Kościół Michnika, jego wyznawcy i funkcjonariusze z Czerskiej i Wiertniczej na wojnie z KK.

avatar użytkownika Maryla

 

 

Wieloletnia walka z Kościołem Katolickim w Polsce, rozpoczęta po wejściu sowietów do Polski i trwająca nieprzerwanie, nie daje oczekiwanych skutków, choć walczą funkcjonariusze mediów wytrwale i zacięcie, przy pomocy swoich celebrytów księży medialnych , wyznawców "kościoła otwartego" w Polsce. Wykreowali przez swoje publikatory takie osoby jak ks. Sowa, ks. Boniecki , ks. Luter czy ks. Lemański. Wybierają nam Papieży i Biskupów. Głosza swoją ewangelię przez swoich funkcjonariuszy jak Katarzyna Wisniewska (ostatnio nie publikuje w Gazecie wyborczej, straciła etat?). Wszystko na nic, wierni nie chcą opuścić Kościoła i swoich Pasterzy. Więc uderzają w symbol , przyjaciela zamordowanego ks. Jerzego Popiełuszki, ks. Małkowskiego i Krucjatę Różańcową.


Zaczęła Gazeta Wyborcza, dzisiaj temat ciągnie specjalny program TVN24 wyznaczony do walki z Kościołem Katolickim w Polsce, czyli Czarno na Białym. Wciąż na pierwszej linii w walce z Kościołem w Polsce. Urban by lepiej nie prowadził tego programu, choć walczył i walczy nadal z Kościołem w Polsce.

CZARNO NA BIAŁYM »

 

Quo vadis? Episkopat wybierze nowego przewodniczącego

30 grudnia 2013

Podsumowanie 2013 roku: część druga

Podsumowanie 2013 roku: część druga

W 2013 roku Polska żyła problemem pedofilii w Kościele.
Dyskusja pojawiła się po doniesieniach z Dominikany - polski duchowny...
czytaj dalej »

Uzupełnię materiał, jak opublikują na portalu TVN24.

Ksiądz: "Trzeba się zbroić, bo kraj zagrożony". Wierni nie wytrzymali. Mężczyzna wstał i przerwał kazanie, inni wyszli z kościoła Tomasz Cylka Cały tekst: http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,15633926,Wierni_przerywaja_kazanie__niektorzy_wychodza_z_kosciola.html Trzeba się zbroić, bo kraj jest zagrożony. Emigracja to zamierzone działanie rządzących Polską. Chodzi o to, żeby nasze społeczeństwo wymarło - grzmiał z ambony ks. Stanisław Małkowski w kościele na Winogradach w Poznaniu. Wierni nie wytrzymali. Jeden z mężczyzn wstał i przerwał kazanie, a sporo osób wyszło ze świątyni. Ks. Małkowski to w latach 80. zasłużony kapelan opozycji. Był bliskim współpracownikiem ks. Jerzego Popiełuszki, nękany i wielokrotnie zatrzymywany przez SB. W ostatnich latach zwolennik dekomunizacji i lustracji, protestował przeciwko koncertowi Madonny w Warszawie, a po katastrofie smoleńskiej stanął na czele ruchu obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu i zaangażował się w ruch Solidarni 2010. Za tę działalność został ostrzeżony przez kurię warszawską. Groziła mu nawet kara suspensy: ograniczenia lub nawet zakazu pełnienia niektórych czynności kapłańskich. Regularnie publikuje m.in. w radykalnej "Naszej Polsce", a katastrofę smoleńską uważa za zamach."

Krzywdzące i niesprawiedliwe ataki mediów tradycyjnie wrogich Polsce i Kościołowi.

Ks. Stanisław Małkowski wygłosił w dniu 15.03.2014 kazanie w parafii u Ojców Salezjanów, po którym nastąpił zorganizowany atak na Ks. Stanisława i na Kościół.

Na szczęście jedna z osób uczestniczących we Mszy Świętej nagrała na amatorskiej kamerze całe kazanie, które dla każdego katolika, nie tylko dla patrioty, nie zawiera treści niezgodnych z katolicką nauką na temat wiary, moralności czy też nauki o zasadach obowiązujących społeczeństwo  i państwo. Tym bardziej dziwi, że wobec takiego ataku i manipulacji na temat tego kazania wypowiadają się osoby, które nie mogły go słyszeć a w swych krzywdzących i niesprawiedliwych sądach opierają się na medialnych doniesieniach mediów tradycyjnie wrogich Kościołowi.

Żródło: http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/krzywdzace-i-niesprawiedliwe-ataki-mediow-tradycyjnie-wrogich-polsce-i-kosciolowi.html

 Nie rozeszliśmy się po Marszu, idziemy dalej i pełno zbójców na drodze

"Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi"

Kard. Stefan Wyszyński prymas Polski w 1979 r.

Kościół pod wezwaniem Bolesława Bieruta. Kim byli księża-patrioci? [NASZA HISTORIA]

Władza ludowa atakowała mury religijnej twierdzy z różnych stron, szybko jednak zrozumiała, że rozsadzić ją można tylko od środka. Stworzyła więc własne "wyznanie" i własne zastępy duchownych. Księża - patrioci, na dowód swojej przychlności zachodzącym zmianom, ślubowali PRL wierność i lojalność. Kim byli i jak do tego doszło? Odpowiadamy w najnowszym numerze Naszej Historii. Oto fragment obszernego materiału.
Ofensywa władzy ludowej na mury religijnej twierdzy odbywała się na kilku frontach, m.in. poprzez uderzenia w niepokornych biskupów (procesy wobec Antoniego Baraniaka i Czesława Kaczmarka), wymóg ślubowania duchowieństwa na wierność PRL czy ograniczanie działalności zakonów. Walka z religią obejmowała też inne Kościoły – na początku lat 50. komuniści przystąpili na przykład do „korygowania działalności” Kościoła polskokatolickiego, w którym przedstawiciele państwa nie tylko mianowali biskupów, relegowali ich ze stanowisk, ale wręcz finansowali całą kościelną działalność organizacyjną.
Aby zrozumieć, jak do tego dołszło, trzeba się cofnąć do 1947 r., kiedy wśród establishmentu komunistycznego powstała myśl o wyodrębnieniu wśród duchowieństwa polskiego grupy popierającej nową władzę. Na posiedzeniu Sekretariatu KC Hilary Minc zaproponował utworzenie „grupy inicjatywnej” wśród księży, która nie tylko złoży deklarację lojalności, ale wystąpi też przeciw kapłanom demonstrującym sprzeciw nadchodzącym porządkom. W styczniu 1949 r. Józef Cyrankiewicz, nowo mianowany premier, precyzował zręby polityki władz wobec Kościoła, zaznaczając, że „rząd będzie wspierał przychylnych władzy kapłanów, którzy dają dowody swego patriotyzmu”. To stąd wzięło się określenie „księża patrioci”. Następnie wypadki potoczyły się szybko. 1 września 1949 r. na kongresie w Warszawie zjednoczono wszystkie organizacje kombatanckie w jeden Związek Bojowników o Wolność i Demokrację. W tym pamiętnym zjeździe uczestniczyło również 45 księży katolickich, którzy wcześniej byli członkami różnych stowarzyszeń kombatanckich. Część była dawnymi więźniami obozów koncentracyjnych, inni kapelanami z partyzantki, w tym jednostek LWP. Przemawiał ks. Zygmunt Pasternak: po deklaracji poparcia „dla obozu postępu” skrytykował episkopat za to, że nie ustanawia stałego duszpasterstwa dla Ziem Odzyskanych, a przy okazji Watykan za szkodzenie interesom Polski. Na zakończenie wysłano wiernopoddańczą depeszę do Stalina. Wydarzenie zostało mocno nagłośnione przez prasę, a jeszcze tego samego dnia delegację księży przyjął prezydent Bolesław Bierut. Na archiwalnej Polskiej Kronice Filmowej nr 38/49 [ZOBACZ TUTAJ] widać, jak samochody z gośćmi podjeżdżają pod Belweder, jak wychodzi do nich Józef Cyrankiewicz i wita, wreszcie jak serdecznie ściskają oni dłonie Bolesława Bieruta. Duchownych reprezentował ks. płk Michał Zawadzki, były kapelan KBW, znany z wcześniejszych deklaracji, że na pierwszym miejscu będzie kierował się dobrem Polski Ludowej, a dopiero na drugim „dobrem wyznania”. Z papierów ks. Zawadzkiego wynika, że był na bakier z przełożonymi duchownymi (nałożono nań suspensę) i niemal jawnie deklarował współpracę z komunistyczną policją polityczną. Zawadzkiemu towarzyszyli inni aktywiści ruchu – ks. Wacław Pyszkowski, w czasie wojny związany z neopogańską Zadrugą, i ks. Henryk Zalewski, zaufany człowiek jednego z liderów nowej władzy Feliksa Widy-Wirskiego. W tle pojawił się ks. płk Antoni Lemparty, kapelan 7. Dywizji Piechoty armii Berlinga, jeden z późniejszych ideologów księży patriotów. A kim byli szeregowi członkowie ruchu? Znaczna ich część to zwykli proboszczowie, szantażowani i naciskani przez UB, część – tajni współpracownicy bezpieki. Selekcją do patriotów zajmowali się oficerowi MBP, szukający przede wszystkim księży skłóconych ze swoimi biskupami, mających kłopoty i nałogi, a także tych, którzy deklarowali afirmatywny stosunek do nowej rzeczywistości. Andrzej Micewski pisał w książce „Współrządzić czy nie kłamać”: „Przekonywano, trochę straszono. Jeśli nie pomagało, następował kop, najczęściej szantaż na tle obyczajowym, finansowym, seksualnym. Grupa księży złamanych na kopa nie była liczna. Ale była wystarczająca, by w każdym województwie stworzyć kilkuosobowy aktyw”. Episkopat zareagował na nowe zjawisko ostrożnie, choć nie brakło hierarchów przestrzegających, że oto władza realizuje nad Wisłą tzw. wariant czeski, gdzie w krótkim czasie komuniści spacyfikowali krnąbrne duchowieństwo. Ramy organizacyjne ruch księży patriotów przybrał w 1950 r. Kierownictwo stanowiła Główna Komisja Księży przy Zarządzie Głównym ZBoWiD. Przy każdym zarządzie okręgowym powstał jej księżowski odpowiednik. Na czele Komisji Głównej stanął ks. Edmund Konarski, 80-letni kanonik z diecezji gnieźnieńskiej. We władzach znaleźli się również m.in. ks. Bonifacy Woźny, ks. Józef Bartel i ks. Stanisław Owczarek. Pod przewodnictwem ks. Konarskiego wydano deklarację ideową: „Jeśli chodzi o wiarę – jesteśmy całkowicie zgodni z episkopatem, jeśli jednak chodzi i poglądy społeczne i polityczne – jesteśmy z ludem polskim”. We wspomnieniach spisanych przed śmiercią ks. Owczarek napisał: „W swoim sumieniu byłem spokojny, że nie robię niczego przeciwko Kościołowi”.

Na poczatek przypomnienie akcji "Kościół otwarty Michnika". Tylko kilka linków, bo archiwum pełne !

Bredzenie feministki z Czerskiej Katarzyny Wiśniewskiej, na święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.

Nowy świecki święty komunistyczny . Bolszewia oszalała ! Wyniosła na świecki ołtarz ks.Bonieckiego :)

Morozowski i Piasecki boją się święconej wody? Nowa "świecka tradycja" prosto z Bareji.

Gazeta Wyborcza organizuje nam życie religijne i obsadza zwierzchnictwo w KK.

Lemański jest dobry na wszystko? Na rozmodlony Stadion Narodowy i wygraną PiS? II Grecja czy II Pakistan?

Środa, Senyszyn i Hartman w Krakowie na świeckiej wojnie z chrześcijanami. Wojujące palikmioty.

List do KRRiT o monitoring emitowanych przez stację TVN24 dezinformacji w spr. o.Tadeusza Rydzyka


Kolejna manipulacja koncernu ITI. Tytuł i komentarze a fakty. Stały atak na Radio Maryja i o.Rydzyka.

Tusk zamyka czasowo jeden front wojenny - ten który sam otworzył , czyli walkę z Kościołem Katolickim w Polsce.

Codzienność na Krakowskim Przedmieściu (19-30 IX 2010)

Pisał już Sakiewicz list do Watykanu, ale Machałę sawsiem pajebałos i chce notę dyplomatyczną słać

Wydarzenie absolutnie historyczne. 17 sierpnia na Zamku Królewskim w Warszawie Hołd Szujskich.

Rozedrgana wróżka Adam Michnik na ten 2014 rok. "Rok sprzecznych wróżb"czyli co myśleć 

Piotr Zaremba Gdzie jest Kościół Michnika, pyta Michnik. Dzięki Bogu, jeszcze nie powstał, ale prace trwają

Zdziwienie z powodu formułki „Kościół Michnika”, którego użył ksiądz Oko. Tak jakby nie było choćby wielomiesięcznej kampanii „Gazety Wyborczej” na rzecz księdza Lemańskiego, który już po zakazie wypowiedzi na łamach „Wyborczej” wyłożył swoje poglądy, w wielu punktach odchodzące od katolickiego nauczania i to w najbardziej liberalnej nawet wersji. Naturalnie ksiądz Lemański nie zostanie prymasem, ale ma stać się wzorcem i zachętą dla innych duchownych. Ale gdzie ten Kościół Michnika? Rozgląda się naczelny „Wyborczej” po Polsce i nie widzi. Kompletny brak kontaktu z rzeczywistością i nawet z własną gazetą? Czy może kolejny występ?

Stalin do Bieruta: "Przy klerze nie zrobicie nic, dopóki nie dokonacie rozłamu na dwie odrębne i przeciwstawne sobie grupy"

"Propaganda masowa to rzecz konieczna, ale samą propagandą nie zrobi się tego, co potrzeba... Nie, nastawiacie się na rozłam... Bez rozłamu wśród kleru nic nie wyjdzie."

Wielowieyska: Ksiądz Boniecki i Domański mają zakaz wypowiedzi, a ksiądz Oko nie. Dlaczego?

Nie wiem, czy nie ma krytyki, ponieważ nawet ja wyrażałem się o nim krytycznie. Widziałem fragmenty wypowiedzi księdza profesora Oko - to nie ten język, to nie jest język człowieka nauki. Ja się podpisuję pod językiem konferencji biskupów, gdzie ludzie siedzieli, bo chcieli. - odpowiada Kloch.

Michalkiewicz: Trzy oblicza antyklerykalizmu w Polsce

SOMMER: Postawa antypolska wśród Polaków jest silnie skorelowana z
ich antyklerykalizmem. Nawet ostatnio pojawiło się takie badanie, z którego wynika, że grupa Polaków deklarujących ateizm jest jednocześnie krytyczna wobec Kościoła i „polskiej tradycji”, cokolwiek by to miało znaczyć. A z kolei ludzie wierzący są znacznie bardziej narodowi i prawicowi. Czy nie sądzi Pan, że antyklerykalizm to jeden z wymiarów
antypolonizmu wśród pewnych grup Polaków?

MICHALKIEWICZ: Powiem tak: antyklerykalizm w Polsce ma co najmniej trzy oblicza.

Pierwsze – to „antyklerykałowie” przedwojenni, którzy nie tyle byli antyklerykałami, co po prostu ateistami albo agnostykami – jak np. prof.Tadeusz Kotarbiński, nazywany przez Janusza Szpotańskiego „Teofobem Doro”. W ich przypadku ateizm czy agnostycyzm nie łączył się z postawą antypolską. Co najwyżej można przypisać im pewną lekkomyślność w postaci niedoceniania roli religii jako czynnika kształtującego i umacniającego więź narodową, co mogło być też skutkiem naiwności. Wspomniany prof. Kotarbiński na pytanie, dlaczego właściwie postępować etycznie i np. poświęcać się dla innego człowieka, zamiast go zjeść – jeśli Boga nie ma – odpowiadał, że tak dyktuje mu „serce”. Jak na filozofa to dość zabawne, nieprawdaż?

Druga twarz antyklerykalizmu, to renegaci w postaci sowieckich kolaborantów, a szczególnie ubowców. Ponieważ jednym z warunków otrzymania „broni i władzy” („w Urzędzie dają broń i władzę, a wkoło kraj jak Zachód dziki!”) było zaparcie się Boga, no to się dla miłego grosza zapierali, a potem już angażowali się w to emocjonalnie, bo widok
tych, którzy się nie zaparli, strasznie kłuł ich w oczy. Tu już możemy dopatrzyć się oblicza antypolskiego, bo ubowcy i partyjniacy zwalczali religię również, a może nawet przede wszystkim – bo jacy tam z torturantów filozofowie! – jako istotny składnik znienawidzonej polskości, którą trzebili, wykonując zadanie zlecone im przez sowieciarzy.

No i wreszcie trzecie oblicze – snobizujących się półinteligentów. Ci durnie uważają, że ateizm jest trendy, że jeśli nie będą ostentacyjnymi ateistami i antyklerykałami, to mogą zostać posądzeni o „wiochę” i inne kompromitujące sprawy – więc robią, co mogą, by tego ryzyka uniknąć. Oczywiście świat – zwłaszcza ten mający u naszych prowincjonalnych, żeby nie powiedzieć: parafiańskich światowców reputację nowoczesnego i postępowego – wygląda całkiem inaczej. Na przykład moja własna córka po podróży do USA, a konkretnie do Los Angeles w wieku lat 15 czy 16 przekonała się, że Amerykanie – i to właśnie ci z Los Angeles, a więc chyba tak nowocześni, że już bardziej nie można – są bardzo religijni.
Zatem świat wygląda całkiem inaczej, niż wyobrażają sobie rozmaite Kuby Wojewódzkie i ich kopulantki. Ci żałośni durnie ze snobizmu pragną, by uważano ich za cudzoziemców, więc demonstrują hurtową pogardę dla wszystkiego, co polskie, w tym również dla Kościoła i religii. Podobni są w tym do bohaterów satyrycznego wiersza rosyjskiego, w którym autor wykpiwał takich właśnie snobów w postaci Myszy i Szczura…

(powyższy wywiad jest krótkim fragmentem wywiadu-rzeki ze Stanisławem
Michalkiewiczem zatytułowanego „Antypolonizm” i będącego pierwszą
dokładną analizą tego zjawiska. Książka wyjdzie w druku pod koniec
listopada i będzie dostępna jedynie w sklep-niezalezna.pl – tutaj)

Etykietowanie:

164 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Kazanie ks Stanisława Małkowskiego wygłoszone w Poznaniu w dniu

Kazanie ks Stanisława Małkowskiego wygłoszone w Poznaniu w dniu 15.03.2014
Warto zapoznać sie z treścią kazania Ks. Stanisława Małkowskiego w sytuacji, gdy tak wiele osób wypowiada się na temat kazania w ogóle go wczesniej nie znając. To przykra i gorsząca sprawa szczególnie gdy wypowiadają się w tej sprawie ludzie kościoła. Ksiedza Proboszcza parafii salezjańskiej w Poznaniu tego dnia nie było na miejscu, tym bardziej nie było innych którzy zabierają głos.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. warto odsłuchać,ks. Małkowskim w bp. Gądeckiego- NACISKI

21:11

Awantura w świątyni

Awantura w świątyni

Kościół a polityka, czyli co wolno księdzu powiedzieć z
ambony? Temat wywołany przez ostatni incydent w kościele w Poznaniu,...
czytaj dalej »

Kościół a polityka,
czyli co wolno księdzu powiedzieć z ambony? Temat wywołany przez ostatni
incydent w kościele w Poznaniu, gdzie podczas mszy doszło do - mówiąc
delikatnie - sprzeczki między księdzem a częścią wiernych. To zdarzenie
bez precedensu. Gdy ksiądz Stanisław Małkowski wezwał do tego, by się
zbroić, bo kraj jest zagrożony, wierni (co się raczej nie zdarza)
zareagowali. Była ostra wymiana zdań, a potem - na znak protestu
przeciwko polityce w Kościele - niektórzy wyszli. Proboszcz parafii
przeprasza wiernych, choć niektórzy uważają, że to ksiądz Małkowski
powinien usłyszeć przeprosiny. Ksiądz Małkowski - kapelan
"Solidarności", kiedyś znany z antykomunistycznej działalności, dziś
bardziej z kontrowersyjnych, upolitycznionych wypowiedzi.



Arcybiskup sprzeczności

Arcybiskup sprzeczności

Zdarzenie w poznańskiej parafii pokazuje, jak polityka
wchodzi do Kościoła. I choć nowy szef Episkopatu (metropolita
poznański)...
czytaj dalej »

Zdarzenie w poznańskiej
parafii pokazuje, jak polityka wchodzi do Kościoła. I choć nowy szef
Episkopatu (metropolita poznański) - arcybiskup Gądecki zapewnia, że nie
chce Kościoła uwikłanego w politykę - to na ocenę tych słów trzeba
poczekać.
Wybrany przed tygodniem na głowę polskiego Kościoła duchowny
uważany jest za umiarkowanego konserwatystę. Można powiedzieć
konserwatystę pełnego sprzeczności. Z jednej strony stanowczo odciął się
od arcybiskupa Paetza (bohatera największej dotąd afery seksualnej w
Kościele). Z drugiej strony nie wykazał się już takim zdecydowaniem w
przypadku afer pedofilskich wśród duchownych. Z jednej strony znany z
bezwzględnych negocjacji w sprawie zwrotu Kościelnego majątku. Z
drugiej, to dzięki niemu wierni w Poznaniu nie muszą płacić za
sakramenty. Która twarz arcybiskupa będzie teraz twarzą Kościoła w
Polsce?


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

3. Przypomnijmy słynną wypowiedź o anty-kościele:

Kard. Karol Wojtyła we wrześniu 1976 roku podczas wizyty duszpasterskiej w Ameryce powiedział:
Stoimy teraz w obliczu największej historycznej konfrontacji, z jaka ludzkość miała kiedykolwiek do czynienia. Nie sądzę by szerokie koła amerykańskiego społeczeństwa, albo szerokie koła chrześcijańskiej społeczności zdawały sobie z tego w pełni sprawę. STOIMY TERAZ W OBLICZU OSTATECZNEJ KONFRONTACJI MIĘDZY KOŚCIOŁEM I ANTY-KOŚCIOŁEM, EWANGELII I ANTY-EWANGELII.
Konfrontacja ta leży w planach Bożej Opatrzności: jest to próba, przez która cały Kościół, a polski Kościół w szczególności, musi przejść. Jest to próba nie tylko dla naszego narodu i dla Kościoła, ale jest to w pewnym sensie próba dotycząca dwóch tysięcy lat kultury i chrześcijańskiej cywilizacji, ze wszystkimi konsekwencjami dla ludzkiej godności, indywidualnych praw i praw narodów.

avatar użytkownika intix

4. @Maryla

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Ataki na Kościół katolicki, mnichniki rozpoczęły już w czasie zaborów. Pisze o tym Pan Roman Dmowski i Wincenty Witos.
Druga Rzeczypospolita po zwycięstwie na bolszewikami była silnym państwem, wrogów wsadzała do więzienia / proces Łucki / więc ich ataki były słabe.
Kolejne rozpoczęły się po 17 września 1939 roku.
Dziś państwo polskie jest bardzo słabe. W Kościele mamy wielu mnichników, to ci, których Polski Kościół Katolicki ratował w czasie wojny w klasztorach,seminariach, zmieniając im nazwiska, chrzcząc.

Jest to wróg niewidoczny więc najgorszy.

Ukłony moje najniższe


Wielce Szanowna Pani Marylo,
Proszę się przyjrzeć tym nazwiskom


Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

6. Szanowny Panie Michale

walka a Kościołem trwa nieprzerwanie, najgorszy jest wróg wewnętrzny.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. "Wyborcza" na wojnie z

"Wyborcza" na wojnie z Kościołem jak najgorszy tabloid. Bruk do jakiego ani "Fakt", ani "Super Express", nigdy się nie zniżają

Naprawdę dno. Gazeta Michnika powinna jak najszybciej zmienić
podtytuł, z "nam nie jest wszystko jedno" na "nie znamy granic
przyzwoitości".

Powyższe zdjęcie pokazuje w jak wulgarny sposób "Gazeta Wyborcza" toczy swoją wojnę z Kościołem.

Tytuł głównego materiału na stronie jednego z głównych projektów
Agory, jest jak z najgorszego tabloidu, ale tak wulgarnie skonstruowany,
że ani "Fakt", ani "Super Express" nigdy by po tego typu opis nie
sięgnęły. To jest jakość przyjaciela Adama Michnika - Jerzego Urbana. Bo choć GW dowodzi, że informacje o rzekomych i niestety czasem prawdziwych aktach niegodnych dokonywanych przez niektórych księży (choć dużo więcej
pedofilii jest np. wśród zawodów artystycznych) to walka o oczyszczenie
Kościoła, to epatowanie zdaniami o "włożeniu ręki do rozporka" pokazuje
o co tu chodzi. Celem jest wyłącznie wywołanie negatywnych uczuć,
zohydzenie księży, zrównanie w głowach ludzi słowa "pedofil" ze słowem
"ksiądz".

Co więcej, cała historia jest niemożliwa do zweryfikowania, do sprawdzenia, nie spełnia żadnych kryteriów, które zezwalałyby uczciwej redakcji na publikację.

Po pierwsze - dzieje się "pod koniec lat 70". Na tyle daleko, że można napisać wszystko.

Po drugie, oskarżany o pedofilię jest postacią anonimową, która,
zdaniem oskarżającego, już nie żyje. A zatem owym "księdzem" może być
każdy nieżyjący kapłan ze wskazanego rejonu, ale też taka postać może w
ogóle nie istnieć. To powoduje, że oskarżenie kierowane jest de facto
wobec wszystkich księży.

Po trzecie, narratorem jest niejaki "pan Andrzej", bez nazwiska, bez twarzy. I znowu: a może to postać wymyślona?

Po czwarte, nie widać żadnej dziennikarskiej weryfikacji
relacji "pana Andrzeja". Skąd pewność redakcji, że (jeśli istnieje) nie
kieruje nim osobista zemsta, pragnienie sławy, że nie jest psychicznie
chory?

To jest dno bruku. Idąc tym tropem inne redakcje mogłyby każdego dnia
publikować teksty o nieżyjących już redaktorach "Gazety Wyborczej",
oskarżać ich o najgorsze rzeczy, a całe dowodzenie opierać na wyznaniach
"panów Krzysztofów", "Zdzisławów" czy kogokolwiek.

Naprawdę dno. Gazeta Michnika powinna jak najszybciej zmienić 
podtytuł, z "nam nie jest wszystko jedno" na "nie znamy granic
przyzwoitości".

I pomyśleć, że takie działania w ogromnym stopniu są finansowane
przez pieniądze płynące do Agory ze źródeł rządowych, z podatków
polskiego podatnika.
Kiedy to szaleństwo się skończy? Jak się czują pracujący tam ludzie
uważający się za katolików? Dlaczego to akceptują? Czy dyżurni rozmówcy
GW z kręgów kościelnych, część krakowskich Dominikanów, ksiądz Kazimierz
Sowa, inni, zareagują?

Papież Franciszek: „W mediach jad i zatrute powietrze”

"Ludzie to wiedzą, zdają sobie z tego sprawę, ale niestety
człowiek przyzwyczaja się do oddychania płynącym z radia i telewizji
zatrutym powietrzem, które nie służy".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Czerska boi się świątyni pw. Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji

Kościół Rydzyka jak oko Saurona i wyciskarka do cytrusów [GALERIA]

Kościół o. Rydzyka w Toruniu wygląda niepokojąco z lotu ptaka. Niektórzy zdążyli już nazwać świątynię okiem Saurona, które górowało nad Mordorem we "Władcy pierścieni". Albo wielką wyciskarką do cytrusów
Film przedstawiający budowę kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i Błogosławionego Jana Pawła II przygotował Grzegorz Najder, toruński filmowiec z Bufor Studio.


Wotum Rodziny Radia Maryja

To niezwykłe, co zbudowano tu w 18 miesięcy. Widać, że Opatrzność
Boża czuwa nad tą budową. Tu każda złotówka, jak widać, zamienia się w
złoto. Aż chce się łożyć pieniądze na tak szczytny cel – mówi pani Anna z
Lasek pod Warszawą.

Sobotni poranek. Pielgrzymi przybyli do Torunia na uroczystości 22.
rocznicy powstania Radia Maryja mogą dziś po raz pierwszy zobaczyć w
stanie surowym budującą się świątynię pw. Maryi Gwiazdy Nowej
Ewangelizacji i bł. Jana Pawła II, która powstaje jako wotum
wdzięczności za pontyfikat naszego Papieża.

Przed kościół podjeżdża niekończący się sznur autokarów z gośćmi z
całej Polski. Wchodzą na teren budowy z wielką ciekawością i
nieskrywanym wzruszeniem.

– Ta świątynia robi imponujące wrażenie. Jesteśmy zachwyceni
przepięknym witrażem w dolnym kościele, przedstawiającym bł. Jana Pawła
II. Jak dobrze, że mogliśmy zobaczyć dziś choć namiastkę tego, co będzie.Na koronie świątyni zawieszone są dwie flagi – papieska z herbem bł. Jana Pawła II, bo kościół jest wotum wdzięczności za jego pontyfikat, oraz biało-czerwona, bo świątynię budują Polacy mieszkający w Polsce i w różnych krajach świata. Tak powstaje wspólne dzieło Narodu Polskiego. Budowę wspiera, również darem serca, wiele osób – np. stacje różańcowe, które znajdą się wokół świątyni, mają już swoich fundatorów, ale nadal potrzeba pieniędzy, m.in. na dach, tynki i posadzki.

A to kościół Michnika

pyta po raz pierwszy nawiedziła marsz ateistów. I to właściwie tyle, obejrzyjcie sami.

Przemarsz "legionów" ateistów - dr Tomasz M. Korczyński

http://www.naszdziennik.pl/wpis/832,przemarsz-legionow-ateistow.html

Przeszli się po stolicy, wyszli na ulicę tak zwani niewierzący. Ponad dwieście osób! To istne zwycięstwo. Porażające zwycięstwo propagandy tak zwanych racjonalistów. Jeśli ta potężna masa zacznie oglądać nowo powstałą telewizję dla ateistów, to sukces komercyjny przekroczy wszelkie oczekiwania.

Dorośli ludzie poprzebierali się, powygłupiali i rozeszli. Profesor Hartman też się przebrał. Z filmików umieszczanych tu i tam wynika, że impreza miała charakter wygłupów osiągających poziom jasełek w SPATIF-ie. Zabrakło tylko Nergala, który za diabełka mógł robić, oraz dwóch nagich mieczy (jeden był...).

Pokazali, że są, powypisywali to i owo na transparentach, pomachali balonikami i się rozeszli. Demokracja i wolność na to pozwalają. Na ideologiczny piknik.

Akcja, jak ta w Warszawie wywołuje zdumienie ludzi myślących zdroworozsądkowo. Manifa ateistów wypływa albo ze strachu egzystencjalnego niewierzących aktywistów, czyli uświadomienia sobie przez nich, na serio kierkegaardowskiej - choroby na śmierć, albo z zazdrości ludziom wierzącym, albo też z frustracji, że się należy do mniejszości…

Według mnie może być to też przejaw wyrażenia poważnych wątpliwości na temat swej niewiary, jak również konsekwencja wiary w Boga, ot taki paradoks egzystencjalny rzekomych ateistów, którzy ateistami wcale nie są. To swoisty krzyk: "POMOCY!".

Jest taka anegdotka, stara jak świat, czyli stara jak założone przez komunistów polskich Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli (SAiW):

Na jedno z zebrań SAiW-u przybył nowy członek, który przez cały czas trwania spotkania z uwagą przysłuchiwał się żarliwej dyskusji. Zebrani, co rusz przekonywali się nawzajem, że Bóg nie istnieje, ile to już zdobyto dowodów na odrzucenie tej słabej hipotezy, przekrzykiwali się tak z zawziętością przez trzy długie godziny. Kiedy już im zaschło w gardłach, zadyszeli się, zamilkli i rozejrzeli się po sali, wówczas dostrzegli tego nowego.

Zwrócili się więc do niego z pytaniem, czy zainteresowało go ich spotkanie i czy zapisze się, w związku z tym, do Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli.

Mężczyzna odchrząknął, uśmiechnął się i powiedział nieco onieśmielony:

„Ja? Och nie, przepraszam, i dziękuję za propozycję, ale ja jestem ateistą”.

Prawdziwy ateista, naprawdę prawdziwy ateista, nigdy na ulicę nie wyjdzie, żeby oznajmiać wszem i wobec, że ateistą jest.

Nie interesuje go uczestnictwo w happeningach, nie potrzebuje terapii grupowej z balonikami. Takie manifestacje traktuje jako wyraz słabości, a z takimi „przemarszami” nie utożsamia się i nie ma potrzeby pokazywać się społeczeństwu, czyli manifestować swojej niewiary, bo to absurd i nonsens.

Nie potrzebuje też obliczać, ilu to nas jest (dwustu czy trzystu)? Bo jeśli Boga nie ma, to po co ma manifestować, po co ma się fatygować na ulicę, skoro On nie istnieje?

Dlatego wspomniania grupka ateistami nie była. Natomiast trzeba przyznać, że na pewno była antyklerykałami.

Jednak tu też wyziera absurd i niekonsekwencja.

Aktywiści z tej branży zaprzeczają swoim własnym założeniom i hasłom. To właśnie oni najgłośniej krzyczą, żeby wiara, religia były sprawą prywatną, aby Kościół zamknąć w świątyni, a wierzących w domach prywatnych.

A tu proszę, sami wychodzą ze swoją „filozofią niewiary” na zewnątrz, by ją głosić. Zatem jak to jest?

Jedni mogą, inni nie?


Rozwiane wątpliwości

Genderyzm ma te same źródła, co faszyzm i komunizm mówi profesor z Uniwersytetu Georgetown.


Prof. Modelska-Creech wystąpiła w kościele z prelekcją "Destruktywne
ideologie XXI wieku, mające na celu przejęcie dziedzictwa duchowego i
materialnego narodów." Organizatorami spotkania byli proboszcz ks. Marek
Wyszomierski, Krzysztof Dziwisz, radny Żyrardowa oraz Tadeusz Milewski.

Spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem ze strony mieszkańców, a
wśród zgromadzonych pojawili się także przedstawiciele władz, m.in.
wicestarosta żyradowski Krzysztof Ciołkiewicz, członek zarządu powiatu
Mieczysław Gabrylewicz i Bogdan Zieliński, przewodniczący Rady Miasta
Żyrardowa.

W trakcie wystąpienia prelegentka nie tylko przedstawiła aktualne
zagrożenia wynikające z niektórych ideologii, jak np. ideologia gender,
ale także ukazała genezę ich powstania. Zdaniem prelegentki, genderyzm
ma te same źródła co narodowy socjalizm i socjalizm międzynarodowy.
Wspólnych źródeł tych trzech ideologii należy szukać w marksizmie.

Prof. Modelska-Creech stwierdziła, że narodowy socjalizm, tzn. faszyzm
charakteryzował się walką ras. Socjalizm międzynarodowy, czyli komunizm
był walką klas społecznych. Natomiast genderyzm to nic innego, jak walka
płci.

Zdaniem pani profesor wszystkie te ideologie opierają się na negowaniu
tradycyjnych wartości tj. rodziny czy małżeństwa, a kluczowym dla nich
jest ateizm.

Ideologia gender nie ma ani podłoża naukowego, związanego z logiką i 
prawami biologii, ani duchowego, związanego z prawem objawionym,
jakiejkolwiek religii.

Tłumaczyła, że takie ideologie są wymyślane, by wprowadzić chaos w
społeczeństwie, który doprowadzi do podziału i zniszczenia rodziny,
podstawowej struktury zapewniającą człowiekowi bezpieczeństwo.

Dąży się w ten sposób do zatracenia jakiejkolwiek tożsamości człowieka
oraz do stworzenia konfliktów w społeczeństwie, które w dalszej
kolejności ułatwią kontrolowanie człowieka i manipulowanie nim.

Spotkanie trwało ok. 1,5 godz. Niestety nie dało zgromadzonym
odpowiedzi na wszystkie pytania, jednakże zainteresowani mogli po
półgodzinnej przerwie spotkać się z prof. Modelską-Creech w sali
multimedialnej parafii. Tam już był czas na bardziej szczegółowe pytania
i wyjaśnienie wszelkich wątpliwości, a rozmowy trwały do późnego
wieczora.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

W Poznaniu zawiązał się komitet patriotyczny dla obrony księdza Małkowskiego po sławnym kazaniu wygłoszonym na Poznańskich Winogradach / dzielnica akademików / dzielnica willowa poznańskich naukowców/ w parafii kościoła pw. Jana Bosko w Poznaniu

 obszerny opis prowokacji na mszy w Poznaniu

Krucjata Różańcowa za Ojczyznę zaprosiła do Poznania ks. Stanisława Małkowskiego jako propagatora modlitwy różańcowej za Ojczyznę oraz jako kapłana, który poprowadzi  nasz 18-ty Pokutny Marsz Różańcowy

Ksiądz zaproszony został do trzech kościołów celem rozpropagowania w Poznaniu Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę.

W sobotę 15-go miał homilie i Msze św. w kościele pw. Jana Bosko u ks. Salezjanów. Pierwsza o 12- tej druga o 18-tej.
 
O godz. 18-tej gdy powtarzał dokładnie tę samą homilię i mówił o zwycięstwach różańcowych w świecie[Lepanto, Wiedeń, Austria 1949-54, Filipiny 1983 r,  Węgry (Na Węgrzech w ciągu czterech lat do Krucjaty Różańcowej przyłączyły się dwa miliony ludzi md ) i w Polsce ].

Nagle wstał człowiek ok. 60-tki, jak potem się okazało, nieznany
wiernym, który rozdarł się na cały kościół z końcowych ławek i
wrzeszczał, że on żyje w wolnej Polsce a  ksiądz ma przestać mówić takie
bzdury.Rozległy się oklaski z grupki osób, które chyba z nim przyszły.

 

Ks. SM. wstrzymał oddech, ksiądz miejscowy nie odezwał się wcale.
Ksiądz Stanisław Małkowski skończył homilię po  zakończonym wątku.

Tymczasem prowokator zakłócający świętość miejsca i odprawianej Ofiary
Chrystusa wstał i ostentacyjnie, głośno wyszedł, a za nim ok. 40 osób.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

10. Szanowny Panie Michale

wstyd tylko za proboszcza w kościele na Winogradach w Poznaniu, który wystraszył się Gazety Wyborczej i nie uczestnicząc w tej Mszy, dał fałszywe świadectwo, pod gradem oskarżeń prowokatorów. Ludzie małej wiary sami szkodzą KK.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. "Nasz Dziennik" gazetą


"Nasz Dziennik" gazetą "zniewoloną"? "Rozumiem, że błądził przez cztery lata?"

"Nasz Dziennik" gazetą "zniewoloną"? "Rozumiem, że błądził przez cztery lata?"
Dyskusja w "Kropce nad i" o ostatnich artykułach gazety.
zobacz więcej »

"Nasz Dziennik" zmienił nurt?

- Teza, którą sformułował "Nasz
Dziennik" jest potwierdzeniem tezy, które formułowały od czterech lat
gazety, które nazywa pan "gazetami zniewolonymi" - stwierdziła Pitera.

-
Czy "Nasz Dziennik" już wszedł do tego nurtu i też stał się "gazetą
zniewoloną"? Rozumiem, że błądził przez cztery lata? - pytała
retorycznie posłanka PO.

- Interesuje mnie jaki jest powód i jakie są przesłanki, bo nie słyszałam o żadnych nowych dowodach w tej sprawie - dodała.

Poseł Jaworski nie zgodził się z opinią, że zmiana retoryki "Naszego
Dziennika" wiąże się z faktem, że na listach PiS do Parlamentu
Europejskiego nie znalazły się osoby związane z Radiem Maryja lub
dostały słabe miejsca.

- Dziennikarze działają na swój własny rachunek i piszą na te tematy, które ich interesują - skwitował.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Witam, zapraszam do

Witam, zapraszam do zapoznania się z opublikowanym na naszej stronie wywiadem z Ks. Stanisławem Małkowskim w którym porusza temat przerwanej Mszy Świętej w Poznaniu oraz komentuje sytuację na Ukrainie.
Wywiad możecie Państwo znaleźć pod linkiem:
http://wobronietradycjiiwiary.wordpress.com/2014/04/01/ks-malkowski-o-sy...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. neofita Palikot




Formuła kompromisu z Kościołem,
kapitulacji wobec Kościoła, której do dziś pozostają wierni
najwybitniejsi przedstawiciele polskiej inteligencji, uległa całkowitemu
wyczerpaniu.

Adama Michnika szanuję za to, co w życiu przecierpiał i czego dokonał. Trudno mi się jednak zgodzić ze zdaniem, od którego rozpoczyna się wywiad z nim w "Gazecie Wyborczej"
("Polska bez Kościoła to czarny obraz", "Polityka Ekstra", 19 marca).
Brzmi ono: "Kościół to jedyne miejsce, do którego zwykły Polak
przychodzi co niedziela i dowiaduje się, gdzie jest dobro, a gdzie zło".


Ta diagnoza nie odpowiada polskiej rzeczywistości, którą znamy.
Po pierwsze, Kościół ojca Rydzyka to na pewno nie jest miejsce, w którym
"zwykły Polak dowiaduje się, gdzie jest dobro, a gdzie zło". Tak samo
jak nie jest takim miejscem Kościół abp. Wesołowskiego i ks. Gila czy
Kościół ks. Oko, gdzie odziera się z godności ludzi za to tylko, że są
homoseksualistami.

Tomasz Dostatni OP, dominikanin

Prowadzenie rozmów politycznych przez ks.
Tadeusza Rydzyka z szefem partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosławem
Kaczyńskim nie powinno ujść naszej uwadze.

Który z politycznych przyjaciół Radia
Maryja i jakie miejsce zajmie na listach wyborczych do europarlamentu,
stało się przedmiotem politycznego targu między duchownym katolickim a
szefem partii. Ten typ działania jest w sprzeczności z kodeksem prawa
kanonicznego (kan. 287 par. 2), który zabrania czynnego angażowania się
duchownych katolickich w działalność polityczną. Chyba że dla ważnej
przyczyny mają oni zgodę swojego ordynariusza.

wSieci”: Kazek idzie w biznes: czy
posada sekretarza rady nadzorczej Krakchemii to nagroda dla ks. Sowy za
konsekwentne popieranie PO?

fot. wPolityce.pl

fot. wPolityce.pl

Kto wysunął kandydaturę ks. Sowy na stanowisko
sekretarza Rady Nadzorczej Krakchemii? W Krakowie aż huczy od plotek,
że ta posada to nagroda dla ks. Kazimierza za konsekwentne
popieranie Platformy Obywatelskiej.

Ks. Kazimierz Sowa został członkiem rady nadzorczej jednej ze spółek notowanych na giełdzie.
– Znam właściciela, dostałem propozycję, zgodziłem się – tłumaczy
duchowny. Krakowska ulica pyta: czy to nagroda za wspieranie PO?

— pisze w tygodniku „wSieci” Marcin Wikło.

Nie mamy rzecznika prasowego. Co chciałby pan wiedzieć?

— rzuca nieco zniecierpliwiona pani w sekretariacie KrakChemii SA.

Chciałbym wiedzieć, jak doszło do tego, że ks. Kazimierz Sowa został członkiem Rady Nadzorczej KrakChemii”

— mówię, cierpliwie znosząc jej irytację.

Proszę pana…. Pan Kazimierz Sowa… Czy też ks. Kazimierz Sowa nie jest członkiem zarządu naszej firmy i nie mamy nic do powiedzenia w tej sprawie.

Dostaję jednak adres mejlowy, na który miałem wysłać szczegółowe pytania. Pytania, które przekazałem Sebastianowi Dulewiczowi, rzecznikowi ds. relacji inwestorskich KrakChemii SA, sformułowały w zasadzie osoby, z którymi rozmawiam o funkcji rzeczonego kapłana w radzie nadzorczej tej spółki.

Kto wysunął kandydaturę ks. Sowy na stanowisko sekretarza Rady
Nadzorczej Krakchemii? Jakie predyspozycje zawodowe/personalne/inne
przeważyły, że uznaliście Państwo, iż ks. Kazimierz Sowa będzie
odpowiednim kandydatem na to stanowisko? Czy uważają Państwo, że to jest
poprawna sytuacja, kiedy ksiądz katolicki obejmuje takie stanowisko?

W Krakowie aż huczy od plotek, że ta posada to nagroda dla ks. Kazimierza za konsekwentne popieranie Platformy Obywatelskiej. Duchownemu bardzo jednak zależy na tym, aby w całej sprawie nie doszukiwać się drugiego, a w szczególności politycznego dna.

Nie ukrywam, że znam właściciela, Jerzego Mazgaja, i tyle… Dostałem propozycję i się zgodziłem

— mówi ks. Sowa.


ateiści szykują proces przeciw ks. prof. Dariuszowi Oko.

O sprawie informuje tygodnik „Polityka”,
która entuzjazmuje się faktem, że Polskiego Stowarzyszenie Racjonalistów
przygotowuje pozew przeciw ks. Dariuszowi Oko. Powodem są ostre
wypowiedzi duchownego na temat ateistów i ateizmu. - To jest poważny
problem, bo w prawicowym dyskursie od dłuższego czasu. I to nie bez
udziału ludzi Kościoła, narasta język nienawiści. Ks. Oko przekroczył
wszelkie granice i brak reakcji byłby zgodą na obecność prawicowych
ekstremistów w samym centrum debaty publicznej – podkreśla w „Polityce”
Maciej Psyk z portalu wystap.pl.




Ksiądz oskarżony o molestowanie nieletnich uniewinniony

Ksiądz oskarżony o molestowanie nieletnich uniewinniony

Wyrok w sprawie nagłośnionej przez GW.

Sprawa rzekomego molestowania dzieci przez księdza Andrzeja,
założyciela i b. dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie,
stała się głośna, gdy opisała ją w 2008 r. "Gazeta Wyborcza". Dziennik
pisał m.in., że przez wiele lat sprawa miała być ukrywana przez księży.

Subsydiarny akt oskarżenia ws. duchownego wniósł pełnomocnik
pokrzywdzonego. Akt taki może wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z
oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy dwukrotnie odmówi tego
prokurator (po uprzednim wykorzystaniu drogi zażalenia sądowego).

Jak dodał Tomala, wyrok zapadł w ubiegłym tygodniu, po trwającym kilka
lat procesie. Sprawa była prowadzona w trybie niejawnym i nie znam
uzasadnienia decyzji sądu - zaznaczył. Wyrok jest nieprawomocny; termin
złożenia zażalenia upływa w środę.

Szczecińska prokuratura na początku 2010 r. umorzyła ostatecznie w
całości śledztwo dotyczące domniemanego molestowania dzieci przez
księdza Andrzeja D. Śledztwo umorzono po raz pierwszy rok wcześniej,
ponieważ część zdarzeń będących jego przedmiotem uległa przedawnieniu. W
pozostałych przypadkach brak było znamion przestępstwa czy jego
dowodów.

Od tej decyzji odwołał się w imieniu dwóch pokrzywdzonych ich
pełnomocnik. Postanowienie o umorzeniu zostało przez sąd uchylone w
zakresie wątku dotyczącego jednego pokrzywdzonego. Sąd zlecił wówczas
wykonanie dodatkowych czynności, które nie doprowadziły do ustalenia, że
zostało popełnione przestępstwo.

W całym śledztwie przesłuchano ok. 120 świadków, w tym wychowanków
księdza, ich rodziny oraz wychowawców z prowadzonej przez D. placówki.

Kuria szczecińska informowała wówczas, że trwa proces kanoniczny w
sprawie rzekomego molestowania dzieci, zgodnie z instrukcjami Stolicy
Apostolskiej przewidzianymi w takich wypadkach, a sprawa jest
nadzorowana przez Watykan. Kuria nie komentuje wyroku szczecińskiego
sądu.

Ksiądz Andrzej D. jest obecnie dyrektorem Instytutu Medycznego im. Jana
Pawła II w Szczecinie. Wcześniej pełnił m.in. funkcje dyrektorskie w
szkołach katolickich w Szczecinie. Duchowny od dłuższego czasu nie ma
kontaktu z młodzieżą, a także nie sprawuje żadnych zadań
duszpasterskich, jedynie administracyjne w w archidiecezji.

Sprawa księdza D. stała się głośna w marcu 2008 r. Głos w niej, oprócz
mediów, zabierała strona kościelna i politycy. W obronie duchownego
stawali niektórzy jego byli wychowankowie.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Kardynał Wojtyła mówił o tym

Kardynał Wojtyła mówił o tym blisko 38 lat temu. „Nie sądzę, by szerokie kręgi społeczeństwa zdawały sobie z tego w pełni sprawę…”

Stoimy w obliczu największej w dziejach konfrontacji, przez jaką przeszła ludzkość. Nie sądzę, by szerokie kręgi społeczeństwa czy szerokie kręgi wspólnoty chrześcijańskiej zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stajemy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią i anty-Ewangelią.

Karol kard. Wojtyła, Kongres Eucharystyczny w Filadelfii, 9 listopada 1976 r.

http://niezlomni.com/?p=8568

Jan Paweł II do młodych:
"Do was, do was należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji - zaporę tym wadom społecznym, których ja tu nie będę nazywał po imieniu, ale o których wy sami doskonale wiecie. Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród okresowa demoralizacja. Dzisiaj, kiedy zmagamy się o przyszły kształt naszego życia społecznego, pamiętajcie, że ten kształt zależy od tego, jaki będzie człowiek. A więc: czuwajcie!"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. :)) leżę i płaczę ze śmiechu, dzisiaj nie 1 kwietnia :))

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Ks. Boniecki: W Kościele też

Ks. Boniecki: W Kościele też jest podział. I nie dotyczy prawd wiary. Dotyczy Prawa i Sprawiedliwości
Piotr Markiewicz
"Mimo wysiłków takich ludzi Kościoła jak kardynał Kazimierz Nycz, który konsekwentnie stara się pozostawać poza sporami i o smoleńskiej katastrofie zawsze mówi w perspektywie religijnej, podział w naszym Kościele istnieje" - pisze w najnowszym "Tygodniku Powszechnym" ks. Adam Boniecki.
Ksiądz Boniecki we wstępie do najnowszego "Tygodnika Powszechnego" komentuje zaangażowanie polityczne księży. Nawiązuje przy tym do katastrofy smoleńskiej i nadchodzących obchodów jej czwartej rocznicy.

"W katedrze warszawskiej (15 sierpnia 2013 r.) o. Aleksander Jacyniak SJ mówił o tajemniczej 'obfitości zgonów' osób, które związane były z katastrofą smoleńską, i dowodził, że oficjalne wersje ich śmierci nie są wiarygodne. Ten wątek oczywiście podchwyciły 'Nasz Dziennik' i 'Gazeta Polska Codziennie'. Mszą św. rozpoczynano lub kończono manifestacje, takie jak Marsz Smoleński w Częstochowie pod hasłem 'Żądamy prawdy o Smoleńsku'" - wylicza duchowny.Podział w Kościele? Tak, ale wokół PiS

Zdaniem Bonieckiego duchowni zaczęli angażować się w "wojnę smoleńską", chociaż nie wszyscy. Np. poza sporami o Smoleńsk pozostawał ks. Nycz. Przy tym ks. Boniecki zauważa, że w Kościele jest widoczny podział. Ale... bynajmniej nie dotyczy on doktryny czy kościelnej dyscypliny. "Ten podział jest podziałem politycznym między zwolennikami PiS-u i jego przeciwnikami" - podkreśla Boniecki.

I puentuje, że może jest tylko sporem między słuchaczami Radia Maryja i resztą.
Podział w Kościele? Tak, ale wokół PiS

Zdaniem Bonieckiego duchowni zaczęli angażować się w "wojnę smoleńską", chociaż nie wszyscy. Np. poza sporami o Smoleńsk pozostawał ks. Nycz. Przy tym ks. Boniecki zauważa, że w Kościele jest widoczny podział. Ale... bynajmniej nie dotyczy on doktryny czy kościelnej dyscypliny. "Ten podział jest podziałem politycznym między zwolennikami PiS-u i jego przeciwnikami" - podkreśla Boniecki.

I puentuje, że może jest tylko sporem między słuchaczami Radia Maryja i resztą.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,15771189,Ks__Boniecki__W_Kosciele_tez...



Wierzę, że myślenie Adama Michnika, zaprezentowane w ostatnim wywiadzie, nieideologiczne, uczciwe intelektualnie, otwarte na współczesność, będzie miało coraz większe znaczenie. A w polskim Kościele będzie malał wpływ ludzi monologu - pisze o. Maciej Zięba, dominikanin
Dyskurs publiczny ostatniego ćwierćwiecza w naszym kraju zdominowali "ludzie monologu". To "ludzie, którzy wiedzą"; rozmowy potrzebują wyłącznie po to, by wypowiedzieć własne racje, a rozmówców - by ich atakować i w karykaturalny sposób objawiać nędzę ich poglądów. Tacy ludzie bywają potrzebni mediom i partiom politycznym. Źle jednak służą debacie publicznej.

Monologi

W samym Kościele "ludzie monologu" nie tyle są liczni, co silnie obecni w sferze publicznej. Wielu ma poglądy tradycjonalistyczne, uważając, że od Soboru Watykańskiego II hydrze modernizmu wyrosły kolejne głowy. Wielu - wbrew katolickiej nauce społecznej - dla zwiększenia oddziaływania katolicyzmu wiąże działanie Kościoła z konkretną partią...

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15771342,Chce_dialogu_Kosciola_z_lewica.html#...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Michniki boją się egzorcyzmów? Nic dziwnego

Módlmy się o to, żeby z tych śmierci, pierwszego i drugiego Katynia,
wyrosło dobro, tak jak z krzyża zmartwychwstania. Może to być dobro
obudzenia polskich sumień, polskiej woli, aby żyć - mówi ks. Małkowski. Opowiedział też anegdotę o więźniu "Janku Usypiaczu", który w pociągach usypiał i okradał biznesmenów. Po co ta historia?

- Otóż jesteśmy poddani działaniu "Donka usypiacza"
- mówi ks. Małkowski, a tłum wybucha śmiechem. - A chodzi tu o bardzo
ważną sprawę. O polskie życie, polską własność i polską godność. Tracimy
je i możemy do reszty stracić, jeżeli pozwolimy na działalność tego i
innych usypiaczy - powiedział ks. Małkowski.

Swój wywód
kontynuował jeszcze przez kilka minut. A potem odmówił dwa egzorcyzmy.
Żeby złe duchy opuściły "pałac namiestnikowski" i "dom uciech"
Krakowskie Przedmieście 55.

Sytuację, w której w takim miejscu
powstaje "dom uciech" porównał do "okupacji hitlerowskiej".Następnie
zaintonował Apel Jasnogórski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Do jakiego Kościoła

Do jakiego Kościoła należysz?

Wypowiedzi ks. Adama Bonieckiego KOMENTUJE dr Tomasz M. Korczyński

Czytam ze zdumieniem kolejne koncepcje ks. Adama Bonieckiego
rozpowszechniane głównie w liberalnym „Tygodniku Powszechnym”, który
jako organ propagandowy stara się co tydzień przekonać swoich
czytelników, że z katolicyzmem ma niewiele wspólnego.

Były redaktor naczelny wypowiada, nie tylko w tym dziwnym medium,
nonsensy, które może i na pierwszy rzut oka są zabawne, ale stanowią
wodę na młyn dla wrogów Kościoła i sieją zamęt.

Cieszę się jednak, że pomimo wyrzuconych z siebie resentymentów i
oskarżeń wobec osób, które głęboko przeżyły śmierć naszych elit w
katastrofie smoleńskiej, udało się księdzu Bonieckiemu wydobyć z siebie
następujące słowa: „Ale druga strona długo lansowała tezę o wymuszeniu
na pilotach przez Lecha Kaczyńskiego lub jego otoczenie decyzji o
lądowaniu mimo niesprzyjających warunków. To też było nieprzyzwoite”.

Wprawdzie słowo „nieprzyzwoite” wobec całego jadu nienawiści,
kłamstwa, pomówień, ośmieszania, jaki został wylany na zmarłych w
kwietniu 2010 roku w Smoleńsku przez dziennikarzy establishmentu
medialnego i polityków różnej maści, to raczej za słabe określenie.

Poza tym współtworzenie i podtrzymywanie przez ks. Bonieckiego
sztucznego podziału politycznego na polskiej scenie politycznej, czyli
na PO i PiS, to kompletne nieporozumienie, a jednocześnie popieranie tej
„dziwnej koalicji”, która tworzy fałszywe przekonanie, że nie ma innego
wyboru, jak głosowanie wyłącznie na jeden z dwóch zwalczających się
obozów.

Ksiądz Boniecki uważa, że „w naszym Kościele istnieje podział”

Głównym jednak wątkiem poruszonym przez ks. Bonieckiego jest „podział
w naszym Kościele”. Rozumiem, że dla Bonieckiego to nowe zjawisko, tak
jakby historia Kościoła nie była historią podziałów. Jednak tym razem to
nie dogmaty, prawdy wiary ani kościelna dyscyplina są tego przyczyną,
ale rzekomy podział polityczny, i to jeszcze na jaką skalę!

Podział polskich katolików, według Bonieckiego, wyznaczony jest przez
zwolenników PiS oraz jego przeciwników, przez słuchaczy Radia Maryja i
resztę.

Podpowiem tu ks. Bonieckiemu, bo może tego nie zauważył, że jest jeszcze więcej podziałów w naszym Kościele.

Oto są katolicy, którzy preferują jeść pączki z nadzieniem różanym, a
inni z marmoladą. Są też katolicy, którzy wolą Real Madryt, a inni
Barcę. Podział w naszym Kościele ukształtowany jest przez tych, którzy
czytają z rozbawieniem komentarze ks. Bonieckiego, i przez tych, którzy w
ogóle tego nie robią (myślę, że sporo jest takich…).

W końcu w Kościele są też tacy, co do kościoła w niedzielę idą pieszo, a inni pod świątynie podjeżdżają samochodami!

Powyższe „podziały” są taką samą bzdurą, jaką wypowiedział ks. Boniecki, i można owe „podziały” mnożyć w nieskończoność.

Wiemy jednak, dlaczego ks. Boniecki takie nonsensy rozpowszechnia.
Robi to tylko po to, aby podgrzewać atmosferę przed kolejną rocznicą
katastrofy smoleńskiej, po to, aby podrzucić amunicję „Gazecie
Wyborczej” i innym mediom cywilizacji śmierci.

W odróżnieniu jednak od „Gazety Wyborczej” ks. Boniecki jest
groźniejszy o tyle, że należy do Kościoła jako kapłan katolicki i
dzielenie przez niego społeczeństwa na lepszych i gorszych, na dobrych i
wrogów, na wartościowych i mało wartościowych, na dobrych biskupów i na
złych jest główną domeną centrolewicy, z Platformą Obywatelską na
czele, i nie godzi się księdzu tak postępować.

A tak na marginesie, przy okazji nawiązania przez byłego redaktora
naczelnego „Tygodnika Powszechnego” do owej „dyscypliny kościelnej”.

Czy właściwie ks. Boniecki swoją działalnością publicystyczną do
dyscypliny kościelnej się dostosowuje i jej się podporządkowuje?

dr Tomasz M. Korczyński

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Żakowski pyta min. Trzaskowskiego, czy można wyrejestrować Kości

Żakowski pyta min. Trzaskowskiego, czy można wyrejestrować Kościół Katolicki


Wg szef MAiC rejestracja Polskiego
Kościóła Latającego Potwora Spaghetti może doprowadzić do "naruszenia
uczuć religijnych Polaków". - Jeżeli będziemy dopuszczać parodie i
traktować je jak inne związki wyznaniowe, to będzie ślepy zaułek -
argumentował minister w TOK FM. Ale wg Jacka Żakowskiego - trzymając się
tych kryteriów - można byłoby postulować... "wyrejestrowania Kościoła
Katolickiego".

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji po decyzji sądu administracyjnego musi ponownie zająć się wnioskiem Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti o wpis do rejestru wyznań.


- Nie wiem, czy podtrzymamy stanowisko o odmowie. To bardzo
trudna decyzja. Myślę, że jedna analiza ekspertów nie wystarczy. Ale
uważam, że rejestrowanie tego typu związku to droga donikąd, bo zaraz
pojawią się inne tego typu inicjatywy. A państwo polskie jest instytucją
poważną - powiedział minister Rafał Trzaskowski w "Poranku Radia TOK
FM".(..)
Pułapka

Jednak
według Jacka Żakowskiego takie myślenie niesie ze sobą poważne ryzyko. -
Gdyby dziś zrobić analizę Kościoła katolickiego, to łatwo byśmy się
przekonali, że duża część kazań jest sprzecznych z misją chrześcijaństwa
- są m.in. pełne nienawiści.
Okazałoby się, że akceptują to władze
Kościoła. Mówiąc krótko, duża część duchowieństwa nie reprezentuje idei,
na podstawie których korzysta z różnych przywilejów, przyznawanych
Kościołom. I można byłoby wyrejestrować Kościół katolicki - spekulował
gospodarz "Poranka Radia TOK FM". Dodając, że pokazuje "ryzyka
racjonalnego rozpatrywania nieracjonalnej sfery życia".

-
Mając świadomość różnych słabości Kościoła katolickiego, nie ma
wątpliwości, że to poważny kult religijny
- odpowiedział min. Rafał
Trzaskowski.

Podyskutujmy


Mimo dużego sceptycyzmu wobec Kościoła Latającego Potwora
Spaghetti szef MAiC uważa, że sprawa rejestracji może przynieść
pozytywne skutki. - Przeczytałem osiem zaleceń pastafarian i to na pewno
powinno skłaniać do refleksji na temat miejsca Kościoła w nowoczesnym
społeczeństwie, stosunków między państwem a związkami wyznaniowymi. Może
to wyzwolić debatę. Ale jest pytanie, w jakim kierunku ona pójdzie.
Jeśli w kierunku dezawuowania istniejących religii, to nic mądrego się z
tego nie urodzi. Ale jeśli skłoni do sensownej rozmowy - to czemu nie -
mówił minister w TOK FM.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,15780318,Zakowski_pyta_min__Trzaskows...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. KOŚCIÓŁ MICHNIKOWY BOI SIĘ PRAWDY I EGZORCYZMÓW :)




Po katastrofie smoleńskiej są dwie Polski w Polsce. I dwa Kościoły w Kościele. Jeden pamięć ofiar czci modlitwą i milczeniem. Drugi katastrofę wykorzystuje do ataku na feministki, a przed Pałacem Prezydenckim odprawia egzorcyzmy. Niestety, głos tego pierwszego jest tak słaby, że prawie go nie słychać.
Występy smoleńskie zaczął w czwartek po południu w warszawskiej archikatedrze biskup Antoni Pacyfik Dydycz, dziś senior diecezji drohiczyńskiej. Biskup znany jest z sympatii do mediów ojca...

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15781831,Szalony_show_Kosciola_Smolenskiego__...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Gender w II wieku :)) wg michników

Naukowcy, którzy badali fragment koptyjskiego papirusu, na którym widnieje napis: "Jezus rzekł do nich: Moja żona", stwierdzili, że znalezisko najprawdopodobniej jest autentyczne. Do tej pory podejrzewano, że pokazany w ubiegłym roku papirus to falsyfikat.
Budzące kontrowersje znalezisko zostało zaprezentowane opinii publicznej w 2012 roku przez Karen King z Uniwersytetu Harvarda. Według niej ten pochodzący z IV wieku n.e. fragment pisma jest kopią części "Ewangelii żony Jezusa". Ta z kolei miała powstać w II wieku.

- Tradycja chrześcijańska utrzymuje, że Jezus nie był żonaty, choć nie ma na to żadnych konkretnych dowodów - mówiła wówczas prof. King. - Ten fragment pokazuje jednak, że niektórzy chrześcijanie w II w. mogli twierdzić, że jednak miał żonę - podkreślała.Od tamtej pory zespoły naukowców z różnych uniwersytetów badały fragment zagadkowego papirusu. Z analiz wynika, że i papirus, i atrament, którym wykonano napis, nie powstały wcześniej niż w IX wieku. Język i styl pisania odpowiadają temu okresowi. Zdaniem Karen King z badań wyraźnie wynika, że papirus powstał w starożytności.

W ocenie ekspertki papirus absolutnie nie powinien być traktowany jako dowód na to, że Jezus rzeczywiście miał żonę. Jak twierdzi, świadczy to raczej o tym, że już bardzo dawno temu istnieli chrześcijanie, którzy dyskutowali o roli kobiety i małżeństwa w Kościele.

Małżeństwo Jezusa to powracający temat

Właścicielem fragmentu papirusu, nie większego niż karta kredytowa, jest anonimowy prywatny kolekcjoner. Zwrócił się on do naukowców z Harvardu z prośbą o przetłumaczenie i ustalenie czasu powstania przedmiotu.

Pogląd, że Jezus miał żonę, zawarty jest m.in. w książce bestsellerze "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna. Jego zdaniem temat ten przewija się w ewangeliach gnostyków. Do tego ówczesne zwyczaje zabraniały mężczyźnie pochodzenia żydowskiego bezżenności.

- Mam nadzieję, że z pytania o autentyczność papirusu przejdziemy teraz do rozważań o jego znaczeniu dla historii chrześcijaństwa - uważa King. - Dlaczego to, czy Jezus był żonaty czy nie, ma aż tak duże znaczenie? Dlaczego reakcja ludzi na te doniesienia jest tak niesamowita? - pyta retorycznie profesor.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Celiński, ten co rzuca kur...ami i melexowy Karski

Wyborcze studio TVN24

Egzorcyzmy w smoleńską rocznicę. "Po prostu zwariował"<br />

Egzorcyzmy w smoleńską rocznicę. "Po prostu zwariował"

- Ksiądz Małkowski miał dobry okres w swoim życiu (...),
potem po prostu zwariował - powiedział w "Faktach po Faktach"
Andrzej...
czytaj dalej »
W czwartek wieczorem po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego przed Pałacem
Prezydenckim ksiądz Stanisław Małkowski odprawił egzorcyzmy, aby złe
duchy opuściły ojczyznę, Pałac Namiestnikowski (prezydencki - red.) i
pobliski klub go-go. - Mocą Bożą strąć ich do piekła - wzywał ze sceny
ksiądz. Duchowny przybył na Krakowskie Przedmieście na zaproszenie PiS.

Kandydat
PiS do europarlamentu prof. Karol Karski przekonywał, że w czasie
czwartkowego przemówienia zaprezentowano "wielość poglądów" i nie
chciał wprost odnieść się do wystąpienia. - Nie jestem rzecznikiem
kurii archidiecezji warszawskiej - powiedział.

Karski nie chciał
odpowiedzieć, czy bulwersują go poglądy duchownego. - Z pewnością nie
mam takiej wiedzy, aby takie cechy przypisywać prezydentowi
Komorowskiemu - wyjaśnił.Andrzej Celiński powiedział, że od przynajmniej 25 lat wystąpienia
księdza wzbudzają ogromne kontrowersje. - Mamy do czynienia z tego typu
wystąpieniami, które nie świadczą o zdrowiu psychicznym - argumentował
Celiński.

Dodał, że biskup diecezjalny powinien wyciągnąć wnioski z zachowania podległego mu duchownego.

Zgodził
się z nim Janusz Zemke (kandydat SLD do PE), który stwierdził, że
chciałby, żeby rzecznik kurii odniósł się do poglądów zaprezentowanych
przez duchownego. - To jest pytanie, czy to jest wystąpienie
indywidualne księdza, czy też z nim się utożsamia kuria - powiedział. -
Kapłan występował w szatach liturgicznych, traktowany jest przez ludzi
jako ktoś związany blisko z kościołem.

Określił wystąpienie
księdza mianem "ataku w niecny sposób" na urzędującego prezydenta.
Podkreślił, że odebrał to "z niesmakiem".

I dodał: - Uważam, że
takie wystąpienie bez reakcji przedstawicieli Kościoła nie powinno
pozostać. Tak nie może być, że każdy sobie wali w prezydenta i jeszcze w
tak okrutny sposób.


Żenujące "Wiadomości". Platformie chyba faktycznie niepotrzebne są
bezpłatne spoty wyborcze w TVP. Wystarczy Justyna Dobrosz-Oracz

Fakt iż ksiądz obecny na obchodach,
zasłużony kapłan Stanisław Małkowski, zaproponował zgromadzonym
odmówienie egzorcyzmów "aby różne złe duchy opuściły naszą ojczyznę",
redakcja "Wiadomości" uznała za najważniejszą i straszliwie gorszącą
informację ze spotkań gromadzących setki tysięcy Polaków.

  • Nasi opętani

    Poniedziałek. Wywiadem z poetą katastroficznym
    Wojciechem Wenclem tygodnik "wSieci" wprowadza w ekstatyczny nastrój
    smoleńsko-przedwyborczy....

    Paweł Wroński



  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    23. do czego wzywa Jan Filip Libicki ? Do mordu?

    Pora zrobić porządek z księdzem Małkowskim
    http://jflibicki.salon24.pl/578802,pora-zrobic-porzadek-z-ksiedzem-malko...

    Prawdziwą jednak „wisienką” na smoleńskim torcie były egzorcyzmy, odmawiane z ustawionej przed Pałacem Prezydenckim sceny przez księdza Stanisława Małkowskiego. Trudno uznać to zachowanie owego – niegdyś zasłużonego kapłana – inaczej niż skandalem lub czystym szaleństwem. Wiele wskazuje na to, że w głowie nieszczęsnego księdza Małkowskiego Polska, Pan Bóg, Smoleńsk, szatan i obecny rząd to jakiś jeden logiczny myślociąg.

    Ksiądz Małkowski kilka tygodni temu był przecież już autorem skandalu w jednej z poznańskich parafii, kiedy to, podczas jego kazania spora grupa wiernych zwyczajnie wyszła ze świątyni. Nie mnie pouczać kardynała Nycza, ale moim zdaniem – mimo wielkich zasług – pora już zrobić porządek z księdzem Małkowskim. Choćby przez nałożenie nań zakazu głoszenia kazań i odebranie mu misji kanonicznej. O to do Metropolity Warszawskiego bym apelował
    (.......)

    Panie Libicki !
    Ks. MAŁKOWSKIEGO STRASZYŁO JUŻ UB! Jak bł. ks. Jerzego Popiełuszkę !

    Nie idźcie ta drogą, chory człowieku, bo Bóg widzi i osądzi!
    (Ksiądz Stanisław Małkowski) na początku lat osiemdziesiątych XX
    wieku znalazł się na liście niewygodnych księży sporządzonej dla
    zastępcy dyrektora Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, pułkownika Adama Pietruszki, których zamierzano skrytobójczo zgładzić. Figurował na niej pod numerem pierwszym, przed księdzem Jerzym Popiełuszką”


    Wikipedia


    @Autor

    Dawajcie, Libicki, dzwońcie po Cybę czy po
    Piotrowskiego, który tam akurat ma wolne moce przerobowe. Zrobiło się
    porządek z księdzem Jerzym, to i zrobi się z księdzem Stanisławem, wasi
    ludzie mają doświadczenie.



    Sam nie wiem czy Libickim powinien zająć się lekarz, czy raczej
    prokurator. Może obaj, albo najpierw prokurator, a potem lekarz
    więzienny.

    BAT NA LEWAKA

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    24. TRZYDZIEŚCI SREBNIKÓW dla Judasza, 30 euro tylko dla idiotów?

    „Kto wystąpi z Kościoła w Wielki Czwartek, ten otrzyma 30 euro” - ateiści wypłacą pieniądze za apostazję w Wielki Czwartek

    Kto wystąpi z Kościoła w Wielki Czwartek, ten otrzyma 30 euro –

    pod takim hasłem członkowie ateistycznej Służby Uświadamiającej próbują zachęcić mieszkańców Düsseldorfu do oficjalnego odejścia od wiary. 30 euro pokryje koszt procedury urzędowej.

    Ateiści z Düsseldorfu postanowili zorganizować specjalną akcję uderzającą w obchody Wielkiego Tygodnia. Między 3 a 10 kwietniem zorganizowali serię spotkań i imprez, w tym projekcję filmów atakujących religię, zachęcając do dokonania w Wielki Czwartek… aktów apostazji. Nazwali go „Przez siedem dni być razem szczęśliwie i bezbożnie”.

    Większość mieszkańców Düsseldorfu to protestanci i katolicy. Tylko 6 proc. mieszkańców miasta określało się w 2007, podczas ostatnich badań, roku jako ateiści.

    ann/pch24.pl
    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/191171-kto-wystapi-z-kosciola-w-wielki...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    25. WYBORCZY KOŚCIÓŁ MICHNIKA :))

    Dyskusja wokół gender pokazuje strach, że ludzie chcą żyć zgodnie z tym, jak ich stworzył Pan Bóg. A on nigdy nie powiedział: ''Kochaj tylko tego bliźniego swego, który jest do ciebie podobny''. Z Różą Thun, działaczką opozycji PRL-owskiej, dziś europosłanką PO, rozmawia Małgorzata I. Niemczyńska

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    26. ks Małkowski o egzorcyzmach na Krakowskim Przedmieściu

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    27. kapłanki szatana Olejnik i Senyszyn atakują ks. Małkowskiego

    Emocje u M. Olejnik. Senyszyn: precz szatanie!
    Emocje wokół egzorcyzmów ks. Małkowskiego. Senyszyn: precz szatanie!

    - To był swego ro­dza­ju cyrk – stwier­dzi­ła po­słan­ka SLD Jo­an­na Se­ny­szyn. - Jeśli ktoś wie­rzy, to wie, że są duchy dobre i złe. (…) Pani się po­mie­sza­ło przez pie­nią­dze w Bruk­se­li – ri­po­sto­wał An­drzej Ja­wor­ski z PiS. Emo­cjo­nal­ną wy­mia­nę zdań w pro­gra­mie TVN24 "Krop­ka nad i" wy­wo­ła­ły eg­zor­cy­zmy ks. Sta­ni­sła­wa Mał­kow­skie­go, który w rocz­ni­cę smo­leń­ską na Kra­kow­skim Przed­mie­ściu w War­sza­wie mo­dlił się o to, aby zło opu­ści­ło Pałac Pre­zy­denc­ki."Aby złe duchy opuściły ojczyznę i różne takie budynki tutaj" - w takiej intencji zostały odmówione egzorcyzmy podczas obchodów czwartej rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem - przypomniała gościom Monika Olejnik, gospodarz programu. Była to swoista przenośnia, znalazła ujście nienawiść do PO i prezydenta Komorowskiego - powiedziała Senyszyn. Polityk dodała, że "nawet z punktu widzenia doktryny katolickiej, aby dokonać skutecznie egzorcyzmu, ksiądz Małkowski powinien mieć zezwolenie biskupa, a takiego nie ma".

    - Pani poseł brakuje tylko szklanej kuli – odpowiedział na interpretację eurodeputowanej Andrzej Jaworski. - Nie mówimy o duchach w ciele prezydenta Komorowskiego. Tu nie było egzorcyzmów. Każdy ma prawo do tego rodzaju modlitwy - bronił duchownego poseł PiS. Przekonywał, że egzorcyzmy, rozumiane inaczej niż obrzędy podczas opętania, są "częścią naszego życia". Twierdził, że pojawiają się "kiedy się żegnamy lub kropimy wodą święconą".

    Stwierdził, że "prezydent Komorowski od czasu do czasu też bierze udział w egzorcyzmach, bo spowiedź święta jest rodzajem egzorcyzmu". - Jeśli ktoś wierzy, wie, że są duchy dobre i złe - zaznaczył spokojnie.

    Posła rozjuszyły jednak słowa Joanny Senyszyn, w których - jak stwierdził - obraziła duchownego. - Ksiądz Małkowski albo się zatrzymał na jakimś etapie myśli, że skoro był kapłanem "Solidarności", to może sobie na wszystko pozwolić, albo - tak jak poseł Pawłowicz - chce zaistnieć i opowiada bzdury - powiedziała.

    - Gdy pani działała w PZPR, ksiądz Małkowski był na liście IV Departamentu jako pierwszy do zlikwidowania przez służbę bezpieczeństwa - wytknął poseł Jaworski. - Pani się pomieszało przez pieniądze w Brukseli - dodał ostro. Przypomniał też, że posłanka wolała zmienić okręg wyborczy i z krakowskiej listy startować w wyborach o Parlamentu Europejskiego.

    - Odejdź szatanie! - wykrzyczała na to trzykrotnie posłanka.

    - Nienawiść z pana się wylewa - dodała Senyszyn w dalszej części dyskusji o polskim Kościele, w której znów górę wzięły emocje.

    - Mogę pani tylko współczuć - skwitował Andrzej Jaworski.


    Egzorcyzmy przed Pałacem to "cyrk". Senyszyn odprawia swoje

    Egzorcyzmy przed Pałacem to "cyrk". Senyszyn odprawia swoje

    Znalazła ujście nienawiść do PO i do prezydenta Komorowskiego - mówiła w "Kropce nad i" Joanna Senyszyn (SLD), odnosząc się...
    czytaj dalej »

    "Cyrk"

    - To był swojego rodzaju cyrk - stwierdziła Joanna
    Senyszyn w "Kropce nad i". Jej zdaniem, dowodem na to była reakcja ludzi
    zgromadzonych przed Pałacem, którzy byli rozbawieni tą sytuacją. Jak
    mówiła, duchowny miał tak naprawdę na myśli osoby, a nie duchy. -
    Znalazła ujście nienawiść do PO i do prezydenta Komorowskiego -
    powiedziała Senyszyn i dodała, że jest to kompromitujące. Podkreślała także, że był to "element religii smoleńskiej". Jej - jak
    zaznaczyła - typowym przedstawicielem jest ks. Małkowski, pozwalający
    sobie na rzeczy, które w religii katolickiej nie są dozwolone. Dodała,
    ze zgadza się z tymi, którzy uważają, że duchowny powinien zostać
    odwołany. - Może chce zaistnieć i dlatego opowiada bzdury - stwierdziła.

    Egzorcyzmy Senyszyn

    Senyszyn zwróciła także uwagę na to, że
    ks. Stanisław Małkowski, w przeciwieństwie do innego duchownego - ks.
    Wojciecha Lemańskiego, który został usunięty z funkcji proboszcza
    parafii w Jasienicy za brak posłuszeństwa w stosunku do swoich
    przełożonych - nie ponosi konsekwencji za swoje zachowanie. Zdaniem
    Senyszyn ks. Lemański "mówił prawdę o kościele katolickim". - Mówił o
    tym jak bogacą się, nie europosłowie, tylko biskupi. Jakie prowadzą
    życie -  powiedziała.

    Andrzej Jaworski stwierdził z kolei: - Ja
    myślę, że pani majątek zdobyty w Brukseli jest dużo większy niż majątek
    biskupów, o których pani ciągle mówi.

    - Tak bardzo to pana boli? - dopytywała Senyszyn.

    -
    Nie boli mnie, tylko jeżeli pani zagląda do kieszeni biskupów, to
    porównajmy, jaki majątek mają biskupi, a jaki ma pani - tłumaczył.

    - Trochę kultury. Odejdź szatanie - powtarzała Senyszyn. - Proszę się uspokoić - zwrócił się do niej Jaworski.

    Senyszyn wypędza szatana. Błazenada eurodeputowanej przekroczyła granice dobrego smaku

    · aktualizacja: 14 kwietnia 2014, 23:55

    fot. wPolityce.pl/ TVN24

    fot. wPolityce.pl/ TVN24

    Szyderstwa z egzorcyzmów księdza Małkowskiego to dyżurny temat szyderstw lewicy i mainstreamu  od 10 kwietnia. Tym razem z okazji do drwin skorzystała Joanna Senyszyn, która „wypędzała szatana” z Andrzeja Jaworskiego. Ubaw po pachy…

    Joanna Senyszyn, eurodeputowana SLD rzadko hamuje swój język. Za to chętnie szasta oskarżeniami o „mowę nienawiści”. Tak też było w dzisiejszej „Kropce nad i”. Gdy rozmowa zeszła na obchody rocznicy smoleńskiej wypaliła:

    Znalazła ujście nienawiść do PO i do prezydenta Komorowskiego

    — mówiła (odnosząc się do modlitwy, jaką w rocznicę katastrofy
    smoleńskiej odmawiał przed Pałacem
    Prezydenckim ks. Stanisław Małkowski.)

    To był swojego rodzaju cyrk

    — stwierdziła. Jej zdaniem, dowodem na to była reakcja ludzi
    zgromadzonych przed Pałacem, którzy byli rozbawieni tą sytuacją. Jak
    mówiła, duchowny miał tak naprawdę na myśli osoby, a nie duchy.

    Podkreślała także, że był to „element religii smoleńskiej”. Jej - jak
    zaznaczyła - typowym przedstawicielem jest ks. Małkowski, Dodała, ze
    zgadza się z tymi, którzy uważają, że duchowny powinien zostać odwołany.

    Może chce zaistnieć i dlatego opowiada bzdury

    — stwierdziła.

    Jej adwersarzem w studio był Andrzej Jaworski (PiS). Jak zauważył
    egzorcyzmy nie są niczym niezwykłym. A katolicy, tak jak przedstawiciele
    innych religii mają prawo do modlitwy w miejscach publicznych.

    Każdy ma prawo do tego typu modlitwy

    —przekonywał, zwracając uwagę  na niekulturalne uwagi eurodeputowanej.

    .>Dzisiaj pani za pieniądze brukselskie jest w stanie każde świństwo opowiedzieć i każdego obrazić

    — powiedział. Dodał, że  to Senyszyn używa języka nienawiści, chcąc się przypodobać swojemu elektoratowi”.

    Dla Senyszyn - ni stąd ni zowąd autorytetem stał się inny ksiądz - Wojciech Lemański, który został usunięty z funkcji proboszcza parafii w Jasienicy za brak posłuszeństwa w stosunku do swoich przełożonych.
    Zdaniem Senyszyn ks. Lemański „mówił prawdę o kościele katolickim”.

    ->Mówił o tym jak bogacą się, nie europosłowie, tylko biskupi. Jakie prowadzą życie

    — powiedziała.

    Riposta j Jaworskiego była błyskawiczna:

    Ja myślę, że pani majątek zdobyty w Brukseli jest dużo większy niż majątek biskupów, o których pani ciągle mówi.

    Tak bardzo to pana boli?

    — dopytywała Senyszyn.

    Nie boli mnie, tylko jeżeli pani zagląda do kieszeni biskupów, to porównajmy, jaki majątek mają biskupi, a jaki ma pani

    — tłumaczył.

    Trochę kultury

    — zaperzyła się posłanka. I wymachując rękami zaczęła krzyczeć

    Odejdź szatanie, odejdź szatanie, odejdź szatanie !

    Jaworski był lekko zażenowany.

    Proszę się uspokoić

    — apelował.

    Ale Senyszyn weszła już w rolę błazna na całego. I najwyraźniej świetnie się bawiła.

    A, że katolicy przed telewizorami nieco mniej, kogo to obchodzi. Wszak dla lewicy tylko uczucia gejów są święte…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    28. w Wielki Czwartek szatan z Czerskiej szaleja



    Uważam, że ks. Lemański traktowany jest przez diecezję
    warszawsko--praską w sposób spełniający definicję mobbingu [ostatnio
    zakazano mu sprawowania posługi kapłańskiej w jego byłej parafii]. W
    świetle polskiego prawa mobbing to przestępstwo, więc należy się obrona.


    O komentarz poprosiliśmy
    Diecezję Warszawsko-Praską, która na naszych łamach apeluje do
    duchownego o "przemyślenie skutków swoich działań". Wkrótce w Onecie
    obszerny wywiad z arcybiskupem.

    O komentarz poprosiliśmy otoczenie abp.
    Henryka Hosera, z którym ks. Wojciech Lemański od dłuższego czasu
    pozostaje w konflikcie.

    "Zastanawiające jest, dlaczego ksiądz Wojciech
    wszczyna kolejną medialną zawieruchę skoncentrowaną wokół własnej osoby
    na progu Wielkiego Tygodnia. Mocą dekretu Stolicy Apostolskiej został on
    odsunięty od sprawowania funkcji proboszcza w parafii w Jasienicy i
    winien tej decyzji się podporządkować. Pomimo jawnego nieposłuszeństwa
    Kościołowi i wszczynania podziałów w jego wspólnocie ksiądz Wojciech nie
    został dotychczas suspendowany"
    - mówi nam Mateusz
    Dzieduszycki, rzecznik prasowy Diecezji Warszawsko-Praskiej.

    "Apelujemy do zainteresowanego kapłana o
    uszanowanie Misterium Paschalnego, o dogłębne przemyślenie skutków
    swoich działań dla wspólnoty Kościoła i dla swojej duszy" -
    zwraca się bezpośrednio na naszych łamach do ks. Lemańskiego przedstawiciel Diecezji.

    "Wpatrzeni w misterium Wielkiego Tygodnia prosimy wszystkich wiernych, a także przedstawicieli mediów o uszanowanie powagi tych dni" - dodaje Mateusz Dzieduszycki.


    Abp. Hoser ostatecznie wygnał ks. Lemańskiego. W czwartek w stolicy demonstracja w obronie kapłana z


    Ks. Wojciech Lemański nie może odprawiać mszy i spowiadać w Jasienicy, swojej dawnej parafii. Wcześniej został odsunięty od obowiązków proboszcza.
    Duchowny nie mógł odprawić mszy w ostatnią niedzielę. Mianowany przez abp. Henryka Hosera ksiądz dziekan zabronił mu uczestnictwa w nabożeństwie. Część wiernych - na znak protestu - wyszła z kościoła. Ludzie wznosili okrzyki: "Skandal!"...

    Dominika Wielowieyska,

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15801617,Abp__Hoser_ostatecznie_wygnal_ks__Le...

    Nie ma żadnej suspensy, ksiądz musi tylko zastosować się do decyzji Stolicy Apostolskiej - mówi IAR Mateusz Dzieduszycki rzecznik prasowy Diecezji Warszawsko-Praskiej.
    Kongregacja do spraw Duchowieństwa zakazała mu pełnienia funkcji proboszcza. I opuszczenie parafii.

    - Teraz musi zdecydować czy podporządkuje się Watykanowi, czy nie - podsumowuje Mateusz Dzieduszycki.

    Jednocześnie przypomina, że kuria oferowała mu kilka miejsc, w których mógłby zamieszkać.
    Wczoraj
    w parafii w Jasienicy, kiedy ksiądz Wojciech Lemański usłyszał o
    zakazie spowiedzi wyjechał z tej miejscowości. Później popierający go
    ludzie zablokowali wejście do kościoła i uniemożliwili uczestnictwo we mszy pozostałym.






    Ks. Lemański znów wprowadza w błąd

    Wbrew informacjom podanym przez byłego proboszcza, nie otrzymał on suspensy.

    W miniony weekend przez media przetoczyła się wiadomość, że
    ks. Wojciech Lemański został "częściowo suspedowany". Informacja ta
    pochodziła od samego zainteresowanego - byłego proboszcza parafii w
    Jasienicy. - Wczoraj wieczorem otrzymałem pisemną częściową suspensę -
    powiedział w rozmowie z portalem "Gazeta.pl" ks. Lemański. Czy to
    prawda? Zapytaliśmy o to Mateusza Dzieduszyckiego - rzecznika prasowego
    kurii warszawsko-praskiej.


    facebook.com


    Screen fejsbukowego profilu bloga ks. Lemańskiego

    - Żadnej suspensy dla ks. Lemańskiego nie było - powiedział nam
    Dzieduszycki. - Pismo, które otrzymał ma charakter rozporządzenia
    porządkowego. Doprecyzowuje ono zasady wykonania pisma z Kongregacji ds.
    Duchowieństwa, które były proboszcz z Jasienicy otrzymał w odpowiedzi
    na swoje skargi. Przypomnijmy, że Kongregacja zabrania ks. Lemańskiemu
    sprawowania posługi proboszcza w Jasienicy ze względu na szkodę, którą
    wyrządza Kościołowi i zamęt jaki sieje. Nie powinien on sprawować na
    terenie parafii w Jasienicy żadnej posługi kapłańskiej. W innych
    parafiach może jednak wykonywać posługę na normalnych zasadach, czyli za
    zgodą proboszcza miejsca - podsumował rzecznik.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    29. kościół w Jasienicy zamknięty

    Kuria zamyka kościół w Jasienicy

    Biskup warszawsko-praski polecił zamknąć dla wiernych świątynię w obawie przed profanacją.

    "W związku z wydarzeniami, które miały miejsce w parafii
    Narodzenia Pańskiego w Jasienicy, kościół parafialny pozostanie
    zamknięty od dnia dzisiejszego, tj. 15 kwietnia 2014 do odwołania" -
    podała kuria warszawsko-praska.


    Biskup Henryk Hoser polecił zamknąć świątynię w Jasienicy. Powód?
    Zakłócanie nabożeństw przez grupę wiernych, związanych z odsuniętym
    przez kurię warszawsko-praską z funkcji proboszcza ks. Wojciechem
    Lemańskim. Pozostali wierni proszeni są o udział w nabożeństwach
    Wielkiego Tygodnia w okolicznych parafiach.

    Komunikat podpisał rzecznik kurii warszawsko-praskiej, Mateusz Dzieduszycki.

    Pełna treść komunikatu:

    "Kuria biskupia Warszawsko-Praska z głębokim bólem informuje, że w
    związku z wydarzeniami, które miały miejsce w parafii Narodzenia
    Pańskiego w Jasienicy, kościół parafialny pozostanie zamknięty od dnia
    dzisiejszego, tj. 15 kwietnia 2014 do odwołania.

    Decyzja ta została podjęta w trosce o bezpieczeństwo wiernych
    uczestniczących w liturgii oraz w celu uchronienia przed profanacją
    sakramentów świętych i świątyni.

    Nabożeństwa sprawowane w Niedzielę Palmową były wielokrotnie zakłócane
    przez nieliczną grupę osób. Wiernym uniemożliwiano uczestnictwo w
    liturgii.

    Z głęboką troską duszpasterską prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o
    otoczenie żywą modlitwą całej wspólnoty parafialnej. Parafian z
    Jasienicy zachęcamy do udziału w liturgii Świąt Paschalnych w sąsiednich
    parafiach".

    ------------------------------------------------------
    ONET

    "Kuria biskupia Warszawsko-Praska z głębokim bólem informuje, że w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy, kościół parafialny pozostanie zamknięty od dnia dzisiejszego, tj. 15 kwietnia 2014 do odwołania".

    "Decyzja ta została podjęta w trosce o bezpieczeństwo wiernych uczestniczących w liturgii oraz w celu uchronienia przed profanacją sakramentów świętych i świątyni" - czytamy dalej.

    Jak informuje kuria, "nabożeństwa sprawowane w Niedzielę Palmową były wielokrotnie zakłócane przez nieliczną grupę osób. Wiernym uniemożliwiano uczestnictwo w liturgii".

    Mateusz Dzieduszycki, rzecznik prasowy Diecezji Warszawsko-Praskiej, dodaje: "Z głęboką troską duszpasterską prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o otoczenie żywą modlitwą całej wspólnoty parafialnej. Parafian z Jasienicy zachęcamy do udziału w liturgii Świąt Paschalnych w sąsiednich parafiach".

    Dlaczego abp Hoser podjął tę decyzję?

    Konflikt między byłym proboszczem w Jasienicy, ks. Wojciechem Lemańskim a abp. Henrykiem Hoserem narastał od wakacji poprzedniego roku. Teraz znalazł swoje ujście. Skąd dzisiejsza decyzja kurii? Chodzi o zupełne inne postrzeganie wydarzeń, które miały ostatnio miejsce w Jasienicy.

    Według diecezji, grupa wiernie wspierająca ks. Lemańskiego to zdecydowana mniejszość wszystkich parafian. Z kolei pozostali wierni to osoby niezainteresowane i nieorientujące się w tym głośnym, medialnym konflikcie. To punkt widzenia przedstawicieli kurii.

    Gdy w niedzielę doszło do niegroźnych zamieszek z udziałem parafian broniących ks. Wojciecha Lemańskiego, do kurii zaczęli zgłaszać się ludzie oburzeni ich zachowaniem. Mateusz Dzieduszycki, rzecznik prasowy kurii, mówi nam, że było to kilkadziesiąt osób. Jego zdaniem, ci, którzy zdecydowali się zaprotestować przeciwko działaniom osób wspierających Lemańskiego, reprezentują "zdecydowaną większość".

    Kulisy wydarzeń w Jasienicy. "Co zrobiłeś z naszym księdzem?!"

    Dotarliśmy do kulis tego, co wydarzyło się w ostatnich dniach w Jasienicy. Niezależnie od tego, kto ma rację w sporze Lemański-Hoser, to właśnie te zdarzenia miały decydujący wpływ na zamknięcie kościoła w Jasienicy.

    Jak wynika z relacji świadków, "w sobotę 12 kwietnia około godziny 17.00 administrator parafii ksiądz Grzegorz Chojnicki, w obecności księdza dziekana Władysława Trojanowskiego przekazał księdzu Wojciechowi Lemańskiemu dekret Kurii Warszawsko-Praskiej nakazujący mu »dla dobra wiernych, by nie pogłębiać istniejących podziałów we wspólnocie parafialnej w Jasiennicy (...) powstrzymanie się od wszelkich czynności liturgicznych i pastoralnych w tejże Parafii«.

    Tego samego wieczora, mimo zakazu, ks. Lemański miał przystąpić do sprawowania sakramentu spowiedzi.

    Świadkowie relacjonują dalej: "W Niedzielę Palmową 13 kwietnia ksiądz Wojciech Lemański usiłował przyłączyć się do sprawowania mszy świętej o godzinie 8.00. Na wyraźne żądanie księdza administratora Grzegorza Chojnickiego opuścił zakrystię i udał się do kościoła, zasiadając w ławach dla wiernych, pośród których znajdowała się agresywna grupa jego zwolenników. Część z nich przybyła spoza terenu parafii".

    Pod adresem kapłana, w trakcie czytania ewangelii, jedna z osób miała wykrzykiwać pod adresem kapłana: "Co zrobiłeś z naszym księdzem!? Ty łobuzie!".

    "Osoba ta wyszła z ławek dla wiernych i podeszła do pulpitu, skąd ksiądz czytał Pismo Święte. Obecni w kościele wierni byli zdezorientowani, kobietę zakłócającą przebieg nabożeństwa próbowali uciszyć słowami »Uspokój się«. W trakcie mszy świętej grupa około 40 osób opuściła kościół. Podczas poświęcenia palm kilku ludzi wygrażało księdzu pięściami" - relacjonują świadkowie.

    "Oddaj klucze, nie będziesz tu rządził!"

    Podczas ogłoszeń, ksiądz administrator poinformował wiernych o dekrecie odsuwającym ks. Wojciecha Lemańskiego od posługi kapłańskiej w parafii Jasienica. Czytanie ogłoszeń było przerywane okrzykami: "To wszystko to kłamstwo! Sam sobie piszesz te dekrety!".

    Według świadków, którzy żalili się w kurii na zachowanie zwolenników ks. Lemańskiego, osoby te odebrały ks. Grzegorzowi Chojnickiemu klucze od kościoła, kierując w jego stronę okrzyki "Oddaj klucze, nie będziesz się tu rządził!".

    Kapłan miał zostać także opluty przez jednego z mężczyzn, skierowano pod jego adresem słowa: "jak znajdziemy pistolet, to cię zastrzelimy". Księży uczestniczących we mszy świętej próbowano - wedle relacji świadków - po jej zakończeniu siłą wyprowadzić z kościoła. Księża z powodu poczucia fizycznego zagrożenia zamknęli się w zakrystii.

    Mateusz Dzieduszycki, który rozmawiał z wiernymi w Jasienicy i zebrał ich zażalenia, relacjonuje, że następnie agresorzy zablokowali wejście do kościoła wiernym, którzy chcieli wejść na mszę świętą o godzinie 10.00. Wznoszono przy tym okrzyki: "Idźcie sobie gdzieś! My nie pozwolimy odprawić mszy temu księdzu, bo on nie pozwolił odprawić księdzu Lemańskiemu".

    Niektórzy wierni niewpuszczeni do świątyni mieli reagować na tę sytuację płaczem. W tych okolicznościach msza święta o godzinie 10.00 nie została odprawiona.

    "Wywieziemy cię na taczkach!"

    "Wobec narastającej agresji grupy zwolenników księdza Lemańskiego, w trosce o zapewnienie fizycznego bezpieczeństwa zbierających się przed kościołem ludzi, ksiądz Grzegorz Chojnicki wezwał policję, prosząc funkcjonariuszy o monitorowanie sytuacji. Grupa agresorów próbowała zablokować wiernym wejście także na mszę świętą o godzinie 12.00. Dopiero interwencja policjantów, którzy utorowali drogę do bocznego wejścia do kościoła, umożliwiła rozpoczęcie nabożeństwa. Agresorzy krzyczeli: »Ta msza jest g***o warta!«. Pod adresem księdza zmierzającego do ołtarza: "Wywieziemy cię na taczkach! Ty p****e! Ty c***u!".

    Sytuacja miała powtórzyć się przed mszą świętą o godzinie 18.00. Jedna z kobiet chcących wejść do kościoła została - wedle świadków - zepchnięta ze schodów przez agresorów podających się za zwolenników księdza Lemańskiego. Msza święta o godzinie 18.00 nie została odprawiona.

    "W poniedziałek około godziny 14.00 przed kościołem pojawiła się ponownie grupa około 50-60 osób, która podstępem (pod pozorem konieczności sprzątnięcia kościoła) usiłowała dostać się do jego wnętrza i przejąć klucze od świątyni" - mówią świadkowie.

    Dodają, że podobne sytuacje zdarzały się już w przeszłości, choć "nigdy nie miały jeszcze takiej intensywności i tak dramatycznego przebiegu".

    * Opis wydarzeń został sporządzony na podstawie relacji świadków, którzy w ostatnich dniach zgłaszali się do kurii warszawsko-praskiej - przy współpracy z rzecznikiem prasowym diecezji. W Onecie, będziemy prezentować także stanowisko drugiej strony konfliktu.
    http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/abp-henryk-hoser-podjal-decyzje-kosci...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    30. Gazeta Wyborcza


    Kuria biskupia warszawsko-praska poinformowała, że kościół parafialny w Jasienicy zostanie zamknięty od 15 kwietnia do odwołania
    Kuria poinformowała, że zamknięcie kościoła ma "związek z wydarzeniami, które miały miejsce w parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy". "Decyzja ta została podjęta w trosce o bezpieczeństwo wiernych uczestniczących w liturgii oraz w celu uchronienia przed profanacją sakramentów świętych i świątyni" - czytamy w oświadczeniu kurii.

    W liście podpisanym przez Mateusza Dzieduszyckiego, rzecznika prasowego diecezji warszawsko-praskiej, przypomniano, że "nabożeństwa sprawowane w Niedzielę Palmową były wielokrotnie zakłócane przez nieliczną grupę osób. Wiernym uniemożliwiano uczestnictwo w liturgii".

    Wierni z Jasienicy zostali zaproszeni do udziału w liturgii świąt paschalnych w sąsiednich parafiach.

    O co chodzi w komunikacie kurii? W niedzielę mszę w kościele w Jasienicy miał odprawić jej były proboszcz ks. Lemański. Po pozbawieniu go przez abp. Henryka Hosera parafii odprawiał jedną mszę tygodniowo, na którą licznie stawiali się jego zwolennicy. Otrzymał jednak kolejną suspensę od abp. Hosera. Tym razem arcybiskup zabronił Lemańskiemu odprawiać msze i spowiadać w Jasienicy.

    Zdarzenie oburzyło parafian. Część zebranych na porannym nabożeństwie opuściła kościół razem z ks. Lemańskim. Ludzie wznosili okrzyki: "Skandal!", a dziekan parafii wysłał nawet na miejsce radiowóz.

    Ks. Wojciech Lemański na wcześniejszą emeryturę przeniesiony został w lipcu 2013 roku. Abp Hoser stwierdził, że naruszył on naukę kościoła w kwestiach bioetyki, m.in. in vitro. Nie podobało mu się także, że kapłan potępiał opieszałość Kościoła w rozwiązywaniu problemów z pedofilią wśród księży i krytykował przywiązanie duchownych do bogactw materialnych. Rekursy ks. Lemańskiego w tej sprawie został odrzucone w październiku i grudniu przez watykańską Kongregację ds. Duchowieństwa.

    Za księdzem przez cały czas sporu z abp Hoserem stała znaczna część wiernych z jasienickiej parafii.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15804783,Kosciol_w_Jasienicy_zamkniety_do_odw...

  • Abp Hoser nie staje twarzą w twarz z wiernymi. Uderza w nich, by pognębić ks. Lemańskiego

    Trudno pojąć, dlaczego kuria warszawsko-praska uderza w
    wiernych Jasienicy i to w czasie Wielkiego Tygodnia. Z powodu silnej
    niechęci do ks....

    Dominika Wielowieyska



  • Kościół w Jasienicy zamknięty do odwołania. "W trosce o bezpieczeństwo wiernych"

    Kościół w Jasienicy zamknięty do odwołania. "W trosce o bezpieczeństwo wiernych"

    Kościół parafialny w Jasienicy (woj. mazowieckie) od wtorku
    pozostanie zamknięty. Kuria Warszawsko-Praska poinformowała, że...
    czytaj dalej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    31. Czerska i Wiertnicza -szatany czynne


    Ks. Lemański o zamknięciu kościoła: nie zrobiłem niczego, co by uzasadniało taką karę

    Ks. Lemański o zamknięciu kościoła: nie zrobiłem niczego, co by uzasadniało taką karę
    "Ludzi dotkniętych tą decyzją będzie całe mnóstwo"
    czytaj dalej »

    - Ludzi dotkniętych tą decyzją będzie całe mnóstwo, czym oni na to
    zasłużyli - nie wiem - powiedział ks. Lemański, który w ub. roku został
    usunięty z tego probostwa przez ordynariusza abp. Henryka Hosera.

    - Ja ze swej strony nie zrobiłem nic takiego, co by na taką karę dla parafii, za moje czyny, zasługiwało - dodał.

    Uzasadnienie decyzji o zamknięciu kościoła uznał za "nieprawdziwe", a samą decyzję za "bardzo przykrą dla parafian". W Niedzielę Palmową przyjechał do parafii na mszę o godz. 8.

    - Administrator kazał mi wyjść, wyszedłem z kościoła bez słowa - relacjonował ks. Lemański.

    Dodał,
    że jak ludzie zobaczyli, że wyszedł, to wielu z nich także opuściło
    kościół, według niego nie była to "garstka". - Krzyczeli jakieś hasła,
    udało mi się ich na schodach kościoła uspokoić - powiedział ksiądz.
    Dodał, że udał się wtedy z powrotem do Tłuszcza, gdzie mieszka.

    Ks.
    Lemański poinformował, że przedstawiciele parafii byli w poniedziałek u
    księdza biskupa i "nie wrócili od niego z minorowymi minami, mówili, że
    spotkanie było bardzo konstruktywne". - A od poniedziałku chyba nic się
    nie wydarzyło w parafii - dodał.




    Kościół w Jasienicy zamknięty do odwołania. Ks. Lemański: Decyzja jest bezzasadna [ZDJĘCIA]

    Kościół w Jasienicy zamknięty do odwołania. Ks. Lemański: Decyzja jest bezzasadna [ZDJĘCIA]

    We wtorek po południu przed kościołem w Jasienicy zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Mieszkańcy zapowiedzieli, że w czwartek udadzą się przed siedzibę Kurii Warszawsko-Praskiej; liczą na rozmowę z abp. Hoserem.



    Według Adama Kisiela, przewodniczącego rady rodziców w Zespole Szkół
    w Jasienicy,
    w manifestacji przed kurią ma wziąć udział kilka tysięcy
    osób - zarówno z Jasienicy, jak również z Otwocka i Warszawy.


    - Chcemy zapytać abp. Hosera, czemu ukarał mieszkańców Jasienicy,
    zamykając kościół i odsuwając księdza Lemańskiego. Jeśli bp Hoser chce
    ukarać księdza Lemańskiego, to niech go karze, ale niech nie karze
    mieszkańców Jasienicy. Kościół jest wspólnotą ludzi. To my jesteśmy
    Kościołem. Kościół to nie budynek, który się tu znajduje, ani księża i
    biskupi. Kościół tworzą ludzie - mówił Kisiel.

    Bożena Slendak z miejscowej rady parafialnej dodała, że winę za
    obecną sytuację ponosi ksiądz administrator, który - jak powiedziała - w
    sobotę przyznał się parafianom na zakrystii, że to on wnioskował o zakaz odprawiania mszy przez Lemańskiego w Jasienicy.

    Parafianie bronili swojego księdza, więc biskup zamknął kościół. "Z...

    Kuria warszawsko-praska zamknęła kościół w Jasienicy. To
    wydarzenie bez precedensu w historii polskiego Kościoła - nie


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz2z2qXFiaS

  • Abp Hoser napisał list do parafian księdza Lemańskiego: "Chronię was przed grzechem"

    Kuria najpierw odwołała proboszcza Wojciecha Lemańskiego, a we wtorek zamknęła kościół.


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    32. Morozowski, prof. Jacek Raciborski i Tomasz Wołek

    spenie od Kościoła, biskupów i wiary. W sprawie Lemańskiego.

    Wielki Tydzień, a szambiarze z Wiertniczej i Czerskiej spowoduja, że wiele osób będzie musiało pójść jeszcze raz do spowiedzi z powodu "grubych słów", które trudno powstrzymać.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    33. Administrator parafii w

    Administrator parafii w Jasienicy: było realne zagrożenie profanacji świątyni

    http://wpolityce.pl/kosciol/191587-administrator-parafii-w-jasienicy-byl...

    Kościół w Jasienicy zamknięty do odwołania – poinformował dziś rzecznik diecezji warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki. – Było realne zagrożenie profanacji świątyni – powiedział w rozmowie z KAI administrator jasienickiej parafii Narodzenia Pańskiego.

    W Niedzielę Palmową zwolennicy poprzedniego proboszcza, ks. Wojciecha Lemańskiego, na wieść o zakazie odprawiania przez niego Mszy w tym kościele, zablokowali drzwi świątyni i nie wpuścili do środka wiernych, którzy przyszli na kolejną Mszę świętą.

    Już na Mszy o godz. 8 były okrzyki w kościele, gdyż ks. Lemański dostał dekret od biskupa mówiący o tym, żeby już nie odprawiał Mszy św. w kościele jasienickim. Część wiernych nie potrafiła przyjąć dyspozycji dekretu biskupa więc rzeczywiście było realne zagrożenie profanacji świątyni – relacjonował w rozmowie z KAI administrator parafii w Jasienicy ks. Grzegorz Chojnicki.

    Jego zdaniem, tym osobom, które nie przychodziły do świątyni dla Pana Boga ale raczej dla księdza, taka „lekcja pokory” może się przydać, a działania biskupa diecezjalnego były uzasadnione.

    Kościół nie jest miejscem przepychanek czy rozgrywek personalnych, ale miejscem modlitwy i na pewno ksiądz arcybiskup brał to pod uwagę, wydając taki dokument – stwierdził ks. Chojnicki.

    W rozmowie z KAI przyznał, że grupa, która zakłócała przebieg nabożeństw „nie jest duża, ale dobrze zorganizowana”.

    Takie zachowanie nie jest zachowaniem chrześcijańskim – stwierdził.

    Administrator opowiadał, że parafianie, którzy nie zostali wpuszczeni do kościoła w Niedzielę Palmową, odchodzili z płaczem.

    Mszy św. o dziesiątej nie było, bo nie było dla kogo jej odprawiać gdyż wierni nie zostali wpuszczeni – dodał.

    Jeżeli parafia jest aż tak podzielona, to trzeba się w święta poważnie nad tym wszystkim zastanowić – przyznał ks. Chojnicki. Zapewnił, że parafianie z Jasienicy będą mieli możliwość korzystania z posługi kapłańskiej w sąsiednich parafiach: dwóch w Tłuszczu oraz w Miąsym.

    Każdy praktycznie ma samochód, a do kościołów jest nie więcej niż 3 km – dodał.

    Administrator parafii w Jasienicy pozostaje na miejscu. W rozmowie z KAI zapewnił, że będzie normalnie funkcjonowała kancelaria parafialna, żeby załatwiać sprawy bieżące, natomiast – jak dodał - w świątyni nie będzie sprawowana Eucharystia i inne sakramenty. Ks. Chojnicki nie wie, jak długo może potrwać taka sytuacja w jasienickiej parafii. Na razie przygotowuje ogłoszenia, żeby podać wiernym konkretne informacje, gdzie i w jakich godzinach będą mogli uczestniczyć w celebracjach Triduum Paschalnego.

    Parafia Narodzenia Pańskiego w Jasienicy liczy ok. 2,6 tys. mieszkańców. Ks. Grzegorz Chojnicki jest jej administratorem od 15 lipca 2013 r. Wcześniej proboszczem parafii był ks. Wojciech Lemański, ale został z niej usunięty.

    Kongregacja ds. Duchowieństwa Stolicy Apostolskiej odrzuciła w grudnie 2013 r. jego rekurs przeciwko usunięciu go z funkcji proboszcza w Jasienicy. W uzasadnieniu podano „brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych”.

  • Ks. Małkowski znów odprawił egzorcyzmy. Tym razem podczas protestu przeciwko tęczy

    Na warszawskim placu Zbawiciela towarzyszyli mu
    działacze Ruchu Narodowego. Skandowali "Tu jest Polska". W pikiecie
    wzięło udział 200 osób

  • Nie jestem upoważniony do egzorcyzmu uroczystego. Mogę, tak jak 10
    kwietnia przed Pałacem Prezydenckim, odprawić egzorcyzmy proste -
    zapowiedział duchowny i zajął się wypędzaniem szatana.

    15 kwietnia na Placu Zbawiciela w Warszawie odbył się kolejny protest pod hasłem „NIE DLA TĘCZY”.
    za: http://solidarni2010.pl/27680-nie-dla-teczy-w-warszawie.html
    Przeciwko obecności konstrukcji, którą Ratusz już po raz piąty, po kolejnych remontach, funduje mieszkańcom stolicy, protestowali członkowie różnych organizacji społeczno-politycznych, oraz wspólnoty samorządowe. Przeważali ludzie młodzi, wznoszący okrzyki „NIE CHCEMY TĘCZY W WARSZAWIE!”, „TU JEST POLSKA NIE BRUKSELA, TU SIĘ ZBOCZEŃ NIE POPIERA”.

    Głos zabrał m.in ks. Stanisław Małkowski. Powiedział, że filozofia gender, której celem jest pozbawienie człowieka jakiejkolwiek tożsamości, jest wielokrotnie bardziej niebezpieczna niż filozofia marksistowska , a w skutkach może być nie mniej tragiczna. Całe wystąpienie poniżej:

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    34. sojusz tronu z ołtarzem

    To nie jest właściwy kierunek i to by się nie spotkało z aprobatą Kościoła - powiedział ksiądz Józef Kloch w Radiu ZET, komentując egzorcyzmy księdza Małkowskiego na Krakowskim Przedmieściu w rocznicę katastrofy smoleńskiej. - Ksiądz Małkowski powinien wrócić do przykazania miłości - dodał rzecznik Episkopatu.
    Przypomniał, że ksiądz Stanisław Małkowski ma zakaz nauczania na terenie archidiecezji warszawskiej, który został wydany jeszcze przez kardynała Glempa. - Nie ma zakazu mszy świętej.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15808784,Rzecznik_Episkopatu_odcina_sie_od_eg...

    Episkopat krytykuje egzorcyzmy przed Pałacem Prezydenckim

    Rzecznik
    Episkopatu ostro krytykuje duchownego, który odprawiał egzorcyzmy w
    czasie uroczystości w 4. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Co nie
    spodobało się Episkopatowi? Rzecznik Episkopatu przypomniał, że ksiądz Małkowski nie może głosić kazań w kościołach archidiecezji warszawskiej. Nie ma zakazu mszy świętej. Ma zakaz głoszenia kazań na terenie diecezji warszawskiej, w kościołach
    - wyjaśniał. Jednak jako, że egzorcyzmy miały miejsce na Krakowskim
    Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim, to zdaniem ks. Klocha, duchowny
    nie złamał zakazu, nałożonego jeszcze przez kardynała Glempa.

    --------

    komenty

    • ~ciek kawy2014-04-16 13:07

      Tak,
      teraz jedynym wyjściem będzie uroczyste przeproszenie szatana przez
      cały Episkopat za to, że jeden z księży chciał go wygonić, wypędzić na 4
      wiatry... A jemu przecież jest tak dobrze TERAZ przed Pałacem
      Prezydenckim, że nie można z nim postępować brutalnie, aby go
      przypadkiem nie urazić...

      ...a może zaprosić idola TfuVN, pana Dominika Tarasa, aby znowu ze
      swoimi ludźmi zrobił porządek, nasikał na znicze i rozpędził całe
      towarzystwo ? TO będzie odpowiednie potraktowanie, ale egzorcyzmy - NIE
      !!!

    • ~katolik-tak mi się wydaje2014-04-16 13:00

      A
      czy idzie to w dobrym kierunku kiedy kardynałowie i biskupi polscy
      udzielają komunii świętej ludziom, którzy podpisali ustawę o mordowaniu
      nienarodzonych dzieci i jeszcze do tego wysyła się księdza do domu
      grzesznika by codziennie odprawiać mszę i popełniać świętokradztwo.
      Biskupi opamiętajcie się i mierzcie wszystkich jedną miarą.(przepraszam
      nie wszyscy)




    Ks. Małkowski: Egzorcyzmy na Krakowskim Przedmieściu są potrzebne


    Te same władze są przeciwne stawianiu nowych krzyży, pomników
    ukazujących bohaterstwo Polaków, na przykład ratujących Żydów,
    oddających życie za Ojczyznę. Z kolei władze akceptują pomnik
    najeźdźców, tzw. czterech śpiących, przy Dworcu Wileńskim! - mówi
    kapłan.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    35. Czerska i Wiertnicza prowadzi "protest"

    Kościół zamknięty na prośbę wiernych

    Kościół w Jasienicy został zamknięty na prośbę wiernych tej
    parafii - powiedział serwisowi gosc.pl rzecznik kurii
    warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki.

    Kościół zamknięty na prośbę wiernych
     


    Paweł Supernak /PAP


    Kościół w Jasienicy

    Dodał on, że świadczy to o wielkiej odpowiedzialności parafian, którzy
    nie ze swej winy są pozbawieni świątyni na czas świąt. - Mam nadzieję,
    że ten stan szybko się skończy - podkreślił Dzieduszycki.

    Przypomnijmy, że w świątyni w Jasienicy doszło w Niedzielę Palmową do
    bolesnego incydentu. Część parafian zakłóciła Mszę i demonstracyjnie
    opuściła kościół wraz z byłym proboszczem ks. Wojciechem Lemańskim, gdy
    temu ostatniemu - zgodnie z decyzją abp. Henryka Hosera - odmówiono
    możliwości sprawowania w nim Eucharystii.

    Arcybiskup dał ks. Wojciechowi Lemańskiemu wolną rękę w wyborze
    parafii, w której mógłby zamieszkać i sprawować funkcje kapłańskie, o
    ile zgodzi się na to jej proboszcz. Nie może to być jedynie parafia w
    Jasienicy, bo - po decyzjach arcybiskupa i serii nieudanych odwołań ks.
    Lemańskiego do Watykanu - jego obecność tam nie służy unormowaniu się
    sytuacji w parafii. Rzecznik powiedział  nam, że z jego informacji
    wynika, iż ks. Lemański podjął już starania o znalezienie dla siebie
    miejsca i rzeczywiście je znalazł. Gdyby tak się nie stało, mógłby
    zamieszkać w domu księży emerytów, ale jako kapłan czynny, nie jako
    emeryt. Oznacza to, że w każdym przypadku jego bieżące utrzymanie byłoby
    zapewnione.

    Co dalej? Dzieduszycki stwierdził, że sytuacja w Jasienicy musi się
    uspokoić. Zauważył, że dotychczasowe decyzje abp. Hosera przynoszą już
    pierwsze dobre owoce. - Wczoraj w Jasienicy było spokojnie - stwierdził
    rzecznik. - Musimy poczekać - dodał, podkreślając, że ma nadzieję, iż
    ks. Lemański wykorzysta najbliższy czas do refleksji nad tym, co się
    stało.

    http://gosc.pl/doc/1964545.Kosciol-zamkniety-na-prosbe-wiernych

    Przeczytaj list abp. Hosera w tej sprawie.

    Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie Panu,

    Wiara w Jezusa Chrystusa łączy nas wszystkich. Syn Boży, którego
    tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania celebrujemy w tych dniach,
    modlił się o jedność swoich wyznawców i wzywał abyśmy byli jedno. Aby
    odbudować Komunię z Bogiem i ludźmi mamy zastosować w praktyce słowa
    naszego Zbawiciela, który mówił w Kazaniu na Górze: „Jeśli więc
    przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś
    przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i
    pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj” (Mt. 5,
    23-25).

    Ostatnie wydarzenia ukazały pogłębiający się rozłam we wspólnocie
    parafialnej w Jasienicy powodujący zgorszenie a także poważne naruszenie
    porządku publicznego. Potrzeba zatem żarliwej modlitwy do Pana oraz
    pokuty w intencji jedności. Nie można godnie przeżywać Triduum
    Paschalnego i przyjmować Komunię świętą w takim stanie ducha i w takiej
    atmosferze.

    W związku z tym, w trosce o zapewnienie należnego szacunku świątyni, a
    nade wszystko uchronienie wiernych przed grzechem profanacji sakramentów
    i świątyni, z głębokim bólem podjąłem decyzję o zamknięciu kościoła
    parafialnego p.w. Narodzenia Pańskiego w Jasienicy do odwołania.

    Ze szczególną troską zwracam się do Parafian w Jasienicy, których
    dotyka ta bolesna sytuacja. Otaczam Was gorącą modlitwą, Mszę świętą
    rezurekcyjną będę sprawował w Waszej intencji. Wiernych z parafii z
    Jasienicy zachęcamy, by liturgię okresie Wielkanocnym przeżywali w
    sąsiednich parafiach.

    W kontekście tajemnicy Wielkiego Tygodnia, troszcząc się o dobro
    Owczarni Chrystusowej, zwracam się z apelem o dołożenie wszelkich starań
    zmierzających do przywrócenia jedności we wspólnocie Kościoła w parafii
    w Jasienicy, o co będziemy się modlić z całym Kościołem
    Warszawsko-Praskim.

    Abp Henryk Hoser SAC

    Biskup Warszawsko-Praski

    Warszawa, dnia 15 kwietnia 2014 r.

    zobacz więcej »



    "Panowie jest pascha. Pojednajcie się"

    "Panowie jest pascha. Pojednajcie się"
    O. Paweł Gużyński o sprawie ks. Lemańskiego ("Wstajesz i wiesz" TVN24)
    zobacz więcej »

    http://www.tvn24.pl/abp-hoser-zamknalem-kosciol-by-uchronic-wiernych-prz...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    36. Ks. Isakowicz-Zaleski: ks.

    Ks. Isakowicz-Zaleski: ks. Małkowski zawsze szedł pod prąd

    10 kwiet­nia 2010 roku ks. Sta­ni­sław Mał­kow­ski od­pra­wił eg­zor­cy­zmy z myślą o Pa­ła­cu Pre­zy­denc­kim. Kim jest ten nie­po­kor­ny du­chow­ny? Ks. Ta­de­usz Isa­ko­wicz-Za­le­ski zna go od 35 lat. - Za­wsze szedł pod prąd - mówi o swoim przy­ja­cie­lu. I wska­zu­je, że po­wo­dem ra­dy­ka­li­zmu ks. Mał­kow­skie­go jest to, iż w la­tach 80. SB chcia­ła go zabić - tak samo, jak ks. Je­rze­go Po­pie­łusz­kę.
    Jacek Gądek, Onet: Księdza przyjaciel, ks. Stanisław Małkowski, przesadził z egzorcyzmami przed Pałacem Prezydenckim?
    Ks. T. Isakowicz-Zaleski: Trzeba go zrozumieć. Ja znam ks. Małkowskiego od 35 lat. Wiem, że zawsze szedł pod prąd. I był zaangażowany w sprawy społeczne i polityczne. Zawsze też był człowiekiem o bardzo niekonwencjonalnym sposobie działania.

    Ksiądz również by odmówił egzorcyzmy z myślą o lokatorach Pałacu Prezydenckiego?

    Nie. Na miejscu ks. Małkowskiego takich egzorcyzmów bym nie odprawiał, bo sytuacja była silnie wpleciona w wydarzenie (uroczystości w rocznicę katastrofy smoleńskiej - red.) - a ono miało charakter polityczny. Poza tym stwierdzenie, że te egzorcyzmy mają dotyczyć mieszkańców Pałacu Prezydenckiego, również stanowi wyraźny kontekst polityczny.

    Osobiście cieszę się, że Episkopat ma szybko wydać instrukcję, która jednoznacznie określi, kiedy, gdzie, kto i na jakich zasadach może odprawiać egzorcyzmy. Ja uważam, że takim miejscem jest kościół, ew. mieszkanie chorego - a nie przestrzeń publiczna, w której ma miejsce zgromadzenie o charakterze politycznym.

    To dlaczego ks. Małkowski to zrobił?

    To jego decyzja i myślę, że na pewno nie uczynił tego pod wpływem emocji, tylko wcześniej miał swoje przemyślenia w tej kwestii.

    Z czego wynika taka nieprzejednana postawa ks. Małkowskiego?

    Ja go poznałem w połowie lat 70. Był bardzo mocno zaangażowany w sprawy społeczne. Współpracował z podziemną opozycją antykomunistyczną. W latach 80. był kapelanem "Solidarności".

    Jedno wydarzenie bardzo mocno zdeterminowało jego działania: on i ks. Jerzy Popiełuszko byli wyznaczeni przez Służbę Bezpieczeństwa do likwidacji. Co więcej: z zachowanych materiałów wynika, że SB-cy w pierwszej kolejności chcieli porwać i zgładzić właśnie Małkowskiego, ale później zmienili zdanie i zdecydowali: najpierw Popiełuszko.

    Po pewnym czasie ks. Małkowski dowiedział się, że SB chciała go zabić. Wie, że mógł zostać zamordowany. Jego dzisiejsze działania wynikają więc także ze świadomości, jakie niebezpieczeństwo mu groziło.

    A jak wyglądały jego wcześniejsze lata?

    Za czasów kard. Stefana Wyszyńskiego został przyjęty do seminarium duchownego, wcześniej studiował socjologię. Był też w zakonie benedyktynów.

    Prymas Wyszyński potrafił znaleźć z nim wspólny język. Ale gdy jego następcą został kard. Józef Glemp, to wyraźnie zaiskrzyło. Nowy prymas sekował ks. Małkowskiego, a on z kolei był nieprzejednany. Zresztą do dziś - to wynika z lat 80. - prezentuje taką postawę wobec władzy tak państwowej, jak i kościelnej.

    Z kard. Kazimierzem Nyczem ks. Małkowski również, jak to ksiądz ujmuje, nie znajduje języka…

    …zresztą za abp. Sławoja Leszka Głodzia - który był biskupem warszawsko-praskim - też go sekowano. Konflikt narasta. Miał swoją odsłonę w 2010 r., kiedy ks. Małkowski stanął po stronie obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Kuria Warszawska wykazała się w tej sprawie chwiejną postawą i była jednak za usunięciem krzyża. A ks. Małkowski jednoznacznie wtedy stanął w poprzek działań kard. Nycza.

    Czy teraz, po egzorcyzmach ks. Małkowskiego, kara wydaje się nieuchronna?

    Nie wiem, co zrobi kuria, ale na pewno jest naciskana przez polityków, którzy chcą, by zrobić z Małkowskim porządek. Szczególnie senator PO Jan Filip Libicki publicznie domaga się, by kard. Nycz zawiesił Małkowskiego w czynnościach kapłańskich.

    Dla kurii nie jest to łatwa sytuacja, ale jakąś decyzję będzie musiała podjąć. Z jednej strony nie godzi się bowiem na działania ks. Małkowskiego, a z drugiej politycy wywierają presję.
    (..)
    Aktualnie ks. Małkowski ma zakaz głoszenia kazań poza kaplicą cmentarną, chyba że zostanie gdzieś zaproszony…

    … i jest zapraszany. On ma duże poparcie wśród księży, a także wśród świeckich.

    W dni powszednie - bo wtedy odbywają się pogrzeby - pełni obowiązki w kaplicy cmentarnej na warszawskiej Wólce Węglowej. Ale w soboty i niedziele może dowolnie, na zaproszenie księdza czy społeczności, jechać i głosić kazania bądź rekolekcje. Jest bardzo gorliwy, religijny, pobożny, ortodoksyjny w sprawach moralności. Zawsze też chodzi w sutannie. Mówiąc świeckim językiem: nie ma na niego haków.

    Jednocześnie jego wypowiedzi są bardzo jednoznaczne - nie raz zbyt radykalne. Ale nie jest tak, że ks. Małkowski dopuszczałby się herezji.(..)
    http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ks-isakowicz-zaleski-ks-malkows...

    Zlecenie na księdza Małkowskiego

    Już raz ksiądz Małkowski był na liście tych, których miano skrytobójczo zgładzić. Komunistyczne władze nie chciały dłużej tolerować niepokornego kapłana. Dla współczesnego demototalitaryzmu duchowny także okazuje się bardzo niewygodny. Dlaczego? Bo modli się i mówi prawdę.

    Bohaterski kapelan „Solidarności” jest duchownym bezkompromisowym. Taka postawa jest niemożliwa do przyjęcia przez unurzany w dialogu demoliberalny świat. Zakres tolerancji zawodowych stróżów tolerancji jest bardzo mały, można rzec znikomy. Kapłańska modlitwa zdecydowanie poza niego wykracza. Ks. Małkowski boleśnie się o tym przekonał.

    Najpierw była modlitwa, prosty egzorcyzm, który może odmawiać każdy kapłan. Ks. Małkowski odmówił ją na Krakowskim Przedmieściu. Na jej odmówienie duchowny nie potrzebował niczyjej zgody, tym bardziej żadnego pozwoleństwa ze strony „Wyborczej”. Modlitwa pochodzi z 1886 roku, z czasów pontyfikatu papieża Leona XII. Ks. Małkowski odmawiał ją od pewnego już czasu na zakończenie marszu z katedry św. Jana na Krakowskie Przedmieście przed Pałac Namiestnikowski.Tym razem jednak cierpliwość demoliberalnego lewiatana się wyczerpała.

    Po obchodach kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej na ks. Małkowskiego wylano wiadro pomyj. W atakowaniu kapłana przodował senator PO Jan Libicki. Wezwał on władze Kościelne by… zrobiły porządek z księdzem. „Nie mnie pouczać kardynała Nycza, ale moim zdaniem – mimo wielkich zasług – pora już zrobić porządek z księdzem Małkowskim. Choćby przez nałożenie nań zakazu głoszenia kazań i odebranie mu misji kanonicznej. O to do Metropolity Warszawskiego bym apelował” – napisał na swoim blogu Libicki. Ma pan racje panie senatorze, nie panu pouczać hierarchów, ani w sprawie ks. Małkowskiego, ani w żadnej innej.

    Znany z niezłomnej i bezkompromisowej postawy wobec komunistycznej sekty duchowny wciąż ma potężnych wrogów. Nie myślę tu o senatorze Libickim, tacy jak on przychodzą i odchodzą zdani na kaprysy demosu. O wiele bardziej niebezpieczni są, ci którzy prowadzą walkę z Kościołem w sposób systematyczny i zorganizowany. Mają swoje media i tuby propagandowe. Mądrość etapu nakazuje im powtrzymać się od fizycznego unicestwiania niepokornych duchownych takich jak ks. Małkowski. Na razie musi im wystarczyć medialny lincz. Na razie.

    Łukasz Karpiel

    ZA: http://www.pch24.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    37. CZERSKA I WIERTNICZA NA WOJNIE ;) ZNÓW KAMERY W JASIENICY

    "Otrzymaliśmy informację od pełnomocnika
    ks. Wojciecha Lemańskiego
    ds. procedur odwoławczych, że według
    konsultowanych przez niego prawników decyzja abp. Henryka Hosera o
    zamknięciu kościoła w Jasienicy jest bezprawna" - napisali zwolennicy
    księdza na portalu społecznościowym.

    Dowiedzieliśmy się, że zdaniem prawników
    kanonistów decyzja abp. Hosera przedstawiona m.in. w liście do parafian z
    Jasienicy nie znajduje żadnego oparcia w aktualnie obowiązujących
    przepisach prawa kanonicznego. Biskup może zamknąć
    świątynie, gdy zachodzi podejrzenie "zbezczeszczenia przez dokonanie w
    niej czynności ciężko niesprawiedliwych, połączonych ze zgorszeniem
    wiernych"
    . W innym przypadku może jedynie zabronić sprawowania
    eucharystii."Spodziewać się zatem należy, że władze Episkopatu i Nuncjusz Apostolski
    w Polsce w możliwie nieodległym czasie zauważą i utwierdzą się w
    przekonaniu o sprzeczności działań kurii warszawsko-praskiej z prawem" -
    napisano na stronie, która apeluje o wolność wypowiedzi dla księdza

    Lemańskiego.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15811667,Decyzja_Hosera_...



