WOKÓŁ KRZYŻA… Boże Znaki… (?)

avatar użytkownika intix

.

 

Refleksja ta…

po usłyszeniu decyzji Papieża…

(wzruszenie… wyciszenie… modlitwy… przemyślenia…

przemyślenia… modlitwy…)

i tak  pisana…

nie ma na celu,  dyskusji nad decyzją Ojca Świętego, wywoływania…

Przeciwnie…

Zachęcam tylko do zatrzymania…

Zapraszam... do mysli tu zapisanych... rozważania...

 

Przeszły dyskusje… spekulacje…

Spróbujmy spojrzeć

na TO… CO się stało… inaczej…

 

Nie… TO nie jest przypadek…

Że w XXI Światowy Dzień Chorego,

ustanowiony 13 maja 1992 r. przez bł. Jana Pawła II…

Ojciec Święty Benedykt XVI

powiedział „Odchodzę”…

ze Stolicy Piotrowej…

 

TO NIE jest przypadek, że ogłasza to w DNIU…

Który jest także liturgicznym wspomnieniem

 Najświętszej Maryi Panny z Lourdes…

To prawda, że Benedykt XVI nie jest młody

a i stan Jego zdrowia… że  jest już bardzo osłabiony…

Papież jest słaby na ciele

ale jakże DUCHEM WIARY… MOCNY…

MOCNY Wiarą Nadzieją Miłością

Które Sam Bóg tworzy i łączy…

MOCNY Nimi i pełen… przed Majestatem Pana Boga… Pokory…

 

Jakaż wielka metafora

kryje się w decyzji Papieża… w TYM dla Świata przesłaniu…

w płynącym dla nas ZNAKU… jakby od Samego Boga…

Świat jest w DUCHU WIARY wątły…

Świat jest CHORY…

 

11 lutego…

Światowy Dzień Chorego…

Ustanowiony 13 maja 1992 r. przez bł. Jana Pawła II…

13 maja… ta data…

Dzień Objawień Matki Bożej w Fatimie, podpowiada…

Podpowiada również dzień zamachu na Papieża Polaka…

Który dla Świata, dla Kościoła, CUDEM został ocalony…

Wstawiennictwem u Boga, Matki Kościoła…

Płaszczem Najświętszej Maryi Panny… osłonięty… obroniony…

Czy nie jest ta data… tego symbolem…

z jakim nie od dziś spotyka śię Kościół atakiem… ale dziś nasilonym...?

 

11 lutego

To także wspomnienie Objawienia Matki Bożej – innego…

Które wcześniej, w Lourdes miejsce miało...

TO nie jest przypadek…

że właśnie 11 lutego… TO zostało przez Ojca Świętego ogłoszone…

TO są Boże ZNAKI…

 

Tak w Lourdes  jak i w Fatimie

Matka Boża… Mateńka nasza…  upominała

aby cała ludzkość ku Panu Bogu…  zawracała…

11 lutego… TEN dzień… Dzień Chorego…

Decyzja Ojca Świętego…

Jest ZNAKIEM dla Wszystkich wiernych Kościoła Świętego…

Kościoła Chrystusowego…

że to nie Papież…

TO Kościół Chrystusa jest chory… wirusem zaatakowany…

począwszy od Hierarchów do Wiernych… zagrożony chorobą niemal cały…

Nadzieja w Panu Bogu… i we Wszystkich… którzy odporni  na atak…

Którzy żyją Panem Bogiem… którzy są MOCNI DUCHEM WIARY...

Którzy są… pokorni…

Bo cały Świat… jadem węża zatruty…

„NOWY Swiat”… bez Pana Boga pędzi do zguby…

zmierza do zagłady…

szatanem opętany…

 

Bez Pana Boga

podąża w „przyszłość”…

 (JAKĄ...!?)

„NOWA EUropa”…

 

Nie… TO nie jest przypadek…

Że w XXI Światowy Dzień Chorego,

opłynęła Świat…

 decyzja Ojca Świętego…

TO Boży ZNAK…

Który Papież Benedykt XVI, Swoją decyzją, „tylko przekazuje”…

ZNAK…  i kolejne od Pana Boga UPOMNIENIE…

że Kościól… że cały Świat… wymaga

 UZDROWIENIA…

Że wymaga… ze Zła oczyszczenia…

Papież Benedykt XVI za Swoją decyzję był oceniany…

Zostawmy TO Panu Bogu…

 

Najłatwiej osądzać innych…

To my... grzeszni na całym świecie … jesteśmy winni…

TO Boży ZNAK… TO z naszej przyczyny…

Świat jest CHORY…

I w decyzji Papieża TEN przekaz jest ogłoszony…

 

Świat wymaga UZDROWIENIA…

Człowieka… na Bożą Drogę…  powrócenia…

 

TO nie przypadek…

Że decyzja Ojca Świętego, tuż przed Wielkim Postem…

Przed rozważaniem… Męki Pańskiej  za nas… i dla nas… dla naszego zbawienia…

TA decyzja została Światu ujawniona…

ostatnia Homilia obecnego Papieża

w Środę Popielcową dla całego Świata  głoszona…

„pamiętej człowiecze…

prochem jesteś…

i w proch się obrócisz…

TO Boży ZNAK…

aby ku Panu Bogu zawrócić…

aby się nawrócić…

Aborcja, in vitro, eutanazja…

Długo jeszcze, według Przykazań, można przykłady wymieniać…

nietrudno  zauważyć, że DEKALOGU

i Jego przestrzegania… w życiu współczesnego człowieka

NIE MA…

 

TO wszystko… TO NIE przypadek…

Że dzieje się TO w ogłoszonym przez Benektykta XVI Roku Wiary…

To z Nieba do nas… do każdego człowieka w całym Świecie…  WOŁANIE…

Aby żyć Panem Bogiem… aby żyć Wiarą…

Aby słuchać i słyszeć Słowo Boże…

Aby życ w Prawdzie i Miłości… zachowując Prawo Boże…

zgodnie z naszym POWOŁANIEM…

TO ZNAK z Nieba…

że pilna potrzeba, obejmującego cały Świat nawrócenia…

UZDROWIENIA…

 Wielu… wielu modlitw pokutnych w TEJ intencji odmawianych potrzeba…

Tak, jak Matka Boża w Objawieniach, w Lourdes i w Fatimie prosiła…

abyśmy nie grzeszyli sami

abyśmy modlili się za grzeszników

na paciorkach Różańca Świętego…

 

Módlmy się…

Módlmy się też… Modlitwami Papieża Leona XIII

Który miał wizję…

walki z Kościołem… zagrożenia… upadku Kościoła Chrystusowego...

 

Św. Jan Bosco

W Swojej wizji, dawno temu drogowskaz od Boga otrzymał

Niepokalana… Wspomożycielka… zdusi głowę węża… i Eucharystia…

TE dwa FILARY…

Na Których Kościół Chrystusa się oprze…

Wśród panującego potopu Zła…

Szczęśliwie… jak kiedyś Noe

wśród POTOPU oczyszczenia… prowadzony Ręką Boga…

do brzegu… do lądu ŻYCIA dotrze…

… Św. patrząc w przyszłość czasów ujrzał ciężkie chwile zmagań Kościoła.

W pewnym momencie nawet zdawało się, iż łódź Piotrowa miotana wichrami przeciwności zatonie. Jednak wtedy to z odmętów morskich wyłoniły się dwie kolumny.
Na jednej z nich wznosiła się Niepokalanie Poczęta z napisem:

„Auxilium Christianorum”.
Nad drugą kolumną widniała Przenajświętsza Hostia, a nad nią napis:

Salus credentium”.
Łódź Piotrowa oparłszy się o obie kolumny, wyszła zwycięsko z szalejącej burzy, rozgramiając przy tym nieprzyjaciół…

 

Tak… wielka metafora

w przesłaniu Papieża odchodzącego…

Jak wielki wymiar przyjmują też dziś, słowa Papieża poprzedniego,

Który ustanowił także, Światowy Dzień Chorego:

 

"Musicie być mocni. Drodzy Bracia i Siostry!
Musicie być mocni tą mocą, którą daje Wiara!
Musicie być mocni mocą Wiary!
Musicie być wierni!
Dziś tej mocy bardziej Wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów.
Musicie być mocni mocą Nadziei,
która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego!
Musicie być mocni mocą Miłości, która jest potężniejsza niż śmierć..."

(bł.Jan Paweł II)

 

MUSIMY BYĆ MOCNI…

Musimy być Ludźmi głębokiej Wiary…

i wielkiej pokory…

Takimi… jakimi byli, poprzedni i odchodzący dzisiaj Papież…

Zawierzmy Panu Bogu

I Najświętszej Maryi Pannie… Niepokalanej…

Odmawiajmy Święty Różaniec gorliwie,

rozważając Jego Tajemnice…

 

Adorujmy jak najczęściej Przenajświętszy Sakrament…

Przyjmujmy jak najczęściej Chrystusa Krew i Ciało…

Pożywienie dla nas… które przez Chrystusa

Eucharystią ustanowione zostało…

Chrystus powiedział:

"Oto JA JESTEM  z Wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata"

i ustanowił Eucharystię…

Wsłuchujmy się w Słowo Boże…

Przestrzegajmy Boże Prawo…

TO jest dla nas… dla Europy… dla Świata…

I dla całego Kościoła Świętego… LEKARSTWO…

I módlmy się o  UZDROWIENIE…

Niech obejmie ONO Kościół Chrystusa…

Niech obejmie ONO… całą ludzkość… całą Ziemię…

 

 

 

Panie Jezu… prowadź nas drogą… przez Ciebie wyznaczoną, dla nas przeznaczoną…

Amen

 

***

 

Módlmy się… o Świata UZDROWIENIE…

Nawracając  własne Dusze… dążąc do czystego Serca…

Budujmy Armię… z Czystych Serc tworzoną…

Silną Mocą Wiary Naszej

Mocą i Miłością Chrystusa… Niezwyciężoną…

 

 

Módlmy się też

o odmawianie modlitw Leona XIII, po Mszach Świętych…

o tego przywrócenie…

W całości… tak, jak zostały napisane…

Niech będą znów w kościołach odmawiane… z pokorą… pokutą… na kolanach…

A może… zwróćmy się z  prośbą do Episkopatu Polskiego…

o przywrócenie odmawiania w kościołach  modlitw Leona XIII …?

Dopóki to się nie stanie…

Kto wierzy i ma Dobrą Wolę…

Gorąco zachęcam… Wszyscy… odmawiajmy sami…

 

„…Modlitwy Leona XIII

do odmawiania na klęczkach we wszystkich Kościołach na świecie po Mszy św. cichej kapłan wraz z wiernymi odmawia trzy: Zdrowaś, Maryjo, a następnie:

 

Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia, życie słodyczy i nadziejo nasza, witaj! Do Ciebie wołamy, wygnańcy, synowie Ewy. Do Ciebie wzdychamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole. Przeto, Orędowniczko nasza, Twoje miłosierne oczy na nas zwróć. A Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż. O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo.

 

K. Módl się za nami, święta Boża Rodzicielko.

W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Pana Chrystusowych.

 

Módlmy się:
Boże, Ucieczko nasza i Mocy, wejrzyj łaskawie na lud do Ciebie wołający, i za wstawiennictwem chwalebnej i Niepokalanej Panny, Boga-rodzicy Maryi, z błogosławionym Józefem, Jej Oblubieńcem, i błogosławionymi Apostołami Piotrem i Pawłem i wszystkimi Świętymi- racz miłościwie i łaskawie wysłuchać modlitw, które zanosimy do Ciebie o nawrócenie grzeszników, o wolność i o podwyższenie Świętej Matki, Kościoła. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

 

Dodaje się inwokacje:
Święty Michale Archaniele, broń nas w walce. Przeciw niegodziwościi zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Niech mu rozkaże Bóg, pokornie prosimy, a Ty, Książę wojska niebieskiego, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz krążą po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen….”

 

 

Módlmy się za Benedykta XVI…

Módlmy się za Papieża przyszłego…

Módlmy się za Kościół Święty…

 

Módlmy się też do Matki Bożej… Matki Kościoła…

Do Matki Nieustającej Pomocy… do Najświętszej Panienki…

Módlmy się… jak potrafimy… za nas samych…

Abyśmy byli MOCNI Wiarą…

Wiarą Nadzieją Miłością…

Abyśmy wierności Panu Bogu dochowali…

 

***

Boże ZNAKI…

Powracają w myślach inne ZNAKI…

Znak KRZYŻA na smoleńskim niebie naznaczony…

I inne ZNAKI… w czasie nieodległym… minionym…

Wszystko się wiąże, w całość łączy……

Wszystko ma wspólny… mianownik…

Taka jest moja, wydarzeń… interpretacja… ale czy prawdziwa...?

 

***

 

"Bóg nigdy nie rezygnuje ze swoich dzieci, nawet takich, które stoją plecami do Niego"…

"Najważniejsze jest zwycięstwo w małym, w czymś niesłychanie małym – nad sobą"...

"Duch pokuty, to duch serdecznego żalu i wewnętrznego zawstydzenia wobec Boga, przed Którym zawsze staje się w całej prawdzie, choć nie zawsze tę prawdę się uznaje"...

( Kardynał Wyszyński )

 

 

***

 

*********************************************

/”WOKÓŁ KRZYŻA… Boże Znaki… (?)” – J.B.K. – 12.02.2013r./

 

***

WOKÓŁ KRZYŻA…:

WOKÓŁ KRZYŻA... O Orle Białym i Jego Orlętach...
WOKÓŁ KRZYŻA... O Orędziu "Pojednania"..
WOKÓŁ KRZYŻA... O Aktach... O Orędziach... O Bitwie Wygranej...
WOKÓŁ KRZYŻA… NIE LEKCEWAŻCIE ZNAKU KOLEJNEGO...
WOKÓŁ KRZYŻA... WYPEŁNIA SIĘ TESTAMENT

 

 

 

 

42 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Do Pani Intix,

Szanowna Pani Joanno,

Przepiękny wiersz na pożegnanie Benedykta XVI.

Wyrazy szacunku

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

2. Szanowny Panie Michale

Pięknie dziękuję za wizytę... za dobre słowo...
Ta kolejna moja refleksja... tak nieoczekiwanym WYDARZENIEM spowodowana...
To także kolejne... jednego serca... do wielu... wielu  Serc... wołanie...
I kolejny raz... pozwolę sobie powtórzyć modlitwy słowami...
***
+Panie Boże... zmiłuj się nad nami... Amen

***
Panie Michale
Z Panem Bogiem

avatar użytkownika intix

3. Słowo Boże na... Poniedziałek, 11 lutego 2013 roku

NMP z Lourdes
Światowy Dzień Chorych

Marek 6,53-56
Odzyskiwali zdrowie
Gdy się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych, tam gdzie, jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.


Jezus "przeprawia się na drugi brzeg", pragnie dotrzeć wszędzie tam, gdzie jest ludzka nędza, bieda, zniewolenie, udręka. Jezus "przybił do brzegu" – jest gotów do wejścia dalej, w głąb ziemi Genezaret; "przybija do brzegu", ale od mieszkańców zależy, czy pozwolą Mu wejść dalej. Nie chce pozostać na brzegu, ale pragnie wejść w głąb, chce przemierzyć cały obszar wewnętrzny człowieka, chce wejść w CAŁĄ przestrzeń ludzkiej psychiki, uczuciowości, ducha. "Jak tylko wyszli z łodzi, tamtejsi mieszkańcy zaraz Go rozpoznali" – kto mieszka w Jezusie, kto Go łaknie, rozpozna Jego przychodzenie. Mieszkańcy Genezaret "rozbiegli się po całej okolicy" – przy Nim, w Jego obecności, trzeba przejść cały wewnętrzny obszar, wszystkie przestrzenie serca, a zwłaszcza te tereny, które są chore, zranione, zainfekowane, trzeba odszukać te miejsca. "Rozbiec się po okolicy', to znaczy – przejść z Jezusem obszar własnego serca, przestrzeń historii życia, przejść także przez nasze relacje z innymi, aby znaleźć i przynieść te rany, które są, które bolą.


"Przynosili do Niego na noszach chorych" – przynosić do Jezusa swoje zranienia, niemoce, choroby, to wszystko co w nas jest obolałe, a także to wszystko, co w innych jest chore, co nie pozwala cieszyć się życiem, relacjami z innymi, pracą, codziennością. "Przynosili wszędzie tam, gdzie, jak słyszeli, przebywał" – są takie miejsca, gdzie Jezus jest szczególnie obecny, miejsca Jego nieustannego "przebywania" – to przede wszystkim Eucharystia, sakrament pojednania, a także Słowo Boże. W te "miejsca" trzeba przynosić swoje znękania i prosić o dotknięcie. Eucharystia, sakrament pojednania, kontemplowanie Słowa Bożego – to "miejsca" szczególnej obecności Pana, TAM On uzdrawia.


"Dokądkolwiek się udawał, czy to do wsi, czy do miast, czy też do osad, kładli chorych na placach…". Obecność Jezusa, czuła i miłująca, wywołuje w człowieku pragnienie odkrycia tego, co najbardziej bolesne, upokarzające, udręczone, chore. "Wsie, miasta, osady" – to te miejsca, które określają nasze życie, nasze relacje, naszą codzienność. Jezus pragnie udać się nawet do "osad", czyli do miejsc najbardziej w nas ukrytych. Wszystkie obszary naszego serca i życia są dla Niego ważne, żadnego nie pomija ani nie bagatelizuje, przez wszystkie chce przejść.


"… kładli chorych na placach…"- ważne jest, aby swoją chorobę wewnętrzną wydobyć z ukrycia, z zamknięcia, z tych miejsc, w których się "zagnieździła". Potrzeba nazwać to, co we mnie jest chore; nazwanie, czyli świadomość swojej choroby jest wstępem do uzdrowienia. Świadomość własnej biedy, niemocy, nieczystości, zagubienia jest błogosławiona, ponieważ rodzi tęsknotę za uwolnieniem, za uleczeniem. "…Prosili Go, aby im pozwolił dotknąć choćby frędzli Jego płaszcza" – im głębsza świadomość choroby, słabości, tym głębsze pragnienie Jezusa, tym większa tęsknota za uzdrowieniem, za doświadczeniem wolności. Tym większe też pragnienie otwartości, szczerości, prostoty, autentyczności. Kto pragnie, doświadcza mocy Jezusa i wierzy, że wystarczy z naszej strony niewiele – "dotknięcie frędzli Jego płaszcza" – czyli poddanie się Jemu, zaufanie, aby zostać uleczonym. Tęsknota za dotknięciem jest tęsknotą za bliskością, tą bliskością, która leczy. Czym jest bliskość? Bliskość to czułość. Uzdrowienie – to doświadczenie czułości Boga.
"A każdy, kto Go dotknął, odzyskiwał zdrowie".


Ks.Józef Pierzchalski SAC

Bóg zapłać...


***
>>> Lourdes… <<<

***
...Nie… TO nie jest przypadek…
Że w XXI Światowy Dzień Chorego,
opłynęła Świat…
decyzja Ojca Świętego…


avatar użytkownika intix

4. TO nie jest przypadek…

W dzień następny po Środzie Popielcowej
kiedy ostatnia Homilia obecnego Papieża
dla całego Świata  głoszona…


Czwartek, 14 lutego 2013 roku
Świętych Cyryla i Metodego
Patronów Europy

To także... nie jest przypadek...
Tak moje serce podpowiada...
Ktoś może myśleć inaczej...

Z Panem Bogiem...

avatar użytkownika Pelargonia

5. Droga Intix - pięknymi slowy pożegnalaś Ojca Świętego!

Świat jest chory,
Szatan zawładnął światem.
Trzeba mieć dużo siły
Aby bestię pokonąć.
Naszym orężem jest modlitwa,
Naszym Królem jest Chrystus,
A Maryja naszą Królową.
U nich ratunku szukajmy.
Boże miej w opiece
Obecnego i Przyszłego Papieża!
BOŻE Ratuj nas!

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika intix

6. Pelargonio Droga

Świat jest chory,
Szatan zawładnął światem...


Trudno temu zaprzeczyć...
Wróćmy do Pana Boga
Tylko to może nas... Świat... uleczyć...
Trzeba nam żyć Panem Bogiem...
Musimy być MOCNI w Wierze...
***
> KRÓLUJ NAM, CHRYSTE…!
***
Droga Pelargonio
Pięknie Ci dziękuję...
Pozdrawiam Cię serdecznie
P.S. Pozwolę sobie dołączyć tutaj COŚ, o czym nie wiedziałam...
        Dopiero wczoraj, będąc na YT, "przypadkiem" znalazłam...
        Piorun, który uderzył w Bazylikę Św. Piotra...
        Po ogłoszeniu "Odchodzę"... Benedykta XVI, Świętego Ojca...
        Ktoś może powiedzieć... przypadek...
        Ja pozwolę sobie powiedzieć kolejny raz, nie... TO nie jest przypadek...


avatar użytkownika intix

7. Rozmowa z ks. Stanisławem Małkowskim

...J. Wróblewski: Jak można odczytać tę decyzję Benedykta XVI? W kategoriach dobra i zła?

