Odpowiedź z MAiC na nasz III list w sprawie Rady do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi

avatar użytkownika Redakcja BM24

Publikujemy odpowiedź z MAiC na nasz III list w sprawie Rady do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi nietolerancji, z dnia 1 października 2013 r.

III List do MAC w sprawie Rady do Spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z Nimi Nietolerancji.


MINISTERSTWO

ADMINISTRACJI I CYFRYZACJI

BIURO MINISTRA

 

 

 

 

 

 

BM-ZPO-0667-49/2013.MW

 

 

 

Pani

Elżbieta Szmidt

Prezes Zarządu

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

 

 

Szanowna Pani Prezes,

 

W odpowiedzi na Pani pismo z dnia 1 października 2013 r. dotyczącego udostępnienia informacji publicznej, uprzejmie informuję co następuje.

Rada do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji w swojej nowej formule (pod przewodnictwem ministra właściwego ds. informatyzacji) została utworzona zarządzeniem nr 6 Prezesa Rady Ministrów z dnia 13 lutego 2013 r. Zarządzenie to w par. 6 pkt 5 zobowiązuje Radę do przyjęcia regulaminu jej prac. Stosując się do tego przepisu Rada uchwaliła regulamin podczas posiedzenia w dniu 20 maja 2013 r. (dokument znajduje się w załączeniu).

W odpowiedzi na pytanie dotyczące Rady Konsultacyjnej uprzejmie informuję, że Rada taka została powołana. Nominacje do tego gremium zostały wręczone na posiedzeniach w dniu 26 września oraz 6 listopada 2013 r. Lista osób powołanych przez Ministra Boniego do Rady Konsultacyjnej znajduje się w załączeniu.

 

Z poważaniem,

 

 

cid:image001.png@01CE0075.E14B1190

Marek Jędrejek

Starszy specjalista

 

Biuro Ministra / Minister’s Office

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji /

Ministry of Administration and Digital Affairs

(+48) 22 245 58 45

marek.jedrejek@mac.gov.pl

 

 

 


 

REGULAMIN

Rady do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji

 

§ 1

Niniejszy regulamin określa szczegółowy tryb pracy Rady do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji, zwanej dalej „Radą”, utworzonej na mocy zarządzenia  nr 6 Prezesa Rady Ministrów z dnia 13 lutego 2013 r. w sprawie Rady do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii
i związanej z nimi Nietolerancji (M.P. z 2013 r. poz. 79), zwanego dalej „zarządzeniem”.

 

§ 2

1.                  Rada obraduje na posiedzeniach.

2.                  Posiedzenia Rady zwoływane są nie rzadziej niż raz na pół roku.

3.                  Posiedzenia Rady odbywają się w siedzibie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji przy ul. Królewskiej 27 w Warszawie, chyba że przewodniczący Rady wskaże inne miejsce.

4.                  Posiedzenia Rady zwołuje przewodniczący z własnej inicjatywy lub na wniosek co najmniej 3 członków Rady.

5.                  Posiedzenie zwołane na wniosek członków Rady organizuje się nie później niż w ciągu 14 dni, licząc od dnia następującego po dniu złożenia wniosku.

6.                  Zawiadomienia dokonywane są w drodze elektronicznej na adresy poczty elektronicznej członków Rady oraz podmiotów mogących uczestniczyć w posiedzeniu na prawach członka Rady, przynajmniej na 14 dni przed planowanym terminem posiedzenia. Zawiadomienie uznaje się za dokonane z chwilą skutecznego wysłania.

7.                  Do zawiadomienia dołącza się w formie elektronicznej projekt porządku dziennego posiedzenia oraz dokumenty będące przedmiotem obrad.

8.                  Przekazanie zawiadomienia może nastąpić w terminie krótszym, niż ustalony w ust. 6, jeżeli wszyscy członkowie Rady oraz podmioty mogące uczestniczyć w posiedzeniu na prawach członka Rady otrzymają informację o posiedzeniu i nie zgłoszą, w ciągu jednego dnia, sprzeciwu.

9.                  Podmioty mogące uczestniczyć w posiedzeniu na prawach członka Rady są obowiązane, w drodze elektronicznej, zawiadomić przewodniczącego o zamiarze uczestniczenia w posiedzeniu oraz wskazać swojego przedstawiciela, najpóźniej w terminie 2 dni przed wyznaczonym terminem posiedzenia.

10.              W posiedzeniach Rady mogą uczestniczyć członkowie Rady lub podmioty na prawach członka osobiście albo przez swoich upoważnionych przedstawicieli.

11.              Przed rozpoczęciem posiedzenia przedstawiciel, o którym mowa w ust. 9, obowiązany jest złożyć na ręce sekretarza oryginał upoważnienia do udziału w posiedzeniu, z wyłączeniem sytuacji gdy upoważnienie do reprezentacji dla konkretnej osoby ma charakter stały.

12.              W posiedzeniach Rady mogą brać udział bez prawa głosu również osoby spoza składu Rady zaproszone przez przewodniczącego.

13.              Potwierdzenie obecności na posiedzeniu następuje poprzez podpis na liście obecności.  

14.              Z ważnych przyczyn przewodniczący może z własnej inicjatywy lub na wniosek co najmniej 3 członków Rady postanowić o zmianie terminu wyznaczonego posiedzenia z równoczesnym wyznaczeniem nowego terminu posiedzenia.

15.  Rada może postanowić o przerwaniu posiedzenia i kontynuowaniu go w późniejszym terminie. Obecnych na posiedzeniu uznaje się za zawiadomionych, a nieobecnych zawiadamia się w drodze elektronicznej.

 

§ 3

1.                  Pracami Rady kieruje przewodniczący.

2.                  Do zadań przewodniczącego należy w szczególności:

1)                 wyznaczanie terminów posiedzeń Rady;

2)                 przewodniczenie posiedzeniom Rady;

3)                 ustalanie projektu porządku dziennego posiedzenia;

4)                 reprezentowanie Rady na zewnątrz;

5)                 występowanie do organów, o których mowa w § 3 ust. 1 pkt 1-4 zarządzenia, o przedstawienie materiałów niezbędnych do opracowania planu działań, o którym mowa w § 2 ust. 2 pkt 2 zarządzenia.

3.                  W razie nieobecności przewodniczącego pracami Rady kieruje wskazany przez niego wiceprzewodniczący, a w przypadku nieobecności wiceprzewodniczących inna osoba wskazana przez przewodniczącego. Wyznaczona osoba wykonuje w całości zadania przewodniczącego, o których mowa w ust. 2.

4.                  Przewodniczący Rady podejmuje decyzję o zasadności zasięgnięcia opinii Rady Konsultacyjnej, o której mowa w § 4 ust. 1 pkt 4 zarządzenia.

5.                  Przewodniczący może, z własnej inicjatywy lub na wniosek członków Rady, powoływać, spośród członków Rady, grupy robocze, określając cel utworzenia, nazwę, skład osobowy i zakres zadań.

6.                  Pracami grupy roboczej kieruje przewodniczący grupy, wskazany przez przewodniczącego. Do trybu działania grup roboczych stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące regulaminu działania Rady.

 

§ 4

1.                  Projekt porządku dziennego posiedzenia ustala przewodniczący.

2.                  Członek Rady oraz podmiot mogący uczestniczyć w posiedzeniach Rady na prawach członka może złożyć przewodniczącemu, za pośrednictwem sekretarza, wniosek
o umieszczenie w projekcie porządku dziennego posiedzenia określonej sprawy. 

3.                  Wniosek, o którym mowa w ust. 2, powinien być złożony w drodze elektronicznej co najmniej na 7 dni przed planowanym posiedzeniem oraz zawierać zwięzłe informacje o przyczynach jego złożenia.

4.                  Po otwarciu posiedzenia przewodniczący przedstawia projekt porządku dziennego posiedzenia i przyjmuje wnioski w tej sprawie. Członkowie Rady mogą zgłaszać na posiedzeniu sprawy do rozpatrzenia przez Radę nieobjęte projektem porządku posiedzenia.

5.                  Porządek posiedzenia ustala Rada.

6.                  Rozpatrzenie sprawy na posiedzeniu poprzedza się jej zreferowaniem przez wnioskodawcę.

7.                  Dyskusję prowadzi się według kolejności zgłoszeń. Głosu poszczególnym mówcom udziela przewodniczący. Przewodniczący może udzielić głosu poza kolejnością.

8.                  Przewodniczący zamyka dyskusję, dokonuje jej podsumowania oraz zarządza głosowanie nad uchwałą lub inne stosowne czynności.

 

§ 5

1.                  Rada podejmuje rozstrzygnięcia w formie uchwał, z zastrzeżeniem ust. 9.

2.                  Uchwały zapadają zwykłą większością głosów, przy obecności co najmniej połowy uprawnionych do głosowania.

3.                  Przez uprawnionych do głosowania należy rozumieć przewodniczącego, wiceprzewodniczących, członków Rady oraz podmioty mogące uczestniczyć w posiedzeniu Rady na prawach członka.

4.                  W przypadku równej liczby głosów przeważa głos przewodniczącego.

5.                  Głosowania mają charakter jawny.

6.                  Uchwały wciągane są do protokołu posiedzenia albo podpisywane przez uprawnionych do głosowania.

7.                  Uchwały mogą być podejmowane w trybie obiegowym za pośrednictwem poczty elektronicznej, jeśli przewodniczący tak zadecyduje. Projekt uchwały winien zostać przesłany wszystkim członkom Rady oraz podmiotom mogącym uczestniczyć w posiedzeniu na prawach członka Rady na wskazane adresy poczty elektronicznej. Uchwałę uważa się za podjętą, jeżeli we wskazanym terminie żaden z członków Rady lub podmiotów mogących uczestniczyć w posiedzeniu na prawach członka Rady nie zgłosi sprzeciwu.

8.                  Informację o podjęciu uchwały w trybie obiegowym sekretarz przesyła za pośrednictwem poczty elektronicznej wszystkim członkom Rady oraz podmiotom mogącym uczestniczyć w posiedzeniu na prawach członka Rady. Informację zamieszcza się także w protokole najbliższego posiedzenia Rady.

9.                  Stanowiska zajęte przez Radę w kwestiach organizacyjnych i proceduralnych są przyjmowane w formie adnotacji zawartej w protokole posiedzenia.

 

§ 6

1.                  Posiedzenia Rady są protokołowane.

2.                  Protokół powinien zawierać:

1)      kolejny numer protokołu;

2)      datę i porządek posiedzenia, chyba że załącznikiem do protokołu jest zawiadomienie zawierające określenie daty i porządku posiedzenia – wówczas w protokole wskazuje się zawiadomienie;

3)      listę uczestników posiedzenia;

4)      przebieg posiedzenia, w tym osnowę prezentowanych stanowisk;

5)      treść uchwał poddanych pod głosowanie i wyniki głosowania, chyba że uchwała jest ujęta w odrębnym dokumencie – wówczas w protokole zaznacza się jedynie fakt podjęcia takiej uchwały;

6)      podpis osoby przewodniczącej posiedzeniu oraz sekretarza.

3.                  Protokół powinien zostać sporządzony w terminie 7 dni od daty posiedzenia i wysłany, w terminie 3 dni od sporządzenia, w drodze elektronicznej wszystkim osobom, które brały udział w posiedzeniu, pod warunkiem wskazania adresu poczty elektronicznej.

4.                  Osoby, które brały udział w posiedzeniu mogą zgłosić przewodniczącemu, za pośrednictwem sekretarza, w drodze elektronicznej, uwagi i propozycje uzupełnienia lub sprostowania protokołu w terminie do 3 dni od jego otrzymania.

5.                  Uwagi, propozycje uzupełnienia lub sprostowania protokołu, zgłoszone w trybie określonym w ust. 4, przewodniczący przesyła w trybie obiegowym za pośrednictwem poczty elektronicznej uprawnionym do głosowania, którzy brali udział w danym posiedzeniu z wnioskiem o wypowiedzenie się co do nich w terminie wyznaczonym. Brak odpowiedzi w wyznaczonym terminie oznacza nie przyjęcie uwag.

 

 

 

§ 7

1.                  Obsługę techniczno-organizacyjną oraz merytoryczną prac Rady zapewnia Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.

2.                  Wszelka dokumentacja wytworzona w związku z pracami Rady przechowywana jest w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji.

3.                  Sekretarzem jest osoba wyznaczona przez przewodniczącego spośród pracowników Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.

4.                  Do obowiązków sekretarza należy, w szczególności:

1)     sporządzanie protokołów z posiedzenia Rady;

2)     opracowywanie projektów dokumentów Rady;

3)     przygotowanie projektu sprawozdania z realizacji zadań Rady za poprzedni rok kalendarzowy i przedstawienie go przewodniczącemu do 31 stycznia każdego roku;

4)     przygotowanie projektów korespondencji w imieniu Rady i jego przewodniczącego;

5)     podpisywanie korespondencji w zakresie udzielonych upoważnień przez przewodniczącego;

6)     przyjmowanie i wysyłanie korespondencji;

7)     wykonywanie poleceń przewodniczącego.

 

§ 8

1.                  Wszelka korespondencja kierowana do Rady w postaci elektronicznej winna być przesyłana na adres poczty elektronicznej: rada.dyskryminacja@mac.gov.pl

2.                  Członkowie Rady i przedstawiciele podmiotów mogących uczestniczyć w posiedzeniu na prawach członka Rady zobowiązani są do podania sekretarzowi, na adres o którym mowa w ust. 1, adresu poczty elektronicznej do dokonywania doręczeń. 

 

§ 9

Zmiana regulaminu Rady wymaga podjęcia uchwały.

 


 

 

Lista członków Rady Konsultacyjnej

 

1)      Gerard Bah – pełnomocnik wojewody świętokrzyskiego oraz komendanta wojewódzkiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych

2)      Agata Chaber – prezes Kampanii Przeciwko Homofobii

3)      Mamadou Diouf – dziennikarz, działacz na rzecz poprawy wizerunku Afryki

4)      Marcin Kornak – prezes Stowarzyszenia „NIGDY WIĘCEJ”

5)      Sergiusz Kowalski – niezależny ekspert

6)      Beata Machul-Telus – politolog, pedagog, prezes Stowarzyszenia Pro Humanum

7)      Andrzej Mirga – kierujący Punktem Kontaktowym ws. Romów i Sinti w Biurze Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka

8)      Danuta Przywara – prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

9)      Paula Sawicka – prezes Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita

10)  Joanna Talewicz-Kwiatkowska – ekspert ds. romskich, Uniwersytet Jagielloński

11)  Marek Troszyński – prezes Fundacji „Wiedza Lokalna”

12)  Michał Bilewicz - psycholog społeczny, publicysta. Członek zespołu "Krytyki Politycznej". Koordynator Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW oraz wykładowca na Wydziale Psychologii UW

13)  Krzysztof Śmiszek - Prezes Zarządu Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego

14)  Witold Klaus - Prezes Stowarzyszenia Interwencji Prawnej

15)  Bogdan Białek - redaktor naczelny miesięcznika „Charaktery”, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego

16)  Dominika Cieślikowska - członek Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej

 


 

113 komentarzy

avatar użytkownika Redakcja BM24

1. przypominamy, że był to już III list w tej samej sprawie

i odpowiedź świadczy o lekceważeniu naszych wcześniejszych dwóch listów. Nic dziwnego, że aby uzyskac odpowiedź, musieliśmy dwa razy skarżyć sie na bezczynnośc urzędu.

"W odpowiedzi na pytanie dotyczące Rady Konsultacyjnej uprzejmie informuję, że Rada taka została powołana. Nominacje do tego gremium zostały wręczone na posiedzeniach w dniu 26 września oraz 6 listopada 2013 r. "


Opublikowany został przez Ministerstwo Informacji i Diaspory doroczny Raport o antysemityzmie .

W dwa dni po publikacji, opublikowano "badania" na 1000 osób sondażowo dr Bilewicza
"Sukces" badaczy, dr Bilewicza, GW
Z pewnym opóźnieniem, ale wyniki ich dociekań o polskim antysemityzmie
doczekały sie publikacji w Haaretz. Gratulacje...
Badanie: 23% Polaków wierzy w mit, że Żydzi porywali dzieci do rytuałów chrześcijańskich
Badanie pokazuje również, że 40% uważa, że Żydzi wykorzystują
"wycieczki winy" do Polski dla własnych celów.
Ofer Aderet | 16:43 27/01/14 | 5
http://www.haaretz.com/jewish-world/jewish-world-news/.premium-1.570825

Dwadzieścia trzy procent Polaków wieży w mit, że Żydzi porywali chrześcijańskie dzieci w celach rytualnych, a 22 procent uważa, że współcześni Żydzi są odpowiedzialni za śmierć Jezusa - dane według sondażu przeprowadzonego w ubiegłym roku przez Polski Instytut, i przedstawione w tym miesiącu w polskim parlamencie - Sejmie.
Pełny tekst jest dostępny dla abonentów i użytkowników zarejestrowanych.

avatar użytkownika Maryla

3. Sergiusz Kowalski – "niezależny ekspert"

Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści

Autor:
,

Polska jest
krajem, w którym rasistowskich i ksenofobicznych publikacji nie trzeba
zdobywać pokątnie – można je kupić w każdym kiosku. Tym bardziej groźne
jest przekonanie, że mowa nienawiści to zjawisko marginalne,
nieszkodliwe i nieistotne dla całości komunikacji społecznej – w
rzeczywistości dotyczy ono między innymi powszechnie dostępnych pism o
ugruntowanej na rynku pozycji. Zamiast procesu to nie tyle studium
naukowe, ile raport ukazujący skalę i charakter retoryki nienawiści na
przykładzie czasopism takich, jak "Nasza Polska", "Nasz Dziennik",
"Głos", "Najwyższy Czas", "Tygodnik olidarność", i tekstów, jakie
ukazały się na ich łamach w ciągu 2001 roku. Autorzy analizują zarówno
leksykę i frazeologię, jak i sposób narracji oraz argumentację, a także
charakterystyczne dla dyskursu nienawiści stereotypy i schematy myślowe,
na czele z podziałem na "swoich" i "obcych". Jest to jednocześnie próba
określenia granic mowy nienawiści poprzez ukazanie jej na tle innych
form agresji werbalnej i fizycznej. Wielu uległo iluzji, że nienawiść
można uleczyć milczeniem. Naszym zdaniem taki sposób postępowania
prowadzi, wbrew intencjom, do legitymizacji mowy nienawiści jako
równoprawnej ideowej i historycznej narracji, a także do politycznego
awansu środowisk wnoszących ją do publicznego obiegu. Książka ta jest w
naszym rozumieniu materiałem dowodowym, wspierającym akt oskarżenia
przeciwko ksenofobii i tolerancji wobec niej. (fragment "Uwag
wstępnych")

ukryj.



źródło opisu: http://www.wab.com.pl/?ECProduct=312

Ta rozmowa robi piorunujące wrażenie - tak
o wywiadzie, którego udzielił Annie Wacławik-Orpik ks. Wojciech
Lemański, mówił w TOK FM dr Sergiusz Kowalski. - Jestem pesymistą i źle
wróżę tym odważnym księżom i zakonnikom, którzy decydują się na dialog
chrześcijańsko-żydowski - dodał.

Kowalski odnosił się do wyznania ks.
Lemańskiego, który w TOK FM ujawnił przebieg rozmowy z abp. Hoserem z
2010 r. - Abp Hoser sugerował, że nie powinienem prowadzić dialogu
chrześcijańsko-żydowskiego. W pewnym momencie dość emocjonalnie zapytał,
czy jestem obrzezany. Zatkało mnie. Spytałem wtedy: "Ale o co ksiądz
arcybiskup pyta? Jak można?" - mówił b. proboszcz parafii w Jasienicy.


- Rzadko się dowiadujemy, jak wyglądają takie niejawne rozmowy
księży ze sobą. Zwłaszcza księży tak ważnych jak arcybiskup Hoser i
ksiądz Lemański - stwierdził Kowalski. - Zresztą, ks. Lemański dał się
poznać jako ten ksiądz, którego ukochali parafianie, i kiedy miały na
niego spadać kary kościelne, to właśnie parafianie stanęli za nim murem.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,14263226,_Piorunujace_wrazenie____szara_rzeczywistosc__mentalnosc.html

Chciałem wyrazić swój ogromny podziw wobec Zygmunta Baumana, który
dobrze wiedział, co go czeka - mówił w Radiu TOK FM dr Sergiusz
Kowalski. - To było wiadomo od paru tygodni, oni się skrzykiwali na
Facebooku, na Twitterze. Bauman przyszedł, zachował zimną krew i
wygłosił wykład. Najwyższy szacunek i podziw - ocenił socjolog.

"Pozostaje przypominać, że to hałaśliwy, ale jednak margines"


Kowalski podkreślał, że sobotni incydent nie był odosobniony.
Ani jako zakłócenie wykładu, bo niedawno narodowcy wtargnęli wcześniej
choćby na spotkanie z prof. Magdaleną Środą, ani jako atak na prof.
Baumana. - Co do Polski Bauman przyjedzie, to go jakaś przykrość spotyka
z tej czy tamtej strony. Pozostaje mu przypominać, że to hałaśliwy, ale
jednak margines - wskazywał gość Radia TOK FM.

Jakie to
przykrości? Kowalski przypominał, że kiedy wydziały socjologii i nauk
społecznych Uniwersytetu Warszawskiego wystąpiły o tzw. odnowienie
doktoratu Baumana (odpowiednik doktoratu honoris causa dla absolwentów
danej uczelni), specjalna komisja negatywnie oceniła wniosek. - Argument
padł taki, że działalność dydaktyczna Baumana jak na standardy UW jest
niedostateczna. Pusty śmiech - skomentował Kowalski. - Jeden z
profesorów powiedział później, że przeczytał książkę Baumana i jest ona
niedostatecznie naukowa - dodał socjolog.

Kowalski
przypomniał też często powracające opinie, jakoby Bauman był
enkawudzistą i strasznym siepaczem. Rafał Ziemkiewicz w Telewizji
Republika nazwał dziś Baumana "stalinowską kanalią". "Do Moskwy won" -
napisał na Twitterze Stanisław Pięta, poseł PiS. - Ja przypomnę, w 1945
roku Bauman miał 20 lat - tłumaczył Kowalski. - Przedtem znalazł się w
Moskwie, jako nastolatek został wcielony do oddziału, gdzie kierował
ruchem, a potem, kiedy miał kilka lat więcej, trafił do armii Berlinga.
Ranny pod Kołobrzegiem, zdobywał Berlin. I tyle - skwitował socjolog.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,14160896,Narodowcy_na_wykladzie_Baumana___Nie_bojmy_sie__ze.html


"To nie musiała być wina stanu wojennego"


- Partycypacja nie jest z definicji czymś dobrym - zwrócił uwagę
dr Sergiusz Kowalski, socjolog i działacz opozycji w PRL. Podał
przykład: - Węgry
są krajem, gdzie się bardzo dużo dzieje, jeśli chodzi o społeczne
zaangażowanie, ale to jest coś, co niekoniecznie budzi nasz entuzjazm.
Choćby takie rzeczy jak partia Jobbik. Jego zdaniem stosunkowo niska
frekwencja w przełomowych wyborach nie musiała być winą stanu wojennego.


- Ekipa, która urządziła nam stan wojenny, potem jednak
siadła do Okrągłego Stołu i oddała nam władzę. Ekipa Gomułki
zorganizowała niesławny marzec 1968, ekipa Gierka ścieżki zdrowia w Radomiu. A teraz w rekonstruowanej pamięci wytwarzane są rytuały, że się chodzi pod dom Jaruzela - zwrócił uwagę dr Kowalski.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,13044031,_13_grudnia_uratowal__Solidarnosc__przed_kompromitacja_.html

http://www.jerzyrobertnowak.com/artykuly/Nasz_Dziennik/2007/16.07.htm
Sergiusz Kowalski, socjolog i publicysta

Sergiusz Kowalski najwyraźniej wrodził się w swego dziadka ultralewaka.
Wyspecjalizował się mianowicie w działaniach na rzecz tropienia
rzekomego polskiego antysemityzmu i nacjonalizmu. W 1999 r. S. Kowalski
stał się jednym z głównych założycieli sławetnej organizacji "Otwarta
Rzeczpospolita". Jak sam głosił, impulsem do jej utworzenia stała się
sprawa podręczników do historii dr. Andrzeja Leszka Szcześniaka, na
które, jak już wspomniałem, rozpętały nagonkę na łamach "Gazety
Wyborczej" Anna Bikont i Maria Kruczkowska.

W sierpniu 2000 r. S. Kowalski wystąpił na łamach "Res Publiki Nowej" z
atakiem na "Solidarność", tradycje narodowe i związki Narodu z
Kościołem. Pisał m. in.: "Byłem na I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ
'Solidarność'. Jesień roku 1981, gdańska Hala Oliwii. Siedziałem na
galerii dla gości i wstydziłem się (...). Dla tych z naszego korowskiego
środowiska, którzy zostaliśmy delegatami, atmosfera narastającej
narodowo-katolickiej euforii była trudna do wytrzymania. (...) delegat
patriota Paweł Niezgodzki (...) zaproponował uchwałę tej treści: 'Nasz
związek wywodzi się z całej narodowej tradycji walki z przemocą i
niesprawiedliwością, walki o niepodległy byt narodu, o godność i
sprawiedliwość, o chleb codzienny i demokrację. W zmaganiach tych
Kościół zawsze był z narodem. Czerpiemy swe siły zarówno z tradycji
ruchów oporu, jak i z kolejnych zrywów robotniczych od Poznania 1956
roku do Gdańska 1980 roku. Wielkie znaczenie dla naszej sprawy miały
obchody Millenium Chrztu Polski, jak również obecność Jana Pawła II w
naszej Ojczyźnie. Poprzez ‘Solidarność’ nawiązujemy do wielowiekowej
tradycji demokratycznej w naszej państwowości, do charakteryzującej ją
zasady tolerancji i wolności obywatelskiej, jak i do tradycji walk o
społeczne wyzwolenie, które w swym autentycznie polskim nurcie łączyły
się zawsze z walką o niepodległość narodową'.

Zjazd, co prawda, nie przyjął uchwały w tym kontekście, ale uznał ją za
'cenny wkład'. Czy to - projekt uchwały i sympatyczna reakcja Zjazdu -
czegoś nam nie przypomina? Gdyby nie stan wojenny, 'Solidarność'
musiałaby się podzielić - na większą i mniejszą połowę. Po
narodowo-katolickiej stronie znalazłoby się - nie wiem ile, ale - duży
procent związkowców. Po stronie 'różowych' byłoby nas dużo mniej.
Zostalibyśmy wywiezieni na taczkach, Edelman pierwszy (...)".

Atak S. Kowalskiego na piękne słowa proponowanej przez Pawła
Niezgodzkiego uchwały mówi sam za siebie. Pokazuje rozmiary wyobcowania
S. Kowalskiego z polskości. Trudno nie zgodzić się w tym momencie z
Pawłem Paliwodą, ostro polemizującym z tekstem Kowalskiego w artykule
pt. "Gorliwy młot na czarownice" ("Życie" z 2 sierpnia 2000 r.).
Paliwoda zapytywał: "Co jest złego w stwierdzeniu, że w zmaganiach o
wolność 'Kościół zawsze był z narodem'; albo że 'Wielkie znaczenie dla
naszej sprawy miały obchody Millenium Chrztu Polski, jak również
obecność Jana Pawła II w naszej Ojczyźnie'; czy wreszcie, że "Poprzez
'Solidarność' nawiązujemy do wielowiekowej tradycji demokratycznej w
naszej państwowości, do charakteryzującej ją zasady tolerancji i
wolności obywatelskiej"? Panu Kowalskiemu takie stwierdzenia pachną na
kilometr antysemityzmem. "(...) Tym bardziej niepokoi mnie, że w togę
obrońcy Marka Edelmana stroi się Sergiusz Kowalski. Zdezorientowany,
pełen antykatolickich emocji, niezdolny do racjonalnego dyskursu. Osoba,
która nienawistnym sposobem pisania, insynuacjami i pomówieniami bardzo
utrudnia żmudny, ale obiecujący dialog polsko-żydowski". Przy okazji
Paliwoda przypomniał, że Sergiusz Kowalski od dawna cieszy się złą sławą
jako "autor paskudnych publikacji".

Warto dodać, że Sergiusz Kowalski wystąpił z bliźniaczo podobnym do
cytowanego tekstem, również na łamach żydowskiego miesięcznika "Midrasz"
z listopada 1999 r., gdzie m.in. szczególnie mocno ubolewał, pisząc o
trudnej do utrzymania narodowo-katolickiej euforii z tego powodu, że w
czasie I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" w 1981 roku:
"Wielki znak krzyża górował nad stołem prezydialnym, obrady rozpoczynały
się od katolickiej mszy" ("Midrasz" z listopada 1999 r.).

Polemizując z tymi antykatolickimi pojękiwaniami S. Kowalskiego Mirosław
Malański pisał w "Naszej Polsce": "Trudno (...), aby takie obrady
rozpoczynały się od znienawidzonej 'Międzynarodówki' czy od pieśni
Walterowców... Zjazd miał przecież miejsce w Polsce, która powoli, lecz
stanowczo, uwalniała się od narodowego i ateistycznego zniewolenia.
Jeśli taka atmosfera przeszkadzała Sergiuszowi Kowalskiemu i jego
towarzyszom ze środowisk korowskich, to mogli oni przecież założyć
własne - niezależne od tych wartości - związki zawodowe i inne
stowarzyszenia. Walczyliśmy przecież o pluralizm, prawda?" ("Nasza
Polska" z 5 lipca 2000 r.).

Można ubolewać, że do takiego podziału nie doszło, bo wtedy, jak
przyznaje sam S. Kowalski, lewicowa opozycja laicka reprezentowałaby bez
porównania mniejszą siłę, niż narodowo-chrześcijańska "Solidarność" i
zostałaby wywieziona na taczkach. Tyle że ludzie z lewicy laickiej
woleli cierpliwie kamuflować swoje poglądy i opanowywać ogólnonarodową
"Solidarność" od wewnątrz, wykorzystując sytuację powstałą po stanie
wojennym, kontrolę nad pieniędzmi dostarczanymi z Zachodu i naiwne czy
celowe wsparcie L. Wałęsy.

Sergiusz Kowalski popisał się również tekstem pełnym epitetów pod
adresem Ligi Polskich Rodzin, opublikowanym na łamach "Tygodnika
Powszechnego". Pisał m. in.: "O formacji Macierewicza, Janowskiego,
Giertycha i Wrzodaka wiemy, wbrew pozorom, wszystko. Biorę na siebie
wszelką - także prawną - odpowiedzialność, nazywając ich tępym,
antyeuropejskim ciemnogrodem, gromadą chorych nacjonalistów, antysemicką
czarną sotnią, póki co wyżywającą się w słownej agresji. Powtarzam:
zyskali oni tak znaczącą parlamentarną reprezentację dzięki trwającemu
lata haniebnemu milczeniu liberalnych elit. Także Kościoła. Gdyby w porę
wyproszono ich z przedpokojów - owszem, w wielu przypadkach z użyciem
artykułów kodeksu karnego, a winni to uczynić ich prawicowi koledzy - ci
ludzie nie trafiliby dziś na polityczne salony" ("Tygodnik Powszechny" z
7 października 2001 r.).



Paszkwil Sergiusza Kowalskiego i Magdaleny Tulli

W 2003 r. S. Kowalski opublikował wraz z mało znaną pisarką Magdaleną
Tulli książkę "Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści". Była to
publikacja stanowiąca szczególnie jaskrawy przykład zaplanowanego
antypolonizmu, opartego na absurdalnym rzucaniu oskarżeń o rzekomy
antysemityzm i różne inne rodzaje ksenofobii, których nie lubili autorzy
publikacji. Wiele miejsca poświęcono w niej atakom na duchownych
katolickich, piętnowanych za rzekome przejawy "mowy nienawiści", za
rzekomy antysemityzm, względnie germanofobię, rzekome skrajne wypowiedzi
w obronie wartości moralnych. Wśród atakowanych znalazł się m. in., i
to dwukrotnie, sam Prymas Polski - ks. kard. Józef Glemp. Dobrana para
paszkwilantów zarzucała Prymasowi Polski rzekomy antysemityzm,
upowszechnianie "nieprzyjaznego stereotypu Żyda" i "stereotypu
żydokomuny", przy równoczesnym przesadnym jakoby wyolbrzymianiu
rozmiarów antypolonizmu za granicą. Wypominali Prymasowi Polski, że
zwracał uwagę w swoich wypowiedziach na wiodącą rolę żydowskich
funkcjonariuszy UB w stalinizacji Polski, a nawet uznali za
niedopuszczalny sam fakt podważania wiarygodności książki T. Grossa
"Sąsiedzi".

Mało tego, posunęli się jeszcze dalej, krytykując ks. abp. Józefa
Michalika, wiceprzewodniczącego Episkopatu, i ks. abp. Kazimierza
Majdańskiego za to, że ośmielili się piętnować eutanazję. Księdzu
arcybiskupowi Majdańskiemu zarzucili również jakoby niezgodnie z prawdą
sugerował, że Niemcy dążą do zabrania polskich ziem zachodnich.

Sergiusz Kowalski i Magdalena Tulli przypuścili również ostry atak na
ks. bp. Adama Lepę za krytykowanie sfabrykowanego po 1989 r. mitu o
"polskim antysemityzmie" oraz na ks. bp. Stanisława Stefanka - za
słynną, tak przejmującą homilię z 11 marca 2001 r. w obronie godności
Polaków, poddawanych na tle sprawy Jedwabnego oszczerczym pomówieniom.

Brak miejsca nie pozwala na szersze omówienie rozlicznych innych autorów
posądzonych o rzekomą mowę nienawiści przez Kowalskiego i Tulli. Dość
powiedzieć, że wśród atakowanych znaleźli się jeszcze m.in. ks. W.
Chrostowski, ks. W. Słomka, ks. H. Jankowski, ks. E. Orłowski, ks. P.
Berger, ks. prof. J. Frąckiewicz; z innych środowisk - m.in. posłowie:
A. Macierewicz (wielokrotnie) i M. Jurek; profesorowie: W. Bojarski, P.
Jaroszyński, W.J. Wysocki, R. Dybczyński, S. Kurowski, I.C. Pogonowski,
R. Bender; tacy dziennikarze, jak redaktor naczelny "Naszej Polski" P.
Jakucki, redaktor naczelny "Głosu" P. Bączek, znani publicyści
"Tygodnika Solidarność" - B. Margueritte, T. Kuczyńska, W. Żyszkiewicz, a
także prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej E. Moskal, W. Łysiak, K.
Kąkolewski, J. Narbutt, J. Korwin-Mikke, S. Michalkiewicz
(wielokrotnie), córka gen. Fieldorfa "Nila" - M. Fieldorf, nieżyjący od
dziesięcioleci słynny historyk idei - prof. F. Koneczny, E.
Polak-Pałkiewicz i wielu, wielu innych. Z dużą satysfakcją odnotowuję,
że w tak dostojnym gronie zająłem zdecydowanie pierwsze miejsce pod
względem objętości cytowanych w książce moich tekstów.

Teksty S. Kowalskiego roją się od różnych epitetów i wyzwisk. Weźmy dla
przykładu opublikowany w "Tygodniku Powszechnym" z 1 stycznia 2006 r.
artykuł pt. "Łobuzy w polityce". Oto kilka fragmentów w typowym dla S.
Kowalskiego stylu: "Od łobuzów oczywistych, jak Roman Giertych i Andrzej
Lepper, gorsi są ci, którzy torują im drogę do władzy. Wybierają na
marszałków, do komisji, biorą do koalicji (…). Jak łobuz zachował się
Bronisław Wildstein, który rzucił nam triumfalnie listę przemieszanych
agentów i ich ofiar. (…) Łobuzerią niezwykłą - ale i daremną - było
zakazanie przez prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego w czerwcu 2005 r.
Parady Równości - przyszło 2,5 tysiąca ludzi wszelkiej orientacji (w
tym niżej podpisany) rozgniewanych nie na żarty ostentacją prezydenta w
łamaniu prawa obywatela. (…) Godną siebie łobuzerią popisali się Jacek
Kurski i jego szefowie bracia Kaczyńscy - pierwszy wyciągając
konkurentowi 'niegodnego' dziadka, a drudzy wyrzucając go za to z klubu,
po czym za chwilę z powrotem przyjmując. Było to wedle wszelkich oznak
działanie ukartowane i rozpisane na role".

Rzecz ciekawa i bardzo wymowna, że związany z "michnikowcami" Sergiusz
Kowalski wystąpił 31 marca 2007 r. z gwałtownym atakiem na lustrację (w
napisanym wspólnie z Niną Kraśko i znanym krakowskim agnostykiem Janem
Woleńskim tekście "Lustracyjny kołek").

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita

„Otwarta Rzeczpospolita", Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi
i Ksenofobii powstało w 1999 r. z potrzeby przeciwdziałania
ksenofobicznym i antysemickim uprzedzeniom odżywającym w polskim życiu
publicznym.

Ta ożywiona struktura została przez nas opisana w 2009 r.



http://blogmedia24.pl/node/10581 
3 Mar 2009 ..

Komunikat REM będący konsekwencją nieprawdziwego donosu martwego stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita: http://www.otwarta.org/o-stowarzyszeniu,1.html ,jest swoistym kuriozum i ucieczką od prawdziwych problemów, które jak rak toczą środowisko pracowników mediów.

Stanowczo protestujemy przeciwko takim praktykom, które jako żywo przypominają akcje "środowiskowe" w latach 50-tych XX wieku.



Zdelegalizować Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita!
 
Unicorn, sob., 07/02/2009 -

" Sądzimy – stwierdzali założyciele Stowarzyszenia w dokumencie
„Nasze założenia programowe” -- że nie wolno biernie czekać, aż
uprzedzenia przybiorą postać naprawdę groźną i trudną do opanowania.
Założyliśmy nasze stowarzyszenie, aby zawczasu radzić nad tym, jak
postawić skuteczną tamę niepokojącym objawom zła. Wierzymy, że w tych
staraniach będą nas i wszystkich ludzi dobrej woli wspierać wysokie
autorytety naszego państwa, Kościołów i opinii publicznej."

Z tego fragmentu wynika, że mogą podejmować oni "aktywne akcje" w
stosunku do podejrzanych o antysemityzm. Aktywne akcje mogą oznaczać
prowokacje i wmontowanie do pracy obcych służb specjalnych...



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Stowarzyszenie „NIGDY WIĘCEJ"

dotowane m.inn. przez MSZ, też ma u nas swoją "historię choroby", wymieniane zresztą w poprzedniej korespondencji do MAiC czy MSW.


"Masowe
używanie przez środowiska lewicowe pojęć typu: antysemita,
ksenofob, faszysta, nacjonalista,fundamentalista itp., ma
charakter inwektyw, a więc nie ma najczęściej nic wspólnego z
realnym opisem rzeczywistości. Mało tego, używanie słów niezgodnie
z ich znaczeniem wprowadza kompletny zamęt, czym był rzeczywiście
faszyzm, nazizm, rasizm .



Wmawianie
Polakom, że są faszystami, jest równie kuriozalne, jak brak
ścigania w III RP funkcjonariuszy odpowiedzialnych za zbrodnie
komunistyczne na narodzie polskim.



Zupełnie
nie zrozumiałym dla społeczeństwa jest kryterium uznania przez
instytucje państwowe samozwańczych organizacji , które
same się określeją jako "antyfaszystowskie" jak Stowarzyszenie
'Nigdy więcej", Teatr Trzyrzecze czy Stowarzyszenie Widok za głos
opiniotwórczy , wyrażający opinię społeczeństwa. Niektóre z nich
były dotowane przez ministra Spraw Zagranicznych w czasie trwania
Euro 2012. Kampania „Nie dla mowy nienawiści”wprowadzona przez
Radę Europy będzie trwała od dnia 22 marca 2013 aż do 2014 roku.
Organizator będzie bazował w głównej mierze na wolontariuszach,
którzy będą zajmować się wyszukiwaniem mowy nienawiści w sieci. W
2012 roku wyszkolono już część internautów, którzy będą pracować
przy kampanii."




http://blogmedia24.pl/node/60480
Angielscy i polscy kibice rozegrali mecz towarzyski, złożyli też kwiaty
pod pomnikiem Powstania Warszawskiego, zwiedzili obszar warszawskiego
Getta i wysłuchali prelekcji o historii klubu Polonia Warszawa. Wzięli
także udział w dyskusji nt. problemu rasizmu i dyskryminacji na
stadionach. Liderem grupy około pięćdziesięciu gości z Anglii był Mark
Perryman, znany jako komentator i autor książek o tematyce kibicowskiej.
Gospodarzem akcji było Stowarzyszenie 'NIGDY WIĘCEJ', prowadzące
kampanię 'Wykopmy Rasizm ze Stadionów'. Spotkania z gośćmi z Anglii
odbywały się we współpracy z Urzędem Miasta Stołecznego Warszawy.

http://blogmedia24.pl/node/62884


Organizator: Kampania Przeciw Homofobii

PROGRAM

9:30-9:45 Przywitanie gości Agata Chaber

9:45-10:00 Materiał audiowizualny pt.:„Nowe barbarzyństwo”

10:00-10:20 Główne przemówienie

10:30-12:00 Panel I – Przemoc nacjonalistyczna w przestrzeni publicznej.

Moderacja: Mariusz Kurc

- Dorota Pudzianowska – Helsińska Fundacja Praw Człowieka
- Zofia Jabłońska – Kampania Przeciw Homofobii
- Karolina Kędziora – Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego
- Jacek Purski – Nigdy Więcej
- Paulina Sawicka – Otwarta Rzeczpospolita

12:40-14:10 Panel II – Czy możemy sobie pozwolić na obojętność wobec nacjonalizmu?

Moderacja: Mariusz Kurc

- prof. Magdalena Środa
- Jacek Żakowski,
- Kazimiera Szczuka,
- prof. Monika Płatek
- Adam Ostolski

14:10-15:00 Przerwa lunchowa

15:00-16:30 Panel III– Ochrona wobec przestępstw z nienawiści. Rozwiązania legislacyjne.

Moderacja: Agnieszka Weseli

- Robert Biedroń – poseł Ruchu Palikota, wiceprzewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka
- Ryszard Kalisz – poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka
- Poseł/Posłanka Platformy Obywatelskiej sygnatariusz projektu ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny

Wydarzeniu patronuje Krytyka Polityczna.

Zdjęcie



http://blogmedia24.pl/node/65388

-

Plakat marszu

Marsz odbywa się w 75. rocznicę Nocy Kryształowej - w nocy z 9 na 10

listopada 1938 r. w hitlerowskich Niemczech doszło do pogromów Żydów

inicjowanych przez ówczesne władze.

Filip Ilkowski z koalicji "Razem Przeciwko Nacjonalizmowi" mówił

wcześniej PAP, że w ciągu ostatnich 20 lat z powodów narodowościowych w Polsce zabito kilkadziesiąt osób, a setki pobito. Na stronie internetowej stowarzyszenia "Nigdy Więcej" można znaleźć kronikę tych wydarzeń pod nazwą "Brunatnej Księgi" fizycznych i werbalnych aktów

prześladowań ze strony nacjonalistów od 1996 roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. reszta w tym samym kolorycie, anty polskim, czerwonym

"Nigdy Więcej" i "Otwarta Rzeczpospolita" będą szkolić polskich prokuratorów. Kim są nowi nauczyciele śledczych?
http://wpolityce.pl/artykuly/61922-nigdy-wiecej-i-otwarta-rzeczpospolita...

Media obiegła wczoraj informacja dotycząca powołania
specjalnej grupy prokuratorów, która będzie szkolona pod kątem ścigania
przejawów mowy nienawiści, głównie na tle rasowym.
Stu śledczych ma zostać wyspecjalizowanych, by powstrzymać wzbierającą w Polsce falę faszyzmu i nietolerancji.

CZYTAJ WIĘCEJ: Specjalna
grupa do walki z rasizmem. Prokuratura wyszkoli stu specjalnych
funkcjonariuszy ścigających przejawy mowy nienawiści, głównie na tle
rasowym

Nie chcę zatrzymywać się przy sensowności całej akcji. Zjawiska
zasygnalizowane przez MSW, policję i prokuratorów są na tyle
marginalne, że nie stanowią dziś realnego zagrożenia ani siły. Niemniej
jednak tropienie przejawów rasizmu czy neonazizmu - choćby w zarodku -
trzeba jednoznacznie zwalczać.

Problem leży gdzie indziej. Szkolenia, na które będą
uczęszczać śledczy zostaną poprowadzone przez specyficzne, mocno
lewicujące środowiska. Jak czytamy w depeszy PAP poświęconej temu
wydarzeniu:

Uczestnicy szkolenia będą mieli zajęcia z Paulą Sawicką -
przewodniczącą stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita, z Marcinem
Kornakiem ze stowarzyszenia Nigdy Więcej oraz z policjantami
specjalizującymi się w zwalczaniu przestępczości stadionowej.

Za wrażliwość, wyczucie i w jakiejś mierze poglądy
prokuratorów będą więc odpowiadały organizacje jednoznacznie
zaangażowane w spór dotyczący debaty publicznej. Stowarzyszenie "Nigdy
Więcej" tropi faszyzm i nacjonalizm, gdzie tylko może.
W
przygotowanej przez nich "Brunatnej Księdze" w jednym szeregu znajdują
się zarówno realne, godne potępienia przykłady zachowań, jak i przykłady
zupełnie absurdalne. Dla przykładu fragment relacji poświęconej jednej z
manifestacji narodowców:

Nacjonaliści skandowali ksenofobiczne hasła: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, „Wielka Polska katolicka”, „SLD – KGB”!

O ile groteskowa relacja "Nigdy Więcej" zostaje w swojej niszy, o
tyle pogląd jak groźne jest hasło "Bóg, Honor, Ojczyzna" wdarł się już do głównych mediów, z TVN24, a nawet "Rzeczpospolitą" na czele. Czy stu prokuratorów zostanie uwrażliwionych i na ten przejaw faszyzmu?

Takich absurdów jest więcej. "Nigdy Więcej" alarmowało między innymi o
wypowiedziach o. Rydzyka krytykujących rząd (że są faszystowskie),
wrzeszczało na krytyków książek Jana Tomasza Grossa (że są
antysemitami). Dostało się nawet Janowi Tomaszewskiemu, który ośmielił
się stwierdzić, że w polskiej reprezentacji powinni grać Polacy.

Standardem są też dramatyczne raporty ze stadionów, gdzie "Nigdy Więcej" tydzień w tydzień tropi przejawy rasizmu. Zazwyczaj
udaje się je znaleźć w postaci często wieszanego transparentu z napisem
"Precz z komuną" oraz przekreślonym sierpem i młotem. To zresztą z
inicjatywy tej organizacji powstał słynny film "Stadiony nienawiści",
opisujący Polskę jako źródło odradzającego się nazizmu i bandytyzmu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Jak BBC i stowarzyszenie "Nigdy więcej" szukają w Polsce rasistów. Dowodem... hasło „Precz z komuną” na stadionie Polonii

Działalność stowarzyszenia była na tyle szkodliwa, że współpracę z
"Nigdy Więcej" postanowił zerwać nawet Polski Związek Piłki Nożnej
kierowany przez Zbigniewa Bońka. Możliwe, że i on znajdzie się w
kolejnym raporcie stowarzyszenia.

Na celowniku nowych nauczycieli polskich prokuratorów
znalazła się też polityka historyczna. Szef stowarzyszenia Jacek Purski
zasłynął swojego czasu z przesympatycznej wypowiedzi:

Rząd Kaczyńskiego nazwał rondo imieniem Romana Dmowskiego,
antysemickiego lidera nacjonalistów z okresu przedwojennego. Jako Polak
mogę się tego tylko wstydzić.

Purski
- co jednoznacznie pokazał reportaż Jana Pospieszalskeigo - był też
zaangażowany w ściąganie do Polski "antyfaszystów" z Niemiec
, którzy
skutecznie wywołali burdy na jednym z Marszów Niepodległości. To tylko
kilka z przykładów działalności "Nigdy Więcej", które zasługuje na
odrębny tekst, a może i cały szereg artykułów. Zresztą i "Otwarta
Rzeczpospolita" niewiele ustępuje kolegom z "Nigdy Więcej".

Z tymi organizacjami, z tymi osobami będzie współpracował
polski wymiar sprawiedliwości. Nie tylko współpracował, ale i uczył się
od nich. Krótko mówiąc, to kolejny przyjazny sygnał władzy wobec
środowisk skrajnie lewicowych.
Mam tylko nadzieję, że wykłady,
jakich słuchać będą polscy prokuratorzy, nie spowodują, że wśród
tępionych haseł znajdzie się "Bóg, Honor, Ojczyzna", a przekreślony
sierp i młot nie stanie się symbolem, za który będzie płaciło się duże
grzywny albo trafiało do więzienia.

Chciałbym się mylić, ale ze współpracy śledczych z takimi nauczycielami nie wyniknie nic dobrego. Chyba że właśnie o to chodzi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. a będzie lepij....to POczątek

Papa, bist du ein Nazi?
Skąd my to znamy ...

Spot reklamowy przeciwko rasizmowi, niedługo także w Polsce, zakład?
Eine Initiative der Filmemacher gegen Rassismus.

Dieses Projekt wird gefördert vom Land Rheinland-Pfalz, Ministerium des Inneren, für Sport und Infrastruktur & Ministerium für für Integration, Familie, Kinder, Jugend und Frauen.

Voraussichtlich im Herbst 2013 startet unser erster Werbespot in den Kinos von Rheinland-Pfalz. Mit Überraschung und Ironie möchten wir auf den alltäglichen Rassismus aufmerksam machen, der sich immer wieder in die Köpfe der Menschen einschleicht.

Toleranz und Offenheit sind nicht selbstverständlich. Es sind Kulturleistungen, die immer wieder gestärkt werden müssen, damit sie nicht verkommen. Die Filmemacher gegen Rassismus möchten hiermit ihren Beitrag dazu leisten.





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. nacjonaliści i europejczycy :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. teksty jak z Misia "matka siedzi z tyłu"

"Nie bądźcie natrętni! Natrętny pasażer… (Sprawdza hasło w podręczniku). O! A gdyby tu wasz synek z grupą stuosobową odlatywał i każdy z rodziców chciałby wejść, to jaki byłby tłok, sami widzicie i nie mówcie, że nie macie synka, bo w każdej chwili mieć możecie (sprawdzić, czy nie ksiądz). "

W policyjnych komendach w całym kraju rozdawane są specjalne poradniki ze wskazówkami jak mundurowi mają się zwracać do przedstawicieli mniejszości narodowych, religijnych, seksualnych, osób bezdomnych, czy prostytutek - tak, aby ich nie obrazić i nie wywołać poczucia dyskryminacji.
"Nie używać słowa 'islamista', bo kojarzy się ono z ekstremizmem, fundamentalizmem i zagrożeniem", "prowadząc czynności wobec prostytutki, pamiętaj aby traktować ją z godnością i szacunkiem, zwracając się po imieniu i nazwisku", "W kontekście osób transpłciowych, zamiast pytania: jakie jest pani/pana prawdziwe imię i nazwisko? Lepiej powiedzieć: proszę podać dane z dowodu osobistego" - to tylko niektóre z porad, jakie znalazły się w najnowszym opracowaniu dla policjantów. Działania antydyskryminacyjne w jednostkach policji" przygotowało biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania i Komenda Główna Policji. Autorzy liczą na to, że dzięki temu mundurowi będą świecić przykładem w sprawach, w których w grę wchodzi pojęcie tolerancji.

Na początku przypominają więc mundurowym kilka faktów (podają liczebność mniejszości narodowych w Polsce) i wyjaśniają kilka pojęć (np. coming out). Dalej są już praktyczne wskazówki, m.in. spis zachowań, które przez przedstawicieli innych kultur mogą zostać odebrane jako naruszenie godności osobistej.

Są też porady, jak przywitać się z osobą, która ma amputowaną rękę; w jakiej celi umieścić zatrzymaną osobę transpłciową oraz jak unikać seksizmu we własnych szeregach, czyli nie opowiadać kawałów o blondynkach i kobietach kierowcach oraz nie całować natarczywie kobiet w dłoń.

"Badania psychologów dowiodły, że dowcipy o blondynkach i kobietach kierowcach są nie tylko szkodliwe, ale mogą prowadzić do tolerowania wrogich uczuć i dyskryminacji kobiet"- napisano w poradniku. Jest w nim też taki zapis: "Jeśli np. na drzwiach organizacji pozarządowej chroniącej prawa osób LGBT pojawi się napis 'Pedały do gazu' albo 'Zakaz pedałowania', wówczas nie mamy do czynienia wyłącznie ze zniszczeniem mienia, lecz musimy dokładnie przyjrzeć się sprawie w kontekście motywu homofobicznego".
W KWP w Gdańsku, niezależnie od ogólnopolskiego programu dot. dyskryminacji, realizowany jest program szkolenia z zakresu przeciwdziałania i zwalczania przestępstw z nienawiści.

- W jego trakcie przekazuje się policjantom m. in. informacje zawarte w poradniku, dotyczące właściwych relacji funkcjonariusza skierowanych do osób, wobec których podejmuje jakiekolwiek czynności służbowe - mówi Sienkiewicz.

http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/1050552,poradnik-dla-policjantow-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. wrzaskliwe mniejszości i ich język nienawiści

Szczuka
i Warakomska list piszą… do papieża Franciszka: „Obserwujemy
bezprecedensowe ataki na gender!” Nie ma już dla nich żadnej świętości?

„Uważamy, że to, co księża i katecheci czynią w tej chwili, jest bardzo szkodliwe dla całej Polski.”

Prof. Środa pisze do papieża. Skarży się na "bezprecedensową akcję nienawiści"

Adresat
- papież Franciszek, Watykan. Nadawca - prof. Magdalena Środa, Kongres
Kobiet Polskich. Jak dowiedział się Pierwszy Program Polskiego Radia,
Środa - w imieniu części kobiet - pisze w...

czytaj dalej »

Przepuścił setki tysięcy złotych


Miał pomagać dzieciom, a wydawał na sushi, ciuchy, galerie. Jak Śpiewak roztrwonił pieniądze z Kidprotect...

Pionier walki z pedofilią w internecie Jakub Śpiewak z Kidprotect żył
wystawnie za pieniądze fundacji. Może jednak uniknąć procesu.


Szef fundacji Kidprotect uniknie procesu? "On chce naprawić szkodę"

Szef fundacji Kidprotect uniknie procesu? "On chce naprawić szkodę"

Założyciel i były szef fundacji Kidprotect, oskarżony o
przywłaszczenie 413 tys. zł., może jednak uniknąć procesu – informuje...
czytaj dalej »


Jest
dochodzenie w sprawie obrazy uczuć religijnych w warszawskim CSW. To
efekt protestów środowisk katolickich. Oburzenie bluźnierczą instalacją
wyrazili także muzułmanie

Przeciw filmowi protestowały środowiska katolickie, a w samym
Centrum prowadzono modlitwę ekspiacyjną za zniewagę krzyża oraz w
intencji jak najszybszego zamknięcia wystawy.



Bp Tadeusz Pieronek: …jestem ciekawy, co z tego wyniknie.

Czy faktycznie może coś z tego wyniknąć?

Być może jakaś odpowiedź.

Ksiądz biskup spodziewa się, że papież odpowie?

Może. Ale nie spodziewam się, żeby prof. Magdalena
Środa mogła ruszyć świat i puścić go na nowe tory. Takiej mocy sprawczej
u niej nie widzę.

Jak ksiądz biskup ocenia fakt, że taka
osoba - kojarzona z lewicą - pisze do głowy Kościoła Katolickiego? To
chyba nie jest sytuacja codzienna?

Niecodzienną atmosferę do tego stworzył papież
Franciszek. Nie widzę w tym naruszenia żadnych reguł i podstawowych
praw. Jeżeli papież przyjmuje listy od wszystkich, to także od niej.

Ten list dotyczy gender. Prof. Środa,
mówiąc o nim, stwierdziła: - Jesteśmy absolutnie bezradne, a ponieważ
znamy nauczanie Franciszka i wiemy jak bardzo pragnie on zmienić Kościół
na służący Ewangelii przede wszystkim, czyli zasadzie miłości
bliźniego, więc zdecydowałyśmy się napisać ten list. Kobiety wierzące
chciały, aby ten list powstał. A potem Dorota Warakomska (rzeczniczka
Kongresu Kobiet) wtórowała, mówiąc o "krucjacie nienawiści" i "kampanii
przeciwko tak zwanej ideologii gender, czyli po prostu przeciwko nauce,
która mówi o płci społecznej".

Naukowy pogląd na świat znam od wielu dziesiątków
lat. Ciekawe, że ni stąd ni zowąd rodzą się jak na pustyni jakieś
naukowe poglądy, które przeczą całemu dotychczasowemu doświadczeniu
cywilizacji ludzkiej.

Niechże ta pani będzie troszkę bardziej pokorna i
niech nie podszywa się pod naukę. Jak chce się o coś zapytać, to niech
pyta. A nie stawia tezy: ja, oto tutaj, nauka, chce odpowiedzi od
biskupa Rzymu, aby mnie nie napastowali i nie mówili, że ja jestem
ideolożką. Bo jest. Z całą pewnością z każdej dziury "gender" wypływa
wniosek, że jest to ideologia.

A w ocenie księdza biskupa aktualnie ma miejsce "krucjata nienawiści" przeciwko tzw. ideologii gender?

Jeżeli u nas się o czymś mówi negatywnie, to jest
to "krucjata". A jak się bez przerwy mówi, że Kościół, to tylko
sprowadzanie ludzi na manowce, to jest to już "czysta krytyka naukowa".
Ja jestem już wiekowy i nie dam się nabrać na różnego rodzaju gierki
ludzi, którym poplątało się w głowie.

Prof. Magdalena Środa stwierdziła niedawno, że pierwszym ideologiem gender był Jezus, bo uważał, że ludzie są równi.

Tak też mówili komuniści: - pierwszym komunistą był Jezus Chrystus. To jest typowe - odwrócić kota ogonem i jest nowa ideologia.

Z całą pokorą i z całą stanowczością nie widzę w
tej nowej nauce żadnego zbawczego nurtu. Żadnego. Jeśli ktoś mówi, że
chodzi o społeczną płeć, no to niech ona sobie będzie, ale cóż to za
wielkie odkrycie? Nie o to chodzi.

Chodzi o cały kompleks myślenia, wartościowania
człowieka i świata, który się rozpoczyna od założenia, że jesteśmy
ludźmi wolnymi i możemy sobie wymyślać, co chcemy. Czyli jest to wolność
pojmowana jako absolutnie niezależna od czegokolwiek.

A jeżeli ktoś mówi "wolność - tak, ale z
odpowiedzialnością", to okazuje się, że już jest przeciwko wolności. A
skoro przeciwko takiej wolności - nieograniczonej i nieodpowiedzialnej -
jest Bóg, to odsuwa się go na margines.

Przeciwko tak pojmowanej wolności jest też prawo
natury, to się mówi, że nie ma prawa natury. Przeciwko takiej wolności
jest każdy trwały związek międzyludzki, to się mówi, że nie ma takich
związków.

Ona będzie mi mówić, że to jest tylko dążność do
tego, aby wskazać na istnienie płci społecznej? Niech nie opowiada
banialuk. Kropka.

Jezus był ideologiem gender?

Całkowita bzdura. W ogóle nie był ideologiem.
Religia to nie ideologia, tak jak ideologia nie jest religią. Religia ma
charakter objawiony. A każda ideologia jest pomysłem ludzkim i to
zazwyczaj pomysłem na całość życia.

Mówienie o takich rzeczach w stosunku do Chrystusa, to szarża ułańska, nieodpowiedzialność i brak szacunku.

List feministek do papieża próbą cenzury wypowiedzi krytykujących gender. Forum Kobiet Polskich odpowiada Szczuce i Warakomskiej

„KKP jest stowarzyszeniem, a nie reprezentacją ogółu polskich
kobiet i powszechnie jest znane jego skrajnie feministyczne stanowisko w
wielu kwestiach.”

Sprzeciwiamy się temu zdecydowanie – podkreśliła w liście
otwartym Ewa Kowalewska, prezes Forum Kobiet Polskich, które zrzesza 53
organizacje kobiece.


Poniżej pełny tekst listu otwartego:

 

List Otwarty Forum Kobiet Polskich

w odniesieniu do listu przedstawicielek Kongresu Kobiet do Ojca Świętego

Przedstawiamy stanowisko Forum Kobiet Polskich w związku z
listem do Ojca Świętego Franciszka, wystosowanym przez Stowarzyszenie
Kongres Kobiet w sprawie krytykowania przez Kościół katolicki w Polsce
ideologii gender.

1. Kongres Kobiet Polskich jest stowarzyszeniem, a nie reprezentacją
ogółu polskich kobiet i powszechnie jest znane jego skrajnie
feministyczne stanowisko w wielu kwestiach.

2. List przedstawicielek Kongresu Kobiet do Ojca Świętego odbieramy
jako dążenie do wprowadzenia cenzury wypowiedzi, krytykującej
niebezpieczną ideologię gender. Sprzeciwiamy się temu zdecydowanie.

3. W pełni popieramy wypowiedź Ojca Świętego Benedykta XVI do Kurii
Rzymskiej z ubiegłego roku, kiedy zwrócił uwagę na współczesne
kwestionowanie natury człowieka i ataki na rodzinę, którą tworzą ojciec,
matka i dziecko. Ojciec Święty zauważył, że rodzina, choć silna i żywa
także dziś, stoi w obliczu bezspornego kryzysu, który zwłaszcza w
świecie zachodnim zagraża samym jej podstawom. Jako źródła tych zagrożeń
Benedykt XVI wymienił przede wszystkim błędne rozumienie człowieka i
sensu samego istnienia. Wyrażają się one m. in. w ideologii gender,
według której płeć nie jest już pierwotnym faktem natury, który człowiek
musi przyjąć i osobiście wypełnić sensem, ale rolą społeczną, o której
decyduje się autonomicznie (…) Mężczyzna i kobieta jako rzeczywistości
stworzenia, jako natura osoby ludzkiej, już nie istnieją.
Człowiek kwestionuje swoją naturę – stwierdził Ojciec Święty. Jak
tłumaczył, to błędne rozumienie powoduje ataki na autentyczną postać
rodziny, składającą się z ojca, matki i dzieci.

 

W imieniu Forum Kobiet Polskich

Ewa Kowalewska – Prezes FKP

Anna Lisiewicz – Sekretarz FKP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

11. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Towarzysza michała boniego z jego czterema żonami zastąpił trzaskowski.
Może ?

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

12. Domagają się zdjęcia krzyża,

Domagają się zdjęcia krzyża, ale zapalają świece chanukowe. "Symbole religijne? W Sejmie? I do tego Ruch Palikota?"

W Sejmie zapalono świece chanukowe. W uroczystości wzięli udział wicemarszałkowie Sejmu, w tym Wanda Nowicka z Ruchu Palikota i Jerzy Wenderlich z SLD. Obiektywy aparatów uchwyciły też ubranego w jarmułkę Roberta Biedronia. Co na religijnej uroczystości robili politycy domagający się świeckiego państwa?
http://natemat.pl/42883,domagaja-sie-zdjecia-krzyza-ale-zapalaja-swiece-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Antypolonizm. Rozmowy Sommera

Antypolonizm. Rozmowy Sommera z Michalkiewiczem o nienawiści wobec Polaków

Ze STANISŁAWEM MICHALKIEWICZEM rozmawia Tomasz Sommer

SOMMER: Kogo, Pańskim zdaniem, można zakwalifikować jako
przedstawiciela antypolonizmu wśród Polaków? Takie zjawisko określa się z
grecka mianem ojkofobii, co można też przetłumaczyć jako samonienawiść
lub strach przed najbliższym otoczeniem. Można powiedzieć, że jest dość
powszechne – przecież najbardziej zajadłymi wrogami Ameryki są niektórzy
Amerykanie; istnieją Żydzi, którzy nienawidzą Izraela itd. Jak to jest u
nas?

MICHALKIEWICZ: Myślę, że dwa środowiska. Jedno to świadoma piąta
kolumna, która uczestniczy w operacji doprowadzania mniej wartościowego
narodu tubylczego do stanu bezbronności, by uczynić go tak zwanym
„nawozem Historii”; a drugie to towarzystwo, które wprawdzie nie wie do
końca, co czyni, ale obiektywnie wpisuje się w nurt antypolonizmu.

Pierwsze – to środowisko skupione wokół „Gazety Wyborczej” i tak
zwanego salonu. Najtwardszym jądrem tej grupy są oczywiście polscy
Żydzi, którzy w przypadku konfl iktu interesów polskiego i żydowskiego
bez wahania stają w większości po właściwej, czyli żydowskiej stronie – a
otaczają ich albo pożyteczni idioci, którzy naprawdę uważają, że te
wszystkie propagandowe makagigi o „tolerancji” i że „wszyscy ludzie będą
braćmi”, to prawdy, którym trzeba podporządkować wszystko – albo
karierowicze, którzy wprawdzie w te makagigi nie wierzą, ale skwapliwie
udają i odcinają od tego kupony. W tej drugiej grupie jest wielu
duchownych, którzy próbują zrobić karierę na stręczeniu tubylczym
katolikom tak zwanego judeochrześcijaństwa. To jest ta piąta kolumna
świadoma – a żeby nie być gołosłownym, przypomnę o roli, jaką odegrało
środowisko „Gazety Wyborczej” w lansowaniu Jana Tomasza Grossa, który w
związku z projektowaną operacją „Jedwabne” został awansowany do rangi
„historyka”, którym przecież nie jest, i to w dodatku od razu „światowej
sławy”. Środowisko „GW” bardzo się przy nadymaniu Grossa napracowało –
no a wydawnictwo „Znak” zarówno w 2001 roku, jak i potem, przy okazji
książki „Strach”, urządziło Grossowi prawdziwy festiwal.

Drugie środowisko to tak zwane organizacje pozarządowe i rozmaici
„artyści”-hochsztaplerzy. Część tych „organizacji pozarządowych”, które
oczywiście są popodłączane do rozmaitych finansowych kurków, rządowych,
unijnych i samorządowych, kolaboruje z Helsińską Fundacją Praw
Człowieka, która z kolei jest na kontrakcie z wiedeńską Agencją Praw
Podstawowych – takim paneuropejskim gestapo, które monitoruje mniej
wartościowe narody europejskie, czy się aby nie bisurmanią, ulegając
ksenofobii, antysemityzmowi, rasizmowi lub homofobii. Helsińska Fundacja
Praw Człowieka, nawiasem mówiąc, na żydowskiej finansowej kroplówce
Jerzego Sorosa – ok. 3 mln dolarów rocznie – wygrała przetarg na usługi
delatorskie dla Agencji Praw Podstawowych i w związku z tym monitoruje
pod obstalowanym kątem nasz mniej wartościowy naród tubylczy – w czym
pomagają jej wspomniane „organizacje pozarządowe”. Za pieniądze, które
dostają tytułem „grantów”, muszą wykazywać się osiągnięciami, więc
wykrywają antysemitów, ksenofobów, rasistów i homofobów pod każdym
krzakiem. Im nie chodzi o to, by Polskę i Polaków szkalować; chcą tylko
dostać łatwe pieniądze, żeby móc sobie na to konto wypić i zakąsić – ale
rezultat jest taki, że świat otrzymuje sygnał, iż w Polsce dzieje się
coś niepokojącego, co skłania opinię zagraniczną do przekonania,

że Polaków nie wolno zostawić samopas, tylko trzeba poddać ich kurateli
starszych i mądrzejszych, bo w przeciwnym razie ZNOWU zrobią coś
okropnego.

I wreszcie artyści-hochsztaplerzy. Jest taki np. w Lublinie, kieruje
ośrodkiem „Brama Grodzka”, w ramach którego urządza od czasu do czasu
jakieś żydowskie „łodirydi” – że to niby Żydzi ciągnęli w górę polską
kulturę. Najwyraźniej to jednak za mało, bo od czasu do czasu ktoś go
„napada” – na przykład wrzuca mu przez okno cegłę – ale koniecznie ze
swastyką. Podejrzewam, że tę swastykę to już on sam na tej cegle
wydrapuje i wrzuca sobie do domu, bo wtedy Żydzi w całego świata nim się
interesują, niczym Watykan feldkuratem Ottonem Katzem.

U nas chyba nie ma Polaków – wrogów narodu polskiego, bo u nas bardzo
rzadko ktoś coś robi naprawdę, a szczerze mówiąc, prawie nigdy. Jest
natomiast mnóstwo snobów, którzy o niczym innym nie marzą, tylko żeby
uważano ich za cudzoziemców. Ale to żałosne figury, chociaż oczywiście
często zostają celebrytami.

I wreszcie niewielka grupka, która znęcona szmalcem, jaki na
podstawie ustawy o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich
przekazywany jest tymże gminom, dla miłego grosza udaje Żydów. Np. w
Gdańsku są dwie gminy żydowskie, które oskarżają się nawzajem o
fałszerstwo. Sam znam filuta, który nie tylko udaje Żyda, ale nawet
wkręcił się do władz w jednej gminie.

SOMMER: Istnieje jednak grupa Polaków, która nie zajmuje się niczym
innym jak tylko załamywaniem rąk nad wadami polskości. Oczywiście nie
jest tak, że ta krytyka jest w całości bezpodstawna, niemniej
niewątpliwie traktowanie Polski tylko i wyłącznie jako obiektu krytyki,
niedostrzeganie, że mimo tych wszystkich prawdziwych i wydumanych wad
polskość trwa, więc musi mieć jakąś siłę, może prowadzić do konkluzji,
że w gruncie rzeczy dla tych ludzi najlepiej by było, gdyby Polska
zniknęła, bo wtedy ten karykaturalny potworek zostanie zakopany do ziemi
i nikt go nie będzie już więcej oglądał. Taka postawa wyziera na
przykład z polskich filmów i jest chyba nawet czymś w rodzaju ideologii
czy religii. I nie można powiedzieć, że robią to np. Żydzi. Oczywiście
gdy jakiś lansowany wcześniej artysta wychodzi z tej postawy, to jest
odrzucany. Taki przypadek zdarzył się na przykład pisarce Dorocie
Masłowskiej, która była super, gdy opisywała Polskę jako kraj
zdziczałych, zidiociałych skinów i lumpów, a gdy tylko dostrzegła w swej
twórczości bardziej pozytywną część polskiej rzeczywistości, to od razu
okazała się beztalenciem. Skąd się bierze ta ojkofobiczna postawa – bo
to nie jest chyba tylko kwestia wiktu i opierunku?

MICHALKIEWICZ: Myślę, że Żydzi mają emocjonalny stosunek do Polaków i
jest to stosunek wrogi. Pisała o tym jeszcze w 1942 roku Zofia Kossak –
nawiasem mówiąc, w apelu, by Polacy prześladowanym Żydom pomagali – ale
jednocześnie zwróciła przenikliwie uwagę, że prześladowani przez
Niemców Żydzi bardziej niż Niemców dlaczegoś nienawidzą Polaków. Nazwała
to „tajemnicą duszy żydowskiej”, a trochę światła na tę tajemnicę
rzucił Michał K. Pawlikowski, który w książce „Wojna i sezon” pisze tak:

„Skąd więc ta ironia historii, że Żydzi na całym świecie zapominają o
pogromach w carskiej Rosji, zdają się zapominać o strasznych zbrodniach
niemieckich (z wyjątkiem może obywateli Izraela), ale dokładnie
pamiętają o »pogromach« polskich? Odpowiedzi na to pytanie trzeba szukać
w psychice nie żydowskiej, ale polskiej. W Polsce nie było
geograficznej »linii osiedlenia«, która była hańbą Rosji carskiej. Nie
było też, jak w carskiej Rosji, organizowanych przez władze pogromów.
Ale Polacy mieli – a zapewne wciąż mają – jakiś antysemityzm mistyczny,
jakąś mentalną »linię osiedlenia«, która ich niewidzialnie, lecz mocno
odgradza od Żydów. (…) Nawet endek mógł z całego serca przyjaźnić się i
ściskać z pojedynczym Żydem. Ale endek był wrogiem żydowskiego tłoku. I
nie tylko endek”.

Nawiasem mówiąc, Aleksander Sołżenicyn w książce „Dwieście lat
razem”, poświęconej stosunkom rosyjsko-żydowskim, podważa pogląd, jakoby
pogromy w Rosji były organizowane przez władze. Raczej zarzuca władzom
nieudolność i inercję, a jeśli już – złą wolę – i to Ochranie, która
uprawiała własną politykę, niekoniecznie uzgadniając ją z władzami, to
znaczy z premierem czy cesarzem.

Jeśli chodzi natomiast o Polaków, jak to Pan nazywa, „załamującymi
ręce” nad wadami polskości, to podzieliłbym ich na dwie grupy. Pierwsi
są autentycznie zatroskani tymi wadami i wytykają je po to, by się
Polacy z nich otrząsnęli. Można powiedzieć, że „gryzą sercem”.

Druga grupa natomiast zajmuje się wyszydzaniem polskości, żeby na tym
czarnym, przez siebie namalowanym tle lepiej zabłysnąć rzekomymi swymi
zaletami. Takich snobów jest całkiem sporo – i właśnie oni tworzą tak
zwany salon, który posłusznie podryguje, jak mu tam pan redaktor Michnik
czy jeszcze lepiej – sam główny cadyk Rzeczypospolitej, czyli pan
Aleksander Smolar, zagra. Warto pamiętać, że aprobata jednego, czy
drugiego daje się natychmiast przełożyć na brzęczącą monetę a któż nie
chciałby zarobić parę zło-tych i jeszcze zostać pochwalony za odwagę i
nonkonformizm?

SOMMER: Ten antypolonizm wychodzi jednak na wierzch w dziwnych
miejscach. Jak się na przykład przyjrzeć tzw. polskim instytutom
kulturalnym za granicą, to można odnieść wrażenie, że oprócz promowania
polskiej muzyki, zajmują się one lansowaniem postaw antypolskich. Polska
prezentowana jest niemal wyłącznie jako jakaś karykatura, straszny
kraj, który ma same grzechy na sumieniu. W efekcie więc Polakom
zabierane są podatkowe pieniądze pod pretekstem tego, że trzeba promować
Polskę czy polskość, a promuje się antypolonizm. Ja myślę, że w tym
paradoksalnym działaniu tkwi jednak pewien logiczny mechanizm. Z jakichś
tajemniczych powodów w polskiej władzy zawsze były silnie
nadreprezentowane grupy skażone antypolonizmem – i to trwa od 1918 roku.
Przecież przed wojną nigdy tak naprawdę nie doszli do władzy narodowcy
czy inna prawica, podobnie po 1989 roku tego typu środowiska nigdy na
serio do władzy nie doszły. Natomiast środowiska o charakterze
polonofobicznym u tej władzy są permanentnie, więc promują swoją
ideologię. Dlaczego tak się dzieje?

MICHALKIEWICZ: No, to akurat stosunkowo najłatwiej wyjaśnić. Kiedy
Radosław Sikorski w nagrodę za porzucenie Kaczyńskich i deklarację
gotowości w dorzynaniu watahy został ministrem spraw zagranicznych,
właśnie „GW” wyjaśniała, że nie ma obawy, bo bez względu na to, kto jest
akurat ministrem, ministerstwem tak naprawdę kieruje ekipa
skompletowana przez prof. Bronisława Geremka, który kierował się przy
tym kryterium narodowościowym albo – jak kto woli – rasowym. Toteż nic
dziwnego, że np. Ryszard Schnepf, ambasador RP w Waszyngtonie, za
pieniądze ambasady zorganizował pokaz filmu „Pokłosie”, nakręconego w
ramach wychodzenia naprzeciw żydowskiej polityce historycznej. A jeśli
chodzi o przyczyny ogólniejsze, to wskazałbym przede wszystkim na
przeprowadzoną w ramach systemowego przygotowania do transformacji
ustrojowej selekcję kadrową w strukturach podziemnych, w następstwie
której z tzw. strony społecznej, która z razwiedką pod kierownictwem
generała Kiszczaka namawiała się co do podziału władzy nad mniej
wartościowym narodem tubylczym, została wyeliminowana tzw. ekstrema.
„Ekstrema” to był jeden z dwóch nurtów opozycji demokratycznej,
nawiązujący do tradycji II RP i Armii Krajowej.

Drugim nurtem była tzw. lewica laicka, czyli dawni stalinowcy w
pierwszym albo drugim pokoleniu, którzy „ekstremę” pragnęli wyeliminować
z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że między „ekstremą” a „lewicą
laicką” istniało nieusuwalne napięcie, spowodowane pamięcią o tym, jak
„lewica laicka” „ekstremę” w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX
wieku mordowała i prześladowała na wszelkie sposoby. Tedy dla
podreperowania sobie reputacji płomiennych bojowników o wolność „lewica
laicka” – w porozumieniu z razwiedką, która udzieliła tutaj dyskretnej
pomocy – „ekstremę” wymanewrowała. Druga przyczyna polegała na tym, że
wg „lewicy laickiej”, w której najtwardszym jądrem byli i są przecież
Żydzi, w mrocznych zakamarkach duszy narodu polskiego drzemią straszliwe
demony ksenofobii i antysemityzmu. Dlatego do spółki z komunistami,
którzy może się tam i momentami antysemicko bisurmanili, ale do mniej
wartościowego narodu tubylczego mają też stosunek przedmiotowy, trzeba
było „ekstremę” wyeliminować z życia politycznego.

I wreszcie powód trzeci: razwiedka wprawdzie traktowała „lewicę
laicką” jak synów marnotrawnych, którzy pobłądzili, ale serca przecież
cały czas mają prawidłowo, po lewej stronie – zaś do „ekstremy” nie
miała najmniejszego zaufania więc jakże miała się z nią namawiać? I tak
już zostało, a powtórkę mamy znowu.

Kiedy w ubiegłym roku na Marszu Niepodległości ujawnił się polityczny
Ruch Narodowy, zarówno komuna, jak i żydokomuna, czyli „lewica laicka”
już w trzecim pokoleniu, proklamowały świętą wojnę z „faszyzmem”. Niech
Pan zrozumie: jeśli razwiedka i żydokomuna zaakceptowały scenariusz
rozbiorowy, w ramach którego na „polskim terytorium etnograficznym”
władzę będzie sprawowała szlachta jerozolimska, która już przebiera
nogami, nie mogąc doczekać się „odzyskania mienia żydowskiego” – to po
co tu w tym akurat momencie jakiś „ruch narodowy”, wyrażający ambicje
polityczne mniej wartościowego narodu tubylczego? Więc oskarżą ich o
„faszyzm”, podczas gdy zarówno razwiedka, jak i „lewica laicka” to
totalniacy – ci ostatni wprawdzie drapują się w wolnościowe kostiumy,
ale co z tego, skoro spod nich wyglądają ubeckie cholewy?

Faszyzm, owszem, zagraża Polsce, podobnie jak i innym krajom UE – ale
właśnie z Brukseli. Faszyzm nie polega na tym, że ktoś nie lubi Żydów
czy podnosi rękę w rzymskim pozdrowieniu – ale na przekonaniu, że
państwu wszystko wolno. Twórca faszyzmu, Benito Mussolini, przedstawił
formułę tej ideologii: „wszystko w państwie, nic poza państwem, nic
przeciwko państwu!”.

SOMMER: Postawa antypolska wśród Polaków jest silnie skorelowana z
ich antyklerykalizmem. Nawet ostatnio pojawiło się takie badanie, z
którego wynika, że grupa Polaków deklarujących ateizm jest jednocześnie
krytyczna wobec Kościoła i „polskiej tradycji”, cokolwiek by to miało
znaczyć. A z kolei ludzie wierzący są znacznie bardziej narodowi i
prawicowi. Czy nie sądzi Pan, że antyklerykalizm to jeden z wymiarów
antypolonizmu wśród pewnych grup Polaków?

MICHALKIEWICZ: Powiem tak: antyklerykalizm w Polsce ma co najmniej
trzy oblicza. Pierwsze – to „antyklerykałowie” przedwojenni, którzy nie
tyle byli antyklerykałami, co po prostu ateistami albo agnostykami – jak
np. prof. Tadeusz Kotarbiński, nazywany przez Janusza Szpotańskiego
„Teofobem Doro”. W ich przypadku ateizm czy agnostycyzm nie łączył się z
postawą antypolską. Co najwyżej można przypisać im pewną lekkomyślność w
postaci niedoceniania roli religii jako czynnika kształtującego i
umacniającego więź narodową, co mogło być też skutkiem naiwności.
Wspomniany prof. Kotarbiński na pytanie, dlaczego właściwie postępować
etycznie i np. poświęcać się dla innego człowieka, zamiast go zjeść –
jeśli Boga nie ma – odpowiadał, że tak dyktuje mu „serce”. Jak na
filozofa to dość zabawne, nieprawdaż?

Druga twarz antyklerykalizmu, to renegaci w postaci sowieckich
kolaborantów, a szczególnie ubowców. Ponieważ jednym z warunków
otrzymania „broni i władzy” („w Urzędzie dają broń i władzę, a wkoło
kraj jak Zachód dziki!”) było zaparcie się Boga, no to się dla miłego
grosza zapierali, a potem już angażowali się w to emocjonalnie, bo widok
tych, którzy się nie zaparli, strasznie kłuł ich w oczy. Tu już możemy
dopatrzyć się oblicza antypolskiego, bo ubowcy i partyjniacy zwalczali
religię również, a może nawet przede wszystkim – bo jacy tam z
torturantów filozofowie! – jako istotny składnik znienawidzonej
polskości, którą trzebili, wykonując zadanie zlecone im przez
sowieciarzy.

No i wreszcie trzecie oblicze – snobizujących się półinteligentów. Ci
durnie uważają, że ateizm jest trendy, że jeśli nie będą ostentacyjnymi
ateistami i antyklerykałami, to mogą zostać posądzeni o „wiochę” i inne
kompromitujące sprawy – więc robią, co mogą, by tego ryzyka uniknąć.
Oczywiście świat – zwłaszcza ten mający u naszych prowincjonalnych, żeby
nie powiedzieć: parafiańskich światowców reputację nowoczesnego i
postępowego – wygląda całkiem inaczej. Na przykład moja własna córka po
podróży do USA, a konkretnie do Los Angeles w wieku lat 15 czy 16
przekonała się, że Amerykanie – i to właśnie ci z Los Angeles, a więc
chyba tak nowocześni, że już bardziej nie można – są bardzo religijni.
Zatem świat wygląda całkiem inaczej, niż wyobrażają sobie rozmaite Kuby
Wojewódzkie i ich kopulantki. Ci żałośni durnie ze snobizmu pragną, by
uważano ich za cudzoziemców, więc demonstrują hurtową pogardę dla
wszystkiego, co polskie, w tym również dla Kościoła i religii. Podobni
są w tym do bohaterów satyrycznego wiersza rosyjskiego, w którym autor
wykpiwał takich właśnie snobów w postaci Myszy i Szczura:

Wsio nasze każetsa mnie sierym i abycznym, w związku z czym w swoich
domach mieli różne zagraniczne rzeczy: Na cziom ty jesz i pjosz, na
cziom sidisz, kuda ni glaniesz – wsio iz zagranicy!

Miedzy innymi:

A etot nieżnyj puch dostali mnie wcziera; on afrikanskij, on ot Pielikana!

– ale zarówno Mysz, jak i Szczur na co dzień odżywiali się chlebem i słoniną, więc autor puentuje:

My znajem, jest’ jeszczio siemiejki, gdie nasze chajut i braniat,
gdie s umilenijem gladiat na zagranicznyje naklejki – a sało russkoje
jediat.

Ci durnie też odżywiają się polskością, bez której zginęliby jak sól w
ukropie, ale z powodu głupoty o tym nie wiedzą – co oczywiście ich nie
usprawiedliwia.

SOMMER: Czy więc ostanie wzmożenie antyklerykalizmu, przybierające
teraz na przykład formę „walki z pedofilią” wśród księży, nie jest też
przypadkiem objawem umocnienia się antypolonizmu i przejściem do
bardziej aktywnych jego form?

MICHALKIEWICZ: To jest szersza sprawa, bo „walka z pedofilią” jest
elementem walki z Kościołem katolickim w ogóle i ma na celu
przedstawienie go jako szajki porażonych priapizmem szaleńców i
hipokrytów. Animatorzy tej wojny, to znaczy Żydzi i socjaliści, każdy z
trochę innych pobudek, liczą, że w ten sposób poderwą zaufanie
katolickich mas do Kościoła i w ten sposób – jak to jeszcze w
starożytności opowiadał Ezop, co już wspominaliśmy – pozbawią owce
ochrony owczarków. Toteż współcześni animatorzy rewolucji komunistycznej
wg recepty Antonio Gramsciego, realizując strategię marksizmu
kulturowego, próbują oddzielić owce od owczarków, aby w ten sposób
doprowadzić je do stanu psychicznej, a potem i fizycznej bezbronności,
by je bez przeszkód eksploatować. To jest, jak powiadam, element
szerszej batalii – batalii ze znienawidzoną cywilizacją łacińską, o
której komuna śpiewa w swojej kultowej piosence, że „przeszłości ślad
dłoń nasza zmiata”. Tym „śladem” jest właśnie łacińska cywilizacja,
wspierająca się na trzech filarach: greckim stosunku do prawdy, zasadach
prawa rzymskiego i etyce chrześcijańskiej, jako podstawie systemu
prawnego. Ponieważ Polska należy do cywilizacji łacińskiej, to jest
oczywiste, że walka z tą cywilizacją jest skierowana również przeciwko
Polsce.

SOMMER: Jednak takiego nasilenia tego ataku jak ostatnio to chyba
jeszcze nie było, zawłaszcza że opiera się to wszystko na wątłych
podstawach. Szczególnie zaś zabawne jest, że tuż przed rozpętaniem tej
nagonki, dosłownie trzy dni wcześniej, wizytował Polskę Roman Polański –
z wiadomymi zarzutami i ponoć nawet na okoliczność tej wizyty dostał
jakiś list żelazny, by go wpuszczono i wypuszczono bez gadania. To
wszystko każe zastanowić się nad polskimi mediami, w jakim stopniu to
właśnie media – i które – kreują antypolonizm? Jaki mają w tym interes?