    Jestem tymi wydarzeniami bardzo poruszony, bo to jest moja parafia,
    w której starałem się służyć jak najlepiej - mówił w rozmowie z TVN24
    ks. Wojciech Lemański
    komentując zamknięcie kościoła w Jasienicy. Postąpiono w sposób niesprawiedliwy, tzn wręczono mi w sobotę wieczorem
    decyzję, że nie mogę odprawiać nabożeństw w tym kościele. Mimo, że ta
    decyzja się nie uprawomocniła, już następnego dnia rano zabroniono mi
    stanąć przy ołtarzu. Ja bez słowa z tego kościoła wyszedłem. Potem
    ludzie zaczęli wychodzić, ja ich próbowałem zawrócić - stwierdził ks.
    Wojciech Lemański.   
    Lemański tłumaczył, że chciał dołączyć
    się do mszy, jednak administrator kazał mu wyjść. - Wyszedłem bez słowa.
    Nie usiadłem w żadnej ławce, jak to powiedział ks. Kloch, tylko
    usiadłem w konfesjonale, z którego wyszedłem za chwilę ponieważ ludzie
    zaczęli wychodzić z kościoła i krzyczeć.
    Więc ja wyszedłem i na tych
    schodach ich uspokoiłem - mówił. Dodał, że 10 minut po godzinie ósmej
    była już cisza.  

  • Rośnie mur nowej homofobii

    Choć w Polsce coraz mniej osób postrzega LGBT w
    kategoriach grzechu, przestępstwa albo choroby, jednocześnie rośnie mur
    nowej homofobii. Takiej,...

    Piotr Pacewicz




  • Kadr ze spotu Kampanii przeciw Homofobii popierającego związki partnerskie


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15807930,Rosnie_mur_nowej_homofobii.html#ixzz2z3kW6lS4




  • Zamknięcie kościoła w Jasienicy, w której
    proboszczem był ks. Wojciech Lemański, to zdaniem parafian kara za to,
    że stanęli murem za duchownym. - Niemożliwe i niedopuszczalne jest to,
    by mówić coś, czego nie akceptuje biskup. Księżom nie można mówić
    czegokolwiek bez zgody władz. Góra wydaje polecenie, a dół ma się
    słuchać. Dlatego to jest tak zamknięte, martwe, nietwórcze środowisko -
    mówił w programie Połączenie w TOK FM prof. Tadeusz Bartoś, filozof.

    Kościół parafialny w Jasienicy pozostanie
    zamknięty, aż sytuacja wróci do normy. Kuria warszawsko-praska podaje,
    że decyzję podjęto "w trosce o bezpieczeństwo wiernych uczestniczących w
    liturgii oraz w celu uchronienia przed profanacją sakramentów świętych i
    świątyni". To pokłosie sporu b.proboszcza, ks. Wojciecha Lemańskiego z
    ordynariuszem kurii warszawsko-praskiej abp. Henrykiem Hoserem. W liście
    do wiernych arcybiskup napisał, że decyzja o zamknięciu kościoła miała
    związek z "ostatnimi wydarzeniami, które ukazały pogłębiający się rozłam
    we wspólnocie parafialnej w Jasienicy, powodujący zgorszenie, a także
    poważne naruszenie porządku publicznego".

    Ksiądz mówi i pisze, co uważa

    Ks. Lemański jeszcze jako proboszcz na swym blogu
    krytykował kościelnych hierarchów, w tym przełożonego -
    przewodniczącego Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych abp. Hosera
    m.in. za dokument bioetyczny episkopatu, przeciwstawiający się: in vitro,
    aborcji, eutanazji, środkom wczesnoporonnym i antykoncepcji jako
    zagrożeniom dla człowieka. Biskupi napisali tam m.in., że in vitro jest
    źle realizowanym pragnieniem bezpłodnych par, które chcą być rodzicami.
    Ks. Lemański napisał też list do kobiety poczętej za pomocą in vitro,
    która publicznie zapowiedziała apostazję z Kościoła katolickiego po
    opublikowaniu dokumentu episkopatu.

    To skutek jednowładztwa abpa Hosera


    - Rzecz jest bardzo prosta. Niemożliwe i niedopuszczalne jest
    to, by mówić coś, czego nie akceptuje biskup. Księżom nie można mówić
    czegokolwiek bez zgody władz. Góra wydaje polecenie, a dół ma się
    słuchać. Dlatego to jest tak zamknięte, martwe, nietwórcze środowisko -
    mówił w Połączeniu filozof, prof. Tadeusz Bartoś. - W tym przypadku mamy
    do czynienia z jednowładztwem. Cała władza jest w rękach biskupa - ma
    on pełnię władzy wykonawczej, ustawodawczej, sądowniczej. Ta
    arbitralność jest wpisana w prawo. Kościół opiera się na posłuszeństwie,
    które jest zsakralizowane - mówił filozof w programie Połączenie Jakuba
    Janiszewskiego.

    "Zamknęli kościół"? Jakie to symboliczne


    - Duchowny w strukturze Kościoła rzymskokatolickiego jest pod
    całkowitą kontrolą. Sprawuje ją władza kościelna przez 24 h na dobę.
    Można się bronić, uciekać. Mieć podwójne życie. To przecież jest możliwe
    - dodał Adam Szostkiewicz. Mówił również, że w monolicie Kościoła
    rzymskokatolickiego są wybitne jednostki, które są w opozycji.
    - Jest w tym wszystkim coś dla mnie ponuro symbolicznego. Nie takiego prezentu
    można się spodziewać od Kościoła na największe chrześcijańskie święta.
    Jasienicki kościół zamknięty na Wielkanoc staje się metaforą kondycji
    całego Kościoła w Polsce. Zaiste, Kościół zamknięty do odwołania - pisał wczoraj Szostkiewicz na swoim blogu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. Michniki na święta


    Wielkanocne drażnienie wiernych


    Dominika Wielowieyska


    W Wielkim Tygodniu widzimy Kościół hierarchiczny, lekceważący wiernych, skłócony, upolityczniony...

    Parafianka płacząca przed kościołem w Jasienicy - po odwołaniu ks. Lemańskiego

    Parafianka płacząca przed kościołem w Jasienicy - po odwołaniu ks. Lemańskiego

    Wielkanoc w tym roku jest polityczna: mamy kampanię wyborczą i rocznicę katastrofy smoleńskiej i walkę z ks. Lemańskim.

    Wielkanoc w tym roku jest polityczna: mamy kampanię wyborczą i rocznicę katastrofy smoleńskiej.

    W kwietniowym "Przewodniku Katolickim" wielki
    tekst promowany na okładce "Między prawdą a kłamstwami". W poprzednich
    numerach było sporo ataków na Jerzego Owsiaka. Teraz przyszedł czas na
    Smoleńsk.

    W artykule wyłącznie tezy z "Gazety Polskiej".
    "Opinia publiczna obok faktów otrzymuje propagandowe wrzutki, półprawdy i
    kłamstwa" - czytamy. Jak to się ma Wielkiejnocy? Autor nie wspomina.

    Szeroko otwarty Kościół i szczelnie zamknięta „Wyborcza”. Senne marzenia redaktorów z Czerskiej

    Dominice Wielowieyskiej dedykuję słowa
    Joanny Szczepkowskiej: „Gazeta Wyborcza stała się jednoznacznie lewackim
    pismem”. Naprawdę Kościół musi przejść zdaniem Pani Redaktor tę samą
    drogę? Dzięki Bogu tak nie będzie.


    Problemem są też wierni. Ciągle się buntują

    ogłasza
    własną diagnozę sytuacji w polskim Kościele Dominika Wielowieyska.
    Przytacza dwa przykłady: jakiegoś incydentu w poznańskim kościele między
    wygłaszającym kazanie księdzem Małkowskim i słuchającymi go ludźmi,
    oraz historię zamknięcia przez arcybiskupa Henryka
    Hosera kościoła w Jasienicy.

    Wielowieyska ma kłopot w wytworzeniu wrażenia, że nachodzi rewolucja.
    Chodzi  jej tak naprawdę o tę drugą historię, z której „Wyborcza”
    zrobiła dziś czołówkę pod znamiennym tytułem „Kościół zamknięty”.

    W tym Wielkim Tygodniu widzimy Kościół hierarchiczny, lekceważący wiernych, skłócony, upolityczniony. Taki Kościół z sennych koszmarów papieża Franciszka”

    — orzeka.

    Nie chcę wyrokować, jak powinna praska Kuria rozwiązać ten konflikt.
    Możliwe, że popełniono tam jakieś błędy, możliwe jednak, że to jest
    sytuacja jak z greckiej tragedii: bo przecież można sobie wyobrazić
    księdza głoszącego poglądy niezgodne z katolickim nauczaniem, a
    równocześnie sympatycznego i popularnego. Zdaje się, że w tym przypadku
    mamy do czynienia z takim splotem okoliczności.

    Kiedy Wielowieyska piętnuje zbiurokratyzowanych, bezdusznych
    hierarchów, ja usiłuję sobie wyobrazić Kościół z jej sennych marzeń. Kurs
    wytycza tu cykl opinii księdza Wojciecha Lemańskiego, o którego walczy
    obecnie część jasienickich wiernych, opublikowany w „Wyborczej” już
    wtedy, kiedy ksiądz miał zakaz medialnych wypowiedzi (były w teorii
    fragmentem przyszłej książki).

    Duchowny zalecał między innymi mniej lub bardziej ostrożną
    dyskusję w Kościele o takich sprawach jak związki osób tej samej płci,
    aborcja, in vitro czy eutanazja. I o to chodzi „Wyborczej”, kiedy
    kibicuje rzekomemu rzecznikowi Kościoła pogodnego, wyluzowanego i
    bezinteresownego. O to, a nie o psychiczny komfort
    tego czy innego wiernego.

    I tu pojawia się wątpliwość, czy w każdej sferze ludzie „Wyborczej”
    są równie gorliwymi rzecznikami swobodnej dyskusji jako naczelnej wartości.
    Oto z „Wysokimi obcasami” żegna się właśnie Joanna Szczepkowska,
    wieloletnia felietonistka tego dodatku do gazety Adama Michnika. W
    wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówi, że spodziewała się takiej
    decyzji. Ja też.

    Aktorka nie jest przedstawicielką wojującej prawicy, ma w wielu sprawach liberalne poglądy, czasem nawet zbyt ekscentryczne jak na mój gust. Tyle że ostatnio zaangażowała
    się w polemiki z natrętną propagandą środowisk homoseksualnych i
    feministycznych. Podziękowano jej więc. Nie ma dla niej wolności?

    Z pewnością redakcja z Czerskiej ma prawo
    dbać o spójność swojego przekazu, choć przecież pokutuje u nas jeszcze
    niekiedy przesąd, że pewna różnobarwność na łamach tej samej gazety jest
    ciekawa i kształcąca. Mógłbym w oparciu o ten przesąd żądać plebiscytu
    wśród czytelników, powoływać się na własne prawa kogoś, kto czasem tę
    gazetę kupuje. Ale to absurd. Ja prawa do ich własnej, coraz bardziej
    jednoznacznej linii Michnikowi i jego kolegom nie odmawiam. Są w jej
    forsowaniu tak skuteczni, że sama Wielowieyska dzisiejsza nie jest
    Wielowieyską sprzed paru lat.

    Czy jednak księżą biskupi nie mają prawo dbać o spójność nauczania w
    polskich kościołach? Przecież decyzję arcybiskupa Hosera
    potwierdziła tak dzisiaj przez was chwalona Stolica Piotrowa. Że
    gazeta to co innego niż Kościół? Chyba w tym sensie, że dla religii
    jednolitość przekazu, klarowność i czytelność głoszonej doktryny, mają
    jednak większe znaczenie. Ale wy chcecie Kościoła, w którym o linii będą decydować Michnik, Wiśniewska i Wielowieyska. To będzie Kościół prawdziwie swobodny, wyluzowany, radosny, wręcz słoneczny.

    Wierni z Jasienicy mogą tego nie wiedzieć, ale Dominika
    Wielowieyska wie to z pewnością. Dedykuję jej na koniec uwagę Joanny
    Szczepkowskiej (której zresztą poświęcić zamierzam oddzielny tekst):
    „Gazeta Wyborcza stała się jednoznacznie lewackim pismem.
    Indoktrynującym”. Na szczęście ambony w tym kierunku w
    Polsce nie działają. Jeszcze?

    Piotr Zaremba

    http://wpolityce.pl/kosciol/191745-piotr-zaremba-szeroko-otwarty-kosciol-i-szczelnie-zamknieta-wyborcza-senne-marzenia-redaktorow-z-czerskiej



    Warszawska kuria grozi egzorcyście z Krakowskiego Przedmieścia ks. Małkowskiemu "emeryturą"

    Kardynał Kazimierz Nycz miał zagrozić księdzu, że jeśli nie poprawi swojego zachowania, "niewykluczone, że zostanie wysłany na wcześniejszą emeryturę".
    O rozmowie kardynała Nycza z księdzem Stanisławem Małkowskim powiedział w Radiu Wnet przyjaciel księdza Wojciech Sumliński.

    - Ks. Małkowskiemu zagrożono, że jeśli nadal będzie działał w dotychczasowy sposób, to może...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15813484,Warszawska_kuria_grozi_egzorcyscie_z...


    Ks. Lemański: Postąpiono w sposób niesprawiedliwy

    Ks. Lemański: Postąpiono w sposób niesprawiedliwy

    - Jestem tymi wydarzeniami bardzo poruszony, bo
    to jest moja parafia, w której starałem się służyć jak najlepiej -
    przyznał w rozmowie telefonicznej z reporterem programu "Polska i Świat"
    ks. Wojciech Lemański.
    czytaj dalej »





    "To była anielska łaska i cierpliwość Kurii, że pozwolono ks. Lemańskiemu sprawować funkcje liturgiczne"

    "To była anielska łaska i cierpliwość Kurii, że pozwolono ks. Lemańskiemu sprawować funkcje liturgiczne"

    - W centrum Kościoła jest Jezus Chrystus, a nie
    ksiądz Lemański - stwierdził w "Tak jest" w TVN24 ks. dr hab. Dariusz
    Oko
    zobacz więcej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. Wielka Środa - "A oni

    Wielka Środa - "A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników" (Mt 26.15)

    (Mt 26,14-25)
    Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł:
    Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści
    srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. W pierwszy dzień
    Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: Gdzie chcesz,
    żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia? On odrzekł: Idźcie do
    miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas
    mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami.
    Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. Z
    nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu . A gdy jedli,
    rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi. Bardzo tym
    zasmuceni zaczęli pytać jeden przez drugiego: Chyba nie ja, Panie? On
    zaś odpowiedział: Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie
    zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane,
    lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany.
    Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Wtedy Judasz,
    który Go miał zdradzić, rzekł: Czy nie ja, Rabbi? Odpowiedział mu: Tak
    jest, ty.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    40. michniki atakują KK w Polsce, bo już Zydów zateizowali

    W Europie zaczyna brakować „starszych braci”, asymilacja i zeświecczenie gorsze od Hitlera

    W Europie już niebawem może zabraknąć Żydów. Tym razem nie na skutek antysemityzmu, lecz pod wpływem asymilacji i zeświecczenia. Europejscy Żydzi są wchłaniani przez żywioł wielokulturowości i mentalność laicką. Według najnowszego raportu Rabbinical Center of Europe 85 % Żydów europejskich uległo asymilacji i zawarło małżeństwo mieszane. 80 % nie zagląda do synagogi nawet na Jom Kippur. 75 % dzieci nie otrzymuje religijnego wychowania.

    O problemie tym dyskutowali Budapeszcie rabini z całej Europy. W niejednej wypowiedzi pojawiało się wręcz stwierdzenie, że asymilacja okazała się gorsza od fizycznej eliminacji Holokaustu. Pisał już o tym był główny rabin Wielkiej Brytanii Jonathan Sacks w książce pod tytułem: „Czy będziemy mieć jeszcze żydowskich wnuków?”

    Dziś najbardziej zagrożona jest obecność wspólnoty żydowskiej w Austrii. Pozostało tam zaledwie 15 tys. Żydów, ale przyznaje się do swego pochodzenia jedynie połowa. Druga połowa stała się niewidzialna – zauważa przewodniczący związku austriackich Żydów Ariel Muzicant. W jego przekonaniu, jeśli nie stanie się cud, wspólnota żydowska w tym kraju przestanie istnieć. Będą jeszcze pojedynczy Żydzi, ale nie wspólnota – dodaje. Podobny los czeka w najbliższych latach gminy w Mediolanie, Kopenhadze, Sztokholmie, Pradze czy Bratysławie.

    Państwo izraelskie chce rozwiązać problem gwałtownej asymilacji europejskich Żydów, zaproszeniem do emigracji. Działa już nawet specjalna kampania skierowana do Żydów anglosaskich, którzy mieliby zaludnić Jerozolimę. Wielkie nadzieje Izrael wiąże z Francją. Narastają tam bowiem postawy antysemickie. Praktycznie co tydzień dochodzi do agresji. W takiej sytuacji według obliczeń izraelskiego ministerstwa imigracji dwie trzecie francuskich Żydów rozważa możliwość wyjazdu.

    kb/ rv, il foglio

    Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/04/12/w_europie_zaczyna_brakowa%C4%...
    strony Radia Watykańskiego





    Według ksiązki o antychryście Panowanie Antychrysta, cz. 1 - Koniec Świata Doczesnego - apostazja na koniec świata ma objąć wszystkie wyznania i kulty.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    41. Wielki Czwartek. Szczujnia z Czerskiej szykuje spektakl




    Arcybiskup warszawsko-praski tłumaczy, że zamknął kościół w Jasienicy, by uchronić go przed profanacją. Parafianie wybierają się dziś pod jego siedzibę z protestem.
    "Nie można godnie przeżywać Triduum Paschalnego i przyjmować Komunię świętą w takim stanie ducha i w takiej atmosferze. W trosce o zapewnienie należnego szacunku świątyni, a nade wszystko uchronienie wiernych przed...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15814384,Jasienica_idzie_do_Hosera_bronic_ks_...

  • Wielki Tydzień księdza Lemańskiego

    Dzwoni mieszkanka Jasienicy. Prosi o pomoc w znalezieniu
    kapłana, który odprawiłby mszę, "choć jedną, w Wielką Niedzielę". Mówi, że dzwoni do różnych ludzi. "Może ktoś zna księdza, który nie boi się arcybiskupa Hosera?".
    Przypomina niedawne zdarzenia: w sobotę ks. Lemański otrzymał kopertę z decyzją o usunięciu go z parafii, w niedzielę dostał zakaz udziału w mszy, nawet w roli milczącego koncelebransa,...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15814588,Wielki_Tydzien_ksiedza_Lemanskiego.html

    Jarosław Mikołajewski

  • Księża i księżyska

    Dziś w kalendarzu chrześcijańskim Wielki Czwartek.

    Jan Turnau

  • W tej sprawie również abp Hoser ma trochę
    racji. Ten konflikt nie jest jednoznaczny - mówiła Janina Paradowska o
    kolejnych protestach przeciwko wyrzuceniu ks. Wojciecha Lemańskiego z
    parafii w Jasienicy. W Poranku Radia TOK FM zwracała uwagę, że powstały
    dwa zwalczające się stronnictwa. I trudno będzie o rozejm.

    Dziś przed kurią warszawsko-praską parafianie z Jasienicy planują protest
    przeciwko zamknięciu ich kościoła. Abp Henryk Hoser tłumaczy, że chciał
    uchronić świątynię przed profanacją. Zdaniem kurii demonstrujący w
    niedzielę przed kościołem w Jasienicy zwolennicy ks. Lemańskiego byli
    agresywni i używali wulgarnych słów, a bezpieczeństwo duchownych było
    zagrożone. Na miejscu pojawiła się policja, skończyło się jednak na pouczeniu.

    "Ten konflikt nie jest jednoznaczny"


    - W tej sprawie również abp Hoser ma trochę racji. Ten konflikt
    nie jest jednoznaczny - stwierdziła w Poranku Radia TOK FM Janina
    Paradowska.
    Błędy, jakie popełnił abp Hoser, są oczywiste. Być może błędy popełnił
    też administrator parafii, jeśli już zdecydowano się usunąć ks.
    Lemańskigo, trzeba było wysłać kogoś o silniejszej osobowości. Wydaje
    się, że przysłany administrator sobie nie radzi. A skala wrogości, wręcz
    nienawiści zwalczających się tam stronnictw przekroczyła granice
    zwyczajnego konfliktu wokół Kościoła - mówiła publicystka.

    "To bardzo trudna sytuacja dla Kościoła"


    Zdaniem Paradowskiej konfliktu nie rozładuje już ani wycofanie
    się abp. Hosera i powrót ks. Lemańskiego, ani złożenie broni przez tego
    ostatniego i jego stronników. - To bardzo trudna sytuacja dla Kościoła i
    wcale nie tak jednoznaczna - skwitowała prowadząca Poranek Radia TOK
    FM.




    Publiczne wypędzanie rozumu [BLOG]





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    42. w Wielki Czwartek opętani z Jasienicy i TVN24

    Dziś Wielki Czwartek, w Kościele katolickim rozpoczyna się
    Triduum Paschalne. Wspominamy mękę, śmierć i
    zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

    CZYTAJ TAKŻE: Wielki Czwartek jest szczególnym świętem kapłanów. Dziś początek Triduum Paschalnego

    O godz. 10.00 w Bazylice katedralnej Świętych Floriana Męczennika i
    Michała Archanioła na warszawskiej Pradze rozpoczęła się Msza Święta z
    poświęceniem oleju Krzyżma Świętego i oleju chorych oraz odnowieniem przyrzeczeń kapłańskich.

    Koncelebrze przewodniczy Abp Henryk Hoser, SAC Biskup Diecezjalny Warszawsko-Praski.


    Abp Hoser ws. zamknięcia kościoła w Jasienicy: "Byłbym niewiernym
    sługą Chrystusa, gdybym nie bronił świętości sakramentów i świętości
    świątyni"

    Fot. PAP/ G. Jakubowski

    "Nie byłoby zamknięcia świątyni w Jasienicy
    bez bulwersujących wydarzeń ostatniej niedzieli, Niedzieli Palmowej,
    Niedzieli Męki Pańskiej".


    Chciałbym przypomnieć że Jezus Chrystus był łagodnego serca.
    Nigdy tak gwałtownie nie zareagował jak wtedy, gdy nastąpiło
    niebezpieczeństwo zbezczeszczenia świątyni. Użył siły fizycznej w takim
    momencie. Byłbym niewiernym jego sługa, niewiernym jego uczniem,
    niewiernym następcą apostołów, gdybym nie bronił świętości sakramentów i
    świętości świątyni. Do tego nigdy nie dopuszczę i proszę mnie zrozumieć

    — podkreślił abp Hoser

    Już 12letni Jezus powiedział w świątyni, że „moim miejscem jest dom Ojca mego”. To jest dom Boży. To jest Dom Ojca, tam przebywa w sakramencie miłości Jezus Chrystus w swoim ciele i w swojej krwi. Do Chrystusa trzeba zmierzać na kolanach a nie z zaciśniętą pięścią

    — dodał arcybiskup.




    ----------------------------------------------------


    WŁASNIE LECI KABARECIK w TVN24 - przed Kurią Praską z transparentami "w obronie ks. Lemańskiego" opetani przez lewackie media z pikietą.


    Protest ws. księdza Lemańskiego przed kurią. "Nie przyjechaliśmy na wojnę"

    Protest ws. księdza Lemańskiego przed kurią. "Nie przyjechaliśmy na wojnę"

    Kilkudziesięciu wiernych z Jasienicy zebrało się w
    czwartek przed siedzibą Kurii Warszawsko-Praskiej, by zaprotestować...
    czytaj dalej »



    Gazeta Wyborcza jak zwykle mnozy :) jest kilkadziesiąt osób, w tym dzieci przywiezione autokarem , a Czerska :


    Ok. 300 osób protestuje przed siedzibą
    kurii warszawsko-praskiej przeciw zamknięciu kościoła w Jasienicy.
    Niebawem ma dojść do spotkania przedstawicieli delegacji z arcybiskupem
    Hoserem.

    Protest w sprawie zamknięcia kościoła w
    Jasienicy przed siedzibą kurii warszawsko-praskiej zaczął się ok. 11.30.
    Przyjechało ok. 300 osób z Jasienicy. Mieszkańcy przybyli pociągami,
    busami i prywatnymi samochodami.
    Przywieźli ze sobą transparenty. Są na nich hasła: "Pedofilów
    chronicie, dobrych księży niszczycie", "Oddajcie nam kościół i ks.
    Lemańskiego", "W obronie czci i godności ks. Lemańskiego", "Za co
    biskupie ta kara?", "Ojcze Święty pomóż nam".

    Wierni z
    Jasienicy podeszli pod budynek kurii, śpiewając pieśń "My chcemy Boga", a
    potem odmawiali różaniec. Przywieźli ze sobą też petycję do arcybiskupa
    Henryka Hosera, którą zamierzają mu osobiście wręczyć. Liczą, że do
    tego spotkania dojdzie. Jak mówią, obiecał im to rzecznik kurii
    warszawsko-praskiej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    43. niebawem spotkanie z abp

    Protest w sprawie zamknięcia kościoła w Jasienicy przed siedzibą kurii
    warszawsko-praskiej zaczął się ok. 11.30. Przyjechało ok. 300 osób z
    Jasienicy. Mieszkańcy przybyli pociągami, busami i prywatnymi
    samochodami. Przywieźli ze sobą transparenty.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    44. publiczna równie zażarta jak TVN24 i GW


    Wierni protestują przed kurią w obronie księdza Lemańskiego



    Wierni z Jasienicy domagają się otwarcia kościoła i przywrócenia odwołanego księdza Wojciecha...


    Wierni z Jasienicy domagają się otwarcia kościoła i
    przywrócenia odwołanego księdza Wojciecha Lemańskiego. Parafianie
    księdza Lemańskiego rozpoczęli protest przed siedzibą kurii w Warszawie.

    - Ksiądz arcybiskup ma w tej chwili spotkanie z 500 kapłanami,
    którzy czekali na to spotkanie bardzo długo, dlatego trzeba uszanować
    kalendarz arcybiskupa. Ale ktoś z kurii spotka się z przedstawicielami
    protestujących na pewno.– powiedział Mateusz Dzieduszycki, rzecznik
    prasowy kurii, który wyszedł do protestujących.



    - Kościół w Jasienicy zostanie otworzony jak tylko sytuacja się uspokoi;
    kiedy wierni przestaną kierować się emocjami, a uruchomią myślenie –
    dodał rzecznik prasowy kurii.



    Narastający protest



    Wcześniej arcybiskup Henryk Hoser, kierujący diecezją warszawsko-praską
    zapewniał wiernych o swojej modlitwie i prosił o uspokojenie nastrojów.
    Kościół w Jasienicy ma być zamknięty, aż sytuacja wróci do normy.



    Lemański odwołany przed świętami



    Chodzi o wydarzenia z Niedzieli Palmowej, kiedy część wiernych –
    zwolenników odwołanego księdza Wojciecha Lemańskiego – miała zakłócać
    porządek i nie wpuszczać innych na mszę odprawianą przez nowego księdza
    Grzegorza Chojnickiego. Według relacji świadków, kapłan miał zostać
    opluty, popchnięty i wyzywany. Zwolennicy księdza Lemańskiego mówią, że
    do żadnej profanacji nie doszło. Kościół musiał być zamknięty ze względu
    na bezpieczeństwo ludzi - podkreśla ksiądz Józef Kloch rzecznik prasowy
    Episkopatu Polski.



    Konflikt od lata 2013



    Zamieszanie wokół ks. Wojciecha Lemańskiego zaczęło się latem ubiegłego
    roku. Proboszcz z Jasienicy na swym blogu krytykował kościelnych
    hierarchów, w tym przełożonego Henryka Hosera za dokument bioetyczny
    episkopatu, przeciwstawiający się in vitro, aborcji, eutanazji, środkom
    wczesnoporonnym i antykoncepcji. Został usunięty z urzędu. Powodem był
    „brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu”.



    CZYTAJ TAKŻE: „To jest temat”: kościół zamknięty; parafianie rozgoryczeni




    Abp Hoser przyjmuje delegację z Jasienicy


    Przywieźli ze sobą też petycję do arcybiskupa Henryka Hosera, którą zamierzają mu osobiście wręczyć. Spotkanie obiecał im rzecznik kurii warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki. Po godz. 12 wyszedł do wiernych czekających pod siedzibą kurii.O godz. 13.30 odbędzie się spotkanie przedstawiciela kurii z delegacją mieszkańców Jasienicy - powiedział Dzieduszycki.

    I tak się stało. O tej godzinie arcybiskup osobiście przyjął 3-osobową delegację.

    O godz. 14 w holu budynku kurii ma wygłosić krótkie oświadczenie. Rzecznik kurii dodał, że nie będzie odpowiadać na żadne pytania. Jednocześnie Mateusz Dzieduszycki dodał, że arcybiskup Hoser nie ma na dziś w swoim kalendarzu zaplanowanego spotkania z wiernymi z Jasienicy.

    "Dokąd mamy pójść ze święconką"

    - Jesteśmy tu po to, by próbować dojść do jakiegoś konsensusu, który będzie dobry dla ks. Lemańskiego, kurii warszawsko-praskiej i wspólnoty parafialnej w Jasienicy - mówi Adam Kisiel, rzecznik protestujących.

    - Niech ks. arcybiskup Hoser nam powie, dokąd mamy pójść ze święconką, bo nasz kościół jest zamknięty - pytały starsze kobiety z Jasienicy. - Nasz biskup nigdy nie odwiedził naszej parafii, więc niech tu do nas przyjedzie i powie, gdzie teraz mamy pójść do kościoła.

    - Wierzymy, że ks. arcybiskup nam pomoże. Nie mamy planu awaryjnego przychodzimy pokojowo, by kuria nam przywróciła ks. Lemańskiego i otworzyła kościół - mówi Agnieszka Dutkiewicz, jedna z mieszkanek Jasienicy. - A co jak nie będzie otwarty? - pytamy. - To nie będziemy mieli świąt - odpowiada pani Agnieszka.
    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15816484,Protest_wiernych_z_J...


    Protest ws. księdza Lemańskiego przed kurią. "Nie przyjechaliśmy na wojnę"

    Protest ws. księdza Lemańskiego przed kurią. "Nie przyjechaliśmy na wojnę"
    Wiernym z Jasienicy kuria zamknęła kościół.
    zobacz więcej »

    Mieszkańcy Jasienicy protestują, bo - jak mówią - "w Niedzielę
    Palmową stała się rzecz straszna". Tego dnia dowiedzieli się, że ks.
    Wojciech Lemański został pozbawiony możliwości odprawiania mszy świętej,
    którą do tej pory raz w tygodniu mógł sprawować w parafii.

    Wierni
    liczą na rozmowę z abp. Henrykiem Hoserem. Chcą go m.in. zapytać,
    dlaczego ich "ukarał", zamykając kościół po tym, jak wcześniej usunął z
    ich parafii ks. Lemańskiego.

    - Oczekujemy, że ktoś do nas wyjdzie i
    porozmawia, i że kościół znów zostanie otwarty dla wiernych. Uważamy,
    że jest na to szansa. Liczymy też, że znajdzie się w nim miejsce dla ks.
    Lemańskiego - mówili reporterowi TVN24 protestujący.

    - Nie
    żądamy, by ksiądz Wojciech wrócił do funkcji proboszcza, bo trwa
    procedura odwoławcza w Watykanie. Ale chcemy zmiany administratora
    parafii, który stracił nasze zaufanie - dodał jeden z organizatorów
    protestu, Mariusz Dembiński.

    Zapewnili, że "nie przyjechali na wojnę", ale po to, by porozmawiać z osobą decydującą o ich kościele.

    Protestujący
    przygotowali list do abp. Hosera, który chcą przekazać mu podczas
    spotkania. W liście napisali m.in., że "ksiądz Wojciech Lemański przez
    sześć lat swojego probostwa w Jasienicy zbudował wspólnotę, która
    powinna być wzorem dla każdego w Polsce".

    Rzecznik prasowy
    Diecezji Warszawsko-Praskiej Mateusz Dzieduszycki poinformował wiernych,
    że arcybiskup spotka się z nimi o 13.30.

    Protest ma się zakończyć o 14, do tej godziny wierni mają bowiem zgodę na demonstrację.


    "Jasienica wybacza abp. Hoserowi". Pikieta w obronie ks. Lemańskiego przed siedzibą kurii -->

    Kilkudziesięciu wiernych z Jasienicy pikietuje przed siedzibą
    arcybiskupa Henryka Hosera, domagając się otwarcia kościoła i zmiany
    administratora parafii.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    45. lewackie media rozczarowane, tak dobrze żarło.....




    Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz2z9VRd8Hd

    Porozumienie wiernych z Jasienicy z abp. Hoserem

    Kościół w Jasienicy pozostaje zamknięty. W
    sobotę przed świątynią zostaną poświęcone pokarmy, a w niedzielę
    zostanie odprawiona msza polowa - to główne ustalenia rozmów ks.
    arcybiskupa Henryka Hosera z delegacją wiernych z Jasienicy.

    Dopiero po godz. 15.30 odczytano wspólne
    porozumienie zawarte pomiędzy delegacją wiernych z Jasienicy i kurią
    warszawsko-praską. - Sytuacja ks. Lemańskiego znajduje się w zakresie
    decyzji Stolicy Apostolskiej. W Wielką Sobotę o godz. 13 ks. Marek
    Solarczyk przed kościołem w Jasienicy poświęci pokarmy, a w niedzielę o
    godz. 10 odprawiona zostanie msza św. polowa przed kościołem - podał po
    zakończeniu spotkania przedstawiciel kurii.

    - Rozmowy z
    wiernymi będą kontynuowane - zapowiedział abp Hoser. Następne spotkanie w
    siedzibie kurii zaplanowano na środę po świętach wielkanocnych.

  • Papież do księży o posłuszeństwie. Mówi jak abp Hoser?

    - Siostrą radości kapłańskiej jest posłuszeństwo. Posłuszeństwo Kościołowi hierarchicznemu - mówił do księży papież Franciszek.


  • Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz2z9VmziqM

    Abp. Hoser o zamknięciu kościoła w Jasienicy: Bronię świętości świątyni

    Abp. Hoser o zamknięciu kościoła w Jasienicy: Bronię świętości świątyni
    Kilkudziesięciu wiernych z tej parafii zebrało się w czwartek przed siedzibą Kurii.
    zobacz więcej »


    Jest porozumienie na linii abp. Henryk Hoser – wierni z Jasienicy



    Poświęcenie pokarmów w Wielką Sobotę i msza polowa w Wielkanoc to efekt porozumienia między...



    W Wielką Sobotę warszawsko-praski biskup pomocniczy Marek
    Solarczyk poświęci w Jasienicy pokarmy. W niedzielę wielkanocną zostanie
    tam odprawiona polowa Msza święta.


    Grzegorz Jakubowski /PAP


    Abp Hoser podczas wielkoczwartkowej Mszy krzyżma

    - Prosimy o nieodwiedzanie nas tego dnia - zaapelował do dziennikarzy
    przedstawiciel protestujących parafian, wzbudzając ich śmiech.

    Wystąpił on na wspólnej konferencji prasowej z abp. Henrykiem Hoserem.
    Odbyła się ona tuż po dwugodzinnym spotkaniu arcybiskupa w reprezentacją
    zwolenników ks. Lemańskiego. Obie strony tej rozmowy wydawały się po
    niej zadowolone.

    Kościół w Jasienicy na razie pozostanie zamknięty.

    http://gosc.pl/doc/1966388.Bedzie-wielkanocna-Msza-w-Jasienicy



    Parafianie ks. Lemańskiego kontra abp Hoser. Kościół w święta będzie zamknięty

    W sobotę przed świątynią zostaną poświęcone pokarmy, a w
    niedzielę zostanie odprawiona msza polowa - to główne ustalenia rozmów
    wiernych z


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz2zAM7vXi9


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    46. Komuś bardzo zależy, żeby

    Komuś bardzo zależy, żeby zamiast o ukrzyżowaniu Chrystusa mówić o krzyżowaniu ks. Lemańskiego

    Fot. PAP / G. Jakubowski

    Fot. PAP / G. Jakubowski

    Od kilku miesięcy nad Jasienicą panowała cisza.
    Spokój zburzył incydent w Niedzielę Męki Pańskiej, do którego doszło w
    jasienickim kościele. Kolejny raz kilkuosobowa grupa wiernych nie
    zbojkotowała postanowienia kurii.

    Kilka osób, wierzących bardziej w ks. Lemańskiego niż w Pana Boga,
    zbojkotowało dekret arcybiskupa Henryka Hosera, odsuwający ks. Wojciecha
    Lemańskiego od sprawowania cotygodniowej Eucharystii w jasienickim
    kościele. Zaryglowali drzwi, nie
    chcieli wpuścić do kościoła ani innych wiernych ani księdza
    administratora. W obawie przed profanacją, arcybiskup zdecydował
    się zamknąć kościół.

    Kapłańską służbę ocenić można jedynie po owocach. Jeśli niesie rozłam i przemoc, łatwo zwątpić w jej źródło.

    W perspektywie wiary zdarzenie to nabiera jeszcze jednego wymiaru. Komuś bardzo zależy, żeby zamiast o ukrzyżowaniu Chrystusa mówić o krzyżowaniu ks. Lemańskiego.

    Wielki Czwartek to dzień szczególnej wdzięczności kapłanom. Pikieta przed kurią biskupią, bojkotująca decyzję arcybiskupa jest bardzo przykrym antyświadectwem wiary.
    Bardzo marnie świadczy o jej uczestnikach. Wydarzenie to pokazuje
    jednak, że dzień ustanowienia sakramentu Eucharystii i Kapłaństwa
    jest dla sił zła momentem szczególnie znienawidzonym i niebezpiecznym.
    Właśnie z tego powodu dochodzi w tym czasie do tylu bluźnierstw i profanacji. Ci o słabych sercach ulegają.

    Kumulacja ataków na Kościół w wielki Czwartek to znak, że diabeł wciąż zaciekle walczy o ludzkie dusze.

    Członkowie ateistycznej Służby Uświadamiającej zorganizowali w Düsseldorfie akcję apostatyczną. Kto wystąpi z Kościoła w Wielki Czwartek, otrzyma 30 euro. Pieniądze mają pokryć koszt procedury urzędowej. Czyżby? Trudno oprzeć się symbolicznemu skojarzeniu.

    Żył przed dwoma tysiącami lat człowiek, który sądził, że sprzeciw
    wobec decyzji swojego zwierzchnika i wydanie go za 30 srebrników, da mu
    upragnione spełnienie. Warto pamiętać jak kończą Judasze. W tej
    perspektywie dar kapłaństwa nabiera szczególnego znaczenia. Nie
    zapominajmy o modlitwie za kapłanów. Służba w czasach obecnej nagonki
    wymaga szczególnego heroizmu i bożej łaski.

     Marzena Nykiel

    CZYTAJ TAKŻE:

    Abp
    Hoser ws. zamknięcia kościoła w Jasienicy: „Byłbym niewiernym sługą
    Chrystusa, gdybym nie bronił świętości sakramentów i świętości świątyni”

    Medialna
    nagonka zmieliła samego ks. Lemańskiego? Ulubieniec mediów wystawił na
    żer zdezorientowanych parafian i zniknął z pola walki. Operacja „wróg”
    wkracza w kolejny etap

    http://wpolityce.pl/kosciol/191878-komus-bardzo-zalezy-zeby-zamiast-o-ukrzyzowaniu-chrystusa-mowic-o-krzyzowaniu-ks-lemanskiego

    Nadzieja na pojednanie

    Ustalenia po spotkaniu ks. abp. Henryka Hosera z przedstawicielami parafii Jasienica

    zdjecie

    Kościół w Jasienicy jest nadal zamknięty, ale
    w Wielką Sobotę pokarmy poświęci tam ks. bp Marek Solarczyk. Natomiast w
    Wielkanoc zostanie odprawiona Msza św. polowa przed kościołem.

     

    To ustalenia po spotkaniu ks. abp. Henryka Hosera z delegacją
    jasienickiej parafii Narodzenia Pańskiego. Spotkanie odbyło się w kurii
    warszawsko-praskiej. Arcybiskup życzył, żeby święta wielkanocne dla
    wszystkich były nowym otwarciem i nowym horyzontem oraz radością
    przyszłego spełnienia.

    Ksiądz arcybiskup Hoser powiedział po spotkaniu, że udało się dojść
    do bardzo wielu konkluzji, które prowadzą do poprawienia sytuacji w
    parafii Jasienica i doprowadzenia do jej optymalnego stanu. Przygotowano
    ustalenia, które będą od teraz realizowane. Hierarcha przyznał też, że
    dialog był bardzo konstruktywny, owocny i obiecujący, a także zapewnił,
    że będzie on kontynuowany – podaje Katolicka Agencja Informacyjna (KAI).

    Mateusz Dzieduszycki, rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej,
    odczytał dziennikarzom ustalenia spisane w dokumencie pt. „Informacje po
    spotkaniu ks. abp. Henryka Hosera z wiernymi z parafii Narodzenia
    Pańskiego w Jasienicy”.

    „Po pierwsze, sytuacja ks. Wojciecha Lemańskiego pozostaje w zakresie
    decyzji Stolicy Apostolskiej. Do czasu jej podjęcia ksiądz powinien
    przebywać poza parafią w Jasienicy. Po drugie, w Wielką Sobotę ks. bp
    Marek Solarczyk przyjedzie poświęcić pokarmy przed kościołem w Jasienicy
    o godz. 13.00. Po trzecie, w Niedzielę Wielkanocną zostanie o godz.
    10.00 odprawiona Msza św. polowa przed kościołem w Jasienicy, o ile
    zostaną zagwarantowane godne warunki do sprawowania Mszy św. Po czwarte,
    decyzje personalne zostaną podjęte w możliwie najkrótszym terminie, i
    po piąte, rozmowy przedstawicieli parafii i kurii biskupiej będą
    kontynuowane” – czytamy w dokumencie.

    Jak informuje KAI, ks. abp Hoser wyraził nadzieję, że „idziemy dobrą
    drogą, że uda nam się dojść rzeczywiście do dobrych rozwiązań”.
    Zapewnił, że to jest bardzo dobra wiadomość w okresie Wielkiego
    Tygodnia, kiedy wspólnym wysiłkiem będzie realizowany postęp w tym, co
    jest obciążone ogromnymi emocjami i wieloma nieporozumieniami, które
    będą wyjaśniane.

    Przedstawiciel parafii w Jasienicy, uczestniczący w spotkaniu z ks.
    abp. Hoserem, poinformował, że rozmowy przebiegały w bardzo miłej
    atmosferze. Podziękował też księdzu arcybiskupowi za to spotkanie, jak
    również za ustalenia dotyczące procesu rozwiązywania problemu w
    jasienickiej parafii.

    Jednocześnie zaapelował do mediów o uszanowanie i spokój w te trudne
    dla mieszkańców Jasienicy dni. – My, parafianie, musimy się wyciszyć.
    Dopóki nie będzie spokoju i jedności w naszej parafii, drzwi świątyni
    nie będą otwarte. A to chcemy osiągnąć jak najszybciej – zapewnił.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    47. Wielowiejska w Wielki Piatek, rojenia Czerskiej

  • Wierni nie chcą już być traktowani jak bezmyślna masa. Hierarchowie mają z tym problem [WIELOWIEYSKA]

    Sprawa ks. Wojciecha Lemańskiego jest zapowiedzią zmian w Kościele katolickim jako wspólnocie wiernych. Tu wszystko wymyka się utartym schematom. Także postępowanie abp. Henryka Hosera, który mimo wcześniejszych oporów spotkał się z mieszkańcami Jasienicy. I była to słuszna decyzja, bo przyniosła uspokojenie emocji.
    U prawicowych publicystów czytam, że parafianie i dziennikarze "Wyborczej" bronią ks. Lemańskiego, bo on ma liberalne poglądy, a my chcemy podważać naukę Kościoła, przerabiając go na własną modłę.

    Każdy, kto rozmawiał z mieszkańcami Jasienicy, wie, że nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. To ludzie, którzy pojmują swoją wiarę...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15821230,Jasienica_nie_jest_jedyna__Lekcewaze...

    "Kościół najbardziej się rozwijał, kiedy był prześladowany. Najłatwiej Kościół zepsuć, dając mu

    To jest bardzo bolesne. Papież Franciszek przeprasza, episkopat polski mówi o pewnych sposobach postępowania w takich sytuacjach, a do Szczecina to jakby wciąż nie dotarło. Mamy prawo być oburzeni. Odczuwać złość, ból.
    Marek Górlikowski: Ludzie z Trójmiasta jeżdżą kilkadziesiąt kilometrów na msze w niedzielę np. do monastyru sióstr od Betlejem w Grabowcu koło Szemudu albo do was, do św. Mikołaja, czyli jak najdalej od własnej parafii. Czy to zjawisko, zwane churchingem, cieszy dominikanów?

    Ojciec Marcin Mogielski OP, przeor klasztoru Dominikanów w Gdańsku: Cieszymy się i się nie cieszymy. Ostatnio straż miejska przyszła z prośbą, byśmy upomnieli ludzi z ambony, żeby sensownie parkowali, bo jak są msze u dominikanów, to całe Główne Miasto jest zastawione samochodami, nie ma jak się ruszyć. Ale żarty na bok, churching jest dobrym symptomem, ludzie sobie cenią wolność wyboru. Są kościoły, gdzie księża cały czas politykują: albo zamach smoleński, albo straszenie ludzi dżenderem, albo to ciągłe moralizowanie. A ludzie chcą słuchać Dobrej Nowiny. Potrzebują lekarstwa na swoje obolałe życie...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15821770,_Kosciol_najbardziej_sie_rozwijal__k...

  • Męczeńskie świadectwo chrześcijan

    Co dziesiąty chrześcijanin na świecie liczy się dziś z możliwością zapłacenia najwyższej ceny

    W Jasienicy odbędą się święcenia pokarmów w Wielką
    Sobotę i msza święta w Wielką Niedzielę, ale przed zamkniętym kościołem.
    To


    http://wyborcza.pl/0,0.html#TRNavPoz#ixzz2zF7siROG


    O wpadce papieża i zamkniętym kościele przed ks. Lemańskim

  • U KUBLIK O wpadce papieża i zamkniętym kościele przed ks. Lemańskim

  • Dzisiejszymi gośćmi w programie ''Rozmowy Agnieszki Kublik'' są dr
    Magdalena Ogórek (historyczka Kościoła), Jarosław Mikołajewski (poeta,
    pisarz, publicysta ''Wyborczej'') oraz Dorota Kurek (parafianka kościoła
    w Jasienicy, członkini jego rady parafialnej)
    Cały tekst: Jasienica nie jest jedyna. Lekceważenie wiernych to droga donikąd

    Sprawa ks. Wojciecha Lemańskiego jest zapowiedzią zmian w
    Kościele katolickim jako wspólnocie wiernych. Tu wszystko wymyka się
    utartym...

    Dominika Wielowieyska

    Sprawa ks. Wojciecha Lemańskiego jest zapowiedzią zmian w Kościele katolickim jako wspólnocie wiernych. Tu wszystko wymyka się utartym schematom. Także postępowanie abp. Henryka Hosera, który mimo wcześniejszych oporów spotkał się z mieszkańcami Jasienicy. I była to słuszna decyzja, bo przyniosła uspokojenie emocji.
    U prawicowych publicystów czytam, że parafianie i dziennikarze "Wyborczej" bronią ks. Lemańskiego, bo on ma liberalne poglądy, a my chcemy podważać naukę Kościoła, przerabiając go na własną modłę.

    Każdy, kto rozmawiał z mieszkańcami Jasienicy, wie, że nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. To ludzie, którzy pojmują swoją wiarę...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15821230,Jasienica_nie_jest_jedyna__Lekcewaze...

  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    48. :) zbrodnia to niesłychana! Bronią rodziny

    W kontrze do gender. Grób Pański na Jasnej Górze broni rodziny i małżeństwa [ZDJĘCIA]

    Nasz rodowód jest z Boga, a nie z łaskawości ówczesnych układów czy
    dzisiejszego europarlamentu - te słowa metropolity częstochowskiego
    arcybiskupa Wacława Depo są częścią wystroju tegorocznego Grobu
    Pańskiego na Jasnej Górze. Całość jest wyrazem negatywnego stosunku
    Kościoła do gender.


    http://wyborcza.pl/1,75248,15826650,W_kontrze_do_gender__Grob_Panski_na_Jasnej_Gorze_broni.html#ixzz2zHRozh7E

    Rodzina Bogiem silna

    Tegoroczny wystrój Grobu Pańskiego w sanktuarium na Jasnej Górze nawiązuje do problematyki rodziny i małżeństwa

    zdjecie

    Na dużych planszach przypomniane zostały słowa bł. Jana Pawła II:
    „Rodzina Bogiem silna jest siłą człowieka i całego narodu”. Poniżej
    zamieszczono cytat ze słów ks. abp. Wacława Depo, metropolity
    częstochowskiego: „Nasz rodowód jest z Boga, a nie z łaskawości
    ówczesnych układów czy dzisiejszego europarlamentu” – informuje Biuro
    Prasowe Jasnej Góry.

    Inna plansza zawiera fragment Listu
    Pasterskiego Episkopatu Polski na Niedzielę Świętej Rodziny 2013 roku.
    Księża biskupi przypominają w nim słowa bł. Jana Pawła II: „Prawda o
    instytucji małżeństwa jest »ponad wolą jednostek, kaprysami
    poszczególnych małżeństw, decyzjami organizmów społecznych i rządowych«
    (23 II 1980). Prawdy tej należy szukać u Boga, ponieważ »sam Bóg jest
    twórcą małżeństwa«”.

    Reformatorzy Kościoła

    Szczęścia na ziemi nie zapewni żadna fikcyjna utopia, szczególnie kryptochrześcijaństwo w ujęciu marksistowskim

    W Kościele katolickim od początku istnienia co rusz pojawiali
    się jego reformatorzy, w jego wnętrzu, na obrzeżach i poza nim, którzy
    pragnęli doskonalić Bożą instytucję. Nie dziwmy się zatem, że i dziś
    „mądrzy” tego świata próbują majsterkować swoimi „nowoczesnymi”
    narzędziami przy doktrynie, teologii, nauce społecznej Kościoła i swoim
    ziemskim autorytetem pohukują, strofują, mamią.

    Zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI wiedzieli, że szczęścia na
    ziemi nie zapewni żadna fikcyjna utopia, szczególnie
    kryptochrześcijaństwo w ujęciu marksistowskim. Przede wszystkim w
    marksizmie razi bezduszne podporządkowanie człowieka kolektywowi, w
    którym zatraca się jego indywidualna wartość, jaką jest godność osoby.
    Bankructwo marksistowskiej wizji materializmu i upadek jego prognoz
    dobrobytu, równości wolności w systemie komunistycznym jest dziś
    wyzwaniem dla nowego pokolenia. Jeśli nie materializm jako źródło
    wszystkiego, także i ducha, to w takim razie co? Skoro zdewaluował się i
    skompromitował ten materializm, który chciał zredukować ducha do
    zwykłego skutku struktur materialnych oraz nadbudowy systemu
    gospodarczego, co zaproponować dziś w jego miejsce? – pyta ks. kard.
    Ratzinger w książce „Czas przemian w Europie. Miejsce Kościoła i
    świata”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    49. lewackie media szukają sensacji, zawiedzione !bez draki


    Jasienica: Biskup poświęcił pokarmy przed zamkniętym kościołem

    Święcenie pokarmów w Jasienicy

    Święcenie pokarmów w Jasienicy (Fot. TVPInfo)

    W Wielką Sobotę przed
    zamkniętym kościołem w Jasienicy poświęcono pokarmy. W ceremonii wziął
    udział biskup pomocniczy warszawsko-praski Marek Solarczyk. Z kolei w
    Niedzielę Wielkanocną o godz. 10 zostanie odprawiona msza święta polowa.
    To efekt porozumienia między wiernymi z Jasienicy a abp. Henrykiem
    Hoserem





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    50. funkcjonariusze mediów w Jasienicy szczują w Wielkanoc

    Parafianie w Jasienicy: Czujemy się zlekceważeni
    2014-04-20 15:08

    Kościół w Jasienicy został zlekceważony - tak przynajmniej uważają tamtejsi wierni. Pomimo wcześniejszych ustaleń, na niedzielnej mszy w Jasienicy nie pojawił się biskup Marek Solarczyk.
    Chcemy, żeby traktowano nas poważnie. Chyba pani widzi, co się stało - skarży się reporterce TVN24 jedna z parafianek. - Biskup Marek Solarczyk miał koncelebrować mszę, ale do nas nie dojechał. Za to abp Henryk Hoser odprawił mszę w kościele niedaleko stąd. To jawne lekceważenie nas, ludzi kościoła w Jasienicy - dodaje z kolei inna parafianka.

    http://www.wprost.pl/ar/444944/Parafianie-w-Jasienicy-Czujemy-sie-zlekce...

    Abp Hoser o konflikcie z ks. Lemańskim: Chodzi o sprawy administracyjno-materialne

    Metropolita warszawsko-praski abp Henryk Hoser sugeruje w wywiadzie dla katolickiego portalu Fronda.pl, że w konflikcie z ks. Lemańskim chodzi o "sprawy administracyjno-materialne" i "przyznawanie funduszy", a "osoby uwikłane w konflikt" mają coś na sumieniu. Sam nie ma sobie nic do zarzucenia.
    W ubiegłym tygodniu na nowo rozgorzał spór między parafią w Jasienicy, gdzie mieszka ksiądz Wojciech Lemański, a kurią warszawsko-praską.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15830425,Abp_Hoser_o_konflikcie_z_ks__Lemansk...


    Abp Depo na Jasnej Górze cytuje eksperta mediów Rydzyka: ateizm jak...

    - Jeśli ktoś nie zna prawdziwego Boga, to gotów jest
    wierzyć w byle co, a także w wartość samego zła - mówił w niedzielę
    metropolita

    http://wyborcza.pl/1,75248,15830467,Abp_Depo_na_Jasnej_Gorze_cytuje_eksperta_mediow_Rydzyka_.html




  • Jan Paweł II myślał o ks. Lemańskim

    Bez względu na skalę niepokorności ks. Wojciecha Lemańskiego Kościół powinien go hołubić, stawiać za wzór, całować po rękach, a nie gnębić i szykanować.
    Być może nie jest kapłanem bardzo posłusznym, może nawet jest zbyt niezależny czy nadmiernie.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15833414,Jan_Pawel_II_myslal_o_ks__Lemanskim....

    Katarzyna Kolenda-Zaleska


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    51. EGZORCYZMY W JASIENICY WSKAZANE


    Lucyna Komorowska starła ceratę i postawiła talerz z plackami. Patrzymy w
    okno. Nie na jej dorodne nioski, co wygrzewają się w słońcu, tylko na
    krzyż, który z wieży kościelnej króluje nad Jasienicą. Dobrze widać go
    również nocą - jest podświetlony. - Jak obiad gotuję czy kolację robię,
    to zerkam sobie na krzyż - mówi Lucyna.

    Ale abp Henryk Hoser zamknął kościół. Zgasił także światło na wieży. Krzyża nocą nie widać.


    - Mówią, że my ciemnota, że księży nie lubimy, że przeklinamy
    tych, co przychodzą po księdzu Lemańskim. Nieprawda. Myśmy się już
    pogodzili, że on do nas nie wróci.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15833133,Uparte_gryczaki_z_Jasienicy___Afery_z_Lemanskim_by.html#ixzz2zc1QV7nZ

    "Abp Hoser nie dotrzymał słowa". Wierni piszą do papieża


    Już prawie 1000 parafian z Jasienicy
    podpisało się pod listem do papieża Franciszka o ponowne otwarcie ich
    kościoła zamkniętego przez abp. Hosera.

    "Zwracamy się do Ciebie, Ojcze Święty, prosimy, byś zwrócił nam nasz kościół, w którym zostały ochrzczone nasze dzieci
    i w którym żegnaliśmy naszych zmarłych" - pod prośbą do papieża
    Franciszka podpisało się już około tysiąca parafian z Jasienicy.

    Mamy prawo prosić papieża


    Przed zamkniętym kościołem w Jasienicy w sobotę biskup
    pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej Marek Solarczyk poświęcił
    pokarmy. W niedzielę na schodach odprawiona została msza. - Obie
    uroczystości przebiegły bez zakłóceń, uczestniczyło w nich około 500
    osób - mówi Mariusz Dembiński, przedstawiciel parafii w rozmowach z
    kurią, do niedawna w radzie parafialnej. - W niedzielę po mszy i w
    poniedziałek pod strażą pożarną zbieraliśmy podpisy pod petycją do
    papieża Franciszka - prosimy w niej o otwarcie drzwi naszego kościoła.Prośbę dotychczas podpisało około 1000 osób - jeszcze trwa podliczanie
    podpisów. Mariusz Dembiński podkreśla, że to nie jest skarga na
    działanie arcybiskupa, tylko prośba skierowana do jego zwierzchnika. -
    Mamy takie prawo, chcemy z niego skorzystać. Arcybiskup nie potrafił nam
    powiedzieć, kiedy zamierza otworzyć świątynię. Mówił że "gdy emocje
    opadną".

    Dembiński dodaje, że Jasienica "egzamin z
    emocji" zdała: - Było spokojnie, mimo że biskup Hoser nie dotrzymał
    słowa, danego nam w czwartek, na rozmowach w kurii - że niedzielną mszę
    odprawi ksiądz Marek Solarczyk, a obecny administrator nie będzie w niej
    uczestniczył - by nie podgrzewać atmosfery. Kuria nie zrealizowała tych
    ustaleń. Biskup Solarczyk w niedzielę do Jasienicy nie przyjechał, a
    mszę koncelebrował administrator parafii.

    Kościół zamknięty przed niepokornym


    Ksiądz Lemański ukarany przed świętami częściową suspensą, czyli
    zakazem spowiadania i sprawowania mszy w Jasienicy, podporządkował się
    decyzji biskupa - nie uczestniczył w uroczystościach w swojej parafii.
    Od roku kapłan odprawiał jedną mszę, w każdą niedzielę o 8.00. 13
    kwietnia, gdy obecny administrator parafii wyprosił księdza Lemańskiego z
    kościoła, wyszła z niego również duża grupa wzburzonych wiernych, która
    później zablokowała wejście do świątyni.

    Obawa przed
    profanacją miała być powodem zamknięcia kościoła: "w trosce o
    zapewnienie należnego szacunku świątyni, a nade wszystko uchronienie
    wiernych przed grzechem profanacji sakramentów i świątyni, z głębokim
    bólem podjąłem decyzję o zamknięciu kościoła parafialnego pw. Narodzenia
    Pańskiego w Jasienicy do odwołania" - napisał arcybiskup Hoser w liście
    opublikowanym na stronie diecezji.

    To kolejna odsłona
    konfliktu arcybiskupa z proboszczem jasienickiej parafii, który
    wielokrotnie krytykował hierarchów za język debaty publicznej,
    występował w obronie dzieci poczętych metodą in vitro i ofiar nadużyć seksualnych popełnianych przez księży.


    W 2013 roku arcybiskup Henryk Hoser ukarał księdza Lemańskiego
    zakazem wypowiadania się w mediach, wyznaczył administratora parafii, a
    duchownego skierował do domu księży emerytów. Zarzuca mu brak
    posłuszeństwa i głoszenie poglądów szkodzących wspólnocie Kościoła. Od
    decyzji arcybiskupa ksiądz Lemański odwołał się do Watykanu.
    Postępowanie odwoławcze trwa.
    http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,15834116,_Abp_Hoser_nie_dotrzymal_slo...

    Tu można upomnieć się o prawo głosu księdza Lemańskiego >>

    „Liberalny” Kościół katolicki a buntownicy

    Pycha, nieposłuszeństwo przełożonym sieją spustoszenie wśród wierzących w Kościele - pisze dr Tomasz M. KorczyńskiTak właśnie pycha, brak miłości, „szukanie swego”, nieposłuszeństwo
    przełożonym sieją spustoszenie wśród wierzących w Kościele. Miejmy
    nadzieję, że w Jasienicy nie powstanie nowy kościół pw. ks. Lemańskiego,
    ponieważ takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje, szczególnie w
    sytuacji, gdy zdaniem niektórych parafian z Jasienicy Msza św. jest
    ważna wyłącznie wtedy, gdy odprawia ją ksiądz rebeliant. Wiemy jednak,
    że tam, gdzie rośnie pszenica, pojawia się też kąkol.



    Kuria z Czerskiej na straży ortodoksji. "Kościół powinien całować
    po rękach ks. Lemańskiego". A Jan Paweł II - niemal zabójca - broniłby
    proboszcza z Jasienicy. Uff!

    Na potwierdzenie swojej tezy,
    Kolenda-Zaleska powołuje się na autorytet... papieża Polaka. Bo tekst,
    powinni państwo wiedzieć, nosi tytuł "Jan Paweł II myślał o ks.
    Lemańskim".


    Ale jaja! Rozmodlona marszałek Sejmu Ewa Kopacz całuje krzyż i święci pokarmy. Dziadek Donald idzie ze święconką

    "Czego to się nie robi na miesiąc przed
    wyborami do Parlamentu Europejskiego. Ekspozycja pobożności Ewy Kopacz,
    Donalda Tuska i Moniki Jaruzelskiej bije po oczach i ma przyciągnąć
    elektorat prawicy ze wsi i miasteczek".

    fot. J. Michalski/Super Express

    fot. J. Michalski/Super Express

    Otwieram w poświąteczny wtorek pewien popularny
    tabloid i oczom nie wierzę. Oto rozmodlona marszałek Sejmu Ewa Kopacz.
    Ona całuje krzyż i święci pokarmy. Przez całkowity przypadek w pobliżu
    był fotoreporter owej gazety i zrobił przypadkowe zdjęcia. Na chwałę posłanki, która znana jest z tego, że przekopała w Smoleńsku grunt na metr głębokości.

    I z wielu innych czynności wokół zwłok ofiar katastrofy, jakie ponoć
    podjęła w Moskwie. Rodziny tych ofiar są pod wrażeniem steku kłamstw w
    wykonaniu tej pani, dziś marszałka Sejmu, kilka lat temu ministra zdrowia III RP. Pacjenci jej tego nigdy nie zapomną.

    Jest też, jak podaje tabloid „Wzorowy dziadek Donald” kroczący z dzieckiem
    obok małżonki Małgorzaty, dzierżącej koszyczek ze święconką. Premier
    jest ubrany w dżinsy i koszulę w kratkę, żeby wyglądać jak zwykły
    obywatel, który w takim stroju zazwyczaj chodzi do kościoła. Mamy całą
    galerię zdjęć, wśród których bije wszelkie rekordy hipokryzji fotka
    córki generała Jaruzelskiego Moniki w towarzystwie jej partnera i córki.
    Poświęconą święconkę towarzystwo to zaniosło generałowi do szpitala, a po
    drodze zabiegli im drogę fotoreporterzy, którzy nie wiadomo skąd
    się tam wzięli. Żeby równowaga nie była zbytnio zwichnięta, na dole
    zamieszczono zdjęcie prezesa Kaczyńskiego i Marty Kaczyńskiej z
    córeczką, w drodze na święcenie pokarmów.


    Krzysztof Materna został "specjalistą od nauczania Kościoła" i ocenia abp. Henryka Hosera - "głosi słowo swoje zamiast bożego"

    "W strukturze Kościoła wierni nie mają głosu, a wiadomo przecież, jak zazwyczaj kończą owieczki i jak smaczna jest jagnięcina. "

    Fot.youtube.pl

    Jasienica: Wyglądało to dramatycznie

     
    2014-04-23 

    jdud /rp.pl

    Drastyczne szczegóły zajść, do jakich doszło w Niedzielę
    Palmową w Jasienicy, przytacza rzecznik kurii warszawsko-praskiej
    Mateusz Dzieduszycki w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”.

    Jasienica: Wyglądało to dramatycznie
     


    strona www parafii w Jasienicy


    Kościół w Jasienicy

    Dzieduszycki pisze, że po nabożeństwie agresywna grupa zwolenników
    księdza Lemańskiego opluła księdza administratora i usiłowała odebrać mu
    klucze do kościoła. Usłyszał nawet: „Jak znajdziemy pistolet, to cię
    zastrzelimy". Księży uczestniczących we mszy próbowano po jej
    zakończeniu siłą wyprowadzić z kościoła. Ponieważ czuli się zagrożeni,
    zamknęli się w zakrystii.

    Potem napastnicy uniemożliwili wejście do kościoła wiernym, którzy
    chcieli uczestniczyć we mszy o godzinie 10. Niektórzy wierni zareagowali
    na to płaczem. Wobec tego msza planowana na godz. 10 nie została
    odprawiona.

    W końcu ksiądz administrator wezwał policję. Gdy grupa agresorów
    próbowała zablokować wiernym wejście także na mszę o godzinie 12,
    policjanci interweniowali. Umożliwili wiernym wejście do kościoła. Nie
    byli jednak w stanie powstrzymać agresji słownej zwolenników ks.
    Lemańskiego. Ci zaś krzyczeli: "Ta msza jest g... warta!". Wulgarni
    obrażali także celebransa, idącego do ołtarza. Wołali: „Ty p...le!", „Ty
    c...lu!"."

    Kościół w Jasienicy zostanie ponownie otwarty, gdy parafianie
    się pojednają
    i gdy będzie pewność, że nie będzie dalszych siłowych prób w stosunku do
    kościoła - powiedział w środę biskup warszawsko-praski abp Henryk Hoser
    podczas spotkania z dziennikarzami.

    W ubiegły wtorek Kuria Warszawsko-Praska poinformowała o zamknięciu
    kościoła w Jasienicy, którego proboszczem do lipca 2013 roku był ks.
    Wojciech Lemański, usunięty przez abp. Hosera z urzędu
    proboszcza m.in. za „brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi
    diecezjalnemu”. Mógł jednak nadal odprawiać w parafii jedną mszę w
    tygodniu; niedawny dekret ordynariusza zakazał mu dalszego
    sprawowania w Jasienicy eucharystii.

    Pytany o to, co musi się stać, by kościół został ponownie
    otwarty, abp Hoser powiedział, że jednym z warunków jest
    pojednanie się parafian.

    Nie możemy do wspólnego stołu eucharystycznego prowadzić ludzi,
    którzy żyją jak pies z kotem (…). Ta zgoda musi być - jako warunek
    wstępny wspólnej eucharystii

    — powiedział.

    Drugim wskazanym przez niego warunkiem jest „przynajmniej moralna
    pewność, że nie będzie dalszych siłowych prób w
    stosunku do kościoła parafialnego”.

    Hierarcha zapewnił, że spór między nim a ks. Lemańskim nie
    jest konfliktem osobistym, a sporem „o bardzo poważne pryncypia i w
    ogóle wizję Kościoła”.

    Trudność polega na tym, że ja, jako przełożony kościelny księdza
    proboszcza, nie mogę publicznie mówić o ciemnej
    stronie jego działalności

    — dodał.

    Abp Hoser podkreślił, że ksiądz Lemański „nie uznaje swojego
    przełożonego” i „to jest pierwsza zasada jego działalności”. Dodał,
    że b. proboszcz jasienickiej parafii „nałogowo” odwołuje się od jego
    dekretów do Stolicy Apostolskiej, a każde odwołanie
    zawiesza wykonanie dekretu.

    Biskup ocenił, że w parafii w Jasienicy są dwa zwalczające
    się stronnictwa, przy czym zwolennicy ks. Lemańskiego są bardzo
    aktywni i - w wielu przypadkach - agresywni.
    Jak powiedział,
    „grupa ks. Lemańskiego od lipca ub.r. organizowała równoległą
    działalność duszpasterską w parafii”, np. rozprowadzając opłatki za
    pośrednictwem zakładu fryzjerskiego.

    Hierarcha tłumaczył też powody swojej decyzji o zamknięciu kościoła.

    Po tych awanturach w Niedzielę Palmową nie mogłem ryzykować, że w
    najświętsze dni znów będą uprawiane awantury i przepychanki. I to
    musiało działać otrzeźwiająco. Trzeba było wstrząsnąć sumieniami tych
    ludzi. I tak się robi - żeby sobie uświadomić, że żarty się skończyły

    — powiedział.

    Jak powiedział, zwolennicy ks. Lemańskiego byli w Niedzielę Palmową
    przygotowani do blokady kościoła i istniała możliwość jego okupacji.
    Sytuację tę porównał do zajęcia paryskiego kościoła Saint Nicolas du
    Chardonnet przez lefebrystów w 1977 r.

    Myśmy nie wymagali od
    księdza jakichś heroicznych czynów, tylko żeby się powstrzymał od
    odprawiania tej mszy świętej. Gdyby on to uszanował, gdyby po prostu
    zachował się tak, jak powinien, to nie byłoby żadnego problemu (…)
    Natomiast nie wolno zapominać, że on jest reżyserem tych wydarzeń. To
    się dzieje na zlecenie, jakie on wydaje swoim zwolennikom i ta cała akcja w
    Niedzielę Palmową była przygotowana

    — dodał.

    Zdaniem biskupa winę za obecną sytuację ponoszą też media, które rozpoczęły dyskredytującą go kampanię po wydaniu dekretu o usunięciu ks. Lemańskiego z urzędu proboszcza.




    Gdyby nie media, tego problemu w ogóle by nie było. Zaplecze medialne ks. Wojciecha jest potężne

    — powiedział.

    Kościół w Jasienicy został zamknięty, gdyż - jak informowała
    kuria - nabożeństwa sprawowane w Niedzielę Palmową były wielokrotnie
    zakłócane przez „nieliczną grupę osób”.
    Decyzja została podjęta „w trosce o bezpieczeństwo wiernych uczestniczących w liturgii oraz w celu uchronienia przed profanacją sakramentów świętych i świątyni”.

    Ks. Lemański mówił wtedy PAP,
    że w marcu dostał z kurii dekret nakazujący mu opuszczenie do 28 marca
    pomieszczeń udostępnionych mu na plebanii w Jasienicy, co wykonał w
    terminie. Kolejny dekret, z 12 kwietnia, nakazał mu powstrzymanie się od
    sprawowania eucharystii w parafii w Jasienicy, gdzie
    od sierpnia ub. roku odprawiał mszę w każdą niedzielę o godz. 8. W
    Niedzielę Palmową, gdy przyjechał do parafii, administrator
    kazał mu wyjść z kościoła.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    52. Kolejny etap konfrontacji

    http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3086

    Ponieważ w dzisiejszych czasach zapanował chaos semantyczny, z
    ostrożności wszystko trzeba rozpoczynać od wyjaśnień terminologicznych.
    Nawiasem mówiąc, ten semantyczny chaos wydaje się być wywoływany celowo,
    gwoli łatwiejszego i skuteczniejszego duraczenia ludzi przez
    marksistowską, rewolucyjną awangardę. To oczywiście też są durnie,
    ponieważ chyba naprawdę wierzą w głoszone przez siebie brednie, ale
    durnie sprytni, przynajmniej na tyle, by zauważyć związek przyczynowy
    między duraczeniem, a możliwością pasożytowania na duraczonych. Tedy
    duraczą ich jeden przez drugiego, doprowadzając w ten sposób do stanu
    intelektualnej i psychicznej bezbronności, no a potem - eksploatują bez
    litości.

    Na przykład w rezultacie długotrwałego i metodycznego duraczenia wybitny
    przywódca socjalistyczny Adolf Hitler uważany jest powszechnie za
    przedstawiciela „prawicy” i to w dodatku „skrajnej”. Za
    funkcjonariuszami poprzebieranymi za dziennikarzy niezależnych mediów
    głównego nurtu powtarzają to półinteligenci, co to śpiewaniem w chórze
    skutecznie ukrywają przed otoczeniem swoje intelektualne mankamenty i w
    teki oto sposób kompletny nonsens staje się opinią przyjętą - jak
    marksizm w Związku Sowieckim - „powszechnie i bez zastrzeżeń”.

    Innym przykładem są tak zwane „studia genderowe”, będące współczesną mutacją łysenkizmu. Żyją jeszcze ludzie pamiętający Trofima Łysenkę, co to udawał genetyka, a zasłynął „odkryciem”,
    że zmiany genetyczne dokonują się w następstwie zmian okoliczności
    zewnętrznych. Ta rewolucyjna teoria przełożyła się na rewolucyjną
    praktykę w ten sposób, że dzięki zbiorowej mądrości partii perz
    przekształcał się w pszenicę. Miliony ludzi przypłaciło ten naukowy
    eksperyment śmiercią głodową, ale najwyraźniej rację miał Franciszek ks.
    de La Rochefoucauld twierdząc, iż tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na
    ziemię drugiego potopu, że przekonał się o bezskuteczności pierwszego.
    Bo oto luminarze „studiów genderowych” duraczą w sposób bardzo
    podobny - że mianowicie płeć nie jest zdeterminowana biologicznie, tylko
    kulturowo. Jest to oczywisty nonsens, podobny do odkrycia Trofima
    Łysenki, ale cóż z tego, skoro sprytni hochsztaplerzy potrafili
    sterroryzować władze uniwersytetów i nie tylko ciągną ze swojego
    duraczenia grubą forsę, ale w dodatku deprawują całe pokolenia
    młodzieży, która naiwnie myśli, że z tą płcią, to wszystko naprawdę.

    Skoro tedy mówimy o totalitaryzmach, trzeba sprecyzować przedmiot
    rozmowy. Chodzi o system przedsięwzięć zmierzający do przejęcia pełnej
    władzy nad ludźmi. Rodzaj tych przedsięwzięć zależy od obranej
    strategii. Strategia bolszewicka polegała na tym, by wykorzystać „sytuację rewolucyjną”,
    a więc osłabienie władzy państwowej również w następstwie podsycania
    nastrojów niezadowolenia we wszystkich grupach społecznych i szczucia
    ich przeciwko sobie nawzajem w ramach „walki klas”, do
    przechwycenia władzy podstępem lub siłą, a następnie, wykorzystując
    możliwości, jakie daje władza, zlikwidować wszelką autonomię jednostki
    wobec państwa poprzez likwidację własności prywatnej, terror i
    duraczenie. Celem tej strategii jest wyhodowanie „człowieka sowieckiego”,
    który od normalnego człowieka różni się tym, że zrezygnował z wolnej
    woli. Ponieważ rezygnacja z wolnej woli dokonuje się raz na zawsze, to w
    przypadku udanego eksperymentu hodowlanego, system totalitarny nie
    byłby już niczym zagrożony - bo człowiek sowiecki jest organicznie
    niezdolny do podniesienia buntu.

    Strategia faszystowska obliczona była raczej na wykorzystanie legalnych
    procedur przejmowania władzy w celu wykorzystania możliwości, jakie ona
    daje, do podporządkowania całego życia społecznego „państwu”, to
    znaczy - aparatowi biurokratycznemu, rekrutowanemu przez partię
    przewodniczkę. Formuła przedstawiona przez faszystowskiego przywódcę
    Benito Mussoliniego głosiła: „wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu”.
    Wszystko w państwie - oznacza, że każda forma ludzkiej aktywności
    powinna zostać wtłoczona w ramy biurokratyczne i podporządkowana
    biurokratycznemu interesowi. Nic poza państwem - że każda próba
    przekroczenia tych ram będzie ograniczana, wypierana i likwidowana, zaś
    nic przeciwko państwu - że każda aktywność uznana za zagrożenie
    interesów biurokratycznej kasty będzie karana. Strategia faszystowska
    nie przewidywała likwidacji własności prywatnej, ale sprowadzenie jej do
    nudum ius”, czyli „gołego prawa”, bez żadnego
    praktycznego znaczenia, między innymi poprzez zapędzenie wszystkich
    obywateli do wspólnych obór zwanych korporacjami, które będą ich
    nadzorowały i wymuszały posłuszeństwo. Dodatkowym instrumentem było
    oczywiście duraczenie za pośrednictwem państwowego monopolu
    edukacyjnego, zdyscyplinowanych mediów i przemysłu rozrywkowego.

    Strategia narodowo-socjalistyczna w zasadzie była podobna do
    faszystowskiej, chociaż różniła się od niej silnym zaakcentowaniem
    czynnika rasowego - zbliżając się w tym punkcie do strategii
    bolszewickiej, uzasadniającej terror walką klas. Odpowiednikiem „klasizmu” w strategii bolszewickiej, w strategii narodowo-socjalistycznej był „rasizm”,
    w początkowej fazie skierowany przede wszystkim przeciwko Żydom, ale w
    fazie późniejszej - również przeciwko innym rasom uznanym za mniej
    wartościowe.

    Zasadniczą różnicą między strategią bolszewicką, a
    narodowo-socjalistyczną było zachowanie własności prywatnej - oczywiście
    z wyjątkiem ras wyjętych spod prawa - chociaż poddana została ona
    ścisłej państwowej kontroli pod pretekstem planowania gospodarczego,
    podczas gdy w strategii bolszewickiej likwidacja własności prywatnej
    miała charakter powszechny. Podobieństwo do strategii bolszewickiej i
    faszystowskiej manifestowało się również w duraczeniu, skierowanym na
    wyhodowanie „nowego człowieka”, różniącego się od człowieka
    sowieckiego tym, że o ile człowiek sowiecki w zasadzie przeznaczony był
    do bezrefleksyjnego posłuszeństwa, to „nowy człowiek” - do panowania, oczywiście nad rasami uznanymi za mniej wartościowe.

    Polska została poddana oddziaływaniu strategii faszystowskiej, wprawdzie
    w postaci bardzo łagodnej, niemniej jednak. Konstytucja kwietniowa z
    roku 1935 w art. 4 ust. 1 właściwie powtarzała formułę Mussoliniego
    stwierdzając, że „w ramach państwa i w oparciu o nie kształtuje się życie społeczeństwa”. Siłą forsującą tę strategię była „sanacja” to znaczy formacja polityczna, której trzon stanowili dawni legioniści uważający, że za „cierpienia” i zasługi w walce o niepodległość powinna przysługiwać im szczególna pozycja w państwie. Konstytucja wprowadzała kategorię „obywateli najgodniejszych”, a ordynacja wyborcza z lipca 1935 roku, przewidując zgłaszania kandydatów na posłów przez „zgromadzenia okręgowe”,
    kompletowała te zgromadzenia spośród reprezentantów m.in. korporacji -
    które w ten sposób stawały się jakby częścią aparatu państwowego, a
    kandydatów do Senatu typowały „kolegia wyborcze” wyłonione w prawyborach przez oficerów i „elity” to znaczy - osoby legitymujące się cenzusem wykształcenia.

    Marzeniem pułkownika Walerego Sławka było doprowadzenie do Powszechnej
    Organizacji Społeczeństwa - oczywiście pod przewodnictwem „wodza”, o którego jednak było trudno wobec postępującej „dekompozycji
    obozu sanacyjnego. Obok tych trudności pojawiały się również inne - w
    postaci sprzeciwu ugrupowań politycznych pozostających w opozycji wobec „sanacji” - głównie Stronnictwa Narodowego i PPS. Wprawdzie nie były one w stanie odebrać „sanacji
    władzy, ale dość skutecznie zniechęcały do niej swoich zwolenników. W
    rezultacie, mimo forsowania pewnych elementów faszystowskich, faszyzmu w
    Polsce wprowadzić się nie udało, zarówno z powodu safandulstwa samej „sanacji”, jak i oporu sporej części społeczeństwa, zniechęcanej do „sanacji” przez opozycyjne ugrupowania polityczne. Wydaje się zresztą, że „sanacji”, czy nawet Obozowi Narodowo-Radykalnemu nie tyle chodziło o faszyzm jako taki, a raczej o marzenia o „mocarstwowości”, do której faszyzm” wydawał się drogą na skróty.

    Uderzenie Rzeszy Niemieckiej i Związku Sowieckiego na Polskę usunęło w
    cień zarówno przedwojenne antagonizmy, a przede wszystkim podziałało
    trzeźwiąco, żeby nie powiedzieć - paraliżująco na marzenia o
    mocarstwowości. Ponieważ ani Niemcy, ani Sowieci nawet nie próbowali
    przedstawiać żadnego programu politycznego dla Polaków, a zamiast tego
    skierowali przeciwko naszemu narodowi ostrze swoich ideologii - narodowi
    socjaliści traktowali Polaków jako rasę mniej wartościową - może nie
    tak bezwartościową, jak Żydzi, niemniej jednak przeznaczoną tylko do
    ograniczonego wykorzystania. Sowieci z kolei traktowali Polaków albo
    jako przedstawicieli klas skazanych na zagładę, albo jako co najmniej
    podejrzanych o niewłaściwe klasowe skłonności. W rezultacie Polakom nie
    pozostawało nic innego, jak walka - chociaż warto zauważyć, że o ile na
    terenie okupacji niemieckiej ośrodki polskiego oporu pojawiły się
    stosunkowo szybko, o tyle na terenie okupacji sowieckiej - nie.

    Złożyły się na to co najmniej dwa czynniki. Po pierwsze, Winston
    Churchill, który w maju 1940 roku został premierem rządu Wielkiej
    Brytanii - podówczas już praktycznie jedynego sojusznika Polski -
    nakazał szefowi swoich tajnych służb „podpalić Europę” - ale
    tylko w tej części, która pozostawała w strefie wpływów niemieckich.
    Stalinowi żadnymi pożarami w oczy świecić nie chciał - i stąd ten brak
    symetrii między dwiema okupacjami. Drugi powód wynikał raczej z
    odmiennego postępowania Niemców i Sowietów na terenie swoich okupacji. O
    ile Niemcy stosunkowo szybko izolowali ludność żydowską od ludności
    polskiej, o tyle Sowieci niczego takiego nie zrobili. Odwrotnie - na
    terenie okupacji sowieckiej znaczna część, o ile nie większość ludności
    żydowskiej przeszła na stronę wroga przez którego była intensywnie
    wykorzystywana do wywiadowczej penetracji środowisk polskich, wskutek
    czego możliwości organizowania konspiracji zostały drastycznie
    ograniczone tym bardziej, że już w początkach roku 1940 rozpoczęły się
    masowe wywózki Polaków w głąb Rosji. Podejrzenia o paraliżującej roli
    ludności żydowskiej na tworzenie terenie okupacji sowieckiej ośrodków
    polskiego oporu potwierdzają wypadki późniejsze; kiedy po wybuchu wojny
    niemiecko - sowieckiej w czerwcu 1941 roku front niemiecki przesunął się
    na wschód a Niemcy niezwłocznie przystąpili do izolowania i
    eksterminacji ludności żydowskiej, na terenie dawnej okupacji sowieckiej
    bardzo szybko pojawiły się ośrodki polskiego oporu, również zbrojnego.

    Wprawdzie Polacy we własnych oczach lubią uchodzić za indywidualistów,
    to jednak w porównaniu z okresem międzywojennym, w okresie wojny
    zapanowała niespotykana wcześniej jedność moralno-polityczna narodu i
    jeśli nawet nadal snuto marzenia o mocarstwowości, to już nikt nie
    wiązał ich z faszyzmem, ani tym bardziej - z narodowym socjalizmem,
    tylko z „demokracją”, oczywiście w wydaniu „anglosaskim”.
    Obydwie te strategie totalitarne zostały zdecydowanie odrzucone, a
    wszelkie wątpliwości - jeśli nawet tu i ówdzie się pojawiały - były
    energicznie tłumione. Zresztą niemiecki terror praktycznie uniemożliwiał
    poszukiwanie „faszystowskiej” alternatywy, a dodatkowo, zwłaszcza po Stalingradzie, samą siłą inercji popychał wielu Polaków w objęcia bolszewików.

    Dodatkowym impulsem była okoliczność, że podczas kampanii wrześniowej w
    1939 roku, władze polskie wypuściły na wolność więźniów kryminalnych,
    którzy korzystając z wojennego zamieszania, utworzyli bandy zbrojne,
    terroryzujące i tak już sterroryzowaną przez Niemców ludność cywilną. Na
    te bandy zwrócił argusowe oko zarówno sowiecki sztab partyzancki, jak i
    PPR-owcy w kraju. W zamian za podporządkowanie się wyznaczonym przez
    komunistów dowódcom i oficerom politycznym, te bandy kryminalistów
    zostały uznane za żołnierzy „Gwardii Ludowej” a potem „Armii Ludowej”,
    stanowiąc trzon późniejszych utrwalaczy władzy ludowej w Polsce. W
    następstwie ustaleń poczynionych podczas konferencji w Teheranie, a
    następnie - w Jałcie, Polska przypadła w udziale Józefowi Stalinowi,
    który na całym zajętym przez Armię Czerwoną obszarze rozpoczął
    realizowanie strategii bolszewickiej, z lekka tylko moderowanej ze
    względu na „sojuszników”.

    Pierwszym etapem było tak zwane „utrwalenie władzy ludowej”.
    Obejmował on zarówno wywózkę w głąb Rosji tych Polaków, którzy
    uczestnictwem w konspiracji podczas okupacji niemieckiej ujawnili się,
    jako warstwa przywódcza polskiego społeczeństwa, a także fizyczną
    likwidację tych, którzy próbowali opierać się sowieckiemu
    totalitaryzmowi z bronią w ręku. W rezultacie, poza nielicznymi
    niedobitkami, większość straciła życie, albo odsiadywała długoletnie
    wyroki. Ponieważ nadzieja na wybuch III wojny światowej okazała się
    złudna, zdecydowana większość polskiego społeczeństwa przyjęła do
    wiadomości, że Polska zostanie częścią sowieckiego imperium już na wieki
    i próbowała jakoś do tej sytuacji się przystosować.

    Widać to było zwłaszcza w etapie drugim, za początek którego można uznać tak zwany „październik
    1956 roku, a za koniec - grudzień 1970 roku, kiedy to w następstwie
    buntu na Wybrzeżu nastąpiła zmiana na stanowisku I sekretarza KC PZPR.
    Na tym etapie utrwalił się podział społeczeństwa polskiego na dwa
    narody; tradycyjny naród polski, pielęgnujący ideały niepodległości i
    tak zwaną polskość, to znaczy - system wartości społecznych i etycznych
    wywodzących się z łacińskiej cywilizacji - oraz polskojęzyczną wspólnotę
    rozbójniczą, która ideału tradycyjnego narodu polskiego nie podzielała,
    orientując się przede wszystkim na osiągnięcie pozycji społecznej za
    cenę wysługiwania się Sowietom - również, a nawet przede wszystkim w
    dziedzinie przerabiania Polaków na ludzi sowieckich.

    Systematycznie rosła liczba członków partii komunistycznej oraz tzw. „stronnictw sojuszniczych”,
    krzepł aparat bezpieczeństwa, w którym pod koniec tego etapu nastąpiła
    zmiana pokoleniowa, w następstwie której trzon aparatu bezpieczeństwa
    przejęło potomstwo „utrwalaczy władzy ludowej”. Podobne zmiany
    zachodziły również w wojsku, które w ustroju sowieckim jest traktowane
    jako czynnik chroniący ustrój i aparat władzy przed własnym narodem, to
    znaczy - przed jego politycznymi aspiracjami. Ta wspólnota rozbójnicza
    była zorganizowana w partii i instytucjach zawłaszczonego państwa,
    podczas gdy tradycyjny naród polski żadnej organizacji nie miał - poza
    Kościołem katolickim. Dlatego też na tym etapie partia za swego głównego
    przeciwnika uznawała Kościół, zaś „tradycyjni” Polacy skupiali się wokół Kościoła, niezależnie od osobistego stosunku do religii.

    Na kolejnym, trzecim etapie komuniści zaczęli forsować „jedność moralno-polityczną narodu
    - oczywiście pod przewodnictwem partii - roztaczając przed
    społeczeństwem miraż dobrobytu, stworzony dzięki zachodnim kredytom,
    udzielanym obozowi socjalistycznemu w ramach „odprężenia”, które -
    jak to po latach wyznał Henry Kissinger - było swoistym eksperymentem,
    uzależniającym obóz socjalistyczny od zachodniej finansowej kroplówki na
    ten samej zasadzie, jak narkoman uzależnia się od narkotyku. Jednak
    wielu ludzi wzięło to na serio tym bardziej, że towarzyszyła temu tzw. „propaganda sukcesu”,
    w następstwie której szeregi członków PZPR wzrosły do rekordowego
    poziomu 3 milionów. Jeśli nawet większość z tego nowego narybku nie
    kierowała się żadnymi względami ideologicznymi, a jedynie pragnieniem
    wzięcia udziału w tej wzmożonej konsumpcji, to jednak siłą rzeczy,
    przynajmniej w zakresie znamion zewnętrznych, ludzie ci musieli
    dostrajać się do retoryki i sposobu bycia wytworzonego w tym środowisku
    na poprzednich etapach. Nie zawsze im się to udawało tym bardziej, że
    już od połowy lat 70-tych miraż zaczął się coraz szybciej rozwiewać,
    ukazując rzeczywistość tym bardziej siermiężną, że trzeba było zacząć
    spłacać długi zaciągnięte na sfinansowanie mirażu.

    W ten sposób Polska weszła w nowy etap, na którym pojawiła się polityczna opozycja w postaci dwóch nurtów: tak zwanej „lewicy laickiej
    to znaczy - dawnych stalinowców, którzy z różnych przyczyn, między
    innymi z powodu postawienia Sowieciarzy na sojusz z krajami arabskimi,
    nie tylko opuścili partię, ale nawet zwrócili się przeciwko niej - oraz
    tzw. „ekstremę”, nawiązującą do niepodległościowej tradycji II
    RP, do Armii Krajowej i walki z komunizmem z bronią w ręku. Istnienie
    takiej opozycji w Polsce było możliwe dzięki podpisaniu w 1975 roku w
    Helsinkach Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w
    Europie, w którym to dokumencie, w zamian za uznanie sowieckich zdobyczy
    na Starym Kontynencie, Zachód w ramach tzw. „trzeciego koszyka
    uzyskał od Sowieciarzy zobowiązanie do przestrzegania pewnych
    elementarnych standardów praworządności. Oczywiście była to gwarancja
    bardzo słaba, niemniej jednak była i na własnym przykładzie mogę
    powiedzieć, że właśnie dlatego odważyłem się przystąpić do opozycji w
    przekonaniu, że komuna nie będzie nas mordowała, a jeśli nawet - to nie
    od razu - jak w czasach stalinowskich.

    Drugim czynnikiem sprzyjającym opozycji w Polsce była podjęta przez
    administrację prezydenta USA Cartera strategia egzekwowania od
    Sowieciarzy wspomnianych standardów praworządności. Zadłużeni komuniści
    musieli się z tym liczyć i w ten sposób słabiutka, bo słabiutka,
    niemniej jednak zorganizowana opozycja polityczna stała się faktem siłą
    rzeczy dokonując wyłomu w totalitarnym charakterze państwa. Czynnikiem,
    który zapoczątkował kolejny etap ewolucji PRL był wybór kardynała Karola
    Wojtyły na papieża, a zwłaszcza - jego wizyta w Polsce w czerwcu 1979
    roku. Okazało się, że Kościół zaczyna być organizacją równie, a nawet
    bardziej atrakcyjną, niż partia, co zapoczątkowała przepływ w stronę
    Kościoła części karierowiczów krążących przedtem wokół partii, a nawet -
    części wspólnoty rozbójniczej. Niektórzy przedstawiciele duchowieństwa
    widzieli w tym objawy nawrócenia, jednak po mieście krążyły dowcipy, że
    takiemu np. Adamowi Michnikowi pierwszy chrzest się nie przyjął i trzeba
    było ceremonię powtarzać.

    Ukoronowaniem tego etapu był masowy bunt w sierpniu 1980 roku i
    powstanie Solidarności, która wprawdzie przyjęła prawna formułę związku
    zawodowego, ale de facto była rodzajem staropolskiej konfederacji,
    stając się - obok partii - drugim ośrodkiem władzy politycznej w kraju.
    Co więcej, partia pod naporem tego buntu zaczęła się rozpadać,
    wytwarzając polityczną próżnię, którą wypełniły tajne służby wojskowe i „cywilne”.
    To one przygotowują i przeprowadzają stan wojenny, urządzając nawet
    pedagogiczną pokazuchę w postaci internowania Edwarda Gierka i Piotra
    Jaroszewicza - byłego I sekretarza i jego pierwszego ministra.
    Pedagogiczną - bo chodziło o pokazanie, że partia już się nie liczy, że
    teraz liczy się tylko soldateska i bezpieka.

    Kolejny etap wynikał z wydarzeń na najwyższej półce polityki światowej w
    postaci propozycji, jaką sowiecki gensek Michał Gorbaczow złożył
    prezydentowi USA Ronaldowi Reaganowi w 1985 roku w Genewie - propozycji
    traktatu rozbrojeniowego. Było to przyznanie, ze ZSRR uznaje swoją
    porażkę w „zimnej wojnie”, ale bynajmniej nie była to oferta
    kapitulacji, bo nuklearny potencjał sowiecki, podobnie jak potencjał
    konwencjonalny, był przecież nietknięty. Zatem propozycja Gorbaczowa
    oznaczała ofertę rozpoczęcia rokowań nad ustanowieniem nowego porządku
    politycznego w Europie, ponieważ porządek jałtański najwyraźniej również
    przez Sowieciarzy został uznany za niewart obrony za wszelką cenę.
    Propozycja została przyjęta, o czym świadczyły kolejne, doroczne
    spotkania obydwu przywódców: w 1986 roku na Islandii, w 1987 roku - w
    Waszyngtonie, w 1988 roku - w Moskwie i w 1989 roku, na okręcie w
    pobliżu Malty na Morzu Śródziemnym, gdzie Michała Gorbaczowa przyjął już
    nowy prezydent USA Jerzy Bush senior.

    Już po spotkaniu w Rejkjaviku na Islandii okazało się, że istotnym
    elementem tego nowego porządku będzie ewakuacja imperium sowieckiego z
    Europy Środkowej, więc chociaż jeszcze socjalizm był najlepszym ustrojem
    na świecie ze Związkiem Sowieckim na czele, to już w krajach
    socjalistycznych rozpoczęły się przygotowania do transformacji
    ustrojowej. W tych przygotowaniach, przynajmniej w Polsce, można
    wyróżnić dwa nurty przygotowań systemowych oraz nurt przygotowań,
    nazwijmy to - „prywatnych”.

    Pierwszy nurt przygotowań systemowych obejmował uwłaszczenie
    nomenklatury, dzięki czemu spodziewała się ona utrzymać dotychczasową
    pozycję społeczną w nowych warunkach ustrojowych - bo przecież było
    wiadomo, że kiedy Sowieciarze wycofają się ze Środkowej Europy, to ten
    ustrój, jakiego świat nie widział, nie przetrwa ani dnia dłużej choćby
    dlatego, że nikt już nie da na to pieniędzy. Drugi nurt przygotowań
    systemowych obejmował selekcję kadrową w strukturach podziemnych, która
    polegała na tym, że w dyskretnej współpracy z wywiadem wojskowym, który w
    drugiej połowie lat 80-tych był na polskiej scenie politycznej
    hegemonem, „lewica laicka” eliminowała z tych struktur „ekstremę”.

    Celem tej selekcji było ukształtowanie takiej reprezentacji
    społeczeństwa, do której wywiad wojskowy będzie miał zaufanie i która
    udzieli nomenklaturze gwarancji zachowania pozycji społecznej w nowych
    warunkach ustrojowych oraz zachowania nakradzionego stanu posiadania. I
    jedno i drugie przedsięwzięcie udało się w stu procentach, dzięki czemu
    transformacja ustrojowa, a więc przekazanie przez wywiad wojskowy i „lewicę laicką
    społeczeństwu namiastki suwerenności politycznej dokonało się gładko i
    bezkonfliktowo. Do tego trzeba dodać nurt przygotowań prywatnych, w
    ramach którego poszczególni bezpieczniacy próbowali sobie na własną rękę
    załatwić polisę ubezpieczeniową na wypadek zmiany ustroju,
    przewerbowując się do przyszłych sojuszników Polski - bo jako ludzie
    inteligentni i spostrzegawczy zdawali sobie sprawę, iż kiedy Sowieciarze
    wycofają się ze Środkowej Europy, to prędzej czy później i raczej
    prędzej niż później dojdzie do odwrócenia sojuszy politycznych i
    wojskowych.

    W ten oto sposób doszło do zastąpienia „socjalizmu realnego”, jak
    nie bez pewnej nutki rezygnacji w głosie nazywał system sowiecki Leonid
    Breżniew, modelem, który nazywam kapitalizmem kompradorskim. Różni się
    on od zwyczajnego kapitalizmu tym, ze o ile w zwyczajnym kapitalizmie o
    dostępie do rynku i możliwości funkcjonowania na nim, decydują zalety
    podmiotu działającego, o tyle w kapitalizmie kompradorskim o dostępie do
    rynku i możliwości funkcjonowania tam, decyduje przynależność do sitwy,
    której najtwardszym jądrem są tajne służby z komunistycznym rodowodem.
    Ale zastąpienie „socjalizmu realnego” kapitalizmem kompradorskim
    nie oznacza bynajmniej, że Polska już nie eksperymentuje z
    totalitaryzmem. Przeciwnie - oznacza, że Polska weszła w kolejny
    eksperyment.

    Jest to totalniacki eksperyment realizowany według zupełnie odmiennej
    strategii, autorstwa Antoniego Gramsciego. Ten włoski komunista doszedł
    do wniosku, że wbrew Marksowi, głównym czynnikiem „alienującym” nie jest zewnętrzna przemoc, tylko „kultura burżuazyjna”, a zatem w celu pomyślnego przeprowadzenia rewolucji komunistycznej, trzeba do niej, tzn. do tej kultury, wprowadzić „ducha rozłamu
    to znaczy - dotychczasowym kategoriom kulturowym nadać odmienną,
    rewolucyjną treść. Idee Gramsciego zostały podchwycone przez przywódców
    młodzieżowej rewolty z roku 1968, którzy już wtedy zapowiedzieli „długi marsz przez instytucje”. Na przełomie lat 80 i 90-tych ten „długi marsz
    zakończył się całkowitym sukcesem, symbolizowanym przez dwie postacie:
    Billa Clintona i Joschki Fischera, którzy, kierując wielkimi,
    ponadnarodowymi instytucjami, nadali ideałom swojej młodości rangę już
    nie ideologicznych propozycji do dyskusji, ale postać norm prawnych, za
    którymi stoi przemoc państwa.

    W rezultacie ideologia politycznej poprawności, czyli marksizmu
    kulturowego stała się ideologią obowiązująca w Unii Europejskiej i na
    poziomie ponadnarodowym jest za jej pośrednictwem narodom europejskim
    narzucana. Unia Europejska z roku na rok staje się państwem
    socjalistycznym nowego typu, kolejną mutacją totalitaryzmu, co
    manifestuje się m.in. w tym, że nie toleruje żadnej władzy poza własną, a
    więc zarówno władzy rodzicielskiej, bo to przecież władza i w dodatku -
    autonomiczna wobec państwowej, podobnie, jak władza religijna - również
    władza i również autonomiczna. Stąd też obserwujemy metodyczną walkę z
    rodziną i metodyczną walkę w Kościołem katolickim, który również przez „marksistów kulturowych” postrzegany jest jako jeden z głównych przeciwników komunistycznej rewolucji.

    I trzeba powiedzieć, że o ile Kościół był stosunkowo dobrze przygotowany
    do konfrontacji z eksperymentem bolszewickim, o tyle do konfrontacji z
    marksizmem kulturowym jest przygotowany znacznie gorzej. Składa się na
    to kilka przyczyn, wśród których warto zwrócić uwagę na utrzymujący się
    od śmierci prymasa Wyszyńskiego kryzys przywództwa w Kościele, nie tylko
    zresztą w Polsce, a także, a może nawet przede wszystkim - recepcja
    języka, który przez marksistów kulturowych traktowany jest jako bardzo
    ważne narzędzie walki. Dokonując recepcji tego języka do kościelnego
    dyskursu, Kościół siłą rzeczy doprowadził się nie tyle może jeszcze do
    stanu bezbronności wobec strategii komunistycznej, ale z pewnością do
    stanu bezradności.

    Kolejnym czynnikiem osłabiającym Kościół w tej konfrontacji jest podjęcie przezeń nieszczęsnego „dialogu z judaizmem”. Nie bardzo wiadomo, co może być takiego „dialogu
    celem tym bardziej, że nie jest żadną tajemnicą, iż Żydzi od co
    najmniej 2 tysięcy lat nienawidzą cywilizacji łacińskiej, której
    istotnym składnikiem jest chrześcijaństwo, a chrześcijański uniwersalizm
    nie tylko unieważnia, ale poniekąd nawet ośmiesza żydowskie uroszczenia
    do wyjątkowości we Wszechświecie. Dlatego mamy do czynienia ze swoista
    koalicją komunistów i Żydów, bo komuniści, działając zgodnie ze słowami
    swojej kultowej pieśni, że „przeszłości ślad dłoń nasza zmiata”,
    próbują zburzyć łacińską cywilizację. Mamy zatem oczywistą recydywę
    zjawiska żydokomuny, do której dołącza wspomniana wyżej wspólnota
    rozbójnicza, tworząc bardzo niebezpieczną mieszankę. Polska jest w samym
    środku tej konfrontacji.

    Stanisław Michalkiewicz

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    53. zabrać siostrom, dać pederastom ? o to biega, Wielowieyska?

  • Zakonne bidule trzeba zamknąć. Siostry nie są przygotowane do pracy z trudną młodzieżą

    W nowym systemie opieki nad opuszczonymi dziećmi nie ma
    już miejsca dla ośrodków prowadzonych przez siostry zakonne
    . Te domy,
    które dziś...

    Dominika Wielowieyska

    W nowym systemie opieki nad opuszczonymi dziećmi nie ma już miejsca dla ośrodków prowadzonych przez siostry zakonne. Te domy, które dziś istnieją, to relikt przeszłości.
    W Polsce zaczęliśmy rewolucję: w najbliższym czasie powinny zniknąć domy dziecka - wielkie molochy, w których wychowuje się po kilkadziesięcioro dzieci w różnym wieku.

    Nowa ustawa o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej rozkłada na lata zmiany, a jej ostatecznym celem jest...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15838181,Zakonne_bidule_trzeba_zamknac__Siost...

  • Kampania na sprzeciwie wobec Jana Pawła II

    Projekt uchwały z okazji kanonizacji Papieża
    Jana Pawła II zostanie skierowany do sejmowej komisji kultury. Posłowie
    Prawa i Sprawiedliwości podkreślają, że sprzeciw środowisk lewicowych
    wobec tej uchwały to uderzanie w podstawy polskiej tożsamości.

    Uczczeniu kanonizacji Papieża Polaka specjalną uchwałą sprzeciwia się klub Twojego Ruchu, a także Sojusz Lewicy Demokratycznej.

    – Jakiekolwiek zamieszanie wokół podjęcia przez Sejm Rzeczypospolitej
    uchwały ku czci bł. Jana Pawła II w związku ze zbliżającą się
    kanonizacją naszego Papieża jest wielkim skandalem. Trzeba przede
    wszystkim pamiętać, że wielkie są zasługi Papieża Polaka nie tylko na
    niwie Kościoła powszechnego, ale także w historii Polski i świata.
    Papież Jan Paweł II przyczynił się do odzyskania przez naszą Ojczyznę
    wolności po kilkudziesięciu latach okupacji komunistycznej. Dorobek i
    dziedzictwo, jakie pozostawił nam Największy z rodu Słowian, jest tak
    ogromny, że niewyobrażalne staje się, by ktokolwiek w polskim Sejmie
    próbował blokować podjęcie tej uchwały – podkreślił w rozmowie z
    NaszymDziennikiem.pl Piotr Babinetz, poseł PiS, członek sejmowej komisji
    kultury, dodając, że wszelka argumentacja środowisk przeciwnych tej
    uchwale uderza nie tylko w powagę polskiego parlamentu, ale w podstawy
    polskiej tożsamości i wspólnoty narodowej.

    Przedstawiciele Twojego Ruchu zapowiadają, że klub na posiedzeniu
    Konwentu Seniorów opowie się za tym, aby projekt nie znalazł się w
    porządku obrad.

    – Ten sprzeciw to żałosna próba zwrócenia na siebie uwagi przez ten
    klub parlamentarny. Uchwała ku czci bł. Jana Pawła II poprzedza tak
    ważne wydarzenie dla całego Narodu Polskiego, że jakiekolwiek próby
    blokowania przyjęcia tej uchwały to barbarzyństwo – dodał poseł
    Babinetz.

    Specjalny projekt uchwały z okazji kanonizacji bł. Jana Pawła II
    zaproponował klub PSL. „W przeddzień kanonizacji Ojca Świętego Jana
    Pawła II, Głowy Kościoła Powszechnego i Wielkiego Polaka, Sejm
    Rzeczypospolitej Polskiej wyraża swoją radość i wdzięczność z powodu
    tego historycznego wydarzenia” – głosi projekt uchwały.

    W projekcie wyrażono nadzieję, że kanonizacja „będzie dla wszystkich
    Polaków okazją do radosnego i solidarnego świętowania, a także zachętą
    do głębszego poznania Jego intelektualnej i duchowej spuścizny oraz do
    podejmowania i kontynuowania Jego dzieła”. „Sejm RP apeluje do
    wszystkich członków narodowej wspólnoty o godne uczczenie tego
    wydarzenia” – podkreślono w projekcie.

  • Miller o Michaliku: Czy ktoś mówi, że arcybiskup jest spadkobiercą morderców ze Świętej Inkwizycji?

    To reakcja na słowa arcybiskupa, który nazwał polityków SLD "synami tych, którzy utopili ks. Popiełuszkę"

  • Media katolickie nie są autokrytyczne, nie pełnią wobec Kościoła funkcji
    kontrolnej. To dlaczego my się tak śmiertelnie obrażamy, że Polsaty,
    TOK FM-y, TVN-y robią nam lewatywę w tej czy innej kwestii? -
    zastanawiał się w Poranku Radia TOK FM o. Paweł Gużyński, dominikanin.
    Jego zdaniem ogromnym problemem Kościoła jest brak zrozumienia dla jego
    krytyków. Nawet tych życzliwych.



    PO blokuje uchwałę ws. kanonizacji Jana Pawła II

    Sejmowa komisja Kultury odrzuciła wniosek PiS-u dot. 
    rozszerzenia porządku obrad o przyjęcie uchwały z okazji kanonizacji
    papieża Jana Pawła II. Przewodniczącą komisji jest poseł PO Iwona
    Śledzińska-Katarasińska.

    Poseł Mariusz Błaszczak, szef KP PiS, podkreśla, że zaszczytem dla
    polskiego Sejmu jest, aby uczcić wydarzenie epokowe. Nie można ulegać
    dyktatowi małej grupki politykierów.  Jak mówi – twierdzenie o tym, że
    kanonizacja jest wyłącznie przedsięwzięciem religijnym, jest
    niewłaściwe. Porównał je z Chrztem Polski.

    - Moglibyśmy powiedzieć, że przyjęcie chrztu przez Polskę było
    przedsięwzięciem jedynie religijnym. Czy naprawdę? Oprócz tego, że
    przyjęliśmy chrzest, a więc jesteśmy członkami Kościoła, to właśnie
    wówczas weszliśmy do Europy, nie 10 lat temu wchodząc do UE, tylko
    wtedy, kiedy Mieszko I przyjął chrzest. A więc to było wydarzenie
    epokowe. Tak samo za kilka dni, w najbliższą niedzielę, będziemy mieli
    do czynienia z wydarzeniem epokowym. W związku z tym Sejm
    Rzeczypospolitej Polskiej powinien przyjąć uchwałę, przegłosowując ją
    – powiedział poseł Mariusz Błaszczak.

    Na uczczenie kanonizacji Papieża Polaka nie zgadza się klub Twojego Ruchu, wątpliwości miało także SLD.

    Kopacz: Uchwała Sejmu o Janie Pawle II raczej nie przed kanonizacją

    Szanse, że Sejm na najbliższym posiedzeniu przyjmie uchwałę
    upamiętniającą Jana Pawła II, są bardzo małe. Powiedziała o tym Ewa
    Kopacz, marszałek Sejmu, która skierowała projekt uchwały PSL w tej
    sprawie do komisji kultury. Marszałek zadecydowała, że Sejm nie zajmie
    się uchwałą, dopóki nie będzie partyjnej zgody w tej sprawie.

    Wanda Nowicka w imieniu milionów bojkotuje pamięć o Janie Pawle II w Sejmie. „Nie wszyscy nawet chrześcijanie wierzą w świętych”

    Fot. YouTube

    Fot. YouTube

    Projekt uchwały z okazji kanonizacji Jana Pawła II trafi do sejmowej komisji kultury. Stało się tak za sprawą bojkotu Twojego Ruchu
    który nie zgodził się na przyjęcie uchwały przez aklamację, a na
    spotkaniu konwentu seniorów wnioskował o skierowanie uchwały do komisji.
    Palikotowców wspiera SLD.

    Zdaniem antyklerykalnych ugrupowań upamiętnienie papieża Polaka w
    dniu jego kanonizacji narusza zasady świeckości państwa. komentując tę decyzję Wanda Nowicka stwierdziła, że TR i SLD „nie mają nic przeciwko upamiętnienia Jana Pawła II jako przywódcę i bardzo wielką postać naszej historii”, problem widzi jednak w tym, że to „uchwała bardzo religijna, odnosząca się do wiary”.

    Gdzie Twój ruch znalazł element wyznania wiary w treści uchwały? Trudno stwierdzić.

    W przeddzień kanonizacji Jana Pawła II,
    Głowy Kościoła powszechnego i wielkiego Polaka, Sejm Rzeczypospolitej
    Polskiej wyraża swoją radość i wdzięczność z powodu
    tego historycznego wydarzenia

    — czytamy w treści uchwały.

    W projekcie Sejm wyraża nadzieję, że kanonizacja „będzie dla
    wszystkich Polaków okazją do radosnego i solidarnego świętowania, a
    także zachętą do głębszego poznania Jego intelektualnej i duchowej spuścizny oraz do podejmowania i kontynuowania Jego dzieła”.

    Sejm RP apeluje do wszystkich członków narodowej wspólnoty o godne uczczenie tego wydarzenia

    — podkreślono w projekcie PSL.

    Wanda Nowicka podkreśla jednak, że jest element religijny: „kanonizacja”.

    Nie wszyscy nawet chrześcijanie wierzą w świętych, np.
    kościoły protestanckie nie uznają świętych, nie mówiąc już o osobach
    innej wiary, o prawosławnych czy osobach niewierzących, którzy może
    nawet wierzą w świętych, ale uważają, że Sejm powołany jest do tego,
    żeby zajmować się sprawami świeckimi, uważają że nie jest to czas ani miejsce na to, żeby taką uchwałę odnoszącą się do wartości religijnych… ponieważ ona tak naprawdę narusza porządek władzy świeckiej od władzy religijnej

    • stwierdziła posłanka Twojego Ruchu, powołując się przy tym na najwyższy autorytet:

    Już w Ewangelii Chrystus powiedział, że cesarzowi co
    cesarskie, a Bogu co boskie, więc trzymajmy się tego, co już
    dawno zostało powiedziane.

    Wanda Nowicka przyznaje, że całą sprawę traktuje jednak personalnie:

    Ja nie uznaję również świętości i w związku z tym mam
    również problem osobiście, żeby Sejm się taką uchwałą zajmował, bo to w
    jakiś sposób narusza światopogląd mój i wielu osób

    mówi wicemarszałek Sejmu.

    Komisja kultury przygląda się uchwale i podejmie decyzję, czy
    może ona trafić pod obrady Sejmu. Tak to jest, gdy w Sejmie zbierze się
    mniejszość udająca większość.

    mall

    http://wpolityce.pl/polityka/192520-wanda-nowicka-w-imieniu-milionow-bojkotuje-pamiec-o-janie-pawle-ii-w-sejmie-nie-wszyscy-nawet-chrzescijanie-wierza-w-swietych




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    54. Kościół, liberalizm, dialog

  • Kościół, liberalizm, dialog

    Ludzie Kościoła i liberałowie w III RP udowodnili, że
    wychodząc z zupełnie różnych założeń, mogą docierać do podobnych,
    kompromisowych stanowisk...

    Jarosław Kuisz

    Ludzie Kościoła i liberałowie w III RP udowodnili, że wychodząc z zupełnie różnych założeń, mogą docierać do podobnych, kompromisowych stanowisk w konkretnych sprawach.
    Na łamach "Gazety Wyborczej" odnajduje swoją kontynuację jeden z najważniejszych polskich sporów intelektualnych w XX wieku. Adam Michnik w duchu książki "Kościół, lewica, dialog" przypomina o potrzebie rozmowy pomiędzy ideologiami a Kościołem katolickim (19 marca), Janusz Palikot - wprost przeciwnie, wybiera rodzaj laickiej autarkii (2 kwietnia), wreszcie, co ciekawe, ojciec Zięba wypomina antyklerykałom anachroniczność postulatów. Jego zdaniem polska lewica bowiem przeoczyła m.in.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15844079,Kosciol__liberalizm__dialog.html#ixz...


  • Krew Jana Pawła II wędruje po świecie [CZ. 3 CYKLU "WYBORCZEJ"]

    TAJEMNICE KANONIZACJI JANA PAWŁA II. Kardynał Stanisław Dziwisz ma dwie ampułki z krwią papieża. Ma też jego ząb, który lekarze niechcący wybili, ratując życie Jana Pawła II po zamachu w 1981 roku.

    W niedzielę, 27 kwietnia Jan Paweł II (a wraz z nim Jan XXIII) zostanie w Watykanie ogłoszony świętym Kościoła katolickiego. Od wtorku prezentujemy na naszych łamach cykl reporterski "Tajemnice kanonizacji Jana Pawła II".

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,76842,15845593,Krew_Jana_Pawla_II_wedruje_po_swieci...


  • Obalał komunizm i jednoczył z Europą

    Czy Sejm powinien przyjmować uchwały w sprawie
    kanonizacji duchownych Kościoła katolickiego? Nie.
    Ale w przypadku Jana
    Pawła II powinien zrobićZ dwóch powodów.

    http://wyborcza.pl/1,75968,15845074,Obalal_komunizm_i_jednoczyl_z_Europa.htmlDominika Wielowieyska

  • Wojtyła brał udział w zabójstwie dwóch Niemców? Wojna czy nie - zabójca nie może być świętym

    Wojtyła brał udział w zabójstwie dwóch Niemców? Wojna czy nie  - zabójca nie może być świętym

    Kardynał
    Ruini komunikuje ks. Oderowi: - Słyszałeś, co powiedział Ojciec Święty?
    Cieszę się bardzo, że to ty będziesz postulatorem... [KULISY
    KANONIZACJI, CZ. 1]

    "Większym złem jest ksiądz pedofil czy ks. Lemański?" Rzecznik kurii odpowiada...

    Konflikty w Jasienicy nie wynikają z
    postawy kurii, mają kilkudziesięcioletnią tradycję. Ci ludzie nie
    potrafią ze sobą rozmawiać - przekonywał w TOK FM rzecznik kurii
    warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki. Tłumaczenia nie przekonały
    Dominiki Wielowieyskiej. -
    Kuria ma dziwne priorytety. Jeśli chodzi o
    ks. Wojciecha Lemańskiego jest niezwykle zawzięta. A w innych sprawach
    wykazuje totalnie niezrozumiałą tolerancję - oceniła dziennikarka.

    Dominika Wielowieyska ostro krytykuje kurię
    warszawsko-praską za zamknięcie parafii w Jasienicy. Zdaniem
    dziennikarki w całej sprawie dotyczącej księdza Wojciecha Lemańskiego
    hierarchia kościelna działa szybko, a w przypadku innych bulwersujących
    wydarzeń zachowuje powściągliwość.

    - Jest jakiś błąd w
    hierarchii wartości. Jeśli chodzi o ks. Lemańskiego, kuria jest
    niezwykle zawzięta. A w innych - wykazuje tolerancję totalnie
    niezrozumiałą. W czym jest większe zło? W tym że się trzyma w parafii
    proboszcza oskarżonego i skazanego za pedofilię, czy to że się trzyma w
    parafii proboszcza, który się upomina o godność dzieci urodzonych dzięki zapłodnieniu in vitro? - pytała w TOK FM rzecznika kurii Mateusza Dzieduszyckiego.To nie jest konkurs. Obie sprawy są złe. Ks. Lemański nie tylko apelował
    o godność dzieci urodzonych dzięki metodzie in vitro. Miał kilka innych
    rzeczy na sumieniu. Trzymanie go w parafii nie prowadziło do niczego
    dobrego - odpowiadał gość "Poranka Radia TOK FM".

    Długa historia


    Jak zapewniał rzecznik Dzieduszycki, "konflikty w Jasienicy nie
    wynikają z postawy kurii". - Mają kilkudziesięcioletnią historię,
    sięgającą budowy kościoła w tej miejscowości. Rozmawiałem z parafianami.
    I nie rozsądzając, kto ma rację - niestety ci ludzie nie bardzo
    potrafią ze sobą rozmawiać.

    Według gościa "Poranka Radia
    TOK FM" wybrano najlepszą drogę rozwiązania konfliktu. I jest nadzieja,
    że rozmowy między przedstawicielami kurii i mieszkańcami Jasienicy
    doprowadzą do ostudzenia emocji. Najbliższe rozmowy już we wtorek.

    "Kuria obrała fatalną drogę"


    Ale argumenty rzecznika nie przekonały Dominiki Wielowieyskiej.
    Bo jak oceniła dziennikarka, "kuria obrała fatalną drogę". - Kościół w
    Jasienicy został zamknięty, bo parafianie zostali oskarżeni o agresję. A
    jest raport policji, podpisany też przez księdza administratora, z
    którego nie wynika, że dochodziło do zamieszek.
    Kuria koncentruje się na oskarżaniu parafian. Wydaje mi się, że to
    bardziej zaostrza konflikt niż go rozwiązuje. Boję się, że kuria podsyca
    atmosferę, wyolbrzymia wydarzenia, do których doszło 13 kwietnia - to
    niepotrzebne.

    Jednak według rzecznika kurii raport policyjny
    nie odzwierciedla tego, co wydarzyło się w Jasienicy. M.in. dlatego, że
    policjanci nie weszli do kościoła. - W grę wchodzą groźby karalne. Są
    świadkowie. Są nagrania, na których widać ludzi, którzy przyciskają
    księdza do muru. Działy się tam sceny absolutnie gorszące! Czy pani
    myśli, że w interesie księdza abp. Hosera jest zamknięcie kościoła? Czy
    to mu jest do czegoś potrzebne? - pytał Mateusz Dzieduszycki.

    Kuria zawsze działa


    Według rzecznika nie można zarzucać też kurii pobłażliwości dla
    innych duchownych. Także w przytoczonej przez Wielowieyską sprawieGrzegorza K. - księdza skazanego za pedofilię.
    Bo jak podkreślał Dzieduszycki, "kuria, jak tylko dotarły informacje na
    temat księdza, skontaktowała się z prokuraturą i sama wdrożyła
    postępowanie kościelne". - Wydaje się, że nie było niebezpieczeństwa dla dzieci
    i młodzieży. Strasznie trudno określić moment, w którym powinno
    nastąpić odsunięcie księdza. Ale oczywiście każdy dzień zwłoki nie jest
    niczym dobrym - dodał.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    55. Spór w Sejmie o Jana Pawła

  • Spór w Sejmie o Jana Pawła II. Koniunkturalny klerykalizm posłów

    Agata Nowakowska Gazeta Wyborcza

    Sejmowa uchwała jest kolejnym przykładem, jak rozumiemy w Polsce tolerancję, swobodę przekonań, w tym także religijnych. Katolicka większość stawia resztę pod ścianą: dlaczego nie chcecie uczcić kanonizacji papieża, skoro sami go uważacie za wielkiego Polaka?
    Sejm przyjął uchwałę wzywającą "wszystkich Polaków" - także niewierzących, innych wyznań - "do radosnego i solidarnego świętowania" kanonizacji Jana Pawła II

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15851838,Spor_w_Sejmie_o_Jana_Pawla_II__Koniu...



  • Dominika Wielowieyska ostro krytykuje kurię warszawsko-praską za
    zamknięcie parafii w Jasienicy. Zdaniem dziennikarki w całej sprawie
    dotyczącej księdza Wojciecha Lemańskiego hierarchia kościelna działa
    szybko, a w przypadku innych bulwersujących wydarzeń zachowuje
    powściągliwość.



    Abp Hoser: Szkoda mi ks. Lemańskiego. Boję się o jego przyszłość

    - Mnie jest szko­da tego chło­pa­ka. Boję się o
    jego przy­szłość - mówi w roz­mo­wie z One­tem o ks. Woj­cie­chu
    Le­mań­skim abp Hen­ryk Hoser.

  • (..)
  • Media zazwyczaj przedstawiają "sprawę
    jasienicką" jako starcie "kościoła otwartego" (ks. Lemański) z
    "ciemnogrodem" (episkopat).  Gdy ksiądz arcybiskup wracał do Polski po
    wieloletnich podróżach po Afryce i Europie Zachodniej był - można tak
    chyba powiedzieć - nadzieją "kościoła otwartego".

    Rzeczywiście, tak pisano. Pewne środowiska wiązały
    ze mną nadzieje. Kościół otwarty – z którym wiąże się także ks.
    Wojciecha Lemańskiego – chciał, żebyśmy poszli drogą Niemiec, Francji...
    Ja znam obecną sytuację tych Kościołów. Przeżywają one obecnie okres
    pustyni. Nie mogłem iść w kierunku tej opcji. Przeżyłem prawdziwą szkołę
    na misjach w Afryce i w trakcie podróży po Europie. Moje doświadczenia
    nie pozwalają mi podpisywać się pod tezami "kościoła otwartego", który
    relatywizuje wszystko.

    Będąc biskupem, bardzo łatwo zasłużyć sobie na
    różne epitety. Rzeczywiście, słyszę o sobie czasem, że jestem z
    "ciemnogrodu". To stare określenia, jeszcze z epoki rewolucji
    francuskiej. Że Kościół to ciemnogród. Trzeba przypomnieć, że Kościół w
    trakcie średniowiecza budował uniwersytety i zawsze ogromną wagę
    przywiązywał do kształcenia wiernych.

    Nic nie poradzę na to, że przypinają mi epitety. Trudno.

    W Polsce z łatwością można dostrzec podział
    na – nazwijmy to roboczo - "kościół otwarty" i "ciemnogród". Jak dużym
    dramatem jest ten rozłam, który zaistniał?

    "Kościół otwarty" nie ma dużego przełożenia w
    społeczeństwie. Ma za to duże przełożenie w mediach. Bardzo ważne jest,
    by mieć tego świadomość. Moja codzienna praktyka dowodzi, że ludzie chcą
    być blisko tego Kościoła, jaki jest. Wierni nie czują tego sztucznego
    podziału i nie chcą go czuć. Widzę olbrzymią energię wśród ludzi. Wielu
    przychodzi do mnie, z dobrymi pomysłami, chęcią działania.

    Co będzie dalej?

    Kościół jest bardzo zgodny w sprawach
    doktrynalnych. Nie ma wśród nas żadnych podziałów. Są różne wrażliwości,
    sympatie, ale rzeczywistych podziałów – niemal nie dostrzegam. We
    wszystkich kluczowych sprawach zajmujemy jednolite stanowisko.

    Równocześnie ten podział, o którym pan wspomniał,
    istniejący niemal wyłącznie w mediach, będzie się pogłębiał. Nie mam co
    do tego wątpliwości. Ale prawda się obroni.

  • Jan Paweł II Święty

    Chciało się być w tym Kościele, w którym on był
    papieżem. Słuchaliśmy jego słów, śledziliśmy szlaki pielgrzymek,
    podziwialiśmy odważne gesty...

    Ks. Wojciech Lemański



  • Jak Rydzyk namaszcza do Europy? W "Rozmowach niedokończonych". Z PiS zasłużyli tylko niektórzy

    Trudno ocenić, na ile wsparcie z Torunia pomaga
    politykom. Według danych Komitetu Badań Radiowych słuchalność Radia
    Maryja jest od lat stabilna


    JAKI BYŁ I CO ZMIENIŁ. * Czy święty może być
    spóźnialski, uparty i ironiczny? * Dlaczego młodzi mają go za
    rewolucjonistę? * Kto i co go ukształtowało? * Dlaczego nie umiemy o nim
    rozmawiać? * Czemu zostawił po sobie ''Kościół proboszczów''? * A może
    wcale nie był święty? Przecież zamiatał wiele pod dywan

  • Gdyby papież żył

    Poniedziałek. Na okładce "wSieci": "Papież Polak byłby
    wściekły na III RP". Na zdjęciu Jan Paweł II groźnie unosi pięść. Oj, papież by się wściekł, gdyby przeczytał płody umysłu przepełnionych chrześcijańską miłością braci Karnowskich.

    Paweł Wroński

  • Antypriorytet Sejmu RP

    Kanonizacyjna uchwała Sejmu wkurzyła mnie niepoślednio:
    moim zdaniem mogłaby być, ale przecież nie taka, nie ociekająca
    pobożnością okropną.

    Jan Turnau, Gazeta Wyborcza

  • "Politycy doprowadzają autorytet JPII do poziomu karykatury. Przy nich umiar biskupów wręcz uderza"

    "Politycy doprowadzają autorytet JPII do poziomu karykatury. Przy nich umiar biskupów wręcz uderza"

    -
    Wiele obłudy wykazują ci politycy, którzy walcząc o uchwałę ws.
    kanonizacji, zakrywają się kwestiami religijnymi - mówi w rozmowie z
    TOKFM.pl prof. Mirosław Karwat.


  • Tajemnice Karola Wojtyły


    Tu papież spędzał letnie urlopy. Sekretne miejsce biwaków nad rzeką

    To były lata 70., a Rudawka i okoliczne góry były miejscem, do
    którego nikt niepożądany nie dotrze. Tu spędzał więc letnie urlopy.
    Ostatni został przerwany telegramem, wzywającym go do Rzymu...

  • Utrudniać rodzinie żałobę. To nowa misja Kościoła?

    Wyobraźmy sobie, że umiera ktoś bliski, najbliższy.
    Ktoś, kto sam chodził do kościoła, który ktoś zamknął. Trzeba wozić ciało jak kwit do sąsiedniego urzędu, kiedy miejscowy zaleje woda z pękniętych rur.
    Abp Hoser, jak wiadomo, kazał zamknąć kościół w Jasienicy. Co oznacza zamknięty kościół?

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15861579,Utrudniac_rodzinie_zalobe__To_nowa_m...

    Jarosław Mikołajewski



  • Trudne pytania o cuda. Co z tymi najbardziej nieprawdopodobnymi? ''Nie trzeba w nie wierzyć"

    Trudne pytania o cuda. Co z tymi najbardziej nieprawdopodobnymi? ''Nie trzeba w nie wierzyć"

    Halina Bortnowska, teolożka, odpowiada na trudne pytania o wiarę w cuda.


  • Kanonizacja to nie jest jakaś promocja z
    porucznika na generała. Czuliśmy, że Jan XXIII i Jan Paweł II są
    przyjaciółmi Boga. Dla widzenia w nich świętości to wystarczy, nie
    potrzeba cudów - mówi w rozmowie z TOKFM.pl Halina Bortnowska, teolożka,
    członkini Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

    Św. Jan Paweł II
    oraz św. Jan XXIII - od tej pory formalnie dwóch papieży będzie można
    powszechnie czcić w Kościele katolickim w ten sposób. Jednak w procesie
    kanonizacji i beatyfikacji wymagane jest udowodnienie cudów, a to u wielu wiernych wzbudza dwojakie odczucia.


    O znaczenie i potrzebę cudów pytamy więc Halinę Bortnowską,
    teolożkę i członkinię Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

    Piotr Markiewicz: Po co wiernym cuda?

    Halina Bortnowska:
    - Dla potwierdzenia czegoś, na co mają nadzieję, co uważają za
    posłannictwo boże przekazywane przez innych ludzi. Cuda odczytywane są
    jako znaki. Ale wiara w cuda to jest coś, co wierni mogą robić, ale nie
    muszą. Nie ma obowiązku wiary w cuda.

    Ale mamy w historii świętych, którzy czynili nieprawdopodobne rzeczy, jak np. spacerowanie ze swoją odciętą głową pod pachą...


    - Trzeba odróżnić sferę cudowność od funkcji cudów opisanych w
    ewangeliach. A w ewangeliach cuda są częścią Dobrej Nowiny. Tam są
    traktowane jako znaki mesjańskie - mają wskazać ludziom wokół Jezusa,
    kim on jest i że naprawdę przychodzi od Pana.Jednak wierni mają właśnie problem z tymi najbardziej nieprawdopodobnymi cudami.


    - Ja to trochę odkładam na bok - biorąc pod uwagę, że wiara w
    cuda nie jest obowiązkiem wiary. Obowiązek wiary obejmuje to, co mamy w
    Nowym Testamencie. A jest tam niewiele cudowności i chodzi tam raczej o
    ilustrację prawdy: kim jest Jezus i po co się zjawił. Niektóre cuda są
    bardziej zrozumiałe, inne są uwarunkowane kulturowo.


    Natomiast co do cudów współczesnych, np. czynionych przez świętych, to
    są to sprawy, do których - według nauki Kościoła - należy się odnosić z
    uszanowaniem. Ludzie mają jednak wolność, żeby - zachowując się z
    uszanowaniem - nie wiązać z nimi jakiejś nadziei.

    To potrzebujemy cudów, żeby uznać Jana XXIII czy Jana Pawła II za świętych, czy nie?


    - Wiemy, kim oni byli dla świata za życia. Czuliśmy, że są to
    przyjaciele Boga, ofiarni. Dla widzenia w nich świętości to wystarczy.
    Nawet beatyfikacja
    czy kanonizacja nie jest potrzeba - to tylko pewna formuła prawna. Mogą
    być świętymi niezależnie od tego. Kanonizacja to przecież nie jest
    jakaś promocja z porucznika na generała.