Ks. Małkowski: Papież Benedykt XVI tę walkę dobra ze złem toczył świadomie, w głębi rozległości i mocy prowadził Kościół, póki czuł się na siłach. Decyzję swoją przemodlił i przemyślał. Ta wiadomość mną wstrząsnęła i mnie zasmuciła. Prowadził Kościół w sposób mądry i nie wiadomo, jaki będzie jego zastępca. Staram się na to patrzeć w duchu wiary. Kościół założył Pan Jezus, jest w nim obecny, kieruje nim Duch Święty. Z ludzkich słabości, cierpień, śmierci, wydawałoby się sytuacji przegranych Bóg swoją mocą jest w stanie wyprowadzić dobro.

Papież jednak nieoczekiwanie ustępuje


Jest ogromnie ważny precedens, że Ojciec Święty ustępuje. Inny od przypadku Celestyna V, który zamknął się w klasztorze, za klauzulą. Jego motywem nie była sprawa zdrowia, ale inny sposób oddawania chwały Bogu. Nadal jednak służył radą tym, którzy do niego po nią przychodzili. Jednak aby Papież ustępował w okolicznościach słabnącego zdrowia, to takiego przypadku jeszcze nie było. Oby nie stał się precedensem przyszłych następców św. Piotra. Kadencyjność władzy papieskiej byłaby dla Kościoła czymś złym, gdyby przyjęła się jako pewna reguła i możliwość postępowania.


Przy wyborze nowego Papieża mówi się o końcu świata, o apokalipsie. Ten niepokój jest uzasadniony?


Są słowa św. Malachiasza z Armagh, który przypisał wielu papieżom od kilkuset lat łacińskie przydomki. Według jego proroctwa, następcą „chwały oliwki”, czyli Benedykta XVI ma być Petrus sekundus, czyli „Piotr drugi” i ma nastąpić koniec świata. Czy tak będzie, to jeden Pan Bóg wie. Może być pewien lokalny koniec świata, związany ze wzmożonymi prześladowaniami Kościoła także w sensie fizycznym. Przepowiednia zawarta w trzecim sekrecie fatimskim, która mówi o zabiciu Papieża, wielu kardynałów i dostojników kościelnych – dotyczy zbiorowego prześladowania Kościoła, aż po mordowanie hierarchii. Ona się nie spełniła, bo dzięki Bogu Jan Paweł II nie został zabity. To może się jeszcze spełnić. Koniec świata to wydarzenie w skali świata ogromne, ale Matka Boża mówi, że „na końcu moje Niepokalane Serce zwycięży”, więc trzeba dać czas, aby się to wypełniło. Kataklizm i prześladowanie może prowadzić ku temu największemu i ostatecznemu zwycięstwu Maryi. Wtedy nastanie czas pokoju.


Dziś narasta prześladowanie Kościoła?


Tak, choć może jeszcze nie poprzez mordowanie, ale pamiętajmy, że aktem założycielskim III RP była śmierć kilku księży. Jej władze mają na swoich rękach śmierć tych kapłanów i także osób świeckich, patriotów wiernych Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie. Przygrywką do większego prześladowania Kościoła jest przygrywka medialna, procesy i pobłażanie wymiaru sprawiedliwości dla zniewag – czy to wobec Chrystusa, Matki Najświętszej, Biblii czy znieważania Papieża. Jest wyraźna nienawiść w stosunku do Kościoła katolickiego także ze strony rządzących, którzy udają katolików. Obecny prezydent rozpoczął swoje urzędowanie od ataku na Krzyż i skrajnemu pobłażaniu wszelkim zniewagom i bluźnierstwom, które się pod Krzyżem działy. Byłem świadkiem sikania na znicze czy znieważania modlących się pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu.


Jak ksiądz widzi przyszłość Kościoła?


Trzeba mieć nadzieję, opartą o słowa Chrystusa, że bramy piekielne Kościoła nie przemogą. Lokalnie Kościół może być niszczony i mówił o tym w ubiegłym roku Benedykt XVI, że są otwarte prześladowania, mordowanie, okrucieństwo, represjonowanie i spychanie na margines życia społecznego osób wiernych Kościołowi, prawdzie i sumieniu. Są też prześladowania obłudne, gdzie udaje się troskę o jakieś dobro. Ci, co oskarżają, mają też pretekst w postaci popełnianych błędów, choć nie są to błędy Kościoła, ale w Kościele. Często są bardzo rozdmuchiwane i niekiedy zakłamywane. Obłudnie się twierdzi, że jest to robione w obronie Kościoła. Żyjemy dziś w czasie mentalnego i moralnego krętactwa.


Rozpoczyna się Wielki Post...


Na czym on polega, będzie mówić czytana w piątek lekcja, gdzie są słowa: „Rozerwij kajdany zła”. Post ma wymiar cielesny, ale ma przede wszystkim wymiar duchowy. Przemiana wewnętrzna, nawrócenie i powołanie do świętości poprzez sprzeciw wobec zła. ...
Za>>>Fronda.pl

avatar użytkownika intix

8. Ks. Stanisław Małkowski – komenarz tygodnia: Idź precz, szatanie

Idź precz, szatanie wraz ze swoimi sługami

W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu czytamy Ewangelię o kuszeniu Jezusa na pustyni (Łk 4, 1-13, por. Mt 1-11). Oto diabeł składa Jezusowi bezczelną propozycję współpracy. W trzech pokusach zawiera się program ziemskiego sukcesu:
przemień kamienie w chleb,
rzuć się w dół z narożnika świątyni,
oddaj pokłon kusicielowi w zamian za potęgę i wspaniałość wszystkich królestw świata.

Ówcześni władcy Cesarstwa Rzymskiego, aby skutecznie panować, wiedzieli, że trzeba sprostać wołaniu poddanych: „panem et circenses” – chleba i igrzysk!
Jezus miałby więc stać się super-cesarzem, który dawałby tłumom darmowy pokarm
i wzbudzałby podziw skokiem z wysoka, dostarczając cyrkowej rozrywki
i zaspokajając ludzkie materialne potrzeby.
Szatan i jego słudzy tak właśnie rozumieją sprawowanie władzy – postrzegają ludzi jako istoty bezrozumne i bezwolne, którym zależy na ziemskim szczęściu zawartym
w programie: najeść się i zabawić, wypić i zakąsić.
Na tym polega socjalizm: dać ludziom dobra konsumpcyjne, a gdy braknie, wezwać ich, żeby konsumowali siebie nawzajem, czy to zabijali jedni drugich, rabując ich mienie, czy to uprawiając wszelką możliwą rozwiązłość i rozpustę.
Budowanie dobrobytu lub jego pozorów poprzez traktowanie ludzi jak stada bydła, które bezmyślnie podąża w stronę rzeźni, jest metodą współczesnych sług złego ducha w Polsce i gdzie indziej.
Kiedyś, 50 lat temu szedłem z Krynicy Morskiej brzegiem morza na wschód z postanowieniem, by iść tak długo, aż mnie zatrzymają. Zatrzymali.
W strażnicy u sąsiadów byłem przypadkowym świadkiem głodowego protestu sowieckich pograniczników, którzy pod oknami pomieszczenia, w czasie gdy byłem
w nim przesłuchiwany, wołali: „chleba, mięsa, jesteśmy głodni” i usłyszeli od oficera: „rebiata, nie biespakojcies, chleb budziet, miaso budziet, wsio budziet”. Niekiedy więc wystarczy obiecać, kłamać, wzbudzać fałszywe nadzieje, aby zyskać czas spokoju.


Jezus odpowiada na trzy propozycje diabelskie: „nie samym chlebem człowiek żyje, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”, „nie będziesz wystawiał na próbę Pana Boga swego”, „Panu Bogu swemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”. Ponieważ my wszyscy jesteśmy kuszeni, podobnie jak kuszony był Jezus, trzeba tak jak On odpowiedzieć kusicielowi.
Naszą odpowiedzią jest wiara, nadzieja i miłość, posłuszeństwo Bogu, wejście na drogę Krzyża, poddanie się społecznemu panowaniu Jezusa Króla, sprzeciw wobec tych, którzy gardzą prawdą, a ludzi widzą jako obiekt niegodziwej manipulacji i poniżenia.


Przedstawicielami dobroczynnej, zbawiennej władzy Syna Bożego są uczniowie Jezusa, apostołowie oraz ich następcy. Następcami św. Piotra w jego apostolskiej władzy są kolejni papieże aż po Benedykta XVI. Gdy Ojciec Święty ogłosił swoje postanowienie odejścia ze stolicy św. Piotra, ze smutkiem wspomniałem lament po śmierci Judy Machabeusza (1 Mch. 9,21): „Jak mógł paść bohater, który wybawiał Izraela?” – „Quomodo cecidisti tu potens in proelio qui salvum faciebas populum”. Odnalazłem jednak umocnienie i pocieszenie w słowach św. Michała Archanioła: „Bóg z wami! Pan, który JEST, wolę swoją przeprowadzi dla dobra Kościoła; Jezus Chrystus – głowa Kościoła – JEST – i drżą wszystkie złe duchy przed mocą Jego potęgi!
Módlcie się gorąco za Ojca Świętego Benedykta XVI, bo on ustępuje dla Kościoła; módlcie się za jego następcę; modlitwa za Ojca Świętego jest waszym obowiązkiem”. Benedykt XVI powiedział 21 maja 2012 roku: „Widzimy, że zło chce opanować świat i konieczne jest podjęcie walki ze złem, zło posługuje się wieloma sposobami: okrutnymi, uciekając się do różnych form przemocy, ale też udaje dobro”.


Bóg jest dobry, Duch Święty prowadzi Kościół – Bogu niech będą dzięki.

***
Modlitwa św. Faustyny:
"O Jezu mój, proszę Cię za Kościół cały, udziel mu miłości i światła Ducha Swego, daj moc słowom kapłańskim, aby serca zatwardziałe kruszyły się i wróciły do Ciebie Panie. Panie daj nam świętych kapłanów, Ty sam ich utrzymuj w świętości. O Boski i Najwyższy Kapłanie, niech moc miłosierdzia Twego towarzyszy im wszędzie i chroni ich od zasadzek i sideł diabelskich, które ustawicznie zastawia na dusze kapłana. Niech moc miłosierdzia Twego, o Panie, kruszy i wniwecz obraca wszystko to co by mogło przyćmić świętość kapłana, bo Ty wszystko możesz." (Dz.sF. 1052)
Amen
***
Polecam też >>>Powołani... (audio)
A także >>> Konsekrowani Panu...

avatar użytkownika intix

9. Modlitwy

MODLITWA ZA KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY
Boże, w Opatrzności swojej postanowiłeś rozszerzyć królestwo Chrystusa na całym świecie i wszystkim ludziom dać uczestnictwo w zbawczym odkupieniu.
Spraw prosimy, aby Twój Kościół powszechny, jako sakrament zbawienia, ukazywał
i urzeczywistniał tajemnicę miłości Twojej do ludzi. Niech Kościół Twój stale się odnawia, uświęca i umacnia. Niech rozwija się w nim i trwa do końca nienaruszona wiara, świętość obyczajów, wzajemna miłość i prawdziwa pobożność.
Jak nieustannie karmisz go słowem i ciałem Twojego Syna. tak nie przestań kierować nim troskliwie, aby ożywiony duchem ewangelicznym i apostolskim - pociągał wszystkich do Ciebie i prowadził do jedności w Twojej służbie.
Przez Chrystusa. Pana naszego. Amen.
+
>>>Modlitwy za kapłanów
+
>>>Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa 
       Litania do Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny
+
>>>Litania do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy

avatar użytkownika intix

10. Matka Boska z Akita (Japonia)

...Trzynasty dzień października 1973 roku wypadał w sobotę, dzień poświęcony Maryi. I chociaż siostra Agnieszka Sasagawa prawdopodobnie nie myślała o tym, była to pięćdziesiąta szósta rocznica ostatniego fatimskiego objawienia Maryi Panny, które miało miejsce w 1917 roku. Podczas porannej modlitwy siostra Agnieszka po raz kolejny ujrzała jak tabernakulum jarzy się jasnym, białym światłem. Wtedy od figurki Maryi rozszedł się cudowny zapach, który wypełnił całą kaplicę. Gdy nieco później rozpoczęła odmawiać Różaniec, w jej uszach rozległ się głos:

"Moja droga córko, Słuchaj uważnie, co mam ci do powiedzenia. Poinformujesz o tym swego przełożonego. Jak ci mówiłam, jeśli ludzie nie będą żałować za grzechy i szukać poprawy, Ojciec Niebieski ześle na ludzkość straszliwą karę. Będzie to kara większa niż potop, kara, jakiej jeszcze nie widziano. Ogień spadnie z nieba i zmiecie z powierzchni ziemi większą część ludzkości, tak dobrych, jak i złych, nie oszczędzając kapłanów ani wiernych. Ci, którzy przeżyją, będą się czuli tak opuszczeni, iż zazdrościć będą tym, którzy umarli. Jednym ukojeniem, jakie wam pozostanie, będzie Różaniec oraz Znak pozostawiony przez mojego Syna. Codziennie odmawiajcie Różaniec. Za jego pomocą módlcie się za papieża, biskupów i kapłanów


Dzieło Szatana przedostanie się nawet do Kościoła, tak iż będziecie widzieć kardynałów stojących przeciwko kardynałom, biskupów przeciwko innym biskupom. Kapłani, którzy będą oddawać Mi cześć będą wzgardzeni, a przeciw nim staną ich koledzy, kościoły i ołtarze będą splądrowane, Kościół pełny będzie tych, którzy akceptują kompromisy, a demon naciskać będzie wielu kapłanów oraz wiele uświęconych dusz, aby odeszły ze służby Pana.


Demon będzie szczególnie nieprzejednany w stosunku do dusz poświęconych Bogu. Myśl o utracie tak wielu dusz jest przyczyną mojego smutku. Jeśli zwiększy się liczba grzechów oraz ich waga, nie będzie dla nich dłużej przebaczenia.


Z odwagą porozmawiaj ze swoim przełożonym. On będzie wiedział jak zachęcić każdą z was do modlitwy oraz do zakończenia dzieła zadośćuczynienia.


I Dziś ostatni raz mówię do ciebie bezpośrednio. Od tej pory będziesz słuchała tego, którego wyślę do ciebie oraz swego przełożonego. Często i żarliwie odmawiaj Różaniec. Tylko Ja jestem w stanie uchronić świat przed nadciągającymi katastrofami. Ci, którzy pokładają we mnie zaufanie, będą uratowani". ...

Całość >>>TU
Polecam też >>> Matka Boska z Akita (Japonia)

***
Wtorek - Tajemnice Bolesne

avatar użytkownika intix

11. „Chwila z Maryją”

Z okazji Roku Wiary, 7 października 2012, Ojciec Święty Benedykt XVI, zaprosił wiernych do odmawiania w rodzinach i we wspólnotach modlitwy różańcowej,
i wstąpienia do szkoły Maryi, która zaprowadzi nas do Chrystusa.
“Chwila z Maryją” jest odpowiedzią na to wezwanie.
Codziennie od poniedziałku do piątku o godz. 16.00 – 16.30, z placu Św. Piotra w Rzymie, transmitowany jest na żywo Różaniec – kliknij ...

Więcej >>>TU

avatar użytkownika intix

12. Słowo Boże na dziś: Syn Człowieczy jest znakiem

Środa, 20 lutego 2013 roku
Łukasz 11,29-32
A gdy tłumy się gromadziły, zaczął mówić: To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz.

Rozmowa faryzeuszy z Jezusem doprowadziła do odkrycia ich niedowierzania, a tym samym przewrotności. Stąd domaganie się znaku od Niego. Mówiąc o „Znaku Jonasza” Chrystus skłania Żydów, aby wsłuchali się w Jego częste nawoływanie do pokuty. Oczekiwanie na cud jest próbą pójścia na skróty, w uznaniu prawdziwości nauki Jezusowej. Poznanie Prawdy, która wyzwala, czyli zbawia, dokonuje się na drodze pokuty i nawrócenia. „Znak Jonasza”, to nic innego, jak świadectwo o Chrystusowym zmartwychwstaniu. Pokuta i wewnętrzna przemiana człowieka otwiera jego serce na przyjęcie światła rozjaśniającego to, co mówi Jezus. Rozumiemy słowa Pana nie tylko umysłem, lecz i przemienionym sercem.

Domaganie się znaku, było dążeniem do poznania Prawdy, według ludzkiego planu. Tymczasem Jezus przyszedł na ziemię, aby wypełnić wolę Ojca i Jego plan zbawienia. Daje odczuć Żydom, że nie zamierza tego porządku zmieniać. Znak, który On by uczynił, nic nie powie, na nic nie wskaże, jeśli człowiek nie uwierzy Jego słowu. Spodziewanie się czegoś więcej od Jezusa, niż Słowa, było wystawianiem na próbę. Okazuje się jednak, że propozycja drogi pokuty i nawrócenia, stała się znakiem sprawdzającym zamiary Żydów wobec Nauczyciela z Nazaretu. Jako ludzie przewrotni nie przychodzili do Niego po to, aby poznać prawdę, uczyć się jej, kontemplować jej piękno, uznać moc oddziaływania w sercach współziomków, lecz szukali wszelkich możliwych sposobów, aby Jezus w realizacji Swojej misji, poruszał się według ich koncepcji. To było ewidentnym kuszeniem na podobieństwo tego, które jest zapisane w Ewangelii wg Św. Mateusza 4, 1-11. W oczekiwaniu „przewrotnego plemienia” Chrystus dostrzega lekceważenie a nawet pogardę dla tego, który jest kimś „więcej niż Salomon”, kimś „więcej niż Jonasz”. Lekceważący Słowo Jezusa, sami przed sobą, uporem serca, zamknęli drogę prowadzącą do przyjęcia „znaku Jonasza”.

Znaki są dla człowieka, który uwierzył Słowu. „Niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”. One potwierdzają przyjęte Słowo. „Według wiary twojej, niech ci się stanie, jak chcesz”. Przyjęcie Słowa, jest aktem wiary człowieka.
To jest znak, iż Bóg działa w nim, a on pozwala się prowadzić Jego Słowu. Znakiem podstawowym w naszej wierze w Jezusa, są Sakramenty Święte, a wśród nich szczególne miejsce zajmuje Słowo Boże i Eucharystia
.
Słowo Jezusa przygotowuje nas do przeżywania Bezkrwawej Ofiary naszego Pana i Zbawcy.


Dlaczego żaden znak? Być może dlatego, że sami już widzieli znaki, które Jezus czynił, a i tak nie uwierzyli w Niego. Słyszeli od innych, co uczynił, i też tego nie przyjęli. Byli zamknięci. „Nie skorzy do uwierzenia we wszystko, co przepowiadali prorocy”. Przed chwilą Jezus nakarmił około czterech tysięcy ludzi. Im to nic nie mówi.

Pan zostawia ich. Do nich odnoszą się słowa, które Chrystus w bardzo ostrej formie kieruje do swoich uczniów: „Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie”. Można patrzeć na czyny Jezusa i nie poznawać Boga; można słuchać tego, co mówi, a nie chcieć tego przyjąć.

Otępiałość serca, nieczułość, niewrażliwość, upór, sprzeciw, niechęć, nie proszenie o pomoc, brak szukania prawdy, chora świadomość: ktoś nie wie lepiej ode mnie, niczego nowego mi nie powie.

Faryzeusze zostawili Jezusa przez wystawienie Go na próbę, oraz przez domaganie się znaku. Nie byli z Nim po tej samej stronie, na tym samym brzegu. Oczekiwanie na znak wskazuje na to, że człowiek nie zdąża w tym samym kierunku w którym podąża Chrystus.


Ks.Józef Pierzchalski SAC


Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

14. Programowe niszczenie tożsamości katolików

Prześladowanie chrześcijan w Europie kojarzy się zazwyczaj ze starożytnym Cesarstwem Rzymskim i krwawymi igrzyskami. Tymczasem programowe niszczenie katolików na tym kontynencie trwa i choć faktycznie nie ma przelewu krwi ze względu na religię, nasila się pogarda i dyskryminacja osób, które utożsamiają się z Kościołem katolickim.


Podczas nabożeństwa dziękczynnego na zakończenie 2012 r. ks. kard. Angelo Bagnasco, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch, zwrócił uwagę, że główną przyczyną tego zjawiska jest agresywny sekularyzm, który destabilizuje podstawy ludzkiej wspólnoty i naturalne punkty odniesienia.


