego Źródła, znajdowały większą łatwość, otrzymując w pełności wszystko, czego żądały.


Postanowienie do wykonania


       Pan nasz pomiędzy wieloma innemi ćwiczeniami, jakie przepisał Błogosł. Małgorzacie-Marji, w celu uczczenia Swojego Serca, nauczył ją nabożeństwa znanego dziś pod imieniem Godziny Świętej. Zależy ono na przepędzeniu na modlitwie we Czwartki, od 11 do północy, w zjednoczeniu z boleściami Serca Pana Jezusa, jakich doświadczył, konając ciężko w ogrodzie oliwnym. Nie każdy może odprawiać to nabożeństwo, ani tego po osobach wśród świata żyjących wymagamy. Same nawet osoby zakonne, tylko za wyraźnem dozwoleniem Przełożonych odprawiać one mogą. Z tem wszystkiem, każdego Czwartku wieczorem, rozmyślajmy nieco o ciężkiem konaniu Pana, połączmy się w duchu z temi, co tę godzinę wiernie odprawiają, ofiarujmy ich modły Panu, prośmy także naszego Anioła Stróża, by zajął miejsce nasze przy Sercu Pana Jezusa.

       Modła strzelista. - O! któżby mi dał, abym mógł wniknąć w głąb Serca Twojego mój Jezu!
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Rana Serca Twego, o Jezu! niech wyleje na nasze grzeszne serca potoki Krwi i Wody; Wody, abyśmy w Sakramencie pokuty winy nasze obmywali; Krwi, abyśmy przez godne Najświętszego Sakramentu przyjęcie, Krew Twoję w serca nasze wprowadzili. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.109 - 111.

avatar użytkownika intix

39. Rozważania...

DZIEŃ XVI. O Ranie Serca Pana Jezusa

Brama do Raju, Serce Jezusa. Ś. Bonawentura


       Posłuchajmy w tym przedmiocie Bernarda ś. Serce Zbawiciela zostało przebitem, abyśmy przez tę ranę widzialną poznali oną niewidzialną, jaką Mu miłość zadała. Ach! i jakimże dotykalniejszym sposobem, Jezus Pan nasz mógł nam dowieść miłości Swojej? pozwolił, aby już nie tylko Ciało, ale nad to i Serce Jego Przenajświętsze przebitem było!

       O słodka Rano!
woła ś. Bonawentura,  przez Ciebie wszedłem do wnętrzności najtajemniejszych Jezusa Chrystusa. Tam założyłem sobie mieszkanie, tam znajduję tak wielką pociech obfitość, iż ich wypowiedzieć nie zdołam. O! nieszczęsne zaślepienie Adama dzieci, które nie umieją wnijść w Jezusa Chrystusa przez te Rany święte!... Oto szczęśliwość Aniołów nam otworzona... mur, co zamykał wejście, wyłamanym został!... a my się ociągamy... i wejść nie dążymy. Wierzajcie mi ludzie zaślepieni, iż gdybyście umieli wnijść w Jezusa Chrystusa przez te otwory Święte, znaleźlibyście w Nim mieszkanie wyborne.

       Bo, gdy ciało nawet znachodzi tam spoczynek, jakaż, sądzicie, musi być słodycz, której dusza kosztuje, łącząc się przez te św. Rany z Jezusem Chrystusem? Nie mam słów dla wyrażenia tego, lecz doświadczcie, a znajdziecie Skarb bogactw wszelkiego rodzaju.

       Oto! brama do raju otwarta!... miecz, który wzbraniał przystępu, odbitym został włócznią żołnierza: skarb mądrości i miłości niesłychanej otworem stoi: wchodźcie więc, wchodźcie otworami tych Ran Przenajdroższych.

       O! szczęśliwa włócznia, co godną była taki uczynić otwór!... Gdybym był na miejscu tej włóczni, nie wyszedłbym nigdy z Boku Jezusa Chrystusa i wołałbym w uniesieniu: oto miejsce mojego spoczynku na zawsze, tu zostanę, bom je obrał sobie. O dusze wierne! oto wasz miły Oblubieniec, który ze zbytku miłości otworzył Bok Swój dla was, by wam Serce Swoje mógł podarować!
(Ś. Bonawentura).



       Czytamy w rocznikach zakonu ś. Franciszka, iż pewien człowiek znakomity wstąpiwszy do Nowicyatu, a nie znalazłszy w klasztorze wygód i rozkoszy, jakie był opuścił, postanowił wrócić się na świat. Ta pokusa tak bardzo go opanowała, iż nie było względu, któryby go powstrzymał. Odchodząc, spostrzegł na drodze swojej krucyfix, a padłszy na kolana u stóp jego, błagał miłosierdzia. O ! jakże Serce Jezusa jest tkliwe, o! jako wielka, a niezmierna dobroć Jego!!... zaledwie ukończył krótką modlitwę, gdy w duchu podniesiony, ujrzał Pana naszego w towarzystwie Matki swej najczystszej, Zbawiciel zapytał go o przyczynę dla której odchodził, na co on odpowiedział po prostu: iż będąc przyzwyczajonym żyć wytwornie, nie mógł znosić surowości zakonnej reguły. Wówczas Pan nasz pokazując mu Ranę Boku Swojego, te pocieszające rzekł do niego słowa: Synu, wznieś rękę twoją, namaszcz ją Krwią Rany Mojej, a wszystkie rzeczy łatwemi ci się wydadzą, jakkolwiek trudnemi by były.

       Nowicjusz był posłusznym; a od owej chwili, wśród ciężkości i pokus, jakie na niego uderzały, przypominał sobie Mękę Syna Bożego i miłosną Serca Jego Ranę, która wszystkie jego cierpienia, jak sam twierdził, w mgnieniu oka w święte zamieniła rozkosze.


Postanowienie do wykonania


       Każdego tygodnia poświęćmy dzień jeden wyłącznie na cześć Serca Jezusowego; piątek np., jako przez Kościół ś. na ten cel wybrany. Odwiedźmy Je dnia tego w Przenajświętszym Sakramencie, przeczytajmy coś o Niem: jest to bowiem potężny środek do ożywienia i utrzymania gorącości naszego uczucia serca, któreby ostygło i znikło wkrótce, gdybyśmy mu nie dostarczali coraz nowego żywiołu.

       Modła strzelista. - O Serce Jezusa ! jakżem się spóźnił kochać Ciebie!
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       Panie Jezu Chryste! twarde nieczułe włóczni żelazo zraniło wprawdzie Twe Boskie Serce, ale wnet Longinowi nawrócenie przyniosło; i myśmy Panie na podobę włóczni nieraz Je grzechami zranili, niechże nam jednak Serce Twoje przebaczy i prawdziwe da nawrócenie. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.111 - 114.



avatar użytkownika intix

40. Rozważania...

DZIEŃ XVII. O czterech pożądaniach Jezusowego Serca

Miłości moja i pragnienie Serca! Ś. Filip Neryusz.


       Cztery żywe płomienie nieustannie w Sercu Pana Jezusa goreją:

       Pierwszym z nich jest owo pragnienie, które Jezus oświadczył Apostołom Swoim na Ostatniej Wieczerzy, tak do nich mówiąc: Żądzą wielką pożądałem pożywać tego Baranka z wami; pierwej niżbym cierpiał (Luc. 22, 15). Te słowa uczą nas, z jaką gorącością powinniśmy zbliżać się do Jego Przenajświętszego Stołu; dla przyjęcia niebiańskiego Chleba, którego nigdy z taką nie pożywamy żądzą, jaką On pragnie nam Go udzielić.

       Zdaje się bowiem, iż ta przenajdostojniejsza Tajemnica była ogniskiem wszystkich Jego czynów i dokonawszy Jej, sądził, iż tak szczęśliwie ukończył bieg życia Swojego, że po spełnieniu tego arcydzieła miłości już Mu nic nie pozostało, tylko cierpieć i umrzeć dla nas i za nas!

       I to jest właśnie drugie pragnienie, jakie objawiło to Serce nienasycone w oświadczaniu Miłości Swej ludziom. Słuchajmy, jako z zapałem woła: Chrztem mam być ochrzczon; a jakom jest ściśnion, aż się wykona!... (Luc. 13, 50). Lecz cóż to miał być za Chrzest, jeśli nie Chrzest Krwi?

       Serce Pana Jezusa uważało Krzyż jako Ołtarz, na którym spełnić miało Ofiarę przebłagania za okup świata i dla tego wzdychało za nim, pragnęło go najusilniej, gorąca bowiem żądza cierpień była skutkiem trzeciego pragnienia, bardziej jeszcze naglącego, tego to gwałtownego pragnienia zbawienia dusz naszych, dla którego w wysileniu boleści wymówił: Sitio, pragnę. O Serce Jezusa! jakież to jest palące pragnienie, co Cię trawi i w omdlenie wprawia? Płonę żądzą waszego spokoju, waszego uświątobliwienia, waszego wiecznego zbawienia i szczęścia.

       Czwartem, a najgorętszym ze wszystkich pragnień Jezusowego Serca była chęć uwielbienia Przedwiecznego Ojca i ustalenia panowania Jego w sercach ludzkich przez miłość: Przyszedłem, mówi, miotać ogień na ziemię; a czegóż chcę, jeno aby był zapalon (Luc. 42, 49). Oto święty zapał Jezusowego Serca! oto wzór, podług którego kształcą się Święci wszyscy; oto ogień, który grzeje, pali, ogarnia ich serca. Oni z głodem nienasyconym przystępują do Stołu świętego; tak jak ś. Katarzyna Genueńska, która widząc Hostję Przenajświętszą w ręku Kapłana, świętą niecierpliwością zdjęta, wołała: Prędko Ojcze, prędko podaj mi Chleb życia.

       Pragną cierpieć: bo to sposób stania się podobnymi do Jezusa Chrystusa. I tak, Andrzej ś. ujrzawszy krzyż dla siebie przygotowany, w radości wykrzyknął: O krzyżu tak długo pożądany!... Gorliwość o zbawienie dusz tak ich przyciska, iż na widok prac i cierpień, jakie dla osiągnienia celu podnieść im wypadnie, dalecy od zrażenia się, w uniesieniu, ze ś. Franciszkiem Ksawerym wołają: Więcej Panie, więcej!...

       Chwała Boga jedynie ich obchodzi, zapominają o sobie, by onej wzrost nadać. Zasadą ich główną dewiza ś. Ignacego: Na większą chwałę Boga!

       O! jakeśmy dalecy od wspaniałomyślnych uczuć... bo tak mało mamy zapału do Przenajświętszego Pokarmu, bo krzyż tak twardym nam się wydaje, a zbawienie bliźnich i chwała Boga jakże nas mało obchodzą!

       O Serce Jezusa, jakże wielka Twoja dla mnie miłość, moje zaś serce tak zimne dla Ciebie!... odmień je, bo możesz i chcesz.


Postanowienie do wykonania


       Pomagajmy Panu Jezusowi zaspokoić gorące pragnienia Jego zbawienia dusz, które Go tak drogo kosztowały. On czeka na prośbę naszą, by się dał rozbroić: Szukałem, powiada, męża, któryby stanął przeciwko Mnie za ziemią, abym jej nie rozproszył, a nie znalazłem (Ezech. 22, 30). Niestety! jeśliśmy nieczuli na tak miłosną skargę, to nie kochamy Serca Jezusa.

