Apel o Różaniec za Papieża

avatar użytkownika intix

.

zdjecie

Zdjęcie: M.Marek/ Nasz Dziennik

Na początku maja – miesiąca maryjnego – pamiętajmy, że mamy Papieża o wyjątkowo głębokim nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny – przypomina ks. kard. Santos Abril y Castelló.

Ten hiszpański purpurat, który w imieniu Ojca Świętego sprawuje pieczę nad maryjną bazyliką w Rzymie, apeluje do wiernych o intensywną modlitwę różańcową za Papieża. – Dobrze wiemy, że Franciszek jest człowiekiem o bardzo głębokiej pobożności maryjnej – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. kard. Abril y Castelló.

– Wielokrotnie sam o tym wspominał. A ja jako archiprezbiter Bazyliki Matki Bożej Większej chciałbym przypomnieć, że zaraz po wyborze na Stolicę Piotrową Franciszek powiedział mi, że chciałby złożyć wizytę w bazylice. I rzeczywiście przybył następnego dnia, by opiece Maryi zawierzyć cały swój pontyfikat. Od chwili wyboru był już w naszej bazylice siedem razy – powiedział hiszpański kardynał.

Jak dodaje ks. kard. Abril y Castelló, Papież czyni to chętnie, bo Maryję uznaje za swą przewodniczkę i źródło inspiracji dla wszystkich swych poczynań.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/76201,apel-o-rozaniec-za-papieza.html

* * *
Papież Franciszek zapowiada pielgrzymkę do Ziemi Świętej

Poniżej zamieszczono oryginalną wiadomość papieża Franciszka, z dnia 5 stycznia, 2014 roku, mówiącą o Jego wizycie w Ziemi Świętej (Izraelu, Zachodnim Brzegu i Jordanii)i jej celu:

* Wiadomość ta została przekazana po niedzielnej modlitwie Anioł Pański tłumom wiernych, zgromadzonych na Placu Świętego Piotra w Watykanie.

„W radosnym klimacie, typowym dla tego świątecznego czasu, pragnę ogłosić, że od 24 do 26 maja, jeśli Bóg pozwoli, przebywać będę z pielgrzymką w Ziemi Świętej.Głównym celem pielgrzymki modlitewnej będzie upamiętnienie historycznego spotkania papieża Pawła VI i patriarchy Konstantynopola Atenagorasa, które odbyło się 5 stycznia, dokładnie pięćdziesiąt lat temu.  Etapy będą trzy: Amman, Betlejem i Jerozolima. Trzy dni. W bazylice Grobu Świętego razem z patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem odbędziemy spotkanie ekumeniczne ze wszystkimi reprezentantami kościołów chrześcijańskich Jerozolimy.Od tej chwili proszę was, byście modlili się w intencji tej pielgrzymki, która będzie pielgrzymką modlitewną.
 

http://www.holyland-pilgrimage.org/node/1903

***
O tej, planowanej pielgrzymce, informacja zawarta jest także w tym komentarzu:

>Planowane spotkanie na Górze Atos...

***
Antychrześcijańskie napisy w Jerozolimie

Radość oczekiwania na papieską wizytę w Ziemi Świętej zakłóca nieustająca fala aktów wandalizmu przeciw chrześcijanom i ich miejscom kultu.
 

zdjecie

Zdjęcie: Ammar Awad/ Reuters
Na murze przed siedzibą Konferencji Katolickich Ordynariuszy Ziemi Świętej w Jerozolimie nieznani sprawcy napisali: „Śmierć Arabom, chrześcijanom i wszystkim, którzy nienawidzą Izraela”. Napis w języku hebrajskim był zwieńczony gwiazdą Dawida – podaje Radio Watykańskie.

Prawdopodobnie wybór miejsca, w którym go umieszczono, nie był przypadkowy. Biura Konferencji mieszczą się w Notre Dame Center w pobliżu Bramy Nowej. Budynek ten należy do Stolicy Apostolskiej. Wielu miejscowych chrześcijan uważa, że napis jest prowokacją przed zbliżającą się wizytą Papieża Franciszka w Ziemi Świętej.

Akty wandalizmu, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu w Galilei, jak i obecne antychrześcijańskie napisy w Jerozolimie były szeroko komentowane w różnych środowiskach. Według ks. bp. Giacinto Boulosa Marcuzzo, wikariusza patriarchatu łacińskiego, wiele osób przysłało listy bądź też przybyło osobiście, by wyrazić solidarność z miejscowymi chrześcijanami. Wśród przybyłych byli także wyznawcy innych religii: muzułmanie i Druzowie. Nie zabrakło też reakcji żydowskich środowisk kulturalnych i komisji ds. dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Jak do tej pory nie ma jednak oficjalnej reakcji ze strony władz Izraela.

Ksiądz biskup Marcuzzo zauważa, że chrześcijanie nie czują się bezpiecznie i obawiają się eskalacji aktów skierowanych przeciw nim. W obliczu narastającej fali wrogości wobec wyznawców Chrystusa dyrektorzy szkół chrześcijańskich w Ziemi Świętej zdecydowali o przygotowaniu serii lekcji dotyczących dialogu między religiami, jak również tolerancji religijnej. Pierwsza taka lekcja odbyła się w ubiegły poniedziałek.

Jak informuje rozgłośnia watykańska, dyrektorzy szkół wysłali także listy do miejscowych komisariatów policji z prośbą o zapewnienie bezpieczeństwa uczniom ich szkół. Konferencja Katolickich Ordynariuszy Ziemi Świętej przygotowuje serię działań mających na celu informowanie społeczności lokalnej i międzynarodowej o obecnej sytuacji chrześcijan.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-przesladowania/76859,antychrzescijanskie-napisy-w-jerozolimie.html

***
Módlmy się w intencji Papieża Franciszka…
Niech Dobry Bóg… i Matka Boża…
Dla Kościoła… dla świata… Ojca Świętego strzegą…
Aby Papież Franciszek
Szczęśliwie Kościół Chrystusa prowadził…
bo przyjdzie Mu stoczyć niejedną, wielką
z Antychrystem walkę…

Módlmy się...

 

Etykietowanie:

108 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Obdarz nasze serce wytrwałością


zdjecie
Zdjęcie: Marek Borawski/
Nasz Dziennik


Papież Franciszek podczas porannej Mszy św.
sprawowanej w Domu Świętej Marty mówił o tym, że serce chrześcijanina
powinno być zakotwiczone w Duchu Świętym, a nie ulatywać z jednego
miejsca w drugie.

W swojej homilii Ojciec Święty skupił się na postaci św. Pawła, który
nieustannie ewangelizował, gdyż Duch Święty obdarzył jego serce
wytrwałością. Franciszek swoją homilię oparł na przeciwstawieniu w sercu
chrześcijan „ruchliwości” i „trwania”. Wyszedł z pierwszego czytania
(Dz 14, 5-18) ukazującego ewangelizacyjny trud św. Pawła, którego serce
było wytrwałe, choć w nieustannym ruchu. Apostoł Narodów przybył z
Ikonium, gdzie próbowano go zabić, ale na to nie narzekał. Kontynuował
ewangelizację na obszarze Likaonii i w imię Pana uzdrowił paralityka.
Poganie, którzy widzieli ten cud, sądzili, że Paweł i towarzyszący mu
Barnaba byli bogami, którzy zstąpili na ziemię, że byli Zeusem i
Hermesem. Paweł z trudem przekonał ich, że byli tylko ludźmi – podaje
Katolicka Agencja Informacyjna.

Papież zauważył, że sytuacje, które przeżywał Paweł, były ludzkie. – A
my mamy tak wiele sytuacji, każdy z nas. Jesteśmy pośród wielu
wydarzeń, które przenoszą nas z jednego miejsca w drugie. Ale prosiliśmy
o łaskę serca stałego, takiego jak Paweł: by nie narzekać z powodu
prześladowań wyjechał on, żeby podjąć próbę w innym mieście. Zacząć tam
głosić, uzdrawiał chorego, zdając sobie sprawę, że człowiek ten miał
dość wiary, aby zostać uzdrowionym; a następnie uspokoił tych
rozentuzjazmowanych ludzi, którzy chcieli mu złożyć ofiarę; wreszcie
głosił, że istnieje tylko jeden Bóg, posługujący się ich językiem
kultury. Jedno po drugim. A to pochodzi tylko z serca, ustabilizowanego –
zaznaczył Franciszek.

Papież wskazał, że serce Pawła utkwione było w Ewangelii, ponieważ
Pan Jezus mówi nam, że Duch Święty, posłany przez Ojca, „nauczy was
wszystkiego” i „przypomni wam wszystko”, co On powiedział. Tak więc
serce Pawła utkwione było w Duchu Świętym, w tym darze, który posłał nam
Pan. Tak więc każdy z nas, jeśli chce w swoim życiu znaleźć wytrwałość,
musi pójść do Ducha Świętego, który jest w sercu od chwili chrztu św.
Duch Święty daje nam moc, tę stałość, by iść naprzód w życiu pośród
wielu wydarzeń. Zaś Jezus mówi nam dwie rzeczy o Duchu Świętym: „On was
wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko”.

– To właśnie dzieje się z Pawłem: Duch go naucza i przypomina mu
orędzie zbawienia. To Duch Święty nadaje stałość jego sercu – zauważył
Papież, którego słowa przytacza KAI.

Następnie Franciszek zachęcił do postawienia sobie pytania o stan
naszego serca: czy jest ono jak motyl, latający z jednego miejsca w
drugie, czy też przerażają je najrozmaitsze wydarzenia życia, obawiając
się zaświadczyć o Chrystusie, czy też jest to serce mężne? O co ono się
troszczy? Do jakiego skarbu jest ono przywiązane? Czy jest to serce
utkwione w stworzeniach, w naszych problemach? W bożkach dnia
powszedniego czy też utkwione w Duchu Świętym? Ojciec Święty wskazał, że
warto się zastanowić, gdzie zakotwiczone jest nasze serce i pamiętać o
wielu wydarzeniach naszego życia – informuje KAI.

– Czy daję się ponieść każdym z tych wydarzeń, czy też wyruszam na
każde z nich z sercem stałym, wiedzącym, gdzie się znajduje? A jedynym
dającym stałość naszemu sercu jest Duch Święty. Warto, abyśmy pomyśleli,
że mamy piękny dar, jaki pozostawił nam Jezus, tego Ducha męstwa, rady,
pomagającego nam iść naprzód pośród powszednich wydarzeń. Zastanówmy
się dziś, jakie jest nasze serce: czy jest stałe, czy też nie? A jeśli
jest stałe, to gdzie się zatrzymuje? Czy w rzeczach, czy też w Duchu
Świętym? Warto, byśmy to uczynili – zakończył swoją homilię Ojciec
Święty Franciszek.

MPA

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/77698,obdarz-nasze-s...

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Módlmy się




Wyrazy szacunku

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

3. Szanowny Panie Michale

Wspierajmy Papieża Franciszka modlitwą…
Różańcem Świętym… i uczynkami…
Bądźmy wiernymi Panu Bogu
pokornymi… ale MOCNYMI Wiarą Nadzieją Miłością
gorliwymi chrześcijanami…
Módlmy się za niewierzących… za grzeszników…
Nie grzeszmy sami… módlmy się za innych i za nas samych…
Bo wszyscy jesteśmy grzesznikami...
Módlmy się.
..

Panie Michale...
Bóg zapłać... także Wszystkim modlącym się... za wspólną modlitwę...
Podzielę się też tym, co zwraca moją uwagę...
Pielgrzymka rozpoczyna się 24 maja... ten dzień, to Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny, Wspomożycielki Wiernych...
Nie ma przypadków...
Papież Franciszek, jak sam mówi:
...Maryję uznaje za swą przewodniczkę i źródło inspiracji dla wszystkich swych poczynań...
Ufajmy... i wspierajmy nadal modlitwą Franciszka...

Szczęść Boże...
***

Jerozolima: modlitwa przed papieską pielgrzymką

Wierni w Ziemi Świętej rozpoczynają ostatni modlitewny etap
przygotowań do pielgrzymki papieża Franciszka. W tych dniach, od 14 do
22 maja, będą gromadzić się na wspólnej modlitwie ekumenicznej.
Codziennie będą się gromadzić w innym miejscu.


W Jerozolimie i Betlejem dobiegają końca techniczne przygotowania do
papieskiej pielgrzymki. Niestety żydowskie środowiska ortodoksyjne
protestują w pobliżu grobu Dawida i miejsca Ostatniej Wieczerzy,
domagając się, by Ojciec Święty pozostał w Rzymie i nie przyjeżdżał do
Ziemi Świętej.


14 maja chrześcijanie rozpoczynają
dziewięciodniowe przygotowanie modlitewne do podróży papieskiej. Swą
modlitwą obejmują przede wszystkim spotkanie Franciszka z patriarchą
Konstantynopola Bartłomiejem. Wydarzenie to odbędzie się 50 lat po
historycznym spotkaniu Pawła VI z patriarchą Atenagorasem w styczniu
1964 r. w Jerozolimie.

Program modlitewnego przygotowania
przewiduje adorację Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo Drogi
Krzyżowej i modlitwę różańcową. Program modlitw został tak ułożony, że
trzy dni przeznaczono na post, trzy - na adorację Najświętszego
Sakramentu, a trzy na modlitwę bliską każdemu chrześcijaninowi
zamieszkującemu Ziemię Świętą, mianowicie o jedność chrześcijan.
Modlitwom towarzyszyć będą post i szczególna troska o najbardziej
potrzebujących członków wspólnoty, w tym także chorych.

Modlitwy
rozpoczynają się 14 maja adoracją Krzyża w prawosławnej kaplicy na
Golgocie, a zakończą 22 maja modlitwą różańcową w konkatedrze
patriarchatu łacińskiego i Mszą w katedrze melchickiej. Program
przewiduje także modlitewne spotkania w ormiańskiej katedrze św. Jakuba,
anglikańskiej katedrze św. Jerzego oraz w kościołach etiopskim,
koptyjskim i luterańskim.

http://www.idziemy.com.pl/kosciol/jerozolima-dziewiec-dni-modlitwy-przed...

avatar użytkownika intix

4. Wielkie nadzieje Ziemi Świętej

Papież rozpoczyna wizytę oczekiwany przez Arabów i Żydów, a także
przez chrześcijan arabskiego i żydowskiego pochodzenia. I każda grupa
wiąże z tą wizytą określone nadzieje.




Wizyta papieska ma charakter budowania mostów, co wynika z samej oficjalnej nazwy papieża – pontifex,
czyli ten, który buduje mosty. Papież bardzo chciał, aby jego wizyta w
Ziemi Świętej miała przede wszystkim wymiar ekumeniczny, a nie
polityczny. W związku z tym jej hasłem są słowa Jezusa: „Aby byli jedno”
(J 17,21). Logo zaś wizyty papieskiej przedstawia Piotra i Andrzeja,
pierwszych apostołów, którzy przekazują sobie znak pokoju. Jest to
nawiązanie do wschodniej i zachodniej tradycji chrześcijaństwa
reprezentowanej przez tych dwóch apostołów. Obaj są w łodzi – to symbol
posłania chrześcijan, aby byli rybakami ludzi. Maszt w formie krzyża i
żagiel na wietrze są zaś znakami powiewu Ducha Świętego, który prowadzi
Kościół.

Franciszek przybywa po to, by budować mosty – na
początku między chrześcijanami, którzy na Bliskim Wschodzie stanowią
swoistą mozaikę. Papieska pielgrzymka jest okazją do poznania ich
sytuacji. Uznawanych jest tutaj łącznie 13 Kościołów chrześcijańskich,
trzy z nich mają swojego patriarchę w Jerozolimie: greckoprawosławny,
łaciński i ormiański prawosławny. Wśród Kościołów katolickich są też
melchicki, maronicki, syryjski, ormiański i chaldejski, a prawosławie
skupia wiernych w Kościołach syryjskim, koptyjskim, etiopskim i
ormiańskim. Protestanci są reprezentowani przez anglikanów i luteranów.
Katolicy i Grecy prawosławni stanowią jednak większość chrześcijan w
Ziemi Świętej.

Czytaj dalej w e-wydaniu
lub wydaniu papierowym (nr 21/2014)

Artykuł w całości ukaże się na stronie po 4 czerwca 2014 r.

ks. Paweł Rytel-Adrianik
Autor
jest duchownym diecezji drohiczyńskiej, wykładowcą Uniwersytetu św.
Krzyża w Rzymie. Pracuje w parafii katolickiej języka hebrajskiego w
Jerozolimie.
fot. ks. Paweł Rytel-Andrianik

Idziemy nr 21 (453), 25 maja 2014 r.

avatar użytkownika intix

5. Jerozolima: rosną nadzieje przed papieską podróżą do Ziemi Święt

Wizyta Franciszka w Ziemi Świętej, podobnie jak pielgrzymka Pawła VI
sprzed 50 lat, pozwoli przełamać istniejące tam jeszcze bariery – uważa
abp Giuseppe Lazzarotto, nuncjusz apostolski w Izraelu, a zarazem
delegat apostolski w Jerozolimie i Palestynie.


Przypomina on, że przed 50 laty w Jerozolimie udało się nawiązać owocny
dialog z prawosławnymi. Dziś niezbędny jest inny dialog, który
zaprowadzi w tym regionie pokój i sprawiedliwość – uważa papieski
dyplomata.

Na ten aspekt papieskiej podróży zwraca też uwagę
łaciński patriarcha Jerozolimy Fouad Twal. Choć będzie to podróż
modlitewna, nie można negować wymiaru społecznego i politycznego tej
wizyty – mówi patriarcha. Zapowiada on, że Franciszek spotka się także z
syryjskimi uchodźcami wojennymi. Odbędzie się to na wschodnim brzegu
Jordanu, w miejscu gdzie Jezus przyjął Chrzest. Franciszek chce ich tam
zaprosić na skromną kolację – ujawnił abp Twal.

avatar użytkownika intix

6. Kard. K. Koch:wizyta papieża w Ziemi Świętej budzi nowe nadzieje

Rozpoczynająca się w (...) tygodniu wizyta Franciszka w Ziemi
Świętej rodzi nowe nadzieje związane z przyszłością dialogu
ekumenicznego. Zwrócił na to uwagę przewodniczący Papieskiej Rady ds.
Popierania Jedności Chrześcijan kard. Kurt Koch w wypowiedzi dla Radia
Watykańskiego.


Przypomniał, że „okazją do tej wizyty stało się upamiętnienie pierwszego
spotkania patriarchy Atenagorasa z papieżem Pawłem VI przed 50 laty w
Jerozolimie". Było to pierwsze takie spotkanie po naprawdę bardzo długim
czasie i zapoczątkowało dialog między obu Kościołami – podkreślił
szwajcarski kardynał kurialny. Wyraził nadzieję, że również zbliżające
się spotkanie obecnych przedstawicieli obu Kościołów: papieża Franciszka
i patriarchy Bartłomieja przyczyni się do pogłębienia dobrych
stosunków, jakich doświadczyliśmy w ostatnim półwieczu i rozbudzi nowe
nadzieje na przyszłość.

Zdaniem kard. Kocha w ekumenizmie
symboliczne gesty są bardzo ważne. – Musimy rozróżnić między dialogiem
miłości a dialogiem prawdy, który w sprawach teologicznych nie należy do
najprostszych. Nie można go jednak prowadzić bez dialogu miłości i w
tym sensie zbliżające się spotkanie jest bardzo znaczące! – podkreślił
przewodniczący Papieskiej Rady.

Zapowiedział, że Franciszek
zawiezie do Ziemi Świętej przede wszystkim przesłanie pokoju, pojednania
i braterstwa w stosunkach ekumenicznych i międzyreligijnych.

avatar użytkownika intix

7. Przed pielgrzymką Papieża Franciszka do Ziemi Świętej

Rozmowa z ks. Andrzejem Koprowskim SJ, dyrektorem programowym Radia Watykańskiego

Leszek Gęsiak SJ (LG): Ojcze Andrzeju, kilka dni po konklawe na spotkaniu z dziennikarzami Papież Franciszek mówił, że wydarzenia religijne nie są bardziej skomplikowane i trudne do opisania niż te, które tyczą sfery polityki, kultury czy życia społecznego, ale są „innej natury”. Co to tak naprawdę znaczy?

Andrzej Koprowski SJ (AK):
To znaczy po prostu, że dotyczą drogi Ludu Bożego, który zmierza na spotkanie z Jezusem Chrystusem. Warto o tym pamiętać przy okazji wizyty Franciszka w Ziemi Świętej. Wpisuje się ona w drogę chrześcijaństwa zwłaszcza od Soboru Watykańskiego II i wiąże się z 50. rocznicą jerozolimskiego spotkania Pawła VI z patriarchą Konstantynopola Atenagorasem. Ale trzeba też pamiętać o wizytach Jana Pawła II i Benedykta XVI oraz o ważnych słowach, jakie ten ostatni wypowiedział w Jordanii przy poświęceniu kamienia węgielnego pod budowę uniwersytetu patriarchatu łacińskiego Jerozolimy w Madabie o roli edukacji dla pokoju i rozwoju całego Bliskiego Wschodu, w wysiłkach podejmowanych dla przełamania ignorancji i uprzedzeń. Każda z tych wizyt umacniała więzi między życiem chrześcijan na Ziemi Jezusa i Kościołem powszechnym, była wydarzeniem znaczącym w dialogu ekumenicznym i międzyreligijnym.
Warto śledzić co Pan Jezus chce dokonać poprzez konkretnego Papieża. Każdy Biskup Rzymu „jest Papieżem”, jest Następcą Piotra. Ale też każdy wnosi swoją osobowość, swoje doświadczenie, swój styl komunikowania. Paweł VI, Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek – to różnorodne osobowości. Ale i czasy odmienne. Osobowości krzyżowały się z etapami rozwoju chrześcijaństwa i poszczególnych społeczeństw.
Pamiętny wieczór 5 stycznia 1964 r.: w siedzibie delegatury apostolskiej w Jerozolimie pierwsze spotkanie Pawła VI z patriarchą Konstantynopola Atenagorasem. Paweł VI mówi: „Jestem przekonany, że to moment, w którym w sposób szczególny żyjemy w obecności Boga”. Wzruszające są słowa patriarchy, który porównuje Papieża do postaci z Dziejów Apostolskich i listów św. Pawła. Radość ze spotkania w miejscu tak znaczącym dla chrześcijan. Potem wizyta Jana Pawła II. Radość wiary, ale i owoc przyjaźni z kolegami szkolnymi, Żydami z Wadowic, a przede wszystkim doznań świadka nazistowskich krematoriów. Znalazło to odbicie w serdeczności spotkań ze społecznością Izraela, w klimacie modlitwy przy Murze Płaczu. Wreszcie, głębia teologiczna i ludzka przy pewnej dyskretności emocjonalnej Benedykta XVI i spontaniczność Franciszka, siła jego bezpośrednich odruchów, bez filtrów protokolarnych, owocowanie lat współpracy międzyreligijnej i na polu społecznym ze wspólnotą żydowską Argentyny. To wszystko krzyżuje się z – często odmiennymi i sprzecznymi między sobą – oczekiwaniami polityków, ale nie „zwykłych ludzi”, Ludu Bożego, który wędruje z Jezusem.(...)

Całość >TUTAJ

avatar użytkownika intix

8. Autonomia Palestyńska z radością oczekuje Ojca Świętego

[Fot. KS. MIROSŁAW S. WRÓBEL]

Autonomia Palestyńska oczekuje Ojca Świętego w Betlejem i
Jerozolimie. Pisze o tym prezydent Mahmoud Abbas w specjalnym
oświadczeniu przed przybyciem Franciszka
.

W najbliższą niedzielę Ojciec Święty przybędzie do Betlejem. Spotka
się z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmoudem Abbasem, będzie
przewodniczył Mszy św. na placu Żłóbka, a następnie spotka się z
palestyńskimi rodzinami. W oczekiwaniu na dostojnego gościa prezydent
Abbas wydał oświadczenie, w którym wyraża radość z wizyty Franciszka w
Palestynie i spotkania z Palestyńczykami zarówno w Betlejem, jak i
Jerozolimie. Zdaniem prezydenta Palestyńczycy przywitają Franciszka z
całym szacunkiem, jak to przystało jego godności oraz przesłaniu miłości
i pokoju, które głosi. Prezydent Abbas przypomina, że Palestyńczycy –
tak chrześcijanie, jak i muzułmanie – nigdy nie zapomną postawy, jaką
przyjął Watykan w 1948 r. Prezydent wyraża nadzieję, że pokój jest
możliwy. Ufa, że zakończy się okupacja i powstanie niepodległe Państwo
Palestyńskie, którego stolicą będzie Wschodnia Jerozolima. Oświadczenie
prezydenta kończy się słowami: „Witamy naszego Wielkiego Gościa w naszej
ziemi, Ziemi Świętej, kolebce religii, ziemi miłości i pokoju”.

avatar użytkownika intix

9. Program pielgrzymki Franciszka do Ziemi Świętej

W Watykanie ogłoszono program „pielgrzymki Jego Świątobliwości
Franciszka do Ziemi Świętej z okazji 50. rocznicy spotkania papieża
Pawła VI z patriarchą Atenagorasem w Jerozolimie”. Odbędzie się ona w
dniach 24-26 maja br. i obejmie Jordanię, Palestynę i Izrael.

Sobota, 24 maja

08:15 Odlot z lotniska Rzym Fiumicino do Ammanu
13:00 Przylot na międzynarodowe lotnisko im. królowej Alii w Ammanie
13:45 Ceremonia powitania w Pałacu Królewskim w Ammanie. Kurtuazyjna wizyta u króla i królowej Jordanii
14:20 Spotkanie z władzami Królestwa Jordanii (przemówienie Ojca Świętego)
16:00 Msza św. na stadionie międzynarodowym w Ammanie (homilia Ojca Świętego)
19:00 Wizyta w miejscu chrztu [Chrystusa] w Betanii Zajordańskiej
19:15
Spotkanie z uchodźcami i młodzieżą niepełnosprawną w kościele łacińskim
w Betanii Zajordańskiej (przemówienie OjcaŚwiętego)

Niedziela, 25 maja

08:15 Pożegnanie z Jordanią na międzynarodowym lotnisku im. królowej Alii w Ammanie
08:30 Odlot helikopterem do Betlejem
09:20 Przylot na lądowisko w Betlejem
09:30 Ceremonia powitania w Pałacu Prezydenckim w Betlejem. Kurtuazyjna wizyta u prezydenta Państwa Palestyńskiego
10:00 Spotkanie z władzami palestyńskimi (przemówienie Ojca Świętego)
11:00 Msza św. na Placu Żłóbka w Betlejem (homilia Ojca Świętego). Modlitwa „Regina caeli” (przemówienie Ojca Świętego)
13:30 Obiad z rodzinami Palestyny w klasztorze franciszkanów Casa Nova w Betlejem
15:00 Prywatna wizyta w Grocie Narodzenia w Betlejem
15:20
Pozdrowienie dzieci z obozów dla uchodźców w Duhajszy, Aidzie i Bajt
Dżibrin w Phoenix Center ośrodka dla uchodźców w Duhajszy
15:45 Pożegnanie z Państwem Palestyńskim na lądowisku w Betlejem
16:00 Odlot helikopterem na międzynarodowe lotnisko im. Ben Guriona w Tel Awiwie
16:30 Ceremonia powitania na międzynarodowym lotnisku im. Ben Guriona w Tel Awiwie (przemówienie Ojca Świętego)
17:15 Przelot helikopterem do Jerozolimy
17:45 Przylot na lądowisko na górze Skopus
18:15
Prywatne spotkanie z ekumenicznym patriarchą Konstantynopola w
delegaturze apostolskiej w Jerozolimie - podpisanie wspólnej deklaracji

19:00 Spotkanie ekumeniczne z okazji 50. rocznicy spotkania papieża
Pawła VI z patriarchą Atenagorasem w bazylice Grobu Pańskiego
(przemówienie Ojca Świętego)
20:15 Kolacja z patriarchami, biskupami i orszakiem papieskim w siedzibie Patriarchatu Łacińskiego w Jerozolimie

Poniedziałek 26 maja

08:15 Wizyta u wielkiego muftiego Jerozolimy w budynku Wysokiej Rady na Wzgórzu Świątynnym (przemówienie Ojca Świętego)
09:10 Wizyta przy Murze Zachodnim [Ścianie Płaczu]
09:45 Złożenie kwiatów na Wzgórzu Herzla [narodowy cmentarz Izraela]
10:00 Wizyta w Instytucie Jad Waszem (przemówienie Ojca Świętego)
10:45
Kurtuazyjna wizyta u dwóch wielkich rabinów Izraela w ośrodku Heichal
Shlomo [Pałac Salomona] przy wielkiej synagodze (przemówienie Ojca
Świętego)
11:45 Kurtuazyjna wizyta u prezydenta Państwa Izrael w Pałacu Prezydenckim (przemówienie Ojca Świętego)
13:00 Prywatna audiencja dla premiera Izraela w Ośrodku Matki Bożej Jerozolimskiej
13:30 Obiad z orszakiem papieskim w Ośrodku Matki Bożej Jerozolimskiej
15:30
Prywatna wizyta u ekumenicznego patriarchy Konstantynopola w budynku
przy kościele prawosławnym pw. Mężów Galilejskich na górze Oliwnej
16:00
Spotkanie z kapłanami, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w
kościele Getsemani przy ogrodzie Oliwnym (przemówienie Ojca Świętego)
17:20 Msza św. z ordynariuszami Ziemi Świętej i orszakiem papieskim sali Wieczernika (homilia Ojca Świętego)
19:30 Przelot z lądowiska na górze Skopus na międzynarodowe lotnisko im. Ben Guriona w Tel Awiwie
20:00 Pożegnanie z Państwem Izrael na międzynarodowym lotnisku im. Ben Guriona w Tel Awiwie
20:15 Odlot do Rzymu
23:00 Przylot na lotnisko Rzym Ciampino


Strefy czasowe:
Rzym: +2 UTC
Amman: +3 UTC
Betlejem: +3 UTC
Jerozolima: +3 UTC

http://www.niedziela.pl/artykul/9524//Program-pielgrzymki-Franciszka-do-...

avatar użytkownika intix

10. Katolicy hebrajscy spotkają się z Franciszkiem w Betlejem

Pozwolę sobie zapisać jeszcze jedną rozmowę...
***


Panorama Jeruzalem - [Fot. Ela Linard]

- Prawie cała nasza wspólnota uda się na Mszę św. z
papieżem Franciszkiem do Betlejem – mówi w rozmowie z KAI ks. Piotr
Żelazko, duszpasterz wspólnoty katolików języka hebrajskiego w
Jerozolimie. Do miasta narodzenia Jezusa 25 maja przyjadą katolicy
hebrajscy z Hajfy, w Beer Szewy, Jerozolimy i Tel Awiwu.

Duchowo przygotowywali się oni w ramach dziewięciodniowych modlitw,
na które składały się: adoracja Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo
Drogi Krzyżowej i modlitwa różańcowa. Odbywały się one w różnych
kościołach chrześcijańskich w Ziemi Świętej. „Uczestniczyło w nich
naprawdę wiele osób. Modliliśmy się o duchowe owoce pielgrzymki” –
zaznacza ks. Piotr.

Dzieci ze wspólnoty będą obecne na Wzgórzu Herzla w Jerozolimie i
będą pomagały Franciszkowi w złożeniu wieńca na narodowym cmentarzu
Izraela.

Przypomina, że papież przyjeżdża do Jerozolimy, aby przede wszystkim
spotkać się z prawosławnym patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem. „Na
pewno spotkanie to jeszcze bardziej pogłębi relacje
katolicko-prawosławne, gdyż jest to główny cel papieskiej wizyty.
Wskazuje na to samo logo pielgrzymki: w geście uścisku Piotr i Andrzej w
jednej łodzi i hasło: «Aby byli jedno»” – podkreśla polski kapłan.

Zwraca uwagę, że wszyscy chcą widzieć w pielgrzymce kontekst
polityczny, konflikt palestyńsko-izraelski, ale jego zdaniem tak nie
będzie. „Oczywiście każda ze stron będzie się starała wykorzystać wizytę
papieża do własnych celów. To jest normalne, przecież w polityce
wykorzystuje się nawet mecze piłkarskie. Politycy uwielbiają ściskać
sobie dłonie z papieżem. Tak było i będzie, i Palestyna i Izrael nie są
tu wyjątkiem. Widać to w programie wizyty i w słowach samego papieża, że
przyjeżdża jako pielgrzym” - tłumaczy ks. Żelazko.

Katolicy języka hebrajskiego są spadkobiercami pierwotnej
chrześcijańskiej wspólnoty Kościoła jerozolimskiego, której biskupem był
św. Jakub. Są małą, liczącą 600 osób wspólnotą; w Jerozolimie jest ich
ok. 100. „Nie tylko język nas odróżnia, ale także podkreślanie korzeni
Kościoła i to, że Jezus i Apostołowie byli ludźmi pochodzącymi z
Izraela. Potem dopiero Kościół rozprzestrzenił się na całą Europę i stał
się grecko-rzymski” – wyjaśnia ks. Żelazko i przypomina słowa Jana
Pawła II, który powiedział, że „nie można zrozumieć Jezusa Chrystusa bez
judaizmu. Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”.

Wielu parafian ma korzenie żydowskie. Wspólnota nie ma swojego
specjalnego rytu, ale podkreśla swą odmienność np. używając do
sprawowania Eucharystii żydowskiej macy. Okres Adwentu rozpoczyna się po
żydowskim święcie Rosz Haszana – żydowskim Nowym Roku – i trwa od 9 do
13 tygodni. Ponadto stara się podkreślać znaczenie żydowskich świąt. Np.
na święto Sukkot budowane są szałasy, a na święto Hanuka zapalane są
świece. „Jezus świętował żydowskie święta i dlatego jest tak nam bliski.
Podkreślamy to, że chrześcijaństwo wywodząc się z judaizmu, nie zrywa z
nim jedności, a jest wielką jego kontynuacją. Przypomnijmy też, że
współczesny judaizm jest inny niż za czasów Chrystusa. Szukamy punktu, w
którym te dwie wielkie religie były razem” – mówi ks. Piotr.

Wśród parafian wielu pochodzi z rodzin katolicko-żydowskich jeszcze
sprzed II wojny światowej, bądź są to ludzie młodzi i w średnim wieku,
którzy kiedyś stracili wiarę albo nigdy nie byli religijni i są
Izraelczykami. Znaleźli się we wspólnocie, gdyż odnaleźli wiarę przez
Jezusa Chrystusa. „Teraz staramy się mocno pracować z dziećmi i
młodzieżą. Bycie chrześcijaninem w Izraelu jest pewną ekstrawagancją i
gdy dorosną, to staną przed poważnym wyborem jak w takim środowisku
zachować wiarę” - mówi kapłan i podkreśla ludzie z tej wspólnoty
pokazują, że można być i Izraelczykiem i katolikiem i nie ma w tym
żadnej sprzeczności.

„Przypomnijmy, że relacje chrześcijan i żydów były przez 2000 lat
trudne. Kościół traktował ich, mówiąc delikatnie, niechętnie i nie
rozumiejąc dlaczego nie chcą przyjąć Chrystusa jako mesjasza, a żydzi w
chrześcijańskiej Europie cierpieli prześladowania. To dzięki papieżom
zaczęliśmy rozmawiać z żydami i ten dialog odgórny powoli schodzi na
niższe poziomy” – dodaje ks. Piotr.

We wspólnocie cały czas żywa jest pamięć o Holokauście. Nie ma w niej
osoby, której członkowie rodziny nie byliby ofiarami Zagłady. Dzień
pamięci o ofiarach niemieckiego ludobójstwa ma oprawę liturgiczną,
odprawiana jest Msza św. i ku czci ofiar zapalane są świece na
specjalnym świeczniku.

Dzięki napływowi migrantów, głównie zarobkowych, wspólnota
chrześcijan hebrajskojęzycznych bardzo szybko się rozwija. Są to
obcokrajowcy i ich dzieci, którzy żyjąc w środowisku żydowskim,
posługują się językiem hebrajskim. Kiedy np. w ostatnich dwóch latach w
Jerozolimie troje dzieci przyjęło I Komunię św., tak teraz w Tel Awiwie
przystąpi do niej 68 osób z Filipin.

W Tel Awiwie powstało centrum duszpasterskie dla migrantów. Jest to
pierwszy kościół w tym mieście. Wspólnota ma swój budynek, którego
kaplica znajduje się na dole, a na pierwszym piętrze pomieszczenia na
spotkania, zaś dwa pozostałe piętra zajmują siostry zakonne. Jak
dotychczas jedyny kościół katolicki był w Jafie. Dla każdej grupy
narodowościowej jest wyznaczony kapłan, np. z Indii, Filipin, czy
Erytrei. „Nie do końca są oni w naszej wspólnocie hebrajskojęzycznej.
Przypomnijmy - dla dzieci urodzonych w Izraelu pierwszym językiem jest
hebrajski. Z rodzicami rozmawiają po angielsku, a między sobą już po
hebrajsku. Dzieci nie chcemy na siłę wciągać do duszpasterstwa
hebrajskojęzycznego, gdyż zdajemy sobie sprawę, że na niedzielnej Mszy
św. dziecko powinno być z rodzicami. Z drugiej jednak strony musimy się
nimi jakoś zaopiekować i zorganizowaliśmy dla nich katechizację po
hebrajsku” – zaznacza ks. Żelazko.

Osobą która świetnie łączy duszpasterstwo hebrajskojęzyczne i
migrantów jest ks. David Neuhaus, ponieważ ma dwie funkcje: jest
wikariuszem patriarchy łacińskiego Jerozolimy dla katolików języka
hebrajskiego i odpowiada za duszpasterstwo imigrantów. „Punktem
spotkania obu grup są dzieci urodzone w Izraelu i mówiące po hebrajsku.
Budują one swoją tożsamość jako Filipińczycy, katolicy i Izraelczycy.
Staramy się im w tym pomagać” – zaznacza ks. Żelazko.

Wspólnota ma bardzo dobre relacje z przedstawicielami synagogi
reformowanej. Wielu parafian np. chodzi na nabożeństwa szabatowe. Kilka
razy w roku są zapraszani na wspólne modlitwy rabini i rabinki. Tradycją
stały się wspólne modlitwy o pokój 1 stycznia. „Do naszego kościoła
bardzo dużo przychodzi Izraelczyków niewierzących, czy poszukujących
Boga. Mówią, że u nas odnajdują poczucie wspólnoty i duchowości.
Interesuje ich Chrystus i nasza wiara” - mówi ks. Żelazko i podkreśla,
że katolicy hebrajskojęzyczni zawsze modlą się za państwo Izrael, za
jego żołnierzy, ale „nie za to, by zwyciężali wroga, ale by zapanował
pokój i mogli bezpiecznie wrócić do domu”.

Wspólnotę hebrajskojęzyczną odwiedzają często palestyńscy klerycy z
seminarium duchownego w Bajt Dżala, w którym wykłada o. Neuhaus. Samo to
jest już czymś niezwykłym. Izraelczyk wykłada w palestyńskim seminarium
i zna świetnie arabski. „Dzięki takim spotkaniom i kontaktom być może
kiedyś Izraelczycy i Palestyńczycy będą mogli normalnie żyć” – podkreśla
ks. Żelazko. W ramach wspólnoty do sakramentu chrztu przygotowuje się
po hebrajsku kilka osób z rodzin muzułmańskich.

Pytany jakie oczekiwania wobec wizyty Franciszka mają hebrajscy
katolicy, ks. Piotr odpowiada: „Może to zabrzmi jak slogan, ale nam
chodzi naprawdę o umocnienie w wierze. Papież łączy nas wszystkich w
wierze. Czy jest to Sri Lanka, czy Singapur, czy Izrael, podczas każdej
Mszy św. wypowiadamy jego imię. Po hebrajsku mówimy: Fransiscus. Ponadto
jego wizyta wskazuje na wagę świętych miejsc naszej wiary na tej ziemi,
a Jerozolima to serce i środek świata. Cieszymy się też jako wspólnota,
gdyż niektórzy z nas z racji izraelskiego obywatelstwa nie mogą na co
dzień jechać do Betlejem”.

Ks. Piotr Żelazko pochodzi z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej.
Skończył studia biblijne w Rzymie i Jerozolimie. Tutaj poznał wspólnotę
języka hebrajskiego i od dwóch lat stoi na jej czele w Jerozolimie.

W Izraelu jest ok. 600 katolików języka hebrajskiego. Tworzą oni
cztery wspólnoty: w Hajfie, w Beer Szewie, Jerozolimie i Tel Awiwie.
Obecnie ich opiekunem jest o. David Neuhaus, który jest też wykładowcą
Pisma Świętego w seminarium duchownym w Bajt Dżala i na uniwersytecie w
Betlejem.

Inicjatorem duszpasterstwa katolików języka hebrajskiego był o.
Daniel Rufeisen, karmelita pochodzenia żydowskiego z Polski. Jego dzieło
kontynuował m.in. ks. Grzegorz Pawłowski, również kapłan pochodzący z
rodziny żydowskiej w Polsce.

---

Jerozolima: Żona Pana Boga - ks. Piotr Żelazko

Ks. Piotr Żelazko, proboszcz w hebrajsko-języcznej parafii w
Jerozolimie, opowiada o tym wyjątkowym mieście, w którym od 5 lat
mieszka.


http://www.niedziela.pl/artykul/9576//Katolicy-hebrajscy-spotkaja-sie-z

avatar użytkownika intix

11. Patriarcha Bartłomiej: potrzeba wspólnego świadectwa


[Fot. Eeast news]

Nie tylko Ojciec Święty przygotowuje się do wyjazdu do
Ziemi Świętej. Robi to również patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I.
Jego spotkanie z Franciszkiem 25 maja w Bazylice Grobu Pańskiego w
Jerozolimie będzie najważniejszym wydarzeniem papieskiej pielgrzymki.

W wywiadzie dla agencji AsiaNews duchowy zwierzchnik światowego
prawosławia podkreślił potrzebę wspólnego świadectwa. Jego zdaniem
trzeba wspólnie odpowiedzieć na kryzys egzystencjalny współczesnego
świata, który jednoczy się pod względem gospodarczym, lecz z moralnego
punktu widzenia ulega rozkładowi.

Według patriarchy wspólnych działań wymagają też prześladowania
chrześcijan na Bliskim Wschodzie. „Musimy reagować razem na problemy i
tragedie, których chrześcijanie doświadczają dziś bez względu na
wyznanie” – podkreślił Bartłomiej.

Jego spotkanie z papieżem ma również pewien wymiar przyszłościowy: w
2025 przypada bowiem 1700. rocznica pierwszego Soboru Powszechnego,
który odbył się w 325 w Nicei. Z tej okazji Bartłomiej już wcześniej
wyraził życzenie, aby wszyscy chrześcijanie mogli się spotkać, aby
wspólnie obchodzić rocznicę pierwszego soboru prawdziwie ekumenicznego,
czyli powszechnego, gdy Kościół był jeszcze niepodzielony.

http://www.niedziela.pl/artykul/9589//Patriarcha-Bartlomiej-potrzeba-wsp...

avatar użytkownika intix

12. Franciszek zawierzył Matce Bożej swą pielgrzymkę

[Fot. MARGITA KOTAS]

2014-05-23

Dziś rano papież Franciszek udał się prywatnie do
bazyliki Santa Maria Maggiore, by modlić się i zawierzyć Matce Bożej swą
rozpoczynającą się jutro pielgrzymkę do Ziemi Świętej - podało Radio
Watykańskie.

Jak poinformowano, modlitwa Ojca Świętego trwała około 15 minut, a na
jej zakończenie papież złożył Matce Bożej bukiet róż. Była to ósma
wizyta papieża Franciszka w bazylice Santa Maria Maggiore od chwili
wyboru 13 marca ub. roku na Stolicę Piotrową. Archprezbiter tej
papieskiej bazyliki, kard. Santos Abril y Castello przypomniał, że
właśnie podczas pierwszego spotkania z wiernymi, ukazując się w loggii
bazyliki watykańskiej Franciszek zapowiedział swoją pierwszą wizytę:
"Pragnę jutro udać się na modlitwę do Matki Bożej, aby strzegła całego
Rzymu i mojego pontyfikatu" - powiedział wówczas Franciszek.
Jednocześnie kard. Abril y Castello podkreślił głęboką pobożność maryjną
obecnego Następcy św. Piotra, który niedawno wezwał wiernych do
codziennego odmawiania różańca.

http://www.niedziela.pl/artykul/9584//Franciszek-zawierzyl-Matce-Bozej-swa

avatar użytkownika intix

13. Wspierajmy Papieża


zdjecie
Zdjęcie: Marek Borawski/
Nasz Dziennik

Czwartek, 22 maja 2014

Biskupi Europy wezwali do modlitwy w intencji
pielgrzymki Papieża Franciszka do Ziemi Świętej. Odbędzie się ona w
dniach 24-26 maja, obejmie Jordanię, Palestynę i Izrael.

W ogłoszonym dziś przesłaniu Prezydium Rady Konferencji Biskupich
Europy (CCEE) wskazało, że pielgrzymka ta jest okazją dla Europejczyków
do okazania bliskości z chrześcijańskimi braćmi i siostrami, którzy
żyjąc w „ziemi Pana”, zachowali wiarę, pomimo przeszkód, przez 2000 lat –
podaje Katolicka Agencja Informacyjna (KAI).

Wyrazili nadzieję, że spotkanie Papieża Franciszka z patriarchą
Konstantynopola Bartłomiejem w 50. rocznicę historycznego uścisku
Papieża Pawła VI i patriarchy Atenagorasa, a także spotkanie ekumeniczne
w Bazylice Grobu Pańskiego przekształcą się w powszechny uścisk, z
którego czerpać będziemy siłę w naszej drodze do widzialnej jedności
Kościołów.

„Wspominamy również z wdzięcznością zasługi Kościołów wschodnich, a
szczególnie Kościoła prawosławnego w ochronie miejsc świętych,
związanych z męką i śmiercią Chrystusa” – głosi przesłanie.

Biskupi Europy pragną, aby pozdrowienie pokoju, które Papież
Franciszek i patriarcha Bartłomiej przyniosą politycznym władzom
odwiedzanych narodów (Izraela, Jordanii, Palestyny), stało się zachętą
do wyruszenia na ścieżkę konkretnych negocjacji dla pokojowej i trwałej
harmonii między różnymi narodami tej ziemi.

Jak informuje KAI, do Prezydium CCEE należą przewodniczący (ks. kard.
Péter Erdő) i dwaj wiceprzewodniczący tej organizacji (ks. kard. Angelo
Bagnasco i ks. abp Józef Michalik).

MPA

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/78038,wspierajmy-papieza.html

avatar użytkownika intix

14. Papież w Ziemi Świętej


zdjecie
Zdjęcie: L'OSSERVATORE-ROMANO/
PAP/EPA


Ojciec Święty Franciszek rozpoczął
trzydniową pielgrzymkę po Ziemi Świętej, podczas której odwiedzi
Jordanię, Autonomię Palestyńską i Izrael. Papież najpierw przyleciał do
Ammanu, stolicy Jordanii, gdzie został powitany przez przedstawiciela
króla Abdullaha II, księcia Ghazi bin Muhammeda, nuncjusza apostolskiego
w Jordanii, ks. abp. Giorgio Lingua, a także łacińskiego patriarchę
Jerozolimy, ks. abp. Fouad Twala wraz z innymi przedstawicielami
Kościoła.

Następnie Franciszek złożył wizytę królowi Abdullahowi i jego żonie
Ranii w pałacu królewskim Al-Husseini. Spotkał się również z
przedstawicielami władz kraju.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/78233,papiez-w-ziemi-swietej.html

avatar użytkownika intix

15. Jesteśmy posłańcami pokoju

zdjecie
Zdjęcie: Ali Jarekji/
Reuters

Homilia Ojca Świętego wygłoszona podczas Mszy Świętej na Stadionie Międzynarodowym w Ammenie, stolicy Jordanii. 

W Ewangelii usłyszeliśmy obietnicę Jezusa złożoną
uczniom: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z
wami był na zawsze” (J 14, 16). Pierwszym Pocieszycielem jest sam Jezus;
„innym” jest Duch Święty.

Jesteśmy tutaj niedaleko od miejsca, w którym Duch
Święty zstąpił z mocą na Jezusa z Nazaretu, gdy Jan ochrzcił go w
Jordanie (por. Mt 3, 16), gdzie również ja się udam. Tak więc Ewangelia
tej niedzieli, a także to miejsce, w którym dzięki Bogu jestem jako
pielgrzym, zapraszają nas do refleksji nad Duchem Świętym, nad tym czego
dokonuje On w Chrystusie i w nas, a co możemy podsumować w ten sposób:
Duch Święty dokonuje w nas trzech działań: przygotowuje, namaszcza i
posyła.

W momencie chrztu Duch spoczywa na Jezusie, aby Go
przygotować do Jego misji zbawienia; misji charakteryzującej się stylem
sługi pokornego i łagodnego, gotowego do dzielenia się i całkowitego
daru z siebie. Ale Duch Święty, obecny od samego początku historii
zbawienia działał już w Jezusie w chwili Jego poczęcia w dziewiczym
łonie Maryi z Nazaretu, dokonując cudownego wydarzenia Wcielenia: „Duch
Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też
Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 35).
Później Duch Święty działał w Symeonie i Annie w dniu ofiarowania Jezusa
w świątyni (por. Łk 2, 22). Obydwoje oczekiwali na Mesjasza; obydwoje
natchnieni przez Ducha Świętego, Symeon i Anna widząc Dzieciątko,
wyczuli, że jest to właśnie Oczekiwany przez cały lud. W prorockiej
postawie dwojga starców wyraża się radość spotkania z Odkupicielem i
dokonuje się w pewien sposób przygotowanie spotkania między Mesjaszem a
ludem.

Różne działania Ducha Świętego są częścią
harmonijnego działania, jednego Bożego planu miłości. Misją Ducha
Świętego jest w istocie tworzenie harmonii – On sam jest harmonią – i
budowanie pokoju w różnych kontekstach i między różnymi podmiotami.
Różnorodność ludzi i myśli nie powinny powodować odrzucenia i przeszkód,
bo różnorodność jest zawsze ubogaceniem. Dlatego przyzywamy dziś
żarliwie Ducha Świętego, prosząc Go, aby przygotował drogę pokoju i
jedności.

Po drugie, Duch Święty namaszcza. Wewnętrznie
namaścił Jezusa i namaszcza uczniów, aby ożywiały ich te same uczucia,
co Jezusa i aby mogli w ten sposób przyjąć w swoim życiu postawy
sprzyjające pokojowi i jedności. Wraz z namaszczeniem Ducha Świętego
nasze człowieczeństwo staje się naznaczone świętością Jezusa Chrystusa i
uzdalnia nas do miłowania braci tą samą miłością, jaką miłuje nas Bóg.
Dlatego konieczne jest dokonywanie gestów pokory, braterstwa,
przebaczenia i pojednania. Te gesty są przesłanką i warunkiem
prawdziwego pokoju, solidnego i trwałego. Prośmy Ojca, aby nas namaścił,
abyśmy stali się w pełni Jego dziećmi, coraz bardziej podobnymi do
Chrystusa, abyśmy wszyscy czuli się braćmi i tak oddalili od nas urazy i
podziały oraz miłowali się po bratersku. O to właśnie prosił Jezus w
Ewangelii: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje
przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby
z wami był na zawsze”(J 14, 15-16).

I wreszcie Duch Święty posyła. Jezus jest Posłanym,
napełniony Duchem Ojca. Namaszczeni tym samym Duchem Świętym jesteśmy
posłani jako posłańcy i świadkowie pokoju.

Pokoju nie można kupić: jest on darem, który trzeba
cierpliwie poszukiwać i budować „własnoręcznie”, za pomocą małych i
dużych gestów angażujących nasze codzienne życie. Droga pokoju umacnia
się, jeśli uznajemy, że wszyscy mamy taką samą krew i stanowimy część
rodzaju ludzkiego; jeśli nie zapominamy, że mamy jednego Ojca
Niebieskiego i wszyscy jesteśmy Jego dziećmi, uczynionymi na Jego obraz i
podobieństwo.

W tym duchu obejmuję was wszystkich. Dziękuję
patriarsze, braciom biskupom, kapłanom, osobom konsekrowanym i wiernym
świeckim oraz tak wielu dzieciom, które otrzymają dzisiaj Komunię
Świętą, a także ich rodzicom i rodzinom. Moje serce zwraca się także ku
wielu  chrześcijańskim uchodźcom z Palestyny, Syrii i Iraku: zanieście
waszym rodzinom i wspólnotom moje pozdrowienia i moją solidarność.

Drodzy przyjaciele! Drodzy bracia! Duch Święty
zstąpił na Jezusa nad Jordanem i dał początek Jego dziełu zbawienia, aby
uwolnić świat od grzechu i śmierci. Prośmy Go, aby przygotował nasze
serca na spotkanie z braćmi niezależnie od różnic idei, języka, kultury,
religii; prośmy Go, by namaścił całą naszą istotę olejem swego
miłosierdzia, leczącym rany błędów, nieporozumień i sporów; aby nas
posłał z pokorą i łagodnością na trudne, ale owocne drogi poszukiwania
pokoju. Amen!

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/78237,jestesmy-poslancami-pokoju.html

avatar użytkownika intix

16. Niech moja wizyta przyczyni się do pokoju

zdjecie
Zdjęcie: JAMAL NASRALLAH/
PAP/EPA

Papież Franciszek spotkał się w pałacu
królewskim al-Husaini w Ammanie z władzami królestwa Jordanii, korpusem
dyplomatycznym i głównymi przedstawicielami religijnymi.

Wasza Królewska Mość,

Ekscelencje,

Drodzy Bracia Biskupi,

Drodzy Przyjaciele,

Dziękuję Bogu za to, że mogę odwiedzić Haszymidzkie Królestwo
Jordanii, idąc śladami moich poprzedników, świętego Jana Pawła II i
Benedykta XVI, dziękuję Jego Królewskiej Mości,  Abdullahowi II, za jego
serdeczne słowa powitania, mając w żywej pamięci niedawne spotkanie w
Watykanie. Moje pozdrowienia kieruję także do członków rodziny
królewskiej, rządu i narodu Jordanii, kraju o bogatej historii i wielkim
znaczeniu religijnym dla judaizmu, chrześcijaństwa i islamu.

Kraj ten udziela hojnego przyjęcia wielu uchodźcom palestyńskim,
irackim oraz pochodzącym z innych obszarów kryzysowych, zwłaszcza z
sąsiedniej Syrii, wstrząsanej nazbyt długo trwającym konfliktem. Taka
gościnność zasługuje na uznanie i wsparcie społeczności międzynarodowej.
Kościół katolicki, na miarę swoich możliwości, pragnie zaangażować się w
pomoc uchodźcom i osobom potrzebującym, zwłaszcza poprzez Caritas
Jordania.

Zauważając ze smutkiem utrzymywanie się silnych napięć na obszarze
Bliskiego Wschodu, dziękuję władzom Królestwa za to, co robią i zachęcam
do dalszego angażowania się w poszukiwanie pożądanego trwałego pokoju w
całym regionie. Dla osiągnięcia tego celu konieczne i pilniejsze niż
kiedykolwiek jest pokojowe rozwiązanie kryzysu syryjskiego, a także
sprawiedliwe rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Korzystam z tej okazji, aby ponowić wyrazy głębokiego szacunku i
poważania dla wspólnoty muzułmańskiej i wyrazić uznanie dla przewodniej
roli Jego Królewskiej Mości w promowaniu adekwatniejszego zrozumienia
wartości głoszonych przez islam i pokojowego współistnienia wyznawców
różnych religii. Wyrażam wdzięczność Jordanii za popieranie szeregu
ważnych inicjatyw na rzecz dialogu międzyreligijnego krzewienia
porozumienia między wyznawcami judaizmu, chrześcijanami i muzułmanami, w
tym „Ammańskiego Orędzia Międzyreligijnego” oraz promowania w ramach
ONZ corocznych obchodów „Tygodnia Zgody Między Wyznaniami”.

Obecnie chciałbym pozdrowić z miłością wspólnoty chrześcijańskie,
które są obecne w tym kraju od czasów apostolskich i wnoszą swój wkład w
dobro wspólne społeczeństwa, w które są w pełni włączone. Choć są
dzisiaj liczebnie mniejszością, mogą one prowadzić wyspecjalizowane i
cenione działania w dziedzinie edukacji i zdrowia, za pośrednictwem
szkół i szpitali. Mogą też wyznawać swoją wiarę w pokoju, poszanowaniu
wolności religijnej, która jest podstawowym prawem człowieka,  i gorąco
pragnę, aby była bardzo poważana na całym Bliskim Wschodzie i na całym
świecie. „Obejmuje ona równocześnie na poziomie indywidualnym i
zbiorowym wolność sumienia w sprawach religijnych oraz swobodę kultu.
Obejmuje też swobodę wyboru religii, którą uważa się za prawdziwą, i
publiczne wyrażanie swojej wiary” (Benedykt XVI, adhortacja apostolska
„Ecclesia in Medio Oriente”, 26). Chrześcijanie czują się i są
pełnoprawnymi obywatelami i zamierzają przyczynić się do budowania
społeczeństwa wraz ze swoimi  muzułmańskimi rodakami, wnosząc swój
specyficzny wkład.

Kieruję wreszcie szczególne życzenia pokoju i dobrobytu dla Królestwa
Jordanii i jego narodu, z nadzieją, że obecna wizyta przyczyni się do
zintensyfikowania i krzewienia dobrych i przyjaznych stosunków między
chrześcijanami a muzułmanami.

Dziękuję wam za waszą gościnność i życzliwość. Niech Wszechmogący i
Miłosierny Bóg obdarzy Wasze Wysokości szczęściem i długim życiem oraz
obdarzy Jordanię swym błogosławieństwem.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/78240,niech-moja-wiz...

avatar użytkownika intix

17. Bądźcie znakiem nadziei


zdjecie
Zdjęcie: ANDREW MEDICHINI/
PAP/EPA


Przemówienie Ojca Świętego wygłoszone w
Betanii nad Jordanem. W miejscu, gdzie Pan Jezus przyjął chrzest z rąk
Jana, Papież spotkał się z grupą uchodźców oraz młodych osób
niepełnosprawnych

Szanowni przedstawiciele władz, ekscelencje, drodzy bracia i siostry!

Podczas mojej pielgrzymki bardzo zależało mi na spotkaniu z wami,
którzy z powodu krwawych konfliktów musieliście pozostawić swe domy,
waszą ojczyznę i znaleźliście schronienie na gościnnej ziemi
jordańskiej, a zarazem was, drodzy młodzi, którzy doświadczacie ciężaru
pewnych ograniczeń fizycznych.

Miejsce, w którym jesteśmy, przypomina nam o chrzcie Jezusa.
Przybywając tu nad Jordan i  przyjmując chrzest od Jana, Jezus ukazuje
swoją pokorę i udział w ludzkiej kondycji: zniża się do nas, a swoją
miłością przywraca nam godność i daje nam zbawienie. Zawsze uderza nas
ta pokora Jezusa, jego pochylenie się nad ludzkimi ranami, aby je
uleczyć. Ze swej strony jesteśmy głęboko poruszeni tragediami i ranami
naszych czasów, zwłaszcza spowodowanymi nadal trwającymi konfliktami na
Bliskim Wschodzie. Myślę w pierwszej kolejności o Syrii, rozdartej
bratobójczą walką, trwającą już od trzech lat, która zebrała już
niezliczone ofiary, zmuszając miliony ludzi, by stali się uchodźcami i
wygnańcami w innych krajach.

Dziękuję władzom i mieszkańcom Jordanii za wielkoduszne przyjęcie
dużej liczby uchodźców z Syrii i Iraku. Kieruję moje podziękowanie także
do wszystkich, którzy udzielają pomocy i okazują solidarność z
uchodźcami. Myślę też o dziele miłosierdzia wypełnianym przez instytucje
kościelne,  takie jak Caritas Jordanii oraz inne, które pomagając
potrzebującym bez względu na wyznawaną wiarę, przynależność etniczną czy
ideologiczną, ukazują blask litościwego oblicza Jezusa miłosiernego.
Niech Bóg wszechmogący i łaskawy błogosławi was wszystkich oraz
wszystkie wasze wysiłki w łagodzeniu cierpienia spowodowanego przez
wojnę!

Zwracam się do społeczności międzynarodowej, aby nie pozostawiała
Jordanii samej w stawianiu czoła kryzysowi humanitarnemu, spowodowanemu
przybyciem na jej terytorium tak dużej liczby uchodźców, ale
kontynuowała i zwiększała swe czynne wsparcie i pomoc. Ponawiam też
stanowczo mój apel o pokój w Syrii. Niech ustanie przemoc i niech będzie
przestrzegane prawo humanitarne, by zapewnić niezbędną pomoc dla
cierpiącej ludności! Niech wszyscy zaniechają żądań, by za pomocą broni
rozwiązywać problemy i niech nastąpi powrót na drogę negocjacji.
Rozwiązanie może bowiem nadejść jedynie przez dialog i ograniczenie
roszczeń, przez współczucie dla cierpiących, poszukiwanie rozwiązania
politycznego i poczucie odpowiedzialności wobec braci.

Was młodych proszę o włączenie się w moją modlitwę o pokój. Możecie
to także uczynić, ofiarowując Bogu swoje codzienne trudy i w ten sposób
wasza modlitwa stanie się szczególnie cenna i skuteczna. Zachęcam was
też, abyście z zaangażowaniem i wrażliwością współpracowali w budowie
społeczeństwa, które szanuje najsłabszych, chorych, dzieci, osoby
starsze. Pomimo trudności życia, bądźcie znakiem nadziei. Jesteście w
sercu Boga i w centrum moich modlitw, a ja dziękuję wam za serdeczną i
liczną obecność.

Na zakończenie tego spotkania ponawiam życzenie, aby zwyciężyły
rozsądek i umiarkowanie oraz aby z pomocą wspólnoty międzynarodowej
Syria odnalazła drogę pokoju. Niech Bóg nawróci ludzi odwołujących się
do przemocy i tych, którzy mają plany wojny, oraz umocni serca i umysły
budujących pokój i odpłaci im wszelkim błogosławieństwem.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/78255,badzcie-znakie...

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

18. Jest takie leniwe wyjście

uczestnicy Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę wiedzą o tym, że intencje rózancowe mozna łaczyć i odmawiając np. 1 dziesiątkę rózańca za Ojczyznę - dodajemy tatusia, mamusię, braciszka, zosię, Papieża i umarlaków.

To taki sposób na zachętę dla początkujących ;)

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika intix

19. "Jest takie leniwe wyjście"

Tak niewiele potrzeba...
Jedynie... potrzeby Serca...

Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

20. Niemowlę będzie znakiem dla was...


zdjecie
Zdjęcie: MENAHEM KAHANA/POOL/
PAP/EPA


Homilia Ojca Świętego wygłoszona podczas uroczystej Eucharystii sprawowanej na placu Żłóbka w Betlejem 25 maja 2014 r.

„A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2, 12).

Jakże wielką łaską jest sprawowanie Eucharystii w miejscu, gdzie
narodził się Jezus! Dziękuję Bogu i dziękuję Wam, którzy przyjęliście
mnie w tej pielgrzymce: prezydentowi Mahmudowi Abbasowi i innym
przedstawicielom władz; patriarsze Fouadowi Twalowi, innym biskupom i
ordynariuszom Ziemi Świętej, kapłanom, wspaniałym franciszkanom, osobom
konsekrowanym i tym wszystkim, którzy starają się utrzymać żywą wiarę,
nadzieję i miłość na tych terytoriach; przedstawicielom wiernych
przybyłych ze Strefy Gazy, z Galilei, imigrantom z Azji. Dziękuję za
waszą gościnność! Dziękuję za tych, którzy przybyli z Afryki.

Dziecię Jezus narodziło się w Betlejem i jest znakiem danym przez
Boga dla tych, którzy czekali na zbawienie, i zawsze będzie znakiem
czułości Boga i Jego obecności w świecie. „A to będzie znakiem dla was:
Znajdziecie Niemowlę...”.

Także dzisiaj dzieci są znakiem. Znakiem nadziei, znakiem życia, ale
także znakiem „diagnostycznym”, pozwalającym zrozumieć stan zdrowia
rodziny, społeczeństwa, całego świata. Kiedy dzieci są przyjmowane,
kochane, strzeżone, chronione – rodzina jest zdrowa, społeczeństwo staje
się lepsze, świat jest coraz bardziej ludzki. Myślimy o dziele
wypełnianym przez Instytut Effatà, stworzonym przez  Pawła VI na rzecz
głuchoniemych dzieci palestyńskich: jest on konkretnym znakiem dobroci
Boga i tego, że społeczeństwo staje się lepszym.

Bóg powtarza także do nas, mężczyzn i kobiet XXI wieku: „A to będzie znakiem dla was znakiem”,  szukajcie dzieciątka...

Dzieciątko z Betlejem jest kruche, jak wszyscy nowo narodzeni. Nie
umie mówić, a mimo to jest Słowem, które stało się ciałem, przybyłe, aby
zmienić serce i życie ludzi. To Dziecko, jak każde dziecko, jest słabe i
potrzebuje pomocy i ochrony. Także dzisiaj dzieci potrzebują przyjęcia i
obrony od chwili poczęcia.

Niestety, w naszym świecie, który opracował najbardziej zaawansowane
technologie, nadal jest wiele dzieci żyjących w nieludzkich warunkach,
na marginesie społeczeństwa, na peryferiach wielkich miast i na
obszarach wiejskich. Wiele dzieci nadal jest wykorzystywanych,
molestowanych, zniewolonych, będących przedmiotem przemocy i handlu
ludźmi. Zbyt wiele dzieci jest dziś wygnańcami, uchodźcami, czasami
topią się w morzu, zwłaszcza w wodach Morza Śródziemnego. Z powodu tego
wszystkiego wstydzimy się dziś przed Bogiem, Bogiem, który stał się
dzieckiem.

I zadajemy sobie pytanie: kim jesteśmy my przed Dzieciątkiem Jezus?
Kim jesteśmy w obliczu dzisiejszych dzieci? Czy jesteśmy jak Maryja i
Józef, którzy przyjęli Jezusa i zatroszczyli się o Niego z miłością
macierzyńską i ojcowską? Czy może jesteśmy jak Herod, który chce Go
wyeliminować? Czy jesteśmy jak pasterze, którzy udają się w pośpiechu,
klękają, aby oddać Mu pokłon i ofiarowują swoje skromne dary? Czy też
jesteśmy obojętni? A może jesteśmy pompatyczni i świętoszkowaci, ludźmi
wykorzystującymi obrazy biednych dzieci dla osiągnięcia zysku? Czy
potrafimy stanąć obok nich, „tracić czas” dla nich i z nimi? Czy umiemy
ich słuchać, strzec, modlić się za nie i wraz z nimi? Czy też je
zaniedbujemy, aby zająć się naszymi interesami?

„A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę...”. Może to
dziecko płacze. Płacze, bo jest głodne, bo jest mu zimno, bo chce
pozostać w ramionach... Także i dzisiaj dzieci płaczą, bardzo płaczą, a
ich płacz jest dla nas wyzwaniem. W świecie, który każdego dnia wyrzuca
tony żywności i leków, są dzieci płaczące na próżno z powodu głodu i
chorób, którym można z łatwością zapobiec. W czasie głoszącym ochronę
nieletnich handluje się bronią, która trafia w ręce dzieci-żołnierzy; 
handluje się produktami pakowanymi przez małych robotników przymusowych.
Ich krzyk jest tłumiony: powinny walczyć, pracować, nie wolno im
płakać! Ale płaczą za nie matki, dzisiejsze Rachele: opłakują swoje
dzieci i nie chcą utulić się w żalu (por. Mt 2, 18).

„A to będzie znakiem dla was”. Znajdziecie Dzieciątko… Dzieciątko
Jezus narodzone w Betlejem, każde dziecko, które rodzi się i rośnie w
każdej części świata, jest znakiem diagnostycznym, pozwalającym nam na
sprawdzenie stanu zdrowia naszej rodziny, naszej wspólnoty, naszego
państwa. Z tej diagnozy szczerej i uczciwej może wypłynąć nowy styl
życia, w którym relacje nie będą już naznaczone konfliktem, uciskiem,
konsumpcjonizmem, ale będą relacjami braterstwa, przebaczenia i
pojednania, wzajemnego dzielenia się i miłości.

O Maryjo, Matko Jezusa,
Która przyjęłaś, naucz nas przyjmować;
Która adorowałaś, naucz nas adorować;
Ty, która naśladowałaś, naucz nas naśladować. Amen.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/78277,niemowle-bedzi...

avatar użytkownika intix

21. Niestrudzenie i z determinacją dążcie do pokoju


zdjecie
Zdjęcie: ALAA BADARNEH/POOL/
PAP/EPA



Przemówienie Papieża wygłoszone w pałacu prezydenckim w Betlejem, skierowane do przedstawicieli Palestyńskich Władz Narodowych

Panie Prezydencie,

Drodzy przyjaciele,

Dziękuję panu prezydentowi Mahmudowi Abbasowi za jego słowa powitania
i kieruję moje serdeczne pozdrowienie do przedstawicieli rządu i całego
narodu palestyńskiego. Jestem wdzięczny Bogu, że mogę być dziś z wami w
miejscu, gdzie urodził się Jezus, Książę Pokoju  i dziękuję wam za
serdeczne przyjęcie.

Bliski Wschód od dziesięcioleci przeżywa dramatyczne konsekwencje
przedłużającego się konfliktu, który spowodował wiele trudno gojących
się ran, a nawet kiedy szczęśliwie nie wybucha przemoc, to niepewność
sytuacji i brak zrozumienia między stronami wytwarzają niepewność,
zaprzeczenie praw, izolację i exodus całych wspólnot, podziały,
wszelkiego rodzaju braki i cierpienia.

Wyrażając moją solidarność z osobami, które najbardziej cierpią z
powodu konsekwencji tego konfliktu, chciałbym z głębi serca powiedzieć,
że nadszedł czas, aby położyć kres tej sytuacji stającej się coraz
bardziej nie do przyjęcia, i to dla dobra wszystkich. Dlatego też należy
podwoić wysiłki i inicjatywy mające na celu stworzenie warunków dla
trwałego pokoju opartego na sprawiedliwości i uznaniu praw każdego i
wzajemnym bezpieczeństwie. Nadeszła chwila, aby wszyscy mieli odwagę
wielkoduszności i kreatywności w służbie dobra, odwagę pokoju,
opierającego się na uznaniu przez wszystkich prawa obu państw do
istnienia i cieszenia się pokojem i bezpieczeństwem w ramach
międzynarodowo uznanych granic. 

Gorąco pragnę, aby w tym celu wszystkie strony unikały inicjatyw i
działań sprzecznych z deklarowaną wolą osiągnięcia prawdziwego
porozumienia i aby niestrudzenie, z determinacją i konsekwencją dążono
do pokoju. Pokój przyniesie ze sobą niezliczone dobrodziejstwa dla
narodów tego regionu i dla całego świata. Trzeba więc zdecydowanie do
niego zmierzać, nawet za cenę rezygnacji z czegoś każdej ze stron.

Życzę narodom palestyńskiemu i izraelskiemu oraz właściwym władzom
podjęcia tego szczęśliwego wyjścia w kierunku pokoju, z tą odwagą i
stanowczością, jakie są niezbędne w przypadku każdego exodusu. Pokój w
bezpieczeństwie i wzajemnym zaufaniu staną się stabilnymi odnośnikami,
by stawić czoła i rozwiązać inne problemy, a tym samym stworzyć okazją
do zrównoważonego rozwoju, który stałby się wzorem dla innych obszarów
kryzysowych.

Cieszę się, mogąc wspomnieć o aktywnej wspólnocie chrześcijańskiej,
która wnosi swój znaczący wkład w dobro wspólne społeczeństwa i
uczestniczy w radościach i cierpieniach całego narodu. Chrześcijanie
mają zamiar nadal odgrywać swoją rolę jako pełnoprawni obywatele, wraz z
innymi współobywatelami uważanymi za braci.

Niedawne spotkanie w Watykanie z Panem Prezydentem i moja dzisiejsza
obecność w Palestynie świadczą o dobrych relacjach istniejących między
Stolicą Apostolską a Palestyną​​, które mam nadzieję, będą się mogły
jeszcze bardziej rozwijać dla dobra wszystkich. W związku z tym, pragnę
wyrazić moje uznanie dla wysiłków na rzecz wypracowania dwustronnego
porozumienia dotyczącego różnych aspektów życia wspólnoty katolickiej w
tym kraju, ze szczególnym uwzględnieniem wolności religijnej.
Poszanowanie tego fundamentalnego prawa człowieka jest w istocie jednym z
niezbywalnych warunków pokoju, braterstwa i zgody. Mówi to światu, że
konieczne i możliwe jest znalezienie między różnymi kulturami i
religiami dobrego porozumienia. Świadczy także, że ważne jest to, co
mamy wspólne i jest tego tyle, że możliwe jest określenie drogi
współistnienia pokojowego, uporządkowanego i spokojnego, akceptując
różnice i ciesząc się z bycia braćmi, jako dzieci jednego Boga.

Panie Prezydencie, drodzy przyjaciele zebrani tutaj, w Betlejem.
Niech was błogosławi  Bóg Wszechmogący, niech Was chroni i udzieli Wam
mądrości i siły niezbędnych do rozwijania mężnej drogi pokoju, tak, aby
miecze przekuto na lemiesze, a ta Ziemia mogła na powrót rozwijać się w
dobrobycie i zgodzie.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/78275,niestrudzenie-...

avatar użytkownika intix

22. Jeszcze dr T.M.Korczyński: Spotkania Franciszka. Co przyniosą?

Pomimo krótkiej wizyty apostolskiej Ojca Świętego Franciszka w
Ziemi Świętej w tym szczególnym czasie dojdzie do kilku bardzo ważnych
spotkań. Z punktu widzenia politycznego będą to kurtuazyjne spotkania
Franciszka z królem Jordanii Abdullahem II w Ammanie, następnie 25 maja w
Betlejem, gdzie zostanie przyjęty przez palestyńskiego prezydenta
Mahmuda Abbasa w pałacu prezydenckim, a potem na lotnisku Ben Guriona -
przez Shimona Peresa, prezydenta państwa izraelskiego. 26 maja Ojciec
Święty spotka się na Górze Świątyni Jerozolimskiej z islamskim muftim,
następnie z wielkimi rabinami, jak też z prezydentem i z premierem
Izraela.

Z punktu widzenia eklezjalnego i duszpasterskiego głównym celem tej
pielgrzymki jest modlitwa i rozmowa Papieża Franciszka z patriarchą
Konstantynopola Bartłomiejem I z okazji historycznego wspomnienia
spotkania Pawła VI i patriarchy ekumenicznego Atenagorasa I, jakie
odbyło się przed 50 laty (Kościoły zrzuciły z siebie wówczas
ekskomuniki). Franciszek spotka się z Bartłomiejem I w ciągu tego
krótkiego czasu aż trzykrotnie. Szczególnie znamienna oprócz podpisania
wspólnej deklaracji będzie ich droga do Grobu Pańskiego.

W rozmowie z międzynarodowym dziełem katolickim Pomoc Kościołowi w
Potrzebie nuncjusz apostolski w Izraelu i delegat apostolski na
terytorium palestyńskim abp Lazzarotto powiedział, że Papież i
patriarcha „przybędą symbolicznie z dwóch różnych kierunków. Razem wejdą
do bazyliki i udadzą się na Golgotę, miejsce ukrzyżowania Chrystusa,
jak też do grobu Chrystusa”.

Niewątpliwie w historii Kościoła wspomniane wydarzenia są ważne,
niezbędne i niosą nadzieję, że relacje i więzi z braćmi w wierze
Kościoła wschodniego będą się  umacniać i prowadzić do pełnej jedności,
władze Jordanii będą coraz bardziej otwarte i tolerancyjne dla
chrześcijan (choć trzeba przyznać, że odnośnie do traktowania wyznawców
Chrystusa w tym królestwie, na tle innych państw islamu, Jordania wypada
pomimo różnych zastrzeżeń i tak całkiem nieźle), natomiast władze
Autonomii Palestyńskiej i Izraela przestaną szykanować i dyskryminować
wyznawców Chrystusa, zapewnią im bezpieczeństwo i ochronią przed
nasilającymi się atakami ze strony fanatyków islamskich i żydowskich.

Myślę jednak, że dla Papieża Franciszka najważniejszymi punktami
napiętego programu będą spotkania ze zwykłymi ludźmi. A jest ich kilka.
Zgodnie z relacją abp. Lazzarettiego zaprezentowaną Pomocy Kościołowi w
Potrzebie po wizycie u króla Jordanii Papież będzie celebrował Mszę
Świętą na stadionie, która ma zgromadzić ok. 20 tys. wiernych. Ojciec
Święty uda się następnie na miejsce Chrztu Pańskiego nad brzeg Jordanu
po stronie królestwa Jordanii, aby spotkać się z uchodźcami syryjskimi i
irackimi, jak również z chorymi i niepełnosprawnymi. Będzie to blisko
czterysta osób. W Betlejem na placu Żłóbka przed bazyliką Narodzenia
Pańskiego odprawi Mszę Świętą dla ok. 10 tys. wiernych.

Będzie to centralna Msza Święta dla wszystkich katolików w Ziemi
Świętej, zarówno z Autonomii Palestyńskiej, jak i z Izraela. Po niej
przewidziany jest obiad Ojca Świętego z kilkoma rodzinami palestyńskimi w
domu franciszkanów. Po prywatnej modlitwie w Bazylice Narodzenia
Pańskiego i spotkaniu z dziećmi palestyńskich uchodźców Ojciec Święty
poleci do Izraela. Na koniec wizyty apostolskiej przewidziane jest
spotkanie Papieża z zakonnikami i liderami Kościoła katolickiego w
Getsemani, po nim Papież będzie celebrował w Wieczerniku jerozolimskim
prywatną Mszę Świętą z biskupami z Ziemi Świętej. Tą Mszą św. zakończy
się podróż Ojca Świętego na Bliski Wschód.

W rozmowie z międzynarodowym dziełem katolickim Pomoc Kościołowi w
Potrzebie nuncjusz apostolski abp Lazzarotto ostrzega przed nadmiernymi
oczekiwaniami związanymi z wizytą Papieża. Według niego, pomyłką byłoby
myśleć, że za sprawą swojego jednorazowego i krótkiego przybycia na
ziemię łez, Papież rozwiąże wszystkie problemy tego regionu. Nie znaczy
to, że jest ona bez znaczenia. Przeciwnie, abp Lazzarotto stwierdził, że
ta „wizyta stanowi proroczy znak i z pewnością wyzwoli nowe siły dla
ludzi, stąd i doda im nowej nadziei”.

Z kolei biskup pomocniczy Giacinto Bulos Marcuzzo, wikariusz
Patriarchatu Kościoła łacińskiego w Izraelu, wyraził przekonanie, że
Papież „z pewnością będzie mówił o pokoju, o pojednaniu i o
sprawiedliwości. Na tym się opiera przyszłość całego regionu. Bez pokoju
nie będzie przyszłości dla nas, chrześcijan”. Papież Franciszek będzie
prawdopodobnie mówił również o konflikcie izraelsko-palestyńskim, jak to
zrobił Benedykt XVI w 2009 roku.

„Stanowisko Stolicy Apostolskiej jest tutaj jasne. Nie mieszamy się
do polityki. Strony konfliktu mają się pogodzić. Jednakże Kościół
podkreśla konieczność przestrzegania sprawiedliwości i praw człowieka”,
powiedział bp Marcuzzo. Jego zdaniem, konflikt izraelsko-palestyński
jest źródłem wszystkich problemów tego regionu.

Pomimo wyzwań, jakie stoją przed wyznawcami Chrystusa, istnieje tu
wciąż wiele objawów dyskryminacji i fizycznych napaści (pisałem o tym
m.in. w „Naszym Dzienniku” tutaj: http://naszdziennik.pl/wp/78092,modlitwa-odpowiedzia-na-nienawisc.html),
bp Marcuzzo uważa jednak, że Papież Franciszek jest postrzegany w
Izraelu w sposób bardzo pozytywny, a jego podróż będzie się odbywać z
rabinem i z imamem z Argentyny, co jest dobrym znakiem.

Dr Tomasz M. Korczyński

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/78146,spotkania-franciszka-co-przyniosa.html

avatar użytkownika Maryla

23. Palestyna zawierzona

Palestyna zawierzona Maryi

Słowa wygłoszone przez Papieża Franciszka po modlitwie „Regina Caeli” na placu Żłóbka w Betlejem

Słowa wygłoszone do zebranych wiernych przez
Papieża Franciszka w rozważaniu po modlitwie „Regina Caeli”  na placu
Żłóbka w Betlejem:

W miejscu, gdzie narodził się Książę Pokoju, pragnę wystosować
zaproszenie do Pana Prezydenta Mahmuda Abbasa i do Pana Prezydenta
Szimona Peresa do wzniesienia wraz ze mną modlitwy proszącej Boga o dar
pokoju. Oferuję mój dom w Watykanie, aby gościł to modlitewne spotkanie.

Wszyscy pragniemy pokoju. Tylu ludzi buduje go każdego dnia małymi
czynami, wielu cierpi i cierpliwie znosi zmęczenie tylu próbami jego
zbudowania. I wszyscy – szczególnie ci, którzy są postawieni w służbie
swych narodów – mamy obowiązek stać się narzędziami i budowniczymi
pokoju, przede wszystkim przez modlitwę.

Budowa pokoju jest trudna, ale życie bez pokoju jest męką. Wszyscy
mężczyźni i kobiety tej ziemi i całego świata proszą nas o
przedstawienie Bogu ich gorącego dążenia do pokoju.

 

Drodzy Bracia i Siostry!

Na zakończenie tej celebracji zwracamy nasze myśli ku Najświętszej
Maryi Pannie, która tutaj, w Betlejem, porodziła swego syna, Jezusa.
Dziewica Maryja jest osobą, która bardziej niż ktokolwiek inny
kontemplowała Boga w ludzkim obliczu Jezusa. Z pomocą św. Józefa owinęła
Go w pieluszki i położyła w żłobie.

Jej zawierzamy to terytorium i tych, którzy tutaj mieszkają, aby
mogli żyć w sprawiedliwości, pokoju i braterstwie. Powierzamy także
pielgrzymów, którzy tutaj przyjeżdżają, aby zaczerpnąć ze  źródeł wiary
chrześcijańskiej – są oni obecni również podczas tej Mszy Świętej. Jest
ich tak wielu.

Czuwaj, o Maryjo, nad rodzinami, młodzieżą, nad osobami starszymi.
Czuwaj nad tymi, którzy utracili wiarę i nadzieję; pociesz chorych,
więźniów i wszystkich cierpiących; wspieraj pasterzy i całą wspólnotę
wierzących, aby byli „solą i światłem” na tej błogosławionej ziemi.
Wspieraj też dzieła wychowawcze, zwłaszcza te w Betlejem i Uniwersytet
Betlejemski.

Kontemplując Świętą Rodzinę tutaj, w Betlejem, moja myśl
spontanicznie biegnie do Nazaretu, gdzie, jak ufam, będę mógł się udać,
jeśli Bóg zechce, przy innej okazji. Obejmuję stąd w uścisku wiernych
chrześcijan żyjących w Galilei i zachęcam do stworzenia w Nazarecie
Międzynarodowego Centrum dla Rodziny.

Najświętszej Maryi Pannie powierzamy losy ludzkości, aby otwarły się w
świecie nowe i obiecujące perspektywy braterstwa, solidarności i
pokoju.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

24. @Maryla

Dziękuję...
Pozwolę sobie zapisać tu link prowadzący do strony, którą teraz znalazłam, gdzie znajdziemy więcej wiadomości związanych z papieską pielgrzymką... dzień po dniu, godzina po godzinie...

>>> PAPIEŻ W ZIEMI ŚWIĘTEJ

a niezależnie od tego...
:)

***
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

25. "Przemoc zwycięża się pracą i pokojem"

"Przemoc zwycięża się pracą i pokojem"
L'OSSERVATORE ROMANO /PAP/EPA


Papież w Bazylice Narodzenia Pańskiego

W drugiej części swego pobytu w Betlejem 25 maja Franciszek
nawiedził Grotę Narodzenia, a następnie udał się do Ośrodka Phoenix na
terenie obozu dla uchodźców w Dhajszy, gdzie spotkał się z dziećmi,
które znalazły tam opiekę.


W krótkim improwizowanym przemówieniu po hiszpańsku podziękował im za
koncert, jaki przygotowały i wezwał je, aby nie dały się opanować przez
przemocy, ale aby pracowały na rzecz pokoju i rozwoju swej ojczyzny.
"Przemoc zwycięża się nie przemocą, ale pracą i pokojem" - dodał papież.
Zapewnił swych małych słuchaczy, że będzie się za nich modlił i
poprosił, aby oni modlili się za niego.

Po obiedzie z kilkoma rodzinami palestyńskimi Ojciec Święty pojechał do
Groty Narodzenia w Betlejem, którą nawiedził prywatnie, bez udziału
przedstawicieli mediów. Przebywał w niej kilkanaście minut, modląc się i
zwiedzając miejsce narodzin Pana Jezusa. Stamtąd udał się do Ośrodka
Phoenix na terenie obozu dla uchodźców w Dhajszy na spotkanie z dziećmi
zarówno z tego obozu, jak i z kilku innych - w Aidzie i Beit Dżibrinie.
Przybywającego Dostojnego Gościa witały transparenty w różnych językach,
głoszące: "Chrześcijanie i muzułmanie żyją pod okupacją".



"Nasi dziadkowie zostali wypędzeni z domów, a my przyszliśmy na świat
już pod okupacją, z murem przed nami" - powiedział, witając papieża po
arabsku, jeden z młodych uchodźców. Podkreślił, że dlatego dzieci z
Betlejem chcą "wykrzyczeć światu o trudnościach i cierpieniach narodu
palestyńskiego". Przypomniał o jego bolesnych dziejach i życiu w
kontenerach przysłanych przez ONZ. Wielokrotnie przewijało się słowo
"Naqba", czyli dzień "katastrofy", wspominany co roku jako początek
wypędzania dużej części Arabów palestyńskich z granic nowo powstałego w
1948 Państwa Izrael. Młody mówca często powtarzał to słowo, ale pojawiał
się też arabski wyraz "salam" - pokój.



Jest to pragnienie wszystkich mieszkańców tego obozu, istniejącego od
1949 i liczącego obecnie ponad 3,5 tys. Palestyńczyków pochodzących z 45
wiosek na zachód od Jerozolimy i Hebronu.



Po tym poruszającym wystąpieniu chór dziecięcy wykonał kilka pieśni po
włosku i arabsku, których papież uważnie i z zainteresowaniem wysłuchał.
Obecni byli m.in. towarzyszący mu kardynałowie: Jean-Louis Tauran, Kurt
Koch, Leonardo Sandri i Pietro Parolin. Po koncercie Ojciec Święty
otrzymał od dzieci duży obraz z krajobrazem Ziemi Świętej. Potem po
hiszpańsku podziękował wszystkim młodym uczestnikom spotkania za
koncert, a jego słowa tłumaczył na żywo na arabski jeden z franciszkanów
z Kustodii Ziemi Świętej. Wręczył również chórzystom drobny upominek.



"Przeczytałem wasze plakaty i zrozumiałem wasze przesłanie" -
powiedział Franciszek w krótkim improwizowanym przemówieniu, którego
początkowo nie przewidywano. Podziękował młodym śpiewakom za ich trud
dodając, że "pięknie śpiewaliście". Nawiązując do wcześniejszych
wystąpień zachęcił swych młodych słuchaczy, aby nie dali się opanować na
całe życie przez przeszłość. "Pamiętajcie, że przemoc zwalcza się nie
przemocą, ale wyłącznie pokojem" - zaapelował, niemal błagając, Ojciec
Święty i dodał, że tylko pokój i praca "mogą wam zapewnić spokojną
przyszłość". "Proszę Boga, aby wam błogosławił, będę się za was modlił i
proszę was, abyście się modlili za mnie" - zakończył swą krótką
wypowiedź papież.



Z ośrodka odjechał na lądowisko w Betlejem, skąd - żegnany przez
prezydenta Palestyny Mahmuda Abbasa, burmistrz miasta Verę Baboun i inne
osobistości - odleciał śmigłowcem do Izraela.

http://papiez.wiara.pl/doc/2018127.Przemoc-zwycieza-sie-praca-i-pokojem


avatar użytkownika intix

26. Papież już w Izraelu


Papież już w Izraelu
OLIVER WEIKEN /PAP/EPA


Papież przemawia na lotnisku w Tel Awiwie

Papież Franciszek potępił w niedzielę sobotni zamach w Muzeum
Żydowskim w Brukseli, w którym zginęły 4 osoby, wśród nich dwoje
Izraelczyków. O ataku papież mówił w przemówieniu powitalnym po
przybyciu do Tel Awiwu.


"Błagam wszystkich, którzy ponoszą odpowiedzialność, aby uczynili
wszystko, co możliwe na rzecz poszukiwania sprawiedliwych rozwiązań
złożonych problemów, tak, aby Izraelczycy i Palestyńczycy mogli żyć w
pokoju" - powiedział Ojciec Święty podczas uroczystości powitalnej na
Lotnisku Międzynarodowym im. Ben Guriona w Tel Awiwie. Papież potępił
wczorajszy zamach na muzeum żydowskie w Brukseli oraz ponowił swoje
zaproszenie do prezydenta Abbasa i Peresa o wspólną modlitwę o pokój,
proponując w tym celu swój dom w Watykanie.

Około godz. 15.30 czasu polskiego śmigłowiec z Ojcem Świętym na
pokładzie wylądował w Tel Awiwie. Papieża powitali prezydent, Szymon
Peres i premier Benjamin Netanjahu.



Witając Franciszka prezydent Peres zapewnił, że jego ojczyzna jest
krajem miłującym pokój i potępił wczorajszy zamach na muzeum żydowskie w
Brukseli, jako okrutny akt antysemicki. Podkreślił znaczenie i
autorytet jakim cieszy się Ojciec Święty na arenie międzynarodowej i
wyraził uznanie dla jego głosu potępiającego wszelkie akty nienawiści i
przemocy motywowanej rasowo, czy też religijnie. Zaznaczył wierność
narodu żydowskiego wobec swego Boga i tradycji ojców a także jego rolę
kulturową. Przypomniał, że jego rodacy przekształcili pustynię w żyzną
krainę i pragną pokoju, tak jak o tym mówił prorok Izajasz.



Z kolei premier, Benjamin Netanjahu wskazał, że Franciszek przybywa do
Izraela jako posłaniec pokoju. Odwołał się do Biblii jako źródła obydwu
religii oraz kształtowania relacji międzyludzkich. Podkreślił, że w
programie papieskiej wizyty znajduje się złożenie kwiatów na grobie
twórcy państwa izraelskiego Teodora Herzla oraz odwiedzi muzeum
Holokaustu, Yad Vashem.



W swoim przemówieniu papież podkreślił, że głównym motywem jego
pielgrzymki jest 50. rocznica historycznej wizyty Pawła VI i jego
spotkania z patriarchą Konstantynopola, Atenagorasem. Zaznaczył, że od
tego czasu zostały nawiązane stosunki dyplomatyczne między Stolicą
Apostolską a Państwem Izrael, które przyczyniły się do umocnienia
dobrych i serdecznych relacji dwustronnych. Życzył narodowi żydowskiemu,
by mógł żyć w pokoju i pomyślności.



Papież podkreślił znaczenie Ziemi Świętej dla znacznej części
ludzkości. "Pragnę zatem, aby ta błogosławiona ziemia była miejscem, w
którym nie byłoby jakiejkolwiek przestrzeni dla tych, którzy
instrumentalizując i radykalizując wartość swojej przynależności
religijnej, stają się nietolerancyjni i stosują przemoc wobec innych" -
powiedział Franciszek.



Ojciec Święty podkreślił, że podczas swej pielgrzymki odwiedzi wiele
ważnych miejsc w Jerozolimie, mieście którego nazwa oznacza „miasto
pokoju”. Choć taką chce ją mieć Bóg, to jednak niestety jest ono nadal
nękane przez skutki długotrwałych konfliktów. "W jedności z wszystkimi
ludźmi dobrej woli na całym świecie, błagam wszystkich, którzy ponoszą
odpowiedzialność, aby uczynili wszystko, co możliwe na rzecz
poszukiwania sprawiedliwych rozwiązań złożonych problemów, tak, aby
Izraelczycy i Palestyńczycy mogli żyć w pokoju" - stwierdził Franciszek.



Papież zachęcił do odważnego i niestrudzonego podejmowania drogi
dialogu, pojednania i pokoju. Ponowił apel, "by wszyscy uznali, że
państwo Izrael ma prawo do istnienia i cieszenia się pokojem i
bezpieczeństwem w obrębie uznanych międzynarodowo granic. Niech uznane
będzie tak samo, że naród palestyński ma prawo do suwerennej ojczyzny,
do życia w godności i do swobodnego podróżowania. Niech rozwiązanie
«dwóch państw» stanie się rzeczywistością, a nie pozostaje tylko
marzeniem" - podkreślił.



Papież potępił wczorajszy zamach na muzeum żydowskie w Brukseli oraz
ponowił swoje zaproszenie do prezydenta Abbasa i Peresa o wspólną
modlitwę o pokój, proponując w tym celu swój dom w Watykanie.



Franciszek skierował swe pozdrowienia także do chrześcijan. Zachęcił
ich, by kontynuowali swe pokojowe świadectwo na rzecz pojednania i
przebaczenia. "Bądźcie zaczynem pojednania, nosicielami nadziei,
świadkami miłosierdzia. Wiedzcie, że zawsze jesteście obecni w moich
modlitwach" - zapewnił Ojciec Święty.



Po zakończeniu uroczystości powitalnej papież udał się izraelskim śmigłowcem wojskowym do Jerozolimy.

http://papiez.wiara.pl/doc/2018253.Papiez-juz-w-Izraelu

avatar użytkownika intix

27. Jest wiele do zrobienia, aby osiągnąć jedność


Jest wiele do zrobienia, aby osiągnąć jedność
ABIR SULTAN /PAP/EPA


Papież Franciszek i patriarcha Bartłomiej

Ekumeniczne spotkanie pod przewodnictwem papieża Franciszka i
patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I, formalnego zwierzchnika
prawosławia, w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie było kulminacją
drugiego dnia papieskiej pielgrzymki do Ziemi Świętej.


Niedzielna uroczystość odbyła się z okazji 50. rocznicy historycznego,
pojednawczego spotkania papieża Pawła VI i patriarchy Atenagorasa w
Jerozolimie, które zapoczątkowało dialog katolicko-prawosławny.
Wcześniej, podczas ich prywatnego spotkania w siedzibie delegatury
apostolskiej w Jerozolimie obaj hierarchowie podpisali wspólną
deklarację.

Zwracając uwagę na znaczenie niedzielnej ceremonii Watykan podkreśla,
że nie było jeszcze takiego spotkania w Bazylice Grobu Pańskiego, która
jest centralnym punktem wiary chrześcijańskiej. Administrację nad
świątynią sprawują prawosławni, Ormianie, a ze strony katolickiej -
franciszkanie. Przedstawiciele kilku Kościołów mogą odprawiać tam
nabożeństwa.

Franciszek i Bartłomiej wymienili uroczysty uścisk. Papież powiedział w
przemówieniu podczas ekumenicznej ceremonii: "W tej bazylice, na którą
każdy chrześcijanin spogląda z wielką czcią, osiąga swój punkt
kulminacyjny pielgrzymka, którą odbywam wspólnie z moim umiłowanym
bratem w Chrystusie, Jego Świątobliwością Bartłomiejem". Apelował:
"Nauczmy się od tego miejsca, by przeżywać swoje życie, udręki naszych
Kościołów i całego świata w świetle poranka wielkanocnego". "Nie dajmy
sobie ukraść podstawy naszej nadziei! Nie pozbawiajmy świata radosnej
nowiny Zmartwychwstania! I nie bądźmy głusi na potężne wezwanie do
jedności rozbrzmiewające z tego miejsca" - prosił Franciszek. Wyraził
przekonanie, że święte miejsce, jakim jest Bazylika Grobu Pańskiego,
pozwala z bólem dostrzec dramat podziałów między chrześcijanami. "Mamy
świadomość - podkreślił - że pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, aby
osiągnąć pełnię jedności". "Jednakże różnice nie powinny nas przerażać i
paraliżować naszej drogi" - powiedział papież.

Franciszek dodał: "Za każdym razem, kiedy prosimy jedni drugich o
przebaczenie za grzechy popełnione wobec innych chrześcijan i za każdym
razem, kiedy mamy odwagę udzielenia i przyjęcia tego przebaczenia,
doświadczamy zmartwychwstania". Papież ponowił wyrażone przez jego
poprzedników pragnienia kontynuowania dialogu ze wszystkimi
chrześcijanami, by - jak wyjaśnił przywołując słowa Jana Pawła II -
znaleźć sposób sprawowania posługi Biskupa Rzymu, która, zgodnie z jego
misją, "byłaby otwarta na nową sytuację i mogła być posługą w miłości i
komunii, uznawaną przez wszystkich". Patriarcha Bartłomiej oświadczył:
"Wymieniliśmy uścisk miłości, by kontynuować drogę do pełnej jedności w
miłości i prawdzie". Nie ma innej drogi od drogi pojednania i pokoju -
dodał patriarcha Konstantynopola.

Wcześniej podczas prywatnego spotkania podpisali wspólną deklarację. „W
historycznym kontekście, naznaczonym przemocą, obojętnością i egoizmem,
wiele osób odczuwa dziś, że straciły orientację” – głosi dokument.
Zwraca uwagę, że składając wspólnie świadectwo o Dobrej Nowinie
Ewangelii, chrześcijanie mogą pomóc współczesnym ludziom w ponownym
odkryciu drogi ku prawdzie, sprawiedliwości i pokojowi. Za przykładem
swych poprzedników – Pawła VI i Atenagorasa sprzed pół wieku – obaj
hierarchowie wezwali wszystkich chrześcijan, wyznawców wszystkich
tradycji religijnych i ludzi dobrej woli „do uznania pilnej potrzeby
naszych czasów, zmuszającej do szukania pojednania i jedności rodziny
ludzkiej z pełnym poszanowaniem słusznych różnic, dla dobra całej
ludzkości i przyszłych pokoleń”.



Wcześniej, na początku swego obszernego, 10-punktowego dokumentu Ojciec
Święty i patriarcha Konstantynopola przypomnieli historyczne rozmowy
Pawła VI i Atenagorasa 50 lat temu w Jerozolimie. Obecne, „kolejne
spotkanie biskupów Kościołów Rzymu i Konstantynopola, założonych przez
dwóch braci apostołów Piotra i Andrzeja jest dla nas źródłem głębokiej
radości duchowej. Stanowi opatrznościową sposobność do refleksji ma
temat głębi i prawdziwości naszych dotychczasowych więzi” – stwierdzili
autorzy wspólnej deklaracji.



Wspomnieli następnie o drodze do jedności, którą przemierzyły już oba
Kościoły - drodze „komunii i uprawnionej różnorodności”. Wymienili w tym
kontekście odwołanie ekskomunik z 1054, wzajemne odwiedziny w ich
stolicach kościelnych kolejnych papieży i patriarchów Konstantynopola,
stałą obecność oficjalnych delegacji obu Kościołów na ich świętach
patronalnych w Rzymie i Stambule. Ojciec Święty i patriarcha zaznaczyli,
że czekają „z niecierpliwością na dzień, w którym będziemy wreszcie
wspólnie brali udział w Uczcie Eucharystycznej”.



Istotny wkład do osiągnięcia tego celu wnosi dialog teologiczny
katolicko-prawosławny, który od chwili rozpoczęcia do dzisiaj odnotował
znaczący postęp. Sygnatariusze wspólnego dokumentu wyrazili „szczere
uznanie dla dotychczasowych osiągnięć, jak i dla obecnych wysiłków” jego
uczestników. „Nie jest to już tylko działanie teoretyczne, ale
postępowanie w prawdzie i miłości, wymagające coraz głębszego wzajemnego
poznania swych tradycji w celu ich zrozumienia i uczenia się od nich” –
podkreślono w deklaracji.



Ale niezależnie od dotychczasowych ustaleń na tej drodze już teraz oba
Kościoły mają „obowiązek dawania wspólnego świadectwa miłości Boga wobec
wszystkich ludzi, pracując razem w służbie ludzkości, zwłaszcza w
obronie godności osoby ludzkiej na każdym etapie jej życia oraz
świętości rodziny, opartej na małżeństwie, krzewiąc pokój i dobro
wspólne i reagując na cierpienia, nękające nadal nasz świat”. Ciągle
trzeba podejmować problemy głodu, ubóstwa, analfabetyzmu i
niesprawiedliwego podziału dóbr – głosi wspólny dokument. Za swój
obowiązek oba wyznania uważają „dążenie do wspólnego budowania
społeczeństwa sprawiedliwego i humanitarnego, w którym nikt nie czuje
się wykluczony ani zepchnięty na margines”.



Wiele uwagi obaj hierarchowie poświęcili również sprawom środowiska
naturalnego. Wezwali do roztropnej, pełnej współczucia, sprawiedliwości i
uczciwości ochrony daru stworzenia, który powierzył nam nasz Stwórca.
Wyznali ze skruchą, że niesprawiedliwie obchodzimy się z naszą planetą,
dodając, że jest to grzech w oczach Boga. Potwierdzili swą
współodpowiedzialność i obowiązek propagowania poczucia pokory i
umiarkowania, „aby wszyscy odczuwali potrzebę poszanowania stworzenia i
jego troskliwej ochrony”.



Podkreślili też pilną potrzebę skutecznej i pełnej zaangażowania
współpracy chrześcijan w celu powszechnego zapewnienia prawa do
publicznego wyrażania swej wiary, sprawiedliwego ich traktowania i
krzewienia tego, co chrześcijaństwo nieustannie wnosi do współczesnego
społeczeństwa i kultury. Zachęcili wszystkich chrześcijan do popierania
prawdziwego dialogu z judaizmem, islamem i innymi tradycjami
religijnymi, dodając, że obojętność i wzajemna nieznajomość siebie mogą
doprowadzić wyłącznie do nieufności, a niekiedy wręcz do konfliktów.



W tym kontekście Franciszek i Bartłomiej wyrazili wielki niepokój o
sytuację chrześcijan na Bliskim Wschodzie i o ich prawo do bycia
pełnoprawnymi obywatelami swych ojczyzn. Zapewnili, że ufnie modlą się
do Wszechmocnego i Miłosiernego Boga o pokój w Ziemi Świętej i na całym
Bliskim Wschodzie, zwłaszcza za Kościoły w Egipcie, Syrii i Iraku, które
najbardziej ucierpiały w związku z ostatnimi wydarzeniami politycznymi
na tym terenie. Wyrazili przekonanie, że nie broń, ale dialog,
przebaczenie i pojednanie są jedynymi środkami do osiągnięcia pokoju.



Na zakończenie głowa Kościoła katolickiego i duchowy zwierzchnik
światowego prawosławia podkreślili, że podejmując tę „wspólną
pielgrzymkę do miejsca ukrzyżowania, śmierci i zmartwychwstania Jezusa
Chrystusa”, powierzyli wstawiennictwu Jego Matki swe przyszłe kroki ku
pełnej jedności oraz zawierzyli „nieskończonej miłości Boga całą rodzinę
ludzką”.

http://papiez.wiara.pl/doc/2018452.Jest-wiele-do-zrobienia-aby-osiagnac-...

avatar użytkownika intix

28. Papież do Wielkiego Muftiego


Papież do Wielkiego Muftiego
BEN GERSHOM /PAP/EPA

„Chcielibyśmy być świadkami działania Boga w świecie i dlatego
właśnie na tym naszym spotkaniu czujemy głęboko rozbrzmiewające
wezwanie, byśmy byli budowniczymi pokoju i sprawiedliwości, byśmy
prosili na modlitwie o te dary i uczyli się od Boga miłosierdzia,
wielkoduszności i współczucia” - powiedział papież odwiedzając Wielkiego
Muftiego Jerozolimy, szejka Muhamada Ahmada Husseina.


Ojciec Święty wezwał wyznawców religii powołujących się na Abrahama do
wzajemnego szacunku i miłości, rozumienia cierpień innych ludzi,
odrzucenia wykorzystywania imienia Boga do przemocy oraz współpracy na
rzecz sprawiedliwości i pokoju. Franciszek przybywając na Wzgórze
Świątynne odwiedził jedno z najważniejszych sanktuariów muzułmańskich -
Kopułę na Skale - tzw. meczet Omara. Zgodnie z regułami islamu Ojciec
Święty zdjął obuwie. Następnie udał się do budynku Wysokiej Rady.
Witając papieża Wielki Mufti Jerozolimy, szejk Muhamad Ahmad Hussein
wskazał na znaczenie sanktuarium Kopuły na Skale dla islamu. Jest ono
jednym z trzech najświętszych miejsc tej religii, ustępując jedynie
Mekce i Medynie. Wskazując na znaczenie jakie ma posługa Ojca Świętego
dla całego świata, wyjaśnił na czym polegają trudności w relacjach
między Palestyńczykami a Żydami i prosił papieża o pomoc w rozwiązaniu
istniejących problemów. "Nie będzie pokoju w tej Ziemi, jeśli nie
zostanie położony kres przemocy, którą nieustannie znosi nasz naród" -
powiedział szejk Muhamad Ahmad Hussein.



Odpowiadając na te słowa Franciszek przypomniał, że muzułmanie,
chrześcijanie i żydzi uznają w Abrahamie, choć każda z tych religii na
inny sposób, swego ojca w wierze i wielki przykład do naśladowania.
Zauważył, że był on człowiekiem otwartym, gotowym ze względu na
posłuszeństwo Bogu opuścić wszystko, by pójść jako pielgrzym. Taka też
powinna być nasza postawa duchowa. „Nigdy nie możemy uważać siebie za
samowystarczalnych, panów naszego życia. Nie możemy ograniczać się do
trwania w zamknięciu, w pewności swoich przekonań” - stwierdził. Papież
zarazem, że pielgrzymka Abrahama była także wezwaniem do
sprawiedliwości. „Również my chcielibyśmy być świadkami działania Boga w
świecie i dlatego właśnie na tym naszym spotkaniu czujemy głęboko
rozbrzmiewające wezwanie, byśmy byli budowniczymi pokoju i
sprawiedliwości, byśmy prosili na modlitwie o te dary i uczyli się od
Boga miłosierdzia, wielkoduszności i współczucia”- powiedział Ojciec
Święty.



„Drodzy bracia, drodzy przyjaciele, z tego świętego miejsca wznoszę z
głębi serca apel do wszystkich ludzi i wspólnot, które powołują się na
Abrahama: szanujmy się i miłujmy się wzajemnie jako bracia i siostry!
Uczmy się rozumieć cierpienie innej osoby! Niech nikt nie wykorzystuje
imienia Boga do przemocy! Wspólnie pracujmy na rzecz sprawiedliwości i
pokoju!” - wezwał muzułmanów papież.

Oto tekst papieskiego przemówienia w tłumaczeniu na język polski:



Wasza Ekscelencjo,

Drodzy muzułmańscy przyjaciele,



Jestem zaszczycony, że mogę się z wami spotkać w tym świętym miejscu.
Serdecznie wam dziękuję za uprzejme zaproszenie, które zechcieliście do
mnie skierować, a szczególnie dziękuję, Waszej Ekscelencji, oraz
przewodniczącemu Najwyższej Rady Muzułmańskiej.



Idąc tropem moich poprzedników, a zwłaszcza wspaniałym śladem podróży
Pawła VI przed pięćdziesięciu lata, pierwszej wizyty papieża w Ziemi
Świętej, bardzo pragnąłem przybyć jako pielgrzym i nawiedzić miejsca,
które widziały ziemską obecność Jezusa Chrystusa. Ale ta moja
pielgrzymka nie byłaby kompletna, jeśliby nie uwzględniała także
spotkania z ludźmi i wspólnotami żyjącymi na tej ziemi, a więc jestem
szczególnie zadowolony ze spotkania z wami - muzułmańscy przyjaciele,
drodzy bracia.



W tej chwili moja myśl biegnie ku postaci Abrahama, który na tych
ziemiach żył jako pielgrzym. Muzułmanie, chrześcijanie i Żydzi uznają w
Abrahamie, choć każda z tych religii na inny sposób, swego ojca w wierze
i wielki przykład do naśladowania. Stał się on pielgrzymem,
pozostawiając swój lud, własny dom, aby wyruszyć w duchową przygodę, do
której powołał go Bóg.



Pielgrzym to osoba, która czyni siebie ubogą, godzi się opuścić swoją
ojczyznę, pragnie osiągnąć wieki i upragniony cel, żyje nadzieją
otrzymanej obietnicy (por. Hbr 11,8-19). Takie było położenie Abrahama i
taka powinna też być nasza postawa duchowa. Nigdy nie możemy uważać
siebie za samowystarczalnych, panów naszego życia. Nie możemy ograniczać
się i trwać w zamknięciu, pewni naszych przekonań. W obliczu tajemnicy
Boga wszyscy jesteśmy ubodzy, odczuwamy, że zawsze powinniśmy być gotowi
do wyjścia z samych siebie, posłuszni wezwaniu, jakie kieruje do nas
Bóg, otwarci na przyszłość, jaką pragnie On dla nas zbudować.



W tej naszej ziemskiej pielgrzymce nie jesteśmy sami: przecinamy drogę
innych braci, czasami dzielimy z nimi część drogi, czasami przeżywamy
wspólnie pokrzepiający nas postój. Takie jest dzisiejsze spotkanie i
przeżywamy je ze szczególną wdzięcznością: jest to miły wspólny postój,
możliwy dzięki waszej gościnności, w pielgrzymce jaką jest nasze życie i
życie naszych wspólnot. Żyjemy braterską łącznością i wymianą, które
mogą nam dać pokrzepienie i dać nam nowe siły do stawienia czoła
wspólnym nasuwającym się wyzwaniom.



Nie możemy zapomnieć, że pielgrzymka Abrahama była także wezwaniem do
sprawiedliwości: Bóg chciał, aby był on świadkiem Jego działania i
naśladował Go. Również my chcielibyśmy być świadkami działania Boga w
świecie i dlatego właśnie na tym naszym spotkaniu czujemy głęboko
rozbrzmiewające wezwanie, byśmy byli budującymi pokój i sprawiedliwość,
byśmy prosili na modlitwie o te dary i uczyli się od Boga miłosierdzia,
wielkoduszności i współczucia.



Drodzy bracia, drodzy przyjaciele, z tego świętego miejsca wznoszę
stanowczy apel do wszystkich ludzi i wspólnot, które powołują się na
Abrahama: szanujmy się i miłujmy się wzajemnie jako bracia i siostry!



Uczymy się rozumieć cierpienie innej osoby!

Niech nikt nie wykorzystuje imienia Boga do przemocy!

Wspólnie pracujmy na rzecz sprawiedliwości i pokoju!

Salam !

http://papiez.wiara.pl/doc/2019225.Papiez-do-Wielkiego-Muftiego/2

avatar użytkownika intix

29. Franciszek przy Ścianie Płaczu


Franciszek przy Ścianie Płaczu
JIM HOLLANDER /PAP/EPA

Papież Franciszek wzorem swych poprzedników Jana Pawła II i
Benedykta XVI był w poniedziałek przy Ścianie Płaczu w Jerozolimie,
gdzie w mur włożył karteczkę z modlitwą. Złożył również wizytę wielkiemu
muftiemu Jerozolimy.

Na karteczce, którą papież włożył w Ścianę Płaczu, był tekst modlitwy
"Ojcze Nasz" po hiszpańsku - wyjaśnił rzecznik Watykanu ksiądz Federico
Lombardi.

Agencje cytują słowa papieża, który opuszczając miejsce modlitw Żydów,
powiedział głównemu rabinowi Izraela: "Przyszedłem modlić się i prosiłem
Pana o łaskę pokoju".

W tym symbolicznym miejscu doszło przy tej okazji do wymownego gestu:
wymiany serdecznego uścisku między Franciszkiem a towarzyszącym mu w
pielgrzymce do Ziemi Świętej przyjacielem, rabinem Abrahamem Skórką z
Buenos Aires. Wcześniej rabin Skórka powiedział w wywiadzie, że od
wyboru Franciszka obaj marzyli o tym, że uściskać się w tym miejscu.

W pamiątkowej księdze po modlitwie przy Ścianie Płaczu papież wyraził radość z tego, że mógł tam być ze "starszymi braćmi".

Na Wzgórzu Świątynnym Franciszek spotkał się z wielkim muftim
Jerozolimy i całej Palestyny szejkiem Muhammadem Ahmadem Hussejnem
(czytaj: Papież do Wielkiego Muftiego).
Odwiedził jedno z najważniejszych miejsc islamu, Kopułę na Skale, czyli
tzw. meczet Omara. Zgodnie z obowiązującymi zasadami przy wejściu zdjął
buty.

W przemówieniu do wielkiego muftiego i delegacji muzułmańskiej
Franciszek podkreślił, że jego pielgrzymka do Ziemi Świętej nie byłaby
kompletna, gdyby nie uwzględniała także spotkania ze wszystkimi
wspólnotami tam żyjącymi.

"Drodzy przyjaciele, z tego świętego miejsca wznoszę z głębi serca apel
do wszystkich ludzi i wspólnot, które powołują się na Abrahama:
szanujmy się i miłujmy się wzajemnie jako bracia i siostry!" - wezwał
papież.

Apelował: "Uczmy się rozumieć cierpienie innej osoby! Niech nikt nie
wykorzystuje imienia Boga do przemocy! Wspólnie pracujmy na rzecz
sprawiedliwości i pokoju!".

http://papiez.wiara.pl/doc/2019319.Franciszek-przy-Scianie-Placzu


avatar użytkownika intix

30. Papież do Naczelnych Rabinów


Papież do Naczelnych Rabinów
ANDREW MEDICHINI /PAP/EPA

"Razem możemy wnieść wielki wkład w sprawę pokoju; razem
będziemy mogli świadczyć w szybko zmieniającym się świecie o trwałym
znaczeniu Bożego planu stworzenia; razem będziemy mogli stanowczo
przeciwstawiać się wszelkim formom antysemityzmu i różnym innym formom
dyskryminacji" - powiedział papież podczas wizyty u dwóch Wielkich
Rabinów Izraela - sefardyjskiego Szlomo Amara i aszeknazyjskiego -Yony
Metzgera.


Papieża powitał dyrektor generalny Wielkiego Rabinatu. Nawiązał do
sobotniego zamachu w Brukseli i wyraził ubolewanie z powodu aktów
antysemityzmu. Rabin sefardyjski, Szlomo Amara podkreślił znaczenie
Dekalogu, łączącego obowiązki względem Boga i ludzi. Prosił Kościół, by
wnosił wkład w budowanie pokoju i walczył z terroryzmem.



Również Wielki Rabin aszeknazyjski -Yona Metzger potępił terroryzm i
zaapelował o wspólne budowanie pokoju, niezależnie od różnic etnicznych,
czy religijnych.



Zabierając głos Franciszek przypomniał, że od czasów, gdy był
arcybiskupem Buenos Aires, mógł liczyć na przyjaźń wielu żydów. Przyjął
też wielu z nich na audiencjach. Zaznaczył, że ta droga przyjaźni jest
jednym z owoców II Soboru Watykańskiego, a zwłaszcza deklaracji „Nostra
aetate” o relacjach Kościoła z innymi religiami.



"Jestem przekonany, że w istocie to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich
dekad w stosunkach między żydami a katolikami jest autentycznym darem
Bożym" - zaznaczył papież.



Ojciec Święty podkreślił znaczenie dialogu pomiędzy Wielkim Rabinatem
Izraela a Komisją Stolicy Apostolskiej ds. Kontaktów Religijnych z
Judaizmem. "Dialog ten, zainspirowany wizytą świętego papieża Jana Pawła
II w Ziemi Świętej, rozpoczął się w roku 2002 i trwa już od dwunastu
lat. Podoba mi się myśl - nawiązująca do bar micwy w tradycji żydowskiej
- że jest on bliski wieku dojrzałego: ufam, że będzie on trwał nadal i
będzie miał przed sobą świetlaną przyszłość" - stwierdził Franciszek.



Papież zachęcił do refleksji nad znaczeniem duchowym więzi łączącej
chrześcijan i wyznawców judaizmu. Podkreślił, że dla katolików chodzi tu
o docenienie w pełni sensu żydowskich korzeni swej wiary. "Wzajemna
znajomość swojego dziedzictwa duchowego, docenienie tego, co nas łączy i
poszanowanie w tym, co nas dzieli mogą prowadzić nas do dalszego
rozwoju naszych stosunków, które powierzamy Bogu. Razem możemy wnieść
wielki wkład w sprawę pokoju; razem będziemy mogli świadczyć w szybko
zmieniającym się świecie o trwałym znaczeniu Bożego planu stworzenia;
razem będziemy mogli stanowczo przeciwstawiać się wszelkim formom
antysemityzmu i różnym innym formom dyskryminacji. Niech Pan nam pomoże
iść z ufnością i męstwem serca jego drogami" - zakończył swoje
przemówienie papież.
Oto tekst papieskiego przemówienia w tłumaczeniu na język polski:



Szanowni Naczelni Rabini Izraela!



Cieszę się szczególnie, że mogę być dzisiaj wraz z wami: jestem wam
wdzięczny za serdeczne przyjęcie i za skierowane do mnie uprzejme słowa
powitania.



Jak wiecie, od czasów, kiedy byłem arcybiskupem Buenos Aires, mogłem
liczyć na przyjaźń wielu braci żydów. Dzisiaj jest tu obecnych dwóch z
nich. Razem z nimi organizowaliśmy owocne inicjatywy spotkań i dialogu i
wraz z nimi przeżyłem także znaczące chwile wspólnoty na płaszczyźnie
duchowej. W ciągu pierwszych miesięcy pontyfikatu mogłem przyjąć różne
organizacje i przedstawicieli światowego judaizmu. Podobnie, jak to się
działo w przypadku moich poprzedników, te prośby o spotkanie są liczne.
Dołączają się one do wielu inicjatyw, odbywających się w skali narodowej
i lokalnej, a wszystko to świadczy o wzajemnym pragnieniu lepszego
wzajemnego poznania, słuchania się nawzajem, budowania więzi prawdziwego
braterstwa.



Ta droga przyjaźni jest jednym z owoców Soboru Watykańskiego II, a
zwłaszcza deklaracji „Nostra aetate”, która miała tak duże znaczenie i
której pięćdziesiątą rocznicę będziemy obchodzili w przyszłym roku.
Jestem przekonany, że w istocie to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich
dekad w stosunkach między żydami a katolikami jest autentycznym darem
Bożym, jednym z cudów, jakich On dokonał, za które powinniśmy
błogosławić Jego imię: „Chwalcie Pana nad panami, bo Jego łaska na
wieki. On sam cudów wielkich dokonał, bo Jego łaska na wieki” (Ps
136,3-4). Darem od Boga, który jednak nie mógłby się objawić bez
zaangażowania wielu osób odważnych i wielkodusznych, zarówno żydów jak i
chrześcijan. Szczególnie chciałbym wspomnieć tu o znaczeniu dialogu
pomiędzy Wielkim Rabinatem Izraela a Komisją Stolicy Apostolskiej ds.
Kontaktów Religijnych z Judaizmem. Dialog ten, zainspirowany wizytą
świętego papieża Jana Pawła II w Ziemi Świętej, rozpoczął się w roku
2002 i trwa już od dwunastu lat. Podoba mi się myśl - nawiązująca do bar
micwy w tradycji żydowskiej - że jest on bliski wieku dojrzałego: ufam,
że będzie on trwał nadal i będzie miał przed sobą świetlaną przyszłość.



Nie chodzi jedynie o nawiązanie na poziomie ludzkim relacji wzajemnego
szacunku: jesteśmy wezwani jako chrześcijanie i jako żydzi do
postawienia sobie w głębi serca pytania o duchowe znaczenie łączącej nas
więzi. Jest to więź, która pochodzi od Boga, przekraczająca naszą wolę i
która pozostaje nienaruszona, mimo wszelkich trudności w kontaktach,
jakich niestety doświadczyliśmy w historii.



Ze strony katolickiej istnieje oczywiście intencja docenienia w pełni
sensu żydowskich korzeni własnej wiary. Ufam, że z waszą pomocą także ze
strony żydowskiej utrzyma się, a jeśli to możliwe zwiększy się
zainteresowanie poznaniem chrześcijaństwa, także na tej błogosławionej
ziemi, na której poznaje ono swoje początki, a szczególnie wśród
młodszego pokolenia.



Wzajemna znajomość swojego dziedzictwa duchowego, docenienie tego, co
nas łączy i poszanowanie w tym, co nas dzieli mogą prowadzić nas do
dalszego rozwoju naszych stosunków, które powierzamy Bogu. Razem możemy
wnieść wielki wkład w sprawę pokoju; razem będziemy mogli świadczyć w
szybko zmieniającym się świecie o trwałym znaczeniu Bożego planu
stworzenia; razem będziemy mogli stanowczo przeciwstawiać się wszelkim
formom antysemityzmu i różnym innym formom dyskryminacji. Niech Pan nam
pomoże iść z ufnością i męstwem serca jego drogami. Szalom!
http://papiez.wiara.pl/doc/2019500.Papiez-do-Naczelnych-Rabinow

avatar użytkownika intix

31. Papież u prezydenta Izraela

Papież u prezydenta Izraela
Mark Neyman /GPO/PAP/EPA
Papież Franciszek i prezydent Izraela, Szymon Peres

Na konieczność poszanowania wolności i godności człowieka jako
warunek pokoju wskazał papież podczas wizyty kurtuazyjnej u prezydenta
Izraela, Szymona Peresa.


Ojciec Święty potępił uciekanie się do przemocy i terroryzmu,
dyskryminację ze względów rasowych lub religijnych, roszczenie do
narzucania swojego punktu widzenia kosztem praw innych osób,
antysemityzm we wszystkich możliwych formach, a także przemoc czy
przejawy nietolerancji wobec osób lub miejsc kultu żydów, chrześcijan i
muzułmanów. Zanim w ogrodach rezydencji prezydenckiej rozpoczęła się
część oficjalna papież Franciszek i prezydent Peres zamienili kilka słów
podczas spotkania prywatnego. Prezydent zaznaczył, że pokój między
religiami ma kluczowe znaczenie dla pokoju w świecie. Przekazał w darze
mozaikę wykonaną przez dzieci z Galilei. Natomiast Ojciec Święty
podziękował za gościnność oraz wyraził radość, że może przebywać w domu
człowieka mądrego i dobrego.



Następnie papież wraz z prezydentem udali się do ogrodu, by posadzić
tam drzewko oliwne - symbol pokoju. Razem obejrzeli drzewa i przeszli na
podium, gdzie zostali powitani przez chór dzieci, śpiewających
"Alluluja". Obydwu powitał były ambasador Izraela przy Stolicy
Apostolskiej, Ben Hur.



Zabierając głos prezydent Peres zapewnił, że jego serce oraz serca jego
rodaków pełną są pokoju, o czym świadczy także obecność przedstawicieli
różnych społeczności Izraela. Przypomniał, że Jerozolima oznacza
"Miasto Pokoju". Zaznaczył, że jego ojczyzna pragnie respektować wolność
i godność każdego ze swych obywateli. Wyraził nadzieję, że możliwe jest
wyjście ze spirali przemocy na Bliskim Wschodzie i wezwał wszystkich
przywódców religijnych, by pomogli w położeniu kresu terroryzmowi, aby
dzieci na całym świecie mogły żyć w pokoju. Zanim Ojciec Święty podszedł
do mównicy, rozległy się głosy: "Viva il Papa" - "Niech żyje Papież!".



W swoim wystąpieniu Franciszek wyraził radość, że może być w Mieście
Świętym, Jerozolimie i zaapelował o ochronę ich sakralności, nie tylko
dziedzictwo przeszłości, ale także ludzi, którzy do nich uczęszczają
dzisiaj i będą uczęszczać w przyszłości. "Oby Jerozolima była naprawdę
Miastem Pokoju! Niech w pełni jaśnieje jej tożsamość i jej sakralny
charakter, jej uniwersalna wartość religijna i kulturowa, jako skarb dla
całej ludzkości!" - wezwał papież.

Ojciec Święty wyrażając uznanie dla roli Szymona Peresa w budowaniu
pokoju, wskazał, że wymaga ono szacunku dla wolności i godności każdej
osoby ludzkiej, która stworzona jest przez Boga i przeznaczona jest do
życia wiecznego. "Wychodząc z tego wspólnego stanowiska możliwe jest
wytrwałe dążenie do pokojowego rozwiązania sporów i konfliktów" -
stwierdził Franciszek. Ponowił apel, aby "wszyscy unikali inicjatyw i
gestów, które przeczyłyby deklarowanej woli osiągnięcia prawdziwego
porozumienia i by nie ustawać w dążeniu do pokoju zdecydowanie i
konsekwentnie".



Papież wezwał do stanowczego odrzucenia przemocy i terroryzmu,
wszelkiej "dyskryminacji ze względów rasowych lub religijnych,
roszczenie do narzucania swojego punktu widzenia kosztem praw innych
osób, antysemityzm we wszystkich możliwych formach, a także przemoc czy
przejawy nietolerancji wobec osób lub miejsc kultu żydów, chrześcijan i
muzułmanów".



Ojciec Święty zaznaczył, że w państwie Izrael żyją i działają
chrześcijanie, którzy pragną w pełni uczestniczyć w życiu tego
społeczeństwa i zaapelował o poszanowanie ich praw. Swoją myślą objął
też wszystkich, "którzy cierpią z powodu następstw kryzysów nadal
gnębiących region bliskowschodni, aby jak najszybciej załagodzono ich
ból poprzez honorowe rozwiązanie konfliktów. Niech pokój zapanuje w
Izraelu i na całym Bliskim Wschodzie!" - zakończył swoje przemówienie
Franciszek.

http://papiez.wiara.pl/doc/2020141.Papiez-u-prezydenta-Izraela

avatar użytkownika intix

32. Niespodziewane kroki papieża w Jerozolimie

Niespodziewane kroki papieża w Jerozolimie
JIM HOLLANDER /PAP/EPA
Papież Franciszek obejmuje swych przyjaciół z Argentyny: rabina Abrahama Skorkę i przywódcę tamtejszych muzułmanów Omara Abbouda. Obok, z lewej, rabin Ściany Płaczu Shmuel Rabinovitz

W drodze ze wzgórza Herzla do Instytutu Yad Vashem papież Franciszek nieoczekiwanie zatrzymał się przy Pomniku Ofiar Terroryzmu.

Po wizycie przy monumencie Herzla, premier Beniamin Netanjachu poprosił
papieża Franciszka, by zatrzymał się przy pomniku upamiętniającym
ofiary zamachów terrorystycznych. Opowiedział historię jednej z ofiar
podkreślając, że stało się to, "gdyż nie skończyliśmy jeszcze wtedy
budowy muru". „Po to budujemy ten mur” - powiedział premier.

Franciszek zatrzymał się i zaczął modlić, a potem w krótkich słowach
potępił terroryzm. "Terroryzm jest złem w swoich korzeniach i
rezultatach. Pochodzi z nienawiści. Nie buduje, ale niszczy" –
powiedział papież.

Wydarzenie to jest komentowane jako odpowiedź na wczorajszy przystanek papieża przy murze bezpieczeństwa w Betlejem.

Druga niespodzianka to fakt, że Ojciec Święty niespodziewanie udał się
na obiad nie, jak planowano do powadzonego przez Legionistów Chrystusa
Papieskiego Instytutu Notre Dame of Jerusalem Center, lecz do
franciszkańskiego klasztoru Najświętszego Zbawiciela. Poinformowała  o
tym francuska agencja I-Media.

http://papiez.wiara.pl/doc/2019681.Niespodziewane-kroki-papieza-w-Jerozo...

avatar użytkownika intix

33. Izrael: Funkcjonariusze usunęli chrześcijan

Izrael: Funkcjonariusze usunęli chrześcijan
ANDREW MEDICHINI /PAP/EPA
Papież wychodzi z Bożego Grobu

(Przed)-Wczoraj wieczorem na starym mieście w Jerozolimie izraelskie
służby bezpieczeństwa usunęły siłą grupę arabskich chrześcijan chcących
powitać papieża. W wyniku przepychanek jedna kobieta i dwoje dzieci
zostało rannych.


Jak opowiadają naoczni świadkowie, wieczorem niedaleko Bramy Jafskiej
zebrała się grupa ponad 500 osób, które chciały zobaczyć i powitać
papieża rezydującego niedaleko w Centrum Notre Dame.

Chrześcijańskie organizacje z Jerozolimy wystosowały dzisiaj maile z
przesłaniem „SOS” do Franciszka. W liście skarżą się na ostre
ograniczenia, jakie stosują izraelskie siły bezpieczeństwa wobec osób,
które chcą choć przez chwilę zobaczyć przejeżdżającego ulicami Ojca
Świętego.

„Chcieliśmy tylko pozdrowić Ojca Świętego, jak każda inna wspólnota,
taka jak w Buenos Aires, czy w Ammanie i Betlejem” - czytamy w liście
otwartym. Izraelskie siły bezpieczeństwa restrykcyjnie w różnych
miejscach blokują dostęp do ulic i miejsc, w których ma się pojawić
papież. W liście poinformowano, że za przekraczanie zakazów kilka osób
zostało aresztowanych.

W liście skierowanym do papieża jego sygnatariusze, m.in. Caritas
Jerozolima, wskazują na stały spadek liczby chrześcijan w tym mieście.
Jednym z powodów opuszczania miasta jest izraelska polityka.
Chrześcijanie wyrażają wolę „normalnego życia w swoim mieście, z
poszanowaniem praw człowieka i pełną wolnością”.

http://papiez.wiara.pl/doc/2019734.Izrael-Funkcjonariusze-usuneli-chrzes...

avatar użytkownika intix

34. Papież do duchownych z Ziemi Świętej

Papież do duchownych z Ziemi Świętej
Józef Wolny /GN
Getsemani. Drzewa oliwne.

"Wasza obecność tutaj jest bardzo ważna; cały Kościół jest wam
wdzięczny i wspiera was modlitwą" - powiedział papież, spotykając się w
kościele Getsemani z kapłanami, zakonnikami, zakonnicami i
seminarzystami Ziemi Świętej.


Zapewnił też chrześcijan Jerozolimy o swej modlitwie i zachęcił do mężnego świadczenia swej wiary.

U wejścia do kościoła papieża powitał łaciński patriarcha Jerozolimy,
abp Fuad Twal, następnie entuzjastycznie powitali Franciszka
przedstawiciele duchowieństwa. Przybywszy do ołtarza Ojciec Święty oddał
hołd i okadził Skałę Agonii - na której Jezus Chrystus modlił się przed
pojmaniem.

W słowach powitania łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Fuad Twal
przypomniał, że upamiętnia agonię Pana Jezusa, ale miejsce to jest
Kalwarii. Zaznaczył, że Jerozolimie widoczne jest zarówno to co wiąże
ludzi różnych religii, ale także cierpienie podziału, jest to miasto
Kalwarii, ale także i nadziei zmartwychwstania. Podkreślił, że wielu
duchownych czuje się tutaj osamotnionych i za pośrednictwem papieża
prosił o większą solidarność Kościoła powszechnego z Kościołem-Matką.

Po wprowadzającej modlitwie Ojca Świętego diakon odczytał fragment 22
rozdziału Ewangelii św. Łukasza (39-46), opisujący modlitwę Pana Jezusa w
Getsemani, którego pot w tym miejscu "był jak gęste krople krwi,
sączące się na ziemię".

Następnie swoją medytację wygłosił papież. Poniżej jej tekst w tłumaczeniu na język polski:

„Wyszedł i udał się ...na Górę Oliwną; towarzyszyli Mu także uczniowie” (Łk 22,39)

Kiedy nadszedł czas wyznaczony przez Boga, aby zbawić ludzkość z
niewoli grzechu, Jezus schronił się tutaj, w Getsemani, u podnóża Góry
Oliwnej. Gromadzimy się w tym świętym miejscu, uświęconym modlitwą
Jezusa, Jego trwogą, Jego krwawym potem; uświęconym przede wszystkim
Jego "tak" wobec woli miłości Ojca. Niemal boimy się zbliżenia do uczuć,
jakich Jezus doświadczał w tej godzinie. Wchodzimy niemal na palcach do
tej wewnętrznej przestrzeni, gdzie zadecydował się dramat świata.

W tej godzinie Jezus odczuł potrzebę modlitwy oraz obecności u swego
boku uczniów, Jego przyjaciół, którzy poszli za Nim i bezpośrednio
uczestniczyli w Jego misji. Ale tutaj, w Getsemani pójście za Chrystusem
staje się trudne i niepewne; dominuje wątpliwość, zmęczenie i
przerażenie. W obliczu gwałtownego zbliżania się męki Jezusa, uczniowie
zajmują różne postawy wobec Mistrza: solidarności, oddalenia,
niepewności.

Warto, abyśmy wszyscy - biskupi, kapłani, osoby konsekrowane,
seminarzyści - postawili sobie w tym miejscu pytanie: kim jestem wobec
mego cierpiącego Pana?

Czy należę to tych, którzy zaproszeni przez Jezusa, aby wraz z Nim
czuwać, zasypiają i zamiast się modlić, usiłują uciec, zamykając oczy na
rzeczywistość?

Czy jestem wśród tych, którzy uciekli ze strachu, porzucając Mistrza w najbardziej tragicznej godzinie Jego ziemskiego życia?

Czy jest może we mnie dwulicowość, fałsz tego, który Go sprzedał za
trzydzieści srebrników, który został nazwany przyjacielem, a jednak
zdradził Jezusa?

Czy należę to tych, którzy byli słabi i zaparli się Go jak Piotr?
Niewiele wcześniej obiecał on Jezusowi, że pójdzie za Nim aż na śmierć
(por. Łk 22,33); później przyparty do muru i opanowany przez strach,
przysiągł, że Go nie zna.

Czy przypominam tych, którzy organizowali już życie bez Niego, podobnie
jak dwóch uczniów z Emaus, nierozumnych, których serca nieskore były do
wierzenia w słowa proroków (por. Łk 24,25)?

Albo też, dzięki Bogu, znajduję się wśród tych, którzy byli wierni do
końca, podobnie jak Dziewica Maryja i św. Jan Apostoł? Kiedy na Golgocie
wszystko stało się ciemne i wydawało się, że nie ma już żadnej nadziei,
tylko miłość jest silniejsza niż śmierć. Miłość Matki i umiłowanego
ucznia pobudza ich, by pozostać u stóp krzyża, aby podzielać aż końca
cierpienia Jezusa.

Czy należę to tych, którzy naśladowali swego Mistrza i Pana, aż do
męczeństwa, świadcząc, że był On dla nich wszystkim, niezrównaną mocą
ich misji i ostateczną perspektywą ich życia?

Przyjaźń Jezusa wobec nas, Jego wierność i miłosierdzie są bezcennym
darem, który nas zachęca do kontynuowania z ufnością naszego kroczenia
za Nim, pomimo naszych słabości, naszych błędów, a nawet naszych zdrad.

Ale dobroć Pana nie zwalnia nas od czujności przed kusicielem,
grzechem, złem i zdradą, które można napotkać także w życiu kapłańskim i
zakonnym. Wszyscy jesteśmy narażeni na grzech, zło, na zdradę.
Dostrzegamy dysproporcję między wielkością powołania Jezusa a naszą
małością, między wzniosłością misji a naszą ludzką słabością.

Ale Pan, w swojej wielkiej dobroci i swym nieskończonym miłosierdziu
zawsze bierze nas za rękę, byśmy nie utonęli w morzu paniki. On jest
zawsze u naszego boku, nigdy nie pozostawia nas samych. Nie dajmy się
więc zwyciężyć przez strach i rozpacz, ale z odwagą i ufnością idźmy
naprzód na naszej drodze i w naszej misji.

Jesteście wezwani, drodzy bracia i siostry, by iść za Panem, z radością
w tej błogosławionej Ziemi! To dar a także odpowiedzialność. Wasza
obecność tutaj jest bardzo ważna; cały Kościół jest wam wdzięczny i
wspiera was modlitwą.

Z tego miejsca, miejsca świętego pragnę skierować pozdrowienia do
wszystkich chrześcijan Jerozolimy. Pragnę zapewnić, że z miłością o nich
pamiętam i że modłę się za nich, dobrze znając trudności ich życia w
Mieście. Zachęcam ich, aby byli mężnymi świadkami męki Pana, ale także
Jego zmartwychwstania z radością i nadzieją.

Naśladujmy Maryję Pannę i św. Jana, i stańmy przy wielu krzyżach, na
których Jezus jest ponownie ukrzyżowany. To jest droga, na którą nasz
Odkupiciel wzywa nas, byśmy za Nim poszli. Nie ma innej.

„Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa” (J 12, 26).

Spotkanie zakończyła modlitwa "Ojcze nasz" i papieskie błogosławieństwo.

http://papiez.wiara.pl/doc/2019808.Papiez-do-duchownych-z-Ziemi-Swietej

avatar użytkownika intix

35. Franciszek w Wieczerniku jak Jan Paweł II

Franciszek w Wieczerniku jak Jan Paweł II
JACK GUEZ /PAP/EPA
Władze Izraela wyjątkowo zezwoliły na Mszę w Wieczerniku.

Msza w Wieczerniku w Jerozolimie była ostatnim punktem wizyty
papieża Franciszka w Ziemi Świętej. W homilii w miejscu Ostatniej
Wieczerzy papież przypomniał, że to tam narodził się Kościół. "Jak wiele
miłości, jak wiele dobra wypłynęło z Wieczernika" - mówił.

W homilii podczas poniedziałkowej mszy papież podkreślił, że liturgia w
miejscu Ostatniej Wieczerzy Jezusa z Apostołami jest "wielkim darem".

Zwracając się do obecnych na mszy ordynariuszy katolickich z Ziemi
Świętej, Franciszek mówił: "Tutaj narodził się Kościół, a narodził się
wychodząc. Stąd wyszedł on z chlebem łamanym w rękach, mając w oczach
rany Jezusa i Ducha miłości w sercu".

Zauważył, że Wieczernik przypomina - poprzez przywołanie obrzędu
obmycia nóg - o sensie posługi. Ona zaś oznacza - wskazał - "służenie
ubogim, chorym, wykluczonym".

Wieczernik - mówił Franciszek - przypomina również o przyjaźni i wezwaniu, by stać się przyjacielem Jezusa.

"Ale Wieczernik przypomina nam również podłość, wścibskość, zdradę" -
powiedział papież. "Każdy z nas może przeżywać na nowo te postawy, a nie
tylko i nie zawsze inni, kiedy patrzymy z pogardą na brata, osądzamy
go; kiedy naszymi grzechami zdradzamy Jezusa" - dodał.

Papież mówił, że Wieczernik przywołuje również obowiązek dzielenia się, braterstwa, zgody, pokoju.

"Jak wiele miłości, jak wiele dobra wypłynęło z Wieczernika! Jak wiele
miłosierdzia stąd wyszło, jak rzeka ze źródła, która początkowo jest
strumieniem, a następnie rozszerza się i staje się wielka. Wszyscy
święci czerpali stąd; wielka rzeka świętości Kościoła zawsze czerpie
swój początek stąd" - przypomniał. To stąd - wskazał - Kościół wyrusza w
świat.

"Zgromadzony na modlitwie z Matką Jezusa, przeżywa on zawsze na nowo
oczekiwanie ponownego zesłania Ducha Świętego: Niech zstąpi Duch Twój, o
Panie, i odnowi oblicze ziemi" - powiedział Franciszek w ostatnim
przemówieniu wygłoszonym podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej.

Niech zstąpi Duch Twój, o Panie i odnowi oblicze ziemi!

Homiilia papieża Franciszka wygłoszona podczas Mszy w Wieczerniku

Drodzy bracia,



Wielki darem, który daje nam Pan, jest to, że gromadzimy się tutaj, w
Wieczerniku, aby sprawować Eucharystię. Mówiąc do was te słowa, pragnę
skierować serdeczną myśl ku patriarchom katolickich Kościołów
wschodnich, którzy uczestniczyli w tych dniach mojej pielgrzymki. Pragnę
im podziękować za ich znaczącą obecność, szczególnie dla mnie cenną i
zapewniam, że mają szczególne miejsce w moim sercu i w mojej modlitwie.



Tu, gdzie Jezus spożył Ostatnią Wieczerzę z Apostołami; gdzie ukazał
się pośród nich zmartwychwstały; gdzie Duch Święty zstąpił z mocą na
Maryję i uczniów. Tutaj narodził się Kościół, a narodził się wychodząc.
Stąd wyszedł on z chlebem łamanych w rękach, mając w oczach rany Jezusa i
Ducha miłości w sercu.



Zmartwychwstały Jezus, posłany przez Ojca w Wieczerniku przekazał
apostołom swego Ducha i z tą mocą posłał ich, aby odnowić oblicze ziemi
(por. Ps 104,30).



Wyjście, wyruszenie nie oznacza zapominania. Kościół wychodzący strzeże
pamięć tego, co tutaj się wydarzyło; Duch Pocieszyciel przypomina mu
każde słowo, każdy gest i objawia mu ich sens.



Wieczernik przypomina nam posługiwanie, obmycie stóp, którego Jezus
dokonał jako przykład dla swoich uczniów. Obmycie sobie nawzajem stóp
oznacza przyjęcie siebie, zaakceptowanie, miłowanie się, służenie sobie
nawzajem. Oznacza służenie ubogim, chorym, wykluczonym, tego który jest
dla mnie antypatyczny, który mnie denerwuje.



Wieczernik przypomina nam wraz Eucharystią ofiarę. W każdej celebracji
eucharystycznej Jezus ofiaruje się Ojcu za nas, abyśmy także i my mogli
zjednoczyć się z Nim, oddając Bogu nasze życie, pracę, nasze radości i
smutki..., składając wszystko w ofierze duchowej.



Wieczernik przypomina nam przyjaźń. „Już was nie nazywam sługami...ale
nazwałem was przyjaciółmi” (J 15,15) - powiedział Jezus do Dwunastu. Pan
czyni nas swymi przyjaciółmi, powierza nam wolę Ojca i daje nam Siebie.
To jest najpiękniejsze doświadczenie chrześcijanina, a zwłaszcza
kapłana: stać się przyjacielem Pana Jezusa i odkryć w swym sercu, że On
jest przyjacielem.



Wieczernik przypomina nam pożegnanie Mistrza i obietnicę spotkania ze
swymi przyjaciółmi: „Gdy odejdę … przyjdę powtórnie i zabiorę was do
siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14,3). Jezus nas nie
opuszcza, nigdy nas nie porzuca, poprzedza nas do domu Ojca i tam
pragnie nas doprowadzić ze Sobą.



Ale Wieczernik przypomina nam również podłość, wścibskość - „Kto Cię
zdradzi?” - zdrada. Każdy z nas może przeżywać na nowo te postawy, a nie
tylko i nie zawsze inni, kiedy patrzymy z pogardą na brata, osądzamy
go; kiedy naszymi grzechami zdradzamy Jezusa.



Wieczernik przypomina nam dzielenie się, braterstwo, zgodę, pokój
między nami. Jak wiele miłości, jak wiele dobra wypłynęło z Wieczernika!
Jak wiele miłosierdzia stąd wyszło, jak rzeka ze źródła, która
początkowo jest strumieniem, a następnie rozszerza i staje się wielką...
Wszyscy święci czerpali stąd; wielka rzeka świętości Kościoła zawsze
czerpie swój początek stąd, nieustannie na nowo, z Serca Chrystusa, z
Eucharystii, z Jego Ducha Świętego.



Wreszcie Wieczernik przypomina nam zrodzenie się nowej rodziny,
Kościoła, nasz święty Kościół-Matkę, Kościół hierarchiczny, ustanowiony
przez zmartwychwstałego Jezusa. Jest to rodzina, która ma matkę, Maryję
Pannę. Do tej wielkiej rodziny należą rodziny chrześcijańskie i w niej
znajdują światło i moc, by iść i odnawiać się, przez trudy i
doświadczenia życia. Do tej wielkiej rodziny są zaproszone i wezwane
wszystkie dzieci Boże, z każdego ludu i języka, wszyscy bracia i synowie
jednego Ojca, który jest w niebie.



To jest perspektywa Wieczernika: perspektywa Zmartwychwstałego i Kościoła.



Stąd wyrusza Kościół wychodzący, ożywiany przez życiodajne tchnienie
Ducha. Zgromadzony na modlitwie z Matką Jezusa, przeżywa on zawsze na
nowo oczekiwanie ponownego zesłania Ducha Świętego: Niech zstąpi Duch
Twój, o Panie i odnowi oblicze ziemi (por. Ps 104,30)!

http://papiez.wiara.pl/doc/2019847.Franciszek-w-Wieczerniku-jak-Jan-Pawe...

avatar użytkownika intix

36. Ojciec Święty odleciał do Rzymu

Ojciec Święty odleciał d Rzymu
OLIVER WEIKEN /PAP/EPA
Ojciec święty w otoczeniu premiera i prezydenta Izraela. Pielgrzymka dobiegła końca

Skromna, niemal rodzinna uroczystość, bez przemówień, ale za to z
udziałem kompanii honorowej armii izraelskiej zakończyła papieską
pielgrzymkę do Ziemi Świętej.

Ojca Świętego na Lotnisku Międzynarodowym im. Ben Guriona w Tel Awiwie
powitał prezydent Izraela, Szymon Peres oraz premier Benjamin Netanjahu.
Obydwaj w kilku słowach wyrazili zadowolenie z papieskiej pielgrzymki.



Następnie izraelscy przywódcy pożegnali się z osobami towarzyszącymi
Franciszkowi, zaś Ojciec Święty z przedstawicielami władz Izraela i
policji. Prezydent Peres i premier Netanjahu zamienili jeszcze kilka
słów, odprowadzając papieża do schodów samolotu. Franciszek jako ostatni
wszedł na jego pokład.



Izraelskie linie lotnicze El Al przygotowały Boeinga 777. O godz. 20.20
czasu lokalnego (19.20 czasu polskiego) wystartował on w drogę powrotną
do Rzymu. Samolot z papieżem na pokładzie (...) przelatywał nad
terytorium Cypru, Grecji, Albanii i Włoch. Po przybyciu na lotnisko
Ciampino, planowanym około 23.00, Franciszek (...) przewieziony
włoskim śmigłowcem wojskowym do Watykanu.

http://papiez.wiara.pl/doc/2020184.Ojciec-Swiety-odlecial-d-Rzymu

avatar użytkownika intix

37. Franciszek w Ziemi Świętej

Franciszek w Ziemi Świętej
PAP/EPA/OSSERVATORE ROMANO
Papież Franciszek przy Ścianie Płaczu


W dniach 24-26 maja Franciszek odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Obejmowała ona Jordanię, Palestynę i Izrael.

Jej głównym celem - co podkreśla sam papież - było upamiętnienie 50.
rocznicy historycznego spotkania papieża Pawła VI i prawosławnego
patriarchy Konstantynopola Atenagorasa w Jerozolimie. Wspólną podróż
zaproponował Franciszkowi obecny patriarcha Bartłomiej.

Choć miała mieć ona charakter wyłącznie religijny, to jednak
zdominowały ją kwestie pokoju na Bliskim Wschodzie, ze szczególnym
uwzględnieniem konfliktu izraelsko-palestyńskiego, wojny domowej w Syrii
i problemu milionów uchodźców w tym regionie świata.

Doniesienia medialne skupiły się na skierowanej do prezydentów
Palestyny i Izraela propozycji Franciszka, by wspólnie z nim zebrali się
w Watykanie na modlitwie o pokój. Z kolei aszkenazyjski wielki rabin
Izraela Dawid Lau poprosił papieża o zwołanie przywódców religijnych
świata po to, by uroczyście potępili stosowanie przemocy w imię religii.

Jedność chrześcijan

Franciszek i Bartłomiej spotkali się w Jerozolimie dwukrotnie. Najpierw
25 maja duchowy przywódca 300 mln prawosławnych chrześcijan odwiedził
Ojca Świętego w siedzibie delegatury apostolskiej, gdzie - po znacznie
dłuższej niż przewidywano - rozmowie podpisali wspólną deklarację.

Przypominając przebytą już drogę ku pojednaniu Kościołów wskazali, że
Bóg nauczył nas na niej „postrzegania siebie nawzajem jako członków tej
samej rodziny chrześcijańskiej” oraz „miłowania się nawzajem, tak że
możemy wyznawać naszą wiarę w tę samą Ewangelię”. Zaznaczyli, że
niecierpliwie czekają na dzień, w którym „będziemy wreszcie wspólnie
brali udział w Uczcie Eucharystycznej”.

Wskazali, że oprócz kontynuacji dialogu teologicznego, który wymaga
„coraz głębszego wzajemnego poznania swych tradycji w celu ich
zrozumienia i uczenia się od nich”, oba Kościoły mają „obowiązek dawania
wspólnego świadectwa miłości Boga wobec wszystkich ludzi, pracując
razem w służbie ludzkości, zwłaszcza w obronie godności osoby ludzkiej
na każdym etapie jej życia oraz świętości rodziny, opartej na
małżeństwie, krzewiąc pokój i dobro wspólne i reagując na cierpienia,
nękające nadal nasz świat”.

Zachęcili wszystkich chrześcijan do popierania prawdziwego dialogu z
judaizmem, islamem i innymi tradycjami religijnymi, gdyż obojętność i
wzajemna nieznajomość mogą doprowadzić wyłącznie do nieufności i
konfliktów.

Następnie papież i patriarcha udali się na nabożeństwo ekumeniczne przy
pustym grobie Jezusa Chrystusa, do którego też weszli na cichą
modlitwę. Bartłomiej zaznaczył, że nie ma innej drogi prowadzącej do
życia niż droga miłości, pojednania, prawdziwego pokoju i wierności
prawdzie. Do pójścia nią wezwani są chrześcijanie w stosunkach między
sobą, niezależnie od tego, do jakiego Kościoła czy wyznania należą,
dając w ten sposób przykład całemu światu. Droga ta może być długa i
żmudna, niektórym może czasami wydawać się nawet impasem, ale jako
jedyna prowadzi do wypełnienia woli Pana, aby Jego uczniowie stanowili
jedno.

Gdy patriarcha zakończył swą homilię papież ucałował jego dłoń. Ze swej
strony podkreślił, że droga przebyta w ciągu minionego półwiecza
uświadamia, że „dzięki impulsowi Ducha Świętego stało się możliwe
podjęcie naprawdę ważnych kroków na drodze ku jedności. Mamy świadomość,
że pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, aby osiągnąć tę pełnię
komunii, która mogłaby się wyrazić także we wspólnym stole
eucharystycznym, czego gorąco pragniemy. Jednakże różnice nie powinny
nas przerażać i paraliżować naszej drogi. Musimy wierzyć, że tak jak
został usunięty kamień z grobu [Chrystusa], podobnie także mogą zostać
usunięte wszelkie przeszkody, które jeszcze uniemożliwiają między nami
pełną komunię”. Zachęcił do wzajemnego proszenia o przebaczenie za
grzechy popełnione wobec innych chrześcijan. Ponowił też wyrażone już
przez jego poprzedników „życzenie utrzymywania dialogu ze wszystkimi
naszymi braćmi i siostrami w Chrystusie, aby znaleźć sposób sprawowania
posługi Biskupa Rzymu, która, zgodnie z jego misją, byłaby otwarta na
nową sytuację i mogła być w aktualnym kontekście posługą miłości i
komunii, uznawaną przez wszystkich”.

Nazajutrz papież złożył rewizytę patriarsze przy prawosławnym kościele pw. Mężów Galilejskich.

Relacje katolicko-żydowskie

Jednym z kluczowych wątków wizyty były relacje katolików z żydami.
Podczas spotkania 26 maja z wielkimi rabinami Izraela: sefardyjskim i
aszkenazyjskim przypomniał, że od czasów, gdy był arcybiskupem Buenos
Aires, mógł liczyć na przyjaźń wielu wyznawców judaizmu. Przyjął też
wielu z nich na audiencjach już jako papież. Zaznaczył, że ta droga
przyjaźni jest jednym z owoców Soboru Watykańskiego II, a zwłaszcza
deklaracji „Nostra aetate” o relacjach Kościoła z innymi religiami. -
Jestem przekonany, że w istocie to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich
dekad w stosunkach między żydami a katolikami jest autentycznym darem
Bożym - zaznaczył Ojciec Święty.

Podkreślił znaczenie dialogu pomiędzy Wielkim Rabinatem Izraela a
Komisją Stolicy Apostolskiej ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem. -
Dialog ten, zainspirowany wizytą świętego papieża Jana Pawła II w Ziemi
Świętej, rozpoczął się w 2002 r. i trwa już od dwunastu lat. Podoba mi
się myśl, nawiązująca do bar micwy w tradycji żydowskiej, że jest on
bliski wieku dojrzałego: ufam, że będzie on trwał nadal i będzie miał
przed sobą świetlaną przyszłość - stwierdził Franciszek.

Zachęcił do refleksji nad znaczeniem duchowym więzi łączącej
chrześcijan i wyznawców judaizmu. Podkreślił, że dla katolików chodzi tu
o docenienie w pełni sensu żydowskich korzeni swej wiary. - Wzajemna
znajomość swojego dziedzictwa duchowego, docenienie tego, co nas łączy i
poszanowanie w tym, co nas dzieli mogą prowadzić nas do dalszego
rozwoju naszych stosunków, które powierzamy Bogu. Razem możemy wnieść
wielki wkład w sprawę pokoju; razem będziemy mogli świadczyć w szybko
zmieniającym się świecie o trwałym znaczeniu Bożego planu stworzenia;
razem będziemy mogli stanowczo przeciwstawiać się wszelkim formom
antysemityzmu i różnym innym formom dyskryminacji zaznaczył papież.

Wzruszającym momentem podróży, a zarazem konkretnym przykładem dialogu
międzyreligijnego było trwające parę chwil spotkanie papieża z chorym
16-letnim Arabem-chrześcijaninem z Jerozolimy. Mark Roukh był
przekonany, że błogosławieństwo Franciszka pomoże mu wrócić do zdrowia.
Zwrócił się więc z prośbą do wielkiego rabina Dawida Laua o umożliwienie
spotkania z papieżem. Duchowy przywódca żydów aszkenazyjskich
postanowił zabrać go ze sobą na wizytę Franciszka w Ośrodku Heiszal
Szlomo - siedzibie wielkiego rabinatu.

Gesty Franciszka

Wymowne były gesty Franciszka wobec swych izraelskich gospodarzy. Jako
pierwszy w historii papież złożył 26 maja kwiaty pod pomnikiem twórcy
syjonizmu, Teodora Herzla na wzgórzu noszącym jego imię, gdzie znajduje
się narodowy cmentarz Izraela. Na prośbę premiera Benjamina Netanjahu
niespodziewanie zatrzymał się na chwilę modlitwy przed pomnikiem ofiar
zamachów terrorystycznych, dokonywanych przez Palestyńczyków zanim
Izrael zaczął stawiać mur bezpieczeństwa.

W Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Jad Waszem
całował rękę każdego z sześciorga ocalałych z Zagłady, których mu
przedstawiono. W swej medytacji odwołał się do pytania Boga skierowanego
do człowieka w raju po pierwszym grzechu: „Gdzie jesteś człowieku?
Dokąd doszedłeś? W tym miejscu, pomniku Holokaustu, słyszymy jak brzmi
to pytanie Boga: «Gdzie jesteś Adamie?»”. - Kto ciebie zaraził pychą
stania się panem dobra i zła? Kto cię przekonał, że jesteś bogiem? Nie
tylko torturowałeś i zabijałeś swoich braci, ale złożyłeś ich w ofierze
dla samego siebie, ponieważ ustanowiłeś siebie bogiem. Także Mnie, twego
Stwórcę chciałeś zabić jako ofiarę na swą cześć - mówił papież. I
modlił się: „Daj nam łaskę, byśmy wstydzili się tego, co jako ludzie,
jesteśmy w stanie uczynić, wstydzili się tego skrajnego bałwochwalstwa,
wzgardzenia i zniszczenia naszego ciała, które z mułu uczyniłeś, które
ożywiłeś tchnieniem życia. Nigdy więcej, Panie, nigdy więcej! «Gdzie
jesteś Adamie?». Oto jestem, Panie, z hańbą tego co człowiek, stworzony
na Twój obraz i podobieństwo, był w stanie uczynić. Pamiętaj o nas w
swoim miłosierdziu” - prosił Ojciec Święty.

Już wcześniej 25 maja na lotnisku w Tel Awiwie wspomniał o sześciu
milionach „Szoah, tragedii, która pozostaje symbolem tego, jak daleko
może zajść ludzka niegodziwość, gdy, podsycana fałszywymi ideologiami,
zapomina o fundamentalnej godności każdej osoby, zasługującej na
absolutny szacunek bez względu na to, do jakiego należy narodu i jaką
wyznaje wiarę”. - Proszę Boga, by nigdy więcej nie miała miejsca podobna
zbrodnia, jakiej ofiarami byli w pierwszym rzędzie żydzi, ale także
chrześcijanie i inni. Pamiętając zawsze o przeszłości, propagujmy
edukację, w której wykluczenie i konflikt ustąpią miejsca włączeniu i
spotkaniu, w którym nie będzie antysemityzmu, w jakiejkolwiek formie by
się wyrażał, ani jakiegokolwiek przejawu wrogości, dyskryminacji czy
nietolerancji dla osób i narodów - mówił Franciszek.

A pod Ścianą Płaczu nie tylko jak pobożni żydzi włożył w załom
zachodniego muru dawnej Świątyni jerozolimskiej kartkę z modlitwą
(własnoręcznie napisana po hiszpańsku modlitwa „Ojcze nasz”), ale także
serdecznie uściskał się z żydem i muzułmaninem: rabinem Abrahamem Skórką
i Omarem Abboudem. Symboliczną wymowę miał fakt, że w gronie osób
towarzyszących Franciszkowi po raz pierwszy znaleźli się ci dwaj
niechrześcijanie, jego przyjaciele z Argentyny.

Modlitwa o pokój

Wielokrotnie Ojciec Święty wzywał do kontynuowania drogi dialogu w
rozwiązywaniu węzła gordyjskiego. - Wszyscy wiemy - mówił na lotnisku w
Tel Awiwie - jak pilna jest potrzeba pokoju, nie tylko dla Izraela, ale
także dla całego regionu. Niech więc mnożą się wysiłki i energie w celu
osiągnięcia sprawiedliwego i trwałego rozwiązania konfliktów, które
spowodowały tak wiele cierpienia. W jedności z wszystkimi ludźmi dobrej
woli na całym świecie, błagam wszystkich, którzy ponoszą
odpowiedzialność, aby uczynili wszystko, co możliwe na rzecz
poszukiwania sprawiedliwych rozwiązań złożonych problemów, tak, aby
Izraelczycy i Palestyńczycy mogli żyć w pokoju. Trzeba zawsze z odwagą i
niestrudzenie podejmować drogę dialogu, pojednania i pokoju. Nie ma
żadnej innej - wskazał Franciszek.

Dlatego ponowił apel Benedykta XVI z jego wizyty w Jerozolimie pięć lat
temu: „niech wszyscy uznają, że państwo Izrael ma prawo do istnienia i
cieszenia się pokojem i bezpieczeństwem w obrębie uznanych
międzynarodowo granic. Niech uznane będzie tak samo, że naród
palestyński ma prawo do suwerennej ojczyzny, do życia w godności i do
swobodnego podróżowania. Niech rozwiązanie «dwóch państw» stanie się
rzeczywistością, a nie pozostaje tylko marzeniem” - wezwał papież.

Wyraził też pragnienie, by Ziemia Święta stała się „miejscem, w którym
nie byłoby jakiejkolwiek przestrzeni dla tych, którzy instrumentalizując
i radykalizując wartość swojej przynależności religijnej, stają się
nietolerancyjni i stosują przemoc wobec innych”.

Uderzała serdeczność z jaką papież był przyjmowany przez władze
odwiedzanych krajów. Jordański król Abdullah osobiście obwoził go po
wykopaliskach w Betanii Zajordańskiej, siedząc za kierownicą wózka
golfowego, którym wraz z królową Ranią jechali do miejsca chrztu Jezusa.
Palestyński przywódca Mahmud Abbas trzymał Franciszka za rękę,
prowadząc go do pałacu prezydenckiego, a także - choć jest muzułmaninem -
wziął udział we Mszy odprawianej przez papieża w Betlejem. Z kolei
prezydent Izraela 92-letni Szimon Peres, najwyraźniej świetnie
rozumiejący się z papieżem, towarzyszył gościowi z Watykanu w kilku
punktach programu jego wizyty. Ojciec Święty odwdzięczył mu się w pałacu
prezydenckim serdecznym uściskiem i wymyślonym na poczekaniu
błogosławieństwem: „Błogosławiony kto wchodzi w progi domu człowieka
mądrego i dobrego”.

Umocnienie katolików

Papieskie podróże zawsze służą umacnianiu katolików w wierze. Okazją do
tego były dwie Msze św., odprawione przez Franciszka: 24 maja w Ammanie
i 25 maja w Betlejem.

Na stadionie w stolicy Jordanii zgromadziło się około 30 tys. wiernych,
w tym wielu uchodźców z Iraku, Syrii i Palestyny. W homilii papież
mówił o Duchu Świętym, który tworzy harmonię pośród różnorodności ludzi i
myśli, która nie powinna powodować odrzucenia i stawać się przeszkodą,
bo „zawsze jest ubogaceniem”. Podkreślił, że pokój umacnia się, „jeśli
uznajemy, że wszyscy mamy taką samą krew i stanowimy część rodzaju
ludzkiego; jeśli nie zapominamy, że mamy jednego Ojca w niebie i wszyscy
jesteśmy Jego dziećmi, uczynionymi na Jego obraz i podobieństwo”.
Zachęcił do proszenia Boga, „aby przygotował nasze serca na spotkanie z
braćmi niezależnie od różnic idei, języka, kultury, religii”. Podczas
papieskiej Mszy 1400 dzieci po raz pierwszy przyjęło Komunię św.

Z kolei na betlejemskim placu Żłóbka, mieszczącym zaledwie 10 tys.
ludzi, Franciszek mówił o dzieciach, które są znakiem nadziei i życia,
ale także znakiem „diagnostycznym”, pozwalającym zrozumieć stan zdrowia
rodziny, społeczeństwa, całego świata. - Kiedy dzieci są przyjmowane,
kochane, strzeżone, chronione, rodzina jest zdrowa, społeczeństwo staje
się lepszym, świat jest bardziej ludzki - podkreślił papież. Stanowczo
potępił wykorzystywanie, molestowanie, zniewalanie dzieci, akty przemocy
wobec nich i handel nimi. - Zbyt wiele dzieci jest dziś wygnańcami,
uchodźcami, czasami topią się w morzu, zwłaszcza w wodach Morza
Śródziemnego. Z powodu tego wszystkiego wstydzimy się dziś przed Bogiem,
Bogiem, który stał się dzieckiem - stwierdził Ojciec Święty. Papież
podkreślił, że płacz dzieci powinien być wyzwaniem dla współczesnego
świata. - W świecie, który każdego dnia wyrzuca tony żywności i leków,
są dzieci płaczące na próżno z powodu głodu i chorób, którym można z
łatwością zapobiec. W czasie głoszącym ochronę nieletnich handluje się
bronią, która trafia w ręce dzieci-żołnierzy; handluje się produktami
pakowanymi przez małych robotników przymusowych. Ich krzyk jest
tłumiony: powinny walczyć, pracować, nie wolno im płakać! Ale płaczą za
nie matki, dzisiejsze Rachele: opłakują swoje dzieci i nie chcą utulić
się w żalu - stwierdził Franciszek.

Po modlitwie „Regina caeli” papież zawierzył Matce Bożej całą Palestynę
i jej mieszkańców, a także przybywających tam pielgrzymów. Papieskiemu
błogosławieństwu towarzyszył głos muezina ze stojącego na placu meczetu,
wzywający muzułmanów na modlitwę.

Zaledwie trzydniowa wizyta nie pozwoliła papieżowi na odwiedzenie zbyt
wielu miejsc, związanych z życiem i działalnością Chrystusa. Był tylko w
miejscu chrztu Jezusa nad Jordanem, w grocie Narodzenia w Betlejem, a w
Jerozolimie, oprócz bazyliki Grobu Pańskiego, także w Ogrodzie Oliwnym i
w Wieczerniku, gdzie odprawił trzecią, kameralną Mszę św.

Nie odwiedził Galilei, gdzie znajduje się większość chrześcijańskich
miejsc świętych i gdzie mieszka większość izraelskich chrześcijan.
Wyraził jednak nadzieję, że dane mu będzie jeszcze kiedyś odwiedzić
Nazaret. Pojawiły się nawet głosy, że to właśnie tam chciałby podpisać
adhortację apostolską nt. duszpasterstwa rodzin, jaka będzie owocem
dwóch zgromadzeń Synodu Biskupów w 2014 i 2015 r.

Jednocześnie podczas spotkań z władzami odwiedzanych państw Ojciec
Święty podkreślał, że chrześcijanie, mimo że są w nich mniejszością,
wnoszą istotny wkład w dobro wspólne społeczeństwa. Upominał się też o
przestrzeganie wolności religijnej, która obejmuje nie tylko wolność
sumienia i wyznania (swobodę sprawowania kultu), ale także wolność
wyboru religii, którą uważa się za prawdziwą i publiczne wyznawanie
wiary.

Pomóżcie uchodźcom!

W centrum zainteresowania papieża byli uchodźcy, głównie palestyńscy,
syryjscy, iraccy. Franciszek spotkał się z nimi kilkakrotnie, po raz
pierwszy w Betanii Zajordańskiej. W niewykończonym jeszcze kościele
obrządku łacińskiego zgromadziło się około 600 osób - chrześcijan i
muzułmanów. Oprócz uchodźców były tam także chore dzieci i
niepełnosprawna młodzież.

Ojciec Święty wyznał, że jest głęboko poruszony tragediami i ranami
spowodowanymi konfliktami na Bliskim Wschodzie. - Myślę w pierwszej
kolejności o Syrii, rozdartej bratobójczą walką, trwającą już od trzech
lat, która zebrała już niezliczone ofiary, zmuszając miliony ludzi, by
stali się uchodźcami i wygnańcami w innych krajach - powiedział papież.
Podziękował władzom i mieszkańcom Jordanii za wielkoduszne przyjęcie
dużej liczby uchodźców z Syrii i Iraku. Zaapelował do społeczności
międzynarodowej, aby wspierała działania Jordanii w obliczu tego kryzysu
humanitarnego, spowodowanego przybyciem na jej terytorium tak dużej
liczby uchodźców.

Ponowił apel o pokój w Syrii i podjęcie negocjacji, a także
przestrzeganie prawa humanitarnego, „by zapewnić niezbędną pomoc dla
cierpiącej ludności”. - Rozwiązanie może bowiem nadejść jedynie przez
dialog i ograniczenie roszczeń, przez współczucie dla cierpiących,
poszukiwanie rozwiązania politycznego i poczucie odpowiedzialności wobec
braci - zaznaczył Franciszek.

- Niech Bóg nawróci ludzi odwołujących się do przemocy i tych, którzy
mają plany wojny, oraz umocni serca i umysły budujących pokój i odpłaci
im wszelkim błogosławieństwem - zakończył Ojciec Święty.

Głos zabrały m.in. przedstawicielki irackich i palestyńskich uchodźców,
opowiadając o ich trudnej sytuacji i wyrażając nadzieję na lepszą
przyszłość.

Uchodźcy byli także wśród ośmiu rodzin palestyńskich, z którymi
Franciszek zjadł obiad w we franciszkańskim ośrodku dla pielgrzymów Casa
Nova. „Nie chciał jeść z kardynałami, biskupami czy politykami, lecz z
ubogimi rodzinami. Tak jak Jezus chciał być bliski ubogim” – skomentował
ten fakt biskup pomocniczy łacińskiego patriarchatu Jerozolimy William
Shomali. Wyjaśnił, że każda rodzina reprezentowała jedną kategorię
ubóstwa o podłożu humanitarnym, politycznym lub społecznym.

Jedną z rodzin (George Sbeit z żoną Szadią) usunęli z wioski Ikrit w
Galilei w 1948 żołnierze izraelscy, po czym zrównali to miejsce z
ziemią, oszczędzając jedynie kościół. Mimo wyroków sądów, arabscy
mieszkańcy tej wsi nadal nie mogą tam wrócić. Elias Abu Mohor z żoną
Juliet i 2 córkami jest jedną z 58 rodzin, mających ziemię w dolinie
Cremisan w Bajt Dżala. Budowany przez Izrael tzw. mur bezpieczeństwa
odetnie je od należących do nich terenów. Była też rodzina czekająca na
możliwość połączenia (Joseph Hazboun z żoną Rimą i 2 dzieci). Żona
mieszka w Jerozolimie, a mąż w Palestynie, ale według prawa izraelskiego
do Jerozolimy niełatwo jest sprowadzić na stałe palestyńskiego
współmałżonka. Obecny był także Szawki Halaby z żoną Ablą i 2 synami,
których trzeci syn przebywa w izraelskim więzieniu, skazany na
dożywocie. Na obiad zaproszono Lajlę Szatarę, wdowę z Betlejem, której
syn uciekł do Strefy Gazy po oblężeniu Bazyliki Narodzenia w 2002. Ze
Strefy Gazy przyjechała chrześcijanka Rania Michel Mizak, a z Bajt Dżala
niemogący uzyskać żadnego dokumentu tożsamości 23-letni Mike Abed
Rabbo. Był też były narkoman Zakaria Zakaria z Betlejem, mający obecnie
problemy ze zdrowiem. Każda z rodzin mogła przedstawić papieżowi swoją
sytuację i z nim porozmawiać.

Następnie Franciszek odwiedził Ośrodek Phoenix na terenie obozu dla
uchodźców w Duhajszy. Przybyły tam dzieci zarówno z tego obozu, jak i z
dwóch innych - Aida i Bajt Dżibrin. Witały go transparenty w różnych
językach, głoszące: „Chrześcijanie i muzułmanie żyją pod okupacją”. -
Nasi dziadkowie zostali wypędzeni z domów, a my przyszliśmy na świat już
pod okupacją, z murem przed nami - powiedział jeden z młodych
uchodźców. Podkreślił, że dzieci z Betlejem chcą „krzyczeć do świata o
trudnościach i cierpieniach narodu palestyńskiego”. Przypomniał o jego
bolesnych dziejach i życiu w kontenerach przysłanych przez ONZ.
Wielokrotnie przewijało się słowo „Naqba”, czyli dzień katastrofy,
wspominany co roku jako początek wypędzania dużej części Arabów
palestyńskich z granic powstałego w 1948 Państwa Izrael.

- Przeczytałem wasze plakaty i zrozumiałem wasze przesłanie -
powiedział Franciszek w improwizowanym przemówieniu. Zachęcił swych
młodych słuchaczy, aby nie dali się opanować na całe życie przez
przeszłość. - Pamiętajcie, że przemoc zwalcza się nie przemocą, ale
wyłącznie pokojem - zaapelował, niemal błagając, Ojciec Święty i dodał,
że tylko pokój i praca mogą im zapewnić spokojną przyszłość.

Wspomniany mur oddzielający Izrael od Palestyńczyków, liczący na razie
400 km z 700 planowanych, papież zobaczył wcześniej na własne oczy, gdy
kazał po drodze zatrzymać papamobile. Podszedł do muru koło jednej z
izraelskich wież strażniczych, dotknął go czołem i tak się modlił.

Szacunek wobec islamu

Już na początku swej wizyty, podczas spotkania z władzami Jordanii,
papież ponowił „wyrazy głębokiego szacunku i poważania dla wspólnoty
muzułmańskiej”.

W Jerozolimie złożył wizytę wielkiemu muftiemu tego miasta na świętym
dla wyznawców islamu Wzgórzu Meczetów (biblijne wzgórze Moria). Najpierw
zdjąwszy obuwie wszedł do słynnego meczetu Kopuła na Skale, kryjącego
miejsce niedoszłej ofiary Abrahama ze swego syna. Następnie w siedzibie
Wysokiej Rady szejk Muhammad Ahmad Hussein wyjaśnił na czym polegają
trudności w relacjach między Palestyńczykami a Żydami i poprosił papieża
o pomoc w rozwiązaniu istniejących problemów. - Nie będzie pokoju w tej
Ziemi, jeśli nie zostanie położony kres przemocy, którą nieustannie
znosi nasz naród - powiedział wielki mufti.

Franciszek przypomniał, że muzułmanie, chrześcijanie i żydzi uznają w
Abrahamie, choć każda z tych religii na inny sposób, swego ojca w wierze
i wielki przykład do naśladowania. Zauważył, że był on człowiekiem
otwartym, gotowym ze względu na posłuszeństwo Bogu opuścić wszystko, by
pójść jako pielgrzym. Taka też powinna być nasza postawa duchowa. -
Nigdy nie możemy uważać siebie za samowystarczalnych, panów naszego
życia. Nie możemy ograniczać się do trwania w zamknięciu, w pewności
swoich przekonań - stwierdził papież.

- Drodzy bracia, drodzy przyjaciele, z tego świętego miejsca wznoszę z
głębi serca apel do wszystkich ludzi i wspólnot, które powołują się na
Abrahama: szanujmy się i miłujmy się wzajemnie jako bracia i siostry!
Uczmy się rozumieć cierpienie innej osoby! Niech nikt nie wykorzystuje
imienia Boga do przemocy! Wspólnie pracujmy na rzecz sprawiedliwości i
pokoju! - wezwał muzułmanów Franciszek.

Konkretne owoce

Największe echo wzbudziła przedstawiona w Betlejem propozycja papieża,
skierowana do prezydentów Palestyny i Izraela, by przyjechali do jego
domu w Watykanie, aby modlić się o pokój między obu narodami. Jeszcze
tego samego dnia obaj przywódcy podjęli inicjatywę Ojca Świętego.
Nazajutrz wielki rabin David Lau zaproponował Franciszkowi, aby
zgromadził wokół siebie przywódców religijnych świata, którzy potępiliby
używanie przemocy w imię religii. Mogą to być dwa bardzo konkretne
owoce papieskiej pielgrzymki.

http://papiez.wiara.pl/doc/2020110.Franciszek-w-Ziemi-Swietej

avatar użytkownika intix

38. Papież: Czyny pedofilii są jak czarne msze

Papież: Czyny pedofilii są jak czarne msze
ANDREW MEDICHINI /PAP/EPA

Papież Franciszek porównał czyny pedofilii do czarnych mszy.
Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu, w drodze z Tel Awiwu
do Rzymu, zapowiedział, że na początku czerwca odprawi Mszę w Watykanie
z udziałem ofiar księży pedofilów.

Podczas długiego spotkania z dziennikarzami w późny poniedziałkowy wieczór, Franciszek oświadczył, odnosząc się do sprawy pedofilii: "Ksiądz powinien prowadzić chłopca bądź dziewczynkę do świętości. Dziecko mu ufa. A on zamiast prowadzić do świętości, wykorzystuje je. To coś niesłychanie poważnego. To tak, jakby odprawić czarną mszę" – ocenił papież.

Potwierdził zapowiedź zerowej tolerancji wobec sprawców takich czynów i podkreślił, że nie będzie mowy o żadnym "uprzywilejowanym" traktowaniu kapłanów. "Dzisiaj prowadzone jest śledztwo wobec trzech biskupów. Wobec jednego, już skazanego, rozważa się wymiar kary" – ujawnił Franciszek, nie podając szczegółów.

Wiadomo, że w Watykanie trwa dochodzenie między innymi w sprawie podejrzanego o pedofilię byłego nuncjusza na Dominikanie abp. Józefa Wesołowskiego.

Papież zapowiedział, że 6 lub 7 czerwca odprawi w watykańskim Domu św. Marty Mszę z grupą 8 ofiar pedofilii z kilku krajów, między innymi z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Towarzyszyć im będzie przewodniczący powołanej niedawno przez papieża komisji ds. obrony nieletnich amerykański kardynał Sean Patrick O'Malley.

Pytany o celibat kapłanów, przeciwko któremu wystąpiła niedawno w liście grupa włoskich kobiet, papież przypomniał, że nie jest on dogmatem wiary. "To reguła życia, którą bardzo doceniam. To dar dla Kościoła" – powiedział. "Dla dyskusji drzwi są otwarte, ale obecnie są inne tematy do omówienia" – podkreślił papież.

W trakcie rozmowy z dziennikarzami Franciszek wyraził przekonanie, że jego poprzednik Benedykt XVI "otworzył drzwi" dla innych emerytowanych papieży.

"Biskup Rzymu, który czuje, że opada z sił, powinien zadać sobie te same pytania co Benedykt XVI" – stwierdził papież. Jego zdaniem, ten przypadek nie będzie jedyny.

Zapytany, czy on też byłby skłonny podjąć taką decyzję, gdyby poczuł, że nie ma już sił, odparł: "Zrobię to, co powie mi Pan, czyli modlić się i szukać woli Boga".

Na pytanie, dlaczego nie doszło do beatyfikacji papieża czasów wojny, czyli Piusa XII, którego proces beatyfikacyjny był bardzo zaawansowany, Franciszek wyjaśnił, że nie natrafiono na wymagany cud za jego wstawiennictwem.

Papież powtórzył, że spotkanie w Watykanie, na jakie zaprosił podczas wizyty w Ziemi Świętej prezydenta Izraela Szimona Peresa i przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa, będzie miało charakter modlitewny. "Zbierzemy się na modlitwie, potem każdy wróci do domu. Będzie rabin, wyznawca islamu, będę ja" – powiedział papież.

Nawiązał też do skandali finansowych, ujawnianych za Spiżową Bramą, i reform watykańskiego banku IOR, mówiąc: "Pan Jezus powiedział raz swym uczniom, że skandale są nieuchronne, wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy jesteśmy grzesznikami".

"Chodzi o to, by nie dopuścić do tego, by były nowe skandale" – dodał papież. Zapewnił, że nowe instytucje powołane przez niego w Watykanie pomogą uniknąć dalszych skandali i problemów.

Dziennikarze pytali również papieża, nawiązując do wyborów do Parlamentu Europejskiego, o populizm na Starym Kontynencie. Franciszek wyznał: "Miałem tylko czas na to, by odmówić Ojcze nasz, ale nie czytałem informacji o wyborach".

"Populizm w Europie, zaufanie czy brak zaufania, niektóre kwestie dotyczące euro, z tego zbyt dużo nie rozumiem" – mówił. Jako najpoważniejszy problem wskazał bezrobocie, zwłaszcza wśród młodzieży. Franciszek wyraził ubolewanie, że w centrum obecnego światowego systemu ekonomicznego znajduje się pieniądz, a nie człowiek. "To nieludzki system ekonomiczny, ten system zabija" – dodał.

Pytany o kwestię Jerozolimy, Franciszek przypomniał stanowisko Kościoła katolickiego, zgodnie z którym powinna być ona miastem pokoju dla trzech wielkich religii. "Konkretne środki na rzecz pokoju należy wynegocjować. Może na przykład zdecyduje się, że jedna część stanie się stolicą jednego państwa, a inna część – drugiego" – powiedział.

Franciszek poinformował, że na styczeń przyszłego roku planowana jest jego podróż na Sri Lankę i Filipiny.

Odnosząc się do kwestii październikowego synodu poświęconego rodzinie, papież wyraził ubolewanie, że dyskusja przed tym wydarzeniem została sprowadzona do sprawy komunii dla osób rozwiedzionych, znajdujących się w nowych związkach. Podkreślił, że problemy rodziny są znacznie większe i poważniejsze.

Franciszek zapewnił, że przygotowywana reforma Kurii Rzymskiej jest na dobrej drodze. Konieczne, jego zdaniem, jest uczynienie jej struktury lżejszą i połączenie niektórych urzędów.

http://papiez.wiara.pl/doc/2020748.Papiez-Czyny-pedofilii-sa-jak-czarne-msze

avatar użytkownika intix

39. Podpalenie przed odlotem papieża

Podpalenie przed odlotem papieża
Roman Koszowski /GN
Jerozolima. Wieczernik. Opactwo Zaśnięcia NMP

Na krótko przed odlotem papieża Franciszka do Rzymu w Opactwie
Zaśnięcia Matki Bożej w Jerozolimie wybuchł pożar, najprawdopodbniej w
rezultacie podpalenia - poinformował w poniedziałek rzecznik policji
jerozolimskiej Micky Rosenfeld.


Według Rosenfelda, świadkowie widzieli mężczyznę, który wszedł do Opactwa i zapalił kilka świec, które miały spowodować pożar. Następnie szybko opuścił świątynię.

Rzecznik zakonu benedyktynów, który opiekuje się zespołem świątynnym, o. Nikodemus Schnabel, powiedział, że płomienie uszkodziły jeden z drewnianych krzyży i drewnianą ławkę. Spaliła się też książka do nabożeństwa. Szkody są jednak niewielkie.

Opactwo Zaśnięcia znajduje się niedaleko Wieczernika, w którym papież Franciszek odprawiał Mszę. Według tradycji chrześcijańskiej, Opactwo znajduje się w miejscu zaśnięcia Matki Bożej.

Z kolei Wieczernik, uznawany za miejsce Ostatniej Wieczerzy Chrystusa z uczniami, sąsiaduje z symbolicznym grobem biblijnego króla Dawida. Ortodoksyjni Żydzi protestowali przeciwko papieskiej Mszy w tym miejscu.

http://papiez.wiara.pl/doc/2020745.Podpalenie-przed-odlotem-papieza

avatar użytkownika intix

40. Celibat, afery, zero tolerancji...

O zasadzie zerowej tolerancji dla pedofilii w Kościele, o
możliwości swej rezygnacji, o tym, czy celibat jest dogmatem wiary, o
reformie i aferach finansowych w Kurii Rzymskiej, o beatyfikacji Piusa
XII, o swej propozycji modlitewnego spotkania z udziałem prezydentów
Izraela i Palestyny, a także o tematyce najbliższego zgromadzenia Synodu
Biskupów mówił 26 maja papież Franciszek podczas konferencji prasowej
na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Izraela do Rzymu.

Zero tolerancji



Ojciec święty zapowiedział, że 6 lub 7 czerwca spotka się z grupą ofiar
pedofilii duchownych i odprawi dla nich Mszę św. w kaplicy Domu św.
Marty. Ujawnił też, że obecnie prowadzone są dochodzenia w sprawie
trzech biskupów oskarżonych o pedofilię. Jeden został już skazany, ale
jeszcze rozważa się wymiar kary, jaką poniesie. Podkreślił, że w temacie
nadużyć wobec małoletnich „nie będzie uprzywilejowanych”, wobec
wszystkich stosowana będzie zasada „zero tolerancji”.



- Kapłan, który dopuszcza się nadużycia, zdradza ciało Pana [Kościół -
KAI]. Kapłan powinien prowadzić chłopca czy dziewczynkę do świętości.
Dziecko mu ufa. A zamiast prowadzić do świętości, on je wykorzystuje. To
bardzo poważne. To jak odprawić czarną mszę! Zamiast prowadzić do
świętości, prowadzi je do problemu, który będzie trwał całe życie -
tłumaczył papież.



Celibat to nie dogmat



Pytany o sprawę celibatu księży, wskazał, że celibat nie jest dogmatem
wiary, lecz regułą życia. Dodał, że osobiście bardzo ceni celibat i
uważa, że jest on „darem dla Kościoła”. Skoro jednak nie jest on
dogmatem wiary, to „drzwi są zawsze otwarte”. Przypomniał przy tym, że w
Kościele katolickim są żonaci księża - w obrządkach wschodnich.



Rezygnacja papieża?



Dziennikarze pytali Franciszka także o możliwość jego ewentualnej
rezygnacji. - Zrobię to, co Pan [Bóg] mi powie, żebym zrobił -
odpowiedział ojciec święty, dodając, że trzeba na modlitwie szukać woli
Bożej.



- Benedykt XVI nie miał już sił i uczciwie, jako człowiek wiary i
pokorny podjął taką decyzję. Sześćdziesiąt lat temu nie było biskupów
emerytów. Co się stanie z papieżami emerytami? Musimy patrzeć na
Benedykta XVI jak na instytucję, otworzył drzwi dla papieży emerytów.
Drzwi są otwarte, ale tylko Bóg wie, czy będą inni, czy nie -
zastanawiał się ojciec święty.



Jego zdaniem „biskup Rzymu, który czuje, że opada z sił, powinien stawiać sobie te same pytania co Benedykt XVI”.



Podróże do Azji



Franciszek zapowiedział swe dwie najbliższe podróże zagraniczne. Obie
zawiodą go do Azji. Ujawnił, że oprócz wizyty w Korei Południowej [w
sierpniu br. - KAI], planowana jest dwudniowa podróż do Sri Lanki, a
następnie na Filipiny. Odbędzie się ona w styczniu przyszłego roku.



Na Filipinach papież odwiedzi tereny poszkodowane w wyniku tajfunu
Yolanda (poza Filipinami zwanego Haiyan), który przeszedł przez Filipiny
na początku listopada ub.roku. Spowodował śmierć ponad 5 tys. ludzi.
Był to najsilniejszy w historii meteorologii cyklon, jaki kiedykolwiek
uderzył w ląd. Średnia prędkość wiatru wynosiła ponad 300 km na godzinę
przy bardzo niskim ciśnieniu (poniżej 900 hektopaskali). Spowodowany
wiatrem przypływ sztormowy wdzierał się na ląd, niszcząc wszystko, co
napotkał na drodze. Największe straty odnotowano na wyspie Leyte, zaś
miasto Tacloban zostało zniszczone w 80 procentach.



O tym, że papież Franciszek może odwiedzić tereny dotknięte
ubiegłorocznym tajfunem mówił w styczniu br. metropolita Palo, abp John
Du po spotkaniu z przebywającym na Filipinach przewodniczącym Papieskiej
Rady „Cor Unum”, kard. Robertem Sarahem.



Z kolei papieska wizyta w Sri Lance miałaby przyczynić się do
pojednania narodowego po trwającym od 1983 do 2009 r. konflikcie
zbrojnym między Tamilami i Syngalezami. Tamtejszy Kościół ma także
nadzieję na kanonizację bł. Josepha Vaza (1655-1711), beatyfikowanego
przez św. Jana Pawła II podczas jego wizyty w Sri Lance w 1995 roku.



Reforma Kurii Rzymskiej



Pierwszą przeszkodą w reformie Kurii Rzymskiej jestem ja - powiedział
papież. Ujawnił, że cała Kuria była konsultowana w sprawie reformy,
zaczęło się badanie możliwości „odchudzenia” struktur, np. przez
łączenie dykasterii. - Praca trwa - zapewnił ojciec święty.
Zapowiedział, że w lipcu i we wrześniu odbędą się kolejne 4-dniowe
posiedzenia [rady ośmiu kardynałów - KAI] w tej sprawie.



Za bardzo ważną na drodze reformy papież uważa perswazję, bo „są osoby,
które nie widzą jasno” potrzeby zmian. - Ale jestem zadowolony,
pracujemy wystarczająco - zapewnił Franciszek.



Przyznał, że „nie widać jeszcze wszystkich rezultatów” tych działań i
że jednymi z kluczowych okazały się sprawy gospodarcze, o których
szeroko pisała prasa. Dodał więc jedynie, że nowo powstała „dykasteria
ds. gospodarki” powinna współpracować z Sekretariatem Stanu.



Wspomniana dykasteria to ustanowiony przez papieża Sekretariat ds.
Gospodarczych (prefekt - kard. George Pell), który ma władzę nad
wszystkimi działaniami administracyjnymi i gospodarczymi Stolicy
Apostolskiej i Państwa Watykańskiego, odpowiadając m.in. za
przygotowanie ich rocznych budżetów, a także za planowanie finansowe.
Jego rolą jest unowocześnienie procedur przez dostosowanie do
obowiązujących w tych dziedzinach współczesnych standardów oraz
poprawienie przejrzystości operacji finansowych. Na przykład te same
osoby nie będą podejmowały decyzji budżetowych i prowadziły działań
kontrolnych. Co kwartał poszczególne instytucje Stolicy Apostolskiej i
Państwa Watykańskiego poddawane będą rewizji wydatków, aby zapewnić
utrzymanie dyscypliny finansowej. Kard. Pell podkreśla, że Watykan
dysponuje bardzo ograniczonymi środkami, a rolą Sekretariatu będzie ich
jak najlepsze zagospodarowanie. Zdaniem watykanisty Johna Allena,
wprowadzenie racjonalnych działań księgowych może doprowadzić do
oszczędności rzędu dziesiątków milionów dolarów.



Sekretariat ma wdrażać dyrektywy nowo powołanej Rady ds. Gospodarczych
(koordynator - kard. Reinhard Marx), składającej się z ośmiu kardynałów i
siedmiu ekspertów świeckich. Będzie ona m.in. analizować sprawozdania z
działalności gospodarczo-administracyjnej Stolicy Apostolskiej i
Państwa Watykańskiego. Franciszek postanowił też utworzyć urząd audytora
generalnego, uprawnionego do przeprowadzania audytów wszystkich
tamtejszych instytucji. Zapowiedział również, że bankiem centralnym
Watykanu będzie Administracja Dóbr Stolicy Apostolskiej (APSA). Kard.
Marx zauważa, że ustanowienie tego swoistego „ministerstwa finansów” w
Kurii Rzymskiej jest głęboką cezurą w historii Stolicy Apostolskiej.
Jego zdaniem postępowanie z pieniędzmi w Watykanie będzie transparentne i
odpowiadać międzynarodowym standardom. „Musimy to uporządkować, aby
przejść do innych ważnych rzeczy. Papież wie, że od tego zależy
wiarygodność Kościoła” - podkreśla niemiecki purpurat.



Niewiele rozumiem ze spraw europejskich



Pytany o wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, ojciec święty
wyznał, że ich jeszcze nie zna. - Populizm w Europie, zaufanie bądź
nieufność, kwestie związane z euro... Niewiele z tego rozumiem -
powiedział papież.



Za poważny problem uznał bezrobocie. - Jesteśmy w światowym systemie
gospodarczym, w którego centrum jest pieniądz, a nie osoba ludzka. Aby
się utrzymać, ten system odrzuca. Odrzuca dzieci: wskaźnik urodzeń nie
jest wysoki, we Włoszech poniżej dwóch na parę małżeńską, w Hiszpanii
jeszcze mniej. Odrzuca się ludzi starych, także przez ukrytą eutanazję,
gdy daje się lekarstwa tylko do pewnego momentu. Odrzuca się także
młodzież - wskazał papież, przypominając, że we Włoszech bezrobocie
wśród tej grupy sięga 40 proc., w Hiszpanii 50 proc., a w Andaluzji 60
proc. Mamy więc całe pokolenie ludzi, którzy nie studiują ani nie
pracują.



- Ta kultura odrzucenia jest sprawą bardzo poważną. Nie tylko w
Europie, ale w Europie bardzo się ją odczuwa. To jest nieludzki system
gospodarczy. Ten system gospodarczy zabija, jak napisałem w „Evangelii
gaudium” - zaznaczył papież, odwołując się do swej ubiegłorocznej
adhortacji apostolskiej.
Franciszek o spotkaniu z Bartłomiejem



Franciszek zapowiedział, że podczas spotkania z patriarchą Bartłomiejem
w Jerozolimie postanowili podjąć wspólne działania na rzecz ochrony
środowiska. Ujawnił, że rozmowy z prawosławnym patriarchą
Konstantynopola dotyczyły jedności, „którą się osiąga w marszu”. - Nie
możemy zjednoczyć się na kongresie teologicznym - wskazał Franciszek.



Bartłomiej potwierdził, że jego poprzednik patriarcha Atenagoras
naprawdę powiedział kiedyś papieżowi Pawłowi VI: „Zbierzmy wszystkich
teologów na wyspie, a my idźmy razem naprzód”.



Według papieża, katolicy i prawosławni powinni sobie wzajemnie pomagać,
np. użyczając kościołów. Dzieje się tak np. w Rzymie, gdzie prawosławni
korzystają ze świątyń katolickich.



Mowa była także o planowanym na 2016 r. soborze wszechprawosławnym, a
także o tym, by „zrobić coś w sprawie daty Wielkanocy”, którą oba
Kościoły obchodzą w różnych terminach. Dochodzi więc do dialogów typu:
„Powiedz mi, kiedy zmartwychwstaje twój Chrystus? Mój w przyszłym
tygodniu. A mój przeciwnie, zmartwychwstał w zeszłym tygodniu” -
żartował papież.



- Z Bartłomiejem rozmawiamy jak bracia, kochamy się, opowiadamy sobie o problemach w rządzeniu [Kościołem] - dodał Franciszek.



Beatyfikacja Piusa XII



Brak cudu za wstawiennictwem Piusa XII wstrzymuje jego beatyfikację -
ujawnił papież. - Sprawa jest otwarta - zaznaczył ojciec święty.
Przyznał, że zasięgnął informacji w tej sprawie i dowiedział się, że
„nie ma jeszcze żadnego cudu” za wstawiennictwem jego poprzednika.
Tymczasem do beatyfikacji konieczny jest przynajmniej jeden cud.



Wezwał do uszanowania „rzeczywistości procesu” beatyfikacyjnego i
dodał, że wie, czy będzie mógł dokonać beatyfikacji Piusa XII, czy też
nie.



Proces beatyfikacyjny papieża Piusa XII rozpoczął się w 1967 r.
Powołano wówczas komitet historyków, którzy mieli dogłębnie zbadać życie
i postępowanie kandydata na ołtarze, ze szczególnym uwzględnieniem
okresu II wojny światowej. W skład komitetu weszło czterech jezuitów: o.
Pierre Blet (Francja), o. Angelo Martini (Włochy), o. Burkhart
Schneider (Niemcy) i o. Robert A. Graham (USA). Ich praca doprowadziła
do publikacji 11-tomowego dzieła „Actes et Documents du Saint Siège
relatifs à la Seconde Guerre Mondiale” - kolekcji dokumentów z Tajnego
Archiwum Watykańskiego z czasów II wojny światowej, gdy papieżem był
Pius XII. Całość archiwów z tego okresu ma być dostępna (być może
jeszcze w 2014 r.) po uporządkowaniu 16 mln dokumentów z lat pontyfikatu
Piusa XII (1939-1958).



Papież Benedykt XVI początkowo wstrzymał proces beatyfikacyjny Piusa
XII, postanawiając zaczekać, aż watykańskie archiwa zostaną otwarte dla
uczonych. Jednak w 2009 r. zatwierdził ogłoszenie przez Kongregację
Spraw Kanonizacyjnych heroiczności jego cnót. Wywołało to niezadowolenie
części środowisk żydowskich, podnoszących zarzuty, że w czasie II wojny
światowej Pius XII milczał w obliczu zagłady Żydów.



Zgłoszono już do Kongregacji niejeden domniemany cud przypisywany
wstawiennictwu Piusa XII, jednak żaden z nich nie został jeszcze uznany,
co otworzyłoby drogę do beatyfikacji tego papieża.



Matteo Luigi Napolitano, delegat Papieskiego Komitetu Nauk
Historycznych w Międzynarodowym Komitecie Historii II Wojny Światowej
uważa, że beatyfikacja Piusa XII może wywołać kolejną dyskusję nad jego
postawą w czasie wojny i oskarżenia o to, że był „papieżem Hitlera”.
Według 51-letniego włoskiego historyka, „dyskusja o Piusie XII jest
szerzej dyskusją o Szoah, czyli największej tragedii II wojny
światowej”. Dlatego za normalne uważa on to, że bada się postawę Stolicy
Apostolskiej w tym okresie. Badania te obejmują różne pola
zainteresowania: neutralność Stolicy Apostolskiej, sposób wcielania
wartości chrześcijańskich w tym czasie, wybory katolików stających wobec
sposobów działania nazistów, działania diecezji i duchowieństwa w
krajach zaangażowanych w wojnę itd.



Według Napolitano, gdy chodzi o historyczną ocenę postępowania Piusa
XII, „mogą istnieć różne interpretacje”. - Ale najbardziej autorytatywni
historycy żydowscy, katoliccy i świeccy zgadzają się co do kluczowego
punktu: Eugenio Pacelli nigdy nie był i nigdy nie mógł być „papieżem
Hitlera” - podkreślił włoski historyk.



Wielu innych historyków, w tym wspomniany o. Pierre Blet, od lat
wskazuje, że Pius XII prowadził zakulisowe działania dla ratowania
Żydów. Kazał m.in. otworzyć dla nich rzymskie klasztory, w których mogli
się schronić. Także papiescy dyplomaci angażowali się w pomoc Żydom,
m.in. abp Angelo Roncalli, późniejszy papież Jan XXIII, który wywalczył u
władz tureckich przepuszczenie przez Bosfor statków z żydowskimi
uchodźcami z Europy Wschodniej.



„Szczyt modlitewny” ws. Pokoju



To będzie spotkanie modlitewne, a nie mediacja - tak Franciszek mówił o
zaproponowanym przez siebie „szczycie modlitewnym” w Watykanie z
udziałem prezydentów Palestyny i Izraela. - Spotkamy się tylko po to, by
się modlić. Myślę, że modlitwa będzie ważna i pomocna. Potem wszyscy
wrócą do domu - zapowiedział papież.



Dodał, że oprócz niego będzie obecny rabin i duchowny islamski. Ujawnił
też, że poprosił franciszkańskiego kustosza Ziemi Świętej, o.
Pierbattistę Pizzaballę o to, by zajął się organizacją spotkania od
strony praktycznej.



Franciszek wyznał również, że chciał, aby to spotkanie odbyło się
jeszcze w czasie jego podróży do Ziemi Świętej, ale „było tyle problemów
logistycznych”, niełatwo było wybrać miejsce, w którym powinno się to
stać.



Pytany o kwestię Jerozolimy jako stolicy państwa palestyńskiego, papież
odpowiedział, że Kościół katolicki przedstawia religijny punkt
widzenia: chce „miasta pokoju dla trzech religii” - judaizmu,
chrześcijaństwa i islamu. - Trzeba negocjować konkretne posunięcia
pokojowe. Może się zdecyduje, że ta część [Jerozolimy] będzie stolicą
jednego państwa, a druga - innego... Nie czuję się kompetentny, by
mówić, czy robić to, tamto, byłoby to z mojej strony szaleństwo. Uważam,
że trzeba po bratersku i ze wzajemnym zaufaniem wejść na drogę rokowań.
Konieczna jest odwaga i proszę Pana, by ci dwaj prezydenci mieli
odwagę, by pójść naprzód - stwierdził ojciec święty.
Skandale finansowe



Ojciec święty odniósł się także do afery, w którą - według niemieckiego
dziennika „Bild” - miał być zamieszany były sekretarz stanu Stolicy
Apostolskiej kard. Tarcisio Bertone. Chodzi o rzekome przekazanie 15 mln
euro w formie pożyczki przez Instytut Dzieł Religijnych (IOR), zwany
bankiem watykańskim, znanej firmie telewizyjnej Lux Vide z Rzymu.



Papież zaznaczył, że sprawa ta jest ciągle jeszcze badana i nie
wiadomo, co się naprawdę stało. Dodał, iż sam Pan Jezus powiedział
uczniom, że nieuchronnie będą miały miejsce zgorszenia, wszyscy bowiem
jesteśmy ludźmi i grzesznikami. Problem polega na tym, aby ich więcej
nie było, by im zapobiegać.



Franciszek podkreślił konieczność uczciwości i przejrzystości w
zarządzaniu dobrami materialnymi. Zaznaczył, że dwie komisje: jedna -
badająca IOR i druga - sytuację ekonomiczną i finansową Watykanu,
przedstawiły swoje wnioski i obecnie wraz z kierowanym przez kard.
George'a Pella Sekretariatem ds. Gospodarczych będą kontynuować zalecane
reformy. Ale nadal będą istniały sprzeczności, gdyż jesteśmy tylko
ludźmi - zaznaczył papież, podkreślając konieczność nieustannej reformy.



Franciszek jest przekonany, że Sekretariat ds. Gospodarczych pomoże
uniknąć skandali i problemów. Jako przykład podał, że w minionym roku
zamknięto w Instytucie Dzieł Religijnych (IOR) 1600 rachunków osób,
które nie miały prawa do ich posiadana. Przypomniał, że instytucja ta ma
służyć Kościołowi, biskupom i diecezjom, uprawnionym pracownikom
Watykanu, wdowom po nich, ale nikomu poza tym.



Pomoc prześladowanym chrześcijanom



Problem braku wolności religijnej dotyczy nie tylko pewnych krajów
azjatyckich, ale również innych - powiedział ojciec święty. Papież
przypomniał, że w niektórych krajach władze sprawują ścisłą kontrolę nad
życiem religijnym, w innych podejmowane są działania prowadzące do
prawdziwych prześladowań. - Są dziś męczennicy chrześcijańscy, katolicy i
niekatolicy - podkreślił Franciszek. Wskazał, że w niektórych miejscach
nie można nosić krzyża, posiadać Biblii lub uczyć dzieci katechizmu. -
Uważam, że dziś jest więcej męczenników niż w początkach Kościoła -
powiedział papież.



Zaznaczył, że w rozwiązywaniu wielu problemów konieczna jest
roztropność. Podkreślił znaczenie modlitwy za Kościoły prześladowane.
Dodał, że biskupi i Stolica Apostolska podejmują bardzo dyskretne
działania, aby pomóc chrześcijanom w tych krajach, ale nie jest to
łatwe. Podał przykład kraju, gdzie nie wolno wspólnie się modlić.
Tamtejsi chrześcijanie pragną sprawować Eucharystię. Czynią to w ten
sposób, że jest pewien pan, który pracuje jako robotnik, ale w istocie
jest kapłanem i wraz z innymi osobami gromadzą się przy stole: udają, że
piją herbatę, a w istocie sprawują Eucharystię. Jeśli przybywają
policjanci, to chowają księgi liturgiczne i wydaje się, że zgromadzili
się na herbacie - powiedział dziennikarzom Franciszek.



Synod nie tylko o rozwiedzionych



Przestrzegł przed ograniczaniem tematyki październikowego zgromadzenia
Synodu Biskupów jedynie do kwestii osób rozwiedzionych żyjących w nowych
związkach. Przypomniał, że Synod poświęcony będzie rodzinie, jej
obecnej sytuacji, jej problemom, jej bogactwie. Zaznaczył, że
wprowadzenie wygłoszone w lutym podczas obrad Kolegium Kardynalskiego
przez kard. Waltera Kaspera miało pięć rozdziałów: cztery z nich mówiły o
tym, co w rodzinie jest dobre oraz o podstawach teologicznych. Rozdział
piąty poświęcony był kwestii duszpasterskiego podejścia do separacji
oraz nieważności małżeństwa, Mieści się w tym także kwestia Komunii św.
dla rozwiedzionych żyjących w drugim, niesakramentalnym małżeństwie.



Papież nie ukrywał swojej dezaprobaty dla sprowadzania Synodu jedynie
do tego problemu, do traktowania tych spraw kazuistycznie: czy można
udzielać Komunii św., czy też nie? Zaznaczył, że w Kościele istnieje
głęboka świadomość, iż kryzys rodziny ma wymiar globalny, że ludzie
młodzi nie chcą zawierać sakramentu małżeństwa, mieszkają ze sobą bez
ślubu. Wskazał na złożoność problematyki duszpasterstwa rodzin i
konieczność badania każdego przypadku indywidualnie.



Przypomniał również, że jego poprzednik, Benedykt XVI, trzykrotnie
apelował o przestudiowanie procedur stwierdzenia nieważności małżeństwa,
w tym przeanalizowania wiary, z jaką dana osoba przystępuje do
sakramentu małżeństwa. Domagał się ponadto wyjaśnienia, że osoby
rozwiedzione nie są ekskomunikowane, chociaż niejednokrotnie tak są one
traktowane. Wyznał, że decyzja o obraniu rodziny jako tematu prac Synodu
była bardzo silnym przeżyciem duchowym, bowiem powoli przestano mówić o
rodzinie. - Jestem pewien, że Duch Pana prowadził nas do tego punktu -
powiedział ojciec święty.

http://papiez.wiara.pl/doc/2021319.Celibat-afery-zero-tolerancji


 

avatar użytkownika intix

41. Franciszek podziękował Maryi za pielgrzymkę

Franciszek odwiedził przed południem bazylikę Matki Bożej Większej.

U stóp patronki Rzymu Salus Populi Romani dziękował za swą
pielgrzymkę do Ziemi Świętej i zawierzył owoce, które ta podróż może
przynieść. Tradycyjnie już Papież ofiarował Maryi bukiet kwiatów. W tym
samym miejscu modlił się przed rozpoczęciem pielgrzymki.

http://papiez.wiara.pl/doc/2022202.Franciszek-podziekowal-Maryi-za-pielg...

avatar użytkownika intix

42. Chciałem zanieść słowo nadziei


zdjecie
Zdjęcie: Tony Gentile/
Reuters

Katecheza Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas (...) audiencji ogólnej:

Drodzy bracia i siostry!

Jak wiecie, w minionych dniach odbyłem pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Był to wielki dar dla Kościoła i dziękuję za niego Bogu. On mnie prowadził po tej błogosławionej ziemi, która widziała historyczną obecność Jezusa i gdzie rozegrały się wydarzenia o znaczeniu fundamentalnym dla judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Pragnę ponowić moje serdeczne podziękowania Jego Świątobliwości patriarsze Fouadowi Twalowi, biskupom różnych obrządków, kapłanom, franciszkanom z Kustodii Ziemi Świętej. Moją wdzięczną myśl kieruję także do władz jordańskich, izraelskich i palestyńskich oraz do tych wszystkich, którzy przyczynili się do realizacji tej wizyty.

1. Głównym celem tej pielgrzymki była 50. rocznica historycznego spotkania papieża Pawła VI i patriarchy Atenagorasa. Wówczas po raz pierwszy Następca Piotra odwiedził Ziemię Świętą: papież Paweł VI zainaugurował w ten sposób podczas II Soboru Watykańskiego podróże papieży poza terytorium Włoch w epoce współczesnej. Ten proroczy gest Biskupa Rzymu i patriarchy Konstantynopola stanowił kamień milowy na trudnej, choć obiecującej drodze jedności wszystkich chrześcijan, która od tego czasu poczyniła znaczne postępy. Dlatego moje spotkanie z umiłowanym bratem w Chrystusie, Jego Świątobliwością Bartłomiejem, było punktem kulminacyjnym tej wizyty. Wspólnie modliliśmy się przy Grobie Jezusa. W tym miejscu, gdzie zabrzmiało obwieszczenie zmartwychwstania, odczuliśmy wszyscy gorycz i cierpienie podziałów, wciąż istniejących między uczniami Chrystusa. Ale przede w tej celebracji, pełnej wzajemnego braterstwa, szacunku i miłości, usłyszeliśmy donośny głos Zmartwychwstałego Dobrego Pasterza, który pragnie, aby wszystkie Jego owce stanowiły jedną owczarnię. Odczuliśmy pragnienie uzdrowienia nadal otwartych ran i stanowczego kontynuowania drogi do pełnej komunii.

2. Innym celem tej pielgrzymki było poparcie w tym regionie drogi do pokoju, który jest jednocześnie darem Boga i ludzkim zaangażowaniem. Uczyniłem to w Jordanii, Palestynie i Izraelu. I zawsze czyniłem to jako pielgrzym, w imię Boga i człowieka, niosąc w sercu wielkie współczucie dla dzieci tej Ziemi, które nazbyt długo żyją w warunkach wojennych, a mają w ostateczności prawo zaznawać dni pokoju!

Dlatego zachęciłem wiernych chrześcijan, by dali się „namaścić” Duchem Świętym, żeby byli coraz bardziej zdolnymi do gestów pokory, braterstwa i pojednania. Duch Świętym pozwala podejmować te postawy w życiu codziennym, z ludźmi różnych kultur i religii i stawać się w ten sposób czyniącymi pokój.

W Jordanii podziękowałem władzom i narodowi za ich wysiłki w przyjmowaniu wielu uchodźców z obszarów wojny. Ten wysiłek humanitarny zasługuje i wymaga dalszego wsparcia ze strony wspólnoty międzynarodowej. Podczas pielgrzymki także do innych miejsc zachęcałem zainteresowane władze do kontynuowania wysiłków w celu złagodzenia napięć na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w udręczonej Syrii, jak również do dalszego poszukiwania sprawiedliwego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Dlatego zaprosiłem prezydenta Izraela i prezydenta Palestyny, by przyjechali do Watykanu, żeby modlić się o pokój. Z pokoju w tym regionie wypływać będą w istocie wielkie korzyści dla całego świata.

3. Ta pielgrzymka do Ziemi Świętej była także okazją, aby umocnić w wierze wspólnoty  chrześcijańskie, które tak bardzo cierpią, i wyrazić wdzięczność całego Kościoła za obecność chrześcijan w tym obszarze i na całym Bliskim Wschodzie. Ci nasi bracia są odważnymi świadkami nadziei i miłości, „solą i światłem” w tej Ziemi. Poprzez swoje życie wiary i modlitwy oraz cenioną pracę edukacyjną i charytatywną działają oni na rzecz pojednania i przebaczenia, przyczyniając się do wspólnego dobra społeczeństwa.

Poprzez tę pielgrzymkę, która była prawdziwą łaską Pana, chciałem zanieść słowo nadziei, ale również i ja je w zamian otrzymałem! Otrzymałem je od braci i sióstr, którzy „wbrew nadziei mają nadzieję” (Rz 4, 18), pośród wielu cierpień, takich jak np. osób, które uciekły ze swej ojczyzny z powodu konfliktów oraz osób dyskryminowanych z powodu swojej wiary w Chrystusa. Nadal bądźmy blisko nich! Modlimy się za nich i za pokój w Ziemi Świętej i na całym Bliskim Wschodzie.
Niech modlitwa całego Kościoła wspiera również drogę ku pełnej jedności chrześcijan, aby świat uwierzył w miłość Boga, który w Jezusie Chrystusie przyszedł zamieszkać pośród nas.

Tłumaczenie za Radiem Watykańskim.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/78594,chcialem-zanie...

avatar użytkownika intix

43. Papież o goryczy podziału i głosie Chrystusa

Pomimo, iż w poprzednim komentarzu jest zapisana katecheza papieża Franciszka, pozwolę sobie zapisać jeszcze raz... artykuł z innego źródła, w którym jest zawarte słowo do Polaków wygłoszone podczas audiencji ogólnej, oraz podany jest link do pełnej treści katechezy...

***
O swojej zakończonej w poniedziałek wieczór pielgrzymki do Ziemi
Świętej mówił
(...) papież Franciszek podczas audiencji ogólnej.
Zaznaczył, że była ona „prawdziwą łaską Pana”.



Dodał, że chciał zanieść „słowo nadziei”, ale także otrzymał je w
zamian od tamtejszych chrześcijan. Mówiąc o ciągle istniejących
podziałach między chrześcijanami Franciszek prosił o przebaczenie za to,
co uczynili katolicy, by spowodować ten podział. Zaapelował, by
modlitwa całego Kościoła wspierała drogę ku jedności chrześcijan i do
pokoju w Ziemi Świętej. Na placu św. Piotra katechezy Franciszka
wysłuchało około 50 tys. wiernych.

Ojciec Święty przypomniał, iż głównym celem tej pielgrzymki była 50.
rocznica historycznego spotkania papieża Pawła VI i patriarchy
Atenagorasa. Stanowiła ona szczególnie ważne wydarzenie na trudnej
drodze ku jedności wszystkich chrześcijan. Stąd punktem kulminacyjnym
tej wizyty było spotkanie z patriarchą Bartłomiejem. Wspólna modlitwa
przy Grobie Jezusa uświadomiła nie tylko gorycz podziału, ale także
pozwoliła usłyszeć głos Chrystusa, „który pragnie, aby wszystkie Jego
owce stanowiły jedną owczarnię. Odczuliśmy pragnienie uzdrowienia nadal
otwartych ran i stanowczego kontynuowania drogi do pełnej komunii” -
stwierdził Franciszek. Następnie powiedział: "Po raz kolejny, tak jak
czynili to moi poprzednicy, proszę o przebaczenie za to, co uczyniliśmy,
by spowodować ten podział. I proszę Ducha Świętego, aby nam pomógł w
uleczeniu ran, jakie zadaliśmy innym braciom".

Papież przypomniał, że wiele razy podczas tej pielgrzymki apelował
również o pokój w Ziemi Świętej, wzywając chrześcijan, by podejmowali
gesty pokory, braterstwa i pojednania, i stawali się ludźmi czyniącymi
pokój. Zaapelował również do wspólnoty międzynarodowej o spieszenie z
pomocą humanitarną dla uchodźców, zaś władze poszczególnych odwiedzanych
krajów by starały się o załagodzenie napięć na Bliskim Wschodzie.
Najbardziej wymownym gestem było zaproszenie prezydenta Izraela i
prezydenta Palestyny do Watykanu, żeby modlić się o pokój – przypomniał
papież.

Franciszek podkreślił, że trzecim celem jego pielgrzymki było
umocnienie w wierze wspólnot chrześcijańskich Ziemi Świętej i wyrażenie
wdzięczności całego Kościoła za obecność chrześcijan w tym obszarze i na
całym Bliskim Wschodzie. Dodał, że „działają oni na rzecz pojednania i
przebaczenia, przyczyniając się do wspólnego dobra społeczeństwa”.
Zaapelował o solidarność z nimi, o modlitwę całego Kościoła, aby
wspierała drogę ku jedności chrześcijan i pokoju w Ziemi Świętej.

Zwracając się do Polaków papież powiedział:

- Pozdrawiam serdecznie pielgrzymów polskich. Bracia i siostry, dzisiaj
pragnę szczególnie podziękować wam za duchowe wsparcie w dniach mego
pielgrzymowania do Ziemi Świętej. Proszę was nadal o modlitwę za
wszystkich, którzy mieszkają w Ziemi Jezusa i na całym Bliskim
Wschodzie. Niech ten region świata cieszy się pokojem i braterstwem,
które nam wszystkim darował nasz Pan, Jezus Chrystus. Z serca wam
błogosławię.

http://papiez.wiara.pl/doc/2022803.Papiez-o-goryczy-podzialu-i-glosie-Chrystusa



avatar użytkownika intix

44. Komunikat Arcybiskupa Metropolity Łódzkiego w sprawie modlitwy o

W najbliższą niedzielę 8 czerwca,
w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, u Ojca Świętego Franciszka na
wspólnej modlitwie o pokój spotkają się prezydent Izraela i prezydent
Autonomii Palestyńskiej. Będzie w niej uczestniczył także patriarcha
Konstantynopola Bartłomiej.
Jest pragnieniem Ojca Świętego, aby ten
ważny moment wsparli swoją modlitwą wierni na całym świecie.

W
łączności z Ojcem Świętym Franciszkiem wspólne modlitwy w tej intencji
zanosić będziemy podczas Archidiecezjalnego Święta Eucharystii. Proszę
także wiernych każdej parafii Archidiecezji Łódzkiej o włączenie się w
te błagania.


W związku z powyższym Przewielebnych Księży bardzo proszę, aby na
początku każdej Mszy świętej poinformowali wiernych o modlitwach o pokój
w Ziemi Świętej, zaś bezpośrednio przed śpiewem Sekwencji na
Uroczystość Zesłania Ducha Świętego podali następującą intencję: „Módlmy
się teraz w sposób szczególny w łączności z Ojcem Świętym Franciszkiem o
pokój dla Ziemi Świętej”.


+ Marek Jędraszewski

Arcybiskup Metropolita Łódzki



Łódź, dnia 6 czerwca 2014 r.

avatar użytkownika intix

45. Musi zwyciężyć miłość i przyjaźń


zdjecie
Zdjęcie: Max Rossi /
Reuters


Przemówienie Ojca Świętego Franciszka wygłoszone podczas spotkania z prezydentami Szimonem Peresem (Izrael) i Mahmuem Abbasem (Autonomia Palestyńska) oraz prawosławnym patriarchą Bartłomiejem w Ogrodach Watykańskich

Panowie Prezydenci, Wasza Świątobliwość, Bracia i Siostry!

Pozdrawiam was z wielką radością i pragnę zgotować wam oraz towarzyszącym wam szacownym delegacjom tak samo serdeczne przyjęcie, jakie zgotowaliście mnie podczas dopiero co zakończonej pielgrzymki w Ziemi Świętej.

Dziękuję wam z całego serca, że przyjęliście moje zaproszenie, by przybyć tutaj, aby razem prosić Boga o dar pokoju. Mam nadzieję, że to spotkanie będzie początkiem nowej drogi w poszukiwaniu tego, co nas łączy, aby przezwyciężyć to, co dzieli.

Dziękuję także Waszej Świątobliwości, czcigodnemu bratu Bartłomiejowi, że jest tutaj ze mną, by powitać dostojnych gości. Twój udział jest wielkim darem, cennym wsparciem i świadectwem drogi, którą podejmujemy jako chrześcijanie ku pełnej jedności.

Wasza obecność, Panowie Prezydenci, jest wielkim znakiem braterstwa, który dokonujecie jako synowie Abrahama i konkretny wyraz zaufania do Boga, Pana historii, który postrzega nas dzisiaj jako braci jeden drugiego i pragnie nas prowadzić swoimi drogami.

Temu naszemu modlitewnemu spotkaniu o pokój w Ziemi Świętej, na Bliskim Wschodzie i na całym świecie towarzyszy modlitwa tak wielu ludzi, przynależących do różnych kultur, ojczyzn, języków i religii: ludzi, którzy modlili się w intencji tego spotkania i którzy teraz łączą się z nami w tym samym błaganiu. Jest to spotkanie, które odpowiada na gorące pragnienie tych wszystkich, którzy tęsknią za pokojem i marzą o świecie, w którym ludzie mogliby żyć jak bracia, a nie jako przeciwnicy i nieprzyjaciele.

Panowie Prezydenci, świat jest dziedzictwem, który otrzymaliśmy po naszych przodkach, ale jest nam także wypożyczony przez nasze dzieci: dzieci, które są zmęczone i wyczerpane konfliktami i pragną dostrzec jutrzenkę pokoju: dzieci, które chcą od nas zburzenia murów wrogości i podjęcia drogi dialogu i pokoju, aby mogły zwyciężyć miłość i przyjaźń.

Wiele, zbyt wiele z tych dzieci poległo jako niewinne ofiary wojny i przemocy, rośliny wyrwane w pełnym rozkwicie. Naszym obowiązkiem jest uczynić wszystko, aby ich ofiara nie poszła na marne. Niech pamięć o nich napełni nas odwagą pokoju, siłą, aby wytrwać w dialogu za wszelką cenę, cierpliwością  w tworzeniu dzień po dniu coraz silniejszej więzi koegzystencji naznaczonej szacunkiem i pokojem, na chwałę Boga i dla dobra wszystkich.

Odwaga jest znacznie bardziej konieczna, aby móc  czynić pokój, niż by prowadzić wojnę. Potrzebna jest odwaga, aby zgodzić się na spotkanie, a nie konfrontację; by powiedzieć „tak” dla dialogu, a „nie” dla przemocy; „tak” dla negocjacji i „nie” dla wrogości; „tak” dla przestrzegania paktów a „nie” dla prowokacji; „tak” dla szczerości, a „nie” dla dwulicowości. Wszystko to wymaga odwagi, wielkiego hartu ducha.

Historia uczy nas, że nie wystarczają jedynie nasze siły. Wiele razy byliśmy blisko pokoju, ale Zły, za pomocą różnych środków, był w stanie temu przeszkodzić. Dlatego jesteśmy tutaj, ponieważ wiemy i wierzymy, że potrzebujemy pomocy Boga: Nie wymawiamy się od naszej odpowiedzialności, ale wzywamy Boga jako akt najwyższej odpowiedzialności w obliczu naszych sumień i wobec naszych narodów. Usłyszeliśmy wezwanie i musimy odpowiedzieć: wezwanie do przełamania spirali nienawiści i przemocy, i przełamania jej jednym słowem: „brat”. Ale by wypowiedzieć to słowo, wszyscy musimy podnieść oczy do nieba i rozpoznać siebie jako dzieci jednego, tego samego Ojca.

Do Niego w Duchu Jezusa Chrystusa zwracam się, prosząc o wstawiennictwo Dziewicy Maryi, córki Ziemi Świętej i naszej Matki.

Panie, Boże pokoju, usłysz nasze błagania!

Próbowaliśmy wiele razy i przez wiele lat rozwiązać nasze konflikty naszymi siłami, a także przy użyciu naszych broni. Jakże wiele momentów wrogości i ciemności, tyle przelanej krwi, wiele złamanych istnień, tyle pogrzebanej nadziei... Ale nasze wysiłki były daremne. Teraz, Panie, pomóż nam Ty! Ty daj nam pokój, Ty naucz nas pokoju, Ty nas prowadź do pokoju. Otwórz nasze oczy i serca i daj nam odwagę, by powiedzieć: „Nigdy więcej wojny”, „wraz z wojną wszystko ulega zniszczeniu”. Wlej w nas odwagę podjęcia konkretnych działań na rzecz budowania pokoju. Panie, Boże Abrahama i proroków, Boże Miłości, który nas stworzyłeś i wzywasz nas, byśmy żyli jako bracia, daj nam moc, abyśmy byli każdego dnia twórcami pokoju. Daj nam zdolność spojrzenia z życzliwością na wszystkich braci, których spotykamy na naszej drodze. Uczyń nas zdolnymi do usłyszenia krzyku naszych obywateli, którzy proszą nas, byśmy zamienili naszą broń na narzędzia pokoju, nasze lęki w zaufanie i nasze napięcia w przebaczenie. Podtrzymuj w nas płomień nadziei, by z cierpliwą wytrwałością podejmować decyzje na rzecz dialogu i pojednania, aby ostatecznie zwyciężył pokój. I aby z serca każdego człowieka wypędzone zostały takie słowa, jak: podział, nienawiść, wojna! Panie, dokonaj rozbrojenia języka i rąk, odnów serca i umysły, aby słowo, które doprowadza do spotkania, zawsze brzmiało „brat”, a stylem naszego życia stał się: szalom, pokój, salam! Amen.

Tłumaczenie: Radio Maryja
http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/81649,musi-zwyciezyc-milosc-i-przyjazn.html
***

Ojciec Święty nadal niedysponowany


Ojciec Święty z powodu lekkiej niedyspozycji odwołał część wczorajszych audiencji i nie sprawował dzisiaj porannej Eucharystii z grupą wiernych.

Papież Franciszek z powodu lekkiej niedyspozycji anulował wczoraj niektóre audiencje. Decyzja ta spowodowana była zmęczeniem po niedzielnym spotkaniu modlitewnym w intencji pokoju w Ziemi Świętej. Odwołane zostały audiencje dla przeora wspólnoty w Bose, o. Enzo Bianchi oraz Rady Wyższej Włoskiego Sądownictwa – podaje Katolicka Agencja Informacyjna.

Z kolei dzisiaj z powodu lekkiej niedyspozycji Papież wolał nie sprawować Mszy św. z grupą wiernych w kaplicy Domu Świętej Marty. Ojciec Święty wypełnia normalne obowiązki w swojej rezydencji – informuje Radio Watykańskie.

Przypomnijmy, że Ojciec Święty dysponuje w pełni wydolnym jedynie jednym płucem. Już kilkakrotnie wcześniej był zmuszony do odwołania części swoich wystąpień publicznych.

MPA
http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/81753,ojciec-swiety-nadal-niedysponowany.html

avatar użytkownika intix

46. Prawdziwym schronieniem jest ufność w Bogu

Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas Mszy św. w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła w Watykanie

W uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła, głównych patronów
Rzymu, z radością i wdzięcznością witamy delegację wysłaną przez
Patriarchę Ekumenicznego, czcigodnego i umiłowanego brata Bartłomieja,
kierowaną przez metropolitę Jana. Módlmy się do Pana, aby ta wizyta
mogła umocnić nasze braterskie więzy na drodze ku tak bardzo upragnionej
pełnej jedności między dwoma Kościołami siostrzanymi.

„Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z ręki Heroda” (Dz 12,11). Na
początku posługi Piotra w chrześcijańskiej wspólnocie Jerozolimy trwał
jeszcze wielki strach z powodu prześladowania przez Heroda niektórych
członków Kościoła. Zabito Jakuba, a obecnie uwięziono samego Piotra, aby
zadowolić lud. Kiedy był on przetrzymywany w więzieniu i przykuty,
usłyszał głos anioła, który powiedział: „Wstań szybko!... Przepasz się i
włóż sandały!... Narzuć płaszcz i chodź za mną!” (Dz 12,7-8). Łańcuchy
opadły, a bramy więzienia otwarły się same. Piotr zdał sobie sprawę, że
Pan „wyrwał go z ręki Heroda”; zdał sobie sprawę, że Bóg uwolnił go z
lęku i z okowów. Tak, Pan uwalnia nas z wszelkiego lęku i od wszelkich okowów,
abyśmy mogli być naprawdę wolni. Dzisiejsza celebracja liturgiczna
wyraża tę rzeczywistość słowami refrenu psalmu responsoryjnego: „Od
wszelkiej trwogi Pan Bóg mnie wyzwolił”.

Tutaj pojawia się nasz problem lęku i zabezpieczeń duszpasterskich.

Zastanawiam się – drodzy bracia biskupi – czy my się lękamy? Czego się lękamy? A jeśli się lękamy, to jakich schronień poszukujemy
w naszym życiu duszpasterskim, żeby być bezpiecznymi? Czy może
poszukujemy wsparcia tych, którzy mają władzę na tym świecie? Czy dajemy
wprowadzić się w błąd przez pychę, starającą się o nagrody i uznanie, a
tam wydaje się nam, że jesteśmy bezpieczni? W czym pokładamy nasze
bezpieczeństwo?  

Świadectwo apostoła Piotra przypomina nam, że naszym prawdziwym schronieniem jest ufność w Bogu:
oddala ona wszelkie obawy i czyni nas wolnymi od wszelkiego zniewolenia
i wszelkich pokus światowych. Dziś Biskup Rzymu i inni biskupi, a
zwłaszcza metropolici, którzy otrzymali paliusz, odczuwamy, że wyzwaniem
jest dla nas przykład świętego Piotra, aby sprawdzić naszą ufność w
Panu.

Piotr odzyskał ufność, kiedy Jezus trzy razy jemu powiedział: „Paś
owce moje” (J 21,15.16.17). W tym samym czasie Szymon trzykrotnie wyznał
Jezusowi swą miłość, wynagradzając w ten sposób potrójne zaparcie się
podczas Męki. Piotr nadal odczuwał w sobie palącą ranę tego zawodu, jaki
sprawił swemu Panu w noc zdrady. Teraz, kiedy pyta On: „Czy mnie
miłujesz?”, Piotr nie polega na sobie samym i na własnych siłach, lecz
na Jezusie i Jego miłosierdziu: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że
Cię kocham” (J 21,17). I tu znika strach, niepewność, tchórzostwo.

Piotr doświadczył, że wierność Boga jest większa od naszych
niewierności i silniejsza niż nasze zaparcia się. Zdaje sobie sprawę, że
wierność Pana oddala nasze lęki i przekracza wszelką ludzką wyobraźnię.
Jezus także do nas kieruje dziś pytanie: „Czy mnie kochasz?”. Czyni
tak, ponieważ zna nasze lęki i nasze trudy. Piotr wskazuje nam drogę:
ufać Temu, który „wszystko o nas wie”, ufając nie tyle w naszą zdolność,
by być wiernymi, ile w Jego niezachwianą wierność. Jezus nas nigdy nie
opuszcza, ponieważ nie może się zaprzeć samego siebie (por. 2 Tm
2,13)​​. Wierność, którą Bóg nieustannie umacnia także w nas,
pasterzach, wykraczając poza nasze zasługi, jest źródłem naszej ufności i
naszego pokoju. Wierność Pana wobec nas rozpala w nas nieustannie
pragnienie, by Jemu służyć i służyć braciom w miłości.

Miłość Jezusa musi Piotrowi wystarczyć. Nie może on ulec pokusie
ciekawości, zazdrości, kiedy widząc w pobliżu Jana, zapytał Jezusa:
„Panie, a co z tym będzie?” (J 21,21). Ale Jezus odpowiedział: „Co tobie
do tego? Ty pójdź za Mną!” (J 21,22). To doświadczenie Piotra stanowi
także ważne przesłanie dla nas, drodzy bracia arcybiskupi. Dziś Pan
powtarza mnie, wam i wszystkim pasterzom: Pójdź za Mną! Nie trać czasu
na czcze pytania czy gadaninę; nie zatrzymuj się na sprawach
drugorzędnych, ale spójrz na to, co istotne, i pójdź za Mną. Idź za mną
pomimo trudności. Idź za Mną, głosząc Ewangelię. Idź za Mną, składając
świadectwo życia odpowiadającego darowi łaski chrztu i święceń. Idź za
Mną, mówiąc o Mnie tym, pośród których żyjesz dzień po dniu, w trudzie
pracy, dialogu i przyjaźni. Idź za Mną, głosząc Ewangelię wszystkim, a
zwłaszcza ostatnim, aby nikomu nie zabrakło Słowa życia, które wyzwala
od wszelkiego lęku i daje ufność w wierność Boga.

Tłumaczenie: vaticana.va

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/83531,prawdziwym-schronieniem-jest-ufnosc-w-bogu.html

avatar użytkownika intix

47. Korea liczy na cud pokoju

Arcybiskup Seulu liczy na cud, mając nadzieję, że Papieżowi uda się zjednoczyć w modlitwie o pokój prezydentów obu Korei, podobnie jak to miało miejsce z prezydentami Izraela i Palestyny.

– Chciałbym, aby przynajmniej zdołał pobłogosławić Kim Jong-una i prezydent Park, życząc im pokoju – powiedział ks. kard. Yeom Soo-jung. Zaznaczył, że Koreańczycy pilnie potrzebują takiego gestu pokoju i odprężenia. Spodziewają się go właśnie po Franciszku, który już za kilka tygodni przybędzie do Seulu. Kardynał Yeom przypomina, że sytuacja katolików w Korei Północnej jest bardzo trudna. Nie ma tam aktualnie ani jednego kapłana. Wszyscy biskupi, księża i zakonnice zostali zgładzeni wraz z nastaniem komunizmu – mówi metropolita Seulu.

Jak podaje Radio Watykańskie, zapewnia on, że Koreańczycy są zaszczyceni wyborem ich ojczyzny na cel pierwszej dalekowschodniej podróży Franciszka. Przypomina to o odpowiedzialności koreańskich chrześcijan za ewangelizację Azji. W Korei Południowej stanowią oni już 30 procent społeczeństwa. Jednakże w całej Azji uczniowie Chrystusa są znikomą mniejszością, nieprzekraczającą 2 procent ogółu populacji. Kardynał Yeom ma zatem nadzieję, że wizyta Papieża Franciszka i jego udział w azjatyckim dniu młodzieży zaowocuje misyjnym ożywieniem.

Metropolita Seulu podkreśla w tym kontekście tradycyjnie ważną rolę świeckich w koreańskim Kościele. To właśnie od nich rozpoczęła się ewangelizacja kraju. Odzwierciedla to również skład grupy męczenników, których Franciszek wyniesie do chwały ołtarza. Wśród 124 nowych błogosławionych jest tylko jeden kapłan.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/83748,korea-liczy-na...


Misja Papieża w Korei

„Młodzież i męczennicy w Azji. Misja Papieża Franciszka w Korei” – to tytuł książki, która ukazała się we Włoszech w związku z planowaną na połowę sierpnia podróżą Ojca Świętego do Korei Południowej.

Autorem tej książki jest Vincenzo Faccioli Pintozzi, a wstęp napisał ks. kard. Pietro Parolin. Watykański sekretarz stanu przypomina, że chrześcijaństwo dotarło do Korei w XVIII wieku. Aż do 1836 r., kiedy przybyli tam pierwsi misjonarze francuscy, opierało się wyłącznie na wierze i świadectwie katolików świeckich. W XVIII i XIX wieku oparło się krwawym prześladowaniom.

Podczas sierpniowej pielgrzymki Papież będzie beatyfikował kolejnych 124 męczenników z tamtego okresu, po tych, których już kanonizował św. Jan Paweł II. Koreański Kościół bardzo się ostatnio rozwija. W ciągu niespełna półwiecza liczba katolików wzrosła z 1 proc. do 11 proc. – podaje Radio Watykańskie.

„W historii Korei widać namacalnie, że Ewangelia jest w stanie zasymilować się i dojrzeć w każdej kulturze, odpowiadając na oczekiwania i najgłębsze aspiracje narodów. Zauważamy to też w sposobie, w jaki świadectwo Papieża Franciszka przyjmuje się w Korei, Chinach oraz tylu innych częściach Azji i świata. Robi wrażenie, jak zobaczywszy jego miłosierdzie, radość, miłość do chorych i ubogich – wielu Koreańczyków i nie tylko zainteresowało się wiarą katolicką, prosząc o chrzest” – pisze ks. kard. Parolin.

Watykański sekretarz stanu zapewnia też o modlitwie o pokój między Koreą Północną i Południową oraz o przywrócenie na całym półwyspie pełnego poszanowania praw człowieka. „Musimy się też modlić do Pana, aby nie bano się tam Jego obecności i Jego Słowa, aby nie obawiano się Ewangelii, bo jest ona tylko miłością, prawdziwą nadzieją i radością, oferowanymi łagodnie z szacunkiem. Dotyczy to również innych krajów azjatyckich, gdzie wiara chrześcijańska napotyka trudności i przeszkody, a widzi się w niej nadal religię zagraniczną” – dodaje ks. kard. Parolin we wstępie do książki „Młodzież i męczennicy w Azji. Misja Papieża Franciszka w Korei”.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/83830,misja-papieza-...

Za niecały miesiąc, w dniach 13-18 sierpnia, Ojciec Święty Franciszek odwiedzi Koreę Południową. Będzie to trzecia podróż zagraniczna podczas jego pontyfikatu. Głównymi punktami wizyty będą Azjatycki Dzień Młodzieży, beatyfikacja 124 męczenników koreańskich oraz Msza Święta o pokój i pojednanie.

– Kościół koreański jest pierwszym Kościołem azjatyckim, który odwiedzi Papież Franciszek. Przez to znaczące wydarzenie nasz Kościół stanie się bramą do ewangelizacji Azji – mówi rzecznik diecezji seulskiej ks. Hur Young-yup, którego słowa cytuje Radio Watykańskie.

– Ojciec Święty przyjeżdża do nas jako pasterz, by spotkać się głównie z młodzieżą Azji. Możemy powiedzieć, że Korea jest krajem uosabiającym potrzeby świata, jakimi są pokój i pojednanie. Liczymy, że w czasie wizyty Franciszka właśnie to przesłanie mocno wybrzmi. Na Papieża czekają nie tylko katolicy, ale wszyscy Koreańczycy. Ceniony jest za swoją prostotę, za ogromną troskę o ludzi ubogich i odrzuconych na margines. Już nie możemy doczekać się przybycia Papieża. Ta pielgrzymka to nie tylko okazja do spotkania, ale i bodziec do wyjścia na zewnątrz i do ewangelizacji – dodał ks. Hur Young-yup.

Więcej informacji na temat papieskiej wizyty w Korei Południowej można znaleźć na oficjalnym portalu pielgrzymki. Hasłem wizyty są słowa zaczerpnięte z Księgi Izajasza: „Powstań, świeć!”.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/86007,papiez-francis...

avatar użytkownika intix

48. Nigdy więcej wojny!


zdjecie
Zdjęcie: Alessandro Bianchi /
Reuters


Niedziela, 27 lipca 2014

Rozważanie Ojca Świętego Franciszka przed modlitwą „Anioł Pański”

Drodzy Bracia i Siostry!
 
Krótkie przypowieści dzisiejszej Liturgii Słowa są konkluzją rozdziału Ewangelii Mateusza poświęconej przypowieściom o Królestwie Bożym (13,44-52). Wśród nich znajdują się dwa małe arcydzieła: przypowieść o skarbie ukrytym na roli i o perle mającej wielką wartość. Mówią nam one o tym, że odkrycie Królestwa Bożego może nastąpić w sposób niespodziewany, tak jak w przypadku rolnika, który orząc, znalazł skarb nieoczekiwany; lub jak w przypadku kupca szukającego pięknych pereł, który po długich poszukiwaniach wreszcie znalazł perłę, o jakiej marzył od dawna.
Ale w obu przypadkach najważniejszy jest fakt, że zarówno skarb, jak i perła mają wartość większą od wszystkich innych dóbr; dlatego zarówno rolnik, jak i kupiec, kiedy je znaleźli, porzucają wszystko inne, aby nabyć skarb i perłę. Nie potrzebują już zastanawiać się, myśleć, snuć refleksji: natychmiast zdają sobie sprawę, jak wielką, nieporównywalną z niczym wartość ma to, co znaleźli, i są gotowi stracić wszystko, aby to posiąść.

Podobnie jest z Królestwem Bożym: każdy, kto Je znajdzie, nie ma żadnych wątpliwości, czuje, że jest to właśnie to, czego szukał, na co czekał, i co też odpowiada na jego najgłębsze pragnienia. I naprawdę jest tak, że ten, kto poznał Jezusa, kto spotkał Go osobiście, jest Nim zafascynowany, przyciągany przez Jego wielką dobroć, prawdę, piękno, a wszystko w wielkiej pokorze i prostocie. Szukać Jezusa, spotkać Jezusa – to wielki skarb! Jak wielu ludzi, świętych kobiet i mężczyzn, czytając z otwartym sercem Ewangelię, zostało tak mocno dotkniętych przez Jezusa, że nawrócili się do Niego. Pomyślmy o św. Franciszku z Asyżu. Był już chrześcijaninem, ale chrześcijaninem w sposób powierzchowny. Kiedy przeczytał Ewangelię, w decydującym momencie swojej młodości spotkał Jezusa i odkrył Królestwo Boże. Wówczas jego marzenia o ziemskiej sławie zniknęły. Ewangelia pozwala poznać prawdziwego Jezusa, żywego Jezusa, przemawia do twego serca i zmienia twoje życie. Wtedy porzuca się wszystko. Możesz faktycznie zmienić sposób życia, albo też czynić to samo, co wcześniej, ale jesteś już kimś innym, narodziłeś się na nowo. Odnalazłeś to, co nadaje życiu sens i nadaje mu smak. Co daje Ci światło na wszystko, nawet na trudy, cierpienie, a nawet i na śmierć.

Czytać Ewangelię, czytać Ewangelię. Mówiliśmy już o tym! Pamiętacie? Każdego dnia przeczytać zdanie z Ewangelii, a także nosić ze sobą małą Ewangelię, w kieszeni, w torbie, w każdym razie taką podręczną. I w niej, czytając fragment, odnajdziemy Jezusa. Wszystko nabiera sensu, kiedy odnajdujesz tam, w Ewangelii, ten skarb, który Jezus nazywa Królestwem Bożym, tzn. odnajdujesz Boga, który króluje w twoim życiu, w naszym życiu. Jest On miłością, pokojem i radością w każdym człowieku, we wszystkich ludziach. To jest to, czego Bóg oczekuje. I to z tego powodu Jezus ofiarował Samego Siebie aż po śmierć na Krzyżu, aby wybawić nas od mocy ciemności i przenieść nas do królestwa życia, piękna, dobra, radości. Lektura Ewangelii pozwala ci odnaleźć Jezusa i mieć tę chrześcijańską radość, która jest darem Ducha Świętego.

Drodzy Bracia i Siostry, radość z odnalezionego skarbu Królestwa Bożego promieniuje,  widzi się je. Chrześcijanin nie może ukrywać swojej wiary, by mogła ona promieniować z każdego słowa, gestu, nawet tego najprostszego i codziennego. Promieniuje miłość, jaką Bóg nam podarował przez Jezusa. Módlmy się za wstawiennictwem Maryi Dziewicy, aby przyszło do nas i do świata Jego Królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju.

Po modlitwie „Anioł Pański”:

Drodzy Bracia i Siostry!
 
Jutro przypada setna rocznica wybuchu pierwszej wojny światowej, która spowodowała miliony ofiar i ogromne zniszczenia. Ten konflikt, który Papież Benedykt XV nazywał „bezsensowną masakrą”, po czterech długich latach zakończył się bardzo niepewnym pokojem. Jutro będzie dzień żałoby we wspomnienie tego dramatu. Wspominając to tragiczne wydarzenie, wzywam, by nie powtarzać błędów z przeszłości, ale aby pamiętać i uczyć się z historii, dając pierwszeństwo pokojowi, poprzez dialog cierpliwy i odważny.
 
W sposób szczególny myśl moją kieruję do trzech rejonów objętych kryzysem: Bliskiego Wschodu, Iraku i Ukrainy. Proszę was, abyście nadal jednoczyli się ze mną w modlitwie, aby Bóg udzielił tamtym narodom oraz tym, którzy sprawują władze na tych obszarach, potrzebnej mądrości i siły, aby kontynuować drogę pokoju, stawiając czoła przemocy, dążąc do dialogu i negocjacji mocą pojednania. Niech w centrum każdej decyzji nie będą stawiane partykularne interesy, ale wspólne dobro i szacunek dla każdego człowieka. Pamiętajmy, że wszystko się traci przez wojnę, a nic się nie traci przez pokój.

Bracia i Siostry, nigdy więcej wojny. Nigdy więcej wojny! Szczególnie myślę o dzieciach, którym zabiera się nadzieję na życie godne, nadzieję na przyszłość. Myślę o dzieciach zabitych, rannych, o dzieciach kalekach, o dzieciach, które w miejsce zabawek mają broń, o dzieciach, które nie potrafią się uśmiechać.
Proszę, powstrzymajcie (wojnę)! Czas, aby ją zakończyć. Powstrzymajcie ją, proszę!
 
Serdecznie pozdrawiam was wszystkich, pielgrzymów z Włoch i innych krajów.
Pozdrawiam grupę Brazylijczyków, parafie diecezji Kartagena (Hiszpania), harcerzy z Gavião (Portugalia), młodzież z Madrytu, Asidonia-Jerez (Hiszpania) i tych, z Monteolimpino (Como), ministrantów z  Conselve i Ronchi Casalserugo, młodych z  Katanii i wiernych Acerra.
Życzę wszystkim dobrej niedzieli i dobrego obiadu. I nie zapominajcie modlić się za mnie. Do widzenia!

Tłumaczenie: Radio Maryja/Telewizja Trwam
http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/87975,nigdy-wiecej-w...

avatar użytkownika intix

49. Podróż Papieża do Korei Płd.

Papież Franciszek w dniach 13-18 sierpnia uda się z pielgrzymką do Korei Południowej. Głównym celem papieskiej wizyty jest udział w 6. Azjatyckim Dniu Młodzieży oraz beatyfikacja 124 męczenników koreańskich.

Hasłem papieskiej wizyty są słowa zaczerpnięte z Księgi Izajasza (60,1): „Powstań, świeć!”. Będzie to trzecia podróż zagraniczna Papieża Franciszka – po Brazylii i Ziemi Świętej – podaje Katolicka Agencja Informacyjna.

Szczegółowy program papieskiej pielgrzymki:

Ojciec Święty wyruszy z rzymskiego lotniska Fiumicino do Seulu 13 sierpnia o godz. 16.00.

14 sierpnia br. (czwartek)

godz. 10.30 (3.30 czasu polskiego) – przylot do bazy lotniczej w Seulu

godz. 12.00 (5.00 czasu polskiego) – Papież odprawi Mszę św. w nuncjaturze apostolskiej w stolicy Korei

godz. 15.45 (8.45 czasu polskiego) – odbędzie się ceremonia powitania w ogrodach siedziby prezydenta Korei „Blue House”, a następnie wizyta u pani prezydent Park Geun-hye

godz. 16.30 (9.30 czasu polskiego) – spotkanie z przedstawicielami władz w „Blue House”; Ojciec Święty wygłosi przemówienie do tego gremium

godz. 17.30 (10.30 czasu polskiego) – spotkanie z biskupami Korei w siedzibie tamtejszego Episkopatu; Papież skieruje przemówienie do biskupów

15 sierpnia br. (piątek)

godz. 8.45 (1.45 czasu polskiego) – Ojciec Święty uda się śmigłowcem do Daejeon

godz. 10.30 (3.30 czasu polskiego) – Papież będzie przewodniczył Mszy św. na tamtejszym stadionie World Cup Stadium; wygłosi homilię, a na zakończenie Eucharystii przewodniczyć będzie modlitwie „Anioł Pański”

godz. 13.30 (6.30 czasu polskiego) – Franciszek spożyje obiad z młodymi w Wyższym Seminarium Duchownym

godz. 16.30 (9.30 czasu polskiego) – Ojciec Święty uda się śmigłowcem do sanktuarium maryjnego w Solmoe

godz. 17.30 (10.30 czasu polskiego) – Papież spotka się tam z młodymi katolikami Azji, do których wygłosi przemówienie

godz. 19.15 (12.15 czasu polskiego) – Franciszek uda się śmigłowcem w drogę powrotną do Seulu

16 sierpnia br. (sobota)

godz. 8.55 (1.45 czasu polskiego) – Ojciec Święty złoży wizytę w sanktuarium męczenników Seo So mun

godz. 10.00 (3.00 czasu polskiego) – przy bramie Gwanghwamun – symbolu koreańskiej historii i kultury Papież będzie przewodniczył beatyfikacji Pawła Yun Ji-chunga i 123 Towarzyszy, męczenników z XVIII i XIX w; wygłosi także homilię

godz. 15.30 (8.45 czasu polskiego) – Ojciec Święty uda się śmigłowcem do Kkottongnae

godz. 16.30 (9.30 czasu polskiego) – Franciszek odwiedzi ośrodek rehabilitacji niepełnosprawnych w „House of Hope” w Kkottongnae

godz. 17.15 (10.15 czasu polskiego) – Papież spotka się ze wspólnotami zakonnymi Korei w ośrodku szkoleniowym „School of Love” w Kkottongnae i wygłosi do nich przemówienie

godz. 18.30 (11.30 czasu polskiego) – w Ośrodku Duchowości w Kkottongnae Ojciec Święty spotka się z liderami apostolatu laikatu i wygłosi przemówienie

godz. 19.00 (12.00 czasu polskiego) – Franciszek śmigłowcem powróci do Seulu

17 sierpnia br. (niedziela)

godz. 10.00 (3.00 czasu polskiego) – Ojciec Święty uda się śmigłowcem do Haemi w pobliżu Seosan

godz. 11.00 (4.00 czasu polskiego) – w tamtejszym sanktuarium Papież spotka się z biskupami Azji i wygłosi do nich przemówienie

godz. 13.00 (6.00 czasu polskiego) – Franciszek spożyje obiad z biskupami Azji w refektarzu sanktuarium w Haemi

godz. 16.30 (9.30 czasu polskiego) – Papież będzie przewodniczył Mszy św. na zakończenie VI Azjatyckiego Dnia Młodzieży w twierdzy Haemi i wygłosi homilię

godz. 19.00 (12.00 czasu polskiego) – Franciszek śmigłowcem powróci do Seulu

18 sierpnia br. (poniedziałek)

godz. 9.00 (2.00 czasu polskiego) – w budynku dawnej kurii archidiecezji seulskiej odbędzie się spotkanie Ojca Świętego z przywódcami religijnymi

godz. 9.45 (2.45 czasu polskiego) – w katedrze Myeong-dong w Seulu Papież sprawować będzie Mszę św. w intencji pokoju i pojednania oraz wygłosi homilię

godz. 12.45 (2.45 czasu polskiego) – w bazie lotniczej w Seulu rozpocznie się uroczystość pożegnalna, a 15 minut później samolot z Ojcem Świętym na pokładzie wyruszy w drogę powrotną do Rzymu

godz. 17.45 – przylot na lotnisko Ciampino

MPA
http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/90081,podroz-papieza...

avatar użytkownika intix

50. Papieska wizyta na cmentarzu dzieci abortowanych

zdjecie
Zdjęcie: Andy Prima Kencana/www.andyprima.com/ -

Podczas zbliżającej się pielgrzymki do Korei Południowej Ojciec Święty Franciszek będzie modlił się na cmentarzu dzieci, które straciły życie w wyniku aborcji.

Cmentarz dzieci abortowanych znajduje się za Domem Nadziei w Kkottoghnae w diecezji Cheongju, w którym prowadzona jest rehabilitacja osób niepełnosprawnych, a także wsparcie dla osób uzależnionych i bezdomnych. Ośrodek został założony w 1976 r. przez ks. Johna Oha. Zainspirował go żebrak Choi Gwi Dong, który pomimo swej niepełnosprawności karmił 18 innych chorych żebraków. Obecnie Dom Nadziei może służyć około 5000 potrzebującym – informuje portal ewtnnews.com.

Papież Franciszek przybędzie do ośrodka rehabilitacji niepełnosprawnych w sobotę, 16 sierpnia o godz. 16.30 (9.30 czasu polskiego), po czym spotka się ze wspólnotami zakonnymi Korei w ośrodku szkoleniowym School of Love w Kkottongnae.

Na cmentarzu znajduje się figura Świętej Rodziny, a wokół las małych, białych krzyży, upamiętniających dzieci zabite w trakcie aborcji.

Papież Franciszek wielokrotnie zwracał się o bezkompromisową ochronę życia poczętego  oraz  obronę najsłabszych i bezbronnych. – Grozą napawa sama myśl o tym, że są dzieci, które nigdy nie będą mogły zobaczyć światła, ofiary aborcji bądź te, które są wykorzystywane jako żołnierze, gwałcone i zabijane w zbrojnych konfliktach, traktowane jak przedmioty w tej straszliwej formie współczesnego niewolnictwa, jaką jest handel ludźmi, który jest zbrodnią przeciwko ludzkości – mówił Papież podczas spotkania z przedstawicielami 180 państw akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej...

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/90797,papieska-wizyt...

avatar użytkownika intix

51. Papież rozpoczął wizytę w Korei Płd.

Papież Franciszek rozpoczął swoją wizytę w Korei Południowej. O godz. 3.15 czasu polskiego samolot włoskich linii lotniczych Alitalia „Michelangelo Buonarroti” z Ojcem Świętym na pokładzie wylądował na terenie bazy lotnictwa wojskowego w Seulu.

Następnie został przywitany przez prezydent Park Geun-hye oraz przedstawicieli władz i Kościoła. Po czym samochód z Papieżem wyruszył z lotniska do nuncjatury apostolskiej, która będzie jego stałą rezydencją przez cały czas wizyty, czyli do 18 sierpnia br.
GALERIA ZDJĘĆ

***
Korea Południowa – kraj papieskiej pielgrzymki ...
GALERIA ZDJĘĆ

http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/91199,korea-poludnio...

avatar użytkownika intix

52. Papież w Korei: dzień pierwszy

Ceremonia powitania w ogrodach siedziby prezydenta Korei, wizyta kurtuazyjna u pani prezydent Park Geun-hye, spotkanie z władzami kraju oraz z koreańskimi biskupami złożyły się na pierwszy dzień wizyty papieża Franciszka w Korei Południowej.

Papież w Korei: dzień pierwszy
KIM HONG-JI /PAP/EPA Papież w Korei: dzień pierwszy

Głównym celem wizyty Ojca Świętego, która potrwa do 18 sierpnia jest jego udział w VI Azjatyckim Dniu Młodzieży oraz beatyfikacja 124 męczenników koreańskich. Hasłem podróży są słowa zaczerpnięte z Księgi Izajasza (60,1): "Powstań, świeć!". Jest to trzecia podróż zagraniczna papieża Franciszka i pierwsza na kontynent azjatycki.

Po 11,5 godzinach lotu i pokonaniu 8970 km samolot włoskich linii lotniczych „Alitalia” - „Michelangelo Buonarroti” - z Ojcem Świętym na pokładzie wylądował 14 sierpnia o godz. 10.15 czasu lokalnego (3.15 czasu polskiego) na terenie bazy lotnictwa wojskowego w Seulu. Ojca Świętego przywitała osobiście pani prezydent Park Geun-hye, a także przedstawiciele władz oraz Kościoła. Były także dzieci. Rozległ się salut artyleryjski. Po krótkiej ceremonii samochód z papieżem wyruszył z lotniska do nuncjatury apostolskiej, która jest jego stałą rezydencją przez cały czas wizyty. W koreańskiej pielgrzymce papieżowi towarzyszą m.in. sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, kard. Pietro Parolin oraz przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich, kard. Stanisław Ryłko.

Przejdź do opisu konkretnego wydarzenia:

>Życzenia dla przywódców
>Komunistyczny reżim też „powitał” papieża
>Pragnę, by moja wizyta służyła budowaniu pokoju
>Spotkanie z biskupami
>Papież na Twitterze
>Plan na jutro  (przyp.:na dzisiaj)


Życzenia dla przywódców

Franciszek w drodze do Korei przelatywał nad 10 krajami: Włochami, Chorwacją, Słowenię, Austrią, Słowacją, Polską, Białorusią, Rosją, Mongolią, China i na końcu Koreą Południową. Zgodnie z przyjętymi zwyczajami i praktyką dyplomatyczną papież, wchodząc w przestrzeń powietrzną danego kraju, przesłał na ręce miejscowego przywódcy życzenia i pozdrowienia dla tego państwa i narodu.

Przelatując nad między innymi nad Polską Franciszek wysłał telegram na ręce prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.
„Wlatując w polską przestrzeń powietrzną pragnę przesłać serdeczne pozdrowienia do Pana Prezydenta oraz Pańskich rodaków. Dla was wszystkich przyzywam Bożego błogosławieństwa i modlę się, aby wszechmogący Bóg pobłogosławił wasz naród pokojem i dobrobytem” – napisał Franciszek w telegramie do prezydenta Komorowskiego.

Po raz pierwszy samolot z papieżem przelatywał nad Chinami. W telegramie do prezydenta ChRL, Xi Jinpinga Ojciec Święty przekazał najlepsze życzenia zapewniając o swej modlitwie w intencji pokoju i dobrobytu obywateli tego kraju.

Komunistyczny reżim też „powitał” papieża

Komunistyczny reżim Korei Północnej na swój sposób „uczcił” przybycie Ojca Świętego do Seulu. Jak poinformował rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa obrony władze w Pjongjangu wystrzeliły trzy rakiety krótkiego zasięgu na Morzu Japońskim. Odpalono je w okolicach Wonsan, na północno-wschodnim wybrzeżu KRLD. Pokonawszy dystans 220 km wpadły one w morze. 18 sierpnia papież Franciszek będzie przewodniczył w katedrze w Seulu Mszy św. w intencji pokoju i pojednania.

Władze w Pjongjangu nie zezwoliły, by wzięli w niej udział przedstawiciele katolików z północy kraju.

http://papiez.wiara.pl/doc/2120968.Papiez-w-Korei-dzien-pierwszy

avatar użytkownika intix

53. Papież zachęca do mądrego korzystania z wolności

Do mądrego korzystania z wolności, w służbie innym ludziom oraz życia i działania jako znaki nadziei zachęcił papież wiernych podczas Mszy św. w Daejeon. Korea obchodzi dziś święto narodowe - Dzień Wyzwolenia.


Papież zachęca do mądrego korzystania z wolności
JEON HEON-KYUN /PAP/EPA
Liturgia sprawowana była po łacinie, z czytaniami i śpiewami w języku koreańskim. Wiele osób przybyło w stronach narodowych.


Ojciec Święty przybył do leżącego ok. 140 km na południe od Seulu Daejeon, piątego pod względem liczby mieszkańców koreańskiego miasta pociągiem dużej szybkości, gdyż warunki metrologiczne nie pozwoliły na użycie śmigłowca. Następnie korzystając z samochodu panoramicznego zbudowanego na podstawie samochodu KIA pozdrowił zgromadzonych na stadionie World Cup Stadium, ponad 50 tys. wiernych. Kiedy z 20 min. opóźnieniem rozpoczęła się Msza św. kobiety nałożyły na swe głowy welony. Zaproszono na nią m.in. rodziny ofiar katastrofy statku-promu „Sewol” i tych, którzy przeżyli tę tragedię, która miała miejsce 16 kwietnia b.r. Liturgia sprawowana była po łacinie, z czytaniami i śpiewami w języku koreańskim. Wiele osób przybyło w stronach narodowych.

W swojej homilii wygłoszonej po włosku i równolegle tłumaczonej na koreański Franciszek zachęcił do mądrego korzystania z wolności, w służbie innym ludziom oraz życia i działania jako znaki nadziei. Zaznaczył, że podobnie jak Maryja jesteśmy wezwani, aby w pełni uczestniczyć w zwycięstwie Pana Jezusa nad grzechem i śmiercią oraz królować wraz z Nim w Jego odwiecznym Królestwie. Jednocześnie zauważył, że w Korei jest to dzień narodowego święta wyzwolenia, gdyż Koreańczycy dostrzegają wstawiennictwo Maryi w dziejach narodu i w ludzkim życiu. 15 sierpnia 1945 roku zakończył się bowiem 35-letni okres kolonialnego panowania Japończyków nad Koreą.

Odnosząc się do drugiego dzisiejszego czytania, z 1 Listu św. Pawła do Koryntian (1 Kor 15,54-57) Franciszek podkreślił, że prawdziwa wolność to przyjęcie z miłością woli Ojca. "Jest to wolność miłowania Boga oraz naszych braci i sióstr z czystym sercem i życia w radosnej nadziei na przyjście królestwa Chrystusa" - stwierdził. Zachęcił jednocześnie, by koreańscy chrześcijanie byli wielkoduszną siłą odnowy duchowej na każdym poziomie społeczeństwa. "Niech przezwyciężają zafascynowanie materializmem, tłumiącym autentyczne wartości duchowe i kulturowe oraz ducha nieokiełznanej konkurencji, rodzącego egoizm i konflikty. Niech odrzucają nieludzkie modele ekonomiczne, które tworzą nowe formy ubóstwa i marginalizacji pracowników oraz kulturę śmierci, która deprecjonuje obraz Boga, Boga życia i narusza godność każdego mężczyzny, kobiety i dziecka" - powiedział Ojciec Święty. Dodał, że będzie to wymagało powrotu do Słowa Bożego i żarliwej troski o ubogich, potrzebujących i najsłabszych.

Papież wskazał też na Maryję, jako naszą Matkę nadziei. Zaznaczył, że "ta nadzieja wypływająca z Ewangelii, jest antidotum na ducha rozpaczy, który zdaje się rozrastać jak rak w społeczeństwach zamożnych, zewnętrznie bogatych, ale często doświadczających wewnętrznego smutku i pustki. Jak obfite żniwo zebrała ta rozpacz wśród wielu naszych młodych! Oby nigdy młodzi, którzy nas w tych dniach otaczają z ich radością i zaufaniem, nigdy nie byli okradani z nadziei!" - zaapelował Franciszek. Zachęcił koreańskich katolików, by mądrze korzystali z wolności dzieci Bożych, w służbie braciom i siostrom, oraz żyli i działali jako znaki nadziei, które znajdą swoje wypełnienie w tym wiecznym Królestwie, gdzie panowanie jest służbą.

>Pełny tekst papieskiej homilii i rozważania przed modlitwą na Anioł Pański

Po odmówieniu wyznania wiary w modlitwie wiernych proszono za Kościół, by wiernie głosił Słowo Boże, o pokój na świecie, za rządzących, by krzewili autentyczne dobro całego narodu, za głodujących, by doświadczali pomocy swych braci w człowieczeństwie a także o jedność narodu koreańskiego, wymagającą przebaczenia i wzajemnej akceptacji.

Przed rozważaniem poprzedzającym modlitwę "Anioł Pański" głos zabrał ordynariusz diecezji Daejeon, bp Lazzaro You Hueng-sik. Zaznaczył, że obecna, trzecia wizyta papieża na ziemi koreańskiej przypada w okresie trudnym, kiedy ciągle żywa jest pamięć tragedii zatonięcia statku-promu Se-Wol, która wydarzyła się 16 kwietnia b.r. Wyraził nadzieję, że Eucharystia sprawowana pod przewodnictwem Ojca Świętego pomoże katolikom w bardziej wyrazistym świadectwie, naprawieniu błędów i zaleczeniu ran braci i sióstr. Zapewnił także o ofiarnej modlitwie wiernych za obecnego Następcę św. Piotra.

Ojciec Święty w wygłoszonych po angielsku słowach przed "Anioł Pański" powierzył szczególnie Matce Bożej ofiary zatonięcia promu Se-Wol oraz osoby nadal cierpiące z powodu następstw tej wielkiej narodowej katastrofy. "Niech to tragiczne wydarzenie, które zjednoczyło wszystkich Koreańczyków w żałobie, umocni ich zaangażowanie we współpracę w duchu solidarności na rzecz dobra wspólnego" - zachęcił papież. Przypomniał o osobach cierpiących, chorych, ubogich i tych, które nie mają godnej pracy. Powierzył też Matce Bożej obchodzący swe narodowe święto naród koreański oraz młodych Azji, by byli "radosnymi zwiastunami jutrzenki świata pokoju, zgodnie z miłosiernym planem Boga!". Modlitwę "Anioł Pański" odmówiono po łacinie.

Po Mszy Franciszek udał się do miejscowego seminarium duchownego, gdzie o godz. 13.30 (6.30 czasu polskiego) rozpoczął się obiad z ok. 20 młodymi ludźmi, reprezentującymi delegatów na VI Azjatyckie Dni Młodzieży ( AYD-6).

http://papiez.wiara.pl/doc/2121677.Papiez-zacheca-do-madrego-korzystania...

avatar użytkownika intix

54. Papież do młodych: nieście światu Ewangelię nadziei

Do niesienia światu, w którym często można dostrzec duchowe spustoszenie, Ewangelii nadziei zachęcił Ojciec Święty młodzież Azji podczas spotkania w Sanktuarium Męczenników Koreańskich w oddalonym 43 km od Daejeonu Solmoe.


Papież do młodych: nieście światu Ewangelię nadziei

CHUNG SUNG-JUN /PAP/EPA
Papież modlił się w miejscu urodzenia męczennika, św. Andrzeja Kima Taegona, pierwszego koreańskiego kapłana.


Wskazał, że w zadaniu tym młodzi mogą liczyć na moc Chrystusa, jaką otrzymujemy na modlitwie i w sakramentach, a także poprzez praktykowanie dzieł miłosierdzia. Podkreślił też konieczność konfrontowania swych myśli i działań z mądrością słowa Chrystusa i mocą Jego prawdy. Zaapelował o wielkoduszną odpowiedź na powołanie, jakie kieruje Bóg do serca każdego człowieka.

Franciszek zachęcił do rozważenia pewnego aspektu tematu Szóstego Azjatyckiego Dnia Młodzieży: „Chwała męczenników niech was rozpromieni”. Zaznaczył, że Bóg pragnie, aby także w życiu obecnego pokolenia chrześcijan Azji jaśniała Jego chwała i głosili Go światu. Nawiązując do wpisanego w młode serca pragnienia budowania świata pojednanego wskazał, że Kościół ma być zalążkiem jedności całej rodziny ludzkiej. „W Chrystusie, wszystkie narody i ludy są wezwane do jedności, która nie niszczy różnorodności, ale je uznaje, godzi i ubogaca” - stwierdził Franciszek. Jednocześnie zauważył, że te głębokie pragnienia tłumi egoizm, wrogość i niesprawiedliwości, jakby na całym świecie zaczynała się szerzyć pustynia duchowa. „Oddziałuje ona także na młodych, okradając ich z nadziei, a nawet w nazbyt wielu przypadkach wręcz z samego życia” - stwierdził papież.

>Tekst papieskiego przemówienia (wersja przygotowana do wygłoszenia, niestety nie zawiera licznych spontanicznych dopowiedzeń...)

Ojciec Święty wskazał, że do tego właśnie świata posłani są młodzi, by świadczyć o Ewangelii nadziei. W misji tej młodzież powinna liczyć na siłę, jaką daje Chrystus. „Nigdy nie traćcie nadziei w prawdę Jego słowa i moc Jego łaski! Zostaliście zanurzeni w Jego przejście ze śmierci do życia i umocnieni mocą Ducha Świętego, który mieszka w naszych sercach. Nigdy nie zwątpicie w tę duchową moc!” - zaapelował Franciszek. Zachęcił też młodych do codziennej modlitwy, czerpania sił duchowych z Eucharystii, regularnego korzystania z sakramentu pokuty. Papież podkreślił znaczenia zaangażowania w życie parafii oraz dzieła miłosierdzia. W obliczu chaosu i dezorientacji wskazał na potrzebę, by każda myśl, słowo i działanie młodzieży kierowały się mądrością słowa Chrystusa i mocą Jego prawdy. „On was nauczy dobrze oceniać wszystko i poznawać każdego dnia, jakie ma dla was plany. Jeśli was wzywa, aby Jemu służyć w kapłaństwie lub życiu zakonnym, to obdarzy was łaską, byście się nie bali powiedzieć Mu «tak»! Ukaże wam drogę do prawdziwego szczęścia i spełniania” - powiedział Franciszek.

Improwizując po włosku, odpowiedział także na niektóre zadane mu pytania. Dziewczynie wahającej się, czy wybrać powołane zakonne doradził, by wybrała Jezusa i pytała Go co powinna robić, jaka jest Jego wola w stosunku do jej życia. Zachęcił wszystkich zebranych do takiej modlitwy wskazał, że zasadniczym powołaniem każdego jest adoracja Boga i służba drugiemu człowiekowi.

Wskazał też, że szczęścia nie da się kupić, a nawet jeśli, to nie trwa ono długo. Trwałe jest tylko szczęście wynikające z miłości.

Stwierdził też, że nie ma dwóch Korei, jest jedna Korea, jedna rodzina, tylko podzielona. Pomocą w jej zjednoczeniu może być modlitwa i nadzieja. Dlatego wraz z młodymi papież pomodlił się „za braci z Północy” i o Bożą pomoc w przywróceniu jedności Korei. Mówiąc o nadziei na jedną Koreę, jedną rodzinę, wskazał, że wszyscy Koreańczycy mówią jednym językiem, są więc braćmi.

Nawiązując do inscenizacji o synu marnotrawnym Franciszek wskazał na konieczność powrotu grzesznika do domu Ojca, który nas wypatruje i na nas czeka. Poprosił księży, by z miłosierdziem traktowali przychodzących do spowiedzi grzeszników.

***
Przed spotkaniem z młodzieżą Franciszek odwiedził  Solmoe w diecezji Daejeon, gdzie znajduje się sanktuarium męczennika, św. Andrzeja Kima Taegona, pierwszego koreańskiego kapłana. Z lądowiska helikopterów Ojciec Święty pojechał odkrytym samochodem pod zrekonstruowany dom świętego. Czekali tam na niego koreańscy seminarzyści i nowicjusze zakonni. Z nieodłączną czarną teczką w ręku, papież wysiadł z samochodu i podszedł do domu św. Andrzeja. Przez otwarte drzwi widać było wiszący na ścianie obraz męczennika. Siedząc przed wejściem na krześle, Franciszek modlił się dłuższą chwilę.

Ordynariusz Daejeonu, bp Lazarus You Heung-sik poinformował papieża, że przybywają tu małżeństwa modlące się o poczęcie i narodzenie potomstwa. Jedno z takich wymodlonych dzieci, kilkuletnia dziewczynka serdecznie uściskała papieża i wręczyła mu srebrną różę.

Franciszek podszedł do entuzjastycznie witającej go zza barierek młodzieży i długo podawał rękę poszczególnym osobom, po czym odjechał do wielkiego namiotu na spotkanie z uczestnikami VI Azjatyckiego Dnia Młodzieży.

Nazwa Solmoe oznacza „wzgórze porośnięte lasem piniowym”.

http://papiez.wiara.pl/doc/2121807.Papiez-do-mlodych-niescie-swiatu-Ewangelie-nadziei


zobacz galerię





avatar użytkownika intix

55. Męczennicy ukazują nam drogę

Tekst papieskiej homilii wygłoszonej podczas Mszy św. beatyfikacyjnej Pawła Yun Ji-Chung i jego 123 towarzyszy. Seul, trzeci dzień pielgrzymki.

Męczennicy ukazują nam drogę
CHUNG SUNG-JUN /PAP/EPA
Msza św. przed Bramą Gwanghwamun


Oto tekst papieskiej homilii w tłumaczeniu na język polski:

„Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?” (Rz 8,35). W tych słowach św. Paweł mówi o chwale naszej wiary w Jezusa: Chrystus nie tylko zmartwychwstał i wstąpił do nieba, ale zjednoczył nas ze sobą i zapewnia nam udział w życiu wiecznym. Chrystus zwyciężył, a Jego zwycięstwo jest naszym zwycięstwem!

Dziś świętujemy to zwycięstwo w Pawle Yun Ji-Chung i jego 123 towarzyszach. Ich imiona dopisują się do świętych Andrzeja Kim Taegona, Pawła Chong Hasanga i towarzyszy, którym przed chwilą oddałem hołd. Wszyscy oni żyli i umierali za Chrystusa, a teraz z Nim królują w radości i chwale. Wraz ze św. Pawłem mówią nam, że w śmierci i zmartwychwstaniu swojego Syna, Bóg dał nam największe zwycięstwo ze wszystkich. Bowiem „ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38-39).

Nasza celebracja błogosławionego Pawła i towarzyszy pozwala nam powrócić do pierwszych chwil, do jutrzenki Kościoła w Korei. Zachęca nas wszystkich do uwielbiania Boga za to, co uczynił.

W tajemnicy Bożej Opatrzności wiara chrześcijańska nie została przyniesiona do wybrzeży Korei przez misjonarzy. Dotarła poprzez serca i umysły samych Koreańczyków. Pobudzała ją ciekawość intelektualna, poszukiwanie prawdy religijnej. Poprzez początkowe spotkanie z Ewangelią, pierwsi koreańscy chrześcijanie otworzyli swoje umysły na Jezusa. Chcieli wiedzieć więcej na temat tego Chrystusa, który był umęczony, umarł i zmartwychwstał.

Ta historia wiele nam mówi o znaczeniu, godności i pięknie powołania laikatu, którzy byli pierwszymi apostołami Korei. Dzisiejsza Ewangelia zawiera ważne dla nas wszystkich przesłanie. Jezus prosi Ojca, aby uświęcił nas w prawdzie i uchronił nas od świata. Znaczące jest przede wszystkim to, że Jezus prosząc Ojca, aby nas uświęcił i chronił, nie prosi Go, aby nas zabrał ze świata. Wiemy, że posyła On swoich uczniów, aby byli w świecie zaczynem świętości i prawdy: solą ziemi i światłem świata. W tym, męczennicy ukazują nam drogę.

Wkrótce potem, gdy zostały w tej ziemi zasiane pierwsze ziarna wiary męczennicy i wspólnota chrześcijańska musiała wybrać między Jezusem a światem. Znali cenę bycia uczniem. Dla wielu oznaczało to prześladowanie, a następnie ucieczkę w góry, gdzie tworzyli wsie katolickie. Gotowi byli do wielkich poświęceń i ogołocenia ze wszystkiego, co mogłoby ich oddalać od Chrystusa - majątków i ziemi, prestiżu i honoru - bo wiedzieli, że sam Chrystus był ich prawdziwym skarbem.

Bardzo często okazuje się dziś, że nasza wiara jest zakwestionowana przez świat i na różne sposoby wymaga się od nas narażenia naszej wiary na szwank, rozmycia radykalnych wymogów Ewangelii i dostosowania się do ducha współczesności. Jednakże męczennicy domagają się od nas, byśmy dali pierwszeństwo Chrystusowi i postrzegali wszystko inne na tym świecie w relacji do Niego i do Jego wiecznego Królestwa. Każą nam pomyśleć, czy jest coś takiego, za co gotowi bylibyśmy oddać życie.

Przykład męczenników uczy nas również znaczenia miłosierdzia w życiu wiary. Tym, co stanowiło wyzwanie dla sztywnych reguł ich epoki była czystość świadectwa Chrystusowi, wyrażona w akceptacji równej godności wszystkich ochrzczonych, prowadząca do tworzenia życia braterskiego. Ich odmowa rozdzielenia podwójnego przykazania miłości Boga i bliźniego pobudzała do wielkiej troski o potrzeby braci. Ich przykład ma wiele do powiedzenia nam, żyjącym w społeczeństwach, gdzie obok ogromnego bogactwa, po cichu wzrasta najskrajniejsze ubóstwo; gdzie krzyk biednych jest rzadko brany pod uwagę; i gdzie Chrystus nadal nas wzywa, prosząc byśmy Go miłowali i służyli Mu, wyciągając rękę ku naszym potrzebującym braciom i siostrom.

Dziedzictwo męczenników może inspirować wszystkich ludzi dobrej woli do harmonijnej pracy na rzecz bardziej sprawiedliwego, wolnego i pojednanego społeczeństwa, przyczyniając się w ten sposób do pokoju i ochrony wartości autentycznie ludzkich w tym kraju i w naszym świecie.

Niech modlitwy wszystkich męczenników koreańskich, wraz z modlitwami Matki Bożej, Matki Kościoła, wyjednają nam łaskę wytrwania w wierze i w każdym dobrym dziele, świętości i czystości serca oraz apostolskiej gorliwości w dawaniu świadectwa Jezusowi w tym ukochanym kraju, w całej Azji i aż po krańce ziemi. Amen.

http://papiez.wiara.pl/doc/2122881.Meczennicy-ukazuja-nam-droge

avatar użytkownika intix

56. Macie być "ekspertami" od Bożego miłosierdzia

Przemówienie do osób konsekrowanych podczas spotkania w audytorium charyzmatycznego ośrodka Szkoła Miłości w Kkottongnae.

Macie być "ekspertami" od Bożego miłosierdzia
DANIEL DAL ZENNARO /PAP/EPA
Dziękuję wam i wszystkim waszym braciom i siostrom za wasz trud budowania Królestwa Bożego w tym umiłowanym kraju - mówił papież do osób konsekrowanych.


Dobry wieczór! Jest mały problem. Jeśli jest jakaś rzecz, której nigdy nie powinno się zaniedbywać, to jest to modlitwa, ale dziś pomodlimy się indywidualnie. Wytłumaczę wam dlaczego nie możemy odmówić razem Nieszporów: bo mamy problem czasu koniecznego do startu helikoptera. Jeśli nie wystartujemy na czas, ryzykujemy, że roztrzaskamy się w górach! Teraz odmówimy jedynie modlitwę do Matki. Wszyscy razem módlmy się do Matki Bożej. Potem przemówi dwoje przewodniczących, a potem ja.

Zdrowaś Maryjo…

Drodzy bracia i siostry w Chrystusie,

Pozdrawiam was wszystkich z miłością w Panu. Cieszę się, że mogę być dzisiaj z wami i dzielić te chwile komunii. Reprezentowana przez was duża różnorodność charyzmatów i apostolstwa cudownie ubogaca życie Kościoła w Korei i poza jej granicami. Podczas tej celebracji nieszporów, w której wyśpiewywaliśmy – mieliśmy wyśpiewać! – dobroć Boga, dziękuję wam i wszystkim waszym braciom i siostrom za wasz trud budowania Królestwa Bożego. Dziękuję ojcu Hwang Seok-Mo i siostrze Scholastyce Lee Kwang-ok, przewodniczącym Koreańskich Konferencji Wyższych Przełożonych Męskich i Żeńskich Instytutów Zakonnych i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego za ich uprzejme słowa powitania.

Słowa Psalmu: "Niszczeje moje ciało i serce, Bóg jest opoką mego serca i mym udziałem na wieki" (Ps 73,26), zapraszają nas, byśmy pomyśleli o naszym życiu. Psalmista wyraża radosną ufność w Bogu. Wszyscy wiemy, że chociaż radość nie jest wyrażana w ten sam sposób w każdym okresie życia, zwłaszcza w chwilach wielkich trudności, to "zawsze pozostaje przynajmniej jako promyk światła rodzący się z osobistej pewności, że jest się nieskończenie kochanym, ponad wszystko" (Evangelii gaudium, 6). Mocne przekonanie o tym, że jesteśmy miłowani przez Boga znajduje się w centrum waszego powołania: być dla innych namacalnym znakiem obecności Królestwa Bożego, przedsmakiem wiecznych radości nieba. Tylko wtedy, gdy nasze świadectwo jest radosne będziemy pociągać ludzi do Chrystusa. A radość ta jest darem, który karmi się życiem modlitwy, rozważaniem Słowa Bożego, sprawowaniem sakramentów i życiem wspólnotowym, które jest bardzo ważne. Kiedy ich brakuje, pojawiają się słabości i trudności, tłumiące radość, której tak dogłębnie zaznaliśmy na początku naszej drogi.

Dla was, jako mężczyzn i kobiet konsekrowanych dla Boga, radość ta jest zakorzeniona w tajemnicy miłosierdzia Ojca, objawionej w ofierze Chrystusa na krzyżu. Niezależnie od tego, czy charyzmat waszego instytutu jest bardziej nakierowany na kontemplację czy też na życie czynne, macie być "ekspertami" od Bożego miłosierdzia właśnie przez życie we wspólnocie. Wiem z doświadczenia, że życie wspólnotowe nie zawsze jest łatwe, ale jest ono opatrznościowym polem ćwiczeń dla serca. To nierealne, spodziewać się, że nie będzie konfliktów; pojawią się nieporozumienia i trzeba się z nimi zmierzyć. Pomimo tych trudności, jesteśmy wezwani, aby właśnie w życiu wspólnym wzrastać w łasce, wyrozumiałości i miłości doskonałej.

Doświadczenie Bożego miłosierdzia, karmiące się modlitwą i wspólnotą, musi kształtować wszystko czym jesteście, wszystko, co czynicie. Wasza czystość, ubóstwo i posłuszeństwo będą radosnym świadectwem miłości Boga na tyle, na ile będziecie mocno trwali na skale Jego miłosierdzia. To jest skała. Dotyczy to z pewnością posłuszeństwa zakonnego. Dojrzałe i wielkoduszne posłuszeństwo wymaga przylgnięcia w modlitwie do Chrystusa, który, przyjąwszy postać sługi, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał (por. Perfectae caritatis, 14). Nie ma drogi na skróty: Bóg pragnie naszych serc całkowicie, a to oznacza, że ​​ musimy coraz bardziej "zapomnieć samych siebie" i "wychodzić ze swoich ograniczeń".

Żywe doświadczenie troskliwego miłosierdzia Pana podtrzymuje także chęć osiągnięcia tej doskonałości miłości, która rodzi się z czystości serca. Czystość wyraża stanowcze poświęcenie się miłości Boga, który jest "mocą naszych serc". Wszyscy wiemy, jakie osobiste i wymagające zaangażowanie pociąga to za sobą. Pokusy w tej dziedzinie wymagają pokornej ufności w Bogu, czujności, wytrwałości i otwarcia serca na mądrego brata o mądrą siostrę, których Pan stawia na naszej drodze.

Przez ewangeliczną radę ubóstwa możecie rozpoznać Boże miłosierdzie nie tylko jako źródło siły, ale także jako skarb. Wydaje się to być sprzecznością, ale być ubogimi znaczy znaleźć skarb. Nawet gdy jesteśmy znużeni, możemy Mu ofiarować nasze serca obciążone grzechem i słabością. W chwilach, kiedy czujemy się najbardziej bezradni, możemy dotrzeć do Chrystusa, który stał się ubogim, aby nas "ubóstwem swoim ubogacić" (2 Kor 8, 9). Ta nasza podstawowa potrzeba zyskania przebaczenia i uzdrowienia jest sama w sobie formą ubóstwa, której nigdy nie wolno nam stracić z oczu, bez względu na to, jak wiele postępów możemy dokonać w życiu cnotami. Powinna też ona znaleźć konkretny wyraz w naszym stylu życia, zarówno jako jednostek, jak i wspólnot. Myślę zwłaszcza o konieczności unikania tego wszystkiego, co może was rozpraszać i spowodować u innych zamęt i zgorszenie. W życiu konsekrowanym ubóstwo jest zarówno "murem" jak i "matką". Jest "murem", ponieważ chroni życie konsekrowane, "matką", ponieważ pomaga mu wzrastać i prowadzi je po właściwej ścieżce. Obłuda tych konsekrowanych mężczyzn i kobiet, którzy składają śluby ubóstwa, ale żyją jak bogaci, rani dusze wiernych i szkodzi Kościołowi. Pomyślcie też o tym, jak niebezpieczną jest pokusa przyjęcia mentalności czysto funkcjonalnej, świeckiej, prowadzącej do pokładania naszej nadziei jedynie w ludzkich środkach, niszcząc świadectwo ubóstwa, którym żył i którego nas nauczał nasz Pan Jezus Chrystus. W tym miejscu dziękuję ojcu przewodniczącemu i siostrze przewodniczącej, ponieważ słusznie mówili o niebezpieczeństwie, jakie dla ubóstwa zakonnego niosą globalizacja i konsumpcjonizm. Dziękuję!

Drodzy bracia i siostry, z wielką pokorą czyńcie wszystko, co możliwe, aby ukazać, że życie konsekrowane jest cennym darem dla Kościoła i dla świata. Nie chowajcie go dla siebie. Dzielcie się nim, wnosząc Chrystusa do każdego zakątka tego umiłowanego kraju. Niech wasza radość nadal znajduje wyraz w waszych wysiłkach, aby przyciągnąć i pielęgnować powołania, i w uznaniu, że wszyscy macie jakiś udział w formowaniu osób konsekrowanych, które przyjdą po was, jutro. Niezależnie od tego, czy jesteście oddani bardziej kontemplacji, czy życiu apostolskiemu, bądźcie gorliwi w miłości do Kościoła w Korei i chęci przyczynienia się, poprzez wasz specyficzny charyzmat, do jego misji głoszenia Ewangelii i budowania ludu Bożego w jedności, świętości i miłości.

Polecając was wszystkich, a zwłaszcza osoby w podeszłym wieku i chorych członków waszych wspólnot – szczególnie serdeczne pozdrowienie dla nich – miłującej opiece Maryi, Matki Kościoła, z serca udzielam błogosławieństwa. Niech was błogosławi Bóg wszechmogący, Ojciec i Syn, i Duch Święty.

http://papiez.wiara.pl/doc/2123048.Macie-byc-ekspertami-od-Bozego-milosi...

avatar użytkownika intix

57. Kościół potrzebuje waszego świadectwa

Przemówienie do świeckich na spotkaniu z liderami apostolatu laikatu w Centrum Duchowości w Kkottongnae.

Kościół potrzebuje waszego świadectwa
SONG KYUNG-SEOK /PAP/EPA

Dziś, tak jak zawsze, Kościół potrzebuje wiarygodnych świadków świeckich zbawczej prawdy Ewangelii, jej mocy oczyszczenia i przemiany ludzkich serc i jej owocności dla budowania rodziny ludzkiej w jedności, sprawiedliwości i pokoju - mówił papież do liderów apostolatu laikatu.



Drodzy bracia i siostry,

Jestem wdzięczny za tę okazję do spotkania z wami, reprezentującymi wiele przejawów kwitnącego apostolstwa świeckich w Korei: zawsze było kwitnące! To trwały kwiat! Dziękuję prezesowi Rady Katolickiego Apostolstwa Świeckich, panu Paulowi Kwon Kil-Joongowi za wypowiedziane w waszym imieniu uprzejme słowa powitania.

Jak wszyscy wiemy, Kościół w Korei jest spadkobiercą wiary pokoleń ludzi świeckich, którzy wytrwali w miłości Jezusa Chrystusa i jedności Kościoła, pomimo braku kapłanów i zagrożenia poważnym prześladowaniem. Błogosławiony Paweł Yun Ji-Chung i beatyfikowani dziś męczennicy stanowią imponujący rozdział tej historii. Dali oni świadectwo wiary nie tylko swoimi cierpieniami i śmiercią, ale także swym życiem naznaczonym pełną miłości solidarnością we wspólnotach chrześcijańskich, charakteryzujących się przykładnym miłosierdziem.

To cenne dziedzictwo trwa w waszych dziełach wiary, miłosierdzia i służby. Dziś, tak jak zawsze, Kościół potrzebuje wiarygodnych świadków świeckich zbawczej prawdy Ewangelii, jej mocy oczyszczenia i przemiany ludzkich serc i jej owocności dla budowania rodziny ludzkiej w jedności, sprawiedliwości i pokoju. Wiemy, że istnieje tylko jedna misja Kościoła Bożego i że każdy ochrzczony chrześcijanin ma w tej misji istotną rolę. Wielorakie są wasze talenty jako mężczyzn i kobiet świeckich, zaś apostolstwo zróżnicowane, ale wszystko, co czynicie ma służyć rozwojowi misji Kościoła, zapewniając, aby ład doczesny był przeniknięty i doskonalony Duchem Chrystusa i ukierunkowany na przyjście Jego Królestwa. W sposób szczególny pragnę wyrazić uznanie dla pracy wielu stowarzyszeń bezpośrednio zaangażowanych w wyjście ku ubogim i potrzebującym. Jak ukazuje przykład pierwszych chrześcijan koreańskich, owocność wiary wyraża się w konkretnej solidarności z naszymi braćmi i siostrami, niezależnie od ich kultury czy statusu społecznego, gdyż w Chrystusie „nie ma już Żyda ani Greka” (Ga 3, 28). Jestem głęboko wdzięczny tym z was, którzy poprzez swoją pracę i świadectwo przynoszą pocieszającą obecność Pana ludziom żyjącym na peryferiach naszego społeczeństwa. Działalność ta nie powinna być ograniczona do pomocy charytatywnej, ale musi też obejmować praktyczną troskę o rozwój człowieka. Nie tylko opieka, ale troska o rozwój osoby. Pomoc biednym jest dobra i konieczna, ale to nie wystarczy. Zachęcam was do pomnożenia waszych wysiłków w dziedzinie ludzkiej promocji, aby każdy mężczyzna i każda kobieta mogli poznać radość, która pochodzi z godności zarabiania na swój chleb powszedni i wspierania swych rodzin. Właśnie, tej godności zagraża teraz ta kultura pieniądza, która pozostawia wiele osób bez pracy… My możemy powiedzieć: „Ojcze, dajemy jeść”. Ale to nie wystarcza! Ten, czy ta, kto nie ma pracy muszą poczuć w sercu godność przynoszącego chleb do domu, zarabiającego na chleb! Zawierzam wam to zadanie.

Chciałbym również wyrazić uznanie dla wybitnego wkładu koreańskich kobiet katolickich, matek rodzin, katechetek i nauczycielek a także zaangażowanych na wiele innych sposobów, w życie i misję Kościoła w tym kraju. Podobnie, nie mogę nie podkreślić wagi świadectwa dawanego przez rodziny chrześcijańskie. W czasie wielkiego kryzysu życia rodzinnego – wszyscy to wiemy – nasze wspólnoty chrześcijańskie są wezwane do wspierania małżeństw i rodzin w wypełnianiu właściwej im misji w życiu Kościoła i społeczeństwa. Rodzina pozostaje podstawową jednostką społeczeństwa i pierwszą szkołą, w której dzieci uczą się wartości humanistycznych, duchowych i moralnych, umożliwiających im bycie promieniem dobroci, uczciwości i sprawiedliwości w naszych wspólnotach.

Drodzy przyjaciele, oprócz szczególnego wkładu w misję Kościoła, proszę was byście nadal krzewili w waszych wspólnotach pełniejszą formację wiernych świeckich poprzez katechezę stałą i kierownictwo duchowe. Proszę was, byście we wszystkim, co robicie działali w pełnej harmonii umysłu i serca ze swoimi pasterzami, starając się, aby wasze intuicje, talenty i charyzmaty służyły wzrostowi Kościoła w jedności i misyjności. Wasz wkład jest niezbędny, gdyż przyszłość Kościoła w Korei - jak i w całej Azji - będzie zależeć w dużej mierze od rozwoju wizji eklezjologicznej zakorzenionej w duchowości komunii, partycypacji i wymiany darów (por. Ecclesia in Asia, 45).

Jeszcze raz wyrażam wdzięczność za wszystko, co czynicie dla budowania Kościoła w Korei w świętości i gorliwości. Obyście czerpali stałą inspirację i siłę do waszego apostolatu z Ofiary Eucharystycznej, w której „owa miłość do Boga i ludzi, która jest duszą całego apostolstwa, jest udzielana i podtrzymywana” (Lumen gentium, 33). Modlę się za was i za wasze rodziny, a także wszystkich uczestniczących w dziełach materialnych i duchowych waszych parafii, stowarzyszeń i ruchów, o radość i pokój w Panu naszym Jezusie Chrystusie oraz miłującą opiekę naszej Matki, Maryi.

Proszę Was, abyście się za mnie modlili. A teraz wszyscy razem módlmy się do Matki Bożej, a potem udzielę wam błogosławieństwa.

Zdrowaś Maryjo…

[Błogosławieństwo]

Bardzo dziękuję i módlcie się za mnie. Nie zapominajcie!

http://papiez.wiara.pl/doc/2123075.Kosciol-potrzebuje-waszego-swiadectwa

avatar użytkownika intix

58. Trzeci dzień pielgrzymki papieża - podsumowanie

Franciszek: Kościół w Korei jest spadkobiercą wiary pokoleń ludzi świeckich, którzy wytrwali w miłości Jezusa Chrystusa i jedności Kościoła, pomimo braku kapłanów i zagrożenia poważnym prześladowaniem.

Trzeci dzień pielgrzymki papieża - podsumowanie
PAP/EPA
Przybycie pojazdu z papieżem Franciszkiem na Mszę beatyfikacyjną w Seulu rano 16 sierpnia


Modlitwa w Sanktuarium Męczenników w Seo So-mun, Msza św. beatyfikacyjna 124 męczenników koreańskich z udziałem ok. miliona osób w Seulu, spotkanie z niepełnosprawnymi w ośrodku Dom Nadziei i modlitwa na terenie znajdującego się tam Ogrodu Dzieci Abortowanych w Kkottongnae, spotkania z osobami konsekrowanymi i z Katolicką Radą Apostolstwa Świeckich – złożyły się 16 sierpnia na trzeci dzień pielgrzymki papieża Franciszka w Korei Południowej.

„Świadectwo męczenników, którzy spotkali Chrystusa dzięki swej ciekawości intelektualnej i poszukiwaniu prawdy religijnej przypomina o znaczeniu, godności i pięknie powołania laikatu. Ma on być w świecie zaczynem świętości i prawdy: solą ziemi i światłem świata - mówił papież podczas Mszy św. beatyfikacyjnej przed Bramą Gwanghwamun w Seulu.

Męczennicy przypominają o pięknie powołania laikatu

Przed Mszą św. papież udał się do Sanktuarium Męczenników w Seo So-mun. Wzniesiono je na miejscu wykonywania kary śmierci; zginęli tam śmiercią męczeńską m.in. 103 katolicy koreańscy, których 6 maja 1984 r., podczas swej pierwszej podróży do Korei, ogłosił świętymi Jan Paweł II. Droga prowadząca do Sanktuarium nazywana jest potocznie „ulicą śmierci” lub „ulicą męczeństwa”.

Po przybyciu na miejsce papież – w towarzystwie dwojga młodych ludzi – złożył wieniec z kwiatów a następnie modlił się w milczeniu.

Stamtąd udał się do Bramy Gwanghwamum, wielkiej przestrzeni łączącej Bramę Pałacu Cesarskiego z Placem Miejskim - miejscem najważniejszych wydarzeń w dziejach Korei, gdzie rozpoczęła się Msza św. W liturgii zastosowano formularz mszalny o nowych błogosławionych męczennikach koreańskich, zaś papież i celebransi ubrani byli w szaty czerwone.

Prośbę o „włączenie w poczet błogosławionych Czcigodnego Sługi Bożego Pawła Yun Ji-chunga i jego 123 towarzyszy” wystosował przewodniczący komisji episkopatu koreańskiego ds. beatyfikacji i kanonizacji, biskup Francis Xavier Ahn Myong-ok. Postulator przedstawił biografię Sług Bożych. Przypomniał, że Paweł Yun Ji-chung zginął za to, że wraz ze swym kuzynem, łamiąc obrzędy konfucjańskie, urządził katolicki pogrzeb swojej matki. W grupie tej znalazł się również Augustyn Jeong Yak-jong, uważany za ojca koreańskiego katolicyzmu oraz jedyny kapłan: Chińczyk Jakub Ju Mun-mo, który wcześniej jako pierwszy duchowny przybył do Korei. Następnie Ojciec Święty odczytał po łacinie formułę beatyfikacji, zaznaczając, że dokonuje jej na wniosek bpa Ahn Myong-oka, a także innych braci w biskupstwie i po zasięgnięciu opinii Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Jednocześnie wyznaczył datę ich wspomnienia liturgicznego w miejscach i sposobie ustanowionych przez prawo na 31 maja każdego roku. Przy aplauzie wiernych odsłonięty został obraz beatyfikacyjny - dwa płótna przedstawiające nowych błogosławionych. Przewodniczący komisji episkopatu koreańskiego ds. beatyfikacji i kanonizacji podziękował papieżowi za wyniesienie Pawła Yun Ji-chunga i jego 123 towarzyszy do chwały ołtarzy, po czym wraz z postulatorem podeszli do Franciszka i wymienili z papieżem znak pokoju. Zabrzmiało „Chwała na wysokości Bogu” w języku koreańskim.

W homilii Ojciec Święty zaznaczył, że świadectwo męczenników, którzy spotkali Chrystusa dzięki swej ciekawości intelektualnej i poszukiwaniu prawdy religijnej, przypomina o znaczeniu, godności i pięknie powołania laikatu. Ma on być w świecie zaczynem świętości i prawdy: solą ziemi i światłem świata. Mówi też ono, że niekiedy trzeba być gotowym do wielkich poświęceń i ogołocenia ze wszystkiego, co mogłoby oddalać od Chrystusa. W tym kontekście papież zauważył, że również dziś wiara chrześcijan jest zakwestionowana przez świat i na różne sposoby wymaga się od nich narażenia jej na niebezpieczeństwo, rozmycia radykalnych wymogów Ewangelii i dostosowania się do ducha współczesności. „Jednakże męczennicy domagają się od nas, byśmy dali pierwszeństwo Chrystusowi i postrzegali wszystko inne na tym świecie w relacji do Niego i do Jego wiecznego Królestwa. Każą nam pomyśleć, czy jest coś takiego, za co gotowi bylibyśmy oddać życie” - powiedział Franciszek.

Papież wskazał, iż przykład męczenników uczy nas również znaczenia miłosierdzia w życiu wiary. Akceptowali oni równą godność wszystkich ochrzczonych, budując braterskie relacje. Inspiruje chrześcijan „żyjących w społeczeństwach, gdzie obok ogromnego bogactwa, po cichu wzrasta najskrajniejsze ubóstwo; gdzie krzyk biednych jest rzadko brany pod uwagę; i gdzie Chrystus nadal nas wzywa, prosząc byśmy Go miłowali i służyli Mu, wyciągając rękę ku naszym potrzebującym braciom i siostrom” - stwierdził Ojciec Święty. Zachęcił, by dziedzictwo męczenników pobudzało wszystkich ludzi dobrej woli do „harmonijnej pracy na rzecz bardziej sprawiedliwego, wolnego i pojednanego społeczeństwa”. Kończąc swą homilię Ojciec Święty wyraził pragnienie, by modlitwy męczenników koreańskich, wraz z modlitwami Matki Bożej, „wyjednały łaskę wytrwania w wierze i w każdym dobrym dziele, świętości i czystości serca oraz apostolskiej gorliwości w dawaniu świadectwa Jezusowi w tym ukochanym kraju, w całej Azji i aż po krańce ziemi”.

W modlitwie wiernych proszono o pokój w świecie, aby Kościół przyczynił się do przywrócenia właściwych relacji między Stwórcą a człowiekiem, a także między człowiekiem a stworzeniem. W języku angielskim modlono się za papieża i biskupów, by byli wierni powierzonej im misji pasterskiej oraz miłowali tych, których umiłował Chrystus. W kolejnym wezwaniu, po chińsku modlono się za Kościoły prześladowane, by nigdy nie traciły nadziei i przezwyciężały trudności dzięki pomocy Kościołów sąsiadujących. Po koreańsku proszono, by przykład błogosławionego Pawła Yun Ji-chunga i jego 123 towarzyszy pobudzał do większego zaangażowania w ewangelizację Korei i świata. W ostatnim wezwaniu polecono Bogu sprawę ponownego pokojowego zjednoczenia narodu koreańskiego.

Przed zakończeniem Eucharystii głos zabrał arcybiskup metropolita Seulu, kard. Andrew Yeom Soo-jung. Podziękował Ojcu Świętemu za dzisiejszą beatyfikację, która sprawiła, że tamtejszy Kościół obok 103 świętych męczenników kanonizowanych przez św. Jana Pawła II może się też cieszyć 124 nowymi błogosławionymi. Purpurat przypomniał, że w okolicy Bramy Gwanghwamum, oddało swe życie za wiarę wielu przodków w wierze. Dodał, że Kościół katolicki w jego ojczyźnie wzrósł na krwi męczenników i stał się dobrym przykładem dla społeczeństwa promując sprawiedliwość i prawa człowieka. Zaznaczył, że dzisiejsza beatyfikacja będzie pobudką do budowania zgody i jedności nie tylko katolików koreańskich, ale również narodu koreańskiego i wszystkich innych narodów Azji, przez wzajemne powszechne braterstwo. "Koreański Kościół zawsze będzie starał się być światłem i solą dla ewangelizacji świata, a także Kościołem służącym ubogim, uciśnionym i zepchniętym na margines, przekazując im odczucie radości Ewangelii" - zapewnił kard. Andrew Yeom Soo-jung.

Bł. Paweł Yun Ji-chung zginął za to, że wraz ze swym kuzynem, łamiąc obrzędy konfucjańskie, urządził katolicki pogrzeb swoje matki. W grupie 124 nowych beatyfikowanych – świeckich Koreańczyków – znalazł się też jedyny kapłan: Chińczyk James (Jakub) Ju Mun-mo, który wcześniej jako pierwszy duchowny przybył do Korei. Znany był ze swej gorliwości apostolskiej, o czym świadczy fakt, że w 6 lat po jego zjawieniu się na Półwyspie było tam już 10 tys. katolików. Gdy ścięto go, jego głowę wystawiono na widok publiczny.

Dzisiejsza beatyfikacja była pierwszym tego rodzaju obrzędem, któremu osobiście przewodniczył obecny papież i pierwszym na ziemi koreańskiej. Należy jednak pamiętać o kanonizacji 103 męczenników, której dokonał w Seulu 30 lat temu – 6 maja 1984 r. św. Jan Paweł II.

Bez butów u niepełnosprawnych

Po południu papież spotkał się z niepełnosprawnymi i odwiedził cmentarz abortowanych dzieci. Doszło do tego w Kkottongnae, do którego Franciszek przyleciał helikopterem z Seulu.

W ośrodku rehabilitacyjnym Dom Nadziei czekało na niego około 150 dorosłych pacjentów i około 50 niepełnosprawnych dzieci, a także 70 pracowników służby zdrowia. Tradycją tego miejsca jest to, że przybywający tam goście zdejmują przed wejściem obuwie na znak szacunku dla znajdujących się tam chorych. Również Franciszek wszedł tam bez butów.

Krótkie słowa powitania skierował do papieża ordynariusz miejscowej diecezji Cheongju, bp Gabriel Chang Bong-hun. Zapewnił, że diecezja stara się być „Kościołem ubogim i dla ubogich”. W pierwszym rzędzie stara się zwalczać mury społecznych uprzedzeń wobec ludzi niepełnosprawnych.

Następnie dzieci przedstawiły krótki program artystyczny i wręczyły papieżowi w podarunku wyroby rękodzielnicze. Z kolei Franciszek ofiarował wykonaną w Watykanie mozaikę przedstawiającą narodzenie Jezusa Chrystusa.

Po opuszczeniu Domu Nadziei Franciszek zatrzymał się na krótką modlitwę w Ogrodzie Abortowanych Dzieci. Znajduje się tam figura Świętej Rodziny, a wokół las małych, białych krzyży, upamiętniających nienarodzone dzieci, zabite w trakcie aborcji. Obecni tam byli przedstawiciele koreańskich obrońców życia, a także misjonarz bez ręki i nogi, brat Lee Gu-won.

Kkottongnae leży 90 km na południe od Seulu. Miejscowość ta, której nazwa znaczy „Wzgórze Kwiatów”, powstała w latach siedemdziesiątych z inicjatywy ks. Johna Oh Woong-jina ze wspólnoty Odnowy Charyzmatycznej „Bracia Jezusa z Kkottongnae”. Kierując się słowami Jezusa z Ewangelii św. Mateusza: „Wszystko, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich mniejszych, Mnie uczyniliście”, kapłan i pomagający mu członkowie wspólnoty utworzyli tu cały kompleks ośrodków, szpitali, uniwersytet i inne placówki, przeznaczone dla ubogich i porzuconych chorych w różnym wieku, którzy stanowią „kwiat” tego dzieła – stąd nazwa wzgórza. Co roku opiekę znajdują tu tysiące ludzi.

Dawajcie radosne świadectwo miłości Chrystusa i Kościoła

Po spotkaniu z niepełnosprawnymi papież udał się do audytorium charyzmatycznego ośrodka Szkoła Miłości w Kkottongnae. Tam Franciszek spotkał się z 5 tys. zakonnic i zakonników Korei. Ojca Świętego powitali przewodniczący konferencji wyższych przełożonych męskich i żeńskich. O. Hwang Seok-mo zauważył, że „cały świat jest zaskoczony jego słowami i jego czynami, chętnie nadstawia na nie ucha i już się zmienia”. Zapewnił o modlitwie osób konsekrowanych za „dobrego pasterza”, aby był dla naszych czasów nadzieją - „mostem między wiarą i miłością”.

Z kolei s. Scholastica Lee Kwang-ok przypomniała, że Kościół w Korei wyrósł z krwi i duchowości męczenników. Jednak dzisiaj potrzebuje odnowy, gdyż został zarażony sekularyzacją neoliberalizmu. Zapewniła, że osoby konsekrowane wprowadzają Ewangelię w życie podając pomocną dłoń ludziom cierpiącym, gdyż solidarność z najsłabszymi należy do misji Kościoła. W tym celu powołano organizację „Talità kum, Corea!”. S. Scholastica Lee Kwang-ok poinformowała też, że w oczekiwaniu na wizytę papieża zakonnice przygotowały dla niego dary duchowe: od kwietnia do lipca modliły się na różańcu i raz w tygodniu pościły w jego intencji.

W swoim przemówieniu Franciszek zachęcił zakonnice i zakonników Korei do radosnego świadectwa miłości Chrystusa i Kościoła, czerpiącego z Bożego miłosierdzia i wyrażającego się w wiernym życiu radami ewangelicznymi.

Podkreślił, że w centrum powołania do życia konsekrowanego znajduje się mocne przekonanie o tym, że jesteśmy miłowani przez Boga. Zakonnice i zakonnicy mają być dla innych namacalnym znakiem obecności Królestwa Bożego, przedsmakiem wiecznych radości nieba. - Tylko wtedy, gdy nasze świadectwo jest radosne, będziemy pociągać ludzi do Chrystusa. A radość ta jest darem, który karmi się życiem modlitwy, rozważaniem Słowa Bożego, sprawowaniem sakramentów i życiem wspólnotowym. Kiedy ich brakuje, pojawiają się słabości i trudności, tłumiące radość, której tak dogłębnie zaznaliśmy na początku naszej drogi - zauważył Franciszek.

Ojciec Święty podkreślił, że ta radość osób konsekrowanych jest zakorzeniona w tajemnicy miłosierdzia Ojca, objawionej w ofierze Chrystusa na Krzyżu. Wskazał, że mają one być „ekspertami” od Bożego miłosierdzia przez życie wspólnotowe, które nie jest łatwe, ale służy wzrastaniu w łasce, wyrozumiałości i miłości doskonałej. Dodał, że to doświadczenie Bożego miłosierdzia musi kształtować całe życie osób zakonnych. - Wasza czystość, ubóstwo i posłuszeństwo będą radosnym świadectwem miłości Boga na tyle, na ile będziecie mocno trwali na skale Jego miłosierdzia - stwierdził Franciszek.

Mówiąc o zakonnym posłuszeństwie papież zachęcił do przylgnięcia w modlitwie do Chrystusa, który pragnie naszych serc całkowicie, a to oznacza, że trzeba coraz bardziej „zapomnieć o sobie samych” i „wychodzić ze swoich ograniczeń”. Ojciec Święty podkreślił, że także czystość serc podtrzymywana jest doświadczeniem miłosierdzia Pana. Więcej miejsca poświęcił natomiast Franciszek radzie ubóstwa. Zaznaczył, iż ważna w tej dziedzinie jest świadomość, iż ludzkie serce obciążone jest grzechem i słabością. - Nasza podstawowa potrzeba zyskania przebaczenia i uzdrowienia jest sama w sobie formą ubóstwa, której nigdy nie wolno nam stracić z oczu, bez względu na to, jak wiele postępów możemy dokonać w życiu cnotami - stwierdził Ojciec Święty. Zachęcił, by znajdowała ona konkretny wyraz w stylu życia zakonników i zakonnic, unikaniu tego, co może rozpraszać i spowodować u innych zamęt i zgorszenie.

- W życiu konsekrowanym ubóstwo jest zarówno „murem” jak i „matką”. Jest „murem”, ponieważ chroni życie konsekrowane, „matką”, ponieważ pomaga mu wzrastać i prowadzi je po właściwej ścieżce. Obłuda tych konsekrowanych mężczyzn i kobiet, którzy składają śluby ubóstwa, ale żyją jak bogaci, rani dusze wiernych i szkodzi Kościołowi. Pomyślcie też o tym, jak niebezpieczną jest pokusa przyjęcia mentalności czysto funkcjonalnej, świeckiej, prowadzącej do pokładania naszej nadziei jedynie w ludzkich środkach, niszcząc świadectwo ubóstwa, którym żył i którego nas nauczał nasz Pan Jezus Chrystus - powiedział papież.

Na zakończenie Ojciec Święty zachęcił osoby konsekrowane, aby dzieliły się radością tego stylu życia, dbając o duszpasterstwo powołań. - Bądźcie gorliwi w miłości do Kościoła w Korei i chęci przyczynienia się, poprzez wasz specyficzny charyzmat, do jego misji głoszenia Ewangelii i budowania ludu Bożego w jedności, świętości i miłości - zaapelował papież.

Kościół potrzebuje świadectwa świeckich

„Kościół potrzebuje wiarygodnych świadków świeckich zbawczej prawdy Ewangelii, jej mocy oczyszczenia i przemiany ludzkich serc i jej owocności dla budowania rodziny ludzkiej w jedności, sprawiedliwości i pokoju” - powiedział Franciszek podczas spotkania z liderami apostolatu laikatu w Ośrodku Duchowości w Kkottongnae koło Seulu.

W kaplicy ośrodka zgromadziło się 150 osób najbardziej aktywnych w apostolstwie świeckich, które odgrywa bardzo ważną rolę w życiu Kościoła w Korei. W 1968 r. powstała tam Rada Apostolstwa Katolików Świeckich, która ma swe oddziały w całym kraju. Jej główną misją jest dialog z niewierzącymi.

Papieża powitał jej przewodniczący Kwon Kil-joong. Poinformował, że w ramach przygotowań do jego wizyty, w każdej diecezji rozważano treść jego adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium”. Podkreślił, że Kościół w Korei - jako jedyny w historii - powstał z inicjatywy ludzi świeckich, bez wsparcia zagranicznych misjonarzy, którzy przyjechali dopiero później. Już ci pierwsi chrześcijanie utrzymywali kontakt ze Stolicą Piotrową.

Kwon Kil-joong wskazał na wolność, z jaką Franciszek szuka woli Bożej i jak ta wolność otworzyła na oścież drzwi Kościoła, prowadząc go na spotkanie z mieszkańcami peryferii. - My także chcemy wyjść i szukać zagubionych owiec, zrywając łańcuchy swego egoizmu. Chcemy iść na peryferie i szukać naszych braci najmniejszych, czyli ubogich, chorych, osób doznających niesprawiedliwości, niemających znikąd pomocy. Peryferiami są dla nas również bracia, którzy oddalili się od Kościoła i młodzi, którzy utracili nadzieję i orientację. Uważamy, że jedną z peryferii, ku którym musimy zmierzać, są nasi bracia żyjący w Korei Północnej, znoszący prześladowania i czekający na naszą pomoc. Ale peryferiami są także narody Azji, które nie znają Boga - stwierdził katolicki lider.

W swoim przemówieniu Franciszek zaznaczył, że Kościół w Korei jest spadkobiercą wiary pokoleń ludzi świeckich, którzy wytrwali w miłości Jezusa Chrystusa i jedności Kościoła, pomimo braku kapłanów i zagrożenia poważnym prześladowaniem. To cenne dziedzictwo trwa w dziełach podejmowanych i dziś przez laikat katolicki. „Dziś, tak jak zawsze, Kościół potrzebuje wiarygodnych świadków świeckich zbawczej prawdy Ewangelii, jej mocy oczyszczenia i przemiany ludzkich serc i jej owocności dla budowania rodziny ludzkiej w jedności, sprawiedliwości i pokoju” - powiedział papież. Dodał, że to, co czynią osoby świeckie ma służyć rozwojowi misji Kościoła, „zapewniając, aby ład doczesny był przeniknięty i doskonalony Duchem Chrystusa i ukierunkowany na przyjście Jego Królestwa”.

Franciszek wyraził szczególne uznanie dla pracy wielu stowarzyszeń zaangażowanych w wyjście ku ubogim i potrzebującym. Zaznaczył, że działalność ta nie powinna być ograniczona do pomocy charytatywnej, ale musi też obejmować praktyczną troskę o rozwój człowieka, „aby każdy mężczyzna i każda kobieta mogli poznać radość, która pochodzi z godności zarabiania na swój chleb powszedni i wspierania swych rodzin”. Podkreślił znaczenie wkładu koreańskich kobiet katolickich, w życie i misję Kościoła oraz świadectwa rodzin chrześcijańskich. Zaapelował o krzewienie pełniejszej formacji wiernych świeckich poprzez katechezę stałą i kierownictwo duchowe. Podejmowanie działań w jedności z biskupami. „Wasz wkład jest niezbędny, gdyż przyszłość Kościoła w Korei - jak i w całej Azji - będzie zależeć w dużej mierze od rozwoju wizji eklezjologicznej zakorzenionej w duchowości komunii, partycypacji i wymiany darów” - stwierdził Ojciec Święty. Zachęcił też do czerpania energii do dzieł apostolatu z ofiary Mszy św.

Po zakończeniu spotkania papież odleciał helikopterem do Seulu. Noc spędzi w nuncjaturze apostolskiej.

Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi poinformował, że jutro rano w kaplicy nuncjatury Franciszek ochrzci ojca jednej z ofiar zatonięcia promu Sewol w kwietniu br. Ceremonia miała się odbyć dzisiaj, lecz została przełożona na dzień następny.

Papieskie tweety

Do dzisiejszej beatyfikacji papież nawiązał w swoim wpisie na Twitterze. „Męczennicy uczą nas, że bogactwa, znaczenie i zaszczyty mają niewielkie znaczenie: Chrystus jest jedynym prawdziwym skarbem” – napisał Franciszek.

W niedzielę 17 sierpnia, w czwartym dniu pielgrzymki, Franciszek uda się śmigłowcem do Haemi w pobliżu Seosan, gdzie w tamtejszym sanktuarium spotka się z biskupami Azji, a po południu będzie przewodniczył Mszy św. na zakończenie VI Azjatyckiego Dnia Młodzieży w twierdzy Haemi.

http://papiez.wiara.pl/doc/2123080.Trzeci-dzien-pielgrzymki-papieza-pods...

avatar użytkownika intix

59. Dialog wymaga jasnej tożsamości i empatii

Przemówienie do biskupów Azji podczas spotkania w sanktuarium męczenników w Haemi-myeon.


Dialog wymaga jasnej tożsamości i empatii
DANIEL DAL ZENNARO /PAP/EPA

Jeśli mamy mówić swobodnie, otwarcie i owocnie z innymi, musimy jasno ukazywać kim jesteśmy, co Bóg dla nas uczynił i czego od nas żąda. A jeśli nasza komunikacja nie ma być monologiem, to musi być otwartość serca i umysłu, by akceptować poszczególne osoby i kultury


Drodzy bracia biskupi,

Pragnę skierować do was serdeczne, braterskie pozdrowienie w Panu, podczas gdy gromadzimy się razem na tym świętym miejscu, gdzie tak wielu chrześcijan oddało życie ze względu na wierność Chrystusowi. Mówiono mi, że są męczennicy bez imienia, bo nie znamy imion, są święci bezimienni. To skłania mnie do myślenia o tak wielu, wielu świętych chrześcijanach w naszych kościołach: dzieci, młodzi, mężczyźni, kobiety, staruszkowie… wielu! Nie znamy imion, ale są święci. Dobrze jest myśleć o tych prostych ludziach, którzy żyją swym chrześcijańskim życiem, i tylko Pan zna ich świętość. Ich świadectwo miłości przyniosło błogosławieństwo i łaskę nie tylko Kościołowi w Korei, ale także poza jego granicami: oby ich modlitwy pomogły nam być wiernymi pasterzami dusz powierzonych naszej opiece. Dziękuję kardynałowi Gracias za jego uprzejme słowa powitania i za pracę Federacji Konferencji Biskupów Azji w krzewieniu solidarności i promowaniu skutecznego działania duszpasterskiego w waszych Kościołach lokalnych.

Na tym wielkim kontynencie, będącym ojczyzną wielu różnorodnych kultur, Kościół wezwany jest do uniwersalizmu i kreatywności w swoim świadectwie Ewangelii poprzez dialog i otwartość na wszystkich. To jest wyzwanie, które stoi przed wami! Dialog jest bowiem istotną częścią misji Kościoła w Azji (por. Ecclesia in Asia, 29). Co powinno być jednak naszym punktem wyjścia i podstawowym punktem odniesienia, prowadzącym nas do celu, gdy podejmujemy drogę dialogu z poszczególnymi osobami i kulturami? Z pewnością jest to nasza tożsamość, nasza tożsamość jako chrześcijan. Nie możemy angażować się w prawdziwy dialog, dopóki nie jesteśmy świadomi własnej tożsamości. Z niczego, z pustki, z mglistej samoświadomości nie można wyprowadzić dialogu. Nie może też być autentycznego dialogu, dopóki nie jesteśmy zdolni do otwarcia naszych umysłów i serc, w empatii i szczerej receptywności wobec tych, z którymi rozmawiamy. Chodzi o zainteresowanie, ku zainteresowaniu prowadzi nas Duch Święty. Jasne poczucie własnej tożsamości i zdolność do empatii są więc punktem wyjścia każdego dialogu. Jeśli mamy mówić swobodnie, otwarcie i owocnie z innymi, musimy jasno ukazywać kim jesteśmy, co Bóg dla nas uczynił i czego od nas żąda. A jeśli nasza komunikacja nie ma być monologiem, to musi być otwartość serca i umysłu, by akceptować poszczególne osoby i kultury. Bez lęku: lęk jest nieprzyjacielem tego otwarcia.

Zadanie przyswojenia sobie i wyrażania naszej tożsamości okazuje się nie zawsze łatwe, ponieważ, będąc grzesznikami, wciąż będziemy kuszeni przez ducha tego świata, który przejawia się na różne sposoby. Chciałbym wskazać na trzy z nich. Jednym jest zwodnicze światło relatywizmu, który przysłania blask prawdy i, wstrząsając ziemię pod stopami, ciągnie nas w stronę ruchomych piasków zamętu i rozpaczy. Jest to pokusa, która dotyka dziś także wspólnoty chrześcijańskie, sprawiając, że ludzie zapominają, iż w świecie szybkich i dezorientujących zmian „pozostaje wiele takich rzeczy, które się nie zmieniają, a które mają swój ostateczny fundament w Chrystusie, który jest wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”(Gaudium et spes, 10; Hbr 13, 8). Mówię tutaj o relatywizmie nie tylko jako o systemie myślowym, ale także o tym codziennym relatywizmie praktycznym, który niemal niezauważalnie osłabia nasze poczucie tożsamości.

Drugim sposobem, w jaki świat zagraża solidności naszej chrześcijańskiej tożsamości jest powierzchowność, skłonność do bawienia się najnowszymi kaprysami, gadżetami i rozrywkami, a nie zajmowanie się tym, co naprawdę ważne (Flp 1,10). W kulturze, która gloryfikuje to, co efemeryczne i oferuje tak wiele możliwości uników i ucieczki, może stanowić to poważny problem duszpasterski. W przypadku kapłanów ta powierzchowność może się też przejawiać w zafascynowaniu programami duszpasterskimi i teoriami, ze szkodą dla bezpośredniego i owocnego spotkania z naszymi wiernymi, jak też z nie-wiernymi, zwłaszcza młodymi, którzy potrzebują solidnej katechezy i rozsądnego kierownictwa duchowego. Bez zakorzenienia w Chrystusie, prawdy którymi żyjemy mogą stopniowo słabnąć, praktykowanie cnót może stać się formalistyczne, a dialog może zostać zredukowany do jakiejś formy negocjacji lub uzgodnienia sprzeczności. Ta zgoda w niezgodzie… żeby nie burzyć spokojnej wody… Ta powierzchowność bardzo nam szkodzi.

Istnieje też trzecia pokusa: pozornego bezpieczeństwa, jakie można znaleźć w skrywaniu się za łatwymi odpowiedziami, gotowymi formułkami, regułami i przepisami. Jezus bardzo sprzeciwiał się tym ludziom, którzy chowali się za prawem, za przepisami, za łatwymi odpowiedziami… Nazywał ich hipokrytami. Wiara ze swej natury nie jest skoncentrowana na sobie samej; „wychodzi”, poszukuje zrozumienia, daje początek świadectwu, rodzi misję. W tym sensie wiara pozwala nam być jednocześnie odważnymi i niezadufanymi w naszym świadectwie nadziei i miłości. Święty Piotr mówi nam, że powinniśmy być zawsze gotowi odpowiedzieć każdemu, kto żąda uzasadnienia naszej nadziei (por 1 P 3,15). Nasza tożsamość jako chrześcijan jest w ostateczności dostrzegana w naszych cichych usiłowaniach oddawania czci Bogu samemu, miłowania się wzajemnie i służenia jedni drugim oraz starań, aby ukazywać naszym przykładem nie tylko to, w co wierzymy, ale również na co mamy nadzieję i Tego, w którym pokładamy naszą ufność (por 2 Tm 1,12).

Raz jeszcze – to żywa wiara w Chrystusa jest naszą najgłębszą tożsamością, to znaczy być zakorzenionymi w Panu. Jeśli to jest, to wszystko inne jest drugorzędne. Od tej głębokiej tożsamości, tej żywej wiary w Chrystusa, w której jesteśmy zakorzenieni, od tej głębokiej rzeczywistości zaczyna się nasz dialog i to nią mamy się dzielić szczerze, uczciwie i bezpretensjonalnie, w dialogu życia codziennego, w dialogu miłosierdzia oraz przy okazjach bardziej formalnych, jakie mogą się nadarzyć. Ponieważ Chrystus jest naszym życiem (Flp 1, 21), chętnie, bez wahania i strachu mówmy „od Niego i o Nim”. Prostota jego Słowa staje się oczywista w prostocie naszego życia, w prostocie naszego sposobu przekazu, w prostocie dzieł miłującej posługi naszym braciom i siostrom.

Chciałbym teraz poruszyć kolejny aspekt naszej tożsamości chrześcijańskiej: jest ona owocna. Ponieważ zrodzona jest ona i stale karmi się łaską naszego dialogu z Bogiem i natchnieniami Jego Ducha, przynosi żniwo sprawiedliwości, dobroci i pokoju. Pozwólcie więc, że zapytam o owoce jakie przynosi ona w waszym własnym życiu oraz w życiu wspólnot powierzonych waszej pieczy. Czy chrześcijańska tożsamość waszych Kościołów partykularnych jest wyraźnie obecna w waszych programach katechezy i duszpasterstwa młodzieży, w posłudze ludziom ubogim i marniejącym na marginesie naszych społeczeństw dobrobytu i w waszych wysiłkach zmierzających do wspierania powołań do kapłaństwa i życia zakonnego? Przejawia się w tej płodności? Stawiam to pytanie, a każdy z was może się nad nim zastanowić.

Wreszcie, autentyczny dialog wraz z wyraźnym poczuciem własnej tożsamości chrześcijańskiej wymaga także zdolności do empatii. Myślę, że żeby mógł zaistnieć dialog, musi być ta empatia. Jesteśmy wezwani, by nie tylko słuchać słów wypowiadanych przez innych, ale także pozawerbalnego przekazu ich doświadczeń, ich nadziei, ich dążeń, zmagań i najgłębszych trosk. Taka empatia musi być owocem naszej wnikliwości duchowej i osobistych doświadczeń, które pozwalają nam dostrzec w innych braci i siostry, i „usłyszeć” w ich słowach i działaniach, a także poza nimi, co pragną przekazać ich serca. W tym sensie dialog wymaga od nas prawdziwie kontemplacyjnego ducha otwartości i wrażliwości na innych. Nie mogę prowadzić dialogu, gdy jestem zamknięty na drugiego. Otwarcie? Więcej: przyjęcie! Wejdź do mojego domu, do mojego serca. Moje serce cię przyjmuje. Chce cię słuchać. Ta zdolność empatii umożliwia prawdziwy dialog, w którym ludzkie słowa, idee i pytania rodzą się z doświadczenia braterstwa i wspólnego człowieczeństwa. Jeśli chcemy odwołać się tu do teologicznego fundamentu, idźmy do Ojca: stworzył nas wszystkich. Jesteśmy dziećmi tego samego Ojca. Ta zdolność do empatii prowadzi do autentycznego spotkania – musimy zmierzać ku tej kulturze spotkania – w którym serce przemawia do serca. Stajemy się bogatsi dzięki mądrości innych i stajemy się otwarci, by podążać wspólnie drogą ku lepszemu zrozumieniu, przyjaźni i solidarności. „Ale, bracie Papieżu, my to robimy, a jednak być może nie nawracamy nikogo albo nielicznych…” Na razie rób to: z twoją tożsamością słuchaj drugiego. Jakie było pierwsze przykazanie, które Bóg Ojciec dał Abrahamowi? „Chodź w mojej obecności i bądź nieskazitelny”. Tak właśnie, z moją tożsamością i z moją empatią, otwarciem idę i drugim. Nie usiłuję przeciągnąć go na moją stronę, nie uprawiam prozelityzmu. Papież Benedykt powiedział jasno: „Kościół nie rozwija się przez prozelityzm, ale przez atrakcyjność”. Równocześnie, chodźmy w obecności Ojca, bądźmy nienaganni: wypełnijmy to pierwsze przykazanie. A tu nastąpi spotkanie, dialog. Z zachowaniem tożsamości, z otwarciem. Jest to droga najgłębszego poznania, przyjaźni i solidarności. Jak słusznie zauważył święty Jan Paweł II, nasze zaangażowanie w dialog jest oparte na logice Wcielenia: w Jezusie Bóg stał się jednym z nas, dzielił nasze ludzkie życie i przemawiał ludzkim językiem (por. Ecclesia in Asia, 29). W tym duchu otwartości na innych mam szczerą nadzieję, że te kraje waszego kontynentu, z którymi Stolica Apostolska nie ma jeszcze pełnych relacji, nie będą się wahały krzewić dialogu z korzyścią dla wszystkich. Nie mam tu na myśli jedynie dialogu politycznego, ale dialog braterski… „Ci chrześcijanie nie przychodzą jako zdobywcy, nie przychodzą odebrać nam naszej tożsamości: przynoszą nam ich tożsamość, ale chcą iść z nami”. A Pan da łaskę: czasem poruszy serca, ktoś poprosi o chrzest, innym razem nie. Ale wciąż idziemy razem. Oto kwintesencja dialogu.

Drodzy bracia, dziękuję wam za serdeczne i braterskie przyjęcie. Kiedy spoglądamy na wielki kontynent azjatycki, na jego rozległe obszary lądowe, starożytne kultury i tradycje, jesteśmy świadomi, że w planie Boga wasze wspólnoty chrześcijańskie są rzeczywiście małą trzódką, małą owczarnią, której mimo to powierzona została misja zaniesienia światła Ewangelii aż po krańce ziemi. To właśnie jest ziarnko gorczycy! Maleńkie… Niech Dobry Pasterz, który zna i kocha każdą ze swych owiec, prowadzi i umacnia wasze wysiłki budowania ich jedności z Nim i wszystkimi członkami Jego owczarni na całym świecie. Teraz, wszyscy razem, zawierzmy Matce Bożej wasze Kościoły, Kontynent Azjatycki, aby jako Matka nauczyła nas tego, czego tylko mama potrafi nauczyć: kim jesteś, jak się nazywasz i jak w życiu chodzić z innymi. Prośmy razem Maryję.

http://papiez.wiara.pl/doc/2123794.Dialog-wymaga-jasnej-tozsamosci-i-emp...

avatar użytkownika intix

60. Wnoście mądrość wiary w każdy aspekt życia

Homilia Papieża Franciszka wygłoszona podczas Eucharystii na zakończenie VI Azjatyckiego Dnia Młodzieży:

zdjecie
Zdjęcie: DANIEL DAL ZENNARO/ PAP/EPA

Zamek w Haemi, 17 sierpnia 2014r.


Drodzy młodzi przyjaciele!

„Chwała męczenników niech was rozpromieni!”. Wszystkich nas pocieszają i umacniają te słowa stanowiące część tematu VI Azjatyckiego Dnia Młodzieży. Młodzi Azji, jesteście spadkobiercami wielkiego, cennego świadectwa złożonego Chrystusowi. On jest światłością świata; On jest światłem waszego życia! Męczennicy z Korei – i niezliczona rzesza innych z całej Azji – oddali swe ciała prześladowcom, nam zaś przekazali odwieczne świadectwo, że światło prawdy Chrystusa rozprasza wszelką ciemność, a miłość Chrystusa jest chwalebnie zwycięska. Będąc pewnymi Jego zwycięstwa nad śmiercią i naszego w nim udziału, możemy zmierzyć się z wyzwaniem naśladowania Chrystusa dzisiaj, w naszych warunkach i w naszym czasie.

Słowa, nad którymi się właśnie zastanawialiśmy, są pocieszeniem. Druga część tematu tego Dnia: „Młodzieży Azji! Przebudź się!” – mówi wam o obowiązku, o odpowiedzialności. Zastanówmy się przez chwilę nad każdym z tych słów.

Najpierw słowo „Azja”. Zebraliście się tutaj, w Korei, ze wszystkich stron Azji. Każdy z was ma wyjątkowe miejsce i kontekst, w którym jesteście wezwani, by odzwierciedlać Bożą miłość. Kontynent azjatycki, przesiąknięty bogatymi tradycjami filozoficznymi i religijnymi pozostaje wielkim celem waszego świadectwa o Chrystusie, „drodze i prawdzie i życiu” (J 14,6). Jako młodzi ludzie nie tylko żyjący w Azji, ale także jako synowie i córki tego wielkiego kontynentu, macie prawo i obowiązek pełnego uczestnictwa w życiu waszych społeczeństw. Nie lękajcie się wnosić mądrość wiary w każdy aspekt życia społecznego!

Również jako mieszkańcy Azji widzicie i miłujecie od wewnątrz to wszystko, co jest piękne, szlachetne i prawdziwe w waszych kulturach i tradycjach. Jednak jako chrześcijanie wiecie również, że Ewangelia ma moc oczyszczania, uwznioślania i doskonalenia tego dziedzictwa. Poprzez obecność Ducha Świętego, którego otrzymaliście w Chrzcie św. i przypieczętowanego w was podczas bierzmowania, w jedności z waszymi duszpasterzami możecie docenić wiele pozytywnych wartości różnych kultur azjatyckich. Jesteście też zdolni rozeznać, co jest nie do pogodzenia z wiarą katolicką, co jest sprzeczne z życiem łaski, jaką zostaliście obdarzeni w Chrzcie św. oraz jakie aspekty współczesnej kultury są grzeszne, zdemoralizowane i prowadzące do śmierci.

Powracając do tematu tego Dnia, zastanówmy się nad drugim słowem: „młodzież”. Wy i wasi przyjaciele jesteście pełni optymizmu, energii i dobrej woli, które są tak charakterystyczne dla tego okresu życia. Pozwólcie, aby Chrystus przemienił wasz naturalny optymizm w chrześcijańską nadzieję, waszą energię w prawość moralną, waszą dobrą wolę w autentyczną miłość dającą siebie! Jesteście powołani, aby pójść tą drogą. Jest to droga przezwyciężenia wszystkiego, co zagraża nadziei, prawości i miłości w waszym życiu i waszej kulturze. W ten sposób wasza młodość będzie darem dla Jezusa i dla świata.

Jako młodzi chrześcijanie, niezależnie od tego, czy jesteście robotnikami, czy studentami, czy rozpoczęliście już karierę, czy też odpowiedzieliście na powołanie do małżeństwa, życia zakonnego lub kapłaństwa, jesteście nie tylko częścią przyszłości Kościoła – jesteście również niezbędną i umiłowaną częścią teraźniejszości Kościoła! Jesteście teraźniejszością Kościoła! Trzymajcie się blisko siebie, zbliżajcie się do Boga i wraz z waszymi biskupami i kapłanami przeżywajcie te lata na budowaniu świętszego, bardziej misyjnego i pokornego Kościoła – świętszego, bardziej misyjnego i pokornego Kościoła – Kościoła, który kocha i wielbi Boga, starając się służyć ubogim, samotnym, chorym i zepchniętym na margines.

W waszym życiu chrześcijańskim wiele razy będziecie kuszeni, jak uczniowie w dzisiejszej Ewangelii, by odepchnąć obcego, potrzebującego, ubogiego i ludzi o złamanym sercu. To właśnie te osoby powtarzają wołanie kobiety z Ewangelii: „Ulituj się nade mną”. Wołanie Kananejki jest krzykiem każdego, kto szuka miłości, akceptacji i przyjaźni z Chrystusem. Jest to wołanie wielu ludzi w naszych anonimowych miastach, to krzyk wielu waszych rówieśników i krzyk tych wszystkich męczenników, którzy dziś cierpią prześladowania i śmierć z powodu Jezusa: „Ulituj się nade mną”. Jest to również często krzyk, który wznosi się z naszych serc: „Ulituj się nade mną!”. Odpowiedzmy nie tak, jak ci, którzy odpychają ludzi czegoś od nas żądających, jakby posługa potrzebującym przeszkadzała naszej bliskości z Panem. Nie! Mamy być jak Chrystus, który reaguje na każde wołanie o pomoc z miłością, miłosierdziem i współczuciem.

Wreszcie trzecia część tematu tego dnia – „Przebudź się!”. To wyrażenie mówi o odpowiedzialności, którą zawierza wam Pan. Jest to obowiązek czuwania, aby nie pozwolić, żeby presje, pokusy i grzechy nasze lub innych stępiły naszą wrażliwość na piękno świętości, radość Ewangelii. Dzisiejszy psalm responsoryjny zachęca nas do nieustannego „cieszenia się i weselenia”. Nikt, kto śpi, nie może śpiewać, tańczyć i radować się. Nie jest dobrze widzieć młodych ludzi śpiących… Nie! „Zbudź się!” Idź! Idź! Idź naprzód! Drodzy młodzi, „Bóg, nasz Bóg, nam pobłogosławił” (Ps 67,6). Bo od Niego „doznaliśmy miłosierdzia” (Rz 11,30). Będąc pewnymi miłości Boga, wychodźcie ku światu, aby przez „okazane wam miłosierdzie” oni – przyjaciele, współpracownicy, sąsiedzi, rodacy, każdy na tym wielkim kontynencie – „mogli dostąpić miłosierdzia Boga” (por. Rz 11,31). Jego łaską jesteśmy zbawieni.

Drodzy młodzi kontynentu azjatyckiego, mam nadzieję, że w jedności z Chrystusem i Kościołem podejmiecie tę drogę, która z pewnością da wam wiele radości. Teraz, kiedy zbliżamy się do stołu Eucharystii, zwróćmy się do naszej Matki Maryi, która dała Jezusa światu. Tak, Matko Maryjo, pragniemy przyjąć Jezusa. W Twej macierzyńskiej miłości pomóż nam zanieść Go innym, służyć Mu wiernie i czcić Go w każdym miejscu i czasie, w tym kraju i w całej Azji. Amen.

Młodzieży Azji, zbudź się!

Źródło: Katolicka Agencja Informacyjna
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/91809,wnoscie-madros...

avatar użytkownika intix

61. 300 młodych Chińczyków na spotkaniu z papieżem

Mimo różnorakich przeszkód, stawianych im przez władze, młodym ludziom udało się stworzyć, za pośrednictwem internetowych portali społecznościowych, grupy, które wyjechały oddzielnie do Korei na spotkanie z Ojcem Świętym i z rówieśnikami z innych krajów.

300 młodych Chińczyków na spotkaniu z papieżem
DANIEL DAL ZENNARO /PAP/EPA

Włoska agencja misyjna AsiaNews podała, powołując się na własne źródła, że młodzi Chińczycy uzyskali zgodę na wyjazd w małych grupkach, liczących nie więcej niż trzy osoby, przy czym wszystkie były zaopatrzone w wizy turystyczne. Po przybyciu na Półwysep Koreański połączyli się i wspólnie wzięli udział w Dniach Młodzieży, starając się jednak nie rzucać się zanadto w oczy.

Już wcześniej bowiem władze chińskie zablokowały, a nawet aresztowały kilku członków większej grupy, liczącej prawie 80 młodych ludzi, którzy próbowali razem opuścić Pekin.

Jeden z uczestników tego udanego wyjazdu przybył do Korei wraz z dwoma przyjaciółmi klerykami. Inny powiedział AsiaNews jeszcze przed Mszą kończącą Dni:

 „Jesteśmy przeszczęśliwi i nie boimy się. Byliśmy sprytni i dotychczas wszystko szło dobrze. Jestem pewien, że błogosławieństwo, jakiego Franciszek udzieli nam pod koniec Mszy, będzie nas chroniło w drodze powrotnej”.

http://papiez.wiara.pl/doc/2125238.300-mlodych-Chinczykow-na-spotkaniu-z...

avatar użytkownika intix

62. Pojednanie wymaga życia Ewangelią na serio

Homilia podczas Mszy św. o pokój i pojednanie odprawionej w katedrze Myeong-dong w Seulu przed odlotem do Rzymu.

Pojednanie wymaga życia Ewangelią na serio
DANIEL DAL ZENNARO /PAP/EPA
Msza św. w seulskiej katedrze


Drodzy bracia i siostry,

Mój pobyt w Korei zbliża się do końca i dziękuję Bogu za liczne błogosławieństwa jakimi obdarzył ten umiłowany kraj, a zwłaszcza Kościół w Korei. Wśród tych błogosławieństw szczególnie sobie cenię nasze wspólne doświadczenie w minionych dniach obecności tak wielu młodych pielgrzymów z całej Azji. Ich umiłowanie Jezusa i entuzjazm dla szerzenia Jego Królestwa są inspiracją dla nas wszystkich.

Punktem kulminacyjnym mojej wizyty jest obecna Msza św., w której błagamy Boga o łaskę pokoju i pojednania. Modlitwa ta ma szczególny wydźwięk na Półwyspie Koreańskim. Dzisiejsza Msza święta jest przede wszystkim modlitwą o pojednanie w tej koreańskiej rodzinie. W Ewangelii Jezus mówi nam, jak wielką moc ma nasza modlitwa, gdy dwaj lub trzej wspólnie o coś proszą (Mt 18, 19-20). O ileż bardziej, gdy cały naród wznosi swoje płynące z głębi serca wołanie do Boga!

Pierwsze czytanie przedstawia Bożą obietnicę przywrócenia ludu rozproszonego przez katastrofę i podział do jedności i dobrobytu. Dla nas, podobnie jak dla ówczesnego ludu Izraela, jest to obietnica pełna nadziei: wskazuje na przyszłość, którą Bóg przygotowuje nam już teraz. Jednakże obietnica ta jest nierozerwalnie związana z nakazem: poleceniem powrotu do Boga i posłuszeństwa całym sercem Jego prawu (Pwt 30, 2-3). Boże dary pojednania, jedności i pokoju są nierozerwalnie związane z łaską nawrócenia, przemiany serca, która może zmienić bieg naszego życia i historii, jako jednostek i jako narodu.

Słyszymy tę obietnicę podczas tej Mszy św., naturalnie w kontekście doświadczenia historycznego narodu koreańskiego, doświadczenia trwającego od ponad sześćdziesięciu lat podziału i konfliktu. Ale usilne wezwanie Boga do nawrócenia jest również wyzwaniem dla uczniów Chrystusa w Korei, by zastanowić się nad jakością swego wkładu w budowanie społeczeństwa sprawiedliwego i humanitarnego. Wzywa każdego z was do refleksji nad tym, na ile jako jednostki i wspólnoty okazujecie ewangeliczną troskę o tych, którym się gorzej powodzi, zepchniętych na margines, pozbawionych pracy i tych, którzy nie mają udziału w pomyślności wielu innych. Wzywa też was, jako chrześcijan i Koreańczyków do zdecydowanego odrzucenia mentalności ukształtowanej przez podejrzliwość, konfrontację i współzawodnictwo, i do formowania kultury kształtowanej przez nauczanie Ewangelii i najszlachetniejsze tradycyjne wartości narodu koreańskiego.

W dzisiejszej Ewangelii Piotr zwraca się do Pana z pytaniem: „Ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?” Na co Pan odpowiedział: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy”(Mt 18, 21-22). Te słowa dotykają istoty Jezusowego orędzia o pojednaniu i pokoju. Będąc posłusznymi Jego nakazowi codziennie prosimy naszego Ojca Niebieskiego, by przebaczył nam nasze grzechy, „jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Gdybyśmy nie byli na to gotowi, jakże moglibyśmy szczerze modlić się o pokój i pojednanie?

Jezus zwraca się do nas z prośbą, byśmy uwierzyli, że przebaczenie jest bramą, która prowadzi do pojednania. Mówiąc nam, byśmy wybaczali naszym braciom bez zastrzeżeń prosi nas o dokonanie czegoś zupełnie radykalnego, ale zarazem daje nam łaskę, aby to uczynić. To, co z ludzkiej perspektywy wydaje się niemożliwe, niepraktyczne, a nawet czasami odrażające, czyni On możliwym i owocnym przez nieskończoną moc swego krzyża. Krzyż Chrystusa objawia moc Boga, aby pokonać każdy podział, aby uzdrowić każdą ranę i przywrócić pierwotne więzi braterskiej miłości.

Tak więc to jest przesłanie, które wam pozostawiam kończąc moją wizytę w Korei. Miejcie ufność w moc Chrystusowego krzyża! Przyjmijcie Jego jednającą łaskę do waszych serc i dzielcie tę łaskę z innymi! Proszę was, byście dawali przekonujące świadectwo orędzia Chrystusowego przebaczenia w waszych domach, w waszych wspólnotach i na każdym poziomie życia narodowego. Jestem przekonany, że w duchu przyjaźni i współpracy z innymi chrześcijanami, z wyznawcami innych religii i wszystkimi ludźmi dobrej woli zatroskanymi o przyszłość koreańskiego społeczeństwa będziecie zaczynem Królestwa Bożego w tym kraju. W ten sposób nasze modlitwy o pokój i pojednanie wzniosą się do Boga z coraz bardziej czystych serc i za Jego łaskawym darem, wyjednają to cenne dobro, którego wszyscy pragniemy.

Módlmy się także, by pojawiły się nowe możliwości dialogu, spotkania i przezwyciężenia różnic, o nieustanną hojność w udzielaniu pomocy humanitarnej potrzebującym oraz coraz szersze uznanie, że wszyscy Koreańczycy są braćmi i siostrami, członkami jednej rodziny, jednego narodu, mówią tym samym językiem.

Zanim opuszczę Koreę, pragnę podziękować Pani Prezydent Republiki, Park Geun-hye, władzom cywilnym i kościelnym oraz wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili do umożliwienia tej wizyty. Pragnę szczególnie skierować słowa osobistego uznania do koreańskich księży, którzy na co dzień pracują w służbie Ewangelii i budowania Ludu Bożego w wierze, nadziei i miłości. Proszę was, jako posłanników Chrystusa i sługi Jego jednającej miłości (por 2 Kor 5, 18-20), byście nadal budowali pomosty szacunku, zaufania i zgodnej współpracy w waszych parafiach, między sobą i ze swoimi biskupami. Wasz przykład bezwarunkowej miłości do Pana, wierności i poświęcenia dla waszej posługi oraz troski charytatywnej o potrzebujących w znacznym stopniu przyczyniają się do dzieła pojednania i pokoju w tym kraju.

Drodzy bracia i siostry, Bóg wzywa nas, byśmy do Niego wrócili i uważnie słuchali Jego głosu, obiecując nam, że utwierdzi nas na ziemi w jeszcze większym pokoju i dobrobycie, niż zaznali nasi przodkowie. Niech uczniowie Chrystusa w Korei przygotowują nadejście tego nowego dnia, kiedy ta kraina porannego spokoju będzie radować się najobfitszym Bożym błogosławieństwem zgody i pokoju! Amen.

http://papiez.wiara.pl/doc/2125396.Pojednanie-wymaga-zycia-Ewangelia-na-...

avatar użytkownika intix

63. Ks. Lombardi: Azja to priorytet pontyfikatu

Rzecznik Stolicy Apostolskiej pozytywnie ocenił podróż papieża Franciszka do Korei Południowej. Organizacja papieskiej wizyty, a także współpraca z organami kościelnymi i państwowymi przebiegała bezbłędnie, stwierdził ks. Federico Lombardi SJ 17 sierpnia w Seulu.

Ks. Lombardi: Azja to priorytet pontyfikatu
JUNG YEON-JE /PAP/EPA
Spotkanie z przywódcami innych religii. Na zdjęciu: papież rozmawia z Hanem Yang-Won, przewodniczącym Związku Rodzimych Religii Korei.


Dodał, że program obecnej wizyty papieża nie był tak wypełniony, jak w przypadku majowej podróży do Ziemi Świętej.

Poprzez swoją wizytę w Korei Południowej papież wyraźnie dał do zrozumienia, że Azja powinna stanowić priorytet jego pontyfikatu. Kontynent ten powinien odgrywać bardzo ważną rolę w Kościele powszechnym - podkreślił ks. Lombardi. Ujawnił też, że podczas spotkania z azjatyckimi biskupami niemal wszyscy zwierzchnicy Kościołów lokalnych zaprosili papieża do swoich krajów. Według rzecznika Watykanu, mimo iż uwaga opinii publicznej była na początku papieskiej wizyty skierowana bardziej na wypowiedzi dotyczące Korei Północnej czy Chin, to wizyta w Korei miała charakter bardziej duszpasterski niż polityczny. Jednakże realia podziału Korei wpłynęły na atmosferę tych dni, zwłaszcza spotkania w pierwszym dniu, ale także spotkanie z ofiarami katastrofy promu Sewol. Ks. Lombardi zwrócił uwagę, że papież aż trzy razy spotkał się z osobami, które przeżyły ten dramat oraz z rodzinami ofiar.

Rzecznik Watykanu pozytywnie ocenił również spotkanie Franciszka z młodymi katolikami w ramach Azjatyckiego Dnia Młodzieży. Podkreślił, że papieżowi udało się spontanicznie reagować nawet po angielsku, „w języku, którym niezbyt sprawnie się posługuje”.

Podróż do Korei Południowej pozostawia też głębokie doświadczenie realiów koreańskich męczenników. Papież Franciszek beatyfikował 124 świadków wiary i odwiedził kilka miejsc związanych z błogosławionymi męczennikami. Ponadto zwrócił uwagę świata zachodniego na specyfikę Kościoła koreańskiego założonego przez świeckich, a nie przez zagranicznych misjonarzy.

http://papiez.wiara.pl/doc/2125409.Ks-Lombardi-Azja-to-priorytet-pontyfi...

avatar użytkownika intix

64. Trzecia podróż apostolska Franciszka dobiegła końca

W ostatnim dniu pielgrzymki papież spotkał się z przywódcami religijnymi całego kraju i odprawił Mszę świętą o pokój i pojednanie. O 6 rano czasu polskiego odleciał do Rzymu. Na lotnisku Ciampino jest oczekiwany o 17:45.

O godz. 8.30 czasu miejscowego (01.30 czasu środkowoeuropejskiego) Franciszek pożegnał się z pracownikami nuncjatury apostolskiej w Seulu, która była miejscem pobytu przez całą wizytę, po czym o 8.45 (01.45) odjechał do stołecznej katedry Myeong-dong na spotkanie z przywódcami religijnymi z całego kraju w budynku dawnej kurii metropolitalnej.

Ojcu Świętemu przedstawiono po kolei każdą z osób. Reprezentowały one wyznania chrześcijańskie - prawosławie, anglikanizm, luteranizm a także inne religie buddyzm, konfucjanizm oraz tradycyjne religie koreańskie. Pomimo, że nie przewidziano przemówień papież skierował po hiszpańsku kilka słów, podkreślając konieczność współpracy wyznawców różnych wyznań i religii. Na zakończenie poprosił o modlitwę w swojej intencji. Jego wypowiedź przetłumaczono na język koreański. Następnie Franciszek udał się do głównego wejścia do seulskiej katedry p.w. Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej.

Sprawowana ze wszystkimi biskupami koreańskimi Msza św. w intencji pokoju i pojednania w tym kraju była ostatnim, a także jak sam zaznaczył kulminacyjnym punktem wizyty Ojca Świętego w Korei. Eucharystia, w której wzięła udział prezydent, pani prezydent Park Geun-hye, sprawowana była według formularza o pokój i pojednanie po łacinie i koreańsku. Obecni na niej byli także przywódcy religijni, z którymi papież spotkał się wcześniej. Katedra w Seulu nie pomieściła wszystkich wiernych, i wielu z nich modliło się w deszczu na zewnątrz świątyni, śledząc papieską liturgię na telebimach.

Po uroczystym wejściu do katedry p.w. Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej Ojciec Święty zatrzymał się przy siedzącej w pierwszych ławkach grupie kobiet koreańskich, które w czasie II wojny światowej zostały zmuszone do świadczenia usług seksualnych żołnierzom japońskim, okupującym Półwysep Koreański. Od 86-letniej obecnie Kim Gun-ja i 88-letniej Kang Il-chul otrzymał reprodukcję obrazka symbolizującego ich bolesne doświadczenie niewolnic seksualnych, za które do tej pory nie dostały nawet odszkodowania.

W wygłoszonej po włosku, tłumaczonej na koreański homilii Ojciec Święty zaznaczył, że Eucharystia ta jest punktem kulminacyjnym jego wizyty i ma ona szczególny wydźwięk na Półwyspie Koreańskim, gdzie od ponad sześćdziesięciu lat trwa podział i konflikt. Wskazał, że Boże dary pojednania, jedności i pokoju są nierozerwalnie związane z łaską nawrócenia. Zachęcił do zastanowienia się na ile okazywana jest ewangeliczna troskę o tych, którym się gorzej powodzi oraz zdecydowanego odrzucenia mentalności ukształtowanej przez podejrzliwość, konfrontację i współzawodnictwo. Papież wezwał do codziennej modlitwy, by Ojciec Niebieski przebaczył nam nasze grzechy, „jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Wskazał na krzyż Chrystusa, objawiający moc Boga, „aby pokonać każdy podział, aby uzdrowić każdą ranę i przywrócić pierwotne więzi braterskiej miłości”. Zachęcił do ufności w moc Chrystusowego krzyża. „Przyjmijcie Jego jednającą łaskę do waszych serc i dzielcie tę łaskę z innymi! Proszę was, byście dawali przekonujące świadectwo orędzia Chrystusowego przebaczenia w waszych domach, w waszych wspólnotach i na każdym poziomie życia narodowego” - zaapelował Franciszek.

Papież zachęcił też do modlitw o pojawienie się „nowych możliwości dialogu, spotkania i przezwyciężenia różnic, o nieustanną hojność w udzielaniu pomocy humanitarnej potrzebującym oraz coraz szersze uznanie, że wszyscy Koreańczycy są braćmi i siostrami, członkami jednej rodziny, jednego narodu, mówią tym samym językiem”. W swoim ostatnim przemówieniu na terenie Korei Ojciec Święty wezwał tamtejszych katolików, by nadal budowali pomosty szacunku, zaufania i zgodnej współpracy w parafiach, między sobą i ze swoimi biskupami. „Wasz przykład bezwarunkowej miłości do Pana, wierności i poświęcenia dla waszej posługi oraz troski charytatywnej o potrzebujących w znacznym stopniu przyczyniają się do dzieła pojednania i pokoju w tym kraju” - podkreślił. „Niech uczniowie Chrystusa w Korei przygotowują nadejście tego nowego dnia, kiedy ta kraina porannego spokoju będzie radować się najobfitszym Bożym błogosławieństwem zgody i pokoju!” - zakończył swoją homilię Franciszek. Było to jego ostatnie przemówienie publiczne papieża podczas obecnej pielgrzymki.

W modlitwie wiernych proszono o pokój na świecie, by Bóg upowszechnił wolę przebaczenia i pojednania w tych, którzy z różnych powodów trwają w konflikcie. W drugim wezwaniu modlono się, za Kościół, by zawsze w świecie, w którym splatają się sprawiedliwość i niesprawiedliwość umiał znajdować właściwą drogę, prowadząc nią wszystkich ludzi. Następnie proszono Boga za regiony ogarnięte wojną, by ludzie potrafili przezwyciężyć wrogość, zawiść, egoizm i pożądliwość miłością, pokojem, cierpliwością i powściągliwością, żyjąc pojednani w jedności. W kolejnym wezwaniu proszono za narody cierpiące z powodu podziałów powodowanych motywami historycznymi, politycznymi, gospodarczymi i religijnymi, by mogły rozpocząć drogę jedności, przezwyciężając wszelkie przeszkody. W ostatniej intencji polecono Bogu ludzi ubogich i zepchniętych na margines, by wierni naśladując Chrystusa mogli im głosić Jego miłość i odnaleźć Boga obecnego między nimi. Ojciec Święty dodał od siebie prośbę w intencji kard. Fernando Filoniego, "który powinien być między nami". Polecił Bogu jego misję w Iraku oraz osoby należące do różnych mniejszości religijnych, potrzebujące pomocy.

Na zakończenie Eucharystii głos zabrał arcybiskup Seulu, kard. Andrew Yeom Soo-jung. W zakrystii Ojciec Święty spotkał się jeszcze krótko i porozmawiał z każdym z biskupów oraz pobłogosławił tablicę dla nowej siedziby kurii archidiecezjalnej. Następnie zszedł do krypty katedralnej na krótką modlitwę przy grobach męczenników. Spoczywają ta, szczątki 9 męczenników, którzy zginęli za wiarę w latach 1839 i 1866.

O godz. 12.45 (05.45 czasu polskiego) papież przybył do bazy lotniczej w Seulu. Obecni byli wszyscy biskupi Korei, prezydent kraju, pani Park Geun-hye oraz przedstawiciele władz a także kompania honorowa. O godz. 13.00 (06.00) papież wraz z towarzyszącymi mu osobami wyruszył w drogę powrotną do Rzymu. Przewidywany czas lotu – 11 godzin, 45 minut, odległość – 8970 km. Trasa przelotu wiedzie z Korei przez Chiny, Mongolię, Rosję, Białoruś, Polskę, Słowację, Austrię, Słowenię, Chorwację by dotrzeć do Włoch. Dziennikarze mają nadzieję, że podczas lotu Ojciec Święty spotka się z nimi i odpowie na ich pytania.

Na rzymskim lotnisku Ciampino maszyna z papieżem na pokładzie spodziewana jest o godz. 17.45, po czym Ojciec Święty uda się bezpośrednio śmigłowcem do Watykanu.

W ten sposób dobiegła końca 3. podróż apostolska papieża Franciszka a 140. w ogóle wyjazd biskupów Rzymu poza Rzym i Włochy w naszych czasach. Jako pierwszy tego rodzaju pielgrzymowanie podjął Paweł VI, który w latach 1964-70 odbył 9 takich podróży, następnie św. Jan Paweł II – 104 i Benedykt XVI – 24.

http://papiez.wiara.pl/doc/2125401.Trzecia-podroz-apostolska-Franciszka-...

avatar użytkownika intix

65. Zmiana w watykańsko-chińskich relacjach?

Wśród zwyczajowych telegramów, jakie Ojciec Święty wysyła do przywódców państw, nad którymi przelatuje jego samolot w czasie podróży apostolskich, ponownie znalazły się pozdrowienia dla prezydenta Chińskiej Republiki Ludowej.

Zmiana w watykańsko-chińskich relacjach?
Józef Wolny /Foto Gość
Droga do polepszenia losu chińskich katolików wydaje się jeszcze daleka


Wracający z Korei Franciszek składa w nich Xi Jimpingowi oraz jego rodakom najlepsze życzenia oraz przyzywa dla ich ojczyzny Bożego błogosławieństwa.

Telegram podobnej treści Papież wysłał również poprzednio, udając się do Korei, co wywołało zrozumiałe zainteresowanie dziennikarzy, podobnie jak sam przelot papieskiego samolotu nad Chinami. Tym bardziej, że pierwsze przesłanie miało nie dotrzeć do adresata. Większe jednak wrażenie, niż zwyczajowe telegramy, zrobiły w Pekinie papieskie słowa o gotowości do dialogu z państwami, z którymi Stolica Apostolska nie utrzymuje pełnych stosunków dyplomatycznych. Jak wiadomo, należy do nich również Chińska Republika Ludowa. Słowa Franciszka prawie natychmiast skomentowała przedstawicielka pekińskiej dyplomacji. „Chiny zawsze szczerze dążyły do polepszenia stosunków z Watykanem i czyniły pozytywne wysiłki w tym kierunku” – stwierdziła rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chuying.

Nie wiadomo, czy oświadczenie to oznacza zapowiedź odwilży w relacjach chińsko-watykańskich, jak chcieliby niektórzy komentatorzy, czy też jest jedynie wstępem do wyliczenia znanych argumentów z rytualnym żądaniem „nie wtrącania się w wewnętrzne sprawy Chin”. Tak czy inaczej, droga do polepszenia losu chińskich katolików wydaje się jeszcze daleka. Tak można sądzić choćby z trwającej w prowincji Zhejiang na wschodzie kraju brutalnej akcji usuwania Krzyży z miejsc chrześcijańskiego kultu.

http://papiez.wiara.pl/doc/2126216.Zmiana-w-watykanskochinskich-relacjach

***
Pozwolę sobie podłączyć:
>Krzyż: Jezus w Chinach

avatar użytkownika intix

66. Franciszek: Jestem gotów pojechać do Iraku

- Jestem gotów pojechać do Iraku - oświadczył papież Franciszek w rozmowie z dziennikarzami na pokładzie samolotu wiozącego go z Seulu do Rzymu.


Franciszek: Jestem gotów pojechać do Iraku
DANIEL DAL ZENNARO /PAP/EPA
Papież na pokładzie samolotu z Korei

Przypomniał, że gdy dotarły do niego i jego współpracowników wiadomości o sytuacji tamtejszych mniejszości religijnych i problemach Kurdystanu, który nie może przyjąć tak wielkiej liczby uchodźców, „napisaliśmy najpierw o tym wszystkim w komunikacie, który zredagował o. [Federico] Lombardi”.

- Potem komunikat został rozesłany do wszystkich nuncjatur, aby przekazały go rządom. Następnie napisaliśmy do sekretarza generalnego [Organizacji] Narodów Zjednoczonych i postanowiliśmy wysłać tam [do Iraku - KAI] osobistego wysłannika, kard. [Fernando] Filoniego - wyliczał Franciszek.

Ustalono też, że gdyby było to konieczne, po powrocie z Korei on sam mógłby pojechać do Iraku. - Jestem gotów! W tej chwili nie jest to najlepsza rzecz, jaką można zrobić, ale jestem do tego skłonny - zaznaczył papież.

Papież, zapytany, czy aprobuje amerykańskie ataki z powietrza na pozycje bojowników z Państwa Islamskiego, którzy opanowali tereny na północy i zachodzie Iraku oraz w północno-wschodniej Syrii i zmuszają tam mniejszość chrześcijańską i inne niemuzułmańskie mniejszości religijne do przechodzenia na islam lub do ucieczki, powiedział m.in, że w przypadkach, kiedy dochodzi do agresji, dozwolone jest powstrzymanie agresora.

http://papiez.wiara.pl/doc/2126183.Franciszek-Jestem-gotow-pojechac-do-I...

avatar użytkownika intix

67. Vivat Cristo, vivat Papa!

Z ks. Pawłem Zawadzkim SAC, rektorem kaplicy Miłosierdzia Bożego w Yangdeogwon, od 1991 roku posługującym w Korei Południowej, rozmawia Marta Milczarska

zdjecie
Jakie wezwanie pozostawił Ojciec Święty Kościołowi w Korei?

– Pielgrzymka Ojca Świętego Franciszka do Korei Południowej obudziła pragnienie ożywienia wiary, pragnienie ewangelizacji i świadectwa życia z Chrystusem, by stać się światłem Ewangelii w tej części świata. Z pewnością tę radość niesienia w świat Dobrej Nowiny obudził także przykład koreańskich męczenników, których beatyfikował Papież. Myślę, że właśnie wezwanie do ewangelizacji będzie dla nas, dla narodu koreańskiego najważniejszym wskazaniem po tej pielgrzymce.

Co można powiedzieć o przyjęciu Franciszka przez koreański naród?

– Ogromna rzesza pielgrzymów, miliony osób podczas Mszy Świętych, które chciały doświadczyć spotkania z Następcą św. Piotra, słuchania jego słów, pokazuje, jak wielką radością i nadzieją była ta wizyta w kraju, którego naród został podzielony. Koreańczycy ze wzruszeniem i podziwem obserwowali, jak Namiestnik Chrystusa na ziemi podchodzi do każdego człowieka: niepełnosprawnego, ubogiego, niewierzącego, by otoczyć go choć na chwilę miłością. Widziałem te łzy spływające po policzkach pielgrzymów, gdy Papież raz po raz zatrzymywał się, by pobłogosławić i ucałować dzieci. Miłość, czułość i zrozumienie do najsłabszych to to, co zostało w naszych sercach po papieskiej pielgrzymce.

Papież podczas wczorajszej Mszy św. w intencji pokoju i pojednania powiedział, że „przebaczenie jest bramą, która prowadzi do pojednania”.

– W sercach Koreańczyków wciąż pozostaje ból podziału narodu koreańskiego. Pamiętamy, że w czasie kiedy lądował papieski samolot, Korea Północna wystrzeliła rakietę. Choć władze tego totalitarnego kraju mówią, że nie miało to związku z wizytą Ojca Świętego, to jednak było to wielkie rozczarowanie, a jednocześnie wskazanie do dalszej modlitwy o obie Koree. My tu cały czas modlimy się o pokój i wolność dla braci z Korei Północnej.

Uczestniczył Ksiądz w spotkaniu ze wspólnotami zakonnymi…

– Spotkanie dla wspólnot zakonnych na terenie ośrodka w Kkottongnae było także wspaniałym przynagleniem do modlitwy, ubóstwa i posłuszeństwa. To spotkanie w atmosferze modlitwy rozpoczęło się od przywitania Papieża okrzykiem:
„Vivat Cristo, vivat Papa!”,
które były odniesieniem do żywej obecności Chrystusa. Ojciec Święty swoją bezkompromisową, a jednocześnie pełną zrozumienia i czułości postawą pozwolił nam odczuć tę Chrystusową obecność w każdym swoim geście i słowie.

Osobiście to spotkanie było dla mnie wezwaniem do głębszej i częstszej modlitwy. Wśród tylu spraw, zajęć, z którymi mierzę się na co dzień, niekiedy zatraca się duchowy wymiar mojej posługi. Do Yangdeogwon wiozę pragnienie ożywionej modlitwy pośród tych wszystkich zajęć, jakie przed nami, misjonarzami, stoją. Patrząc na Papieża, który znajduje czas na pochylenie się nad każdym człowiekiem, który pamięta o modlitwie za chrześcijan i ich prześladowców w każdym rejonie świata, myślę o tym, że muszę się więcej modlić.

Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/wp/92113,vivat-cristo-vivat-papa.html

avatar użytkownika intix

68. Korea Północna totalitarne zniewolenie

Nasz Dziennik:17 sierpnia 2014

zdjecie
Zdjęcie: KCNA/
Reuters


Korea Północna otwiera każdego roku listę krajów, w których dokonują się prześladowania chrześcijan. Miejsce, gdzie jak w powieści Henryka Sienkiewicza „Quo vadis” Chrystus „krzyżowany jest po raz wtóry” w cierpiących chrześcijanach.

Korea Północna nie uznaje prawa do wolności religijnej i jest to jedna z głównych zasad funkcjonowania tego państwa. W stolicy kraju, Phenianie, istnieje tylko kilka chrześcijańskich kościołów (jeden katolicki, dwa protestanckie, od 2006 r. jedna cerkiew prawosławna), a także cztery świątynie buddyjskie, ale nie ma informacji, jak wygląda pod tym względem sytuacja w innych częściach kraju. Brak wolności religijnej jest nierozłącznie związany z samą genezą tworzenia się Korei Północnej. Obecny reżim realizuje program Partii Pracy Korei (KPP), której polityczna ideologia opiera się na zasadzie samodzielności. Partia ta kieruje się zasadą dżucze (samodzielność polityczna, ideologiczna, ekonomiczna, obronna).

IDEOLOGIA DŻUCZE

KPP jest następczynią Komunistycznej Partii Korei, której historia została ukształtowana przez walki wewnątrzpartyjne i krwawe czystki, w które zaangażowane były dwie frakcje – prosowiecka i prochińska. Dżucze, na której zbudowany jest cały system polityczny i gospodarczy Korei Północnej, jest ideologią synkretyczną, która łączy ściśle ze sobą neokonfucjanizm, narodowy maoizm i stalinizm.

W ciągu długich lat ideologia ta doprowadziła kraj do izolacji od reszty społeczności międzynarodowej oraz do rozwoju kultu jednostki pod autokratycznymi rządami „Ojca Narodu” Kim Ir Sena. Doszedł on do władzy w 1948 r., a zmarł w 1994. Jego następcą został jego syn Kim Dzong Il, który przyjął oficjalnie tytuł „Drogiego Przywódcy”, zmarł 17 grudnia 2011 roku. Obecnym „Ojcem narodu” jest jego syn Kim Dzong Un.

Dzięki rządom obu Kimów, ojca, syna, a teraz także i wnuka, traktowanych jak bóstwa, kult jednostki stał się jedyną formą dozwolonej religijności w kraju. Kim Ir Sen i Kim Dzong Il odbierają niemal cześć boską podczas wielu publicznych uroczystości. Używany język i słowa do opisania ich życia i dokonań są doniosłe i mistyczne, analogiczne do tych, jakich używa się podczas uroczystości religijnych. W tym sensie oficjalną religią Korei Północnej jest półpaństwowe bałwochwalstwo, podobne do czczenia dynastii rządzącej.

ZNIKNĘLI BEZ ŚLADU

Korea Północna jest podzielona na trzy katolickie diecezje oraz dodatkowo terytorialne opactwo w Tomwok, które podlega bezpośredniej jurysdykcji Stolicy Apostolskiej.

Represje antyreligijne są stałym elementem polityki władz po podziale półwyspu w 1953 roku. Ta polityka doprowadziła do tego, że północnokoreańscy katolicy zniknęli bez śladu, a zwłaszcza katoliccy biskupi. Stolica Apostolska nadal uważa ich za „zaginionych”. W Roczniku Papieskim są nadal traktowani jako tytularni biskupi miejscowych diecezji. Natomiast władze Korei Północnej traktują ich jako osoby „całkowicie nieznane” i począwszy od lat 80. XX wieku, odmawiają odpowiedzi na wszelkie pytania dotyczące ich sytuacji.

Los biskupów z Korei Północnej jest odzwierciedleniem losu całego Kościoła w tym kraju. W połowie XX wieku 30 proc. ludności Phenianu stanowili katolicy. W czasie wojny koreańskiej (1950-1953) oddziały komunistyczne wkroczyły na południe, aresztując zagranicznych misjonarzy i osoby duchowne, a także chrześcijan koreańskich, ponieważ jako cel postawiono sobie całkowite wymazanie chrześcijaństwa z tych terenów.

Na Północy klasztory i kościoły zostały zniszczone, a zakonnicy i księża aresztowani i skazani na śmierć. Los ten podzielił nawet apostolski delegat ds. Korei ks. bp Patrick James Byrne. Chociaż wyroku w stosunku do niego nigdy nie wykonano, zmarł rok później w obozie koncentracyjnym w wyniku ciężkich warunków i głodu, których zaznał.

W zasadzie bardzo niewiele wiadomo, co działo się z chrześcijanami w Korei Północnej w kolejnych latach po zakończeniu wojny. Los 166 księży i zakonników, którzy pod koniec wojny pozostali w Korei Północnej, nie jest również do tej pory wyjaśniony. Aż w latach 80. XX wieku, kiedy się o nich upominano, oficjalne władze Korei Północnej zawsze odpowiadały: „Te osoby są nam całkowicie nieznane”.

Dziś w Korei Północnej nie ma żadnych duchownych i dlatego nie odbywają się tam żadne obrzędy i uroczystości religijne. Choć według oficjalnych danych w Korei Północnej żyje około 4 tys. katolików i około 11 tys. protestantów. Tymczasem na podstawie źródeł, do jakich ma dostęp agencja AsiaNews, rzeczywista liczba katolików w tym kraju nie przekracza 200 osób, a większość to osoby w podeszłym wieku. W Korei Północnej istnieją tylko trzy oficjalnie zarejestrowane miejsca kultu chrześcijańskiego: dwa protestanckie i jeden katolicki.

BEZWZGLĘDNE REPRESJE

Od momentu, gdy reżim doszedł do władzy, chrześcijanie są poddawani bezwzględnym represjom. Ogólnie nie są respektowani z powodu przypisywanej im nielojalności wobec władz, a także z powodu podejrzanych związków z Zachodem. Dlatego też większość katolików musi praktykować swą wiarę w ukryciu. W tym komunistycznym kraju ujawnienie, że ktoś uczestniczy we Mszy św. w miejscu, które nie jest wyznaczone przez władze, może oznaczać aresztowanie, tortury, a nawet śmierć (za posiadanie Biblii również grozi kara śmierci).

W dniu 16 czerwca 2009 r. 33-letniego chrześcijanina Ri Hyon-oka skazano na śmierć i wyrok wykonano „za rozprowadzanie Biblii”. Członkowie jego rodziny trafili do więzienia. W Korei Północnej istnieje zasada odpowiedzialności zbiorowej, która dotyka nie tylko najbliższych, a nawet dalszych krewnych, lecz również sąsiadów.

Liczba osób usiłujących wyemigrować z powodu głodu lub z przyczyn religijnych jest bardzo duża. Jeśli zostają schwytane, są skazywane na śmierć albo przymusowe prace. Porozumienie między Chinami i Koreą Północną czyni sytuację jeszcze bardziej dramatyczną. Dyktatura Chińskiej Republiki Ludowej zgodziła się bowiem uznać północnokoreańskich uciekinierów za „nielegalnych uchodźców” i schwytanych na terytorium Chin zmusza do powrotu do kraju.

ZAGŁADA DZIECI

Park Sun-ja, 28-latka, której udało się uciec z Korei Północnej, na jednej z międzynarodowych konferencji zaświadczyła o naruszaniu praw człowieka w swojej ojczyźnie. Kobieta potwierdziła, że do tej pory powszechnymi praktykami w obozach przetrzymywania w Korei Północnej są: przymusowa aborcja oraz dzieciobójstwo.

– Słyszałam płacz matek i dzieci przez zasłony szpitala. Pewnego dnia przez częściowo uchyloną zasłonę zobaczyłam na własne oczy, jak pielęgniarka przykryła twarz noworodka mokrym ręcznikiem i udusiła go. Dziecko przestało płakać po około 10 minutach – opowiadała Koreanka. – Wszyscy więźniowie wiedzą, że dzieci są zabijane zaraz po urodzeniu. Owija się je w kawałek materiału i pali na znajdującym się przy obozie wzgórzu.

Jak wynika z jej relacji, w obozach powszechną praktyką są też zastrzyki z leków wywołujących przedwczesny poród.

– Nie potrafię sobie wyobrazić, jak czuła się tamta kobieta. Słyszałam o wydarzeniach takich jak te, ale po tym, jak zobaczyłam je na własne oczy, czułam, że nie żyję już w cywilizowanym społeczeństwie – mówi Park Sun-ja, która do obozu trafiła w 2002 r., gdy usiłowała uciec do Chin. Skazana została na dwa miesiące pozbawienia wolności w obozie przetrzymywania w prowincji Shinuiju. Tam stała się świadkiem owego dzieciobójstwa. W 2002 r. udało się jej ostatecznie uciec do Korei Południowej.

Obecna pielgrzymka Papieża Franciszka do Korei Południowej niesie nadzieję, że świat zwróci swoje oczy na cierpienie nie tylko chrześcijan, ale całego społeczeństwa żyjącego w największym „obozie koncentracyjnym”, jakim jest Korea Północna.

KOREAŃSCY ŚWIĘCI

Ową nadzieję pogłębia także beatyfikacja, której dokona Papież Franciszek podczas pielgrzymki do Korei Południowej. Wyniesiony do chwały ołtarza zostanie Koreańczyk Paweł Yun Ji-chung i jego 123 towarzyszy zamordowanych w Korei z nienawiści do wiary w latach 1791-1888.

Błogosławiony Paweł urodził się w 1759 roku w szlacheckiej rodzinie. Został ochrzczony w 1787 roku już jako dorosły mężczyzna. Nawrócił się dzięki krewnemu. Czynił siebie świeckim apostołem. Tym, co otrzymał od swojego wuja, dzielił się z innymi, pociągając ich do wiary w niełatwych dla chrześcijaństwa czasach.

W 1790 roku Paweł, a wraz z nim i inni chrześcijanie, odmawiają praktyk kultu przodków oraz sprzeciwiają się konfucjanizmowi. Rozpoczął się wtedy czas polowania na wszystkich odrzucających kult przodków. Paweł i jego towarzysze przez krótki czas ukrywają się, ale gdy dociera do Pawła wiadomość o aresztowaniu jego krewnych, wychodzi z ukrycia. Aresztowany, zostaje skazany i stracony 8 grudnia 1791 roku. Wyrok został wykonany przez ścięcie, a Paweł, idąc na męczeńską śmierć, zanosił modlitwy do Jezusa i Jego Najświętszej Matki.

Historia życia bł. Pawła i jego towarzyszy staje się mocnym przykładem dla współczesnych chrześcijan żyjących w Korei Północnej. Ich życie podobne jest to drogi męczenników XVIII wieku. Również oni poznają wiarę w Chrystusa przez świadectwo życia innych chrześcijan. Często świeckich, bo żyją w kraju pozbawionym duchownych. Przyjmując chrzest, sami stają się apostołami, którzy w niełatwych czasach niosą ewangeliczne przesłanie nadziei i triumfu miłości kolejnym ludziom doświadczającym okrucieństw totalitaryzmu. Niejednokrotnie też pełni ufności podejmują męczeństwo, przyzywając wstawiennictwa Jezusa i Maryi, ufni w to, że Ten, w którego ręce powierzają swój los, z ich męczeństwa wyprowadzi dobro, a z ich śmierci życie.

ks. Rafał Cyfka

avatar użytkownika intix

69. Kościół jest stróżem pamięci i nadziei

Katecheza Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas audiencji generalnej w Watykanie

zdjecie
Zdjęcie: Alessandro Bianchi/ Reuters

Drodzy Bracia i Siostry!

W minionych dniach odbyłem podróż apostolską do Korei, a dziś wraz z wami dziękuję Panu za ten wielki dar. Mogłem odwiedzić Kościół młody i dynamiczny, zbudowany na świadectwie męczenników i ożywiany duchem misyjnym, w kraju, w którym spotykają się starożytne kultury azjatyckie i odwieczna nowość Ewangelii.

Pragnę ponownie wyrazić wdzięczność drogim braciom biskupom Korei, pani prezydent Republiki, innym przedstawicielom władz i wszystkim, którzy współpracowali na rzecz tej wizyty. Znaczenie tej podróży apostolskiej można streścić w trzech słowach: pamięć, nadzieja, świadectwo.

Republika Korei jest krajem, który zaznał znacznego i szybkiego rozwoju gospodarczego, a także któremu grozi zatracenie swej tożsamości z powodu tej negatywnej globalizacji, która likwiduje różnice, oraz tego materializmu, który praktyczne wykluczając Boga, rodzi niepokój wewnętrzny, dotykający szczególnie młodych.

W tej sytuacji Kościół jest stróżem pamięci i nadziei: jest on rodziną duchową, w której dorośli przekazują młodym pochodnię wiary otrzymaną od osób starszych. Pamięć świadków przeszłości staje się nowym świadectwem w czasie obecnym i nadzieją przyszłości. W tej perspektywie można odczytać dwa główne wydarzenia tej podróży: beatyfikację 124 męczenników koreańskich, którzy dołączają się do kanonizowanych przed 30 laty przez św. Jana Pawła II, oraz spotkanie z młodymi z okazji VI Azjatyckich Dni Młodzieży.

Człowiek młody zawsze poszukuje czegoś, dla czego warto żyć, jest męczennikiem jakiegoś świadectwa, co więcej Kogoś, dla Kogo warto oddać swoje życie. Tą rzeczywistością jest Miłość, to Bóg, który stał się człowiekiem w Jezusie, będącym Świadkiem Ojca.

Kościół w Korei strzeże także pamięci pierwotnej roli, jaką mieli świeccy zarówno w początkach wiary, jak i w dziele ewangelizacji. Na tej ziemi wspólnota chrześcijańska nie została bowiem utworzona przez misjonarzy, lecz przez grupę młodych Koreańczyków w drugiej połowie XVIII wieku, zafascynowanych pewnymi tekstami chrześcijańskimi, którzy dogłębnie je studiowali i obrali za regułę swego życia. Jeden z nich został posłany do Pekinu, by otrzymać chrzest, a następnie ochrzcił swoich towarzyszy. Z tego pierwszego zarodka powstała wielka wspólnota, która od początku i przez około stu lat znosiła brutalne prześladowania, z tysiącami męczenników. Tak więc Kościół w Korei jest zbudowany na wierze, na trudzie misyjnym i męczeństwie wiernych świeckich.

Pierwsi koreańscy chrześcijanie stawiali sobie jako wzór wspólnotę apostolską w Jerozolimie, praktykując miłość bratnią, pokonującą wszelkie różnice społeczne. Zachęciłem więc dzisiejszych chrześcijan, by hojnie dzielili się z najuboższymi i wykluczonymi, zgodnie z 25 rozdziałem Ewangelii św. Mateusza: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.

Drodzy Bracia, w historii wiary w Korei widzimy, że Chrystus nie przekreśla kultur, nie obala procesu dziejowego narodów, które poprzez wieki i tysiąclecia poszukują prawdy, realizując miłość Boga i bliźniego. Chrystus nie likwiduje tego, co jest dobre, ale prowadzi to do wypełnienia.

Natomiast Chrystus zwalcza i pokonuje zło, które zasiewa kąkol między jednym człowiekiem a drugim, między jednym a drugim narodem, które rodzi wykluczenie z powodu bałwochwalstwa pieniądza, które zasiewa truciznę pustki w sercach młodych. Jezus Chrystus zwalczał to zło i zwyciężył swoją Ofiarą miłości. Jeśli będziemy w Nim trwać, w Jego miłości, to także i my jak męczennicy możemy żyć i zaświadczać o Jego zwycięstwie. Z tą wiarą modliliśmy się i także teraz się modlimy, aby wszystkie dzieci ziemi koreańskiej, cierpiące z powodu konsekwencji wojen i podziałów, mogły podjąć proces pełnego pojednania.

Na podróż tę swoje światło rzuciła uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Z wysoka, gdzie króluje z Chrystusem, Matka Kościoła towarzyszy drodze ludu Bożego, wspiera najtrudniejsze kroki, pociesza przeżywających trudne doświadczenia i stale ukazuje perspektywę nadziei. Niech Pan za Jej macierzyńskim wstawiennictwem zawsze błogosławi naród koreański, obdarza go pokojem i dobrobytem. Niech też błogosławi żyjący tam Kościół, aby był zawsze płodny oraz pełen radości Ewangelii.

Słowo Papieża Franciszka skierowane do Polaków

Witam polskich pielgrzymów. Drodzy Bracia i Siostry, dziękując Panu za dar spotkania z narodem koreańskim i z młodymi Azji, wybiegam myślą ku spotkaniu z młodzieżą świata, które – jak Bóg pozwoli – odbędzie się w Krakowie. Modlę się, by przygotowania do przyszłych Dni Młodzieży były dla wszystkich okazją do pogłębienia wiary, nadziei i miłości. Młodym, którzy w okresie wakacji w różnych wspólnotach przeżywają rekolekcje i pielgrzymki, dziękuję za życzenia, wyrazy duchowej bliskości i modlitwy w mojej intencji. Wszystkich zawierzam opiece Matki Najświętszej i z serca błogosławię.

Źródło: vatican.va
http://www.naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/92403,kosciol-jest-s...

avatar użytkownika intix

70. Duch Święty jest duszą Kościoła


zdjęcie
Zdjęcie: Tony Gentile/
Reuters


Homilia Papieża Franciszka wygłoszona 29 listopada 2014 r. podczas Mszy św. sprawowanej w katedrze obrządku łacińskiego w Stambule

Człowiekowi spragnionemu zbawienia Jezus w Ewangelii przedstawia się jako źródło, z którego można zaczerpnąć, skałę, z której za sprawą Ojca wytryskują strumienie wody żywej dla tych wszystkich, którzy w Niego wierzą (por. J 7,38). Wraz z tym proroctwem, ogłoszonym publicznie w Jerozolimie, Jezus zapowiada dar Ducha Świętego, który otrzymają Jego uczniowie po Jego uwielbieniu, czyli po Jego Śmierci i Zmartwychwstaniu (por. w. 39).

Duch Święty jest duszą Kościoła. On daje życie, rozbudza różne charyzmaty wzbogacające lud Boży, a przede wszystkim tworzy jedność wśród wierzących: z wielu tworzy jedno ciało, Ciało Chrystusa. Całe życie i misja Kościoła zależy od Ducha Świętego; On dokonuje wszystkiego.

Samo wyznanie wiary, jak nam przypomina w pierwszym dzisiejszym czytaniu św. Paweł, jest możliwe tylko dlatego, że podpowiada je Duch Święty: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12,3b). Kiedy modlimy się, to dlatego, że Duch Święty rozbudza w nas modlitwę serca. Kiedy przełamujemy krąg naszego egoizmu, wychodzimy z naszych ograniczeń i podchodzimy do innych, aby ich spotkać, słuchać, pomagać im, to dzieje się tak dlatego, że pobudził nas Duch Boży. Gdy odkrywamy w sobie niezwykłą zdolność do przebaczania, miłowania tych, którzy nas nie kochają, to dzieje się tak, bo porwał nas Duch. Kiedy wychodzimy poza konwencjonalne słówka i zwracamy się do braci z tą czułością, która rozpala serce, to z pewnością dotknął nas Duch Święty.

To prawda, że Duch Święty rozbudza różne charyzmaty w Kościele. Pozornie zdaje się to tworzyć nieład, ale w istocie, pod Jego kierownictwem, stanowi ogromne bogactwo, ponieważ Duch Święty jest Duchem jedności, która nie oznacza jednolitości. Tylko Duch Święty może wzbudzić różnorodność, wielość, a jednocześnie dokonywać jedności. Kiedy to my chcemy tworzyć różnorodność i zamykamy się w naszych partykularyzmach i ekskluzywizmach, to wnosimy podział; a kiedy my chcemy tworzyć jedność, według naszych ludzkich planów, to w końcu doprowadzamy do ujednolicenia i homologacji. Jeśli natomiast pozwalamy się prowadzić Duchowi Świętemu, to bogactwo, różnorodność, odmienność nigdy nie stają się konfliktem, ponieważ On nas pobudza, by żyć różnorodnością w komunii Kościoła.

Mnogość członków i charyzmatów znajduje swoją zasadę harmonizującą w Duchu Chrystusa, którego posłał Ojciec i którego nadal posyła, by dokonywać jedności wśród wierzących. Duch Święty sprawia jedność Kościoła: jedność w wierze, jedność w miłości, jedność w spójności wewnętrznej. Kościół i Kościoły są wezwane, by dać się prowadzić przez Ducha Świętego, przybierając postawę otwartości, gotowości uczenia się i posłuszeństwa. To On zestraja Kościół. Przychodzą mi na myśl te piękne słowa św. Bazylego Wielkiego: „Ipse harmonia est” – On sam jest harmonią.

Chodzi tu o perspektywę nadziei, ale jednocześnie perspektywę mozołu, ponieważ zawsze jest w nas pokusa, aby opierać się Duchowi Świętemu, bo miesza, rusza z miejsca, każe chodzić, przynagla Kościół, by szedł naprzód. A zawsze łatwiej i wygodnej zasiąść na swoich statycznych i niezmiennych pozycjach. W rzeczywistości Kościół okazuje się wiernym Duchowi Świętemu na tyle, na ile usiłuje Go słuchać i oswoić. Także Kościół okazuje się wierny wobec Ducha Świętego, kiedy zaniecha pokusy oglądania się na siebie samego. A my, chrześcijanie, stajemy się prawdziwymi uczniami misjonarzami, zdolnymi do budzenia sumień, jeśli zrezygnujemy ze stylu defensywnego, aby pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu. On jest świeżością, wyobraźnią, nowością.

Nasze obrony mogą się przejawiać przez przesadne przywiązanie do naszych idei, sił własnych – jednak w ten sposób popadamy w pelagianizm – lub przez postawę ambicji i próżności. Te mechanizmy obronne uniemożliwiają nam zrozumienie naprawdę innych i otwarcie się na szczery dialog z nimi. Ale Kościołowi, zrodzonemu z Pięćdziesiątnicy, powierzony jest ogień Ducha Świętego, który nie tyle wypełnia umysł ideami, ile rozpala serce; uderzył w niego wiatr Ducha, który nie przekazuje władzy, ale zdolność do posługi miłości, język, który każdy może zrozumieć.

Im bardziej pozwolimy się pokornie prowadzić Duchowi Pańskiemu na naszej drodze wiary i życia braterskiego, tym bardziej będziemy przezwyciężać nieporozumienia i spory, podziały i kontrowersje oraz staniemy się wiarygodnym znakiem jedności i pokoju, że nasz Pan zmartwychwstał, żyje.

Z tą radosną pewnością obejmuję was wszystkich, drodzy bracia i siostry: katolickiego Patriarchę syryjskiego, Przewodniczącego Konferencji Episkopatu, Wikariusza Apostolskiego bp. Pelâtre, pozostałych biskupów i egzarchów, kapłanów i diakonów, osoby konsekrowane i wiernych świeckich należących do różnych wspólnot i różnych obrządków Kościoła katolickiego. Pragnę pozdrowić z braterską miłością Patriarchę Konstantynopola, Jego Świątobliwość Bartłomieja I, Metropolitę syryjsko-ortodoksyjnego, Wikariusza patriarchalnego ormiańsko-apostolskiego oraz przedstawicieli wspólnot protestanckich, którzy zechcieli z nami się modlić podczas tej celebracji. Pragnę im wyrazić moją wdzięczność za ten braterski gest. Serdeczną myśl kieruję ku Patriarsze ormiańsko-apostolskiemu Mesrobowi II, zapewniając o mojej modlitwie.

Bracia i siostry, skierujmy naszą myśl ku Najświętszej Maryi Pannie, Matce Bożej. Wraz Nią, która w Wieczerniku modliła się z apostołami w oczekiwaniu Pięćdziesiątnicy, prośmy Pana, aby zesłał swego Ducha Świętego do naszych serc i uczynił nas świadkami jego Ewangelii na całym świecie. Amen!

Źródło: KAI

avatar użytkownika intix

71. Łączy nas nadzieja


zdjęcie
Zdjęcie: Tony Gentile/ Reuters

Słowo Ojca Świętego Franciszka wygłoszone podczas modlitwy ekumenicznej w kościele patriarchalnym św. Jerzego w Konstantynopolu

Wasza Świątobliwość, drogi bracie,

Wieczór zawsze niesie z sobą mieszane uczucia wdzięczności za przeżyty dzień i naznaczone niepokojem zawierzenie w obliczu zapadającej nocy. Dzisiejszego wieczoru moje serce jest wypełnione wdzięcznością dla Boga, który pozwolił mi znaleźć się tutaj, by modlić się razem z Waszą Świątobliwością i tym Kościołem siostrzanym na koniec intensywnego dnia wizyty apostolskiej. Równocześnie moje serce oczekuje na dzień, który rozpoczęliśmy liturgicznie: święto św. Andrzeja Apostoła, założyciela i patrona tego Kościoła.

W tej wieczornej modlitwie, poprzez słowa proroka Zachariasza Pan po raz kolejny dał nam fundament, który jest podstawą naszego wychylenia między dniem dzisiejszym a jakimś jutrem, mocną skałę, na której możemy wspólnie stawiać nasze kroki z radością i nadzieją; tym skalistym fundamentem jest obietnica Pana: „Oto Ja wybawię lud mój z krainy wschodu i z krainy zachodu słońca... Ja będę ich Bogiem, wiernym i sprawiedliwym” (8,7.8).

Tak, czcigodny i drogi Bracie Bartłomieju, wyrażając szczere „dziękuję” za Twoją braterską gościnność, czuję, że nasza radość jest większa, ponieważ jej źródło jest gdzie indziej, nie jest w nas, nie tkwi w naszym zaangażowaniu i w naszych wysiłkach, które oczywiście istnieją, ale we wspólnym zawierzeniu wierności Boga, który kładzie fundament, by odbudować swoją świątynię, którą jest Kościół (por. Za 8.9). „Zasieję pokój” (Za 8,12); oto ziarno radości. Ten pokój i radość, jakich świat dać nie może, ale który Pan Jezus obiecał swoim uczniom i dał go im jako Zmartwychwstały, w mocy Ducha Świętego.

Andrzej i Piotr usłyszeli tę obietnicę, otrzymali ten dar. Byli braćmi rodzonymi, ale spotkanie z Chrystusem przemieniło ich w braci w wierze i miłości. A tego radosnego wieczoru, podczas modlitewnego czuwania powiedziałbym przede wszystkim: braci w nadziei. Wasza Świątobliwość, jakaż to łaska być braćmi w nadziei Zmartwychwstałego Pana! A nadzieja nie zawodzi! Cóż za łaska – i jaka odpowiedzialność – móc podążać wspólnie w tej nadziei, znajdując oparcie we wstawiennictwie świętych braci Apostołów Andrzeja i Piotra! I wiedzieć, że ta wspólna nadzieja zawieść nie może, ponieważ nie opiera się na nas i na naszych wątłych siłach, ale na wierności Boga.

Z tą radosną nadzieją, pełną wdzięczności i niecierpliwego oczekiwania wyrażam Waszej Świątobliwości i wszystkim obecnym oraz Kościołowi Konstantynopola moje serdeczne i braterskie życzenia na uroczystość świętego Patrona. I proszę o pewną przysługę: o pobłogosławienie mnie i Kościoła Rzymskiego.

Źródło: Katolicka Agencja Informacyjna.

avatar użytkownika intix

72. Papież już w Ekwadorze

2015-07-05

O godz. 14.45 (21.45 czasu polskiego) po 12.40 godzinach lotu samolot Alitalii A330 wylądował na płycie Międzynarodowego Portu Lotniczego „Mariscal Sucre” w Quito.
Papież już w Ekwadorze
JOSE JACOME /PAP/EPA
Głównym tematem powitalnych przemówień papieża i prezydenta Ekwadoru była kwestia sprawiedliwości społecznej

Ledwie papież wyszedł z drzwi samolotu wiatr zerwał mu z głowy piuskę. Resztę ceremonii papież odbył więc bez niej. Na płycie lotniska papieża przywitał prezydent Ekwadoru, Rafael Correa, wraz z małżonką, po czym nastąpiła oficjalna część powitania. Po odegraniu i odśpiewaniu hymnów Ekwadoru i Watykanu papieża powitali członkowie komitetu, który przygotowywał pielgrzymkę oraz przedstawiciele duchowieństwa Ekwadoru.

W swoim powitalnym przemówieniu prezydent Ekwadoru mówił głównie o potrzebie stworzenia w świecie sprawiedliwego systemu gospodarczego i politycznego. Zwrócił między innymi  uwagę, że Ameryka Południowa jest kontynentem niesprawiedliwości: jak w tym kontekście możemy się nazywać kontynentem chrześcijańskim? - pytał. Wyraził pragnienie, aby znaleźć sposób na to, by polityka i ekonomia zostały poddane dobru człowieka.. Przypomniał też nauczanie Jana Pawła II, który wiele lat temu odwiedził ten kraj, a który, choć uznawał wartość własności prywatnej jednocześnie uczył, że powinna ona służyć wszystkim ludziom. Prezydent Ekwadoru wezwał więc do budowania bardziej sprawiedliwego ładu społecznego, między innego stworzenia mechanizmów kontroli wolnego rynku.

Papież z kolei witając zebranych na samym początku życzył prezydentowi, by ten bardziej sprawiedliwy system udało mu się stworzyć. "Przybywam jako świadek Bożego miłosierdzia i Jezusa Chrystusa" - stwierdził następnie przypominając jednocześnie, że to w Ewangelii można znaleźć klucze do uczynienia świata bardziej sprawiedliwym. Ojciec Święty przypomniał, że nie jest to jego pierwsza wizyta w Ekwadorze, a tym razem jako papież przybywa jako świadek Bożego miłosierdzia i wiary w Jezusa Chrystusa. Zaznaczył, iż tą samą wiarą żyli święci tego narodu, wnosząc swój wkład w udoskonalenie ówczesnego ekwadorskiego społeczeństwa. Wskazał, iż kluczami do rozwiązania wyzwań, przed jakimi staje ono dzisiaj jest „dowartościowanie różnic, krzewienie dialogu oraz uczestnictwa bez wykluczeń, aby osiągnięcia w dziedzinie uzyskiwanego postępu i rozwoju zapewniły lepszą przyszłość dla wszystkich, zwracając szczególną uwagę na naszych najsłabszych braci i na najbardziej zagrożone mniejszości”. Zapewnił, iż w tej dziedzinie władze mogą liczyć zawsze na zaangażowanie i współpracę Kościoła. Pozdrawiając cały Ekwador papież zachęcił do dziękowania Bogu za to, co uczynił i co czyni, krzewienia zdolności do obrony maluczkich i prostych, troski o dzieci i starców, ufności do młodych oraz podziwiania szlachetności ekwadorskiego ludu i niepowtarzalnego piękna tego kraju.

Pełny tekst papieskiego przemówienia

Następnie przy dźwiękach śpiewów w języku keczua (drugi oficjalny język tego kraju), w których wyraźnie pobrzmiewały andyjskie nuty z prezydentem i papieżem witali się przedstawiciele młodzieży.

Po zakończeniu ceremonii papież udał się samochodem do nuncjatury w Quito. Tam spędzi swoją pierwszą noc w Ekwadorze.

http://papiez.wiara.pl/doc/2577708.Papiez-juz-w-Ekwadorze
***

Program podróży papieża do Ameryki Łacińskiej

Od 5 do 13 lipca potrwa podróż papieża do Ameryki Łacińskiej. Franciszek odwiedzi Ekwador, Boliwię i Paragwaj. Oto szczegółowy program papieskiej wizyty (godziny według czasu lokalnego, a w nawiasach czasu polskiego).

Niedziela 5 lipca 2015

09.00 odlot z lotniska Fiumicino

EKWADOR

15.00 (22.00) - przylot na międzynarodowe lotnisko im Marszałka Sucre w Quito, ceremonia powitania (przemówienie Ojca Świętego)

Poniedziałek 6 lipca 2015

09.00 (16.00) - odlot do Guayaquil

10.00 (17.00) - przylot na międzynarodowe lotnisko im. José J. de Olmedo w Guayaquil

11.15 (18.15) - Msza św. przed sanktuarium Miłosierdzia Bożego (homilia Ojca Świętego)

14.00 (21.00) - obiad w kolegium Javier ze wspólnotą jezuitów i orszakiem papieskim

17.10 (00. 10) - odlot do Quito

18.00 (1.00) - przylot na międzynarodowe lotnisko im Marszałka Sucre w Quito

19.00 (2.00)- kurtuazyjna wizyta u prezydenta Republiki w pałacu prezydenckim Carondelet

20.10 (3.10) - wizyta w katedrze (pozdrowienie Ojca Świętego)

Wtorek 7 lipca 2015

09.00 (16.00) - spotkanie z biskupami Ekwadoru w Centrum Kongresowym Parku Dwóchsetlecia

10.30 (17.30) - Msza św. w Parku Dwóchsetlecia (homilia Ojca Świętego)

16.30 (23.30) - spotkanie ze światem szkół i uniwersytetów na Papieskim Uniwersytecie Katolickim Ekwadoru (przemówienie Ojca Świętego)

18.00 (1.00) - spotkanie ze społeczeństwem obywatelskim w kościele św. Franciszka (przemówienie Ojca Świętego)

19.15 (2.15) - prywatna wizyta w kościele Towarzystwa Jezusowego (Iglesia de la Compañia)

Środa 8 lipca 2015

09.30 (16.30) - wizyta w domu spokojnej starości, prowadzonym przez siostry misjonarki miłości

10.30 (17.30) - spotkanie z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w narodowym sanktuarium maryjnym El Quinche (przemówienie Ojca Świętego)

12.00 (19.00) - odlot z Quito do La Paz w Boliwii

BOLIWIA

16.15 (22.15) - przylot na międzynarodowe lotnisko El Alto, ceremonia powitania (przemówienie Ojca Świętego)

18.00 (00.00) - kurtuazyjna wizyta u prezydenta Wielonarodowego Państwa Boliwia w pałacu rządowym Quemado w La Paz

19.00 (1.00) - spotkanie z władzami cywilnymi w katedrze (przemówienie Ojca Świętego)

20.00 (2.00) - odlot do Santa Cruz de la Sierra

21.15 (3.15) - przylot na międzynarodowe lotnisko Viru Viru w Santa Cruz de la Sierra

Czwartek 9 lipca 2015

10.00 (16.00) - Msza św. na placu Chrystusa Odkupiciela (homilia Ojca Świętego)

16.00 (22.00) - spotkanie z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w szkole Don Bosco (przemówienie Ojca Świętego)

17.30 (23.30) - udział w II Światowym Spotkaniu Ruchów Ludowych w ośrodku wystawowym Expo Feria (przemówienie Ojca Świętego)

Piątek 10 lipca 2015

09.30 (15.30) - wizyta w ośrodku reedukacyjnym Palmasola (przemówienie Ojca Świętego)

11.00 (17.00) - spotkanie z biskupami Boliwii w kościele parafialnym pw. Świętego Krzyża

12.45 (18.45) - ceremonia pożegnania na międzynarodowym lotnisku Viru Viru

13.00 (19.00) - odlot do Asunción w Paragwaju

PARAGWAJ

15.00 (21.00) - przylot na międzynarodowe lotnisko im. Silvia Pettirossiego w Asunción, ceremonia powitania

18.00 (00.00) - kurtuazyjna wizyta u prezydenta Republiki w pałacu Lopezów

18.45 (00.45) - spotkanie z władzami i korpusem dyplomatycznym w ogrodzie pałacu Lopezów (przemówienie Ojca Świętego)

Sobota 11 lipca 2015

08.30 (14.30) - wizyta w szpitalu pediatrycznym im. Dzieci z Acosta Ñu (Niños de Acosta Ñu) (pozdrowienie Ojca Świętego)

10.30 (16.30) - Msza św. na placu przed sanktuarium maryjnym w Caacupé (homilia Ojca Świętego)

16.30 (22.30) - spotkanie z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego na stadionie im. Leóna Condou w kolegium św. Józefa w Asunción (przemówienie Ojca Świętego)

18.15 (00.15) - nieszpory z biskupami, kapłanami, diakonami, osobami konsekrowanymi, seminarzystami i ruchami katolickimi w katedrze pw. Matki Bożej Wniebowziętej (homilia Ojca Świętego)

Niedziela 12 lipca 2015

08.15 (14.15) - wizyta u mieszkańców dzielnicy Bañado Norte (kaplica św. Jana Chrzciciela) (przemówienie Ojca Świętego)

10.00 (16.00) - Msza św. w parku Ñu Guazú (homilia Ojca Świętego, Modlitwa Anioł Pański Ojca Świętego)

13.00 (19.00) - spotkanie z biskupami Paragwaju w ośrodku kulturalnym nuncjatury apostolskiej

13.30 (19.30) - obiad z biskupami Paragwaju i orszakiem papieskim

17.00 (23.00) - spotkanie z młodzieżą na bulwarze Costanera nad rzeką Paragwaj (przemówienie Ojca Świętego)

19.00 (1.00) - odlot do Rzymu

Poniedziałek 13 lipca 2015

13.45 - przylot na lotnisko Ciampino
***

Papież zawierzył pielgrzymkę Patronce Rzymu



avatar użytkownika intix

73. Quito: Papież modlił się z młodzieżą

2015-07-06

Spontaniczna modlitwa odbyła się w pierwszym dniu wizyty Franciszka w Ekwadorze.

W stolicy kraju, Quito, poza oficjalnym programem papieskiej wizyty, dziesiątki tysięcy młodych ludzi zebrały się na wspólną modlitwę przed nuncjaturą, w której na czas pobytu w Ekwadorze rezyduje papież. Przez dłuższy czas młodzież głośno śpiewała pieśni i zachęcała papieża, by się im pokazał. Wreszcie – podobnie jak to czynił w Krakowie Jan Paweł II – Franciszek uległ apelom młodych, wyszedł do okna, odmówił ze zgromadzonymi modlitwę i poprosił, aby się rozejść do domów, „żeby sąsiedzi mogli spokojnie zasnąć”.

Informując o tym austriacka agencja katolicka Kathpress przypomina, że w przeszłości Franciszek co pewien czas apelował do młodych, aby „robili raban”.

Chcąc powitać papieża i uczestniczyć w Mszy św. sprawowanej przez niego, do Ekwadoru przybyło kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi z sąsiedniej Kolumbii.

W drodze do Quito, przelatując nad terytorium Kolumbii, papież w telegramie przesłanym na ręce prezydenta Juana Manuela Santosa życzył krajowi „pokojowego współżycia i owocnego wzrostu”. W swoim telegramie papież nie nawiązał do rozmów pokojowych w Kolumbii, które obecnie znajdują się w trudnej fazie.

Ostatnio rebelianci lewicującego ugrupowania FARC dokonali kolejnego napadu i wzięli zakładników. Prezydent Santos cały czas odmawia zawieszenia broni, dopóki nie zostanie podpisane porozumienie pokojowe. Jednostronnie zadeklarowane przez rebeliantów zawieszenie broni trwało pół roku i zostało zerwane w maju. Od tego czasu mnożą się bójki i napady lewicowej partyzantki na siły bezpieczeństwa i obiekty państwowe.

Innym tematem zajmującym media są pojazdy, z których korzysta papież. W niedzielę wieczorem był to Fiat Idea Essence 16V nieopancerzony i – na życzenie papieża – szary. Auto zostało wykonane w Brazylii i można je kupić jedynie na zamówienie. Po godzinnej jeździe Fiatem z lotniska do centrum Quito papież przesiadł do papamobilu. W niedzielę był to przebudowany biały jeep Wrangler.

Dziś w południe (o 18.45 czasu europejskiego) Franciszek odprawi Mszę św. w czteromilionowej metropolii Guayaquil. Organizatorzy przewidują, że w papieskiej liturgii może wziąć udział nawet 1,5 miliona osób.

http://papiez.wiara.pl/doc/2578605.Quito-Papiez-modlil-sie-z-mlodzieza
***
Załączam też
>Przedpielgrzymkowe przesłanie
>Franciszka laboratorium nowych dróg

avatar użytkownika intix

74. Ekwador: Papież w sanktuarium Miłosierdzia

2015-07-06

Papież Franciszek przyleciał do Guayaquil, największego miasta Ekwadoru. Z lotniska pojechał do sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Towarzyszył mu metropolita Guayaquil, a zarazem inicjator budowy sanktuarium, 76-letni abp Antonio Arregui Yarza.

Ekwador: Papież w sanktuarium Miłosierdzia
LEONARDO MUNOZ /PAP/EPA
Ekwadorczycy oczekujący papieża w Guayaquil

Po drodze Franciszek przez otwarte okno samochodu pozdrawiał ludzi czekających na niego na trasie jego przejazdu.

Przed sanktuarium zgromadziły się setki dzieci, którzy niezwykle radośnie powitały przyjazd papieża. Gdy Ojciec Święty wszedł do świątyni, zebrani w niej wierni odśpiewali „Alleluja” z oratorium „Mesjasz” Haendla. Franciszek niósł w dłoni bukiet białych kwiatów, który złożył na ołtarzu, nad którym znajduje się wielki obraz Jezusa z podpisem po hiszpańsku „Jezu, ufam Tobie”. W pobliżu ołtarza był też obraz św. Faustyny Kowalskiej.

Po krótkiej modlitwie osobistej papież wezwał zebranych do wspólnego odmówienia „Zdrowaś Mario”. Poprosił też o modlitwę w swojej intencji. „Obiecujecie?” - zapytał. Po uzyskaniu twierdzącej odpowiedzi, udzielił błogosławieństwa i podziękował zgromadzonym za „świadectwo chrześcijańskie”.

W drodze do wyjścia błogosławił dzieci i chorych - niektórzy z ich zostali przyniesieni na noszach.

Sanktuarium Miłosierdzia Bożego jest drugim co do wielkości - po katedrze - miejscem kultu w archidiecezji Guayaquil. Znajduje się 25 km od centrum miasta. Zaczęto je budować w 2009 r. w związku z rozwojem kultu Miłosierdzia Bożego. Prace zakończono w 2013 r. Świątynia może w swym wnętrzu pomieścić 2300 osób.

Z sanktuarium papież odjechał do parku Samanes w północnej części Guayaquil, gdzie odprawi Mszę św.
http://papiez.wiara.pl/doc/2578748.Ekwador-Papiez-w-sanktuarium-Milosier...

avatar użytkownika intix

75. Msza św. w Guayaquil

2015-07-06

Rodzina jest wielkim bogactwem społecznym, którego inne instytucje nie mogą zastąpić - podkreślił Franciszek podczas Mszy św. w parku Samanes w Guayaquil.

Msza św. w Guayaquil

W tym największym mieście i głównym porcie handlowym Ekwadoru papież wskazał na konieczność wspomagania rodziny oraz na prawdziwe „zadłużenie społeczne” wobec instytucji rodziny, która wnosi tak wiele do wspólnego dobra wszystkich. Była to pierwsza Msza, jaką odprawił w Ekwadorze. Po przyjeździe samochodem do parku, znajdującego się w północnej części miasta, Ojciec Święty przesiadł się do papamobile, w którym przejechał pomiędzy sektorami, pozdrawiając wiernych przybyłych na Mszę św., odprawianą w intencji rodzin.

Wiceminister spraw wewnętrznych, Diego Fuentes poinformował na Twitterze, że w parku zgromadziło się 630 tys. ludzi. Obok Ekwadorczyków, byli obecni także katolicy z sąsiedniego Peru. Temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza.

W kilkakrotnie przerywanej oklaskami homilii papież nawiązał do odczytanej Ewangelii o weselu w Kanie Galilejskiej. Zwrócił uwagę, że powtarza się ono „w każdym pokoleniu, każdej rodzinie, w każdym i każdej z nas pragnących sprawić, aby nasze serca mogły się opierać na miłości trwałej, płodnej i radosnej”.

Pełny tekst homilii

Rozważając „drogę Kany” w życiu Matki Bożej Franciszek zaznaczył, że jest „jest Ona czujna” i „dla innych” i dlatego zdaje sobie sprawę z braku wina. Przypomniał, że „wino jest znakiem radości, miłości, obfitości” i zwrócił uwagę, że w wielu przypadkach brak tych cech można zauważyć u nastolatków i ludzi młodych, samotnych i zasmuconych kobiet, osób starszych. - Brak wina może być również skutkiem braku pracy, choroby, trudnych sytuacji, jakich doświadczają nasze rodziny - powiedział papież. Dodał, że „Maryja nie jest matką «roszczeniową», nie jest teściową, która czuwa, żeby nacieszyć się naszym brakiem doświadczenia, błędami lub nieuwagą. Maryja jest Matką: jest blisko, czujna i troskliwa”.

Papież wskazał na wagę nieustannej modlitwy, która „wyrywa nas ze sfery naszych obaw, sprawia, że przezwyciężamy to, co nas boli, pobudza nas czy wręcz każe zwrócić się ku naszym bliźnim, wczuć się w ich położenie, «wejść w ich buty»”. - Rodzina jest szkołą, w której modlitwa przypomina nam również, że mamy bliźniego, w najbliższym otoczeniu, którego widzimy: żyjącego pod jednym dachem, dzielącego życie i będącego w potrzebie - powiedział Ojciec Święty.

Franciszek podkreślił potrzebę „służby”, która stanowi kryterium prawdziwej miłości i której uczymy się szczególnie w rodzinie. - W rodzinie nikt nie jest odrzucany; w niej uczymy się prosić o pozwolenie, nie popadając w serwilizm, mówić „dziękuję”, dając wyraz szczeremu docenieniu tego, co otrzymujemy, opanowania agresji lub chciwości i proszenia o przebaczenie, gdy wyrządzimy jakieś zło - powiedział Franciszek. Nazwał rodzinę „najbliższym szpitalem, pierwszą szkołą dla dzieci, niezbędną grupą odniesienia dla ludzi młodych, najlepszym schronieniem dla osób starszych”.

- Rodzina jest wielkim „bogactwem społecznym”, którego inne instytucje nie mogą zastąpić. Musi być wspomagana i stymulowana, aby nigdy nie utracić właściwego znaczenia usług, jakie społeczeństwo świadczy swoim obywatelom. Nie są one bowiem jakąś formą jałmużny, ale prawdziwym „zadłużeniem społecznym” wobec instytucji rodziny, która wnosi tak wiele do wspólnego dobra wszystkich - mówił papież. Zwrócił uwagę, że rodzina tworzy także mały Kościół, „Kościół domowy”, który wraz z życiem przekazuje czułość i Miłosierdzie Boga.

Franciszek nawiązał do Zwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów poświęconego rodzinie, który odbędzie się w październiku br. w Rzymie i podkreślił, że jego celem jest prawdziwe duchowe rozeznanie i znalezienie konkretnych rozwiązań wielu trudnych i ważnych wyzwań, z jakimi rodzina musi się dzisiaj zmierzyć. Ojciec Święty zachęcił do modlitwy w intencji tego wydarzenia.

Rozważając dalej cud przemienienia wody w wino Franciszek przypomniał, że goście weselni skosztowali najlepszego z win. Wyraził nadzieję, że „nadchodzi czas, w którym zakosztujemy codziennej miłości, w którym nasze dzieci odkryją na nowo wspólną nam przestrzeń, a dorośli będą mieć udział w codziennych radościach”.

- Najlepsze wino nadchodzi dla każdej osoby, która podejmuje ryzyko miłości. Nadchodzi ono, mimo iż wszystkie dane i statystyki mówią inaczej; najlepsze wino przyjdzie do tych, którzy dziś widzą, że wszystko się wali. Szepcąc te słowa, trzeba w nie uwierzyć: najlepsze wino dopiero nadejdzie - i powtarzać je zrozpaczonym i niekochanym - wezwał papież.

Podkreślił, że Bóg zawsze zbliża się do „tych, którym zabrakło wina, którzy muszą tylko pić strapienia; Jezus ma słabość do marnowania najlepszego wina z tymi, którzy z tego czy innego powodu czują, iż rozbiły się im wszystkie stągwie”.

Pod koniec liturgii głos zabrał metropolita Guayaquil, abp Antonio Arregui Yarza, który podziękował papieżowi za to, że - zgodnie ze swym zawołaniem biskupim: „Miserando atque eligendo” - „spojrzał na nas z miłosierdziem i wybrał nas, aby odwiedzić” w Guayaquil. Na jego ręce Franciszek podarował archidiecezji kielich mszalny. - Do zobaczenia! - powiedział z uśmiechem po udzieleniu zgromadzonym błogosławieństwa.

Z parku Samanes papież odjedzie samochodem do jezuickiego kolegium Javier, gdzie zje obiad ze swymi współbraćmi zakonnymi. Będzie wśród nich jego przyjaciel, 90-letni o. Francisco Cortés, zwany ojcem Paquito. Poznali się oni podczas pierwszej wizyty przyszłego papieża w Ekwadorze w 1980 r. Jako prowincjał jezuitów w Argentynie o. Jorge Mario Bergoglio odwiedził sześć kolegiów jezuickich w miastach: Portoviejo, Cuenca, Quito, Riobamba i Guayaquil. Najbardziej spodobało mu się kolegium Javier w Guayaquil, gdzie ojcem duchownym był właśnie o. Cortés. Ten hiszpański jezuita rozpoczął pracę w Ekwadorze 53 lata temu, aby pomóc w formacji młodych współbraci zakonnych.

Z kolegium Javier Franciszek odjedzie na lotnisko, skąd samolotem wróci do Quito.
http://papiez.wiara.pl/doc/2578955.Msza-sw-w-Guayaquil

avatar użytkownika intix

76. Guayaquil: spotkanie Franciszka z jezuitami

2015-07-07

Franciszek wśród swoich współbraci czuł się znakomicie, zrezygnował nawet z przewidzianej chwili odpoczynku i poobiedniej sjesty.

Po Mszy w Parku de Los Samanes Franciszek udał się do Centrum Edukacyjnego Javier prowadzonego w tym mieście przez jezuitów. Tam spotkał się ze swoimi współbraćmi. Centrum zostało założone w 1956 r. i ustawicznie się rozrasta. W tym roku uczy się tam ponad 1,5 tys. uczniów. Kolegium należy do Federacji Szkół Jezuickich Towarzystwa Jezusowego w Ameryce Łacińskiej.

Spotkanie z jezuitami z różnych miejscowych wspólnot trwało prawie półtorej godziny. Współbracia Papieża nie zajmują się na tamtym terenie wyłącznie nauczaniem, ale także pracą socjalną. Franciszek miał m.in. okazję rozmowy z mającym 91 lat o. Paquito, którego poznał w czasie wizyty w kolegium jako przełożony prowincji argentyńskiej. O. Paquito był wtedy magistrem nowicjatu, a o. Bergoglio wysyłał do tamtejszego kolegium argentyńskich współbraci, w sumie ok. trzydziestu. Wśród nich był również przyjaciel Franciszka o. Diego Farez. I chociaż Franciszek osobiście spotkał się z o. Paquito tylko trzy razy, to jednak utrzymywali częsty kontakt. „O. Paquito był zaskoczony, że Papież cały czas o nim pamięta” - powiedział obecny na spotkaniu o. Antonio Spadaro SJ, dyrektor La Civilta Cattolica.

Jak stwierdził watykański rzecznik o. Federico Lombardi, spotkanie z jezuitami odbyło się w bardzo rodzinnej i nieformalnej atmosferze. Na wspólnym obiedzie między innymi celebrowano 49. urodziny o. Spadaro, który w prezencie otrzymał od miejscowych jezuitów tort orzechowy. Ojciec święty poprosił, by dla solenizanta umieszczono na nim okolicznościowe świeczki. Franciszek wśród swoich współbraci czuł się znakomicie, zrezygnował nawet z przewidzianej chwili odpoczynku i poobiedniej sjesty. Pośród obecnych w kolegium była również współpracownica jezuitów, która zaangażowana jest w pomoc kobietom, które doświadczyły przemocy i procederu handlu ludźmi.

Po wizycie w jezuickim kolegium w Guayaquil Franciszek wrócił samolotem do stolicy Quito.
http://papiez.wiara.pl/doc/2579080.Guayaquil-spotkanie-Franciszka-z-jezu...

avatar użytkownika intix

77. By nikt nie był wykluczony ani odrzucony

2015-07-07

Wśród popołudniowych (według naszego czasu nocnych) punktów papieskiego programu znalazły się: kurtuazyjna wizyta u prezydenta Republiki w pałacu prezydenckim Carondelet i modlitwa wizyta w katedrze.


By nikt nie był wykluczony ani odrzucony
LEONARDO MUNOZ /PAP/EPA

Rozmowa z prezydentem Rafaelem Correrą odbyła się bez obecności kamer, po niej wspólnie pozdrowili zebrane wokół budynku tłumy z balkonu rezydencji głowy państwa.

Po zakończeniu wizyty w Pałacu Prezydenckim papież przeszedł piechotą do pobliskiej katedry w Quito, gdzie zatrzymał się na modlitwę. Przed świątynią zebrał się ogromny tłum oczekujący na papieskie pozdrowienie. Po wyjściu ze świątyni w improwizowanej wypowiedzi papież powiedział:

"Błogosławię wam wszystkim, każdemu z was, waszym rodzinom i wszystkim waszym bliskim, całemu wielkiemu narodowi i wszystkim szlachetnym mieszkańcom Ekwadoru. Żeby nie było między nami różnic, by nikt nie był wykluczony ani odrzucony, by wszyscy byli braćmi i nikt nie był wykluczony z tego wielkiego narodu ekwadorskiego. Każdemu z was, waszym rodzinom, udzielam błogosławieństwa ale najpierw pomódlmy się: "Zdrowaś Mario..."

Po modlitwie papież udał się na spoczynek. Według naszego czasu było już po trzeciej nad ranem.

Przygotowane, a niewygłoszone papieskie przemówienie można przeczytać tutaj.

http://papiez.wiara.pl/doc/2579094.By-nikt-nie-byl-wykluczony-ani-odrzucony

avatar użytkownika intix

78. Boliwia czeka na Franciszka

2015-07-07

Jutro 8 lipca wieczorem naszego czasu Franciszek opuści Ekwador i uda się do La Paz, gdzie mieści się siedziba rządu i parlamentu Boliwii.


Boliwia czeka na Franciszka
Alexson Scheppa Peisino (AlexSP)
Katedra w La Paz

La Paz jest najwyżej położoną metropolią świata – znajduje się na wysokości 3600 metrów. Na trasie przejazdu Papieża z lotniska Al Alto do centrum miasta będą go witać między innymi wierni parafii Santiago Apostol w ubogiej dzielnicy Munaypata. Nasz korespondent zapytał tamtejszego proboszcza ks. Andreę Mazzoleniego, co jego parafianie myślą o przyjeździe Papieża?

 „Ludzie należący do mojej parafii pracują na roli, większość to drobni handlowcy. Wszyscy okazują zainteresowanie tą wizytą. Nawet ci, którzy zazwyczaj trzymają się z daleka od parafii, też są zaciekawieni, chcą chociażby zobaczyć Papieża i często mówią: «To jeden z naszych», co znaczy, że to jest Papież z Ameryki Łacińskiej. Starsi pamiętają bardzo dobrze wizytę Jana Pawła II w 1988 r. Był on wtedy kilka dni w Boliwii, odwiedził wiele miejsc. Tym razem Papież będzie zaledwie cztery godziny w La Paz, a potem leci do Santa Cruz, gdzie będzie półtora dnia. To jasne, że radość jest tym, czym naród Boliwii chce się podzielić z Papieżem. Mamy tu liczną młodzież i wiele dzieci, które wyrażają tę radość. Oczywiście nie brak też problemów, kraj jest zacofany, rozwija się powoli. Mam nadzieję, że ta wizyta pomoże wszystkim wiernym wzmocnić swoją wiarę. Wiara moich parafian jest prosta i to jest piękne. Jednak kiedy wiara jest prosta, może też ulegać rozmyciu. Wśród ludzi jest wielkie zamieszanie między wiarą a «pachamama». «Pachamama» w języku keczua oznacza wszystko to, co jest związane z pojęciem Matki Ziemi. Większość ludzi jest tu związana z tą piękną kulturą Matki Ziemi. Niestety powoduje to też zamieszanie. Istnieją pewne kulty, obrzędy, które traktują Ziemię jako boginię, a nie jako stworzenie. W związku z tym myślę, że wizyta Papieża  może pomóc moim parafianom wzmocnić swoją wiarę”.

http://papiez.wiara.pl/doc/2580645.Boliwia-czeka-na-Franciszka

avatar użytkownika intix

79. Ewangelizowanie jest naszą rewolucją

2015-07-07

"Krzyk" głoszenia Ewangelii jest równie palący i pobudzający, co krzyk pragnień niepodległościowych i wyzwoleńczych sprzed ponad 200 lat. Niech oba będą świadkiem braterskiej wspólnoty, która na nowo jaśnieje! - zachęcał Franciszek podczas Mszy św. w intencji ewangelizacji narodów w Parku Dwustulecia w Quito.


W liturgii wzięło udział ponad 700 tys. Ekwadorczyków.

Papież przypomniał, że dar "dawania samego siebie" na wzór Trójcy Świętej tworzy stosunki międzyludzkie. "To jest ewangelizowane, to jest nasza rewolucja – gdyż nasza wiara zawsze jest rewolucyjna – to jest nasz najgłębszy i ciągły krzyk" - powiedział Ojciec Święty.

W homilii papież co raz powracał do tekstu swojej adhortacji apostolskiej "Evangelii Gaudium". Nawiązując do nazwy miejsca gdzie odprawiana jest Msza św. - "Park Dwustulecia" Franciszek przypomniał, że dotyczy ona "dwustulecia Krzyku o Niepodległość Hiszpańskiej Ameryki". Dodał, że był to krzyk, zrodzony ze świadomości braku swobód, bycia uciskanymi i grabionymi oraz uzależnionymi od korzyści tych, którzy aktualnie sprawują władzę.

Franciszek wyraził nadzieję, że te krzyki o niepodległość i wyzwolenie zgodnie zabrzmią "w obliczu pięknego wyzwania ewangelizacji". Podkreślił, że ewangelizacja nie polega na "grzmiących słowach" ani stosowaniu skomplikowanych technik, lecz płynie „z radości Ewangelii”, która „napełnia serce i całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem. Ci, którzy pozwalają, żeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji".

Rozważając słowa Jezusa: „Ojcze, spraw, aby byli jedno, aby świat uwierzył. Jak Ty mnie posłałeś do świata, tak i Ja ich posłałem do świata” Franciszek podkreślił: "W tej chwili Pan doświadcza na samym sobie tego, co najgorsze w tym świecie (który kocha, i to w sposób szaleńczy): intryg, nieufności, zdrady; ale nie spuszcza głowy, nie rozpacza".

Papież zwrócił uwagę, że obecnie żyjemy w świecie zranionym wojnami i przemocą i przestrzegł przed powierzchownym myśleniem, że podziały i nienawiść dotyczą jedynie napięć między krajami lub grupami społecznymi. "W rzeczywistości są one przejawem tego rozpowszechnionego indywidualizmu, który nas rozdziela i przeciwstawia sobie nawzajem, przejawem rany grzechu w sercach ludzkich, od którego skutków cierpi także społeczeństwo i całe stworzenie" - powiedział Franciszek i podkreślił, że "Jezus wysyła nas właśnie do tego pełnego wyzwań świata, a nasza odpowiedź nie polega na tym, że mamy odwracać wzrok czy udowadniać, że nie mamy środków albo że rzeczywistość nas przerasta".

Papież przypomniał, że rozlegający się od ponad 200 lat "krzyk wolności" był mocny tylko wtedy, gdy odkładał na bok sprawy prywatne, chęć wyłącznego przywództwa, brak zrozumienia innych procesów wyzwoleńczych o różnych cechach charakterystycznych, ale wcale nie przeciwstawnych.

Franciszek podkreślił, że ewangelizacja może być narzędziem jedności dążeń, wrażliwości, oczekiwań a nawet pewnych utopii. Zwrócił uwagę, że wobec różnych form wojny i konfliktów, chrześcijanie pragną jedności, która zakłada "słodką i pocieszającą radość ewangelizowania". Wskazał na potrzebę walki o integrację na wszystkich szczeblach, przy unikaniu egoizmów, wspieraniu komunikowania się i dialogu oraz pobudzaniu współpracy. Przestrzegł przed duchową światowością, która polega na bezpłodnym dążeniu do władzy, prestiżu, przyjemności lub ekonomicznego bezpieczeństwa a która jest przeszkodą w drodze do jedność i wywołuje wojnę między ludźmi.

Papież przypomniał, że ewangelizacja nie polega na uprawianiu prozelityzmu, który jest "karykaturą ewangelizacji", ale na "przyciąganiu oddalonych swoim świadectwem, na pokornym zbliżaniu się do tych, którzy uważają, że są daleko od Boga i od Kościoła, do zalęknionych lub obojętnych".

Zwrócił uwagę, że misja Kościoła jako "sakramentu zbawienia" łączy się z powołaniem do włączania wszystkich narodów kuli ziemskiej i potrzebie działań misyjnych do wewnątrz i na zewnątrz. Zdaniem papieża życie duchowe ewangelizatora nie łączy się z jakimiś pobożnymi uniesieniami, lecz z osobistym spotkaniem z Jezusem, które "ożywia spotkanie z innymi, zaangażowanie w świecie i pasję ewangelizacyjną".

Franciszek podkreślił, że jedność, o którą prosi Jezus, nie jest uniformizmem, lecz "wieloraka harmonią" a to niezmierne bogactwo zróżnicowania, wielorakość oddala nas od pokusy propozycji bliższych dyktaturom, ideologiom lub sekciarstwu.

Zwrócił uwagę, że jedność nie jest również umową, sporządzoną na naszą miarę, w której stawiamy warunki, wybieramy członków i wykluczamy innych ale polega na tym, że "Bóg jest naszym Ojcem, a my wszyscy jesteśmy braćmi". "Nie opiera się to na posiadaniu tych samych upodobań, tych samych niepokojów czy tych samych zdolności. Jesteśmy braćmi, gdyż z miłości Bóg nas stworzył i przeznaczył nas, wyłącznie z własnej inicjatywy, abyśmy byli Jego dziećmi" - wyjaśniał papież i dodał: "Tworzyć część boskiego `my` - to jest zbawienie, które Bóg dokonuje, a Kościół radośnie głosi".

Franciszek podkreślił, że "krzyk" głoszenia Ewangelii jest równie palący i pobudzający, co krzyk pragnień niepodległościowych i wyzwoleńczych sprzed ponad 200 lat. "Niech oba będą świadkiem braterskiej wspólnoty, która na nowo jaśnieje!" - zaapelował.

Wezwał do wzajemnej troski, wsparcia i towarzyszenia sobie. Przypomniał, że dar "dawania samego siebie" na wzór Trójcy Świętej tworzy stosunki międzyludzkie. "To jest ewangelizowane, to jest nasza rewolucja – gdyż nasza wiara zawsze jest rewolucyjna – to jest nasz najgłębszy i ciągły krzyk" - zakończył Franciszek.

http://papiez.wiara.pl/doc/2580726.Ewangelizowanie-jest-nasza-rewolucja

avatar użytkownika intix

80. Jakiej chcemy kultury?

2015-07-08

Tuż przed północą naszego czasu papież spotkał się z na Papieskim Uniwersytecie Katolickim Ekwadoru ze światem szkół i uniwersytetów. Po wypowiedziach studentów, nauczycieli i rektora uniwersytetu wygłosił też swoje przemówienie.

Jakiej chcemy kultury?
Roman Koszowski /Foto Gość
W kontekście uniwersyteckim byłoby dobrze zapytać się o naszą oświatę w obliczu tej ziemi, która woła do nieba - mówił papież

Publikujemy tekst papieskiego przemówienia.

Bracia w biskupstwie,
Panie rektorze, czcigodni przedstawiciele władz,
Drodzy profesorzy i studenci,
Przyjaciele i Przyjaciółki!

Odczuwam wielką radość, że dzisiejszego wieczoru jestem z wami na tym Papieskim Uniwersytecie Ekwadoru, który od prawie sześćdziesięciu lat prowadzi i wypełnia owocną misję oświatową Kościoła w służbie mężczyzn i kobiet tego narodu. Dziękuję za miłe słowa, jakimi mnie przyjęliście i za pomocą których przekazaliście mi niepokoje i nadzieje, rodzące się w was w obliczu osobistego i społecznego wyzwania edukacji.

W Ewangelii usłyszeliśmy przed chwilą, jak Jezus – Nauczyciel uczył wielkie tłumy i małą grupkę uczniów, dostosowując się do ich zdolności zrozumienia. Czynił to za pomocą przypowieści, jak ta o siewcy (Łk 8, 4-15). Korzystał z formy, którą wszyscy mogli zrozumieć. Jezus nie próbował mówić uczenie, ale przeciwnie – chciał trafić do serca człowieka, do jego inteligencji, jego życia, aby przyniosło to owoce.

Przypowieść o siewcy mówi nam o uprawie, ukazuje nam różne typy ziemi, rodzaje nasion, owoców i relacji, jakie rodzą się między nimi. Już od czasów Księgi Rodzaju Bóg szepcze człowiekowi to zaproszenie: uprawiać i dbać.

Nie tylko daje mu życie, ziemię, stworzenie. Nie tylko daje mu małżeństwo i nieskończoną ilość możliwości. Ale przekazuje mu także zaproszenie, powierza mu misję. Zaprasza go do udziału w swoim dziele stworzenia i mówi mu: uprawiaj! Daję ci nasiona, ziemię, wodę, słońce, daję ci twe ręce i ręce twych braci. Tak więc masz je, są także twoje. Jest to podarunek, dar, darowizna. Nie jest to coś nabytego czy kupionego. To nas poprzedza i nastąpi po nas.

Ten dar jest nam danym przez Boga, abyśmy wraz z Nim mogli go uczynić swoim. Bóg nie chce stworzenia dla siebie, aby spoglądać na samego siebie. Wręcz przeciwnie – stworzenie jest darem, który ma być dzielony, jest przestrzenią, którą Bóg nam daje, aby budować z nami, aby budować coś naszego. Świat, historia, czas jest miejscem, po którym idziemy, tworząc to, co nasze z Bogiem, z innymi, z ziemią. Nasze życie zawsze kryje w sobie to zaproszenie, zaproszenie bardziej lub mniej świadome, które zawsze trwa.

Zauważmy jednak pewną cechę szczególną. W opisie z Księgi Rodzaju obok słowa „uprawiać” natychmiast pojawia się inne: „dbać”. Jedno tłumaczy się drugim, jedno towarzyszy drugiemu. Nie uprawia ten, kto nie dba i nie dba ten, kto nie uprawia.

Jesteśmy zaproszeni nie tylko do udziału w dziele stwórczym, uprawiając je, sprawiając, że ono wzrasta i rozwijając je, ale także do dbania o nie, do chronienia i strzeżenia go. Dziś zaproszenie to narzuca się nam siłą. Nie jest to już tylko zwykłe zalecenie, ale wymóg, zrodzony „z powodu zła, jakie wyrządzamy [ziemi] nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem i rabunkową eksploatacją dóbr, które Bóg w niej umieścił. Dorastaliśmy myśląc, że jesteśmy jej właścicielami i rządcami uprawnionymi do jej ograbienia. (...) Z tego względu wśród najbardziej zaniedbanych i źle traktowanych znajduje się nasza uciskana i zdewastowana ziemia” (LS 2).

Istnieje związek między naszym życiem a życiem naszej matki ziemi, między naszym istnieniem a darem, który dał nam Bóg. „Proces degradacji środowiska ludzkiego i środowiska przyrodniczego zachodzi jednocześnie i nie poradzimy sobie z degradacją środowiska naturalnego, jeśli nie zwrócimy uwagi na przyczyny związane z degradacją człowieka i społeczeństwa” (LS 48). Ale tak samo, jak mówimy o „degradacji”, możemy też powiedzieć, że środowisko „jest podtrzymywane i można je przeobrażać”. Jest to relacja, która zachowuje możliwość zarówno otwarcia, przemiany i życia, jak też zniszczenia i śmierci.

Jest oczywiste, że nie możemy iść dalej, odwracając się plecami do naszej rzeczywistości, naszych braci, naszej matki ziemi.

Po raz kolejny z całą mocą nasuwa się to pytanie Boga do Kaina: „Gdzie jest twój brat?”. Pytam się, czy nasza odpowiNie możemy pomijać tego, co się dzieje wokół nas, jak gdyby określone sytuacje nie istniały lub jakby nie było niczego do zobaczenia w naszej rzeczywistości.edź będzie nadal brzmiała: „Czyż jestem stróżem brata mego?” (Rdz 4, 9).

W tym kontekście uniwersyteckim byłoby dobrze zapytać się o naszą oświatę w obliczu tej ziemi, która woła do nieba.

Nasze ośrodki oświatowe są rozsadnikiem, możliwością, urodzajną ziemią, o którą musimy dbać, pobudzać i strzec. Urodzajną ziemią spragnioną życia.

Pytam was, wychowawców: czy troszczycie się o swych uczniów, pomagając im rozwijać ducha krytycznego, wolnego, zdolnego do dbania o dzisiejszy świat? Ducha, który byłby zdolny do poszukiwania nowych odpowiedzi na liczne wyzwania, stawiane nam przez społeczeństwo? Czy jesteście w stanie pobudzać ich do tego, aby nie przestawali interesować się otaczającą ich rzeczywistością? Jak otaczające nas życie ze swymi pytaniami, zagadnieniami i problemami wkracza w programy uniwersyteckie lub w różne dziedziny zajęć edukacyjnych? Jak tworzymy i prowadzimy konstruktywną debatę, która rodzi się z dialogu na rzecz świata bardziej ludzkiego?

Mam pewną refleksję, która dotyczy nas wszystkich: rodzin, ośrodków oświatowych, naukowców. Jak pomagamy naszej młodzieży, aby nie traktowała stopnia uniwersyteckiego jako synonimu lepszego statusu, pieniędzy czy prestiżu społecznego? Jak pomagamy widzieć w tym przygotowaniu znak większej odpowiedzialności w obliczu problemów dnia dzisiejszego, troski o najuboższych czy troski o środowisko naturalne?

A was, drodzy młodzi, będący teraźniejszością i przyszłością Ekwadoru, nasieniem przemiany tego społeczeństwa, chciałbym zapytać: czy wiecie, że ten czas nauki nie jest tylko prawem, ale jest przywilejem, który macie? Ilu przyjaciół, znanych i nieznanych, chciałoby mieć miejsce w tym domu, a z różnych powodów go nie uzyskało? W jakiej mierze nasza nauka pomaga nam solidaryzować się z nimi?

Wspólnoty edukacyjne odgrywają podstawową, istotną rolę w tworzeniu postawy obywatelskiej i kultury. Nie wystarczy dokonywać analiz, opisów rzeczywistości, ale niezbędne jest tworzenie środowisk i przestrzeni dla prawdziwych poszukiwań, dyskusji, z których rodzą się alternatywy dla istniejących problemów, przede wszystkim dzisiaj.

W obliczu globalizacji paradygmatu technokratycznego, który usiłuje uwierzyć w to, że „wzrost mocy to po prostu «postęp», że wzrost ten daje większe bezpieczeństwo, pożytek, dobrobyt, więcej sił żywotnych, pełnię wartości, jak gdyby rzeczywistość, dobro i prawda spontanicznie wypływały z samej mocy technologii i ekonomii” (LS 105), jesteśmy proszeni, aby jak najszybciej zachęcić do myślenia, do dyskusji o naszej obecnej sytuacji. O tym, jakiego rodzaju kultury chcemy lub do jakiej dążymy nie tylko dla nas, ale dla naszych dzieci i naszych wnuków. Tę ziemię otrzymaliśmy jako spadek, jako dar i podarunek. Dobrze będzie, jeśli zadamy sobie pytania: jaką chcemy ją zostawić? Jakie ukierunkowanie, jakie znaczenie chcemy wycisnąć na jej istnieniu? Po co przemierzamy ten świat? O co walczymy i po co pracujemy? (Por. LS 160).

Inicjatywy indywidualne zawsze są dobre i podstawowe, ale my jesteśmy proszeni o zrobienie jeszcze jednego kroku więcej: zachęcać się do spoglądania na rzeczywistość całościowo, a nie fragmentarycznie; do zadawania sobie pytań, które dotyczą nas wszystkich, jako że „wszystko jest ze sobą powiązane” (LS 138).

Życie wzywa nas – jako uniwersytet, jako ośrodki oświatowe, jako wykładowców i studentów – do odpowiedzenia na to pytanie: do czego potrzebuje nas ta ziemia? Gdzie jest twój brat?

Niech Duch Święty będzie naszym natchnieniem i niech nam towarzyszy, gdyż to On zwołał nas, zaprosił nas, dał nam możliwość, ale także odpowiedzialność, abyśmy dali z siebie to, co najlepsze. Ofiarowuje się nam moc i światło, których potrzebujemy. Jest to ten sam Duch, który pierwszego dnia stworzenia unosił się nad wodami, pragnąc przemienić, pragnąc dać życie. Jest to ten sam Duch, który dał uczniom siłę w dniu Pięćdziesiątnicy. Jest to ten sam Duch, który nie opuszcza nas i staje się jednym z nas, abyśmy znaleźli drogę nowego życia. Niech On będzie naszym nauczycielem i towarzyszem drogi.

http://papiez.wiara.pl/doc/2580991.Jakiej-chcemy-kultury

avatar użytkownika intix

81. Spotkanie Franciszka ze światem nauki

2015-07-08

„Bienvenido Santo Padre, mensajero del Señor”, czyli witaj Ojcze Święty, posłańcu Pana – ta radosna pieśń towarzyszyła Franciszkowi gdy przybył w obsypanym kwiatami papamobile na kampus Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego Ekwadoru w stolicy Quito.


Spotkanie Franciszka ze światem nauki
ROBERT PUGLLA /PAP/EPA
Po raz kolejny z całą mocą nasuwa się to pytanie Boga do Kaina: "Gdzie jest twój brat?"

Papież spotkał się tam ze światem nauki. Nim jednak dotarł na miejsce, podszedł do chorych, których pobłogosławił, a później do grupy młodzieży, by zrobić sobie z nimi selfi.

W imieniu zebranych Franciszka powitał bp Alfredo José Espinoza Mateus SDB, delegat episkopatu ds. edukacji. Sytuację szkolnictwa i świata uniwersyteckiego przedstawili reprezentanci studentów, nauczycieli i profesorów. Podzielili się oni z Papieżem nie tylko swymi sukcesami, ale także przeżywanymi trudnościami, zwłaszcza tymi, które dotykają katolickie placówki edukacyjne.

Na początku swego przemówienia, dziękując za gorące przyjęcie i powitanie, Franciszek nawiązał do psującej się pogody i widocznych nad horyzontem ciemnych chmur. Wyraził jednak nadziej, że mimo wszystko burzy nie będzie. Natomiast samo rozważanie oparł na przypowieści o siewcy, którą odczytano chwilę wcześniej. Podkreślił, że już od Księgi Rodzaju Bóg podsuwa człowiekowi zaproszenie, by uprawiał ziemię i o nią dbał. Ale nie tylko daje mu życie, ziemię i stworzenie, małżeństwo i nieskończoną ilość innych możliwości. Przekazuje mu także zaproszenie, powierza mu misję udziału w swoim dziele stworzenia. I to, co daje człowiekowi: nasiona, ziemię, wodę, słońce − ten otrzymuje jako dar.

„Ten dar jest nam dany przez Boga, abyśmy wraz z Nim mogli go uczynić swoim. Bóg nie chce stworzenia dla siebie, by spoglądać na samego siebie. Wręcz przeciwnie – stworzenie jest darem, który ma być dzielony, jest przestrzenią, którą Bóg nam daje, aby budować z nami, aby budować coś naszego. Świat, historia, czas są miejscem, do którego idziemy, tworząc tam nas z Bogiem, nas z innymi, nas z ziemią. Nasze życie zawsze kryje w sobie to zaproszenie, zaproszenie bardziej lub mniej świadome, które zawsze trwa” − powiedział Papież.

Tu znajdziesz podstawowy tekst przemówienia. Papież "na gorąco" je rozbudował.

Franciszek wskazuje jednak na pewną cechę szczególną. W opisie z Księgi Rodzaju obok słowa „uprawiać” natychmiast pojawia się inne: „dbać”. Jedno tłumaczy się drugim, jedno towarzyszy drugiemu. Nie uprawia ten, kto nie dba i nie dba ten, kto nie uprawia.

„Jesteśmy zaproszeni nie tylko do udziału w dziele stwórczym, uprawiając je, sprawiając, by ono wzrastało i rozwijając je, ale także do dbania o nie, do chronienia i strzeżenia go. Dziś zaproszenie to narzuca się nam siłą. Nie jest to już tylko zwykłe zalecenie, ale wymóg, zrodzony „z powodu zła, jakie wyrządzamy nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem i rabunkową eksploatacją dóbr, które Bóg umieścił na ziemi. Dorastaliśmy myśląc, że jesteśmy jej właścicielami i rządcami uprawnionymi do jej ograbienia. Z tego względu wśród najbardziej zaniedbanych i źle traktowanych, którzy żyją dzisiaj na świecie, znajduje się nasza uciskana i zdewastowana ziemia” (LS 2) − powiedział Ojciec Święty.

Franciszek podkreślił, że istnieje związek między naszym życiem a życiem naszej matki ziemi, między naszym istnieniem a darem, który dał nam Bóg. Przypomniał też to, na co z mocą wskazywał w Encyklice Laudato siʼ: „Proces degradacji środowiska ludzkiego i środowiska przyrodniczego zachodzi jednocześnie i nie poradzimy sobie z degradacją środowiska naturalnego, jeśli nie zwrócimy uwagi na przyczyny związane z degradacją człowieka i społeczeństwa” (LS 48). Dodał, iż jest oczywiste, że nie możemy iść dalej, odwracając się plecami do naszej rzeczywistości, naszych braci, naszej matki ziemi. Nie możemy pomijać tego, co się dzieje wokół nas, jak gdyby określone sytuacje nie istniały lub jakby nie było niczego do zobaczenia w naszej rzeczywistości. Posługując się przykładem z Rzymu pokazał, jak w wielkiej machinie konsumpcyjnego świata, zwykły, ubogi człowiek jest po prostu niczym.

„Po raz kolejny z całą mocą nasuwa się to pytanie Boga do Kaina: „Gdzie jest twój brat?”. Pytam się, czy nasza odpowiedź będzie nadal brzmiała: „Czyż jestem stróżem brata mego?” (Rdz 4, 9). Ja mieszkam w Rzymie. W zimie jest tam zimno. Zdarzyło się, że bardzo blisko Watykanu znaleziono rankiem starszego człowieka, który zmarł z zimna. Nie pojawiła się o tym wiadomość w żadnym z dzienników, w żadnym przeglądzie wydarzeń. To, że ubogi umiera z zimna i głodu dziś nie jest żadną wiadomością, ale jeśli giełdy w najważniejszych stolicach świata obniżą kurs o dwa lub trzy punkty, robi się z tego wielki skandal światowy. I ja się pytam: gdzie jest twój brat? I proszę was, byście postawili to pytanie jeszcze raz, każdy z was, i byście postawili je na uniwersytecie. Na waszym uniwersytecie katolickim: gdzie jest twój brat?” − mówił Franciszek.

Papież pytał także wychowawców czy troszczą się o swych uczniów, pomagając im rozwijać ducha krytycznego, wolnego, zdolnego do dbania o dzisiejszy świat. Pytał o to, czy są w stanie pobudzać ich do tego, by nie przestawali interesować się otaczającą ich rzeczywistością. W końcu zachęcał do zastanowienia się nad tym, czy pomagają oni młodzieży, by nie traktowała stopnia uniwersyteckiego jedynie jako synonimu lepszego statusu, pieniędzy i prestiżu społecznego. „Czy pomagamy widzieć im w tym przygotowaniu znak większej odpowiedzialności w obliczu problemów dnia dzisiejszego, troski o najuboższych czy troski o środowisko naturalne?” − wciąż pytał Papież. Swe pytania skierował jednak nie tylko do wychowawców, ale także do młodzieży.

„Was, drodzy młodzi, którzy tutaj jesteście, będący teraźniejszością i przyszłością Ekwadoru, którzy zawsze czynicie zamieszanie. Was, którzy jesteście nasieniem przemiany tego społeczeństwa, chciałbym zapytać: czy wiecie, że ten czas nauki nie jest tylko prawem, ale także jest przywilejem, który posiadacie? Iluż przyjaciół, znanych i nieznanych, chciałoby mieć miejsce w tym budynku, ale z różnych powodów go nie uzyskało? W jakiej mierze studia pomagają nam i prowadzą nas do solidaryzowania się z nimi? Zadajcie sobie to pytanie, drodzy młodzi.

Wspólnoty edukacyjne odgrywają podstawową, istotną rolę w tworzeniu postawy obywatelskiej i kultury. Uważajcie jednak, bo nie wystarczy dokonywać analiz, opisów rzeczywistości. Niezbędne jest tworzenie środowisk i przestrzeni dla prawdziwych poszukiwań, dyskusji, z których rodzą się alternatywy dla istniejących problemów, przede wszystkim dzisiaj. Trzeba zejść do konkretu” − powiedział Franciszek.

Kończąc rozważanie raz jeszcze przypomniał, że jesteśmy wzywani do ciągłej refleksji i dyskusji na temat naszej obecnej sytuacji, o tym, jakiego rodzaju kultury chcemy lub do jakiej dążymy nie tylko dla nas, ale także dla naszych dzieci i naszych wnuków. Tę ziemię otrzymaliśmy jako spadek, dar i podarunek. Stąd też „jako uniwersytet, jako ośrodki oświatowe, jako wykładowców i studentów, życie wzywa nas do odpowiedzi na pytania: do czego potrzebuje nas ta ziemia? Gdzie jest twój brat?” − podsumował Franciszek.

http://papiez.wiara.pl/doc/2581049.Spotkanie-Franciszka-ze-swiatem-nauki

avatar użytkownika intix

82. By wszyscy czuli się "jak w domu"

2015-07-08

We wspaniałym wnętrzu kościoła św. Franciszka w Quito, będącego częścią konwentu franciszkanów, odbyło się spotkanie Papieża z przedstawicielami świata polityki, gospodarki i życia społecznego Ekwadoru.


By wszyscy czuli się "jak w domu"
ROBERT PUGLLA /PAP/EPA
W drodze na spotkanie w konwencie św. Franciszka w Quito

W drzwiach świątyni Ojca Świętego powitały władze stolicy, a burmistrz wręczył mu symboliczne klucze do miasta. Natomiast już na miejscu przewodniczenia, w imieniu różnych grup społecznych reprezentowanych na spotkaniu słowa powitania skierował przewodniczący komisji episkopatu ds. laikatu abp Luis Cabrera Herrera OFM.

Swoje przemówienie, w którym wielokrotnie odchodził od wcześniej przygotowanego tekstu, Franciszek rozpoczął od nawiązania do otrzymanych chwilę wcześniej kluczy do miasta. Gest ten, jak powiedział, pozwala mu czuć się w Quito jak u siebie w domu. I tak powinno być, bo społeczeństwo wygrywa, kiedy każda osoba, każda grupa społeczna, czuje się w nim jak w domu. Tak jest w rodzinie: rodzice, dziadkowie, dzieci są u siebie w domu; nikt nie jest wykluczony. Jeśli ktoś ma problem, nawet poważny, inni przychodzą mu z pomocą, wspierają go; jego cierpienie jest cierpieniem wszystkich. Tak powinno być także w społeczeństwie. Często jednak nasze stosunki społeczne czy gry polityczne opierają się na konkurencji, na odrzuceniu. „W rodzinach wszyscy wnoszą swój wkład do wspólnego projektu, wszyscy działają dla wspólnego dobra, ale bez niszczenia jednostki; przeciwnie, wspierają ją, promują. Kłócą się, ale jest coś, co jest niepodważalne: ta więź rodzinna. Kłótnie rodzinne później się wybacza. Radości i smutki każdego stają się radościami i smutkami wszystkich. Na tym polega bycie rodziną!” – kontynuował Papież.

Franciszek nawiązał tu do swej zakonnej duchowości i Ćwiczeń duchownych św. Ignacego. Przypomniał, że ich autor zawsze podkreślał, iż miłość objawia się bardziej w czynach niż w słowach.

„Z tej miłości wypływają proste gesty umacniające więzy osobowe. Przy różnych okazjach wspominałem o znaczeniu rodziny jako komórki społecznej. W rodzinie ludzie otrzymują podstawowe wartości miłości, braterstwa i wzajemnego szacunku, które przekładają się na podstawowe wartości społeczne, którymi są bezinteresowność, solidarność i pomocniczość. A zatem, wychodząc od tego bycia w domu, patrząc na rodzinę, pomyślmy o społeczeństwie przez te wartości społeczne, które wyssaliśmy w domu, w rodzinie: bezinteresowność, solidarność i pomocniczość” – powiedział Papież.

Tu znajdziesz tekst papieskiego przemówienia: Kochajmy raczej czynami, niż słowami!

Bezinteresowność najlepiej widać na przykładzie relacji rodziców do dzieci. Wszystkie, choć każde z nich ma własny charakter, są tak samo kochane. Natomiast kiedy dziecko nie zechce mieć udziału w tym, co od nich bezinteresownie otrzymuje, zrywa tę relację, wpada w kryzys. Jednak miłość rodzicielska pomaga mu wyjść z jego egoizmu, aby nauczyło się żyć z innymi i dzielić się tym, co ma.

„Bezinteresowność jest wymogiem koniecznym sprawiedliwości. To kim jesteśmy i co posiadamy zostało nam dane, aby służyło innym. Darmo otrzymaliśmy, darmo dajemy. Nasze zadanie polega na tym, aby owocowało to w dobrych dziełach. Dobra są przeznaczone dla wszystkich i dlatego, jeśli ktoś posiada swoją własność, co jest zgodne z prawem, obciąży go hipoteka społeczna. Zawsze. W ten sposób przezwycięża się ekonomiczną koncepcję sprawiedliwości opartą na zasadzie kupna-sprzedaży koncepcją sprawiedliwości społecznej, broniącej podstawowego prawa osoby do godnego życia” – powiedział Franciszek.

Myśl tę Papież kontynuował dalej w odniesieniu do koncepcji sprawiedliwości i ekologii.

„Eksploatacja tak bogatych w Ekwadorze zasobów naturalnych nie powinna zmierzać do doraźnego zysku. Zarządzanie tym bogactwem wymaga naszego zaangażowania wraz z całym społeczeństwem oraz przyszłymi pokoleniami, którym nie możemy pozostawić w dziedzictwie tego dobra bez właściwej troski o środowisko naturalne, bez świadomości bezinteresowności wypływającej z kontemplacji świata stworzonego. Towarzyszą nam tu dziś bracia należący do pierwotnej ludności, przybyli z ekwadorskiej Amazonii. Obszar ten jest jednym z najbogatszych „w różne gatunki, w gatunki endemiczne, niedostatecznie chronione”. Wymaga to „szczególnej troski ze względu na ich ogromne znaczenie dla globalnego ekosystemu”, posiadają bowiem biologiczną różnorodność „o wielkiej złożoności, niemal niemożliwej do poznania jej w pełni”; gdy są „wypalane lub karczowane, żeby powiększać uprawy, to w ciągu kilku lat ginie wiele gatunków”, o ile nie „przekształcają się w jałowe pustynie” (por. LS 37-38). I to w tej dziedzinie  Ekwador – wraz z innymi krajami regionu Amazonii – ma szansę praktykować pedagogię ekologii integralnej. Odziedziczyliśmy od naszych rodziców świat, otrzymaliśmy go jako pożyczkę od naszych dzieci i przyszłych pokoleń, którym musimy ją zwrócić! I poprawić. I to jest bezinteresowność” – powiedział Franciszek.

Papież podkreślił, że z braterstwa przeżywanego w rodzinie rodzi się druga wartość: solidarność w społeczeństwie, która nie polega tylko na dawaniu potrzebującym, ale również na odpowiedzialności za siebie nawzajem. Jeśli widzimy w innym brata, nikt nie może być wykluczony, nikogo nie można pozostawić oddzielonego. Ma to swoje przełożenie także na poziom państwa.

„Ekwador, podobnie jak wiele innych krajów Ameryki Łacińskiej, doświadcza dzisiaj głębokich zmian społecznych i kulturowych, nowych wyzwań, które wymagają zaangażowania wszystkich podmiotów społecznych. Migracja, koncentracja ludności w miastach, konsumpcjonizm, kryzys rodziny, bezrobocie, mnóstwo biedy stwarzają niepewność i napięcia stanowiące zagrożenie dla współżycia społecznego. Normy i prawa, a także projekty społeczeństwa obywatelskiego muszą zmierzać do integracji, aby promować przestrzenie dialogu, przestrzenie spotkania, a więc zostawić w bolesnym wspomnieniu wszelkiego rodzaju prześladowania, przesadne kontrole i pozbawienie wolności” – powiedział Papież.

I w końcu trzecia wartość, na którą wskazuje Franciszek, to zasada pomocniczości. Akceptacja, że nasza decyzja nie musi koniecznie być jedyną słuszną jest zdrową realizacją pokory. Uznając to, co jest dobre w innych, także z ich ograniczeniami, dostrzegamy bogactwo charakteryzujące różnorodność oraz wartość komplementarności. „Ludzie, grupy mają prawo do podejmowania swojej drogi, nawet jeśli czasami prowadzi to do popełniania błędów” – podkreślił Ojciec Święty.

„Szanując wolność, społeczeństwo obywatelskie jest powołane do promowania każdej osoby i podmiotu społecznego, tak aby mogły one podjąć swoją rolę i wnieść swój specyficzny wkład na rzecz dobra wspólnego. Dialog jest konieczny, jest niezbędny aby dotrzeć do prawdy, która nie może być narzucana, ale poszukiwana szczerze i z krytycyzmem. W demokracji współuczestniczącej, każda z sił społecznych, grupy ludności pierwotnej, Afro-Ekwadorczycy, kobiety, stowarzyszenia obywatelskie i osoby działające na rzecz społeczności w służbach publicznych, są w tym dialogu głównymi aktorami. Są niezbędnymi aktorami tego dialogu, nie są widzami” – powiedział Papież.

Konkludując Franciszek podkreślił, że również Kościół pragnie współpracować w dążeniu do dobra wspólnego poprzez swoją działalność społeczną i edukacyjną, krzewiąc wartości etyczne i duchowe, będąc proroczym znakiem niosącym promień światła i nadziei wszystkim, zwłaszcza najbardziej potrzebującym.

Po spotkaniu w kościele franciszkanów w Quito Papież udał się do znajdującego się w pobliżu kościoła jezuitów. Ochrona osobista Ojca Świętego miała nie lada problem, jak przeprowadzić go przez zewsząd naciskający tłum rozentuzjazmowanych wiernych. Papież zresztą chętnie podchodził do ludzi, błogosławiąc ich i dotykając podawane mu różne przedmioty.

Wizyta w kościele Towarzystwa Jezusowego miała charakter ściśle prywatny. Franciszek pomodlił się tam przed obrazem Matki Bożej Addolorata, przedstawiającej Maryję z sercem przebitym siedmioma mieczami. Po nawiedzeniu świątyni spotkał się tam także ze swoimi współbraćmi zakonnymi.

Środa będzie ostatnim dniem pobytu Franciszka na ziemi ekwadorskiej. Przed południem Papież odwiedzi małą wspólnotę sióstr na przedmieściach stolicy oraz prowadzony przez nie dom starców. Stamtąd pojedzie do sanktuarium maryjnego El Quinche, gdzie spotka się z duchowieństwem, zakonnikami i seminarzystami. Bezpośrednio po nim Papież uda się na międzynarodowe lotnisko Mariscal Sucre skąd odleci do Boliwii.

http://papiez.wiara.pl/doc/2581055.By-wszyscy-czuli-sie-jak-w-domu

avatar użytkownika intix

83. Te queremos, Francisco!

2015-07-08

Msza św. z udziałem ok. 1,5 mln Ekwadorczyków w Parku Dwusetlecia w Quito, spotkanie ze światem nauki na kampusie Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego Ekwadoru i przedstawicielami świata polityki, gospodarki i życia społecznego kraju w kościele św. Franciszka oraz prywatna wizyta w jezuickim kościele Iglesia della Compañia złożyły się na trzeci dzień (7 lipca) wizyty papieża Franciszka w Ekwadorze. W ramach swej podróży apostolskiej w Ameryce Łacińskiej Franciszek dzisiaj udaje się do Boliwii, gdzie będzie przebywał do piątku 10 lipca.


Te queremos, Francisco!
ROBERT PUGLLA /PAP/EPA
Papież Franciszek przed kościołem i klasztorem św. Franciszka w Quito

Ewangelizowanie jest naszą rewolucją

Przed Mszą św. w intencji ewangelizacji narodów w Quito Franciszek spotkał się z biskupami Ekwadoru w Centrum Kongresowym w Parku Dwustulecia. Nie przewidziano tam przemówienia papieża, spotkanie miało charakter braterskiej rozmowy.

Przy dźwiękach piosenki „Papa Francisco, bienvenido” (Witaj, papieżu Franciszku) Ojciec Święty rozpoczął piętnastominutowy objazd 34 sektorów, w których zgromadziło się - według dziennika „El Comercio” - 900 tys. wiernych, nie tylko z Ekwadoru, ale także z Kolumbii. Po drodze zatrzymał się przy starszej kobiecie na wózku inwalidzkim, aby ją pobłogosławić.

Na Mszy św. obecny był prezydent Ekwadoru Rafael Correa z żoną i synem, a także wiceprezydent Jorge Glas. Przy ołtarzu znajdował się cudowny obraz Matki Bożej Bolesnej, której czcicielem jest Franciszek. Wizerunek ten na co dzień znajduje się w kolegium św. Gabriela w Quito. Został on przywieziony na prośbę papieża.

W homilii Ojciec Święty często powracał do tekstu swojej adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium”. Nawiązując do nazwy miejsca, w którym odprawiana jest Msza św. - Parku Dwusetlecia - przypomniał, że dotyczy ona „dwusetlecia Krzyku o Niepodległość Hiszpańskiej Ameryki”. Dodał, że był to krzyk, zrodzony ze świadomości braku swobód, bycia uciskanymi i grabionymi oraz uzależnionymi od korzyści tych, którzy aktualnie sprawują władzę.

Franciszek wyraził nadzieję, że te krzyki o niepodległość i wyzwolenie zgodnie zabrzmią „w obliczu pięknego wyzwania ewangelizacji”. Podkreślił, że ewangelizacja nie polega na „grzmiących słowach” ani stosowaniu skomplikowanych technik, lecz płynie „z radości Ewangelii”, która „napełnia serce i całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem. Ci, którzy pozwalają, żeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji”.

Rozważając słowa Jezusa: „Ojcze, spraw, aby byli jedno, aby świat uwierzył. Jak Ty mnie posłałeś do świata, tak i Ja ich posłałem do świata”, Franciszek podkreślił, że „w tej chwili Pan doświadcza na samym sobie tego, co najgorsze w tym świecie (który kocha, i to w sposób szaleńczy): intryg, nieufności, zdrady; ale nie spuszcza głowy, nie rozpacza”.

Papież zwrócił uwagę, że obecnie żyjemy w świecie zranionym wojnami i przemocą i przestrzegł przed powierzchownym myśleniem, że podziały i nienawiść dotyczą jedynie napięć między krajami lub grupami społecznymi. „W rzeczywistości są one przejawem tego rozpowszechnionego indywidualizmu, który nas rozdziela i przeciwstawia sobie nawzajem, przejawem rany grzechu w sercach ludzkich, od którego skutków cierpi także społeczeństwo i całe stworzenie” - powiedział Franciszek. Jednocześnie podkreślił, że „Jezus wysyła nas właśnie do tego pełnego wyzwań świata, a nasza odpowiedź nie polega na tym, że mamy odwracać wzrok czy udowadniać, że nie mamy środków albo że rzeczywistość nas przerasta”.

Papież przypomniał, że rozlegający się od ponad 200 lat „krzyk wolności” był mocny tylko wtedy, gdy odkładał na bok sprawy prywatne, chęć wyłącznego przywództwa, brak zrozumienia innych procesów wyzwoleńczych o różnych cechach charakterystycznych, ale wcale nie przeciwstawnych.

Franciszek podkreślił, że ewangelizacja może być narzędziem jedności dążeń, wrażliwości, oczekiwań a nawet pewnych utopii. Zwrócił uwagę, że wobec różnych form wojny i konfliktów, chrześcijanie pragną jedności, która zakłada „słodką i pocieszającą radość ewangelizowania”. Wskazał na potrzebę walki o integrację na wszystkich szczeblach, przy unikaniu egoizmów, wspieraniu komunikowania się i dialogu oraz pobudzaniu współpracy. Przestrzegł przed duchową światowością, która polega na bezpłodnym dążeniu do władzy, prestiżu, przyjemności lub ekonomicznego bezpieczeństwa a która jest przeszkodą w drodze do jedność i wywołuje wojnę między ludźmi.

Papież przypomniał, że ewangelizacja nie polega na uprawianiu prozelityzmu, który jest „karykaturą ewangelizacji”, ale na „przyciąganiu oddalonych swoim świadectwem, na pokornym zbliżaniu się do tych, którzy uważają, że są daleko od Boga i od Kościoła, do zalęknionych lub obojętnych”.

Zwrócił uwagę, że misja Kościoła jako „sakramentu zbawienia” łączy się z powołaniem do włączania wszystkich narodów kuli ziemskiej i potrzebie działań misyjnych do wewnątrz i na zewnątrz. Zdaniem papieża życie duchowe ewangelizatora nie łączy się z jakimiś pobożnymi uniesieniami, lecz z osobistym spotkaniem z Jezusem, które „ożywia spotkanie z innymi, zaangażowanie w świecie i pasję ewangelizacyjną”.

Franciszek podkreślił, że jedność, o którą prosi Jezus, nie jest uniformizmem, lecz „wieloraką harmonią”, a to niezmierne bogactwo zróżnicowania, wielorakość oddala nas od pokusy propozycji bliższych dyktaturom, ideologiom lub sekciarstwu.

Zwrócił uwagę, że jedność nie jest również umową, sporządzoną na naszą miarę, w której stawiamy warunki, wybieramy członków i wykluczamy innych, ale polega na tym, że „Bóg jest naszym Ojcem, a my wszyscy jesteśmy braćmi”. „Nie opiera się to na posiadaniu tych samych upodobań, tych samych niepokojów czy tych samych zdolności. Jesteśmy braćmi, gdyż z miłości Bóg nas stworzył i przeznaczył nas, wyłącznie z własnej inicjatywy, abyśmy byli Jego dziećmi” - wyjaśniał papież i dodał: „Tworzyć część boskiego «my» - to jest zbawienie, które Bóg dokonuje, a Kościół radośnie głosi”.

Wezwał do wzajemnej troski, wsparcia i towarzyszenia sobie. Przypomniał, że dar „dawania samego siebie” na wzór Trójcy Świętej tworzy stosunki międzyludzkie. „To jest ewangelizowane, to jest nasza rewolucja – gdyż nasza wiara zawsze jest rewolucyjna – to jest nasz najgłębszy i ciągły krzyk” - zakończył Franciszek.

W czasie liturgii śpiewał 240-osobowy chór. Druga lektura biblijna została odczytana w języku keczua. Przedstawiciel Indian w tradycyjnym stroju odczytał także jedno z wezwań modlitwy wiernych. Ojciec Święty posługiwał się - podobnie jak na wczorajszej Mszy w Guayaquil - drewnianym pastorałem w formie krzyża, wykonanym z drzewa oliwnego z Betlejem.

Pod koniec Mszy św. metropolita Quito, abp Fausto Gabriel Trávez Trávez OFM wyraził radość mieszkańców tego kraju z powodu obecności papieża w ich ojczyźnie, gdyż w jego słowach rozpoznają „głos Boga i Kościoła”. - Nasz naród odczuwa głód Boga. Potrzebujemy słowa nadziei, które pomoże nam odnowić wiarę w Tego, który umiłował nas jako pierwszy. Wiemy, że Twoje słowa pełne są działania Ducha Świętego. Mówiąc nam o miłosierdziu, miłości, czułości, braterstwie, Wasza Świątobliwość ukazuje nam jasne przesłanie Ewangelii, która dzięki działaniu Ducha Świętego urzeczywistnia się w każdej osobie stojącej wobec potrzeb dzisiejszego świata - mówił przewodniczący konferencji episkopatu Ekwadoru.

Odwołując się do hasła papieskiej wizyty: „Ewangelizować z radością”, wskazał, że „nie ma większej radości, niż wyjść od siebie na egzystencjalne peryferie, by dawać świadectwo o Jezusie Chrystusie, źródle radości i nadziei”.

Prymas Ekwadoru przypomniał też wizytę św. Jana Pawła II w Ekwadorze przed 30 laty, która jest „wyryta w myślach i w sercach” jego mieszkańców. Park Dwustulecia znajduje się w miejscu dawnego lotniska, na którym w 1985 r. wylądował samolot z Janem Pawłem II na pokładzie.

Gdy Franciszek podarował archidiecezji Quito kielich mszalny, zebrani krzyczeli: „Te queremos, Francisco, te queremos” (Kochamy Cię, Franciszku, kochamy), co Ojciec Święty szybko przerwał udzielając końcowego błogosławieństwa, po czym zachęcił ich, by tworzyli Kościół będący „domem braci”.

Z Parku Dwustulecia papież odjechał na obiad do nuncjatury apostolskiej.

Jakiej kultury chcemy?

„Bienvenido Santo Padre, mensajero del Señor”, czyli witaj Ojcze Święty, posłańcu Pana – ta radosna pieśń towarzyszyła Franciszkowi gdy przybył w obsypanym kwiatami papamobile na kampus Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego Ekwadoru w stolicy Quito. Spotkał się tam z przedstawicielami szkół i uniwersytetów Ekwadoru.

Przy wejściu do uczelni Franciszek został powitany przez jej rektora, ks. Manuela Collaresa Pascuala SJ. To bowiem jezuici zarządzają tym utworzonym w 1946 roku uniwersytetem. Obecnie studiuje na nim 30 tys. osób. Pomimo, że nie było to wcześniej planowane papież spotkał się ze swoimi współbraćmi pracującymi na tej uczelni.

W imieniu Ojca Świętego zebranych powitał bp Alfredo José Espinoza Mateus, SDB, przewodniczący komisji ekwadorskiego episkopatu ds. edukacji i kultury. Przypomniał, że początki edukacji katolickiej w tym kraju sięgają roku 1551. Od tej pory Kościół odgrywa w tej dziedzinie wiodącą rolę, zwłaszcza poprzez zaangażowanie zakonów zarówno męskich jak i żeńskich. Obecny jest wśród najuboższych a także rdzennych mieszkańców tego kraju i mieszkańców obrzeży wielkich miast. Mówiąc o trudnościach bp Espinoza wskazał na zmniejszanie się liczby zakonników i zakonnic, którzy mogli by kierować edukacją katolicką a także kłopotach z finansowaniem dzieł prowadzonych wśród najuboższych. Podkreślił znaczenie obecności nauczania religii w programach szkolnych. Ponadto zaznaczył, że Kościół staje wobec problemu zapewnienia wyczerpującej odpowiedzi na aktualne problemy, takie jak poszanowanie życia, promowanie wartości humanistyczno- chrześcijańskich, przemoc w szkołach, handl i konsumpcja narkotyków, wychowanie do miłości oraz wychowywanie uczuciowości. Jako Kościół nie możemy zrezygnować z misji wychowania i ewangelizacji. Jest to nasz wkład w budowę lepszego kraju i bardziej godnego, sprawiedliwego i wolnego społeczeństwa” - powiedział hierarcha.

Słowa powitania skierowali do Franciszka także rektor wyższej uczelni, przedstawicielka nauczycieli a także młodzieży. Papież skierował słowa modlitwy za wstawiennictwem św. Michał Febres Cordero y Muñó oraz odczytano fragment ewangelii św. Łukasza (8, 4-15)- przypowieść o siewcy.

Ojciec Święty nawiązując do przypowieści o siewcy, która mówi o uprawie zauważył, że już od czasów Księgi Rodzaju "Bóg szepcze człowiekowi to zaproszenie: uprawiać i dbać". Przypomniał, że stworzenie jest darem Boga dla człowieka. "Świat, historia, czas jest miejscem, po którym idziemy, tworząc to, co nasze z Bogiem, z innymi, z ziemią. Nasze życie zawsze kryje w sobie to zaproszenie, zaproszenie bardziej lub mniej świadome, które zawsze trwa" - wyjaśniał Franciszek.

Papież zwrócił uwagę, że w opisie z Księgi Rodzaju obok słowa „uprawiać” pojawia się inne: „dbać”. "Jedno tłumaczy się drugim, jedno towarzyszy drugiemu. Nie uprawia ten, kto nie dba i nie dba ten, kto nie uprawia".

Papież przypomniał, że wszyscy jesteśmy zaproszeni nie tylko do udziału w dziele stwórczym Boga, uprawiając je, sprawiając, że ono wzrasta i rozwijając je, ale także do dbania o nie, do chronienia i strzeżenia go. "Dziś zaproszenie to narzuca się nam siłą z powodu zła, jakie wyrządzamy ziemi nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem i rabunkową eksploatacją dóbr, które Bóg w niej umieścił" - zaznaczył Franciszek nawiązując do swojej ostatniej encykliki.

Dalej zwrócił uwagę na związek między naszym życiem a życiem naszej matki ziemi, między naszym istnieniem a darem, który dał nam Bóg. "Jest to relacja, która zachowuje możliwość zarówno otwarcia, przemiany i życia, jak też zniszczenia i śmierci" - powiedział Franciszek dodając, że nie możemy iść dalej, odwracając się plecami do naszej rzeczywistości, naszych braci, naszej matki ziemi. "Nie możemy pomijać tego, co się dzieje wokół nas, jak gdyby określone sytuacje nie istniały lub jakby nie było niczego do zobaczenia w naszej rzeczywistości" - zaznaczył Franciszek i w kontekście uniwersyteckim zapytał o oświatę "w obliczu tej ziemi, która woła do nieba".

"Nasze ośrodki oświatowe są rozsadnikiem, możliwością, urodzajną ziemią, o którą musimy dbać, pobudzać i strzec. Urodzajną ziemią spragnioną życia" - zaznaczył papież i skierował pytania do rodzin, środowisk oświatowych i naukowców: "Jak pomagamy naszej młodzieży, aby nie traktowała stopnia uniwersyteckiego jako synonimu lepszego statusu, pieniędzy czy prestiżu społecznego? Jak pomagamy widzieć w tym przygotowaniu znak większej odpowiedzialności w obliczu problemów dnia dzisiejszego, troski o najuboższych czy troski o środowisko naturalne?"

Natomiast młodych Ekwadorczyków pytał: "Czy wiecie, że ten czas nauki nie jest tylko prawem, ale jest przywilejem, który macie? Ilu przyjaciół, znanych i nieznanych, chciałoby mieć miejsce w tym domu, a z różnych powodów go nie uzyskało? W jakiej mierze nasza nauka pomaga nam solidaryzować się z nimi?"

Franciszek przypomniał, że wspólnoty edukacyjne odgrywają podstawową, istotną rolę w tworzeniu postawy obywatelskiej i kultury. "Nie wystarczy dokonywać analiz, opisów rzeczywistości, ale niezbędne jest tworzenie środowisk i przestrzeni dla prawdziwych poszukiwań, dyskusji, z których rodzą się alternatywy dla istniejących problemów, przede wszystkim dzisiaj" - powiedział papież.

W obliczu globalizacji paradygmatu technokratycznego, który usiłuje uwierzyć w to, że „wzrost mocy to po prostu «postęp»" Franciszek zachęcał do dyskusji o obecnej sytuacji. "O tym, jakiego rodzaju kultury chcemy lub do jakiej dążymy nie tylko dla nas, ale dla naszych dzieci i naszych wnuków. Tę ziemię otrzymaliśmy jako spadek, jako dar i podarunek. Dobrze będzie, jeśli zadamy sobie pytania: jaką chcemy ją zostawić? Jakie ukierunkowanie, jakie znaczenie chcemy wycisnąć na jej istnieniu? Po co przemierzamy ten świat? O co walczymy i po co pracujemy?" - pytał papież.

Zachęcał aby do spoglądania na rzeczywistość całościowo, a nie fragmentarycznie, do zadawania sobie pytań, które dotyczą nas wszystkich, gdyż wszystko jest ze sobą powiązane.

"Życie wzywa nas – jako uniwersytet, jako ośrodki oświatowe, jako wykładowców i studentów – do odpowiedzenia na to pytanie: do czego potrzebuje nas ta ziemia?" - powiedział Franciszek i wezwał na zakończenie: "Niech Duch Święty będzie naszym natchnieniem i niech nam towarzyszy, gdyż to On zwołał nas, zaprosił nas, dał nam możliwość, ale także odpowiedzialność, abyśmy dali z siebie to, co najlepsze. Jest to ten sam Duch, który nie opuszcza nas i staje się jednym z nas, abyśmy znaleźli drogę nowego życia. Niech On będzie naszym nauczycielem i towarzyszem drogi".

Po odmówieniu modlitwy „Ojcze nasz” papież udzielił zgromadzonym błogosławieństwa. Poprosił jeszcze o wspólną modlitwą „Zdrowaś Maryjo” za Kościół powszechny.

Po spotkaniu Franciszek udał się do stołecznego kościoła św. Franciszka by spotkać się tam z przedstawicielami życia publicznego Ekwadoru.

Rodzina wzorem życia obywatelskiego

Ojciec Święty drogę z Uniwersytetu Katolickiego przebył w papamobilu witany, pomimo deszczu przez rzesze wiernych. Przed świątynią papieża powitał burmistrz Quito, Mauricio Rodas Espinel, i przekazał Franciszkowi klucze do miasta. W świątyni zgromadzili się przedstawiciele różnych dziedzin życia ekwadorskiego społeczeństwa: nauki, kultury, sztuki, przemysłu, rolnictwa, wolontariatu, sportu.

Słowa pozdrowienia skierował do Franciszka abp Luis G. Cabrera Herrera OFM, przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Świeckich. Zaznaczył, że dialog w jego ojczyźnie prowadzą ludzie o różnych światopoglądach. Szczególne znaczenie ma zaangażowanie ludzi świeckich w dzieło ewangelizacji. Swoje świadectwa złożyli także przewodniczący Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców, który mówią o staraniach tworzenia alternatywnego modelu przedsiębiorstwa, skoncentrowanego na godności osoby. Głos zabrała także przedstawicielka mikro-przedsiębiorców oraz sędziwa katechetka pochodząca z ludu montubio.

Nawiązując do uroczystego wręczenia kluczy do miasta przez burmistrza papież powiedział, że w Quito jest "u siebie w domu". W przemówieniu wskazał na kluczowe elementy współżycia obywatelskiego na podstawie życia rodzinnego.

Podkreślił, że społeczeństwo wygrywa, kiedy każda osoba, każda grupa społeczna, "czuje się naprawdę u siebie w domu" i nikt nie jest wykluczony. Wskazał na konieczność budowania relacji społecznych podobnych do relacji rodzinnych i zwrócił uwagę, że stosunki społeczne czy gry polityczne często opierają się na konkurencji, na odrzuceniu. "W rodzinach wszyscy wnoszą swój wkład do wspólnego projektu, wszyscy działają dla wspólnego dobra, ale bez niszczenia jednostki; przeciwnie, wspierają ją, promują. Radości i smutki każdego są stają się radościami i smutkami wszystkich. Na tym polega bycie rodziną!" - mówił papież i dodał: "Gdybyśmy mogli zobaczyć przeciwnika politycznego, sąsiada tymi samymi oczami, jakimi postrzegamy dzieci, żonę lub męża, ojca czy matkę!"

"Czy kochamy nasze społeczeństwo? Czy kochamy nasz kraj, wspólnotę, którą staramy się budować? Czy kochamy ją w koncepcjach dyskutowanych w świecie idei?" - pytał Franciszek i dodał: "Kochajmy ją raczej czynami, niż słowami! W każdej osobie, w konkretnych sytuacjach, we wspólnym życiu. Miłość zawsze dąży do komunikowania się, a nigdy do izolacji".

Papież wskazał na znaczenie rodziny jako komórki społecznej, w której ludzie otrzymują podstawowe wartości miłości, braterstwa i wzajemnego poszanowania, które przekładają się na podstawowe wartości społeczne: bezinteresowności, solidarności i pomocniczości.

Franciszek dając przykład "miłości rodzicielskiej" pomagającej dziecku wyjść z jego egoizmu, aby nauczyło się żyć z innymi, aby ustępować, otwierając się na drugiego, zaznaczył, że w sferze społecznej oznacza ona że "bezinteresowność nie jest dodatkiem, ale koniecznym wymogiem sprawiedliwości". "Dobra są przeznaczone dla wszystkich i dlatego, jeśli ktoś afiszuje się swoją własnością, to trzeba pamiętać, że ciąży na niej hipoteka społeczna. W ten sposób przezwycięża się ekonomiczną koncepcję sprawiedliwości opartą na zasadzie kupna-sprzedaży koncepcją sprawiedliwości społecznej, broniącej podstawowego prawa osoby do godnego życia" - mówił Franciszek.

Papież przestrzegł aby eksploatacją bogatych w Ekwadorze zasobów naturalnych by nie zmierzała ona do doraźnego zysku i wezwał do troski o środowisko naturalne.

Wskazując na obecnych w kościele przedstawicieli pierwotnej ludności, przybyłej z ekwadorskiej Amazonii, jednego z najbogatszych obszarów bogatych w różne gatunki flory i fauny, które są niedostatecznie chronione podkreślił, że ich ochrona wymaga „szczególnej troski ze względu na ich ogromne znaczenie dla globalnego ekosystemu". Przestrzegł przed przekształcaniem ich w jałowe pustynie. "To w tej dziedzinie Ekwador - wraz z innymi krajami regionu Amazonii - ma szansę praktykować pedagogię ekologii integralnej. Odziedziczyliśmy od naszych rodziców świat, ale również wypożyczyliśmy go od przyszłych pokoleń, którym musimy go przekazać!" - wezwał Franciszek.

Franciszek zwrócił uwagę, że z braterstwa przeżywanego w rodzinie rodzi się solidarność w społeczeństwie, która nie polega tylko na dawaniu potrzebującym, ale także odpowiedzialności za siebie nawzajem.

Przypomniał, że Ekwador, podobnie jak wiele innych krajów Ameryki Łacińskiej, doświadcza dzisiaj głębokich zmian społecznych i kulturowych, nowych wyzwań, które wymagają zaangażowania wszystkich podmiotów społecznych. Wskazał na migrację, koncentrację ludności w miastach, konsumpcjonizm, kryzys rodziny, bezrobocie, mnóstwo biedy, które stwarzają niepewność i napięcia stanowiące zagrożenie dla współżycia społecznego.

Papież podkreślił, że normy i prawa, a także projekty społeczeństwa obywatelskiego muszą zmierzać do integracji, aby promować przestrzenie dialogu, spotkania, a więc zostawić w bolesnym wspomnieniu wszelkiego rodzaju prześladowania, przesadne kontrole i pozbawienie wolności. "Nadzieja na lepszą przyszłość wymaga zaoferowania ludziom realnych szans, zwłaszcza młodym, poprzez tworzenie miejsc pracy, wzrost gospodarczy, który dociera do wszystkich, a nie pozostaje jedynie w statystykach makroekonomicznych, zrównoważony rozwój, który tworzy mocną i bardzo spójną tkankę społeczną" - powiedział Franciszek.

Podkreślił, że poszanowanie drugiego, jakiego uczymy się w rodzinie, powinno przekładać się na forum społecznym na "zasadę pomocniczości". "Szanując wolność, społeczeństwo obywatelskie jest powołane do promowania każdej osoby i podmiotu społecznego, tak aby mogły one podjąć swoją rolę i wnieść swój specyficzny wkład na rzecz dobra wspólnego" - zaznaczył Franciszek.

Wskazał na bogatą i wielowiekową kulturę Ekwadoru. "Dzień dzisiejszy pełen jest piękna, a jeśli to prawda, że w przeszłości były błędy i nadużycia – jakże temu zaprzeczać? - można powiedzieć, że ta mieszanka promieniuje wielką żywiołowością, która pozwala nam patrzeć w przyszłość z wielką nadzieją" - powiedział Franciszek.

Papież podkreślił, że także Kościół pragnie współpracować w dążeniu do dobra wspólnego poprzez swoją działalność społeczną, edukacyjną, krzewiąc wartości etyczne i duchowe, będąc "proroczym znakiem niosącym promień światła i nadziei wszystkim, zwłaszcza najbardziej potrzebującym".

Z kościoła św. Franciszka papież udał się do “Iglesia della Compañia” - kolebki jezuitów w Ekwadorze, gdzie złoży wizytę prywatną. Franciszek pomodlił się tam przed obrazem Matki Bożej Addolorata, przedstawiającej Maryję z sercem przebitym siedmioma mieczami. Po nawiedzeniu świątyni spotkał się tam także ze swoimi współbraćmi zakonnymi.

Środa jest ostatnim dniem wizyty w Franciszka w Ekwadorze. Przed południem papież złoży wizytę w domu spokojnej starości położonym na przedmieściach stolicy, prowadzonym przez siostry misjonarki miłości. Stamtąd pojedzie na spotkanie z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w narodowym sanktuarium maryjnym El Quinche. Bezpośrednio po nim papież uda się na międzynarodowe lotnisko Mariscal Sucre skąd odleci do Boliwii, gdzie po południu na międzynarodowym lotnisku El Alto odbędzie się ceremonia powitania. Potem Franciszek złoży kurtuazyjną wizytę u prezydenta Wielonarodowego Państwa Boliwia w pałacu rządowym Quemado w La Paz i spotka się z władzami cywilnymi w katedrze. Późnym wieczorem papież odleci do Santa Cruz de la Sierra.

http://papiez.wiara.pl/doc/2581348.Te-queremos-Francisco

avatar użytkownika intix

84. Papież odwiedził dom opieki w Tumbaco

2015-07-08

W ostatnim dniu swego pobytu w Ekwadorze Franciszek odwiedził 8 lipca dom opieki dla starców, prowadzony przez misjonarki miłości w Tumbaco koło Quito.


Papież odwiedził dom opieki w Tumbaco
Robert Puglla /PAP/EPA

Po nawiedzeniu kaplicy, gdzie modlił się przez chwilę z siostrami, papież w towarzystwie matki przełożonej udał się na spotkanie z pacjentami ośrodka. Byli wśród nich Indianie, metysi, murzyni i biali mieszkańcy kraju. Z każdym z nim zamienił kilka słów, kładł ręce na głowach i ramionach obecnych, z których większość siedziała na wózkach inwalidzkich. Niemal wszyscy mieli na głowach kapelusze, używane powszechnie w tych okolicach. Ojciec Święty pozdrowił również opiekujące się pensjonariuszami siostry i wolontariuszki.

Następnie przeszedł do innego pomieszczenia, gdzie spotkał się ze starszymi i chorymi kobietami z pobliskiego domu opieki dla kobiet. Jedna z nich dała Ojcu Świętemu wykonany przez siebie obrazek.

Przed opuszczeniem placówki papież porozmawiał krótko z pracującymi tam siostrami, zrobił sobie z nimi wspólne zdjęcie a na zakończenie udzielił im błogosławieństwa.

Wychodzącego z ośrodka Franciszka powitały oklaski i okrzyki osób zebranych na zewnątrz, w tym także pracujących tam wolontariuszy. Zanim dotarł do czekającego nań samochodu papież pozdrowił zgromadzonych, w tym także policjantów i inne służby porządkowe, uścisnął niektórych i pobłogosławił ich.

Następnie Ojciec Święty udał się do narodowego sanktuarium maryjnego w El Quinche na spotkanie z duchowieństwem, osobami zakonnymi i seminarzystami. Będzie to ostatni punkt programu jego wizyty w Ekwadorze.

http://papiez.wiara.pl/doc/2582175.Papiez-odwiedzil-dom-opieki-w-Tumbaco

avatar użytkownika intix

85. Jakie są dwie kolumny życia kapłańskiego?

2015-07-08

Papież Franciszek mówił o nich w czasie spotkania z duchowieństwem w El Quinche.


Przybywającego do sanktuarium Ojca Świętego powitał na progu bazyliki mniejszej jej rektor, po czym udał się on przed bogato zdobiony, pozłacany główny ołtarz świątyni i tam przed figurą Matki Bożej z El Quinche modlił się przez dłuższą chwilę. Przed odejściem zawiesił na rzeźbie na pamiątkę różaniec. Przeszedł jeszcze na górę do jednego z pokoi, gdzie wpisał się do księgi pamiątkowej sanktuarium. Życzył tam, aby Maryja z El Quinche nadal opiekowała się i prowadziła Ekwador i jego mieszkańców.

Następnie papież wyszedł na specjalne podium ustawione przed świątynią, gdzie rozpoczęła się właściwa część całego wydarzenia. Na wstępie powitał go w imieniu zgromadzonych wikariusz apostolski San Miguel de Sucumbios bp Celmo Lazzari CSI, odpowiedzialny w łonie episkopatu Ekwadoru za życie konsekrowane. Zaznaczył przy okazji, że jest jednym z ostatnich misjonarzy, jacy przybyli do tego kraju i że nadal musi się uczyć języka hiszpańskiego (sam pochodzi z Brazylii) i bycia biskupem. Poprosił Ojca Świętego o błogosławieństwo dla Kościoła w tym kraju i dla swego wikariatu apostolskiego.

Z kolei papieża pozdrowili czarnoskóry ks. Silvino Mina Corozo w imieniu kapłanów diecezjalnych, zakonnych i seminarzystów oraz augustianka s. Marisol Sandoval - w imieniu braci i sióstr zakonnych.

Po tych wystąpieniach i odczytaniu fragmentu Ewangelii św. Łukasza Ojciec Święty odmówił modlitwę do Matki Bożej z El Quinche. Zaznaczył, że jest pod wrażeniem zgotowanego mu przyjęcia oraz wiary i entuzjazmu Ekwadorczyków, toteż postanowił przemówić do nich spontanicznie, odkładając przygotowany na tę okazję tekst Wręczył go jednak wcześniej przewodniczącemu Ekwadorskiej Konferencji Zakonników, prosząc go jednocześnie o ogłoszenie później.

W swym improwizowany przemówieniu Franciszek zwrócił uwagę na dwa najistotniejsze - jego zdaniem - filary posługi kapłańskiej i zakonnej: darmowość i pamięć. "Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie" - przypomniał słowa Pana Jezusa, skierowane do apostołów i uczniów. Podkreślił, że dotyczy to również życia zakonnego i kapłańskiego. Wszystko, co otrzymaliśmy od Boga, więc również łaskę powołania i służenia innym, otrzymaliśmy darmo, bez zasług z naszej strony - zaznaczył papież. "Jesteśmy przedmiotem darmowej łaski Bożej" - dodał.

Drugim ważnym elementem tej posługi jest pamięć o tym, skąd pochodzimy, gdzie są nasze korzenie - mówił dalej Ojciec Święty. Podkreślił, że nie wolno zapominać o wierze swych przodków, rodziców, dziadków, którzy przekazali ją swym potomkom. Gdy jakiś kapłan zaczyna robić karierę, co samo w sobie nie jest czymś złym, np. zostaje profesorem czy podejmuje inne ważne zadanie, niech nie zapomina, skąd wyszedł - stwierdził papież.

W tym kontekście, odnosząc się do wielokulturowości Ekwadoru, zaapelował także o zachowanie swych języków ojczystych, o dbanie o nie i niewstydzenie się ich. Słowa te wywołały burzę oklasków ze strony słuchaczy. Podkreślił ponadto, że posługa kapłańska i zakonna powinna być sprawowana z radością i zadowoleniem.

"Niech Jezus błogosławi Ekwador a Maryja z El Quinche go strzeże" - zakończył swe przemówienie papież. Po czym zaproponował, aby wspólnie odmówić Modlitwę Pańską, którą darmowo przekazał nam Jezus i która zawiera w sobie pamięć o Jego Ojcu. I zgodnie ze zwyczajem, do którego przyzwyczaił wszystkich od początku swego pontyfikatu, poprosił zebranych, aby stale modlili się za niego, gdyż - jak zauważył - jemu także zdarza się, że zapomina o darmowości swej posługi i o swych korzeniach.

Bezpośrednio po zakończeniu spotkania w sanktuarium Franciszek wraz z towarzyszącymi mu osobami odjechał na lotnisko międzynarodowe "Mariscal Sucre" pod Quito, gdzie odbyła się uroczystość pożegnania, po czym odleciał do Boliwii, będącej drugim etapem jego podróży do Ameryki Południowej.

El Quinche znajduje się nieco ponad 20 km na północ od stolicy – piękną białą świątynie o dwóch wieżach wzniesiono tam w 1928 a za narodowe sanktuarium maryjne Ekwadoru ogłoszono je w 1985, a więc przed 30 laty.

Jednakże duchowe tradycje tego miejsca sięgają końca XVI wieku, gdy w 1586, czyli prawie 430 lat temu architekt i rzeźbiarz Diego de Robles z Quito wykonał z drewna 60-centymetrową figurkę Matki Bożej. Zamówili ją Indianie Lumbici, którzy jednak nie byli w stanie zapłacić za nią artyście, toteż przekazał on swe dzieło innemu szczepowi indiańskiemu – Oyacachi. Ci przyjęli rzeźbę z wielkim zadowoleniem i radością, gdyż dostrzegli w niej podobieństwo do Matki Bożej, która wielokrotnie objawiała się niektórym z nich.

Od tamtego czasu posążek był dwukrotnie przenoszony z tego miejsca (w latach 1630 i 1869), zanim ostatecznie osiadł na stałe w El Quinche. Znajduje się tam za ołtarzem głównym.

Dziś jest to główne miejsce pielgrzymkowe Kościoła w Ekwadorze. Najwięcej wiernych – ponad 800 tysięcy – przybywa tu w drugim tygodniu listopada. Z pobliskiego miasteczka Calderón wyrusza wówczas o północy do sanktuarium wielka pielgrzymka, która nad ranem następnego dnia dociera do celu. 21 listopada sprawowana jest uroczysta Msza św., na której zakończenie wszystkimi ulicami El Quinche przechodzi procesja.

Nazwa tego miejsca pochodzi z języka Maya Cakchiquel i znaczy „Góra Słońca” (lub Góra Słoneczna). Ma ona starożytne korzenie, gdyż badania archeologiczne potwierdziły, że jeszcze przed przybyciem na te ziemie Inków tam właśnie obserwowano wschód Słońca w czasie wiosennego zrównania dnia z nocą.

http://papiez.wiara.pl/doc/2582203.Jakie-sa-dwie-kolumny-zycia-kaplanskiego

avatar użytkownika intix

86. Niewygłoszone, ale przekazane przemówienie...

...do duchowieństwa Ekwadoru w narodowym sanktuarium maryjnym El Quinche:

Niech Maryja z Quinche uwolni nas od ciężarów ambicji i egoistycznych interesów!

Niech Maryja z Quinche uwolni nas od ciężarów ambicji i egoistycznych interesów!
Henryk Przondziono /Foto Gość
Niech próżność i światowość nie pozwolą nam zapomnieć, skąd uratował nas Bóg!

Drodzy Bracia i Siostry!

Przynoszę do stóp Matki Bożej z Quinche przeżycia tych dni mojej wizyty. Pragnę powierzyć Jej sercu osoby starsze i chore, z którymi spotkałem się trochę wcześniej w domu misjonarek miłości, a także wszystkie wcześniejsze spotkania. Składam je w sercu Maryi, ale również zostawiam je w waszych sercach: kapłanów, zakonników i zakonnic, seminarzystów, aby osoby powołane do pracy w winnicy Pańskiej były strażnikami tego wszystkiego, czym lud Ekwadoru żyje, co opłakuje i z czego się cieszy.

Dziękuję biskupowi Lazzariemu, ojcu Minie i siostrze Sandoval za ich słowa, które są dla mnie okazją do podzielenia się z Wami kilkoma sprawami we wspólnej trosce o Lud Boży.

Pan wzywa nas w Ewangelii do bezwarunkowego wyruszenia z misją. Jest to ważne przesłanie, którego nie należy zapominać, a które w tym sanktuarium poświęconym Ofiarowaniu Matki Bożej rozbrzmiewa ze szczególnym naciskiem. Maryja dla nas, którzy tak jak Ona otrzymaliśmy powołanie, jest wzorem uczennicy. Jej ufna odpowiedź: „Niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38) przypomina nam o Jej słowach podczas wesela w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Jej przykład jest zachętą, aby służyć tak, jak Ona.

W Ofiarowaniu Dziewicy możemy znaleźć pewne sugestie dotyczące naszego powołania. Dziewica -dziewczynka była darem Boga dla jej rodziców i dla całego ludu oczekującego wyzwolenia. Jest to wydarzenie, które często powtarza się w Biblii: Bóg odpowiada na wołanie swego ludu, posyłając słabe dziecko, które ma przynieść zbawienie, a które jednocześnie przywraca nadzieję rodzicom w podeszłym wieku. Słowo Boże mówi nam, że w historii Izraela sędziowie, prorocy, królowie są darem Pana po to, aby okazać czułość i miłosierdzie Jego ludowi. Są oni znakiem Bożej bezinteresowności: to On ich wybrał i wyznaczył ich los. Oddala nas to od autoreferencyjności, uświadamia nam, że już nie należymy do siebie, że nasze powołanie wzywa nas, byśmy byli dalecy od egoizmu, dążenia do materialnych korzyści czy kompensacji uczuciowej, jak nam mówi Ewangelia. Nie jesteśmy najemnikami, ale sługami; przyszliśmy nie po to, by nam służono, lecz aby służyć i czynimy to bez żadnych zabezpieczeń, bez laski i bez trzosa.

Niektóre tradycje dotyczące wezwania Matki Bożej z Quinche powiadają, że Diego de Robles sporządził obraz na zlecenie Indian Lumbicí. Diego nie uczynił tego z pobożności, ale dla korzyści finansowych. Kiedy nie mogli zapłacić, przekazał go pierwotnym mieszkańcom Oyacachi w zamian za tablice z cedru. Ale Diego odmówił im, gdy zamówili także ołtarz dla obrazu, aż spadł z konia, znalazł się w niebezpieczeństwie i poczuł ochronę Maryi Panny. Wrócił do wioski i wykonał podstawę obrazu. Również my wszyscy doświadczyliśmy Boga, który przychodzi do nas na rozdroże, który powołuje nas upadłych, rozbitych. Niech próżność i światowość nie pozwolą nam zapomnieć, skąd uratował nas Bóg! Niech Maryja z Quinche uwolni nas od ciężarów ambicji, egoistycznych interesów, nadmiernej troski o nas samych!

„Władza” jaką apostołowie otrzymali od Jezusa nie jest dla ich własnych korzyści: nasze dary są po to, aby odnawiać i budować Kościół. Nie odmawiajmy dzielenia się, nie opierajmy się, by dawać, nie zamykajmy się we własnej wygodzie, bądźmy źródłami wody, które obfitują i odświeżają, zwłaszcza dla dręczonych przez grzech, rozczarowanie, niechęć (por. EG 272).

Drugą sprawą, o której przypomina mi Ofiarowanie Maryi, jest wytrwałość. W sugestywnej ikonografii maryjnej tego święta Dziewica-dziewczynka oddala się od swoich rodziców, wchodząc na schody świątyni. Maryja nie ogląda się i, z wyraźnym odniesieniem do ewangelicznego napomnienia, zdecydowanie idzie naprzód. My, jak uczniowie w Ewangelii, również wyruszamy w drogę, aby zanieść do każdego ludu i miejsca dobrą nowinę o Jezusie. Wytrwałość w misji oznacza, by nie chodzić od domu do domu, szukając miejsc, gdzie będziemy lepiej potraktowani, gdzie będzie więcej zasobów i wygód. Zakłada zjednoczenie naszego losu z losem Jezusa, aż do końca. Niektóre relacje o objawieniach Matki Boskiej z Quinche mówią nam, że „Pani z dzieckiem na ręku” nawiedziła w kilka kolejnych wieczorów Indian Oyacachi, gdy chronili się przed nachodzeniem przez niedźwiedzie. Kilkakrotnie Maryja wychodziła na spotkanie swych dzieci; one jej nie wierzyły, nieufne wobec tej Pani, ale podziwiały Jej wytrwałość, gdy przychodziła co wieczór o zachodzie słońca. Wytrwać, choć nas odrzucają, chociaż co noc narasta zamęt i niebezpieczeństwa. Wytrwać w tym wysiłku wiedząc, że nie jesteśmy sami, że jest pielgrzymujący Święty Lud Boży.

W pewien sposób w obrazie Dziewicy-dziewczynki trwającej w świątyni możemy widzieć Kościół towarzyszący uczniowi-misjonarzowi. Obok niej są rodzice, którzy przekazali jej pamięć wiary, a teraz wielkodusznie ofiarowują ją Panu, aby mogła pójść swoją drogą. Ta jej wspólnota obejmuje „dziewice, jej druhny”, jej „towarzyszki” z zapalonymi lampami (por. Ps 44,15), w których Ojcowie Kościoła widzieli zapowiedź tych wszystkich, którzy naśladując Maryję, szczerze pragną być przyjaciółmi Boga; są kapłani, którzy na Nią czekają, aby Ją powitać i przypominają nam, że pasterze Kościoła mają obowiązek serdecznie przyjmować oraz pomagać w rozróżnianiu każdego ducha i każdego powołania.

Podążajmy razem, wspierając jedni drugich i pokornie prośmy o dar wytrwałości w Jego służbie.

Matka Boża z Quinche stwarzała okazję do spotkania, wspólnoty, ponieważ to miejsce od czasu Inków było osadą wieloetniczną. Jakże to piękne, kiedy Kościół nieustannie stara się być domem i szkołą komunii, kiedy tworzymy to, co lubię nazywać kulturą spotkania!

Obraz Ofiarowania mówi nam, o tym, co jest to dla kapłanów błogosławione: Dziewica-dziewczyna usiadła na stopniach ołtarza i tańczyła u jego stóp. Myślę o radości, wyrażonej w obrazach z przyjęcia weselnego, o przyjaciołach pana młodego, o pannie młodej ozdobionej swymi klejnotami. Jest to radość człowieka, który odkrył skarb i wszystko pozostawił, aby go nabyć. Spotkanie Pana, mieszkanie w Jego domu, zażyłość z Nim zobowiązuje do głoszenia Królestwa i niesienia zbawienia wszystkim ludziom. Przekroczenie progu świątyni wymaga od nas nawrócenia, jak Maryja w świątyni Pana, i wyruszenia w drogę, aby głosić Go braciom. Dziewica, jako pierwsza uczennica-misjonarka, po zwiastowaniu anielskim natychmiast wyruszyła do wioski w Judei, aby dzielić się tą wielką radością, tą samą, która sprawiła, że święty Jan Chrzciciel poruszył się w łonie swej matki. Ten, kto słucha Jej głosu „skacze z radości” i staje się z kolei zwiastunem Jej radości. Radość ewangelizacji porusza Kościół i sprawia, że wyrusza on w drogę, jak Maryja.

Chociaż istnieje wiele powodów, uzasadniających przeniesienie sanktuarium z Oyacachi w to miejsce, potwierdzę jeden: „tutaj jest miejsce bardziej dostępne, ułatwiające bycie blisko siebie”. Tak to pojmował arcybiskup Quito, brat Luis Lopez de Solis, gdy polecił zbudować sanktuarium, które mogłoby zgromadzić i przyjąć wszystkich. Kościół wyruszający w drogę przybliża się i dotrzymuje kroku, aby nie być dalekim, opuszcza własną wygodę i śmiało dociera na wszystkie peryferie, które potrzebują światła Ewangelii (por. EG 20).

Powracamy teraz do naszych zadań, wzywani przez powierzony nam Święty Lud. Będąc wśród niego nie zapominajmy dbać, ożywiać i kształtować pobożność ludową, której doświadczamy w tym sanktuarium i tak rozpowszechnioną w wielu krajach Ameryki Łacińskiej. Wierny lud potrafił wyrazić wiarę we własnym języku, ukazać swoje najgłębsze uczucia bólu, niepewności, radości, niepowodzenia, wdzięczności za pomocą różnych form pobożności: procesji, świec, kwiatów, śpiewów, które zamieniają się w piękny wyraz zaufania Panu i miłości do Jego Matki, która jest również naszą Matką.

W Quinche historia ludzi oraz historia Boga zbiegają się w dziejach kobiety, Maryi. I w domu, naszym domu, w siostrze-matce ziemi. Tradycje tego wezwania przywołują cedry, niedźwiedzie, szczeliny w skale, która była tutaj pierwszym domem Matki Bożej. Mówiliśmy wczoraj o ptakach okrążających miejsce, a dzisiaj o kwiatach, które zdobią otoczenie. Początki tego nabożeństwa prowadzą nas do czasów, kiedy prostsza była spokojna harmonia ze stworzeniem - kontemplacja „Stwórcy, który żyje pośród nas i w tym, co nas otacza, a którego obecności «nie powinno się wytwarzać»” (LS 225). Odsłania nam się ona w świecie stworzonym, w Jego umiłowanym Synu w Eucharystii, pozwalającej chrześcijanom poczuć się żywymi członkami Kościoła i aktywnie uczestniczyć w jego misji (por. Dokument z Aparecidy, 264), w Matce Bożej z Quinche, która stąd towarzyszyła od początków głoszenia wiary ludom tubylczym. Jej zawierzamy nasze powołanie; niech Ona nas uczyni darem dla naszego ludu, niech nas obdarza wytrwałością w wypełnianiu i radości wyjścia i niesie

http://papiez.wiara.pl/doc/2582249.Niech-Maryja-z-Quinche-uwolni-nas-od-...

avatar użytkownika intix

87. Franciszek odleciał do Boliwii

2015-07-08

Zakończyła się pierwsza, "ekwadorska" część wizyty papieża Franciszka na kontynencie południowoamerykańskim. O 13 czasu miejscowego Ojciec Święty odleciał do Boliwii.


Franciszek odleciał do Boliwii
Robert Puglla /PAP/EPA
Papież FGranciszek i prezydent Ekwadoru, Rafael Correa

Na lotnisku papieża żegnał prezydent Ekwadoru, Rafael Correa oraz członkowie ekwadorskiego rządu. Nie zabrakło też biskupów Ekwadoru. Po odegraniu hymnów Ekwadoru i Watykanu w towarzystwie prezydenta Ekwadoru Franciszek  podszedł do samolotu, skąd jeszcze raz wszystkich pobłogosławił.

W La Paz, stolicy Boliwii ojciec święty spodziewany jest o godzinie 16.15 czasu miejscowego (w Polsce będzie godzina 22.15). W kraju tym papież pozostanie do piątku.

Przeczytaj też: Najbiedniejsi na kontynencie

avatar użytkownika intix

88. Franciszek już na boliwijskiej ziemi

2015-07-09

Po ponad trzech godzinach lotu z Quito w Ekwadorze, samolot linii lotniczych Boliviana de Aviación z Papieżem Franciszkiem na pokładzie wylądował na międzynarodowym lotnisku w El Alto znajdującym się w zespole miejskim stolicy Boliwii La Paz.


Franciszek już na boliwijskiej ziemi
BOLIVIAN INFORMATION AGENCY /PAP/EPA
Papież w Boliwii. Powitanie na lotnisku

Tym samym rozpoczął się drugi etap pielgrzymki Franciszka do Ameryki Łacińskiej. Przed nim kraj ten odwiedził także Jan Paweł II w 1988 r.

Lotnisko w El Alto jest jednym z najwyżej położonych na świecie międzynarodowych pasażerskich portów lotniczych, znajduje się na wysokości 4150 m n.p.m. Ze względu na panujące tu specyficzne warunki klimatyczne nie wszystkie samoloty mogą na nim lądować. Na Ojca Świętego na płycie lotniska czekał już prezydent Boliwii Evo Morales Ayma, który po braterskim uścisku nałożył Franciszkowi tradycyjną, boliwijską sakiewkę, na której widniał napis „Boliwia 2015”. Tu także odbyła się oficjalna ceremonia powitania Franciszka jako głowy państwa watykańskiego. Hymn Boliwii został odegrany na miejscowych instrumentach dętych. Następnie Papieża witały delegacje różnych grup społeczeństwa, często ubranych piękne, kolorowe stroje regionalne.

Witając Franciszka prezydent Morales, który Papieża nazywał bratem, podkreślił, że wszyscy Boliwijczycy są dzisiaj bardzo szczęśliwi, bo przybył do nich Papież ludzi ubogich, którego wzorem jest św. Franciszek. Wskazał m.in. na wiele punktów wspólnych, które można znaleźć między nauczaniem kościoła a potrzebami społecznymi.

Ojciec Święty dziękując za gorące powitanie podkreślił, że przybywa do Boliwii „jako gość i pielgrzym, aby umocnić wiarę wierzących w Chrystusa zmartwychwstałego, abyśmy wszyscy w Niego wierzący, będąc pielgrzymami w tym życiu, byli świadkami Jego miłości, zaczynem lepszego świata i byśmy współpracowali w budowaniu społeczeństwa bardziej sprawiedliwego i solidarnego”.

Franciszek wyraził radość, że jest w kraju wyjątkowo pięknym, pobłogosławionym przez Boga w jego różnych rejonach: wyżynach, dolinach, ziemiach Amazonii, pustyniach, niezrównanych jeziorach, ale przede wszystkim w ludziach.

„Jest to przede wszystkim ziemia pobłogosławiona w jej ludach, z ich zróżnicowaniem kulturowym i etnicznym, stanowiącym wielkie bogactwo i nieustanne wezwanie do wzajemnego szacunku i dialogu: między rdzennymi ludami mieszkającymi tu od tysięcy lat a współczesną rdzenną ludnością. Ileż radości daje nam świadomość, że przyniesiony na te ziemie język kastylijski współistnieje dziś z 36 dialektami pierwotnymi, mieszając się ze sobą – tak, jak narodowe kwiaty kantuta i patujú, czerwony i żółty – aby dać piękno i jedność w różnorodności. Na tej ziemi i w tym ludzie silnie zakorzeniło się głoszenie Ewangelii, które na przestrzeni lat inspirowało wspólne życie, przyczyniając się do rozwoju narodu i krzewiąc kulturę” – powiedział Papież.

Franciszek odniósł się także do realiów politycznych i społecznych odwiedzanego kraju. Podkreślił, że rozwój wyłącznie materialny pociąga za sobą ryzyko tworzenia nowych różnic społecznych.

„Boliwia podejmuje ważne kroki na rzecz włączenia szerokich warstw w życie gospodarcze, społeczne i polityczne kraju. Ma konstytucję, która uznaje prawa jednostki, mniejszości, środowiska naturalnego, oraz na instytucje wrażliwe na te realia. Wszystko to wymaga ducha współpracy obywatelskiej, dialogu i uczestnictwa poszczególnych osób oraz podmiotów społecznych w sprawach interesujących wszystkich. Integralny postęp narodu obejmuje wzrastanie ludzi w wartościach i dążenie do zbieżności wspólnych ideałów, które są w stanie zjednoczyć wolę, bez wykluczania czy odrzucania kogokolwiek. Jeśli rozwój jest wyłączenie materialny, to zawsze istnieje ryzyko ponownego tworzenia nowych różnic, kiedy bogactwo niektórych budowane jest na niedoborach innych. Dlatego spójność społeczna wymaga, oprócz instytucjonalnej transparencji, wysiłku edukacji obywateli” – powiedział Franciszek.

Ojciec Święty wskazał, że w czasie swojej wizyty w Boliwii chciałby pobudzić powołanie uczniów Chrystusa do komunikowania radości Ewangelii, aby byli solą ziemi i światłem świata. Podkreślił, że braterska miłość, będąca żywym wyrazem nowego przykazania Jezusa wyraża się w programach, dziełach i instytucjach dążących do integralnej promocji osoby, a także troski i ochrony najsłabszych. Wspomniał również o zainteresowaniu, którego w obecnych czasach tak bardzo potrzebuje rodzina.

„W czasach, gdy tak często dąży się do zapominania lub pomieszania podstawowych wartości, na szczególną uwagę ze strony osób odpowiedzialnych za dobro wspólne zasługuje rodzina. Jest ona bowiem podstawową jednostką społeczeństwa, która wnosi solidne więzi jedności, na których opiera się ludzkie współżycie, a rodząc i wychowując swoje dzieci zapewnia odnowę społeczeństwa” – powiedział Ojciec Święty.

Jednak ze szczególną mocą, odchodząc od przygotowanego tekstu, Papież mówił o młodzieży i starszych, często dziś przez społeczeństwa odrzucanych. Przypomniał, że Kościół odczuwa szczególną troskę o ludzi młodych, którzy dzięki ich wierze i wzniosłym ideałom, są nadzieją na przyszłość.

„Troska o dzieci, dbałość o to, by młodzież angażowała się w szlachetne ideały, jest gwarancją przyszłości społeczeństwa. A Kościół chce takiego społeczeństwa, które znajduje swoje zabezpieczenie gdy docenia, podziwia i troszczy się także o starszych, którzy przynoszą nam mądrość, gdy chroni tych, którzy są dziś odrzucani na skutek tak wielu różnych interesów, które stawiają w centrum życia gospodarczego „boga pieniądza”, i odrzucają dzieci i młodzież, którzy są przyszłością kraju, jak i starszych, którzy są pamięcią narodu. Dlatego też trzeba dbać o nich, chronić ich, bo są naszą przyszłością” – powiedział Papież.

Po ceremonii powitania kolumna samochodów ruszyła w kierunku stolicy. 13 kilometrową trasę Franciszek pokonał w papamobile, wszędzie wzdłuż drogi euforycznie witany przez tłumy ludzi. Po drodze papieski samochód zatrzymał się w miejscu, gdzie zamordowany został w 1980 r. pracujący przez wiele lat w Boliwii hiszpański jezuita ks. Luis Espinal. Był dziennikarzem i filmowcem zaangażowanym w walce o prawa człowieka i demokrację w Boliwii. Zginął z rąk zbrojnych bojówek w czasie krwawej dyktatury gen. Luisa Garcii Mezy Tejady. Na miejscu, gdzie znaleziono ciało jezuity Papież spontanicznie zwrócił się do zebranych.

„Drodzy siostry i bracia! Zatrzymałem się tutaj aby was pozdrowić, ale przede wszystkim by przypomnieć brata, naszego brata, ofiarę interesów, którym nie pasowało, że walczył o wolność Boliwii. Ks. Espinal głosił Ewangelię, ale tę Ewangelię pogwałcono i dlatego go zlikwidowano. Zachowajmy minutę ciszy na modlitwę, i dalej pomodlimy się razem.

Niech Pan obdarzy swoją chwałą ks. Luisa Espinala, który głosił Ewangelię, tę Ewangelię, która przynosi nam wolność, która czyni nas wolnymi. Jako dzieciom Boga, Jezus przyniósł nam wolność, głosił tę Ewangelię. Niech Jezus ma go blisko siebie. Daj mu Panie wieczny odpoczynek i opromień go światłem, które nie ma końca. Niech odpoczywa w pokoju” – powiedział Papież.

http://papiez.wiara.pl/doc/2582676.Franciszek-juz-na-boliwijskiej-ziemi

avatar użytkownika intix

89. La Paz: spotkanie z władzami państwowymi

2015-07-09

Papież Franciszek, po przybyciu do centrum La Paz, udał się wpierw do pałacu prezydenckiego na rozmowę z Evo Moralesem, która odbyła się bez obecności mediów. Następnie spotkał się z władzami politycznymi, korpusem dyplomatycznym, światem kultury i wolontariuszami.


La Paz: spotkanie z władzami państwowymi
MARTIN ALIPAZ /PAP/EPA
Papież w Boliwii. W towarzystwie boliwijskiego prezydenta

Papież Franciszek, po przybyciu do centrum La Paz, udał się wpierw do pałacu prezydenckiego na rozmowę z Evo Moralesem, która odbyła się bez obecności mediów. Po niej obydwaj mężowie stanu wymienili dary. Franciszek m.in. otrzymał haftowany w charakterystyczne boliwijskie wzory ornat. Sam ofiarował prezydentowi mozaikę ikony Salus Populi Romani oraz egzemplarz swojej ostatniej encykliki.

Następnie Papież udał się do znajdującej się opodal katedry Matki Bożej Pokoju. Tam, w obecności Evo Moralesa, spotkał się z władzami politycznymi, korpusem dyplomatycznym, światem kultury i wolontariuszami. W skierowanym do nich słowie poruszył m.in. problem dobra wspólnego. Nawiązał przy tym do Soboru Watykańskiego II przypominając, że określił on je jako „sumę tych warunków życia społecznego, które pozwalają bądź to grupom, bądź poszczególnym jego członkom, pełniej i szybciej osiągnąć ich własną doskonałość”. „Dziękuję, że dążycie do tego – taka jest wasza rola i misja, aby osoby i społeczeństwo rozwijały się, osiągnęły doskonałość. Jestem pewien, że poszukujecie piękna, prawdy, dobra w tym dążeniu do dobra wspólnego” – powiedział Franciszek.

Ojciec Święty, podkreślając boliwijską różnorodność, zauważył, że w dzisiejszym świecie wszystko się ze sobą łączy i czemuś służy.

„Ponieważ wszystko jest połączone, potrzebujemy siebie nawzajem. Jeśli polityka pozwala się opanować przez spekulacje finansowe lub ekonomia regulowana jest wyłącznie przez technokratyczny i utylitarystyczny paradygmat maksymalnej produkcji, to nie można nawet zrozumieć, a tym mniej rozwiązać wielkich problemów, przed którymi stoi ludzkość. Konieczna jest także kultura, na której kształt nie wpływa jedynie rozwój zdolności intelektualnych człowieka w dziedzinie nauki czy zdolność zrodzenia piękna w sztuce, ale także lokalne tradycje ludowe, bo to też jest kultura, z ich szczególną wrażliwością na środowisko, w którym powstały, z którego wyszły, i przez które nabierają znaczenia. Konieczna jest również edukacja etyczna i moralna, która pielęgnowałaby między ludźmi postawy solidarności i odpowiedzialności” – powiedział Papież.

Nie zabrakło także akcentów socjalnych. Franciszek mówił, że łatwo przyzwyczajamy się do otaczającego nas środowiska nierówności i stajemy się nieczuli na jego przejawy. W ten sposób, nie zdając sobie sprawy, mylimy „dobro wspólne” z „dobrobytem”, zwłaszcza wówczas, gdy to my sami nim się cieszymy.

„Dobrobyt odnoszący się jedynie do obfitości materialnej ma tendencję do egoizmu, tendencję bronienia interesów partykularnych, niemyślenia o innych, i pozwolenia, by dać się porwać urokom konsumpcjonizmu. Tak rozumiany dobrobyt zamiast pomagać, rodzi ewentualne konflikty i dezintegrację społeczną; stając się perspektywą dominującą rodzi zło korupcji, która zniechęcając wyrządza wiele szkód. Natomiast dobro wspólne jest czymś więcej niż sumą indywidualnych interesów; jest przejściem od tego, co „najlepsze dla mnie”, do tego, co jest „lepsze dla wszystkich”, i zawiera to wszystko, co narodowi nadaje spójność: wspólne cele, wspólne wartości, ideały, które pomagają wznosić nasze spojrzenie ponad perspektywy partykularne” – powiedział Franciszek.

Papież wskazał, że różne podmioty społeczne są odpowiedzialne za wnoszenie wkładu w budowanie jedności i rozwoju społeczeństwa. Wolność jest zawsze najlepszym środowiskiem do tego, aby myśliciele, stowarzyszenia obywatelskie, środki społecznego przekazu wypełniały swoją funkcję z pasją i kreatywnością w służbie dobra wspólnego. Ważną rolę mają tu do odegrania chrześcijanie.

„Także chrześcijanie, powołani, by być zaczynem w narodzie, wnoszą do społeczeństwa swoje orędzie. Światło Ewangelii Chrystusa nie jest własnością Kościoła; jest on jego sługą. Kościół ma służyć Ewangelii Chrystusa aby dotarła aż po krańce świata. Wiara jest światłem, które nie oślepia, to ideologie oślepiają, wiara nie oślepia, wiara jest światłem, które nie przysłania, ale z szacunkiem rozjaśnia i kieruje sumieniami i dziejami każdej osoby i każdego społeczeństwa. Szacunek!

Chrześcijaństwo odgrywało ważną rolę w kształtowaniu tożsamości narodu boliwijskiego. Wolność religijna – tak jak zazwyczaj wyraża się na forum obywatelskim – jest tym, co nam przypomina, że wiara nie może być zredukowana do dziedziny czysto subiektywnej. Nie jest subkulturą. Naszym wyzwaniem będzie pobudzanie i wspieranie, by rodziła się duchowość i chrześcijańskie zaangażowanie wiary, zaangażowanie chrześcijańskie w dzieła społeczne, rozszerzanie dobra wspólnego przez dzieła społeczne” – powiedział Ojciec Święty.

Papież mówił też o rodzinie, która zagrożona jest ze wszystkich stron przez przemoc, alkoholizm, narkomanię, bezrobocie, brak bezpieczeństwa publicznego czy porzucanie osób starszych. Tak wiele jest problemów społecznych, które rodzina rozwiązuje w milczeniu, że brak wsparcia dla niej jest pozostawianiem bezradnych najbardziej bezbronnymi. Do innych poważnych problemów społecznych zaliczył m.in. migrację i konflikty zewnętrzne.

„Naród, który pragnie dobra wspólnego nie może być zamknięty w sobie; sieci relacji umacniają społeczeństwa. W naszych czasach ukazuje to problem imigracji. Niezbędny jest dziś rozwój dyplomacji z krajami sąsiednimi, aby uniknąć konfliktów między bratnimi narodami, przyczyniając się do szczerego i otwartego dialogu na temat istniejących problemów, dzisiaj jest niezbędny. I myślę tu o morzu, dialog jest nieodzowny! Budować mosty, zamiast wznosić mury. Budować mosty zamiast wznosić mury! Wszystkie sprawy, niezależnie od tego jak bardzo byłyby zawiłe, mają rozwiązania wspólne, mają rozwiązania rozsądne, sprawiedliwe i trwałe. A w każdym razie nic nie musi być powodem agresji, niechęci lub wrogości, które pogarszają jeszcze bardziej sytuację i utrudniają jej rozwiązanie” – powiedział Papież.

Po spotkaniu z przedstawicielami władz publicznych Franciszek wrócił na lotnisko El Alto, skąd udał się samolotem do Santa Cruz, gdzie spędzi noc.

http://papiez.wiara.pl/doc/2582678.La-Paz-spotkanie-z-wladzami-panstwowymi

avatar użytkownika intix

90. Światowy kongres wykluczonych czeka na Papieża

2015-07-09

W tle papieskiej podróży do Ameryki Łacińskiej odbywa się od wczoraj w Santa Cruz w Boliwii światowy kongres tak zwanych ruchów ludowych. Jego gospodarzem jest prezydent Evo Morales, który sam z takich środowisk się wywodzi.


Światowy kongres wykluczonych czeka na Papieża
Roman Koszowski /Foto Gość
Urubicha - wioska w dzungli oddalona 40 km od najblizszego asfaltu, zamieszkiwana przez plemie indian Guarayos

Współorganizatorem kongresu jest Papieska Rada „Iustitia et Pax”. Jak podkreśla jej przewodniczący kard. Peter Turkson, głównym celem tego wydarzenia jest wydobycie na światło dzienne ogromnej rzeszy wykluczonych.

„Ojciec Święty często wypowiada się przeciwko źle funkcjonującemu systemowi gospodarczemu i finansowemu – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Turkson. – Natomiast gdyby udało się zintegrować tych wszystkich, którzy są wykluczeni, świat stałby się o wiele lepszy. Na 7 miliardów ludzi, 3 miliardy należy do tego sektora „nieformalnego”. Nieformalnego w tym sensie, że tych ludzi nie uznają państwa ani rządy. Dla nich oni nie istnieją, skoro nie płacą podatków. A zatem jest ogromny sektor ludzkiej działalności, którego się po prostu nie uznaje. Ludzie ci żyją na własną rękę, wykonują pracę, której nikt nie chce się podjąć. To ogromne zjawisko wykluczenia wymaga, byśmy uznali znaczenie tej części ludzkości. A wtedy świat stanie się lepszy dla nas wszystkich”.

Dziś późnym wieczorem (czasu polskiego) udział w kongresie ruchów ludowych weźmie również Ojciec Święty.

http://papiez.wiara.pl/doc/2582684.Swiatowy-kongres-wykluczonych-czeka-n...

avatar użytkownika intix

91. Papież w Santa Cruz

2015-07-09

Ojciec Święty jest w Santa Cruz. W programie czwartego dnia podróży apostolskiej przewidziano dwa ważne wydarzenia, jedno kościelne, a drugie społeczne.


Papież w Santa Cruz
Patrick Furlong z Santiago, Chile / CC 2.0
Katedra w Santa Cruz - bazylika mniejsza pw. św. Wawrzyńca

Mszą na placu Chrystusa Odkupiciela (rozpoczęła się o 16:00) Franciszek otwiera krajowy kongres eucharystyczny. Natomiast po południu, kiedy u nas będzie już północ, Papież weźmie udział w światowym spotkaniu tak zwanych ruchów ludowych, które walczą z wykluczeniem społecznym. W międzyczasie spotka się również z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami.

Jezus potrafi przemienić logikę odrzucenia w logikę komunii - mówił papież w homili. (...)

Dla wiernych w Santa Cruz spotkanie z papieżem dopiero się rozpoczyna. O oczekiwaniu na te wielkie wydarzenia mówił Radiu Watykańskiemu polski misjonarz ks. Tomasz Daniecki:

 „Niesamowity klimat, niesamowite przeżycia – mówi ks. Daniecki. – Młodzi ludzie siedzą po obu stronach wielkiej ulicy, oczekując na Papieża. Są poowijani w koce, bo jest dosyć chłodno, w Boliwii mamy zimę. Bardzo dużo ludzi przyszło tutaj z flagami. Przyszli całymi rodzinami. Młodzi ludzie grają na gitarach, śpiewają piosenki. Jest ogólna radość, taki klimat oczekiwania na niezwykły moment, wydarzenie historyczne dla wszystkich Boliwijczyków, ale nie tylko. Przyjechało tu też wielu ludzi z Brazylii, z Argentyny, z innych krajów sąsiednich. Kiedy jechałem tutaj dzisiaj z gór, z Aiquile w Andach, to po drodze można było wyprzedzać autobusy, samochody z flagami papieskimi i z flagami Boliwii. Wszyscy jechali do Santa Cruz. Niektórzy od kilku dni, podejrzewam. Wyruszamy w stronę ołtarza; drogi w centrum są wszystkie pozamykane, prawie całą drogę będziemy musieli przejść pieszo, ale to nieważne, w takich momentach nie liczy się czasu. Przypominają mi się momenty pielgrzymek Jana Pawła II do Polski. Ten klimat jest obecny, bo jest to klimat Kościoła katolickiego, klimat Jezusa Chrystusa i wszystkich tych ludzi, którzy są zgromadzeni wokół Papieża, namiestnika Jezusa Chrystusa. Jesteśmy tutaj wszyscy razem i to jest niesamowite przeżycie”.

***

Jezus przemienia logikę odrzucenia w logikę komunii

O przemianę logiki odrzucenia w logikę komunii i wspólnoty zaapelował Franciszek podczas dzisiejszej Mszy św. na placu Chrystusa Odkupiciela w Santa Cruz de la Sierra w Boliwii. Rozpoczęła ona V Krajowy Kongres Eucharystyczny, którego dalszy ciąg odbędzie się w mieście Tarija.

Publikujemy tekst papieskiej homilii.

Przybyliśmy z różnych miejsc, regionów, miejscowości, aby celebrować żywą obecność Boga wśród nas. Wyszliśmy kilka godzin temu ze swych domów i wspólnot, aby móc być razem jako Święty Lud Boży. Krzyż i obraz misji przypominają nam o wszystkich wspólnotach, które powstały w Imię Jezusa na tych ziemiach, których jesteśmy dziedzicami.

W Ewangelii, której przed chwilą wysłuchaliśmy, opisano sytuację dość podobną do tej, którą przeżywamy obecnie. Podobnie jak cztery tysiące tamtych osób, my także chcemy słuchać słowa Jezusa i otrzymać Jego życie – oni wczoraj a my dzisiaj razem z Nauczycielem, Chlebem Życia.

W tych dniach mogłem zobaczyć wiele matek ze swymi dziećmi na plecach, tak jak to robi tutaj wiele z was, niosących na sobie życie, przyszłość swego narodu, niosących swoje powody radości, swoje nadzieje, niosących błogosławieństwo ziemi w jej owocach, niosących pracę wykonaną swoimi rękami. Rękami, które wyrzeźbiły teraźniejszość i utkają oczekiwania dnia jutrzejszego. Ale dźwigających też na swych barkach rozczarowania, smutki i gorycze, niesprawiedliwość, która wydaje się nie do powstrzymania i blizny z powodu sprawiedliwości niespełnionej. Dźwigacie na sobie radość i ból ziemi. Nosicie na sobie pamięć swego narodu. Narody bowiem mają pamięć – pamięć, która przechodzi z pokolenia na pokolenie, pamięć w drodze.

Nierzadko na tej drodze doświadczamy zmęczenia. Nierzadko brakuje sił, aby podtrzymywać nadzieję. Ileż to razy przeżywamy sytuacje, które usiłują znieczulić w nas pamięć i w ten sposób słabnie nadzieja i traci się powody do radości. I zaczyna ogarniać nas smutek, który staje się indywidualistyczny, sprawia, że tracimy pamięć narodu umiłowanego, narodu wybranego. Ta utrata nas rozdziela, sprawia, że zamykamy się ma innych, zwłaszcza na najuboższych.

Może się nam przydarzyć to, co spotkało uczniów, gdy ujrzeli wielką liczbę ludzi, którzy tam byli. Proszą Jezusa, aby ich odprawił, gdyż nie da się nakarmić takiej rzeszy. W obliczu tak licznych sytuacji głodu na świecie możemy powiedzieć: „Nie mogą nam nic dać; nie zgadzają się nam rachunki”. Nie sposób jest stawić czoła tym sytuacjom, a wówczas rozpacz w końcu ogarnia nasze serca.

W sercu zrozpaczonym bardzo łatwo zdobywa sobie miejsce ta logika, która usiłuje opanować świat dzisiejszy. Logika, która próbuje przemienić wszystko w przedmiot wymiany, konsumpcji, targowania się. Logika, która usiłuje pozostawić miejsce bardzo niewielu, odrzucając tych wszystkich, którzy „nie produkują”, których uważa się za niezdolnych lub niegodnych, gdyż pozornie „nie mogą nam nic dać”. Jezus jeszcze raz zwraca się do nas i mówi nam: „Nie muszą odchodzić, wy dajcie im jeść”.

Jest to wezwanie, które rozbrzmiewa z mocą przed nami dzisiaj: „Nie trzeba, aby ktokolwiek odchodził, już dość odrzuconych, dajcie im jeść”. Jezus nadal przemawia do nas na tym placu: tak, dość odrzuconych, dajcie im jeść. Spojrzenie Jezusa nie akceptuje logiki, spojrzenia, które zawsze odwraca się od najsłabszego, najbardziej potrzebującego. Zajmując stanowisko On sam daje nam przykład, pokazuje nam drogę. Działanie to można określić trzema słowami: bierze trochę chleba i kilka ryb, błogosławi je, dzieli i przekazuje, aby uczniowie rozdzielili je wśród pozostałych. Jest to droga cudu; z pewnością nie jest to magia ani bałwochwalstwo. Za pomocą tych trzech działań Jezus potrafi przemienić logikę odrzucenia w logikę komunii, wspólnoty. Chciałbym podkreślić pokrótce każde z tych działań.

Bierze. Punktem wyjścia jest wzięcie bardzo na poważnie życia ludzi. Patrzy im w oczy i poprzez nie poznaje ich życie, ich uczucia. Widzi w tych spojrzeniach to, co bije i co przestało bić w pamięci i w sercu Jego ludu. Uznaje to i ceni. Ceni całe to dobro, które mogą oni wnieść, całe to dobro, na którym można budować. Ale mówi nie o przedmiotach, o dobrach kulturalnych czy o ideach, lecz o osobach. Najpełniejsze bogactwo społeczeństwa mieści się w życiu jego ludu, mieści się w osobach starszych, które potrafią przekazać mądrość i pamięć swego ludu najmłodszym. Jezus nigdy nie okrada nikogo z godności pod pretekstem, że ktoś nie ma co dać ani czym się podzielić.

Błogosławi. Jezus bierze to na siebie i błogosławi Ojca, który jest w niebie. Wie, że dary te są podarunkiem od Boga. Dlatego nie uważa ich za „byle co”, jako że całe życie jest owocem miłości miłosiernej. On to rozumie. Wznosi się ponad to, co zewnętrzne i w tym geście błogosławieństwa, uwielbienia prosi swego Ojca o dar Ducha Świętego. Błogosławienie ma w sobie ten podwójny wymiar – z jednej strony dziękczynienia, a z drugiej mocy przemiany. Jest uznaniem tego, że życie zawsze jest darem, jest podarkiem, który złożony w ręce Boga zyskuje moc rozmnożenia. Ojciec nasz nigdy nas nie opuszcza, wszystko pomnaża.

Przekazuje. W Jezusie nie ma przyjmowania, które nie byłoby błogosławieństwem i nie ma błogosławieństwa, które nie jest przekazaniem. Błogosławieństwo zawsze jest misją, ma swoje przeznaczenie – dzielenie się tym, co się otrzymało, gdyż dopiero w przekazywaniu, współ-dzieleniu ludzie znajdują źródło radości i doświadczenie zbawienia. Jest to przekazywanie, które chce odbudować pamięć ludu świętego, ludu zaproszonego, powołanego do niesienia radości Zbawienia. Ręce, które Jezus wznosi, aby błogosławić Boga w niebie, są tymi samymi, które rozdzielają chleb wśród głodnego tłumu. Możemy wyobrazić sobie, jak chleby i ryby przechodziły z rąk do rąk, zanim dotarły do tych najdalej siedzących. Jezus potrafił wprawić w ruch swoich uczniów, wszyscy dzielili się tym, co mieli, przeobrażając to w dar dla pozostałych, jedli aż do sytości i, choć to zaskakujące, zostały resztki: zebrali ich siedem koszy. Pamięć podjęta, pobłogosławiona i przekazana zawsze nasyci lud.

Eucharystia jest „Chlebem dzielonym dla życia świata”, jak głosi hasło V Kongresu Eucharystycznego, który dziś rozpoczynamy i który odbędzie się w mieście Tarija. Jest to sakrament komunii, który sprawia, że wychodzimy z indywidualizmu, aby przeżywać razem dalszą drogę i daje nam pewność, że to, co mamy, kim jesteśmy, jeśli jest przyjęte, pobłogosławione i przekazane, mocą Boga, mocą Jego miłości przemienia się w chleb życia dla pozostałych.

Kościół jest wspólnotą pamięci. Dlatego wierny poleceniu Pana mówi po raz kolejny: „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22, 19). Aktualizuje z pokolenia na pokolenie w różnych zakątkach naszej ziemi tajemnicę Chleba Życia. Uobecnia go wśród nas i nam go daje. Jezus chce, abyśmy uczestniczyli w Jego życiu i aby za pośrednictwem naszego mnożyło się ono w naszym społeczeństwie. Nie jesteśmy samotni, odizolowani, ale jesteśmy ludem pamięci aktualizowanej i stale przekazywanej.

Życie pełne pamięci potrzebuje innych, wymiany, spotkania, rzeczywistej solidarności, która jest zdolna wejść w logikę przyjmowania, błogosławienia i przekazywania, w logikę miłości.

Niech Maryja, która – podobnie jak wiele z was – nosiła na sobie pamięć swego ludu, życie swego Syna i doświadczyła na samej sobie wielkości Boga, głosząc z radością, że „głodnych syci dobrami” (Łk 1, 53), będzie dla nas dzisiaj przykładem ufania w dobroć Pana, który czyni wielkie rzeczy dzięki pokorze swych sług.

http://papiez.wiara.pl/doc/2583408.Jezus-przemienia-logike-odrzucenia-w-...

avatar użytkownika intix

92. Krzyż z sierpem i młotem - niedobre połączenie

2015-07-09

Wśród podarunków, jakie prezydent Boliwii Evo Morales wręczył wczoraj papieżowi Franciszkowi w La Paz był krucyfiks w kształcie sierpa i młota - symbolu ruchu komunistycznego. - ¡Eso no está bien! (To nie jest dobre!) - odpowiedział papież, odbierając prezent. Jest to replika krucyfiksu, który należał do o. Luisa Espinala, hiszpańskiego jezuity - obrońcy ubogich i zmarginalizowanych, który został zamordowany w 1980 r.


Krzyż z sierpem i młotem - niedobre połączenie
AGENCIA BOLIVIANA DE INFORMACIO /PAP/EPA
Evo Morales i jego prezent...

W drodze z lotniska w El Alto do centrum La Paz papież zatrzymał się na kilka minut w dzielnicy Achachicala, w miejscu, gdzie znaleziono ciało o. Luisa Espinalai wraz z ponad 4 tys. wiernych modlił się w jego intencji. - O. Espinal głosił Ewangelię, a ta Ewangelia przeszkadzała, dlatego został zamordowany - powiedział Ojciec Święty. Wierni zgromadzeni w Achachicali przynieśli transparenty z prośbą o wyniesienie zabitego jezuity na ołtarze.

Oprócz tego Morales odznaczył papieża najwyższym orderem Boliwii - Kondorem Andów oraz Medalem im. Luisa Espinala. Wręczył Ojcu Świętemu również swą biografię „Mi vida en Orinoca”(Moje życie w Orinoca) i „Księgę Morza” zbierającą argumenty historyczne, dyplomatyczne i prawne, które przedstawia Boliwia w sporze z Chile przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze o dostęp do morza.

http://papiez.wiara.pl/doc/2583658.Krzyz-z-sierpem-i-mlotem-niedobre-pol...

avatar użytkownika intix

93. Jesteśmy świadkami uzdrawiającej Miłości

2015-07-09

Nie jesteśmy świadkami ideologii, sposobu uprawiania teologii, lecz świadkami uzdrawiającej i miłosiernej Miłości Jezusa - powiedział Franciszek podczas spotkania z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w szkole Don Bosco w Santa Cruz de la Sierra.


Publikujemy tekst papieskiego przemówienia.

Drodzy Bracia i Siostry!

Cieszę się, że spotkałem się z wami, aby podzielić się radością, która napełnia serce i całe życie misyjnych uczniów Jezusa. Tak to ukazały słowa pozdrowienia, wypowiedziane przez biskupa Roberto Bordiego oraz świadectwa o. Miguela, s. Gabrieli i seminarzysty Damiana. Bardzo dziękuję za podzielenie się swoim doświadczeniem powołania.

W przekazie Ewangelii św. Marka usłyszeliśmy również doświadczenie Bartymeusza, który dołączył do grupy tych, którzy szli za Jezusem. Był uczniem z ostatniej chwili. Była to ostatnia podróż Pana z Jerycha do Jerozolimy, dokąd szedł, aby zostać wydanym. Bartymeusz – ślepiec i żebrak – znajdował się na poboczu drogi, porzucony, gdy, uświadomiwszy sobie, że przechodzi Jezus, zaczął krzyczeć.

Wokół Jezusa byli apostołowie, uczniowie, kobiety, które zwykle szły za nim, z którymi w ciągu swego życia przemierzał drogi Palestyny, aby głosić Królestwo Boże. I wielka rzesza ludzi.

Dwie sprawy jawią się tutaj z mocą, narzucają się. Z jednej strony krzyk żebraka i z drugiej różne reakcje uczniów. Wydaje się, że Ewangelista chciał nam pokazać, jakie echo napotyka krzyk Bartymeusza w życiu ludzi i tych, którzy poszli za Jezusem. Jak reagują na ból tego, który znajduje się na poboczu drogi, tego, który jest przepełniony bólem.

Są trzy odpowiedzi na krzyki ślepca. Moglibyśmy przedstawić to słowami samej Ewangelii:

Przechodzić.

Zamilcz.

Odwagi, powstań.

1. Przechodzić – przechodzić w oddali i być może dlatego niektórzy nie usłyszeli. Przechodzenie jest echem obojętności, przechodzenia obok problemów i przekonania, że one nas nie dotyczą. Nie słyszymy ich, nie rozpoznajemy ich. Jest to pokusa oswajania się z bólem, przyzwyczajania się do niesprawiedliwości. Mówimy sobie: to normalne, zawsze tak było. Jest to echo rodzące się w sercu „opancerzonym”, zamkniętym, które utraciło zdolność zdumienia i tym bardziej możliwości zmiany. Chodzi o serce, które przyzwyczaiło się do przechodzenia obok, nie dając się poruszyć; życie, które przebiegając stąd dotąd, nie potrafi się zakorzenić w życiu swego ludu.

Moglibyśmy nazwać to duchowością zappingu. Ktoś przechodzi raz i drugi, ale nic nie pozostawia po sobie. Są to ci, którzy sięgają po najnowsze wiadomości, po najnowszy bestseller, ale nie potrafią nawiązać kontaktu, relacji, zaangażować się.

Możecie mi powiedzieć: „Ależ, Ojcze, oni uważnie słuchali słów Nauczyciela. Słuchali Go”. Myślę, że jest to jedno z największych wyzwań duchowości chrześcijańskiej. Ewangelista Jan nam o tym przypomina: „Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 J 4, 20b). Rozdzielanie tej jedności jest jedną z wielkich pokus, jakie będą nam towarzyszyły na całej drodze. I musimy mieć tego świadomość. Tak samo, jak słuchamy naszego Ojca, słuchamy wiernego ludu Bożego.

Przechodzić bez wysłuchania bólu ludzi, bez zakorzeniania się w ich życiu, w ich ziemi to tak, jakby słuchać Słowa Bożego, nie pozwalając, aby zapuszczało ono korzenie w naszym wnętrzu i było płodne. Roślina, historia bez korzeni jest życiem suchym.

2. Zamilcz – to drugie działanie w obliczu krzyku Bartymeusza. Zamilknij, nie przeszkadzaj, nie rozpraszaj. W odróżnieniu od poprzedniego działania, słucha ono, rozumie, nawiązuje kontakt z wołaniem innej osoby. Wie, że ona jest i reaguje bardzo prosto, karcąco. Jest to działanie tych, którzy stając przed ludem Bożym nieustannie go karcą, pokrzykują, każą mu milczeć.

Jest to dramat odizolowanego sumienia ludzi, którzy sądzą, że życie Jezusa jest tylko dla tych, którzy uważają się za przygotowanych. Wydawałoby się im właściwe, aby znaleźli w nim miejsce wyłącznie „upoważnieni”, „kasta wyróżnionych”, która powoli się odgradza, odróżniając się od swego ludu. Z tożsamości uczynili sprawę wyższości.

Słuchają, ale nie słyszą, patrzą, ale nie widzą. Konieczność wyróżniania się zablokowała ich serca. Konieczność powiedzenia sobie: nie jestem jak on, jak oni, oddzieliła ich nie tylko od krzyku ich ludu i od jego płaczu, ale szczególnie od powodów do radości. Śmiać się ze śmiejącymi się, płakać z płaczącymi – oto część tajemnicy serca kapłańskiego.

3. Odwagi, powstań. I wreszcie spotykamy się z trzecim echem. Echem, które rodzi się bezpośrednio nie z krzyku Bartymeusza, ale ze spostrzeżenia, jak Jezus działa, słysząc wołanie niewidomego żebraka.

Jest to krzyk, który przemienia się w słowo, w zaproszenie, w wymianę, w propozycję nowości w obliczu naszych form reagowania na Święty Lud Boży.

Ewangelia stwierdza, że w odróżnieniu od innych, którzy przechodzili, Jezus zatrzymał się i zapytał, co się dzieje. Zatrzymuje się, słysząc wołanie jakiejś osoby. Wychodzi z anonimowości tłumu, aby ją zidentyfikować i tak oto nawiązuje z nią kontakt. Zakorzenia się w jego życiu. I daleki od wydawania polecenia, aby tamten zamilkł, pyta go: co mogę dla ciebie zrobić? Nie potrzebuje wyróżniać się, oddzielać się, nie określa, czy jest on upoważniony, lub nie, do mówienia. Jedynie zadaje mu pytanie, identyfikuje, pragnąc uczestniczyć w życiu tego człowieka, chcąc podjąć ten sam los. W ten sposób przywraca powoli godność, którą on utracił, włącza go. Daleki od spoglądania nań z zewnątrz decyduje się utożsamić się z jego problemami i tym samym okazać przemieniającą moc miłosierdzia. Nie istnieje współczucie, które nie zatrzymuje się, nie słucha i nie solidaryzuje się z drugą osobą. Współczucie nie jest zappingiem, nie oznacza przemilczania bólu, ale przeciwnie – jest właściwą logiką miłości. Jest to logika, która skupia się nie na strachu, ale na wolności, jaka rodzi się z kochania i stawia dobro innego ponad wszystko inne. Jest to logika, która rodzi się z braku strachu przed zbliżaniem się do bólu naszego ludu. Chociaż wielokrotnie jest niczym więcej jak tylko byciem u jego boku i uczynieniem z tej chwili okazji do modlitwy.

Taka jest logika bycia uczniem, to czyni Duch Święty z nami i w nas. Jesteśmy tego świadkami. Pewnego dnia Jezus zobaczył nas na poboczu drogi, siedzących na swych bólach, na swych biedach. Nie uciszył naszych krzyków, ale przeciwnie, zatrzymał się, zbliżył się i zapytał nas, co mógłby dla nas zrobić. I dzięki tak wielu świadkom, którzy powiedzieli nam: „Odwagi, powstań”, powoli szliśmy, dotykając tej miłości miłosiernej, tej miłości przemieniającej, która pozwoliła nam ujrzeć światło. Nie jesteśmy świadkami ideologii, jakiegoś przepisu, sposobu uprawiania teologii. Jesteśmy świadkami uzdrawiającej i miłosiernej miłości Jezusa. Jesteśmy świadkami Jego działania w życiu naszych wspólnot.

To jest pedagogia Nauczyciela, to jest pedagogia Boga wobec swego Ludem. Przejść od obojętności zappingu do: „Bądź dobrej myśli, wstań, [Nauczyciel] woła cię” (Mk 10, 49). Nie dlatego, że jesteśmy wyjątkowi, nie dlatego, że jesteśmy lepsi, nie dlatego, że jesteśmy funkcjonariuszami Boga, ale tylko dlatego, że jesteśmy wdzięcznymi świadkami miłosierdzia, które nas przemienia.

Nie jesteśmy sami na tej drodze. Pomagamy sobie nawzajem przykładem i modlitwą. Mamy wokół siebie mnóstwo świadków (por. Hbr 12, 1). Pamiętajmy o błogosławionej Nazarii Ignacji od św. Teresy od Jezusa, która poświęciła swe życie głoszeniu Królestwa Bożego, troszcząc się o starców, z „kociołkiem ubogiego” dla tych, którzy nie mieli co jeść, otwierając przytułki dla dzieci-sierot, szpitale dla zranionych przez wojnę, a nawet tworząc żeński związek zawodowy w celu wspierania kobiet. Pamiętajmy również o czcigodnej Słudze Bożej Virginii Blanco Tardio, oddanej całkowicie ewangelizacji oraz trosce o ubogich i chorych. One i tylu innych są bodźcem na naszej drodze. Idźmy naprzód przy Bożej pomocy i we współpracy ze wszystkimi. Pan posługuje się nami, aby Jego światło dotarło do wszystkich zakątków ziemi.

Proszę was, abyście modlili się za mnie i błogosławię wam z całego serca.

http://papiez.wiara.pl/doc/2583860.Jestesmy-swiadkami-uzdrawiajacej-milosci

avatar użytkownika intix

94. Papież na Kongresie Ruchów Ludowych

2015-07-10

Zupełnie inny charakter od poprzedniego miało spotkanie Franciszka uczestnikami II Światowego Kongresu Ruchów Ludowych, które odbyło się w jednej z hal centrum wystawowego w Santa Cruz de la Sierra.

Franciszek przybył tam tuż po spotkaniu z duchowieństwem, zakonnikami i seminarzystami. Przed wejściem czekał na Ojca Świętego prezydent Boliwii Evo Morales. Wspólnie przeszli przez halę na specjalnie przygotowaną scenę, gdzie zajęli miejsca również przedstawiciele różnych ruchów społecznych i organizacji z wielu krajów świata.

Na sali, a także wśród sporego tłumu, który znajdował się w sektorach poza halą, byli przedstawiciele różnych organizacji związkowych, ekolodzy, robotnicy i przedstawiciele ruchów społecznych. Wielu z nich miało ze sobą emblematy kojarzone z partiami lewicowymi czy np. z rewolucją kubańską. Sam Evo Morales ubrany był w kurtkę, na której widoczna była postać słynnego argentyńskiego rewolucjonisty Che Guevary. W trakcie spotkania uczestnicy podnosili różne transparenty. Uwagę dziennikarzy przykuwał sporych rozmiarów banner z napisem: Brat Franciszek: chcę morza dla Boliwii.

Polityczny charakter spotkania potwierdził odczytany na początku rodzaj manifestu, w którym sprzeciwiano się wszelkim formom wykluczenia i niesprawiedliwości. Znajdowały się w nim również elementy nawiązujące ekologii, niesprawiedliwości systemu kapitalistycznego, sprzeciwu wobec przemocy czy walki z wszelkimi przejawami dyskryminacji. W tym duchu wystąpił również sam prezydent Morales. Nawiązał do swojego pochodzenia ze środowiska najbardziej dyskryminowanego i prześladowanego w Boliwii. Wyraził radość z obecności Brata Papieża Franciszka, który jest katolikiem, ale z którym dzieli te same poglądy w sprawach społecznych.

Bardzo długie papieskie wystąpienie na forum Kongresu często było przerywane oklaskami. Franciszek mówił, że wciąż ma w pamięci pierwsze tego typu spotkanie, które kilka miesięcy temu odbyło się w Rzymie. Tak jak i wówczas, także i teraz pojawiają się te same sformułowania: braterstwo, stanowczość, zaangażowanie, pragnienie sprawiedliwości. „Biblia nam przypomina, że Bóg słyszy wołanie swego ludu i ja także pragnę dołączyć mój głos do waszego: ziemia, dom i praca dla wszystkich naszych braci i sióstr. Powiedziałem to i powtarzam raz jeszcze: są to święte prawa. Warto, warto o nie walczyć. Niech krzyk wykluczonych zostanie usłyszany w Ameryce Łacińskiej i na całej ziemi” – powiedział Franciszek.
(...)
http://papiez.wiara.pl/doc/2583995.Papiez-na-Kongresie-Ruchow-Ludowych

avatar użytkownika intix

95. Globalizacja nadziei zamiast globalizacji wykluczenia

Globalizacja nadziei, rodząca się w narodach i narastająca wśród ubogich musi zastąpić ową globalizację wykluczenia i obojętności! - zaapelował Franciszek do uczestników II Światowego Spotkania Ruchów Ludowych w ośrodku wystawowym Expo Feria w Santa Cruz de la Sierra w Boliwii.

Publikujemy uzupełniony tekst papieskiego przemówienia.

Siostry i bracia, dobry wieczór,

Przed kilkoma miesiącami zgromadziliśmy się w Rzymie i wciąż mam w pamięci to nasze pierwsze spotkanie. Przez ten czas nosiłem je w sercu i modlitwie. Cieszę się, że mogę was znowu zobaczyć, aby debatować nad najlepszymi sposobami przezwyciężenia poważnych niesprawiedliwości, jakie znoszą wykluczeni na całym świecie. Dziękuję panu prezydentowi Evo Moralesowi za tak zdecydowane wsparcie tego spotkania.

Wtedy w Rzymie usłyszałem coś bardzo pięknego: braterstwo, stanowczość, zaangażowanie, pragnienie sprawiedliwości. Dziś w Santa Cruz de la Sierra znowu słyszę to samo. Dziękuję za to. Dowiedziałem się również od Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”, której przewodniczy kard. Turkson, że wiele osób w Kościele czuje się bliżej ruchów ludowych. Bardzo się z tego cieszę! Widzę Kościół z drzwiami otwartymi dla was wszystkich, który się angażuje, towarzyszy, programuje w każdej diecezji, w każdej komisji „Iustitia et Pax” rzeczywistą, stałą i zaangażowaną współpracę z ruchami ludowymi. Zachęcam wszystkich biskupów, kapłanów i osoby świeckie, w tym organizacje społeczne na peryferiach miast i na wsi do pogłębienia tego spotkania.

Bóg pozwala nam spotkać się dzisiaj ponownie. Biblia nam przypomina, że Bóg słyszy wołanie swego ludu i ja także pragnę dołączyć mój głos do waszego: słynne "trzy t": ziemia, dom i praca dla wszystkich naszych braci i sióstr. Powiedziałem to i powtarzam raz jeszcze: są to święte prawa. Warto, warto o nie walczyć. Niech krzyk wykluczonych zostanie usłyszany w Ameryce Łacińskiej i na całej ziemi.

1. Po pierwsze: Zacznijmy od uznania, że potrzebujemy zmiany. Chcę wyjaśnić, aby nie było nieporozumień, że mówię o problemach wspólnych wszystkim mieszkańcom Ameryki Łacińskiej i ogólnie, również o całej ludzkości. Problemach, które mają formę globalną i których dziś żadne państwo nie może rozwiązać na własną rękę. Uczyniwszy to wyjaśnienie, proponuję abyśmy postawili sobie następujące pytania:

- Czy uznajemy na serio, że nie jest dobra sytuacja w świecie, w którym jest tylu chłopów bez ziemi, tyle rodzin bez domu, tylu pracowników bez praw, tyle osób zranionych w swej godności?

- Czy uznajemy, że sytuacja nie zmierza ku lepszemu, kiedy wybucha wiele bezsensownych wojen, a w naszych dzielnicach narasta bratobójcza przemoc? Czy uznajemy, że sytuacja nie zmierza w dobrym kierunku, gdy gleba, woda, powietrze i wszystkie byty stworzone są nieustannie zagrożone?

A zatem, jeśli to uznajemy, to powiedzmy bez lęku: potrzebujemy i pragniemy zmiany.

W waszych listach i podczas naszych spotkań informowaliście mnie o licznych formach wykluczenia i niesprawiedliwości, jakich doznajecie w waszej pracy, w każdej dzielnicy, na każdym obszarze. Jest ich wiele i są bardzo różnorodne, podobnie jak istnieje wiele różnych sposobów radzenia sobie z nimi. Istnieje jednak niewidzialna nić łącząca wszystkie wykluczenia. Nie są one wyizolowane, łączy je niewidzialna nić. Czy możemy to rozpoznać? Nie chodzi bowiem o wyizolowane problemy. Zastanawiam się, czy jesteśmy w stanie uznać, że ta destrukcyjna rzeczywistość wynika z jakiegoś systemu, który stał się światowym. Czy uznajemy, że system ten narzucił logikę zysku za wszelką cenę, nie myśląc o wykluczeniu społecznym lub zniszczeniu natury?

Skoro tak jest, to nalegam, powiedzmy to bez lęku: chcemy zmiany, prawdziwej zmiany, zmiany struktur. Ten system jest już nie do wytrzymania, nie mogą go znieść chłopi, pracownicy, wspólnoty, narody... Nie znosi go już ziemia, siostra Matka Ziemia, jak mawiał św. Franciszek.

Chcemy zmiany w naszym życiu, w naszych dzielnicach, w umiłowanej ojczyźnie, w naszym najbliższym sąsiedztwie. A także zmiany, która dotknęłaby całego świata, ponieważ dzisiejsza współzależność globalna wymaga globalnej odpowiedzi na problemy lokalne. Globalizacja nadziei, rodząca się w narodach i narastająca wśród ubogich musi zastąpić ową globalizację wykluczenia i obojętności!

Chciałbym się dziś z wami zastanowić nad zmianą, jakiej chcemy i której potrzebujemy. Wiecie, że ostatnio napisałem o problemach zmiany klimatu. Ale tym razem chcę mówić o zmianie w innym sensie. O zmianie pozytywnej, o zmianie, która przyniesie nam dobro, zmianie - moglibyśmy powiedzieć - zbawiennej. Ponieważ jej potrzebujemy. Wiem, że staracie się o zmianę, i nie tylko wy: podczas różnych spotkań, podczas różnych podróży odkryłem, że istnieje pewne oczekiwanie, intensywne poszukiwanie, pragnienie zmiany obecne we wszystkich narodach świata. Nawet w tej malejącej mniejszości, która sądzi, że korzysta z tego systemu panuje niezadowolenie, a zwłaszcza smutek. Wielu oczekuje zmian, które uwolniłyby ich od tego indywidualistycznego smutku, który zniewala.

Bracia i siostry, wydaje się, że nadeszła już najwyższa pora; nie dość, że spieraliśmy się między sobą, to jeszcze poróżniliśmy się z naszym domem. Dziś wspólnota naukowa przyjmuje to, o czym od dawna alarmują ubodzy: w ekosystemie dochodzi do szkód być może nieodwracalnych. W niemal dziki sposób karzemy Ziemię, ludy i osoby. Po wielkim cierpieniu, śmierci i zniszczeniach czujemy smród tego, co Bazyli z Cezarei, jeden z pierwszych teologów Kościoła, nazywał „gnojem diabła”. Panuje niepohamowana ambicja pieniądza. To jest „gnój diabła”. Służba na rzecz dobra wspólnego schodzi na dalszy plan. Kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje decyzjami człowieka, kiedy zachłanność na pieniądze sprawuje kontrolę nad całym systemem społeczno-gospodarczy, to rujnuje społeczeństwo, skazuje człowieka, czyni go niewolnikiem, niszczy braterstwo międzyludzkie, popycha naród przeciw narodowi i, jak widać, zagraża także temu naszemu wspólnemu domowi, naszej siostrze i matce Ziemi.

Nie chcę nazbyt długo opisywać złych skutków tej subtelnej dyktatury: znacie je. Wystarczy jedynie zwrócić uwagę na strukturalne przyczyny współczesnego dramatu społecznego i ekologicznego. Cierpimy na pewien nadmiar diagnozy, który niekiedy prowadzi nas do zwodniczego pesymizmu lub nurzania się w tym, co negatywne. Widząc codzienną kronikę kryminalną, jesteśmy przekonani, że nic nie można zrobić, jedynie zadbać o siebie oraz mały krąg rodziny i przyjaciół.

Co mogę zrobić ja, zbieracz kartonów, odpadów, sprzątaczka, recyklerka w obliczu tak wielkich problemów, skoro z trudem zarabiam na jedzenie? Co mogę zrobić ja, rzemieślnik, wędrowny handlarz, przewoźnik, pracownik wykluczony, jeżeli nie przysługują mi nawet prawa pracownicze? Co mogę zrobić ja, wieśniaczka, Indianka, rybak, który ledwo mogę stawić opór uzależnieniu od wielkich korporacji? Co mogę zrobić z mojej wioski, mojej chaty, mojej dzielnicy, mojego gospodarstwa, kiedy jestem dyskryminowany i zepchnięty na margines? Co może zrobić ów student, ten młody człowiek, aktywista, misjonarz przemierzający slumsy i osiedla z sercem pełnym marzeń, ale niemal bez żadnych rozwiązań swoich problemów? Możecie wiele zrobić. Możecie wiele zrobić. Wy, najpokorniejsi, wykorzystywani, ubodzy i wykluczeni możecie zrobić wiele. Śmiem twierdzić, że przyszłość ludzkości jest w dużej mierze w waszych rękach, w waszej zdolności do organizowania i wspierania twórczych alternatyw w codziennym dążeniu do trzech "t" - zgoda?: trabajo, techo, tierra [praca, mieszkanie, ziemia], a także w waszym czynnym udziale w najważniejszych procesach zmian, zmian narodowych, zmian regionalnych i zmian globalnych. Nie dajcie się zastraszyć!

2. Po drugie: Jesteście siewcami zmian. Tutaj w Boliwii usłyszałem wyrażenie, które bardzo mi się podoba: „proces zmian”. Zmian pojmowanych nie jako, coś co nadejdzie pewnego dnia, bo zostało narzucone taką czy inną decyzją polityczną lub dlatego, że powstała taka czy inna struktura społeczna. Mamy bolesną świadomość, że zmiana struktury, której nie towarzyszy szczere nawrócenie postaw i serca doprowadza na dłużą czy krótszą metę do zbiurokratyzowania, skorumpowania i przegranej. Potrzeba zmiany serca. Dlatego bardzo lubię obraz procesu, gdzie pasja siania, spokojnego podlewania tego, czego rozkwit będą widzieli inni, zastępuje dążenie do tego, by zająć wszystkie dostępne miejsca władzy i widzieć natychmiastowe rezultaty. Opcję, by generować procesy, a nie zajmować przestrzenie. Każdy z nas jest tylko częścią złożonej i zróżnicowanej całości, wzajemnie na siebie oddziałując w czasie: ludzi walczących o sens, o cel, o to, by żyć godnie i dobrze, a zatem godnie.

Wy, należący do ruchów ludowych podejmujecie prace zawsze motywowani miłością braterską, przejawiającą się w działaniach wymierzonych w niesprawiedliwość społeczną. Kiedy spoglądamy w oblicze osób cierpiących, w oblicze chłopa, stojącego wobec zagrożenia, robotnika wykluczonego, uciśnionego rdzennego mieszkańca, rodziny bez domu, prześladowanego imigranta, bezrobotnego młodego człowieka, wyzyskiwanego dziecka, matki, która utraciła syna w strzelaninie, ponieważ dzielnica została opanowana przez handlarzy narkotykami, ojca, który stracił córkę, bo została zniewolona, kiedy wspominamy te „twarze i imiona” jesteśmy dogłębnie wstrząśnięci w obliczu wielkiego cierpienia i wzruszamy się, wszyscy się wzruszamy... Ponieważ „widzieliśmy i usłyszeliśmy” nie zimne statystyki, ale rany cierpiącej ludzkości, nasze rany, nasze ciało. Różni się to zdecydowanie od abstrakcyjnego teoretyzowania lub eleganckiego oburzenia. To nas dotyka, porusza i poszukujemy drugiego, aby coś wspólnie zrobić. Tych emocji, które stają się działaniem wspólnotowym nie można pojąć samym tylko rozumem: mają większe znaczenie, niż to, co ludzie jedynie rozumieją, i nadają prawdziwym ruchom ludowym specyficzną mistykę.

Każdego dnia żyjecie pośród ludzkich udręk. Mówiliście mi o waszych sprawach, uczyniliście mnie uczestnikiem waszych zmagań jeszcze gdy byłem w Buenos Aires i jestem wam za to wdzięczny. Drodzy bracia, często pracujecie na niewielką skalę, w najbliższym sąsiedztwie, w narzuconych wam niesprawiedliwych realiach, a mimo to się nie poddajecie, przeciwstawiając czynny opór bałwochwalczemu systemowi, który wyklucza, poniża i zabija. Widziałem, jak bez wytchnienia pracujecie na rzecz ziemi i drobnego rolnictwa, na rzecz waszych terytoriów i wspólnot, na rzecz nobilitacji gospodarki ludowej, na rzecz integracji z miastem waszych slumsów i osiedli, na rzecz budownictwa indywidualnego oraz rozwoju infrastruktury osiedlowej a także wielu działań społecznych, zmierzających do potwierdzenia czegoś tak podstawowego i niezaprzeczalnie koniecznego jak prawo do „trzech T”: ziemi, mieszkania i pracy.

To przywiązanie do dzielnicy, do terytorium, do zawodu, do związku zawodowego, to rozpoznanie siebie w obliczu drugiej osoby, owa codzienna bliskość z ich niedolami - bo istnieją, doświadczamy ich, i ich codziennym heroizmem pozwala wypełniać przykazanie miłości nie na podstawie idei czy koncepcji, ale w oparciu o prawdziwe spotkanie między ludźmi, musimy ustanawiać tę kulturę spotkania, bo nie kochamy ani koncepcji ani idei, nikt nie kocha pojęcia, jakiejś idei: miłuje się osoby. Dawanie siebie, autentyczne dawanie siebie pochodzi z miłowania mężczyzn i kobiet, dzieci i osób w podeszłym wieku, miejscowości i wspólnot - twarzy, twarzy i imion wypełniających serce. Z tych ziaren nadziei posadzonych cierpliwie na zapomnianych peryferiach planety, z tych pędów czułości, które walczą o przetrwanie w ciemnościach wykluczenia wyrosną wielkie drzewa, wyłonią się gęste lasy nadziei, aby dotlenić ten świat.

Z radością widzę, że pracujecie w swej okolicy, troszcząc się o pędy; ale jednocześnie, z szerszą perspektywą, chroniąc zagajnik. Pracujecie z perspektywą, która nie tylko bierze pod uwagę realia jakiejś dziedziny, jaką każdy z was reprezentuje i w której jest dobrze zakorzeniony, ale staracie się także radykalnie rozwiązywać ogólne problemy ubóstwa, nierówności i wykluczenia.

Gratuluję wam z tego powodu. Konieczne jest, aby wraz z domaganiem się należnych wam praw, narody i organizacje społeczne budowały humanitarną alternatywę dla globalizacji wykluczającej. Jesteście siewcami zmian. Niech Bóg obdarzy was odwagą, radością, wytrwałością i pasją do dalszego zasiewu! Bądźcie pewni, że wcześniej czy później zobaczymy owoce. Przywódców proszę: bądźcie twórczy i nigdy nie traćcie waszego zakorzenienia w bliskości, bo ojciec kłamstwa potrafi przywłaszczać sobie szlachetne słowa, promować mody intelektualne i przyjmować pozy ideologiczne, ale jeśli będziecie budować na solidnych fundamentach, na rzeczywistych potrzebach i żywym doświadczeniu waszych braci, chłopów i rdzennej ludności, robotników wykluczonych i rodzin zepchniętych na margines, z pewnością nie pobłądzicie.

Głosząc Ewangelię Kościół nie może i nie powinien być obcy temu procesowi. Wielu księży i asystentów duszpasterskich wypełnia ogromne zadanie towarzysząc i wspierając wykluczonych całego świata, oprócz spółdzielni wspomagając przedsiębiorczość, budując mieszkania, pracując ofiarnie w dziedzinie ochrony zdrowia, sportu i edukacji. Jestem przekonany, że naznaczona szacunkiem współpraca z ruchami ludowymi może wzmóc te wysiłki i wzmocnić procesy zmian.

Zawsze miejmy w sercu Maryję Pannę, skromną dziewczynę z małej wsi zagubionej na peryferiach wielkiego imperium, matkę, która nie miała dachu nad głową, a kilkoma pieluszkami i ogromem czułości potrafiła przekształcić grotę dla zwierząt w dom Jezusa. Maryja jest znakiem nadziei dla ludów, które znoszą bóle rodzenia, aż zakwitnie sprawiedliwość. Modlę się do Matki Bożej bardzo czczonej przez lud boliwijski, aby sprawiła, żeby to nasze spotkanie było zaczynem zmiany.

3. Po trzecie. Ponadto chciałbym, abyśmy razem przemyśleli kilka ważnych zadań w tym momencie historycznym, ponieważ, jak wiemy, chcemy pozytywnych zmian dla dobra wszystkich naszych braci i sióstr. Wiemy też, że chcemy zmian wzbogaconych wspólnym wysiłkiem rządów, ruchów oddolnych i innych sił społecznych. Ale nie tak łatwo określić treść zmian, można by rzec programu społecznego, który odzwierciedla ten projekt braterstwa i sprawiedliwości, jakiego oczekujemy, nie łatwo go określić. W tym sensie nie oczekujcie od tego papieża recepty. Ani papież, ani Kościół nie mają monopolu na interpretację rzeczywistości społecznej i propozycji rozwiązań współczesnych problemów. Ośmielam się powiedzieć, że nie istnieje recepta. Historię budują pokolenia, które następują jedno po drugim w obrębie ludów, które idą poszukując własnej drogi, w poszanowaniu wartości, jakie Bóg umieścił w sercu.

Chciałbym jednak zaproponować trzy główne zadania, które wymagają zdecydowanego wsparcia wszystkich ruchów ludowych:

3.1. Pierwszym zadaniem jest umieszczenie gospodarki w służbie ludów. Ludzie i natura nie powinni służyć pieniądzom. Powiedzmy NIE ekonomii wykluczenia i nierówności, w której pieniądz panuje zamiast służyć. Taka ekonomia zabija. Taka ekonomia wyklucza. Taka ekonomia niszczy Matkę Ziemię.

Gospodarka nie powinna być mechanizmem gromadzenia, ale odpowiednim zarządzaniem wspólnym domem. Oznacza to zazdrosne strzeżenie domu i właściwą dystrybucję dóbr między wszystkich. Jej celem jest nie tylko zapewnienie żywności lub „godziwego życia”. Ani nawet zapewnienie dostępu do „3 t”, o co walczycie - chociaż byłoby to dużym krokiem naprzód. Gospodarka prawdziwie wspólnotowa, powiedziałbym gospodarka o inspiracji chrześcijańskiej powinna zapewnić ludom godność, „dobrobyt, nie wykluczając żadnego dobra” (JAN XXIII, En. Mater et Magistra (15 maja 1961), 3, AAS 53 (1961), 402). To ostatnie zdanie papież Jan XXIII wypowiedział przed pięćdziesięciu laty. Jezus mówi w Ewangelii, że kto spontanicznie poda spragnionemu kubek wody, nie utraci swojej nagrody w Królestwie Niebieskim. Pociąga to za sobą „3 t”, ale także dostęp do edukacji, ochrony zdrowia, innowacyjności, wydarzeń artystycznych i kulturalnych, komunikacji, sportu i rekreacji. Sprawiedliwa gospodarka musi stworzyć warunki, aby każdy mógł cieszyć się dzieciństwem bez niedostatków, rozwijać swoje talenty w młodości, pracować ciesząc się pełnią praw podczas lat aktywności zawodowej oraz mieć dostęp do godziwej emerytury na starość. Chodzi o gospodarkę, w której człowiek, w zgodzie z przyrodą organizuje cały system produkcji i dystrybucji, tak aby możliwości i potrzeby każdego znalazły właściwe miejsce w wymiarze społecznym. Wy, a także inne narody podsumowujecie to pragnienie w prosty i piękny sposób: „dobrze żyć”, co nie jest tym samym, jak "dobrze je przeżyć".

Taka gospodarka jest nie tylko pożądana i konieczna, ale także możliwa. Nie jest jakąś utopią czy fantazją. Jest to perspektywa niezwykle realistyczna. Możemy to zrobić. Dostępne zasoby na świecie, będące owocem międzypokoleniowej pracy ludzi i darów stworzenia, są więcej niż wystarczające dla integralnego rozwoju „każdego człowieka i całego człowieka” (PAWEŁ VI, En. Popolorum progressio, (26 marca 1967), 14: AAS 59 (1967),264). Problem tymczasem jest inny. Istnieje system z innymi celami. System, który przyspieszając nieodpowiedzialnie tempo produkcji, wdrażając w przemyśle i rolnictwie metody, które niszczą Matkę Ziemię w imię „wydajności”, stale odmawia miliardom braci najbardziej podstawowych praw gospodarczych, społecznych i kulturowych. Ten system jest wymierzony w projekt Jezusa, w Dobrą Nowinę, którą przyniósł Jezus.

Sprawiedliwy podział owoców ziemi i ludzkiej pracy nie jest zwykłą filantropią. Jest obowiązkiem moralnym. Dla chrześcijan ten obowiązek jest jeszcze silniejszy: jest to przykazanie. Chodzi o oddanie ubogim i ludom tego, co do nich należy. Powszechne przeznaczenie dóbr nie jest ozdobnikiem katolickiej nauki społecznej. Jest czymś uprzednim względem własności prywatnej. Własność, zwłaszcza gdy chodzi o zasoby naturalne, zawsze musi być zależna od potrzeb ludów. A te potrzeby nie ograniczają się do konsumpcji. Nie wystarcza tylko upuścić kilka kropel, kiedy ubodzy wymachują tym kielichem, który nigdy nie napełnia się sam. Plany pomocowe, służące w pewnych sytuacjach awaryjnych, należy uważać tylko za odpowiedzi tymczasowe, okazjonalne. Nigdy nie będą w stanie zastąpić prawdziwej integracji: tej, która daje pracę godną, wolną, twórczą, uczestniczącą i solidarną.

W tej drodze ruchy ludowe odgrywają istotną rolę, nie tylko wymagając i protestując, ale zasadniczo tworząc. Jesteście poetami społecznymi: twórcami miejsc pracy, budowniczymi domów, producentami żywności, przede wszystkim dla odrzuconych przez światowy rynek.

Z bliska poznałem różne doświadczenia, w których pracownikom zjednoczonym w spółdzielniach i innych formach organizacji wspólnotowej udało się stworzyć dzieło, w którym były tylko odpady gospodarki bałwochwalczej. Zauważyłem, że niektóre są tu obecne. Odzyskane firmy, jarmarki z produktami regionalnymi oraz spółdzielnie zbieraczy tektury są przykładami tej gospodarki ludowej, która wyłania się z wykluczenia i krok po kroku, z wysiłkiem i cierpliwością, nabiera form solidarnych, nadających jej godność. Jakże to odmienne od tego, iż odrzuceni z oficjalnego rynku są wykorzystywani jako niewolnicy!

Rządy, które postawiły sobie za zadanie nakierowania gospodarki na służbę ludzi powinny wspierać umacnianie, doskonalenie, koordynację i rozszerzenie tych form gospodarki ludowej oraz produkcji wspólnotowej. Wiąże się to z poprawieniem warunków pracy, zapewnieniem odpowiedniej infrastruktury i zagwarantowaniem pełnych praw pracownikom tego sektora alternatywnego. Kiedy państwo i organizacje społeczne wspólnie podejmują misję „trzech T”, uaktywniają się zasady solidarności i pomocniczości, umożliwiające budowanie dobra wspólnego w pełnej i uczestniczącej demokracji.

3.2. Drugim zadaniem jest zjednoczenie naszych narodów na drodze pokoju i sprawiedliwości.

Ludy świata pragną być architektami własnego losu. Chcą iść w pokoju swoją drogą ku sprawiedliwości. Nie chcą kurateli czy ingerencji, w których silniejszy podporządkowuje sobie słabszego. Chcą, aby szanowano ich kulturę, język, procesy społeczne i tradycje religijne. Żadne mocarstwo faktyczne czy ustanowione nie ma prawa, by pozbawiać kraje ubogie pełnego korzystania z ich suwerenności. A kiedy to czyni, wówczas widzimy nowe formy kolonializmu, które poważnie wpływają na szanse na pokój i sprawiedliwość, ponieważ „pokój opiera się nie tylko na poszanowaniu praw człowieka, ale również na poszanowaniu praw ludów, a w szczególności prawa do niezależności” (PAPIESKA RADA „IUSTITIA ET PAX”, Kompendium nauki społecznej Kościoła, 157).

Ludy Ameryki Łacińskiej w bólach zrodziły swą niezależność polityczną i od tego czasu trwa niemal dwieście lat historii dramatycznej, pełnej sprzeczności, zmierzającej do zdobycia pełnej niezależności.

W ostatnich latach, po tylu nieporozumieniach, wiele krajów Ameryki Łacińskiej było świadkami wzrastania braterstwa między swymi narodami. Rządy regionu połączyły siły, aby szanować swoją suwerenność: każdego kraju oraz regionu jako całości, który w sposób tak piękny nasi ojcowie nazywali Wielką Ojczyzną. Proszę was, bracia i siostry z ruchów ludowych, byście troszczyli się o tę jedność i ją pogłębiali. Utrzymywanie jedności wobec wszelkich prób podziału jest niezbędne, aby region wzrastał w pokoju i sprawiedliwości.

Pomimo tych postępów, nadal istnieją czynniki, które zagrażają sprawiedliwemu rozwojowi ludzkiemu i ograniczają suwerenność krajów Wielkiej Ojczyzny oraz innych regionów planety. Nowy kolonializm przybiera różne fasady. Czasami jest to anonimowa siła bożka pieniądza: korporacje, kredytodawcy, niektóre umowy o rzekomym „wolnego handlu” oraz narzucanie programów „oszczędnościowych”, które coraz bardziej „zaciskają pasa” pracownikom i ubogim. My, biskupi Ameryki Łacińskiej bardzo jasno to ujawniliśmy w dokumencie z Aparecidy, stwierdzając, że „instytucje finansowe i korporacje międzynarodowe umacniają się do tego stopnia, że podporządkowują sobie gospodarki lokalne, osłabiając zwłaszcza państwa, które zdają się być coraz bardziej bezsilne, by przeprowadzić projekty rozwoju służące ich mieszkańcom” (V KONFERENCJA GENERALNA EPISKOPATÓW LATYNOAMERYKAŃSKICH [2007], Dokument końcowy, Aparecida, 66). Przy innych okazjach, pod szlachetnym pretekstem walki z korupcją, handlem narkotykami i terroryzmem – poważnego zła naszych czasów, wymagającego skoordynowanych działań międzynarodowych – widzimy, że narzucane są państwom środki, które mają niewiele wspólnego z rozwiązywaniem tych problemów i często pogarszają stan rzeczy.

Podobnie, monopolistyczna koncentracja środków przekazu dążąca do narzucenia wyobcowujących wzorców konsumpcji i pewnej jednolitości kulturowej jest inną formą, jaką przyjmuje nowy kolonializm. Jest to kolonializm ideologiczny. Jak mówią biskupi Afryki, często usiłuje się przekształcić kraje ubogie w „elementy mechanizmu, tryby wielkiej machiny” (JAN PAWEŁ II, Adhort. ap. Ecclesia in Africa (14 września 1995), 52: AAS 88 (1996), 32-33; por. Enc. Sollicitudo rei socialis (30 grudnia 1987), 22: AAS 80 (1988), 539).

Trzeba przyznać, że żaden z wielkich problemów ludzkości nie może być rozwiązany bez współdziałania między państwami i narodami na poziomie międzynarodowym. Każde poważne działanie dokonane w jednej części planety rzutuje na całość z gospodarczego, ekologicznego, społecznego i kulturowego punktu widzenia. Zglobalizowały się nawet przestępczość i przemoc. Dlatego żaden rząd nie może działać poza wspólną odpowiedzialnością. Jeśli naprawdę chcemy pozytywnej zmiany, to musimy z pokorą przyjąć naszą współzależność, to znaczy naszą zdrową współzależność. Ale współdziałanie nie jest równoznaczne z narzucaniem, nie jest podporządkowaniem jednych interesom innych. Kolonializm, stary i nowy, który sprowadza kraje ubogie jedynie do roli dostawców surowców i taniej siły roboczej, rodzi przemoc, ubóstwo, wymuszoną emigrację i wszelkie nieszczęścia, które idą ręka w rękę - z tego właśnie powodu, że podporządkowując peryferie centrum, odmawia się im prawa do integralnego rozwoju. A to bracia jest niesprawiedliwość, a niesprawiedliwość rodzi przemoc, której żadna policja, wojsko czy tajne służby nie są w stanie powstrzymać.

Powiedzmy zatem NIE starym i nowym formom kolonializmu. Powiedzmy TAK spotkaniu między narodami i kulturami. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój.

W tym miejscu chcę się zatrzymać na ważnej kwestii. Ponieważ ktoś mógłby słusznie powiedzieć, że „kiedy papież mówi o kolonializmie, zapomina o pewnych działaniach Kościoła”. Mówię wam z żalem: w imię Boga popełniono wiele poważnych grzechów przeciwko rdzennym mieszkańcom Ameryki. Uznali to moi poprzednicy, powiedziała to CELAM, Rada Biskupów Ameryki Łacińskiej, i ja też pragnę powiedzieć. Tak jak święty Jan Paweł II- cytuję jego słowa - proszę, aby Kościół „uklęknął przed obliczem Boga i błagał o przebaczenie za dawne i obecne grzechy swoich dzieci” (Bulla Incarnationis mysterium, 11.[29 listopada 1988], 11: AAS 91 [1999], 140). I chcę wam powiedzieć, chciałbym to stwierdzić bardzo jasno, tak jak to uczynił Jan Paweł II: pokornie proszę o przebaczenie, nie tylko win samego Kościoła, ale także za zbrodnie przeciwko ludności tubylczej podczas tak zwanego podboju Ameryki. A wraz z tą prośbą o przebaczenie, aby być fair, proszę, abyśmy też pamiętali o tysiącach księży, biskupów, którzy zdecydowanie przeciwstawiali się logice miecza mocą krzyża. Był grzechu, był ogromny grzech, ale nie prosiliśmy o przebaczenie, a więc prosimy o przebaczenie i proszę o przebaczenie, bo tam, gdzie był grzech, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska poprzez tych ludzi, którzy bronili sprawiedliwości ludów pierwotnych.

Proszę również was wszystkich wierzących i niewierzących, by pamiętali o wielu biskupach, kapłanach i świeckich, którzy głosili i głoszą Dobrą Nowinę o Jezusie z odwagą i łagodnością, szacunkiem i w pokoju - powiedziałem biskupach, kapłanach i świeckich, nie chcę zapomnieć o zakonnicach, które anonimowo przemierzają nasze dzielnice ubogich, przynosząc orędzie pokoju i dobra, - które przechodzą przez to życie ich; którzy na swej życiowej drodze pozostawili poruszające dzieła pomocy w rozwoju i dzieła miłości, często u boku pierwotnych mieszkańców, czy też towarzysząc ruchom ludowym, nawet aż po męczeństwo. Kościół, jego synowie i córki stanowią część tożsamości narodów Ameryki Łacińskiej. Tożsamości, którą czy to tutaj, czy też w innych krajach, niektóre władze starają się wymazać, może dlatego, że nasza wiara jest rewolucyjna, ponieważ nasza wiara stanowi wyzwanie dla tyranii bożka pieniądza. Widzimy dziś z przerażeniem, jak na Bliskim Wschodzie i w innych częściach świata wielu naszych braci jest prześladowanych, torturowanych, zabijanych z powodu swojej wiary w Jezusa. Także i o tym musimy głośno mówić: na tej przeżywanej przez nas trzeciej wojnie światowej „na raty” dokonuje się coś w rodzaju ludobójstwa, - naciągam słowa - które musi się skończyć.

Pozwólcie mi wyrazić moją najgłębszą miłość względem braci i sióstr z ruchu rdzennej ludności Ameryki Łacińskiej i pogratulować im poszukiwania jedności ich ludów i kultur, jedności którą lubię nazywać wielościanem - takiej formy współistnienia, w której części zachowują swoją tożsamość, budując wspólnie różnorodność, która nie zagraża, lecz umacnia jedność. Ich poszukiwanie owej międzykulturowości, łączące potwierdzenie praw rdzennych ludów z poszanowaniem integralności terytorialnej państw wszystkich nas wzbogaca i umacnia.

3.3. Trzecie zadanie, być może najważniejsze, jakie powinniśmy dziś podjąć, to obrona naszej Matki Ziemi.

Wspólny dom nas wszystkich jest plądrowany, dewastowany, bezkarnie upokarzany. Tchórzostwo w jego obronie jest grzechem ciężkim. Z rosnącym rozczarowaniem widzimy, że kolejne szczyty międzynarodowe nie przynoszą żadnych istotnych rezultatów. Istnieje jasny, zdecydowany i nieodraczalny, etyczny imperatyw działania, który nie jest realizowany. Nie można pozwolić, aby pewne interesy o charakterze globalnym, choć nie powszechnym, narzucały się, podporządkowywały sobie państwa i organizacje międzynarodowe i nadal niszczyły stworzenie. Ludy i ich ruchy są powołane do podnoszenia głosu, mobilizowania, do żądania – pokojowo, lecz stanowczo – natychmiastowego podjęcia odpowiednich kroków. Proszę was, w imię Boga, abyście bronili Matki Ziemi. Na ten temat wypowiedziałem się wystarczająco w encyklice „Laudato si’”, która jak ufam zostanie wam przekazana na koniec spotkania.

4. Na zakończenie chcę powiedzieć raz jeszcze: przyszłość ludzkości jest nie tylko w rękach wielkich przywódców, wielkich mocarstw i elit. Jest ona przede wszystkim w rękach ludów; w ich zdolności do organizowania się, a także w ich rękach, które nawadniają pokorą i pewnością ten proces zmian. Ja wam w tym towarzyszę. Niech każdy z nas powtórzy z głębi serca: żadna rodzina nie może być bez domu, żaden rolnik bez ziemi, żaden pracownik bez praw, żaden naród nie może być pozbawiony suwerenności, żadna osoba - godności, żadne dziecko - dzieciństwa, żaden człowiek młody nie może być pozbawiony szans, żadna osoba starsza - czcigodnej starości. Kontynuujcie wasze zmagania i, proszę was, dbajcie bardzo o Matkę Ziemię. Wierzcie mi, mówię szczerze, mówię z głębi serca: Modlę się za was, modlę się z wami i pragnę prosić Boga, naszego Ojca, aby wam towarzyszył i błogosławił, aby was napełnił swoją miłością i bronił was na waszej drodze, obdarzając was obficie tą siłą, która nas utrzymuje przy życiu: tą siłą jest nadzieja, nadzieja. Jest ona ważna: nadzieja, która nie zawodzi. I proszę, proszę was, módlcie się za mnie. A jeśli ktoś z was nie może się modlić, z całym szacunkiem proszę, aby dobrze o mnie pomyślał i posłał "dobrą falę". Dziękuję.

http://papiez.wiara.pl/doc/2583915.Globalizacja-nadziei-zamiast-globaliz...

avatar użytkownika intix

96. Papież do więźniów: Jezus chce nas zawsze podnosić!

2015-07-10

Franciszek wśród mieszkańców i pracowników ośrodka resocjalizacyjnego w Santa Cruz Palmasola.

Jezus chce nas zawsze podnosić; daje nam swoją miłość, która przywraca godność. Jest w tym uparty: oddał życie za to, by nam przywrócić utraconą tożsamość. Franciszek mówił o tym do mieszkańców i pracowników ośrodka resocjalizacyjnego w Santa Cruz Palmasola. Przetrzymywanych jest tam ponad 5 tys. mężczyzn, kobiet, a nawet małych dzieci. Apelował do nich, by zamiast egoizmu i konfrontacji wybierali braterstwo i wspieranie się nawzajem.

Troje więźniów opowiedziało Papieżowi historie swego życia. Mówili też o szerzącej się w Boliwii niesprawiedliwości, łamaniu praw więźniów, opieszałości sądów i korupcji trawiącej wymiar sprawiedliwości. „Bierzemy odpowiedzialność za popełnione czyny, ale chcemy być traktowani jak ludzie. Nawet przestępcy mają swoją godność, a nasza jest powszechnie deptana” – mówili Papieżowi. Wskazali zarazem, że bez obecności Kościoła w Palmasola ich życie byłoby jeszcze tragiczniejsze. To instytucje katolickie troszczą się m.in. o to, by osadzona młodzież mogła zdobyć wykształcenie.

Wysłuchane świadectwa przetrzymywanych Papież skomentował słowami: „Mogłem się przekonać, że ból nie jest w stanie zgasić nadziei w najgłębszych pokładach serca i że życie ludzkie kiełkuje z mocą nawet w niesprzyjających okolicznościach”.

„Kto stoi przed wami? – moglibyście zapytać. Chciałbym odpowiedzieć na wasze pytanie pewnością mojego życia, pewnością, która naznaczyła mnie na zawsze. Ten, kto stoi przed wami, jest człowiekiem, który otrzymał przebaczenie. Człowiekiem, który został i jest zbawiony ze swych licznych grzechów. Ja się tak przedstawiam – mówił Papież. - Nie mam wiele więcej, by wam dać czy ofiarować; chcę wam jednak dać i chcę się z wami podzielić tym, co mam i co kocham: Jezusem Chrystusem, miłosierdziem Ojca. Przyszedł On, aby ukazać, aby dać nam zobaczyć miłość, jaką Bóg żywi wobec nas – wobec ciebie, wobec mnie. Miłość czynną, rzeczywistą; miłość, która traktuje poważnie rzeczywistość swych dzieci; miłość, która uzdrawia, wybacza, podnosi i leczy; miłość, która zbliża się i przywraca godność – tę godność, którą możemy utracić na różny sposób. Jezus jest jednak pod tym względem uparty: oddał życie za to, by przywrócić nam utraconą tożsamość”.
(...)
***

W ranach Jezusa doznajemy uleczenia, obmycia...

Do modlitwy, pokuty i "spojrzenia na twarz ukrzyżowanego Jezusa" zachęcał Franciszek, przemawiając 10 lipca do osadzonych w Ośrodku Resocjalizacji w Santa Cruz–Palmasola w Boliwii.

Drodzy bracia i siostry!

Nie mogłem opuścić Boliwii bez przybycia tutaj, aby was zobaczyć, bez podzielenia się wiarą i nadzieją, która rodzi się z miłości, przekazanej na krzyżu.

Dziękuję, że mnie przyjęliście. Wiem, że przygotowywaliście się i modliliście za mnie. Bardzo dziękuję.

Słuchając słów biskupa Jesúsa Juáreza i świadectw tych, którzy przemawiali mogłem się przekonać, że ból nie jest w stanie zgasić nadziei w najgłębszych pokładach serca i że życie nadal kiełkuje z mocą w niesprzyjających okolicznościach.

Kto stoi przed wami? – moglibyście zapytać. Chciałbym odpowiedzieć na wasze pytanie pewnością swego życia, pewnością, która naznaczyła mnie na zawsze. Ten, kto stoi przed wami, jest człowiekiem, który otrzymał wybaczenie. Człowiekiem, który był i jest zbawiony ze swych licznych grzechów. Jest tak, jak się przedstawiam. Nie mam wiele, aby wam dać lub ofiarować, ale chcę wam dać i chce się z wami podzielić tym, co mam i co kocham: Jezusa Chrystusa, miłosierdzie Ojca.

Przyszedł On, aby być z nami, aby ukazać miłość, którą Bóg żywi wobec nas; wobec ciebie, wobec mnie. Miłość czynną, rzeczywistą; miłość, która traktuje poważnie rzeczywistość swych bliźnich; miłość, która uzdrawia, wybacza, podnosi i leczy; miłość, która zbliża się i przywraca godność – tę godność, którą możemy utracić na różne sposoby i formy. Jezus jest jednak pod tym względem uparty: oddał swoje życie za to, aby przywrócić nam utraconą tożsamość.

Przypomina mi się doświadczenie, które może nam pomóc: Piotr i Paweł – uczniowie Jezusa również byli więźniami, także byli pozbawieni wolności. I w tych okolicznościach było coś, co ich podtrzymywało, coś, co nie pozwoliło im popaść w rozpacz, w ciemności, które mogą się pojawić bez naszej woli. Była to modlitwa – osobista i wspólnotowa. Oni modlili się i za nich się modlono. Dwa ruchy, dwa działania, tworzące między sobą sieć, która podtrzymuje życie i nadzieję. Podtrzymuje nas w rozpaczy i pobudza nas do dalszej drogi. Sieć, dzięki której podtrzymywane jest życie wasze i waszych rodzin.

Kiedy bowiem Jezus wkracza w życie, nie możemy zatrzymywać się w przeszłości, ale zaczynamy spoglądać na teraźniejszość w nowy sposób, z nową nadzieją. Zaczynamy patrzeć innymi oczami na samych siebie, na własną rzeczywistość. Nie jesteśmy zakotwiczeni w tym, co było, ale jesteśmy zdolni do płakania i znajdywania w ten sposób siły, aby rozpoczynać na nowo. I jeśli czasem jesteśmy smutni, źli, zrezygnowani, to zapraszam was do spojrzenia na twarz ukrzyżowanego Jezusa. W Jego spojrzeniu wszyscy możemy znaleźć miejsce. Wszyscy razem możemy położyć przed Nim swoje rany, swoje boleści, a także swoje grzechy. W Jego ranach znajdują miejsce nasze rany, aby doznać uleczenia, obmycia, przemiany, zmartwychwstania. On umarł za ciebie, za mnie, aby podać nam swą dłoń i podnieść nas. Rozmawiajcie z księżmi, którzy przychodzą, rozmawiajcie... Jezus chce nas zawsze podnosić.

Pewność ta mobilizuje do pracy na rzecz naszej godności. Zamknięcie nie jest tym samym, co wykluczenie, zamknięcie stanowi bowiem część procesu ponownego włączenia w społeczeństwo. Dobrze wiem, że wiele czynników przemawia przeciw temu miejscu: przepełnienie, powolność wymiaru sprawiedliwości, brak terapii zajęciowej i polityki resocjalizacji, przemoc, co sprawia, że konieczny jest szybki i skuteczny sojusz różnych instytucji w celu znalezienia odpowiedzi.

Niemniej jednak walcząc o to nie możemy wszystkiego spisywać na straty. Są rzeczy, które już teraz możemy zrobić. Tutaj, w tym Ośrodku Resocjalizacji współżycie zależy częściowo od was. Cierpienie i wyrzeczenia mogą uczynić nasze serca egoistycznymi i doprowadzić do konfrontacji, ale jesteśmy też w stanie przemienić je w okazje do prawdziwego braterstwa. Pomagajcie sobie nawzajem. Nie bójcie się sobie pomagać. Diabeł szuka rywalizacji, podziałów, grup. Walczcie o to, by iść naprzód razem.

Chciałbym prosić was o przekazanie mych pozdrowień waszym rodzinom. Jakże ważna jest ich obecność i ich pomoc! Dziadkowie, ojciec, matka, rodzeństwo, małżonkowie, dzieci – przypominają nam, że warto żyć i walczyć o lepszy świat.

I wreszcie chcę skierować słowa zachęty do wszystkich pracujących w tym Ośrodku, do jego kierownictwa, funkcjonariuszy policji więziennej i do całego personelu. Pełnicie podstawową służbę publiczną. Macie do wykonanie ważne zadanie w tym procesie resocjalizacyjnym – zadanie podnoszenia a nie poniżania, przywracania godności a nie upokarzania, dodawania otuchy a nie dręczenia. Jest to proces, który wymaga porzucenia logiki dobrych i złych na rzecz logiki skupionej na pomaganiu osobie. Przyniesie on lepsze warunki wszystkim, gdyż tak przeżywany proces daje nam godność, dodaje otuchy i podnosi wszystkich.

Zanim udzielę wam błogosławieństwa, chciałbym, abyśmy się przez chwilę pomodlili w milczeniu. Niech każdy uczyni to, jak potrafi, w swoim sercu.

Proszę was, abyście nadal modlili się za mnie, gdyż ja również mam swoje błędy i muszę pokutować. Dziękuję.

http://papiez.wiara.pl/doc/2584812.W-ranach-Jezusa-doznajemy-uleczenia-o...

avatar użytkownika intix

97. Papież oddał boliwijskie odznaczenia

2015-07-10

Papież oddał otrzymane w La Paz boliwijskie odznaczenia państwowe Matce Bożej z Copacabany, patronce Boliwii.

Podczas spotkania w pałacu prezydenckim w La Paz 8 lipca prezydent Evo Morales odznaczył Franciszka najwyższym orderem Boliwii - Kondorem Andów oraz Medalem im. Luisa Espinala, upamiętniającym hiszpańskiego jezuitę - obrońcę ubogich i zmarginalizowanych, który został zamordowany w Boliwii w 1980 r. Po Mszy św., jaką dziś rano odprawił w kaplicy swej rezydencji w Santa Cruz de la Sierra - w domu kard. Julio Terrazasa Sandovala - Ojciec Święty ogłosił, że „w uznaniu dla szlachetności i pobożności narodu boliwijskiego” przekazuje oba odznaczenia Matce Bożej z Copacabany, aby „patrząc na nie, troszczyła się z matczyną czułością o ten umiłowany naród”.

http://papiez.wiara.pl/doc/2585015.Papiez-oddal-boliwijskie-odznaczenia

avatar użytkownika intix

98. Papież w drodze do Paragwaju

2015-07-10

Zakończyła się wizyta ojca świętego w Boliwii. Po skromnej uroczystości pożegnania z lotniska Viru Viru w Santa Cruz de la Sierra odleciał do Paragwaju, który jest ostatnim etapem jego podróży apostolskiej do Ameryki Łacińskiej.

Papież w drodze do Paragwaju
CIRO FUSCO /PAP/EPA
Palmasola. Papież odwiedził ośrodek resocjalizacji na zakończenie swojego pobytu w Boliwii

W stołecznym Asunción Papież jeszcze dziś zostanie przyjęty przez prezydenta. Wieczorem, kiedy w Polsce będzie już 1:00 w nocy, spotka się z władzami Paragwaju.

W centrum ostatniego dnia papieskiej podróży do Boliwii stali wykluczeni. Franciszek odwiedził ośrodek reedukacyjny Palmasola. Jest to prawdziwe miasteczko zajmujące 10 tys. metrów kwadratowych powierzchni. Teren podzielony jest na sektory odpowiadające różnym kategoriom ludzi tam przetrzymywanych, w zależności od surowości rygorów więziennych, jakie zostały na nich nałożone. „Największe problemy, z jakimi się tu stykamy, to przemoc, dramatyczne warunki higieniczne i ogromne przeludnienie” – mówi Mario Mazzoleni, odpowiedzialny w więzieniu za reedukację nieletnich.

„Ośrodek reedukacyjny Palmasola w swych założeniach powinien mieścić ok. 800 osób – 600 mężczyzn i 200 kobiet. W rzeczywistości przetrzymywanych jest tu 4.520 mężczyzn i 572 kobiety!  Trzeba też wspomnieć o dzieciach, ponieważ boliwijskie prawo stanowi, że dzieci do 6. roku życia przebywają z matką w więzieniu. Ponad 80 proc. mieszkańców naszego ośrodka to ludzie czekający na wyrok. Jest to smutny rekord, jaki mamy w Boliwii. Szerzy się przemoc. Dwa lata temu w starciach między rywalizującymi ze sobą bandami zginęło 30 osób, w tym dwuletnie dziecko – mówi Mazzoleni. - W czasie przeszukiwania cel policja zawsze znajduje rzeczy, których nie powinno być w więzieniu: broń, noże, telefony komórkowe. Papieska wizyta w tym miejscu nabiera rangi symbolu. To miejsce, gdzie godność człowieka jest naprawdę deptana i gdzie bieda przybiera rozmiary okrutnej nędzy. Pawilon, który odwiedza Franciszek, jest miejscem, gdzie żyją całe rodziny; są nawet sklepiki i warsztaty usługowe. Pieczę nad tym mają wybrani więźniowie, którzy odpowiadają za porządek i bezpieczeństwo. Wizyta Papieża w tym miejscu zwróci uwagę świata na dramatyczne warunki panujące w wielu więzieniach na naszym kontynencie. Cieszymy się z tego spotkania. Więźniowie mówią, że Franciszek przyniesie im chwilę ulgi i pokoju”.

W ośrodku reedukacyjnym Palmasola obok Boliwijczyków przetrzymywani są też cudzoziemcy. Wielu z nich trafiło tam za przemyt narkotyków. Wśród nich jest pochodzący z Włoch Pietro.

„Panuje ogromne przeludnienie; jest nas teraz sześć razy więcej, niż ośrodek powinien mieścić. Wizyta Papieża jest dla nas wyróżnieniem, przecież nie każdego on odwiedza. Na pewno będzie to dobre spotkanie – mówi Pietro. - Moim marzeniem jest móc do niego podejść i poprosić o błogosławieństwo na moje nowe życie, to jak już odsiedzę karę. To dodałoby mi odwagi na przyszłość. Ufam, że wreszcie będzie ona normalna, że uda mi się dobrze żyć. Wiem, że nie mogę się oglądać za przeszłością, ale z nadzieją muszę patrzeć w przyszłość. Tylko w ten sposób można zacząć wszystko od nowa”.
***

Franciszek przybył do Paragwaju

Kilka minut przed godz. 15.00 lokalnego czasu, czyli 21.00 w Europie, po dwugodzinnym locie, samolot Alitalii z Papieżem na pokładzie wylądował na międzynarodowym lotnisku w stolicy Paragwaju Asunción.

Franciszek przybył do Paragwaju
CIRO FUSCO /PAP/EPA
Zamiast ceremoniału wojskowego przygotowano Ojcu Świętem pełen kolorów spektakl taneczno-muzyczny na temat historii Paragwaju

Tym samym rozpoczął się trzeci etap podróży apostolskiej Franciszka do Ameryki Łacińskiej. W drodze samolot przekroczył przestrzeń powietrzną Argentyny, tak więc choć przez moment w ten sposób Ojciec Święty znalazł się w swojej ojczyźnie. Przy tej okazji wysłał okolicznościowy telegram do prezydent Argentyny Cristiny Fernández de Kirchner z pozdrowieniami dla swoich rodaków. Czytamy w nim m.in., że modli się o to, by Pan pomógł jego narodowi postępować w zgodzie z wartościami ludzkimi i duchowymi, a także angażować się na rzecz sprawiedliwości i pokoju.

Asunción powitało Franciszka ulewnym deszczem. Mimo tego na twarzach oczekujących malowała się radość. Na płycie lotniska oczekiwał już na wyjątkowego gościa prezydent Paragwaju Horacio Manuel Cartes Jara. Tam też odbyła się oficjalna ceremonia powitalna, niezwykle oryginalna. Hymny obydwu państw, Paragwaju i Watykanu, odśpiewane zostały przez kilkusetosobowy chór ubranych na biało dzieci. Wykonały one także pieśni w miejscowym języku guarani. Następnie, przy akompaniamencie muzyki z filmu „Misja” na wielkim telebimie przywódcy obydwu krajów obejrzeli krótki film wspominający wizytę w tym kraju Jana Pawła II. Miała ona miejsce 27 lat temu, od 16 do 18 maja 1988 r. Franciszek poświęcił przy tej okazji upamiętniającą tę wizytę tablicę pamiątkową. A zamiast ceremoniału wojskowego przygotowano Ojcu Świętem pełen kolorów spektakl taneczno-muzyczny na temat historii Paragwaju.

Z lotniska Franciszek udał się otwartym samochodem do swojej rezydencji w nuncjaturze apostolskiej. Mimo padającego deszczu wzdłuż trasy przejazdu Franciszka pozdrawiały tłumy rozradowanych wiernych.

http://papiez.wiara.pl/doc/2585174.Franciszek-przybyl-do-Paragwaju

avatar użytkownika intix

99. Papież spotkał się z władzami Paragwaju

2015-07-11

Franciszek najpierw rozmawiał z prezydentem, Horacio Manuelem Cartesem Jarą, następnie z członkami Kancelarii Prezydenta, Kongresu Narodowego oraz przedstawicielami Sądu Najwyższego, wojska, policji i korpusu dyplomatycznego.

Papież spotkał się z władzami Paragwaju

Wieczorne spotkanie Papieża z prezydentem było pierwszym aktem wizyty Franciszka w stolicy Paragwaju Asunción. Horacio Manuel Cartes Jara czekał na Franciszka na dziedzińcu honorowym Pałacu Lopezów, w którym urzęduje głowa państwa. Stąd wspólnie udali się do środka na rozmowę w cztery oczy, która trwała 40 min. Następnie Ojciec Święty złożył wpis do tzw. Złotej Księgi, przywitał się z rodziną prezydenta i wymienił się z nim prezentami.

Franciszek przekazał w darze kopię mozaiki „Mater Ecclesia” (Maryi Matki Kościoła), którą św. Jan Paweł II umieścił na widocznej z Placu św. Piotra ścianie Pałacu Apostolskiego po zamachu na jego życie w 1981 r. Było to wówczas jego świadectwo i uznanie matczynej opieki Maryi nad Papieżem i Kościołem.

Następnie Ojciec Święty i prezydent przeszli do ogrodów pałacu gdzie czekali już na spotkanie członkowie rządu, władz państwowych, parlamentarzyści, władze sądownicze, wojskowe i policyjne oraz korpus dyplomatyczny. W imieniu zebranych Papieża przywitał prezydent. Dziękował Papieżowi, że tak często mówi o prawach kobiet, o ubogich, zmarginalizowanych i odrzuconych. Wyraził wdzięczność, że Papież przybył do Paragwaju, do kraju, gdzie króluje Matka Boża z Caacupé. Podkreślił, że jest to kraj, który nie jest Franciszkowi obcy. Wskazał także na konieczność ochrony środowiska naturalnego, o czym Papież pisał w ostatniej encyklice, a co jest także przedmiotem wielkiego zainteresowania Paragwajczyków.

Franciszek dziękując za serdeczne powitanie przypomniał, że kraj do którego przybył zaznał straszliwych cierpień wojny, bratobójczych walk, braku wolności i deptania praw człowieka. „Ale godny podziwu jest upór i duch doskonalenia narodu paragwajskiego, aby nabrać sił w obliczu tak wielu przeciwności i dalszego kroczenia w trudzie, aby budować naród żyjący w pomyślności i pokoju” – powiedział Franciszek. Wskazał tu m.in. na szczególną rolę paragwajskich kobiet. (...)

„Tutaj – w ogrodzie tego pałacu, który był świadkiem historii paragwajskiej od czasu, gdy było tu tylko wybrzeże rzeki i korzystali z niego Indianie Guaraní, aż do najnowszych wydarzeń współczesnych – chcę złożyć hołd tym tysiącom zwykłych Paragwajczyków, których imiona nie pojawią się w książkach do historii, ale którzy byli i pozostaną prawdziwymi bohaterami swego narodu. I chcę uznać ze wzruszeniem i podziwem wyzwolicielską rolę kobiety paragwajskiej w tych tak dramatycznych okresach dziejów, w sposób szczególny tej niesprawiedliwej wojny, która prawie zniszczyła braterstwo naszych narodów. Barki ich matek, żon i wdów nosiły największe ciężary, umiały prowadzić naprzód swe rodziny i swój kraj, wlewając w nowe pokolenia nadzieję na lepsze jutro. Niech Bóg błogosławi kobietę paragwajską, najchwalebniejszą w Ameryce” – powiedział Papież.

Wobec wojennych doświadczeń historii Paragwaju Franciszek wskazał na wagę pokoju.

„Naród, który zapomina o swej przeszłości, swej historii i swych korzeniach, nie ma przyszłości. Pamięć osadzona mocno na sprawiedliwości, daleka od uczuć zemsty i nienawiści, przemienia przeszłość w źródło natchnienia do budowania przyszłości współżycia i harmonii, czyniąc z nas ludzi świadomych tragedii i bezsensu wojny. Nigdy więcej bratobójczej wojny! Budujmy zawsze pokój! Również pokój z dnia na dzień, pokój życia codziennego, w którym wszyscy uczestniczymy, unikając aroganckich gestów, słów, które ranią, działań w poczuciu wyższości oraz wspierając w zamian zrozumienie, dialog i współpracę” – powiedział Ojciec Święty.

Franciszek zauważył, że od wielu lat Paragwaj angażuje się w budowanie mocnego i stabilnego projektu demokratycznego. Przyznał, że wiele osiągnięto na tej drodze dzięki wysiłkowi wszystkich, chociaż wśród wielkich trudności i niepewności. Przyjęta w konstytucji forma rządów, demokracja reprezentatywna, uczestnicząca i pluralistyczna, opiera się na wspieraniu i poszanowaniu praw człowieka. Dlatego tak ważna jest rola dialogu społecznego.

„We wszystkich dziedzinach życia społeczeństwa, szczególnie jednak w działalności publicznej, należy umacniać dialog jako uprzywilejowany środek sprzyjający dobru wspólnemu na gruncie kultury spotkania, szacunku i uznania uprawnionych różnic i poglądów innych osób. Nie trzeba zatrzymywać się na tym, co konfliktowe; jedność zawsze jest ważniejsza niż konflikt. Ciekawym zadaniem jest przefiltrowanie przez miłość do ojczyzny i miłość do narodu, całej perspektywy, która rodzi przekonania jakiejś opcji partyjnej czy ideologicznej. I ta sama miłość winna być bodźcem do zwiększania każdego dnia przejrzystości zarządzania i do podejmowania z wielkim zapałem walki z korupcją. Wiem, że istnieje silna wolna by rozprawić się dziś z korupcją” – powiedział Papież.

Franciszek wspomniał także o tych, którzy winni być podmiotem służby publicznej: o ubogich i najbardziej potrzebujących.

„W woli służenia i pracy dla dobra wspólnego ubodzy i potrzebujący winni zajmować pierwszoplanowe miejsce. Podejmowane są liczne wysiłki, aby Paragwaj nadal kroczył naprzód drogą wzrostu gospodarczego. Poczyniono ważne kroki w dziedzinie oświaty i służby zdrowia. Niech nie ustają te wysiłki wszystkich podmiotów życia społecznego, aby nie było już dzieci nie mających dostępu do oświaty, rodzin bezdomnych, robotników bez godnej pracy, rolników bez ziemi do uprawy i wielu osób zmuszonych do emigracji w niepewną przyszłość; aby nie było już nigdy ofiar przemocy, korupcji lub handlu narkotykami. Rozwój gospodarczy, który nie liczy się z najsłabszymi i tymi, którym się nie poszczęściło, nie jest prawdziwym rozwojem. Miarą wzorca ekonomicznego winna być integralna godność osoby, zwłaszcza osoby najsłabszej i bezbronnej” – powiedział Ojciec Święty.

Papież zapewnił prezydenta i władze państwowe o zaangażowaniu i współpracy Kościoła „we wspólnym dążeniu do tworzenia społeczeństwa sprawiedliwego i włączającego, w którym można współżyć w pokoju i zgodzie”. Wyraził także radość, że znalazł się na ziemi poświęconej Matce Bożej z Caacupé. Dodał także, że wspólnota Paragwajczyków w Buenos Aires, gdzie poprzednio posługiwał, ma parafię, której właśnie Ona jest patronką.

Spotkanie zwieńczył spektakl muzyczny „Głos Boga w dżungli Paragwaju” poświęcony słynnym jezuickim redukcjom. To nowatorskie rozwiązanie pracy misyjnej zastosowane w XVIII wieku przez współbraci Papieża wobec ludności indiańskiej okazało się w ogromnym sukcesem. W okresie największej świetności i prosperity mieszkało w nich ok. 150 tys. Indian. Eksperyment ten, z racji politycznych, został jednak zakończony w 1767 r. usunięciem jezuitów z całego terytorium, na którym powstały redukcje. Kilka lat później Towarzystwo Jezusowe zostało skasowane przez Papieża Klemensa XIV.

Po spotkaniu z władzami Franciszek wrócił do swojej tymczasowej rezydencji w Nuncjaturze Apostolskiej, gdzie spędził pierwszą w Paragwaju noc.

http://papiez.wiara.pl/doc/2585314.Papiez-spotkal-sie-z-wladzami-Paragwaju

avatar użytkownika intix

100. Budujmy zawsze pokój!

2015-07-11

Przemówienie papieża Franciszka wygłoszone podczas spotkania z  władzami Paragwaju i korpusem dyplomatycznym w ogrodzie Pałacu Lopezów w Asunción.

Panie Prezydencie,

Władze Republiki, członkowie korpusu dyplomatycznego,

Panie i panowie!

Pozdrawiam serdecznie Jego Ekscelencję, Pana Prezydenta Republiki i dziękuję Mu za uprzejme i serdeczne słowa powitania, jakie do mnie skierował również w imieniu rządu, najwyższych władz państwa i umiłowanego narodu paragwajskiego. Pozdrawiam także szanownych członków korpusu dyplomatycznego i za ich pośrednictwem proszę o przekazanie mych uczuć szacunku i uznania ich krajom.

Szczególne „dziękuję” kieruję do wszystkich osób i instytucji, które współpracowały swym wysiłkiem i oddaniem przy przygotowaniu tej podróży i abym się czuł jak w domu. Nie jest trudno poczuć się jak w domu na tej ziemi tak bardzo przyjaznej. Paragwaj jest znany jako serce Ameryki, i to nie tylko ze względu na swe położenie geograficzne, ale także dzięki ciepłu gościnności i bliskości jego mieszkańców.

Już od swych pierwszych kroków na drodze niepodległości aż do najnowszych czasów dzieje Paragwaju zaznały straszliwych cierpień wojny, bratobójczych walk, braku wolności i deptania praw człowieka. Jak wiele bólu i jak wiele śmierci! Ale godny podziwu jest upór i duch doskonalenia narodu paragwajskiego, aby nabrać sił w obliczu tak wielu przeciwności i dalszego kroczenia w trudzie, aby budować naród żyjący w pomyślności i pokoju. Tutaj – w ogrodzie tego pałacu, który był świadkiem historii paragwajskiej od czasu, gdy było tu tylko wybrzeże rzeki i korzystali z niego Indianie Guaraní, aż do najnowszych wydarzeń współczesnych – chcę złożyć hołd tym tysiącom zwykłych Paragwajczyków, których imiona nie pojawią się w książkach do historii, ale którzy byli i pozostaną prawdziwymi bohaterami swego narodu. I chcę uznać ze wzruszeniem i podziwem wyzwolicielską rolę kobiety paragwajskiej w tych tak dramatycznych okresach dziejów. Na swych barkach matek, żon i wdów nosiły największe ciężary, umiały prowadzić naprzód swe rodziny i swój kraj, wlewając w nowe pokolenia nadzieję na lepsze jutro. Niech Bóg błogosławi kobiecie paragwajskiej, najwspanialszej w Ameryce!

Naród, który zapomina o swej przeszłości, swej historii i swych korzeniach, nie ma przyszłości. Pamięć osadzona mocno na sprawiedliwości, daleka od uczuć zemsty i nienawiści, przemienia przeszłość w źródło natchnienia do budowania przyszłości współżycia i harmonii, czyniąc z nas ludzi świadomych tragedii i bezsensu wojny. Nigdy więcej bratobójczej wojny! Budujmy zawsze pokój! Również pokój z dnia na dzień, pokój życia codziennego, w którym wszyscy uczestniczymy, unikając aroganckich gestów, słów, które ranią, działań w poczuciu wyższości oraz wspierając w zamian zrozumienie, dialog i współpracę.

Już od wielu lat Paragwaj angażuje się w budowanie mocnego i stabilnego projektu demokratycznego. Trzeba z zadowoleniem uznać, że wiele osiągnięto na tej drodze dzięki wysiłkowi wszystkich, chociaż wśród wielkich trudności i niepewności. Zachęcam was, abyście nadal pracowali ze wszystkich swych sił, aby umocnić struktury i instytucje demokratyczne, zaspokajające słuszne dążenia obywateli. Forma rządu, przyjęta w waszej konstytucji – „demokracja reprezentatywna, uczestnicząca i pluralistyczna” – opiera się na wspieraniu i poszanowaniu praw człowieka oraz oddala nas od pokusy demokracji formalnej, w Dokumencie z Aparecidy określonej jako taka, która „się zadowala oparciem się na przejrzystości procesów wyborczych” (por. Aparecida, 74). Jest ona demokracją formalną.

We wszystkich dziedzinach życia społeczeństwa, szczególnie jednak w działalności publicznej, należy umacniać dialog jako uprzywilejowany środek sprzyjający dobru wspólnemu na gruncie kultury spotkania, szacunku i uznania uprawnionych różnic i poglądów innych osób. Nie trzeba zatrzymywać się na tym, co konfliktowe - jedność jesz zawsze ważniejsza od konfliktów; ciekawym zadaniem jest przefiltrować spojrzenie wynikające z przekonań jednej opcji partyjnej lub ideologicznej przez umiłowanie ojczyzny i narodu. Ta sama miłość winna być bodźcem do zwiększania z każdym dniem przejrzystości zarządzania i do podejmowania z wielkim zapałem walki z korupcją.

Drodzy przyjaciele, w woli służenia i pracy dla dobra wspólnego ubodzy i potrzebujący winni zajmować pierwszoplanowe miejsce. Podejmowane są liczne wysiłki, aby Paragwaj nadal kroczył naprzód drogą wzrostu gospodarczego. Poczyniono ważne kroki w dziedzinie oświaty i służby zdrowia. Niech nie ustają wysiłki wszystkich podmiotów życia społecznego, aby nie było już dzieci nie mających dostępu do oświaty, rodzin bezdomnych, robotników bez godnej pracy, rolników bez ziemi do uprawy i wielu osób zmuszonych do emigracji w niepewną przyszłość; aby nie było już nigdy ofiar przemocy, korupcji lub handlu narkotykami. Rozwój gospodarczy, który nie liczy się z najsłabszymi i tymi, którym się nie poszczęściło, nie jest prawdziwym rozwojem. Miarą wzorca ekonomicznego winna być integralna godność istoty ludzkiej, zwłaszcza najbardziej słabej i bezbronnej.

Panie Prezydencie, drodzy przyjaciele. Również w imieniu mych braci biskupów Paragwaju pragnę zapewnić was o zaangażowaniu i współpracy Kościoła katolickiego we wspólnym dążeniu do tworzenia społeczeństwa sprawiedliwego i włączającego, w którym można współżyć w pokoju i zgodzie. Wszyscy bowiem, także pasterze Kościoła, jesteśmy wezwani do troski o budowanie lepszego świata (por. Evangelii gaudium, 183). Pobudza nas do tego pewność naszej wiary w Boga, który zechciał stać się człowiekiem i – żyjąc wśród nas – dzielić nasz los. Chrystus otwiera nam drogę miłosierdzia, która osadzona w sprawiedliwości, prowadzi dalej i rozświetla miłość, aby nikt nie pozostawał na marginesie tej wielkiej rodziny, jaką jest Paragwaj, który kochamy i któremu chcemy służyć.

Z niezmierną radością ze znalezienia się na tej ziemi poświęconej Matce Bożej z Caacupé, proszę o błogosławieństwo Pana dla was wszystkich, dla waszych rodzin i dla całego umiłowanego narodu paragwajskiego. Niech Paragwaj będzie płodny, jak ukazuje to kwiat passiflory [męczennicy] na płaszczu Maryi, i jak ta wstęga o barwach paragwajskich, która opasuje Jej wizerunek, tak niech obejmuje on Matkę z Caacupé. Dziękuję bardzo.

http://papiez.wiara.pl/doc/2585317.Budujmy-zawsze-pokoj

avatar użytkownika intix

101. Papież w szpitalu pediatrycznym

2015-07-11

Były to na pewno jedne z najbardziej wzruszających chwil podróży apostolskiej.

Ojciec Święty rozpoczął dzisiejszy dzień od wizyty w szpitalu pediatrycznym w Asunción. Były to na pewno jedne z najbardziej wzruszających chwil podróży apostolskiej. Papież w towarzystwie zaledwie kilku osób, ale bez dziennikarzy, odwiedził oddziały ogólny, reanimacji oraz onkologiczny. Spotkał się z pacjentami, ich rodzicami i personelem. Po wyjściu na dziedziniec szpitalny, otoczony gromadką dzieci, skierował do zebranych krótkie spontaniczne pozdrowienie. Przypomniał, że Chrystus rozgniewał się kiedyś bardzo na apostołów, bo nie chcieli dopuścić do Niego dzieci.
(...)

Bądźmy jak dzieci i uczmy się od nich

Franciszek podczas wizyty w Głównym Szpitalu Dziecięcym im. Dzieci z Acosta Ñú w stolicy Paragwaju, Asunción.

Panie Dyrektorze,
Drogie Dzieci,
Członkowie personelu,
Moi Drodzy!

Dziękuję za okazane mi tak gorące przyjęcie. Dziękuję za ten czas, przez który pozwalacie mi być z wami.

Drogie dzieci, chcę zadać wam pytanie; widzę, że mi pomożecie. Powiedziano mi, że jesteście bardzo inteligentne, to mi dodaje odwagi.
Czy Jezus kiedyś się rozgniewał? Czy pamiętacie, kiedy to było?
Wiem, że to trudne pytanie, toteż pomogę wam. To było wtedy, gdy nie pozwalano, aby dzieci zbliżyły się do Niego. Jest to jedyny raz w całej Ewangelii Marka, gdy użył on tego określenia (10, 13-15) – trochę podobnego do naszego wyrażenia: był pełen oburzenia. Czy gniewacie się czasami? No dobrze, w ten sam sposób zachował się Jezus, gdy nie pozwalano Mu być blisko dzieci, blisko was. Bardzo się oburzył. Dzieci należą do najbardziej umiłowanych przez Jezusa. Nie znaczy to, że nie kocha On dorosłych, ale czuł się szczęśliwy, gdy mógł przebywać z nimi. Bardzo się cieszył z ich przyjaźni i towarzystwa. Ale nie tylko to: chciał mieć je blisko siebie, a nawet jeszcze więcej – stawiał je za przykład. Powiedział uczniom, że jeśli nie staną się jak dzieci, nie wejdą do królestwa niebieskiego (por. Mt 18, 3).

Dzieci były oddalane, dorośli nie pozwalali im się zbliżać, ale Jezus zawołał je, objął i postawił je pośrodku, abyśmy wszyscy nauczyli się być takie jak one. Dzisiaj powiedziałby nam to samo. Spogląda na nas i mówi: uczcie się od nich.

Mamy uczyć się od was waszej ufności, radości, łagodności. Waszej zdolności walki i waszego męstwa. Waszej niezrównanej zdolności wytrzymałości. Jesteście bojownikami. A gdy ktoś ma przed sobą podobnych „wojowników”, czuje się dumny. Czy to prawda, mamy? Czy to prawda, tatusiowie i dziadkowie? Patrzenie na was daje nam siłę, zachęca nas do bycia ufnymi i kroczenia dalej naprzód.

Mamy, tatusiowie, dziadkowie, wiem, że to niełatwo być tutaj. Są chwile wielkiego bólu, niepewności. Są chwile silnego niepokoju, który przygniata serce i są chwile wielkiej radości. Oba te uczucia współżyją ze sobą, tkwią w nas. Ale nie ma lepszego środka niż wasza łagodność i wasza bliskość. I cieszy mnie to, że wiem, iż rodziny wasze pomagają sobie, dodają sobie otuchy, wspierają, aby pójść naprzód i przejść przez to doświadczenie.

Liczcie na wsparcie ze strony lekarzy, pielęgniarek i całego personelu tego domu. Dziękuję za to powołanie do służby, nie tylko za pomaganie w leczeniu, ale także za towarzyszenie bólowi swych braci.

Nie zapominajmy, że Jezus jest blisko swych dzieci, jest bardzo blisko, w sercu. Nie miejcie wątpliwości, prosząc Go, nie miejcie wątpliwości, rozmawiając z Nim, dzieląc się z Nimi swymi pytaniami i bólem. On jest zawsze, naprawdę zawsze i nie dopuści, abyśmy upadli.

I jeszcze jednego jesteśmy pewni i jeszcze raz to potwierdzam. Tam, gdzie jest dziecko, jest także matka. Tam, gdzie jest Jezus, jest też Maryja, Dziewica z Caacupé. Proście Ją, aby ochraniała was swym płaszczem i aby wstawiała się za wami i za waszymi rodzinami.

I nie zapominajcie modlić się za mnie. Jestem pewien, że wasze modlitwy dochodzą do nieba.

http://papiez.wiara.pl/doc/2586109.Badzmy-jak-dzieci-i-uczmy-sie-od-nich

avatar użytkownika intix

102. Hołd dla paragwajskich kobiet

2015-07-11

Franciszek odprawił uroczystą Msze w w duchowej stolicy Paragwaju, sanktuarium maryjnym w Caacupé. To centralny punkt dzisiejszego dnia pielgrzymki.

Hołd dla paragwajskich kobiet
Christian Alvarenga /PAP/EPA
Franciszek odprawił uroczystą Mszę w w duchowej stolicy Paragwaju, sanktuarium maryjnym w Caacupé

Życie Maryi jest świadectwem tego, że  Bóg nie zwodzi, nie porzuca swego ludu, chociaż istnieją chwile lub sytuacje, gdy wydaje się, że Go nie ma. Papież Franciszek mówił o tym w duchowej stolicy Paragwaju, którą jest sanktuarium maryjne w Caacupé. Na placu przed bazyliką Niepokalanego Poczęcia Franciszek odprawił uroczystą Eucharystię, która stanowiła centralny punkt dzisiejszego dnia pielgrzymki. Za św. Janem Pawłem II odnowił w tym miejscu akt zawierzenia Paragwaju Niepokalanej. Matka Boża z Caacupé jest patronką kraju. W uroczystej Mszy wzięło udział 1,5 mln wiernych m.in. dlatego, że prezydent Paragwaju dni papieskiej pielgrzymki ogłosił wolnymi od pracy. Przed Mszą Papież wszedł do sanktuarium i modlił się modlił się przed słynącą cudami figurką Matki Bożej Niepokalanie Poczętej.

W homilii Franciszek nazwał Maryję kobietą ufnego TAK. TAK dla „marzeń” Boga, TAK dla planu Bożego, TAK dla woli Bożej. Ojciec Święty podkreślił, że tym TAK niełatwo było żyć i oznaczało trzy trudne chwile w życiu Maryi.
(...)

Niech Bóg błogosławi ten upór

Podczas Mszy św. na placu przed sanktuarium maryjnym w Caacupé w Asunción papież Franciszek oddał hołd paragwajskim kobietom i matkom, które z wielkim męstwem i samozaparciem umiały podnieść kraj wykrwawiony, znajdujący się na dnie, pogrążony przez wojnę.

Niech Bóg błogosławi ten upór
CIRO FUSCO /PAP/EPA
"Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Maryja nie ma własnego programu, nie przychodzi, aby powiedzieć nam coś nowego, po prostu Jej wiara towarzyszy naszej wierze

Publikujmy tekst homilii

Gdy jestem tutaj z wami, czuję się jak w domu, u stóp naszej Matki, Dziewicy w Cudy Wielmożnej z Caacupé. W sanktuarium my, dzieci, spotykamy się ze swoją Matką i przypominamy sobie, że jesteśmy braćmi. Jest to miejsce święta, spotkania, rodziny. Przybywamy, aby przedstawić nasze potrzeby, przybywamy, aby podziękować, prosić o wybaczenie i zaczynać od nowa. Ileż chrztów, ileż powołań kapłańskich i zakonnych, ileż narzeczeństw i małżeństw narodziło się u stóp naszej Matki. Ileż było tu łez i rozstań. Przybywamy zawsze ze swoim życiem, gdyż tu jest się w domu i dobrze jest wiedzieć, że jest ktoś, kto na nas czeka.

Podobnie jak tyle innych razy przybyliśmy tu, ponieważ chcemy odnowić swoje pragnienie życia radością Ewangelii.

Jakże nie przyznać, że sanktuarium to jest żywotną częścią narodu paragwajskiego, was. Tak to czujecie, tak się modlicie i tak to wyśpiewujecie: “W Twym Edenie w Caacupé jest Twój lud, Dziewico czysta, który daje Ci swoją miłość i wiarę”.
I jesteśmy dzisiaj jako Lud Boży u stóp naszej Matki, aby dać Jej swoją miłość i wiarę.

W Ewangelii usłyszeliśmy przed chwilą zapowiedź Anioła, który powiedział Maryi: “Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą”. Bądź pozdrowiona, Maryjo, raduj się. W obliczu tego pozdrowienia Ona zmieszała się i rozważała, co to miałoby znaczyć. Nie rozumiała wiele z tego, co się wydarzyło. Wiedziała jednak, że pochodzi to od Boga i powiedziała “Tak”. Maryja jest matką “tak”. Tak dla marzenia Boga, tak dla planu Bożego, tak dla woli Bożej.

“Tak”, które – jak wiemy – nie było łatwe do przeżycia. “Tak”, które nie napełniło Jej przywilejami lub tym, co wyróżnia, za wyjątkiem tego, że – jak powie Jej Symeon w swym proroctwie: “A Twoją duszę miecz przeniknie” (Łk 2, 35). I rzeczywiście przeniknął ją! Dlatego tak bardzo Ją kochamy i znajdujemy w Niej prawdziwą Matkę, która pomaga nam podtrzymywać żywą wiarę i nadzieję pośród skomplikowanych sytuacji. Idąc za proroctwem Symeona dobrze będzie pokrótce przejrzeć na nowo trzy trudne chwile w życiu Maryi.

1. Narodzenie Jezusa. “Nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 7). Nie mieli domu ani mieszkania, aby przyjąć swe dziecko. Nie mieli gdzie wydać go na świat. Ani najbliższej rodziny, byli sami. Jedynym miejscem, jakie znaleźli, była grota dla zwierząt. A w Jej pamięci z pewnością rozbrzmiewały słowa Anioła: “Bądź pozdrowiona Maryjo, Pan jest z Tobą”. I mogła zadać sobie pytanie: “Gdzie [On] jest teraz?”.

2. Ucieczka do Egiptu. Musieli się wynosić, uciekać. Nie tylko nie mieli miejsca ani rodziny, ale nawet ich życie było zagrożone. Musieli odejść i iść do obcej ziemi. Byli migrantami z powodu pychy i zachłanności cesarza. I tam też mogłaby zapytać: “Gdzie jest to, o czym mówił mi Anioł?”.

3. Śmierć na Krzyżu. Nie ma sytuacji trudniejszej dla matki niż towarzyszenie synowi w jego śmierci. Są to chwile rozdzierające. Widzimy tu Maryję u stóp Krzyża jak każdą matkę, twardą, nieopuszczającą, ale towarzyszącą swemu Synowi aż do samej śmierci, i to śmierci krzyżowej. A potem uspokajającą i podtrzymującą uczniów.

Widzimy Jej życie i czujemy się zrozumiani i wysłuchani. Możemy sobie usiąść, aby się modlić i mówić zwykłym językiem w obliczu całej masy sytuacji, które codziennie przeżywamy. Możemy się utożsamiać z wieloma sytuacjami Jej życia. Mówić Jej o naszych realiach, gdyż Ona nas rozumie.

Ona jest kobietą wierzącą, jest Matką Kościoła, Ona uwierzyła. Jej życie jest świadectwem tego, że Bóg nie zwodzi, nie porzuca swego ludu, chociaż istnieją chwile lub sytuacje, gdy wydaje się, że Go nie ma. Ona była pierwszą uczennicą, która towarzyszyła swemu Synowi i podtrzymywała nadzieję apostołów w trudnych chwilach. Była kobietą uważną, która umiała powiedzieć, gdy wydawało się, że święto i radość się kończą: “Wina nie mają” (J 2, 3). Była kobietą, która potrafiła iść do swej krewnej Elżbiety i pozostać u niej “około trzech miesięcy” (Łk 1, 56), aby nie była ona sama w chwili porodu.

O tym wszystkim wiemy z Ewangelii, ale wiemy też, że na tej ziemi jest Ona Matką, która była obok nas w tak wielu trudnych sytuacjach. Sanktuarium to strzeże i przechowuje skarb pamięci ludu, który wie, że Maryja jest Matką, że była i jest u boku swych dzieci.

Była i jest w naszych szpitalach, w naszych szkołach i w naszych domach. Była i jest w naszych miejscach pracy i na naszych drogach. Była i jest na stołach w każdym domu. Była i jest w tworzeniu Ojczyzny, czyniąc nas narodem, zawsze będąc obecna dyskretnie i milcząco, w spojrzeniu z obrazu, obrazka lub medalika. Dzięki różańcowi wiemy, że nie idziemy sami.

Dlaczego? Albowiem Maryja zechciała pozostać pośród swego narodu, jego dzieci i jego rodzin. Zawsze szła za Jezusem, razem z tłumem. Jak dobra matka nie chce opuszczać swych dzieci, ale przeciwnie – chce zawsze znajdować się tam, gdzie jakieś dziecko mogłoby Jej potrzebować. Bo po prostu jest Matką. Matką, która nauczyła się słuchać i żyć pośród tak wielu trudności z owym: “Nie bój się, Pan jest z Tobą” (por. Łk 1, 30). Matką, która nadal mówi nam: “Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Jej wezwanie jest stałe i nadal trwa: “Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Nie ma własnego programu, nie przychodzi, aby powiedzieć nam coś nowego, po prostu Jej wiara towarzyszy naszej wierze.

Wiecie o tym, doświadczyliście tego, o czym tutaj mówimy. Wy wszyscy, wszyscy Paragwajczycy, podtrzymujecie żywą pamięć narodu, który ucieleśnił te słowa Ewangelii. Chciałbym się zwrócić w sposób szczególny do was – kobiet i matek paragwajskich, które z wielkim męstwem i samozaparciem umiałyście podnieść kraj wykrwawiony, znajdujący się na dnie, pogrążony przez wojnę. Macie w pamięci, w genach te, które odbudowywały życie, wiarę, godność swego narodu. Przeżywałyście sytuacje bardzo podobne, jak Maryja, które zgodnie z ogólną logiką zaprzeczałyby wszelkiej wierze. A jednak – tak jak Maryja – pobudzane i podtrzymywane Jej przykładem, pozostałyście wierzące, nawet “wbrew wszelkiej nadziei” (Rz 4, 18). Gdy wszystko zdawało się walić, razem z Maryją powiedziałyście sobie: nie bójmy się, Pan jest z nami, jest z naszym ludem, z naszymi rodzinami, zróbmy to, co On nam powie. I w tym znalazłyście wczoraj i znajdujecie dzisiaj siłę, aby nie dopuścić do tego, aby ta ziemia była pozbawiona matek. Niech Bóg błogosławi ten upór, niech Bóg błogosławi i ożywia waszą wiarę, niech Bóg błogosławi kobietę paragwajską, najwspanialszą w Ameryce.

Jako naród przybyliśmy do swego domu, do domu paragwajskiej Ojczyzny, aby usłyszeć jeszcze raz te słowa, które tak dobrze nam robią: “Bądź pozdrowiona Maryjo, Pan z Tobą”. Jest to wezwanie do tego, aby nie tracić pamięci, korzeni, wielu świadectw, które otrzymaliście od ludu wierzącego i doświadczonego w wyniku swych zmagań. Wiary, która stała się życiem, życia, które stało się nadzieją i nadziei, która prowadzi do przodowania w miłości. Tak, podobnie jak Jezus, przodujcie w miłości. Bądźcie nosicielkami tej wiary, tego życia i tej nadziei. Wykuwajcie paragwajskie dziś i jutro.

Spoglądając raz jeszcze na figurę Maryi, wzywam was, abyście powiedzieli razem:
“W Twym Edenie z Caacupé jest Twój lud, Dziewico czysta, który daje Ci swoją miłość i wiarę”. Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko, abyśmy się stali godnymi obietnic i łask naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.

http://papiez.wiara.pl/doc/2586112.Niech-Bog-blogoslawi-ten-upor

avatar użytkownika intix

103. Papież z przedstawicielami organizacji społecznych

2015-07-12

"Grajcie czysto, grajcie wszystkim. Nie bójcie się dać z siebie tego, co najlepsze".

Popołudnie przedostatniego dnia pobytu Papieża w Paragwaju rozpoczęło się spotkaniem z przedstawicielami organizacji społecznych. W drodze na nie Franciszek zatrzymał się jednak na chwilę w parafii św. Rafaela na peryferiach stolicy. Znajduje się tam założony przez ks. Aldo Trento, misjonarza Bractwa św. Karola, ośrodek pomocy złożony z domu dla terminalnie chorych, sierocińca, szkoły dla 200 dzieci, hospicjum dla dorosłych oraz domu dla nieletnich matek. Ojciec Święty wyszedł tam na chwilę z papamobile by pozdrowić chore i odrzucone dzieci.

Gdy Papież przybył do Pałacu Sportu Leóna Candou, gdzie miało miejsce spotkanie z przedstawicielami organizacji społecznych z całego Paragwaju, zapanowała euforia i nieopisana radość. Franciszka powitała dziecięca orkiestra. Emocje i łzy wzruszenia było widać w wielu oczach. Po przyjściu na miejsce przewodniczenia długo nie udawało się uspokoić wiwatującego tłumu.

Witający Ojca Świętego bp Adalberto Martínez Flores zwrócił m.in. uwagę na fakt, że na sali znajdują się przedstawiciele ok. 2600 różnych stowarzyszeń i związków społecznych, kościelnych, naukowych czy pozarządowych, jak również organizacji rolników i ludów tubylczych. Za czasów Jana Pawła II, na podobnym spotkaniu, nie było nawet 10 proc. tych organizacji, co oznacza, że po okresie rządów dyktatorskich społeczeństwo obywatelskie potrafiło się w różny sposób skutecznie zorganizować.

Następnie Franciszek mógł zobaczyć przygotowany specjalnie dla niego spektakl muzyczno-baletowy nawiązujący do życia św. Franciszka. Jego myślą przewodnią była „Pieśń słoneczna” Biedaczyny z Asyżu. Papież był spektaklem wyraźnie poruszony, uśmiechał się i często oklaskiwał występujących artystów. Jego zwieńczeniem był fragment IX Symfonii Ludwika van Beethovena, słynna „Oda do radości”. Serdeczny uścisk Papieża z odgrywającym rolę św. Franciszka aktorem był szczególnie emocjonujący.

Następnie przedstawiciele różnych środowisk: młodzieży, ludów tubylczych, rolników, przedsiębiorców i samorządów skierowali do Papieża serię pytań. Dotyczyły one m.in. tego jak pośród nierówności społecznych, przy alarmującym poziomie ubóstwie i korupcji, zbudować królestwo braterstwa, sprawiedliwości, pokoju i godności dla wszystkich. Pytano także o wspólnotę narodową i dialog społeczny, w końcu o ubogich, pracę i godność. W trakcie zadawania pytań Franciszek robił notatki, co oznaczało, że prawdopodobnie odejdzie od wcześniej przygotowanego tekstu wystąpienia. Tak się też stało. W dużej części spontaniczne odpowiedzi Papieża, trafiające w uczucia słuchaczy, podgrzały i tak już niezwykle gorącą atmosferę spotkania. Część uwag odnosiła się do codziennego życia, także politycznego, co nabierało szczególnej mocy w sytuacji obecności na sali prezydenta kraju i wielu przedstawicieli władz. Rozentuzjazmowany tłum co kilka zdań przerywał Franciszkowi gromkimi oklaskami.

Odnosząc się do zadanych pytań, pośród wielu poruszonych kwestii, Franciszek mówił m.in. o zapale młodzieży, jej zatroskaniu o sprawiedliwość, pokój i godność dla wszystkich. Zauważył, że młodość jest czasem wielkich ideałów. Stąd ważne jest, by młodzi wyczuwali, że prawdziwe szczęście osiąga się w walce o bardziej braterski świat.

„W Paragwaju jest mnóstwo młodych ludzi i to jest wielkie bogactwo. Dlatego sądzę, że pierwszym, co należy uczynić, to nie dopuścić do tego, aby ta siła się wyczerpała, to  światło, które jest w waszych sercach zanikło, oraz przeciwstawić się narastającej mentalności, która uważa za bezużyteczne i bezsensowne dążenie do rzeczy, które mają wartość. «Nie wchodź w to, nie, z tym nic się nie da zrobić» – ta mentalność, która chce iść dalej, uważana jest za absurdalną. Zawalczyć o coś, zawalczyć o kogoś. Takie jest powołanie młodych i nie bójcie się rzucić wszystkiego na szalę. Grajcie czysto, grajcie wszystkim. Nie bójcie się dać z siebie tego, co najlepsze. Nie szukajcie szybkich rozwiązań by uniknąć zmęczenia, walki. Nie dajcie się przekupić łatwo wydawanymi osądami. Oczywiście tej walki nie prowadźcie sami. Próbujcie rozmawiać, słuchajcie opowieści o życiu, o historii, opowiadań osób starszych i swych dziadków, którzy mają tę mądrość. Przeznaczajcie dużo czasu na słuchanie tego wszystkiego, co dobre, czego mogą was nauczyć. Oni są strażnikami tego duchowego dziedzictwa wiary i wartości, które określają naród i oświecają drogę” – powiedział Papież.

Inna podjęta kwestia dotyczyła dialogu jako środka konsolidacji narodu, w którym byłoby miejsce dla wszystkich.

„Dialog rzeczywiście nie jest łatwy. Istnieje też dialog – teatr, to znaczy reprezentujemy dialog, bawimy się w dialog, a później rozmawiamy między nami dwoma, tylko miedzy nami, i tamto już usunęliśmy. Dialog musi być otwarty, rozumiecie? Jeśli w dialogu nie wchodzicie rzeczywiście w to, co czujecie, o czym myślicie, i nie decydujecie się na słuchanie innego, dopasowując myśli do tego, o czym będziecie mówić, to dialog niczemu nie służy. To tylko pozór. Ale też jest prawdą, że dialog nie jest łatwy, że trzeba przezwyciężyć wiele trudności i czasami wydaje się, że angażujemy się w rzeczy jeszcze trudniejsze. Aby prowadzić dialog, konieczna jest mocna podstawa, tożsamość. Na przykład mam tu namyśli nasz dialog, dialog międzyreligijny, w którym rozmawiamy reprezentując różne religie. Spotykamy się czasami by porozmawiać i przedstawić nasze punkty widzenia. I każdy mówi z perspektywy swojej tożsamości. Ja jestem buddystą, ja jestem ewangelikiem, ja jestem prawosławnym, ja jestem katolikiem. Każdy mówi o swojej tożsamości. A tożsamości się nie negocjuje. A zatem by był dialog, konieczna jest ta fundamentalna baza. Jaka jest zatem tożsamość państwa? Mówi się o dialogu społecznym, o miłości ojczyzny. Ojczyzna jest pierwsza, a dopiero później mój interes! Pierwsza jest ojczyzna! I to jest tożsamość – powiedział Papież.

Franciszek odpowiedział także na pytanie dotyczące ubóstwa, jak przyjąć z radością ubogich i budować społeczeństwo mniej wykluczające.

„Wymiar podstawowy wspierania ubogich znajduje się w tym jak ich postrzegamy. Nie pomoże tu spojrzenie ideologiczne, które prowadzi do wykorzystania ubogich dla celów politycznych lub osobistych (por. „Evangelii gaudium” 199). Ideologie kończą źle, nie służą niczemu. Ideologie mają do narodu relację albo niekompletną, albo chorą, albo złą. Ideologie nie akceptują narodu. Dlatego trzeba patrzeć na miniony wiek. Jak skończyły ideologie? Dyktaturami, zawsze, zawsze! Myślą za naród, ale nie pozwalają myśleć narodowi. Albo jak mówił ten ostry krytyk ideologii, gdy mu powiedziano: tak, ale ci ludzie mają dobrą wolę i chcą zrobić coś dla narodu. Tak, tak, tak, wszystko dla narodu, ale nic z narodem. To są ideologie. Aby skutecznie szukać jego dobra, trzeba przede wszystkim naprawdę troszczyć się o osobę, mówię tutaj o biednych, docenić ich w ich własnym dobru. Ale prawdziwe dowartościowanie wymaga gotowości do uczenia się od ubogich, uczenia się od nich. Ubodzy mogą wiele nas nauczyć, gdy chodzi o człowieczeństwo, dobro, poświęcenie, solidarność. My, chrześcijanie, mamy poza tym ważny powód, aby kochać i służyć biednym, gdyż w nich odnajdujemy oblicze, w nich widzimy oblicze i ciało Chrystusa, który stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić (por. 2 Kor 8, 9)” – powiedział Papież.

Mówiąc o ekonomii, Franciszek podkreślił, że nikogo w planach gospodarczych nie wolno wykluczyć. Wytwarzanie dóbr musi bowiem mieć na celu przed wszystkim dobro wspólne.

„Osoby powołane do zajmowania się rozwojem gospodarczym mają za zadanie czuwać nad tym, aby miał on zawsze ludzkie oblicze. Rozwój ekonomiczny musi mieć ludzką twarz. NIE ekonomii bez twarzy! I w ich rękach jest możliwość zaoferowania pracy wielu osobom i dania tym samym nadziei wielu rodzinom. Przynieść chleb do domu, zapewnić dzieciom dach nad głową, zapewnić opiekę zdrowotną i edukację, to podstawowe wymiary godności ludzkiej. I przedsiębiorcy, politycy, ekonomiści winni pozwolić, aby biedni mogli się od nich tego domagać. Proszę was, abyście nie ulegali bałwochwalczemu wzorcowi gospodarczemu, który składa życie ludzkie na ołtarzu pieniądza i zysku” ‒ powiedział Franciszek.

Franciszek nawiązał też do największego jezuickiego dzieła misyjnego, które zrodziło się właśnie na tej ziemi ‒ do tzw. redukcji paragwajskich.

„Paragwaj słusznie jest znany na świecie z tego, że był ziemią, na której rozpoczęły się redukcje – jedno z najciekawszych doświadczeń ewangelizacji i organizacji społecznej w historii. Ewangelia była tam duszą i życiem wspólnot, w których nie było głodu, nie było bezrobocia ani analfabetyzmu, ani ucisku. To doświadczenie historyczne uczy nas, że dziś także możliwe jest społeczeństwo bardziej ludzkie. Wy żyjecie tutaj w jego korzeniach. To jest możliwe! Gdy istnieje miłość do człowieka i wola służenia mu, można stworzyć warunki, aby wszyscy mieli dostęp do niezbędnych dóbr, bez odrzucania kogokolwiek. Trzeba szukać w każdym wypadku rozwiązania przez dialog” ‒ powiedział Papież.

Także po wystąpieniu Papieża trwał festiwal młodzieńczej radości pośród śpiewów i tańców. Franciszek na koniec otrzymał od małej dziewczynki oryginalny prezent: skrzypce wykonane przez ubogich z surowców wtórnych.

http://papiez.wiara.pl/doc/2586382.Papiez-z-przedstawicielami-organizacj...

avatar użytkownika intix

104. Spotkanie z paragwajskim duchowieństwem

2015-07-12

Kolejnym punktem papieskiego programu wizyty w Asunción był udział w nieszporach w stołecznej katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Świątynię wypełniło duchowieństwo, zakonnicy i seminarzyści. Franciszek przybył tam bezpośrednio ze spotkania z przedstawicielami organizacji społecznych. Jednak zanim rozpoczęła się liturgia, złożył u stóp Matki Bożej bukiet kwiatów i chwilę modlił się w ciszy.

Wygłoszoną homilię Ojciec Święty rozpoczął od stwierdzenia, że wspólne odmawianie nieszporów jest rzeczą piękną. „Modlitwa liturgiczna, jej struktura i rytmiczność pragnie wyrazić cały Kościół – oblubienicę Chrystusa, który chce się upodobnić się do swego Pana. Każdy z nas w czasie swej modlitwy chce coraz bardziej się upodabniać do Jezusa” – mówił Papież.
(...)

Wezwany przez Boga nie chełpi się

- mówił Franciszek podczas nieszporów z biskupami, kapłanami, diakonami, osobami konsekrowanymi, seminarzystami i ruchami katolickimi w katedrze pw. Matki Bożej Wniebowziętej w Asunción w Paragwaju.

Wezwany przez Boga nie chełpi się
ALESSANDRO BIANCHI /PAP/EPA
Papież modli się przed statuą maryjną w Caacupé
Modlitwa dostarcza nam bodźca do działania lub do przejrzenia się w tym, co odmawialiśmy w Psalmach: wszyscy jesteśmy rękoma Boga, który „podnosi nędzarza z prochu” (Ps 113 [112], 7) i pracujemy nad tym, aby smutek jałowości przeobraził się w urodzajne pole

Oto tekst papieskiej homilii:

Jakże pięknie jest odmawiać wspólnie Nieszpory. Jakże nie marzyć z Kościołem, który odzwierciedla i powtarza harmonię głosów i śpiewu w życiu codziennym? I robimy to w tej katedrze, która tak często musiała zaczynać od nowa; katedra ta jest znakiem Kościoła i każdego z nas: często zewnętrzne i wewnętrzne burze zmuszały do porzucania tego, co zbudowano i do rozpoczynania od nowa, zawsze jednak z nadzieją pokładaną w Bogu; i jeśli spoglądamy na ten budynek, to bez wątpienia nie zwiódł on Paragwajczyków, gdyż Bóg nigdy nie zawodzi i dlatego wielbimy Go z wdzięcznością.

Modlitwa liturgiczna, jej struktura i rytmiczność pragnie wyrazić cały Kościół – oblubienicę Chrystusa, który chce się upodobnić się do swego Pana. Każdy z nas w czasie swej modlitwy chce coraz bardziej się upodabniać do Jezusa.

Modlitwa sprawie, że ujawnia się to, co przeżywamy lub powinniśmy przeżywać w życiu codziennym, przynajmniej taka modlitwa, która nie chce wyobcowywać lub tylko być przywiązana do pięknej formy. Modlitwa dostarcza nam bodźca do działania lub do przejrzenia się w tym, co odmawialiśmy w Psalmach: wszyscy jesteśmy rękoma Boga, który „podnosi nędzarza z prochu” (Ps 113 [112], 7) i pracujemy nad tym, aby smutek jałowości przeobraził się w urodzajne pole. My, którzy śpiewamy, że „ważne jest w oczach Pana życie wiernych”, jesteśmy tymi, którzy walczą, zmagają się, bronią wartości każdego życia ludzkiego od chwili narodzin aż po czas, gdy lat jest coraz więcej, a sił coraz mniej. Modlitwa jest odbiciem miłości, jaką odczuwamy do Boga, do innych, do świata stworzonego; przykazanie miłości jest najlepszą drogą upodobnienia się ucznia-misjonarza do Jezusa. Przylgnięcie do Jezusa nadaje głębię powołaniu chrześcijańskiemu, które – dążąc do „stawania się jak Jezus”, co jest czymś więcej niż samym tylko działaniem – oznacza upodobnienie się do Niego we wszystkim. Piękno wspólnoty kościelnej rodzi się z przylgnięcia każdego jej członka do osoby Jezusa, ukazując „pełnię powołania” w bogactwie harmonijnej różnorodności.

Antyfony hymnów ewangelicznych końca tego tygodnia przypominają nam o przesłaniu Jezusa do Dwunastu. Zawsze jest dobrze wzrastać w świadomości pracy apostolskiej we wspólnocie. Cudownie jest widzieć ich, jak współpracują duszpastersko, zawsze w oparciu o naturę i funkcję kościelną każdego powołania i charyzmatu. Chcę zachęcić was wszystkich – kapłanów, zakonników i zakonnice, świeckich i seminarzystów – do angażowania się w tę współpracę kościelną, szczególnie wokół planów duszpasterskich diecezji i misji kontynentalnej, współpracując z całą gotowością dla dobra wspólnego. Jeśli podział między nami wywołuje jałowość (por. „Evangelii gaudium” 98-101), to nie ulega wątpliwości, że z komunii i zgody rodzi się płodność, gdyż współbrzmią one głęboko z Duchem Świętym.

Wszyscy mamy ograniczenia i nikt nie może naśladować w całej pełni Jezusa Chrystusa. A choć każde powołanie wzoruje się głównie na różnych cechach życia i dzieła Jezusa, to są jednak pewne elementy wspólne i niepodważalne. Dopiero co wielbiliśmy Pana, gdyż „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem” (Flp 2, 6) i jest to charakterystyka każdego powołania chrześcijańskiego: wezwany przez Boga nie chełpi się, nie szuka uznania czy chwilowych oklasków, nie czuje, że awansował, ani nie odnosi się do innych tak, jakby stał na wyższym stopniu.

Wyższość Chrystusa została jasno opisana w liturgii w Liście do Hebrajczyków; właśnie skończyliśmy czytać prawie zakończenie tego Listu: udoskonalił nas Wielki Pasterz owiec (por. Hbr 13, 20), a to zakłada uznanie, że każdy konsekrowany wzoruje się na Tym, który w swym życiu ziemskim, „wśród próśb i błagań, z potężnym wołaniem i łzami” osiągnął doskonałość, gdy cierpiąc, poznał, co oznaczało posłuszeństwo; i to również jest częścią naszego powołania.

Zakończmy odmawianie naszych nieszporów. Dzwonnica tej katedry była przebudowywana kilkakrotnie. Dźwięk dzwonów poprzedza i towarzyszy przy wielu okazjach naszej modlitwie liturgicznej: stworzeni na nowo przez Boga za każdym razem, gdy się modlimy, silni jak dzwonnica, pełni radości z obwieszczania wielkich dzieł Boga, odmówmy na głosy Magnificat i pozwólmy Panu, aby przez nasze życie konsekrowane uczynił wielkie rzeczy w Paragwaju.

http://papiez.wiara.pl/doc/2586389.Wezwany-przez-Boga-nie-chelpi-sie

avatar użytkownika intix

105. Nie ma wiary bez solidarności

2015-07-12

Wiara, która nie staje się solidarnością, jest wiarą martwą. Wiara bez solidarności, to wiara bez Jezusa - przestrzegł Franciszek, przemawiając przed kaplicą św. Jana Chrzciciela w ubogiej dzielnicy Bañado Norte w Asunción. Jest ona często zalewana przez rzekę Paragwaj.

„Kochany Franciszku, Bañado jest z Tobą” - wołali mieszkańcy dzielnicy, gdy przyjechał papież. Ojciec Święty wszedł najpierw na chwilę modlitwy do kaplicy św. Jana Chrzciciela. Następnie na boisku sportowym przed kaplicą powitał go proboszcz tamtejszej parafii pw. Świętej Rodziny, jezuita, o. Ireneo Valdéz, po czym dwie osoby złożyły świadectwa.

María García ze związku organizacji mieszkańców Bañado powiedziała, że mieszka tam 23 tys. rodzin, co daje około 100 tys. ludzi, pochodzących, głównie ze wsi, żyjących na brzegu rzeki z powodu wysokich cen ziemi i kosztów życia w mieście. Jednak także tu życie jest bardzo trudne, naznaczone wieloma brakami, ale „nie upadamy na duchu i nie dajemy się ogarnąć smutkowi”, stawiając czoła codziennym wyzwaniom życia dzięki wierze i nadziei. García żaliła się, że państwo nie zajmuje się nimi, ani nawet nie patrzy na nich życzliwie, nie mają praw i są traktowani jak „problem do rozwiązania”.

Z kolei Angélica Viveros z parafii św. Filipa i św. Jakuba powiedziała, że dla tamtejszych katolików bycie Kościołem oznacza dotykanie cierpiącego ciała Jezusa w ubogim, który żyje wykluczony, w dziecku ulicy, w bezrobotnym ojcu rodziny, w kobietach padających ofiarą przemocy, w młodzieży bez perspektyw, w osobach chorych, które nie mają czym zapłacić za lekarstwa czy pobyt w szpitalu, w rodzinach śmieciarzy, którzy żyją w ekstremalnej biedzie. W obliczu obojętności i indywidualizmu szukają współpracy z sąsiadami na rzecz godnego życia. - Jesteśmy jak ubogi Łazarz, jak trędowaci z Ewangelii, nie liczymy się - ubolewała Viveros.

„Nie mogłem być w Paragwaju bez spotkania z wami, bez pobytu na waszej ziemi” - odpowiedział im Franciszek. Wyznał, że gdy jechał do kaplicy leżącej na terenie parafii pw. Świętej Rodziny „wszystko kazało mu pamiętać o Świętej Rodzinie”.
(...)

Wiara nie będąca solidarnością jest wiarą martwą

Wiara, która nie staje się solidarnością, jest wiarą martwą - powiedział Franciszek przemawiając przed kaplicą św. Jana Chrzciciela w ubogiej dzielnicy Bañado Norte w Asunción.

Drodzy przyjaciele!

Z wielką radością chciałem odwiedzić was dzisiejszego poranka. Nie mogłem być w Paragwaju bez spotkania z wami, bez pobytu na waszej ziemi.

Spotykamy się tutaj, w tej parafii pod wezwaniem Świętej Rodziny i wyznam wam, że gdy jechałem tutaj, wszystko kazało mi pamiętać o Świętej Rodzinie. Widzę wasze twarze, wasze dzieci, waszych dziadków, słucham waszych historii i tego wszystkiego, co zrobiliście, aby żyć tutaj, wszystkiego, z czym się zmagacie, aby mieć życie godne i dach nad głową. Wszystko, co robicie, aby pokonać niesprzyjającą pogodę, powodzie w tych ostatnich tygodniach, przywołuje we mnie wspomnienie małej rodziny z Betlejem. Toczyła ona walkę, która nie ukradła jej jednak uśmiechu, radości, nadziei; zmaganie, które nie pozbawiło jej poczucia solidarności, ale przeciwnie – pobudzało ją i sprawiało, że wzrastała.

Chcę zatrzymać się na Józefie i Maryi w Betlejem. Musieli oni opuścić swą miejscowość, swych bliskich i przyjaciół. Musieli pozostawić swoją własność i udać się do innej ziemi. Ziemi, na której nikogo nie znali, nie mieli domu ani rodziny. W tym momencie ta młoda para miała Jezusa. W tym kontekście ta młoda para podarowała nam Jezusa. Byli sami na obcej ziemi – cała trójka. Nagle zaczęli się pojawiać pasterze, ludzie, którzy tak jak oni musieli zostawić swą własność, aby osiągnąć lepsze możliwości życia rodzinnego. Żyli w niesprzyjającej warunkach pogody i „innego rodzaju”. Gdy dowiedzieli się o narodzinach Jezusa, zbliżyli się, stali się bliskimi, sąsiadami. Niespodziewanie stali się rodziną Maryi i Józefa, rodziną Jezusa.

To właśnie dzieje się wtedy, gdy Jezus pojawia się w naszym życiu. To właśnie budzi wiarę – wiarę, która czyni nas bliźnimi, bliskimi życiu innych. Wiara budzi nasze zaangażowanie, naszą solidarność. Narodzenie Jezusa budzi nasze życie. Wiara, która nie staje się solidarnością, jest wiarą martwą. Pierwszym solidarnym był Pan, który wybrał życie pośród nas.

Przybywam jak ci pasterze. Chcę stać się bliźnim. Chcę pobłogosławić waszą wiarę, pobłogosławić wasze ręce, pobłogosławić waszą wspólnotę. Przyszedłem, aby podziękować wraz z wami, gdyż wiara stała się nadzieją, nadzieja zaś pobudza miłość. Wiara, którą budzi Jezus, jest wiarą będącą w stanie marzyć o przyszłości i walczyć o nią dzisiaj. Właśnie dlatego chcę was zachęcić, abyście nadal byli misjonarzami, abyście nadal rozgłaszali tę wiarę na tych ulicach i w tych zaułkach, stając się bliskimi zwłaszcza najmłodszych i starców. Wspierajcie młode rodziny i tych wszystkich, którzy przeżywają chwile trudności.

Chcę polecić wasze rodziny Świętej Rodzinie, aby jej wzór i jej świadectwo nadal były światłem na drodze, bodźcem w trudnych chwilach i aby obdarzały nas zawsze tymi „pasterzami”, którzy potrafią towarzyszyć, wspierać i pobudzać życie w waszych rodzinach.

Zapraszam was do wspólnej modlitwy i proszę was, abyście nie zapominali modlić się za mnie.

http://papiez.wiara.pl/doc/2586877.Wiara-nie-bedaca-solidarnoscia-jest-w...

avatar użytkownika intix

106. Gościnność przemienia serce

2015-07-12

Papież podczas Mszy w wojskowej bazie lotniczej Ñu Guazú w Asunción.: "Nawraca się nie za pomocą argumentów, strategii czy taktyk, ale ucząc goszczenia".

„Pan mówi nam dziś bardzo wyraźnie: w logice Ewangelii nawraca się nie za pomocą argumentów, strategii czy taktyk, ale ucząc goszczenia” - powiedział Franciszek podczas Mszy św. w wojskowej bazie lotniczej Ñu Guazú w Asunción. Papież podkreślił, że Kościół jest matką i domem gościnności oraz przypomniał, że droga chrześcijanina polega na przemianie serca. „Jest to przejście od logiki egoizmu, zamknięcia, walki, podziału, wyższości do logiki życia, bezinteresowności, miłości, od logiki panowania do logiki przyjmowania, otrzymywania, opieki” - powiedział Ojciec Święty.

Franciszek przyjechał samochodem pod krzyż św. Jana Pawła II, ustawiony w miejscu, gdzie papież Polak sprawował Mszę św. 1988 r. Tam przesiadł się w papamobile, którym objechał olbrzymie pole, na którym zgromadziło się - według szacunków gazety „Hoy” - co najmniej półtora miliona milion wiernych, w tym 300 tys. z Argentyny - ojczyzny papieża. Obok prezydenta Paragwaju zasiadła prezydent Argentyny, Cristina Fernández de Kirchner. Osobny sektor w pobliżu ołtarza został zarezerwowany dla rdzennej ludności Paragwaju - Indian.

Oprawę muzyczną Mszy św. przygotował 500-osobowy chór wraz ze stołeczną orkiestrą symfoniczną. Natomiast ogromny ołtarz stworzyli artyści wspólnie z mieszkańcami okolicznych wsi. Zbudowano go z 32 tys. kolb kukurydzy, dyń oraz 100 tys. orzechów kokosowych, na których ręcznie wypisano nazwiska wiernych, nadesłane na Facebooku. W ten sposób powstały „obrazy”, przedstawiające m.in. św. Franciszka z Asyżu i założyciela zakonu jezuitów św. Ignacego Loyolę. „Wszystkie elementy ołtarza symbolizują jedność naszego narodu od naszych przodków do czasów współczesnych" - powiedział dziennikarzom arcybiskup Asunción, Edmundo Valenzuela.

W homilii Franciszek nawiązał do słów Psalmu 85: „Pan sam ześle deszcz i nasza ziemia wyda swój owoc”. Wyjaśnił, że deszcz jest znakiem Jego obecności na ziemi uprawianej naszymi rękoma. Jest to komunia, która zawsze przynosi owoce, która zawsze daje życie. Ufność ta wypływa z wiary, z wiedzy, która liczy na Jego łaskę, która zawsze przemieni i nawodni naszą ziemię”.
(...)

Nie za pomocą argumentów, ale ucząc goszczenia

"Pan mówi nam dziś bardzo wyraźnie: w logice Ewangelii nawraca się nie za pomocą argumentów, strategii czy taktyk, ale ucząc goszczenia" - powiedział Franciszek podczas Mszy św. w wojskowej bazie lotniczej Ñu Guazú w Asunción


Publikujemy tekst papieskiej homilii.

„Pan sam ześle deszcz i nasza ziemia wyda swój owoc” - tak mówi Psalm (85 [84], 13). Oto jesteśmy zaproszeni do świętowania tej tajemniczej komunii między Bogiem a Jego Ludem, między Bogiem a nami. Deszcz jest znakiem Jego obecności na ziemi uprawianej naszymi rękoma. Jest to komunia, która zawsze przynosi owoce, która zawsze daje życie. Ufność ta wypływa z wiary, z wiedzy, która liczy na Jego łaskę, która zawsze przemieni i nawodni naszą ziemię.

Jest to ufność, której się uczymy, do której się wychowujemy. Ufność, która się poczyna w łonie wspólnoty, w życiu rodziny. Ufność, która staje się świadectwem na twarzach wielu ludzi, którzy pobudzają nas do pójścia za Jezusem, do stawania się uczniami Tego, który nie rozczarowuje. Uczeń czuje się zaproszony do zaufania, czuje się zaproszony przez Jezusa do bycia przyjacielem, do dzielenie Jego losu i Jego życia. „Już was nie nazywam sługami, (…) ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15, 15). Uczniowie to ci, którzy uczą się żyć w zaufaniu przyjaźni.

Ewangelia mówi nam o tym uczniostwie. Przedstawia nam dokument tożsamości chrześcijanina, jego dowód osobisty, jego uwierzytelnienie.

Jezus wzywa swych uczniów i wysyła ich, udzielając im jasnych i dokładnych zasad. Stawia ich w obliczu serii działań i postaw, których winni się trzymać. Nierzadko mogą się one wydawać nam przesadnymi lub niezrozumiałymi; działaniami, które łatwo można by odczytać symbolicznie lub „duchowo”. Lecz Jezus jest dokładny i wyraża się bardzo jasno. Nie mówi im: „Zróbcie byle jak” albo: „Zróbcie to, co możecie”.

Zapamiętajmy wszyscy: Jezus mówi im, „żeby nic ze sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy...” i aby zostali tam, aż stamtąd wyjdą (por. Mk 6, 8-11). Wydawałoby się, że jest to niemożliwe.

Moglibyśmy skupić się na słowach „chleb”, „pieniądze”, „torba”, „laska”, „sandały”, „suknia” i to jest słuszne. Wydaje mi się jednak, że jest słowo kluczowe, które mogłoby pozostać niezauważone. Jest to słowo centralne w duchowości chrześcijańskiej, w doświadczeniu uczniostwa: gościnność. Jezus jak dobry nauczyciel, pedagog, wysyła ich, aby żyli gościnnością. Mówi im, aby pozostali tam, gdzie dadzą im mieszkanie. Wysyła ich, aby nauczyli się jednej z najbardziej podstawowych cech charakterystycznych wspólnoty ludzi wierzących. Moglibyśmy powiedzieć, że chrześcijanin to ten, kto nauczył się gościć kogoś, dawać mieszkanie.

Jezus nie wysyła ich jak możnych, jak panów, szefów, specjalistów w dziedzinie prawa i przepisów; ale przeciwnie – pokazuje im, że droga chrześcijanina polega na przemianie serca. Nauczyć się żyć w inny sposób, zgodnie z innym prawem, podlegając innym normom. Jest to przejście od logiki egoizmu, zamknięcia, walki, podziału, wyższości do logiki życia, bezinteresowności, miłości; od logiki panowania do logiki przyjmowania, otrzymywania, opieki. Chodzi tu o dwie logiki, o dwa sposoby stawiania czoła życiu, misji.

Ileż to razy myślimy o misji w oparciu o projekty lub programy. Ileż to razy wyobrażamy sobie ewangelizację skupioną wokół tysięcy strategii, taktyk, manewrów, forteli, starając się, aby ludzie nawracali się na podstawie naszych argumentów. Pan mówi nam dziś bardzo wyraźnie: w logice Ewangelii nawraca się nie za pomocą argumentów, strategii czy taktyk, ale ucząc goszczenia.

Kościół jest matką o otwartym sercu, która umie gościć, przyjmować, zwłaszcza tych, którzy potrzebują większej troski, którzy przeżywają największe trudności. Kościół jest domem gościnności. Jak wiele dobrego możemy uczynić, jeśli zachęcamy się do poznawania języka gościnności, przyjmowania. Ileż ran, ile rozpaczy można uleczyć w domu, w którym można odczuć, że się jest mile widzianym.

Gościnność okazywana głodnemu, spragnionemu, przybyszowi, nagiemu, choremu, więźniowi (por. Mt 25, 34-37), trędowatemu czy sparaliżowanemu. Gościnność wobec tego, kto myśli inaczej niż my, kto nie ma w sobie wiary lub ją utracił. Gościnność dla prześladowanych i bezrobotnych. Gościnność dla różnych kultur, w które ta ziemia jest tak bogata. Gościnność okazana grzesznikowi.

Często zapominamy, że jest zło, które poprzedza nasze grzechy. Jest korzeń, który powoduje bardzo wiele szkód, który po cichu niszczy wiele istnień ludzkich. Jest zło, które powoli zagnieżdża się w naszym sercu i „wyjada” naszą żywotność: samotność. Może ona mieć różne przyczyny i różne powody. Jak bardzo niszczy ona życie i jak wiele zła nam wyrządza. Oddziela nas od innych, od Boga, od wspólnoty, zamyka nas w sobie samych. Dlatego właściwością Kościoła, tej matki, nie jest przede wszystkim zarządzanie rzeczami czy projektami, ale nauczanie życia w braterstwie z innymi. To gościnne braterstwo jest najlepszym świadectwem, że Bóg jest Ojcem, gdyż „po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 35).

W ten sposób Jezus otwiera nas na nową logikę, na horyzont pełen życia, piękna, prawdy i pełni.

Bóg nigdy nie zamyka horyzontu, nigdy nie jest bierny wobec życia i cierpienia swych dzieci. Bóg nigdy nie daje się zwyciężyć w wielkoduszności. Dlatego zsyła nam swego Syna, daje Go, przekazuje Go, dzieli się Nim, abyśmy nauczyli się drogi braterstwa i daru. Jest to zdecydowanie nowy widnokrąg, jest to zdecydowanie nowe Słowo na wiele sytuacji wykluczenia, rozdzielenia, zamknięcia, izolacji. Jest to Słowo, które przerywa milczenie samotności.

Kiedy więc jesteśmy zmęczeni lub gdy ciąży nam ewangelizacja, dobrze jest przypomnieć sobie, że życie, jakie proponuje nam Jezus, odpowiada na najgłębsze potrzeby ludzi, ponieważ wszyscy zostaliśmy stworzeni do przyjaźni z Jezusem i miłości braterskiej (por. „Evangelii gaudium” 265).

Oczywiście nie możemy nikogo zmusić do przyjęcia nas, do goszczenia nas; jest to oczywiste i jest to część naszego ubóstwa i naszej wolności. Ale jest również pewne, że nikt nie może zmusić nas, byśmy nie byli gościnni i nie przyjmowali życia swego ludu. Nikt nie może prosić nas, abyśmy nie przyjmowali i nie troszczyli się o życie naszych braci, szczególnie tych, którzy stracili nadzieję i smak życia. Jakże pięknie jest wyobrazić sobie nasze parafie, wspólnoty, kaplice, miejsca, gdzie są chrześcijanie, jako prawdziwe ośrodki spotkania między nami i z Bogiem.

Kościół jest matką jak Maryja. Mamy w Niej wzorzec życia. Ugościć jak Maryja, która nie panowała ani nie zawłaszczała sobie Słowa Bożego, ale która – przeciwnie – gościła Je, poczęła Je i przekazała Je.

Ugościć jak ziemia, która nie panuje nad ziarnem, ale przyjmuje je, karmi i rodzi je.

Tak oto chcemy być chrześcijanami, tak chcemy przeżywać wiarę na tej ziemi paragwajskiej, jak Maryja goszcząc życie Boże w swych braciach, z zaufaniem, z tą pewnością, że „Pan sam ześle deszcz, a nasza ziemia wyda swój owoc”.

http://papiez.wiara.pl/doc/2586873.Nie-za-pomoca-argumentow-ale-uczac-go...

avatar użytkownika intix

107. Spotkanie Franciszka z młodzieżą

2015-07-13

"Wolność jest darem, który dał nam Bóg. Ale trzeba umieć go wziąć".

Spotkanie Franciszka z młodzieżą
Andres Cristaldo /PAP/EPA
Poznanie Boga, przybliżenie się do Jezusa jest nadzieją i siłą. I tego potrzebujemy od młodych dzisiaj. Młodych z nadzieją i młodych z siłą

Jednym z ostatnich aktów papieskiej podróży do Ameryki Łacińskiej było spotkanie z młodzieżą zorganizowane na Costanera, szerokiej promenadzie Zatoki Asunción, malowniczo wcinającej się w miasto przepływającej przez stolicę Paragwaju rzeki. Po obiedzie z biskupami Franciszek pożegnał się z personelem nuncjatury, która przez ostatnie trzy dni była jego rezydencją. Na trasie przejazdu na miejsce spotkania z młodymi, Ojca Świętego pozdrawiały wiwatujące tłumy wiernych.

Witający Papieża bp Ricardo Jorge Valenzuela Ríos, odpowiedzialny w episkopacie za duszpasterstwo młodzieży, mówił o entuzjazmie, optymizmie, a także o otwarciu na przyjęcie słowa i pouczeń, z którymi młodzież przyjechała dziś na to miejsce z całego kraju. Przypomniał, że 27 lat temu św. Jan Paweł II także spotkał się z młodzieżą i wielu z nich po tym wydarzeniu zdecydowało się pójść za Jezusem. Młodzi przynoszą dziś swój krzyż pielgrzymi, będący repliką krzyża Światowych Dni Młodzieży, który przemierza całe terytorium Paragwaju. Przybywają z wielkim pragnieniem, by walczyć z panującymi w społeczeństwie antywartościami: konsumizmem, wyobcowaniem, hedonizmem, konformizmem, marginalizacją i egoizmem. Marzą o nowym państwie, o narodzie braterskim i solidarnym. Bp Valenzuela Ríos złożył także w imieniu młodzieży prośbę: „Jeśli to możliwe, przyjedź ponownie do Paragwaju”.

Po tych słowach wprowadzenia Papież zobaczył pełną kolorów inscenizację muzyczno-baletową, która w alegoryczny sposób przedstawiła sytuację i rzeczywistość, ale także marzenia i pragnienia, młodych Paragwajczyków.

Następnie Franciszek usłyszał dwa świadectwa. Pierwsze z nich złożyła 25 letnia Liz Fretes, pielęgniarka, zaangażowania w duszpasterstwo młodzieży. Jej rodzice rozwiedli się, a do tego jej mama dwa lata temu zachorowała na chorobę Alzheimera. Nigdy nie mogłaby kontynuować nauki, gdyby nie pomoc kogoś zupełnie obcego. Jednak równocześnie musi dbać o swoją chorą mamę, która wymaga pełnej i nieustannej opieki medycznej. Jako pielęgniarka wie jak to robić, nawet teraz, gdy jej mama w pewnym sensie stała się jej dzieckiem. Opiekuje się także babcią, która razem z nimi mieszka. Ze wzruszeniem i łamiącym się głosem dodała, iż nie przypuszczała, że to doświadczenia pełnego poświęcenia się swojej mamie tak bardzo pozwoli jej dojrzeć i stać się silną, a także umocnić jej relację z Bogiem. Zapytała Papieża jaki model Kościoła i społeczeństwa, w tak trudnych sytuacjach życiowych i skomplikowanych historiach osobistych, powinni dziś młodzi budować.

Drugie świadectwo złożył 18 letni chłopak z małej wioski, Manuel de los Santos Aguiler. Opowiadał o swoim trudnym dzieciństwie, o rodzinie żyjącej w skrajnej biedzie, która zmusiła rodziców do wysłania go do miasta, by zarabiał na życie. Tam doświadczył niewolniczej pracy, maltretowania, wpadł w nałogi. W akcie rozpaczy zdecydował się wrócić do pracy na roli, gdzie pracował na utrzymanie swoje i mamy. Niedawno jego mama zmarła i teraz został zupełnie sam. Zaangażował się w pracę parafialną na rzecz pomocy innym, ale wyznaje, że dziś komuś takiemu jak on, bez żadnych szans na lepszą przyszłość, żyje się naprawdę trudno. Zapytał Papieża, co mogą zrobić on i jemu podobni młodzi, którzy potrzebują silnego umocnienia w wierze, żyjąc w świecie bez perspektyw, często bez pracy i możliwości kształcenia się.

Po świadectwach przedstawiciel młodzieży, Orlando, odczytał fragment Ewangelii św. Mateusza opisujący kazanie na górze i osiem błogosławieństw. Papież wydawał się wyraźnie wzruszony złożonymi przez dwoje młodych ludzi świadectwami. Zrezygnował z przygotowanego wcześniej przemówienia i spontanicznie odniósł się do tego, co usłyszał.

Rozpoczął od nawiązania do prośby, którą po odczytaniu Ewangelii wypowiedział Orlando, gdy zbliżył się do Ojca Świętego. Poprosił go bowiem o modlitwę o wolność dla każdego z tam obecnych.

„Wolność jest darem, który dał nam Bóg. Ale trzeba umieć go wziąć. Trzeba wiedzieć jak posiadać serce wolne, bo wszyscy wiemy, że w świecie jest tyle pętli, które zniewalają serce i nie pozwalają, by serce było wolne. Wykorzystanie, brak środków do przeżycia, narkomania, smutek, te wszystkie rzeczy zabierają nam wolność. Tak więc wszyscy razem, dziękując Orlando, który poprosił o to błogosławieństwo, [prośmy] o serce wolne, serce, które może powiedzieć co myśli, które może powiedzieć co czuje, i które może zrobić to co myśli i czuje! Takie jest serce wolne! I o to poprosimy wszyscy razem, o to błogosławieństwo, o które Orlando poprosił dla nas wszystkich. Powtórzcie za mną: Panie Jezu, daj mi serce wolne, które nie będzie niewolnikiem wszystkich pułapek życia, które nie będzie niewolnikiem wygody, oszustwa, które nie będzie niewolnikiem łatwego życia, które nie będzie niewolnikiem uzależnień, które nie będzie niewolnikiem fałszywej wolności, która jest robieniem tego, co mi się podoba w każdym momencie” – powiedział Papież.

Po tej spontanicznej modlitwie Papież nawiązał do wypowiedzianych wcześniej świadectw.

„Wysłuchaliśmy dwóch świadectw, Lizy i Manuela. Liza uczy nas jednej rzeczy, tak jak Orlando nas nauczył, byśmy mieli serca wolne. Liza, swoim życiem uczy nas, że nie można być jak Poncjusz Piłat, umyć sobie rąk. Liza mogła z całym spokojem umieścić swoją mamę w domu opieki, babcię oddać do innego domu opieki, i wieść swoje życie młodego człowieka bawiąc się i studiując to, co tylko by chciała. Ale powiedziała: nie! Babcia i mama. I Liza przekształciła się w służącą, posługującą. I jeśli chcecie jeszcze silniej: w pokojówkę mamy i babci. I zrobiła to z miłością. Powiedziała, że nawet role się odwróciły. I skończyła będąc mamą swojej mamy, przez sposób w jaki się nią zajmuje, jej mamą, ze swoją chorobą, tak okrutną, bo myli rzeczy. Ona spala swoje życie aż do teraz, gdy ma 25 lat, służąc swojej mamie i swojej babci. Sama? Nie, Liza nie była sama. Tu chce Wam powiedzieć dwie rzeczy, które mogą wam pomóc. Mówiła o aniele, o cioci, która była jej aniołem. I mówiła o spotkaniu z przyjaciółmi w czasie weekendu, ze wspólnotą ewangelizacyjną młodych, z grupą młodzieżową, która zasilała jej wiarę. I to są dwaj aniołowie. Ciocia, która ją strzegła, i ta grupa młodzieżowa, która dawała jej więcej siły, aby iść do przodu. I to się nazywa solidarność” ‒ mówił Papież.

Franciszek dodał, że Liza pokazała, co znaczy wypełnienie dziś czwartego przykazania: czcij ojca swego i matkę swoją. Swoim życiem pokazała, jak spalać się służąc matce, a tym samym wykazać najwyższy stopień solidarności. Jest to też najwyższy stopień miłości. Podobnie głębokie było drugie świadectwo Manuela.

„Manuelowi nie podarowano życia. Manuel nie jest dzieckiem, który miał łatwe życie. Powiedział słowa twarde: był wykorzystywany, maltretowany, popadł w nałogi. Był sam. Wykorzystanie, maltretowanie i samotność. Ale zamiast żyć niegodziwie, zamiast kraść, poszedł do pracy. Zamiast zemścić się na życiu, poszedł dalej. I Manuel użył pięknego zdania: musiałem iść dalej do przodu, choć w sytuacji, w której się znalazłem, było trudno mówić o przyszłości. Ilu z was tutaj dzisiaj ma tę możliwość studiowania, chodzenia codziennie na Mszę z rodziną. Macie możliwości, nie brakuje wam niczego niezbędnego. Ilu z was ma to wszystko? Wszyscy, którzy to wszystko mają, niech powiedzą: dziękuję Ci, Panie! Dziękuję! Ze względu na to, że mieliśmy to świadectwo chłopca, który od dziecka poznał, czym jest ból, smutek, który był wykorzystywany, maltretowany, który nie miał co jeść i który był sam. Panie, zachowaj tych chłopców i dziewczęta, które są w takiej sytuacji” ‒ mówił Papież.

Franciszek przypomniał raz jeszcze podstawowe słowa, które dziś powinny towarzyszyć młodym ludziom: wolność serca, służba, solidarność, nadzieja, praca, walka o życie czy pójście naprzód. Zauważył, że nawet jeśli my sami mamy łatwe życie, to dziś dla wielu młodych wcale nie jest ono łatwe. Często rozpacz popycha ich ku przestępczości czy korupcji. „Tym chłopcom i dziewczętom musimy powiedzieć, że jesteśmy blisko nich, że chcemy im podać rękę, że chcemy im pomóc: solidarnością, miłością, nadzieją” ‒ mówił Papież. Dodał, że dziś potrzebujemy młodych, którzy poznali Boga i stał się On dla nich siłą życia.

„Poznanie Boga, przybliżenie się do Jezusa jest nadzieją i siłą. I tego potrzebujemy od młodych dzisiaj. Młodych z nadzieją i młodych z siłą. Nie chcemy młodych dwuznacznych, nie chcemy takich, którzy są trochę tak, a trochę nie. Nie chcemy takich, który się szybko męczą i którzy żyją zmęczeni, z twarzami znudzonymi. Chcemy młodych silnych, chcemy młodych z nadzieją i siłą. Dlaczego? Ponieważ znają Jezusa, ponieważ znają Boga, ponieważ mają serce wolne. Serce wolne, powtórzcie! Solidarność. Praca. Nadzieja. Wysiłek. Znać Jezusa. Znać Boga i siłę. Młody, który tak żyje, czy może mieć znudzoną twarz? Czy ma serce smutne? I to jest droga. Ale do tego potrzeba wyrzeczenia, trzeba iść pod prąd. Błogosławieństwa, które przeczytaliśmy przed chwilą, są planem Jezusa dla nas. To jest plan idący pod prąd” ‒ powiedział Papież.

Franciszek zachęcił, by wszyscy wrócili do tekstu błogosławieństw z 5 rozdziału Ewangelii św. Mateusza, by go czytali i medytowali.  W końcu jednak dał młodym do zrozumienia, że musi już wracać. A to nie bardzo się im spodobało. Rozentuzjazmowana młodzież nie chciała zatem ponownie dopuścić Ojca Świętego do głosu.

„Muszę już iść. (młodzi skandują) Któregoś dnia pewien ksiądz żartując powiedział mi: Niech ojciec dalej tak radzi im, tym młodym, żeby rozrabiali. Niech dalej tak im mówi! Ale później, to co zbroją młodzi, naprawić musimy my! Rozrabiajcie! Ale także pomóżcie uporządkować i zorganizować to rozrabianie. Rozrabiajcie, ale dobrze to sobie zorganizujcie! Rozrabiajcie tak, by mieć serce wolne, by to rozrabianie dało wam solidarność, by to rozrabianie dawało wam nadzieję. By było to rozrabianie, które rodzi się z poznania Jezusa, wiedząc, że Bóg, którego poznaliście jest waszą siła. I w ten sposób rozrabiajcie!” ‒ powiedział Papież.

Na końcu Franciszek odmówił z młodymi spontaniczną modlitwę, która była syntezą zakończonej katechezy o wolnym sercu i nadziei.

„Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że tu jestem. Dziękuję Ci, że mi dałeś braci takich jak Liza, Manuel i Orlando. Dziękuję Ci, że nam dałeś wielu braci, którzy są tacy jak oni, którzy Cię spotkali, Jezu; którzy Cię znają, Jezu; którzy wiedzą, że Twój głos, jest ich siłą. Jezu, proszę cię za chłopców i dziewczęta, którzy nie wiedzą, że Twój głos jest siłą i którzy boją się żyć, boją się być szczęśliwi, boją się pragnąć. Jezu, naucz nas pragnąć, pragnąć rzeczy wielkich, rzeczy pięknych, rzeczy które wydają się zwykłe, ale które są rzeczami, które rosną w sercu. Panie Jezu, daj nam siłę, daj nam serce wolne, daj nam nadzieję, daj nam miłość i naucz nas służyć. Amen” ‒ modlił się Papież.

Po tej modlitwie Franciszek udzielił wszystkim swego błogosławieństwa i ruszył w drogą na międzynarodowe lotnisko stolicy Paragwaju.

http://papiez.wiara.pl/doc/2587164.Spotkanie-Franciszka-z-mlodzieza

avatar użytkownika intix

108. Pożegnanie Franciszka z Ameryką

2015-07-13

 O godz. 19.36 czasu miejscowego, czyli o 1.36 czasu środkowoeuropejskiego, samolot włoskich linii lotniczych Alitalia z Ojcem Świętym Franciszkiem na pokładzie odleciał z Asunción.

Papież po spotkaniu z młodzieżą wyruszył papamobile w pięciokilometrową drogę do międzynarodowego portu lotniczego Asunción. Paragwajczycy mieli zatem ostatnią już okazję, by pozdrowić następcę św. Piotra na swojej ojczystej ziemi. Wzdłuż trasy przejazdu żegnały Franciszka tłumy ludzi, kilka razy skutecznie utrudniając służbom porządkowym swobodny  przejazd kolumny samochodów.

Po drodze Papież zatrzymał się jeszcze na chwilę modlitwy przed centrum handlowym Ycuá Bolaños. W tym miejscu w 2004 r. miała miejsce ogromna tragedia. W wyniku pożaru zginęło tam 400 osób, a ponad pół tysiąca zostało rannych, w tym wiele dzieci.

Po przybyciu na lotnisko Franciszek najpierw zbliżył się do grupy chorych na wózkach inwalidzkich, z którymi się witał i błogosławił. Następnie udał się na kilkuminutowe spotkanie z prezydentem Horacio Manuelem Cartesem Jarą w lotniskowym saloniku. Samą ceremonię pożegnalną rozpoczął krótki koncert chóru i zespołu dziecięcego, który wykonał kilka utworów powstałych w czasie jezuickich redukcji paragwajskich. Dzieci wręczyły Franciszkowi również drobne upominki rękodzielnicze Indian Guarani. Z kolei wystąpił zespół taneczny, a także grupa znanych wokalistów, którzy wykonali na cześć Ojca Świętego specjalnie skomponowany utwór. Ostatnimi akcentami było poświęcenie tablicy, która upamiętni wizytę Franciszka w Republice Paragwaju i przejście przez szpaler dzieci ubranych w stroje Gwardii Szwajcarskiej.

O godz. 19.36 czasu miejscowego, czyli o 1.36 czasu środkowoeuropejskiego, samolot włoskich linii lotniczych Alitalia z Ojcem Świętym Franciszkiem na pokładzie odleciał z Asunción. Tym samym zakończyła się jego podróż apostolska do Ameryki Łacińskiej, dziewiąta pielgrzymka zagraniczna tego pontyfikatu. Przylot Papieża na rzymskie lotnisko Ciampino spodziewany jest w poniedziałek ok. godz. 13.45.

http://papiez.wiara.pl/doc/2587172.Pozegnanie-Franciszka-z-Ameryka