    Mam nadzieję, że
    papież Franciszek przywróci znaczenie temu obrzędowi, bo na razie -
    jest to naiwne. Szykujemy się na kanonizację jak wieś na odpust -
    oczekujemy, że coś się będzie działo. Owszem, cieszymy się na to, ale
    przecież nic się nie zmieni. Może się zmienić w kwestiach protokolarnych
    i prawa kościelnego. Ale nie to jest ważne.

    Może zrezygnować z tego wymogu cudu przy kanonizacji?


    - Kwestia uznania cudów to jeden z bardzo kosztownych elementów
    procesu kanonizacji. No i przedłuża sprawę. Chociaż trzeba pamiętać, że
    uznanie cudu nie jest potrzebne w przypadku męczenników. Wydaje mi się,
    że właśnie obok heroizmu męczenników można by postawić działania
    miłosierdzia. Ja bym chętnie za świętość uznawała też umiejętność
    dialogu z Bogiem.

    Można by też na przykład uznawać
    świętość dzięki miłosierdziu i odwadze. W końcu np. Sobór Watykański II,
    który uratował Kościół, a był zwołany przez Jana XXIII, wymagał
    nieprawdopodobnej odwagi. Smutno mi bardzo, że w Polsce o zasługach Jana
    XXIII nic się nie wie.

    Dzisiaj Kościół potrzebuje takiego ratunku?


    - Sobór Watykański II dopuścił więcej miłości w Kościele. Teraz
    ponownie potrzebny jest sobór, który zrobiłby to samo, ale dla kolejnych
    pokoleń.

  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    56. palikmioty

    Marsz Równości przeszedł ulicami Łodzi: "Jezus też miał dwóch ojców"

    Marsz Równości na ulicach Łodzi

    Marsz Równości na ulicach Łodzi

    Marsz Równości na ulicach Łodzi (Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta)
    W sobotę (26 kwietnia) po raz czwarty ulicami Łodzi przeszedł Marsz Równości organizowany przez Fabrykę Równości. "Jezus też miał dwóch ojców" i "Nie władzy brocha, kto kogo kocha" - to hasła, które pojawiły się podczas marszu. Na ul. Sienkiewicza na manifestujących czekali z kontrhasłami działacze ugrupowań narodowych.
    Marsz Równości to manifestacja zbierająca ludzi protestujących przeciwko braku akceptacji i tolerancji. Tegoroczne wydarzenia organizowane są pod hasłem: "Ćwierć wieku wolności - kiedy czas równości?". Uczestnicy domagają się legalizacji małżeństw...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15862297,Marsz_Rownosci___Jezus_tez_mial_dwoc...
    _.html

    Marsz równości przeszedł ulicami Łodzi: „Nie władzy brocha, kto kogo kocha” [ZDJĘCIA+FILM]

    Około stu zwolenników równych praw dla związków jednopłciowych przeszło w
    sobotę ulicami Łodzi. Mimo rzęsistego deszczu nie brakowało tęczowych
    flag, kolorowych baloników, a nawet tęczowych parasolek.
    Domagamy się związków partnerskich, małżeństw jednopłciowych i legalnej adopcji dzieci – tłumaczył.



    Marsz miał też zwrócić uwagę na inne osoby dyskryminowane w
    społeczeństwie. – Dyskryminowani są bezdomni, bezrobotni, czy osoby
    czarnoskóre, które spotykają się agresją na ulicach – tłumaczył Graczyk.



    Nie zabrakło też kolorowych transparentów: „Nie władzy brocha, kto kogo kocha”. „Normalna rodzina kocha nie wyklina” czy „Jezus też miał dwóch ojców”.



    Tradycyjnie już na trasie marszu ustawili się młodzi nacjonaliści. Stali z transparentem „Polska wolna od homopropagandy”. Zabezpieczająca marsz policja nie dopuściła obu grup do siebie.


    To jest chore!

    Danuta Pawłowska (gość) • 26.04.14, 19:44:44

    Widziałam!!! setki policjantów pilnujących obrzydliwe przedstawienie ludzi zdemoralizowanych! I to wszystko przy akceptacji władz Miasta w przeddzień święta Miłosierdzia Bożego i Kanonizacji Jana Pawła II.
    Marsz równości przeszedł ulicami Łodzi: „Nie władzy brocha, kto kogo kocha” [ZDJĘCIA+FILM]

    Prof. Brzeziński: nie stałem za wyborem Wojtyły na papieża



    – Sowieci przez lata byli przekonani, że miałem coś wspólnego z wyborem kardynała Karola Wojtyły na...

    Czy biczował się w akcie pokuty? "Prawdopodobnie miewał pokusy i na swój sposób je odpędzał"

    Czy biczował się w akcie pokuty? "Prawdopodobnie miewał pokusy i na swój sposób je odpędzał"

    Czy święty może być uparty? Jaki był Jan Paweł II prywatnie? Rozmowa z prof. Karolem Tarnowskim.



    To niszczenie autorytetu o. prof. Alberta M. Krąpca

    Oświadczenie Zarządu Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu

    W związku z opublikowaniem książki Dariusza Rosiaka pt. „Wielka
    odmowa”, w której autor próbuje wykreować obraz o. M. A. Krąpca jako
    tajnego współpracownika SB – wszystkich zainteresowanych tym problemem
    informujemy, że:

    1) Książka została napisana pod przyjętą wcześniej tezę, a
    mianowicie, że skoro Ojciec Krąpiec obronił KUL przed likwidacją,
    zaplanowaną przez władze komunistyczne, to na pewno musiał „dogadywać
    się” z ówczesną władzą, a zatem musiał być tajnym współpracownikiem. Aby
    tezę tę dowieść autor wkomponowuje postać Ojca Krąpca w opowieść o
    dwóch innych osobach: o zdeklarowanym agencie SB (E. Kotowskim) i
    działaczu niepodległościowym (J. Krupskim). W tym układzie Krąpcowi
    została przydzielona rola „gracza” z SB, którą miałby rzekomo prowadzić
    dla ocalenia KUL, jednak w grze tej został przechytrzony przez SB. Na
    czym to „przechytrzenie przez SB” miałoby polegać, nie jest jasne, skoro
    każdy, kto zna historię KUL-u z czasów komunizmu, wie, że chociaż KUL
    został przeznaczony do likwidacji przez władze komunistyczne, to właśnie
    dzięki staraniom Ojca Krąpca został ocalony i rozbudowany jako miejsce
    wolnych badań i poszukiwań naukowych.

    2) Książka w części dotyczącej Ojca Krąpca jest zlepkiem domysłów
    wybranych rozmówców autora, nadinterpretacji, a nierzadko także i
    insynuacji (jak choćby tych, że był on rzekomo w stałym konflikcie z
    kard. Karolem Wojtyłą oraz Prymasem kard. Stefanem Wyszyńskim) – z
    których przebija jeden cel: zdeprecjonować jego pracę na rzecz KUL i
    Kościoła, a także dla polskiej humanistyki.

    3) Autor dokonał „wielkiej manipulacji” dokumentami wytworzonymi
    przez SB (a także gen. K. Straszewskiego). Po pierwsze, bez sprawdzenia i
    rzetelnego badania przypisał wszystkie wytworzone przez SB (a także
    Straszewskiego) dokumenty, sygnowane „TW Józef” Ojcu Krąpcowi. A
    przecież badacze rozmiarów esbeckiej inwigilacji KUL-u wskazują, że osób
    o pseudonimie „TW Józef” było więcej. Po drugie, jednoznacznie
    przypisał wytworzone przez SB i Straszewskiego raporty z rozmów z „TW
    Józef” Ojcu Krąpcowi na podstawie oświadczenia jednego z członków
    komisji dominikańskiej, który dopiero w 1981 r. wstąpił do zakonu i nie
    mógł znać wcześniejszej działalności Ojca Krąpca. Po trzecie, każdy kto
    osobiście znał Ojca Krąpca i styl jego dyskursu, łatwo odkryje, że nie
    oddają one ani charakteru, ani stylu, ani sposobu jego wypowiadania się.
    Po czwarte, autor miał możliwość skonfrontować wytworzone przez SB
    raporty z osobistymi wypowiedziami Ojca Krąpca, zawartymi w książce
    „Porzucić świat absurdów”, do której miał dostęp, a jednak tego nie
    uczynił. Ponadto – by ujawnić manipulację informacjami – wystarczy
    zacytować wpis w kartotece SB z 29.05.1952 r., że Krąpiec został poddany
    rozpracowaniu „jako podejrzany o wrogą propagandę i wychowywanie
    młodzieży na wrogów obecnego ustroju”. Wszystko to odsłania niejasne
    intencje autora reportażu i stawia pod znakiem zapytania jego
    rzetelność.

    4) Wszystkie rozmowy Ojca Krąpca z władzami komunistycznymi – w
    czasie lat rektorstwa (1970–1983) stanowiły konieczny element jego
    służby Uniwersytetowi. Prowadzona przez niego polityka zaowocowała dla
    KUL-u uratowaniem go od likwidacji materialnej (odbudowa zrujnowanego
    gmachu), naukowej (zatrzymanie likwidacji wydziałów) i kadrowej (rozwój
    kadry naukowej), a także zainteresowanie zagranicy losem jedynego
    wolnego w bloku wschodnim Uniwersytetu. Próba zinterpretowania tej
    wielkiej pracy jako formy współpracy z SB jest nadużyciem i przejawem
    manipulacji oraz przeczy zdrowemu rozsądkowi. Wystarczy postawić
    pytanie: jaki niby osobisty cel i korzyść miałby odnieść z tej
    współpracy Krąpiec – by odsłonić bezsens stawianych zarzutów.

    Ponadto, mimo jednoznacznego oświadczenia agenta Kotowskiego, że
    relacji Krąpca z gen. Straszewskim nie można określać w kategoriach
    agent – oficer, autor uparcie buduje tezę o rzekomej agenturalnej
    działalności Ojca Krąpca.

    5) Publikacja nie jest zatem naukowym opracowaniem, lecz
    dziennikarską ekspresją zbudowaną z fragmentów rozmów i informacji oraz
    dokumentów wytworzonych przez funkcjonariuszy SB, nie jest też próbą
    dociekania prawdy, lecz manipulowaniem nią, dla niszczenia autorytetu
    Ojca Krąpca, a także i KUL-u.

    6) Trudno więc nie postawić pytania, komu zależy na tym, aby po
    sześciu latach po śmierci dokonywać tego typu deprecjacji pracy Ojca
    Krąpca i kalać Jego dobre imię, skoro materiały wytworzone przez służby
    SB były cały czas dostępne i można było za Jego życia podjąć próbę
    wyjaśnienia tych kwestii, jeśli ktoś był rzeczywiście zainteresowany
    wyjaśnieniem. Natomiast to, co widzimy, to zaplanowany atak na autorytet
    Ojca Krąpca, który ciągle oddziałuje na społeczeństwo polskie, a także i
    na polskie i zagraniczne ośrodki filozoficzne. Narzuca się pytanie: Po
    co? Na czyje zamówienie? Cui bono?

    Zarząd Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu

       Oraz współpracownicy i uczniowie

    Ojca prof. M. Krąpca z Zakładu Metafizyki KUL

    Ks. prof. Andrzej Maryniarczyk, S. prof. Zofia
    Zdybicka, prof.  Piotr Jaroszyński, prof. Henryk Kiereś, prof.
    Włodzimierz Dłubacz, prof. Krzysztof Wroczyński

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    57. narracja kościoła Michnika po kanonizacji JP II

    która leci w TVN24 w wydaniu zurnalistów z Czerskiej i Wiertniczej. Kosciół Wyszyńskiego i Wojtyły kontra kościół Michnika . Wyszyński i Wojtyła stworzyli masowy kościół ludyczny, który dusi otwarty kościół Michników, Lemańskich i Bonieckich. Nie dorasta do pięt otwartemu francuskiemu i dusi kościół michnikowy, jest groźny bo masowy.
    Oczywiście o.Rydzyk jako jeszcze żywe zagrożenie najwieksze w ludowym (czytaj ciemnym) kościele Jana Pawła II.
    Loża Prasowa :  Janusz Majcherek - Tygodnik Powszechny, Cezary
    Michalski - Krytyka Polityczna, Piotr Skwieciński - W sieci, Andrzej
    Stankiewicz - Rzeczpospolita


    Najważniejsze



    Kanonizacja Jana XXIII i Jana Pawła II to wielkie święto Kościoła
    otwartego. Ale tego prawdziwego, który chce wszystko zmienić, aby
    wszystko zostało po staremu

    Świętymi zostali dziś: człowiek, który
    rozpoczął wielkie dzieło Soboru Watykańskiego II i człowiek, który
    odegrał w tym dziele znaczącą rolę i w pewnym sensie je dokończył. Który
    przywiązanie do tego dzieła manifestował wszystkim, począwszy od
    wybranych papieskich imion.


    Pomysł „Gazety Wyborczej” aby kanonizację Jana Pawła II
    uczcić czołówką autorstwa księdza Wojciecha Lemańskiego (w
    rzeczywistości fragmentem książki wydawanej dla niego przez Agorę) to
    krok dalej w stosunku do dotychczasowego proponowanego przez tą
    gazetę forsownego marszu.

    Mamy od wielu miesięcy do czynienia z operacją „Franciszek” – polski
    ksiądz podważający i co gorsza wyśmiewający nauczanie Kościoła w takich
    kwestiach jak bioetyka, jest przedstawiany jako sojusznik, ba ulubieniec
    obecnego papieża. Choć nie ma na to nawet poszlak. Teraz ksiądz
    Lemański ma nam się kojarzyć również z Janem Pawłem II. Z jednej strony to on go „autoryzuje”. Z drugiej strony czytamy, że Jan Paweł II ponoć czekał na takich duchownych jak były proboszcz z Jasienicy.

    Absurd nie zna granic – wystarczy się wczytać w nauczanie polskiego
    papieża i przypomnieć sobie, jakie miał stanowisko w sprawie kościelnej
    dyscypliny. Chodzi o jedno: obu papieży używa się jako .drągi, którymi okłada się po głowach obecnych polskich hierarchów. Choć przecież, jak przypomniał w TVN zresztą krytycznie, Paweł Śpiewak, obecny polski Kościół jest zbudowany w dużej mierze właśnie przez Jana Pawła II.

    To wrażenie: Lemański i za jego plecami dwaj papieże, osiąga się za pomocą
    przeinaczeń, słownych łamańców i oczywistych fałszerstw. Zresztą to
    używanie ma też swoje granice. Nie raz i nie dwa „Gazeta Wyborcza”
    wpisywała się w bardzo prymitywne akcje podgryzania Jana Pawła II – że przypomnę promowanie „rozważań” Tomasza Piątka, których trudno było nie zaliczyć do wykwitów antyklerylizmu tramwajowego. Nawet Franciszek nie jest bezpieczny.
    Gdy trzeba wybierać między nim a Ewą Wójciak, która naurągała obecnemu
    papieżowi najwulgarniejszymi słowami, Czerska nie ma wątpliwości, że
    trzeba kibicować aktywistce Ruchu Palikota.

    Ta wrzawa, ten napór, wywołuje w wielu katolikach odruch
    fortyfikowania się, chronienia na ostatnich szańcach. Doskonale tę
    pokusę rozumiem, ale pamiętajmy o jednym. Dzisiaj kanonizowano dwóch
    papieży, którzy popchnęli Kościół na nowe tory. Którzy go otworzyli.

    Jeśli dziś niektórzy konserwatyści obawiają się skutków
    rozmaitych zmian proponowanych przez Franciszka, to przypomnę, że
    postępuje on tylko drogą wytyczoną przez poprzedników.
    To Jan XXIII zaczął, a Jan Paweł II niesłychanie posunął do przodu choćby proces
    odzierania Kościoła z atrybutów fałszywej monarszej pozy (ten pierwszy
    mówił o „imperialnym pyle”) zastępując ją zupełnie nowym typem charyzmy.
    A to przecież drobna i tylko symboliczna część tego, co zaszło w
    Kościele ostatnich dziesięcioleci. Dziś nie czujemy już wagi takich
    zmian jak decyzja aby odprawiać mszę w językach narodowych czy aby
    odwrócić księdza odprawiającego tę mszę twarzą do wiernych. A była to
    wielka rewolucja komunikacyjna.

    Świętymi zostali dziś człowiek, który rozpoczął wielkie dzieło Soboru Watykańskiego II i człowiek, który odegrał w tym dziele znaczącą rolę i w pewnym sensie je dokończył.
    Który przywiązanie do tego dzieła manifestował wszystkim, począwszy od
    wybranych papieskich imion. To na pewno nie są patroni konserwatyzmu
    bezdusznego, mechanicznego, nie dostrzegającego zza instytucji ceremonii człowieka.

    Śmieszy mnie kiedy dzisiaj media dalekie od Kościoła żądają od niego
    nieustannie zmian, reformowania się, biegu, sobie, środowiskom przez
    siebie reprezentowanym takich celów bynajmniej nie podsuwając. Dla
    takich pism jak „Polityka” czy „Gazeta Wyborcza” polska transformacja to
    proces w dużej mierze skończony i bez mała idealny. Mamy podobno
    wspaniałe państwo, wspaniałe reguły gry. Księżom, biskupom, samemu
    papieżowi gra się za to nieustannie nad uchem pobudkę. Mają zdążyć. Mają
    zaspokajać żądzę zmiany formułowaną podobno przez świat. A przecież
    Kościół to instytucja, która przez ostatnie 50 lat zmieniała
    się jak nikt inny.

    To niesprawiedliwa wrzawa, powiem więcej to wrzawa niemądra. Ale to nie znaczy, że Kościół nie ma prawa
    się zmieniać i że nie będzie się zmieniać. I że nie może się zmieniać w
    jakikolwiek sposób jego nauczanie. Kto powiedział, że zmiany czasów
    Jana XXIII i Jana Pawła II
    były uprawnione, a jakiekolwiek następne już nie? Sens pojęcia „Kościół
    otwarty” trwa i trwać będzie, bo Kościół jest otwarty z samej natury,
    nawet jeśli otwarciem nie grzeszą niektórzy jego słudzy.

    Przecież wiele elementów tego nauczania, łącznie z takimi
    aksjomatami jak celibat księży, było produktem konkretnych warunków
    historycznych. Można ich zawsze bronić, ale nie
    używając języka mechanicznej obrony każdej tradycji. Dlatego ja się
    dziś na przykład nie oburzam, gdy z otoczenia Franciszka padają
    nieśmiałe sugestie aby się zastanowić nad problemem nieudzielania
    komunii świętej rozwodnikom wstępującym w następne związki. Przecież nie
    chodzi o kościelną legalizację rozwodu jako takiego. Mówi się o
    komunii dla tych, którzy zostali porzuceni. Kościół postawiłby w ten
    sposób sam sobie pytanie, czy wymagania etyczne nie są stosowane zbyt
    mechaniczne. Ale same te wymagania nie zostałyby absolutnie zanegowane.

    Co nie znaczy, że nie widzę problemu. Problem
    tkwi w tym, że bardzo wiele środowisk, z promotorami jasienickiego
    kapłana na czele, chce aby Kościół przyjął te zmiany na rozkaz.

    Żeby zaczął mówić językiem współczesnego świata jak najśpieszniej i bez
    zastrzeżeń. Tracąc raczej niż zyskując wiarygodność i nie ratując się
    bynajmniej przed kolejnymi żądaniami tych, którzy chcieliby, jak
    trafnie to ujął kiedyś profesor Ryszard Legutko, cały świat wyglądał jak
    jedna wielka redakcja z Czerskiej. Przy czym pod nazwę „Czerska” proszę
    sobie podstawić sto innych polskich i niepolskich redakcji,
    instytucji, stowarzyszeń czy partii.

    Kościół ma poczucie, że dzisiaj każde ustępstwo wobec ducha
    nowoczesności będzie odbierane jak kapitulacja. Nie jak świadectwo jego
    mądrości, a świadectwo jego nieżyciowości i zacofania. To kwadratura
    koła.
    Przyznam szczerze, że sam nie mam tu żadnych prostych i
    łatwych rad w zanadrzu. Postawa odmowy negocjacji z duchowymi
    terrorystami wydaje mi się naturalna, ale też boję się, że przy okazji
    wylewa się z kąpielą nie jedno dziecko. Papież Franciszek budzący dziś
    zniecierpliwienie wielu tradycjonalistów stoi przed wyzwaniem ponad siły
    człowieka.
    Ale też dysponuje nienajgorszym instrumentarium. Kościół nie jest, bo
    być nie może instytucją spójną, ale to w gruncie rzeczy jego zaleta. W
    każdym razie bardziej zaleta niż wada. Zwłaszcza zmiany Soboru
    Watykańskiego II
    uczyniły z niego mieszaninę elementów demokracji i silnej nieomal
    monarszej władzy. Oba są przydatne w rozmaitych okolicznościach,
    choć nad każdym przypadkiem można dyskutować oddzielnie.

    To instrumentarium dali obecnemu papieżowi jego poprzednicy: między innymi Jan XXIII i Jan Paweł II.
    Na dokładkę wyposażyli go też w inną potężną tradycję: osobistego
    autorytetu opartego na ciepłej, osobistej, nieomal intymnej więzi ze
    światem. Kiedy się oglądało te
    setki tysięcy pielgrzymów w Rzymie, można było na wszelkie sposoby
    przypominać sobie o kryzysie, o kłopotach Kościoła Katolickiego. Ale też
    można było powtarzać pytanie: kto inny ma w sobie tyle żywotności? Kto
    równie skutecznie łączy ludzi na świecie? Wskażcie mi taką instytucję, z
    wszystkimi jej wadami i słabościami.

    Piotr Zaremba


    ------------------------------------

    Jan Rokita: Cały czas się słyszy, że Polska jest marna. A Wojtyła mówił, że to jest zupełnie wyjątkowy naród

    fot. PAP/EPA

    fot. PAP/EPA

    Podczas ostatniej pielgrzymki papież nagle zatrzymał
    się i wyrecytował do publiczności z głowy to słynne zdanie z dzienniczka
    św. Faustyny: Z tej ziemi, z Polski, wyjdzie znak końca historii. To
    były jego ostatnie słowa w Łagiewnikach
    - wspominał Jan Rokita w TVN 24.

    Wyjątkowość Jana Pawła II polega między innymi na tym, że jest świętym, którego pamięta bardzo wiele osób. Wielu polityków nie raz spotkało go osobiście. W programie
    „Kawa na ławę” swoje wspomnienia związane z kanonizowanym dziś
    papieżem prezentowali Andrzej Urbański, Paweł Śpiewak, Krzysztof Janik i
    Jan Maria Rokita.

    Jan Paweł II będzie się zawsze kojarzył z przeżyciem, które było bardzo odosobnione. W czasie drugiej pielgrzymki siedziałem na Rakowieckiej i wtedy wybuchł taki lokalny bunt głodowy, ponieważ byliśmy odcięci od wiadomości,
    poza cenzurowaną Trybuną Ludu i wtedy chcieliśmy być podłączeni do tego
    jedynego głośnika, który tam czasami nadawał, żeby posłuchać homilii
    Ojca Świętego. Wszyscy, łącznie z niewierzącymi, chcieliśmy tego samego.
    Ten cud papieski, który łączył Polaków w biedzie tutaj był namacalny

    — wspominał Andrzej Urbański.

    Krzysztof Janik przyznał, że drugiej wizyty papieża Polaka w Polsce
    zbytnio nie pamięta, jednak we wspomnieniach zapadła mu ta ostatnia:

    Ostatnia noc, zgodnie z tradycją, papież przyjmuje funkcjonariuszy, który pracowali
    przy pielgrzymce. Na dziedzicu przy ul. Franciszkańskiej papież ich
    przyjmuje, ja stoję przy nim, przedstawiam funkcjonariuszy. Widać, że
    Ojciec Święty jest zmęczony, więc byłem zwolennikiem, żeby przerwać tę
    uroczystość – mrugam na biskupa Nycza i w tym momencie papież
    powiedział: Robota musi być zrobiona. Bardzo mnie to ucieszyło, rozbawiło

    — opowiadał były polityk SLD.

    Kilka wspomnień związanych ze św. Janem Pawłem II przedstawił też publicysta tygodnika „wSieci” - Jan Maria Rokita

    Tysiące ludzi w Polsce ma wspomnienia związane z papieżem. To był
    przez lata mój biskup z Krakowa – pamiętam go jeszcze z dzieciństwa. (…)
    Do dziś pamiętam jakie wrażenie zrobiło wielkie wystąpienie w obronie Studenckiego Komitetu Solidarności po zabójstwie Stanisława Pyjasa - pół godziny mówił na czym polega patriotyzm i mówił, ze studenci, którzy urządzili czarną procesję to są prawdziwi patrioci.
    (…) Ale takich wspomnień w Polsce tysiące ludzi ma bardzo dużo,
    natomiast ja nie potrafię – i nie chcę – wyzwalać się z takiego
    przekonania, że sens pontyfikatu Jana Pawła II to jest sens polegający na pogłębieniu wiary religijnej. Bez tego wszystkiego to jest jedna wielka fikcja. Karol
    Wojtyła był jednym z ludzi, którzy skłonili mnie do szukania bardziej
    głębokiej, bardziej prawdziwej wiary w to co dzisiaj słyszeliśmy w
    liście św. Piotra – w zbawienie i powszechne zmartwychwstanie.
    To
    jest rzecz, która jest dla mnie najważniejsza. (…) Z takich chwil,
    które moim zdaniem nie zostały tak wyraziście, publicznie
    zauważone, a na mnie zrobiły wrażenie – kto wie czy nie największe – to
    jest ten niesamowity moment, pokazujący najsilniejszą chwilę mesjanizmu
    Jana Pawła II. Łagiewniki, jego ostatnia wizyta, już prawie nie
    mówił, kazanie było bardzo trudno zrozumiałe, odchodząc z tego
    sanktuarium, nagle zatrzymał się i wyrecytował do publiczności z
    głowy to słynne zdanie z dzienniczka św. Faustyny: Z tej ziemi, z
    Polski, wyjdzie znak końca historii. To były jego ostatnie słowa w
    Łagiewnikach. (…) To jest zupełnie niebywałe odczucie Polskości. Wojtyła
    dostarczał zawsze radości, wyjątkowości z bycia Polakiem. Cały czas, się słyszy że Polska jest marna, a Wojtyła mówił, że to jest zupełnie wyjątkowy naród.

    — podsumowywał Jan Rokita.

    Prof. Śpiewak zwrócił uwagę na słynne słowa Jana Pawła II: „Nie lękajcie się”:

    To podstawa wszystkich jego przemówień i pontyfikatu. Podstawa jego
    obecności, która jest silnym świadectwem kogoś, kto absolutnie zaufał i
    oddał się Bogu.

    Jan Maria Rokita zwrócił uwagę, że w Polsce nie miała miejsca w
    zasadzie żadna próba rzeczowej, krytycznej analizy dokonań Jana Pawła II

    Dominuje absolutnie ckliwy banał. (…) W moim przekonaniu jeden z
    mitów, który jest w Polsce rozpowszechniony i powoduje w całym świecie
    reakcję negatywną - obiegowe przekonanie, że Jan Paweł II w
    altach 80. w towarzystwie Ronalda Regana, był uczestnikiem
    duchowo-politycznego anytkomunistycznego spisku, który miał na celu
    obalenie komunizmu. Tak stawianą tezę strasznie łatwo sfalsyfikować.
    To nie Jan Paweł II obalił komunizm, ale realnie inne czynniki polityczne. Jego
    znaczenie polegało na tym, że od momentu, kiedy w 1978 r. Wojtyła objął
    przywództwo Kościoła, został przez niego przerwany potężny trend
    narastającej infiltracji kościoła katolickiego trwający za Pawła VI.

    (…) Ten zasadniczy odwrót od doktryny marksistowskiej i przywrócenie
    elementarnego porządku w kościele to była część siły, która skutecznie
    przeciwstawiła się komunizmowi.

    Komentatorzy dyskutowali także na temat poruszony w najnowszym numerze Tygodnia wSieci - czy Jan Paweł II byłby wściekły na III RP?

    Przy tym całym nawiązaniu, sympatii papieża do Solidarności, mam
    wrażenie, że wtedy kiedy papież przyjeżdżał w latach 90. , to było
    rozczarowanie i to głębokie rozczarowanie na wielu poziomach. (…) Że
    idee solidarności zostały zmarnowane. (…) Gdzieś mam takie poczucie,
    że ta zmiana, która się dokonała, przy całej jej wadze, znaczeniu,
    pozytywnych skutkach, to nie jest entuzjazm papieża; w przypadku
    autorów tej zmiany, tego jak to się dokonało. Kościół, w którym wiele
    osób się źle czuje i jest im duszno – tak twierdzą, to jest Kościół
    stworzony przez Jana Pawła II.

    — powiedział Paweł Śpiewak, a Andrzej Urbański dodał:

    Myśmy zdradzili papieża, jego słowa, jego naukę.

    Jan Rokita ocenił natomiast:

    Stosunek Jana Pawła II do
    rzeczywistości po 1989 r., jeśli oderwać go od próby przyklejenia Ojca
    Świętego do partyjnej ideologii - był złożony. Jego przemówienie sejmowe
    jest tego bardzo wyraźnym dowodem. Jan Paweł II miał niezwykłe, wywodzące się z tradycji postromantycznej, wyczulenie na problem polskiej niepodległej państwowości. (…) Szczęście Jana Pawła II z
    odzyskanej niepodległości było oczywiste - on się cieszył jak
    niewspółczesny Polak. Z drugiej strony, trudno nie było być krytycznym
    wobec RP po 1989 r. Mam wrażenie, że głównym wątkiem niezadowolenia Jana Pawła II były jednak kwestie etyczne.

    — stwierdził Rokita.

    Piotr Skwieciński: „W Polsce zaszły procesy laicyzacyjne, zmieniające charakter polskiego katolicyzmu”

    fot. wPolityce.pl/TVN24

    fot. wPolityce.pl/TVN24

    Doświadczenie Jana Pawła II dało polskiemu katolicyzmowi dużą dozę entuzjazmu - mówił Piotr Skwieciński, publicysta tygodnika „wSieci” i portalu „wPolityce.pl” w programie „Loża prasowa” (TVN 24).

    Kanonizacja Jana Pawła II doskonałą okazją, żeby przypomnieć sobie myśl, przesłanie papieża – jego myśl filozoficzno-etyczną. (…) Należy się jednak obawiać, że forma uroczystości zostanie przysłonięta i nie będzie wiele okazji, by w seminaryjnym czy konferencyjnym tonie porozmawiać o głębi myśli Jana Pawła II

    — komentował w „Loży Prasowej” dzisiejsze uroczystości Janusz Majcherek, publicysta „Tygodnika Powszechnego”.

    Jednak Cezary Michalski, komentator „Krytyki politycznej”
    nawet w tak szczególnym dniu, jakim jest ogłoszenie papieża Polaka
    świętym nie odpuszczał
    :

    Zastanawiałem się w jaki sposób sprawić by ludzie, którzy
    są w Polsce w mniejszości, i nie jest to dla nich ważne wydarzenie, mają
    inną ocenę obu papieży - w jaki sposób mogliby wyrażać swoje
    poglądy nie atakując tej większości.
    (…) Pojawił się słynny problem aklamacji – ci przymuszani do entuzjazmu będą się odwijać

    — mówił dziennikarz.

    Natomiast Piotr Skwieciński przyznał rację Majcherkowi, mówiąc, że
    faktycznie, dzisiejsza uroczystość jest okazją do przypomnienia sobie
    nauczania Jana Pawła II

    Decyzja, że zostanie on patronem rodzin, jest decyzją naturalną, bo
    rodzina była czymś co było bardzo ważne w nauczaniu Jana Pawła II.
    Jest szereg środowisk, które przezywają to jako kolejną pielgrzymkę. Z
    drugiej strony, kiedy wspominamy i porównujemy wizyty papieskie, to o
    pielgrzymce już mówić nie możemy - to się jednak dzieje w Rzymie. Poza tym kraj się zmienił, nie potrafię uciec od takiej refleksji

    stwierdził publicysta tygodnika „wSieci”.

    Zareagowała na to prowadząca program Małgorzata Łasz, atakując Skwiecińskiego, że

    To wyście przecież dali na okładkę, że Jan Paweł II byłby wściekły na III RP.

    Dziennikarka nawiązywała tu to okładki najnowszego numeru tygodnika wSieci.

     

    Oczywiście, że byłby wściekły, ale chodzi tu o coś takiego,
    że w międzyczasie zaszły w Polsce pewne procesy o charakterze
    laicyzacyjnym, a częściowo zmieniającym charakter polskiego katolicyzmu.
    Razem wzięte te procesy powodują, że z takim fenomenem jak pielgrzymka papieska, takiego wrażenia nie ma

    — tłumaczył dziennikarz „wSieci” i wPolityce.pl.

    Poza pierwszą wizytą papieża, która miała daleko idące skutki, pozostałe pielgrzymki były festiwalem
    krótkotrwałym, po czym kończyło się to powrotem na stare
    tory, o ile nie ostrzejszym konfliktem – tak jak to było po śmierci
    papieża.
    (…) My się do mitu papieskiego odwołujemy od wielkiego dzwonu. (…) Obawiam się, że Jan Paweł II stanie się ikoną polskiego kościoła i boję się, że za tym będzie szła tylko ikonografia figurki, pomniki

    — mówił Andrzej Stankiewicz z „Rzeczpospolitej”.

    Tych obaw nie podzielał jednak Piotr Skwieciński:

    Nie obawiałbym się, tego rodzaju obawy polegała na błędzie
    intelektualnym. To jest taka gdybologia. (…) Te figurki to jest cena
    współczesnej popkultury. Uznałbym za naiwną wizję, że gdyby nie polski
    katolicyzm ludowy, to mielibyśmy w Polsce katolicyzm pogłębiony.
    Tak by nie było. Bez tego doświadczenia polskiego katolicyzmu
    ludowego i bez Jana Pawła II w pierwszym rzędzie, polski katolicyzm byłby słabszy niż obecny. Zawsze można gdybać, tylko to jest intelektualnie jałowe. Doświadczenie Jana Pawła II dało polskiemu katolicyzmowi dużą dozę entuzjazmu. (…) W tej chwili jest lepiej niż byłoby w każdych innych realiach

    tłumaczył.

    Czy cenniejszy byłby kościół bardziej pogłębiony, o węższym
    charakterze oddziaływania czy cenniejszy jest kościół o szerszym
    charakterze oddziaływania, ale bardziej spłycony? To mogłoby iść
    równolegle, gdyby nie to, że kościół otwarty jest
    zakrzykiwany przez masówkę

    — polemizował ze Skwiecińskim Majcherek z „TP”.

    Czy kiedykolwiek przed Janem Pawłem II stan polskiego kościoła był lepszy?

    — odpowiadał mu dziennikarz wPolityce.pl.

    Nie! Ale jedno daje pod rozwagę, ale czy ten kościół z koszmarnymi
    pamiątkami nie zniechęca części młodego pokolenia. Szkodzi to pod tym
    względem, że wiele osób od tego kościoła odchodzi

    — mówił Majcherek.

    Do pontyfikatu papieża Polaka odniósł się Andrzej Stankiewicz

    Jan Paweł II pod
    wieloma względami łamał zasady przyjęte przez poprzednich papieży, ale
    jeśli chodzi o doktrynę to był papieżem konserwatywnym – każdy następny
    też był konserwatywny, nawet Franciszek, który w kwestii in vitro czy
    aborcji jest konserwatywny.

    Cezary Michalski nie mógł nie nawiązać do „dyskryminacji”
    niewierzących i do tematu katastrofy smoleńskiej. A lewica zawsze
    podkreśla, że temat 10/04 jest zawłaszczony przez prawicę -
    tylko kto go ciągle porusza?

    Święto kanonizacji kojarzy mi się tylko ze świętem wymuszenia, ale
    oczywiście nikomu przez aklamację nie chcę tego narzucić. (…) To był
    absolutny cynizm polityczny. (…) Po raz pierwszy zrobiła to Platforma Obywatelska – po to aby Donald Tusk mógł powiedzieć, że jest odpowiedzialny: drogi kościele możesz na mnie polegać. (…) Pamiętam Papa Mobile, do
    którego wchodził Kwaśniewski. Tak samo jak Dziwiszowi podrzucono
    Aleksandra Kwaśniewskiego do Papa Mobile, tak samo podrzucono mu ciało
    Lecha Kaczyńskiego na Wawelu

    — próbował zabłysnąć dziennikarz z „Krytyki Politycznej”. Na
    szczęście Andrzej Stankiewicz, przytomnie przypomniał, że to przecież
    kard. Dziwisz zaproponował pochówek Pary Prezydenckiej na Wawelu.

    Chciałbym, żebyśmy dostrzegli cynizm lewicowej strony. W 2005 w Sejmie o wiele liczniejsza była reprezentacja SLD i
    wówczas przez aklamację przyjęto o wiele bardziej klerykalną uchwałę.
    (…) Mam wrażenie, że tak uchwała, głosowanie nad nią, to
    była decyzja polityczna

    — powiedział dziennikarz „Rzeczpospolitej” nawiązując do uchwały
    przyjętej w tym tygodniu przez Sejm, dotyczącej osoby św. Jana Pawła II.

    Może wystarczyło trochę inaczej sformułować tę uchwałę?

    broniła lewicy prowadząca program.

    Jeżeli chodzi o samą formę aklamacji, to ja bym przypomniał, że nie wyłącznie ta uchwała dotycząca Jana Pawła II
    miała być przyjęta w formie aklamacji. To jest forma używana w naszym
    Parlamencie. (…) Tego rodzaju uchwały, treści, lepiej żeby były
    przyjmowane przez aklamację. Natomiast jeśli chodzi o treść, to
    muszę powiedzieć, że widzę tutaj głębszy element sporu – głębszy niż ten
    deklarowany przez Janusza Palikota czy Leszka Millera.
    Jan Paweł II
    – jest takie założenie – był postacią historyczną, która była kamieniem
    węgielnym obalenia w Polsce komunizmu, zerwania z tym systemem. Zarówno
    SLD, jak i Ruch
    Palikota, w sensie formalnym twierdzi, że odejście od tamtego systemu
    było czymś pozytywnym. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że sprzeciw
    wobec tej uchwały w swoim najgłębszym dnie jest sprzeciwem wobec tego
    czego Jan Paweł II dokonał, czyli odejścia w Polsce od dawnego systemu. Jeżeli Palikot tak nie uważa, to mruga okiem, do tych, którzy tak uważają

    — tłumaczył Piotr Skwieciński.

    Janusza Palikota broniła jednak Małgorzata Łaszcz, twierdząc,
    że to co mówi Skwieciński jest właśnie tym przymuszaniem, o którym mówi
    przywódca Twojego Ruchu.

    Mam wątpliwości - jakakolwiek uchwała zostałaby przedstawiona, to lewica by jej nie przyjęła

    — stwierdził publicysta tygodnika „wSieci”.

    W programie nie zabrakło też tematów z bieżącej polityki. Andrzej Stankiewicz odniósł się do decyzji Donalda Tuska o wyjeździe do Watykanu na kanonizację.

    Jak zwykle przed wyborami robi ruchy poszerzające elektorat. (…) Chce odebrać SLD sukces, jakim było wejście do Unii. A z drugiej strony odniósł się do cudu Jana Pawła II,
    jakim jego zdaniem była zmiana polityczna. To była daleko idąca
    deklaracja. On próbuje ewidentnie zagospodarować tę kanonizację. (…) PO, jak zwykle, rozpycha się przed wyborami na prawo i lewo – i dziwie się, że wszyscy są zaskoczeni.

    Natomiast Piotr Skwieciński odniósł się do słów Radosława Sikorskiego
    wypowiedzianych w wywiadzie dla kanadyjskich mediów. Szef polskiego MSZ stwierdził, że Europa powinna wyznaczyć Rosji czerwoną linię na granicy NATO. Sikorski stwierdził również, że jest coraz mniej dyplomatycznych możliwości rozwiązania ukraińskiego konfliktu.

    Tu minister ma rację, w tym sensie, że bliższa koszula ciału. Ponieważ Polska jest członkiem NATO, więc w oczywisty sposób ta linia na naszej wschodniej granicy powinna leżeć i pozostawiać Polskę w tej bezpiecznej strefie. (…) Ale z
    drugiej strony to jest niepokojący sygnał. Jego odbiorcą nie są tylko
    czytelnicy kanadyjskich mediów, ale są także Rosjanie i takie słowa mogą
    być przez nich odebrane jako sygnał słabości, albo nawet przyzwolenie.

    (…) Nie wydaje mi się, żeby sytuacja była aż tak dramatyczna, żeby
    Zachód nie był w stanie obronić Ukrainy. (…) Dysproporcja sił jest na korzyść
    świata zachodniego. Działania ekonomiczne, finansowe, gospodarcze,
    konsekwentnie stosowane, doprowadziłyby do tego, że
    Rosja musiałaby ustąpić

    — komentował słowa ministra Skwieciński.

    Źle wypowiedź Sikorskiego ocenił też Stankiewicz:

    Bardzo źle oceniam tę wypowiedź, takie słowa nie powinny być
    wypowiadane w Kanadzie, gdzie mieszka prawie milion Ukraińców.
    Powiedzenie, że zabezpieczmy granice NATO, co
    między wierszami brzmi: zostawmy Ukrainę. Mam nadzieję, że minister się
    przejęzyczył, albo to jest nieprecyzyjne tłumaczenie

    — stwierdził.

    O Janie Pawle II i cudownym ozdrowieniu, które dało mu świętość

    Zapraszamy na specjalne wydanie "Faktów po
    Faktach" poświęcone kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII. Gośćmi
    Piotra Marciniaka będą ks. Kazimierz Sowa, dyrektor kanału Religia.tv,
    Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny miesięcznika "Więź" oraz muzyk
    Dariusz Malejonek.

    czytaj dalej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    58. kapłanki Michnika - Szczuka i Olejnik :)

    - Celem Kościoła nie jest okazywanie solidarności z prześladowanymi mniejszościami - mówił Tomasz Terlikowski w Radiu ZET. - Dla pana Terlikowskiego ważniejsze jest to, że Episkopat urządził swoją uroczystość i tam przeprosił, a dla ludzi ważniejsze byłoby, gdyby ktoś przyjechał do Jedwabnego i tam zapłakał z Żydami - odpowiedziała mu Kazimiera Szczuka.
    Goście Moniki Olejnik w Radiu ZET dyskutowali na temat pracy Jana Pawła II dotyczącej pojednania religii polskiej i żydowskiej. Jarosław Mikołajewski przypomniał, że dawniej w Kościele katolickim obecna była wręcz rytualna wrogość wobec Żydów. - Pamiętam relacje, kiedy rabini musieli się stawiać przed papieżem, a papież łaskawie ich kopał w pupę. Organizowane były specjalne msze dla Żydów, których oni musieli słuchać. Istnieją takie zabawne i tragiczne karykatury, kiedy Żydzi wkładają sobie do uszu woskowe korki, żeby nie słuchać kazań - mówił publicysta "Gazety Wyborczej".

    Mikołajewski ocenił, że na tym tle "fakt wejścia papieża do synagogi był niezwykle ważny". - To był moment rewolucyjny. Uważam, że antysemityzm, który dziś widzimy wśród księży, nie jest tak potężny jak ten, który widzieliśmy w latach osiemdziesiątych. Wtedy księża protestowali przeciwko takiemu gestowi - mówił Mikołajewski, którego zdaniem papież wiele zmienił.

    - Ale biskupów nie było w Jedwabnem w czasie przeprosin - powiedziała Monika Olejnik. - Oczywiście. Nie mówię, że nie istnieje antysemityzm lub że istnieje odwaga w przełamywaniu w stosunkach polsko-żydowskich - odpowiedział Mikołajewski.

    Szczuka: W Jedwabnem byli dwaj księża - Boniecki i Lemański

    W tym momencie do dyskusji włączył się Tomasz Terlikowski, który przypomniał, że polski Kościół również przeprosił za wydarzenia w Jedwabnem. - Przepraszał gdzie indziej - stwierdził, a ksiądz Kazimierz Sowa uściślił, że uroczystość odbyła się w Kościele Wszystkich Świętych przy pl. Grzybowskim w Warszawie. Kazimiera Szczuka oceniła, że wejście papieża do synagogi było "przełomem w szerokim sensie", ale sprawa Jedwabnego pokazuje, że Kościół nie miał odwagi wziąć udziału w najciemniejszych wątkach relacji polsko-żydowskich. - To miało charakter polityczny i systemowy. To było bardzo bolesne. Byli tam księża Boniecki i Lemański - przypominała Szczuka.

    - Dwaj księża, którzy dziś muszą milczeć - dodała Monika Olejnik. - Tak. Można by się upominać o więcej empatii wobec ofiar Holocaustu ze strony hierarchii kościelnej, powołując się również na to, że Jan Paweł II wszedł do synagogi, ale efekty w instytucji Kościoła nie przyszły w zadowalającym tempie - podsumowała Kazimiera Szczuka.

    Terlikowski: "Episkopat też przeprosił"

    Jej słowa wywołały ostrą reakcję Tomasza Terlikowskiego. - Trudno powiedzieć, że osobna uroczystość w Kościele, w obecności Episkopatu, to jest za mało. Episkopat przeprosił za te wydarzenia na osobnej uroczystości, a z punktu widzenia katolika przeprosiny Episkopatu są ważniejsze od przeprosin prezydenta Kwaśniewskiego - mówił naczelny Frondy.

    Poparł go ksiądz Kazimierz Sowa, który dodał, że w otwartym niedawno muzeum w domu rodzinnym Karola Wojtyły "trzeba przejść przez sklep Bałamuta, rodziny żydowskiej, z którą mieszkali Wojtyłowie". - Ci chłopcy bawili się razem na ulicach - mówił Sowa. Jego zdaniem papież swoim życiem świadczył o bliskości z Żydami. - Jeżeli do tego dołożymy przełom w mentalności, który nastąpił między innymi dzięki takim gestom jak odwiedziny w rzymskiej synagodze, to zobaczymy, że dzisiaj dialog chrześcijańsko-żydowski jest na zupełnie innym poziomie - mówił dyrektor kanału Religia TV. - Nie można zrozumieć chrześcijaństwa, odrzucając judaizm - podsumował ks. Sowa.
    Mikołajewski: "Gest papieża był wezwaniem do odwagi"

    Jarosław Mikołajewski podjął próbę podsumowania dyskusji. Jego zdaniem należy rozdzielić poglądy Jana Pawła II, dla którego współistnienie z Żydami było "oczywiste jak powietrze, którym oddychał", ale zupełnie inaczej sprawy wyglądały w hierarchii Kościoła, która do dialogu ekumenicznego podchodziła z dużą rezerwą.

    Z tej perspektywy ocenił, że gest papieża, który wszedł do synagogi, był wezwaniem do odwagi ze strony ludzi Kościoła. - Takiej odwagi, jaką reprezentuje ksiądz Lemański. Gest papieża był zbyt wielki, by ograniczać reakcje i percepcję tego gestu, czy Episkopat się wypowiedział, czy nie. To powinien być akt ciągłej, bezustannej solidarności z Żydami - stwierdził Mikołajewski, którego zdaniem tej postawy w Kościele brakuje.

    Terlikowski: "Celem Kościoła nie jest solidarność z prześladowanymi"

    Na słowa Mikołajewskiego zareagował Terlikowski. - Celem Kościoła nie jest okazywanie solidarności z prześladowanymi mniejszościami, tylko głoszenie Jezusa Chrystusa - wypalił, zastrzegając po chwili, że Kościół jednak powinien "być głosem sprzeciwu wobec prześladowań". - Nie gesty są ważne u Jana Pawła II, ale to, że był świadkiem Jezusa Chrystusa - stwierdził, przypominając, że Żydzi ostro protestowali przeciwko dokumentom wydawanym przez polskiego papieża, m.in. te dotyczące "jedynozbawczej roli Chrystusa", która zamykała Żydom drogę do Raju.

    Do słów Terlikowskiego odniosła się Kazimiera Szczuka, która zauważyła, że w jego wypowiedzi "jest pewna sprzeczność". - Mówi pan o hierarchii i doktrynie. Tam nie ma tego, za co ludzie pokochali Jana Pawła II, czyli serca i ewangelicznej miłości. Dla pana ważniejsze jest to, że Episkopat urządził swoją uroczystość i tam przeprosił, we własnym gronie. Dla społeczności i ludzi ważniejsze byłoby, gdyby ktoś przyjechał do Jedwabnego i tam zapłakał z Żydami. Na tym polegał fenomen Jana Pawła II, że tak to działało - mówiła publicystka.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15865252,Szczuka__W_Jedw...

    ---------------------------------------


  • "Jutro zniknie parasol ochronny, jaki Jan Paweł II roztaczał nad polskim Kościołem"

    Czy polscy biskupi i wierni potrafią organizować swoje życie
    religijne, nie czekając już na beatyfikację czy kanonizację Jana Pawła
    II? - pyta Jarosław Makowski.


  • Kard. Dziwisz skończył dziś 75 lat. Czy papież Franciszek pośle go na emeryturę?

    Kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski, właśnie dziś osiągnął wiek emerytalny. Jaka będzie decyzja Franciszka?


  • "Dużą część papieskich marzeń udało się zrealizować"

    "Dużą część papieskich marzeń udało się zrealizować"
    Bronisław Komorowski w wywiadzie dla TVN24.
    zobacz więcej »
    Z tym przeżyciem wspólnotowym nie jest najlepiej, ale tego rodzaju
    wydarzenia jak dzisiejsze budują kontrpropozycje w stosunku do tych,
    którzy chcą ciągle tę wspólnotę dzielić. Trzeba to traktować jako wielką
    szansę, ale trzeba też wydobywać jak najwięcej z myśli papieża -
    podkreślił Komorowski.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    59. inni szatani atakują

    Próba profanacji obrazu w krakowskim sanktuarium w Łagiewnikach

    37-letnia kobieta oblała nieznaną substancją cudowny obraz "Jezusa Miłosiernego" w kaplicy św. Faustyny przy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Sam obraz nie został zniszczony, ponieważ chroni go szyba, ale uszkodzona mogła zostać jego rama. Kobietę ujęły zakonnice i przekazały policji.


    Krakowska policja szuka osoby, która pomagała 37-latce. Osoba ta musiała
    wiedzieć, że kobieta będzie usiłowała sprofanować obraz, ponieważ
    nagrywała film w kaplicy, w której obowiązuje zakaz filmowania
    i fotografowania.
    -----------------------------------------------
    niemiecki leberał taki niemiecki Hartman
    Ta kanonizacja wskazuje na napięcia w Watykanie

    http://www.wprost.pl/ar/445834/Niemiecki-teolog-Ta-kanonizacja-wskazuje-...

    Jeśli papieże są wynoszeni na ołtarze przez innych papieży, to mamy do czynienia także z promowaniem papiestwa jako instytucji obdarzonej atrybutem świętości. A kiedy, jak w tej chwili, następuje kanonizacja dwóch papieży jednocześnie - Jana XXIII i Jana Pawła II - to jesteśmy świadkami niezwykle zręcznego posunięcia - powiedział niemiecki teolog i historyk Kościoła, prof. Hubert Wolf w wywiadzie dla "Deutsche Welle".
    W ubiegłych wiekach rzadko wpisywano któregoś z papieży w poczet świętych. Zdarzało się, że w ciągu kilkuset lat nie było żadnej kanonizacji papieża. Sytuacja zmieniła się zasadniczo od połowy XIX wieku. Od tamtej pory praktycznie co drugi papież jest albo już beatyfikowany lub kanonizowany, albo w jego sprawie toczy się proces beatyfikacyjny lub kanonizacyjny, albo się o tym myśli - powiedział prof. Hubert Wolf. - Można zatem mówić o postępującej inflacji zjawiska kanonizacji. Przynajmniej jeśli chodzi o papieży. Osobiście uważam to za nieco problematyczne, bo stawia ich w sytuacji uprzywilejowanej wobec innych sług Kościoła i zwykłych wiernych - dodał.
    Z jednej strony mamy Jana XXIII, jowialnego i odchodzącego od sztywnej watykańskiej etykiety, który powołał Sobór Watykański II, żeby "wpuścić do Kościoła trochę świeżego powietrza". Z drugiej zaś Jana Pawła II, którego zasługi w zwalczaniu i obaleniu komunizmu i urzeczywistnieniu idei jedności europejskiej są bezsporne, ale który równocześnie zabiegał stale o umocnienie roli Watykanu w życiu Kościoła i umocnienie watykańskiego centralizmu, nie zaniedbując przy tym obecności w mass mediach za sprawą licznych pielgrzymek. Jeśli papież Franciszek równocześnie wynosi te dwie, jakże różne, postaci na ołtarze, to znaczy, że stara się zadowolić wszystkich i że chce, aby wierni i cały świat postrzegali je jako komplementarne, jako dwie strony jednego medalu.

    Prof. Hubert Wolf (ur. 1959) jest cenionym historykiem i teologiem, specjalistą od spraw Kościoła katolickiego i jego polityki, dziekanem fakultetu katolicko-teologicznego na Westfalskim Uniwersytecie Wilhelma w Münsterze, trzecim pod względem wielkości w RFN.

    'Deutsche Welle'', tk

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    60. przekaz dnia "ludystyczny kościół w Polsce" w rozwinięciu chama

    z Czerskiej
    Adam Czech*


    Adam Czech

    Ur. 1981, poznaniak, socjolog kultury, autor książek "Sprzedawcy
    wiatru. Muzykanci i ich muzyka między wsią a miastem" (2008) oraz
    "Ordynaci i trędowaci. Społeczne role instrumentów muzycznych" (2013).
    Publikował w "Gazecie Wyborczej", "Kulturze Popularnej", "Presto",
    "Gadkach z Chatki", "Gazecie Bretońskiej". Od 2003 r. gitarzysta i
    mandolinista w kilku poznańskich zespołach
    . Autor tekstów piosenek.


    • "Chamska" geneza nowej Polski tłumaczy wiele. Nawet stosunek do psów i kotów

      Zabawne, że dyskusja o polskiej hierarchii społecznej toczy się między lokatorami dwóch trumien, chłopskiej i szlacheckiej, lokatorami niemającymi pojęcia ani o mieszczaństwie, ani o inteligencji
      Gender, Smoleńsk, tęcza na placu Zbawiciela, ksiądz Lemański... W polskim dyskursie nie brakuje trudnych tematów. Ale mało który budzi więcej emocji i nastręcza więcej problemów niż kwestia pochodzenia klasowego. Nie każdy człowiek ma poglądy, każdy za to ma jakieś korzenie. A że większość z nas (w przeciwieństwie do mieszkańców Zachodu) jest w społecznej hierarchii nie na miejscu, bośmy albo zdeklasowani, albo z awansu, publiczne podnoszenie wątków klasowych jest przez niektórych traktowane jak opowiedzenie w domu wisielca świetnego dowcipu o sznurze.

      Z tym większą satysfakcją przeczytałem wywiad ''Folwark polski'' w ostatnim ''Magazynie Świątecznym'', w którym Andrzej Leder precyzyjnie analizuje sposób, w jaki pozornie przestarzały podział ''chłop - pan'' przenika naszą rzeczywistość..

    • Dwie trzecie Polaków, to potomkowie chłopów. I widać to, chociaż się wypieramy

      Nasz wizualny chaos i planistyczną wolnoamerykankę tłumaczy polskie wykorzenienie. Dwie trzecie społeczeństwa jest w drugim lub trzecim pokoleniu potomstwem chłopów, ale udaje, że jest inaczej
      Jakiś czas temu w artykule ''Chłop potęgą jest, nie miasta'' napisałem, że chłopskie korzenie, których się wypieramy, hamują naszą modernizację i nie pozwalają nam choćby na systematyczne sukcesy w sportach zespołowych. Tomasz Łubieński powiedział wtedy, że posuwam się do granic śmieszności. Tym razem być może wręcz je przekroczę - bo zamierzam wybrać się jeszcze dalej: nie dość, że podtrzymam swoje tezy, to jeszcze dodam kolejny obszar, w którym wypychana w podświadomość chłopskość nam ciąży. To obszar, z którym stykamy się codziennie i bez przerwy, a jest nim estetyka naszego kraju: miasta i drogi upstrzone szyldami, billboardami i ekranami LED, gigantyczne płachty...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    61. hołota od palikota

    Kilkanaście osób wzięło udział w happeningu pod hasłem "Kandyzacja Jana Pawła II" przed kościołem św. Anny. Umówili się na Facebooku.
    Przynieśli kremówki, pączki i kandyzowane ananasy. Rozdawali też ulotki z hasłem przewodnim. - My, Polacy pamiętamy ten moment, kiedy papież w Wadowicach zrobił coming out jako kremówkofil - mówił przez megafon Piotr Nowak z portalu Lewica.pl.

    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15867078,Kandyzacja_JPII__roz...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    62. Kanonizacja Jana Pawła II

    Kanonizacja Jana Pawła II otwiera nowy rozdział

    Prezydent RP wyraził nadzieję, że uroczystości kanonizacyjne Jana
    Pawła II, zamykając kartę związaną z aktywnym życiem i oddziaływaniem
    papieża na sprawy polskie i światowe, otwierają kolejny rozdział
    odwoływania się do jego pięknej postaci.
    - Mam nadzieję, że te uroczystości - zamykając pewną kartę związaną z
    aktywnym życiem, a potem oddziaływaniem także Jana Pawła II po jego
    śmierci na sprawy polskie i sprawy światowe - otwierają też kolejny
    rozdział, w którym będziemy mogli się odwoływać odnosić do wszystkich
    skojarzeń związanych z piękną postacią Jana Pawła II
      - powiedział
    Bronisław Komorowski dziennikarzom w poniedziałek przed wylotem z Rzymu.

    Temat kanonizacji podzielił gości dzisiejszego programu Tomasza Lisa. - Sejm nie jest od aktów strzelistych, jest od ustanawiania prawa - mówiła posłanka i kandydatka do Parlamentu Europejskiego Joanna Senyszyn. - Polska nie jest państwem laickim w rozumieniu np. Francji - oponował Jacek Kurski z Solidarnej Polski.
    - Kanonizacja jest uroczystością kościelną w 100 proc., ona nie ma nic wspólnego z ceremoniałem państwowym - uważa prof. Joanna Senyszyn, posłanka Parlamentu Europejskiego. Jej zdaniem nie ma powodu, dla którego Sejm miałby podejmować uchwałę dotyczącą dnia, w którym ktoś zostaje świętym. - Sejm nie jest od aktów strzelistych, jest od ustanawiania prawa - dodała.

    - Polska nie jest państwem laickim w rozumieniu np. Francji. Polska jest krajem, który odwołuje się nawet w konstytucji do bardzo oczywistego systemu aksjologicznego - mówił Kurski.

    "Kiedyś krzyże będą w kościołach, a pedofile w więzieniach"

    - Kiedyś w Polsce krzyże będą w kościołach, a nie w Sejmie, a pedofile będą w więzieniach, a nie w Watykanie - tym stwierdzeniem poseł Twojego Ruchu Andrzej Rozenek skomentował postulaty, o które walczy jego partia. I rozpętał burzę.

    - Kościół katolicki chroni pedofilię i wiemy o tym - z ochrony pedofilii zasłynęło kilku naszych biskupów. Chcemy żyć w państwie świeckim, które niekoniecznie musi być utożsamiane z jakąkolwiek religią - mówił Rozenek. - Świeckie państwo to jest takie państwo, które się nie wtrąca w sprawy kościoła. I odwrotnie: kościół się nie wtrąca w sprawy państwa. I o to walczymy - dodał.

    - Interpretowanie kanonizacji jako zagrożenia wolności słowa czy wyznania to ogromne naciąganie - zaprotestował Stefan Niesiołowski. - A z tą pedofilią to jednak obrzydliwe panie pośle, to, co pan mówi, jest paskudne, a nie Watykan - mówił.

    - Nic mi by się nie stało, gdyby tej uchwały nie było, nic ona nie zmienia. Jeżeli ktoś na tym stracił, to polski Sejm i Polska - na pewno nie papież. Najbardziej stracili ci, którzy podjęli walkę wbrew ogromnej większości, która chciała tej uchwały - dodał poseł Platformy Obywatelskiej.

    Rząd zgodził się na ratyfikację Konwencji Rady Europy

    Rada Ministrów zgodziła się na ratyfikację Konwencji Rady
    Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy
    domowej.

    Ustawa w tej sprawie zostanie skierowana do Sejmu. Polska podpisała
    konwencję o zapobieganiu przemocy wobec kobiet pod koniec 2012 r.
    Kontrowersyjną konwencję popierają feministki i środowiska lewicowe.
    Przeciwko zapisom konwencji protestują środowiska pro-life i Episkopat
    Polski.

    Eksperci alarmują, że konwencja pod pozorem walki z przemocą przemyca
    ideologię gender i uderza w rodzinę. Wyjaśniają, że dokument w
    definicji płci pomija naturalne różnice biologiczne pomiędzy kobietą i
    mężczyzną. Kontrowersje wzbudza także kwestia edukacji i promowania
    m.in. homoseksualizmu i transseksualizmu.

    Polska nie potrzebuje ideologicznych regulacji dot. zapobiegania i
    zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej – mówi Antoni
    Szymański, wiceprezes Federacji Ruchów Obrony Życia.

    - Ta konwencja z nazwy mówi o przemocy wobec kobiet, natomiast
    rzeczywiście chce zmieniać struktury takie jak małżeństwo i rodzina.
    Chce podjąć walkę z tradycją, bo uważa, że to one (tradycja, małżeństwo,
    rodzina) są odpowiedzialne za przemoc. Dostrzegamy tutaj bardzo poważne
    zagrożenia we prowadzeniu tej konwencji w życie.  Mówimy bardzo wyraźne
    „tak” dla przeciwdziałania przemocy i zwracamy uwagę, że rozwiązania w
    Polsce w tej kwestii są wystarczające i nie ma potrzeby, żebyśmy byli
    nadzorowani przez specjalny międzynarodowy organ. To narusza naszą
    suwerenność, rodzi ogromne koszty i nie jest potrzebne z punktu widzenia
    rozwiązania problemu przemocy
    – mówi Antoni Szymański.

    Antoni Szymański przypomniał, że ruchy pro-life apelowały do rządu o
    to, by nie wszczynał procedury ratyfikacyjnej. Nie jest ona obowiązkowa.
    Bezskuteczne okazały się także apele o spotkanie z premierem.

    - Niestety, do takiej rozmowy nie doszło, mimo tego że prosiły o
    to organizacje kobiece i ponad sto organizacji rodzinnych. Natomiast
    premier spotkał się dwukrotnie  z jednym stowarzyszeniem, które nazywa
    się Kongres Kobiet. Stowarzyszenie to bardzo mocno lobbuje za tym, żeby
    te rozwiązania przyjąć. Z punktu widzenia polityki prorodzinnej
    ratyfikacja tej konwencji, wprowadzenie jej w życie, jest czymś ogromnie
    niekorzystnym
    – dodał Antoni Szymański.

    Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. W 2012 r. dokument podpisała Polska jako 26. państwo.

    Nie możemy zmarnować daru kanonizacji Jana Pawła II

    Ks. bp Ignacy Dec: Kanonizacja Jana Pawła II jest wielkim darem nie tylko dla Kościoła, ale i dla naszego Narodu

    Kanonizacja Ojca Świętego Jana Pawła II powinna pozostawić dobry ślad
    w umysłach i w sercach Polaków. Spodziewam się, że więcej pozytywnych
    owoców przyniesie ona w  sferze życia osobistego. Wielu naszych rodaków
    już teraz składa świadectwa, jak bardzo Jan Paweł II odmienił ich życie.
    Jestem przekonany, że kanonizacja pomnoży takie świadectwa.

    Trudniej będzie chyba o owoce w sektorze życia publicznego. Nasi
    przywódcy włączyli się w uroczystości kanonizacyjne, ale od swojej
    polityki, często lekceważącej naukę Kościoła, tak łatwo chyba nie
    odstąpią. Szkoda, że Kościół, czy też ludzie Kościoła są często
    traktowani instrumentalnie, pragmatycznie.
    Jednak cokolwiek by nie
    powiedzieć, to wydarzenie kanonizacji Jana Pawła II jest wielkim darem
    nie tylko dla Kościoła, ale i dla naszego Narodu. Trzeba się tylko
    modlić, żeby tego daru nie zmarnować i o to, by zaowocował on odnową
    Kościoła i świata.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    63. kapłanka michnikowego kościoła

    Kanonizacja dwóch papieży - Jana Pawła II i Jana XXIII - była podniosłą uroczystością, tylko że trochę brakowało w niej radości.
    Naprawdę było pięknie, głęboko, religijnie. Bez przepychu, z prostotą właściwą papieżowi Franciszkowi. Wszystko zgodnie z ustalonym rytmem. Dwie godziny. I koniec. Niestety.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15874022,Za_malo_radosci_w_Watykanie.html



    Polskie dziękczynienie w Watykanie

    Gromkie „dziękujemy” niosło się nieustannie wczorajszego ranka przez plac św. Piotra

    Homilia księdza kardynała była przerywana burzą oklasków niemal za każdym razem, gdy z jego ust padało „Giovanni Paulo Secundo”.

    W homilii wikariusz generalny dla Państwa Watykańskiego ks. kard.
    Angelo Comastri przypomniał też bardzo wymowne wydarzenia związane z
    pogrzebem Papieża Polaka. – 8 kwietnia 2005 roku – zaledwie dziewięć lat
    temu – wielu z nas było tutaj, na tym placu, aby oddać ostatni hołd
    Janowi Pawłowi II. Nasze oczy, mokre od łez, patrzyły zdumione –
    pamiętacie to? – obserwowały Ewangeliarz leżący na prostej dębowej
    trumnie, umieszczonej w centrum placu przed bazyliką. Nagle wiatr, ku
    zdziwieniu wszystkich, zaczął przewracać karty księgi – przypominał
    ksiądz kardynał. – Wszyscy w tym czasie zastanawialiśmy się: Kim był Jan
    Paweł II? Dlaczego tak bardzo Go kochaliśmy? Niewidzialna ręka
    przewracająca karty Ewangeliarza zdawała się mówić: Odpowiedź jest w
    Ewangelii! Życie Jana Pawła II było nieustannym posłuszeństwem Ewangelii
    Jezusa. Za to – powiedział nam wiatr – za to Go kochaliście!
    Rozpoznaliście w Jego życiu odwieczną Ewangelię: Ewangelię, która dała
    światło i nadzieję wielu pokoleniom chrześcijan – podkreślał włoski
    kardynał.

    Swoje własne dziękczynienie składali także wszyscy zgromadzeni przed
    Bazyliką św. Piotra. Pomimo że wciąż przytłaczającą większość
    pielgrzymów stanowili Polacy, różnorodność narodowości, jakie
    spotykaliśmy, uświadamia, że Jan Paweł II nie jest tylko „naszym
    polskim” świętym.



    Wycięto drzewa, zrobiono 12 rzeźb-pomników JP II [ZDJĘCIA]

    W Kraśniku przy okazji rewitalizacji parku wycięto 231 drzew. 12 z nich posłużyło do wyrzeźbienia postaci Jana Pawła II. Gdy jedna z gazet na 1 kwietnia opisała ten pomysł, serwis Joe Monster nazwał to jednym z lepszych dowcipów primaaprilisowych, choć wcale to nie był żart. Rzeźby już stoją. - To doskonała promocja miasta - twierdzą władze Kraśnika. Jeden z "pomników" chcą u siebie mieć Węgrzy.
    Na prima aprilis "Dziennik Wschodni" opisał sprawę wycinki drzew w parku w Kraśniku. W sumie pod topór przeznaczono 231 drzew. Z 12 zaplanowano rzeźby-pomniki JP II. Mieszkańcy Kraśnika zobaczyli je po raz pierwszy w niedzielę, podczas

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15875125,Wycieto_drzewa__zrobiono_12_rzezb_po...

  • Iluzja neutralności, czyli o stosunkach państwo-kościół

    Państwo i Kościół są autonomiczne i mają skuteczne
    instrumenty do realizowania odmiennych celów. Dla państwa głównym celem
    jest zabezpieczenie...

    Ks. Marek Łuczak

    href="http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz30GkvTBHX">http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz30GkvTBHX

    „Wyborcza” wystawia rachunek ks. Lemańskiemu

    Ataki na Kościół nieprzypadkowo pojawiły się w czasie,
    gdy Polacy świętują kanonizację Jana Pawła II zauważa dr Tomasz M.
    Korczyński

    Żal mi ks. Lemańskiego. Zgadzam się z JE ks.
    abp. Henrykiem Hoserem, który publicznie powiedział, że mu „szkoda tego
    chłopaka. Boję się o jego przyszłość. Proponowałem mu pozytywne
    rozwiązania, ale on nie był tym zainteresowany. Musi zrozumieć, że nie
    może być proboszczem, negując autorytet swojego przełożonego”. Ponadto
    JE ks. abp Hoser podkreślił, że „ksiądz Wojciech w każdej chwili może
    powrócić na drogę posłuszeństwa Kościołowi i przyczynić się w ten sposób
    do pojednania parafian z Jasienicy”.

    To fakt, że księża na całym świecie, nie tylko w Polsce, są
    wykorzystywani przez niechętne Kościołowi media. JE ks. abp Hoser
    powiedział, że taki kapłan „staje się maczugą. I się nią wywija. To
    znany mechanizm. Siłą mojego nieszczęsnego księdza-współbrata są media”.

    Najnowszy przykład niestety znów to potwierdza. W okresie kanonizacji
    św. Jana Pawła II Gazeta.pl opublikowała fragment rozmowy dziennikarki
    „Wyborczej” z ks. Lemańskim. W wywiadzie możemy przeczytać różne
    nieprzyjemne i szkodliwe dla Kościoła insynuacje.

    Wydaje się, że to najnowsze wypowiedzi ks. Lemańskiego, ale tak nie
    jest. I w tym jest właśnie problem i głębia nieszczęścia tego kapłana.

    Stwierdzenie ks. Lemańskiego, że „chciało się być w tym Kościele, w
    którym on był papieżem”, mowa oczywiście o św. Janie Pawle II, może
    prowadzić do mylnego wniosku, że ich autor w tym „aktualnym” Kościele
    już teraz nie chce być. Nie posunąłbym się aż daleko w tym twierdzeniu,
    jednak taka sugestia kładzie się niejako kolejnym cieniem na postać ks.
    Lemańskiego.

    Inna wypowiedź z Gazeta.pl: „Słuchaliśmy jego słów, śledziliśmy
    szlaki pielgrzymek, podziwialiśmy odważne gesty otwierające nowe drogi
    Kościoła. Chciało się być blisko, słuchać i naśladować. Wtedy jeszcze
    nie wiedzieliśmy o wielu sprawach toczących się w Watykanie”, oczywiście
    jako podsumowanie, tak pięknie rozpoczętej historii, pada słowo
    pedofilia, które przylepione przez wrogów Kościoła do osoby Jana Pawła
    II, stało się wytrychem do świata resentymentów, nienawiści, kłamstw i
    oszczerstw, a które legitymizuje, nie kto inny, tylko ks. Lemański.

    To właśnie stanowi jego osobisty i wielki dramat. Oddawszy się na
    łaskę antykatolickich mediów, jest teraz ich ofiarą, zakładnikiem,
    niezależnie od tego czy się dziś wypowiada publicznie czy nie.

    Każda taka prowokacja, to cios w Kościół. Słowa i zdania ranią,
    uderzają, niezależnie czy ks. Lemański faktycznie milczy, czy zaszył się
    gdzieś na modlitwie.

    Oto rachunek, jeden z wielu, jakie przychodzi dziś płacić
    buntownikowi z Jasienicy, który został oszukany przez libertynów, że to
    on, jako osoba jest dla nich istotny, a nie, że jest tylko ich
    narzędziem do walki z Kościołem.

    Pycha i upór, miłość, która oziębła sprawiły, że wpadł w potrzask i
    jego nazwisko kojarzy się wyłącznie negatywnie kochającycm Kościół, a
    pozytywnie  wrogom Kościoła.

    Poza tym, omawiane wypowiedzi nieprzypadkowo pojawiły się w czasie,
    gdy Naród Polski świętuje ten szczególny moment w dziejach naszej
    współczesnej historii, bo chociaż ks. Lemański ich dzisiaj by pewnie już
    nie wypowiedział (o ile wypowiedział w ogóle, tego nie wiem, bo
    osobiście nie wierzę „Gazecie Wyborczej”), albo celowo poprosił, aby się
    nie ukazywały w tej książce, to niestety one się pojawiają właśnie
    dzisiaj, jakby specjalnie przygotowane, czekające na opublikowanie, aby
    znów zranić. Nagle wypływają na wierzch, ponieważ jak podsumowano w
    komentarzu do tej wypowiedzi, są one fragmentem rozmowy, który „nie
    wszedł do ostatecznej wersji książki”, będącej wywiadem rzeką z
    niepokornym kapłanem.

    Dlaczego jednak je opublikowano akurat teraz? Na szkodę Kościołowi,
    do dalszego prowokowania, podgrzewania konfliktu, do atakowania
    Kościoła. Oto jak „Wyborcza” wystawia rachunek ks. Lemańskiemu za pomoc w
    atakowaniu JE ks. abp. Henryka Hosera.

    http://wpolityce.pl/media/193737-kolejna-porazka-polskiej-policji-w-ubiegla-srode-zatrzymano-dwudziestu-szesciu-pedofilow-niestety-wsrod-nich-nie-bylo-ani-jednego-ksiedza"

    Kolejna porażka polskiej policji! W ubiegłą środę zatrzymano
    dwudziestu sześciu pedofilów, niestety wśród nich nie było ani jednego
    księdza

    Gdyby wśród zatrzymanych był ksiądz, to
    policja od razu by o tym poinformowała, ujawniając nazwę diecezji z
    której pochodził. A tak nie ma o czym pisać i nie dowiemy się, czy w
    gronie zatrzymanych był na przykład nauczyciel WF, ślusarz, urzędnik
    państwowy lub lekarz.

    Kościół w Jasienicy nadal będzie zamknięty

    Po spotkaniu delegacji parafian z Jasienicy z abp. Henrykiem Hoserem.

    W siedzibie kurii biskupiej odbyło się dziś drugie spotkanie
    przedstawicieli parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy z ordynariuszem
    diecezji abp. Henrykiem Hoserem. Tym razem uczestniczyły w nim dwie
    delegacje różniące się odmiennym stosunkiem do osoby ks. Wojciecha
    Lemańskiego.

    - Największym owocem spotkania był wspólna modlitwa, która odbyła się
    na początku i na zakończenie rozmów. Jeżeli jest wspólna modlitwa ludzi,
    którzy wzajemnie się różnią, ale modlą się z wiarą do tego samego Boga,
    to jest to już znak nadziei. Potrzeba jednak, żeby przełożyło się to
    jeszcze na grunt całej parafii – podkreślił Mateusz Dzieduszycki.
    Przyznał, że nie jest to proces łatwy, ale konieczny do tego, aby
    świątynia została otwarta.



    - Przeszkodą do wspólnej modlitwy nie może być osoba kapłana - dodał
    Dzieduszycki. - Trudno w obliczu kontestacji duchownego o jedność czy
    godne uczestnictwo w nabożeństwach. Trzeba mieć jednak nadzieję, że
    sytuacja się zmieni i że parafianie będą próbowali na tyle, na ile
    potrafią, rozmawiać ze sobą bez emocji oraz wspólnie się modlić, co
    pomaga budować jedność Kościoła.



    Rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej zapewnił jednocześnie, że
    mimo zamkniętej świątyni wierni z Jasienicy nie są pozbawieni opieki
    duszpasterskiej. - Wciąż na terenie parafii pracują kapłani, którzy
    służą posługą. Na liturgię i nabożeństwa wierni mogą uczęszczać do
    znajdujących się w odległości 2 km dwóch innych kościołów. Kolejne są
    nieco dalej - poinformował.



    Następne spotkanie przedstawicieli parafii i kurii biskupiej odbędzie
    już po ostatecznej decyzji z Stolicy Apostolskiej w sprawie ks.
    Wojciecha Lemańskiego. Spodziewana jest ona pod koniec maja.


  • Rzecznik abp Hosera: Kościół w Jasienicy pozostanie zamknięty

    Rzecznik abp Hosera: Kościół w Jasienicy pozostanie zamknięty

    Kościół w Jasienicy nadal będzie zamknięty -
    poinformował w poniedziałek rzecznik Kurii Diecezji Warszawsko-Praskiej
    Mateusz...
    czytaj dalej »

  • http://wyborcza.pl/1,75248,15905749,Wierni_z_Jasienicy_przyjechali_rozmawiac_z_abp__Hoserem.html

  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    64. atak na bp. Gądeckiego, pełna manipulacja Morozowskiego



    Kościół duszą państwa?

    Kościół duszą państwa?

    - Kościół jeśli jest autentyczny powinien być duszą
    państw, bez duchowych wartości, jakie przynosi Kościół, ciało państwa...
    czytaj dalej »

    Kościół jeśli jest
    autentyczny powinien być duszą państw, bez duchowych wartości, jakie
    przynosi Kościół, ciało państwa obumiera - mówił w sobotę na Jasnej
    Górze abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański i przewodniczący KEP.
    Między innymi o tych słowach i o tym czy czy należy odziedzialć Kościół
    od państwa rozmawiali w programie Tak Jest teolog Jarosław Makowski i
    ks. Wojciech Pełka ze Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców.

    Maryjo, odnów naszą Ojczyznę

    Nasza Ojczyzna potrzebuje, podobnie jak za czasów Konstytucji majowej, odnowy - powiedział ks. abp Stanisław Gądecki

    Na konieczność duchowej i moralnej odnowy naszej Ojczyzny
    zwrócił uwagę ks. abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji
    Episkopatu Polski, w święto
    Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w jasnogórskiej bazylice.

    Tegorocznym uroczystościom na Jasnej Górze towarzyszy hasło:
    „Wdzięczność i zawierzenie” i są one związane z narodowym
    dziękczynieniem za kanonizację św. Jana Pawła II.

    Wszystkich zebranych w bazylice jasnogórskiej na uroczystej Sumie
    Pontyfikalnej powitał generał Zakonu Paulinów o. Arnold Chrapkowski. –
    „Przyzwyczaili się Polacy wszystkie niezliczone sprawy swojego życia,
    różne jego momenty ważne, wiązać z tym miejscem, z tym sanktuarium.
    Przyzwyczaili się ze wszystkim przychodzić na Jasną Górę, aby mówić o
    wszystkim swojej Matce i Królowej” – te pamiętne słowa wypowiedziane tu,
    na Jasnej Górze w 1979 r., przez Papieża Jana Pawła II po wielkim
    wydarzeniu Jego kanonizacji nabierają wyjątkowego znaczenia. Boża
    Opatrzność dała nam, Polakom, szczególnego duchowego przewodnika na
    trudne czasy historii, człowieka całkowitego zawierzenia Bogu i
    Najświętszej Dziewicy. Niech za ten niezwykły dar Bóg będzie uwielbiony –
    mówił w powitaniu o. Arnold Chrapkowski.

    – Z wielką radością spotykamy się u stóp jasnogórskiego klasztoru,
    aby oddać cześć Bogu, który na Matkę swego Syna wybrał Maryję,
    Najdoskonalsze Dzieło Stworzenia. (...) Przybywamy na Jasną Górę, gdzie
    przywodzi nas gorące pragnienie wyrażenia miłości do naszej duchowej
    Matki, którą powierzył nam Jezus w decydującym momencie historii naszego
    zbawienia  –  mówił, rozpoczynając homilię, ks. abp Stanisław Gądecki,
    przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, dodając jednocześnie, że
    święto Matki Bożej Królowej Polski połączone jest z narodowym
    dziękczynieniem za kanonizację św. Jana Pawła II i św. Jana XXIII.

    Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w Słowie Bożym
    skierowanym do tysięcy wiernych, nawiązując do Ewangelii i dzisiejszego
    święta, przybliżył rolę  Matki Bożej w dziele Boskiego Zbawienia,
    zadania Kościoła oraz sprawy Ojczyzny.

    – Umierający Jezus oddaje Maryję opiece i miłości każdego
    chrześcijanina, każdego z nas. (...) „I od tej godziny uczeń wziął Ją do
    siebie”. Wziął Ją do siebie i otoczył synowską miłością, a kształt tej
    miłości jest również miłością chrześcijańską – powiedział ks. abp
    Gądecki, nawiązując następnie do trwającej walki szatana z Kościołem.

    – Między Niewiastą a smokiem, czyli między Kościołem a szatanem,
    toczy się nieustanna wojna. Pokonany na Niebie, a strącony na ziemię
    szatan kontynuuje walkę z chrześcijanami, z tymi, co strzegą przykazań
    Boga i mają świadectwo Chrystusa. W tej walce szatan sprzymierza się z
    Bestią, czyli posługuje się ziemskimi władcami, państwami i ideologiami,
    które usiłują nagiąć rzeczywistość do swoich utopii. A owo „naginanie”
    nie może, koniec końców, dokonać się bez odwołania się do użycia
    przemocy. (...) Kościół na ziemi wszystkich czasów jest stale zagrożony
    przez potęgę Bestii, a także smoka czyli szatana – wyjaśnił ksiądz
    arcybiskup, dodając jednocześnie, że Kościół odnosi zwycięstwo i okrywa
    się chwałą.

    – Dzisiejsza uroczystość jest wybitnym potwierdzeniem tego
    zwycięstwa, jest dniem dziękczynienia naszej Ojczyzny za niewymowną
    chwałę Nieba, jaką po zwycięstwie nad szatanem osiągnęli dwaj Papieże:
    Jan XXIII i Jan Paweł II, którzy kształtowali historię XX wieku –
    podkreślił metropolita poznański, nawiązując do kanonizacji dwóch
    Papieży, którzy „złożyli światu świadectwo dobroci Boga i Jego
    miłosierdzia”.

    Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski podczas homilii zwrócił
    uwagę także na narodowy wymiar dzisiejszego święta. – Dzisiejsza
    uroczystość skłania nas także do zamyślenia się nad naszą ziemską
    Ojczyzną. Jest to przecież rocznica uchwalenia Konstytucji z 3 maja
    1791, która unowocześniła państwo – podkreślił ksiądz arcybiskup,
    dodając, że dopiero po upływie dwóch wieków można w pełni docenić wagę
    tego dokumentu. – Nasza Ojczyzna potrzebuje, podobnie jak za czasów
    Konstytucji majowej, odnowy – jeśli ma ona mieć przed sobą swoje jutro –
    zauważył ks. abp Gądecki.

    – Państwo i Kościół nie są tylko dwoma instytucjami żyjącymi obok
    siebie swoim własnym autonomicznym życiem. To są dwie instytucje zdane
    na siebie i to zdane na podobieństwo związku ciała z duszą. Kościół,
    jeśli jest autentyczny, winien być duszą państwa. Bez duchowych
    wartości, jakie przynosi Kościół, ciało państwa obumiera. Dla niektórych
    może to brzmieć prowokacyjnie, ale taka jest prawda – dodał ks. abp
    Gądecki, zaznaczając, że „próba kształtowania spraw ludzkich z
    pominięciem Boga prowadzi do całkowitego zlekceważenia człowieka”.

    – Słabość wielu wymiarów dzisiejszego życia społecznego, kulturalnego
    i politycznego naszej Ojczyzny nie bierze się znikąd. Ona ma swoje
    najgłębsze korzenie właśnie w odcinaniu się naszego państwa od jego
    duszy, to właśnie odcinanie się od wartości, które wyrastają z
    Ewangelii, sprawia, że 2,5 mln osób, przeważnie młodych, musiało
    wyjechać za chlebem, kolejne dwa miliony jest bezrobotnych, blisko
    cztery miliony żyje na skraju ubóstwa, nasz społeczeństwo starzeje się i
    pogłębia się jego kastowość – mówił ks. abp Gądecki, przypominając
    także, że słabość ta widoczna jest także w polskim parlamencie, gdzie
    lekceważone są głosy społeczeństwa zarówno przeciwko podniesieniu wieku
    emerytalnego, jak i innych kwestii.

    – Ostatnim przykładem takiego odcinania się od duszy jest zgoda Rady
    Ministrów (...) na przyjęcie konwencji o zwalczeniu i zapobieganiu
    przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej – podkreślił, dodając, że
    Kościół zawsze potępiał wszelką przemoc, jednak nie może on milczeć
    wobec szkodliwych, ideologiczny zapisów tej konwencji.  

    – Szczególnie dzisiaj potrzebne jest zespolenie naszych energii w tym
    celu, aby w Ojczyźnie stało się bardziej dostrzegalne Królestwo Prawdy i
    Życia, Królestwo Świętości i Łaski, Królestwo Sprawiedliwości, Miłości i
    Pokoju. Niech nas wspomaga w tym Jasnogórska Królowa Polski –
    powiedział na zakończenia homilii ks. abp Stanisław Gądecki.


    Tysiąc lat wyrastaliśmy na wartościach chrześcijańskich

    Od nas samych zależy, czy zatrzymamy pochód barbarzyńców – KOMENTUJE dr Tomasz M. Korczyński



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    65. prawda boli, psy Czerskiej i okolic sie rozszczekały....

    Prof. Tadeusz Bartoś: bardziej człowieka obrazić nie można

    Prze­wod­ni­czą­cy Epi­sko­pa­tu abp Sta­ni­sław Gą­dec­ki stwier­dził w ho­mi­lii, że "bez du­cho­wych war­to­ści, jakie przy­no­si Ko­ściół, ciało pań­stwa ob­umie­ra". - Wi­dzi­my tu my­śle­nie ży­cze­nio­we ujaw­nia­ją­ce prze­ko­na­nie, że bez nas nic nie mo­że­cie. Bez Ko­ścio­ła nie ma du­cho­wo­ści ludz­kiej? Nie można bar­dziej ob­ra­zić czło­wie­ka, bo to ozna­cza, że du­cho­wo mar­twy jest ten, kto od­rzu­ca Ko­ściół - ko­men­tu­je prof. Ta­de­usz Bar­toś, wy­kła­dow­ca Aka­de­mii Hu­ma­ni­stycz­nej im. Gieysz­to­ra i były do­mi­ni­ka­nin.
    Państwo polskie to ciało, a Kościół to dusza tego państwa?
    Prof. Tadeusz Bartoś: - Tak uważa abp Stanisław Gądecki.

    A Pan jak sądzi?

    Biskupi mówią metaforami. Nie jest więc do końca jasne, co chcą powiedzieć. Abp Gądecki jednak coś powiedzieć chce.

    Gdyby rzeczywiście Kościół miał być duszą państwa, wtedy państwo byłoby ciałem tej duszy, a więc byłoby totalnie pozbawione własnej autonomii. Dusza jest organem kształtującym i sterującym, dającym życie. Jeśliby sercem - albo duszą, jak mówi abp Gądecki - państwa był Kościół, to mamy wtedy do czynienia z państwem teokratycznym. W Polsce obecnie mamy jednak rozdział państwa i Kościoła.

    Abp Gądecki stwierdził, że państwo i Kościół "nie są tylko dwiema instytucjami żyjącymi obok siebie swoim własnym autonomicznym życiem".

    W ten sposób podważa fundamenty nowoczesnej polskiej państwowości. W ustawę zasadniczą wpisana jest autonomia i współpraca tych dwóch niezależnych instytucji. W ogóle już sam fakt rozdzielenia obu instytucji to sytuacja wtórna. Dlaczego bowiem wpisywać w konstytucję rozdzielenie państwa od akurat Kościoła, a nie na przykład od PZPN-u?

    Dlaczego?

    Przyczyna jest historyczna: rozdział Kościoła i państwa został wprowadzony w większości krajów Europy, by zbudować nowoczesne państwo - uwolnić władze państwowe od podległości władzom kościelnym. Kiedyś Kościół uważał, że może wpływać bezpośrednio, przy pomocy aparatu politycznego i administracyjnego, na życie polityczne i kulturowe społeczeństw. Rozdział oznaczał oczywiście odsunięcie Kościoła na bok, oddalenie od władzy.

    I to chyba się biskupowi nie podoba. Nie ma się co mu dziwić, bo Kościół stracił przez to wpływy i władzę. Tymczasem jest to instytucja nastawiona na budowanie wpływów i poszerzanie władzy, bo jej nauczanie ma dotrzeć do całego świata i ma zostać przyjęte przez wszystkich. Zadanie to jest niewykonalne na tej ziemi bez totalitarnego teokratycznego państwa. Ale przecież chyba nie o to chodzi?

    „Bez duchowych wartości, jakie przynosi Kościół, ciało państwa obumiera” - dodawał abp Gądecki. Jest tak?

    Widzimy tu myślenie życzeniowe ponownie ujawniające przekonanie, że bez nas nic nie możecie. Bez Kościoła nie ma duchowości ludzkiej? Nie można bardziej obrazić człowieka, bo to oznacza, że duchowo martwy jest ten, kto odrzuca Kościół. A poza tym to zwykły zabobon, coś sprzecznego z naocznymi faktami, choć przecież unikalny był wpływ katolicyzmu na wielką kulturę Europy średniowiecznej.

    Każdy by chciał mieć monopol na duchowe wartości, ale monopole są szkodliwe. Nowoczesność pokazuje, że państwo funkcjonuje w ramach swobód prawnych, etycznych i dąży do osiągania sprawiedliwości społecznej - bez Kościoła. A nawet przy sprzeciwie Kościoła.

    Np. w jakich przypadkach?

    Kościół sprzeciwiał się prawu do wolności słowa - do dziś stosuje cenzurę jako metodę regulacji funkcjonowania duchownych. Sprzeciwia się prawu ludzi do własnych wyborów etycznych. Chce ustawami, niekiedy podstępnie (np. przepisy antyaborcyjne min. Królikowskiego, czyli komisji kodyfikacyjnej prawa karnego) czy moralnym szantażem regulować sferę prywatną obywateli.

    W tych wymiarach nie był i nie jest nośnikiem wartości duchowych lecz antywartości - skoro staje się rzecznikiem autorytarnej władzy nie szanującej drugiego.

    Przewodniczący KEP zdawał sobie sprawę, że jego słowa wywołają krytykę - taką jak Pana autorstwa - więc dodawał, że to, co mówi, „dla niektórych może brzmieć prowokacyjnie, ale taka jest prawda”.

    Kościół Katolicki w Polsce uważa, że jest na wojnie ze świeckim państwem - na wojnie o wpływy. Obawia się dalszego pozbawiania władzy, więc podbija stawkę, uważając, że powinno być tak jak w XVII czy XVIII wieku w krajach katolickich. Wtedy to Kościół był główną ideologiczną instytucją państwa, jego normy administracja państwowa wcielała bezpośrednio.

    Abp Gądecki został niedawno szefem Episkopatu. Jakim prognostykiem na lata jego rządów w polskim Kościele jest ta homilia?

    Szef KEP to funkcja administracyjna - nie ma większego znaczenia. A Episkopat jest raczej spójny w swoich poglądach: biskupi rzeczywiście mają przemyślane, jak ma wyglądać państwo i jakie ma być miejsce Kościoła.

    Ich idea jest taka, że Kościół ma być obecny we wszystkich wymiarach życia, a więc - powie przeciwnik takiej postawy - chce się wtrącać we wszystko i wszystkim zawiadywać. W zasadniczych sprawach jest to wizja państwa teokratycznego. Biskupi głoszą, że decydować ma prawda, a prawdę posiada Kościół, no i tu już resztę można sobie dopowiedzieć. Domagają się monopolu na oceny etycznej, nie dają innym moralnego prawa do odmiennego stanowiska. Wszystkie bowiem inne stanowiska nazywają fałszem i kłamstwem, odmawiając rzetelnej autorefleksji.

    Wynika z tego, że Kościół to dosyć agresywna grupa religijna. Żyje z napastliwego oskarżania i potępiania, jednocześnie chce żyć z zarządzania poczuciem winy ludzi.

    Abp Gądecki krytykował także decyzję rządu o zgodzie na ratyfikację Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Jasna Góra i 3 maja, święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, to dobra okazja do poruszania takich kwestii?

    Biskupi uznali to miejsce za właściwe do prezentowania stanowiska politycznego. Jest to zgodne z przyjętym obyczajem.

    Co w tym złego, że szef KEP zabiera głos w kwestii społeczno-politycznej?

    Arcybiskup może na każdy temat mówić, co chce. Idzie o to, by dawał innym moralne prawo do mówienia - vide casus ks. Wojciecha Lemańskiego.

    Możemy oceniać treść wypowiedzi hierarchy. A ona jest niepokojąca, bo chce pozbawić ludzi praw i wolności. Według abp. Gądeckiego należałoby odrzucić to, co wypracowało społeczeństwo europejskie w ciągu ostatnich 200 lat.

    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prof-tadeusz-bartos-bardziej-czlowieka-ob...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    66. że też Watykan daje się brać na sztuczki lewaków.....

    W drugim dniu obrad komitetu ONZ nad sprawozdaniem Stolicy Apostolskiej na temat przestrzegania przez nią konwencji o zakazie stosowania tortur stały przedstawiciel Watykanu w genewskiej siedzibie Narodów Zjednoczonych arcybiskup Silvano Tomasi odpowiadał na pytania dotyczące pedofilii w Kościele.

    Wcześniej stowarzyszenia ofiar pedofilii w Kościele zaapelowały, aby została ona uznana za torturę i była przedmiotem dyskusji z Watykanem w trakcie rutynowej analizy przedłożonego przezeń raportu ze stosowania konwencji, którą ratyfikował w 2002 roku.

    Organizacje te uważają, że należy zarzucić Watykanowi złamanie konwencji o zakazie stosowania tortur.

    Już po raz drugi w ostatnich miesiącach delegacja Watykanu kierowana przez abp. Tomasiego przedstawiła na forum ONZ informacje dotyczące skandalu pedofilii w Kościele. Wcześniej sprawa ta była przedmiotem dyskusji podczas analiz raportu z przestrzegania przez Stolicę Apostolską Konwencji o Prawach Dziecka. W styczniu Watykan spotkał się z ostrą krytyką ze strony Komitetu ds. Praw Dziecka za linię postępowania wobec przestępstw pedofilii.

    http://wiadomosci.onet.pl/swiat/watykan-wyjasnia-sprawe-abpa-wesolowskie...


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz311u6smca

  • Wolność - wyzwanie dla Kościoła

    Kościół w Polsce nie do końca poradził sobie z
    wolnością, którą przez ostatnie 25 lat oferuje demokratyczne państwo.

    Tomasz Dostatni OP - dominikanin

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz311v7ZVCa

  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    67. Orban broni chrześcijańskich

    Orban broni chrześcijańskich wartości

    Premier Węgier Viktor Orban wypowiedział się w czwartek w
    Berlinie przeciwko kopiowaniu przez kraje Europy Środkowej i Wschodniej
    politycznych wzorów z Europy Zachodniej; bronił chrześcijańskich
    wartości, krytykował politykę imigracyjną UE.

    W przemówieniu wygłoszonym na konferencji międzynarodowej,
    zorganizowanej przez niemiecką telewizję publiczną WDR oraz instytucje
    UE, Orban skrytykował dominujący w Europie Środkowej w latach 90.
    pogląd, iż skopiowanie rozwiązań politycznych wypróbowanych w Europie
    Zachodniej rozwiąże wszystkie problemy krajów starających się o
    wstąpienie do UE.

    Wcześniej oczekiwaliśmy od Europy Zachodniej poparcia w
    zabiegach o wejście do UE. Dziś oczekujemy od Zachodu uznania faktu, iż
    nie jesteśmy jedynie konsultantami w poszukiwaniu nowych rozwiązań, lecz
    że Europa Środkowa i Węgry mają własne rozwiązania i oferty dla całej
    Europy” -
    powiedział Orban.

    “Oczekujemy, że Zachód zaakceptuje, że to, co reprezentujemy,
    nie jest głupotą, odstępstwem od ortodoksji, lecz jest wkładem Europy
    Środkowej, który powinien być oceniany na podstawie skuteczności i
    rezultatów
    ” – dodał węgierski premier.

    Orban opowiedział się za zrównoważoną polityką finansową krajów UE.
    “Nie możemy żyć za pieniądze innych krajów” – podkreślił, przypominając,
    że jego kraj przedterminowo spłacił pożyczkę zaciągniętą w MFW.
    Węgierski polityk ostrzegł, że masowa imigracja nie może stanowić
    panaceum na problemy demograficzne Europy.

    “Historia pokazuje, że cywilizacje, które nie są w stanie przetrwać
    biologicznie, znikają” – powiedział, ostrzegając, że napływ imigrantów
    prowadzi do konfliktów religijnych i politycznych. Skrytykował
    niedostateczne jego zdaniem uwzględnienie chrześcijańskiej tradycji w
    działalności instytucji unijnych.

    “Chrześcijaństwo nie jest jedynie religią, jest kulturą, na której zbudowaliśmy cywilizację” – powiedział i sprzeciwił się próbom relatywizowania chrześcijańskiego pojęcia rodziny.

    Partia Orbana – Fidesz – po czterech latach rządów ponownie wygrała w
    zeszłym miesiącu wybory parlamentarne. Węgry zmniejszyły deficyt
    finansów publicznych do 3 proc. PKB, ale uczyniły to kosztem m.in.
    nadzwyczajnego opodatkowania banków oraz firm z innych sektorów
    gospodarki: telekomunikacji, energetyki i sieci supermarketów, a także
    upaństwowienia prywatnych funduszy emerytalnych. Zachodni politycy oraz
    media wielokrotnie zarzucały Orbanowi ograniczanie swobód obywatelskich i
    zasad rynkowych.



    Co takiego wydarzyło się, że trzeba było tuż przed świętami wielkanocnymi zamykać kościół w Jasienicy? Odpowiada parafianka
    Kościół w Jasienicy decyzją kurii warszawsko-praskiej wciąż jest zamknięty, a zastępy dziennikarzy katolickich mediów prowadzone z biskupim namaszczeniem przez rzecznika kurii Mateusza Dzieduszyckiego stosują starą metodę propagandową: kłamstwo wielokroć powtarzane staje się prawdą. Dlatego my, mieszkańcy Jasienicy, musimy zabrać głos i przypomnieć kilka faktów.

    W Niedzielę Palmową parafianie przyszli jak zawsze na mszę o godzinie ósmej przekonani, że będzie ją sprawował były proboszcz ks. Wojciech Lemański -
    http://wyborcza.pl/magazyn/1,137945,15934905,Jak_ty__babciu__spojrzysz_k...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    68. studio wyborcze michników

    W TVN starcie Wellman i Adamka. "Rydzyk zrobił radio, TV, ilu ludzi ma tam pracę?"

    O dziwo jednak, w Dzień Dobry TVN nie było wcale lekko i przyjemnie.
    Współprowadzący program Marcin Prokop na powitaniu wypalił z grubej
    rury: - Czy ojciec Rydzyk byłby dobrym premierem? - zapytał byłego mistrza świata w boksie. Tomasz Adamek odparł: - Trzeba spojrzeć na to, co zrobił w Polsce... Dokończyć myśli nie dała mu jednak Dorota Wellman dopowiadając: - Bałagan!

    - Jak to bałagan? Radio, telewizja, ilu tam ludzi ma pracę? - nie zgadzał się kandydat partii Ziobry. - Podzielił Polskę - wtrąciła dziennikarka. - Jak podzielił Polskę? Europa dzieli Polaków. Widzimy, co pokazuje telewizja - Adamek nawiązywał do ostatniego finału Eurowizji, który wygrała "kobieta z brodą". - Czy poważny polityk powinien zajmować się konkursem Eurowizji? - nie dawała za wygraną Dorota Wellman. - Jeśli urodziłem się w domu katolickim, to dlaczego mam nie bronić Kościoła? - odpowiadał Adamek i zapewniał, że homoseksualiści i transwestyci nie budzą w nim obrzydzenia: - Nie, dlaczego...? To są ludzie. Pan Bóg ich nie potępia, to dlaczego ja miałbym? - zapewniał.

    Dodawał jednak, że tematy takie, jak choćby adopcja dzieci przez pary homoseksualne, to dla niego zjawisko "chore". - Jeśli chcą mieć dzieci, to niech sobie urodzą. Pan Bóg stworzył Adama i Ewę, nie ingerujmy w plan boży - apelował.

    Całą, kilkunastominutową rozmowę z Tomaszem Adamkiem możecie zobaczyć tutaj.

    http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/wellman-i-prokop-vs-adamek-czy-pow...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    69. Skandaliczne słowa Palikota! Za obrażenie biskupów powinien traf

    Skandaliczne słowa Palikota! Za obrażenie biskupów powinien trafić za kratki!

    W środę 14 maja w 'Kropce nad i' Januszowi
    Palikotowi puściły nerwy. Wziął on udział w rozmowie ze Zbigniewem
    Ziobro na temat bieżących zagadnień politycznych, a wobec zarzutu, że
    ugrupowanie "Twój Ruch" zaprosiło do polskiego parlamentu osobę głoszącą
    poglądy pedofilskie - wymienił nazwiska czterech księży biskupów,
    określając ich mianem "pedofilii". Polskie prawo za pomówienie w mediach
    przewiduje karę pozbawienia wolności do jednego roku.

    Tu nie chodzi o pomówienie cioci Joasi,
    ale osób, dla których społeczne zaufanie jest legitymacją i fundamentem
    skuteczności przesłania, które realizują. W demokracji każdy ma prawo do
    głoszenia poglądów, ale trzeba brać odpowiedzialność za słowo. Wzywamy
    Janusza Palikota do rozliczenia się z pomówienia, do którego dopuścił
    się w eterze, nie powołując się na żadne racjonalne przesłanki. Nie może
    być zgody na ustawiczny brak hamulców ze strony człowieka, który
    zamiast argumentów posługuje się inwektywami. Zachęcamy osoby pomówione
    do oddania sprawy do sądu.

    Ks. Marek Łuczak

    Źródło: http://www.niedziela.pl/artykul/9411/Skandaliczne-slowa-Janusza-Palikota

    Informacja ukazała się także na stronie KSD: http://ksd.media.pl/aktualnosci/2120-skandaliczne-slowa-janusza-palikota-za-obrazenie-biskupow-powinien-trafic-za-kratki



    --

    Biuro Prasowe

    Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    70. Palikot u Olejnik oskarżył

    Palikot u Olejnik oskarżył biskupów o pedofilię. Padły nazwiska

    To
    może skończyć się procesem o gigantyczne odszkodowania. Janusz Palikot
    oskarżył w programie Moniki Olejnik czterech duchownych o pedofilię.
    Padły nazwiska trzech biskupów i dyrektora Radia Maryja.
    Według szefa Twojego Ruchu pedofilami są arcybiskup Józef Michalik,
    arcybiskup Henryk Hoser, arcybiskup Sławoj Leszek Głódź i ksiądz Tadeusz
    Rydzyk.

    Zachowanie Palikota oburzyło Prawo i Sprawiedliwość. Jak poinformowała
    rp.pl i jak w rozmowie z tvn24.pl potwierdził Andrzej Jaworski z PiS,
    jego partia zamierza złożyć zawiadomienie do prokuratury na Palikota w
    sprawie "publicznego i świadomego szerzenia nienawiści".
    Jaworski przekazał również, że jego partia zamiera "zdelegalizować" Twój
    Ruch Janusza Palikota. Jak zaznaczył jednak, nie chodzi o delegalizację
    prawno-formalną, jak poinformowała rp.pl, ale o "delegalizację
    społeczną".

    - Janusz Palikot i jego ugrupowanie od samego
    początku działalności szerzą nienawiść, nietolerancję, segregację, a w
    ostatnim czasie doszły do tego ataki na grupy społeczne. Trzeba w końcu
    postawić tamę takim działaniom, zaczerpniętym z ideologii faszystowskiej
    i goebbelsowskiej - tłumaczył w czasie rozmowy z nami Jaworski.
    Wyjaśnił
    jednak, że ze względu na to, iż delegalizacja w sensie prawnym Twojego
    Ruchu jest praktycznie niemożliwa, PiS będzie prowadziło działania
    mające na celu marginalizację społeczną i ostracyzm wobec partii
    Palikota. - Kontakty z nimi to nie tylko obciach, ale też są niegodne -
    ocenił Jaworski.

    Serce księdza pod figurą Jezusa w Świebodzinie. "Sprawę przekażemy policji"

    W piątek w krypcie przy figurze Chrystusa Króla
    Wszechświata w Świebodzinie pochowano serce ks. prałata Sylwestra
    Zawadzkiego,...
    czytaj dalej »



    Serce księdza pod figurą Jezusa w Świebodzinie. "Sprawę przekażemy policji"


    Foto: Parafia Rzymsko-Katolicka pw. Miłosierdzia Bożego

    Ks. Zawadzki zmarł w wieku 81 lat
    W piątek w krypcie przy figurze Chrystusa Króla
    Wszechświata w Świebodzinie pochowano serce ks. prałata Sylwestra
    Zawadzkiego, pomysłodawcy i budowniczego pomnika. W ten sposób spełniono
    wolę zmarłego przed miesiącem kapłana. Jednak, jak podaje "Gazeta
    Świebodzińska", pochówek odbył się wbrew prawu i bez zgody sanepidu.

    Zgodnie z ustawą o cmentarzach "groby
    ziemne, groby murowane i kolumbaria przeznaczone na składanie zwłok
    i szczątków ludzkich mogą znajdować się tylko na cmentarzach".

    Prokuratura przekazuje sprawę

    Zaskoczona zaistniałą sytuacją jest także Prokuratura Rejonowa w Świebodzinie. Wczoraj wpłynęła do nas taka informacja. Sprawę przekażemy policji.
    Zgodnie z ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych, jedynym miejscem na
    chowanie zmarłych jest cmentarz. Sprawa na razie jest traktowana jako
    wykroczenie, prokuratura nie prowadzi postępowania wykonawczego
    - powiedziała tvn24.pl prokurator Ewa Grześkowiak z Prokuratury
    Rejonowej w Świebodzinie.

    Osoba, która wyraziła zgodę na złożenie serca pod pomnikiem, może teraz odpowiadać za złamanie przepisów ustawy.

    - Za takie wykroczenie grozi kara grzywny lub aresztu - dodaje Grześkowiak.

    Policja więcej szczegółów dotyczących sprawy ma podać po południu.

    Wola księdza

    Serce
    ks. Sylwestra Zawadzkiego na wniosek rodziny oddzielono od reszty
    narządów podczas sekcji zwłok. O jego umieszczenie w tym miejscu prosił w
    swoim testamencie sam prałat: "chciałbym, aby moje serce spoczywało pod
    figurą, obok XIV stacji drogi krzyżowej" - miał napisać kapłan.

    Zmarł przed miesiącem

    Ks.
    Zawadzki zmarł 14 kwietnia. Był proboszczem parafii pw. Miłosierdzia
    Bożego w Świebodzinie od 1981 r. Jest budowniczym miejscowego kościoła.
    To zadanie polecił mu w 1987 r. ks. bp dr Józef Michalik. Świątynia
    powstała 9 lat później. W 2008 r. konsekrowano w tym miejscu
    sanktuarium. Osiem lat wcześniej rozpoczęto prace nad powstaniem pomnika
    Chrystusa Króla, który odsłonięto w 2010 r.

    Uroczyście zakopali serce księdza pod Jezusem w Świebodzinie. "Wyjątkowa beztroska. A sanepid?"

    Uroczyście zakopali serce księdza pod Jezusem w Świebodzinie. "Wyjątkowa beztroska. A sanepid?"

    Ks.
    Sylwester Zawadzki, twórca Chrystusa Króla w Świebodzinie, zapisał w
    testamencie, by jego serce spoczęło pod figurą. Prokuratura: - Wola
    zmarłego nie ma znaczenia. To jest nielegalne.

    http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/1,35161,15969726,Serce_ksiedza_lezy_pod_figura_Chrystusa__Prokuratura.html#MT


    Dziennikarka TVN: „Co to jest ściągnięcie krzyża…”

    Symbol wiary nie pasował pani redaktor do scenografii...


    tvn-przeszkadza-krzyz-si

    Dziennikarka TVN: „Co to jest ściągnięcie krzyża…”


    „Z pozoru błahy incydent mówi więcej o światopoglądowej
    wojnie stacji z Kościołem niż publicystyczne analizy. Krzyż, symbol
    wiary, należy zdjąć ze ściany, bo dziennikarzom tej telewizji nie pasuje
    do scenografii” – pisze we „wSieci” Marcin Wikło.

    - To było ordynarne zachowanie, jaki trzeba mieć tupet! To, co tutaj zrobiła telewizja TVN, powiem wprost,
    to się nie mieści w jakichkolwiek kanonach dobrego wychowania –
    burmistrz Ustrzyk Dolnych Henryk Sułuja jest poruszony, mimo że od
    wizyty ekipy telewizyjnej minął prawie miesiąc. Marcin Wikło w tygodniku
    wSieci” opisuje bulwersujące zachowanie dziennikarzy, którzy realizowali w tym mieście materiał o wycince drzew.

    Samorządowiec relacjonuje zachowanie ekipy:

    - Posadzili mnie za biurkiem i mówią, że
    tło tu za bardzo też nie pasuje, że trzeba by krzyż ściągnąć i dać
    tutaj mapę, żeby jakieś inne tło było. Mówię, że nie wiem, czy ja mogę
    ściągnąć krzyż, bo to nie jest mój pokój.
    Ale dziennikarka naciskała: „Co to jest ściągnięcie krzyża, przecież
    zaraz go powiesimy”. No i zdjąłem… Powiesili mapę i pani redaktor
    stwierdziła, ze teraz tło jest dobre.

    Zapytana o te sprawę producentka programu napisała:

    „Z przykrością dowiaduję się, że czysto
    technicznej sytuacji, związanej z nagraniem wypowiedzi, przypisano
    ideowy charakter. Ekipa realizująca to nagranie starała się stworzyć
    najlepsze scenograficzne warunki do urzędowej wypowiedzi”.



    "Twój Ruch nie jest partią faszystowską". Wniosek do sądu przeciw PiS i doniesienia na biskupów

    "Twój Ruch nie jest partią faszystowską". Wniosek do sądu przeciw PiS i doniesienia na biskupów

    Lider Twojego Ruchu Janusz Palikot zapowiedział wniosek
    do sądu w trybie wyborczym przeciw PiS w związku z nazwaniem jego...
    czytaj dalej »



    "Nie jesteśmy partą faszystowską"

    Palikot na konferencji prasowej w czwartek zapowiedział, że w związku z wypowiedzią Jaworskiego o tym, że Twój Ruch jest partią faszystowską, w poniedziałek - w trybie wyborczym - skieruje do sądu wniosek przeciwko komitetowi wyborczemu PiS.

    - Oczywiście nie jesteśmy (partią faszystowską - red). Ale jest czas kampanii i pozostawienie (bez reakcji - red) tego typu określeń, nawet jak najbardziej absurdalnych, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością, może mieć wpływ na wynik - powiedział.
    Palikot podkreślił, że Twój Ruch nie walczy z Kościołem i "nie ma żadnej nienawiści". - My tylko chcemy świeckiego państwa i przestrzegania przez Kościół, tak jak przez każdego obywatela, prawa. I żeby wszyscy płacili takie same podatki, a księża są w tych kwestiach uprzywilejowani w Polsce - dodał.

    Doniesienia na biskupów

    Lider Twojego Ruchu zapowiedział, że również w poniedziałek skierowane zostanie do prokuratora generalnego zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez abp. Józefa Michalika i abp. Heryka Hosera, polegającego na ukrywaniu pedofilii i współdziałaniu z pedofilami oraz zastraszania świadków, rodzin ofiar.

    - Abp Michalik w czasie mszy świętej z imienia i nazwiska wyczytywał osoby, których dzieci były molestowane przez jednego z księży z jego parafii, grożąc im piekłem i publicznie odsądzając od czci i wiary - powiedział Palikot.

    W przypadku abp. Hosera - jak mówił – chodzi o postępowanie wobec ks. Grzegorza K., który został skazany za molestowanie seksualne ministranta. - W notatniku tego księdza znaleziono imiona i adresy 600 chłopców ze znaczkiem +zaliczony+. Prokuratura już dawno powinna z Hosera zrobić świadka koronnego i zażądać wyjaśnienia, czy były mu znane te sprawy, czy nie - powiedział Palikot.
    "Przez lata ukrywali księży pedofilów"

    Dopytywany o swoją wypowiedź w TVN24 i nazwanie biskupów pedofilami Palikot tłumaczył, że biskupi ci przez lata ukrywali księży pedofilów, dlatego jego zdaniem można im oskarżać o „współudział w zbrodni pedofilii”.

    - Ksiądz pedofil, bez podstaw chroniony przez księdza Michalika, dokonał kolejnych aktów pedofilskich i Michalik doskonale wiedział, że ten ksiądz ma tego typu zarzuty i nie podjął żadnych działań, żeby zabezpieczyć dzieci przed tym księdzem pedofilem - powiedział Palikot.

    Według niego, „jeśli chodzi o Hosera, to sytuacja jest jeszcze bardziej drastyczna”, bo skazany ksiądz prawdopodobnie dokonał też innych aktów pedofilskich, o czym może - zdaniem Palikota – świadczyć znaleziony zeszyt z nazwiskami chłopców.

    Palikot o Korwin-Mikkem: To neofaszysta. Sąd oddala pozew


    Janusz Palikot napisał na swoim blogu: "Wczoraj sąd naszego państwa
    oddalił zarzuty, jakobym obraził go nazywając neofaszystą. A zatem
    uznał, że moja opinia jest dopuszczalna! Po tej przegranej, mam
    nadzieję, że starczy Korwinowi sił do debaty? Wzywam Korwina Mikke
    do debaty! Tym bardziej, że ani Tusk, ani Kaczyński, ani Miller nie mają
    odwagi debatować. Panie neofaszysta, ma Pan odwagę?”

    Janusz Palikot nazwał Korwin-Mikkego "neofaszystą". Stało się to na
    antenie Polsatu podczas debaty z Jarosławem Gowinem.  KNP skierował
    pozew do sądu,
    ten jednak orzekł, że nazwanie kogoś neofaszystą nie jest agitacją i sprawa nie będzie rozpatrywana w trybie wyborczym.

     Janusz Palikot zawiadomił prokuraturę

    Twój Ruch skierował dzisiaj do prokuratora generalnego zawiadomienie o
    możliwości popełnienia przestępstwa poplecznictwa w sprawach pedofilii
    przez czterech hierarchów Kościoła katolickiego, w tym nowego prymasa
    Wojciecha Polaka.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    71. Przemówienie Bronisława

    Msza za Jaruzelskiego, przed katedrą protesty
    Mszę odprawia biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek. Koncelebrują ją również: ks. Wojciech Lemański, ks. Adam Boniecki oraz ks. Wojciech Drozdowicz

    W katedrze polowej Wojska Polskiego w

    Warszawie zakończyła się msza św. w intencji gen. Wojciecha

    Jaruzelskiego. Nabożeństwu przewodniczył biskup polowy Wojska PolskiegoJózef Guzdek. On też wygłosił homilię. Już po godz. 10 na ul. Długiej przed katedrą doszło do słownych utarczek pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami generała.

    W nabożeństwie uczestniczyła też najbliższa rodzina

    generała - żona Barbara i córka Monika Jaruzelska z synem. Byli też

    przedstawiciele organizacji kombatanckich. Byli też szef BBN Stanisław Koziej, minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, doradca prezydenta Tomasz Nałęcz i Jan Lityński, ambasadorowie Federacji Rosyjskiej Aleksandr Alieksiejew oraz Stanów Zjednoczonych Stephen Mull.

    W kościele nie było urny z prochami Jaruzelskiego.



    -----------------------------------






    "Precz z komuną" na pożegnaniu generała

    Okrzyki "precz z komuną", "raz sierpem, raz młotem czerwoną
    hołotę" i gwizdy towarzyszyły osobom wychodzącym z katedry polowej
    Wojska Polskiego w Warszawie.
    zobacz więcej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    72. Michnik z ks. Bonieckim

    Michnik z ks. Bonieckim szukają równowagi w Kościele. Naczelny „Wyborczej” radzi biskupom: „Sądzę, że nasz Kościół źle definiuje zagrożenia”
    http://wpolityce.pl/polityka/199115-michnik-z-ks-bonieckim-szukaja-rowno...

    Fot. YouTube

    Fot. YouTube

    Dzisiaj nie umiałbym powiedzieć, że jestem człowiekiem lewicy – wtedy robiłem to bez zahamowań

    — mówi Adam Michnik, tłumacząc dlaczego niedawno uznał swoją książkę z 1977 roku „Kościół, lewica dialog” za anachroniczną. W publikacji Michnik zarysował perspektywę spotkania
    między lewicą a Kościołem. Zdaniem naczelnego „Wyborczej” dzisiejsza
    lewica przybrała zupełnie inny charakter, dlatego trudno mu
    się z nią utożsamić.

    Słowem tym określa się formację postkomunistyczną, której nie
    odmawiam zalet, ale nie widzę w niej wiele wspólnego z tą
    lewicowością, o której myślałem podczas pisania.

    W opublikowanym na łamach Tygodnika Powszechnego zapisie spotkania
    otwartego, w którym wspólnie z ks. Adamem Bonieckim i dziennikarką TOK FM
    szukają „równowagi między Palikotam a Rydzykiem”, Michnik wyraża swój
    wielki zawód kształtem obecnego Kościoła, co jest dla
    niego „najbardziej bolesne”.

    Wtedy miałem wrażenie, że Kościół zapraszał mnie do
    rozmowy i nie odczuwałem żadnej wrogości. Nieufność może tak, ale nie
    wrogość. Dzisiaj mam poczucie, że w wystąpieniach prominentnych
    przedstawicieli Kościoła (niedawno np. u ks. Dariusza Oko w telewizji)
    moje nazwisko funkcjonuje jak przezwisko

    — ubolewa naczelny Wyborczej. Nie towarzyszy temu jednak refleksja nad własnymi
    działaniami, konsekwentnie zwalczającymi Kościół. Dostrzega za to, że
    działania czołowych antyklerykałów właściwe nie są, ponieważ negują
    Kościół w całości. To zdaniem Michnika błąd.

    Rzecz w tym, że to, co najistotniejsze i najbardziej wartościowe w
    kościele nie przestało istnieć. Dziś jest to formacja mniejszościowa,
    marginalizowana, kneblowana. Dla mnie to źródło goryczy, bo pokochałem
    chrześcijaństwo w stylu ks. prof. Tischnera, abp. Życińskiego czy Jana
    Pawła II.

    Ks. Adam Boniecki przyznaje, że Kościół wygląda dziś inaczej i jest
    mniej otwarty na dialog. Oczywiście są pewne oazy dialogu, jak choćby
    „Tygodnik Powszechny”, który „usiłuje pełnić rolę takiego miejsca, gdzie
    spotykają się ludzie, których łączą wspólne wartości, niezależnie od tego, czy są wierzący, czy niewierzący”.

    Nie zabrakło ciosów wymierzonych w o. Tadeusza Rydzyka.

    Nie będę cytował ks. Oko, tylko innego księdza. „W Polsce rząd
    dokonuje biologicznej eksterminacji narodu” – to cytat z o. Rydzyka.
    Jeśli coś takiego mówi kapłan, jednocześnie szef radiostacji, która o
    sobie mówi: „Katolicki głos w twoim domu”, i coś takiego nie przeszkadza
    biskupom, mam prawo przypuszczać, że to element nowej tożsamości – w
    moim przekonaniu głęboko antychrześcijańskiej”.

    — stwierdził Michnik, wyrażając swój niepokój i rzekomą troskę o
    Kościół, który dla większości ludzi jest źródłem informacji o tym, co
    jest dobre a co złe.

    Tylko co ma myśleć człowiek, kiedy nagle drzwi tego kościoła
    zostają zatrzaśnięte mu przed nosem, jak to miało miejsce w Jasienicy?

    Z kolei ks. Adam Boniecki stwierdził, że współczesny Kościół
    instytucjonalny coraz bardziej rozmija się z rzeczywistością. Jego
    zdaniem przyczyny leżą w tym, że większość księży czerpie wiedzę  z Radia Maryja i „Naszego Dziennika”, co kształtuje wizję świata jako oblężonej twierdzy.

    Adam Michnik ubolewa, że „w dokumentach Episkopatu nie ma tego ducha, który jest w wypowiedziach papieża Franciszka”. Naczelny „Wyborczej” twierdzi też, że robienie ze św. Jana Pawła II człowieka nieomylnego jest konstruowaniem karykatury.

    Michnik dzieli się też swoim doświadczeniem w obszarze skutecznej
    krytyki Kościoła, podkreślając że jawny
    „antyklerykalizm to coś szalonego”.

    Wciąż powtarzam Palikotowi, że to, co robi, jest piekielnie
    niebezpieczne. Zgadzam się, że nie byłoby fenomemu Palikota, gdyby nie
    było fenomenu Rydzyka, to jest jasne. Ale jeden i drugi mają
    paradoksalnie wspólny cel: żeby konflikt polityczny
    przeobrazić w wojnę religijną.

    Adam Michnik z powagą mędrca przestrzega Kościół przed kryzysem aksjologicznym, bez przerwy podkreślając swoją troskę o chrześcijańskie społeczeństwo polskie.

    Sądzę, że nasz Kościół źle definiuje zagrożenia. Zagrożeniem
    może być nihilizm a nie gender. Zagrożeniem może być kompletna
    banalizacja aborcji, a nie in vitro.

    — poucza naczelny GW i dodaje:

    Ciągle słyszę z ust wielu biskupów, że papież Franciszek
    powiedział coś innego, niż powiedział. Nie wiem, czy tego rodzaju
    osobliwa teologia służy pogłębianiu wiary.

    Nie wspomina, że jego gazeta wiedzie prym w przekłamywaniu i nadinterpretacjach wypowiedzi papieża Franciszka.

    CZYTAJ TAKŻE:
    Chytry plan lewicy: zawłaszczyć Franciszka! Jak z kontynuatora zrobić
    nowatora? Wystarczy przekłamać jego nauczanie i
    wymazać pamięć o poprzednikach

    Przekłamań i nadinterpretacji nie brakuje też w omawianych
    wypowiedziach Michnika. Krytykując kapłanów za odcinanie się od
    Jurka Owsiaka, mówi:

    To, co on robi jest absolutnie w duchu najlepiej rozumianego
    chrześcijaństwa. Różni duszpasterze twierdzą, że wzywa do nihilizmu,
    kiedy mówi: „Róbta, co cheta”, a przecież to jest parafraza słów św.
    Augustyna. Jak kapłan katolicki może tego nie wiedzieć? To
    mnie martwi i niepokoi

    Zdaniem Michnika, „w szeregach katolików radiomaryjnych zwycięża to, co ks. Józef Tischner nazywał homo sovieticus,
    czyli mentalność sowiecka”, która eliminuje z dyskusji myślących
    inaczej. Twierdzi, że to po części skutek struktury ustawionej przez
    Prymasa Wyszyńskiego, opartej na relacji pasterz-owce.

    Naczelny „Wyborczej” wygłosił też swoją teologiczno-polityczną mowę na rozesłanie:

    Dziesięcioro przykazań jest, jakie jest, i nikt rozsądny nie
    próbuje ich redagować czy modernizować. Metafizyczny korzeń Starego i
    Nowego Testamentu jest nieśmiertelny i nigdy nie uschnie. W tym sensie
    myślę, że skoro przetrzymaliśmy już tyle nieszczęść, to przetrzymamy i
    księdza rydzyka i ojca Macierewicza”.

    Rzeczywiście. Polacy przetrwali niejeden najazd ateistów, przetrzymał
    zabory i totalitaryzmy. Przetrwają też palikotowych antyklerykałów i
    inne wilki w owczych skórach. Skoro przetrzymaliśmy tyle
    nieszczęść, przetrzymamy i Michnika.

    mall / Tygodnik Powszechny

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

    73. Do Pani Maryli

    Szanowna Pani Marylo,

    Ciekaw jestem , czy rozmawiali o zaproponowaniu współpracy Jackowi Kurskiemu, bezrobotnemu warszawiakowi herbu baner.

    Ukłony moje njniższe

    Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

    avatar użytkownika Maryla

    74. Czas zmian


    Prymas Polak

    Czas zmian

    W cieniu zmian na stanowisku prymasa i - kilka miesięcy
    wcześniej - przewodniczącego Konferencji Episkopatu, dokonały i...
    czytaj dalej »

    Prymas Polak

    Ingres do gnieźnieńskiej katedry uczyni z niego
    formalnie pierwszego wśród polskich arcybiskupów. W praktyce, dla
    wielu...
    czytaj dalej »



    Idzie "nowe" w polskim Kościele? "Personalne trzęsienie ziemi"

    Idzie "nowe" w polskim Kościele? "Personalne trzęsienie ziemi"
    Czas rozpolitykowanych biskupów powoli się kończy. ["Czarno na białym"]
    zobacz więcej »


    Nowy prymas Polski przejął urząd. Trwa ingres w Gnieźnie

    Nowy prymas Polski przejął urząd. Trwa ingres w Gnieźnie

    Abp Wojciech Polak przejął w sobotę podczas mszy św. w
    Gnieźnie urząd prymasa i rządy nad powierzoną mu archidiecezją...
    czytaj dalej »



    Uroczystości objęcia urzędu przez nowego prymasa

    W katedrze pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Gnieźnie
    odbyły się uroczystości związane z objęciem archidiecezji gnieźnieńskiej
    i urzędu prymasa przez abp. Wojciecha Polaka. Wzięła w nich udział
    Małżonka Prezydenta RP i Szef KPRP.


    Ingres prymasa Polaka. Ogłasza wojnę z pedofilią

    Arcybiskup Wojciech Polak zapowiada stanowczą walkę z pedofilią w szeregach kleru. Hierarcha za priorytety zaangażowania duchownych uważa między innymi troskę o rozwój wiary u świeckich, przyciągnięcie do Kościoła młodych i pomoc ubogim.

    Nowy prymas do Kościoła zaprasza wszystkich, także tych niewierzących.
    O pedofilii wśród duchownych mówi jednoznacznie: Takie czyny są przestępstwem i ciężkim grzechem.

    Potwierdza przy tym zasadę Zero tolerancji. Wśród wyzwań, z którymi będzie musiał się zmierzyć, jako prymas, wymienia troskę o młodzież, rodziny i ubogich. Papież Franciszek kładł nam na sercu, abyśmy troszczyli się o powołania - dodaje arcybiskup.


    Relacje Kościół-państwo są dobrze zapisane w naszej konstytucji - kiedy mowa jest o autonomii Kościoła i państwa, o życzliwej współpracy. Tak starałem się - także jako sekretarz Konferencji Episkopatu Polski - patrzeć na te relacje - powiedział prymas w sobotę na konferencji prasowej w Gnieźnie.
    Kościół jest po to, żeby pomagał w trosce o człowieka i o dobro wspólne. Dlatego, jeśli jest głos krytyczny Kościoła, jeżeli ten głos jest oceniający działania w takim czy innym wymiarze, myślę że zawsze powinien być motywowany autentyczną troską i dobrem człowieka. Tak też rozumiem politykę - podkreślił abp Polak. Jak ocenił, politycy powinni "mieć dobrze uformowane sumienie" i powinni widzieć nie interesy partyjne, ale konkretnego człowieka któremu pragną służyć. Pytany, jak widzi swoją rolę w przewodzeniu polskiemu Kościołowi, abp Polak powiedział: "Rola prymasa Polski jest dziś rolą honorową, natomiast obecność z urzędu w Radzie Stałej Konferencji Episkopatu Polski pozwala aktywnie włączyć się w duszpasterskie plany Kościoła (...). To jest podstawowe zadanie, które wyrasta z mojej obecności w tym gremium". Zapytany o problem pedofilii w Kościele abp Polak powiedział: "W języku kościelnym mówimy, że mamy się nawracać. Ja jako pierwszy muszę się nawracać ku prawdzie Ewangelii, ku Chrystusowi. Jeżeli z tego nawrócenia płynie chociażby takie dzieło, że człowiek znajduje odwagę do powiedzenia jasno: przepraszam za te potworne przestępstwa, za to, że jest to ciężki grzech, to myślę, że jest to też jakieś dobre natchnienie, które Bóg nam daje i oby ta droga była kontynuowana. Niebawem w Polsce odbędzie się pierwsza międzynarodowa konferencja na ten temat. Chcemy aby Kościół nie tylko się oczyścił, ale był wierny przede wszystkim Ewangelii" - powiedział abp Polak.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    75. cztery lewackie babiszony i Marciniak o tym, jaki powinien być

    polski kościół, co nam wolno a czego nie. Bezczele durne, gdyby głupota miała skrzydła....a idą na szczaw !

    http://www.tvn24.pl/babilon

    Anda Rottenberg, Krystyna Iglicka – Okólska, Monika Płatek, Katarzyna Piekarska,

    zdjecie

    Być jak Ksiądz Jerzy

    O narastającej w Polsce kampanii antykatolickiej pisze dr Tomasz M. Korczyński

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    76. nie każdy musi być księdzem, o tym zapomniał, zadufany

    Ks. Szostek: Lekarz musi respektować prawo. Chazan powinien wskazać kogoś, kto dokona zabiegu

    Ks. prof. Andrzej Szostek, etyk, były rektor KUL


    Ks. Szostek: Lekarz musi respektować prawo. Chazan powinien wskazać kogoś, kto dokona zabiegu/© Jacek Babicz/Polskapresse

    Ks.
    prof. Andrzej Szostek uważa, że prof. Bogdan Chazan, powołując się na
    klauzulę sumienia i odmawiając aborcji, miał obowiązek wskazać pacjentce
    innego lekarza, który może dokonać zabiegu.

    Jeśli ktoś uważa, że wskazanie innego lekarza kłóci się z jego
    sumieniem, to nie powinien pracować jako lekarz, zwłaszcza ginekolog.
    Lekarz musi znać prawo i je respektować. Jeśli obowiązujące prawo
    stanowione kłóci się z jego sumieniem, to powinien zabiegać o zmianę
    prawa, podejmując odpowiednie kroki legislacyjne, ale nie może go
    ignorować, pracując w ramach systemu, w którym to prawo obowiązuje.

    Deklaracja wiary lekarzy: Twój Ruch chce, by Wanda Półtawska stanęła przed sądem --> --> -->


    Deklaracja wiary lekarzy: Twój Ruch chce, by Wanda Półtawska stanęła przed sądem <!-- VIDEO FILTER - INVALID CODEC IN: <!-- VIDEO FILTER - INVALID CODEC IN: <!-- VIDEO FILTER - INVALID CODEC IN: <!-- VIDEO FILTER - INVALID CODEC IN: [VIDEO] --> --> --> -->/© Wojciech Barczyński/Polskapresse

    Twój
    Ruch jeszcze w środę złoży zawiadomienie do prokuratury o możliwości
    popełnienia przestępstwa przez dr Wandę Półtawską. Przyjaciółka Jana
    Pawła II jest inicjatorką pomysłu podpisywania przez lekarzy tzw.
    deklaracji wiary.



    Parafianie z Jasienicy z pikietą u nuncjusza. "Prosimy o przywrócenie ks. Lemańskiemu funkcji

    Ponieważ kościół w Jasienicy jest wciąż zamknięty, w czwartek 12 czerwca parafianie zjawią się o 10 rano pod nuncjaturą z petycją do nuncjusza apostolskiego. Proszą w niej o "otwarcie ust. ks Lemańskiemu".
    Napisali w niej: "Nie widząc innej możliwości,..

    ---------------------------------------------------------
    KEP: do głosu dochodzi dyktatura relatywizmu

    Coraz mniej jest miej­sca na obiek­tyw­ne i uni­wer­sal­ne war­to­ści, a do głosu do­cho­dzi dyk­ta­tu­ra re­la­ty­wi­zmu - na­pi­sa­li bi­sku­pi w sta­no­wi­sku, wy­da­nym w środę po dwu­dnio­wym ze­bra­niu epi­sko­pa­tu. Po­dzię­ko­wa­li pra­cow­ni­kom służ­by zdro­wia, któ­rzy pod­pi­sa­li "De­kla­ra­cję wiary"."W obecnym kontekście kulturowym coraz mniej jest miejsca na obiektywne i uniwersalne wartości, a do głosu dochodzi dyktatura relatywizmu, polityczna poprawność i nowe oblicze ateizmu wrogiego wobec ludzi wierzących. (...) Środowiska określające się mianem »Kościoła otwartego« niejednokrotnie lansują duchownych i świeckich podważających oficjalne nauczanie Kościoła, a równocześnie dyskredytują tych, którzy stają w obronie prawdy. Tymczasem Kościół pozostaje otwartym na świat" - napisano w komunikacie.

    Biskupi podziękowali "za odważny gest pracownikom służby zdrowia broniącym prawa do wolności sumienia". Chodzi o inicjatywę ok. 3 tys. pracowników służby zdrowia, którzy podpisali - jako wotum z okazji kanonizacji św. Jana Pawła II - "Deklarację Wiary". Zapisano w niej m.in. pierwszeństwo prawa bożego nad prawem ludzkim oraz potrzebę "przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji".

    "Deklaracja potwierdza wyjątkową wartość życia ludzkiego gwarantowanego przez Powszechną Deklarację Praw Człowieka. Jest ona jednocześnie zgodna z autentycznie pojmowaną przysięgą Hipokratesa. Zobowiązuje ona każdego lekarza do bezwarunkowej ochrony życia ludzkiego bez względu na wiek i stan pacjenta oraz do przywracania jego integralnego zdrowia. Prawo do życia jest również zapisane w Konstytucji, a zatem stanowi fundament porządku prawnego" - napisano w stanowisku.

    Omawiając "reakcję środowisk i mediów" na inicjatywę lekarzy biskupi przyjęli stanowisko, że "agresja skierowana przeciw lekarzom sygnatariuszom Deklaracji jest nie tylko niezrozumiała, ale i nie do przyjęcia". "Przeczy ona konstytucyjnej zasadzie wolności sumienia i wyznania oraz kwestionuje niezbywalne prawo do klauzuli sumienia w praktyce lekarskiej" - podkreślono.

    Przypomniano także encyklikę "Evangelium vitae", w której papież Jan Paweł II napisał, że "kto powołuje się na sprzeciw sumienia, nie może być narażony nie tylko na sankcje karne, ale także na żadne inne ujemne konsekwencje prawne, dyscyplinarne, materialne czy zawodowe"

    Jednym z tematów obrad KEP był problem biedy w Polsce. W komunikacie zaznaczono, że biskupi "z dużym niepokojem przyjęli statystyki, które dowodzą, że na ubóstwo najbardziej narażone są dzieci, rodziny wielodzietne i mieszkańcy małych miejscowości". Zaapelowali do rządzących, by "polityka społeczna była w większym stopniu ukierunkowana na wsparcie najbardziej potrzebujących, zwłaszcza wielodzietnych rodzin".

    Członkowie KEP zadeklarowali "poszukiwanie nowych form działalności charytatywnej i gotowość współpracy z instytucjami społecznymi i państwowymi w realizacji zadań i programów różnorakiej pomocy". Podziękowali także za ofiarność wiernym dostrzegających potrzebę wspierania potrzebujących, a także parafialnym i szkolnym zespołom Caritas.

    Biskupi dyskutowali także o sytuacji na Ukrainie, zarówno w aspekcie religijnym, jak i społecznym oraz politycznym. W komunikacie podkreślono, że hierarchowie "wyrazili solidarność z narodem ukraińskim walczącym o swą wolność i niezależność" oraz "zauważyli wielki wkład różnych wyznań i obrządków chrześcijańskich, które wspierają duchowo swych wyznawców w przetrwaniu trudnej sytuacji".

    "Wspólna modlitwa i obecność duchownych na kijowskim Majdanie stanowiły fundament odbudowania zaufania, jedności i niezależności. Przeprowadzone wolne wybory, które doprowadziły do wyłonienia nowego prezydenta Ukrainy są znakiem nadziei na przyszłość. Jak każde państwo, Ukraina ma prawo do integralności terytorialnej i do decydowania o własnym losie" - napisali biskupi.

    Posiedzenie KEP odbyło się w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski. Było to 365. zebranie plenarne. Uczestniczył w nim nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore oraz zaproszeni przedstawiciele konferencji biskupów w Europie

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    77. Czego boi się diabeł?

    -----------------------------------------------
    WYCIE PRZEGRANEGO DEMONA i jego narzędzi


    Przedstawienie "Golgota Picnic" odwołane.<br />
"Zamieszki, bojówki... Tego miało nie być!"

    Przedstawienie "Golgota Picnic" odwołane.

    "Zamieszki, bojówki... Tego miało nie być!"

    Organizatorzy Malta Festiwal odwołali przedstawienie
    „Golgota Picnic”. Na taki krok zdecydowano się ze względów
    bezpieczeństwa....
    czytaj dalej »

    Spektakl chciało zablokować 50 tys. osób, w tym pseudokibice. Do organizatorów trafiały też pogróżki.



    "Kultura musi być chroniona przed cenzurą, ignorancją i przemocą z taką samą siłą, z jaką broni się ojczyzny przed zniewoleniem" - napisali członkowie ruchu Obywatele Kultury do prezydenta Komorowskiego. Chodzi o odwołanie w Poznaniu spektaklu "Golgota Picnic". Pismo podpisało już prawie dwa tysiące osób, wśród nich Agnieszka Holland, Magdalena Środa, Andrzej Mleczko.
    Kontrowersje wokół "Golgota Picnic" zdominowały miniony tydzień w Poznaniu. Spektakl miał być wystawiany w dniach 27-28 czerwca w ramach Festiwalu Malta. Jednak sprzeciwiały się temu środowiska katolickie. Ich przedstawiciele stwierdzili, że przedstawienie obraża Chrystusa i godzi w ich uczucia religijne. Przedstawienie skrytykowała m.in. większość poznańskich radnych, prezydent Ryszard Grobelny i abp Stanisław Gądecki. Z kolei zwolennicy spektaklu napisali list w obronie "Golgota Picnic". Zapowiedzi protestów przybierały na sile z każdym dniem...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    78. międzywyznaniowy Kościół

    Butler jest pierwszą kobietą w 84-letniej historii kongregacji, która będzie pełniła tę funkcję. Wprowadzenie w urząd zaplanowano na wrzesień.

    Riverside Church jest jednym z najbardziej znanych zborów w USA, mimo że ma ledwie około 1,6 tys. członków. Pierwsze nabożeństwo w tym międzywyznaniowy Kościele odbyło się w 1930 r. Kościół wybudował słynny amerykański przedsiębiorca i finansista John D. Rockefeller Jr.

    W kościele przemawiały takie postacie jak Martin Luther King Jr., Bill Clinton i Nelson Mandela. Kongregacja jest członkiem American Baptist Churches i United Church of Christ.


    leman

    Watykan reaguje ws. księdza Lemańskiego

    Wszystko
    wskazuje na to, że sprawa niesubordynacji ks. Lemańskiego oraz protestu
    części jego parafian dobiega końca. Przeczytaj reakcję Stolicy
    Apostolskiej!

    Jest ostateczna odpowiedź Stolicy Apostolskiej w sprawie ks. Wojciecha Lemańskiego,
    odwołanego blisko rok temu z funkcji proboszcza w Jasienicy. Treść
    dokumentu nie jest jednak ujawniana. "Chcemy najpierw zakomunikować ją
    samemu zainteresowanemu" – powiedział KAI rzecznik diecezji
    warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki.

    Przypomnijmy, że Kongregacja ds.
    Duchowieństwa Stolicy Apostolskiej odrzuciła wcześniej kilka rekursów
    ks. Wojciecha Lemańskiego przeciwko usunięciu go z funkcji proboszcza w
    Jasienicy. W uzasadnieniu podano "brak szacunku i posłuszeństwa
    biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych".

    Stolica Apostolska odrzuciła także rekurs ks. Lemańskiego przeciwko nałożonemu na niego zakazowi wypowiadania się w mediach.

    Obecna, ostateczna odpowiedź, nadeszła z drugiej watykańskiej instancji odwoławczej – Trybunału Sygnatury Apostolskiej.

    Rzecznik kurii warszawsko-praskiej
    Mateusz Dzieduszycki powiedział KAI, że nie może ujawnić treści
    dokumentu przed zakomunikowaniem jej ks. Lemańskiemu. Jednak, jak
    tłumaczy, kuria nie może się z nim skontaktować bowiem b. proboszcz z Jasienicy nie odbiera telefonu ani nie przybywa na organizowane z nim spotkania.

    Przypomnijmy też, że 15 kwietnia br.
    ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej abp Henryk Hoser podjął decyzję
    o zamknięciu, do odwołania, kościoła w Jasienicy. – Było realne
    zagrożenie profanacji świątyni – wyjaśniał wówczas KAI rzecznik kurii
    Mateusz Dzieduszycki.

    Abp Hoser decyzję podjął dwa dni po
    Niedzieli Palmowej, kiedy to zwolennicy poprzedniego proboszcza, ks.
    Wojciecha Lemańskiego, na wieść o zakazie odprawiania przez niego Mszy w
    tym kościele, zablokowali drzwi świątyni i nie wpuścili do środka
    wiernych, którzy przyszli na kolejną liturgię.

    "Konflikt związany w zamknięciem kościoła
    w Jasienicy, trzeba rozwiązywać w dialogu z miejscowym biskupem, który
    lepiej zna wszystkie jego okoliczności, a ja nie mogę wchodzić w jego
    kompetencje" – napisał nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino
    Migliore w odpowiedzi na petycję grupy parafian z Jasienicy. 12 czerwca
    zorganizowali oni pod nuncjaturą w Warszawie pikietę w obronie
    odwołanego z funkcji proboszcza w Jasienicy ks. Wojciecha Lemańskiego.

    Publikujemy treść listu, jaki Nuncjusz Apostolski skierował do przedstawiciela pikiety z 12 czerwca.

    Szanowny Panie,

    Pokłosiem niezapowiedzianej i – prawdę
    mówiąc – niecodziennej wizyty w dniu 12 bm. był list sygnowany przez
    przedstawicieli parafii Jasienica w rozmowach z kurią, pod którym i Pan
    się podpisał. Stąd moja odpowiedź.

    Zawarte w niej były prośby o otwarcie.
    Generalnie rzecz biorąc, ja również mogę podpisać się pod postulatem o
    większe otwarcie, i to w różnych jego wymiarach. Z drugiej strony wiem,
    że takiego otwarcia nie da się wymusić. Poza tym, otwarcie to nie tylko
    głoszone poglądy, ale również postawa.

    Ta wizyta protestacyjna była
    niezapowiedziana, choć dobrze zorganizowana w najmniejszych nawet
    szczegółach. Robiąc pewien wysiłek, jestem w stanie zrozumieć jej
    motywy, ale jednak nie do końca. Bo jeśli jej celem było proszenie o
    audiencję w Watykanie, to już z tym rozumieniem jest trudniej. Sprawa
    jest w Stolicy Apostolskiej i złożył ją tam ks. Wojciech Lemański. Mało
    tego, on sam w publicznej i powszechnie znanej deklaracji powiedział, że
    zastosuje się do decyzji Stolicy Apostolskiej. Nie można czynić
    nacisków, gdy sprawa jest w instytucji, do której po wielokroć odwoływał
    się sam zainteresowany. To nie byłoby uczciwe.

    Konkretny zaś konflikt związany w
    zamknięciem kościoła w Jasienicy, trzeba rozwiązywać w dialogu z
    miejscowym biskupem, który lepiej zna wszystkie jego okoliczności, a ja
    nie mogę wchodzić w jego kompetencje.

    I jeszcze jedno. W liście pojawia się
    stwierdzenie, że ks. Lemański „jakby zapowiedział i przybliżał wiernym
    nauczanie Papieża Franciszka”. Nie będę tego komentował, bo to tłumaczy
    się samo. Ale jak już został przywołany Papież Franciszek, to pozwolę
    sobie podzielić się jedną z jego myśli, które wypowiedział jeszcze jako
    arcybiskup Buenos Aires, w Wielkim Poście 2003 r. Przypomniał wtedy
    swoim diecezjanom cztery zasady rozeznania. Oto one: „Patrzeć zawsze
    dalej przed siebie: to, co widzisz, to nie wszystko, co jest. Mieć
    zawsze na uwadze całego człowieka i wszystkich ludzi. Szukać zawsze
    najodpowiedniejszych i najskuteczniejszych środków: dobrymi chęciami
    jest wybrukowana droga do piekła. Rozpoczynać budowę od strony zdrowej,
    wykorzystując w ten sposób wartości i czyny pozytywne.”

    Zechce Pan moją odpowiedź przekazać również pozostałym sygnatariuszom listu.

    Na zasadzie wzajemności – choć nie do
    końca, bo odczekam nieco, aby odpowiedź mogła dojść najpierw do
    adresatów – pozwolę sobie przekazać ją biskupowi warszawsko-praskiemu
    oraz podać do publicznej wiadomości za pośrednictwem Katolickiej Agencji
    Informacyjnej.

    Łączę wyrazy szacunku. Szczęść Boże"

    Abp Celestino Migliore

    Nuncjusz Apostolski





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    79. :))

  • Jest odpowiedź na "Deklarację wiary": 'Prawo polskie ponad boskim'


    Przewodniczący FMS Konrad Jędrzejowski i sekretarz Sara Allali


    Przewodniczący FMS Konrad Jędrzejowski i sekretarz Sara Allali

    "Uznaję pierwszeństwo prawa polskiego nad prawem bożym. Pacjent ma prawo do świadczeń zdrowotnych" - piszą autorzy apelu.Deklaracja świeckich na FB: 'Prawo polskie ponad boskim'

  • "Deklarację praw pacjenta" - uznającą wyższość prawa polskiego nad boskim - zaprezentowała dziś Federacja Młodych Socjaldemokratów. Ma być odpowiedzią na "Deklarację wiary".
    - Medyk, który podpisał "Deklarację wiary", powinien poinformować o tym ludzi, którzy przychodzą do jego gabinetu...

    Ksiądz Lemański wzywany przez Kurię do kontaktu

    Rzecznik kurii diecezji warszawsko - praskiej Mateusz Dzieduszycki
    powiedział, że żaden inny ksiądz nie ma takich wymagań, jak ten
    duchowny.
    Ksiądz Wojciech Lemański
    powiedział, że nie będzie odbierał telefonów z kurii, ponieważ może się
    pod niego podszyć każdy. Duchowny czeka więc na oficjalny list.
    Mateusz Dzieduszycki powiedział też IAR, że jedno z pism, które
    dotarły do kurii z Watykanu zakazuje księdzu Wojciechowi Lemańskiemu
    wypowiedzi w mediach. Nie chciał jednak potwierdzić, czy jest tam też
    podtrzymanie decyzji arcybiskupa Henryka Hosera o usunięciu kapłana z
    probostwa w Jasienicy o usunięciu kapłana z probostwa w Jasienicy.


  • Watykan podtrzymuje medialny knebel dla księdza Lemańskiego

    Sygnatura Apostolska przyznała rację abp. Hoserowi w sporze z księdzem Lemańskim w sprawie zakazu wypowiedzi dla mediów


  • Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz35sjkDQY5

    czytaj dalej »




    Ks. Lemański ma być kapelanem w Zagórzu. Ks. Krzysztof Kozera nowym proboszczem w Jasienicy --> --> -->

  • Czy o losie ks. Lemańskiego decyduje papież? Czy koledzy biskupów?

    Napisałem jakiś czas temu, że pozostawienie ks.
    Wojciecha Lemańskiego na niełaskę biskupa ordynariusza to pierwsza
    wpadka Franciszka.

    Jarosław Mikołajewski


  • Cały tekst: http://wyborcza.pl/


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. Ks. Luter na łamach

    Zdaniem ks. Andrzej Lutra protestujących przeciwko wystawianiu bluźnierczego...
    pch24.pl

    Zmaganie się o duszę tego świata

    Sobota, 28 czerwca 2014 (02:05)

    Nawet ktoś, kto do tej pory żywił złudzenia, że o sztukę i wolność artystycznego wyrazu chodzi, w kontekście zmasowanej akcji propagandowej i bezpardonowych nacisków związanych z bluźnierczym spektaklem „Golgota Picnic” zapewne pozbył się złudzeń i przejrzał na oczy. Wszystkie maski opadły, zaś teatr – zamiast bawić i uczyć – stał się areną wyzywającej światopoglądowej konfrontacji. Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z długo przygotowywaną i sowicie opłaconą akcją skierowaną przeciw Kościołowi i wierze katolickiej. Bluźnierczy spektakl jest wybiegiem i wytrychem – niczym innym.

    W tych okolicznościach cisną się na usta słowa, które 20 lat temu wypowiedział Jan Paweł II: „Wciąż na nowo Kościół podejmuje zmaganie się z duchem tego świata, co nie jest niczym innym jak zmaganiem się o duszę tego świata. Jeśli bowiem z jednej strony jest w nim obecna Ewangelia i ewangelizacja, to z drugiej strony jest w nim także obecna potężna antyewangelizacja, która ma też swoje środki i swoje programy i z całą determinacją przeciwstawia się Ewangelii i ewangelizacji. Zmaganie się o duszę świata współczesnego jest największe tam, gdzie duch tego świata zdaje się być najmocniejszy. W tym sensie encyklika ’Redemptoris missio’ mówi o ’nowożytnych areopagach’. Areopagi te to świat nauki, kultury, środków przekazu; są to środowiska elit intelektualnych, środowiska pisarzy i artystów. Ewangelizacja spotyka się z człowiekiem wciąż na nowo, ma charakter pokoleniowy”.

    Zmasowany atak na wiarę chrześcijańską, z jakim mamy do czynienia na początku tegorocznych wakacji, świadczy o tym, że kolejny raz starannie wybrano czas, środki i metody. Po śmierci Jana Pawła II Polska stała się swoistym laboratorium, w którym współcześni „inżynierowie dusz” próbują ustalić, jak daleko może się posunąć antyewangelizacja. Ich wrogość nie jest niczym nowym, ubiera się jedynie w nowsze szaty i używa nowszych kłamstw i forteli. Na jej usługach stoi część dziennikarzy, artystów i polityków, którzy w ten sposób spłacają swoje rozmaite długi i usiłują pozyskać przychylność wpływowych mocodawców. Nic nie jest przypadkowe: ani wybór czasu i miejsc, ani ogłupiające komentarze i wyświechtane frazesy, ani wreszcie – co najważniejsze – mieszanie wolności ze swobodą i swawolą.

    Jednak, bodaj po raz pierwszy na tak dużą skalę, widać również stanowczą i skuteczną siłę sprzeciwu wobec antychrześcijańskiej agresji. Wielu katolików daje poznać, że nie pozwoli z siebie szydzić ani nie będzie tolerować bezbożnego nauczania pogardy. W polskich miastach odbywają się odważne protesty, z którymi bluźniercy i ich poplecznicy muszą się liczyć. Lecz, podobnie jak niegdyś na Krakowskim Przedmieściu, tak i teraz te protesty chcą zamącić podstawieni prowokatorzy, pokazywani i nagłaśniani przez wybrane stacje radiowe i telewizyjne – te same co zawsze. Skala i przebieg tego, z czym mamy do czynienia, gorzko potwierdzają diagnozę dokonaną przez Jana Pawła II. Na naszych oczach odbywa się dramatyczne zmaganie o duszę współczesnego świata i człowieka, w którym nikt, kto wyznaje wiarę w Boga, nie może stać na boku ani pozostawać obojętny.

    Ks. prof. Waldemar Chrostowski

    http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/83473,zmaganie-sie-o-dusze-tego-s...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    81. nieufności i odwołaniu



    Ks. Oko: lekarze wierzący należą do najlepszych. Ateiści chcą ich wyrzucić z pracy

    Ks. Oko: lekarze wierzący należą do najlepszych. Ateiści chcą ich wyrzucić z pracy
    W "Kropce nad i" ks. Dariusz Oko i Andrzej Rozenek (Twój Ruch) o sporze wokół prof. Bogdana Chazana.
    zobacz więcej »
    Ateistyczna nienawiść do katolickich lekarzy godzi się ze śmiercią
    pacjentów - powiedział ks. Dariusz Oko. Duchowny razem z posłem
    Andrzejem Rozenkiem byli dzisiejszymi gośćmi programu "Kropki nad i".
    Ks. Oko dodał, że lekarze wierzący często należą do najlepszych, a w
    panującej obecnie nagonce, postuluje się, żeby właśnie ich wyrzucić.

    Prof. Chazan złamał ustawę, naruszył prawa
    pacjentów i dlatego powinien być zawieszony w swoich obowiązkach, a
    także odejść z funkcji dyrektora szpitala - ocenił Andrzej Rozenek.

    Poseł Twojego Ruchu podkreślił, że lekarz taki jak
    prof. Chazan może pracować w placówkach katolickich, ale nie w świeckich
    i dodał, że dziwi go, że duchowni zajmują się sferami życia, które nie
    powinny być w obszarze ich zainteresowań.

    - Dziwię się, że ludzie w koloratkach zajmują się
    dziedzinami, które nie powinny ich interesować. Ksiądz powinien skupić
    się na swoich wiernych, nauczyć ich, żeby nie kłamali, nie kradli, czy
    też nie mówili tak, jak robi to prof. Pawłowicz - argumentował Rozenek.

    Ksiądz Dariusz Oko pytany, co ma wybrać lekarz,
    który staje przed trudną sytuacją i musi zdecydować czy ratować matkę,
    czy dziecko, nie chciał udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

    - Dobry lekarz powinien starać się uratować matkę i
    dziecko. Wszystko zależy od konkretnego przypadku medycznego - odparł i
    pytał, czy "doskonały lekarz ma zostać usuniętym tylko dlatego, że
    odmówił wykonania »pracy kata«?"

    - Zindoktrynowani przez Kościół lekarze, którzy
    podpisali "Deklarację wiary" mówią, że to Bóg decyduje i to jest
    umywanie przez nich rąk. Zawsze mogą wytłumaczyć, że Bóg tak chciał.
    Albo jest nauka, albo jest wiara, nie ma tu miejsca na dowolność -
    powiedział Rozenek.

    Prowadząca program Monika Olejnik odniosła się
    również do kwestii spektaklu "Golgota Picnic" i towarzyszących mu
    licznych protestów środowisk katolickich.

    - Kościół nie ma prawa decydować o tym, czy dana
    sztuka teatralna jest dobra, czy zła. Według mnie spektakl "Golgota
    Picnic" jest średniej jakości, ale to publiczność powinna zdecydować.
    Granicą każdej sztuki jest prawo i jeśli ono zostało złamane, to droga sądowa to wyjaśni - ocenił poseł Twojego Ruchu.

    W odpowiedzi na słowa polityka, ks. Dariusz Oko powiedział, że to Kościół wskazał katolikom drogę protestu



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    82. RESORTOWA Wójciak bezkarna

    Prokuratura prawdopodobnie umorzy sprawę znieważenia papieża przez szefową poznańskiego Teatru Ósmego Dnia, Ewę Wójciak.

    Po wyborze kard. Jorge Bergoglio na papieża, Ewa Wójciak skomentowała na Facebooku: "No i wybrali ch , który donosił wojskowym na lewicujących księży". Jej wypowiedź szybko wywołała oburzenie znacznej części opinii publicznej, a poznańska prokuratura wszczęła śledztwo ws. publicznego znieważenia głowy obcego państwa, za co grozi kara do trzech lat więzienia.

    W poniedziałek Wójciak została przesłuchana, ale nie jako podejrzana, tylko jako świadek. Dyrektor teatru przekonywała, że jej wpis nie był publiczny, bo choć zamieszczony na Facebooku, to jednak adresowany do grona jej znajomych. Wójciak tłumaczyła się, że nie wiedziała, iż jej profil jest owarty, więc wulgarny komentarz mogli zobaczyć wszyscy. Przekonywała, że jest z pokolenia, które nie zna się na komputerach.

    W prokuraturze Wójciak ponownie przedstawiła swoją krytyczną ocenę kard. Bergoglio. Fakt, że została przesłuchana w charakterze świadka oznacza, że prokuratura nie znalazła podstaw, by zarzucić jej znieważenie papieża.

    Jednak szef poznańskiej prokuratury podkreśla, że dopóki śledztwo nie zostanie umorzone, status Wójciak może jeszcze ulec zmianie. To jednak mało prawdopodobne, bo jak pisze "Wyborcza", wtedy zeznania Wójciak, które złożyła jako świadek, nie mogłyby się stać dowodem w sprawie i trzeba by ponownie wezwać ją do prokuratury.
    http://www.fronda.pl/a/nazwanie-franciszka-chm-bez-kary-ewa-wojciak-bez-...


    Ks. Lemański opuszcza parafię. Dlaczego nie spotkał się z abp. Hoserem? [AKUALIZACJA]

    Zakończyło
    się spotkanie księdza Wojciecha Lemańskiego w warszawsko-praskiej
    kurii. Ustępujący proboszcz z Jasienicy rozmawiał jednak nie z
    arcybiskupem Henrykiem Hoserem, a z kanclerzem .

    Dajemy sobie czas, by strawić materię prawną w pismach z
    Watykanu. Mam nadzieję, że ksiądz arcybiskup Hoser znajdzie miejsce dla
    tego pasterza w tej diecezji
    . Jesteśmy bardzo blisko rozwiązania tej sytuacji. Powróciła zgoda - tłumaczył po spotkaniu rzecznik kurii. Nowym proboszczem w Jasienicy zostanie obecny administrator parafii. Ksiądz Lemański odpowiedział na piśmie arcybiskupowi. Hierarcha musi zapoznać się teraz z tą odpowiedzią - dodaje.

    Najprawdopodobniej ksiądz Lemański odbierze pisma w swojej sprawie z Watykanu i powie, czy zgadza się na
    przeniesienie do innej placówki.

    Zgodnie z decyzją Watykanu ksiądz Wojciech Lemański musi opuścić parafię w Jasienicy. Stolica Apostolska poparła arcybiskupa Henryka Hosera w sporze z proboszczem z Jasienicy.

    Teraz ksiądz Lemański został skierowany do pracy w zakładzie opieki dla dzieci i młodzieży w Zagórzu koło Warszawy. 

  • Ks. Lemański rozmawiał z abp. Hoserem: Możliwa sytuacja, w której wróci zgoda

    - Kuria po raz pierwszy od wielu miesięcy rozpoczęła jakąś formę dialogu - oświadczył po rozmowie ks. Lemański.
    Kluczowe jest to, żeby znaleźć miejsce dla ks. Wojciecha Lemańskiego
    zgodne z tym, jak on postrzega swoją posługę w Kościele i zgodne też z
    interesami diecezji
    - powiedział pełnomocnik ks. Lemańskiego po wizycie w
    kurii warszawsko-praskiej. Jego zdaniem możliwa jest sytuacja, w której
    "powróci zgoda zamiast napięć"

  • Publiczne radio dostało zlecenie na Kościół ?

    Agenda rządowa w postaci tzw. publicznych mediów znowu uderza w Kościół katolicki! Instytucja, która od początku swojego istnienia broni takich wartości jak rodzina, wolność, prawo do własności - jest tak znienawidzona przez rządzących, że ci już nawet nie potrafią kryć się ze swoim zleceniem na nią.

    Tym razem pracownicy reżimowych mediów pro-rządowych zorganizowali pseudo debatę pt. 'Kościół katolicki hamuje rozwój nowoczesnej Polski'. Jak to zwykle bywa na tego typu spotkaniach, zaproszono gości, którzy z góry mieli potwierdzić założoną tezę. Podczas reżyserowanych "debat" o tematyce religijnej, jakie toczą się w post-PRL-u, często uczestniczą duchowni-celebryci, a więc tacy, którzy mają ogromne parcie na szkło, z czym nie koniecznie wiąże się głoszenie Dobrej Nowiny. I choć w Polsce jest tysiące wspaniałych i mądrych księży, to reżim ściąga do swoich propagandowych tub, nieliczną reprezentację właśnie tych duchownych, którzy najwyraźniej mocno się pogubili.

    I tak, w ostatniej "debacie" z cyklu Zdarzenia, zorganizowanej przez Polskie Radio RDC wziął udział o. Tomasz Dostatni. Ten wstydzący się pokazać w habicie dominikanin, w przemówieniu, w którym podobno bronił Kościoła katolickiego, opowiedział żenujący "dowcip" żydowski, którego "bohaterką" była piękna, lecz rozwiązła i nie potrafiąca dochować wierności żona pewnego Żyda. Puentą "dowcipu" było to, że bez względu na sposób prowadzenia się kobiety, jej mąż i tak uznał to małżeństwo za dobry interes. Ojciec Dostatni podsumował opowiedziany "dowcip": „Ja znam kondycję polskiego Kościoła”, po czym zapewniał zebranych, że Kościół to też dobry interes.

    WIĘCEJ na portalu Prawy.pl: http://www.prawy.pl/z-kraju/6217-publiczne-radio-dostalo-zlecenie-na-kos...

    POLECAMY także: Opluwała Polaków i Kościół, teraz promuje ją MSZ

    --
    Biuro Prasowe
    Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83. Szatan z Lemańskim tańcował


    Walka ks. Wojciecha Lemańskiego o zmianę decyzji abp. Henryka
    Hosera dot. jego osoby wcale nie dobiegła końca. Duchowny w dalszym
    ciągu domaga się, by zniesiono, nałożony na niego zakaz wypowiada się w
    mediach. W tej sprawie znów odwołuje się do Watykanu. Pełnomocnik
    Lemańskiego dodaje też, że cały czas nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia
    Stolicy Apostolskiej w sprawach ks. Lemańskego. Inaczej sprawę widzi
    kuria.
    O kolejnym odwołaniu informuje pełnomocnik ks. Wojciecha
    Lemańskiego. "Ksiądz Wojciech Lemański złożył dzisiaj za pośrednictwem
    Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie rekurs do Kongresu Sygnatury
    Apostolskiej wobec dekretu Abpa Henryka Hosera, zakazującego księdzu
    Lemańskiemu występowania w mediach" - czytamy w oświadczeniu.

    Według ks. Lemańskiego, kuria wcale nie
    przekazała mu dokumentów odnoszących się do rekursów; otrzymał tylko
    list kar. Beniamino Stelli, prefekta Kongregacji d. Duchowieństwa.

    "List kardynała Stelli nie zawiera odpowiedzi
    Sygnatury Apostolskiej na rekurs wobec decyzji Abpa Hosera o odwołaniu
    ks.Lemańskiego z urzędu proboszcza w Jasienicy" - głosi oświadczenie.

    Co więcej - jak przekonuje pełnomocnik ks.
    Lemańskiego - list nie zawiera także odpowiedzi Kongregacji
    ds.Duchowieństwa na rekurs wobec decyzji Abpa Hosera o całkowitym
    odsunięciu ks. Lemańskiego od posługi kapłańskiej w Jasienicy. Jak
    dodaje, nie został potwierdzony również zakaz sprawowania przez ks.
    Lemańskiego Mszy Świętej w Jasienicy.

    "Dokument przekazany ks.Lemańskiemu nie zawiera
    żadnego ostatecznego rozstrzygnięcia Stolicy Apostolskiej w sprawach ks.
    Lemańskego" - uważa pełnomocnik ks. Wojciecha Lemańskiego.


    Kuria: ks. Lemański nie podważa decyzji ws. odejścia z Jasienicy

    Inaczej sprawę widzi kuria. - Ksiądz Wojciech
    Lemański nie podważa decyzji dot. jego odejścia z parafii w Jasienicy,
    podjętej przez biskupa diecezji warszawsko-praskiej Henryka Hosera - poinformował rzecznik Kurii Warszawsko-Praskiej Mateusz Dzieduszycki.

    Lemański rozmawiał dziś przez kilka godzin z kanclerzem kurii warszawsko-praskiej Dariuszem Szczepaniukiem.

    Po spotkaniu rzecznik kurii, pytany przez
    dziennikarzy czy Lemański zaakceptował fakt, że został odwołany z
    funkcji proboszcza w Jasienicy, odparł, że "ksiądz nie podważa decyzji
    co do odejścia z parafii w Jasienicy".

    Pod koniec czerwca abp Hoser zdecydował, że
    Lemański będzie kapelanem w Zakładzie Neuropsychiatrycznej Opieki
    Zdrowotnej dla Dzieci i Młodzieży w Zagórzu (Mazowieckie). Ksiądz
    odpowiedział arcybiskupowi na piśmie - poinformował rzecznik kurii; nie
    ujawnił treści pisma.

    - Ksiądz arcybiskup musi się teraz zapoznać z tą
    odpowiedzią - dodał. Potem przedstawi ks. Lemańskiemu decyzję co do jego
    dalszej posługi. Według Dzieduszyckiego, ks. Lemański zadeklarował, że
    się jej podporządkuje.

    - Kluczowe jest to, żeby znaleźć miejsce dla
    księdza Wojciecha Lemańskiego, które będzie zgodne z tym, jak on
    postrzega swoją posługę w Kościele i zgodne też z interesami diecezji, z
    tym, co ksiądz abp Hoser postrzega jako właściwe miejsce dla tego
    kapłana. Myślę, że jesteśmy bardzo blisko tej sytuacji, by powróciła
    zgoda - powiedział Dzieduszycki.

    W październiku zeszłego roku Kongregacja ds.
    Duchowieństwa Stolicy Apostolskiej odrzuciła odwołanie ks. Lemańskiego
    ws. nałożonego na niego zakazu wypowiadania się w mediach. Ks. Lemański
    zapowiedział wówczas kolejne odwołanie do Sygnatury Apostolskiej -
    najwyższej instytucji, do której duchowny mógł się odwołać. Decyzja Watykanu została jednak podtrzymana.

    Odnosząc się do tego, rzecznik kurii powiedział, że
    jest różna interpretacja treści dokumentów, które napłynęły z Watykanu.
    - Dlatego starając się nie napinać tej sytuacji, która i tak jest
    trudna, dajemy sobie czas, żeby strawić tę materię prawną, która jest w
    tych listach i nie budować kolejnych, niepotrzebnych nieporozumień -
    powiedział Dzieduszycki.

    Sam ks. Lemański powiedział dziennikarzom, że
    zapoznał się z dokumentami z Watykanu, dotyczącymi jego osoby. - Nie
    znalazłem tam treści, które jakoby miały się w tych dokumentach
    znajdować. Ten list nie zawiera ostatecznych rozstrzygnięć w mojej
    sprawie - powiedział duchowny.

    Poinformował, że odniesie się do treści tych
    dokumentów po konsultacjach z prawnikiem. Jak mówi, cieszy się, że po
    raz pierwszy od wielu miesięcy kuria rozpoczęła z nim dialog.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. ''Dzieje się coś niedobrego.


    ''Dzieje się coś niedobrego. To kampania przeciw kobietom, wolności artystycznej... ''

    Prof. Sadurski: Nie krytykuję Kościoła. Krytykuję państwo - uległe i słabe


    Nie można mówić o wolności sumienia w przypadku wykonywania obowiązków zawodowych narzuconych przez państwo. Nikt nie ma obowiązku bycia lekarzem. Mamy do czynienia z próbą zmiany prawa przez praktykę. Nie przez decyzję demokratyczną tak jak tak powinno być, tylko praktykę codziennego sabotowania prawa.
    Chciałbym, żeby łabędzi krzyk Kościoła Katolickiego wywołał falę reakcji, która ten Kościół rozerwie na pół i wyniszczy [BLOG]

    Prof. Wojciech Sadurski, konstytucjonalista, autor tekstu "Atak na państwo świeckie". Pisze w nim: Toczy się kampania przeciwko zasadom państwa świeckiego. Ofiarami tej krucjaty są teraz kobiety, ale niedługo będą wszyscy, którzy nie zechcą podporządkować swojego postępowania religijnym doktrynom wyznawanym przez wysokich urzędników.

    "W konstytucji nie wszystko jest zapisane"

    Wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski w Radiu Zet mówił m.in., że nie ma czegoś takiego jak państwo świeckie, ponieważ zapisów o nim nie ma w polskiej konstytucji.

    - Nie wszystkie kategorie, które przyjęliśmy i które obowiązują, muszą być literalnie wymienione w konstytucji - wyjaśniał w TOK FM prof. Wojciech Sadurski. - Konstytucja jest dokumentem prawnym i dosyć krótkim. Jest cały szereg konstrukcji dotyczących bardzo różnych rzeczy, które nie muszą występować jako słowo w konstytucji. Dla mnie to stwierdzenie wiceministra Królikowskiego, że nie mamy państwa świeckiego, dlatego, że konstytucja takiego słowa nie wymienia, jest szokujące. Równie dobrze można powiedzieć, że Polska nie jest państwem pokojowym, bo tego słowa nie ma w konstytucji - wyjaśniał konstytucjonalista w rozmowie z Agatą Kowalską.

    "Królikowski wie, co mówi"

    Jego zdaniem słowa ministra to nie jest przejęzyczenie. - Prof. Królikowski jest człowiekiem bardzo mądrym i zdolnym. Doskonale wie, co mówi, i wie, że konstytucja nie musi zawierać słów "państwo świeckie", po to, aby projekt ustrojowy bezstronności i neutralności państwa wobec religii wyrażał istotę państwa świeckiego. Jemu chodzi o stwarzanie prawnych faktów dokonanych. Nikt otwarcie się temu nie przeciwstawi. A ja uważam, że trzeba to robić. Bo mamy państwo świeckie. Przynajmniej zapisane w konstytucji - mówił Sadurski w TOK FM.

    - Ale gdzie ono się mieści? W samej preambule są dwa odwołania do Boga, odwołanie do chrześcijańskiego dziedzictwa narodu... W pierwszych artykułach nie pojawiają się kwestie światopoglądowe - dopytywała Kowalska.

    - Nie zgadzam się z Pani odczytaniem konstytucji. Trzeba pamiętać o tym, że w preambule padają słowa: "my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga, będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary". Już na samym początku mamy równouprawnienie ludzi wierzących i niewierzących.(...)
    "Królikowski uprawia kuglarstwo słowne"

    Wyjaśnił jednak, że nie chodzi o to, że prawo powinno być dogmatem. - Ale w tym przypadku mamy do czynienia z prawem, które reguluje konflikty między wartościami i uprawnieniami różnych ludzi - mamy lekarzy i mamy kobiety. I to mnie zaszokowało w tym wywiadzie z ministrem Królikowskim, że kobiety nie mają tych uprawnień. Ustawa przewiduje przypadki, kiedy przerwanie ciąży jest dopuszczalne, więc jest uprawnieniem. Nie należy dokonywać kuglarskich sztuczek słownych, mówiąc: nie jest to uprawnienie, a jedynie uchylenie karalności - komentował słowa wiceministra.

    Krucjata ministerstwa

    I ponownie zauważył, że tego typu wypowiedzi i działania wpisują się w pewien trend. - To nie jest pojedynczy epizod. Wpisuje się w kampanię prowadzoną w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości, przy cichej zgodzie ministra i za przyzwoleniem premiera do takiego skokowego zaostrzania i rygoryzacji prawa karnego, jeśli chodzi o sprawy bioetyczne, etyki seksualnej czy reprodukcyjne. Kilka miesięcy temu było głośno o tym, że pod auspicjami resortu powstaje nowy projekt Kodeksu karnego, który kary za usunięcie ciąży nakładałby również na kobiety - przypomniał profesor.

    - Chciałbym, żeby mój artykuł był dzwonem ostrzeżenia, że dzieje się coś bardzo niedobrego. Mamy do czynienia z kampanią nie tylko przeciw kobietom, ale i przeciw wolności artystycznej, o kwestie bioetyczne, o wszystko, na temat czego Kościół ma swoje stanowisko. A państwo jest uległe. Nie krytykuję Kościoła, że chce zmian, bo to prawo każdej organizacji. Krytykuję państwo, które jest słabe. I rękami osób takich jak minister Królikowski dość aktywnie działa na rzecz zmiany prawa w kierunku do dopasowania go do doktryn religijnych.



    Nadchodzi czas, aby się zinstytucjonalizować - piszą zakładający Otwartą Akademię naukowcy i artyści. Przekonują, że Polsce grozi "ideologiczny fanatyzm", któremu państwo nie umie się przeciwstawić.
    Ich manifest to reakcja na szereg ostatnich wydarzeń: protesty wokół sztuki "Golgota Picnic", atak polskich biskupów na gender, a także spór wokół odmowy wykonania aborcji przez warszawskiego ginekologa prof. Bogdana Chazana.

    "Z niepokojem obserwujemy, że państwo polskie nie potrafi się przeciwstawić ideologicznemu fanatyzmowi, który próbuje zawłaszczyć coraz więcej sfer naszego życia prywatnego i publicznego. W naszym kraju wzrasta napięcie, nasila się werbalna, a w skrajnych przypadkach także fizyczna agresja, której miejscem jest nie tylko ulica, lecz także sala uniwersytecka" - czytamy w liście podpisanym przez ponad 200 osób.

    "Reagowaliśmy na to w sposób spontaniczny, podpisując liczne petycje. Sądzimy jednak, że nadchodzi czas, aby zinstytucjonalizować i skoordynować tę krytykę. Dlatego tworzymy Otwartą Akademię i zachęcamy do uczestnictwa w niej wszystkich, którzy podzielają naszą opinię...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. Michniki atakują latem :)))



    - Kościół czekają kolejne lata spadku. Wystarczy pójść na dowolną mszę w niedzielę. Średnia wieku wiernych to ponad 50 lat. Gdzie jest młodzież? Odchodzi coraz szybciej, bo w Kościele nie widzi dla siebie nic atrakcyjnego - mówi prof. Józef Baniak, socjolog religii z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16302833,Socjolog__Ludzie_szukaja_w_Kosciele_...

    LAPY PRECZ OD OJCA GARDY!!!!!

    W milczeniu godzimy się z faktem, że to "nasz człowiek" Merczyński odgrywa pierwszoplanową rolę Ciasteczkowego Cenzora z ulicy Mysiej
    [Michał Danielewski ]
    Wyglądali raczej smutno. Te ich ubrania takie szare. Te ich torby takie poliestrowe. Te brody siwe takie mieli i nieprzystrzyżone. Pożal się Boże, emeryci i renciści omamieni przez księdza proboszcza katolicką propagandą. Zupełnie się na sztuce współczesnej nie znają, a obok współczesnego dramatu to w życiu nawet nie stali. Nie wiedzieli, co z oczami zrobić, gdy rzucaliśmy im w twarz wersy sztuki tak..

    http://wyborcza.pl/duzyformat/1,139524,16290834,Partyzanci_miejscy__Epat...


     SLD proponuje zmiany w klauzuli sumienia. A Twój Ruch chce jej likwidacji. "W sprawie cierpienia nie może być kompromisu"

    Dwie partie mają różne pomysły na to, jak poradzić sobie
    z klauzulą sumienia. Ale myśl przyświeca im jedna: nie dopuścić, aby
    powtarzały się historie jak ta z prof. Chazanem.

    http://wyborcza.pl/1,75478,16303096,SLD_proponuje_zmiany_w_klauzuli_sumienia__A_Twoj_Ruch.html

    Gorąca dyskusja o in vitro i aborcji. Ekspert wychodzi ze studia

    Sprawa prof. Bogdana Chazana, który w środę został odwołany
    przez Hannę Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska dyrektora szpitala im.
    Świętej Rodziny budzi kontrowersje i spore emocje.
    zobacz więcej »

    „Takiej promocji eugeniki i aborcji jeszcze w Polsce nie było”

    Tak perfidnej promocji eugeniki i aborcji jeszcze w Polsce nie było – oceniła Ewa Kowalewska z Human Life International – Polska. Zauważa,
    że atak na prof. Bogdana Chazana za odmowę aborcji bardzo poważnie
    chorego dziecka zbiega się w czasie, gdy rząd ma problem z tzw. aferą
    taśmową.

    Ewa Kowalewska podkreśla, że sytuację pacjentki, która zgłosiła się
    do prof. Bogdana Chazana można ocenić jako wyjątkowo trudną, ale każdy
    człowiek ma prawo do życia – chore dziecko również.

    - W tej chwili wmówiono bardzo wielu ludziom, że to dziecko nie
    ma prawa do życia. Dzisiejsze komentarze mówią, że wreszcie umarło, bo
    przecież i tak powinno umrzeć, ponieważ było tak chore, że trzeba było
    je zabić wcześniej. Skandalem jest to, że tego nie zrobiono. Proszę
    Państwa, życie nie warte życia – jest to slogan używany przez nazistów,
    którzy komory gazowe zainstalowali dla swoich chorych,
    niepełnosprawnych, starszych i dzieci, a dopiero później, kiedy
    społeczeństwo zaczęło się denerwować, przeniesiono je do Auschwitz. Do
    czego dojdziemy, jeżeli nie będziemy się bronić? Zresztą tak, jak jest
    to w tej chwili przedstawiane, to połączone jest z konfrontacją z
    katolikami, a przecież nas jest podobno większość
    –  powiedziała Ewa Kowalewska.

    Do manifestowania poparcia dla prof. Bogdana Chazana zachęca w
    specjalnym oświadczeniu ks. abp Henryk Hoser.Biskup warszawsko-praski
    napisał, że „Kara wymierzona szpitalowi w wysokości 70 tys. zł i
    pozbawienie profesora Chazana stanowiska dyrektora szpitala jest
    etycznie nie do przyjęcia, nieuzasadniona i nieproporcjonalna”.

    Przewodniczący zespołu ekspertów KEP ds. bioetycznych ks. abp Henryk
    Hoser podkreślił, że dziecko w okresie prenatalnym nie przestaje być
    człowiekiem i pacjentem, bez względu na stan zdrowia i bez względu na
    czyjejkolwiek uznaniowe decyzje.

    „Zachęcam Kolegów Lekarzy i ludzi dobrej woli do zamanifestowania
    poparcia ściganemu profesorowi medycyny i do solidarności z nim” –
    czytamy w oświadczeniu.


    Przy każdym sporze światopoglądowym w pewnym momencie pojawia się argument, że "ponad 90 proc." Polaków to katolicy i, koniec końców, powinni mieć w tym kraju coś do powiedzenia. Jak to się stało, że przy takiej znakomitej większości, wciąż cierpią z powodu prawa gnębiącego ich sumienia? Mam pewną kontrowersyjną teorię - "ponad 90 proc. katolików" to mit.

    Prof. Chazan okłamywał opinię publiczną, oszukiwał i dręczył pacjentkę

    I to nie w obronie prawa do klauzuli sumienia, ale w celu uniknięcia
    odpowiedzialności za to, co zrobił. Jeśli środowisko lekarskie nie
    odetnie się od takiej postawy - to czas się bać - pisze EWA SIEDLECKA

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. Fot. wPolityce.pl Z

    Fot. wPolityce.pl

    Fot. wPolityce.pl

    Z recenzji, jakie ukazały się na tylnej okładce nowej książki
    Artura Dmochowskiego „Kościół Wyborczej”, najbardziej przypadł mi do
    gustu opis Jana Pospieszalskiego. „Gazeta Wyborcza nie jest normalną
    gazetą. To instytucja, która realizuje misję”.

    Kolejna instytucja – a było ich od czasów Rewolucji Francuskiej wiele - i jeszcze wiele powstanie. Bo to RF
    wskazała wroga, wytyczyła pole bitwy, określiła limit żądań oraz
    kary dla przeciwników. Wymiana systemów wartości i ateizacja, niszczenie
    tradycyjnych struktur społecznych, liberalizacja obyczajów.

    Od tamtych czasów lewicowy liberalizm zdążył zainfekować Rosję,
    Meksyk, Hiszpanię, Kubę, Chiny, Kambodżę, słowem, pół świata, ale
    zgiełk bitewny trwa. A „Gazeta Wyborcza” odegrała w tym dziele na
    polskim rynku wielką i złowrogą rolę.

    Publikacja Dmochowskiego opowiada o polskim podrozdziale tej
    „historii wielkiej manipulacji”, latach 1989 - 2014, które
    przesunęły na lewo myślenie o państwie, rodzinie i
    kościele. A zarazem historię najbardziej opiniotwórczego w latach 90.
    polskiego dziennika /nakład niemal 500 tys./ do czasów
    dzisiejszych, gdy jej popularność zjechała do 170 tys. egzemplarzy.

    Podczas dyskusji, jaka wywiązała się podczas promocji „Kościoła
    Wyborczej” w Roninie, padły dwie interesujące uwagi. Pierwsza, że
    „ideologia GW mieści się w nurcie post – marksistowskim”, co potwierdzają moje obserwacje z terenu Wielkiej Brytanii.

    Ta formuła lewicowości - zresztą trend światowy – w Anglii pojawiła
    się już w 1997 roku. Szkicując nowy program Labour Party, Tony Blair
    zrezygnował z afiliacji z komunizmem i wskazywania na jego „ojca
    założyciela” Marksa, a zaczął powoływać się na socjalistę –
    utopistę Williama Morrisa.

    W ten sposób europejskie środowiska post-komunistyczna próbują
    zatrzeć kompromitujące ślady z przeszłości, i zdobyć nowego wyborcę. W
    sytuacji, kiedy  nie ma już proletariatu, wojnę podjęły inne środowiska
    - teraz jest to inteligencja lewicowo-liberalna. Dawni idole, Marks,
    Lenin, Trotzky zostali zastąpieni nowymi, jak Morris, a batalia
    przeniosła się z ulic i zakładów pracy do uniwersytetów Ivy Ligue i
    liberalnych studiów telewizyjnych. Lewactwo przebiera się w nowy
    kostium, tym razem bojownika o nową obyczajowość – aborcja, eutanazja,
    prawa mniejszości seksualnych – ale wojna trwa nadal.
    GW w swojej batalii z konserwatystami, z polskim kościołem, stała się częścią tego projektu na wielką, globalną skalę.

    Inną ciekawą uwagą było określenie fenomenu „Kościół Wyborczej” -
    „sektą Wyborczej”. Rzadko które słowo tak dobrze określa sposoby
    działania GW
    ukryte cele, demagogię i fanatyzm, sprzedawania okrągłych
    humanistycznych haseł, za którymi kryje się ich zaprzeczenie. W miejsce
    wolności, równości, braterstwa serwuje się w istocie zniewolenie, brak
    egalitaryzmu i wrogość do tych wszystkich, którzy wyznają inne
    poglądy, a zwłaszcza tych, którzy swych opinii chcą bronić.

    Ma swojego proroka (Adam Michnik), ideologów (Trotzky, Gramsci, Jean –
    Paul Sartre), biblię (Deklarację Praw Człowieka, choć na co dzień
    wystarcza ściąga, polityczna poprawność), świątynie (GW, Tok FM,
    Duży Format), strażników świątynnych (Jarosław Kurski, Paweł Wroński,
    Piotr Pacewicz), kapłanów (księża Adam Boniecki, Czajkowski, biskup
    Pieronek) oraz wierny lud. Niewiele jest w Polsce instytucji tak niebezpiecznych i niszczących „polską duszę” jak GW.
    Jest jak toksyczny rodzic, zresztą  nie-biologiczny, który próbuje, to
    podwyższonym kieszonkowym, to laniem, przeformatować swoje dziecko.

    Najbardziej skuteczna indoktrynacja odbywała się w latach 90., Potem
    powstawało sporo publikacji książkowych jak „Kościół Wyborczej”- w
    międzyczasie sama GW
    została wiele razy przyłapana na kłamstwie i manipulacjach – i teraz ma
    już znacznie trudniejsze zadanie. Ale już na początku zostaliśmy
    wyprowadzeni w pole. GW,
    pierwszy niezależny dziennik w obozie postkomunistycznym, miał być
    emanacją poglądów tej 10-milionowej rzeszy ludzi „S”, której logo długo
    pokazywano na winiecie gazety. Jednak tak się nie stało.
    Nie wiedzieliśmy, że mitem założycielskim GW miała być Deklaracja Praw Człowieka, a nie Konstytucja 3 maja, i że już wtedy GW rozpoczęła swoją dywersyjną robotę. Rychło sama się o tym przekonałam.

    Kiedy latem 1989 roku – jeszcze jako dziennikarka TVP
    – przyniosłam Michnikowi artykuł o polityce kulturalnej na
    Woronicza, ten przeczytał materiał i powiedział: ”Świetnie, pani
    Elżbieto. Tylko za ostro. I po co te nazwiska?” A chodziło o Ninę
    Terentiew, Tadeusza Kraśkę i innych macherów od telewizyjnej kultury.
    Już latem 1989 roku GW doskonale znała swój kurs i wiedziała, w którą stronę zmierza. Także „w temacie Kościół katolicki”.

    I ci samozwańczy „inżynierowie dusz” rozpoczęli swoje dzieło –
    transformowanie polskich umysłów, wykorzenianie, pozbawianie dumy z
    historycznego dorobku, przedkładanie „europejskości” ponad „polskość”,
    ateizm jako racjonalniejszy i nowocześniejszy wybór życiowej drogi,
    szantaż bliżej niesprecyzowaną „nowoczesnością” i „postępem”.
    Deklaracja za deklaracją, artykuł za artykułem. „Utracić wiarę czyli
    zmądrzeć” – pisał Julian Stryjkowski. „Polak nie musi być katolikiem” –
    twierdził drugi. „Świątynie nie dla politykierów” – gromił trzeci,
    sugerując, że kościoły to miejsca przeznaczone do modlitwy, a nie do
    spiskowania – jakby ateista miał jakiekolwiek prawo decydowania o tym
    gdzie powinni się modlić, a gdzie „spiskować” wierni.

    Zgadzam się z Arturem Dmochowskim, że „jednym z najważniejszych zadań
    jakie przedstawił sobie dziennik, było uzyskanie wpływów w obszarze
    religijnym”. Z pewnością. Ale już nie ze zdaniem następnym, że „kościół
    katolicki był zatem z punktu widzenia GW
    najważniejszym konkurentem w walce o rząd dusz Polaków”. Bo, moim
    zdaniem, równie ważne było skompromitowanie i eliminacja partii
    prawicowych (Porozumienie Centrum, KPN,
    Prawo i Sprawiedliwość), ich ideologii oraz liderów. Właśnie jako
    depozytariuszy ideologii konserwatywnej - wartości, tradycji,  w tym
    wspaniałej renesansowej i XVII-wiecznej
    myśli politycznej, którą Europa uznała za swoją, patriotyzmem, religią
    katolicką. Wiara katolicka i konserwatyzm, to był – i nadal jest –
    pakiet, Nie ma jednego bez drugiego. I być może Autor „Kościoła
    Wyborczej” zajmie się w przyszłości relacją – GW  a polski konserwatyzm w ostatnim 25-leciu? Jest o czym pisać.

    Najbardziej typowymi cechami działania GW,
    są jej hipokryzja i załganie. „Owszem, atakujemy Kościół – twierdził
    któryś z szefów działu religijnego – ale po to, żeby go bronić”. To tak,
    jakby powiedzieć dziecku: owszem, biję cię regularnie i
    codziennie, ale po to, abyś wyrósł na dobrego człowieka. Albo
    dysydentowi – zamykam cię w więzieniu dla twojego dobra, tylko dlatego,
    żebyś miał czas  na przemyślenie i zmianę swoich poglądów.

    Bo GW atakuje
    Kościół, aby go atakować, a w rezultacie zniszczyć. Od razu dodajmy –
    kościół katolicki, bo nad innymi – buddyzmem, hinduizmem, islamem, nawet
    animizmem – rozciągnęła parasol ochronny. Podobnie jak nad różnymi
    wariactwami New Age sir George’a Trevelyana czy gnostycyzmem.

    Bardzo ciekawe jest śledzenie w książce wszystkich tych wiraży, od
    czołobitności przed wartościami chrześcijańskimi i hierarchami na
    początku do chuligańskich dziennikarskich wybryków zaraz potem. A tytuły
    kolejnych rozdziałów pokazują chronologię tej 25-letniej kampanii.
    „Wiek niewinności”, „Dwa karmele”, „Wróg z Watykanu”, „Projekt gender,
    czyli nie tylko o seksie” i „Homo – tabu?”. Nawoływano więc do
    „otwarcia się” kościoła i wprowadzania zmian – wyświęcanie kobiet na
    diakonów, księży gejów na biskupów – które
    zniszczyły kościół anglikański.

    Zarzucano, iż katoliccy hierarchowie mają kłopoty z demokracją, że
    się nie lustrują – choć próby lustracji przyjmowane były niechętnie, że
    odchodzą wierni, tropiono najmniejsze ślady pedofilii, chroniąc
    zarazem pedofilów ze swojej paczki.

    Kwestionowano wynoszenie świętych na ołtarze („Koniec z fabryką
    świętych”), dobrze wiedząc jak ważne są role model, świadectwa życia,
    zwłaszcza dla ludzi młodych. Zamartwiano się „kłopotami z celibatem”,
    brakiem kobiet w hierarchii, nagłaśniano każdy „bunt wiernych”, choćby
    była to indiańska wioska w wysokich Andach, licząca 9 osób, oraz sprawę
    irlandzkiego księdza – pedofila sprzed 30 lat. Demaskowano „ciemne
    sprawki” ojca Rydzyka, brzydkie sugestie padały w stronę ks.
    Chrostowskiego, Sławoja Leszka Głódzia czy abp Hosera.

    A przecież na początku, w maju 1989 roku GW poprosiła o poświęcenie swojego ówczesnego lokalu! A na łamach GW
    dostrzec można było sygnały przyjaźni z Kościołem. Nie była to jednak
    przyjaźń, lecz „mądrość etapu”. Bo niedługo potem rozpoczęła się
    regularna wojna, która trwa do dziś.

    Po prostu w jakimś momencie prorok Michnik obwieścił, iż „autorytet kościoła katolickiego i Jana Pawła II zostały zmarnowane, bo stały się stroną w konflikcie o polityczny kształt polskiego państwa”. I to było i jest sedno konfliktu. GW - wzorem Guardiana w Wielkiej Brytanii, L’Humanite we Francji i
    Unity we Włoszech, zabrała się do likwidacji „polskich zaszłości”,
    które zagrażały prawdom objawionym Rewolucji Francuskiej, zresztą
    bazowymi dla wszystkich późniejszych krwawych przewrotów.

    Państwo miało być ateistyczne, wiara – prywatną sprawą obywatela,
    praktykowanie ograniczone do świątyni, sztuka religijna –
    zatrzaśnięta na głucho w muzeach. Aby się tak stało, trzeba ją było wyśmiać i zohydzić, co czyni się to do dziś – patrz choćby: „Golgota Picnic”.

    Wojna cywilizacyjna między wspólnym europejskim dorobkiem ostatnich
    2500 lat  a szalonymi projektami inżynierów dusz Oświecenia – trwa. Z
    greckiej demokracji pozostała jej karykatura – prawa mniejszości,
    trwają próby wyeliminowania najważniejszego  z trzech elementów
    bazowych – chrześcijaństwa.

    O tym wszystkim, na przykładzie GW
    opowiada „Kościół Wyborczej” Artura Dmochowskiego. To odważna, dobrze
    zdokumentowana, potrzebna publikacja. Choć nie zazdroszczę
    dokumentacji, żmudna robota średniowiecznego czeladnika – sieroty. Ale
    było warto. A potem może „GW a partie konserwatywne w Polsce”?

    Komentarz ukazał się na portalu SDP.PL.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. o roczny urlop od Boga - podpisane - Diabeł w ornacie

    Ks. Lemański prosi o urlop. Abp Hoser odmawia. Media ujawniają LIST

    Ks. Lemański prosi o urlop. Abp Hoser odmawia. Media ujawniają LIST

    Zamierzam ten rok poświęcić studiom o judaizmie, Holokauście i
    perspektywach dialogu chrześcijańsko-żydowskiego w polskich realiach -
    pisze ks. Wojciech Lemański w ujawnionym przez media liście do abpa
    Henryka Hosera. Lemański poprosił, z uwagi na stan swojego zdrowia, o
    urlop kapłański.

    Na początku listu opublikowanego w całości przez onet.pl Lemański przyznaje, że od trzech lat nie pisał do abpa Hosera.

    - Zdecydowałem się dziś napisać do mojego Biskupa jeszcze raz. Może ostatni - pisze były proboszcz z Jasienicy.

    Dalej pisze w liście o swoich żalach i swoim stanie zdrowia. Ks. Lemański podkreśla, że przebacza arcybiskupowi to, co miał on powiedzieć podczas
    rozmowy w styczniu 2011 roku - hierarcha miał pytać Lemańskiego o to,
    czy jest on obrzezany (Hoser temu zaprzecza).

    Wylicza wszystkie kary, które go ze strony abp. Hosera spotkały i podkreśla, że każdej z tych decyzji się podporządkował. Pisze o odebraniu mu prawa do nauczania w jasienickiej
    szkole, zakazie wypowiedzi medialnych, odebranie urzędu proboszcza.

    Proszę wskazać choćby jedną swoją decyzję, której się nie
    podporządkowałem, okazując tym samym Księdzu Biskupowi nieposłuszeństwo
    - prosi w liście Lemański.

    Ujawniona korespondencja duchownych to wymiana listów z 3 i 11 lipca tego roku. Pierwszy list napisał ks. Lemański. 

    W
    tym liście ksiądz żali się, że ostatnie wydarzenia odbiły się na jego
    zdrowiu, dlatego chciałby prosić o udzielenie mu kapłańskiego rocznego urlopu.

    Te lata, a zwłaszcza ostatnich kilkanaście miesięcy, pozostawiły we mnie bolesny ślad. Odbiły się one również na stanie mojego zdrowia.
    W związku z tym zwracam się do mojego biskupa z prośbą o udzielenie mi
    kapłańskiego urlopu - "roku szabatowego". W odpowiedzi na publiczne
    deklaracje ks. biskupa zamierzam ten rok poświecić studiom o judaizmie,
    Holokauście i perspektywach dialogu chrześcijańsko-żydowskiego w
    polskich realiach. Mam nadzieję, że w tym czasie zapadną również
    watykańskie rozstrzygnięcia w sprawach dotyczących mojej osoby. Ks.
    biskup dobrze wie, że wbrew oświadczeniom rzecznika kurii przekazany mi
    ze Stolicy Apostolskiej list takich rozstrzygnięć nie zawiera - czytamy

    Abp Hoser w
    odpowiedzi na list skierował księdza z Jasienicy do diecezjalnego
    duszpasterza służby zdrowia w celu omówienia nowych obowiązków.
    Informacji o stanie zdrowia Lemańskiego nie skomentował. 

    (Polecam)
    zamieszkać w Domu Księży Emerytów w Otwocku - napisał abp. Hoser i
    wyraził przy tym nadzieję, że posługa kapelana wśród chorych przyniesie
    "wiele dobrych owoców zarówno dzieciom i młodzieży, jak i również księdzu". - Na nowe zadania z serca błogosławię - zakończył abp warszawsko-praski.

    Wcześniej Stolica Apostolska potwierdziła dekret, na mocy którego abp Hoser usunął
    księdza Lemańskiego z urzędu proboszcza Jasienicy. Zaznaczono, że
    usunięty proboszcz nie ma prawa wykonywać żadnych funkcji
    proboszczowskich ani mieszkać i przebywać na plebanii.

    Ksiądz
    Lemański został usunięty z Jasienicy za brak szacunku i posłuszeństwa
    biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w kwestiach
    bioetycznych. Nie chciał jednak opuścić plebanii. Część parafian,
    podburzana przez byłego proboszcza, otwarcie kontestowała decyzję abpa
    Hosera w jego sprawie.

    W połowie kwietnia abp Henryk Hoser zdecydował o zamknięciu kościoła w Jasienicy w obawie przed profanacją Najświętszego Sakramentu.

    27 lipca w parafii w Jasienicy ma zostać odprawiona pierwsza po
    zamknięciu kościoła msza św. Będzie jej przewodniczył arcybiskup Hoser.
    Razem z nim będzie się modlił administrator parafii, ksiądz Krzysztof
    Kozera, który zostanie wówczas nowym proboszczem.

    http://m.tokfm.pl/Tokfm/1,110218,16338673,Znamy_korespondencje_ks__Leman...

    Ujawniono listy ks. Lemańskiego i abp. Hosera. "Przebaczam, choć będzie trudno"

    Ujaw­nio­no listy ks. Woj­ciech Le­mań­skie­go do
    abp. Hen­ry­ka Ho­se­ra (z 3 lipca) i od­po­wiedź (z 11 lipca). Były
    pro­boszcz Ja­sie­ni­cy pisał do hie­rar­chy, że mu prze­ba­czył, "choć
    nie­ste­ty trud­no bę­dzie za­po­mnieć tamte py­ta­nia (o ob­rze­za­nie -
    przyp. red.)".
    Po­pro­sił - z uwagi na stan swo­je­go zdro­wia - o
    urlop ka­płań­ski ("roku sza­ba­to­we­go"). Ar­cy­bi­skup od­mó­wił. Ks.
    Le­mań­ski de­kla­ro­wał jed­nak, że po­dej­mie się misji ka­pe­la­na w
    za­kła­dzie m.​in. dla osób cho­rych psy­chicz­nie.


    - czytamy w jednym z pierwszych zdań.





    Skierowanie do domu emerytów, ale nie na emeryturę

    I jesz­cze jedna ważna in­for­ma­cja od hie­rar­chy
    dla ks. Le­mań­skie­go: - (Po­le­cam) za­miesz­kać w Domu Księ­ży
    Eme­ry­tów w Otwoc­ku.

    Abp wy­ra­ził przy tym na­dzie­ję, że po­słu­ga
    ka­pe­la­na wśród cho­rych przy­nie­sie "wiele do­brych owo­ców
    za­rów­no dzie­ciom i mło­dzie­ży, jak i rów­nież księ­dzu". - Na nowe
    za­da­nia z serca bło­go­sła­wię - za­koń­czył abp war­szaw­sko-pra­ski.

    Ma­te­usz Dzie­du­szyc­ki: - Ks. abp czuje się
    zo­bo­wią­za­ny, aby zna­leźć księ­dzu miej­sce po­by­tu. To nie jest
    ode­sła­nie na eme­ry­tu­rę, ale wska­za­nie miej­sca, w któ­rym ks.
    Le­mań­ski może miesz­kać.

    Na ko­niec roz­mo­wy z One­tem rzecz­nik kurii
    za­pew­nia: - De­cy­zja ar­cy­bi­sku­pa jest pod­ję­ta z tro­ską o
    czło­wie­ka, ale też bez ule­ga­nia pro­po­zy­cjom, które w
    ro­zu­mie­niu ar­cy­bi­sku­pa nie są zgod­ne z do­brem ani ks.
    Le­mań­skie­go, ani die­ce­zji.

    A dla­cze­go hie­rar­cha od­po­wie­dział tak
    skrom­nie? Dla­cze­go nie od­niósł się do licz­nych kwe­stii
    po­ru­szo­nych w li­ście ks. Le­mań­skie­go? - Nie przez przy­pa­dek.
    Wcho­dzić w dia­log wy­pa­da na pew­nym po­zio­mie - mówi
    Dzie­du­szyc­ki.


    http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ujawniono-listy-ks-lemanskiego-i-abp-hosera-przebaczam-choc-bedzie-trudno/nyg4m

    "Życzylibyśmy takiego proboszcza w każdej parafii"


    Po
    homilii nowy proboszcz złożył przyrzeczenia, m.in. posłuszeństwa wobec
    swojego biskupa, a także, że będzie się starał troszczyć o dobro
    wszystkich parafian.

    Na zakończenie mszy ks. Kozera powiedział,
    że "świątynia w Jasienicy rozbrzmiała w tę niedzielę radością i Bożą
    chwałą". - Poczułem się dziś jak w dniu swoich prymicji, gdyż
    doświadczyłem wiele życzliwości i zrozumienia - mówił. - Jestem dla was i
    pośród was i uczyńmy wszystko, żeby mówiono i pisano o naszej parafii
    dobrze - apelował.

    Wezwał parafian do wspólnego budowania na miarę
    możliwości "jedności i przebaczenia". Dodał, że nie ma dwóch parafii w
    Jasienicy - "jest tylko jedna". Słowa proboszcza wierni przyjęli
    brawami.

    Po mszy św. arcybiskup Hoser w rozmowie z dziennikarzami
    powiedział, że jest zadowolony z atmosfery, jaka panowała podczas tej
    uroczystości. Pytany, czy to oznacza, że w parafii jasienickiej nastąpi
    pojednanie, przyznał, że "na pewno nie od razu, gdyż jest to proces".

    Parafianie
    pozytywnie wypowiadali się o nowym proboszczu. - Życzylibyśmy takiego
    proboszcza każdej parafii - powiedziała jedna z kobiet.

    Zwolennicy księdza Lemańskiego na znak protestu nie weszli do kościoła, tylko siedzieli przed świątynią.


    Wierni brawami przywitali ks. Kozerę. Kościół w Jasienicy znów otwarty




    – To nowy rozdział w historii kościoła w Jasienicy. Dzisiejsza celebracja ma wyjątkowy charakter, a...


    Arcybiskup Hoser wręczył księdzu Kozerze klucze tuż przed pierwszą mszą
    świętą po ponownym otwarciu jasienickiego kościoła. – Proszę, abyś
    otwierał tę świątynię wszystkim, którzy czczą i szukają Boga. Niech
    stanowi centrum życia parafialnego – mówił abp Hoser.


    Nowy proboszcz w Jasienicy: nie będzie moim celem porównywać się do ks. Lemańskiego

    Nowy proboszcz w Jasienicy: nie będzie moim celem porównywać się do ks. Lemańskiego
    Abp Hoser na nowo otworzył miejscowy kościół.
    zobacz więcej »



    • Ks. Lemański na Woodstocku: Biskupi muszą wymrzeć
      Ks. Lemański na Woodstocku: Biskupi muszą wymrzeć

    • Kościół jest niechętny Przystankowi Woodstock z zazdrości. Owsiakowi
      udaje się to, co im się nie udaje od lat. Jezus przyjąłby zaproszenie
      na Woodstock - mówił na początku swojego wystąpienia ks.Lemański.

      Jak podaje TOK FM ks. Wojciech Lemański mimo zakazu występowania
      w mediach, przemówił w trakcie Przystanku Woodstock. Lemański mówił
      m.in. na temat Kościoła, hipokryzji i biskupów.
      - Przemiany
      w Kościele zależą od was - powiedział do zebranych na Przystanku
      Woodstock ks. Lemański. -To wy w najbliższych latach kształtować
      będziecie oblicze Kościoła. W rodzinie bywa różnie, ale nie przestaje
      się w niej być. Są w Kościele ludzie różni, jedni chcieliby oblężoną
      twierdzę, i im nie można władzy oddać, są tacy, którzy zgadzają się
      na wszystko i są też tacy, którzy chcą rodzinę uzdrowić. Czeka ciężkie
      zadanie, zadanie na całe życie. To wy wniesiecie energię i nową jakość.
      Biskupi się nie zmienią. Powiem brzydko. Muszą wymrzeć - mówił w trakcie
      swojego wystąpienia duchowny.
      Dodał, że nie należy oczekiwać od Kościoła,
      że ten sam się zmieni. - Jeśli będziecie się tego domagali, jeśli
      będziecie wychodzili z Kościoła, kiedy ksiądz zamiast Ewangelii opowiada
      banialuki o polityce, czy medycynie, to następnym razem powstrzyma się
      takich od tematów - przekonywał ks. Lemański.
      Ks. Lemański
      poruszył także kwestię posłuszeństwa w strukturach Kościoła.
      - Z posłuszeństwem jest złożona sytuacja. Do Soboru Watykańskiego II
      mówiło się o ślepym posłuszeństwie. Teraz posłuszeństwo w Kościele jest
      posłuszeństwem w granicach prawa. Jest różnica między posłuszeństwem
      a głupotą. Jeśli ksiądz biskup mówi, że nie mogę uczyć dzieci, być
      proboszczem w Jasienicy, to ja się z tym nie zgadzam, ale słucham.
      Nie uważam się za kapłana, który łamie zasadę posłuszeństwa. Decyzjom
      mojego biskupa się poddałem, choć uważam je za niesprawiedliwe - odniósł
      się do swojego sporu z abp. Henrykiem Hoserem.
      Jeden
      z zebranych zapytał się, dlaczego duchowny pojawił się na Woodstocku,
      pomimo zakazu wypowiadania się w mediach. - Nie mam zakazu wyjazdu
      na Woodstock. Gdyby biskup wiedział, że mnie zaprosicie, to by pewnie
      zakazał – odpowiedział mu ks. Lemański.



    "Skandaliczne wypowiedzi" ks. Lemańskiego na Woodstocku. Będzie reakcja episkopatu


    Słowa ks. Lemańskiego wymagają
    weryfikacji, ale jest tam wiele stwierdzeń, obok których (o ile są
    prawdziwe) ciężko przejść obojętnie. Rozmawiałem już z abp. Hoserem i
    wiem, że zabierze on głos w tej sprawie, ale najpierw porozmawia z samym
    ks. Lemańskim - poinformował rzecznik prasowy diecezji
    warszawsko-praskiej, podaje Fronda.pl. A chodzi o wystąpienie ks.
    Lemańskiego w ramach spotkań na Woodstocku.

    Ks. Lemański spotkał się dziś z młodymi
    ludźmi w ramach Akademii Sztuk Przepięknych na tegorocznym Woodstocku. -
    Nie mam zakazu wyjazdu na Woodstock. Gdyby biskup wiedział, że mnie
    zaprosicie, to by pewnie zakazał... - żartował ks. Lemański w czasie
    spotkania. W czasie rozmów z woodstockowiczami ks. Lemański mówił m.in. o
    Kościele, wartościach i hipokryzji.

    "Obok tych stwierdzeń ciężko przejść obojętnie"


    Wiele jego wypowiedzi o stanie Kościoła, jego hermetyczności i
    apodyktycznych biskupach spotkało się z entuzjastyczną reakcją
    publiczności. Kościół zareagował z mniejszą życzliwością. Jak podaje
    Fronda, abp Hoser zapowiedział już, że zamierza spotkać się ks.
    Lemańskim ws. jego "skandalicznych wypowiedzi", następnie ma publicznie
    zabrać głos w tej sprawie.Na razie do słów ks. Lemańskiego odniósł się rzecznik prasowy diecezji
    warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki. "Jest tam wiele stwierdzeń,
    obok których (o ile są prawdziwe) ciężko przejść obojętnie" - ocenił
    rzecznik. Słowa o koniecznej wymianie pokoleń w Kościele Dzieduszycki
    uznał po prostu za "skandal". Wzburzyły go też wypowiedzi ks.
    Lemańskiego, według którego dziś głos Kościoła w Polsce to głos ludzi
    sfrustrowanych, tracących władzę. - Z tego typu komentarzy właściwie
    można by się chyba tylko pośmiać. Takie uwagi świadczą o tym, że ktoś,
    kto je wypowiada, traci kontakt z rzeczywistością - mówił Dzieduszycki.

    O czym jeszcze mówił ks. Lemański? [CYTATY Z ASP] >>


    Przypomnijmy, że zakaz wypowiedzi w mediach nałożył na księdza
    Lemańskiego właśnie abp Henryk Hoser i to już w zeszłym roku. Zdaniem
    hierarchy ks. Lemański naruszał nauczanie Kościoła w kwestiach bioetyki,
    m.in. in vitro.

    Ks. Lemański: Jezus przyjąłby od Jurka zaproszenie na Woodstock
    video

    ------------------------------------------

    Oto "skandaliczne wypowiedzi" z Woodstock. Kogo obrażają? [POSŁUCHAJ]

    Oto "skandaliczne wypowiedzi" z Woodstock. Kogo obrażają? [POSŁUCHAJ]

    Jerzy
    Owsiak apeluje o wysłuchanie całego zapisu rozmowy z ks. Lemańskim. Czy
    rzeczywiście słowa księdza wymagają interwencji arcybiskupa Hosera?


    Po awanturze jaka wybuchła wokół ks.
    Wojciecha Lemańskiego po jego wypowiedziach na tegorocznym przystanku
    Woodstock Jurek Owsiak apeluje o wysłuchanie całego zapisu rozmowy. Jest
    ona dostępna na portalu Tokfm.pl. Radio Tok FM jest patronem medialnym
    Akademii Sztuk Przepięknych tegorocznego festiwalu. 

    - Słowa ks. Lemańskiego wymagają weryfikacji,
    ale jest tam wiele stwierdzeń, obok których (o ile są prawdziwe) ciężko
    przejść obojętnie. Rozmawiałem już z abp. Hoserem i wiem, że zabierze
    on głos w tej sprawie, najpierw porozmawia z samym ks. Lemańskim -poinformował rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej.A chodzi o wystąpienie ks. Lemańskiego w ramach spotkań na Woodstocku
    . Choć słowa, które wzbudziły najwięcej kontrowersji, były cytatem z
    dawnego nauczyciela ks. Lemańskiego (dziś jednego z biskupów).

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. sztuka i nieznalscy

    Poeta z tych gratulacji nie był zadowolony. Wręcz przeciwnie, wściekł się, bo od dawna publicznie zapowiadał, ze nominacji do NIKE nie chce. Upust złości dał na Facebooku:

    Skończy
    się to tak, że będę musiał wykupić reklamę w TVP, TVN i wszystkich
    innych Polsatach, w której oświadczę, że naprawdę nie chcę Nagrody NIKE.
    Albo billboardy. Wtedy może dotrze. Wszyscy wiedzą, że Dawid Podsiadło
    esemesuje za darmo, bo jest to na billboardach. Wszyscy wiedzą, jakie
    orzeszki preferuje Michał Rusinek. Wszyscy wiedzą o rozstaniu Agaty
    Passent z Kuczokiem Wojciechem, bo było o tym na Pudelku. A władza nie
    dość, że nie czyta książek, to jeszcze ślepa i głucha jest w ogóle na
    słowo pisane. Nasuwa się jedno jeszcze pytanie, czy Adam Michnik wie o
    tym, że nie chcę NIKE?

    Literacka nagroda NIKE jest
    od lat kojarzona z konkretnym środowiskiem. Świetlicki - tak jak kiedyś
    nie chciał paszportu "Polityki" - tak teraz się buntuje przeciwko
    decyzjom kapituły NIKE.

    Nie podoba mi się tok rozumowania
    narzucany przez "Gazetę Wyborczą" W łazience leżą stare "Wyborcze", w
    których czytam, że ci, którzy dzisiaj dla "Gazety" nie są dobrzy, kiedyś
    byli cacy. Nie jestem z tych, którzy codziennie muszą kupić "Gazetę",
    żeby wiedzieć, kto w Polsce jest dobry, a kto zły. Do Nike już mnie
    nominować nie będą
    - mówił w jednym z wywiadów.

    To
    Świetlicki podpisał się też pod listem protestacyjny przeciwko
    wytoczeniu kojarzonemu z prawicą Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi
    procesu przez Agorę i Adama Michnika.


    Instalacja "prosty przyrząd do czynienia znaku krzyża". Urząd odpowiada Pismem Św.


    Instalacja "prosty przyrząd do czynienia znaku krzyża". Urząd odpowiada Pismem Św.

    Chce postawić w Lublinie
    "Prosty przyrząd do czynienia znaku krzyża", inaczej zwany "Trenerem
    osobistym". To wykonana ze stali instalacja o wysokości człowieka.
    Wyposażona jest w suwak, którym można wykonywać na niej różne ruchy.
    Jedną z opcji jest znak krzyża. Instalacja jest częścią projektu
    Pracownia Sztuki Zaangażowanej Społecznie "Rewiry". Organizatorzy
    proponują cztery lokalizacje: w Ogrodzie Saskim, na placu Litewskim,
    przy ul. Królewskiej i przed Centrum Kultury, czyli przy ul. Peowiaków.

    W 2012 r. instalacja tego artysty stanęła w Jeleniej Górze w ramach
    "Silesia Art Biennale". Było to "Hi Honey" - ażurowa struktura do
    podnoszenia prawej i opuszczania lewej ręki. Tomasz Opania opowiada, że w
    latach 20. Jelenia Góra była kurortem dla Niemców, którzy przyjeżdżali
    tu na wakacje. Nazizm, który wówczas się rodził, musiał prawdopodobnie
    pojawiać się też i tu. - "Hi Honey" umożliwiała podniesienie prawej ręki
    tak, by wykonać prosty gest powitania, który jest pozytywnie odbierany.
    Ale tę rękę można też było niebezpiecznie usztywnić, co mogło nasunąć
    skojarzenia z hajlowaniem. Ale ruch był zakamuflowany, nieoczywisty -
    dodaje Tomasz Opania.

    To uprzywilejowana pozycja sprawiła, że
    religia - w swoich założeniach oparta na miłości bliźniego - ustąpiła
    miejsca instytucji ferującej wyroki, ziejącej jadem, nienawiścią i
    zemstą - mówi w "Newsweeku" prof. Wiktor Osiatyński.

    - Powinniśmy konkordat wypowiedzieć - mówi w "Newsweeku" prof. Wiktor Osiatyński. - Zgadzam się z prof. Janem Hartmanem, który mówi, że Polska
    wolna od konkordatu byłaby państwem cieplejszym i przyjaźniejszym.
    Kościół stałby się zwykłym podmiotem życia publicznego, a nie
    uprzywilejowaną w państwie i prawie instytucją. To uprzywilejowana
    pozycja sprawiła, że religia - w swoich założeniach oparta na miłości
    bliźniego - ustąpiła miejsca instytucji ferującej wyroki, ziejącej
    jadem, nienawiścią i zemstą - uważa Osiatyński.

    Konkordat zaszkodził


    Jego zdaniem skutki przyjęcia konkordatu widać dopiero po
    latach. - Najbardziej w przypadku ofiar pedofilii. Uznanie, że Kościół
    nie jest zobowiązany do zgłaszania przestępstw natury moralnej organom
    ścigania, bo ma swoje procedury, było karygodnym błędem - mówi w
    wywiadzie prof. Osiatyński.Jego zdaniem jedyną partią, która konkordat mogłaby wypowiedzieć, jest
    Kongres Nowej Prawicy. - Ale słabe to pocieszenie, bo oznacza wybór
    między oszołomstwem a państwem fundamentalistycznym - stwierdza
    Osiatyński.

    Uważa, że jesteśmy na drodze do tego, by
    Polska stała się państwem wyznaniowym. - Klauzula sumienia została
    wykorzystana przez episkopat oraz część środowisk prawicowych jako oręż w
    wojnie o stworzenie w Polsce państwa wyznaniowego, w którym prawo
    państwowe jest podporządkowane prawu bożemu, rozumianemu jako nakazy
    Kościoła katolickiego. Jeśli Trybunał Konstytucyjny rozszerzy klauzulę
    sumienia na inne zawody, sądy zaczną orzekać wyroki o obrazę uczuć
    religijnych, jeśli administracja publiczna będzie odwoływać spektakle,
    bo nie podobają się hierarchom, to już po nas - mówi rozmówca
    "Newsweeka".

    Msze dziękczynne za duszę gen. Jaruzelskiego


    Panuje powszechna opinia, że dzisiejsza pozycja Kościoła w
    Polsce to "nagroda" za to, że wspierał on pierwszy postsolidarnościowy
    rząd. - Każda poranna msza powinna być odprawiana za duszę generała
    Jaruzelskiego, który - wprowadzając stan wojenny i zakazując
    działalności wszystkich instytucji i organizacji - zostawił tylko
    Kościół. Tym samym wepchnął do niego Polaków. Od 13 grudnia wszystko
    mogło odbywać się tylko w kościele - stwierdza Osiatyński.


    - Problem pojawia się wtedy, kiedy Kościół dostaje od państwa zielone
    światło do subiektywizowania prawa. Wszędzie tam, gdzie wchodzi w grę
    ludzkie życie i wolność wyboru, musi być jasno określone, co wolno, a
    czego nie - w przeciwnym razie silniejsi narzucą swoją wolę słabszym.
    Tak właśnie zaczyna dziać się w Polsce - stwierdza Osiatyński i dodaje: -
    W zderzeniu z fundamentalizmem trzeba być jak on stanowczym. Trzeba
    uznać, że rachunek III RP wobec Kościoła został spłacony.

    Cały wywiad w najnowszym wydaniu "Newsweeka".

    Abp Gądecki: "Neutralność światopoglądowa"? W Konstytucji jej nie ma

    "Zasada neutralności światopoglądowej państwa pozornie brzmi bardzo
    przekonująco. Ma jednak poważną wadę: jest niemożliwa do spełnienia.
    Stanowi pustą deklarację" - napisał przewodniczący Episkopatu abp
    Stanisław Gądecki w odpowiedzi na słowa minister edukacji Joanny
    Kluzik-Rostkowskiej dotyczące deklaracji wiary nauczycieli.

    Kluzik-Rostkowska przekonywała, że nauczyciel jest przede wszystkim
    zobowiązany do realizowania podstawy programowej, a szkoła musi być
    neutralna światopoglądowo. - Nie może unikać pewnych tematów, bo mu
    nie pasują. A deklaracja sumienia zakłada, że będzie uczył tylko tego,
    czego chce. Dlatego każdy rodzic ma prawo rozliczyć nauczyciela, a jeśli
    będzie zaniepokojony treściami niezgodnymi z podstawą programową, może
    zgłosić się ze swoim niepokojem do wojewody - mówiła minister.

    Abp Gądecki podkreślił, że w Konstytucji
    nie istnieje coś takiego jak "neutralność światopoglądowa". "Mówi ona
    natomiast o bezstronności religijnej i światopoglądowej władzy
    publicznej i państwowej. W myśl tego przepisu organy administracji
    państwowej mają być bezstronne wobec światopoglądu nauczycieli, rodziców
    i dzieci, a więc nie mogą narzucać im własnego światopoglądu”
    - zaznaczył duchowny.

    W ocenie arcybiskupa Gądeckiego
    zachowanie neutralności państwa jest jedynie pustą deklaracją. "Władze
    publiczne nie mogą bowiem uchylać się od zajmowania stanowiska
    w sprawach o fundamentalnym znaczeniu. Gdyby w sprawach nauczania
    religii Państwo miało być rzeczywiście bezstronne, to nie powinno się
    tymi sprawami w ogóle zajmować (np. zakazywać czy nakazywać czegokolwiek
    w tym zakresie)" - stwierdził.

    "Jeżeli państwo obejmuje
    ochroną prawną cały proces ludzkiego życia albo legalizuje przerywanie
    tego życia w arbitralnie określanym przez siebie momencie, sytuacji
    ekonomicznej czy zdrowotnej lub pozostawia osobom trzecim decyzję
    o życiu innych, to nie można nazywać tego bezstronnością prawodawcy"
    - tłumaczył abp Gądecki.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. Ksiądz Lemański będzie


  • Ksiądz Lemański będzie zawieszony? Kuria: Jego postępowanie spotka się z
  • Występ na Przystanku Woodstock może drogo kosztować ks. Wojciecha Lemańskiego. Już w piątek jego wypowiedzi krytykował rzecznik abp Henryk Hoser. Dziś kuria wydała oświadczenie, w której zapowiada zdecydowaną reakcję. Może to oznaczać nawet suspensę.
    Na stronie kurii pojawiło się takie oświadczenie podpisane przez jej rzecznika Mateusza Dzieduszyckiego.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16420712,Ksiadz_Lemanski_bedzie_zawieszony__K...

    Rzecznik abp. Henryka Hosera, Mateusz Dzieduszycki, podkreślił, że
    wypowiedzi ks. Lemańskiego znamy jedynie fragmentarycznie z mediów.
    Gdyby jednak te cytowane słowa były prawdziwe, to "należałoby je uznać
    za absurdalne”.

    W dniu dzisiejszym, na stronie Kurii Warszawsko-Praskiej opublikowany został komunikat dot, sprawy ks. Lemańskiego.

     
    Pełna treść komunikatu:
     
    Komunikat Rzecznika Prasowego Diecezji Warszawsko-Praskiej
    3 sierpnia 2014 r.

    Warszawa, 3.08. 2014 r.

    Doniesienia prasowe prezentujące wystąpienie księdza Wojciecha
    Lemańskiego na organizowanym przez pana Jerzego Owsiaka Przystanku
    Woodstock przynoszą zaskakujące informacje. Jeśli miałoby okazać się
    prawdą, że ksiądz Wojciech Lemański mówił tam młodzieży o tym, że
    „biskupi muszą wymrzeć”, że namawiał młodych do wychodzenia z kościołów
    na znak protestu w trakcie Mszy Świętej, jeśli potwierdzą się inne
    skandalizujące wypowiedzi, które wedle doniesień prasowych miały tam
    paść, to postępowanie takie – niegodne kapłana Kościoła Katolickiego –
    spotka się ze zdecydowaną reakcją i konsekwencjami. Przed podjęciem
    decyzji sprawa ta zostanie najpierw wyjaśniona i zweryfikowana.

    Rzecznik Prasowy Diecezji Warszawsko-Praskiej

    Mateusz Dzieduszycki


    Dzisiaj w Loży Prasowej TVN24 u Małgorzaty Łaszcz funkcjonariusze  talibanu lewaków, żydokomuny  uświęcali ks.Lemańskiego, a Sewek Blumsztajn przytakiwał Lemańskiemu, że takich byle jakich biskupów, którzy mają wymrzeć, mianował Jan Paweł II, więc trzeba czekać aż wymrą, a wtedy tacy Lemańscy zrobia nam z Kościoła taki Kościół Otwarty, jak  kościół Michnika.


    W niedzielę wystąpią: Daniel Passent – Polityka, Piotr Skwieciński - W
    sieci, Michał Szułdrzyński – Rzeczpospolita, Seweryn Blumsztajn - Gazeta
    Wyborcza

    http://www.tvn24.pl/loza-prasowa,25,m


    Trzynaście przykazań tajnego wroga zrealizowane z sukcesem.



    http://wpolityce.pl/polityka/207736-trzynascie-przykazan-tajnego-wroga-z...

    Zamiast bezsensownie debatować nad tym czy Powstańcy
    powinni chwycić za broń czy czekać aż zostaną bestialsko wymordowani
    przez sowietów i Niemców,
    czas się wreszcie obudzić. Dywagacje nad oczywistościami są teraz
    bardziej nieznośne niż tępa ślepota na zagrożenie, które dławi nas coraz
    mocniej. Jesteśmy w ogniu wojny. Choćbyśmy zalewali ten fakt kpiną,
    głupotą czy pophistoryczną colą, tajna wojna dobiega końca.

    Antyklerykalne brednie ks. Lemańskiego na Woodstocku, deptanie
    ludzkich sumień, sankcje karne za uczciwość i niezłomność, coraz większa
    ignorancja nieudolnej i pewnej siebie władzy, programowa profanacja
    świętości, bezgraniczna manipulacja medialna, mnożenie tematów
    zastępczych – wszystko to pokazuje, że nadchodzi kres. Lada moment
    nastanie chwila, w której nie będzie już odwrotu. Rozpisany przed laty scenariusz wojny ideologicznej, właśnie się dopełnia.
    O tym jak przebiega, dokąd zmierza, jak rozpoznać jego etapy i w jaki
    sposób odwrócić jego przebieg, piszę szczegółowo w książce „Pułapka gender. Karły kontra orły, czyli wojna cywilizacji”. Wersję skondensowaną można przeczytać w jednym z moich wcześniejszych komentarzy. Po
    czym rozpoznać, że kilkunastoletni etap demoralizacji dobiegł końca i
    przystąpiono do realizacji kolejnych? Po tym, że kapłan z własnej woli
    występuje przeciwko Kościołowi i neguje jego nauczanie. Takie postawy
    kilku księży-celebrytów obserwujemy od lat. To, co wyczynia ostatnio ks.
    Lemański dowodzi, że dotarliśmy do fazy głębokiego kryzysu, w której
    agenci i pożyteczni idioci idą na całość.

    CZYTAJ WIĘCEJ:
    Drugie dno afery podsłuchowej. Sowiecka strategia „wojny bez walki”
    dobiega końca. Państwo nie działa, podziałów nie sposób zasypać, a
    naród ma dosyć degrengolady. Kiedy wkroczy polityczny zbawca?

    Główna linia walki od dawna przebiega poza militarnym frontem.
    Działania muszą oczywiście przebiegać tak, aby społeczeństwo nie
    zdołało się zorientować, że jest obiektem „przewrotu ideologicznego”.
    Metody zaczerpnięte z mistrzowskiej sztuki wojny sprzed 2,5
    tysięcy lat i skrojone na miarę współczesności są wyjątkowo skuteczne.
    Zasada generała Sun Tsu – zdobyć wszystko bez zniszczenia czegokolwiek –
    stała się tajną bronią Sowietów, którą czterdzieści lat temu zaczęli
    podbijać Stany. Vladimir Volkoff w „Montażu” przekuł chińską sztukę wojny, wykorzystywaną przez KGB, na przykazania sowieckich agentów. Jak realizowane są dziś? Sprawdźmy:

    1. Podawaj w wątpliwość dobro. Sprawa prof.
    Chazana, w której uczciwość, służbę, oddanie i profesjonalizm ukazywane
    są jako haniebne działanie na szkodę pacjentki, rozegrana została
    doskonale według tego przykazania. Groźby o zwalnianiu lekarzy i
    nauczycieli, którzy podpiszą deklarację wiary to już etap schyłkowy.

    2. Kompromituj przywódców. Afera podsłuchowa jest czubkiem góry lodowej. Odsłoniła skorumpowany mechanizm działania sitwy, która dawno pomyliła interes narodowy z interesem własnej rodziny.

    3. Wstrząśnij ich wiarą. Nie bez powodu
    coraz aktywniej działają pseudochrześcijańskie organizacje, które sieją
    zamęt w Kościele i rozbijają jego jedność. Wpisuje się w to idealnie
    działanie niektórych „katolików” i duchownych. Inni, udając katolików,
    działają na korzyść zupełnie innej strony, której celem jest walka z
    Kościołem.
    CZYTAJ TAKŻE:
    „Ty nie jesteś już więcej Hanna, ty jesteś Józef”. Jaki „Duch” oświeca
    Gronkiewicz-Waltz? Dlaczego posłusznie wykonuje
    polecenia lewaków i liberałów?

    4. Posługuj się ludźmi złymi. Lista byłaby zbyt długa, żeby ją tu zamieścić więc niech każdy zrobi własną w pamięci.

    5. Dezorganizuj działalność władz. Czy jesteśmy w stanie wskazać choć JEDNĄ, konstruktywną decyzję polityczną, która służyłaby realnemu dobru wspólnemu zostałaby przeprowadzona w głosowaniu sejmowym?

    6. Siej niezgodę między obywatelami. „Sekta smoleńska” kontra zwolennicy MAK-u,
    oszołomy kontra „młodzi wykształceni z wielkich miast”, mohery kontra
    postępowi zwolennicy ks. Lemańskiego, Kościół łagiewnicki kontra
    toruński, faszyści Kaczyńskiego kontra czekolado-orłowcy Komorowskiego…
    Jest tego znacznie więcej.

    7. Podżegaj młodych przeciwko starym. Stary
    Kaczyński kontra żywiołowy Tusk, starzy biskupi, którzy – jak
    twierdzi ks. Lemański – „muszą wymrzeć” kontra krzepki i
    nowoczesny ks. Lemański czy o. Gużyński…

    8. Drwij z tradycji. Jeśli historia, to
    tylko w przekazie bezideowej papki, reszta to faszystowska martyrologia.
    Powstanie Warszawskie też ma być zapamiętane jako obłęd młodych
    narwańców, który doprowadził do zbędnej ofiary 200-tysięcy ludzi i
    zrównania miasta z ziemią.

    9. Zakłócaj aprowizację. Zamykanie kopalń,
    przedsiębiorstw, wyprzedawanie własnych zasobów, blokowanie sprzedaży
    embargami, dobijanie rolnictwa, narzucanie limitów produkcyjnych…
    Wszystkie te elementy zostały już wdrożone z powodzeniem.

    10. Rozpowszechniaj zmysłową muzykę. Zmysłową i ogłupiającą, promuj ją woodstockach, przyciągaj młodych i wrzucaj ich zdezelowane mózgi w wirówkę „autorytetów”.

    11. Sprzyjaj rozwiązłości. Edukacja
    seksualna, promocja homoseksualizmu, rozerotyzowanie przekazu
    medialnego, skupianie ciekawości dzieci i młodzieży na sferze
    seksualnej… Długo by wyliczać.

    12. Nie żałuj pieniędzy. Wystarczy
    porównać ile pieniędzy z państwowej kiesy idzie na promocję lewackich
    przedsięwzięć kulturalnych, publicystycznych i pseudoedukacyjnych.

    13. Zbieraj informacje. Polskie służby
    specjalne zaalarmowały przed tygodniem polskich parlamentarzystów, że
    rosyjskie służby zwiększyły działania swoich agentów, którzy
    prześwietlają wszystkie sektory państwa – od mediów poprzez biznes i
    energetykę, aż po wojskowość.

    Czy jesteśmy w stanie wskazać choć jeden punkt, który nie zostałby w Polsce
    doprowadzony do końca? Wzmożone działania dezinformacyjne i wiele
    innych czynników, które wymieniłam na początku, pokazują że wkroczyliśmy
    już w trzeci z czterech etapów „wojny bez walki”.
    Mamy już za
    sobą kilkunastoletni etap demoralizacji, pięcioletni etap
    destabilizacji i przeżywamy zaplanowany na czas 2-6 miesięcy etap
    kryzysu. Tomas Schuman (Jurij Bezmienow), który w latach 80. – po
    wcześniejszym porzuceniu służby w wysokich strukturach KGB
    - ujawnił Amerykanom tę sowiecką strategię, podkreślał, że jest to czas
    uaktywniania uśpionych agentów. Zostają przywódcami grup, zajmują
    wpływowe stanowiska, są osobami publicznymi, celebrytami,
    ekspertami, a w fazie kryzysu aktywnie włączają się w proces polityczny,
    często goszcząc w mediach. To także czas wzmożonej aktywności
    homoseksualistów, którzy nagle odkrywają potrzebę coming out’u. Ich
    działania wzmacniane są przez ruchy feministyczne. Wszyscy razem podsycają atmosferę walki i podziałów, rozpętują nagonki i zamieszki.

    Jeżeli trzy etapy przewrotu zostały przeprowadzone
    poprawnie, w fazie kryzysu obywatele nie są już zdolni do samodzielnego
    myślenia i gotowi są przyjąć każdą papkę ideologiczną.

    Społeczeństwo jest już tak zmęczone nieudolnością władzy, rozdrażnione i
    wycieńczone ciągłymi konfliktami i walką, że pragnie przyjścia silnego
    przywódcy, który stanie wreszcie u sterów władzy i zaprowadzi ład.
    Spragnieni ulgi, wypatrują politycznego zbawcy – nowej, nieznanej
    wcześniej twarzy, która obieca całkowite zmiany społeczno-polityczne.
    W ten sposób ma zostać wprowadzony etap czwarty – normalizacja. Sowiecki
    scenariusz przewiduje, że pod pozorem przyniesienia ulgi i ładu,
    przyniesie nowe porządki – takie, na jakie naród nigdy
    wcześniej by się nie zgodził….

    Historia zatoczyła koło. W 70. rocznicę Powstania
    Warszawskiego znaleźliśmy się w miejscu, w którym byli wówczas
    Powstańcy, choć oczywiście trudno porównywać grozę tamtych dni do
    naszego dziś. Inne narzędzia, inny charakter wojny, inne cele. Wspólne
    jest jednak pragnienie wolności i konieczność podjęcia walki.
    Oczywiście nie za karabiny mamy chwytać.
    Pola oporu to
    dezinformacja, laicyzacja, atak na wolność słowa i wyznania,
    respektowanie praw konstytucyjnych, nieuczciwość i kompromitacja władzy,
    brak poszanowania dla Kościoła i narodowej tożsamości. Bezmienow w
    „Liście do Ameryki” prosił obywateli USA o przebudzenie. Mimo, że napisał go w latach 80., jego przesłanie jest dziś dla Polaków wyjątkowo aktualne.

    Cała ta sytuacja podobna jest do domu, w którym właściciele
    składują materiały wybuchowe. Jeśli przeciwnik chce go zniszczyć, nie
    musi używać siły. Wystarczy, że zaprószy w jego sąsiedztwie ogień i
    zaczeka, aż wiatr zawieje we właściwym kierunku. W międzyczasie będzie
    podrzucać właścicielom domu jakieś genialne idee, o które będą się
    spierać, odwracając tym samym ich uwagę od pożaru.
    Ochrona
    środowiska, wyzwolenie homoseksualistów, emancypacja zwierząt
    domowych czy inne bezkrytyczne dysputy odwracają uwagę Amerykanów od
    rzeczywistego zagrożenia. Mądrzy ludzie zauważyliby ogień i wynieśliby materiały wybuchowe, ZANIM dom zapłonie. Użyteczni idioci będą się spierać dalej o to, czy niepłacenie strażakom jest konstytucyjne, albo o to,
    które z małżonków, w świetle równouprawnienia i podziału obowiązków
    domowych, powinno wynieść materiały łatwopalne z domu. Spory te będą trwać do czasu, aż nastąpi eksplozja i rozwieje ich osłabione mózgi po całej okolicy.

    Czas wynieść materiały łatwopalne z niezajętej ogniem części domu. Wybiła godzina „W”. Powstanie trwa!



    autor:

    Marzena Nykiel

    Diecezja reaguje na słowa ks. Lemańskiego na Przystanku Woodstock. Odsuną go od czynności kapłańskich?

    Diecezja reaguje na słowa ks. Lemańskiego na Przystanku Woodstock. Odsuną go od czynności kapłańskich?

    Ksiądz Wojciech Lemański nie może dyspensować się od
    nauczania Kościoła i zaprzeczać swojemu powołaniu - powiedział w
    niedzielę...
    czytaj dalej »


    „Niech hierarchowie kościelni spuszczą z bicepsów trochę pary”




    – Ani jedno słowo księdza Wojciecha Lemańskiego na Przystanku Woodstock nie występowało przeciw... 

  • Drugie przykazanie Jezusa

    - Biskupi się nie zmienią, muszą wymrzeć - powiedział
    ks. Lemański na Przystanku Woodstock. Prawda, ale nie cała. Nie powolne
    wymieranie jest...

    Jacek Żakowski, Tygodnik "Polityka"

  • Biskupi się nie zmienią, muszą wymrzeć - powiedział ks. Lemański na Przystanku Woodstock. Prawda, ale nie cała. Nie powolne wymieranie jest istotą problemu, lecz radykalizacja żywych i pytanie, kto zajmie ich miejsce. Nic nie wskazuje na to, by czekała nas zmiana na lepsze.
    Nie dlatego, że wśród biskupów jest wielu integrystów, fundamentalistów i wyznawców plemiennego pogaństwa napędzanego nienawiścią do bliźnich, ale dlatego, że polski Episkopat - łącznie z tzw...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16423482,Drugie_przykazanie_Jezusa.html

    Kara dla ks. Lemańskiego za słowa, że "pokolenie hierarchów musi wymrzeć"? Decyzje "tak szybko, jak to możliwe"

    Kara dla ks. Lemańskiego za słowa, że "pokolenie hierarchów musi wymrzeć"? Decyzje "tak szybko, jak to możliwe"

    Przedstawiciele kurii warszawsko-praskiej w najbliższych dniach
    chcą spotkać się z księdzem Wojciechem Lemańskim. To reakcja na...
    czytaj dalej »


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. Lemański szoł


    Bortnowska: ludzie czekają na takie słowa jak te ks. Lemańskiego »
    Teolog Halina Bortnowska skomentowała w TVP Info wystąpienie ks. Lemańskiego na Woodstocku.

    To, co powiedział, nie jest raczej w jego interesie. Ale była to
    wypowiedź szczera i potrzebna. Strategia mówienia twardej prawdy jest
    niewygodna, ale ludzie na to czekają – tak teolog Halina Bortnowska
    komentowała zamieszanie wokół słów ks. Wojciecha Lemańskiego na
    Przystanku Woodstock.

    – W tym, co powiedział, nie ma języka
    miłości. On miał szansę, by wyjść na prostą, ale jej nie wykorzystał –
    ripostował ks. Józef Kloch , rzecznik episkopatu Polski.



  • Szostkiewicz: Ks. Lemański nie zasługuje na żadne kary. Przypomnijmy sobie, jak upokarzała go władza kościelna

    "Jeśli komuś słowa ks. Lemańskiego wydają się za grube..."

    Wczoraj ks. Lemańskiego skrytykował Błażej Strzelczyk z "Tygodnika Powszechnego". "Ks. Lemański mógł o pewnych zagadnieniach mówić w sposób bardziej dyplomatyczny" - napisał na swoim blogu.


    "Jeśli komuś słowa ks. Lemańskiego wydają się za grube czy
    niesprawiedliwe, niech spokojnie przeczyta lub posłucha, co powiedział. I
    przypomni sobie, jak Lemańskiego upokarzała władza kościelna" -
    kontruje Szostkiewicz.

    Zdaniem publicysty duchowny "nie
    zasługuje na żadne kary". "Przynajmniej w Kościele Franciszka. A czy w
    Kościele abp. Hosera, to się wkrótce okaże. Obawiam się, że akurat ten
    Kościół nie skorzysta z okazji, by na ten temat nie zabierać głosu. U
    nas często milczy wtedy, gdy powinien mówić, a mówi, gdy powinien
    milczeć" - kwituje publicysta "Polityki".

    Cały wpis przeczytasz w serwisie Polityka.pl >>>

  • Bortnowska: ludzie czekają na takie słowa jak te ks. Lemańskiego






    – To, co powiedział, nie jest raczej w jego interesie. Ale była to wypowiedź szczera i potrzebna....


    „Może ks. Lemański chce się przypodobać ludziom”






    – Albo ks. Lemański nie czytał Ewangelii, albo jej nie zrozumiał. Jest też trzecia możliwość,...


    "Ks. Lemański mówił do młodzieży zbuntowanej. To nie było spotkanie kółka różańcowego"

    "Ks. Lemański mówił do młodzieży zbuntowanej. To nie było spotkanie kółka różańcowego"

    - To nie było spotkanie kółka różańcowego, ale z
    młodzieżą zbuntowaną. Młodzieżą, która odrzuca instytucje. Zarówno
    kościelną,...
    czytaj dalej »

    To nie było spotkanie
    kółka różańcowego, ale z młodzieżą zbuntowaną. Młodzieżą, która odrzuca
    instytucje. Zarówno kościelną, jak i państwową - komentował w programie
    "Tak jest" w TVN24 ostatnie wypowiedzi ks. Lemańskiego teolog Jarosław
    Makowski. Jego poglądu nie podziela rzecznik kurii warszawsko-praskiej,
    dla którego język jakim posługiwał się duchowny był dyskwalifikujący. -
    To nie powinien być język nienawiści - podkreślał Mateusz Dzieduszycki.

    - Czy nasi biskupi się zmienią?
    Prawdopodobnie nie. Jeden z biskupów, który był moim profesorem w
    seminarium, kiedy mówiliśmy, że nie podoba nam się skostnienie Kościoła,
    (...) powiedział: to pokolenie musi wymrzeć. Brzydkie słowa, ale oni
    się już nie zmienią - mówił ks. Wojciech Lemański podczas spotkania z
    uczestnikami XX Przystanku Woodstock.

    Do wypowiedzi krytycznie
    zdążył się już odnieść przełożony byłego proboszcza z Jasienicy abp
    Henryk Hoser. - Ksiądz Wojciech Lemański nie może dyspensować się od
    nauczania Kościoła i zaprzeczać swojemu powołaniu - powiedział.

    "Ks. Lemański testuje abp. Hosera. A ten wykazuje nadludzką cierpliwość"

    "Ks. Lemański testuje abp. Hosera. A ten wykazuje nadludzką cierpliwość"

    - Nie kreowałbym tego wydarzenia na konflikt wewnątrz
    Kościoła w Polsce. Jest to problem, do którego rozwiązania ks.
    Lemański...
    czytaj dalej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

    Lemański jak tzw. ksiądz-patriota z głębokiej komuny 2014-08-05

    Moja wczorajsza wypowiedź w "Faktach po faktach" w TVN24 r. Suwak trzeba ustawić na 18. minutę.

    http://faktypofaktach.tvn24.pl/drzewiecki-o-billboardach-pis-trzeba-nie-...
    Aby każdy z Internautów mógł sam się przekonać, czy porównanie Lemańskiego do "księży-patriotów" z czasów komuny jest trafne, czy nie, zamieszczam link do relacji filmowej ze zjazdu "kleru postępowego", który odbył się w 1950 r. w Warszawie. Warto przesłuchać niektóre wypowiedzi owych duchownych i porównać je wypowiedzią o potrzebie "wymarcia biskupów".

    http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=en/node/6164

    O sprawie napisał także portal Wpolityce

    http://wpolityce.pl/kosciol/207936-celnie-ks-isakowicz-zaleski-o-wypowie...


    Nie będzie suspensy dla ks. Lemańskiego

    Biskup nie znalazł żadnych sformułowań, które można byłoby uznać za niewłaściwe, obraźliwe.

    Złożyłem wikariuszowi generalnemu, bp. Markowi Solarczykowi obszerną
    relację z obecności na Przystanku Woodstock. Można podsumować ją jednym
    zdaniem: cieszę się, że tam byłem, myślę, że większość moich intencji i
    zamiarów w kontakcie z ludźmi, którzy mnie tam zaprosili, dało się
    zrealizować - relacjonował dziennikarzom po wyjściu ze spotkania ks.
    Lemański.



    Przyznał, że "być może podczas spotkania padło jedno czy drugie słowo,
    które warto byłoby lepiej przemyśleć, być może w jednej czy drugiej
    wypowiedzi jakiegoś słowa zabrakło". - Było moim zamiarem pojawić się
    tam jako katolicki kapłan, zaangażowany w życie Kościoła, w dialog
    chrześcijańsko-żydowski i wydaje mi się, że zwłaszcza pytania tych
    młodych wskazywały na to, że tak tę moją obecność odczytywano - dodał
    duchowny.



    Jego przekaz jednak trafił bardzo szybko do szerszego kręgu odbiorców
    niż uczestnicy Woodstocku, więc "mogło się niektórym wydawać, że chcę
    powiedzieć co innego, niż mówiłem, i jeśli ktoś moimi sformułowaniami
    poczuł się dotknięty czy urażony, to przepraszam, natomiast nie było
    moim zamiarem komukolwiek sprawić przykrość czy krzywdę" - powiedział
    ks. Lemański.



    Wyznał też, że szczególnie cieszy się ze swojej kapłańskiej posługi na
    Przystanku Woodstock, bo były osoby, które po jego wystąpieniu prosiły o
    spowiedź. Wskazuje to na to, że trafił w dobre miejsce, bo był nie
    tylko osobą odpowiadającą na pytania, ale także kapłanem, który może
    pojednać z Bogiem.



    Jeżeli chodzi o posługę w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w
    Zagórzu, to przyjął tę nominację jako nowe powołanie, wezwanie, na pewno
    trudne, ale bardzo potrzebne, dlatego będzie się starał, zgodnie z
    zaleceniami pracujących tam lekarzy, poznać specyfikę 15 oddziałów, z
    których się ono składa i na tyle, ile będzie potrafił, będzie służył
    swoim słowem i posługą sakramentalną. Przygotowanie księdza do
    efektywnej pracy w Centrum potrwa kilka miesięcy.



    Ks. Lemański poinformował także, że jednym z wątków rozmowy z abp.
    Hoserem było jego zaangażowanie w dialog chrześcijańsko-żydowski. -
    Wydaje mi się, że trafnie odebrałem reakcję ks. Arcybiskupa, że
    zaakceptował moją działalność na tym polu. Prosił przy tym żebym
    częściej go informował o moich poczynaniach w tej dziedzinie - mówił
    duchowny. Dodał, że jest ogrom tej pracy, więc na pewno wystarczy mu jej
    do końca życia.



    Na końcu tematem rozmowy była parafia w Jasienicy. Abp Hoser - według
    relacji ks. Lemańskiego - wyraził zgodę na jego udział w liturgiach
    obrzędowych: ślubach i pogrzebach, a także w obchodach w najbliższą
    sobotę 110-lecia Straży Pożarnej w Jasienicy za zgodą miejscowego
    proboszcza i przy jego udziale.



    Rzecznik diecezji warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki dodał, iż
    zakończone spotkanie jest dowodem, że jesteśmy w żywym Kościele, że
    miłosierdzie jest tym, co króluje w Kościele. - Nie można sobie
    wyobrazić lepszego zakończenia niż to dzisiejsze. Bardzo się cieszę, że
    ks. Wojciech Lemański będzie realizował się jako kapłan w Zagórzu i na
    polu dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. - To nowy początek.



    Na pytanie, czy wycofuje się ze słów, jakie padły na Przystanku
    Woodstock, ks. Lemański odpowiedział, że się z żadnych słów nie
    wycofuje. Jego zdaniem część medialnej burzy, która nastąpiła po jego
    wystąpieniu na Przystanku Woodstock, jest efektem pracy dziennikarzy,
    którzy komentowali komentarze, a potem komentowano ich komentarze, była
    to więc "taka samonakręcająca się spirala". Natomiast gdy z bp.
    Solarczykiem analizowali ponad 80-minutowe nagranie ze spotkania z
    młodzieżą, okazało się, że biskup nie znalazł żadnych sformułowań, które
    można byłoby uznać za niewłaściwe, obraźliwe, niezgodne z nauczaniem
    Kościoła.



    - To było wystąpienie do młodych ludzi, którzy byli na Przystanku
    Woodstock. Inaczej przemawia się do kleryków w seminarium, inaczej do
    teologów na sympozjum, inaczej do młodych ludzi na Przystanku Woodstock -
    stwierdził ks. Lemański. Podkreślił, że jego przekaz był skrótowy,
    natomiast nie miał na celu zaimponowania tym ludziom czy złagodzenia
    nauczania Kościoła. - Oni wiedzą, że ja przed przyjściem do nich byłem
    na Mszy św. a po tym spotkaniu wyspowiadałem wiernych. Oni wiedzą, że
    nie zamierzam przestać być księdzem i nie zamierzam wyrzec się
    jakiegokolwiek elementu nauczania Kościoła
    - dodał duchowny.



    Jego zdaniem niektóre ze sformułowań były sprowokowane pytaniami, które
    do niego skierowano pod wpływem emocji, jakie tam panowały. - Jak ktoś
    przerywa oklaskami to trudno dokończyć zdanie, które być może powinno
    mieć dalszy ciąg - wyjaśnił kapłan.




    Mateusz Dzieduszycki przypomniał, że to, iż ks. Lemański obecnie
    występuje przed mediami nie oznacza, że przestał obowiązywać go zakaz,
    nałożony przez abp Hosera. - To wyjątek, który może jest dobrym znakiem
    na przyszłość, ale na razie formalnie nic nie zmienia - stwierdził
    rzecznik Kurii warszawsko-praskiej.



    Michał Wilgocki


    Po wypowiedziach ks. Lemańskiego na Woodstocku jego przeciwnicy zacierali ręce. Suspensa dla niepokornego kapłana wisiała w powietrzu. Wszyscy oczekiwali, że po wtorkowym spotkaniu z przełożonymi zostanie zawieszony, założy włosiennicę i uda się na klęczkach w pokutną pielgrzymkę, by błagać o zadośćuczynienie za bluźnierstwa, które wygadywał. Tymczasem...
    "Powinniśmy jako katolicy pokazać naszą dezaprobatę..

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16433850,Przelozeni_ks__Lemanskiego_wyznaja__...

  • Hartman do ks. Lemańskiego: Zrzuć sutannę. Zwykły ksiądz jest śmieciem

    "Jak Pan widzi, Kościół katolicki jest instytucją upadłą" - pisze do ks. Wojciecha Lemańskiego prof. Jan Hartman.

  • "Jak Pan widzi, Kościół katolicki jest instytucją upadłą" - pisze do ks. Wojciecha Lemańskiego prof. Jan Hartman. I apeluje: "Niech Pan do nas wraca! Wraca, mówię, bo tak naprawdę należy Pan do nas. Czekamy na Pana!"
    "Czy będzie Pan tkwić w stanie duchownym na złość biskupom, którzy marzą tylko o tym, aby pan odszedł? Będąc dojrzałym mężczyzną, chce się Pan bawić w podchody z Hoserem, z którym zresztą i tak Pan nie wygra? To dziecinny, niepotrzebny upór. Skoro Pana tam nie chcą, skoro Pana wciąż poniżają i szykanują, to po co w tym tkwić...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16434509,Hartman_do_Lemanskiego__Niech_pan_zr...

  • Problem z Lemańskim

    Kościół ma ogromny problem z ks. Wojciechem Lemańskim.
    To duchowny, który posiada "3 w", czyli wiarę, wiedzę i wielką
    wrażliwość.

    Magdalena Środa

  • Rozkminić Boga. Co się wydaje: majowy "Znak", letnia "Więź"

    Fundamentalną rzeczą wydaje mi się obraz Boga, który
    jest - jak z uporem twierdzi papież Franciszek - nieskończonym
    Miłosierdziem. Żeby zatem...

    Jan Turnau Gazeta Wyborcza

  • Pojednanie arcybiskupa z niepokornym księdzem prawie odwołane, czyli ks. Lemański i dwie frakcje w kurii warszawsko-praskiej

    Kuria warszawsko-praska w ciągu jednego dnia zmieniła
    stanowisko wobec ks. Wojciecha Lemańskiego. We wtorek było radosne
    pojednanie i...

    Dominika Wielowieyska



  • Jak kuria ociepla wizerunek abpa Hosera (i psuje swój)

    - Tylko przez jedną noc przełożeni ks. Lemańskiego byli wyznawcami
    "magisterium Czerskiej". Kuria niezmiennie wyznaje jednak "magisterium
    Frondy" - pisze MICHAŁ WILGOCKI.


  • Droga sutanna 

    Na etaty dla
    księży i zakonnic budżet państwa wydaje rocznie ok. 700 mln zł. Bo to
    nie tylko katecheci czy kapelani Ordynariatu Polowego WP – duchowni są
    zatrudnieni w policji, straży pożarnej, BOR, resorcie finansów czy
    szpitalach, pisze „Gazeta Wyborcza”.





    Prawnik o publikacji "GW": wstęp krucjaty o antyreligijną zmianę konstytucji

    fot. wPolityce.pl

    „Tekst o finansowaniu katechetów i
    kapelanów z budżetu państwa to kolejny przykład na wybiórcze traktowanie
    tematu przez ‘Gazetę Wyborczą’.”

  • Tekst o finansowaniu katechetów i kapelanów z budżetu państwa może oznaczać początek krucjaty o zmianę Konstytucji RP w dotychczasowym kształcie

    — powiedział mec. Krzysztof Wąsowski.

    Prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego skomentował dzisiejszą
    publikację „Gazety Wyborczej”, w której autorzy wypominają, że z budżetu
    państwa co roku przeznacza się 700 mln na pensje dla katechetów,
    kapelanów służb mundurowych i więziennictwa.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Wybiórcza rzetelność: „GW” o 300 mln zł zawyżyła nakłady na katechetów i kapelanów

    Mec. Wąsowski przypomniał, że prawo do katechezy w szkole, kapelanów w wojsku czy więziennictwie jest prawem obywatelskim.

    W świetle Konstytucji RP
    jest to realizacja jednego z podstawowych praw, wiążących się z
    wolnością i prawem do wyznawania swojej religii. Ponieważ wszyscy
    obywatele żyją we wspólnym państwie i płacą podatki, katolik nie widzi nic zdrożnego w tym, żeby państwo partycypowało w tzw. serwisie usług edukacyjnych, duchowych i in. w takich instytucjach jak służba zdrowia, wojsko czy szkoła.

    Zdaniem prawnika „GW” uruchamia typowy temat zastępczy, z którym trudno polemizować.
    Rodzi się jednak pytanie, dlaczego Wyborcza nie stara się skreślić całą
    panoramę zjawisk, związanych z tematem, dlaczego pisze tylko o
    wydatkach na pensje dla katolików, a pomija inne wyznania i nie podaje,
    jaki jest udział innych wyznań w całości wydatków.

    Mec. Wąsowski przypomniał, że naruszenie Konstytucji i gwarancji
    konstytucyjnych miałoby miejsce tylko wtedy, gdyby wyłącznie katolicy
    mieli swoich kapelanów, zaś nie mieli ich wyznawcy innych religii.

    To kolejny przykład na wybiórcze traktowanie tematu przez „Gazetę Wyborczą”

    — stwierdził prawnik.

    Tu nie ma zarzutu, że to jest nielegalne, tylko że suma jest wielka. A
    przecież z podatków katolików finansuje się także działania
    przedstawicieli innych wyznań, a także ludzi niewierzących. Zaś podana
    przez autorów suma 700 mln zł na pensje (niezależnie od tego, czy ma
    pokrycie w faktach) jest prostą konsekwencją
    realizowania praw konstytucyjnych

    — stwierdził mec, Wąsowski.

    I dodał:

    Ponieważ w tekście nie zarzuca się łamania Konstytucji, należy
    przypuszczać, że taki artykuł jest wstępem do krucjaty, prowadzonej
    przez „GW” o zmianę Konstytucji.

    KAI/JKUB

  • http://wpolityce.pl/kosciol/208353-prawnik-o-publikacji-gw-wstep-krucjaty-o-antyreligijna-zmiane-konstytucji
  • Kościół dostaje setki milionów od państwa? "Wierni powinni sami płacić za wiarę"

    Kościół dostaje setki milionów od państwa? "Wierni powinni sami płacić za wiarę"

    Na etaty dla księży i zakonnic budżet państwa wydaje rocznie ok.
    700 mln zł - napisała dzisiaj „Gazeta Wyborcza”. Duchowni są...
    czytaj dalej »

    Nie ma zgody między rządem a Kościołem. Księża chcą jeszcze 1,5 mld złotych

    2 mld zł rocznie trafia z budżetu państwa do Kościoła. A biskupi wciąż wyciągają ręce po 62 tys. hektarów ziemi.

    Zgodnie
    z zapowiedzią ministra Rafała Trzaskowskiego - następcy Michała
    Boniego na fotelu szefa MAC - prace zespołów konkordatowych nad
    zapisami umowy między rządem a episkopatem o przyszłości Funduszu
    Kościelnego miały zostać wznowione jeszcze wiosną. Tak się jednak nie
    stało. Zamiast rozmów, hierarchowie opublikowali raport z którego
    wynika, że mimo iż Komisja Majątkowa zwróciła im majątek wart wiele
    miliardów, to jeszcze nie jest wszystko, co Kościołowi się należy za
    krzywdy z czasów PRL. Zdaniem duchownych w rękach państwa i samorządów
    pozostaje jeszcze majątek wart co najmniej 1,5 mld złotych.

    Przed wakacjami Komisja Episkopatu Polski przedstawiła sążnisty raport na ten temat. Opracowanie pt. Nieruchomości Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1918-2012
    powstał na zlecenie komisji konkordatowych rządu i episkopatu.
    Jak
    zaznaczył zaraz po prezentacji rzecznik prasowy resortu administracji i
    cyfryzacji Artur Koziołek, raport pokazuje wiele faktów i aspektów
    historycznych. Jesteśmy pełni uznania za przygotowanie tego
    raportu, niemniej jednak dokument ten nie ma aż takiej wagi, by był
    sygnowany jako wspólny dokument rządu i Kościoła
    .

    I choć nie był przedstawiony jako oficjalny - wspólny dokument - to biskupi chętnie się na niego powołują.

    Czytamy w nim, że w 1939 r. Kościół w Polsce
    posiadał około 400 tys. hektarów ziemi. Blisko 209 tysięcy utracił
    wskutek zmiany granic, a 144,7 tysięcy znacjonalizowano.

    Autorzy wyliczyli, ile państwo wciąż jest
    winne Kościołowi, co - ich zdaniem - powinno stanowić podstawę do
    ustalenia ostatecznej wysokości odpisu podatkowego na rzecz Kościoła,
    który ma zastąpić Fundusz Kościelny.

    Zdaniem duchownych, od ponad 60 lat polskie
    państwo nie stosuje się do ustawy z 1950 r., w której jednoznacznie
    zapisano, że dochody z przejętych nieruchomości miały być przeznaczone
    wyłącznie na cele kościelne i charytatywne.

    W latach 1990-2011 podstawowym trybem
    rewindykacji nieruchomości kościelnych było postępowanie prowadzone
    przed Komisją Majątkową. W tym czasie Kościołowi przywrócono, bądź
    przekazano jako mienie zamienne, nieruchomości o powierzchni 65,7 tys.
    hektarów (według dzisiejszych cen to równowartość ponad 1,6 mld zł).
    Komisja zwróciła też 490 budynków i lokali (z 3437 odebranych w
    całości i 381 w części), a Skarb Państwa przekazał 141,7 mln zł
    tytułem odszkodowań i rekompensat.

    Według wyliczeń przedstawicieli Kościoła, w
    rękach państwa wciąż pozostaje 62,3 tys. hektarów nieruchomości
    ziemskich odebranych Kościołowi. To według średnich cen ziemi w Polsce
    (25 tys. zł za hektar w I kw) daje równowartość ponad 1,5 mld złotych.Najwięcej państwo wykłada przy okazji współfinansowania szkół
    katolickich, współfinansowania kościelnych zabytków sakralnych,
    uposażenia katechetów szkolnych i kapelanów. Sporo też idzie co roku na
    Fundusz Kościelny. To w sumie blisko 2 mld zł rocznie.

    Roczne wydatki z budżetu państwa, związane z funkcjonowaniem Kościoła katolickiego
    cel
    kwota
    źródło: KAI, MON, MEN


    Przewidziano stawki ryczałtu dla duchownych
    kierujących parafią i wikariuszy, w zależności od wielkości parafii
    (liczy się liczba mieszkańców, a nie tylko parafian) i miejsca
    zamieszkania. Zryczałtowany podatek jaki Kościół płaci państwu, wynosi -
    zależnie od wielkości miejscowości - od 384 do 1374 zł dla
    proboszczów, średnio to 879 zł. Wikariusze wykładają od 242 do 446 zł
    czyli średnio 344 zł. Wszyscy księża płacą więc 63 mln
    zryczałtowanego podatku rocznie.

    Do tego trzeba dodać podatek, jaki duchowni
    płaca od posiadanych gruntów i lasów. Strona kościelna ujawnia, że
    jest to teraz około 110 tys. hektarów, tak więc odprowadzane podatki od
    tych nieruchomości przekraczają rocznie 20 mln zł. Zakładając, że
    ponad połowa spośród księży i sióstr prowadzi działalność gospodarczą
    lub pracuje zarobkowo (katecheci, kapelani) daje nam to wpływy do
    budżetu centralnego z tytułu PIT i CIT rocznie w wysokości około 70 mln
    zł. W sumie więc do kasy państwa duchowni odprowadzają rocznie ponad
    150 mln zł.

    Roczne przychody parafii są bardzo zróżnicowane i wynoszą od 30 tys. zł
    do 300-400 tys. zł - tak wynika z raportu KAI dotyczącego finansów
    Kościoła. Księża zarabiają od 800 do 5,5 tys. zł. Średnia to - jak
    twierdzą duchowni - to 2,5 - 3 tys. zł.

    Ujawniono jednak, że z tacy i co łaska to w całym kraju rocznie ponad 6
    mld zł. Taką szacunkową kwotę, podał kardynał Kazimierz Nycz.
    Metropolita przypomniał jednocześnie, że sporządzony niedawno bilans
    Kościoła w Polsce obejmujący wszystkie 44 diecezje, ponad 10 tys.
    polskich parafii oraz zakony wykazał, że na swoją działalność
    (duszpasterską, edukacyjną, charytatywną, kulturalną, utrzymanie
    budynków, prowadzenie szkół itp.) Kościół potrzebuje mniej więcej 8 mld zł rocznie. Zdaniem hierarchów to, co dostają, ledwie wystarcza więc na ich utrzymanie.