– Sekularyzm usiłuje prawnie podkopać instytucje małżeństwa i rodziny – stwierdził ks. kard. Bagnasco. – A wspólnota katolicka jest jedyną znaczącą przeszkodą na drodze do sekularyzacji zmierzającej do zbudowania społeczeństwa bez Boga, bez odniesienia do transcendencji, za to z etyką podporządkowaną relatywizmowi okoliczności i korzyści – podkreślił przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch. Bóg postrzegany jest jako przeszkoda tam, gdzie miarą wszystkich rzeczy ma stać się człowiek. „Jeżeli Boga nie ma, to wszystko mi wolno” (F. Dostojewski). Wolność rozumiana jest wtedy jako możliwość zaspokojenia każdego pragnienia; czynienia tego, co chce, jeśli chce, kiedy chce i jak chce, bez żadnych ograniczeń i zakazów. Tak rozumiana wolność kształtuje obecnie dziedziny polityki, moralności i kultury Unii Europejskiej, która jest dziś najważniejszym ośrodkiem walki z chrześcijaństwem w Europie.


Centralne planowanie ateizacji


Blisko 10 lat temu, w lutym 2003 r., na łamach „Naszego Dziennika” zwróciłem uwagę, że odrzucenie odwołania do Boga w konstytucji Unii Europejskiej wcale nie jest podyktowane troską o zachowanie świeckości struktur politycznych, lecz „wyraźnym krokiem ku zaplanowanej ateizacji społeczeństw Europy”. Nie było więc dziełem przypadku, że jakiegokolwiek odniesienia do chrześcijaństwa zabrakło również w traktacie lizbońskim, który de facto zrównał Kościół katolicki z „organizacjami humanistycznymi” niemającymi charakteru religijnego.


Niedługo po jego podpisaniu, w styczniu 2009 r. Parlament Europejski przyjął rezolucję o prawach podstawowych w Unii Europejskiej, w której wezwał wszystkie kraje członkowskie m.in. do uznania związków homoseksualnych i ułatwienia zabijania dzieci poczętych, umożliwienia swobodnego dostępu do środków antykoncepcyjnych oraz uznania związków homoseksualnych.


Dziś nie można mieć wątpliwości, że filozofia stojąca za unijnymi prawami i rezolucjami sprzeczna jest z europejskimi tradycjami i głęboko narusza chrześcijańskie dziedzictwo Europy. Programowe niszczenie katolików staje się coraz bardziej jawne, krzykliwe i rozpowszechnione w sferach polityki, edukacji, ekonomii, mediów, a nawet kultury i sztuki.


Medialna chrystianofobia


Chrześcijaństwo systematycznie wypierane jest nie tylko ze środków społecznego przekazu, ale z całej medialnej rzeczywistości. W Polsce z jednej strony z jedyną katolicką telewizją, jaką jest Telewizja Trwam, prowadzi się nieustającą walkę na wszelkie możliwe sposoby. Z drugiej tzw. wolne media stają się coraz częściej wspólnikami środowisk antykatolickich. Czy to przypadek, że do programów publicystycznych niezwykle rzadko zapraszani są duchowni mogący przedstawić katolickie spojrzenie na problemy współczesnego świata? Z kolei coraz częściej pojawiają się w nich choćby przedstawicielki ruchów feministycznych, którym umożliwia się: apelowanie o zerwanie z tradycyjną rolą kobiety – matki rodziny, krzyczenie o prawie do zabijania dzieci poczętych, a nawet nieskrępowanie prezentować swoje seksualne obsesje. Programy telewizyjne, będące swoistym forum do prezentowania antykatolickich fobii, są dziś przypadłością nie tylko TVN czy Polsatu, ale również Telewizji Polskiej.


Istotne dla katolików sprawy w środkach społecznego przekazu podejmowane są niezmiernie rzadko. Przemilcza się ogromny dorobek Kościoła katolickiego w Polsce na obszarze działalności charytatywnej, a obrona życia poczętego w ogóle stanowi w mediach temat tabu.


Nieprzychylną wierzącym w Chrystusa postawę widać w stronniczości mediów. Uprzedzenia znajdują odzwierciedlenie choćby w doborze wiadomości. Na przykład
w programach informacyjnych nie wspomina się o ogromnych rozmiarów aktach przemocy, których ofiarami na świecie padają chrześcijanie, i nie podejmuje się tematów krzywd, jakich doznają katolicy w różnych regionach świata. Z kolei marginalne przypadki nadużyć osób duchownych nagłaśnia się w sposób nieproporcjonalny do ich rozmiaru. Czy nie jest tak, że informacje o krzywdach i nadużyciach uzależnione są od tożsamości ofiar i sprawców?


Wyraźny nurt antykatolicki widoczny jest w tzw. prasie opiniotwórczej. Wśród przodujących w tym procederze tytułów obok „Gazety Wyborczej” wskazać wypada tygodniki takie jak choćby „Polityka” czy „Wprost”. Przykładem wyjątkowej katolikofobii stał się w ostatnim czasie „Newsweek”, który pod dowództwem Tomasza Lisa obrał kurs skrajnie antykatolicki. Zastanawiające jest to, z jakich powodów Lis promowany jest w telewizji zwanej publiczną, utrzymywanej również z abonamentu katolików?


Sztuka bluźnierstwa


Katolicyzm nigdy nie był modny we współczesnych trendach artystycznych.
W ostatnim jednak czasie wśród tych ostatnich wzrosło poparcie dla antykatolickich bluźnierstw, przemycanych pod płaszczykiem tego, co zwykło się nazywać „sztuką”. Co ciekawe, nie decyduje się ona ośmieszać żadnej ze wspólnot religijnych, poza katolikami, z obrażania których wielu producentów telewizyjnych nauczyło się już czerpać nawet zyski. Zarówno w filmach, jak i programach rozrywkowych nieprzychylny chrześcijaństwu obraz stanowi niemal normę.


Kinematografia preferuje filmy propagujące liberalizm i stereotypowy wizerunek chrześcijan. Przedstawianie tych ostatnich w negatywnym świetle nie jest już tylko domeną Hollywood, czego przykładem mogą być choćby filmy „Antychryst” Larsa von Triera, „Habemus Papam” Nanniego Morettiego czy niemiecki serial komediowy „Bogowie jak my” Carstena Straucha. Współczesne filmy epatują przemocą i seksem. Ukazując rzekome szczęście w luźnych, bezsensownych związkach, produkcje filmowe mimowolnie głoszą przesłanie, że katolicy jako ludzie uznający zasady moralne, znaczenie rodziny i życia religijnego są nietypowi.


„Sztuka” obrażania katolików przyjęła się również w Polsce. Wystarczy wspomnieć wybryki „artystów” w rodzaju Doroty Rabczewskiej czy Adama Darskiego.
Nie sposób nie przypomnieć Doroty Nieznalskiej, która w instalacji pt. „Pasja” dokonała profanacji Krzyża, obrażając katolików. W 2010 r. doczekała się jednak uniewinnienia sądu, który stwierdził, że nie miała na celu obrażania innych osób… Dorota Nieznalska otrzymała właśnie stypendium ministra nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej za wybitne osiągnięcia artystyczne…


Programowa indoktrynacja


Zgodnie z zaleceniami unijnych komisarzy niedawno do Sejmu RP trafił nowy projekt ustawy o edukacji seksualnej w szkołach. Jego autorzy, najwyraźniej przekonani, że dzieci są własnością państwa, zamiast nieobowiązkowego wychowania do życia w rodzinie proponują obowiązkową wiedzę o seksualności człowieka. Co więcej, znalezienie środków na ten cel widzą w zaprzestaniu finansowania z budżetu państwa nauczania religii w szkołach. Tak więc zamiast wychowania w duchu Dekalogu proponuje się wychowanie w oparciu o prezerwatywy, propagandę aborcyjną
i homoseksualną indoktrynację. Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z próbą podporządkowania procesu edukacyjnego politycznej ideologii, przesyconej postmodernistycznym relatywizmem, którego z chrześcijaństwem pogodzić się nie da. Czy nie chodzi o to, aby „nowy człowiek” kończył szkołę z ugruntowanym przekonaniem, że coś takiego jak prawda absolutna nie istnieje i wszystko jest względne?


Alternatywna rzeczywistość


Od czasu wynalezienia druku poza Biblią chyba żadne przedsięwzięcie wydawnicze nie odniosło takiego sukcesu jak „Harry Potter”. Wpisuje się on w długofalowy projekt kulturowy, którego celem jest niszczenie umiejętności rozróżniania dobra
i zła, unicestwianie dążenia do piękna i świętości, przy jednoczesnej promocji egoizmu. W 2003 r. ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary ks. kard. Joseph Ratzinger zwrócił uwagę, że „jest to subtelne uwodzenie, które oddziałuje niepostrzeżenie, a przez to głęboko, i rozkłada chrześcijaństwo w duszy człowieka, zanim mogło ono w ogóle wyrosnąć”.


„Harry Potter” jest najlepszym przykładem antychrześcijańskiej ofensywy na tej płaszczyźnie, ale nie jedynym. Na półkach księgarskich aż roi się od poświęconych wszelkim rodzajom magii i okultyzmu książek, które podaje się do konsumpcji zwłaszcza ludziom młodym. Wbrew pozorom wcale nie mamy tu do czynienia z nieszkodliwą rozrywką, lecz szeroko zakrojoną manipulacją, dotykającą najdelikatniejszej tkanki społeczeństwa. Biorąc pod uwagę podatność na indoktrynację młodych ludzi, czy można przejść obok tego faktu obojętnie?


Atak na duchowieństwo


Jednym ze skutecznych sposobów niszczenia katolików jest oczernianie Kościoła katolickiego i jego duchowieństwa. Od dłuższego już czasu za sprawą mediów
i odpowiednio dobranych „autorytetów” środowiska lewicowe i liberalne lansują fałszywy stereotyp, według którego kiedyś Kościół sprowadził na świat nieszczęścia za sprawą inkwizycji czy wypraw krzyżowych, a obecnie zagrożeniem dla społeczeństwa ma być katolickie duchowieństwo. W tym przypadku najskuteczniejszą metodą jest bezpośredni atak na konkretną osobę. Schemat jest we wszystkich krajach mniej więcej podobny. Najłatwiej oskarżyć o nadużycia seksualne lub – w przypadku biskupów – o ich tolerowanie. W krajach dawnego bloku wschodniego można jeszcze wykorzystać zarzut współpracy z komunistyczną służbą bezpieczeństwa.
Sprawie zawsze nadaje się jak największy rozgłos, choć ogromna większość tego rodzaju zarzutów jest fałszywa.


Czy to jednak przypadek, że oskarżenia najczęściej dotykają tych duchownych, którzy wykazują się największą odwagą publicznego piętnowania europejskiego neopogaństwa i nazywania zła po imieniu? Wystarczy przypomnieć przypadki prowokacji i fałszywych oskarżeń: ks. kard. Hansa Hermanna Groëra – metropolity Wiednia, ks. abp. Johannesa Dyby – biskupa Fuldy, ks. bp. Brendana Comiskeya – biskupa Ferns, ks. bp. Kurta Krenna – biskupa Sankt Pölten, czy ks. abp. Stanisława Wielgusa, byłego metropolity warszawskiego.


Moda na antykatolicyzm


To tylko kilka przykładów programowego niszczenia katolickiej tożsamości, w której nurt wpisać trzeba również część duchownych, którzy dziś publicznie rozpowszechniają tezy adekwatne do zapotrzebowania antykatolickich mediów.
I nie chodzi tu tylko o ks. Kazimierza Sowę czy ks. Wojciecha Lemańskiego…
Czy nie trzeba się nad tym zastanowić, gdy widzimy dziś, jak zgodą na tzw. pluralizm poglądowy obejmuje się dziś wszystkich, tylko nie katolików?


Nie ulega wątpliwości, że okazywanie braku szacunku dla chrześcijaństwa jawi się dziś jako coś w rodzaju swoistej europejskiej mody. Z jednej strony głosi się tolerancję, która wymaga całkowitego przyzwolenia na swobodne wyrażanie nawet najbardziej niedorzecznych przekonań z uznaniem, że wszystkie są jednakowo prawdziwe. Z drugiej jednak strony każdy „tolerancyjny” człowiek katolików tolerować nie powinien. Dlaczego życie katolickich społeczeństw usiłuje się organizować według antykatolickiej mody? Z przestrzeni publicznej znikają kolejne chrześcijańskie symbole, niedziela jest najlepszym czasem handlowym, konsumpcyjny świat wypacza idee Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Zamiast przedświątecznego wyciszenia i refleksji mamy zgiełk centrów handlowych, które stają się prawdziwymi świątyniami złotego cielca obfitości i próżności…


Nie tak dawno prof. Joseph Weiler, żydowski prawnik, wykładowca prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Nowojorskim, zwrócił uwagę, że europejski laicyzm w odróżnieniu od amerykańskiego sekularyzmu nie jest zwykłym „po prostu nie wierzę w Boga”. Jest natomiast „pewnego rodzaju wiarą samą w sobie polegającą na aktywnej wrogości wobec religii, w przypadku Europy wobec chrześcijaństwa…”.


Antychrześcijańska cenzura i walka z Krzyżem


W styczniu 2011 r. Parlament Europejski wezwał Catherine Ashton, wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i bezpieczeństwa, do potępienia zamachów na chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Pani Ashton nie spodobało się jednak użycie słowa „chrześcijanie”, więc w konsekwencji deklaracji nie wydano. Nie jest to jednak odosobniony przypadek. Warto zwrócić uwagę, że jakiekolwiek odwoływanie się do Boga i wiary chrześcijańskiej praktycznie zniknęło z przemówień politycznych.
O ile publiczne debatowanie nad rezolucjami dotyczącymi wszelkich możliwości degeneracji uważają za rzecz pożądaną, polityczna poprawność nie pozwala dziś wspominać o najważniejszej tradycji kulturowej, która kształtowała cywilizację zachodnią.


Obok ślepoty moralnej wielu unijnych polityków nie mniejsze spustoszenie w Europie dokonuje ich amnezja polityczna. O ile obecność symboli chrześcijańskich
w miejscach publicznych przez wieki była rzeczą normalną w większości państw Starego Kontynentu, nagle okazało się, że zaczęły obrażać one uczucia ich obywateli. W tej sferze dochodzi już do swoistych absurdów. W listopadzie ubiegłego roku Komisja Europejska zażądała od Słowacji usunięcia symboli religijnych z monet
2 euro. Chodziło o krzyże na ornatach i aureole nad głowami świętych Cyryla i Metodego, których bł. Jan Paweł II ogłosił patronami Europy.


Ostatecznie dzięki staraniom władz Słowacji moneta upamiętniająca 1150. rocznicę przybycia obu świętych na Morawy wejdzie do obiegu we wszystkich krajach strefy euro.


Sebastian Karczewski



Wojna przeciwko Kościołowi


W świecie przebiega mniej lub bardziej jawna walka z Kościołem.
Nie od dziś. Święty Tomasz z Akwinu, tytan myśli katolickiej, w komentarzu do Listu św. Pawła do Kolosan przypomniał przed bez mała siedmioma wiekami, że życie człowieka na ziemi jest walką (Hiob), zwalczany jest też i Kościół. Atak na Kościół płynie z trzech stron: ze strony jego jawnych wrogów, ze strony tych, którzy pod Kościół się podszywają, ze strony samych członków Kościoła, którzy trwają w stanie moralnego zepsucia (Prooemium). Co to znaczy? To znaczy, że nie możemy się dziwić atakom na Kościół, bo ciągle z jednej, z drugiej albo z trzeciej strony trwa atak, oddzielnie lub naraz.


Antykatolicyzm wpisany jest w wiele ideologii na czele z komunizmem, socjalizmem i masonerią. Przybiera postać zorganizowaną w skali lokalnej, państwowej i międzynarodowej zwłaszcza wtedy, gdy wrogom Kościoła uda się zdobyć kontrolę nad kluczowymi instytucjami życia publicznego. Szczególne znaczenie mają tu stanowiska polityczne, w tym władza wykonawcza (realna władza), ustawodawcza (zatwierdzanie prawa) i sądownicza (ferowanie wyroków), ale także edukacja, nauka i media.


W tradycyjnych ustrojach totalitarnych walka z katolicyzmem jest autorytarna i jawna. Tak działo się w Związku Sowieckim, tak było w PRL. Władza nie kryje, że jej celem jest całkowita ateizacja społeczeństwa, a Kościół jest jej wrogiem. Dlatego korzystając z posiadanych narzędzi, władza prześladuje Kościół wszędzie, gdzie to tylko możliwe, poczynając od burzenia świątyń, poprzez wykradanie majątku, więzienia, tortury, a kończąc na zabijaniu (np. w Związku Sowieckim zabito ok. 4 tys. duchownych i wysadzono w powietrze kilkadziesiąt tysięcy świątyń).


Obok walki jawnej trwa też walka ukryta, ubrana w pozory demokracji. Słowo „demokracja” jest już tak wyświechtane, że łatwo nim manipulować, tym bardziej prowadzić wojnę przeciwko Kościołowi. Wystarczy bowiem odpowiednia większość w parlamencie, aby można było forsować prawo antykatolickie. Ale jaka większość? Słowa św. Tomasza wyjątkowo pasują do realiów współczesnej demokracji, gdzie swój antykatolicki głos oddają nie tylko ci, którzy jawnie występują przeciwko wierze i Kościołowi (sztandarowi lub wojujący ateiści), ale również ci, którzy potrafią „słodkimi słowami” i pozorną życzliwością (per dulces sermones et benedictiones) uwodzić serca i umysły (seducunt corda hominum), choć w głębi duszy żywią do Kościoła nienawiść. Są też i tacy, którzy przyznając się formalnie do Kościoła, czują się zwolnieni z zasad moralnych, jakie w Kościele obowiązują, zwłaszcza gdy zajmą wyższe stanowiska państwowe. Wtedy też jako urzędnicy kłamią, szkodzą i forsują prawa, które są niezgodne z Dekalogiem. Ta ostatnia choroba stała się w świecie wręcz plagą różnego rodzaju partii powołujących się, choć bardzo ogólnikowo, na chrześcijaństwo. Zajmując taką postawę, neutralizują w rzeczywistości głosy katolików i możliwość kształtowania przez nich życia publicznego w zgodzie z prawym sumieniem.


Szczególne pole walki z katolicyzmem przebiega na płaszczyźnie ideowej, tam gdzie kształtuje się myśl człowieka. Człowiek bowiem przychodzi na świat bez uprzedniej wiedzy na jakikolwiek temat, tym bardziej zaś nie ma pojęcia o tym, czym jest chrześcijaństwo jako religia i jako kultura. Kluczowym środowiskiem formowania się myśli jest nie tylko rodzina, ale szkoła i media. Te ostatnie zajmują więcej czasu i działają w sposób bardziej systematyczny niż osobiste kontakty rodzinne. Z tego tytułu walka z katolicyzmem zeszła na ten właśnie poziom formowania się myśli i języka, ponieważ tu może być najskuteczniejsza. Albowiem to, co młody człowiek przyjmuje w pierwszej fazie swego życia, traktowane jest przez niego jako nie tylko prawdziwy, ale i własny pogląd zarówno na temat tego, co jest, jak i tego, czego nie ma. Wystarczy więc pomijać w procesie edukacji miejsce i pozytywną rolę Kościoła, jaką przez dwa tysiące lat odgrywał w Europie i w świecie, by młody człowiek traktował katolicyzm marginalnie. Gdy zaś na dodatek przykłady takiej obecności ukazane będą głównie w złym świetle (np. palenie czarownic na stosach), to skojarzenia na całe życie pozostaną tylko negatywne.


W sumie niewiele trzeba, aby Kościół zepchnąć do zakrystii i do beznadziejnej defensywy. Bo kto i kiedy będzie chciał słuchać o nieustępliwej obronie godności ludzkiej, o bezgranicznej służbie dla drugich, o walce o prawo do życia, o szerzeniu oświaty, o założeniu uniwersytetów, a nawet o przyznawaniu się do winy? Kto będzie podziwiał ten poczet świętych, błogosławionych czy anonimowych męczenników, którzy w imię Boga nigdy nie zdradzili godności ludzkiej? To nie tylko obrazki z aureolą wokół głowy, to postawa heroiczna, największa z możliwych, niewyobrażalna dla tych, którzy w życiu szukają tylko przyjemności, a gdy jej nie ma, to na życie się obrażają. Ale co to za życie?


Jeżeli należymy do żywego Kościoła, to trzeba się ciągle liczyć z tym, o czym pisał św. Tomasz, wyjaśniając, że na wzór oblężonej twierdzy (Ecclesia similitudinem habet castrorum) musimy się bronić, bo musimy liczyć się z atakami.
One były i one będą.
Ale to nie jest powód do rozpaczy, albowiem możemy się hartować, stawać się lepszymi i odzyskiwać tych, którzy naprawdę chcą się odnaleźć
.


Prof. Piotr Jaroszyński

avatar użytkownika intix

15. Słowo Boże na dziś: Ty jesteś Piotr

Piątek, 22 lutego 2013 roku
>Katedry Św. Piotra <link
Mateusz 16,13-19
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Jezus zapytał ich: "A wy za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało
i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".


"Szczęśliwy jesteś Szymonie". Źródłem szczęścia jest poznanie Jezusa, jako Zbawiciela. Poznanie to zostało mu dane przez Ojca w niebie. Szczęście jest w tym, co Bóg objawia człowiekowi o sobie i w czym może on smakować. To, co Bóg mówi, prowadzi do wzruszenia, rozkoszy się w sercu. "Smakowanie" Boga wprowadza w Jego poznanie. Dokonuje się ono w sercu. Serce jest miejscem spotkania z Panem, nie ludzki umysł. To, co przeżywamy w sercu, w umyśle nazywamy i porządkujemy, a tym samym rozumiemy.


Odkrywanie, poznanie Boga pociąga za sobą poznanie człowieka. Poznajemy siebie samych, gdy zgadzamy się na to, aby Bóg objawił się nam, odsłonił przed nami tajemnicę własnego życia. Nie poznając Jezusa, nie poznamy siebie. Pozostajemy dla samych siebie tajemnicą, a przez to daleko jesteśmy od bycia szczęśliwymi. Poznanie Boga wyzwala nas od nas samych, od poglądów, które utworzyliśmy o Nim, od kurczowego trzymania się własnych teorii. Człowiek szczęśliwy staje się każdego dnia wolnym przez poznanie Boga, a w Nim samego siebie.


"Na skale", którą jest Piotr, Jezus zapowiada zbudowanie Wspólnoty-Kościoła.
Piotr pozostał "skałą" również po doświadczeniu zdrady. Jezus nie zmienił swojego zdania, co do tego, że może on być pierwszym wśród innych apostołów, którzy nie zaparli się Mistrza. Piotr uległ Złemu. Wiedział, w jaki sposób z nim walczyć.
Kształtują nas nie tylko doświadczenia dobre, ale i słabości, uleganie namiętnościom, upadki w grzech. Trzymamy się na dystans od osób, które w jakimś okresie życia, nas zawiodły. Piotr, po doświadczeniu zdrady, stał się apostołem MIŁOŚCI.
Zdrada może zbliżyć do Boga przez skruchę serca człowieka. Osoby "po przejściach", jak się wydaje, więcej rozumieją w Kościele tych, którzy zmagają się ze złem w sobie.
 
Ks.Józef Pierzchalski SAC


Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

17. Benedykt XVI: odkłamać Sobór!

Kazanie ks. prałata Romana Kneblewskiego, proboszcza parafii NSPJ w Bydgoszczy, wygłoszone w I niedzielę Wielkiego Postu - 17 lutego A.D. 2013.

http://youtu.be/IcLPLgx0cow

avatar użytkownika intix

18. W Blasku Krzyża - ks. Jacek Bałemba i dr Stanisław Krajski


http://youtu.be/eMGKgbBvst8
"...Nasz mądry, świątobliwy papież Benedykt XVI podaje, jaki to jest znak?
Centralne miejsce Krzyża na ołtarzu. Nie z boku, nie z tyłu, nie za księdzem, nie pod księdzem, nie w zakrystii, nie nad drzwiami tylko w samym centrum..."

Całość do własnej lektury >>>TU

avatar użytkownika intix

19. Ostatnia Audiencja Generalna Ojca św. Benedykta XVI

W Watykanie przed południem odbędzie się ostatnia Audiencja Generalna Ojca św. Benedykta XVI. To przedostatnie spotkanie Papieża z wiernymi przed rezygnacją z urzędu.

Jutro o 17.30 Ojciec św. pozdrowi wiernych z balkonu pałacu w Castel Gandolfo. Dokładnie o godzinie 20. formalnie zakończy swój pontyfikat.


Matka Weronika Sowulewska, przewodnicząca Konferencji Przełożonych Żeńskich Klasztorów Kontemplacyjnych akcentuje, że osobowość Ojca św. Benedykta XVI jest wielką łaską. Dodaje, że jest to człowiek, który w szczególny sposób potrafi połączyć mądrość i miłość.


- To, co dzisiejszy świat stawia na antypodach: albo wiara, albo miłość, albo rozum – Ojciec św. Benedykt XVI to wszystko doskonale połączył. Połączył w swojej osobie poprzez swoją delikatność, poprzez swoją subtelną miłość, którą cichutko krok po kroku dobrem zwyciężał zło, pokazując nam jak mamy iść, jak mamy wierzyć, jak mamy pokładać nadzieję w tym, co najważniejsze – w samym naszym Panu. To wszystko widzieliśmy i widzimy nadal i w jakiś sposób będzie to nadal dla nas istniało – powiedziała m. Weronika Sowulewska.

Kilka dni temu Sekretarz Stanu ks. kard. Tarcisio Bertone w imieniu Ojca św. Benedykta XVI i swoim wystosował list do osób życia konsekrowanego.
Podkreślił w nim m.in. znaczenie jakie dla Kościoła mają zakony kontemplacyjne,
w tym ich modlitwa. Papież zaakcentował, że w sposób szczególny takiej modlitwie
i kontemplacji poświęci swoje życie.


- Ważne jest to zaakcentowanie, że jednak ta żywa obecność Chrystusa w Jego Kościele jest tym, co jest najważniejsze. Wszystko inne to tylko środki prowadzące do tego właśnie celu jedynego, jakim jest Bóg sam i do jakiego wszyscy ludzie dążą w taki, czy inny sposób. To właśnie Ojciec św. pragnąc poświęcić się modlitwie kontemplacji pokazuje jak gdyby ukoronowanie całego jego wielkiego życia, wielkiego pontyfikatu, wszystkiego czym on jest, co sobą przedstawia. Myślę, że to jest właśnie bardzo ważne świadectwo dla naszych trudnych czasów – powiedziała m. Weronika Sowulewska.


RIRM

avatar użytkownika intix

23. Uniżenie przed Bogiem centralną kwestią kultury-ks.Jacek Bałemba

Gorąco polecam...
Wykład ks. Jacka Bałemby SDB
"Uniżenie przed Bogiem centralną kwestią kultury"
wygłoszony w ramach Stowarzyszenia Fides et Ratio w Krakowie
dnia 4 października 2012 AD.


http://youtu.be/yA8_X6QUYr4
***

Jest już do nabycia książka!
>>>Uniżenie przed Bogiem centralną kwestią kultury. Przemilczany aspekt pontyfikatu Benedykta XVI

avatar użytkownika intix

24. Ostatni dzień pontyfikatu Benedykta XVI - dwie zwarte refleksje

Ostatni dzień pontyfikatu Benedykta XVI – tylko dwie zwarte refleksje

Refleksja pierwsza – fundamentalna i ponadczasowa. Jedna jest prawdziwa wiara: katolicka. Fundamentem katolickiej wiary jest Objawienie Boże zawarte w Piśmie Świętym i Tradycji. Bóg objawia się w Piśmie Świętym i Tradycji. W Piśmie Świętym i Tradycji Bóg objawia Prawdę.

   Pismo Święte i Tradycja. Dwa tory bezpieczne i nieodzowne, po których możemy – jako Kościół – bezpiecznie kontynuować naszą podróż do wieczności.


   W ostatnim dniu pontyfikatu Benedykta XVI pożyteczna będzie lektura pogłębiająca ten fundamentalny aspekt naszej wiary. Zapraszam Czytelników do uważnej lektury mojego wpisu z dnia 12 lutego 2013:


Droga pewnaTEKST.


   Refleksja druga – o wysokiej aktualności. Ze szczytu jasnogórskiego za Wolą Bożą, w sierpniu 2011 roku, wybrzmiało słowo. Ludzie o sercu katolickim zrozumieli. Inni – nie tylko świeccy – zdenerwowali się na takie katolickie dictum. Wołanie na puszczy?


   Benedykt XVI chciał naprawić przynajmniej niektóre błędy ostatnich kilkudziesięciu lat: pogardę dla skarbów Tradycji (w tym dla najdoskonalszego aktu kultu, czyli Mszy trydenckiej), zdradę teocentrycznego ukierunkowania akcji liturgicznej (co wyraziło się w deformacyjnym układzie kapłana naprzeciw ludu), nonszalancję wobec największej świętości jaką posiada Kościół, czyli wobec Najświętszego Sakramentu (czego klarownym przejawem jest pogarda dla postawy klęczącej). Tematy skrzętnie pomijane w większości środowisk kościelnych i w mediach, które mienią się katolickimi (?…). A jeżeli poruszane, to w duchu nowocześnie zrelatywizowanym.


   Nie mówmy o jedności z Papieżem i nie wystawiajmy kończącemu się pontyfikatowi laurek, jeśli podeptaliśmy trzy klarowne katolickie papieskie, zakorzenione w Tradycji wskazania, dotyczące najświętszej sfery życia i misji Kościoła, czyli świętej liturgii: szeroki dostęp do najdoskonalszego aktu kultu (Msza trydencka), centralne miejsce Krzyża na ołtarzu, postawa klęcząca – zwłaszcza przy przyjmowaniu Komunii Świętej. Po dziś dzień dyskryminuje się kapłanów, którzy próbowali w prostocie ducha wprowadzać w czyn te trzy elementarne wskazania Ojca Świętego. Ta dyskryminacja jest de facto zignorowaniem i podeptaniem wskazań papieskich zakorzenionych w Tradycji. Destrukcja Kościoła i dryfowanie w kierunku schizmatycko-sekciarskim. Sprawa poważna.


   Prorok powiedział. Ze szczytu jasnogórskiego za Wolą Bożą wybrzmiało słowo.


   Populi autem videntes et non intellegentes


   nec ponentes in praecordiis talia


   „A ludzie patrzyli i nie pojmowali,


   ani sobie tego nie wzięli do serca” (Mdr 4, 14).


   Zapraszam do uważnego odsłuchania kazania, jakie wygłosiłem 24 sierpnia 2011 roku ze szczytu jasnogórskiego:


Polsko, idź naprzód w jedności z Papieżem!


Polsko, przyjmij Chrystusowy Krzyż!


Polsko, klęknij przed Bogiem!


AUDIO.


 

avatar użytkownika intix

26. List biskupów do księży: potrzeba świadków

Kościół i wszyscy ludzie mają prawo oczekiwać od nas postawy godnej kapłana. Godność, świętość i wierność mają być widoczne w naszym człowieczeństwie, w ewangelicznym stylu życia, w kulturze słowa, a także w zewnętrznym sposobie bycia - piszą polscy biskupi w okolicznościowym Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 2013 r. Przesłanie Episkopatu do duchownych nosi tytuł "Pilna potrzeba świadków wiary".

W liście tym biskupi wyrażają pragnienie, aby w Roku Wiary "razem powrócić do dnia naszych święceń, abyśmy wspominając je, mogli na nowo rozpalić w sobie dar Boga, otrzymany przez nałożenie rąk". Tym samym zachęcają księży do refleksji, aby mogli nadal "wielkodusznie podążać drogą wiary i jeszcze wyraźniej ukazywać radość i odnowiony entuzjazm".

Pisząc o "łasce święceń i ludzkiej słabości" biskupi w dużej mierze cytują papieży Jana Pawła II i Benedykta XVI. "Musimy z pokorą uznać, że na dziejach kapłaństwa, podobnie jak na historii każdego człowieka ciąży brzemię ludzkiej słabości będącej skutkiem grzechu pierworodnego" - pisał w 2000 r. do kapłanów Jan Paweł II. A Benedykt XVI w 2009 wieku stwierdził, że "istnieją niestety także nigdy nie dość opłakane sytuacje, w których sam Kościół musi cierpieć ze względu na niewierność niektórych swych sług".
>>>Zobacz pełną treść listu do kapłanów na Wielki Czwartek 2013 r. <<<

(...)
List do kapłanów na Wielki Czwartek 2013 r. pt. "Pilna potrzeba świadków wiary" podpisali członkowie Konferencji Episkopatu Polski na 361. zebraniu plenarnym
6 marca w Warszawie.

***
Módlmy się za Kościół, za naszych kapłanów...
Wpierajmy ich naszymi modlitwami...
>Modlitwy

Modlitwa św. Faustyny:
"O Jezu mój, proszę Cię za Kościół cały, udziel mu miłości i światła Ducha Swego, daj moc słowom kapłańskim, aby serca zatwardziałe kruszyły się i wróciły do Ciebie Panie. Panie daj nam świętych kapłanów, Ty sam ich utrzymuj w świętości. O Boski i Najwyższy Kapłanie, niech moc miłosierdzia Twego towarzyszy im wszędzie i chroni ich od zasadzek i sideł diabelskich, które ustawicznie zastawia na dusze kapłana. Niech moc miłosierdzia Twego, o Panie, kruszy i wniwecz obraca wszystko to co by mogło przyćmić świętość kapłana, bo Ty wszystko możesz." (Dz.sF. 1052)
Amen
***
Polecam też >>>Powołani... (audio)
A także >>> Konsekrowani Panu...


 

avatar użytkownika intix

27. Wczoraj... 11.02.2015r.

Wspomnienie Matki Bożej z Lourdes... i Światowy Dzień Chorego, ustanowiony przez św. Jana Pawła II...
Wczoraj minęły dwa lata od chwili gdy Benedykt XVI powiedział „Odchodzę”…

Pozwolę sobie podpiąć do tego wpisu:
>WOKÓŁ KRZYŻA… Lekcja Wielkiej Pokory...
>Apel o Różaniec za Papieża
>Synod biskupów poświęcony rodzinie


avatar użytkownika intix

28. Dramatyczny list arcybiskupa Lengi na temat kryzysu w Kościele

Niestety w naszych czasach staje się coraz bardziej oczywiste, że Sekretariat Stanu w Watykanie obrał kurs politycznej poprawności. W dzisiejszych czasach głos większości biskupów przypomina raczej milczenie baranów w obliczu rozwścieczonych wilków, podczas gdy wierni pozostawieni są samym sobie niczym bezbronne owce - pisze abp Jan Paweł Lenga, emerytowany biskup Karagandy.

Poniżej przedstawiamy pełną treść dramatycznego listu otwartego arcybiskupa Lengi:

Refleksje na temat niektórych aktualnych problemów kryzysu Kościoła Katolickiego

Znałem osobiście wielu kapłanów, którzy byli więźniami stalinowskich więzień i obozów, i którzy mimo wszystko zachowali wierność wobec Kościoła. W okresie prześladowań z miłością wypełniali oni swój kapłański obowiązek głoszenia doktryny katolickiej, a jednocześnie wiedli godny żywot, naśladując Chrystusa, swojego niebiańskiego Nauczyciela.

Ja sam ukończyłem moje studia kapłańskie w podziemnym seminarium w Związku Sowieckim, zarabiając jednocześnie na chleb pracą własnych rąk. Zostałem wyświęcony na księdza potajemnie, pod osłoną nocy, przez bogobojnego biskupa, który sam cierpiał prześladowania za wiarę. Już w pierwszym roku mojego kapłaństwa zostałem wydalony przez KGB z Tadżykistanu.

Później, podczas mojego 30-letniego pobytu w Kazachstanie, przez 10 lat służyłem jako kapłan, sprawując opiekę duszpasterską nad wiernymi w 81 miejscowościach. Następnie przez 20 lat pełniłem posługę episkopatu, początkowo jako biskup pięciu państw Azji Centralnej, zajmujących teren ok. 4 milionów kilometrów kwadratowych.

W trakcie mojej posługi episkopatu pozostawałem w kontakcie ze św. papieżem Janem Pawłem II, z licznymi biskupami, kapłanami i wiernymi w wielu krajach i w wielu rozmaitych okolicznościach. Byłem członkiem synodów biskupich w Watykanie, które poruszały kwestie Azji i Eucharystii.

To wszystko i inne doświadczenia dają mi podstawę ku temu, aby wyrazić moją opinię na temat aktualnego kryzysu Kościoła katolickiego. Moje przekonania podyktowane są miłością do Kościoła i pragnieniem Jego prawdziwej odnowy w Chrystusie. Jestem zmuszony wybrać formę listu otwartego, ponieważ każda inna forma wypowiedzi napotkałaby na mur absolutnego milczenia i lekceważenia.

Jestem świadomy reakcji, z jakimi może spotkać się mój list otwarty. Jednakże głos sumienia nie pozwala mi milczeć, gdy Boże dzieło jest poniewierane. Jezus Chrystus założył Kościół katolicki i pokazał słowem oraz czynem, jak powinno się wypełniać wolę Boga. Apostołowie, którym przekazał On władzę w Kościele, wypełniali gorliwie powierzone im zadanie, cierpiąc za głoszoną przez siebie Prawdę, ponieważ „bardziej słuchali Boga niż ludzi“.

Niestety w naszych czasach staje się coraz bardziej oczywiste, że Sekretariat Stanu w Watykanie obrał kurs politycznej poprawności. Niektórzy nuncjusze stali się na szczeblu kościoła światowego propagatorami idei liberalizmu i modernizmu. Biegle opanowali oni zasadę „sub secreto Pontificio“, przy pomocy której ucisza się biskupów i manipuluje nimi. Biskupom daje się do zrozumienia, że to, co powiedział nuncjusz, jest rzekomo życzeniem papieża. Przy pomocy tych metod dokonuje się rozłamu między biskupami, tak iż czasami biskupi danego kraju nie są w stanie jednym głosem, w duchu Chrystusa i Kościoła, wypowiadać się w obronie wiary i moralności. Aby nie popaść w niełaskę u nuncjuszy, niektórzy biskupi przyjmują ich zalecenia, mimo iż opierają się one czasem wyłącznie na własnych słowach tych nuncjuszy. Zamiast z gorliwością szerzyć wiarę i z odwagą głosić naukę Chrystusa, biskupi zgromadzeni na posiedzeniach konferencji episkopatu zajmują się często sprawami, które nie leżą w naturze obowiązków następców apostołów.

Na wszystkich szczeblach Kościoła obserwuje się widoczny zanik „sacrum“. „Duch świata“ pasie pasterzy. Grzesznicy pouczają Kościół w kwestii tego, jak powinien im służyć. W swoim zakłopotaniu pasterze przemilczają aktualne problemy i opuszczają owce, które w rzeczywistości pasą się same. Świat jest kuszony przez szatana i sprzeciwia się nauce Chrystusa. Bez względu na to pasterze są zobowiązani do tego, aby „w porę i nie w porę” nauczać całej prawdy o Bogu i człowieku.

Pod rządami ostatnich świętych papieży można było zaobserwować w Kościele olbrzymi nieład w kwestii czystości doktryny i świętości liturgii. W liturgii Jezus Chrystus nie odbiera należnej Mu, widzialnej czci. W wielu konferencjach episkopatu najlepsi biskupi traktowani są jako „persona non grata“. Gdzie podziali się współcześni apologeci, którzy w sposób wyraźny i zrozumiały ukazywaliby ludziom zagrożenia wiążące się z utratą wiary i zbawienia?

W dzisiejszych czasach głos większości biskupów przypomina raczej milczenie baranów w obliczu rozwścieczonych wilków, podczas gdy wierni pozostawieni są samym sobie niczym bezbronne owce. Ludzie rozpoznawali Chrystusa jako tego, który mówił i działał, jako tego, który miał władzę i tę władzę przekazał On swoim Apostołom. W dzisiejszym świecie biskupi muszą wyzwolić się ze wszystkich ziemskich więzi i – odprawiwszy pokutę – nawrócić się do Chrystusa, aby umocnieni Duchem Świętym mogli Go odważnie głosić jako jedynego Zbawiciela. Na końcu każdy będzie musiał złożyć Bogu rachunek z tego, co uczynił i czego zaniechał.

Wydaje mi się, że ten słaby głos wielu biskupów jest skutkiem tego, że w ramach procesu wyboru nowych biskupów kandydaci nie są wystarczająco sprawdzani, szczególnie w kwestii ich niewątpliwej niezłomności i nieustraszoności w obronie wiary, ich wierności wielowiekowej Tradycji Kościoła oraz ich osobistej pobożności. Coraz bardziej widoczne jest, że przy nominacjach biskupich, a nawet kardynalskich, często preferowani są ci kandydaci, którzy reprezentują daną ideologię, lub którzy zostali zarekomendowani przez pewne obce Kościołowi grupy. Również przychylność mediów zdaje się być istotnym kryterium tych nominacji. Te same media, które zwykle wyśmiewają świętych kandydatów i odmalowują ich negatywny obraz, jednocześnie wychwalają tych, którym brakuje Ducha Chrystusa, jako kandydatów otwartych i nowoczesnych. Z drugiej strony celowo eliminuje się kandydatów, którzy wyróżniają się apostolską gorliwością, odwagą w głoszeniu nauki Chrystusowej oraz miłością do wszystkiego, co święte i sakralne.

Pewien nuncjusz powiedział do mnie kiedyś: „Szkoda, że papież [Jan Paweł II] nie bierze osobiście udziału w nominowaniu biskupów. Papież próbował zmienić coś w Kurii Rzymskiej, ale mu się to nie udało. Starzeje się i pewne rzeczy znowu przybierają dawny obrót“.

Na początku pontyfikatu papieża Benedykta XVI napisałem do niego list, w którym prosiłem go, aby mianował świątobliwych biskupów. Donosiłem przy tym papieżowi o pewnym niemieckim świeckim wiernym, który wobec rozkładu Kościoła w jego kraju po Soborze Watykańskim II pozostał wierny Chrystusowi i gromadził młodzież na adoracji i modlitwie. Człowiek ten znajdował się wówczas u schyłku swego życia i gdy dowiedział się o wyborze nowego papieża, powiedział: „Gdyby papież Benedykt wykorzystał swój pontyfikat tylko w tym celu, aby mianować dobrych i wiernych biskupów, wypełniłby tym samym swoje zadanie“.

Niestety, oczywiste jest, że papież Benedykt XVI często ponosił porażkę w tej kwestii. Trudno jest uwierzyć, że papież Benedykt XVI w sposób zupełnie wolny zrezygnował ze swojego urzędu Następcy Św. Piotra. Ten papież był głową Kościoła, ale jego otoczenie rzadko wcielało w życie jego naukę, często zbywało ją milczeniem i blokowało jego inicjatywy zmierzające do prawdziwej reformy Kościoła, liturgii oraz sposobu udzielania Komunii Świętej. Wobec wielkiej zmowy milczenia w Watykanie wielu biskupów nie było w stanie wspierać papieża w jego obowiązkach zwierzchnika i przywódcy całego Kościoła.

Nie będzie rzeczą zbędną przypomnieć braciom w biskupstwie o wypowiedzi jednej z włoskich loży masońskich z 1820 r.: „Nasza praca jest zadaniem na sto lat. Zostawmy ludzi starszych i wyjdźmy do młodych. Seminarzyści staną się kapłanami reprezentującymi nasze liberalne idee, a później zostaną biskupami reprezentującymi liberalne idee. Nie łudźmy się. Nie uda nam się zrobić masona z papieża. Ale liberalni biskupi, którzy będą pracować w otoczeniu papieża, będą mu podsuwali pomysły i idee, które przynoszą nam korzyść, a papież wcieli je w życie“. Staje się coraz bardziej oczywiste, że powyższy zamiar masonów realizuje się obecnie w wystarczającym stopniu, nie tylko dzięki zadeklarowanym wrogom Kościoła, lecz również z pomocą fałszywych świadków, którzy piastują wysokie hierarchiczne urzędy w samym Kościele. Nie bez przyczyny bł. papież Paweł VI powiedział: „Swąd szatana przeniknął przez jakąś szczelinę do wnętrza Kościoła“. Myślę, że owa szczelina zrobiła się obecnie dość szeroka. Diabeł mobilizuje wszystkie siły, aby obalić Kościół Chrystusowy. Aby to się nie stało, konieczne jest, aby powrócić do precyzyjnego i jasnego głoszenia Ewangelii na wszystkich szczeblach urzędu kościelnego, ponieważ Kościół posiada wszelką władzę i łaskę, którą dał mu Chrystus: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 18-20), „prawda was wyzwoli” (J 8,32) i „niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37). Kościół nie może się dostosowywać do ducha tego świata, lecz musi zmieniać świat z duchem Chrystusa.

Oczywiste jest, że w Watykanie czynione są coraz większe ustępstwa wobec medialnego szumu. Nierzadko też, ku zadowoleniu massmediów, w imię niezrozumiałego spokoju i ciszy poświęcani są najlepsi synowie i słudzy Kościoła. Tymczasem wrogowie Kościoła nigdy nie poświęcają swoich wiernych sług, nawet gdy ich czyny są ewidentnie złe.

Jeśli zachowamy wierność Chrystusowi w słowie i w czynie, On sam znajdzie sposób na to, aby przemienić serca i dusze ludzi, a dzięki temu cały świat ulegnie również przemianie.

W okresach kryzysu Kościoła Bóg często posługiwał się dla jego odnowy ofiarami, łzami i modlitwami tych dzieci i sług Kościoła, którzy w oczach świata i w oczach biurokracji kościelnych postrzegani byli za nic nieznaczących lub którzy z powodu swojej wierności Chrystusowi byli prześladowani i marginalizowani. Jestem przekonany, że również w naszych ciężkich czasach to prawo Chrystusowe spełni się i że Kościół ulegnie odnowie. Wymaga to jednak naszej własnej, prawdziwej, wewnętrznej odnowy i nawrócenia.

1 stycznia 2015 r., w uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi


+ Jan Paweł Lenga

http://www.pch24.pl/dramatyczny-list-arcybiskupa-lengi-na-temat-kryzysu-w-kosciele-,33904,i.html

***
Załączam też:

>Papiestwo i masoneria - Ks.. Ernest Jouin
>Potrzeba świętych kapłanów... módlmy się za Papieża, Kapłanów, za cały Kościół...

avatar użytkownika intix

29. Watykan: Konsystorz Kolegium Kardynalskiego.

2015-02-12

Kwestie proponowanej reformy Kurii Rzymskiej to główny temat rozpoczętego dziś o godz. 9.00 w nowej auli synodalnej konsystorza Kolegium Kardynalskiego. Bierze w nim udział także 20 hierarchów, którzy w najbliższą sobotę zostaną formalnie włączeni do tego grona.

Otwierając obrady Ojciec Święty zaznaczył, że reforma Kurii Rzymskiej wymaga czasu, determinacji a nade wszystko współpracy wszystkich. Nie jest ona celem samym w sobie, lecz środkiem, by świadectwo życia chrześcijańskiego było mocniejsze. Ma sprzyjać większemu zharmonizowaniu prac poszczególnych dykasterii, bardziej efektywnej współpracy, w duchu synodalności i kolegialności.

Natomiast już wcześniej media donosiły, że zasadniczy zarys zmian to połączenie niektórych papieskich rad, a także likwidacja niektórych z nich. Miały by natomiast powstać dwie ważne dykasterie. Jedna z nich będzie odpowiedzialna za kwestie związane z laikatem, rodziną i troską o poszanowanie życia ludzkiego, zaś druga zajmowała by się różnymi kwestiami społecznymi, łącząc co najmniej cztery papieskie rady: sprawiedliwości i pokoju, „Cor unum”, ds. duszpasterstwa służby zdrowia oraz migrantów.

Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury, kard. Gianfranco Ravasi wypowiadając się dla portugalskiej agencji Ecclesia zdradził propozycje reform, jakie przedstawił w poniedziałek podczas rozmowy z Radą Kardynałów. Sprowadzają się one do utworzenia jednej dykasterii łączącej dotychczasowe kompetencje Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej, Papieskiej Akademii Nauk, Muzea Watykańskie, Tajne Archiwum Watykańskie i Obserwatorium Astronomiczne.

Z kolei kard. Wilfrid F. Napier z Durbanu w RPA w wywiadzie dla agencji CNS odniósł się do kwestii związanych z reformami ekonomicznymi. Nie krył, że istnieją pewne opory niektórych dykasterii dotychczas samodzielnie zarządzających swymi finansami i wyraził nadzieję, że osobisty autorytet Ojca Świętego je przełamie.

***
2015-02-13

Benedykt XVI na konsystorzu

Benedykt XVI na konsystorzu
Henryk Przondziono /Foto Gość - Benedykt XVI

Benedykt XVI przyjął zaproszenie Papieża Franciszka i weźmie udział w sobotniej uroczystości kreowania 20 nowych kardynałów, która odbędzie się bazylice watykańskiej.

Także przed rokiem w konsystorzu publicznym obok Kolegium Kardynalskiego wziął udział Papież senior Benedykt XVI. Serdecznie powitany zasiadł on między kardynałami, a kiedy podszedł jego następca, powstał i na znak szacunku zdjął piuskę z głowy, pragnąc publicznie zaświadczyć, że jest tylko jeden Ojciec Święty.

***
2015-02-13

Drugi dzień konsystorza

Drugi dzień konsystorza
CLAUDIO PERI/PAP/EPA - Watykan - Konsystorz

Wbrew pierwotnym planom dziś w południe nie udało się zakończyć obrad konsystorza na temat reformy Kurii Rzymskiej. Dyskusje są kontynuowane również na sesji popołudniowej.

Rano kardynałowie wysłuchali czterech sprawozdań na temat uporządkowania watykańskich finansów. Przedstawili je szefowie zajmujących się tym instytucji: maltański ekonomista Joseph Zahra, któremu przed dwoma laty Papież polecił rewizję struktur Stolicy Apostolskiej, kard. George Pell, prefekt Sekretariatu Ekonomicznego, kard. Reinhard Marx kierujący Radą Ekonomiczną oraz Jean-Baptiste de Franssu, prezes banku watykańskiego.

Jak powiedział dziennikarzom ks. Federico Lombardi, sprawozdania były bardzo obszerne i dobrze udokumentowane, ale nie zawierały żadnych rewelacji. Po przedstawieniu raportów znalazło się jeszcze miejsce na 19 pytań. Swojego raportu nie zdążył już przedstawić kard. Seán O’Malley, który stoi na czele nowoutworzonej Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich. Tego tematu dotyczy zatem dodatkowa, popołudniowa sesja konsystorza.

Na spotkaniu z dziennikarzami watykański rzecznik prasowy powrócił jeszcze do wczorajszej popołudniowej sesji konsystorza. Była ona poświęcona dość żywej dyskusji na temat reformy Kurii Rzymskiej.

Dużo mówiono o decentralizacji Kościoła. Zastanawiano się, czy w imię zasady pomocniczości część kompetencji Stolicy Apostolskiej można przekazać konferencjom episkopatu, skoro – w przeciwieństwie do biskupstwa i papiestwa – nie są one z Bożego ustanowienia.

Jak powiedział ks. Lombardi, wielu kardynałów zapewniało o swym uznaniu dla pracy Stolicy Apostolskiej. Podkreślano też, że nie powinno się deprecjonować Konstytucji Pastor Bonus, a ewentualna reforma powinna nawiązywać do tej, którą przeprowadził Jan Paweł II. Postulowano też większe umiędzynarodowienie watykańskiego personelu.

W konsystorzu bierze udział kard. Kazimierz Nycz. Metropolita warszawski podkreślił, że reforma, o której mowa w kolegium kardynalskim, to sprawa wieloaspektowa, a nie pośpieszne zmiany pod naciskiem chwili. "Mówiliśmy na temat adaptacji struktur Kurii Rzymskiej, adaptacji także personalnej, adaptacji wszystkiego, co jest w Stolicy Apostolskiej, do nowych czasów, które jednak w ciągu tych 27 lat bardzo przyśpieszyły - powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Nycz. - Dla mnie jest to o tyle zadowalające, że nie jest to tak, jak w mediach było słychać, że oto będzie teraz nagła zmiana, reforma... Jest to raczej pogłębiona analiza rzeczywistości, problemów. Analiza teologiczna. Potrzebna jest też dalsza analiza prawna, żeby nowelizować czy ewentualnie napisać nową konstytucję. A potem dopiero można myśleć i mówić o jakichkolwiek zmianach, które byłyby zmianami strukturalnymi i personalnymi. Od tej strony wychodzę po tych dwóch dniach bardzo spokojny. Jest to zamysł Ojca Świętego, zapowiedziany w pewnym sensie już podczas konklawe, i ta praca, która trwa już od prawie dwóch lat, przyniosła sporo owoców, ale do jej zakończenie brakuje jeszcze momentów szczegółowych i analitycznych. Sądzę, że te dwa dni były bardzo potrzebne".

http://kosciol.wiara.pl/doc/2357173.Drugi-dzien-konsystorza

avatar użytkownika intix

30. Benedykt XVI obecny na konsystorzu

Przed rozpoczęciem ceremonii do Benedykta XVI podszedł Franciszek i serdecznie przywitał się z papieżem seniorem.

Papież-senior Benedykt XVI uczestniczy w bazylice watykańskiej w konsystorzu swego następcy, papieża Franciszka, który kreuje 19 nowych kardynałów.

Przed rozpoczęciem ceremonii do Benedykta XVI podszedł Franciszek i serdecznie przywitał się z papieżem seniorem, który zajął miejsce obok maronickiego patriarchy Antiochii Béchara Boutrosa Rai.

Po rezygnacji z papieskiego urzędu w lutym 2013 r. Benedykt XVI zamieszkał w przebudowanym klasztorze "Mater Eccelsiae" w Ogrodach Watykańskich. 87-letni papież senior bardzo rzadko pokazuje się publicznie a jeśli już to tylko na zaproszenie Franciszka. Ostatnio uczestniczył w beatyfikacji papieża Pawła VI. (1963-1978), która odbyła się w październiku ub.r. w Watykanie. Był też obecny podczas pierwszego konsystorza papieża Franciszka w lutym 2014 r.

W niedawnym wywiadzie dla włoskiego dziennika „Corriere della Sera” abp Georg Gänswein, osobisty sekretarz papieża seniora powiedział, że w dwa lata od rezygnacji z posługi papieskiej Benedykt XVI stosownie do wieku ma się dobrze.

Przewodniczenie wywodzi się z miłości
CLAUDIO PERI/EPA/PAP Papież Franciszek wita Benedykta XVI, który przybył do Bazyliki św. Piotra

Przewodniczenie wywodzi się z miłości

Do kierowania się w swoim życiu i posłudze słowami „Hymnu o miłości” z trzynastego rozdziału Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian zachęcił papież Franciszek kardynałów podczas swojego drugiego konsystorza.


Franciszek zachęcił purpuratów, by ich serca były „wielkoduszne” i „łaskawe”, by potrafili kochać bez granic, ale będąc zarazem wiernymi szczególnym sytuacjom i za pomocą konkretnych gestów.

Tekst papieskiej homilii:

Drodzy Bracia Kardynałowie,

Kardynalstwo jest z pewnością godnością, ale nie zaszczytem. Wskazuje już na to nazwa „kardynał” przywołująca włoskie słowo „cardine” - [punkt oparcia, podstawa], a więc nie coś drugorzędnego, dekoracyjnego, co kazałoby myśleć o jakimś wyróżnieniu, ale podpora, punkt wsparcia i poruszania się, istotny dla życia wspólnoty. Jesteście podstawą i jesteście inkardynowani do Kościoła Rzymu, który „przewodzi całemu zgromadzeniu miłości” (Sobór Wat. II, Konst. Dogm. o Kościele Lumen gentium, 13; por. Św. Ignacy Antiocheński, List do Rzymian, Prolog).

W Kościele każde przewodniczenie wywodzi się z miłości, powinno dokonywać się w miłości, a jego celem jest miłość. Także w tym Kościół, który jest w Rzymie, pełni rolę przykładu: tak, jak on przewodzi w miłości, tak też każdy Kościół partykularny jest wezwany, aby na swoim terytorium przewodzić w miłości.

Dlatego sądzę, że „Hymn o miłości” z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian może być słowem przewodnim tej uroczystości oraz dla waszej posługi, zwłaszcza dla tych z was, którzy dziś stają się członkami Kolegium Kardynalskiego. Warto, abyśmy dali się prowadzić, ja jako pierwszy, a wy wraz ze mną, natchnionymi słowami apostoła Pawła, zwłaszcza tam, gdzie wymienia on cechy miłości. Niech nam w tym słuchaniu pomoże nasza Matka Maryja. Ona dała światu, Tego który jest „Drogą jeszcze doskonalszą” (por. 1 Kor 12,31): Jezusa, Miłość wcieloną; niech nam pomoże przyjąć to Słowo i zawsze podążać tą Drogą. Niech nam pomoże swoją macierzyńską postawą pokorną i delikatną, gdyż miłość, dar Boga wzrasta tam, gdzie jest pokora i delikatność.

Święty Paweł mówi nam przede wszystkim, że miłość jest „wielkoduszna” i „łaskawa”. Im szersza jest odpowiedzialność w służbie Kościołowi, tym bardziej powinno poszerzać się serce, rozciągając się według miary serca Chrystusowego. Wielkoduszność jest, w pewnym sensie, synonimem katolicyzmu: oznacza umiejętność kochania bez granic, ale będąc zarazem wiernymi szczególnym sytuacjom i za pomocą konkretnych gestów. Miłowaniem tego, co jest wielkie nie zaniedbując tego, co małe; miłowaniem rzeczy małych w perspektywie wielkich, gdyż: „Non coerceri a maximo, contineri tamen a minimo, divinum est” [Być nieogarnionym przez największe, a jednocześnie mieszkać w najmniejszym – boską jest rzeczą – św. Ignacy Loyola, Imago]. Umieć miłować za pomocą gestów łaskawych. Łaskawość jest stanowczym i stałym zamiarem miłowania zawsze i wszystkich, także i tych, którzy nas nie miłują.

Następnie Apostoł mówi, że miłość „nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą”. Jest to naprawdę cudem miłości, ponieważ my, ludzie – wszyscy i na każdym etapie życia – jesteśmy na skutek naszej natury zranionej grzechem skłonni do zazdrości i pychy. Także osoby obdarzone godnością kościelną nie są odporne na tę pokusę. Drodzy bracia, właśnie z tego względu może w nas jeszcze bardziej wybijać się Boża moc miłości, która przemienia serce tak, „abyś już nie ty żył, lecz aby żył w tobie Chrystus”. A Jezus jest cały miłością.

Ponadto miłość „nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego”. Te dwie cechy wskazują, że ci, którzy żyją w miłości, nie są skoncentrowani na sobie. Ludziom egocentrycznym nieuchronnie brakuje szacunku, a często nie zdają sobie z tego sprawy, ponieważ „szacunek” jest właśnie zdolnością do liczenia się z drugim, jego godnością, jego kondycją, jego potrzebami. Osoby egocentryczne nieuchronnie szukają swego interesu i wydaje się im, że jest to normalne, niemal obowiązkowe. Taki „interes” może być również zawoalowany pod szlachetnymi osłonami, ale zawsze kryje się pod nimi „interes własny”. Natomiast miłość zawsze usuwa ciebie z centrum i umieszcza w prawdziwym centrum, którym jedynie jest Chrystus. Wówczas możesz rzeczywiście być osobą szanującą innych i wrażliwą na dobro innych.

Św. Paweł mówi, że miłość „nie unosi się gniewem, nie pamięta złego”. Pasterzowi żyjącemu w kontakcie z ludźmi nie brakuje okazji, by wpaść w gniew. Może jeszcze bardziej grozi nam zagniewanie w relacjach między nami, współbraćmi, gdyż to w istocie nam mniej można wybaczyć. Także i w tym wypadku miłość, i to tylko miłość nas wyzwala. Uwalnia nas od niebezpieczeństwa reakcji impulsywnej, powiedzenia i uczynienia rzeczy błędnych, a nade wszystko wyzwala nas ze śmiertelnego niebezpieczeństwa gniewu przetrzymywanego w sercu, „noszonego w sobie”, prowadzącego do brania pod uwagę zła zaznanego od innych. Nie, to jest nie do przyjęcia w człowieku Kościoła. O ile można bowiem wybaczyć chwilowe zagniewanie, które natychmiast przechodzi, to nie można wybaczyć przetrzymywania uraz. Niech Bóg nas od tego chroni i wyzwala!

Apostoł dodaje: miłość „nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą”. Osoba powołana w Kościele do posługi rządzenia musi mieć silne poczucie sprawiedliwości, aby wszelka niesprawiedliwość okazywała się dla niej nie do przyjęcia, nawet, gdyby mogła być korzystna dla niego lub dla Kościoła. A jednocześnie „współweseli się z prawdą”: jakże to piękne wyrażenie! Człowiek Boży jest zafascynowany prawdą i znajduje ją w pełni w Słowie i Ciele Jezusa Chrystusa. On jest niewyczerpanym źródłem naszej radości. Oby lud Boży zawsze mógł w nas znajdować stanowcze odrzucenie niesprawiedliwości i radosną służbę prawdzie.

Wreszcie miłość „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma”. Tutaj w czterech słowach zawarty jest program życia duchowego i duszpasterskiego. Miłość Chrystusa, wylana w sercach naszych przez Ducha Świętego, pozwala nam tak żyć, być takimi: ludźmi zdolnymi, by zawsze wybaczyć; by zawsze obdarzać zaufaniem, bo pełnymi wiary w Boga; zdolnymi, by zawsze budzić nadzieję, bo pełnymi nadziei w Bogu; osobami umiejącymi cierpliwie znosić wszelkie sytuacje i każdego brata czy siostrę, w jedności z Jezusem, który z miłością znosił ciężar wszystkich naszych grzechów.

Drodzy Bracia, wszystko to nie pochodzi od nas, ale od Boga. Bóg jest miłością i tego wszystkiego dokonuje, jeśli jesteśmy otwarci na działanie Jego Ducha Świętego. Powinniśmy zatem być inkardynowani i zdolni do uczenia się. Im bardziej stajemy się inkardynowani do Kościoła, który jest w Rzymie, to tym bardziej powinniśmy stawać się zdolni do uległości Duchowi Świętemu, aby miłość mogła nadawać kształt i sens temu wszystkiemu, czym jesteśmy i co czynimy. Inkardynowani do Kościoła, który przewodniczy związkowi miłości i w miłości, ulegli Duchowi Świętemu, który rozlewa w naszych sercach miłość Bożą (por. Rz 5,5). Niech się tak stanie!

http://kosciol.wiara.pl/doc/2357275.Przewodniczenie-wywodzi-sie-z-milosci

***

Prawo wyborcze ma 125 kardynałów

Po kreacji nowych kardynałów w drugiej części konsystorza Franciszek ogłosił, że 17 maja 2015 r. będą kanonizowane trzy błogosławione zakonnice, Francuzka i Palestynki.

Papież kanonizuje Francuzkę Joannę Emilię de Villeneuve (1811-54) – założycielkę Zgromadzenia Sióstr od Niepokalanego Poczęcia z Castres oraz Palestynki: Marię od Jezusa Ukrzyżowanego (Marie Baouardy; 1846-78) – mniszkięZakonu Karmelitanek Bosych i Marię Alfonsynę Danil Ghattas (1843-1927) – założycielkę Zgromadzenia Sióstr Różańcowych z Jerozolimy.

Dziiejszą ceremonię zakończyło odśpiewanie antyfony maryjnej "Salve Regina".

Opuszczając bazylikę Franciszek podszedł raz jeszcze do papieża seniora Benedykta XVI i podziękował mu za obecność na uroczystości.

Prawo wyborcze ma 125 kardynałów

Jeszcze dziś po południu w Pałacu Apostolskim oraz w Auli Pawła VI nowi purpuraci będą przyjmowali gratulacje związane z włączeniem ich do Kolegium Kardynalskiego.

Dopełnieniem dzisiejszej ceremonii będzie jutrzejsza uroczysta Msza św. w bazylice św. Piotra koncelebrowana pod przewodnictwem papieża przez nowych i „starych” purpuratów jako dziękczynienie Panu za dar nowych kardynałów dla Kościoła.

Po wyniesieniu przez Franciszka do godności kardynalskiej 20 kapłanów prawa wyborcze ma 125 hierarchów (na 120 miejsc), a powyżej 80. roku życia jest 102 kardynałów. Najstarszym purpuratem jest obecnie emerytowany arcybiskup Chieti i b. sekretarz Jana XXIII kard. Loris F. Capovilla, który 14 października br. skończy sto lat, a najmłodszym – jeden z nowych kardynałów i pierwszy purpurat z Tongi – Soane Patita Mafi, który 19 grudnia skończy 54 lata.

http://kosciol.wiara.pl/doc/2357345.Prawo-wyborcze-ma-125-kardynalow

avatar użytkownika intix

31. Kardynałowie zgodni, co do finansów, spierają się o Kurię

2015-02-14

Jan Paweł II uczynił bardzo dużo dla reformy Kurii Rzymskiej, co widać w konstytucji Pastor Bonus, ale wszyscy są mniej więcej zgodni, że reforma ta nie została wprowadzona w życie – powiedział po zakończeniu konsystorza kard. Philippe Barbarin.

Jego zdaniem kardynałowie najbardziej byli zgodni w kwestii uporządkowania watykańskich finansów. Tu zasady są jasne: zachować majątek, wprowadzić transparencję i uczciwość, zmniejszyć wydatki i znaleźć pieniądze dla ubogich. Zostały wprowadzone dobre mechanizmy kontrolne. Wszystko jest na dobrej drodze – uważa arcybiskup Lyonu. Jego zdaniem dużo więcej problemów stwarza reforma Kurii Rzymskiej.

„Niektórzy twierdzą, że trzeba wrócić do konstytucji Pastor Bonus, by ją uzupełnić i udoskonalić, bo jest to dobry fundament. Inni chcą wszystko zrobić od nowa – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Barbarin. – W każdym razie trzeba zreformować strukturę oraz zadbać o to, by ludzie stali na wysokości zadania. Inna kwestia to decentralizacja Kościoła. Ten problem powraca co jakiś czas. Niekiedy jest bowiem nadmierna koncentracja na Rzymie. Sądzę jednak, że istotą rzeczy jest tu duch diakonii, czyli duch służby, aby ten, komu powierzono posługę w ramach urzędu papieskiego miał rzeczywiście serce sługi. Szefowie dykasterii sprawują rzeczywistą władzę, w imieniu Papieża decydują o różnych sprawach w Kościele. Muszą być w stałym kontakcie z Papieżem, nie mogą działać w pojedynkę. Dla nas to oni są uosobieniem władzy Papieża. I kiedy jako biskupi widzimy, że wewnątrz Watykanu jest konflikt między dykasteriami czy z sekretariatem stanu to dla nas jest to nie do przyjęcia. Bo dla nas te dykasterie to Papież. Trzeba zatem, aby te urzędy rzeczywiście były blisko związane z Papieżem, jemu podporządkowane, bo to jego posługę pełnią, on jeden jest tu pasterzem”.

***
Załączam też:
> Watykan na plusie
> Nie jest aż tak źle, jak myśleliśmy przed konklawe

avatar użytkownika intix

32. Papież do kardynałów: Służcie wykluczonym

"Dyspozycyjność w posługiwaniu innym jest naszym jedynym tytułem honorowym!"

Papież do kardynałów: Służcie wykluczonym
Roman Koszowski /Foto Gość Papież Franciszek

Do służby Jezusowi Ukrzyżowanemu w każdej osobie zmarginalizowanej, z jakiegokolwiek powodu zachęcił Franciszek podczas dzisiejszej Mszy św. w bazylice św. Piotra koncelebrowanej będącej dziękczynieniem Bogu za dar nowych kardynałów dla Kościoła. "Całkowita dyspozycyjność w posługiwaniu innym jest naszym znakiem rozpoznawczym, naszym jedynym tytułem honorowym! Nie odkryjemy Pana, jeśli autentycznie nie zaakceptujemy osoby usuniętej na margines! Istotnie w ewangelii usuniętych na margines odkrywa się i ukazuje nasza wiarygodność!" - wzywał Ojciec Święty. Wczoraj papież włączył do Kolegium Kardynalskiego 20 nowych purpuratów pochodzących z 18 krajów świata i reprezentujących wszystkie kontynenty.

Nawiązując do dzisiejszej Ewangelii o uzdrowieniu trędowatego papież podkreślił, że "współczucie Jezusa to "współcierpienie", które zbliżało Go do każdej osoby cierpiącej!" Zwrócił uwagę, że oprócz uzdrowienia trędowatego Jezus wziął na siebie także wykluczenie, jakie nakładało prawo Mojżesza. "Współczucie popycha Jezusa do konkretnego działania: do "reintegracji wykluczonego!" - zaznaczył Franciszek i wskazał na trzy kluczowe pojęcia, jakie proponuje dzisiaj Kościół w liturgii: "współczucie" Jezusa w obliczu "marginalizacji" oraz Jego wola "integracji".

Mówiąc o "marginalizacji" papież zwrócił uwagę na to jak wiele cierpienia i wstydu musiał doświadczać trędowaty: fizycznie, społecznie, psychologicznie i duchowo! "Jest on nie tylko ofiarą choroby, ale ma także poczucie, że jest jej winnym, ukarany za swoje grzechy!" - powiedział Ojciec Święty i przypomniał, że trędowaty budzi strach, obrzydzenie i pogardę, i z tego powodu zostaje opuszczony przez swoją rodzinę, unikają go inni ludzie, jest zepchnięty na margines społeczeństwa, a wręcz samo społeczeństwo go wydala i zmusza do życia w miejscach oddalonych od ludzi zdrowych, wyklucza go. "I to do tego stopnia, że jeśli jakaś osoba zdrowa zbliżyłaby się do trędowatego, to zostałaby surowo ukarana, a często sama potraktowana z kolei, jak trędowaty. Celem tego unormowania zachowań było "ocalenie zdrowych", "ochrona sprawiedliwych", i żeby ocalić ich od wszelkiego niebezpieczeństwa, usunąć na margines "zagrożenie", traktując bez litości zarażonego" - wyjaśniał Franciszek.

Rozważając pojęcie "integracja" Franciszek podkreślił, że "Jezus rewolucjonizuje i gwałtownie wstrząsa mentalnością zamkniętą w strachu i samo-ograniczoną uprzedzeniami". "Nie znosi On jednak Prawa Mojżeszowego, ale je doprowadza do pełni" - przypomniał Ojciec Święty i dodał, że "Jezus rewolucjonizuje sumienia także w Kazaniu na Górze otwierając nowe perspektywy dla ludzkości i objawiając całkowicie logikę Boga. Logikę miłości, która nie opiera się na strachu, ale na wolności, miłości, zdrowej gorliwości oraz zbawczym pragnieniu Boga".

Franciszek wskazał na dwie logiki myślenia i wiary: strach przed utratą zbawionych i pragnienie ratowania upadłych. "Zdarza się niekiedy także i dziś, że stajemy na skrzyżowaniu tych dwóch logik: logiki uczonych w Prawie: usunąć zagrożenie, oddalając osobę zarażoną a niekiedy stajemy w logice Boga, który w swoim miłosierdziu obejmuje i przyjmuje włączając i przemieniając zło w dobro, potępienie w zbawienie, a wykluczenie w przepowiadanie" - mówił papież podkreślając, że te dwie logiki: "usunąć na margines i włączyć" są obecne w całych dziejach Kościoła.

"Drogą Kościoła, począwszy od Soboru Jerozolimskiego jest zawsze droga Jezusa: droga miłosierdzia i integracji. Nie oznacza to nie docenienie zagrożeń czy wpuszczenie do owczarni wilków, ale powitanie skruszonego syna marnotrawnego; leczenie z determinacją i odwagą ran grzechu; zakasanie rękawów, a nie stanie i patrzenie biernie na cierpienia świata. Drogą Kościoła jest nie potępianie nikogo na wieki; obdarzanie miłosierdziem Boga wszystkich ludzi, którzy szczerym sercem o to proszą; drogą Kościoła jest właśnie wyjście z własnego ogrodzenia, aby wyjść i szukać dalekich na istotnych "peryferiach" egzystencji; to zastosowanie w pełni logiki Boga; naśladować Nauczyciela, który powiedział: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają" - mówił papież.

Franciszek nawiązał do Hymnu o Miłości św. Pawła, że "miłość nie może być neutralna, obojętna, letnia i bezstronna! Miłość zaraża, jest namiętna, wiąże się z ryzykiem i angażuje! Ponieważ prawdziwa miłość zawsze jest niezasłużona, bezwarunkowa i bezinteresowna!" Zdaniem papieża miłość jest kreatywna znajdując odpowiedni język, by komunikować się z tymi wszystkimi, którzy uważani są za nieuleczalnych a więc nietykalnych. "Kontakt jest prawdziwym językiem komunikatywnym, tym samym językiem uczuciowym" - powiedział Franciszek i podkreślił: "Jak wiele uzdrowień możemy dokonać i przekazać ucząc się tego języka!"

Zwracając się do nowych kardynałów wskazał, że taka jest logika Jezusa, to jest drogą Kościoła. "Nie tylko przyjąć i włączyć z ewangeliczną odwagą, tych, którzy pukają do naszych drzwi, ale wyjść i szukać dalekich, bez uprzedzeń i bez strachu, ukazując im bezinteresownie, to, co sami darmo otrzymaliśmy" - wyjaśniał Franciszek i podkreślił: "Całkowita dyspozycyjność w posługiwaniu innym jest naszym znakiem rozpoznawczym, naszym jedynym tytułem honorowym!"

Wzywając wstawiennictwa Maryi, Matki Kościoła prosił papież aby nowi kardynałowie byli "wiernymi sługami Boga".

"Niech Ona, która jest Matką, nauczy nas byśmy się nie lękali czule przyjmować wykluczonych: nie obawiali się czułości i współczucia; niech nas przyodzieje w cierpliwość, by im towarzyszyć na ich drodze, nie szukając rezultatów doczesnego sukcesu: niech nam ukaże Jezusa i sprawi, byśmy z Nim podążali" - powiedział Franciszek.

Wskazując na Jezusa i Matkę Maryję zachęcał nowych kardynałów aby służyli Kościołowi, tak, aby chrześcijanie - zbudowani ich świadectwem - "nie byli kuszeni, żeby być z Jezusem, nie chcąc być z ludźmi zmarginalizowanymi, izolując się w takiej kaście, która nie ma nic z tego, co autentycznie kościelne".

"Zachęcam was do służby Jezusowi Ukrzyżowanemu w każdej osobie zmarginalizowanej, z jakiegokolwiek powodu; dostrzegania Pana w każdej osobie wykluczonej, która jest głodna, spragniona, która jest naga; Pana, który jest obecny także w tych, którzy stracili wiarę, lub oddalili się od życia wiary; Pana, który jest w więzieniu, który jest chory, który nie ma pracy, który jest prześladowany; Pana, który jest w trędowatym - na ciele i na duchu, który jest dyskryminowany!" - mówił papież i dodał na zakończenie: "Nie odkryjemy Pana, jeśli autentycznie nie zaakceptujemy osoby usuniętej na margines! Pamiętajmy zawsze o obrazie świętego Franciszka, który nie bał się objąć trędowatego i przyjąć tych, którzy cierpią z powodu wszelkiego rodzaju marginalizacji. Istotnie w ewangelii usuniętych na margines odkrywa się i ukazuje nasza wiarygodność!"

***

Dobro jest zaraźliwe!

Franciszek: Nie lękajcie się ubogim i chorym spojrzeć w oczy.

 "Aby być `naśladowcami Chrystusa` wobec ubogich lub chorych, nie powinniśmy się lękać spojrzenia mu w oczy i zbliżyć się do niego delikatnie i ze współczuciem" - zachęcał Franciszek podczas dzisiejszej modlitwy Anioł Pański w Watykanie. Papież zachęcał do refleksji nad tym, czy pomagamy ubogim chorym z dystansem czy z miłością i bliskością. Ojciec Święty złożył też życzenia z okazji początku nowego roku księżycowego, który będą obchodzić w najbliższych dniach, miliony ludzi żyjących na Dalekim Wschodzie i w innych częściach świata, m.in. Chińczycy, Koreańczycy i Wietnamczycy.

Papież nawiązał do dzisiejszej Ewangelii opowiadającej o uzdrowieniu trędowatego przez Jezusa. Przypomniał, że trąd jest chorobą zaraźliwą i bezlitosną, która zniekształca osobę, i która była symbolem nieczystości: trędowaty musiał pozostawać z dala od zamieszkałych miejsc i oznajmiać przechodniom o swojej obecności. Był wykluczony ze wspólnoty społecznej i religijnej. Był jak chodzący trup.

Franciszek zwrócił uwagę, że przypadek uzdrowienia trędowatego rozwija się w trzech krótkich etapach: prośba chorego, odpowiedź Jezusa, konsekwencje cudownego uzdrowienia. Przypomniał, że na prośbę trędowatego Jezus zareagował współczuciem, które oznacza „czuć – z – innym”. Podkreślił, że On nie zachowuje bezpiecznej odległości, "nie działa pośrednio, ale naraża się wprost na zarażenie naszym złem, i właśnie nasze zło staje się miejscem spotkania". "On, Jezus, bierze od nas nasze chore człowieczeństwo a my bierzemy od Niego jego człowieczeństwo zdrowe i uzdrawiające" - powiedział papież.

Franciszek zwrócił uwagę, że Bóg w obliczu naszego zła nie przychodzi by prowadzić „wykład” na temat cierpienia; nie przychodzi także, aby wyeliminować ze świata cierpienie i śmierć; przychodzi raczej po to, aby wziąć na siebie ciężar naszej ludzkiej kondycji, aby nieść ją aż do końca, aby uwolnić nas radykalne i ostatecznie. "W ten sposób Chrystus przezwycięża zło i cierpienie świata: biorąc je na siebie i przezwyciężając mocą Bożego Miłosierdzia" - wyjaśniał papież.

Papież przypomniał, że jeśli chcemy być prawdziwymi uczniami Jezusa, to jesteśmy wezwani, by stać się w zjednoczeniu z Nim narzędziami Jego miłości miłosiernej, pokonując wszelkiego rodzaju marginalizacje. "Aby być `naśladowcami Chrystusa` wobec ubogich lub chorych, nie powinniśmy się lękać spojrzenia mu w oczy i zbliżyć się do niego delikatnie i ze współczuciem" - zachęcał papież i dodał na zakończenie: "Jeżeli zło jest zaraźliwe, to także dobro jest zaraźliwe. Dlatego konieczne jest, aby obfitowało w nas coraz bardziej dobro. Dajmy się zarazić dobrem i zarażajmy innych dobrem!"

Po modlitwie Anioł Pański papież złożył też życzenia z okazji początku nowego roku księżycowego, który będą obchodzić w najbliższych dniach, miliony ludzi żyjących na Dalekim Wschodzie i innych częściach świata, m.in. Chińczycy, Koreańczycy i Wietnamczycy.

Franciszek pozdrowił też wszystkich, którzy przybyli do Rzymu z okazji konsystorza, podczas którego kreował w minioną sobotę 20 nowych kardynałów z 18 krajów świata.

avatar użytkownika intix

33. Modlitwa, post i adoracja. Dołącz do Świętej Ligi!


Modlitwa, post i adoracja. Dołącz do Świętej Ligi!

7 marca 2015 roku w Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe powstała nowa Liga Święta. W obliczu zagrożeń mężczyźni muszą się włączyć w duchową walkę poprzez modlitwę, pokutę i ascezę. Aby dołączyć do Ligi należy być katolikiem przyjmującym nauczanie Kościoła i znajdować się w stanie łaski uświęcającej.

„W tym szczególnym momencie historii Kościół znajduje się w sytuacji podobnej do tej z końca XVI wieku, z tą jednak różnicą, że miejsce fizycznego zagrożenia na horyzoncie pojawiły się codzienne zagrożenia Kościoła i rodziny (domowego Kościoła): relatywizm, sekularyzm, nieczystość i zamieszanie dotyczące nauczania Kościoła. Trwa walka nie przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich (Ef 6,12)” – tłumaczą koordynatorzy akcji.

Udzielając odpowiedzi na te zagrożenia, katolicy potrzebują jednoczącego ich celu. Tym celem jest przebywanie w stanie łaski uświęcającej, dlatego też sformowano nową Świętą Ligę. Bez takiej duchowej zbroi stajemy do walki nadzy, podatni na każdą taktykę diabła. Dlatego też pierwszym krokiem przygotowującym do tej duchowej walki jest, literalnie, przyobleczenie się w Chrystusa”.

Zasadą przyświecającą Świętej Lidze jest kultywowanie ducha maryjnego rycerstwa. Podejmując to dzieło, uczestnicy zawierzają je opiece Matki Bożej z Guadalupe i świętego Józefa. Mężczyźni przystępujący do Ligi zobowiązują się do regularnego przystępowania do sakramentu pokuty, praktykowania Godziny Świętej, rozmyślań duchowych i modlitwy różańcowej. Koordynatorzy zachęcają także do rozważenia poświęcenia się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, Niepokalanemu Sercu Maryi i Najczystszemu Sercu Józefa.

Liga ma być siecią kościołów i parafii, w których mężczyźni gromadzić się będą na wspólnej modlitwie. Dziś mężczyzn w sposób szczególny dotyka kryzys wiary. „O ile Kościół, w tym jego biskupi, księża i świeccy nie zaczną tego zauważać i traktować ewangelizacji mężczyzn priorytetowo, Kościół katolicki na Zachodzie będzie zanikał” – tłumaczy Matthew Christoff. Dlatego też to właśnie katolickim mężczyznom przypada dziś szczególne wezwanie do życia wiarą głosząc prymat tego, co nadprzyrodzone.

Duchowym kierownikiem Ligi został kardynał Raymond Leo Burke.




http://www.pch24.pl/modlitwa--post-i-adoracja--dolacz-do-swietej-ligi-,34461,i.html

***
> Najświętsza Maryja Panna z Guadalupe


avatar użytkownika intix

34. Hierarchowie-progresiści i lewacka ekstrema - Tomasz M. Korczyńs

Atakując święte zasady Kościoła, jego kwestie fundamentalne, modernistyczni kardynałowie i biskupi stają w jednym szeregu z otwartymi wrogami katolicyzmu.

Nie od dziś wiadomo, że największym zagrożeniem dla prawdziwej wolności, normalnie rozumianej tolerancji oraz zdrowo pojmowanego dobra człowieka są wszelkie hybrydy lewicowej doktrynerii. Niemcy jako główny zakładnik terroru poprawności politycznej, a przede wszystkim własnej historii, nie potrafią przyznać wprost, że lewica niesie zło. Zmora fałszywie utożsamionego z prawą stroną narodowego socjalizmu szachuje zdrowy rozsądek naszych zachodnich sąsiadów, przy czym wybryki anarchistów w faktycznej stolicy Unii Europejskiej to zaledwie czubek góry lodowej problemów, jakie zafundowała normalności lewica europejska.

Panosząca się po Starym Kontynencie dyktatura usiłuje, zresztą dość skutecznie, wmówić opinii publicznej prymitywnie dualistyczny obraz świata. W tej dychotomii, prawica to samo zło, podszyte faszyzmem i nietolerancją, zaś lewica uosabia czyste dobro, dążąc do powszechnej zgody, równości i tolerancji. Gdybyż chodziło wyłącznie o sferę odnoszącą się do poglądowych przepychanek na Facebooku, nie byłoby to może aż tak szkodliwe. Niestety, ten demon dewastuje najistotniejsze obszary współżycia międzyludzkiego, wdzierając się za sprawą konkretnych decyzji politycznych przede wszystkim na obszar normalnej rodziny, swobody sumienia, praworządności, obyczajowości, zagrażając cnotom i depcząc autonomię osoby ludzkiej.

I znowu, gdybyż te niszczycielskie działania sterowane były wyłącznie przez wrogów zewnętrznych Kościoła katolickiego, walka ta przebiegałaby na poziomie konwencjonalnym, a strategia stronników zła byłaby łatwa do rozpoznania, szybko diagnozowana i zwalczana. Niestety, to, przed czym przestrzegał Ojciec Święty Benedykt XVI, stało się faktem. Wilki wdzierają się do owczarni, sieją zamęt wewnątrz niej, urządzają sobie krwawe uczty i bachanalia w środku świątyni. Porywają wiernych, majstrują przy nienaruszalnej doktrynie, bluźnią i profanują świętości. Tuż przed ołtarzem. Niekiedy nawet dosłownie, jeśli uwzględnimy wzrastającą tendencję do profanacji kościołów, ekshibicjonistycznych pląsów lewaków i feministek podczas Mszy Świętej, aktów przemocy wymierzonych w ludzi Kościoła. Takie zjawiska obserwuje się w całej Unii Europejskiej. Dziś chciałbym skupić się na Republice Federalnej Niemiec, ale wskazując na współwinnych plagi antykatolickich działań, którzy reprezentują najwyższe stanowiska w tamtejszym Kościele. To oni bowiem są prawdziwym zgorszeniem i hańbą Kościoła, stając, ramię w ramię z wrogami, naprzeciw atakowanych i dyskryminowanych katolików.

Tolerancyjny jak lewicowiec

Przypomnijmy kilka faktów z życia „tolerancyjnej” lewicy, niech posłużą one jako ilustracja powyższej tezy.

W lutym br. grupa młodzieży katolickiej związana z ruchem pro-life Młodzież za Życiem (Jugend für das Leben) zorganizowała na monachijskim Placu Odeona marsz milczenia zakończony Mszą św. w kościele uniwersyteckim. Inicjatywa była legalna i zarejestrowana, ale i tak katolicy zostali zaatakowani przez lewaków, którzy zablokowali ich przemarsz. Wśród uczestników pokojowej demonstracji były małe, a nawet bardzo małe dzieci. Feministki, lewacy, pederaści chcieli pobić obrońców życia, ale stłoczonych w jednym miejscu manifestantów ochraniała policja. Siedemdziesięciu policjantów zostało zaatakowanych. Napastnicy wykrzykiwali: „Gdyby Maryja dokonała aborcji, byłoby to wam zaoszczędzone”; „Mamy wasze zdjęcia, znajdziemy was”; „Będziemy się masturbować patrząc na zdjęcia waszych dzieci”. Przejaw tolerancji w wersji lewackiej w całej swojej krasie. Najbardziej ucierpiały dzieci, które doświadczyły przemocy i zgorszenia ze strony homoseksualnych i feministycznych seks-edukatorów.

W ubiegłym roku nie było lepiej. Na początku października ekstremiści lewaccy zaatakowali stołeczną parafię pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Była to zemsta za popieranie przez liderów wspólnoty berlińskiej Marszu dla Życia, jaki odbył się 20 września. Budynek został zdewastowany i można to nazwać ostrzeżeniem: „Dziś budynek, jutro wy”. Po napaści wiele organizacji chrześcijańskich wyraziło swoje zaniepokojenie niebezpiecznym rozwojem wydarzeń, ponieważ atakowane są nie tylko budynki, ale i ludzie. Przypomnę, że wśród uczestników Marszu dla Życia pojawili się lewaccy prowokatorzy, półnadzy wyuzdańcy, którzy skandowali obrzydliwe i bluźniercze hasła. Chrześcijanie szli w milczeniu, nie dali się sprowokować. Po skandalu, które media postanowiły ukryć, środowiska chrześcijańskie zaapelowały do niemieckich polityków o reakcję na przemoc motywowaną antyreligijnymi uprzedzeniami. Politycy boją się jednak mniejszości ekstremistów, dlatego nie reagują.

Pod koniec września ubiegłego roku właściciel apteki Undine w Berlinie, Andreas Kersten poznał na własnej skórze, gdzie się kończą granice tolerancji lewacko-feministycznej. Jego sklep w dzielnicy Neukölln został zaatakowany przez „tolerancyjną” młodzież lewicową, ponieważ jako głęboko wierzący katolik, Kersten nie sprzedaje u siebie tabletek wczesnoporonnych (w Polsce zwanych „tabletkami PO”). Lewacy, pederaści i feministki postanowili użyć wypracowanych metod bolszewickich, jakimi są przemoc, terror i zastraszanie.

Apteka została obrzucona workami wypełnionymi czerwoną farbą i zanieczyszczona lewackimi plakatami autorstwa studenckiego ruchu, który organizował w pobliżu jedną ze swoich demonstracji. Ta czerwona farba, oznaczenia, ataki, przemoc i zastraszanie przypominają postępowanie niemieckich nazistów (także w Berlinie), którzy oznaczali w latach 30. domy i sklepy żydowskie. Przewodnicząca stowarzyszenia Kerstin Wolter zastosowała „trik putinowski”. Stwierdziła, że plakaty leżały w biurze i każdy mógł je sobie wziąć i nakleić, gdzie chciał. Brzmi to prawie jak: „Takie plakaty można nabyć w każdym lewackim sklepiku”. Widać, przy okazji nabywania tego typu plakatów mózg nabywa dziwnych skłonności do ulegania agresji, co przekłada się potem na „tolerancyjne inaczej” zachowania. Czytanie w nadmiarze Lenina, Gramsciego czy Mao najwyraźniej ułatwia popadnięcie w ideologiczny obłęd.

Tyle przykładów. Przemoc i terror, a nie tolerancja i walka z uciskiem oto prawdziwa twarz środowisk lewackich, feministycznych i homoaktywistów. Za maską odmienianej przez wszystkie przypadki tolerancji kryje się gwałtowna i nieopanowana nienawiść do Boga i Kościoła katolickiego.

Czas przepędzić buntowników

Nie wiem, czy kardynałowie Reinhard Marx i Walter Kasper zaczytują się w „dziełach” wyżej wymienionych autorów, ale niewątpliwie bohaterowie skandalu, jaki miał miejsce na październikowym synodzie przyczyniają się do wzrostu agresji lewackiej wymierzonej w obrońców rodziny. Wiem też, że Kościół jako wspólnota ma prawo reakcji. Ma prawo wypędzić wilki z owczarni.

W tym przypadku wilki zajmują wysoką pozycję. Pełniąc określone funkcje w Kościele, w jakiś sposób, nieformalnie sankcjonują powyższe zachowania. Swoimi woltami i wybrykami zachęcają do atakowania świętości. W sytuacji, gdy sami atakują święte zasady Kościoła, jego kwestie fundamentalne, próbując przeprowadzić demontaż doktryny Jezusa Chrystusa, stają w jednym szeregu z lewackimi napastnikami. Mało tego, posługują się takimi samymi sloganami - jak tolerancja, równość, miłosierdzie, zgoda - którymi opakowują dla niepoznaki zło i nauczanie Antychrysta. Grupka zwolenników heretyckiej progresji w Kościele katolickim może też szantażować wspólnotę, ze Stolicą Apostolską na czele, groźbą schizmy. Dlatego do sfery odpowiedzialności Kościoła należy radykalne i stanowcze wystąpienie przeciwko buntownikom, ponieważ zachęceni ich przykładem, korzystając z chaosu w niemieckim Episkopacie, otwarci wrogowie katolicyzmu przekraczają tymczasem kolejne granice i są na najlepszej drodze do podjęcia na nowo terrorystycznego dziedzictwa RAF. A schizma, jeśli ma nastąpić i tak się dokona – z kardynałami Marxem i Kasperem, czy bez nich. W tej chwili najważniejsze zadanie to odcięcie od zdrowej tkanki wspólnoty tej chorej, użądlonej śmiercionośnym jadem herezji modernizmu. Wróg w postaci lewicy jest rozpoznany i nie przyciągnie do siebie wiernych, natomiast porywanie owiec przez wilki (w owczej skórze) to wciąż najgroźniejsze niebezpieczeństwo dla Kościoła.

Dlatego tak ważna jest postawa hierarchów Kościoła z Afryki, a także, w ostatnim czasie wypowiedź kard. Paula Josefa Cordesa, który publicznie odciął się od poglądów swojego rodaka, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec, kard. Reinharda Marxa.

Kard. Cordes, krytykując tezę Marxa, że Kościół w RFN nie jest filią Watykanu, zaznaczył, iż katolicy znad Renu nie mają podstaw do tego, by wynosić się ponad innych, bo religijność Niemców jest w opłakanym stanie i w żadnym wypadku nie mogą oni być żadnym wzorem do naśladowania. Rozwody, konkubinaty, i analfabetyzm religijny są plagą tego kraju.

Tomasz M. Korczyński
http://www.pch24.pl/hierarchowie-progresisci-i-lewacka-ekstrema,34730,i....

***
Załączam:
> Krok od schizmy. Kardynał Marx: "nie jesteśmy filią Rzymu"
> Nadzieja idzie z Afryki

avatar użytkownika intix

35. Benedykt XVI

Benedykt XVI odbierze dziś honorowy doktorat dwóch krakowskich uczelni

Benedykt XVI odbierze dziś honorowy doktorat dwóch krakowskich uczelni
Benedykt XVI, papież emeryt, otrzyma dziś godność doktora honoris causa dwóch krakowskich uczelni: Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II i Akademii Muzycznej. Uroczystość odbędzie się o godz. 10 w Castel Gandolfo. To wydarzenie precedensowe: od kiedy kard. Joseph Ratzinger został wybrany na papieża nie przyjął ani jednego doktoratu honorowego, a od chwili rezygnacji z urzędu biskupa Rzymu wycofał się z życia publicznego.

1 stycznia 2015 roku rektor UPJPII ks. prof. dr hab. Wojciech Zyzak i rektor Akademii Muzycznej w Krakowie prof. dr hab. Zdzisław Łapiński wystosowali list do Benedykta XVI, prosząc o uczynienie zaszczytu przyjęcia tytułów doktora honorowego obu uczelni. List popierający starania uczelni napisał także kard. Stanisław Dziwisz – wielki kanclerz UPJPII.

Na początku lutego przyszła odpowiedź od papieża emeryta, który napisał, czyniąc tym samym wyjątek od przyjętej zasady nieprzyjmowania żadnych wyróżnień odkąd wszedł w klimat ciszy i ukrycia: „Jednak propozycja przedstawiona mi przez Akademię Muzyczną w Krakowie i Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie to prawdziwy wyjątek. Jestem świadomy, że moje niewielkie teksty odnośnie Muzyki Kościelnej nie zasługują na takie wyróżnienie. Jednak radość, że mogę w ten sposób na nowo stanąć blisko czcigodnej i umiłowanej osoby Świętego Jana Pawła II jest tak wielka, że nie mogę powiedzieć NIE w sprawie tego wyróżnienia. Przyjmuję zatem z wdzięcznością i radością doktorat honoris causa ze strony Waszych szanownych Instytucji”.

Źródło: franciszkanska3.pl; Telewizja Trwam
http://www.pch24.pl/benedykt-xvi-odbierze-dzis-honorowy-doktorat-dwoch-k...

avatar użytkownika intix

36. Benedykt XVI

Benedykt XVI odebrał tytuł doktora honoris causa UPJP II w Krakowie oraz Akademii Muzycznej w Krakowie

Benedykt XVI odebrał tytuł doktora honoris causa UPJP II w Krakowie oraz Akademii Muzycznej w Krakowie
Papież-senior Benedykt XVI przyjmując dziś tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie oraz Akademii Muzycznej w Krakowie mówił o doświadczeniu Boga jako źródle muzyki. Podczas uroczystości w Castel Gandolfo Benedykt XVI podkreślił także zakorzenienie muzyki zachodniej w liturgii.

„Wielka muzyka sakralna jest rzeczywistością o randze teologicznej oraz o trwałym znaczeniu dla wiary całego chrześcijaństwa, chociaż nie jest konieczne, aby wykonywana była zawsze i wszędzie. Z drugiej jednak strony, jest również jasne, że nie może zniknąć z liturgii i że jej obecność może być szczególnym sposobem uczestnictwa w świętych obrzędach, w tajemnicy wiary” – stwierdził papież-senior.

Poniżej publikujemy słowa Benedykta XVI w tłumaczeniu na język polski:

„Eminencjo, Magnificencje, Szanowni Państwo Profesorowie, Panie i Panowie,

W tej chwili mogę jedynie wyrazić moje najszczersze i najserdeczniejsze podziękowania za wielki zaszczyt, jaki mi zgotowaliście przyznając doctoratus honoris causa. Dziękuję Wielkiemu Kanclerzowi obu Uczelni, Jego Eminencji drogiemu Kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi i wszystkim Władzom akademickim. Cieszę się przede wszystkim, że w ten sposób jeszcze bardziej pogłębił się mój związek z Polską, z Krakowem, z ojczyzną naszego wielkiego świętego Jana Pawła II. Bo bez niego trudno sobie nawet wyobrazić moją drogę duchową i teologiczną. Swoim żywym przykładem ukazał on nam również, jak mogą się ze sobą łączyć radość wielkiej muzyki sakralnej z zadaniem wspólnego uczestnictwa w liturgii, uroczysta radość i pokorna prostota celebracji wiary.

W latach posoborowych, z nową żarliwością ujawnił się bardzo stary spór w tej kwestii. Ja sam wychowałem się w rejonie Salzburga naznaczonym wielką tradycją tego miasta. Było tam czymś naturalnym, że uroczyste Msze św. z towarzyszeniem chóru i orkiestry stanowiły integralną część naszego doświadczenia wiary w celebracji liturgii.

Na trwałe wpisało się w moją pamięć na przykład, że skoro tylko zabrzmiały pierwsze nuty Mszy Koronacyjnej Mozarta, to jakby otwierało się niebo i można było bardzo głęboko odczuć obecność Pana. Jednakże obok tego obecny już był Ruch Liturgiczny, zwłaszcza za pośrednictwem jednego z naszych kapelanów, który później został wicerektorem, a następnie rektorem Wyższego Seminarium Duchownego we Fryzyndze.

Później, podczas moich studiów w bawarskim Monachium bardzo konkretnie coraz mocniej wnikałem w Ruch Liturgiczny poprzez wykłady profesora Josepha Paschera, jednego z najważniejszych ekspertów Soboru w tematyce liturgicznej, a zwłaszcza przez życie liturgiczne we wspólnocie seminaryjnej. Tak więc stopniowo wyczuwalne stało się napięcie między participatio actuosa [aktywnym uczestnictwem] zgodnym z liturgią a uroczystą muzyką, która otaczała działanie sakralne, chociaż jeszcze tego tak silnie nie dostrzegałem.

W Konstytucji o Liturgii Soboru Watykańskiego II napisano bardzo wyraźnie: „Z największą troskliwością należy zachowywać i otaczać opieką skarbiec muzyki kościelnej” (114). Z drugiej strony tekst ten podkreśla jako podstawową kategorię liturgiczną participatio actuosa wszystkich wiernych w świętej czynności.

To, co w soborowej Konstytucji jest jeszcze zgodnie złączone, później, w recepcji Soboru, było często stawiane w relacji dramatycznego napięcia. Znaczące środowiska Ruchu Liturgicznego utrzymywały, że dla wielkich dzieł chóralnych i dla mszy na orkiestrę w przyszłości miejsce będzie tylko w salach koncertowych, a nie w liturgii, gdzie może być miejsce tylko dla śpiewu i wspólnej modlitwy wiernych. Z drugiej strony było zakłopotanie z powodu zubożenia kulturowego Kościoła, które musiało stąd wynikać. Jak można pogodzić te dwie rzeczy? Jak realizować Sobór w jego całości? Takie pytania narzucały się mnie i wielu innym wiernym, zarówno ludziom prostym, jak i osobom posiadającym wykształcenie teologiczne.

W tym momencie warto może postawić pytanie podstawowe: Czym właściwie jest muzyka? Skąd pochodzi i do czego zmierza? Myślę, że można wskazać trzy „miejsca”, z których wypływa muzyka.

Pierwszym jej źródłem jest doświadczenie miłości. Kiedy ludzie byli zauroczeni miłością, otwierał się im inny wymiar istnienia, nowa wielkość i perspektywa rzeczywistości. Pobudzała ona także do wyrażania siebie w nowy sposób. Poezja, śpiew i w ogóle muzyka zrodziły się z tego doświadczenia wstrząsu, z tego otwierania się nowego wymiaru życia.

Drugim źródłem muzyki jest doświadczenie smutku, dotknięcie śmiercią, bólem i otchłaniami istnienia. Także i w tym przypadku otwierają się w przeciwnym kierunku nowe wymiary rzeczywistości, które nie mogą znaleźć odpowiedzi w samych tylko słowach.

Wreszcie trzecim miejscem pochodzenia muzyki jest spotkanie z tym, co Boże, od początku w jakiejś mierze definiującym to, co ludzkie. Tu najbardziej jest obecne coś zupełnie innego i coś zupełnie wielkiego, co pobudza w człowieku nowe sposoby wyrażania siebie. Może da się powiedzieć, że w istocie także w dwóch pozostałych obszarach – miłości i śmierci – dotyka nas tajemnica Boga, a więc tym sensie dotknięcie przez Boga stanowi w sumie źródło muzyki.

To wzruszające, gdy dostrzegamy, że na przykład w Psalmach ludziom nie wystarcza już sam tylko śpiew i znajdujemy odwołanie do wszystkich instrumentów: rozbudzona zostaje ukryta muzyka stworzenia, jej tajemniczy język. Wraz z Psałterzem, w którym mamy do czynienia z dwoma motywami miłości i śmierci, znajdujemy się wprost u źródeł muzyki Kościoła Bożego. Można powiedzieć, że jakość muzyki zależy od czystości i wspaniałości spotkania z tym, co Boże, z doświadczeniem miłości i cierpienia. Im bardziej czyste i prawdziwe jest to doświadczenie, tym czystsza i wspanialsza będzie także muzyka, które z niego się rodzi i rozwija.

W tym miejscu chciałbym wyrazić myśl, która w ostatnim czasie pochłaniała mnie coraz bardziej, tym bardziej, im częściej różne kultury i religie wchodzą między sobą w relacje. W ramach najróżniejszych kultur i religii obecna jest wielka literatura, świetna architektura, malarstwo i wspaniałe rzeźby. I wszędzie jest także muzyka. A jednak w żadnym innym środowisku kulturalnym nie ma muzyki o wielkości dorównującej tej, która zrodziła się w kontekście wiary chrześcijańskiej: od Palestriny do Bacha, Haendla, aż po Mozarta, Beethovena i Brucknera. Muzyka zachodnia jest czymś wyjątkowym, nie mającym sobie równych w innych kulturach. To powinno skłonić nas do zastanowienia.

Oczywiście, muzyka zachodnia wykracza daleko poza dziedzinę religijną i kościelną. A jednak swoje najgłębsze źródło znajduje w liturgii, w spotkaniu z Bogiem. Jest to bardzo wyraźne u Bacha, dla którego chwała Boga stanowi w ostateczności cel całej muzyki. Wspaniała i czysta odpowiedź muzyki zachodniej rozwinęła się w spotkaniu z Bogiem, który w liturgii uobecnia się nam w Jezusie Chrystusie. Ta muzyka jest dla mnie wyrażeniem prawdy chrześcijaństwa. Tam, gdzie rozwija się taka odpowiedź, miało miejsce spotkanie z prawdą, z prawdziwym Stwórcą świata.

Dlatego wielka muzyka sakralna jest rzeczywistością o randze teologicznej oraz o trwałym znaczeniu dla wiary całego chrześcijaństwa, chociaż nie jest konieczne, aby wykonywana była zawsze i wszędzie. Z drugiej jednak strony, jest również jasne, że nie może zniknąć z liturgii i że jej obecność może być szczególnym sposobem uczestnictwa w świętych obrzędach, w tajemnicy wiary.

Jeśli myślimy o liturgii celebrowanej przez świętego Jana Pawła II na każdym kontynencie, widzimy całą szerokość możliwości ekspresyjnych wiary w wydarzeniu liturgicznym. Widzimy także jak wspaniała muzyka tradycji zachodniej nie jest obca liturgii, ale w niej się zrodziła i rozwinęła, a w ten sposób nieustannie na nowo przyczynia się do jej kształtowania. Nie znamy przyszłości naszej kultury i muzyki sakralnej. Ale jedno jest jasne: tam, gdzie rzeczywiście zachodzi spotkanie z Bogiem żywym, który w Chrystusie przychodzi do nas, tam rodzi się i nieustannie na nowo się rozwija także odpowiedź, której piękno pochodzi z samej prawdy.

Działalność obydwu uczelni, które przyznają mi ten doktorat honoris causa, stanowi istotny przyczynek, aby wielki dar muzyki pochodzącej z tradycji wiary chrześcijańskiej pozostawał żywy i pomagał, by twórcza siła wiary także w przyszłości nie gasła. Za to wam wszystkim serdecznie dziękuję, nie tylko za zaszczyt jakim mnie obdarzyliście, ale także za całą pracę, jaką wykonujecie w służbie pięknu wiary.

Niech Pan was wszystkich błogosławi!”

Źródło: KAI
http://www.pch24.pl/benedykt-xvi-odebral-tytul-doktora-honoris-causa-upj...

***
Mozart: Coronation Mass / Karajan · Vienna Philharmonic Orchestra · St. Peter's Basilica
(Papież Jan Paweł II w Bazylice Świętego Piotra w Watykanie w dniu 29 czerwca 1985 r. )

https://youtu.be/UeUjMagnJ_M

***

Pozwolę sobie załączyć też do tego wpisu:
> LIST DO ARTYSTÓW - św. Jan Paweł II

avatar użytkownika intix

37. Prof. Jacek Bartyzel:

Jakiego Kościoła chce świat, a jakiego Chrystus?

„Ludzie, którzy służą w istocie księciu tego świata, realizują – świadomie bądź nie, tego nie wiemy – scenariusz przedstawiony w opowieści o antychryście. Chodzi o nadejście papieża, który zyska aplauz świata dzięki głoszeniu idei o charakterze humanitarnym, pacyfistycznym i socjalnym, naturalistycznych w każdym wymiarze” – mówi prof. Jacek Bartyzel w rozmowie z portalem PCh24.pl.

Jakiego Kościoła chce świat, a jakiego Chrystus?

W ciągu kilku pierwszych dni pontyfikatu papieża Franciszka przewidywał pan rozpoczęcie nowego, apokaliptycznego okresu w dziejach chrześcijaństwa.

– Zacznę od przypomnienia, że artykuł zatytułowany „Papież Franciszek – ku nowemu eonowi chrześcijaństwa?” był próbą odczytania pierwszych gestów papieża Franciszka. Na poziomie symbolicznym, to rozpoznanie dalej zachowuje swoją trafność. Nie broniłbym już jednak poglądu, że papież w sposób świadomy dostosowuje się do tego scenariusza, że postrzega swój pontyfikat w wymiarach apokaliptycznych. W większości działań Franciszka dostrzegam próbę dostosowania Kościoła do świata, do czegoś co ma trwać, a nie zakończyć. To takie zmultiplikowane aggiornamento nastawione na trwanie, a nie na przygotowanie się na przyjście Pana.

Możemy mówić o nowym, kolejnym już uwspółcześnianiu Kościoła?

– Chodzi o przystosowanie do świata, przemawia za tym bardzo wiele faktów. Choćby ostatnia encyklika i jej temat – ekologia cieszy się dużym zainteresowaniem. Temat ten podjęty został przy wykorzystaniu rzekomych ustaleń naukowych dotyczących globalnego ocieplenia. W pewnym momencie papież pisze, że istnieje silny konsensus naukowców w tej kwestii. Użył takiego zwrotu, choć taki konsensus wcale nie istnieje. Z drugiej strony papież milczy w fundamentalnych kwestiach moralnych, dla przykładu: kiedy „katolicka” Irlandia legalizuje związki dewiacyjne.

Od samego początku pontyfikatu papież Franciszek cieszył się sympatią liberalnych mediów.

– To bardzo wymowne. Z podobną reakcją spotkała się encyklika „Laudato si”. Paradoksalnie, z jednej strony w encyklice padają ostre i słuszne słowa przeciwko aktualnemu systemu finansowemu świata – w którym bogacą się tylko bankierzy – z drugiej papieża chwali prezes Banku Światowego Jim Yong Kim. Świadczy to o tym, że przynajmniej ten wątek nauczania papieża nie jest przez świat traktowany poważnie. Jeśli natrafiamy na postulat ustanowienia globalnej władzy, to ona taki system może tylko umocnić. I taka pochwała przestaje być paradoksalna.

Liberalne media próbują sobie sprawić papieża zgodnego z oczekiwaniami?

– Ludzie, którzy służą w istocie księciu tego świata, realizują – świadomie bądź nie, tego nie wiemy – scenariusz przedstawiony w opowieści o antychryście. Chodzi o nadejście papieża, który zyska aplauz świata dzięki głoszeniu idei o charakterze humanitarnym, pacyfistycznym i socjalnym, naturalistycznych w każdym wymiarze.

Świat oczekuje papiestwa znaturalizowanego i takiego doszukuje się w pontyfikacie Franciszka. Czy trafnie czy nie, ostatecznego osądu nie możemy wydać.

Scenariusz Kościoła pogodzonego ze światem jest już realizowany przez niemieckich biskupów.

– Tak jak w każdej rewolucji i tu – umownie – istnieją żyrondyści i jakobini. Jakobini stanowią awangardę postępu i usiłują przesunąć granicę jak najdalej, a żyrondyści prezentują kompromisowe rozwiązania mające z jednej strony zneutralizować opór, a z drugiej zakonserwować dotychczasowe zdobycze.

Niemiecki Kościół od dawna już realizuje wariant jakobiński, jest awangardą postępu. Niektórzy obawiają się, że dojdzie do formalnej schizmy. Nie wiem, czy nie byłoby to mniejszym złem. Nie sądzę, żeby do tego doszło – taki scenariusz oznacza, że w Kościele powszechnym istniałaby wola przeciwstawienia się tendencjom reprezentowanym przez niemieckich biskupów. Od kilkudziesięciu lat z Watykanu prawie nie słyszymy potępień tych, którzy powinni zostać potępieni.

Równocześnie, kościelni „jakobini” nie ustają w demonizowaniu Watykanu, a zwłaszcza Kongregacji Doktryny Wiary.

– Ta strategia została zastosowana już na soborze, w trakcie dyskusji nad schematem o Kościele. Ten sam zabieg stosowany jest także w życiu politycznym: formacje centrowe, zupełnie nijakie i niejednoznaczne w podstawowych kwestiach przedstawiane są jako partie skrajnej prawicy czy katofaszystowskie.

Niemieccy „jakobini” odniosą sukces w trakcie październikowej sesji synodu?

– Wszystko wskazuje na to, że przyjęty dokument będzie na tyle niejednoznaczny, że każdy będzie mógł interpretować go po swojemu. W przypadku niektórych episkopatów oznacza to pełzającą rewolucję, możliwą dzięki odwołaniu do niejednoznacznych sformułowań. A watykańskie kongregacje będą próbowały karcić. Zmiany zależeć będą od woli poszczególnych konferencji episkopatu.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Mateusz Ziomber.

***
Załączam też:

Karliści profesora Bartyzela - nic bez Boga, nic wbrew Tradycji

Odpowiedzialność za apostazję Irlandii - Roberto de Mattei





avatar użytkownika intix

38. Benedykt XVI obchodzi 89. rocznicę urodzin

Benedykt XVI obchodzi 89. rocznicę urodzin

Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI przyszedł na świat dokładnie 16 kwietnia 1927 roku w niewielkim miasteczku Marktl am Inn w niemieckiej Bawarii. Z  okazji urodzin papieża seniora w Watykanie odbędzie się specjalny koncert muzyki poważnej, który Benedykt XVI wysłucha w towarzystwie swego 92 – letniego brata ks. Georga Ratzingera.

Urodziny papieża seniora będą okazją do spotkania w gronie przyjaciół. Wśród gości zaproszonych na koncert muzyki skomponowanej przez Wolfganga A. Mozarta jest brat papieża – ks. Georg Ratzinger. Kilka tygodni temu abp Georg Ganswein, sekretarz Benedykta XVI powiedział, że „papież jest jak świeca, która powoli gaśnie”.

Święcenia kapłańskie Joseph Ratzinger odebrał 29 czerwca 1951 r. W 1953 roku otrzymał tytuł doktora na podstawie pracy poświęconej św. Augustynowi. Kilka lat później został mianowany profesorem kolegium we Fryzyndze, a następnie profesorem Uniwersytetu w Bonn. Podczas Soboru Watykańskiego II był teologicznym doradcą kard. Josefa Fringsa, arcybiskupa Kolonii. Ks. Ratzinger sakrę biskupią przyjął w 1977 r. Bardzo ważnym momentem w życiu późniejszego papieża Benedykta XVI było objęcie stanowiska prefekta Kongregacji Nauki Wiary. W 2000 roku kard. Ratzinger opublikował deklarację „Dominus Iesus” o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła. Podczas konklawe w 2005 roku, pełnił funkcję dziekana Kolegium Kardynalskiego. 19 kwietnia 2005 został wybrany 265. papieżem obierając imię Benedykta XVI.

Papież Benedykt XVI kierował Kościołem w latach 2005 – 2013, gdy podjął zaskakującą decyzję o zrzeknięciu się swego urzędu. Dobrowolne opuszczenie tronu papieskiego przez Benedykta XVI było pierwszym tego typu wydarzeniem od XIII w. Obecnie papież senior bardzo rzadko pojawia się publicznie, a większość czasu spędza w watykańskim klasztorze Mater Ecclesiae.

Źródło: KAI, TVP Info

POz
http://www.pch24.pl/
***
Pozwolę sobie załączyć też inny wpis cytatem:
...jak zauważył ks. prof. Guz - na herbie biskupim kard. Ratzingera widnieje napis z Listu św. Jana: „współpracownik Prawdy” i według niego samego chodzi o to, by  „poszukiwać Prawdy i być w jej służbie”. - Stąd przekonanie ducha i wiary tego wielkiego w swoim rodzaju Papieża Benedykta XVI, który od lat naucza, że „Kościół jest zbyt silny i dziedzictwo duchowe za bogate, aby mógł zginąć” - zakończył kapłan.

***
Módlmy się w intencji Benedykta XVI...
Módlmy się w intencji Kościoła Świętego...

avatar użytkownika intix

39. Benedykt XVI powróci do Pałacu Apostolskiego.

Będzie tam obchodził rocznicę własnych święceń

Benedykt XVI powróci do Pałacu Apostolskiego. Będzie tam obchodził rocznicę własnych święceń

Papież Benedykt XVI 28 czerwca po raz pierwszy od czasu ustąpienia pojawi się w Pałacu Apostolskim, który opuścił 28 lutego 2013 r. Powodem powrotu są obchody 65. rocznicy jego święceń kapłańskich. Na uroczystość zorganizowaną przez Fundację Josepha Ratzingera-Benedykta XVI do Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego przybędzie papież Franciszek.

Benedykt XVI wręczy uczestnikom najnowszy, dwunasty tom swego Opera Omnia poświęcony kapłaństwu, pt. Głosiciele Słowa i słudzy waszej radości. Zgromadzono w nim ponad 80 tekstów poświęconych posłudze kościelnej. Podtytuł brzmi: „Teologia i duchowość sakramentu święceń”. Zawarte są tam studia teologiczne, rozważania na temat duchowości kapłańskiej i homilie z lat 1954-2002.

Od czasu ustąpienia z papieskiego urzędu 28 lutego 2013 r. Benedykt XVI bardzo rzadko pokazuje się publicznie. Pojawił się na dwóch konsystorzach dla kreowania nowych kardynałów: 22 lutego 2014 i 14 lutego 2015. Był też obecny na spotkaniu Franciszka z dziadkami i osobami starszymi 28 września 2014 roku. Koncelebrował Mszę św. podczas kanonizacji świętych Jana XXIII i Jana Pawła II 27 kwietnia 2014 oraz beatyfikacji Pawła VI 19 października 2015. Jako pierwszy pielgrzym przeszedł przez Bramę Miłosierdzia w bazylice watykańskiej 8 grudnia 2015, z okazji inauguracji Roku Jubileuszowego.

Ks. Joseph Ratzinger przyjął święcenia kapłańskie wraz ze swym bratem Georgiem 29 czerwca 1951 r. z rąk ówczesnego arcybiskupa Monachium i Fryzyngii, kard. Michaela von Faulhaber. Mszę prymicyjną odprawił 8 lipca w Traunstein, gdzie mieszkali jego rodzice.

W swoich wspomnieniach z 1998 r. pt. Moje życie kard. Joseph Ratzinger wspomina, że 29 czerwca 1951 r., w uroczystość świętych Piotra i Pawła święceń kapłańskich 40 kandydatom udzielił w katedrze we Fryzyndze kard. Faulhaber. „Pamiętam bardzo dokładnie ten słoneczny letni dzień. Był to punkt kulminacyjny mojego życia. W chwili gdy sędziwy biskup położył na mnie ręce, jakiś skowronek wzbił się z ołtarza głównego katedry i zanucił radosną melodię. Było to dla mnie jakby zawołanie z góry: tak jest dobrze, jesteś na właściwej drodze!” - napisał ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, późniejszy papież.

Ks. Georg Ratzinger poświęcił się muzyce i został dyrektorem światowej sławy chóru chłopięcego Regensburger Domspatzen („Katedralne Wróbelki z Ratyzbony”). Jego brat Joseph został profesorem teologii. W 1977 r. papież Paweł VI mianował go metropolitą Monachium i Fryzyngii a w 1982 r. został z woli Jana Pawła II prefektem watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. 19 kwietnia 2005 r. kardynałowie wybrali na papieża „prostego, skromnego pracownika Winnicy Pańskiej”.


11 lutego 2013 r. papież Ratzinger podjął decyzję jakiej nie ośmielił się podjąć od 600 lat żaden z jego poprzedników: ogłosił swoje ustąpienie z papieskiego urzędu.

KAI
RoM
www.pch24.pl/

avatar użytkownika intix

40. „Jestem na ostatnim odcinku drogi”

Papież Benedykt XVI żegna się z wiernymi! „Jestem na ostatnim odcinku drogi”

https://wprawo.pl/wp-content/uploads/2018/02/benedykt-xvi-750x430.jpg

Mogę tylko powiedzieć, że w powolnym zmniejszaniu się sił fizycznych wewnętrznie pielgrzymuję do domu – we wzruszającym liście pisze Papież Benedykt XVI.

90-letni Papież przesłał list do redakcji gazety Corriere della Sera, który został opublikowany niemalże w przeddzień 5. rocznicy dymisji Papieża z Niemiec. Przypomnijmy, że 11 lutego 2013 roku Papież Benedykt XVI abdykował. Za oficjalny powód podał „brak sił”, jednak liczne doniesienia mówią o naciskach ze strony finansjery i lobby homoseksualnego, którym nie sprzyjał pontyfikat Papieża.

Papież Benedykt XVI w połowie 2017 roku
Papież Benedykt XVI w połowie 2017 roku

W krótkim liście Papież podziękował wiernym za wsparcie. Wyjaśnił czytelnikom włoskiej gazety, że „wzruszyło go to, że wielu czytelników gazety pragnie wiedzieć, jak spędza ten ostatni okres życia”.

Mogę tylko powiedzieć, że w powolnym zmniejszaniu się sił fizycznych wewnętrznie pielgrzymuję do domu – napisał Papież Benedykt XVI. To wielka łaska dla mnie, że jestem otoczony na tym ostatnim odcinku drogi, niekiedy trochę męczącym, przez taką miłość i dobroć, jakich nie mógłbym sobie wyobrazić.

Od początku pontyfikatu Benedykta XVI lewicowe media i politycy nie sprzyjali Papieżowi. Pisano o jego „zaściankowości” oraz „średniowiecznym konserwatyzmie”. Krytykowano go nawet za stroje liturgiczne.

Benedykt XVI w czasie swojego pontyfikatu odbył 24 podróże zagraniczne, w tym najwięcej (3 razy) do swojej ojczyzny i do Hiszpanii oraz zasłynął spotkaniami z młodzieżą na Światowych Dniach Młodzieży. W 2006 roku odbył pielgrzymkę do Polski. Odbył też 33 podróże apostolskie na terenie Włoch. Papież Benedykt napisał trzy wyjątkowe encykliki: „Deus Caritas est”, „Spe salvi”, „Caritas in veritate”.

Źródło: Corriere della Sera








Za: https://wprawo.pl/2018/02/07/papiez-benedykt-xvi-zegna-sie-wiernymi-ostatnim-odcinku-drogi/

https://wiadomosci.wp.pl/pielgrzymuje-do-domu-benedykt-xvi-zegna-sie-z-w...

avatar użytkownika intix

41. Ks. Georg Ratzinger:

Ks. Georg Ratzinger: modlę się o dobrą śmierć dla mnie i mojego brata


„Codziennie modlę się o dobrą śmierć dla mnie i dla mojego brata” powiedział w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Neue Post” ks. Georg Ratzinger. 94-letni brat Benedykta XVI ma nadzieję na spotkanie z Papieżem Seniorem jeszcze w kwietniu tego roku, przyznaje jednak, że obu braci Ratzingerów bardzo już opuściły siły.

Ks. Georg Ratzinger powiedział, że codziennie rozmawia przez telefon ze swoim bratem. To dla nich wielki dar, w ten sposób żaden z nich nie jest samotny. Starszy brat Papieża przebywał w Rzymie na przełomie roku i – jak stwierdził – przeżył wraz ze swoim bratem piękne dni. „Jeśli Bóg zechce, zobaczymy się tam znów 8 kwietnia. Mam wielką nadzieję, że będę mógł wtedy znów polecieć do Rzymu, by 16 kwietnia świętować 91. urodziny mojego brata. Ale to jeszcze długi czas, kto wie, co się jeszcze wydarzy” - stwierdził ks. Ratzinger.

W rozmowie z dziennikarką przyznał, że coraz gorzej widzi i słyszy, a jego brat, Papież Senior nie ma się lepiej.

„Jesteśmy coraz słabsi. Do tego mój brat ma chorobę nerwową, która go bardzo obciąża. W międzyczasie coraz częściej musi korzystać z wózka inwalidzkiego. Najbardziej boję się, że ten paraliż przeniesie się na jego serce. Wtedy wszystko szybko się może skończyć” powiedział ks. Ratzinger i przyznał, że wraz z franciszkanką siostrą Laurencją, która opiekuje się jego domem, codziennie modli się o dobrą śmierć dla siebie i dla swojego brata. „To jest nasze wielkie życzenie” - dodał niemiecki duchowny.

T. Kycia, Berlin/ rv
Za: pl.radiovaticana.va/news/2018/02/14/

Módlmy się i my...

avatar użytkownika intix

42. BENEDYKT XVI PRZYŁĄCZY SIĘ...


BENEDYKT XVI PRZYŁĄCZY SIĘ DO AKTU KONSEKRACJI

Publikacja: 21 marca 2022 20:24

Benedykt XVI, papież senior, przyłączy się do modlitwy w ramach aktu poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi. Papież Franciszek dokona tego 25 marca br. o godz. 17.00 w Bazylice św. Piotra, a jego wysłannik ks. kard. Konrad Krajewski uczyni to samo w Fatimie.
(...)
_ _ _

=> Poświęcenie Rosji...


Ave Maria...

.