       Błagajmy więc o łaski dla siebie i innych biednych dusz; nie przestawajmy wołać do Pana, a będziemy wymównemi mówcami; nie wiedząc o tem. Było objawionem Teresie ś., iż Jej modlitwy nawróciły wiele tysięcy Indjan.

       Modła strzelista. - O ogniu ! o miłości Serca Jezusa, która zawsze płoniesz, a nigdy nie gaśniesz, zajmij się w sercu mojem. (Ś. August).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Serce Twoje Jezu! tak bardzo pragnie dla nas cierpieć, a bardziej jeszcze pragnie, abyśmy z cierpień Jego korzystali; przypuść i nas Panie do kielicha goryczy Twojej, abyśmy wszystkie przeciwności z równym umysłem, dla miłości Twojej znosić mogli.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.114 - 117.



avatar użytkownika intix

41. Rozważania...

DZIEŃ XVIII. Czego Serce Pana Jezusa żąda od ludzi

Synu! daj mi serce. - Przyd. 23


       Serce Pana Jezusa oddało się i wydało cale dla nas: oto źródło Jego dobrodziejstw i darów, oto ognisko łask Jego. Lecz jakiejże od nas wzajemności wymaga? Nie inszej zaiste, tylko daniny naszego serca, serca pragnie za Serce. Zaprawdę, jest to rzecz wielkiego podziwienia godna, że Serce Jezusa, źródło dóbr wszelkich, nie przestaje gonić za człowiekiem i wzywać go najwytrwalej, tak, jak gdyby bez niego obejść się nie mogło.

       I czegóż, raz jeszcze, od niego żąda?... Oh! serca, serca koniecznie. Synu mój, mówi, daj Mi serce twoje... nawróć się do Mnie z całego serca twego... Jeruzalem, oczyść serce twoje; zmyj plamy, które je szpecą. Będziesz miłował Pana Boga twego, ze wszystkiego serca twego.

       Lecz Serce Jezusa tak bogate, możeli doświadczać potrzeb jakich, a gdyby nawet i tak było, nędzne człowieka serce, potrafiłożby zaradzić niedostatkowi Jego? Jakiż bowiem kryjemy skarb, pod tą nędzną bryłą prochu, którego Pan Jezus tak bardzo pożąda? O! bo serce to najpierwszy z darów, ono wszystkim innym nadaje wartość, wszystkie inne miłemi czyni.

       Pan Jezus, nie tyle zwraca uwagę na to, co my Mu dajemy, lecz pilnie bada, jakiem dajemy Mu sercem. Chciwym jest naszego serca; jedno wejrzenie, jedno podniesienie tegoż serca ku Niemu, zdolne Go zachwycić. Nie masz bowiem wprawdzie rzeczy, któraby Mu więcej przynależała: ono jest Jego podbojem. Pan Jezus, jest Królem-wojownikiem, mającym upodobanie w wydawaniu walki i odnoszeniu zwycięztw. Zaiste, nie masz nic na świecie, coby się Mu oprzeć ważyło, prócz serca ludzkiego; serce zyskane, wszystko zyskane. Zasadza chwałę Swą na zwyciężeniu onego, a zostawszy jego Panem, nie dziwię się, iż w niem zakłada Swoje Królestwo, Swój raj, Swoje niebo na ziemi.

       To niebo, mówi Bernard ś., daleko więcej Go kosztuje niżeli inne, nie poprzestaje na wyrzeczeniu jednego słowa, aby je osiągnąć, lecz dokupuje się go kosztem Krwi Swojej, kosztem własnego życia! I w rzeczy samej, czegóż On szukał w Żłobie i na sianie w stajence; czego żądał przez Swoje łzy i jęki? Oh!... serca, któreby Go kochać chciało. Czego i szukał powtórnie, w Palestynie, chodząc od miejsca do miejsca, czego się domagał przez tyle pracy i potu? zyskać serca ludzi, i sprawić, aby Go kochały. Czegóż, wreszcie szukał na Krzyżu; czego w Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza; czego na koniec szuka jeszcze dotąd, oddając przez ostatnie wysilenie miłości ludziom obecnego wieku, własne Serce Swoje? Szuka serc, a nie znajduje takich, coby Go zadowoliły.

       Spogląda na ziemię, uważa serca ludzkie, a z tego niezmierzonego ich mnóstwa, a których każde oddaje się temu, co kocha, zaledwie jedno znaleźć może, co się całkowicie do Jego przywięzuje dobroci.

       O Panie mój! jakżeś Ty ubogi! o jakże niedostatek Twój zasmuca mię i boli. Litość sług Twoich znalazła sposób czynienia składek, dla wspomożenia ubogich, ah! i ja pragnę podobną uczynić dla Ciebie. Będę szukał serca, któreby Cię kochało, któreby się całe poddało panowaniu Twemu.

       O człowiecze!... Pan Jezus chce serca twojego!... Niepodobną jest rzeczą, aby to serce nie oddało się komuś; bo ono bez kochania żyć nie może, ani kochać, bez zaprzedania się lub oddania!

       A więc, jeśli serce twoje jest do sprzedania, któż lepiej zapłacić za nie może, jeśli nie Ten, Który jest jego błogosławieństwem, jego szczęśliwością, jego celem i wieczną nagrodą?

       Jeśli zaś jest do oddania, któż je słuszniej posiadać zasługuje nad Tego, Który je stworzył? Świat domaga się serca twego, by je w piekło zamienił; Serce Jezusa żąda go, by zeń uczynił raj tego życia... Wybieraj... O Panie! serce moje do Ciebie należy, oddaję Ci je zupełnie. I czemuż nie jestem panem serc wszystkich, bym je złożył w Sercu Twojem!


Postanowienie do wykonania


       Obierzmy w każdym miesiącu dzień jeden, w celu pokrzepienia sił duszy naszej w samotności. Ćwiczenie to stanie nam się potężnym środkiem, dla wprowadzenia nas w tajniki Serca Jezusowego. Świadczy o tem Pismo ś. (Ose. 2, 14). Zaprowadzę ją na osobność i mówić będę do serca jej. O słodka rozmowo! która nam objawia zdumiewające tajemnice!

       Modła strzelista. _ O Serce Jezusa! Tyś i mnie szukało, gdym uciekał przed Tobą, miałożbyś uciekać przede mną teraz, gdy Cię szukam?
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

   
       Panie i Boże! Ty dałeś nam Serce Swoje, i wzajem żądasz naszego, nie śmiemy Ci go oddać, bo szpetne i grzeszne: ale gdy się go domagasz koniecznie, składamy Ci je w ofierze, oczyść je Panie i uczyń podobnem Twojemu. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.117 - 120.



avatar użytkownika intix

42. Rozważania...

DZIEŃ XIX. Serce Jezusa wzywa nas wszystkich do Siebie

Pójdźcie do Serca. - Ś. Bernard.


       Pójdźcie do mnie wszyscy. (Math. 11, 28). O! jako te słowa są piękne, mówi ś. Bazyli Seleuceński:

       Pójdźcie do mnie wszyscy! nie kładę granic obietnicom Moim. Serce Moje jest niewyczerpanym dobroci źródłem, zdolnem obmyć wszystkie zbrodnie świata.

       Pójdźcie wszyscy do mnie: a Ja wam ulżę. Wy macie występki, Ja lekarstwo na nie; wy ran pełni, Ja uleczyć je mogę.

       Pójdźcie wszyscy do mnie: Serce moje dość jest obszernem dla pomieszczenia was wszystkich. Morze miłosierdzia mego zdolnem jest objąć wszystkich grzeszników, rzucających się w Nie tłumnie niby rzeki, dla zatopienia w Niem nieprawości swoich.

       Pójdźcie do mnie wszyscy: albowiem słowo Moje bez skutku pozostać nie może. Ono jest siecią, którą zarzuciłem w ocean świata, by nią złapać i zamknąć wszystkich ludzi.

       Pójdźcie do mnie wszyscy: O głosie potężny! któryś odniósł tryumf ponad wszystkiemi narodami świata... Słowo zbawienne, Słowo panujące, coś uchyliło świat pod jarzmo Wiary!...

       Pójdźcie do mnie wszyscy: pójdźcie wszyscy do Serca Mojego. Dzieci! pójdźcie do Serca Pana Jezusa. Matka w kochaniu najnamiętniejsza, daleką jest od pojęcia choćby najsłabszego owej tkliwości, jaką to Serce ma dla was. Starcy! pójdźcie do Serca Jezusa, zamknięci w tem ustroniu, z dniem każdym doskonalszymi stawać się będziecie. Grzesznicy... ach! grzesznicy szczególniej... pójdźcie, pójdźcie wszyscy do Serca Jezusa, a odzież nieprawości waszych, choćby była czerwona jak szkarłat, nad śnieg wybieloną zostanie.

       I kiedyż o Serce Jezusa mego, kiedyż ja przecie odpowiem głosowi temu?... Kiedy zacznę kochać Ciebie? Ah! w którymkolwiek bądź czasie oddałem Ci serce moje, gdyby to nawet było w pierwej chwili mojego życia, Tyś zawsze pierwsze mnie ukochało, a taką miłością, że jej odwdzięczyć nigdy nie będę w możności.

       Przyjaźń najdoskonalsza pomiędzy ludźmi, jest ta, którą dochowują do śmierci, dla której mają sobie za szczęście umierać. Lecz Serce Jezusa jest przyjacielem w życiu, przy śmierci i po śmierci: bo Ono daje wieczność szczęśliwą tym, którzy Je kochają. Obierzmy Je przeto za przyjaciela, przenosząc ponad wszystkich innych, to Serce najmilsze, które Samo tylko dochowa nam wiary w dniu zejścia naszego, gdy wszystkie rzeczy odjęte nam zostaną. Bądźmy pewni, że Ono nie odstąpi nas nigdy i wtenczas nawet, gdy najwierniejsi przyjaciele nas opuszczą, ono przy nas zostanie, umacniając w walce przeciwko szatanom, którzy wówczas z większą niżeli kiedy powstaną na nas zajadłością. Ono wyzwoli nas z mocy ciemności i od wściekłości tych lwów ryczących, którzy się gotują na pożarcie łupu swojego, w godzinę śmierci.

       Ah! jakże to słodko, zawołał na łożu śmiertelnem pewien wielki sługa Boży, Jakże to słodko rzucić się w objęcia Jezusa umierając sobie samemu!

       Ah! jakże i nam miło będzie rzucić się, opuszczając to życie, w Serce Pana Jezusa zranione dla nas, co niezawodnie nastąpi, jeśli co najrychlej odpowiemy wezwaniu Jego, ustalając w Niem mieszkanie nasze.


Postanowienie do wykonania


       Sposób skuteczny upodobania się Sercu Pana Jezusa, a dla wszystkich przystępny, jest praca około wyzwolenia dusz z mąk czyśćcowych. Najdroższa Ofiara Mszy Świętej, ustępowanie nabywanych odpustów, modlitwy, jałmużny, i chociażby najdrobniejsze w tym celu wykonywane dobre czynności, są tyląż środkami, których z łatwością użyć możemy na poratowanie dusz, z któremi Jezus Chrystus niewypowiedzianie pragnie być zjednoczonym, pragnienia zaś tego sprawiedliwość zaspokoić Mu nie pozwala, od nas, iż tak powiem, oczekuje pomocy, oczekuje z utęsknieniem, byśmy Go w miłym postawili obowiązku usunięcia boskiej sprawiedliwości, a przyśpieszenia miłosierdzia.

       Modła strzelista. - O jednę rzecz prosiłem Pana, tej szukać będę: abym mieszkał w Sercu Jego, po wszystkie dni żywota mego. (Ps. 31, 4)
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       Boże, Który przyzywasz nas do Serca Twojego, wraź w serca nasze wzgardę ku wszystkiemu, co nie jest Tobą, a pociągnij nas tak silnie, iżbyśmy powolni Twojemu wołaniu, pobieżeli za wdziękiem i wonnością cnót i przykładów Twoich. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.121 - 124.



avatar użytkownika intix

43. Rozważania...

DZIEŃ XX. Jakim sposobem iść mamy do Serca Pana Jezusa

Serce czyste stwórz we mnie Boże. Ps. 50.


       Najprzód zbliżajmy się do Serca Pana Jezusa w duchu pokuty, opłakując grzechy nasze, w celu otrzymania ich odpuszczenia; oddajmy Mu cześć najgłębszą wraz z ś. Tomaszem, mówiąc sercem skruszonem i upokorzonem: Pan mój i Bóg mój. Nadziejo moja jedyna, pozwól, abym szukał uleczenia ran moich, w Ranie Serca Twojego. O Serce! miłością i boleścią zranione... któreś tak dotkliwie uczuwało grzechy całego świata, izaliż niesłuszną jest rzeczą, byśmy gorzko płakali za nasze, i uczuli głęboką boleść z powodu nieszczęścia obrażenia Ciebie.

       Serce nieskończenie Święte i niewymownie miłujące czystość, które znieść nie możesz najmniejszej zmazy, wraź w serca nasze bojaźń i obrzydzenie najlżejszych uchybień, a Serce czyste stwórz w nas Boże! (Ps. 50)

       Serce pokutujące, któreś za wszystkich niewolników okup złożyło, daj nam siłę do zerwania wszystkich więzów naszych, do zwalczania wszystkich złych nałogów, do umartwienia wszystkich zmysłów naszych, i byśmy przez pokutę wynagrodzili krzywdy, chwale Twej przez nas wyrządzone.

       Po wtóre, idźmy do Serca Pana Jezusa, jako do swego schronienia w duchu ufności, pragnąc zatopić wszystkie nasze smutki, odrazy, zmartwienia, przykrości i tęsknoty w tej niezmierzonej przepaści, słodyczy i dobroci.

       Im większemi jesteśmy grzesznikami, tem większą nadzieję mieć winniśmy w Sercu Pana Jezusa. Miłość bowiem nie przykrzy sobie przebaczać.

       Jezus Chrystus nie przyszedł dla sprawiedliwych, albo dla tych, którzy się takiemi być mniemają. Przyszedł dla biednych grzeszników: wybiega na ich spotkanie, skrapla ich łzami Swojemi, i więcej sprawia radości w niebie z nawrócenia jednego z nich, jeżeli z wytrwania 99 sprawiedliwych. O! jako ufność nasza po upadkach, jest Mu przyjemną! jak wielką cześć Mu przynosi! ona rani rozkosznie Serce Jego, jak to oświadczył Gertrudzie ś. Jedno spojrzenie oka ukochanej Mojej, którem przesyła Serce moje, jest bezpieczna ufność, którą we Mnie pokłada.

       Pewien wielki sługa Boży, którego ufność synowska i zdanie się na Opatrzność, stanowiły niejako charakter wyraźny; oświecony przy śmierci światłem jeszcze żywszem, co do wielkości Boskiego miłosierdzia, zawołał: O! czemuż nie mogę powrócić do zdrowia, abym już samą tylko mógł żyć ufnością!

       Po trzecie, biegnijmy do Serca Pana Jezusa w duchu zebrania, skupienia i modlitwy, wyzwalając się z ciężkości spraw zewnętrznych. On Sam do tego nas wzywa, jak niegdyś Apostołów swoich po ich mozołach: Pójdźcie osobno na miejsce puste, a odpocznijcie maluczko. (Marc. 6, 31). Pójdźmy więc, ah pójdźmy sami w to ustronie oddalone od wrzawy, i spocznijmy trochę na Sercu i w Sercu Pana naszego z uczniem kochanym.

       O jakże siły nasze pokrzepionemi zostaną, jak wiele prawd ważnych tam się nauczymy.


Postanowienie do wykonania


       Wiele razy obiły się nam o uszy te słowa Pana Jezusa: uczcie się ode mnie, żem cichy i pokornego Serca; lecz dotąd nie pojęliśmy onych znaczenia; prośmy więc usilnie Zbawiciela, by nam pojąć i zrozumieć pozwolił. Słodycz i pokora, to są dwie cnoty, które Jezus wyjmuje z drogiego Skarbcu Serca Swojego, i których nas naucza z prawdziwą Mistrza powagą. Lecz nie będziemy prawdziwymi uczniami Jego, nie zdołamy poświęcić się istotnie Sercu Jego Najsłodszemu, dopóki nic postanowimy mocno, brać wzór z Niego, i w ślady Jego wstępować.

       Albowiem znamię właściwe, zasada i istota prawdziwego nabożeństwa, polega na naśladowaniu Tego, co czcimy.

       Modła strzelista. - O Miłości Jezusowego Serca, która nie jesteś kochaną, dajże się poznać i ukochać.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       Panie Jezu Chryste, Któryś powiedział: uczcie się ode mnie, żem cichy i pokornego Serca, wprowadź w serca nasze cichość i łagodność; daj nam łaskę, abyśmy zrozumieli Twą ś. naukę; abyśmy poznali, że jesteśmy proch i nicestwo, i jako pył ziemi, zdeptanymi być pragnęli, i abyśmy w pokorze Tobie podobnymi się stali. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.124 - 127.



avatar użytkownika intix

44. Rozważania...

DZIEŃ XXI. Nabożeństwo Świętych do Serca Jezusowego

Chceszli mnie znaleźć, szukaj w Sercu Jezusa. Ś. Eleazar.


       Nie znajdziemy nikogo tak ubogiego, coby nie miał mieszkania. Ptaki mają gniazda, a lisy jamy, jak mówi Pan nasz, i czyliżby tylko sam Chrześcijanin nie posiadał schronienia, sam tylko błąkał się i tułał po świecie? Lecz jakież mieszkanie stosowniejsze dla niego nad Serce Jezusa? Ono bowiem świetniejsze, wspanialsze i świętsze, niżeli wszystkie królewskie pałace. Znali to dobrze ludzie święci i do Niego się garnęli, w Niem ustalali siedzibę swoję. Święty Bonawentura doznawał świętej zazdrości względem włóczni, co otworzyła Bok Pana Jezusa, i mówił, iż gdyby był na jej miejscu, nie byłby nigdy wyszedł z Serca Zbawiciela.

       Jeśli chcesz mię znaleźć, pisał ś. Eleazar do ś. Delfiny, szukaj mnie w Ranie Boku Jezusa Chrystusa, bo tam mieszkanie moje.

       „Naucz się, mówi pewien pobożny autor, naucz się mieszkać w tej Ranie. Jeśli miłujesz spoczynek, to Rana Serca jest łożem oblubienicy usypanem kwieciem róż i lilii. Jeśli pragniesz, aby żądze twe i dobre sprawy udały się, wykluły, iż tak powiem: ona jest gniazdkiem gołębicy. Jeśli w modlitwie i skupieniu się kochasz, oto schronienie wróbla samotnego. Jeśli łzy, westchnienia są ci miłemi, tu synogarlica słyszeć swe jęki daje. Jeśliś głodem przyciśniony, tu znajdziesz mannę niebiańską, która spada na pustyni: jeśli zaś spragnionym jesteś, oto tu źródło wody żywej, wypływającej z raju i wylewającej się w serca wszystkie. Na koniec, nie lękaj się, abyś tu miał być źle przyjętym, nie są ci bowiem tajne pieszczoty Syna Bożego względem tych, co Go szukają. Wzywa ich, by spoczęli słodko na Sercu Jego; pokazuje im Bok Swój otwarty, jak św. Tomaszowi, i napaja ich z tego źródła miłości. Zbliżmy się, mówi św. Bernard, zbliżmy się do Jezusa, radujmy się i weselmy na wspomnienie serca Jego. O! jak dobrze i rozkosznie mieszkać w tem Sercu... Błogosławić i wielbić będę Imię Pańskie w tym Kościele, w tem miejscu Świętem nad Świętymi, w tej Arce Testamentu, wołając z  Dawidem: znalazłem Serce do błagania mojego Boga, a tem Sercem, to Serce mojego Króla, i najmilszego przyjaciela mego Jezusa."

       Znalazłszy więc to Serce, które jest moją własnością, wielbić Cię będę o Jezu, mój Boże... przyjm moje błagania w tej świątyni, przyjm dośćuczynienia; więcej powiem, pociągnij mię całkowicie w To Serce. O Jezu! tysiąckroć zdobniejszy i milszy, niżeli wszystkie piękności ziemi i nieba, obmyj mię coraz a coraz więcej z mej nieprawości, oczyść mię z grzechu mojego, abym mógł zbliżyć się do Ciebie, i mieszkać w Tobie przez wszystkie dni życia mego. Serce Twoje, bowiem dla tego tylko zranionem zostało, abyśmy w Niem schronienie bezpieczne znaleźli.

       Tak, Serce Twoje otwartem zostało, byśmy wolni od zajęć i kłopotów, w Niem mieszkać mogli. Zostało zranionem, abyśmy przez tę zewnętrzną ranę, poznawali onę wewnętrzną, jaką ci miłość zadała!

       Zaiste, jakimże sposobem mógłbyś był widoczniej dowieść nam Swej Miłości, jak dozwalając, aby już nie tylko Ciało Twe Święte ranami okryte było, lecz aby i Serce jeszcze wskróś przeszytem zostało...

       I któż Serca tak zranionego kochać nie będzie?... Kto nie rozpali się najgorętszą miłością dla Tego, od którego tak bardzo umiłowanym został?

       My przeto, których to Serce Przenajdroższe wzywa do Siebie, lubo jeszcze więzami ciała skrępowani, usiłujmy odpłacić Mu się wzajemnością, wynagradzajmy Mu oziębłości naszych bliźnich, kochajmy Je, tulmy się do Serca tego Pana zranionego dla nas... Któremu kaci okrutni ręce i nogi przebili, i Boskie Jego otworzyli Serce... stójmy przy Nim wytrwale, aby serce nasze twarde jeszcze i niepokutujące, dostąpiło kiedyś szczęścia być zranionem strzałami, i związanem związkami Jego miłości.

       Pan nasz dał poznać Błogosławionej Małgorzacie-Marji, iż ś. Franciszek z Assyżu był szczególniej z Sercem Jego zjednoczonym, że miał osobliwy przywilej otrzymywania łask od Niego.

       Ś. Franciszek Salezy przez całe życie swoje w Sercu Jezusa przebywał, a spokoju jego najliczniejsze nawet zajęcia naruszyć nie mogły.

       Ś. Matylda tkliwe miała nabożeństwo do Najsłodszego Serca Zbawiciela, i od Tegoż niezliczone otrzymywała łaski. Ś. Gertruda, ś. Bernard, ś. Katarzyna Senneńska, ś. Klara, ś. Teresa, ś. Franciszek Ksawery i wielu innych Świętych, których wyliczenie nazbyt byłoby długiem, odznaczało się wyłącznem nabożeństwem do tego Najdroższego Serca, zanim jeszcze Ono objawionem zostało Błogos. Małgorzacie-Marji.


Postanowienie do wykonania


       Gdy nie możemy głosić Jezusa Chrystusa w odległych krainach, możemy przynajmniej zanieść Go do serc przyjaciół naszych i na tem zależy posłannictwo nasze. Na wsi przywabić możemy ubogie dzieci, i nauczyć je pierwszych zasad wiary. Mamy obowiązek nauczać służących naszych. Bóg zażąda od nich rachunku z ich dusz. Chociaż urząd posłannictwa naszego mniej świetny, niżeli powołanie missyonarzy, niemniej wszakże jest zasługującym.

       Modła strzelista. - Szczęśliwi mieszkańcy nieba, którzy bez zasłony jawnie widzicie Serce Pana Jezusa, którzy Je kochacie bez podziału, bez bojaźni i niestałości; wyjednajcież i dla mnie tę łaskę ponad wszystkie łaski, bym je poznał i ukochał, a ukochał na wieki.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       Panie Jezu Chryste, Który Twe Serce, Trójcy Przenajświętszej Przybytkiem będące, uniżasz aż do nas, aby naszym także przybytkiem i mieszkaniem było; otrząśnij z pyłu ziemi serca nasze, aby nie tylko poznały, co za radość, wesele i rozkosz być w Sercu Twojem, ale rzeczywiście w Niem całkowicie zamieszkały. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.127 - 131.







avatar użytkownika intix

45. Rozważania...

DZIEŃ XXII. Niewdzięczność ludzi względem Serca Pana Jezusa

Nie masz, ktoby rozważał w Sercu. - Ier. 12, 11.


       „Pan Jezus wprawdzie nie odbiera nateraz Ran, znosi przecież najcięższe zniewagi względem Boskiej Osoby Swojej, od czasu postanowienia Przenajświętszego Sakramentu Miłości. Bo czy można pojąć coś okropniejszego nad obrazę, jaką Mu wyrządzają od tylu już wieków, żydzi, ateusze, heretycy... i wyrządzać Mu takowej nie przestaną aż do skończenia wieków!"...

       I mogliżbyśmy nawet wierzyć temu, gdybyśmy sami niestety! przy schyłku wieku ubiegłego, nie byli świadkami tych okropnych zamachów przeciw Eucharystii, w czasie nieszczęśliwej epoki rewolucji francuzkiej spełnionych?...

       To zaś najbardziej jest dla nas niepojętem i dziwnem, że wielu tych nawet, co się mienią katolikami, co jeszcze zachowują niektóre Kościoła Świętego praktyki, cale wszakże obojętnymi i nieczułymi okazują się względem Tajemnicy niesłychanej Miłości!...

       Pan Jezus chce mieszkać pomiędzy ludźmi, posuwa się nawet, o! niepojęty zbytku miłości!... posuwa się aż do wyrzeczenia tych słów zdumiewających: Rozkosze Moje być z Synami ludzkiemi!

       Lecz o Panie! jakże przyjętym jesteś przez tych niewdzięcznych?... wówczas gdy sami w złoconych mieszkają pałacach, Ciebie pod ubogą zostawują strzechą, w pośród oburzającego nieochędóstwa i zaniedbania.


       Dzień i noc oczekujesz ich w Swoim Sakramencie, dnie i noce, tygodnie upływają całe, a nie widzisz ich; gdy zaś zdarzy im się kiedyś odwiedzić Cię na chwilę, pewno zwyczaj tylko, lub przyzwoitość do tego ich skłania. A i wtedy, ciało tylko ich w Twojej Najświętszej znajduje się obecności; a serce... o! jakże daleko od Ciebie!

       Tyś w Sakramencie zawsze zajęty nimi, zawsze w stanie Ofiary przed Ojcem Twoim, Któremu bezustannie Rany Swoje przedstawiasz, w celu ubłagania Jego Miłosierdzia dla nich: oni zaś w Twej przytomności zupełnie czem innem zajęci, cześć Twoja wcale ich nie obchodzi; postawą ich i całe znalezienie się, tak mało uszanowania dowodzą, że heretycy, co zaprzeczają przytomności Twej w Sakramencie Ołtarza, czynią im w tym względzie wyrzuty.

       W każdej Najświętszej Mszy Ofierze, w czasie Kommunii Świętej, Pan Jezus oddaje się im. Oto, mówi, Namiestnik Jego: Oto Baranek Boży, oto Ten, Który gładzi grzechy świata, pójdźcie wszyscy do Niego. Lecz uciekają wszyscy, tak jak gdyby nie mieli ran do zleczenia, ani zmaz, z których oczyścić było potrzeba. Odpowiadając: że inni zaprosili ich, że muszą innym przyjaciołom służyć!... O nieba!... niech was ogarnie zdumienie, na widok tak ohydnej niewdzięczności!...

       O Panie Jezu, tak tkliwy, tak wspaniały, tak pełen miłości dla nas, i mogliżbyśmy boleśniejszą ranę zadać Boskiemu Sercu Twojemu?...


Postanowienie do wykonania


       Wiemy dobrze, w jakich wyrazach zabrzmi ostatni wyrok szczęścia, ogłoszony wybranym przez Syna Bożego w dzień Sądu Ostatniego. Pójdźcie, rzeknie do nich Najsłodszy Jezus, pójdźcie Błogosławieni Ojca Mego i otrzymajcie Królestwo wam zgotowane od założenia świata: ałbowiem łaknąłem, a daliście Mi jeść, pragnąłem, a napoiliście Mię, byłem nagim, a przyodzialiście Mię, i t. d. (Math. 30, 34).

       Słowa te, we właściwem znaczeniu swojem, odnoszą się do dobrych uczynków, jakie wykonywamy względem bliźnich naszych ubogich, cierpiących członków Jezusa Chrystusa; znaczenia ich nigdy zanadto nie możemy rozważać; gdyż zdaje się, iż Syn Boży z niczego innego sądzić nas nie będzie, tylko jedynie z miłości względem bliźnich braci naszych.

       Lecz, z boleścią wyznać przychodzi, że skutkiem obojętności, jaka się dziś pojawia względem Pana Jezusa w Sakramencie utajonego, ten Najsłodszy Zbawiciel, jest rzeczywiście Sam ubogim, jest najpierwszym ubogim, Którego wspierać powinniśmy.

       Czuwąjmy przeto, a szczególniej w Kościołach wiejskich, aby wszyscy, którzy do tego Przenajświętszego przystępują Sakramentu, byli przysposobieni należycie: starajmy się, by wiedzieli, co czynią, by z prawdziwą skruchą, głęboką pokorą i miłością gorącą, przybliżali się do Ogniska Miłości.

       Posuńmy i dalej troskliwość naszą, zwróćmy uwagę i na to, by odzież ich schludną, i przyzwoitą była: to bowiem zewnętrzne staranie obudzi ich baczność, i świadczyć będzie o uszanowaniu najwyższej Świętości. Pracujmy od czasu do czasu dla ubogich Kościołów, a najbardziej, niżeli świetne ozdoby, składajmy w darze bieliznę potrzebną do służby świętych Ołtarzy, ową to bieliznę, na której Ciało Chrystusa spoczywa, która zbiera resztki Krwi Jego Przenajdroższej... O! co to za szczęście, co za niewymowna, a dla wielu nieznana pociecha, tak świętej pracy poświęcić swe ręce, ująć sobie, a w ten sposób podzielić się z Bogiem. Och! spróbujmy, a dowiemy się, jak w tem jeszcze życiu Pan hojnie płaci tym, co staranie mają o Jego ubóstwie i niedostatku, w jakim się dla nas dobrowolnie pomieścił. (W Warszawie istnieje stowarzyszenie pobożnych Dam pod nazwą Przenajświętszego Sakramentu, które zajmują się przysposabianiem Apparatów i bielizny Kościelnej, biednym Kościołom bezpłatnie, a zamożniejszym za cenę, ile być może najniższą takowych dostarczają. Oby święty ten zakład naśladowców, a Świątnice w kraju naszym, przejętych gorliwością Domu Bożego znalazły Kapłanów!)

       Ofiara nasza tem milszą stanie się Jezusowi Chrystusowi, im mniej powierzchownej okazałości mieć będzie, dając najpewniejszy dowód czci dla Jego Przenajświętszego Ciała.

       Modła strzelista. - Przez Serce Twoje boleścią przebite, błagamy Cię mój Jezu, racz przebić nasze serca żalem za popełnione niewdzięczności.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       O Słodki Jezu, Który Wołasz, a nikt nie idzie; przynęcasz i wabisz, a nikt nie uważa, nie słucha; wyciągasz Ręce, a nikt się nie rzuca w Twoje objęcia, otwierasz Serce, a nikt doń nie wchodzi: przez wnętrzności Miłosierdzia Twojego błagamy Cię Panie; porwij gwałtem serca nasze; niech nie będą daremne Twoje wołania, niech w dzień Sądu usłyszymy te błogie wyrazy: Pójdźcie błogosławieni. Amen.



Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.131 - 135.



avatar użytkownika intix

46. Rozważania...

DZIEŃ XXIII. Żalenie się Serca Jezusowego

Boleść moja nad boleść, Serce moje żałosne. Jer. 8, 18.


       Posłuchajmy skarg Serca Pana Jezusa: one bowiem są nowym dowodem Jego dla nas miłości. Żali się dla tego jedynie, że nas kocha, a kocha li tylko dla naszego szczęścia, bez żadnego względu na swoje własne, które nie pomnaża się bynajmniej przez nasze zbawienie, jako też i nie umniejsza się przez zgubę naszę.

       "Cóż więcej, mówi: winienem był dla ciebie uczynić ludu Chrześcijański, o ludu Mój! a czego nie uczyniłem?" Quid ultra debui facere et non feci? Byłeś piękną winnicą, którą własnemi zasadziłem rękoma, a samą tylko gorycz wydałeś dla mnie: albowiem w pragnieniu Mojem, octem nieprawości Mię napoiłeś, obojętnością zaś swoją i nieczułością, boleśniej niżeli włócznią przebiłeś Serce Zbawiciela Twego. Wylałem dla ciebie Krew Moję aż do ostatniej kropli, a jakżeś to ocenił? jaki, z tak niepojętego miłości nadmiaru i wysiłu odniosłeś pożytek? Quae utilitas in Sanguine Meo?

       Karmiłem cię nie manną, którą jedli ojcowie twoi, a która od śmierci ich nie zachowała: lecz Chlebem z nieba zstępującym, co życie wieczne zamyka w Sobie; a ty poszarpałeś Ciało Moje tajemnicze, nie uznając dobrodziejstwa, któremu dziwią się Aniołowie.

       Boski nasz Zbawiciel żali się jeszcze w sposób niemniej rzewny, wiernej Swej słudze Małgorzacie-Marji: „Oto, rzekł do niej, odsłaniając Swe Serce, Oto Serce, Które tak bardzo ukochało ludzi, iż niczego nie oszczędziło, aż do wyniszczenia Siebie, by im dowieść mogło Swojej i dla nich miłości; jednakże od największej z nich liczby, same tylko odbieram niewdzięczności przez nieuczczenia, oziębłości, wzgardy i świętokradztwa, jakich się dopuszczają względem Sakramentu Miłości; najbardziej zaś jest Mi bolesnem, że to czynią serca szczególniej poświęcone mej służbie".

       Te serca, czyliż nie nasze?... Czyliż nie na nas żali się Zbawiciel? My zaciągnieni przy Chrzcie ś. w Jego szeregi, karmieni tak często Ciałem Jego Przenajświętszem! my!... poświęceni może Jego Sercu, w jakiem zgromadzeniu obowiązanem nagradzać i dość czynić za tyle zniewag; my wszakże tak obojętni, tak zimni dla tego Boskiego Serca!

       Serce Moje, dodaje Zbawiciel, może żalić się w tej Tajemnicy (N. Sakramentu), podobnie, jak się żaliło na Krzyżu na boleści, obelgi i opuszczenie bez żadnej pociechy.

       Ach! w tem ciężkiem opuszczeniu, szuka ono u ciebie i u małej liczby dusz wiernych, jakiejśkolwiek pociechy. Czekam, byście miłością waszą i czcią, wynagrodzili Mi te wszystkie zniewagi.

       O jakośmy szczęśliwi, bo pragnienie, które wzbudza w nas Zbawiciel pocieszenia Serca Jego, pozwala nam spodziewać się, iż może na ten cel wybrać nas raczy, jak niegdyć trzech Apostołów Swoich. Podwójmy więc wierność naszę w pobożnych na cześć Najświętszego Serca ćwiczeniach, i oświadczajmy Mu, iż przy pomocy łaski Jego, nigdy Go nie opuścimy.


Postanowienie do wykonania


       W rozmyślaniu i modlitwie najlepiej poznamy i ocenić potrafimy wysił Miłości Serca Jezusowego dla nas, a oraz i niewdzięczność, jaką wypłacaliśmy się Jemu. Uznanie to, rozbudzi w nas żal i miłość, czyniąc nas zdolnymi do najtrudniejszych dla Niego przedsięwzięć. Nie opuśćmy przeto ani jednego dnia, bez rozmyślania przynajmniej przez kwadrans, jest to bowiem niepojęcie skuteczny środek do postąpienia w drodze doskonałości i zapewnienia sobie zbawienia. Ś. Teresa nie wahała się twierdzić, iż ręczy za wytrwanie tych, którzy wiernymi będą w odprawianiu rozmyślania codziennie; a przeciwnie, ci, którzy zaniedbują tego ś. ćwiczenia, nie potrzebują, aby ich szatani do piekła ciągnęli, sami bowiem niepowstrzymanym spieszą tam pędem. Uwaga tej świętej nie jest przesadzoną, bo i Pismo ś. powiada: Spustoszeniem spustoszona jest ziemia, bo nie ma ktoby rozważał w Sercu swojem.

       Modła strzelista. - O Serce Jezusa spraw ten cud na ziemi, aby serce tak bardzo niewdzięczne jak moje, stało się jednem z serc najmocniej Cię kochających.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.


Módlmy się:

   
       O Słodki Zbawco, Któryś w nadmiarze Miłości Swojej przyrównać się raczył do kokoszy, okrywającej skrzydły swe pisklęta, Który prawdziwym jesteś Pelikanem, pierś i serce swe rozdzierającym dla nakarmienia Krwią Swoją serc naszych; spraw, abyśmy nie okazali się niewdzięczną Jerozolimą, z pod skrzydeł miłosierdzia uciekającą, lecz niech Miłosierdzie Twoje ogarnia nas, a Serce Twe Najsłodsze, serca nasze do siebie przytuli. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.136 - 139.



avatar użytkownika intix

47. Rozważania...

DZIEŃ XXIV. Ćwiczenia na cześć Serca Pana Jezusa

Serce Jezusa przedmiot upodobania, rozkosze Trójcy Przenajświętszej. - Ś. Gertruda


       Bóg przez wzgląd na zasługi Pana Jezusa udziela nam w każdej chwili życia naszego wiele łask Swoich, zdolnych usposobić nas do zebrania niezmiernych skarbów do wieczności; lecz my niebaczni, w każdym dniu ogromne, samowolnie czynimy straty, większa część dobrych naszych uczynków traci wartość, dla braku prawej intencji. Wynijdźmyż już raz z tego odrętwienia, i usiłujmy czynić sprawy nasze zasługującemi na żywot wieczny, przynoszącemi chwałę Bogu naszemu.

       Dobrze by było użyć w tej mierze ćwiczenia, jakie nam podaje Blozyusz. Zależy ono na ofiarowaniu naszych dobrych uczynków i wszystkich spraw naszych Najsłodszemu Sercu Jezusa, aby przez Nie oczyszczonemi i udoskonalonemi zostały: w Tem bowiem Boskiem Sercu znajduje się tyle tkliwości i miłości dla nas, iż w każdej chwili gotowem jest udoskonalać i uświęcać sposobem godnym Siebie dobra, jakiemi nas ubogacił.

       Pan nasz sam powielekroć uczył ś. Gertrudę wspomnianego ćwiczenia. Razu jednego między innemi ukazał się jej w towarzystwie św. Jana Ewangelisty, który zajęty był pisaniem, maczając pióro raz w kałamarzu, trzymanym w ręku, i kreśląc zgłoski czarne; to znów maczając je w Boku Pana naszego, i wtedy zgłoski jego czerwonemi były. Pan nasz dał poznać tej Świętej, że zgłoski czarne wyobrażały czyny zwyczajne duszy, zaś zgłoski czerwone przedstawiały te, które w zjednoczeniu z Jego zasługami wykonywane były. Korzystajmy z tej nauki, i jeśli kochamy rzecz jaką, czy osobę, jeśli odprawiamy modlitwę, zajmujemy się pracą lub znosimy cierpienie: kochajmy, módlmy się, pracujmy, cierpmy, w zjednoczeniu z miłością, modlitwą, pracą i cierpieniami Jezusowego Serca.

       Więcej powiem, gdy popełnimy błąd jaki, po upokorzeniu się głębokiem, pośpieszajmy do Serca Pana Jezusa, weźmy w Sercu Jego cnotę przeciwną złym skłonnościom naszym, jako to: pokorę, miłość chrześcijańską, poddanie się wyrokom Boskiej Opatrzności, znoszenie błędów bliźniego itd. i ofiarujmy je Ojcu Przedwiecznemu jako wynagrodzenie za nasze przestępstwa. Jest to sposób krótki i łatwy do spłacenia długów naszych w tej zaraz chwili, w której je zaciągamy, a oraz jedyny do uposażenia duszy naszej w najobfitsze skarby zasług i bogactw duchowych.

       Tak zwykle postępowała niegdyś Błogosław. Małgorzata-Marja. Wzorem jej, po wszelkich upadkach naszych, miejmy zwyczaj przystąpić po prostu do Najmilszego Serca Pana Jezusa, tak do Niego z ufnością mówiąc: Panie! widzisz złe, któregom się dopuścił: zapłać, proszę Cię za ubogiego więźnia Twego, bogactwami Twojego Serca. Wieczór, złóżmy w to Przenajdroższe Serce, wszystkie czynności dnia upłynionego, prosząc, aby oczyścić raczyło wszystko, co w nich niedoskonałem uzna.

       Gdy dnia jednego ś. Gertruda modląc się i wszelkich dokładając starań, aby tej świętej zabawie godnie odpowiedzieć: nie przestawała wszakże, skutkiem ułomności ludzkiej doświadczać wielu roztargnień, co ją pogrążyło w bolesnym smutku. Jakiegoż, mówiła sama do siebie, jakiegoż pożytku spodziewać się mogę z podobnej modlitwy, z tak wielkiem obłąkaniem duszy odprawionej! Pan Jezus dla jej pociechy okazał jej Serce Swoje, i tak do niej przemówił: Oto Serce Moje przedmiot upodobania, rozkosze Przenajświętszej Trójcy: daje ci Je, byś Niem dopełniła tego, na czem ci zbywać będzie, polecaj Mu z ufnością wszystkie sprawy swoje. Ono je doskonałemi uczyni w oczach Moich. Serce Moje będzie odtąd zawsze gotowem służyć ci, i wszelkie Twoje niedbalstwa z chęcią na każdy czas wynagradzać będzie.

       To, co Najsłodszy Zbawca mówił do świętej Swej sługi, powtarza dziś jeszcze i do nas: i czemu nie chcemy korzystać z daru tak szacownego? z tak zyskownej ofiary?

       Modła strzelista. - Serce Jezusa! spój mię tak ściśle z Sobą, by już nigdy i nic mnie od Ciebie oderwać nie mogło. (Ignat).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       O Boże, Ty wiesz, żeśmy nicością, bez Ciebie nic uczynić nie możemy, że wszystko, co bez Ciebie i nie dla Ciebie wykonywamy, obrzydliwością jest tylko: Twa łaska zatem niech sprawi, aby odtąd wszystkie myśli, mowy i czyny nasze, każde uderzenie serca naszego, były w zespoleniu z Twojemi o Jezu, i własnością Twego Najsłodszego Serca. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.139 - 142.


avatar użytkownika intix

48. Rozważania...

DZIEŃ XXV. Wizerunki Serca Jezusowego

Podobny obraz


Dam Serce na podobieństwo malowania. Ekkl. 38, w. 28.


       Kochając rodziców, krewnych lub przyjaciół, tęsknimy do nich, gdy są nieobecni, i szukamy pociechy w przypatrywaniu się ich portretowi, nosząc go przy sobie, całując często.

       Toż samo jeden z pobożnych autorów radzi nam czynić względem Serca Jezusowego. Miej, powiada, dla utrzymania nabożeństwa twego, jaki wizerunek tego Przenajświętszego Serca, tak, iżbyś go mogł widzieć, aby ten widok wzniecał w tobie ogień Boskiej miłości; całuj go z takiem uczuciem, z jakiem całowałbyś Serce prawdziwe Jezusa Chrystusa.

       Dla obudzenia w sobie zapału do oddawania w ten sposób czci Najsłodszemu Sercu naszego Pana posłuchajmy, co mówi Błogosław. Małgorzata-Marja o przyjemności, jakiej doznaje Najświętsze Zbawiciela Serce z uczczenia wizerunków Swoich: Zbawiciel mój upewnił mię, powiada, iż szczególniej podoba sobie widzieć uczucie wewnętrzne Swojego Serca wyrażone materjalnie tak, jakom je widziała: otoczone płomieńmi, ukoronowane cierniem, mające krzyż nad sobą. Chciał On, aby ten wizerunek' wystawionym był na widok publiczny, i aby wzruszył nieczułe serca ludzi. Przyrzekł mi zarazem, iż wyleje z obfitością na tych, którzy Go czcić będą, skarby łask, jakiemi Serce Jego Boskie jest przepełnione; i że gdziekolwiek wizerunek ten ku uczczeniu znajdować się będzie, ściągnie tam wszelkiego rodzaju łaski i błogosławieństwa.

       Wiadomo nam, że mieszkańcy Antyochii powstrzymali okropne trzęsienie ziemi, pisząc na drzwiach domów swoich te słowa: Chrystus jest z nami, wstrzymajcie się... Nośmy na sercach naszych wizerunek Serca Jezusowego, a wyzywając śmiało nieprzyjaciół zbawienia naszego, we wszelkich pokusach z ufnością zawołamy: Serce Jezusa jest ze mną, wstrzymaj się!


Postanowienie do wykonania


       Nośmy na sobie medal albo obrazek Serca Jezusowego, i miejmyż takiż w swojej modlitewni. Starajmy się, o ile można, aby to Serce Najmilsze miało Swoję kaplicę lub obraz, któryby Jemu wyłącznie był poświęcony, w Parafii albo w Kościele wiejskim, gdzie zamieszkujemy.

       Modła strzelista. - Obym nieustannie pamiętał o Tobie Serce Jezusa mojego, bo Ty stoisz na prawicy mojej, bym się nie zachwiał!
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


   O Panie Jezu! Któryś dał Serce Swoje na podobieństwo malowania, wyryj obraz Najświętszego Serca Twego na sercach naszych, abyśmy uczynieni na obraz i podobieństwo Twoje, i Krwią Twoją odnowieni, po tymże obrazie poznani i w liczbę wybranych, przypodobanych obrazowi Syna Bożego przyjęci zostali. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.142 - 144.



avatar użytkownika intix

49. Rozważania...

DZIEŃ XXVI. O czterech przeszkodach powstrzymujących obfitość pożytków, z nabożeństwa do Serca Jezusowego wypływać mogących

Wróćcie się do Serca. - Jer. 3, 1.


       Cztery szczególniej przeszkody powstrzymują nas na drodze prawdziwego nabożeństwa do Serca Pana Jezusa:

       Z tych pierwszą jest oziębłość, stan nader smutny. Dusza oziębła to tylko czyni, czego opuścić nie może. Bez miłości chrześcijańskiej, bez gorącości, dusza ciężarem jest samej sobie i daleka od postępowania na drodze cnoty, cofa się coraz bardziej. Stan taki, tem więcej opłakania godzien, że go za mniej niebezpieczny mamy: unikamy grzechów większych i dla tego rozumiemy się być pewnemi; niebaczni, nie pomnimy na to, co mówi Prawda Przedwieczna w Objawieniu św. Jana (Ap. 3, 16). Iżeś ostygły, ani zimny, ani gorący: pocznę cię wyrzucać z ust Moich. Jakoby mówił: ty nie zasługujesz żyć we Mnie, nie będziesz miał wstępu do Mojego Serca, albowiem najwystępniejszą obojętnością i oziębłością, odpłacasz się tkliwości Mej dla siebie. Spowiedzie bez poprawy, Kommunije bez pożytku, są zwyczajnemi następstwy tak nieszczęśliwego stanu.

       Druga przeszkoda jest miłość własna. Istota Ewangelji i jej wykonanie zamyka się w tych niewielu słowach Zbawiciela: Jeśli kto chce za Mną iść, niech sam siebie zaprze, i weźmie krzyż swój a idzie za Mną! (Math. 16, 24). Lecz nad tem to właśnie mało ludzi chce się zastanawiać, a mniej jeszcze pojmować to i spełniać.

       Te tylko zazwyczaj lubimy cnoty, w tych mamy upodobanie, które nam są dogodne, i do których z przyrodzenia otrzymaliśmy skłonność; lecz gdzieby walczyć z sobą potrzeba było, gdzie pokonać i poświęcić siebie, tam ustajemy: a jarzmo Chrystusowe, przykrem i ciężkiem nam się wydaje! O! zaiste, jestże to być chrześcijaninem? jestże to pojmować Tajemnice świętej naszej Wiary, jestże to kochać Jezusa Chrystusa, jestże wreszcie podobieństwo złączyć się z Sercem Jego Przenajświętszym? Oh! wiedzmy o tem, że tylko zaparcie, wyzucie z samych siebie i poświęcenie bez granic, sprowadzić na nas zdołają obfitość łask Zbawiciela; przeciwnie: obojętność dla drugich, miłość własna i samolubstwo, choćby przy najwyższej kontemplacji, i cnotach niby najokazalszych, niegodnemi uczynią nas oczu Jego i na wieki przystępu do Serca Jego zabronią!...

       Trzecią przeszkodą bywa namiętność jaka ulubiona, którą oszczędzamy, nie mając dość woli do jej pokonania, ani miłości do jej poświęcenia.

       Poskramiajmy, ile chcemy wszystkie inne złe nasze skłonności, walczmy z niemi bezustannie, i pokonywajmy je: wszystko to na nic się nie przyda; zjednoczenie serc naszych z Sercem Pana Jezusa nie będzie mogło nastąpić, dopóki tamta wykorzenioną nie zostanie.

       Badajmy więc dobrą wiarą i wyrozumiewajmy samych siebie, a raczej nie przytłumiajmy głosu sumienia naszego, byśmy mogli poznać namiętność, która się gnieździ w sercu naszem, i poświęcić ją wspaniale Najdroższemu Sercu Pana Jezusa, a przekonamy się, iż mniej kosztować nas będzie odrzucić ją i wykorzenić do szczętu, aniżeli dogadzać jej nikczemnie. O! nie ociągajmy się dłużej, a doświadczymy, jak hojnie Serce Jezusa płacić zwykło tym, co dla niego gotowi na wszystko: przekonamy się, jak ohydne więzy namiętności, a jak błoga wolność i swoboda dzieci i sług Najsłodszego Serca Zbawiciela.

       Czwartą przeszkodą jest skryta pycha. Pokonywamy i osłabiamy wszystkich innych nieprzyjaciół dusz naszych przez praktykę cnót świętych, lecz tym właśnie sposobem, najniebezpieczniejszy wróg nasz umacnia się i utrwala swoje w nas panowanie.

       Z pewnością twierdzić można, iż między wszystkiemi niedoskonałościami, nie ma ani jednej, któraby tak jak pycha skryta, powstrzymywała pochód duszy na drodze prawdziwej pobożności, któraby zdolną była najwyższego nawet doskonałości szczebla strącić, pogrążyć ją w oziębłość, w rozwiązłość nawet!... O jak wiele smutnych w tym względzie znajdujemy przykładów!...

       Z tego ducha próżności rodzi się owa żądza niepomiarkowana pokazania się i dopięcia we wszystkiem celu swych dążeń; ów smutek i zniechęcenie, jakich doświadczamy, nie osiągnąwszy pomyślnego skutku; to uniesienie i radość niepomiarkowana, gdy się widzimy przedmiotem uwielbienia i pochwał.

       Tenże duch wkrada się w wykonywanie cnót najwznioślejszych i piękność ich szpeci. Jesteśmy np. poczciwi, ujmujący, uprzejmi, życzliwi, miłosierni, umartwieni, pełni gorliwości o zbawienie dusz, kochamy pobożność i modlitwę, lecz powiadamy: iż dla zbudowania bliźniego potrzeba, aby nas za takich miano...

       Z tegoż samego źródła rodzi się owa drażliwość względem punktu honoru, te małe oziębienia, te zmartwienia, które tak bardzo do zazdrości zbliżone; ten skryty smutek na widok powodzenia innych, których poniżyć zawsze znajdujemy sposób; ten nawet zbytek smutku i zniechęcenia, jakiego doznajemy, po powtórnych upadkach w błędy upokarzające.

       Na koniec, uchodzimy za duchowych, mamy się za takich, a samą tylko ludzką rządzimy się roztropnością; mamy trochę tylko zewnętrznej osłony, pokrywającej rzeczywiste namiętności... A tak w godzinę śmierci, ludzie, których za przepełnionych duchowemi bogactwami uważano, okażą się z próżnemi dobrych uczynków rękoma... oh!... bo miłość własna... bo ta chęć pokazania się, ta skryta pycha zepsuły wszystko, uniosły i pochłonęły wszystko!...

       Albowiem robakiem, który osusza i najwyższe dęby... jest owa marna chełpliwość, która prędzej czy później niweczy wszystkie cnót zasoby, a przynajmniej sprawuje onych czcze napuszenie, bo samym tylko napełnia je w powietrzu rozwiewającym się dymem pochlebstwa, samą tylko nicością...


Postanowienie do wykonania


       Jeśli pragniemy osiągnąć prawdziwą do Serca Jezusowego pobożność, starajmy się upewnić, czy nie masz w nas do pokonania, której z czterech dopiero wymienionych przeszkód. Posłuży nam w tym celu najskuteczniej codziennie, a stałe rozbieranie szczegółowe sumienia, które to ćwiczenie ś. Ignacy wysoko ceni, i w pewnym względzie, nad samą nawet przekłada modlitwę.

       By ten rachunek sumienia z pożytkiem mógł być wykonany, dobrze będzie trzymać się wzoru podanego przez tegoż Świętego, i zachować następne pięć rzeczy:

       1. Dziękować Panu Bogu za dobrodziejstwa nam wyświadczone.
       2. Błagać Ducha Świętego, aby nam dał poznać i obrzydzić grzechy nasze.
       3. Rozbierać i badać wszystkie nasze myśli, słowa i uczynki,
           przeprowadzając w pamięci wszystkie dnia godziny jednę po drugiej.
       4. Prosić Boga o przebaczenie za popełnione wykroczenia.
       5. Zakończyć wszystko modlitwą Pańską lub inną, którą sobie w tym celu obierzemy.

       Modła strzelista. - O Boże! stwórz we mnie serce czyste, godne być zjednoczonym z Najsłodszem Sercem Jezusowem. (Ps. 50, 11).


Módlmy się:


       Tak świętą i wielką przymocuj nas o Jezu do Serca Twego miłością, jaką gorzał Apostoł Twój Paweł ś., aby żadna potęga na niebie i ziemi, żadne przyłudy rozkosze, żadne groźby i przeciwności, same męczarnie i śmierć nie były zdolne oderwać nas od miłości Serca Twojego. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.144 - 149.




avatar użytkownika intix

50. Rozważania...

DZIEŃ XXVII. Skuteczny środek do pokonania przeszkód, w odnoszeniu obfitych pożytków z nabożeństwa do Serca Jezusowego

Niech rozważa twe serce. - Iz. 33, w. 18.


       Jednym z najskuteczniejszych środków do zwalczenia przeszkód, o których mówiliśmy, a które rachunek sumienia codzienny wykryje nam, jest umartwienie wewnętrzne i powierzchowne. Obydwa te umartwienia niezbędnie są potrzebne dla dojścia do doskonałości, a jedno bez drugiego ostać się nie może; choć bez wątpienia doskonalszym jest wewnętrzne, od którego nikt słusznie wymówić się się może. Jest to ów gwałt, jaki bezustannie zadawać sobie powinniśmy, by posiąść królestwo niebieskie. Zaiste, nie znajduje się nikt na świecie tak słaby, tak uciśniony i t.p., żeby nie mógł umartwić swojej przyrody, - swych żądz i skłonności; milczeć, gdy próżność wiedzie do mówienia, a żywość do odpowiedzenia. Na tem właśnie zależy owo umartwienie wewnętrzne, przez które powstrzymujemy, i do właściwego stanowiska przyprowadzamy własną miłość naszę, pozbywając się tym sposobem rozlicznych niedoskonałości.

       Na próżno pochlebiamy sobie, że kochamy Pana Jezusa, nie posiadając cnoty umartwienia: bez niej bowiem wszelkie pobożności, uczucia, wszelkie ćwiczenia nabożne, są podejrzanemi. Mówiono niegdyś św. Ignacemu, o pewnym człowieku, jako o świętym: będzie takim, odpowiedział, jeśli prawdziwie jest umartwionym. Lecz to nie dosyć umartwić się na czas jakiś, w niektórych tylko okolicznościach: należy ile można ćwiczyć się w tej cnocie w każdym czasie i położeniu, we wszystkich rzeczach, roztropnie i bacznie. Jedno bezkarne zadowolenie przyrody, czyni ją pyszniejszą i zuchwalszą, niżeli ją upokarza i osłabia sto zwycięztw nad nią odniesionych. Ćwiczenie się w tej cnocie, znane jest wszystkim, którzy prawdziwie doskonałymi być pragną. Wszędzie i zawsze znajdą oni sposobność, sprzeciwiania się przyrodzonym skłonnościom swoim.

       Gdy np. mieliby wielką ochotę widzieć coś lub mówić, ta chęć sama zniewoli ich do opuszczenia oczu i powstrzymania języka. Żądza dowiedzenia się, nowin, wywiadywania się, lub prostego wiedzenia, co się dzieje, co mówią, jest dla nich przedmiotem ciągłego umartwienia; tem większą jednającego im zasługę, im jest ustawiczniejsze, i że świadkiem onego sam Bóg jest tylko.

       Jedno słowo powiedziane do rzeczy, jeden żart uczyniony z dowcipem, może zjednać zaszczyt w towarzyskiem zebraniu; lecz też same, mogą być zarazem sposobnością do pięknej ofiary.

       Osoba ćwicząca się w umartwieniu wewnętrznem, przypuśćmy, sto razy oderwaną od zatrudnienia ważnego, od samej nawet modlitwy, po sto razy odpowie i znajdzie się z taką cierpliwością i słodyczą, jak gdyby najmniejszego nie miała zajęcia.

       Niewygody zależące, od miejscowości, od pory czasu, od osób i t. p., podają jej tyleż sposobności do wykonania tej świętej cnoty, która jest nieporównanej zasługi; tak dalece, iż powiedzieć można, że największe łaski i świętobliwość najszczytniejsza, polega zwyczajnie na wspaniałomyślności, z jaką umartwiamy się w tych drobnych zdarzeniach, odradzających się nieustannie.

       Nie myśl wszakże, abyśmy zalecając umartwienie, mieli zarazem obowiązywać cię do prowadzenia życia smutnego i przykrego: o! nie... jarzmo Chrystusowe jest słodkie, a ciężar Jego lekki. Czyliż bowiem Święci łudzili siebie, albo nas zwodzić chcieli, wołając, jak Apostół narodów: raduję się w dolegliwościach; jak ś. Franciszek Ksawery, który pisząc do Jezuitów w Rzymie mieszkających, temi wyraża się słowy: Znajduję się w kraju, w którym zbywa na potrzebach istotnych życia, w którym wszystkiego brakuje: lecz tyle wewnętrznych doznaję pociech, że aż się lękam, bym nie utracił wzroku, płacząc nieustannie z niewymownej radości. Ah! trochę tylko potrzebujemy odwagi, bo tu tylko pierwszy krok kosztuje; spróbujmy, nie jest to bowiem rzecz tak małej wagi, aby na doświadczenie nie zasługiwała. Jeśli, mawiał jeden wielki sługa Boży, jeśli po upływie dni piętnastu, w ciągiem przepędzonych umartwieniu, nie zakosztujemy słodyczy, jakiej doznawać zwykli słudzy Boga prawdziwi, przyznam, iż życie tych, którzy rzeczywiście kochają Pana Jezusa, jest smutnem a jarzmo Pańskie ciężkiem i przykrem...


Postanowienie do wykonania


       Do powszechnego rachunku sumienia, przyłączmy jeszcze szczególny, mający na względzie wadę naszą panującą, albo cnotę, której nabyć powinniśmy i pragniemy. W tym celu:

       1. Zaraz po rannem wstaniu, postanówmy mężnie czuwać nad sobą,
           byśmy mogli uniknąć tej wady.
       2. Około południa porachujmy się z sobą, i zwróćmy szczególniej uwagę na winy
           z wady tej głównej wynikające.

       Ś. Ignacy od czasu nawrócenia swego, ćwiczenie to wykonywał z taką dokładnością., że nawet w dzień swojego skonu, nie zaniechał zapisać uchybień swoich, w małym zeszycie, jaki pod głową jego znaleziono po śmierci. Mężowie najznakomitsi Zakonu Jezuitów, naśladowali wierność Założyciela swego w tem zbawiennym ćwiczeniu, a jeśli im nie zdawało się, że czynili za nadto, chwytając się takich ostrożności, możemyż ich uważać za niższych od nas, albo za zbyt przezornych?

       Modła strzelista. - Serce Jezusa! wzorze cichości, pokory i pokuty, uczyń serce moje podobnem Twojemu.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       Panie Jezu Chryste, Światłości świata, najgłębsze serc tajniki przenikająca, daj nam poznać i płomienne nieskończoną miłością Serce Twoje i najskrytsze serc naszych głębie; daj poznać serce nasze, aby zamarło światu i zbrzydło sobie; daj poznać i Serce Twoje, abyśmy Niem tylko Ciebie Boga chwalili. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.149 - 153.



avatar użytkownika intix

51. Rozważania...

DZIEŃ XXVIII. Środki otrzymania pobożności do Najsłodszego Serca Jezusowego: pierwszym środkiem jest modlitwa

Serce Jezusa skarb nieprzebrany. - Ś. August.


       Pierwszym środkiem otrzymania gorącej miłości ku Jezusowi Chrystusowi, jest tkliwe nabożeństwo do Jego Serca Najsłodszego, albo raczej modlitwa. Dziwićby się można, iż chrześcijanie, w pewnym względzie nie są wszechmocnymi, mając sposób nieomylny otrzymania wszystkiego, czegoby tylko zapragnąć chcieli. Ten zaś sposób, na prostem tylko proszeniu polega; nie ma rzeczy, do którejby Jezus Chrystus bardziej się był zobowiązał, którąby uroczyściej był przyrzekł, jak wysłuchiwanie próśb naszych: Proście, a będzie wam dano; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzono. Proścież a weźmiecie, aby radość wasza była doskonała... Czegokolwiek zechcecie, prosić będziecie, stanie się wam. (Math, 7, 7. Joan. 16, 24, ibid. 15. 7).

       Prośmy więc, a prośmy z ufnością. Modlitwa, mówi ś. Wawrzyniec Justynijan, przebłagiwa gniew Boga, Który odpuszcza grzesznikowi z pokorą się modlącemu, Ona otrzymuje wszystko, o co błagamy, zwycięża i poskramia wszelkie nieprzyjaciół usiłowania, oczyszcza i przemienia grzeszników, czyniąc z nich Świętych.

       Pan nasz oznajmił ś. Brygidzie, że zwykle przewyższa oczekiwanie nasze, dając nam nieskończenie więcej, niżeli od niego żądamy, i że gotów udzielić nam darów Swoich w każdej chwili, gdy o takowe z pokorą, a ufnością, błagać Go będziemy.

       Żadna jednak modlitwa nie może być milszą Zbawicielowi nad tę, w której błagamy o miłość Jego Najświętszego Serca. Prośmy więc, zaklinajmy, nie podobną bowiem jest rzeczą, abyśmy prosząc, otrzymać nie mieli. O! cóż to za łatwy środek! i jakże skuteczną jest modlitwa!... gdyż powiedzieć z całą prawdą można, że prosić i pragnąć, jest to toż samo, co otrzymać czego pragniemy i o co prosimy.

       Używajmy nade wszystko Najświętszego Serca do popierania próśb naszych i nie wątpmy bynajmniej o ich wysłuchaniu.

       Ś. Matylda zapewniała na krótki czas przed swą śmiercią, iż gdy jednego dnia błagała Pana naszego o wielką łaskę dla pewnej osoby, która ją o to była prosiła, Jezus Chrystus rzekł do niej: Córko moja, powiedz osobie, za którą Mnie prosisz, iż w Sercu Mojem tego, czego pragnie, szukać powinna, w Niem wszystko znajdzie. — Niechaj ma szczególne, a wielkie nabożeństwo do tego Najświętszego Serca, niechaj od Niego żąda wszystkiego, czego tylko chce; niech się do Niego ze wszystkiem i zawsze udaje, podobnie jak dziecię, co nie zna innego sposobu nad ten, jaki mu miłość podaje, dla proszenia ojca swego o wszystko, cokolwiek potrzebować może.


Postanowienie do wykonania


       Nic przyjemniejszego uczynić nie możemy Naszemu Panu, jak jednoczyć się z Nim często w Kommunji duchowej, która wedle ś. Tomasza z Akwinu, zależy na gorącem pragnieniu przyjęcia Jezusa Chrystusa, i na uczuciach miłości pełnych, jak gdybyśmy Go byli rzeczywiście przyjęli: takowe zaś pragnienie i uczucia obudzić w sobie możemy, w każdej dnia i nocy godzinie i chwili.

       Modła strzelista. - Jeśli zapomnę o Tobie, o Serce Jezusa! niech zapomniana będzie prawica moja: niechaj przyschnie język mój do podniebienia mego, jeślibym na Cię nie pomniał! (Ps. 136, 5, 6).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       Niebo i ziemia nie ma nic wymowniejszego, godniejszego nad Serce Twoje o Jezu! Twem przeto Sercem o Panie, niech odtąd do Ojca naszego na niebiosach przemawiamy, Twem Sercem niech Majestatowi Boskiemu cześć i hołdy składamy. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.154 - 156.


avatar użytkownika intix

52. Rozważania...

DZIEŃ XXIX. Drugi środek otrzymania pobożności do Serca Pana Jezusa: częsta Kommunija

Chleb serce człowieka umacnia. - Ps. 103.


       Nabożeństwo do Przenajświętszego Serca Zbawiciela jest właściwie ćwiczeniem miłości. Zaprawdę, dosyć jest wiedzieć, co to znaczy Kommunija Święta, aby pojąć, iż nie ma pewniejszego środka dla rozpalenia się miłością Jezusa Chrystusa, nad zbliżanie się częste do stołu świętego. Niepodobną jest rzeczą, mówi Mędrzec, nosić ogień w łonie swojem, a nie gorzeć. Tym ogniem świętym jest Eucharystja, która jak twierdzi Bernard ś., jest Miłością Miłości.

       Zbliżajmy się więc jak najczęściej do tego źródła dóbr wszelkich: w Niem bowiem zjednoczeni z Jezusem Chrystusem, wcieleni, iż tak powiem w Sprawcę łask wszelkich, ujrzymy, jak one z dniem każdym spływać na nas będą, coraz to z większą obfitością. Tu namiętności nasze nieznacznie osłabną, a w końcu znikną zupełnie; wszelka ku złemu skłonność, jaką w sobie nosimy umorzoną, i w słodki powab ku wszelkim cnotom, których Serce Jezusa jest wspaniałym przybytkiem, zamienioną zostanie. W tym Boskim Sakramencie, znajdujemy wzór cnót najdoskonalszy, w Nim posiadamy, lubo ukryty, najdroższy skarb nieba, zakład wiekuistego szczęścia, obiecanego wszystkim, godnie do tego upominku miłości przystępującym.


       I cóż brakować może duszy, posiadającej Jezusa Chrystusa w Sakramencie Najświętszym? Co może brakować do jej doskonałości i wiecznego zbawienia?

       O zaiste! po przyjęciu Kommunii Przenajświętszej, ta dusza wierna, słusznie ze ś. Magdaleną de Pazzis powiedzieć może: Wszystko się spełniło. Bo w rzeczy samej, Pokarm ten niebiański, wszystkie w Sobie zawiera dobra, składa w duszy wszystkie łaski, wszystkie dary i cnoty, tak dalece, że istota, która je odbiera, nic już więcej pożądać nie może.

       Niestety! ileż to łask i dobrodziejstw tracimy, nie starając się o to, abyśmy mogli być w stanie częstszego Kommunikowania. Wierni pierwiastkowego Kościoła codziennie łączyli się z Panem w Sakramencie Miłości, i dlatego, jakże wielką była ich wiara, jak gorącą miłość! O! gdybyśmy wiedzieć mogli, jak bardzo obojętnością naszą względem Najświętszej Eucharystii zasmucamy Serce Jezusowe!

       Dnia jednego Boski ten Zbawiciel rzekł do Błogosławionej Małgorzaty-Marji: Pragnę gorąco być czczonym i kochanym od ludzi w Przenajświętszym Sakramencie; wszakże, nie znajduję nikogo, coby usiłował zaspokoić pragnienie Moje, wypłacając Mi się wzajemnością. (Życie Błogosław. Małgorzaty-Marji).

       Ah! nie bądźmy z liczby tych niewdzięcznych, przystępujmy często z upragnieniem i zapałem do Stołu ś., jest to bowiem środek najpewniejszy, wynagrodzenia Panu Jezusowi tylu zniewag i oziębłości, jakich ciągle doznaje, a niemniej i sposób łatwy pozyskania Jego Serca.

       Lecz gdy już mamy szczęście przyjmowania często Zbawiciela do serc naszych, czemuż nie czynimy lepszego użytku z tak potężnego do udoskonalenia się środka? Czemuż po tak wielu Kommunijach zawsze jednakowi jesteśmy? Czemu z pokorą i ufnością nie rzucimy się do Nóg Najsłodszego Jezusa, rzeczywiście w nas przytomnego, i nie czynimy Mu świętego gwałtu, tak do Niego z głębi Serca przemawiając: Nie! Panie, nie puszczę Cię, aż mi pobłogosławisz, nie podniosę się, dopóki mi nie dasz mocy do pokonania owych złych skłonności, które tak często oddalają mię od Ciebie; dopóki nie użyczysz mi skutecznej i nienasyconej żądzy czynienia i cierpienia wszystkiego dla Twojej miłości, oraz wypełnienia w każdej godzinie i w każdem zdarzeniu woli Twej przenajświętszej.

       Powiedzmy Mu na koniec, że tu idzie o Jego chwałę, aby uczynił godnem Siebie to serce, które się stało świątynią Jego.

       Ah! iżaliż może nam czego odmówić Pan Jezus, gdy nam dał Siebie Samego?


Postanowienie do wykonania


       Starajmy się usposabiać do jak najczęstszego kommunikowania, i pamiętajmy, że od przygotowania się i dziękczynienia zawisł cały pożytek tak wielkiego aktu. Ś. Teresa utrzymuje, że jedną z przyczyn, dla których tak małe z Kommunji Świętej odnosimy pożytki, jest, iż nie dosyć korzystamy z chwil drogich, w których Jezus Chrystus jest w nas obecny, zaledwie bowiem wnijdzie do serc naszych, odwracamy się zaraz od Niego, zabawiając się myślami obcemi.

       Modła strzelista. - Któż mi da to Ciało Boskie, to Ciało Pana mojego, bym się Niem nasycił. (Hiob).
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:


       Panie Jezu Chryste, Któryś Najsłodsze Serce Twoje w Najświętszym Sakramencie utaić raczył, i nie tylko na ołtarzach, ale nade wszystko w sercach naszych przebywać pragniesz; spraw, aby każda Kommunija była nam nowem serc błogosławieństwem, poskromieniem złych skłonności, pomnożeniem cnót wszelakich, zadatkiem i rękojmią żywota wiecznego. Amen.

Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.156 - 160.



avatar użytkownika intix

53. Rozważania...

DZIEŃ XXX. Trzeci sposób otrzymania tkliwej pobożności do Serca Jezusowego: odwiedzanie Przenajświętszego Sakramentu

Serce moje nawiedziłeś. Ps. 16, 3.


       Boska Eucharystja nie tylko tym, którzy ją przyjmują, pożytek przynosi: dla osiągnienia niektórych z owoców życia do Niej przywiązanych, dosyć jest odwiedzić Jezusa Chrystusa, w tym nieskończonej czci godnym utajonego Sakramencie, pragnąc Go, myśleć o Nim, i w duchu obrócić się ku jednemu z Kościołów, w których On spoczywa.

       Wielu Świętych w ten sposób żywiło swoje nabożeństwo, a między innymi ś. Alfons Liguori. Nic zaprawdę nie pozyskuje nam pewniej Serce Zbawiciela, nad te adoracje i odwiedziny.

       To Serce Przenajświętsze zostaje w Swoim Sakramencie, niby źródło żywe, dzień i noc bez przerwy płynące, pragnące rozszerzyć się w sercach, oczyścić je i upłodnić.

       To Boskie Serce, Samo wzywa ludzi wszystkich, aby przyszli w Niem czerpać, i zdaje się wołać z głębi Świątyń katolickich, jako niegdyś wołało z pośrodka tłumu żydów, co się byli zbiegli do Jerozolimy na wielką uroczystość: Jeśli kto pragnie, niech ku Mnie przyjdzie a pije. (Joan. 7, 37).

       Niestety! samotność Kościołów naszych, aż nadto dowodzi, iż nie więcej dziś jak wówczas jest usłuchanem. I dlatego zdaje się, iż w pewny sposób nagradza sobie wiernością małej liczby dusz, słuchających głosu Jego, ową niewdzięczność i nieczułość naszę, a w czasie odwiedzin, jakie Mu oddają, wylewa na nie łaski Swe z niepojętą szczodrotą, szczególniej jednak darząc je i zdobiąc miłością Swoją!

       Oh! nieczułość nasza w żaden sposób wymówić się nie da. Nie możemy bowiem tłumaczyć się brakiem czasu, albowiem mamy go zwykle tak wiele do stracenia na marnych zabawach... a tylko dla Pana Jezusa, pięciu chwilek poświęcić nie jesteśmy w stanie.

       Tak jest, nie żałujmy przynajmniej pięciu minut na zabawę z Nim w Jego Sakramencie, a tem uweselimy Serce Jego najdroższe.

       Być może, że pod jednym mieszkamy z Nim dachem, kilkanaście tylko kroków uczynić mamy, by Go odwiedzić... a przecież odmawiamy Mu tak drobnego dowodu wdzięczności, za któren najhojniejszemi łaski nagrodzić nam gotów.

       Ojciec Salezy z zakonu OO. Jezuitów, niewymownej doznawał pociechy, ilekroć słyszał mówiących o Przenajświętszym Sakramencie ołtarza; nie mógł się zadowolić odwiedzaniem Go jak najczęstszem, bo gdy go wzywano do forty, gdy powracał do celi, gdy jaką czynność miał w domu, zawsze się starał przy sposobności pomnażać odwiedzanie Swojego najsłodszego Pana; i jak uważano, nie było ani jednej dnia godziny, w którejby Go nie odwiedził; przez co zasłużył sobie przyjąć śmierć z ręki heretyków, broniąc prawdy rzeczywistej przytomności Boga-Człowieka w Przenajświętszym Sakramencie.

       ŚŚ. Aloizy Gonzaga, Stanisław Kostka, Berkman, ci aniołowie ziemscy i zaszczytne wzory młodzieży, jedyną znajdowali pociechę i radość u Nóg Jezusowych w Jego Sakramencie. Tam zostawiali serca swoje i dusze, gdy się ciałem oddalić musieli. Tam ś. Ksawery przychodził szukać ochłody po pracach Apostolskich, tam czerpać nowe siły ku dalszem potyczkom. Jednem słowem, nabożeństwo do Pana Jezusa korzącego się na naszych ołtarzach, było nabożeństwem wszystkich Świętych, niechże będzie i naszem.


Postanowienie do wykonania


       Uczyńmy mocne postanowienie, nie przepędzić ani jednego dnia bez kilkakrotnego odwiedzenia Pana Jezusa w Sakramencie Miłości utajonego, jeśli mieszkamy w pobliżu jakiego Kościoła; gdy zaś nie mamy tak wielkiego szczęścia, to przynajmniej raz na dzień odwiedźmy Go koniecznie.

       Byłożby to przyzwoitem, mawiał pewien zakonnik, abyś przechodząc około domu przyjaciela, nie wstąpił doń na chwilę, by go przynajmniej pozdrowić?

       Modła strzelista. - Cóż oddam Sercu Pana Jezusa, za miłość, jaką ma dla mnie w Przenajświętszym Sakramencie.
   
       Boskie Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami.
       Serce bez zmazy Marji, módl się za nami.  


Módlmy się:

 
       Wszak ta jest różnica między nami, a niebianami o Boże, iż oni mają widomie przytomne uwielbione Serce Twoje przed obliczem swojem, napawają się nieustannie Jego widokiem, nurzają w nieprzebranym oceanie Jego rozkoszy; my zaś wędrowce ziemi posiadamy Cię pod znakami Sakramentalnemi: niech zatem pod temi znakami rzeczywista przytomność Twoja pomnaża w nas wiarę i miłość, niech pobudza do odwiedzin i czci Twojego Serca, abyśmy z niebianami jawnie Ono oglądać, i na wieki posiadać mogli. Amen.


Miesiąc Czerwiec poświęcony czci Najsłodszego Serca Pana Jezusa, Warszawa 1874, s.160 - 163.









avatar użytkownika intix

54. Rekolekcje przed Uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa



Chwała bądź Bożemu Sercu, przez Które stało się nam zbawienie.
Jemu Cześć i Chwała na wieki. Amen.

Rekolekcje przed Uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa

“SERCE JEZUSA – Z KTÓREGO PEŁNI WSZYSCYŚMY OTRZYMALI”
Ks. Paweł Korupka

Konferencja I – 17.06.2020 r.

Czas Serca

avatar użytkownika intix

55. Rekolekcje przed Uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa


Rekolekcje przed Uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa
17-19.06.2020 r.

“SERCE JEZUSA – Z KTÓREGO PEŁNI WSZYSCYŚMY OTRZYMALI”
Ks. Paweł Korupka

Konferencja II – 18.06.2020 r.

Arcybractwo Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa

avatar użytkownika intix

56. Rekolekcje przed Uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa


Rekolekcje przed Uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa
17-19.06.2020 r.

“SERCE JEZUSA – Z KTÓREGO PEŁNI WSZYSCYŚMY OTRZYMALI”
Ks. Paweł Korupka

Konferencja III – 19.06.2020 r.

Intronizacja Najświętszego Serca Pana Jezusa w rodzinach


.


.