    Biorąc pod uwagę, że według GUS, przynależność do Kościoła katolickiego
    deklaruje blisko 33,4 mln Polaków, z tych statystyk wynika, że na msze
    regularnie uczęszcza około 13,5 mln. To najmniej od 35 lat czyli od
    czasu rozpoczęcia badań statystycznych.


    Czy musimy iść na wojnę religijną

    To my, katolicy, tworzymy obraz Kościoła jako instytucji pysznej,
    rzucającej gromy, zamykającej się na cztery spusty przed światem - pisze
    Jan Turnau.
    To my, katolicy, tworzymy obraz Kościoła jako instytucji pysznej, rzucającej gromy, zamykającej się na cztery spusty przed światem
    Wojna religijna objęła kolejną sferę społeczną: szkołę. Zaczęło się 23 lipca od przedstawionego do dyskusji nauczycielom pomysłu deklaracji wiary: od wielce dziwnego tekstu blogera Janusza Górzyńskiego, w której słów łacińskich legion, a wiara ta oznacza posłuszeństwo "nieomylnej w sprawach Wiary i Obyczajów Stolicy Apostolskiej Świętego Rzymskiego Kościoła Katolickiego".

    Potem była ironiczna wypowiedź prof. Magdaleny Środy na portalu Natemat.pl, następnie na portalu Frondy głos obrończy posłanki niezrzeszonej Marzeny Wróbel, a jeszcze dalej w "Wyborczej" mocne stanowisko minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej: "W Karcie nauczyciela zapisano, że nauczyciel obowiązany jest do kształcenia w poszanowaniu konstytucji, w atmosferze wolności sumienia. (...) Czy autorzy projektu tej deklaracji pomyśleli o tym, że mogą nie być jedyni? Jeśli przygotowują deklarację w przeświadczeniu, że spokój...

    http://wyborcza.pl/magazyn/1,140070,16451773,Czy_musimy_isc_na_wojne_rel...



    Ks. Lemański w Jasienicy: mam nadzieję, że jeszcze kiedyś odprawię tu mszę

    Ks. Lemański w Jasienicy: mam nadzieję, że jeszcze kiedyś odprawię tu mszę
    Duchowny uczesniczył w uroczystościach 100-lecia miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.
    zobacz więcej »



    „Może za wolno szedłem na pielgrzymce?” Ks. Lemański o zakazie kurii






    Ks. Wojciech Lemański pojawił się w niedzielę w Jasienicy, gdzie był gorąco witany przez parafian....



    Lewactwo POwinno zorganizować "pielgrzymkę'' w intencji pana Lemańskiego.



    Zdjęcie autora komentarza

     •

    Boso i na kolanach, pod lewacki homo-pomnik zwany "tęczą".

    Olejnikowa jako lewacka biskup, Michnik jako trockista judeo-papierz.

    Biedroń będzie robi za organistę, a Palikot z Millerem za ministrantów.


    Ignacy Dudkiewicz

    Skoro formuła "Polaka-katolika" nie opisuje rzeczywistości, powinna zostać odrzucona - nie tylko w imię tolerancji dla innych narodów i wyznań, chcących utożsamiać się z polskością, ale także w imię wierności chrześcijaństwu

    W internecie kwitnie życie intelektualne, o którym wiedzą nieliczni. Młoda inteligencja już nie dobija się do starych mediów, nie walczy o głos w szacownych tygodnikach opinii, nie antyszambruje w salonach. Zakłada własne. W rubryce ''Młodzi widzą lepiej'' będziemy co tydzień publikować najciekawsze teksty z ''Dziennika Opinii Krytyki Politycznej'', magazynu ''Kontakt'', ''Liberte!'' i ''Kultury Liberalnej''

    Gdyby Clive Staples Lewis był Polakiem, fragment jednego z jego "Listów starego diabła do młodego", brzmieć mógłby mniej więcej tak: "Mój drogi Piołunie, nie poznałeś jeszcze wagi, jaką dla osiągnięcia naszych zamiarów ma ludzki egoizm, nie tylko osobisty, lecz również narodowy. Człowiek przekonany o wyjątkowości swojego narodu, a zwłaszcza o jego szczególnej roli w dziejach, pożal się Boże, zbawienia, gotów uznać w imię swojego wydumanego wybrania, że każdy...
    http://wyborcza.pl/magazyn/1,140070,16452294,Rzeczpospolita_wszystkich_l...


    Bo wypowiedział się podczas święta straży


    Ks. Lemański znów na dywaniku u abp. Hosera. Tym razem będzie suspensa? Wszystko na to wskazuje

    Zaledwie tydzień po ostatniej rozmowie ze swoimi przełożonymi, ksiądz Wojciech Lemański po raz kolejny został wezwany do abp Henryka Hosera na dywanik. Karą za wypowiedzi podczas wczorajszego jubileuszu straży pożarnej w Jasienicy może być nawet suspensa.
    "W związku z nieprawdziwymi i gorszącymi wypowiedziami medialnymi ks. Wojciecha Lemańskiego w dniu 10 sierpnia 2014 - ks. Wojciech Lemański został wezwany do Kurii Biskupiej w trybie pilnym w celu wręczenia mu pisma określającego reakcję ordynariusza po tym zajściu...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16459942,Ks__Lemanski_znow_na_dywaniku_u_abp_...


    Kościół bez retuszu. „Dlaczego nie chce podejmować ważnych dla nas kwestii?”

    Nowoczesny i odpowiadający na potrzeby wiernych,
    czy „feudalny” i zacofany? Zaangażowany w ważne dla wyznawców sprawy,
    czy nadmiernie ingerujący w sprawy świeckiego państwa?...


    Nie dobrze, jeśli naprawiaczami Kościoła, struktur Kościoła i tego, co
    Kościół robi są ci, którzy z Kościołem nie są związani – ripostowała
    Elżbieta Radziszewska z PO. I dodała: – Pozwólcie państwo zabierać głos
    tym, którzy w tym Kościele tam są.

    ”Kościół nie jest instytucją feudalną”


    Przed atakami przeciwników bronił Kościoła też Jarosław Gowin . – Słowo
    „feudalny” kojarzy nam się negatywnie – mówił. Polityk Polski Razem
    argumentował, że nie jest on jedyną hierarchiczną instytucją w Polsce,
    wręcz przeciwnie, jest on jedną z wielu tego typu organizacji na
    świecie. –To że Kościół jest hierarchiczny, to jedna z naturalnych cech
    Kościoła, to nie znaczy, że jest instytucją feudalną – podkreślał.


    – Kościół nie musi być nowoczesny, Kościół ma odpowiadać na potrzeby
    wiernych Kościoła katolickiego, czyli na potrzeby ogółu wyznawców –
    dodawał Andrzej Jaworski PiS.



    Jarosław Makowski, szef Instytutu
    Obywatelskiego,
    krytykuje rzecznika kurii warszawsko-praskiej za jego
    wypowiedzi o homoseksualistach.

    Wypowiedzi Mateusza Dzieduszyckiego,
    rzecznika abp. Hosera, zazwyczaj dotyczyły sporu hierarchy z ks.
    Wojciechem Lemańskim. Rzecznik wypowiedział się jednak również na temat
    śmiertelności osób homoseksualnych i o tym, że homoseksualizm można
    leczyć.

    Ks. Lemański pilnie wezwany do kurii. Za "gorszące" wypowiedzi

    Ks. Lemański pilnie wezwany do kurii. Za "gorszące" wypowiedzi

    Ksiądz Wojciech Lemański został pilnie wezwany do kurii
    warszawsko-praskiej. Ma to związek z jego niedzielnymi wypowiedziami....
    czytaj dalej »

    Lemański rozwścieczył Hosera, pilne wezwanie

    Wszystko wskazuje, że to nie koniec problemów ks. Wojciecha
    Lemańskiego. Duchowny został wezwany w trybie pilnym do kurii
    warszawsko-praskiej. Sprawa dotyczy wczorajszych słów księdza
    Lemańskiego wypowiedzianych w mediach, które rozwścieczyły abp. Henryka
    Hosera.

    http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/co-dalej-z-ksiedzem-lemanskim-kuria-w...



    Niemieckie banki topią kościół podatkiem: wierni dają nogę, bo nie chcą płacić

    Nadchodzi kolejna wielka fala wystąpień z niemieckich Kościołów. Niemcy uszczelniają system podatkowy i od nowego roku podatek kościelny będą potrącać także banki.
    Katolickim i ewangelickim duchownym, którzy na bieżąco śledzą statystyki, włosy pewnie stają dęba. Tylko w pierwszym półroczu z Kościoła ewangelickiego w Bawarii wystąpiło prawie 15 tys. wiernych. W Badenii-Wirtembergii 5,5 tys., w Hanowerze 3 tys

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,16468154,Banki_topia_niemiecki_Kosciol.html
    Kolejny pożyteczny idiota w sutannie, czy ksiądz michnikowy?

    Czy spór między ks. Lemańskim a arcybiskupem Hoserem można zakończyć?

    Czy spór między ks. Lemańskim a arcybiskupem Hoserem można zakończyć?

    Nieposłuszeństwo wobec zwierzchnika czy głos wołania o
    reformę polskiego Kościoła? Krystian Legierski i ks. Wojciech Pełka...
    czytaj dalej »

    Krystian Legierski i ks. Wojciech Pełka w Tak Jest

    Nieposłuszeństwo wobec zwierzchnika czy głos wołania
    o reformę polskiego Kościoła? Krystian Legierski i ks. Wojciech Pełka
    oceniali postawę księdza Wojciecha Lemańskiego. Goście programu Tak Jest
    mówili też o tym, czy możliwe jest zakończenie sporu na linii ks.
    Lemański - abp Hoser.


    Ksiądz Lemański suspendowany - abp Hoser podjął decyzję. "Niesprawiedliwość. Złożę apelację"

    Ksiądz Lemański suspendowany - abp Hoser podjął decyzję. "Niesprawiedliwość. Złożę apelację"

    Ks. Lemański stawił się w kurii i odebrał decyzję abp. Hosera: został suspendowany.


    Najpierw wzywali poprzez SMS, w końcu
    listownie. I podziałało. Ksiądz Wojciech Lemański stawił się w kurii i
    odebrał decyzję abp. Hosera: został suspendowany. - Złożę apelację -
    zapowiedział po wyjściu ze spotkania.

    - Ksiądz arcybiskup wysłuchał moich racji,
    ale niestety decyzja była już przygotowana: jest to dekret suspendujący -
    ogłosił po wyjściu z kurii ks. Lemański. Zastrzegł jednak: - Zgodnie z
    przepisami prawa kościelnego złożyłem na tym dekrecie adnotację, że w
    związku z niesprawiedliwością tego dekretu i z wadami formalnymi, złożę
    apelację. Apelacja zgodnie z przepisami kodeksu prawa kościelnego
    skutkuje nieskutecznością tego dekretu do czasu zakończenia procedury
    apelacyjnej.

    Wezwanie Lemańskiego


    Ks. Lemański do kurii został wezwany 10 dni temu w związku z
    jego wypowiedziami do mediów podczas pikniku w Jasienicy. Ksiądz został
    gorąco powitany przez parafian. Ale gdy dziennikarze zapytali
    duchownego, dlaczego kuria cofnęła mu pozwolenie na odprawienie w
    Jasienicy mszy, ks. Lemański zażartował: "Może za wolno szedłem na
    pielgrzymce?"."Mój biskup jest autonomiczny, ja zresztą też. Powiedział, że czasowo
    wstrzymuje swoją zgodę. Czasowo to może znaczyć miesiąc, dwa, trzy... Ja
    już czekam na tę decyzję mojego biskupa ponad rok, więc poczekam
    jeszcze kilka miesięcy" - dodał Lemański.

    Najpierw wezwany został telefonicznie, dopiero niedawno wezwanie zostało wystosowane na piśmie.

    Ksiądz Lemański wzywany


    Ks. Lemański został odwołany z funkcji proboszcza Jasienicy w
    lipcu 2013 r. po tym, jak publicznie krytykował kościelnych hierarchów, w
    tym swojego przełożonego. Otrzymał też zakaz wypowiadania się w
    mediach. Ksiądz odwołał się od tej decyzji do Watykanu. Stolica
    Apostolska nie uwzględniła odwołania. Pod koniec lipca tego roku ks.
    Lemański przyjął - decyzją abp Hosera - obowiązki kapelana w Mazowieckim
    Centrum Neuropsychiatrii w Zagórzu. W Jasienicy władzę sprawuje inny
    proboszcz.



    Ksiądz Lemański suspendowany. Arcybiskup Hoser go ukarał


  • Ksiądz Wojciech Lemański ma zakaz wykonywania czynności
    kapłańskich.Taką decyzję wydał arcybiskup Henryk Hoser. – Na taką karę
    nie zasługuję i mam nadzieję, że Watykan przyzna mi rację – powiedział
    ksiądz Lemański.
  • – Spotkanie było krótkie. Ksiądz arcybiskup wysłuchał mojej racji.
    Decyzja była już jednak przygotowana, jest to dekret suspendujący.
    Złożyłem w tej sprawie apelację. Apelacja skutkuje nieskutecznością
    procesu do czasu orzeczenia. Mam nadzieję, że ksiądz biskup tę decyzję
    odwoła, jeśli nie – odwołam się do Watykanu. Do tego czasu mam prawo
    zachowywać się tak, jakby tej decyzji nie było – powiedział ksiądz
    Lemański po wyjściu z siedziby kurii.

    – Złożyłem skargę na
    skandaliczne i kłamliwe wg mnie wypowiedzi rzecznika Kurii Warszawsko-
    praskiej na ręce arcybiskupa – dodał ksiądz Lemański.

    ------------------------------------
    CZARNA WDOWA POCHANKE

    12.08.2014 | Spór ks. Lemańskiego z abp. Hoserem trwa. I nie widać końca

    Były proboszcz z Jasienicy ponownie został wezwany do kurii, aby złożyć wyjaśnienia.
    http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/12-08-2014-spor-ks-lemanskiego-z-abp-...

    Oskarżony o molestowanie ksiądz D. uniewinniony. Nie wiadomo, dlaczego
    Jak informuje
    Wyborcza.pl, szczeciński sąd wydał uniewinniający wyrok w sprawie
    oskarżonego o molestowanie nieletnich księdza Andrzeja D. Nie wiadomo
    jednak, jak brzmiało uzasadnienie, gdyż stosowny dokument jest niejawny.


    - Jeżeli komuś chodzi o rzeczy naprawdę ważne, powinien zrezygnować z pyskówek. Efekt końcowy będzie taki, że ks. Lemański przegra w odczuciu większości katolików. A szkoda! Każdy, kto po nim zechce wywołać ważną dyskusję w Kościele, dostanie od razu etykietkę: o, drugi Lemański się znalazł - mówi dominikanin, ojciec Paweł Gużyński.
    DOMINIKA WIELOWIEYSKA: Czy ojciec identyfikuje się z opinią wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego, który przekonuje, że polska konstytucja nie przewiduje świeckiej wizji państwa, że to przekłamanie?

    OJCIEC PAWEŁ GUŻYŃSKI: Nie jestem konstytucjonalistą, więc nie potrafię ocenić słuszności takiej wykładni. Dotychczasowa praktyka nijak nie wskazuje na to, aby w stosunkach państwo - Kościół ktoś stosował jego interpretację.

    Jestem zaskoczony, bo sam tego tak nie rozumiałem. Dla mnie świecki charakter państwa to oczywistość przede wszystkim ze względu na obopólną korzyść dla państwa i Kościoła. I nie jest on tożsamy z państwem ateistycznym lub wrogim religii. Dlatego nie jestem zwolennikiem modelu francuskiego, w którym prezydent Sarkozy oświadczył, że nie pojedzie na pogrzeb papieża, bo nie będzie mieszał spraw państwowych z religijnymi. To ewidentne kuriozum..

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16488972,Ojciec_Guzynski__Jestem_zawiedziony_...

    Koszt związany za nauczaniem religii w szkołach
    blisko 1 120 mln zł (z tego 350 mln to pensje dla księży i sióstr)
    Dotacje dla Kościelnych Uczelni Wyższych, wydziałów teologicznych, szkół, przedszkoli i schronisk
    600 mln zł
    Fundusz Kościelny
    118 mln zł
    Dotacje do remontów zabytków kościelnych 35 mln zł
    Ordynariat Polowy Wojska Polskiego 19,2 mln zł
    Caritas Polska
    5,5 mln zł
    Kapelani szpitalni
    3 mln zł
    Kapelani więzienni
    2,4 mln zł
    Kapelani Straży Granicznej
    842 tys. zł
    Kapelani Straży Pożarnej
    745 tys. zł
    Kapelani w Policji
    441 tys. zł
    Kapelani Biura Ochrony Rządu
    150 tys. zł
    RAZEM:
    blisko 1 980 mln zł

    prof. Jan Tadeusz Stanisławski - Katecheta (Opole 1991)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    92. kadrowa Michnika o polskich biskupach :)))

    Dominika Wielowieyska, współpraca Tomasz Cylka
    Za czasów papieża Franciszka powołano
    dziewięciu nowych biskupów. W większości te nominacje to znak, że polski
    Kościół się zmienia i jest bardziej otwarty na współczesny świat.
    Pozycja biskupa pomocniczego to skok w górę w
    hierarchii kościelnej, choć formalnie taki biskup nie odgrywa dużej
    roli, jedynie pomaga w zarządzaniu diecezją. Jest jednak członkiem
    Konferencji Episkopatu Polski i bierze udział w wyborach jej
    przewodniczącego. Sam nie może być kandydatem na to stanowisko, bo
    przewodniczącego wybiera się spośród biskupów diecezjalnych.


    Biskupi ordynariusze najchętniej typują kandydatów na biskupów
    pomocniczych spośród swoich zaufanych ludzi. Ale te propozycje nie są
    przyjmowane przez Watykan bezkrytycznie. Nominację każdego biskupa
    poprzedzają konsultacje. Nuncjusz apostolski wysyła ankietę do
    kilkudziesięciu wybranych przez siebie osób z danej diecezji z pytaniami
    o kandydatów na biskupów, także tych zgłoszonych przez biskupa
    ordynariusza. Ankiety pozostają poufne. Następnie nuncjusz - dziś jest
    to abp Celestino Migliore - sporządza tak zwane terno...


    Watykan bierze na sztandary słowa teologa sandinisty, czyli pan Bóg ma serce po lewej stronie

    "Pozwólcie mi się mylić na korzyść biednych, skoro Kościół przez
    wieki mylił się na korzyść bogatych" - mówił 30 lat temu potępiony przez
    Jana Pawła II teolog wyzwolenia.

    "Może się mylę jako jezuita i minister. Ale pozwólcie mi się mylić na korzyść biednych, skoro Kościół przez długie wieki mylił się na korzyść bogatych" - mówił 30 lat temu potępiony przez Jana Pawła II teolog wyzwolenia. Teraz Watykan bierze jego słowa na sztandary
    Jan Paweł II oraz bliski mu kardynał, a później jego następca Joseph Ratzinger zwalczali teologię wyzwolenia, a jej rzeczników stanowczo karali. Papież Franciszek rewiduje tamtą politykę.

    Tamten inkwizycyjny zapał Polaka i Niemca więcej miał wspólnego z politycznym klimatem epoki niż z namysłem teologicznym. W czasach zimnej wojny teologowie wyzwolenia wyglądali na zarażonych komunizmem wywrotowców, groźnych dla demokratycznego Zachodu. Teraz, gdy komunizm broni się tylko w ostatnich bastionach Korei Północnej i Kuby, ci sami teologowie zaczynają się cieszyć uznaniem. Doceniane są ich pierwotnie chrześcijańskie inspiracje - bo też dla starannie wykształconych na europejskich uczelniach teologów z Trzeciego Świata natchnieniem nie były wcale rewolucja bolszewicka ani kubańska, lecz Sobór Watykański II, konstytucja "Gaudium et spes" i encyklika Pawła VI "Populorum..




    Franciszek mówi stanowcze "NIE" relatywizmowi: To zwodnicze światło przysłania blask prawdy i prowadzi ku zamętowi

    Fot. PAP/EPA

    "Nie możemy angażować się w prawdziwy dialog, dopóki nie jesteśmy świadomi własnej tożsamości".

    — powiedział Ojciec Święty podczas spotkania z biskupami Azji w
    sanktuarium Haemi w pobliżu Seosan, 100 km na południowy-wschód od
    Seulu. Papież podkreślił, że obecny na tym kontynencie Kościół wezwany
    jest do dialogu z różnymi osobami i kulturami, by świadczyć o
    Ewangelii w sposób uniwersalny i kreatywny. Przestrzegł przed pokusami relatywizmu, powierzchowności oraz ograniczaniem się do gotowych formułek.





    Wnoście mądrość wiary w każdy aspekt życia

    Homilia Ojca Świętego wygłoszona podczas Eucharystii na zakończenie VI Azjatyckiego Dnia Młodzieży

    W waszym życiu chrześcijańskim wiele razy będziecie kuszeni, jak
    uczniowie w dzisiejszej Ewangelii, by odepchnąć obcego, potrzebującego,
    ubogiego i ludzi o złamanym sercu. To właśnie te osoby powtarzają
    wołanie kobiety z Ewangelii: „Ulituj się nade mną”. Wołanie Kananejki
    jest krzykiem każdego, kto szuka miłości, akceptacji i przyjaźni z
    Chrystusem. Jest to wołanie wielu ludzi w naszych anonimowych miastach,
    to krzyk wielu waszych rówieśników i krzyk tych wszystkich męczenników,
    którzy dziś cierpią prześladowania i śmierć z powodu Jezusa: „Ulituj się
    nade mną”. Jest to również często krzyk, który wznosi się z naszych
    serc: „Ulituj się nade mną!”. Odpowiedzmy nie tak, jak ci, którzy
    odpychają ludzi czegoś od nas żądających, jakby posługa potrzebującym
    przeszkadzała naszej bliskości z Panem. Nie! Mamy być jak Chrystus,
    który reaguje na każde wołanie o pomoc z miłością, miłosierdziem i
    współczuciem.

    Wreszcie trzecia część tematu tego dnia – „Przebudź się!”. To
    wyrażenie mówi o odpowiedzialności, którą zawierza wam Pan. Jest to
    obowiązek czuwania, aby nie pozwolić, żeby presje, pokusy i grzechy
    nasze lub innych stępiły naszą wrażliwość na piękno świętości, radość
    Ewangelii. Dzisiejszy psalm responsoryjny zachęca nas do nieustannego
    „cieszenia się i weselenia”. Nikt, kto śpi, nie może śpiewać, tańczyć i
    radować się. Nie jest dobrze widzieć młodych ludzi śpiących… Nie! „Zbudź
    się!” Idź! Idź! Idź naprzód! Drodzy młodzi, „Bóg, nasz Bóg, nam
    pobłogosławił” (Ps 67,6). Bo od Niego „doznaliśmy miłosierdzia” (Rz
    11,30). Będąc pewnymi miłości Boga, wychodźcie ku światu, aby przez
    „okazane wam miłosierdzie” oni – przyjaciele, współpracownicy, sąsiedzi,
    rodacy, każdy na tym wielkim kontynencie – „mogli dostąpić miłosierdzia
    Boga” (por. Rz 11,31). Jego łaską jesteśmy zbawieni.

    Drodzy młodzi kontynentu azjatyckiego, mam nadzieję, że w jedności z
    Chrystusem i Kościołem podejmiecie tę drogę, która z pewnością da wam
    wiele radości. Teraz, kiedy zbliżamy się do stołu Eucharystii, zwróćmy
    się do naszej Matki Maryi, która dała Jezusa światu. Tak, Matko Maryjo,
    pragniemy przyjąć Jezusa. W Twej macierzyńskiej miłości pomóż nam
    zanieść Go innym, służyć Mu wiernie i czcić Go w każdym miejscu i
    czasie, w tym kraju i w całej Azji. Amen.

    Młodzieży Azji, zbudź się!



    Kościelne finanse pod lupą

    Kościelne finanse pod lupą

    Papież stanowczo o stylu życia duchownych.
    Podczas spotkania z koreańskim duchowieństwem hipokryzją nazwał
    sytuację, gdy osoby,...
    czytaj dalej »



    Nasza wdzięczność

    ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ z budowy świątyni pw. Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu

    W Toruniu kontynuowana jest budowa
    świątyni pw. Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II
    będącej wotum wdzięczności za życie i pontyfikat Papieża Polaka.

    Uroczystość poświęcenia placu pod budowę świątyni odbyła się 20
    czerwca 2012 roku. Od tamtej pory zrealizowano wiele etapów budowy, a
    jej tempo jest bardzo szybkie. Możliwe jest to dzięki 
    ogromnemu
    zaangażowaniu Polaków z kraju i mieszkających poza jego granicami, a
    także determinacji Ojców Redemptorystów i zespołu budowniczych. 

    Budowa tak wspaniałej świątyni wiąże się jednocześnie z
    ogromnym nakładem środków finansowych. Ofiary na budowę tego kościoła
    można przekazywać na konto Fundacji Lux Veritatis bądź w biurze Radia
    Maryja. Nazwiska ofiarodawców, którzy przeznaczyli na tę budowę tysiąc
    złotych lub więcej, będą umieszczone na marmurowych tabliczkach na
    zewnątrz kościoła.

    zdjecie

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    93. Nieposłuszeństwo, upór i

    Nieposłuszeństwo, upór i "fałszywe przekonania". Kuria uzasadnia suspensę<br />

    Nieposłuszeństwo, upór i "fałszywe przekonania". Kuria uzasadnia suspensę

    Nieposłuszeństwo, szkodliwy sposób postępowania,
    publiczne podważanie nauczania Kościoła, brak szacunku dla episkopatu
    i...
    czytaj dalej »

    Kościelni hierarchowie zeznają w sądzie. Pierwsza taka sprawa w Polsce

    Kościelni hierarchowie zeznają w sądzie. Pierwsza taka sprawa w Polsce
    Ofiara księdza-pedofila domaga się odszkodowania od Kościoła.
    zobacz więcej »

    Kościelni hierarchowie zeznają w sądzie.

    Kard. Nycz o molestowaniu: Nic nie wiedziałem

    Kościelni hierarchowie zeznają w sądzie.<br />
Kard. Nycz o molestowaniu: Nic nie wiedziałem
    Ofiarę księdza-pedofila domaga się odszkodowania jednak nie
    tylko od duchownego, ale też całej organizacji kościelnej.
    zobacz więcej »

    Biskupi o pedofilu nie wiedzieli? Precedendowe zeznania hierarchów ws. molestowania seksualnego

    Hierarchowie zeznawali jako świadkowie na procesie
    cywilnym, który wytoczył Marcin K. molestowany jako chłopiec (w latach
    1999-2001) przez księdza Zbigniewa R., proboszcza parafii w Kołobrzegu.





    Ks. Lemański: otrzymałem dekret suspendujący. Będę się odwoływał

    Ks. Lemański: otrzymałem dekret suspendujący. Będę się odwoływał

    - Spotkanie trwało długo i jest brzemienne w skutkach -
    powiedział po wyjściu z Kurii Warszawsko-Praskiej ks. Wojciech...
    czytaj dalej »



    Ks. Lemański nie zdejmie sutanny? "To bardzo źle rokuje"

    Ks. Lemański nie zdejmie sutanny? "To bardzo źle rokuje"

    Ksiądz Wojciech Lemański nie ma prawa wykonywać funkcji
    kapłańskich - stwierdził w rozmowie z TVN24 Marcin Przeciszewski z...
    czytaj dalej »


    Szostkiewicz: Bez przebaczenia dla Lemańskiego. Kościół nie przepuści, jak mu ktoś podpadnie

    Ks. Wojciech Lemański suspendowany - taką
    decyzję przedstawiła dziś kuria warszawsko-praska. - Jedną z twarzy
    Kościoła okazuje się nie ks. Lemański, tylko jego prześladowca abp Hoser
    - powiedział o decyzji arcybiskupa Adam Szostkiewicz.

    - Ksiądz arcybiskup wysłuchał moich racji,
    ale, niestety, decyzja była już przygotowana. Jest to dekret
    suspendujący - ogłosił po wyjściu z kurii ks. Lemański. Poproszony o
    komentarz Adam Szostkiewicz stwierdził, iż od początku sprawy ks.
    Lemańskiego wiadomo było, że konflikt z kurią skończy się źle dla
    duszpasterza z Jasienicy. - Spodziewałem się tego. To jest operetka,
    żałosne widowisko - oburzył się.

    - Abp Hoser ze swoją
    kurią i rzecznikiem męczył ks. Lemańskiego przez długie miesiące. Po
    drodze mieliśmy odsłony melodramatu z udziałem rzecznika
    Dzieduszyckiego. Najpierw wszystko było źle, potem wydawało się, że już
    jest dobrze - przypomniał. Ostatecznie doszło jednak do suspensy, która
    oznacza zakaz sprawowania posługi kapłańskiej i sakramentów św. oraz
    zakaz noszenia stroju duchownego dożywotnio lub na czas określony.Prawdziwa natura Kościoła


    Publicysta "Polityki" ma nadzieję, że opinia publiczna wyciągnie
    z tej sprawy właściwe wnioski. - Jedną z twarzy Kościoła okazuje się
    nie ks. Lemański, tylko jego prześladowca abp Hoser. To jest średnia
    wiadomość dla tych, którzy mieli nadzieję, że w czasie pontyfikatu
    papieża Franciszka będzie być może trochę inny styl. Niestety, to jest
    kolejny dowód, że to są płonne nadzieje i oczekiwania - stwierdził.


    - Ta sprawa pokazuje prawdziwą naturę Kościoła
    instytucjonalnego, który nie przepuści, jak mu ktoś podpadnie. I to na
    takim tle, który dziś jest najmodniejszy, czyli kontekstu bioetycznego i
    dialogu polsko-żydowskiego - stwierdził Szostkiewicz i dodał: - Bez
    przebaczenia dla Lemańskiego.

    Szostkiewicz zauważył, że
    drobne potknięcia Lemańskiego to "drobiazg". - On jest usprawiedliwiony
    tym upokarzaniem przez długi czas - podkreślił.

    Lemański złoży apelację


    Ks. Lemański powiedział po wyjściu z kurii, że zamierza odwołać
    się od decyzji abp. Hosera. - Zgodnie z przepisami prawa kościelnego
    złożyłem na tym dekrecie adnotację, że w związku z niesprawiedliwością
    tego dekretu i z wadami formalnymi złożę apelację. Apelacja zgodnie z
    przepisami kodeksu prawa kościelnego skutkuje nieskutecznością tego
    dekretu do czasu zakończenia procedury apelacyjnej - powiedział.

    Dodał, że złożył też skargę na "skandaliczne i oszczercze" wypowiedzi rzecznika na swój temat.


    Ks. Lemański na spotkaniu LGBT z celebrytami

    Fot. YouTube

    Suspendowany duchowny robi wszystko by
    decyzja abp Henryka Hosera nie została cofnięta. W czwartek pojawi się
    na panelu dyskusyjnym zorganizowanym przez Kampanię Przeciw Homofobii.

    W czwartek na spotkaniu pt. „Ramię w ramię po równość – LGBT i
    przyjaciele” oprócz ks. Wojciecha Lemańskiego pojawią się także Dariusz
    Michalczewski, Agnieszka Szulim oraz Maria Seweryn. Spotkanie uświetni
    występ grupy MoMo.

    Podczas spotkania odśpiewany zostanie protest song osób homoseksualnych.

    „Szafa” powstała nieprzypadkowo, był to kawałek przemyślany i zrodził
    się z potrzeby angażowania się w społecznie. Dlatego też media zaczęły
    mówić o nim jako o „protest songu”. Na pewne rzeczy po prostu się nie
    zgadzamy i chcielibyśmy, żeby coś się w tej kwestii zmieniło. Pierwsza
    myśl w trakcie tworzenia piosenki była taka, że nie każdemu się to
    spodoba. Wątpliwości trwały jednak chwilę i zdecydowaliśmy, że robimy
    swoje i pokazujemy ludziom to, co nas wkurza i nie będziemy kalkulować

    — tłumaczy serwisowi Newseria Lifestyle Anna Ołdak z grupy MoMo






    Arcybiskup Henryk Hoser podjął decyzję złą. Wycofał z pola walki ważnego
    wojownika. To walka o autorytet mojego Kościoła w społeczeństwie
    polskim, które nie zbliża się do Kościoła, a raczej powoli od niego
    oddala.

    Napisał w "Wyborczej" celnie w czwartek
    Konrad Sawicki o roli, jaką odgrywają tacy księża jak Boniecki albo
    Lemański wobec ludzi, co od Kościoła odchodzą, ale nie zerwali z nim
    jeszcze na zawsze.

    Do takich duchownych odchodzący lgną,
    chcą ich słuchać, być blisko nich. Nie należy ich szykanować, czepiać
    się każdego chlapniętego zdania, wymagać od nich przede wszystkim
    posłuszeństwa. Wymagać trzeba raczej od nich odwagi, tak potrzebnej na
    stanowiskach najbardziej wysuniętych, bo tacy księża są Kościołowi
    potrzebni tak samo albo i bardziej niż liczni duchowni wierni, ale
    bierni.

    Ksiądz Lemański ma język niewyparzony, charakter
    podobny, pokorą nie grzeszy, a już zupełnie nie jest roztropny, gdy
    idzie o załatwianie własnych spraw. Jest jednak zwyczajną nieprawdą, że
    zakwestionował doktrynę Kościoła. Zakwestionował tylko język mówienia o
    niej, który od Kościoła odpycha.

    W sytuacji, w której
    wciąż słychać o księżach popełniających grzechy potworne, bezwzględne
    traktowanie akurat tego duchownego tylko dlatego, że lubi harcować, jest
    klasycznym strzałem w stopę. Obraz mojego Kościoła wciąż zamkniętego
    fatalnie utwierdza.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16515975,Kara_dla_ks__Lemanskiego__Kosciol_wycofal_z_pola_walki.html#ixzz3B90XEKIO


    Teolog broni ks. Lemańskiego. "Ofiara mobbingu potrzebuje dobroci, a nie kar"
    Halina
    Bortnowska w rozmowie z TVP Info stanęła w obronie księdza z Jasienicy.
    – Oplątany siecią podejrzeń, oskarżeń, niechęci i krzywdy – mówiła o ks.
    Lemańskim.


    Ks. Isakowicz- Zaleski: kapłaństwo nie jest dla mięczaków




    – Wierzę, że ksiądz Lemański znajdzie drogę do tego, aby pozostać księdzem, a trochę mniej będzie...



    "Droga nieposłuszeństwa w Kościele jest drogą spotykaną"



    "Dzieci wchodziły do łóżek dorosłych". Śledztwo w sprawie księdza umorzone

    "Dzieci wchodziły do łóżek dorosłych". Śledztwo w sprawie księdza umorzone
    Ks. Ireneusz Bochyński nie stanie przed sądem za propagowanie pedofilii.
    czytaj dalej »
    "Mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich
    życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci
    »wchodziły« do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór
    dziecka" - te słowa, wypowiedziane przez ks. Ireneusza Bochyńskiego,
    ówczesnego rektora Kościoła Panien w Dominikanek w Piotrkowie wywołały
    burzę. Padły podczas wywiadu, którego duchowny udzielił jednemu z
    portali informacyjnych.

    Ksiądz stracił funkcję rektora, a do
    pracy wzięli się prokuratorzy, którzy badali m.in. czy ks. Bochyński
    wiedział o przypadkach pedofilii. Dzisiaj już wiemy, że duchowny z
    powodu kontrowersyjnych słów nie będzie miał problemów prawnych.
    Dowiedzieliśmy się, że śledczy z Radomska (woj. łódzkie) umorzyli
    śledztwo w sprawie propagowania pedofilii. Był to ostatni z wątków,
    które były prowadzone w sprawie księdza.
    Po pogłębieniu materiału dowodowego nie dopatrzyliśmy się znamion czynu zabronionego - tłumaczy

    Nie
    ujawniliśmy żadnych nowych, dodatkowych sformułowań wypowiadanych przez
    udzielającego wywiad, które wcześniej nie byłyby znane i które nie
    byłyby już poddane ocenie prawnej.

    Cezary Zawadzki, Prokurator Rejonowy w Radomsku

    Decyzja o umorzeniu śledztwa została podjęta jeszcze pod koniec lipca, ale dopiero teraz poinformowała o niej prokuratura.

    Umorzenie, wznowienie i znowu umorzenie

    Śledczy z Radomska na
    początku roku odmówili wszczęcia śledztwa w sprawie ewentualnego
    propagowania pedofilii przez ks. Ireneusza Bochyńskiego. Tłumaczyli
    wtedy, że wypowiedzi duchownego "mogą budzić wątpliwości etyczne, ale
    nie prawne".

    Po czterech miesiącach prokuratorzy stwierdzili, że
    decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa była przedwczesna. Po kilku
    miesiącach pracy (od maja do lipca) po raz kolejny stwierdzili, że do
    przestępstwa nie doszło.

    - Nie ujawniliśmy żadnych nowych,
    dodatkowych sformułowań wypowiadanych przez udzielającego wywiad, które
    wcześniej nie byłyby znane i które nie byłyby już poddane ocenie prawnej
    - wyjaśnia prokurator Zawadzki.Oprócz trzech wątków prowadzonych w związku z kontrowersyjną wypowiedzią
    ks. Bochyńskiego, śledczy zajmowali się też tym, czy przestępstwa nie
    dopuściła się posłanka PO Elżbieta Radziszewska. Jak zawiadamiali
    mieszkańcy Piotrkowa, posłanka miała pomówić ks. Ireneusza Bochyńskiego.
    Na początku listopada, podczas programu "Tak jest" w TVN24, posłanka
    poinformowała, że docierały do niej sygnały, że ksiądz Bochyński sam
    dopuszczał się czynów pedofilskich.W tym wątku śledczy również nie dopatrzyli się podstaw, żeby wszczynać
    śledztwo. Tłumaczyli, że przestępstwo pomówienia nie jest ścigane z
    urzędu.
    Ponieważ ks. Bochyński osobiście nie zgłosił się do prokuratury w
    tej sprawie, śledczy nie widzieli podstaw do dalszych działań.



    Lewacka ekstrema

    O deptaniu praw konstytucyjnych katolików przez socjalistów i libertynów PISZE dr Tomasz M. Korczyński

    "Rozbierali nas i bili do krwi. Siostry patrzyły". Paweł walczy o milion złotych za horror w ośrodku w Zabrzu

    Przebywająca w więzieniu siostra Bernadetta oraz
    Kongregacja Sióstr Miłosierdzia im. Karola Boromeusza otrzymały wezwanie
    do zapłaty miliona złotych oraz 2,5 tys. zł miesięcznej renty dla
    jednego z molestowanych wychowanków.

    http://wyborcza.pl/1,75478,16579178,Wychowanek_siostry_Bernadetty_chce_miliona_zlotych.html

  • Biskup nawiedza szkoły. "Nie narusza wolności religijnej"

    Jak dowiedziała się "Wyborcza", ksiądz biskup Henryk Tomasik wizytuje szkoły w dekanacie jedlińskim od maja.

  • Apostazja, jeśli nie zapiszesz dziecka na religię? "To wypędzanie ludzi z

    To przejaw specyficznej polityki
    Kościoła, który właściwie wypędza ludzi. Nie wiem, czy wynika to z
    ignorancji, czy z arogancji. Ale przede wszystkim jest niezgodne z
    prawdą. Akt apostazji to jest zupełnie coś innego niż złożenie pisemnej
    deklaracji i lekcje religii nie mają z tym nic wspólnego - tak o
    zaskakującym oświadczeniu kaliskiej kurii mówił prof. Tadeusz Bartoś z
    Akademii Humanistycznej w Pułtusku w rozmowie z Tokfm.pl.

    Kuria kaliska poinformowała rodziców, że jeżeli złożą pisemną deklarację, że chcą, by ich dziecko
    chodziło nie na religię, tylko na etykę, to tak jakby wypisali się z
    Kościoła. Jak przestrzegają w oświadczeniu "kapłani i katecheci mają
    obowiązek poinformowania, że jest to forma pisemnej apostazji".

    "To rodzaj pogróżki dla rodziców"


    - To kuriozalne. Nie wiem, czy wynika to z ignorancji, czy z
    arogancji. Ale przede wszystkim jest niezgodne z prawdą. Akt apostazji
    to jest zupełnie coś innego niż złożenie pisemnej deklaracji -
    komentował prof. Tadeusz Bartoś z Akademii Humanistycznej w Pułtusku w
    rozmowie z Tokfm.pl. Dodał, że to oświadczenie jest niezgodne i z
    nauczaniem Kościoła, i z prawem kościelnym, w którym nie ma słowa o
    nauczaniu religii w kontekście apostazji. Jak zaznaczył, władze
    kościelne powinny zdyscyplinować biskupów, którzy wydali taki dokument.Teolog zwrócił uwagę, że ludzie wypisują dzieci
    z lekcji religii z najróżniejszych powodów: albo są ateistami, albo po
    prostu nie podoba im się ksiądz czy zakonnica czy program zajęć. - I dla
    tych rodziców oświadczenie kurii to właściwie rodzaj pogróżki. I choć
    akurat ta pogróżka jest nieprawdziwa, to faktem jest, że te osoby mogą
    zostać odnotowane w księgach kościelnych i być inaczej traktowane w
    ramach samego Kościoła czy wręcz spotkać się z ostracyzmem środowiskowym
    - mówił profesor.


    "To wypędzanie ludzi z Kościoła"


    Jak zauważa prof. Bartoś, oświadczenie kaliskiej kurii to
    symptom szerszego problemu. - To przejaw specyficznej polityki Kościoła,
    który właściwie wypędza ludzi. Ideą duszpasterskiego działania jest
    ściągnie ludzi do Kościoła, a nie mówienie im, że w tym Kościele nie
    będzie dla nich miejsca. Wielu moim znajomym duchownym jest bardzo
    przykro, jak słyszą, że wmawia się ludziom, że do Kościoła już nie
    należą i to z powodu takiego drobiazgu jak nie zapisanie dziecka na
    religię - mówi teolog.


    Prof. Bartoś zaznaczył, że w
    czasie ostatnich 20-30 lat bardzo zmieniła się polityka Kościoła w tej
    dziedzinie. - Wcześniej był dużo bardziej otwarty, panowało przekonanie,
    że ludzie nawet niewierzący jakoś przynależą do Kościoła, zgodnie
    zresztą z postanowieniami Soboru Watykańskiego II.
    A teraz do Kościoła,
    według tego dokumentu, mieliby przestać należeć ludzie tylko dlatego, że
    nie chcą jakiś zajęć - podsumował.




    Niesiołowski przebija granice własnych absurdów: To najgorsze czasy Kościoła od czasów Targowicy!

    "Jak ludzie mają słuchać listów pasterskich, jakim ma być autorytetem instytucja, która kłamie?!"

    To jest naprawdę przykre i bolesne, że Episkopat Polski,
    Kościół zapisuje, niecały, ale część zapisuje najczarniejszy
    rozdział, po rozdziale w osiemnastym wieku, kiedy Kościół popierał
    Targowicę, bo caryca za nim stała, a caryca nienawidziła Rewolucji
    Francuskiej i w swojej nienawiści… Kościół popierał Targowicę…

    — burzył się na antenie Radia Zet poseł Stefan Niesiołowski
    wkładając w karty polskiej historii wykreowane przez siebie wydarzenia.

    To zresztą nie pierwsza w ostatnim czasie pełna miłości wypowiedź polityka Platformy pod adresem Kościoła w Polsce.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    94. Maleńczuk: Ugłaskali mnie

    Maleńczuk: Ugłaskali mnie
    http://wyborcza.pl/magazyn/1,140804,16675190,Malenczuk__Uglaskali_mnie.html

    Fot. Krzysztof Wiktor (<a href=www.krzysztof.wiktor.eu)/CC/Wikimedia Commons">
    Fascynuje
    mnie zło przeciętnego katolika. Takie ukryte, tajemnicze, które nie
    wychodzi na wierzch, dopóki w lodówce nie znajdzie się trup noworodka.
    Albo w beczce z kapustą.
    Z Maciejem Maleńczukiem rozmawia Małgorzata I. Niemczyńska

    Małgorzata I. Niemczyńska: Dlaczego chciałeś pozować do zdjęć z medalem?

    Maciej Maleńczuk:
    Znalazłem go ostatnio, grzebiąc w szufladach. Otrzymałem go w imię
    ojczyzny od ministra kultury, co przy moim statusie społecznym jest
    wielkim wyróżnieniem. Będę go nosił.

    "Przy moim statusie społecznym"?

    - Przy moim niskim statusie.

    Uważasz, że jest niski?

    - Robimy wszystko, żeby taki nie był.

    Jesteś artystą - to raczej nobilitacja.


    - Nie byłbym taki pewny, czytając Pudelka i inne. Tam są czasem
    takie hasła: "A rozpędzić to całe towarzystwo, rozpieprzyć cały ten
    show-biznes, pogonić ich!".(..)
    Artysta podkreśla swoją niechęć nie tylko do Kościoła, ale również swoich rodaków.

    Muzyk, który jest zdeklarowanym satanistą (na swoim koncie ma m.in.
    współpracę z grupą Behemoth - przyp. red.) przystąpił do ataku nie
    tylko na kościelne struktury, ale samą religię.

    Nienawidzę Bożego Ciała, bo zawsze wypada w
    czwartek, a mnie zawsze psuje się wtedy samochód. Idę do mechanika, a tu
    zamknięte. Gubię się w tym święcie, próbowałem dociekać, co ono
    upamiętnia, ale uwierz mi, że nie znalazłem nikogo, kto by wiedział. Jeden
    heretyk powiedział mi tylko, że jakiemuś księdzu we Włoszech coś się
    ukazało w kieliszku. Jak dla mnie to raczej znak, że należy kieliszek
    odstawić, a nie powód do święta

    — kpi Maleńczuk w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, po czym przystępuje do typowego antypolskiego ujadania serwowanego od lat przez postępowy salon.

    Te dwa słowa [„Tęczowa swasta” - jedna z piosenek Maleńczuka - przyp. red.] odzwierciedlają mój pogląd: Polacy są tak naprawdę faszystami

    — mówi wokalista.

    W rozmowie, jaką opublikowano w dodatku do gazety Adama Michnika, nie zabrakło również roztaczania wizji narodu polskiego jako tłuszczy żywcem wyjętej z „Pokłosia” Władysława Pasikowskiego.

    Fascynuje mnie zło przeciętnego katolika. Takie ukryte, tajemnicze, które nie wychodzi na wierzch, dopóki w lodówce nie znajdzie się trup noworodka. Albo w beczce z kapustą. W głębi duszy takiego katolika widzę hitlerowską swastę. Nie staroindyjski znak szczęścia

    — twierdzi Maleńczuk.

    Oczywiście i tym razem nie mogło zabraknąć wątku „polskiego antysemityzmu”, a przy okazji kolejnych satanistycznych deklaracji.

    Ile jest antysemityzmu w przeciętnym Polaku? Mam na myśli religijnego
    normalsa. Kogoś, kogo przyłapuje się w końcu na posiadaniu pornografii
    dziecięcej, a on od 30 lat prowadzi rodzinę
    zastępczą i wychował nie wiadomo ile pokoleń. Mój Szatan to jest
    Woland, w zasadzie porządny gość - cyniczny, ale porządny. Ich Szatan to
    jest jakiś sukinsyn.

    Piosenkarz zapowiada, że jego kolejny album zdominują antyklerykalne treści.

    Na nowej płycie będzie więcej tematów z „Faktu”, jak np. kazus Katarzyny W. Będzie też napieprzanie w kler

    — puentuje Maleńczuk.

    Warto przypomnieć, że ten człowiek został odznaczony przez ministra Bogdana Zdrojewskiego Brązowym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

    gah/Magazyn Świąteczny



    Po wywiadzie artysty dla "Wyborczej"


    Nowak: "Maleńczuk obraża Kościół i Polaków". Jest donos do prokuratury


    To bardzo poważna sprawa. Artysta obraża Polaków nazywając ich faszystami. Ponadto deklaruje, że jest satanistą - mówi Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą w Szklarskiej Porębie.
    Nowakowi chodzi o wywiad, jakiego dla "Gazety Wyborczej" udzielił Maciej Maleńczuk. "Fascynuje mnie zło przeciętnego katolika. Takie ukryte, tajemnicze, które nie wychodzi na wierzch, dopóki w lodówce nie znajdzie się trup noworodka.

    Cały tekst: http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,16681662,Nowak___Malenczuk_obra...

  • Odpowiedź Maleńczuka: "Przepraszam antysemitów, homofobów... Nie nawołuję do faszyzmu"

    Artysta odniósł się do zarzutów Ryszarda Nowaka, który twierdzi, że muzyk w wywiadzie dla "Wyborczej" obraża Kościół i Polaków. "Nie nawołuję do faszyzmu, wręcz przeciwnie - piętnuję go, a mój
    satanizm ma wymiar intelektualny i jednoosobowy" - czytamy w
    oświadczeniu Macieja Maleńczuka. Odnosi się w nim do zarzutów Ryszarda
    Nowaka, który twierdzi, że muzyk w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej"
    obraża Kościół i Polaków.

    Sataniści-pedofile zmusili nastolatkę do seksu z niemal 2 tys. mężczyzn
    Annabelle
    Forest, obecnie 18-letnia dziewczyna, za sprawą swojej matki w wieku 7
    lat została wciągnięta do sekty satanistów. Od 11 roku życia była
    zmuszana do prostytucji.
    Annabelle Forest nie była jedynym dzieckiem wykorzystywanym przez sektę.
    To samo spotykało potomków innych członków grupy. Przywódcy sekty
    przymusowe orgie utożsamiali tym, że seks jest rodzajem testu, który
    umożliwia zyskanie przychylności bóstwa.

  • Pozywał Nergala i Dodę, pozywa Maleńczuka. "Potrafiłem fiknąć Putinowi, fiknę Nowakowi"

    Ostre starcie...


    czytaj dalej »



  • "Proponuję tęczową swastykę jako symbol zgody narodowej"

    "Proponuję tęczową swastykę jako symbol zgody narodowej"

    - Z jednej strony katolik powinien być najlepszym
    człowiekiem na świecie. Z drugiej robi tak podłe rzeczy. Ten rozdźwięk
    mnie...
    czytaj dalej »


    Zawsze opisywałem podłość ludzką. Swoją, cudzą. Jestem katolikiem, bo
    mnie ochrzczono, nie zależy mi na apostazji - mówi Maciej Maleńczuk,
    który - jak dodaje - na ostatniej płycie skupił się na głośnych w Polsce
    zbrodniach. - Sprawa Katarzyny W., rodziny zastępczej która zabiła
    swoje dzieci, człowieka który najpierw biegał z biblią pod pachą, a
    później spalił swoją rodzinę. To wszyscy byli, są, katolicy. Tacy ludzie
    z jednej strony powinni być najlepszymi na świecie. A z drugiej robią
    tak podłe rzeczy - dodaje.Nie boję się Nowaka. Chętnie odpowiem na zarzuty. Nie ma lepszej
    promocji niż proces sądowy. Ale boję się, że nie wyczerpałem znamion
    czynu zabronionego i prokurator spuści ten pozew do toalety - komentuje
    muzyk.

    Jak dodaje, jest satanistą. Ale tylko na potrzeby wywiadów.
    Na co dzień ma do spraw wiary inny stosunek. We własnej wsi w kościele
    bywa. Swoim dzieciom podpisał też zgodę na uczestnictwo w lekcjach
    religii.

    - Kościół Polakom jest absolutnie potrzebny. Bo diabli
    wiedzą co by się działo, jakby ci ludzie nie musieli się spotkać raz na
    tydzień, przekazać sobie znaku pokoju - kwituje Maleńczuk.

    Jezus na pewno byłby za ratyfikacją. Biskupi i mieniący się katolikami politycy są przeciw

    Mam coraz częściej wrażenie, że niektórzy katoliccy biskupi zdradzają
    chrześcijaństwo i jego idee równości i miłości - pisze MAGDALENA ŚRODA.

    Twój Ruch znów uderza w Kościół

    Twój Ruch chce wykreślić z polskiego prawa zapis
    dotyczący obrazy uczuć religijnych. W Sejmie odbędzie się pierwsze
    czytanie projektu ustawy Twojego Ruchu.

    Politycy proponują uchylenie art. 196 KK. dotyczącego przestępstwa
    obrazy uczuć religijnych, polegającego na publicznym znieważaniu
    przedmiotu czci religijnej albo miejsca obrzędów religijnych. Grozi za
    to kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat
    2.

    To kolejna odsłona walki z Kościołem i katolikami. Twój Ruch chce
    pozbawić katolików prawnej ochrony uczuć religijnych i przedmiotu czci
    religijnej. PiS będzie się domagać odrzucenia projektu w pierwszym
    czytaniu – zapowiada poseł Małgorzata Sadurska, wiceprzewodnicząca
    parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji Polski.

    - Nie możemy otwierać furtki na tak jawne przyzwolenie gardzenia
    wszystkim co święte- nie tylko dla katolików, ale również dla innych
    religii. Nie możemy pozwolić na to, żeby poprzez uchylenie art. 196, w
    opinii publicznej zapanowało przeświadczenie, że można dowolnie szydzić,
    kpić, lekceważyć wszystko, co jest związane z katolicyzmem, symbolami
    kultu. W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z wieloma przypadkami,
    które w bardzo poważnym stopniu naruszały uczucia religijne osób
    wierzących. Przypomnę: instalacja Jacka Markiewicza w CSW, bluźniercza
    profanacja Krzyża św. oraz bluźniercza sztuka przepełniona pornografią
    „Golgota Picnic” –
    powiedziała poseł Małgorzata Sadurska.

    Poseł dodała, że walka z wiarą to jeden z głównych zadań TR, na co nie może być zgody ani społeczeństwa, ani Sejmu.



    Olejnik: Prawicowcy sami nie wiedzą, czego chcą

    W nosie mają wszyscy pogardę dla kobiet, gwałty na dzieciach, których
    dokonują również ojcowie, bo najważniejsza jest nasza tradycja
    chrześcijańska - pisze MONIKA OLEJNIK

    Biskup Ryczan z Jasnej Góry apelował do posłów: "Po co ta ustawa? Europa nie ma prawa dotykać laickimi rękami polskiej rodziny".

    Jednak równości domagają się nawet publicyści prawicowi. Oto w ramach obrony dominikanina wyrzuconego z zakonu za próbę gwałtu napisał Rafał Ziemkiewicz: "Kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej kobiety, niech rzuci kamieniem". Następnie dodał: "A jak facet rano trzeźwieje obok kaszalota, to ma prawo skarżyć o gwałt?".

    Nie zauważyłam oburzenia wśród mężczyzn.

    Dwaj macho - naczelny "Super Expressu" i Ziemkiewicz - pogadali sobie na łamach tejże gazety. Ziemkiewicz się skarżył, że krytykują go "niedopchnięte dewoty, stare i młode feministki, zetempówy, które nadymają się - co on powiedział, jak on mógł, teraz mamy dewoty nieheteronormatywne".

    Redaktor Jastrzębowski nie zareagował, tak samo jak nie reagują jego koledzy z portali prawicowych.

    Nieśmiało zareagowały publicystki, a faceci milczą. Dla nich ważniejsze jest to, że gender zakrada nam się pod strzechy. Jeszcze jej nie ma, a już wrzeszczą, że prof. Monika Płatek, która być może zostanie wiceministrem sprawiedliwości, zdemoluje nasz katolicki kraj.

    Na łamach "Frondy" poseł z PiS wieszczy, że "Płatek wykorzeni nam tradycję chrześcijańską. Tam, gdzie rządzi Platforma, nie ma miejsca dla katolików". Nawet daje radę kardynałowi Nyczowi, żeby sprawdził, czy katolicy są w okolicach prezydenta Komorowskiego i premier Kopacz.

    Prawicowcy sami nie wiedzą, czego chcą, bo katechetka, która została ministrem spraw wewnętrznych, też im nie odpowiada.

    W nosie mają wszyscy pogardę dla kobiet, gwałty na dzieciach, których dokonują również ojcowie, bo najważniejsza jest nasza tradycja chrześcijańska. Jak mówi abp Hoser: "Gender to groźna herezja ideologiczna", a niektórzy księża nawet porównują gender do nazizmu.

    Monika Płatek odpowiada, że "takie mówienie jest niegodne ludzi, którzy reprezentują Jezusa, trzymają go jako zakładnika do perwersyjnych tekstów i perwersyjnych treści".

    Prof. Michał Królikowski, wiceminister, odwołany został z powodów ideologicznych. Powiedział na odchodne, że dla niego zaszczytem i honorem byłoby bycie adwokatem prof. Bogdana Chazana. Deklaracja wiary jest dla niego normalnością.

    Ministerstwo Sprawiedliwości to nie jest miejsce dla ludzi, którzy walczą z Panem Bogiem albo o Pana Boga. Ministerstwo powinno się wreszcie zająć tym, żeby nie skazywać ludzi za batonika, nie skazywać dyrektorów więzienia za pomoc ludziom niepełnosprawnym, żeby skrócić kolejki sądowe i nareszcie wprowadzić porządek w prokuraturze. Powinno uporządkować chaos prawny, w którym żyjemy. Wystarczy, że w Sejmie mamy przeciwników i zwolenników Kościoła.

    PS Rafał Ziemkiewicz powiedział, że żona była bardzo ubawiona jego dowcipem. Jak to mówi Korwin-Mikke, "każda kobieta lubi być trochę zgwałcona".

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16706527,Prawicowi_macho.html


    Policja zatrzymała 16-latka. Zniszczył figurę Chrystusa

    Policja zatrzymała 16-latka. Zniszczył figurę Chrystusa

    Kaliscy policjanci ustalili sprawcę uszkodzenia figury
    Chrystusa. Wandalem okazał się 16-latek z Kalisza. Wkrótce nastolatek
    ze...
    czytaj dalej »


    Nastolatek kopiąc w krzyż spowodował oberwanie części figury.
    Następnie zerwał rzeźbę Chrystusa i rzucił nią o ziemię
    - tłumaczy
    Jaworska-Wojnicz.

    Przyznał się do winy

    Nieletni
    usłyszał zarzut uszkodzenia mienia i został przesłuchany . 16-latek
    przyznał się do winy. Sprawa zostanie skierowana do sądu rodzinnego,
    który zadecyduje o dalszym losie nastolatka.

    Krzyż z figurą stał na skrzyżowaniu ulic Zagorzynek, Piwonickiej i Noskowskiej w Kaliszu:



    Nieznani sprawcy włamali się dzisiejszej nocy do
    kościoła pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Częstochowie. Złodzieje
    zarabowali 2 kielichy mszalne i 2 stuły. Zanim uciekli przebili opony w trzech samochodach - informuje „Niedziela”.

    Sprawcy po wybiciu szyby weszli do wnętrza świątyni. Następnie
    skradli 2 kielichy mszalne oraz 2 stuły. Prawdopodobnie już po wyjściu z
    kościoła przebili opony w trzech samochodach znajdujących się przy
    kościele. Obecnie trwają dalsze czynności ze strony policji”

    — powiedziała podinsp. Joanna Lazar, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji, w Częstochowie z w rozmowie z „Niedzielą”.

    Proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła uspokaja, że
    „sprawcy na szczęście nie dokonali profanacji Najświętszego Sakramentu”.

    mall / niedziela.pl

    Wpływowi polscy katolicy napisali do papieża. Chcą zmian w Kościele

    Grupa około 60 polskich katolików związanych z opiniotwórczymi
    środowiskami kościelnymi wysłała do Stolicy Apostolskiej opinie
    na tematy związane z rozpoczynającym się Synodem Biskupów w Rzymie
    – dowiedział się „Wprost”. Proponują oni Kościołowi zmianę podejścia
    duszpasterskiego w takich sprawach jak komunia dla osób rozwiedzionych,
    antykoncepcja czy homoseksualizm.

    Opracowanie było odpowiedzią na tzw. ankietę Franciszka, czyli pytania,
    jakie zadali wiernym z całego świata organizatorzy Synodu ds. Rodziny.
    Opracowanie ankiety koordynowała redaktor naczelna miesięcznika „Znak”
    Dominika Kozłowska oraz Jakub Kiersnowski, sekretarz warszawskiego Klubu
    Inteligencji Katolickiej. – Pracowaliśmy w gronie środowisk katolickich
    skupionych wokół redakcji „Znaku”, „Więzi”, „Tygodnika Powszechnego”
    oraz klubów „Tygodnika Powszechnego” i Klubów Inteligencji Katolickiej

    podczas rekolekcji poprowadzonych przez bp. Grzegorza Rysia w Laskach
    – opowiada Dominika Kozłowska.

    akie propozycje zmian w duszpasterstwie rodzin powinni, zdaniem polskich
    katolików, rozważyć obradujący w Rzymie biskupi? M.in. dopuszczenie
    do komunii pod pewnymi warunkami osób o rozwodzie będących w powtórnym
    związku. - Moim zdaniem można utrzymać zasadę nierozerwalności
    małżeństwa, a jednocześnie uznać oczywisty fakt, że niektóre małżeństwa
    nieodwracalnie się rozpadają – twierdzi Kozłowska.
    Polscy uczestnicy
    ankiety oczekują też refleksji nad zakazem używania środków
    antykoncepcyjnych. - Zdaniem uczestników naszej ankiety błędem jest
    utożsamianie antykoncepcji z hedonizmem seksualnym czy czymś, co
    w przekazie duszpasterskim określa się mianem mentalności aborcyjnej.
    Padały postulaty, by sprawy te pozostawić w większym stopniu sumieniu
    wiernych – relacjonuje Kozłowska. Omawiano też zagadnienia związane
    z kościelnym podejściem do osób LGBT. - Uznaliśmy, że potrzebna jest
    radykalna zmiana w podejściu do osób homoseksualnych. Wielu z nas
    podkreślało, że Kościół musi rozpoznać dar, jakim dla niego i świata są
    osoby homoseksualne, i docenić wartość związków jednopłciowych
    – opowiada Kozłowska.

    Polska rodzina cierpi od lat

    Rozmowa z JE ks. abp. Stanisławem Gądeckim, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, metropolitą poznańskim

    Ksiądz Arcybiskup będzie reprezentował
    Kościół w Polsce na rozpoczynającym się w niedzielę Zgromadzeniu
    Nadzwyczajnym Synodu Biskupów na temat rodziny. Co wykazały
    przedsynodalne ankiety w naszych diecezjach?

    – Na poziomie deklaratywnym rodzina jest
    dla Polaków wartością nadrzędną. Zdecydowana większość twierdzi, że
    rodzina jest dla nich najważniejszą wartością i pragną ją zbudować w
    oparciu o sakramentalne małżeństwo. Niestety, deklaracje te nie zawsze
    pokrywają się z codziennym życiem wielu rodzin. Ankiety przedsynodalne
    ujawniły najpierw liczne bolączki życia małżeńskiego i rodzinnego.

    Pośród zjawisk negatywnych obserwujemy
    przede wszystkim rosnącą liczbę konkubinatów, małżeństw „na próbę” i
    małżeństw zawieranych tylko cywilnie, które spotykają się nie tylko z
    milczeniem, ale czasami wręcz z aprobatą ze strony rodziców, a nawet
    dziadków. W niektórych diecezjach nawet 80 procent narzeczonych
    przygotowujących się do zawarcia sakramentu małżeństwa mieszka wcześniej
    ze sobą. Wielu młodych ludzi nie kwestionuje wartości sakramentalnego
    małżeństwa, ale wybiera życie bez ślubu kościelnego z obawy przed pełnym
    zaangażowaniem, wątpiąc, czy potrafią w małżeństwie wytrwać. Często
    powodem takiego stanu rzeczy jest brak pozytywnych doświadczeń
    wyniesionych z domu rodzinnego.

    Mentalność antykoncepcyjna i
    rozpowszechniony indywidualistyczny model antropologii powodują znaczny
    spadek demograficzny. Jak pokazały to badania przeprowadzone przez
    Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, akceptacja takiej mentalności
    wśród młodych zbliża się do 50 procent. Negowanie daru płodności i
    zamknięcie się na potomstwo sprawiło, że w 2013 roku Polska znajdowała
    się na 211. miejscu w raporcie demograficznym ONZ dotyczącym przyrostu
    naturalnego.

    Innym elementem utrudniającym przyjęcie
    Ewangelii o rodzinie jest migracja zarobkowa, bezrobocie oraz źle
    pojmowane zaangażowanie społeczne, z wymogiem wszechobecnej poprawności
    politycznej oraz z nachalną ideą państwa laickiego jako wyrazu
    nowoczesności i rozwoju. Rodzina polska cierpi od wielu lat z powodu
    nieobecności jednego lub obojga rodziców w procesie wychowawczym. Często
    spowodowane to jest wyjazdem za granicę w poszukiwaniu środków
    finansowych na utrzymanie rodziny. Brak jednego bądź obojga rodziców
    skutkuje często zaniedbaniem w procesie wychowania, zwłaszcza w sferze
    przekazywania wiary.

    Wyzwaniem są także rodziny zranione, w tym
    dzieci, które wzrastają w związkach niesakramentalnych, co bardzo często
    odbija się na ich wychowaniu do wiary i życia sakramentalnego.(..)


    Abp Gądecki niejasno o sprzątających dziewczynkach

    - Arcybiskup lubi odpowiedzi proste: rodzinę niszczy ideologia
    gender. "Groźnym wyzwaniem jest - lansowana pod płaszczykiem programu
    równościowego - ideologia genderyzmu. - pisze DOMINIKA WIELOWIEYSKA

    Biskup pedofil jest gorszy niż kazirodczy związek brata i siostry

    Dlaczego? Bo za główne kryterium zła uważam ludzką krzywdę, a nie łamanie tabu.

    Miller: W polskim kościele jest regres intelektualny
    Szef SLD Leszek
    Miller mówił w Radiu ZET, iż "jest zażenowany, że polscy biskupi myślą
    kategoriami, które nie przystają do współczesnego świata".

    O. Paweł Gużyński: wiele przemawia za zmianami ws. małżeństw kościelnych



    Jeśli szef Epi­sko­pa­tu abp Sta­ni­sław Gą­dec­ki
    mówi o "sa­mo­oka­le­cza­niu" się mło­dych po­przez miesz­ka­nie ze sobą
    przed ślu­bem, to mówi - choć de­li­kat­nie - w isto­cie "won mi z
    Ko­ścio­ła"? - Nie po­strze­gam tego w ten spo­sób. Po­wie­dział­bym
    ra­czej o wa­dli­wym for­mu­ło­wa­niu prze­ka­zu - od­po­wia­da
    One­to­wi do­mi­ni­ka­nin o. Paweł Gu­żyń­ski.



    Katolicyzm otwarty zszedł do katakumb. Ale
    jest ktoś, kto przejął po nim pałeczkę. Dziś o prawach kobiet,
    wyświęcaniu homoseksualistów, bioetyce głośno dyskutują młodzi
    kalwiniści. I też nie mają lekko

    Nie ma dziś w Polsce wielu protestantów, ale
    nawet w tej mniejszości można znaleźć jeszcze jakąś mniejszość. To
    ewangelicy reformowani, zwani kalwinistami . Jest ich naprawdę niewielu,
    około trzech tysięcy.
    Ale choć nieliczni, są prężni i potrafią dotrzeć
    ze swoim przesłaniem do świata. Mają swoje wydawnictwa i prasę
    tradycyjną - a od roku także kazalnicę w internecie.
    Owa kazalnica to robiony przez młodych ludzi elektroniczny dwutygodnik ''Pismo er''.

    Nazwa jest intrygująca tylko z pozoru - "er" kojarzy się z
    oficjalną nazwą ich Kościoła, ale przede wszystkim z hasłem, że
    chrześcijaństwo zawsze powinno być gotowe na odnowę, na zmiany, na
    podążanie z duchem czasu. Na podążanie z duchem czasu.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    95. Czerska i okolice w akcji lewaków donos jak za Stalina, bez dowo



    Niniejszy apel nie jest skierowany do Kościoła katolickiego (dalej: Kościoła), ale do władz państwowych.
    Kościół, jak każda legalnie działająca organizacja, ma pełne prawo wyrażania swoich poglądów w rozmaitych kwestiach, zwłaszcza moralnych, oraz do podejmowania działań w celu wprowadzania w życie swych postulatów, ale w granicach obowiązującego prawa. Z tego jednak nie wynika, że owe postulaty - wszystkie i zawsze - mają być akceptowane i realizowane przez władze publiczne. Takie też jest stanowisko sporej i stale zwiększającej się liczby Polaków. Jest to wystarczający sygnał dla władz państwowych, aby ściśle przestrzegały zasady neutralności światopoglądowej państwa zagwarantowanej w Konstytucji RP.

    Władze RP są nadmiernie uległe wobec roszczeń Kościoła w sprawach finansowych, edukacyjnych, blokowania inicjatyw legislacyjnych w tzw. gorących materiach prawnych i społecznych (np. związki partnerskie, przemoc w rodzinie) czy demonstracyjnego eksponowania symboli religijnych w instytucjach publicznych. Postawa ta nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Bywa, że uroczystości o charakterze państwowym mają przede wszystkim charakter religijny, a władze publiczne stają się dodatkiem do hierarchów kościelnych występujących w roli rzeczywistych gospodarzy. Prowadzi to do degradacji państwa i obniżenia jego prestiżu w skali krajowej, a nawet międzynarodowej.

    Spotykamy się także z działaniami przedstawicieli Kościoła o charakterze bliskim kolizji z prawem lub przekraczającym tę barierę w postaci wzywania do naruszania prawa, gróźb pod adresem osób rezygnujących z katechezy w szkole, zmuszania uczniów do uczestniczenia w obrzędach religijnych, domagania się przez szkoły ujawniania przez rodziców lub uczniów swojego światopoglądu, obrażania ludzi niewierzących w publicznych wypowiedziach duchownych czy nawet deprecjonowania najwyższych przedstawicieli władz państwowych.

    Częste przypadki bezczynności organów RP wobec tego rodzaju zaszłości mają bardzo negatywny skutek dla spójności społecznej i winny być zastąpione działaniami mającymi na celu pełne urzeczywistnienie ustrojowych podstaw państwa polskiego i jego porządku prawnego, tak jak tego wymaga konstytucja i inne ustawy.

    Sygnatariuszami powyższego apelu są profesorowie:

    Jerzy Brzeziński (psycholog)

    Dariusz Doliński (psycholog)

    Ewa Łętowska (prawnik)

    Edward Nęcka (psycholog)

    Stanisław Obirek (polonista)

    Henryk Olszewski (prawnik)

    Wiktor Osiatyński (prawnik)

    Janusz Reykowski (psycholog)

    Henryk Samsonowicz (historyk)

    Jan Strelau (psycholog)

    Jerzy Szacki (socjolog)

    Andrzej Walicki (filozof)

    Bogdan Wojciszke (psycholog)

    Jan Woleński (filozof)

    Mirosław Wyrzykowski (prawnik)

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16817936,Apel_do_wladz_Rzeczypospolitej_Polsk...

    Ewa Siedlecka: Skąd się wziął apel?

    Prof. Ewa Łętowska, Instytut Nauk Prawnych PAN: Chaos w dyskursie publicznym, wymieszanie rzeczy ważnych i nieważnych, michałków typu, że Kościół katolicki krytykuje "Harry'ego Pottera" i amulety, z przejawami usłużności władz świeckich wobec Kościoła. Chcemy wskazać na to, co ważne. Kościół ma pełne prawo głosić swoje nauki i oceny. Ale nie wolno mu nie podporządkowywać się obowiązującemu prawu. A władze państwowe mają obowiązek pilnować, aby nie został zachwiany porządek konstytucyjny, aby wartości ustanowione w konstytucji, takie jak autonomia państwa względem Kościołów, były przestrzegane. Apel jest adresowany do władz, nie do Kościoła.

    Pojawiają się głosy - np. b. wiceministra sprawiedliwości i eksperta Konferencji Episkopatu Michała Królikowskiego - że państwo wcale nie ma być neutralne. Że konstytucja jest oparta na wartościach chrześcijańskich i nie pada w niej sformułowanie, że państwo ma być świeckie czy neutralne.

    - Nie ma takich słów w tekście konstytucji. Ale jest zasada autonomii, a w preambule odwołanie do "wierzących w Boga, jak i niepodzielających tej wiary". A więc wspólny mianownik musi objąć wszystkich. A mianownik wyznaniowy obejmuje tylko wyznawców. Aby objąć wszystkich - państwo musi być niezależne od aksjologii ściśle wyznaniowej. Zresztą "autonomia i niezależność " to terminologia II Soboru Watykańskiego, a więc nie można twierdzić, że to jest sprzeczne z nauką Kościoła.

    Na niedawnym posiedzeniu Konferencji Episkopatu były sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Wojciech Łączkowski wygłosił referat, w którym mówiąc o stosunkach państwo - Kościół, stwierdził: "szlachetnie brzmiąca deklaracja konstytucyjna głosząca bezstronność władz publicznych jest pusta (...) i niemożliwa do zrealizowania" (cytuję za KAI, bo wystąpienie, jak mnie poinformowano w sekretariacie KEP, jest niejawne). Mogę się domyślać, że chodziło mu o to, że rządzący - także trzecia władza, czyli sędziowie - najczęściej są w Polsce katolikami, więc nie są neutralni.

    - Wszyscy mają jakieś poglądy. Prof. Łączkowski też. I ja. Ale jest taka anegdota na temat sędziowskiej niezawisłości o sędzim, który lubił chudy ser, więc łagodnie potraktował kobietę, którą sądził za sprzedawanie mleka chudego jako tłuste. A chodzi o to, by nie można było poznać po zachowaniu sędziego na sali, jaki ser lubi.

    Czy to nie utopia? Posłowie są katolikami i jak im Kościół zagrozi ekskomuniką - to zagłosują pod jego dyktando.

    - Jak się idzie do władzy - to trzeba mieć odpowiedzialność i kręgosłup. Belgijski król Baudouin, gdy dostał w latach 90. do podpisania ustawę zezwalającą na aborcję, to na kilka dni abdykował, by mógł ją podpisać przewodniczący parlamentu. Mimo że był gorliwym katolikiem, nie przyszło mu do głowy, by negować demokratyczną decyzję parlamentu. Nie rozumiem, dlaczego w Polsce rządzących nie stać na to, by rozdzielić własne poglądy religijne od służby publicznej. Albo żeby przynajmniej usiłować. No, ale Baudouin pewno miał szersze horyzonty.

    Rządzący, jak każdy, mają - jak mówi konstytucja - wolność "wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie".

    - Mają wolność i mogą mieć poglądy, jakie chcą, ale nie powinni ich narzucać innym. Wolność uprawiania kultu nie obejmuje wolności demonstrowania swojej religii podczas pełnienia obowiązków publicznych. Chodzi o sferę prywatną. Jeśli prezydent czy premier zechce iść na pielgrzymkę - może, ale jako człowiek, a nie funkcjonariusz publiczny.

    To i tak zostanie publicznie zauważone i odebrane politycznie.

    - Trudno, on ma prawo. Ale nie musi z niego korzystać. Ja bym na jego miejscu nie skorzystała. Właśnie po to, aby uszanować ten wspólny, konstytucyjny mianownik obejmujący także "niepodzielających tej wiary".

    Za chwilę będą obchody Święta Niepodległości. Tradycyjnie rozpoczną się, w części oficjalnej, mszą za ojczyznę, na której będą prezydent i zapewne premier.

    - Obrzędowość występuje we wszystkich krajach, tylko w Polsce - bez opamiętania. Ja rozumiem, że prezydent ma prawo uczestniczyć w mszy za ojczyznę, ale ona nie powinna być elementem oficjalnego planu uroczystości. Jeśli jest to element uroczystości oficjalnych, to niektóre osoby będą zmuszone do uczestnictwa w niej wbrew woli. Choćby żołnierze, którzy idą na rozkaz. Charakter państwowej uroczystości powinien być świecki, msza powinna być punktem nieoficjalnym i nieobowiązkowym, uzupełniając ten program.

    Można odmówić pójścia, powołując się na wolność sumienia.

    - Ale stawia się tych odmawiających w niewygodnej sytuacji. Sama nieraz w takiej sytuacji byłam, więc wiem, jak to smakuje. A przez część osób odmowa uczestniczenia w uroczystości religijnej bywa odbierana jako antykościelna demonstracja.

    Niedawno w Warszawie posadzono drzewo pamięci w czasie rocznicy powstania warszawskiego. W akcie erekcyjnym napisano, że działo się to w roku tym a tym, gdy prezydentem Warszawy był ten a ten, a metropolitą warszawskim ten a ten. Nie chodziło o inwestycję kościelną. Pytają mnie: a co to pani szkodzi? Odpowiadam: mnie to nic nie szkodzi, ja sobie poradzę. Mnie to razi. Podobnie jak posyłanie żołnierzy czwórkami na mszę. Mnie nie przeszkadzają wiszące krzyże. Mnie przeszkadza ostentacja, która im towarzyszy. A także atmosfera moralnego szantażu, w jakiej odbywa się dyskusja.

    Myśmy porzucili w 1989 roku jedną laskę "jedynie słusznej" ideologii, żeby natychmiast podeprzeć się inną, równie "jedynie słuszną".

    Nam - sygnatariuszom apelu - nie przeszkadza, że Kościół domaga się tego czy owego. Nam przeszkadza, że władza temu ulega. To jedna przyczyna wydania tego apelu. Druga jest taka, że sprzeciwiamy się poglądom na konstytucję, które pani zacytowała. Nie jest prawdą, że skoro konstytucja nie używa słów, że władza czy państwo mają być "świeckie" czy "neutralne", to znaczy, że zezwala, aby było faktycznie wyznaniowe. I nie jest tak - jak twierdzi prof. Łączkowski - że idea neutralności państwa jest nie do zrealizowania w praktyce. Są przykłady ze świata, no i trzeba chcieć.

    Co złego dla państwa czy społeczeństwa wynika z tej uległości władzy wobec Kościoła?

    - To, że następuje polaryzacja społeczeństwa. Wszyscy boleją nad tym, że Polska się rozpadła politycznie na dwie części. Tymczasem uległość władzy wobec Kościoła i napór Kościoła na narzucenie wszystkim swojej ideologii jeszcze ten podział pogłębiają. Poza tym dla mnie - jako prawniczki - bolesna jest hipokryzja prawa: to, że wypacza się pod ideologiczne dyktando interpretację konstytucji choćby takich pojęć jako rodzina. Boli mnie dorabianie konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet gęby "genderu", rozumianego jako wynalazek szatana, pod którego patronatem dzieją się wszelkie nieprawości. Boli mnie to, co się robi z lekarską klauzulą sumienia, wypaczając całkowicie jej sens, który chroni nie tylko sumienie lekarza, ale też dobro pacjenta. Tego właśnie zabrania preambuła konstytucji: zamknięcia się w jednej aksjologii i wyrzucenia "niepodzielających tej wiary" poza nawias. Boli mnie, że państwo - za pomocą Komisji Majątkowej - dopuściło do pokrzywdzenia majątkowego ludzi i gmin na rzecz Kościoła. I boli mnie, że gminy teraz wolą domagać się za to rekompensaty od państwa, czyli podatników, niż dochodzić od Kościoła zwrotu tego, co nabył w drodze "niesłusznego wzbogacenia". Bo choć to prawnie proste, to może naraziłoby władze samorządowe na krytykę za "atak na Kościół". Zresztą odsyłam do komentarzy, jakie zbiera nasz apel.

    Czy w tej chwili w Polsce niekatolicy są w opresji?

    - Nie są prześladowani. Ale na pewno czują się niekomfortowo. Są jak widz w teatrze: wszyscy klaszczą, a im się przedstawienie nie podobało, ale jak nie wstaną i nie zaklaszczą, to wszyscy będą się im przyglądać z dezaprobatą. Atmosfera przy ideologicznie gorących tematach jest duszna, nie można uchwalić szeregu potrzebnych ustaw, żąda się psucia prawa - jak w przypadku klauzuli sumienia. Władza nie zadaje sobie trudu zdefiniowania, na czym polega jej powinność zachowania niezależności i autonomii.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16820740,Letowska_o_apelu__Niech_sie_Kosciol_domaga_tego__czy.html#




    Synod: Nie dla związków homoseksualnych, dalsza dyskusja o rozwodnikach

    W końcowym dokumencie synodu biskupów, ogłoszonym w Watykanie,
    podkreślono, że nie ma żadnych analogii między związkami homoseksualistów a małżeństwami.


    Piętnastu naukowców zarzuca władzom klerykalizację

    Piętnastu profesorów apeluje do władz RP o zmniejszenie roli Kościoła w rządzeniu państwem. W liście o zaprzestanie klerykalizacji kraju stwierdzono, że państwo jest usłużne wobec Kościoła, co według  nich  może zachwiać porządkiem konstytucyjnym.

    To bezpardonowa walka z Kościołem i próba zepchnięcia go na margines – powiedziała prof. Krystyna Pawłowicz.

    Jak stwierdziła, ci profesorowie są przedstawicielami dawnych elit
    PRL-u, o skrajnie lewackich poglądach. Atakują kościół za to, że nie
    udaje się przepchnąć m.in. ustawy o związkach partnerskich, czy
    szkodliwej konwencji Rady Europy.

    Jak mówi – sam list natomiast  rozmija się z faktami i rzeczywistością.

    - Jestem nawet oburzona tytułowaniem tego apelu apelem
    profesorów, czy naukowców. To są lewaccy ideologowie. Nie ma znaczenia,
    że pani Łętowska była sędzią TK i rzecznikiem praw. Zawsze atakowała
    Kościół, jeszcze w latach 80, kiedy była rzecznikiem, walczyła z religią
    w szkole. Pan Wyrzykowski pisze zawsze opinie i projekty i mobilizuje
    środowiska przeciwko Kościołowi i za związkami homoseksualnymi. To są
    ludzie, którzy pod tytułami profesorskimi załatwiają swoje biznesy
    światopoglądowe z naruszeniem konstytucji. Oni mówią, że państwo narusza
    konstytucję, bo jest łaskawe dla Kościoła. Ci państwo nie zauważyli, że
    konstytucja w preambule określa system wartości, który Polska ma
    realizować i mówi o obowiązku ochrony i przekazania następnym pokoleniom
    chrześcijańskiego dziedzictwa narodowego, a oni wprost walczą z tym –
    zaznaczyła  prof. Krystyna Pawłowicz.

    Prof. Pawłowicz przypomniała, że art. 25 Konstytucji mówi o
    równouprawnieniu Kościoła, a preambuła zobowiązuje do współpracy państwa
    i Kościoła, a nie do zwalczania się tych instytucji. Jest też w niej
    mowa o ochronie chrześcijańskiego systemu wartości
    – dodała prof.
    Pawłowicz.




    fot. youtube.com


    Tak wygląda misja TVP?! Telewizja rozpoczyna bezpłatną (!) emisję spotu promującego dzień z życia lesbijek... Zobacz wideo!

    "Pierwsze emisje nastąpią najwcześniej w przyszłym tygodniu" - zapowiada rzecznik TVP Jacek Rakowiecki.

    W końcowej scenie bohaterki wraz z rodziną i przyjaciółmi świętują
    czwartą rocznicę swojego związku. W tle słychać głos lektora:

    W świetle polskiego prawa osoby żyjące w związkach partnerskich są dla siebie zupełnie obce. Zmień to! Wyraź swoje poparcie!

    Spot zostanie wyemitowany przez TVP, bo - zgodnie z rozporządzeniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 29 kwietnia 2011 r. - zgodę wyraziła Komisja ds. Kampanii Społecznych TVP. Poparła bezpłatną emisję tego klipu na antenach TVP 1, TVP 2, TVP Info, TVP Kultura oraz TVP Historia.



    Katarzyna Kolenda-Zaleska

    Kościół zaczyna rozumieć, że coś musi zmienić

    Że można o pewnych sprawach - także bardzo trudnych, jak obecność
    homoseksualistów w obrębie wspólnoty czy sakramentów dla rozwodników -
    dyskutować burzliwie, ale poważnie i otwarcie.


    Prof. Woleński: Postulaty Kościoła psują państwo. A kiedyś wydawało się, że rozumie, czym jest kompromis

    Wysuwa postulaty idące dalej i dalej. I narzuca debatę. To psuje
    państwo, bo odkłada ważniejsze problemy: ekonomiczne i polityczne.

    - mówił dziś na antenie TOK FM prof. Jan Woleński, filozof UJ, jeden z inicjatorów apelu przeciw klerykalizacji państwa.
    Apel polskich naukowców do władz RP przeciw klerykalizacji państwa opublikowaliśmy 17 października. Podpisało go 15 wybitnych polskich naukowców. Apel stwierdza, że władze RP są nadmiernie uległe wobec roszczeń Kościoła w sprawach finansowych, edukacyjnych, blokowania inicjatyw legislacyjnych w tzw. gorących materiach prawnych i społecznych (np. związki partnerskie, przemoc w rodzinie) czy też demonstracyjnego eksponowania symboli religijnych w instytucjach publicznych.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16848629,Prof__Jan_Wolenski__Kolejne_postulat...


    Polski rząd składa sprawozdanie o konwencji ONZ. Reakcja? "Ulega agresji i naciskom Kościoła"

    Koalicja organizacji kobiecych i równościowych punktuje rząd za niewykonywanie postanowień ONZ-owskiej konwencji w sprawie eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet.
    W środę polski rząd złożył - spóźnione o cztery lata - okresowe sprawozdanie i odpowiadał na pytania członków komitetu monitorującego przestrzeganie konwencji CEDAW

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16854622,Polski_rzad_sklada_sprawozdanie_o_ko...



    Stępień o Rydzyku: Kto nie podporządkuje się prawu, musi się pogodzić z karą

    Jeśli teraz ojciec Rydzyk w tak brutalny sposób kwestionuje polski
    porządek prawny
    , to powinno to zmobilizować Episkopat do bacznego
    przyjrzenia się temu środowisku - mówi JERZY STĘPIEŃ, b. prezes
    Trybunału Konstytucyjnego.



    Fundusz na wieki

    Fundusz na wieki

    Zaskakujący zwrot w sprawie funduszu kościelnego.
    Zamiast zapowiadanej likwidacji rząd daje dodatkowe pieniądze. Nieco
    ponad 20...
    czytaj dalej »



    Golgota polska

    Golgota polska

    O tym, że władze państwowe są zbyt uległe wobec Kościoła
    napisała niedawno do tychże władz grupa profesorów. W tym, co jest...
    czytaj dalej »


    Ksiądz powiesił, nauczycielka zdjęła. Spór o krzyż w szkole

    Ksiądz powiesił, nauczycielka zdjęła. Spór o krzyż w szkole

    Walka o krzyż na ścianie w państwowej szkole w małym
    miasteczku na Opolszczyźnie. Doświadczona nauczycielka kontra ksiądz...
    czytaj dalej »


    Wiadomo już, ile kosztował spot przygotowany na zamówienie
    Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Chodzi o 60-sekundowy film pt.
    „Polska. Where the unbelievable happens”, który ma promować nasz kraj za
    granicą.




    Koszt spotu to 1,4 mln zł netto. Nagranie współfinansowały MSZ – 1,1 mln zł oraz PISF – 300 tys. zł – dowiedziała się Telewizji Republika.



    Jak wyjaśniał TV Republika Robert Szaniawski, radca z Biura Rzecznika Prasowego MSZ, spot „pokazuje Polskę, jako miejsce przemian i kreatywności oraz kraj atrakcyjny inwestycyjnie i turystycznie”. – Ma w pierwszej kolejności służyć polskim placówkom w działaniach promocyjnych za granicą – tłumaczył Szaniawski. Dodawał również, że wybrana koncepcja odwołuje się do wyobraźni dziecka, a sam spot wykorzystuje „elementy fantastyczne i baśniowe, a także ujęcia realne”.



    Niestety – jak już wcześniej informowaliśmy – ze spotu skrzętnie pousuwano krzyże. Zarówno te z krzyżackich chorągwi, jak i ten z Giewontu.



    Paweł Borowski, twórca spotu, tłumaczył się z braku krzyży, mówiąc np., że „film budują obrazy, które wyobraża sobie młody chłopak, słuchając opowieści kolegi. Kiedy słyszy o śpiącym kamiennym wielkoludzie, trudno żeby wyobraził go sobie z krzyżem na nosie”.



    Usunięcie krzyży wywołało ogromne oburzenie. Burmistrz Zakopanego Janusz Majcher już zapowiedział, że dołoży „wszelkich starań, aby w filmie reklamowym widok krzyża na szczycie Giewontu został przywrócony”.

    Ks. abp Stanisław Gądecki krytykuje spot PO

    Niedobrze się dzieje, jeśli w polityce pojawiają się sugestie, że spory o miejsce krzyża w przestrzeni publicznej to „bzdura” – stwierdził ks. abp Stanisław Gądecki.

    Przewodniczący KEP na łamach „Naszego Dziennika” odniósł się do spotu
    reklamującego PO. Po słowach spierających się ze sobą polityków:
    „potraficie tylko zdejmować krzyże i błaznować, jesteście wszyscy jak
    dzieci”, premier Ewa Kopacz zamyka szklane drzwi i mówi, zwracając się
    do wyborców: „Wiem, że macie tego dość, czuję to samo. Chcę, by
    samorządowcy nie zajmowali się bzdurami, ale rozwiązywali wasze
    problemy”.

    Ksiądz Arcybiskup stwierdził, że ciągle nie brakuje ludzi, którzy na
    poważnie walczą z krzyżem i z Kościołem, gdyż, tak jak Marks i Lenin
    uważają religię, a szczególnie chrześcijaństwo, za przeszkodę w
    zbudowaniu „nowego świata”.

    Dr Stanisław Krajski, publicysta i historyk filozofii, podkreśla, że
    sprawa obecności krzyża w polskiej przestrzeni publicznej rozpoczęła się
    na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku. Dziś państwo polskie, tak jak
    kiedyś PRL, traktuje Kościół jako obce ciało.

    - Wtedy społeczeństwo polskie za słabo zareagowało na jego
    usuwanie. Niezależnie od tego, kto go postawił i dlaczego, jest to
    krzyż. Ten atak na krzyż się zaczął, a teraz się nam mówi, że to jest
    nieważne. Można by powiedzieć, że sprawy fundamentalne są odsuwane na
    bok. Mówi się tylko o pieniądzach i przekonuje się społeczeństwo, że to
    jedyna ważna rzecz. Jest to jakiś sposób dechrystianizacji i
    wynaradawiania Polaków –
    podkreśla dr Stanisław Krajski.

    Wypowiedź premier w przedwyborczym spocie to nie jedyny w ostatnim
    czasie przejaw walki rządu z krzyżem. W filmie reklamującym Polskę,
    wyprodukowanym na zamówienie MSZ, usunięto krzyż z Giewontu.



    Reakcja musi być zdecydowana

    Naszym zadaniem jest obrona wartości
    chrześcijańskich, których najważniejszym symbolem i źródłem jest krzyż –
    WSKAZUJE ks. bp Frankowski


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    96. "Kościół wyborczej"

    to temat jutrzejszych Rozmów niedokończonych w Radio Maryja. O godzinie 18.15 w TV Trwam, od 21. 30 w radio. Jednym z gości będzie red. Wojciech Reszczyński. Będzie ciekawie...
    A ci podpisani wyżej będą wyli z wściekłości, że polscy katolicy sobie rozmawiają o naszej rzeczywistości.

    avatar użytkownika guantanamera

    97. Wydrukowali na sobotę i....

    całkowicie się rozminęli. Odjechali ... Skompromitowali...

    http://wpolityce.pl/kosciol/218600-bolesna-porazka-katolewicy-z-wyborcze...

    "Liberałowie przebrani w komże zrozpaczeni. Mimo zmasowanych nacisków, do których włączono wszystkie medialne armaty, nie udało się zmusić ojców synodalnych do wyparcia się nauczania Chrystusa. Nie pomógł nawet odśrodkowy demontaż „postępowych” purpuratów. Wygrała wierność Prawdzie i troska o realne Dobro zagubionego w laickim świecie człowieka. Diabeł wije się ze wściekłości." (Marzena Nykiel wPolityce)

    avatar użytkownika Maryla

    98. ksiądz "patriota" jak sie patrzy, żenua, szatan czynny

    „Nie można eksperymentować z życiem”

    Ojciec św. Franciszek przestrzegł przed
    “eksperymentowaniem” i “zabawą” z życiem. Katolickim dziennikarzom
    mówił, że “produkcja dzieci”, czyli metoda in vitro, a także aborcja i
    eutanazja podyktowane są “fałszywym współczuciem”.

    Papież Franciszek wezwał lekarzy do odważnych decyzji i sprzeciwu
    sumienia, gdy jest to konieczne, by zachować wierność Ewangelii.W przemówieniu do włoskiego stowarzyszenia lekarzy katolickich
    podczas audiencji w Watykanie Papież powiedział, że czasy obecne są
    naznaczone przez “złe eksperymenty z życiem”.“Uważajcie na zabawy z życiem, bo to grzech przeciwko Bogu Stwórcy” – ostrzegł Ojciec św.
    “Dominujące myślenie proponuje czasem fałszywe współczucie,
    zgodnie z którym przyzwolenie na aborcję uważa się za pomoc; za akt
    godności dokonanie eutanazji; za zdobycz naukową produkcję dziecka,
    traktowanego jako prawo zamiast przyjmowania go jako dar”
    – oświadczył Papież Franciszek.Przestrzegł przed używaniem życia ludzkiego do eksperymentów laboratoryjnych, by – jak dodał – “rzekomo uratować inne”.


    Pariasi Kościoła odzyskują głos


    Stanisław Obirek

    Mamy w Polsce katolicyzm otwarty, katolicyzm zamknięty, katolicyzm integralny. Pora na katolicyzm dyskutujący.

    Sprawa już przebrzmiała. Zniknęła z
    czerwonych pasków kanałów informacyjnych, choć w pierwszej chwili
    wydawało się, że wstrząśnie podstawami polskiego katolicyzmu. Nic z tych
    rzeczy. Po chwilowej burzy media o niej zapomniały.

    Ksiądz Wojciech Lemański zniknął nie tylko z mediów. Przestał być
    tematem również dla Kościoła. Abp Henryk Hoser skutecznie rozwiązał
    sprawę, ogłaszając tajemniczo brzmiącą suspensę, która w praktyce
    oznacza skazanie Lemańskiego na niebyt. Jak to wyjaśnił w wywiadzie:
    "Suspensa nie zwalnia z obowiązku pracy. Każdy kapłan ma wyższe
    wykształcenie, ma potwierdzone umiejętności". I dodał: "Każdy sprawny
    człowiek mający odpowiednie możliwości ma obowiązek zarobienia na swoje
    utrzymanie".

    Proboszcz z Międzyrzecza wygrał z GIODO w sprawie apostazji i danych osobowych

    - Przy występowaniu z Kościoła katolickiego należy przestrzegać jego wewnętrznych procedur - stwierdził sąd. Sąd rozpatrywał skargę proboszcza z parafii świętego Wojciecha w
    Międzyrzeczu. Dwa lata temu Tadeusz N., jeden z jego parafian,
    postanowił przestać być członkiem wspólnoty.

    Spada odsetek Polaków uczestniczących w praktykach religijnych w
    swojej parafii, wzrasta zaś udział osób praktykujących poza nią - wynika
    z sondażu CBOS.Średnia miesięczna kwota przeznaczana na tacę podczas mszy wyniosła
    23,15 zł. Było to nieco więcej, niż wynikało z deklaracji składanych
    trzy lata temu - 21,3 zł.

    Z sondażu wynika też, że
    religijność jest ciągle ważnym wymiarem życia Polaków. Październikowe
    badania pokazują, że 93 proc. badanych uważa się za osoby wierzące (w
    tym 8 proc. za głęboko wierzące), a 48 proc. regularnie, przynajmniej raz w tygodniu, praktykuje religijnie.

    Jeśli chodzi o wyznanie
    religijne, to 89 proc. respondentów określiło się jako katolicy, a
    kolejne 5. proc. jako chrześcijanie.
    Zdeklarowani agnostycy, ateiści i bezwyznaniowcy stanowią łącznie jedynie 4 proc. ogółu badanych - podkreśla CBOS.

    Badanie przeprowadzono
    metodą wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo od 9 do 15
    października na 919-osobowej, reprezentatywnej próbie losowej dorosłych
    Polaków.


    W niedzielę Bock obchodził 51. urodziny. W południe stanął przy
    niewielkim ołtarzu w swoim domu na Żuławach, pod Nowym Dworem Gdańskim.
    Prawą dłoń położył na Biblii i odczytał tekst, który przygotowywał od
    kilku lat na tę okazję. Towarzyszyło mu dwóch świadków - Piotr i
    Zdzisław, jego przyjaciele. Cała trójka złożyła następnie podpisy pod
    "Deklaracją konwersji" Witolda Bocka, sporządzoną w 33 identycznych
    egzemplarzach. W lewym górnym rogu dokumentu znalazły się dwa -
    starannie wykaligrafowane dużymi literami i zamknięte w owalnej ramce -
    słowa "Soli Deo", to znaczy: "Samemu Bogu".

    Następnego
    dnia Bock nadał na poczcie 33 numerowane listy, w których informuje o
    swojej decyzji i dołącza "Deklarację konwersji". W spisie adresatów
    znajduje się 18 duchownych, reszta to osoby świeckie. Trzy pierwsze
    pozycje zajmują: arcybiskup gdański Sławoj Leszek Głódź, kardynał
    Kazimierz Nycz, metropolita warszawski i abp senior Tadeusz Gocłowski,
    były metropolita gdański.

    - Dla osób postronnych to może
    wyglądać na bufonadę - przyznaje jeden ze znajomych Bocka i prostuje: -
    Tak naprawdę jest to dramatyczny krzyk: "Wciąż wierzę w Jezusa
    Chrystusa, ale odchodzę, bo przestałem wierzyć w polski Kościół, któremu
    poświęciłem ponad 30 lat życia".

    W poniedziałek Bock
    wysłał przeszło 200 maili do przyjaciół, znajomych i byłych
    współpracowników - z "Deklaracją konwersji" w formie załącznika.

    Wyklaskać biskupa


    Chodzi o jednego z najbardziej znanych kapłanów w Archidiecezji
    Gdańskiej. Witold Bock ukończył seminarium duchowne w 1991 r. Był
    wikarym bazyliki Mariackiej w Gdańsku. Należał do ulubieńców abp.
    Tadeusza Gocłowskiego, przy którym w latach 1998-2008 pełnił funkcję
    sekretarza prasowego.


    Cały tekst: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,17027895,Znany_ksiadz_odszedl_z_Kosciola__Witold_Bock_nie_jest.html


    Wiele osób łamie sobie teraz głowę, co się stało z księdzem Witoldem
    Bockiem. Odszedł, bo nie mógł już znieść problemów nabrzmiałych w
    polskim Kościele? Nie wytrzymał ambicjonalnie? A może górę wziął pociąg
    do uroków świeckiego życia?





    Ziemiec: Lewacy mają nadzieję, że papież zmieni Kościół w instytucję charytatywną i koło przyjaciół biednych


    Nie jestem konfidentem, nie jestem też rzecznikiem Kościoła. A są
    dziennikarze, którzy zapraszają tylko tych księży, którzy krytykują
    Kościół, albo tych, z których mogą się naśmiewać...


    Z ks. Bockiem to nie ten przypadek. W oświadczeniu pisze, że ma dość zakłamania w Kościele.

    Wiem, wiem. W instytucji Kościoła jest wiele rzeczy, które można krytykować. Nawet papież Franciszek je krytykuje.

    Pytam pana, bo to u pana w studiu często goszczą księża.

    Często? Trzech w roku to często?

    Za to jacy! Ojciec Bashobora na przykład. Uzdrowiciel z Afryki, który mówi, że wskrzesza zmarłych.


    Nie pani pierwsza mi go wypomina. Pani Środa kpiła, że zaraz zaproszę
    wróża Macieja. I że na kolanach. Wstyd takie rzeczy pisać.
    Od felietonistów, zwłaszcza tych z tytułem profesorskim, oczekuję więcej
    taktu i dowcipu. Inny autorytet, Dorota Zawadzka, podniosła larum,
    kiedy nie tak dawno zaprosiłem do studia ojca samotnie wychowującego
    piątkę dzieci. Piotrek Kraśko poprosił mnie, żebym to ja poprowadził
    z nim wywiad, bo, cytuję: „Ty tak ładnie umiesz rozmawiać”. I co? Pani
    Superniania publicznie mnie skrytykowała. Jakoś nie słyszałem, żeby
    pomagała biednym rodzinom, pokazywała, jak wielkim problemem społecznym
    jest w Polsce bieda. A my, czyli „Wiadomości”, pomogliśmy! Później
    zresztą się okazało, że pani Zawadzka jako osoba publiczna i doradca
    rzecznika praw dziecka była u bohatera mojej rozmowy, manipulowała nim,
    zabraniała mu – jak nam przyznał – zwracać się do mediów. To był rodzaj
    straszenia. Dziwne. Pewnie nie potrafiła sama pomóc tej rodzinie, ale
    też może nie chciała pozwolić, żeby kto inny pomógł.
    Kilka tygodni temu różne osoby publiczne podpisały list, w którym domagają się państwa świeckiego.


    Rozumiałbym takie listy, gdyby w polskim parlamencie, rządzie albo
    na wysokich stanowiskach w firmach państwowych byli księża. Wtedy i ja
    bym się podpisał pod takim listem. A jakoś nie słyszałem, żeby
    sygnatariusze tego listu buntowali się przeciwko bliskim kontaktom
    niektórych duchownych z rządzącymi czy zasiadaniu księży w radach
    nadzorczych wielkich firm... Myślę choćby o ks. Sowie, który jest
    w radzie nadzorczej Krakchemii. Myślę też, że papież Franciszek będzie
    w zarodku tłumił takie zapędy i wszystkie oznaki klerykalnego
    celebryctwa.
    Sam jest celebrytą, uwielbianym przez lewaków.


    On jest mądry. A lewacy mają nadzieję, że papież zmieni Kościół
    w instytucję charytatywną i koło przyjaciół biednych, porzuconych
    i kochających inaczej. Bóg, Jezus Chrystus, dekalog, katechizm – to jest
    dla nich zupełnie nieważne. A Kościół, dopóki taką instytucją
    nie będzie, dopóty będzie miał wiernych.




    Ojciec Tadeusz Rydzyk znalazł nowy sposób pozyskiwania pieniędzy na swoje projekty. Fundacja Nasza Przyszłość, która zajmuje się działalnością wydawniczą, dostała status organizacji pożytku publicznego.
    Od początku grudnia redemptoryści zaczęli intensywną kampanię, która ma przekonać słuchaczy Radia Maryja, by przekazywali 1 proc. swojego podatku na "Naszą Przyszłość". To jedna z fundacji, założonych przez redemptorystów, za pomocą których o. Rydzyk zarządza swoimi projektami.

    "Nasza Przyszłość" ma w statucie "prowadzenie działalności naukowej i kulturalnej". Działa przy niej wydawnictwo, drukujące książki religijne.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17105809,Ojciec_Rydzyk_zbiera_1_proc__podatku...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    99. Czarno na białym

    Demonstracja biskupów

    Demonstracja biskupów

    Pięciu biskupów znalazło się w komitecie
    honorowym pisowskiego marszu 13 grudnia.Nawet jeśli osobiście w
    marszu nie pójdą, takie poparcie dla partyjnej demonstracji wydaje się
    być w jawnej sprzeczności z nauką Kościoła - o czym wprost mówi biskup
    Pieronek.
    Co znamienne jedyny biskup. Władze Episkopatu na razie
    wymownie dość milczą. "Czarno na białym" o biskupach, którzy milczeć nie
    chcą.



    W imię pojednania

    W imię pojednania

    O dużej sile ojca Rydzyka może świadczyć obecność,
    oprócz polityków, jeszcze jednego gościa na urodzinach Radia Maryja.
    I...
    czytaj dalej »

    U dyrektora na urodzinach

    U dyrektora na urodzinach

    Toruń, 23 urodziny Radia Maryja i tysiące gości z całej
    Polski. Wśród nich wszyscy najważniejsi politycy PiS z Jarosławem...
    czytaj dalej »


    Kolejna kara dla Radia Maryja

    KRRiT nałożyła na Warszawską Prowincję Redemptorystów, nadawcę Radia Maryja, karę za emisję rzekomego przekazu handlowego

    W decyzji przewodniczącego KRRiT z 5 grudnia 2014 r.
    wyjaśniono, że chodzi o audycję nadaną 28 grudnia 2013 roku, która
    zawiera wypowiedź o. dr. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja:
    „Chcemy też w telewizji naszej pokazywać to, co jest dobrego w
    Ojczyźnie. Jest miejsce na reklamę w telewizji. Chcemy mówić o tym, co
    jest dobre, co jest pozytywne, o sukcesach ludzi, o tym, co proponują
    innym (...)”. W całej wypowiedzi przytoczonej przez KRRiT ani razu nie
    pada natomiast nazwa Telewizji Trwam.

    Kara ta została nałożona w odpowiedzi na skargę radiosłuchacza
    zawierającą zarzut wyemitowania w programie treści o charakterze
    rzekomego ukrytego przekazu handlowego. „W wypowiedzi dyrektora Radia
    Maryja znalazła się zdaniem słuchacza zachęta do kupowania czasu
    antenowego przeznaczonego na reklamy w TV Trwam” – czytamy w
    uzasadnieniu KRRiT.  

    Tym samym po raz kolejny kara nałożona na katolickie media dotyczy
    albo „wrażenia” – jak w przypadku kary nałożonej na Telewizję Trwam,
    albo – jak w tym przypadku – subiektywnego odczucia jednego ze
    słuchaczy.

    To odczucie słuchacza zostało przeanalizowane przez
    Krajową Radę i stwierdzono: „W ocenie KRRiT analizowana wypowiedź
    wyczerpuje znamiona ukrytego przekazu handlowego określone w art. 4 pkt
    20 ustawy o radiofonii i telewizji, bowiem przedstawia działalność
    przedsiębiorcy (Fundację Lux Veritatis) świadczącego usługi (emisja
    przekazów handlowych) w celu osiągnięcia skutku reklamowego (zachęta do
    korzystania z emisji reklamowych w programie TV Trwam). Analiza wykazała
    tym samym naruszenie art. 16c pkt 1 ustawy o radiofonii i telewizji”.


    Szkoda jednak, że z podobną gorliwością KRRiT nie odpowiedziała na 72
    tys. 128 protestów przesłanych przez widzów w związku z emisją w TVP
    spotu „Najbliżsi obcy” promującego związki partnerskie.





    Tygodnik Lisa dyskryminuje chrześcijan! Wstrząsający raport o prześladowcach Kościoła w Polsce!

    fot. wPolityce.pl/"Newsweek"/

    „>Newsweek Polska< zyskał wątpliwą
    sławę zwłaszcza dzięki swym gorszącym okładkom, przedstawiającym
    ulubione cele ataków gazety."


    Dyskryminacja chrześcijan w Polsce
    osiąga taki stopień natężenia, że alarmują o tym autorzy najnowszego
    raportu o wolności religijnej na świecie. Wśród najbardziej agresywnych
    wobec Kościoła osób, dokument wymienia Tomasza Lisa.

    CZYTAJ WIĘCEJ: „wSieci”: Brunatne pióra. „Kościołowi wytoczono wojnę do złudzenia przypominającą nazistowską jatkę z końca lat trzydziestych XX wieku”

    Raport Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie,
    opracowany został przez dziennikarzy, naukowców i komentatorów z wielu
    krajów. Obejmuje okres od
    października 2012 r. do czerwca 2014 r. Znaczną część dokumentu zajmuje
    sytuacja w Polsce, gdzie – jak podkreślają autorzy analizy – doszło w
    ostatnich latach do wzrostu agresji i podniesienia antyklerykalizmu do rangi postawy, która może być akceptowana społecznie.

    Jednym z najlepszych
    przykładów w tej dziedzinie jest dziennikarz Tomasz Lis, od roku 2012
    redaktor naczelny tygodnika „Newsweek Polska”, wydawanego przez
    niemiecki koncern Axel Springer Verlag

    — stwierdza raport.

    „Newsweek Polska” zyskał wątpliwą sławę zwłaszcza dzięki swym
    gorszącym okładkom, przedstawiającym ulubione cele ataków gazety, do
    których należą przywódca opozycji Jarosław Kaczyński
    oraz religia katolicka

    — zaznacza sprawozdanie.

    Raport – opisany szczegółowo przez „Rzeczpospolitą” - wśród
    przykładów medialnych działań wymierzonych w chrześcijan, wymienia
    okładkę „Newsweeka” sugerującą pedofilskie zachowania księdza
    wobec młodego chłopca.

    Trudno mieć wątpliwości, że okładka ta jest elementem świadomej kampanii antyklerykalnej. Tematem innej okładki były nieślubne dzieci księży, kolejna przedstawiała całujących się rzekomych kapłanów o skłonnościach homoseksualnych

    — podkreślają międzynarodowi eksperci.

    Tygodnik, którego redaktorem naczelnym jest Tomasz Lis, wymieniany
    jest razem z innymi pismami, które dyskryminują katolików w Polsce -
    „Nie” Jerzego Ubrana oraz „Faktami i Mitami”, których wydawca dostał
    się do Sejmu z ramienia ugrupowania Janusza Palikota.

    Według raportu – jak zaznacz „Rz” - katolicy w Polsce mają
    ograniczony dostęp do mediów. Autorzy opracowania zwracają uwagę na to,
    że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji odmawiała Telewizji Trwam miejsca na multipleksie.

    Konsekwencją podsycanych przez media nastrojów antyreligijnych były również akty przemocy werbalnej i fizycznej oraz dewastacji

    — podaje raport.

    Wśród bezpośrednich aktów agresji wobec chrześcijan oraz
    wymierzonych w nich prowokacji, opracowanie wymienia próbę zniszczenia
    obrazu Matki Boskiej oraz podarcie Biblii przez Adama Darskiego.

    W grudniu 2011 r. w Suwałkach zaatakowany i pobity został ksiądz
    katolicki. Zgodnie z raportem amerykańskiego Sekretariatu Stanu o stanie
    wolności religijnej na świecie atak mógł mieć charakter religijny,
    ponieważ napastnicy odebrali kapłanowi modlitewnik, a nie pieniądze,
    które miał przy sobie

    — dodaje raport.

    Ks. Waldemar Cisło, szef polskiego oddziału Papieskiego
    Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, podkreśla, że zawarte w
    raporcie spostrzeżenia pochodzą wyłącznie od zagranicznych ekspertów.

    Oddział w Polsce nie przygotowywał żadnego opracowania na temat naszego kraju, by nie być posądzonym o subiektywizm

    — powiedział „Rz” ks. Cisło.

    I dodał:

    Jest to smutne, ale tak właśnie jesteśmy oceniani na zewnątrz. To znak, że wolność religijna w Polsce faktycznie jest zagrożona.

    Raport został zaprezentowany podczas konferencji prasowej w sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski.

    Z dokumentu wynika, że wolność religijna jest zagrożona nie tylko w Polsce, ale w prawie 60 proc. krajach na całym świecie,
    a to oznacza - jak podkreślił ks. Cisło - „poważny sygnał wysłany rządom i przywódcom religijnym
    jako ogromny i palący problem, którego nie można dłużej ignorować”.

    Jak mówił ks. Cisło, raport ujawnia niepokojące obawy ludzi wiary w 116 ze 196
    krajów świata. Dokument obejmuje wydarzenia od jesieni 2012 r. do lata 2014 r., z analizy sytuacji
    wszystkich grup religijnych wynika, że tam, gdzie sytuacja w zakresie wolności religijnej uległa
    zmianie, prawie zawsze była to zmiana na gorsze.

    W 196 krajach pogarszające się warunki wolnego wyznawania wiary odnotowano w 55 krajach (28 proc.).
    Tylko 6 ze 196 krajów: Iran, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuba, Katar, Zimbabwe i Tajwan - zostały
    uznane za państwa, gdzie sytuacja nieco się poprawiła, ale i wśród nich cztery pozostają
    sklasyfikowane jako miejsca „o wysokim lub średnim poziomie prześladowań”.

    Raport określa 20 krajów jako kraje o wysokim stopniu nietolerancji religijnej lub aktywnego
    prześladowania. Spośród nich w 14 państwach dochodzi do prześladowań religijnych, które są związane
    z ekstremistycznym islamem. Są to: Afganistan, Republika Środkowej Afryki, Egipt, Iran, Irak,
    Libia, Malediwy, Nigeria, Pakistan, Arabia Saudyjska, Somalia, Sudan, Syria i Jemen. W pozostałych
    sześciu krajach prześladowania religijne związane są głównie z istnieniem systemów autorytatywnych.
    Są to: Birma (Myanmar), Chiny, Erytrea, Korea Północna, Azerbejdżan i Uzbekistan.

    Współautor raportu John Pontifex - z sekcji angielskiej stowarzyszenia - powiedział:

    W okresie,
    jaki przedstawia raport, globalna wolność religijna weszła w okres poważnego kryzysu. (…) Wielu z
    tych, którzy są u władzy - rządy i przywódcy religijni - niemal cały czas nie stara się stanąć w
    obronie wolności religijnej, a tym samym nikt nie stoi na straży fundamentalnego prawa do wolności
    religijnej. (…) Naszym obowiązkiem jako organizacji katolickiej jest nie tylko stanąć w obronie
    chrześcijan cierpiących z powodu naruszenia wolności religijnej, ale też w obronie ludzi wszystkich wyznań.

    JUB/”Rz”/PAP


    Papieskie stowarzyszenie PKPW oskarża: W Polsce dyskryminuje się katolików

    Jako przykład organizacja podaje brak reakcji władz na darcie Biblii przez Nergala.

    Protokół PKWP zatytułowany Wolność religijna w świecie. Raport 2014
    obejmuje okres od października 2012 roku do czerwca tego roku. Analizie
    poddano 196 krajów. Opracowali go naukowcy, dziennikarze i
    komentatorzy.

    Warto jednak zauważyć, że
    to nie tak, iż reakcji w ogóle nie było. Sąd w Polsce zajmował się
    sprawą Nergala i po prostu nie dopatrzył się złamania prawa. Od połowy
    lutego telewizję TRWAM można oglądać w całej Polsce za darmo.

    Pierwsze biuro organizacji
    założone zostało przez Ojca Werenfrieda van Straatena w 1947 roku,
    mieściło się w opactwie Norbertanów w Tongerlo w Belgii. Dziś Papieskie
    Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie obecne jest już w 19
    krajach. Jak czytamy na stronach stowarzyszenia, dowodem pozytywnej
    diałalności PKWP jest fakt, że wiele krajów, np. Polska, Niemcy, Chile
    czy Brazylia, które otrzymywały hojne wsparcie od Pomoc Kościołowi w
    Potrzebie, dziś same pomagają Kościołowi w ubogich rejonach świata.





    Co roku, gdy w styczniu rozpoczynają się przygotowania do finału WOŚP
    (orkiestra finiszuje w tę niedzielę 11 grudnia), zaczyna się prawicowy
    hejt, często pod szyldem katolicyzmu, choć Kościół żadnego oficjalnego
    zakazu angażowania się w akcję Owsiaka nigdy nie wydał. Episkopat w tej
    sprawie się nie wypowiada, ale wielu księży popiera WOŚP.


    Krakowska parafia mariacka, której szefuje ks. Dariusz Raś (były
    sekretarz kard. Stanisława Dziwisza),
    zachęca, by żaden katolik
    wychodzący z kościoła po niedzielnej mszy, gdy gra
    WOŚP, nie omijał wolontariuszy z puszkami. - Jako katolicy nie mamy
    monopolu na dobro i akcje charytatywne. Jednym z naszych podstawowych
    obowiązków jest jałmużna i jeśli możemy dać choć grosz na akcję, dzięki
    której w szpitalach pojawia się brakujący sprzęt, to takim działaniom
    trzeba przyklasnąć - mówi ks. Raś.

    Fot. wPolityce.pl

    Fot. wPolityce.pl

    Polacy stanowczo odrzucili tefałenowski przekaz
    parareligijnej stacji Religia.tv.
    Pomimo blichtru i nowoczesności
    przyciągnęła zaledwie 3,6 tysięcy widzów. Z blisko 11-milionową
    publicznością Telewizji Trwam nie miała najmniejszych szans. Atak
    mainstreamu na toruńskie media jest więc coraz bardziej bezwzględny.

    Telewizja ks. Sowy, którą TVN
    otwierał z rozmachem  w 2007 r., zakończyła wczoraj nadawanie.
    Religia.tv nie spełniła „zakładanych wyników oglądalności i
    rentowności”. Od dwóch lat nie tworzyła już własnych programów, a po
    dwuletniej emisji powtórek kanał ostatecznie zamknięto.

    W stację zainwestowano ogromne pieniądze, a w ogólnym rozrachunku
    łatwiej można w niej było znaleźć programy poświęcone religiom Wschodu i
    wszelkiej maści odłamom chrześcijaństwa, niż katolicyzmowi.
    „Telewizja z duszą” miała poruszać „zagadnienia z obszaru szeroko
    pojętej wiary i religii”, a religia miała być przestawiana „jako
    zjawisko uniwersalne w wymiarze społecznym i kulturowym”. Ot, taki
    światopoglądowy misz-masz, mający przekonać widzów, że wszystkie religie
    są sobie równe.

    Ksiądz Sowa zapowiadał, że chce stworzyć formułę „katolickiego
    Discovery” – czyli, „pokazać, że świat jest kolorowy i ciekawy, i
    trzeba go odkryć”. Był przekonany, że odniesie sukces i swoją
    nowoczesnością pokona zmurszałą Telewizję Trwam, choć od woli walki
    stanowczo się odżegnywał.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    100. v-ce Lemański u Lisa i kaznodzieja Michnik

    - Mamy problem z podstawowym znaczeniem pojęcia rozdziału Kościoła od państwa czy neutralności światopoglądowej - stwierdził dominikanin o. Paweł Gużyński w programie Tomasza Lisa. W dyskusji o orderze dla prezesa Trybunału Konstytucyjnego dodał, że równoważenie neutralności z ateizmem jest nonsensem.
    Gośćmi Tomasza Lisa w dyskusji na temat przyznania prof. Andrzejowi Rzeplińskiemu, prezesowi Trybunału Konstytucyjnego, papieskiego krzyża Pro Ecclesia et Pontifice byli Monika Płatek, Ryszard Kalisz, Jarosław Gowin i dominikanin o. Paweł Gużyński. Nagroda ta została przyznana za "zasługi dla Kościoła i systemu prawnego w Polsce", co spotkało się z krytyką między innymi ze strony konstytucjonalisty Wiktora Osiatyńskiego.

    Monika Płatek, która również odnosi się krytycznie do tej sytuacji, przyznała, że "pewnie Kościół i Watykan chciały dobrze", mimo to jest to niezręczne wydarzenie. - Order za zasługi daje się słudze, a sędzia TK służy tylko konstytucji - zaznaczyła, dodając, że jest to order od głowy obcego państwa.

    "Czym on przez te osiem lat mógł się zasłużyć?"

    Ryszard Kalisz podkreślił, że nie ma żadnych zastrzeżeń co do niezawisłości Rzeplińskiego ani wszystkich 14 pozostałych sędziów TK, mimo to przyznanie takiego odznaczenia Rzeplińskiemu również budzi w nim wątpliwości. - Jeśli po ośmiu latach bycia sędzią dostaje on order Pro Ecclesia et Pontifice, czyli za zasługi dla Kościoła i papieża, to ja zadaję proste pytanie: czym on przez te osiem lat mógł się zasłużyć? - zastanawiał się. Zauważył też, że "posłom, senatorom i wszystkim pełniącym kierownicze funkcje zabrania się przyjmowania podczas pełnienia obowiązków odznaczeń państwowych" i że dotyczy to również sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

    Ordery również od Niemiec i Litwy

    Jarosław Gowin w odniesieniu do słów Płatek przypomniał, że Rzepliński nie jest jedyną osobą, która dostała order obcego państwa. Odznaczenia dostawaliśmy między innymi od Niemiec i Litwy. - Ale Litwa nie była nigdy podmiotem spraw, które rozstrzygał Trybunał, a Kościół jest bardzo często - odparła Płatek.

    - W związku z tym, że w ten sposób działają, prezes TK stwarza sytuację, w której będzie się musiał wyłączyć ze wszystkich spraw, które z jednej strony dotyczą Kościoła - stwierdziła. Później dodała też, że przez całą tę sytuację można odnieść wrażenie, że TK jest stronniczy. - A Trybunał przyznaje, że są naciski - dodała.

    Gowin wytknął też, że poprzednik Rzeplińskiego również przyjął nagrodę. Było to wyróżnienie od towarzystwa naukowego KUL, który jest instytucją kościelną. - Pan nie widzi różnicy? - zdziwiła się Płatek.W Polsce "mamy problem z podstawowymi znaczeniami"

    O. Gużyński zwrócił w pewnym momencie uwagę na to, że w Polsce źle rozumiane są pewne pojęcia. - Mamy problem z podstawowymi znaczeniami takich kategorii jak rozdział Kościoła od państwa, neutralność światopoglądowa. Jest to błędnie rozumiane - mówił. - Równoważone są na przykład neutralność i ateizm - dodał, tłumacząc, że jest to nonsens i dramatyczne niezrozumienie tej zasady.

    Gowin dodał w tej kwestii, że w polskiej konstytucji de facto nie ma pojęcia rozdziału państwa i Kościoła. - Jest pojęcie bezstronności, według którego państwo zachowuje równy dystans wobec różnych religii, kościołów, światopoglądów - zaznaczył.

    Media manipulują słowami ks. abp. Hosera

    Media mainstreamu po raz kolejny wypaczają słowa pasterza
    Kościoła. Ks. abp Henryk Hoser w wywiadzie dla KAI wyraził troskę o
    instytucje małżeństwa i rodziny.
    Przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych nawiązał do adhortacji apostolskiej Jana Pawła II “Familiaris Consortio”.

    Ksiądz Arcybiskup zwrócił uwagę, że zawarte w niej zapisy nie były
    realizowane przez część duszpasterzy. Niektórzy nie poszli za jego
    głosem, nie zapoznali się nawet z jego nauczaniem.

    Efektem tego jest m.in. rosnące zjawisko kohabitacji wśród młodych,
    czyli wspólnego życia kobiety i mężczyzny bez sakramentu małżeństwa.

    Tymczasem w mediach głównego nurtu słyszymy tylko, że Kościół zdradził Jana Pawła II.

    Poseł Beata Kempa zwróciła uwagę, że wielu komentatorów zabiera głos w tej sprawie, choć nie zapoznało się z wywiadem.

    - Ja to odbieram jako – po pierwsze – atak na rodzinę, atak
    na podstawowe dokumenty, ale przede wszystkim też kolejny atak
    personalny na J. E. ks. abp. Hosera. Nie wyobrażam sobie, żeby głos,
    który wyczytujemy, przepojony troską i miłością, nie pokazujący jakiś
    konflikt w Kościele, był inaczej odczytany. Warto naprawdę przeczytać
    ten artykuł w całości, ale w oryginale. Proszę nie wierzyć przedrukom,
    bo jak ja dzisiaj to przeczytałam, to powiem szczerze, że uznałam, że
    przyszły czasy sprzed 1989 roku –
    powiedziała poseł Beata Kempa.   

    Wywiad z ks. abp Henrykiem Hoserem [Czytaj]

    Abp Hoser: Kościół zdradził JPII

    Abp Hoser: Kościół zdradził JPII

    Biskup diecezji warszawsko-praskiej abp Henryk Hoser
    udzielił wywiadu Katolickiej Agencji Informacyjnej, w którym między
    innymi...
    czytaj dalej »


    "Celem Kościoła jest władza"

    "Celem Kościoła jest władza"

    Aktorzy - Jerzy Zelnik i Krzysztof Pieczyński -
    starli się w programie o rolę Kościoła Katolickiego w Polsce. Zdaniem...
    czytaj dalej »

     Zdaniem
    Pieczyńskiego, "Polska nie jest krajem świeckim", a Kościół manipuluje
    obywatelami. "Każdy kontakt z Kościołem Katolickim daje mi poczucie, że
    moje wolności obywatelskie są deptane" mówił aktor. Nie zgadzał się z
    nim Jerzy Zelnik. "Jestem człowiekiem wolnym dzięki przyjaźni z Jezusem
    Chrystusem.(...) Bez kręgosłupa moralnego wkrada się anarchia"
    podkreślał aktor.



    Lekcje religii bez finansowania z budżetu państwa, ich organizowanie w szkołach ponadgimnazjalnych na wyraźną prośbę samych uczniów - to założenia obywatelskiego projektu ustawy, pod którym zbierane są właśnie podpisy. - Istnieją zdecydowanie lepsze dla polskiej edukacji sposoby wydawania pieniędzy niż lekcje religii - przekonuje Leszek Jażdżewski, jeden z inicjatorów akcji "Świecka szkoła".
    - To sprzeczne z logiką, by państwo finansowało lekcje, nad którymi nie ma kontroli - mówi "Wyborczej" Leszek Jażdżewski, redaktor naczelny pisma "Liberté!" i jeden z pomysłodawców obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej "Świecka szkoła". - Jest daleka droga od tego, by państwo umożliwiało naukę religii, do tego, żeby ją organizowało, płaciło za nią i jeszcze zmuszało rodziców do składania deklaracji, czy są wierzący czy też nie. Skończymy z fikcją..

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17647433,Chca__by_lekcje_religii_nie_byly_opl...





    Dobrze, że środowisko "Liberté!" wszczęło akcję przeciw opłacaniu lekcji
    religii z publicznych pieniędzy. Daje to szansę na najpoważniejszą od
    25 lat debatę o miejscu religii w szkolnictwie. Takie dyskusje już się
    toczyły, ale dotąd pozycja Kościoła w społeczeństwie była zbyt silna, by
    mogły cokolwiek zmienić.
    Toteż na uroczystościach w wielu szkołach najbardziej fetowanym gościem jest ksiądz proboszcz. I mało komu przychodzi do głowy, że jeśli już chce się obecności katolickiego księdza, to należałoby doprosić przedstawicieli innych wyznań i traktować ich z równą atencją. Bez tego szkoła udziela uczniom fatalnej lekcji: cały szacunek zbierają silniejsi.

    Ta podległość szkół wobec Kościoła sprawia, że nauczanie religii pozostaje poza kontrolą dyrekcji i kuratoriów. Katecheci mogą wygadywać dowolne, nawet ohydne bzdury, wpajać nietolerancję wobec innych i stosować naganne metody wychowawcze. Dopóki nie ma publicznego skandalu, nikt się tym nie interesuje.

    Dlatego za najważniejsze uważam to, by lekcje religii poddać pozakościelnej kontroli. To, że finansują je nasze podatki, może taką decyzję tylko ułatwić, bo rosną szanse na stworzenie silnej presji. Znacznie trudniej przyjdzie nam wymóc na państwie i Kościele taką kontrolę, jeśli lekcje religii będzie finansował tylko Kościół albo jeśli przeniosą się one do miejsc przykościelnych. Zwłaszcza katecheza poza szkołami, już całkowicie niekontrolowana, może stanowić źródło częstych skandali, wobec których będziemy bezradni.

    Lepiej dążyć do tego, by katechezę przekształcić w lekcje, na których równie swojsko poczują się katolik, protestant, religijny żyd i muzułmanin. I by we wszystkich szkołach wprowadzić także zajęcia z etyki. Takie szkoły byłyby właściwe w demokratycznym państwie. I państwo powinno to sprawić.
    http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,144583,17688424,Katecheci_do_kontrol...

    Katarzyna Lubnauer


    Dlaczego jesteśmy za zniesieniem finansowania lekcji religii z pieniędzy publicznych?

    Pierwszy raz od momentu wprowadzenia religii do szkół mamy szansę na otwartą dyskusję między stronami w sporze.


    Za element tej dyskusji można uznać głos publicystki "Gazety Wyborczej"
    reprezentującej zwolenników status quo w kwestii finansowania religii.
    Katarzyna Wiśniewska w tekście "Wylewanie religii z kąpielą. Polemika z
    prof. Środą"
    (27 marca) stawia m.in tezę, że przygotowany przez nas
    projekt kłóci się z konstytucją i konkordatem. Tego zdania nie
    podzielają jednak specjaliści, np. prof. Paweł Borecki, specjalista od
    prawa wyznaniowego.
    dr Katarzyna Lubnauer - matematyk, Uniwersytet Łódzki, inicjatywa "Świecka szkoła"





    CBOS: Polacy nie mają nic przeciwko krzyżom w budynkach publicznych »
    Zdecydowanej większości ankietowanych (88 proc.) nie rażą krzyże w budynkach publicznych - takich jak szkoły czy urzędy. Podobnie jest w przypadku religijnego charakteru przysięgi wojskowej (83 proc.), obecności religii
    w szkołach (82 proc.) czy udziału księży lub biskupów w uroczystościach
    państwowych (81 proc.). Ponad trzem czwartych Polaków (78 proc.) nie
    przeszkadza też święcenie
    przez księży miejsc i budynków użyteczności publicznej. Zdecydowana
    większość respondentów (75 proc.) nie widzi również nic złego w
    występowaniu księży w telewizji publicznej. Wypowiadanie się Kościoła na
    tematy moralne i obyczajowe nie budzi sprzeciwu wśród 60 procent
    badanych.

