CZERWIEC... z Najświętszym Sercem Jezusa...

avatar użytkownika intix

   

 

 

 

 

>>> Wniebowstąpienie Pańskie <<<

 

 

(Ps 47,2-3.6-9)
REFREN: Pan wśród radości wstępuje do nieba.

Wszystkie narody klaskajcie w dłonie,
radosnym głosem wykrzykujcie Bogu,
bo Pan Najwyższy straszliwy,
jest wielkim Królem nad całą ziemią.

Bóg wstępuje wśród radosnych okrzyków,
Pan wstępuje przy dźwięku trąby.
Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie,
śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie.

Gdyż Bóg jest Królem całej ziemi,
hymn zaśpiewajcie
Bóg króluje nad narodami,
Bóg zasiada na swym świętym tronie.

 

 

* * *

 

Dzisiejsza Niedziela Wniebowstąpienia Pańskiego

W tym roku przypada w pierwszym dniu

CZERWCA

- Miesiąca Najświętszego Serca Jezusowego.

 

* * *

 

„…przy Sercu Jezusowym serce człowieka uczy się poznawać, jaki jest prawdziwy i jedyny sens jego życia i jego przeznaczenie:

przy Sercu Jezusowym serce człowieka nabiera zdolności miłowania”.
(Jan Paweł II)

Przejeżdżając przez środkową Francję, możemy podziwiać piękne pola uprawne w rolniczej Burgundii. Oprócz historycznego klasztoru w Cluny oraz tętniącej życiem w okresie letnim wioski Taize, znajdujemy kilkutysięczne miasteczko Paray-le-Monial z piękną romańską katedrą. W sąsiedztwie odnajdujemy klasztor Sióstr Nawiedzenia (wizytek), który związany jest z kultem Serca Jezusowego.

1. Geneza kultu Serca Pana Jezusa

Czerwiec to miesiąc w sposób szczególny poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kult Serca Jezusowego wywodzi się z czasów średniowiecza, początkowo miał charakter prywatny, z czasem ogarnął szerokie rzesze społeczeństwa. Mistyka średniowiecza łączyła kult Serca Jezusowego z bardzo żywym nabożeństwem do Najświętszej Rany boku Jezusa.

Do najpierwszych, którzy w ranie boku, otwartej włócznią żołnierza, odnaleźli Serce Boże należy nieznany autor poetyckiego utworu Winny szczep mistyczny. Mówi w nim, że właśnie w tej Ranie odnalazł Serce Boże, że spocznie przy Nim, że się już z Nim nie rozstanie.

Cały zakon św. Dominika Guzmana – dominikanie – bardzo wcześnie przyswoił sobie nabożeństwo do zranionego boku i Serca Pana Jezusa. W piątek po oktawie Bożego Ciała, a więc w dzień, który sobie Chrystus wybrał na święto Jego Serca, dominikanie odmawiali oficjum o Ranie boku Pana Jezusa.

Warto wymienić przynajmniej kilku świętych i błogosławionych, którzy wyróżniali się w średniowieczu szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa; w tym Sercu znaleźli dla siebie źródło szczególnej radości i uświęcenia: Św. Mechtylda (1241-1298) za zachęta samego Pana Jezusa wchodziła do Jego Serca i w nim spoczywała. Jezus oddawał jej swoje Serce jako znak zawartego z nią przymierza. Pewnego dnia w czasie spotkania Pan tak mocno przycisnął jej serce do swojego Serca, że miała wrażenie, że odtąd te dwa serca stanowią jedno. Mechtylda każdego rana witała Boże Serce i każdego wieczora czule je żegnała. Podobnym przywilejem cieszyła się młodsza siostra Mechtyldy, św. Gertruda (1250-1303). Jej zasadnicze dzieło, które wsławiało jej imię po całej Europie, to „Poseł Bożej pobożności”. Jest to prawdziwy poemat miłości Boga do duszy i duszy do Boga. Jego zaś źródłem jest Najświętsze Serce Syna Bożego. Można powiedzieć, że Gertruda obcowała z Sercem Jezusowym na co dzień.

Do św. Małgorzaty z Kortony (1252-1297) Pan Jezus odezwał się pewnego dnia: „Połóż twe ręce na ranach moich rąk!” Na to święta: „Nie, Panie!” w tej chwili otwarła się rana boku Chrystusa i święta ujrzała w niej Serce Zbawcy.

Od XVII wieku nabożeństwo do Serca Pana Jezusa staje się własnością ogółu wiernych i całego Kościoła. Przyczyniło się do tego dwoje świętych: św. Jan Eudus i św. Małgorzata- pod wpływem nakazów, jakie otrzymała od samego Chrystusa, który chciał się jej pośrednictwem posłużyć. Św. Jan Eudes (1601-1680) w dekrecie o heroiczności cnót (1903) jest nazwany „twórcą liturgicznego kultu Serca Jezusa i Maryi”. W breve beatyfikacyjnym czytamy wprost: „Płonąc sam szczególną miłością ku Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi, powziął pierwszy – a nie było to bez natchnienia Bożego – myśl publicznego kultu ku ich czci. Należy go przeto uważać za ojca tego, tak miłego nam nabożeństwa. (…) Był także tego kultu doktorem, albowiem ku czci obu Serc ułożył oficjum i Mszę Świętą. Był wreszcie ich apostołem, bo całym sercem przykładał się do szerzenia tego zbawiennego nabożeństwa”. Jan Eudes chciał, aby ono było własnością wszystkich. Nowością, którą wprowadził było również to, że nabożeństwo do Serca Pana Jezusa łączył ściśle z nabożeństwem do Serca Maryi. Nie umiał tych dwóch Serc rozłączyć. Wreszcie nabożeństwo do tych dwóch serc wprowadził do liturgii Kościoła. Jan Eudes postawił sobie za cel, ze program swojej kapłańskiej misji szerzenie kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i do Serca Maryi: niezmordowanym słowem, pismami i dziełami. Założył także ku czci tych dwóch Serc i pod ich imieniem osobną rodzinę zakonną (1642), aby kapłani tegoż zgromadzenia ex professo oddawali się szerzeniu nabożeństwa do tych dwóch Serc. Ku czci tych dwóch Serc przepisuje swoim synom duchownym osobne nabożeństwa i modlitwy, wśród nich piękne pozdrowienie: Ave Cor sanctissimum, ave Cor amantissimum Jesu et Mariae! W roku 1643 poleca w swoim zakonie obchodzić uroczyście święto Najświętszego Serca Maryi (8 luty) oraz Serca Pana Jezusa (20 października). Układał oficjum o Najświętszym Sercu Pana Jezusa.

2. Objawienia św. Małgorzacie Marii Alacoque

A jednak główną zasługa w rozpowszechnianiu się nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa przypada skromnej zakonnicy, wizytce, św. Małgorzacie Marii Alacoque(1647-1690). Żyła ona w tym samym wieku i czasie, co św. Jan Eudes, ale w zupełnym ukryciu w klasztorze w Paray-le-Monial.

27 grudnia 1673 roku Małgorzata dopuszczona do tego, by spoczęła na Sercu Jezusowym. Pan Jezus pokazując jej swoje Serce pełne ognia, rzekł do niej: „Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie rozlać je za twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi Bożymi skarbami”. Następie Jezus wziął serce Małgorzaty i umieścił je symboliczne w swoim Sercu. Potem już przemienione i jaśniejące oddał Małgorzacie. Usłyszała pocieszające słowa: „Dotąd nosiłaś tylko imię mojej sługi. Dzisiaj daję Ci inne imię – umiłowanej uczennicy mojego Serca”.

Drugie objawienie maiło miejsce na początku roku 1674. Pan Jezus ponownie objawił Małgorzacie swoje Serce i wymienił dobrodziejstwa i łaski, jakie przyrzeka czcicielom swojego Serca. „To nabożeństwo – pisze św. Małgorzata – jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jednym ratunkiem w ostatnich czasach”. Wśród różnych form czci Pan Jezus zażądał czci także wizerunków swojego Serca.

W tym samym roku 1674 miało miejsce trzecie z wielkich objawień. W czasie wystawiania Najświętszego Sakramentu pojawił się świętej Pan Jezus „jaśniejący chwałą, ze stygmatami pięciu ran, jaśniejącymi jak słońce”. Pan Jezus ponowie odsłonił swoją pierś i pokazał Serce w pełni blasku. Zażądał, aby w zamian za niewdzięczność, jaka spotyka Jego Serce i Jego miłość, okazaną rodzajowi ludzkiemu, dusze pobożne wynagradzały temuż Sercu zranionemu grzechami i niewdzięcznością ludzką. Zażądał od świętej, aby w duchu tegoż zgromadzenia odbywała się w każda noc przed pierwszym piątkiem miesiąca adoracja godzinna („godzina święta”) oraz aby Komunia święta w pierwsze piątki miesiąca była również ofiarowana w celu wynagrodzenia Boskiemu Sercu za grzechy i oziębłość ludzką.

Wreszcie w piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 roku nastąpiło ostatnie wielkie objawienie. Kiedy Małgorzata klęczała przed Tabernakulum w czasie nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, ukazał się jej Chrystus, odsłonił swoje Serce i powiedział:

„Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego wyniszczenia się dla okazania im miłości, a w zamian za to doznaje od większości ludzi tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie oddają mu w tym Sakramencie Miłości. Lecz najbardziej boli Mnie to, że w podobny sposób obchodzą się ze Mną serca służbie mojej szczególnie poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto ku czci Mojego Serca i na wynagrodzenie Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaje. W zamian za to obiecuję ci, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia”.

3. Obietnice Serca Jezusowego

Pan Jezus dał św. Małgorzacie Alacoque dwanaście obietnic, dotyczących czcicieli

Jego Serca:

 

1. Dam im łaski, potrzebne w ich stanie.
2. Ustalę pokój w ich rodzinach.
3. Będę ich pocieszał w utrapieniach.
4. Będę ich pewną ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
5. Będę im błogosławił w ich przedsięwzięciach.
6. Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło i ocean miłosierdzia.
7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
8. Dusze gorliwe prędko dojdą do doskonałości.
9. Będę błogosławił domom, w których wizerunek Serca mojego będzie czczony.
10. Osoby, które będą to nabożeństwo rozszerzały, będą miały imię swoje wypisane w Sercu moim.
11. Dam kapłanom dar wzruszania serc nawet najzatwardzialszych.
12. W nadmiarze miłosierdzia Serca mojego przyrzekam tym wszystkim, którzy będą komunikować w pierwsze piątki miesiąca przez dziewięć miesięcy z rzędu w intencji wynagrodzenia, że miłość moja udzieli łaskę pokuty, iż nie umrą w mojej niełasce, ani bez Sakramentów świętych, a Serce moje będzie im pewną ucieczką w ostatniej godzinie życia.

4. Rozwój kultu Serca Jezusowego

Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Po raz drugi Kościół pośrednio zatwierdził objawienia, dane św. Małgorzacie Marii Alacoque, kiedy po surowym procesie wyniósł ją do chwały ołtarzy. Jej beatyfikacja odbyła się w roku 1864, a kanonizacja w roku 1920. Pierwszym z papieży, który zatwierdził nabożeństwo do Serca Pana Jezusa a także święto dla niektórych diecezji i zakonów był Klemens XIII. Uczynił to w roku 1765 – a więc prawie w sto lat po wspomnianych objawieniach.

Decydującym jednak w tej sprawie stał się memoriał biskupów polskich wysłany do tegoż papieża w 1765 roku. Memoriał podaje najpierw historyczny przegląd kultu, z kolei uzasadnia bardzo głęboko godziwość i pożytki płynące z tego nabożeństwa. Papież Pius IX w roku 1856 rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół. Leon XIII 31 grudnia 1899 roku oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i rodzaj ludzki.

Kościół widzi w nabożeństwie do Serca Jezusowego znak miłości Boga ku ludziom. Chce także rozbudzić w sercach ludzkich wzajemną miłości ku Bogu poprzez to nabożeństwo. Nadto sam Chrystus nadał temu nabożeństwu wybitnie kierunek ekspiacyjny: ma nas ono uwrażliwiać na grzech, mobilizować w imię miłości Chrystusa do walki z nim oraz do wynagradzania za tych, którzy najwięcej ranią Boże Serce.

Bóg jest miłością. Z miłości Bożego Serca istnieje cały wszechświat i rodzaj ludzki. Kiedy zaś rodzaj ludzki sprzeniewierzył się Panu Bogu, swojemu Stwórcy, Bóg nadal go nie przestał miłować. Dowodem zaś tej niepojętej miłości było to, ze dał swojego Syna. Uosobieniem tej największej Bożej miłości jest Serce Jezusowe.

Ta właśnie miłość dla rodzaju ludzkiego kazała Jezusowi przyjść na ziemię, przyjąć dla zbawienia rodzaju ludzkiego okrutną mękę i śmierć. Z miłości tego Serca powstał Kościół, Sakramenty święte, a wśród nich Sakrament Miłości Eucharystia.

Nabożeństwo do Serca Jezusowego nakłada również zobowiązania. Człowiek nie powinien nadużywać dobroci Bożego Serca. Powinien mieć do tego Serca nieograniczone zaufanie. Dlatego może i powinien uciekać się do tegoż Serca we wszystkich swoich potrzebach. Nie powinien jednak ranić tegoż Serca na nowo grzechami. Kiedy jednak słabość ludzka na nowo pchnie nas w bagno grzechu i w niewolę szatana, mamy prawo zawsze ufać w miłosierdzie Boże, które gotowe jest przyjść nam z pomocą i nas wybawić.

Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego skłania również do aktów pokutnych za grzechy braci. Tak więc nabożeństwo to budzi także świadomości i odpowiedzialność społeczną. Nabożeństwo do Serca Jezusowego nagli do naśladowania cnót tego Serca – a przede wszystkim miłości we wszelkich jej przejawach.

5. Nasza odpowiedź na miłość Serca Jezusowego

Czasem stawiamy sobie pytanie: Co możemy uczynić dla Serca Jezusowego, jak odpowiedzieć na Jego miłość?

Ojciec Święty Benedykt XVI w trakcie audiencji środowej w dniu 7 czerwca 2006 roku mówił do Polaków:

„To Serce jest symbolem miłości Jezusa do Ojca i do każdego z nas. Niech wasza modlitwa wynagradza Chrystusowi ludzkie zaniedbania i grzechy. Niech uprasza nawrócenie serc i pokój na świecie”.

Czciciele Serca Pana Jezusa odpowiadają na miłość boskiego Serca swym oddaniem się, czyli poświęceniem oraz wynagrodzeniem. To oddanie i wynagrodzenie przybiera w ich życiu wiele różnych form pobożności. Przyczyniło się ono także do powstania wielu bractw i stowarzyszeń, których członkowie starają się w swoim życiu naśladować przede wszystkim Matkę Najświętszą stojącą u stóp swego Syna.

Razem z nią pragną trwać przy Chrystusie i być dla innych pociechą. Starają się również być animatorami Adoracji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Natomiast poprzez akt poświęcenia się Sercu Jezusowemu ofiarowują Chrystusowi wszystko, co posiadają, oddają mu do dyspozycji całego siebie z ciałem i duszą, ze wszystkim. Temu, który ich kocha i który oddał za nich swoje życie oddają nawet swoją rodzinę. Tę piękną tradycję poświęceń zapoczątkowali w XVII wieku św. Małgorzata Maria i jej przewodnik duchowy św. Klaudiusz de la Colombiere. Dziś obok poświęceń osobistych praktykujemy również poświęcenia rodzin i społeczeństw.

11 czerwca 1899 r., Leon XIII dokonał poświęcenia całego rodzaju ludzkiego. Natomiast w setną rocznicę tego aktu Ojciec Święty Jan Paweł II potwierdził jego aktualność w naszych czasach.

Naród polski został trzykrotnie poświęcony Sercu Jezusowemu. Po raz pierwszy dokonali tego biskupi polscy na Jasnej Górze 27 lipca 1920 roku. Akt ten miał na celu uproszenie ratunku dla Polski, zagrożonej inwazją bolszewików. Rok później, 3 czerwca, akt poświęcenia został ponowiony na Małym Rynku w Krakowie. Inny charakter miało poświęcenie z 28 października 1951 roku w Polsce rządzonej przez komunistów. Dokonano go nie w czasie jednej ceremonii, lecz równocześnie we wszystkich kościołach w kraju. W orędziu biskupów, które poprzedziło akt poświęcenia, czytamy: „Przez poświęcenie narodu Sercu Jezusa chcemy złożyć hołd najgłębszej wdzięczności za wszystkie dobrodziejstwa, jakie otrzymaliśmy w ciągu tysiącletniej historii chrześcijańskiej, najściślej związanej z Chrystusem i Jego Kościołem...”

Istnieją rozmaite formy czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Pierwszą z nich jest coroczna uroczystość, obchodzona w piątek po oktawie Bożego Ciała.

(…)

Pierwsze litanie do Najświętszego Serca Jezusowego powstały w XVII wieku. Obecna pochodzi z wieku XIX. Jej początek miał miejsce w klasztorze sióstr francuskich wizytek. Zatwierdził ją do odmawiania publicznego papież Leon XIII 2 kwietnia 1889 roku. On też dołączył do Litanii akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Papież Pius XI dodał akt Wynagrodzenia Sercu Jezusowemu, który nakazał odmawiać co roku w uroczystości Serca Jezusowego.

(…)

(Ks. Grzegorz A. Ostrowski)

 

***

„…Gdy Ojciec Święty Pius XI zarządził w całym Kościele przebłagalną modlitwę za

grzechy świata, Prymas Polski August Hlond z całą gorliwością wydał w tej sprawie szczegółowe zarządzenie.

„W szczególności zarządzam w myśl Encykliki ‹‹Przynagleni miłością Chrystusową››:

 

l) w myśl objawień w Paray-le-Monial odbędzie się w nocy poprzedzającej tegoroczną

uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego adoracja Przenajświętszego Sakramentu,

wystawionego w Monstrancji (…).

2) Tegoroczna uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego, którą zgodnie z wolą Zbawiciela obchodzić należy ipsa die, powinna skupić jak największe rzesze wiernych na Mszach Świętych i u Stołu Pańskiego (…).Po nabożeństwie przedpołudniowym i przy wieczornym odmówi się litanię do Boskiego Serca z aktem zadośćuczynienia (…).

3) Przez całą oktawę Serca Jezusowego zachęcać należy wiernych do słuchania Mszy

Świętych i przyjmowania Komunii Świętej (…).

4) Całą oktawę Serca Jezusowego spędzić należy w duchu skupienia i pokuty, unikając

wszelkich zabaw, przedstawień teatralnych, wesel itd. Według polecenia Ojca św. niech

przez tę oktawę wszyscy ograniczą swój stół i swój tryb życia i niech dają biednym

codzienną jałmużnę.

5) Wszelkie modlitwy, pokuty, ofiary i jałmużny ofiarować należy Najświętszemu  Sercu

Jezusowemu jako przebłaganie za grzechy świata, dla odwrócenia od niego chłosty Bożej

i ku wyjednaniu duszom nie tylko nawrócenia się do Boga, ale także łaski głębokiego

życia wewnętrznego.

6) Zalecam przy tej sposobności jak najgoręcej szerzenie nabożeństwa do Boskiego Serca

i wszelkie praktyki, którymi Kościół to Serce Najświętsze czcić poleca. A przede wszystkim

pragnę:

a)      aby po wszystkich parafiach zaprowadzono praktykę pierwszych piątków i ‹‹Straż

Honorową››;

b) by nie tylko w kościołach i kaplicach zakonnych, lecz także w kościołach parafialnych

odbywała się w nocy z pierwszego czwartku na pierwszy piątek miesiąca „Godzina

święta”;

c) by na wzór nabożeństwa majowego odprawiano po kościołach w miesiącu czerwcu

codzienne nabożeństwo ku czci Boskiego Serca;

d) by zachęcano wiernych do codziennego słuchania Mszy Świętej i do codziennej Komunii

Świętej;

e) by im umożliwiano w ciągu dnia odwiedzanie Najświętszego Sakramentu;

f) by gorliwiej szerzono zbawienną praktykę ‹‹Intronizacji››.

 

Przez Najświętsze Serce Jezusowe, oddamy świat z powrotem Bogu, jeżeli się

sami przez to Boskie Serce uświęcimy w nieskalanym duchu Ewangelii”. Widać tu,

poprzez różnorakie formy liturgii, jak bardzo zależało Słudze Bożemu Augustowi Hlondowi,

aby trafić do serc jak największej rzeszy wiernych. Jednak wszystko to oparte było

głównie o Eucharystię oraz oddanie się pod opiekę Boskiemu Sercu. Chciał przez to, aby

w kraju zapanowała miłość jako największa ze wszystkich cnót. Pisał: „W imię Boże pod

znakiem Chrystusa Króla ruszamy na tę świętą i pokojową wyprawę apostolską. Włóżmy zbroję wiary. Dopełnijmy w duszach nadprzyrodzonego życia. Dostojnością moralną uświęćmy każdy krok. Miłością poszerzmy serca.” ()

 

***

 

Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa

 

 

 

************************************************

***

Wpisy powiązane tematycznie:

 

WOKÓŁ KRZYŻA... O Aktach... O Orędziach... O Bitwie Wygranej...

Jezu... Ufam Tobie...

Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

KRÓLUJ NAM, CHRYSTE…!

 

 

 

75 komentarzy

avatar użytkownika intix

2. Hymn na Wniebowstąpienie

Dawco życia i Zbawienie,
Stwórco Świata! Odkupienie!
Jezu, światłość przezroczysta,
Twych kochanków rozkosz czysta.

Dobroć Cię Twa zniewoliła,
Co grzechy nasze nosiła,
Byś śmierć poniósł, choć niewinny,
Śmierć w nas zniszczył, dobroczynny.

Zwyciężasz piekielne duchy,
Zrywasz z ich więźniów łańcuchy,
Zwycięski tryumf posiadasz,
Przy boku Ojca, gdy siadasz.

Niech Cię Twa łaskawość wzruszy
I więzy nasze pokruszy,
Byśmy godni byli Ciebie
W świetle chwały widzieć w niebie.

Wodzem i do nieba torem,
Serc naszych celem i wzorem,
W łzach pociechą i ochłodą
Bądź w życiu wieczném nagrodą.

(Śpiewnik Pelpliński)

avatar użytkownika guantanamera

4. Ani na chwilę

od Jego Serca się nie oddalajmy...
Jeżeli jesteśmy w oddali - do Jego Serca zmierzajmy...

avatar użytkownika Maryla

5. Jezu ufam Tobie

AKT WYNAGRODZENIA NAJŚWIĘTSZEMU SERCU PANA JEZUSA

Jezu
miłujący nas całym serce, godny najgłębszej miłości i najwyższej
chwały, a mimo to tak mało kochany a nawet nienawidzony i w swych
wyznawcach prześladowany, pragniemy na wszelki dostępny nam sposób
współpracować w dziele zbawienia i dążyć do przemiany umiłowanego przez
Ciebie świata. Aby wynagrodzić za obojętność, zniewagi, nienawiść do
Ciebie, brak miłości i krzywdy wyrządzone bliźnim, które równocześnie
godzą w Ciebie, kochającego ludzi, chcemy odtąd gorliwiej i doskonalej
służyć Tobie i spełniać dokładniej Twoją wolę. W tym celu składamy w
ofierze wszystko, co mamy lub posiadać możemy, nasze zdolności i całych
siebie, abyś tym wszystkim rozporządzał według swego upodobania. Chcemy
służyć w Kościele świętym według wzoru jaki nam zostawiłeś i naśladować
Twoją miłość ku Ojcu Twemu i naszemu oraz ku wszystkim ludziom, Twoim i
naszym braciom. Aby to ofiarowanie i wynagrodzenie było doskonalsze,
włączamy je w ofiarę Twoją na Krzyżu, uobecnianą codziennie na ołtarzach
całego świata. Przez pośrednictwo Maryi, Matki Twej Niepokalanej,
prosimy Cię o miłosierdzie dla świata oraz łaskę, której wszyscy
potrzebujemy. Niech dobroć ludzka przezwycięży zło, aby jak najprędzej
nastąpiło królestwo Twego Najświętszego Serca. Amen.




Serce Jezusa

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

6. Ukochana przeze mnie pieśń

Pobłogosław, Jezu Drogi,
tym, co Serce Twe kochają.
Niechaj skarb ten cenny, drogi,
na wiek wieków posiadają.

Za Twe łaski dziękujemy,
co nam Serce Twoje dało.
W dani dusze Ci niesiemy,
by nas Serce Twe kochało.

Trzykroć Święte Serce Boga,
Tobie śpiewa niebo całe.
Ciebie wielbi Matka droga,
Tobie lud Twój składa chwałę.

Nie opuszczaj nas, o Panie,
odpuść grzesznym liczne winy,
daj nam w Serca Twego Ranie –
błogosławieństw zdrój jedyny.

Zostań, słodki Jezu, z nami,
oświeć Serca promieniami,
świeć nam słońcem Twej Miłości
na tej ziemi - i w wieczności...

Do posłuchania tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=4uzSvVT0TS0
Do śpiewania codziennie w kościele...

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

7. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,



Wniebowstąpienie Pańskie. Bóg jest z nami


Wniebowstąpienie Pańskie,.w  Polsce w Kościele rzymskokatolickim uroczystość ta – zgodnie z dekretem watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów – od 2004 r. obchodzona jest w VII Niedzielę Wielkanocną.
. Wyrazy szacunku

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

8. @Maryla

Bóg zapłać...
Do AKTU WYNAGRODZENIA... pozwolę sobie dodać:


Akt osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu

wg Św. Małgorzaty Marii Alacoque

Ja N. oddaję i poświęcam siebie Najświętszemu Sercu Pana Jezusa Chrystusa; moją osobę i moje życie, moje uczynki, trudy i cierpienia, aby odtąd jedynie czcić, miłować i wielbić to Serce.
Mocno postanawiam należeć całkowicie do Niego i czynić wszystko z miłości ku Niemu, wyrzekając się z całego serca wszystkiego, co by Mu się mogło nie podobać.
Ciebie, o Najświętsze Serce, obieram jako jedyny przedmiot mojej miłości, jako obrońcę mego życia, jako rękojmię mego zbawienia, jako lekarstwo na moją słabość, jako naprawienie wszystkich błędów mojego życia i jako pewne schronienie w godzinę mej śmierci.
O Serce Jezusa pełne dobroci, bądź moim usprawiedliwieniem wobec Boga Ojca i odwróć ode mnie Jego sprawiedliwe zagniewanie.
O Serce pełne miłości, w Tobie pokładam całą moją ufność, ponieważ obawiam się wszystkiego ze strony mojej skłonności do czynienia zła, natomiast spodziewam się wszystkiego od Twojej dobroci.
Wyniszcz we mnie wszystko to, co może się Tobie nie podobać, albo sprzeciwiać. Niech Twoja czysta miłość tak głęboko przeniknie moje serce, abym nigdy nie zapomniał(a) o Tobie, ani był odrzucony(a) od Ciebie, o to błagam Cię przez Twoją dobroć.
Niech imię moje będzie zapisane w Tobie, ponieważ pragnę, aby największym moim szczęściem i radością było żyć i umierać jako Twój wierny sługa. Amen.
 
impr., Nr 492/85 Kraków ks. Jan Vic. Gen
***


Pozwolę sobie podłączyć tu też
>Opinia teologiczna uzasadniająca prawdę i kult Chrystusa Króla Polski - Ks. prof. Czesław S. Bartnik

***
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

9. Szanowny Panie Michale

Pięknie dziękuję...
W nawiązaniu do Wniebowstąpienia Pańskiego...
pozwolę sobie przywołać homilię Jana Pawła II...

CHWAŁA TRÓJCY ŚWIĘTEJ WE WNIEBOWSTĄPIENIU
Audiencja generalna. 24 maja 2000

1. Tajemnica Paschy Chrystusa ogarnia historię ludzkości, ale zarazem ją przekracza. Ludzka myśl i język mogą w jakiejś mierze ująć i przekazywać tę tajemnicę, ale nie zdołają jej wyczerpać. Dlatego Nowy Testament, chociaż mówi o «zmartwychwstaniu», czego świadectwem jest pierwotne Credo, które św. Paweł osobiście przejął i przekazuje w Pierwszym Liście do Koryntian (por. 15, 3-5), posługuje się także innym sformułowaniem, aby określić sens Paschy. Zwłaszcza u św. Jana i św. Pawła jest ona przedstawiana jako wywyższenie i uwielbienie Ukrzyżowanego. Tak więc dla czwartego ewangelisty Krzyż Chrystusa jest już królewskim tronem, który stoi na ziemi, ale dosięga nieba. Chrystus zasiada na nim jako Zbawca i Pan historii.

Istotnie, w Ewangelii św. Jana Jezus woła: «A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie» (12, 32; por. 3, 14; 8, 28). W hymnie wkomponowanym w List do Filipian św. Paweł opisuje najpierw głębokie uniżenie, jakiego zaznał Syn Boży przez śmierć krzyżową, a z kolei opiewa Paschę słowami: «Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem — ku chwale Boga Ojca» (Flp 2, 9-11).

2. W tym samym świetle należy rozumieć Wniebowstąpienie Chrystusa, którego opis św. Łukasz umieszcza jako zwieńczenie swojej Ewangelii i jako początek swego drugiego dzieła, czyli Dziejów Apostolskich. Jest to ostatnie ukazanie się Jezusa, które «kończy się nieodwracalnym wejściem Jego człowieczeństwa do chwały Bożej, symbolizowanej przez obłok i niebo» (KKK, 659). Niebo jest najbardziej wyrazistym znakiem Bożej transcendencji. Jest to kosmiczna przestrzeń, wznosząca się ponad ziemskim widnokręgiem, w którego obrębie toczy się życie ludzi.

Chrystus, przemierzywszy drogi historii i wszedłszy nawet w mroki śmierci, która wyznacza kres naszej skończonej natury i jest zapłatą za grzech (por. Rz 6, 23), powraca do chwały, którą odwiecznie (por. J 17, 5) dzieli z Ojcem i z Duchem Świętym. Prowadzi też z sobą odkupioną ludzkość. List do Efezjan stwierdza bowiem, że «Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, (...) razem z Chrystusem przywrócił do życia (...) i razem posadził na wyżynach niebieskich» (2, 4-6). Dotyczy to przede wszystkim Matki Jezusa, Maryi, której Wniebowzięcie jest zapowiedzią naszego wstąpienia do chwały.

3. Wpatrujemy się w oblicze uwielbionego Chrystusa, wstępującego do nieba, aby kontemplować obecność całej Trójcy Świętej. W sztuce chrześcijańskiej wielokrotnie pojawia się motyw tzw. Trinitas in cruce, przedstawiający Chrystusa Ukrzyżowanego, nad którym pochyla się Ojciec, jak gdyby chciał Go przygarnąć, między nimi zaś wzlatuje gołębica, symbol Ducha Świętego (tak na przykład przedstawia Trójcę Świętą Masaccio w kościele Santa Maria Novella we Florencji). W ten sposób krzyż jest symbolem jednoczącym, łączącym człowieczeństwo z bóstwem, śmierć z życiem, cierpienie z chwałą.

Analogicznie też można dostrzec obecność trzech Boskich Osób w scenie wniebowstąpienia. Na ostatnich stronicach swej Ewangelii św. Łukasz ukazuje Zmartwychwstałego, który jako kapłan Nowego Przymierza błogosławi swoich uczniów i wznosi się ponad ziemię, aby zostać wprowadzonym do chwały niebios (por. Łk 24, 50-52), najpierw jednak ewangelista przypomina Jego mowę pożegnalną do uczniów. Wyłania się z niej przede wszystkim zamysł zbawienia powzięty przez Ojca: już wcześniej zapowiedział On w Pismach śmierć i zmartwychwstanie Syna, które staną się źródłem przebaczenia i wyzwolenia (por. Łk 24, 45-47).

4. Jednakże w tych samych słowach Zmartwychwstałego pojawia się też Duch Święty, którego obecność będzie źródłem mocy i apostolskiego świadectwa: «Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie uzbrojeni mocą z wysoka» (Łk 24, 49). Podczas gdy w Ewangelii św. Jana Pocieszyciel zostaje obiecany przez Chrystusa, dla św. Łukasza dar Ducha zawiera się także w obietnicy danej przez samego Ojca.

Cała Trójca Święta jest zatem obecna w chwili, gdy rozpoczyna się epoka Kościoła. Św. Łukasz potwierdza to także w drugim opisie Wniebowstąpienia Chrystusa, umieszczonym w Dziejach Apostolskich. Jezus wzywa tam apostołów, aby «wyczekiwali spełnienia się obietnicy Ojca», tej mianowicie, że w bliskim już dniu Pięćdziesiątnicy zostaną «ochrzczeni Duchem Świętym» (por. Dz 1, 4-5).

5. Wniebowstąpienie jest zatem epifanią trynitarną, wskazującą cel, ku któremu skierowana jest historia indywidualna i powszechna. Chociaż nasze śmiertelne ciało przechodzi etap rozkładu w proch ziemi, całe nasze odkupione «ja» zwrócone jest ku górze i ku Bogu, idąc za Chrystusem jako za przewodnikiem.

Umocnieni tą radosną pewnością, zwracamy się ku tajemnicy Boga Ojca, Syna i Ducha, objawionej w chwalebnym Krzyżu Zmartwychwstałego, słowami modlitwy uwielbienia, jaką zanosiła bł. Elżbieta od Trójcy Świętej: «O Boże mój, o Trójco, którą wielbię, pomóż mi zapomnieć całkowicie o sobie samej, abym mogła odpocząć w Tobie, w bezruchu i ukojeniu, jak gdyby moja dusza była już w wieczności. (...) Zaprowadź pokój w mojej duszy! Uczyń z niej Twoje niebo, Twój wybrany przybytek i miejsce Twojego odpoczynku. (...) O, moja Trójco, moje wszystko, moja Szczęśliwości, nieskończona Samotności, Bezmiarze, w którym się zatracam! Zawierzam się Tobie (...), oczekując, że w Twoim blasku będę mogła kontemplować otchłań Twojej wielkości» (Akt uwielbienia Trójcy Świętej, 21 listopada 1904 r.).

Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:

Dzisiejsza katecheza związana jest z okresem liturgicznym. Czterdzieści dni po swoim Zmartwychwstaniu Pan Jezus odszedł do Ojca. «Wyszedłem od Ojca, przyszedłem na świat, teraz opuszczam świat i wracam do Ojca» (por. J 16, 28). Te czterdzieści dni Kościół zachowuje w swojej liturgii, między Zmartwychwstaniem a Wniebowstąpieniem.
Jednocześnie Chrystus nie tylko odchodzi, ale przychodzi przez przyjście Ducha Świętego, ażeby zabrać z sobą swoich uczniów, również wprowadzić ich do domu Ojca. To był temat dzisiejszej katechezy.

Życzę wszystkim zgromadzonym tutaj pielgrzymom z Polski, ażeby jak najobficiej skorzystali z łaski Wielkiego Jubileuszu w czasie pobytu w Rzymie. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/audiencje/ag_240520...

***
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

10. @guantanamera

Dziękuuuję...
Pozostając jeszcze przy Wniebowstąpieniu... pozwolę sobie dodać jeszcze jeden Hymn i dawne pieśni...




Święto chwalebne, radość wesela
serce porusza, pieśń każe śpiewać,
Chrystus w obłoki
na tron wysoki
wstępuje, Sędzia niebiosów.

Wstępuje w glorii, w weselu w niebo,
tłum świętych imię rozsławia Jego,
śpiewają w wtórze
anieli w chórze
sławę Zwycięzcy dobrego.

Nim wszedł do niebian, piekło zniewolił,
na ziemi dary mnogie stanowił,
powróci znowu
sądzić surowo
On, co tak cicho umierał.

Prosimy, Panie, Stwórco wspaniały,
sługi pobożne opieką daruj,
niech nas nie zdławi
czartowska zawiść
ani nas w piekło pogrąży.

Św. Raban Maur

***
Pieśni o Wniebowstąpieniu Chrystusowém

Pieśń I.

Dziś bogowidne wzlatujcie orlęta,
Już otworzona w niebie brama święta:
        Król poprzedza i wyśledza,
        orła drogi, Bóg nad bogi,
    Za Nim, za Nim spiesz się Adamowe plemię.

Droga wężowa przytrudna na skale,
Dziś ułatwiona w Jezusowéj chwale:
        Ciało zdziera a otwiera,
        Widok śliczny, zbiór dziedziczny,
    Dom wiecznéj radości, dla swych ziemskich gości.

Okręt szczęśliwie ocean przemija,
Z mnóstwem dusz świętych do lądu zawija:
        Dróg nie zetrze, ni powietrze,
        Ni nurt wody, bo narody
    Dojdą za tym Królem, ziemi obiecanéj.

Coś niepodobném sądził Salomonie,
To ziemskie ciało w niebieskim Syonie,
        Chrystus mieści, miłość pieści,
        Niebo czeka na człowieka,
    Rychło z téj niziny, przyjdą córy, syny.

Otwórzcie bramy książęta Syonu,
Wnijdzie Król chwały w posessyją tronu:
        Któż Król taki? Cóż te znaki
        W nogach, w rękach? gdzieś na mękach
    Zbolały niezmiernie, uwieńczony w ciernie.

Te to są rany, któremim zraniony
W domu Adama; lud mój ulubiony
        Tak mnie zranił, żem grzéch zganił,
        Krwią mnie zbroczył, prasęm tłoczył:
    Te czerwone szaty, znak mojéj zapłaty.

Atoli wszystko cierpieć było trzeba,
Bym grzésznych ludzi domieścił do nieba:
        By sąd ścisły wszystkie zmysły
        Ich oczyścił, dekret ziścił,
    Ja zaś przez śmierć moję miał potomstwo wieczne.

Dana mi władza na niebie, na ziemi,
Idę do Ojca z dziatkami mojemi,
        Niosę blizny do ojczyzny,
        Żem śmierć złupił, świat odkupił:
    To jest wiernym prawo na wieczne dziedzictwo.

Ziemski padole, twych rozkoszy bydło
Niechaj używa, co niebianom zbrzydło:
        Niech świat ślepy, za czerepy,
        Nici, barwy, stroje, larwy,
    Niedowiarków dusze, pasie na katusze.

Dobra doczesne które zmysłom służą,
Nie są ojczyzną świętym, lecz podróżą:
        Gdy się dziatki wiecznéj Matki
        Dzielą chlebém, cieszą niebem,
    Za jałmużny z ręki, czynią z dusz jutrzenki.

Ziemskich rozkoszy, swym nieprzyjaciołom
Gdy Bóg użycza, cóż dziatkom? Aniołom?
        Co da miłym? jeśli zgniłym
        Grzésznym daje słodkie kraje,
    Mówiąc: Wspomnij synu, żeś wziął w życiu dobra.

Śliczność niezmierna, dobroć niepojęta,
Jak uczci świętych dusz czyste orlęta;
        Żadne oko tak wysoko
        Nie zajźrzało, jak tam ciało
    Każde sprawiedliwe, w słońce się oblecze.

***
Pieśń II.

Melodyja jak: Wesoły nam dziś dzień nastał

Pan Jezus w niebo wstępuje, * Niech się lud wierny raduje,
Wesoło Bogu śpiewajmy, * Na cześć Jego wykrzykajmy:

                                Allel: Alleluja!


Już Go niebieskie witają, * Zastępy chwałę Mu dają,
Aniołowie się ruszyli, * I jako Boga uczcili.
                                Allel: Alleluja!

Że się nam łaskawie stawił, * Bóg nas w ciele ludzkiém zbawił,
Z tych pociech naszych weseli,  Cieszą się w niebie Anieli.
                                Allel: Alleluja!

Chrystus Pan wstąpił dnia tego, * Do królestwa niebieskiego;
Równy w Bóstwie Ojcu swemu, * Usiadł po prawicy Jemu.
                                Allel: Alleluja!

Gotuje nam miejsce w niebie, * Chcąc nas wszystkich mieć u siebie,
Więc Mu wesoło śpiewajmy, * Chwałę Bogu wykrzykajmy:
                                Allel: Alleluja!

W niebieśmy już dziedzicami, * Porównani z Aniołami,
W towarzystwo nas przyjmują, * I za to Bogu dziękują.
                                Allel: Alleluja!

Niechaj ustępuje trwoga, * Mamy Zbawiciela Boga;
Szatan, grzéch i śmierć zwalczoną, * Przez Chrystusa potłomioną.
                                Allel: Alleluja!

Posyła Ducha Świętego, * Aby strzegł serca naszego,
Aby nas cieszył i bronił, * I od czarta nas zasłonił.
                                Allel: Alleluja!

Tak tu swój kościół buduje, * W niebie zbawienie gotuje,
Znajomość Boga prawego, * Jest wierzyć w Syna Bożego.
                                Allel: Alleluja!

Te wiarę Duch Święty stwierdza, * W cierpliwości nas utwierdza;
Nadzieję w sercu gruntuje, * I miłością nas daruje.
                                Allel: Alleluja!

Chociaż się nam nie zadłużył, * Przecież co Jezus wysłużył,
To nam Duch Święty daruje, * Każdy dary Jego czuje.
                                Allel: Alleluja!

Ojciec posłał Syna swego, * Nam wszystkim nieznajomego,
Sprawa to Ducha Świętego, * Że mamy znajomość Jego.
                                Allel: Alleluja!

On nam przyniósł w obfitości, * Różnych darów z górnéj włości,
Sam nam sprawił dobre mienie, * Chrystus przez Wniebowstąpienie.
                                Allel: Alleluja!

Apostołowie patrzajcie, * Za Nim w niebo spoglądajcie:
Jezus Ten co od nas wzięty, * Przyjdzie świat sądzić Pan Święty.
                                Allel: Alleluja!

Dziękujmyż Panu naszemu, * Cześć, chwałę oddając Jemu:
Głosy w niebo posyłajmy, * I obłoki przenikajmy.
                                Allel: Alleluja!

Tego czasu wesołego, * Chwalmy z serca Pana swego:
Bądź chwała Bogu naszemu, * W Trójcy Świętéj jedynemu.
                                Allel: Alleluja!

Bądź chwała Ojcu wieczności, * Ojcu łaski i miłości:
Bądź Mu sława, dziękczynienie, * Cześć wieczna i uwielbienie.
                                Allel: Alleluja!

Jezu Chryste wywyższony, * Bądźże od nas pochwalony;
Władza, moc, Twe królowanie, * Niech trwa na wieki o Panie.
                                Allel: Alleluja!

Chwała Tobie Duchu Święty, * Boże wielki, Boże wzięty,
Niech Cię wielbi człowiek wszelki, * W nigdy nieskończone wieki.
                                Allel: Alleluja!

V. Wstępuje do Ojca mego i Ojca waszego, Alleluja!
R. Boga mego i Boga waszego, - Alleluja!
V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze:
R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie.

    Wszechmogący Boże! wierzémy mocno, że dnia dzisiejszego jednorodzony Syn
Twój, Pan i Odkupiciel nasz, w niebo wstąpił. Udzielże nam, prosimy Cię,
Twéj łaski, abyśmy już tu na ziemi sercem w niebie mieszkając, czasu swojego
tam pomiędzy błogosławionemi miejsce znaleźć mogli. Przez Tegóż Pana naszego
Jezusa Chrystusa.     R. Amen.

Śpiewnik Wrocławski 1865
***

Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

11. Słowo Boże na dziś: Abyście pokój we Mnie mieli

Poniedziałek, 2 czerwca 2014 roku
Jan 16,29-33



Rzekli uczniowie Jego: Patrz! Teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś. Odpowiedział im Jezus: Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat.

Możemy nie rozumieć kogoś, za kim nie zdążamy drogą jego myślenia i odczuwania. Uczniom wydawało się, że rozumieją Jezusa. Mówił im o tym, czego się nie spodziewali, nie przypuszczali nawet, że Jego słowa się spełnią. Wydaje się, że odczuwali skrywaną radość z tego, że żaden nie musiał Go pytać, ponieważ zbyt wiele było niejasności w tym, co mówił. Zbyt powierzchownie potraktowali to, o czym mówił, nie szukając głębi, a tym samym umocnienia w Jego słowach.

Czy naprawdę wierzyli, że przyszedł z nieba? Deklaracje, zapewnienia o lojalności przechodzą oczyszczenie, próbę, na ile są wiarygodne. Łatwo używa się słów wielkich, uroczystych, heroicznych, lecz, kiedy przychodzi za nimi stanąć, niewielu tam zobaczymy. Słowa nie kosztują, a powinny boleć, jeśli nie czujemy naprawdę tak, jak mówimy. Powinny człowieka wewnętrznie gryźć w sumieniu, niepokoić, powinien człowiek zawsze w takich sytuacjach zacinać się, aby wyszła na jaw, jego obłuda.

Istnieje u niektórych osób wielka przepaść między wiarą deklarowaną, zapewnieniami o lojalności, uczciwości, a tym, jakim człowiek jest, czy być zamierza. Wyznaniem wiary jest pozostanie z Jezusem nawet wtedy, gdy Go nie rozumiem, co czyni, dlaczego tak, do czego to doprowadzi. W człowieku jest skłonność do ucieczki, kiedy odkrywa zagrożenie, niepewność; odczuwa, że może stracić w oczach innych, narazić się osobom wpływowym, samozwańczym autorytetom. Niewielu jest takich, którzy dla słusznej sprawy godzą się być ośmieszonymi. Wiara udziela takiej mocy, dzięki której człowiek nie zostawia kogoś, komu naprawdę wierzy.

Wiara uczniów została poddana próbie, gdy "uderzono" w Jezusa. Tym samym, tak wielu to zrozumiało, że Jego życie, przyszłość, pełnienie misji było niepewne, a nawet niemożliwe. Gdy nie wierzę komuś do tej chwili najważniejszemu, odczuwam większe lub mniejsze zagrożenie mojego "jutra", a tym samym, moje kroki stawiam niepewnie, nie chcąc po raz wtóry zawieźć się na kimś. Ciężko się żyje, nie mając oparcia w Bogu, ale też i w drugim człowieku. Jezus oczekiwał na to, że uczniowie będą dla Niego oparciem. Oni tymczasem nie tyle wierzyli Jego słowu, lecz budowali na kimś, za kim szły tłumy słuchających Go. Widzieli Go, jako silnego, czyniącego znaki, budzącego podziw i szacunek, radzącego sobie z przywódcami religijnymi Izraela. Kiedy Chrystus odsłania swoją bezradność, zgadza się, by go oskarżano, nie broni się, nie czyni znaków, na które czekały tłumy ludzi, uczniowie nie rozpoznawali w Nim tego, któremu kiedyś, tak im się chyba wydawało, uwierzyli.

W jakiego Boga wierzę? Jaki jest Jezus, za którym idę?
Wydarzenia, które wystawiają wiarę na próbę, są dla jej umocnienia, zakorzenienia, nauczenia się Chrystusa. Wzmacniam się, gdy doznaję przeciwności, jednak nie zawsze tak jest. Przeciwności, doświadczenia, niektórych skazują na wegetację, rozpacz, depresję, samobójstwo. To, co pomaga przetrwać wielu osobom, to świadomość, jaką miał Jezus: "Nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną". W chwilach próby szczególnie odkrywamy w sobie naglącą potrzebę odniesienia się do kogoś. Kto mnie zostawił, gdy potrzebowałem wsparcia? Kogo ja zostawiłem, może dlatego, że się przestraszyłem; pozostanie przy kimś mogło być dyskwalifikacją mojej osoby w oczach środowiska? Kim jest, czy jest ta osoba, na którą naprawdę mogę liczyć?

Odczujmy w sercu skargę Jezusa. Poczujmy się jej adresatami: "Mnie zostawiłeś". Prośmy o odczucie bólu, jaki towarzyszył Jezusowi, gdy ci, których wybrał i umiłował, odeszli. Gdy myślimy z bólem serca, że ktoś nie dał nam szansy, nie uwierzył nam, gdy to z jego strony oczekiwaliśmy największego wsparcia, czy dopuszczamy do naszej świadomości prawdę o tym, że jest ktoś, kto nie pozostawił mnie samego, jest ze mną? Boleśnie odczuwamy odejście bliskiego nam człowieka. Czy odczuwam w sobie ból mojego odejścia od Jezusa? Co On czuje? Uskarżamy się na naszą sytuację. Posłuchajmy Jego skargi, w dzisiejszym słowie. Prawdziwy przyjaciel to ten, który dobrze życzy również wtedy, kiedy ty wystawiasz go do wiatru.
Jezus mówi: "Miejcie odwagę, jam zwyciężył świat".

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

12. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Z przyjemnością przeczytałem homilię Świętego Jana Pawła II.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

13. Szanowny Panie Michale

Dziękuuuję... i nie ukrywam, że ja podobnie jak Pan, Panie Michale...
Święty Jan Paweł II piękną Spuściznę nam zostawił...  i trzeba do Niej sięgać...
Zgodnie z tą myślą pozwolę sobie jeszcze zapisać dla Wszystkich, którzy zainteresowani...

Pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

14. PIELĘGNUJCIE KULT NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA - Jan Paweł II

List do ordynariusza Lyonu z okazji stulecia poświęcenia ludzkości Najświętszemu Sercu Pana Jezusa

Abp Louis-Marie Billé
Ordynariusz Lyonu
Przewodniczący Konferencji
Episkopatu Francji

1. W chwili gdy tak liczni pielgrzymi przygotowują się do obchodów w Paray-le-Monial uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz rocznicy poświęcenia Mu rodzaju ludzkiego — aktu, którego papież Leon XIII dokonał przed stu laty, z radością przekazuję im za pośrednictwem księdza arcybiskupa serdeczne pozdrowienia i w modlitwie duchowo łączę się z nimi, jak również z wszystkimi, którzy w tym dniu poświęcają się Najświętszemu Sercu.

2. Od czasów św. Jana Eudesa, który w Sercu Maryi nauczył nas kontemplować samego Jezusa — Serce serc — oraz krzewić miłość do obojga, kult Najświętszego Serca Pana Jezusa rozpowszechnił się przede wszystkim dzięki św. Małgorzacie Marii, zakonnicy ze zgromadzenia sióstr wizytek, żyjącej w Paray-le-Monial. 11 czerwca 1899 r. papież Leon XIII w modlitwie prosił Boga — wzywając wszystkich biskupów do uczestnictwa w tym akcie — aby był Królem zarówno wszystkich wiernych, jak i tych, którzy Go porzucili lub Go nie znają, i błagał Go, aby ich doprowadził do Prawdy i przywiódł do Tego, który jest Życiem. W encyklice Annum sacrum wyraził współczucie wszystkim ludziom, którzy są dalecy od Boga, oraz wolę poświęcenia ich Chrystusowi Odkupicielowi.

3. Kościół nieustannie kontempluje miłość Bożą, objawioną we wzniosły i jedyny w swoim rodzaju sposób na Kalwarii, podczas męki Chrystusa — Ofiary, która zostaje sakramentalnie uobecniona w każdej Eucharystii. «Z przepełnionego miłością Serca Jezusa wypływają wszystkie Sakramenty, przede wszystkim jednak ten największy ze wszystkich, Sakrament Miłości, poprzez który Jezus pragnął stać się uczestnikiem naszego życia, pokarmem naszych dusz, ofiarą nieskończonej wartości» (św. Alfons Liguori, Medytacja II o miłującym Sercu Jezusa z okazji nowenny przed uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa). Chrystus jest ogniem płonącym miłością, która wzywa i zaspokaja: «Przyjdźcie do Mnie, (...) bo jestem cichy i pokorny sercem» (Mt 11, 28-29).

Serce Wcielonego Słowa jest najdoskonalszym znakiem miłości; dlatego pragnąłem osobiście podkreślić, jak wielkie znaczenie ma dla wiernych zgłębianie tajemnicy tego Serca przepełnionego miłością do ludzi i głoszącego niezwykle aktualne orędzie (por. encyklika Redemptor hominis, 8). Jak napisał św. Klaudiusz La Colombičre: «Oto Serce, które tak umiłowało ludzi, że niczego nie oszczędziło, ale samo wyczerpało się i spaliło do końca, aby dać świadectwo swej miłości» (Pisma duchowe, 9).

4. Gdy zbliża się trzecie tysiąclecie, «miłość Chrystusa przynagla nas» (2 Kor 5, 14), abyśmy pomagali innym poznawać i kochać Zbawiciela, który wylał Swoją Krew za ludzi. «Za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie» (J 17, 19). Usilnie zachęcam zatem wiernych, aby adorowali Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, pozwalając Mu uzdrawiać nasze sumienia, oczyszczać nas, oświecać i jednoczyć. Ze spotkania z Nim chrześcijanie zaczerpną siły potrzebne do życia duchowego i do realizacji swojej misji w świecie. Trwając bowiem w zjednoczeniu serc z Boskim Nauczycielem i odkrywając nieskończoną miłość Ojca, staną się prawdziwymi czcicielami w duchu i w prawdzie. Ich wiara ożywi się, oni zaś wnikną w tajemnicę Boga i zostaną głęboko przemienieni przez Chrystusa. W chwilach doświadczeń i radości będą upodobniać swoje życie do tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania Zbawiciela (por. Gaudium et spes, 10). Każdego dnia będą się coraz bardziej stawać synami w Synu. Wówczas dzięki nim miłość będzie się rozlewać w ludzkich sercach, aby mogło wzrastać Ciało Chrystusa, którym jest Kościół, oraz by powstawało społeczeństwo sprawiedliwości, pokoju i braterstwa. Staną się orędownikami całej ludzkości, bo każda dusza, która wznosi się ku Bogu, wznosi ku Niemu także świat i w tajemniczy sposób przyczynia się do zbawienia, ofiarowanego nam bezinteresownie przez Ojca Niebieskiego.

Wzywam zatem wszystkich wiernych, aby nadal gorliwie pielęgnowali kult Najświętszego Serca Pana Jezusa, przystosowując go do naszych czasów, ażeby dzięki temu mogli nieustannie czerpać z jego niezgłębionych bogactw i umieli z radością na nie odpowiadać, miłując Boga i braci, znajdując pokój, wchodząc na drogę pojednania i umacniając swą nadzieję, że kiedyś będą żyć pełnią Boga we wspólnocie ze wszystkimi świętymi (por. Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa). Również następnym pokoleniom należy zaszczepić pragnienie spotkania Pana, wpatrywania się w Niego, aby potrafiły odpowiedzieć na wezwanie do świętości i mogły odkryć swoją szczególną misję w Kościele i w świecie, realizując w ten sposób swe powołanie chrzcielne (por. Lumen gentium, 10). Istotnie bowiem, «miłość Boża, bezcenny dar Serca Chrystusa i Jego Ducha» zostaje udzielona ludziom, aby i oni z kolei stawali się świadkami miłości Boga (Pius XII, encyklika Haurietis aquas, III).

5. Wzywając wstawiennictwa Maryi Panny, Matki Chrystusa i Kościoła, której zawierzyłem ludzi i narody 13 maja 1982 r., z serca udzielam Apostolskiego Błogosławieństwa wam i wszystkim wiernym, którzy z okazji uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa udadzą się z pielgrzymką do Paray-le-Monial lub którzy pobożnie wezmą udział w nabożeństwie liturgicznym czy też innej formie modlitwy do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Watykan, 4 czerwca 1999 r.
Jan Paweł II, pp

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/listy/nspj_04061999.html

avatar użytkownika intix

15. Słowo Boże na dziś: Oni zachowali słowo Twoje

Wtorek, 3 czerwca 2014 roku
Jan 17,1-11a



To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał. Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno.

Jezus żegna się ze swoimi uczniami słowami modlitwy. Pamięta o swoich, których otrzymał od Ojca. Wskazuje na to, do czego dążył, w jakim celu został posłany. Chciał, aby przez Jego miłość objawiła się chwała Ojca. Pragnął, aby człowiek już na ziemi otrzymał życie wieczne. Jest nim szczególna więź z Ojcem i Synem. Ta więź nie jest spowodowana "pracą nad sobą", lecz włączeniem człowieka przez Boga w Ich miłość. To jest najważniejsze w misji Jezusa – przywrócić człowieka Bogu.

Jezus cieszy się godziną, która nadchodzi, a w niej On zostanie otoczony chwałą. Dlaczego tak się stanie? Gdyż "do końca" wypełnił misję miłości. Nie stawiał siebie w miejscu centralnym, lecz mówił o Ojcu, któremu był posłuszny. Jego chwałą jest najpiękniejsze posłuszeństwo wyrażające miłość. Tak bardzo kochając Ojca, wszystkim o Nim mówił. Gdy poznajemy Boga, to się z Nim jednoczymy. Jezus chciał pokazać Oblicze Ojca, aby wszystkich zjednoczyć z Nim, jak i On jest zjednoczony. Poznawać Boga to przede wszystkim zyskiwać nową świadomość. Jezus nazywa ją życiem wiecznym. Uzyskanie "nowej świadomości" wynikającej z poznania Boga polega na "poznaniu prawdziwego Boga".

Gdy człowiek zyskuje nową świadomość siebie, oznacza to, iż poznał w sobie to, czego do tej pory nie był świadomy. Poznaje prawdziwe swoje oblicze, swój charakter, swoje namiętności, swoje grzechy. Nowa świadomość wynikająca z poznania siebie jest darem Boga dla człowieka. Świadomość ta wyzwala, ponieważ prawda czyni człowieka wolnym. "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Gdy człowiek nie poznaje Boga takim, jakim On jest, jakim przedstawia Go Biblia, lecz ma swój obraz Boga, wówczas jego wiara jest chora. Stawia sobie oraz innym ograniczenia, które prowadzić mogą do zniechęcenia a z czasem odrzucenia własnego obrazu wiary. Poznanie Boga, a tym samym uzyskanie nowej świadomości tego, kim On jest, pozwala powrócić do Niego i odczuć przez wolność "wiosnę wiary".

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

16. Papież Jan Paweł II o kulcie Najświętszego Serca Jezusa




Serce Jezusa ożywia cały Kościół i przyciąga ludzi, którzy otwarli swoje serca na “niezgłębione bogactwa” tego jedynego Serca i czerpią z Niego soki żywotne swej duchowości. O, jakże bardzo potrzebny jest w Kościele ten zastęp serc czuwających, dzięki którym Miłość Serca Bożego nie pozostanie osamotniona i nieodwzajemniona! Wśród tego zastępu na szczególne wspomnienie zasługują ci wszyscy, którzy swoje cierpienia składają jako żywą żertwę w zjednoczeniu z Sercem Chrystusa przebitym na Krzyżu.

Anioł Pański, 24 VI 1979

Teraz i dzisiaj Chrystus żyje, kocha nas i ofiarowuje nam swoje Serce jako źródło naszego odkupienia. W każdym momencie jesteśmy objęci i cały świat jest ogarniony miłością tego Serca, które “tak bardzo umiłowało ludzi”, a które tak mało jest kochane.
Paryż, bazylika Najświętszego Serca Jezusa, 1 VI 1980

W Sercu Chrystusa miłość Boża wychodzi naprzeciw całej ludzkości. (…) Często bowiem człowiek współczesny czuje się zagubiony, rozdarty. Serce Chrystusa jest siedzibą powszechnej komunii z Bogiem Ojcem, jest siedzibą Ducha Świętego. Aby poznać Boga, trzeba nam znać Jezusa i żyć w harmonii z Jego Sercem, jak On miłując Boga i bliźniego.
Rzym, 8 VI 1994

Myślami wracam do tej pięknej bazyliki [NSPJ w Krakowie], którą wielokrotnie nawiedzałem w czasie mojej pasterskiej posługi w Krakowie. Dziś nawiedzam ją duchowo i pragnę wraz z polskimi rodzinami, z przedstawicielami wielu parafii pod wezwaniem Serca Bożego oraz licznie zgromadzonym Ludem Bożym uwielbić tajemnicę miłości Boga objawioną światu w tym Sercu.
Serce Chrystusa przebite na Krzyżu włócznią żołnierza jest nieustannie otwarte dla ludzi. (…) Z Bożego Serca, tego “źródła życia i świętości”, czerpiemy nieprzerwanie siłę do budowania w nas samych i w świecie cywilizacji prawdy i miłości…
Prośmy gorąco Serce Boże, “w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności”, aby było Ono natchnieniem i światłem dla ludzkości wchodzącej w trzecie tysiąclecie
.
List do kard. F. Macharskiego, 20 VI 2000

Z Serca Pana Jezusa bierze się początek każdego z nas. Uczmy się od tego Serca miłości Boga i zrozumienia tajemnicy grzechu – tajemnicy nieprawości. Przybliżajmy się każdego dnia do tego źródła, z którego płyną zdroje wody żywej. Wołajmy za samarytańską kobietą: “Daj mi tej wody”, bo ona daje życie wieczne. Serce Jezusa gorejące ognisko miłości. Serce Jezusa, źródło życia i świętości. Serce Jezusa, przebłaganie za grzechu nasze – zmiłuj się nad nami!
Elbląg, 6 VI 1999

Bóg jest miłością i chrześcijaństwo jest religią miłości. (…) Tylko miłość, którą objawia Serce Chrystusa, jest zdolna przemienić serce człowieka i otworzyć je na cały świat, by uczynić go bardziej ludzkim i Bożym.
Warszawa, 11 VI 1999

Z Serca Syna Bożego, Umarłego na Krzyżu, wytrysnęło wiekuiste Źródło Życia, które daje nadzieję każdemu człowiekowi. Z Serca Ukrzyżowanego Chrystusa rodzi się nowa ludzkość, odkupiona od grzechu. Człowiek roku 2000 potrzebuje Serca Chrystusa, aby poznawać Boga i samego siebie, potrzebuje budować cywilizację miłości.
Orędzie na Rok Jubileuszowy

http://nspj.jezuici.pl/papiez-jan-pawel-ii-o-kulcie-najswietszego-serca-...

avatar użytkownika intix

18. Najsłodsze Serce Pana Jezusa ("Wiadomości Salezjańskie" 6/1905)

Późniejszy Prymas Polski - Kardynał August Hlond ...Jako kleryk wysłany zostaje do Rzymu na studia. Na słynnym Uniwersytecie Papieskim "Gregorianum" kończy fakultet filozoficzny, zdobywając tytuł doktorski. W czasie studiów uniwersyteckich znajduje czas i na to, aby redagować miesięczne pismo w języku polskim p.t. "Wiadomości Salezjańskie".
Z Rzymu wraca do Polski. Pracuje początkowo jako nauczyciel i wychowawca młodzieży w salezjańskim zakładzie naukowym w Oświęcimiu. Później odbywa studia teologiczne, po ukończeniu których 23 września 1905 roku, otrzymuje święcenia kapłańskie w Krakowie, z rąk J.E. ks. bpa. Anatola Nowaka
...

***
Najsłodsze Serce Pana Jezusa ["Wiadomości Salezjańskie", 6(1905)]

***

avatar użytkownika intix

19. Słowo Boże na dziś: Ja Ciebie poznałem

Czwartek, 5 czerwca 2014 roku
> Św. Bonifacego

Jan 17,20-26

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich».

Jedność ma swój początek w tym, że ja komuś wierzę. Wierzę Bogu na słowo, wierzę człowiekowi na słowo. Jest to Słowo, które zbliża mnie do osoby. Są bowiem i takie słowa, które nas od innych oddalają, a my niekiedy, pozwalamy sobie na oddalenie się.

Jedność wynika stąd, że ktoś dla mnie znaczy bardzo wiele. Szanuję go. Chrystus wprowadza swoich uczniów w jedność ze sobą, jak i On jest w jedności z Ojcem. Ale zanim uczniowie, uczący się jedności, zaczną praktykować szacunek do siebie, to muszą najpierw umrzeć i zmartwychwstać.

Smak jedności, życia w jedności z innymi, trzeba od kogoś otrzymać, nauczyć się. Jezus nauczył się życia w jedności, od Ojca i Ducha Świętego. Człowiek uczy się jedności. Kiedy nie ma jedności, bardzo cierpimy, ponieważ jedność z ludźmi daje możliwość bycia w jedności z Chrystusem.

Gdy żyjemy w jedności, we wzajemnym szacunku do drugiej osoby, jeśli komuś wierzę, to wówczas mam coś ważnego do powiedzenia "światu". Jesteśmy świadkami, na kogoś lub na jakieś wartości wskazujemy, do czegoś pociągamy. I temu świadectwu, które płynie z jedności, nie można się oprzeć.

Bóg wysłuchuje tych, którzy żyją w jedności. Bo ten, który wierzy drugiemu, jest z nim pojednany. Do jedności zdążamy przez trud pojednania. Gdy się jednamy, to się zgadzamy. Jesteśmy zgodni we wzajemnych uczuciach i pociąga nas to, co prawdziwe.

Znakiem jedności jest to, iż chcę, aby inni byli ze mną, a ja z nimi. Chcemy być razem, chcemy być ze sobą. 'Ojcze chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze Mną…"

Żyjący w jedności objawiają Boga. Dzięki jedności, jaka jest między wyznawcami Chrystusa, świat poznaje Boga jedynego i prawdziwego.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

21. Słowo Boże na dziś: Wiesz, że Cię kocham

Piątek, 6 czerwca 2014 roku
>Bł. Marii Karłowskiej

Jan 21,15-19

A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje! I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje!. Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: Paś owce moje! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: Pójdź za Mną!


Piotr potrzebuje bliskości Jezusa, by wyznać miłość. Potrzebuje usłyszenia Go, Jego pytań, by uświadomić sobie miłość i przywiązanie. Jezus nie spieszy się, nie przynagla tego momentu, w którym Piotr będzie wyjaśniał, tłumaczył się. Najpierw "spożył z nimi śniadanie". Wszystko ma swój czas. Niczego nie przyspieszać. Żartobliwie mówiąc, można tę scenę tak określić: na pusty żołądek, trudno odpowiadać na pytania, tłumaczyć się, składać jakiekolwiek wyjaśnienia.

"Ty wiesz, że Cię kocham". Chciałoby się, interpretując te słowa powiedzieć: zawsze tak było, nigdy nie było inaczej, nigdy nie przestałem cię kochać. Nawet, gdy się Ciebie zapierałem, również wtedy kochałem Cię. Pozorny paradoks. Ludzie pod wpływem strachu potrafią kłamać, gdy są zdenerwowani, bywają złośliwi, uszczypliwi. Piotr wie, że Jezus wie o jego miłości. "Panie, Ty wiesz". To zaparcie, doprowadziło go do tej świadomości: Jezus wiedział, że on się Go zaprze; Wiedząc o tym, pomimo tego, uczynił go "opoką Kościoła"; Pytając Piotra, nie próbuje dociec przyczyny jego niewierności, braku lojalności, lecz stawia pytanie o miłość.

Nasz rachunek sumienia nie tyle, na pierwszym miejscu powinien dotyczyć grzechu, lecz miłości. "Czy miłujesz Mnie więcej?" Powiedzmy tak, że 10% to moje grzechy, a 90%, to myślenie, odkrywanie miłości, która jest moim prawdziwym obliczem przed Panem.

Po upadku, akcie niewierności, jesteś zdolny do miłości Boga. Niekiedy odejście od Jezusa, strach o siebie powoduje, że odkrywamy u siebie to, czego wcześniej nie byliśmy świadomi. Tylko człowiekowi, który kocha, może być powierzone życie, powołanie, wzrastanie drugiego człowieka. Ta miłość człowieka, i to wydaje się być czymś zupełnie naturalnym, ma u swoich początków jej zaprzeczenie. Kochając Boga, nie możemy zapominać o słabości, która jest w nas. Osobista słabość i miłość, gdy są przyjęte sprawiają, że jesteśmy ludzcy. Nie można oddzielać miłości od słabości człowieka.

Jest czas opasywania się samemu. Jest również taka godzina, taki czas w życiu naszym, w którym Bóg nas opasuje. "Opasywanie się samemu", jako decydowanie, chodzenie gdzie chcę i robienie tego, co wydaje mi się teraz właściwe. Przychodzi jednak czas, gdy Bóg wybiera. Nigdy zapewne nie wybralibyśmy tego, co prowadzi do doświadczania strapienia. Nigdy sami nie wybieramy tego, co poniża, odbiera dobre imię, zasmuca, zniechęca, pozbawia nadziei czy zaufania. Ktoś inny nas opasuje i prowadzi tą drogą, którą iść sami nie chcielibyśmy. Tak uwielbiamy Boga, jak chce Ten, który nas przepasuje (Jezus Chrystus).

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

23. Słowo Boże na dziś...

Sobota, 7 czerwca 2014 roku
> NMP Królowej Apostołów
Patronki pallotynek i pallotynów















Jan 21,20-25


Gdy Jezus zmartwychwstały ukazał się uczniom nad jeziorem Genezaret, Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi i powiedział: "Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi?" Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: "Panie, a co z tym będzie?" Odpowiedział mu Jezus: "Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną". Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: "Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego?" Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe. Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać

Jan, w czasie Ostatniej Wieczerzy, spoczywał na piersi Jezusa. Znak czerpania, przyjmowania od Mistrza tych uczuć i tchnienia życia, które umożliwiły dojście za Panem na Golgotę. To Jan szedł za Jezusem i Piotrem brzegiem jeziora Galilejskiego. Był zawsze blisko Nauczyciela. Otrzymał niezwykły dar pod Krzyżem, Maryję za Matkę, która zamieszkała u niego.

Bliskość z Jezusem zobowiązuje, ale też wprowadza w krąg, we wspólnotę z tymi, którzy Jego kochają. Jan był mocny miłością Jezusa. Uciekał z Ogrodu Oliwnego z innymi uczniami, lecz "potem" był na Drodze Krzyżowej i pod Krzyżem, przy Maryi cierpiącej. Może tamta ucieczka z Ogrodu czegoś go nauczyła? Można przypuszczać, że otrząsnął się ze zbiorowego lęku, paniki, popłochu, jaki zapanował w Getsemani. Nabrał odwagi, nabrał ducha. Od kogo? Od Maryi Był najmłodszym z uczniów. Można wyobrazić sobie to, że Matka Jezusa zajęła się nim. Przy Niej czuł się bezpieczny.

To nie Maryja znajdowała oparcie w Janie, to on znalazł oparcie w Tej, której Serce zostało przebite mieczem boleści. Jan dał świadectwo o tych wydarzeniach. Nie mógł nie świadczyć o tym, jak Bóg dotknął jego serce, jak zranił, ale i uleczył. Odnawiamy się w nadziei, gdy zrozumiemy, że życie, które posiadamy, warto przeznaczyć na świadczenie o tym, jak wielkie rzeczy Bóg czyni w tych, którzy Go miłują.
 
Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

24. Słowo Boże na dziś: Przyjmijcie Ducha Świętego!

Niedziela, 8 czerwca 2014 roku
Zesłanie Ducha Świętego



Jan 20,19-23

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Przyjmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

Łączność serc określa wspólnotę, wspólne wartości ducha. Świadczyli z mocą, bo byli jednego ducha i mieli jedno serce. Pamiętali, bo mieli wielką łaskę. Gdy pamiętam to, co jest moim przykazaniem, to właśnie staje się moją miłością, moim życiem. Pamiętanie tego, co mówi Jezus, rodzi miłość. Kocham, dlatego pamiętam. Pamiętanie o "Panu i Jego potędze" uwalnia przykazania od ich ciężaru. Pamiętanie sprowadza zwycięstwo w wierze. Odnosimy zwycięstwo w Jezusie, pamiętając. Ono właśnie stwarza w człowieku "nowe serce i nowego ducha".

Obawa powoduje zamknięcie. "Byli zamknięci z obawy przed". Gdy się boję, zapominam, nie pamiętam tego, co Jezus naucza. Nie chcę czytać i rozważać słów Pańskich. Pan przypomina się. Czyni to codziennie, stając pośrodku nas i dając nam pokój.

Wreszcie zostaliśmy napełnieni Tym, który może w człowieku zaspokoić wszelką tęsknotę i każde pragnienie. Duch Święty pozwalał mówić. Zesłanie Ducha Świętego jest szkołą, w której człowiek uczy się mówić napełniony „pełnią Bożą”. Śmiali się, tańczyli, wydawali okrzyki radości, „jakby upili się młodym winem”. Spragnieni radości, tęskniący za otwarciem ust, aby przepowiadać „wielkie dzieła Boże”.

Duch Święty pozwalał im mówić. On mówił w nich, do nich i przez nich. Nie mogli nie mówić tego, co w sobie usłyszeli. Nie byli w stanie być zamknięci w Wieczerniku, skoro Duch Święty poniszczył w nich zasuwy, na które pozamykali swoje serca. Nie trzeba było słów przekonywania. Zbędne były wyjaśnienia. Pozwolili się nieść Duchowi Pana. Mówili to, co inni rozumieli, a nawet na to czekali. Jakby całe niebo zstąpiło na ziemię.

Znajdowali się razem, gdyż oczekiwali spełnienia się obietnicy. Oczekiwania ludzi łączą. Tęsknota, spodziewanie się, skupia ludzką uwagę na tym, co się wydarzy. Wszystkie obietnice Boże wypełniają się. On pociesza tak skutecznie, że człowiek nie odczuwa potrzeby pocieszenia, jakim dysponuje świat. Bóg obejmuje swoim pocieszeniem całą ziemię, każdą ludzką osobę. Od człowieka zależy, czy pozwoli otworzyć siebie na wypełnienie w sobie tęsknoty, którą tylko Bóg może spełnić.

Wiara w człowieku jest pielęgnowana pocieszeniem przychodzącym od Boga. Gdy brakuje pocieszenia, brakuje równocześnie mocy wierzenia we wszystko, co Jezus mówi w swoim Kościele. Duch Święty przychodzi, aby człowiek był zdolny do miłości.

W Bogu się spełniamy, w Nim rozumiemy, w Nim odczuwamy, w Nim wzrastamy. Człowiek, który grzeszy jest tym, który wyszedł ze swojego domu, czyli porzucił kierowanie się sercem. Jest osobą bezdomną, zagubioną, bezradną. Duch Święty przychodzi, aby człowiek powrócił do swojego domu. Moment zesłania Ducha Świętego jest chwilą, w której uczniowie Jezusa wracają do swojego Mistrza, czyli do swojego Domu, po ucieczce która wydarzyła się w Ogrodzie Oliwnym.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

27. Słowo Boże na dziś: Jesteście światłem

Wtorek, 10 czerwca 2014 roku
>Bł. Bogumiła

Mateusz 5,13-16

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie".

Wydaje się, że każdy człowiek nosi w sobie to, co nadaje jego życiu smak, a tym samym sens. Utrata tej wartości może prowadzić do zniechęcenia, rezygnacji, zaniechania wysiłku na drodze, którą człowiek idzie. W małżeństwie miłość, szacunek, wzajemna troska, przebaczanie – są solą, która powoduje, że dwoje ludzi dobrze się czuje ze sobą.

Jedzenie bez soli jest niesmaczne. Życie bez miłości do innych i innych do mnie, wydaje się być pozbawione tego, co najważniejsze i najpiękniejsze. Jezus mówi, że jesteśmy solą. Kiedy zatem możemy być solą? Gdy jesteśmy prawdziwie Jego uczniami. Posłuszeństwo Jezusowi sprawia, że człowiek wnosi sens w życie swoje i innych. Dobrze jest dzisiaj znaleźć odpowiedź na pytanie: co nadaje mojemu życiu smak, sens, coś, dla czego chce mi się żyć?

Jesteśmy też światłem. Co jest funkcją światła? Rozpraszanie ciemności, pokazywanie drogi, dawanie ciepła. W ciemności niekiedy odczuwamy lęk. Niektórzy cierpią na "depresję zimową", powodowaną małą ilością światła w okresie zimy, gdy dzień jest krótki. Być światłem, to pomóc drugiemu wyjść z ciemności, w jakiej żyje. Zapowiedzieć sobą radość, jaką wnosi światło. Pokazać drogę, zachęcić, podnieść na duchu, zachować cierpliwość dla lęku człowieka, który "żyje i działa w ciemności". Być światłem, to wnosić w życie innych takie treści, takie postawy, które ich ogrzeją, wzruszą, a może rozrzewnią i pozwolą płakać. Jezus nad grobem Łazarza wzruszył się głęboko, rozrzewnił i zapłakał. Wyprowadził przyjaciela z ciemności grobu. Wyprowadzanie z ciemności jest miłością. Ktoś musi się jej nie bać, by wejść w ciemność, otrzeć się o nią, gdy chłodem beznadziejności ogarnia, przychodząc w człowieku.

Tak być z drugim człowiekiem, żeby on się nie bał. Światło wyprowadza z lęku, strachu, w które wprowadziła ciemność. Światło jest dla wszystkich, którzy są ze mną. Być razem, to wprowadzać w innych w takie klimaty, jakie są mi bliskie, które uznaję za wstęp w powracaniu do Boga. Nie można chować swojej wrażliwości, nawet wtedy, gdy nikt jej nie uszanuje we mnie. Nie żyjemy przede wszystkim dlatego, aby nas szanowano, lecz aby Światło, które przyszło na świat, zostało poznane i przyjęte.

To, jak żyjemy, ma jeden cel – pokazać i doprowadzić innych do Boga. Światło nasze, czyli dobroć naszych czynów, nie jest z nas, lecz z Boga. Życie nasze może być szczęśliwe, jeśli wybieramy to, co nadaje jemy trwały smak.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
**
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

29. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: arch./
-


Czy to jest miłość, czy to jest kochanie?

Sprawiedliwości i miłości skarbnico.
Skarbnica to taka skrzynia, sejf.
Nie słyszałem o takim sejfie
na sprawiedliwość i miłość.

Za małe pieniądze można w sądzie
kupić sprawiedliwość, a miłość,
przez ludzi niechciana,
boso po błocie chodzi.

Być sprawiedliwym to znaczy
oddać każdemu, co się komu należy.
Taka była sprawiedliwość Hammurabiego:
Oko za oko, ząb za ząb!
I taka jest sprawiedliwość Arabów.
Zabiłeś mi ojca. Wyrównam to (World City).
A naiwni Amerykanie chcą ich uczyć
demokracji.
To mniej więcej taka dydaktyka:
Bardzo Cię cenię, szanuję i kocham –
tłumaczę, a on:
Akurat!
Pan mi winien pensję
za trzy miesiące, a pan mi ciemnotę
o miłości wciska.

A rozwiązanie tego problemu
jest w czerwcowej litanii:
Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico!
A do tego nauka. Jeśli sprawiedliwość
Wasza nie będzie obfitowała, tzn. jeśli
nie będzie większa niż faryzeuszów,
w ogóle nie wejdziecie do Nieba.
Daj mi, co się należy, a potem mi powiedz,
że mnie kochasz, bo miłość idzie
za sprawiedliwością.

Tylko Bóg jest sprawiedliwy,
bo za dobre wynagradza, a za złe karze.
Bóg jest Miłością!
A Miłość Boża
jest miłosierna
To ja już tego nie dogonię.

O, graj mi, ziemio organistko!
Bóg jest Miłością!

A czy to jest Sprawiedliwość czy Miłość?
Miłość to jest czy kochanie?
Bóg jest Miłością
Zasłuchaj się!
I to wszystko.

Ks. bp Józef Zawitkowski

avatar użytkownika intix

30. Słowo Boże na dziś: Niech zstąpi pokój

Środa, 11 czerwca 2014 roku
>Św. Barnaby

Mateusz 10,7-13

Jezus powiedział do swoich Apostołów: "Idźcie i głoście: Bliskie jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski. Wart jest bowiem robotnik swej strawy. A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was".

Zło, którego doświadcza człowiek, to: choroba, śmierć, nieczystość, nawiedzenie przez złe duchy. Przeciwstawienie się tak rozumianemu złu polega na: uzdrawianiu, wskrzeszaniu, oczyszczaniu i wypędzaniu. To ostatnie polecenie odnosi się do złych duchów, nawiedzających człowieka.

Jaki wniosek płynie z tego, o czym mówi Ewangelia? Winniśmy sobie cenić zdrowie (fizyczne, duchowe, moralne, emocjonalne), życie, czystość i wolność, mądrość, dobroć i rozwagę, szacunek do innych i do siebie.

Jezus przypomina, że uczniowie nie powinni brać ze sobą tego, co ich może uczynić nieczystymi, chorymi, umarłymi dla Boga, podatnymi na wpływ szatana. Co zatem czyni mnie najczęściej nieczystym, chorym w myśleniu i uczuciach, podatnym na wpływ złego, umarłym dla tego, co dobre choćby dla dobrych natchnień?

"Nie zdobywajcie". To, co człowiek zdobywa lub nie chce zdobywać, mówi o jego mądrości lub głupocie. Ważne jest takie zdobywanie, które nie obciąża sumienia. W zdobywaniu nie można zapomnieć o zaufaniu Bogu.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

31. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: M.Borawski/
Nasz Dziennik

Dobry jesteś czy naiwny?

Trudne pytanie na dziś mi postawiłeś.
Trudne, bo nie wiem – dobry jesteś czy naiwny?
Skąd Ci to przyszło do głowy?
Bo dziś w litanii mówiłem: Serce Jezusa dobroci i miłości pełne. Dlaczego nazywasz mnie dobrym?
Dobrym jest tylko Ojciec w Niebie – Bóg.
Miłość jest stałą cnotą.
Ona w Bogu jest zawsze.
Dobroć jest aktem miłości,
jest czynem miłości. Tylko dlaczego dobry pies
to zły pies?
Dobrzy rodzice to ci, którzy wymagają, bo inaczej wyrośnie kalectwo.
Nauczyciel, który nie wymaga, to zły nauczyciel: nie nauczy ani miłości, ani mądrości. Okazując komuś dobroć, można mu zrobić przykrość, można kogoś poniżyć.
Kiedyś po ślubie rzucano grosze – na szczęście.
To dziadowski zwyczaj.
Panowie rzucali grosze biedocie, a ci rzucali się na ziemię, aby zagarnąć jak najwięcej. Taka dobroć jest zła. Dobroć okazuj tym, którzy potrafią ją przyjąć.
Nie rzucaj pereł przed wieprze.
Podepczą je i Ciebie mogą poszarpać.
Rozeznaj, kto jest godzien dobroci,
Bo cwaniacy mogą nadużywać Twojej dobroci i nie powiedzą, żeś dobry, tylko żeś naiwny. Księże, czy warto być dobrym?
Warto i trzeba.
Czasem nie wiem, komu okazuję dobroć, a może pośród proszących jest Ten – Nieznajomy? Czasem kubek wody podany ubogiemu
– to moje zbawienie.
Bądź mądry i dobry! Mało we mnie miłości,
rzadko stać mnie na dobroć.
Tylko Bóg jest pełen miłości i dobroci. O, graj mi, ziemio organistko,
że tylko Bóg jest dobry!
I to wszystko!

Ks. bp Józef Zawitkowski

avatar użytkownika intix

32. Słowo Boże na dziś...

12 CZERWCA 2014
Czwartek
>Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana

(Flp 2,8-9)
Dla nas Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.


(Mt 26,36-42)

Jezus z uczniami przyszedł posiadłości zwanej Getsemani, i rzekł do nich: „Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę”. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną”. I odszedłszy nieco dalej do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!” Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: „Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Powtórnie odszedł i tak się modlił: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!”

Wraz z całym Kościołem w Polsce przeżywamy dziś ustanowione w 2013 roku święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Przypomina nam ono przede wszystkim o tym, że Jezus jest naszym Pośrednikiem u Ojca. On samego siebie złożył w ofierze, by nas wykupić z niewoli grzechu i dać nam zbawienie. Dzięki ofierze Jego Ciała i Krwi uzyskaliśmy śmiały przystęp do Boga, którego możemy nazywać Ojcem. Każda Eucharystia uobecnia Jego ofiarę, a nasze serca skłania ku temu, byśmy także siebie samych uczynili wieczystym darem dla Boga. Wzbudźmy więc w naszych sercach na nowo pragnienie oddania się Bogu i uczyńmy ten dar miłym Mu przez złączenie go z ofiarą Syna Bożego.

Ks. Leszek Poleszak SCJ, „Oremus” czerwiec 2014, s. 66

TAJEMNICA MIŁOŚCI

O Jezu, obym pożywał Ciebie i żył dla Ciebie (J 6, 57)

Tajemnica Eucharystii jest streszczeniem całego dzieła dokonanego przez nieskończoną miłość Boga dla zbawienia ludzi. Istotnie, w Ofierze ołtarza, gdzie ma źródło Eucharystia, odnawia się i uobecnia Ofiara Krzyża, przez którą Chrystus odkupił świat. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13), powiedział Pan; nie zadowolił się jednorazowym oddaniem go za nas na Kalwarii, tym dowodem miłości, lecz pragnie nieustannie ponawiać go w ciągu wieków przez celebrowanie Eucharystii. W czasie Mszy Chrystus nie przestaje składać ofiary w sposób mistyczny, lecz rzeczywisty, za zbawienie ludzi, tak że Kościół może się modlić: „Boże... składamy Twojemu najwyższemu Majestatowi... Ofiarę czystą, świętą i doskonałą, Chleb święty życia wiecznego i Kielich wiekuistego zbawienia” (I modl. euch.); a każdy wierny uwielbiając Chrystusa obecnego pod świętymi postaciami, może powiedzieć: „Umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20). Lecz miłość Chrystusa wydaje się przewyższać nawet ofiarę. Pan pragnie bowiem, aby była ona uzupełniona w uczcie, w której On sam oddaje się na pokarm tym, którzy Go miłują. Uczta zaś jest tak ściśle złączona z ofiarą, że nie ma ofiary bez uczty. Istotnie, Pan ofiaruje się w ofierze Mszy, kiedy „zaczyna być sakramentalnie obecny, jako pokarm wiernych pod postaciami chleba i wina” (Paweł VI); wierni zaś uczestniczą pełniej w Ofierze, kiedy przystępują do Stołu eucharystycznego. Eucharystia do tego stopnia jest związana z Ofiarą, że święte postacie „zostają zachowane, aby wierni, którzy nie mogą uczestniczyć we Mszy, przez Komunię sakramentalną, przyjętą z należytym usposobieniem, jednoczyli się z Chrystusem i Jego Ofiarą... Udział w Wieczerzy Pańskiej jest zawsze komunią z Chrystusem, który składa się w ofierze Ojcu za nas” (Euch. Myster. 3e. 3b). Eucharystia, sakrament miłości, jednocząc wiernych z Chrystusem ofiarowanym i zmartwychwstałym, winna skłaniać ich, aby żyli Jego życiem miłości, a więc Jego ofiarą na chwałę Ojca i zbawienie braci, aż do dnia, w którym staną się na zawsze uczestnikami jego chwalebnego Zmartwychwstania. „Pożywanie Ciała i Krwi Chrystusa zmierza do tego, aby przemienić nas w to, co pożywamy” (św. Leon W.).

    O Trójco przedwieczna! O ogniu i przepaści miłości! O szalony z miłości ku swojemu stworzeniu!... Jakąż korzyść masz z naszego odkupienia? Żadnej, albowiem nie potrzebujesz nas, bo jesteś Bogiem naszym. Kto ma tę korzyść? Tylko człowiek. O miłości niewysłowiona, jak oddałeś się nam cały, cały Bóg i cały człowiek, tak cały stałeś się naszym pokarmem, abyśmy pielgrzymując na tej ziemi, nie ustali ze zmęczenia, lecz umacniali się Tobą, Chlebie niebieski.
    O człowiecze, cóż to ci zostawił twój Bóg? Zostawił ci całego siebie, całego Boga i całego człowieka, okrytego bielą chleba. O ogniu miłości! Czyż nie wystarczyło ci, żeś nas stworzył na obraz i podobieństwo swoje i odrodził przez łaskę w krwi swego Syna, a nadto dałeś nam na pokarm całego siebie, Boga, istotę boską? Kto Cię zmusił do tego? Nie kto inny, jeno miłość Twoja (św. Katarzyna ze Sieny).

    Boże wszechmocny... Tobie składamy tę żywą i bezkrwawą ofiarę, Tobie składamy ten chleb, figurę Ciała Twojego jedynego Syna... Obchodząc „pamiątkę Twojej śmierci”, ofiarujemy Ci ten chleb i prosimy: przez te ofiarę zlituj się nad nami wszystkimi, bądź dla nas łaskawy, o Boże prawdziwy... i składamy Ci ten kielich, figurę Krwi...
    Boże prawdziwy, niech Twoje święte Słowo zstąpi na ten chleb, aby stał się ciałem Słowa; i na ten kielich, aby stał się krwią prawdziwą. I spraw, aby wszyscy ci, którzy przyjmują Komunię, otrzymali lekarstwo życia i zostali uzdrowieni z wszelkiej słabości oraz umocnieni dla postępu w cnocie, i aby im nie stała się potępieniem...
    Uczyń nas godnymi tej Komunii, Boże prawdziwy, i uczyń nasze ciało czystym, a duszom naszym udziel rozumu i umiejętności; daj nam mądrość, Boże miłosierdzia, przez uczestnictwo w Ciele i Krwi. Albowiem Twoja jest chwała i potęga, przez Twojego jedynego Syna w Duchu Świętym teraz i po wszystkie wieki wieków (św. Serapion).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 261


***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

33. Litania do Chrystusa Kapłana i Żertwy

Egzegeza tekstu biblijnego ma prowadzić do modlitwy. Najlepszym zwieńczeniem tych rozważań będzie litania o Chrystusie-Kapłanie, odmawiana niegdyś w seminariach duchownych. Ojciec święty Jan Paweł II w swojej książce Dar i tajemnica poleca nam ją gorąco dla odnowienia żarliwości apostolskiej. Pisze tam między innymi:"W Ofierze Krzyża, upamiętnianej i uobecnianej w każdej Eucharystii, Chrystus ofiaruje siebie za zbawienie świata. Wezwania litanijne wyrażają całe bogactwo tej tajemnicy(...)

Jest w tych wezwaniach zawarte wielkie bogactwo teologicznej wizji kapłaństwa. Litania ta jest głęboko osadzona w Piśmie Świętym, a zwłaszcza w "Liście do Hebrajczyków" (Dar i tajemnica, s. 77).

Módlmy się w intencji naszych Kapłanów...

Litania do Chrystusa Kapłana i Żertwy

Kyrie eleison. Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże. Zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Jezu, Kapłanie na wieki,   zmiłuj się nad nami.
Jezu, nazwany przez Boga Kapłanem na wzór Melchizedeka, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie wielki, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie z ludzi wzięty, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie dla ludzi ustanowiony, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie wszystkich wierzących, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie większej od Mojżesza czci godzien, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie prawdziwego przybytku, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie dóbr przyszłych, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie święty, niewinny i nieskalany, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie wierny, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie miłosierny, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie dobroczynny, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie pałający gorliwością o Boga i ludzi, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie na wieczność doskonały, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie, który wszedłeś do nieba, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie, siedzący po prawicy Majestatu na wysokości, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie wstawiający się za nami przed obliczem Boga, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie, któryś nam otwarł drogę nową i żywą, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie, któryś umiłował nas i obmył od grzechów Krwią swoją, zmiłuj się nad nami
Jezu, Kapłanie, któryś siebie samego wydał jako Ofiarę i Hostię dla Boga, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro Boga i ludzi, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro święta, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro niepokalana, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro przyjęta przez Boga, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro przejednania, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro uroczysta, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro chwały, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro pokoju, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro przebłagania, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro zbawienia, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro, w której mamy ufność i śmiały przystęp do Boga, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro, która dwoje jednym uczyniła, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro od założenia świata ofiarowana, zmiłuj się nad nami
Jezu, Ofiaro żywa przez wszystkie wieki. zmiłuj się nad nami

Bądź nam miłościw,    przepuść nam, Jezu.
Bądź nam miłościw,    wysłuchaj nas, Jezu.
Od zła wszelkiego,    wybaw nas, Jezu.
Od nierozważnego wejścia na służbę Kościoła, wybaw nas, Jezu.
Od grzechu świętokradztwa, wybaw nas, Jezu.
Od ducha niepowściągliwości, wybaw nas, Jezu.
Od pogoni za pieniądzem, wybaw nas, Jezu.
Od wszelkiej chciwości, wybaw nas, Jezu.
Od złego używania majątku kościelnego, wybaw nas, Jezu.
Od miłości świata i jego pychy, wybaw nas, Jezu.
Od niegodnego sprawowania świętych Tajemnic, wybaw nas, Jezu.
Przez odwieczne Kapłaństwo Twoje, wybaw nas, Jezu.
Przez święte namaszczenie Boskości, mocą którego Bóg Ojciec uczynił Cię Kapłanem, wybaw nas, Jezu.
Przez Twego kapłańskiego Ducha, wybaw nas, Jezu.
Przez Twoje posługiwanie, którym na ziemi wsławiłeś Ojca Twego, wybaw nas, Jezu.
Przez krwawą ofiarę z Siebie raz na Krzyżu złożoną, wybaw nas, Jezu.
Przez tę samą ofiarę codziennie na ołtarzu odnawianą, wybaw nas, Jezu.
Przez Boską władzę, którą jako jedyny i niewidzialny Kapłan wykonujesz przez swoich kapłanów. wybaw nas, Jezu.
 
Abyś wszystkie sługi Kościoła w świętej pobożności zachować raczył,    Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Aby ich napełnił Duch kapłaństwa Twego, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Aby usta kapłanów strzegły wiedzy, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Abyś na żniwo swoje robotników nieugiętych posłać raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Abyś sługi Twoje w gorejące pochodnie przemienił, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Abyś pasterzy według Twego Serca wzbudzić raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Aby wszyscy kapłani nienaganni byli i bez skazy, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Aby wszyscy, którzy zobaczą sługi ołtarzy, Pana uczcili, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Aby składali Ci ofiary w sprawiedliwości, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Abyś przez nich cześć Najświętszego Sakramentu rozkrzewić raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Kapłanie i Ofiaro. Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Jezu.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Jezu.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami, Jezu.

Jezu, Kapłanie, usłysz nas.
Jezu, Kapłanie, wysłuchaj nas.

Módlmy się.
Boże, Uświęcicielu i Stróżu Twojego Kościoła, wzbudź w nim przez Ducha Twojego godnych i wiernych szafarzy świętych Tajemnic, aby za ich posługiwaniem i przykładem, przy Twojej pomocy, lud chrześcijański kierował się na drogę zbawienia.
Boże, Ty nakazałeś modlącym się i poszczącym uczniom oddzielić Pawła i Barnabę do dzieła, do którego ich przeznaczyłeś, bądź teraz z Twoim Kościołem trwającym na modlitwie, i wskaż tych, których do służby wybrałeś. Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.

---
(Wersja łacińska)

avatar użytkownika intix

34. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: E.Sądej/
Nasz Dziennik

Wianka nie pożyczaj!

Ładnie stroją się dziewczynki
pierwszokomunijne – mają wianki na głowie.
W orszaku królowej były
zawsze dziewice – druhny.

Major Sucharski mówił do żołnierzy:
Piękne są kwiaty Italii,
ale nie mają duszy,
znacie wy jeszcze zapach macierzanki?

Piękne są wianki z plastiku,
ale one nie mają duszy,
nie pachną.
Najładniejsze wianki
są z kwiatów, co rosną na łąkach i uplecione są
przez mamę. Mama to wie, co to znaczy: stracić wianek.

Dobrze pływam, ale boję się głębiny,
a już takiej bezdennej nie umiem sobie wyobrazić.
Śpiewałem dziś w litanii:
Cnót wszelkich bezdenna głębino.
Co to są cnoty wszelkie?
Cnoty to są dobre nawyki,
umiejętność czynienia dobrze, mistrzostwo!

Diabeł nie umie zrobić
nic dobrego.
Niszczy wszystkie dzieła Boga.
Pokusa zawsze jest piękna,
ale gdy stanie się grzechem,
jest tragiczna, bo grzech może zniszczyć
nawet miłość człowieka.

To ćwiczenie dla zdobycia sprawności
nazywa się asceza.
Ile to trzeba ascezy, aby zostać muzykiem?
Ile postów, wyrzeczeń, aby zostać akrobatą.
Ile trzeba się namęczyć,
aby być sprawiedliwym,
prawdomównym, uczciwym.
Wiara to męka, ale radosna,
bo Ktoś mi pomaga.
Tę pomoc znajdujemy
w bezdennej głębinie Jezusowego Serca.

O jak trudno zostać świętym.
Jak trudno zdobyć Nagrodę Nobla.
Trudniej dzień dobrze przeżyć
niż napisać księgę.

Łatwiej wygrać konkurs Eurowizji
– wystarczy przerobić się na Conchitę.
I Nobla zdobyć nietrudno,
wystarczy napisać wiersz
o oku na rosole.
Bezbożni to lubią.

Żeby być nagrodzonym
przez Boga, to trzeba ćwiczyć, ale jak?
Nie wystarczy wypłynąć na głębię,
ale aż na bezdenną głębię,
aż do Bożego Serca.
Dlatego podoba mi się
Łowiczanka z samego Łowicza,
od innych panienek wianka
nie pożyczam.


O, graj mi, ziemio organistko,
o liliach polnych i ptakach niebieskich.

Zasłuchaj się
i wianka nie pożyczaj!

Ks. bp Józef Zawitkowski

***
Refleksja - skojarzenie...
Dwunaste Objawienie Matki Bożej w Lourdes...
...Kiedy tajemnicza Piękna Pani Bernadetcie się objawiła
to, że Bernadetta modli się nie na swoim różańcu rozpoznała...
Dlaczego modli się nie na swoim różańcu... gdzie ma swój różaniec... zapytała...
Bernadetta... zapytaniem Pani zmieszana
wyjęła z kieszonki swój różaniec... i modlitwę Różańca, na swoim już, odmawiała..
.

avatar użytkownika intix

36. Słowo Boże na dziś...

13 CZERWCA 2014
Piątek
Wspomnienie św. Antoniego z Padwy, prezbitera i doktora Koscioła

(Mt 5,27-32)

Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.

Bóg przychodzi do nas w pokoju i ciszy. Nie zdobywa ludzkiego serca przemocą czy gwałtem. Przychodzi jak „szmer łagodnego powiewu”. Tym, którzy Go przyjmują, daje łaskę wewnętrznej przemiany i pozwala patrzeć na otaczający nas świat czystymi oczyma.
Takim czystym spojrzeniem patrzy dzisiaj na nas św. Antoni z Padwy, kapłan i doktor Kościoła. Urodził się pod koniec XII wieku. Jako franciszkanin, słowem i przykładem życia głosił Ewangelię, pociągając do Chrystusa wielu ludzi. Jego serce, przemienione w spotkaniu z Panem, było otwarte i wrażliwe dla najuboższych. W każdym człowieku umiał rozpoznać swojego brata i siostrę. Bóg powołał go do siebie 13 czerwca 1231 roku w Padwie.

Jakub Kruczek OP, „Oremus” czerwiec 2008, s. 53

TAJEMNICA JEDNOŚCI

„Pokornie błagamy, aby Duch Święty zjednoczył nas wszystkich przyjmujących Ciało i Krew Chrystusa” (II módl. euch.)

Sobór Watykański II twierdzi: Chrystus, „zanim ofiarował sam siebie na Ołtarzu Krzyża jako niepokalaną Hostię, modlił się do Ojca za wierzących mówiąc:
«Aby wszyscy byli jedno, jako Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni w Nas jedno byli...» (J 17, 21),
a w Kościele swoim ustanowił przedziwny sakrament Eucharystii, który oznacza i sprawia jedność Kościoła” (DE 2). Od początków Kościoła Eucharystia była uważana za symbol jedności wszystkich wierzących: „Co do Eucharystii, takie odmawiajcie modły dziękczynne — mówi dawna modlitwa eucharystyczna. — Jak ten Chleb, który łamiemy, był rozsiany po górach, a zebrany stał się jedno, tak niech zbierze się Kościół Twój z krańców ziemi” (Didache 9). Ponieważ sakramenty sprawiają tę rzeczywistość, jaką oznaczają, Eucharystia nie tylko przedstawia, lecz dokonuje zjednoczenia wierzących. Oni bowiem karmiąc się jednym Chlebem, niepokalanym Ciałem Chrystusa, zostają wszczepieni w Niego i tworzą jedno ciało, Jego Ciało Mistyczne, którym jest Kościół.
Zjednoczenie wszystkich wiernych w Chrystusie, rozpoczęte przez Chrzest, umacnia się, udoskonala i osiąga pełnię przez Eucharystię, dzięki której można prawdziwie powiedzieć, że „Kościół ustawicznie żywi się i wzrasta” przez Eucharystię, która wykańcza „budowanie Ciała” (KK 26. 17).
Dzieje Apostolskie opowiadając o Kościele pierwotnym, twierdzą, że wspólnota wierzących była jednym sercem i jedną duszą, złączoną i karmioną przez Eucharystię (Dz 4, 32; 2, 42). To jest owoc, jaki Chleb eucharystyczny powinien nadal rodzić w Kościele: jedność serca i duszy między wszystkimi wierzącymi, cenne i logiczne następstwo zjednoczenia każdego z nich z Chrystusem. Im głębsze jest zjednoczenie poszczególnych chrześcijan z Chrystusem przez Eucharystię, tym więcej rodzi wzajemnego zjednoczenia tych, którzy pożywiają się przy tym samym Stole, urzeczywistniając w ten sposób modlitwę Pana: „aby zespolili się w jedno” (J 17, 23). Dlatego właśnie we Mszy Kościół prosi Ojca: „spraw, abyśmy posileni Ciałem i Krwią Syna Twojego i napełnieni Duchem Świętym, stali się jednym ciałem i jedną duszą w Chrystusie” (III modl. euch.).

    Nad co powinien być czystszy ten, kto bierze udział w Twojej Ofierze, o Panie? Nad jaki promień słońca powinna być jaśniejsza ręka, która rozdaje Twoje Ciało, usta, wypełniające się duchowym ogniem, język zwilżający się Twoją Krwią?.., Spraw, o Panie, abym zdawał sobie sprawę, jakiego zaszczytu dostąpiłem, do jakiego Stołu przystępuję. Ty, którego Aniołowie ze drżeniem kontemplują i nie śmią bez lęku patrzeć na Ciebie z powodu Twojej jasności, stałeś się naszym pokarmem; z Tobą... jednoczymy się, stając się w ten sposób przez Ciebie prawdziwym jednym ciałem.
Kto będzie rozpowiadał Twoje wielkie cuda, o Panie, i obwieszczał wszystką Twoją chwałę?” Jaki pasterz karmi owce własnym ciałem?... Wiele matek oddaje innym karmicielkom dziatki, przez siebie zrodzone. Ty, o Panie, nie postępujesz tak, lecz karmisz nas sam swoją Krwią i jednoczysz z sobą ściśle na wszelki sposób...
Z każdym wiernym jednoczysz się przez Swoje tajemnice; karmisz Sobą tych, których zrodziłeś, a nie oddajesz ich komu innemu, przekonując mnie jeszcze raz, że Ty naprawdę przyjąłeś moje ciało.
    O Panie, obym nie pozostał obojętny i leniwy, dostąpiwszy tak wielkiej miłości i zaszczytu! Jak chciwie lgną niemowlęta do piersi matki, jak ochotnie zbliżają swe usta do jej łona! Spraw, abyśmy również my przystępowali do tego Stołu i do tego kielicha duchowego z równym zapałem; a nawet z jeszcze większym pragnieniem i żarem... spraw, abyśmy dostąpili łaski Ducha; jedynym naszym cierpieniem niechaj będzie zostać pozbawionym tego pokarmu. To, co nam jest dane, nie leży w mocy ludzkiej. Uczyniłeś ten cud podczas Ostatniej Wieczerzy, lecz i dziś dokonujesz tego samego... (św. Jan Chryzostom).
    Jak ten chleb rozsiany kiedyś po górach został zebrany, aby stać się jednym, tak, o Panie, zjednocz Twój święty Kościół ze wszystkich ras, krajów, miast, wsi, domów i uczyń z nich jeden, żywy, katolicki Kościół (św. Serapion).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 264

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

37. Słowo Boże na dziś: Dotrzymasz danego słowa

Sobota, 14 czerwca 2014 roku
>Bł. Michała Kozala

Mateusz 5,33-37

Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.

"Oddasz Panu przysięgi swe". Oddasz, czyli dotrzymasz, wywiążesz się z tego, do czego się zobowiązałeś. Obiecałeś Panu, nie człowiekowi, a i wobec człowieka należy być uczciwym, dając swoje słowo. Składając przysięgę, człowiek daje siebie w ręce Boga. Wydaję się Bogu, a przysięga staje się moją motywacją i siłą do zachowania zobowiązań.

Zobowiązanie, jest przyjęciem na siebie obowiązku. Bez względu na to, co w danej chwili myślę i czuję, dotrzymam Bogu danego słowa. Obowiązek, dane Bogu słowo o tyle jest możliwe do zachowania, o ile łączy mnie z Nim coś więcej, niż przysięga. "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz mnie więcej?". Zobowiązania, z upływem czasu, stają się nudne w swojej treści, szare, trudne, niekiedy postrzegane jako bezsensowne i bezcelowe. Dotrzymuję słowa ze względu na Tego, przed Którym ją wypowiadałem.

Złożone zobowiązania: śluby, przyrzeczenia, święcenia kapłańskie, sakrament małżeństwa są wsparciem na czas wewnętrznej zmienności, słabości, zniechęceń, skłonności człowieka do ucieczki. Również wtedy, gdy nie odczuwam potrzeby modlitwy, modlę się. Moje odczucia są ważne, lecz nie one przede wszystkim decydują o tym, co wybieram, lecz rozum przypomina mi moje zobowiązania, za którymi podążam, pomimo bólu serca i ciała. Dałem Bogu swoje życie, pragnienia, serce, oczekiwania.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

38. Słowo Boże na dziś: Pobudzać innych do dojrzałości

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 roku
Mateusz 5,38-42

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie".

Próbujemy niekiedy uodpornić się wobec zła, które nas dotyka, którego jesteśmy świadkami. Stąd pojawia się niezdolność przetworzenia zła, co w konsekwencji nie daje innej możliwości, jak tylko zachowanie ustępliwe lub agresywne. Dźwiganie na swych barkach cudzego ciężaru zawiera w sobie odwagę nadstawiania drugiego policzka. Oznacza to konkretnie dwa rodzaje zachowania:

1. Wybór nie odpowiadania przemocą na przemoc.

Człowiek, który przezwyciężył w sobie skłonność do przerzucania własnego zła na innych, może zrobić jedynie to i być zdolny do przyjęcia na siebie złośliwości, nieustępliwości innej osoby ze wszystkimi konsekwencjami takiego zachowania. Wyzwoli to zdolność do zespolenia się z człowiekiem, który zadaje mi cierpienie. Dlatego możemy przyjąć czyjś atak bez pragnienia, czy chęci odwetu, odpłacenia się tym samym. To wszystko zmierza do tego, aby atakowi drugiego nadać sens, zobaczyć w nim okruszyny prawdy, a równocześnie rozporządzać sobą w taki sposób, aby przeżyć tę sytuację jako chwile wzrostu lub oczyszczenia od duchowych trosk dotyczących poszanowania dla siebie.

Gdy tak reaguję, porzucam to wszystko. Kieruję przemoc bardziej na siebie samego, niż na kogoś innego. Nie oznacza to, że w pewnych przypadkach nie można się bronić. Zawsze jednak bez zadawania dotkliwych ran, bez odwetu fizycznego czy psychicznego, bezpośrednio ani też pośrednio. Działania odwetowe zawsze przeszkadzają w ukazaniu się prawdy. Straciłbym wówczas okazję do doświadczenia spokoju i szczęścia, jaką daje pozostawienie Bogu obrony własnego honoru, godności, dobrego imienia.

2. Wybór działania wyraźnie zmierzającego w kierunku przeciwnym wobec wymierzonej w siebie przemocy.

To zachowanie przetwarza zło. To zachowanie jest nadstawieniem policzka, jeśli ktoś bije, jest podaniem płaszcza temu, kto żąda tuniki, ofiarowaniem miłości temu, kto obnosi się z nienawiścią, mówienie dobrze o tym, kto nas krytykuje i rzuca oszczerstwa. Jest to pełne przeobrażenie zła. Nie jest ono prostą taktyką neutralizowania wroga i jego agresji, ale prawdziwym i właściwym przekształceniem otrzymanej wrogości w dawaną życzliwość, tego co negatywne w pozytywne, a wroga w przyjaciela.

Są ludzie, którzy nie tylko przebaczyli, ale także odpowiedzieli na cierpienie, które im inni zadawali gestami dobroci i zrozumienia, szczerej miłości i odwagi. Nie szanowano takich ludzi, uważając ich zachowania za niepotrzebne i nic niewnoszące. Z upływem jednak czasu takie właśnie bezbronne nadstawianie policzka stało się tym, co ma moc powstrzymania łańcucha zła, udaremniając jego szatańskie ukierunkowanie do odradzania się. Postawa taka przekształca zło w dobro, wydarzenia negatywne, będące wydarzeniem jakby śmierci wewnętrznej w wydarzenia życia i nadziei, człowieka agresywnego w człowieka, który w końcu pozwoli się pokonać, zdaje sobie sprawę z siły własnej bezbronności i z tego, że naprawdę jest winny. Konieczne jest zatem nadstawienie drugiego policzka, jeżeli chcemy przekształcić, przeobrazić zło.

Można poprzestać jedynie na tym, że pozwalamy sobie przegrywać, aby nie zdarzyło się coś gorszego, a także – nie kończymy z niczym na dobre lub chcemy zapomnieć i przebaczać. Niekiedy to nie wystarcza. Trzeba zrobić coś więcej. Trzeba wyjść naprzeciw "wroga", wykonać dla niego jakiś pozytywny gest, okazać pokorę zrobienia pierwszego kroku. I nie należy myśleć, że sprawa leży tylko w gestach. Jeśli będą zbyt nachalne lub wulgarne, mogą wyrządzić przykrość i kogoś zdenerwować. Rzecz w tym, aby nauczyć się przyjmować do własnego wnętrza także te osoby, które mi się przeciwstawiają, albo nie mają mi nic do zaofiarowania, albo wyrządziły mi konkretną krzywdę. Niekiedy we wspólnocie, niektóre agresywne zachowania, są desperacką próbą sygnalizowania cierpienia, może bardzo niezręczną i pełną sprzeczności w wypowiadanych słowach.

Często cierpienie i przykrość są znakami niedojrzałości i infantylizmu, ale to nie upoważnia nas do reagowania odrzuceniem lub gestem daleko idącej nieuprzejmości. Jest to powód by zareagować życzliwością na słowa obraźliwe, gościnnością wobec osoby, która wiele zła o mnie wypowiedziała poza moimi plecami. Jest to konkretne przyjęcie na siebie ciężarów swojego brata, przyswojenie prawdziwego przesłania, wyjście poza bezsens przemocy, oskarżeń, nieustępliwości. W taki sposób, z biegiem czasu, można pobudzić innych do dojrzałości. Uczymy się być dziećmi Ojca, którego słońce wschodzi nad złymi i nad dobrymi, który zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

39. Sentencje...

spisane z: CODZIENNIK... SENTENCJE ZE SKARBCA KARMELU:

31 maja:
Na widok tych, którzy Go miłują i po każdym uchybieniu przychodzą do Niego i proszą o przebaczenie, rzucając się w Jego ramiona, Jezus doznaje wielkiej radości.
(święta Teresa od Dzieciątka Jezus)

Jezus, który zawsze nam przebacza, upomni się o brak przebaczenia bliźnim, szczególnie o brak tego, o które ktoś prosił, a nie otrzymał i odszedł z tego świata przygnieciony wielkim ciężarem.
Brak przebaczenia, w jakiejkolwiek nie wyraziłby się formie, zapisuje jedne z najdłuższych historii ludzkich oczyszczeń i wynagrodzeń w życiu pośmiertnym.
''Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu!
I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, przebacz mu'' (Łk 17, 3-4).
Jezus upomni się o bolesne rany i różne formy śmierci zadane drugiemu językiem.
''A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa [a co dopiero krzywdzącego słowa], które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu.
Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony'' (Mt 12, 36-37).
Upomni się o sytuacje, w których podstępnymi słowami paraliżowano dobro wspólnoty i pojedynczych osób.

***
14 czerwca:
Im kto bardziej zbliża się do Boga, tym prostszym się staje. Ten, Którego królestwo nie jest z tego świata, ukazał mi, że prawdziwa mądrość polega na tym, by ''chcieć być nieznanym i za nic uważanym'' i ''szukać radości we wzgardzie samego siebie''.
(święta Teresa od Dzieciątka Jezus)

Duchowa dojrzałość pojawia się wówczas, gdy rozum, wola i serce człowieka coraz bardziej podporządkowują się Jezusowi.
Patrząc przez czystą szybę, człowiek widzi wszystko, co jest poza nią. Gdy powlecze ją z jednej strony srebrem, zrobi lustro i będzie już widział tylko własne oblicze.
Takie skoncentrowanie życia na własnej osobie wskazuje na brak dojrzałości. Dopuszczone przez Bożą opatrzność trudności, próby i zmagania pomagają to zmienić.
Są narzędziami kształtującymi umysł, hartującymi wolę w dobru i oczyszczającymi serce.
By nauczyć się dostrzegać prawdziwy powód własnej wartości, a także źródło godności innych ludzi, trzeba przejść z Jezusem niejedną próbę, nawet wówczas, gdy bardzo się Go kocha.
Cierpienia otwierają oczy ludzkiego umysłu, by dostrzegł prawdę.
A to, co nas wyzwala, to właśnie prawda przyniesiona przez Jezusa.
Dopóki człowiek przemierza drogi tego świata, pozostaje naznaczony piętnem niedoskonałości.
Na każdym etapie potrzebuje korygować własny sąd i uczyć się Bożego sposobu widzenia ludzi i wydarzeń.

***
Publikuję za zgodą...  dzięki uprzejmości i dobroci Wielebnych Adminów Strony karmel.pl
Serdeczne Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

41. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: R.Sobkowicz/
Nasz Dziennik


Odpaliłaś się na bóstwo

Jest w tym komplemencie szczypta złośliwości.
Ubrałaś się bez gustu i rodzony mąż Cię nie pozna.
Odłóżmy jednak żarty,
bo dziś znów bardzo trudne wezwanie: Serce Jezusa, w którym mieszka cała pełnia Bóstwa.

Muszę przypomnieć, że ile razy mówię o Sercu Jezusa,
zawsze myślę o całym Chrystusie, bo w Nim
istota i przypadłości są jednym.

Współcześni Jezusowi, słuchając Jego nauk, patrząc na Jego czyny, musieli stawiać sobie pytanie: Kim On jest, że wichry i morza są Mu posłuszne?

My ludzie obracający się w tym samym środowisku znamy się i nie musimy prosić o dowód, o świadectwo tożsamości.
A jednak.
Jeśli człowiek nie jest sobą i naśladuje kogoś w stroju, w mówieniu, w zachowaniu…
Aż czasem muszę spytać: Człowieku, to kiedy
Ty jesteś sobą? Co Ty z siebie zrobiłeś?

Pan Jezus też mówił o sobie, jestem Synem człowieczym, nauczycielem, pasterzem, siewcą…

To wszystko Panu Jezusowi darowali, ale nie darowali,
gdy nazywał siebie Synem Bożym – Bogiem, Królem.
Stąd pytanie Kajfasza: Powiedz nam ostatecznie, czy Ty jesteś Synem Bożym? Tak jestem!
Stąd pytanie Piłata: Więc Ty jesteś Królem?
Tak! Po to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo
prawdzie. Co to jest prawda?

U każdego z nas przychodzi moment, kiedy musimy
sobie odpowiedzieć: Bohaterem jestem czy zbrodniarzem!
Ostateczną odpowiedzią Jezusa na pytanie:
Kim Ty jesteś? Jest Jego zmartwychwstanie.
Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał,
nie zawracałbym Wam głowy!

Matka Edyty Stein mówiła córce tak:
Ja nie mam nic przeciw Jezusowi.
To był mądry, dobry człowiek,
ale dlaczego nazywał siebie Bogiem?


Bo w Jego Sercu zamieszkała cała pełnia Bóstwa.
A ja? Tyle partii zmieniłem.
Zmieniam poglądy jak garnitury, a dzisiaj idę do prezydenta, dlaczego tak mi przygadałeś:
Aleś się odpalił na bóstwo.

Szkoda, że nie jesteś sobą na co dzień.
O, graj mi, ziemio organistko!
Kocham Cię Matko, Ziemio Rodzona,
Ty zawsze jesteś sobą!
No to zasłuchaj się i to wszystko.

Ks. bp Józef Zawitkowski

avatar użytkownika intix

42. Słowo Boże na dziś: Módlcie się za tych, którzy was prześladują

Wtorek, 17 czerwca 2014 roku
Św. Alberta Chmielowskiego

Mateusz 5,43-48

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski".

Miłość nieprzyjaciół jest nowym przykazaniem Jezusa. Formą okazywania miłości naszym nieprzyjaciołom jest modlitwa. Modląc się za takiego człowieka, przekazuję go i pozostawiam w rękach Boga. On wzbudzi w nim to, co pomoże zrozumieć problem, jaki w sobie nosi. Miłując nieprzyjaciół staję się człowiekiem Jezusa Chrystusa, Jego uczniem, bratem, przyjacielem. To jest sposób na naśladowanie Boga i to naśladowanie heroiczne. Zgadzamy się tym samym, aby słońce wschodziło nad złymi i nad dobrymi, a także by Najwyższy zsyłał deszcz zarówno na sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych.

Miłując nieprzyjaciela życzę jemu tego, co sobie samemu. Życzę jemu tej bliskości Boga, które to pragnienie w odniesieniu do własnego życia w sercu przechowuję. Przez miłość nieprzyjaciół zbliżamy się do Jezusa, do Jego Krzyża i Zmartwychwstania. Ta miłość jest szczególną formą uwielbienia Miłości Ukrzyżowanej. Taka postawa sprawia, że ja również pozwalam się ukrzyżować i stać się głupstwem dla świata. Boga zaczynam doświadczać wtedy, gdy radykalnie zmienię swój stosunek do nieprzyjaciół.

Dlatego niezbędne jest pokochanie swojego wroga wewnętrznego. Stąd bowiem prowadzi droga i jest to skuteczna metoda do pokochania wrogów zewnętrznych. To trudne zobaczyć brata w kimś, kto chce mi wyrządzić zło lub też tego dokonał. Zanim to osiągnę potrzeba, abym odkrył, że w nim dominują te same lub podobne niszczące popędy, które prowadzą do postawy nieprzyjaźni. Tylko miłość może uleczyć z wrogości do innych.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

43. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: M.Matuszak/
Nasz Dziennik

Jesteś jamochłonem!

Nic mi się tu nie należy.
Nic na tę ziemię nie przyniosłem,
nic stąd nie zabiorę.
A ja tak mało Bogu i ludziom dziękuję!
Tylko ludzie kulturalni mówią sobie dziękuję.
Chamowie nigdy sobie ani Bogu nie dziękują.

Spytałem kiedyś pobożną Agnieszkę,
która codziennie uczestniczy w Eucharystii,
Agnieszko, o co Ty się tak codziennie modlisz?
Bo jak sobie to wszystko policzę, co Pan Bóg mi dał,
to chyba życia mi braknie, abym za wszystko Bogu wydziękowała.

Dziś mówię w litanii serdecznej takie wezwanie:
Serce Jezusa, z którego pełni wszystkośmy otrzymali!
Bóg jest pełnią dobroci.
Od Boga wszystkośmy otrzymali.
Nasze wychwalanie Boga nic nie dodaje wielkości i dobroci Boga, ale my winniśmy za wszystko Bogu dziękować.
Wdzięczność jest cechą ludzi szlachetnych,
kulturalnych, dobrych.
Chwała i dziękczynienie bądź w każdym momencie.
A naprawdę to jest tak jak w Ewangelii.
Pan Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych,
a wrócił tylko jeden, aby powiedzieć: Dziękuję!

Wszystko, co mam, jest darem
od Boga czy od dobrych ludzi.
Za dar mówi się „dziękuję”,
bo ja za to nigdy
odpłacić nie będę mógł
ani odrobić,
nie jestem w stanie.

Jaki cudowny byłby świat, gdyby ludzie
Bogu i sobie mówili – dziękuję!
Gdyby rodzice czasem usłyszeli – dziękuję!
Gdyby pani sklepowa usłyszała od kogoś – dziękuję!
Gdyby kierowca usłyszał od kogoś – dziękuję!
Chybaby zdrętwiał
i chciałoby się żyć.

A ja jestem szczęśliwcem,
bo były takie szczęśliwe dni,
kiedy mówiliście mi „Dziękuję”!
Dawaliście mi kwiaty.
Wiem, komu daje się kwiaty.
Ja też Was kocham.
Myśmy wszyscy i wszystko
otrzymali z pełni Boga.

Więc graj mi, ziemio organistko!
Zasłuchaj się i to wszystko! Jeszcze jedno zdanie:
Wszystko nam dałeś,
co dać mogłeś, Panie!
Stokroć więcej otrzymacie!

avatar użytkownika intix

44. Słowo Boże na dziś: Ojciec twój widzi w ukryciu

Środa, 18 czerwca 2014 roku
Mateusz 6,1-6.16-18



Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.


Tego, co prawe, uczciwe, nie należy czynić jedynie dlatego, że ktoś na nas patrzy i doceni nasze starania. Ważna jest intencja, z jaką czynię to, co słuszne i sprawiedliwe. Pismo św. mówi: "żeby się Bogu pokazać (podobać), nie zaś ludziom". Nie należy czynić dobra w celu bycia oglądanym przez ludzi. Okazując pomoc drugiemu, nie powinienem równocześnie dawać znaki innym, czy trąbić przed sobą, w celu zwrócenia uwagi. Takie postępowanie jest obłudą. Intencją moją nie jest najpierw nieść pomoc potrzebującym, lecz promocja własnej osoby. Obłuda, to taka postawa, w której robię wrażenie, że pomagam drugiemu. Nie chodzi w tym o dobro potrzebującego, lecz o uznanie dla dającego. Obłuda jest znakiem wewnętrznego rozdarcia człowieka. To, co czyni zewnętrznie, nie jest spójne z tym, co przeżywa w swoim wnętrzu. Synagoga, kościół, wspólnota wierzących jest miejscem obecności również ludzi obłudnych, chcących zyskać podziw i uznanie.

Dający, nie powinien oczekiwać na uznanie. Jeśli ono będzie, Bóg niech będzie uwielbiony; jeśli go nie ma, "słudzy nieużyteczni jesteśmy, zrobiliśmy to, co powinniśmy wykonać", niech Bóg będzie uwielbiony. Człowiek lubi być chwalonym. Wielu, jak się wydaje, nie potrafi żyć bez tak okazywanej formy uznania, pocieszenia, poklasku. To, co w człowieku jest godne chwalenia, ma swojego adresata w Bogu. Nie należy bronić się, gdy człowiek jest chwalony; nie oburzać się, gdy inni tego nie czynią, w stosunku do mnie. Człowiek dostrzegający w innym dobro i szczerze sygnalizujący swoją radość i podziw, uczy się widzenia dobra i podziwu nad jego pięknem. Może tak być, choć nie musi, że istnieje możliwość przejścia od pochwały należnej człowiekowi, do chwalenia Boga.

Nasza dobroć, pomaganie innym, powinno być otulone tajemnicą. Prawdą jest, że i tak się to się ujawni. Bóg objawia, odsłania ludzi dobrych. Oni sami nie powinni troszczyć się o to. Ich dążeniem powinno być angażowanie się w czynienie dobrze wszystkim. Nasuwa się takie skojarzenie: dobroć, dawanie jest podobne do ziarna ukrytego w roli. W ukryciu dobro dojrzewa, pomnaża się, aż do czasu ujawnienia swojego piękna. To, co w ukryciu, jest dla Bożych oczu. On, który jest sprawcą dobra w człowieku, decyduje o tym, kiedy ono będzie dla ?nakarmienia wielu?

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także
>Czysta intencja

>Nic na pokaz
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

46. Przyjmując Ciało i Krew Chrystusa, chcesz wejść do nieba

Czwartek, 19 czerwca 2014 roku
Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa

Jan 6,51-58

Komunia święta - zadatek nieśmiertelności















Jezus powiedział do Żydów: "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało za życie świata". Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: "Jak On może nam dać swoje Ciało na pożywienie?" Rzekł do nich Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił, nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a pomarli. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki".


Eucharystia daje człowiekowi perspektywę życia. Jest jak lampa, która rozświetla moją przyszłość: co mnie może czekać. A równocześnie daje mi siłę do wytrwałego czekania, czy to na zmianę mojego życia, czy na zmianę życia tych, z którymi żyję, którzy są dla mnie, mogą być dla mnie wielką udręką. Równocześnie dając perspektywę życia, Eucharystia daje mi „siłę przebicia”, żebym się nie wycofał z życia, nie uciekł od tego, co wydaje mi się teraz za trudne , żebym się nie załamał.

Źródłem tej siły przebicia jest Komunia święta. Jest ona źródłem siły dla tego, kto ją przyjmuje i wierzy. Chrystus dzieli się Sobą, aby człowiek nie zagubił ludzkiego wymiaru swego życia. Eucharystia daje człowiekowi sens życia jeśli on wierzy w Boga. To owocowanie Komunii świętej w naszym życiu, jest spowodowane naszą wiarą, stopniem naszej wiary.

Przyjmując Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, mogę odczuwać bliskość przechodzącego przez moje serce Boga. Komunia święta czyni mocnym duchowo; a jeśli mocnym duchowo, to także mocnym fizycznie. Właśnie w Komunii świętej możemy doświadczyć bliskości Boga, która zaspokaja wszelkie pragnienia, które są moimi głodami.

Tyle głodów w odniesieniu do życia, świata, do najbliższych. I te głody przez najbliższych nie są spełniane, te marzenia które mamy, żeby coś osiągnąć, zdobyć, posiadać, żeby być kochanym przez osobę, którą kocham. Żeby mi się pewne marzenia mogły zrealizować. Marzenia i pragnienia odnajduję w przyjmowaniu Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa. Bóg przychodząc, mówi mi o swojej trosce o mnie, o moje życie, o moją przyszłość, moją przeszłość.

Eucharystia uczy oddania się. Bóg dając siebie, pragnie mojej miłości. Jego Ciało i Krew budują mnie, budują moje człowieczeństwo. Staję się dzieckiem Boga, przez przyjmowanie Komunii świętej. Komunia jest miejscem mojego rodzenia się dla nieba. I właśnie Jezus Chrystus, przez Komunię świętą, pokazuje mi moją wartość, to, że mnie wybrał.

Przyjmując Komunię świętą przeglądam na oczy. Bóg daje mi nowe spojrzenie, nowe myślenie, daje mi nową wrażliwość, daje mi też pragnienia, które dotyczą życia wiecznego. Przez przyjmowanie Ciała i Krwi Chrystusa rodzi się we mnie tęsknota za tym, co wzrokiem objąć i poznać nie mogę.

Człowiek jest mocny, gdy ma świadomość, że jest kochany. Pan Bóg nie czeka na to, aż będę człowiekiem poukładanym we wszystkim. Jestem kochany jako osoba grzeszna. Eucharystia umożliwia mi życie godne na płaszczyźnie duchowej, moralnej, na płaszczyźnie relacji z drugimi. Przyjmując Komunię świętą odkrywam w sobie wrażliwość na słuchanie Boga w sercu. Wierzę, że moje spełnienie jest sprawą przyszłości, jest sprawą nieba. Odkrywam w sobie pragnienie dobrego życia, pragnienie dobrej śmierci, pragnienie wieczności.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także

>Niezwykła obecność Jezusa - homilia na Boże Ciało

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

47. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: /
-


O, jakiś Ty w gorącej wodzie kąpany!

Nie lubię flegmatyków,
bo zanim się zdecydują,
to już jest czas przeszły.
Nie lubię kluchów z olejem,
ani ruskich, ani leniwych.
Ale co kogo obchodzi,
kogo ja lubię. Nie lubię też
postrzelonych, sowizdrzałów,
co najpierw głupstwa robią,
potem myślą. To taki
mądry Polak po szkodzie.

Każdy temperament jest dobry,
jeśli człowiek nad nim rozumem
i wolą popracuje, i żebym nie był
w gorącej wodzie kąpany
i żebym się tak nie modlił:
Jakiegoś mnie Boże stworzył,
takiego mnie masz!

A ja dziś w Litanii do Serca
Pana Jezusa zanoszę wołanie:
Serce Jezusa, cierpliwe
i wielkiego miłosierdzia.

I znów proszę, zrozum mnie
dobrze. Cierpliwy to nie jest ten,
który szuka cierpienia
– cierpiętnik. Cierpliwy to ten,
który dobrze obliczy czas, wie,
kiedy przyspieszyć, kiedy
zwolnić, nie panikuje, jest
zrównoważony, spokojny.
Żółw wyprzedzi zająca.

Dużo więcej wiemy o
miłosierdziu. Dwa słowa:
miłość serca. Miłosierny jest ten,
który przebacza nawet wtedy,
kiedy nie zasłużyłem
na przebaczenie.
Lichwiarze udzielający pożyczek
z dużymi procentami są bardzo
niecierpliwi.

Ja też mówię w pacierzu:
i odpuść nam nasze winy
jako i my odpuszczamy naszym
winowajcom.

Gdyby Serce Jezusa nie było
cierpliwe i wielkiego
miłosierdzia, to my byśmy byli
nieszczęśliwi.

W czasie ostatniej pielgrzymki
do Polski nasz Święty Ojciec był
już bardzo słabiutki.
Sprawował Mszę Świętą jak
Baranek złożony na ołtarzu,
ale powiedział nam, że na
ostatnie czasy Bóg zostawił nam
swoje miłosierdzie.
Czasem mamy ochotę
powiedzieć za Apostołami:
Panie, spal to miasto!
Panie, pozwól nam,
a wyrwiemy chwasty z pszenicy!
Nie! Pozwólcie obojgu
dorosnąć do czasu żniwa.
Panie, każ wyciąć to drzewo, bo
już trzy lata nie przynosi owoców.
Miej cierpliwość, ja je okopię
obłożę nawozem, może wyda
owoc, gdy i to nie pomoże,
możesz je wykopać!


Boję się wariatów w gorącej
wodzie kąpanych.
Najpierw zrobi głupstwo,
potem pomyśli, jeśli w ogóle
pomyśli, i cóż z takim?
Dobrze, że mój Bóg jest
cierpliwy i miłosierny.
Uczyń serce moje
podobne do Twego.

O, graj mi, ziemio organistko!
Tak rubato według serca.
Potem zasłuchaj się
i to wszystko!

avatar użytkownika intix

48. Słowo Boże na dziś: Gromadźcie skarby w niebie

Piątek, 20 czerwca 2014 roku
Mateusz 6,19-23


Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje. Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!

Gromadzenie może mieć znaczenie pozytywne lub negatywne. W sensie negatywnym gromadzenie jest nadaremne wówczas, gdy człowiek gromadzi rzeczy nietrwałe lub zdobyte w sposób niezgodny z prawem, które budzą pożądanie lub są okazją do wywyższania się nad innych. Gromadzenie dóbr może mieć także pozytywne skojarzenia z rozwagą człowieka, jego ciężką pracą, uczciwością. Jezus mówi o potrzebie ukierunkowania się człowieka na to, czego drugi człowiek nie może nam zabrać, albo warunki klimatyczne lub sytuacje nieprzewidziane przez nas mogą nam nasze dobra zniszczyć.

Troską człowieka powinno być to co doczesne, ale również to, co wieczne. To, co człowiek gromadzi, czego pożąda na ziemi, może zostać zniszczone przez mola. Sąd Boży jest porównywany do niszczycielskiej działalności mola. Jezus domaga się zdecydowanego zerwania z pogonią za wyraźnie zniszczalnymi dobrami tego świata. Nie ma na świecie niczego, co nie mogłoby być zniszczone przez mole albo przez rdzę lub narażone wskutek kradzieży. Bogactwo człowieka może zbutwieć, a ubranie może stać się pokarmem dla moli.

Rdza, o której mówi Jezus jest świadectwem przeciwko człowiekowi. Święty Jakub mówi nawet, że ona będzie toczyć ludzkie ciała jak ogień. Biblia wskazuje, że najszlachetniejsze metale, takie jak srebro i złoto nie oprą się niszczącemu działaniu rdzy. Metale te utracą barwę i zniszczeją. Ukazuje w ten sposób ostateczną wartość ziemskich bogactw gromadzonych przez człowieka. Jezus przypomina by Jego naśladowcy szukali królestwa Bożego i jego sprawiedliwości. Taki skarb jest wieczny i nie ulegnie zniszczeniu. Otrzymują go ci, którzy w królestwo Boże "inwestowali" na ziemi.

Skarbem człowieka wierzącego powinno być Boże błogosławieństwo, posłuszeństwo Bogu, czyste serce, pokora, szukanie tego, co w górze. Skarb jest symbolem tego co wartościowe. Skarby są symbolem tego, co człowiek uważa za cenne, godne pożądania i wysiłku. Jakie człowiek skarby gromadzi wskazuje na to, co on uważa za najważniejsze. To zaś co człowiek uważa za skarb, określa styl jego życia, myślenia, organizowania sobie czasu, odniesień do innych ludzi.

Człowiek mądry gromadzi, troszczy się o zdobywanie mądrych rad. Oznacza to korzystanie z mądrości innych, słuchanie i nieustanne uczenie się życia. Człowiek mądry to ten, który dąży drogą przykazań Bożych. Ludzie pobożni za skarb uznają bojaźń Bożą. Jezus przypomina, że odniesienie do skarbów ziemskich może umożliwić albo też utrudnić wejście do królestwa niebieskiego. Zatem podporządkowanie się Bogu, posłuszeństwo Jemu jest większym skarbem niż materialne bogactwa. Skarbem dla wielu ludzi jest to, co jest dla nich w życiu ważne.

Co dla mnie jest najważniejsze, jako człowieka wierzącego Bogu? W jaki sposób wyraża się moja troska o życie wieczne, już teraz, w doczesności? Jaki skarb pójdzie za mną, w moją wieczność?

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także

>Skarb i światło
>Gdzie jest mój skarb?
>Serce i skarby
>Skarby czy Skarb?

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

50. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: arch. /
Nasz Dziennik

Dziad jesteś czy ubogi?

Chodziły dziady po proszonym.
Czasem w ciągu dnia przeszło przez wieś kilku.
Prosiły dziady o chleb,
o coś do zjedzenia.
Uczyli księża, uczyli w domu:
Nie wypędzajcie dziada,
bo to w takim może być
sam Pan Jezus. Legendy chodziły, że dziady
spod kościoła albo te odpustowe, co o grosz żebrały, dorobiły się wielkiej fortuny. Do zwyczaju należało,
że w święta, gdy rodzina
panów dziedziców, hrabiów
była w kościele, to dziady ustawiały się szeregiem,
a pan, wychodząc, rzucał grosiwem ku radości i zazdrości dziadowskiej.
Byli panowie hojni, byli skąpcy – nic nie dali.
A dzisiejsze wezwanie
litanijne jest radosne:
Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają.
Mój Bóg jest hojny.
Daje więcej niż proszę.
Daje miarą utrzęsioną.
Tylko Pan Bóg nie lubi takich dziadów, co nic nie robią, za to kocha ubogich.
Nauczył nas, że najważniejszymi uczynkami wierzących są:
modlitwa, post, jałmużna. Trzeba być subtelnym jak Bóg, aby dając jałmużnę, nie upokorzyć proszącego.
Masz chamie i pamiętaj, że jestem pan!
Modni są teraz sponsorzy, patroni, odpisywanie
procentów, ale to nie
rozwiązuje kwestii ubóstwa.
Ubogich zawsze mieć będziecie. Od czasów Świętego Ojca – Jana Pawła II my jesteśmy mądrzejsi, aby mieć wyobraźnię miłosierdzia!
Trzeba się rozejrzeć,
gdzie pomóc i jak pomóc.
Bo z dobrocią tak bywa, gdy rozdajesz, jej przybywa.
Dziad odpustowy jestem.
Żebrzę, proszę,
ludzie wypędzają, odpychają.
Jest jednak Ktoś hojny i nie odmówi nikomu, kto kołacze
i prosi – otrzyma.
Mój Bóg nikomu nie odmówił. Bogaty jestem dlatego,
że jestem ubogi.
O, graj mi, ziemio organistko,
bo mam wszystko!

avatar użytkownika intix

51. Słowo Boże na dziś: Nikt nie może dwom panom służyć

Sobota, 21 czerwca 2014 roku
>Św. Alojzego Gonzagi

Mateusz 6,24-34

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy".

Było fizyczną niemożliwością zadowolenie dwóch panów, do których człowiek mógł w judaizmie należeć. Taka sytuacja mogła prowadzić również do tego, że człowiek mając dwóch panów, nie miał żadnego. Służba całkowita i bezwarunkowa może być w odniesieniu wyłącznie do jednego pana. Jeśli służy jednemu panu, to drugiego będzie tym samym mniej miłował lub będzie go zaniedbywał. Możemy również posunąć się dalej i powiedzieć, że niemożność służenia drugiemu panu może prowadzić do okazywania jemu pogardy, być wobec niego obojętnym czy też zaniedbywać go. Służba, to całkowite oddanie, pełna dyspozycyjność, a to jest możliwe wyłącznie w odniesieniu do jednego pana.

Służenie Bogu i podporządkowanie się dobrom materialnym wykluczają się. Jest to bowiem już dwóch panów. Należy wybrać jednego, który zapewni nam bezpieczeństwo. Służba Bogu wyklucza służenie dobrom ziemskim. Służenie Bogu podzielonym sercem jest niemożliwe.

Człowiek powinien wybierać: albo będzie służył Bogu jako wolny, albo mamonie jako niewolnik. Służąc mamonie doprowadza się do sytuacji, w której posiadane pieniądze zaczynają posiadać jego, jego życie. Służyć mamonie oznacza również, być do niej przywiązanym, uzależnionym, być własnością mamony. Posiadane dobra zaczynają posiadać człowieka, a tym samym kierować nim, manipulować, sprawować władzę nad człowiekiem. Taką sytuację nazywamy materializmem. Jest to niereligijny sposób życia. To służba bożkowi, nie zaś Bogu żywemu i prawdziwemu.

Mamona nie uwalnia człowieka, lecz go zniewala. Nie można być uczniem Jezusa i ulegać mamonie. Pieniądze nie są zagrożeniem dla człowieka, lecz służba im. Ona prowadzi do zniszczenia wartości, którymi człowiek powinien się kierować. Nie można zatem być częściowo uczniem Jezusa, a równocześnie podlegać władzy tego, co materialne.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także

>Zawierzyć Ojcu
>Nie troszczcie się zbytnio
>Jak?

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

52. Słowo Boże na dziś: Nie bójcie się!

Niedziela, 22 czerwca 2014 roku
XII Niedziela Zwykła
Mateusz 10,26-33

Jezus powiedział do swoich Apostołów: "Nie bójcie się ludzi. Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemnościach, powtarzajcie jawnie, a co usłyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie".

Nie powinniśmy się bać ludzi. Nie bójmy się ludzkich gróźb, podstępnych planów, władzy, którą posiada człowiek. To wszystko zostanie odkryte w dzień sądu i poznamy tę rzeczywistość, jako nie mającą żadnego znaczenia, a zarazem pustą.

Mówiąc o ciemnościach, Chrystus nie ma na uwadze głoszenia Ewangelii o takiej porze. Dla ludzi cielesnych, zmysłowych, słowa Jezusa są nocą. Powinniśmy Jego słowa wyjaśniać popierając świadectwem naszej wiary. Nie trzeba obawiać się ludzi, którzy mają władzę nad naszym ciałem, lecz nie posiadają tejże władzy nad naszą duszą. Nasza bojaźń powinna odnosić się do Boga, który i duszę i ciało może wtrącić do piekła.

Głosząc Ewangelię „do ucha”, Jezus mówił jedynie w małym gronie, do uczniów. To, co usłyszeli osobiście, „na ucho”, powinni głosić „na dachach”, czyli wszystkim narodom. Ono będzie uwalniało ich od lęku, a zarazem wyzwalało z duchowej ciemności. Słowa te wprowadzają głoszącego i słuchających w doświadczenie światła, którym jest Pan.

Wszystko, co mówił Jezus, należy przepowiadać. Słuchając słowa Bożego wychodzimy z ciemności i stajemy się światłością w Panu. Powinniśmy zatem chodzić w światłości. Co to znaczy? Nie lękać się ludzi, nie bać się utraty zdrowia, życia doczesnego, bez lęku wyznawać wiarę w Chrystusa.

Gdzie spotkamy Pana? Gdzie On się nam objawi? Jest w naszych ciemnościach. Gdy wejdziemy w ciemność, gdy odważymy się „chlubić z naszych słabości”, zostaniemy uwolnieni od lęku i poznamy światło, które jest w ciemności. Wydaje się nam, że nie rozumiemy znaczenia słowa Bożego, ponieważ nasz umysł i serce zalegają ciemności. Kiedy trwamy w słowie, mamy czas na jego rozważanie, Chrystus się objawia w naszej ciemności.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także

>Czego się lękam? Lectio Divina na XII Nd. Zw. (A)
>Przyznać się do Chrystusa
>Nie bójcie się ludzi...
>Nie bójcie się ludzi w ewangelizacji - homilia na XII Ndz. Zw. (audio)
>Nasza moc w Bogu, XII Niedziela zwykła – homilia
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

53. Słowo Boże na dziś: Abyście nie byli sądzeni

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 roku
Mateusz 7,1-5

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata".

Nie należy osądzać ludzi nie znając ich, nie zamieniwszy z nimi ani jednego słowa, czy też z wyglądu. Nie możemy powiedzieć, że jesteśmy lepsi od tej czy innej osoby nie znając jej. Tolerancji i wyrozumiałości człowiek uczy się przez całe swoje życie.

Jezus przestrzega przed wchodzeniem w wewnętrzne intencje drugiego człowieka. Fakt, że ktoś w tramwaju nie skasował biletu, nie musi przecież oznaczać wyłudzania darmowego przejazdu: ten człowiek może mieć bilet miesięczny, a może uległ roztargnieniu, za które zresztą, w przypadku kontroli, słono zapłaci.

Przestroga druga: Nie osądzaj człowieka, kiedy osądzasz jego czyn. Fakt, że mąż danej kobiety nie ma czasu dla dzieci, nie upoważnia cię do zarzutu, iż dzieci go nie obchodzą - takim zarzutem go tylko zranisz i utrudnisz mu zauważenie tego, o co ci chodzi naprawdę: że on zaniedbuje własne dzieci. Kiedy ktoś zdradza swoją żonę lub męża, nie masz wątpliwości, że dopuszcza się czegoś bardzo złego, ale osądzając zły czyn, nie osądzaj człowieka, bo potępiając go całego, możesz mu utrudnić opamiętanie. Nawet kiedy ktoś dopuścił się zabójstwa, ludziom wolno go osądzić i ukarać tylko za jego czyn, bo jedynie Bóg zna całą prawdę na temat tego człowieka.

Istotne światło na słowa: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" rzuca następująca po nich uwaga Chrystusa Pana, że innych ludzi skłonni jesteśmy osądzać według innej miary niż samych siebie: u siebie nie zauważymy belki, podczas gdy u innych razi nas nawet źdźbło. Zatem Chrystusowe "nie sądźcie" oznaczałoby: nie sądźcie drugiego człowieka bezdusznie; kiedy wydajesz sąd na temat drugiego człowieka, staraj się to czynić z taką wyrozumiałością i życzliwością, z jaką chciałbyś być osądzany przez innych.

"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" nie jest nawoływaniem do postawy przeciwnej przykazaniu miłości bliźniego. Nie ma nic bardziej obcego nauce Chrystusa niż reagowanie obojętnością na zło, w jakim pogrążony jest mój bliźni. Przecież to sam Chrystus zostawił nam zasady braterskiego upomnienia. Nieraz z miłości do ludzi potrafił On nawet mówić bardzo ostro: kiedy nie dało się już do kogoś przemówić inaczej, chwytał się jeszcze tego ostatniego sposobu, próbując jakoś dotrzeć do zatwardziałego ludzkiego serca (por. Mt 23,13-39).

Nieomylnym sprawdzianem, czy taką lub inną naukę Ewangelii rozumiemy autentycznie, jest to, że pobudza nas ona do miłości. Jeżeli zaś pobudza nas ona także do potępienia, niech to będzie wyłącznie potępienie jakichś złych czynów lub postaw, nigdy zaś konkretnych ludzi. Gdyby ktoś w Ewangelii znalazł jakieś usprawiedliwienie dla swojego wywyższania się nad innych albo dla pogardy drugiego człowieka, niech z góry wie, że odczytał Ewangelię fałszywie.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

55. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: arch./
-


Gdzieś tu było źródełko!

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami był taki piękny kraj, w którym ludzie byli szczęśliwi, bo byli dobrzy, piękni, pomagali sobie nawzajem.
Któregoś dnia przyjechał do miasteczka czarnoksiężnik. Rozłożył kram, a w nim same pachnidła, malowidła i sztuczności.

Kobiety malowały się, pachniły się i zaczęły patrzeć na siebie z zazdrością, wreszcie znienawidziły się.
Życie w tym miasteczku stało się nieznośne.

Na kamiennych schodach przy wejściu do starego domku siedziała staruszka i przyglądała się dziwacznym ludziom.
Na twarzy staruszki widać było jeszcze rysy piękna i szlachetności.
Przychodziły do niej dzieci i słuchały, bo pani opowiadała ciekawie, jak to dawniej było.

Mówiła, że tu było cudowne źródełko.
Mama po urodzeniu dziecka kąpała je w źródełku, a ono rosło piękne, mądre i zdrowe.
Wszyscy ludzie byli tu szczęśliwi.
Proszę pani, a gdzie jest to źródełko?
Nie wiem, dzieci, pewnie zostało zasypane śmieciami, zarosło chwastem.
Nie ma już źródełka.

Chłopcy jednak splądrowali okolicę i znaleźli źródełko. Zarzucone było plastykowymi śmieciami, zarosło chwastami.

Chłopcy wyrwali chwasty, Dziewczynki wyzbierały plastyki, popłynęła woda.
Najpierw mętna, potem brudna, aż pokazało się czyste dno źródełka i krystaliczna woda.
Dzieci obmyły się tą wodą. Miały czyste oczy i zarumienione buzie.
Dlaczego? Skąd? Jak?

Dawni ludzie sztucznie malowani – odchodzili.
Tych wykąpanych w źródełku było coraz więcej.
Zaczęli się do siebie uśmiechać, pomagać sobie i znów byli szczęśliwi.

A gdzie jest to źródełko?
Gdzie są ci szczęśliwi ludzie?
Nie wiem, może tu u nas, bo ja dziś mówię litanię sercową i wołam:
Serce Jezusa, źródło życia i świętości.

Znalazłem!
O, graj mi, ziemio organistko!
Zasłuchaj się! I to wszystko
.


avatar użytkownika intix

56. Słowo Boże na dziś: Jan będzie mu na imię

Wtorek, 24 czerwca 2014 roku
>Narodzenie Św. Jana Chrzciciela... >Święty Jan Chrzciciel

Łukasz 1,57-66.80

Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: "Nie, lecz ma otrzymać imię Jan". Odrzekli jej: "Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię". Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: "Jan będzie mu na imię". I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił, wielbiąc Boga. I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: "Kimże będzie to dziecię?" Bo istotnie ręka Pańska była z nim. Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem; a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem.

Anna i Zachariasz byli ludźmi sprawiedliwymi. Co to znaczy? Drogi Boże są sprawiedliwe, przykazania również. Ludzie chodzący drogami słowa Pańskiego myślą, odczuwają, patrzą, chcą być sprawiedliwymi. Sprawiedliwy, to wierny temu, co wybrał, na co się zdecydował. To człowiek prawy, prawdomówny. Szukający sprawiedliwości, rozumieją prawość. Wierny wie, że jest kochany przez Pana.

Bóg wkraczając w życie człowieka, czyni je płodnym. Elżbieta i Zachariasz stali się płodnymi przez słowo Pana. Wcześniej Zachariasz musiał zostać uwolnionym od lęku, aby usłyszeć, że został wysłuchany. Życie człowieka to najczęściej uwalnianie. Dzięki temu odkrywa, że Bóg uczynił go płodnym, ponadto odkrywa radość i wesele, które zawsze w nim są.

Elżbieta bardzo długo czekała na dziecko, a tym samym, na oddalenie od niej hańby związanej z brakiem rodzenia dzieci. Nieobecność tego, co służyłoby dobru innych, człowiek odbiera jak własne pohańbienie, własną winę. Czekanie i wierność są płodne. Zaznaczyć należy, że Elżbieta czekała z Zachariaszem. Mąż jej pełnił posługę kapłańską w wyznaczonej dla siebie kolejności. U Boga na wszystko jest czas. Przychodzi On do człowieka i udziela mu się w takim rytmie, w jakim on żyje. Ludzkie posługiwanie, bez względu na to, czego ono dotyczy, jest miejscem nawiedzenia. Nie trzeba dokonywać wyjątkowych aktów, czynności służących życiu duchowemu. Bóg wchodzi w codzienność, w ludzką wierność i tęskne oczekiwanie, które On mocą swoją czyni płodnymi.

Człowiek powinien czynić to, co mu zostało zlecone, podobnie jak sługom, których zadaniem było napełnienie stągwi w Kanie Galilejskiej. To był ich wymiar posłania. Jezus w swoim czasie wszedł w trud ludzkiej pracy, zaangażowania się, wysiłku i troski. Płodność człowieka jest owocem otwarcia się na Boga, a przede wszystkim, znakiem otwartości Boga na człowieka.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

57. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego

Trzeciego policzka ci nie nadstawię

Bardzo trudne jest dla mnie przyjęcie Pana Jezusowej rady: Jeśli ktoś cię uderzy w jeden policzek, nadstaw mu drugi.
Nadstawiłem, ale trzeciego już nie mam, nie wytrzymam.
Miej cierpliwość, Panie, odwróć się na chwilę, a zdejmę te święte szatki i odliczę mu sprawiedliwie, czterdzieści bez jednego.
Niby dobrze mu tak, ale to po naszemu.
Poczytajmy trochę Sienkiewiczowych Krzyżaków.

Stoi przed Wami, panie, ten piekielnik, ten wilkołak krzyżacki, który katował Was i dziecko Wasze, dajcie znak, co mam z nim uczynić i jak go pokarać.
A Jurand, ująwszy w połowie nóż, wyciągnął wskazujący palec do końca ostrza i począł przecinać sznury na ramionach Krzyżaka.
Bracie Jurandzie, czy chcecie darować jeńca wolnością? Tak!
Odpowiedział Jurand skinieniem głowy.
A ksiądz Kaleb zawołał: Kto się śmie świętemu sprzeciwiać?
Na kolana! I klęknąwszy, począł mówić; Ojcze nasz, któryś jest w niebie…
Przy słowach: odpuść nam nasze winy, oblicze Juranda zajaśniało jakimś nadziemskim światłem.

Słodka i miła, ale tylko Sienkiewiczowa powieść.
Życie jest inne, potworne, brutalne.
Dobroć poczytają za słabość albo naiwność.
To w tym świecie nienawiści, podziałów nie da się żyć.
Czy taki świat ma przyszłość?
Nie! Ale ja wciąż mówię wezwanie czerwcowej litanii:

Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze!

Czy da się jeszcze ten świat zatrzymać w zapędzie panowania nad światem?
Czy panujący spostrzegą, że oprócz siły jest jeszcze przebaczenie i miłosierdzie?
Spostrzegą!
Przecież będzie nowa ziemia i nowe niebo.
O, graj mi, ziemio organistko!
Zasłuchaj się! Już przychodzi.
I to wszystko.

avatar użytkownika intix

58. Sentencja... ZE SKARBCA KARMELU...

26 maja:
Nasz Umiłowany był szalony, że przyszedł na ziemię, by szukać grzeszników i uczynić z nich swoich przyjaciół i powierników, by upodobnić ich do siebie, mimo że był doskonale szczęśliwy z dwiema godnymi uwielbienia Osobami Trójcy Przenajświętszej.
(święta Teresa od Dzieciątka Jezus)

Niezmienna miłość Boga zawsze jest miłością poszukującą. Bóg nie zostawia swoich stworzeń ich własnemu losowi.
Interesuje się każdym z nich nawet wówczas, gdy wchodzą na ścieżki grzechu i nienawiści. Miłujący Bóg zawsze woła z zatroskaniem: ''Gdzie jesteś?''.
Tak jest od początku stworzenia.
''Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy.
Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł.
A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.
Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze, kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Bogiem wśród drzew ogrodu. Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś?'' (Rdz 3, 6-9).
''Gdzie jesteś?'' będzie rozbrzmiewało w ludzkich sercach do końca czasów.

***

avatar użytkownika intix

59. Słowo Boże na dziś: Fałszywy człowiek

Środa, 25 czerwca 2014 roku
Mateusz 7,15-20

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach".

Fałszywy człowiek to ktoś noszący w sobie zakłamanie, złe zamiary, podstęp, nieuczciwość, co innego mówi, co innego myśli, a jeszcze inaczej postępuje. Osoba fałszywa udaje, że przychodzi do nas w pokojowych, uczciwych zamiarach. Podstępem zyskuje od nas informacje, aby następnie one posłużyły do tworzenia spisku przeciwko nam.

Człowiek fałszywy wykorzystuje wiedzę jaką mu przekazaliśmy z otwartością i szczerością, aby w sytuacji dla niego niepomyślnej, uderzyć w nas prawdą o nas. Nie wolno być naiwnym, nieroztropnym, ufającym wszystkim. Należy rozeznawać z kim rozmawiamy i jakie są jego intencje. Bóg pozwala nam odkryć wewnętrzną drapieżność człowieka, która ujawni się w jego słowach.

Człowiek nie może ukryć się całkowicie za swoimi słowami. Prawdą jest i to, że niewielu ludzi jest zdolnych do przyjaźni. A jedynie przyjacielowi można powierzyć tajemnice swojego życia i serca. On zrozumie nawet wtedy, kiedy my zachowaliśmy się nieuczciwie wobec niego.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

60. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: Pieter Pietersz Lastman/Chrystus i Kananejki (fragment)/
-


Jestem tylko uzależniony

Z łacińskiej czytanki wiem, że do rodziny rzymskiej należał: pater, mater, pueri et canis tzn. ojciec, matka, dzieci i pies.
A co z niewolnikiem?
Niewolnik to ten, co nie może mieć własnej woli, on jest rzeczą, można go kupić, sprzedać, zabić, bez odpowiedzialności.
Minęły ustroje legalnego niewolnictwa.
W okresie feudalizmu, potem kapitalizmu był jeszcze służący, parobek, proletariusz.
I to przeminęło.
Pozostały jednak gorsze człowiecze nieszczęścia.
Opętany to ten, który nie może nic, nawet mówić. Tak go skrępował ten, który łagodnie kusił, kłamał oszukiwał, wreszcie zniewolił. Nasz język jest wobec tych ludzi opętanych łagodny, dlatego mówimy – uzależniony, chory.
Czy opętanie można leczyć? Tak!
A egzorcyzmy to pomagają?
Tak, tylko szatan jest czasem mocniejszy od egzorcysty.
Jeden jest tylko Egzorcysta, który może powiedzieć:
Wyjdź z tego człowieka!
Wzruszający jest ten uwolniony od opętania.
Panie, pozwól mi, żebym poszedł za Tobą, gdziekolwiek Ty pójdziesz. Nie! Zostań tu, aby ci się nie przydarzyły rzeczy gorsze!
To ciekawa recepta.
Jesteś słaby, sam sobie nie poradzisz, musi ktoś podać Ci rękę, pomóc Ci być Bogu posłusznym.
Właśnie to słowo było mi dziś potrzebne:

Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne.

Słuchać złego to klęska.
Służyć Bogu – to być wolnym!
Trudno jest mówić, jeszcze trudniej czynić:
Bądź wola Twoja!

Mam kłopoty ze swoją wolnością.
Czasem chce wszystko po swojemu.
Uważam, że nie jestem uzależniony.
Jestem.
Więc co robić? Złóż swą troskę
na Pana, który był aż do śmierci posłuszny.


I to wszystko? Tak!
O, graj mi, ziemio organistko!
Jestem wolny!


avatar użytkownika intix

61. Słowo Boże na dziś: Zbudował dom na skale

Czwartek, 26 czerwca 2014 roku
>Św. Zygmunta Gorazdowskiego

Mateusz 7,21-29

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie każdy, który mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: «Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?» Wtedy im oświadczę: «Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości». Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki". Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

Wyobrażamy sobie niekiedy, że modląc się, starając się żyć dobrze, wypełniamy to, co do nas na tej drodze należy. Jezus daje nam do zrozumienia, że takie myślenie i życie, może być łudzeniem samego siebie. Obraz samego siebie może być wyidealizowany, fałszywy. To za mało: "prorokować mocą imienia Jezusa, wyrzucać złe duchy, czynić cuda". Co zatem jest pierwsze? Pełnić wolę Ojca, który jest w niebie. Czym jest owa wola Ojca? Jest to plan Boga. Uznając Jego plan, do końca go nie znając, a nawet znając pewne jego elementy, nie rozumiejąc ich – mam możliwość odniesienia się z ufnością do przyszłości, której on dotyczy. "Będzie to, co Bóg da" – mawiają niektórzy. Poznaję ją, gdy się jej oddaję.

Woli Ojca trzeba się wewnętrznie poddać. Gdy sam kieruję moim życiem i dla mojego poczucia bezpieczeństwa usiłuję w detalach je zaprogramować i przewidzieć, wówczas poznanie pragnień, zamiarów Boga nie będzie miało miejsca. Aby przyjąć wolę Boga, trzeba chcieć ją poznać. Wola Boga, to Jego oczekiwania. One winny być początkiem mojego dialogu z Nim. Wolę Jego, utożsamiamy ze słowem, które wypowiedział do człowieka. Jego Słowo objawia Jego zamiary. Wola Boga to jest to, w czym Bóg ma upodobanie.

Wola Stwórcy nakłada pewne ograniczenia mojej wolności. "Nie będziesz spożywał owocu z tego drzewa". I wówczas rozpoczyna się mój dramat. Zamiast widzieć w tym zakazie element wychowujący, ja- Adam uważam to za chęć dominacji Boga i dlatego nie poddaję się temu. Wola Boża dla węża staje się przekleństwem, , dla ludzi zaś – zapowiedzią kary.

Są wydarzenia, które objawiają mi zamiary Ojca. Może jednak być tak, że ich nie widzę, nie uświadamiam sobie ich proroczego wymiaru, wychowawczego impulsu dla mojego wzrastania. Bóg mnie wyzwala z niewoli. Jakiej? Dlaczego? Co mówi przez to wyzwolenie? Co powinienem czynić, by stan mój nie był gorszy od poprzedniego? Bóg odbudowuje mnie wewnętrznie po czasie zniewolenia. Co odbudowuje we mnie? Jak to czyni? Czyimi rękami?

Doświadczenie bólu związanego ze zniewoleniem i uwolnienie mnie, może zrodzić miłość. Trzeba ucałować ból, który rodzi miłość do Jezusa. Wolą Boga jest moje życie w pokoju wewnętrznym. Nie przyjęcie woli Ojca jest zatwardziałością serca. Wola Ojca jest niczym nie skrępowaną wolnością do miłowania. To, że Bóg coś ode mnie chce, wskazuje na Jego miłość do mnie. Jego wola uwalnia mnie ode mnie, od moich pomysłów na życie, przez które popadam w niewolę.

Wolę Bożą odkrywamy, w miarę naszego wzrastania duchowego i emocjonalnego. Nie szukając woli Ojca możemy być podobnymi do pierworodnego syna z przypowieści "O synu marnotrawnym". Choć zawsze przebywał w domu ojca i wiernie wykonywał jego polecenia, to jednak miał w sercu wiele urazów i pretensji do ojca i do brata, który odszedł z domu. Obowiązki były dla niego tylko ciężarem, a jedynym jego marzeniem, była zabawa z przyjaciółmi. Nie umiał się cieszyć miłością ojca i nie czuł się w jego domu, jak u siebie. Nie dostrzegał w woli ojca, jego bezwarunkowej miłości. Widział w niej jedynie twarde rozkazy, które spełniał z niewolniczą uległością. Możemy, również w życiu zakonnym nie zauważać, że posiadamy wszystko, co określa szczęście człowieka, a szukać spełnienia poza wiernością Ojcu.

Jeżeli człowiek nie podejmie samodzielnie i w pełnej wolności ważnych decyzji życiowych, ale pozwala się jedynie popychać przez wydarzenia życia lub przez ludzi, nie jest on w stanie szukać, rozpoznawać i wypełniać wolę Boga. Samodzielne i osobiste decyzje, czynią człowieka dojrzałym i odpowiedzialnym za siebie oraz za innych. Dla wielu osób samodzielność wiąże się z lękiem, nieumiejętnością, niewiarą w to, że naprawdę podołam.

Obok posłuszeństwa do szukania i wypełniania woli Bożej, potrzeba zaangażowania i odpowiedzialności. Niezbędna jest odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się w moim życiu. Istotą szukania i pełnienia woli Bożej jest odpowiedzialność. Ona jest zdolnością do odpowiadania na wezwania Ojca. Potrzeba pokornej zależności od Boga, opartej na miłości, a nie na lęku. Taka postawa umożliwia przyjęcie woli Bożej jako daru. Kiedy jestem niepewny siebie, lękający się życia, nie rozumiem oczekiwań Jezusa. Potrzeba, szukając tego co Boże, wybrać trud zmagania i walkę z własnymi lękami, niepewnością i nieuświadomioną często potrzebą zabezpieczania się. Tam, gdzie jest silna samoobrona, tam nie ma możliwości spotkania oczekiwań Boga.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

***
Bóg zapłać.

avatar użytkownika intix

63. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego

Smutno mi, Boże!

Są zewnętrzne powody mojego smutku.
Coś straciłem, coś mi grozi, ale to nie wszystko.
Dlaczego jesteś smutny?
Nie jestem.
Tak mi się tylko gęba ułożyła, jakby chciała płakać.

Znam dzieci, u których nigdy nie widziałem uśmiechu.
Widziałem gęby straszne, mordy pokancerowane.
Są też twarze z wytrenowanym uśmiechem, na zawołanie – na czis!
Psychologowie mi pomogą, że długi smutek może stać się rozpaczą albo depresją.
Rozpacz może doprowadzić do decyzji – skończyć z tą męką, czyli popełnić samobójstwo.

Choć mi tak niebo
Ty złocisz i morze
Smutno mi, Boże!


Unika więc człowiek i broni się przed smutkiem.
Szuka rozrywki w narkotykach, szuka świata iluzji, w alkoholu utraty przytomności, w seksie zadowolenia, ale to tylko chwilowe, wraca człowiek do rzeczywistości, a ta jest gorsza niż poprzednia.
Świat nie lubi przysmutów.
Sam siebie nie lubię smutnego.

Jak się więc pozbyć smutku?
Pocieszyć drugiego.
Litować się nad sobą to pognębiać się w żałobie.
Powiedzieć komuś: Nie płacz! To ratunek.
Przecież nie jesteś sam.
Rozchmurz się, chłopie, bo na smutno umrzesz!

Nikt Ci nie pomoże.
Wszyscy tylko radzą.
Musisz poradzić sobie sam. Jak?
Zobacz się w lustrze i uśmiechnij się do siebie.
Postój w kolejce w przychodni.
Zobaczysz, że ci chorzy są pociechą dla zdrowych i mocnych.

Wierzysz Ty jeszcze Bogu?
Przeżyłeś Ty radość dobrej spowiedzi?
Zapatrzyłeś się kiedy w oczy dziecka po Pierwszej Komunii Świętej?
W oczach jest radość, bo w sercu jest Bóg.

Księże, to mój utracony raj.
Ta pierwsza radość już nigdy nie wróci. Wróci!
Odmów kiedyś sam Litanię do Serca Jezusowego i zatrzymaj się przy wezwaniu:

 Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy.

Patrz, blisko jesteś źródła i jesteś niepocieszony?

Już jestem!
O, graj mi, ziemio organistko!
Uśmiechnij się!
I to wszystko!


avatar użytkownika intix

64. Słowo Boże na dziś: Cichy i pokorny sercem

Piątek, 27 czerwca 2014 roku

Najświętszego Serca Pana Jezusa

Mateusz 11,25-30



W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie".

Człowiek przeżywający utrudzenie życiem, obciążenie wielością zadań, może szukać pokrzepienia, odreagowania, czy też pocieszenia w używkach, jakich w świecie jest wiele. Ten, kto praktykuje prostotę, szuka w Bogu wzmocnienia sił wewnętrznego człowieka. Jak pokrzepia Bóg, jak wzmacnia, w jaki sposób pociesza? Uczy zgody na przyjęcie tego, co On daje, co dopuszcza przez człowieka: "Weźcie moje jarzmo".

Jarzmem jest życie codzienne, sytuacje, jakich się nie spodziewaliśmy, porażki, które bardzo bolą, odkrycie po latach tego, że nie dorastamy do zadań, jakie w imię Boga podjęliśmy. Pokrzepić nas może zgoda na życie w takim świecie, jakim on jest. Pokrzepia nas szacunek dla tych, którzy nas otaczają, bez względu na to, jak się do nas odnoszą. Świat, ze swoją mądrością i roztropnością winien prowadzić nas do uczenia się prostoty. Pokrzepiać może nas również to, na co patrzymy i słuchamy.

Nie odrzucajmy człowieka, który nas boli i drażni. Uczymy się przyjmować go z tym "jarzmem", z jakim staje przed nami. "Jarzmo" człowieka, stało się przez Wcielenie, "jarzmem Boga". "On wziął na siebie nasze słabości i nasze choroby". Jezus mówi o przyjęciu Jego jarzma, Jego ciężarów, które są ciężarami człowieka w tym świecie. W oparciu o to, co zniechęca, zamyka nas w sobie, napełnia lękiem czy smutkiem – uczymy się Chrystusa. Przyjmując ciężary życia, przyjmujemy Pana z taką Jego miłością, z jaką przychodzi. Przyjmując ciężary życia, poznajemy Boga, a przez Niego, samych siebie. Do czego to prowadzi? Do odkrycia sposobu na godne życie. Tym sposobem, metodą jest łagodność i pokora. Wiele jest w człowieku niepokoju, obawy o życie własne i najbliższych. Stąd być może i chaotyczność, ostrość naszych wypowiedzi i zachowań. Dajemy to, czym sami żyjemy, jak odnosimy się do "jarzma" życia, "cienia", jakie odkrywamy w sobie i innych.

Treść tego, co przeżywamy w sercu, mówi o naszej mądrości lub głupocie. Łagodność szczególnie objawiana przez słowa idące z serca, wskazuje na człowieka mądrego. Mądrość, to również kultura: szacunek, życzliwość, zrozumienie, długomyślność, działanie bez pośpiechu, wolność od podejrzliwości i bezsensownych oskarżeń.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

65. BÓG OBJAWIA SWĄ MIŁOŚĆ W SERCU CHRYSTUSA

Orędzie Jana Pawła II na stulecie poświęcenia ludzkości Najświętszemu Sercu Pana Jezusa


Drodzy Bracia i Siostry!

1. Stulecie poświęcenia rodzaju ludzkiego Boskiemu Sercu Pana Jezusa — aktu zaleconego całemu Kościołowi przez mego poprzednika Leona XIII w encyklice Annum sacrum (25 maja 1899 r.: Leonis XIII P.M. Acta, XIX [1899], 71-80) i dokonanego 11 czerwca 1899 r., skłania nas przede wszystkim do dziękczynienia «Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem — kapłanami Bogu i Ojcu swojemu» (Ap 1, 5-6).

Ta radosna rocznica jest też niezwykle stosowną sposobnością do refleksji nad znaczeniem i nad wartością tego doniosłego aktu dokonanego przez Kościół. W encyklice Annum sacrum papież Leon XIII wyraził uznanie dla działań, które podjęli jego poprzednicy, aby otoczyć troskliwą opieką i ukazać w pełniejszym świetle kult i duchowość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Papież spodziewał się też, że akt poświęcenia przyniesie «znakomite i trwałe owoce najpierw dla wiernych, a następnie dla całej społeczności ludzkiej» (Wstęp). Wyrażając życzenie, aby poświęcenie to objęło nie tylko wierzących, ale wszystkich ludzi, nadał nową wymowę i sens konsekracji, która już od dwóch stuleci była przeżywana przez jednostki, grupy, diecezje i narody.

Poświęcenie rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa zostało zatem ukazane przez Leona XIII jako «korona i szczyt wszystkich hołdów, jakie kiedykolwiek były Mu oddawane» (Annum sacrum, 1). Poświęcenie to — wyjaśnia encyklika — jest aktem należnym Chrystusowi, Odkupicielowi rodzaju ludzkiego, ze względu na to, kim jest sam w sobie i czego dokonał dla dobra wszystkich ludzi. Skoro chrześcijanin dostrzega w Sercu Jezusa symbol i żywy wizerunek nieskończonej miłości Chrystusa, która ze swej natury przynagla do wzajemnej miłości, musi też odczuwać potrzebę osobistego udziału w dziele zbawienia. Dlatego każdy członek Kościoła winien widzieć w poświęceniu akt oddania się Jezusowi Chrystusowi i zobowiązania wobec Niego — Króla «synów marnotrawnych», Króla wzywającego wszystkich «do przystani prawdy i do jedności wiary», Króla tych, którzy oczekują na wprowadzenie do «światłości Boga i do Jego Królestwa» (Formuła aktu poświęcenia). Tak pojmowane poświęcenie wiąże się z działalnością misyjną samego Kościoła, ponieważ odpowiada na pragnienie Serca Jezusa, aby za pośrednictwem członków Jego Ciała rozszerzać na cały świat całkowite oddanie się Kościoła sprawie Królestwa oraz by coraz bardziej jednoczyć Kościół w akcie składania ofiary Ojcu i w świadomości, że istnieje on dla innych.

Aktualność tego, co dokonało się 11 czerwca 1899 r., została autorytatywnie potwierdzona w dokumentach moich poprzedników, którzy pogłębiali naukę o kulcie Najświętszgo Serca Pana Jezusa i zalecali okresowe ponawianie aktu poświęcenia. Spośród nich pragnę wspomnieć świętego następcę Leona XIII — papieża Piusa X, który w 1906 r. nakazał odnawiać akt poświęcenia corocznie; świętej pamięci papieża Piusa XI, który nawiązał do niego w encyklikach Quas primas w kontekście Roku Świętego 1925 oraz w Miserentissimus Redemptor; jego następcę sługę Bożego Piusa XII, który mówił o nim w encyklikach Summi Pontificatus i Haurietis aquas. Z kolei sługa Boży Paweł VI zechciał poruszyć ten temat w świetle nauki Soboru Watykańskiego II w liście apostolskim Investigabiles divitias Christi oraz w liście Diserti interpretes, skierowanym 25 maja 1965 r. do przełożonych generalnych zgromadzeń, które biorą imię od Serca Jezusa.

Ja także wielokrotnie wzywałem mych braci w biskupstwie, kapłanów, zakonników i wiernych, aby we własnym życiu pielęgnowali najbardziej autentyczne formy kultu Serca Pana Jezusa. W obecnym roku, poświęconym Bogu Ojcu, pragnę przypomnieć słowa, które napisałem w encyklice Dives in misericordia: «W sposób szczególny zdaje się Kościół wyznawać miłosierdzie Boże i oddawać mu cześć, zwracając się do Chrystusowego Serca; właśnie bowiem zbliżenie się do Chrystusa w tajemnicy Jego Serca pozwala nam zatrzymać się w tym niejako centralnym, a zarazem po ludzku najłatwiej dostępnym punkcie objawiania miłosiernej miłości Ojca, które stanowiło centralną treść mesjańskiego posłannictwa Syna Człowieczego» (n. 13). Z okazji uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz poświęconego mu miesiąca czerwca zachęcałem często wiernych, aby wytrwale praktykowali ten kult, który «zawiera orędzie niezwykle aktualne w naszych czasach», ponieważ «z Serca Syna Bożego, umarłego na krzyżu, wytrysnęło wiekuiste źródło życia, które daje nadzieję każdemu człowiekowi. Z Serca ukrzyżowanego Chrystusa rodzi się nowa ludzkość, odkupiona od grzechu. Człowiek roku 2000 potrzebuje Serca Chrystusa, aby poznawać Boga i samego siebie; potrzebuje go, aby budować cywilizację miłości» (Insegnamenti, XVII, 1 [1994], 1152).

Poświęcenie rodzaju ludzkiego dokonane w 1899 r. stanowi niezwykle doniosły krok w dziejach Kościoła, a coroczne ponawianie tego aktu w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa zachowuje do dziś pełny sens. To samo należy powiedzieć także o «Akcie wynagrodzenia», który zazwyczaj odmawia się w uroczystość Chrystusa Króla. Do dziś aktualne pozostają słowa Leona XIII: «Do Niego więc trzeba się uciekać, bo On jest Drogą, Prawdą i Życiem. Jeżeli się zbłądzi, należy wrócić na prawdziwą Drogę. Jeżeli ciemności opanowały umysł, należy je rozproszyć światłem Prawdy. Jeżeli śmierć nas ogarnia, trzeba przylgnąć do Życia» (Annum sacrum, 5). Czyż nie taki jest program Soboru Watykańskiego II i mojego pontyfikatu?

2. Podczas gdy przygotowujemy się do obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, stulecie aktu poświęcenia pomaga nam przyjrzeć się z nadzieją naszemu człowieczeństwu i dostrzec trzecie tysiąclecie rozjaśnione światłem tajemnicy Chrystusa — «Drogi, Prawdy i Życia» (por. J 14, 6).

Stwierdzając, że «zakłócenia równowagi, na które cierpi dzisiejszy świat, w istocie wiążą się z bardziej podstawowym zakłóceniem równowagi, które ma miejsce w sercu ludzkim» (Gaudium et spes, 10), wiara odkrywa na szczęście, że «tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę (...) w tajemnicy Słowa Wcielonego» (tamże, 22), ponieważ «Syn Boży przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał» (tamże). Bóg chciał, aby człowiek ochrzczony, «włączony w tajemnicę paschalną, upodobniony do śmierci Chrystusa», mógł podążać «umocniony nadzieją ku zmartwychwstaniu», ale dotyczy to także «wszystkich ludzi dobrej woli, w których sercu działa w sposób niewidzialny łaska» (tamże). Sobór Watykański II przypomina jeszcze, że «wszyscy ludzie powołani są do tego zjednoczenia z Chrystusem, który jest światłością świata i od którego pochodzimy, dzięki któremu żyjemy, do którego zdążamy» (Lumen gentium, 3).

Konstytucja dogmatyczna o Kościele naucza autorytatywnie, że «ochrzczeni (...) poświęcani są przez odrodzenie i namaszczenie Duchem Świętym, jako dom duchowy i święte kapłaństwo, aby przez wszystkie właściwe chrześcijaninowi uczynki składać ofiary duchowe i głosić moc Tego, który wezwał ich z ciemności do swego przedziwnego światła (por. 1 P 2, 4-10). Toteż wszyscy uczniowie Chrystusa, trwając w modlitwie i chwaląc wspólnie Boga (por. Dz 2, 42-47), samych siebie składać mają na ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu (por. Rz 12, 1), wszędzie mają głosić świadectwo o Chrystusie, a tym, którzy się tego domagają, zdawać sprawę z nadziei życia wiecznego, która jest w nich (por. 1 P 3, 15)» (tamże, 10). Gdy chrześcijanin, stając przed zadaniem nowej ewangelizacji i wpatrując się w Serce Chrystusa, Pana czasu i dziejów, poświęca Mu samego siebie i zarazem swoich braci, odkrywa na nowo, że nosi w sobie Jego światło. Ożywiony Jego duchem służby, przyczynia się do tego, aby przed wszystkimi ludźmi otworzyła się perspektywa wyniesienia do pełni egzystencji osobowej i wspólnotowej. «Serce człowieka uczy się bowiem od Serca Chrystusa poznawać prawdziwy i jedyny sens swojego życia i przeznaczenia, rozumieć wartość życia prawdziwie chrześcijańskiego, strzec się wypaczeń ludzkiego serca, łączyć synowską miłość do Boga z miłością bliźniego» (orędzie do Towarzystwa Jezusowego, 5 października 1986 r.: Insegnamenti, IX, 2 [1986], 843).

Pragnę przekazać słowa aprobaty i zachęty tym, którzy w Kościele z jakiegokolwiek tytułu nadal praktykują, pogłębiają i krzewią kult Serca Chrystusa, posługując się językiem i formami dostosowanymi do naszych czasów, tak aby móc go przekazać następnym pokoleniom w tym samym duchu, jaki zawsze go ożywiał. Także dzisiaj trzeba tak prowadzić wiernych, aby wpatrywali się z uwielbieniem w tajemnicę Chrystusa, Boga-Człowieka, a przez to stawali się ludźmi życia wewnętrznego, którzy słyszą i realizują powołanie do nowego życia, do świętości, do wynagradzania, które jest apostolskim współuczestnictwem w dziele zbawiania świata; ludźmi, którzy przygotowują się do nowej ewangelizacji, dostrzegając w Sercu Chrystusa serce Kościoła: świat musi koniecznie zrozumieć, że chrześcijaństwo jest religią miłości.

Serce Zbawiciela zachęca, aby zwrócić się ku miłości Ojca, który jest źródłem wszelkiej prawdziwej miłości: «W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy» (1 J 4, 10). Od Ojca, bogatego w miłosierdzie i współczucie, Jezus nieustannie otrzymuje miłość, którą obdarza ludzi (por. Ef 2, 4; Jk 5, 11). W Jego Sercu objawia się zwłaszcza wielkoduszność Boga wobec grzesznika. W odpowiedzi na grzech Bóg nie umniejsza swojej miłości, ale rozszerza ją w geście miłosierdzia, który przeradza się w inicjatywę odkupienia.

Kontemplacja Serca Jezusa w Eucharystii skłoni wiernych do poszukiwania w tym Sercu niezgłębionej tajemnicy kapłaństwa Chrystusa i kapłaństwa Kościoła. W komunii z braćmi pozwoli im zasmakować duchowej słodyczy miłości, czerpanej u samego źródła. Pomagając każdemu z nich w ponownym odkryciu sensu własnego chrztu, głębiej uświadomi im apostolski wymiar ich życia, który należy realizować przez szerzenie miłości i przez misję ewangelizacyjną. Każdy włączy się gorliwiej w modlitwę do Pana żniwa (por. Mt 9, 38), aby dał Kościołowi «pasterzy według swego serca» (por. Jr 3, 15), rozmiłowanych w Chrystusie Dobrym Pasterzu, którzy będą kształtować własne serca na wzór Jego Serca i gotowi będą iść drogami świata, aby głosić wszystkim, że On jest Drogą, Prawdą i Życiem (por. Pastores dabo vobis, 82). Winna się z tym łączyć konkretna działalność, zmierzająca do tego, aby wielu młodych ludzi, wsłuchanych w głos Ducha Świętego, dzięki odpowiedniej formacji umiało dziś odpowiedzieć w głębi swoich serc na wielkie oczekiwania Kościoła i ludzkości oraz mogło podjąć wezwanie Chrystusa do poświęcenia się wraz z Nim, z entuzjazmem i radością, «za życie świata» (J 6, 51).

3. Stulecie poświęcenia przypada w ostatnim roku przygotowania do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, którego celem jest «rozszerzenie horyzontów wierzącego zgodnie z perspektywą samego Chrystusa: z perspektywą ’Ojca, który jest w niebie’ (por. Mt 5, 45)» (por. Tertio millennio adveniente, 49). Ta zbieżność dostarcza nam stosownej okazji do ukazania Serca Jezusa, «ogniska gorejącej miłości (...), jako żywego obrazu owej odwiecznej miłości, którą ’tak (...) Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał’ (J 3, 16)» (Paweł VI, Investigabiles divitias Christi, 5: AAS 57 [1965], 268). Ojciec «jest miłością» (1 J 4, 8. 16), a Jego jednorodzony Syn, Chrystus, objawia jej tajemnicę, zarazem objawiając człowieka samemu człowiekowi.

W kulcie Serca Jezusa zyskało realną formę prorocze słowo przypomniane przez św. Jana: «Będą patrzeć na Tego, którego przebili» (J 19, 37; por. Za 12, 10). Jest to spojrzenie kontemplacyjne, które stara się przeniknąć do głębi uczucia Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka. W tym kulcie człowiek wierzący mocniej i głębiej przyjmuje tajemnicę wcielenia, przez którą Słowo stało się solidarne z ludźmi, aby dać świadectwo, że Ojciec ich poszukuje. To poszukiwanie bierze początek z wnętrza Boga, który «miłuje» człowieka «odwiecznie w Słowie i pragnie go wynieść w Chrystusie do godności przybranego dziecka» (Tertio millennio adveniente, 7). Zarazem kult Serca Jezusa wnika w tajemnicę odkupienia, aby odkryć w niej wymiar miłości, która skłoniła Go do złożenia zbawczej ofiary.

W Sercu Chrystusa żywe jest działanie Ducha Świętego, którego Jezus uznawał za inspiratora swojej misji (Łk 4, 18; por. Iz 61, 1) i którego przyjście zapowiedział podczas Ostatniej Wieczerzy. To Duch pomaga dostrzec całe bogactwo, jakie kryje się w znaku przebitego boku Chrystusa, z którego wypłynął Kościół (por. Sacrosanctum Concilium, 5). «Z przebitego Serca Zbawiciela — jak napisał Paweł VI — Kościół narodził się i stamtąd czerpie pokarm, ponieważ ’Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo’ (Ef 5, 25-26)» (list Diserti interpretes). Również za sprawą Ducha Świętego miłość przenikająca Serce Jezusa rozlewa się w sercach ludzi (por. Rz 5, 5) i skłania ich do adoracji jego «niezgłębionych bogactw» (por. Ef 3, 8) oraz do zanoszenia synowskich i ufnych modlitw do Ojca (por. Rz 8, 15-16) przez Zmartwychwstałego, który «zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi» (Hbr 7, 25).

4. Kult Serca Chrystusa, «które jest powszechną siedzibą komunii z Bogiem Ojcem, (...) siedzibą Ducha Świętego» (Insegnamenti, XVII, 1 [1994], 1152), przyczynia się do umocnienia naszej więzi z Trójcą Świętą. Dlatego obchody stulecia poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa przygotowują wiernych do Wielkiego Jubileuszu, zarówno ze względu na jego cel, to jest «uwielbienie Trójcy Świętej, od której wszystko pochodzi i ku której wszystko w świecie i w dziejach jest skierowane» (Tertio millennio adveniente, 55), jak i ze względu na jego ukierunkowanie ku Eucharystii (por. tamże), w niej bowiem życie przyniesione przez Jezusa w obfitości (por. J 10, 10) zostaje przekazane tym, którzy będą Go spożywać, aby przez Niego żyć (por. J 6, 57). Cały kult Serca Jezusa we wszystkich swoich przejawach jest głęboko eucharystyczny; wyraża się w pobożnych ćwiczeniach, które pobudzają wiernych do życia w harmonii z Chrystusem «cichym i pokornym sercem» (por. Mt 11, 29), i pogłębia się przez adorację. Kult ten jest zakorzeniony i znajduje swoje zwieńczenie we Mszy św., zwłaszcza niedzielnej, podczas której serca wiernych, zgromadzonych w braterskiej i radosnej wspólnocie, słuchają słowa Bożego, uczą się składać wraz z Chrystusem ofiarę z siebie i z całego życia (Sacrosanctum Concilium, 48), karmią się przy paschalnym stole Ciałem i Krwią Odkupiciela, a mając w pełni udział w miłości pulsującej w Jego Sercu starają się być coraz bardziej głosicielami Ewangelii oraz świadkami solidarności i nadziei.

Składajmy dzięki Bogu, naszemu Ojcu, który objawił nam swoją miłość w Sercu Chrystusa i poświęcił nas przez namaszczenie Duchem Świętym (por. Lumen gentium, 10), tak abyśmy jednocząc się z Chrystusem, adorując Go na każdym miejscu i zbożnie postępując poświęcali Mu cały świat (tamże, 34) i nowe tysiąclecie.

Świadomi wielkiego wyzwania, jakie stoi przed nami, wzywajmy pomocy Najświętszej Panny, Matki Chrystusa i Matki Kościoła. Niech Ona przeprowadzi Lud Boży przez próg tysiąclecia, które niebawem się rozpocznie. Niech udziela mu światła na drogach wiary, nadziei i miłości! W szczególny sposób niech wspomaga każdego chrześcijanina, aby umiał wielkodusznie i konsekwentnie realizować w życiu swoje oddanie się Chrystusowi, które ma fundament w sakramencie chrztu, a znajduje właściwe potwierdzenie w osobistym ofiarowaniu się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, tylko w Nim bowiem ludzkość może znaleźć przebaczenie i zbawienie.

Warszawa, 11 czerwca 1999 r., w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Jan Paweł II, pp

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/przemowienia/nspj_11061999.html

avatar użytkownika intix

66. LIST APOSTOLSKI INVESTIGABILES DIVINITAS CHRISTI Pawła VI.

Do Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów i Biskupów Kościoła Świętego w 200 - letnią rocznicę ustanowienia liturgicznego święta ku czci Najświętszego Serca Jezusa

Szerzący się w ostatnich latach kult Najświętszego Serca Jezusa postawił "niedościgłe bogactwa Chrystusa" (Ef 3,8), które wypłynęły z przebitego boku Boskiego Zbawiciela, w takim samym świetle, że wyrosły stąd wspaniałe owoce na pożytek Kościoła. Skoro bowiem najlitościwszy Zbawiciel, jak wiadomo, ukazując się wybranej zakonnicy Marii Małgorzacie Alacoque, w mieście zwanym Paray le Monial, stanowczo zażądał, by wszyscy ludzie w publicznej żarliwej modlitwie czcili Jego Serce, zranione z miłości ku nam i wszelkim sposobem wynagradzali wyrządzone Mu krzywdy, - aż dziwne jest do jakiego stopnia cześć Serca Pana Jezusa zawikła wśród duchowieństwa i chrześcijan i objęła prawie całą ziemię. (Tu i ówdzie pomocą i natchnieniem był św. Jan Eudes).

Dlatego to Stolica Apostolska uwieńczyła tę powszechną cześć, gdy nasz Poprzednik, świętej pamięci Klemens XIII, przyjmując pobożne życzenia biskupów polskich i Arcybractwa Rzymskiego, ustanowionego pod wezwaniem Serca Jezusowego, zatwierdził dnia 6 II 1765 roku, dla sławnego narodu polskiego i wyżej wspomnianego Bractwa Rzymskiego, liturgiczne święto wraz z Officium i Mszą św. ku czci Serca Jezusowego, zatwierdzając dekret, wydany przez Św. Kongregację Rytów, dnia 26 stycznia tegoż roku (Cfr. Pii XII Litt. Enc. "Haurietis aquas" AAS. 48, p. 341. A Dardellini, Decreta authentica S.R.C. T. II. 1856, n. 4324; T. III, n. 4579,3).

Przeto w 75 lat śmierci tej pokornej zakonnicy ze zgromadzenia Sióstr Wizytek, wprowadzono święto liturgiczne i specjalne obrzędy ku czci Najśw. Serca Pana Jezusa.

Przyjęli je nie tylko król, biskupi, i wierni w Polsce oraz członkowie Arcybractwa Rzymskiego, lecz także zakonnice ze zgromadzenia Sióstr Wizytek, całe sławne miasto (Paray le Monial), biskupi, królowa i szlachetny naród francuski oraz przełożeniu i członkowie Towarzystwa Jezusowego tak, że wkrótce kult objął cały Kościół i w duszach wiernych zrodził widoczne owoce świętości. Dlatego w 200 - setną rocznicę tego szczęśliwego wydarzenia, z niemałą radością dowiedzieliśmy się, że dla uczczenia go tu i tam przygotowują się uroczystości, przede wszystkim zaś w diecezji Autum (Augustodunensis) w granicach której znajduje się miasto Paray le Monial, a szczególnie w sławnej świątyni tam zachowanej, do której płyną zewsząd pobożne tłumy pątnicze, by czcić święte miejsce. Wierzą bowiem, że tam przedziwnie otworzyły się tajniki Serca Jezusowego i rozpłynęły na cały świat.
Jest więc naszym życzeniem i pragnieniem, byście przez podanie odpowiedniego wyjaśnienia, wy wszyscy Czcigodni Bracia, biskupi Kościoła Bożego i lud Wam powierzonym, godnie obchodzili pamiątkę ustanowienia święta. Uczynicie to przez lepszy i pełniejszy wykład wiernym główniejszych rozdziałów nauki świętej, które wyjaśniają nieskończone skarby miłości Najświętszego Serca o przez podanie specjalnych obrzędów, by coraz bardziej rozbudzić pobożność do tego cennego kultu, z tą myślą, by wszyscy wierni poruszeni nowym duchem, oddawali należną cześć temu Boskiemu Sercu i coraz żarliwszymi ofiarami wynagradzali za wszelkiego rodzaju grzechy oraz, by cały sposób swego życia dostosowali do prawdziwej miłości, która jest pełną prawa (Rz 13,10).

Ponieważ Najświętsze Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, jest symbolem i wyraźnym obrazem owej odwiecznej miłości, przez którą "tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał" (J 3,16), jesteśmy przekonani, że religijne obchody rocznicy bardzo się przyczyniają do głębszego przemyślenia i zrozumienia bogactw miłości Bożej. Mamy również nadzieję, że wszyscy wierni zaczepią stąd skuteczniejszych sił, by życie kształtować według Ewangelii, usilnie poprawiać obyczaje i Przykazania Boże czynić owocującymi.

Przede wszystkim zaś pragniemy, aby Najświętszemu Sercu Jezusa, którego najwspanialszym darem jest Eucharystia, była oddawana wzmożoną cześć poprzez przyjmowanie Najświętszego Sakramentu. Bowiem w Ofierze Eucharystii ten sam Zbawiciel nasz ofiaruje się i jest przyjmowany, "zawsze żyjący, by się wstawiać za nami" (Hbr 7,25), którego Serce otwarte włócznią żołnierza wylało na rodzaj ludzki potok najdroższej Krwi i wody. Nadto, na tym wzniosłym szczycie wszystkich sakramentów i jakby w centrum, kosztujemy duchowej słodyczy w jego źródle i czcimy pamięć owej najwspanialszej miłości, którą Chrystus okazał w swej Męce (S. Th. Aq. Opusculum 57). Dlatego to, że posłużymy się słowami św. Jana Damasceńskiego, trzeba nam po prostu do Niego przychodzić z żarem pragnienia…, aby ogień naszego pragnienia, przyjąwszy (Boży) żar węgla, spalił nasze grzechy i oświecił nasze serca i abyśmy tak się rozpalili przez zjednoczenie z owym ogniem, byśmy stali się "bogatymi" (De Fide Orth. 4, 13 PG 94,1150).
Ten więc wzgląd wydaje się nam najbardziej odpowiedni, by kult Najświętszego Serca Pana Jezusa, który - ze smutkiem to mówimy - u niektórych trochę osłabł, każdego dna coraz bardziej rozkwitał i uważany był przez wszystkich za wzniosły i prawowity przejaw prawdziwej pobożności, której w stosunku do Jezusa Chrystusa w naszych głównie czasach domagają się przepisy Soboru Watykańskiego II.
Bo to jest Król i zjednoczenie wszystkich serc, który jest Głową Ciała Kościoła... Początkiem, Pierworodnym pośród umarłych, by sam miał pierwszeństwo między wszystkimi (Kol 1,18). Ponieważ zaś święty Sobór Powszechny bardzo poleca pobożne ćwiczenia chrześcijańskie, zwłaszcza gdy odbywają się z polecenia Stolicy Apostolskiej (Constit. De Sacra Liturgia art. 13), dlatego przede wszystkim należy nauczyć tego, co jak wspomnieliśmy, całkowicie opiera się na należytej czci Jezusa Chrystusa, a szczególnie na tajemnicy Eucharystii, z której, jak z innych czynności liturgicznych, otrzymują ludzie to zadośćuczynienie w Chrystusie i uwielbienie Boga, do którego, jako do celu, zmierzają wszystkie inne czynności Kościoła (Ibid, art. 10).

Pragnąc więc usilnie, aby wskazane uroczystości prowadziły do jak najbardziej trwałego postępu życia chrześcijańskiego, prosimy dla Was o obfite dary Boskiego Zbawiciela, a jako świadectwo Naszej życzliwości z miłością udzielamy błogosławieństwa apostolskiego - Wam Czcigodni Bracia, Wszystkim Kapłanom, Rodzinom Zakonnym i wiernym powierzonym waszej trosce.

Dan w Rzymie u św. Piotra dnia 6 luty 1965 r. w drugim roku Naszego Pontyfikatu

avatar użytkownika intix

67. Słowo Boże na dziś: Z bólem serca szukaliśmy Ciebie

Sobota, 28 czerwca 2014 roku
Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny

Łukasz 2,41-51



Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: "Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Lecz On im odpowiedział: "Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie te wspomnienia w swym sercu.


„…Jezus pozostał w Jeruzalem, o czym nie wiedzieli Jego rodzice”. Nie zauważyli, że stracili z oczu Jezusa, nie zauważyli, że pozostali bez Niego. Wracali po świętowaniu do codzienności, do swych zajęć, zwyczajnych codziennych spraw – bez Jezusa. Maryja i Józef pozostali bez Jezusa, nie zauważając, kiedy stracili Go z oczu.

Można być bardzo blisko Jezusa, można mieszkać z Nim pod jednym dachem, przebywać z Nim na co dzień, „widzieć” Go codziennie (w Eucharystii, w kontemplowaniu Pisma Świętego) i mimo to – zgubić Go… Co więcej – „gubienie” Jezusa może rozciągać się w czasie, może być procesem („…pozostał w Jeruzalem, o czym nie wiedzieli”). Jakie były moje zagubienia Jezusa? Jakie fakty w moim życiu były dla mnie znakiem, że straciłem Jezusa, że „zniknął mi z oczu”? Co na to wskazywało? Jaka była moja reakcja, gdy spostrzegłem, że nie ma Jezusa?

Maryja przeżywa niepokój. Jak każda matka. Maryja jest Niepokalana, a więc najświętsza z ludzi. Jej Syn też jest bez grzechu. Najświętszy. A mimo to z Jego powodu doświadcza bólu. Doświadcza bólu z powodu Boga. Jak to możliwe?

„…szukali Go między krewnymi i znajomymi. A gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go”. Bywa, że – szukając Jezusa, nie znajdujemy Go pośród ludzi, u których spodziewaliśmy się Go znaleźć. Bywa tak, że drugi człowiek nie potrafi nam pomóc w odnalezieniu Jezusa, ponieważ nie szukamy Go tam, gdzie On nas oczekuje. Szukanie jest bólem, jest wysiłkiem.

„A gdy Go nie znaleźli, wrócili…” – szukając Jezusa, musimy czasami cofnąć się, spojrzeć wstecz, zatrzymać w drodze. Co zaniedbałem w swoim życiu? Największym wrogiem jest pośpiech. W zaśpieszeniu, tłumie (nawale spraw, obowiązków), można zgubić Jezusa, można nie zauważyć, że tracimy z Nim kontakt, że rozchodzą się nasze drogi, że idziemy samotnie, bez Niego („Jezus POZOSTAŁ w Jeruzalem”). Może być w życiu i tak, że - aby odnaleźć Jezusa – trzeba się cofnąć, ku czemuś powrócić, może ku jakiemuś wydarzeniu, gdyż właśnie w tym, co pośpiesznie pozostawiliśmy za sobą, może czekać na nas Jezus.

„Dopiero po trzech dniach znaleźli Go w świątyni. Siedział pośród nauczycieli, przysłuchiwał się im i zadawał pytania”. Jezus pozwala się nauczać. Przysłuchuje się i zadaje pytania. Wchodzi w dialog. W ten sposób dokonuje się poznanie. Czy jest we mnie pragnienie bycia nauczanym, prowadzonym? Czy jest we mnie pragnienie, by ktoś wprowadzał mnie w sprawy Ojca? Czy umiem „przysłuchiwać się” doświadczeniom innych i „zadawać pytania”, czyli uczyć się od innych? Czy jest we mnie zapał, pasja poznawania? Czy umiem „tracić czas” na „pozostawanie w Jeruzalem”, w świątyni, w domu Ojca, w Jego słowie?

„Gdy Go zobaczyli, zdziwili się”. W Sercu Maryi splatają się dwie rzeczywistości: zdziwienie i ból. Niezrozumienie Jezusa może wywoływać w człowieku zdziwienie i ból. Bóg jest Tajemnicą. Fascinosum et tremendum. Niepojętość Boga przeraża i zarazem fascynuje. Doświadcza tego Maryja od chwili Zwiastowania. Najświętsza, Niepokalana, a jednak i dla Niej bolesna jest Tajemnica Boga. Powiedziała do Niego: „…pełni bólu szukaliśmy Ciebie”. Utrata Jezusa była dla Maryi ogromnym bólem. Jak ja reaguję na fakt, gdy w swoim życiu gubię Jezusa? Czy jest we mnie ból, czy tylko niepokój? Jakie uczucia mi wówczas towarzyszą? Bólem na utratę, na brak reaguje ten, kto bardzo kocha. Maryja mówi Jezusowi o swoim bólu, mówi o tym, jak Go szukała, jak cierpiała. Tajemnicą jest ból Maryi. Była najbliżej Jezusa, i nawet Ona Go nie rozumiała, nawet Ona nie rozumiała Jego dróg. Cierpiała z Jego powodu. Tajemnicą jest to, że bliskość z Bogiem może wprowadzać w ból. Maryja poznaje Jezusa poprzez ból Serca. Wchodzenie w bliskość, w zażyłość, to wchodzenie w poznawanie, a temu zawsze towarzyszy ból. Poznajemy poprzez ból serca (i w bólu serca). Boga poznajemy poprzez ból serca, ale i człowieka poznajemy poprzez ból serca. Maryja w bólu serca poznawała Jezusa, a poprzez Niego – Ojca; a w ten sposób poznawała, co to znaczy „być w sprawach Ojca”.

„Czy nie wiedzieliście, że muszę być w tym, co jest mego Ojca?”. Maryja, zapatrzona w Jezusa, którego nie rozumie, zbolała. Niespodziewana odpowiedź: „muszę być w tym, co jest mego Ojca”. Być z Jezusem, to być w sprawach Ojca. Co to znaczy „być w sprawach Ojca”? W sprawy Ojca zostajemy wprowadzani przez Jezusa. On jest naszym Pośrednikiem. W świątyni jerozolimskiej, poprzez swoją postawę pokazuje, w jaki sposób mamy wchodzić w sprawy Ojca: „przysłuchiwał się” i „zadawał pytania”. Wsłuchiwać się w Boże Słowo, kontemplować je, medytować, mieć czas na „pozostanie w Jeruzalem”, to znaczy na przysłuchiwanie się, zadawanie pytań, wchodzenie w dialog z Ojcem. Wówczas zostajemy wprowadzeni w sprawy Ojca, czyli w Jego pragnienia, w pragnienia Bożego Serca. W taki sposób W sprawy Ojca została wprowadzana Maryja. Dokonywało się to w bólu serca z powodu niezrozumienia Jezusowych słów. Ona, chociaż „nie zrozumiała tego, co im powiedział”, „zachowywała wszystkie te słowa w swoim sercu”. Zachowywać, to inaczej – strzec, kontemplować, smakować. Pozwalać, by słowo we mnie zamieszkiwało, by Tajemnica we mnie „rosła” aż do chwili, kiedy Bóg da poznanie.

„MUSZĘ być w tym, co jest mego Ojca” – trzeba rozważać, jak Maryja, co to znaczy „być w tym, co jest mego Ojca”. Maryja wsłuchiwała się w to wyznanie Jezusa. Ono powinno być także moje. Jezus, wprowadzając mnie w bliskość ze sobą, wprowadza mnie w sprawy Ojca. Poznając Jezusa, poznajemy Ojca. Poznając Serce Jezusa, poznajemy Serce Boga. Trzeba prosić Jezusa, aby wprowadzał nas – tak jak Maryję – w pragnienia Bożego Serca, aby nauczył nas „BYĆ w tym, co jest mego Ojca”. Trzeba tez prosić o odwagę Maryi, odwagę wchodzenia w ból, w poznawanie, w Tajemnicę.

Ks. Józef Pierzchalski SAC

***
a także:
>Niepokalane Serce Maryi – Homilia

>Poszukiwanie Jezusa
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

68. Cud Miłości...




(...)
Chrystus Zmartwychwstał… Lecz zanim Skonał
Matkę nam dał Swą
Z Miłości do nas...

Chrystus Zmartwychwstał… I wśród nas żyje...
Wiedzie ku Niemu
Matka... Maryja...

Wiedzie ku Niemu… Wciąż nas prowadzi...
Pokuty! - Woła
W dzisiejszych czasach...

- Dla was Umierał… Dla was Zmartwychwstał…
Nie rańcie więcej
Bożego Serca...

Tak woła Matka… W Swych Objawieniach...
Matczyne Serce
Miłość przepełnia

Do Syna Swego… I nas - Jej dzieci...
Dziękujmy Bogu…
Sławmy Maryję...

To Ona Bogu… "Fiat" powiedziała...
Ona do Końca
Pod Krzyżem stała...

Matka Bolesna… Cierpiała z Synem…
Kiedy Zmartwychwstał
- Matka Szczęśliwa...

Dla nas Nadzieją… Na zmartwychwstanie…
Jest także Serce
- Jakże oddane -

Uczestniczącej… W Dziele Odkupienia
Serce Maryi
Niepokalane

W Miłości Matczynej… Dla nas niepojętej...
Od Boga nam dane
Na czasy ostateczne…

***
W Miłości Swojej
Dla nas… niepojętej...
Wszechmocny jest Bóg
W Trójcy Przenajświętszej...


***



>Jezus i Maryja - Poświęcenie Sercu Jezusa i Sercu Maryi

>Zawierzenie zwycięża zło

>RATUNEK LUDZKOŚCI W NIEPOKALANYM SERCU MARYI

>Triumf Maryi

***

avatar użytkownika intix

69. Tajemnica Serca Jezusa – Wielkie i „małe” Triduum

Odnawiana i uobecniana przez liturgię tajemnica Zmartwychwstania Chrystusa ma na celu proklamację najradośniejszej nowiny: zwycięstwa Chrystusa nad grzechem, szatanem i śmiercią.

Ten tryumf Bożego Miłosierdzia, Jego zwycięstwo uobecnia się w sakramentach świętych. Z tego też powodu ustanowienie ich (początki i źródło) Kościół tak wyraziście i jednoznacznie celebruje w Wielkim Triduum Paschalnym.

W Wielki Czwartek obchodzi pamiątkę ustanowienia Najświętszej Eucharystii i kapłaństwa.

Z kolei w Wielki Piątek przez uroczyste rozważanie Męki Pańskiej oraz wywyższenie Krzyża głosi tajemnicę Odkupienia, tajemnicę śmierci Chrystusa, potwierdzoną przebiciem Jego Serca. To właśnie w tej celebracji szczególnie ukazane jest źródło sakramentu pokuty (odpuszczania grzechów) oraz cześć dla Najświętszego Serca Jezusa.

Wreszcie w ciągu całej Wielkiej Soboty najmocniejsze w swoim liturgicznym wyrazie są milczenie i głęboka cisza. Ona to wyrasta z kontemplacji Ukrzyżowanego, na wzór postawy wiary Maryi. Ma oddawać tajemnicę Jej Niepokalanego Serca, wielkość Jej wiary i ufności. W tej wierze Maryja przewodzi Kościołowi! Choć to Serce przeszyte było mieczem bólu, to jednak pełne jest wdzięczności okazywanej Bogu za wielki, zapowiadany od wieków dar Odkupienia.

„Małe” Triduum jako pogłębianie paschalnego orędzia Wielkiego Triduum

Bogactwo tajemnicy Paschy Pana domaga się od nas ciągłego jej odczytywania i pogłębiania przez życie Ewangelią wspomagane i karmione sakramentalną łaską. Tylko wtedy będzie ono w nas prawdziwie i trwale owocować. Boża Opatrzność i Mądrość sprawiły, że okazją do stałej formacji paschalnej stało się w naszych parafiach praktykowanie pierwszego czwartku, pierwszego piątku oraz pierwszej soboty miesiąca. To swoista miesięcznica Wielkiego Triduum Paschalnego. Nazwę ją „małym” Triduum, zakorzenionym w Wielkim Triduum. Takie osobliwe, liturgicznie wyodrębnione przeżywanie Misterium Paschy ma swoją logikę oraz pozwala na regularne, duszpasterskie uaktywnianie mocy kształtowania chrześcijańskich sumień oraz życiowych postaw jako świadków Bożej Miłości. Jest „uprawą” świętej pamięci o Godzinie Syna Człowieczego. Stanowi zachętę i okazję do nieustannego czerpania duchowych darów z otwartych przez Chrystusa w Kościele źródeł łaski.

Wielki Czwartek a pierwszy czwartek miesiąca – Godzina Święta

Wielki Czwartek to tajemnica ustanowienia Eucharystii i kapłaństwa. To także lekcja prawdziwej miłości i jedności, jakiej Pan Jezus udziela przez obmycie nóg swoim uczniom. Kościół wsłuchuje się wtedy z uwagą w Arcykapłańską Modlitwę Chrystusa. Objawia ona przecież pełnię pragnień naszego Zbawiciela, który „do końca nas umiłował” oraz gorąco pragnął spożyć z nami tę Paschę (por. Łk 22,15). Pierwszy czwartek miesiąca ma osobliwie przypominać i podejmować cały żar pragnień Chrystusowego Serca. Te pragnienia Jezus potwierdził słowem „pragnę” (J 19,28) podczas Męki na Krzyżu. Potwierdza je nadal poprzez swój Kościół. Swoistym przypomnieniem ewangelicznych, niezmiennie aktualnych pragnień Pana Jezusa były objawienia Jego Najświętszego Serca. Zostały one przekazane Kościołowi przez francuską siostrę wizytkę, św. Małgorzatę Marię Alacoque. Był to czas, kiedy w Polsce królował Jan III Sobieski. Te XVII-wieczne objawienia były i są wielkim wołaniem Miłości Bożego Serca o odstąpienie ludzi od postawy obojętności na dramat grzechu. Nawołują do odwrócenia się od cynicznego i lekceważącego stosunku do przykazań Bożych. Były apelacją o wyzbycie się obojętności na sprawy Boże, na dar odkupieńczej, jakże bolesnej śmierci Chrystusa, co w mistycznych wizjach podkreślała cierniowa korona, okalająca przebite Serce Jezusa. To cierpienie Chrystusa objawiło się już w żalu skierowanym do Piotra w Ogrójcu: „Jednej godziny nie mogłeś ze Mną czuwać?” (Mk 14,37).

W naszych parafiach pierwszy czwartek miesiąca jest wspólnotowym dziękczynieniem za dar Uczty Eucharystycznej sprawowanej w naszych parafiach, za kapłanów, dzięki którym Chrystus może zwoływać i karmić swój Boży lud. Podejmowana jest praktyka tzw. Godziny Świętej – adoracji Najświętszego Sakramentu. Warto podczas niej odczytywać z 17. rozdziału Ewangelii św. Jana właśnie Arcykapłańską Modlitwę Jezusa jako Jego modlitwę za naszą konkretną wspólnotę. Niech ta modlitwa wybrzmiewa, ciągle na nowo uaktualnia się w naszych wspólnotach i w naszych sercach. Niech praktykowanie Świętej Godziny będzie wnikaniem, przyjmowaniem i rozpalaniem żaru miłości Syna Bożego. To czas wypraszania nowych, jakże potrzebnych, powołań kapłańskich i zakonnych nie tylko dla Kościoła w diecezji, ale w całej Polsce i na świecie. Niech będzie także wymadlaniem dobrych, opartych na Bożej Miłości małżeństw i rodzin. Niech będzie podkreśleniem faktu nieustannej obecności Chrystusa w parafialnej czy klasztornej świątyni. Niech będzie wynagradzaniem za obojętność, z jaką Chrystus spotyka się u tylu ludzi, lekceważących sakrament Eucharystii.

Wielki Piątek i pierwszy piątek – kult Najświętszego Serca Jezusowego

Tajemnica otwartego Serca Jezusa, z którego wypływają krew i woda, to wielka tajemnica naszej wiary. Stanowi ona centrum liturgii Wielkiego Piątku. Dla pogłębienia tej tajemnicy przeżywamy w naszych parafiach nabożeństwo pierwszych piątków miesiąca. Zgodnie ze wspomnianymi już objawieniami Najświętszego Serca Pana Jezusa wynagradzamy za wszelkie zniewagi, chcąc w pełni przyjąć Bożą Miłość. Praktykujemy spowiedzi święte z intencją wynagradzającą oraz Komunie Święte. Znana jest praktyka nabożeństwa dziewięciu pierwszych piątków miesiąca. Jako objawiona św. Małgorzacie Marii Alacoque odpowiada na Chrystusowe wezwanie do ponownego narodzenia się (por. J 3,3). Ma ono swoją duchową symbolikę. Tak jak dziecko rozwija się pod sercem matki przez dziewięć miesięcy, tak chrześcijanin duchowo ma rozwijać się przy Sercu Jezusa. Podobnie jako umiłowany uczeń Jezusa, który nie opuścił swego Mistrza. Jego duchową siłą było to, że znał Serce Mistrza, spoczywał na Nim. Praktyka pierwszych piątków ma nas zagłębiać w Miłość Bożą i dawać siłę do świadectwa o niej wobec innych.

Wielka Sobota i pierwsza sobota – szkoła wiary Niepokalanego Serca Maryi

Wiele już napisano w „Naszym Dzienniku” o tym nabożeństwie. W ramach „małego” Triduum mamy uczyć się od Maryi, jak przyjmować Jezusa, jak kształtować swoje życie według Jego Ewangelii i Jego Miłosiernego Serca. Nikt tak jak Maryja nie wsłuchiwał się w Mistrza. Nikt nie rozważał Jego słów tak jak Ona. I nikt nie był Mu tak wierny jak Ona. To Ją dał swemu ukochanemu uczniowi w testamencie jako Mistrzynię i Nauczycielkę wiary. Mamy więc w pierwsze soboty wpatrywać się w Niepokalane Serce Maryi i razem z Nią okazać największą wierność Sercu Jezusa. Jednocześnie mamy – tak jak pragnął tego Jezus w Fatimie, a co przekazała Siostra Łucja – wynagradzać Jej Sercu za wszelkie zniewagi. Jezus domaga się od ludzi czci i miłości do swojej Matki.

„Małe” Triduum stanowi całość i jest comiesięcznym pogłębianiem duchowości paschalnej

Dzięki objawieniom Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz objawieniom fatimskim możemy powiedzieć, że Opatrzność Boża sprawiła, że pierwszy czwartek, pierwszy piątek i pierwsza sobota mają przypominać Wielkie Triduum Paschalne. Ich przesłanie odsyła do Tajemnicy Eucharystii i Serca Bożego, które na Krzyżu otworzyło dla nas źródło wszystkich sakramentów Kościoła. Choć w wyniku układu kalendarza nie zawsze te dni występują w kolejności jeden po drugim, to jednak od strony duchowego sensu, duszpastersko-teologicznego przesłania, stanowią one wzajemne, integralne uzupełnienie. Nawet gdy przychodzi je przeżywać w różnych tygodniach, w odstępie czasowym, to nie szkodzą one sobie wzajemnie. Wręcz przeciwnie – wyzwalają potrzebę ich wzajemnego duchowego połączenia. Domagają się duchowego współwystępowania oraz jednozgodnego odniesienia do Tajemnicy Paschy. Dopiero gdy przeżywane są w duchowej jedności, w jednym paschalnym sensie – wtedy ujawniają całe pokłady Bożej Mądrości oraz Miłości Bożego Serca. Dopiero wtedy stanowią jedną, wzmocnioną – paschalną formację wiernych. Nie są one wtedy jedynie zbiorem izolowanych praktyk pobożnościowych, mozaiką odmiennych nabożeństw, podyktowanych osobistą wrażliwością duchową zarówno kapłanów, jak i wiernych.

Kilka uwag na temat spowiedzi wynagradzających

Na koniec jeszcze kilka ważnych uwag. Wymagana w orędziach Serca Pana Jezusa oraz Niepokalanego Serca Maryi comiesięczna spowiedź wynagradzająca ma być przeżywana właśnie w jednym i tym samym duchu paschalnym. Nie należy jej traktować jako lękowo pomnażanego zbioru spowiedzi. Mam tutaj na myśli nienaturalne i bez faktycznej potrzeby sztuczne zwielokrotnianie przystępowania do sakramentu spowiedzi, po to jedynie, aby ją osobno „zaliczyć” jako pierwszopiątkową i osobno jako pierwszosobotnią. Byłoby to niepoprawne rozumienie objawień i samego sakramentu spowiedzi świętej.

W spowiedzi wynagradzającej chodzi o to, aby w jednym sakramencie pokuty, podejmowanym w okolicy pierwszego piątku czy pierwszej soboty miesiąca, wzbudzić jedną wspólną intencję wynagradzającą za grzechy raniące Najświętsze Serce Jezusa oraz Niepokalane Serce Maryi.

Na specjalną uwagę zasługuje także to, iż sama spowiedź nie musi być przeżywana dokładnie w pierwszy piątek czy w pierwszą sobotę miesiąca. Może być praktykowana również w innym dniu tygodnia i miesiąca. Byleby we wspomniany pierwszy piątek czy też w pierwszą sobotę przyjąć Komunię Świętą w stanie łaski uświęcającej, wzbudzając w sobie intencję w celu wynagrodzenia za zniewagi wyrządzane Sercu Jezusowemu oraz Niepokalanemu Sercu Maryi. Siostra Łucja jednoznacznie opisuje to w swoich pismach. Kiedy 15 lutego 1926 roku podczas objawienia w Pontevedra na prośbę kapłanów zapytała Pana Jezusa w sprawie ważności dnia spowiedzi wynagradzającej, otrzymała odpowiedź: „Spowiedź może być wcześniej, jest ważna nawet dłużej niż 8 dni, pod warunkiem, że gdy będą Mnie przyjmować, będą w stanie łaski uświęcającej i wykażą intencję zadośćuczynienia za zniewagi Niepokalanego Serca Maryi”. Przytaczam to specjalnie, aby rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące tej kwestii. Jak wspomniałem, jedna spowiedź ze wzbudzoną intencją wynagradzającą spełnia warunki zarówno nabożeństwa pierwszych piątków, jak i pierwszych sobót miesiąca.

O. dr Stanisław Przepierski OP

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/81257,tajemnica-serca-jezusa-wielkie-i-male-triduum.html

avatar użytkownika intix

70. Słowo Boże na dziś: Błogosławiony jesteś, Szymonie

Niedziela, 29 czerwca 2014 roku 
>Świętych Piotra i Pawła

HYMN Z JUTRZNI NA UROCZYSTOŚĆ ŚŚ. PIOTRA I PAWŁA
     
Męka Bożych Apostołów uświęciła dzień wschodzący;
Piotr i Paweł otrzymali wieniec chwały i zwycięstwa.

Obu mężów połączyła krew przelana bohatersko;
Szli za Bogiem jako wodzem, Chrystus wiarę ich nagrodził.

Najpierw złożył swe świadectwo Piotr Apostoł, za nim Paweł,
Równy chwałą i wybrany, by się stać narzędziem Pana.
     
Szymon, aby uczcić Boga, zmarł na krzyżu odwróconym,
Wspominając przepowiednię niegdyś daną mu przez Mistrza.
     
Stąd wyrasta wielkość Rzymu, który gorliwością słynie,
Utwierdzony krwią tak cenną, godność swą z pasterza czerpie.

Tu się mogą spotkać ludzie z mieszkańcami jasnych niebios;
Tu narodów jest stolica, tron nauczyciela świata.
     
Dziś prosimy, Zbawicielu, zbyś raczył nas, niegodnych,
Złączyć w szczęściu wiekuistym z pasterzami Twego ludu. Amen.

Mateusz 16, 13-19

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Jezus zapytał ich: "A wy, za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Oto i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".

Kiedy człowiek jest szczęśliwy, wówczas wyznaje wiarę, posiada oczy do widzenia i uszy do usłyszenia tego, co mówi Bóg. Jezus mówi: „Błogosławiony jesteś Szymonie”. Szczęśliwi wyznają Boga. Szczęśliwi, to znaczy otwarci na objawienie Boże. Szczęśliwi, to ludzie do których Bóg ma dostęp, którzy nie stawiają Bogu przeszkód w dojściu do siebie.

Co jest owocem bycia szczęśliwym? Bycie skałą, bycie zdecydowanym, wytrwałym w trudnościach, idącym za Chrystusem bez względu na to, co trzeba będzie stracić. Owocem bycia szczęśliwym jest to, że inni gromadzą się wokół mnie, którzy wierzą Bogu, którzy pragną Go słuchać i chodzić za Nim. Piotr staje się widzialną głową wspólnoty Kościoła, wspólnoty uczniów Jezusa. Szczęśliwi gromadzą, jednoczą, zbliżają; nieszczęśliwi zaś burzą, rozbijają, oddalają ludzi od siebie.

Szczęśliwi, ci którzy ufają Panu, nie mogą być zwyciężeni przez szatana. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ w sytuacji, w której Chrystus jest szczęściem, czyli radością, spełnieniem, życiem człowieka, szatan zostaje pokonany. Pokusy dla wierzących są nieskuteczne, niepociągające, nieinteresujące.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także

>WIĘCEJ… – Lectio Divina na Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

71. PRZELALI KREW ZA KOŚCIÓŁ - Jan Paweł II

Msza św. w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła. 29 VI 1998

(W poniedziałek 29 czerwca w Bazylice Watykańskiej Jan Paweł II przewodniczył uroczystej Eucharystii ku czci Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Z Papieżem koncelebrowało 17 arcybiskupów metropolitów, którym podczas liturgii Biskup Rzymu nałożył paliusze. W Mszy św. uczestniczyła delegacja patriarchatu w Konstantynopolu z metropolitą Pergamonu Johnem na czele).

1. Uroczyste wspomnienie apostołów Piotra i Pawła zachęca nas, byśmy raz jeszcze udali się z duchową pielgrzymką do jerozolimskiego Wieczernika w dniu Zmartwychwstania Chrystusa. Drzwi były wówczas «zamknięte z obawy przed Żydami» (J 20, 19). Zgromadzeni w nim apostołowie, już wcześniej głęboko wstrząśnięci Męką i Śmiercią Mistrza, niepokoili się teraz napływającymi przez cały dzień wiadomościami o pustym grobie. I nagle przez drzwi zamknięte wchodzi Jezus:

«Pokój wam! - mówi. - Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. (...) Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane» (J 20, 21-23).

Mówi to z mocą, która nie budzi wątpliwości. Apostołowie wierzą Mu, ponieważ Go rozpoznają: jest to ten sam Jezus, którego znali; ten sam, którego słuchali; ten sam, który trzy dni wcześniej został ukrzyżowany na Golgocie i pogrzebany nie opodal. Ten sam - żywy. Aby zapewnić ich o swojej tożsamości, pokazuje im Rany w rękach, nogach i boku. Właśnie Jego Rany są zasadniczym pokryciem dla tego, co im w tej chwili powiedział, i dla misji, którą im powierzył.

Uczniowie doświadczają zatem w pełni tożsamości swojego Mistrza, a zarazem rozumieją, skąd się bierze Jego władza odpuszczania grzechów: tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Kiedyś Jezus powiedział do paralityka: «odpuszczają ci się twoje grzechy» i na oczach oburzonych faryzeuszów uzdrowił go, aby dać znak swojej mocy (por. Łk 5, 17-26). Teraz przychodzi znów do apostołów po dokonaniu największego cudu - Zmartwychwstania, w którym władza odpuszczania grzechów zapisana jest w sposób szczególnie wymowny. Tak, to prawda! Tylko Bóg może grzechy odpuszczać, ale Bóg zechciał dokonać tego dzieła przez swego Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Syna, aby każdy człowiek, któremu grzechy zostają odpuszczone, miał pełną świadomość, że oto przechodzi ze śmierci do żywota.

2. Czytany dziś fragment Ewangelii każe nam cofnąć się jeszcze o kilka lat w życiu Chrystusa, aby zastanowić się nad wysoce znamiennymi słowami, jakie padły w pobliżu Cezarei Filipowej, gdy zapytał On uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? (...) A wy za kogo Mnie uważacie?» (Mt 16, 13-15). W imieniu wszystkich odpowiedział Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego» (Mt 16, 16). W ślad za tym wyznaniem wiary padają znane słowa Jezusa, które miały na zawsze wyznaczyć przyszłość Piotra i Kościoła: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie» (Mt 16, 17-19).

Władza kluczy. Apostoł staje się klucznikiem największego skarbu: skarbu Odkupienia. Ten skarb wykracza daleko poza wymiary doczesne. Jest to skarb życia Bożego, życia wiecznego. Został on powierzony ostatecznie Piotrowi i apostołom po Zmartwychwstaniu: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane» (J 20, 22-23). Klucznik ma władzę i obowiązek zamykania i otwierania. Jezus upoważnia Piotra i apostołów, by rozdzielali łaskę odpuszczenia grzechów i by ostatecznie otworzyli Królestwo Boże.
Po Jego Śmierci i Zmartwychwstaniu zrozumieli oni do końca, jakie zadanie zostało im powierzone, i z taką świadomością poszli w świat, przynaglani miłością do swojego Mistrza. Poszli wszędzie jako Jego wysłannicy (por. 2 Kor 5, 14. 20), ponieważ ich udziałem stał się czas Królestwa.

3. Dzisiaj Kościół, a w szczególności Kościół w Rzymie, czci pamięć świętych Piotra i Pawła. Rzym to serce katolickiej wspólnoty rozsianej po świecie; Rzym to miasto, które zrządzeniem Opatrzności stało się miejscem ostatecznego świadectwa, jakie ci dwaj apostołowie dali o Chrystusie.

O Roma felix! W twojej wielowiekowej historii dzień ich męczeństwa to z pewnością dzień najważniejszy. Przez świadectwo Piotra i Pawła, którzy umarli z miłości do Chrystusa, Boże zamysły wpisały się w bogate dziedzictwo twoich dziejów. Tych Bożych zamierzeń Kościół nie przestaje głosić całej ludzkości, zbliżając się do granicy trzeciego millennium - tertio millennio adveniente.

4. Zgodnie z wymowną tradycją w tym tak uroczystym dniu gromadzą się w Rzymie arcybiskupi metropolici mianowani w ciągu minionego roku. Przybywają z różnych części świata, aby otrzymać od Następcy Piotra święty paliusz - znak komunii z nim i z Kościołem powszechnym.

Witam was z wielką radością, czcigodni bracia w biskupstwie, i pozdrawiam w Panu! Każdemu z was serdecznie dziękuję za obecność, która w szczególny sposób wyraża trzy istotne cechy Kościoła, a mianowicie że jest on jeden, katolicki i apostolski; jego świętość zaś zostaje ukazana w pełnym świetle przez świadectwo «filarów Kościoła» - Piotra i Pawła.

Sprawując z wami Eucharystię, modlę się zwłaszcza za wspólnoty kościelne powierzone waszej pasterskiej opiece: wzywam Ducha Świętego, aby obficie obdarzył je swoimi darami i przeprowadził je, pełne wiary, nadziei i miłości, przez próg trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa.

5. Źródłem szczególnej radości i ufności jest udział w dzisiejszej uroczystości czcigodnych braci z Kościoła prawosławnego, delegatów Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola. Z całego serca dziękuję im za ten kolejny znak czci dla świętych apostołów Piotra i Pawła, a zarazem przypominam sobie ze wzruszeniem, że trzy lata temu w tym uroczystym dniu Jego Świątobliwość Bartłomiej I zechciał spotkać się ze mną w Rzymie: razem wyznaliśmy z radością naszą wiarę przy grobie Piotra i udzieliliśmy wiernym błogosławieństwa.

Te znaki wzajemnej duchowej bliskości mają wymowę opatrznościową, zwłaszcza w obecnym okresie bezpośredniego przygotowania do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000: wszyscy chrześcijanie, a w szczególny sposób pasterze są wezwani, aby przez gesty braterskiej miłości, nie naruszające wymogów prawdy, okazywali ewangeliczną troskę o pełną jedność, a tym samym ją umacniali, zgodnie z wolą jedynego Pana - Jezusa. Wiara mówi nam, że postęp procesu ekumenicznego jest całkowicie w ręku Boga, ale wymaga też gorliwego współdziałania ludzi. Dziś powierzamy tę sprawę wstawiennictwu świętych Piotra i Pawła, którzy przelali krew za Kościół.

6. Jerozolima i Rzym, dwa bieguny życia Piotra i Pawła. Dwa bieguny Kościoła, na które wskazuje dzisiejsza liturgia: od Wieczernika jerozolimskiego do «wieczernika» w Bazylice Watykańskiej. Świadectwo Piotra i Pawła rozpoczęło się w Jerozolimie i dopełniło w Rzymie. Tak zrządziła Opatrzność Boża, która uchroniła ich od wcześniejszych śmiertelnych niebezpieczeństw, ale dopuściła, aby zakończyli swój bieg w Rzymie (por. 2 Tm 4, 7) i tutaj otrzymali koronę męczeństwa.

Jerozolima i Rzym to także dwa bieguny Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, ku któremu zmierzamy w duchu głębokiej wiary, umocnionej także przez dzisiejszą uroczystość. Niech świadectwo świętych apostołów uświadomi całemu Ludowi Bożemu prawdziwy sens tego wydarzenia, które ma z pewnością wymiar historyczny, ale przekracza historię i przemienia ją duchową energią Królestwa Bożego.

W tej perspektywie Kościół powtarza słowa Apostoła Narodów: «Wyrwie mię Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mię, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków! Amen» (2 Tm 4, 18).

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/msza_29061998.html#

***
Podłączam też:
>Prawdziwym schronieniem jest ufność w Bogu
Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas Mszy św. w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła w Watykanie

avatar użytkownika intix

72. Słowo Boże na dziś: Pójdę za Tobą

Poniedziałek, 30 czerwca 2014 roku
>Pierwszych Męczenników Kościoła Rzymskiego

Mateusz 8,18-22

Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: "Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz". Jezus mu odpowiedział: "Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć". Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: "Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca". Lecz Jezus mu odpowiedział: "Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych".

Dzisiaj Jezus ostrzega człowieka, który chce pójść za Nim, że na drodze Ewangelii niestety poczucie bezpieczeństwa to nie jest wcale dominujące doświadczenie, ponieważ niejednokrotnie właśnie ten, który chce uczciwie iść za Chrystusem, będzie czuł się zagrożony, będzie czuł się wykorzeniony, będzie czuł się bezdomny. Niejednokrotnie gorliwy uczeń Chrystusa jest niezrozumiały i to po świętych widać - jak często byli to ludzie nierozumiani przez innych czy odrzucani.

Chcielibyśmy w tym świecie zapuścić korzenie, a ten, kto zasmakuje Bożej miłości ma zupełnie inną perspektywę, dlatego jest niewygodny. Ten, kto zasmakuje miłości Chrystusa, miłości ukrzyżowanej i całym sobą wzywa do tej miłości - też jest niewygodny, dlatego będzie niejednokrotnie spychany gdzieś na margines.

"Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz". Zdarza się nam, że wypowiadamy wielkie słowa, za którymi stoją wielkie uczucia, ale niewiele prawdy. Uczony w Piśmie na pewno mówi to szczerze i z wielkim uczuciem. Wystarczyło jednak, że Pan Jezus wspomniał mu o swojej bezdomności, ażeby jego wielkie postanowienie i wielkie uczucia prysły jak bańka mydlana. W jednej chwili odechciało mu się być uczniem Jezusa. A przecież dopiero co zapewniał, że pójdzie za Nim wszędzie.

Niestety, w podobnym nastawieniu potrafimy składać nawet przysięgi małżeńskie. Ktoś przysięga miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci. Wystarczy jednak, że uczucie mu się odmieni, żeby przestał się tą przysięgą przejmować.Chyba zbyt łatwo wypowiadamy wielkie słowa. Może więcej uwagi trzeba poświęcać temu, żeby nasze wielkie uczucia były zakorzenione w prawdzie. Może za mało pamiętamy o tym, że wierność złożonej przysiędze nie przychodzi automatycznie, ale wymaga ciągłej pracy.

Ten jest uczniem Jezusa, który jest gotowy pójść za Nim bez względu na przeszkody, które temu zdążaniu będą towarzyszyć. Jest nim ten, który odpowiada na Jego pragnienia, oczekiwania, potrzeby. Jedną z nich jest przebywanie na osobności, w oddaleniu od innych ludzi.

Bez odejścia od innych nie ma możliwości słuchania pragnień Pana i odpowiadania na nie. Pragnienia Jezusa kształtują serce ucznia. Możemy uzyskać dystans do pragnień innych ludzi przez częste zanurzanie, czyli nasłuchiwanie, myśli, pragnień, tęsknot i marzeń w pragnieniach Pana.

„Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”, czyli „Będę Twoim uczniem”, będę stosował się do Twoich pouczeń. Człowiek sam siebie proponuje Jezusowi. Tymczasem Jezus znając pragnienia Jego serca nie kieruje zaproszenia, aby za Nim poszedł.

Bycie uczniem to coś więcej niż pragnienie towarzyszenia Jezusowi, to przede wszystkim zmiana stylu życia, troska o silną więź serca i umysłu, zabieganie o silne pragnienie stawania się podobnym do Nauczyciela. Uczniem można być całkowicie, albo w ogóle nim nie być.

Jezus nie szuka miejsc, w których mógłby bezpiecznie przebywać, nie jest też pozbawiony codziennych trosk bliskich człowiekowi. Jezus nie ucieka od świata, lecz razem z uczniami wchodzi w świat ze swoim Słowem i zaproszeniem do życia w Jego Królestwie.

„Pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. „Najpierw” oznacza własny plan. Planuje, czym się będzie zajmował w danej chwili. Chciał on wracać do domu, żyć spokojnie wraz z ojcem do jego śmierci, być może w dogodnym dla siebie czasie stać się uczniem Jezusa. Ten, który chciał być uczniem nie rozumiał, że Jezus ustala zasady, które należy przyjąć, decydując się na pójście za Nim.

„Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”. Grzebanie umarłych nie może być ważniejsze od przebywania z Jezusem. Mowa jest o duchowo umarłych, czyli zajętych wyłącznie dobrami tego świata. Oni powinni przebywać we własnym towarzystwie, a w końcu grzebać swoich, fizycznie umarłych. Nic nie powinno być stawiane wyżej nad służbę Bogu. Trzeba odróżniać rzeczy ważniejsze od ważnych.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

74. Zamyślenia czerwcowe ks. bp. Józefa Zawitkowskiego


zdjecie
Zdjęcie: /
-


Żal, żal odjeżdżać!

Papież to mógł tak powiedzieć,
a myśmy wołali: Zostań z nami!
Kończy się czerwiec
i serdeczne zamyślenia.

Żal to takie dziwne przeżycie.
Wszystko ma swój koniec.
Jest czas powitań
i czas rozstania.
Te pierwsze ze łzami radości,
te drugie z łezką w oku.

Lubię ukraińskie dumki:
Żal, żal za dziewczyną
(biskupowi nie wypada),
za zieloną Ukrainą, żal, żal,
serce płacze, już Cię więcej
nie zobaczę!


Mój Boże, ile w tym smętku,
wzruszenia, ale takie są wszystkie
pielgrzymkowe śpiewy!
Żegnaj, Maryjo!
Czy jeszcze Ciebie zobaczę?


Są jeszcze inne żale. Noszę żal
do kogoś, bo zrobił mi krzywdę
i przebaczyć nie umiem,
a zapomnieć nie mogę.
Ciężko z tym żyć, dlatego
to trzeba wyrzucić.

Jest też żal za swoje grzechy.
Ten żal jest po rachunku sumienia,
gdy policzę swoje złości i dobroci,
to wtedy z żalu płaczę.
Nie wstydź się płakać.
Żal jest znakiem dobroci.
To są moje Gorzkie Żale,
ale to są moje nawrócenia.

Czasem żal mi ludzi, którzy nie żałują,
ale ich grzech takie nieodwracalne czyni szkody,
których się nie da naprawić,
ale czasem żałuj tego, że nie możesz żałować.

Żal jest oczekiwaniem na przebaczenie,
na powrót pierwszej miłości, szczęścia.
Mało jest takich, którzy to przeżywają,
ale znam takich, którzy wrócili do kapłaństwa,
którzy są szczęśliwi w powrotnym małżeństwie.
Niech takiego szczęścia ludziom przybywa.

Ja też mam trochę żalu,
że kończą się zamyślenia.
Egoista jestem, bo zdawało mi się,
że ileś tysięcy ludzi w maju i w czerwcu czyta zamyślenia.
Skończyły się. I tego mi żal.
Zostawię Was tylko w swojej pamięci i w swoim pacierzu.
Was też o jedno westchnienie proszę.

Pojedźcie gdzieś, gdzie kwitnie tęsknota,
gdzie ludzie serdeczni i ziemia radosna.
Zawołajcie wtedy:
O, graj mi, ziemio organistko!
Zasłuchaj się!
I to wszystko.



avatar użytkownika intix

75. Pójdź do Jezusa...


http://youtu.be/1F3J-3B5Fws

Pójdź do Jezusa, do niebios bram,
W Nim tylko szukać pociechy nam.
On nas napoi Krwią swoich Ran,
On Ojciec, Lekarz, Pan.

Ref.:
Słuchaj Jezu jak Cię błaga lud,
Słuchaj, słuchaj, uczyń z nami cud.
Przemień o Jezu smutny ten czas.
O Jezu pociesz nas.

Że z nami jesteś, pozwól to czuć,
Nadzieję w sercu omdlałym wzbudź.
Daj wytrwać mężnie prób ziemskich czas,
O Jezu pociesz nas.
Ref.: Słuchaj Jezu...

Gdy nas otoczy ponury dzień,
Daj przy ołtarzu w smutny ten dzień,
Znaleźć ochłodę i męstwa wzór,
W Tobie, o Jezu mój.
Ref.: Słuchaj Jezu...

Gdy zwątpień chwila ogarnia cię,
W swych przeciwnościach, nie zrażaj się,
Lecz Jezusowi powierz swój ból,
Bo On Twój Mistrz i Król.
Ref.: Słuchaj Jezu...

Pobłogosław Jezu Drogi

Pobłogosław Jezu Drogi
Tym, co Serce Twe kochają
Niechaj Skarb ten cenny, drogi
Na wiek wieków posiadają.

Za Twe łaski dziękujemy,
Które Serce Twoje dało;
W dani dusze Ci niesiemy,
By nas Serce Twe kochało.

Trzykroć Święte Serce Boga,
Tobie śpiewa niebo całe,
Ciebie wielbi Matko droga,
Tobie lud Twój składa chwałę.

Nie opuszczaj nas, o Panie,
Odpuść grzesznym nasze winy,
Daj nam w Serca Twego Ranie,
Błogosławieństw zdrój jedyny.

Zostań, słodki Jezu, z nami,
Świeć nam Serca promieniami,
Świeć nam słońcem Twej miłości,
Na tej ziemi i w wieczności.