MICHALKIEWICZ: To nie media, Panie Tomaszu, tylko nasi okupanci,
którzy swoim zwyczajem gotowi są służyć każdemu, kto tylko pozwoli im
pasożytować na narodzie tubylczym. Soldateska za komuny służyła
sowieciarzom i taki Jaruzelski gotów byłby nas wszystkich dla Breżniewa
wymordować – ale kiedy okazało się, że sowieciarze wycofają się z Europy
Środkowej, to bezpieczniacka swołocz natychmiast zaczęła się
przewerbowywać na służbę do przyszłych sojuszników – bo jużci, domyślili
się, że gdy Sowieci się wycofają, to nastąpi odwrócenie sojuszy. Poza
tym w nowych warunkach ustrojowych znacznie więcej uwagi zwraca się na
masowe nastroje, toteż bezpieka nie tylko potworzyła własne koncerny
medialne (akurat mam proces sądowy na ten temat z TVN, więc wiem, co
mówię), ale i powprowadzała do niezależnych mediów głównego nurtu tylu
konfidentów, ilu tylko mogła. Jeśli więc media prowadzą jakąś kampanię,
to nie z inicjatywy własnej – chociaż oczywiście w szczegółach jedne
mogą trochę różnić się od innych – ale z inicjatywy soldateski, która
zwąchała, że jak się przyłączy do komunistycznej rewolucji, to zostanie
wynagrodzona nawet w sytuacji, kiedy na polskim terytorium etnicznym
zostanie zainstalowana Judeopolonia. Wtedy też potrzebni będą tłumacze,
pałkarze, torturanci – więc soldateska próbuje się podłączyć do
spółdzielni i zasłużyć.

Powyższy wywiad jest krótkim fragmentem wywiadu-rzeki ze Stanisławem
Michalkiewiczem zatytułowanego „Antypolonizm” i będącego pierwszą
dokładną analizą tego zjawiska. Książka odpowiada m.in. na pytania: Czym
jest antypolonizm? Komu można przypisać bycie polakożercą? Dlaczego
nikt nie spróbował określić skąd się bierze nienawiść do narodu
polskiego i kto najczęściej nią szermuje? „Tak jak można stopniować
natężenie antysemityzmu, tak samo można stopniować natężenie
polakożerstwa. Na przykład jeden antysemita mógłby Żydów nawet mordować,
podczas gdy drugi – stara się tylko unikać z nimi kontaktu. Podobnie
jest z polakożercami.” (S. Michalkiewicz)

Książka jest dostępna w WERSJI PAPIEROWEJ (tutaj – kliknij) oraz jako E-WYDANIE (pdf – tutaj, kliknij). Publikację można także zakupić na trwających w Warszawie Targach Książki Historycznej (Sala Kinowa Zamku Królewskiego).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Brytyjski homoterror!

Brytyjski homoterror! Odmówisz pokoju gejom - musisz się liczyć z bankructwem. Taki los spotkał parę chrześcijańskich hotelarzy

Peter i Hazelmary Bull przyznali, że decyzja sądu wzmocniła
jedynie przekonanie, że prawa gejowskie muszą górować nad wszystkimi
innymi, a szczególnie nieistotne w tym kontekście jawią się prawa
chrześcijan.

Janusz Wojciechowski

Tolerancja
religijna w Polsce zaczyna polegać na szacunku do wszystkich wartości, z
wyjątkiem chrześcijanskich. Trwa proces posła Tomczaka za obrone
wizerunku Jana Pawła II

"Nawet najbardziej mistrzowskie dzieło traci swoje artystyczne
wartości, gdy z jego powodu ludzie czują, że zostały poszargane ich
świętości."

Magdalena Środa śmieje się w freudowskiego przejęzyczenia Moniki Olejnik i straszy islamizacją Polski

"Ideologia gender" to skonstruowany przez Kościół fikcyjny wróg, który ma odwrócić uwagę od pedofilii - mówi prof. Środa.

Zygmunt Freud byłby zachwycony, gdyby posłuchał początku rozmowy Moniki Olejnik z Magdalena Środą w Radiu ZET.

A gościem Radia ZET jest profesor Magda Środa, posłanka Anna Grodzka utknęła w kroku, nie w kroku, tylko w korku przepraszam - ha, ha, ha

- zaśmiała się rubasznie ze swojego przejęzyczenia Monika Olejnik.

Zapis rozmowy zamieszczony na stronie radia pokazuje, że pani profesor także uśmiała się setnie:

Magdalena Środa: Ha, ha, ha

A potem było już tak, jak można się było spodziewać. Było oczywiście o
ideologii gender, którą pani prof. Środa uporczywie nie chce nazywać
ideologią, a nauką. Olejnik przypomniała, że "awantura jest o
to, że w Rybniku wróciło dziecko z przedszkola i mówi do mamy: mamo,
dlaczego mi nie powiedziałaś, że mogę chodzić w sukienkach".

No, a dlaczego nie może chodzić w sukienkach, chłopcy zresztą
często ubierają sukienki, nie wiem dlaczego to by miało być jakieś
upokarzające

- odpowiedziała Środa, współautorka listu do papieża Franciszka w
sprawie polskiego Kościoła, który ma się dopuszczać dyskryminacji.

Monika Olejnik: Pani profesor, czy sądzi pani, że papież Franciszek przyjmie panie?

Magdalena Środa: No, ja mam taką nadzieję, to znaczy
papież Franciszek jest osobą na razie tak niespotykanie otwartą i tak
niespotykaną w ogóle jeśli chodzi o kontakty z ludźmi, że dlaczego nie.

Magdalena Środa wskazuje także siły polityczne, które atakują, według niej niesłusznie - genderyzm.

(…) różni panowie z PiS i panie mówią no tak, w takich
krajach, jak w Anglii, we Francji genderyzm opanował wszystko, no
opanował, ale my do tych krajów jakby pretendujemy.
Opanował w
tym sensie, że ideały równości, ideały emancypacji, ideały odrzucenia
pewnych stereotypów przy wyborze drogi życiowej są rzeczywiście
powszechne w Europie, chociaż są absolutnie niepowszechne w krajach
islamskich. I Polska teraz dołącza się do kraju islamskiego, gdzie chce się powiedzieć kobiecie: masz służyć mężowi i dziecku, a jak będziesz się z tego wyłamywała to, to jest genderyzm, który jest jak faszyzm

- straszy Środa, a o liście do papieża dodaje:

(…) ten list jest napisany i rzeczywiście wysłany, zresztą różnymi kanałami do papieża żeby rozpocząć dyskusję racjonalną, bo w
tej chwili jest tak, jak no pani by stała i mówiła, przepraszam, ale
ziemia jest okrągła, a nagle wokół pani rozpętała się akcja ziemia jest
płaska, ziemia jest płaska i każdy kto powie, że jest okrągła, jest
ideologiem i tego ideologa trzeba potępić.
Dzieci w przedszkolu
uczą się, że ziemia jest płaska, że ziemia jest okrągła, a przecież
mówią księża, katecheci, arcybiskupi, biskupi ziemia jest płaska. No
naprawdę, ja mam wrażenie, że ja się cofnęłam do głębokiego
Średniowiecza

- mówi prof. Środa w Radiu ZET.

Warto jeszcze odnotować fragment komentarza pani profesor z "Faktu".

"Ideologia gender" to skonstruowany przez Kościół fikcyjny wróg, który ma odwrócić uwagę od pedofilii

- napisała prof. Środa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Korkuć: Dalej to nie będzie


Korkuć: Dalej to nie będzie Biblia tylko Koran


Dzisiejsza tzw. Antifa i całe niechlujne lewactwo nawet nie mają
pojęcia ze protestują tak naprawę przeciw sobie. Wystarczy trochę
poczytać ze zrozumieniem.

Nie należę do żadnej
partii - kieruję się elementarnym poczuciem przyzwoitości i szacunku
wobec wartości uniwersalnych, które sprowadzają się do korzeni kultury
europejskiej. I z tej perspektywy wynika fokus na dysonanse i zagrożenia
elementarnych wartości, które powinny być przekazane następnym
pokoleniom. W sumie widzenie tych spraw jest bardzo proste a mnie to
dotyczy: wystarczy być ojcem dzieci i zdać sobie sprawę: jak wychować te
dzieci? I jak nasze dzieci mają wychowywać swoje dzieci? Jaka jest
instrukcja obsługi? Dewastacja uniwersalnych wartości nie jest
propozycją. Co dalej? Wyjałowienie młodych umysłów z tożsamości
Narodowej, kulturowej, lokalnej - doprowadzi do nijakości. To
samounicestwienie. To się teraz odbywa na naszych oczach. Nie o taką
Unie Europejska walczyliśmy! Sprowadzenie relacji międzyludzkich,
społecznych i stawianie na piedestale wartościowania "humanizmu" ,
określanego przez „Elyty Europejskie”, które się skupią na jakości
zastosowania odbytu w innych celach niż to zaproponowała natura - to katastrofa
i samozagłada dla kultury europejskiej. Lobby homoseksualne i
pseudofilozofia gender z feministami na czele walczą (to jest wojna!) z
tzw. stereotypami kulturowymi, tradycyjnym wychowaniem dzieci, walczą o
tzw. równouprawnienie płciowe. A wszystko sie sprowadza do zanegowania
funkcji kultury chrześcijańskiej. Tylko ja (i na pewno nie tylko ja)
stawiam jedno zasadnicze pytanie - i co dalej? Zdewastować wartości - to
widzę. Ale jaka jest propozycja na przyszłość dla przyszłych pokoleń?
Rozpieprzyć coś w pył to w sumie nie prosta sprawą. Ale co w zamian?
Masz sfrustrowana feministko i homomisiaczku jakiś pomysł co dalej? Ty o
tym nie myślisz bo skupiasz na "zabawie" z ludzkimi gadżertami - bo
nigdy nie będziesz ojcem ani matką swoich dzieci. Dzieci - to dla ciebie
zabawki- zwłaszcza cudze. 

I jeżeli nie masz
pomysłu lepszego od tego, który chcesz zdewastować - to się zastanów
czemu służy twoja dewastacja. Jesteś nie przygotowany do zajęć bezczelny
debilu!

Filozofia penetracji "odbytnicy" szybko się znudzi. I co dalej? 

Ja wiem co będzie dalej - bez nadęcia. Przyjdzie opamiętanie, nędza doznań i potrzeba obcowania z absolutem duchowym…

Ale to nie będzie Biblia tylko Koran….

I będzie pozamiatane z kulturą europejską….

A odnośnie opcji tzw. lewicowych. 

Lewicowy, lewacki,
lewicujący czyli tak w sumie socjalistyczny - odnośnie terminologii.
Było parę przykładów wdrożeniowych tego systemu.

Zarówno związek
socjalistycznych republik radzieckich  (cccp) jak i
narodowosocjalityczna niemiecka partia robotników (nsdap)  - pisane prze
mnie świadomie małym literami - to organizacje oparte na teorii modelu
wyhodowania "idealnego nowego człowieka", które zaczęły selekcjonować
ludzi wg. tej teorii - okazały się organizacjami, które w konsekwencji
swych założeń ideowych zarówno w jednym i drugim przypadku doprowadziły
do ludobójstwo!!!!

Cwany Stalin aby
odróżnić własny "socjalizm sowiecki" od "socjalizmu niemieckiego" - a to
ten sam szwanc - zapożyczył termin Mussoliniego i nazwał socjalizm
niemiecki FASZYZMEM.

Dzisiejsza tzw.
Antifa i całe niechlujne lewactwo nawet nie mają pojęcia ze protestują
tak naprawę przeciw sobie. Wystarczy trochę poczytać ze zrozumieniem.

A nie zależnie
lewactwo nie dostrzega ze się posługuję w swych akcjach - w imię tz.
tolerancji i demokracji - metodami totalitarnymi przeciw "faszystom". 

A przecież merytorycznie lewactwo to dzisiejszy faszyzm. 

Młode gnoje nie wiedzą w czym biorą udział i nie mają pojęcia że protestują przeciw samu sobie…..

Lewicowość - to ludobójstwo!!!! To prosta konstatacja.

Cały ten syf lewacki
sprowadza się do tego ze jakiś Marks, Lenin czy inny Kastro wymyśli se
zasraną teorię jak inni (bo zwykle jego to nie dotyczy) powinni żyć.

I w takie wdrażania teorii trzeba "parę" osób zlikwidować - bo nie pasują do teorii. I to jest ludobójstwo.



Jeśli Magdalena Środa jest profesorem, to Natalia Siwiec jest wykładowcą. Logiczne.





W odpowiedzi feministkom

Małgorzata Pabis

 

Na list polskich
feministek, które w liście do Ojca Świętego Franciszka wyraziły swe
oburzenie postawą Kościoła wobec forsowanego przez nich gender,
zareagowało Towarzystwo Fides et Ratio, Forum Kobiet Polskich, jak i
Polska Federacja Ruchów Obrony Życia.

Członkowie
Towarzystwa Uniwersyteckiego Fides et Ratio zrzeszającego pracowników
uczelni, artystów i działaczy społecznych również wystosowali list do
Ojca Świętego. Krytykują w nim list Kongresu Kobiet za przekłamania i
nieprawdziwe oskarżenia biskupów i ludzi Kościoła. Sygnatariuszki listu
Zarządu Towarzystwa, prof. dr hab. Maria Ryś, prezes, oraz dr Irena
Grochowska, wiceprezes, wyjaśniają, że Kongres Kobiet jest
przedstawicielem niewielkiego procenta kobiet polskich i to jedynie
kobiet niewierzących. I wielomilionowa rzesza kobiet w naszym kraju nie
utożsamia się z ich poglądami. „Jest całkowitą nieprawdą, że ktokolwiek z
Kardynałów, Biskupów, Księży, Katechetów podjął jakikolwiek atak na
prawa kobiet czy na ideały równości. Całkowicie bezpodstawne jest także
oskarżenie o ’szaleństwo nienawiści’ do kobiet. Przeciwko tym
zakłamaniom zdecydowanie protestujemy” – napisano w liście. Towarzystwo
Uniwersyteckie pisze również o działaniach Kongresu, iż osoby w nim
zaangażowane tworzą także „programy gender studies, promują tak zwane
prawa reprodukcyjne, a więc prawo do legalnej aborcji na życzenie”,
antykoncepcję, bronią prawa do aborcji kobiet, których dzieci są
upośledzone lub chore, starają się o zapewnienie kobietom prawa do
antykoncepcji oraz medycznych procedur wspomaganej prokreacji.

W
podobnym tonie brzmi głos Forum Kobiet Polskich, które zrzesza 53
organizacje kobiece i w swoim liście otwartym do Papieża Franciszka
podkreśla, że pismo, jakie napisały do Watykanu przedstawicielki
Kongresu Kobiet, odbierają jako dążenie do wprowadzenia cenzury
wypowiedzi krytykującej niebezpieczną ideologię gender. Swoje zdumienie i
sprzeciw wobec treści listu Kongresu Kobiet do Papieża, skarżących się
na rzekome prześladowanie kobiet przez Kościół katolicki i jego
hierarchię w Polsce, wyraziła także w swoim oświadczeniu Polska
Federacja Ruchów Obrony Życia. „List pełen jest fałszywych oskarżeń i
przeinaczeń, jest też próbą apologii ideologii gender. Przewrotna treść
listu obliczona jest na wywołanie zamieszania w umysłach i sercach
wiernych, którzy są jakoby manipulowani przez Kościół w Polsce, którego
nauczanie sygnatariuszki listu przeciwstawiają nauczaniu Jana Pawła II” –
napisali przedstawiciele Federacji. Podkreślili w nim, że „skarżenie
się na prześladowania przy jednoczesnym zachwalaniu ideologii gender
jako rzekomo zgodnej z nauczaniem nie tylko Jana Pawła II, ale i Pismem
Świętym jest szczytem hipokryzji i całkowitym nonsensem” i jest nie do
pogodzenia z antropologią chrześcijańską. Jak zauważają autorzy
oświadczenia, próby wdrażania ideologii gender do edukacji i polityki
społecznej już przynoszą zgubne skutki, deprawując dzieci i młodzież
oraz niszcząc małżeństwo i rodzinę.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Kościół przed sądemRozmowa z

Kościół przed sądem

Rozmowa z mec. Bartłomiejem Kachniarzem

Jakie konsekwencje będzie mieć orzeczenie sądu w sprawie sejmowego krzyża?

– W mojej ocenie, jest to proces, który może okazać się precedensowy
dlatego, że tego typu sprawy – o obecność krzyża w miejscach publicznych
– już się pojawiały i były rozstrzygane przez sądy, że to nie narusza
niczyich praw. Natomiast problem polega na tym, że obecnie w Europie, a w
ślad za tym i w Polsce, trwa coś, co można nazwać wojną kulturową,
która ma na celu wyeliminowanie wszelkich znaków chrześcijaństwa z
przestrzeni publicznej. W tych kategoriach osobiście widzę pozew siedmiu
posłów Palikota. Ci posłowie wiedzą, że nie są w stanie dokonać tego
metodami demokratycznymi, bo nie ma zgody w społeczeństwie na takie
działanie, próbują więc przeforsować swój sposób myślenia przed sądem.

Mają na to szansę?

– Ten sposób działania okazał się bardzo skuteczny w Ameryce. Tam w
latach 70. była słynna sprawa, która doprowadziła do legalizacji aborcji
we wszystkich stanach jednocześnie, chociaż nie było to zgodne z prawem
tych stanów. Sąd Najwyższy unieważnił wszystkie prawa stanowe, które
zakazywały aborcji. Dlaczego tak się stało? Bo dziewięć osób będących
członkami Sądu Najwyższego USA doszło do wniosku, że tak właśnie zrobią.
To była decyzja nieumotywowana w żaden sposób demokratycznie i nie
wynikała z woli społeczeństwa, tylko z woli tych dziewięciorga osób.
Myślę, że posłowie Palikota dokonali takiej samej analizy i stwierdzili,
że spróbują stworzyć jakąś konstrukcję prawną – mniej lub bardziej
naciąganą –do której muszą przekonać nie cały Naród czy jego połowę,
lecz dwie osoby w składzie sędziowskim. Bo wtorkowa rozprawa
rozpatrywana była przez trzech sędziów zawodowych. Wystarczy, że
przekonają do swoich racji dwóch z nich i – mówiąc kolokwialnie – sprawa
będzie pozamiatana. Wtedy będziemy mieć bardzo poważny wyłom w
zasadzie, która mówi, że w przestrzeni publicznej możemy umieszczać
krzyż. Nie twierdzę, że warszawski sąd apelacyjny tak postąpi, ale tego
dowiemy się 9grudnia, gdy zostanie ogłoszony wyrok. Posłowie Palikota
posłużyli się tu konstrukcją dóbr osobistych, która jest dosyć
elastyczna. Ona jest uregulowana w przepisach w sposób otwarty, to
znaczy, że dobra osobiste nie są tam opisane od punktu A do punktu B,
tylko za pomocą tzw. klauzul generalnych. To są zapisy, które dają
sędziemu pewną możliwość swobody decyzyjnej. To znaczy, że jeden sędzia
może orzec w jeden sposób, drugi w inny i nie będzie to uznane za
naruszenie prawa. Zarówno sąd apelacyjny, jak i Sąd Najwyższy musiały
znaczenie tego przepisu precyzować. To nie jest przepis ścisły, to
znaczy, że można tutaj metodą przekonywania, nakłaniania, pokazywania
mniej czy bardziej racjonalnych argumentów coś tam wywalczyć. Artykuł 23
kodeksu cywilnego mówi, że dobrami osobistymi człowieka są jego rzeczy,
wolność czy dobre imię w szczególności. Lista tych dóbr osobistych może
być jednak przez orzecznictwo rozwinięta.

Jeden z posłów oświadczył na sali sądowej, że krzyż to narzędzie tortur, a posłowie cierpią, patrząc na niego.

– Posłowie Palikota twierdzą, że widok krzyża wywołuje u nich
negatywne emocje. Trudno to zakwestionować, bo jak ktoś mówi, że go coś
boli, to może tak być. Tylko że w orzecznictwie została wypracowana
zasada pewnego obiektywizmu dóbr osobistych. To znaczy, że ten człowiek
subiektywnie może mieć te negatywne emocje, ma do tego prawo, natomiast
sędzia ma obowiązek spojrzeć na tę sprawę z perspektywy człowieka dobrze
oceniającego rzeczywistość i myślącego poprawnie. Być może ktoś ma
cechy osobiste, które powodują jakąś dziwnie ukształtowaną wrażliwość i
ten krzyż na niego bardzo negatywnie działa. Natomiast osoba, która
racjonalnie ocenia rzeczywistość i mówi to, co naprawdę myśli, w ten
sposób nie zareaguje, ona w żaden sposób nie jest urażona widokiem
krzyża.

 

To znaczy, że w oparciu o obiektywne kryteria nie można uznać, że obecność symboli religijnych narusza czyjeś dobra osobiste?

– Tak. W polskiej praktyce stosuje się kryteria obiektywne do oceny,
czy były naruszone czyjeś dobra osobiste, czy nie i czy w ogóle taki
problem istnieje. Natomiast te pozwy opierają się na skrajnie
subiektywistycznej teorii, która mówi, że „mnie to boli, w związku z tym
wszyscy musicie dostosować się do mojego progu wrażliwości i
specyficznego rodzaju emocjonalności”.

W prawie polskim brakuje instrumentu służącego do obrony katolickiej większości przed narzuceniem jej stanowiska mniejszości?

– Na tym polega problem. Poruszamy się w czymś, co nazywa się
interpretacją, takim czy innym rozumieniem przepisów. Jeśli w tej
sprawie zapadnie wyrok korzystny dla posłów Palikota, to będzie to
przykład dla innych do usuwania krzyży z urzędów, szkół, szpitali etc.
Sprawa ta jest bardzo podobna do tej, którą Anna Grodzka, osoba również z
partii Palikota, wytoczyła Tomaszowi Terlikowskiemu. Terlikowski
odwołał się do faktu, że ta osoba urodziła się jako mężczyzna i w
związku z tym nie ma innej możliwości jak tylko pozostać mężczyzną.
Można przejść jakieś manipulacje hormonalne czy innego rodzaju medyczne
interwencje, ale z punktu widzenia Tomasza Terlikowskiego ona pozostaje
mężczyzną. Grodzka pozwała Terlikowskiego o naruszenie dóbr osobistych,
że naruszył jej dobro uznawania siebie za kobietę. Jeżeli Terlikowski
przegra ten proces, to okaże się, że nikt nie może mówić, iż Anna
Grodzka jest mężczyzną, a to spowoduje dla odmiany, że cała
chrześcijańska antropologia stanie się nielegalna. Te dwa procesy to
próby zdelegalizowania Kościoła katolickiego w Polsce. Dziś Kościół
staje niejako przed sądem.

Czy fakt, że krzyż z sali sejmowej został powieszony w nocy, niejako „w ukryciu” może mieć znaczenie dla sądu?

– To zarzut, który podnoszą posłowie Palikota dość często, ale ja bym
się go za bardzo nie obawiał. W pewien sposób osłabia to naszą
sytuację, dlatego że nie mamy jasnego aktu woli większości sejmowej, że
Sejm ten krzyż chciał powiesić. Tu dwie osoby podjęły akcję bezpośrednią
i postawiły resztę Sejmu przed faktem dokonanym. Sejm przez 16 lat z
tym faktem się godził i z tego wywodzimy, że stało się to częścią
obyczaju sejmowego. Z tego, co się jednak orientuję, próbowano już
nakłonić Sejm do podjęcia uchwały o zdjęciu tego krzyża i Sejm odmówił.
To znaczy, że Sejm tę swoją wolę jednak wyraził. Ten krzyż ma głębokie
znaczenie symboliczne. Pojawia się tu bowiem postać bł. ks. Jerzego
Popiełuszki, na którego grobie on leżał, a który został zamordowany
przez bezpiekę. Ponadto wszystko dzieje w chwili, kiedy umarła matka
księdza Popiełuszki, która ten krzyż przekazała posłom.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Czartoryski-Sziler

Szpital zapłaci za namaszczenie ateisty?

Sąd Najwyższy orzekł, że namaszczenie w klinice nieprzytomnego
chorego bez jego zgody naruszyło jego swobodę sumienia. Sprawa wróci do
sądu apelacyjnego. Ten zdecyduje, czy szpital zapłaci odszkodowanie.
Uważający się za poszkodowanego żąda od szpitala klinicznego w
Szczecinie 90 tys. zł za to , że katolicki kapelan udzielił mu
sakramentu namaszczenia chorych, nie sprawdzając, czy nieprzytomny
mężczyzna jest chrześcijaninem.

W Nowym Sączu doszło do profanacji krucyfiksu

W oknach jednej z kamienic przy ul. Pijarskiej pseudoartysta, który jest właścicielem lokalu zawiesił instalację z krucyfiksem.

Ukrzyżowany Chrystus – ulokowany w pięciu ramach okiennych – miał
globus zamiast głowy, przy śladach od ukrzyżowania wisiały butelki, do
których spływała krew. Nad globusem natomiast był zamieszczony kod
kreskowy. Po interwencji senatora Stanisława Koguta, który złożył
doniesienie na policję instalacje zdjęto.

Instalacja została zabezpieczona przez śledczych jako dowód w
sprawie. Senator zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie nasiliło się
zjawisko profanacji symboli religijnych.

Dokąd to wszystko zmierza?  Dokąd będzie trwała ta profanacja
Krzyża świętego? Najpierw Papież, później warszawska wystawa. A teraz 2
proc. ateistów domaga się zdjęcia Krzyża świętego z parlamentu, który
ofiarowała śp. mama ks. Popiełuszki. A może podziemny artysta sądecki
powinien przeczytać np. o tym, co by się działo, jeżeli w krajach
islamskich naruszyłby Koran. Tam każde posiedzenie parlamentu rozpoczyna
się od „W imię Boga Wszechmogącego”, a u nas byłoby od razu
odróżnienie, że powinno się rozdzielać państwo od Kościoła
– zwrócił uwagę senator Stanisław Kogut.

Senator podkreśla, że trzeba stanąć w obronie Krzyża świętego. Dość
niszczenia autorytetów, kardynałów, arcybiskupów, biskupów i kapłanów.

My, katolicy powinniśmy chodzić z głową podniesioną do góry i
bronić wszystkich świętości. Pan oddał życie za nasze grzechy, za
grzechy całego świata. Nie może być takiej sytuacji, że pseudoartysta
zdobywa popularność na Krzyżu świętym. (…) Chciałem podziękować policji
za natychmiastowe działania, a także prokuratorowi rejonowemu, że takie
decyzje zostały podjęte
– powiedział senator Stanisław Kogut.
Ukrzyżowana postać prowokuje do dyskusji i oburza ludzi [ZDJĘCIE]
Autor już raz zasłynął z namalowania obrazu, który przedstawiał nagą kobietę na krzyżu z globusem zamiast głowy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Lew-Starowicz: "Kiedyś geje

Lew-Starowicz:
"Kiedyś geje byli traktowani jak zboczeńcy. Teraz mają kluby,
organizacje, a nawet posłów w Sejmie." Seksuolog o sodomie i gomorze w
Polsce. DRASTYCZNE TREŚCI!

"Gdyby człowieka w podeszłym wieku przenieść z czasów, kiedy
zaczynałem pracę jako seksuolog, do naszych, uznałby, że to jest jakaś
sodoma i gomora."

Kamieniem w dziecko

Skompromitowany prezydent François Hollande,
aktualnie najbardziej znienawidzony polityk we Francji (poparcie waha
się w okolicach 20 proc., co oznacza stratę ok. 40 proc. sympatyków po
1,5 roku urzędowania) w międzyczasie, niczym owiany złą sławą hiszpański
premier Zapatero, oddał kraj w ręce deprawatorów, heterofobów,
feministek i lewaków.

Rządzą w ministerstwach, rządzą w mediach, rządzą w szkołach, rządzą
na ulicach. Jedyną przestrzenią wolności we Francji jest dziś Kościół
katolicki. Bastion normalności, na który dewianci i inżynierowie
społeczni ideologii gender przeprowadzają atak za atakiem.

Władza socjalistów, przy pełnym wsparciu policji i służb
bezpieczeństwa, dokonuje grabieży na obszarze wolności słowa, ogranicza
wolność do zgromadzeń, cenzuruje prasę, a tak zwaną polityką „mowy
nienawiści” jest o krok od represyjnego zarządzania krajem. Wielu
Francuzów uważa, że tak już jest.

Przykład? 11 listopada br. francuska policja aresztowała ok. 70 osób w
trakcie uroczystości w rocznicę zakończenia I wojny światowej. Za co?
Demonstranci wygwizdali w Paryżu prezydenta François Hollande’a. Wołali:
„Hollande, ustąp” i „Socjalistyczny dyktator!”.

Według ministra spraw wewnętrznych Manuela Vallsa, byli wśród nich
członkowie ugrupowań skrajnej prawicy, sprzeciwiający się polityce rządu
w takich kwestiach jak małżeństwa jednopłciowe. Dobre!

Inny przykład, zapewne lepiej znany. W maju na ulice Paryża wyszło
milion obywateli w obronie tradycyjnej rodziny, rozumianej jako związek
kobiety i mężczyzny, ale jak pamiętamy, zostało to zignorowane. Media
lewackie, aktualnie mainstream, zignorowały to niebywałe poruszenie
obywateli, rząd przeforsował genderowskie koncepcje i także we Francji
dzieci będą oddawane pod tęczowe strzechy homoseksualistów. Jeżeli
uwzględnimy dodatkowo fakt, że we Francji narasta z roku na rok fizyczne
prześladowanie katolików, podpalenia kościołów, dewastacje świątyń,
cmentarzy, napaści na manifestantów, możemy określić dawne państwo
katolickie mianem dyktatury antychrześcijańskiej.

Aborcjoniści, feministki, geje&Co., ideolodzy gender nie mogą
znieść publicznie modlących się katolików. Działa to na nich
pobudzająco.

Ostatni przykład miał miejsce w Nancy. 4-letnia dziewczynka została
uderzona kamienieniem, gdy wraz z rodzicami brała udział w pokojowej
manifestacji w obronie życia. Lewaccy bojówkarze, przy obecności
policji, nie ograniczyli się do wulgaryzmów i haseł, zaczęli obrzucać
pokojowe zgromadzenie kamieniami tolerancji. Zanim poleciał pierwszy
wyraz lewackiego pokoju, bandyci powinni zostać zatrzymani za obrazę
uczuć religijnych katolików, bo atak fizyczny poprzedzili szlamem
wulgaryzmów i świńskich pioseneczek. Tak się nie stało. Poleciały
kamienie. Tym razem uniknięto tragedii, ale co będzie jutro?

Przyznaję jednak, że to nie tyle akt agresji (fizycznej i werbalnej),
wymierzony także w najmłodszych, jest tu najboleśniejszy. W tym
spotkaniu modlitewnym zraniona dziewczynka nie była jedynym dzieckiem. A
zatem lewaccy bandyci wiedzieli dobrze, w kogo rzucają, zdawali sobie
sprawę z obecności dzieci. Jak wiemy, środowiska motywowane ideologią
gender, w przeciwieństwie do sloganów o tolerancji wywieszanych na
pseudotęczowych sztandarach (sześciobarwnych, a nie siedmiobarwnych) są
zajadłymi wrogami dzieci, szczególnie tych nienarodzonych.

Korzystając z relacji tego wydarzenia autorstwa red. Łukasza
Sianożęckiego z „Naszego Dziennika”, najbardziej bulwersujący jest dla
mnie finał całej sprawy.

Policja w obawie przed powtórką „incydentu” zakazała zgromadzeń! To
już szokuje, ale kolejny fakt jest jeszcze dosadniejszy. Urzędnicy nie
zabronili zgromadzeń agresorom, ale obrońcom życia, planującym modlitwę
przed placówką aborcyjną w stolicy Francji.

Nie powstrzymało to katolików od pojawienia się na manifestacji, w
związku z czym zostali aresztowani, to znaczy „ochronieni”, ponieważ
nowomowa i poprawność polityczna socjalistów i libertynów wskazuje, że
zapewnili „ochronę” katolikom poprzez zamknięcie ich w radiowozach.
Prawdopodobnie zostali ochronieni przed samymi policjantami, bo w tym
czasie nie przeprowadzono żadnej kontrmanifestacji.

Organizatorzy czuwań przed centrami aborcyjnymi, które odbywają się w
całej Francji pod hasłem „SOS dla wszystkich małych”, mówią, że z takim
przejawem agresji i nienawiścią spotkali się po raz pierwszy. Również
po raz pierwszy zdarza się, że pod pretekstem zachowania spokoju władze
nie zezwalają na modlitwę w publicznym miejscu.

To idzie do nas

Centrolewicowy gabinet Donalda Tuska, forsujący swoje
antychrześcijańskie projekty, który zatrudnia feministycznych
„ekspertów” od gender z tekami ministerialnymi (wystarczy wymienić
Bobińską-Kolarską, Kozłowską-Rajewicz czy Kluzik-Rostkowską),
deprawatorów zarządzających teatrami, dofinansowuje instalacje z
antykatolickimi bluźnierstwami, cenzuruje wolność słowa (mimo że Krajowa
Rada Radiofonii i Telewizji przyznała Telewizji Trwam koncesję na
nadawanie z pierwszego multipleksu cyfrowego, ponadto została uiszczona
opłata koncesyjna, to rozpoczęcie emisji w dalszym ciągu nie jest
możliwe, gdyż Telewizja Polska nie zwolniła zajmowanych tymczasowo
częstotliwości na MUX-1), wyrzuca do kosza milion podpisów obywateli
naszego kraju, którzy domagali się możliwości wyrażenia swojego zdania
na temat przyszłości swoich dzieci, zniechęca do brania udziału w akcie
demokratycznym, jakim jest referendum, przy współpracy mediów głównego
nurtu, ta kolorowa ekipa przeprowadza demontaż demokracji.

Jeżeli nie zaczniemy reagować na celowe niszczenie kultury polskiej i
wartości chrześcijańskich w naszej Ojczyźnie, nie przeciwstawimy się
zakusom władz na totalne zarządzanie państwem i nami, szybko ugrzęźniemy
w demokracji wypłukanej z wszelkich wartości. Czyli, jak to dobitnie
ujął bł. Jan Paweł II, w ukrytym bądź jawnym totalitaryzmie.

dr Tomasz M. Korczyński

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. gender w przedszkolach, w liceach...

Pani
Dyrektor LO z "Zośki" totalnie odleciała w swoich przekłamaniach,
zrównujących polską ideę narodową z ksenofobią i faszyzmem.

Informujemy tylko, że tej sprawy tak nie pozostawimy!


Dziękujemy licealistom z "Zośki" za podesłanie skana listu i
współczujemy Wam dyrektorki bez podstawowej wiedzy historycznej.
Pamiętajcie, że prawda zawsze zwycięży, a kłamstwa P. Dyrektor szybko
zostaną rozpowszechnione.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. LGBT z NSDAP Filip Memches

http://www.rp.pl/artykul/61991,1068922-LGBT-z-NSDAP.html?p=1

Od czasów rewolucji obyczajowej lat 60-tych ubiegłego wieku mniejszości seksualne zyskały status nowego proletariatu.

Lewicowe i liberalne kręgi opiniotwórcze podejmują się więc szlachetnej misji – walczą o to, żeby ów nowy proletariat wyzwolić z ucisku, jakim są normy prawne, moralne, społeczne, dyskryminujące osoby LGBT.

Czy rzeczywiście jest to działanie na rzecz postępu, podobnie jak boje o równouprawnienie kobiet? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto sięgnąć po książkę dwóch amerykańskich autorów, Kevina Abramsa i Scotta Lively'ego „Pink Swastika" z roku 1995. Stanowi ona studium na temat konfrontacji dwóch modeli cywilizacyjnych, z jakimi mamy do czynienia od czasów starożytnych.

Pierwszy model łączy się z judaizmem i chrześcijaństwem. W jego ramach mężczyzna realizuje się w małżeństwie i rodzinie. Drugi model sięga korzeniami do pogańskiej Europy. Odnajdujemy go w antycznej Grecji. Naczelną wartość społeczną stanowi tu wspólnota mężczyzn. Jej spoiwem są przede wszystkim więzi duchowe, ale i jest miejsce na relacje fizyczne. Żona odgrywa rolę podrzędną – uchodzi niemal za zwierzę domowe.

Spadkobiercami Greków okazali się Niemcy. Na gruncie niemieckiego romantyzmu rodziły się antymieszczańskie ruchy nawiązujące do mitologii germańskiej. Najsłynniejszy z nich to Wandervögel (Wędrowne Ptaki). Posłużyły one psychologowi Hansowi Blüherowi do sformułowania koncepcji pierwiastka erotycznego w männerbundzie (związku mężczyzn). Zakłada ona, że o ile naturą kobiety jest bycie żoną i matką, to naturą mężczyzny jest aktywność poza rodziną (chociażby udział w wojnie).

Ta postromantyczna kontrkultura stworzyła warunki dla rozwoju niemieckiego nacjonalizmu, a w konsekwencji i nazizmu. Znamienne, że przywódcy niektórych organizacji wpisujących się w tę tendencję to osoby LGBT. Dowódca Freikorps Gerhard Rossbach i dowódca SA Ernst Röhm byli homoseksualistami, a szef Hitlerjugend (zwanych czasem Homo Jugend) Baldur von Schirach był biseksualistą.

Skoro nazizm sprzyjał powstawaniu männerbundów, zasadne jest postawienie pytania: dlaczego homoseksualiści byli prześladowani w III Rzeszy? Autorzy „Pink Swastika" udzielają odpowiedzi: statystyki dotyczące „Holokaustu gejów" są bardzo zawyżone, homofobiczna retoryka Heinricha Himmlera była tylko zabiegiem populistycznym, adresowanym do wiernych tradycyjnym wartościom mas ludowych, natomiast ustawodawstwo piętnujące homoseksualizm obowiązywało jeszcze przed dojściem NSDAP do władzy i stanowiło dla Adolfa Hitlera (skrywającego swoje homoseksualne skłonności) wyłącznie dodatkowe narzędzie do represjonowania opozycji.

Tyle Abrams i Lively. Nic dziwnego, że na ich książkę spadła fala krytyki. Wizja nazizmu, jaką zawiera „Pink Swastika", nie mieści się w jakichkolwiek kanonach poprawności politycznej. Ale przecież nie mamy tu do czynienia z jakimiś rewolucyjnymi odkryciami. Choć można oczywiście spierać się o szczegóły i tym samym zarzucać autorom, że pisali swoje dzieło pod homofobiczną tezę.

Niemniej sprawa männerbundów i unoszącej się nad nimi homoerotycznej aury znana była jeszcze przed II wojną światową. Wątek ten pojawia się chociażby w artykule „Mitologia Niemiec współczesnych", który w roku 1933, na łamach „Wiadomości Literackich", opublikował Jarosław Iwaszkiewicz pod pseudonimem Kazimierz Bazar.

Tymczasem rewolucji obyczajowej dokonał w starożytności judaizm. Polegała ona, zdaniem żydowskiego publicysty z USA, Denisa Pragera, na „wtłoczeniu seksu w ramy małżeństwa" – religia mojżeszowa podniosła rangę miłości między kobietą a mężczyzną i podjęła starania o dowartościowanie kobiety.

Jaki zatem Żydzi zastali świat, kiedy objawił im się Bóg? W religiach pogańskich kultywowano płodność i praktykowano prostytucję sakralną. Martha Nussbaum, amerykańska filozof – skądinąd typowa liberalna intelektualistka ze Wschodniego Wybrzeża – uważa, że ludzie starożytni ujmowali doświadczenia seksualne w zupełnie innych kategoriach niż my.

Kluczowym rozróżnieniem w moralności seksualnej było rozróżnienie między rolą aktywną i bierną. Płeć (gender) obiektu sama w sobie nie stanowiła pod względem moralnym problemu. Chłopcy i kobiety w wielu przypadkach traktowani byli wymiennie jako obiekty męskiego pożądania. Penetrujący miał w społeczeństwie wyższą pozycję niż penetrowany. „Seks – wnioskuje Nussbaum – zasadniczo był rozumiany nie jako interakcja, ale jako robienie czegoś komuś".



Gender podoba się tylko elitom


- Gdyby człowieka w podeszłym wieku przenieść z czasów, kiedy
zaczynałem pracę jako seksuolog, do naszych, uznałby, że to jest jakaś
sodoma i gomora - mówi Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog.



zestaw przedszkolny “mały masturbator” z pluszowym wibratorem i wielosmakowymi prezerwatywami…

Zbrodnia z pogranicza kanibalizmu. Polak ofiarą

Sprawca zbrodni Detlef G. został aresztowany za zabójstwo powodowane
zaspokojeniem popędu seksualnego. Przyznał się do czynu i wskazał
policji miejsce, gdzie dokonał zbrodni i zakopał zwłoki. Prywatnie żył
on w partnerskim związku z innym mężczyzną.

Sprawca i
ofiara zbrodni poznali się na czacie internetowym, gdzie kontaktowali
się ludzie o perwersyjnych, kanibalistycznych fantazjach. Prowadzili
korespondencję SMS-ową i mailową. W ostatnim SMS-ie ofiara, Wojciech S.
wyrażał jednoznacznie pragnienie, by zostać zabitym.

Spokojny, zrównoważony człowiek


59-letni Wojciech S. z Hanoweru prowadził firmę pośrednictwa
pracy dla kierowców tirów, angażował się politycznie na szczeblu
komunalnym. Kandydował nawet w wyborach regionalnych w 2011 roku z
ramienia partii CDU. Od lat żył w separacji od rodziny; miał żonę i
14-letnią córkę.

Jego przyjaciel i partner biznesowy w
wywiadzie dla telewizji RTL opisuje go jako spokojnego, zrównoważonego
mężczyznę. Dopiero po zbrodni dowiedział się o ciemnej stronie
osobowości swojego przyjaciela.

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

Inwazja barbarzyńców

Kiedy dość?

Krzysztof Kunert
http://www.niedziela.pl/artykul/109342/nd/Kiedy-dosc
Podpalenia, groźby, oddawanie moczu na modlących – czy to jeszcze akty zwykłego chuligaństwa czy może owoce wielomiesięcznej nagonki na Kościół?

Ryszardzie Staszaku, mściwy żydłaku, fanatyku rzymskiej szubienicy – won ze Ślęży”; „Nie dopuścimy byś się dłużej po ziemi śląskiej i polskiej panoszył!” – to tylko dwie z gróźb, które wypisują przedstawiciele środowiska Rodzimowierców w internecie. O co chodzi? O działalność duszpasterską proboszcza z Sulistrowic, ks. Ryszarda Staszaka, który od kilku miesięcy intensywnie remontuje kościół i prowadzi duszpasterstwo na szczycie Ślęży. Ciekawe, że praca kapłana nie podoba się nie tylko Rodzimowiercom. „Gazeta Wrocławska” groźby pod adresem kapłana przedstawia jako wywołaną przez niego wojnę światopoglądową.

„Won ze Ślęży”

Groźby i próby publicznego poniżania – tak można określić wpisy, które pod adresem ks. Ryszarda Staszaka znajdują się w sieci. Pretekstem było usunięcie figury Światowida ze schroniska na szczycie Ślęży, o które bez dowodów Rodzimowiercy oskarżają duszpasterza. Oto dwa fragmenty tekstów zamieszczonych w internecie, autorstwa „Opolczyka” i „białczyńskiego”:

„Ryszardzie Staszaku, mściwy żydłaku, fanatyku rzymskiej szubienicy – won ze Ślęży. Nie masz do niej, renegacie i zaprzańcu żadnego prawa. To jest nasza pogańska Święta Góra. Wy macie wasze „święte” miejsca nad Jordanem. I tam się wynoście. Przestańcie plugawić naszą Świętą Słowiańską Ziemię jakimiś obskurnymi gusłami rodem znad Jordanu.” (Opolczyk).

„Do proboszcza z Sulistrowic! Kochany klecho, czyżeś się szaleju najadł? Czemuż to wypowiadasz ksenofobiczną wojnę odmiennej prawowitej Wierze w Kraju nad Wisłą? (...) Czy nie rozumiesz proboszczu z Sulistrowic, że tylko jednoczysz swoim krokiem to środowisko zapiekłych „Czartów”, które odprawia tu na Ślęży swoje obrzędy od 5000 lat, w tym i przez te ostatnie 1000 lat, gdy rozpalaliście na Naszej Ziemi nieustannie swoje inkwizycyjne stosy?! A skoroś sięgnął swą ręką bezprawną po nieswoje dobro, wiedz, że nie dopuścimy byś się dłużej po ziemi śląskiej i polskiej panoszył!” (białczyński)

Kapłanowi grozi się wprost – „won ze Ślęży”; „nie dopuścimy byś się dłużej panoszył”. W kontekście próby podpalenia kaplicy w Sulistrowicach, o której pisaliśmy w poprzednich wydaniach „Niedzieli”, a w której mógł zginąć pracownik parafii, niszczenia stacji Drogi Krzyżowej na Ślężę, publicznego znieważania kapłana przez satanistów, sprawa wydaje się bardzo poważna. I niebezpieczna. To dlatego bojący się o życie duszpasterz skierował sprawę do prokuratury. Twierdzi, że groźby są wynikiem jego działań związanych z remontem kościoła na szczycie Ślęży i prowadzonego przez niego duszpasterstwa. Obecnie w każdą niedzielę odprawiana jest tam Eucharystia, która gromadzi coraz liczniejsze grono wiernych. Kapłan ma także plany związane z ożywieniem zaniedbanego duchowo przez lata miejsca. Co na to prokuratura? Postępowanie w sprawie podpalenia i gróźb jest w toku, powiedziała w rozmowie z Radiem Rodzina Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Co na to „Gazeta Wrocławska”?
(...)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Dotacje UE za promocję

Dotacje UE za promocję ideologii gender

Europoseł Ryszard Legutko wystosował list otwarty w sprawie uzależnienia wykorzystywania funduszy unijnych od promowania przez ich beneficjentów ideologii gender.

„To skandaliczna forma nacisku ideologicznego” – czytamy w dokumencie.

Odpowiedź KE oraz minister rozwoju regionalnego na pytanie europosła
Ryszarda Legutki, dotyczące realizacji polityki równościowej w ramach
programów operacyjnych nie pozostawia złudzeń, że „drzwi dla edukatorów
gender zostaną szeroko otwarte”.

Ideologia gender narzuca absurdalne modele wychowania i rodziny.
Indoktrynuje też młodych ludzi, łamiąc prawa rodziców do opieki i
wychowania własnych dzieci – zaznacza europoseł.

- Beneficjenci, czyli ci którzy dostają pieniądze w ramach tych
programów będą później rozliczani z realizacji polityki równościowej. Ta
polityka równościowa to słowo klucz, które oznacza różne rzeczy, np.
tzw. walkę ze stereotypami płciowymi co m.in. realizuje się w ten
sposób, że np. w szkołach czy przedszkolach rozpoczyna się bardzo
szkodliwą, ideologicznie nacechowaną edukację seksualną
– zwraca uwagę europoseł Legutko.

Europoseł zachęca też do aktywności poprzez przesyłanie do
odpowiedniego Urzędu Marszałkowskiego swojego sprzeciwu wobec podobnych
praktyk. Zaznacza też, że łamią one zasady Unii Europejskiej zapisane w
Traktacie Lizbońskim.

- To skandaliczne. Takie programy regionalne mają służyć rozwojowi
regionu, a nie indoktrynacji ludzi. UE nie ma prawa narzucać rozwiązań
dotyczących moralności czy kultury. Wobec tego, zwróciłem się z dwoma
listami. Jeden list jest do marszałków województwa, aby twórcom tych
programów uzmysłowić, że jest takie zagrożenie. Drugie pismo jest do
ludzi dobrej woli, żeby w ramach konsultacji – do jakich Urząd
Marszałkowski jest zobligowany – dać jednoznaczny sygnał, że sobie tego
nie życzymy. Jeżeli ktoś jest przywiązany do ideologii gender to niech
sobie tę ideologię praktykuje we własnym domu, ale nie wolno mu używać
instrumentów państwowych czy instrumentów samorządowych do tego, żeby to
narzucać innym
– dodaje europoseł Ryszard Legutko.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. to samo mieliśmy z Tarasem na Krakowskim Przedmieściu

różnica polegała na tym, że Polacy byli zdeterminowani obronić Krzyż i tłuszcza nie odważyła się zaatakować fizycznie.

Argentyńskie feministki, lesbijki i geje wulgarną przemocą usiłowali zaprowadzić swoje porządki w argentyńskim mieście San Juan. Po warsztatach w ramach Krajowej Konferencji Kobiet (23-25 listopada 2013) ruszyły na miejscowy kościół, by go sprofanować.

Naprzeciw siedmiotysięcznej masie wrzeszczących bluźnierców stanęło 1,5 tysiąca młodych katolików. Pozwolili się pobić, opluć i znieważyć, ale bez przemocy, stając kordonem i odmawiając różaniec, nie dopuścili do profanacji świątyni. Nie mogli jednak zapobiec spaleniu kukły, przedstawiającej pochodzącego z ich kraju papieża Franciszka.

http://gosc.pl/doc/1799175.Drastyczne-filmy-Feministyczna-orgia-nienawisci

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. polowanie na ludzi z transparentami na zlecenie lewactwa

Sienkiewicz chce walczyć z faszystami. Prokurator: nikogo nie złapiemy, bo...


MSW powołało zespół, który ma walczyć ze skinami na Podlasiu.
Prokuratura utworzyła specprokuratury do zwalczania faszystów. Mimo
to skini i tak są górą.

Na razie skończyło się
na zapowiedziach. Do dziś policja nie zatrzymała ani jednego sprawcy
podpalenia mieszkania Hindusa w Białymstoku. Najnowszy pomysł MSW
na walkę z neofaszystami to powołana specgrupa złożona z oficerów
policji i ABW.  Ale taka grupa już raz na Podlasiu działała. 

Latem 2011 roku na polecenie wojewody podlaskiego powołano specjalny
zespół, który miał wykryć sprawców zbezczeszczenia pomnika w Jedwabnem
– na którym wymalowane swastyki. Niemal w tym samym czasie zdewastowano
synagogę w Orli i podpalono meczet w Białymstoku. W skład powołanej
w 2011 roku specgrupy weszli oficerowie ABW, Straży Granicznej
i policji. Efekt?  Żadna ze spraw nie została wyjaśniona.

– Historia zatoczyła koło. Jedna grupa się rozwiązała a w jej miejsce
powołano drugą – śmieje się białostocki policjant. Według naszych
informacji współpraca wewnątrz grupy nie układa się jednak najlepiej.
ABW niechętnie przekazuje informacje policji i na odwrót. – Panuje
chaos, ale tak samo było w 2011 roku. Teraz jest mała, acz ważna
różnica, ABW i policja mają wspólnego ministra, który zapowiedział walkę
z faszystami – mówi białostocki policjant.
Białostocki
prokurator: - Oszukujemy się mówiąc, że złapiemy tych podpalaczy. Nikogo
nie złapiemy, bo wiedza którą dostajemy od służb jest żadna.

Dlaczego ABW nie radzi sobie z naziskinami? Jak działają specjalne
zespoły prokuratorów, które mają walczyć z rasizmem? Czytaj w najnowszym
numerze "Wprost".




Genderowy zamach na wolność

Z Konradem Szymańskim, eurodeputowanym PiS rozmawia
Mariusz Staniszewski. Publikujemy fragmenty wywiadu, którego całość
opublikowana została w 45. wydaniu Do Rzeczy.

Genderyzm to tylko moda?

Niestety, dziś sprawy poszły już dalej. Kiedyś była to tylko ideologia.
Dzisiaj to ideologia uzbrojona w politykę i pieniądze. Jej zwolennikom
udało się spenetrować wszystkie organizacje międzynarodowe – nie tylko
Unię, ale także Radę Europy i ONZ. Wprowadzili aspekt genderowy do
wszystkich elementów polityki i budżetu UE. Jednak zaczęło się tylko od
mody i pasywności prawicy. (…)

Zaczęło się od szczytnych haseł równouprawnienia płci, a
teraz mamy do czynienia z szaleństwem, które jest wynaturzeniem
pierwotnych idei.


Gender idzie dużo dalej niż równość praw kobiet i mężczyzn. Ta teoria ma
wielki apetyt na to, by za pomocą wszystkich narzędzi inżynierii
społecznej podważyć indywidualne wybory jednostek, rodzin, społeczeństw i
narodów. Genderyzm nie jest tu wyjątkowy. Inżynieria społeczna zawsze
była pokusą dla ludzi nauki i polityków, by użyć wszystkich narzędzi,
jakie daje współczesny świat – np. środki masowego przekazu czy nauki
społeczne – by podważyć prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z
indywidualnymi wyborami filozoficznymi, religijnymi i tożsamościowymi. A
potem przekazać tę odpowiedzialność światłemu państwu. Takie zachowania
znamy z historii najnowszej: były ruchy polityczne, które wiedziały
lepiej od kułaków, jak uprawiać ziemię czy jak lepiej od księży
kształtować życie wewnętrzne obywateli. To jest paskudna tradycja
nowożytnej polityki.

To droga do totalitaryzmu.

Trudno uniknąć tego skojarzenia. Jeśli ktoś nie postawi wyraźnej granicy
ingerencji w kulturę, politykę, życie rodzinne i religijne, to będziemy
musieli obawiać się o własną wolność. Już dziś bardzo wielu rodziców
boi się o swobodę wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami,
kiedy nagle są konfrontowani z kampaniami reedukacji, jakie
przeprowadzane są w szkołach czy przedszkolach. Czyli w instytucjach,
które mają pomagać rodzicom. Tu aspekt wolności nie jest szanowany.
Państwo nagle uznaje, że rodzice mogą nie wiedzieć, jak powinno się
kształtować ich własne dzieci, ponieważ sami są ofiarami opresyjnego
patriarchatu. W wielu krajach państwo uznaje, że rodzice nie mają prawa
powielać takich postaw i potrzebna jest silna ingerencja, by nastąpiło
genderowe wyzwolenie. Dlatego ta ideologia jest tak bardzo skupiona na
wszystkich instytucjach wychowawczych – od żłobka do uniwersytetu. W
tych placówkach ma się rodzić nowy człowiek.

Na przykład jak?

Przejawem tego jest choćby edukacja seksualna, której treść jest nie do
przyjęcia dla przeciętnego rodzica w Polsce – nie tylko dla członka
Akcji Katolickiej. Zgodnie z rekomendacjami międzynarodowych instytucji,
w tym Parlamentu Europejskiego, powinniśmy czterolatki uczyć
masturbacji, dziewięciolatki uświadamiać pod kątem homoseksualizmu, a
12-latkom uświadamiać prawo do aborcji. Takie zalecenia są w poradnikach
dla szkół niemieckiego Biura ds. Edukacji Zdrowotnej (BZgA). Tego typu
standardy promują Międzynarodowa Federacja Planowania Rodziny (IPPF) czy
Światowe Stowarzyszenie Zdrowia Seksualnego (WAS). To jest zwykła
zabawa dziecięcą seksualnością, zanim się ona rozwinie.

Da się policzyć, ile Unia przeznacza dziś pieniędzy na promowanie genderyzmu?

Nie sposób wskazać takiej sumy, bo aspekt genderowy jest wpisywany do
każdej dziedziny unijnej polityki – inna sprawa, na ile jest poważnie
traktowany. W Brukseli mnóstwo ludzi puka się w głowę, gdy muszą
realizować politykę rozwoju obszarów wiejskich, obronną, zmian
klimatycznych czy badawczą z uwzględnieniem równości płci. Formalnie nie
ma jednak polityki, która jest pozbawiona elementu genderowego. (…)



Dlaczego w Europie, w której najsilniejsze są partie chadeckie, ideologia genderyzmu zwycięża?


Bo chadecja, tak jak całe chrześcijaństwo, przeżywa poważny kryzys w
Europie. Partie chadeckie już dawno straciły narzędzia poznawcze i
filozoficzne, by polemizować z modami europejskiej lewicy. Bardzo wielu
polityków centroprawicy wmawia sobie, że jest to wyłącznie realizacja
postulatu równości praw. Próbują zamykać oczy na to, że polityka
genderyzmu nie ma już nic wspólnego z równouprawnieniem, lecz staje się
inżynierią społeczną, która za pomocą środków przymusu politycznego jest
skierowana wprost na elektorat chadecji, czyli na rodzinę. To wyjątkowa
bezmyślność europejskiej prawicy. (…)

Polska jako kraj konserwatywny jest postrzegana w Europie
jako miejsce, w którym powinien znaleźć się główny front walki
genderowej?


Z pewnością należymy do wąskiej grupy państw, w których rodzice są
wyraźnie bardziej świadomi tego, czego oczekują od systemu edukacji. Są
też bardziej krytyczni wobec majstrowania przez instytucje
międzynarodowe przy wychowaniu dzieci. Polacy są jednym z tych narodów
europejskich, które wierzą, że same lepiej zdecydują o swojej
przyszłości, przynajmniej w obszarze rodziny. Dzięki temu mamy
potencjał, by z dużą dozą zdrowego rozsądku przyjrzeć się temu
wszystkiemu i zareagować. Trzeba jednak tę wiarę we własne wybory
cywilizacyjne umacniać, by była ona równie silna w wymiarze społecznym i
politycznym. (…)

Cały wywiad dostępny jest w najnowszym wydaniu Do Rzeczy.

http://dorzeczy.pl/genderowy-zamach-na-wolnosc/



kościół na Stecówce pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej

Pożar drewnianego kościoła na Stecówce w Istebnej. Straty są poważne [NAJNOWSZE ZDJĘCIA]


O pożarze koscioła na Stecówce poinformował ksiądz. Zadziałał system przeciwpożarowy. Zgłoszenie przyjęto o godz. 1.20. - Pierwsza jednostka OSP, która była najbliżej miejsca zdarzenia, dotarła na miejsce 16 minut później. - Strażacy mieli utrudniony dojazd do pożaru kościoła na Stecówce z uwagi na warunki pogodowe. W pierwszej kolejności nasze działania polegały na podaniu środka gaśniczego w natarciu. Ostatnie działania to prace rozbiórkowe. Akcja zakończyła się ok. 7.20 - wyjaśnia st. kpt. Jerzy Lazar.

Pożar kościoła na Stecówce: Trwa szacowanie strat
Na miejscu pożaru kościoła na Stecówce znajduje się jednostka OSP dozorująca pogorzelisko. Trwa ustalanie przyczyn pożaru kościoła na Stecówce, Jednak na ostateczne informacje trzeba będzie poczekać. Wiadomo, że powodem pożaru na Stecówce nie powinno być zwarcie instalacji elektrycznej. Ta w kościele na Stecówce była wymieniana niedawno. Trudno też oszacować w tej chwili straty poniesione w pożarze kościoła na Stecówce.

Drewniany kościół na Stecówce pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej został zbudowany w latach 50 XXw.

zdjecie

arch./-

Okradziono pomnik ks. Kotlarza

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/61421,okradziono-pomnik-ks-kotlarza.html

Nieznani sprawcy ukradli tablicę pamiątkową z
pomnika poświęconego ks. Romanowi Kotlarzowi, uczestnikowi radomskiego
Czerwca '76. Do zdarzenia doszło w świętokrzyskiej miejscowości
Koniemłoty w gminie Staszów, gdzie urodził się heroiczny kapłan. Policja
poszukuje sprawców kradzieży.

Na skradzionej tablicy znajdował się wizerunek księdza Kotlarza oraz
pamiątkowy napis. Pomnik, znajdujący się nieopodal kościoła pw.
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, został ufundowany jako wyraz
wdzięczności lokalnej ludności dla bohaterskiego kapłana. Mieszkańcy
Koniemłotów nie kryją oburzenia i są zbulwersowani całym zdarzeniem.

– Tablica ta materialnie nie była kosztowna, lecz dla nas miała ona
wartość bezcenną. Pomnik wraz z tablicą były wyrazem wdzięczności i
pamięci o ks. Romanie Kotlarzu. W każdą rocznicę śmierci księdza
składane są tu kwiaty – powiedział NaszemuDziennikowi.pl pan Roman
Lasota, mieszkaniec Koniemłotów.

Młodszy aspirant Mariusz Domagała, oficer prasowy Komendy Powiatowej
Policji w Staszowie, wyjaśnił w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl, że do
zdarzenia najprawdopodobniej doszło w nocy ze środy na czwartek.

– W chwili obecnej prowadzone jest postępowanie wyjaśniające
okoliczności zdarzenia. Skradziona została tablica pamiątkowa wykonana z
materiałów kolorowych. Wstępna wartość fizyczna wynosi 400 zł. Jednak
odtworzenie tej tablicy w identyczny stan przed kradzieżą będzie
kosztował znacznie więcej. Szacunkowo koszt ten może wynieść 2-3 tys. –
wyjaśnił Domagała.

Koniemłockie stowarzyszenie „Przyszłość” wyznaczyło nagrodę 500 złotych dla tego, kto odda pamiątkową tablicę.

Ksiądz Roman Kotlarz (1928-1976) od początku swej duszpasterskiej
działalności był szykanowany przez komunistyczne władze za „prowadzenie
szkodliwej dla państwa działalności”.

25 czerwca 1976 roku w Radomiu kapłan błogosławił ze schodów
radomskiego kościoła pw. Świętej Trójcy uczestników protestu
robotniczego. Po powrocie do swojej parafii w Pelagowie, będąc pod
wrażeniem manifestacji, a także pogłosek o represjach stosowanych przez
władze, ksiądz wygłosił kilka kazań upominających się o robotników. Z
tego powodu stał się ofiarą brutalnych represji. W lipcu 1976 roku
został kilkakrotnie pobity na plebanii przez „nieznanych sprawców”.
Podczas sprawowania Mszy św. w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi
Panny kapłan zasłabł i stracił przytomność. Trzy dni później zmarł w
szpitalu. Pogrzeb odbył się 20 sierpnia. Radomscy robotnicy nieśli
trumnę z ciałem ks. Romana Kotlarza 4-kilometrową, usłaną kwiatami,
drogą wiodącą ze szpitala w Radomiu do Pelagowa. Ostatnie pożegnanie
kapłana było manifestem sprzeciwu wobec władzy i represji skierowanym
wobec opozycji.

Izabela Kozłowska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. „Wyborcza” w służbie

„Wyborcza” w służbie gejowskiej dyktatury-Dominik Zdort
http://www.rp.pl/artykul/1070226.html
Czy mamy w Polsce wolność słowa? Czy dziennikarze mediów publicznych mają prawo zadawać poważne pytania? Czy mogą poruszać trudne kwestie? Czy powinni dawać swobodnie wypowiedzieć się czytelnikom oraz słuchaczom?
„Kuba Strzyczkowski pytał w Trójce, czy mamy dyktaturę mniejszości seksualnych. Po co?" – punktuje groźnie na swojej stronie internetowej „Wyborcza" piórem Wojciecha Karpieszuka.

Dziennikarz „GW" formułuje pytania niemal w stylu peerelowskiej propagandy: „Jaki cel miała ta audycja? Upokorzenie osób homoseksualnych i transseksualnych? (...) Czy na tym ma polegać misja mediów publicznych?". Można uzupełnić, za generałem Jaruzelskim: „Kto za tym stoi?". Pewnie PiS.

I nie pomoże Strzyczkowskiemu, że zadzwonił do wszystkich możliwych organizacji reprezentujących „kochających inaczej", że dał się wypowiedzieć paru lesbijskim celebrytkom. Bo, niestety, dał też głos słuchaczom „Trójki", którzy – o zgrozo! – przyznali, że owa dyktatura istnieje i jest niebezpieczna. A tak daleko wolność słowa posuwać się nie powinna – uważa inkwizytor z „Wyborczej". „Redaktor słucha, nie przerywa" – żołądkuje się Karpieszuk, wzburzony, że większość słuchaczy „Trójki" dostrzega jednak dyktaturę gejów i lesbijek.

Co zatem czeka Jakuba Strzyczkowskiego, po tym, gdy pozwolił sobie na poruszenie tematu, jak się okazało nie do strawienia dla kolegów z cenzury? Nic dobrego, obawiam się. Oczyma duszy już widzę skargi do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zawieszenie dziennikarza „Trójki".

Jedną zaletę ma tekst redaktora Wojciecha Karpieszuka na portalu „Wyborczej": dzięki niemu znamy odpowiedź na pytanie zadane przez Jakuba Strzyczkowskiego. Tak, dyktatura mniejszości istnieje, a „Gazeta Wyborcza" jest jej zbrojnym ramieniem. Dziś dała sygnał do nagonki. Redaktor Karpieszuk nie żartuje: „O nie, panie Kubo. O nie. Już nigdy się nie usłyszymy".

Pedał !!! ... to słowo zakazane

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Wykład o gender przerwany.

Wykład o gender przerwany. Interweniowała policja z paralizatorami

Cały tekst: http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,15084132,Wyklad_o_gender_przerwan...
Policjanci z pałkami i paralizatorami interweniowali podczas wykładu "Gender - dewastacja człowieka i rodziny", który dziś wieczorem rozpoczął się na poznańskim Uniwersytecie Ekonomicznym.
Wykład zgodnie z planem rozpoczął ksiądz prof. Paweł Bortkiewicz. Ale po kilku minutach obok księdza zaczął biegać i wskoczył na mównicę chłopak w złotej sukience. Na balkonie rozległy się oklaski. Wtedy wykład został przerwany.

Ochroniarze chcieli wyprowadzić chłopaka z sali. Gdy mieli z tym problem na pomoc przyszli im policjanci z pałkami i paralizatorami. Funkcjonariusze zamknęli się w sali z osobami, które nie chciały jej opuścić. Zatrzymane osoby krzyczały "Stop przemocy" i "To jest wasza demokracja". Sam wykład został przeniesiony do auli. Selekcjonowano osoby wchodzące na aulę. Nie wpuszczono do niej np. osób z kolczykiem w nosie. - Nie wpuściłem tylko dwóch pań, które osobiście widziałem, że szarpały się z technikiem policyjnym - wyjaśnia prowadzący spotkanie.

Doszło do bójki z kilkudziesięcioma osobami, które nie chciały opuścić terenu uczelni. Te osoby zostały wylegitymowane i zostaną przewiezione na komisariat. Na komisariat jedzie też rektor UE, gdzie ma złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - informuje rzecznik poznańskiej policji Andrzej Borowiak.

Policja spisywała ludzi, którzy zostali na uczelni, którzy stali przy sali, w której zamknieto siłą grupę osób.

Jeszcze w trakcie zajść wykład został przeniesiony do auli. - Nie obarczam gender odpowiedzialnością za patologie rodziny. Obarczam odpowiedzialnością za rzeczy dużo gorsze - związek z radykalnym feminizmem, który opowiada się za aborcją, zatrudnianiem kobiet i przetrzymywaniem dzieci w żłobkach - mówił ks. Bortkiewicz podczas wykładu.


------------------------------------------

To wina "Gazety Wyborczej"?


Podczas wykładu nt. ,,Czy gender to dewastacja człowieka i rodziny?"
doszło do próby naruszenia przestrzeni wolności słowa oraz charakteru
debaty, używając do tego argumentu siły - mówi Katolickiej Agencji
Informacyjnej ks. prof. Paweł Bortkiewicz, dyrektor Centrum Etyki UAM. O
incydent oskarża m.in. "Gazetę Wyborczą"
W czwartek na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu ks. prof. Paweł
Bortkiewicz mówił, że gender nie jest nauką, lecz ideologią, prowadzi do
dewastacji człowieka i rodziny. Grupa anarchistów komentowała to
głośno, a jeden z nich przebrany w złotą sukienkę wskoczył na mównicę i
tańczył wokół księdza, wykrzykując: ,,Zapraszamy wszystkich na rozpad
rodziny!". Do akcji wkroczyli ochroniarze, pomagali im policjanci w
cywilu, którzy siedzieli na widowni.

W sobotę KAI publikuje komentarz ks. prof. Bortkiewicza. Jego zdaniem
próba przerwania krytycznego wykładu nt. gender to naruszenie wolności
słowa. Ksiądz przypomina, że środowiska feministyczne oraz zwolennicy
gender studies próbowali wywrzeć naciski, by spotkanie otwarte w gmachu
Uniwersytetu Ekonomicznego w ogóle nie doszło do skutku.

W wypowiedzi dla KAI ocenia, że ,,czwartkowy incydent jest konsekwencją
atmosfery medialnej prowadzonej zwłaszcza przez 'Gazetę Wyborczą' oraz
jej protestu wobec krytyki gender". Dodał, że "absurdalny sprzeciw"
zapoczątkowali pracownicy Instytutu Nauk Społecznych Uniwersytetu im.
Adama Mickiewicza, na którym promowany jest gender. Jak ocenia, próby
przerwania wykładu oraz "rażącego naruszania standardów debaty
akademickiej" są ,,naruszeniem wolności słowa".

- Z genderhołotą się nie dyskutuje - dodał ks. Bortkiewicz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25.  Sąd wydał wyrok w sprawie


Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację w sprawie usunięcia
krzyża z sali obrad Sejmu. Nie narusza on bowiem dóbr osobistych. Pozew
cywilny w tej sprawie wytoczyli posłowie Twojego Ruchu. Twierdzili, że
symbol godzi w ich dobro osobiste, jakim jest wolność religijna.
Orzeczenie jest prawomocne.
"Idziemy po krzyż do Strasburga! Prawa trzeba przestrzegać! Nie odpuścimy" - napisał na Twitterze Janusz Palikot. - Mi krzyż w Sejmie
nie przeszkadza. Walka o świeckość państwa może się wyrażać inaczej niż
awanturami - skomentował krótko dzisiejszy wyrok Donald Tusk.

Eksponowanie krzyża mieści się w zakresie
prawa do publicznego demonstrowania wyznania religijnego - uzasadniał
sąd. - Krzyż jest symbolem religijnym, ale nie można pomijać jego
znaczenia jako symbolu kultury i tożsamości narodowej - mówiła dalej
sędzia Edyta.

Zarazem - przyznała Jefimko - jest i prawo do
wolności od religii, na które powoływali się powodowie wskazując na
kolizję obu praw. - Sąd musi wyważyć te interesy, stosując zasadę
proporcjonalności. Trzeba wtedy wykazać, jakie szkody się poniosło.
Szkody takiej w ocenie sądu nie powoduje wywieszenie symbolu religijnego
w przestrzeni publicznej - uznano w wyroku.

Jak wskazał sąd w uzasadnieniu, szkodą może być
wywieranie presji przez przekazywanie treści religijnej w formie, jakiej
odbiorca mógłby sobie nie życzyć. Zarazem - mówiła sędzia
- w wyroku nie można było kierować się tylko subiektywnymi odczuciami
powodów, ale należało zobiektywizować ustalenia m.in. przez
uwzględnienie zwyczajów, tradycji, kultury i doświadczeń historycznych
zbiorowości.

Krzyż jest symbolem religijnym, ale nie można pomijać jego znaczenia
jako symbolu kultury i tożsamości narodowej – mówiła sędzia Edyta
Jefimko uzasadniając wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie ws. krzyża w
Sejmie. Jak mówiła sędzia w ustnym uzasadnieniu orzeczenia, w tym
procesie sąd nie rozstrzygał politycznego ani światopoglądowego sporu o
legalność lub bezprawność umieszczenia krzyża w Sejmie.

Sędzia przypomniała, że wolność religijna ma wymiar nie tylko
prywatny, ale i publiczny – jak głosi prawo i polskie, i europejskie.
Jak stwierdziła eksponowanie krzyża w miejscach publicznych wchodzi w
zakres dopuszczalnego uzewnętrzniania wyznawanej religii.

- Należy podkreślić, że krzyż łaciński jest przede wszystkim symbolem
religijnym. Jednak w Polsce nie można pomijać znaczenia tego symbolu
również jako symbolu kultury i tożsamości państwowej. Fakt umieszczenia
krzyża na sali plenarnej posiedzeń Sejmu, wiąże się z tzw. pasywnym
oddziaływaniem tego symbolu – a takie oddziaływanie w ocenie Sądu
Apelacyjnego nie stanowi przejawu religijnej indoktrynacji ze strony
państwa naruszającej wolność sumienia i wyznania posłów. Odwołując się
do terminologii jaką posłużył się Sąd Okręgowy sporządzając uzasadnienie
zaskarżonego wyroku należy stwierdzić, że nie każdy dyskomfort
światopoglądowy odczuwany przez osoby niewierzące w związku z
eksponowaniem w przestrzeni publicznej symboli religijnych, należy
utożsamiać z naruszeniem wolności ich sumienia i wyznania –
mówiła sędzia.

Pozywający mają dodatkowo zwrócić koszty
postępowania. Poseł TR Armand Ryfiński przyznał tuż po ogłoszeniu
wyroku, że prawdopodobnie zostanie złożony wniosek o kasację. Ostateczna
decyzja zapadnie jednak po konsultacji z prawnikami.

Pełnomocniczka powodów (m.in. Janusza Palikota,
Romana Kotlińskiego i Armanda Ryfińskiego) mec. Anna Kubica wniosła o
zmianę wyroku sądu okręgowego, który w styczniu tego roku oddalił
powództwo. Są stwierdził, że obecność symbolu religijnego w miejscu
publicznym, np. w Sejmie, nie narusza swobody sumienia.

W ocenie mecenas sąd nie uwzględnił norm polskiej
konstytucji oraz europejskich standardów wolności sumienia i wyznania. -
Z natury rzeczy katolicka większość nie może decydować o wolności
religijnej ateistycznej mniejszości - mówiła.

Reprezentujący stronę pozwaną radca Prokuratorii
Generalnej Skarbu Państwa Mikołaj Wilk wnosił o utrzymanie w mocy
zaskarżonego wyroku. Przekonywał, że orzeczenie sądu okręgowego w
prawidłowy sposób odniosło się do tej kwestii. Jak mówił, stosując
kryterium obiektywne nie można stwierdzić, by obecność w Sejmie
krzyża - lub jakichkolwiek symboli religijnych - naruszała dobra
osobiste. Wskazywał też na znaczenie zwyczaju w prawie cywilnym - a
krzyż w sali Sejmu wisi od 16 lat.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. Naukowcy UAM: teoria gender

Naukowcy UAM: teoria gender dyskryminuje

Głos sprzeciwu wobec wykładu ks. prof. Pawła Bortkiewicza
potwierdza nasze obawy co do dyskryminacyjnych konsekwencji teorii
gender – napisali w liście naukowcy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w
Poznaniu.

List jest skierowany do sygnatariuszy „sprzeciwu wobec wykładu „Gender – dewastacja człowieka i rodziny” z 5. grudnia.

„Dziwimy się, że zamiast podjąć otwartą dyskusję, co jest zgodne z
duchem uniwersytetu, postanowiliście sprzeciwić się wygłoszeniu wykładu
księdza profesora Pawła Bortkiewicza w murach Uniwersytetu
Ekonomicznego”
– czytamy w liście.

Naukowcy wyrażają również niepokój, że w imię teorii gender
dokonywane są odgórne zmiany prawne wpływające na kształt edukacji i
relacji społecznych. Mimo, wydawałoby się, szlachetnych haseł
antydyskryminacyjnych, zmiany te prowadzą, w naszej opinii, do
rzeczywistej dyskryminacji osób o innych poglądach – podkreślono.

Z inicjatywą wystosowania listu wyszli pracownicy Instytutu Historii Sztuki UAM. Pod listem podpisał się m.in. dr Jerzy Kaczmarek z Instytutu Socjologii UAM.

- Jako pracownik uniwersytetu, cenię wartości uniwersyteckie, a taką
wartością jest prawo do nieskrępowanego przedstawiania poglądów, prawo
do nieskrępowanej dyskusji, wolnej od przemocy. To był impuls, który
przeważył, że ten list podpisałem. Zarówno jedna jak i druga strona ma
prawo do przedstawiania swoich poglądów. Natomiast obecnie coraz
częściej, dzieje się tak, że tej drugiej stronie odbiera się to prawo,
dlatego jest mój sprzeciw
– podkreśla dr Jerzy Kaczmarek.


Lektura „Lewicowego faszyzmu” jest przygnębiająca. Z każdą kolejną
stroną dowiadujemy się, że chcąc wykazywać się uczciwością
terminologiczną, śmiało faszystami można nazywać nie tylko wielu
czołowych w Polsce polityków, ale również ich medialnych klakierów na
wysokonakładowych gazet.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Na UAM w Poznaniu nie ma

Na
UAM w Poznaniu nie ma miejsca dla dr Wandy Półtawskiej? Rektor odmówił
miejsca na galę Akademickiego Klubu im. Lecha Kaczyńskiego

Gdyby chodziło o wręczenie medalu, bądź wykład lewicowego aktywisty, to decyzja byłaby pozytywna?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. znamy autora rady, żeby kobiet nie całować w rękę

podinsp. Krzysztof Łaszkiewicz z Komendy Głównej Policji, autor książeczki "Po pierwsze: człowiek"

Cały rozdział jest poświęcony szowinizmowi. Czytamy, że nie można
natarczywie całować kobiet w ręce, zmuszać, aby przyjmowały prezenty na
Dzień Kobiet i opowiadać kawałów o blondynkach.



Książka powstała dzięki wsparciu finansowemu pełnomocnika rządu ds.
równego traktowania.
- Wydrukowaliśmy 5 tys. egzemplarzy, co przy
liczbie 100 tys. policjantów nie wypada imponująco. Ale książeczkę można
też pobrać z naszej strony w internecie - zauważa podinsp. Łaszkiewicz.

Dobre maniery policjantów. Nie dla nagich kobiet, "szmat" i "garbatych nosów"

Poradnik wkrótce znajdzie się w każdym
komisariacie i komendzie w Małopolsce. Podpowiada policjantom, jak
należy zachowywać się wobec m.in. wyznawców innych religii,
homoseksualistów i kobiet.

"Nie powinno używać się słowa Murzyn"



- "Nie można wieszać w miejscu pracy plakatów przedstawiających gołe kobiety. Nie można ośmieszać mężczyzn,
którzy chcą wziąć urlop rodzicielski (...) Nie można opowiadać kawałów o
blondynkach" - to niektóre zasady z policyjnego podręcznika dobrych
manier.

Część funkcjonariuszy oburza się. - Co za wstyd! - wzdycha (anonimowo) jeden z krakowskich policjantów.Potraktowali nas jak debili, którym trzeba tłumaczyć takie oczywistości
jak to, żeby nie pytać lesbijki czy próbowały kiedyś z mężczyzną.

"Osobom homoseksualnym zadawać tylko pytania
związane ze sprawą. Nie pytać, gdzie w mieście są kluby gejowskie i czy
kiedyś próbowały być z osobami odmiennej płci"


- Przykre, że muszę się tłumaczyć z tej publikacji - kwituje podinsp. Łaszkiewicz.

Małopolski komendant policji nadinsp. Mariusz Dąbek
zapewnia, że książeczka mu nie przeszkadza, choć podczas czytania
kilku fragmentów troszkę się uśmiał. - Lepiej jednak, by policjanci
uznali część wskazówek za oczywiste, niż kogoś niewłaściwie
potraktowali. Nie możemy akceptować rasizmu, ksenofobii i szowinizmu
wśród policjantów. Sam jak wchodzę do jakiejś komendy i widzę plakat z
nagą panią, proszę o jego ściągnięcie - dodaje.


Dąbek zapewnia, że w każdym komisariacie i komendzie powinien
znaleźć się podręcznik, aby każdy funkcjonariusz mógł go przeczytać. -
Więcej zamieszania robić nie zamierzamy. Ani prosić o przesłanie
kolejnych egzemplarzy, ani robić szkoleń z niecałowania policjantek w
rękę - zastrzega komendant Dąbek.

"Jeśli dane z dowodu osoby transpłciowej nie
pokrywają się z preferowanym imieniem, najlepiej zwracać się w takiej
formie, w jakiej dana osoba sobie tego życzy".


Z poradnika "Po pierwsze: człowiek" funkcjonariusze mają nauczyć
się, jak postępować wobec homoseksualistów, Żydów, muzułmanów, Romów. W
książeczce wydanej przez Komendę Główną Policji czytamy m.in., że nie
można wieszać w pracy plakatów z gołymi paniami i że należy zapytać
lesbijkę, czy woli być przesłuchiwana przez kobietę, czy mężczyznę.

Pomysłodawcą i głównym autorem podręcznika jest podinsp. Krzysztof
Łaszkiewicz, pełnomocnik komendanta głównego ds. ochrony praw człowieka.

- Pomysł zaczął rodzić się we mnie w 2010, kiedy objąłem stanowisko -
mówi podinsp. Łaszkiewicz. - Zauważyłem, że nie ma podręcznika, ani u
nas, ani w Europie, który wytłumaczyłby policjantom, jak mają zachować
się w zmieniających się realiach. Z jednej strony pojawia się coraz
więcej imigrantów i osób o odmiennej wierze, a z drugiej strony -
szaleje kryzys, który rodzi postawy ksenofobiczne i rasistowskie.

"Zatrzymanym muzułmanom powinno zapewnić się
warunki do praktyk religijnych: dywanik, ręcznik, koc lub kawałek
kartonu do modlitwy".


Dodaje, że trzy lata temu zmieniły się warunki przyjęcia do policji i
osoby uprzedzone czy nietolerancyjne nie są w tej służbie chciane.

- Ale musimy zdawać sobie sprawę, że mogą się takie zdarzać -
nadmienia. - Policjanci pochodzą ze społeczeństwa, które ma - nie jakiś
gigantyczny, ale jednak - problem z antysemityzmem czy homofobią.
Funkcjonariusze pochodzą z tych samych kościółków, domów i rodzin, jak
wszyscy.


Z podręcznika policjanci dowiedzą się m.in., co to są mniejszości
narodowe i jak zwracać się do Żydów (nie nazywać ich garbatymi nosami i
obrzezanymi), Romów (czytamy: "w dokumentach służbowych posługuj się
tylko pojęciem "Rom". Pojęcie "cygan" postaraj się wyeliminować ze
swojego języka") czy Arabów (nie nazywać ich "brudasami" i
"terrorystami").

"Rzeczowniki: Żyd, Żydówka są jak najbardziej
odpowiednie. Jeśli piszemy o wyznawcach judaizmu, pisownia małą literą
nie stanowi błędu. Obraźliwe są zwroty "Żydek", "pejsaty", "obrzezany",
"Śmierć garbatym nosom" i "Żydzi do gazu".


Podręcznik wyjaśnia, czym jest homoseksualizm i że w policji też
pracują ludzie o odmiennej orientacji seksualnej. Poleca zapytać
lesbijkę, czy woli być przesłuchiwana przez kobietę
czy mężczyznę oraz tłumaczy różnicę między coming outem (dobrowolnym
ujawnieniem własnej orientacji seksualnej) a outingiem (jeśli ktoś zrobi
to wbrew naszej woli). Pochyla się nad tematyką transpłciowości,
niepełnosprawności, prostytucji, osób starszych, chorób psychicznych, a
nawet galerianek. Ma nauczyć policjantów, że wszystkich należy traktować
równo.

"Czy lesbijce podczas przesłuchania lepiej
rozmawia się z kobietą czy mężczyzną? Na to pytanie nie można udzielić
odpowiedzi. Rekomenduje się zapytanie, przed kim będzie jej łatwiej
złożyć zeznanie"




Haki na słuchaczy

Rządowy program równościowy piętnuje słuchaczy Radia
Maryja, żeby zbudować wydumaną tezę o złym samopoczuciu homoseksualnych
aktywistów.

Chodzi o Krajowy Program Działań na rzecz Równego Traktowania na lata
2013-2016, przygotowany w biurze Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz,
pełnomocnika rządu ds. równego traktowania. W dokumencie wykorzystano
fragmenty raportu z badań sondażowych prowadzonych w ramach innego
projektu „Równe traktowanie standardem dobrego rządzenia”. Tam zaś
„słuchacz Radia Maryja” został wrzucony do zestawu średniego dystansu
społecznego Polek i Polaków – do grup narażonych na nierówne
traktowanie, obok (najbardziej zdystansowanych społecznie) gejów,
transseksualistów, biseksualistów, ale też w sąsiedztwie mniejszości
narodowych, etnicznych, grup wyznaniowych czy osób niepełnosprawnych.

Dlaczego akurat tylko ta grupa słuchaczy została wyodrębniona i
jakimi kryteriami posłużyli się autorzy raportu, nie wiadomo. Wydaje
się, że odpowiedzi można szukać w badaniach zrealizowanych na
Uniwersytecie Jagiellońskim. Okazuje się, że słuchacze Radia Maryja
zostali sklasyfikowani w grupie osób wyznania katolickiego (zresztą jako
jedyna społeczność w tej kategorii). Powód? „Jak wynika z badań CBOS
(2011:168), prawie trzy czwarte słuchaczy określa się jako osoby
wierzące, a kolejna jedna czwarta jako osoby głęboko wierzące. W związku
z tym termin „słuchacz Radia Maryja”, zastosowany w badaniu, miał za
zadanie „aktywować stereotypy na temat osób wierzących” – czytamy w
raporcie z badań sondażowych.

„Wrzucenie” słuchaczy katolickiej rozgłośni do rządowego programu
musi razić, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że grupa ta nie została
uwzględniona w statystykach dotyczących dyskryminacji. A tu odpowiedzi
mogłyby być niewygodne, szczególnie jeśli wspomnimy problemy Telewizji
Trwam z przyznaniem miejsca na MUX-1 i masowe marsze przeciw
dyskryminacji katolików w sferze środków społecznego komunikowania. Ten
aspekt został w ogóle pominięty.

Znamienne, że wśród zakładanych w programie celów znalazł się punkt:
„Przeciwdziałanie dyskryminacji ze względu na płeć, wiek, pochodzenie
narodowe i etniczne, niepełnosprawność oraz orientację seksualną w
mediach”, nieuwzględniający ani dyskryminacji w mediach ze względu na
wyznanie, jak i przynależność do przecież wyodrębnionej w programie
grupy słuchaczy Radia Maryja.

Jedną z form tego „przeciwdziałania” ma być szeroka debata publiczna
„na temat sposobu przedstawiania osób należących do grup narażonych na
nierówne traktowanie w przekazie medialnym (z udziałem znanych postaci
publicznych, przedstawicieli środowisk naukowych oraz medioznawców)”.

Powstanie też koalicja „Media równych szans” w celu „propagowania
tematyki równego traktowania w środkach masowego przekazu”. Będą też
promujące równość konkursy. A w programach prym ma wieść Krajowa Rada
Radiofonii i Telewizji, która dała już dowód nierównego traktowania
podmiotów w procesie koncesyjnym.

Katolicy z marginesu?

– Odnoszę wrażenie, że wrzucenie formatu „Słuchacz Radia Maryja” do
zestawienia pośród mniejszości wyznaniowych ma wywołać w społeczeństwie
błędne wrażenie, że jest to grupa marginalna, coś, co odbiega od
szerszej społeczności polskiej – ocenia dr Bogdan Więckiewicz, socjolog z
WSKSiM.

Takie ulokowanie milionów słuchaczy katolickiej stacji sytuuje ich na
poziomie odłamu Kościoła, który kieruje się własnymi prawami i własnymi
celami. To też sygnał, że mają być odbierani jako marginalna grupa
społeczna.

W ocenie socjologa, skoro uznaje się, że chociażby problem koncesji i
zwolnienia miejsca na multipleksie dla Telewizji Trwam nie jest
przejawem dyskryminacji, że dotyczy grupy – jak to zostało ujęte – „mało
zdystansowanej społecznie”, to nasuwa się wniosek, że może obok tego
nadawcy należałoby przyznać miejsce innym mniejszościom lub że w ogóle
miejsce tej Telewizji na multipleksie należałoby oddać środowiskom
bardziej „zdystansowanym społecznie”.

Liczy się dystans

Według programu, 82 proc. Polaków jest zdania, że rząd powinien
podejmować działania na rzecz równego traktowania osób z
niepełnosprawnością. Na drugim miejscu są to rodziny wielodzietne (78
proc.), osoby starsze (76 proc.), samotni rodzice (76 proc.) i kobiety
(75 proc.). Najmniejszy odsetek (41 proc.) opowiedział się za akcją na
rzecz osób homoseksualnych.

Ale program odczucia społeczne traktuje lekką ręką i wskazuje na inny
problem – to tzw. dystans społeczny i potrzeba jego niwelacji. I
właśnie takie spojrzenie przewraca do góry nogami cały problem
postrzegania dyskryminacji. Bo w świetle „dystansu społecznego”, wedle
przywoływanych badań, tą najbardziej dotkniętą grupą jest tzw.
środowisko homo- i transseksualne.

„Największy dystans społeczny Polacy posiadają w stosunku do grup
LGBT, w tym: w stosunku do homoseksualnych mężczyzn (50,5 punktów na
skali dystansu), osób transseksualnych (48,9 punktów), osób
biseksualnych (47,7 punktów) oraz homoseksualnych kobiet (46,2 punktów)”
– czytamy w dokumencie. Istnieje też niski poziom akceptacji Romów. W
miarę dobrze traktujemy Rosjan, Niemców oraz prawosławnych, jak i
dorzuconych do zestawu słuchaczy Radia Maryja (21,4 punktów). Jednak
„najmniejsze dystanse społeczne odnotowano względem osób z
niepełnosprawnością: niewidomych (14,7 punktów), niesłyszących (14,3
punktów) oraz poruszających się na wózku (13,9 punktów)”.

Takie zestawienie danych w programie daje sygnał, że choć to
niepełnosprawni są najbardziej dyskryminowaną grupą, to poziom empatii,
jaką wzbudzają w społeczeństwie, jest na tyle wysoki, że można zająć się
problemami tych bardziej „zdystansowanych”.

W praktyce oznacza to, że w całej polityce równościowej rządu chodzi
raczej o przekonanie społeczeństwa, że np. zniesienie barier
architektonicznych czy pomoc rodzinom wielodzietnym, czy w końcu wyjście
naprzeciw żądaniom słuchaczy Radia Maryja i widzów Telewizji Trwam nie
jest tak istotne, jak załatwienie pełnego komfortu aktywistom
homoseksualnym.

Dlatego program w sposób szczególny podejmuje choćby problem rynku
pracy osób LGBT, w tym osób transpłciowych. Powołując się na dane
Fundacji Trans-Fuzja, wskazuje, że „sytuacja tej grupy na rynku pracy w
czasie korekty płci wiąże się z wieloma problemami, a niektóre z nich,
zgodnie z prawem polskim, należy uznać za przejaw dyskryminacji”. W
okresie związanym z formalną ścieżką zmiany płci osoby transpłciowe
muszą posługiwać się dokumentami, które w trakcie tzw. testu realnego
życia nie odpowiadają zarówno ich wyglądowi, jak i ich własnemu poczuciu
tożsamości płciowej. A to powoduje problemy z pracą czy uzyskaniem
zmian w świadectwie pracy. Co ciekawe, według „ekspertów i ekspertek z
zakresu dyskryminacji osób transpłciowych”, na jakich powołuje się
program, w czasie następującym po formalnej zmianie płci „osoby te
doświadczają istotnych problemów ze znalezieniem zatrudnienia”.

Ale to nie jedyne miejsce, w którym program wprost odwołuje się do
potrzeb środowiska homoaktywistów; jednym z jego celów jest
„podniesienie standardów nauczania lekarzy oraz pielęgniarek i położnych
o zagadnieniach dotyczących LGBT”.

Wyciskanie aborcji

Odrębnym programem rząd zamierza też premiować środowisko aborcyjne w
ramach realizacji celu „Zapewnienie realizacji przepisów obowiązującej
ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach
dopuszczalności przerywania ciąży”.

Ten punkt nie ma jednak nic wspólnego z ochroną życia ludzkiego w
fazie prenatalnej, choć takie są oczekiwania zdecydowanej większości
Polaków, a organizacje pro-life podnoszą, że to właśnie te dzieci są
najbardziej dyskryminowaną grupą. Program zakłada „opracowanie i
uruchomienie skutecznej procedury kierowania pacjentek do placówek,
które realizują przepisy obowiązującej ustawy”. W szczególności chodzi
też o zmianę ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty „w zakresie
obowiązku wskazania przez lekarza korzystającego z ’klauzuli sumienia’
realnej możliwości uzyskania świadczenia zdrowotnego u innego lekarza
lub w podmiocie leczniczym”. Przy czym pod pojęciem świadczenia
zdrowotnego kryje się odesłanie na brutalną procedurę aborcji. Krajowy
Program Działań na rzecz Równego Traktowania na lata 2013-2016 ma
ogromny zasięg. Będą go realizować wszystkie resorty, zgodnie z ich
kompetencjami i we współpracy z organizacjami pozarządowymi, partnerami
społecznymi oraz jednostkami samorządu terytorialnego.

Tu sporym problemem jest jego finansowanie. Bo „działania realizowane
z budżetu państwa będą sfinansowane ze środków ujmowanych w ustawie
budżetowej na dany rok, bez konieczności ubiegania się o dodatkowe
środki na ten cel z budżetu państwa”. Z pomocą mogą też przyjść fundusze
europejskie.

Nie jest jednak jasne, skąd w czasie kryzysu i drastycznych cięć w
państwowej kasie poszczególne instytucje mają wysupłać pieniądze na
realizację „celów równościowych”. A to oznacza przesunięcia i rezygnację
z innych zadań.

Co więcej, nie wiadomo nawet, według jakich kryteriów realizacja
programu będzie oceniana, bo ten nie wskazuje na żadne mierniki, a tylko
odwołuje się do opinii międzyresortowego zespołu (czyli samych
zainteresowanych realizacją), do którego dodatkowo w charakterze
obserwatorów zostaną zaproszeni przedstawiciele organizacji i środowisk
pozarządowych.

Taka konstrukcja programu pozwala sądzić, że najwięcej skorzystają na
nim środowiska aktywne, agresywne, posiadające możliwości lobbingu,
także medialnego, cieszące się poparciem politycznym.

Zatem, choć Polacy jako najbardziej potrzebujących wskazują
niepełnosprawnych, rodziny wielodzietne i osoby starsze, i wydawałoby
się, że to nad ich problemami w sposób szczególny powinien pochylić się
rząd, to w praktyce na programach równościowych najwięcej skorzystają
agresywne środowiska homoaktywistów.

Marcin Austyn

Nie dajmy sobie wmówić podziałów

Komentarz prof. dr hab. Krystyny Czuby na temat Krajowego Programu Działań na rzecz Równego Traktowania na lata 2013-2016

Wyodrębnienie w ramach projektu „Równe traktowanie standardem
dobrego rządzenia” osobnej grupy nazwanej „słuchacz Radia Maryja” jest
próbą wmówienia polskiemu społeczeństwu, iż odbiorcy tej katolickiej
rozgłośni stanowią odrębną część Kościoła mającą własne prawa i zasady.

Jest to głęboko idącą nieprawidłowością. Słuchacze Radia Maryja nie
są żadną grupą mniejszościową, lecz spójną częścią Kościoła
katolickiego. Nie możemy dać sobie wmówić jakichkolwiek podziałów i
klasyfikacji. Takie „wydzielenie” słuchaczy tej katolickiej stacji jest
jednocześnie dyskryminacją tych osób w oczach polskiego społeczeństwa.

Katolicy w Polsce stanowią większość i nikt nie ma prawa ich dzielić
oraz klasyfikować. Wszelkiego rodzaju zakładanie podziałów wśród
katolików jest niezgodne z art. 30 Konstytucji Rzeczypospolitej
Polskiej, w którym napisano: „Przyrodzona i niezbywalna godność
człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona
nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz
publicznych”.

Wyodrębnienie słuchaczy Radia Maryja przez urzędników podległych
minister Agnieszce Kozłowskiej-Rajewicz narusza ich godność i piętnuje
jako osobną, marginalną część społeczeństwa, co jest niezgodne z
rzeczywistością. Dopuszczono się jednocześnie przekroczeń etycznych
przeciw godności człowieka, bowiem ustawienie, w
jakim znalazł się „słuchacz Radia Maryja”, jest obelgą skierowaną do
katolików. Obelga jest po to, aby upokorzyć kogoś i stanowi poważne
wykroczenie przeciw sprawiedliwości, bo przeciwstawia się poszanowaniu
człowieka.

Dyskryminacją jest stwierdzenie, że słuchacze Radia Maryja stanowią
pewną mniejszość wśród katolików. W moim przekonaniu w tej dyskryminacji
zawarta jest pogarda dla wartości, które dla człowieka stanowią
zasadniczy wymiar życia.

Sądzę, że w tym dokumencie próbuje się zniszczyć autorytet Radia
Maryja. Jego niszczenie pozwoli tymczasem na działania uderzające w
godność człowieka. Każdemu człowiekowi potrzebny jest autorytet przede
wszystkim ze względu na relacje społeczne. Nie możemy pozwalać na taki
wymiar działalności publicznej. Powinniśmy zaprotestować wobec takiego
ustawiania osób związanych z Radiem Maryja, Telewizją Trwam, „Naszym
Dziennikiem” czy Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu,
a jest to wielki potencjał intelektualny, społeczny i patriotyczny. Nie
możemy zgodzić się na takie traktowanie. O luudziach dopuszczających
się naruszania godności człowieka św. Paweł powiedział, że są
nieprzyjaciółmi Boga i ludzi.

Dobre imię jest dobrem człowieka dużo cenniejszym niż rzeczy
materialne. Mamy do czynienia z podważaniem godności człowieka, zaś to
jest wykroczeniem ciężkim.

W rządowym dokumencie z kolei pominięto dyskryminację katolików m.in.
przy wolności i równości dostępu do mediów. Obserwujemy wielomiesięczną
batalię o multipleks dla Telewizji Trwam. Katolicy w myśl decydentów
nie mają prawa do własnej stacji telewizyjnej. Nie było odzewu na ponad
2,5 mln głos Polaków upominających się o Telewizję Trwam. Ten jawny
przejaw dyskryminacji został pominięty w rządowych dokumentach, gdyż
jest on „niewygodny”.

Dopuszczono się więc manipulacji. Minister, która ma za zadanie
walczyć z dyskryminacją, sama się jej dopuszcza. Jest to skandaliczne i
należy takie działania potępiać.

not. IK


 

 

Prof. dr hab. Krystyna Czuba - medioznawca, etyk, była senator oraz wykładowca UKSW i WSKSiM w Toruniu.





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. dorabianie lewctwa z naszych podatków

Komiks "Witamy w Białymstoku" przeciwko nietolerancji i rasizmowi [ZOBACZ]

olorowe obrazki i rymowane opowiadanie tworzą komiks "Witamy w
Białymstoku", który został wydany w ramach projektu "Partnerstwo na
rzecz Aktywnego Osiedla". To projekt finansowany przez Ministerstwo
Administracji i Cyfryzacji, wojewodę podlaskiego, część pieniędzy
dołożyła też Spółdzielnia Mieszkaniowa Słoneczny Stok. Program
realizowany jest od września i ma przeciwdziałać rasizmowi i ksenofobii.
Objęte zostały nim trzy białostockie osiedla Słoneczny Stok, Leśna
Dolina i Zielone Wzgórze, gdzie ponad pół roku temu doszło do
rasistowskich incydentów. Dlatego też 5,5 tys. komiksów trafi do dzieci (w wieku od zerówki do III klasy podstawówki) mieszkających i chodzących do szkół na tych osiedlach.

Książeczka o tych, co tu mieszkają

W środę (18.12) pierwsze książeczki rozdano uczniom ze Szkoły Podstawowej nr 43 przy ulicy Stromej w Białymstoku.

Książeczka ma zaledwie kilka stron, więc na obrazkach nie udało się
wszystkich wątków lokalnej wielokulturowości zamieścić. Ale dzieci
dowiadują się np., że "z wiarą, że coś się zmieni, przyjechali tu
Czeczeni. Kraj ich pogrążony w wojnie. Mają prawo żyć spokojnie".
Poruszony jest też temat kibiców zadymiarzy, którzy obrażają
ciemnoskórych piłkarzy (na obrazkach widać transparent "Matoł" i "Polska
dla Polaków"),
a "tymczasem w całym świecie w lidze pierwszej, drugiej,
trzeciej są piłkarze z różnych krajów, lecz tam nie ma złych
zwyczajów". Jedna z rymowanek wyjaśnia też najmłodszym, że wszyscy są
równi bez względu na to, jakiego są wyznania: "(...) czy ktoś w piątek
nie je mięsa albo nigdy - ani kęsa, czy się modli kiedy trwoga, czy
codziennie wielbi Boga, czy na głowie chustę nosi, czy o pomoc czasem
prosi lub turban ma na głowie. Wszyscy równi. Każdy człowiek".



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Prokuratura ściga rasistów,

Prokuratura ściga rasistów, wykrywalność spada. Najgorzej jest w Białymstoku


W ostatnich latach coraz więcej prowadzonych jest postępowań w sprawie czynów rasistowskich i ksenofobicznych; ale wykrywalność takich przestępstw zmniejsza się - wynika z danych Prokuratury Generalnej
W I półroczu 2013 r. w tych sprawach oskarżono 57 osób.

- Liczba tego typu przestępstw niewątpliwie rośnie, stąd konieczność bardziej intensywnych działań i współpracy prokuratury, policji i innych służb - mówi rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk. Dodał, że w takich sprawach prokuratura "wyeliminowała umarzanie postępowań ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu".

Od stycznia do czerwca tego roku - jak poinformowała prokuratura - prowadzono 343 postępowania odnoszące się do takich przestępstw, z czego nowych spraw było 235. Jak wskazała PG, w całym 2007 r. prowadzono w kraju 62 takie postępowania, w 2011 r. 323 (nowe 272), zaś w 2012 r. 473 (nowe 362) - z czego w pierwszym półroczu zeszłego roku 262 (nowych 158).

- W pierwszym półroczu tego roku prowadzono więc niewiele mniej nowych spraw niż w całym 2011 r. i o 77 spraw więcej niż w pierwszym półroczu roku zeszłego - zaznaczyła PG. Prokuratura dodała, że "wykrywalność tego rodzaju przestępstw sukcesywnie zmniejsza się od 2009 r.". W 2007 r. na 62 postępowania zarzuty postawiono w 25 (40 proc.); w 2011 r. - na 323 sprawy w 56 (17 proc.); w 2012 r. - na 473 sprawy w 121 (26 proc.), zaś w pierwszym półroczu tego roku - na 343 sprawy w 74 (22 proc.).

Prokuratorzy opierają się na materiałach gromadzonych przez różne służby i oczekują niekiedy ich większej skuteczności. Ale zdajemy też sobie sprawę, że w niektórych przypadkach trudno ustalić sprawcę, gdy np. rasistowskie graffiti pojawiło się w ustronnym, niemonitorowanym miejscu - zaznaczył Martyniuk.

W podliczonym okresie tego roku 116 spraw zostało umorzonych, w tym w 49 nie wykryto sprawców przestępstwa. W 75 sprawach odmówiono wszczęcia śledztwa. Sądy za takie czyny skazały w tym okresie ponad 40 osób, w większości na kary więzienia w zawieszeniu.

Wzrasta za to - jak podaje PG - liczba stosowanych tymczasowych aresztów wobec podejrzanych o czyny rasistowskie. W 2011 r. aresztowana była jedna osoba, w 2012 r. sześć osób, zaś w pierwszym półroczu 2013 r. areszt stosowano wobec 12 osób. Z analizy postępowań wynika też, że najczęściej celem ataków były osoby pochodzenia żydowskiego (57 spraw), osoby o czarnym kolorze skóry (42), Romowie (26), muzułmanie (14), Arabowie i Rosjanie (po 9). Łącznie prokuratorzy wyróżnili 28 grup narodowościowych, rasowych, etnicznych i wyznaniowych, których dotyczyły prowadzone sprawy. W kilku przypadkach chodziło o znieważenie m.in. Turków, Ukraińców, Niemców, Czeczenów, ale także katolików.

Spośród prowadzonych postępowań m.in. 89 dotyczyło rasistowskich napisów na murach - w tym pięć spraw graffiti na cmentarzach. Kolejne 73 sprawy odnosiły się do przestępstw popełnianych z wykorzystaniem internetu, 18 dotyczyło zachowań pseudokibiców i sportowców, 12 odnosiło się do incydentów podczas zgromadzeń publicznych, w trzech sprawach badano publikacje książkowe i prasowe, zaś w dwóch audycje radiowe i telewizyjne.

Najwięcej takich spraw - 93 - zarejestrowano w okręgu Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. W mediach było ostatnio głośno o tych wydarzeniach - m.in. podpalono mieszkanie, do którego do swej polskiej rodziny przyjechał Hindus. Wcześniej podpalano mieszkania rodzin czeczeńskich czy polsko-pakistańskiej. W okręgu wrocławskim takich spraw było 50, warszawskim - 46, krakowskim - 36, lubelskim - 27, katowickim - 20, gdańskim - 20, szczecińskim - 16, łódzkim - 15, poznańskim - 14 i rzeszowskim - 6.

PG poinformowała też, że w porównaniu do lat wcześniejszych "zwiększyła się znacząco ilość postępowań, w których decyzje merytoryczne uznano za niezasadne". "W trakcie badań aktowych prowadzonych przez prokuratury nadrzędne zakwestionowano ponad 38 proc. podjętych decyzji. Wskazuje to na celowość badania tej kategorii spraw przez jednostki nadrzędne celem wyeliminowania nieprawidłowych decyzji o umorzeniu bądź odmowie wszczęcia śledztwa" - zaznaczyła prokuratura.

W ostatnich miesiącach decyzją PG w każdej z 44 prokuratur okręgowych wybrano jedną jednostkę rejonową (lub dwie - jeśli zjawisko rasizmu czy ksenofobii jest na danym terenie znaczące), w której wytypowano po dwóch prokuratorów do prowadzenia śledztw ws. przestępstw rasistowskich lub ksenofobicznych.

ONET
Niepokojące dane. Najczęściej atakują Żydów

W ostatnich latach coraz więcej prowadzonych jest postępowań ws.
czynów rasistowskich i ksenofobicznych; ale wykrywalność takich
przestępstw zmniejsza się - wynika z danych Prokuratury Generalnej. W I
półroczu 2013 r. w tych sprawach oskarżono 57 osób.
Prokuratorzy opierają się na materiałach gromadzonych przez różne
służby i oczekują niekiedy ich większej skuteczności. Ale zdajemy też
sobie sprawę, że w niektórych przypadkach trudno ustalić sprawcę, gdy
np. rasistowskie graffiti pojawiło się w ustronnym, niemonitorowanym
miejscu
- zaznaczył Martyniuk.


Z analizy postępowań wynika też, że najczęściej celem ataków były
osoby pochodzenia żydowskiego (57 spraw), osoby o czarnym kolorze skóry
(42), Romowie (26), muzułmanie (14), Arabowie i Rosjanie (po 9). Łącznie
prokuratorzy wyróżnili 28 grup narodowościowych, rasowych, etnicznych i
wyznaniowych, których dotyczyły prowadzone sprawy. W kilku przypadkach
chodziło o znieważenie m.in. Turków, Ukraińców, Niemców, Czeczenów, ale
także katolików.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Przestępstwo nienawiści wobec LGBT prawem w całej UE – nowy rapo

Przestępstwo nienawiści wobec LGBT prawem w całej UE – nowy raport w PE
http://www.fronda.pl/a/przestepstwo-nienawisci-wobec-lgbt-prawem-w-calej...
Parlament Europejski będzie głosował nad raportem, który wzywa wszystkie kraje UE do karania za „przestępstwo nienawiści” przeciwko homoseksualistom. Twórcą raportu jest Ulrike Lunacek z Austrii.

Zwolennicy jej pomysłu twierdzą, że raport jest „mapą przeciwko homofobii i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową”. Projekt wzywa kraje UE do” prowadzenia dochodzeń w sprawie przestępstw nienawiści wobec osób LGBTI oraz do wprowadzenia legislacji penalizującej podżeganie do nienawiści ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową”.

Projekt został przedstawiony w Parlamencie już w listopadzie. Posłowie będą nad nim głosować w początkach 2014 roku.

Organizacje broniące wolności obywatelskich są krytyczne wobec raportu. Sophia Kuby z organizacji monitorującej European Dignity Watch powiedziała, że „chociaż rozsądek przeważył” wcześniej w tym miesiącu, gdy PE odrzucił raport Estreli, to podejmowana jest „kolejna próba polityków prowadzonych przez lobby”.

Kuby podkreśliła, że raport Lunacek nie jest w całości zły. Jej zdaniem należy go bronić w tych punktach, w których domaga się on „powszechnego stosowania i ważności praw człowieka” dla wszystkich ludzi, niezależnie od ich osobistych preferencji, wieku czy innych kwestii. Jednak, jak mówi Kuby, raport „wywraca tę fundamentalną równość do góry nogami, gdy domaga się, by specyficzne prawa LGBTI stały się prawami człowieka. To zmienia powszechną ważność praw człowieka w swoje przeciwieństwo”.

Tymczasem wg projektu wiele krajów UE nie chroni odpowiednio „fundamentalnych praw lesbijek, gejów, biseksualistów, transseksualistw i interseksualistów”, a cała UE potrzebuje spójnej polityki, by te prawa zabezpieczyć.

Raport Lunacek chce wprowadzić prawa gwarantujące „równość” osobom LGBT w kwestiach zatrudnienia i pracy. Co gorsza, projekt chce też promować idee tej „równości” poprzez „programy edukacyjne” w całej UE. Jak twierdzi Robert Metsola z Grupy Europejskiej Partii Ludowej „problemy osób LGBTI są w Europie poważne: dyskryminacja, przemoc i prześladowania są stałymi zjawiskami”.

Trafnie skomentował całą sprawę J. C. von Krempach z Instytutu Rodziny Katolickiej i Praw Człowieka: „Europa stanie się wielką krainą czarów, gdzie wszystkie życzenia lesbijek i gejów będą cieszyć się statusem prawa” – powiedział.

Działaczka Femen, która zakłóciła bożonarodzeniową mszę w kolońskiej katedrze jest w tej sprawie... oficjalnie pokrzywdzona!


"Ciekawe, kiedy w Europie jakiś faszyzujący lewacki
'intelektualista' rzuci pomysł, aby ci, którzy się modlą, wrócili do
katakumb…"Przeciwko półnagiej działaczce z organizacji Femen, która
zbezcześciła katedrę kolońską, gdy wtargnęła do niej półnaga i wskoczyła
na ołtarz podczas odbywającej się mszy, niemiecka policja prowadzi
dochodzenie. W kierunku „przeszkodzenia w praktykach religijnych” oraz
„naruszenia miru domowego”. Jest jednak jeszcze jedno dochodzenie.
Przeciwko ochronie katedry, która miała – według skargi nastoletniej
Femen – poturbować ją i narazić na uszkodzenie ciała.

Całe zdarzenie, z którego zachował się film, było bardzo dynamiczne.
Lewacka działaczka została ściągnięta z ołtarza, jakiś mężczyzna
próbował okryć ją płaszczem, a potem widać, że kobieta jest wyciągana
poza prezbiterium. 19-latka twierdzi, że została pobita i „obrażona”
przez jednego ze strażników katedry, który miał ją „zwyzywać” od…
grzesznic. Napisał o tym dzisiejszy dziennik "die Welt".

Gdy jakiś bandzior łapany jest przez postronnych ludzi na gorącym
uczynku niemal na pewno dochodzi u niego do pewnych „uszkodzeń ciała”.
Łatwo o siniaki, otarcia i powierzchowne rany. Niemal zawsze taki
bandzior jest wyzywany, np. od bandziorów. Jedynym sposobem dochodzenie
przez niego sprawiedliwości jest prywatna droga oskarżenia. Państwo nie
pomaga w tym, bo przecież popełnianie przestępstw niesie ze sobą jakieś
ryzyko.

Jednak ci, którzy atakują religię, ci „lewicowi faszyści” – jak
nazywa liberałów amerykańskich i lewicę europejską Jonah Goldberg, autor
świetnej książki „Lewicowy faszyzm” – najwyraźniej wychodzą z innego
założenia. Sądzą, że ich agresja wobec kościołów jest usprawiedliwiona i
powinna znajdować się pod specjalną ochroną. Stąd łatwość w uznaniu
skargi "zaatakowanej" przez strażników katedry działaczki Femen, która
może liczyć na współczucie liberalnych i lewicowych mediów niemieckich.

Można się spodziewać, że wkrótce pojawią się głosy, aby w ogóle
zdepenalizować takie czyny. Aby bezczeszczenie kościołów i zakłócanie
nabożeństw uznać za rodzaj nieszkodliwego happeningu, ze demonstrację
poglądów i swobodę wyrażania myśli.

Pojawią się też pewnie sugestie, że ci co się (jeszcze)
modlą, mogą przecież zamykać się w swoich świątyniach na czas
nabożeństw, jeśli zależy im na spokoju. Ciekawe, kiedy w Europie jakiś
lewacki „intelektualista” rzuci pomysł, aby ci, którzy się modlą,
wrócili do katakumb…

O "KRZYWDZIE" DZIAŁACZKI FEMEN CZYTAJ W ORYGINALE.


Białystok nie chce być stolicą rasizmu


Ok. 2 tys. uczniów szkół ponadpodstawowych z Białegostoku i okolic wzięło
udział w warsztatach antydyskryminacyjnych.
Organizatorem Antydyskryminacyjnego Programu Edukacyjnego Różnorodność - podaj dalej! 2013
było białostockie Stowarzyszenie na rzecz Kultury i Dialogu 9/12. W tym
roku, oprócz warsztatów skierowanych do młodzieży, przy współpracy z
Instytutem Socjologii na Uniwersytecie w Białymstoku zorganizowano
konferencję naukową o problemie dyskryminacji oraz sympozjum o edukacji
antydyskryminacyjnej. Odbyły się też warsztaty trenerskie o edukacji
antydyskryminacyjnej dla studentów.Obecna edycja Antydyskryminacyjnego Programu Edukacyjnego Różnorodność - podaj dalej! była kontynuacją warsztatów, które na mniejszą skalę odbyły się w 2012 r., a także pilotażowego projektu Warsztaty antydyskryminacyjne dla grup szkolnych
zorganizowanego przez Stowarzyszenie 9/12 i Centrum im. Ludwika
Zamenhofa w Białymstoku w 2010 r. W sumie do tej pory w spotkaniach
wzięło udział ok. 4 tys. uczniów.Program Różnorodność - podaj dalej! 2013 finansowany był z grantu szwajcarskiego. W przyszłym roku ma być kontynuowany.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Czerwony

Czerwony pościg

Represjonowani przez komunistów apelują o umorzenie sprawy kibiców oskarżonych o znieważenie rosyjskiego ambasadora.

Wałbrzyska prokuratura szuka współwinnych
próby rozwinięcia transparentu „Za Wilno, za Katyń, Grodno, za Lwów
zapłaci czerwona hołota”. O umorzenie sprawy apelują byli opozycjoniści.

Prokuratura rejonowa, która prowadzi śledztwo w sprawie próby obrazy
rosyjskiego ambasadora, nie próżnuje. Nie tylko nie umorzyła
postępowania, ale za wszelką cenę chce doprowadzić do postawienia przed
sądem uczestników i współwinnych akcji rozwieszenia transparentu.

Policja przesłuchała do tej pory ponad dwudziestu członków klubu
kibica Górnika Wałbrzych. Z ich relacji wynika, że byli pytani, „kto ich
do tego namawiał”. Co ciekawe, funkcjonariusze nie formułowali
dokładnie, do czego mieli być namawiani.

Chodziło oczywiście w domyśle o współudział w przygotowaniu akcji
rozwinięcia banneru z antysowieckim tekstem będącym cytatem z pieśni
śpiewanej przez działaczy opozycji antykomunistycznej. Policja chciała
się też dowiedzieć, kto organizował spotkanie, czy ktoś ich podwoził,
czy znali treść banneru, który miał być rozwinięty na placu Magistrackim
podczas wizyty ambasadora Rosji w Wałbrzychu.

– Prokuratura nadal prowadzi postępowanie przygotowawcze. Dotąd
przesłuchano już ponad 20 młodych ludzi związanych z Górnikiem
Wałbrzych. Policja dokładnie przepytywała ich na okoliczność
przygotowania transparentu, planów odnośnie do wizyty ambasadora –
relacjonuje mec. Piotr Sosiński, który monitoruje sprawę.

Sprawa odbiła się głośnym echem. W rocznicę stanu wojennego po Mszy
św. za Ojczyznę sprawowanej w kościele św. Aniołów Stróżów w Wałbrzychu
pod tablicą upamiętniającą ofiary stanu wojennego szef wałbrzyskiego
NSZZ „Solidarność” Radosław Mechliński odczytał list w obronie swobód
obywatelskich.

Podpisali się pod nim działacze dawnej opozycji, ludzie autentycznie
represjonowani przez władze komunistyczne. Jest wśród nich m.in. Ignacy
Sarnecki, który jako młody chłopak, żołnierz Armii Krajowej, już po
zakończeniu wojny został ugodzony kulą wystrzeloną w jego kierunku przez
funkcjonariusza UB, która tkwi do dzisiaj w jego klatce piersiowej.
Aresztowany, po krótkim leczeniu został osądzony za działalność
niepodległościową. Dostał wyrok śmierci zamieniony na długoletnie
więzienie.

List podpisał też Jacek Pilichowski, w latach 1977-1980
współpracownik KSS „KOR”. W latach 1979-1980 redaktor „Robotnika”,
współpracownik Niezależnej Oficyny Wydawniczej oraz kolporter i
informator „Biuletynu Dolnośląskiego”. Jeden z sygnatariuszy Karty Praw
Robotniczych. W styczniu 1980 r. uczestnik prac Komisji Helsińskiej przy
opracowywaniu tzw. Raportu Madryckiego, dokumentu na temat łamania praw
człowieka i obywatela. W czasie stanu wojennego internowany, więziony, w
końcu zmuszony do emigracji.

Pod listem znajdziemy też nazwiska działaczy pierwszej „Solidarności”
i więźniów politycznych: Zbigniewa Senkowskiego, Józefa Zalasa, Jerzego
Langera i Idziego Gagatka. 

Umorzyć śledztwo

Sygnatariusze apelują do wałbrzyskiej prokuratury o umorzenie
śledztwa, a do organów ścigania o zajęcie się ważniejszymi problemami,
jak choćby przestępstwami zagrażającymi bezpieczeństwu obywateli.

„Jako osoby represjonowane przed 1989 rokiem jesteśmy szczególnie
wrażliwi na wszelkie próby ograniczania swobód obywatelskich” – tłumaczą
byli opozycjoniści. W ich ocenie, działania prokuratury to przejaw
powrotu praktyk pamiętających czasy PRL.

„Jesteśmy przekonani, że wolność słowa jest jednym z fundamentów
demokratycznego państwa prawnego i jedną z podstawowych swobód
obywatelskich zachodniego kręgu cywilizacyjnego, gwarantowaną
stosowanymi zapisami konstytucji” – piszą w liście otwartym.

Próba pociągnięcia do odpowiedzialności za rozwinięcie transparentu z
antykomunistyczną i antysowiecką treścią to – zdaniem sygnatariuszy
listu – złamanie konstytucyjnych praw obywateli i próba karania za
poglądy.

Przypomnijmy, że sprawa dotyczy wizyty ambasadora Federacji
Rosyjskiej 25 i 26 listopada w Wałbrzychu. Aleksandr Aleksiejew
przyjechał uroczyście otworzyć odnowiony cmentarz sowieckich żołnierzy.
Przed ratuszem trzech mężczyzn próbowało rozwinąć transparent z napisem
„Za Wilno, za Katyń, Grodno, za Lwów zapłaci czerwona hołota”, wtedy
zatrzymała ich policja. Prokuratura zarzuca im, że wspólnie i w
porozumieniu usiłowali nawoływać do nienawiści na tle różnic
narodowościowych oraz próbowali publicznie znieważyć obywateli Federacji
Rosyjskiej z uwagi na przynależność narodowościową.

Maciej Walaszczyk

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Komentarz dr. Tomasza M.

Komentarz dr. Tomasza M. Korczyńskiego o finansowaniu przez rząd lewackich ekstremistów

Kilka miesięcy temu Polskę obiegła informacja, że państwo
polskie opłaca ekstremalne środowiska lewackie. Wiadomo, że premier Tusk
i jego zaplecze poszukują na gwałt poparcia i w tej swojej
przedwyborczej gorączce i determinacji ciułają każdy głos, bo szalupa
tonie.

Dla władzy nie ma więc problemu oddać z publicznych pieniędzy 100
tys. złotych rocznie lewackim środowiskom, szczególnie w sytuacji, gdy
rozpasany minister Sikorski wydaje lekką ręką na krzesła/fotele 300 tys.
złotych.

Czy jest problemem rozdawać fundusze unijne rozbrykanej młodzieży
lewicowej, skoro i tak na kogoś trzeba je przeznaczyć, bo trzeba będzie
oddać? Od tego, komu przeznaczyć, jest w końcu Tatoo Lady. Czy jest
problemem zareklamować się w lewicowych mediach Centrolewowi PO?
Przecież władze nie dadzą nic o. dr. Tadeuszowi Rydzykowi (jak się co
rusz przekonujemy, wolą nawet ukraść kilka milionów), który i tak nigdy
by tej obciachowej formacji nie poparł, lepiej więc ofiarować środki
publiczne przynajmniej tym, którzy mogą się jakoś odwdzięczyć:
anarchistom, lewakom, komunistom, libertynom, feministkom, gejom,
lesbijkom… ubierze się to potem w jakiś z pozoru mądry i zasadny projekt
edukacyjny (równościowe przedszkole), badawczy (dzieła wszystkie
tęczowo-czerwonych profesorów od diagnoz społecznych), prospołeczny
(pomysły Kampanii Przeciwko Homofobii), artystyczny (Klata, Cavallucci),
intelektualny (broszurki „Krytyki Politycznej”) i już, uzasadnienie na
przekazanie środków unijnych czy ministerialnych się znajdzie. Głowa w
tym Barbórki, dewastatora dziedzictwa narodowego Zdrojewskiego oraz
nowej minister szkolnictwa wyższego, jak utrzymywać poparcie w tych
środowiskach.

Obdarowani, wdzięczni niech tymczasem nieznacząco pokrytykują
politycznie (aby pozór zachować), jednak nie za głośno i przede
wszystkim bez gryzienia. A wiadomo już, że rozczarowani oszołomstwem
palikociarni, krytykujący politycznie nie pogardzą groszem i lojalnie
poprą każdego, kto sypnie kasą. Rozlewali już lewicowej młodzieży piwo w
Śródmieściu, po czym zbankrutowali, więc pełowskich grantów raczej nie
przeoczą.

Oczywiście skrytykują politycznie, choćby na pokaz, dla stworzenia
jakichś tam lewicowych pozorów ideologicznych, ideowych, ale pieniądz
jest pieniądz. Skoro Tusk pieniądze im wciska, to może da w następnym
rozdaniu. Prawica nie da, więc TUSKU MUSISZ!

Czerwony absurd

Działania te ukazują logikę pewnego paradoksu postnowoczesnego
myślenia lewicowego. Środowiska lewicowe charakteryzuje absurd,
dosłownie na miarę postmodernistycznych założeń koncepcji ich
sowieckiego guru Zygmunta Baumana.

Pseudointelektualne środowiska lewackie niszczą świat wartości,
depczą glanami symbole narodowe, szkalują zatrutymi piórami powstańców
warszawskich, obrońców Polski mordowanych przez komunistów w czasie
okupacji sowieckiej, atakują pałami, kostkami brukowymi sens i idee
państwowości, narodu, patriotyzmu, granic, symboli narodowych, krótko
mówiąc, dewastują dziedzictwo kulturowe, tym samym narodowe.

Jednak ich propagandowa gazetka zasilana jest przez pieniądze
podatników, których strumyczek kieruje nie kto inny, jak sam minister
wstyd-hańba Zdrojewski. Lewacy ochoczo pobierają za swoje awangardowe
wykwity państwowe apanaże w postaci dofinansowania ich działań przez
Ministerstwo, nomen omen, Kultury i Dziedzictwa Narodowego albo przez
fundusze unijne (to już sensowniejsze). Szkolą też, jak ukazało to kilka
miesięcy temu „Do Rzeczy”, policjantów, prokuratorów, pracowników MSW,
czyli reprezentantów instytucji, którą zwalczają, negują, kontestują.
Przy okazji świetnie ich wyszkolili, bo policja podczas ostatniego
Marszu Niepodległości kompletnie się skompromitowała.

Romans z ekstremistami

Należy dostrzec jeszcze jeden, ważniejszy absurd rozumowania tych
krytycznie-politycznie komuszków. Międzynarodówka postkomunistyczna przy
korycie stołuje się na państwowej posadzce od długich lat okupacji
sowieckiej. Rząd Tuska odgrywa w tym spektaklu żenującą rolę i przedłuża
ten seans wstydu.

Wchodzenie w romans z komunistami nigdy nikomu na dobre nie
wychodziło, więc zastanawiam się, jaką wdzięczność szykuje Tuskowi
lewacka międzynarodówka, czyli petenci do państwowych datków? Przekonamy
się, choć ich poszukiwania inspiracji w RAAF-ie (Radykalna Akcja
Antyfaszystowska) nie wróżą niczego dobrego. Logika politycznie
krytykujących lewaków to mechanizm myślenia punków spod Barbakanu.

Mnie zawsze zdumiewała ta (świadoma/nieświadoma) niekonsekwencja
pijanych anarchistów pasożytujących na Starówce w latach 90. w
Warszawie, ściągających obrzydliwy kapitał od przypadkowych przechodniów
(od burżuazji).

Z jednej strony wypisywali szumne hasła i idee na sztandarach typu:
negacja państwa, abnegacja norm, wartości i struktur, pracy, kapitału,
NO FUTURE, a z drugiej strony, dłoń wyciągnięta w żebraczym geście po
pieniążek.

Oto nowy człowiek lewactwa w swej esencji. Pasożyt-malkontent na
wyżerce u znienawidzonego establishmentu kapitalistycznego. Na ulicy
wczoraj, dziś na tęczowych salonach. W gruncie rzeczy poziom się nie
zmienił. Glany zamieniono tymczasem na lakierki, piwo w dłoni na tytuły
naukowe, ulice na sale wykładowe. Logika postępowania pozostaje taka
sama.

I choć kapitał to samo zło, jednak pecunia non olet.

dr Tomasz M. Korczyński

Namalował cztery swastyki na synagodze. 18-latkowi grozi 5 lat więzienia

Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście
oskarżyła o zniszczenie zabytku i propagowanie nazizmu 18-letniego
gdańszczanina, który w listopadzie namalował na ścianie miejscowej
synagogi cztery swastyki.

18-latkowi grozi do pięciu lat pozbawienia
wolności. Jego sprawą zajmie się Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe. Szefowa
prokuratury, która zajmowała się sprawą, Renata Klonowska,
poinformowała, że sprawca przyznał się do winy i tłumaczył swoje
zachowanie własną głupotą oraz tym, że był pod wpływem alkoholu.

18-latek figurował już w kartotekach


Cztery swastyki i napis SS pojawiły się na ścianach Nowej
Synagogi w Gdańsku-Wrzeszczu w pierwszych dniach listopada. Gmina
Wyznaniowa Żydowska w Gdańsku zawiadomiła policję, a ta kilkanaście dni
później ustaliła sprawcę zniszczeń. 18-latek figurował już wcześniej w
kartotekach policyjnych za włamanie i podrobienie dokumentu.

Wandale zniszczyli wystawę „August Hlond - Prymas czasu narodowych wyborów”. Sprawców szuka policja

Otwarta 19 grudnia wystawa stanęła na placu przy katowickim
Kościele Mariackim, gdzie 17 grudnia 1922 r. odbył się ingres ks. Hlonda
jako administratora apostolskiego Górnego Śląska, włączonego wówczas do
Polski.

Umorzono sprawę dot. znieważenia krzyża

Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu umorzyła dochodzenie ws.
znieważenia krzyża przez artystę bluźniercę Alberta Załuskiego z Nowego
Sącza. Prokuratura stwierdziła, że „prokurator nie znalazł dowodu, aby
artysta publicznie wyszydził lub okazał pogardę wobec przedmiotu czci
religijnej”.
Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą złoży zażalenie do Sądu Rejonowego w Nowym Sączu na decyzję prokuratury.

Przypomnijmy, Albert  Załuski, w oknach  kamienicy przy ul.
Pijarskiej 17 w Nowym Sączu zawiesił  instalację z krucyfiksem.
Ukrzyżowany Chrystus – ulokowany w pięciu ramach okiennych – miał globus
zamiast głowy, przy śladach od ukrzyżowania wisiały butelki, do których
spływała krew. Nad globusem natomiast był zamieszczony kod kreskowy.

Po interwencji senatora Stanisława Koguta, który złożył doniesienie
na policję, instalacje zdjęto i zabezpieczono jako dowód w sprawie. 2
grudnia ubiegłego roku Ogólnopolski Komitet złożył doniesienie o
popełnieniu przestępstwa  do Prokuratura Okręgowego w Nowym Sączu.  31
grudnia sprawa została umorzona.   

Prokuratura zbyt szybko umorzyła dochodzenie i nawet nie powołała
biegłego religioznawcy, dlatego złożymy zażalenie – powiedział Ryszard
Nowak, przewodniczący  Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i
Przemocą.

- Miesiąc temu przeczytaliśmy informacje, że w Nowym Sączu doszło do
profanacji krucyfiksu. Miejscowy artysta, a w zasadzie artysta –
bluźnierca Albert Załuski sprofanował krzyż chrześcijański. Dlatego dwa
dni później złożyliśmy doniesienie do prokuratury w Nowym Sączu. Dziwię
się, że prokuratura już po niecałym miesiącu umorzyła sprawę i
stwierdziła, że ten artysta tak na prawdę z nikogo nie szydził, nikogo
nie obraził. Powiem szczerze – mając swoje doświadczenia sądowe z Dodą,
czyli Dorotą Rabczewską i Nergalem, czyli Adamem Darskim -  doszedłem do
wniosku, że prokuratura w tej sprawie zadziałała błyskawicznie, ale tak
naprawdę niczego nie rozbiła
-  powiedział Ryszard Nowak.

Uważamy, że Albert Załuski popełnił przestępstwo z artykułu 196
Kodeksu Karnego, które podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności,
albo pozbawienia wolności do lat 2. W podobnych sprawach powinni zostać
powołani biegli religioznawcy – dodał przewodniczacy Ryszard Nowak.

- W tak skomplikowane sprawie, jak obraza uczuć religijnych,
prokuratura powinna przede wszystkim powołać biegłego religioznawcę  –
jak to było w procesie z Dodą, czy Nergalem. Tam powołano wybitnych
biegłych. Dzięki temu Doda została skazana za obrazę Boga i Biblii. My
jako pokrzywdzeni, bo ja w całej sprawie jestem pokrzywdzonym, mamy
prawo w ciągu tygodnia złożyć zażalenie do Sądu Rejonowego w Nowym
Sączu, i to oczywiście zrobię. Ale przede wszystkim zarzucę
prokuraturze, że w tej sprawie tak naprawdę niczego nie zrobiła i nie
powołała biegłego, bo przecież prokurator nie jest biegłym fachowcem,
religioznawcą od tak fachowych rzeczy
– wyjaśnił  Ryszard Nowak.


Płoną kościoły, Antifa się cieszy

Do serii podpaleń kościołów doszło w trakcie świąt Bożego
Narodzenia w Niemczech. Radość z tego faktu wyraziła tamtejsza „Antifa”.

W Eimeldingen całkowicie spłonęły kościelne organy. W bawarskim
Beilngries ogień zniszczył organy i konfesjonał. Podpalone zostały także
świątynie w Uhlingen-Birkesdorf oraz w Aschaffenburgu. Tę ostatnią
usiłowano w grudniu podpalić dwa razy.

Lewicowcy z niemieckiej anarchistycznej Antify określili te wydarzenia mianem „akcji dobroczynnej”.

Seria kryminalnych podpaleń nasiliła się przed świętami Bożego Narodzenia. Kryminalne próby podpaleń podjęto w Badenii i Bawarii. W Eimeldingen (Badenia) pożar w dniu 26 listopad całkowicie zniszczył zabytkowe organy, potem przyszła kolej na kościół St. Margareta-Ühlingen Birkesdorf. W Bawarii, 7 grudnia spłonął konfesjonał i organy w kościele św Walburga Beilngries. Następnie w dniu 22 grudnia płonął Herz-Jesu-Kirche w Aschaffenburg, już wcześniej podpalony 9 grudnia.

Serię podpaleń kościołów w Badenii i Bawarii skomentowała z radością niemiecka Antifa w komunikacie z 24 grudnia, określając kryminalne czyny mianem "pożytecznych działań" ...

https://autonome-antifa.org/?breve4820


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Profanacja w Kalwarii



Profanacja w Kalwarii Pacławskiej

Profanacja w Kalwarii Pacławskiej

Włamanie do kapllicy na dróżkach. Wypalono wizerunek Maryi.

Doszło do włamania do jedenastek kaplicy na Dróżkach Pogrzebu i
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Sprawca bądź sprawcy połamali
obraz Zaśnięcia Maryi w otoczeniu apostołów, a następnie wypalili
znajdującą się na nim twarz Matki Bożej.

Sprofanowano święte obrazy

Dwa
obrazy przedstawiające Matkę Boską i Jezusa Chrystusa zostały
sprofanowane w Kalwarii Pacławskiej koło Przemyśla (Podkarpackie).
Obrazy znajdowały się w kaplicach obok Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki
Bożej Kalwaryjskiej.


Zniszczone obrazy w Kalwarii Pacławskiej




"Na miejscu w jednej z kapliczek zobaczyliśmy wyjęty z ram obraz z
wizerunkiem Maryi, która miała wypaloną twarz. W znajdującej się obok
kaplicy, gdzie znajduje się fresk Chrystusa, na Jego twarzy pojawiły się
dwa uszkodzenia. Wygląda to tak, jakby ktoś jakiś przedmiotem uderzył w
obraz. W kolejnej kapliczce uszkodzona została tylko barierka, które
uniemożliwia wejścia do środka" - dodał.

O. Reizner zaznaczył, że obraz z
wizerunkiem Maryi został stracony bezpowrotnie. Nie był to cenny obraz,
miał jedynie wartość historyczną. "Smuci nas taki akt wandalizmu, chcielibyśmy poznać motywy, jakimi kierowała się osoba, niszcząc obrazy" - powiedział.

Franciszkanie
powiadomili o sprawie policję, która zabezpieczyła już obrazy. Jak
poinformował PAP rzecznik podkarpackich policjantów komisarz Paweł
Międlar, obrazy będą dokładnie sprawdzane. "Być może sprawcy zostawili
jakieś ślady, dzięki którym uda nam się ich zidentyfikować" - dodał.

-------------------------------------------------------

Ryfiński od Palikota, ten co miał sprawę za okradzenie własnego ojca, na stronie głównej ONET.

Ryfiński przypomina: polityk PiS zabił kobietę

""PiSowscy inkwizytorzy macie w klubie kolegę, który, jak podawał
'Fakt', zabił kobietę, uderzając autem w Toyotę – licznik zatrzymał się
na 160km/h. PiSowscy hipokryci bronicie zaciekle księży i biskupów, a to
oni niejednokrotnie są pedofilami lub po pijanemu wsiadają za
kierownicę. PiSowscy populiści macie też w swoich szeregach »mordercę«
nienarodzonych dzieci, więc nie szermujcie tak surowymi i bezsensownymi
propozycjami, bo gdyby jakimś cudem udało się Wam je wprowadzić, to
możliwe, że większość Waszych liderów musiałaby gnić latami w
więzieniach" - podkreślił Ryfiński."

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ryfinski-na-blogu-hipokryci-nie-badzcie-hienami-cmentarnymi/41mep

Profanacja świątyni? Graś: "Jestem na urlopie, niepotrzebnie się Pan gorączkuje"

Natychmiastową reakcję członków rządu wywołują jedynie zamieszki z
rzeczywistym bądź domniemanym udziałem kibiców. Sprawcy profanacji
świątyni katolickiej dostali od rzecznika rządu jasny komunikat, iż mogą
liczyć na jego pobłażliwość.

Zatrzymano podejrzanego o profanację


Policjanci z Przemyśla
(Podkarpackie) zatrzymali 19-latka, który podejrzany jest o profanację
obrazów w Kalwarii Pacławskiej – poinformował rzecznik podkarpackiej
policji komisarz Paweł Międlar. 

O profanacji dwóch obrazów, które znajdowały się w
kaplicach obok Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej,
poinformowali policję Franciszkanie w czwartek. W jednym z obrazów
wypalona została twarz Maryi, na drugim uszkodzona została twarz
Chrystusa. Zniszczone zostały też kapliczki, w których znajdowały się
obrazy.

Jak zaznaczył Paweł Międlar, zatrzymany w piątek wieczorem 19-latek jest mieszkańcem powiatu przemyskiego.

- Wczoraj
wieczorem nastąpił przełom w powszechnie bulwersującej sprawie jaką była
profanacja obrazu i kapliczek w Kalwarii Pacławskiej koło Przemyśla.
Policjanci zatrzymali 19-letniego mężczyznę, mieszkańca jednej spod
przemyskich miejscowości, który przyznał się iż kilka dni temu, że
dokonał tejże profanacji. Mężczyzna nie był w stanie racjonalnie
wytłumaczyć powodów swojego zachowania. Grozi mu kara do dwóch lat
pozbawienia wolności. Policja przeszukała dom w którym mieszka. Były tam
fragmenty rynny prawdopodobnie oderwanej z jednej z kapliczek.
Sprawdzamy czy ten człowiek dopuścił się tego sam, czy miał wspólników
–mówił Międlar.

Śledczy postawili mu zarzut znieważenia
obiektu kultu religijnego. Nastolatek przyznał się do profanacji
kapliczek i obrazów. Nie podał motywów swojego działania. Grozi mu dwa
lata więzienia.

Rzecznik podkreślił, że prowadzone są
dalsze czynności, które mają wyjaśnić czy młodemu mężczyźnie przy
popełnianiu tego przestępstwa towarzyszyły inne osoby.

Nasila
się akcja mająca na celu zdyskredytowanie Kościoła katolickiego i
wartości chrześcijańskich. Tym razem w sopockim klubie SPATiF odbyło się
„Sylwestrowe Konklawe” podczas którego uczestnicy poprzebierani za
biskupów, księży czy zakonnice wyszydzali wartości katolickie.

Ponadto uczestnicy
„Sylwestrowego Konklawe” chętnie fotografowali się w obscenicznych
pozach, trzymając w rękach odwrócone krzyże. Pojawiały się też
satanistyczne symbole. Wśród gości dostrzec można było uradowanego Adama
„Nergala” Darskiego.

„SPATiF i jego Konklawe było miejscem pełnym miłości,
wybaczenia i dobrych uczynków. (…) Wyboru Papieża i Papieżycy
ostatecznie nie dokonano. Udzielono za to kilku błogosławieństw, obmycia
stóp, a masowa spowiedź trwała do białego rana”
 – czytamy na stronie klubu.

Tymczasem swoje oburzenie nie kryją
środowiska artystów związane z klubem.  Związek Polskich Artystów
Plastyków zapowiedział nadzwyczajne zebranie, oraz skierowanie pisma do
osób odpowiadających za organizacje tej haniebnej imprezy.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz zwraca
uwagę, że główną przyczyną eskalacji takich działań jest odgórne
przyzwolenie i bierność prawa w państwie polskim.

- Jest
pewne radykalne przyzwolenie na tego typu akty wandalizmu. Zauważmy, że
podarcie Biblii, szydzenie z Kościoła, ubliżające określenia Papieża to
wszystko spotyka się, co najwyżej, z oddolnym protestem pewnych grup
katolików, pewnych osób świeckich i duchownych, natomiast spotyka się to
jednocześnie z całkowitą biernością prawa. Co by się działo gdyby
został podarty Koran? Gdyby została znieważona Tora? Domagajmy się i
żądajmy w sposób bezwzględny, żeby była pewna symetria tych reakcji,
żeby te reakcje prawa, które są reakcjami rzeczywiście chroniącymi
wolność religijną i chroniącymi wolność przekonań, żeby one były także
stosowane w stosunku do tych osób, które naruszają świętości Kościoła
katolickiego
– akcentował ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

Ks. Bortkiewicz dodaje również, że
propagowanie i nieegzekwowanie takich skandalicznych zachowań jest w
państwie prawa niedopuszczalne.

- Szydzenie
z konklawe, które nie jest tylko wydarzeniem porównywalnym i
analogicznym do jakiegokolwiek wydarzenia politycznego, ale jest
wydarzeniem religijnym, ponieważ konklawe dokonuje się – jak wierzymy -w
Kościele katolickim pod wpływem działania Ducha św. Szydzenie z
konklawe jest szydzeniem z wartości religijnych, jest szydzeniem z
pewnej przestrzeni sacrum. W tej sytuacji, nie ma tutaj żadnego
wyjaśnienia, że może to być przedmiotem jakiejkolwiek kpiny, ironii
mniej lub bardziej dosadnej. To jest absolutnie niedopuszczalne
– dodaje ks. prof. Paweł Bortkiewicz.


http://www.radiomaryja.pl/informacje/profanacja-w-klubie-zorganizowano-s...


„Kula w łeb Kaczyńskiemu”, czyli mowa nienawiści w Warszawie. Policja ani władze osiedla nie reagują od miesięcy

"Policjanci dokładnie widzieli, co fotografuję, ale nie reagując na treść napisów, w dobrych humorach pojechali w swoją stronę."

Skandaliczne napisy na blokach warszawskiej Ochoty!
„Kula w łeb Kaczyńskiemu” czy „Macierewicz to k… polityczna” od
miesięcy widoczne na głównej ulicy dzielnicy nie przeszkadzają jednak
ani lokalnym władzom ani policji.


Sprawcy profanacji w Brzozowie zatrzymani

Sprawcami profanacji świątyni w Brzozowie okazali się dwaj studenci, którzy przyznali się do zarzucanych im czynów.Na elewacji świątyni oraz na figurze Maryi pojawiło się kilkanaście
wulgarnych, bluźnierczych napisów, także o treści satanistycznej.
Ponadto na przylegającym do świątyni budynku parafialnym została
namalowana gwiazda Dawida. W toku prowadzonych czynności policjanci
wytypowali potencjalnych sprawców.Zebrany materiał dowodowy w sprawach pozwolił śledczym na postawienie im
zarzutów znieważenia przedmiotu i miejsca czci religijnej i uszkodzenia
mienia – dodaje Paweł Międlar. Przestępstwo obrazy uczuć religijnych
jest zagrożone karą do dwóch lat więzienia, natomiast uszkodzenia mienia
do lat pięciu. Po profanacji figur i obrazów w sanktuarium maryjnym w
Kalwarii Pacławskiej to już kolejny akt wandalizmu wobec miejsca kultu
religijnego na Podkarpaciu.


"The Satanist" od kuchni. Behemoth odkrywa kulisy tworzenia płyty

Ten album to magia - komentuje Adam Darski "Nergal", wokalista grupy. - Jest niebezpieczny. Jest śmiały i organiczny. Okładka "The Satanist" została namalowana przez rosyjskiego artystę
i okultystę Denisa Forkasa (denisforkas.com). Farba, której użył
zawierała krew Nergala.
http://www.youtube.com/watch?v=qUga6a-9VFw

Antysemityzm kiboli lecha umorzony


Na stadionie wysyłali "do gazu". Prokurator nie widzi w tym nienawiści. "Chodziło o Widzew, a nie o Żydów"

Prokurator: - Nie sposób przyjąć, by te okrzyki nacechowane były nienawiścią do wskazanej w nich grupy narodowościowej.



Podpalili katedrę? Jest akt oskarżenia

Podpalili katedrę? Jest akt oskarżenia

Do 8 lat więzienia grozi dwóm mężczyznom, których
prokurator oskarżył o podpalenie prawosławnej katedry w centrum
Wrocławia....
czytaj dalej »



Zatrzymano sprawców włamania do kościoła

Cztery osoby, które dokonały włamania do kościoła pw. św. Zygmunta w Szydłowcu, zostały zatrzymane przez policję.

Włamania dokonano w nocy z poniedziałku na wtorek. – Sprawcy po
uprzednim wybiciu szyby weszli do wnętrza kościoła, skąd skradli figurkę
anioła z pozytywką, w której  znajdowały się pieniądze w bilonie.
Podczas włamania zniszczeniu uległa również płaskorzeźba w zabytkowym
ołtarzu – wyjaśnił asp. szt. Dariusz Gawęda z Komendy Powiatowej Policji
w Szydłowcu.

W środę do aresztu policyjnego trafiły trzy osoby mające związek z
włamaniem do kościoła. Wczoraj policjanci zatrzymali w tej sprawie
kolejnego mężczyznę.

Sprawcy włamania są mieszkańcami Szydłowca w wieku 42-44 lata. W grupie tej jedną z osób jest kobieta.

Asp. szt. Gawęda wyjaśnił, że zatrzymania dokonali funkcjonariusze
Wydziału Kryminalnego tamtejszej policji. Jak dodał, prokurator
zastosował wobec sprawców włamania środek zapobiegawczy w postaci dozoru
policji.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. nasze podatki na ataki na nas? tylko w Polsce

Uczeń na religii i etyce, a ocena? Jest stanowisko MEN

Fundacja "Wolność od religii" walczy w tej chwili o grant na realizację
projektu - rozstrzygnięcie konkursu w tym zakresie nastąpi 20 stycznia.
-
Ale nawet jeśli nie uda nam się tych pieniędzy zdobyć, będziemy się
starać o środki z innych źródeł, by móc nasz projekt realizować - mówi
Dorota Wójcik.

Dyskryminacja na tle religijnym?


Lubelska Fundacja "Wolność od religii" chce zdiagnozować problem
dyskryminacji na tle światopoglądowym w polskich szkołach. Takie
badania były przeprowadzone, ale tylko w Małopolsce, przez Fundację na
rzecz Różnorodności "Polistrefa". Raport z badań z 2012 roku można
znaleźć w internecie - na stronach fundacji. Jest w nim mowa m.in. o
niezgodnych z prawem, ale w wielu szkołach wymaganych oświadczeniach o
niechodzeniu na religię - wyszło, że są wymagane w 86 proc. zbadanych
szkół, w których są dzieci nieuczęszczające na religię.

Jak dziecko nie chodzi na religię, to np. czeka na korytarzu


W raporcie "Polistrefy" czytamy też, że dzieci, które nie chodzą
na religię, w czasie tych lekcji np. przebywają w świetlicy lub
szkolnej bibliotece, ale też niejednokrotnie czekają na korytarzu. W 17
proc. szkół dyrektorzy przyznają, że katecheci wpływają na treść
programów innych przedmiotów zatwierdzanych na radach pedagogicznych.


Są i inne liczby: 70 proc. szkół organizuje pielgrzymki; a 85
proc. - z okazji świąt rzymskokatolickich - różnego typu uroczystości:
związane z Bożym Narodzeniem, Wielkanocą czy postacią Jana Pawła II. To oczywiście tylko przykłady.


Lubelska fundacja chciałaby temat zbadać szerzej, dlatego
przygotowała projekt, którego jednym z elementów jest wykonanie
szczegółowej, ogólnopolskiej diagnozy problemu dyskryminacji na tle
światopoglądowym. Prezes fundacji Dorota Wójcik podkreśla, że chodziłoby
o wykonanie szczegółowych ankiet, m.in. drogą elektroniczną, by
sprawdzić, czy ateiści, agnostycy i sceptycy spotkali się - a jeśli tak,
to jak często - z praktykami dyskryminacyjnymi.

Podręcznik dobrych praktyk dla szkół - by uczyć tolerancji


Drugi z elementów projektu to stworzenie podręcznika dobrych
praktyk pedagogicznych w zakresie tolerancji światopoglądowej. Taki
podręcznik miałby trafić do władz oświatowych, ale przede wszystkim do
szkół. Zawierałby część teoretyczną (czyli m.in. przypomnienie aktów
prawnych dotyczących nauczania religii i etyki), ale też część
praktyczną. W niej znalazłyby się przykłady przejawów dyskryminacji i
sposobów jej przeciwdziałania, ale też scenariusze lekcji etyki. Autorom
zależałoby również na pokazywaniu szkół, w których lekcje etyki nigdy
nie stanowiły i nie stanowią problemu. Taki podręcznik byłby dostępny w
formacie PDF, ale także byłby do pobrania w wersji e-booka.


Kolejny z elementów projektu to stworzenie specjalnego portalu do
wymiany poglądów, a także wprowadzenie w życie projektu "Szkoła dla
wszystkich". Jego główny cel to rozwijanie postaw tolerancyjnych i
zwalczanie uprzedzeń w stosunku do osób niewierzących. Chodziłoby m.in. o
szkolenia dla nauczycieli i dyrektorów szkół i specjalne konferencje w
16 województwach.

Fundacja "Wolność od religii" walczy w
tej chwili o grant na realizację projektu - rozstrzygnięcie konkursu w
tym zakresie nastąpi 20 stycznia. - Ale nawet jeśli nie uda nam się tych
pieniędzy zdobyć, będziemy się starać o środki z innych źródeł, by móc
nasz projekt realizować - mówi Dorota Wójcik.

Pieniądze genderystów

Rząd Donalda Tuska jest przekonany, że pieniądze z Brukseli to są pieniądze genderystów.

Gazeta Wyborcza z oburzeniem doniosła, że w ośrodku dla gimnazjalistek,
prowadzonym przez Opus Dei, „dziewczynki uczestniczą w zajęciach
przygotowujących je do bycia matkami". Ta zbrodnicza działalność
prowadzona jest w miejscu, które zostało wyposażone z dotacji unijnych, a
dotacje unijne mogą być przecież użyte wyłącznie w programach zgodnych z
„gender mainstreaming". Można się domyślić, że gdyby ośrodek
przygotowywał chłopców do bycia matkami wszystko byłoby w porządku.

W tym samym tekście
autorka przywołuje słowa Wandy Nowickiej, która domaga się
skontrolowania wszystkich dotacji UE dla instytucji katolickich, pod
kątem ich zgodności z zasadami unijnymi. Jak można się domyślić
„marszałkini" chodzi o zasady „gender".

Te same środowiska, które z furią zaatakowały instytucje katolickie, od
kilku tygodni żarliwie dowodzą, że „gender" to nie jest żadna
ideologia, to po prostu „metoda badawcza". Wyniki badań genderystów nie
są powszechnie znane, choć w Norwegii, gdzie badania są prowadzone od
kilkudziesięciu lat, za państwowe pieniądze, „badaczkom" udało się
odkryć, że nie istnieją biologiczne powody społecznego zróżnicowania
płci. To epokowe odkrycie zostało bez należytego entuzjazmu przyjęte
przez lekarzy i uczonych innych specjalności, którzy uznali je za
bzdurę. Finansowane przez rząd norweski, wieloletnie próby „genderystów"
aby zwiększyć odsetek kobiet wśród inżynierów, a mężczyzn wśród
pielęgniarek i położnych, nie przyniosły żadnych efektów. „Metoda
badawcza" okazała się „metodą prania mózgu", w dodatku nieskuteczną.
Rząd norweski postanowił więc zaprzestać finansowania ciepłych posadek
„genderystów", produkujących, w najlepszym razie, bezużyteczne bzdury.

W Polsce taka rzecz jest nie do pomyślenia, ponieważ rząd Donalda Tuska
jest przekonany, że pieniądze z Brukseli to są pieniądze genderystów.
Ten sposób myślenia jest świadectwem mentalności kolonialnej. Donald
Tusk wyobraża sobie, że za pieniądze oświeconych elit z Brukseli,
cywilizuje tkwiących w okowach katolickiego zabobonu tubylców. Prawda
wygląda inaczej. Pieniądze brukselskich mędrców pochodzą wyłącznie z
podatków, które płacą „tubylcy" z całej Europy. Za pieniądze, które
wcześniej nam skonfiskowali, szajka pedofilów, która obsiadła instytucje
unijne, deprawuje młodzież w całej Europie.

Nie musimy się na to godzić. Nie musimy wybierać do władz ludzi o
mentalności poganiaczy niewolników. Tyle tylko, że wymaga to od nas
wysiłku. Trzeba się zorganizować i wziąć do roboty, aby oderwać od
stołków zawodowych deprawatorów.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika TW Petrus13

36. zaczyna się!

http://wpolityce.pl/artykuly/71349-tvp-nie-moze-dzialac-tak-jak-w-czasac...
cyt:
PR (gość) (87.206.43.***) dzisiaj, 21:33 Odpowiedz Zgłoś nadużycie

Szmaciarze-komuchy tuskowe blokują sieć i wpisy. Trzy razy wpisali mi "wystąpił błąd". Cenzura, jak za Stalina!"

to nie jest mój koment!,nie komentuję na wPolityce.pl.Ale faktycznie była blokada strony!. Nie pamiętam dokładnie nr. kodu błędu coś koło "500". = błąd serwera!.
Już pisałem na priv,że strony mulą.Wystarczyło wejść na BM24,potem na wPolityce.pl,a spowrotem już był kłopot.Czasem pomagał twardy reset kompa!!!


 

avatar użytkownika Maryla

37. nagonkę rozpoczął TVN24 "Polityka" i "Gazeta Wyborcza"


Wiara ministra

Wiara ministra

Gdyby nie ostatnia medialna burza wokół pomysłu
zaostrzenia ustawy aborcyjnej, pewnie dalej byłby mało znanym
wiceministrem...
czytaj dalej »

Ale gdy wyszło na jaw,
że to między innymi on stoi za kontrowersyjnym projektem, okazało się,
że Michał Królikowski to człowiek, który odpowiada za najważniejsze
zmiany prawa w Polsce. Choć nie ma jeszcze 40 lat, ma już imponujący
dorobek prawniczy, a na koncie m.in. głośną ustawę o izolowaniu
najniebezpieczniejszych przestępców czy rewolucyjną dla prokuratur i
sądów nowelizację kodeksu karnego. Królikowski pisze jednak nie tylko
ustawy, ale też książki. Ostatnia to wywiad rzeka z arcybiskupem
Hoserem. I to raczej nie przypadek. Wiceminister współpracuje z
Episkopatem i jest świeckim zakonnikiem benedyktyńskim. Szerokie
horyzonty czy już konflikt interesów?

PIĄTEK, 10 STYCZNIA SFORA PODJĘŁA NAGONKĘ

Coraz
mniej miejsca dla katolików. Nagonka na wiceministra, który ośmielił
się wydać wywiad z abp. Hoserem. Halicki: "Powinien zostać zwolniony!",
Lis: "Biskupi robią z siebie matołów!"

W środę kipiały z oburzenia "Polityka" i "Gazeta Wyborcza", które w
bliźniaczych tekstach krytykowały Królikowskiego za jego zaangażowanie
związane z Kościołem.

Czy urząd można pogodzić z pisaniem wywiadu z biskupem?


Halicki: Biernacki powinien zwolnić wiceministra Królikowskiego

Poseł PO domagał się dziś dymisji wiceministra własnego rządu. A Biernacki radzi mu, by "zajął się swoimi sprawami": - Czy jeśli ktoś ma swoje poglądy, nie może pełnić określonych funkcji? - pyta.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#TRNavPoz#ixzz2pztg0XFL

Decyzja prokuratury sprawia, że antysemityzm staje się normą

Ksenofobia i antysemityzm żywią się społecznym zobojętnieniem i
nihilizmem stróżów prawa - jak w czasach weimarskich Niemiec. Jeśli nie
rozumie tego prokurator, to kibol sam wyciągnie z tego wnioski

Jarosław Kurski




Prokurator generalny obiecał przeciwdziałanie "zjawiskom ksenofobii i środowiskom ekstremistycznym". - Brak zdecydowanej reakcji na tego typu przestępczość może przynieść niepowetowane szkody całemu społeczeństwu i naszemu państwu - mówił. Święte słowa. Ale dziś zmieniają się w karykaturę.

Andrzej Seremet reagował wtedy na słowa prokuratora Dawida Roszkowskiego z Białegostoku, który odmówił postępowania w sprawie swastyk, bo to "hinduski znak szczęścia". A prokurator w Kielcach uznał, że słowa "żydowskie ścierwo" nie obrażają.

Tych postanowień nie wydaje bezosobowa "prokuratura". To konkretne osoby. Prokurator Monika Rutkowska ponosi moralną odpowiedzialność za swoją decyzję, bo działa w imieniu państwa, czyli nas wszystkich. Jej decyzja to święto kiboli Lecha, pani prokurator jest teraz ich bohaterką. Powołają się na nią, kiedy znów kogoś "wyślą do gazu".

Może pani prokurator pod kibolski slogan podstawi swoje nazwisko? Nie poczuje się Pani zelżona, gdy kibole zawrzasną, że domem Rutkowskiej jest Auschwitz, a Pani pójdzie do pieca?

Ksenofobia i antysemityzm żywią się społecznym zobojętnieniem i nihilizmem stróżów prawa - jak w czasach weimarskich Niemiec. Jeśli nie rozumie tego prokurator, to kibol sam wyciągnie z tego wnioski


Unia Europejska zakaże krytykować feminizm?

Jak donoszą niektóre media Parlament Europejski ma zająć się
rozpatrzeniem projektu Europejskiej Rady ds. Tolerancji i Pojednania,
wedle którego Unia powinna wprowadzić nowy urząd ds. kontroli
tolerancji.
Zajmować się on ma wszelkimi przejawami dyskryminacji,
oczywiście wobec grup społecznych gorąco popieranych przez
lewicowo-liberalne lobby czyli feministek, homoseksualistów i wszelkiej
maści "wojujące mniejszości". Za przestępstwa ma uznawać „fałszywe
oskarżenia" wobec feministek czy homoseksualistów i karać jak za
fizyczną napaść.

Jak to określili autorzy tego statutu, ma on za zadanie: sięgnięcie
po konkretne środki by zwalczać nietolerancję, zwłaszcza rasizm, rasowe
uprzedzenia, etniczną dyskryminację, nietolerancję religijną, ideologie
totalitarne, wrogość wobec obcych, antysemityzm, antyfeminizm i homofobię
.

Głosy krytyczne wzmogły się wraz z wyjściem tego projektu na świat. W
większości jest on uznawany za niezgodny z konstytucjami krajów
członkowskich gwarantujących swym obywatelom wolność wypowiedzi, prasy,
sztuki i badań naukowych. Poza tym wątpliwym jest, aby zakaz krytyki
feminizmu, który stał się wręcz doktryną , wchodzącą w ideologię nowej
lewicy, miała jakikolwiek wpływ na walkę z przemocą wobec kobiet albo
nietolerancją wobec mniejszości.

Szczególnie ironicznie brzmi zadeklarowana przez autorów ustawy chęć
walki z totalitaryzmem, podczas gdy wedle niej ograniczona pod groźbą
kary zostaje swoboda wypowiedzi. Inaczej nie można bowiem interpretować
zakazu "publicznych oskarżeń pod adresem feministek".

W statucie czytamy także; Jest rzeczą ważną wskazać, że
tolerancja musi być praktykowana nie tylko przez rządy i instytucje, ale
także przez pojedyncze osoby. Rząd mógłby troszczyć się o to, by
publiczne stacje telewizyjne i radiowe pewien ustalony procent swoich
programów poświęcały szerzeniu klimatu tolerancji. (...) Rząd mógłby
skłonić wszystkie prywatne media, w tym prasę, do szerzenia klimatu
tolerancji(...) Niepełnoletni przestępcy
(czyli krytykujący feministki i homoseksualistów młodzieńcy- dop.red) muszą przejść przez program naprawczy, który został stworzony po to, by wpoić im kulturę tolerancji.


Robert Dudek

Obrońcy życia na sygnale

Andrzej Seremet nie jest zainteresowany informacją o brutalnych działaniach policji wobec obrońców życia

Prokurator: "Żydowskie k..." to nie zniewaga


Jeden z uczestników Marszu Niepodległości krzyczał wprost do telewizyjnych kamer, że policjanci to "żydowskie k...". Prokuratura nie dopatrzyła się w tym znieważenia ani żadnego innego czynu zabronionego.
11 listopada 2013 r. część uczestników organizowanego przez Ruch Narodowy Marszu Niepodległości, który przeszedł ulicami Warszawy, zaatakowała dwa squaty, spaliła tęczę na placu Zbawiciela i posterunek pod rosyjską ambasadą. Władze miasta zdecydowały o rozwiązaniu zgromadzenia, policja zaś przystąpiła do interwencji.

Całe zdarzenie transmitowało kilka telewizji, w tym ogólnopolska TVP Info. To właśnie jej widzowie mogli posłuchać młodego człowieka, który z biało-czerwoną flagą i charakterystycznym podlaskim akcentem wzburzony mówił do dziennikarza, wskazując na mundurowych: - Powiedzcie o tym wszystkim, jakie to są żydowskie k...

Jeszcze dodał (o policji): - Oni dwa tysiące dostają i się sprzedają dla Żydów.

Relację tę obejrzał również Rafał Gaweł z białostockiego Teatru Trzyrzecze, który od kilkunastu miesięcy walczy z przejawami ksenofobii w życiu publicznym - zasypuje prokuraturę doniesieniami o swastykach na ulicach Białegostoku.

- Ten mężczyzna nie dość, że nawoływał do nienawiści na tle etnicznym i na tym tle znieważał, to jeszcze lżył funkcjonariuszy, pomawiał ich o branie łapówek. Do tego używał słów uznanych powszechnie za obraźliwe, narażając na deprawację nieletnich. A wszystko to bardziej niż publicznie, bo w ogólnopolskiej telewizji - ocenia Rafał Gaweł. I skierował doniesienie do Prokuratury Białystok Południe.

Kilka dni temu dostał odpowiedź podpisaną przez prokurator Agnieszkę Joannę Granatyr.

"Odmawiam wszczęcia dochodzenia w sprawie (...) nawoływania do nienawiści na tle różnic wyznaniowych oraz publicznego znieważenia grupy ludności z powodu jej przynależności wyznaniowej, wobec stwierdzenia, iż czyn nie nosi znamion czynu zabronionego" - napisała w oficjalnej decyzji pani prokurator.

Dlaczego tak postanowiła? Jej decyzja nie zawiera uzasadnienia. Nie wiadomo też, dlaczego w ogóle nie zajęła się kwestią znieważenia funkcjonariuszy, pomawiania ich o łapówki czy deprawacją nieletnich.

- Nie rozumiem tej decyzji. Przecież ta sytuacja jest ewidentna, doskonale udokumentowana. Zaczynam się obawiać, że do białostockiej prokuratury wraca duch "swastyki - hinduskiego symbolu szczęścia" - komentuje Gaweł, który złożył w piątek ze względu na "rażące uchybienia w dochodzeniu" zażalenie na decyzję Agnieszki Granatyr.

Przedstawiciel Teatru Trzyrzecze przypomina o zdarzeniach z lata ubiegłego roku, kiedy to w nazistowskiej symbolice na jednym z białostockich murów nie dopatrzył się niczego zdrożnego prokurator Dawid Roszkowski z Prokuratury Białystok Północ. Śledczy uznał wówczas, że symbol, w imieniu którego wymordowano miliony Polaków, w Indiach jest symbolem pomyślności, nie może być więc mowy o propagowaniu zakazanych prawem ideologii.

To uzasadnienie zbulwersowało wówczas prokuratora generalnego. Po kontroli w Prokuraturze Białystok Północ, która wykazała, że śledczym kilkukrotnie zdarzyło się wykazywać pobłażliwość w tego rodzaju sprawach, jej szef podał się do dymisji. Prokurator generalny rozpoczął też szkolenia śledczych.

- Wydawało się, że sytuacja zmienia się na lepsze, nasza współpraca z śledczymi układała się dobrze. Ale ostatnio znów zaczęło się coś psuć - podsumowuje Gaweł, który wchodzi w skład zespołu konsultacyjnego przy Prokuraturze Generalnej.


Profanacje cmentarzy

Nieznani sprawcy zniszczyli blisko 80 nagrobków na dwóch podkarpackich cmentarzach.Policja poszukuje sprawców kradzieży na cmentarzach w Stobiernej
i Jasionce k. Rzeszowa. Wandale wyrywali i kradli z nagrobków krzyże,
figurki i ozdoby z metali kolorowych. Łącznie sprofanowano 77 nagrobków.
Trwa szacowanie strat.

POKiN
do Prokuratora Generalnego RP ws. represji wobec osób które upominają
się o usunięcie reliktów komunistycznych z przestrzeni publicznej

"Nie chcemy już więcej słyszeć o represjonowaniu Polaków za działalność patriotyczną. To musi się skoczyć raz na zawsze."

Dość represjonowania Polaków za działalność patriotyczną!

POKiN pyta prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, w czyim interesie działa prokuratura


--------------------------------------------

Przepisane z Gazety Wyborczej

Rosja wytyka Polsce łamanie praw człowieka. Przykład: Wojewódzki

Ksenofobia,
antysemityzm, łamanie praw kobiet i mniejszości - tak podsumowuje stan
ochrony praw człowieka w Polsce raport rosyjskiego MSZ.

Raport dotyczy całej Unii Europejskiej i zawiera krótkie omówienie najważniejszych problemów trapiących poszczególne kraje. Zdaniem rosyjskiego MSZ-u, w Polsce najpoważniejsze problemy w kwestii praw człowieka pozostały takie same od lat.
Wśród nich autorzy raportu wymieniają dyskryminację płciową, religijną i
na podstawie orientacji seksualnej. Mówi się również o tym, że prawa kobiet związane z prokreacją nie są respektowane, policja nadużywa swoich uprawnień, więzienia są zatłoczone, a prawa osadzonych łamane. Autorzy nie zapominają o sprawie tajnych więzień CIA na terenie naszego kraju i wskazują także na nieciekawą sytuację imigrantów.

Szeroko
omawiania jest kwestia postaw Polaków względem Rosjan, Białorusinów i
Ukraińców. Konkluzja jest taka, że szerzą się postawy ksenofobiczne
względem naszych wschodnich sąsiadów. Jako przykład podawana jest
audycja radiowa Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego, podczas której padło zdanie o gwałcie na Ukraince (CZYTAJ WIĘCEJ >>>). Przypominana jest sprawa obrzucenia ambasady Federacji flarami 11 listopada (CZYTAJ WIĘCEJ >>>), a także wydarzenia podczas EURO 2012. Miały
wtedy miejsce pobicia obywateli rosyjskich przez polskich pseudokibiców
na masową skalę […], a niektórzy przedstawiciele prawicy porównywali mecz Polska-Rosja do bitwy warszawskiej w 1920 r.
- czytamy w raporcie (CZYTAJ WIĘCEJ >>>).

Jako przykład panujących wówczas nastrojów w Polsce podawany jest tweet warszawskiego radnego Macieja Maciejowskiego,
w którym polityk wyrażał żal, że policja nie zabroniła Rosjanom
przejścia przez Most Poniatowskiego i chwalił uczestników zamieszek za
to, że nie pozwolili pluć sobie w twarz. Autorzy raportu podają także przykłady antysemityzmu, który - jak uważają - jest głęboko zakodowany w polskim społeczeństwie.
Na potwierdzenie podawany jest przykład sklepu z akcesoriami sportowymi
z Łodzi, który w asortymencie miał antysemickie insygnia, czy sytuacja z
lipca 2012 r., kiedy w krakowskim Moment Cafe odmówiono obsługi
klientów przez wzgląd na żydowskie pochodzenie. Wspomniany jest także
incydent w Wrocławia, gdzie chuligani wtargnęli na wykład prof. Zygmunta Baumana
z inspiracji m.in. Romana Zielińskiego, autora książki „Jak pokochałem
Adolfa Hitlera”. Wymieniona jest także sprawa rejestracji założonej
przez Jana Kiełba Partii Imperium Słowiańskiego - ugrupowania, które
głosi jawnie antysemickie hasła pomimo obowiązującego w Polsce
konstytucyjnego zakazu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. Czerska szczuje dalej


''Żydowskie ścierwo'', czyli mowa nienawiści się szerzy. Dr Kłosińska u Kublik [WIDEO]

Mowa nienawiści nie jest określeniem wyjętym z prawa
karnego, jest natomiast pojęciem językoznawczym, socjologicznym. Odnosi
się do wypowiedzi, które odbierają godność. Jak to możliwe, że np. w
przypadku, gdy kibice jednej drużyny skandują w kierunku zwolenników
drużyny przeciwnej: ''Hamas, hamas, Juden auf dem Gas'', prokuratura
umarza sprawę?

Dziś gościem w programie Agnieszki Kublik, dziennikarki ''Wyborczej'',
jest dr hab. Katarzyna Kłosińska, językoznawca UW, biegła przy
prokuraturze w sprawie dot. mowy nienawiści.


W Lublinie nie będzie pikiety w obronie życia

Przed Urzędem Miasta w Lublinie miała się dziś odbyć pikieta w
obronie życia, jednak prezydent miasta nie wyraził na nią zgody –
podkreśla Fundacja Pro Prawo do Życia, inicjator protestu.
Gospodarz miasta, z ramienia PO, zakazał podobnej manifestacji także w
czerwcu ub. r. Sprawa jest kuriozalna, ponieważ tamtą decyzję, 10
stycznia uchylił Naczelny Sąd Administracyjny, uznając że prezydent
miasta nie miał prawa zabronić organizacji zgromadzenia.- Postanowiliśmy wrócić do tematu i zorganizować pikietę. Prezydent
jednak nie uszanował wyroku sądu i znowu zakazał jej zorganizowania. O
godz. 12:00 na Pl. Łokietka organizujemy więc konferencję prasową.
Pokażemy plakaty, które chcieliśmy zaprezentować na pikiecie i postaramy
się żeby było to zgromadzenie nie więcej niż 15 osób. Ustawa stanowi
bowiem, że od 15 osób wzwyż potrzebujemy zgody właściciela miejsca, w
tym przypadku prezydenta Lublina
– powiedział Krzysztof Kasprzyk z Fundacji Pro Prawo do Życia.


Środa
z miłości do Grodzkiej, Owsiaka, gender i „resortowych dzieci”:
„Najgroźniejsza ideologia polega na zarządzaniu nienawiścią”

"Ta ideologia, której się naprawdę obawiam, polega na produkowaniu >nowych Żydów<”.




Zakłócili spotkanie z Grodzką. Trzy wnioski do sądu

Zakłócili spotkanie z Grodzką. Trzy wnioski do sądu

Spotkanie promujące książkę Anny Grodzkiej w Warszawie
zakłóciła grupa mężczyzn. Musiała interweniować policja. – W sprawie...
czytaj dalej »

We wtorek w Empiku przy Marszałkowskiej odbywała się promocja książki
"Mam na imię Ania", autorstwa Anny Grodzkiej. – Około godziny 18.00
otrzymaliśmy zgłoszenie, że podczas spotkania autorskiego weszła na
spotkanie grupa kilkunastu osób, którzy okrzykami zakłócali porządek –
mówi Browarek.

Przebieg zdarzenia opisuje autorka książki. - Krzyczeli swoje typowe
hasła, ale nie mam zamiaru ich powtarzać – mówi w rozmowie z TVN24 Anna
Grodzka. Jak podkreśla, część osób, które przyszły na spotkanie, od razu
po zajściu wyszły. Ci którzy zostali, wyglądali na przestraszonych.

- Wszyscy byliśmy przelęknieni. Nie wiadomo, czy ktoś, kto poważa się
przeszkadzać innym, nie odważy się użyć siły – relacjonuje posłanka
Twojego Ruchu. Nie zamierza jednak podejmować w związku z zajściem
żadnych kroków. - Mam nadzieję, że tych ludzi wykluczy społeczeństwo –
mówi.

Zdaniem Grodzkiej to policja powinna zadbać o spokój i
bezpieczeństwo. – W wielu przypadkach nie potrafi tego zrobić – dodaje
rozżalona.

Interweniowała policja

Jak informuje z kolei stołeczna policja, na miejsce
przyjechało pięć radiowozów.
Mundurowi wyprowadzili grupę osób z
budynku. - Policjanci chcieli ukarać mężczyzn mandatami w wysokości 500
złotych – mówi Gula.

Jak informuje Browarek, ci odmówili przyjęcia
mandatu. – Policjanci chcieli ukarać 3 osoby mandatami za zakłócenie
porządku. Ponieważ osoby te odmówiły przyjęcia mandatu zostaną
sporządzone wnioski do sądu – informuje rzecznik.


Niedługo po rozpoczęciu spotkania do Empiku przyszło około 20 członków Ruchu Narodowo-Radykalnego. Przybyli na spotkanie ludzie zaczęli krzyczeć hasła: "a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści", "zakaz pedałowania", "raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę" i "Krzysiu, nie wygłupiaj się".

Zgromadzeni na sali działacze RNR tłumaczyli, że spotkanie jest otwarte, więc i oni mają prawo przebywać na promocji. Prowadzącej spotkanie przedstawicielce wydawnictwa W.A.B. nie udało się opanować sytuacji. Wezwała więc ochronę sklepu, której jednak nie udało się uspokoić członków Ruchu.

Po kilkunastu minutach Grodzka schowała się na zapleczu, a do sklepu przyjechała policja. W tym czasie włączono głośną muzykę, która miała zagłuszyć manifestantów. Ci jednak ustąpili dopiero, gdy na miejsce przyjechała dodatkowa grupa policjantów. Wtedy spotkanie wznowiono.

Historia Krzysztofa Bęgowskiego vel Anny Grodzkiej zdaniem Ruchu Narodowo-Radykalnego to nie temat na książkę.

Awantura podczas promocji książki Anny Grodzkiej w Empiku

Około 20 funkcjonariuszy wyprowadziło ONR-owców. W sprawie trzech osób zostaną sporządzone wnioski do sądu. Spotkanie z Anną Grodzką przebiegało już bez zakłóceń.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. Mec. Wąsowski: To, co się

Mec.
Wąsowski: To, co się dzieje w procesach wobec duchownych jest
porażające. Zdarza się, że prokuratura stawia zarzuty bez opamiętania,
po jakimkolwiek sygnale. 

Żadna z opinii biegłych, z którymi się spotkałem, nie wykryła pedofilii. Wszystko
jest oparte na założeniu, że jeśli to był czyn pedofilski, to
przyczyną tego mógł być celibat. Na pytanie o weryfikowalność
prawdziwości tego twierdzenia, pada przed sądem odpowiedź: między 20 a
70 procent. Mówimy więc o statystyce, a przecież mamy do czynienia z
konkretnym przypadkiem. Na pytanie o ten właśnie przypadek pada
odpowiedź: fifty-fifty. Albo jest albo nie jest. Tak naprawdę
opinie biegłych zdają się być tylko „podkładką” dla sądu, że sąd
formalnie taką opinię przeprowadził i że nie wykluczyła ona pedofilii

- mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Krzysztof Wąsowski, adwokat i wykładowca akademicki.

 

wPolityce.pl: W
ostatnim numerze tygodnika wSieci opisaliśmy przypadek księdza
skazanego za molestowanie seksualne, choć nie było żadnych dowodów jego
winy
. Sąd oparł się jedynie na pomówieniach, nie biorąc pod uwagę
linii obrony księdza. Po czasie ks. Bużan dostarczył do prokuratury
nagrania, świadczące o jego niewinności, ale usłyszał tylko, że jak
dotąd żaden ksiądz nie zdołał się jeszcze wybronić.

Mec. Krzysztof Wąsowski: Ja też mam takie
doświadczenia w swoich sprawach. Niestety sądy skazują w takich
przypadkach bezlitośnie. Widzę tę sprawę trochę szerzej. Broniłem kiedyś
klienta, którego konkubina oskarżyła o molestowanie jej dzieci. Udało
się uzyskać uniewinnienie. Różnica jest taka, że przy świeckich osobach
te procesy trwają nieco dłużej i sądy nie ferują wyroków tak pochopnie.
To, co się dzieje wobec duchownych naprawdę budzi głębokie
zastanowienie. Często zdarza się, że prokuratura stawia zarzuty w takich
przypadkach bez opamiętania, po jakimkolwiek tylko sygnale.

 

Z czego to wynika?

Odnoszę wrażenie, że z presji opinii publicznej, medialnej. W jednej
ze spraw, którą prowadzę, sam prokurator mówi między wierszami, że to
sprawa jego życia. Zwłaszcza w prokuraturach rejonowych świadomość, że
proces będzie medialny, bo dotyczy księdza, stanowi dla prokuratorów
przestrzeń do wypłynięcia, dlatego traktują je priorytetowo.

 

Znam przypadki, w których skazanie księdza było trampoliną do dalszej kariery sędziowskiej. Jest w tym jakaś stała tendencja?

Trudno mi to jednoznacznie stwierdzić. Daje się jednak zauważyć
swoistą determinację, żeby się pokazać. Wyrok skazujący będzie lepiej
widziany, niż uniewinniający. Takie jest oczekiwanie mediów. Przecież
jeśli już złapali tego "pedofila" to trzeba go skazać. Obserwuję takie
podejście nawet, gdy stan faktyczny sprawy wyjawia relację dalece
niejednoznaczną. W jednym z przypadków, którymi się zajmuję, ksiądz
pisał po prostu do chłopaka, że dziękuje za niego Panu Bogu i że jest
dla niego kimś ważnym. Nie było w tej sprawie żadnych elementów
„genitalno-erotycznych”, a mimo wszystko dostał trzy miesiące aresztu, a
prokurator toczy właśnie sprawę życia.

 

Ale czy takie słowne deklaracje mogą zostać uznane za "inne czynności seksualne"?

Niestety jest bardzo szeroka interpretacja tego terminu, szczególnie
prokuratury, ale także sądu. Jakikolwiek dotyk, bez żadnego badania
intencji, może zostać zinterpretowany w ten sposób. Jeszcze kilka lat
temu wydawało się to niepojęte. Przy tego typu przestępstwach musiała
być intencja i tzw. zamiar bezpośredni, czyli ktoś dotykając kogoś
musiał mieć zamiar zaspokojenia jakiejś swojej czynności seksualnej.
Teraz sądy skazują bez badania tego zamiaru, zakładając że każdy dotyk
już ma w sobie właśnie taką intencję.

 

Skąd ta zmiana?

Prawdopodobnie z erotyzacji i wulgaryzacji przekazów medialnych.
Wszyscy teraz widzą w każdym dotyku zamiar seksualny. Jest to zjawisko
dużo głębsze i poważniejsze. Jestem przerażony, patrząc na te procesy.
Odnoszę wrażenie, że przypadku księży takie domniemanie przyjmowane jest
z góry.

 

A jak wygląda stanowisko biegłych seksuologów podczas
postępowań? W przypadkach, które znam ich ekspertyzy budzą wiele
wątpliwości. Jakie jest pańskie doświadczenie w tej sprawie?

Biegli seksuolodzy piszą nam w opiniach, że celibat skłania do
zastępczych zachowań seksualnych, tak to określają. A z kolei, gdy
pytamy ich na rozprawie, jako obrońcy, czy seksoholik, który ma nadmiar
kontaktów seksualnych i nie jest celibatariuszem, czy też może mieć
zastępcze zachowania seksualne, odpowiadają, że oczywiście. Celibat jest
więc takim samym dobrym powodem jak każdy inny: jak seksoholizm,
małżeństwo czy uregulowane stosunki seksualne. Niestety w opiniach
pisemnych wobec celibatariuszy formułuje się określenie bardzo
jednoznaczne. I to jest zastanawiające.

 

Być może to pokłosie wdrażanej do opinii publicznej tezy
pseudonaukowca i pedofila Alfreda Kinseya, który twierdził, że "istnieją
tylko trzy dewiacje seksualne: abstynencja, celibat i odroczona data
ślubu". Propagatorzy homoseksualizmu i wyzwolenia seksualnego mocno
forsują tę tezę.

Takie też jest i moje skojarzenie. A gdy biegłych seksuologów zapytać
o ten problem w kontekście innych stylów życia, odpowiadają że nie ma
znaczenia z jakiej grupy pochodzi osoba, w każdej można znaleźć źródła
dewiacji. Albo ktoś to ma albo nie. Jeśli jest celibatariuszem, źródłem
może być celibat, jeśli seksoholikiem - seksoholizm, jeśli jest mężem -
małżeństwo. Ale najłatwiej przypisać to księżom.

 

Czy te opinie biegłych, badających skłonności podejrzanego, są na tyle mocne, że można na nich oprzeć wyrok?

Żadna z opinii biegłych, z którymi się spotkałem, nie wykryła
pedofilii. Wszystko jest oparte na założeniu, że jeśli to był czyn
pedofilski, to przyczyną tego mógł być celibat. Na pytanie o
weryfikowalność prawdziwości tego twierdzenia, pada przed sądem
odpowiedź: między 20 a 70 procent. Mówimy więc o statystyce, a przecież
mamy do czynienia z konkretnym przypadkiem. Na pytanie o ten właśnie
przypadek pada odpowiedź: fifty-fifty. Albo jest albo nie jest. Tak
naprawdę opinie biegłych zdają się być tylko „podkładką” dla sądu, że
sąd formalnie taką opinię przeprowadził i że nie wykluczyła ona
pedofilii. Co ciekawe, jest tylko jedna charakterystyczna rzecz we
wszystkich opiniach. Jeśli biegły stwierdzi skłonność homoseksualną,
wtedy wnioski  są bardziej kategoryczne, idące w kierunku pedofilii.

 

Ciekawe, że nie mówi się o tym głośno w kontekście świeckich homoseksualistów, którzy walczą w Sejmie o swoje prawa...

Dokładnie tak. To poważne zagrożenie dla całego ruchu homoseksualnego
i LGBT. Bo opinie biegłych są dla nich bardzo niebezpieczne.

 

W przypadku księży wyrok zapada w mediach już w chwili
podejrzenia. Ostatnio prokuratura oczyściła z zarzutów księdza z
Częstochowy, który od kilku miesięcy był nazywany przez dziennikarzy
pedofilem. Niektórzy duchowni nie wytrzymują tego napięcia.

To prawda. Wszyscy moi klienci księża przeżywali to bardzo. To, co
jest charakterystyczne, duchowni szukają winy w sobie. To pewnie rys
formacyjny, który sprawia że każdy z nich zastanawia się czy przypadkiem
nie ma w nim czegoś, czego sobie wcześniej nie uświadamiał. Takiego
szukania winy w sobie nie widać u świeckich.

 

Czy przy tak silnym zainteresowaniu mediów jest szansa na rzetelne procesy duchownych?

Tam, gdzie wchodzą media, nacisk jest tak duży, że istnieją bardzo
małe szanse na uniewinnienie. A z mojego doświadczenia wynika, że
materiały dowodowe często są bardzo słabe. Wszystko oparte jest nawet
nie na przekonaniu samych dzieci, ale na przekonaniu ich rodziców,
którzy swoje przekonania często „przenoszą” na dzieci.

 

Jest pan pełnomocnikiem kilku księży oskarżonych o molestowanie. Ile spraw pan prowadzi?

Kilka.

 

Jak pan ocenia te przypadki?

W żadnym z nich nie spotkałem się, z „żelaznymi” dowodami, choć w
jednym przypadku biegli stwierdzili u oskarżonego tzw. skłonność
homoseksualną, choć i ta sprawa wydaje się być dosyć mglista. Sprawy
opierają się w zasadzie na pomówieniach. To już przynosi katastrofalne
skutki. Rozmawiam z księżmi, którzy uczą katechezy. Są absolutnie
przewrażliwieni na punkcie dotyku, bardzo zdystansowani wobec swoich
podopiecznych, co w moim przekonaniu nie pomaga w prawidłowym rozwoju
dzieci. Bo eliminując zły dotyk, wyeliminujemy też dobry, a ten „dobry”
czy nawet „neutralny” dotyk jest niezbędny. Taki kierunek jest bardzo
niebezpieczny, bo w ostatecznym rozrachunku wychowamy bezuczuciowe
pokolenie.

 

Jakie powinien zachować się w tym wszystkim Kościół?

Niestety nie mam w tej sprawie dla Kościoła jasnej recepty. Uważam
jednak, że powinien zastanowić się nad skorygowaniem niektórych
postanowień swoich wewnętrznych instrukcji wobec księży podejrzanych o
pedofilię, ponieważ przepisy, które zostały wdrożone są bardzo
restrykcyjne. Tak naprawdę zrezygnowano z zasady domniemania niewinności
i wprowadzono bardzo radykalną prewencję, pozbawiającą podejrzanych
realnych szans obrony. Rozmawiałem z kilkoma biskupami i zwracałem uwagę
na to, że duża część ataków na księży o tak zwaną pedofilię, to w moim
przekonaniu, oskarżenia naprawdę niewinnych ludzi, których przestępstwem
było to, że byli dobrymi katechetami i dzieci się do nich, mówiąc
ogólnie, garnęły. W ten sposób tracimy w kościele ludzi, którzy są
bardzo zaangażowani. Eliminuje się w ten sposób prawdziwych wychowawców,
bo skrócenie relacji z wychowankiem i wejście w przyjacielskie relacje
jest dla nich bardzo niebezpieczne. Kościół hierarchiczny nie daje tu
swoim księżom żadnej ochrony w razie takich ataków.

 

A przecież ciągle słyszymy o zamiataniu spraw pod dywan i ochronę swoich?

Nie zgadzam się z taką opinią. Presja zewnętrzna i obawa przed
oskarżeniem całego Kościoła jest tak wielka, że często  podejrzanego
księdza usuwa się ze stanu kapłańskiego, pozostawiając bez pomocy, nawet
bez badania przyczyn jego oskarżenia.

 

Rozmawiała Marzena Nykiel


Wolno palić krzyże?!




Stołeczna prokuratura umorzyła dochodzenie ws. obrazy uczuć religijnych poprzez podpalenie krzyży na koncertach grupy Behemoth. „Wobec braku znamion czynu zabronionego” – jak ogłoszono. Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą zapowiada, że odwoła się od tej decyzji.

Śledztwo zostało wszczęte z zawiadomienia złożonego przez przewodniczącego komitetu Ryszarda Nowaka. To on poinformował o umorzeniu postępowania. Informację tę potwierdził rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak.
Doniesienie zostało złożone w październiku 2013 r. w Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku.

Ostatecznie trafiło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola, ponieważ do podpalenia krzyży doszło podczas koncertu 4 czerwca 2013 r. na lotnisku na warszawskim Bemowie. Zawiadomienie dotyczyło też podobnego zdarzenia, do którego doszło w czerwcu 2012 r. podczas występu w Szwajcarii.

Jak wynika z postanowienia prokuratury, sprawa została umorzona 31 grudnia 2013 r. - Samo podpalenie krzyża na koncercie, stanowiące w istocie element pirotechniczny, mający wzmocnić przekaz utworu krytycznego w stosunku do chrześcijan i do religii, o ile podpaleniu temu nie towarzyszą inne negatywne zachowania, nie może zostać uznane za znieważenie przedmiotu czci religijnej – ocenił prokurator, który zajmował się sprawą.

Powołując się m.in. na orzecznictwo Sądu Najwyższego, prokurator zwrócił uwagę, że nie każde, nawet negatywnie nacechowane zachowanie w stosunku do przedmiotu czci religijnej może być automatycznie klasyfikowane jako znieważenie. - Nie jest również co do zasady zabronione wykorzystywanie symboli religijnych przy różnego rodzaju kreacjach artystycznych, o ile forma prezentowania sztuki sama w sobie nie jest obraźliwa dla przedmiotu czci religijnej - napisał prokurator.

Nowak zapowiedział, że złoży do sądu zażalenie na postanowienie prokuratury. Jego zdaniem jest ono niezrozumiałe, zwłaszcza że lider Behemotha Adam Darski "Nergal" zeznał, że także podczas innych koncertów członkowie zespołu podpalali znajdujące się na scenie krzyże, co było wprowadzeniem do utworu "Christians to the Lions".

Nowak nie po raz pierwszy złożył zawiadomienie dotyczące możliwej obrazy uczuć religijnych przez deathmetalową grupę Behemoth. W maju 2010 r. na postawie doniesienia Nowaka oraz kilku pomorskich posłów PiS prokuratura oskarżyła Nergala o obrazę uczuć religijnych.

Sprawa miała związek z koncertem, który odbył się w 2007 r. w gdyńskim klubie "Ucho". W jego trakcie Nergal podarł Biblię, a jej kartki rozrzucił wśród publiczności, mówiąc m.in.: "Żryjcie to g...o!". Nazwał też Biblię "kłamliwą księgą", a Kościół katolicki - "największą zbrodniczą sektą". Kartki spalili później fani zespołu. Autorzy doniesienia do prokuratury zaznaczyli w nim, że relację ze wspomnianego koncertu obejrzeli w internecie.

W 2011 r. Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił Darskiego uznając, że działał on "bez zamiaru
bezpośredniego". Od wyroku gdyńskiego sądu odwołała się prokuratura i Nowak. W styczniu 2013 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił uniewinniający wyrok sądu niższej instancji dla Nergala i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Podstawą decyzji o przekazaniu sprawy do powtórnego rozpoznania było stanowisko Sądu Najwyższego z października 2012 r. wyrażone na prośbę gdańskiego sądu. Sąd Najwyższy uznał wówczas, że przestępstwo obrazy uczuć religijnych popełnia nie tylko ten, kto chce go dokonać, ale także ten, kto ma świadomość, że może do niego dojść.

W czerwcu 2013 r. - po drugim procesie w tej sprawie w Sądzie Rejonowym w Gdyni, ponownie zapadł wyrok uniewinniający. W procesie tym sąd uznał, że "oskarżony działał w zamiarze ewentualnym znieważenia uczuć religijnych osób, ale tylko tych obecnych na koncercie, nie zaś pokrzywdzonych występujących w tej sprawie". Od tej decyzji sądu ponownie odwołała się prokuratura i Nowak. Termin rozprawy apelacyjnej został wyznaczony na luty.
Abp Michalik przed sądem za słowa z kazania

Lider Twojego Ruchu Janusz Palikot zaapelował do abp. Józefa
Michalika, aby stawił się przed sądem we Wrocławiu na procesie, który
wytoczyła mu działaczka feministyczna Małgorzata Marenin za wypowiedź na
temat przyczyn pedofilii.
Mam nadzieję, że Michalik nie będzie się chował w Watykanie (...) i
pojawi się w sądzie wrocławskim i będzie miał odwagę stanąć przed
wymiarem sprawiedliwości i odpowiadać na pytania - mówił Palikot na
poniedziałkowej konferencji.

Proces przewodniczącemu KEP wytoczyła z
prywatnego aktu oskarżenia działaczka ruchu feministycznego Małgorzata
Marenin za jego wypowiedź w kazaniu wygłoszonym 16 października ub.
roku. Jej zdaniem abp Michalik w homilii wskazał jako
współodpowiedzialne za zjawisko pedofilii "agresywne feministki" oraz
rodziców decydujących się na rozwód.

W prywatnym akcie oskarżenia Marenin, która jest
także działaczką świętokrzyskich struktur Twojego Ruchu, napisała, że
abp Michalik pomówił ją jako przedstawicielkę ruchu feministycznego oraz
jako osobę po rozwodzie, wychowującą dziecko w niepełnej rodzinie, o
postępowanie, które poniża ją w opinii publicznej i naraża na utratę
zaufania potrzebnego w działalności społecznej.

W homilii wygłoszonej 16 października ub. roku we
wrocławskiej katedrze abp Michalik nawiązał do opisywanych w mediach
przypadków pedofilii. - Wiele dziś mówi się - i słusznie - o karygodnych
nadużyciach dorosłych wobec dzieci. Tego rodzaju zła nie wolno
tolerować. Ale nikt nie odważy się pytać o przyczyny, żadna stacja
telewizyjna nie walczy z pornografią, promocją fałszywej, egoistycznej
miłości między ludźmi. Nikt nie upomina się za dziećmi cierpiącymi przez
brak miłości rozwodzących się rodziców, a to są rany bolesne i
długotrwałe - powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

- Na naszych oczach następuje promocja nowej
ideologii gender. Już kilkanaście najwyższych uniwersytetów w Polsce
wprowadziło wykłady z tej nowej, niezbyt jasnej ideologii, której
programową radę stanowią najbardziej agresywne polskie feministki, które
od lat szydzą z Kościoła i etyki tradycyjnej, promują aborcję i walczą z
tradycyjnym modelem rodziny i wierności małżeńskiej - powiedział także
arcybiskup.

W sobotnim wywiadzie w RMF FM abp Michalik
komentował sprawę. - Nie poczuwam się, że obraziłem tę panią, bo ja jej
nie widziałem, nie znam. (..) Ja powiedziałem o pewnych szczególnie
agresywnych feministkach. Bo feminizm sam w sobie jest rzeczą godną
uwagi i trzeba szanować godność i piękno kobiety. Natomiast przesadna
agresja wobec mężczyzny czy jakaś promocja zafałszowanej wizji relacji
dwóch płci, jest chora - powiedział hierarcha.

Po informacjach medialnych dotyczących wygłoszonej
we Wrocławiu homilii, rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch podkreślał, że
mówienie o czynnikach zwiększających ryzyko nadużyć wobec dzieci nie
jest przerzucaniem odpowiedzialności na rozwody i samotne wychowywanie. -
Słowa, które wypowiedział ksiądz arcybiskup, padły i on widzi w ten
sposób faktory, czynniki, które w jego odczuciu zwiększają zagrożenie ze
strony dorosłych i chyba tyle można na ten temat powiedzieć - mówił
Kloch.

Jak powiedział rzecznik Sądu Okręgowego we
Wrocławiu Marek Poteralski, sąd na pierwszej rozprawie ma obowiązek
wezwania stron do pojednania. - Może dojść do mediacji pomiędzy stronami
i wówczas, w przypadku ugody, proces się zakończy - dodał. Rzecznik
zaznaczył, że pozwany nie może być reprezentowany przez pełnomocnika i
powinien osobiście stawić się w sądzie.Marenin domaga się od przewodniczącego KEP
zadośćuczynienia w kwocie 2 tys. zł. Chce, aby ta kwota była wpłacona na
konto Fundacji Centrum Praw Kobiet.Za pomówienie art. 212 Kodeksu karnego przewiduje karę grzywny lub ograniczenie wolności.

----------------

ONET


Brytyjski "The Telegraph"
dotarł do fotografii, z której usunięto postać arcybiskupa Józefa
Wesołowskiego. W jego miejsce pojawił się emerytowany biskup Francisco
José Arnáiz. Retusz zdjęcia ma związek z podejrzeniem duchownego o
pedofilię. Polak zniknął z fotografii jak niegdyś Lew Trocki - zauważa
dziennik na swoich stronach internetowych.

Arcybiskup Wesołowski w dziwnych okolicznościach zniknął ze zdjęcia

Arcybiskup Wesołowski w dziwnych okolicznościach zniknął ze zdjęcia

Foto: telegraph.co.uk

Sprawę jako pierwsza odkryła lokalna gazeta "La
Opinion". Potem temat podchwycił właśnie "The Telegraph". Brytyjski
dziennik zauważył, że praktyka retuszowania zdjęć jest znana z reżimów
takich jak Korea Północna czy ZSRR. Podobnie było choćby w przypadku Lwa
Trockiego, którego masowo wycinano z fotografii po tym, jak Józef
Stalin uznał go za wroga Związku Radzieckiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. "Poznaj Żyda" XXI wieku,



"Poznaj Żyda" XXI wieku, czyli Tomasz Lis jak uczeń Der Stürmera

Posłowie opozycji jako liliputy a la „karły reakcji” ze słynnego
sowieckiego plakatu atakującego AK, Antoni Macierewicz w turbanie czy
Jarosław Kaczyński z ogromnym żółtym podpisem „świr”. To już było. Dziś
tygodnik Tomasza Lisa po raz kolejny kopiuje "styl" niemieckiego „Der
Stürmera” z lat 30. i 40. zeszłego stulecia. Autorzy "Resortowych
dzieci" to dla organu Ringier Axel Springera "troglodyci".




Do tekstu Rafała Kalukina, który autorów "Resortowych dzieci" nazywa "prawicowymi troglodytami", dołączone jest odpowiednie zdjęcie. Niemieckie
"poznaj Żyda" dziś przeżywa reaktywację, a wykonawcą jest znany
ulubieniec premiera Donalda Tuska, Tomasz Lis. Dodajmy występujący w
Telewizji publicznej i opłacany z naszych podatków.



Oto nowa odmiana „odrażającego Żyda” w wykonaniu "postępowego" lewicowego tygodnika:







To nie pierwszy raz, gdy Tomasz Lis hołduje starej szkole niemieckiej i sowieckiej propagandy. Przypomnijmy tylko te najgłośniejsze okładki "Newsweeka", wraz z ich pierwowzorami:







Der Stürmer zdjęcie znienawidzonego Żyda podpisywał "szatan", Tomasz Lis znienawidzonych polityków opozycji nazywa "świrami".







Walka z Kościołem w polityce Lisa odgrywa równie ważną rolę co walka z
opozycją. Korzysta przy tym ze "sprawdzonych" propagandowych metod.




 
http://niezalezna.pl/50859-poznaj-zyda-xxi-wieku-czyli-tomasz-lis-jak-uc...


Polski katolicyzm nie zdoła już sam podnieść się z obłędu, w który od lat się stacza [ŻAKOWSKI]

Zdjęcie, które Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich uznało za najlepszą patriotyczną fotografię roku, przedstawia triumfalnie wzniesioną polską flagę na tle płonącej tęczy z warszawskiego placu Zbawiciela. Piękna fota. Plastycznie - mucha nie siada. Ale czy jest to fota istotnie patriotyczna, można się zastanawiać.
Zdaniem wielu osób palenie własnej stolicy trudno uznać za przejaw patriotyzmu. Chociaż patriotyzmy są różne. Zwłaszcza gdy dominują uczucia religijne. Patriotyzm połączony z religią często prowadzi do takich zachowań. W Afganistanie religijny patriotyzm talibów doprowadził do zniszczenia najwspanialszych dzieł sztuki. Katolicy też mieli takie problemy jak islam. Ale to było kilkaset lat temu. Poza krótkim okresem palenia synagog w pierwszej połowie XX w. Kościół katolicki nigdy jednak tego nie firmował. A nawet się czasem sprzeciwiał. Dziś nie reaguje. Czyli mu to odpowiada.

Bo zgodnie z prawem kanonicznym (kanon 300) może odebrać propagatorom palenia prawo do używania słowa "katolickie" w nazwie stowarzyszenia. Skoro tego nie robi, to znaczy, że nie widzi problemu w szerzeniu przemocy oraz nienawiści i bierze za to moralną odpowiedzialność. Polskim biskupom homofobiczna piromania się najwidoczniej podoba.

Czy tylko polskim biskupom? Na stronie "Frondy", katolickiego "portalu poświęconego", każdy może niedrogo (od 60 do 90 zł) kupić sobie dyplom błogosławieństwa papieża Franciszka. Papier tłoczony, złocenia, na zdjęciu uśmiechnięty Franciszek. Czy papież wie, że jego błogosławieństwo jest dystrybuowane tym samym kanałem co teksty red. Michalkiewicza o "chwilowo nieczynnym" obozie zagłady?

Czy wie, że to autorzy tej strony upowszechniają pomówienia i kłamstwa pod adresem największej erupcji chrześcijańskiej miłości w Polsce, jaką jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy? Czy ktoś mu powiedział, że tym samym kanałem rozprowadzane są wydane przez Frondę "Resortowe dzieci" - zbiór nieprawd, insynuacji, pomówień, pogardy, współczesny lokalny odpowiednik "Protokołów mędrców Syjonu"?

Papież nie czyta "Frondy", ale ma w warszawskiej nuncjaturze ludzi, którzy powinni czytać i zapytać Franciszka, czy chce być kojarzony z takim towarzystwem oraz czy to wszystko mieści się pod katolickim szyldem.

Nie mam zamiaru mówić papieżowi, w co wierzy. Ale dla wygody przyszłych historyków i prokuratorów muszę Namiestnika Chrystusa zapytać, czy Kościół akceptuje sianie nienawiści przez wielu biskupów, księży oraz świeckich, którzy pod katolickim szyldem kłamią na temat gender, judaizują mniejszości seksualne (szczują na nie, jak kiedyś na Żydów), pochwalają oraz praktykują pogardę i przemoc, popełniają i bagatelizują przestępstwa seksualne oraz rasistowskie, uprawiają oraz akceptują rozmaite formy szowinizmu, w tym antysemityzm, a nawet pomagają w ich propagowaniu nie tylko przez media z katolickim szyldem, ale też przez udostępnianie kościelnej infrastruktury?

To prawda, że pod katolickim szyldem pali się dziś w Polsce pomniki - nie ludzi - i wzywa się do pogardy - nie wprost do przemocy. Ale kiedy sprawy zajdą jeszcze dalej (a idą coraz dalej), dobrze będzie mieć odnoszące się do konkretnych osób, instytucji i czynów stanowisko najwyższej władzy kościelnej. Żeby była jasność, czy winny jest katolicyzm, czy łże-katolicy.

"Mszę za miasto Arras" Andrzeja Szczypiorskiego, która opisuje falę podobnego szaleństwa, jakie dotknęło Arras w 1461 r., kończy przyjazd księcia Rzeszy i biskupa Utrechtu, który przywraca spokój i wypędza liderów obłędu. Tylko zewnętrzna interwencja mogła przynieść ukojenie i normalizację. I tylko ona jest dzisiaj dowodem, że winę za zbrodnie popełnione w Arras ponosi aberracja religii, a nie głoszący ją Kościół.

Coraz więcej wskazuje na to, że także polski katolicyzm nie zdoła już sam podnieść się z obłędu, w który od lat się stacza. Na żadnego księcia nie można jednak liczyć. Jedyną instancją zdolną do interwencji jest dobry papież Franciszek. Jego wybór wydaje się prosty - może obserwować dalszą degenerację polskiego katolicyzmu lub przysłać tu sprawiedliwego księcia.

Bez papieskiej pomocy już się dechrystianizacji polskiego Kościoła nie odwróci.

Krzysztof KunertAleż
warsztat! W jednym zdaniu Żakowskiego nienawiść, kłamstwo, szczucie,
pogarda i przemoc, przestępstwa seksualne i rasistowskie, szowinizm i
antysemityzm. O kim? „Wielu biskupów, księży oraz świeckich”. Oni
„judaizują”!


Okazuje się, że do katalogu katolickich grzechów doszła jeszcze
jedna, dotąd nierozpoznana. Judaizowanie. Nawet nie staram się
zrozumieć, więc jedynie zestawiam. Według redaktora judaizowanie znaczy
szczucie.


Nie ma sprawy abp. Michalika. ''Sąd nie jest cenzorem''


Wrocławskim sąd umorzył we wtorek postępowanie wobec abp. Józefa
Michalika, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, który miał
tłumaczyć się ze słów wypowiedzianych we wrocławskiej katedrze, że winę
za pedofilię ponoszą rozwodzący się rodzice, feministki i ideologia
gender
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że: "Uznanie, że konieczne jest
ingerencja państwa w przypadku wypowiadania prywatnych poglądów przez
osobę publiczną, a taką bez wątpienia jest arcybiskup, zakrawałoby na
cenzurę".
Uznał również, że "Niezależnie od oceny wypowiedzi
arcybiskupa, nie wyczerpuje ona znamion przestępstwa, co jest konieczne
do wdrożenia postępowania karnego."
Małgorzacie Marenin podczas procesu towarzyszył prof. Jan Hartman, jeden
z liderów Twojego Ruchu.

Sienkiewicz: Będziemy walczyć z przemocą domową i nienawiścią rasową
W trakcie konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych Bartłomiej
Sienkiewicz przedstawił plany jego resortu na 2014 rok. MSW planuje
w tym roku zadbać o bezpieczeństwo obywateli. Resort postawi m.in.
na walkę z przemocą domową i przestępczością na tle rasowym. Zmniejszyć
ma się także liczba śmiertelnych wypadków na drogach. Sienkiewicz podczas rozmowy z mediami ogłosił kontynuację programu
związanego z walką z przemocą domową. - W końcówce ubiegłego roku
zakończyliśmy program szkolenia policjantów do radzenia sobie z takimi
sytuacjami. Przeszkolono 35 tys. funkcjonariuszy pod kątem wykrywania
sytuacji, które mogłyby nieść zagrożenie życia i zdrowia ofiar. Teraz
w 2014 roku te 35 tys. ludzi będzie działać w praktyce, już
po szkoleniu. Będą także szkolenia dla nowych funkcjonariuszy. Cały
program ma do minimum ograniczyć ryzyko życia i zdrowia w takich
sytuacjach interwencji - wyjaśnił Sienkiewicz. Drugi priorytet to przeciwdziałanie przestępczości z powodu nienawiści
rasowej, ksenofobii oraz bandytyzmu stadionowego - powiedział minister.
- Te zjawiska są ze sobą powiązane. Dotyczy to przestrzeni publicznej,
gdzie obywatel ma prawo czuć się bezpiecznie, czyli np. podczas meczów
wyjazdowych, a także przestępstw na tle rasistowskim, ksenofobicznym.
Od 2014 roku działa w Polsce 17 zespołów do zwalczania tego typu
przestępczości. Chcemy budować rozpoznanie tego zjawiska zarówno
w dużych miastach, jak i małych miejscowościach - dodał Sienkiewicz.


Rząd chce zmniejszyć także liczbę wypadków na polskich drogach.
- Trzeci priorytet to bezpieczeństwo na drogach. Ewidentnie mamy
wszystkie dane by sądzić, że nieuchronność kontroli na drogach zmniejsza
śmiertelność na drogach. W 2014 roku 10 proc. funkcjonariuszy w terenie
będzie dedykowanych do działań prewencyjnych na drogach. Liczymy,
że dojdzie do zmniejszenia liczby wypadków śmiertelnych - wyraził
nadzieję szef resortu.

- Czwarty element to zwalczanie
przestępczości gospodarczej. Jest ona prowadzona w sposób wyrafinowany,
z nowoczesnymi narzędziami inżynierii finansowej. To nie jest
przestępczość do zwalczania przez przeciętnego funkcjonariusza. Kluczem
jest szkolenie, w 2014 roku chcemy przeszkolić funkcjonariuszy do walki
z tego rodzaju przestępczością - przyznał Sienkiewicz.

Rząd
chce kontynuować program dotyczący standaryzacji komend. - Przez 20 lat
ten element został zaniedbany, część funkcjonariuszy pracuje w warunkach
uwłaczających ich godności, co utrudnia też pracę. Często spotkanie
obywateli z policjantami w takich warunkach podważa zaufanie do nich.
Trzyletni program, jego pierwszy etap, zakończył się w 2013 roku.
Wykorzystaliśmy 100 proc. środków. Będziemy kontynuować ten program,
właściwie co tydzień będzie oddawana nowa placówka. Na to będzie
przeznaczanych 300 mln zł, reszta to środki z budżetu policyjnego
- wyjaśnił szef MSW.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. szczucie GW skuteczne

''Waszym domem Auschwitz jest'' jednak antysemickie

Decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie
antysemickich śpiewów na meczu Lecha Poznań była niezasadna - uznała
prokuratura apelacyjna.

Przed trzema miesiącami, podczas meczu z Widzewem Łódź, trybuna kiboli poznańskiego Lecha zawyła: "Waszym domem Auschwitz jest, cała Polska o tym wie, że czerwona armia ta cała pójdzie do pieca!", "Jazda z Żydami!", "Do gazu!".

Śledztwo trzeba kontynuować


Prokurator Monika Rutkowska miała zbadać, czy poznaniacy
nawoływali do nienawiści na tle różnic narodowościowych lub rasowych.
Uznała, że nie nawoływali. Kibolskie śpiewy nie są przestępstwem, bo
padły podczas "wydarzenia sportowego", a nie "zgromadzenia czy innego
forum prezentacji poglądów czy zapatrywań na kwestie społeczne". Treść
haseł świadczy zaś, że adresatami byli "wyłącznie zawodnicy i sympatycy
przeciwnej drużyny piłkarskiej", a nie Żydzi.Gdy napisaliśmy o tym w "Wyborczej", akta sprawy przejęła poznańska
prokuratura apelacyjna. Właśnie skończyła je badać. - Uznanie przez
panią prokurator, że nie popełniono przestępstwa, było niezasadne. Mamy
odmienny pogląd - mówi Marek Konieczny, rzecznik prokuratury
apelacyjnej. I dodaje: - Naszym zdaniem śledztwo należy kontynuować,
prokuratura powinna podjąć działania zmierzające do ustalenia autorów
okrzyków. Chodzi m.in. o przyjrzenie się nagraniom ze stadionowego
monitoringu.

Mieli się zajmować wyspecjalizowani prokuratorzy

Czy to oznacza, że śledztwo zostanie wznowione? Prokuratura apelacyjna nie może tego nakazać, bo prokuratorzy są niezależni.


- Po zapoznaniu się z naszymi uwagami pani prokurator może
uznać, że popełniła błąd i sama wznowić postępowanie. Może też zrobić to
jej bezpośredni przełożony, wtedy sprawę mógłby przejąć inny prokurator
- wyjaśnia Konieczny.

Prokurator Monika Rutkowska
pracuje w prokuraturze na poznańskim Starym Mieście. Co zrobi jej szef? -
Nie otrzymałem jeszcze stanowiska prokuratury apelacyjnej - odpowiada
prokurator Mateusz Pakulski.

To właśnie prokuratura na
Starym Mieście została wyznaczona do ścigania rasizmu i ksenofobii w
całym okręgu poznańskim. Na polecenie prokuratora generalnego wyznaczono
do tego blisko 50 prokuratur w całym kraju, a przyczynkiem były właśnie
spektakularne umorzenia antysemickich wybryków, jak uznanie przez
jednego z prokuratorów faszystowskiej swastyki za orientalny "symbol
szczęścia". Sprawami rasizmu mieli zajmować się wyspecjalizowani
prokuratorzy.

Rutkowska jest jednym z dwóch takich prokuratorów w Poznaniu. Przeszła specjalne szkolenie w prokuraturze generalnej.

Sąd Najwyższy: Legutko ma przeprosić za "rozwydrzonych smarkaczy"


Prof. Ryszard Legutko będzie musiał przeprosić byłych już licealistów z Wrocławia za nazwanie ich "rozwydrzonymi smarkaczami" - uznał w środę Sąd Najwyższy. Wyrok kończy czteroletnią batalię, jaką przed sądami młodzi ludzie toczyli z eurodeputowanym PiS. Za każdym razem sądy to właśnie im przyznawały rację.
Rozprawa miała związek z debatą w sprawie obecności krzyży w klasach, jaką w 2009 r. zorganizowali w XIV LO jego uczniowie. Wcześniej w petycji przekazanej dyrekcji napisali m.in.: "Umieszczanie symboli religijnych w publicznej instytucji odbieramy jako przejaw faworyzowania przez szkołę konkretnego światopoglądu". Ich stanowisko nie spodobało się prof. Ryszardowi Legutce, byłemu ministrowi edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, dziś eurodeputowanemu PiS. Autorów petycji Legutko nazwał "rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami", a samą debatę określił mianem "szczeniackiej zadymy".

Tymi określeniami poczuła się dotknięta dwójka uczniów, współautorów petycji i organizatorów debaty: Zuzanna Niemier i Tomasz Chabinka. W sądzie domagali się publicznych przeprosin i wpłaty 5 tys. zł na cel społeczny. W prowadzonych postępowaniach sądy pierwszej i drugiej instancji dwukrotnie orzekały, że profesor przekroczył normy krytyki, a jego wypowiedzi pod adresem młodych ludzi miały charakter obraźliwy i mogły ich poniżyć.

- Ci młodzi ludzie wykazali się nadzwyczajną jak na swój wiek dojrzałością poglądów, a ich celem było wywołanie debaty publicznej - uzasadniał wyrok w pierwszej instancji prowadzący rozprawę sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie. Zwrócił też uwagę, że nazwanie ich "rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami" było tym bardziej niestosowne, że padło z ust wykładowcy akademickiego i byłego ministra edukacji, który powinien zdawać sobie sprawę z tego, że naturalne jest, iż młodzież w tym wieku poszukuje dróg rozwoju.

Profesor jednak nie odpuszczał. Od wyroku się odwołał, ale po raz kolejny przegrał. Wniósł więc o kasację wyroku do Sądu Najwyższego, uzasadniając, że jako autorzy petycji Niemier i Chabinka stali się de facto osobami publicznymi i jako takie powinni być odporni na najbardziej nawet ostrą krytykę. Sąd jednak po raz kolejny uznał, że byli licealiści mieli prawo czuć się opinią byłego ministra dotknięci.

- Odrzucił argumentację profesora, iż skarżący są osobami publicznymi, wykładając jednocześnie, że opinia, również ta wygłoszona na ich temat przez profesora, nie może w swojej istocie godzić w godność ani dezawuować drugiej osoby - mówi dr Adam Bodnar, członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która przez cały okres sporu z prof. Legutką wspierała Zuzannę Niemier i Tomasza Chabinkę. - Ci młodzi ludzie udowodnili wszystkim, że również podczas debaty publicznej muszą być przestrzegane pewne normy zachowań.

Wyrok oznacza dla profesora konieczność zamieszczenia przeprosin za wypowiedziane słowa, a także uiszczenia wpłaty 5 tys. zł na cel społeczny.

- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, szkoda jednak, że przez upór profesora cała sprawa trwała ponad cztery lata - powiedział "Wyborczej" Chabinka.

O „chwilowo nieczynnym” obozie w Oświęcimiu



Stanisław Michalkiewicz | 

Z donosu pana Wiszniewskiego oraz pokajanija pana red.
Terlikowskiego wynika, że nie zgadzają się oni ze sformułowaniem, iż
obóz w Oświęcimiu jest „chwilowo nieczynny”.

Pacjent namaszczony wbrew własnej woli nie dostanie 90 tys. zł. Jest orzeczenie sądu

Niewierzący Jerzy R. domagał się od szczecińskiego Szpitala Klinicznego
na Pomorzanach 90 tysięcy złotych odszkodowania za to, że - wbrew swojej
roli - otrzymał katolicki sakrament namaszczenia chorych.
Szczecińskie sądy (okręgowy i apelacyjny) już wydawały wyroki - oddaliły
powództwo. Ale Sąd Najwyższy we wrześniu 2013 r. podzielił zdanie
pacjenta, uchylił wyrok apelacji i nakazał ponownie rozpatrzyć sprawę.
Drugi proces Jerzego R. rozpoczął się 9 stycznia przed sądem apelacyjnym
w Szczecinie. W czwartek sąd ponownie oddalił roszczenie. Uzasadnienie?

Sąd stwierdził, że Jerzy R. nie udowodnił, jakoby z powodu namaszczenia
doznał jakiejś szkody psychicznej czy fizycznej; nie korzystał z pomocy
psychologa ani psychiatry. Sąd podkreślił, że poszkodowany złożył pozew
dwa lata po tym, jak dowiedział się o namaszczeniu. Był też komentarz do
winy szpitala - określono ją jako "nieumyślna, polegająca na
lekkomyślności".

Szpital nie wypracował prawidłowych procedur dotyczących światopoglądu i
żądań pacjentów co do pomocy kapelana - mówił uzasadniając wyrok sędzia
Dariusz Rystał.
"Spalić te lepianki. Dołożę się do benzyny". Weteran z Iraku sądzony za mowę nienawiści
Chorąży Marcin K. komentarz zamieścił w internecie zaledwie trzy
tygodnie po powrocie z kolejnej misji pokojowej. Jest zawodowym
żołnierzem. Dwukrotnie był w Afganistanie i raz w Iraku. Za udział w
misjach został odznaczony Gwiazdą Iraku.
Jak twierdzi,
działał pod wpływem impulsu. Jakiego - tego nie wytłumaczył. Faktem jest
jednak, że jego wpis znalazł się pod artykułem zamieszczonym w "Gazecie
Wrocławskiej".Ale oskarżająca go prokurator Katarzyna Wysocka podkreślała, że nawoływanie do spalenia koczowiska wywołane jest przez agresję.


Podobnie komentarz odebrała Joanna Janiszewska, przesłuchiwana
jako świadek. To właśnie ona powiadomiła policję o całej serii łamiących
prawo komentarzy pod artykułem we "Wrocławskiej". W tej sprawie dwie
osoby zostały już skazane na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Jedna z nich za to, że pod wspomnianym artykułem napisała "Nigdy to
ścierwo cygańskie nie będzie równe mnie. Jestem Polakiem i mieszkańcem
Wrocławia. I jak długo będę żył, tak długo będę z tym ścierwem walczył".
- Jeśli ktoś chce spalić komuś dom - jego jedyne miejsce zamieszkania, gdzie przebywają kobiety i dzieci, to według mnie jest to wzywanie do zabijania - mówiła w sądzie Janiszewska.

Podobnie musiał uznać prokurator. Bo początkowo zarzucał
Marcinowi K. przestępstwo z art. 257, czyli publiczne znieważanie grupy
osób z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej i rasowej. Grożą
za to trzy lata więzienia. Ale w trakcie śledztwa zmieniono mu zarzuty
na publiczne nawoływanie lub pochwałę zbrodni, m.in. przeciwko grupom
narodowym, etnicznym, rasowym lub o określonym światopoglądzie. A za to
grozi już kara nie do trzech, ale do pięciu lat więzienia.

W piątek nie udało się zakończyć procesu i wydać wyroku. Jako że w
aktach sprawy zabrakło artykułu, pod którym komentarz zamieścił Marcin
K., sąd postanowił wezwać redakcję "Gazety Wrocławskiej" do jego
przesłania, by ocenić kontekst, w jakim oskarżony chciał "palić
lepianki".

Kolejna rozprawa 28 lutego. Ale chorążego mogą
za wpis czekać dużo poważniejsze konsekwencje: - Jeśli zostanie skazany
prawomocnym wyrokiem, automatycznie zostanie karnie wydalony ze służby -
zapowiada ppłk. Jacek Sońta, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej.

Pracownik Muzeum na Majdanku aresztowany za antysemickie plakaty

Do pięciu lat więzienia grozi czterem mężczyznom, którym
prokuratura zarzuca udział w grupie przestępczej oraz nawoływanie do
przemocy i nienawiści wobec Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Ośrodka
Brama Grodzka - Teatr NN.
Sąd na wniosek prokuratury aresztował ich na
trzy miesiące.


Plakat znaleziony przy zatrzymanych

Plakat znaleziony przy zatrzymanych (Fot KWP Lublin)

Trzech bezrobotnych trzydziestokilkulatków - Krzysztofa K., Bartłomieja
K. oraz Łukasza P. - policjanci ze specjalnej grupy mającej wytropić
lubelskich ekstremistów złapali w nocy ze środy na czwartek. Mężczyźni
powiesili akurat dwa plakaty na przystanku komunikacji miejskiej przy
ul. Doświadczalnej. Były na nich zdjęcia postaci z życia publicznego
Lublina: profesora KUL księdza Alfreda Wierzbickiego (ostatnio w
"Wyborczej" krytykował biskupów i radnych PiS za gender), artystki
Katarzyny Hołdy, współtwórcy Tektury Michała Wolnego, historyka
Holocaustu dr. hab. Dariusza Libionki, historyka z Muzeum na Majdanku
Roberta Kuwałka i Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Teatru NN,
dokumentującego pamięć o lubelskich Żydach.Ich wizerunki opatrzono hasłami: "Syjoniści won z Lublina" oraz "Nasze
ulice!, nasze kamienice!". W skodzie (należącej do zatrzymanego później
Rafała I.) policjanci znaleźli jeszcze 14 innych plakatów.


Do tej samej sprawy zatrzymano również 50-letniego pracownika Muzeum
na Majdanku Krzysztofa K. Rzecznik lubelskiego komendanta wojewódzkiego
Janusz Wójtowicz zapewnił nas, że śledczy mają opinię biegłego, który
potwierdził, że na służbowej drukarce muzeum Krzysztof K. wydrukował
przynajmniej dwa "narodowe" plakaty.

Do pięciu ujętych w środę i czwartek mężczyzn dołączył jeszcze wczoraj po południu właściciel agencji reklamowej z Łodzi, który pomagał drukować rasistowskie materiały. Jego oraz Rafała I., który użyczył swojego auta na nocną akcję plakatową, prokuratura zwolniła za poręczeniami majątkowymi.W piątek prokuratura złożyła do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód wnioski o
aresztowanie Krzysztofa K. (syna znanego niegdyś z ksenofobicznych
poglądów profesora UMCS), Bartłomieja K., Łukasza P. oraz pracownika
muzeum.

- Grozi im do pięciu lat więzienia. Uważamy, że
na wolności mogliby mataczyć - mówi "Wyborczej" Agnieszka Kępka z
Prokuratury Okręgowej w Lublinie, która połączyła w jedno wszystkie
postępowania dotyczące ataków o podłożu rasistowskim i antysemickim z
ostatnich trzech lat.

W tym okresie Pietrasiewiczowi
wrzucono do domu cegłę ze swastykami, na parapecie okna w jego
mieszkaniu podłożono atrapę bomby, rozwieszano też w mieście
antysemickie plakaty. Z kolei dom dr. Libionki obrzucono kamieniami i
petardami, a na samochodzie dwukrotnie namalowano mu swastyki.


Kończyło się umarzaniem śledztw, bo nie udawało się odnaleźć
sprawców ataków. Jednak po licznych publikacjach - przede wszystkim w
"Wyborczej" - w prokuraturze okręgowej wyznaczono specjalnego
prokuratora, aby od nowa zajął się zamkniętymi wcześniej postępowaniami,
a w komendzie wojewódzkiej powołano grupę, która miała wytropić
ekstremistów.W grupie był podział ról. Ktoś projektował plakat, ktoś dorabiał grafikę, ktoś inny to drukował - mówi rzecznik Wójtowicz.


Tłumaczy też, że grupa działała w sposób przemyślany i
rozmyślny. Razem z plakatami mundurowi znaleźli listę miejsc, gdzie
powinny być rozwieszone. - Pokrywała się z lokalizacjami, których nie
obejmują kamery monitoringu - dodaje Janusz Wójtowicz.


Antysemicka szajka w muzeum na Majdanku, czy... zemsta Antify? Brutalne zatrzymanie inwalidy, dramatyczny list rodziny

Zatrzymany Krzysztof Kokowicz w 2010 roku trafił na listę Antify,
bo domagał się odwołania występu rosyjskiego zespołu Love Cult. Imprezę
reklamował plakat ze Stalinem i czaszkami zabitych w Katyniu. Miała się
odbyć w czasie żałoby po katastrofie w Smoleńsku.


Pracownik Muzeum dostał zarzuty udziału w grupie przestępczej i
nawoływania do nienawiści wobec innych osób. Razem z trzema pozostałymi
mężczyznami od piątku decyzją sądu jest w areszcie tymczasowym.


- Nie przyznał się do udziału w grupie. Za to częściowo przyznał
się do innych zachowań opisanych w zarzutach. Złożył też wyjaśnienia,
których nie ujawniamy - informuje Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka
Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

"Niesprawiedliwie uwięziony"


Tymczasem we wtorek w bazylice o. Dominikanów na Starym Mieście
odbędzie się msza w intencji "niesprawiedliwie uwięzionego Krzysztofa".
"Kto może, niech przybywa" - napisał na forum internetowym Rebelya.pl
użytkownik o nicku Rebelyator. I dodał, że grupa, w której działał
Krzysztof K., rozwiesiła w Lublinie zaledwie "kilka plakatów,
krytykujących działania tzw. Teatru NN".


Zakrystianin bazyliki, brat Robert Stryczek, który przyjmuje różne
intencje na msze w bazylice, przyznaje, że msza odbędzie się także w
intencji "niesprawiedliwie uwięzionego". - Przyjęliśmy intencję i tyle -
mówi krótko br. Stryczek.

- Fakt, że takie hasła
antysemickie były głoszone w Lublinie, odbieram boleśnie i osobiście.
Pojawianie się jakichkolwiek haseł "anty": antysemickich,
antyklerykalnych czy antyfeministycznych godzi w naszą zdolność do
porozumienia - ocenia ks. prof. Andrzej Szostek.Ks. Szostek, etyk i były rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego,
uważa, że duchowny, który będzie odprawiać mszę we wtorek wieczorem,
czytając intencję, powinien pominąć słowo "niesprawiedliwie": - By z
kościoła nie robić miejsca politycznego zaangażowania. Trzeba zawsze się
modlić za poszczególne osoby, ale czy ta osoba jest uwięziona
"niesprawiedliwie", czy "sprawiedliwie", to pozostawmy sądom ludzkim i
Panu Bogu. Skoro dla pewnych osób ta osoba jest bliska, to mogą złożyć
intencję, ale w tym przypadku zakrystianin postąpił nieco niezręcznie.
Oczywiste jest, że kościół nie powinien być miejscem dla żadnych
manifestacji, ale obawiam się, że dla miłośników takich haseł, jakie
były na tych plakatach, nie ma nic świętego.

Z ks. Szostkiem zgadza się ks. prof. Alfred Marek Wierzbicki, dyrektor Instytutu Jana Pawła II
KUL:
- Nie można odmówić przyjęcia intencji i odprawienia mszy, ale nie
powinno się przyjmować intencji o takiej treści, która przesądza o
winie tego człowieka w sytuacji, gdy nie ma wyroku sądu. Zakrystianin
dominikanów, przyjmując tę intencję, zapewne nie zdawał sobie sprawy, o
co chodzi. Teraz należy oczekiwać swoistego sprostowania tej intencji.
Chodzi mi o słowo "niesprawiedliwie", bo to przesądza o wyroku sądu,
który przecież jeszcze nie zapadł.
W tym przypadku oczekiwałbym pewnej
roztropności duszpasterzy. Zawsze trzeba się modlić za osoby uwięzione,
także za tego człowieka, choćby po to, żeby się nawrócił. Sam o to będę
się modlił.



W obrazie Matki Bożej dojrzał nierządnicę. Do kościoła poszedł z kijem...

Zabytkowy
obraz z najstarszego krakowskiego kościoła zdewastowany. Młody
mężczyzna wtargnął przed południem do kościoła świętego Wojciecha na
Rynku Głównym. Funkcjonariusze szybko znaleźli się w środku i ujęli mężczyznę, który kijem ściągał zabytkową koronę z XVII-wiecznego obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem.

Mężczyzna został przekazany w ręce policji. Na miejscu starał się wytłumaczyć swoje zachowanie funkcjonariuszom - dodaje Marek Anioł. Miał stwierdzić, że jest osobą głęboko religijną, a obraz w kościele św. Wojciecha przedstawia nierządnicę.

Już wiadomo, że szkody jakie spowodował mężczyzna, sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Polityka miłości czyli mit „Polski – wspólnego domu dla wszystkich”

Liberalni demokraci oraz lewicowcy – ci sami, którzy specjalizują się
w rzucaniu sloganów, że Polska powinna być „wspólnym domem dla
wszystkich” – oczywiście także nie wymykają się zasadzie, że aby o
Polsce można było powiedzieć „nasz dom”, to muszą być tacy, dla których
nie ma tu miejsca.

Tożsamość lewicowo-liberalna także kształtuje się w opozycji do
„obcego”. Idee przez tego ostatniego wyznawane zostają oznaczone jako
wrogie i lewicowiec swoje konstytuuje w opozycji do niego. Ze „wspólnego
domu” jakim jest demokratyczna i prawoczłowiecza Polska, wykluczeni
więc zostają wszyscy ci, którzy w lewicowej nowomowie nazywani są mianem
„faszystów” (tych ostatnich już nawet penalizuje się za wygłaszanie
swoich herezji), „nacjonalistów”, „ksenofobów”, „antysemitów”. W
ostatnim czasie do grona wrogów „wspólnego domu” dołączyli jeszcze
„homofobi” i katolicy posługujący się „mową nienawiści”, przeciwnicy
„ideologii gender”, „klerykałowie” i kto tam jeszcze się lewicy nawinie.

Lenin miał rację. Polityka polega na tym „kto kogo” – kto kogo oznaczy jako wroga i wykluczy ze „wspólnego domu”.

Proces za znieważenie Hindusa i jego żony. Podstawą zarzutów film w internecie

Mężczyzna został oskarżony o popełnienie dwóch przestępstw. Chodzi o
publiczne znieważenie, z powodu jego przynależności narodowej obywatela
Indii,  poprzez nagranie i opublikowanie na trzech portalach filmu, w
którym - w ocenie prokuratury - również nawoływał do nienawiści na tle
różnic narodowościowych. Drugi zarzut dotyczy publicznego
znieważenia żony Hindusa, mieszkanki Białegostoku, również poprzez
umieszczony w internecie film, w którym Adam Cz. stwierdził, że kobieta
jest "zdrajczynią białej rasy".



Spadochroniarze

Popularni lewicowi publicyści i ich portale szczują na Kościół
anonimowych i sfrustrowanych internautów, udostępniając im swoje fora i
blogi - pisze dr Tomasz M. Korczyński

Przeprosiny tylko lokalne

Wydawca antypolskiej publikacji nie chce przeprosić i sprostować historycznych fałszerstw

Wydawca publikacji o rzekomym mordzie na 80
Żydach dokonanym w 1944 roku w lesie pod Uchaniami przez Armię Krajową
nie chce zamieścić sprostowania w ogólnopolskich mediach. Kombatanci
zapowiadają skierowanie pozwu do sądu.

Sprawa dotyczy publikacji „Śladami Żydów. Lubelszczyzna” wydanej
przez Stowarzyszenie Panorama Kultur, Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”
w Lublinie, Żydowski Instytut Historyczny i Muzeum Historii Żydów
Polskich. Opracowaniem tekstów zajmowała się dr Marta Kubiszyn z Zakładu
Kultury i Historii Żydów Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Sporny
okazał się fragment przewodnika dotyczący wydarzeń, do jakich miało
dojść w Uchaniach na Lubelszczyźnie. Z tekstu wynika, że w lesie pod
Uchaniami od listopada 1942 r. ukrywała się (z pomocą mieszkańców) grupa
około 80 Żydów, która w lipcu 1944 r., na dwa tygodnie przed końcem
okupacji niemieckiej, została jakoby otoczona i wymordowana przez
żołnierzy Armii Krajowej, jak również mieszkańców Uchań. Ocaleć miało
jedynie dziewięć osób.Do czegoś takiego nigdy jednak nie doszło i dlatego środowiska
kombatanckie ostro zaprotestowały, uznając publikację za kłamliwą.
Porównywały ją do antypolskich paszkwili w rodzaju niemieckiego serialu
„Nasze matki, nasi ojcowie” czy powtarzających się w prasie zagranicznej
artykułów ze sformułowaniami „polskie obozy koncentracyjne”. Światowy
Związek Żołnierzy Armii Krajowej domagał się też przeprosin od wydawcy i
sprostowania historycznych fałszerstw.Zarówno dr Marta Kubiszyn, jak i wydawca zaczęli tłumaczyć się
niefortunnym „błędem redaktorskim”. Fragment o wymordowaniu uchańskich
Żydów miał dodać samowolnie jeden z redaktorów już po ostatecznej
redakcji i korektach wprowadzonych przez historyków. Twórcy publikacji
przyznali przy tym, że teza o wymordowaniu przez partyzantów przy
współudziale mieszkańców Uchań grupy 80 Żydów nie ma żadnej podstawy w
materiale źródłowym, z którego wynika, że na dwa tygodnie przed końcem
wojny zamordowanych zostało prawdopodobnie sześciu Żydów. W dodatku na
pewno nie dokonali tego żołnierze Armii Krajowej, ale członkowie bandy,
którzy zaraz po wojnie zostali funkcjonariuszami Milicji Obywatelskiej
strzegącej nowego, komunistycznego porządku.Mimo udowodnienia wydawnictwu fałszerstwa kombatanci od lipca
ubiegłego roku nie mogą się doczekać satysfakcjonujących przeprosin i
sprostowania.Emil Majuk, prezes Stowarzyszenia Panorama Kultur, koordynator
projektu „Śladami Żydów. Lubelszczyzna”, zapewnia, że kombatantów już
przeprosił, a wydanie pierwsze przewodnika zostało opatrzone stosowną
erratą korygującą powstałe błędy. Jednak wydawca publikacji nie godzi
się na umieszczenie sprostowania w prasie ogólnopolskiej, na czym
najbardziej zależy byłym żołnierzom AK. Wskazują oni, że informacje o
rzekomym mordzie na Żydach obiegły cały kraj i dlatego teraz kombatantom
należy się stosowne zadośćuczynienie.Jednak Emil Majuk argumentuje, że publikacja miała zasięg jedynie
regionalny, ukazało się w sumie raptem tysiąc egzemplarzy, stąd
umieszczenie sprostowania w mediach ogólnopolskich byłoby nieadekwatne
do skali zasięgu podania błędnej informacji. – Tak więc w zupełności
wystarczy sprostowanie w mediach lokalnych –argumentuje Majuk. Deklaruje
przy tym, że ukaże się drugie, poprawione wydanie przewodnika „Śladami
Żydów. Lubelszczyzna”. Prace nad nim już trwają. Tyle że nie wiadomo,
kiedy to drugie wydanie publikacji się ukaże, bo na druk brakuje
pieniędzy. „Jeżeli naprawdę zależy Państwu na szybkim sfinalizowaniu
drugiej edycji przewodnika, to będziemy wdzięczni za wszelką pomoc w tym
zakresie” – stwierdził Emil Majuk w jednym z pism do ŚZŻAK.Akowcy takiej postawy nie rozumieją. – Doprawdy, jestem zaskoczony
taką argumentacją pana Majuka, który sam przyznaje, że do błędu doszło.
Treść publikacji od 2011 r. poszła w świat. Zapoznało się z nią wielu
ludzi. A była to informacja fałszywa, godząca w dobre imię żołnierzy AK,
było to fałszowanie historii, nagonka na pamięć żołnierzy Polskiego
Państwa Podziemnego i obywateli IIRzeczypospolitej. W eter prze- dostało
się ordynarne kłamstwo, jakoby Polacy na równi z Niemcami mordowali
Żydów. A przecież tak nie było. Mówienie o pieniądzach na sfinansowanie
drugiego wydania jest dla mnie czystą wymówką. O konsekwencjach trzeba
było myśleć, kiedy pisało się ten cały fałsz – wytyka Sławomir Zawiślak,
prezes ŚZŻAK Okręgu Zamość.Jak podkreśla, z przysłanych do zamojskiego ŚZŻAK potwierdzeń nadania
erraty wynika, że została ona wysłana do bibliotek na terenie całego
kraju, tak więc publikacja nie ma wyłącznie charakteru lokalnego. W
sumie książka trafiła do około 80 bibliotek. „Standardowo do biblioteki
przekazuje się po 2 do 3 egzemplarzy książki, co oznaczałoby, że z
nakładu 1000 egzemplarzy – jak wynika z podawanych przez Pana informacji
–do bibliotek trafiło ok. 200 egzemplarzy. Po ile egzemplarzy
przekazywaliście Państwo do bibliotek? Co stało się z pozostałymi
kilkuset egzemplarzami? Czy publikacja ’Śladami Żydów. Lubelszczyzna’
była dostępna także w otwartej sprzedaży, np. internetowej? Ile
egzemplarzy tej publikacji rozprowadziliście Państwo w sprzedaży, np.
internetowej?” – podnoszą kombatanci w piśmie z grudnia 2013 r.
adresowanym do prezesa Majuka. Odpowiedzi dotąd nie ma.Byli żołnierze Armii Krajowej mówią, że stracili już cierpliwość. Nie
chcą bawić się w wymianę pism z wydawcą, tylko postawili mu ultimatum:
na sprostowanie czekają do końca stycznia. –Jeżeli do końca tego
miesiąca nie otrzymamy żadnej odpowiedzi, a w prasie ogólnopolskiej nie
zostanie zamieszczone stosowne oświadczenie, to do sądu zostanie złożony
pozew cywilny o naruszenie dóbr osobistych przeciwko Stowarzyszeniu
Panorama Kultur, Ośrodkowi „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie
–zapowiadają kombatanci. I są przekonani, że ten proces wygrają.




U Dominikanów modlili się za Krzysztofa K., zatrzymanego ws. antysemickich... 

Jednym z zatrzymanych i tymczasowo aresztowanych w tej sprawie jest
50-letni Krzysztof K., pracownik Państwowego Muzeum na Majdanku.
Mężczyzna w ramach pełnionych tam obowiązków służbowych przygotowywał
wystawy i projektował okładki książek. - Zabezpieczyliśmy komputer i
drukarkę należącą do Muzeum, a do której dostęp miał Krzysztof. K.
Biegły stwierdził, że wydrukowano na niej co najmniej dwa plakaty o
treści antysemickiej
- dodaje Wójtowicz.

Wiele z nich atakowało Tomasza Pietrasiewicza, dyrektora Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN.



Po aresztowaniu za mężczyzną ujęła się jego siostrzenica. Napisała
na jednym z portali społecznościowych: "Krzysiek został zabrany z pracy
ok. 12-13 w czwartek (...) Krzysiek jest osobą niepełnosprawną. Po
wszczepieniu implantu ślimakowego i bez ładowarki do baterii i samych
baterii do aparatu, nie słyszy. Sprzęt ten pozwolono mi dostarczyć
dopiero następnego dnia, gdy okazało się, że nie był w stanie składać
zeznań w Prokuraturze".

Z tą wersją wydarzeń nie zgadzają się prokuratorzy. - Krzysztof K.
miał pełną swobodę wypowiedzi i nie sygnalizował żadnych problemów ze
słuchem - podkreśla Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w
Lublinie. - Gdy urządzenie zaczęło się rozładowywać, Krzysztof K.
otrzymał potrzebne ładowarki.


Śledczy podkreślają też, że w aresztowaniu Krzysztofa K. nie było
nic niezgodnego z prawem. - Aresztowania nie można stosować tylko w
sytuacjach, gdy może ono stwarzać zagrożenie dla zdrowia i życia -
dodaje Syk-Jankowska. - W tym przypadku tak oczywiście nie było. Co
więcej, tymczasowe aresztowanie było zasadne. Główną przesłanką
zastosowania aresztu w stosunku do Krzysztofa K. była obawa matactwa. 


  • Neonaziści straszą policjanta ze specgrupy. Wypisują imię, nazwisko i groźbę: "Skończysz jak Papała"

    Zrobili to w okolicy mieszkania policjanta z grupy, która zatrzymała podejrzanych o rozwieszanie antysemickich plakatów.Funkcjonariusz, którego dotyczy napis zatrzymywał podejrzanych. - To nic
    innego jako próba zastraszenia nas - komentuje Janusz Wójtowicz,
    rzecznik KWP. - Jednak realnego zagrożenia na razie nie ma. Monitorujemy
    sytuację na bieżąco, jesteśmy gotowi wdrożyć specjalne procedury, by
    zapewnić bezpieczeństwo funkcjonariuszowi i jego rodzinie.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. CODZIENNA BEZCZELNOŚĆ DWORAKA

KRRiT upomina o. Rydzyka ws. homoseksualizmu

Określanie osób o orientacji homoseksualnej jako chorych jest nieuprawnione - napisał w liście szef Krajowej Rady.

Określanie osób o orientacji homoseksualnej jako chorych jest nieuprawnione, a słowa nie zabijam chorego, ale leczę
są niezgodne z zapisami konstytucji - napisał w liście do szefa Radia
Maryja o. Tadeusza Rydzyka szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan
Dworak.

Przewodniczący KRRiT zwrócił się do o. Rydzyka o zaniechanie postaw dyskryminacyjnych, które godzą w godność innych ludzi.
Chodzi o wypowiedź z 13 listopada 2013 r. na antenie Radia Maryja. O.
Rydzyk, komentując podpalenie tęczy na pl. Zbawiciela w Warszawie
podczas Marszu Niepodległości 11 listopada, powiedział: Tęcza ()
szkoda, że to piękny znak przymierza z Bogiem - tęcza, że zawłaszczają,
oddają, prawda, ludziom, którzy są chorzy, bo homoseksualizm, czy
lesbijstwo, czy coś, to jest choroba. Człowieka szanuję, ale choremu
mówię - jesteś chory i trzeba leczyć, prawda, nie zabijam chorego, ale
leczę z choroby
.

Skargę do Krajowej Rady skierowało
Warszawskie Forum Lewicy, które domagało się nałożenia na rozgłośnię
kary finansowej. We wtorek przesłało pismo Dworaka.

W liście przewodniczący KRRiT podkreślił, że homoseksualizm nie jest chorobą, co zostało potwierdzone przed laty decyzjami Światowej Organizacji Zdrowia.
Dworak przywołał również stanowisko Polskiego Towarzystwa
Seksuologicznego z 2006 r., w którym zwrócono uwagę na problem
nietolerancji wobec osób o odmiennej orientacji seksualnej.

Homowychowanie szkodzi dzieciom

Homolobby w panice. Solidne badania naukowe potwierdzają: homoseksualizm jest "zaraźliwy" – przełomowy raport Regnerusa.

Mark Regnerus jest profesorem socjologii w University of Texas w Austin
(USA). W 2012 roku opublikował wyniki swoich badań nad dorosłymi,
którzy jako dzieci byli wychowywani przez pary homoseksualne. Jego
raport, opublikowany w prestiżowym czasopiśmie Social Science Research,
wywołał popłoch lobby homoseksualnego. Wyniki badań jednoznacznie
zaprzeczają dogmatom gejowsko-lesbijskich propagandzistów (np. z
Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, promującego
homorodzicielstwo), którzy twierdzą m.in., że homoseksualizm jest
wrodzony i wychowanie nie ma z nim związku.

Raport Regnerusa został poprzedzony rozpisaniem obszernej ankiety,
opracowanej przez szereg specjalistów, zajmujących się badaniami nad
rodziną. Jej adresatami byli ogólnie ludzie w wieku 18–39 lat, zaś
obszarem badań były ich doświadczenia z okresu wzrastania w rodzinie i
różne aspekty funkcjonowania w wieku dorosłym.

Wyniki badań wykazały istotne różnice w funkcjonowaniu między osobami
żyjącymi w prawdziwych rodzinach, a pozostałymi. Przykładowo ludzie
deklarujący posiadanie homoseksualnych rodziców częściej wchodzą w
konflikt z prawem, częściej sięgają po narkotyki, mają myśli samobójcze,
problemy z trwałością związków emocjonalnych i przodują też pod
względem liczby zdrad w związkach. Osoby takie częściej też korzystają z
pomocy psychologicznej.

Jeszcze bardziej szokujące są wyniki badań nad kwestiami seksualnymi.
31 proc. osób wychowanych przez matki lesbijki i 25 proc. przez ojca
geja podało, że rodzice zmuszali ich do seksu. I rzecz najmocniejsza:
tylko 61 proc. respondentów wychowanych przez lesbijki i 71 proc. przez
gejów określiło siebie jako „całkowicie heteroseksualnych”. Oznacza to,
że odpowiednio blisko 40 proc. i 30 proc. dzieci wychowywanych przez
homorodziców określa się jako homo- lub biseksualiści. Innymi słowy,
średnio co trzecie dziecko wychowane przez pary homoseksualne, „zaraziło
się” homoseksualizmem.

Raport Regnerusa w języku polskim został opublikowany w wydawanym przy
UKSW Kwartalniku Naukowym „Fides et Ratio”. Jest dostępny pod adresem http://www.stowarzyszeniefidesetratio.pl/Presentations0/14-06Regnerus.pdf.

KRRiT upomina Rydzyka: homoseksualizm to nie choroba

KRRiT upomina Rydzyka: homoseksualizm to nie choroba

Określanie osób o orientacji homoseksualnej jako chorych jest
nieuprawnione, a słowa "nie zabijam chorego, ale leczę" są...
czytaj dalej »


Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny portalu Fronda.pl, list Jana Dworaka skomentował jednoznacznie: -
To kompletna żenada. Najwyraźniej KRRiT uznała, że będzie dyktować
księżom katolickim, co mają sądzić na temat aktów, które Pismo Święte
określa niezwykle jednoznacznie i które nauczanie Kościoła określa też
równie jednoznacznie. Jeśli tak się dzieje, to znaczy, że wchodzimy w
przestrzeń totalitaryzmu i zamykania ust ludziom wierzącym
- podkreśla publicysta.

Dworak chce cenzurować nauczanie Kościoła?

Prof. dr hab. Krystyna Czuba KOMENTUJE list przewodniczącego KRRiT skierowany do o. dr. Tadeusza Rydzyka

Polska doszła do absurdu. Przewodniczący Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji Jan Dworak zarzuca o. dr. Tadeuszowi Rydzykowi,
dyrektorowi Radia Maryja, dyskryminację i łamanie Konstytucji RP,
ponieważ głosi on nauczenie Kościoła dotyczące homoseksualizmu.

A to wszystko po tym, jak przez ponad dwa lata KRRiT była głucha wobec głosu milionów katolików w Polsce.

Pismo Święte mówi bardzo jednoznacznie, że osoby deklarujące się jako
homoseksualiści dopuszczają się grzechu. Co więcej, istnieje wiele
badań naukowych, które pokazują, że homoseksualizm rodzi całe mnóstwo
innych patologii i krzywd wyrządzanych innym ludziom.

Wypowiedź o. dr. Tadeusz Rydzyka na antenie Radia Maryja jest
naturalną konsekwencją głoszenia przez niego nauczania Kościoła, do
którego jako kapłan jest powołany. Jeśli nie mówiłby on o tym, to
oznaczałoby, że sprzeniewierzył się swojej kapłańskiej drodze.

Co więcej, słowa o. dr. Tadeusza Rydzyka o homoseksualistach „nie
zabijam chorego, ale leczę” nie wyrażają ani nienawiści, ani niechęci
czy dyskryminacji, a raczej troskę o drugiego człowieka.

Jeśli przewodniczący Jan Dworak nie rozumie tych słów, to można się
jedynie za niego wstydzić. Człowiek, który deklaruje się jako katolik, a
przynajmniej jest ochrzczony, nie powinien mieć wątpliwości co do
moralnej oceny homoseksualizmu.

List Dworaka do o. dr. Tadeusza Rydzyka w sprawie „zaniechania postaw
dyskryminacyjnych, które godzą w godność innych ludzi” jest
niedorzecznością.

Rodzi się zatem pytanie, czy wystosowanie takiego zarzutu wobec
dyrektora Radia Maryja nie było podyktowane naciskami różnych środowisk
promujących takie zachowania.

Cieszę się, że o. dr Tadeusz Rydzyk ma odwagę mówić o rzeczach
trudnych. Niestety, postawa Jana Dworaka jako przewodniczącego
konstytucyjnego organu jest bez precedensu, gdyż próbuje on ingerować w
treść nauczania Kościoła katolickiego.  

 


 

Prof. dr hab. Krystyna Czuba - medioznawca, etyk, była senator oraz wykładowca UKSW i WSKSiM w Toruniu.


Hipokryzja przewodniczącego KRRiT

Poseł Anna Sobecka w liście do Jana Dworaka: Oburzyła mnie Pana wielka hipokryzja, kpina i nietolerancja!

List poseł Anny Sobeckiej skierowany do Jana Dworaka, przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji:

  

    

Toruń, 29 stycznia 2014 r.

                                               

Szanowny Panie Przewodniczący!     

 

                                                   
Poszanowanie
godności człowieka jest rzeczą niezmiernie ważną, tyle tylko, że w
ustach Pana Przewodniczącego brzmi to co najmniej dziwnie, bo czym jak
nie hipokryzją należy nazwać decyzję KRRiT w sprawie wypowiedzi
dyrektora Radia Maryja o. dr. Tadeusza Rydzyka „nie zabijam chorego, ale
leczę z choroby”. Oburzyła mnie ta wielka hipokryzja, kpina i
nietolerancja.


Warto przypomnieć Panu Przewodniczącemu, że przecież miliony
katolików było dyskryminowanych nieprzyznaniem Telewizji TRWAM koncesji
na cyfrowe nadawanie podczas pierwszego konkursu, a i w drugim nie
brakowało niezrozumiałych działań. Wtedy jednak nie słyszeliśmy słów
oburzenia ani upominania się o te protestujące miliony osób.

Tymczasem w sprawie godności osób o orientacji homoseksualnej stanowisko Kościoła katolickiego jest jednoznaczne. Parafrazując
wielkich tego Kościoła, należy przypomnieć, że m.in. arcybiskup
Pampeluny Fernando Aguilar powiedział, że „homoseksualizm jest
niedorozwiniętą formą wyrażania swej seksualności, której celem jest
prokreacja (…). Pokazanie homoseksualiście jego niedorozwoju nie jest
obrazą, lecz pomocą, ponieważ w wielu przypadkach homoseksualistów da
się uratować i wykurować za pomocą adekwatnego leczenia” – powiedział
przyjaciel Papieża Franciszka, przyszły kardynał.

Ojca dr. Tadeusza Rydzyka znam wiele lat i nigdy z homoseksualistów
nie kpił i nie szydził, i wbrew opinii Pana Przewodniczącego zawsze
odnosił się z wielką troską do problemu i chęcią niesienia im pomocy.
 

Z poważaniem

Anna Sobecka, poseł na Sejm RP

Marek Jurek broni Rydzyka. "To gwałt na prawie natury"
Atak Jana Dworaka, przewodniczącego Krajowej Rady RTV, na dyrektora
Radia Maryja to kolejny akt zaangażowania obecnych władz państwowych
w raz bardziej, raz mniej otwarte - ale konsekwentne wspieranie
rewolucji społeczno-obyczajowej - mówi portalowi Fronda.pl były
marszałek Sejmu Marek Jurek. Atak na wolność jest w szczególności wymierzony w wolność debaty
publicznej, stanowi więc sprzeniewierzenie się przez Krajową Radę RTV
jej konstytucyjnej roli - mówi portalowi Fronda.pl Marek Jurek. - Zakaz
wypowiedzi wyrażających po prostu chrześcijańskie zasady etyczne
to otwarty atak na wolność i akt tyranii moralnej. Nie jest bowiem
istotne czy homoseksualizm będziemy nazywać chorobą, perwersją czy
obiektywnym nieuporządkowaniem - podkreśla Jurek.

Zdaniem
byłego marszałka Sejmu, wypowiedź Jana Dworak forsuje przymus uważania
homoseksualizmu za normę. - Przymus ten oznacza gwałt zadany nie tylko
etyce katolickiej, ale prawu natury potwierdzonemu również przez zasady
etyczne innych wyznań chrześcijańskich, ortodoksyjnego judaizmu, islamu,
a także całe dziedzictwo prawne europejskiej demokracji aż po rewolucję
obyczajową lat 1960-tych. Bo to co dziś sporne - było do tamtej pory
bezspornie uznawane za zło moralne - twierdzi Marek Jurek.

Abp Nowak na Jasnej Górze: Parlamentarzyści jako ojcowie Ojczyzny mają bronić człowieka

"Biseksualizm, transseksualizm i homoseksualizm jest chorobą
człowieka i niszczy człowieka. Człowiek dzisiaj niszczy siebie.
Seksualizacja dzieci i młodzieży niszczy człowieka".



Opluł i znieważał Matkę Boską. Grożą mu 2 lata więzienia

Opluł i znieważał Matkę Boską. Grożą mu 2 lata więzienia

Do zdarzenia doszło na terenie jednego z jarocińskich kościołów.
Mężczyznę zatrzymali na gorącym uczynku ksiądz z przechodniem, chwilę po
tym, jak napluł na figurę.O sprawie powiadomili policję. 57-latek został przekazany patrolowi. Był kompletnie pijany. W jego
organizmie było ponad dwa i pół promila alkoholu. Trafił więc na
kilkanaście godzin do policyjnego aresztu - wyjaśnia Agnieszka Zaworska,
oficer prasowy policji w Jarocinie.Po wytrzeźwieniu mężczyzna
usłyszał zarzut obrażenia uczuć religijnych innych osób i publicznego
znieważenia przedmiotu i miejsca czci religijnej. Za popełnione
przestępstwo grozi mu kara nawet 2 lat więzienia.

Zniszczyła figurki Matki Boskiej, bo "się na nią zdenerwowała"

53-letnia mieszkanka Krynicy-Zdroju zniszczyła figurki Matki Boskiej w kapliczkach na terenie uzdrowiska. Policjantom powiedziała, że "zdenerwowała się na Matkę Boską, bo ma trudne życie". Odpowie za obrazę uczuć religijnych oraz zniszczenie mienia.
Do zdarzenia doszło we wtorek w Krynicy-Zdroju.

- Dyżurny komisariatu odebrał zgłoszenie, że nieznany sprawca zniszczył dwie porcelanowe figurki Matki Boskiej znajdujące się w jednej z przydrożnych kapliczek, czym obraził uczucia religijne osoby zgłaszającej - relacjonuje podinsp. Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.

Stwierdziła, że "zdenerwowała się na Matkę Boską, bo ma trudne życie". Przedstawiliśmy jej zarzut obrazy uczuć religijnych poprzez publiczne znieważenie przedmiotów czci religijnej. Po dokonaniu wyceny figurek, w zależności od wysokości wyrządzonej szkody, kobieta odpowie również za popełnione wykroczenie lub przestępstwo zniszczenia mienia - dodaje podinsp. Ciarka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Rada Europy apeluje o walkę z rasizmem i nietolerancją

Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy apeluje o skuteczną walkę z rasizmem, nietolerancją i mową nienawiści. W przyjętej rezolucji Zgromadzenie stwierdza, że ściganie oraz karanie sprawców tego typu przestępstw jest obowiązkiem państw członkowskich.Nasilające się przejawy rasizmu, nietolerancji i przepojonych nienawiścią wystąpień są w znacznej mierze związane z kryzysem i ubożeniem społeczeństwa. Brak skutecznej informacji i szkoleń oraz populistyczne wystąpienia polityków podsycają w społeczeństwie odczucia wrogości - stwierdza rezolucja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

Władze - podkreślono - powinny dać wyraźny sygnał, że ksenofobiczne zachowania nigdy nie będą tolerowane. Dotyczyć to powinno także zachowań pseudokibiców podczas rozgrywek sportowych.

Zdaniem posła Andrzeja Halickiego szczególnie istotne jest zalecenie dla państw członkowskich, aby stworzyły długofalową strategie walki z rasizmem i nietolerancją. Ważnym elementem - zdaniem posłów - powinno być także podnoszenie świadomości i edukacja.

Ponadto Zgromadzenie zwróciło się do państw członkowskich, by wprowadziły wiążące wytyczne dla funkcjonariuszy organów ścigania, aby mogli szybko i bezstronnie ocenić wszelkie przejawy tego typu przestępstw. Mają być odnotowywane w oddzielnym rejestrze.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. Czerska na froncie walki stadionowej

Fani Legii skazani za antysemickie przyśpiewki nie chcą oglądać filmu o kibicu, który okazał się Żydem. Odwołują się od wyroku. Jak się tłumaczyli przed sądem? Kim są?
W październiku 2013 r. sędzia Wojciech Łączewski uznał stadionowe, antysemickie przyśpiewki za przestępstwo nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym i wyznaniowym. Po raz pierwszy warszawski sąd wyszedł też poza orzeczniczą sztampę i jako element kary, który ma wychować sprawców, oprócz prac społecznych i wpłat 20 procent pensji na Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich, nakazał kibicom obejrzenie filmu Izabelli Cywińskiej "Cud purymowy" (z 2000 r.).

To historia łódzkiego robotnika Jana Kochanowskiego, który mieszkał z żoną i synem - kibicem. Robotnik stracił pracę. Oskarża o to kapitalistów i Żydów. I nagle dzwoni do niego prawnik z USA z informacją, że odziedziczył spadek po zmarłym krewnym, o którym nie wiedział. Kochanowski dowiaduje się, że ma żydowskie korzenie, a jego krewni nosili nazwisko Cohen. Do żydowskich korzeni przyznaje się też jego żona.

Ten proces zrzucił maski z anonimowego tłumu kibiców

Dlaczego kibice nie chcą oglądać tego filmu? Co mieli w głowie, gdy na meczu Legii Warszawa z Widzewem Łódź w kwietniu 2011 r. na stadionie, wyciągając ręce z zaciśniętą pięścią, krzyczeli: "Hamas, Hamas, Juden auf den Gas!", czyli "Hamas, Hamas, Żydzi do gazu!"?

Ten proces zrzucił maski z anonimowego tłumu kibiców. Pokazał, kto chodzi na "żyletę", czyli trybunę dla najbardziej zagorzałych kibiców Legii. Prokuratura, a potem sąd zmusiły ich do refleksji. Większość przyznała się w śledztwie, podczas procesu wycofała przyznanie się, ale nie zmieniła wcześniejszych zeznań. Jak się tłumaczy 17 osób skazanych przez warszawski sąd? Dane pochodzą z 2011 r. To głównie 20-30-latkowie z Warszawy i okolic.(..)
Zawodowy żołnierz, kibic Legii: - Jak ktoś zapowiada doping, to krzyczę. Łódź była traktowana jako żydowskie miasto. Jestem związany z sympatykami ruchu antyrasistowskiego.

Pracownik ważnego warszawskiego sądu. Ma tatuaż z symbolem Polski Walczącej: - Nie wiem, co znaczy "Hamas", hasło potem przetłumaczyłem w słowniku.

Prokuratura ustaliła, że krzyczał jeszcze magister turystyki z własną firmą, kierownik sprzedaży w firmie medycznej, którego żona pracuje w rządowej instytucji, oraz magister historii. Nie przyznali się. Odmówili składania zeznań.

Prokurator nie miał wątpliwości, że treść okrzyków wyraża wrogie uczucia wobec Żydów, wypowiadane publicznie zmierzają do wywołania odczuć nienawiści. A sędzia Łączewski nie miał wątpliwości, że hasło znieważa nie kibiców Widzewa, ale osoby pochodzenia żydowskiego. Czy pomogły mu zeznania policjanta, wieloletniego kibica Legii, który przez kilka lat był spottersem (policyjnym łącznikiem z kibicami)? Zeznał, że kibicom sympatycy łódzkich klubów - Widzewa i ŁKS - kojarzą się ze społecznością żydowską. Gardzą nimi, traktują jak Żydów. Jako gorszych, podludzi: - W środowisku kibiców i pseudokibiców Legii jest większość osób o poglądach prawicowych, nacjonalistycznych, rasistowskich, antysemickich. Nie ma tolerancji. Po tym meczu usłyszałem dowcip jednego z kibiców, że mydło Fa oznacza "From Auschwitz".

Od wyroku odwołuje się student z Lublina i czterech innych kibiców.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15352259,_Ponioslo_mnie____Krzyczalem_z_innym...

WG Wyborczej kibice to podludzie, nie podatnicy, a wyjazd na Pielgrzymkę to przestępstwo


Kibice pojechali z pielgrzymką. Z miejskiej kasy dołożyli się urzędnicy

Do Częstochowy przyjechali także kibice Ruchu Chorzów. Wcześniej urząd miasta ogłosił przetarg na "Zapewnienie oprawy artystycznej mszy św. podczas pielgrzymki kibiców Ruchu Chorzów do Częstochowy"
Wartą 2,5 tys. zł usługę zlecono Chorzowskiej Orkiestrze Kameralnej,
która przyjechała na Jasną Górę razem z 24-osobowym chórem.

Jesteśmy przekonani, że każda forma wskazania kibicom innej drogi niż
bójki czy wulgaryzmy służy poprawie kultury kibicowania w naszym kraju.
Dlatego zdecydowaliśmy się na zapewnienie oprawy muzycznej podczas mszy.
Ważne jest też to, że nie miała ona tylko wymiaru religijnego.
Dotyczyło to też zachowania kibiców. A na Jasnej Górze czas wspólnie
spędziło czas około 5 tysięcy kibiców, często ze zwaśnionych ze sobą
środowisk - mówi Krzysztof Karaś, rzecznik Urzędu Miasta w Chorzowie.


Marek Kopel, były prezydent miasta, a dziś opozycyjny radny,
zwraca jednak uwagę, że do zadań miasta nie należy zapewnianie oprawy
muzycznej na pielgrzymkach. - Na pewno uznano, że to dobry sposób na
zmianę wizerunku kibiców. Pewnie nikt nie wiedział, jakie będą tam
transparenty - mówi.



Stanisław Michalkiewicz

W miarę narastania kłopotów finansowych nasi okupanci postanowili nasilić świętą wojnę z „faszyzmem”

Nie ma przypadków, są tylko znaki – mawiał nieodżałowanej pamięci
ks. Bronisław Bozowski z kościoła Sióstr Wizytek przy Krakowskim
Przedmieściu w Warszawie. Skoro tak, to warto zastanowić się, co ma
oznaczać, to znaczy – co zapowiada wzmożona aktywność prokuratury i
niezawisłych sądów w zwalczaniu tzw. mowy nienawiści? Na przykład
niezawisły sąd w Białymstoku skazał jakiegoś człowieka za wzniesienie
okrzyku: „Polska dla Polaków”, a w Lublinie tamtejsza policja utworzyła
nawet specjalną grupę do wytropienia osób, które rozwiesiły plakaty
uznane za „antysemickie”, zaś tamtejsza prokuratura już wygotowuje
surowe akty oskarżenia.

„Wnet się posypią piękne wyroki” – ale co to ma oznaczać?
Najwyraźniej w miarę narastania kłopotów finansowych nasi okupanci
postanowili nasilić świętą wojnę z „faszyzmem” – zgodnie z naukami
wybitnego przywódcy socjalistycznego Józefa Stalina, który w takich
sytuacjach zalecał zaostrzenie walki klasowej. Toteż kiedy przed kilkoma
laty pewne środowiska młodzieżowe nabrały wyraźnych cech
antysystemowych, nasi okupanci od razu zwietrzyli niebezpieczeństwo,
postrzegając z trwogą, że jak tak dalej pójdzie, „to im zdobycze zabrać
mogą” – a co to za okupacja bez korzyści? Jak zauważył Janusz Szpotański
– „Szmaciak chce władzy nie dla śmiechu, lecz dla bogactwa, dla
przepychu; chce mieć tytuły, forsę, włości…”.

A skoro w grę wchodzi stan posiadania, to żarty się kończą i walka
klasowa natychmiast nabiera rumieńców. W tej walce zarówno prokuratura,
jak i niezawisłe sądy są niezwykle ważnym orężem, ponieważ
prześladowaniom politycznym nadają pozory praworządności. Wychodzi to
naprzeciw oczekiwaniom władców Europy, którzy jeśli nakazują
prześladować, a nawet mordować ludzi, to koniecznie w tzw. majestacie
prawa.

Ale wydaje się, że zapobiegliwa troska naszych okupantów o
zagwarantowanie sobie korzyści z okupacji kraju nie jest powodem
jedynym. Chciałbym przypomnieć, że na początku roku 2011 z inicjatywy
Izraela i Agencji Żydowskiej został utworzony projekt HEART, którego
celem jest „odzyskiwanie mienia żydowskiego w Europie Środkowej”,
również w Polsce. Roszczenia kierowane wobec Polski szacowane są na
60-65 mld dolarów, a nie ulega wątpliwości, że środowisko, które
dysponowałoby majątkiem tego rzędu, miałoby nie tylko dominującą pozycję
ekonomiczną, ale również – polityczną, ze wszystkimi tego
konsekwencjami.

W marcu ubiegłego roku delegacja tego zespołu z jego dyrektorem
Robertem Brownem bawiła w Polsce, rozmawiając z sześcioma ówczesnymi
ministrami rządu premiera Tuska i reprezentantami opozycji
parlamentarnej. Próżno było szukać w niezależnych mediach głównego nurtu
jakichś informacji na ten temat, więc zaczerpnęliśmy je z wypowiedzi
pana Browna dla gazety „The Times of Israel”, gdzie powiedział on
również, iż w sprawie wspomnianych roszczeń nastąpił „przełom”. Jaki –
tego już nie zdradził, więc nie wiemy nic konkretnego, tym bardziej że
minister Sikorski zaprzeczył, by jakikolwiek „przełom” nastąpił.

Nie wypada zatem zaprzeczać, ale niepodobna nie zauważyć, że od tej
pory walka z „mową nienawiści” wyraźnie się zaostrzyła, nabierając cech
masowej tresury. Nie można zatem wykluczyć, że zaostrzenie walki z „mową
nienawiści” ma na celu zastraszenie Polaków, by gdy wspomniana
ekonomiczna i polityczna dominacja stanie się faktem, nie odważyli się
nawet pisnąć. Warto przypomnieć, że podobną rolę odegrały w swoim czasie
„surowe prawa stanu wojennego”, pod których osłoną uwłaszczyła się na
państwowym majątku komunistyczna nomenklatura. Ale nie tylko kij jest w
robocie, bo uruchomione są również inne instrumenty.

Oto pani dr Alina Cała demaskuje „chrześcijaństwo” jako „źródło
antysemityzmu”, a skoro tak, to nie ulega wątpliwości, że trzeba będzie z
tym całym chrześcijaństwem zrobić porządek, zaś niezależnie od tego w
Muzeum Historii Żydów Polskich projektują wystawienie pomnika ku czci
polskich Sprawiedliwych. Pan dr hab. Michał Bilewicz czeka na pomnik z
prostym i jasnym napisem: „Tym, którzy pomimo zagrożenia życia oraz
bierności i niechęci swoich sąsiadów zdecydowali się na ratowanie
polskich Żydów”. Timeo Danaos et dona ferentes – ale chyba nikt nie ma
wątpliwości, że w ramach aplikowanej naszemu mniej wartościowemu
narodowi tubylczemu „pedagogiki wstydu” pan Bilewicz doczeka się nie
tylko tego, ale jeszcze wielu innych rzeczy.



Seremet: Antysemityzm u mnie nie przejdzie

Wojciech Czuchnowski, Mariusz Jałoszewski

Wojciech Czuchnowski, Mariusz Jałoszewski:
Czy prokuratorzy mają problem ze ściganiem przestępstw na tle
rasistowskim i wyznaniowym? Pół roku temu szumnie wyznaczył pan
prokuratorów, którzy mają się tym zajmować. Ale niedawno taka
"specjalna" prokurator z Poznania uznała, że kibolskie śpiewanie:
"Waszym domem Auschwitz jest, cała Polska
o tym wie, że czerwona armia ta cała pójdzie do pieca!", "Jazda z
Żydami!" i "Do gazu!", nie obraża osób pochodzenia żydowskiego, tylko
kibiców Widzewa Łódź, i umorzyła śledztwo. Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo ws. antysemickich wpisów o szefie MSZ w internecie. Znaleziono komputery, na których dokonano wpisów, ale ich właściciele się nie przyznali.



Andrzej Seremet, prokurator generalny: - Nie zgadzam się, że
świadczy to o niepowodzeniu podjętych przeze mnie działań. Wyznaczyłem
ok. 90 prokuratorów do takich spraw. Jeśli się wczytamy w uzasadnienie
prokurator z Poznania, to ona jednoznacznie potępiła te zachowania.
Sprzeciwiam się głosom, że pokrętnie zinterpretowała przyśpiewki, żeby
tylko nie oskarżyć kibiców.

Nawoływać do nienawiści,
czyli odpowiadać na podstawie art. 256 kodeksu karnego, może tylko ten,
kto czyni to z zamiarem bezpośrednim, niektórzy twierdzą - szczególnie
zabarwionym, np. krzyczy na ulicy "Żydzi precz!". Ważny jest właśnie
kontekst wypowiedzi, okoliczności, w jakich ona pada.

"Jazda z Żydami" nie ma mocnego zabarwienia? Nie jest zamiarem siania nienawiści?


- Hasła są mocne. Prokurator z Poznania napisała jednak, że ci
ludzie, dopingując swoich, dążyli do poniżenia przeciwnika, a nie Żydów.
Nie mieli zamiaru nawoływania do nienawiści przeciwko Żydom, w ogóle
ich to nie interesowało. Ich zamiarem było to, żeby zrównać sytuację
przeciwników z sytuacją Żydów w czasie II wojny światowej. Dokonali
swoistej identyfikacji - gardzimy przeciwnikiem tak jak Żydami.

I pan zgadza się z tym? Prokuratura apelacyjna uchyliła umorzenie.


- W moim przekonaniu można aprobować sposób interpretacji pani
prokurator, bo okrzyki były z zamiarem ewentualnym, a nie bezpośrednim.
To znaczy: ja się godzę z tym, że moje krzyki mogą spowodować nienawiść,
ale ja nie dążę do siania nienawiści.

W podjętym na nowo
śledztwie, co nastąpiło 29 stycznia, trzeba rozważyć inny aspekt tej
sprawy, który może spowodować pociągnięcie kibiców do odpowiedzialności
na podstawie artykułu 257 [znieważanie na tle przynależności do narodu,
grupy wyznaniowej]. Bo jeżeli oni formułują takie okrzyki, choćby
niebezpośrednio, wobec osób narodowości żydowskiej, to jednak wyrażają
pogardliwy, lekceważący stosunek do nich. Solidaryzują się jakby z tymi,
którzy dokonali Holocaustu. Dlatego może to być przestępstwo z zamiarem
ewentualnym, tj. godząc się na znieważenie tych osób.

Sędzia
z Warszawy Wojciech Łączewski nie miał wątpliwości, że hasła kibiców
Legii: "Hamas, Hamas - Juden auf den Gas" nawołują do nienawiści do
narodu żydowskiego i skazał kiboli m.in. na oglądanie filmu "Cud
purymowy".


- Wszyscy uczymy się takich spraw. Zobaczymy, co orzeknie sąd odwoławczy.

Szef białostockiej prokuratury, który umorzył sprawę swastyk, stracił stanowisko. A co z prokurator z Poznania?


- Swastyka to było coś innego. Nie widzę potrzeby karania pani
prokurator za to, że przeprowadziła wywód prawny, który okazuje się, w
moim mniemaniu, niepełny.

Sam pan mówił, że mogła to inaczej ocenić.

- Mogła. Prowadzimy warsztaty dla prokuratorów.

Błędy robią wyznaczeni do takich spraw prokuratorzy, którzy powinni być wyczuleni.


- Cały czas się uczymy. Każda sprawa ma inny stan faktyczny, są
trudności w ocenie karnej niektórych czynów. Zbieramy rozstrzygnięcia w
tych sprawach i za kilkanaście dni wydam wytyczne, które będą służyć
prokuratorom.

Ta sama
prokurator z Poznania umorzyła wznowienie antysemickiej publikacji z
1926 r., w której nie było komentarza tłumaczącego charakter książki i
cel ponownego druku. Przeważyła wolność słowa. Można więc bezkarnie
wznawiać antysemickie publikacje. Robi to wydawnictwo, które ma na
koncie takie serie.


- To interesujący problem
prawny. O ile wspomniane okrzyki nie pozostawiają wielkiego pola, żeby
zastanawiać się, jaka jest różnica pomiędzy ich znaczeniem a wolnością
słowa, o tyle tutaj wchodzimy w delikatną materię. Rzecz jest w ocenie
zamiaru. Z jakim zamiarem się taką książkę wznawia. Jeżeli wydawnictwo
znane jest wyłącznie z tego rodzaju działalności, to trudno przyjąć, że
było to motywowane względami dydaktycznymi czy historycznymi. Można by
tu przypisać odpowiedzialność karną. Taką publikację trzeba opatrzyć
właściwym komentarzem.

Sprawy przestępstw na tle
rasistowskim monitoruję, odkąd zostałem prokuratorem generalnym. I
zapewniam, że nie ma już umorzeń z powodu niskiej szkodliwości czynu.
Owszem, można mieć różną ocenę decyzji prokuratorów, ale z tym walczymy.


Czy można obrażać kogoś w internecie, używając jako wyzwiska słowa "Żyd"? Prokuratura w Warszawie nie znalazła sprawców antysemickich wyzwisk pod adresem Radosława Sikorskiego i jego rodziny.


- Przeczytałem to postanowienie. Czytam wszystko, co dotyczy
takich spraw. Powiem tak. To umorzenie nie jest przykładem olśniewającej
myśli prawniczej ani dowodem wybitnego warsztatu profesjonalnego
prowadzącego tę sprawę prokuratora.

Analizujemy to
umorzenie. Mam wiele krytycznych uwag. Myślę, że doprowadzę do tego, że
śledztwo zostanie podjęte. To postanowienie jest przykładem tego, co
chcę wyeliminować w prokuraturze. Prokurator nie podszedł do sprawy w
sposób taki, jakiego oczekuję od prokuratora.

Co zrobił źle? Co mógł zrobić, gdy właściciele komputerów zeznali, że dostęp do nich miały też inne osoby?


- Czy rzeczywiście nie da się ustalić po logowaniu, kto
korzystał z komputera? Internauta zostawia wiele śladów, po których
można go zidentyfikować. W Prokuraturze Generalnej przystępujemy do
opracowania metodyki postępowania prokuratorów w sprawach przestępstw, w
tym także przestępstw popełnianych z nienawiści w sieci.


Chcemy też przyjrzeć się całości uregulowań prawnych związanych ze
świadczeniem usług elektronicznych. Być może zaproponujemy jakieś zmiany
w tym zakresie. Moją intencją jest też rozpoznanie możliwości
interwencji prokuratury za pomocą instrumentów pozakarnych wobec
administratorów stron, którzy nie usuwają takich wpisów pomimo
możliwości.

Wracając do sprawy ministra Sikorskiego,
prokurator błędnie powołał trzech biegłych językoznawców do analizy 2500
wpisów, by ocenili, czy wypełniają znamiona przestępstwa. A to
obowiązek prokuratora. Nie może zlecić biegłemu badania, czy dane
zachowanie spełnia, czy nie spełnia znamion przestępstwa. Prokurator ma
to ocenić.

Biegli uznali, że większość wpisów kwalifikuje się jako przestępstwo znieważenia.


- I to jest kolejne zastrzeżenie do tego umorzenia. Prokurator
nie dostrzegł moich wytycznych. Odstąpił od oskarżenia jednej osoby
[starszego pana], która się przyznała. Uznał, że interes społeczny nie
przemawia za tym, by go ścigać. Że minister może sam go oskarżyć z
prywatnego aktu oskarżenia.

To nie jest tak, że mamy
pomagać tylko niedołężnej babci, a minister da sobie radę, bo jest
wykształcony, może wynająć prawnika. Istnieje kategoria przestępstw,
kiedy interes społeczny nakazuje wystąpić prokuraturze z oskarżeniem, bo
jest organem ochrony praworządności. Przemawiają za tym wartości
ogólnospołeczne.

Jaka to wartość ogólnospołeczna?


- Eliminowanie i reagowanie na wypowiedzi, które nawołują do
nienawiści pomiędzy ludźmi. Szczególnie wypowiedzi antysemickie. To jest
dla mnie najzupełniej oczywiste




"Jazda z Żydami" na meczu Lech-Widzew: Prokuratura podjęła śledztwo 

Prawidłowość decyzji o umorzeniu śledztwa skontrolowała Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu. Uznała ona, że decyzja jest niezasadna, zaś postępowanie dowodowe w tej sprawie wymaga uzupełnienia.

Szef prokuratury Poznań–Stare Miasto Mateusz Pakulski
poinformował w środę, że śledczy ustalają, czy istnieją zapisy
audiowizualne z przebiegu meczu. - Ma to na celu ustalenie treści
skandowanych haseł i okrzyków przez kibiców. Po przeprowadzonej przez
prokuraturę apelacyjną analizie akt, postanowiliśmy uzupełnić materiał
dowodowy o zapisy audiowizualne – jeśli jeszcze takie istnieją. Obecnie
nie można podać, jakie będą kolejne decyzje w podjętym z umorzenia
śledztwie – powiedział.

W trakcie umorzonego wcześniej śledztwa, prokuratura analizowała
m.in. zapis monitoringu, który zarejestrował obraz i dźwięk w czasie
meczu. Śledczy uznali wówczas, że hasła wykrzykiwane przez kibiców
zawierały treści sugerujące, że są kierowane do osób pochodzenia
żydowskiego i wyrażały co najmniej niechęć do ich odbiorców.

Prokuratura wzięła jednak pod uwagę fakt, że zdarzenie miało miejsce
w trakcie wydarzenia sportowego, a nie zgromadzenia, wiecu czy innego
forum prezentacji poglądów czy zapatrywań na kwestie społeczne.

Jak informowała Mazur-Prus, "obiektywnie nie sposób przyjąć, aby te
okrzyki, niezależnie od użytych sformułowań i odwołań, nacechowane były
nienawiścią do wskazanej w nich grupy narodowościowej i wyznaniowej".



Seremet ma dość pobłażania i chce śledztwa ws. antysemickich wpisów znieważających Sikorskiego

Prokurator generalny chce, by prokuratura wznowiła
śledztwo w sprawie antysemickich wpisów pod adresem Radosława
Sikorskiego. Umorzenie uważa za błąd.

Seremet wysłał wczoraj w tej sprawie pismo do warszawskiej prokuratury apelacyjnej. - Ma ono charakter rekomendacji, zalecenia - tłumaczy jego rzecznik Mateusz Martyniuk. I przypomina, że prokurator generalny nie może wprost nakazać zmiany decyzji. To już zależy od szefa prokuratury, w której toczyła się sprawa.

O swoim krytycznym stosunku do umorzenia sprawy Seremet mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą": - To umorzenie nie jest przykładem olśniewającej myśli prawniczej ani dowodem wybitnego...

Antysemityzm czy krytyka?

Zenon Baranowski 


Interwencji Prokuratury
Generalnej w sprawie pracownika Muzeum na Majdanku w Lublinie, któremu
zarzuca się nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym, domaga się
poseł Artur Górski (PiS).

„Zwracam się do Pana
Prokuratora z prośbą o zainteresowanie się sprawą i polecenie
skontrolowania dotychczasowych czynności prokuratorskich, w tym o
wyjaśnienie, dlaczego prokurator nie umorzył sprawy, jeżeli miał ku temu
podstawy, i czy w tym celu ’naciągał prawo’ i działał na ’odgórne
zamówienie’” – pisze we wniosku poseł Górski. Interwencję w obronie
Krzysztofa Kokowicza poseł motywuje licznymi prośbami, które do niego
wpłynęły.Parlamentarzysta opiera się w swoim wniosku na opiniach
internautów, którzy zwracają uwagę na nierównomierność reakcji wobec
pracownika muzeum na Majdanku a sprawą zbeszczeszczenia pomnika
Żołnierzy Wyklętych w Lublinie. Prokuratura podjęła działania dopiero
pod wpływem nacisków społecznych, ostatecznie nie stawiając żadnych
zarzutów sprawcom, mimo że ci swoim czynem chełpili się na jednym z
portali społecznościach.Według informacji Prokuratury Okręgowej w
Lublinie, pod koniec stycznia w trakcie „śledztwa w sprawie nawoływania
do nienawiści na tle różnic narodowościowych dokonano zatrzymania 6
osób”. Wśród nich znalazł się także pracownik Państwowego Muzeum na
Majdanku, któremu postawiono zarzuty.– Dotyczą działania w grupie
przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw polegających na
kierowaniu gróźb bezprawnych, propagowaniu faszyzmu, nawoływaniu do
nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz znieważaniu innych osób –
stwierdza prokurator Agnieszka Kępka. – Ponadto przedstawiono zarzuty
dotyczące publicznego nawoływania do nienawiści poprzez publiczne
rozpowszechnianie plakatów, publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni
oraz występku, a także znieważanie w ten sposób grupy osób z powodu ich
przynależności narodowej – dodaje.– Plakaty, które miał
ewentualnie wytworzyć podejrzany, były krytyką działalności lewicowej
„Bramy Grodzkiej – Teatru NN”. Ten swoisty protest wobec komercyjnego
wykorzystywania holokaustu przez Teatr NN przedstawiał twarze liderów
„Bramy Grodzkiej” na tle gwiazdy Dawida, w czym ja antysemityzmu nie
dostrzegam – stwierdza poseł. – Internauci uważają, że prokuraturą mogła
posłużyć się lewacka Antifa, która od dawna piętnuje Kokowicza za
prawicowe poglądy – zwraca uwagę.– Wobec życiorysu i dokonań pana
Kokowicza, który jako długoletni pracownik Muzeum na Majdanku istotnie
przysłużył się upamiętnieniu holokaustu, także publikacjami na temat
ofiar nazizmu, otrzymał m.in. nagrody za zdjęcia obozu zagłady, brał
udział w szkoleniu w Yad Vashem – zarzut o antysemityzm wydaje się
absurdalny – podkreśla Górski.Wobec pracownika muzeum sąd
zastosował zapobiegawczo areszt na trzy miesiące. – Zgadzam się z
opiniami internautów, że sankcja wniesiona przez prokuratora jest
absolutnie nieproporcjonalna do zarzucanego czynu, zaś obawa mataczenia
przez pana Kokowicza jako powód długości aresztu całkowicie nieadekwatna
– ocenia poseł PiS. – Sprzeciw budzi także straszenie zatrzymanego
przez prokuratora „wieloletnim wyrokiem” – dodaje. Zgodnie z przepisami
czyn ten zagrożony jest karą do 5 lat więzienia. Poseł podkreśla, że
Kokowicz jest 51-letnim człowiekiem, inwalidą II grupy.Zatrzymani
złożyli zażalenia na decyzję sądu o areszcie. Mają zostać rozpatrzone w
przyszłym tygodniu. – Dopiero dostaliśmy te akta, posiedzenie sądu w
tej sprawie odbędzie się w czwartek – informuje rzecznik prasowy sądu
okręgowego sędzia Artur Ozimek.Górski domaga się również od
prokuratora generalnego nadzoru nad tym śledztwem. – Wnoszę także o
objęcie postępowania nadzorem służbowym, by uniknąć w przyszłości
krzywdzącego, niesprawiedliwego i nieprofesjonalnego działania
prokuratury, które, jak się wydaje, w odniesieniu do pana Kokowicza
miało miejsce – uważa poseł.Prokuratura Generalna dotychczas nie zajęła w tej sprawie stanowiska.

------------------------------

Walki z ''rasizmem'' w Białymstoku ciąg dalszy

Stowarzyszenie Dom na Młynowej uruchomiło  Ośrodek
Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Białymstoku.
Jak sama nazwa wskazuje, organizatorzy akcji mają zamiar zwalczać
"ksenofobię i rasizm" w stolicy Podlasia.

Na rozpoczęcie działań Ośrodek otrzymał 250 tys. złotych z Fundacji
Batorego
. Celem inicjatywy ma być "monitorowanie" koncertów, pochodów i
innych imprez masowych, a także przestrzeni wirtualnej (!) i publicznej
(w tym szkół i urzędów) w celu wyszukiwania zachowań, które zostaną
uznane jako "rasistowskie" bądź "ksenofobiczne", a następnie donoszenie o
tym organom ścigania
.

Oprócz tego, Ośrodek ma prowadzić działalność "edukacyjną" i
prewencyjną w szkołach, a głównymi odbiorcami "antyrasistowskiego"
przekazu mają być dzieci.

Stowarzyszenie Dom na Młynowej prowadzi ponadto teatr TrzyRzecze,
który zainicjował akcję "zamaluj zło", polegającą na wyszukiwaniu i
zgłaszaniu wszelkich "rasistowskich" napisów i malunków na murach. Wśród
nich znalazły się m.in. "wrzuty" przedstawiające wizerunki Romana
Dmowskiego czy Witolda Pileckiego.

Założyciel teatru, Rafał Gaweł, znany jest również z "tropienia
faszyzmu" w internecie. Pisząc ze swojego konta na Facebooku, wiele razy
sugerował, że białostocka Młodzież Wszechpolska związana jest ze
środowiskiem "rasistowskim", które to podpalało mieszkania imigrantów
(prokuratura do dziś nie wyjaśniła sprawy podpaleń).

Wcześniej lokalna Gazeta Wyborcza zainicjowała kampanię "Wykopmy
rasizm z Białegostoku" . Akcja ma na celu zwalczanie "rasizmu" który,
zdaniem redaktorów Wyborczej, w Białymstoku jest szeroko
rozpowszechniony. Z kontrakcją wyszli białostoccy wszechpolacy, którzy
zarzucają Gazecie przyklejanie stolicy Podlasia łatki "miasta rasizmu,
faszyzmu i ksenofobii" . Więcej o akcji "Wyborcza? W Białymstoku dziękujemy" można znaleźć tutaj.

 


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Proces za „czerwoną zarazę”

Proces za „czerwoną zarazę”

Studenci sprzeciwiający się gloryfikacji komunizmu ponownie staną przed sądem

Pomniki gloryfikujące komunizm nie powinny
stać w suwerennej Polsce – zwracają uwagę obaj oskarżeni o znieważenie
dwóch pomników upamiętniających Armię Czerwoną w Warszawie. Ich ponowny
proces rozpoczął się przed warszawskim sądem Praga Południe.

Obaj młodzi ludzie, obecnie studenci, nie przyznają się do zarzutów
znieważenia pomników. Jak podkreślają, swoim czynem chcieli
zaprotestować przeciwko obecności upamiętnień Armii Radzieckiej.

– W nocy z 16 na 17 września 2011 r. razem z moim kolegą udaliśmy się
do parku Skaryszewskiego i na plac Wileński. Umieściliśmy na dwóch
obiektach – pomniku wdzięczności oraz braterstwa broni – napis „czerwona
zaraza” – relacjonował jeden z młodych ludzi Wojciech B. – Był to z
naszej strony idealistyczny czyn, którym chcieliśmy pokazać,
zaprotestować przeciwko publicznej gloryfikacji systemu totalitarnego, a
jednocześnie zakłamywaniu prawdy historycznej – podkreślił.

Napis, który umieściliśmy, chcieliśmy, aby był odczytywany w
związku z tytułem wiersza Józefa Szczepańskiego, jednego z powstańców
warszawskich. Jako młodzi ludzie, którzy niedawno skończyli edukację w
liceum, mamy świadomość, jaki stosunek ma dzisiaj młodzież do historii.
Chcieliśmy przypomnieć prawdę, jaka wiąże się z tymi obiektami

stwierdził Wojciech B.

Fałszywe braterstwo

Pomnik „Czterech Śpiących” znajduje się obecnie w renowacji. – Wiem,
że był to element propagandy, że lokalizacja tego obiektu nie była
przypadkowa, gdyż w jego okolicy znajdowało się wiele katowni, w których
męczeni na śmierć byli polscy patrioci, że był to element rusyfikacji
przez ustawienie tego obiektu w reprezentacyjnym miejscu Warszawy –
powiedział Wojciech B.

– Nie rozumiem, na jakiej zasadzie ze strony polskiego Narodu należna
jest wdzięczność Armii Radzieckiej i o jakim braterstwie broni mówimy.
Uważam, że tytuły tych obiektów są jedynie wyrazem cynizmu – podkreślił
oskarżony, dodając, że był to tylko przejaw propagandy.

Drugi z młodzieńców Daniel L. podkreśla, że namalowania napisów
dokonali z kolegą ze względów ideologicznych. – Komunistyczne pomniki
nie powinny stać w suwerennej Polsce – podkreśla.

Obaj młodzi ludzie są skłonni naprawić szkodę, ale nie zgadzają się z
wyliczeniem podanym przez Zarząd Praskich Terenów Publicznych w
Dzielnicy Warszawa-Praga Południe. Według prokuratury, czyszczenie obu
pomników miało kosztować ponad 12 tys. złotych. Tymczasem sąd zamówił
ocenę kosztów, z której wynika, że czyszczenie pomnika „Czterech
Śpiących” powinno kosztować 5,5 tys. zł, a nie jak podaje faktura –
ponad 11 tys. złotych.

Sędzia prowadzący Dariusz Leszczyński chciał zrezygnować z
przesłuchania świadków, stwierdzając, że oskarżeni nie kwestionują tego,
że dokonali pomalowania obu pomników. – Czemu te dowody miałyby służyć,
biorąc pod uwagę stanowisko oskarżonych? – zastanawiał się sędzia.
Sprzeciwili się temu obaj obrońcy oskarżonych.

Ingerencja policji i wpływ na zatrzymanych była duża, było kilka
protokołów przesłuchań. Zostali wywleczeni z tzw. dołka o dziewiątej
rano tylko po to, żeby fotoreporterzy mogli zrobić zdjęcia

argumentował mec. Krzysztof Wąsowski, jeden z obrońców. – Zeznania
policjantów są tak ogólne, dlatego chciałbym tych ludzi posłuchać w
sądzie – dodał.

Sędzia Leszczyński poinformował strony, że wystosował pisma do
Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie statusu prawnego tych pomników,
dokumentów historycznych, które to opisują. – IPN odpowiedział, że
wymaga to przeprowadzenia około dwumiesięcznej kwerendy – poinformował
sędzia.

– Co to za pomnik? – odezwały się głosy z sali. – Bandytów! Ten młody
człowiek powinien być nagrodzony za ten wspaniały patriotyczny czyn –
ocenił jeden z mężczyzn obecny na sali, a jego słowa zostały skwitowane
oklaskami pozostałych zgromadzonych.

Według aktu oskarżenia Prokuratury Warszawa-Praga Północ, obaj młodzi
ludzi mieli w nocy z 16 na 17 września 2011 r. znieważyć pomnik
Braterstwa Broni poprzez namalowanie na nim napisu „czerwona zaraza”, a
także pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej, na którym namalowali
identyczny napis.

W oczekiwaniu na materiały z IPN rozprawa została odroczona do 21 maja.

Zenon Baranowski


Sąd
uniewinnił Nergala. Uznał, że zbezczeszczenie świętej dla żydów i
chrześcijan Biblii nie uraziło uczuć religijnych osób "bawiących się" na
koncercie

"Jego zachowanie było wulgarne, prostackie i nielicujące z
treściami, jakie winien ze sobą nieść przekaz artystyczny. Nie każde
jednak takie zachowanie jest przestępstwem."

PiS domaga się delegalizacji partii komunistycznej. Prokuratura odmawia wszczęcia postępowania

Poseł PiS nie podziela argumentacji prokuratury i przytacza treści
zamieszczone przez partię w internecie: tzw. raport Burdenki o Katyniu,
który obciąża odpowiedzialnością za tę zbrodnię Niemców; określenie
Stalina „najgenialniejszym z polityków XX wieku", a Wielki Głód na
Ukrainie uznaje za mit.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Jakiego Białegostoku chcecie?

Lokalny internet obiegła wczoraj interesująca wiadomość: Stowarzyszenie Dom na Młynowej, którego dotychczas głównym celem była działalność kulturalna w ramach ,,Teatru TrzyRzecze'', postanowiło zainicjować nową formę aktywności. Przy wsparciu Departamentu Stanu USA oraz Fundacji Batorego, w Białymstoku ma powstać ,,Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych''.

Dzięki 250 tys. zł dotacji, jakie uzyskało stowarzyszenie od ofiarodawców wymienionych we wstępie, w stolicy Podlasia zostanie otwarty kolejny rozdział walki z ,,rasizmem i ksenofobią''. Jak tłumaczą pomysłodawcy w rozmowie z ,,Gazetą Wyborczą'' - ,, Nie ma naszej zgody na to, by w naszym mieście paradowali ludzie wykrzykujący rasistowskie hasła, na zakłócanie przez ekstremistów wykładów na uczelniach.''

W ubiegłym roku wiele pisałem na temat ,,walki z faszyzmem'' w Białymstoku. Zainicjowałem również wraz z Młodzieżą Wszechpolska, kampanię ,,Wyborcza? W Białymstoku dziękujemy'', mającą skłonić redakcję tegoż dziennika, do zaprzestania budowania w naszym bezpiecznym mieście atmosfery grozy i strachu, a także pośrednim promowaniem miasta jako centrum wszelkiego zła. Nasza inicjatywa zyskała spore poparcie mieszkańców stolicy Podlasia, sama ,,Gazeta'' zaś, wyraźnie straciła impet w walce z nadmiernie przerysowanym problemem.

Rok 2014 przynosi jednak kolejny rozdział tragikomedii pt. ,,Wykopmy rasizm z Białegostoku''. O ile jednak działania ,,Wyborczej'' ograniczały się raczej do monotonnych artykułów oraz wielokrotnie krytykowanych billboardów, o tyle ,,Dom na Młynowej'' idzie nie jeden, a dwa kroki dalej. Chce stworzyć instytucję do walki z ,,rasizmem, faszyzmem i ksenofobią'' wśród białostoczan, wspieraną m.in. przez USA. Co, wg zapowiedzi inicjatorów, będzie należało do zadań tropicieli ponoć ,,wszechobecnych sił ciemności'' w naszym mieście?

,,Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych'', jak szumnie nazwali działacze Domu na Młynowej swoje nowe dziecko, zgodnie zapowiedzią działać ma na dwóch płaszczyznach: edukacyjnej, a także prewencyjnej. Znając poglądy pomysłodawców, można postawić tezę, iż pod tymi ładnymi zapowiedziami kryje się chęć promowania wśród dzieci i młodzieży multikulturalizmu, ideologii gender, zapewne również akceptacji wobec dążeń środowisk homoseksualnych, pragnących podobnie jak na Zachodzie, zawierać ,,małżeństwa'' i adoptować dzieci.

Pod hasłem prewencji i monitoringu, według samych inicjatorów, zawierać się ma m.in. obserwowanie białostockich rozgrywek sportowych, koncertów, manifestacji, a także...kościołów oraz szkół. Dowiadujemy się, iż każda podejrzana o ,,rasizm i ksenofobię'' osoba będzie raportowana do organów ścigania, zaś uczniowie którzy będą nosić podejrzaną (wg Ośrodka) odzież, będą zgłaszani dyrekcji. Śledzony ma być również internet.

Zapowiedzi te jako żywo przypominają najgorsze czasy komunizmu, kiedy to każda osoba, podejrzana o nieodpowiednie poglądy, była doprowadzana do organów ścigania, zaś dzieci i młodzież – indoktrynowana wg jedynej słusznej linii ideologicznej. Zamiast komunizmu, dziś mamy jednak multi-kulti, gender oraz kosmopolityzm.

Kończąc, pragnę zadać pomysłodawcom projektu pytanie, jakie postawiłem w tytule tekstu. Jakiego Białegostoku chcecie? Jeżeli bowiem marzy się wam na Podlasiu, kopia dużych miast Zachodnich, z widokiem par homoseksualnych spacerujących z adoptowanymi małymi dziećmi; kościołów zamienianych na dyskoteki i kluby nocne; jeśli marzycie o całkowicie zlewaczonej i pozbawionej narodowej dumy młodzieży czy widoku ulic terroryzowanych przez czarnoskórych i muzułmańskich imigrantów – to naszej biernej akceptacji tego typu działań nie będzie. Nie pozwolimy na zburzenie zdrowej, tradycyjnej struktury społecznej jaka nadal istnieje w Białymstoku. Będziemy również obserwować wasze działania i jeśli uznamy, iż obawy które wyrażam powyżej są uzasadnione, wtedy również zadziałamy. W jakim wymiarze, to będzie uzależnione od tego, czy rzeczywiście zajmiecie się wyłącznie monitorowaniem działań zabronionych kodeksem karnym w Polsce, czy też pod płaszczykiem walki z ,,rasizmem'' - zajmiecie się tworzeniem w Białymstoku chorej tkanki społecznej, na wzór państw Zachodnich. Na to bowiem, naszej zgody nigdy nie było i nie będzie.

http://www.czasbialegostoku.pl/blog/jakiego-bialegostoku-chcecie

Słuchaczka Radia Maryja nie zakłóca życia sąsiadce

Słuchaczka Radia Maryja ciągana po sądach za rzekome
zakłócanie spokoju sąsiadce audycjami nadawanymi przez stację o.
Tadeusza Rydzyka ma ten kłopot z głowy. Policja pogodziła się z wyrokiem
uniewinniającym toruniankę.

Mundurowi nie tylko nie wnieśli apelacji, ale nawet nie poprosili o pisemne uzasadnienie orzeczenia, uznając je za słuszne.

Antysemickie ataki w Lublinie: Podejrzani wychodzą na wolność 

Sąd Okręgowy w Lublinie w czwartek uchylił tymczasowy areszt dla
czterech mężczyzn, którym prokuratura postawiła wcześniej zarzuty
udziału w grupie przestępczej zajmującej się drukowaniem i rozklejaniem
antysemickich plakatów.
Sąd uznał, że nie ma dowodów na to, że działali w grupie przestępczej i nie ma obaw, że będą mataczyć w sprawie.

Tematu nie komentuje Artur Ozimek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w
Lublinie. - Byłem w tej sprawie sędzią sprawozdawcą - zaznacza.

Zarzut działania w grupie przestępczej i nawoływania do nienawiści na
tle narodowościowym dostał wówczas także Krzysztof K., pracownik
Państwowego Muzeum na Majdanku.
Miał w pracy, na służbowej drukarce, wydrukować co najmniej dwa
antysemickie plakaty. Mężczyzna został zawieszony w pracy. - Czekamy na
wyniki dochodzenia - mówi Agnieszka Kowalczyk-Nowak, rzecznik
Państwowego Muzeum na Majdanku.

- W ocenie prokuratury były podstawy do postawienia takich zarzutów.
Decyzja sądu jest ostateczna, nie komentujemy jej, ale nadal prowadzimy
postępowanie - zapewnia Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka prasowa
rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.


Czterej mężczyźni będą odpowiadać z wolnej stopy. 


"Jarosław Genderysta" i "Antoni niezły agent" antypisowskie billboardy w Lublinie (ZDJĘCIA)


Nielegalne billboardy o treści ośmieszającej posłów PiS zawisły w zeszły weekend w Lublinie.
Akcja billboardowa organizowali tajemniczy autorzy bloga o nazwie „Pi$ Off”.
Nie widziałem na oczy takich projektów, a wszystkie przechodzą przez
moje ręce – mówi nam jeden z pracowników firmy Advercity, do której
należały dwa z trzech billboardów. – Wisiał tam billboard, ale o
zupełnie innej treści i prawdopodobnie został zaklejony „na dziko”.



Co dalej z billboardami? Na pewno nie będzie w tej sprawie interweniować
Straż Miejska, ani Państwowa Komisja Wyborcza.

- Zajmujemy się tylko tymi plakatami, które zostały rozwieszone w
miejscach do tego nie przeznaczonych. Powierzchnie reklamowe należały do
prywatnego właściciela – komentuje Robert Gogola, rzecznik lubelskiej
Straży Miejskiej. – Zawsze też informujemy policję w wypadku, gdyby
treści na billboardach nawoływały do nienawiści, szerzyły antysemityzm,
czy faszyzm.




Ktoś zdewastował Sanktuarium Maryjne i pomnik Kaczyńskiego....

Nieznani sprawcy zdewastowali maryjne sanktuarium na Górze Chełmskiej w Koszalinie. Pomalowali sprayem kaplicę, kamienny różaniec i pomniki. Winnych nie udało się znaleźć, więc sprawę umorzono. Teraz prokuratura wznawia śledztwo.
Do aktu wandalizmu doszło we wrześniu zeszłego roku

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. TO JUZ JEST MYSLOZBRODNIA W PEŁNEJ NIE KRASIE

Przemawia za tym interes społeczny - uznali
Sprawa jest o tyle wyjątkowa, że Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście postanowiła zająć się ściganiem zniesławienia z urzędu. Zwykle ściga się je z oskarżenia prywatnego. Jednak prokurator Małgorzata Szeroczyńska uznała, że przemawia za tym interes społeczny.

"Publiczne media pomawiają pokrzywdzonego o popełnienie czynów zabronionych. Pośrednio podważają także wizerunek organów ścigania, które jakoby kryją jego zachowania, a także Uniwersytetu Warszawskiego i całego...

Prawica donosi na rzeczniczkę Parad Równości: "Pedofil pod pseudonaukowym parasolem Uniwersytetu"




Zdjęcie płonącej tęczy pod lupą prokuratora!

O
zdjęciu Mariusza Wziontka słyszał chyba każdy Polak. Zatrzymany w
kadrze moment, gdy mężczyzna z biało-czerwoną flagą przechodzi na tle
płonącej tęczy stał się symbolem ubiegłorocznego Marszu Niepodległości.
Fotografia niedawno otrzymała nagrodę Katolickiego Stowarzyszenia
Dziennikarzy a teraz... zajmie się nią prokurator!

 Wszystko za sprawą Tomasza Głogowskiego, posła z ramienia Platformy Obywatelskiej. Parlamentarzysta uważa bowiem, że "chuligan na zdjęciu profanuje barwy narodowe"!
Zatroskany o losy Ojczyzny złożył więc wniosek do prokuratury o zajęcie
się tą sprawą. Oskarża mężczyznę ze zdjęcia o znieważenie symboli
narodowych.

Obrywa
się także księdzu Bolesławowi Karczowi, prezesowi Katolickiego
Stowarzyszenia Dziennikarzy. Poseł Głogowski w liście do w/w
stowarzyszenia nazywa mężczyznę ze zdjęcia bandytą a wybór Patriotycznej
Fotografii Roku 2013 skandalem.

fot. Mariusz Wziontek



Ksiądz spoliczkował 10-latka? Setki podpisów pod odwołaniem

momencie ksiądzuderzył go w twarz - mówi Roman Tomczak, ojciec dziecka. Wraz z żoną postanowił zgłosić sprawę do prokuratury."Medialna nagonka"Ksiądz Józef Mikołajczak nie wypowiadał się na temat zdarzenia, aż do mszy w ubiegłym tygodniu. Postanowił mszy. Sam ksiądz
stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom. Jak pisaliśmy, do zdarzenia doszło
dwa tygodnie temu w Piotrowie koło Szamotuł w woj. wielkopolskim. Ksiądz upuścił hostię, gdy udzielał komunii 10-letniemu Kubie. - Mój syn schylił się, żeby
czytaj dalej»


Duchowny uderzył dziecko? Tłumaczył się na mszy

zostać uderzony w twarz przez księdza w
czasie komunii świętej w kościele w Obrzycku (woj. wielkopolskie).
Domagają się oni, by proboszcz opuścił stanowisko. Duchowny tłumaczył
się w niedzielę wiernym. - Podczas podchodzenia do komunii świętej
świętej księdzu proboszczowi upadła ta hostia z dłoni, mój syn nachylił się sprawdzić, co się stało i w tym momencie został uderzony w twarz - opowiada Roman Tomczak, ojciec 10-latka.Złożył już zawiadomienie o naruszeniu nietykalności cielesnej syna
czytaj dalej»


Ksiądz uderzył dziecko w czasie mszy? "Lubił szarpnąć sobie ministrantów"

miał uderzyć dziecko podczas mszy, po tym, jak
według świadków, upuściło ono eucharystię. Ojciec chłopca był na
policji, złożył też zawiadomienie w prokuraturze. Ksiądz zaprzecza tej wersji wydarzeń, kuria się nie wypowiada. Jedna z parafianek zostało uderzone przez księdza
w kościele – potwierdza Sandra Śrama z szamotulskiej policji. Tam
poradzono mu, jakie kroki może podjąć.- Poinformowaliśmy go, że
może zgłosić na policji naruszenie nietykalności cielesnej syna lub
bezpośrednio iść
czytaj dalej »
Prokuratura sprawdza, czy ksiądz uderzył dziecko

Prokuratura w Szamotułach sprawdza, czy ksiądz z Obrzycka podczas
mszy uderzył w twarz dziesięciolatka. Miało do tego dojść 7 lutego
podczas rozdawania komunii w kościele w Piotrowie.

Napad na księdza w Dębieńsku: Proboszcz i kościelny zaatakowani [ZDJĘCIA]

Napastnicy uszkodzili drzwi
prowadzące na probostwo. Z relacji świadków wynika, że mężczyźni
rzucali również pokrywą ze studzienki, ponieważ chcieli uszkodzić kostkę
brukową. Kiedy ksiądz i kościelny próbowali reagować, zostali obrzuceni
wyzwiskami. Interwencję zgłosiła kobieta, która była świadkiem tego
zdarzenia - mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzeczniczka rybnickiej
policji.

20-latkowie na wyzwiskach nie poprzestali. Zaczęli kopać w drzwi prowadzące na probostwo. Proboszcz z kościelnym próbowali ich powstrzymać...

- Wówczas sprawcy rzucili się i na nich. Poszarpali księdza, oberwało się też kościelnemu - mówią policjanci.

Dopiero na widok radiowozu, który pojawił się na miejscu, sprawcy
zaczęli uciekać. Szybko udało się ich dogonić. Zatrzymani to dwaj bracia
w wieku 20 i 21 lat oraz ich koledzy w tym samym wieku. Trójka z nich w
chwili zatrzymania była kompletnie pijana.



Policja szuka osób, które wywiesiły antypisowskie billboardy. My już je znaleźliśmy

Rzeczywiście, we wtorek sprawą zajęła się policja. Stało się tak na
wniosek jednej ze wspomnianych agencji reklamowych. Renata
Laszczka-Rusek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie
powiedziała lubelskiej Wyborczej, że straty wyceniono na dwa tysiące złotych i że "zgłoszenie zostało przyjęte, a dochodzenie prowadzone jest w kierunku uszkodzenia mienia.

Sęk w tym, że sprawę, którą policjanci dopiero rozpoczynają,
dziennikarze Kuriera Lubelskiego rozwiązali już we wtorek po południu.
Dotarliśmy do jednej z osób (mężczyzny,
prawdopodobnie z naszego regionu), który powiedział nam, że "nie jest
to akcja powiązana z jakąkolwiek partią czy strukturą polityczną" i że
"podobne działania są planowane albo zaistniały już w innych miastach
Polski". Mężczyzna chciał pozostać anonimowy.

Dotarcie do sprawcy wymagało jedynie "poszperania" w internecie.
Zajęło nam to ok. 30 minut. Tak więc w kategorii "szybkość działania"
wyprzedziliśmy już lubelskich mundurowych o kilkadziesiąt godzin.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. Połamali ołtarz, odkopali groby

Nieznani sprawcy zdewastowali cmentarz we wsi Łąka koło Bolesławca (Dolnośląskie). Uszkodzonych zostało 15 grobów, a trzy z nich zostały odkopane. Wandale nie oszczędzili też cmentarnej kaplicy – połamali ołtarz, przewrócili krzyż i porozbijali meble.

W niedzielę, późnym popołudniem, sołtys wsi Łąka wybrała się na spacer na cmentarz. To, co zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie. Nowo wybudowana kaplica została doszczętnie zdewastowana. Wandale zniszczyli całe wyposażenie kaplicy, a ołtarz wynieśli przed bramę cmentarza, gdzie go połamali.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzi bolesławiecka policja. Rozkopane groby mogą wskazywać na satanistyczne tło dewastacji cmentarza, na razie jednak z całą pewnością nie można stwierdzić, co kierowało ludźmi, którzy zniszczyli nekropolię.

http://www.wykop.pl/ramka/1871162/polamali-oltarz-odkopali-groby-rozumie...
Robert Biedroń został pobity przed własnym domem. Jak dowiedziało się Radio TOK FM, poseł Twojego Ruchu został obrzucony obelgami i dwukrotnie uderzony w twarz.
- Jeden do drugiego powiedział: "Zobacz, to ta parówa". Skoro tak się zachowywali, poprosiłem, aby wyszli. Wtedy jeden z nich podniósł rękę, krzyknął "spie...laj cioto" i mnie walnął - mówi Biedroń w rozmowie z reporterką Radia TOK FM.

Biedroń zawiadomił policję. Niestety, długo się jej nie doczekał. - Policja nie przyjeżdżała... Nie wiedziałem, co robić, a że miałem spotkania w Sejmie, wróciłem na Wiejską. Po dwóch godzinach straż marszałkowska zadzwoniła do mnie z informacją, że policja pyta, czy nie potrzebuję karetki - relacjonuje poseł.

Jak mówi Robert Biedroń, to już kolejna taka sytuacja, kiedy zostaje albo pobity, albo obrzucony obelgami. Państwo - jego zdaniem - tego typu przypadki po prostu lekceważy. Biedroń sfotografował obu sprawców, to pracownicy prywatnej firmy roznoszący listy.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,15497962,TOK_FM__Robert_Biedron_zosta...


Paragraf się znajdzie

Policja nie potrafi wskazać paragrafu, z jakiego można ukarać organizatorów happeningu przy sowieckim pomniku

 Transparent obecny na wszystkich manifestacjach Waldemara Bonkowskiego razi w oczy policjanta !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

49. Sąd dookreśli "nienawiść". Wyważy dwie wartości: wolność słowa i

Sąd dookreśli "nienawiść". Wyważy dwie wartości: wolność słowa i ochronę przed mową nienawiści

Sformułowanie "nawoływanie do nienawiści" nie jest tak niejasne, by naruszało konstytucję. Jego sprecyzowaniem zajmują się sądy. Mają uważać, by nie naruszyć wolności słowa - orzekł Trybunał Konstytucyjny.
Trybunał orzekł w sprawie skargi konstytucyjnej Bogdana R. Jako student historii UW analizował w referacie do pracy magisterskiej teksty zespołów muzycznych adresujących swoją twórczość do neonazistów i skinheadów. Robił to pod kierunkiem prof. Pawła Wieczorkiewicza. Zebrany...

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15526179,Sad_dookresli__nienawisc___Wywazy_dw...


zdjecie

Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego (FOT. R. SOBKOWICZ)

Skala nienawiści

Zenon Baranowski

Mimo braku precyzji
zwrot zawarty w kodeksie karnym o „nawoływaniu do nienawiści” jest
zgodny z Konstytucją – uznał Trybunał Konstytucyjny.

Uzasadniając
wyrok, Trybunał odniósł się do zwrotu o „nawoływaniu do nienawiści”, w
takiej bowiem formie występuje on w kodeksie. Nie używał określenia
„mowa nienawiści”, często używanego w mediach. Jednak jak zauważył
sędzia sprawozdawca Andrzej Rzepliński, kodeksy karne innych państw
europejskich uznają za karalną tzw. mowę nienawiści. Dzieje się tak
chociażby w przypadku Niemiec, Austrii czy Wielkiej Brytanii. Sędzia
zaznaczył, że art. 256 polskiego kodeksu karnego nie jest dosłownym
powtórzeniem tych regulacji, ale „ma z nimi wspólne korzenie
aksjologiczne” – chodzi bowiem o ochronę godności człowieka.Trybunał
Konstytucyjny przyznał, że zwrot o szerzeniu nienawiści jest
niedookreślony i nieostry, co może powodować trudności w interpretacji
przez prokuraturę kierującą oskarżenia.– Ten zwrot jest
niedookreślony, co oznacza, że ma on niewyraźną treść, że użytkownik
języka nie potrafi wskazać jego pełnych cech – stwierdził sędzia
Rzepliński.Dlatego należy ustalać jego znaczenie w oparciu o
poglądy prawników, specjalistów prawa karnego, a także wyroki sądów, w
szczególności Sądu Najwyższego.Trybunał Konstytucyjny podkreślił,
że w przypadku tego przestępstwa musi dojść do wzywania do nienawiści
wobec innych grup, a nie tylko do „wywoływania uczuć dezaprobaty i
niechęci”.– Postawę sprawcy musi charakteryzować wzywanie innych do nienawiści – wskazał sędzia.Trzeba
wziąć pod uwagę, że usunięcie nieprecyzyjnych zwrotów nie nastąpi
natychmiast. – Takie zwroty są i będą, inaczej kodeks karny musiałby być
co roku nowelizowany – stwierdził Rzepliński.Ale w tego typu
sprawach muszą być zachowane zasady rzetelności procesu. Trybunał
Konstytucyjny podkreślił, że organy państwa nie mogą arbitralnie ustalać
zakresu pojęcia „nawoływanie do nienawiści” w konkretnych sprawach,
tylko opierać się na doktrynie prawa i orzecznictwie sądów.Za
uznaniem przepisu za zgodny z Konstytucją byli przedstawiciel Sejmu oraz
prokuratora generalnego. „Wyrażenie ’nawołuje do nienawiści na tle
różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych’ w praktyce orzeczniczej
sądów nie nasuwa wątpliwości interpretacyjnych. W doktrynie prawa
karnego zarzut braku dostatecznej określoności tego wyrażenia również
nie jest podnoszony” – stwierdził w swoim stanowisku do Trybunału
prokurator generalny.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

50. kasa płynie szerokim strumieniem

Obywatele dla Demokracji - rusza II edycja konkursu!

Wysokość 
dotacji dla projektów  realizowanych samodzielnie wynosi od 50 tys. do 250 tys. zł, a przy wnioskach o dofinansowanie
projektów partnerskich organizacje mogą się starać nawet o 350 tys. zł.

Co
nowego w II edycji


Obszary tematyczne pozostają bez zmian. Czyli czekamy na dobrze przemyślane projekty z zakresu partycypacji publicznej, kontroli
obywatelskiej, zwalczania dyskryminacji, przeciwdziałania wykluczeniu oraz te skierowane  do dzieci
i młodzieży. Zmieniły się jednak nieco priorytety konkursu. Wciąż kładziemy duży nacisk
na przeciwdziałanie mowie nienawiści, jednak rozszerzyliśmy ten priorytet na działania wykraczające poza sam
Internet. W obszarze przeciwdziałania wykluczeniu podkreśliliśmy rolę pracy środowiskowej. W przypadku
wniosków dotyczących zwalczania dyskryminacji priorytetowo będą traktowane działania realizowane poza
Warszawą
. Mamy nadzieję, że ośmieli to mniejsze organizacje do spróbowania swoich sił w konkursie

– wyjaśnia Anna Rozicka, dyrektor programu.

Wszystkie
zmiany i dodatkowe wyjaśnienia zasad konkursu zostały czytelnie zaznaczone w uzupełnionej wersji Podręcznika dla Wnioskodawców i Grantobiorców, który jest
dostępny na stronie internetowej programu.

Internetowy
System Wniosków
będzie otwarty od 1 marca do 15 kwietnia 2014 do godziny 12.00.

 

Szczegółowe
informacje: www.ngofund.org.pl


-------------------------------------

W sprawie aktów nienawiści przed koncertem Andrzeja Kołakowskiego w Toruniu
http://ttorunium.pl/index.php/w-sprawie-aktow-nienawisci-przed-koncertem...

„Z przyjemnością wybrałem się na koncert Andrzeja Kołakowskiego, który miał miejsce w przedostatnią sobotę w Toruniu. Sama bowiem postać barda jest bardzo interesująca – jest to niezłomny działacz opozycji antykomunistycznej, który zasłużył się ogromnym zaangażowaniem w opór przeciwko totalitarnemu systemowi. Jeszcze bardziej zajmujące są ballady, które wykonuje – poświęcone polskim ofiarom komunistycznego systemu totalitarnego. Już tylko te dwie kwestie powinny stanowić wystarczający powód, aby każdy cywilizowany człowiek podszedł do koncertu co najmniej z szacunkiem.

Z jakim jednak zdziwieniem dowiedziałem się o tym, że przed koncertem, a nawet w jego dniu ujawniły się w Toruniu grupy osób, które szerzą nienawiść na tle etnicznym. Nienawiść ta wyrażała się między innymi poprzez próby zastraszania organizatorów oraz właściciela lokalu, w którym ów koncert miał miejsce.

Wyraźnie w Toruniu mamy do czynienia z zadziwiającym wzrostem antypolonizmu, czyli nienawiści do osób polskiego pochodzenia. Takie postawy powinny i są oczywiście penalizowane. Nic dziwnego. Polacy są jedną z głównych ofiar systemów totalitarnych XX. wieku. Ci, którzy nienawidzą Polaków, muszą być ideowymi dziećmi stalinizmu lub hitleryzmu, w ich różnych postaciach, bez względu na to, jak sami się określają. Mam nadzieję, że akty szerzenia nienawiści na tle etnicznym do osób polskiego pochodzenia staną się w najbliższym czasie przedmiotem działań powołanych do tego organów.

I na nic zdaje się nazywanie siebie „antyfaszystą”. Z tego, że słoń nazwie się baletnicą nie wynika, że w baletkach może zatańczyć „Jezioro łabędzie”. Niemieccy funkcjonariusze obozów śmierci również uważali się za „nadludzi” a swoje ofiary uważali za „podludzi”. Nie zmienia to jednak tego, że sami byli bestiami, które pozbawiły się człowieczeństwa. Ci, którzy nienawidzą Polski i Polaków, sami kroczą drogą faszystów, i nic tego nie zmieni.

Nigdy więcej antypolonizmu i polonofobii! Nigdy więcej Auschwitz, Dachau, łagrów, Syberii, Wołynia czy Ponar! Traktujcie Polaków jak ludzi! Żaden cywilizowany człowiek nie może być dziś polonofobem”.


4
marca dostałem pismo z Policji. Sprawa ma zwiążek z akcją TW John -Won w
Zlotowie (22 stycznia 2014 r). Był to pokojowy protest przeciwko temu,
że Biblioteka Miejska/Powiatowa zaprosiła kolejnego
bohatera"resortowych". Przykre, że w "wolnej" Polsce orędownicy
komunizmu i stanu wojennego (który sąd uznał za zbrodnie) mają mozliwość
wypowiedzi za pieniadze podatników. W dodatku dodatkowo marnotrawi się
publiczne pieniądze, wzywając ludzi w charakterze podejrzanych póżną
wiezorową porą. Oczywiście będę na komisariacie o godz 20:00!!! na nocne
Polaków rozmowy:) Pan policjant dowie się kim był Daniel Passent. Mam
nadzieję, że skończymy przed 24:) bo zyciorys dobrego kumpla "urbana" ma
wiele ciekawych wątków. ps. ciekawe czy kolację postawią:)

4 marca dostałem pismo z Policji. Sprawa ma zwiążek z akcją TW John -Won w Zlotowie (22 stycznia 2014 r). Był to pokojowy protest przeciwko temu, że Biblioteka Miejska/Powiatowa zaprosiła kolejnego bohatera"resortowych". Przykre, że w "wolnej" Polsce orędownicy komunizmu i stanu wojennego (który sąd uznał za zbrodnie) mają mozliwość wypowiedzi za pieniadze podatników. W dodatku dodatkowo marnotrawi się publiczne pieniądze, wzywając ludzi w charakterze podejrzanych póżną wiezorową porą. Oczywiście będę na komisariacie o godz 20:00!!! na nocne Polaków rozmowy:) Pan policjant dowie się kim był Daniel Passent. Mam nadzieję, że skończymy przed 24:) bo zyciorys dobrego kumpla "urbana" ma wiele ciekawych wątków. ps. ciekawe czy kolację postawią:)



Bydgoska policja kryminalna przesłuchała organizatora miesięcznicy

Myślę, że przesłuchanie mnie miało wywrzeć nacisk na nas,
na środowiska patriotyczne, abyśmy nie podskakiwali. Może te
miesięcznice już za długo trwają w Bydgoszczy i oni szukają pretekstu.
Dla mnie to jest dziwne, że biało-czerwona szarfa i karton stały się
nagle zajęciem dla policji kryminalnej
- mówi portalowi niezalezna.pl Tomasz Jasiński, organizator comiesięcznych uroczystości każdego 10 miesiąca w Bydgoszczy.


 

O co pytał pana przesłuchujący dziś policjant?

Pytałczy byłem organizatorem miesięcznicy w dniu 10 lutego 2014 r. w
Bydgoszczy. Powiedziałem, że tak. Pytał też o to, kto zakładał szarfę na
pomnik i kto kładł kartonik ze zdjęciami pilotów przed pomnikiem.
Odpowiedziałem, że nie wiem. Potem pytano o oto, ile osób brało w tym
udział, jak się organizujemy, co robimy na naszych spotkaniach.
Powiedziałem, że się spotykamy spontanicznie, a na spotkaniach śpiewamy
pieśni patriotyczne. Było też pytanie o transparenty, ilość osób i czy
manifestacja miała charakter pokojowy. To było przy pomniku Walki i
Męczeństwa na Starym Mieście. Teczka sprawy była jednak gruba, były w
niej zdjęcia szarfy i kartonika ze zdjęciami pilotów z napisem „Oni nie
są temu winni”. Miała chyba za 100 stron.
To przesłuchanie trwało ok. 20 minut. Gdy zapytałem się czy będę dalej
wzywany to policjant odpowiedział, że „na tym etapie raczej nie”.
Zapytałem: czy chce im się w to bawić? Policjant odpowiedział, że to nie
jest zabawa, a oni są wydziałem ds. przestępstw i wykroczeń. Nastąpiło
wykroczenie więc oni muszą się tym zająć.

 

Na czym polegało to wykroczenie?

Powoływano się na artykuł 63 Kodeksu Wykroczeń i paragraf 1, że kto
umieszcza bez zezwolenia plakat czy afisz bez zgody administratora
podlega karze ograniczenia wolności bądź grzywny.

 

Czy czuje się pan w jakimś stopniu winny?

Nie, bowiem w trakcie manifestacji otaczały nas dwa patrole policji i
jeden straży miejskiej. Oni byli od pilnowania porządku. Policjant
powiedział, że mam rację ale „mogło im coś umknąć”. Pytał też się mnie
jak długo trwa msza w kościele?

 

Czemu miało służyć to przesłuchiwanie pana?

Myślę, że moje przesłuchanie miało wywrzeć nacisk na nas, na środowiska
patriotyczne, abyśmy nie podskakiwali. Może te miesięcznice już za długo
trwają w Bydgoszczy i oni szukają pretekstu. Dla mnie to jest dziwne,
że biało-czerwona szarfa i karton stały się nagle zajęciem dla policji
kryminalnej.

 

A może treść napisu na szarfie wzbudza takie działania?

Na niej było napisane „Tusk odpowiesz za Smoleńsk”. Pewnie chodzi im głównie o ten napis.





Fot. BKGP



Poprzedni artykuł o działaniu policji w Bydgoszczy: niezalezna.pl

http://niezalezna.pl/52513-bydgoska-policja-kryminalna-przesluchala-organizatora-miesiecznicy

Prokuratura zajmie się anonimowymi wpisami

Prokuratura Okręgowa w Warszawie nakazała wszczęcie dochodzenia w sprawie znieważania o. dr. Tadeusza Rydzyka

Prokuratura Okręgowa w Warszawie
uwzględniła zażalenie Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą na odmowę
wszczęcia dochodzenia wydaną 29 marca 2013 roku przez Prokuraturę
Rejonową Warszawa-Ochota w sprawie znieważania o. dr. Tadeusza Rydzyka,
założyciela i dyrektora Radia Maryja, poprzez zamieszczenie w
internetowym wydaniu „Gazety Wyborczej” wpisów powszechnie uznawanych za
obraźliwe.

W lutym 2013 r. Ryszard Nowak w imieniu
Stowarzyszenia Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą
złożył doniesienie do prokuratury w sprawie znieważania o. dr. Tadeusza
Rydzyka przez internautę na stronie internetowej „Gazety Wyborczej”. Po
zapoznaniu się ze sprawą Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota odmówiła
wszczęcia dochodzenia.

Jak czytamy w
uzasadnieniu Prokuratury Okręgowej w Warszawie, „skarżący podniósł, że
posiada dowody na wielokrotne znieważenie Tadeusza Rydzyka przez
internautów, którzy umieścili wpisy pod artykułem „Gazety Wyborczej″ z
dnia 29 grudnia 2012 roku. Prokuratura zwróciła uwagę, że jeden z
internautów poniża i nawołuje do zabicia o. dr. Tadeusza Rydzyka i
zażalenie należy uznać za zasadne.

Jak
wyjaśniała warszawska prokuratura okręgowa, „analiza akt wskazuje, że w
sprawie nie zostały przeprowadzone żadne czynności zmierzające do
ustalenia ewentualnego istnienia interesu społecznego w objęciu
ściganiem z urzędu czynu ściganego z oskarżenia prywatnego
przewidzianego w art. 216§2 k.k. Nie ustalono sprawców i motywów ich
działania”.
Tym samym – jak wskazuje prokuratura – „mając na uwadze
wyżej przytoczone okoliczności należało zażalenie uwzględnić i uchylić
zaskarżone postanowienie prokuratora, celem kontynuacji postępowania”.



"Do gazu" nie przejdzie. Prokurator generalny instruuje prokuratorów w sprawie mowy nienawiści

 

Prokuratorzy mają być surowi dla autorów antysemickich komentarzy w internecie, swastyk na nagrobkach czy kiboli. To polecenie Andrzeja Seremeta, który chce, żeby śledztwa na tle rasistowskim były traktowane poważnie.
Prokurator generalny ma dość umorzeń spraw związanych z tzw. mową nienawiści. Chodzi o przestępstwa z artykułu 256 i 257 kodeksu karnego.

Czyli publiczne nawoływanie do nienawiści lub znieważanie z powodów etnicznych i wyznaniowych. Prok. Seremet w rozmowie z "Wyborczą" przyznaje, że wytyczne dla.

Faszyści sami nie znikną

Policja ściga ich, gdy już naprawdę musi. Minister Bartłomiej
Sienkiewicz grozi, że po nich idzie, ale dojść wciąż nie może. Ktoś od
czasu do czasu dostanie wyrok w zawieszeniu. Ale od tego faszystów nie
ubywa.

Jacek Harłukowicz



Jan Paweł II z "konkubiną i synem" na billboardzie. "Umysłowy...

Jan Paweł II z domniemaną konkubiną i synem. Taki
billboard za miesiąc zawiesi w Lublinie Fundacja
Ateizm-Świeckość-Antyklerykalizm. 

Jest doniesienie do prokuratury na
Fundację "Ateizm-Świeckość-Antyklerykalizm".
Chodzi o publiczne
znieważenie Jana Pawła II na billboardach, których projekt jest gotowy,
choć jeszcze nie wiszą. Doniesienie złożyło Stowarzyszenie "Ogólnopolski
Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą". Dotyczy jednak nie tylko
odpowiedzialnej za billboardy fundacji. Ale i komentujących inicjatywę
internautów.

Doniesienie zostało złożone dziś w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie po tym, jak sprawę opisała lubelska "Gazeta Wyborcza".


Stowarzyszenie "Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i
Przemocą" uznało, że doszło do publicznego znieważenia papieża Jana
Pawła II przez Fundację "Ateizm-Świeckość-Antyklerykalizm", ale także
przez internautów. To odpowiedź stowarzyszenia na tekst, w którym
pojawiły się informacje o billboardach, jakie miałyby zawisnąć na
ulicach (choć na razie są w fazie projektu, który można oglądać w
internecie). Jest na nich Jan Paweł II
podpisany "Karol", z domniemaną konkubiną i synem. Zdaniem
stowarzyszenia Fundacja "Ateizm-Świeckość-Antyklerykalizm" znieważyła
błogosławionego Jana Pawła II napisami na billboardzie oraz
spreparowanym zdjęciem. "Fundacja publicznie oskarżyła Papieża Jana Pawła II o kłamstwo i nie
mając żadnych dowodów twierdzi, że potajemnie żył w konkubinacie i miał dziecko
z tego konkubinatu" - czytamy w informacji stowarzyszenia. Dalej
zamieszczono informację o tym, że za obrażanie uczuć religijnych innych
osób można dostać karę grzywny, a nawet 2 lata więzienia.

Ale doniesienie nie dotyczy tylko odpowiedzialnej za billboardy
fundacji. Dotyczy także internautów, którzy zamieszczali pod tekstem
obraźliwe - zdaniem stowarzyszenia - komentarze. "Komentarze, w których
szykanuje się błogosławionego Papieża Jana Pawła II" - pisze
stowarzyszenie.

Śledczy bagatelizują profanację

Kołobrzeska prokuratura uznała, że profanacja maryjnego sanktuarium nie zawiera znamion czynu zabronionego.

Ogólnopolski Komitet Obrony przed
Sektami i Przemocą złożył w tej sprawie doniesienie o popełnieniu
przestępstwa do Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Sprawą zajęła się
Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu, która w grudniu ubiegłego roku
umorzyła dochodzenie wobec niewykrycia sprawców przestępstwa.Z decyzją prokuratora nie zgadzał się
Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą, w związku z czym złożył
zażalenie. Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu uwzględniła je z końcem
stycznia br. i wznowiła dochodzenie.Z kolei wczoraj kołobrzeska prokuratura
już po raz drugi umorzyła dochodzenie w sprawie dewastacji maryjnego
sanktuarium na Górze Chełmskiej w Koszalinie wobec niewykrycia sprawców
oraz stwierdzenia, że opisane zdarzenie nie zawiera znamion czynu
zabronionego.

Zakłócali spotkanie z Palikotem.

Grupka kilkunastu młodych mężczyzn próbowała zakłócać spotkanie liderem Twojego Ruchu Januszem Palikotem w Starachowicach. - Ale cała ta sytuacja była bardziej kabaretowa niż groźna - ocenia poseł Sławomir Kopyciński.
Palikot gościł w piątek w regionie świętokrzyskim. Był w Kielcach, Skarżysku-Kamiennej, Ostrowcu Świętokrzyskim i Starachowicach. I w tym ostatnim mieście grupka kilkunastu młodych mężczyzn próbowała zakłócić spotkanie. - Byli jednak na szczęście średnio zorganizowani. Próbowali wprawdzie krzyczeć "Raz sierpem, raz młotem", ale uspokoili się, kiedy do nich podszedłem i grzecznie poprosiłem, żeby przestali - opowiada poseł Kopyciński. Parlamentarzysta poinformował, że przeszkadzają im w pracy i zapowiedział, że zaraz zrobi im zdjęcie telefonem komórkowym. - I wtedy zaczęli uciekać w trzy różne strony, zupełnie jak małe dzieci. A policja biegła za nimi - mówi Kopyciński.

Zatrzymano trzech mężczyzn w wieku 19-26 lat. Dwaj to mieszkańcy Starachowic, a jeden - gminy Iłża. - 26-latek miał 0,8 promila alkoholu w organizmie. Będziemy ustalać, czy zakłócali to spotkanie - mówi Monika Kalinowska, oficer prasowy starachowickiej policji.




Dzisiaj w Białej Podlaskiej miało odbyć się spotkanie otwarte, w którym udział mieli wziąć działacze RN: Marian Kowalski
i Wojciech Rowiński. Niestety właściciele lokalu, w którym miało odbyć
się spotkanie wymówili organizatorom salę po tym gdy zaczęli otrzymywać
anonimy.
To nie pierwszy raz gdy tzw. "antyfaszyści" sami posługują się
metodami totalitarnymi i dążą do ograniczania wolności słowa. Hipokryzja
to dla nich chleb powszedni.

Mimo to prelegenci spotkają się z
mieszkańcami Białej Podlaskiej o 18:00 pod hotelem, w którym miało
odbyć się spotkanie (adres w linku). Odbędzie się tam konferencja
prasowa. My się żadnych anonimów nie boimy i będziemy walczyć o wolność
słowa. W imieniu organizatorów zapraszamy!


Zdjęcie użytkownika Ruch Narodowy Biała Podlaska.



Piotr Tomasz udostępnił swoje zdjęcie.
Byłem na policji, sprawa dotyczy TW John, relacja poniżej

Byłem
na policji. W tym miejscu obiecana relacja z dzisiejszego nocnego
przesłuchania. Sprawa dotyczyła akcji TW John Won. Odmówiłem przyjęcia
mandatu! Sprawa t
rafi do sądu.
Uzasadniłem, że broniłem interesu publicznego.
Nie wolno zapraszać
bowiem osoby o tak dwuznacznej postawie w okresie komunizmu. Pan Passent
nie powinien być gościem Miejsko-Powiatowej Biblioteki w Zlotowie. Na
przykład za usprawiedliwianie wyrzucania kolegów dziennikarzy z pracy w
okresie stanu wojennego. Pomijam już TW i inne grzechy. Wyjaśniłem, że
nie krzyczalem podczas spotkania, mówiłem jednak nieco podniesionym
głosem! Poinformowałem także funkcjonariuszy, że nie znam osobiście
uczestników zdarzenia. Nie utrzymuje z nimi kontaktów towarzyskich!
Jestem jednak dumny z tych osób i bardzo chętnie uścisnę dłoń każdej z
nich na ulicy! Oczywiście przebieg postępowania sądowego na FB!


Policja aresztowała banery pro-live

Aresztowaniem banerów zakończyła się pikieta przeciwko
zabijaniu chorych dzieci w szpitalu Pro-Familia w Rzeszowie. Obrońcy
życia już po raz szósty protestowali w tej spawie
. Tym razem na ul. Targowej w pobliżu Hali Targowej.

Godzinny protest w sobotę wzbudzał zainteresowanie przechodniów.
Wielu wyraziło swoje poparcie dla tego typu akcji. Zabijanie dzieci w
szpitalu, który nazywa się Pro-Familia wymaga protestu – powiedział
 Jacek Kotula z Fundacji Pro – Prawo do życia.

- Jesteśmy, w Rzeszowie, najbardziej religijnym regionie Polski. Dla
nas to hańba, że w naszym mieście wybudowano szpital o nazwie
Pro-Familia (na poświęcenie którego zaproszono księdza biskupa), w
którym za nasze publiczne pieniądze dokonuje się aborcji. Dlatego
będziemy pikietować aż do skutku, aż wycofają się z aborcji eugenicznych
nie tylko w szpitalu w Rzeszowie, ale na Podkarpaciu i całej Polsce
– powiedział Jacek Kotula.

Po zakończeniu pikiety policja zarekwirowała antyaborcyjne banery,
które mieli ze sobą uczestnicy pikiety. Organizator został wezwany na
przesłuchanie do komendy. Komisarz Adam Szeląg, oficer prasowy komendy
miejskiej w Rzeszowie, mówi że policja interweniowała, bo otrzymała
zgłoszenie.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie ze szpitala, którego ten protest dotyczył,
że osoby protestujące mogą naruszyć dobro pracujących tam osób. To było
podstawą do tego, że policjanci pojechali na miejsce, potwierdzili, że
taka manifestacja jest. Chce tu wyraźnie podkreślić, że manifestacja
odbyła się, natomiast nasze policyjne czynności były wykonane już po jej
zakończeniu. Konkretne decyzje w tej sprawie dotyczące trybu
postępowania będzie podejmować prokuratura gdzie zostaną przesłane
materiały
– powiedział komisarz Adam Szeląg.

Sprawa tzw. aborcji, dokonywanych w szpitalu Pro-Familia, zaczęła być
głośna po  proteście położnej Agaty Rejman. Odmówiła ona asystowania
przy zbijaniu kolejnego dziecka. W styczniu podczas konferencji prasowej
opowiadała o związanej z tym traumie.

List poparcia dla położnych przesłała Kuria Przemyska. Jest on
wywieszony w dyżurkach położnych. Stosowne pismo Kuria wysłała także do
dyrekcji Pro-Familii.

Galeria / fot. Jacek Kotula


Sprawa znieważenia o. Tadeusza Rydzyka CSsR ponownie w prokuraturze

Warszawska prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie
znieważenia dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka CSsR przez
czytelników „Gazety Wyborczej”.

Chodzi o internautów, którzy pod jednym z artykułów zamieszczonych na
portalu „Gazety Wyborczej” w niewybredny sposób obrażali dyrektora
Radia Maryja, a nawet nawoływali do zabójstwa.

Zawiadomienie w tej sprawie złożył Ogólnopolski Komitet Obrony przed
Sektami i Przemocą – informuje jego przewodniczący Ryszard Nowak.

- Ponad rok temu ukazał się artykuł w „Gazecie Wyborczej”, pod którym
wielu internautów obraziło o. Tadeusza Rydzyka słowami bardzo
wulgarnymi. Jeden z internautów nawet namawiał do zabicia dyrektora
Radia Maryja, dlatego też szybko złożyliśmy doniesienie do prokuratury.
Prokuratura szybko to umorzyła, ale odwołaliśmy się i sąd przyznał nam
rację. Powiedział, że w tak poważnej sprawie, w której namawia się do
zabicia osoby bardzo poważanej w Polsce, powinno się przeprowadzić
dokładne śledztwo. Po jakimś czasie prokuratura ponownie umorzyła
śledztwo. Znowu się odwołaliśmy i teraz prokuratura znowu nam przyznała
rację
– relacjonuje Ryszard Nowak.

Jak informuje komitet, mimo że od ukazania się artykułu prasowego
minął ponad rok, to redakcja „Gazety Wyborczej” obraźliwych komentarzy
nie usunęła. Dochodzenie ma wszcząć Prokuratura Rejonowa
Warszawa-Ochota.
Rasistowska mafia w Rybniku: Prokurator ściga "Prawicowy Rybnik" z YouTube [ZDJĘCIA]

Kilkuminutowy filmik, obrazujący działalność grupy młodych rybniczan, trafił do sieci. Kilkuminutowy film to kompilacja zdjęć, na których widać grupę młodych ludzi w przeróżnych sytuacjach.

Raz identyfikujący się z miejscowym klubem piłkarskim mężczyźni
pozują na tle pomnika Powstańców Śląskich, innym razem widać obrazy z
Marszu Niepodległości, który w listopadzie odbył się w Warszawie. Na
wielu z nich panowie pozują na tle flag z napisem "Biali Patrioci".
Filmik w sieci był dostępny
przez kilka godzin, potem został wykasowany. Ale zdążył trafić w ręce
mundurowych, którzy natychmiast wszczęli śledztwo.
Przekazaliśmy wszystkie
materiały dotyczące tego filmu do prokuratury. Jednocześnie prowadzimy
czynności operacyjne mające na celu ustalenie, kto występuje w filmie i
kto jest jego autorem - mówi nadkom. Aleksandra Nowara.


Skradziono relikwie bł. ks. Popiełuszki

Z kościoła pod wezwaniem Bożego Ciała w Wieluniu.

Pozłacany relikwiarz z relikwiami bł. ks. Jerzego Popiełuszki
skradziono wczoraj przed południem z sanktuarium Matki Bożej
Pocieszenia w w Wieluniu k. Częstochowy.

Skradziono relikwie bł. ks. Popiełuszki
 


kolegiata.wielun.pl


Skradziony relikwiarz

- Wyrażamy nasz ból z powodu tego świętokradczego czynu. Modlimy się za
osobę,  która dopuściła się tego świętokradztwa, prosząc Boga o
opamiętanie, nawrócenie i zwrot relikwii bł. ks. Jerzego Popiełuszki -
piszą księża miejscowej parafii na jej stronie internetowej.

- Relikwie te stanowią dla nas wielką wartość duchową.  Wielu wiernych
przybywało do naszego sanktuarium, by modlić się o potrzebne łaski przez
wstawiennictwo tego, który przypominał: "zło dobrem zwyciężaj".
Serdecznie prosimy wszystkich, którzy w dniu 25 marca nawiedzali nasz
kościół w godzinach od 10. do 13. o wszelkie informacje dotyczące
młodego mężczyzny w czarnej kurtce, który przebywał w naszym kościele
przy ołtarzu z relikwiami bł. ks. Jerzego. Wszystkich ludzi dobrej woli
prosimy o modlitwę w intencji odnalezienia skradzionych relikwii - piszą
duszpasterze.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

51. Sąd obojętny wobec

Sąd obojętny wobec znieważenia

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście nie zajmie się sprawą znieważania o. dr. Tadeusza Rydzyka

Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście odrzucił
zażalenie na postanowienie Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście o
odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie wielokrotnego znieważenia o. dr.
Tadeusza Rydzyka, założyciela i dyrektora Radia Maryja przez prof. Jana
Hartmana oraz internautów. Decyzja sądu jest prawomocna.

Jak  informuje Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą,
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, II Wydział Karny, sygnatura akt
II Kp 330/14 poinformował, iż dnia 24.03.2014 r. odrzucił „wobec braku
znamion czyny ściganego z oskarżenia publicznego i braku interesu
społecznego” zażalenie Ryszarda Nowaka  na postanowienie Prokuratury
Rejonowej Warszawa – Śródmieście o odmowie wszczęcia dochodzenia w
sprawie wielokrotnego znieważenia o. dr. Tadeusza Rydzyka.

Przypomnijmy, 17 października 2013 r.  Ogólnopolski Komitet Obrony
przed Sektami i Przemocą złożył doniesienie do Prokuratury Apelacyjnej w
Warszawie w sprawie publicznego znieważenia o. dr. Tadeusza Rydzyka
przez Jana Hartmana oraz internautów.

W dniu  29 listopada 2013 r.  Prokuratura Rejonowa
Warszawa-Śródmieście odmówiła wszczęcia dochodzenia, zaś od powyższej
decyzji prokuratury stowarzyszenie „OKOpSiP” złożyło  zażalenie do Sądu
Rejonowego Warszawa-Śródmieście.

Mimo wielu obraźliwych i godzących w dobre imię o. dr. Tadeusza
Rydzyka wpisów Hartmana oraz internautów, prokuratura praktycznie nic
nie zrobiła w tej sprawie.

Jak podkreśla komitet, „decyzja Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście,
to zachęta do bezprawnych ataków na o. dr. Tadeusza Rydzyka, dyrektora
Radia Maryja oraz  Kościół katolicki”.



21 marca 2014

Weź udział w konkursie "Polska dla wszystkich"

W
ramach obchodzonego 21 marca Międzynarodowego Dnia Walki z
Dyskryminacją Rasową MSZ wspiera akcję zamalowywania rasistowskich
napisów, a także ogłasza kolejną edycję konkursu „Polska dla
wszystkich”.

Międzynarodowy Dzień Walki z Dyskryminacją Rasową został ustanowiony
przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w 1966
roku. W tym dniu Stowarzyszenie „Projekt Polska” pod hasłem „HEJT
STOP” organizuje w kilku polskich miastach akcję zamalowywania
rasistowskich i obelżywych napisów oraz graffiti. Polski resort
dyplomacji przyłącza się do tej inicjatywy.

 

Od czterech lat Minister Spraw Zagranicznych RP ogłasza też konkurs
„Polska dla wszystkich”, zachęcający do tolerancji i przeciwstawiania
się przejawom rasizmu i antysemityzmu oraz promujący dialog
międzykulturowy.

 

Konkurs jest adresowany do osób, którymi kieruje obywatelska
potrzeba działania na rzecz dialogu z innymi, nie zaś ich wykluczania.
Mogą wziąć w nim udział wszelkiego rodzaju placówki i instytucje
edukacyjne, instytucje kultury, organizacje pozarządowe oraz wszyscy
ludzie, którym bliska jest idea szacunku dla różnorodności.

 

Do konkursu mogą zostać zgłoszone projekty, które nie były wcześniej prezentowane. Należy je zarejestrować na stronie www.polskadlawszystkich.pl
do 15 października, a zrealizować w przestrzeni publicznej 17
października 2014 roku. Na portalu akcji „Polska dla wszystkich”
dostępny jest regulamin, terminarz oraz formularz rejestracji. Łączna
pula nagród to aż 30 000 zł, a dla studentów lub doktorantów możliwość
odbycia stażu w MSZ.

 

 

Biuro Rzecznika Prasowego

Ministerstwo Spraw Zagranicznych


Projektant mody znieważył pomnik ofiar Powstania Warszawskiego

29 marca 2014 18:48

zrzut strony www.wykop.pl


Na swoim prywatnym profilu na Facebooku
warszawski projektant Sagi Narkis opublikował zdjęcie, na którym udaje,
że oddaje mocz na pomnik ofiar Powstania Warszawskiego. Internauci chcą,
by sprawą zajęła się prokuratura.
------------------------------------------------------------------
Wojna polsko-polska w mediach trwa w najlepsze. "Gazeta Wyborcza"
opublikowała dziś pierwszy odcinek z nowego cyklu "Posmoleńskie dzieci",
w którym ma zamiar prześwietlać prawicowych dziennikarzy i tzw. media
"niepokorne". W pierwszej części "GW" opracowała słownik wyrazów
niepokornych.
Posmoleńskie dzieci, czyli nowy cykl "Gazety Wyborczej"

Posmoleńskie dzieci, czyli nowy cykl "Gazety Wyborczej"

"Posmoleńskie dzieci" to odpowiedź na wydaną niedawno przez Dorotę
Kanię, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza książkę "Resortowe
dzieci", o korzeniach, pochodzeniu i karierze polskich dziennikarzy z
tzw. salonu. Książkę skrytykowano za przekłamania i manipulacje.

http://wiadomosci.dziennik.pl/media/galeria/454881,1,slownik-wyrazow-niepokornych-czyli-rzecz-o-wsi24-i-bufetowej-zdjecia-galeria-zdjec.html


W prokuraturze idzie nowe. Seremet: Wziąłem śledztwa pod kontrolę

Śledczy lepiej pracują, są bardziej sprawiedliwi w ocenach i nie szafują aresztami. Trudno w to uwierzyć? To obraz prokuratury ze sprawozdania Andrzeja Seremeta za 2013 r. Czy kupi go premier?
Sprawozdanie za ubiegły rok trafiło w poniedziałek do ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego, który musi je zaopiniować.

To gorący dokument. Prokurator generalny Andrzej Seremet nigdy nie wie, jaka będzie reakcja rządu. Dwa lata temu premier z przyjęciem sprawozdania czekał aż do końca listopada. Rok temu dopiero w listopadzie ogłosił, że dokumentu nie przyjmuje, ale nie wystąpił o odwołanie Seremeta. Komentowano to jako stawianie prokuratora generalnego do szeregu, bo rząd ma gotowy projekt nowej ustawy o prokuraturze. Zakłada z powrotem częściowe podporządkowanie politykom. Projekt czeka na przyjęcie przez rząd.

Jakie będzie stanowisko rządu wobec tegorocznego raportu? Jego ucieranie może być mozolne, bo sprawozdanie liczy tysiąc stron (!).

Wynika z niego, że w ubiegłym roku ponad 6 tys. prokuratorów załatwiło ponad 1,1 mln spraw, o 20 tys. mniej niż dwa lata temu. Ale tak jak w poprzednich latach zdecydowana większość była załatwiana w prokuraturach rejonowych, w których pracuje ponad 60 proc. śledczych. Rok temu zarzut z tego zrobiło Ministerstwo Sprawiedliwości, wytykając, że wyżej postawieni prokuratorzy mniej pracują.

Prokuratury rejonowe rosną

Proporcje nadal są podobne. Ale Seremet wyciągnął wnioski z krytyki. Wprowadził politykę tzw. etatyzacji. Niemal wszystkie wolne etaty, które zwalniają się w sposób naturalny w wyniku odejść z zawodu czy na prokuratorską emeryturę, przesuwa tam, gdzie jest najwięcej pracy. Czyli do wydziałów śledczych prokuratur rejonowych.

Etatów zwalnia się co roku 150. - Każdy oglądam jak złotówkę znalezioną przez biedną wdowę - mówi "Wyborczej" Seremet. Problem mógłby rozwiązać rząd, bo o strukturze prokuratury decyduje Ministerstwo Sprawiedliwości. Ono jednak nie zaproponowało zmian.

Seremet zadowolony jest też z wyników pracy śledczych. Tylko 1,5 proc. aktów oskarżenia kończy się uniewinnieniem. Sądy zgadzają się też na 90 proc. wniosków o areszt. Ale prokurator generalny aresztami nie szafuje. Na plus zalicza to, że co roku spada ich liczba. W ubiegłym roku wniosków było o prawie 3 tys. mniej - w sumie sądy orzekły areszt 17,5 tys. razy.

Seremet podkreśla również, że areszty nie są długoterminowe, co było problemem za rządu PiS. Aż 71 proc. jest do trzech miesięcy, a dłużej niż rok w areszcie przebywało 41 podejrzanych o najcięższe przestępstwa. Białych kołnierzyków za przestępstwa gospodarcze w ubiegłym roku w aresztach było 31. To dla Seremeta dowód, że prokuratura wbrew obiegowej opinii nie niszczy przedsiębiorców.

Na plus jest też duży spadek spraw umorzonych z powodu niewykrycia sprawcy. Na minus zalicza się wydłużenie listy spraw wyjaśnianych latami, np. sprawy Olewnika, zabójstwa Papały czy kilku spraw gospodarczych.

Nie wstyd umarzać

Ponad pięć lat trwają śledztwa w 85 sprawach (wzrost o kilka spraw). Więcej też było skarg na przewlekłość postępowania, ale za zasadne sądy uznały podobną liczbę jak wcześniej. Prokurator generalny nakazał, żeby kończyć takie sprawy, jeśli nie ma szans na ich skuteczne wyjaśnienie.

Skierowano też do sądów mniej aktów oskarżenia (kończy się nim blisko 40 proc. spraw) - było więcej umorzeń. Mniej aktów oskarżenia trafiło do sądu z propozycją skazania bez rozprawy lub ze zgodą na dobrowolne poddanie się karze (taka propozycja jest w ponad 50 proc. aktów oskarżenia).

Andrzej Seremet mówi: - Te wskaźniki wymagają poprawy. Ale sprawność śledztwa zależy też m.in. od opinii biegłych, na które musimy czekać. Proste ekspertyzy kryminalistyczne trwają po kilka tygodni. Liczba umorzeń nie musi zaś świadczyć o braku skuteczności. Polska jest państwem prawa; jeśli nie ma powodów do oskarżenia, to się od niego odstępuje. Umarzać to nie wstyd. Tu nigdy nie będzie 100 proc. skuteczności.

Błędy medyczne i kibole

Za to na plus dla prokuratora generalnego jest szeroki nadzór i monitoring wrażliwych społecznie spraw. Ich lista obejmuje kilkanaście pozycji. Na jego biurku lądują sprawozdania ze śledztw w sprawie m.in. błędów medycznych (śledczy chętnie je umarzają, choć robią to niezasadnie), ataków rasistowskich, awantur kiboli, parabanków, oszukiwania pracowników czy znęcania się nad rodziną i zwierzętami. Analizowane są też przewlekłe postępowania czy sądowe uniewinnienia.

Efekt? Liczne wytyczne dla prokuratorów, jak takie sprawy prowadzić, szkolenia, postępowania służbowe, a nawet dyscyplinarne (mają je dwaj prokuratorzy z Podlasia za umorzenie sprawy swastyki). Co ciekawe, w sprawozdaniu doszukaliśmy się aż 326 postępowań regresowych w związku z niesłusznym aresztem lub skazaniem. W większości odmówiono uznania roszczeń z powodu braku przesłanki bezprawności, ale 32 sprawy jeszcze się toczyły, a w dwóch skierowano pozwy o zapłatę. Wyroki nie zapadły.

To przełom, bo dotąd nikt nie pozywał prokuratorów za ich błędy. Po co taki szeroki nadzór? - To ma się przekładać na lepszy poziom pracy prokuratorów - tłumaczy Seremet.

Czy to przekona rząd? Edward Zalewski, przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury: - Nie sprawozdanie w tej chwili jest najważniejsze. W połowie przyszłego roku wejdzie nowa procedura karna, która diametralnie zmieni prowadzenie śledztw. Prokuratorzy będą zawaleni pracą. Obawiam się też, że politycy będę chcieli wziąć prokuraturę pod swoją opiekę.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15719293,W_prokuraturze_idzie_nowe__Seremet__...


Śledztwo w sprawie zdejmowania krzyży umorzone


Prokuratura Rejonowa w Kozienicach umorzyła śledztwo w sprawie zdejmowania krzyży z polecenia komendanta miejskiego policji w Radomiu Karola Szwalbego i przekroczenia przez niego uprawnień.
Komendant Karol Szwalbe został przesłuchany w marcu. - Śledztwo było prowadzone odnośnie do dwóch czynów. Pierwszy to przekroczenie uprawnień służbowych od 28 maja 2013 r. do 4 listopada 2013 r. Zostało ono umorzone z braku znamion czynu zabronionego - informuje Bogusława Pereta, prokurator rejonowy z Prokuratury Rejonowej w Kozienicach. Drugą kwestią było przekroczenie uprawnień przez komendanta Karola Szwalbego w Węgrowie w listopadzie 2012 r. [Szwalbe objął stanowisko komendanta miejskiej policji w Radomiu pod koniec maja 2013 r.- red.] Zdaniem prokuratury czynu zabronionego nie popełniono.

Przypomnijmy, prokuratura w sierpniu ubiegłego roku zajęła się sprawą zdejmowania krzyży z polecenia komendanta miejskiego policji w Radomiu Karola Szwalbego po doniesieniu Ryszarda Nowaka, przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą. Nowak uważa, że Szwalbe obraził jego uczucia religijne przez wielokrotne znieważanie krzyża. Wiedzę o tym posiadł m.in. z listów pisanych przez anonimowych policjantów do komendanta wojewódzkiego policji i biskupa. Zdaniem Nowaka Szwalbe w 2012 r. "szykanował wikarego kościoła w Sadownem koło Wyszkowa. Pretekstem do szykan ze strony inspektora Karola Szwalbego stało się patriotyczne kazanie wygłoszone przez wikarego kościoła w Sadownem koło Wyszkowa. Karol Szwalbe próbował nakłonić księdza, by podczas kolejnego nabożeństwa odwołał część homilii. Miał pretensje o treść kazania".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

52. Obraz: papież ssie sutek

Obraz: papież ssie sutek świni z twarzą o. Rydzyka. Jest donos do prokuratury

Dyrektor
Radia Maryja skrzyżowany ze świnią pochyla się nad papieżem, który ssie
mu sutek - to element obrazu "Bitwa pod Grunwaldem/Statek Głupców".
Dzieło rozjuszyło ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą.
Jest już donos do prokuratury w tej sprawie.

Zaprezentowany w Poznaniu obraz zatytułowany „Bitwa pod
Grunwaldem/Statek głupców” autorstwa grupy The Krasnals w skandaliczny
sposób pokazuje błogosławionego Jana Pawła II i o. Tadeusza Rydzyka.

Autorzy podpisać się pod „dziełem”, ale ich nazwiska ustali
prokuratura, bo wysłane zostało już zawiadomienie o popełnieniu
przestępstwa - podaje niezalezna.pl.

Skandaliczna praca
została zaprezentowana w piątek w Poznaniu, a w sobotę przewodniczący
Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą Ryszard Nowak
skierował zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez The Krasnals,
która stanowi grupę anonimowych artystów.
Nowak ma także zamiar
zwrócić się do prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego o usunięcie
obraźliwego obrazu, zawieszonego w jednym z biurowców.

Obraz ma być wystawiony do 25 kwietnia. Dwa dni później odbędzie się w Watykanie uroczystość kanonizacji Papieża Polaka.

http://wpolityce.pl/kultura/190225-poznanscy-artysci-pod-lupa-prokuratury-sledczy-sprawdza-dzielo-obrazajace-pamiec-bl-jana-pawla-ii


Czytaj także:


Zaskakującą formę uczczenia drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej
wybrała grupa The Krasnals. Artyści opublikowali serię prowokacyjnych
fotografii przedstawiających stylizowaną na Chrystusa półnagą kobietę
leżącą na różowym krzyżu i palącą papierosa.
"Zamiast walczyć z Krzyżem,
może warto odnaleźć w nim to, co jest nam bliskie?" - napisali w
komentarzu.

W kontekście drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej znani artystyczni prowokatorzy przypominają spór o krzyż w Sejmie
i w szkołach. Co zaskakujące, czynią to nie ironicznie, jak zazwyczaj,
lecz serio. Bez cienia żartu piszą o "dyktaturze kapitału
korporacyjnego" oraz o "hipokryzji sfer rządzących, głównie
pseudolewicowych", budzących sprzeciw młodego kolenia. Odnosząc się do
tekstu piosenki "Mrs.
Robinson" duetu
Simon&Garfunkel ze smutną powagą konstatują, że "obojętnie na kogo
nie zagłosujemy, nic się nie zmieni". Jednocześnie postulują powrót do
pewnych idei hipisowskich, z maksymą "Jesus Loves You" na czele.



Mimo takiego postawienia sprawy najnowszy cykl fotografii grupy The Krasnals
może zostać uznany nie tylko za prowokację, lecz i obrazoburstwo. Krzyż
pomalowany na różowo, a do tego pokryty napisami takimi jak "Kobiety
równouprawnione", "Stairway to Heaven" czy... "Poznań stawia na sport
2012" oraz symbolami uśmiechniętej twarzy i serca sam w sobie może
szokować. Na takim krzyżu pręży się jednak stylizowana na Chrystusa
półnaga kobieta paląca papierosa. Choć takiej reinterpretacji tematu
Ukrzyżowania widać wpływ kultury hipisowskiej, całość raczej nie
przemówi do wyobraźni ludzi prawicy. Różowy krzyż może się okazać co
najwyżej nowym "Kaduceuszem polskim", który dodatkowo zmąci wodę.




ZOBACZ WSZYSTKIE ZDJĘCIA Z SESJI THE KRASNALS - VIDEO


The Krasnals idą na wojnę. Krytykują wszystko i wszystkich [GALERIA]

  • Po drodze, w 2009 roku, zostali nominowani do Paszportu "Polityki" w kategorii sztuki wizualne.
    "Za konsekwentne komentowanie rzeczywistości społeczno-politycznej i
    krytykę układów towarzysko-artystycznych. Jest przykładem nowoczesnej i
    bardzo skutecznej autopromocji przy pomocy internetu" - pisał Jacek
    Werbanowski w uzasadnieniu nominacji. "Przez swoje prowokacje
    artystyczne wobec establishmentu sztuki przeciwstawiają się skostniałym
    układom i koteriom. Ich mistyfikacje i interwencje nadają świeży powiew w
    świecie sztuki. Są autorami pierwszego od wielu lat skutecznego buntu
    artystów wobec zastanej rzeczywistości menadżersko-kuratorskiej i to nie
    tylko w Polsce" - motywował nominację Marek Nowicki.


  • Ilustracja do materiału: The Krasnals: Krytyka Polityczna, K... Polityczna [ZDJĘCIA]


    The Krasnals: Krytyka Polityczna, K... Polityczna [Inne są mocniejsze: "
    Krytyka Polityczna, K... Polityczna", "Holocaustomania / Mirosław Bałka", "Sławomir Gnida Sierakowski Pasożyt" czy "Anda Gnida Rottenberg Pasożyt".


    • BEZCZELNA KPINA NAJARANEJ HOŁOTY

    • Przystajemy na pana trzy warunki aby wycofał pan nasze zgłoszenie do prokuratury - opisze grupa The Krasnals do Ryszarda Nowaka.

      Artyści w oświadczeniu przepraszają wszystkich, którzy poczuli się urażeni.

      Ogromnie ubolewamy nad faktem, iż fragment naszego obrazu
      pt. Bitwa pod Grunwaldem/Statek Głupców został uznany za obrażający
      uczucia religijne, co nie było absolutnie naszą intencją. Niemniej
      jednak, jeśli w istocie tak się stało, to pragniemy szczerze przeprosić
      wszystkich którzy poczuli się urażeni -piszą w liście do Nowaka.

      Obiecali też, że będą starali się nikogo więcej nie znieważać w swoich pracach.

      Nie
      widzimy również problemu, by zamalować fragment który jest obraźliwy
      według pana. Mamy nową koncepcję na ten fragment, która nie zdebalansuje
      rytmu kompozycyjnego i przekazowego obrazu, zaś niewątpliwie może go
      wzbogacić. Planujemy pozostawić portret, i wprowadzić tułów w czarnej
      szacie oraz rękę z gestem błogosławiącym cały ten grzeszny świat.

      Prześlemy panu oraz opinii publicznej projekt do akceptacji,
      niezwłocznie jak będzie gotowy
      - zapowiadają twórcy.

      Artyści piszą jednak, że mogą się pojawić problemy natury technicznej. - Obraz
      wisi na wysokości 3 piętra w przestrzeni otwartej, na bardzo
      skomplikowanej konstrukcji.
      Był zamontowany przez wyspecjalizowaną do
      tego typu montaży grupę alpinistów. Więc obiecujemy jak najszybciej
      tylko to możliwe zapytać organizatorów o możliwość zbudowania
      rusztowania lub zainstalowania wysięgnika. Niestety się na tym nie znamy
      i obiecujemy po tych rozmowach poinformować niezwłocznie pana i opinię
      publiczną
      - czytamy w liście.

      Obraz ma wisieć w Poznaniu do 25 kwietnia.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    53. Sąd: MAC ma rozpoznać wniosek

    Sąd: MAC ma rozpoznać wniosek ''Kościoła spaghetti''

    Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji ma
    ponownie rozpatrzyć wniosek "Polskiego Kościoła Latającego Potwora
    Spaghetti" o wpis do rejestru wyznań - orzekł dzisiaj sąd
    administracyjny. Pastafarianie, jak nazywają się wyznawcy "potwora", od
    lipca 2012 roku walczą o to, by państwo uznało ich wierzenia za legalną
    religię.

    W marcu 2013 roku Ministerstwo Administracji i
    Cyfryzacji odmówiło rejestracji religii, uznając że "Kościół Latającego
    Potwora Spaghetti" to jedna z tzw. "joke religions".



    Resort stwierdził, że Kościół Latającego Potwora Spaghetti nie spełnia
    wymogów art. 2 ust. 1 o gwarancjach wolności sumienia i wyznania, nie
    został bowiem utworzony - zdaniem ekspertów - w celu wyznawania i
    szerzenia wiary religijnej.

    Po tej decyzji pastafarianie
    postanowili walczyć o swoje racje w sądzie. Zapowiedzieli złożenie
    odwołania oraz skargę do sądu. - Jeśli Naczelny Sąd Administracyjny
    również potwierdzi decyzję ministerstwa, ostatecznie możemy udać się do
    Strasburga - ostrzegał Piotr Podoba z rady Kościoła.

    Wyrok jest nieprawomocny


    Dzisiaj sąd administracyjny - ze względów formalnych - uchylił
    decyzję MAC odmawiającą wpisu do rejestru wyznań.
    - Decyzja MAC o
    odmowie wpisu została wyeliminowana z obrotu prawnego i teraz organ
    będzie musiał ponownie rozpoznać sprawę biorąc pod uwagę wytyczne z
    uzasadnienia wyroku - powiedział pełnomocnik przedstawicieli kościoła
    mec. Dariusz Goliński. Dodał, że wniosek o rejestrację nie musi być
    ponowiony, a wyrok oznacza, że cały czas nie ma decyzji w sprawie tego
    wniosku.

    Wyrok jest nieprawomocny, MAC może w ciągu miesiąca złożyć skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

    "Cechy parodii doktryn już istniejących, szczególnie chrześcijańskiej"


    Zdaniem wielu religioznawców kościół de facto jest parodią
    religii. Eksperci, którzy przygotowywali opinie dla MAiC, wskazali
    m.in., że doktryna kościoła zawiera "cechy parodii doktryn już
    istniejących, szczególnie chrześcijańskiej". Choć biegli podkreślili, że
    w samym parodiowaniu nie ma niczego nagannego, to nie może być ono
    uzasadnieniem do przyznania grupie statusu oficjalnej religii.


    Sąd w uzasadnieniu orzeczenia zaznaczył, że ministerstwo
    odmawiając rejestracji wskazało na braki wniosku. - Organ rejestrowy nie
    wyznaczył jednak skarżącym wymaganego w ustawie o gwarancjach wolności
    sumienia i wyznania dwumiesięcznego terminu do uzupełnienia tych braków,
    zresztą tak naprawdę tych braków nie wskazał - mówił sędzia Włodzimierz
    Kowalczyk.
    Dlatego w ocenie WSA, bez dopełnienia tej procedury,
    niedopuszczalne było wydanie decyzji o odmowie wpisu do rejestru wyznań.

    Wyznawcy Latającego Potwora Spaghetti będą związkiem wyznaniowym? Sąd uchylił decyzję


    Kościoła potwora spaghetti będzie oficjalnie wyznaniem? Sąd uchylił odmowę MAC

    Kościół Latającego Potwora Spaghetti bliżej rejestracji

    Kościół Latającego Potwora Spaghetti bliżej rejestracji

    Sąd administracyjny nakazał Minsterstwu Administracji
    ponowne rozpatrzenie wniosku o rejestrację pastafarian. Wyznawcy
    Potwora...
    czytaj dalej »
    W TAK JEST o religii
    pastafarian i religii w przestrzeni publicznej rozmawiali były minister
    Michał Boni oraz pastafarianin Piotr Choiński.


    Celtyckie krzyże umorzone, NOP bezkarny
    http://wyborcza.pl/1,75478,15759441,Celtyckie_krzyze_umorzone__NOP_bezka...

    Brak sprawców, małe szkody, brak znamion czynu zabronionego. Prokuratura Rejonowa w Białymstoku umorzyła śledztwo w sprawie 20 akronimów NOP z krzyżem celtyckim wpisanym w literę "O", które w ubiegłym roku pojawiły się na murach w tym mieście.
    Zawiadomienie złożył białostocki Teatr TrzyRzecze, który w ramach akcji "Zamaluj zło" walczy z rasistowską i ksenofobiczną symboliką. - Jako potencjalnych sprawców wskazaliśmy Narodowe Odrodzenie Polski, bo NOP to skrót tego ugrupowania - mówi Rafał Gaweł z TrzyRzecza.

    Po trwającym pół roku śledztwie prokurator Andrzej Purymski uznał, że malowanie krzyża celtyckiego - który nie został w Polsce uznany za zakazany symbol, w przeciwieństwie do swastyki czy sierpa i młota - trudno uznać za propagowanie zakazanych ideologii. Upadł również zarzut niszczenia mienia.

    Postanowienie o umorzeniu zaskarżyliśmy w całości - informuje Gaweł. Jego zdaniem wartość szkód została zaniżona, a krzyża celtyckiego, chociaż nie jest w Polsce zakazany, nie można rozpatrywać w oderwaniu od kontekstu
    . Ten zaś - uważa Gaweł, biorąc pod uwagę hasła towarzyszące akronimowi NOP, np. "Emigranci won" - był ksenofobiczny.

    TrzyRzecze jest też zdania, że przesłuchiwani działacze NOP, odmawiając ujawnienia prokuraturze listy członków i struktur partii, złamali artykuł 13 konstytucji, który zabrania takich praktyk. - Prokuratura z urzędu powinna wszcząć śledztwo - twierdzi Gaweł.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    54. Finał sprawy billboardu "Tusk

    Finał sprawy billboardu "Tusk dziw... Putina". Kara tylko za premiera

     

    W piątkowy wieczór billboard na rogu ulic Jana Pawła II i Seminaryjskiej wyświetlał taki obrazek (Fot. Facebook)
    Kielce. W piątkowy wieczór billboard na rogu ulic Jana Pawła II i Seminaryjskiej wyświetlał taki obrazek
     Finał głośnej sprawy włamania do komputera sterującego elektronicznym billboardem w centrum Kielc. Pokrzywdzonych jest kilka osób, ale licealiści, którzy to zrobili, odpowiedzą tylko za znieważenie premiera RP
    Nietypowe "reklamy" na elektronicznym billboardzie umieszczonym na Krakowskiej Rogatce pojawiły się 5 lipca ubiegłego roku.

    Znalazło się tam m.in. zdjęcie premiera Donalda Tuska z prezydentem Rosji Władimirem Putinem

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,15778706,Final_sprawy_billboardu__Tusk_dziw__...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    55. siły specjalne policji na ratunek gejowskiej tęczy

    na Placu Zbawiciela. Znów aresztowania, kajdanki, kary i sprawy sądowe, bo HGW z lewactwem chce pokazac swoja dominację za nasze pieniądze.

    http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,zaczela-sie-odbudowa-teczy-b...

    W sobotę, w samo południe rozpoczęła się odbudowa tęczy na Placu Zbawiciela. Po tym, jak dźwigi zwiozły elementy konstrukcyjne tęczy, na placu pojawili się protestujący. - "Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa" - skandują. Mobilizację zapowiadali od kilku dni.

    O godz. 12.00 organizujemy manifestację na
    Placu Zbawiciela, która spróbuje pokojowo zablokować postawienie tej
    szkaradnej instalacji! - zapowiadali w sobotę narodowcy w internecie. I
    rzeczywiście, pojawili się na miejscu. - Kilkunastoosobowa grupa
    weszła na plac budowy i stanęła na elementach konstrukcyjnych tęczy. Na
    miejsce przyjechała policja - relacjonuje Dawid Krysztofiński, reporter
    tvnwarszawa.pl. - Służbom powiedzieli, że to spontaniczne zgromadzenie -
    dodaje.

    Po interwencji narodowcy już nie blokują odbudowy Tęczy


    Narodowy krzyczeli: "Zakaz pedałowania!", "Nie tęczowa, nie czerwona, tylko Polska
    narodowa", "Ole, ole, to my katole". Na miejscu początkowo było
    kilkudziesięciu policjantów, którzy blokowali pozostałym narodowcom
    wejście na wysepkę. Na ulicach odchodzących od pl. Zbawiciela stało
    kilkanaście policyjnych radiowozów, w których czekali kolejni mundurowi.O godz. 13 policjanci otoczyli grupkę protestujących na środku ronda.
    Narodowcy usiedli, przytulili się i chwycili za ręce, aby uniemożliwić
    policjantom wyciąganie pojedynczych osób. Zatrzymywany i spisywany był
    każdy, kto próbował przejść na wysepkę.

    Całe widowisko
    obserwowali liczni goście kawiarni na pl. Zbawiciela, spokojnie sącząc
    kawę. Wśród nich było wielu obcokrajowców dopytujących, o co chodzi.
    Dochodziło też do dyskusji, a nawet agresywnych pyskówek. Młodzi
    przeciwnicy tęczy byli w nich bardzo wulgarni.

    Pół
    godziny później policjanci wezwali posiłki, radiowozy wjechały na pl.
    Zbawiciela blokując przejazd Marszałkowską, która od razu się
    zakorkowała. Funkcjonariusze otoczyli protestujących i wyciągali
    pojedyncze osoby. Protestujący stawiali tzw. bierny opór, czyli trzymali
    się mocno, ale nie atakowali policjantów.

    Jeden z
    protestujących twierdził, że źle się poczuł i została wezwana dla niego
    karetka. W tym czasie inny, korzystając z zamieszania, próbował uciec
    mimo policyjnych kajdanek na rękach. Szybko została złapany.


    Około godz. 14.10 policjanci zatrzymali ostatniego z narodowców
    stojącego na wysepce na środku ronda. Na wysepkę wrócili pracownicy
    firmy montującej konstrukcję. Cały czas około stu osób stojących
    skanduje hasła pod kościołem Zbawiciela.

    Wśród
    zatrzymanych są liderzy Ruchu Narodowego, m.in. Krzysztof Bosak, Jerzy
    Wasiukiewicz i Witold Tumanowicz, prezes stowarzyszenia Marsz
    Niepodleglości.

    Policja w służbie dewiacji - wystąpienie Krzysztofa Bosaka na Placu Zbawiciela 12 kwietnia 2014

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    56. za bibuła.com

    PROKURATURA GENERALNA BIURO PROKURATORA GENERALNEGO
    Warszawa, dnia 26-02-2014r.
    PG VII G 021/54/13

    Wytyczne Prokuratora Generalnego w zakresie prowadzenia postępowań o przestępstwa z nienawiści

    leftDziałając
    na zasadzie art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1985 roku o
    prokuraturze (tekst jedn. Dz. U. z 2011 r. Nr 270, poz. 1599 z późn.
    zm.), mając na uwadze konieczność ujednolicenia praktyki w zakresie
    sposobu prowadzenia postępowań karnych o przestępstwa popełniane na
    szkodę grupy osób albo poszczególnej osoby z powodu jej przynależności
    narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej albo ze względu
    na jej bezwyznaniowość, niezależnie od kwalifikacji prawnej czynu
    zabronionego (zwanych w niniejszych wytycznych przestępstwami z
    nienawiści) oraz z uwagi na potrzebę wyeliminowania występujących w ich
    toku nieprawidłowości, przekazuję następujące wytyczne:

    I. W zakresie uregulowań materialnoprawnych

    1. Za wyczerpujące znamię publicznego nawoływania do nienawiści na
    tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze
    względu na bezwyznaniowość (art. 256 § 1 kk), jak też publicznego
    znieważania grupy ludności albo poszczególnej osoby z tych powodów (art.
    257 kk) należy uważać również zachowania polegające na niepublicznym, a
    nawet skrytym sporządzeniu tekstu, znaku graficznego lub symbolu o
    takim charakterze umieszczonego przez sprawcę w przestrzeni publicznej, a
    w szczególności w Internecie lub w miejscu publicznym.

    2. Publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic
    narodowościowych, etnicznych, rasowych lub wyznaniowych albo ze względu
    na bezwyznaniowość (art. 256 § 1 kk), jak też publiczne znieważenie
    grupy osób albo poszczególnej osoby z powodów określonych w art. 257 kk
    nie musi być kierowane bezpośrednio do osoby bądź osób faktycznie
    należących do grup wymienionych w tych przepisach. Dla bytu przestępstwa
    z art. 257 kk nie ma znaczenia również okoliczność, czy sprawca
    rzeczywiście uznaje podmiot znieważany za należący do takiej grupy,
    jeśli znieważa go z uwagi na jego rzekomą przynależność do niej.

    3. Przypisanie jednej z grup wymienionych w art. 256 § 1 kk cech
    wysoce negatywnych nie musi być równoznaczne z nawoływaniem do
    nienawiści w rozumieniu tego przepisu. Należy jednak ocenić, czy
    zachowanie takie wyczerpuje znamiona występku z art. 257 kk ze względu
    na formę wypowiedzi.

    4. Przestępstwem z art. 257 kk nie jest samo przypisanie osoby (osób)
    do grupy narodowościowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo
    bezwyznaniowej, jeśli nie jest połączone ze znieważeniem tej grupy lub
    znieważeniem osoby w związku z jej przynależnością do tej grupy.

    5. W sprawach o przestępstwa z nienawiści należy uwzględniać, że
    wolność wyrażania poglądów chroniona jest konstytucyjnie oraz w oparciu o
    międzynarodowe konwencje.

    II. W zakresie sposobu prowadzenia postępowań, z
    uwzględnieniem że poniższe zasady odnoszą się nie tylko do spraw o
    przestępstwa z nienawiści

    6. Na każdym etapie postępowania przygotowawczego należy dążyć do
    dokonania precyzyjnych i miarodajnych ustaleń odnoszących się do zamiaru
    sprawcy, czynionych w oparciu o przeprowadzone dowody. Dla ustalenia
    zamiaru znaczenia przesądzającego nie mogą mieć wyłącznie wyjaśnienia
    podejrzanego, należy bowiem uwzględnić stronę przedmiotową czynu, a
    zwłaszcza sposób działania sprawcy.

    7. Czynności z udziałem pokrzywdzonych powinny być dokonywane z
    poszanowaniem ich godności, w sposób zapobiegający wtórnej wiktymizacji.

    8. Gdy jest to niezbędne dla poczynienia ustaleń faktycznych,
    uzyskanie adresu IP komputera, przy pomocy którego popełniono
    przestępstwo i zapisów monitoringu publicznego lub prywatnego powinno
    być dokonywane niezwłocznie.

    9. Powołanie biegłego z zakresu językoznawstwa, historii lub innej
    dziedziny wiedzy poprzedzone powinno być kompleksową analizą faktycznej
    potrzeby uzyskania opinii wymagającej wiadomości specjalnych. Niedopuszczalne
    jest zasięganie opinii biegłych w zakresie faktów i ocen oczywistych,
    ogólnie przyjętych oraz prezentowanych w powszechnie dostępnych źródłach
    . Od biegłego nie należy żądać dokonania ocen karnoprawnych.

    10. Decyzje procesowe, a zwłaszcza rozstrzygnięcia kończące
    postępowanie, powinny zawierać wnikliwe uzasadnienie, zrozumiałe dla
    uczestników postępowania karnego oraz opinii publicznej; treść
    uzasadnień takich decyzji powinna wskazywać na świadomość wagi i
    znaczenia dóbr chronionych prawem, które narusza przestępstwo.

    III. W zakresie postępowań innych niż karne oraz kwestii organizacyjnych

    11. Jeżeli ustalenia poczynione w toku postępowań przygotowawczych o
    przestępstwa z nienawiści wskazują na konieczność podjęcia środków z
    zakresu prawa administracyjnego, cywilnego bądź skierowania
    sygnalizacji, sporządza się, stosownie do odrębnych uregulowań prawnych,
    odpowiednie wnioski lub innego rodzaju pisma procesowe. Prawidłowość
    podejmowania tego rodzaju działań badana jest przez prokuratury
    nadrzędne, które w razie potrzeby udzielają konsultacji ułatwiających
    podjęcie decyzji o skierowaniu odpowiednich pism oraz pomocy w ich
    opracowaniu.

    12. Prokurator okręgowy wyznacza, w zależności od potrzeb, jedną lub
    dwie prokuratury szczebla rejonowego, w których prokurator rejonowy
    wyznacza po dwóch prokuratorów do prowadzenia postępowań w sprawach o
    przestępstwa z nienawiści. W przypadku dużej liczby spraw tego rodzaju,
    po uzyskaniu akceptacji Prokuratora Generalnego, może zostać
    wyznaczonych więcej prokuratur rejonowych w danym okręgu.

    13. Sprawy tego rodzaju podlegać powinny szczególnie wnikliwemu wewnętrznemu nadzorowi służbowemu.
    Skuteczność i poprawność sprawowania tego nadzoru kontroluje się w
    ramach cyklicznych lustracji, przeprowadzanych przez nadrzędne jednostki
    organizacyjne prokuratury.

    14. Każde postępowanie przygotowawcze o przestępstwo z nienawiści
    uznaje się za sprawę dużej wagi w rozumieniu § 81 rozporządzeniu
    Ministra Sprawiedliwości z dnia 24 marca 2010 r. – Regulamin
    wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych
    prokuratury (tekst jedn. Dz. U. Nr 144z2014 r.), której prowadzenie
    obliguje do poinformowania prokuratora nadrzędnego o wszczęciu
    postępowania przygotowawczego oraz istotnych dla jego przebiegu
    czynnościach i zdarzeniach w jego toku.

    15. Po o trzymaniu informacji, o której mowa w punkcie 14, prokurator
    kierujący jednostką organizacyjną wyższego stopnia ocenia, czy zachodzą
    przesłanki do objęcia sprawy zwierzchnim nadzorem służbowym.

    16. Departament Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Generalnej
    prowadzi stały monitoring spraw o przestępstwa z nienawiści, w ramach
    którego na koniec każdego półrocza przedstawia Prokuratorowi Generalnemu
    sprawozdanie z badań prawidłowości prowadzenia postępowań karnych w tej
    kategorii spraw. Sprawozdanie to kierowane jest do podległych jednostek
    organizacyjnych prokuratury wraz z zaleceniami merytorycznymi,
    wydawanymi niezwłocznie po jego sporządzeniu.

    Andrzej Seremet

    Oryginał:
    http://www.pg.gov.pl/plik/2014_03/4e331e3a170f1719e3f846b06a2c5f7d.pdf


    http://www.bibula.com/?p=74318

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    57. Raport MSW: 85 postępowań

    Raport MSW: 85 postępowań dot. rasizmu w Podlaskiem w 2013 r.

    Zawierający prawie 120 stron dokument powstał na polecenie ministra
    spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza po incydentach na Podlasiu
    związanych z dyskryminacją rasową i ksenofobią.

    Z inicjatywy MSW powołano zespół ds. przeciwdziałania aktom
    ksenofobii i rasizmu. W Białymstoku zwiększona została liczba patroli
    policyjnych. W ramach wspólnych patroli policjanci wraz z
    funkcjonariuszami ABW oraz Straży Granicznej spotkali się z rodzinami
    obcokrajowców mieszkających w tym mieście. Łącznie funkcjonariusze
    odwiedzali takie rodziny ponad 2 tys. razy. Ponadto powołano
    kilkunastoosobową specjalną grupę interwencyjną, która patroluje
    niebezpieczne osiedla.

    Wszyscy policjanci z garnizonu podlaskiego zostali ponownie
    przeszkoleni w zakresie przeciwdziałania przestępstwom z nienawiści. Do
    końca 2013 r. ponad 3,1 tys. funkcjonariuszy nauczyło się, jak rozpoznać
    takie przestępstwa, jak na nie reagować, jak postępować z ofiarą
    takiego zdarzenia oraz jak wyglądają symbole mowy nienawiści.

    Z
    danych KGP wynika, że funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w
    Białymstoku (po KSP) przyjmują najwięcej postępowań z art. 256 kodeksu
    karnego, który penalizuje publiczne propagowanie faszystowskiego i
    totalitarnego ustroju. W 2013 r. w województwie podlaskim wszczęto 85
    postępowań dot. rasizmu. To o 64 więcej, niż w 2012 r. Do
    odpowiedzialności karnej w ubiegłym roku pociągnięto 35 osób. Prawie
    połowa postępowań została zgłoszona policjantom przez osoby inne niż
    pokrzywdzone, a 28 proc. zawiadomień pochodziła od instytucji
    publicznych i organizacji pozarządowych - podkreślono w raporcie.

    Dokument przygotowany na polecenie szefa MSW opisuje także działania
    lokalnych władz oraz organizacji pozarządowych w tym zakresie. Ich
    przedstawiciele prowadzili monitoring internetu, obserwację koncertów,
    pochodów i meczów, spotkania z piłkarzami Jagiellonii Białystok,
    konkursy oraz warsztaty edukacyjne dla młodzieży.

    Ich zaangażowanie w znacznej mierze przyczyniło się do
    przeciwdziałania rasizmowi oraz popularyzacji szacunku wobec osób innej
    narodowości czy wyznania
    - podkreślono w raporcie.

    Policjanci znacznie częściej otrzymują także zawiadomienia o
    pojawiających się rasistowskich symbolach na białostockich murach.
    Dzięki szybkiej reakcji policja może zarejestrować incydent, a następnie
    poinformować właściciela o zniszczonej powierzchni
    - zaznaczono.

    W 2013 r. w Białymstoku doszło do kilku prób podpaleń mieszkań
    zajmowanych przez cudzoziemców, m.in. dwóch zajmowanych przez rodziny
    uchodźców czeczeńskich oraz mieszkania rodziny, której członkiem jest
    Hindus. Zwłaszcza to ostatnie wydarzenie odbiło się szerokim echem,
    zapoczątkowało intensywniejsze działania policji oraz akcje o
    charakterze społecznym, będące wyrazem sprzeciwu wobec takich aktów
    rasizmu i ksenofobii.

    Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wciąż prowadzi dwa śledztwa
    dotyczące pożarów mieszkań, w tym w sprawie próby podpalenia mieszkania
    rodziny polskiej, w której mężem jednej z córek właścicieli jest
    obywatel Indii. Wciąż prowadzone są w sprawie, czyli nie zidentyfikowano potencjalnych sprawców i nikomu nie postawiono zarzutów.

    W lutym podlaska policja i prokuratura przedstawiły dane dotyczące
    przestępstw na tle rasistowskim i ksenofobicznym w regionie. Miało to
    miejsce podczas dorocznego spotkania u wojewody podlaskiego, dotyczącego
    sytuacji mniejszości w Podlaskiem. Wynikało z tych danych, że w 2013 r.
    prokuratury zarejestrowały w Podlaskiem 151 nowych spraw o takim
    charakterze.

    Najwięcej z nich dotyczyło napisów na murach i wiązało się z akcją
    Teatru TrzyRzecze z Białegostoku, który w ubiegłym roku składał masowo
    zawiadomienia dotyczące takich napisów, w ramach swojej akcji Zamaluj zło.
    Cztery sprawy dotyczyły podpaleń mieszkań.

    Podlaski komendant policji Sławomir Mierzwa zapewniał wówczas, że
    cudzoziemcy i mieszkańcy regionu mogą czuć się bezpiecznie. Poinformował
    m.in., że utworzony został specjalny referat ds. zwalczania
    przestępczości pseudokibiców, zajmujący się też przestępczością z
    nienawiścią na tle rasowym, narodowościowym czy etnicznym.

    Najwięcej rasizmu na Podlasiu


    Policjanci z Białegostoku odnotowują najwięcej przypadków
    publicznego propagowania faszystowskiego i totalitarnego ustroju w
    kraju. W 2013 r. w województwie podlaskim wszczęto 85 postępowań dot.
    rasizmu. To o 64 więcej niż w 2012 r.
    Do odpowiedzialności karnej w
    ubiegłym roku pociągnięto 35 osób.

    "Policjanci znacznie
    częściej otrzymują także zawiadomienia o pojawiających się rasistowskich
    symbolach na białostockich murach. Dzięki szybkiej reakcji policja może
    zarejestrować incydent, a następnie poinformować właściciela o
    zniszczonej powierzchni" - zaznaczono w raporcie.

    Oblała obraz Jezusa. Zarzut złośliwego przeszkadzania w uroczystościach religijnych<br />

    Oblała obraz Jezusa. Zarzut złośliwego przeszkadzania w uroczystościach religijnych

    37-latka, która podczas obchodów Święta Miłosierdzia
    Bożego oblała klejem z brokatem obraz Jezusa Miłosiernego w kaplicy
    św....
    czytaj dalej »

    Kobieta dopuściła się obrazy uczuć religijnych - mówi Bogusława
    Marcinkowska z krakowskiej prokuratury. - Usłyszała zarzuty złośliwego
    przeszkadzania w uroczystościach religijnych i znieważania obiektów
    kultu religijnego - dodaje.Jak mówi Marcinkowska, kobieta potwierdziła, że rzuciła butelkami z
    cieczą w obraz i trumienkę, ale nie przyznała się do winy, czyli
    znieważenia obiektu kultu.

    Obecnie kobieta jest przesłuchiwana.
    Wtedy też podjęta zostanie najpewniej decyzja, jakie środki
    zapobiegawcze zostaną ewentualnie zastosowane. Nie wiadomo również, co z
    autorem filmu dokumentującego całe zajście. – Ustalamy, kim jest
    człowiek, który umieścił to nagranie oraz jaka była jego rola – mówi
    Katarzyna Cisło z małopolskiej policji .

    Do zdarzenia doszło w niedzielę w dzień kanonizacji Jana Pawła II około godziny 17.00. - 37-letnią
    kobietę, która zbliżała się do ołtarza w kaplicy św. Faustyny, zauważyły
    siostry zakonne - mówiła Katarzyna Cisło z małopolskiej policji. -
    Kobieta wyciągała plastikowe butelki z nieokreśloną substancją i
    próbowała zniszczyć cudowny obraz Jezusa Miłosiernego

    Bezkarne The Krasnals

    Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie znieważenia św. Jana Pawła II oraz o. dr. Tadeusza Rydzyka

    W uzasadnieniu prokuratura napisała, że w omawianej sytuacji nie ma interesu społecznego w ściganiu z urzędu czynu ściganego z oskarżenia prywatnego.

    - Od powyższej decyzji prokuratury złożymy zażalenie
    do sądu – powiedział Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego
    Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą.

    Przypomnijmy, że 5 kwietnia br. Komitet złożył do Prokuratury
    Okręgowej w Poznaniu  zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez
    grupę The Krasnals, która publicznie znieważyła Jana Pawła II oraz o.
    Tadeusza Rydzyka. Co więcej, według anonimowych informatorów, zrobiono
    to celowo przed kanonizacją Papieża Polaka.

    Wielki obraz pt. „Bitwa pod Grunwaldem/Statek głupców” o wymiarach
    990x430 cm zwisał na jednej ze ścian przeszklonego biurowca Skalar
    Office Center, gdzie mają swoje siedziby znane w mieście firmy. Na
    obrazie można było zobaczyć Jana Pawła II, o. dr. Tadeusza Rydzyka oraz
    polityków, ludzi kultury i sztuki, a także przedstawicieli duchowieństwa
    i sportu. Wiele postaci przedstawionych było w sposób ironiczny, co
    jest charakterystyczne dla The Krasnals. Ta polska grupa
    pseudoartystyczna, której członkowie pozostają anonimowi, istnieje od 6
    lat. Obraz ten można było oglądać w Poznaniu do 25 kwietnia 2014 r.

    Św. Jan Paweł II jest przedmiotem czci religijnej, w związku z
    powyższym chroni go artykuł 196 kodeksu karnego, który mówi: „Kto obraża
    uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci
    religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów
    religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo
    pozbawienia wolności do lat 2”.

    Natomiast o. dr. Tadeusza Rydzyka chroni artykuł 256. §
    1 kodeksu karnego: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny
    totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic
    narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na
    bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo
    pozbawienia wolności do lat 2”.


    Nacjonaliści ukradli flagi unijne. Zatrzymano dwie osoby

    Rzeszowscy policjanci zatrzymali dwóch nacjonalistów, którzy w plecakach mieli cztery unijne flagi. Zerwano je w czwartek podczas obchodów 10-lecia Polski w Unii Europejskiej.
    Do incydentu doszło około godz. 13, gdy grupa nacjonalistów szła na rynek na antyunijną pikietę organizowaną przez Młodzież Wszechpolską. Policja twierdzi, że mieli zgodę na demonstrację. Policjanci dostali sygnał, że kilka osób na ulicy Kościuszki w Rzeszowie zdejmuje flagi Unii Europejskiej.

    Gdy funkcjonariusze dojechali na miejsce okazało się, że głównego sprawcy już nie ma, ale w plecakach dwóch nacjonalistów policjanci znaleźli cztery skradzione flagi unijne. Obaj zostali zatrzymani i przewiezieni na komendę. To mieszkańcy Rzeszowa w wieku 17 i 23 lat. Nie postawiono im na razie żadnych zarzutów, bo policja w pierwszej kolejności chce ustalić osobę, która zrywała flagi, a potem schowała je do plecaków.

    W ustaleniu personaliów sprawcy ma pomóc policjantom zapis z miejskiego monitoringu, który zarejestrował cały incydent. Policja bada sprawę pod kątem kradzieży z kodeksu wykroczeń. Wartość skradzionych flag nie przekroczyła bowiem 400 zł (jedna kosztuje ok. 20 zł).

    - Gdyby była większa, mielibyśmy do czynienia z przestępstwem - mówią policjanci. Zatrzymani, a potem wypuszczeni narodowcy prawdopodobnie odpowiedzą za współudział w kradzieży. - Będzie można ich ukarać mandatem albo skierować do sądu wnioski o ukaranie. Skłaniamy się ku tej drugiej możliwości - twierdzi Adam Szeląg z rzeszowskiej policji.

    TrzyRzecze nominowane do Nagrody Obywatelskiej Prezydenta RP

    Prowadzona
    pod patronatem białostockiej "Wyborczej" akcja Teatru TrzyRzecze
    "Zamaluj Zło" znalazła się w wąskim i prestiżowym gronie Obywatelskich
    Inicjatyw Lokalnych nominowanych do Nagrody Obywatelskiej Prezydenta RP.
    Od maja do października 2013 r. działające w Białymstoku Stowarzyszenie
    Teatralne Dom na Młynowej przeprowadziło projekt "Zamaluj zło"...

    Cały tekst:
    http://wyborcza.pl/1,75248,15994424,TrzyRzecze_nominowane_do_Nagrody_Oby...


    Zobacz także


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    58. Buble nienawiści

    Buble nienawiści

    Projektami zmian w prawie karnym dotyczącymi „przestępstw
    z nienawiści” zajmuje się sejmowa podkomisja. Trafiło do niej kilka
    projektów autorstwa Twojego Ruchu, PO i SLD.

    Posłowie Palikota chcieliby wprowadzenia karalności za stosowanie
    gróźb bądź znieważanie „ze względu na płeć, tożsamość płciową, wiek,
    niepełnosprawność bądź orientację seksualną”.

    Prawnicy z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, oceniając
    projekt TR, podkreślają, że prawo nie może stanowić instrumentu „do
    narzucania społeczeństwu określonego światopoglądu lub wzorców zachowań
    zgodnych z oczekiwaniami projektodawców”. Natomiast w przypadku projektu
    TR mają one „wybitnie ideologiczny charakter, lansując konieczność
    szczególnej ochrony osób ze względu na ich upodobania seksualne”.

    – Nowelizacja kodeksu karnego w powyższym brzmieniu budzi zasadnicze
    wątpliwości prawne – podkreśla Bartosz Lewandowski z OI. Jak dodaje w
    swojej opinii, aktualne przepisy prawa karnego przewidują ochronę przed
    różnego rodzaju znieważeniami.

    – Na gruncie polskiego prawa karnego pokrzywdzeni takimi czynami już
    znajdują ochronę prawną na podstawie art. 216 kk penalizującego
    przestępstwo znieważenia. Stanowi on wystarczający środek ochrony
    pokrzywdzonych – podkreśla Lewandowski. – Nie ma zatem konieczności
    poszerzania katalogu cech, z którymi wiąże się represja karna – dodaje.

    Prawnik wskazuje, że wbrew twierdzeniom posłów TR chcą oni surowszego
    karania za przestępstwa z tzw. nienawiści niż osób, które dokonały
    znieważenia innych bez specjalnych pobudek. – Stąd należy uznać, że
    projekt nowelizacji kk niepotrzebnie dąży do eskalacji represji karnej –
    ocenia prawnik.

    Poza tym projekt ten rodzi poważne wątpliwości, czy jest zgodny z
    Konstytucją. – Zakres znaczeniowy pojęcia „tożsamości płciowej” czy
    „orientacji płciowej” nie jest zdefiniowany przez ustawodawcę i jest
    pojęciem przynajmniej nieostrym. Utrudnia to precyzyjne określenie
    zachowania, które miałoby być karalne – zastrzega Lewandowski.

    Poza tym projekt poselski TR „budzi poważne wątpliwości ze względu na
    zgodność proponowanych przepisów z zagwarantowaną w art. 54 ust. 1
    Konstytucji RP wolnością wyrażania poglądów”.

    Również projekt autorstwa PO mówiący o karaniu osób, które nawołują
    „do nienawiści wobec grupy osób lub osoby z powodu jej przynależności
    narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, społecznej, naturalnych lub
    nabytych cech osobistych lub przekonań”, jest sprzeczny z Konstytucją.

    – W sposób jaskrawy proponowana zmiana stoi w sprzeczności z art. 42
    ust. 1 Konstytucji RP, bowiem nie określa w sposób kompletny kategorii
    zachowań pociągających za sobą odpowiedzialność karną – akcentuje
    Lewandowski. – Zmiany zaproponowane przez posłów PO spotkały się ze
    zdecydowaną krytyką Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego, które
    stwierdziło, że projekt nie nadaje się do prac legislacyjnych –
    podkreśla prawnik OI.

    Prace nad tymi projektami zaczęły się kilka tygodni temu. Kolejne
    posiedzenie komisji jeszcze nie zostało wyznaczone, ponieważ TR
    zapowiedział wniesienie pewnych poprawek. Ponadto SLD chce złożyć
    kolejny projekt.

    – Projekt SLD został wycofany. Nie wiem, czy ma nadany nowy numer
    druku. Zmiany wprowadził też Twój Ruch, one również muszą mieć nadany
    numer. Na razie nie wyznaczałem terminu – wyjaśnia poseł Jarosław Pięta
    (PO), przewodniczący podkomisji. – Czekam na dwa pozostałe druki, bo
    mija się z celem procedowanie nad jednym. Nie będę debatował nad jednym
    projektem, skoro są trzy – zaznacza. Na razie nie zna również kolejnych
    modyfikacji zgłaszanych przez TR i SLD. – Ja tylko o tych zmianach
    słyszałem, do mnie nie wpłynęły. Co jest tłem działania SLD i TR, nie
    wiem, to są ich projekty – stwierdza.

    Proponowane przez posłów zmiany krytycznie oceniło również
    Ministerstwo Sprawiedliwości. Marcin Kowal z departamentu prawa karnego
    resortu sprawiedliwości uważa, iż zmiany te są nieuzasadnione, ponieważ
    przed przemocą i tzw. mową nienawiści chroni już „cały szereg innych
    przepisów mających na celu ochronę życia, zdrowia, wolności i dobrego
    imienia”.

    Zenon Baranowski


    We Włocławku brutalnie pobito Franciszkanina

    3 maja, wieczorem, na terenie przyklasztornym ojców
    Franciszkanów we Włocławku został pobity o. diakon Jordan Dylewski. W
    opublikowany oświadczeniu ks. bp włocławski Wiesław Mering i Włocławska
    Wspólnota Ojców Franciszkanów zwracają się do organów ścigania o
    zdecydowaną reakcję.

    O diakon Jordan Dylewski, ubrany w strój liturgiczny, zwrócił uwagę
    dwóm mężczyznom, którzy pili alkohol przy figurze Matki Bożej. O. diakon
    poprosił mężczyzn o opuszczenie tego miejsca. W odpowiedzi duchowny
    został uderzony butelką, następnie przewrócony i skopany. Zakonnik ze
    złamanym żebrem i rozciętą głową został przewieziony do szpitala.

    „Trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z pewnym
    owocem antykościelnej i antyklerykalnej propagandy szerzonej między
    innymi w niektórych środkach przekazu”
    – napisano w oświadczeniu podpisanym przez ks. bp. włocławskiego Wiesława Meringa i Włocławską Wspólnotę Ojców Franciszkanów.

    Diecezja oczekuje od organów ścigania zdecydowanej reakcji.
    Wyjaśniono, że zdarzenie nabiera szczególnie niepokojącego wymiaru wobec
    faktu szerokiej pomocy osobom bezdomnym i uzależnionym, jaką organizuje
    diecezja włocławska.

    RIRM

    * * *

    O Ś W I A D C Z E N I E

    Biskup Włocławski Wiesław Mering i Włocławska Wspólnota Ojców
    Franciszkanów pragną wyrazić zdecydowany protest wobec incydentu, który
    wydarzył się 3 maja br. ok. godz. 20.40 na terenie przyklasztornym Ojców
    Franciszkanów we Włocławku.

    Tego dnia o. diakon Jordan Dylewski, ubrany w strój liturgiczny
    (komża i stuła) podszedł do dwu mężczyzn, którzy pili alkohol przy
    figurze Matki Bożej, w czasie kiedy w świątyni odbywała się Msza św.;
    niektórzy wierni zaś znajdowali się w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca
    incydentu. Kiedy o. diak. Jordan zwrócił uwagę pijącym na niestosowność
    ich zachowania i poprosił ich o opuszczenie tego miejsca, został
    uderzony butelką przez jednego z nich, co spowodowało rany cięte głowy, a
    następnie przewrócony i skopany tak silnie, że zostało mu złamane
    żebro. W tej sytuacji powiadomione zostało pogotowie, które zabrało o.
    Jordana do szpitala, w którym przebywa do dnia dzisiejszego.

    Wobec zaistniałej sytuacji Biskup Diecezjalny oraz Włocławska
    Wspólnota Ojców Franciszkanów wyrażają zdecydowany protest wobec ataku
    skierowanego przeciw osobie duchownej, wykonującej swoją posługę na
    terenie kościelnym.

    Trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z pewnym owocem
    antykościelnej i antyklerykalnej propagandy szerzonej między innymi w
    niektórych środkach przekazu.

    We Włocławku, w którym diecezja i zgromadzenia zakonne organizują
    wieloaspektową pomoc bezdomnym i osobom uzależnionym wydarzenie to
    nabiera szczególnie niepokojącego wymiaru.

    Od organów ścigania oczekujemy zdecydowanej reakcji na zaistniałe wydarzenie.

    Modlitwą obejmujemy Ojca Diakona, jak i tych, którzy go skrzywdzili,
    prosząc Boga, by pozwolił im zrozumieć zło, jakie wyrządzili drugiemu
    człowiekowi.

    Biskup Włocławski

    i Włocławska Wspólnota Ojców Franciszkanów

    Za zgodność: ks. Artur Niemira, rzecznik Kurii Diecezjalnej we Włocławku

    ----------------------------------------------------------

    Antysemityzm 2013 – raport Centrum Kantora
    70 lat po holokauście antysemityzm w Europie znów jest na fali wznoszącej – to konkluzja dorocznego raportu pt. „Antysemityzm na świecie”, przygotowanego przez Centrum Kantora na rzecz Współczesnych Studiów Żydowskich oraz Uniwersytet w Tel Avivie. Zespół pod kierownictwem prof. Diny Porat opracowuje podobne raporty od 20 lat, co daje mu perspektywę umożliwiającą obiektywną ocenę skali zjawiska i jej zmian w czasie.
    Wprawdzie liczba zarejestrowanych poważnych aktów przemocy wobec Żydów w 2013 roku spadła w stosunku do feralnego roku 2012 o ok. 20 proc. – tym niemniej utrzymała się na poziomie średniej dekady, oscylującej wokół 550. Można oczywiście uznać, że 550 ataków na całym świecie nie stanowi powodu do paniki – jednakże należy pamiętać, iż większość przypadków nie jest zgłaszana. Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne – począwszy od braku zaufania do policji, poprzez niechęć do zwracania na siebie uwagi, kończąc na zwyczajnym lęku. Dlatego dla oceny nastrojów antysemickich w Europie bardziej użyteczny zdaje się sondaż opublikowany w listopadzie 2013 przez Agencję Praw Podstawowych Unii Europejskiej. W ankiecie udział wzięło ok. 6 tysięcy Żydów z ośmiu krajów UE, w których mieszka w sumie 90 proc. żydowskiej ludności Europy. Są to: Belgia, Francja, Niemcy, Węgry, Włochy, Łotwa, Szwecja, Wielka Brytania. Wyniki są zatrważające. 77 proc. ankietowanych oświadczyło, że nie zgłasza żadnym władzom aktów antysemityzmu, z którymi się spotyka. 38 proc. z obawy przed różnego rodzaju napaściami nie nosi w miejscach publicznych symboli, wskazujących na ich żydowską tożsamość – takich jak kipa, czy gwiazda Dawida, 23 proc. z lęku przed prześladowaniami zrezygnowało z brania udziału w życiu żydowskiej wspólnoty. 76 proc. stwierdza, że antysemityzm w ich kraju stał się w ostatnich latach poważniejszym problemem, a 66 proc. przyznaje, że ma on wpływ na ich życie. Co czwarty ankietowany osobiście doświadczył jakiegoś aktu antysemityzmu w ciągu ostatniego roku.
    – Ważne jest to, iż w poziom antysemickiej agresji pozostaje bardzo wysoki, a liczba słownych ataków, obelg, antysemickich napisów na murach nawet wzrosła, choć w 2013 roku nie było żadnego wydarzenia, które by to uzasadniało; np. żadnej istotnej konfrontacji między państwem Izrael a jego sąsiadami – mówiła na konferencji na Uniwersytecie w Tel Avivie prof. Dina Porat.
    – Europejski antysemityzm uległ procesowi swoistej „demokratyzacji”, stał się elementem codziennego stylu życia części społeczeństw – ocenił dr Mosze Kantor, prezydent Kongresu Żydów Europejskich.
    Dr Kantor zwrócił uwagę, że coraz większą popularność w Europie zyskuje gest zwany „quenelle” czyli odwrócony salut rzymski. To swoista parafraza nazistowskiego „Zieg Heil” wymyślona przez francuskiego komika Dieudonne M'bala M'bala: prawa ręka skierowana dłonią do dołu, lewa dłoń dotykająca prawego ramienia. Po dziesięciu latach kariery tego gestu, socjalistyczny rząd francuski wreszcie doprowadził do jego delegalizacji, zdelegalizowany został także w Wielkiej Brytanii, ale wcześniej przebojem zdobył internet, gdzie można obejrzeć zdjęcia różnych osób wykonujących „guenelle” pod bramą obozu w Oświęcimiu, czy też między kolumnami berlińskiego Pomnika Ofiar Holokaustu.
    – Stosunek do Żydów jest barometrem zdrowia społecznego – mówił dr Kantor. – Antysemityzm jest zawsze pierwszym symptomem choroby społecznej, która prowadzi do rozwoju neonazizmu. Dlatego musimy walczyć już z najwcześniejszymi oznakami rozwoju tej choroby, reagować na sytuacje, w których pojawia się potencjał do antysemityzmu. Jeśli poczekamy, aż choroba się rozwinie – będzie już za późno.
    – W Europie pojawił się nowy trend polityczny. Takie partie jak Jobik na Węgrzech, Złoty Świt w Grecji czy też Front Narodowy we Francji zyskują nową popularność, stają się elementem politycznego establishmentu – mówił Arie Zuckerman, prawnik współpracujący z Centrum Kantora. – Pojawia się oczywiście wątpliwość: jak reagować na takie zjawiska, jaka taktyka jest lepsza: czy zwalczać je otwarcie, czy też może przemilczać, ignorować. Lekcja historii mówi, że ignorowanie nie działa. Jeśli nie walczymy z antysemityzmem, on nie odchodzi, tylko rośnie w siłę.
    AWŁ

    Raport „Antisemitism Worldwide 2013” w j. angielskim można znaleźć pod adresem: http://kantorcenter.tau.ac.il/sites/default/files/Doch_2013_1.pdf
    - See more at: http://www.facejew.pl/2014/05/antysemityzm-2013-raport-centrum-kantora.h...

    Nie chciał Rosjan – weszła policja

    Policjanci ustalili dane i weszli do mieszkania mężczyzny, który na lokalnym portalu krytykował przyjazd rosyjskich motocyklistów do Braniewa. Gdy zajęło się tym „Do Rzeczy” komendant wojewódzki policji w Olsztynie nakazał wszczęcie kontroli w sprawie.

    „Policja, proszę otworzyć! Czy to pan jest właścicielem komputera o adresie IP... Czy to z niego napisano... Kogo z polityków pan zna, kontaktuje się...” – takie pytania usłyszał Dariusz Łaszyca, inżynier i radny gdyńskiej dzielnicy Mały Kack. Dwóch funkcjonariuszy policji zastukało do jego drzwi 23 kwietnia przedpołudniem.

    – Wpuściłem ich, choć nie mieli nakazu, chodzili po mieszkaniu, rozglądali się, zaglądali wszędzie i zadawali dziwne pytania – mówi tygodnikowi „Do Rzeczy” Dariusz Łaszyca.

    Akcję funkcjonariuszy spowodował felieton, jaki na początku kwietnia umieścił on na lokalnym portalu Braniewiak.pl. Łaszyca, sam zagorzały harleyowiec, skrytykował w nim Rosję m.in. za wydarzenia na Krymie i utrudnianie śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, po czym zaapelował do polskich harleyowców by nie popierali przyjazdu motocyklistów z Kaliningradu. Pod krótką publikacją podpisał się pseudonimem.

    Jego tekst w żaden sposób nie łamie prawa, ani do tego nie nawołuje. Jednak funkcjonariusze policji rozpoczęli ustalanie tożsamości autora. Co uderzające nie wystąpili do sądu o zgodę na uzyskanie drogą prawną tych danych, ale wszczęli czynności operacyjne, mimo że – jak przyznaje komenda wojewódzka policji w Olsztynie – przeciw Łaszycy nie toczy się żadne postępowanie.

    Policja w Gdańsku, która wysłała funkcjonariuszy tłumaczy się, że wyłącznie realizowała wniosek o pomoc prawną policji z Braniewa, podlegającą pod Komendę Wojewódzką Policji w Olsztynie.(...)

    http://wybranowski.dorzeczy.pl/id,3212/Nie-chcial-Rosjan-weszla-policja....


    Solidarni2010 Zielona Góra: Protest przeciwko deprawacji społeczeństwa
    data:10 maja 2014     Redaktor: husarz

    W dniu 08.05 o godzinie 15 do Zielonej Góry przyjechał
    "gandziobus" Palikota promujący,w ramach kampanii wyborczej do
    Europarlamentu, wolny dostęp do tzw. miękkich narkotyków. Na Placu
    Bohaterów zebrało się około 20 zwolenników palikociarni - Europa Plus
    Twój Ruch -bo  tak to się teraz nazywa.
     
     
     

    Byliśmy również my - Solidarni 2010 z transparentami, które ochoczo
    filmowali i fotografowali przedstawiciele mediów nie tylko lokalnych. Na
    twarzach przechodniów pojawiały się uśmiechy, a niektórzy z nich wręcz
    wtórowali nam kpiąc z Palikota, jego ruchu i całej tej bzdurnej akcji
    promującej narkotyki.

    W rozmowach z mediami wyjaśnialiśmy, że
    wspomniana partia mami młodych ludzi promocją narkotyków, a zyskując ich
    głosy poparcia wchodzi do parlamentu wprowadzając do niego zboczeńców,
    narkomanów i hybrydy w rodzaju Grodzkiej - Bęgowskiego, a więc
    faktycznym jej celem jest praca na odcinku deprawacji społeczeństwa,
    walka z Kościołem i tradycyjnymi chrześcijańskimi wartościami.

    Na
    uwagę zasługuje również fakt,że uczestnicy promocji marihuany palili w
    centrum miasta własnoręcznie przygotowane skręty w obecności policji,
    która była poinformowana trzykrotnie o możliwości popełnienia
    przestępstwa przez jednego z Solidarnych. Dwukrotnie pod nr 997 - bez
    odzewu, a trzecim razem przechodzący właśnie patrol policyjny. Co
    ciekawe - osoby palące skręty nie zostały nawet wylegitymowane (patrz
    foto), natomiast szczegółowo spisany został przewodniczący Oddziału
    Solidarnych zgłaszający możliwość popełnienia przestępstwa. Policjant o
    numerze służbowym 702972 stwierdził, że nie ma przesłanek do
    interwencji, ponieważ nie wyczuł w dymie z palonego  skręta zapachu
    marihuany. Na pytanie przedstawiciela Solidarnych - czy trzeźwość
    kierowców również sprawdza w ten sam sposób - odpowiedział, że decyzja o
    interwencji lub nie, leży tylko w jego gestii i nic nam do tego.

    Cóż - żyjemy przecież w PAŃSTWIE PRAWA (?)

    Zdjęcia do artykułu :


    http://solidarni2010.pl/27863-solidarni2010-zielona-gora-protest-przeciw...


    Śledztwo ws. profanacji krzyża umorzone

    Prokuratura umorzyła dochodzenie ws. nagiego pseudoartysty,
    który ocierał się genitaliami o figurę Jezusa przybitego do krzyża. To
    skandaliczna decyzja – ocenia Ogólnopolski Komitet Obrony Przed Sektami i
    zapowiada zażalenie do sądu.

    Prokurator Karol Węgrzyn z prokuratury rejonowej dla Warszawy
    Śródmieścia umorzył dochodzenie ws. obrażenia uczuć religijnych poprzez
    znieważenie przedmiotu czci religijnej z powodu braku znamion czynu
    zabronionego.

    W uzasadnieniu stwierdził m.in., że takie przestępstwo należy do
    występków umyślnych – a Jacek Markiewicz nie miał zamiaru obrazić
    katolików.

    Odnosząc się do tego Ryszard Nowak, przewodniczący stowarzyszenia
    Ogólnopolski Komitet Obrony Przed Sektami i Przemocą mówi, że takie
    tłumaczenie prowokatorów jest typowe.

    - Ci wszyscy pseudoartyści jak Nergal, Doda czy Jacek
    Markiewicz, znieważają uczucia religijne i się z tego  śmieją, ale kiedy
    my im zakładamy sprawę do sądu, tłumaczą się, że oni nic nie wiedzieli.
    W takim razie, jeśli tak jest, czemu nie znieważają Mahometa? Bo się
    boją. Ci artyści uważają, że można znieważać katolików, chrześcijan, bo
    tak naprawdę nic za to się im nie stanie i sądy w zasadzie staną w ich
    obronie –
    mówiRyszard Nowak.

    Ryszard Nowak zapowiada zażalenie na decyzję prokuratury do sądu. Dowody przeciwko Markiewiczowi są niezbite – zaznacza.

    - Przede wszystkim napiszemy, że Jacek Markiewicz przyznał się
    do tego, że znieważył krzyż. Mało tego – Jacek Markiewicz przyznał się,
    że w ostatnich 20 latach wielokrotnie go znieważał. Dziwię się więc, że
    prokuratura mając tak niezbite dowody umorzył a wszystko. Ponadto
    prokurator w swoim postanowieniu wielokrotnie napisał, że to, co zrobił
    Jacek Markiewicz, to było dzieło. Przepraszam, jakie to było dzieło? To
    było znieważeniu uczuć religijnych, znieważenie krzyża i to nie jest
    żadne dzieło. Prokuratura wielokrotnie w tym postanowieniu napisała, że
    bluźnierca Jacek Markiewicz jest artystą. To nie artysta, tylko
    bluźnierca. Bluźnierca, który szydzi sobie z chrześcijan –
    ocenia Ryszard Nowak.

    Sprawa dotyczy filmu pt. “Adoracja”, na którym można było zobaczyć
    nagiego mężczyznę ocierającego się o naturalnych rozmiarów krucyfiks.
    Eksponat znajdował się w jednej z sal Centrum Sztuki Współczesnej.

    Bluźniercza ekspozycja wywołała oburzenie wielu środowisk
    katolickich. Prowadzona była modlitwa ekspiacyjna za zniewagę krzyża.
    Wiele osób złożyło także zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia
    przestępstwa przez autora ekspozycji.

    Incydent podczas spotkania Janusza Palikota w katowickim Empiku 

    promujące jego książkę "Zdjąć Polskę z krzyża".
    Na początku spotkania zaczęli wykrzykiwać obraźliwe słowa i groźby w
    kierunku Janusza Palikota. Po paru minutach zajęła się nimi ochrona,
    została też wezwana policja, która zatrzymała sprawców incydentu.
    Spotkanie z Januszem Palikotem było kontynuowane. Już bez zakłócania
    spokoju.
    -------------------------------------------------------
    pismo Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą ws. stanowiska prokuratury:

    Chciał utopić księdza w Wiśle – prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia

    W dniu dzisiejszym, tj. 30.05.2014 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa – Praga Południe w Warszawie poinformowała Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą o:

    odmowie wszczęcia dochodzenia  w sprawie nawoływania do utopienia
    księdza w Wiśle wobec, cytuję: „stwierdzenia, iż czyn ten nie zawiera
    znamiona czynu zabronionego”.

    Dla przypomnienia chcieliśmy poinformować, iż 03.04.2014 r. Komitet
    Obrony przed Sektami i Przemocą złożył do Prokuratora Okręgowego w
    Warszawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez kandydata do
    europarlamentu Grzegorza Gruchalski (SLD).

    Dnia 02.04.2014 r. na antenie „Superstacji” Grzegorz Gruchalski wypowiedział następujące słowa, cytuję:

    Będziemy topili księdza w Wiśle, jako symbol opasłości Kościoła.

    W rozmowie z
    reporterem telewizji Superstacja zapowiadał, że zorganizuje
    happening, w którym utopi w Wiśle „złego opasłego księdza”. Dopytywany
    przez dziennikarza wyjaśnił, że chodzi o kukłę.

    Będziemy topili księdza jako symbol opasłości Kościoła. Tego,
    że Kościół ma dużo pieniędzy na swoje działania (…) Weźmiemy takiego
    dużego opasłego księdza i utopimy go w Wiśle

    -– tłumaczył Gruchalski.

    Pytany przez dziennikarza, czy pomysł na happening nie jest zbyt
    kontrowersyjny i czy nie kojarzy się z zabójstwem błogosławionego
    księdza Jerzego Popiełuszki, który został uprowadzony przez
    funkcjonariuszy MSW, którzy torturowali go, a następnie wrzucili do Wisły w worku obciążonym kamieniami, Gruchalski zaczął się tłumaczyć.

    Może ten przekaz jest trochę wyostrzony, natomiast musimy
    pamiętać, że jeśli nie pokażemy twardej retoryki, to nie będziemy w
    stanie się przebić

    — mówił.

    Chcieliśmy zaznaczyć, iż 01.03.2014 r. podczas święta państwowego,
    poświęconego żołnierzom zbrojnego podziemia antykomunistycznego ten sam
    Grzegorz Gruchalski na swoim profilu na facebook’u
    szydził z Żołnierzy Wyklętych:

    Dzisiaj Dzień Żołnierzy Słusznie Wyklętych. Ludzi którzy działali na szkodę państwa Polskiego i jego obywateli.

    Uważamy, że Grzegorz Gruchalski popełnił przestępstwo z artykułu 256 § 1 Kodeksu Karnego, który mówi:

    Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój
    państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych,
    etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość,
    podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

    Powyższa decyzja prokuratury jest nieprawomocna, od której Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą odwoła się do sądu.

    Przewodniczący

    „Ogólnopolskiego Komitetu Obrony

    przed Sektami i Przemocą”

    Ryszard Nowak

    http://wpolityce.pl/polityka/198368-bedziemy-topili-ksiedza-skandaliczna...

    Prokurator Roszkowski uniewinniony. Swastyka nie propaguje nazizmu

    Tak orzekł sąd dyscyplinarny przy prokuratorze
    generalnym. Chodzi o prokuratora z Białegostoku, który rok temu odmówił
    zajęcia się namalowaną na murze





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    59. Sejm o karalności za tzw.

    Sejm o karalności za tzw. przestępstwa nienawiści

    Sejm zajmie się dziś m.in. projektem,
    który rozszerza karalność za tzw. przestępstwa z nienawiści wobec m.in.
    homoseksualistów oraz łagodzi maksymalny wymiar kary za obrazę uczuć
    religijnych. Projekt noweli kodeksu karnego w tej sprawie zgłosił SLD.

    Obecnie karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 otrzyma ten,
    kto dopuszcza się przemocy lub groźby bezprawnej z powodu
    przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej i wyznaniowej
    innych osób. Propozycja SLD rozszerza ten katalog o płeć, tożsamość
    płciową, wiek, niepełnosprawność bądź orientacja seksualna.

    To jest jawne ograniczenie i naruszenie konstytucyjnej wolności słowa – alarmuje prof. Krystyna Pawłowicz, konstytucjonalista.

    - Teraz wszystkie odmiany zboczeń seksualnych będą podlegały
    ochronie, ale nie tylko to, bo również będą karane różnego rodzaju
    przekonania. Nikt nie będzie mógł krytycznie ocenić cudzych przekonań,
    bo tak szeroko ten projekt zakreśla te kwestie. To jest ograniczenie i
    naruszenie konstytucyjnej wolności wypowiedzi, wolności słowa. Te
    projekty były dyskutowane już wcześniej i mimo tego, że były ocenione
    krytycznie poszły do głosowania
    – mówi prof. Krystyna Pawłowicz.

    Projekt SLD odnosi się ponadto do przepisów dotyczących obrazy uczuć
    religijnych. Sojusz chce, by obraza ściga na była z oskarżenia
    prywatnego, a nie – jak obecnie – publicznego.

    Złagodzony miałby być też maksymalny wymiar kary grożący za ten czyn –
    z dwóch lat do pół roku. W projekcie sprecyzowano również m.in., że
    znieważenie publiczne “przedmiotu czci religijnej” miałoby być karalne,
    jeśli przedmiot ten znajdowałby się w miejscu przeznaczonym do
    wykonywania obrzędów religijnych.

    ---------------------------------------------------------

    Klub PiS zawnioskował o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu SLD rozszerzającego karalność za tzw. przestępstwa z nienawiści wobec m.in. osób homoseksualnych. Przeciw projektowi jest też SP, krytycznie ocenia go resort sprawiedliwości.

    Prezentując projekt podczas sejmowej debaty Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska (SLD) mówiła, że „dyskryminacja ma szczególnie destrukcyjny wpływ na życie społeczne” i wciąż są grupy, które nie mogą liczyć na odpowiednie wsparcie w przepisach Kodeksu karnego.

    Projekt odnosi się m.in. do przepisu mówiącego obecnie, że „kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do trzech lat”.

    Na mocy proponowanej nowelizacji do wymienionych w tym przepisie powodów znieważeń lub gróźb dodane zostałyby: płeć, tożsamość płciowa, wiek, niepełnosprawność bądź orientacja seksualna. Wymiar kar, które groziłyby za tego typu przestępstwa, nie uległby zmianie w porównaniu z aktualnymi zapisami kodeksowymi.

    Ponadto, w taki sam sposób zmienić miałby się przepis o stosowaniu przemocy lub groźby bezprawnej wobec tych grup, co jest zagrożone karą do pięciu lat więzienia, a także zapis o szerzeniu z takich powodów nienawiści lub propagowaniu ustroju faszystowskiego, za co grozi kara do dwóch lat więzienia.

    Już na gruncie obecnego prawa karnego takie osoby zyskują należytą ochronę i nie potrzeba tutaj dodatkowych zmian

    — mówił Marek Ast (PiS) składając wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Z kolei Andrzej Dera (SP) dodał, że każda osoba powinna być chroniona jako człowiek oraz obywatel i „nie ma sensu tworzenia dodatkowych przepisów”. Kluby PO, TR i PSL opowiedziały się za skierowaniem projektu do komisji.

    Projekt SLD odnosi się również do przepisów dotyczących obrazy uczuć religijnych. Sojusz chce, by obraza tych uczuć ścigana była z oskarżenia prywatnego, a nie - jak obecnie - publicznego; złagodzony miałby być też maksymalny wymiar kary grożący za ten czyn - z dwóch lat do pół roku. W projekcie sprecyzowano też m.in., że znieważenie publiczne „przedmiotu czci religijnej” miałoby być karalne, jeśli przedmiot ten znajdowałby się w miejscu przeznaczonym do wykonywania obrzędów religijnych.

    Ponadto w projekcie przewidziano zwiększenie zagrożenia karą z dwóch do trzech lat pozbawienia wolności, jeśli sprawca, który „złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego” lub „ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość”, jest funkcjonariuszem publicznym.

    Jak mówił wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń projekt SLD jest niedoskonały i „jeśli trafi do komisji, to trzeba będzie nad nim mocno popracować”. Jego zdaniem proponowane zmiany - z punktu widzenia konstrukcji Kodeksu karnego - powinny zostać dodane w innych rozdziałach tej ustawy.

    Jeśli wniosek PiS w sprawie odrzucenia projektu nie uzyska większości podczas sejmowego głosowania, propozycja SLD będzie zapewne rozpatrywana łącznie z dwoma innymi poselskimi projektami autorstwa PO i TR, które od marca są już w podkomisji. Podkomisja ma - m.in. po przeanalizowaniu danych resortu sprawiedliwości i Prokuratury Generalnej na temat tego rodzaju czynów – wypracować jednolity projekt nowelizacji.

    --------------------------------------------------------------------
    Robert Biedroń: Homilia biskupa? To już szambo i kloaka

    - Kla­sycz­na mowa nie­na­wi­ści - tak ho­mi­lię bp. Jó­ze­fa Za­wit­kow­skie­go oce­nia Ro­bert Bie­droń (poseł Two­je­go Ruchu). Hie­rar­cha ape­lo­wał do war­sza­wia­ków o "uprząt­nię­cie" tęczy z Placu Zba­wi­cie­la, a ho­mo­sek­su­ali­stom za­rzu­cił, że nie po­tra­fią "nor­mal­nie grze­szyć i ko­chać". - Nie zdzi­wił­bym się, gdyby to po­wie­dział kibol, który nie aspi­ru­je do bycia au­to­ry­te­tem. Ale bi­skup? To już szam­bo i klo­aka - do­da­je Bie­droń.

    http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/robert-biedron-homilia-biskupa-...


    Prokuratura chce delegalizacji stowarzyszenia kiboli

    - Można odnieść wrażenie, że celem działania
    stowarzyszenia kibiców "Dzieci Białegostoku" jest uczestniczenie w
    burdach - uważają śledczy.

    Członkowie Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok "Dzieci Białegostoku" rażąco i uporczywie łamią prawo. Można odnieść wrażenie, że celem działania stowarzyszenia jest uczestniczenie w burdach na stadionach i poza nimi - uważa Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Właśnie skierowała do sądu wniosek o delegalizację organizacji, której działaczy skazywano m.in. za rasistowskie zachowania.
    - Liczne sprawy karne z udziałem członków stowarzyszenia i ich zachowanie opisywane przez media skłoniły nas do sprawdzenia jego działalności. Uprawnienia takie daje nam ustawa o stowarzyszeniach. Kontrola wypadła źle. W naszych materiałach jest 18 osób związanych z Dziećmi Białegostoku, które weszły w konflikt z prawem i zostały postawione w stan oskarżenia, a nierzadko również skazane - uzasadnia Adam Kozum, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

    Jak dodaje, śledczy znaleźli ok.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,16135589,Sledczy_chca_delegalizacji_stowarzys...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    60. Sprawa jest prosta

    gdy my walczymy z szatanem, któremu ONI służą nie wierząc, to często, coraz częściej, będą nas ścigać z urzędu. Kiedy ONI walczą z Bogiem, to jest prywatna sprawa nas, wierzących w Boga. Droga do piekła...

    avatar użytkownika Maryla

    61. Soros czyli Fundacja Batorego judzi

    Polacy najczęściej dopuszczają mowę nienawiści wobec osób nieheteroseksualnych; 77 proc. młodzieży spotkała się z jej przykładami w internecie - wynika z badania przeprowadzonego przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW i Fundację Batorego. Podczas badania z bazy mowy nienawiści opracowanej przez Fundację "Wiedza Lokalna" wybrano 30 stwierdzeń wrogich wobec sześciu mniejszości (żydowskiej, romskiej, ukraińskiej, afrykańskiej, muzułmańskiej i LGBT). Komentarze uznane za wrogie przez przedstawicieli mniejszości zostały przedstawione dwóm grupom - młodzieży w wieku 16-18 lat oraz dorosłym. Pytani byli m.in., czy wybrane sformułowania są obraźliwe i czy akceptują je w przestrzeni publicznej.

    Osoby nieheteroseksualne są mniejszością, do której najczęściej kierowane są treści nienawistne. Aż 40 proc. młodych ludzi uważa treści ewidentnie obrażające te osoby za dozwolone w dyskursie publicznym - mówiła w czwartek podczas prezentacji raportu w Warszawie dyrektor Fundacji im. Stefana Batorego Ewa Kulik-Bielińska.

    Zdaniem posła Twojego Ruchu Roberta Biedronia prawo powinno lepiej chronić mniejszości seksualne. - W kodeksie karnym chroniona jest przynależność ze względu na narodowość czy przynależność etniczną, ale nie są chronione najbardziej narażone grupy m.in. osoby LGBT i tej ochrony brakuje. Musimy zmienić prawo, żeby równo chronić wszystkie grupy narażone na przemoc. Takie projekty zmian są w Sejmie, ale nie ma woli politycznej, żeby nad nimi procedować i to jest wielki błąd - powiedział Biedroń. Dyrektor Fundacji Batorego podkreśliła, że mowa nienawiści dotyczy również innych mniejszości, takich jak Romowie, z którymi związany jest stereotyp złodzieja. - W tym przypadku nie jesteśmy w stanie wyjść z pewnych stereotypów myślenia i powiedzonko "Rom to złodziej i zawsze nim zostanie" nie spotyka się ze zdecydowaną reakcją - powiedziała Kulik-Bielińska. Według badania ponad 15 proc. Polaków (zarówno młodych, jak i dorosłych) nie uważa powyższego zdania za obraźliwe. Kulik-Bielińska zaznaczyła, że według raportu młodzi Polacy są bardziej tolerancyjni niż dorośli wobec niektórych grup, np. mieszkańców Afryki, natomiast bardziej radykalni np. w stosunku do osób LGBT.

    Wyniki badania wskazują, że głównym miejscem styczności młodych Polaków z mową nienawiści kierowaną do wszystkich mniejszości jest internet.

    Z wrogością wobec mniejszości seksualnych zetknęło się 77 proc. młodzieży, z antysemityzmem - 59 proc., a z wrogością wobec Romów - 66 proc.

    Dorośli spotykają się z wrogością w wielu źródłach, z których żadne nie dominuje. Np. w przypadku mowy nienawiści wobec Żydów pełnoletni Polacy słyszą taki język wśród znajomych - 29 proc., a także w internecie - 29 proc. i telewizji - 26 proc.

    Dyrektor Fundacji Batorego podsumowała, że życie publiczne i prywatne Polaków jest nasycone mową nienawiści. "Wrogie treści zaczynają wchodzić do języka potocznego, patologia staje się powszednia. Czas postawić temu tamę i tutaj rolę do spełnienia ma administracja publiczna, organizacje pozarządowe oraz media i ich odbiorcy" - powiedziała Kulik-Bielińska.


    Nie rozpoczął się proces o hajlowanie na cmentarzu wojskowym

    Oskarżeni w pierwszym dniu rozprawy przypomnieli sobie bowiem, że chcieliby obrońcy z urzędu. W tej sytuacji Sąd Rejonowy w Białymstoku odroczył do września proces w sprawie ubiegłorocznej demonstracji narodowców na białostockim cmentarzu wojskowym.
    Proces dotyczy wydarzeń z 10 listopada 2013 roku, kiedy to Narodowe Odrodzenie Polski zorganizowało w Białymstoku patriotyczny przemarsz z Rynku Kościuszki na cmentarz wojskowy przy ulicy 11 listopada. Wzięło w nim udział około 200 osób. Dwie z nich - warszawiak Mateusz M. i białostoczanka Sylwia S., po złożeniu kwiatów pod pomnikiem bohaterów na nekropolii wznieśli prawice w geście analogicznym do nazistowskiego pozdrowienia...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,16267246,Nie_rozpoczal_sie_proces_o_hajlowani...


    Zobacz także

    Zofia Cybulko nie jest już zastępcą wojewódzkiego konserwatora zabytków. Wojewoda podlaski - na wniosek jej szefa - odwołał ją ze stanowiska. Poszło o "żydostwo".
    Wniosek o zdjęcie z funkcji jest już u wojewody - mówił około godziny 14 w rozmowie z "Wyborczą" Andrzej Nowakowski.

    Dodawał, że w tym przypadku nie ma potrzeby proszenia o opinię resortu kultury. - To ja wnioskuję o powołanie i odwołanie zastępcy.

    Rzeczniczka wojewody potwierdzała, że pismo konserwatora trafiło już na biurko Macieja Żywno. I dodała, że przychylił się on już do wniosku konserwatora. Po godzinie 15 dokumenty zostały przez wojewodę podpisane.

    Nowakowski odpowiedział też, że jest zaskoczony sformułowaniami używanymi przez jego pracownicę.

    - Będąc na takim stanowisku, trzeba liczyć się ze słowami - skwitował.

    Zofia Cybulko została zastępczynią podlaskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków w roku 2006, gdy stanowisko to objął Andrzej Nowakowski, namaszczony przez PiS-owskiego wojewodę Jana Dobrzyńskiego. Wcześniej była pełniącą obowiązki konserwatora wojewódzkiego. Ona, oraz jej szef, przez te lata dali się poznać jako osoby mające dość luźne podejście do zabytków.

    Pozwolili np. na "oblachowanie" wałów perły modernizmu, jaką jest kościół św. Rocha, zburzenie wpisanych kilka miesięcy wcześniej do rejestru zabytków schodów i murów oporowych przy katedrze, rozbiórkę przedwojennych budynków przy Branickiego 3/5, zburzenie właściwie do fundamentów kamienicy przy Warszawskiej 19, na miejscu której powstała atrapa mieszcząca Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Im zawdzięczamy wydmuszki przy Kilińskiego 15 oraz Sienkiewicza 63, a także sprofanowanie misternie zdobionych elewacji tkalni w zespole fabrycznym Chany Marejn i Wolfa Zilberblatta, na których pojawił się styropian.

    Do listy "osiągnięć" doliczyć można zgodę na podwyższenie i zmianę fasady budynku "Solidarności' przy Suraskiej, wykreślenie z ewidencji gmachu chłodni przy Baranowickiej czy zgodę na usunięcie niemieckiego napisu znad wejścia do kościoła św. Wojciecha, przypominającego, że wcześniej był to kościół ewangelicki św. Jana - w tym przypadku Zofia Cybulko nie miała o nim w ogóle pojęcia. Wreszcie to ona podpisała się pod zgodą na budowę Muzeum Archidiecezjalnego przy ul. Warszawskiej i zniszczenie sześciu dekoracji w technice sgraffito Antoniego Szymaniuka na wykuszach dwóch bloków przy alei Piłsudskiego. A to tylko najgłośniejsze dokonania.

    Andrzej Nowakowski pytany przez "Wyborczą" o to, kiedy poznamy jego nowego zastępcę, odpowiada, że będzie się zastanawiał, czy w ogóle go powoływać.

    Zofia Cybulko nadal ma pracować w jego urzędzie. Na nasze pytanie, czym jest "żydowskość", nie odpowiedziała. Nie wiadomo też, czy resort kultury nie podejmie działań w tej sprawie. Wciąż czekamy na odpowiedź z ministerstwa.

    Cały tekst: http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,16254030,Przejechala_sie_na...


    Białostocka prokuratura nie dopatrzyła się w wykrzykiwanym przez narodowców haśle "Polska dla Polaków" nawoływania do nienawiści na tle rasowym czy narodowościowym. - Sęk w tym, że oni krzyczeli "Polska tylko dla Polaków"
    W tym wypadku "tylko" czyni wielką różnicę - uważa Teatr TrzyRzecze, który chce zaskarżyć decyzję o umorzeniu śledztwa.

    W wigilię ubiegłorocznego Święta Niepodległości kilkuset narodowców przemaszerowało ulicami Białegostoku. Swój pochód zakończyli na miejscowym cmentarzu wojskowym. Tam dwoje z nich, po..



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    62. "ludzki" resortowy sędzia?

    Wojewódzki i Figurski uniewinnieni. Sędzia "po ludzku" rozumie, że ich słowa to satyra, a nie rasizm

    Kuba Wojewódzki i Michał Figurski w czasie audycji
    radiowej obrażali rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego
    Alvina.


    Znani prezenterzy Jakub Wojewódzki i Michał Figurski zostali uniewinnieni w sprawie znieważenia rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura ze względu na przynależność rasową. Wyrok jest nieprawomocny.
    Powodem zarzutów była audycja "Poranny WF" Radia Eska Rock z maja 2011 r., w której prezenterzy mówili o urodzonym w Polsce w rodzinie polsko-hinduskiej Gajadhurze "zadzwońmy do Murzyna" i sugerowali, że telefon rzecznika GITD działa w "buszmeńskiej sieci dla czarnych".

    Używali zwrotów: "krajowy rejestr Murzynów",...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16269316,Sad_rejonowy__Wojewodzki_i_Figurski_...


    Wojewódzki i Figurski jednak nietykalni? Sąd nie ukarał prezenterów za prymitywne, rasistowskie żarciki

    Powodem zarzutów była audycja Radia Eska
    Rock z maja 2011 r., w której padły słowa: "zadzwońmy do Murzyna" i
    sugestie, że telefon rzecznika GITD działa w "buszmeńskiej sieci dla
    czarnych".


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    63. Ośmiolatek rozbija

    Ośmiolatek rozbija system

    Policja w Hajnówce ściga młodych ludzi, którzy zakłócili przemówienie burmistrza Jerzego Siraka z SLD

    zdjecie

    Zdjęcie: hajnowka.pl/
    Internet 

    Policja w Hajnówce ściga młodych ludzi,
    którzy zakłócili przemówienie burmistrza Jerzego Siraka z SLD wygłoszone
    podczas święta Konstytucji 3 Maja. Podstawą jej działania są paragrafy
    dotyczące propagowania ustroju faszystowskiego.

     

    Wydarzenia, którymi interesuje się policja, rozgrywały się podczas
    uroczystości w Hajnówce, w miejskim parku przy pomniku Konstytucji 3
    Maja. Młodzież wznosiła okrzyki w trakcie przemówienia burmistrza
    Jerzego Siraka, lidera powiatowych struktur SLD. – Nie mogliśmy
    spokojnie znieść takiego zgrzytu, żeby człowiek związany z dawną i
    obecną lewicą, kontynuującą dziedzictwo PZPR, teraz jako burmistrz miał
    główną przemowę podczas narodowego święta 3 Maja – mówi Magdalena
    Nesteruk, wzywana i przesłuchiwana przez policję „za zakłócanie
    uroczystości”. – Te hasła nie były jednak agresywne czy niezgodne z
    prawem. Skandowaliśmy m.in. „Bóg, Honor, Ojczyzna”, nasze zachowanie
    było spokojne, nikt nie był agresywny – podkreśla Nesteruk.

    Chociaż tego dnia bynajmniej nie doszło do żadnych czynnych aktów
    agresji czy napaści młodych ludzi na innych uczestników uroczystości,
    policja nie zostawiła jednak tej sprawy i wszczęła postępowanie. –
    Śledztwa te dotyczą jedynie zakłócania przebiegu uroczystości 3 Maja
    przez wznoszenie okrzyków, nie odnotowaliśmy żadnych agresywnych
    zachowań ani incydentów – przyznaje aspirant Irena Kuptel, rzecznik
    Komendy Powiatowej Policji w Hajnówce.

    Jak jednak relacjonują uczestnicy uroczystości, funkcjonariusze nie
    interweniowali podczas wykrzykiwania haseł, ale dopiero kiedy zebrani
    zaczęli się rozchodzić. – Wówczas policjanci zaczęli nas ścigać i
    zatrzymywać. Legitymowano nas, spisywano dane osobowe. Nie przepuszczono
    nawet 8-letniemu chłopcu, któremu funkcjonariusze wyrwali z rąk flagę
    narodową, a zwracali się do niego z krzykiem – opowiada Magdalena
    Nesteruk. Wśród legitymowanych, a później oskarżonych były również
    osoby, które nie wznosiły żadnych haseł. – 3 maja po Mszy św. poszedłem
    pod pomnik Konstytucji 3 Maja. Kiedy przemawiał burmistrz, część z
    chłopaków i dziewczyn krzyczała różne hasła, m.in. „Precz z komuną” czy
    „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Ja nawet ich nie wykrzykiwałem, jednak policja
    mnie spisała, a moją sprawę skierowała do sądu dla nieletnich – mówi
    Karol Milas. Sąd po zapoznaniu się z dokumentacją zebraną podczas
    dochodzenia uniewinnił go od zarzutów stawianych mu przez policję.

    Tak samo stało się w przypadku kolejnych trzech nieletnich, wobec
    których hajnowska policja wszczęła śledztwo zakończone wnioskiem o
    ukaranie do sądu. Policja oskar- żyła ich, że „w trakcie obchodów
    uroczystości trzeciomajowych zakłócali porządek publiczny poprzez
    wykrzykiwanie niestosownych haseł”. Sąd dla nieletnich umorzył
    postępowanie wobec całej trójki, stwierdzając, że nie ma dowodów ich
    winy.

    Nie potwierdziły się też doniesienia, jakoby akcja w Hajnówce była
    zorganizowana przez którąś z organizacji narodowych. Aspirant Irena
    Kuptel potwierdza, że osoby wzywane przez policję na przesłuchania nie
    są zrzeszone w żadnych organizacjach. Upadły też dużo poważniejsze
    oskarżenia ze strony policji, która zakłócanie przemówienia burmistrza
    próbowała podciągnąć pod propagowanie… faszyzmu. – Pierwsze prowadzone
    przez nas dochodzenie było w sprawie „o publiczne propagowanie ustroju
    faszystowskiego państwa poprzez eksponowanie publiczne podczas 3 Maja
    symbolu graficznego krzyża celtyckiego”. Sprawę wobec kilku osób
    skierowaliśmy do Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe, która ją
    umorzyła – relacjonuje asp. Irena Kuptel. W uzasadnieniu umorzenia
    stwierdzono, że propagowanie krzyża celtyckiego nie jest ścigane przez
    prawo. Nie ma też jakichkolwiek innych dowodów winy, które pozwoliłyby
    postawić obwinionym zarzuty dotyczące „propagowania ustroju
    faszystowskiego”.

    Uwagę zwracają pytania, jakie mieli zadawać policjanci młodzieży
    podczas przesłuchań. Młodzi ludzie mówią, że koncentrowały się one na
    fladze narodowej, zdawałoby się naturalnym atrybucie święta narodowego. –
    Pytano mnie, ale też moich kolegów i koleżanki, głównie o flagę, m.in.
    dlaczego mieliśmy flagę na drzewcach, którymi – zdaniem policji –
    mogliśmy komuś zrobić krzywdę – mówi Karol Milas.

    Policja jednak nie odpuszcza, bo wciąż prowadzi dochodzenie wobec
    kolejnych osób manifestujących swoje poglądy podczas obchodów święta 3
    Maja w Hajnówce. – Nadal prowadzimy 9 postępowań w sprawie o zakłócanie
    czynem chuligańskim obchodów święta poprzez wykrzykiwanie haseł
    obraźliwych, m.in. „Precz z komuną” i „A na drzewach zamiast liści będą
    wisieć komuniści” – mówi asp. Irena Kuptel. Jak dodaje, niebawem wobec
    tych osób będą skierowane wnioski do sądu.

    Obecny na uroczystościach Bogusław Łabędzki, prezes Stowarzyszenia
    Historycznego im. Danuty Siedzikówny „Inki” z Hajnówki, nie dziwi się,
    że młodzież poprzez wznoszenie haseł wyraziła swoją dezaprobatę podczas
    przemówienia burmistrza. – Pan burmistrz Jerzy Sirak długo był w SD,
    partii satelickiej wobec PZPR. Teraz sprawuje funkcję przewodniczącego
    Rady Powiatowej SLD w Hajnówce. Jego przemówienie podczas obchodów
    jednego z największych narodowych świąt mogło wzbudzić sprzeciw wśród
    patriotycznie usposobionej młodzieży – ocenia Łabędzki. I zaznacza, że
    wiele młodych osób, wobec których policja prowadzi dochodzenie, często
    pomaga stowarzyszeniu podczas organizacji uroczystości związanych z
    obchodami rocznic dotyczących polskiego podziemia niepodległościowego i
    jego bohaterów. A uroczystości te – twierdzi Bogusław Łabędzki – w
    Hajnówce nie jest łatwo zorganizować, bo miejskie instytucje podlegające
    burmistrzowi nie są nimi szczególnie zainteresowane.

    Adam Białous

    ----------------------------------------------------------------------------------

    Lublin: Bili, bo „nienawidzą narodowców”

    roces o pobicie z powodów politycznych uczestników obchodów Dnia Żołnierzy Wyklętych rozpoczął się w czwartek przed sądem okręgowym w Lublinie. Pięciu oskarżonych młodych mężczyzn nie przyznało się do winy; grozi im do 8 lat więzienia.

    Przed sądem stanęli: 35-letni Krzysztof L., 36-letni Mikołaj B., 31-letni Łukasz S., 35-letni Tomasz P. oraz 25-letni Miłosz W. Według aktu oskarżenia bili swoje ofiary rękami, kopali, używali pałek nunczako, butelki i scyzoryka. Spowodowali obrażenia, m.in. jednemu mężczyźnie złamali nos.

    Krzyczeli przy tym „antifa huligans” i pytali napadniętych czy są narodowcami. Prokuratura uznała, że napaść miała podłoże polityczne.

    Do bójki doszło 1 marca ubiegłego roku po obchodach Dnia Żołnierzy Wyklętych. Przez miasto przeszedł wtedy pochód złożony m.in. z członków organizacji narodowych. Po marszu niektórzy jego uczestnicy udali się na piwo do jednego z barów w śródmieściu. Po wyjściu z lokalu, około godz. 23 w okolicach Ogrodu Saskiego, pięciu uczestników marszu zaatakowanych zostało przez grupę mężczyzn, ubranych na czarno, w kapturach, o twarzach zasłoniętych kominiarkami i szalikami.

    Bójkę zarejestrowała kamera miejskiego monitoringu. Z zapisu wynika, że napastników było ośmiu. Trzech policja zatrzymała na miejscu, dwóch innych zidentyfikowała na podstawie zapisu.

    Wszyscy oskarżeni odmówili składania przed sądem wyjaśnień, zgodzili się odpowiadać jedynie na pytania swoich obrońców. Nie przyznali się do winy. Tylko jeden z nich, Łukasz S., przyznał się do udziału w bójce, zaprzeczył natomiast, jakoby miał używać jakichkolwiek niebezpiecznych narzędzi ani też, że kierował się pobudkami politycznymi bądź ideologicznymi.

    Z odczytanych wyjaśnień, które składali w śledztwie Krzysztof L., Mikołaj B, oraz Łukasz S. wynika, że mieli oni przy sobie nunczako, scyzoryk, gaz pieprzowy, ochraniacz na zęby. Tłumaczyli, że bali się napaści. Przed bójką byli w klubie Tektura znanym w Lublinie jako miejsce spotkań ludzi o lewicowych poglądach. Pili alkohol. Wyszli na zewnątrz na wiadomość, że w pobliżu znajdują się grupy narodowców. Przyznawali, że doszło do bójki, twierdzili, że nie używali niebezpiecznych narzędzi Łukasz S. mówił, że „nienawidzi nazistów”, potem odwołał te słowa.

    Ci trzej oskarżeni w początkowej fazie śledztwa byli aresztowani, ale po trzech tygodniach, na skutek odwołania, sąd zwolnił ich z aresztu.

    Pozostali dwaj oskarżeni także w śledztwie konsekwentnie odmawiali składania wyjaśnień.
    -------------------------------------------------------------------------------
    W komisariacie przy ul. Kartuskiej w Gdańsku zakończyło się
    przesłuchanie 17-letniej Marysi Kołakowskiej z Gdańska. Policja zamierza
    postawić jej zarzuty z art. 51 par. 2, czyli oskarżyć ją o czyn
    chuligański, po tym jak z innymi mieszkańcami Gdańska protestowała
    przeciwko bluźnierczej pseudosztuce "Golgota Picnic" w jednym z
    gdańskich teatrów. Pod komisariatem wspierało nastolatkę kilkunastu
    gdańszczan. 




    - Nie możemy zdradzać szczegółów przesłuchania. Mogę tylko
    powiedzieć, że Marysia wytłumaczyła panom policjantom swoje motywacje,
    wytłumaczyła, że działała z ważnych pobudek. Poprzez rozpylenie
    nieprzyjemnego zapachu chciała uniemożliwić bluźnierstwo
    - mówi ojciec Marysi, działacz opozycyjny, publicysta i poeta Andrzej Kołakowski. 



    - Lewackie środowiska mają przewagę w tym kraju, dlatego oskarżenia policji wliczyłam w koszty tej akcji. Mimo to po raz drugi raz zachowałabym się w ten sam sposób. To oczywiste dla wielu katolików w moim wieku - mówi Marysia Kołakowska.



    2 lipca tego roku nastolatka starała się uniemożliwić czytanie tekstu
    obrazoburczego spektaklu skandalisty Rodrigo Garcii "Golgota Picnic".
    Przed czytaniem próbowała rozpylić nieprzyjemny zapach. Po tej próbie
    czterech mężczyzn zarzuciło jej na głowę worek i wyprowadziło z
    pomieszczenia, na zewnątrz, gdzie znajdowała się policja.
    http://niezalezna.pl/57195-nasz-news-beda-zarzuty-dla-17-latki-bo-protes...
    wczoraj, 13:59

    "Od dziś już nie pracujesz". Sąd po stronie zwolnionego za udział w Marszu Równości

    "Od dziś już nie pracujesz". Sąd po stronie zwolnionego za udział w Marszu Równości

    Ariel T. pracował jako ochroniarz na umowę zlecenie w
    jednej z trójmiejskich firm. Pracodawcy zauważyli go na nagraniach z...
    czytaj dalej »

    Sąd orzekł, że była to
    nieuprawniona dyskryminacja i uznał powództwo mężczyzny. To jeden z
    pierwszych procesów z tzw. ustawy dyskryminacyjnej zakończony wyrokiem.

    Jak wynika z akt sprawy ochroniarz wziął
    udział w Marszu Równości w Krakowie, w maju 2012 roku. Mimo, że nie jest
    aktywistą partyjnym, szedł w pierwszym rzędzie, obok Anny Grodzkiej i
    Janusza Palikota. Zauważyli go przełożeni z firmy w Trójmieście.Mężczyzna odebrał SMS-a o treści "Jutro masz wolne. Od dziś już nie
    pracujesz w naszej firmie. Sorry!". W rozmowie telefonicznej inny
    przełożony miał mu powiedzieć, że firma "pedałów nie zatrudnia", a on
    był widziany na "marszu pedałów".

    Sześć miesięcy później rozwiązano z nim umowę.

    Mężczyzna
    pozwał do sądu swojego byłego pracodawcę. Domagał się 5 tys. zł
    odszkodowania i zadośćuczynienia z powodu nieuzasadnionego zakończenia z
    nim współpracy, spowodowanego dyskryminacją.

    Uczestnikami procesu
    było też Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego (PTPA),
    Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Kampania Przeciw Homofobii.

    Pozwana
    firma kwestionowała oskarżenie o naruszenie zasad
    antydyskryminacyjnych. Według przesłuchanych mężczyzn chodziło tylko o
    przeniesienie Ariela T. do pracy w innym obiekcie, albo że nie był on
    gotów do dalszej pracy.

    Sąd zasądził powodowi tylko odszkodowanie. Szkody majątkowej Ariela T. nie kwestionował nawet były pracodawca.

    Ochroniarz
    zrezygnował ze swojego prawa do bycia przesłuchanym, przez co nie można
    było zasądzić żadnego zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
    - Nie można
    było udowodnić, że doznał krzywdy i w jakich rozmiarach. Tu automatyzmu
    nie ma. A krzywda jest czymś indywidualnym - powiedział sędzia.

    Wyrok
    nie jest prawomocny. Można go zaskarżyć do Sądu Okręgowego w Warszawie.
    Na razie nie wiadomo, czy pozwana firma tak zrobi. Odwoływać się może
    również powód oraz organizacja występującego w jego imieniu (PTPA).

    Przedstawicielka
    zespołu prawników PTPA podkreśliła, ze orzeczenie, które zapadło w
    sprawie jest o tyle istotne, że po raz pierwszy sąd orzekł, iż doszło do
    takiego rodzaju dyskryminacji.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    64. Maturzyści stanęli przed

    Maturzyści stanęli przed sądem za obrażenie TuskaMaturzyści stanęli przed sądem za obrażenie Tuska
    Jak donosi portal Wyborcza.pl, dwaj maturzyści z Kielc 11 lipca stanęli przed sądem oskarżeni o znieważenie premiera RP.Mateusz P. i Arkadiusz G. włamali się do komputera sterującego
    elektronicznym billboardem w centrum Kielc i zamieścili na nim zdjęcie
    premiera Donalda Tuska w towarzystwie prezydenta Federacji Rosyjskiej
    Władimira Putina z podpisem "Tuska dziwka Putina”.

    Dwaj
    kieleccy maturzyści stanęli w piątek przed sądem oskarżeni o znieważenie
    premiera RP. Rok temu włamali się do komputera sterującego
    elektronicznym billboardem w centrum miasta i wyświetlili zdjęcie
    opatrzone podpisem "Tusk dziw... Putina", Na kolejnym slajdzie pojawiło
    się zdjęcie kieleckiego licealisty z wycieczki szkolnej z mocno
    wulgarnym podpisem, na innym przerobiona reklama jednej z kieleckich
    szkół jazdy z również przerobioną fotografią właściciela i hasłem
    "szkoła ostrej jazdy nie tylko samochodem".

    Prokuratura
    oskarżyła mężczyzn o publiczne znieważenie "konstytucyjnego organu RP",
    czyli premiera rządu. Co do pozostałych osób, z których młodzieńcy
    również niewybrednie sobie zażartowali, śledztwo umorzono "wobec braku
    znamion przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego i braku interesu
    społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu". Osoby te, jeśli zechcą,
    mogą procesować się z nimi na drodze prywatnej.

    Z akt sprawy
    wynika, że Mateusz P. miał opinię niezrównanego informatyka, z powodu
    swoich umiejętności musiał zresztą zmienić szkołę. W poprzednim liceum
    włamał się bowiem do szkolnej sieci informatycznej. Przed sądem
    utrzymywał jednak, że jego wiedza informatyczna jest "przeciętna".


    Za zarzucane przestępstwo maturzystom grozi grzywna, kara ograniczenia
    wolności albo nawet pozbawienia wolności do 2 lat. Obrońcy nastolatków,
    jeszcze przed rozpoczęciem procesu, złożyli wnioski, by rozważyć
    umorzenie sprawy z uwagi na "brak znamion czynu zabronionego" bądź
    ewentualnie znikomą szkodliwość społeczną czynu.

    Kielecki sąd
    wniosku adwokatów jednak nie uwzględnił, uzasadniając, że postanowienie
    o ewentualnym umorzeniu sprawy, czy to z uwagi na znikomą szkodliwość
    społeczną czynu, czy to brak popełnienia przestępstwa, nie może mieć
    miejsca bez analizy materiału dowodowego.





    Mokotowski Sąd nie dopatrzył się niczego niewłaściwego w antykalolickiej kampanii billboardowej, wymierzonej w Jana Pawła II, uruchomionej przez Palikota tuż przed kanonizacją. Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą informuje o skandalicznym rozstrzygnięciu sądu w Warszawie, który podtrzymał decyzję prokuratury. Kolejny raz potwierdza się bezkarność założyciela Twojego Ruchu.

    Kampania powielała skandaliczne mistyfikacje, jakie agenci UB spreparowali na Karola Wojtyłę.Ich zamiarem było rozpowszechnienie plotek o nieślubnym dziecku
    papieża i doprowadzenie do jego kompromitacji. Akcję o kryptonimie
    „Triangolo” nadzorował kapitan Grzegorz Piotrowski, który odpowiada za
    śmierć księdza Jerzego Popiełuszki.
    Piotrowski - entuzjasta
    Janusza Palikota i Jerzego Urbana - nadal podtrzymuje swoje brednie,
    choć jego akcja została ostatecznie udaremniona w 1983 roku.
    Przedwcześnie świętując swój sukces, prowadził samochód pod wpływem
    alkoholu i spowodował wypadek. Jego grupa wkrótce została
    zdekonspirowana. O akcji służb poinformowano dopiero w latach 90. .

    Janusz Palikot postanowił jednak odgrzać ten esbeski montaż tuż przed wielkim świętem Kościoła. Kanonizacja Jana Pawła II
    miała zostać zakłócona przez rozwieszone na ulicach Lublina szkalujące
    papieża billboardy. Akcja została rozpętana
    przez Fundację Ateizm-Świeckość-Antyklerykalizm.




    Sprawa została skierowana na drogę prawną. Sąd uznał, że nie jest to sprawa nadająca się do ścigania, ponieważ:

    Obiektywnie patrząc posiadanie dzieci nieślubnych nie jest czymś nagannym i dyskredytującym nie przesądza o pejoratywnych cechach charakteru.

    Decyzja sądu jest ostateczna. Oznacza, że Palikot nie odpowie za swoje słowa.

    Skład sędziowski swoim orzeczeniem udowodnił, że nie rozumie materii, jaką się zajmował. W
    przypadku Ojca Świętego oskarżenia o posiadanie nieślubnych dzieci
    trudno uznać za neutralne moralnie. Być może jednak ważniejsze było to,
    czyje słowa sąd oceniał…

    Ryszard Nowak ze Stowarzyszenia „Ogólnopolski Komitet Obrony przed
    Sektami i Przemocą” przypomina, że sprawa do prokuratury trafiła po
    jednym z programów z udziałem Palikota.

    W dniu 11.03.2014 r. w programie „Kropka nad i” w TVN gościem Moniki Olejnik był Janusz Palikot. Poseł Palikot, odpowiadając na pytanie o billboard „papież rodziny rozbitej”, który miał się pojawić w Lublinie, powiedział, cytuję: „zdziwiłbym się, gdyby Jan Paweł II nie miał nieślubnych dzieci”

    — przypomina Nowak.

    Zaznacza, że nawet Monika Olejnik poczuła się obrażona tymi słowami.

    Ryszard Nowak wskazuje, że „poseł Janusz Palikot znieważył świętego Papieża Jana Pawła II poprzez: publiczne oskarżenie Jana Pawła II o kłamstwo i nie mając żadnych dowodów twierdził, że miał nieślubne dzieci”.

    Przytacza również odpowiedni artykuł Kodeksu Karnego, który mówi:

    Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie
    przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego
    wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

    Jak widać jednak Palikot może sobie obrażać tych, których establishment III RP nie chce brać w obronę…

    http://wpolityce.pl/polityka/205688-sad-popiera-esbecka-prowokacje-odgrzana-przez-palikota-oszczerstwa-szkalujace-wojtyle-zaakceptowane-przez-sedziego

    Zniszczono krzyż misyjny

    W parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Warszawie-Rembertowie sprofanowano krzyż misyjny i obelisk ku czci św. Jana Pawła II

    zdjecie

    Krzyże misyjne przygotowane do
    poświęcenia i ustawienia na zakończenie misji parafialnych w kościele
    pw. Matki Bożej Zwycięskiej w Warszawie-Rembertowie. Zdjęcie: Robert Sobkowicz/
    Nasz Dziennik


    Nieznani sprawcy zniszczyli krzyż misyjny
    oraz obelisk upamiętniający kanonizację św. Jana Pawła II i św. Jana
    XXIII mieszczące się przy parafii pw. Matki Bożej Zwycięskiej w
    Warszawie-Rembertowie.

    Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę. Krzyż misyjny oraz
    obelisk zostały zamalowane białą farbą. W dniu dzisiejszym po każdej
    Mszy św. wierni gromadzić się będą pod zniszczonym krzyżem, by wspólnie
    przepraszać  i wynagradzać Panu Bogu za grzech profanacji. Odśpiewane
    będą także Suplikacje.

    Zniszczony krzyż jest jednym z siedmiu mieszczących się na terenie
    rembertowskiej parafii. Zostały one ustawione na zakończenie misji
    parafialnych, które odbywały się we wrześniu ubiegłego roku. Siedem
    krzyży ustawiono jako znak przebłagania za grzechy i zniewagi.

    Z kolei obelisk ku czci św. Jana Pawła II jest wyrazem wdzięczności
    wspólnoty parafialnej z Rembertowa. Został poświęcony w dniu wielkiego
    dziękczynienia za kanonizację obu świętych Papieży.




    Zakaz dla "zakazu pedałowania". Sąd uznał, że to "nieprzyzwoity" znak i ukarał pikietującego grzywną

    YT

    Sąd uznał, że używany - najczęściej na kontrmanifestacjach wobec parad równości - symbol jest obraźliwy i podsyca nienawiść.

    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/206285-zakaz-dla-zakazu-pedalowania-sad-uznal-ze-to-nieprzyzwoity-znak-i-ukaral-pikietujacego-grzywna


    Policja początkowo umorzyła prowadzone postępowanie w sprawie
    nawoływania do nienawiści z art. 256 kodeksu karnego. Po interwencji
    rzecznika praw obywatelskich
    skierowała jednak wniosek o ukaranie w sprawie popełnienia wykroczenia z art. 141 kodeksu wykroczeń.  tj. umieszczenia w miejscu publicznym

    — czytamy w „Rzeczpospolitej”.



    Prezentowanie nieprzyzwoitego rysunku 
w miejscu publicznym 
jest wykroczeniem.

    Znak graficzny „zakaz pedałowania" ma charakter nieprzyzwoitego rysunku, o jakim mowa w art. 141 kodeksu wykroczeń. Jest obraźliwy, upokarzający i może podsycać nienawiść do osób o innej orientacji seksualnej. Osoba, która prezentuje go w miejscu publicznym, łamie prawo.

    http://prawo.rp.pl/artykul/757715,1127783--Zakaz-pedalowania--zabroniony...




    Plakat koncertu z 28 lutego 2014 krążył w sieci

    Plakat koncertu z 28 lutego 2014 krążył w sieci


    Neonaziści mogą grać spokojnie. Prokuratura umywa ręce
    Jacek Harłukowicz

    Cały tekst: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,16364190,Neonazisci_moga_grac_s...
    Jako że sprawy o przestępstwa z nienawiści, na wniosek prokuratora generalnego, od pewnego czasu obejmowane są nadzwyczajną kontrolą, zasadność umorzenia postępowania przez prokuraturę rejonową badała już prokuratura okręgowa. Nie doszukała się jednak uchybień i umorzenie uznała za zasadne. Teraz sprawę analizują prokuratorzy Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu.

    Jej rzeczniczka Anna Zimoląg: - Prokuraturze rejonowej rzeczywiście nie udało się znaleźć żadnych innych dowodów, prócz zeznań dziennikarki "Wyborczej", świadczących o tym, że taka impreza w ogóle miała miejsce.

    Zdobycie dowodów w tej sprawie nie było łatwe, ale też nie beznadziejne. Większość z przesłuchiwanych stanowiły osoby z obsługi klubu, organizatorzy bądź członkowie występujących zespołów. Nikt z nich do szerzenia faszyzmu się nie przyznał. Wszyscy twierdzili, że bawili się w klubie na zamkniętej imprezie urodzinowej.

    Podczas koncertu obowiązywał kategoryczny zakaz używania urządzeń rejestrujących obraz i dźwięk. Tego dnia wyłączony został też klubowy monitoring. Ale o tym, że w klubie Easy Rider odbyć się ma neonazistowski koncert, wrocławską prokuraturę i policję poinformował Dariusz Paczkowski, antyfaszystowski działacz z Żywca. Policja wysłała więc na miejsce dwuosobowy patrol, który na miejscu imprezy rzeczywiście nie stwierdził.

    Tyle że patrol w klubie był o godz. 18. A koncert zaczynał się o 20. Sam Paczkowski nie został w tej sprawie nawet przesłuchany.

    Cały tekst: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,16364190,Neonazisci_moga_grac_s...

    Zatrzymano skinheadów podejrzewanych o podpalenia w Białymstoku

    Zgromadzony w sprawie grupy materiał dowodowy dotyczy czerpania
    korzyści z nierządu oraz obrotu środkami odurzającymi - podała stołeczna
    prokuratura.


    Był to efekt wielomiesięcznej pracy
    prokuratorów i policjantów rozpracowujących grupę, której większość
    członków jest utożsamiana z subkulturą skinheadowską
    - powiedział PAP rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski.

    Jak dodał, funkcjonariusze podejrzewali, że
    zatrzymywani mężczyźni mogą być agresywni i uzbrojeni oraz że na
    niektórych posesjach mogą znajdować się psy szkolone do walk. Dlatego
    policjantów wspierali członkowie grup szturmowych Biura Operacji
    Antyterrorystycznych KGP. Cała operacja przebiegła błyskawicznie.
    Zatrzymywani byli całkowicie zaskoczeni i nie stawiali żadnego oporu
    - powiedział Sokołowski.

    W przeszukanych mieszkaniach policjanci
    znaleźli broń palną, amunicję, amfetaminę, marihuanę i kilka tysięcy
    tabletek sterydów anabolicznych. Natrafili także na przedmioty zawierające treści i symbolikę nazistowską - powiedział Sokołowski. Zlikwidowano także dwie plantacje marihuany.

    Zatrzymani - wśród nich Adam S., ps.
    Staszyn, podejrzany o kierowanie grupą - zostali doprowadzeni do
    prokuratur apelacyjnych w Warszawie i Białymstoku. Przedstawiono im
    zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do
    10 lat więzienia.

    Wobec 10 zatrzymanych prokuratura wystąpiła z
    wnioskami o areszt, które jeszcze w czwartek mają być rozpatrywane -
    powiedział PAP rzecznik PA w Białymstoku Janusz Kordulski.

    Na godz. 12 zaplanowano konferencję prasową
    szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza i komendanta głównego policji gen.
    insp. Marka Działoszyńskiego.




    Jak podaje MSW,
    ponad 3 tys. policjantów z województwa podlaskiego zostało
    przeszkolonych w zakresie walki ze środowiskiem ksenofobicznym i
    rasistowskim. W ub. r. w Podlaskiem wszczęto 85 postępowań o rasizm a to
    64 więcej niż w 2012 r.

    Neonaziści zatrzymani. Mogą mieć związek z podpaleniami ...


    CBŚ zatrzymało 14 podlaskich skinheadów podejrzewanych m.in. o handel narkotykami i czerpanie korzyści z prostytucji

    CBŚ zatrzymało 14 podlaskich skinheadów podejrzewanych m.in. o handel narkotykami i czerpanie korzyści z prostytucji (Fot. Komenda Główna Policji)

    14 osób podejrzanych m.in. o
    czerpanie korzyści z nierządu zatrzymano w czwartek rano w Białymstoku i
    okolicach. Policja potwierdza, że grupa może mieć związek z
    podpaleniami mieszkań m.in. czeczeńskich uchodźców, do których doszło w
    zeszłym roku w Białymstoku.
    14 zatrzymanych. Rozbita grupa białostockich skinheadów




    Zaatakowano biuro posła PiS

    Bydgoskie biuro posła Prawa i Sprawiedliwości Bartosza Kownackiego zostało zdewastowane. Powybijano w nim szyby oraz zniszczono godło na tablicy informacyjnej.
    – Spalono po raz kolejny tabliczkę przed moim biurem poselskim. W zasadzie wypalono godło. Jest to dokładnie ta sama sytuacja, która miała miejsce bezpośrednio po zajściach z zeszłego roku, po Święcie Niepodległości, kiedy również spalono tabliczkę przed moim biurem poselskim – zaczął Kownacki.

    Zdaniem posła to kolejny przejaw agresji, z którym się spotkał. – W mojej ocenie są środowiska, którym nie podoba się to, co ja głoszę. To, iż w sposób jednoznaczny wypowiadam się, zarówno co do środowisk homoseksualnych, czy środowisk skrajnie lewicowych, jak również to, że bronię tradycyjnych konserwatywnych wartości.

    Kownacki powiedział, że powiadomił policję, która spisała protokół. Zaznaczył, że incydent świadczy o słabości służb, ponieważ „to nie jest jednostkowy wypadek, tylko cyklicznie powtarzający się”.

    Polskie Radio
    -----------------------------------------------------

    Na konferencji prasowej szef MSW pytany przez PAP o szczegóły sprawy, powiedział, że z informacji, które otrzymał, wynika, że „jest wysoce prawdopodobne, że grupa była powiązana z podpaleniami”, do których doszło w zeszłym roku w Białymstoku.

    To osoby ze zorganizowanej grupy o charakterze multiprzestępczym, wywodzącej się z białostockiego środowiska skinheadowskiego, która dokonywała równego rodzaju przestępstw - od wymuszeń, haraczy, po handel ludźmi i prostytucję

    — powiedział.

    Komendant główny policji gen. insp. Marek Działoszyński poinformował, że białostocka prokuratura złożyła wniosek o delegalizację stowarzyszenia „Dzieci Białegostoku”, związanego ze środowiskiem pseudokibiców Jagielloni, z którym powiązana jest grupa, której członków zatrzymano.

    Policjanci CBŚ oraz funkcjonariusze białostockich komend wspierani przez antyterrorystyczne grupy szturmowe wkroczyli w środę i wtorek do 31 mieszkań i domów na terenie województwa podlaskiego.

    Był to efekt wielomiesięcznej pracy prokuratorów i policjantów rozpracowujących grupę, której większość członków jest utożsamiana z subkulturą skinheadowską

    — mówił rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski.

    Jak dodał, funkcjonariusze podejrzewali, że zatrzymywani mężczyźni mogą być agresywni i uzbrojeni oraz że na niektórych posesjach mogą znajdować się psy szkolone do walk.

    Dlatego policjantów wspierali członkowie grup szturmowych Biura Operacji Antyterrorystycznych KGP. Cała operacja przebiegła błyskawicznie. Zatrzymywani byli całkowicie zaskoczeni i nie stawiali żadnego oporu

    — powiedział Sokołowski.

    ZOBACZ film z akcji zatrzymania skinheadów:

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    65. Blisko 140 tys. Polaków z

    Blisko 140 tys. Polaków z apelem przeciwko ustawie antydyskryminacyjnej

    Do Sejmu trafiły petycje przeciwko nowelizacji ustawy
    antydyskryminacyjnej. 138 tys. 588 obywateli wyraziło swój stanowczy
    sprzeciw wobec treści projektu ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów
    UE w zakresie równego traktowania.

    Parlamentarzyści pracują nad nowelizacją ustawy antydyskryminacyjnej,
    która zdaniem prawników uderza w konstytucyjną ochronę rodziny,
    ogranicza wolność gospodarczą oraz wolność słowa. W opinii organizacji
    prorodzinnych, ma ona zapewnić uprzywilejowaną pozycję środowiskom
    homoseksualnym pod pretekstem walki z dyskryminacją.

    Zdaniem prawników z Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris,
    projekt radykalizuje prawo antydyskryminacyjne. Na mocy nowelizacji
    przez wprowadzenie przesłanki dyskryminacji ze względu na tożsamość oraz
    ekspresję płciową, zaburzenia tożsamości płciowej takie jak
    transwestytyzm czy transseksualizm staną się cechami chronionymi.

    Poszerzenie definicji „molestowania”, które – inaczej niż dotychczas –
    odnoszone będzie również do treści zawartych w reklamie, oznaczać może
    konieczność tworzenia specjalnych reklam uwzględniających osoby
    prowadzące homoseksualny tryb życia. – Reklama przedstawiająca naturalną
    rodzinę przy stole będzie mogła zostać uznana za stwarzającą
    „upokarzającą lub uwłaczającą atmosferę” wobec homoseksualistów –
    wyjaśnia dr hab. Aleksander Stępkowski, prezes Ordo Iuris.

    W połączeniu z rozszerzeniem pojęcia molestowania nowelizacja
    prowadzi do bezprecedensowego uprzywilejowania organizacji LGBT, które
    będą mogły z powodzeniem wytaczać procesy wszystkim podmiotom
    prezentującym treści niezgodne z ich światopoglądem. Zdaniem Jacka Sapy z
    Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny – organizatora akcji
    protestacyjnej – lewicowy projekt bezpośrednio uderza w rodzinę. – W
    praktyce będzie to oznaczało zwalczanie postaw prorodzinnych i
    promowanie dewiacyjnych zachowań za nasze pieniądze. Stąd nasz protest –
    tłumaczy.

    Nowa ustawa to również zamach na wolne media, uważa dr hab.
    Aleksander Stępkowski. – Ciężar dowodu przerzucony jest w postępowaniach
    o dyskryminację na pozwanego. To dziennikarz lub redakcja będą zmuszeni
    do udowodnienia, że nie molestowali osoby lub organizacji, które im to
    zarzucają – wyjaśnia prawnik. Rozwiązania takie będą szczególnie
    niebezpieczne dla istnienia i niezależności mediów lokalnych lub
    obywatelskich, zwłaszcza zaś dla pluralizmu poglądów prezentowanych w
    przekazie medialnym.

    Projektodawcy chcą również, aby przepisy ustawy dotyczyły wszelkich
    usług edukacyjnych. – W świetle tej ustawy szkoła męska nie będzie mogła
    odmówić np. zatrudnienia homoseksualisty jako nauczyciela WF – wyjaśnia
    Jacek Sapa.

    W pierwszym czytaniu projekt został już przegłosowany ogromną
    większością głosów i został przyjęty do pracy w Komisji Sprawiedliwości i
    Praw Człowieka. 30 czerwca br. Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i
    Rodziny złożyło swoją opinię, zalecając nienadawanie dalszego biegu
    pracom sejmowym nad ustawą. Natomiast 24 lipca złożono petycje podpisane
    przez blisko 140 tysięcy obywateli, którzy sprzeciwiają się treści
    projektu. – Obowiązująca obecnie ustawa antydyskryminacyjna z 2010 r.
    całkowicie wypełnia obowiązek implementacji dyrektyw UE w tym zakresie.
    Podobne zapisy prawne odrzucili już Anglicy, Irlandczycy oraz Austriacy.
    Mam nadzieję, że i w Polsce to się uda – puentuje Sapa.

     

    Źródło: Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny


    Do prokuratury za wpis na Facebooku

    Dewianci i postkomuniści złożyli do prokuratury wnioski o zajęcie
    się facebookowym wpisem Magdaleny Żuraw, byłej kandydatki PiS w
    wyborach parlamentarnych nazywanej niegdyś jednym z „aniołków Jarosława
    Kaczyńskiego”.

    Żuraw napisała, że „stawia najlepszą szkocką whisky każdemu, kto podpali komunistyczną tęczę na placu Zbawiciela!”.

    Doniesienia do prokuratury złożył Sebastian Wierzbicki, warszawski
    radny SLD oraz fundacja „Wolontariat Równości”, organizator parady
    równości. Według fundacji, „chodzi o podżeganie do popełnienia
    przestępstwa”.

    - Trochę śmieszy mnie, że za publicystyczną prowokację i żart ktoś
    chce mnie wsadzić do więzienia. Zwłaszcza, że doniesienie złożyła
    organizacja, w której czołową rolę odgrywa osoba przyznająca się do
    pedofilii [chodzi o Mariusza Drozdowskiego, który każe na siebie mówić
    Jej Perfekcyjność - TC] – skomentowała Magdalena Żuraw na Facebooku.

    Wyjęci spod ochrony

    Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota umorzyła dochodzenie w sprawie wpisów w internecie, których autorzy grożą księżom śmiercią.Od
    wydanej w lipcu br. nieprawomocnej decyzji prokuratury odwołał się
    wczoraj do Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy Ryszard Nowak w imieniu
    Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą. W lutym ub.r.
    Komitet złożył doniesienie do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie w
    sprawie znieważenia dyrektora Radia Maryja i innych duchownych przez
    ponad 40 internautów na stronach internetowych „Gazety Wyborczej”. Wpisy
    znalazły się pod artykułem „O. Tadeusz Rydzyk podejrzewa KRRiT o
    ustawienie konkursu o miejsce na multipleksie” z grudnia 2012 roku.
    Chodziło głównie o cytat: „Jestem zwolennikiem klerykalizmu warstwowego:
    warstwa kleru, warstwa ziemi, warstwa kleru, warstwa ziemi, i tak ad
    infinitum”, który zamieścił internauta o nicku „piesion”. – To wyraźne
    namawianie do zabijania księży – nie ma wątpliwości Ryszard Nowak.
    Wczoraj ten wpis wraz z wieloma innymi ziejącymi nienawiścią, a
    przywołującymi nazwisko dyrektora Radia Maryja, nadal można było
    przeczytać pod tym tekstem.W uzasadnieniu umorzenia dochodzenia
    prokurator Agnieszka Bachryj z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota
    stwierdziła, że znieważenie o. Tadeusza Rydzyka za pomocą tego rodzaju
    komentarzy „nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego, ściganego z
    oskarżenia publicznego”.– Wysłaliśmy właśnie do sądu odwołanie,
    to już jest trzecie. Ta sprawa ciągnie się od grudnia 2012 roku. Po raz
    pierwszy, kiedy sprawę umorzono, sąd przyznał nam rację, twierdząc, że
    sprawa jest poważna i nie można jej umarzać. Zlecił ją wtedy
    prokuraturze do ponownego rozpoznania. Podobne zdanie miała prokuratura
    okręgowa, tymczasem prokuratura rejonowa w ogóle nie dostosowała się do
    tych nakazów – relacjonuje Nowak.W odwołaniu adresowanym do Sądu
    Rejonowego dla m.st. Warszawy Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i
    Przemocą przypomina, że w lutym br. Prokuratura Okręgowa w Warszawie,
    uchylając decyzję Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota o odmowie
    wszczęcia dochodzenia, wyraźnie stwierdziła: „Prokurator nie podjął
    czynności pozwalających na ustalenie sprawców tego czynu. Pokrzywdzony
    bez pomocy prokuratora nie ma możliwości ustalenia danych personalnych
    internautów, którzy zamieścili obraźliwe komentarze, a tym samym nie ma
    możliwości skorzystania z prawa wniesienia prywatnego aktu oskarżenia”.Ksiądz
    profesor Paweł Bortkiewicz TChr, etyk, umorzenie dochodzenia komentuje
    krótko. – Po raz kolejny jesteśmy świadkami dwoistości standardów
    prawnych i etycznych, które panują w naszym kraju. Wystarczy wspomnieć
    chociażby sytuację z porannym najściem „Antykomora” czy niedawną z
    portalem, na którym jeden z internautów miał się wyrazić negatywnie o
    córce premiera, co poczytano za zagrożenie jej bezpieczeństwa i
    natychmiast podjęto działania z udziałem służb i prokuratury – zauważa
    nasz rozmówca. – Natomiast kiedy ktoś grozi Kościołowi, nawet jeśli są
    to groźby tak poważne, bo dotyczące śmierci osób duchownych, organa
    ścigania udają, że nic się nie stało – dodaje.I jeszcze jeden
    przykład podwójnych standardów. W tym roku Sąd Najwyższy kazał prof.
    Ryszardowi Legutce przeprosić byłych licealistów z Wrocławia, którzy
    domagali się usunięcia krzyży ze szkoły, za nazwanie ich „rozwydrzonymi
    smarkaczami”. Europoseł musiał też zapłacić 5 tys. zł na cele społeczne.


    Zastosowanie ustawy
    antydyskryminacyjnej w praktyce

    http://wpolityce.pl/media/206667-jas-kapela-myslicie-ze-z-wpolitycepl-tez-mozna-tak-zrobic-krytyka-polityczna-poluje-na-prawicowe-media

    Fot. Facebook

    Fot. Facebook

    Krytyka Polityczna coraz żwawiej zaprowadza swoje
    lewicowe porządki, czyszcząc przestrzeń publiczną z wszelkich oznak mowy
    nienawiści. Wszystko oczywiście w imię walki dyskryminacją i budowaniem
    tolerancji. Jaś Kapela doniósł do prokuratury na portal parezja.pl. To
    podobno rozgrzewka przed większym przeciwnikiem. Na Facebooku zastanawia
    się, czy nie donieść na nasz portal


    Fot. Facebook
    Fot. Facebook

    Dwa dni temu policja przeszukała dom
    redaktora naczelnego portalu parezja.pl i twórcy inicjatywy „Nie dla
    islamizacji Europy”. Doniesienie do prokuratury złożył Jaś
    Kapela z Krytyki Politycznej.

    Damian Kowalski otrzymał wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka w sprawie z artykułu 256 § 1, który brzmi:

    Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój
    państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych,
    etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość,
    podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

    Gdy Kowalski stawił się na komendzie, dwóch cywilnych
    funkcjonariuszy bez uprzedniego wylegitymowania się, zażądało
    doprowadzenia do miejsca zamieszkania
    - informuje portal parezja.pl. Funkcjonariusze przedstawili mu postanowienie wydane przez Prokuraturę Rejonową w Katowicach.

    Wynikało z niego, że Damian Kowalski w ciągu niespełna
    tygodnia, bez żadnego przesłuchania ze świadka stał się podejrzanym.
    Postanowienie wydane przez prokuratora Czesława Kurpisia umożliwiało
    policjantom dokonanie przeszukania mieszkania podejrzanego i
    zażądanie od niego „wydania rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie” –
    w tym wszelkich publikacji i korespondencji elektronicznej
    „wskazujących na jego stosunek do wyznawców islamu”. W toku
    przeszukania, zabezpieczono i zarekwirowano telefon komórkowy, kartę SIM oraz komputer stacjonarny

    — czytamy na portalu parezja.pl.

    Redaktor naczelny portalu komentuje sprawę następująco:

    W dzisiejszych czasach wolność mediów to tylko pusty frazes, przekonałem się o tym teraz na własnej skórze. Inicjatywa ‚Nie dla islamizacji Europy’, została stworzona z pobudek patriotycznych i tożsamościowych. Czy zatem w Polsce to
    również jest przestępstwem? Czy sprzeciwianie się ekspansji islamu i
    informowanie społeczeństwa o brutalności ze strony wyznawców tej religii
    jest nawoływaniem do nienawiści? Oświadczam, że nie zamierzam
    zaprzestać działalności, gdyż uważam że idea jest słuszna”.

    Jaś Kapela z pasją kolekcjonuje prokuratorskie zawiadomienia, dotyczące wszczętych na jego wniosek postępowań.




    Po godzinach, gdy się już zmęczy walką z dyskryminacją, puszcza wodze fantazji…


    Fot. Facebook
    Fot. Facebook

    Czegóż więcej
    spodziewać się po człowieku, nad którym rozpacza nawet własna matka.
    Teresa Kapela, działaczka katolicka, w rozmowie z Robertem Mazurkiem na
    łamach „Rz”, tak komentowała lewackie fascynacje swojego syna:

    Staram się nie czytać wszystkiego, co pisze Jaś. Jest to dla mnie niesłychanie bolesne. Nie rozumiem tych ukąszeń, czasem myślę, że wręcz diabelskich.

    CZYTAJ TAKŻE:
    Matka Jasia Kapeli: Środowisko, do którego trafił okazało się
    niesłychanie silne. On się „Krytyką Polityczną” zachłysnął i tak trwa**

    mall / parezja.pl, Fb






    Inwigilacja środowisk prawicowych staje się faktem. Ideologicznie wyedukowana prokuratura ściga za symbole narodowe

    Działania prokuratury i policji podjęte
    przeciwko twórcy profilu „Nie dla Islamizacji Europy” są najwyraźniej
    pokłosiem szkolenia jakie niektórzy prokuratorzy przeszli we wrześniu
    ubiegłego roku.

    . Jak opisywała to wówczas prasa były to „szkolenia dla
    prokuratorów z 49. jednostek wybranych do zwalczania przestępstw
    rasistowskich i ksenofobicznych”. Były to szkolenia ideologiczne,
    jasno to trzeba podkreślić.

    Wystarczy wspomnieć tylko, że szkolącymi prokuratorów byli
    działacze lewackich stowarzyszeń „Otwarta Rzeczpospolita” i „Nigdy
    Więcej”. To drugie stowarzyszenie skutecznie wprowadziło na polskie
    stadiony we współpracy z policją i PZPN,
    zakaz używania symboliki „Mieczyka Chrobrego” i „Falangi”, zestawiając
    symbolikę narodowców z symbolami nazistowskimi takimi jak swastyka.
    Jednocześnie w tej ideologicznej specyfikacji zabrakło
    symbolu „sierpa i młota”.

    Na marginesie przypomnijmy, że to Jacek Purski - członek tego stowarzyszenia i współpracujący ściśle z policją i PZPN
    przy zabezpieczaniu polskich i europejskich stadionów przed „faszyzmem”
    - sprowadził na 11 listopada 2011 niemieckich „antyfaszystów”, którzy z
    pałkami, gazem i butelkami przyjechali robić porządki w stolicy Polski w Narodowe Święto Niepodległości.

    Efektem tego, o czym jakoś nikt nie przypomina, była m.in. zmiana trasy
    przemarszu… Kompanii Honorowej Wojska Polskiego, która szła wraz z grupami
    rekonstrukcji historycznych (jedna z tych grup została zaatakowana
    przez niemieckich bandziorów). Pierwotna trasa przemarszu uległa
    zmianie w związku właśnie z tym, że niemiecka chuliganeria krążyła w
    okolicach ówczesnej siedziby „Krytyki Politycznej”. Kompromitacja
    państwa, kompromitacja władz państwowych, bowiem Kompania Honorowa
    Wojska Polskiego reprezentuje właśnie owe władze. I zero konsekwencji
    wobec tego, który doprowadził do bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia
    osób, które chciały jedynie świętować uroczyste obchody. Żadnych
    postawionych zarzutów, a na dodatek ten sam Purski w następnym roku
    współpracował nad bezpieczeństwem na stadionach podczas Euro 2012!

    Jeżeli w roku 2013 „Nigdy więcej” szkoli prokuratorów to efekty
    takiej współpracy są właśnie takie a nie inne, czyli podjęcie działań
    zwyczajnie bezprawnych, o znamionach represji politycznych. W tym
    miesiącu, 12 lipca w Chełmie odbył się II Marsz Pamięci
    Ofiar Rzezi Wołyńskiej po którym został zatrzymany przez policję
    17-letni Łukasz Pidek z Lublina za niesienie flagi z symbolem falangi.
    Jak tłumaczyli policjanci takie rozporządzenie dostali od prokuratury.
    Falanga nie jest symbolem zakazanym. Działania więc policji i prokuratury wynikają nie z tego, że zostało naruszone prawo, ale z
    tego, że policja i prokuratura tego prawa po prostu nie zna, a
    posługuje się ściągawkami przygotowanymi właśnie przez lewackie organizacje. I kolejnym takim działaniem było przeszukanie mieszkania twórcy profilu „Nie dla Islamizacji Europy”, zabezpieczenie
    jego komputera i telefonu komórkowego. Warto dodać, że odbyło się to po
    doniesieniu jednego ze współpracowników „Krytyki Politycznej”, takie
    przynajmniej sugestie wypuszcza ów współpracownik.
    Tej samej
    „Krytyki”, którą odwiedził w lipcu 2013 roku również minister
    Sienkiewicz, aby dyskutować tam o zagrożeniach, jakim m.in. jest
    nacjonalizm. Działania takie mogą mieć jeszcze jeden cel. Tym celem może
    być szeroka inwigilacja środowisk prawicowych, tych które są na
    prawo od największej partii opozycyjnej, tych, które nie poddają się
    politycznej poprawności, które są narodowe, tożsamościowe, katolickie.

    Przeszkadzały jej modły pod przydrożnym krzyżem. Ścięła go i zabrała do domu

    Nie mogłam już znieść tego tłumu i zawodzenia - tłumaczyła potem
    zdumionym policjantom 57-letnia mieszkanka gminy Dąbrowa Zielona w
    powiecie częstochowskim.
    Cały tekst: http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,16390155,Przeszkadzaly_jej_modly_pod_przydroznym_krzyzem__Sciela.html


    Wycięła przydrożny krzyż i naraziła się sąsiadom

    Wycięła przydrożny krzyż i naraziła się sąsiadom

    W 1932 roku krzyż postawiła babcia właścicielki. W 1965 roku odnowił
    go dziadek. Za swoje pieniądze. To był prywatny krzyż. Natomiast w 1995
    roku mieszkańcy Cudkowa bez zgody właścicielki, powiadomienia czy
    zapytania, wymienili krzyż na metalowy i uznali za swój. Od tej pory
    jest spór – wyjaśnia.

    Policja poinformowała w oficjalnym
    komunikacie, że kobieta wycięła krzyż, bo przeszkały jej zbiórki
    mieszkańców i ich głośne modlitwy. 57-latka twierdzi jednak, że nie o
    względy religijne tutaj chodzi. - Ja po prostu tego krzyża nie
    uznaję. Moim zdaniem, nie był nawet poświęcony, a oskarża się mnie w tej
    chwili o profanację - mówi Halina Krzesicka.

    Zaznacza, że 2
    miesiące temu była u księdza, prosząc go o przeniesienie krzyża w inne
    miejsce. Denerwowało ją, że płot przy jej domu dwukrotnie został
    zniszczony przez zdobiące krzyż kobiety. - Ja nie jestem z tego dumna,
    nie to było moim zamiarem, ale to był akt rozpaczy - tłumaczy.

    Policja
    oceniła, że zachowanie 57-latki może zostać uznane za obrazę uczuć
    religijnych, a w związku z tym, że odcięty krzyż zabrała na posesję,
    również za kradzież. Mieszkance Cudkowa mogłoby za to grozić nawet 5 lat
    więzienia.

    Krzyż trafi do kościoła

    Odpiłowany
    krzyż trafił w końcu na posesję jednej z sąsiadek pani haliny. - Teraz
    leży w stodole, ale będzie przewieziony do kościoła – zapewnia sołtys
    Cudkowa, Adam Orzeł  i dodaje: - Będziemy cierpliwie czekać. Jeżeli nie
    będzie można go ruszać, postawimy nowy, w innym miejscu.

    Nie wyklucza, że krzyż stanie po drugiej stronie skrzyżowania.

    Sprawą krzyża z Cudkowa zainteresowały się też Fakty TVN.

    29.07.2014 | Wojna o krzyż w podczęstochowskiej wsi. Mieszkanka ścięła krzyż w „akcie desperacji”


    Wideo: Fakty TVN
    29.07.2014 | Wojna o krzyż w podczęstochowskiej wsi. Mieszkanka ścięła krzyż w „akcie desperacji”

    Mieć na swo­jej ziemi ka­plicz­kę czy krzyż to
    ska­ra­nie bo­skie. Łatwo zo­stać wro­giem pu­blicz­nym, a obroń­cy
    krzy­ża z życia zro­bią pie­kło.

    W Drobinie wojna toczy się na przecięciu ulicy Sierpeckiej z drogą
    na Koziebrody, pod glinianą kapliczką pomalowaną z jednej strony na
    niebiesko, z drugiej na biało. Za szybką figurka Maryi.

    Krzysztof Sadowski, który wraz z żoną
    odziedziczył działkę z kapliczką, zarzuca im samowolkę. W ogóle ma żal,
    że ludzie pod figurką czują się jak u siebie. Oni z kolei mają pretensje
    do niego, że robi, co chce. Zgłosili policji, że uszkodził kwiaty
    doniczkowe, które postawili przy kapliczce. Policja nad tym pracuje.

    Pracują też kamery, dwie. Jedna omiata kapliczkę
    swoim okiem z wysokości drzewa, druga z szopy. Ludzie narzekają: chce
    nas tymi kamerami od kapliczki odstraszyć. Mówił, że nie pozwoli, by
    przy jego posesji stare baby miauczały – skarżą się na Sadowskiego.
    Zapowiada, że postawi płot, ponoć z furtką. Nie mogą na to pozwolić.
    Absolutnie. Jeśli ogrodzi Matkę Boską, to czy da komuś klucz do furtki?

    Złożeniec koło Zawiercia, jedna uliczka, ze
    sto domów. Ilona Gajewska, szczupła 32-latka, mieszka w tym za kaplicą.
    Boi się wychodzić i boi rozmawiać. Raz przy kaplicy została pobita do
    utraty przytomności, więc teraz kontaktuje się z innymi głównie przez
    adwokata. Wolałaby mieć spokojniejsze życie i inny widok za oknem, ale
    co zrobić.

    Kaplica stoi zaledwie kilka metrów od domu – szara
    bryła z krzyżami, jeden nad wejściem, drugi przy nim. Zaczęło się od
    tego, że w ubiegłym wieku babcia Ilony Gajewskiej (bardzo wierząca)
    postawiła na działce
    małą kapliczkę, później ojciec (bardzo wierzący) rozbudował ją, bo żal
    było patrzeć, jak na modlących się ludzi deszcz pada. To miało być
    tymczasowe rozwiązanie, dopóki w Złożeńcu nie powstanie kościół. Dotąd
    nie powstał. Za to pojawiły się pomysły, żeby kaplicę, do której teraz
    wchodzi i 60 osób – rozbudować jeszcze bardziej. Gajewscy nie mieliby
    już nawet wjazdu pod dom. Nie zgodzili się. I odtąd mają piekło, nie
    życie.

    – Kaplica stoi w naszym ogródku, jest naszą
    własnością – podkreśla Ilona Gajewska. Ale czuje, że nikogo we wsi nie
    obchodził akt własności gruntu.

    Parafia próbowała przejąć kaplicę wraz z ziemią,
    uznając, że jej się należy przez zasiedzenie. Sprawa oparła się o sąd,
    Gajewscy wygrali. Ale od tego wcale im się tu lepiej nie żyje. Wręcz
    odwrotnie. Atmosfera tak się popsuła, że chcieli się wyprowadzić, dali
    ogłoszenie: "Do sprzedania gospodarstwo rolne na Wyżynie
    Krakowsko-Częstochowskiej, w skład którego wchodzi kaplica, budynek mieszkalny, zabudowania gospodarcze". Chętny się nie znalazł.

    Marta Szemro, która mieszka we wsi Marysin (gmina
    Rejowiec, powiat chełmski), kupiła dom z działką obejmującą przydrożną
    kapliczkę. Widzi, jaki to kłopot. Ludziom się wydaje, że to ich teren,
    przychodzą pod kapliczkę, zdobią, jak chcą, stoją, śpiewają.

    – To wszystko jest takie na pokaz. Poza tym dawniej
    były tu tylko nabożeństwa majowe, ale teraz to i czerwcowe, lipcowe,
    sierpniowe – kręci głową Szemro. – Nie zabraniam, nigdy nie przerwałam
    modlitw, ale dość mam już godzenia się na to, by kto chce wchodził tu
    bez pytania, na ogół jeszcze z pretensjami.




    Nie będzie postępowania ws. „Golgoty Picnic”

    Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu odmówiła wszczęcia
    dochodzenia ws.  bluźnierczego pseudo-spektaklu Golgota Picnic. Decyzja
    prokuratury jest nieprawomocna. Ogólnopolski Komitet Obrony przed
    Sektami i Przemocą odwołał się od tej decyzji.

    Według komitetu prokuratura odmawiając wszczęcia postępowania podjęła
    błędną decyzję. Nie zainicjowała żadnych działań, szczególnie, że
    podczas widowiska, doszło do wielokrotnego znieważenia Chrystusa.



    Anarchiści uniewinnieni za przerwanie wykładu ks. Bortkiewicza

    Oto najlepszy przykład na to, jak podwójne standardy
    wpływają na pracę prokuratury i całego wymiaru
    sprawiedliwości w III Rzeczpospolitej.

    Jak informuje „Głos Wielkopolski”, pilscy śledczy umorzy
    dochodzenie w sprawie zakłócenie wykładu ks. prof. Pawła Bortkiewicza.
    Przypomnijmy – wykład księdza o ideologii
    gender przerwali anarchiści. Jeden z anarchistów ubrany w sukienkę
    wskoczył na mównicę, a reszta krzykami próbowała przerwać wykład.
    Interweniowała ochrona uczelni, a później policja. Prokuratura uznała,
    że anarchiści nie złamali prawa…

    - Nie było przestępstwa, bo nie było odmowy opuszczenia sali na wyraźne i stanowcze wezwanie osoby do tego uprawnionej - twierdzi adwokat Paweł Noworolnik.

    Organizatorzy wykładu i ich pełnomocnicy prawni nie zgadzają się z tak postawioną sprawą.

    – Jeżeli nawet nie doszło do przestępstwa, to prokuratura
    powinna skierować do sądu wniosek o ukaranie za popełnione wykroczenie,
    którym było zakłócenie przebiegu zgromadzenia na uczelni
     - twierdzi adwokat Paweł Noworolnik.

    Decyzja prokuratury szokuje tym bardziej, gdy pamiętamy o przerwanym
    wykładzie mjr. Zbigniewa Baumana. Narodowcy, którzy wówczas protestowali
    przeciw czczeniu byłego pracownika KBW zostali skazani na więzienie!
    Wrocławski sąd skazał wówczas na kary aresztu i grzywny 19 osób
    obwinionych o zakłócenie wykładu mjr. Zygmunta Baumana, który w czerwcu
    2013 r. odbył się na Uniwersytecie Wrocławskim.

    Ale – jak widać – są wykłady, które można przerywać i takie, których nie wolno… Ot, III RP w całej parszywej okazałości.


    „Nie
    potrzebujemy Chazana w teatrze”. Aktor zwolniony za wypowiedź o „Golgota
    Picnic”




    Marek Cichucki, aktor, który określił sztukę „Golgota Picnic”
    jako „bełkot” został zwolniony z...



    Zabili kota Rafalali? Policja: nie ma zgłoszenia ani śladów

    - Do mojego domu wrzucono kostkę brukową, która zabiła kotkę
    - zaalarmowała w poniedziałek Rafalala, wskazując narodowców. Policja
    nie znalazła ani wybitej szyby, ani martwego zwierzęcia.
    czytaj dalej »

    Pełna dyskryminacja i szczucie Wyborczej

  • W sobotę na Podhalu zaczyna się zjazd skrajnej prawicy z całej Europy

    - Nie chcemy, by Zakopane kojarzyło się z ruchem faszyzującym, trzeba ratować honor Podhala - mówi burmistrz miasta.

  • Brunatny wstyd Podhala. Zjazd skrajnej prawicy z całej Europy

  • Zakopiańczykom wstyd za garstkę podhalańskich członków ONR, którzy w sobotę, 16 sierpnia organizują pod Tatrami zjazd skrajnej prawicy z całej Europy. - Nie chcemy, by Zakopane kojarzyło się z ruchem faszyzującym, trzeba ratować honor Podhala - mówią zgodnie burmistrz miasta, właściciel "Tygodnika Podhalańskiego" i gaździna z Krzeptówek.
    "Nasza duma nie pozwala / Znać Murzyna i Cygana / Białą Rasę obronimy / My ich wszystkich wypędzimy", "Do boju o swe prawa przystąpimy razem już / Jeden Naród, Rasa, Wiara, Wielka Polska tam i tu / Nie umrzemy, zwyciężymy, pokonamy wszelki trud / Bo jesteśmy wielcy, silni, z nami Naród, z nami Bóg!" - podobnych haseł można spodziewać się w Zakopanem w długi sierpniowy weekend na zjeździe skrajnej prawicy. Jednym z gości ma być Tomasz J. Kostyła - lider i wokalista kojarzonego ze skinheadami zespołu Legion, którego grupa chętnie raczy słuchaczy takimi strofami.

    Góralska schizofrenia

    Januszowi Majchrowi, burmistrzowi Zakopanego, nie podoba się, że ktoś próbuje zniszczyć reputację miasta: - Budujemy markę Zakopanego, chcemy, żeby turyści w wakacje dobrze się u nas czuli. Przygotowujemy imprezy folklorystyczne. A tu nagle pewna...

    Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,16446407,Brunatny_wstyd_Podhala__...


    Muzyka przy grillu, czyli jubileusz ONR-u w Zakopanem

    Z dużej chmury mały deszcz - tak w skrócie można podsumować zapowiadany hucznie jubileusz 10-lecia Obozu Narodowo-Radykalnego na Podhalu, jaki w ten weekend zorganizowali jego działacze w podzakopiańskiej Cyrhli.
    Pod Tatry zjechało ledwie kilkudziesięciu narodowców i niemal tyle samo dziennikarzy, policjantów oraz ciekawskich.

    Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,16486244,Muzyka_przy_grillu__czyl...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    66. 57 organizacji protestuje

  • Darski na razie bezkarny

    Gdańska prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko Adamowi
    Darskiemu, znanemu jako Nergal, w sprawie publicznego nazwania przez
    niego chrześcijan „faszystami”.
    Stając w obronie obrazoburczego spektaklu „Golgota Picnic”, Darski
    napisał na facebook’u, że osoby podważające wartość przedstawienia
    reprezentują „chrześcijański faszyzm w czystej formie”. Zawiadomienie w
    tej sprawie złożył na początku lipca Ogólnopolski Komitet Obrony przed
    Sektami i Przemocą.Decyzja Prokuratury Apelacyjnej i umorzenie śledztwa jest szokująca – mówi Ryszard Nowak, przewodniczący Komitetu.- Są przecież dowody na to, że Adam Darski publicznie (przez
    media) znieważył chrześcijan. Mówił wyraźnie że chrześcijanie to
    faszyści, że to zabójcy, a on dąży do tego, żeby unicestwić chrześcijan
    fizycznie. Adam Darski wielokrotnie więc publicznie obraził chrześcijan,
    są na to dowody. Mało tego, Nergal do tego się przyznał. My, podczas
    zeznań w prokuraturze, (osobiście zeznawałem) wskazaliśmy miejsca w
    internecie gdzie są wypowiedzi Nergala, wypowiedzi znieważające
    chrześcijan. Naprawdę jesteśmy bardzo zaskoczeni, że prokuratura mając
    dowody umorzyła postępowanie –
    mówi Ryszard Nowak, przewodniczący Komitetu.Art. 256 kodeksu karnego wyraźnie mówi, że kto nawołuje do nienawiści
    na tle różnic wyznaniowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia
    wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Wyrok prokuratury nie jest
    prawomocny. Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą zapowiada, że złoży w tej sprawie zażalenie do Sądu Rejonowego w Gdańsku.


  • 57 organizacji protestuje przeciwko pobłażliwości prokuratorów w sprawach o przemoc na tle rasowym

  • Wojciech Czuchnowski

    Prokuratorzy nadal umarzają sprawy o nawoływanie do przemocy na tle rasowym - alarmuje stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita i 56 innych organizacji.
    W liście otwartym do najważniejszych osób w państwie podaje liczne przykłady odmów wszczęcia śledztwa...
    W liście otwartym do najważniejszych osób w państwie podaje liczne przykłady odmów wszczęcia śledztwa lub umorzenia z powodu "braku znamion czynu zabronionego" lub "braku interesu społecznego". "Nasilanie praktyk umarzania lub oddalania przez polskich prokuratorów dochodzeń dotyczących propagowania faszyzmu i stosowania symboliki neonazistowskiej, nawoływania do nienawiści i publicznego znieważania grup ludności z powodu przynależności etnicznej, rasowej lub wyznaniowej" dzieje się "w czasie, gdy Polska angażuje się w kampanię Rady Europy przeciw mowie nienawiści" - czytamy w liście. W ciągu pięciu dni podpisało go 56 organizacji i 98 osób prywatnych.

    Wśród umorzonych spraw są postępowania z doniesienia Dariusza Paczkowskiego, prezesa fundacji Klamra z Żywca. Prokuratura w Żywcu nie dopatrzyła się znamion przestępstwa w umieszczeniu nazwiska Paczkowskiego (z adresem i danymi jego dzieci) na tzw. liście wrogów białej rasy Redwatch. Nie zdecydowano się również na ściganie członków ruchu narodowego z Bielska-Białej i Żywca, którzy prowadzili zbiórkę "na brzytwę dla Paczkowskiego" i zamalowali neonazistowskimi symbolami wykonany przez niego mural na cześć Marka Edelmana.

    Z kolei Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie festiwalu muzyki nazirockowej Orle Gniazdo oraz imprezy "Jedność to siła". Umorzone zostało także postępowanie w sprawie neonazistowskiego koncertu we Wrocławiu.

    "Dla radykalnych jednostek i całych środowisk wyznających skrajne idee rasistowskie i neonazistowskie [umorzenia] stanowią zachętę do eskalacji działań" - podkreślają autorzy listu. Zwracają uwagę, że pobłażliwość prokuratorów "nie jest wyjątkiem, lecz bez mała regułą", a niedostateczne kompetencje prokuratora generalnego sprawiają, że nadzór nad ich pracą jest niemal iluzoryczny.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16489371,57_organizacji_protestuje_przeciwko_...

    http://www.otwarta.org/index.php/55-organizacji-podpisalo-sie-pod-apelem...


    Publikujemy listę organizacji (55) i
    osób (97), które podpisały się pod naszym apelem w sprawie umarzania
    przestępstw z nienawiści. W imieniu Fundacji Klamra i Stowarzyszenia
    Otwarta Rzeczpospolita dziękujemy za poparcie. Apel wraz z listą
    roześlemy do prasy. Treść Apelu

    Apel podpisali:

    Centrum Praw Kobiet

    Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, Gdańsk

    Centrum Żydowskie w Oświęcimiu

    Collegium Artium

    Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny

    Fundacja dla Wolności

    Fundacja Ananke z Mławy

    Fundacja Izabelli Jarugi-Nowackiej

    Fundacja Animatornia

    Fundacja Pomocy Prawnej ANTERIS

    Fundacja Autonomia

    Fundacja Generacja

    Fundacja Ocalenie

    Fundacja „Phan Bde”

    Fundacja Pozytywnych Zmian

    Fundacja Przestrzeń Kobiet

    Fundacja Równość.org.pl

    Fundacja na rzecz Różnorodności Społecznej

    Fundacja Trans-Fuzja

    Fundacja Teatru Ósmego Dnia

    Fundacja TUS

    Fundacja Wolontariat Równości

    Fundacja Wolna Syria

    HejStop

    Inicjatywa Społeczna „Chrońmy Beskid Mały”

    Inkubator Społecznej Aktywności

    Instytut Podkarpacki

    Kampania Przeciw Homofobii

    Klubu Chrześcijan i Żydów „Przymierze”

    Koalicja KARAT

    Normalny Białystok

    Organizacja „GMO to nie to”

    Polski Instytut Praw Człowieka i Biznesu

    Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego

    Stowarzyszenie Ekologiczno-Artystyczne Ręka Dzieło

    Stowarzyszenie Empatia

    Stowarzyszenie Strefa Kobiet

    Stowarzyszenie Lambda Warszawa

    Stowarzyszenie na Rzecz Kobiet „Victoria”

    Stowarzyszenie Aktywne Kobiety

    Stowarzyszenie Pro Humanum

    Stowarzyszenie Homo Faber

    Stowarzyszenie na Rzecz Kultury i Dialogu 9/12

    Stowarzyszenie na Rzecz Integracji Społeczeństwa Wielokulturowego NOMADA

    Stowarzyszenie Kobiet Konsola

    Stowarzyszenie Otwarte Forum

    Stowarzyszenie Inicjatyw Kobiecych

    Stowarzyszenie im. Maxa Kopfsteina

    Stowarzyszenie Na rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych,

    Osób Transpłciowych oraz Osób Queer „Pracownia Różnorodności”

    Stowarzyszenie „Świat jest dla nas”

    Stowarzyszenie TKA Ferment

    Teatr Ósmego Dnia

    Towarzystwo na rzecz Ziemi z Oświęcimia

    Zespół i Aktywiści Kampanii Rady Europy „Bez nienawiści” w Polsce

    Żydowskie Stowarzyszenie Czulent

    Pani Ewa Kopacz
    Marszałek Sejmu RP
    Pan Bogdan Borusewicz
    Marszałek Senatu RP
    Pan Marek Biernacki
    Minister Sprawiedliwości
    Pan Bartłomiej Sienkiewicz
    Minister Spraw Wewnętrznych
    Pan Andrzej Seremet
    Prokurator Generalny
    Pan Stanisław Huskowski
    Przewodniczący Rady ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji
    Pan Marek Działoszyński
    Komendant Główny Policji
    Pani Małgorzata Fuszara
    Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Traktowania
    Pani Irena Lipowicz
    Rzecznik Praw Obywatelskich
    Pani Hanna Machińska
    Dyrektor Biura Rady Europy
    LIST OTWARTY
    Szanowni Państwo,
    W tym samym czasie, gdy Polska angażuje się w międzynarodową Kampanię Rady Europy Przeciw Mowie Nienawiści (NO HATE), obserwujemy nasilanie się praktyk umarzania lub oddalania przez polskich prokuratorów dochodzeń dotyczących propagowania faszyzmu i stosowania symboliki neonazistowskiej, nawoływania do nienawiści i publicznego znieważania grup ludności z powodu przynależności etnicznej, rasowej lub wyznaniowej (art. 256 i 257 k.k.). Jesteśmy tym poważnie zaniepokojeni. Wiele takich spraw jest umarzanych ze względu na „brak znamion czynu zabronionego” albo też odstępuje się od ich prowadzenia, powołując się na „brak interesu społecznego”. Zdarza się też, że prokuratury odmawiają wszczęcia dochodzenia bez podawania zgłaszającemu uzasadnienia takiej decyzji. Uważamy owe praktyki za bardzo groźne, mają one bowiem fatalny wpływ na stan
    świadomości prawnej społeczeństwa, a sprawcy tych czynów odbierają je jako przyzwolenie
    na kontynuowanie swojej działalności. Dla radykalnych jednostek i całych środowisk
    wyznających skrajne idee rasistowskie i neonazistowskie stanowią zachętę do eskalacji
    działań naruszających prawo.
    Oto kilka przykładów z najnowszych doświadczeń naszych organizacji:
    Prokuratura Rejonowa w Żywcu umorzyła ostatnio dochodzenia w 7 sprawach zgłoszonych
    przez Dariusza Paczkowskiego, prezesa Fundacji Klamra, nie dopatrując się w nich znamion
    czynów zabronionych. Tak zakwalifikowano m.in. nielegalne umieszczenie na tzw. liście
    wrogów białej rasy REDWATCH (http://www.redwatch.info/sites/slaskie.htm) zdjęć,
    dokładnego adresu i danych osobowych Paczkowskiego i jego rodziny, w tym
    niepełnoletnich dzieci. Argument, że adres i dane Fundacji Klamra figurują w internecie, nie
    uwzględnia kontekstu, w jakim znalazły one na stronie REDWATCH ani faktu, że adres
    Fundacji jest jednocześnie adresem prywatnym rodziny działacza. Na spotkaniu z liderami
    Ruchu Narodowego w Bielsku-Białej Dariusz Paczkowski został wskazany jako osoba
    przewodząca organizacjom, która szczególnie powinna obawiać się siły tzw. ruchu
    narodowego, przy czym nie padła tu nazwa tej organizacji, a jedynie imię i nazwisko
    aktywisty. Tymczasem prokuratura w uzasadnieniu umorzenia postępowania stwierdza, że to
    Ruch Narodowy obawia się Paczkowskiego. Obecność widocznego na filmie z tego spotkania
    (http://www.youtube.com/watch?v=WlMBVc-UIKY) umieszczonego na jednej z flag krzyża
    celtyckiego – międzynarodowego symbolu rasistowskiego, wskazanego m.in. w wydanej
    przez MSWiA dla funkcjonariuszy Policji publikacji Przestępstwa z nienawiści – prokuratura
    usprawiedliwia, stwierdzając, że ten znak jest uznany przez Kościół katolicki. Nie bierze pod
    uwagę, że spotkanie nie miało charakteru religijnego, lecz było politycznym mitingiem
    wyborczym Ruchu Narodowego. Od kilku miesięcy dochodzi też do takich incydentów i
    zaczepek ze strony członków ruchu narodowego z Bielska-Białej i Żywca, jak dwuznaczna
    informacja o zbiórce „na brzytwę dla Paczkowskiego” czy zamalowanie neonazistowskimi
    symbolami wykonanego przez niego muralu Marka Edelmana w Żywcu.
    Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii „Otwarta Rzeczpospolita” ma
    podobne doświadczenia. Szczególnie drastycznym jest ostatnio odmowa wszczęcia
    dochodzenia w sprawie festiwalu muzyki tzw. tożsamościowej, a w istocie nazi-rockowej,
    „Orle Gniazdo” (a także podobnej imprezy „Jedność to siła”). Prokuratura Rejonowa
    Warszawa Śródmieście w piśmie z 3.07.2014 r. odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie
    publicznego propagowania faszystowskiego ustroju przez organizatorów koncertów, na
    których – jak czytamy w zawiadomieniu Prokuratury – „występować będą europejskie
    zespoły nazistowskie” (tego nie można było zanegować). Podobną odmowę z dn. 26.06.2014
    Stowarzyszenie otrzymało również od Policji. Koncerty nazi-rocka odbyły się bez przeszkód.
    Umorzone zostało także postępowanie w sprawie neonazistowskiego koncertu we Wrocławiu.
    Fundacja Klamra zgłosiła możliwość popełnienia przestępstwa jeszcze przed koncertem,
    jednak w tym przypadku także Policja zlekceważyła to zawiadomienie.
    Z aprobatą przyjęliśmy zdecydowane potępienie przez Prokuratora Generalnego Andrzeja
    Seremeta oburzającego umorzenia sprawy antysemickich komentarzy kierowanych pod
    adresem ministra Radosława Sikorskiego i jego rodziny. Wyrażamy uznanie dla Prokuratora
    Generalnego za jego starania o uwrażliwienie prokuratorów na problem przestępstw z nienawiści. Zwracamy jednak uwagę, że pobłażliwość prokuratorów w tego typu sprawach nie jest wyjątkiem, lecz bez mała regułą, a niedostateczne kompetencje Prokuratora Generalnego sprawiają, że nadzór nad ich pracą jest niemal iluzoryczny. O większości prokuratorskich umorzeń lub odmów podjęcia postępowania opinia publiczna zazwyczaj się nie dowiaduje. Poruszamy ten temat, ponieważ sądzimy, że coś bardzo złego dzieje się w obejmującym przedstawione tu kwestie obszarze polskiego wymiaru sprawiedliwości, a deklarowana polityka Rzeczpospolitej Polskiej, również na forum Unii Europejskiej, pozostaje w sprzeczności z codzienną praktyką w naszym państwie.
    Będziemy o tym uparcie przypominać, a ci, którzy postarają się poprawić istniejący stan rzeczy, mogą liczyć na nasze poparcie.
    10 sierpnia 2014
    Za Stowarzyszenie „Otwarta Rzeczpospolita”
    Marek Gumkowski, Stefan Cieśla, Paula Sawicka, Jan Herczyński, Magdalena Czyż, Elżbieta Petrajtis-O’Neill, Monika Wieczyńska
    Za Fundację „Klamra”

    Biali Patrioci na celowniku prokuratora. W Rybniku trwa wojna ze swastykami i rasizmem


    Na rybnickich murach wciąż pojawiają się faszyzujące hasła i
    symbole grupy "Biali Patrioci", łączonej z kibolskim środowiskiem ROW
    Rybnik, którą obecnie prześwietla prokuratura w Gliwicach pod kątem
    szerzenia nienawiści rasowej.

    CZYTAJ KONIECZNIE:
    BIALI PATRIOCI SZERZĄ RASIZM ZOBACZ ZDJĘCIA

    Kto stoi za tą akcją? Ustaliliśmy, że pojawiła się grupa młodych
    rybniczan, która ma dość radykalnych grup kibolskich w mieście.

    - Zwyczajnie musimy robić takie akcje nielegalnie, paradoksalnie
    nielegalnie musimy zakrywać nielegalne symbole - mówi nam jeden z
    autorów napisów, członek grupy "161crew". Młodzi ludzie chcieli
    zareagować, bo w ich opinii miasto nie robi nic, by zauważyć problem
    radykalnych, prawicowych grup, takich jak Biali Patrioci.

    Tymczasem nawet prokurator ma poważny problem z rasistami.
    Przypomnijmy, prokuratura Gliwice-Wschód od wiosny prowadzi śledztwo w
    sprawie szerzenia nienawiści rasowej przez "Białych Patriotów" po
    opublikowaniu przez nich na kanale YouTube filmiku, zawierającego
    faszyzujące treści.

    Efekt? Osiem przeszukanych mieszkań, stos zabezpieczonych laptopów i...
    jedna osoba z zarzutami.

    Jak ustaliliśmy, nic na nich nie znaleziono, poza jednym komputerem. Ale
    teraz trzeba jeszcze udowodnić, że jego właściciel rozpowszechniał
    takie treści w internecie. Nie wiadomo nawet, kto udostępnił filmik na
    YouTube, bo Google nie ujawnia takich danych.

    Nie wiem, czy nie będziemy musieli prosić o międzynarodową pomoc
    prawną, by zwrócić się do amerykańskiej centrali Google w tej sprawie -
    mówi szef Prokuratury Rejonowej Gliwice-Wschód, prokurator Tadeusz
    Żymełka.

    Wkrótce może dostać nową "cegiełkę" do sprawy rybnickiej, bo ostatnio
    podczas meczu Rozwoju Katowice z ROW-em Rybnik jeden z kibiców zdjął
    koszulkę, odsłaniając tatuaż ze swastyką.

    - Sprawdzamy obecnie, czy to wyczerpuje znamiona propagowania faszyzmu.
    Prowadzimy czynności sprawdzające - wyjaśnia Jacek Pytel, rzecznik
    katowickiej policji. Od kwietnia do sierpnia do prokuratury
    Gliwice-Wschód wpłynęło osiem doniesień dotyczących rasizmu i
    propagowania faszyzmu.



    Wyrok za nazistowskie pozdrowienie. Sąd: To był lans, a nie rzymski salutWideoWyrok za nazistowskie pozdrowienie. Sąd: To był lans, a nie rzymski salut
    Dwoje
    oskarżonych o wykonanie gestu faszystowskiego pozdrowienia usłyszało
    wyrok 5 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem pracy społecznej
    po 30 godzin miesięcznie.




    -----------------------------------------------
    Mimo że od ścięcia krzyża minął już miesiąc, sprawczyni nie usłyszała do tej pory żadnych zarzutów karnych.
    Czy policjanci, poszukując ściętego krzyża, naruszyli prawo? Zbada to sąd.Od głośniej historii ścięcia przydrożnego krzyża w Cudkowie w gm. Dąbrowa Zielona mija miesiąc. Do tej pory sprawczyni nie postawiono żadnych zarzutów. Póki co sprawa trafi do sądu, który musi orzec, czy policjanci, wkraczając na posesję Haliny K., nie złamali prawa.
    Pod koniec lipca całą Polskę obiegła wieść o profanacji blisko 5-metrowego przydrożnego krzyża przez mieszkankę podczęstochowskiej wsi. Policja poinformowała 28 lipca w oficjalnym komunikacie, że kobieta wycięła krzyż, bo przeszkadzały jej zbiórki mieszkańców i ich głośne modlitwy. Poinformowano też, że metalowy krzyż znaleziono na jej posesji, m.in. dzięki zaangażowaniu psa tropiącego, a 57-letnia właścicielka posesji nie chciała go oddać. To zostało wstępnie uznane za kradzież oraz obrazę uczuć religijnych.

    Halina K. ma żal do policji

    Jednak sprawczyni ścięcia krzyża przekonywała dziennikarzy, że nie chodziło jej o względy religijne. - Ja po prostu tego krzyża nie uznaję. Moim zdaniem, nie był nawet poświęcony, a oskarża się mnie w tej chwili o profanację - mówiła Halina K. Dziennikarzom tłumaczyła, że w 1932 roku drewniany krzyż postawiła na swej posesji jej babcia. W 1965 roku odnowił go dziadek. Natomiast w 1995 roku mieszkańcy Cudkowa bez zgody właścicieli nieruchomości wymienili krzyż na metalowy i uznali za swój. Choć stał za płotem posesji, to - zdaniem Haliny K. - nadal na prywatnej ziemi. Zaznaczała, że była u księdza, prosząc go o przeniesienie krzyża w inne miejsce. Denerwowało ją, że płot przy jej domu dwukrotnie został zniszczony przez zdobiące krzyż kobiety. Gdy jej prośby nie poskutkowały, ścięła krzyż. Do śląskiej i częstochowskiej policji złożyła skargę na kłamliwe jej zdaniem informacje, które na jej temat zamieściła na swojej stronie internetowej komenda w Częstochowie. Kobieta twierdziła, że nie była przesłuchiwana przez policję i nie tłumaczyła się przed mundurowymi ze swoich intencji.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16529660,Czy_policjanci_...

    Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się proces dwóch osób oskarżonych o publiczne propagowanie faszystowskiego ustroju państwa i znieważenia miejsca pamięci. Chodzi o gest wykonany w czasie marszu narodowców z okazji Święta Niepodległości.

    Do incydentu doszło na zakończenie marszu, nazwanego Marszem Niepodległej Polski, zorganizowanego w Białymstoku 10 listopada 2013 roku m.in. przez Narodowe Odrodzenie Polski.
    Według policji, wzięło w nim udział ok. 300 osób. Jego uczestnicy przeszli z placu przy ratuszu w centrum Białegostoku na cmentarz wojskowy, gdzie po złożeniu wieńca i przemówieniach, marsz zakończył się.Prokuratura zajęła się sprawą po informacji o filmie od dziennikarzy, potem swoje zawiadomienia złożyły także m.in. Teatr TrzyRzecze, prezydent Białegostoku i miejscowy Sojusz Lewicy Demokratycznej.Oskarżeni, to 19-letnia kobieta z Białegostoku oraz 41-letni mężczyzna z Warszawy. Oboje do zarzutów nie przyznają się i argumentują, że gest, który wykonali nie był faszystowskim pozdrowieniem ale tzw. salutem rzymskim, czyli znakiem pozdrowienia ugrupowań narodowych. Mężczyzna wyjaśniał w śledztwie, że gest ten miał być oddaniem hołdu poległym żołnierzom, a nie gloryfikowaniem ustroju faszystowskiego.
    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/211926-proces-narodowcow-ktorzy-wykona...



    Fundacja
    im. Stefana Batorego
    i Fundacja Towarzystwa Dziennikarskiego „Fundusz Mediów” zapraszają na debatę
    „Polska (z)mowa nienawiści“
    , która odbędzie się w poniedziałek 8 września 2014 roku o
    godzinie 19:00 w
    MiTo
    art. café. books
    , ul. Waryńskiego 28, Warszawa.

    Nie
    tylko
    w Polsce niepokojąco rośnie tendencja do wykluczania „Innych”, ale to
    nas, Polaków cechuje wyjątkowo wysoki
    poziom wrogości wobec mniejszości, tzw. syndrom postawy uprzedzeniowej.
    Bijemy europejskie rekordy homofobii, rośnie islamofobia i
    rasizm, utrzymuje się seksizm i antysemityzm, coraz częściej dochodzi do
    aktów przemocy i nienawiści wobec nielicznych u
    nas Romów, uchodźców, Afrykańczyków. Podyktowana uprzedzeniami i
    niechęcią do Innych mowa nienawiści
    przebija się przez kruchą barierę poprawności politycznej nawet w
    mainstreamowych mediach.

    Podczas
    spotkania chcemy zapytać o to, jakie są źródła niechęci i dyskryminacji „Innych”,
    jakie działania mogą osłabiać homofobię, rasizm, islamofobię, niechęć do
    imigrantów, ludzi biednych czy bezdomnych, co mogą zrobić obywatele, żeby przeciwstawić się aktom
    nienawiści, jaka jest rola mediów?

    W
    spotkaniu wezmą udział:

    • siostra Anna Bałchan (Stowarzyszenie Po Moc)

    • prof. Magdalena Środa (Stowarzyszenie Kongres Kobiet)

    • Jacek Żakowski („Polityka”)

    • dr Kinga Orzeł-Dereń (Stowarzyszenie Romów w Polsce)

    • Kamil Kamiński (Fundacja „Ocalenie”)

    • Michał Pawlęga (Lambda Warszawa)

    Więcej
    informacji: www.ngofund.org.pl, Facebook

    Debata
    jest organizowana w ramach programu Obywatele
    dla Demokracji
    finansowanego z Funduszy EOG. Patronat nad wydarzeniem: Gazeta Wyborcza i Radio TOK FM.


    --------------------------------------------------------------

    Wychodząc naprzeciw wyzwaniom nadchodzącego etapu, pod koniec sierpnia Stowarzyszenie „Otwarta Rzeczpospolita” spotkało się z przedstawicielami prokuratury, by ją poinstruować o zadaniach w związku ze zwalczaniem tzw. „przestępstw z nienawiści”. „Otwarta Rzeczpospolita” walczy z „antysemityzmem i ksenofobią”, a wiadomo, że o tym, co jest antysemityzm, a co nim nie jest, decydują Żydzi. Ergo - oni też decydują, co jest „mową nienawiści”,
    a co nią nie jest i tę prostą prawdę Stowarzyszenie uświadomiło
    niezależnej prokuraturze, która z kolei przedstawiła warunki, jakim ze
    względu na konieczność zachowania pozorów praworządności, powinny
    odpowiadać donosy zgłaszane przez Stowarzyszenie. Widzimy zatem, że
    przygotowania do świętej wojny „z faszyzmem”, której celem jest
    doprowadzenie mniej wartościowego narodu tubylczego do stanu
    bezbronności, zwłaszcza gdyby na Bliskim Wschodzie mimo wszystko coś
    jednak poszło nie tak, są w pełnym toku. W takiej sytuacji tylko
    patrzeć, jak wojującym dzisiaj ze złym ruskim czekistą Putinem
    niezależnym mediom i środowiskom starsi i mądrzejsi przestawią wajchę,
    żeby mogli, podobnie jak w swoim czasie towarzysz Szmaciak, „już z nowym wrogiem toczyć walkę, już mieć lodówkę, wózek, pralkę, żoneczkę...” - i tak dalej - aż do ostatecznego zwycięstwa.

    Stanisław Michalkiewicz

    http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3210

    Prokurator odmówił działań, bo "swastyka to symbol szczęścia". Został uniewinniony

    Prokurator odmówił działań, bo "swastyka to symbol szczęścia". Został uniewinniony

    Uniewinnieniem zakończyło się postępowanie dyscyplinarne
    wobec białostockiego prokuratora, który nie chciał wszcząć śledztwa
    w...
    czytaj dalej »
    Po zapoznaniu się z argumentacją sądu dyscyplinarnego podjęta została
    decyzja, że orzeczenie nie będzie zaskarżane - poinformował we wtorek
    rzecznik prasowy białostockiej prokuratury apelacyjnej Janusz Kordulski.
    Ponieważ postępowanie przed sądem dyscyplinarnym było niejawne,
    nieznane są szczegóły argumentacji.

    Postępowanie to było
    następstwem decyzji podjętej w ubiegłym roku przez prokuratora z
    Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ w sprawie swastyki namalowanej na
    budynku. Była to decyzja o odmowie wszczęcia dochodzenia.

    W
    uzasadnieniu decyzji prokurator napisał m.in., że swastyka niekoniecznie
    musi być kojarzona z faszyzmem, bo "w Azji jest powszechnie stosowanym
    symbolem szczęścia i pomyślności".Medialne nagłośnienie sprawy dochodzenia ws. swastyki na murze oburzyło
    przedstawicieli związku zawodowego prokuratorów z okręgu białostockiego.
    Przyjęli wówczas uchwałę, w której ocenili, iż ma miejsce nagonka
    medialna "przejawiająca się w naruszaniu godności prokuratorów".

    Prokuratorscy
    związkowcy zwracali uwagę, że nikt nie zauważa niedoskonałości
    przepisów prawa, na podstawie których osoba malująca symbole totalitarne
    miałaby być ścigana. Zauważali też, że karalne nie jest prezentowanie
    tego rodzaju symboliki, ale "publiczne propagowanie faszystowskiego lub
    innego totalitarnego ustroju państwowego".

    Sprawa miała pośrednio
    następstwa personalne. Stanowisko stracił szef Prokuratury Rejonowej
    Białystok-Północ. Podstawą wniosku o jego odwołanie była zła ocena pracy
    tej prokuratury, po kontroli spraw z podłożem rasistowskim czy
    ksenofobicznym. Ostatecznie prokurator uprzedził rozpatrzenie tego
    wniosku i sam złożył dymisję.

    Prokurator, którego wniosek dyscyplinarny dotyczył, nadal pracuje w Prokuraturze Rejonowej Białystok-Północ.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    67. mowa nienawiści i wykluczenia lewackich bojówek

    Dziś o godzinie 19 będziemy wylewać piwo, które nam przestało smakować z
    powodu osoby właściciela browaru - mówi Wojciech Tochman w rozmowie z
    Tokfm.pl, odnosząc się do homofobicznych wypowiedzi Marka Jakubiaka -
    właściciela kilku browarów, w tym popularnego Ciechana.

    "Będę wylewał własne"


    W sprawie wieczornego wydarzenia do Tochmana zadzwonił urzędnik
    III Urzędu Skarbowego, który z Facebooka dowiedział się o akcji
    wylewania piwa i przestrzegł reportera, że jej przeprowadzenie, czyli
    pozbywanie się dobrego produktu, będzie działaniem na szkodę finansową
    Fundacji Instytut Reportażu, do której należy księgarnia Wrzenie Świata.
    - Zapytałem więc pana urzędnika, czy jeżeli ja osobiście kupię to piwo i
    będę je wylewał jako ja, a nie jako Wrzenie Świata, to czy nadal to
    będzie przestępstwo. Urzędnik powiedział, że to będzie OK, ale i tak
    ktoś z urzędu skarbowego przyjdzie wieczorem protokołować wydarzenie i
    sprawdzić, czyje piwo zostanie wylane - mówi.Ciechana nie chcą również inne kawiarnie - koniec jego sprzedaży
    ogłosiła m.in. Cafe kulturalna i Chwila, podobno też wrocławskie Tajne
    Komplety. Piwo z ideologią


    A wszystko zaczęło się od zdjęcia znanego boksera Dariusza
    Michalczewskiego z tabliczką "Jestem sojuszniczką osób LGBT, bo chcę żyć
    w kraju, w którym moi homoseksualni przyjaciele nie są dyskryminowani".
    Na te słowa zareagował Marek Jakubiak - właściciel kilku browarów, w
    tym popularnego Ciechana. "Boks
    podobno szkodzi i to jest niepodważalny dowód na to! wiem, że to już
    niemożliwe, ale życzę ci Dariuszu Mamusi z fujarką zamiast piersi,
    będziesz miał co ssać!". [pisownia oryginalna] - to jego komentarz
    zamieszczony na Facebooku, który wzbudził powszechne oburzenie.


    To nie pierwsze kontrowersje wokół marki Ciechan, wcześniej
    dotyczyły wsparcia prezesa dla portalu Kresy.pl oraz faktu, że Jakubiak
    nie ukrywa, iż bliski jest mu ruch narodowy.


    Bojkot Ciechana po wypowiedziach szefa browaru. "Piwa od homofoba nie piję"

    Dwa warszawskie kluby zapowiedziały zerwanie współpracy z browarem Ciechan i uroczyste wylewanie zakupionego już

    Senat za ratyfikacją przez Polskę konwencji o cyberprzestępczości

    Senat przyjął w czwartek bez poprawek ustawę o ratyfikacji przez
    Polskę konwencji Rady Europy o cyberprzestępczości, a także ustawę ws.
    protokołu dot. przeciwdziałania czynom o charakterze rasistowskim lub
    ksenofobicznym, popełnionym przy użyciu systemów komputerowych. Obie ustawy trafią do podpisu prezydenta.
    Za ustawą o ratyfikacji przez Polskę konwencji Rady Europy o
    cyberprzestępczości, sporządzonej w Budapeszcie w 2001 r., głosowało 87
    senatorów; jeden wstrzymał się od głosu, żaden nie zagłosował
    przeciw.


    Ustawę o ratyfikacji przez Polskę protokołu dodatkowego do konwencji,
    dotyczącego penalizacji czynów o charakterze rasistowskim lub
    ksenofobicznym, popełnionych przy użyciu systemów komputerowych
    (protokół z 2003 r.) poparło 87 senatorów, żaden nie wstrzymał się od
    głosu ani nie głosował przeciw.


    Celem konwencji jest stworzenie jednolitych rozwiązań prawnych dla
    przeciwdziałania przestępczości w cyberprzestrzeni. Konwencja ustala
    katalog przestępstw komputerowych, wprowadza procedury
    dotyczące wykrywania i ścigania przestępczości komputerowej, określa też
    zasady współpracy międzynarodowej.


    Państwa, które ratyfikują konwencję, zobowiązują się do wprowadzenia
    przepisów umożliwiających karanie za fałszowanie danych komputerowych, a
    także za oszustwa komputerowe prowadzące do strat
    finansowych. Dokument wprowadza także przepisy związane z łamaniem praw
    autorskich.


    Konwencja zobowiązuje także do wprowadzenia przepisów dotyczących
    karania za rozpowszechnianie pornografii dziecięcej za pośrednictwem
    sieci informatycznych. Dokument definiuje, że "pornografia
    dziecięca obejmuje materiał pornograficzny, który w sposób widoczny
    przedstawia: osobę małoletnią w trakcie czynności wyraźnie seksualnej;
    osobę, która wydaje się być nieletnią, w trakcie czynności
    wyraźnie seksualnej; realistyczny obraz przedstawiający osobę małoletnią
    w trakcie czynności wyraźnie seksualnej". Zakłada także, że karane ma
    być umyślne pomocnictwo lub podżeganie do popełnienia
    któregokolwiek z przestępstw wymienionych powyżej.


    Stworzone mają być krajowe ośrodki zapewniające pomoc w sprawach
    związanych z przestępczością komputerową, pracujące 24 godziny na dobę. W
    Polsce taką rolę ma pełnić Wydział Wsparcia Zwalczania
    Cyberprzestępczości Biura Służby Kryminalnej Komendy Głównej Policji. W
    dokumencie zapisano także możliwość dostępu do danych informatycznych
    znajdujących się na terytorium innego państwa.


    Z kolei protokół dodatkowy jest uzupełnienie postanowień konwencji w
    zakresie karania czynów o charakterze rasistowskim i ksenofobicznym,
    popełnionych przy użyciu systemów komputerowych.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    68. Fot. materiały

    Fot. materiały prasowe

    Fot. materiały prasowe

    Warszawski sąd nie widzi powodów do wszczęcia postępowania wobec bluźnierczego spektaklu „Golgota Picnic”. Jak informuje gosc.pl, sprawa właśnie została umorzona.

    Pozew dotyczył czerwcowej projekcji „Golgoty Picnic” w Teatrze Rozmaitości. Decyzję o odmowie wszczęcia dochodzenia w tej sprawie podjął 28 października Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia.

    Protestujący przeciwko spektaklowi Ogólnopolski Komitet
    Obrony przed Sektami i Przemocą wskazywał, że dopuszczano się w nim
    „publicznego, wielokrotnego znieważania Jezusa Chrystusa”
    .

    Padają w nim bowiem wielokrotnie słowa obrażające Chrystusa,
    parodiowana jest scena ukrzyżowana, a także atakowani są chrześcijanie.
    Aktorzy wypowiadali o Jezusie następujące słowa: „był k…ą diabła”, „mesjasz AIDS”, „skończył na krzyżu, na który zasłużył, bo każdy tyran zasługuje na karę”

    — przypomina gosc.pl.

    Na sądzie wrażenia nie zrobił również argument, że spektakl stanowi naruszenie art.196 Kodeksu Karnego, który mówi o
    obrażaniu uczuć religijnych, jak również art. 202 §1, dotyczącego
    narzucania odbioru treści pornograficznych. Chodzi o to, że podczas całego przedstawienia na scenie występował nagi pianista, a na dużym ekranie pokazywane były czynności seksualne połączone z brutalną przemocą.

    Powyższy czyn nie zawiera czynu zabronionego. Co więcej, organizatorzy projekcji zwracali uwagę, iż spektakl jest rekomendowany dla widzów pełnoletnich

    — stwierdził sąd.

    Orzeczenie sądu potwierdziło decyzję prokuratury, która 23 lipca 2014 odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie.

    To skandal, że w takim kraju jak Polska obrażani katolicy nie mogą liczyć na wymiar sprawiedliwości.

    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/220039-bluzniercy-z-golgoty-picnic-bezkarni-sad-umorzyl-sledztwo



    Prezydent podpisał ustawy o ratyfikacji konwencji o cyberprzestępczości

    Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawy o ratyfikacji przez
    Polskę konwencji Rady Europy o cyberprzestępczości oraz protokołu ws.
    przeciwdziałania czynom o charakterze rasistowskim lub ksenofobicznym,
    popełnionym przy użyciu systemów komputerowych.


    Nienawiść w sieci ścigana z urzędu. Seremet stworzył przewodnik dla prokuratorów

    Andrzej Seremet skierował właśnie do prokuratorów apelacyjnych krótki
    przewodnik, jak postępować w sprawach związanych z przestępstwami z
    nienawiści dokonywanymi przez internet.Co więcej: jeśli w trakcie śledztwa okaże się, że linki do obrazów lub
    treści związanych przestępstwem z nienawiści znajdują się na stronach
    internetowych stowarzyszeń lub partii politycznych, prokurator powinien
    rozważyć, czy nie zachodzą powody uzasadniające delegalizację
    organizacji.


    Prezentujemy oświadczenie z okazji tegorocznej demonstracji:

    ------------------------

    Zbliża się dzień 11 listopada – dobrze wiemy, co to oznacza dla
    mieszkańców i mieszkanek Warszawy. Smutnym rytuałem stało się w
    ostatnich latach terroryzowanie miasta przez nacjonalistyczne bandy,
    których „patriotyzm” polega na przemocy, nienawiści i poniżaniu,
    fizycznym oraz symbolicznym, wszystkich „innych”. Osoby o innym kolorze
    skóry, orientacji seksualnej czy narodowości, ludzie słabsi i ubodzy –
    najprawdopodobniej znów staną się celem ataków. A gdy opadnie kurz, za
    zdemolowanie miasta zapłacimy my – jego mieszkańcy.

    Zdajemy sobie sprawę, że nie wszyscy idący w tzw. „Marszu
    Niepodległości” uczestniczą w tych atakach, tak jak nie wszyscy
    podzielają neofaszystowskie poglądy jego organizatorów. Mając na
    względzie historię, wiemy jednak, że rozwój i zbrodnie faszyzmu w XX w.
    nie byłyby możliwe bez akceptacji ze strony „zwykłych obywateli”.

    Dziś, tak jak wtedy, kryzys gospodarczy staje się źródłem swoistego
    odrodzenia skrajnej prawicy w Europie. W Grecji, Francji, na Węgrzech
    oraz w innych krajach, gniew i frustrację usiłuje się przekierować z
    winnych kryzysu elit na kozły ofiarne : imigrantów, osoby LGBTQ,
    bezrobotnych. O prawdziwych intencjach Ruchu Narodowego świadczy ponowne
    zaproszenie działaczy m.in. węgierskiego Jobbiku, włoskiej Forza Nuova –
    skrajnie prawicowych organizacji jawnie odwołujących się do faszyzmu, a
    także oficjalne wzorowanie się na neonazistowskim, greckim Złotym
    Świcie.

    W obliczu rosnącego zagrożenia, nie możemy pozostać bezczynni.
    Zapraszamy wszystkich i wszystkie na Weekend Antyfaszyzmu. Otworzy go
    demonstracja „Razem Przeciwko Nacjonalizmowi" dnia 8 listopada, w
    przeddzień rocznicy Nocy Kryształowej. Zbieramy się o 13.00 pod bramą
    Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie w okresie 20-lecia międzywojennego
    nożownicy z ONR terroryzowali żydowskich studentów.

    Grupa „Razem Przeciwko Nacjonalizmowi”


    ‪#‎ide8go‬ 

    Zarzuty za „Precz z komuną”

    Ruszył proces dwóch kobiet oskarżonych przez policję o zakłócanie uroczystości. Krzyczały: „Precz z komuną”

    Przed Sądem Rejonowym w Hajnówce ruszył
    proces dwóch kobiet oskarżonych przez policję o zakłócanie uroczystości
    święta 3 Maja poprzez wznoszenie „obelżywych” haseł. To kuriozum, bo
    chodzi o „Precz z komuną”.

    Oskarżycielem jest policja. Komendę Powiatową Policji w Hajnówce
    reprezentował podczas rozprawy Jarosław Ignatiuk. Powiedział on, że
    oskarżonym kobietom zarzuca się czyn z art. 51 par. 2, którego zdaniem
    policji miały się one dopuścić podczas uroczystości 3 Maja w Hajnówce.
    Chodzi o „zakłócanie czynem chuligańskim poprzez wykrzykiwanie haseł
    obraźliwych, obelżywych, nielicujących z powagą święta”.

    Jednym z przesłuchiwanych przed sądem świadków był Jarosław Grygoruk, sekretarz miejskiej gminy Hajnówka.

    – Byłem bardzo zniesmaczony zachowaniem tych, przeważnie młodych,
    ludzi. Uraziło mnie hasło „Narodowa Hajnówka”, bo jest nacjonalistyczne.
    Obraźliwe też moim zdaniem, choć nie dla mnie, a dla innych uczestników
    uroczystości, było hasło „Precz z komuną”. Ogólnie uważam, że
    skandowanie tych i innych haseł zakłóciło uroczystości 3 Maja – zeznał
    sekretarz gminy. Pytany, czy widział podczas uroczystości oskarżone
    kobiety, odpowiedział, że nie.

    Zeznawali również dwaj policjanci, którzy bezpośrednio po
    uroczystościach 3 Maja zatrzymali i spisali dane Elżbiety Poleszuk oraz
    Magdaleny Nesteruk. Obaj podali tę samą wersję przebiegu zdarzeń. Od
    zwierzchnika otrzymali polecenie zatrzymania, wylegitymowania i spisania
    danych osób skandujących hasła. Zeznali, że osoby, które spisywali,
    zachowywały się normalnie, szły chodnikiem, nie łamiąc żadnych
    przepisów, więc byli nawet zdziwieni, dlaczego polecono im spisać dane
    tych ludzi. O powodach dowiedzieli się dopiero na komendzie. Był to
    pierwszy patrol, który wówczas spisał dane kobiet. Później, nie wiadomo
    dlaczego, tych samych czynności dokonał kolejny patrol.

    Przed sądem jako oskarżone stanęły Elżbieta Poleszuk oraz młodziutka
    dziewczyna Magdalena Nesteruk. Występują bez obrońcy. Zapytane przez
    sędziego, czy przyznają się do zarzucanych im czynów, powiedziały, że
    nie i ich zdaniem skandowane przez młodzież hasła nie mogły naruszyć
    powagi święta ani obrazić żadnego uczestnika uroczystości. Poza tym
    Poleszuk dodała, że skandowała też hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”, które
    nie mogło przecież nikogo obrazić.

    Następna rozprawa 18 listopada. W charakterze świadków zeznawać będą
    dwaj kolejni policjanci. Dzień wcześniej ruszy w Hajnówce drugi proces w
    tej samej sprawie. Tym razem na ławie oskarżonych zasiądą kolejne trzy
    bardzo młode osoby oskarżone przez policję o zakłócanie uroczystości 3
    Maja: Barbara Poleszuk, jej brat Dawid oraz Darian W. Wszystkie
    oskarżone osoby z rodziny Poleszuków (matka Elżbieta, córka Barbara i
    syn Dawid) zgodziły się na ujawnienie danych.

    Do zdarzenia doszło podczas przemówienia Jerzego Siraka, burmistrza Hajnówki.

    – Nie mogliśmy spokojnie znieść takiego bolesnego zgrzytu, żeby
    członek SLD, partii dziedziczącej po PZPR, która za PRL zniosła święto 3
    Maja, teraz jako burmistrz miał główną przemowę podczas tego święta –
    relacjonuje Magdalena Nesteruk.

    – Te hasła nie były jednak agresywne czy niezgodne z prawem.
    Skandowaliśmy m.in.: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, „Precz z komuną”, nasze
    zachowanie było spokojne, nikt nie był agresywny. Nikt z zebranych tam
    osób nie miał do nas o to pretensji. Przeciwnie, ludzie bili nam brawo –
    wyjaśnia.

    Najpierw policja nie interweniowała. Stało się to dopiero, kiedy
    uczestnicy uroczystości zaczęli się rozchodzić. Wtedy funkcjonariusze
    zaczęli zatrzymywać osoby, które wykrzykiwały hasła. Wylegitymowano je i
    ukarano mandatami za zakłócanie porządku. Nie wszyscy mandaty te
    przyjęli. Ostatecznie Komenda Powiatowa Policji w Hajnówce wszczęła
    szereg dochodzeń. Pierwsze dotyczyło „publicznego propagowania ustroju
    faszystowskiego państwa poprzez eksponowanie publiczne podczas 3 Maja
    symbolu graficznego krzyża celtyckiego”, którego taka ekspozycja nie
    jest jednak w Polsce ścigana. Jak łatwo można się domyślić, prokuratura,
    nie mając podstaw prawnych do ścigania, sprawę tę umorzyła. 

    Wobec kolejnych trzech osób – nieletnich – hajnowska policja wszczęła
    śledztwo zakończone wnioskiem do sądu. W postanowieniu o wszczęciu
    wobec nich policyjnego postępowania z 21 maja 2014 roku czytamy, że „w
    trakcie obchodów uroczystości poświęconych 3 Maja zakłócali porządek
    publiczny poprzez wykrzykiwanie niestosownych haseł”. Policja skierowała
    sprawę do Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim – Wydział dla nieletnich.
    Sąd jednak umorzył postępowanie, stwierdzając, że nie ma dowodów ich
    winy.

    Dopiero trzecie postępowanie zakończyło się obecnie rozpoczynającymi
    się dwoma procesami. Dochodzenie to pierwotnie było prowadzone wobec 9
    osób w sprawie o wykroczenia w kierunku art. 1 par. 2, to jest
    „zakłócania czynem chuligańskim obchodów święta poprzez wykrzykiwanie
    haseł obraźliwych”, m.in. „Precz z komuną”. Żaden z zarzutów we
    wszystkich śledztwach wszczętych z urzędu nie dotyczy czynów
    agresywnych.

    – Śledztwa te dotyczą jedynie zakłócania przebiegu uroczystości 3
    Maja przez wznoszenie okrzyków, nie odnotowaliśmy żadnych agresywnych
    zachowań ani incydentów – mówi asp. Irena Kuptel z Komendy Powiatowej
    Policji w Hajnówce.

    Wszystkie osoby, które są oskarżone w procesach, czynnie uczestniczą w
    organizowanych w Hajnówce uroczystościach związanych z obchodami
    rocznic dotyczących polskiego podziemia niepodległościowego oraz świąt
    narodowych. Fakt, że procesy ruszyły na kilka dni przed Świętem
    Niepodległości 11 Listopada, patriotycznie nastawieni mieszkańcy
    Hajnówki odbierają jako próbę zastraszenia i odwiedzenia ich od udziału w
    tych ceremoniach.

    – Czy te procesy mają nas zniechęcić do udziału w uroczystościach
    patriotycznych? Poza tym byłem kilka dni temu na Komendzie Policji w
    Hajnówce, gdyż wzywano mnie tam, abym wyjaśnił, dlaczego wybieram się na
    Marsz Niepodległości do Warszawy. Wiem, że policjanci rozmawiali z
    naszym przewoźnikiem o wyjeździe. Po co to wszystko? – zastanawia się
    Bogusław Łabędzki, prezes Stowarzyszenia Historycznego im. Danuty
    Siedzikówny „Inki” w Hajnówce.

    Pomnik Jana Pawła II obrzucony zniczami

    "Pijana młodzież zniszczyła pomnik Jana Pawła II
    w Łodzi. Został obrzucony zniczami i oblany stearyną" - poinformował
    redakcję Kontaktu 24 jeden z mieszkańców. Policja poszukuje sprawcy lub
    sprawców.
    czytaj dalej »

    Eliminowanie religii

    W zachodniej Europie istnieje tendencja do
    coraz większego spychania religii wyłącznie do sfery prywatnej i
    stopniowe rugowanie jej z życia publicznego. To wszystko przyczynia się
    do ograniczania wolności religijnej. 

    Zagrożona jest również wolność sumienia, nawet w krajach o tradycji chrześcijańskiej, gdzie rodziły się te demokratyczne prawa.

    – W imię „tolerancji” i „szacunku” coraz częściej ogranicza się prawa
    wyznawców Chrystusa – mówi Martin Kugler z Obserwatorium ds.
    nietolerancji i dyskryminacji chrześcijan w Europie, którego słowa
    cytuje Radio Watykańskie.

    – Wyzwanie, przed jakim stoją chrześcijanie w Europie, jest dwojakie.
    Pierwsze związane jest z coraz większym wykluczaniem nas z życia
    społecznego i z rosnącą nietolerancją wobec wyznawców Chrystusa.
    Oczywiście ma to różnoraki wymiar w różnych krajach, ale niestety ta
    negatywna tendencja pogłębia się od lat – podkreśla Kugler.

    Dodaje, że drugi problem wynika z ograniczeń prawnych, którym musimy
    stawić czoło. – Wymieniłbym tu: poszanowanie wolności sumienia
    chrześcijan pracujących w służbie zdrowia czy też prawo do wolności
    słowa w obliczu takich debat publicznych, jak dotyczące małżeństwa,
    rodziny czy seksualności. Chrześcijanie, wypowiadając swe poglądy w tych
    sprawach, napotykają na coraz większe ograniczenia, a nawet poddawani
    są prawnym restrykcjom – mówi.

    – By stawić czoła tym wyzwaniom, trzeba bardziej świadomego i
    zaangażowanego laikatu; nie można zostawiać wszystkiego duchowieństwu.
    Także politycy chrześcijańscy muszą odważniej działać i solidarnie
    upominać się o prawa wyznawców Chrystusa. Musimy walczyć o wolność
    religijną w Europie, m.in. na takich obszarach, jak medycyna, etyka,
    edukacja, prawa rodziców czy rynek pracy, gdzie coraz częściej dochodzi
    do dyskryminacji ludzi wierzących – wskazuje Martin Kugler.



    ----------------------------------------------------------------

    Naukowcy z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego spotkali się, by dyskutować o „mowie nienawiści” obecnej rzekomo w Polsce wobec mniejszości narodowych czy seksualnych. Wnioski? Państwo musi monitorować życie publiczne, a właściciele portali powinni na własną rękę zwalczać „mowę nienawiści”.

    Naukowcy z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego alarmują, iż wskaźnik akceptacji dla „mowy nienawiści” jest niepokojąco wysoki wśród polskiej młodzieży. Powodem ma być wychowanie młodych ludzi w „prawicowo-hierarchicznym” światopoglądzie, który dopuszcza obrażanie osób o odmiennej narodowości, kolorze skóry, czy też orientacji seksualnej. Wiceminister Edukacji, Joanna Barcik zapewniła o wzmocnieniu działań na rzecz tolerancji.

    Dr hab. Michał Bilewicz i dr Mikołaj Wiśniewski z Centrum Badań nad Uprzedzeniami zaprezentowali raport z badań sondażowych przeprowadzonych wspólnie z Fundacją Stefana Batorego pod hasłem „Mowa nienawiści”. Mimo iż miało to miejsce na posiedzeniu komisji mniejszości narodowych i etnicznych, nie zabrakło informacji na temat słownej agresji wobec członków środowiska LGBT (lesbijek, gejów, biseksualistów i transseksualistów). „Brzydzę się pedziów, są wynaturzeniem człowieka, powinni się leczyć” – takie zdanie aż 83 proc. badanych uznało za obraźliwe. Mimo to kilka minut później pracownicy UW nie omieszkali ostrzec przed niepokojącą akceptacją „mowy nienawiści” wśród Polaków.

    Na fali przeprowadzonych badań oberwało się również byłemu prezesowi Młodzieży Wszechpolskiej, Robertowi Winnickiemu. – Prezentowaliśmy w badaniach bardzo mocne stwierdzenia zarówno z internetu, jak i osób publicznych – celebrytów, naukowców i polityków. – wyjaśnia „Gazecie Wyborczej” Michał Bilewicz, kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami. – Był to na przykład Robert Winnicki, jeden z przywódców Ruchu Narodowego. W jednym z wywiadów powiedział: “Rozumiem, że ktoś może mieć skłonności homoseksualne, to jest pewna ułomność, słabość, ale działaczy pedałów, którzy dążą do przywilejów dla związków homo i adopcji dzieci trzeba zwalczać”. Co czwarty młody Polak uznaje, że to nie jest obraźliwa wypowiedź. – ubolewa profesor.

    Badania mają być początkiem szerzej zakrojonej walki z dyskryminacją obejmującej nie tylko edukację, ale także dziedzinę biznesu. – Dla biznesu oznacza to rezygnację z części zysków, które wynikają na przykład z tego, że mowa nienawiści pojawiająca się w portalach internetowych zwiększa klikalność i dochody z reklam. A to są brudne pieniądze – tłumaczy Bilewicz. Zasugerował on także konieczność wdrożenia odpowiedniego systemu monitorowania przez państwo życia społecznego na różnych jego płaszczyznach. Dzięki temu będzie możliwe wyśledzenie wszelkich przejawów agresji wobec mniejszości i usunięcia ich przyczyn.

    Źródła: weekend.gazeta.pl, wyborcza.pl

    Read more: http://www.pch24.pl




    Poznańscy kibice przed sądem za antylitewski transparent

    Fot. YouTube

    Chodzi o napis: "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem".


    Poznaniu rozpoczął się proces czworga oskarżonych o publiczne znieważenie
    osób narodowości litewskiej. Sprawa dotyczy wywieszenia w sierpniu 2013 roku na poznańskim
    stadionie transparentu o antylitewskiej treści przez kibiców na meczu piłkarskim.

    Na ławie oskarżonych zasiadły cztery osoby - trzech mężczyzn i kobieta. Wszyscy nie przyznają się
    do winy i odmówili składania dalszych wyjaśnień. Sędzia odczytał złożone wcześniejsze zeznania
    oskarżonych, którzy wyjaśnili, że na prośbę innych kibiców, pomagali tylko w rozwieszeniu
    transparentu. Nie mieli jednak pojęcia o treści, jaka jest na nim zawarta
    .

    Zważywszy na wielkość transparentu, trudno by oskarżeni znali jego treść

    — tłumaczył ich obrońca Przemysław Plewiński.

    Oskarżonym grozi kara do trzech lat więzienia. Kolejną rozprawę wyznaczono na 17 grudnia.

    Do zdarzenia doszło w sierpniu 2013 r., podczas rewanżowego meczu trzeciej rundy eliminacyjnej
    piłkarskiej Ligi Europejskiej pomiędzy Lechem Poznań a Żalgirisem Wilno. Grupa kibiców w przerwie
    spotkania wywiesiła transparent o treści: „Litewski chamie, klęknij przed polskim panem”. Wisiał on
    przez blisko pół godziny.

    Według prokuratury transparent został przygotowany w Poznaniu w dniach poprzedzających mecz i
    wniesiony przez grupę kilkunastu osób na stadion w dniu spotkania.

    Incydent w Poznaniu potępiło MSZ. To samo uczyniła litewska dyplomacja. Ówczesny szef MSW
    Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział bardziej rygorystyczną politykę wobec klubów sportowych w
    przypadku ich pobłażliwości wobec incydentów wywoływanych przez „środowiska kibolskie”. Minister
    określił transparent jako „wstrząsająca obrzydliwość”.

    Polskie MSW w liście do szefa UEFA Michela Platiniego zapewniło, że Polska będzie dążyć do
    całkowitego wyeliminowania podobnych incydentów. Także poznański klub wyraził ubolewanie i
    dezaprobatę z powodu zdarzenia.

    Po spotkaniu Lecha Poznań z Żalgirisem Wilno wojewoda wielkopolski Piotr Florek zamknął trybunę dla
    kibiców na jeden mecz. Grzywną i zamknięciem na jeden mecz w europejskich pucharach drugiej trybuny
    ukarała Lecha także Komisja Dyscyplinarna UEFA. Poznańska drużyna, choć wygrała spotkanie z
    Litwinami 2:1, odpadła z rozgrywek.


    ------------------------------------------------------

    Rzeszowska prokuratura nie znalazła
    podstaw do ścigania Macieja Maleńczuka za wypowiedzi w wywiadzie dla
    "Wyborczej" na temat katolików.

    „Piosenkarz stara się być kontrowersyjny, co w
    myśl zasady obowiązującej w przemyśle rozrywkowym » nieważne co o mnie
    piszą, byle pisali «może mieć na celu zwiększenie sprzedaży jego
    utworów” - czytamy w uzasadnieniu prokuratury, która odmówiła wszczęcia
    śledztwa.

    Śledztwa domagał się Ryszard Nowak,
    przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą,
    znany m.in. z afery z muzykiem Nergalem, który podczas koncertu zespołu
    Behemoth podarł Biblię."Polacy są tak naprawdę faszystami... W głębi duszy takiego katolika
    widzę hitlerowską swastę. Nie staroindyjski znak szczęścia. Ile jest
    antysemityzmu w przeciętnym Polaku? Mam na myśli religijnego normalsa.
    Kogoś kogo przyłapie się w końcu na posiadaniu pornografii dziecięcej, a
    on od 30 lat prowadzi rodzinę zastępczą i wychował nie wiadomo ile
    pokoleń" - mówił Maleńczuk.

    Wszyscy Polacy są faszystami?

    Nowak uznał, że Maleńczuk znieważył Polaków, Kościół katolicki, a także propagował ustrój faszystowski. Na muzyka doniósł do prokuratury. Sprawa trafiła do Rzeszowa. Prokuratura przez kilka tygodni sprawdzała, czy są podstawy do wszczęcia śledztwa. Uznała, że nie ma.


    "W żaden sposób nie może prowadzić do konkluzji, iż autor
    [Maciej Maleńczuk - przyp. red.] przez wypowiedzi publicznie propagował
    ustrój faszystowski. Propagowanie to bowiem nakłanianie lub pochwalanie
    np. wspomnianego ustroju" - napisał w uzasadnieniu prokurator Łukasz
    Harpula.

    Przyznał, że wypowiedzi Maleńczuka były
    "niewątpliwie kontrowersyjne", ale są tylko jego "ocenami" i nie można
    uznać, że "wzbudzają silną niechęć, złość, wrogość do poszczególnych
    osób lub grup wyznaniowych". Prokurator Harpula stwierdził, że
    "Maleńczuk jest niespójny w swoich wypowiedziach do mediów" i "mówi
    ludziom, co chcą usłyszeć".

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,17034208,Prokuratura_odm...

    W Hajnówce zakończył się proces Pań Elżbiety Poleszuk i Magdaleny
    Nesteruk niesłusznie oskarżonych o zakłócanie uroczystości 3 maja. Od
    samego początku widać było, że policja nie ma wystarczających powodów do
    ukarania obu kobiet, a całe oskarżenie jest kontynuacją gnębienia
    rodziny Poleszuków przez „leśnych dziadków”.

    Widocznie Hajnowskie władze mają w tym „swój interes”, a słowa „Precz z
    komuną”, ” A na drzewach zamiast liści…” biorą do siebie personalnie.
    Wynika też z tego że policja jest używana jako polityczny bat na
    nieposłusznych systemowym zaleceniom.



    Golcowie śpiewali o miłości do Polski. Usłyszeli: To się nie mieści w konwencji

    Trudno uwierzyć w to, że ich piosenka „Młody Maj”, która zdobyła aż trzy główne nagrody na festiwalu w Opolu, nie jest puszczana w największych rozgłośniach radiowych.

    W zeszłym roku w październiku wydaliśmy dwupłytowy album „The best of Golec uOrkiestra”, z okazji jubileuszu 15-lecia zespołu. Znalazła się na nim między innymi piosenka „Młody maj”, która zdeklasowała inne piosenki podczas 50. festiwalu opolskiego w konkursie SuperPremiery, zdobywając trzy główne nagrody. Niestety, nawet to nie pomogło, aby piosenka znalazła się na antenie maistreamowych rozgłośni. Powiedziano nam, że się nie mieści w konwencji… Faktycznie, to niepopularne: „kocham ten kraj, wierzę w ten kraj”…

    — opowiada Łukasz Golec.

    Warto o tym mówić, żeby ludzie uświadomili sobie, jak mało jest w radiu polskiej muzyki

    — podkreślają Bracia Golcowie.

    Jedno jest pewne - nie warto słuchać stacji, w których „konwencji” nie mieści się patriotyzm.

    polskatimes.pl

    Ewa Wójciak pozywa Poznań. Za dyskryminację ze względu na poglądy

    Ewa Wójciak, odwołana szefowa Teatru Ósmego Dnia domaga się 30 tys. zł
    odszkodowania. Twierdzi, że została zwolniona z powodów politycznych
    - pisze "Gazeta Wyborcza".

    Helsińska Fundacja Praw Człowieka poinformowała, że Wójciak chce pozwać
    Poznań. - W tej sprawie doszło do nierównego traktowania oraz
    dyskryminacji ze względu m.in. na wyrażane osobiste poglądy - powiedział
    dr Adam Bodnar, wiceprezes HFPC.

    Wójciak została odwołana kilka miesięcy temu. Decyzja była tłumaczona
    wynikiem kontroli w teatrze, niesubordynacją dyrektorki i utratą do niej
    zaufania.

    Była dyrektorka teatru odwołała się od decyzji o zwolnieniu do sądu
    pracy. Dodatkowo w pozwie cywilnym domaga się 30 tys. zł odszkodowania
    za naruszenie "zasady równego traktowania w zatrudnieniu".

    Wójciak twierdzi, że przyczyną zwolnienia był jej wpis na Facebooku, w
    którym skomentowała wybór Jorge Bergoglio na nowego papieża. Napisała
    wtedy "No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących
    księży".

    Szef miejskiego wydziału kultury Robert Kaźmierczak odpiera zarzuty
    Wójciak. - To absurdalne oskarżenia. Gdyby prezydent chciał zwalniać
    panią Wójciak za poglądy polityczne, to nie powierzyłby jej dwa lata
    temu dalszego kierowanie teatrem bez konkursu. Przecież jej poglądy są
    znane od wielu lat - tłumaczył Kaźmierczak.



    "Gazeta Wyborcza"


    -------------------------------------------------------------------------

    Treść oświadczenia:

    "W dniu dzisiejszym ukazało się zaskakujące oświadczenie skompromitowanego stowarzyszenia "Nigdy Więcej", które w przeszłości wielokrotnie szkalowało kibiców Legii i dokładało wielu starań, aby Legia była surowo karana za prawdziwe jak i te wyimaginowane przewinienia stołecznych fanów. Abstrahując od powodów, dla których antypolskie "NW" nagle zmieniło swoją optykę, pragniemy poinformować, że ani ta, ani żadna inna instytucja nigdy nie będzie decydować o tym, jak będzie wyglądało życie trybun naszego stadionu. Nie zamierzamy wspierać żadnych inicjatyw tej organizacji i oświadczamy, że na Żylecie nie ma i nie będzie miejsca dla lewacko - tęczowej propagandy.

    Ciągle prowadzimy dialog z Zarządem Klubu. Wiemy ile udało już nam się zrobić i wiemy, ile jeszcze pracy przed nami. Jednak decyzję o eliminacji z trybun marginalnych zachowań uznanych za rasistowskie podejmujemy tylko i wyłącznie my sami, i to jedynie ze względu na surowe kary nakładane na Legię przez UEFA.

    Grupy Kibicowskie Legii Warszawa".

    Legionisci.com

    -------------------------------------------------

    KRRiT, powołując się na ustalenia Trybunału Konstytucyjnego, przedstawiła swoje stanowisko w związku z emisją w TVP
    spotu promującego homozwiązki. Po dwóch posiedzeniach i
    przeanalizowaniu treści spotu Rada nie stwierdziła naruszenia przepisów.

    30 sekundowy film pt. „Najbliżsi obcy” był emitowany w pięciu kanałach Telewizji Polskiej przez dwa tygodnie, od 29 października do 11 listopada br.
    W związku z emisją w programach Telewizji Polskiej spotu „Najbliżsi obcy” do KRRiT drogą elektroniczną wpłynęło 72128 protestów, z czego 58342 został wysłane zanim spot pojawił się na antenie. Jednym z podstawowych zarzutów formułowanych w wystąpieniach było naruszenie przez TVP art. 18 ust. 2 ustawy o radiofonii i telewizji, który stanowi, że

    audycje lub inne przekazy powinny szanować przekonania religijne odbiorców, a zwłaszcza chrześcijański system wartości.

    Podczas posiedzeń 25 listopada oraz 1 grudnia br. Krajowa Rada
    Radiofonii i Telewizji zapoznała się z treścią spotu w wersji
    rozpowszechnionej w programach Telewizji Polskiej SA, a następnie przedyskutowała kwestie związane z jego emisją w kontekście przedstawianych zarzutów.

    KRRiT podtrzymała swoje ustalenia odnośnie kwalifikacji spotu do emisji w trybie art. 23a ust. 1 ustawy z 29 grudnia 1992 roku o radiofonii i telewizji, który stanowi, że

    jednostki publicznej radiofonii i telewizji stwarzają organizacjom pożytku publicznego, o których mowa w ustawie z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności
    pożytku publicznego i o wolontariacie (Dz.U. z 2010 r. Nr 234, poz.
    1536), możliwość nieodpłatnego informowania o prowadzonej przez te organizacje działalności nieodpłatnej.

    Jak czytamy w przesłanym KAI komunikacie,

    KRRiT w interpretacji pojęcia wartości
    chrześcijańskich opiera się o ustalenia Trybunału Konstytucyjnego,
    zawarte w uchwale z 2 marca 1994 roku, a także orzeczeniu z 7 czerwca
    1994 roku. Trybunał Konstytucyjny uznał konstytucyjność norm ustawowych
    dotyczących wspomnianych wyżej kwestii oraz podkreślił, iż
    odniesienie do chrześcijańskiego systemu wartości stanowi wyliczenie
    przykładowe, uzasadnione głębokim zakorzenieniem tych wartości w
    tradycji i kulturze społeczeństwa polskiego, bez względu na stosunek danej
    osoby do religii. W dalszym wywodzie Trybunał podkreślił, iż nakaz
    respektowania chrześcijańskiego systemu wartości nie oznacza obowiązku
    propagowania go. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, iż chrześcijański
    system wartości to wartości należące do kręgu kultury chrześcijańskiej,
    które jednocześnie stanowią podstawowe, uniwersalne zasady etyki. W tym
    samym duchu wypowiadało się w swoich wyrokach sądownictwo powszechne

    — uzasadniła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.

    Biorąc pod uwagę wskazane wyżej okoliczności nie stwierdziła, aby
    doszło do naruszenia przepisów ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o
    radiofonii i telewizji, w tym jej art. 18 ust. 1 i 2.

    W związku z powyższym brak jest podstaw do wszczęcia
    postępowania w sprawie nałożenia na nadawcę kary na podstawie art. 53
    ustawy o radiofonii i telewizji

    — czytamy w przesłanym komunikacie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    69. Mowa końcowa Piotra Tomasza

    Mowa końcowa Piotra Tomasza obwinionego w sprawie zakłócenia spotkania z Passentem. W piątek 5 grudnia 2014 roku (godzina 9:00) w Sądzie Karnym w Zlotowie odbyła się (czwarta) rozprawa w sprawie rzekomego zakłócenia porządku podczas spotkania z Danielem Passentem. W styczniu 2014 roku w ZCAS doszło do protestu w związku z zaproszeniem za publiczne pieniądze czołowego pióra komunistycznej propagandy.

    TO NAGRANIE TO ŚWIETNE PODSUMOWANIE, czy ŻYJEMY W WOLNEJ POLSCE
    To jest bardzo ważne, zdanie sobie sprawę z tego, jak mamy traktować organa tego tworu państwowego, który w obraźliwy dla naszych dzielnych przodków i ponadtysiącletniej historii Ojczyzny, POLSKĄ nazywają i rządzący i "OPOZYCJA".

    KŁAMSTWO O TYM ŻE ŻYJEMY W WOLNEJ, NIEPODLEGŁEJ POLSCE TO, kłamstwo głoszone także przez koncesjonowana opozycję, to AUTOKŁAMSTWO ZAŁOŻYCIELSKIE "OPOZYCJI", które jest początkiem jej bezsilności i śmierci, powolnej a czasem gwałtownej...

    http://naszeblogi.pl/51320-mowa-koncowa-w-sprawie-zaklocenia-spotkania-z...

    -----------------------------------------------

    Sąsiadki śpiewały pod krzyżem przy jej posesji, więc go ścięła. Policja: "To kradzież". Prokuratura ma inne zdanie

    Policja doznała dotkliwej porażki w akcji obrony krzyża we
    wsi Cudków. Prokurator właśnie umorzył postępowanie, jakie prowadziła w
    sprawie kradzieży i obrazy uczuć religijnych. Jedno i drugie zarzucano
    kobiecie, która stojący za jej płotem krzyż ścięła i przeniosła na swoje
    podwórko.

    Czyn mieszkanki Cudkowa pod Dąbrową Zieloną
    zelektryzował całą Polskę w lipcu - po tym, jak częstochowska policja
    ogłosiła publicznie swój sukces. Mieszkańcy wsi podnieśli alarm, że z
    pobocza drogi zniknął metalowy czteroipółmetrowy krzyż, a wraz z nim
    otaczający go metalowy płotek. "Pies tropiący doprowadził przewodnika
    wprost do najbliższej posesji, tam bez trudu znaleziono krzyż. 57-letnia
    właścicielka posesji nie chciała go oddać" - brzmiał komunikat policji.
    Sprawczyni zarzucono kradzież i obrazę uczuć religijnych.


    Sprawczyni się przyznała, ale...

    Halina K. od początku - także stając przez kamerami telewizji
    - przyznawała się do ścięcia krzyża piłką do metalu. Jednak stanowczo
    twierdziła, że wcale go nie ukradła. Tłumaczyła, że wbrew twierdzeniu
    policji chciała go oddać komuś ze wsi, ale nikt nie chciał jej otworzyć
    drzwi. I przypominała, od czego się zaczęło. Jej dziadek ufundował i
    postawił na własnej działce krzyż drewniany, ten stał przez 30 lat. Gdy
    posesja została ogrodzona, znalazł się przed płotem. W 1995 r. ludzie ze
    wsi samowolnie go usunęli i wkopali w tym samym miejscu inny, metalowy.
    - Wątpię, by go kiedykolwiek poświęcono. Najważniejsze, że choć był za
    płotem, to wciąż na mojej działce - podkreślała pani Halina. Ponieważ
    chciała zamontować nowe ogrodzenie, zgodnie z granicą działki, poprosiła
    księdza z kościoła w Dąbrowie Zielonej, by na mszy zawiadomił
    mieszkańców o konieczności przeniesienia krzyża w inne miejsce. Ksiądz
    zadośćuczynił prośbie, nikt jednak nie kwapił się do działania. Pisała w
    tej sprawie do urzędu gminy. Nie było odzewu, więc wzięła sprawy w
    swoje ręce. - Nie ukradłam czegoś, co było na mojej ziemi. Ja tylko
    wyrzuciłam z mojego placu dwie sąsiadki, które ciągle modliły się i
    śpiewały pod tym kiczowatym krzyżem - mówiła później pani Halina. Krzyż
    opakowała w folię i przeniosła na swoją posesję.Sąd: Pies tropiący? Niepotrzebnie


    Postępowanie w sprawie kradzieży oraz profanacji uczuć
    religijnych prowadził pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Myszkowie
    komisariat w Koniecpolu. W tym samym czasie pani Halina złożyła skargę
    na niezasadne przeszukanie przez policjantów jej podwórza. Rozpatrujący
    skargę sąd w Myszkowie przyznał jej rację. Jego zdaniem wkroczenie na
    posesję z psem tropiącym było działaniami ponad miarę. "Czynność
    przeszukania była nieuzasadniona, powinno się stopniować metody do
    uzyskania dowodów" - uzasadnił decyzję sąd.

    Sprawa umorzona


    Teraz pani Halina ma kolejny powód do satysfakcji, bo prokurator
    właśnie zatwierdził umorzenie całej sprawy. Nie znaleziono dowodów, że
    chciała ukraść przydrożny krzyż czy obrazić uczucia religijne. Zwłaszcza
    że prócz policjantów nikt jej takiego zarzutu nie stawiał. Postępowanie
    wyjaśniło za to jedną rzecz - przesłuchany geodeta gminny zeznał, że
    krzyż stał nie na prywatnym gruncie, lecz w pasie drogowym gminnej
    szosy.


    Umorzenie jest nieprawomocne. Jego odpis trafił do
    proboszcza miejscowej parafii, bo prokuratura uznała, że to on jest
    reprezentantem wspólnoty, do której należy ścięty krzyż. Raczej nie
    należy się spodziewać, by się odwoływał, do tej pory nie chciał w tej
    sprawie publicznie zabierać głosu.

    Wojciech Wilczyk, fotografia z projektu

    Wojciech Wilczyk, fotografia z projektu

    Wojciech Wilczyk, fotografia z projektu "Święta Wojna" (Fot. Wojciech Wilczyk)
    Album i wystawa "Święta Wojna" Wojciecha Wilczyka. Mało kto opowiada o Polsce równie brutalnie. Kibole zabrali nam mury, żeby wieszać na nich swoje ogłoszenia. A my się przyzwyczailiśmy
    "Święta Wojna" to z pozoru oszczędna, pozbawiona emocji dokumentacja miejsc, w których władzę nad murami przejęły kibicowskie bojówki. Pięć lat podróży autora między Górnym Śląskiem, Łodzią i Krakowem przyniosło efekt wstrząsający: powstał zapis klęski. Klęski społecznej, estetycznej, wychowawczej i sportowej. Miejsca, jak można przypuszczać, wybrane są nieprzypadkowo - wierzchołki tego trójkąta przemocy i nienawiści to miasta, w których utrzymuje się zaciekła rywalizacja i względna równowaga sił pomiędzy lokalnymi klubami.

    Wojna nasza codzienna

    W czym tkwi siła "Świętej Wojny" - albumu oraz wystawy, którą można już oglądać w Łodzi (a w 2015 r. - w Olsztynie, Lublinie i Tarnowie)? Otóż Wilczyk, fotograf i poeta, pokazuje panoramy miejsc, które widzimy codziennie. Bloki, stacje transformatorowe, dzielnice jednorodzinne, wiadukty, garaże i sklepy spożywcze.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,17142480,_J___c_Zydow_siekierami____Gejksa___...

    Oświadczenie Radnych z Klubu PiS

    Wyrażamy oburzenie w związku ze skandalicznym zachowaniem policji oraz straży miejskiej w dn. 16 grudnia br. podczas uroczystości upamiętniającej śmierć Antoniego Browarczyka, zamordowanego przez funkcjonariuszy ZOMO w pierwszych dniach stanu wojennego. W ramach oficjalnych obchodów tragicznych rocznic grudniowych roku 1970 i 1981 organizowanych przez UM Gdańsk, NSZZ Solidarność Reg. Gdańsk, IPN i ECS, o godzinie 16.00 na Targu Rakowym odbyło się legalne zgromadzenie osób chcących złożyć hołd ofiarom stanu wojennego i podtrzymać pamięć o Antonim Browarczyku. W oparciu o zgodę ZDiZ, jak co roku został tam postawiony krzyż pamiątkowy, a ks. Jarosław Wąsowicz odmówił modlitwę.

    Po zakończeniu uroczystości, gdy odeszli oficjele do grupy osób, która jeszcze pozostała przy krzyżu podjechały cztery radiowozy, a policjanci zażądali od nich dowodów osobistych. Przy czym wykazali się wyjątkowym brakiem taktu i empatii, ponieważ nie przerwali podjętych czynności nawet wówczas, gdy dowiedzieli się, że rozmawiają z matką i siostrą zamordowanego Antoniego Browarczyka. Wręcz przeciwnie - zachowywali się wobec nich obcesowo. Jest to ewidentne nękanie osób, które chcą pamiętać o zbrodniach stanu wojennego, przy tym każdy normalny człowiek widząc łzy i roztrzęsienie matki oraz siostry osoby zamordowanej przez milicję poczułby wstyd oraz zażenowanie, przeprosił i zapytał czy może w czymś pomóc. Niestety policja tak się nie zachowała. Obie kobiety przeszły gehennę po śmierci Antoniego. Były nękane i dręczone przez służbę bezpieczeństwa oraz milicję. Czy po 33 latach od tamtych tragicznych wydarzeń, w Polsce, za którą zginął Antoni Browarczyk oraz blisko sto innych osób, ich rodziny muszą znowu przeżywać upokorzenie i ból? Czy policja musi zachowywać się bezmyślnie, bezrefleksyjnie, a może nawet celowo dręczyć osoby które chcą pamiętać o komunistycznych zbrodniach?

    Kolejne skandaliczne zachowanie policji dotyczy ks. Jarosława Wąsowicza. Policjantka zapytała go czy odprawiał pod krzyżem Mszę Św. choć były tam tylko odmówione modlitwy. To pytanie świadczy nie tylko o braku elementarnej wiedzy funkcjonariuszki, która nie odróżnia Mszy Św. od modlitwy, ale także o ewidentnym szukaniu pretekstu do wyciągnięcia jakichkolwiek konsekwencji wobec uczestników spotkania.

    Nie były to jedyne incydenty, świadczące o zamiarze zakłócenia przez policję uroczystości. Policja i straż miejska opóźniała jej rozpoczęcie. Funkcjonariusze zaparli się, że muszą wystawić mandat za niewłaściwe parkowanie Robertowi Kwiatkowi, który przywiózł wspomniany już wyżej krzyż. Przy czym zamiast wystawić mandat i pozwolić panu Kwiatkowi na przeniesienie krzyża na miejsce, gdzie miał być ustawiony i gdzie czekali już zgromadzeni ludzie, policjanci przedłużali kontrolę. Złośliwość działania policji jest w tym wypadku oczywista, nie tylko dlatego, że stało tam kilkanaście innych samochodów, którymi się funkcjonariusze nie zainteresowali, ale też dlatego, że pan Kwiatek zgodził się bez dyskusji na przyjęcie mandatu, więc żadne dodatkowe czynności w tych okolicznościach nie były potrzebne. Poza tym policjanci nie muszą działać jak bezmyślne automaty albo psy Pawłowa. Widząc dlaczego auto zostało zaparkowane w tym miejscu, mogli po prostu poprosić o jego przestawienie.

    Żądamy ukarania osób odpowiedzialnych za skandaliczne zachowanie policji, wyjaśnienia przyczyn tej interwencji i przeproszenia przez Pana Komendanta Matki oraz siostry Antoniego Browarczyka.

    Jednocześnie zwracamy uwagę, że podobne przykłady niewłaściwego zachowania organów, które są powołane do stania na straży prawa i chronienie praw przysługujących obywatelom zdarzają się w naszym mieście stanowczo za często. W oparciu o znane nam przypadki, moglibyśmy sporządzić kilkustronicowy raport odnośnie niewłaściwego, nieetycznego, bezrefleksyjnego czy wręcz represyjnego działania straży miejskiej oraz policji.

    W związku z powyższym zwracamy sie do Pana Prezydenta o podjecie odpowiednich działań, które spowodują, że policja i straż miejska nie będą obniżać wizerunku naszego miasta i uderzać w poczucie tożsamości jego mieszkańców.

    Klub Radnych PiS Rady Miasta Gdańska

    http://wpolityce.pl/polityka/226439-skandal-policja-neka-osoby-ktore-ucz...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    70. Partyzanci znów przed sądem

    Partyzanci znów przed sądem

    Na wniosek Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i
    Ksenofobicznych w Białymstoku tamtejsza prokuratura jest zasypywana
    wnioskami o ściganie takich przypadków, informuje “Nasz Dziennik”.
    Od powstania ośrodka na początku br. złożono ich ponad 100.

    Najnowsze dochodzenie, dotyczy emblematu żołnierzy Narodowego
    Zjednoczenia Wojskowego, który znalazł się na zdjęciach zamieszczonych
    na Facebooku z okazji Podlaskiego Rajdu Śladami Żołnierzy 5. Wileńskiej
    Brygady AK. Emblemat jest w kształcie czarnego trójkąta z białą obwódką.
    Widnieje na nim czaszka z piszczelami oraz pierwsze litery hasła –
    “Śmierć Wrogom Ojczyzny”.

    Wnioskodawcom najwyraźniej jednak zabrakło wiedzy. Oto bowiem
    emblemat jest osadzony historycznie i silnie związany z walką o
    niepodległość Polski. Nosili go już powstańcy styczniowi i żołnierze
    polscy walczący z sowiecką nawałą w roku 1920.

    Historyczny kontekst emblematu ŚWO, noszonego przez żołnierzy
    Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, potwierdza też Instytut Pamięci
    Narodowej. Zdaniem dr Marcina Markiewicza z białostockiego IPN noszenie
    podczas imprez rekonstrukcyjnych odznak upamiętniających Żołnierzy
    Niezłomnych w żaden sposób nie powinno być ścigane prawem.

    “Nasz Dziennik” podaje, że autor wniosku o ściganie, szef
    wspomnianego ośrodka – Rafał Gaweł, został niedawno obciążony ośmioma
    zarzutami za wyłudzenia i oszustwa finansowe.


    zdjecie


    Partyzanci znów przed sądem

    Prokuratura bada, czy emblemat żołnierzy NZW jest formą propagowania faszyzmu INFORMUJE „Nasz Dziennik”

    Pictures/2015/01/02/10603326_355260954628758_3512766764186652901_N.Jpg


    Historyczny emblemat żołnierzy NZW propaguje faszyzm? Prokuratura ściga młodych patriotów z Białegostoku.

    Wniosek o ściganie złożył szef Ośrodka
    Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Białymstoku
    Rafał Gaweł, który został niedawno obciążony ośmioma zarzutami za
    wyłudzenia i oszustwa finansowe.

    Rafał Gaweł nie po raz pierwszy doszukuje się w takich akcjach faszyzmu. Kilka miesięcy temu oskarżył Katarzynę Panasewicz, organizatorkę białostockiego spotkania poświęconego Żołnierzom Wyklętym, że współpracuje z organizacjami propagującymi rasizm. Sąd uznał, ze Gaweł kłamał, ale z powodu „niskiej szkodliwości społecznej czynu” umorzył sprawę.

    Walka o świadomość historyczną

    W Polsce toczy się wojna kulturowa o świadomość młodego pokolenia – OCENIA dr Mariusz Bechta

    Z kolei poczynania szefa Ośrodka
    Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w Białymstoku,
    który złożył wniosek o ściganie w tej sprawie, wpisują się w taki
    współczesny spór dyżurnych łowców faszystów. Grupa ta od około 20 lat
    demonizuje używanie poszczególnych symboli, przez co sztucznie tworzy
    nowego wroga. A wszystko po to, aby jakoś zaistnieć w przestrzeni
    publicznej.

    To zjawisko wpisuje się również w walkę z symboliką
    narodowo-patriotyczną na stadionach. Ostatnio mieczyk Chrobrego,
    emblemat Polskiego Obozu Narodowego, czy falanga również rzekomo
    znalazły się na liście symboli zakazanych. Zgodnie z taką logiką
    rzeczywiście z okresu II Rzeczypospolitej można wyciągnąć wniosek, że
    kontynuacją mieczyka Chrobrego będą emblematy Narodowych Sił Zbrojnych.
    Ale czy jest to słuszne?

    Moim zdaniem, jest to element większej wojny kulturowej, która toczy się
    o świadomość młodego pokolenia.

    Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/121501,walka-o-swiadomosc-historyczna.html


    • Pełnomocniczka rządu uważa, że kalendarz z Żydem to dyskryminacja

      Kalendarz ze stereotypowym wizerunkiem Żyda "z
      pieniążkiem" można dostać w poznańskich placówkach Poczty Polskiej. Do
      każdego egzemplarza dołączono też monetę. Przedstawiciele poznańskiej
      gminy żydowskiej twierdzą, że to "sianie nienawiści". O sprawie kalendarza "na szczęście" z wizerunkami Żydów z pieniędzmi
      pisaliśmy w "Wyborczej" we wtorek. Kalendarz można dostać w poznańskich
      placówkach Poczty Polskiej. Do każdego kalendarza dołączono też monetę.
      Przedstawiciele poznańskiej gminy żydowskiej twierdzą, że to "sianie
      nienawiści". Alicja Kobus, szefowa poznańskiej filii Związku Gmin
      Wyznaniowych Żydowskich: - Przecież to przedwojenne antysemickie klisze,
      które wykorzystywane były do nagonki na Żydów. Apeluję do wszystkich,
      żeby takiego kalendarza nie kupować. To może tylko zaszkodzić stosunkom
      polsko-żydowskim.Dalej idzie jednak prof. Małgorzata Fuszara, pełnomocniczka rządu do spraw równego traktowania, którą zapytaliśmy o kalendarz z wizerunkami Żydów. Biuro pełnomocniczki ma przyjrzeć się sprawie. - Ten kalendarz propaguje negatywny stereotyp Żyda jako osoby bogatej i chciwej, a przez to przyczynia się do dyskryminacji mniejszości narodowej - uważa prof. Fuszara.

      Cały tekst: http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,17205089,Pelnomocniczka_rzadu__ka....

    • html#ixzz3NgGUghbW

    • Równi i równiejsi wobec prawa?


      Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie Trybunalskim umorzyła
      postępowania ws. oszusta, który posługując się podrobionym podpisem o.
      Tadeusza Rydzyka CSsR, Dyrektora Radia Maryja, wyłudzał pieniądze.

      Oszust w korespondencji wysyłanej do osób mieszkających w
      Białymstoku, Jezioranach i Rybniku dziękował za wsparcie oraz prosił o
      pomoc na rzecz WSKSiM, podając fałszywy numer konta. Postępowanie
      umorzono z powodu niewykrycia sprawcy.

      To już kolejna sytuacja, która dobitnie pokazuje, że polski wymiar
      sprawiedliwości dzieli obywateli na równych i równiejszych. W lipcu
      Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota umorzyła śledztwo ws. znieważania i
      nawoływania na forach internetowych „Gazety Wyborczej” do zabicia o.
      Tadeusza Rydzyka CSsR. Według prokuratury to czyn nisko szkodliwy
      społecznie.

    "Sieć tolerancji": Fundacja chce walczyć z nienawiścią w sieci
    Fundacja Wiedza
    Lokalna rozpoczyna projekt "Sieć tolerancji" - w ramach akcji
    organizacja chce oferować pomoc prawną dla dotkniętych mową nienawiści,
    stworzyć internetową bazę nienawistnych komentarzy, a także filmiki
    pokazujące życie "obcych".
    Projekt jest adresowany do 6 mniejszości w RP: Ukraińców, Żydów, Romów, muzułmanów, osób LGBT i Afrykanów.

    Dzięki akcji, użytkownikom internetu ma być łatwiej pisać zawiadomień
    do administratora portalu z prośbą o usunięcie obraźliwego wpisu.
    Fundacja oferuje także pomoc w składaniu pozwu przeciwko osobom, które
    mogły popełnić przestępstwo. Organizator projektu będzie współpracować z prawnikami Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.



    Św. Marcin: Piąty raz zniszczono figury w kościele [ZDJĘCIA] 


    Nieznani sprawcy zniszczyli dwie figury w grocie przy kościele pod
    wezwaniem Świętego Marcina w centrum Poznania.

    Figurę Matki Boskiej przewrócili na posadzkę kaplicy - groty NMP z
    Lourdes, a figurze św. Bernadety urwali głowę. Wandale zrobili to w
    piątek wieczorem między godz. 21.15 a 22.00.

    Zdaniem kapłanów nawet kamera monitornigu i zabezpieczone nagrania
    nie gwarantują ujęcia złoczyńców. - Był już przypadek kradzieży jednej z
    figur. Na nagraniu z monitoringu widać było, że dokonali tego dwaj
    mężczyźni i kobieta. Sprawców nie ujęto - mówi proboszcz ks. Czesław
    Grzelak. Czyżby zatem dostęp do kaplicy należało odgrodzić parkanem bądź
    szybą?

    Poznańscy policjanci zapewniają, że rozpoczęli poszukiwanie sprawców.
    Dla dobra sprawy nie mogą jednak ujawnić nawet tego, czy kamera
    monitoringu utrwaliła sprawców zniszczeń.

    Figury były dwa razy niszczone w czasie wojny oraz w roku 1953 i 1955.

    Czytaj więcej: http://www.polskatimes.pl/artykul/3736284,sw-marcin-piaty-raz-zniszczono-figury-w-kosciele-zdjecia,id,t.html


    Rada Europy dostrzegła nasilającą się dyskryminację chrześcijan

    http://wpolityce.pl/swiat/232202-rada-europy-dostrzegla-nasilajaca-sie-d...
    gromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło ogromną większością głosów Raport w sprawie dyskryminacji i nietolerancji wobec chrześcijan w Europie.

    Raport przygotowany przez Valeriu Ghiletchi z Republiki Mołdowy, stwierdza, że w ostatnich latach zaistniały liczne akty wrogości, przemocy i wandalizmu skierowane przeciwko chrześcijanom i ich miejscom kultu. Raport podkreśla także, że akty przemocy często były pomijane i przemilczane przez organy krajowe. Instytut Ordo Iuris wystąpił o poparcie Raportu i Rezolucji do członków polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego RE.

    Raport ostrzega o możliwości występowania dyskryminacji chrześcijan w miejscach pracy, a także wzywa państwa członkowskie do znalezienia odpowiednich usprawnień i rozwiązań mających na celu zapobieganie nietolerancji i troskę o poszanowanie wolności sumienia chrześcijan. Zgromadzenie Parlamentarne apeluje także do mediów, aby unikały stosowania wobec Chrześcijan negatywnych stereotypów i wszelkich uprzedzeń.

    Przyjęta Rezolucja mówi także o konieczności zagwarantowania rodzicom prawa nie tylko do wychowania ale i do edukacji dzieci w zgodzie ze swoimi przekonaniami religijnymi lub filozoficznymi oraz o włączeniu chrześcijan do pełnego uczestnictwa w życiu publicznym, o czym Raport informuje w punktach 6.2.3 oraz 6.2.4 części A. Natomiast w punkcie 42 części B Raportu czytamy: - … Państwo uznaje prawo rodziców do zapewnienia takiej edukacji i nauczania, które będą w zgodzie z ich przekonaniami religijnymi i filozoficznymi. Jest to szczególnie istotne w kontekście polskim. MEN bowiem zaczął od pewnego czasu forsować tezę ograniczającą skuteczność gwarantowanych w art. 48 ust. 1 Konstytucji, praw rodziców wyłącznie do sfery wychowania uznając, że jeśli chodzi o edukację, to w tej mierze rodzice muszą akceptować bezwzględny dyktat ustalanej przez MEN podstawy programowej. Rezolucja PACE pokazuje wyraźnie, że forsowanie tezy o możliwości oddzielenia edukacji od wychowania jest nie tylko merytorycznie wątpliwe ale nade wszystko jest nieuprawnione.

    Podczas sesji plenarnej Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy podkreślono także, że istnieje potrzeba promowania szacunku i pokojowego współistnienia religii w obrębie członków Rady Europy, a także poza nią. Jak zauważa jeden z pomysłodawców Rezolucji - Leo van Doesburg: Zdecydowana większość klubów parlamentarnych zgodziła się, że nietolerancja wobec chrześcijan wzrasta, dlatego też powinno zaprzestać się wszelkiej dyskryminacji, która względem chrześcijan jest szczególnie wyrafinowana.

    Zgromadzenie Parlamentarne RE uchwałę przyjęło stosunkiem głosów: 67 za, 2 przeciw. 15 deputowanych wstrzymało się od głosu. Jednym z dwóch delegatów, którzy zagłosowali przeciwko przyjęciu Rezolucji ws. Dyskryminacji i nietolerancji wobec chrześcijan był senator Marek Borowski, były członek SLD. Rezolucji nie poparł również, wstrzymując się od głosu, Maciej Wydrzyński, poseł Twojego Ruchu. Wrogą i negatywną postawę delegatów lewicy wobec Rezolucji, można było zaobserwować także podczas głosowań w sprawie poprawek. Były marszałek Sejmu głosował przeciwko szóstej poprawce, a także dwukrotnie wstrzymywał się od głosu. Poza tymi wyjątkami, pozostałych 10 członków polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego RE konsekwentnie popierało tę ważną rezolucję. Byli to: Henryk Cioch, Helena Hatka, Andrzej Jaworski, Arkadiusz Mularczyk, Jan Rzymełka, Jarosław Sellin, Michał Stuligrosz, Krzysztof Szczerski, a także Ryszard Terlecki oraz Piotr Wach.

  • Wrocław tętni neonazizmem. To nie to miasto, co w reklamach

    "Z perspektywy obcokrajowca Wrocław był dla mnie zawsze alternatywnym centrum Polski."Słowaczka Daša Raimanova i Polka Zofia Brom są freelancerkami,
    dokumentalistkami, na stałe pracującymi w Londynie. Od półtora roku
    zajmują się tematem wzrastającej skrajnie prawicowej przemocy we Wrocławiu w świetle przyznania miastu tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016.

    Otrzymały na dokument grant od firmy ekologicznej LUSH, która
    wspiera finansowo projekty społeczne.
    Daša studiowała w szkole filmowej i
    na co dzień pracuje jako filmowiec, więc jest odpowiedzialna za sprawy
    związane z filmowaniem. Zosia jest zaś researcherem i tłumaczką.
    Przemysław Witkowski: Skąd pomysł na nakręcenie filmu o nacjonalizmie we Wrocławiu?


    Zofia Brom: - Wziął się z rozmów z naszymi wrocławskimi
    przyjaciółmi, którzy opowiedzieli nam o częstych przypadkach ksenofobi i
    agresji. Tymczasem Wrocław stara się mieć opinię miasta przyjaznego,
    otwartego i tolerancyjnego. Postanowiłyśmy się temu bliżej przyjrzeć,
    szczególnie że urząd miejski zdawał się bagatelizować problem.
    Chcemy udokumentować świadectwa ludzi, którzy mają coś do
    powiedzenia na temat przecięcia się tych dwóch przestrzeni - obchodów
    związanych z ESK 2016 i wzrostu aktywności środowisk nacjonalistycznych.
    Rozmawiamy z ludźmi kultury, dziennikarzami, ofiarami skrajnie
    prawicowej przemocy - imigrantami, aktywistami LGBTQ. Przygotowujemy się
    do rozmów z urzędnikami i policją.Co zdziwiło was w pracy przy tych nagraniach?

    Z: Polacy rozmawiają chętnie, zauważyłyśmy jednak, że mamy
    problem z naszymi rozmówcami imigrantami. Spora część z nich odmawia
    wystąpienia przed kamerą. Boją się. Samo to już dużo mówi o problemie.
    Ta społeczność we Wrocławiu nie jest liczna. Nie chcą stać się jeszcze
    bardziej widoczni. Boją się przemocy, zarówno tej fizycznej, jak i
    słownej.
    D: Na miejscu okazało się, że jest gorzej, niż
    myślałyśmy, robiąc research do filmu. Szczególnie przykre są
    doświadczenia osób nieheteronormatywnych. Opowiadają nam, że muszą na
    ulicy czy w autobusie pilnować się, żeby wyglądać "hetero", żeby nie
    narazić się na docinki czy nawet przemoc. Unikają komunikacji miejskiej,
    szczególnie nocą. Podobnie wypowiadają się osoby o ciemniejszym kolorze
    skóry czy muzułmanie. Jeśli te grupy muszą się tak pilnować, na pewno
    nie jest to miasto, które widziałyśmy na Wyspach na reklamach.



    Oskarżony o napaść na czarnoskórego prezentera niewinny

    Oskarżony o napaść na czarnoskórego prezentera niewinny

    Sąd Apelacyjny w Białymstoku uniewinnił we wtorek
    młodego mieszkańca miasta, oskarżonego o znieważenie na tle rasowym i
    napaść...
    czytaj dalej »




    • To nie był gest szacunku. 150 godzin prac społecznych za hajlowanie

      "Oskarżeni nie żyją w próżni, w wyimaginowanym świecie swoich przekonań i ideałów, niezrozumiałych dla reszty społeczeństwa" Po II wojnie światowej wyciągnięta prawica jest odbierana jednoznacznie jako afirmacja faszyzmu. Za to kara się należy - 150 godzin prac społecznych.
      Takim prawomocnym wyrokiem Sąd Okręgowy w Białymstoku zakończył we wtorek (17.02) sprawę "hajlowania" na cmentarzu wojskowym. Od wyroku skazującego z pierwszej instancji odwołała się dwójka oskarżonych - narodowców, jak sami siebie nazywają. 42-letni mieszkaniec Warszawy Mateusz Kamil M. nie przyjechał na ogłoszenie wyroku, była natomiast...

      Cały tekst: http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,17422230,To_nie_byl_gest_sz...

    „Ten kościół spłonie” – sprofanowano kościół w Częstochowie

    Na mieszczącym się przy częstochowskim cmentarzu Kule
    zabytkowym kościele pw. Zmartwychwstania Pańskiego w Tajemnicy Emaus,
    dokonano aktu wandalizmu. Elewację świątyni pomazano czarnym sprayem;
    treść malunków i wypisanych gróźb wskazuje na satanistów.

    Do dewastacji doszło najprawdopodobniej poprzedniej nocy (23/24
    lutego). Zniszczone zostały ściany świątyni, główne drzwi oraz szklane
    gabloty z ogłoszeniami. Wandale nie dostali się do środka kościoła, nie
    zbezcześcili także pobliskich grobów.

    Na elewacji wypisane zostały hasła: „TEN KOŚCIÓŁ SPŁONIE” i „ZABIĆ
    CHRZEŚCIJAN”. Pojawiły się też napisy „SZATAN” oraz „666”. Ponadto w
    wielu miejscach wymalowano odwrócone krzyże i pentagramy.

    Akt wandalizmu zgłosił rektor kościoła ks. Marian Wojcieszak. Kapłan
    złożył też zawiadomienie o dokonaniu przestępstwa. Miejsce dewastacji
    zabezpieczyła policja; pojawiła się również ekipa techniczna z psem
    tropiącym.

    - Nasze czynności będą prowadzone na pewno w kierunku zniszczenia mienia, a także innych artykułów określonych w Kodeksie karnym – powiedziała dla „niedzielaTV” podinsp. Joanna Lazar, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

    Częstochowska świątynia została wzniesiona w roku 1898. Z tej racji
    zniszczenia zbadali także pracownicy ochrony zabytków. Ustalą oni ich
    rozmiar oraz metodę usunięcia.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    71. W obronie PasterzaDziś

    W obronie Pasterza

    Dziś odbędzie się proces, jaki za słowa prawdy, ks. abp. Józefowi Michalikowi wytoczyły feministki.

    Dzisiejszy proces to pokłosie słów, jakie
    16 października 2013 r. ks. abp Józef Michalik, wówczas przewodniczący
    Konferencji Episkopatu Polski, wypowiedział w homilii we wrocławskiej
    archikatedrze, podczas Mszy św. w intencji obchodzącego 90. rocznicę
    urodzin ks. kard. Henryka Gulbinowicza. Metropolita przemyski, odnosząc
    się do zagrożeń wynikających z rozwodów, wskazywał, że najbardziej
    poszkodowanymi w tej sytuacji są dzieci.

    – Wiele dziś się mówi i słusznie o karygodnych nadużyciach dorosłych
    wobec dzieci. Tego rodzaju zła nie wolno tolerować, ale nikt nie odważy
    się pytać o przyczyny, żadna stacja telewizyjna nie walczy z
    pornografią, z promocją fałszywej, egoistycznej miłości między ludźmi.
    Nikt nie upomina się za dziećmi cierpiącymi przez brak miłości
    rozwodzących się rodziców, a to są rany bolesne i długotrwałe. Na
    naszych oczach następuje promocja nowej ideologii gender. Już
    kilkanaście najważniejszych uniwersytetów w Polsce wprowadziło wykłady z
    tej nowej i niezbyt jasnej ideologii, której programową radę stanowią
    najbar­dziej agresywne polskie feministki, które od lat szydzą z
    Kościoła i etyki tradycyjnej, promują aborcję i walczą z tradycyjnym
    modelem rodziny i wier­ności małżeńskiej – akcentował ks. abp Michalik.

    Słowa opisujące bolesną rzeczywistość wywołały histeryczną reakcję
    jednej z feministek, która poczuła się urażona wypowiedzią arcypasterza.
    W związku z tym skierowała sprawę do Sądu Rejonowego we Wrocławiu,
    który w styczniu 2014 r. umorzył postępowanie, nie dostrzegając w
    słowach ks. abp. Michalika znamion przestępstwa. Kiedy również Sąd
    Okręgowy we Wrocławiu dwa miesiące później odrzucił zażalenie rzekomo
    poszkodowanej feministki, ta z powództwa cywilnego wniosła pozew
    przeciwko ks. abp. Michalikowi tym razem do Sądu Okręgowego w Przemyślu.

    Feministka kontra abp Michalik. Duchownego nie było w sądzie

    Feministka kontra abp Michalik. Duchownego nie było w sądzie

    W Przemyślu w czwartek ruszył proces, jaki wytoczyła
    arcybiskupowi Józefowi Michalikowi działaczka feministyczna
    Małgorzata...
    czytaj dalej »


    Prawda musi wybrzmieć

    Ten proces to nic innego jak próba zamknięcia ust przedstawicielowi Kościoła w Polsce - uważa Mateusz Kuźniar

    Bez zarzutów dla prof. Chazana

    Potrzebne są zdecydowane działania na rzecz ochrony życia każdego człowieka - stwierdza Kaja Godek

    Według doniesień medialnych, prokuratura
    nie widzi znamion przestępstwa w postępowaniu byłego dyrektora Szpitala
    św. Rodziny – prof. Bogdana Chazana.

    Informacja ta nie jest dla mnie zaskoczeniem. Od początku sprawa ta była
    rozdęta przez media. Teraz potwierdzają się wszystkie rzeczy o których
    mówiliśmy w najgorętszym okresie sprawy, czyli w chwili, gdy prof.
    Chazana zwalniano ze szpitala.

    W tej chwili oczekuję przeprosin dla prof. Chazana. Szczególnie ze
    strony urzędników państwowych, którzy wyrażali się o nim bardzo
    niepochlebnie. Przeprosić powinny wszystkie osoby, które uczestniczyły w
    nagonce. Szczególnie Magdalena Rigamonti z tygodnika „Wprost” oraz
    redaktor naczelny tego pisma. Jestem bardzo ciekawa, jak się zachowają.
    Czy w jakikolwiek sposób zareagują? Czy zdobędą się na refleksję?

    Jak widać, w Polsce jest bardzo łatwo zniszczyć człowieka. A strona
    proaborcyjna ma ku temu potężne środki i na wielką skalę manipuluje
    świadomością społeczną.

    Sprawa prof. Chazana przeczy tezie, że w Polsce istnieje kompromis w
    sprawie aborcji. Co prawda funkcjonuje jakiś stan prawny, ale on został
    opracowany 20 lat temu, a strona proaborcyjna, posługując się
    manipulacją i kłamstwami, nieustannie próbuje zmienić prawo na swoją
    korzyść. Także obecnie podejmuje wysiłki do rozszerzenia prawa do
    aborcji. Kłamstwa w sprawie prof. Chazana też miały taki cel.

    Kwestia ochrony życia jest polem, na którym nieustannie prowadzona jest
    walka. Jeżeli ktoś mówi nam, prolajferom, żebyśmy uszanowali kompromis,
    to chce, żebyśmy zatrzymali się w miejscu. Ale nie po to, żeby
    pozostawić obecnie obowiązujące przepisy, ale po to, aby samemu urządzić
    kampanię promocji aborcji. Dlatego potrzebne są zdecydowane działania
    na rzecz ochrony życia każdego człowieka. Fundacja PRO – Prawo do Życia
    już niedługo rozpocznie zbiórkę podpisów pod kolejną inicjatywą
    ustawodawczą, aby dać ochronę każdemu dziecku od poczęcia.

    Abp Michalik musi znów stawić się w sądzie. Feministka pozywa go o zniesławienie
    Sąd Okręgowy
    w Przemyślu nakazał abp. Józefowi Michalikowi stawienie się na kolejnej
    rozprawie w procesie, który duchownemu wytoczyła feministka Małgorzata
    Marenin


    Groźby pod adresem Dyrektora Radia Maryja. Prokuratura zawiadomiona

    Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą
    złożył doniesienie do prokuratury okręgowej w Warszawie o popełnieniu
    przestępstwa. Sprawa dotyczy nawoływania do zabicia o. Tadeusza Rydzyka
    CSsR, Dyrektora Radia Maryja, na portalu wp.pl.

    Internauci w sposób niewybredny i skandaliczny pod artykułem
    „Tajemnice ojca Rydzyka” kilkakrotnie nawoływali do zabicia duchownego.

    Autor zawiadomienia Ryszard Nowak podkreśla, że wielki niepokój budzi
    fakt, iż wielokrotnie podkreślano śmierć Dyrektora Radia Maryja. Nie
    może być na to zgody – zaznacza.

    - To były bardzo mocne słowa. Oprócz tego na tym portalu było
    wiele wpisów znieważających o. Tadeusza Rydzyka CSsR. Doniesienie
    zostało złożone drogą mailową, prokurator już je otrzymał – uważam, że
    sprawa jest naprawdę bardzo poważna. O. Tadeusz Rydzyk CSsR, autorytet
    dla wielu milionów Polaków jest szantażowany i chce się go zabić. To, co
    się stało, to dla nas po prostu szok. Dlatego też Prokuratura Okręgowa
    powinna się tym jak najszybciej zająć –
    mówi Ryszard Nowak.

    Według Komitetu autorzy plugawych komentarzy popełnili  przestępstwo
    z  artykułu 255 § 2 Kodeksu Karnego. Zgodnie