    ADAM MICHNIK

    Jan Paweł II Nieobecny: jest na pomnikach, a nie w debatach



    Katolicyzm Jana Pawła II
    był katolicyzmem ewangelii i miłości bliźniego, a nie anatemy,
    wykluczenia i wrogości. Był syntezą najlepszych tradycji polskiej
    kultury



    Od dziesięciu lat Polska i Kościół żyją bez papieża Jana Pawła II.
    Dla historyków Kościoła spór o ocenę jego pontyfikatu pozostaje
    oczywistością, jak spory o inne pontyfikaty. Natomiast dla Polaków
    oczywistością będzie stwierdzenie, że Jan Paweł II był jedną z najwybitniejszych postaci swojego czasu. Zapewne każdy z nas inaczej tę wybitność pojmuje.


    Dokonał rzeczy niezwykłych. Przywrócił Polakom, i nie tylko
    Polakom, poczucie godności, obudził do wolności, wyzwolił nadzieję. Był
    kochany i podziwiany. Szanowali go nawet ci, którzy szczerze nie
    aprobowali publicznej aktywności kapłana z Wadowic, potem krakowskiego
    kardynała, wreszcie - papieża.

    Należałem do ludzi, którzy
    podziwiali Jana Pawła II i odczuwali wobec niego wdzięczność za to, że
    był; że był właśnie taki: przyjazny ludziom, odważny i rozważny,
    racjonalny i zanurzony w metafizyce, humanistyczny, uniwersalistyczny,
    ale przecież głęboko zakorzeniony w polskiej historii.


    Pojmował polskość jako bogactwo Rzeczypospolitej wielu narodów. Obcy był
    mu endecko-katolicki klimat antysemityzmu i etnicznej wyłączności.
    Powiadał, że polskość "to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie
    ciasnota i zamknięcie". Niepokoiło go, że jagielloński wymiar polskości
    "przestał być, niestety, w naszych latach czymś oczywistym".

    Był człowiekiem twardych, nierzadko konserwatywnych zasad, ale zarazem szerokiego, życzliwego serca. Powtarzał: "Nie lękajcie się!"
    i sam nigdy nie był więźniem strachu. Dlatego pomagał innym ludziom
    prostować karki. Swą postawą wyjaśniał, że człowiek obdarzony jest tak
    wielką godnością, iż klękać winien tylko przed Bogiem.


    Powtarzał myśl o wyzwolicielskiej roli prawdy. Jego zaangażowanie w
    ekumenizm i dialog międzyreligijny zmieniało chemię codzienności: czynił
    ludzi lepszymi, bardziej tolerancyjnymi, lepiej rozumiejącymi sens
    pluralizmu.

    Do wielkich dokonań Jana Pawła II należało
    wezwanie Kościoła do wyznania własnych win i grzechów u progu nowego
    tysiąclecia. W ten sposób rozumiał wartość przebaczenia i pojednania
    między ludźmi i między narodami. Nie akceptował żadnej z idei
    totalitarnych, choć rozumiał, że nawet z reżimami totalitarnymi należy
    rozmawiać, bowiem wojnę, której okrucieństwa sam doświadczył, uważał za
    zło nadrzędne. Sprzyjał myślą, gestem i modlitwą takiej walce o wolność,
    która wyrzeka się przemocy i odrzuca nienawiść. Sam był wolny od
    nienawiści - promieniował dobrocią i dobrą wolą.


    Katolicyzm Jana Pawła II był tej samej próby co katolicyzm "Tygodnika
    Powszechnego" i Jerzego Turowicza, "Znaku" i Hanny Malewskiej, "Więzi" i
    Tadeusza Mazowieckiego, Jacka Woźniakowskiego i Józefa Tischnera,
    biskupa Życińskiego i Antoniego Gołubiewa. Był to katolicyzm ewangelii i
    miłości bliźniego, a nie anatemy, wykluczenia i wrogości; katolicyzm
    drzwi otwartych, a nie zatrzaskiwanych; katolicyzm solidarności, a nie
    egoistycznej pazerności i zakłamania.

    Katolicyzm ten był -
    myślę - syntezą najlepszych tradycji polskiej kultury. Jan Paweł II w
    swych działaniach był trzeźwy, ale w swym chrześcijańskim systemie
    wartości był wielkim romantykiem - polskim i europejskim.

    Znakomity krytyk papieża pisał o Janie Pawle II: "Jest ikoną naszej najnowszej historii. Był najznamienitszym rycerzem tej epoki walki ducha.


    Był naszymi ustami, kiedy Polacy skazani byli na milczenie, był
    naszym ambasadorem, kiedy my zamykani byliśmy we własnym kraju jak w
    więzieniu. Dodawał sił pognębionej i pohańbionej ojczyźnie skazanej na
    życie w strachu i w biedzie. Był wielkim synem narodu, jednym spośród
    tych, którzy nieśli w sobie i przekazali przyszłym pokoleniom owo
    dziedzictwo ducha, jak mawiał: » wielkie wspólne dziedzictwo, któremu na
    imię Polska «”.

    Dziś mówi się o "dewojtylizacji"
    polskiego katolicyzmu zdominowanego przez walkę z genderyzmem, masonerią
    i innymi wrogami z urojenia. Powiada kapłan katolicki:


    „U Jana Pawła II nie dało się znaleźć krzty nacjonalizmu i ksenofobii,
    pogardy dla drugiego człowieka. » Dewojtylizacja «polega również na
    tym, że takie głosy słychać niestety w polskim Kościele, który staje się
    narodowy, nacjonalistyczny i pełen ksenofobii. Dużo jest u nas Jana
    Pawła II na sztandarach, a coraz mniej w sercu, umyśle i w praktyce z
    jego nauczania niewiele zostaje”.

    Niestety, Jan Paweł II stał się elementem zbiorowej popkultury. Cytowany
    bywa nieustannie, bez głębszej refleksji. Ta banalizacja i zanik
    namysłu nad jego dziedzictwem powodują, że staje się Wielkim Nieobecnym.
    Upamiętniony w setkach pomników przestał być obecny w ważnych debatach.


    A przecież ten wielki człowiek nie był nieomylny. Dziesięć lat
    powinno wystarczyć, byśmy się nauczyli, wyzwoleni od szantażu moralnego,
    rozmawiać krytycznie o Janie Pawle II. Dopiero wtedy zrozumiemy, jak
    wiele mu zawdzięczamy.

    Jan Paweł II nie zasłużył na zakneblowanie na kamiennych pomnikach.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    101. kolejny paszkwil Michnikoidów do Papieża


    Co za tupet! Michnik apeluje do papieża ws. księdza Lemańskiego. List brzmi jak donos na polski Kościół!

    "Dzięki Tobie i księdzu Wojciechowi
    chcielibyśmy szukać wspólnej drogi z Kościołem, jednak Kościół w Polsce
    komplikuje tę sprawę."

    ewicowy włoski dziennik „La Repubblica” opublikował list
    otwarty Adama Michnika i Jarosława Mikołajewskiego z „Gazety Wyborczej”
    do papieża Franciszka z apelem o interwencję w sprawie
    księdza Wojciecha Lemańskiego.

    Autorzy listu podkreślają, że czują się zaniepokojeni postawą wielu przedstawicieli duchowieństwa, którzy – w ich ocenie - „wyrządzają krzywdę” innym ludziom i negatywnie wpływają na społeczeństwo w Polsce.

    Jako przykład osoby pokrzywdzonej wskazują ks. Lemańskiego,
    oceniając, że jest on znakomitym kapłanem, którego uważają za
    podobnego do papieża Franciszka ze względu na odwagę, z jaką
    podchodzi do różnych problemów, „niechętnie rozwiązywanych w Polsce
    przez większość duchowieństwa”.

    Przypominają, że 55-letni kapłan został wysłany na emeryturę, a następnie zawieszony w pełnieniu czynności kapłańskich oraz że zarzucono mu „brak szacunku” wobec arcybiskupa.

    Autorzy apelu opisują historię byłego proboszcza z Jasienicy i podkreślają, że jego zaangażowanie na rzecz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego okazało się problemem dla hierarchii polskiego Kościoła.

    Następnie Michnik i Mikołajewski zwracają się do papieża Franciszka:

    Z radością powitaliśmy zmianę języka Kościoła, jaka nastąpiła wraz z
    Twoim wyborem, a także zmianę podejścia do wielu kwestii”. „Dzięki
    Tobie i księdzu Wojciechowi chcielibyśmy szukać wspólnej drogi z
    Kościołem, jednak Kościół w Polsce komplikuje tę sprawę

    — dodają.

    Wyrażają też nadzieję, że papież nie pozostawi ks. Lemańskiego samego.

    Ks. Lemański został odwołany z funkcji
    proboszcza Jasienicy w lipcu 2013 r. z uzasadnieniem, że publicznie
    krytykował kościelnych hierarchów, w tym swego przełożonego. Otrzymał
    też zakaz wypowiadania się w mediach. Ksiądz odwołał się od tej decyzji do
    Watykanu. Stolica Apostolska nie uwzględniła odwołania. Pod koniec
    lipca 2014 roku ks. Lemański przyjął - decyzją abp. Henryka Hosera -
    obowiązki kapelana w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w Zagórzu. W
    Jasienicy władzę sprawuje inny proboszcz.

    Konflikt odżył po wypowiedzi ks. Lemańskiego na temat polskiego Kościoła podczas zeszłorocznego Przystanku Woodstock.
    Po przeprosinach i wyjaśnieniach arcybiskup wyraził warunkową zgodę na
    dopuszczenie ks. Lemańskiego do okazjonalnych posług kapłańskich w
    parafii w Jasienicy, m.in. przy ślubach czy pogrzebach, ale za zgodą i
    przy udziale obecnego proboszcza. Zgoda ta została szybko cofnięta, gdy ks. Lemański publicznie ogłosił swój przyjazd do byłej parafii, co spowodowało - według kurii - zaognienie antagonizmów wśród parafian.

    Decyzja o nałożeniu na niego kary suspensy zapadła pod koniec sierpnia 2014 r. Uzasadniono ją m.in.: brakiem ducha
    posłuszeństwa i notorycznym kontestowaniem decyzji prawowitego
    przełożonego w osobie biskupa diecezjalnego i Stolicy Apostolskiej,
    sposobem postępowania, który przynosi kościelnej wspólnocie poważne
    szkody i zamieszanie, publicznym podważaniem nauczania Kościoła w
    ważnych kwestiach natury moralnej i propagowaniem jako alternatywy
    swoich osobistych poglądów.

    W styczniu br. Kongregacja do spraw Duchowieństwa potwierdziła
    decyzję abp. Hosera o nałożeniu kary i odrzuciła odwołanie ks.
    Lemańskiego. Kapłan zapowiadał, że będzie dalej się odwoływał.

    List Michnika do papieża Franciszka brzmi jak donos na polski
    Kościół. Trzeba mieć tupet żeby w tak bezceremonialny sposób mieszać
    się w sprawy Kościoła i podważać decyzje hierarchów wobec księdza, dla którego ważniejszy od lojalności wobec Kościoła wydaje się poklask niektórych środowisk.

    I jeszcze jedno. Kościół nie miesza się do redagowania „Gazety Wyborczej”. Tak samo redaktor Michnik nie ma prawa „redagować” spraw Kościoła. Zwłaszcza poprzez pełne tupetu donosy kierowane do papieża.



    Michnik i Mikołajewski do Franciszka: "Ojcze Święty, piszemy do Ciebie w sprawie ks. Lemańskiego i Kościoła w Polsce... " [LIST OTWARTY]

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17707183,Michnik_i_Mikolajewski_do_Franciszka...
    Papież Franciszek, Adam Michnik, Jarosław Mikołajewski, ks. Wojciech Lemański
    OJCZE ŚWIĘTY,



    piszemy do Ciebie w sprawie Kościoła w Polsce.



    Jesteśmy dziennikarzami "Gazety Wyborczej" - niezależnego
    dziennika, który powstał w 1989 roku, razem z demokratyczną Polską.
    Jeden z nas jest redaktorem naczelnym, drugi publicystą. Czujemy się
    chrześcijanami, choć jeden jest nieochrzczony, drugi niepraktykujący.
    Nie umielibyśmy powiedzieć o sobie, że jesteśmy niewierzący. Każdy z nas
    po swojemu szuka Boga i po swojemu się modli, obaj mamy wielki szacunek
    dla historycznej roli Kościoła katolickiego w naszym kraju.



    Piszemy, bo niepokoją nas niektóre postawy i wypowiedzi
    duchownych, krzywdzące dla ludzi, wpływające negatywnie na życie
    społeczne w Polsce. Kiedy wypowiadamy się o Kościele, często słyszymy
    pytanie: "Dlaczego niekatolicy zabierają głos w sprawach, które ich nie
    dotyczą?". Odpowiadamy: stan Kościoła wpływa na oblicze całego polskiego
    społeczeństwa. Od jego nauczania i stylu w wielkim stopniu zależy to,
    jak Polacy rozmawiają ze sobą, jaką aurę tworzą dla prywatnego i
    publicznego życia. Przejmujemy się stanem Kościoła, bo przejmujemy się
    ludzkością, w tym Polską.


    Myślimy o nim jak o uczniu, a nawet rycerzu Franciszka




    Bezpośrednią przyczyną naszego listu jest troska o los księdza
    Wojciecha Lemańskiego - wspaniałego kapłana, o którym myślimy jako o
    uczniu, a nawet rycerzu Papieża Franciszka. Uczniem czyni go skromność,
    prostota, miłosierdzie, poszukiwanie prawdy. Rycerzem jest przez odwagę i
    radykalizm, z jakimi stawia czoło problemom, które Kościół w Polsce
    podejmuje raczej niechętnie. Ten kapłan, który ma dzisiaj 55 lat, dwa
    lata temu został przez swojego biskupa przeniesiony na emeryturę, a w
    zeszłym roku suspendowany.



    Trzykrotnie staraliśmy się o wywiad z Tobą. Dwukrotnie
    otrzymaliśmy odmowę, raz pozostaliśmy bez odpowiedzi. Postanowiliśmy
    więc napisać list. Bardzo wiele osób w Polsce pisze do Ciebie, Ojcze
    Święty, w tej samej sprawie, bez odpowiedzi. Nie wiemy, czy te prośby
    docierają do Ciebie. Korzystając z uprzejmości zaprzyjaźnionej "La
    Repubbliki", która zamieściła zapis niezwykłej wymiany myśli pomiędzy
    Tobą a Eugenio Scalfarim, chcemy, by informacja o ks. Lemańskim dotarła
    do Ciebie na pewno. Dopiero teraz, dzięki tej publikacji, zyskamy
    pewność, że brak Twojej reakcji wynika z decyzji i przekonania, nie z
    braku wiedzy. Piszemy jednak z nadzieją, że przywrócisz dobrego,
    miłosiernego kapłana do służby, dając tym samym polskiemu duchowieństwu i
    polskim katolikom znak, jaki jest wzór służby duszpasterskiej, jaki
    język dialogu ery Papieża Franciszka.



    Ks. Lemański nie szukał rozgłosu. Był proboszczem w niewielkiej
    Jasienicy niedaleko Warszawy. Wielu z nas dowiedziało się o jego
    istnieniu w 2013 roku, kiedy pierwsza Polka urodzona dzięki in vitro,
    Agnieszka Ziółkowska, zapowiedziała apostazję. Jako przyczynę swojej
    decyzji podała dyskryminującą postawę Kościoła wobec osób, które dzięki
    tej metodzie przyszły na świat. Powołała się m.in. na słowa kapłana,
    członka Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski: "Są tacy
    lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka wiedzą już, że
    zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową bruzdę, która jest
    charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych". W dramatycznym
    apelu o pozostanie we wspólnocie proboszcz Jasienicy napisał do
    Agnieszki Ziółkowskiej: "Ma Pani w Kościele swoje miejsce i niech się
    Pani nie pozwoli z tego miejsca wypchnąć". W Polsce taka walka kapłana o
    wiernych to bohaterstwo i wyjątek.



    To wtedy nazwisko ks. Lemańskiego stało się sławne, choć
    niektórzy pamiętali, jak już w 2011 roku jeden z biskupów publicznie
    dyskredytował krytyczną wobec Kościoła autorkę dlatego że jej ojciec był
    "marksistą", a proboszcz Jasienicy nazwał jego słowa "niegodnymi nie
    tylko biskupa, ale też chrześcijanina". To musiało zrobić wrażenie na
    polskim Episkopacie, nieprzyzwyczajonym do tego, by szeregowy ksiądz
    wytykał biskupowi brak szacunku dla innych.


    Cóż jeszcze złego robił ks. Wojciech?




    Kolejnym problemem dla hierarchicznego Kościoła w Polsce okazało
    się zaangażowanie ks. Lemańskiego w dialog chrześcijańsko-żydowski. Ks.
    Lemański, członek Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, prowadził w swojej
    parafii żarliwą działalność informacyjną i formacyjną dotyczącą
    współistnienia chrześcijan i "braci starszych". Jeździł z parafianami do
    miejsc pamięci o Holocauście na terenach polskich, ubolewając, że
    wyjątkowo rzadko spotyka tam biskupów i innych kapłanów.



    Na tym tle w 2010 roku doszło do rozmowy ks. Lemańskiego z
    ordynariuszem, o której kapłan opowiedział publicznie dopiero trzy lata
    później. "Do spotkania - mówił dziennikarce Radia TOK FM Annie
    Wacławik-Orpik - doszło z inicjatywy arcybiskupa Henryka Hosera.
    Pojechałem do kurii, by się z nim zobaczyć. Rozmawialiśmy o problemach w
    miejscowym dekanacie. Mówiąc o tych nieprawidłowościach, arcybiskup
    wyraźnie schodził na problematykę szczególnie mi bliską - mojego
    zaangażowania w dialog chrześcijańsko-żydowski. Padały słowa, które nie
    miały nic wspólnego z moją działalnością duszpasterską (...). Były
    natomiast opiniami na temat Żydów w ogóle, na temat potrzeby albo raczej
    braku potrzeby kontaktu z Żydami, dialogu z Żydami. (...) Nasze
    spotkanie zaczynało być coraz bardziej emocjonujące, bo ksiądz
    arcybiskup właśnie na to kładł nacisk. Zaczął wracać do swoich spotkań
    ze wspólnotą żydowską, do sugestii, że to nie jest środowisko, z którym
    warto mieć kontakty, że to środowisko mało wiarygodne - tak to nazwijmy.
    W pewnym momencie arcybiskup dość emocjonalnie zapytał, czy jestem
    obrzezany. Mnie zatkało. Zareagowałem wtedy inaczej niż teraz. Po prostu
    spytałem: 'Ale o co ksiądz arcybiskup pyta? Jak można?'. A z tamtej
    strony było spokojne, wyważone, z premedytacją ponownie zadane to samo
    pytanie: 'Niech ksiądz powie, nie ma w tym nic nienormalnego. Niech
    ksiądz powie, czy ksiądz jest obrzezany, czy ksiądz należy do tego
    narodu'".



    Cóż jeszcze złego robił ks. Wojciech? Rzeczy, których księża w
    Polsce na ogół się wystrzegają. Na przykład nie brał pieniędzy za
    pogrzeb od biednych. Chodził do chorych, żeby im udzielać pociechy.
    Wytykał bierność biskupów wobec przypadków pedofilii w Kościele.


    Wiedziałeś o tym, Ojcze Święty?




    W 2013 roku abp Hoser odwołał ks. Lemańskiego z parafii w
    Jasienicy, uzasadniając to w następujący sposób: "Brak szacunku i
    posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w
    kwestiach bioetycznych sprawiają, że dalsza posługa proboszczowska pod
    władzą biskupa diecezjalnego staje się niemożliwa. Publicznie głoszone
    poglądy nie spełniają wymogów prawa i przynoszą poważną szkodę i
    zamieszanie we wspólnocie Kościoła".



    Wskutek tej decyzji i późniejszej suspensy kapłan, który znosił
    bariery między katolikami i niewierzącymi, Żydami a chrześcijanami,
    mieszka dziś we wsi pod Warszawą, u starego ojca, i pisze bezskutecznie
    kolejne rekursy do Stolicy Apostolskiej. (No właśnie - teraz powinien
    napisać kolejny, ale Stolica Apostolska żąda za to od księdza, który od
    miesięcy nie pobiera żadnego wynagrodzenia, kaucji równej trzem
    minimalnym polskim pensjom. Wiedziałeś o tym, Ojcze Święty?). Jest
    osamotniony, bo tylko nieliczni duchowni szukają towarzystwa współbrata
    skazanego na izolację. Jeszcze przed suspensą ks. Lemański nie został
    dopuszczony do odprawiania mszy żałobnej za duszę dziewczyny, choć był
    jej spowiednikiem i właśnie o jego obecność przy ołtarzu prosiła matka
    zmarłej. W ramach akcji pacyfikacyjnej wobec parafii wzburzonej
    odsunięciem proboszcza biskup nakazał zamknięcie kościoła w Jasienicy,
    dlatego - to tylko jedna z oczywistych konsekwencji - ciało zmarłej
    parafianki było wożone na mszę świętą do miejscowości oddalonej o kilka
    kilometrów i z powrotem, na jasienicki cmentarz. Wspólnota parafialna
    jest rozbita, z kościoła w Jasienicy zniknęły symbole dialogu
    chrześcijan z Żydami.


    Ks. Lemański jest odporny na straszną chorobę: konformizm i lizusostwo




    Trudno nam rozstrzygać o tym, kto w tym sporze ma rację z punktu
    widzenia prawa kościelnego, choć mamy wrażenie, że zamiast mówić o
    nieposłuszeństwie ks. Lemańskiego wobec nauczania w kwestiach
    bioetycznych, biskupi powinni usłyszeć w jego słowach wołanie o szacunek
    dla ludzi urodzonych dzięki metodzie in vitro. Zamiast go karać,
    powinni być mu wdzięczni za świętą niezgodę na język pogardy.



    Ks. Lemański jest odporny na straszną chorobę, nieobcą również
    polskiemu duchowieństwu: konformizm i lizusostwo. Znamy księży, którzy
    mówili: "Musisz się ukorzyć, przemilczeć. Biskup za dwa lata przejdzie
    na emeryturę". Ale on nie chce. Chyba miałeś, Ojcze Święty, to szczęście
    w życiu, by spotkać upartych nonkonformistów. Jeśli tak, to wiesz, że
    są to ludzie trudni, lecz piękni. Piękni, bo trudni. Ich mowa jest "Tak,
    tak; nie, nie". Zło nazywają złem, dobro dobrem. Taki jest właśnie ks.
    Wojciech.



    Nie naszym zadaniem jest dochodzić prawdy co do przebiegu
    spotkania, podczas którego z ust arcybiskupa - czego on sam nie
    potwierdza - miało paść gorszące pytanie o obrzezanie. Wierzymy ks.
    Lemańskiemu, bo jest człowiekiem prawdomównym do bólu i wiemy, że
    polskich duchownych stać na wypowiedzi co najmniej niedelikatne.
    Niedawnym przykładem fragment wykładu znanego księdza naukowca: "Lekarze
    stosują takie porównanie inżynierskie, że seks gejowski to jest tak,
    jakby tłok silnika zamiast w cylindrze silnika poruszał się w rurze
    wydechowej. To jest medycznie i technicznie katastrofa. Bo i samochód
    nie pojedzie, i rura się rozwali. I stąd biorą się choroby i problemy.
    Bo zakończenie przewodu pokarmowego nie do tego służy". Przykładem
    ostatnim kampania Polskiego Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin. Na
    ulicach pojawiły się wielkie billboardy, na których pod obrazkiem dłoni
    męskiej i dłoni damskiej związanych wężem krzyczy hasło "Konkubinat to
    grzech". A poniżej przykazanie: "Nie cudzołóż". Jesteśmy przekonani, że
    kapłani, którzy pragną promować związki sakramentalne w duchu papieża
    Franciszka, pozostawiliby na billboardzie same splecione dłonie, bez
    węża, a ich hasłem byłoby "Małżeństwo jest piękne". Tak pewnie zrobiłby
    ks. Wojciech Lemański. On wie tak samo jak Ty, że ludziom, którzy
    borykają się z tym jedynym życiem na ziemi, niepotrzebne są nowe powody
    do zawstydzenia.


    Nie wierzymy, że pozostawisz swojego rycerza w kłopocie




    Nie chcemy, Ojcze Święty, zmieniać nauczania Kościoła. Z
    radością przyjęliśmy zmianę jego języka, która nastąpiła w chwili
    Twojego wyboru. I zmianę akcentów: od potępienia do miłosierdzia, od
    wykluczenia do zrozumienia dla człowieczeństwa, które w natchnionej
    intuicji zobaczyłeś jako "szpital polowy", w którym przede wszystkim
    trzeba leczyć rany. Dzięki Tobie i ks. Wojciechowi mamy wolę szukać
    wspólnej drogi z Kościołem. Kościół w Polsce bardzo nam utrudnia tę
    sprawę - jak wiesz, dla ludzi nieobojętnych na wiarę jest to sprawa
    życia lub śmierci.



    Masz w Polsce bardzo wielu sprzymierzeńców swojej rewolucji
    wśród wiernych poszukujących i obojętnych na wiarę. Mniej wśród
    duchownych i w Episkopacie. Szkoda marnować powołanie księdza, który
    najbardziej przejął się Twoim przesłaniem, a nawet czekał na nie z
    tęsknotą swojego sumienia, już na nie gotowy, o czym świadczy
    chronologia wydarzeń.



    Jesteśmy pewni, że przeczytasz ten list, bo słyszymy, że
    interesujesz się światem. Chyba wiemy, z jakimi uczuciami go przyjmiesz.
    Nie wierzymy, że pozostawisz swojego rycerza w kłopocie. Jesteśmy
    ciekawi, jak chcesz wcielać w życie swoją humanistyczną wizję boskiego
    świata, jak chcesz wprowadzać swój język i styl w kościołach lokalnych.
    Bardzo chcemy Ciebie o to zapytać.



    Z wielkanocnymi życzeniami



    Adam Michnik i Jarosław Mikołajewski



    Warszawa, marzec 2015


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17707183,Michnik_i_Mikolajewski_do_Franciszka___Ojcze_Swiety_.html

    Michniki na świeta Wielkiej Nocy


    ''Moja rodzina rozumie, że Wielkanoc wolę spędzić w inny sposób niż z nimi, za stołem''

    Wielkanoc
    nie każdy spędzi w domu. Osiem osób opowiedziało nam, dlaczego na
    święta nie wraca do rodziny. Powody? ''Nie ma magii'', ''za daleko'',
    ''nie jem mięsa''.

    Bardzo dziękuję za pomoc Małgorzacie Muszańskiej z Catholic Voices Polska

    86 proc. Polaków deklaruje się jako osoby religijne
    Jak wynika
    z badań specjalistów z Worldwide Independent Network/Gallup
    International Association (WIN/GIA) w Polsce wiarę w Boga deklaruje 86
    proc. obywateli - podaje Radio Zet.


    Wydarzenie zorganizowała archidiecezja warszawska i Centrum Myśli Jana
    Pawła II. Kardynał Kazimierz Nycz
    do rozmów o godności człowieka i
    relacjach Kościoła ze światem zaprosił zarówno wierzących, jak i
    niewierzących. Kościół instytucjonalny reprezentował kardynał Gianfranco
    Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury.



    Pierwszego dnia z kardynałem o godności człowieka rozmawiali
    profesorowie: Magdalena Środa, Jacek Hołówka, Andrzej Zoll i Hans Joas.
    Drugiego dnia, w siedzibie archidiecezji warszawskiej, o Kościele i
    świecie debatowali: prof. Mirosława Grabowska, kierująca CBOS-em, Adam
    Michnik, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej", Marek Jurek, europoseł,
    który do Parlamentu Europejskiego dostał się z list PiS, a także prof.
    Wiktor Osiatyński, prawnik.


    Michnik: Represja wobec ks. Lemańskiego - czarną kartą w historii Kościoła




    - Katolicyzm w Polsce jest tak podzielony jak polskie
    społeczeństwo. W Kościele jest wszystko to, co w naszym społeczeństwie
    najlepsze, i to, co w naszym społeczeństwie najgorsze. Niestety,
    słyszalny jest głównie głos tej drugiej strony. Ten Kościół, który
    pomaga potrzebującym, biednym, który daje łaskę strapionym, jest
    dyskretny, cichy. Głośny jest ten, który się angażuje w wojnę
    ideologiczną, który często po prostu mówi językiem nietolerancji i
    kłamstwa. Jeżeli słyszę z ust wysokich dostojników kościelnych, że rząd i
    prezydent zmierzają do biologicznej eksterminacji narodu polskiego, to
    muszę to nazwać po imieniu. To kłamstwo, to krzywdzenie ludzi - mówił
    Michnik.



    Redaktor naczelny "Wyborczej" przypomniał swój niedawny list, który wspólnie z Jarosławem Mikołajewskim napisał do papieża Franciszka. Upomina się w nim o los ks. Wojciecha Lemańskiego.



    - Represja wobec niego jest czymś symbolicznym. To czarna karta w
    historii polskiego katolicyzmu, który ma tak wiele kart wspaniałych w
    swoich dziejach - mówił Michnik.



    Stwierdził, że w Polsce wielu katolików angażuje się w polityczne awantury, a biskupi to tolerują.



    - Pod kościelnymi symbolami nosi się transparenty o tym, że nasz
    prezydent jest "komoruski", co uważam za oburzające - powiedział.
    Przypomniał, że w ubiegłym roku, podczas rocznicy katastrofy
    smoleńskiej, jeden z księży "wyklinał diabła" z pałacu prezydenckiego.



    - Głupi ksiądz zawsze się znajdzie. Ale to, że jest to
    tolerowane, a nie odrzucane, to mi bardzo przeszkadza. No i oczywiście
    pewna rozgłośnia, która się odwołuje do Matki Boskiej - stwierdził
    Michnik.



    - W Kościele są pewne rzeczy, które podlegają krytyce. Jest i
    grzech. Ale osąd, który jest przypisywany z zewnątrz, musi brać pod
    uwagę kompleksowość rzeczywistości samego Kościoła - odpowiedział na te
    zarzuty kardynał Gianfranco Ravasi.


    "Kościół roztrwonił wielkie zaufanie"




    Prof. Mirosława Grabowska z CBOS, relacjonując niedawne badania na temat religijności Polaków
    przypomniała, że jeszcze w 1989 r. Kościół cieszył się zaufaniem blisko
    90 procent społeczeństwa, a obecnie to zaledwie 50-60 procent.



    Dlaczego tak się dzieje?



    - Kościół roztrwonił wielkie zaufanie - diagnozował prof. Wiktor
    Osiatyński. Roztrwonił to przez stosunek do mniejszości, połajanki.
    Ofiary pedofilii, które zwracały się do instytucji kościelnych, były
    traktowane z pogwałceniem wszelkich możliwych praw. Kościół nic nie
    powiedział w sprawie drapieżnej reprywatyzacji, niczego na temat swojej
    pięknej tradycji stosunku do własności prywatnej. Jest słabo słyszalny w
    sprawie przemocy i krzywdy, tyle tylko, że potępia konwencję
    antyprzemocową.



    Na pytanie, jak widziałby Kościół, powiedział, że jako "strażaka".



    - To zawód o najwyższym prestiżu społecznym. To ludzie
    technicznie uzbrojeni, reprezentujący władzę, którzy jej używają tylko w
    dobrych celach. Policjant, prokurator może nadużyć. Strażak nie
    nadużywa, raczej oddaje życie.


    "Obraz Kościoła w mediach to jedna dziesiąta rzeczywistości"




    - Miałem nadzieję, że przychodzę na dziedziniec dialogu. A jak
    słuchałem redaktora Michnika, to się poczułem jak na pretorium pretensji
    - stwierdził Marek Jurek. - To głos wykluczenia, któremu podobałoby się
    wykluczyć część opinii katolickiej z debaty publicznej. Potem reakcje
    są wzajemne i to dialogowi nie sprzyja.



    - Nie jestem fanatykiem dialogu. Nie widzę konieczności dialogu w
    przypadku ataku, nienawiści - ripostował prof. Osiatyński.



    Kardynał Ravasi stwierdził z kolei, że obraz Kościoła, jaki pojawia się w mediach, nie jest prawdziwy.



    - Człowiek, który gryzie psa, jest ciekawszy niż pies gryzący
    człowieka. Informacje z gazet dotyczą może jednej dziesiątej
    rzeczywistości. Obecność Kościoła i księży jest bardzo cenna. Choćby ich
    działalność charytatywna. W wielu krajach Kościół pomaga osobom z
    marginesu, a państwo nie jest w stanie tego zrobić - stwierdził
    kardynał.


    Sekularyzacja? Przechodzi kryzys




    Kardynał i prof. Grabowska zgodzili się też co do tego, że
    sekularyzacja społeczeństw nie jest procesem, który zmierza do
    absolutnego wyrugowania religii z życia publicznego.



    - Wielu socjologów, antropologów kultury przekonuje, że
    sekularyzacja przechodzi kryzys. Nie jest to zwycięska droga. Tak
    naprawdę sacrum zwycięża - mówił kardynał.



    - Też uważam, że sekularyzacja to była fałszywa diagnoza - dodał
    Michnik. - Potrzeba religijna jest nieusuwalna z naszej kultury i
    naszej egzystencji. Ktokolwiek sobie wyobraża, że to można usunąć, jest
    niemądry, a kto próbuje to robić - jest zbrodniarzem. Ale w Polsce mamy
    do czynienia z najgłębszym kryzysem polskiego katolicyzmu od czasów
    reformacji - powiedział Michnik. Przypomniał, że głoszenie haseł
    politycznych pod kościelnymi symbolami, przy aprobacie Kościoła prowadzi
    do niebezpiecznego zjawiska integryzmu.



    - Desperacki integryzm jest zagrożeniem. Chrześcijaństwo ze
    swojej natury to jest otwarcie, dialog. Chrześcijaństwo jest przekonane:
    co cesarskie cesarzowi, a co boskie Bogu. Z całą pewnością integryzm
    nie jest naszą tożsamością - odpowiedział kardynał, na co Michnik
    stwierdził: "Te słowa to miód na moje serce!".



    - Kościół poszedł bardzo daleko, grożąc posłom ekskomuniką, odmawiając komunii tym posłom, którzy głosowaliby za in vitro.
    Tymczasem pierwszy raz polskie władze państwowe wezwane przez Kościół
    nie posłuchały. A premier powiedział, że Kościół nie będzie stanowił
    prawa, bo do stanowienia prawa jest demokratycznie wybrany parlament. To padło po raz pierwszy w Polsce - być może w ogóle, a na pewno od 1989 r. - stwierdził prof. Osiatyński.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    102. Czego dowiedział się w Polsce


    • Michnik debatuje z papieskim ministrem. Kardynał: "Kościół można krytykować". A obok... ks. Lemański

      Nie waham się powiedzieć, że debata w Domu Arcybiskupów Warszawskich miała charakter historyczny. Dla Kościoła w Polsce, dla polskich katolików i ludzi o innych postawach religijnych i duchowych

      W dyskusji zatytułowanej "Kościół, świat,
      dialog" wzięli udział kard. Gianfranco Ravasi (przewodniczący Papieskiej
      Rady ds. Kultury), socjolog prof. Mirosława Grabowska (dyrektor CBOS),
      redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, poseł do Parlamentu
      Europejskiego Marek Jurek, prawnik prof. Wiktor Osiatyński. I Katarzyna
      Janowska, prowadząca rozmowę będącą jedną z dwóch debat przygotowawczych
      do październikowego Dziedzińca Dialogu.

      Tego, co
      powiedziano publicznie, można było wysłuchać w TVP Kultura i w
      internecie. Ale stało się nie tylko to, co widać i słychać w relacjach.
      Debata nie była ważna jedynie dlatego, że padły w niej rzeczy istotne i
      różnorodne, mocno sformułowane. Przy jej okazji doszło też do wydarzenia
      z rodzaju tych, które wspomina się pod symboliczną datą, jako znaczące
      dzięki miejscu, ludziom, którzy przyszli, sposobowi, w jaki wchodzili i
      odnosili się do siebie nawzajem.

    • http://wyborcza.pl/magazyn/1,144509,17773178,Czego_dowiedzial_sie_w_Polsce_kardynal_Ravasi.html

    Co się dzieje z ks. Lemańskim? Msze odprawia w domu

    "Gazeta
    Wyborcza" opisuje sytuację zawieszonego duchownego. Okazuje się, że ks.
    Wojciech Lemański otrzymał pomoc finansową od biskupów i senatorów. Aby dostać zapomogę musiałby zamieszkać w domu księży emerytów.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    103. MICHNIKI PODSŁUCHUJĄ RADIO MARYJA

    Wieczór wyborczy w Radio Maryja był spokojny i pogodny. Jak na te
    standardy, nawet nudny. Ani słowa o oszustwach, manipulacji,
    sfałszowanych wyborach. No, może jedynie o podejrzanym przedłużeniu
    ciszy wyborczej, o podstawieniu napastnika w Toruniu i oczekiwanym
    rozłamie w PO.Jakie nastroje panowały na antenie Radio Maryja podczas wieczoru wyborczego? Było zupełnie inaczej niż pięć lat temu, gdy Platforma Obywatelska uzyskała lepszy wynik niż Prawo i Sprawiedliwość w wyborach parlamentarnych. Tym razem ani słowa o oszustwach i manipulacji, no może tylko trochę. Za to nikt nie publikował "prawdziwych sondaży".

    Nie było też dzikiego wybuchu radości. Było pogodnie, ale
    spokojnie. - Radość, radość - mówili przyciszonym głosem redaktorzy
    Radia Maryja, gdy wybiła 22.30 i poznaliśmy wstępne wyniki exit poll. -
    Prezydent Komorowski
    ustępuje z urzędu na skutek werdyktu Polaków - podsumował redaktor. -
    Pycha idzie przed upadkiem. Tak jest napisane w Piśmie Świętym - dodał
    później.

    "Komorowski ma rację. Napięcie polityczne sięga zenitu"


    Goście w studio odnieśli się do przedłużonej ciszy wyborczej,
    która ze względu na śmierć kobiety w lokalu wyborczym trwała do 22.30. -
    Również i przez moją głowę przeszła myśl: "po co ta cisza?" - mówił
    redaktor. - Te wybory otwierają wybory parlamentarne, a przede wszystkim czynią coś w psychice społecznej - mówił zaproszony do studia socjolog.


    Tematem poruszonym na antenie był też fragment wystąpienia
    Komorowskiego: "Te 47 proc. to demokratyczne pospolite ruszenie w imię
    obrony naszej wolności, w imię powstrzymania fali nienawiści i agresji.
    Tę falę trzeba powstrzymać". - Dlaczego ustępujący prezydent
    wyeksponował akurat te wątki? - pytał redaktor.

    -
    Wybaczcie, że powiem to, co powiem, być może trochę was zaskoczę, ale ma
    rację. Napięcie między Polakami jest straszne - mówił zaproszony do
    studia gość. - Napięcie polityczne w naszych rodzinach sięga zenitu.
    Rodziny nie mogą ze sobą rozmawiać o polityce. Ten problem wziął na
    swoje barki prezydent elekt Andrzej Duda - dodał.


    Redaktor zaś przypomniał, że Komorowski odmówił wzięcia udziału w
    debacie w Telewizji Trwam, gdzie można byłoby zakopać te antagonizmy. -
    To nowe pokolenie i nowa treść. A napięcie i spory emocjonalne, jeśli
    nie leje się krew i ludzie się nie biją, są zupełnie uzasadnione -
    dodał.

    "Większość Polaków nie dała się zwieść"

    Z kolei reporter, który zdawał relację ze sztabu Andrzeja Dudy, poprosił o komentarz Zbigniewa Kuźmiuka z PiS:
    - Chciałem podziękować mediom toruńskim: Telewizji Trwam, Radiu Maryja,
    gazecie "Nasz Dziennik" za to, że bardzo rzetelnie relacjonowały
    przebieg wyborów prezydenckich. To na antenie tych mediów można było
    rozmawiać z Polakami. Andrzej Duda dwukrotnie gościł w studiu -
    powiedział poseł.

    Odniósł się też do ataku na Bronisława
    Komorowskiego w Toruniu. Przypomniał, że policja zwolniła napastnika po
    przesłuchaniu bez żadnych konsekwencji. - Większość Polaków nie dała się
    zwieść i stąd ta wygrana - podsumował.

    Zaś gość w studiu
    stwierdził, że Ewa Kopacz nie wygłosiła przemówienia podczas wieczoru
    wyborczego Bronisława Komorowskiego, "bo boi się, że powstanie nowa
    partia". - Chyba nowa tratwa - wtrącił redaktor. - Być może. Być może
    konflikt wewnętrzny się szykuje - wieszczył gość.


    Dominikanin: Boże Ciało nie jest typowym polskim świętem

    Wierni często podkreślają, że Boże Ciało jest typowym polskim
    świętem. Zwracają uwagę na to, że rzucamy kwiatki, ozdabiamy trasę
    procesji, pojawiają się inscenizacje. Czy te uroczystości rzeczywiście
    są typowo polskie?
    To znaczna przesada. To nie jest typowe polskie święto. Są miejsca na
    świecie, gdzie uroczystości są nieco odmienne, ale w większości niewiele
    różnią się od siebie. Są przecież związane z tą samą pobożnością.
    Oczywiście, że polskie procesje Bożego Ciała mają swoją specyfikę,
    pewien charakter ściśle związany z tradycją, umocowaniem w naszej
    ludowości. Są one żywe i barwne. Taka jest specyfika polskich procesji,
    ale nie wyróżniają się one spośród uroczystości w innych krajach. Trzeba
    zauważyć, że w Hiszpanii, w Portugalii, we Włoszech, w wielu
    miejscowościach Francji lub Niemiec uroczystości przebiegają niemal tak
    samo, jak u nas.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    104. O. Gużyński: część księży

    Na Eucharystii budujemy nasze rodziny

    Kościół jest otwarty i gotowy do dzielenia się z każdym
    tym największym skarbem, jaki mamy, skarbem Eucharystii – przypomina ks.
    abp Józef Kupny

    Obudźmy sumienie Narodu

    O godne świętowanie niedzieli, kierowanie się prawym sumieniem w polityce i w życiu społecznym zaapelowali biskupi

    Gromkie „tak” dla życia i rodziny

    Rodzina to podstawa życia społecznego, istotny czynnik
    narodotwórczy – powiedział ks. abp Sławoj Leszek Głódź podczas procesji
    Bożego Ciała

    Potrzeba dziś cywilizacji miłości

    O szerzącej się cywilizacji śmierci i o potrzebie cywilizacji miłości mówił w Boże Ciało ks. abp Marek Jędraszewski

    Niedziela to nie weekend

    Potrzebna jest autentyczna dojrzałość duchowa, która pomoże
    chrześcijanom „być sobą” – mówił podczas procesji Bożego Ciała ks. abp
    Stanisław Gądecki




    To nie Franciszek powinien być porównywany do Tygodnika
    Powszechnego a… Łukasz Warzecha. Ta sama łatwość aby rozwalać do końca
    autorytet Kościoła

    W każdym razie Kościół rządzony przez
    półheretyka nie wart jest poważnej obrony przed kimkolwiek. A panowie
    powinniście pomyśleć serio nad tym, czy się w tym Kościele dobrze
    czujecie.


  • Antysemicka legenda kultywowana w poznańskim kościele. Jest nawet w grze miejskiejAntysemicka legenda kultywowana w poznańskim kościele. Jest nawet w grze miejskiej
  • Fresk w kościele przy Żydowskiej, przedstawiający rzekomą profanację hostii


    Tablice, które miały wyjaśniać pochodzenie
    antysemickich obrazów w kościołach przy ul. Żydowskiej i pod wezwaniem
    Bożego Ciała w Poznaniu, na polecenie arcybiskupa Gądeckiego
    przygotowano trzy lata temu. Miały wisieć w świątyniach. Szukam ich
    dzisiaj. Nie znajduję.
    "Cudowną wodę można czerpać w kaplicy po
    mszy św. w czwartki i niedzielę" - informacja widnieje na reklamowym
    potykaczu, który stoi przed kościołem Najświętszej Krwi Pana Jezusa przy
    ul. Żydowskiej w Poznaniu. Zaprasza do wejścia do podziemnej kaplicy.


    Wchodzę tam w czwartek. Stromymi schodami, piętro w dół. Ciasna
    kapliczka wypełniona jest ludźmi. Przynieśli prośby. Wypisują na
    kartkach i wrzucają do skarbony.

    - Co tydzień mamy sto,
    nawet dwieście próśb - mówi podczas mszy ks. Leszek Wilczyński, rektor
    kościoła przy Żydowskiej. Odczytuje je po kolei. Ludzie modlą się: o
    uzdrowienie z nowotworu dla Heleny, o pozytywny wynik tomografii dla
    Andrzeja, o wyzdrowienie z białaczki dla wnuczki, o klientów do nowego
    gabinetu, o wypędzenie złego ducha.

    Arcybiskup Gądecki zakazuje gry miejskiej o trzech hostiach

    Abp Stanisław Gądecki zwrócił się do Eucharystycznego Ruchu Młodych
    z prośbą o natychmiastowe wstrzymanie propagowania gry miejskiej na
    temat legendy o trzech hostiach aż do wyjaśnienia wszelkich wątpliwości
    co do przekazywanych w niej treści - poinformował rzecznik poznańskiej
    kurii ks. Maciej Szczepaniak. Kuria poinformowała, że współczesne
    badania nie pozwalają antysemickiej legendy traktować jako prawdy
    historycznej.
    Zdaniem metropolity poznańskiego podobna gra miejska w żaden sposób nie
    może utrwalać antysemickich stereotypów i powinna być przygotowana we
    współpracy z referatem dialogu międzyreligijnego Kurii Metropolitalnej.

    Czytaj: Profanacja hostii w grze miejskiej w Poznaniu. Są oburzeni

    W kościele przy ul. Żydowskiej nad prezbiterium na suficie jest fresk.
    Przedstawia Żydów profanujących hostię. Kilka lat temu na podstawie
    historii z fresku powstała gra miejska dla dzieci.

    Czytaj więcej: http://www.polskatimes.pl/artykul/3919263,arcybiskup-gadecki-zakazuje-gry-miejskiej-o-trzech-hostiach,id,t.html


  • Antysemickie freski i pikieta przed redakcją "Wyborczej"

  • Poznańska "Wyborcza" opisała kultywowanie w kościele antysemickiej
    legendy. Odpowiedzią była pikieta przed redakcją i zarzut "nikczemnego
    ataku na Kościół".
    Pikieta Poznańskiego Związku Patriotycznego "Wierni Polsce" pod poznańską redakcją "Gazety Wyborczej"









    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    105. Michnik nie zasposnsoruje? Przeciez oglosił ściepę

    "Postanowiłem zrezygnować - napisał wczoraj ks. Wojciech Lemański w
    prywatnym liście do osób, które w ostatnich miesiącach oferowały mu
    pomoc finansową. - Wobec takiego dyktatu nie będę dalej ubiegać się o
    zbadanie przez Kościół biskupich dekretów, którymi usunięto mnie z
    parafii w Jasienicy i nałożono na mnie karę suspensy". Ta ostatnia
    oznacza dla niego zakaz noszenia sutanny i sprawowania sakramentów,
    czyli także odprawiania mszy.



    Bezpośrednią przyczyną rezygnacji jest oddalenie przez Sygnaturę
    Apostolską (trybunał watykański) prośby księdza o zwolnienie go z
    kaucji sądowej w wysokości 1550 euro. Trybunał nie uznał za
    wystarczającą podstawę do zwolnienia z opłat zaświadczenia kurii
    warszawsko-praskiej, z którego wynika, że od ponad 20 miesięcy kapłan
    nie otrzymuje wynagrodzenia od swojej diecezji.



    To nie wszystko. "Kilka dni po tamtym piśmie - informuje ks.
    Lemański - ten sam Trybunał poinformował, że odnalazł się zagubiony w
    kościelnych urzędach mój rekurs przeciwko usunięciu z urzędu proboszcza w
    Jasienicy. Również w tym przypadku Trybunał wzywa mnie do wpłacenia
    kolejnej kaucji sądowej". Sygnatura Apostolska zapowiedziała też, że
    oprócz obu kaucji wszczęcie każdego z obu procesów odwoławczych
    oznaczałoby dla byłego proboszcza Jasienicy poniesienie kosztów obsługi
    prawnej przez adwokata wyznaczonego przez Watykan.



    Dzwonię do jednej z rzymskich kancelarii wskazanych przez
    Sygnaturę. Według mojego rozmówcy wyjściowy koszt to minimum 3-4 tys.
    euro. Nie da się ustalić maksymalnej kwoty. - To zależy od złożoności
    sprawy - mówi mecenas.



    A zatem: dwa razy po 1550 euro kaucji plus dwa honoraria
    włoskiego adwokata z watykańskiego nadania, 3-4 tys. euro każde, choć
    pewnie byłoby wyższe - daje na początek łącznie ok. 10 tys. euro.



    Piszę do szefa biura prasowego Stolicy Apostolskiej o. Federico
    Lombardiego. Odpowiedź przychodzi natychmiast: „Stosunki pomiędzy
    papieżem a dykasteriami [urzędami] odnośnie do specyficznych spraw
    należących do ich kompetencji nie przechodzą przez biuro prasowe, lecz
    przez szefów tych dykasterii, a informowanie o nich nie należy na ogół
    do zajęć biura prasowego”. W tych słowach gubi się odpowiedź na
    najważniejsze pytanie - wciąż to samo - które w Wielką Sobotę
    stawialiśmy z Adamem Michnikiem w liście do Franciszka: czy papież wie o
    tej całej historii? Ponowiłem je teraz w liście do o. Lombardiego: „Czy
    Ojciec Święty wie, że od ubogiego księdza » ubogi Kościół” wymaga
    pieniędzy za dochodzenie swych racji?”. Bez skutku.



    "Wymagane ode mnie wpłaty - pisze ks. Lemański w liście do
    przyjaciół - sięgają niewyobrażalnych kwot (...). Nie będę zbierał
    pieniędzy na ten cel. Nie popełniłem żadnej zbrodni i żadne przestępstwo
    przypisywane mi przez mojego biskupa nie obciąża mojego sumienia. Na
    szczęście kara suspensy to nie kara śmierci. Można po niej żyć. Nadal
    jestem i pozostanę księdzem Kościoła rzymsko-katolickiego".



    Kapłan zapowiada list do papieża z prośbą o ułaskawienie.



    Przypomnijmy, że w 2013 roku abp Hoser zakazał ks. Lemańskiemu
    kontaktów z mediami, po czym odwołał go z funkcji proboszcza Jasienicy
    "za brak szacunku i posłuszeństwa Biskupowi Diecezjalnemu oraz nauczaniu
    biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych". 22 sierpnia 2014 r.
    nałożył na niego karę suspensy.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    106. Żydowskie lobby politycznej.

    Żydowskie lobby politycznej. Wojna o 60 miliardów

    Główne cele żydowskiego lobbowania politycznego w Polsce lokują
    się w sferze ideologiczno-propagandowej oraz w sferze polityki bieżącej i
    długofalowej, ze szczególnym uwzględnieniem żydowskich roszczeń
    majątkowych.

    W sferze ideologicznej celem głównym jest walka z Kościołem
    katolickim – nawiasem mówiąc: odwieczny aspekt walki cywilizacji
    judaistycznej z cywilizacją chrześcijańską. Walka ta toczy się na dwóch
    płaszczyznach: na płaszczyźnie judaizacji chrześcijaństwa i propagandy
    neomarksizmu („politycznej poprawności”). Żydowskie lobby polityczne
    przywiązuje wielką wagę do judaizacji chrześcijaństwa. Prawo ma być
    słabe i płytkie, a wobec słabości prawa etyka żydowska,
    niechrześcijańska, ma rządzić tam, gdzie nie sięga prawo. Tylko tam,
    gdzie chroni interesy żydowskie, prawo ma być twarde i głębokie… Prawo
    oparte na skromnym „wspólnym mianowniku” religijnym jest słabe w
    praktyce, bo właśnie ograniczone swą ogólnikową kompromisowością; jest
    nadto słabe w swym społecznym oddziaływaniu, bo jest płytkie: unika
    wchodzenia w szczegóły wszędzie tam, gdzie mógłby objawić się jednak
    poważny konflikt norm etycznych różnych religii, objętych ogólnikowo
    owym wspólnym mianownikiem, gdy tymczasem każdy spór prawny jest
    szczególny – „diabeł tkwi w szczegółach”. Takie prawo nie jest też
    konsekwentne, gdyż tam, gdzie w swej płytkości unika jednoznacznych
    rozstrzygnięć, pozwala na kształtowanie się stosunków międzyludzkich w
    drodze walki politycznej, a nie poprzez odwołanie się do ładu prawnego.
    Takie prawo nie cementuje społeczności – dezintegruje ją. W państwach,
    których system prawny opiera się na takim słabym, skromnym wspólnym
    religijnym mianowniku etyczno-moralnym, dokonuje się powolna erozja
    samego rozumienia sprawiedliwości, a „państwo prawa” ustępuje z wolna
    miejsca państwu-sitwie, orwellowskiewmu państwu, w którym „jedne
    zwierzęta są równiejsze od innych”.

    Preambuła Mazowieckiego

    Lobby żydowskie przeforsowało w obowiązującej polskiej konstytucji z
    1997 roku tzw. preambułę Mazowieckiego, która sprawia, że polski system
    prawa zawiera nie tylko ów ograniczający cywilizacyjnie wspólny
    mianownik religijny, ale nawet wspólny mianownik mający pogodzić religię
    z programowym ateizmem, wszelkie religie zwalczającym. System prawny
    oparty na takim „kompromisie” pracuje na rzecz destrukcji samego pojęcia
    sprawiedliwości, bo jak pogodzić „wartości ateistyczne” z wartościami
    religijnymi? Stada nie da się pogodzić ze społeczeństwem, cech
    naturalnych człowieka – z cechami człowieka jako produktu inżynierii
    społecznej ani nagiej siły – ze sprawiedliwością. Ujawniające się często
    różnice zmuszają sądy do politycznego lawirowania w uzasadnieniach
    swych wyroków, a wyroki stają się mało sprawiedliwe, za to bardzo
    upolitycznione.

    Judaizacja chrześcijaństwa (które nie jest przecież kontynuacją, ale
    przeciwnie – przezwyciężeniem judaizmu) to stały element obecny w
    działaniu żydowskiego lobby politycznego, nie tylko zresztą w Polsce,
    ale w Polsce, ze względu na jej katolicką tradycję, dzia-łanie to jest
    szczególnie nasilone. Żydzi nie są „naszymi starszymi braćmi w wierze”.
    To wyrwane z kontekstu zdanie Jana Pawła II bywa mocno nadużywane…
    Judaizm i chrześcijaństwo mają wspólną tylko wiarę w jednego Boga – ale
    nie jest to ten sam Bóg. Judaizm i chrześcijaństwo mają ze sobą tylko
    tyle wspólnego, że obydwie te religie są monoteistyczne, głoszą wiarę w
    jednego Boga. Judaizm jest jednak formą monolatrii – wiarą w jednego
    wprawdzie tylko Boga, ale w Boga jednego tylko narodu, narodu
    żydowskiego, gdyż podstawą judaizmu jest obietnica polityczna udzielona
    Abrahamowi: „Potomstwu twojemu daję ten kraj, od rzeki Egipskiej aż do
    rzeki wielkiej, rzeki Eufrat”. Nie jest to obietnica uniwersalna bo dana
    jest jednemu tylko narodowi, ma charakter całkowicie polityczny:
    obiecuje jednemu narodowi, narodowi żydowskiemu, polityczne panowanie
    nad konkretnym obszarem i innymi narodami. Chrześcijaństwo niesie
    zupełnie inną obietnicę. Nie jest to obietnica polityczna (panowania
    jakiegoś narodu nad jakimkolwiek obszarem i jakimikolwiek innymi
    narodami), ale obietnica nieśmiertelności i zbawienia duszy każdego, kto
    przyjmie chrzest.

    Chrześcijaństwo jest uniwersalne i ponadnarodowe. Chrześcijaństwo
    pozbawiło naród żydowski charakteru narodu uprzywilejowanego w oczach
    Boga i mającego własnego Boga, a tym samym uprzywilejowanego wobec
    innych narodów – i dlatego zwalczane jest tak zgodnie przez wszystkie
    żydowskie lobbies polityczne, tak przez wierzących, jak i niewierzących
    Żydów.

    Lobby polityczne

    Kościół katolicki w Polsce zwalczany jest zresztą wcale nie przez
    zarejestrowanych w ledwo ośmiu gminach żydowskich raptem 1200 wyznawców
    judaizmu… – ale przez niemal całkowicie zdominowane przez ateistyczną
    lewicę żydowskie lobby polityczne, które – obok zastępczej „świeckiej
    religii” holokaustu – wyznaje dzisiaj neomarksizm w postaci „politycznej
    poprawności”, czyli doktryny Antoniego Gramsciego, włoskiego komunisty,
    „naprawiacza” Marksa i Lenina. W Polsce po roku 1989 środowiska
    żydowskie poczuły się silne odnowieniem swych dobrych relacji z
    komunistami przy okrągłym stole i w Magdalence, zaczęły więc szybko
    zrywać wątłe więzi nawiązane wcześniej (w latach siedemdziesiątych) z
    Kościołem katolickim: obserwujemy więc przybierające na sile ataki
    żydowskiego lobby politycznego na Kościół katolicki, dokonujące się
    głównie za pośrednictwem „Gazety Wyborczej” – żydowskiej gazety dla
    Polaków, mającej kształtować ich poglądy zgodnie z interesami
    żydowskiego lobby politycznego. Przedstawiać żydowski punkt widzenia
    jako obiektywnie słuszny, a odmienne spojrzenia jako niesłuszne lub
    „antysemickie” – taka jest istota propagandy tej żydowskiej gazety. W
    walce z Kościołem katolickim w Polsce żydowskie lobby polityczne ma
    dzisiaj za sojusznika postkomunistyczną lewicę, która po gospodarczym
    bankructwie marksizmu-leninizmu przeszła na „polityczną poprawność”, na
    ten nowy marksizm, prowadzący jednak po staremu ludzkie społeczności w
    stronę tresowanego stada. A że nie ma stada bez przewodnika, a glina
    wymaga garncarza, by lepił z niej naczynie – współczesna żydokomuna
    spotyka się ponownie we wspólnym dążeniu do przewodzenia takiemu
    ludzkiemu stadu: Żydzi zachęcani są do uznawania swej wyjątkowości i
    „roli przewodniej” swą trybalistyczną religią, neomarksiści – kultem
    nagiej siły, jedyną ideologią wszystkich ateizujących totalniaków.

    Propaganda historyczna

    W sferze ideowej mieści się także inny cel żydowskiego lobby
    politycznego w Polsce: jego polityka historyczna, a więc propaganda
    dotycząca obrazu przeszłości. W naszej epoce, naznaczonej religijnym
    wątpieniem (którego doświadcza także judaizm), rośnie potrzeba „religii
    zastępczych”, świeckich. Holokaust – rozumiany jako wyjątkowe, nie
    mające precedensu w dziejach ludobójstwo – wykorzystywany jest przez
    żydowskie lobbies polityczne jako instrument cementujący społeczność
    żydowską w epoce sekularyzacji. Świecka religia holokaustu nadaje się
    znakomicie i do politycznej eksploatacji, i do czerpania z niej
    finansowej renty tytułem bezprawnych przywilejów. Holokaust dokonany
    przez niemieckich socjalistów podczas II wojny światowej wywołał w
    świecie zrozumiałe wielkie współczucie dla Żydów, dość długo utrzymujące
    się po wojnie. Niektórzy z nich nie zadowolili się niemieckimi
    odszkodowaniami; zauważyli, że oskarżając inne narody o współudział w
    holokauście, można i od innych państw żądać „odszkodowań”. Stąd żydowska
    polityka historyczna, czyli propaganda żydowskiego lobby politycznego w
    Polsce fabrykuje i mnoży oskarżenia wobec Polski i Polaków o
    „współudział w holokauście”. Gdy pod rządami kanclerza Gerharda
    Schrödera Niemcy oświadczyły w latach dziewięćdziesiątych, że „czas
    niemieckiej pokuty skończył się” – oznaczało to, że Niemcy uznały, iż
    wystarczająco zapłaciły już Żydom za ludobójstwo

    wojenne. Przedsiębiorstwo holokaust skoncentrowało się zatem na Polsce,
    mnożąc oskarżenia Polaków o współpracę w niemieckim ludobójstwie. Ta
    żydowska polityka historyczna – propaganda – stanowi stały element wojny
    psychologicznej, jaką przedsiębiorstwo holokaust wypowiedziało Polsce w
    połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to przewodniczący Światowego
    Kongresu Żydów Israel Singer zaszantażował polskie władze, mówiąc:
    „Jeśli Polska nie spełni żydowskich roszczeń majątkowych – będzie
    upokarzana na arenie międzynarodowej”. Było to wypowiedzenie Polsce
    wojny, na razie psychologicznej, mającej uzasadniać planowany rabunek
    majątkowy. Ta żydowska polityka historyczna, ta żydowska propaganda
    oskarżająca Polaków o współudział w ludobójstwie niemieckim zbiega się z
    propagandą niemiecką, z niemiecką „polityką historyczną”, dążącą z
    kolei do wybielania Niemców z win za wojenne ludobójstwo. Fakt, że
    przedstawiciele politycznego lobby żydowskiego w Polsce milczą na temat
    ścisłego współdziałania niemiecko-żydowskiego w atakach na Polskę
    świadczy dobitnie, że i dzisiaj polityczne lobby żydowskie w Polsce żyje
    swym odrębnym, niepolskim życiem – jak to było przed wojną i jak to
    było, w jeszcze większej mierze, w czasach I Rzeczypospolitej. To nadal
    bardziej obce ciało w ciele narodu: „przybysze”, „goście” – jak
    określali Żydów Czartoryski, Staszic… – niż „sąsiedzi”.

    60 miliardów dolarów

    Propaganda żydowskiego lobby politycznego w Polsce w zakresie
    „polityki historycznej” łączy zatem w sobie dwa cele: cel roszczeniowy,
    ekonomiczny – z elementem ściśle politycznym, jakim jest zwiększenie
    swego wpływu na władzę. Obydwa te cele wiążą się z nie miecką polityką
    wobec Polski, spętanej i ograniczonej w swej suwerenności traktatem
    lizbońskim i członkostwem w Unii Europejskiej. Wyłudzenie od władz
    polskich majątku szacowanego na ponad 60 miliardów dolarów jest
    najważniejszym ekonomicznym celem żydowskiego lobby politycznego w
    Polsce. Zważywszy na rażącą bezczelność i brak podstaw prawnych tych
    żądań majątkowych, są one w Polsce formułowane przez żydowskie lobby
    polityczne (na razie?) dość oględnie; rolę „głównych naganiaczy” wzięły
    na siebie trzy amerykańskie organizacje żydowskie: Światowy Kongres
    Żydów, Amerykański Kongres Żydów i Organizacja Restytucji Mienia
    Żydowskiego. Jednak w roku 2011 także Państwo Izrael udzieliło
    oficjalnego wsparcia tym żądaniom, powołując agendę rządową rządu
    Izraela – agencję HEART, afiliowaną przy Unii Europejskiej (za zgodą
    polskiego rządu Platformy Obywatelskiej i PSL!). Kiedy reprezentujący
    rząd Tuska Władysław Bartoszewski usiłował zbagatelizować ten fakt,
    stwierdzając tuż po afiliacji, że agenda rządu izraelskiego nie będzie
    żądać żadnego majątku od Polski – szefostwo agendy natychmiast
    zdementowało to oświadczenie Bartoszewskiego deklarując, że – przeciwnie
    – „tym też będzie się zajmować”!… Na to dementi ani rząd Tuska, ani
    Bartoszewski nie zareagowali. Zaspokojenie bezprawnych żydowskich żądań
    majątkowych oznaczałoby zubożenie Polaków a zarazem stworzenie dla Żydów
    w Polsce potężnej materialnej podstawy, stawiając ich w pozycji
    uprzywilejowanych właścicieli, uprzywilejowanej warstwy, dominującej
    ekonomicznie. Ustawa o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich w
    jej obecnym kształcie przyczynia się także do budowania potężnej i
    nieuzasadnionej podstawy materialnej dla żydowskiego lobby politycznego w
    Polsce. Szwindle związane z realizacją tej ustawy opisane zostały we
    wspomnianym powyżej tekście opublikowanym w magazynie „Forbes” i w
    wywiadach prasowych Bolesława Szenicera. Wydaje się, że to wierzchołek
    góry lodowej – bo jakże wytłumaczyć fakt, że osiem żydowskich gmin
    wyznaniowych w Polsce, zrzeszających łącznie niespełna 1200 członków,
    żąda od państwa ponad 6 tysięcy nieruchomości „na cele religijne,
    społeczne i kulturalne”?! Mienie szacowane już nie w miliony złotych, a w
    miliardy?… Czy nie mamy tu do czynienia z zakamuflowaną formą
    realizacji części żydowskich żądań przedsiębiorstwa holokaust?…

    Czerpanie z niesuwerenności

    Gdy spogląda się wstecz na historię stosunków polsko-żydowskich,
    nasuwa się spostrzeżenie, że żydowskie lobby polityczne słabsze było
    wobec władz polskich wtedy, gdy społeczność żydowska była w Polsce o
    wiele liczniejsza niż dzisiaj. Jak wytłumaczyć ten paradoks? Czy umyka
    nam – z braku dokumentów historycznych – obraz prawdziwych ówczesnych
    wpływów lobby żydowskiego, które w praktyce były silniejsze? Czy może
    powodem tak silnych dzisiejszych wpływów lobby żydowskiego w III,
    spodstolnej Rzeczypospolitej są nowe przyczyny, które nie występowały w
    czasach I i II Rzeczypospolitej? I Rzeczpospolita – zanim upadła – była
    przez długie wieki państwem suwerennym; II Rzeczpospolita – przez cały
    okres swego krótkiego istnienia. PRL nie była państwem suwerennym, a
    III, spodstolna Rzeczpospolita (która nie wywalczyła swej suwerenności, a
    przyjęła ją „w darze” od umawiających się stron – amerykańskiej i
    sowieckiej – w 1989 roku, i w której nie dokonano dekomunizacji, a która
    przyjęła nadto traktat lizboński) – państwem suwerennym też nie jest. W
    państwach niesuwerennych rola lobbies politycznych zależy nie tyle od
    liczebności środowiska, jakie reprezentują, ile od obcych sił
    politycznych, jakie za nimi stoją. Wydaje się, że żydowskie lobby
    polityczne w Polsce było najsilniejsze w stalinowskim okresie PRL, czyli
    w latach 1945-1956.

    W Ameryce rola żydowskiego lobby politycznego była wielka już przed
    II wojną światową, jego wpływ na amerykańską politykę już wtedy był
    spory – ale suwerenna II Rzeczpospolita niełatwo poddawała się
    amerykańskiej polityce w takim zakresie, w jakim kształtowało ją w
    Ameryce lobby żydowskie (pisze o tym m.in. Roman Dmowski w swej
    „Polityce polskiej”). Dzisiejsza niesuwerenna III RP jest państwem
    szalenie słabym – a wpływy żydowskiego lobby politycznego w Ameryce
    niepomiernie w międzyczasie wzrosły. W porównaniu z II Rzecząpospolitą
    wzrosło też uzależnienie polityki polskiej od Niemiec. Dzisiejsze
    żydowskie lobby polityczne w Polsce czerpie więc swą siłę w głównej
    mierze z niesuwerenności III Rzeczypospolitej i z siły lobby żydowskiego
    w Ameryce. Powiedziałbym nawet, że w mierze przeważającej. Ale swoją
    rolę odgrywa też serwilistyczna mentalność spodstolnych elit
    politycznych III RP (jakież podobieństwo do czasów saskich,
    poprzedzających rozbiory I Rzeczypospolitej!), ta sama destrukcyjna
    siła, o której mówili – każdy swoim językiem – i Roman Dmowski, i Józef
    Piłsudski.

    Ten pierwszy – gdy wspominając konferencję wersalską, mówił o
    „mentalności niewolniczej”, skłonnej do buntu przeciwko aktualnym panom,
    ale nie do prowadzenia suwerennej polityki; ten drugi – gdy mówił, że
    dość miał siedzenia w „wychodku” w Priwislinskim kraju pod carskim
    zaborem. Tej tandety „elit” boleśnie oświadczyliśmy dwukrotnie: raz w
    czasach saskich, poprzedzających rozbiory, gdy obcy jurgielt zastępował
    nagminnie politykę polską, a następnie w czasach „transformacji
    ustrojowej” z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX
    wieku – aż do dzisiaj…

    Najnowsza książka Mariana Miszalskiego pt. „ŻYDOWSKIE LOBBY POLITYCZNE W POLSCE” jest do nabycia TUTAJ (kliknij) jako e-book (PDF) a wkrótce także w wersji papierowej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    107. Nie jest przesadą mówienie o iranizacji Polski Ze Stanisławem O

    Ze Stanisławem Obirkiem rozmawia Dorota Wodecka
    http://wyborcza.pl/magazyn/1,146875,18384386,nie-jest-przesada-mowienie-...

    Polski katolicyzm nie jest ani religią, ani chrześcijaństwem, lecz ideologią pozwalającą na odróżnianie się od innych, zwalczanie tych, którzy nie podzielają jego poglądów
    Trudno zliczyć, ile razy jezuicki teolog, historyk i antropolog Stanisław Obirek podpadł przełożonym. Na pewno w 1998 roku, kiedy wbrew decyzji Kongregacji Nauki Wiary potępiającej dzieła hinduskiego jezuity i mistyka Anthony'ego de Mello napisał w "Tygodniku Powszechnym", że "medytacja de Mello dała mu wolność, tak konieczną w Kościele, a może przede wszystkim w autorytarnej strukturze zakonu". I zapowiedział, że mimo zakazu nadal będzie korzystał z jego książek w pracy ze studentami. Kardynał Franciszek Macharski chciał mu wówczas odebrać prawo nauczania, ale wybronił go przełożony zakonny.

    I w 2002 roku, kiedy potwierdził zawartą w pytaniu sugestię dziennikarza "Przekroju", że Jan Paweł II jest złotym cielcem polskiego Kościoła. Prowincjał Adam Żak zakazał mu wówczas kontaktu z mediami.

    I w końcu w 2005 roku, gdy w wywiadzie dla "Le Soir" porównał zmarłego papieża...(..)
    "Nie zgadzam się z zawartą w pani pytaniu supozycją, że krytyka polskiego katolicyzmu stała się powszechna."

    Wojciech Czuchnowski

    Katolicka nienawiść w twoim domu. Jak obraża prezydenta Radio Maryja

    Noc z poniedziałku na wtorek. Na antenie Radia Maryja przez 1,5 godziny obrzucano zniewagami Bronisława Komorowskiego.


    Na koniec ojciec prowadzący odmówił prezydentowi prawa do przyjęcia komunii świętej.

    Punktem wyjścia nocnej audycji był list
    abp. Stanisława Gądeckiego, w którym przewodniczący Episkopatu
    krytykował ustępującego prezydenta za podpisanie ustawy o in vitro.
    Prowadzący audycję redemptorysta najpierw przeczytał list, a potem
    poprosił o telefony słuchaczy, z którymi chętnie wchodził w dialog.
    Przytaczamy najbardziej skandaliczne fragmenty:

    "Gorzej jak Hitler"


    Teresa, Wielkopolska: - Proszę ojca, jestem zszokowana, ja 20
    lat temu straciłam córkę, wiem, co to znaczy życie, szła do kościółka,
    została zgwałcona, po prostu uważam, że tak musiało być. Ale teraz to mi
    się układa w jedną całość, uważam, że po prostu prezydent Komorowski...
    on jest gorszy od Jaruzelskiego, robi takie draństwa, i Kopaczowa,
    która kłamała i to wszystko...

    Symboliczne dla III RP. Problemy ks. Sowy z wpisem o Janie Kulczyku. Święty czy świętej pamięci?

    ----------------------------------------------------


    Ks. Kaczkowski na Woodstock 2015: "Z Jurkiem to chętnie bym poszedł do piekła!"

    Ks. Jan Kaczkowski był pierwszym gościem w woodstockowej Akademii
    Sztuk Przepięknych. Długo opowiadał o przyzwoitości, byciu
    "onkocelebrytą", wdzierającej się do Kościoła katolickiego polityce.

    - Nie chcę być plastikowym, pluszowym
    księdzem. Staram się nie wyrównywać rachunku do zera, tylko na plus.
    Daję Bogu więc największą rzecz, swój prywatny czas - przekonywał.
    Woodstockowa Akademia Sztuk Przepięknych
    zaprosiła na swoją scenę katolickiego księdza po raz pierwszy w 2007 r.
    Abp Józef Życiński przed tysiącami młodych ludzi tłumaczył, że styl
    chrześcijański reprezentuje bardziej Anna Dymna, a nie o. Tadeusz
    Rydzyk. Od tego czasu na Woodstock zawitało jeszcze trzech księży: ks.
    Adam Boniecki, ks. Wojciech Lemański i właśnie ks. Jan Kaczkowski.


    Cały tekst: http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/1,86274,18458216,ks-kaczkowski-na-woodstocku-2015-z-jurkiem-to-chetnie-bym.html

    Profesor Krasnodębski napisał mocny list do Episkopatu. "Akceptacja i
    faworyzowanie PiS przez Kościół umniejsza powagę sakramentu kapłaństwa" -
    wypomina. Czy biskupi mu odpowiedzą?

    Ceniony wrocławski matematyk i ekonomista profesor Ryszard Krasnodębski
    napisał list do Episkopatu, w którym krytykuje polityczne zaangażowanie
    biskupów i negatywny stosunek Kościoła do in vitro. "Wyborcza" poznała
    treść tego listu.

    Naukowiec zarzuca Episkopatowi
    akceptację PiS, czyli "faworyzowanie nie dość refleksyjnie wierzących".
    Jak czytamy, "akceptacja ta, w efekcie polityczna, bywa niekiedy
    bezpośrednia lub aluzyjna, a niekiedy głoszona od ołtarza w czasie
    Eucharystii", co "umniejsza powagę sakramentu kapłaństwa".


    Zdaniem prof. Krasnodębskiego biskupi i duchowni niepotrzebnie
    nazywają inaczej myślących "wrogami Kościoła": "Język ten zaprzecza
    językowi ewangelicznemu. Efekt jest zrozumiały: niechętnych Kościołowi
    czyni bardziej niechętnymi. Język taki pochodzi z ust osób duchownych, a
    niekiedy spod pióra publicystów uznawanych za katolickich".

    Biskupi: nie komentujemy


    Prof. Krasnodębski określa też w swoim liście język polityków
    PiS jako "nieszczęsne pogwałcenie zasad chrześcijańskich". Przejawia się
    to m.in. w insynuacjach na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej.



    Prof. Krasnodębski wysłał list do prezydium Episkopatu, czyli
    abp. Stanisława Gądeckiego, jego zastępcy abp. Marka Jędraszewskiego i
    sekretarza Episkopatu bp. Artura Mizińskiego. List otrzymali też prymas
    Polski abp Wojciech Polak i kard. Kazimierz Nycz. Profesor przesłał list
    także do metropolity wrocławskiego abp. Józefa Kupnego.


    Do tej pory na list odpowiedziano tylko z jednej archidiecezji. Jak
    powiedział nam rzecznik kard. Nycza, ks. Przemysław Śliwiński, odpowiedź
    wysłano z sekretariatu biskupów pomocniczych warszawskich. - To
    zwyczajowe potwierdzenie odbioru listu. Gdy kard. Nycz będzie obecny,
    przeczyta ten list i być może się do niego ustosunkuje - mówi ks.
    Śliwiński.

    A czy na list zareaguje prezydium Episkopatu?
    Rzecznik Episkopatu ks. Paweł Rytel-Andrianik nie chciał z nami o tym
    rozmawiać. "Pragniemy poinformować, iż ten list nie miał charakteru
    otwartego i nie jesteśmy uprawnieni do komentowania prywatnej
    korespondencji" - takiego maila otrzymaliśmy z Biura Prasowego
    Konferencji Episkopatu.


    Spytaliśmy rzecznika
    wrocławskiej kurii ks. Rafała Kowalskiego o reakcję arcybiskupa Kupnego.
    - Arcybiskup był na urlopie do końca lipca. Nawet jeśli list dotarł,
    nie mogę komentować jego treści, bo nie miałem okazji zapoznać się z tą
    sprawą - mówi nam ks. Kowalski.

    Prof. Krasnodębski to znana postać we Wrocławiu.
    W czasie drugiej wojny był żołnierzem AK. We Wrocławiu zamieszkał w
    1946 r. Brał udział w protestach w Marcu 1968 roku. Solidaryzując się ze
    studentami, głodował, za co wyrzucono go z uczelni. W latach 70.
    pracował w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, na Politechnikę
    Wrocławską wrócił w 1981 r. Wykładał do 1985 r. Niedawno we wrocławskim
    ratuszu uroczyście obchodzono jego 90. urodziny. Laudację wygłosił
    prezydent Rafał Dutkiewicz.
    Prof. Krasnodębski jest też autorem kilku książek o demokracji i
    kondycji Polski, a także książki poświęconej duchowości pt. "Abraham i
    Melchizedek" wydanej przez benedyktynów z Tyńca.

    In vitro i kościelne groźby


    W liście profesora do Episkopatu sporą część zajmuje krytyka
    postawy Kościoła wobec metody in vitro, a także ostatnich prób
    ingerowania biskupów w ustawę o sztucznym zapłodnieniu. "Jest rzeczą
    niezwykle trudną do oceny, czy pewne decyzje są zgodne z prawem Boskim
    czy też przeciwstawiają się mu. Tak dzieje się w przypadku problemu in
    vitro. (...) Nie pominę problemu listów kierowanych do posłów i nie
    tylko do nich. Listów niepozbawionych pewnych instytucjonalnych gróźb,
    jakich są oni adresatami ze strony Episkopatu. Dobro wspólne nie jest
    pominięte w nauczaniu Kościoła. Dlatego też sumienie i tylko sumienie
    może rozstrzygnąć wątpliwość posła co do tego, czy głosować za daną
    ustawą czy przeciwko niej".

    Wedle prof. Krasnodębskiego
    Kościół powinien w kwestii in vitro "okazać zaufanie do intuicji i
    sumienia wiernych", bo "brak tego zaufania wyrządza krzywdę wielu
    zainteresowanym".

    Prof. Krasnodębski stawia też tezę, że
    potępienie in vitro to jedna z przyczyn, dla których Episkopat popiera
    PiS (partia Jarosława Kaczyńskiego także jest niechętna tej metodzie).

    Dostało się również Radiu
    Maryja, które zdaniem profesora "nadaje Kościołowi szkodliwą cechę
    polityzacji". Rozgłośnia wyrządza też krzywdę katolikom, ponieważ "wielu
    słuchaczy ze względu na deklaratywną katolickość tego radia w dobrej
    wierze przyjmuje je za prawdziwe".

    To kolejny list do
    Episkopatu napisany przez osobę, która cieszy się dużym autorytetem -
    kilka lat temu list w podobnym duchu napisał znany dominikanin i
    wieloletni duszpasterz we Wrocławiu o. Ludwik Wiśniewski. Prof.
    Krasnodębski odwołuje się do tego listu.

    Dlaczego wrocławski naukowiec zdecydował się napisać tak mocny list? Gdy go o to spytałam, nie chciał komentować.


    - Wszystko, co miałem do wyjaśnienia, jest zawarte w liście -
    powiedział mi. Jak czytamy, "kroplą goryczy, która wywołała list", były
    entuzjastyczne gratulacje, które Episkopat złożył prezydentowi elektowi
    Andrzejowi Dudzie natychmiast po ogłoszeniu wyników wyborów.


    Z kolei przed wyborami prezydenckimi niektórzy duchowni jawnie
    udzielali poparcia Andrzejowi Dudzie, m.in. kustosz sanktuarium w
    Strachocinie chwalił go z ambony i pozwalał przemawiać w kościele.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    108. świecki apostoł z Czerskiej Tomasz Piątek

    Katolicy, czemu bierzecie w tym udział? Przerwijcie, gdy ksiądz wymiotuje żółcią na... was i pół Polski 


    Wczoraj w Łodzi abp Marek Jędraszewski powiedział z ambony, że jesteśmy
    morderczą czerwoną zarazą. Że my wszyscy - walczący z biciem kobiet,
    popierający prawa transseksualistów i niepłodnych małżeństw - jesteśmy
    jak stalinowcy. Że chcemy, by Polacy "legli pokotem".

    Według niego jesteśmy zdrajcami i jesteśmy jak epidemia. Dosłownie:
    arcybiskup użył słowa "zaraza". I dodał "lewacka". "Ilu z nas zdaje
    sobie sprawę z tego, jak przerażający w skutkach jest jej zamiar, byśmy
    legli tu wszyscy pokotem?" - zapytał.

    Takie słowa coraz częściej padają w Polsce. W internecie i w prasie
    prawicowej trwa "patriotyczne wzmożenie", które sprawiło, że słowo
    "patriota" trudno traktować inaczej niż wyzwisko. Gorzkie wyzwisko. Im
    bliżej władzy jest PiS, tym częściej czyta się i słyszy "prawdziwych
    Polaków", którzy wciąż mówią o stryczku i kuli w łeb. To dla lemingów,
    bo dla imigrantów internauci - i to wcale nie anonimowi - chcą otwierać
    obozy zagłady. "Dzień pomsty" za in vitro zapowiadają nawet dziennikarze
    sportowi, jak Paweł Zarzeczny z "Polska The Times". "Fronda" otwarcie
    wychwala palenie "czarownic" na stosach. A już od wielu - zbyt wielu -
    miesięcy w polskich mediach straszy ksiądz Oko przypisujący
    homoseksualistom cechy nieludzkie, a ateistom - mordercze.


    Takich słów nie używa się bez konsekwencji. Mówienie o ludzkiej
    zarazie niesie śmierć. Hasło "ŻYD=WSZY=TYFUS PLAMISTY" poprzedziło
    Holocaust. W latach 30., tuż przed Wielką Rzezią, miała miejsce
    eksplozja "słownej agresji przygotowawczej". Nie tylko w Niemczech.
    "Czysta, niczym nie zmącona nienawiść stanowiła dominującą cechę życia
    społecznego już w drugiej połowie lat trzydziestych" - pisze Frederic
    Spotts o Francji
    w książce "Haniebny pokój". "Sytuacja była na tyle nieciekawa, że
    Georges Simenon, człowiek prawicy, którego trudno posądzić o
    społecznikowskie odruchy, postanowił powołać organizację mającą na celu
    neutralizowanie tego zjawiska. Przygotowano specjalne naszywki ze
    sloganem BEZ NIENAWIŚCI i wydrukowano plakaty z hasłem: TY MASZ SWOJE
    POGLĄDY, JA MAM SWOJE - WYRAŻAJMY JE BEZ NIENAWIŚCI (...) Cała akcja nie
    przyniosła żadnych widocznych rezultatów".

    No właśnie.
    Co mógł dać apel pisarza - nawet tak zdolnego i poczytnego jak Simenon -
    gdy z radia i gazet lała się bez przerwy czysta nienawiść do Żydów i
    masonów?

    I dzisiaj - gdy podobna nienawiść do lewicowców,
    feministek i homoseksualistów leje się nawet z najwyższych ambon - co
    może przynieść apel tak zdolnego pisarza jak Wojciech Tochman?


    "Znam tę ludobójczą gadkę z Rwandy. To mowa nienawiści, która
    poprzedza zabijanie. To gęstniejący zapach pogromu. Jeśli do niego
    dojdzie, historia zapamięta, że stało się to za prezydentury Andrzeja Dudy. Polaka katolika, który ocalił hostię" - kilka dni temu napisał Tochman w tekście pod tytułem "Zapach".

    Tochman pyta: co jest nie tak z katolickim wychowaniem prezydenta Dudy
    i innych polskich katolików? Oni z coraz większym zapałem wykluczają,
    piętnują i potępiają swoich bliźnich. Robią to w sposób jednoznacznie
    zapowiadający pogrom, terror, może nawet wojnę domową. Jak to jest, że
    religia katolicka, ze swym nauczaniem i swą moralnością, nie ochroniła
    ich przed kultem hejtu?

    Odpowiedź jest straszna. To nie
    jest tak, że katolicyzm słabo chroni umysły katolików przed nienawiścią.
    Katolicyzm w katolickich umysłach tę nienawiść nieustannie zaszczepia -
    i to coraz bardziej zawzięcie. Potwierdził nam to właśnie abp
    Jędraszewski.

    Oczywiście, wiem, że katolicyzm to nie
    tylko to. To także Franciszek z Asyżu i Franciszek w Rzymie. To Jan
    Turnau, którego czytam. To wybitny charyzmatyczny kaznodzieja
    dominikański Adam Szustak, którego słucham - czasem z uśmiechem, ale
    czasem z podziwem. To kilka osób bardzo dla mnie ważnych, z którymi się
    przyjaźnię.

    Ale w Polsce XXI wieku katolicyzm stał się
    przede wszystkim tym. Inspiracją dla nienawiści, która przywołuje sznur i
    kulę, a czasem nawet komorę gazową. Trudno tej inspiracji nie rozpoznać
    - i nie nazwać po imieniu - gdy kolejny hejter rozczula się nad
    kilkukomórkowymi zarodkami (bo one są "ludźmi"). A zaraz potem chce
    zabijać gejów (bo oni żyją w grzechu i są "zarazą", więc prawo do życia
    im nie przysługuje).

    W tej sytuacji katolicy "otwarci" stają się w Polsce kwiatkiem do kożucha. Kożucha, który coraz bardziej śmierdzi krwią.


    Oczywiście, zaraz ktoś przytoczy tu statystyki, z których
    wynika, że ci "otwarci" stanowią w Polsce większość. Według CBOS
    ortodoksyjni katolicy - znający i wierzący we wszystkie dogmaty
    katolickie, równocześnie odrzucający wszelkie elementy wierzeń
    pozachrześcijańskich - stanowią tylko 5 proc. Polaków. Masy katolickie
    wierzą w bardzo różne rzeczy.

    Jednak to nie znaczy, że są
    one "otwarte". Wśród różnych rzeczy, w które te masy wierzą, jest też
    płynąca z ambon kato-nienawiść. I najwyraźniej jest ogromnie popularna.
    Bo w innych sondażach, sondażach politycznych, kato-nienawistny PiS
    zbliża się do 50-procentowego poparcia. A razem z narodowcami, Kukizami,
    Korwinami, Braunami i innymi kato-nienawistnikami zbierze się tego
    więcej niż połowa narodu. Na pewno frustracja wynikająca z biedy ma
    wpływ na takie wybory polityczne. Ale ona właśnie pomaga ludziom
    akceptować nienawistne ideologie. I tak się dzieje, że ze wszystkich
    nienawistnych ideologii najchętniej akceptowany jest kato-hejt.
    Oczywiście nierozłącznie stopiony w jedno z nacjonalizmem
    ("Polak-katolik"). Nawet gdy nienawidzący tłum nie uznaje lub nie
    rozumie rozmaitych katolickich dogmatów i innych teologicznych
    subtelności, to chętnie akceptuje "teologiczne" usprawiedliwienie dla
    rozkoszy nienawiści. A katoliccy duchowni i publicyści jeszcze chętniej
    mu tego usprawiedliwienia dostarczają. 

    W tej sytuacji
    muszę zapytać wszystkich katolików naprawdę "otwartych": czemu jeszcze
    bierzecie w tym udział? Choćby bierny - znosząc cicho nienawiść z
    ambony? Czemu głośno nie przerwiecie księdzu, nawet i arcybiskupowi, gdy
    podczas kazania wymiotuje żółcią na was i pół Polski? Czemu nie
    wystąpicie z polskiego Kościoła katolickiego, który coraz mniej godny
    jest miana Kościoła? Czemu samą pasywną obecnością w strukturach i
    papierach tej organizacji nabijacie jej statystyki?

    Przecież dobrze wiecie, że Chrystus i chrześcijaństwo nie ograniczają się do jednej firmy.


    Mój apel zapewne zostanie oceniony jako przesadny (polskim
    katolikom trudno jest sobie wyobrazić, jak w Polsce czuje się
    niekatolik). I zapewne nic nie da, bo apele pisarzy rzadko są skuteczne
    (nawet Simenon w swoim czasie nie dał rady).

    Ale nie mogę
    nie apelować. Bo się boję. Boję się tego, co może się stać w naszym
    kraju. Pamiętam, co się działo w 1991 roku w Mławie. Był pogrom Romów.
    Pamiętam katolickie ataki na dom dzieci zarażonych wirusem HIV. A 15 lat
    temu w Płocku był nawet pogrom "satanistów". Katolicy z nożami biegali za długowłosymi mężczyznami.


    Boję się, że będą bić. Zaczynam się bać, że będą zabijać. A
    przede wszystkim boję się, że zabiją mi duszę. Że się do nich upodobnię i
    zduszę w sobie to, co ludzkie i boskie. Że walcząc z nimi, zacznę
    walczyć podobnymi metodami. Że kato-faszyści zrobią ze mnie stalinistę.

    Po przeczytaniu kazania abp. Jędraszewskiego złapałem się na tym, że myśląc o katolikach, użyłem w głowie tego słowa.

    Bóle porodowe świetlanej przyszłości

    Tego samego dnia, kiedy biskupi dali wyraz „rozczarowaniu”, a nawet „bólowi”, „Tygodnik Powszechny” na tytułowej stronie poinformował swoich mikrocefali, że zapłodnienie w szklance to prawdziwy „dar Boży”.
    Najwyraźniej prawdy wiary w naszym nieszczęśliwym kraju ustala ten, kto
    akurat wcześniej wstanie, co tylko potwierdza trafność starego
    spostrzeżenia, że „kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”.

    Jacek Żakowski

    Gdybym był katolikiem, tobym się zapłakał. Biskup dał upust swoim myślom...

    Jest odwieczną tradycją, że część polskich biskupów przynosi katolickiej większości zakłopotanie i wstyd.

    "Tak zwana konwencja antyprzemocowa i
    ustawa o in vitro oraz przyjęta przez Sejm ustawa >>o uzgodnieniu
    płci<< mogą być uznane jako zdrada wobec tych wartości moralnych,
    dla których Powstanie w ogóle wybuchło" - stwierdził abp Marek
    Jędraszewski.
      Nie jakiś prowincjonalny księżulo te słowa wypowiedział, ale profesor teologii z rzymskim doktoratem, znawca...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18476113,biskup-swoje-kosciol-swoje.html#ixzz3hmFqRqdm

    wPolityce.pl/tvn24

    Laurka od ks. Sowy dla Komorowskiego. "Jest bardziej szczerze praktykujący niż niejeden katolik"

    "Zmarły niedawno doktor Kulczyk zostawił
    tam trochę milionów po to, by jasnogórski klasztor oświecał swym
    blaskiem całą Polskę, a tymczasem wygrzewają się w tym blasku tylko
    niektórzy".

    Biedroń nie znieważył papieża. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwaBiedroń nie znieważył papieża. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa
    Śledczy
    odmówili wszczęcia śledztwa przeciwko prezydentowi Słupska Robertowi
    Biedroniowi - podało Radio ZET. Chodzi o obraz z wizerunkiem papieża,
    który wisiał w gabinecie prezydenta Słupska.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    109. kolejny komuch, świecki apostoł Michnika

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. Księża na mszy przepraszają

    Księża na mszy przepraszają Komorowskiego. Nie jesteśmy Episkopatem 

    Pełny wiernych kościół sióstr wizytek na warszawskim Krakowskim
    Przedmieściu modlił się w czwartkowy wieczór w intencji Bronisława
    Komorowskiego, dziękując za jego prezydenturę. Były już prezydent, który
    siedział w jednym z pierwszych rzędów, usłyszał od obecnych tam księży
    przeprosiny za "nienawistne słowa", jakie w ostatnich dniach padły z ust
    ludzi Kościoła.

    Choć nazwisk nie wymieniono, nietrudno się domyślić, że chodziło o
    niedawne stanowiska Episkopatu krytykujące Komorowskiego za podpisanie
    ustawy o in vitro. Biskupi sugerowali, że prezydent, sprzeciwiając się
    nauczaniu Kościoła, postawił się poza wspólnotą. I dopóki nie wyrazi
    publicznej skruchy, nie może przyjmować komunii.



    Ks. Aleksander Seniuk, który odprawiał mszę, mówił, że oprócz
    niego do przeprosin poczuwają się inni obecni w kościele księża: ks.
    Andrzej Luter, ks. Kazimierz Sowa, a także ks. Stanisław Opiela.




    - Mogę również przepraszać w imieniu tych, którzy chcieliby tu
    być, ale nie mogli: Tomasza Dostaniego, Adama Bonieckiego, Alfreda
    Wierzbickiego, Wacława Oszajcy i Macieja Zięby.




    - Nie jesteśmy Episkopatem - dodał i zebrał wielką owację od wiernych.



    Po mszy parę prezydencką przed kościołem pożegnała około setka
    osób z białymi i czerwonymi różami. Skandowali: "Dziękujemy" i "Już
    tęsknimy".



    Przypowieść o celniku i faryzeuszu




    Ks. Seniuk już na początku mszy użył mocnego porównania.
    Opowiedział przypowieść o celniku i faryzeuszu, którzy modlili się w
    świątyni.



    - Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden
    faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił:
    "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści,
    cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu,
    daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". Natomiast celnik stał z
    daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i
    mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika". Powiadam wam: Ten
    odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się
    wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony - mówił
    rektor kościoła sióstr wizytek.


    "Dziękujemy, że nie umywał pan rąk"




    Kazanie wygłosił ks. Andrzej Luter.
    Podkreślał w nim, że
    istnieje różnica pomiędzy pustą religijnością kultu a religijnością
    serca. Zwrócił się do Bronisława Komorowskiego: - Panie prezydencie,
    dziękujemy za to, że budował pan pomosty, że nigdy nie umywał pan rąk,
    że otwierał się pan na innych ludzi, posługując się przy tym
    chrześcijańską intuicją.



    Gdy ks. Luter na koniec kazania jeszcze raz podziękował
    Bronisławowi Komorowskiemu, rozległy się oklaski, które nie cichły przez
    kilka minut.



    Godzinę wcześniej w tym samym kościele została odprawiona msza
    za Andrzeja Dudę. Było jednak na niej niewiele osób, kazanie trwało
    cztery minuty i dotyczyło święta Przemienienia Pańskiego. A oprócz
    nowego prezydenta, wierni modlili się jeszcze w dwóch intencjach: za
    parę, która miała rocznicę ślubu, a także za zmarłych z jednej z
    warszawskich rodzin.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,18515379,ksieza-przepraszaja-komorowskiego-nie-jestesmy-episkopatem.html


    Miejsce Spotkania: https://goo.gl/maps/0HiXS godzina: 19:00 (po mszy). Jeśli ktoś chce brać udział we mszy, to proszę być odpowiednio wcześniej.


    Zdjęcie użytkownika Dominik Stein.


  • Aleksander Seniuk, rektor Kościoła Sióstr
    Wizytek, rozpoczął mszę św. w intencji Bronisława Komorowskiego od
    przypowieści o celniku i faryzeuszu - informuje nasz korespondent Michał
    Wilgocki.

    Kazanie wygłosił ks. Andrzej Luter. Podkreślał w nim,
    że istnieje różnica pomiędzy pustą religijnością kultu, a religijnością
    serca. Zwracając się do Bronisława Komorowskiego mówił: - Panie
    Prezydencie, dziękujemy za to, że budował pan pomosty, że nigdy nie
    umywał pan rąk, że otwierał się pan na innych ludzi, posługując się przy
    tym chrześcijańską intuicją.

    Gdy ks. Luter na koniec kazania
    jeszcze raz podziękował Bronisławowi Komorowskiemu, rozległy się
    oklaski, które nie cichły przez kilka minut.


    W
    kościele Wizytek na Krakowskim Przedmieściu odbywa się msza w intencji
    prezydenta Komorowskiego. Jak jednak pisze wysłannik "Wyborczej" nie ma na niej
    tłumów. "Kazanie trwało zaledwie 4 minuty i nie było w nim mowy o
    prezydencie" - donosi Michał Wilgocki. Wokół świątyni są już natomiast
    urzędnicy BOR, którzy sprawdzają miejsce przed zapowiedzianą na godz. 18
    mszą w intencji Bronisława Komorowskiego. Ma się na niej pojawić były
    prezydent.

     Przed kościołem
    rozdawane są skserowane fragmenty artykułu z "Naszego dziennika" o
    ekskomumice dla polityków.

    http://wyborcza.pl/relacje/1,126862,18509520,andrzej-duda-obejmuje-urzad...

    Komorowski dostał oklaski na kazaniu w kościele Sióstr Wizytek »
    Do
    warszawskiego kościoła sióstr wizytek przyszli pracownicy jego
    kancelarii, dawni opozycjoniści i politycy Platformy Obywatelskiej z
    rodzinami.Ksiądz Andrzej Luter kapelan Bronisława Komorowskiego dziękując mu podczas kazania za pięć lat prezydentury mówił, że prezydent
    nigdy nie dzielił Polaków na prawdziwych i nieprawdziwych katolików -
    "dziękujemy za służbę wolnej Polsce, za prezydenturę i za to, że
    otwierał się na poglądy innych ludzi kierując się chrześcijańską wizją
    świata".

    Mądrości księdza Lutra, czyli jaki prezydent taki kapelan – i ...

    www.bibula.com/?p=24912

    29.07.2010 - Ks. Andrzej Luter – jeden z etatowych “kapelanów” “Gazety Wyborczej” (obok ks. Czajkowskiego alias TW “Jankowskiego”) – po raz kolejny ...

    ks. Andrzej Luter - Inny Punkt Widzenia - Tvn24

    www.tvn24.pl/inny-punkt-widzenia,37.../ks-andrzej-luter,304221.html

    04.02.2013 - ks. Andrzej Luter - Duszpasterz, publicysta, doktor teologii ekumenicznej. Asystent kościelny Towarzystwa „Więź”, członek redakcji WIĘZI i ...


    | Źródło: tvn24
    "Sto lat", "dziękujemy!". Msza w intencji Bronisława Komorowskiego.



    „| Źródło: tvn24<br />
"Sto lat", "dziękujemy!". Msza w intencji Bronisława Komorowskiego.”
    02:27



    "Sto lat", "dziękujemy!". Msza w intencji Bronisława Komorowskiego

    W Warszawie w kościele Wizytek odbyła się msza w intencji
    Bronisława Komorowskiego. - Nic piękniejszego nie mogło mnie spotkać -
    mówił Komorowski.
    zobacz więcej »




    Wydarzenia

    Fot. Jan Lorek (archiwum)

    Szokujące słowa podczas mszy w intencji Komorowskiego, odprawianej
    m.in. przez ks. Sowę. Księża przeprosili za „wiele niesprawiedliwości,
    także bardzo podłych"

    Duchowni koncelebrujący mszę podziękowali
    byłemu prezydentowi i stwierdzili, że „niesprawiedliwości” były
    wypowiadane "przez ludzi, których nazywamy ludźmi Kościoła".



    W warszawskim kościele ss. wizytek odprawiono mszę św. w intencji Bronisława Komorowskiego i jego rodziny. Księża koncelebrujący mszę podziękowali mu za prezydenturę i przeprosili „za wiele niesprawiedliwości, także bardzo podłych”, wypowiadanych „przez ludzi, których nazywamy ludźmi Kościoła”.

    Ustępujący prezydent dziękował licznie przybyłym mieszkańcom, którzy po nabożeństwie owacyjnie żegnali go przed świątynią.

    Mszę odprawiono w czwartek wieczorem „za Bronisława Komorowskiego, jego małżonkę Annę i całą ich rodzinę”. Oprócz ustępującej pary prezydenckiej, którą zgromadzeni powitali brawami, przybyli przedstawiciele kancelarii Bronisława Komorowskiego: m.in. Jacek Michałowski, Maciej Klimczak, Irena Wóycicka i Henryk Wujec. W nabożeństwie wzięła udział także m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Mszę koncelebrowali rektor kościoła ss. wizytek ks. Aleksander Seniuk, ks. Kazimierz Sowa, ks. Stanisław Opiela i ks. Andrzej Luter. Jedno z czytań odczytała aktorka Maja Komorowska, a na skrzypcach zagrał Konstanty Andrzej Kulka.

    Dzisiaj dziękujemy panu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu za pięć lat jego prezydentury, za jego służbę wolnej Polsce. Dziękujemy mu za to budowanie pomostów, za to, że „nie umywał rąk”, za to, że otwierał się na innych ludzi, na inne poglądy, na inną wizję świata, na inną wizję człowieka, kierując się przy tym zawsze chrześcijańską intuicją i wiarą. Dziękujemy, że nie próbował budować Polski sterylnej, dziękujemy, panie prezydencie

    — mówił podczas homilii ks. Luter, co zgromadzeni przyjęli brawami.

    Ks. Seniuk wyraził radość, że prezydent z małżonką zdecydowali się przyjść i „wspólnie się z nami modlić”.

    W ostatnim czasie spotkało pana, panie prezydencie, wilee niesprawiedliwości, także bardzo podłych. I niestety były one wypowiadane przez ludzi, których nazywamy ludźmi Kościoła. Zostały przez nich samych wypowiedziane i innych, z ich błogosławieństwem. Słowa, które nigdy nie powinny się pojawić w ustach takich ludzi. Święte słowa miłość i miłosierdzie były poniewierane wśród słów nikczemnych. I nikt mnie nie przekona, że taki język może płynąć z serca przemienionego. Płynie z serca kamiennego

    — mówił rektor.

    My, tzn. Andrzej Luter, Staszek Opiela, Kazik Sowa i jeszcze inni, którzy mi zgłaszali z przykrością, że nie mogą przybyć (…), nie jesteśmy episcopoi (z gr. biskupi – przyp. red.), my jesteśmy presbyteroi - kapłani (…) i czujemy odpowiedzialność za te niesprawiedliwości rzucane na pana (…). Wyobraźmy sobie, jak pana, panie prezydencie, ranią te słowa zwłaszcza dotyczące pana wiary, sumienia, wierności Kościołowi. Więc proszę przyjąć, panie prezydencie, pani Anno (…) i mówię to w imieniu, myślę, wielu kapłanów - przepraszamy was, prosimy o wybaczenie nam i także tym wszystkim, którzy nie wiedzą, co czynią

    — dodał ks. Seniuk, co zebrani przyjęli długimi brawami.

    Na zakończenie mszy kapłani udzielili uroczystego błogosławieństwa, prosząc ustępującą parę prezydencką o wyjście na środek kościoła.


    Ks. Sowa: nie godzi się porównywać Komorowskiego do Hitlera. Przeprosiny są naszą inicjatywą

    Podczas
    czwartkowej mszy św. w intencji Bronisława Komorowskiego przeproszono
    byłego prezydenta za „wiele niesprawiedliwości, także bardzo...
    więcej

    Podczas czwartkowej mszy św. w
    intencji Bronisława Komorowskiego przeproszono byłego prezydenta za
    „wiele niesprawiedliwości, także bardzo podłych”, wypowiadanych „przez
    ludzi, których nazywamy ludźmi Kościoła”. Zdaniem ks. Kazimierza Sowy,
    który uczestniczył w nabożeństwie, nie ma w tym nic kontrowersyjnego. –
    Przeprosiny są naszą prywatną inicjatywą. Mieliśmy przeświadczenie i
    wewnętrzną potrzebę powiedzenia, że nie godzi się porównywać kogoś do
    Hitlera – powiedział na antenie TVP Info.

    TVP Info
    Mszę odprawiono w czwartek wieczorem „za Bronisława Komorowskiego, jego
    małżonkę Annę i całą ich rodzinę”. Oprócz ustępującej pary
    prezydenckiej, którą zgromadzeni powitali brawami, przybyli
    przedstawiciele kancelarii Bronisława Komorowskiego: m.in. Jacek
    Michałowski, Maciej Klimczak, Irena Wóycicka i Henryk Wujec. W
    nabożeństwie wzięła udział także prezydent Warszawy Hanna
    Gronkiewicz-Waltz. Mszę koncelebrowali rektor kościoła ss. wizytek ks.
    Aleksander Seniuk, ks. Kazimierz Sowa, ks. Stanisław Opiela i ks.
    Andrzej Luter. Jedno z czytań odczytała aktorka Maja Komorowska, a na
    skrzypcach zagrał Konstanty Andrzej Kulka.



    „Dziękujemy mu za to budowanie pomostów”



    – Dzisiaj dziękujemy panu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu za
    pięć lat jego prezydentury, za jego służbę wolnej Polsce. Dziękujemy mu
    za to budowanie pomostów, za to, że „nie umywał rąk”, za to, że otwierał
    się na innych ludzi, na inne poglądy, na inną wizję świata, na inną
    wizję człowieka, kierując się przy tym zawsze chrześcijańską intuicją i
    wiarą. Dziękujemy, że nie próbował budować Polski sterylnej, dziękujemy,
    panie prezydencie – mówił podczas homilii ks. Luter, co zgromadzeni
    przyjęli brawami. Ks. Seniuk wyraził radość, że prezydent z małżonką zdecydowali się
    przyjść i „wspólnie się z nami modlić”. – W ostatnim czasie spotkało
    pana, panie prezydencie, wiele niesprawiedliwości, także bardzo podłych.
    I niestety były one wypowiadane przez ludzi, których nazywamy ludźmi
    Kościoła. Zostały przez nich samych wypowiedziane i innych, z ich
    błogosławieństwem. Słowa, które nigdy nie powinny się pojawić w ustach
    takich ludzi. Święte słowa miłość i miłosierdzie były poniewierane wśród
    słów nikczemnych. I nikt mnie nie przekona, że taki język może płynąć z
    serca przemienionego. Płynie z serca kamiennego – mówił rektor.



    „Czujemy odpowiedzialność za te niesprawiedliwości rzucane na pana”


    – My, tzn. Andrzej Luter, Staszek Opiela, Kazik Sowa i jeszcze inni,
    którzy mi zgłaszali z przykrością, że nie mogą przybyć (...), nie
    jesteśmy episcopoi (z gr. biskupi), my jesteśmy presbyteroi – kapłani
    (...) i czujemy odpowiedzialność za te niesprawiedliwości rzucane na
    pana – mówił ks. Seniuk. – Wyobraźmy sobie, jak pana, panie prezydencie,
    ranią te słowa zwłaszcza dotyczące pana wiary, sumienia, wierności
    Kościołowi. Więc proszę przyjąć, panie prezydencie, pani Anno (...) i
    mówię to w imieniu, myślę, wielu kapłanów – przepraszamy was, prosimy o
    wybaczenie nam i także tym wszystkim, którzy nie wiedzą, co czynią –
    dodał, co zebrani przyjęli długimi brawami.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. Dorota Steinhagen 07.08.2015

    Nowy prezydent objął urząd. To normalne w
    demokracji, skoro wygrał wybory. Na Jasnej Górze inaugurację
    prezydentury Andrzeja Dudy świętowano jednak niczym odzyskanie
    niepodległości albo nawet cud na Wisłą...
    O. Zachariasz Jabłoński, były definitor
    generalny zakonu paulinów, naukowiec z tytułem profesorskim, były rektor
    Wyższego Seminarium Duchownego paulinów na Skałce w Krakowie, podczas
    transmitowanego na całą Polskę i świat (przez TV Trwam) apelu...




    Ksiądz przeprosił Komorowskiego. Będzie się tłumaczył. Kardynał Nycz wezwał go na dywanik

    Kardynał
    Kazimierz Nycz wezwał na rozmowę księdza Aleksandra
    Seniuka, rektora warszawskiego kościoła sióstr wizytek. Poszło o
    przeprosiny, jakie ksiądz Seniuk wystosował pod adresem prezydenta
    Bronisława Komorowskiego.

    Stanowisko Kościoła jest tu jasne

    Każdy, kto występuje przeciwko
    bezcennej wartości, jaką jest życie ludzkie, sam siebie stawia poza
    nawias wspólnoty – mówi ks. bp Edward Frankowski

    Pozostańcie wierni Bożemu prawu

    Potrzeba nam obecnie w Ojczyźnie ludzi odpowiedzialnych – mówił dzisiaj w Nowym Sączu ks. abp Zygmunt Zimowski


    Kościół na szczęście rozmaity
    Jan Turnau

    http://wyborcza.pl/1,75968,18520314,kosciol-na-szczescie-rozmaity.html

    Nie, nie wypisuję się z mojego Kościoła. Nieczęsto było przecież tak, że podobały mi się wszystkie wystąpienia moich biskupów, nawet papieży.
    Ludziom wydaje się, że rzymskokatolicki Kościół jest jak armia: marszałka się słucha i cześć. Owszem, były okresy mnożenia potępień, mądrzy teologowie musieli czekać bardzo długo na rehabilitację, ale od pół wieku jest lepiej, mamy świętego Franciszka. Także nie rozpaczam nad Polską.

    Owszem, coś bardzo złego dzieje się teraz z większością Episkopatu, marzy mu się sojusz ołtarza z tronem, jakby biskupi nie wiedzieli, że skutki takich związków nigdy nie były dla Kościoła dobre. Ale pamiętam świetnie, jak wielki prymas Wyszyński zakazał księżom pisywać w mojej katolickiej "Więzi", bo paru z nich bardzo delikatnie skrytykowało tam to i owo w Kościele. Niedługo ów zakaz minął, wszystko płynie, jak powiedział Heraklit.

    Zresztą mamy dzisiaj kardynała Nycza, który o nabożeństwie w obronie prezydenta w kościele sióstr wizytek wiedział i nie zakazał bynajmniej, ataki za podpisanie ustawy o in vitro na nic się nie zdały. Komunię prezydent otrzymał, ja niegodny też. W ogóle niegodny, ale wciąż pełen chrześcijańskiej cnoty nadziei.

    A księżom, którzy mszą koncelebrowali, dzięki kolosalne!

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. ALE CHAMSKA MANIPULACJA WIERTNICZEJ :)


    Ksiądz na dywaniku za przeproszenie byłego prezydenta

    Ksiądz na dywaniku za przeproszenie byłego prezydenta
    Materiał "Faktów" TVN.
    zobacz więcej »
    Bije źródło o kościele otwartym! O kościele przyciągającym, a nie
    odpychającym - mówił Bronisław Komorowski 6 sierpnia. Tak były prezydent
    komentował czwartkową mszę w jego intencji, po której nie milkną
    komentarze.

    Jeden Kościół, dwa głosy

    -
    Nie może tak być, że księża biskupi wyrażają się krytycznie o
    działaniach Komorowskiego, bez względu, czy mają rację, czy nie, a
    księża którzy są podwładni mówią dokładnie coś innego - stwierdził ks.
    Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

    Chodzi o księży, którzy odprawiali mszę
    i o to, że podczas niej przeprosili prezydenta Komorowskiego za to, co
    pod jego adresem mówią inni duchowni.

    - W ostatnim czasie spotkało
    pana, panie prezydencie, wiele niesprawiedliwości, także bardzo
    podłych. I, niestety, były one wypowiadane przez ludzi, których nazywamy
    ludźmi Kościoła - mówił ks. Aleksander Seniuk, rektor warszawskiego
    Kościoła Sióstr Wizytek.

    - Dobrze, że się znaleźli tacy księża,
    którzy w zastępstwie za biskupów przeprosili - ocenił Artur Sporniak z
    "Tygodnika Powszechnego". - Przeprosili między innymi za to, że za
    podpisanie ustawy o in vitro Episkopat bardzo ostro prezydenta
    Komorowskiego skrytykował.

    "To będzie prawdziwa katastrofa, jeżeli w polskim Kościele będzie rosła liczba księży, którym zamyka się usta"
    http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,18527110,to-bedzie-prawdziwa-katastro...

    Wg Dominiki Wielowieyskiej księża, którzy przeprosili byłego prezydenta za ataki ze strony Kościoła, "wykazali się olbrzymią odwagą". - Najbardziej się martwię, że część hierarchów będzie naciskać, żeby zamknąć im usta - tak jak było w przypadku księży Bonieckiego i Lemańskiego. Będzie to prawdziwa katastrofa dla Kościoła rozumianego jak wspólnota wiernych - oceniła dziennikarka w TOK FM.Zdaniem Wielowieyskiej ataki kościelnych hierarchów na Bronisława Komorowskiego można tłumaczyć wyłącznie "politycznymi sympatiami".

    Gospodyni "Poranka Radia TOK FM", liczy na to, że przełożony ks. Aleksandra Seniuka, rektora kościoła Wizytek, w którym odbyła się msza, podczas której przeproszono Bronisława Komorowskiego, nie wyciągnie wobec duchownego konsekwencji dyscyplinarnych. - Może wezwanie przez abp. Nycza to tylko swego rodzaju demonstracja, by nie zaogniać sytuacji - mówiła dziennikarka.


    Ksiądz przeprasza Komorowskiego. Wkracza w to kuria. I zdumiewająco tłumaczy. "Kościół nie powinien..."

    Rzecznik kurii zapowiada: kardynał Kazimierz Nycz ma się spotkać z
    księdzem Seniukiem. Chodzi o wyjaśnienie dwóch ważnych kwestii i
    zbadanie sprawy mszy w intencji prezydenta Komorowskiego.Ks. Seniuk w imieniu koncelebrujących księży przeprosił prezydenta Komorowskiego
    za niesprawiedliwości, wypowiedziane również przez "ludzi Kościoła".
    Kuria warszawska będzie chciała wyjaśnić sprawę ks. Seniuka, gdyż "nie
    chce opierać się na doniesieniach medialnych i z tego powodu musi dojść
    do spotkania kapłana z kard. Kazimierzem Nyczem", zapowiedział rzecznik
    ks. Przemysław Śliwiński. Dodał, że na razie nie potrafi określić
    terminu spotkania.

    "To żaden precedens"


    Ks. Śliwiński podkreślił, że kuria będzie wyjaśniała tę sprawę
    tak, jak w każdej innej sytuacji, gdy podczas mszy dochodzi do zdarzeń
    budzących kontrowersje medialne. "I nie jest to żaden precedens, tylko
    jest to normalne działanie kurii" - zaznaczył. Dodał, że chodzi o
    wyjaśnienie dwóch kwestii. Czy rzeczywiście doszło do "pewnego rodzaju
    narracji politycznej" podczas mszy, bo "Kościół nie powinien wpisywać
    się w żadną narrację polityczną i musi stać ponad podziałami, musi być
    apolityczny".

    Po drugie - jak podkreślił rzecznik kurii -
    chodzi o wyjaśnienie, czy "nie doszło przynajmniej do stworzenia
    wrażenia, tj. pewnego rodzaju dezawuowania słów biskupów, ponieważ to
    biskupi są odpowiedzialni za swoją misję, za swoje zadania, które w
    ostatnim czasie wykonywali".

    Podłe rzeczy wypowiadane przez tzw. ludzi Kościoła


    Ks. Seniuk w czwartek mówił m.in.: "W ostatnim czasie spotkało
    pana, panie prezydencie, wiele niesprawiedliwości, także bardzo podłych.
    I niestety, były one wypowiadane przez ludzi, których nazywamy ludźmi
    Kościoła. Zostały przez nich samych wypowiedziane i innych, z ich
    błogosławieństwem. Słowa, które nigdy nie powinny się pojawić w ustach
    takich ludzi. Święte słowa miłość i miłosierdzie były poniewierane wśród
    słów nikczemnych".

    "My nie jesteśmy episkopoi (z gr.
    biskupi), my jesteśmy tylko presbiteroi (kapłani) (...) a jednak czujemy
    się odpowiedzialni na naszą miarę za te niesprawiedliwości rzucane na
    pana" - dodał ks. Seniuk.

    "Więc proszę przyjąć, panie
    prezydencie, pani Anno (...) i mówię to w imieniu, myślę, wielu kapłanów
    - przepraszamy was, prosimy o wybaczenie nam i także tym wszystkim,
    którzy nie wiedzą, co czynią" - powiedział ks. Seniuk.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18531749,ksiadz-przepros...



    Ksiądz przeprosił Komorowskiego, wzywa go kuria. "Normalne działanie"

    Ksiądz przeprosił Komorowskiego, wzywa go kuria. "Normalne działanie"

    Kuria warszawska będzie wyjaśniała sprawę wypowiedzi
    rektora warszawskiego kościoła sióstr wizytek ks. Aleksandra Seniuka...
    czytaj dalej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. „Z ambony nie powinno się

    „Z ambony nie powinno się mówić o polityce”




    Hierarchowie Kościoła
    stwierdzili, że wspierając Andrzeja Dudę i mocno atakując Bronisława
    Komorowskiego, zwiększają swoją pozycję i wpływ na politykę podejmowaną
    przez przyszły rząd. To jest niedopuszczalna sytuacja. Z ambony nie
    powinno się mówić o polityce, czy zachęcać do głosowania na konkretnych
    kandydatów – mówiła Małgorzata Tracz, liderka Zielonych, gość
    „INFOrozmowy” w TVP Info.

    Nasi okupanci „już tęsknią”

    (..) Skoro definitywnie zakończył się etap umizgów wobec Kościoła i teraz
    chodzi już tylko o to, by – pozbawiając historyczny naród polski nawet
    takiej namiastki politycznej reprezentacji – doprowadzić go do stanu
    całkowitej bezbronności wobec Żydów i państw poważnych, RAZWIEDUPR
    porzucił pozory i oficjalnie zainaugurował Żywą Cerkiew.

    W kościele Panien Wizytek koncelebrujący nabożeństwo dziękczynne w
    intencji odchodzącego prezydenta Komorowskiego i Pierwszej Damy
    przewielebni presbyteroi, podkreślając, że nie są episcopoi, przeprosili
    za zniewagi i zelżywości, jakich pan prezydent doświadczył od tych
    ostatnich, i poprosili o „przebaczenie”. Znaczy się księżowski
    „proletariat” otwarcie wystąpił przeciwko kościelnej „burżuazji” i chyba
    tylko przez roztargnienie ksiądz Luter albo ksiądz Sowa nie zaintonował
    „Międzynarodówki”: „Wyklęty powstań ludu ziemi (…), dziś niczym jutro
    wszystkim my”. Jestem pewien, że „liczni wierni”, którzy na polecenie
    oficerów prowadzących „zgromadzili się” przed kościołem i wykrzykiwali,
    że „już tęsknią”, skwapliwie by w ten znajome tony uderzyli. Zresztą –
    co się odwlecze, to nie uciecze, tym bardziej że episcopoi na takie
    dictum schowali Dudę w miech, bo jużci – jeszcze światło nie zostało
    oddzielone od ciemności i nie wiadomo, czy po październikowych wyborach
    prezydent Duda będzie dusił wrogów Polski gołymi rękami, czy też
    zostanie oblężony w Pałacu Namiestnikowskim przez nieprzyjacielską
    koalicję.

    Po Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Most”, jaka odbyła się 18
    czerwca br. w Warszawie, podczas której tubylczy bezpieczniacy, przy
    rekomendacji bezpieki izraelskiej, złożyli Amerykanom ofertę
    utrzymywania w ryzach mniej wartościowego narodu tubylczego w zamian za
    możliwość dalszego na nim pasożytowania, a oferta została według
    wszelkiego prawdopodobieństwa przyjęta – okazało się, że Platforma
    Obywatelska nie zostanie podmieniona, w związku z czym panu Ryszardowi
    Petru, który w innej koncepcji miał został jasnym idolem („Ach, w kogóż
    nieszczęsny ma wpatrzyć się naród, by szukać jasnego idola, w którego
    umyśle zbawienia tkwi zaród? To jasne, że w Pana Karola!”) i na zachętę
    dostał od razu 11 procent, zostało odcięte zasilanie i będzie musiał
    dołączyć do obozu zdrady i zaprzaństwa.

    Oczywiście oficerowie prowadzący o tej zmianie koncepcji natychmiast
    poinformowali Umiłowanych Przywódców w Platformie Obywatelskiej, którzy w
    walce o „jedynki” na listach wyborczych zaczęli się nawzajem zagryzać.
    Dzięki temu widowisku każdy mógł pozbyć się resztek złudzeń, że PO
    reprezentuje jakiś wyższy od przeciętnego poziom kultury politycznej czy
    choćby ogólnej. Każdy mógł zobaczyć, że to hałastra, która tylko była
    nadymana przez poprzebieranych za dziennikarzy konfidentów w
    niezależnych mediach głównego nurtu i w salonie, który nie traci nadziej
    na alimenty finansowe i prestiżowe. Toteż i on „już tęskni”, ale
    jednocześnie szykuje się do wojny.

    Nie jestem episkopos

    Ks. Zbigniew Niemirski

    Upał doskwiera, a na deszcz czekają nawet pielgrzymi. W każdej grupie idą księża - presbiteroi, a nie episkopoi.Jestem presbiteros i w strukturze Kościoła mam swojego episkoposa. To
    tworzy relację posłuszeństwa sięgającą czasów pierwotnego Kościoła.
    Liberałowie często ją atakują, bo ona - ich zdaniem - ma niszczyć moją
    wolność. Chętnie lansują jednostki, które wyłamują się z tego schematu i
    robią z nich bohaterów i celebrytów, którzy tworzą niby prawdziwy
    Kościół - ten bez episkopoi. Ale Kościół bez episkopoi jest po prostu
    ułomny i nieprawdziwy.

    "Nie chciał się przeciwstawić stanowisku Episkopatu". Kuria o księdzu przepraszającym Komorowskiego

    "Nie chciał się przeciwstawić stanowisku Episkopatu". Kuria o księdzu przepraszającym Komorowskiego

    Kard. Kazimierz Nycz spotkał się z rektorem warszawskiego
    kościoła sióstr wizytek ks. Aleksandrem Seniukiem, by wyjaśnić m.in....
    czytaj dalej »


    "ks. Seniuk zapewnił, że swoją wypowiedzią w żaden sposób nie chciał
    przeciwstawić się stanowisku wyrażonemu przez Episkopat Polski".

    "Kard.
    Kazimierz Nycz przypomina wszystkim księżom Archidiecezji Warszawskiej o
    obowiązku strzeżenia przestrzeni sakralnej przed wszelkimi
    podejrzeniami o zaangażowanie polityczne"
    - czytamy w komunikacie
    Archidiecezji Warszawskiej.



    Był czas, kiedy czułam się związana z Kościołem katolickim. Nie, nie
    wyniosłam tego z domu, ochrzczono mnie gdy miałam cztery lata, i
    właściwie nikt już nie pamięta dlaczego nie wcześniej i po co w ogóle.
    Próba zostania katoliczką to był mój wybór, z początku raczej
    interesowny - wszystkie dziewczynki szykowały sobie sukienki na komunię,
    oczekiwały prezentów, więc i ja do niej poszłam.
    Później coraz bardziej
    podszyty tęsknotą za czymś wzniosłym i nie z tego świata.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18533656,kosciol-wystawia-rachunek-za-uwiedzenie-i-nie-zamierza-negocjowac.html


    Na etapie sztorcowania

    Świat jest pełen zagadek – a wśród nich jedna z
    największych zagadek jest przyczyna, dla której środowiskiem najbardziej
    zatroskanym o pion moralny Kościoła katolickiego, jest żydokomuna.
    Logicznie rzecz biorąc, żydokomuny Kościół nie powinien w ogóle
    obchodzić, bo Żydzi nie uznają przecież chrześcijaństwa, a o Jezusie
    Chrystusie maja jak najgorszą opinię.

    Utwierdzanie w grzechu

    Bogumił Łoziński

    Czy księża, którzy bronią byłego prezydenta, zdają sobie sprawę, że utwierdzają go w grzechu?


    Nie było, wbrew plotkarskim spodziewaniom, żadnego dywanika, kardynał rozmawiał z prałatem jak dwaj ludzie mądrzy i roztropni

    Kardynał Nycz przyjął wczoraj ks. Seniuka, przewodniczącego 6 sierpnia w
    warszawskim kościele Wizytek mszy świętej za prezydenta Komorowskiego.
    Msza wzbudziła ostre kontrowersje, bo ksiądz przepraszał prezydenta za
    słowa niegodne, padające również z ust ludzi Kościoła. Przeczytałem w
    KAI oficjalną wiadomość kurii archidiecezjalnej, bardzo dobrą: "Ks.
    Seniuk zapewnił, że swoją wypowiedzią w żaden sposób nie chciał
    przeciwstawić się stanowisku wyrażonemu przez Episkopat Polski. Kard.
    Kazimierz Nycz przypomina wszystkim księżom Archidiecezji Warszawskiej o
    obowiązku strzeżenia przestrzeni sakralnej przed wszelkimi
    podejrzeniami o zaangażowanie polityczne".

    Czyli nie
    było, wbrew plotkarskim spodziewaniom, żadnego dywanika, kardynał
    rozmawiał z prałatem jak dwaj ludzie mądrzy i roztropni. Pozwalam sobie
    zwrócić również uwagę na zdanie trzecie komunikatu kurialnego, w którym
    mowa o zaangażowaniu politycznym. Przestrzeń sakralną naruszają na ogół
    polityką duchowni o skłonnościach myślowych całkowicie różnych od tych
    właściwych księdzu Seniukowi. Nie tylko ojcu Rydzykowi przydałby się
    całkiem spory dywanik.

    PS A do celebransów tamtej mszy dołącza się duchowo ks. Wacław Hryniewicz.



    O. Maciej Zięba ujawnia, że z mediów dowiedział się, że jego nazwisko
    znalazło się na liście księży, którzy przepraszali Bronisława
    Komorowskiego za ""niesprawiedliwe słowa", które ostatnio padły z ust
    ludzi Kościoła. Dominikanin odciął się od inicjatywy ks. Aleksandra
    Seniuka, ale w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" przyznaje, że na byłego
    prezydenta "wylano wiele pomyj".Po tym jak zakonnik z mediów dowiedział się o przeprosinach, wysłał do
    ks. Seniuka SMS, na którego rektor warszawskiego kościoła Wizytek
    odpisał: "Teraz już wiem, że powinienem był zapytać". Jak poinformował
    o. Maciej Zięba w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego", został też
    przeproszony.


    Musimy bić na alarm

    O moralnych i politycznych konsekwencjach ustawy o in vitro z dominikaninem o. Maciejem Ziębą rozmawia Andrzej Grajewski
 »

    Andrzej Grajewski: „Gazeta Wyborcza” napisała, że m.in. w imieniu
    Ojca ks. Aleksander Seniuk przepraszał prezydenta Komorowskiego
    za „niesprawiedliwe słowa”, które padły o nim z ust ludzi Kościoła.
    Czy Ojciec upoważniał kogokolwiek do takich przeprosin?


    O. Maciej Zięba: Nikomu nie dawałem upoważnienia.
    O tym, że moje nazwisko zostało wymienione w tym kontekście,
    dowiedziałem się z mediów. Napisałem więc SMS do ks. Seniuka, który
    odpisał: „Teraz już wiem, że powinienem był zapytać”, a potem jeszcze
    zadzwonił z przeprosinami.








    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    114. Świecki katolik pisze:

    FRATER IN CHRISTO (wierny świecki, magister prawa kanonicznego)

    14.08.2015



    Z takim radykalizmem, z jakim traktujecie
    parlamentarzystów i prezydenta, potraktujcie siebie samych. Ogłoście, że
    od niedzieli 30 sierpnia roku Pańskiego 2015 każdy biskup i ksiądz,
    który żyje niezgodnie z powołaniem, a jego życie jest przyczyną
    publicznego zgorszenia, przestaje mieć moralne prawo sprawowania
    sakramentów aż do czasu nawrócenia, rachunku sumienia, spowiedzi, żalu
    za grzechy, postanowienia poprawy, publicznego zadośćuczynienia.

    >> Wierni wołają, biskupi nie słyszą [JAROSŁAW KURSKI]

    Biada
    wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Tak i wy z zewnątrz
    wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy
    i nieprawości.


    UMIŁOWANI W CHRYSTUSIE PANU BRACIA BISKUPI,
    Nie
    mówcie, że ten list to: "atak na Kościół", że "nas prześladują", że
    "nadchodzi lewacka zaraza", że "cierpicie za wiarę, Chrystusa i za
    Ewangelię". Przecież Wy nie wiecie, co to cierpienie, nie jesteście
    prześladowani, nie musicie się o nic martwić, o nikogo troszczyć. Wam
    jest po prostu dobrze - oderwanym od rzeczywistości, zamkniętym za murem
    pychy, obłudy, nieomylności.

    Podzieliliście Polaków na dobrych i złych, na ludzi sumienia i tych, którzy go.
    http://wyborcza.pl/magazyn/1,147627,18553055,czy-jestescie-gotowi-na-prawde-swiecki-katolik-pisze-list-do.html



    Tocząca się od lat debata o stanie polskiego Kościoła wybuchła ze
    zdwojoną siłą. Kroplą przelewającą czarę goryczy był dokument Episkopatu
    podpisany przez abp. Andrzeja Dzięgę o "grzechu", o "szczególnej formie
    zgorszenia" tych polityków, którzy poparli metodę in vitro. Taki
    "katolik sam podważa communio, czyli swoją pełną wspólnotę z Kościołem
    katolickim" - twierdzi abp Dzięga - i powinien "powstrzymać się od
    przystępowania do komunii świętej, dopóki nie zmieni publicznie swego
    stanowiska".


    wPolityce.pltvp/tvn24


    Standardy spod śmietnika z Grasiem! Ks. Sowa wściekły za artykuł o
    sobie donosi do Hajdarowicza. Ten ostro atakuje autora tekstu: "Wracam
    2.09, może do tego czasu wyniesie się"


    Jest jednak szokujące, że kapłan wręcz
    cieszy się, że po jego donosie w kłopoty wpadł autor tekstu. Za red.
    Krzyżaka trzymamy kciuki.

    Prawda warunkiem demokracji

    Falę krytyki homilii ks. abp. Wacława Depo komentuje dr hab. Przemysław Czarnek

    Słowa skierowane do Polaków przez ks. abp.
    Wacława Depo podczas homilii na Jasnej Górze w dniu 15 sierpnia 2015 r.
    spotkały się z falą krytyki w mediach tzw. „głównego nurtu” oraz wśród
    polityków liberalno-lewicowych. Krytyka ta świadczy niestety o zupełnym
    braku rozumienia rzeczywistości oraz art. 25 Konstytucji RP.
    Przytoczone przez abp. Depo słowa Prymasa Tysiąclecia ks. kard. Stefana
    Wyszyńskiego – „Dlatego jakakolwiek próba rozłączania, oddzielania: »to
    należy do Kościoła”» a «to należy do narodu«, »a to należy do państwa« –
    jest niewłaściwa i sztuczna, chociażby ze względu na jedność psychiki
    ludzkiej” – oraz teza, że nie grozi nam państwo wyznaniowe, tylko
    „kłamstwo udające prawdę i grzech udający dobro” w żaden sposób nie
    podważają konstytucyjnej zasady państwa świeckiego.

    Kościół i państwo są bytami rozdzielnymi – niezależnymi i
    autonomicznymi, każdy w swym wymiarze. To prawda, ale dotyczy to tylko
    płaszczyzny instytucjonalno-prawnej. Instytucje kościelne nie są
    organami państwa i vice versa, podobnie jak prawo świeckie nie jest
    prawem kanonicznym. W wymiarze materialnym jednak państwo i Kościół
    wzajemnie się przenikają w sposób naturalny, bowiem członkami jednej i
    drugiej wspólnoty są te same osoby – cives-fideles (są nimi także
    przecież biskupi, dlatego zupełnie naturalnie brzmi teza ks. kard.
    Wyszyńskiego przytaczana przez ks. abp. Depo: „zadania konkretne, które
    Naród ma do wypełnienia, my – biskupi katoliccy, ale i polscy zarazem –
    powinniśmy widzieć i być z nimi związani)”.

    Owa „jedność psychiki ludzkiej” jest naturalna i wszelkie próby jej
    rozdzielania, skazane na oczywiste niepowodzenie, są zupełnie pozbawione
    racjonalności. Dlatego oprócz niezależności i autonomii państwo i
    Kościół zobowiązane są, na gruncie art. 25 Konstytucji RP, do współpracy
    na rzecz dobra człowieka i dobra wspólnego. Ta współpraca oznacza prawo
    i obowiązek Kościoła polegający na ciągłym głoszeniu Ewangelii, na
    ciągłej obronie podstawowych wartości. Obowiązek ten nie spoczywa jednak
    wyłącznie na hierarchach i kapłanach, ale na każdym członku wspólnoty
    Kościoła, także na posłach i senatorach, którzy jednocześnie są owymi
    fideles. To że poseł z mównicy sejmowej apeluje – nie zabijaj, nie
    kradnij, co jednocześnie pokrywa się z piątym i siódmym przykazaniem
    Bożym, to przecież wcale nie oznacza, że „Kościół pcha się do polityki”
    albo że mamy do czynienia z państwem wyznaniowym. Prawda jest jedna i
    jako taka głoszona jest przez Kościół i urzeczywistniana w życiu
    państwa, stąd – jak stwierdził ks. abp Wacław Depo − „dziś chrześcijanin
    musi bronić nie tylko wiary, ale także rozumu, dlatego że zwolennicy
    nowej ideologii zwalczają także rozum u myślących logicznie i
    odpowiedzialnie”. W tym sensie nie da się rozdzielić państwa od
    Kościoła.

    W dobie laicyzacji Europy i czynienia z wypaczeń, wynaturzeń i kłamstwa
    podstawowych zasad życia Europejczyków głos Kościoła katolickiego w
    Polsce, w który wpisuje się także sobotnia homilia ks. abp. Depo, jest
    jak powiew świeżego powietrza. A jeśli komuś to powietrze nie smakuje,
    ta prawda nie odpowiada, bo głoszona jest przez hierarchę, to serwuję to
    samo, tylko w wydaniu świeckiego prawnika włoskiego, byłego szefa
    tamtejszego sądu konstytucyjnego Gustawa Zagrobelsky'ego. Jego zdaniem,
    demokracja jest w swej istocie ustrojem wymiany opinii i poglądów,
    przekonań, przy zachowaniu wzajemnego szacunku dla osób je
    wypowiadających. Tylko że w takich warunkach każde słowo musi być
    szczególnie pielęgnowane, musi być prawdziwe. Brak precyzji, którego
    intencją jest oszustwo i kłamstwo, tak często obecne w życiu publicznym,
    powinien być traktowany „jak najgorsze przestępstwo przeciwko
    demokracji, gorsze jeszcze niż przemoc, bo ta przynajmniej jest
    oczywista”. Dlatego też jeżeli fakty traktuje się tak jak opinie i
    aplikuje się tym samym nihilistyczny relatywizm nie w stosunku do
    opinii, ale właśnie w stosunku do faktów, jeżeli prawda jest traktowana
    tak samo jak kłamstwo, sprawiedliwość tak jak niesprawiedliwość, dobro
    tak jak zło, a „rzeczywistość nie opiera się już na obiektywnych i
    niepodważalnych faktach, ale na całej masie ciągle zmieniających się
    słów i zdarzeń, co sprawia, że to,co dziś jest prawdą, jutro może stać
    się fałszem, tylko ze względu na interes w tym konkretnym momencie
    przeważający”– to mamy do czynienia ze świadomą demoralizacją i
    zepsuciem ustroju. W ten sposób „ignorancja staje się siłą, a wolność
    zniewoleniem”.

    Tak jest, nie grozi nam żadne państwo wyznaniowe, tylko „kłamstwo
    udające prawdę i grzech udający dobro”.

    dr hab. Przemysław Czarnek


    Wydaje mi się, że w istocie są to postawy tchórzliwe, bo nienawiść
    zawsze podszyta jest tchórzem. Mam jednak poczucie, że zjawisko to
    nabiera w naszym kraju rozpędu. Najgorsze, że podkład ideowy czerpany
    jest z chrześcijaństwa, a tak naprawdę trudno wyobrazić sobie postawy
    bardziej antychrześcijańskie - pisze ks. Andrzej Luter na Facebooku

    Patrzę na młodych ludzi z ONR -u. Zapewne większość z nich nawet nie
    wie, co to był ten ONR. Fanatyczni, tworzą atmosferę nienawiści i lęku
    przed innością, przed obcym, przed uchodźcą. Piętnują zło tego świata.


    Mają wsparcie "duchowe" także wśród niektórych duchownych, i
    polityków, którzy bardzo lubią rozprawiać o wartościach
    chrześcijańskich. Wydaje mi się, że w istocie są to postawy tchórzliwe,
    bo nienawiść zawsze podszyta jest tchórzem. Mam jednak poczucie, że
    zjawisko to nabiera w naszym kraju rozpędu. Najgorsze, że podkład ideowy
    czerpany jest z chrześcijaństwa, a tak naprawdę trudno wyobrazić sobie
    postawy bardziej antychrześcijańskie.

    Co zatem myśleć o tym wszystkim? Co ma o tym myśleć ksiądz?


    Punktem wyjścia jest przykazanie miłości Boga i bliźniego.
    Powiedzmy jednak szczerze: zbyt często Kościół kojarzy się z kreśleniem
    czarnej wizji rzeczywistości. Tak, jakby zapominał, że w ręku posiada
    Dobrą Nowinę, jakby nie wierzył w zapewnienie Zbawiciela, że bramy
    piekielne go nie przemogą. Jasne, że świat, w którym żyjemy, nie jest
    najlepszy z możliwych, ale może być dzięki nam trochę lepszy. 


    W piętnowaniu zła świata istnieje jakaś łatwizna: oto definiuje
    się jako zło coś, w czym zło i dobro są splątane (może zresztą na ogół
    są), i w rezultacie odrzuca się nie tylko to, co godne odrzucenia, ale i
    to, co zacne i dobre. 

    Potępianie zła współczesnego
    świata zwalnia w subtelny sposób z niepokoju sumienia. Skoro zło jest
    wokół nas, nie ma go w nas. W oblężonej twierdzy przycupnęły anioły,
    które za murem i za fosą widzą tylko diabła. 

    Szatan to
    poważna sprawa. Dobrze go widzieć poza nami, wtedy poprawiamy sobie
    samopoczucie i żyjemy w nierzeczywistości. Akcentowanie zła świata rodzi
    lęk, że nas zniszczą, wykupią, odbiorą tożsamość i suwerenność. Że będą
    nas mordować, podkładać bomby i wysadzać w powietrze polskie
    niemowlęta. I to jest właśnie postawa nienawidzącego tchórza, a nie
    chrześcijanina. Kto się boi, nie będzie zdolny poczuć, czym jest radość
    wiary i życia. Lęk oznacza smutek, samotność, zawiedzione marzenia i
    desperackie próby szczęścia, skazane na porażkę, bo szczęście nie
    nawiedza desperatów. Lęk obezwładnia, a jednocześnie potrafi być
    agresywny i fanatyczny. Ludziom lęku nie wychodzą usiłowania wiary,
    nadziei i miłości. Można liczyć na jakiegoś charyzmatycznego guru, który
    zawsze w takiej sytuacji może się pojawić. Znamy takich guru z
    historii.

    To ks. Józef Tischner napisał kiedyś, że
    najgorszy byłby katolicyzm, w którym panowałaby teologia lęku i
    duszpasterstwo męki. Optymistycznie zauważał jednak, że katolicyzm
    defensywy, który ma zawsze jeden skutek (mnożenie liczby wrogów), ulega
    powolnemu załamaniu. Co skądinąd stanowi kolejne wyzwanie
    duszpasterskie, bo przecież za tym wszystkim stoi konkretny człowiek.
    Tischner był prorokiem, ale jak wiadomo i prorocy się mylili. Po latach
    widać wyraźnie, że był zbyt optymistyczny - teologia lęku i
    duszpasterstwo męki ma się coraz lepiej, i wcale nie jest w defensywie,
    wręcz przeciwnie. Mam jednak pewność, że ta polska i nie tylko polska
    ofensywa musi zakończyć się krachem. Że zwycięży w świecie ofensywa
    Franciszka.

    Chrześcijaństwo (katolicyzm) musi być
    otwarte, to znaczy skierowane poza siebie, musi ciągle patrzeć na
    Jezusa. Inaczej sczeźnie.

    Komentarz ks. Andrzeja Lutra pochodzi z jego konta na Facebooku




    ------------
    Zył w kłamstwie i grzechu, typowy michnikoid

    Ks.
    Krzysztof Charamsa, watykański teolog, ogłasza: Jestem gejem. Dumnym i
    szczęśliwym księdzem gejem. Nie będę za to przepraszał

    Watykański teolog z Kongregacji Nauki Wiary decyzję o coming oucie podjął po krytyce, jaka spadła na niego za artykuł w "Tygodniku Powszechnym" o języku nienawiści ks. Dariusza Oko. W sobotę ma przedstawić swój manifest w obronie gejów.




    Polski ksiądz z Watykanu ujawnia: Jestem gejem. Nie potrafię dłużej żyć w schizofrenicznym konflikcie, który mnie niszczy

    Nie potrafię żyć dłużej w schizofrenicznym konflikcie, który mnie
    niszczy – wyznaje w rozmowie z „Wprost” ks. prałat Krzysztof Charams.
    Ten najwyższy rangą polski kapłan, który pracuje w sekcji doktrynalnej
    Kongregacji Nauki Wiary oraz jest drugim sekretarzem Międzynarodowej
    Komisji Teologicznej i współpracuje ujawnia: - Po długim okresie zmagań
    ze sobą dojrzałem do tego, by mojemu Kościołowi publicznie
    to powiedzieć. Bez wstydu i lęku, bez poczucia winy, który zabijał mnie
    przez wiele lat. Jestem gejem.

    W pierwszym udzielonym wywiadzie przyznaje tygodnikowi "Wprost”:
    - Wszedłem w mentalny schemat, którego mnie nauczono, że ktoś taki, jak
    gej, nie istnieje, bo nie ma czegoś takiego, jak trwała orientacja
    homoseksualna. To była choroba, jakiś brud, pomyłka, od której Bóg mnie
    kiedyś uwolni. Coś, co - choć jest we mnie - nie jest moje. Decyduje się Ksiądz na swój coming out u progu Synodu. Może trzeba było poczekać?


    Nie ma na co. Wiem, że wynik tego Synodu w kwestii homoseksualismości
    jest już właściwie przesądzony. Właśnie dlatego czuję, że muszę
    to zrobić teraz. Chciałbym, żeby ojcowie synodalni mieli przed oczami
    moją twarz. I usłyszeli: jestem gejem i właśnie będąc gejem, jestem
    dobrym księdzem. Proszę mój Kościół, by się obudził z koszmarnego snu.
    Proszę mój Kościół by sie opamiętał w swoim zamknięciu na prawdę
    człowieka!

    Co będzie z Księdzem po coming oucie?


    W Watykanie, w jego doktrynalnym sercu, jakim jest Kongregacja,
    to pierwszy taki przypadek, więc moja decyzja nie ma precedensu. Ale się
    nie łudzę. (…) Wiem, że moja decyzja może być poniekąd historyczna,
    dlatego chciałbym, by stała się dla Kościoła cichym wyrzutem sumienia.

    Nie boi się Ksiądz, że krzywdzi Kościół?


    Wręcz przeciwnie: ta decyzja wynika z mojej miłości do Kościoła.
    Na oszustwie nie można budować żadnej relacji. Nie mogę dawać się
    w pełni wspólnocie, jeśli ta wspólnota nie wie, kim jestem. Zresztą
    z drugiej strony to ja się bronie przed krzywdą, jaką wyrządził mi
    Kościół.

    Mógł Ksiądz odejść w ciszy.


    Jest taka teza teolożek feministycznych: „Jeśli zostaniecie w Kościele,
    bądźcie głośne. Jeśli zdecydujecie się odejść, odchodźcie z hukiem”.
    Trzeba przerwać tę zmowę milczenia. Bo to milczenie jest nieuczciwe
    wobec Kościoła i świata. Kościół musi usłyszeć, że to jak traktuje osoby
    homoseksualne jest po prostu nieludzkie. By przybliżać czas przemiany
    Kościoła.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    115. Znów chcą zabić księdza? Szczucie jak za Urbana

    Jacek Harłukowicz

    05.10.2015
    Młody kapłan z Wrocławia po wystąpieniu na marszu przeciw uchodźcom stał
    się idolem ONR-owców. A jego parafianie pytają: "czy po 70 latach
    wrócił faszyzm?"

    3 września abp Józef Kupny, metropolita wrocławski, "ćwierknął" na Twitterze:
    "Nie wolno nam zatrzasnąć drzwi przed braćmi i siostrami tylko dlatego,
    że wierzą inaczej niż my". Tweet abp. Kupnego to fragment wywiadu,
    którego udzielił Katolickiej Agencji Informacyjnej. Był to jeden z
    pierwszych publicznie wyrażonych głosów polskiego hierarchy w sprawie
    uchodźców.

    Dopiero kilka godzin później, również na
    Twitterze, głos zabrał arcybiskup Wojciech Polak, który nauczał:
    "Jesteśmy wezwani, by rozpoznać twarz Chrystusa w uchodźcach, bo byłem
    przybyszem, mówił, a przyjęliście mnie".

    Odradza się duch w narodzie

    Trzy tygodnie po wypowiedziach biskupów spod wrocławskiego Dworca Głównego rusza kolejna antyimigrancka demonstracja.
    Wśród uczestników - o dziwo - widać katolickiego księdza z
    biało-czerwoną przepaską na rękawie. Nie chce rozmawiać z dziennikarzami
    obsługującymi marsz. Rzuca tylko, że pochodzi z Rzeszowa.


    Manifestacja rusza. Na czele ogromny transparent: "Za zdradę narodu
    spotka cię kara, zawiśniesz na sznurze, ty kur... stara". To słowa
    skierowane do premier Ewy Kopacz. Tłum skanduje "Cała Polska śpiewa z
    nami: wypier...ć z uchodźcami" i "J...ć Araba, o-o-o j...ć Araba". Dwie
    godziny później, gdy marsz dociera na wrocławski Rynek, ksiądz staje na
    podwyższeniu przed gotyckim kościołem. W tle ma zielone proporce ONR i
    flagi z krzyżami celtyckimi.

    Ksiądz bierze do ręki
    mikrofon i woła: - Wiecie, kim jesteście! Będą o was mówić, że jesteście
    faszystami! Ja często słyszę, że jestem księdzem faszystą. Bzdura!
    Niech sobie gadają, moi drodzy. W naszych sercach jest Ewangelia i
    wartości, za które każdy z nas jest gotów oddać życie (...). To, co
    robimy, to w pierwszej kolejności jest miłość chrześcijańska.
    Zapewniamy, moi drodzy, bezpieczeństwo dla swojej rodziny, dla rodaków,
    dla tych, którzy wyrośli z naszego dziedzictwa, któremu na imię Polska i
    chrześcijaństwo.

    Długie oklaski.

    - Moi
    drodzy, potrzebujemy męstwa i odwagi i będę o tym gadał z ambony, będę
    gadał wam, a wy też o tym mówcie. Ale nie męstwa i odwagi od Allaha i
    lewaków, ale męstwa i odwagi od Jezusa Chrystusa!
    E-wan-ge-lia-a-nie-Ko-ran!

    Tłum skanduje: - E! Wan! Ge! Lia! A! Nie! Ko! Ran!

    Kapłan znowu wyciąga pięść w geście "no pasaran".


    - My nie atakujemy, my bronimy dziedzictwa chrześcijańskiego
    przed inwazją, przed atakiem ze Wschodu, który jest idealnie
    zaprogramowany. Wielkie brawa dla was! - kapłan unosi pięść wśród
    wiwatów i robi przerwę na oklaski, po czym zaczyna skandować: "Bóg,
    honor i ojczyzna! Bóg, honor i ojczyzna!". Tłum ponownie skanduje wraz z
    kapłanem, wiwatuje, potem wszyscy wspólnie się modlą.

    W prawicowym internecie podniecenie: "Najmocniejszy
    akcent udanej manifestacji. Jest moc!" - pisze ktoś na profilu
    Aleksandra Krejckanta, kierownika głównego Obozu Narodowo-Radykalnego.


    Na stronie samego ONR relacja: "Na końcu na mównicę wszedł
    ksiądz, którego postać ludzie zaczynają utożsamiać z postacią ks.
    Skargi. Żywiołowe przemówienie zostanie na pewno na długo w pamięci
    tych, którzy pojawili się na marszu. Na koniec oddanie się Matce Bożej
    modlitwą 'Pod Twoją obronę' przypomniało czasy ks. Jerzego Popiełuszki i
    niepodległościowe zrywy w Kościele katolickim. Nie ma wątpliwości, że
    odradza się duch narodowy w sercach Polaków".

    Młyny Pana Boga mielą powoli


    Przyrównywany do barokowego jezuity i teologa Piotra Skargi
    duchowny to ks. Jacek Międlar. Święcenia przyjął zaledwie cztery
    miesiące temu w Krakowie.
    Do stolicy Dolnego Śląska przybył w lipcu. Jest członkiem Zgromadzenia
    Księży Misjonarzy w Krakowie, które skierowało go do pracy w parafii św.
    Anny we Wrocławiu. Tweetuje i pisze bloga,
    w których przedstawia się jako "mężczyzna, Polak, katolik, narodowiec".
    Wśród zainteresowań wymienia Biblię, politykę, wspinaczkę sportową i
    kolarstwo. W obu serwisach krytykuje innych duchownych. Księdza
    Lemańskiego nazywa "pajacem". Z jezuity Grzegorza Kramera, który obśmiał
    obawy, że przyjęcie przez Polskę uchodźców mogłoby zagrozić Kościołowi,
    kpi: "Ciekaw jestem czy już przygotował pokój i ubił świniaka dla braci
    muzułmanów? (...) Trzeba być kompletnym idiotą, nie widząc
    niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą fala imigrantów/okupantów (...)
    Chyba że ksiądz Kramer jest kosmopolitą lub szukającym za wszelką cenę
    poklasku jezuickim celebrytą. Duszpasterska bieda".

    17
    września, w rocznicę napaści ZSRR na Polskę, ksiądz Międlar pisze:
    "Wciąż niezbędna nam desowietyzacja! Czujmy się powołani do umacniania
    narodowej tożsamości".

    Próbuję porozmawiać przez telefon.
    Idzie opornie, bo - co podkreśla kilka razy - on nie lubi "Wyborczej".
    Tłumaczy, że nie jest przeciwny pomaganiu uchodźcom, bo uważa, że
    owszem, należy im pomagać, ale wyłącznie tam, skąd uciekają. A nie
    wpuszczać do Europy. Mówi o konieczności obrony chrześcijaństwa przed
    zalewem obcego kulturowo islamu. A na koniec rzuca, że nie życzy sobie
    cytowania choćby słowa z tej rozmowy.

    Gdy o postawę
    duchownego pytam ks. Rafała Kowalskiego, rzecznika wrocławskiej kurii,
    ten tylko ciężko wzdycha. Potem tłumaczy, że kuria nie ma z nauczaniem
    księdza Jacka nic wspólnego. - Parafia św. Anny jest parafią księży
    misjonarzy i nie podlega jurysdykcji arcybiskupa - mówi. Po pewnym
    czasie i konsultacjach z metropolitą oddzwania: arcybiskup Kupny
    oczekuje na reakcję bezpośredniego przełożonego Zgromadzenia Księży
    Misjonarzy, do którego należy ksiądz Jacek. Jeśli do takiej reakcji nie
    dojdzie, arcybiskup będzie chciał z nim na temat zaangażowania księdza
    Jacka porozmawiać osobiście.

    W krakowskiej centrali Zgromadzenia Księży Misjonarzy nie udaje mi się z nikim porozmawiać.


    - Ta osoba jest już wśród księży znana - mówi mi
    duchowny związany z redakcją katolickiego miesięcznika "Więź". Prosi
    jednak o niepodawanie swego nazwiska. - Po co dolewać oliwy do ognia?
    Sprawa na pewno zostanie rozwiązana. Młyny Pana Boga mielą jednak
    powoli. Czasem może nawet zbyt powoli.

    Uratuje nas narodowo-chrześcijański radykalizm


    Ksiądz Jacek swoich poglądów nie prezentuje jedynie na
    manifestacjach. W niedzielę 13 września w kościele św. Anny wygłosił
    kazanie. Wiele osób mu go pogratulowało, ale wiele wysłało po nim listy
    protestacyjne do proboszcza parafii. Wśród nich parafianin Maciej, który
    prosi, by nie zdradzać jego nazwiska.

    - Kazanie pełne
    było odniesień antyimigranckich - opowiada. - Ksiądz mówił, że
    powinniśmy pamiętać o swoich korzeniach i uchodźcom nie powinniśmy w
    ogóle pomagać, bo nasza wiara nie jest na tyle silna, by przetrwać
    konfrontację z islamem. Całość zakończył stwierdzeniem, że od zagrożeń
    związanych z napływem do Polski fali uchodźców może uratować nas tylko
    narodowo-chrześcijański radykalizm. Potem jeszcze o tym, że zdaje sobie
    sprawę z kontrowersyjności swoich poglądów, ale jako duchownego w
    kwestii imigrantów nie obowiązuje go poprawność polityczna.

    Pytam Macieja, czy w kolejnych tygodniach ks. Jacek też głosił kazania.

    - Nie wiem. Od tamtego czasu prowadzę cichy protest i przestałem chodzić do kościoła św. Anny.

    Prawdziwy Polak broni ojczyzny


    Aktywność duchownego spowodowała wrzenie na forum internetowym
    osiedla Oporów. To stąd wywodzi się większość modlących się w św. Annie.
    Ktoś założył wątek "Dzień wstydu dla osiedla. Czy po 70 latach na
    Oporów wrócił faszyzm?". Pod nim blisko setka komentarzy. Mieszkańcy są
    podzieleni. "Jeśli ksiądz chce łazić na rasistowskie pochody, niech
    chodzi po cywilnemu, bo w habicie występuje jako reprezentant Kościoła!"
    - apeluje Anna.

    Paweł: "Widziałem niedzielną
    demonstrację na własne oczy. Miałem poczucie podróży w czasie,
    niekoniecznie w przestrzeni. Breslau 1938 i Reichskristallnacht. Takie
    postawy nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem. Są zaprzeczeniem
    Ewangelii!".

    Marcin: "Jak klechów nie lubię, tak tego
    polubiłem. Co do tematu to patriotyzm jest ważniejszy niż tolerancja.
    Prawdziwy Polak broni własnej ojczyzny, a nie kieruje się emocjami i
    toleruje wpuszczanie wirusa, jakim są np. muzułmanie".

    "Brawo dla księdza! Każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie!" - wtóruje mu Grzegorz.

    Ktoś przypomina, że ksiądz uczy w pobliskiej szkole religii.

    Niech prowincjał uporządkuje


    - Od rodziców nie miałam dotychczas żadnych skarg na księdza ani
    sygnałów, by w jakikolwiek sposób indoktrynował dzieci - mówi mi Dorota
    Wójcik-Hetman, dyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 9 na
    wrocławskim Oporowie.

    O kontrowersjach wokół katechety
    słyszała już przed moją wizytą. Poinformował ją jeden z wrocławskich
    radnych, mieszkaniec Oporowa. - Na pewno będę chciała z księdzem na ten
    temat porozmawiać. Będę się też przyglądać jego pracy - kończy
    dyrektorka.

    A ja na koniec rozmawiam na Facebooku z obśmianym przez ks. Jacka Grzegorzem Kramerem.


    "Dzwoniłem do parafii, zostawiłem swój numer, mam nadzieję, że
    oddzwoni i postaram się to z nim załatwić" - pisze do mnie Kramer. Na
    dłuższą rozmowę nie daje się namówić. "Takie publiczne przerzucanie się
    nie służy sprawie. Ufam, że jego prowincjał jest konkretnym człowiekiem i
    sprawę uporządkuje".


    Cel 8 jest ważny jako gest samoobrony. Politycy prawicy i znakomita
    część hierarchów Kościoła katolickiego zapowiadają (i częściowo już
    realizują) wizję państwa opierającego się wyłącznie na zakazach i
    nakazach Kościoła, nazywając to nierozumnie, ale przebiegle jedynym
    prawdziwym systemem wartości, bez którego polskość nie istnieje.
    Pieniądze podatników wydawane na katechezę w szkołach to "dozbrajanie" -
    także pieniędzmi ludzi niewidzących tak wąsko - frontu, który chce
    uczynić z Polski twierdzę katolicyzmu. Nawet nie po to, żeby bronić się
    przed jakąś nawałą bezbożności czy islamu, tylko dlatego, że w
    "oblężonej twierdzy" łatwiej dyscyplinować, karać, czyli rządzić.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    116. Katarzyna WiśniewskaNa

    Polscy biskupi na watykańskim synodzie
    chcieli - jak zapowiadano - "umacniać rodzinę". W praktyce dostaliśmy
    listę grzechów i zakazów dla współczesnej rodziny.

    Na tle biskupów z zagranicy głos abp. Stanisława Gądeckiego zabrzmiał
    szczególnie ostro. Jego zdaniem "zgoda, aby do Komunii Świętej...


    mówi ks. Rafał Pastwa*, szef oddziału lubelskiego "Gościa Niedzielnego".

    Kacper
    Sulowski: W ubiegłym tygodniu pod wpisem na temat Centrum Kultury
    Islamu w Lublinie na Facebooku pojawiło się ponad kilkadziesiąt
    haniebnych komentarzy. To jedne z łagodniejszych: "Zero tolerancji, zero
    akceptacji", "Zawsze mówiłem, że piece na majdanku są w dobrym stanie",



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    117. humor satyra :)))

    Episkopat krytyczny wobec stylu rządzenia PiS?
    Jak wynika
    z informacji, do których dotarła "Gazeta Wyborcza", episkopat jest
    krytyczny wobec manewrów i stylu rządzenia Prawa i Sprawiedliwości. Rząd
    premier Beaty Szydło miał narazić się hierarchom już na początku
    sprawowania władzy.
    Gazeta wymienia wśród błędów, które popełnić miał PiS m.in. spór
    o sędziów TK. "Rząd zarobił punkty ujemne dzięki majstrowaniu przy
    Trybunale Konstytucyjnym" - czytamy. Jak wylicza autorka artykułu,
    duchowni nieprzychylnie patrzą również na "antysemickie akcenty w PiS".
    Dowodem tego ma być komentarz Mariusza Błaszczaka do słów Martina
    Schulza - o braku solidarności ze strony Polski w sytuacji kryzysu
    z uchodźcami.Przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego szef MSW odpowiedział słowami:
    "Jest to kolejny przejaw niemieckiej buty. To Niemcy zniszczyli
    Warszawę, na Woli wymordowali 50 tys. ludzi. (...) Takiej wypowiedzi
    w stosunku do Izraela Martin Schulz by nie sformułował. (...) Takie
    wypowiedzi są skandaliczne. Schulz jest oderwany od rzeczywistości,
    także niemieckiej. Wielotysięczna manifestacja Pegidy pokazuje,
    że Niemcy nie chcą imigrantów".

    "Gazeta Wyborcza" podaje
    również, że PiS naraził się także na zaprzysiężeniu rządu. Powód? "Nie
    zaproszono przedstawicieli Kościołów innych niż katolicki. Tymczasem
    dialog i dobre relacje z innymi kościołami są dla polskich biskupów
    od lat bardzo istotne" - czytamy.

    "Gazeta Wyborcza"

    Biskupi krytyczni wobec manewrów PiS

    Katarzyna Wiśniewska

    04.12.2015

    Nastroje w Episkopacie po pierwszych

    tygodniach rządów PiS są sceptyczne. Z naszych informacji wynika, że

    kilka decyzji nowego rządu już nie spodobało się biskupom.
    Odkąd PiS wygrał wybory, Kościół nie

    okazał zdecydowanego entuzjazmu. Przewodniczący Episkopatu złożył co

    prawda gratulacje - nie Prawu i Sprawiedliwości, lecz wszystkim

    parlamentarzystom z okazji nowej kadencji Sejmu. Abp Stanisław Gądecki

    prosił, aby nowym posłom...


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19290677,biskupi-krytyczni-wobec-manewrow-pis.html#ixzz3tNCXSaTE


    Tłumy na spotkaniu z kneblowanym przez zakon ks. Bonieckim. A on o wojennej psychozie w Kościele


    Katarzyna Wiśniewska

    05.12.2015

    11:05
    Dobrze, że nie ma dziś takiego autorytetu
    w Kościele jak prymas Wyszyński. Nie ma dziś oblężonej twierdzy, jaką
    był Kościół za PRL, więc tego typu wódz mógłby być nieznośny. Za to dla
    wielu ludzi autorytetem jest ks. Rydzyk. Bo wiele osób odnajduje w nim
    swoje tęsknoty i lęki - mówił we Wrocławiu ks. Adam Boniecki, który ma
    zakaz medialnych wypowiedzi.

    - Bezwarunkowe autorytety nie są dzisiaj
    potrzebne - mówił we Wrocławiu ksiądz na Targach Dobrych Książek Adam
    Boniecki, były redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego". - Nadmiar
    autorytetów może być szkodliwy. Ponieważ opieranie się całkowicie na
    autorytecie zwalnia niektórych ludzi od myślenia..


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    118. były ksiądz

    Ksiądz pisze w liście o Rydzyku, Kościele i PiS: Stało się coś, co Kościół Katolicki w Polsce obciąża

    Do arcybiskupa Celestino Migliorego, nuncjusza apostolskiego w Polsce
    napisał ks. Jerzy Galiński. "Stało się zatem coś, co Kościół katolicki w
    Polsce obciąża zarzutem sprzeniewierzenia się swemu powołaniu",
    zauważa.

    Wskazuje przede wszystkim na fakt, że Jarosław Kaczyński, kiedy uczestniczył w rocznicowych uroczystościach w Toruniu, to "stwierdził, że bez o. Tadeusza Rydzyka, CSsR i Radia Maryja nie byłoby zwycięstwa PiS-u w ostatnich wyborach w Polsce".

    "Ekscelencjo,
    stało się zatem coś, co Kościół katolicki w Polsce obciąża zarzutem
    sprzeniewierzenia się swemu powołaniu" - donosi także były redemptorysta
    w liście, który na swoich stronach publikuje gazeta.pl.


    Przekonuje przy tym, że "angażując się wprost i stronniczo w życie polityczne, dzieli wiernych i społeczeństwo". 

    To, o czym wcześniej donosiły media,
    relacjonując niedopuszczalne angażowanie polityczne kleru w czasie
    kampanii wyborczych, chociażby nadużywanie kościołów i świątyń jako
    miejsc, w których przeprowadzano kampanię wyborczą, osiągnęło w
    wypowiedzi pana Jarosława Kaczyńskiego swój kulminacyjny szczyt, jednocześnie zaś potwierdzenie.

    Ksiądz Jerzy Galiński nawiązuje także do przyjazdu papieża Franciszka do
    Polski w 16 roku. Oprócz tego, że widzi "potrzebę zdecydowanego
    zaangażowania się laikatu", to - jak przekonuje - "wierni sami powinni
    Papieżowi powiedzieć i ukazać, co ich boli, co jest chore i co ich
    zdaniem wymaga uzdrowienia".

    Biedny ojciec Galiński znów, po 11 latach, w użyciu. Kolejny ...

    wpolityce.pl/.../185523-biedny-ojciec-galinski-znow-po-11-latach-w-uz...

    13.02.2014 - Tadeusza Rydzyka, dlatego musiałem odejść ze zgromadzenia - mówi ks. Jerzy Galiński.Ks. Jerzy Galiński od lat mieszka w Niemczech, jest ...


    Wyznanie ks. Jerzego Galińskiego: to Rydzyk rządzi polskim ...

    wiadomosci.onet.pl › Religia

    15.02.2014 - Niestety, widzę, że Rydzyk rządzi też polskim Kościołem" - przyznaje w "Dużym Formacie" w "GW" były już zakonnik, ksiądz Jerzy Galiński.

    Kim jest Jerzy Galinski? - Google Groups

    https://groups.google.com/d/topic/pl.soc.polityka/cVNNFsNq31U

    Ojciec Jerzy Galiński,
    redemptorysta, mieszkający w pobliżu Monachium, ... Galinski bardzo zle
    sie zapisal w pamieci kazdego, kto w Monachium prowadzil



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    119. Ks. Alfred Wierzbicki: "Nikt


    Ks. Alfred Wierzbicki: "Nikt od 1968 roku nie miał czelności ustanawiać tak radykalnych podziałów"


    Nie przypisuję świętom (nawet świętom
    Bożego Narodzenia) magicznej mocy, a jednak wierzę, że dzięki nim możemy
    odzyskać trochę łagodności i pokoju - pisze ksiądz Alfred Marek
    Wierzbicki.
    Kilka lat temu w
    domu moich przyjaciół, gdzie zebrało się sporo gości, rozgorzała
    polityczna dyskusja i gdy jedni przekrzykiwali drugich, gospodarz nagle
    zaintonował kolędę. Zrozumieliśmy, że istnieje inny wymiar i wszyscy
    włączyliśmy się do śpiewu.

    Obawiam się, że

    w czasie Bożego Narodzenia 2015 roku będzie coraz mniej domów, w których spotykają sie ludzie o odmiennych poglądach politycznych.

    Cały tekst: http://lublin.wyborcza.pl/lublin/1,48724,19390676,demokracja-moze-poniesc-kleske-chrzescijanski-polityk-chce.html


    Krytyka Polityczna pisze listy...

    Przeczytałem sobie właśnie list Sierakowskiego do Kościoła.
    Tytuł listu jest już pełen błyskotliwego humoru- „ Gdzie, do diabła,
    jest kościół”. Ha, ha ha- kumacie, no diabeł, i kościół, ale jestem
    zajebisty i dekadencki pewno też przy okazji, jak Celine...  

    Dawid Wildstein

    DAWID WILDSTEIN

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    120. Operetkowa wojenka Lisa

    Fot. wPolityce.pl/TVP2


    Operetkowa wojenka Lisa przeciw PiS. W roli recenzentów: Borowski
    i... o. Gużyński. Kuriozalne oskarżenia: "Kaczyński zawłaszcza obszar
    religii"


    "Wystarczy przypomnieć takie przykre
    przykłady jak Franco w Hiszpanii czy Hitler w Niemczech. Nie chcę mówić o
    analogii, ale o pewien mechanizm" - grzmiał zakonnik.

    Najwyraźniej niechlubny tytuł „Hieny Roku” nie zrobił na Tomaszu Lisie żadnego wrażenia. Dziennikarz jako wstęp do dyskusji zaprezentował materiał, który od razu stawiał agresywną tezę skierowaną przeciw partii rządzącej.

    Mordowanie TK dobiega końca

    — grzmiał Lis.

    TK jeszcze jest, ale za chwilę będzie atrapą

    — mówił grobowym głosem dziennikarz.

    Nie inaczej było w przypadku dyskusji w studiu. W pierwszej części
    programu gośćmi byli senator Marek Borowski i… dominikanin o.
    Paweł Gużyński.

    Słowa pana prezydenta, że podjął decyzję budzą mój śmiech. Bo tę decyzję od dawna podejmuje ktoś inny. (…) Taka jest linia określona i narzucona przez Jarosława Kaczyńskiego i prezydent Duda się nie wyłamie

    — mówił z ironią były marszałek Sejmu.

    W jeszcze bardziej ostre tony bił o. Gużyński lansowany przez salon na łagodną twarz Kościoła.

    Pan prezes złożył podziękowania określonej stacji,
    określonemu dyrektorowi i to proces, którego się obawiam – przyklejenia
    gęby politycznej, jasno określonej, Kościołowi. Ja się na to absolutnie
    nie zgadzam. (…) Prezes Kaczyński zawłaszcza kolejne obszary. Nie mogę
    sobie uzurpować, że to opinia Episkopatu. Zawłaszcza obszar religii. Śmialiśmy się z egzorcyzmów na Krakowskim Przedmieściu, teraz widzimy transparent: „Szanowny Prezydencie.
    Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś”.
    To mnie w ogóle nie śmieszy, bo to oznacza, że język, którego używa
    ta pani wziął się prawdopodobnie od księży, którzy wzięli ten język od prezesa

    — grzmiał duchowny.

    Na tym się nie skończyło. Dominikanin nie wahał się również posłużyć się szokującymi przykładami.

    Prawdopodobnie Episkopat sądzi, że jest jeszcze za wcześniej na wypowiadanie
    się w tej kwestii. Wystarczy przypomnieć takie przykre przykłady jak
    Franco w Hiszpanii czy Hitler w Niemczech. Nie chcę mówić o analogii,
    ale o pewien mechanizm. (…) Obawiam się takiego targu, który może dokonać się dość nieświadome, że za walor ochrony wartości chrześcijańskich sprzedamy wolność obywatelską. To będzie tragiczną

    — twierdził o. Gużyński.

    Zakonnik odniósł się również do miesięcznic smoleńskich.

    To sakralizowanie tej władzy. (…) Nie ma tam Paschy, tam umacnia się poczucie krzywdy, zdrady, zamachu

    — mówił duchowny.

    Szkoda, że o. Gużyński nie odniósł
    się do kontrowersji związanych z transparentem odnoszącym się
    do prezydenta i możliwej prowokacji. Równie chybiony jest przykład III
    Rzeszy, od której Kościół katolicki doświadczył niewyobrażalnych
    krzywd. I pomyśleć, że zakonnik często mówi o swoim doktoracie.
    Doradzamy reedukację…


    Ks. Sowa w Radiu ZET: Można mieć pretensje do ludzi, którzy dali się zwieść PiS-owi. Ja się spodziewam jeszcze gorszego

    To jest powrót do normalności. Powrót
    polityki przez duże "P" - stwierdził na antenie Radia ZET publicysta
    Andrzej Urbański, komentując pierwsze miesiące rządu Prawa i
    Sprawiedliwości. - To polityka zamordyzmu, która ma służyć dyktaturze! -
    kontrował socjolog Ireneusz Krzemiński. Z kolei ks. Kazimierz Sowa
    podkreślił, że spodziewa się jeszcze gorszych rzeczy.
    Urbański, Krzemiński, ks. Sowa i Tomasz Terlikowski i byli gośćmi programu "Siódmy dzień tygodnia" Moniki Olejnik.




    Odpowiedź sekretarza KEP na znieważające słowa w Europe Infos

    Ks. bp Artur
    Miziński, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, wystosował
    list do Sekretarza Generalnego Komisji Konferencji Biskupów Unii
    Europejskiej ws. artykułu pt. „Co dzieje się w Polsce”.  Artykuł został
    opublikowany w periodyku Europe Infos, który reprezentuje stanowisko
    biskupów Unii Europejskiej. Ks. bp Artur Miziński zwrócił uwagę, że
    periodyk nie skonsultował treści publikacji z Konferencją Episkopatu
    Polski. Zaapelował o wycofanie artykułu.   

    ***

    Czcigodny O. Patrick H. Daly, Sekretarz Generalny Komisji Konferencji Biskupów Unii Europejskiej, Bruksela

    Czcigodny Księże Daly,

    Piszę ten list w odpowiedzi na artykuł,
    zatytułowany: „Co się dzieje w Polsce?”, który ukazał się w periodyku
    Europe Infos. Nasze głębokie zaniepokojenie wynika z faktu, że artykuł
    reprezentujący subiektywną opinię Pana Henryka Woźniakowskiego na temat
    sytuacji politycznej i społecznej w Polsce został opublikowany w
    oficjalnym periodyku, który reprezentuje Komisję Konferencji Biskupów
    Unii Europejskiej (COMECE).

    Pod koniec artykułu, w jednym z
    ostatnich zdań czytamy: „Do tej pory biskupi katoliccy zdecydowali się
    nie składać publicznego oświadczenia w tej sprawie”. Jednak okazuje się,
    że ani periodyk Europe Infos ani Pan Woźniakowski nie skontaktowali się
    z Konferencją Episkopatu Polski w sprawie publicznego oświadczenia.

    Publikacja tego artykułu w Europe Infos,
    reprezentującym Konferencje Episkopatów Europy, jest przeciwdziałaniem,
    które ingeruje w wewnętrzne sprawy Polski. W związku z tym, że wersja
    papierowa periodyku została już wydrukowana, chcielibyśmy uprzejmie
    poprosić o wycofanie tego nieobiektywnego tekstu z oficjalnej strony
    internetowej Europe Infos oraz o publikowanie tekstów, szczególnie
    dotyczących spraw takich jak te, z większą roztropnością.

    Z wyrazami szacunku,

    Bp Artur Miziński, Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski


    Czy Konferencja Biskupów Europejskich okaże się bardziej lojalna wobec Episkopatu Polski, czy wobec obrońców III RP?

    "Prezes „Znaku” powiela te same
    propagandowe klisze, które odnaleźć możemy w organie prasowym Adama
    Michnika. Sprowadzają się one w sumie do tego samego wniosku: trzeba
    podważyć wolny demokratyczny wybór obywateli Rzeczpospolitej metodami
    niedemokratycznymi."


    Polscy biskupi domagają się zdjęcia artykułu ze strony biskupów europejskich. Chodzi o 1 zdanie

    "Co
    się dzieje w Polsce?" - pyta periodyk Europe Infos i informuje, że
    polscy biskupi nie zabrali głosu w związku z bieżącą sytuacją w kraju.
    Polscy biskupi odpowiedzieli oburzeniem.

    Wiktoria Beczek

    07.02.2016

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19594437,polscy-biskupi-domagaja-sie-usuniecia-artykulu-ze-strony.html

    „Die Welt” martwi się o Kościół katolicki w Polsce

    – Rząd PiS dzieli nie tylko polskie społeczeństwo, ale i polski
    Kościół katolicki – pisze dziennik „Die Welt”. „Nowy podział


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    121. Efekt nagonki „Gazety Wyborczej”? – ksiądz Międlar odwołany ze s

    Efekt nagonki „Gazety Wyborczej”? – ksiądz Międlar odwołany ze swojej parafii

    Efekt nagonki &quot;Gazety Wyborczej&quot;? - ksiądz Międlar odwołany ze swojej parafii - niezalezna.pl

    Popularny wśród wrocławskich kibiców i środowisk narodowych
    ksiądz Jacek Międlar został odwołany z parafii św. Anny na Oporowie. W
    środę, po mszy o 18.00, odbędzie się uroczyste pożegnanie młodego
    księdza.

    O sprawie księdza Jacka Międlara pisaliśmy już w październiku 2015
    roku w artykule zatytułowanym „Polowanie Gazety Wyborczej na księdza”.
    Obrońcy duchownego twierdzą, że odwołanie z wrocławskiej parafii ma
    związek właśnie z kampanią dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, którym nie
    podobały się wystąpienia księdza Międlara na antyemigranckich
    manifestacjach we Wrocławiu.

    "Jest to o tyle niebezpieczne, że decyzja o usunięciu
    księdza Jacka Międlara z diecezji jest decyzją polityczną na żądanie
    pewnych grup interesów walczących z przejawami patriotyzmu i głoszenia
    niewygodnej prawdy, jednocześnie od lat zwalczających… Kościół
    Katolicki!
    "- piszą administratorzy strony „Cała Polska w obronie księdza Jacka”, którą „polubiło” kilkanaście tysięcy osób.

     

    Zaniepokojeni sytuacją są także parafianie. Ksiądz Jacek odprawiał,
    cieszące się dużą popularnością wśród najmłodszych parafian, msze dla
    dzieci.

    W środę 17 lutego, o godzinie 18, w parafii św. Anny ksiądz Międlar
    odprawi mszę świętą. Po mszy parafianie planują zbiórkę podpisów pod
    listem sprzeciwiającym się tej decyzji, którą określają jako
    „polityczną”.

    Wrocławska Kuria  Metropolitarna opublikowała oświadczenie w tej sprawie, które publikujemy poniżej: 

    "W związku z informacją dotyczącą odwołania ks. Jacka Międlara CM z
    wrocławskiej parafii pw. św. Anny na Oporowie, informuję, że decyzję o
    odwołaniu podjęły władze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a
    Paulo, którego w/w kapłan jest członkiem, nie informując Kurii
    Metropolitalnej Wrocławskiej o powodach swojej decyzji.

    Jedyną informacją, jaka dotarła do Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej w
    tej sprawie jest informacja przedstawiciela Kurii Prowincjalnej
    Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo o samym fakcie
    odwołania kapłana przez Zgromadzenie, którą przyjmujemy do wiadomości"

    Misjonarze Zgromadzenia w rozmowie z nami  stwierdzili, że jest to autonomiczna decyzja proboszcza parafii. 

    Autor:

    foto: FB Cała Polska w obronie księdza Jacka Międlara

    Źródło:

     

    PS.Jako komentarz – oświadczenie Kurii.

    Jedno uzupełnienie

    1. MarkD dodał do wpisu | Permalink

      Oświadczenie Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej w sprawie odwołania ks. Jacka Międlara

      Oświadczenie Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej w sprawie odwołania ks. Jacka Międlara
      Fot. Twitter – profil ks. Jacka Międlara (https://twitter.com/jackass_44)

      W związku z informacjami
      dotyczącymi odwołania ks. Jacka Międlara z posługi we wrocławskiej
      parafii św. Anny na Oporowie Kuria Metropolitalna Wrocławska
      opublikowała oświadczenie. Informuje w nim, że decyzję o odwołaniu
      kapłana podjęły władze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a
      Paulo, do którego należy ks. Międlar.

       

      Oświadczenie Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej.

       

      W związku z informacją dotyczącą
      odwołania ks. Jacka Międlara CM z wrocławskiej parafii pw. św. Anny na
      Oporowie, informuję, że decyzję o odwołaniu podjęły władze Zgromadzenia
      Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo, którego w/w kapłan jest
      członkiem, nie informując Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej o powodach
      swojej decyzji.

       

      Jedyną informacją, jaka dotarła do
      Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej w tej sprawie jest informacja
      przedstawiciela Kurii Prowincjalnej Zgromadzenia Księży Misjonarzy św.
      Wincentego a Paulo o samym fakcie odwołania kapłana przez Zgromadzenie,
      którą przyjmujemy do wiadomości.

       

       

      Ks. Rafał Kowalski

      Rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej

       
      http://kmn.info.pl/?p=32284

       


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    122. Ireneusz

    Kościół partyjny, Kościół używający na wzór o. Rydzyka autorytetu
    religii i wiary dla wspierania władzy i partii - to zaprzeczenie
    powołania Kościoła.

    Być może powinienem stać się autorem kolejnego listu protestacyjnego, a
    nie tego krótkiego artykułu. Piszę go w poczuciu bezradności, a zarazem z
    poczucia moralnego obowiązku, wierności sobie i wyznawanej wierze. Bo
    piszę jako człowiek wierzący, który od dłuższego czasu coraz bardziej
    czuje się obco we własnym Kościele. I nie mam żadnej możliwości, aby ten
    protest inaczej wyrazić. Jakiś czas temu pisałem na łamach "Wyborczej" o
    przekonaniu, że wynik wyborczy, jaki osiągnęło PiS, byłby zapewne niemożliwy bez stanowczego i bardzo powszechnego poparcia przez polskich księży.


    Teraz jednak znaleźliśmy się w zupełnie nowej sytuacji. Okazało
    się, że artykuł Henryka Woźniakowskiego opublikowany w periodyku Komisji
    Konferencji Biskupów Unii Europejskiej (COMECE) został wycofany na
    żądanie sekretarza Episkopatu Polski.

    W artykule autor
    syntetycznie zarysował tło polityczne przed wyborami 2015 r., a potem
    przedstawił w skrótowej formie krytyczny opis antydemokratycznych
    działań zwycięskiej partii w Polsce. Krytyczne stwierdzenia dotyczyły
    także polityków PO, a tekst kończył się zdaniem: „Do tej pory biskupi
    katoliccy w Polsce postanowili nie wypowiadać się publicznie na ten
    temat. Ale wśród Polaków wola bronienia naszych » europejskich zdobyczy «jest potężna i wypełniona nadzieją”.


    Trudno sobie wyobrazić, aby te ostatnie zdania mogły się stać
    powodem bezprecedensowego działania polskiego Episkopatu, polegającego
    na żądaniu usunięcia artykułu z internetowej strony periodyku. Autor i
    jego tekst zostali potraktowani tak, jak swego czasu czyniła peerelowska
    cenzura. A dotyczy to człowieka niezwykle zasłużonego dla polskiego
    katolicyzmu, dla religii i dla Kościoła. Fakt, o którym mowa, jest
    czynem bardzo znaczącym - jest na forum Europy dobitnym znakiem
    jednoznacznego politycznego poparcia przez polskich biskupów działań
    rządu PiS.

    Nie mogę milczeć, bo nie pozwala mi na to
    sumienie i wrażliwość obywatelska; wrażliwość, formowana także przez
    działania i słowa polskiego Kościoła lat 80. Dzięki głoszonym i
    wyrażanym w działaniu przez Kościół wartościom nabierałem siły i odwagi
    do walki o wolność, o wolne i demokratyczne społeczeństwo. O Polskę,
    która powinna w pełni się opierać na prawach człowieka i obywatela oraz
    chronić godność każdej osoby. Kościół niósł z mocą przesłanie o
    znaczeniu wolności i godności ludzkiej osoby. Dziś mam wrażenie, że
    polski Episkopat stanął na pozycjach dokładnie przeciwnych. A autorytet
    religii i Kościoła samego został użyty jako element walki politycznej.


    Protestuję, bo nie chcę należeć do Kościoła o. Rydzyka i
    biskupów - przyjaciół PiS. Zadaniem społecznym Kościoła, sednem jego
    nauki społecznej jest nie tylko głoszenie, ale także czynienie pokoju,
    tworzenie płaszczyzn i możliwości spotkania i dialogu między ludźmi.
    Głosi bowiem swoje przesłanie do wszystkich, a zwłaszcza - w
    demokratycznym społeczeństwie - podzielonych między różne wizje i programy lepszego urządzenia życia.


    Polski Kościół odegrał tak wielką rolę w procesie wyzwolenia
    spod komunistycznej władzy i ideologii dlatego, że sprzyjał
    porozumieniu, że dawał możliwość współistnienia różnym ludziom i różnym
    poglądom, połączonym uznaniem dla wolności człowieka i godności ludzkiej
    osoby.

    Obecnie, w sytuacji narastającego gwałtownie
    podziału społeczeństwa, podziału narodu - zajmuje stanowisko partyjne.
    Żądanie usunięcia doprawdy bardzo wyważonego artykułu, rzeczowego,
    pozbawionego oskarżeń i emocji, jest stanowiskiem partyjnym. Kościół
    powinien przemawiać do każdego i każdego szanować, a już szczególnie bez
    względu na bieżące sympatie czy poparcie polityczne. Kościół partyjny,
    Kościół używający na wzór o. Rydzyka autorytetu religii i wiary dla
    wspierania władzy i partii - to zaprzeczenie powołania Kościoła.

    Ireneusz Krzemiński - socjolog, profesor w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19646991,protestuje-bo-nie-chce-nalezec-do-kosciola-o-rydzyka-i-biskupow.html#ixzz40bp2LASA



    Ks. Sławomir Szczepaniak

    Wałęsa to dobro wspólne. Dziwi mnie, że nie odzywa się żaden hierarcha Kościoła

    Żal duszę ściska, gdy widzi się hieny rzucające się na świeżynkę. To
    wyraz bezinteresowności zawiści: pokażemy, że to miernota, nawet jeśli
    świat cały uważa go za bohatera.


    Kolejka jak w PRL-u. Lista kolejkowa, za chwilę rzucą na rynek papiery

    Jakie mamy moralne prawo dokonywać publicznego rozbebeszania
    człowieka tylko dlatego, że 45 lat temu (słownie: czterdzieści pięć) na
    chwilę upadł? Czy upadł? - pisze na Facebooku ks. Andrzej Luter.



    Biskup zażądał cenzury ws. artykułu o PiS. Nie było konsultacji z Episkopatem

    Dominika Kozłowska

    24.02.2016
    Źle się stało, że sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp
    Artur Miziński doprowadził do usunięcia artykułu Henryka Woźniakowskiego
    poświęconego ostatnim zmianom politycznym w Polsce ze stron "Europe
    Infos".Biskup wymusił tego rodzaju cenzurę na redakcji periodyku wydawanego
    przez Komisję Konferencji Biskupów Unii Europejskiej (COMECE). To
    sprawiło, że biskupi polscy - do tej pory postrzegani jako
    niewypowiadający się publicznie na tematy polityczne - chcąc nie chcąc
    zajęli wyraźne stanowisko.



    Problem w tym, że jednoosobowa inicjatywa sekretarza generalnego
    nie została skonsultowana ani z Konferencją Episkopatu, ani z Radą
    Biskupów Diecezjalnych, ani nawet z Radą Stałą Konferencji Episkopatu
    Polski. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia podczas kampanii
    wyborczej. Rada Prawna KEP ogłosiła swoje stanowisko w sprawie
    przyjmowania komunii świętej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego,
    który podpisał ustawę in vitro. Podane do publicznej wiadomości
    oświadczenie zyskało wymiar polityczny i dało podstawy do uznania, że
    biskupi wspierają określoną partię.



    Co robić z wypowiedziami, które padają w imieniu biskupów w ogóle albo nawet całego Kościoła?



    Wydaje się, że biskupom coraz trudniej będzie zwlekać z rozmową o
    uprawnieniach prezydium KEP w sferze reakcji na ważne problemy
    społeczne i polityczne. Określić należy, w jakich sytuacjach prezydium
    ma obowiązek reagować i z kim powinno konsultować wypowiedzi. Patrząc
    jednak na to szerzej, należałoby się zastanowić, jaka powinna być
    postawa Kościoła wobec problemów społeczno-politycznych.



    Zasady katolickiej nauki społecznej są w tym względzie jasne.
    Misją Kościoła nie jest formułowanie sądów na temat konkretnych sytuacji
    politycznych lub partii. Pasterze nie powinni dopuszczać do sytuacji, w
    której jakakolwiek formacja polityczna zawłaszcza sobie miano
    chrześcijańskiej czy katolickiej. Jednak oczekiwanie, aby biskupi
    trzymali się z dala od polityki, jest nierealistyczne i nierozsądne.
    Zostaną wówczas w politykę wplątani nieświadomie, a przez to narażą
    Kościół na nieobliczalne szkody.



    Jakie przeszkody stoją więc na tej drodze? Najpoważniejszą jest
    milczące założenie, że ujawnienie różnic w poglądach biskupów
    doprowadziłoby do osłabienia pozycji i autorytetu Kościoła. Wypracowana
    jeszcze w poprzednim ustroju strategia skutkuje tym, że w sprawach
    politycznych posłuszeństwo jest w polskim Kościele stawiane ponad
    uczciwością i odwagą głoszenia własnych przekonań, a solidarność
    hierarchów i duchowieństwa - ponad szukaniem prawdy i niezależności.
    Zaangażowanie polityczne reprezentantów instytucjonalnego Kościoła bywa
    postrzegane w perspektywie zagrożenia państwem wyznaniowym. Jednak
    ostatnie miesiące pokazują, że w istocie mamy do czynienia z innym
    ryzykiem: to nie Kościół będzie wywierać presję na polityków, ale
    politycy jednej partii zaczną mieć rosnący wpływ na zachowania
    niektórych hierarchów.



    Dominika Kozłowska - redaktor naczelna miesięcznika "Znak", doktor nauk humanistycznych w zakresie filozofii, publicystka
    http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,151239,19669203,biskupi-i-polityka.h...




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    123. Magdalena

    Przed mszą za ojczyznę, w sobotę 5 marca,
    metropolita łódzki ogląda w internecie nagranie z wypadku prezydenckiej
    limuzyny i czyta komentarze. W kazaniu, które wygłasza potem w
    katedrze, docieka źródeł nienawistnych wobec prezydenta wpisów. Ukazały
    się na stronie internetowej KOD-u - precyzuje abp Marek Jędraszewski.


    Skąd nienawiść? Zrodził ją demontaż fundamentalnych wartości,
    konstatuje hierarcha. Przywołuje wypowiedź "jednego z twórców i
    uczestników Okrągłego Stołu", który po upadku komunizmu dopatrzył się
    zagrożeń dla Polski w totalitaryzmach: religijnym, moralnym i
    nacjonalistycznym. Jędraszewski nie podaje źródła, ale chodzi mu zapewne
    o tekst Adama Michnika "Trzy fundamentalizmy" opublikowany w 1991 roku w "Krytyce". Streszczając myśl autora, duchowny określa go mianem "ten człowiek".

    Ten człowiek boi się przywrócenia narodowi i państwu właściwego fundamentu - Boga i dziesięciu przykazań.

    Opowiada się "za totalnym relatywizmem".

    Hołduje przekonaniu, że każdy może mieć swoją prawdę i narzucać ją innym.

    Podważa istotę naszej wielkiej tradycji patriotycznej.

    Ten człowiek nie chciał, by życie w Polsce po 1989 roku kształtowało się wedle programu: Bóg - honor - ojczyzna.

    +++


    Sięgam po tekst Michnika. „( ) jedną z chorób współczesnego
    świata jest zanik sacrum , a więc zanik takiego obszaru wartości, które
    są wspólne całej społeczności, do którego cała społeczność może się
    odwołać. Można go porównać do Kamiennych Tablic, których strzaskanie
    oznaczać może zanik fundamentu, w jakim zakorzenione są wszystkie nasze
    wartości pospólne”.

    To poruszająca diagnoza. Recepty na
    tę chorobę autor szuka w nauce Soboru Watykańskiego II. Jest w niej
    zgoda na różnorodność świata; na to, że autentyczne wartości rodzą się
    także poza Kościołem.

    W refleksji wokół młodej polskiej
    demokracji po 1989 roku Michnik - istotnie - akcentuje pułapki
    fundamentalizmów. Jędraszewski - znawca subtelnej filozofii Lévinasa,
    myśli Augustyna, Marcela, Stein, autor wyrafinowanych prac o Sartrze i
    Ricoeurze - lęki Michnika wykłada w łódzkiej katedrze jak młotem.
    Dostojnik dopuszcza tylko jeden pomysł na urządzenie świata. Właśnie
    taką postawę Michnik definiuje jako fundamentalizm.

    +++

    Czego się lęka autor eseju "Trzy fundamentalizmy"?


    Zatarcia granicy między sacrum i profanum . Fundamentalizm
    religijny rodzi się wtedy - stwierdza - gdy normę prawną zastępuje się
    zasadą moralną. Gdy głosi się nadrzędność prawa naturalnego nad kodeksem
    karnym. W państwie demokratycznym i pluralistycznym norma religii nie
    może być normą prawną.

    Lęka się moralności
    zinstrumentalizowanej, zaprzęgniętej do walki politycznej - to właśnie
    jest fundamentalizm moralistyczny. (Nieco później powie dosadnie o
    krzyżu, używanym do bicia przeciwnika). "Moralistyczna" mentalność służy
    fanatyzmom i populizmom. W polityce jest miejsce dla Kościoła -
    zastrzega - ale Kościół nie może być partią polityczną.

    I
    lęka się fundamentalizmu narodowego: gdy wszystkie sfery życia
    publicznego podporządkowuje się interesowi narodowemu definiowanemu z
    perspektywy politycznej.

    +++

    Lévinas,
    któremu Jędraszewski poświęcił prace doktorską i habilitacyjną, osią
    swej filozofii uczynił drugiego człowieka. To filozofia dialogu,
    prawdziwie człowieczego spotkania z Innym.

    Pluralizm
    ludzkich dążeń i racji jest dla Lévinasa wartością. Dla Jędraszewskiego
    zdaje się być czymś podejrzanym i groźnym. Fraza "ten człowiek" w jego
    ustach nie ma nic wspólnego z Innym Lévinasa. Kryje stygmat winy i
    oznacza wykluczenie ze wspólnoty.

    Jest coś gorszącego i
    antychrześcijańskiego w tym kazaniu - rzekomym potępieniu mowy
    nienawiści. To kazanie, które żądli.

    +++


    Czytany dziś uważnie tekst Michnika zadziwia trafnością diagnozy
    stawianej przed 25 laty. "( ) będziemy coraz częściej słyszeć okrzyki,
    że czas skończyć z tym bałaganem, z korupcją, że potrzeba silnej ręki
    gospodarza, która zaprowadzi ład" - pisał. Przeczuwał, że na fali pokus
    autorytarnych pojawi się mąż opatrznościowy - nadzieja na opanowanie
    bezwładu i zbawienie.

    Rozpoczął swój esej od
    przypomnienia mordu dokonanego na prezydencie Gabrielu Narutowiczu. Dziś
    znów złowrogą aktualność zyskują pytania Michnika: jaki proces został
    wtedy uruchomiony? Dlaczego to wydarzenie nie stało się "granicznym
    faktem" w polskiej świadomości historycznej? Jakimi meandrami podążała
    wówczas ewolucja antydemokratyczna?

    Można by dodać: i dokąd zmierza?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    124. Nie przesądzając teraz o

    Cisza w kościele

    Nie przesądzając teraz o prawdziwości tego, co ujawniono niedawno w teczce TW Bolka, dziś pytamy dlaczego Kościół, który współpracował z Lechem Wałęsą przy obalaniu komunizmu - teraz milczy, gdy padają zarzuty o współpracy Wałęsy z SB? W tej zastanawiającej ciszy słychać wyraźnie jeden krytyczny głos obecnego metropolity gdańskiego. Co ciekawe w obronie Wałęsy wypowiadają się tylko emerytowani hierarchowie. Jacek Tacik rozmawiał m.in. z biskupem Dembowskim, który razem z byłym szefem Solidarności, siedział przy Okrągłym Stole. (http://www.tvn24.pl)

    http://www.tvn24.pl/czarno-na-bialym,42,m/czarno-na-bialym-cisza-w-kosci...
    Tajna broń

    Duże przyspieszenie pracy w IPN - najpierw ujawniona bez żadnego zbadania prawdziwości teczka Bolka, zaraz potem przeszukania w domach nieżyjących już Kiszczaka i Jaruzelskiego. Krytycy tych nagłych działań wiążą je ze zmianami, jakie niebawem nastąpią w IPN - nowy szef, zwiększone kompetencje i możliwość otwarcia zastrzeżonych dotąd zbiorów Instytutu. Zbiorów, które zapewne skrywają wiele tajemnic o niejednej osobie. (http://www.tvn24.pl)
    http://www.tvn24.pl/czarno-na-bialym,42,m/czarno-na-bialym-tajna-bron,62...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    125. W wywiadzie dla Fronda.pl ks.

    W wywiadzie dla Fronda.pl ks. Stanisław Małkowski powiedział, że przynależności do KOD nie da się pogodzić z praktyką wiary katolickiej, z przyjmowaniem komunii świętej. Rzecznik archidiecezji warszawskiej mówi "Wyborczej": - Nie można tej wypowiedzi traktować jako oficjalnego stanowiska Kościoła.

    Przynależności do KOD nie da się pogodzić z praktyką wiary katolickiej, z przyjmowaniem komunii świętej. KOD związany z obecną opozycją, a poprzednią władzą, popiera to, do czego poprzednia władza dążyła i dąży nadal jako opozycja. Czyli do osłabienia państwa polskiego na rzecz "mafii", oligarchów, służb specjalnych i budowania na gruzach Polski pewnego rodzaju kondominium rosyjsko-niemiecko-izraelskiego - mówi w dzisiejszym wywiadzie dla Fronda.pl ks. Stanisław Małkowski, w PRL kapelan opozycji, dziś publikujący m.in. w skrajnie prawicowej "Warszawskiej Gazecie". To również ksiądz, który w rocznicę katastrofy smoleńskiej odprawiał egzorcyzmy nad Pałacem Prezydenckim podczas prezydentury Bronisława Komorowskiego.

    Rzecznik kurii: To prywatna wypowiedź

    O wypowiedź księdza Stanisława Małkowskiego zapytaliśmy rzecznika archidiecezji warszawskiej (do której ksiądz jest inkardynowany) ks. Przemysława Śliwińskiego.

    - Słów księdza Małkowskiego nie można traktować jako oficjalnego stanowiska Kościoła, ale jako jego prywatną wypowiedź sytuującą go po konkretnej stronie sporu politycznego - mówi rzecznik archidiecezji.

    Czy wobec tego można spodziewać się reakcji kurii - np. wezwania księdza na rozmowę, upomnienia lub zakazu występowania w mediach? Według księdza Śliwińskiego raczej nie.

    - Takie działania ze strony kurii miałaby miejsce, gdyby gorsząca wypowiedź padła podczas sprawowania przez księdza Eucharystii, na przykład w kazaniu. Tak było na przykład po mszy w kościele Sióstr Wizytek czy po uroczystościach w parku im. Żołnierzy Żywiciela. - mówi ks. Śliwiński.

    Ksiądz przeprasza prezydenta Komorowskiego. Inny przeprasza - za afery Platformy

    Pod koniec lipca ubiegłego roku, podczas uroczystości rocznicy powstania warszawskiego ks. Paweł Piotrowski prosił Boga o wybaczenie za afery z ostatnich kilku lat, a także dziękował za możliwość zmian w Polsce po wyborach prezydenckich, w których zwyciężył Andrzej Duda.

    Z kolei na początku sierpnia, w dzień zaprzysiężenia nowego prezydenta, w kościele Sióstr Wizytek odbyła się msza z udziałem kończącego kadencję prezydenta Bronisława Komorowskiego. Ks. Aleksander Seniuk na jej zakończenie w imieniu koncelebrujących księży przeprosił prezydenta Komorowskiego za niesprawiedliwości wypowiedziane również przez "ludzi Kościoła".

    - My nie jesteśmy "episkopoi"(gr. biskupi), my jesteśmy tylko "presbiteroi"(kapłani) (...), a jednak czujemy się odpowiedzialni na naszą miarę za te niesprawiedliwości rzucane na pana. Więc proszę przyjąć, panie prezydencie, pani Anno (...), i mówię to w imieniu, myślę, wielu kapłanów: przepraszamy was, prosimy o wybaczenie nam i także tym wszystkim, którzy nie wiedzą, co czynią - mówił ks. Seniuk.

    Obaj księża zostali po swoich wypowiedziach wezwani na rozmowę do kardynała Nycza.

    Ks. Małkowski został już ukarany

    Ks. Śliwiński przypomina również, że wciąż obowiązuje rozporządzenie archidiecezji warszawskiej wydane przez kardynała Józefa Glempa z lat. 80. Po kilku upomnieniach kardynał poprosił księży archidiecezji, żeby ks. Małkowski pełnił posługę jedynie w miejscu kanonicznej rezydencji. Obecnie jest to parafia św. Ignacego Loyoli w Warszawie.

    - Rozporządzenie nie zostało uchylone przez żadnego z kolejnych metropolitów - przypomina ks. Śliwiński.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19783562,ks-malkowski-czlonek-kod-nie-powinien-przyjmowac-komunii.html#ixzz43FcczdAv


    Ks. Wierzbicki: Kościół traci wiarygodność. Zmierzamy do jakiegoś autorytaryzmu...

    Michał Wilgocki: Ksiądz też uważa, że uczestnictwa w antyrządowych protestach KOD nie można pogodzić z praktyką wiary katolickiej?




    Ks. prof. Alfred Wierzbicki, filozof, kierownik katedry etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego:
    Zastanawiam się, co by było, gdyby księża w 1980 roku posłuchali
    propagandy komunistycznej o robotnikach. I gdyby uwierzyli, że oni burzą
    porządek społeczny, że mogą spowodować wkroczenie Armii Radzieckiej.



    Wtedy stało się inaczej - księża poszli do zakładów pracy.
    Protest na tle politycznym połączył się z modlitwą. Sam Jan Paweł II
    mówił, że robotnik polski zdumiał świat tym, że upominał się o swoje
    prawa z modlitwą na ustach.



    Muszę przyznać, że mam określony pogląd na temat Komitetu Obrony
    Demokracji i jest to pogląd pozytywny. Ale w tym przypadku nie ma to
    nic do rzeczy. Każdy człowiek ma prawo do publicznego protestu.
    Duszpasterz jest odpowiedzialny za dobro człowieka. Jeśli w trudnym
    momencie buntu pragnie religijnego umocnienia, to należy mu go udzielić.


    Ks. Stanisław Małkowski brał udział w
    strajku w Stoczni. Wcześniej współpracował z Komitetem Obrony
    Robotników. Dziś, kiedy działacz radykalnego odprysku KOD zapowiada
    głodówkę w sprawie publikacji wyroku Trybunału, kapelan dawnej opozycji
    mówi, że to żałosne. Że nie udzieliłby temu człowiekowi komunii, choć
    ten podczas głodówki chce przystępować do tego sakramentu codziennie.





    - Odczytuję wypowiedź ks. Małkowskiego jako absurd na styku
    schorowanej wyobraźni religijnej i irracjonalnej popędliwości
    politycznej, która bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Takie stanowisko
    nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem czy z duszpasterstwem.



    Ksiądz ocenił człowieka z pozycji swoich przekonań politycznych.
    Duszpasterz musi widzieć sprawę szerzej. I nie może odmówić komunii
    nikomu, kto o to poprosi. Stosowanie takiego kryterium, że ktoś działa w
    KOD czy jakiejkolwiek partii, w ogóle nie mieści się w praktyce
    Kościoła.



    Mamy więc do czynienia z duszpasterską ekstrawagancją. Jeśli
    wolno mi oceniać ks. Małkowskiego, to on już zasłynął niechlubnie z
    kilku ekstrawaganckich gestów, które budzą śmiech i przyczyniają się do
    ośmieszania autorytetu Kościoła. Myślę, że nie można poważnie traktować
    jego wypowiedzi.



    Mnie raczej dziwi, że katolicka Fronda udostępnia swoje łamy do
    publikowania takich wypowiedzi. Przecież każda zapytana w tej kwestii
    kuria diecezjalna czy zakonna czy pierwsza z brzegu kancelaria
    parafialna powiedziałaby, że nikomu, kto prosi o komunię świętą, nie
    można odmówić jej udzielenia.


    A może ksiądz Małkowski identyfikuje KOD z
    Platformą, która wspiera demonstracje? Platforma na cenzurowanym jest od
    dawna. In vitro, konwencja antyprzemocowa, wyrzucenie profesora Chazana
    ze szpitala. Już przed wyborami prezydenckimi słyszeliśmy, że Bronisław
    Komorowski nie ma prawa przystępować do komunii.





    - W kontekście tego, o czym rozmawiamy, to wszystko jest bez
    znaczenia. Nie można przenosić sporów politycznych do wnętrza wspólnoty
    kościelnej. A także do wspólnoty, jaka jest między człowiekiem a Jezusem
    Chrystusem - bo tym właśnie jest komunia święta.



    Jeżeli ktoś ocenia z zewnątrz, kto może przyjąć komunię, w moim
    odczuciu profanuje Eucharystię. Nikt nie ma do tego prawa. Czy to
    polityk, publicysta czy nawet ksiądz.



    Po to wprowadzono sakrament pokuty, aby to rozstrzygać w tej
    przestrzeni. Spowiednik może powiedzieć: drogi bracie, nie spełniasz
    warunków, i może nie udzielić rozgrzeszenia. Ale nie można tego uczynić
    poza konfesjonałem. To naruszenie osobowej, delikatnej sfery, jaką jest
    wymiar sakramentalny Kościoła.


    Ale to się dzieje. I nie tylko ze strony
    szeregowych księży, ale też Episkopatu, który w ubiegłym roku odmówił
    prawa do komunii posłom popierającym ustawę o in vitro.





    - Hierarchowie mają prawo do formułowania zasad
    chrześcijańskich. Ale stosowanie tak daleko idących sankcji jest po
    prostu wchodzeniem w sumienie zbyt głęboko. Istota sumienia polega na
    tym, że słuchamy głosu hierarchów, ale na końcu decyzję podejmujemy
    samodzielnie. Z pełną odpowiedzialnością. Sumienie musi być wolne, nawet
    kosztem jakiejś kolizji z nauczaniem Kościoła.


    Ryzykowna teza.




    - Sądzę, że to nie jest zgubna droga. Szanujmy indywidualne
    sumienie i liczmy na ludzką dojrzałość. Oczywiście nie całkowicie
    biernie. Rolą Kościoła jest kształtować sumienia. Ale tego się nie da
    zrobić groźbami i karami.


    Głosem sumienia polityka powinna być wola wyborców.




    - Nie zgadzam się. Powinność wobec wyborców jest trudna do
    zdefiniowania, bo wyborcy w różnych sprawach są podzieleni. Poseł
    powinien podejmować decyzję na podstawie tego, do jakiego sądu doszedł w
    swoim sumieniu. Jak rozpoznał dobro.



    Wyborcy mogą posługiwać się perswazją. Podobnie Kościół. Ale
    polityk musi decydować sam. Autorytet Kościoła jest ważny, ale gdyby
    poseł bez własnego przekonania czy ze względu na koniunkturalizm
    wykazywał posłuszeństwo Kościołowi, przekreśliłby swoje człowieczeństwo.


    "Czekam na głos Episkopatu w
    sprawie dokonujących się w Polsce przemian ustrojowych. Wierzę w Kościół
    ponadpartyjny, który, jak już nieraz pokazał, potrafi iść przeciw
    prądowi" - pisze ks. Adam Boniecki. Ksiądz też wierzy i czeka?





    - Wierzę w Kościół ponadpartyjny, a jeszcze bardziej go pragnę.
    Niestety, on taki nie jest. Milczy w sytuacji, w której cały świat się
    niepokoi o Polskę, o podstawy ładu demokratycznego, o rozdział władzy
    wykonawczej od sądowniczej. To jest poważny kryzys.



    Obawy powinny obudzić odpowiedzialność. Uważam, że zmierzamy w
    stronę jakiegoś autorytaryzmu i że ładu konstytucyjnego Kościół powinien
    bronić. Bo to już nie jest kwestia sporu między dwoma stronnictwami. To
    jest sprawa tego, na czym stoi cały ten porządek.



    Ale niestety, Kościół jest w takiej sytuacji - i mówię to z dużą
    przykrością - że jego głos brzmiałby dziś niewiarygodnie. Rozumiem
    więc, dlaczego milczy. Może wyczekuje, że społeczeństwo rozstrzygnie
    samo?


    A co biskupi mieliby powiedzieć?




    - Wskazali możliwość i drogę pojednania. Kościół oczywiście sam
    nie ma recept. Choć akurat w tym przypadku recepta wydaje się prosta:
    trzeba przestrzegać konstytucji.


    Tymczasem biskupi mówią, że nigdy od 1945
    nie było tak dobrych relacji Kościoła z władzą. Może Kościołowi pasuje
    sojusz z PiS, bo ten jest gwarantem realizacji jego postulatów?





    - Cóż to znaczy - Kościół? Kościołem jesteśmy wszyscy. Jedni są
    za PiS, inni wychodzą na ulice manifestować z KOD. Jeszcze inni siedzą w
    domach. W Kościele, tak samo jak w społeczeństwie, często trudno nam
    znaleźć wspólny język. Jedni duchowni czują się komfortowo, gdy słyszą
    narodowo-katolicką retorykę, ale innym ona doskwiera i nie potrafią
    pogodzić jej z chrześcijaństwem.



    Nie powinniśmy mieć wielkich oczekiwań wobec PiS. Wielu moich
    kolegów jest zdania, że najlepiej by było, żeby PiS niczego Kościołowi
    nie dawał. Boję się takiej sytuacji, kiedy da za dużo. Bo wierni
    odczytają to jednoznacznie - jako próbę przekupstwa. I autorytet
    zostanie nadszarpnięty jeszcze bardziej.

    Kijowski do Nycza: Brakuje stanowczego głosu Księdza Kardynała w obronie miłości bliźniego, prawdy i dobra wspólnego

    Mateusz Kijowski napisał list otwarty do abp. Kazimierza Nycza, w którym
    wyraził "głębokie oburzenie i smutek" wywołany wypowiedziami ks.
    Stanisława Małkowskiego. Małkowski w wywiadzie dla "Frondy"
    powiedział, że "Przynależności do KOD-u nie da się pogodzić z praktyką
    wiary katolickiej, z przyjmowaniem Komunii Świętej. KOD związany z
    obecną opozycją, a poprzednią władzą, popiera to, do czego poprzednia
    władza dążyła i dąży nadal, jako opozycja. Czyli do osłabienia państwa
    polskiego na rzecz 'mafii', oligarchów, służb specjalnych i budowania na
    gruzach Polski pewnego rodzaju kondominium
    rosyjsko-niemiecko-izraelskiego".

    "Wielu katolików
    uczestniczy w działaniach KOD-u, bo są zatroskani stanem demokracji,
    brakiem szacunku dla prawa i współobywateli" - napisał Kijowski do
    warszawskiego metropolity.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19802594,kijowski-do-nyc...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    126. Trzeci wśród hierarchów

    Adam Czerwiński

    23.03.2016
    Bronił abp. Paetza, walczy z gender, wątpiący w katastrofę w Smoleńsku.
    Ambicje łódzkiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego wykraczają daleko
    poza granice diecezji.

    Początek marca, kilka dni po wypadku prezydenta Dudy mszę za
    ojczyznę w łódzkiej katedrze odprawia ks. abp Marek Jędraszewski. W
    homilii krytykuje KOD, który rzekomo miał się martwić tym, że "skończyło
    się zupełnie inaczej". I uderza w Adama Michnika. Nie wymienia go z
    nazwiska. Mówi o nim: "Ten człowiek nie chciał, by nasze życie po 1989
    r. kształtowało się według tych trzech słów tworzących jeden wielki
    program dla Polski: "Bóg, Honor, Ojczyzna"". Homilia wywołuje medialną
    burzę.



    - Nie mogę milczeć, kiedy Michnika niesprawiedliwie osądza jeden
    z najbardziej liczących się katolickich hierarchów, i to podczas
    Najświętszej Eucharystii - odpowiada arcybiskupowi na łamach "Wyborczej"
    dominikanin o. Ludwik Wiśniewski z Wrocławia, związany z opozycją w
    czasach PRL-u.



    - Jest coraz gorzej - skarży się zakonnik z Łodzi i przypomina
    kolejne wypowiedzi abp. Jędraszewskiego o katastrofie smoleńskiej, o in
    vitro (że jego stosowanie wiąże się ze śmiercią), o gender (że to
    ideologia niebezpieczna, która prowadzi do śmierci cywilizacji). -
    Trzeba się przyzwyczaić, że mamy metropolitę ultrasa, pupilka Radia
    Maryja - dodaje.


    Smoleńsk i in vitro z ambony




    Takich głosów jest więcej. Stefan Niesiołowski (PO) o swoim
    ordynariuszu mówił w "Wyborczej": "PiS-owski biskup Jędraszewski włącza
    się w narrację smoleńską,. To są brednie, a przecież biskupi są
    następcami apostołów, ludźmi powołanymi do tego, żeby głosić prawdę,
    żeby być przewodnikami".



    Były poseł ZChN trafia w sedno. Abp Marek Jędraszewski to jeden z
    najbardziej wyrazistych i wpływowych polskich hierarchów. Można
    powiedzieć, że formalnie zajmuje trzecie miejsce w polskim Kościele.
    Zastępca przewodniczącego Episkopatu Polski - czyli swojego byłego
    przełożonego z Poznania abp. Stanisława Gądeckiego. Z urzędu członek
    rady stałej Konferencji Episkopatu Polski.



    Głośno popiera PiS. O prezydencie Andrzeju Dudzie mówił: "Jego
    osobista formacja, wartości, do jakich się odwołuje (...), pozwalają
    sądzić, że rozumie, na jakich zasadach powinno opierać się rządzenie
    Rzeczpospolitą". Uwielbia go Radio Maryja - na antenie wychwalane są
    jego kolejne homilie. Jego msze transmituje Telewizja Trwam. Jednej z
    nich - zorganizowanej w Kaliszu - o in vitro, na której łajał ministra
    zdrowia Mariana Zembalę (PO), przysłuchiwał się sam o. Tadeusz Rydzyk.



    - On zawsze musiał mieć takie poglądy - mówi łódzki zakonnik. -
    Po wyborach uznał, że można więcej. Poza tym trudno przelicytować
    niektórych ministrów, więc Jędraszewski dociska gaz do dechy.


    Studia z papieskim wyróżnieniem




    Próbowałem porozmawiać z arcybiskupem. Podszedłem do niego w
    katedrze. Powiedział, że musi się zastanowić i da znać. Do dziś nie
    odpowiada.



    O arcybiskupie nikt nie chce się wypowiadać i podpisać tego
    własnym nazwiskiem. - Raz coś powiedziałem i miałem straszne kłopoty -
    przeprasza jeden z księży.



    - Chciałby pan być zesłany do pipidówka? - pyta inny. I
    przypomina historię księdza Jacka Ambroszczyka, lubianego oraz
    medialnego, wieloletniego dyrektora łódzkiego Caritasu, który nie
    przypadł do gustu abp. Jędraszewskiemu i został zesłany do parafii pod
    Bełchatowem.



    Jedyną osobą, która nie ma takich problemów, jest Tomasz Polak,
    teolog, profesor UAM. Kiedyś nazywał się Węcławski i był rektorem
    seminarium duchownego w Poznaniu. W 2007 r. odszedł z kapłaństwa i
    wystąpił z Kościoła. Był głównym oponentem abp. Juliusza Paetza. Robił
    wszystko, by czołowi hierarchowie dowiedzieli się o molestowaniu
    poznańskich kleryków.



    Polak: - Najprostsza charakterystyka abp. Jędraszewskiego to
    wieczny prymus. Poznaniak. Zdolny absolwent prestiżowego Liceum im.
    Karola Marcinkowskiego, tzw. Marcinka. Potem seminarium, studia
    filozoficzne w Rzymie ukończone z wyróżnieniem, o czym informowano nas z
    lubością.



    W CV biskupa czytamy, że w 1991 r. habilitował się w Papieskiej
    Akademii Teologicznej w Krakowie. Napisał rozprawę "Jean-Paul Sartre i
    Emmanuel Levinas - w poszukiwaniu nowego humanizmu. Studium
    analityczno-porównawcze".



    - Jednym z jej recenzentów był ks. prof. Józef Tischner -
    wspomina abp. Jędraszewski w artykule "Moja filozoficzna droga". Pisał
    dalej: "Nie kryję, że ks. Tischner zawsze imponował mi sposobem pisania i
    podejmowania ważnych zagadnień filozofii współczesnej".



    Polak: - Ze względu na dobre wykształcenie i kulturę osobistą
    uchodził za otwartego i nowoczesnego. Jako nauczyciel akademicki był
    szanowany przez studentów.



    W Poznaniu jest dobrze wspominany. Był lubiany przez wiernych - cenili jego emocjonalne homilie.


    Miał być polskim Franciszkiem




    Jeden z łódzkich księży: - Kiedy dowiedziałem się, że przyjdzie
    do Łodzi, ucieszyłem się. Wiedziałem, że zajmuje się filozofią dialogu.
    Pisał o Emmanuelu Levinasie. Pomyślałem, że wreszcie przychodzi do nas
    ktoś, kto pisał do księgi dedykowanej ks. Józefowi Tischnerowi. Była
    ogromna nadzieja, że łódzki Kościół zmieni się na lepsze.


    W dniu ingresu w łódzkiej katedrze we wrześniu 2012 r. nowy
    metropolita wygłosił długą homilię pełną rozważań teologicznych. Po jej
    wysłuchaniu można się było spodziewać, że pozostanie wierny
    profesorskiemu stylowi.



    Tylko najbardziej uważni słuchacze zwrócili uwagę na apel o
    pogłębianie wiary "w czasie, gdy kultura zachodnia staje się
    chrystofobiczna i ulegając poprawności politycznej, dąży się do wyparcia
    chrześcijaństwa z życia publicznego".



    Po ingresie wielu księży wpadło w euforię na wieść, że abp
    Jędraszewski sam kupuje sobie bułki. Mieszkanie swojego poprzednika w
    pałacu biskupim miał nazwać "Bizancjum" i kazał przerobić na styl Ikei.



    Podziękował za służbowy samochód. Mimo że wielu biskupów wozi
    się autami wartymi kilkaset tysięcy, nowy łódzki biskup jeździ
    volkswagenem golfem i sam go prowadzi.



    Ale szybko przyszły rozczarowania. Pierwszy zgrzyt to decyzja o
    zmianie charakteru ekumenicznej drogi krzyżowej. Przechodziła ona
    ulicami Łodzi przez 12 lat. Zaczynała się pod ewangelickim kościołem św.
    Mateusza, zatrzymywała przy katolickiej katedrze, a kończyła przy
    kościele Jezuitów mieszczącym się w dawnej świątyni protestanckiej.
    Rozważania na każdej ze stacji prowadzili duchowni różnych wyznań. Trzy
    lata temu zmieniono jej nazwę: zamiast ekumenicznej stała się "łódzką".
    Przeniesiono ją z Wielkiego Piątku na tydzień wcześniej. Rozważania na
    stacjach zamiast duchownych różnych Kościołów wygłaszają zawodowi
    aktorzy, a przygotowuje je rzymskokatolicki ksiądz. Zmieniła się też
    trasa. Nabożeństwo zaczyna się w kościele pw. św. Faustyny i ul.
    Piotrkowską, mijając trzy przystanki tramwajowe, idzie do archikatedry.



    - Nie poszedłem na tę drogę krzyżową - mówi ks. Semko Koroza,
    przewodniczący łódzkiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej oraz
    proboszcz parafii ewangelicko-reformowanej.



    Wszyscy członkowie Rady napisali do abp. Jędraszewskiego list z
    informacją, że nie widzą dla siebie miejsca na drodze krzyżowej
    pozbawionej ekumenicznej symboliki. - Nie dostaliśmy odpowiedzi - dodaje
    ks. Koroza.


    Dwór, centralizm i "cenzor"




    Kolejne decyzje metropolity sprawiły, że coraz więcej księży
    zaczęło odliczać czas do emerytury Jędraszewskiego. Mówi jeden z nich: -
    Odkąd arcybiskup ogłosił, że na każdy zagraniczny wyjazd diecezjalni
    księża muszą uzyskać jego zgodę, to wszystkiego mi się odechciewa.



    Inny ksiądz: - W kurii jest centralizm i zamordyzm. Rządzi dwór.
    Kilku młodych księży awansowanych przez biskupa podejmuje za niego
    decyzje. Jędraszewskiego nie interesuje, co robią. Zresztą w Łodzi tylko
    bywa. Krąży między Poznaniem, Rzymem i Warszawą. Niedawno w ramach
    "porządków" zmieniono granice dekanatów. Nikt nikogo o nic nie pytał. O
    zmianach dowiedzieliśmy się ze strony internetowej.



    Księża krytykują też decyzję o powołaniu nieformalnego cenzora
    strony internetowej archidiecezji. Odpowiada za to, by nie ukazało się
    na niej nic, co byłoby nie w smak szefowi. Na przykład informacja, że
    gwiazda TVN Szymon Hołownia przyjeżdża do łódzkiego kościoła, nie
    pojawiła się na stronie. Kontrowersyjne wypowiedzi, z których abp
    Jędraszewski zasłynął, większości księży nie przeszkadzają - podzielają
    jego zdanie. Tylko nieliczni rozczarowani przypominają sobie teraz fakty
    z jego życia.



    Tomasz Polak: - W sprawie abp. Paetza [poznański arcybiskup,
    któremu zarzucano molestowanie kleryków] Jędraszewski zachował się
    fatalnie. Był już biskupem pomocniczym i razem z pozostałymi organizował
    akcję podpisywania listów poparcia dla abp. Paetza, zmuszając do ich
    podpisywania księży dziekanów dekanatów archidiecezji poznańskiej. To
    był powód, dla którego napisałem w "Tygodniku Powszechnym", że biskupi
    pomocniczy utracili moralne prawo do kierowania Kościołem w Poznaniu.
    Dotyczy to na pierwszym miejscu ówczesnego bp. Jędraszewskiego. Jestem
    przekonany, że musiał wiedzieć o skłonnościach i zachowaniach
    przełożonego więcej niż inni poznańscy biskupi ze względu na przyjaźń z
    Paetzem podczas pracy tego ostatniego w Rzymie, kiedy Jędraszewski był
    tam na studiach doktoranckich.



    Ktoś inny przypomina poznański Marsz Równości zablokowany przez
    Jędraszewskiego jesienią 2005 r. Pół tysiąca ludzi zamierzało przejść
    deptakiem, by protestować przeciwko dyskryminacji ze względu na płeć,
    kolor skóry, orientację seksualną i niepełnosprawność. Kiedy prezydent
    Poznania dał im zgodę, bp Jędraszewski oświadczył, że to "uwłacza
    pamięci Jana Pawła II, który zechciał być obywatelem honorowym tego
    miasta". Po tych słowach prezydent zakazał marszu.



    Rzecznik kardynała Nycza odpowiada Kijowskiemu: Ks. Małkowski mówił w swoim imieniu

    "Jest powszechnie zrozumiałe, że słowa ks. Stanisława Małkowskiego nie
    były oficjalnym stanowiskiem Kościoła, lecz jego prywatną opinią" -
    pisze ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej, w
    odpowiedzi do Mateusza Kijowskiego, założyciela Komitetu Obrony
    Demokracji.




    Ksiądz Kazimierz Sowa broni jezuity, który skrytykował premier Szydło: Spotkał go niesamowity hejt, kato-hejt

    Ksiądz
    Kazimierz Sowa nie szczędzi krytyki pod adresem premier Beaty Szydło.
    Twierdzi, że naruszyła zasady, na jakich zbudowana jest Unia Europejska
    "Jest taki wymiar solidarności, że w momencie, kiedy gdzieś jest trudno i
    źle, to nie uciekamy, tylko próbujemy przynajmniej nie burzyć wspólnego
    kształtu rozwiązań. Pani premier to zburzyła" - ocenia duchowny.

    Kard. Dziwisz upomina polityków: Sprawa ojczyzny jest ważniejsza od interesów partii

    Naród
    jest już zmęczony nieustannymi konfliktami i podziałami. Sprawa
    ojczyzny jest ważniejsza od partykularnych interesów partii – podkreślił
    w Wielki Piątek w Kalwarii Zebrzydowskiej kard. Stanisław Dziwisz.
    "Zakończcie polemiki!" - apelował do polityków.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    127. pisał alimenciarz Kijowski, teraz Rózia grafini

    list

    Róża Thun do abp Michalika: Zwracam się do Ks. Abpa z prośbą o wytłumaczenie...


    Czcigodny Księże Arcybiskupie,

    Staram się być wierną córką Kościoła Katolickiego, śledzę nauki moich duszpasterzy. Zalicza się do nich Ksiądz Arcybiskup, mimo że mieszkam w innej diecezji, ale jeszcze niedawno pełnił Ksiądz Arcybiskup funkcję przewodniczącego Episkopatu Polski.

    Otóż, w kazaniu rezurekcyjnym tego roku powiedział Ksiądz Arcybiskup następujące słowa (cytuję za internetowym „Serwisem Abp. Józefa Michalika”): Nowa Targowica się pojawiła. Oskarżają Polskę. Mobilizują obce narody na forach międzynarodowych do nienawiści wobec Polaków, którzy mieli odwagę wybrać innych, a nie ich samych. Zdumiewające spojrzenie. To się już dawno nie powtarzało. Ale to nie jest chwałą tych ludzi, że zaufanie, którym zostali obdarzeni przez część narodu, wykorzystują przeciw ojczyźnie.

    Jak zapewne Ksiądz Arcybiskup już wie, owe słowa wzbudziły znaczne zaskoczenie, zdumienie, zaniepokojenie wielu osób, które pragną, by w Polsce panowały rządy prawa, żeby wolność, którą wywalczyliśmy sobie ponad ćwierć wieku temu, była przestrzegana i pielęgnowana, żebyśmy byli pełnoprawnym, odpowiedzialnym i solidarnym członkiem wspólnoty europejskiej, do której wstąpiliśmy już ponad dekadę temu, przy nieocenionym wsparciu św. Jana Pawła II. Te słowa Księdza Arcybiskupa zaniepokoiły nas, którzy angażujemy się w sprawy Polski i Unii Europejskiej, również ja zaliczam się do tego grona. Bardzo zależy mi na tym, aby słowa były jasne i zrozumiałe, aby były "tak - tak, nie - nie" i nie siały niepotrzebnych napięć i podejrzeń.

    Dlatego, proszę pozwolić, że zwracam się do Księdza Arcybiskupa z prośbą o wytłumaczenie, o co konkretnie Księdzu Arcybiskupowi chodziło, kiedy wygłaszał te strasznie obciążające zdania. Kto to jest, ta nowa Targowica? Kim są ci Targowiczanie? Kto konkretnie sieje nienawiść, o której mówi Ksiądz Arcybiskup w kazaniu? Jak się owe osoby nazywają i jaką funkcję pełnią? Gdzie i na jakich forach mobilizują jakie obce narody do nienawiści wobec Polaków? Kto i gdzie, konkretnie, wykorzystuje zaufanie, jakim został obdarzony, przeciw Ojczyźnie?

    Proszę wybaczyć, że zwracam się do Księdza Arcybiskupa publicznie, ale słowa swoje, pełne najcięższych zarzutów, wypowiedział Ksiądz Arcybiskup również publicznie, zostawiając wiele niewiadomych umożliwiających przeróżne spekulacje. A przecież nie o to nam chodzi w Kościele katolickim, aby dzielić i skłócać ludzi poprzez niedomówienia i sianie nieuzasadnionych, ale bardzo poważnych podejrzeń.

    Nigdy nie zapomnę, jak Kościół katolicki był naszą wielką podporą, ochroną, opiekunem i nadzieją w czasach, kiedy walczyliśmy przeciwko opresji, która panoszyła się przez wiele lat w Polsce, kiedy angażowaliśmy się przeciwko tym, którzy rządzili na każdym kroku łamiąc prawo i prawa człowieka, zabierali nam naszą wolność, podsłuchiwali nas, kontrolowali i aresztowali, odcinali od wolnego świata, siali kłamstwo i propagandę poprzez media publiczne i nauczanie w szkołach, którzy dzielili nas i siali podejrzliwość jednych do drugich, którzy poprzez złą organizacje administracji, pracy i fatalne gospodarowanie zasobami naturalnymi rujnowali Polskę, a do tego dochodziły napięte stosunki z naszymi zachodnimi sąsiadami i udział w zimnej wojnie w ramach Paktu Warszawskiego. Nie przesadzam, mówiąc, że Kościół i wielu dzielnych i mądrych księży i biskupów pomogło nam jakoś przebrnąć przez te mroczne czasy.

    Nie mogę więc sobie wyobrazić, nie mogę przyjąć do wiadomości, że mój Kościół mógłby i dziś nie stać na straży wielkich wartości takich jak rządy prawa, prawda, wolność i godność obywateli, pokój, współpraca i wspólnota narodów europejskich. Nie mogę sobie wyobrazić i nie chcę przyjąć do wiadomości, że mój Kościół mógłby atakować, a nie brać w obronę tych, którym te wartości są drogie, którzy poświęcają im czas, umiejętności i wiele pracy. Dlatego też ufam, że otrzymam wyczerpującą odpowiedź od Księdza Arcybiskupa.

    Pozostaję ze słowami głębokiego szacunku,

    Róża Thun (Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein)

    Posłanka do
    Parlamentu Europejskiego


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,95892,19838271,jakie-obce-narody-mobilizuje-sie-do-nienawisci-wobec-polakow.html
    fot. Franciszek Vetulani/CC BY-SA 3.0

    Ks. Lemański napisał do papieża Franciszka. Prosi o ułaskawienie

    Dokument nie wpłynął do Kurii Warszawsko-Parskiej. Oznacza to, że ksiądz musiał go wysłać bezpośrednio do Watykanu.

    Ks. Wojciech Lemański, który ma zakaz wypowiadania się w mediach i objęty jest karą suspensy, wysłał list do papieża Franciszka. Zwrócił się w nim z prośbą o ułaskawienie - podaje Wirtualna Polska.

    Według ustaleń portalu ksiądz musiał wysłać list bezpośrednio do Watykanu.

    Do nas nie wpłynął taki dokument

    — przyznaje kanclerz Kurii Warszawsko-Parskiej ks. Dariusz Szczepaniuk.

    Ksiądz Lemański w 2013 roku abp Hoser zakazał księdzu kontaktów z mediami, odwołał z funkcji proboszcza w Jasienicy, a także nałożył karę suspensy. Jednak jak podaje wp.pl ks. Lemański miał się dwukrotnie spotykać arcybiskupem. W trakcie spotkań miały zapadać zapewnienia, że kara zostanie zdjęta.

    Warunkiem miało być wycofanie przez księdza odwołań wysyłanych do Watykanu, co zainteresowany uczynił. Kuria oczekuje też, aby duchowny „naprawił szkody, publicznie przeprosił i odbył pokutę”.

    ---------------------------------------------------------
    Wojciech Maziarski

    Szanowni księża, chcieliście polityki, to ją macie. Akceptujecie reguły tej gry?


    Poseł PiS Stanisław Pięta złożył do prokuratury doniesienie o przestępstwie, którego jego zdaniem dopuściły się w warszawskim kościele św. Anny uczestniczki protestu przeciw projektowi zaostrzenia zakazu aborcji. Gdy ksiądz zaczął odczytywać list biskupów w tej sprawie, grupa kobiet demonstracyjnie wyszła z kościoła, a jedna z uczestniczek protestu wdała się w spór z kapłanem, głośno wyrażając sprzeciw. "Świątynia nie jest miejscem na lewicowe happeningi. Tego rodzaju zachowanie jest opisane w kodeksie karnym" - oświadczył poseł Pięta, zarzucając kobietom, że zakłóciły mszę świętą.

    Przedstawiciel Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował, że takich doniesień od osób prywatnych wpłynęło więcej.

    Odpowiedzmy więc tym wszystkim, których oburzył protest kobiet: demonstrujące panie nie zakłóciły mszy, bo odczytywanie przez księdza politycznej agitki biskupów, wzywającej do nowelizacji świeckiego prawa państwowego, nie jest mszą.

    Wielu polskich duchownych, przy wsparciu części episkopatu, przekształciło w ostatnich latach kościoły w trybuny polityczne, wykorzystując je do agitowania na rzecz narodowej prawicy i wywierania presji na świeckie władze kraju. Prawicowi politycy stali się bywalcami kościelnych uroczystości, a liderzy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele regularnie wygłaszają na murach częstochowskiego klasztoru przemówienia w czasie corocznych pielgrzymek.

    Prawo nie zabrania przeprowadzania wieców w kościołach, jednak ich organizatorzy nie mogą teraz oczekiwać, że szczególny immunitet, jaki przysługuje świątyniom, będzie im zapewniał ochronę przed oponentami.

    Skoro księża zdecydowali się na uczestniczenie w polityce, to powinni zaakceptować reguły gry politycznej z całym dobrodziejstwem inwentarza. Demonstrowanie i głośne wyrażanie sprzeciwu jest standardowym elementem życia politycznego i kapłani muszą przyjąć do wiadomości, że od tej pory coraz częściej będą konfrontowani z takimi zachowaniami wiernych. A także tych, którzy wiernymi nie są, ale będą przychodzić do kościołów, by wyrazić sprzeciw. Szanowni księża, chcieliście polityki, to ją macie.

    Rozwiązaniem mogłoby też być przywrócenie świątyniom ich charakteru i wyrzucenie z nich agitatorów i handlarzy politycznymi ideami. Być może niektórym polskim księżom obiło się o uszy, że ok. 2 tys. lat temu był człowiek, który właśnie to zrobił. Ze sznurków sporządził bicz i lejąc nim, ile wlezie, wypędził handlarzy ze świątyni, mówiąc: "Nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!".

    Ciekawe, co by zrobił, gdyby w 2016 roku zobaczył polskie kościoły.
    Maciej Stasiński
    09.04.2016 01:04

    Kościół powinien przypominać, czym są miłość, prawda i szacunek dla bliźnich. A nie milczeć i zajmować się życiem seksualnym

    Róża Thun - ur. w 1954 r., posłanka do Parlamentu Europejskiego z listy PO. W latach 70. działała w Studenckim Komitecie "Solidarności" i KOR. Od 1992 r. wspierała integrację Polski z Unią Europejską jako dyrektor i prezes Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana. Córka działacza katolickiego i intelektualisty, założyciela wydawnictwa Znak Jacka Woźniakowskiego.

    Maciej Stasiński: Źle ma się kraj: Trybunał, lepsi i gorsi Polacy, elity i ofiary transformacji, a jakby mało było tych wszystkich podziałów, pojawiła się jeszcze aborcja.

    Róża Thun: Kościół musi się sprzeciwiać aborcji. Od tego jest. Ma dziesięć przykazań Bożych i niech wychowuje ludzi. Ale to nie znaczy, że ma stanowić prawo...


    --------------------------------------------------------

    Ruś wybrała Konstantynopol, Miszka-Niedźwiadek i jego woje woleli Magdeburg. Zaprosili ludzi Kościoła, żeby wprowadzili nas do Europy, w krąg rzymskiej cywilizacji. Dokąd nas wyprowadzają świeccy nacjonaliści i kościelni klerykałowie? Z Karolem Modzelewskim rozmawia Maciej Stasiński

    Jeśli chrystianizacja była dla Polski awansem cywilizacyjnym, europeizacją i uniwersalizacją, to czy dzisiejszy polski katolicyzm nie prowadzi do zapadania się w sobie, w zaściankowość, wbrew Europie?

    - Za wcześnie, by o tym mówić. To są procesy powolne. Dzisiaj ma miejsce polityczna instrumentalizacja katolicyzmu. Katolicyzm wpada w pułapkę klerykalizmu. Ten proces wyraża mentalność hierarchów. Kościół postanowił skorzystać z upadku komunizmu i zaprowadzić państwo katolickie. Z pewnością obniżyła się kultura instytucjonalna Kościoła. Odchodzi się od tego, co robił i mówił Jan Paweł II, który miał duży i pozytywny wpływ na polski Kościół.

    To zjawisko groźne dla Kościoła. Mój przyjaciel, ksiądz i zakonnik - jego tożsamości nie ujawnię - mówi, że klerykalizm jest grzechem. A sam Jarosław Kaczyński kiedyś powiedział, że to prosta droga do dechrystianizacji Polski. On to mówił apropos Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego wpływowego w pierwszej dekadzie po 1989 roku. I to się już odbywa, trwa pchanie Polaków w stronę przyspieszonej laicyzacji, bo odpowiedzią na klerykalizację jest właśnie szybka laicyzacja. Obawiam się, że jeśli będzie zbyt szybka, doprowadzi do nihilizmu moralnego społeczeństwa. Może stworzyć długotrwałą i groźną pustkę moralną w społeczeństwie przywiązanym do katolicyzmu.

    Czytam właśnie "Ideę Katolickiego Państwa Narodu Polskiego", studium Jana Józefa Lipskiego o ideologii ONR Falangi. On przytacza obszerne cytaty z narodowej publicystyki lat 30., a ja mam wrażenie, że czytam przemówienia Jarosława Kaczyńskiego albo wypowiedzi biskupów. To brzmi jak bałwochwalstwo, a tym bałwanem jest ubóstwiony Katolicki Naród Polski.

    - Nie mam wątpliwości, że klerykalizacja w świeckim wydaniu PiS-u i w wydaniu hierarchii kościelnej, choć nie wszystkich biskupów, jest antychrześcijańska. To niestety przeważający ton wśród biskupów.

    Ale do pogaństwa raczej się nie cofniemy. Zbyt jesteśmy związani z Kościołem powszechnym. A że katolicyzm oznacza powszechność, moim zdaniem zanik chrześcijaństwa i uniwersalizmu w polskim Kościele to temat dla watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.

    Wymuszanie przeobrażenia się katolicyzmu i Polski w Katolickie Państwo Narodu Polskiego nie może się powieść. To dążenie musi spowodować wstrząs. To gwałt na mentalności narodu polskiego. Musi zrodzić napięcia i wstrząsy.

    Jakie?

    - Nie jestem wróżką, tylko historykiem.(..)




    Dotychczasowy biskup pomocniczy archidiecezji przemyskiej Adam Szal został mianowany w sobotę przez papieża Franciszka arcybiskupem metropolitą przemyskim. Będzie następcą abp. Józefa Michalika, który przechodzi na emeryturę - poinformowało PAP biuro prasowe KEP.
    Beata Szydło odwiedziła katedrę św. Mikołaja w Bielsku-Białej. Biskup Roman Pindel udzielił tam święceń diakonatu dwunastu alumnom ostatniego roku Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Jednym z przyjmujących święcenia był Tymoteusz, jeden z dwóch synów premier. Publikujemy zdjęcia, choć fotograf Agencji Gazeta został wyproszony z kościoła, a BOR utrudniał mu pracę. Oficerowie przeszkadzali naszemu reporterowi i próbowali uniemożliwić mu robienie zdjęć - czytaj więcej >>> http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/56,114944,20035191,premier-szydlo-na-swieceniach-diakonatu-w-bielsku-bialej,,1.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    128. mówią chamowi, że to teren kościoła i nie ma zgody na fotki,

    a czerski cham swoje. Powinni go BOR-wcy wystawić na ulicę, poza teren kościelny.

    W pierwszych rzędach kościelnych ław siedzą premier Beata Szydło, jej mąż Edward i inni członkowie rodziny Szydłów. Wśród 12 młodych mężczyzn, którzy przyjmują święcenia, jest Tymoteusz, jeden z dwóch synów pani premier.

    Wizyta pani premier w Bielsku-Białej to wydarzenie dla miasta. Chcemy to opisać. Tym bardziej że uroczystość jest otwarta dla wszystkich. Grzegorz Celejewski, nasz fotoreporter, nagrodzony kilka dni temu w konkursie Grand Press Photo, zaczyna pracę jeszcze przed wejściem do kościoła. Nie chce przemycać ukrytego aparatu fotograficznego do świątyni, nie ukrywa, skąd jest i co robi.

    Gdy pani premier wchodzi do katedry, zwraca na niego uwagę jej mąż. Podchodzi blisko, żąda, by nie robił zdjęć.

    Nasz fotoreporter się nie zgadza. W przedsionku katedry podchodzi do niego jeden z księży. Pyta, skąd jest. Słyszy, że z "Gazety Wyborczej".

    - Nie mamy tu miejsca dla niekatolickich mediów! - oznajmia i zaczyna wypychać naszego fotoreportera z kościoła.

    Fotoreporter prosi duchownego, żeby przestał go szturchać. Ksiądz: - Chcę tylko, by pan jak najszybciej wyszedł z kościoła.

    To początek kłopotów. Wieść o tym, że na uroczystość próbuje się dostać "wrogi element" rozchodzi się wśród BOR-owców. Funkcjonariusze przestają się zajmować kimkolwiek innym poza naszym fotoreporterem. - Jestem w pobliżu tego człowieka - słychać, jak jeden z agentów melduje przez radio.

    Celejewski zostaje przed kościołem wylegitymowany i spisany. Chce wiedzieć dlaczego. - Wygląda pan podejrzanie - słyszy.

    Nie wchodzi już do kościoła, siedzi na murku, czekając na koniec mszy, a jeden z funkcjonariuszy czujnie obserwuje go zza przenośnej toalety. Co chwilę zerka na niego kilku księży, którzy stoją na placu kościelnym.

    Gdy kończy się msza i pani premier wraz z rodziną wychodzi z kościoła, BOR przystępuje do akcji. Jeden z funkcjonariuszy zaczyna machać rękami przed obiektywem, by uniemożliwić zrobienie zdjęcia wychodzącym z kościoła Szydłom. Reporter robi zdjęcie, więc agent BOR-u żąda natychmiastowego wydania aparatu do kontroli pirotechnicznej. Inny BOR-owiec dodaje, że nasz reporter fotografuje dla pieniędzy. Dołączają starsze panie, które również zaczynają machać rękami przed obiektywem.

    - Może mnie pan teraz fotografować. Mam na sobie garnitur z lumpeksu - zwierza się fotoreporterowi mąż pani premier. Trzyma rękę na jego ramieniu.
    http://wyborcza.pl/1,75968,20038637,jak-bor-owcy-i-ksieza-zajeli-sie-fot...


    fot.youtube.pl

    Duszpasterz czy komentator polityczny? Ks. Sowa o uchodźcach:
    "wykorzystuje się nieszczęście ludzi, by budować egoistyczną tożsamość
    narodową

    Ksiądz Kazimierz Sowa po raz kolejny wziął udział w spotkaniu w Klubie Obywatelskim zorganizowanym przez PO.


    Ks. Sowa: Przed wyborami kościół stał się biurem politycznym PiS-u. Czas na refleksję

    Piotr Kozłowski

    13.06.2016

    19:04

    Lublin. Debata w Klubie Obywatelskim. Ks. Kazimierz Sowa

    Lublin. Debata w Klubie Obywatelskim. Ks. Kazimierz Sowa (TOMASZ RYTYCH)

    - Politycy puszczają oko
    do kościoła i mówią "teraz będzie wam lepiej" . To jest zgubne, bo
    wkrótce czegoś będą chcieli w zamian. A taniec godowy zamieni się w
    taniec chocholi - mówił ks. Kazimierz Sowa w Lublinie podczas debaty
    "Państwo a kościół"
    W poniedziałek o godz. 17 w Lubelskim
    Centrum Konferencyjnym odbyło się kolejne spotkanie Klubu
    Obywatelskiego, któremu patronuje PO. W debacie wzięli udział ks.
    Kazimierz Sowa oraz były minister spraw wewnętrznych Bartosz
    Sienkiewicz.

    Kompromis z lat 90. uśpił obie...

    Cały tekst: http://lublin.wyborcza.pl/lublin/1,48724,20235588,ks-sowa-przed-wyborami-kosciol-stal-sie-biurem-politycznym.html

    • Tomasz Dostatni, dominikanin

      09.07.2016

    • Kościół katolicki ponownie - jak na początku lat 90. - nie potrafi się
      odnaleźć w demokratycznym państwie prawa. Nie przeciwstawia się, nie
      zabiera głosu. Olbrzymia część księży i duża część biskupów jest
      zagubiona. Nie widać poważnej refleksji ani debaty o społecznej roli
      chrześcijan w duchu Vaticanum II i nauczania społecznego Jana Pawła II.
      Głos ewangeliczny papieża Franciszka jest kontestowany. Młodzi ludzie,
      poddani naporowi mediów, przy braku osobistego chrześcijańskiego
      świadectwa starszego pokolenia, mówią, że Kościół nie jest dla nich.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    129. Zdemoralizowany kler jest

    Tadeusz Bartoś *

    16.07.2016

    Siedzę sobie przed telewizorem, jak kania dżdżu wyczekując
    dobrej zmiany, przeglądam gazety, czytam komentarze, chłonę powiew
    nowego. Jakby inny styl wypowiedzi, wcześniej niewidoczny osobliwy
    sposób odnoszenia się do ludzi, traktowania poprzedników, nominowania
    następców.



    Coś mi to przypomina. choć niewyraźnie. A przecież gdzieś już to
    widziałem: ta atmosfera, znajoma jakoś, ten rodzaj namaszczenia,
    pochlebiania, poklepywania się, podkopywania się, dyscyplinowania,
    przyciężkiego dowcipu.



    Powoli, lecz nieodparcie spływa na mnie dojmujące déja vu.



    No przecież, mówię, ze sobą na głos rozmawiając, toż to jest
    księżowski świat. Państwo PiS to państwo kościelne. Wypisz wymaluj.
    Osobliwy, ukryty przed obliczem wścibskich oczu świat stosunków
    wewnątrzkościelnych polskiego kleru. To oni tak się traktują, to u nich
    owa osobliwa "korporacyjna kultura" popychadeł, centrali, która nigdy
    nie wiadomo, co wymyśli, kogo wyniesie nad niebiosa, a kogo ześle w
    czeluść. Gdzie lizusostwo z jednej strony, a umiejętność korzystania z
    okazji, by milczeć, z drugiej.



    Świat karierowiczostwa a la PiS jest imitacją pierwowzoru wziętego z życia polskiego kleru.


    To państwo ma pilnować Kościoła




    ***




    Czytamy niekiedy w prasie i publikacjach książkowych, że w
    społeczeństwie polskim ostoją i nośnikiem moralności może być jedynie
    Kościół katolicki, bo nauka Ewangelii szlachetna, a Kościół Ewangelii
    naucza. Ta logiczna hipoteza nie wytrzymuje do końca konfrontacji z
    rzeczywistością. Od dawna nie przestaje zadręczać mnie przypuszczenie,
    że ukryta przed wzrokiem opinii publicznej kasta duchownych jest jedną z
    najbardziej zdemoralizowanych grup społecznych w naszym kraju, bardziej
    niż lekarze, prawnicy, bankierzy czy urzędnicy.



    Oni wszyscy, nolens volens, podlegają rozlicznym przepisom,
    które jak gorset, nawet przy braku własnego moralnego kręgosłupa,
    utrudniają ruchy, nie pozwalają niekiedy nawet na odrobinę "szaleństwa".
    Nie tak ma się rzecz pośród kapłańskiej braci. Tam wolno więcej. System
    finansowy pozbawiony jest przejrzystości i należytej kontroli.
    Nieporównanie więcej zależy od sympatii czy kaprysu. Woluntarystyczny i
    autorytarny w swej istocie układ tworzy strukturę oligarchiczną, grupę
    "bossów" i zależnych od nich "żołnierzy": tych, którzy bliżej ucha
    szefa, oraz "ludzki odpad", w postaci rozlicznych ciamajdów i niedojdów
    wysłanych w siną dal.



    Sekciarska, pełna pogardy i szyderstwa - na zewnątrz maskowana
    mdłym sokiem dewocyjnego slangu - kultura nieposzanowania jednostki. To
    kwintesencja stylu życia diecezjalnych duchownych w Polsce. Stylu
    mafijnego - na modłę watykańską. Kto śledzi próby reform finansów
    papiestwa, wie, o czym mówię. Towarzyskie układy, nierejestrowany przez
    żadne urzędy obrót gotówką, lojalność przed kompetencjami, rozdzielanie
    kar i nagród po uważaniu, gejowskie koterie, pieniądze na biednych
    przekazywane na remonty luksusowych apartamentów w mieście itp.
    Immanentne zakłamanie.



    I ten właśnie społeczny model, barokowy, arogancki, folwarczny
    styl jaśniepanów kapłanów, zawsze najmądrzejszych, zawsze rację
    mających, najsłuszniejszych, posłuchu się domagających, uległości i
    braku sprzeciwu, uniżenia i czapkowania - ten typ manieryzmu jest
    głównym katolickim wkładem w kulturę duchową polskiego ludu. Katolicyzm
    jako najbardziej wpływowa instytucja wychowawcza, sama zdemoralizowana
    do szpiku kości, demoralizuje nam społeczeństwo nie od dziś, nie od
    wczoraj. Są oczywiście wspaniali księża, szukamy ich niekiedy z lupą w
    ręku, wynajdujemy gdzie się tylko da, cieszymy się jak dzieci, jeśli
    choćby jeden się znajdzie. Nijak nie zmienia to obrazu całości.


    Ile powinien zarabiać ksiądz?




    ***




    Przejdźmy do wymownych detali ze świata polskiego kleru. Kto z
    proboszczów daje pełne koperty biskupowi na bożonarodzeniowym opłatku,
    ten jest dobrym pasterzem. Kto dobrze zarządza cmentarzem i biskup ma z
    tego, ile trzeba, może liczyć na wsparcie, promocję itp.



    Nie duchowość, nie styl kazań, nie kompetencja religijna czy
    teologiczna są kryterium wyceny kapłańskości kapłana. O karierze
    decydują pieniądze. Wzorem, ideałem niedościgłym, ikoną, na którą wielu
    spogląda z zazdrością, jest oczywiście ks. Rydzyk i jego "medialne
    imperium". "Naśladowanie Rydzyka" to dziś obowiązkowa lektura polskiego
    biskupa, proboszcza, wikarego, dzieło, które pisze samo życie.



    Czasami wyobrażam sobie, że św. Paweł drugi raz spadł z konia i w
    mistycznej wizji przyszłości ujrzał watykański system finansowości
    mafijnej, w Polsce najwierniej imitowany, i stąd jego słowa: "Korzeniem
    wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy" (1 Tm, 6).



    Czy ktoś kiedyś widział rozliczenia z budowy świątyń ks. Rydzyka
    czy kard. Dziwisza? Skąd tak gigantyczne pieniądze? A datki na
    ratowanie stoczni? Gdzie kontrola państwa nad przepływem tak ogromnych
    środków? A Komisja Majątkowa i jej nadużycia? W jaki sposób pieniądze z
    tajnych kont watykańskich wracają pod polską strzechę? Bo przecież
    wracają. Jak wygląda zatrudnianie pracowników kościelnych, zarówno
    świeckich, jak i duchownych? Umowy i podatki czy do ręki? Konserwatywny
    rząd PO-PSL nie mógł zająć się kontrolą i prawnym uregulowaniem tych
    procederów, nie mógł się zająć tym wcześniej konserwatywny rząd SLD (ci
    to dopiero mają problemy tożsamościowe!). Nie zajmie się tym rząd PiS,
    przeciwnie, oni są właśnie ciałem z ich ciała, kością z ich kości,
    wiernym odbiciem, młodszym bratem bliźniakiem.



    Postronny obserwator niekoniecznie zdaje sobie sprawę, jak brak
    należytego nadzoru demoralizuje. Zawsze demoralizuje. I nie ma tu
    świętych, bo w tym świecie święty nieugięty wobec pokusy albo inaczej -
    wobec złych, uświęconych tradycją obyczajów - jest rzadszy niż błąd
    statystyczny. W świecie kleru rządzi pieniądz. Dominują reguły wolnego
    rynku w wersji leseferystycznej. One są kryterium decyzyjnym nominacji,
    kariery lub jej braku. Do tego oczywiście potrzebne jest jeszcze pełne
    entuzjazmu aprobowanie wszystkiego, co przełożony powiedział,
    niewychylanie się, mówiąc krótko: psucie charakteru i łamanie
    kręgosłupów.



    Czy ktoś w tym kraju słyszał wikarego lub proboszcza, który by
    powiedział publicznie, co sam myśli, a co nie byłoby jedynie małpowaniem
    ustalonego przekazu? Nie ma takich - poza pojedynczymi osobliwościami.
    Nauka Lemańskiego nie poszła w las - to była pokazówka dla ponad 20-tys.
    armii polskiego kleru, co się stanie z delikwentem, jeśli wypowie się
    nie po linii. Więc ćwiczy się kler w niemówieniu tego, co się myśli, w
    niemyśleniu, bo wtedy łatwiej idzie niemówienie. Zmowa milczenia oparta
    na egzystencjalnie ufundowanym strachu. I to ma być wychowanie! Od
    czasów Platona wiemy, że nie może być większego źródła deprawacji, nie
    istnieje gorszy system społeczny aniżeli interioryzowany zamordyzm
    społeczności rządzonej przez ignorantów - ignorant jest tutaj
    przeciwieństwem tzw. dobrego, czyli wykształconego, oświeconego władcy.


    Ksiądz Lemański przegrywa




    ***




    Klerycy przychodzący do seminariów, młodzi, idealistyczni, po
    sześciu latach studiów wychodzą z nich zdemoralizowani. Nauczyli się, z
    kim trzymać, jak się zachowywać, kiedy i jak pobożnie klęczeć w kaplicy,
    by nie zostało to niezauważone, komu się podlizywać, by w przyszłości
    trafić do dobrej parafii - czytaj bogatej parafii miejskiej (notabene
    problem demoralizacji w seminariach diagnozowali oświeceni duchowni już
    na początku XX w. - bez większego wpływu).



    Nieudacznik to taki, który nie ma drygu do interesów, miękki,
    nie potrafi wyegzekwować należnej stawki za ślub lub pogrzeb, albo
    hardy, pyskaty - wszyscy ci lądują tam, gdzie nikt wylądować by nie
    chciał, na tzw. zapadłej wsi, gdzie bieda, nie ma z czego żyć (w sensie
    dosłownym), bo księża pensji nie mają, tyle mają, ile sobie zarobią na
    wolnym rynku usług religijnych, ile potrafią wycisnąć z pogrzebu, ślubu,
    intencji.



    Bezwzględny świat liberalizmu ekonomicznego, o jakim nie śniło się przysłowiowemu Balcerowiczowi.



    Bogaty proboszcz bogatej parafii - to on dyktuje warunki, nawet
    biskup musi, jak przyjdzie co do czego, się słuchać. Kardynał Glemp
    wycofał zwycięski projekt Świątyni Opatrzności w Warszawie w postaci,
    powiedzmy umownie: "kopca", i wybrał obecnie realizowaną "wyciskarkę do
    cytryn", bo mu "trzymający kasę", a więc trzymający władzę, księża
    powiedzieli: "Po naszym trupie!".



    Taka jest władza biskupa w diecezji, jest w szponach tych,
    którzy zarządzają finansami, znają się na tym i wiedzą, że bez nich
    biskup nie może nic. No, chyba że sam biskup ma talent do tych spraw i
    jest głównym zarządcą dóbr, jak chociażby kard. Dziwisz. W Polsce
    parafii i kościołów jest tyle samo albo i więcej niż szkół. To nie
    szkoły wychowują dzieci i młodzież, ale kler obecny wszędzie. Dyrektor
    jest w szkole, owszem, ale jest jeszcze proboszcz i wikary, którzy mają
    tam wolny wstęp, zagwarantowaną permanentną fizyczną obecność, udział w
    radach pedagogicznych, uroczystościach, rozpoczęciach, zakończeniach i
    podobnych imprezach.



    To obecność przemożna, dyrektorka katoliczka przecież ze zdaniem
    proboszcza liczyć się musi. Nawet ateiści posyłają dzieci do pierwszej
    komunii, bojąc się ostracyzmu, społecznego napiętnowania potomstwa.
    Zdemoralizowani demoralizują. Podobnie lokalne układy w miastach,
    miasteczkach i wsiach, ich klimat, smak, ton - całkowicie w duchu i po
    linii stylu funkcjonowania finansowo-towarzyskiego kleru. Zło się
    rozlewa, spływa z tych ośrodków trudniących się na co dzień udawaniem
    świętoszkowatości.



    Stąd przykry wniosek - osłabienie wpływów i pozycji kleru jest
    warunkiem sine qua non naprawy Rzeczypospolitej. Zdemoralizowany kler
    jest rozsadnikiem demoralizacji. Dlaczego tego nie widzimy? Ano, bo
    wszystko zalewane jest słodkim sosem "Boże coś Polskę", "Serdeczna
    Matko", litanii, godzinek, Jezusa w żłóbku, Jezusa na krzyżu, papieskich
    wizyt, częstochowskich pielgrzymek, lednickich potańcówek, lepkiego
    wazeliniarstwa kaznodziejskiego, gadaniny o miłości, o tym, że my
    grzeszni, ale Bóg przebaczy. Każdy coś znajdzie.



    Czytelnik "Wyborczej" wzdychać będzie za ks. Tischnerem i
    Życińskim, Jan Turnau znów odkryje jakiś ludzki odruch u jakiegoś
    duchownego i wołał będzie o jego szybką kanonizację, karcąc surowo
    krytyczne głosy - takie jak ten właśnie - za przesadę, rozgoryczenie
    itp.


    Nie wtykajmy nosa w kościelną kiesę




    ***




    Nikt nie chce widzieć, bo nikomu to nie na rękę, że król jest
    nagi. Nasz król powinien być piękny i wspaniały na wzór
    zmitologizowanego obrazu papieża Polaka. Kanonizacje, beatyfikacje,
    procesje i kadzidło, wzruszanie się dobrocią siostry X, wspaniałością
    księdza Y. "Ksiądz, a człowiek" - okazuje się wielkim odkryciem. To
    wszystko środki maskujące. Jest wielka potrzeba w ludzie bożym
    samooszukiwania się, że nie jest aż tak źle, jak głosi sfrustrowany eks
    albo wraży podmiot lewicowego zacietrzewienia. I tak rozrasta się
    skretynienie narodu.



    Powoływanie się na wielkie wartości jest najskuteczniejszą
    strategią ukrywania własnego zepsucia. Nie mamy dziś społeczeństwa
    obywatelskiego, mamy społeczeństwo mafijno-klerykalne.



    A najśmieszniejsze jest to, że tak wcale być nie musi. Że zmiany
    prawne, kontrola fiskalna, uregulowanie finansów, pensji dla księży i
    innych pracowników kościelnych, tak jak jest to w Niemczech, Austrii,
    Francji, ale już niekoniecznie we Włoszech, zredukowałoby wymiar
    mafijno-karierowiczowski, wypędziłoby go z mainstreamu. Kiedyś w Polsce w
    latach 90. kwitło łapówkarstwo, masowa kradzież samochodów, dziś ten
    typ "biznesu" podupadł. Wiemy dobrze, jak uregulować prawnie finanse
    Kościoła, by rozbroić ten mafijno-biznesowy układ. Nikt jednak tego nie
    zrobi, bo nie ma zainteresowanych. Rządzą "bossowie" (scil. biskupi i
    ich oligarchiczne otoczenie), którzy nie zamierzają składać broni,
    wiedzą też dobrze, że papież Franciszek daleko, a jego słowa niewiele
    zmienią, choć czasem szkodzą, bo odsłaniają to, co powinno być zakryte,
    per saldo jednak wizerunek ubogiego Franciszka z jego kłopotliwymi
    wypowiedziami także się opłaca, bo przecież broni pozytywnego wizerunku
    instytucji.



    Papież nie potrafi dziś zreformować finansów Watykanu, zbyt
    silny opór napotyka w grupie kleru kurialnego, który jest w Rzymie
    wystawiony jak na patelni - to kilkuset znanych w większości z imienia i
    nazwiska duchownych. Tym bardziej nie będzie w stanie zmienić
    ugruntowanej tradycji Kościoła polskiego jako miejsca obrotu finansowego
    nieobjętego kontrolą państwa.


    Racja kościelna, racja publiczna. Polska PiS-u zmierza ku teokracji




    ***




    Coś na pocieszenie? Niewiele. Jedynie precyzyjne prawo
    regulujące obrót gotówką, wymuszające i kontrolujące legalne formy
    zatrudnienia duchownych, pensje, likwidujące szarą strefę, potrafią
    naprawić instytucję, która ma kilkadziesiąt tysięcy stałych pracowników.
    To wielki koncern funkcjonujący bez zasad. Siebie zaś pocieszam, że
    "katolicka mafia" jest jednak dużo lepsza od tej sycylijskiej, nie
    stosuje środków przymusu bezpośredniego. Jej orężem jest pokazywanie
    ran, obnoszenie się z wyimaginowanym cierpieniem, doznaną
    niesprawiedliwością, której ten tekst jest przecież dobitnym przykładem.
    Oślizgłość zakłamanego pozwala mu jak zwinnemu kotu zawsze spadać na
    cztery nogi. Na razie mogę więc spać spokojnie. Czeka mnie jedynie
    zwykły ostracyzm. A przecież pogarda zdemoralizowanych duchownych jest
    jak order na piersiach. Choć ostatecznie nemo est iudex in causa sua.



    Impulsem do zmiany może być jedynie efekt społecznego lustra.
    To, co tutaj snuję namiętnie, znaleźć by mogło potwierdzenie nie tylko w
    świadectwach księży, gdyby nie bali się mówić, nie byli związani
    lojalnością wobec "firmy".



    Także księżowskie otoczenie, świeccy wprowadzeni w sprawy
    kościelne niejedno mogliby powiedzieć. Ale omerta wystaje daleko poza
    sutannę. Dziennikarze, zwłaszcza ci katoliccy, będący za pan brat z
    duchownymi, mogliby dostarczyć wielu argumentów na rzecz mojej tezy.
    Tymczasem obowiązuje zasada, że lustro społeczne, krytyka, może tylko
    szkodzić. Choć to brak krytyki szkodzi bardziej, jest przyzwoleniem na
    staczanie się.


    Od kilkunastu lat widzimy, jak gwałtownie obniża się poziom
    ludzki i duchowy polskich księży (a nigdy nie był zbyt wysoki).
    Gruntownej reformy wymaga system szkolnictwa katolickiego, od katechezy w
    szkołach powszechnych do seminariów duchownych i całego katolickiego
    szkolnictwa uniwersyteckiego. Na poziomie akademickim kwitnie duch
    kolesiostwa, a nie merytorycznej oceny kandydata. Tajemnicą poliszynela
    jest zdobywanie przez duchownych doktoratów, habilitacji, profesur na
    zasadach koleżeńskiej pomocy braci kapłańskiej.



    Jeśli nikt o tym pisać nie będzie, jeśli nie będzie innego
    wzorca, będzie gorzej, a nie lepiej. Odkładanie problemu jest strategią
    samobójczą, nie oznacza bowiem, że jakoś to będzie, tylko oznacza, że
    problemy będą się kumulować. Zaniedbania katolickiej opinii publicznej,
    także wolnych mediów, są czynnikiem znaczącym, choć przecież nie
    decydującym. Brak odśrodkowych ruchów reformujących, poprawiających
    poziom moralny i wykształcenie duchownych, doprowadzi, jeśli już
    prorokować jeden ze scenariuszy, do możliwego upadku katolicyzmu w
    Polsce, który okaże się, iż jawnie stoi na drodze do ucywilizowania
    naszego kraju, większej sprawiedliwości, uczciwości i rzetelności w
    naszym życiu.


    Rachunek sumienia z wnętrza Kościoła




    ***




    Jeśli "słowo stało się ciałem", jeśli szlachetne idee mają się
    stawać rzeczywistością naszego życia społecznego, to ktoś musi to
    zrobić. Samo się nic nie robi. "Słowo stało się ciałem" nie jest
    stwierdzeniem faktu, przynajmniej nie u nas, ale zadaniem do wykonania.
    Nie ma jednak komu podjąć się tego trudu. A wszystko zaczyna się od
    "młodzieży chowania".



    "Chowania", czyli wychowania, a nie demoralizowania kumoterskim
    systemem społecznym, którym rządzą wszystkie możliwe idee, brakuje tylko
    jednej - zasady sprawiedliwości, zrozumienia tego, co godziwe,
    przyzwoite, szlachetne. Trzeba nam wracać do korzeni, do klasycznej
    greckiej nauki o wychowaniu człowieka (które jest czymś innym niż
    trenowanie pieska do robienia kariery), i zrozumieć, że jeśli się chce,
    to wszystko można zepsuć, a jak się nic nie robi, to samo się nie
    polepszy.



    Niech nauką będą dla nas słowa Romana Dmowskiego z jego
    programowego dzieła "Myśli nowoczesnego Polaka": "Do tego, żeby nie
    unikać prawdy, gdy ta może przerazić, trzeba dość silnego charakteru, a w
    społeczeństwie naszym charaktery silne są ogromną rzadkością. Lubimy
    spokój, bierność; boimy się jakiejkolwiek walki, z upodobaniem
    spoczywamy bez ruchu lub kołyszemy się na unoszącej nas fali, a tam,
    gdzie dobro ogólne czy nawet nasze osobiste wymaga od nas śmielszego
    czynu, cofamy się przed nim i nie mając odwagi przyznać się do swego
    lenistwa lub niedołęstwa, wolimy uspokajać swe sumienie, okłamując
    siebie i innych, że czyn jest niemożliwy lub że przyniósłby szkodę".



    Ciepła woda w kranie, przedstawianie wizji przyszłości kraju
    jako problemu psychiatrycznego, a nie politycznego - te idee okazały się
    niewypałem.



    Musimy sami budować nasz świat, a nie liczyć, że ktoś zrobi to
    za nas. Zwłaszcza nie liczyć na Kościół katolicki w Polsce, bo on sam
    chory, przeżarty truciznami. Ratować trzeba raczej młodzież spod jego
    wpływu, a zdrowia szukać gdzieś indziej. Do tego potrzeba ludzi
    odważnych, a nie tchórzy, którzy osobiste ustawienie się w życiu uznają
    za jedyny azymut. W każdym pokoleniu od nowa powstaje pytanie o to, czym
    jest sprawiedliwość, czym szlachetność, prawość, życie piękne i dobre. I
    jak odkryte idee uczynić częścią ludzkiego życia. Naszego życia.


    Kościół idzie w politykę i traci wiernych. Tylko 55 proc. Polaków ocenia go dobrze





    * Tadeusz Bartoś
    ur. w 1967 r., filozof, teolog, profesor Akademii Humanistycznej w Pułtusku. 20 lat był dominikaninem, opuścił zakon w 2007 r.http://wyborcza.pl/magazyn/1,153663,20407700,koscielna-lekcja-polityki-hold-i-omerta-bartos.html#BoxGWImg




    Zbigniew P. Szczęsny*
    publicysta, Stowarzyszenie Koalicja Ateistyczna.

    23.07.2016
    Jeśli w Polsce sakralizacja sfery publicznej będzie nadal postępować w
    takim tempie, jak ma to miejsce obecnie, to w nieodległej przyszłości
    grozić nam będzie narodowa katastrofa.


    (fot. Grzegorz Jakubowski / KPRP

    Abp Gądecki: Dziękuję za świadectwo wiary i przywiązanie do wartości, które kształtowały i kształtują oblicze Polski

    Abp Gądecki dziękuje Prezydentowi, Premier i władzom rządowym
    za pomoc w przygotowaniu i organizacji pielgrzymki papieża do Polski.


    Fot. Flickr/Episkopat

    Koniec manipulacji? 5 największych kłamstw lewicy, które papież Franciszek zdemaskował w Krakowie


    Wszystkie płonne nadzieje lewicy i postępowców z „Kościoła
    otwartego” zostały rozwiane. Ojciec Święty podkreślił, że w pełni
    popiera kurs, jakim kroczy…


    Być blisko ludu Bożego

    Tłumaczenie zapisu rozmowy Papieża Franciszka z polskimi biskupami w katedrze na Wawelu


    Dziękuję za pielgrzymkę do Polski!

    Katecheza Papieża Franciszka wygłoszona podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie

    Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

    Dziś chciałbym pokrótce zastanowić się nad podróżą apostolską, którą w

    minionych dniach odbyłem do Polski.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    130. Dominika

    Prawica z lewicą dyskutuje na temat tego, jak należy realizować naukę
    Kościoła w życiu publicznym. Główny przekaz PiS brzmi: potrzebny jest
    zakaz aborcji i zakaz in vitro, bo przecież nauka Kościoła tego wymaga.
    Potem następują rozmaite łamańce prawne i polityczne, jak tego założenia
    nie...

    Dzięki udziałowi uchodźców w igrzyskach
    temat kryzysu migracyjnego nie zniknie, o co zresztą nieustająco
    dopomina się papież. Dzięki dziesiątce sportowców być może świat, a
    także Polska, przestaną się ich bać.
      Wiadomo - w czasie igrzysk olimpijskich zawsze kibicuje się swoim. Ale w Rio jest jeszcze...

    1. Do kościoła co niedziela



    Wieś wciąż jest bardziej konserwatywna niż
    miasto. Wskazywałaby na to również większa religijność jej mieszkańców.
    Udział w mszach świętych co tydzień deklaruje 49 proc. Polaków. I aż
    59,1 proc. mieszkańców wsi. To potężny kontrast w porównaniu z zaledwie
    31,1 proc. "miastowych", którzy co niedziela chodzą do kościoła.

    I to właśnie ta grupa społeczna - mieszkańcy wsi - przesądza o wyniku
    wyborów w Polsce  - podkreślają autorzy raportu. Choć poglądami i
    postawami nie wyróżniają się na tle obrazu typowego Polaka, to często
    głosują na kierunek polityczny, który cieszy się poparciem
    ogólnospołecznym - stąd też po zmianie rządu zaczęło wśród ludności
    wiejskiej i rolników przeważać pozytywne nastawienie wobec władz.

    Na podstawie badań autorzy raportu wskazują, że gdy pod koniec 2015
    r. nastroje społeczne i polityczne w kraju były bardzo złe, to dużo
    gorsze były na wsi. Grupą silnie niezadowoloną byli rolnicy, choć nie
    miało to podstaw ekonomicznych, bo pozytywnie oceniali sytuację
    materialną własnych rodzin. Źródło niezadowolenia stanowiły elity
    rządzące.

    W ostatnich wyborach wieś gremialnie poparła prawicę, także Andrzej
    Duda wygrał wśród wyborców wiejskich z Bronisławem Komorowskim.
    Wskaźniki aprobaty premier Beaty Szydło na wsi są prawie dwa razy wyższe
    niż Donalda Tuska, a potem Ewy Kopacz, za ich rządów. Z kolei
    frekwencja w wyborach europejskich i wyborach samorządowych wskazuje, że
    mieszkańców wsi, mimo ogromnego poparcia dla UE, o wiele bardziej
    interesuje - i trudno się dziwić - kto będzie rządził ich gminą i
    powiatem.

     

    Michał Gostkiewicz. Dziennikarz magazynu
    Weekend.Gazeta.pl. Wcześniej dziennikarz newsowy portalu Gazeta.pl,
    dziennikarz działu zagranicznego „Dziennika” i działu społecznego
    „Newsweeka”. Robi wywiady, pisze o polityce zagranicznej i fotografii.

    http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,20528386,wierza-mocniej-niz-mi...



    fot. youtube.com

    Szczyt bezczelności "Gazety Wyborczej". Przeprowadziła wywiad, m.in. o Smoleńsku, z... nieżyjącym ks. Tischnerem

    Tylko dziennikarze z Czerskiej są zdolni do takiej manipulacji słowami człowieka nieżyjącego od 16 lat. Co chcą tym udowodnić?


    "Przekażmy sobie znak pokoju"

    to wspólna akcja katolików świeckich i organizacji LGBT. Jej symbolem

    jest tęczowy różaniec-bransoletka. Organizują ją: Kampania przeciw

    Homofobii, Grupa Polskich Chrześcijan „Wiara i Tęcza” i Stowarzyszenie

    na rzecz Osób LGBT „Tolerado". A wspierają m.in. Halina Bortnowska,

    siostra Małgorzata Chmielewska czy ks. Andrzej Luter. Akcja, której

    celem jest walka o szacunek dla osób o nieheteronormatywnej orientacji

    seksualnej, nie wszystkim katolikom jednak się spodobała.


    Nykiel: Jak długo „Tygodnik Powszechny” będzie nadużywać
    przymiotnika „katolicki”? Czy ks. kard. Dziwisz zatrzyma tę medialną
    demoralizację?

    To w gestii biskupa miejsca leży zezwolenie lub odmowa na
    używanie przymiotnika „katolicki” tytułowi, który buduje siłę wspólnoty
    lub ją osłabia, demoralizuje i niszczy.…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    131. Michniki atakują:) ALE JAJA!

    Nowy nuncjusz apostolski w Polsce mówi o sobie, że jest duchowym synem
    Jana Pawła II. Papież Polak musiał mieć do niego duże zaufanie, pod
    koniec lat 90. wysłał go do Rwandy. Teraz po misji w Indiach i Nepalu
    przyjedzie do Polski meblować nadwiślański Kościół.

    31 października abp Salvatore Pennacchio ma
    przyjechać do Polski, a 3 listopada złoży listy uwierzytelniające
    prezydentowi Andrzejowi Dudzie.

    Na nowego
    nuncjusza czekają ważne personalne decyzje. To w dużej mierze od niego
    zależy, jak będzie wyglądał polski Kościół w najbliższych latach, on
    odpowiada za obsadzanie wakatów w diecezjach, a tych - i to w ważnych
    miejscach - w kolejnych latach będzie kilka.

    Wiek
    emerytalny osiągnęli już kard. Stanisław Dziwisz z Krakowa i abp Edward
    Ozorowski. W tym roku 75 lat skończą też bp Andrzej Suski z Torunia i
    bp Wiesław Mering z Włocławka. W przyszłym roku trzeba będzie znaleźć
    następcę abp. Henryka Hosera w diecezji warszawsko-praskiej. A w
    kolejnych latach nominować jeszcze ordynariusza w Świdnicy (za biskupa
    Ignacego Deca) i metropolitę gdańskiego (obecnie jest nim abp Sławoj
    Leszek Głódź).

    Nuncjusz w konsultacji z
    biskupami i księżmi z diecezji wybiera tzw. terno, trzy kandydatury na
    następców, które przedstawia papieżowi.

    Papież
    może wybrać z tej grupy, ale może również wskazać swojego kandydata.
    Najczęściej polega na zdaniu swojego wysłannika w danym kraju.

    Abp
    Salvatore Pennacchio został nominowany na stanowisko w Polsce na
    początku sierpnia. Zastąpił abp Celestina Migliorego, którego Franciszek
    wysłał do Rosji. Nowy nuncjusz przyjeżdża jednak dopiero teraz.

    Skąd
    taka długa przerwa? Prawdopodobnie złożyło się na to kilka rzeczy.
    Nominacja przypadła tuż przed urlopem arcybiskupa, a potem musiał
    jeszcze - z innymi nuncjuszami - stawić się na krótki czas w Watykanie.
    Kończył różne sprawy w poprzedniej placówce w Indiach i Nepalu, a także -
    przez kolejne tygodnie - przygotowywał się do misji w Polsce.

    Nowy
    nuncjusz z Polską nie ma zbyt wielu doświadczeń. W rozmowie z
    rzecznikiem Episkopatu przyznaje, że był nad Wisłą raz, w 2009 roku,
    razem z grupą przyjaciół ze stowarzyszenia Nolite Timere, które zajmuje
    się pomocą dzieciom z Rwandy. Współpracował też z kilkoma polskimi
    duchownymi: abp. Markiem Zalewskim w Tajlandii i ks. Henrykiem
    Jagodzińskim w Indiach, który był jego zastępcą.

    -
    Jako prawdziwy neapolitańczyk jestem kibicem Napoli, klubu który
    właśnie zawarł kontrakt z dwoma bardzo dobrymi polskimi piłkarzami -
    mówił w tej samej rozmowie.

    Nowy nuncjusz
    nie kryje fascynacji Janem Pawłem II, uważa się za jego "duchowego
    syna". Polski papież w 1999 roku wyświęcił go na biskupa i od razu
    rzucił do Rwandy, która dopiero wychodziła z wojennego chaosu. To
    niecodzienna decyzja, która świadczy o dużym zaufaniu papieża do abp.
    Pennacchia - nie zdarza się bowiem często, żeby nuncjusz dostawał trudne
    zadanie zaraz na początku kariery.

    W
    kolejnych latach pracował w Tajlandii, Singapurze, Kambodży, Laosie,
    Malezji i Brunei. W maju 2010 roku został nuncjuszem w Indiach i Nepalu,
    gdzie w sumie jest ponad 100 diecezji katolickich (w Polsce jest ich 41
    i ordynariat polowy). A wcześniej - jeszcze przed święceniami biskupimi
    - pracował w Panamie, Etiopii, Australii, Turcji, Egipcie, Jugosławii i
    Irlandii.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    132. płacze Czerskiej



    Łagiewnicki Kościół otwarty to płonna
    nadzieja. Radio Maryja wygrało. Episkopat mówi jego językiem. Z Maciejem
    Gdulą* rozmawia Michał Wilgocki.

    http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21065262,polski-kosciol-to-radio-mar...

    MICHAŁ WILGOCKI: „Są nas 2 mln” – mówi o rodzinie Radia Maryja Tadeusz Rydzyk.

    MACIEJ GDULA:
    Radio ma stabilną publiczność. Nie oznacza to jednak, że umowne 2 mln
    to karna armia dyrektora. W odróżnieniu od innych stacji Maryja ma
    szczyt słuchalności o godz. 15, kiedy odmawiana jest Koronka do
    Miłosierdzia Bożego. Czyli znaczna część publiczności słucha radia nie
    dlatego, że przede wszystkim interesuje ją polityka, ale dlatego, że
    wyznacza ono rytm dnia osobom religijnym.

    Abp Jędraszewski zastąpi kard. Dziwisza w Krakowie. Zaskakująca decyzja Watykanu

    http://wyborcza.pl/7,75398,21089507,abp-jedraszewski-nowym-metropolita-krakowskim-co-mowil-o-in.html




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    133. znów nikt nie spytał Michnika o zdanie :))

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    134. Ks. prof. Alfred Wierzbicki,

    Ks. prof. Alfred Wierzbicki, etyk, wieloletni dyrektor Instytutu Jana
    Pawła II Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W rozmowie z TOK FM
    bardzo krytycznie ocenia to, co się w tej chwili w Polsce dzieje. Nie
    podoba mu się m.in. zaangażowanie Kościoła po stronie Prawa i
    Sprawiedliwości.
    Katolicyzm, patriotyzm, nacjonalizm. Debata w Teatrze Starym w Lublinie.

    TOK FM: Jak ksiądz profesor widzi to, co się od piątkowego wieczora dzieje w Polsce? W szczególności - emocje i nastroje?

     

    Ks. prof. Alfred Wierzbicki, KUL: To wygląda niesłychanie. Zacznijmy o tego, że to co się wydarzyło w sejmie,
    to pogwałcenie wszelkich reguł. Ale może w tym jest jakieś ziarno
    nadziei, bo jest duży opór społeczny, więc chyba się budzimy. Potrzeba
    jednak mądrości i rozwagi, by nie doszło do eskalacji. Mam mieszane
    uczucia: z jednej strony cieszę się, z drugiej jestem pełen trwogi.

    Czy umie ksiądz wyobrazić sobie, co może się dalej wydarzyć?

    - Nie, nie umiem sobie tego wyobrazić.

    Widzi ksiądz jako etyk jakieś rozwiązanie tego kryzysu?

    -
    Nie, rozwiązania znajdują mądrzy ludzie. Natomiast, w mojej ocenie na
    głupka wyszedł Kościół katolicki, który poparł PiS. Dzisiaj, nawet gdyby
    się zgłosił na mediatora, to wszyscy go wygwiżdżą. I to mnie bardzo
    boli, że Kościół tak strasznie się skompromitował. I powinien, moim
    zdaniem, odbyć teraz jakąś głęboką pokutę, żeby stał się wiarygodny.

    Ktoś jeszcze mógłby być mediatorem?

    -
    Jest bardzo mało autorytetów w Polsce, które mogłyby się podjąć jakiejś
    roli mediacji. I to jest w tej sytuacji moment, w którym można się
    obawiać bardzo niebezpiecznych zwrotów w tych wydarzeniach.

    Gdy ksiądz mówi, że "Kościół wyszedł na głupka", co ma ksiądz na myśli?

    Że stał się zakładnikiem PiS, że gdy zaczęła się sprawa Trybunału Konstytucyjnego, nie zabrał głosu. A to nie jest zwykły spór partyjny. Jan Paweł II
    mówił, że podstawą demokracji są wartości. Kiedy się uderza w wartości,
    to się uderza w rzecz najcenniejszą. I wtedy należało upomnieć PiS,
    należało bronić demokracji. Kościół jest współtwórcą polskiej
    demokracji, ale to dzięki działalności Jana Pawła II.
    Natomiast biskupi ani wtedy, ani dzisiaj się nie spisali. Nie
    rozumieją, czym jest demokracja. Przez to, że dali się wciągnąć w
    PiS-owską politykę, stali się częścią stronnictwa politycznego, nie
    broniąc podstaw demokracji. To wielka strata dla mnie, jako człowieka
    wierzącego i księdza. Myślę o sytuacji Kościoła, który nigdy nie
    popierał  komunizmu - przynajmniej oficjalnie. Natomiast teraz poparł
    partię, która jest autorytarna, która niszczy polską demokrację.

    Ta cała sytuacja coś księdzu przypomina? 

    To
    jest pierwszy raz, gdy znajdujemy się w takiej sytuacji, że jak Kościół
    w Hiszpanii, który poparł Franco czy Kościół w Chile, który częściowo
    popierał Pinocheta. Jeśli doszłoby do dramatycznych sytuacji, gdzie
    znalazłby się polski Kościół? Nie wiem. Jest część biskupów, która jest
    krytyczna wobec PiSu, ale nie zabierają głosu. A jest część, łącznie z
    aktualnym nominatem na Kraków, arcybiskupem Jędraszewskim, która wypowiada się tak, jakby należeli do tej partii.

    Ksiądz to mówi otwarcie, ale część księży po prostu milczy.

    -
    Ja myślę kategoriami, których się nauczyłem od Jana Pawła. On pewnie
    nie używałby tak ostrego języka, jak ja. Ale mogę powiedzieć, że za dużo
    pomników postawiliśmy Janowi Pawłowi II, a za mało zrozumieliśmy jak on myślał i jak cenił wolność i demokrację.

    http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,102433,21138798,kosciol-wyszedl-na-glupka-ksiadz-profesor-z-kul-o-sytuacji.html#Czolka3Img

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    135. wreszcie reakcja!

    Wspólne oświadczenie KUL i lubelskiej kurii
    pokazało się w internecie w czwartek wieczorem. "W związku z licznymi
    głosami osób dotkniętych wypowiedziami ks. prof. Alfreda Wierzbickiego
    dla Radia TOK FM, informujemy, że Arcybiskup Metropolita Lubelski i
    Rektor KUL nie podzielają wyrażonych przez niego krzywdzących i
    nieusprawiedliwionych ocen dotyczących Kościoła katolickiego w Polsce i
    jego hierarchii. Uważają także, że wypowiedzi te szkodzą dobremu imieniu
    Uniwersytetu i Archidiecezji" - czytamy w oświadczeniu.

    "Jednocześnie
    informujemy, że metropolita lubelski i Wielki Kanclerz KUL abp
    Stanisław Budzik spotkał się z księdzem profesorem i wręczył mu pisemne
    upomnienie. Przepraszamy wszystkich, których uraziły wypowiedzi ks.
    prof. Alfreda Wierzbickiego" - dodają autorzy oświadczenia ks. Krzysztof
    Podstawka, rzecznik archidiecezji, i Lidia Jaskóła, rzeczniczka KUL.

    Ks.
    Wierzbicki dla TOK FM komentował w ubiegłą niedzielę trwający kryzys
    parlamentarny. Skrytykował Kościół za poparcie dla PiS. - W mojej ocenie
    na głupka wyszedł Kościół katolicki, który poparł PiS. Dzisiaj, nawet
    gdyby się zgłosił na mediatora, to wszyscy go wygwiżdżą. I to mnie
    bardzo boli, że Kościół tak strasznie się skompromitował. I powinien,
    moim zdaniem, odbyć teraz jakąś głęboką pokutę, żeby stał się wiarygodny
    - mówił.

    http://wyborcza.pl/7,75398,21160961,ks-prof-alfred-wierzbicki-upomniany-powiedzial-ze-kosciol.html

    W kolejnym odcinku Crash testu pasażerem Dominiki Wielowieyskiej jest
    ks. prof. Alfred Wierzbicki, kierownik Katedry Etyki KUL. Czy powinien
    obawiać się potępienia? - Człowiek głęboko wierzący mówi publicznie to
    samo, co wcześniej powiedział przy swoim stole - przyznaje. Jakie
    stanowisko zajmuje wobec tematów spornych, takich jak in vitro, aborcja i
    związki partnerskie?


    Ze strony biskupa Pieronka padło też stwierdzenie, że jeśli ktoś myśli,
    że został upoważniony przez naród do rządzenia, to powinien rządzić w
    taki sposób, by nie wyrządzało ono krzywdy jakiejkolwiek części
    społeczeństwa. – To nie jest upoważnienie narodu do tego, by zmieniać
    wszystko. A nawet jeżeli jest to upoważnienie narodu do zmian, to po
    pierwsze nie konstytucyjnych, tylko innych. Po drugie, trzeba to robić w
    sposób, który jest dopuszczalny. Nie można osiągać dobra metodami,
    które są zdziczeniem – powiedział biskup.
    / Źródło: TVN24
    "Nie można osiągnąć dobra metodami, które są zdziczeniem"
    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/bp-tadeusz-pieronek-w-faktach-p...

    Żakowski poucza kardynała Nycza. Kuriozalne słowa: „Nie potrafię uwierzyć, iż Eminencja może tu…



    Jacek Żakowski w felietonie opublikowanym na portalu Wirtualna
    Polska w chamski sposób zaatakował kardynała Kazimierza Nycza, zarzucił
    mu brak odwagi.

    Rozumiem, Eminencjo, że od Arcybiskupa Warszawy nie należy oczekiwać politycznej odwagi. Ale czy nie było by ładniej, po chrześcijańsku
    i bardziej szlachetnie, gdyby katolicki hierarcha zamiast podważać
    racje ofiarnie, kosztem własnych rodzin, protestujących posłów
    i obywateli, odwiedził ich jako braci cierpiących dla „dobra wspólnego”?

    — napisał na wp.pl w felietonie zatytułowanym „Westerplatte Kardynała Nycza”.

    Lewicowemu
    publicyście nie podobały się słowa kardynała Nycza, który odniósł się
    do parlamentarzystów spędzających święta na sali obrad Sejmu.

    Święta
    są tak wielką i świętą sprawą, że jeżeli nie ma zupełnie jakichś
    nadzwyczajnych powodów, żeby nie można było przerwać tego bycia w Sejmie
    na czas świąt, to osobiście myślałbym, że to się powinno przynajmniej
    zawiesić. Dlatego, że to jest w jakimś sensie przeciwko tym świętom

    • powiedział w Polskim Radiu Metropolita Warszawski, kard. Kazimierz Nycz.

    Żakowski w kuriozalnych słowach poucza kardynała Nycza, wytyka brak odwagi i stawia mu za wzór ks. prof. Józefa Tischnera, Jana Pawła II i biskupa Tadeusza Pieronka.

    Rozumiem, że także ta władza, jak wielu jej poprzedników
    w historii, obdarowuje Kościół dotacjami, przywilejami, wpływami, które
    są dla kościelnych instytucji ważne. Ale jednak - jak mówił
    inny autorytet Kościoła - każdy musi mieć jakieś swoje Westerplatte -
    „jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych”

    — poucza „ex cathedra” Żakowski, powołując sie na słowa papieża Jana Pawła II.

    Nic
    tak nie bawi jak pouczanie hierarchów Kościoła katolickiego przez
    salonowe „autorytety”, które próbują zająć ich miejsce jako
    świeccy kapłani.

    wp.pl/ems

    Ks. prof. Wierzbicki: bardzo brzydki autorytaryzm już wisi w powietrzu


    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/ks-wierzbicki-bardzo-brzydki-au...
    Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało kasandrycznie, ale stawiam sobie pytanie: czy nie jesteśmy gdzieś blisko katastrofy? - mówił w "Faktach po Faktach" ks. prof. Alfred Wierzbicki. Kierownik katedry etyki KUL ocenił, że "Polska coraz bardziej przechyla się w stronę autorytaryzmu".
    Ksiądz prof. Alfred Wierzbicki, kierownik katedry etyki KUL, został w zeszłym tygodniu zapytany w radiu TOK FM o to, czy widzi możliwość rozwiązania trwającego kryzysu sejmowego. - Nie. Rozwiązania znajdują mądrzy ludzie. Natomiast w mojej ocenie na głupka wyszedł Kościół katolicki, który poparł PiS. Dzisiaj, nawet gdyby się zgłosił na mediatora, to wszyscy go wygwiżdżą. I to mnie bardzo boli, że Kościół tak strasznie się skompromitował. I powinien, moim zdaniem, odbyć teraz jakąś głęboką pokutę, żeby stał się wiarygodny. Po tej wypowiedzi Wierzbicki otrzymał upomnienie od metropolity lubelskiego Stanisława Budzika. Postanowiłem nie komentować upomnienia, które mnie spotkało - powiedział w "Faktach po Faktach" ks. prof. Wierzbicki. - Przełożeni mają prawo upominać i tyle mam do powiedzenia. O ile wiem, twierdzą, że to nie jest krytyka merytoryczna. Dotyczy stylu mojej wypowiedzi - wyjaśnił. - To jest mówienie z bólu, mówienie z niepokoju. Myślę, że sytuacja do tego uprawnia, choć oczywiście rozumiem także, że są różne wrażliwości i że niektórych, zwłaszcza hierarchów, ten język mógł bardzo obrazić - dodał.
    Wierzbicki podkreślał, że choć nie cały Kościół poparł PiS, to w jego opinii jest w Polsce taka część hierarchów, która stała się stroną w sporze. - Jest też druga część hierarchów, którzy mówią, że trzeba łagodzić. I to jest bardzo sensowne. Tylko ja stawiam sobie pytanie: czy samo wezwanie do pokoju, wygłoszone gdzieś z katedry, wystarczy? - mówił. Jak przyznał, bardzo zabolała go przekazana przez jednego z posłów opozycji informacja, że zamknięta jest sejmowa kaplica. - Dla mnie to jest wręcz skandal. W okresie świąt kaplica powinna być otwarta, kapelan powinien tam być, tak jak to się działo w okresie protestu "Solidarności" - przekonywał, zastrzegając, że nie zna intencji kapelana. Ks. prof. Wierzbicki powiedział, że choć apele płyną niewątpliwie z zaniepokojenia i dobrej woli, brakuje gestów. - Słowa są i niewiarygodne i niewystarczające. Wiem, że warszawscy księża przychodzili z opłatkiem przed Sejm, ale zamknięta kaplica to jest ogromny skandal - zaznaczył. "Bardzo brzydki autorytaryzm już wisi w powietrzu" Pytany o rolę Kościoła, ocenił, że może on nie wychodzić od razu z propozycją mediacji, licząc, iż kryzys zostanie rozwiązany dzięki mechanizmom demokratycznym. - Ale ja stawiam sobie pytanie, i nie chciałbym, żeby ono zabrzmiało kasandrycznie, ale czy nie jesteśmy jednak gdzieś blisko katastrofy? Polska coraz bardziej przechyla się w stronę autorytaryzmu (…). Totalitaryzm nam nie grozi, z różnych powodów, ale bardzo brzydki autorytaryzm już wisi w powietrzu, a nawet myślę, ze już w jakimś sensie jest - stwierdził. Zapytany o to, czy wyobraża sobie sojusz hierarchii kościelnej z autorytarną władzą, odpowiedział: - Jak się słucha niektórych hierarchów, którzy zamiast mówić o tajemnicy Bożego Narodzenia, potępiają protestującą opozycję, to mogę sobie to wyobrazić, że będą także głosić peany na rzecz już całkiem utwierdzonej autokracji w Polsce. (http://www.tvn24.pl)



    Na noworocznym spotkaniu z dziennikarzami w
    kurii warszawskiej ks. prof. Andrzej Szostek, marianin, etyk,
    wieloletni rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, zdecydowanie
    skrytykował partię rządzącą i media publiczne.

    - Dziś obserwuję w mediach publicznych
    nawrót do języka PRL-owskiej propagandy. To osiąga często skalę, której
    nie potrafię strawić. Odwołuję się do rzetelności dziennikarzy -
    powiedział.
    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,21256514,ks-szostek-ostro-o...

    Szokująca opinia ks. Szostka. Jeśli ktoś nie chce uczestniczyć w ...

    www.fronda.pl/.../szokujaca-opinia-ks-szostka-jesli-ktos-nie-chce-uczestniczyc-w-zabi...

    11 cze 2014 - Skandalicznej i szokującej w ustach etyka i kapłana katolickiego wypowiedzi udzielił ks. prof. Andrzej Szostek. Duchowny ten przekonuje, że ...



    Oświadczenie ks. prof. Andrzeja Szostka - gosc.pl

    gosc.pl › Wiadomości

    12 cze 2014 - Ks. prof. Andrzej Szostek, etyk KUL Publikujemy pełną treść oświadczenia: ... Internetowa Gazeta Wyborcza z 11 VI br. informuje, że ks.

    "Opublikowanie w PAP mojej wypowiedzi w sprawie klauzuli
    sumienia wywołało szereg nieporozumień. Przynajmniej niektóre chciałbym
    spróbować usunąć" - ks. prof. komentuje swoją skandaliczną wypowiedź na
    temat klauzuli sumienia. I nie wycofuje się z jej treści.


    Publikujemy pełną treść oświadczenia:

    Opublikowanie w PAP mojej wypowiedzi w sprawie klauzuli sumienia
    wywołało szereg nieporozumień. Przynajmniej niektóre chciałbym spróbować
    usunąć.

    1. Internetowa Gazeta Wyborcza z 11 VI br. informuje, że ks. Szostek
    potępia dyrektora Chazana. Nieprawda. Nazwiska Pana Dyrektora nawet nie
    wymieniłem, bo nic mi nie wiadomo o tym, jakoby naruszył on obowiązujące
    prawo. W żadnej z jego wypowiedzi publicznych nie znalazłem takiego
    wyznania, nieznane mi są w tej sprawie wyroki sadu.

    2. Uważam natomiast, że lekarz, który podejmuje pracę w publicznym
    ośrodku zdrowia, jest zobowiązany do respektowania obowiązującego prawa.
    Jeśli zawarty jest w nim obowiązek poinformowania kobiety domagającej
    się dokonania legalnej aborcji tam, gdzie jej dokonanie jest możliwe, to
    lekarz, który korzysta z klauzuli sumienia, zobowiązany jest do
    udzielenia tej informacji. Jeżeli i to uznaje on za niezgodne z własnym
    sumieniem, to nie powinien on pracować w instytucji państwowej. Może
    otworzyć własną klinikę i na jej drzwiach umieścić komunikat, że ani
    aborcji nie przeprowadza, ani wspomnianej informacji nie udziela.
    Oczywiście, nie może wtedy liczyć na wsparcie państwa, którego prawa
    postanowił nie respektować.

    3. Niektórzy komentatorzy przywołują bohaterów, którzy w hitlerowskich
    Niemczech łamali prawo. Analogia nie wydaje mi się trafna. Po pierwsze, w
    III Rzeszy praktycznie niemożliwa była legalna i swobodna dyskusja nad
    korektą prawa. W Polsce jest ona możliwa, kilkakrotnie z tej możliwości
    korzystaliśmy i nadal tą drogą prawo nasze należy udoskonalać, nie ma
    więc potrzeby powoływania się na rangę Prawa Bożego górującą nad prawem
    ludzkim. Po drugie, w polskim prawie zawarta jest klauzula sumienia,
    która pozwala lekarzowi w aborcji nie uczestniczyć. Gdyby tej klauzuli
    zabrakło, to rzeczywiście stanęlibyśmy w obliczu konieczności co
    najmniej obywatelskiego nieposłuszeństwa. Jak bowiem pisałem, sam jestem
    zdecydowanym przeciwnikiem legalizacji aborcji, także w tych
    przypadkach, które dziś prawo polskie dopuszcza. Dlatego nawołuję do
    dyskusji nad tym prawem, a nie do jego ukrytego (bo nie wyrażanego
    wprost) łamania.

    4. Udzielenie informacji o miejscu, gdzie można dokonać aborcji
    dopuszczonej obecnym prawem nie uważam za akt uczestniczenia w samej
    aborcji. Terminu "uczestniczenie" nie można dowolnie rozszerzać. Przy
    tak szerokiej jego interpretacji należałoby uznać za uczestników aborcji
    bardziej jeszcze prezydenta, który obowiązującą dziś regulacje prawną
    podpisał, a także tych posłów, którzy - z obawy przed jeszcze bardziej
    "liberalnym" prawem - za jej przyjęciem, z bólem serca, głosowali.
    Jeszcze trochę, a sama informacja o tym, jakie prawo dziś w Polsce
    obowiązuje, będzie uznane za uczestnictwo w dokonaniu aborcji. Pojawiła
    się propozycja, by za informację o miejscu, gdzie można dokonać legalnej
    aborcji, odpowiedzialna była administracja szpitala, a nie lekarze.
    Może warto tę propozycję przedyskutować, zwracam jednak uwagę, że i
    pracownicy administracji mogą być przeciwni wszelkiej aborcji, zrzucenie
    na nich kłopotliwego obowiązku niekoniecznie rozwiązuje więc cały
    problem.

    5. Na koniec informuję, że stanowisko tu i w pierwszym wywiadzie dla
    PAP wyrażone, głoszę nie od dziś. Broniłem go m. in. w swym wystąpieniu
    10 czerwca 2013 roku na forum Zjazdu Teologów Moralistów w Zakopanem
    (tyle, że wtedy "bohaterką" dyskusji była Minister Ewa Kopacz, a nie
    prof. Bogdan Chazan). Być może się mylę; atutem nieomylności nie
    dysponuję. I gotów jestem swe poglądy skorygować oraz publicznie tę
    zmianę ogłosić, jeśli usłyszę argumenty skłaniające mnie do tego. Samo
    odsądzenie mnie od czci i wiary takim argumentem nie jest.

    Przeczytaj komentarz Ks. prof. Szostek się myli.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    136. Mecenas, który "łączy" w manifeście do abp. Jędraszewskiego


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    137. Bulwersujący "autorytet"


    Bulwersujący "autorytet" Polskiego Radia. Hartman nt. listu KEP
    o patriotyzmie: "To ogromne zwycięstwo etyki liberalno-demokratycznej"

    "Ten dokument dotyczy polityków skrajnej prawicy i najsilniejszego człowieka polskiego Kościoła Tadeusza Rydzyka" - mówił etyk.


    Ks. Henryk Zieliński o dokumencie KEP ws. patriotyzmu: „Przeczytajmy go, żeby zobaczyć, jak Kościół rozumie nacjonalizm”

    "Jeżeli nacjonalizm rozumie się jako posługiwanie się Bogiem, to nie tutaj droga. Kościół broni patriotyzmu".

    Biskupi mają świadomość, że z wielu ambon płynie głos narodowego
    szowinizmu, a patriotyzm podlega upolitycznieniu - mówi ks. prof. Alfred
    Wierzbicki, kierownik Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu
    Lubelskiego

    Michał Wilgocki: W opublikowanym w
    piątek dokumencie „Chrześcijański kształt patriotyzmu” Konferencja
    Episkopatu Polski krytykuje egoistyczny nacjonalizm. Czemu biskupi
    właśnie teraz zabrali głos w tej sprawie?

    Ks. prof. Alfred Wierzbicki: Dokument nie jest reakcją na konkretne wydarzenia, tylko ustosunkowaniem się do narastającego problemu.
    Mieliśmy ostatnio do czynienia z całą falą niepokojących zjawisk –
    najpierw niechęci do obcych, potem ataków agresji. W wielu miastach w
    Polsce obcokrajowcy byli bici. Do tego dochodzą manifestacje na
    stadionach czy budzące niepokój pielgrzymki ONR. Także wśród zjawisk
    pozytywnych, jak rekonstrukcje historyczne, biskupi zauważają
    niebezpieczeństwo banalizacji dramatycznej przeszłości.

    Jest
    i bieżący kontekst polityczny. Zupełnie niedawno padły zdania o
    Polakach lepszego i gorszego sortu. Biskupi nie odnoszą się do tej
    haniebnej segregacji wprost, ale przecież piszą, że patriotyzm ulega
    upolitycznieniu.

    Wreszcie – biskupi mają też
    świadomość, że z wielu ambon płynie głos narodowego szowinizmu. Dlatego
    ten tekst odbieram z olbrzymią radością. Identyfikuje niebezpieczne
    zjawiska i pokazuje chrześcijańską wizję patriotyzmu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    138. O. Gużyński: Głosy biskupów

    O. Gużyński: Głosy biskupów nie są słuchane. Głównym pasterzem został prezes PiS

    O. Paweł Gużyński mówi, że nie dziwi go fakt, że ludzie nie słuchają
    biskupów i Kościoła, m.in. ws. uchodźców. - Te głosy nie są słuchane z
    życzliwością. Głównym pasterzem został teraz prezes rządzącej partii -
    mówił w "Radiu TOK FM" dominikanin.
    &quot;Obecny obóz władzy PiS wszedł na tor kolizyjny z Kościołem katolickim&quot;


    http://www.tvn24.pl/ludwik-dorn-w-faktach-po-faktach-o-pis-i-uchodzcach,...

    Jarosław Kaczyński odwołał się do różnego rodzaju lęków, mówił o islamizacji Polski, że uchodźcy będą roznosić pasożyty i zarazki. Zdefiniował problem tak, że to uchodźcy są podstawowym zagrożeniem dla codziennego bezpieczeństwa Polaków i to mu się udało - mówił w "Faktach po Faktach" były marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość weszło w sprawie korytarzy humanitarnych dla uchodźców "na kurs kolizyjny z Kościołem". (http://www.tvn24.pl)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    139. W piątkowym wydaniu „GW”

    W piątkowym wydaniu „GW” znajdujemy listę życzeń kierowanych pod adresem nowego biskupa warszawsko-praskiego Romualda Kamińskiego. Zdaniem felietonisty „GW” Ignacego Dudkiewicza, następca abpa Henryka Hosera powinien przeprosić za rzekomo miękkie podejście diecezji wobec pedofilii (co samo w sobie jest grubą obelgą), pojednać się z księdzem Lemańskim (rzekomo kuria „jest nieproporcjonalnie bardziej odpowiedzialna za ten spór- Sic!) oraz… pacyfikacja, bo tak należy to rozumieć, lokalnych mediów katolickich:

    Jeszcze trudniejsze może być podjęcie określonych decyzji na temat mediów diecezji warszawsko-praskiej, zwłaszcza tygodnika „Idziemy”. Pełniący tam rządy redaktora naczelnego ksiądz Henryk Zieliński w ostatnich latach tak mocno zaangażował się w bieżące spory polityczne po stronie konkretnej partii, że już dawno powinien był stracić stanowisko. Tygodnik ten stał się bowiem tubą jednej opcji – nie jest to zresztą jedyny tego typu przypadek w polskich mediach kościelnych. Co więcej, ksiądz Zieliński „zasłynął” również szokującymi wypowiedziami po zamachu w Barcelonie o „rozwiązłości tego miasta”, która „prowokuje radykalnych muzułmanów”.

    Ostatni cytat jest manipulacją, ponieważ była to analiza sytuacji, a nie własna ocena ks. Zielińskiego. Podobnie nieprawdziwy jest zarzut zaangażowania politycznego. Wyraźną obronę katolickiego punktu widzenia „GW” wpisuje w konteksty polityczne. Widać, ze „Idziemy” nie czytają, bo wiedzieliby, że tam zawsze na pierwszy planie nauczanie papieża, życie Kościoła, dobro rodziny i zdrowie społeczeństwa.

    Sens tego donosu jest jasny: chodzi o wykreowanie fałszywego „problemu”, o negatywne nastawienie następcy abpa Hosera, o nakreślenie warunków pokoju z Czerską. Bo przecież abp Hoser stale był atakowany i stale był na celowniku. Była to „kara” za głoszenie prawdy. Biskupi, którzy „Wyborczej” się słuchają, nie mają żadnych problemów, a i „skandali” w ich diecezjach nie widać…

    Warto podkreślić, że tygodnik „Idziemy” to skromny, mały tygodnik, robiony przede wszystkim z pasją i miłością do Kościoła. Gdzież mu np. do pysznego, protekcjonalnego, zakochanego w sobie i w celebryckości, otwarcie zaangażowanego w politykę i zwalczanie rządu „Tygodnika Powszechnego”!

    Jeśli „Wyborcza” chce uderzać w pisma katolickie, które jej nie pasują, musi pamiętać, że konsekwencją, wcześniej czy później, będą także kłopoty pism naśladujących wiernie jej linię, w tym pisma z Krakowa. Nawet nie dlatego, że ktoś tego będzie chciał; nie, taka będzie nieubłagana logika tej sytuacji.

    A my pamiętajmy: to są, moim zdaniem, wrogowie wolności. Gdy tylko znów dojdą do władzy, spróbują urządzić nam tu taką demokrację, jaką znamy np. z Niemiec. Nawet najostrzejsza dekoncentracja mediów to będzie przy tym zabawa.

    https://wpolityce.pl/media/358199-nie-mozemy-ani-na-chwile-zapominiec-ze...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    140. Ks. Lemański straszy


    Ks. Lemański straszy uczestników akcji "Różaniec do granic"! "Pan odpowie - Idźcie przecz, bo nie przyjęliście Mnie"

    "Poszli wzywać orędownictwa Matki Jezusa przeciw... uchodźcom,
    szukającym pomocy, schronienia, dachu nad głową" - napisał ks. Lemański.


    ks. Wojciech Lemański / autor: Youtube/Facebook

    autor: Facebook
    autor: Facebook

    Słowa ks. Lemańskiego, zważając na to, że chociaż suspendowany, to jednak wciąż jest osobą duchowną, są szokujące.

    Znamy
    z niedalekiej przecież historii wiece masowego poparcie dla ludzi,
    których dziś chcielibyśmy zapomnieć. Wypełnione place, tłumy wzdłuż
    ulic. Po dzisiejszym dniu do tamtych obrazów historia dołączy zdjęcia
    setek tysięcy Polaków modlących się na plażach, lotniskach, ulicach,
    wzdłuż granic

    — zaznaczył w swoim wpisie ks. Lemański. Do kogo porównuje on uczestników akcji „Różaniec do granic”? Wydaje się, że można się chyba domyślić…

    Poszli
    przyzywać Imienia bożego, wzywać orędownictwa Matki Jezusa przeciw…
    uchodźcom, szukającym pomocy, schronienia, dachu nad głową. Gdy papież
    Franciszek poprosił
    o przygotowanie w ich parafiach domu dla jednej choćby rodziny
    uchodźców - udawali że nie słyszą. Gdy ostatnio prosił, by modlili się
    za tych biednych ludzi, to w katolickiej Polsce można było te rozmodlone
    kościoły policzyć na palcach

    — napisał ks. Lemański.

    Do swojego wpisu ks. Lemański dołączył odnośnik do artykułu „Gazety Wyborczej”, w którego tytule znajduje się odwołanie do artykułu BBC, w którym akcja „Różaniec do granic” jest nazwana „kontrowersyjną”.

    Ks.
    Lemański zapomina w swoim wpisie o tym, że Polska bardzo aktywnie
    pomaga uchodźcom „na miejscu” oraz o tym, że akcja „Różaniec do granic”
    wcale nie była skierowana przeciwko komuś lub czemuś, ale była modlitwą o pokój i nawrócenie.

    Prymas Polski o "zdradzieckich mordach" i "gorszym sorcie": Nikt nie ma prawa poniżać drugiego człowieka

    "Czy zachęcanie poszkodowanych przez wojny do trwałego
    porzucania własnej ojczyzny (a taki sens ma szerokie otwieranie drzwi
    bogatej Europy) jest moralne?"



    "Tygodnik Powszechny" przeprasza za manipulację: Ubolewamy, że okładkowy tytuł naraził prymasa…



    Komunikat odnosi się do okładki czasopisma, na której znalazły
    się słowa "Prymas Wojciech Polak: Mój Kościół nie miesza się do
    polityki".



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    141. Niemożliwe? A jednak!


    Niemożliwe? A jednak! "Katolicki" tygodnik świętuje 500-lecie
    reformacji. Specjalny dodatek do "TP" ze wstępem niemieckiego ambasadora

    To już 500 lat od początku reformacji – procesu, który doprowadził do rozbicia Kościoła.

    Nowy numer tygodnika poleca ambasador Niemiec na Twitterze:

    Polecam lekturę @tygodnik z dodatkiem o #500latReformacji i moim słowem wstępnym. W środku wiele cennych tekstów! @luteranie

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    142. Stanisław Janecki: Ksiądz

    autor: YT

    Stanisław Janecki: Ksiądz Adam Boniecki na łamach gazety Michnika uwzniośla i usprawiedliwia samobójstwo. Gdzie są granice?

    Co się dzieje z księdzem Bonieckim, byłym generałem zakonu ojców marianów, uważającym się za przyjaciela Jana Pawła II?


    Wstrętne! Czerska nakręca grę śmiercią Piotra S. A ks. Boniecki
    sufluje: "Jego zabiły zmiany w Trybunale. To była manifestacja miłości
    ojczyzny"

    Kapłan przyznaje przy tym, że choć nie możemy pochwalać tego
    typu aktów samospaleń, to… „w przypadku tego człowieka to było jedyne,
    co mu zostało".


    autor: YouTube

    O. Kramer przeprasza za swój wpis po samospaleniu Piotra S.
    "Nigdy nie twierdziłem i nie twierdzę, że samobójstwo jest czymś godnym…

    "Pisząc o jego odwadze nie miałem na myśli samobójstwa, a jego determinację do głoszenia swoich poglądów".

    Ksiąz Boniecki upomniany przez prowincjała marinów za swoje skandaliczne wypowiedzi

    "Wypadałoby unikać wszystkiego, co  rodzi nieuzasadniony
    podział, bądź podejrzenie o stawanie się „rzecznikiem” jakiejkolwiek
    partii politycznej."



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    143. Pieronek, Lemański, Boniecki na pogrzebie samobójcy

    W pogrzebie uczestniczyło kilkaset osób, z których wiele przyniosło ze sobą białe róże. Ceremonię pogrzebową w kaplicy cmentarnej prowadził bp Tadeusz Pieronek, a homilię wygłosił ks. Adam Boniecki. Lektorem podczas mszy był Wojciech Lemański.

    – Żegnamy w modlitwie ś.p. Piotra. Człowieka, który jest jak krzyk, który rozdziera ciszę, jak ogień, który z ciemności wydobywa kształt rzeczy w ciemnościach jakby nieobecnych, bo niedostrzegalnych – mówił ks. Adam Boniecki. – Powiedzieli mi: z samobójcy robisz świętego. Nie jestem od ogłaszania świętych. Myślami stoję – i myślę, że wszyscy stoimy – tam, na placu pod Pałacem Kultury, i pytam, kim ja jestem, żeby osądzać czyn mego bliźniego, tak dramatyczny czyn. Zdumiewają mnie ci, którzy śp. Piotrowi, rzucają teraz w twarz: "niepotrzebna jest ta twoja męka, twój czyn jest nieadekwatny dla sprawy, twojego krzyku i tak nikt nie słucha". Tak mówią zadowoleni z siebie sprawiedliwi człowiekowi, który swoją egzystencję, swoje "być" zamienił w krzyk, zamienił w ogień, zamienił w ból – mówił ks. Boniecki.
    https://www.wprost.pl/kraj/10086438/bp-pieronek-i-ks-boniecki-na-pogrzeb...


    Jednoznaczna opinia abp. Jędraszewskiego: "Głoszenie pochwały samobójstwa jest sprzeczne z nauką Kościoła". WIDEO

    "To, co się dzieje po śmierci zależy od tego, jak żyjesz. Jeśli
    trwasz w przyjaźni z Chrystusem, będziesz z Nim także w wieczności".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    144. Muszyński, Polak, Ryś,


    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,23680576,muszynski-polak-rys-krajewski-czy-czterej-biskupi-probuja.html#Prze#BoxOpinionImg
    Ważny wywiad abp Henryka Muszyńskiego dla "Przewodnika Katolickiego". Pisma, które czytają duchowni, katecheci. To przekaz skierowany do wewnątrz Kościoła. Co mówi hierarcha?
    Ponieważ nie mamy dostatecznie głębokiej i utwierdzonej tożsamości, nie umiemy jej bronić, i dlatego boimy się tego, kto jest inny i obcy”. Mocne słowa, prawda!? A jak sądzicie, kto jest ich autorem? Jakiś lewak? Pudło. To słowa arcybiskupa seniora Henryka Muszyńskiego. Abp Henryk Muszyński to jeden z najważniejszych hierarchów Kościoła w Polsce. Dziś już na emeryturze, ale wcześniej był metropolitą gnieźnieńskim i prymasem Polski. A także wiceprzewodniczącym Episkopatu.
    Antysemityzm znów aktualny

    Kiedy zaczynałem pracę w „Tygodniku Powszechnym” w roku 2000, głos abp Muszyńskiego nadawał ton życiu polskiego Kościoła. Były prymas ma duże zasługi na rzecz dialogu chrześcijańsko-żydowskiego oraz polsko-żydowskiego. Był gorącym orędownikiem pojednania polsko-niemieckiego. W 1995 wraz z Walterem Kasperem, dziś kardynałem i bliskim współpracownikiem papieża Franciszka, zredagował list Episkopatów Niemiec i Polski na temat dialogu, pojednania i wspólnego świadectwa chrześcijańskiego w budowie zjednoczonej Europy. To były prymas rozpraszał lęki Polaków przed integracją z Unią Europejską, inspirując dokument: „Biskupi polscy wobec integracji europejskiej” opublikowanym w 2002 roku. Wszystko to sprawia, że głos abp Muszyńskiego był, i mam nadzieje, jest słuchany z uwagą.

    Co ważnego jeszcze powiedział abp Muszyński? Skomentował zawirowania wokół ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej - tej ustawy, o której dyskutował cały świat. I której zapisy przyniosły Polsce wielkie szkody, zostawiając rysy na wizerunku kraju odpowiedzialnego i tolerancyjnego. „Dzięki wspomnianej ustawie i dyskusjom wokół niej antysemityzm w Polsce stał się znów problemem współczesnym i aktualnym - mówi hierarcha. - Zaczęły się budzić stare demony: nadwyrężone zostało zaufanie wielu tysięcy ludzi i nadszarpnięta praca wielu dziesiątek lat. Odbudowa zaufania będzie zadaniem długotrwałym i już wiemy, że go tak łatwo nie osiągniemy”.

    I drugi ważny fragment, dotyczący porzucenia jednej z kluczowych idei - polskich idei - a mianowicie solidarności. Jak wiemy, historia po to wymyśla słowa, aby potem słowa kształtowały historię. Jednym ze słów, które nakreśliły dzieje współczesnej Polski i Europy jest słowo solidarność, które dziś zawieszamy na kołku. „My, Polacy, mówi abp Muszyński, którzy uczyliśmy Europę, czym jest solidarność, dziś tę zwykłą ludzką i europejską solidarność zdradzamy. Żyjąc w świecie globalnym, chcemy się izolować, zajmować wyłącznie swoimi problemami. Z naszego zamknięcia czynimy cnotę i to jest nasz dramat”.
    Przeczytają to katecheci

    Dlaczego tych słów abp Henryka Muszyńskiego powinniśmy uważnie słuchać i głęboko wziąć je sobie do serca? Po pierwsze, wywiad, jakiego udzielił hierarcha, został zamieszczony w tygodniku „Przewodnik Katolicki”. Nie w „Gazecie Wyborczej”, „Polityce” czy „Newsweeku”, ale w piśmie, które czytają duchowni, katecheci. A więc jest to przekaz skierowany do wewnątrz Kościoła. Przekaz potrzebny, bo idący w poprzek tym opiniom, które - ustami abp Marka Jędraszewskiego czy abp Sławoja Leszka Głodzia - wspierają linie obecnego rządu. Ekipy, która rozbudza antyeuropejskie uprzedzenia. Polityki, która znów obudziła antysemickie demony.

    Po drugie, abp Muszyński jest bardzo powściągliwy w swoich wystąpieniach publicznych od kiedy przeszedł na emeryturę. Dlatego nie wykluczam, że pojawienie się rozmowy z nim w „Przewodniku Katolickim” było nawet inspirowane przez samego hierarchę. A to świadczyłoby o tym, że hierarcha nie chce już milczeć, przyglądając się, jak dorobek jego życia, Kościoła i Polski jest rozmieniany na drobne.

    I rzecz ostatnia: przekonania, jakie dziś publicznie głosi abp Henryk Muszyński wspierają linię, jaką w polskim Kościele reprezentuje obecny prymas i metropolita gnieźniki abp Wojciech Polak, metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś czy minowany ostatnio przez Franciszka kardynałem, papieski jałmużnik Konrad Krajewski. To wizja Kościoła otwartego, dialogującego ze światem, Kościoła, który wychodzi do ludzi, a nie czeka aż oni do niego przyjdą. Jest to w końcu wizja Kościoła, który większą radość czerpie z okazywania miłosierdzia niż rzucania potępień, Kościoła, który buduje mosty a nie mury. 

    ---

    Jarosław Makowski jest filozofem, teologiem, publicystą i samorządowcem Platformy Obywatelskiej. Autorem książek: "Kobiety uczą Kościół", "Wariacje Tischnerowskie". W maju nakładem wydawnictwa Arbitror ukazała się jego nowa książka: "Pobudka, Kościele" - esej o społecznej ewangelii Franciszka

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    145. Razem z Budką i Giertychem


    Razem z Budką i Giertychem brylował w Sejmie, teraz wypisuje antysemickie slogany. Ks. Jegierski: Żydzi są synagogą szatana

    To czeka Polaków pod rządami zdradzieckich mord, które oddają Polskę, tym którzy nazywają siebie żydami, a są synagogą szatana

    – napisał na swoim profilu na Facebooku Tomasz Jegierski.

    Te słowa
    to komentarz do filmu, na którym izraelscy żołnierze i policjanci
    interweniują przed domem zamieszkiwanym przez Palestyńczyków. W podpisie
    pod filmem niejaki Olaf Makowski przekonuje, że Żydzi wyrzucają
    Palestyńczyków z ich domów. Okazuje się, że ta sytuacja przypomina Jegierskiemu… rządy PiS w Polsce.
    Nazywa przy tym Żydów „synagogą szatana”. Jegierski na co dzień mieszka
    w Kanadzie i jest księdzem

    Jegierski był kiedyś gościem polityków Platformy w Sejmie. Spędzał
    tam czas m.in. z Borysem Budką i Romanem Gietychem. I podczas
    konferencji prasowej próbował przekonywać, że ABW pobiła jego babcie.
    To nie jedyne tego typu doniesienie ze strony ks. Jegierskiego. Jego
    zdaniem, próbowano zabić go… dronem.

    Biuro Prasowe Konferencji Episkopatu Polski poinformowało, że ksiądz Tomasz Jegierski nie należy do żadnej diecezji w Polsce.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    146. „Konstytucja” na krzyżu nie

    „Konstytucja” na krzyżu nie ma racji bytu

    Polski Internet obiegły zdjęcia wrzucone na Twittera
    przez Rafała Ziemkiewicza, na których widzimy koszulki z napisem
    „Konstytucja” zawieszone na krzyżach. Czy ma to jakikolwiek sens? Co
    Kościół ma wspólnego z demokracją?


    Każdy zapewne przypomni sobie w tym momencie słowa św. Jana Pawła II o
    demokracji, które – nie ukrywajmy – krążą po społeczeństwie zupełnie
    wyrwane z kontekstu.

    – Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w
    jawny lub zakamuflowany totalitaryzm – napisał w opublikowanej w 1991
    roku encyklice „Centesimus annus” polski papież.
    Wielu wystarczy to do
    przyjęcia demokracji jako ustroju dobrego i godnego pochwały. Sprzyjają
    temu opinie wielu hierarchów, którzy coraz śmielej przypisują demokracji
    wszelkie superlatywy, zaś wszelkie zło wynika z braku tejże.

    Należy zwrócić uwagę, że obecni biskupi i kardynałowie wychowywali
    się w czasach, gdy demokracja według modelu zachodniego w Polsce nie
    istniała. Zamiast tego mieliśmy „demokrację ludową”, czyli komunistyczny
    totalitaryzm. W mentalności więc wielu ludzi – również duchownych, bo
    przecież ci nie powstają w kapuście, lecz rodzą się i wychowują w
    rodzinach i funkcjonują w społeczeństwie – wszystko, co zachodnie,
    jawiło się jako dobre. Również demokracja.

    We wspomnianej encyklice „Centesimus annus” papież zajmuje się
    kwestią demokracji w ogóle. Nie tylko przeciwstawia demokrację „ukrytemu
    totalitaryzmowi”, lecz zwraca uwagę, że powinna ona być oparta o
    „państwo prawne”, „w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej”. Tę
    zaś znajdujemy w filozofii klasycznej, na której opiera się nauka
    Kościoła.

    Wielu było wówczas zdziwionych relatywnie pozytywnym podejściem
    papieża Jana Pawła II do władzy ludu, z którym jednak zgodzić się – w
    kontekście całego jego wywodu na ten temat – można. Pamiętać jednak
    należy, jak Kościół nauczał o demokracji przez wieki, ponieważ nauka
    Kościoła w tym aspekcie nie zdezaktualizowała się. A jest ona niezwykle
    wyrazista i prosta. Otóż demokracja jest przez Kościół tolerowana, czyli
    uznawana za błąd, choć taki, w którym można funkcjonować.

    Sama idea demokracji wywodzi się z renesansowych haseł o powszechnej
    równości. Samo to stoi już w sprzeczności z hierarchią stworzenia oraz
    wyższości Boga-Stwórcy nad stworzeniem. W samej Ewangelii mamy też
    wyraźne zaznaczenie, że w życiu po śmierci czeka nas wieczność w
    hierarchii.

    – Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby
    najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie
    niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w
    królestwie niebieskim – czytamy w Ewangelii św. Mateusza.

    W samej Księdze Rodzaju mamy zresztą zapowiedź hierarchii. Bóg tworzy
    świat i cały kosmos. Potem tworzy zwierzęta, aż w końcu przystępuje do
    stworzenia „człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”. – Niech panuje nad
    rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad
    wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi – czytamy w Księdze Rodzaju.

    Znaków hierarchii ukazywanej jako coś dobrego i naturalnego jest w Piśmie Świętym całe mrowie.

    Biorąc pod uwagę nauczanie Kościoła w kwestii własności, chociażby
    papieża Leona XIII w encyklice „Rerum novarum”, widzimy wyraźnie
    sprzeczność w powszechnej równości połączonej z Biblią.

    W 1791 roku papież Pius VI w liście Quod aliquantum do biskupów
    zasiadających we francuskim Zgromadzeniu Narodowym potępił demokrację
    wprost. – To prawo monstrualne wynika dla Zgromadzenia z wolności i
    równości naturalnej ludzi, ale czyż może być coś bardziej nierozumnego
    niż ustanowienie owej wolności i równości wyuzdanej? Ta wolność (…),
    którą Zgromadzenie Narodowe daje człowiekowi jako niezbywalne prawo
    przyrodzone, jest sprzeczna z prawem ustanowionym przez Boga
    Stworzyciela. Przecież, jak powiedział św. Augustyn, społeczeństwo
    ludzkie nie jest niczym innym niż ogólną umową słuchania królów, których
    władza pochodzi nie z umowy społecznej, lecz od Boga – napisał papież.

    Z kolei papież Grzegorz XVI skrytykował demokrację za antyklerykalizm oraz laicyzm, które ze sobą niesie.

    Na przełomie XIX i XX wieku pojawiła się idea chrześcijańskiej
    demokracji, która jednak nie była demokracją w ścisłym tego słowa
    znaczeniu. W encyklice „Graves de communi” z 1901 roku papież Leon XIII
    zakazał nawet używania takiego sformołowania.

    Prof. Jacek Bartyzel zauważa z kolei, że demokrację prawdziwą i
    zdrową należy rozumieć w sensie tomistycznym, gdzie demokracja sensu
    proprio i a totali jest odrzucana jako ustrój zepsuty, natomiast
    dopuszczalny, a nawet pożądany, jest pierwiastek ludowy w ustroju zwanym
    złożonym albo zmieszanym (regimen commixtum) z trzech ustrojów
    prostych: monarchicznego, arystokratycznego i ludowego, który uchodzi za
    najlepszy i który ustanowiła starszyzna wraz z ludnością (STh t. 13 qu.
    95, art. 4); konieczność tego elementu demokratycznego jest zaś
    uzasadniana przez Akwinatę tym nakazem sprawiedliwości, który domaga się
    jakiegoś udziału we władzy dla każdej grupy społecznej, skoro każda w
    pewien (acz nierówny) sposób przyczynia się do dobra wspólnego”.

    Dlaczego jednak biskupi tak uparcie dążą do wybielania demokracji i
    traktowania jej jako swoistego bożka? Odpowiedzi udziela wspomniany
    prof. Bartyzel. W swojej książce „Demokracja” stwierdza, że ustrój ten
    rości sobie prawo do każdej dziedziny ludzkiego życia. Staje się on
    wprost bogiem.

    I byłoby naprawdę świetnie, gdyby księża i biskupi zwrócili uwagę na ten fakt.

    Dominik Cwikła

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    148. Były ksiądz, Hartman, "Kler


    Były
    ksiądz, Hartman, "Kler 2" i gejowskie imprezy - tak "Wyborcza" chce
    "uzdrawiać" Kościół! Skandaliczny raport o polskim Kościele

    zdjęcie ilustracyjne  / autor: fratria/screen GW
    Wygląda na to, że „Gazecie Wyborczej” zabrakło - jak na razie -
    jakichkolwiek argumentów do tego, żeby atakować rząd. Dlatego za nowy
    cel redakcja z Czerskiej obrała sobie Kościół. A wszystko to otoczyła
    płaszczykiem rzekomych porób „uzdrawiania” Kościoła Katolickiego.

    I właśnie taką próbą, choć bardzo mizerną, jest specjalny dodatek
    do weekendowego wydania „Wyborczej”, poświęcony właśnie Kościołowi. Nie
    zabrakło również dobrze „skrojonych” pod temat „ekspertów”.

    Tak
    samo, jak w ubiegłotygodniowym dodatku winę za pedofilię w Kościele
    zrzucono na Jana Pawła II, czemu przyklaskiwał „ekspert” prof. Stanisław
    Obirek, były jezuita, który stał się znanym głosicielem
    antyklerykalizmy, a przez to nieprzychylnym kościelnym środowiskom, tak
    teraz, takim „ekspertem” jest prof. Tomasz Polak, dawniej Tomasz
    Węcławski, znany poznański teolog, który porzucił nie tylko sutannę, ale
    także wiarę.

    Ale na tym nie koniec. „Wyborcza” pokusiła się również o stworzenie
    swoistej mapy biskupów, którą zatytułowali „41 nie zawsze wspaniałych.
    Polscy biskupi: who is who”.

    Mapa Polski została podzielona
    na 41 diecezji i archidiecezji, a ich pasterze zostali pogrupowani
    na tych związanych z „katolicyzmem otwartym”, na biskupów
    „konserwatywnych” i biskupów „związanych z Radiem Maryja”.

    Wokół
    mapy umieszczone zostały zdjęcia pasterzy wszystkich diecezji
    i archidiecezji z cytatami z ich wypowiedzi ws. in vitro, aborcji,
    pedofilii czy homoseksualizmu. Redakcja z Czerskiej pokusiła się również
    o swoisty słowniczek pojęć określony jako „droga kariery” w Kościele.

    Wyborcza”
    tworząc swój dodatek, który jest swoistym paszkwilem, nie zapomniała
    o Janie Hartmanie, który miał swój epizod w filmie „Kler”. Hartman
    stwierdził, że „wiernopoddańczy konkordat” jest dla Polski poniżający.

    Partnerskiego
    kontaktu na godnym szczeblu polskie państwo ze Stolicą Apostolską nie
    ma. Za to jedyna korzyść, jaką ma Polska z zawarcia konkordatu jest
    korzyścią fikcyjną. Biskupi bez skrupułów raz po raz pouczają państwo
    polskie co do praw, jakie ma stanowić, i czynią to nie jako osoby
    prywatne, lecz jako biskupi właśnie, naruszając zasadę poszanowania
    autonomii. (…) Podobnie jak martwy jest przepis konkordatu o wzajemnym
    poszanowaniu autonomii obu umawiających się państw, nigdy nie powołano
    komisji regulującej stosunki finansowe między państwem a Kościołem

    — stwierdził Hartman.

    W magazynie
    pada również stwierdzenie, że można by było nakręcić sequel „Kleru”.
    Wskazują nawet kolejnych „bohaterów”, a wśród nich kapelana kibiców, ks.
    Jarosława Wąsowicza czy ks, Edward Staniek, były rektor
    krakowskiego seminarium.

    Znajdziemy tam również tekst o tym, dlaczego zamknięto seminarium duchowne w diecezji sosnowieckiej.

    Warto
    jednak na chwilę zatrzymać się przy wyliczeniach, „ile zarabia polski
    kler”. Jak wyliczyła „Wyborcza”, za pracę w szkole ksiądz otrzymuje
    od 1600 do 2150 zł, w zależności od stażu. Źródłem dochodów są również
    ofiary za Msze św., co ma dawać ok. 1800 zł miesięcznie. Dochodem
    „ekstra” są wypominki - nawet 2000 zł. A czas kolędy, to - jak twierdzi
    „GW” - istne Eldorado, bowiem można „wyciągnąć” nawet 20 tys. złotych.
    Czerska idzie dalej i skrupulatnie wylicza wszelkie dochody zakonników,
    proboszczów i biskupów, a nawet zestawia to z sytuacją w innych
    krajach europejskich.

    Czerska zamieściła także wywiad
    z „rewolucjonistką” Zuzanną Radzik, która nawoływała do tego,
    że kapłanami powinny być także kobiety, ponieważ są nieodłącznym
    elementem w Piśmie Świętym. Dodała, że akcja #MeToo ma prawie
    dwadzieścia wieków, bowiem na kobiety już w czasach /Chrystusa patrzono ”
    w skrajnie zseksualizowany sposób”. Pytana o to, co się dziś dzieje
    z Kościołem, odpowiedziała:

    Wygląda na to,
    że będziemy musieli przedyskutować, czy możemy dalej być patriarchalną
    monarchią absolutną. Czas poważnie porozmawiać o świeckich
    i klerykalizmie. Wielkim tematem na dziś jest to, jak być wspólnotą
    obejmującą wiele kontynentów, talentów i kultur, szanować różnice
    i zachowywać jedność

    — bredziła w rozmowie z „GW” Zuzanna Radzik.

    autor: Gazeta Wyborcza
    autor: Gazeta Wyborcza

    Co ciekawe,
    „Gazeta Wyborcza” postanowiła uczepić się również wyglądu Kościołów.
    Nie podoba im się chociażby bazylika w Licheniu, to, jakie obrazy czy
    figury znajdują się w kościelnych wnętrzach oraz muzyka.

    To tylko
    wycinek tego, co opublikowała „Gazeta Wyborcza”. W świetle licznych
    ataków „Gazety Wyborczej” na Kościół i jego nauczanie, wydaje się to być
    ostatnie medium, które może być poważnie traktowane w temacie jego
     „uzdrawiania”. To co robi redakcja z Czerskiej jest nie tylko żałosne,
    ale wręcz szkaradne.

    wkt/”Gazeta Wyborcza”


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    149. Szkaradna okładka, kpiny z


    Szkaradna okładka, kpiny z katolickich wartości. Tak "Wyborcza" chce "uzdrawiać" Kościół: "Kto powie biskupom: stop"

    Zdjęcie ilustracyjne  / autor: Fratria/"GW"
    Opozycja znów wróciła do tematu zwalczania Kościoła. Barbara
    Nowacka zapowiedziała, że w święto Trzech Króli 6 stycznia ogłosi pomysł
    na rozdzielenie Kościoła od państwa. Sprawę natychmiast podchwyciła
    „Gazeta Wyborcza”, która w weekendowym wydaniu „uraczyła” nas m.in.
    pełną drwin okładką.

    Jak pisze redakcja z Czerskiej, Nowacka liczy, że jej „pomysł”
    wesprze Platforma Obywatelska i Nowoczesna, ponieważ, Polacy chcą
    „rozdziału Kościoła od państwa, odcięcia finansowania, wyprowadzenia
    religii ze szkół lub jej niefinansowania”.

    Te lekcje są źródłem wielu konfliktów. Powinny być na pierwszej lub ostatniej lekcji, ale w praktyce jest inaczej

    — mówiła Nowacka.

    Zapowiedziała
    również, że przedstawiony przez nią projekt określi też sposób
    „rozliczania przestępstw dokonywanych przez księży pedofilów” -
    podkreśla „GW”.

    Na tym jednak nie koniec. Redakcja z Czerskiej
    przygotowała też artykuł, w którym zastanawia się nad tym, „kto powie
    biskupom: stop”. Autorka stwierdziła, że Kościół wykorzystał sytuację
    przy rozmowach ws. konstytucji.

    Kościół wykorzystał
    klimat, by w relacjach z państwem zabezpieczyć konkordatowe interesy:
    religia w szkole, finansowe wsparcie dla kościelnych inicjatyw,
    zwolnienia podatkowe. Silna pozycja Kościoła, która u zarania III
    RP była gwarantem pokojowej transformacji (…) ośmieliła religijnych
    ekstremistów świeckich i duchownych, którzy co jakiś czas proponują
    koronowanie Chrystusa na króla Polski, chcą państwowych modlitw o deszcz

    — kpiła „Wyborcza”.

    Gazeta
    Michnika nabijała się również z tego, że politycy Prawa
    i Sprawiedliwości „chętnie cytują kościelne autorytety”, a pomysłem
    na obecność w Europie jest „przechowanie nad Wisłą tradycyjnych
    wartości chrześcijańskich”.

    Warto przypomnieć tu wywiad, którego
    portalowi wPolityce.pl udzielił ks. prof. Paweł Bortkiewicz, odnosząc
    się do kwestii „wartości europejskich”, o których tak często mówią
    unijni politycy i wszelakiej maści media. Kapłan podkreślił, że „kiedy
    słyszy dzisiaj z parlamentu w Brukseli orędzia czkające „wartościami
    europejskimi”, to nie wie, czy taką wartością ma być promocja
    homoseksualizmu czy nakładanie kar pieniężnych
    na stawiających szopki bożonarodzeniowe?”.

    CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Ks. prof. Bortkiewicz: Obecne władze UE rezygnują z projektu Europy suwerennych państw na rzecz Europy - kołchozu

    Były ksiądz, Hartman, „Kler 2” i gejowskie imprezy - tak „Wyborcza” chce „uzdrawiać” Kościół! Skandaliczny raport

    Gazeta”
    poświęciła też chwilę uwagi Platformie Obywatelskiej. Zdaniem redakcji,
    PO „w relacjach między państwem a Kościołem zachowuje się podobnie jak
    katolik, który nie chce przekraczać progu świątyni”. Nie zabrakło
    również żali niektórych polityków, jak chociażby Kosiniaka-Kamysza,
    który zapewniał, że PSL odwołuje się do wartości chrześcijańskich,
    a nigdy przez Kościół „nie był rozpieszczany”.

    Znalazła się też Nowoczesna, która od początku głosiła rozdział Kościoła od państwa.

    A wszystko
    to zostało zwieńczone ohydną okładką, przedstawiającą stado owiec i ich
    pasterza, trzymającego krzyż. Jednak pasterz, zamiast ludzkiej twarzy,
    ma łeb wilka.

    W świetle licznych ataków „Gazety
    Wyborczej” na Kościół i jego nauczanie, wydaje się to być ostatnie
    medium, które może być poważnie traktowane w temacie jego
     „uzdrawiania”. To co robi redakcja z Czerskiej jest nie tylko żałosne,
    ale wręcz szkaradne.

    wkt/”Gazeta Wyborcza”


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    150. Ponury spektakl u Olejnik. O.


    Ponury spektakl u Olejnik. O. Ludwik Wiśniewski do Jarosława Kaczyńskiego: "Wstydziłbyś się!"

    Zastanawiałem się czy nie poprosić o audiencję pana
    Kaczyńskiego. Powiedziałbym, by nie manipulował Kościołem. Całe
    to środowisko manipuluje

    – powiedział ojciec Ludwik Wiśniewski w programie „Kropka nad i” w TVN24.

    Pytany przez Monikę Olejnik do kogo kierował swoje słowa wypowiedziane podczas pogrzebu Pawła Adamowicza, odpowiedział:

    Do wszystkich aktualnie zajmujących różne stanowiska. Przede wszystkim myślałem o przyszłości

    – stwierdził.

    Jestem
    przerażony. Zbudowaliśmy w Polsce piekiełko. Po trosze wszyscy
    za to odpowiadają. Nie widzę ludzi w pełni niewinnych. (…) Po trosze
    żeśmy to wszyscy zbudowali

    – dodał.

    Mówił też o obecnej sytuacji w polityce.

    W Polsce to nie jest tak, że mamy do czynienia z jednej strony z obozem anielskim, a z drugiej z diabelskim

    – powiedział.

    Boję się, że jak obecnie rządzący stracą władzę, to będzie jeszcze większe piekiełko

    – dodał.

    Pytany, czy chodzi o to, by PiS nie utracił władzy, odpowiedział, że nie, ale:

    Chodzi o to, byśmy wyciągnęli z tej śmierci jakiś wniosek.

    Dlaczego, zdaniem duchownego, morderca pozbawił życia Pawła Adamowicza?

    Być
    może, że ta powtarzająca się nienawiść tego człowieka napełniła
    nienawiść. Ale wydaje mi się, że głównym motorem było to, że ten
    człowiek chciał się uwiecznić, przedstawić. Te mechanizmy, które nim
    kierowały to wielka zagadka

    – stwierdził

    Wiśniewski mówił też o swojej relacji z Adamowiczem.

    To był człowiek, z którym się bez słów rozumiałem

    – powiedział.

    Odniósł się do sprawy pomysłu przyjęcia uchodźców przez kilku prezydentów polskich miast.

    To stanowisko
    prezydentów było w moim przekonaniu cudowne. Jedna z najbardziej
    bolesnych spraw, które ja i wielu ludzi przeżywało, było to, że nasze
    drzwi żeśmy zatrzasnęli. Europa, o której się mówi, że jest pogańska,
    wyciągnęła ręce

    – mówił.

    Posługiwano
    się argumentem religijnym. W moim przekonaniu to, co uczyniono nie
    wyciągając ręki do tych ludzi, to niszczenie chrześcijaństwa i polskości

    – dodał.

    Jak ocenia wypowiedź wdowy po Adamowiczu?

    Myślę, że ona ma prawo tak powiedzieć. Ja bym dzisiaj tak nie mówił

    – stwierdził.

    My niszczymy
    Polskę, niszczymy kraj. Kościół też niszczy. (…) Przez całe wieki
    Kościół był niszczony najbardziej przez kapłanów, przez biskupów

    – dodał.

    Stwierdził też, że zastanawiał się nad spotkaniem z Jarosławem Kaczyńskim.

    Zastanawiałem
    się czy nie poprosić o audiencję pana Kaczyńskiego. Powiedziałbym,
    by nie manipulował Kościołem. Całe to środowisko manipuluje

    – powiedział.

    Pytany o przykład tej manipulacji, odparł:

    Konsekracja kościoła w Toruniu, biskupi, kardynałowie, cały rzad. Co to znaczy? Co to za kraj? Co tu się odbywa?

    Odniósł się też do postaci Jacka Kurskiego i TVP.

    Wydaje się, że honor nie powinien Jackowi pozwolić przejść nad tym do porządku dziennego

    – mówił Wiśniewski.

    Prezydentowi
    Dudzie powiedziałbym, że dziękuje za to co powiedział. Gdybym miał
    telefon, to od razu Dobrze Pan odczytał moje intencje

    – stwierdził.

    Pytany o to, co powiedziałby Jarosławowi Kaczyńskiemu, stwierdził:

    Wstydziłbyś
    się. Telewizja publiczna jest od tego, by kształtować w społeczeństwie
    podstawowe wartości. Tam nie może być cienia kłamstwa.

    Oglądając ten program trudno było nie odnieść wrażenia, że w obliczu tragedii szuka się okazji do politycznych rozliczeń.

    mly/tvn24


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    151. Niewiarygodne! O. Wiśniewski


    Niewiarygodne!
    O. Wiśniewski nawołuje do donoszenia na księży: "Należy spisywać i
    publikować. W takim kościele padły takie słowa"


    O. Ludwik Wiśniewski  / autor: screen YT
    Dominikanin o. Ludwik Wiśniewski na pogrzebie Pawła Adamowicza
    przekonywał, że nie można dłużej być obojętnym „na panoszącą się
    truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w Internecie, w szkołach,
    parlamencie, a także w Kościele”. Swoją myśl rozwinął w rozmowie
    z Moniką Olejnik na antenie TVN. Stwierdził, że trzeba zacząć spisywać,
    co księża mówią w kościołach.






    1. -Co by ojciec powiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu?
      o.: Wstydziłbyś się!
      (źródło tvn24)





    2. o.: Konsekracja kościoła w Toruniu. Dwóch kardynałów, 50 biskupów, cały rząd! Co to znaczy w ogóle? Co to za kraj? Co to się w ogóle odbywa?
      (źródło tvn24)



      0:24







    3. o.Wiśniewski: Należy wreszcie spisywać i publikować: w takim a takim kościele, padły takie a taki słowa, wypowiedział je taki a taki ksiądz.
      My niszczymy kraj, my niszczymy Polskę, także Kościół niszczymy
      (źródło tvn24)



      0:57





    4. Maryla

      ------------------------------------------------------

      Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

       

    avatar użytkownika Maryla

    152. Abp Gądecki wybrany na drugą


    Abp Gądecki wybrany na drugą kadencję przewodniczącego KEP. Jego zastępcą pozostaje abp Jędraszewski

    Biskupi obradujący na 382. Zebraniu Plenarnym KEP wybrali
    ponownie w pierwszym głosowaniu metropolitę poznańskiego arcybiskupa
    Stanisława Gądeckiego na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
    Jego zastępcą pozostaje abp Marek Jędraszewski.

    Abp Gądecki pełni funkcję przewodniczącego KEP od 2014 r. Urząd objął
    po abp. Józefie Michaliku. Wcześniej, od 2004 r., był
    wiceprzewodniczącym KEP. W maju 2014 r. papież mianował go na członka
    Kongregacji Nauki Wiary.

    W wywiadzie udzielonym środę PAP
    metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś zaznaczył, że abp Gądecki przez
    ostatnie pięć lat „pięknie pracował i prowadził KEP”.

    Myślę,
    że jest człowiekiem koncyliacyjnym, który potrafi biskupów zwołać
    do wspólnego myślenia i wspólnych inicjatyw” – ocenił abp Ryś.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    153. Oburzająca nagonka „GW” na


    Oburzająca nagonka „GW” na Kościół po raporcie dot. pedofilii: „Sutanna to licencja na wygadywanie bzdur”

    Zdjęcie ilustracyjne  / autor: screen TT/KEP/GW
    Konferencja Episkopatu Polski przedstawiła raport o pedofilii
    w Kościele. Jak poinformowano, od 1 stycznia 1990 roku do 30 czerwca
    2018 roku zgłoszono 382 przypadki wykorzystywania seksualnego
    małoletnich przez duchownych. Sprawą zainteresowała się „Gazeta
    Wyborcza”, która już z okładki krzyczy, że „polski Kościół opornie
    odkrywa swoje grzechy”.

    Zdaje się, że redakcji z Czerskiej bardzo trudno dogodzić. Kiedy
    raportu nie było, pojawiały się głosy, że być powinien. Kiedy wczoraj
    został zaprezentowany, „GW” huczy, że dane ujawniono „dopiero teraz”.

    Zdaniem
    jednego z redaktorów z Czerskiej, „jeżeli ktoś oczekiwał od polskiego
    Kościoła skruchy i wstydu, musiał przeżyć spory zawód”.

    Konferencja
    Episkopatu na temat pedofilii wśród księży była farsą wywołującą palące
    zażenowanie, bezbrzeżne zdumienie i trudną do opanowania wściekłość

    – dramatyzował na łamach „GW” Michał Danielewski.

    Zarzucił
    arcybiskupom Jędraszewskiemu i Gądeckiemu, że stworzyli konstrukcję
    „urągającą elementarnej logice i poczuciu przyzwoitości”. Dlaczego?
    Bo mówili o miłosierdziu, a nie o zadośćuczynieniu.

    Gądecki
    z bezwstydną beztroską obwieścił, że gwałty na dzieciach zdarzają się
    wszędzie, na całym świecie i we wszystkich środowiskach

    – pieklił się Danielewski, nie kłopocząc się chociażby tym, że wymieniany przez niego „Gądecki” jest arcybiskupem.

    Ale
    „GW” na tym nie kończy. Zaatakowany został również ks. abp Marek
    Jędraszewski. Danielewski – również pomijając wszelkie godności i tytuły
    – stwierdził, że „Jędraszewski nie miał odwagi, by wyrazić swoją myśl
    wprost”. Dlatego też on sam postanowił przetłumaczyć słowa ks. abp.
    Jędraszewskiego na język zrozumiały dla środowiska „Wyborczej”.

    Księża
    katolicy w Polsce są poddawani analogicznemu traktowaniu jak Żydzi
    w nazistowskich Niemczech. To już nie jest aberracja intelektualna,
    to po prostu ohyda

    – możemy przeczytać na łamach „Gazety Wyborczej”.

    Co więcej, zdaniem Danielewskiego, sutanna daje w Polsce „licencję na wygadywanie oburzających bzdur”.

    W świetle
    licznych ataków „Gazety Wyborczej” na Kościół i jego nauczanie, wydaje
    się to być ostatnie medium, które może być poważnie traktowane w temacie
    jego  „uzdrawiania”. To co robi redakcja z Czerskiej jest nie tylko
    żałosne, ale wręcz szkaradne.

    wkt/”GW”

    Od 1 stycznia 1990 r. do 30 czerwca 2018 r. zgłoszono 382
    przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych -
    poinformowano na konferencji prasowej poświęconej danym statystycznym
    dot. wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych.


    Z opracowania wynika, że od 1 stycznia 1990 r. do 30 czerwca
    2018 r. zgłoszono 382 przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich,
    w tym 198 dotyczyło osób poniżej 15 lat, a 184 powyżej 15 lat.

    Z kolei
    łączna liczba ofiar poniżej 15 lat wynosiła 345 we wszystkich – również
    niepotwierdzonych – przypadkach. Ofiar powyżej 15 lat było 280. Wśród
    ofiar we wszystkich zgłoszonych przypadkach, łącznie małoletni płci
    męskiej stanowili 58,4 proc., a małoletni płci żeńskiej 41,6 proc.

    Jak
    podkreślił podczas konferencji prasowej prymas Polski abp Wojciech
    Polak, „każda z tych 345 ofiar (…) powinna budzić w nas, duchownych, (…)
    przede wszystkim ból, wstyd i poczucie winy, że do takich
    sytuacji doszło”.

    Abp Jędraszewski przypomniał, że papież zwracał uwagę, że dane
    organizacji i organów państwowych i międzynarodowych (tym WHO, UNICEF,
    Interpol, Europol) nie ukazują prawdziwej, globalnej skali zjawiska,
    głównie dlatego, że wiele przypadków wykorzystywania seksualnego
    małoletnich nie jest zgłaszanych. Przypominał również m.in. o problemie
    wykorzystywania dzieci w działaniach wojennych, o prostytucji
    małoletnich, o handlu narządami, a także o „dzieciach, które
    są ofiarami aborcji”.

    Abp Jędraszewski powiedział, że „Kościół,
    próbując zmierzyć się z tym problemem, chce przyjąć te wszystkie dobre
    wskazania, osiągnięcia, przemyślenia, które ofiaruje nam po pierwsze
    zdrowy rozsądek, potem nauka, ale także to, co płynie z różnych dobrych
    przejawów i wrażliwości życia społecznego”.

    Natomiast
    Kościół te środki – można powiedzieć w jakiejś mierze naturalne –
    pragnie wzbogacić o te środki duchowe, na których wagę i skuteczność
    wskazywał Pan Jezus, ucząc pokory, wzywając do modlitwy i do pokuty

    — dodał.

    Mówiąc
    o programie działań Kościoła w celu ochrony dzieci, abp Jędraszewski
    podkreślił, że „nie można bronić instytucji, zapominając o bezpośrednich
    ofiarach nadużywania i przemocy seksualnej”.

    Dzieciom, które stały się ofiarami, trzeba przyznać pierwszeństwo

    — podkreślił.

    Abp Jędraszewski powiedział, że przez „nieskazitelną stanowczość” Kościół „pragnie reagować na te tragiczne sprawy”.

    Nieskazitelna
    stanowczość”, a nie jak często się w mediach mówi: „zero tolerancji”.
    (…) Kościół musi być nieskazitelnie stanowczy w piętnowaniu zła, w walce
    ze złem, ale musi także – zgodnie z tym, czego uczył nas Pan Jezus –
    wzywać do nawrócenia, pokuty i okazywać miłosierdzie sprawcom, jeśli oni
    chcą rzeczywiście podjąć nowe życie, jeśli szczerze żałują i dążą
    do wewnętrznego nawrócenia. To jest przesłanie Ewangelii, któremu
    Kościół musi być przede wszystkim wierny

    — podkreślił abp Jędraszewski.

    Biskupi o danych nt. wykorzystywania małoletnich w Kościele, o wartości
    rodziny, ochronie życia, próbach ingerowania w organizację lekcji
    religii w szkole - z 382. Zebrania Plenarnego KEP:


    Rabiej ujawnia swój prawdziwy cel! "Wprowadźmy związki partnerskie, równość małżeńską, a na koniec adopcję dzieci"

    "Najpierw przyzwyczajmy ludzi, że związki partnerskie to nie jest samo zło".



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    154. TVN i "GW" zmanipulowały


    TVN i "GW" zmanipulowały wypowiedź abp. Jędraszewskiego! Archidiecezja domaga się sprostowania i przeprosin

    W związku z manipulacją, jakiej dopuścili się autorzy materiału
    reporterskiego w Faktach TVN z dnia 12 maja 2019 r., pod którym
    podpisana jest red. Renata Kijowska, domagamy się sprostowania kontekstu
    wypowiedzi i przeprosin metropolity krakowskiego arcybiskupa Marka
    Jędraszewskiego zarówno od redakcji TVN i innych, które powielają
    nieprawdę, jak np. Gazeta Wyborcza. Prosimy również inne redakcje, aby
    w imię rzetelności, uczciwości, prawdy i etyki dziennikarskiej nie
    powielały kłamstw

    —czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie Archidiecezji Krakowskiej.

    TVN
    w materiale dot. filmu „Tylko nikomu nie mów” braci Sekielskich,
    wykorzystał wypowiedź abp. Marka Jędraszewskiego, którą wyrwano
    z kontekstu. W komunikacji Archidiecezji zaprezentowany jest przebieg
    rozmowy duchownego z dziennikarką TVN-u.

    Pytanie p. Kijowskiej: “(…) na stanowisku, że trzeba tylko pochylać się nad sprawcami?”

    Odpowiedź abpa Jędraszewskiego:
    “Trzeba się nachylać nad tym wszystkim, co jest złe i w Kościele, ale
    także poza nim. Najgorsze jest to, że z kłamstwa robi się dzisiaj
    element polityki wielkiej, a właściwie to jest bardzo mała i nędzna
    polityka. To, co się powinno zmienić, to radykalne odnowienie życia
    moralnego, i to jest właśnie to do czego wzywał nas 40 lat temu Jan
    Paweł II i co na pewno, jestem przekonany – wybrzmi podczas
    dzisiejszej uroczystości.”

    Kolejne pytanie p. Kijowskiej: “O jakim kłamstwie ks. biskup teraz wspominał?”

    Odpowiedź abpa Jędraszewskiego:
    “Wszelakim. Państwo doskonale wiedzą, jak właśnie z kłamstwa się robi
    narzędzie polityki. Niektórzy nawet wprost głoszą to, że tak to trzeba.”

    W materiale
    reporterskim wyemitowanym m.in. w Faktach TVN kontekst jest zupełnie
    inny – za TVN publikujemy dotyczący wypowiedzi metropolity krakowskiego
    fragment całości materiału:

    „Film „Tylko nie mów nikomu”
    braci Sekielskich to spowiedź ofiar, bezkarność sprawców i tuszowanie
    ich win ze strony przełożonych. Po nim pojawiły się skrajnie różne
    reakcje kościelnych hierarchów. Od przeprosin, po ucieczkę od tematu
    i obronę przez atak. (…) Hierarchia nasza niech bierze się do jakiegoś
    wyjaśnienia – apeluje Lech Wałęsa. Czy się weźmie? Biskup Gądecki tym
    razem ogłasza, że tak. Jednak po wypowiedziach innych trudno uwierzyć
    w nową odsłonę. – Z kłamstwa robi się dzisiaj element polityki wielkiej,
    a właściwie to jest bardzo mała i nędzna polityka – uważa arcybiskup
    Marek Jędraszewski, metropolita krakowski

    Do jeszcze
    większej manipulacji posunęła się „Gazeta Wyborcza”, która wypowiedź
    duchownego została przedstawiona jako komentarz do filmu Sekielskiego.

    W niedzielę
    arcybiskup zareagował na film Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów
    nikomu”. – Z kłamstwa robi się dzisiaj element polityki wielkiej,
    a właściwie to jest bardzo mała i nędzna polityka – mówił

    —czytamy w komunikacie Archidiecezji Krakowskiej.

    Domagamy
    się i apelujemy do dziennikarzy i redakcji o prawdę przekazu,
    niemanipulowanie faktami i wypowiedziami. Oczekujemy sprostowania
    i przeprosin metropolity krakowskiego abpa Marka Jędraszewskiego

    —brzmi komunikat.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    155. Będą publikować nagrania?


    Będą publikować nagrania? Coraz bardziej antyklerykalna "GW" apeluje: Idźcie w niedzielę na Mszę. Słuchajcie, co mówią księża


    Gazeta Wyborcza” musi być święcie
    przekonana do tego, że tylko ona jest w stanie „uzdrowić” Kościół. Teraz
    redakcja z Czerskiej nawołuje, by w niedzielę iść na Mszę św. Ale nie
    po to, by się modlić. Czytelnicy „Wyborczej” mieliby pojawić się
    w kościele tylko po to, żeby posłuchać, co podczas homilii będą
    mówić księża.

    CZYTAJ TEŻ: Biskupi skierowali do wiernych ważny list: „Jako pasterze Kościoła nie uczyniliśmy wszystkiego, aby zapobiec krzywdom”

    NASZ WYWIAD. Ks. prof. Oko: Dlaczego pan Sekielski nie zajmie się innymi grupami? Takie ataki na Kościół zapoczątkował Goebbels

    Rada
    Stała Konferencji Episkopatu Polski wystosowała list dotyczący
    pedofilii w Kościele, z prośbą o odczytanie go we wszystkich kościołach
    podczas niedzielnej Mszy świętej. Biskupi zwracają uwagę, że dokument
    ten, to „przede wszystkim wstrząsające relacje dorosłych dziś osób,
    wykorzystywanych w dzieciństwie przez duchownych. Zawiera on także
    przykłady braku wrażliwości, grzechu zaniedbania i niedowierzania osobom
    skrzywdzonym, co w konsekwencji chroniło sprawców” – piszą biskupi.
    Dodają, że „nie ma słów, aby wyrazić nasz wstyd z powodu skandali
    seksualnych z udziałem duchownych”.

    Zdaniem „Gazety Wyborczej”
    list biskupów może być PR-owską próbą gaszenia medialnego pożaru
    i „ratowania stołków”. Redakcja stwierdziła także, że nie jest to też
    stanowisko całego Kościoła.

    Na tym jednak nie koniec. „Wyborcza”
    idzie krok dalej, próbując przekonywać, że słowa, które w dniu wyborów
    padną z kościelnych ambon mogą zdecydować o wyborczych preferencjach.

    Sugeruje
    również, że skoro odczytanie listu w kościołach jest dobrowolną sprawą,
    to „bardziej konserwatywni i zaangażowani politycznie” księża mogą
    go zignorować. Dlatego redakcja z Czerskiej wystosowała absurdalny apel:

    Drodzy
    warszawiacy. Ci, którzy jesteście w kościele co tydzień, i ci, którzy
    bywacie w nim od święta – chodźmy wszyscy na mszę w tę niedzielę.
    Sprawdźmy, czy nasz pleban podziela stanowisko hierarchów i pozwoli,
    żeby wieść o Kościele bijącym się w piersi dotarła do wszystkich.
    Bo głos Kościoła to głos tysięcy parafii, nie kilku
    najważniejszych biskupów

    — oświadczyła „Gazeta Wyborcza”.

    Ten
    absurdalny apel wzbudził zainteresowanie internautów, którzy
    przypomnieli, że już kiedyś niektóre osoby chodziły do kościołów po to,
    by sprawdzać, co do wiernych mówią księża.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    156. „Gazeta Wyborcza” na tropie


    „Gazeta
    Wyborcza” na tropie faszyzmu. Dehnel oskarża Kościół: „To bp Wojda stoi
    za lecącymi butelkami i kamieniami w Białymstoku”


    Zdjęcie ilustracyjne  / autor: 	PAP/Artur Reszko/screen "GW"
    Po sobotnim Marszu Równości w Białymstoku, „Gazeta Wyborcza”
    wpadła na trop faszyzmu. Redakcja z Czerskiej poświeciła weekendowym
    wydarzeniom sporą część swoich łam. Już z pierwszej strony możemy się
    dowiedzieć o ataku faszystów, a tematem dnia uczyniono reportaż z parady
    LGBT autorstwa Jacka Dehnela.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Aktywiści
    LGBT będą „męczennikami” opozycji? Palikot zaleca: „Robić Marsze
    Równości non stop. I dać się pobić”. Internauci odpowiadają

    Kościół winny przemocy wobec środowiska LGBT? Kłamstwo! Abp Gądecki: „To przede wszystkim nasi bracia i siostry”

    NASZ WYWIAD. Brzeski: Tęczowe parady są wykorzystywane do demontażu struktur społecznych państw narodowych

    Prof. Ryba: Obarczanie Kościoła odpowiedzialnością za zamieszki w Białymstoku to próba zamknięcia ust krytykom ideologii LGBT

    Z relacji
    „Gazety Wyborczej” możemy dowiedzieć się, że w Białymstoku doszło
    do dantejskich scen, a narodowcy i „napakowani kibole”
    atakowali grupami.

    Rzucają w demonstrantów
    petardami, kostką brukową, butelkami z moczem. Spalili tęczową flagę.
    Pod budynkiem uniwersytetu kilkunastu kiboli w koszulkach „Białystok nie
    pedałuje” szarpie grupkę działaczy LGBT, policja interweniuje
    na prośbę dziennikarzy

    – piszą dziennikarze,
    dodając, że wyzwiskami w kierunku maszerujących miotają nie tylko
    kibole, ale też „matki z dziećmi na rękach i staruszkowie”, a uczestnicy
    marszu tylko szli z hasłami o miłości, równości i tolerancji.

    Jak
    podaje „Wyborcza”, do najostrzejszego starcia doszło przy katedrze,
    gdzie na schodach stała „grupa wiernych odmawiających różaniec”.
    Na uczestników marszu LGBT poleciały butelki i kamienie.

    Przeciwko
    marszowi wystąpiły grupy nacjonalistyczne i katolickie oraz Prawo
    i Sprawiedliwość rządzące w podlaskim samorządzie. Potępił
    go metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda, wzywając: „Non possumus –
    nie pozwolimy”. Kibole z wszechpolakami urządzili „czuwanie” pod
    pomnikiem Bohaterów Ziemi Białostockiej tuż przy placu, z którego marsz
    ruszał. Kilkaset szkolonych na meczach gardeł skandowało: „Bóg, honor,
    ojczyzna! Zakaz pedałowania! Wypier…”

    – czytamy w „Wyborczej”.

    ZOBACZ TAKŻE: Kłamliwa
    teza opozycji. Sienkiewicz i inni o falę przemocy oskarżają PiS. Były
    szef MSWiA zapomniał o spaleniu budki przed rosyjską ambasadą?

    Hasło „Sport Zdrowie Homoseksualizm”, przepychanki z kibicami i interwencje policji. Marsz Równości w Białymstoku

    W poniedziałkowym
    wydaniu nie zabrakło także relacji autorstwa Jacka Dehnela. Nie tak
    dawno pisarz, także na łamach „GW”, narzekał na atmosferę w Polsce,
    gdzie „widać pęd ku oczyszczeniu” z tych „prawdziwych niewystarczająco”,
    czyli osób homoseksualnych, które w jego ocenie stały się „jednoczącym
    Polaków wrogiem”.

    W jakiej rzeczywistości on żyje? Dehnel w „GW” przypomina nazizm i przekonuje: W Polsce świetnie widać pęd ku oczyszczaniu

    Relacja
    Dehnela przypomina scenariusz jakiegoś filmu, w którym miasto jest
    oblężone przez istoty typu zombie albo innych kosmitów, a on i jego
    znajomi, chcący wziąć udział w marszu LGBT, muszą przemykać pod murami
    czy bocznymi uliczkami i starać się nie rzucać nikomu w oczy. Nie
    zabrakło relacji z wizyty w aptece, gdzie ukryli się przez „atakującymi”
    i przytoczenia słów dziecka, które błagało swoją matkę o to, żeby
    je zabrała, bo się boi.

    Wyskakują do nas kolejne
    bandziory, plują niecelnie, są napakowani, ale i tak odstawiają ramiona
    na boki. To jest coś atawistycznego, zwierzęcego. Chcą się wydawać
    jeszcze więksi, ale przez to upodabniają się do dużych
    naspidowanych pingwinów

    – pisze Dehnel, dodając, że miał przemawiać na otwarciu parady, ale przez ataki nie było o tym mowy.

    Relacjonuje,
    że w kontrmanifestacji brali udział praktycznie sami mężczyźni,
    a czasami któryś z nich trzymał za rękę „zblazowaną karynę”. Co więcej,
    stwierdził, że prawdziwą profanacją były różańce i ikony używane
    przez kontrmanifestantów.

    Że te różańce,
    że te krzyże, te trzymane wysoko ikony z obliczem Jezusa są utytłane
    w brudzie, przemieszane z najgorszymi słowami, z językowymi
    ekskrementami, że to dopiero jest prawdziwa profanacja, o której żadne
    biskup się nie zająknie

    – oświadczył Dehnel,
    zwracając uwagę, że wzdłuż marszu jechała ciężarówka, która z głośników
    „wypluwała stek bzdur katolickiej propagandy o tym, że geje i lesbijki
    masowo gwałcą dzieci”.

    CZYTAJ TEŻ: Ostatnia deska ratunku, czyli Biedroń jedzie ratować Białystok: „Nie możemy zostawić Polski sam na sam z kibolami i faszystami”

    Co za manipulacja!
    Tusk oskarża rząd o zamieszki w Białymstoku: „Kibole, antysemici,
    homofobia. Tragedią jest władza, która jest ich patronem”

    Kibole
    atakują Marsz Równości, Kościół broni rodziny, a lewica szczuje
    na biskupów! Biedroń: „Cynicznie nakręcają spiralę nienawiści”

    Jak
    relacjonuje, w marszu szły rodziny z dziećmi i dużo osób wspierających
    LGBT, co w jego ocenie pokazuje kontrast między „odwagą tych idących,
    a tchórzostwem atakujących”. Dodaje, że źródłem furii jest katedra.

    To biskup
    Wojda stoi za tymi lecącymi butelkami i kamieniami. Biskup Wojda nie
    musi rzucać sam, zapewne „brzydzi się przemocą” i „pochyla się
    z troską”, wystarczy, że ma od tego kibolskie bojówki, które głoszą jego
    ewangelię. Ślepy miecz i ręka, na palcu pierścień

    – kpi Dehnel.

    Na koniec
    tej całej relacji, Dehnel nie mógł zapomnieć o ataku na rząd.
    Przypomnijmy, że w sobotę w Białymstoku odbywał się także Piknik
    Rodziny, gdzie obecne było również wojsko. Pisarz kpił, że była
    to „strefa wolna od LGBT” gdzie segreguje się obywateli.

    Jak
    widać, wydarzenia w Białymstoku są świetnym pomysłem dla przychylnych
    totalnej opozycji mediów, który można wykorzystać do kampanii wyborczej
    i przeciwko rządowi.

    wkt/”Gazeta Wyborcza”

    Zdjęcie Co tam w Wyborczej?

    autor:

    Co tam w Wyborczej?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    157. O. Gużyński w "Der Spiegel"


    O. Gużyński w "Der Spiegel" oskarża PiS i część hierarchów kościelnych: Ton wypowiedzi przeciwko gejom i lesbijkom zaostrza się

    autor: YouTube/Maskacjusz
    Duchowny obarczył w nim część Kościoła i PiS odpowiedzialnością za coraz ostrzejsze werbalne ataki na gejów w Polsce.

    O.
    Gużyński w rozmowie z niemieckim tygodnikiem mówił o sojuszu „Radia
    Maryja” z Prawem i Sprawiedliwością, który potępia lesbijki i gejów.
    W jego opinii chodzi o chęć zdobycia głosów tradycyjnego elektoratu
    przez partię Jarosława Kaczyńskiego.

    Można odnieść wrażenie, że Kaczyński jest rzeczywistym prymasem Polski

    —uważa dominikanin.

    Moralni troglodyci znieważają metropolitę krakowskiego

    Moralni troglodyci zamierzają wręczyć jubilatowi specyficzne życzenia
    na wielkiej kartce. Zaproponowali na stronie facebookowego wydarzenia
    „Życzenia dla Jędraszewskiego. Solidarni z Białymstokiem” organizowanym
    przez „DOŚĆ milczenia”, aby internauci dokończyli zdanie „Z okazji
    urodzin, życzę panu, panie Marku…”.

    Oto zacytowane przez portal propozycje:

    Ja mu życzę wygodnej trumny i multum robaków

    Żeby wróciło do niego wszelkie zło, jakie rozsiewał i nadal rozsiewa

    Wypad do Watykanu

    Wiecznego życia w piekle. Subito

    Długich lat odsiadki wraz z wieloma kolegami ukrywanymi pedofilami

    Według
    pomysłodawców tego żałosnego wydarzenia abp Jędraszewski jest
    „homofobem”, „seksistą”, „szowinistą” i „obrońcą pedofilii w kościele”.
    Podpadł im też homofobicznymi i obraźliwymi wypowiedziami o LGBT+.

    „To -
    między innymi - dzięki takim osobom jak Jędraszewski, na ulicę wychodzą
    bandyci broniący tzw. wartości chrześcijańskich. Uważamy, że pan
    Jędraszewski jest współodpowiedzialny za ataki na LGBT. To również
    dzięki niemu i jego słowom doszło do tragedii na #MarszRówności
    w #Białystok” - napisali członkowie „DOŚĆ milczenia” na Facebooku.

    Jeżeli
    większość wrogów Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce reprezentuje tak
    samo żenująco niski poziom, to może on być spokojny o swoją
    pomyślną przyszłość.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    159. Przerażające! Na gali Mr Gay


    Przerażające! Na gali Mr Gay Poland 2019 podcięto gardło lalce z wizerunkiem abpa Jędraszewskiego. "Jest akcja, to jest reakcja"

    autor: Facebook Punto Punto Club
    Przerażające. Podczas gali finałowej Mr Gay Poland 2019
    w poznańskim klubie Punto Punto jeden z „artystów” wystąpił z dmuchaną
    lalką, na której przyklejony był wizerunek abpa Marka Jędraszewskiego.
    W swoim „show” osoba ta imitowała podcięcie lalce gardła. Właściciel
    klubu pochwala to „przedstawienie” i podkreśla, że publiczność
    była zachwycona.

    Co ciekawe, na stronie klubu Punto Punto na Facebooku widnieje hasło
    „strefa wolna od nienawiści”. Okazuje się, że to pusty slogan.
    właściciel klubu Sergiusz Wróblewski w rozmowie z „Głosem Wielkopolski”
    usprawiedliwia brutalne „przedstawienie”.

    To było
    show jednego z artystów. Cenzura już dawno się skończyła, więc nie
    cenzurujemy występów, tym samym nie jesteśmy w stanie przewidzieć
    co dany artysta zaprezentuje. Ten występ spotkał się z zadowoleniem
    ze strony publiczności

    — mówił.

    Jest akcja, to jest reakcja. Geje i lesbijki nie mogą milczeć i iść jak stado baranów na rzeź

    — stwierdził.

    Sytuacja
    w klubie Punto Punto pokazuje, że przynajmniej część środowiska LGBT
    sama ma duży problem z tolerancją wobec innych i zieje nienawiścią
    do inaczej myślących.

    as/gloswielkopolski.pl

    autor: Facebook/PrideNews.pl/Twitter


    Minister Kamiński po skandalu w poznańskim klubie gejowskim: Jestem przekonany, że tą sprawą powinna zająć się prokuratura

    Kamiński przyznał, że funkcję szefa MSWiA obejmuje w „specyficznym” czasie kampanii wyborczej.

    Moment
    jest bardzo specyficzny. Chcę jasno powiedzieć, że priorytetem jest
    zagwarantowanie wszystkim obywatelem pełnego prawa do głoszenia
    swoich poglądów

    —podkreślił.

    Każdy
    ma prawo głosić swoje poglądy, głosić swój światopogląd, nie może być
    przemocy, nie może być zastraszania. Służby muszą nad tym czuwać

    —dodał.

    Minister
    podkreślił, że w Polsce nie ma miejsca na obrażanie uczuć religijnych.
    Państwo w takich przypadkach będzie stanowczo reagowało.

    Jeżeli
    ktoś w sposób świadomy w obraża uczucia religijne, musi liczyć się
    z reakcją państwa. Jeżeli ktoś gloryfikuje komunizm czy faszyzm, musi
    liczyć się z kontrofensywą państwa. Nie ma przyzwolenia na antysemityzm,
    na rasizm głoszony publiczne. Państwo będzie w takich
    sytuacjach reagować

    —zapewnił Kamiński.

    Szef MSWiA odniósł się również do szokującego wydarzenia jakie miało miejsce w jednym z poznańskich klubów gejowskich.

    Jestem przekonany, że tą sprawą powinna zająć
    się prokuratura. Musimy jako obywatele stawiać pewne tamy, nie
    ma przyzwolenia na takie rzeczy

    —podkreślił.

    Odnosząc
    się do krytyki ze strony opozycji, która przekonuje, że w rękach
    Kamińskiego jest zbyt dużo władzy, minister odpowiedział:

    Po efektach
    będziemy mogli poznać i ocenić czy dałem radę. W przeszłości te funkcje
    były już łączone. Będę wywiązywał się ze swoich obowiązków rzetelnie.

    kk/TVP1


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    160. Stanisław Janecki: Tego się


    Stanisław
    Janecki: Tego się nikt nie spodziewał: Adam Michnik okazuje się jednym z
    ojców Kościoła, wielkim obrońcą chrześcijaństwa

    Po lekturze tej rozmowy białe może się pomylić z czarnym,
    jasność z ciemnością, góra z dołem, prawe z lewym, przód z tyłem, miłość
    z nienawiścią, dziecięctwo z dojrzałością, wolność z niewolą, mądrość
    z głupotą, naiwność z cynizmem, wiara z ateizmem, demokracja
    z zamordyzmem, istnienie z nicością.

    Jacek
    Żakowski porozmawiał sobie z Adamem Michnikiem, a „Gazeta Wyborcza”:
    to opublikowała. Pretekstem było ponowne wydanie książki „Między Panem
    a Plebanem” (oryginał ukazał się w 1995 r.), czyli rozmów Jacka
    Żakowskiego z ks. prof. Józefem Tischnerem oraz z Adamem Michnikiem.
    We wrześniu 2019 r. rozmówcą, szczególnie Michnika, jest jeszcze
    nieżyjący prof. Leszek Kołakowski, którym niegdysiejszy demiurg III
    RP się seryjnie posługuje, gdy chce powiedzieć coś mądrzej niż sam byłby
    w stanie to sformułować. Michnik traktuje Kołakowskiego tak jak Platon
    Sokratesa, choć sam oczywiście Platonem nie jest. Ale zapewne
    chciałby być.

    W kategoriach literackich
    o rozmowie Żakowskiego z Michnikiem można by powiedzieć, że „diabeł się
    w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni”, czyli powtórzyć komentarz imć
    Onufrego Zagłoby.
    Jeden z bohaterów „Potopu” Henryka
    Sienkiewicza takimi słowami ocenił intencje króla szwedzkiego Karola
    Gustawa, który ustami swego wysłannika, niejakiego Forgella, przekonywał
    Jana Sobiepana Zamojskiego, żeby został wpuszczony do Zamościa, gdyż
    ma wyłącznie dobre intencje. Adam Michnik jest jeszcze bardziej
    złotousty od Forgella, a nad Szwedem ma tę przewagę, że wciela się nie
    tylko w role dziedzica oraz kontynuatora myśli i dzieła Leszka
    Kołakowskiego, a także Józefa Tischnera, ale też stara się być wiernym
    uczniem Jana Pawła II, o Franciszku nie wspominając,
    bo to oczywista oczywistość.

    W rozmowie
    z Żakowskim Michnik jawi się jako jeden z największych współczesnych
    obrońców chrześcijaństwa i jeden z najznamienitszych jego
    interpretatorów. Z łatwością i intelektualną swobodą wychwytuje to,
    co w chrześcijaństwie naskórkowe i przemijające, zwracając uwagę
    na kwestie fundamentalne i ponadczasowe. To naprawdę imponujące, jak
    Michnik daje odpór Żakowskiemu, który dawno zwątpił w Kościół
    i zrelatywizował chrześcijaństwo. Michnik na tym tle jest ostoją, żeby
    nie powiedzieć skałą, a przez to, co mówi, może aspirować do roli
    jednego z najważniejszych współczesnych ojców Kościoła. Szerokość
    horyzontów Michnika i głębia refleksji w obronie chrześcijaństwa
    nakazywałyby stawiać go nie tylko obok Leszka Kołakowskiego i Józefa
    Tischnera, ale także Augustyna, Ambrożego, Hieronima, Grzegorza
    Wielkiego, Atanazego Wielkiego, Grzegorza z Nazjazmu czy
    Jana Chryzostoma.

    Przy ojcu Kościoła Adamie Michniku cały
    polski episkopat to „małe miki”, choć oczywiście są tam nieliczne
    osoby, z którymi mógłby on prowadzić jakiś dialog
    . Niestety
    o obliczu Kościoła nie oni decydują, lecz prawdziwe wcielenia zła
    w osobach ojca Tadeusza Rydzyka, abp. Józefa Michalika, abp. Sławoja
    Leszka Głodzia i najgorszego z najgorszych, czyli abp. Marka
    Jędraszewskiego. Ten ostatni pojawia się w rozmowie Żakowskiego
    z Michnikiem właściwie jako nowe wcielenie szatana, tym paskudniejsze,
    że można go uznać za ucznia Józefa Tischnera, a nawet ucznia Emmanuela
    Levinasa. Nie trzeba dodawać, że złe duchy Kościoła to także świeccy,
    z Antonim Macierewiczem na czele. Adam Michnik wierzy jednak,
    że chrześcijaństwo w najgłębszym swoim sensie przetrwa, nawet wbrew
    polskiemu Kościołowi. Także dzięki takim ludziom jak Adam Michnik.
    I takie chrześcijaństwo ma oczywiście swoje poczesne miejsce
    we współczesnej Europie i Unii Europejskiej. W tym względzie Adam
    Michnik robi wiele, m.in. prostując sceptyczne, a nawet
    antychrześcijańskie poglądy Jacka Żakowskiego.

    Każdemu może
    imponować głębia chrześcijańskiej refleksji Adama Michnika. To zapewne
    jeden z najbardziej wtajemniczonych i wnikliwych interpretatorów
    „kazania na górze” czy listów św. Pawła. To myśliciel potrafiący
    wytłumaczyć nauczenie Jana Pawła II, a nawet zinterpretować z empatią
    i zrozumieniem jego błędy. Podobnie jest w wypadku kardynała Stefana
    Wyszyńskiego. Przy tym Michnik jest wolny od redukcjonistycznej,
    socjologicznej interpretacji religii i chrześcijaństwa w duchu
    i tradycji Emile’a Durkheima. Michnik nie gubi metafizycznej głębi
    i choć nie potrafi mówić o chrześcijaństwie tak pięknym językiem jak
    Leszek Kołakowski, w razie potrzeby swego mistrza cytuje. Odwołuje się
    też do papieża Franciszka, choć nie widać, żeby traktował go jako
    wybitnego teologa i filozofa, a raczej jak reformatora w stylu
    Marcina Lutra.

    Ojciec Kościoła Adam Michnik w rozmowie
    z Jackiem Żakowskim nie mógł się nie zająć demokracją. I także w tym
    względzie okazuje się osobą wolną od bieżących uprzedzeń i doraźnych
    interpretacji.
    Na choroby demokracji patrzy z dużego dystansu,
    w przeciwieństwie do Jacka Żakowskiego, nieprzypadkowo zachęcając tego
    ostatniego do lektury „Luciena Leuwena” Stendhala. Michnik oczywiście
    ubolewa nad tym, że polski Kościół nie broni demokracji, lecz jego
    hierarchowie sprzymierzają się z wrogami demokracji w imię bieżących
    korzyści. Michnik sądzi, iż to jednak minie. I nie podziela zdania
    Żakowskiego, że skoro demokracja parlamentarna się nie sprawdziła,
    trzeba by ją zastąpić jakąś demokracją mędrców czy wtajemniczonych,
    która będzie lepsza od rządów niedouczonych mas (poprzez ich wybieranych
    przedstawicieli). Zrozumiałe jest też, że Michnik jest przeciwny
    „słusznemu” rozdawnictwu obecnej opozycji w imię odsunięcia PiS
    od władzy, co popiera Żakowski, bowiem jest on po prostu człowiekiem
    zasad, a jego młodszy kolega tylko dialektykiem.

    Współczesny
    Adam Michnik to wielki konserwatysta (mimo nadinterpretacji feminizmu),
    bardzo zaangażowany obrońca i apologeta chrześcijaństwa,
    tradycjonalista oraz ostoja fundamentalnych wartości.

    To wszystko sprawia, że gdyby Adam Michnik był ochrzczony (może jest,
    a ja o tym nie wiem), mógłby być bardzo poważnym kandydatem na następcę
    papieża Franciszka. I miałby duże szanse zostać wybrany.


    autor:

    Stanisław Janecki


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    161. Nagonka ruszyła! „GW” zarzuca


    Nagonka ruszyła! „GW” zarzuca abp. Jędraszewskiemu „nieludzką decyzję” i dzielenie Kościoła na lepszy i gorszy sort

    „Kościołem katolickim rządzą starzy mężczyźni, którzy widzą
    kobiety tylko w rolach poświęconej Bogu zakonnicy (i żeby umiała
    sprzątać i gotować) lub matki, która rodzi i wychowuje. Ale zamężnej.
    Samotne macierzyństwo jest podejrzane” - pisze w komentarzu pt.
    „Nieludzka decyzja abp. Jędraszewskiego” Małgorzata Skowrońska
    na drugiej stronie „Gazety Wyborczej”.

    „Gazeta Wyborcza” twierdzi, że abp Jędraszewski, „który
    zwolnił trzy kobiety ze swojego biura prasowego” powinien je przeprosić.

    Kuria krakowska podała, że dotyczy to jedynie
    koordynatorki biura Joanny Adamik i jej dwu niezamężnych współpracownic -
    „dwie pozostałe osoby, które w życiu prywatnym jako matki tworzą wraz
    ze swymi mężami katolickie rodziny, nadal pozostają pracownikami”

    — cytuje słowa, ale anonimowej osoby, ponieważ cytat nie jest przypisany do nikogo.

    Co za okrutny
    język! Zwolnione, bo choć mają dzieci (dwie są matkami zastępczymi),
    to brakuje im męża. […] O nieludzkiej decyzji arcybiskupa, który
    na dodatek zatrudniał pracownice na śmieciówkach, powinien usłyszeć
    papież Franciszek – by dotarło do Watykanu, że metropolita krakowski
    niszczy ludzi i dzieli Kościół na lepszy i gorszy sort

    — grzmi „Gazeta Wyborcza”.

    Dodaje,
    że dziennikarze mieli zastrzeżenia do biura prasowego, ponieważ „nie
    odpowiadało na pytania zwłaszcza dla metropolity niewygodne”,
    a „rzeczniczka i jej współpracownice jak żołnierki broniły jego
    skandalicznych wypowiedzi („tęczowa zaraza”).

    W tym miejscu warto
    przypomnieć, że krakowska kuria nie podała powodu rozwiązania umowy
    z pracownicami, skąd zatem „GW” wie, że przyczyną było ich samotne
    macierzyństwo? Nigdy też abp Marek Jędraszewski nie potępił publicznie
    pracujących w biurze prasowym kobiet za to, że są „niezamężne”,
    co insynuuje gazeta. Wątpliwa jest też troska redaktorów z Czerskiej
    o zwolnione pracownice – z tekstu „Nieludzka decyzja abp.
    Jędraszewskiego” przebija wyraźnie, że celem było nie przywrócenie
    do pracy wspomnianych kobiet, ale uderzenie w znienawidzonego przez
    lewicowe środowiska hierarchę.

    aw/Gazeta Wyborcza

    W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej
    nieprawdziwymi informacjami na temat zmian personalnych w Biurze
    Prasowym Archidiecezji Krakowskiej, Kuria Metropolitalna w Krakowie
    informuje, że podjęte działania dotyczą zakończenia współpracy jedynie z
    koordynatorem Biura, panią Joanną Adamik, i jej dwiema najbliższymi
    współpracowniczkami, które są osobami niezamężnymi.

    Należy zaznaczyć, że pani Joanna Adamik w dniu 10 sierpnia br. w
    piśmie skierowanym na ręce Księdza Arcybiskupa stwierdziła, m.in.: „(…)
    wyrażając szczerą wdzięczność za ostatnie lata i miesiące pracy i służby
    dla Księdza Arcybiskupa, także za wszystkie gesty i słowa osobistej
    życzliwości wobec mnie i moich bliskich, proszę o zwolnienie mnie z
    obowiązków”. Ta prośba została ostatecznie przyjęta w dniu 19 bm., przy
    zachowaniu umownego (miesięcznego) trybu wypowiedzenia i wynagrodzenia,
    pomimo rezygnacji ze świadczenia pracy.

    Natomiast dwie pozostałe osoby, które w życiu prywatnym jako matki
    tworzą wraz ze swymi mężami katolickie rodziny, nadal pozostają
    pracownikami Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    162. Burza o reportaż TVN24 na

    Burza o reportaż TVN24 na temat abp. Głódzia. "Systemowy atak w duchowieństwo i wiernych"

    Uderzenie
    w Pasterza archidiecezji odbieramy także jako systemowy atak wymierzony
    w duchowieństwo i wiernych Archidiecezji Gdańskiej – czytamy w
    oświadczeniu przesłanym PAP przez duchownych Archidiecezji Gdańskiej.

    „Oburzenie i dezaprobatę wobec pełnej agresji narracji,
    która odbiega od rzeczywistości” wyrazili w przesłanym KAI oświadczeniu
    duchowni Archidiecezji Gdańskiej. Wyrażają oni swój sprzeciw wobec
    reportażu wyemitowanego 24 października w programie "Czarno na białym"
    telewizji TVN24 na temat abp. Głódzia.

    Oświadczenie podpisali: biskupi Pomocniczy, Kolegium Konsultorów,
    dziekani wszystkich dekanatów Archidiecezji Gdańskiej, prepozyci
    Kapituł, moderatorzy Gdańskiego Seminarium Duchownego.

    Publikujemy pełną treść wydanego dziś oświadczenia:

    W związku z programem pt. "Czarno na białym" wyemitowanym przez
    stację TVN24 w dniu 24 października 2019 roku, wyrażamy swoje oburzenie i
    dezaprobatę wobec pełnej agresji narracji, która odbiega od
    rzeczywistości.

    W materiale tym, obraz Arcybiskupa Metropolity Gdańskiego Sławoja
    Leszka Głódzia został zakłamany i zmanipulowany w oparciu o anonimowe
    relacje uczestników programu oraz przy wsparciu niektórych duchownych.

    Uderzenie w Pasterza archidiecezji odbieramy także jako systemowy
    atak wymierzony w duchowieństwo i wiernych Archidiecezji Gdańskiej.

    Wyrażamy naszą solidarność z Metropolitą Gdańskim

    Biskupi Pomocniczy

    Kolegium Konsultorów

    Dziekani wszystkich dekanatów Archidiecezji Gdańskiej

    Prepozyci Kapituł

    Moderatorzy Gdańskiego Seminarium Duchownego



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    163. Lewica dopięła swego.


    Lewica dopięła swego. Duchowni nie będą zaproszeni na spotkanie opłatkowe warszawskich radnych. Diduszko: "Doceniam ten krok"

    autor: Fratria

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    164. Co za duet u Trzaskowskiego!


    Co za duet u Trzaskowskiego! Środa i ks. Sowa na Campus Polska. "Od kilku lat Kościół hierarchiczny jest zakładnikiem PiS-u"

    autor: screenshot/YT/Instytut  Spraw Publicznych/Fratria
    Nie ma co ukrywać, że od kilku lat
    Kościół hierarchiczny jest zakładnikiem PiS-u” - ocenił ks. Kazimierz
    Sowa podczas debaty o relacjach Kościoła i państwa, która odbyła się
    w sobotę podczas Campusu Polska Przyszłości organizowanego przez ruch
    Rafała Trzaskowskiego.

    CZYTAJ TAKŻE:

    Trzaskowski zainaugurował Campus. Broni Sterczewskiego: Naigrywują się z Franka, który tam jest i próbuje pomóc

    Miażdżący wynik kontroli Wód Polskich w warszawskim MPWiK po awarii Czajki! „To największa taka katastrofa na świecie”

    Trzaskowski sprzedaje firmę taksówkową MPT! Lichocka: Nabywcą spółka Wejcherta juniora. Cenę transakcji utajniono

    Burmistrz Londynu na Campusie: „Rząd w Polsce chce odebrać władzę prezydentowi Warszawy…”. Internauci są oburzeni

    NASZ WYWIAD. Suski komentuje Campus Trzaskowskiego: Jedyny program PO to ten „ośmiogwiazdkowy”. Powtarzanie starych sztuczek

    Uczestnicząca
    w tej debacie filozof i publicystka prof. Magdalena Środa zaznaczyła,
    że należy oddzielać kwestie wiary i religii od kwestii instytucjonalnego
    Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce i funkcji, które pełni
    on w sferze publicznej i politycznej. Zarzuciła, że poprzez
    zaangażowanie polityczne, które - jak mówiła - znacząco odbiega
    od funkcji duchowych - jest on instytucją szkodliwą.

    Głoszę takie hasło: Bóg jest wszędzie. W Kościele jest głównie PiS

    — stwierdziła.

    Środa
    przekonywała, że jesteśmy już krajem fundamentalizmu religijnego,
    w którym Kościół stał się przybudówką rządzącej partii, lub na odwrót,
    a obie instytucje splotły się w jedno.

    Publicysta ks. Kazimierz
    Sowa podkreślił, że Kościół, jako duża instytucja publiczna, ma prawo
    i obowiązek zajmować stanowisko w różnych sprawach. Zauważył, że chociaż
    polski Kościół jest różnorodny, ale traktowany jest przez pryzmat tego,
    co mówią i jak zachowają się biskupi.

    Zakładnik PiS-u

    Nie
    ma co ukrywać, że od kilku lat Kościół hierarchiczny jest zakładnikiem
    PiS-u. I co do tego oczywiście nikt, kto patrzy racjonalnie na polską
    rzeczywistość, nie ma wątpliwości

    — mówił.

    Jego
    zdaniem, uzależnienie Kościoła, jako instytucji publicznej od władzy
    świeckiej ma kilka warstw. Jak ocenił, jedna z nich polega
    na oczekiwaniu, że władza pomoże ustanawiając prawa odpowiadające
    założeniom religijno-etyczno-moralnym Kościoła.

    Czyli mówiąc wprost: Dobrą Nowinę zamienimy na dobrą ustawę

    — stwierdził.

    Prezes
    Polskiej Rady Ekumenicznej i zwierzchnik Kościoła
    Ewangelicko-Augsburskiego w RP bp Jerzy Samiec mówił, że w teologii
    luterańskiej wyraźnie oddziela się kompetencje Kościoła i państwa.
    Dodał, że Kościół ma natomiast zadania w społeczeństwie polegające m.in.
    na tym, żeby przyglądać się dokąd zmierza władza, czy granice
    demokracji nie są naruszane, a także upominać się o prawa
    mniejszości i słabszych.

    Zwierzchnik polskich luteran powiedział,
    że nie zgadza się z opiniami, iż cały Kościół Rzymskokatolicki w Polsce
    jest związany z jedną rządząca partią i zna wielu katolików, którzy
    mają inne poglądy. Jednocześnie przyznał, że pewne rzeczy, które robią
    Kościół Rzymskokatolicki i partia rządząca, powodują, że coraz więcej
    ludzi odwraca się od Kościoła. W jego cenie, istnieje niebezpieczeństwo,
    że za jakiś czas nastąpi efekt wahadła, który dotknie również
    inne kościoły.

    Dyskusja o relacjach Kościoła i państwa odbyła się
    w olsztyńskim Kortowie podczas Campusu Polska Przyszłości,
    zorganizowanego przez ruch Rafała Trzaskowskiego. W ponad 100 panelach
    i warsztatach bierze udział tysiąc młodych ludzi wybranych przez
    organizatorów z 4,6 tys. chętnych, a także politycy, działacze
    społeczni, naukowcy i twórcy.

    Debaty i spotkania z ekspertami
    podzielono na cztery osie tematyczne: „Społeczeństwo przyszłości
    i wolności”, „Polska-Europa-Świat”, „Człowiek i technologia”, Klimat
    i zdrowie”. Campus będzie trwał do 2 września.

    Prof.
    G. Kucharczyk: W przypadku dojścia PO do władzy wszystkich katolików
    czeka prześladowanie, które eufemistycznie jest nazywane „opiłowywaniem
    przywilejów”

    Antykatolickie narracje propagandowe są powtarzalne. Tu nie chodzi o
    antyklerykalizm, niechęć do duchowieństwa, bo poseł Sławomir Nitras
    mówił o katolikach, czyli wszystkich obywatelach, którzy są synami i
    córkami Kościoła katolickiego. W przypadku dojścia Platformy
    Obywatelskiej do władzy wszystkich katolików – sądząc po tych
    zapowiedziach - czeka prześladowanie, które eufemistycznie jest nazywane
    „opiłowywaniem przywilejów” –

    Zbezczeszczono grób zasłużonego duchownego w Podkowie Leśnej! "Chcą pokazać, że stać ich na wszystko?"

    Zbezczeszczony grób ks. Leona Kantorskiego w Podkowie Leśnej / autor: wPolityce.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl