Pisał już Sakiewicz list do Watykanu, ale Machałę sawsiem pajebałos i chce notę dyplomatyczną słać

avatar użytkownika Maryla

Ach, wy Puczymordy kochane, żurnaliści nie nasi, już pisał ś.p. Maciej Rybiński o was :

Leninowska zasada organizatorskiej roli prasy uległa poszerzeniu. Już nie tylko organizuje się społeczeństwo ku dobremu – to stało się trudne, bo większość społeczeństwa gazet nie czyta – ale, być może jako kompensację, organizuje się rząd, opozycję, koalicje, programy partyjne, ustawodawstwo.

Dzisiaj Lenin znów odżył, choć wiecznie żywy , w nowym wcieleniu  funkcjonariusza medialnego Tomasza Machały. Normalna reinkarnacja, jak mumia z Kremla :

http://kampanianazywo.pl/opinie/w-sprawie-rydzyka-czas-na-note-dyplomatyczna/#lead

Zawiodły wszystkie sposoby. Z dyrektorem Radia Maryja nie poradzili sobie biskupi, nie poradził sobie nuncjusz apostolski, nie poradził sobie Watykan. Zakonnik szkaluje państwo polskie i to państwo wreszcie powinno oficjalnie zareagować.

Radosław Sikorski pisze na Twitterze o takiej reakcji. Najbardziej właściwą może okazać się nota dyplomatyczna. Od 1989 roku byłaby to pierwsza nota dyplomatyczna, w której Polska domaga się czegoś od Watykanu. Byłoby to pierwsze wyniesienie na taki poziom jakiegoś problemu. Takiej noty Watykan nie mógłby po prostu przemilczeć, albo latami myśleć nad nią w Sekretariacie Stanu. Nota wymagałaby odpowiedzi i to na odpowiednio wysokim poziomie.

Nota jest oczywiście także wyjściem ryzykownym. Pcha na najwyższy poziom sprawę jednego zakonnika. Watykan może odpowiedzieć negatywnie i postawić rząd Platformy i Radosława Sikorskiego w sytuacji trudnej. Z drugiej strony do wygrania jest także dużo. Być może uda się zmusić Tadeusza Rydzyka do ostrożniejszego wypowiadania politycznych opinii. Być może uda się rozwiązać, wydawałoby się problem nierozwiązywalny. Korzyści są także natury politycznej.""

 

Echem odpowiada reinkarnacji Lenina  Tusk , chociaż jeszcze chyba dyspozycji do wykonania nie przyjął :

Tusk krytykuje o. Rydzyka. "Musimy jakoś z tymi ludźmi żyć"

Donald Tusk, fot. PAP/Radek Pietruszka
Donald Tusk, fot. PAP/Radek Pietruszka

Szef Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk mówiąc niedawno w Brukseli, że w Polsce panuje totalitaryzm, złamał regułę, zgodnie z którą "o swojej ojczyźnie staramy się nie mówić źle wtedy, kiedy jesteśmy za granicą" - ocenił premier Donald Tusk. - Musimy jakoś żyć z tymi ludźmi i z tymi opiniami - dodał.

 

Komunie bliżej do Lenina, więc SLD pozwala sobie na więcej :

Wiceszefowa SLD: ojciec Rydzyk sięgnął dna!

 

Czego sięgnęła ta pani, nie będziemy dociekać, ale różami tam nie pachnie.

 


 

 

 

 

 

 

Etykietowanie:

15 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. żurnalisto Machało-Smierdiakow , eta dla was :

Dzicy, wściekli, nieudolni

Smierdakowszczina (Smierdiakow - jeden z bohaterów powieści "Bracia Karamazow" Fiodora Dostojewskiego) to odrażająca synteza zwyrodnienia moralnego, tchórzostwa i zdziczenia. Określenie to trafnie oddaje stan kondycji całej grupy polityków, którzy dawno już stracili umiarkowanie i zdrowy rozsądek w doborze kryteriów i sposobie prezentowania zarzutów wobec ośrodków i osób kontestujących formułę uprawiania przez nich zajęcia klasycznie definiowanego jako roztropna troska o dobro wspólne. Paradoksalnie, ton obu arcyprostackich wypowiedzi: Michała Kamińskiego i Radosława Sikorskiego, będących matrycą manifestów wojujących bezbożników z czasów głębokiej komuny, potwierdza tylko prawdziwość słów, które padły w Brukseli: rządząca Polską klasa polityczna z całym swoim sztafażem ostentacyjnie okazywanej wrogości wobec społecznikowskiej pasji toruńskich redemptorystów jest niecywilizowana i totalitarna w swoich zapędach. Zdziczała, a przez to niebezpieczna. Formatowanie ludzi Kościoła, osób duchownych, jako wrogiego obozu można odczytać jako próbę kanalizowania przez obóz rządzący płynących coraz silniejszym nurtem negatywnych nastrojów społecznych i przekierowania ich w stronę ośrodka niekontrolowanego przez koalicję - Radia Maryja oraz inicjowanych przez nie projektów. Niech Sikorski wytłumaczy się lepiej z braku skutecznej ścieżki działań wobec oczekujących na pomoc litewskich Polaków, a przed każdym wpisem na Twitterze weźmie zimny prysznic. Od pohukiwania na kapłanów zręczności w dyplomacji nie przybędzie, a kompulsywne zaspokajanie antykościelnych obsesji i gadulstwa w sytuacjach, gdy nie ma się nic ciekawego do powiedzenia, jest do opanowania. "Nie nauczyłem się wprawdzie nigdy grać na harfie ani lutni, ale wiem za to, jak doprowadzić miasto małe i bez znaczenia do wielkości i chwały" - "Nasz Dziennik" dedykuje specjalnie panu Sikorskiemu frazę Temistoklesa, genialnego ateńskiego stratega i dyplomaty, bo minister Sikorski ani Polski do chwały doprowadzić nie potrafi, ani na lutni nie gra.

Katarzyna Orłowska-Popławska

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110624

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Warszawa, dn.

Warszawa, dn. 24.06.2011.

Oświadczenie Komitetu Obrony Wolności Słowa

w związku z wypowiedzią Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego

Z oburzeniem i niepokojem przyjęliśmy słowa Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego w sprawie wypowiedzi Ojca Tadeusza Rydzyka w Parlamencie Europejskim na temat sytuacji w Polsce. Zapowiedź Ministra, że "Państwo polskie zareaguje" traktujemy jako groźbę skierowaną przez przedstawiciela rządu wobec obywatela polskiego państwa, mającego odwagę krytykować urzędującą władzę.

Ojciec Tadeusz Rydzyk korzystając z konstytucyjnego prawa do wolności słowa miał prawo wyrazić swoją ocenę panującej w Polsce sytuacji, niezależnie od tego, czy podobała się ona rządzącym, czy nie. Minister Radosław Sikorski zapowiadając reakcję ze strony aparatu państwowego, wpisał się w trwającą od pewnego czasu akcję tłumienia wolności słowa w Polsce. Wyraźnie pogroził tym, którzy ośmielają się mieć inne zdanie niż on i jego koledzy z rządu.

Zastanawiamy się, jakie działa polskie państwo wytoczy tym razem – przypuszczamy, że skoro na studenta prowadzącego niewygodną władzy stronę internetową wysłano ośmiu funkcjonariuszy, to do Ojca Rydzyka uda się przynajmniej z szesnastu. Łamiemy sobie głowę, która służba specjalna zostanie wykorzystana tym razem?

Wyrażamy ubolewanie, że rządzący nie wyciągnęli żadnej lekcji z kompromitującej ich sprawy nasłania ABW na twórcę satyrycznej strony antykomor.pl ani z bezprawnego zatrzymywania niewinnych ludzi niosących krytyczne wobec władzy transparenty. Zapowiedź Ministra Sikorskiego wskazuje, że tamte wydarzenia nie były przypadkowe, ale wynikały z przyjętej strategii działania wobec osób mających inne poglądy, niż urzędująca władza. Jako Komitet Obrony Wolności Słowa zapewniamy, że będziemy reagować na wszelkie przejawy takiego działania, będziemy udzielać wszelkiej pomocy osobom, które spotkały jakiekolwiek represje oraz informować opinię publiczną o zaistniałych wydarzeniach.

Edyta Żyła, Bartosz Kownacki, Robert Frycz

Komitet Obrony Wolności Słowa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Sierota

3. wiceszefowa SLD

chyba kryzys przechodzi. Czasami kuracja hormonalna pomaga, a czasami nie i trzeba z tym żyć ;-)

avatar użytkownika Maryla

4. Sierota

chyba wciąz jest w traumie po odstąpieniu miejsca tęczowemu Kaliszowi w Warszawie :)
Strasznie się rozgadała, a to że Napieralski nie będzie prymasem, a to o spadaniu na dno....

Kobieta w traumie, kto ja utuli, łzy obsuszy, chusteczkę poda? No kto?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Wiertnicza dostaje orgazmu w sprawie o.Rydzyka

TO JUŻ TRZECI DZIEŃ - NEWS DNIA - powielanie , powielanie, powielanie, powileanie, GŁÓWNE MIEJSCE INFORMACJI.

Funkcjonariusze mediów dostali zlecenie na księdza, Urban ręce zaciera, szukaja nowego Pietruszki?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

6. Co do

Co do gościa:
http://dzida.salon24.pl/228901,tomasz-machala-czyli-dylematy-dziennikarz...
I to jest najlepszy komentarz. Olać go.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

7. Unicorn

NO TAK PIEKNIE SIE WYSTAWIŁ , że aż żal było nie "podziękować".

W III RP żaden funkcjonariusz medialny nie posunął się az tak daleko, choć dyrektywy i scenariusze dla władzy przekazywali :)

I tak Sikorski sie przekonał, że kontynuując mysl radziecką "nabityj durak opasnyj wraga".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Babilon czyli babiszony w TVN24

grilują o.Rydzyka.

Pierwsza Piekarska na mękach , Karolina Wigura "socjolożka" - sięga po korzenie do okresu II RP - zaraz usłyszymy, że św. Maksymilian Kolbe był najwiekszym antysemitą.
Powałka - ta od karmienia w sejmie piersią jedzie jak Niesiołowski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. a jednak ! po forum rosyjsko-polskich mediów jest pierwszy efekt

MSZ wysłało notę ws. Rydzyka do Watykanu

15:58

W SPRAWIE WYPOWIEDZI OJCA RYDZYKA W PE

MSZ wysłało notę ws. Rydzyka do Watykanu

Nota dyplomatyczna w sprawie wypowiedzi ojca Tadeusza Rydzyka w Parlamencie Europejskim została przekazana do Watykanu -...czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. "Troskliwy" jak Tusk Premier

"Troskliwy" jak Tusk

Premier Donald Tusk skrytykował o. Tadeusza Rydzyka CSsR, dyrektora Radia Maryja, za to, że ośmielił się powiedzieć w Brukseli, iż w Polsce panuje totalitaryzm, czego przykładem są działania władz wobec inicjatyw podejmowanych przez Ojców Redemptorystów, m.in. w zakresie geotermii. Szefowi rządu, troszczącemu się o dobre imię Polski, przeszkadza jedna wypowiedź dyrektora Radia Maryja, a "zapomniał", jak sam uczestniczył w kilkuletniej zagranicznej kampanii przeciwko poprzedniemu rządowi i prezydentowi.

- Przykre dla Polski jest to, że od czasu do czasu niektóre osoby, tak było w przypadku Tadeusza Rydzyka, łamią pewną regułę, której mniej więcej wszyscy się jako tako trzymali, to znaczy o swojej Ojczyźnie źle staramy się nie mówić wtedy, kiedy jesteśmy za granicą. Szczególnie w przeddzień prezydencji, kiedy tak wielu Polaków oczekuje na to, że prestiż Polski, polska reputacja zyska na prezydencji. To wszystko każe mi bardzo surowo oceniać, ale bez żadnej histerii, bez jakichś emocji, tego typu wypowiedzi - powiedział Donald Tusk po powrocie ze szczytu Unii Europejskiej w Brukseli.
Trudno jednak słów premiera nie traktować jak prymitywnej politycznej zagrywki. Tusk uważa za niedopuszczalne krytykowanie jego rządu za granicą, przeszkadza mu kilka zdań wypowiedzianych przez dyrektora Radia Maryja, a "zapomniał" o tym, jak sam patronował kilkuletniej kampanii, prowadzonej także za granicą, która miała zdyskredytować rząd PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Symbolem tego był tekst prof. Jana Winieckiego w "Financial Times", że "Polską rządzą narodowi bolszewicy". Ale przecież obecny premier i politycy jego partii czy antypisowskie "autorytety" w latach 2005-2010 wiele razy także za granicą krytykowali swoich politycznych przeciwników. Wystarczy przypomnieć krytykę sprzeciwu rządu PiS wobec unijnej Karty Praw Podstawowych czy też kampanię krytykującą prezydenta za zwlekanie z podpisaniem traktatu lizbońskiego. A o sporze o skład polskiej delegacji na unijny szczyt ("spór o krzesło") sam Tusk wypowiadał się w Brukseli w 2008 roku: - Powiem brutalnie. Na tym szczycie nie potrzebuję pana prezydenta - mówił premier. Platforma nie szczędziła też prezydentowi krytyki (także w komentarzach dla niemieckich mediów) za odwołanie obrad Trójkąta Weimarskiego. Tak samo wiele krytycznych słów padło za granicą z ust polskich polityków w stosunku do polityki wschodniej prezydenta Kaczyńskiego. Szczytem tej antypaństwowej polityki było zaś choćby granie przez premiera razem z Rosją w celu odwołania wizyty Lecha Kaczyńskiego na obchodach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a potem pomniejszenia jej znaczenia, aby była to "prywatna wizyta".

Piotr Falkowski, KL

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110625&typ=po&id=po05.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Jak można tak szkodzić! Jak

Jak można tak szkodzić!

Jak widzimy, z krytyką wystąpienia o. Tadeusza Rydzyka podczas konferencji na temat energii odnawialnej i zrównoważonego rozwoju występują nie tylko szukający na gwałt rozgłosu i poparcia politycy dalekich rzędów, ale i ich potencjalny protektor, premier Donald Tusk. Słowa dyrektora Radia Maryja zdaniem lidera Platformy Obywatelskiej "na szczęście są tak absurdalne, że nie robią na nikim wrażenia".

Tak się składa, że jednak zrobiły wrażenie na samym premierze, który chociaż "nie odnalazł w Brukseli najmniejszego echa tych niemądrych i bardzo radykalnych opinii i recenzji", to przecież nie mogły go nie zaniepokoić i nie zasmucić. Niepokój pana premiera pojawił się zresztą znacznie wcześniej. Na pewno w 2007 roku nie zabrakło jego ekipie wzorowej czujności, gdy udało się w ostatniej chwili wypowiedzieć umowę na dofinansowanie toruńskiej geotermii. Ale żeby coś takiego teraz wypominać! I to w Brukseli! Rzeczywiście, znienawidzony redemptorysta straszną przykrość zrobił panu premierowi. Jak można tak szkodzić Polsce za granicą? Przecież rząd tak bardzo się stara i potrafi szkodzić Polsce, nigdzie nie wyjeżdżając. I jakie to daje świetne efekty! Ba! Jaki prestiż na świecie!
Nie rozwiniemy technologii wydobycia gazu łupkowego, ale bardzo poprawimy sobie reputację w Moskwie. Wygaszenie geotermii docenią w Berlinie, podobnie jak zamknięcie polskich stoczni. Wprawdzie europejscy przyjaciele rządu Platformy nijak nie skorzystają na braku autostrad, ale w Pekinie odpowiednia umowa, niedająca nam w negocjacjach żadnego pola manewru, na pewno się podobała.
Zauważmy, że i Donald Tusk zasadę niemówienia o Polsce źle za granicą też stosował "mniej więcej" i "jako tako", szczególnie gdy krytykował politykę zagraniczną Lecha Kaczyńskiego i kłócił się z prezydentem o "krzesło" na szczytach europejskich.
Tusk ocenia słowa dyrektora Radia Maryja "surowo", ale "bez histerii" i "bez emocji". Jest na to w języku polskim jedno słowo: cynicznie. Bo premier niestety nie tylko się ośmiesza. On naprawdę ma plan przeciw dziełu o. Tadeusza Rydzyka. Przygotowywaniem pola do ataku zajmują się wyznaczeni eurodeputowani, działania dyplomatyczne podejmie minister Sikorski, a w końcu "znajdą się" albo jakieś nieprawidłowości finansowe, albo naruszenie koncesji.
Byle zamilkł ten głos budzący wściekłość powodowaną bezsilnością. Gdy okazuje się, że Polacy nie tylko go słuchają, ale wspierają własnymi pieniędzmi, gdy rozwija się telewizja i uczelnia, kiedy wreszcie twarde fakty potwierdzają sukces projektu geotermalnego, gdy nic nie osiągnięto przez 20 lat szkalowania i dyskryminowania, widać coraz bardziej przygotowania do ostatecznego rozwiązania. Jeśli inaczej się nie da, to siłą.

Piotr Falkowski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110625&typ=po&id=po07.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. http://mojsiewicz.salon24.pl/318790,raport-the-economist-rzady-t

Raport The Economist. Rządy Tuska „demokracja wadliwą „
 
Zaczęło się od wcale nie odkrywczych słów Rydzyka o stosowanej prze
rząd dyskryminacji oraz o panującym w Polsce totalitaryzmie. Tu
chciałbym przypomnieć, że system panujacy w Polsc epod rządami Platformy
zwany jest miękkim totaliaryzm . Ten sam The Economist ukuł termin
putynizacja na określenie tego typu przemian.
 
Tusk jak członek władz każdego z zamordystycznych systemów , jak
chociażby Rosja Putina za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego aby
stłamszona opozycja zaczęła się za granicą domagać przestrzegana praw
człowieka oraz zapewnienia minimum , elementarnej demokracji . Tusk
swoją reakcją wykreował Rydzyka na odważnego obrońce praw człowieka i
demokracji . Pierwszego polskiego dysydenta III RP , który publicznie
zwrócił się do Zachodu o pomoc w ratowaniu wolności słowa i swobód
obywatelskich zagrożonych przez rząd Tuska.
 
Jeszcze dalej poszli pisowcy Ziobro i Wojciechowski. Domagają się
debaty w Parlamencie Europejskim nad „ stanem demokracji w Polsce „ I
tutaj pozwolę sobie przytoczyć argumentacje Ziobry
 
dziennik.pl „W Parlamencie Europejskim powinna toczyć się debata na
temat stanu demokracji w Polsce - uważają europosłowie PiS. Zbigniew
Ziobro poinformował w sobotę, że wystosowano list do szefów frakcji w
PE, aby zajęli stanowisko w tej sprawie. „...”Ziobro przyniósł na
konferencję fragment raportu tygodnika "The Economist", który umieścił Polskę na 48 miejscu w rankingu państw pod względem rozwoju demokracji.- Polska w tymże indeksie niestety została zaliczona nie tyle do demokracji, co do wadliwych demokracji.
(...) Ziobro „Co więcej, pan premier Donald Tusk powinien się
dowiedzieć, że pod jego rządami Polskę w tymże raporcie prześcignęły, jeżeli
chodzi o realizację zasad niezbędnych żeby uznać system za
demokratyczny, takie państwa jak: Timor Wschodni, Jamajka, Trynidad
i Tobago czy Botswana.
” ( źródło)
 
Jak mówią kibice .” Cała Europa z was się śmieje , gdzie są drogi ,
gdzie koleje” . Tusk być może doszedł do wniosku ,że Polakom nie są
potrzebne autostrady, ale również że nie jest im potrzebna demokracja,
czy wolność słowa. Prawdopodobnie za to powstaną ,niezbędne dla
utrwalania władzy liczne zamknięte zakłady psychiatryczne dla obywateli o
charakterystyce politycznej Kaczyńskiego.
 
Ważne jest to że jeśli pomysł się uda to w Parlamencie Europejskim
będzie się dyskutowało o wysyłaniu lidera opozycji na przymusowe badania
psychiatryczne przez polskiego sędziego , czy o wyroku 10 miesięcy
więzienia dla nastolatka za hasło „ jeba...ć rząd” napisane na murze .
Może to powstrzyma totalitaryzację Polski.
 
Demokracja wadliwa. To nowe określenie na system władzy Tuska. Określenie system wodzowsko oligarchiczny wymyśli Śpiewak , demokracja fasadowa Staniszkis, demokracja ograniczona Fedyszak Radziejowska. Do wyboru , do koloru .
 
Terlecki jest autorem jednego z ciekawszych opisów demokracji Tuska „ Czy na naszych oczach i częściowo za naszym przyzwoleniem nie dokonuje się zamach na naszą wolność?”…” Popularne stacje są tubą rządzącej partii i nawet nie próbują pozorować politycznego obiektywizmu.”…” Pozwalamy się zastraszyć, zakrzyczeć, otumanić przez politycznych spryciarzy, którzy w imię rzekomej apolityczności usiłują zaprowadzić dominację jednej ideologii i jednej partii.
To oni w telewizji, w prasie, a często także przy innych okazjach
załamują ręce nad politycznymi "kłótniami", polityczną "agresją",
zbędnymi "podziałami". W rzeczywistości brak sporu ma oznaczać przyjęcie
jednego punktu widzenia, a rezygnacja z "kłótni" - podporządkowanie się dyktaturze politycznej propagandy.” ( więcej)
 
Czy rzeczywiście Pacanów, tam gdzie zmierzał Koziołek Matołek będzie
stolicą polskiej prezydencji w Unii. Na pewno jednak to tam , w
Pacanowie powinno powstać muzeum osiągnięć Tuska i jego towarzyszy . W
godnym tych osiągnięć miejscu .Obok muzeum Koziołka Matołka.
 
Marek Mojsiewicz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. to teraz skarga na Watykan? żurnalisty z ITI i Polsat?

Rzecznik Watykanu: Słowa ks. Rydzyka nas nie dotyczą

15:45

KOMENTARZ DO NOTY MSZ POLSKI

Rzecznik Watykanu: Słowa ks. Rydzyka nas nie dotyczą

Rzecznik
Watykanu ksiądz Federico Lombardi powiedział, że "jakiekolwiek
oświadczenie ks. Tadeusza Rydzyka nie angażuje Stolicy...czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Donos Bartoszewskiego (mjg53 )

http://interpretator.salon24.pl/319275,donos-bartoszewskiego


„Gdy lewica została
odsunięta od władzy (2005) – W. Bartoszewski związał się z opozycją,
czyli postudecją (PO), zwalczając rządy PiS-u bez pardonu. Mówił jasno,
że ta prawicowa władza jest dla niego rodzajem okupacji, i stale
pocieszał hierarchów tudzież szeregowych członków Salonu, że kolejne
wybory zmiotą zły reżim.(…).

 

Międzynarodową
kulminacją walki „profesora” przeciwko gabinetowi PiS-owskiemu był donos
(trudno to inaczej nazwać), jaki Bartoszewski złożył na forum
europejskim wraz z kilkoma innymi czerwonymi i różowymi eksszefami
MSZ-u,, zwanymi „korporacją Giermka”. Konkretnie był to publiczny
sprzeciw wobec zbyt twardej (w domyśle: zbyt nacjonalistycznej,
konserwatywnej, zaściankowej i antypostępowej, vulgo zbyt patriotycznej)
polityki zagranicznej braci Kaczyńskich. (…).

 

Po tej aferze tyczącej
swoistego listu otwartego, którym „korporacja Giermka” alarmowała
opinię światową i judziła świat przeciwko rządowi własnej ojczyzny
(rzecz kuriozalna w stosunkach międzynarodowych; polityka światowa nie
zna analogii, nie miało to precedensu, nienotowany był równie haniebny,
wprost renegacki wybryk dyplomatów!)…”. [1]

 

Do tej pory ta zdrada dyplomatołków uważana jest za poprawność polityczną i nikt nie wysyła not protestacyjnych do Izraela.



[1] Waldemar Łysiak – „Mitologia świata bez klamek” rozdział 2 „Mit „jazgotmenscha” B.” str. 36

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Dziwne przypadki Radosława Sikorskiego

Piotr Bączek



Radosław Sikorski jako pierwszy minister
III RP wystosował notę do Stolicy Apostolskiej w sprawie polskiego
duchownego - ojca Tadeusza Rydzyka. Jednocześnie, będąc szefem
dyplomacji rządu Donalda Tuska, przez szereg miesięcy nie reagował na
niszczenie wraku tupolewa na smoleńskim lotnisku, zabranie przez Rosjan
czarnych skrzynek czy też kampanię oczerniania polskich pilotów, w tym
gen. Andrzeja Błasika. Tolerował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych
osoby oskarżane o kłamstwo lustracyjne, a także fakt, że Tomasz Turowski
odpowiadał za organizację wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w
Katyniu.


Radosław Sikorski zawsze przywiązywał znaczenie do
tworzenia swojego wizerunku, chociaż nie zawsze był on zgodny z
rzeczywistością. Aleksander Szczygło, który pracował z nim w
Ministerstwie Obrony Narodowej, stwierdził: "On jest innym człowiekiem w
przekazie medialnym, a innym na co dzień. W swojej książce napisał, że
to on, a nie ja, kazał pozdejmować z holu MON-u portrety komunistycznych
ministrów obrony. Zapytajcie szeregowych pracowników ministerstwa, z
czyjego polecenia zdejmowali portrety".

Birbant z Oksfordu
Życie
Sikorskiego potoczyłoby się inaczej, gdyby nie wyjazd w połowie 1981 r.
na kurs języka angielskiego do Anglii. Dopisało mu szczęście, tygodnik
"Polityka" pisał, że otrzymał turystyczny paszport, liceum ukończył rok
wcześniej i nie upominało się o niego wojsko. W październiku 1981 r., po
informacjach, że Służba Bezpieczeństwa interesuje się jego kolegami,
wystąpił o azyl polityczny. We wniosku pisał o działalności
konspiracyjnej, represjach, wyrzuconych z wojska stryjach, którzy byli
oficerami Ludowego Wojska Polskiego (stryj Edward był oficerem
politycznym, skazanym na trzy lata za pobicie sowieckiego generała, a
stryj Klemens został wyrzucony z wojska w 1968 r., bo nie chciał wstąpić
do partii).
Sikorski rozpoczął studia na Oksfordzie, wstąpił do
Bullingdon Club. Wiódł życie towarzyskie, wręcz hulaszcze. Wiosną 2010
r. stacja Channel 4 wyemitowała reportaż o młodości lidera brytyjskich
konserwatystów Davida Camerona. Informacje te powtórzyła polska prasa.
Bullingdon Club kojarzy się na Wyspach już wyłącznie z pijackimi ucztami
i demolowaniem restauracji. Obecnie członkowie Bullingdon Club wstydzą
się i tuszują burzliwą przeszłość, wszyscy odmówili wystąpienia w
brytyjskim filmie, wyjątkiem był tylko Sikorski.
Niewątpliwie
zaskakuje fakt, że Sikorski przez lata ukrywał te młodzieńcze wyskoki,
starał się wytworzyć w Polsce obraz młodzieńca, który ciężko pracował i
walczył z komunizmem nawet w najdalszych zakątkach świata. Zaskakuje
również to, że tak dokładnie opowiedział o luzackim stylu dopiero po
blisko 30 latach, i to w Anglii.
W czasie pobytu w Anglii był
obserwowany i rozpracowywany przez służby PRL. 21 stycznia 1983 r.
został zarejestrowany przez wydział II Wojewódzkiego Urzędu Spraw
Wewnętrznych w Bydgoszczy pod nr. 21200 jako "osoba do obiektu" do
sprawy "Bristol" nr ewid. 9219. Sprawę przerejestrowano na
Kwestionariusz Ewidencyjny krypt. "Bastard" - "podejrzany o kontakt ze
służbami specjalnymi państw NATO". Sprawę zdjęto z ewidencji 15 stycznia
1990 roku.
Sikorskim zajmował się funkcjonariusz o pseudonimie
"Brig", ten sam, który "opiekował się" w Londynie Bogusławem
Wołoszańskim. Rezydentura polskiego wywiadu w Londynie uważała, że
Sikorski "najprawdopodobniej jest powiązany z brytyjskimi służbami
specjalnymi, żyje ponad stan, szuka kontaktów i dużo podróżuje, a nie
wiadomo, skąd ma pieniądze".

Od Afganistanu, przez Afrykę, do Polski
W
okresie studiów rozpoczął współpracę z prasą polonijną i angielską.
Jego wywiad z pisarzem Grahamem Greene´em przedrukował w Polsce
"Tygodnik Powszechny". W 1986 r. wyjechał do Afganistanu jako
korespondent wojenny "The Spectator". Był jednym z kilku Polaków, którzy
w czasie wojny z Sowietami przebywali w Afganistanie. Sympatyzował z
mudżahedinami, z pobytu napisał "Prochy świętych". W 1988 r. zdobył
nagrodę World Press Photo za zdjęcie martwej Afganki z dziećmi. Uzyskał
obywatelstwo brytyjskie.
Był też korespondentem w Afryce. Tam
najprawdopodobniej zetknął się z późniejszym szefem Wojskowych Służb
Informacyjnych Bolesławem Izydorczykiem. Wspominał o tym Janusz
Onyszkiewicz w liście do Sikorskiego z marca 1993 r.: "Pan generał
Izydorczyk, który na Pana temat powiedział jedynie, że przychodząc do
resortu nie był Pan dla niego osobą całkiem nieznaną, gdyż spotkał się z
Panem w Namibii". Na początku lat 90. drogi Sikorskiego i Izydorczyka
skrzyżowały się w polskim MON.
Na przełomie lat 80. i 90. Sikorski
wrócił do Polski, w środowiskach antykomunistycznych stał się swoistą
gwiazdą. Był bywalcem Salonu 101 Małgorzaty Bocheńskiej, żony Jana
Parysa. Jednocześnie był przedstawicielem koncernu News Corporation
Ruperta Murdocha, próbował uruchomić w Polsce jego stację. Zajął się
remontem ruin dworu w Chobielinie, ożenił się z amerykańską dziennikarką
Anne Applebaum.
Jednak cały czas w Polsce żywa była jego "afgańska
legenda". Sikorski był postrzegany jako emigrant polityczny stanu
wojennego, który aktywnie sprzeciwiał się komunizmowi w Afganistanie. To
chyba m.in. dzięki temu wizerunkowi został wiceministrem obrony
narodowej w rządzie Jana Olszewskiego. Miał uosabiać prozachodni kurs
rządu i otwarcie administracji dla młodych, wykształconych ludzi.
Po
tzw. nocnej zmianie 4 czerwca 1992 r. powrócił do dziennikarstwa,
publikował w zachodnich mediach. Jego artykuły, obok książki Jacka
Kurskiego i Piotra Semki "Lewy czerwcowy" oraz pierwszego wywiadu z
Janem Olszewskim, były wtedy ważną lekturą sympatyków prawicy
niepodległościowej.
Ostro krytykował Lecha Wałęsę za obalenie rządu
Jana Olszewskiego, "Gazetę Wyborczą" za kampanię oszczerstw, a Wojskowe
Służby Informacyjne za związki z Moskwą. W jednym z artykułów pisał:
"WSI były ostatnią funkcjonującą organizacją komunistyczną, która mogła
przejąć kontrolę nad krajem, gdyby ze Wschodu znów zaczęły wiać
chłodniejsze wiatry. Jeszcze długo po puczu w Związku Radzieckim polscy
szefowie WSI wciąż myśleli, że ich czas może nadejść".

"Szpak" z WSI
W
świetle ujawnionych po latach informacji ten ostatni wątek jest
szczególnie ważny. Od 1 października 1992 r. do 17 lutego 1995 r. WSI
inwigilowały Radosława Sikorskiego, nadając tej akcji kryptonim "Szpak".
Rozpoczęcie operacji argumentowano tym, że Sikorski jest "zaangażowany w
działalność polityczną ugrupowań stawiających sobie za cel osłabienie
struktury i spoistości wojska, osłabienie autorytetu Zwierzchnika Sił
Zbrojnych i kierownictwa MON. W perspektywie podporządkowania Sił
Zbrojnych określonym celom politycznym "Szpak" szczególnie zaciekle
atakuje Wojskowe Służby Informacyjne podważając ich cele i zadania, chce
paraliżować działania WSI" (Raport z weryfikacji WSI, s. 75).
Teczkę
"Szpak" ujawnił Sikorski w czerwcu 2006 r., na kilka tygodni przed
rozpoczęciem działalności komisji weryfikacyjnej. Dla członków tej
komisji był to dowód na oddziaływanie WSI na sferę polityczną. Szukając
innych materiałów, powoływali się na ten przykład. Wykorzystali to
oficerowie WSI, do Sikorskiego dotarła zniekształcona informacja, że są
poszukiwane tzw. haki na niego. Tymczasem Sikorski w Raporcie z
weryfikacji WSI został przedstawiony jako ofiara służb wojskowych, tak
samo byłby przedstawiony w przypadku odnalezienia kolejnych dokumentów.
Dla
nikogo nie było zaskoczeniem, że w latach 90. związał się z Ruchem
Odbudowy Polski Jana Olszewskiego, chociaż jeden z jego artykułów stał
się dzwonkiem alarmowym, gdy w amerykańskim piśmie "Foreign Affairs"
zasugerował: "Polskę byłoby łatwiej reformować, gdyby porzuciła
wyeksploatowane regiony, takie jak Śląsk". Artykuł stał się powodem
konfliktu w tej partii, mimo to w 1997 r. Sikorski startował do Sejmu z
listy ROP. W 1998 r. został wiceministrem spraw zagranicznych u ministra
Bronisława Geremka. Odpowiadał za konsulaty, polskie ośrodki kultury i
stosunki z Trzecim Światem. Po odejściu z MSZ został dyrektorem
wykonawczym Nowej Inicjatywy Atlantyckiej.

Od bezpieczeństwa ważniejsza toaleta
W
2005 r. otrzymał od prawicy kolejny kredyt zaufania - został senatorem
Prawa i Sprawiedliwości, a w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza objął
tekę szefa MON. Starannie dbał o wizerunek młodego, wysportowanego
ministra współpracującego z NATO - fotografował się w F-16, w czasie
skoków spadochronowych, zajęć z wychowania fizycznego itd.
Jednak ten
propagandowy wizerunek skrywał dziwne posunięcia Sikorskiego w
politycznej rzeczywistości. Przykładem jest choćby postępowanie
przetargowe na zakup nowych samolotów dla VIP-ów ogłoszone 26 lipca 2006
r. przez Sikorskiego jako ministra obrony narodowej. Miał on
zlekceważyć podstawowe założenia bezpieczeństwa. Ujawnił to były
wiceminister obrony narodowej Jacek Kotas: "Założenia odwołanego
przetargu zostały źle przygotowane. W ogłoszonym za kadencji Radka
Sikorskiego przetargu głównym kryterium była cena samolotu. Była
ważniejsza od kwestii bezpieczeństwa. Najbardziej jaskrawym przykładem
jest dodatkowa toaleta w samolocie. Za drugą toaletę oferent dostałby
0,77 pkt, a za dodatkowy, trzeci silnik - jedynie 0,26 pkt. Podkreślę
jeszcze raz: trzy razy wyżej oceniana była dodatkowa toaleta niż
dodatkowy silnik".
Ten fatalny przetarg został odwołany 30 maja 2007
roku. Jesienią 2007 r. ówczesny szef MON Aleksander Szczygło powołał
komisję przetargową, dokumenty były gotowe, ale rząd Tuska zablokował
zakup nowoczesnych samolotów dla VIP-ów. Sikorski deklarował się wówczas
jako zwolennik zainstalowania w Polsce amerykańskiej tarczy
antyrakietowej, jednak później wielokrotnie deklarował swój sceptycyzm w
tej sprawie.

Problem z "wojskówką"
Kolejną kwestią,
która różniła Sikorskiego z programem PiS, był projekt reformy
wojskowych służb specjalnych - rozwiązania WSI i powołania w ich miejsce
nowych. Było to sztandarowe hasło partii Jarosława Kaczyńskiego. Jednak
po powołaniu rządu Marcinkiewicza na tym tle doszło do istotnych różnic
pomiędzy Sikorskim a Zbigniewem Wassermannem, ówczesnym koordynatorem
służb specjalnych.
Sikorski opowiadał się za włączeniem wywiadu i
kontrwywiadu wojskowego w skład Sił Zbrojnych. Szef tych służb miał być
mianowany przez ministra obrony narodowej, zaś pracownicy wywiadu i
kontrwywiadu wojskowego mieli rekrutować się z żołnierzy. Takie
rozwiązania Sikorski zgłaszał w Sejmie w połowie lutego 2006 roku.
Natomiast
min. Wassermann proponował, żeby wywiad i kontrwywiad wojskowy były
instytucjami niezależnymi od wojska. Szefów miałby powoływać premier na
wniosek ministra obrony narodowej. Do wojskowych służb mieli być
przyjmowani specjaliści cywilni. Koordynator argumentował, że
podporządkowanie służb resortowi obrony narodowej nie gwarantowało
"usunięcia wszystkich patologii". Natomiast Sikorski twierdził: "Tak jak
ganimy patologię, tak powinniśmy chwalić sukcesy. Jest tam też praca
uczciwych oficerów dla dobra Polski; dobra praca analityczna i
operacyjna".
Ostatecznie zwyciężyła koncepcja min. Wassermanna, ale
tylko dzięki śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, który zgłosił pakiet
ustaw o likwidacji WSI autorstwa koordynatora, de facto było to
odsunięcie rządu Marcinkiewicza od reformy wojskowych specsłużb.
Sikorski komentował zresztą, że nie wie, jak będą wyglądały ustawy o
likwidacji WSI i powołaniu nowych służb.

Tolerancja dla wybranych
Jednocześnie
Sikorski miał dziwną słabość do gen. Marka Dukaczewskiego, szefa
Wojskowych Służb Informacyjnych, które w III RP prowadziły m.in.
działania opresyjne wobec ludzi Kościoła. Odwołał go z funkcji szefa WSI
dopiero 14 grudnia 2005 r., czyli półtora miesiąca po nominacji na
ministra obrony narodowej!
Zaskakujące opóźnienie, biorąc pod uwagę, że szefowie służb należą do grupy urzędników najszybciej wymienianych po wyborach.
W
dodatku po odwołaniu Dukaczewskiego proponował mianowanie go dowódcą
Śląskiego Okręgu Wojskowego lub wysłanie do ataszatu w Pekinie. Jeszcze w
lutym 2006 r. Sikorski pytany w TVN 24 o przyszłość b. szefa WSI
przypomniał, że zgodnie z prawem może on być w rezerwie kadrowej przez
sześć miesięcy: "Do tych sześciu miesięcy bardzo daleko. Rozważamy, co
dalej, szukamy stanowiska, które byłoby zgodne z jego kwalifikacjami.
Zastanawiamy się". Takich skrupułów Sikorski nie miał w październiku
2007 r., kiedy na konwencji Platformy krzyczał: "Jeszcze dorżniemy
watahy, wygramy tę batalię!".
W październiku 2007 r. Sikorski
zaatakował Zbigniewa Wassermanna, kiedy przyniósł na rozmowę z nim w TVN
24 świadectwo ukończenia przez Dukaczewskiego kursu w ZSRS. Na dziwne
relacje Sikorskiego z Dukaczewskim wskazywał były wiceminister spraw
zagranicznych Witold Waszczykowski (główny negocjator w sprawie tarczy
antyrakietowej). Ujawnił on, że Dukaczewski bywał częstym gościem w
gabinecie Sikorskiego wieczorami i nocami. Waszczykowski odniósł
wrażenie, że Sikorski konsultuje z nim wiele decyzji personalnych.

Prowokacja ZEN
Problem
rozwiązania WSI i utworzenia nowych służb musiał bardzo nurtować
Sikorskiego, ponieważ nieustannie i wielokrotnie powracał do niego.
Negatywnie oceniał raport z weryfikacji WSI, upublicznienie nazwisk
kursantów w Moskwie (była to jedyna lista w raporcie) oraz
współpracowników WSI, którzy przekroczyli ustawowe ramy działalności, a
zwłaszcza opisanie tzw. operacji ZEN. W akcji ZEN uczestniczył b.
funkcjonariusz wywiadu SB. W Raporcie z weryfikacji WSI stwierdzono, że
ZEN wprowadzała w błąd najwyższe władze państwa, w tym prezydenta
Kaczyńskiego. Sikorski znał szczegóły operacji ZEN i nie zgłaszał
zastrzeżeń. W oparciu o informacje z tej akcji Dukaczewski sugerował po
wyborach 2005 r. wykorzystanie nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa w
kraju.
7 lutego 2007 r. Sikorski został odwołany z rządu. Premier
Jarosław Kaczyński tak wtedy tłumaczył tę dymisję: "Nie po to
odsunęliśmy generała Dukaczewskiego i usunęliśmy WSI, by teraz awansować
go na wysokie stanowisko. Minister obrony musi być człowiekiem, który
dobrze współpracuje z premierem i prezydentem. Prezydent jako
zwierzchnik Sił Zbrojnych musi wiedzieć o wszystkich podejmowanych
decyzjach. Tymczasem zdarzało się, że nie wiedział o bardzo ważnych".

W obronie szpiega
Sikorski
swoje odejście z rządu tłumaczył konfliktem z Antonim Macierewiczem,
jednak po kilku latach media wskazywały na zupełnie inną przyczynę tej
dymisji. Media poinformowały, że w 2007 r. Sikorski bronił białoruskiego
szpiega Siergieja M. Szpieg proponował polskiemu konsulowi z Mińska, by
przekazywał informacje za pieniądze. Konsul powiadomił polski wywiad.
Litwa zatrzymała Białorusina i zgodziła się na jego ekstradycję, a sąd w
Warszawie go skazał. Podczas akcji polskiego wywiadu miało dojść do
sporu - jak rozegrać sprawę białoruskiego szpiega. Sikorski chciał
przewerbować Białorusina i wykorzystać go jako źródło informacji dla
Polski, ale sprzeciwiał się temu ówczesny szef wywiadu Zbigniew Nowek,
którego poparł premier Jarosław Kaczyński -jak podawały media.
Znamienne
było, że w obronie Sikorskiego stanął Gromosław Czempiński, były oficer
wywiadu PRL i jeden z założycieli Platformy: "Widocznie minister
Sikorski uznawał, że tę sprawę można załatwić inaczej. (...) Nie wiem,
jakie materiały posiadał minister Sikorski, ale na pewno na czymś swoje
propozycje opierał. (...) Radosław Sikorski być może szukał innego
rozwiązania, co wcale nie znaczy, że chciał źle. Proszę zauważyć, że
kiedy na początku lat 90. likwidowaliśmy rozbudowaną siatkę agentów
rosyjskich, nikogo nie aresztowaliśmy".
To właśnie interwencja
Sikorskiego w sprawie białoruskiego szpiega miała być przyczyną, że
jesienią prezydent Lech Kaczyński odradzał Donaldowi Tuskowi nominację
Sikorskiego na szefa dyplomacji.
W tym kontekście zupełnie inaczej
odczytujemy wypowiedź koordynatora Zbigniewa Wassermanna, który w
listopadzie 2007 r., tuż przed ustąpieniem z urzędu, w radiowym
wywiadzie stwierdził, że informacje stawiające Sikorskiego w
niekorzystnym świetle pojawiły się tuż przed zdymisjonowaniem go ze
stanowiska ministra obrony w rządzie PiS.
Minister Wassermann mówił
wtedy również, że Donald Tusk będzie mógł się dowiedzieć, co to za
informacje, kiedy uzyska jako premier dostęp do informacji ściśle
tajnych, a teraz powinien "uwierzyć w to, co mówi pan prezydent, bo pan
prezydent mówi w dobrze pojętym interesie państwa. To jest sfera
bezpieczeństwa, objęta tajemnicą ścisłą, państwową".
Po odejściu z
rządu pojawiły się informacje, że Sikorski wyjedzie na placówkę do USA,
ale postawił warunek, który wyjawił Aleksander Szczygło w jednym z
wywiadów radiowych: "Jeśli chodzi o stanowisko ambasadora w Waszyngtonie
- tak - była taka propozycja. I to była propozycja, którą Radek
przyjmował pod jednym warunkiem: że kupimy nową siedzibę dla ambasadora w
Waszyngtonie".
Wkrótce Sikorski związał się z PO i rozpoczął
kampanię ataków na PiS. Kpił z proamerykańskiej strategii urzędników
prezydenta Kaczyńskiego: "Pół roku temu prorokowałem, że nawet jeśli
prezydent USA wycofa się z umowy, to "okopy świętej trójcy" światowego
buszyzmu, czyli nasze Biuro Bezpieczeństwa Narodowego się na to nie
zgodzi i będzie walczyć dalej".
Jednocześnie sam jest wyjątkowo
czuły na głosy negatywne, ostatnio wytoczył nawet kilku redakcjom
procesy za wpisy internetowe czytelników.

Dyplomatyczna stajnia Augiasza
W
wyborach w 2007 r. Sikorski został posłem PO, a potem szefem MSZ. Po
objęciu resortu przez Sikorskiego przerwano realizowane w nim zmiany. Za
czasów min. Anny Fotygi absolwenci sowieckiej uczelni MGIMO
(Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych) byli
usuwani ze stanowisk kierowniczych do mniej odpowiedzialnych zadań.
Jednak za czasów Sikorskiego w MSZ uznano, że studia w MGIMO nie są
powodem do wstydu, chociaż wpływy w MGIMO miały posiadać sowieckie
służby specjalne.
Ryszard Schnepf, wiceminister w MSZ, stwierdził:
"Radosław Sikorski uważa, że jedyne kryteria, jakimi powinno się
kierować przy doborze ludzi, to ich profesjonalizm i lojalność wobec
kraju. Nie byłoby dobrze, gdyby z powodu ukończenia tej czy tamtej
uczelni ktoś był dyskryminowany lub faworyzowany". Absolwenci MGIMO
obejmowali ambasady, awansowali w centrali. Nominacji doczekał się np.
wiceszef kadr w MSZ Roman Kowalski, który ukończył MGIMO.
"Nasz
Dziennik" zwracał uwagę na fakt, że w ostatnim okresie do sądów trafiło
kilkanaście wniosków biura lustracyjnego dotyczących osób z MSZ. Sądy
wszczęły postępowania lustracyjne wobec ambasadora tytularnego w Moskwie
Tomasza Turowskiego, Janiny Biernackiej z kancelarii MSZ, Witolda
Raczkowskiego, byłego konsula w Grodnie, oraz Mirosława Lewińskiego,
członka "służby zagranicznej", a także wnioski dotyczące Wojciecha
Piątkowskiego, radcy z ambasady w Katarze. Pion lustracyjny Instytutu
Pamięci Narodowej zarzuca byłemu konsulowi we Lwowie Mirosławowi Grycie i
obecnemu konsulowi w Łucku Andrzejowi Kucharczukowi, że złożyli
"nieprawdziwe oświadczenia lustracyjne".
Jednocześnie Sikorski
czynił trudności tzw. pisowskim kandydatom na ambasadorów, zwłaszcza
byłej minister Annie Fotydze, o której powiedział: "Dobrze, że Anna
Fotyga nie została naszym ambasadorem przy ONZ, bo wstyd byłby jeszcze
większy niż po jej nagłym odejściu ze stanowiska w Międzynarodowej
Organizacji Pracy". Natomiast w kwietniu 2009 r. oświadczył, że jest
"mało prawdopodobne", aby jego poprzedniczka została polskim ambasadorem
przy ONZ. Stało się to po spotkaniu Anny Fotygi z sejmową Komisją Spraw
Zagranicznych, kiedy stwierdziła: "Człowiek o moim życiorysie jest
naprawdę głęboko poraniony przyglądaniem się temu, co się dzieje z
polską polityką zagraniczną". Trudno nie zgodzić się z byłą szefową
dyplomacji RP.
Sikorski wielokrotnie agresywnie atakował samego
prezydenta Lecha Kaczyńskiego: "Prezydent wolnej Polski może być niski,
ale nie powinien być mały". Do min. Anny Fotygi miał powiedzieć: "Można
być prezydentem, ale można być też chamem".

Na tarczy w sprawie tarczy
Strategię
MSZ za czasów Sikorskiego charakteryzuje skrajny serwilizm wobec Unii
Europejskiej i Moskwy. Dyplomaci nie bronili interesów naszego państwa
na arenie europejskiej, nie realizowali wypracowanej wcześniej strategii
stabilizacji naszego regionu i utrzymania przez Polskę ważnej pozycji w
Europie, dzięki bliskim stosunkom z Waszyngtonem. Istotnym elementem
tej architektury geopolitycznej był wspólny amerykańsko-polski projekt
instalacji w Polsce tarczy antyrakietowej. Jego realizacja uczyniłaby z
Polski samodzielnego gracza w tym regionie Europy, uniezależniłaby nas
od Brukseli i Moskwy. Wprawdzie w okresie szefowania MON Sikorski
werbalnie postulował budowę tego systemu, jednak po odejściu z rządu
premiera Kaczyńskiego natychmiast zaczął wskazywać na kolejne trudności w
sprawie budowy w Polsce amerykańskich baz antyrakietowych. Krytykował
rząd polski i administrację USA. W "Washington Post" opublikował
artykuł, w którym stwierdził, że jest "długa lista powinności państwa
przyjmującego tarczę i niewiele zobowiązań USA. (...) Jeśli
administracja Busha liczy na to, że Polacy i Czesi, skacząc z radości,
zgodzą się na wszystko, co się im zaproponuje, czeka go bolesne
zderzenie z rzeczywistością. (...) Nastawienie opinii publicznej do
Ameryki jest coraz gorsze i rośnie sprzeciw wobec operacji wojskowych
pod kierunkiem USA, a zwłaszcza do proponowanego umieszczenia bazy
rakietowej w Polsce".
Natomiast już jako szef MSZ w styczniu 2008 r.
skrytykował byłą minister Fotygę za jej wypowiedź, że "rząd Tuska
prowadzi negocjacje z USA techniką żądań zaporowych", a poprzedni rząd
rozmawiał ze Stanami o bardziej zaawansowanych technologiach, które
"niekoniecznie musimy dostać" od USA, bo Polskę też "stać na
modernizację armii".
Sikorski powiedział wtedy: "Rząd ma pewną
pozycję negocjacyjną i bardzo proszę, żeby pani minister Fotyga tej
polskiej pozycji nie podcinała". Jednocześnie dodał, że prosi też
prezydenta, by przywołał swoją podwładną do porządku.
Jaką strategię
negocjacyjną rząd Tuska wypracował w tej sprawie, przekonaliśmy się
kilka miesięcy później, kiedy to dopiero publiczna wypowiedź min.
Witolda Waszczykowskiego, głównego negocjatora Polski w sprawie tarczy
antyrakietowej, spowodowała przyspieszenie ze strony MSZ i podpisanie
umowy. Przez kolejne miesiące można było zaobserwować, że rząd Tuska
wyczekiwał rezygnacji USA z projektu rozmieszczenia w Polsce tych baz.
Taka postawa doprowadziła do sporu z prezydentem Kaczyńskim, który był
zwolennikiem uczynienia z Polski lidera w Europie Środkowej. Ewidentną
dyplomatyczną winą ekipy PO i osobiście Sikorskiego było opóźnienie
rozmów z USA i oczekiwanie na dojście do władzy w Waszyngtonie
zwolenników tzw. resetu w stosunkach z Rosją.

Afrodyzjakowa dyplomacja
Taki
"reset" z UE i Rosją dyplomacja Sikorskiego rozpoczęła bowiem znacznie
wcześniej. Kolejne wizyty w Moskwie, Brukseli, Berlinie, eliminowanie
prezydenta Kaczyńskiego z rozmów dyplomatycznych (bo taki miała sens
słynna "wojna o samolot"), doprowadziły do pochwał ze strony Brukseli i
słownego ocieplenia z Rosją. Po jednej z wizyt w Moskwie Sikorski
oświadczył: "To początek przekuwania się przez warstwy lodu. Odkurzamy
umowy i wróciliśmy do języka pragmatyki, tzn. odpowiadania sobie
pozytywnymi gestami na pozytywne gesty". Bagatelizował kolejne
oświadczenia dostojników rosyjskich na temat groźby użycia broni: "To,
że Rosja po raz kolejny używa doktryny pierwszego użycia broni atomowej,
to nic nowego. Opracowała ją już w latach 90. To nie oznaka siły, ale
słabości. Mam wrażenie, że te publiczne dywagacje pana generała nie są
nawet w Moskwie i przez rosyjską prasę traktowane poważnie".
W
kolejnych oświadczeniach Sikorski nie wykluczał przyjęcia Rosji do NATO,
przebudowy tego paktu itd. Ten wschodni "reset" Sikorskiego wynikał z
polityki UE, która postanowiła uczynić z Rosji partnera strategicznego,
nawet kosztem nowych członków.
Kwintesencją dyplomacji Sikorskiego
są dwa jego spotkania - pierwsze z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką
(razem z szefem dyplomacji Niemiec) i drugie z polskimi ambasadorami w
obecności szefa dyplomacji Rosji. W obu wypadkach interesy kraju zostały
podporządkowane strategii UE. Najdobitniej odczuła to Polonia za
wschodnią granicą.
Dyplomacja Sikorskiego była zagranicznym wydaniem
"polityki miłości" PO. Zresztą jego resort stał się sławny za sprawą
specyficznego hobby Sikorskiego. "Nasz Dziennik" ujawnił, a MSZ
potwierdziło, iż wykorzystał on jedną z dyplomatycznych wizyt w Chinach,
by nabyć popularny wśród ludów Azji afrodyzjak przygotowany ze
sproszkowanego rogu jelenia. Spreparowanie kosztownego specyfiku wiąże
się z ogromnym cierpieniem zwierzęcia, któremu ścina się jeszcze młode,
bardzo silnie unerwione poroże, przeciwko czemu protestują
międzynarodowe organizacje ekologiczne zajmujące się ochroną ginących
gatunków. Tymczasem do poszukiwania afrodyzjaku Sikorski zaangażował
nawet personel polskiej placówki dyplomatycznej.

Mecenas
skuteczniejszy od MSZ

O
ile ten ostatni wyczyn Sikorskiego można oceniać w kategoriach
satyrycznych, o tyle inne są już poważniejsze, tragiczne. To właśnie
postawa dyplomacji rządu PO doprowadziła do rozdzielenia wizyt premiera
Tuska i prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu. Zaniechania polskich władz
spowodowały, że wizyta głowy państwa polskiego była traktowana przez
władze Rosji jako prywatna i była gorzej przygotowana.
Pomimo
tragedii 10 kwietnia Sikorski nie wyciągnął konsekwencji wobec
urzędników winnych tych zaniedbań, nie wszczął postępowań
dyscyplinarnych, nie skierował wniosków do prokuratury. Zachował się
tak, jakby nie wydarzyła się największa tragedia w Polsce po II wojnie
światowej.
Sikorski nie podjął działań dyplomatycznych po publikacji
raportu MAK. Zaniechania MSZ w tej sprawie unaocznił mec. Bartosz
Kownacki, który praktycznie jako osoba prywatna doprowadził do usunięcia
ze strony internetowej MAK części fałszywych informacji o gen. Andrzeju
Błasiku. Interwencja Sikorskiego byłaby skuteczniejsza.

Miejsce dla Turowskiego
Najdobitniejszym
przykładem skandalicznych przygotowań wizyty polskiego prezydenta w
Katyniu jest fakt, że osobą odpowiedzialną za organizację był ambasador
tytularny Tomasz Turowski, który powrócił do pracy w MSZ w lutym 2010 r.
i natychmiast zlecono mu prace w tym zakresie. Instytut Pamięci
Narodowej oskarżył Turowskiego o złożenie fałszywego oświadczenia
lustracyjnego. Według archiwalnych dokumentów miał być w czasach PRL
komunistycznym agentem pracującym pod przykryciem, m.in. w Watykanie.
Oczywiście
to nie są wszystkie "dokonania" ministra Radosława Sikorskiego, ale już
tylko to zestawienie charakteryzuje go jako Zeliga, bohatera filmu
Woody´ego Allena, "człowieka bez właściwości", który bez trudu
dostosowuje się do każdych warunków i otoczenia.
Zapewne fakt
wysłania przez Sikorskiego noty do Watykanu w sprawie ojca Tadeusza
Rydzyka wpisuje się w nowy etap działalności jego i jego partii -
podważania i dyskredytowania osób duchownych.


Autor był
członkiem komisji weryfikacyjnej ds. WSI. Do grudnia 2007 r. był szefem
Zarządu Studiów i Analiz Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Po objęciu
urzędu prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego został wyrzucony z
Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110702&typ=my&id=my03.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl