III List do MAC w sprawie Rady do Spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z Nimi Nietolerancji.

avatar użytkownika Redakcja BM24

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl                     Olsztyn , 1 października 2013 r.

11-041 Olsztyn

ul. Rzędziana 32

 

Minister Administracji i Cyfryzacji

Pan Michał Boni

Sekretariat.BM@mac.gov.pl

 

Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198), wnoszę po raz trzeci o udostępnienie informacji publicznej, czy jest przewidziana konsultacja społeczna w pracach powołanej rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów 13 lutego 2013 r. "Rady do spraw przeciwdziałania dyskryminacji rasowej, ksenofobii i związanej z nimi nietolerancji" . 

W odpowiedzi na nasz  wniosek z 2 stycznia 2013 r. z pytaniem, czy jest przewidziana konsultacja społeczna przed skierowaniem do podpisu premiera Donalda Tuska rozporządzenia otrzymaliśmy odpowiedź pismem BM-ZPO-0667-11/2013 z dnia 25.01.2013 r. , że podmiotem odpowiedzialnym za przygotowanie ww. projektu oraz prowadzenie jego uzgodnień jest Pełnomocnik Rządu do spraw Równego Traktowania. Na kolejny na wniosek w sprawie z dnia 20 lutego 2013 r. otrzymaliśmy odpowiedź pismem znak BM-ZPO-0667-49/2013.MW z dnia 11 kwietnia 2013 r., w którym nas poinformowano, że na mocy Zarządzenia ustanawiającego Radę nie tylko nie wyklucza się ale wręcz przeciwnie, zapewnia się współpracę administracji rządowej z przedstawicielami jednostek samorządu terytorialnego oraz innymi podmiotami, w których kompetencjach będą znajdowały się obszary działania Rady, wynikające z treści Zarządzenia oraz ustaleń dotyczących szczegółowego trybu pracy Rady, określanego Regulaminem i ustalanego na kolejnych posiedzeniach. Oraz, że decyzja Przewodniczącego Rady o powołaniu Rady Konsultacyjnej będzie znana nie wcześniej niż po pierwszym posiedzeniu Rady.

Z mediów dowiedzielismy się, że minister Michał Boni chce wrócić do prac nad przepisami zwalczającymi mowę nienawiści. Szef MAC obiecał wznowienie debaty na temat trzech projektów złożonych w Sejmie. Chodzi o karanie osób nawołujących do nienawiści między innymi wobec grup narodowych, etnicznych czy wyznaniowych.  W Warszawie odbyła się międzynarodowa konferencja "Mowa nienawiści w debacie publicznej - gdzie spoczywa odpowiedzialność, zaś w Muzeum Żydów Polskich zainaugurowano polską odsłonę kampanii Rady Europy "Bez nienawiści". Projekt ten ma pomagać w zwalczaniu przejawów rasizmu i dyskryminacji w internecie. Stop dyskryminacji - apelował minister Boni. Zgadzamy sie w pełni . Stop dyskryminacji przedstawicieli innych środowisk, niż te zaproszone przez MAiC na konferencję. Sekretarz generalny Rady Europy podkreślił na konferencji, wszyscy ludzie powinni mieć zapewnione dokładnie takie same prawa. Mniejszość nie może zmieniać decyzji większości- to słowa ministra Kancelarii Prezydenta Olgierda Dziekońskiego w sejmie.  

Masowe używanie przez środowiska lewicowe pojęć typu: antysemita, ksenofob, faszysta, nacjonalista,fundamentalista itp., ma charakter inwektyw, a więc nie ma najczęściej nic wspólnego z realnym opisem rzeczywistości. Mało tego, używanie słów niezgodnie z ich znaczeniem wprowadza kompletny zamęt, czym był rzeczywiście faszyzm, nazizm, rasizm .

Wmawianie Polakom, że są faszystami, jest równie kuriozalne, jak brak ścigania w III RP funkcjonariuszy odpowiedzialnych za zbrodnie komunistyczne na narodzie polskim.

Zupełnie nie zrozumiałym dla społeczeństwa jest kryterium uznania przez instytucje państwowe samozwańczych organizacji , które same się określeją jako "antyfaszystowskie" jak Stowarzyszenie 'Nigdy więcej", Teatr Trzyrzecze czy Stowarzyszenie Widok za głos opiniotwórczy , wyrażający opinię społeczeństwa. Niektóre z nich były dotowane przez ministra Spraw Zagranicznych w czasie trwania Euro 2012. Kampania „Nie dla mowy nienawiści”wprowadzona przez Radę Europy będzie trwała od dnia 22 marca 2013 aż do 2014 roku. Organizator będzie bazował w głównej mierze na wolontariuszach, którzy będą zajmować się wyszukiwaniem mowy nienawiści w sieci. W 2012 roku wyszkolono już część internautów, którzy będą pracować przy kampanii.

150 milionów złotych dostaną polskie organizacje pozarządowe na kampanię „Nie dla mowy nienawiści” programy antydyskryminacyjne, równościowe, wspierające demokrację obywatelską i kontrolujące władzę. To pieniądze z tzw. Funduszu Norweskiego przekazane w ramach programu Obywatele dla Demokracji. Ministerstwu Rozwoju Regionalnego, które miało pilotować program,  wycofało się z programu . Dlatego pieniądze dzielić będzie wyłącznie Fundacja im. Batorego. 

Instytucje państwowe ignorują opinie organizacji społecznych nie będących w tej samozwańczej koalicji wspieranej medialnie przez Gazetę Wyborczą, która szuka faszystów i antysemitów w Polsce zajadle od kilkunastu lat i wywiera presję na organa państwa .

Od 2008 roku nasze Stowarzyszenie w kolejnych listach do prezydenta, premiera, sejmu i senatu apelowało o zatrzymanie eskalacji mowy nienawiści .

Ostatni, czwarty Apel: Niech język nienawiści i pogardy zniknie z polskiego życia publicznego pisaliśmy 23 października 2010 r. "My, Suweren protestujemy przeciwko pustym gestom i mówieniu do nas o "kiczu pojednania" i "eksperymentach ".Wasze, polityków eksperymenty doprowadziły do mordu politycznego z nienawiści, którą żywił się morderca. Państwo nie służy Obywatelom. Politycy zapomnieli, że są na swoich miejscach z naszego wyboru. To groźne. Państwo trzeba w końcu naprawić."

Wielokrotnie zgłaszaliśmy do Prokuratora Generalnego wnioski o podejrzenie popełnienia przestępstwa i ściganie przestępstw . Służmy całą bogatą korespondencją z kilku lat w przypadku zainteresowania problemem dla przeprowadzenia analizy przez  rządową radę monitorującą przejawy mowy nienawiści, kto jest jej faktyczną ofiarą, a kto tylko chce za taką uchodzić.

Z prowadzonego przez nasze Stowarzyszenie monitoringu mediów jednoznacznie wynika, że wszystkie sprawy przestępstw dokonanych przez lewackie grupy jak Antifa są umarzane przez prokuraturę i nikt nie poniósł kary z tytułu  przestępstw dokonywanych na terenie Polski przez lewackie bojówki.

W związku z faktem, że rozporządzenie  Prezesa Rady Ministrów 13 lutego 2013 r. powołujące  "Radę do spraw przeciwdziałania dyskryminacji rasowej, ksenofobii i związanej z nimi nietolerancji" nie zostało poddane żadnej społecznej konsultacji, nie wiadomo również, kto będzie definiował "język nienawiści,wrogości i nietolerancji" ,wnosimy po raz trzeci do Pana Ministra, jako przewodniczącego Rady, o włączenie naszego Stowarzyszenia do konsultacji przy tworzeniu Regulaminu pracy Rady.

Jednocześnie po raz trzeci prosimy o informację, czy Pan Minister przewiduje powołanie Rady Konsultacyjnej, która będzie pełnić rolę ciała opiniodawczo-doradczego.

 

Z poważaniem

Prezes Zarządu

Elżbieta Szmidt

 

57 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

2. Minister rozdaje na gender

Minister rozdaje na gender

Prawie pół miliona złotych wyłoży polski podatnik za kolejną
transzę „szkoleń równościowych” dla urzędników administracji rządowej.

Do tej pory program pochłonął już prawie 4,2 mln złotych. Zapowiadany
przez Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz, pełnomocnika rządu ds. równego
traktowania, przyszłoroczny projekt skierowany jest do pracowników
administracji rządowej na szczeblu regionalnym. Szkoleniami
„równościowymi” objętych zostanie ok. 200 osób – pełnomocników wojewodów
do spraw mniejszości narodowych i etnicznych, kuratorów oświaty,
pracowników wydziałów do spraw cudzoziemców. Budżet projektu, obejmujący
także materiały informacyjne i konferencje, to kwota prawie pół miliona
złotych (102 tys. euro). Na razie nie wiadomo, kto poprowadzi
szkolenia, bo firma zostanie wyłoniona w trybie zamówień publicznych.

– Projekt „Równe traktowanie standardem dobrego rządzenia na szczeblu
regionalnym” służy zwiększaniu potencjału urzędników służby cywilnej w
zakresie opracowywania i wdrażania krajowej strategii w dziedzinie
niedyskryminacji na szczeblu regionalnym, przyczyniając się tym samym do
włączania kwestii związanych z niedyskryminacją w główny nurt strategii
realizowanych na szczeblu regionalnym. Projekt ma również na celu
wspieranie działań w zakresie rozpowszechniania informacji na temat
polityki i prawodawstwa unijnego i krajowego w dziedzinie
niedyskryminacji – tłumaczy Katarzyna Wernicka-Badzyńska, doradca
minister Kozłowskiej-Rajewicz.

Projekt będzie też wspierał „wysiłki na rzecz włączenia społecznego
Romów oraz zwalczania przypadków dyskryminowania tej mniejszości”. W
ramach szkoleń uczestnicy zapoznają się z podstawami prawa i polityki na
rzecz równego traktowania, które „umożliwią im sprawne realizowanie
polityki równego traktowania oraz właściwą reakcję w przypadku
wystąpienia problemów w tym zakresie w ich codziennej pracy”.

– Szkolenia będą dostosowane do problematyki, którą ich uczestnicy
się zajmują, chociaż podane będą też (w różnym zakresie) informacje
odnośnie do wszystkich podstaw dyskryminacji – wyjaśnia
Wernicka-Badzyńska.

Przyszłoroczny program to kontynuacja unijnego projektu „Równe
traktowanie standardem dobrego rządzenia”, realizowanego w latach
2011-2012. Włączono w niego 85 instytucji oraz wszystkie urzędy
wojewódzkie, przeszkolono 550 urzędników. W ramach projektu utworzono
też sieć (51 osób) koordynatorów ds. równego traktowania. Program
kosztował prawie 4,2 mln złotych.

– W Polsce istnieje prawo i każdy, kto czuje się poniżony, obrażony,
dyskryminowany, może zgłosić ten problem do sądu. Urzędnicy jako osoby
wykształcone, którym prawo nie powinno być obce, winni sprawnie poruszać
się w tym zakresie i wiedzieć, co jest dyskryminacją, co
prześladowaniem czy obrażaniem innych – ocenia plany resortu dr Bogdan
Więckiewicz, socjolog z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej.
Jak zauważa, w takim kontekście wydawanie tych prawie 4,5 mln zł nie ma
większego uzasadnienia, a fundusze te można by zapewne lepiej
spożytkować w dziedzinie dyskryminacji, chociażby przeznaczyć na
przełamywanie barier architektonicznych.

W ramach projektu z lat 2011-2012 przeprowadzono również badania
sondażowe dotyczące problemu dyskryminacji ze względu na płeć, rasę,
pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie i światopogląd,
poglądy polityczne, wiek, niepełnosprawność, tzw. orientację seksualną,
stan cywilny oraz rodzinny. Partnerem programu była Szkoła Główna
Handlowa i Uniwersytet Jagielloński.

Co ciekawe, w raporcie z badań zwrócono uwagę na fakt, że aż 82 proc.
Polek i Polaków jest zdania, że rząd powinien podejmować działania na
rzecz równego traktowania osób z niepełnosprawnościami. Nieco mniej osób
(ok. 75 proc.) uznało, że większą uwagę należy poświęcić rodzinom
wielodzietnym, osobom starszym, samotnym rodzicom oraz kobietom. Ponadto
mimo stwierdzonego występowania w Polsce problemu gorszego traktowania
osób nieheteroseksualnych tylko 41 proc. badanych uznało, że rząd
powinien podejmować więcej działań na rzecz tej grupy, a co za tym idzie
– w rekomendacjach raportu problem osób nieheteroseksualnych nie został
podniesiony. Zauważono też, że nie ma rzetelnych, naukowych opracowań
dotyczących dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. A te
istniejące pochodzą głównie od instytucji pozarządowych. W raporcie
zalecono za to „zwiększenie systemowego wsparcia ze strony państwa
umożliwiającego godzenie ról zawodowych i rodzinnych kobiet i mężczyzn”
czy zmniejszenie skali „nierównego traktowania kobiet i mężczyzn w
dostępie do zatrudnienia”. Wskazywano też na potrzebę edukacji
antydyskryminacyjnej (w ogóle) czy zapewnienia dzieciom i młodzieży
romskiej nauczania glottodydaktyki w systemie edukacji formalnej.

– Pomoc osobom niepełnosprawnym, rodzinom wielodzietnym to są istotne
problemy społeczne. Te grupy wciąż mają problemy, nie są we właściwym
stopniu włączane w życie społeczne, a pomoc państwa jest tu
niewystarczająca – wskazuje dr Bogdan Więckiewicz. Jak zaznacza, badania
Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazujące, że dyskryminacja ze względu na
tzw. orientację seksualną nie jest w Polsce głównym problemem, znajdują
odzwierciedlenie w badaniach przeprowadzonych przez instytucje unijne.

– Polacy w zakresie tolerancji wypadają w nich bardzo dobrze na tle
innych krajów europejskich. Oczywiście zawsze można stwierdzić, że w
Polsce nie ma możliwości zawierania małżeństw homoseksualnych i Polacy
są w tym względzie nietolerancyjni, ale nikt nie prześladuje tych osób,
nie używa wobec nich przemocy – ocenia nasz rozmówca. W opinii
socjologa, problemy środowisk homoseksualnych są przejaskrawione, bo
choć występują, to są to marginalne wybryki, które usiłuje się
przedstawić jako szerszy problem społeczny. – Jeśli mówimy o
dyskryminacji, spójrzmy na kobiety, które po urodzeniu dziecka mają
problemy z powrotem do pracy. I tu trzeba uczulać pracodawców, by tym
kobietom pomagali – wskazał. To także pole do popisu dla rządu, by
stworzył warunki ułatwiające opiekę nad dzieckiem, powrót do pracy po
urlopie macierzyńskim. – To także wyjście naprzeciw niepełnosprawnym i
łamanie barier architektonicznych. To są realne problemy – dodaje.

Marcin Austyn

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. do czego prowadzi ideologia Gender

Zdrowy Belg poprosił o eutanazję. Nie był zadowolony z operacji zmiany płci
Nathan Verhelst zezwolono na eutanazję, ponieważ "nie mógł znieść
swojego cierpienia psychicznego" po operacji zmiany płci. Mężczyzna
został uśmiercony przez tego samego lekarza, który dokonał eutanazji
głuchoniemych bliźniaków w zeszłym roku.

Tuż przed śmiercią Verhelst powiedział belgijskiej gazecie "Het
Laatse Nieuws", że spodziewał się "narodzić się na nowo". Jednak, gdy
"spojrzał w lustro zaczął się sobą brzydzić".
Według oficjalnych danych eutanazja staje się w Belgii coraz bardziej
popularna. W tym roku była ona przyczyną jednego na pięćdziesiąt zgonów.


Eutanazja dla nieletnich i "cierpiących psychicznie"

Belgowie za rozszerzeniem prawa dot. eutanazji.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Kibice odwołują się od wyroku za okrzyki: Donald, matole!

Adwokat kibiców wniósł także o umorzenie postępowania ze względu na przedawnienie karalności zarzucanych obwinionym czynów.

Do pikiety w Białymstoku, na której pasły słowa "Donald, matole, twój rząd obalą kibole", doszło ponad dwa lata temu. Kibice protestowali wówczas przeciw decyzji policji, pod naciskami której władze Jagiellonii zamknęły jedną z trybun stadionu. To oznaczało, że fani nie mogli wejść na ostatnie mecze kończące sezon rozgrywek.

Na transparentach można było wówczas przeczytać m.in. "Możecie nam zamknąć stadiony, lecz nigdy nie zamkniecie nam ust" i "Zamknijcie jeszcze dyskoteki, galerie i szkoły. Niech nie będzie niczego".

Z około setki demonstrantów zatrzymano i przewieziono na komisariat 43 osoby. Zarzucono im później m.in. lekceważenie konstytucyjnych organów państwa.

Część zatrzymanych została uniewinniona, postępowanie wobec innych umorzono. Sąd ukarał 11 osób, po dokładnym przejrzeniu taśm z monitoringu. 10 osób ukarano grzywną 500 zł, jedną - 1 tys. zł.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/439365,kibice-odwoluja-s...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. pełna tolerancja ! jak zwykle to samo żródło mowy miłości i praw

Harłukowicz: Wrocław powinien zakazać marszu NOP
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14705869,Harlukowicz__Wroclaw_p...
Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz ogłosił w czerwcu, że nie będzie tolerował w mieście "nacjonalistycznej hołoty". Dziś ma świetną okazję, by pokazać, że nie rzuca słów na wiatr: NOP-owcy zwołują się w internecie, by w najbliższą sobotę zakłócić legalny Marsz Równości. Zapewne wystąpią do władz Wrocławia o stosowną zgodę na swoją pikietę. Nie powinni jej dostać.
Cykliczne Marsze Równości, podobnie jak jest to na całym świecie, to akcje solidarności z mniejszościami seksualnymi. Na stałe wrosły już w polski krajobraz. Niestety - to też już tradycja - wszędzie tam, gdzie maszerować chcą zwolennicy związków partnerskich, zaraz zjawiają się neofaszyści. Oficjalnie: by wyrazić swoje poglądy. Nieoficjalnie: bo kolorowa parada zawsze jest łatwym celem. Można powygrażać piąchą, pośpiewać o "czerwonej hołocie", a ci bardziej krewcy mogą sobie bezkarnie do wyboru: pokurwować, pohajlować, rzucić kamieniem, a przy odrobinie szczęścia nawet trafić jakiegoś lewaka.

Przesłanki

Dzieje się tak, bo NOP-owcy już dawno temu dokładnie przestudiowali przepisy administracyjne, wedle których zgody na manifestacje się nie wydaje, a jedynie przyjmuje do wiadomości. Lubi to podkreślać prezydent Dutkiewicz, zapominając jednak, że od tego przepisu są wyjątki. Według art. 8 ustawy o zgromadzeniach organ gminny może zakazać zgromadzenia przede wszystkim wtedy, gdy może ono zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi. Czy są przesłanki do jego zastosowania? Każdy, kto śledzi, jak wyglądają akcje NOP-owców, nie powinien mieć wątpliwości.
W listopadzie ubiegłego roku po tzw. marszu patriotów setka jego uczestników zaatakowała squat Wagenburg na Grobli. Zdemolowali wszystko, co wpadło im pod rękę, a jednego z jego mieszkańców pobili tak, że lekarze przez kilka godzin walczyli o jego życie. Szef NOP Adam Gmurczyk komentował później to zajście w internecie: "Nie ustawajcie!".

Rok temu, identyczny jak ten w najbliższą sobotę, Marsz Równości został zaatakowany jajkami przez uczestników manifestacji organizowanej przez NOP. Znów do poważniejszego starcia nie doszło tylko dlatego, że tęczowych ochraniał kordon policji.

"Faszyzm? My jesteśmy gorsi!"

Gmina może zabronić organizacji manifestacji również wówczas, gdy jej cel narusza przepisy karne. Art. 256 i 257 Kodeksu karnego wśród przestępstw z mowy nienawiści nie obejmują co prawda wzywania do nienawiści wobec osób o odmiennej orientacji seksualnej (trwają prace nad wprowadzeniem tego typu przestępstw do Kodeksu karnego, pozytywnie wypowiadał się o nich minister administracji Michał Boni), za to mówi wyraźnie o karach za publiczne propagowanie systemu totalitarnego. A o tym, że NOP chciałby wprowadzenia w Polsce takiego właśnie systemu, nie ma wątpliwości. Jeszcze niedawno partia ta reklamowała się sloganem "Faszyzm? My jesteśmy gorsi!", jest także członkiem tzw. Trzeciej pozycji - nacjonalistycznej i rasistowskiej międzynarodówki, a ostatnio po aresztowaniu przywódców greckiego Złotego Świtu oskarżonych o zamordowanie lewicowego rapera, nawołują do solidarności z nimi.

Rozum po stronie prezydenta

Gdy w czerwcu na uniwersytecie w stronę prof. Baumana leciały ze strony NOP-owców i kiboli bluzgi, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zdenerwowany deklarował, że "w swoim mieście nie będzie tolerował nacjonalistycznej hołoty". Teraz ma świetną okazję, by pokazać, że nie były to słowa rzucane na wiatr. Po swojej stronie ma nie tylko rozum, ale i przepisy: nie chodzi bowiem o to, by pozbawiać NOP-owców prawa manifestowania swoich poglądów, a jedynie o to, by uświadomić im, czym to prawo w rzeczywistości jest oraz że podlega ono pewnym ograniczeniom. Najwyższa pora, by zacząć z tego korzystać.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. John87 & Iwan - "Idź"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Tygodnik Lisickiego Po

Po napisaniu tego tekstu prof. Hartman z pewnością ciężko oddycha, jak po biegu przełajowym.

Jakby ktoś się nudził tu wieszczenie profesora dot. przyszłości "nienawidzącej" Polski http://natemat.pl/40815,czy-mowa-nienawisci-doprowadzi-do-przemocy-na-ulicach-to-dramatyczna-rownia-pochyla-staczamy-sie-w-pieklo


Po napisaniu tego tekstu prof. Hartman z pewnością ciężko oddycha, jak po biegu przełajowym.</p />
<p>Jakby ktoś się nudził tu wieszczenie profesora dot. przyszłości "nienawidzącej" Polski http://natemat.pl/40815,czy-mowa-nienawisci-doprowadzi-do-przemocy-na-ulicach-to-dramatyczna-rownia-pochyla-staczamy-sie-w-pieklo



Prof. Jan Hartman
filozof

Też
nas to czeka. Zamieszki, bojówki faszystowskie, problemy z imigrantami.
A my nie przygotowujemy się do tego, wszystko robimy w poczuciu
"jakoś to będzie".


List do o. Rydzyka
Jan Hartman

Słyszymy, że ojciec Tadeusz Rydzyk buduje „kaplicę pamięci” o tych, którzy ratowali – jak wyraził się szef Radia Maryja – „naszych braci Żydów”. Prowokujesz, księże, bezczelnie? Walisz zapamiętale w stół? Więc odzywają się nożyce: wara ci, cyniczny hipokryto, od naszych Sprawiedliwych, którzy ratowali życie naszych rodziców! Zabieraj od nich swoje brudne łapy i zajmij się liczeniem kasy. Przewrotność i obłuda antysemity musi znaleźć granice – a są to granice życia i śmierci. Przeto nie waż się pluć w twarz Sprawiedliwym, ich dzieciom i wnukom! Ględź sobie dalej o „określonych sektach”, które chcą zniszczyć naród polski, drukuj sobie do upojenia paszkwile na Hartmana, siej lęk przed innością, pychę i nienawiść do władz naszego „totalitarnego” kraju, bo z tego żyjesz. Może inaczej nie umiesz. Może po tylu latach sam już uwierzyłeś w te brednie, które wygadujesz. Ale tych, którzy z kosztem własnego ratowali życie naszych rodziców i dziadków nie waż się znieważać swoją obleśną „czcią”!

Bo ty śmiesz nazywać Żydów braćmi? Ty? Mam ci przypomnieć co ty i twoi koleżkowie przez całe lata wygadywaliście o Żydach, rabinach i Talmudzie w swoich gadzinówkach? Wszystko jest spisane i w każdej chwili dostępne. Oby ci język usechł, gdy następnym razem nie znająca wstydu, oślizła obłuda podkusi cię, by nazwać braćmi tych, którzy od takich jak ty przez stulecia doznawali jeno pogardy i wrogości. Rzygać, rzygać się chce.

Za ukrywanie Żydów śmierć poniosło blisko tysiąc Polaków. Prawdopodobnie większość spośród tego tysiąca ofiar ukrywała Żydów bezinteresownie. Niechaj ich pamięć nigdy nie zginie! Większość z tych ludzi została wydana Niemcom przez szmalcowników bądź zwykłych sąsiadów – z nienawiści i zawiści. Mieli im za złe, że przechowują antychrystów, którzy ukrzyżowali Pana Jezusa; myśleli też, że brali za to ukrywanie złoto, do którego warto by się dobrać. Jednakże nie wszyscy spośród tego tysiąca zostali wytropieni przez Niemców bądź wydani Niemcom albo „granatowej policji” przez polskich sąsiadów. Około dwustu spośród nich zostało zamordowanych bezpośrednio z rąk Polaków. Zabili ich sąsiedzi, licząc, że znajdą złoto, a usprawiedliwiający się tym, że tępią zdrajców, którzy ochraniają największych wrogów Jezusa – obmierzłych Żydów, o których obrzydliwości tyle lat słuchali w kościele, a potem, już w czasie wojny, z niemieckich środków propagandy. Czy upamiętni o. Rydzyk tych spośród tysiąca, których zabili sami Niemcy, czy może również tych zabitych przez Polaków? Ciekawym.

A przed kim ukrywali się Żydzi? Czy chodziło może o to, że po każdej ulicy spacerowały patrole niemieckie, zaglądając to tu, to tam, w poszukiwaniu ukrywających się Żydów? Otóż bynajmniej. Tymi, których strzec się musieli Żydzi i z powodu których musieli się ukrywać w chlewach i pod podłogą, byli właśnie owi polscy sąsiedzi, mogący wydać ich Niemcom albo granatowej policji. To ich – sąsiadów – obawiano się najbardziej bezpośrednio. To ich zatwardziały antysemityzm budził jak najbardziej uzasadniony lęk zaszczutych Żydów oraz tych Polaków, którzy ich bohatersko ukrywali. Potwierdzi to każdy ocalony z Holokaustu. Oczywiście, nie wszyscy Polacy byli skorzy do wydawania Żydów. Wystarczyła jednak ta niewielka mniejszość, która taką skłonność miała. A skąd ją wzięła? Ano, nabrała jej od rydzyków II Rzeczpospolitej, a była ich wówczas wielka obfitość. A wtórowali im różnej maści endecy i narodowcy, ze swoimi bojkotami, bojówkami i codzienną histeryczną kampanią nienawiści do Żydów. I co? Może o tym wszystkim, o tym całym bolesnym kontekście będzie można poczytać zwiedzając twoją „Kaplicę Pamięci”?

Wiemy dobrze, po co ci owa „kaplica pamięci”. Co chcesz powiedzieć i osiągnąć, za nic mając uczucia tych wszystkich Sprawiedliwych, którzy w grobach się przewracają widząc, jak sobie gębę nimi wycierasz. Otóż tym, co chcesz tu ugrać, jest utwierdzenie jednego z najwstrętniejszych i najbardziej załganych antysemickich dyskursów. Brzmi on tak: my, Polacy-katolicy, z narażeniem życia was ratowaliśmy, zrobiliśmy dla was wszystko, co możliwe, a wy – żydowscy niewdzięcznicy – zamiast okazywać nam wdzięczność, gryziecie nas po kostkach, gadacie o jakichś rzekomych pogromach i pomawiacie o antysemityzm! Do tego ma służyć „kaplica pamięci”. Twoi wyznawcy mają się w niej rozgrzeszać i oczyszczać z lepiących się do nich pomówień o antysemityzm, mogąc jednocześnie bezkarnie go praktykować poprzez obwinianie Żydów o niewdzięczność. Jeśli Bóg istnieje, ukarze was za tę przewrotność!

Jak podłe są twoje intencje, to widać choćby po tym, w jaki sposób kompletujesz nazwiska Sprawiedliwych. Jak wiesz, są one doskonale znane. Jak wiesz, istnieje w Jerozolimie Instytut Yad Vashem, który z największą starannością zbiera informacje o ludziach, którzy ratowali Żydów w czasie wojny. Również w Polsce są zakłady naukowe i historycy, którzy posiadają szczegółową wiedzę na ten temat. Ale czym dla ciebie jest żydowski Yad Vashem i wszyscy ci sprzedajni historycy. Ty sam zbierzesz nazwiska. Słuchacze Radia Maryja zadzwonią lub napiszą, a twoi ludzie „wszystko sprawdzą”. Żałosne.

Jestem synem i wnukiem tych, których ratowali Sprawiedliwi i tych, których na śmierć wydawali polscy sąsiedzi. Mam i prawo, i obowiązek podnosić głos, gdy frymarczy się tragicznym wojennym losem moich rodziców, krewnych, a także „aryjskich” przyjaciół, którzy im pomagali. Więc mówię: ciszej, chamy, nad tą trumną!

Jestem Polakiem i cierpię, gdy słyszę niesprawiedliwe twierdzenia, jakoby mój kraj był w szczególny sposób antysemicki. W Izraelu, w USA, na krakowskim Kazimierzu, spotykając się z Żydami nieraz muszę bronić Polaków przed takimi opiniami. Ale ty, księże Tadeuszu Rydzyku, wszystko mi psujesz. Ze swoimi ludźmi dajesz do ręki nieprzyjaciołom Polaków argumenty nieodparte. Zlituj się i zostaw te sprawy nie na twoją głowę. Nie podkładaj żabiej łapki, gdzie konie kują. Tu wielkie i bolesne dzieją się sprawy. Więc trzymaj swój kramik z tanimi jarmarcznymi dewocjonaliami z dala od tego świata, którego ani ty nie pojmujesz, ani ciebie do niego nie proszą. Po prostu pilnuj swego kopyta, szewcze.

Ale ty nie posłuchasz. Wypuścisz swoje gończe psy i nadal będziesz robił swoje. Tylko biskupi mogą cię powstrzymać. Czy to uczynią? Pytam ich z tego miejsca: powstrzymacie go?
http://hartman.blog.polityka.pl/2013/10/03/list-do-o-rydzyka/?bo=1

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Łajdacy się obrazili Szanowni

Łajdacy się obrazili

Szanowni Państwo!

Spotykając się z Państwem ponownie na antenie Radia Maryja po wakacyjnej przerwie, zacznę od przypomnienia spostrzeżenia Stefana Kisielewskiego, że „nic tak nie gorszy, jak prawda”. O trafności tego spostrzeżenia mogliśmy przekonać się podczas pierwszego czytania w Sejmie obywatelskiego projektu ustawy, przewidującego zakaz tak zwanej aborcji eugenicznej, czyli mówiąc po ludzku - zakaz zabijania dzieci przed urodzeniem pod pretekstem, że są nieuleczalnie chore.

Prezentująca projekt w imieniu prawie pół miliona sygnatariuszy pani Kaja Godek, była bardzo dobrze merytorycznie przygotowana i mówiąc o dotychczasowej praktyce, nazywała rzecz po imieniu, to znaczy - mówiła o zabijaniu dzieci. To właśnie wzbudziło wściekłość zwolenników zabijania dzieci, którzy nie znoszą, gdy ktoś mówi im prawdę w oczy. Ale powiedzmy sobie szczerze - czy jakikolwiek łajdak lubi, jak ktoś nazywa go łajdakiem? Jasne, że nie lubi i natychmiast się obraża, podnosząc modny dzisiaj zarzut „mowy nienawiści”.

Nawiasem mówiąc, pan prokurator generalny Andrzej Seremet zainicjował właśnie szkolenie prokuratorów w tropieniu i zwalczaniu „mowy nienawiści”. O co konkretnie tu może chodzić, mogliśmy się przekonać choćby na podstawie tego, co się działo w Sejmie. Nie ulega wątpliwości, że za „mowę nienawiści” będzie uznane wszystko, co nie spodoba się szubrawcom, łajdakom, czy złodziejom. Bo nic tak nie gorszy, jak prawda - zatem szubrawcy, łajdacy i złodzieje bardzo nie lubią przypominania, że są szubrawcami, łajdakami i złodziejami. Dlatego właśnie pan prokurator Seremet kazał szkolić prokuratorów, a pani Ewa Kopacz, sejmowa marszalica, zakazała pani Kai Godek używania określenia: „zabijanie dzieci”.

Ta decyzja pani Kopacz pokazuje, jak państwo nasze się faszyzuje. Faszyzm bowiem nie polega na tym, że ktoś nie lubi Żydów, czy że podnosi rękę w rzymskim pozdrowieniu. Faszyzm polega na przekonaniu, że państwu wszystko wolno, na przykład - że wolno dyktować obywatelowi, jakich określeń wolno mu używać, a jakich nie. Pani Ewa Kopacz prawdopodobnie tak właśnie myśli, bo taki rozkaz pani Kai Godek wydała. Jestem pewien, że nie zdaje sobie sprawy, że przykłada w ten sposób rękę do faszyzacji państwa, ale to nie zmienia faktu, że tę rękę przykłada. Molierowski pan Jourdain też nie zdawał sobie sprawy, że mówi prozą, a przecież mówił.

Jak wiadomo, obywatelski projekt został przez sejmową większość odrzucony, między innymi w imię kompromisu. Ale w sprawach etycznych kompromisy nie popłacają, bo gdyby było inaczej, to przecież można by zawrzeć kompromis, że w dni parzyste można dzieci mordować, a w dni nieparzyste - nie można. W związku z tym chciałbym przypomnieć napisany przeze mnie projekt ustawy zakazującej zabijania dzieci przed ich urodzeniem. Miał on nie tylko tę zaletę, że nie był kompromisowy, ale również i tę, że był bardzo krótki. Składał się mianowicie z jednego zdania - dodatkowego paragrafu do art. 148 kodeksu karnego, który zabrania zabijania ludzi i brzmiał następująco: W razie zabójstwa dziecka jeszcze nie urodzonego sąd może podżegacza uwolnić od kary.

Zaletą tego projektu było to, że stawiał sprawę jasno: pozbawienie życia dziecka przed jego urodzeniem jest zabójstwem człowieka. Zwracam uwagę, że ustawodawstwo Unii Europejskiej oraz krajów przyłączonych do Rzeszy oparte jest na semantycznej sztuczce, że dziecko przed urodzeniem nie jest człowiekiem, tylko „płodem”. Gdyby nie ta semantyczna sztuczka, trzeba by wszystkie „prawa człowieka” rozciągnąć również na dzieci w okresie prenatalnym.

Kolejną zaletą mego projektu było zagrożenie sprawcy zabójstwa dziecka przed jego urodzeniem tak, jak za zwykłe zabójstwo, a więc - do dożywotniego więzienia włącznie. Chodzi tu oczywiście o lekarzy, którzy są bezpośrednimi sprawcami zabójstwa. Matka dziecka tylko ich zachęca, zatem z punktu widzenia prawnego jest „podżegaczem”. Kodeks karny stanowi wprawdzie, że podżegacz podlega takiemu samemu zagrożeniu karą, jak sprawca, ale mogą przecież zdarzać się sytuacje wyjątkowe, kiedy matka dziecka znajduje się w położeniu, jak to się mówi, „bez wyjścia”. Kodeks wszystkich takich sytuacji nie przewidzi, a zresztą nie ma takiej potrzeby, bo ocenę każdego indywidualnego przypadku można przecież pozostawić sądowi. Ten nie mógłby takiego „podżegacza” uniewinnić, bo zabójstwo jest zabójstwem - ale mógłby uwolnić go od kary. Szkoda, że wtedy nikt tego projektu nie poparł, ale zawsze przecież można do niego wrócić, zwłaszcza gdy w Sejmie będzie już mniej szubrawców i łajdaków - bo jacyś zawsze będą.

Stanisław Michalkiewicz

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2919

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Czerska wiwatuje i co ?upadek demokarcji

Przełomowa decyzja


Prezydent Dutkiewicz zakazuje manifestacji narodowców. NOP nie zakłóci wrocławskiego Marszu Równości

Prezydent Rafał Dutkiewicz nie dał zgody na sobotnią manifestację
Narodowego Odrodzenia Polski, która miała się odbyć w czasie i na trasie
wrocławskiego Marszu Równości. To odważna i pierwsza taka decyzja od
wielu lat. Bronią jej też niezależni prawnicy.

Przesunęli manifestację o 15 minut


Zdając sobie sprawę, kto jest rzeczywistym organizatorem
jajecznej manifestacji, miejscy urzędnicy poprosili o opinię policję.
Pytali m.in., czy ta jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom
obu imprez.

- Policja
jednoznacznie stwierdziła, że istnieje realna groźba zakłócenia ładu i
porządku oraz że organizacja dwóch manifestacji, których cele są
przeciwne, może stwarzać zagrożenie zdrowia i życia dla ich uczestników -
mówi Julia Wach z Centrum Zarządzania Kryzysowego wrocławskiego
magistratu.

Decyzja urzędników nie oznacza jednak, że
nopowcy nie będą mogli w ogóle demonstrować. Magistrat zaproponował, by
wyznaczyli inne miejsce lub datę swojego zgromadzenia. Nopowcy
odpowiedzieli na niego, zmieniając godzinę swojej pikiety z 12.30 na
12.15.
Teraz ruch jest po stronie miasta, ale nieoficjalnie słychać, że
taka zmiana nie zostanie w magistracie zaakceptowana.

Prezydent działa zgodnie z prawem


Choć to pierwszy od lat brak zgody na zgromadzenie publiczne dla
NOP (gdy w 2000 r. na ich marsz nie zgodził się SLD-owski prezydent Łodzi
Tadeusz Matusiak, podniosły się głosy oburzenia, że próbuje ograniczać
demokrację), to prawnicy nie mają wątpliwości, że prezydent Wrocławia
działa zgodnie z prawem. Ustawa o zgromadzeniach mówi bowiem, że jeśli
nie jest możliwe odbycie dwóch manifestacji w taki sposób, by nie
zagrażało to życiu i zdrowiu ich uczestników, prawo do zgromadzenia mają
organizatorzy tego wydarzenia, które zostało zgłoszone wcześniej. W tym
wypadku jest to Marsz Równości.

- Prior tempore potior
iure, czyli pierwszy w czasie lepszy prawem - cytuje rzymską zasadę
prof. Marian Filar z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- W tym wypadku nie może być mowy o ograniczaniu komukolwiek swobody
wyrażania poglądów. Ta swoboda nie oznacza bowiem, że można to robić
zawsze wtedy i tam, gdzie ma się na to ochotę.


Podobnie
rzecz komentuje konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, który
współpracował nad tworzeniem poprawek do Ustawy o zgromadzeniach w
Senacie: - Wolność, która jest nam dana, nie jest bezgraniczna. Jej ramy
wyznaczają wolność i prawa innych ludzi. Prezydent Wrocławia nie
zabronił nopowcom pikietować. We Wrocławiu
są tysiące miejsc, w których tego dnia i o tej godzinie mogą to robić.
Jeśli jednak chcą akurat w tym samym miejscu, to nie muszą robić tego o
tej samej godzinie. 5 października nie jest dla nich żadną symboliczną
datą. Uznając, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, prezydent postąpił
słusznie i zgodnie z obowiązującym prawem.


--------------------------------------------------
Sodomici mogą maszerować, bo nie zagrażają bezpieczeństwu? Ciekawe.
Ja uważam, że zagrażają bezpieczeństwu publicznemu i zdrowiu publicznemu.
Mam prawo do własnej opinii i ją wyrażam.
Urzędnik państwowy nie ma prawa zabraniać przeciwstawieniu się zagrożeniu publicznemu ze strony sodomitów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Seremet: "Mamy problem".

Seremet: "Mamy problem". Rozpoczęły się antyrasistowskie szkolenia dla prokuratorów




Mamy problem z wykrywalnością przestępstw rasistowskich i ksenofobicznych, prokuratury też powinny działać lepiej - mówił prokurator generalny Andrzej Seremet, otwierając we wtorek pierwsze ze szkoleń dla wyznaczonych prokuratorów, którzy mają prowadzić takie śledztwa
Seremet zadeklarował, że kwestia zwalczania przestępstw popełnianych na tle nienawiści i ksenofobii to jeden z jego priorytetów.

- Jak to możliwe, że w Polsce - kraju o takiej tradycji tolerancji i gościnności oraz kraju tak ciężko doświadczonym w ostatniej wojnie - wciąż dochodzi do zachowań na tym tle, a niektórzy prokuratorzy mogą uznać, że malowanie swastyki na murach jest dopuszczalne, bo to hinduski symbol szczęścia? - pytał uczestników rozpoczynającego się szkolenia.

Jak podkreślił, dostrzegając niewystarczające przygotowanie prokuratorów do walki z tego typu przestępczością, postanowił o wybraniu grupy blisko stu śledczych, którzy będą się zajmować takimi sprawami. Zorganizowano dla nich cykl szkoleń. W ocenie Seremeta w polskim prawie nie jest niezbędne wprowadzanie definicji "mowy nienawiści".

Prawo już jest, trzeba tylko znowelizować

- Odpowiednie zapisy są w dokumentach międzynarodowych. W Kodeksie karnym mamy całą paletę przestępstw, za które można uznać poszczególne kryminalne zachowania - powiedział. Za godne uwagi uznał natomiast rozważenie rozwiązań prawnych, które mogłyby powodować zaostrzenie odpowiedzialności karnej wobec osób popełniających przestępstwa z motywów nienawiści, tak jak obowiązuje to wobec motywów chuligańskich. - Taką propozycję przedstawialiśmy Ministerstwu Sprawiedliwości do projektu nowelizacji Kodeksu karnego, ale nie znalazła ona uznania. Może uda się to na etapie dalszych prac - powiedział. Jak podkreślił, dotyczy to zarówno "mowy nienawiści", jak i innych czynów.

- W świetle prawa, mowa też jest czynem, a Europejski Trybunał Praw Człowieka wyznaczył linię demarkacyjną - jest nią ochrona przed obrażaniem innych osób lub grup - dodał.

Również we wtorek Seremet spotkał się z naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem, prezesem Związku Wyznaniowych Gmin Żydowskich Piotrem Kadlcikiem oraz posłem Ruchu Palikota Robertem Biedroniem. Rozmowa dotyczyła form i sposobów reakcji karnej na przestępstwa popełniane z nienawiści na tle rasowym lub seksualnym.

Wykrywalność jest problemem

- Głównym problemem w sprawach przestępstw popełnianych z nienawiści jest ich wykrywalność. Jeśli spojrzymy na statystyki w ośrodkach, w których problem ten jest nabrzmiały: Białystok, Wrocław i Kraków, to okaże się, że występuje tam brak skuteczności wykrywczej, gdy chodzi o malowanie swastyk na murach lub pewnego rodzaju okrzyki - ocenił Seremet.

Jego zdaniem społeczeństwo lekceważy tego rodzaju zachowania i uznaje, że nie są one godne zdecydowanej reakcji. - Wydaje mi się też, że mamy pewne rezerwy, gdy chodzi o ściganie takich spraw, po stronie policji, a po trzecie - i to jest fakt - na własnym, prokuratorskim podwórku mamy wiele do zrobienia, by we właściwy sposób oceniać podobne zachowania - dodał.

Prokuratorzy na szkoleniu zapoznawali się z opracowaniami, które przygotowano dla nich w Prokuraturze Generalnej. Mają pomóc w ocenie prawnej widocznych na murach i stadionach piłkarskich symboli, takich jak swastyka, krzyż celtycki, czy symbolika określonych sformułowań lub liter. Prok. Krzysztof Karsznicki z PG przygotował też wskazówki metodyczne dla prowadzących takie śledztwa. Pomocą dla prokuratorów było też omówienie orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, dokonane przez prok. Piotra Turka (który przez kilka lat pracował w ETPCz).

- Trybunał od dawna stoi na jednolitym stanowisku, że wypowiedzi o zabarwieniu rasistowskim lub nazistowskim nie korzystają z ochrony prawnej zasady wolności słowa z europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka - podkreślił Turek. Z prokuratorami spotkała się też szefowa stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita Paula Sawicka i Jacek Purski ze Stowarzyszenia "Nigdy Więcej" monitorującego przypadki rasizmu i ksenofobii w Polsce.

Będą specprokuratorzy

Decyzją PG w każdej z 44 prokuratur okręgowych wybrano jedną jednostkę rejonową (lub dwie - jeśli zjawisko rasizmu czy ksenofobii jest na danym terenie znaczące), w których wytypowano po dwóch prokuratorów do prowadzenia śledztw ws. przestępstw rasistowskich lub ksenofobicznych. Prokuratorów z "rejonów" mają wspierać wyznaczeni już wcześniej konsultanci w prokuraturach okręgowych i apelacyjnych. Do tej pory ich rolą było badanie dwa razy w roku umorzonych śledztw tego typu lub spraw, w których prokurator odmówił wszczęcia postępowania. Było to jednak działanie wsteczne już po wydanym postanowieniu, które potem korygowano. Chodzi o to, aby można było korzystać z wiedzy prokuratorów konsultantów w trakcie prowadzenia postępowania. Ostatnio głośna stała się sprawa odmowy przez Prokuraturę Rejonową Białystok-Północ wszczęcia dochodzenia ws. namalowania swastyki na publicznym budynku. Prokurator uzasadnił to tym, że swastyka to także "powszechny w Azji symbol szczęścia". Kilka dni temu Seremet przyjął dymisję szefa tej jednostki. W zeszłym roku do sądów w sprawach o przestępstwa na tle rasowym trafiły akty oskarżenia przeciwko 139 osobom. Wyroki skazujące zapadły wobec 59 osób.

------------------------------------------------------------------
Prezydent Białegostoku ogłosił, że nie ma w mieście miejsca dla rasistów. Minister spraw wewnętrznych nazwał ich dewiantami i zapowiedział: "Skinheadzi, idziemy po was!". Problemy miasta dostrzegły też ogólnopolskie media.
W tym też czasie Gazeta Wyborcza rozpoczęła akcję "Wykopmy rasizm z Białegostoku ", stanowiącą naturalną konsekwencję naszych działań w latach poprzednich, gdy z uporem, wbrew powszechnym próbom zamiatania nabrzmiewającego problemu pod dywan, opisywaliśmy kolejne osiągnięcia "białej siły z Białegostoku".

- Wstyd nam za to, że mówi się o tym jak bardzo cierpi wizerunek Białegostoku, a nie mówi się o człowieku. Oficjalny obraz naszego miasta coraz bardziej rozjeżdża się z rzeczywistością. Białystok od zawsze szczyci się tym, że współtworzą go różne nacje. Historia i kultura naszego miasta jest zbudowana na takiej właśnie mozaice. Nie pozwólmy, aby banda głupców niszczyła dorobek naszych przodków - napisaliśmy wówczas.

Do naszej kampanii dołączały kolejne podmioty, zwykle te, które również widziały problem od dawna. Wsparł nas m.in. Teatr Trzyrzecze, czy Fundacja Edukacji Kulturalnej Widok, o działaniach "Gazety" pozytywnie wypowiedziało się też chociażby ministerstwo administracji i cyfryzacji i Rzecznik Praw Obywatelskich. Szereg niezależnych działań zapowiedział też wojewoda czy władze miasta. Chociaż w przypadku niektórych ich przedstawicieli można postawić pytanie, czy chodziło o uporanie się z bezkarnością lokalnych rasistów, czy tylko o wizerunek miasta. Niektórym radnym czy przedstawicielom ratusza zdarzało się bowiem nagle wypalić, że problemem nie jest rasizm, ale to, że się o nim mówi w kontekście Białegostoku. Jeszcze dalej poszły środowiska, w których postawy ksenofobiczne zawsze znajdowały oparcie. Oto np. Młodzież Wszechpolska rozpoczęła akcję bojkotu "Gazety" mówiąc wprost, że problemem są nie ataki na obcokrajowców, ale to że wrogie Polsce media je nagłaśniają, oczerniając miasto.
Generalnie jednak kłopot z rasizmem dostrzeżono. Na osiedlu na którym doszło do podpaleń policja wprowadziła niemalże stan wojenny, tam kolejnych ataków już nie odnotowano. Gorzej było w innych częściach miasta. W czasie gdy wszyscy niemalże, werbalnie przynajmniej, walczyli z rasizmem, w wieczornym autobusie pobito czeczeńskiego nastolatka, kilka dni później czeczeńskie dziecko, jeszcze jakiś czas później zdemolowano mieszkanie wynajmowane przez uchodźców z Kaukazu, wybite kamieniami obrońców polskości szyby poraniły noworodka. Sprawców wszystkich tych czynów, co stanowi jednak pozytywną zmianę, ujęto i postawiono przed wymiarem sprawiedliwości.

Temu jednak wciąż zdarza się działać jak kiedyś. Oto sędzia sądu rejonowego uniewinnia strażnika granicznego z ośrodka strzeżonego dla cudzoziemców, który przez kilkanaście miesięcy w internecie lżył Czeczenów. Uzasadniając wyrok stwierdza, że jego wypowiedzi, np. o pasożytniczych ścierwach, mieszczą się w granicach swobody wypowiedzi. I policja miewa wpadki. Na koncercie na rzecz tolerancji zorganizowanym przez radnych mundurowi zatrzymują grupę Czeczenów, w tym aktorów ze spektaklu opowiadającego o uchodźcach w Białymstoku. Życzliwi policjanci radzą nastolatkom jak unikać takich zatrzymań - po prostu mają się starać nie wyglądać jak Czeczeni.

Władze miasta zapowiadają uruchomienie od przyszłego roku kompleksowego programu dla tolerancji. Wychodząc ze słusznego założenia, że ksenofobia bierze się głównie z głupoty i niedouczenia, chcą postawić na edukację. Jak to wyjdzie, czas pokaże. Na razie efektem przygotowań ratusza są zlecone przez niego badania Fundacji Soclab. Z jednej strony wynika z nich, że białostoczanie en masse nie odbiegają pod kątem otwartości na innych od średniej krajowej. Z drugiej, że z edukacją międzykulturową w najbardziej wielokulturowym polskim regionie nie jest dobrze, a najbardziej zamknięte na innych jest pokolenie najmłodsze.

W tym tygodniu podpisano też w spółdzielni Słoneczny Stok, która obejmuje również osiedle Leśna Dolina, Partnerstwo na rzecz osiedla. Jego sygnatariusze, m.in. spółdzielnia, organizacje pozarządowe, miejscowa parafia i szkoły, ale też policja, chcą poprzez szereg działań zintegrować lokalną społeczność, tak by radziła sobie z różnymi problemami, w tym rasizmem. Program na razie finansować będzie ministerstwo administracji, jeśli się sprawdzi, być może zostanie rozszerzony na całe miasto.

Cały tekst: http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35241,14636668,Wykopmy_rasizm_z_B...

Demokratyzacja sprzyja upodmiotowieniu jednostek i grup. To zaś sprawia, że polskie społeczeństwo staje się coraz bardziej zróżnicowane społecznie i kulturowo. Poszczególne grupy chcą, zgodnie z zasadami demokracji, mieć swój głos. Inne postrzegają to jako problem. Chcemy się zastanowić, jakie działania, również polityczne, podjąć, by zmniejszać wynikające z takiej sytuacji napięcia - mówiła socjolog Uniwersytetu w Białymstoku Katarzyna Sztop-Rutkowska, jedna z organizatorek spotkania.

Dyskutowano więc m.in. o różnicach w demokracji, o wyzwaniach edukacji wobec różnorodności, czy różnicach między poszczególnymi grupami społecznymi jako podstawie dyskryminacji, często odnosząc się do konkretnych przykładów, szczególnie Białegostoku. Swoimi doświadczeniami w "budowaniu wyspy równości w oceanie wykluczenia" dzieliła się też Łódź.

- Rolą uczonych jest być liderem działań, również politycznych, mających na celu uwolnienie społeczeństwa od dyskryminacji, działanie na rzecz równości - podkreślała dr Iza Desperak z tamtejszego uniwersytetu. Podkreślała, że, czytając doniesienia o ksenofobicznych incydentach w Białymstoku, chwilami odnosiła wrażenie, jakby czytała o własnym mieście. Przypominała też, że problem rosnących w siłę ugrupowań skrajnych, budujących swoją tożsamość na odrzuceniu inności, nie jest nowy.

- Już w 1935 roku Stefan Czarnowski, nieco dziś przez nas niestety zapomniany, ukuł pojęcie ludzi zbędnych. Odnosił się do ówczesnego rosnącego zagrożenia rodzimym, polskim faszyzmem. Zwracał uwagę na grupę społeczną młodych, którym rozwijające się wówczas państwo dało liczne aspiracje nie dając możliwości ich zaspokojenia. Tak jak dziś, że wspomnę chociażby prekariat - podkreślała dr Desprak.

Jej zdaniem naukowcy nie mogą wobec takich zjawisk pozostać obojętni, ograniczając się do roli obserwatorów. Ich zadaniem powinna być diagnoza, analiza i ekspertyza, a następnie dzielenie się wiedzą.

- Powinniśmy wypracowywać polityki i praktyki antydyskryminacyjne - podkreślała, jako przykład podając opracowany właśnie przez łódzkich socjologów program szkoleń antydyskryminacyjnych, którymi zainteresowała się m.in. policja.

- Są też szanse, że szkolenia z edukacji równościowej zostaną wpisane do programu łódzkich szkół - zapowiadała.

Sporo uwagi poświęcono też tym, którzy uważają, że są emanacją woli większości zagrożonej przez mniejszości - nacjonalistom. Ich postawy i poglądy bada właśnie Justyna Kajta.

- Dla tych grup, które swoją tożsamość budują na negacji otaczającej ich rzeczywistości, czujących się z niej wykluczani, tolerancja czy równość to antywartości. Wolność wyboru postrzegają jako ciężar, szukając ładu - cytowała swoje badania, opierające się na wywiadach z działaczami NOP, ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, głównie mężczyznami.

- Kobiety są w tym ruchu marginalne - podkreślała. To zresztą odpowiada wizji świata nacjonalistów, dla których głównym zagrożeniem dla definiowanej przez katolicyzm polskości są feministki, mniejszości na czele z tymi seksualnymi oraz bardzo szeroko pojmowana lewica.

- Trzeba sobie postawić pytanie, co zrobić, by organizacje nacjonalistyczne nie były dla młodzieży tak atrakcyjne - podsumowywała.

Cały tekst: http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,14677100,Socjologowie_szuka...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. nowe zadania , nowe kadry, idą po nich !

Nowy szeryf w białostockiej policji. Łapiński. Andrzej Łapiński
Inspektor Andrzej Łapiński został powołany na stanowisko komendanta miejskiego policji w Białymstoku. Nominację odebrał z rąk podlaskiego komendanta wojewódzkiego policji nadinspektora Sławomira Mierzwy.
Nowy komendant ma 41 lat. Urodził się w Łapach. Pierwsze policyjne kroki w swojej 20-letniej karierze stawiał w pionie kryminalnym. Pracował między innymi w Wydziale Kryminalnym Komendy Rejonowej Policji w Białymstoku i wydziałach warszawskim i białostockim Centralnego Biura Śledczego Komendy Głównej Policji, gdzie w tym drugim od 2005 roku pełnił kolejno funkcje naczelnika wydziału wywiadu kryminalnego i wydziału do zwalczania zorganizowanej przestępczości kryminalnej.

W lipcu 2012 roku został powołany na stanowisko komendanta powiatowego policji w Mońkach. Inspektor Łapiński jest absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku i Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.

Cały tekst: http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,14734419,Nowy_szeryf_w_bial...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Wyborcza znajdzie w Polsce

Wyborcza znajdzie w Polsce homofobię. Za wszelką cenę. A jak nie znajdzie, to sobie wykreuje

Popis propagandy homoseksualnej w wykonaniu Piotra Pacewicza uderza z pierwszej strony Gazety Wyborczej.

Popis propagandy homoseksualnej w wykonaniu Piotra Pacewicza uderza z pierwszej strony Gazety Wyborczej.
Autor libretta zbliżającej się opery o Annie Grodzkiej utyskuje nad
tym, jak bardzo nietolerancyjni wciąż jesteśmy, choć podobno sytuacja
się poprawia.

Z sondażu PBS dla Kampanii Przeciwko Homofobii i "Gazety Wyborczej" wynika, że 40 proc. badanych jest za prawem do związków partnerskich dla osób homoseksualnych, a 46 proc, się temu sprzeciwia. Małżeństwa homoseksualistów dopuszcza 30 proc. badanych, przeciw jest 56 proc. Polacy zdecydowanie są przeciwni adopcji dzieci przez pary gejów i lesbijki - popiera to zaledwie 17 proc. badanych przy 70-procentowym sprzeciwie.

Dalej Pacewicz podaje już bardzo karkołomne kategorie i pytania,
które zadawano badanym. Wszystko po to, aby wysnuć wniosek, że "na
straży stoją stare uprzedzenia, że TO jest "nienaturalne" i
"niepolskie", oraz nowa homofobia: "niech się tak nie eksponują".

To ciekawe, że Pacewicz raczej atakuje, niż zastanawia się nad badaniami, które sam podaje.

W naszym sondażu "nowoczesna homofobia" wyraziła się w
wysokim (62 proc.) poparciem stwierdzenia: "Nie mam nic przeciwko gejom i
lesbijkom, ale niech się tak nie eksponują". 53 proc. badanych było
przeciw "częstszemu niż obecnie udziałowi gejów i lesbijek w mediach w
obronie swoich praw"

- czytamy w Gazecie Wyborczej. Czyli dziennikarz oburza się na
stwierdzenie, które redakcja sama umieściła w sondażowym pytaniu. A
refleksja? Prawie żadna, bo puenta artykułu i tak sprowadza się do
stwierdzenia:

Małżeństwa homoseksualistów są już w Europie w kilkunastu krajach, na
świecie w kilkudziesięciu (to prawie miliard mieszkańców), ale u nas -
nie

- podsumowuje z wyrzutem Pacewicz. Zastanawia się pewnie dlaczego i
nie przychodzi mu do głowy, że pewnie dlatego, że Polacy tego po prostu
nie chcą. No, ale do zrozumienia tej zależności trzeba by ze zrozumieniem czytać własne badania. Ale jak widać, to trudne… za trudne.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Ruszyła akcja walki z

Ruszyła akcja walki z hejtami. Zrób zdjęcie i zgłoś kandydata

Rasizm, homofobia i każda inna forma nienawiści na murach polskich
miast -
strona Hejtstop.pl walczy z tym samym co "Gazeta",

Akcja "Hejtstop" działa od trzech tygodni. Jest fanpage na Facebooku i strona internetowa hejtstop.pl , na którą można przesyłać zdjęcia. Widzisz "hejta", robisz zdjęcie komórką i ładujesz na stronę hejtstop.pl
, zaznaczając lokalizację napisu na mapie. Do tej pory z całej Polski
napłynęło około 80 zgłoszeń. Z Warszawy, Krakowa, Białegostoku.


W Warszawie sporo napisów kibicowskich jest przy stadionach, na Pradze,
Żoliborzu i Bielanach - mówi Błażej Papiernik, warszawski koordynator
akcji - liczymy na facebookowiczów, nadsyłajcie nam zdjęcia - apeluje.


Na jednym z nich widać budynek Stowarzyszenia Muzułmańskiego
przy ul. Dymnej 17 w Warszawie i wysprejowany na nim napis "won
ciapaki". - Pierwszy napis pojawił się we wrześniu - mówi Ayyaz
Muhhammad ze stowarzyszenia. - Zamalowaliśmy go, ale po dwóch tygodniach
pojawił się następny. Ten też zamalowaliśmy. Ostatnio ktoś rzucił w
nasze okno słoik z farbą, okno ma kraty, więc się nie pobiło - opowiada i
dodaje: - Motto naszego stowarzyszenia brzmi "Miłość dla wszystkich,
nienawiść dla nikogo". Bardzo chętnie włączę się w akcję Hejtstop - mówi
Ayyaz Muhhammad. Przed budynkiem stowarzyszenia na asfalcie i chodniku
wciąż widać napisy "wy...ć", których nie udało się zmyć.

-
Nie chodzi nam o jednorazowy happening i żeby gazety o tym pisały. To
jest projekt długofalowy, zachęcamy lokalne społeczności, inicjatywy
osiedlowe, żeby poczuły, jak przyjemnie jest działać dla wspólnej
przestrzeni razem - mówi Joanna. Już niedługo na Facebooku odbędzie się
głosowanie, które napisy mają zniknąć najpierw. Pierwsze wielkie
zamalowywanie 9 listopada.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Nowa odsłona antykościelnej

Nowa odsłona antykościelnej propagandy

Najnowszy wpis prof. dr. hab. Mieczysława Ryby opublikowany na blogAID

 Jak Polska długa i szeroka polskie media mnożą informacje i gigantyczną liczbę komentarzy o „pedofilii w Kościele”.

Na bazie kilku dosłownie przykładów (dodajmy: oskarżeń bynajmniej
jeszcze niepotwierdzonych sądownie) pojawiła się teza, jakoby Kościół
katolicki był wylęgarnią pedofilii i wszelkich możliwych zboczeń.
Postronny obywatel mógłby żywić ogromne obawy, by wysyłać swoje dzieci
na lekcje religii, wszak tam już czeka na nie ksiądz pedofil.

Skala nagonki propagandowej jest tak niewyobrażalna, że można ją
chyba tylko porównać do takowej nagonki na społeczność Jedwabnego w
czasie publikacji „Sąsiadów” Jana Tomasza Grossa. Nie ma dnia, żeby nie
rozważano wszelkich możliwych działań (lub ich braku) prokuratury, władz
kościelnych itp. Jest to niekończący się serial. Żaden morderca, żaden
zbrodniarz nie jest tak szczegółowo obnażany, jak duchowny, który
rzekomo dopuścił się pedofilii. Zachodzi pytanie, jaki jest cel tej
nagonki? Wszak rozważane przykłady wykroczeń nie dotyczą nawet jednego
promila duchownych katolickich w Polsce. Są to przypadki tak marginalne,
że nie sposób o nich długo mówić.

 O co więc chodzi?


Gdzie są lewicowi przeciwnicy „mowy nienawiści”?

wpis dr. Tomasza M. Korczyńskiego opublikowany na blogAID

Prof. Hartman uderzył. Cios zadał, ale chybił. Niewiele osób wie, kto to jest?

Człowiek wierzący w latającego potwora spaghetti pozwala sobie publicznie lżyć, szkalować bardzo ważny apel człowieka Kościoła.

Początkowo z przerażeniem czytałem bluzg mowy nienawiści akademika,
który mieni się humanistą, intelektualistą, profesorem, filozofem,
naukowcem. Potem stwierdziłem, że to przejaw choroby, ponieważ
tęczowo-lewacka ideologia musi w pewnym momencie wypaczyć umysł. Nawet
najzdolniejszy.

Życie w nienawiści musi się przecież wreszcie wyrazić słowami,
chociaż jest to niebezpieczne, gdyż po słowach mogą przyjść czyny
nienawiści.

Następnie uznałem jednak, że oburzenie, pasja, emocje są najpewniej
udawane. Gniew pozorowany. Są one wyłącznie polityczną i ideologiczną
zagrywką.

Oto kreacjonista Nowego Człowieka Lewicy wskazuje, uczy swoich
uczniów, w jaki sposób ma wyglądać dyskurs publiczny. Jedni mają
milczeć, drudzy głosić swoje hasła nienawiści, jedni mają mieć prawo do
prawdy, drudzy są spychani na margines, kneblowani przez rozwścieczoną i
rozkrzyczaną mniejszość nietolerancyjnych ideologów cywilizacji
śmierci, jedni mają czerpać profity z obrażania i degradowania
słabszych, w końcu – tylko nieliczni mają prawo do monopolu na prawdę.

W następnym liście otwartym, tym razem z odezwą do tęczowego i
lewicowego narodu mniejszości, Hartman zacznie nawoływać do przemocy. To
kwestia czasu. Tak właśnie zaczynały się pogromy w systemach
totalitarnych.



Prof.
Legutko w PE: "Mówienie o prawicowym ekstremizmie to mydlenie oczu.
Jeżeli coś zagraża Europie, to jest to duch Lenina a nie Hitlera"

"Widzieliśmy belgijskiego arcybiskupa brutalnie zaatakowanego
przez lesbijki. W Polsce byliśmy świadkami morderstwa działacza
opozycji, zaś liderowi największej partii opozycyjnej wielokrotnie
grożono śmiercią."

Sąd nad homofobią. Debata "Gazety Wyborczej" [NA ŻYWO]

Co stoi na przeszkodzie zrównaniu praw osób nieheteroseksualnych? Co
pozwala stojącym u władzy ignorować potrzeby obywateli i obywatelek?
Konstytucja? Niechęć większości? Własne uprzedzenia? Taktyka polityczna?
Presja Kościoła?

Sejm w obronie prześladowanych chrześcijan

Sejm podjął uchwałę ws. wyrażenia solidarności z
prześladowanymi wspólnotami chrześcijańskimi w Egipcie i Syrii. W
projekcie wezwano rząd i dyplomację do działań m.in. w UE na rzecz
obrony chrześcijan.

Projekt uchwały autorstwa posłów PiS jednogłośnie przyjęła sejmowa
Komisja Spraw Zagranicznych. Poparcie dla ustawy wyraziło również
polskie MSZ.

Poseł Krzysztof Szczerski z sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych
apelował do posłów o przyjęcie uchwały jednomyślnie. Wyjaśniał, że
sprawa jest bolesna i poważna; ludzie giną i codziennie modlą się o to,
żeby przeżyć do następnego dnia.

- Ktoś, kto siedzi w eleganckim garniturku i pachnie perfumami nie
powinien w ogóle zastanawiać się nad tym, czy warto wyrazić solidarność z
tymi, którzy każdego dnia boją się, czy dożyją dnia następnego. Proszę
bardzo Wysoki Sejm o to, żeby przez aklamację, jednomyślnie, jeśli to
tylko jest możliwe, wyraził solidarność z ludźmi, którzy każdego dnia
mogą zginąć za wiarę –
mówił poseł Krzysztof Szczerski.

Posłowie okazali się niejednomyślni ws. przyjęcia uchwały. Spośród
425 osób głosujących – uchwałę poparło 389 posłów, 31 było przeciw, 5
wstrzymało się od głosu.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Stanisław Michalkiewicz: Rzeczywistość otacza nas coraz ciaśniej

http://prawy.pl/felieton/3984-stanislaw-michalkiewicz-rzeczywistosc-otac...

Józef Stalin na temat demokracji wypowiadał spiżowe sentencje, jak na przykład ta, że w demokracji ważniejsze od tego, kto głosuje, jest to, kto liczy głosy - pisze Stanisław Michalkiewicz dla Prawy.pl.

W oczekiwaniu na ostateczne rozstrzygnięcie kwestii, czy w następstwie niedzielnego referendum Hanna Gronkiewicz-Waltz została odwołana i premieru Tusku nie pozostanie nic innego, jak mianowanie jej prezydentem komisarycznym, by wszystkie lody w stolicy naszego nieszczęśliwego kraju zostały dokręcone, jak się należy, czy też pozostanie nadal prezydentem, dzięki czemu wspomniane lody będą mogły być dokręcone jak się należy bez konieczności „gwałcenia demokracji” - możemy wykorzystać ten krótki czas na refleksję nad coraz ciaśniej otaczającą nas rzeczywistością.

W ogóle demokracja jak zresztą wszystko inne ma swoje wstydliwe zakątki i żeby je spenetrować, dobrze jest odwołać się do klasyków. Niekoniecznie do wszystkich naraz, ale przynajmniej do jednego, to znaczy – do Józefa Stalina. Józef Stalin na temat demokracji wypowiadał spiżowe sentencje, jak na przykład ta, że w demokracji ważniejsze od tego, kto głosuje, jest to, kto liczy głosy.

Dlatego Państwowa Komisja Wyborcza pojechała na szkolenie do Moskwy – bo powiedzmy sobie szczerze – gdzie lepiej, jak nie w Moskwie nauczą, jak prawidłowo liczyć głosy?

Ale Józef Stalin najważniejszego nam nie powiedział, tylko swoim zwyczajem zachował dla siebie. Bo w demokracji najważniejsze jest nawet nie to, kto liczy głosy, tylko to, kto przygotowuje dla wyborców polityczna i personalną alternatywę. A po czym poznać, czy alternatywa została prawidłowo przygotowana? Ano po tym, że bez względu na to, kto wybory wygra – będą one wygrane.

Zatem w oczekiwaniu na wynik wyborów możemy ten czas wykorzystać na refleksję nad coraz ciaśniej otaczającą nas rzeczywistością. Może nie od razu nad całą, bo to zabrałoby nam za dużo czasu i miejsca – ale przynajmniej nad jednym fragmentem coraz ciaśniej otaczającej nas rzeczywistości, któremu na imię i nazwisko: Bogdan Białek.

Bogdan Białek jest prezesem Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, a jednocześnie – honorowym członkiem stowarzyszenia Kieltzer Society, skupiającego kieleckich Żydów w Nowym Jorku. Jak liczne jest to stowarzyszenie – nie wiem, bo w rubryce „O nas” na internetowej stronie Stowarzyszenia, jest mowa tylko o prezesie Bogdanie Białku, więc nie jest wykluczone, iż jest to organizacja jednoosobowa. Ale mniejsza z tym, bo ważniejsza jest oczywiście działalność organizacji.

Ostatni zapis o „działalności” pochodzi z roku 2010, kiedy to prezes Białek zorganizował w Kielcach „Marsz Pamięci” z udziałem – jak czytamy - „kilkudziesięciu osób”.

Może jestem nazbyt podejrzliwy, ale przy lekturze tych informacji przypomniała mi się definicja kopalni srebra autorstwa Marka Twaina: „dziura w ziemi i łgarz na wierzchu”. Natomiast nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania...”) , że Stowarzyszenie uprawia działalność delatorską, jak zresztą inne, o podobnym profilu, organizacje „pozarządowe”. Wiem o tym z pewnością, bo pan Bogdan Białek w 2006 roku doniósł na mnie do toruńskiej prokuratury, jakobym „zaprzeczał holokaustowi”, zgodnie z zasadą, że jak już oskarżać - to oskarżać!

Nie byłoby oczywiście najmniejszego powodu, by o Stowarzyszeniu im. Jana Karskiego i jego prezesie wspominać, gdyby nie wiadomość z ostatniej chwili, ze pan Michał Boni, dawniej tajny współpracownik SB, a obecnie – minister od „cyfryzacji” - cokolwiek by się za tym nie kryło – w rządzie premiera Tuska, powołał pana Bogdana Białka do Rady do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i „związanej z nimi” Nietolerancji. Jak się okazuje, „cyfryzacja” obejmuje bardzo szeroki wachlarz materii, ale mniejsza o to, bo samo utworzenie takiej Rady oznacza, iż rząd premiera Tuska, wykonując zadanie zlecone mu przez starszych i mądrzejszych, zamierza zintensyfikować walkę z obywatelami i to nie tylko w ramach jesiennej konfrontacji, której kulminacja przewidziana została na 11 listopada, ale również pozostałych trzech porach roku.

Okoliczność, że inicjatorem i jak się domyślam – kuratorem Rady z ramienia rządu jest pan minister Michał Boni, wzbudza we mnie wątpliwości, czy o jego współpracy z tajnymi służbami na pewno można mówić już tylko w czasie przeszłym, no i oczywiście – co do powiązań owych tajnych służb z izraelskim Mosadem.

Bo z punktu widzenia Mosadu, podobnie zresztą jak i innych tajnych służb, wygodniej jest zwalczać i tresować obywateli polskich za pośrednictwem tubylców, których, jak się okazuje, nie brakuje.

Stanisław Michalkiewicz

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Do czwartku prokuratura


Do czwartku prokuratura podejmie decyzję, czy wszcząć śledztwo ws.
rzeźby przedstawiającej radzieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną
kobietę. Pomnik w weekend bez stosownych pozwoleń ustawił w Gdańsku
miejscowy artysta. Po kilkunastu godzinach rzeźba została usunięta przez
policję.

Gdańsk: Sprawa rzeźby radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę trafiła do prokuratury

Kontrowersyjny pomnik w prokuraturze

Inicjatywą studenta zajęła się już Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz. - Do sprawy wyznaczono już prokuratora. Teraz przejrzy on dokumenty w sprawie, które w poniedziałek przed południem przekazała nam policja - poinformowała rzecznik prokuratury Jolanta Janikowska-Matusiak.

Zaznaczyła, że prokurator "do czwartku zdecyduje o wszczęciu postępowania, bądź o jego umorzeniu".

Co teraz grozi mężczyźnie? - Jesteśmy dopiero na początkowym etapie postępowania jednakże, jeśli zostaną mu postawione jakiekolwiek zarzuty, to najpewniej z artykułu 256 kodeksu karnego - oceniła Janikowska-Matusiak.

Artykuł mówi, że ten, "kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych albo ze względu na bezwyznaniowość podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".

http://www.tvn24.pl/pomorze,42/rzezba-przedstawiajaca-gwalt-dowodem-w-sp...


Gdańsk: Rosja oburzona rzeźbą radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę. "To bluźnierstwo"


Ambasador Rosji w Polsce Aleksander Aleksiejew wyraził we wtorek
oburzenie z powodu rzeźby przedstawiającej radzieckiego żołnierza
gwałcącego ciężarną kobietę, która w weekend stanęła w Gdańsku. Zdaniem
Aleksiejewa, rzeźba ma charakter bluźnierczy i obraża uczucia Rosjan.

Sprawę bada gdańska prokuratura, która do czwartku ma
podjąć decyzję, czy wszcząć śledztwo pod kątem ewentualnego naruszenia
art. 256 Kodeksu karnego. Chodzi o nawoływanie do nienawiści na tle
różnic narodowościowych.
Jak zaznaczył ambasador, instalacja
pomnika to "przejaw chuligaństwa o charakterze otwarcie bluźnierczym".
"Wulgarna rzeźba na jednej z głównych ulic miasta uraża uczucia nie
tylko Rosjan, ale również wszystkich rozsądnych ludzi, pamiętających,
komu oni zawdzięczają wyzwolenie spod okupacji nazistowskiej" -
podkreślił Aleksiejew.



Według niego jednak "niestety próby siania niezgody między naszymi
narodami nie są nowe". "Dość często spotykamy się z dążeniem do
zniesławienia pamięci, do zbezczeszczenia pomników i grobów. Mamy
nadzieję, że ten wypad zostanie oceniony przez władze w sposób adekwatny
oraz spotka się z potępieniem ze strony społeczeństwa polskiego" -
zaznaczył ambasador.



Rzeźba, którą bez stosownych pozwoleń ustawił w weekend Szumczyk,
stała w Gdańsku kilkanaście godzin, potem usunęła ją policja. Wykonany z
betonu pomnik przedstawiał postać niemal naturalnej
wielkości żołnierza z radziecką gwiazdą na hełmie, który gwałci
brzemienną kobietę. Żołnierz w jednej ręce trzyma pistolet wycelowany w
głowę kobiety, a drugą dłonią przytrzymuje ją za włosy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Sąd karze kiboli. Finansowo i

Sąd karze kiboli. Finansowo i pokazem filmu "Cud purymowy"

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,14778398,Sad_karze_kiboli__Finansowo_i_pokaze...
Za antyżydowskie hasła na meczu ligowym sąd skazał 17 kiboli na prace społeczne, wpłaty na Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich oraz obejrzenie filmu Izabelli Cywińskiej "Cud purymowy". Taki niecodzienny i zaskakujący wyrok wydał właśnie sędzia Wojciech Łączewski z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Sędzia oceniał zachowanie kibiców na meczu Legii Warszawa i Widzewa Łódź na stadionie Pepsi Arena w stolicy w kwietniu 2011 r. Kibice Legii krzyczeli wtedy wiele razy: "Hamas, Hamas - Juden auf den Gas".
Prokuratura zidentyfikowała 17 osób, które wykrzykiwały antysemickie hasło. Po blisko rocznym śledztwie oskarżyła je o publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych (art. 256 par. 1 kodeksu karnego). Początkowo sąd umorzył jednak sprawę, uznając, że skandowania kibolskiego hasła nie można zakwalifikować jako mowy nienawiści, za co grożą nawet dwa lata więzienia.

Prokuratura nie zgodziła się z umorzeniem. Na jej wniosek sąd okręgowy nakazał przeprowadzić proces. I sprawa trafiła do sędziego Wojciecha Łączewskiego. Ten orzekł, że "Hamas, Hamas - Juden auf den Gas" jest nawoływaniem do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych. Nie skazał jednak kibiców na więzienie. Wymierzył im po dziewięć miesięcy prac społecznych, po 30 godzin w miesiącu. Część skazanych ma też wpłacać pieniądze na Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich - automatycznie będzie im potrącane 20 proc. wynagrodzenia.

Najbardziej interesujące jest nakazanie kibicom obejrzenia filmu "Cud purymowy" w reżyserii Izabelli Cywińskiej z 2000 r. Cywińska pokazała historię łódzkiego robotnika Jana Kochanowskiego, który mieszkał w skromnym mieszkaniu z żoną i synem - kibicem. Robotnik stracił pracę. Oskarża o to zachodnich kapitalistów i Żydów. I nagle pewnego dnia dzwoni do niego prawnik z USA z informacją, że odziedziczył spadek po zmarłym krewnym, o którym nie wiedział. Kochanowski dowiaduje się, że ma żydowskie korzenie, a jego krewni nosili nazwisko Cohen. Jakby tego było mało, do żydowskich korzeni przyznaje się żona.

Spadek jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy przejść na judaizm. Film pokazuje, jak odkrywają - również syn, zagorzały kibic wykrzykujący antysemickie hasła - żydowską tradycję i wiarę.

Czy sąd wierzy, że w ten sposób przemieni tych 17 kibiców, 20-30--letnich mężczyzn? Chyba tak. Sędzia przekonuje, że obejrzenie filmu "zapobiegnie popełnieniu przez oskarżonych ponownie podobnego przestępstwa".

Wyrok jest nieprawomocny.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. "PIERDO-NEWSY" I ANTYSEMITYZMUS

Gwiazdy Dawida na plakatach Radia TOK FM. "Czuję się bezradny"

Nieznani sprawcy zniszczyli reklamę Radia Tok FM, wiszącą przy ul.
Sikorskiego. Wandale oblali ją czerwoną farbą, a na wizerunku publicysty

Sprawą zniszczonego plakatu zajmie się też prokuratura. - Przestępstwo
nawoływania do nienawiści na tle rasowym ścigamy z urzędu - mówi
prokurator Agnieszka Kępka.

Zaniepokojony wczorajszym
incydentem jest Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor Ośrodka Brama Grodzka -
Teatr NN. - Dostrzegam falę nastrojów antysemickich. Widać też, że
służby, które powinny zajmować się tego typu sprawami, mają słabe
rozeznanie w potencjalnych środowiskach, które mogły tego dokonać. Czuję
się już bezradny, nie wiem, co mam powiedzieć... - tłumaczy.


Pietrasiewicz, który kieruje słynnym w całym kraju ośrodkiem m.in.
dokumentującym losy lubelskiej społeczności żydowskiej, jest na
celowniku antysemitów od kilku lat. Ktoś wrzucił do jego mieszkania
cegłę ze swastyką, potem na parapet podrzucono mu atrapę bomby i
kilkakrotnie wieszano plakaty z jego podobizną, sugerując, że jest
Żydem. Policji nie udało się wykryć sprawców. - Przed nami ciągle
olbrzymi temat do przerobienia. Działalność takiego ośrodka, jak choćby
Teatr NN, jest tylko kroplą w morzu potrzeb - dodaje.

Szefowa stowarzyszenia Homo Faber Anna Dąbrowska
zauważa z kolei, że jako społeczeństwo powinniśmy stać się "pogromcami
mitów". - Nie mamy problemów z odczytaniem właściwego przekazu symbolu
religijnego, który przecież sam w sobie nie jest niczym złym. Dlatego
martwi mnie, że jest on używany w Polsce jako coś obraźliwego.


Zdewastowanie plakatów to już kolejny tego typu akt wandalizmu w
ostatnim czasie na Lubelszczyźnie. Miesiąc temu nieznani sprawcy
zniszczyli ponownie wyjątkowy mural upamiętniający ofiary hitlerowskiego
obozu pracy
w Trawnikach. Białą farbą została zabrudzona reprodukcja grafiki
Josepha Richtera, polskiego Żyda, pokazującą francuskie Żydówki wraz z
dziećmi przebierające kartofle za drutem kolczastym. Uszkodzono też plan
obozu, a na reprodukcji zdjęcia pokazującego transport Żydów do obozu
zagłady wandale namalowali gwiazdę Dawida.

We wrześniu na
lubelskich przystankach ktoś wywiesił plakaty z wizerunkiem redaktor
naczelnej lubelskiej "Gazety Wyborczej" i gwiazdą Dawida. Zdjęcie
wkomponowano w grafikę manifestu PKWN, w tle widać zdjęcie żołnierzy
radzieckich witanych przez cywilów.

Na innym plakacie
można było dostrzec podobiznę Rafała Dutkiewicza, prezydenta Wrocławia,
Zygmunta Baumana, wybitnego socjologa (niedawno kibole przerwali jego
wykład na Uniwersytecie Wrocławskim), Janusza Palikota, Tomasza
Pietrasiewicza, twórcę Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN, oraz Szymona
Pietrasiewicza, współtwórcę lubelskiego klubu alternatywnego Tektura.
Obok ich twarzy ktoś umieścił wezwanie: "Palić! Wieszać!
Wysterylizować!".





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Wystawa antysemickich,

Wielkie nosy, wyłupiaste oczy, wampirze
kły i zwierzęce łapska chciwie sięgające po polską własność - taki obraz
Żydów przedstawiały zamieszczane w przedwojennej prasie antysemickie
rysunki. Te przerażające karykatury od środy pokazywane są w Żydowskim
Instytucie Historycznym.

Wydawane w Poznaniu pismo "Pod pręgierz". Na pierwszej stronie tytuł: "Moloch żydowski zagarnia w swe pazury wszystkie bogactwa Polski".


Niżej wizerunek upiornego olbrzyma z pejsami, groźnymi ślepiami i
rozczapierzonymi szponami. Monstrum pochyla się nad miejską panoramą z
kolumną Zygmunta, poznańskim ratuszem, kościołami i fabrykami. Czytelnik
nie ma wątpliwości, że wszystko to zaraz pochłonie żydowski potwór.
Ilustracja ta reklamuje wystawę "Obcy i niemili", którą w swojej
siedzibie otwiera Żydowski Instytut Historyczny. Zgromadzono na niej
ponad 300 prac publikowanych w latach 1919-1939 w polskiej prasie.
Dlaczego Żydowski Instytut Historyczny zdecydował się je pokazać? Antysemityzm był w Polsce wielkim problemem. Nie możemy na to zjawisko
zamykać oczu. Mówienie o nim poprzez ujawnienie języka nienawiści i
pokazywanie ikonografii nienawiści ma nam uprzytomnić demony nienawiści i
strachu. Nie da się bowiem tych demonów przegonić inaczej, niż mówiąc o
nich i je pokazując - wyjaśnia prof. Paweł Śpiewak, dyrektor ŻIH.

Budzą odrazę i ostrzegają przed Żydami


Wystawa, której kuratorem jest historyk sztuki dr Dariusz
Konstantynów, składa się z trzech części. Pierwsza pt. "Oto Żyd"
prezentuje wizerunki karykaturalnie zniekształconych żydowskich ciał.
Miały budzić odrazę. Na jednych obrazkach Żydzi posiadają wielkie nosy i
uszy, na innych upodabniają się do skorpionów, robaków, węży, szczurów,
by w końcu przeistoczyć się w demony z wielkimi łapami uzbrojonymi w
pazury. W drugiej części wystawy - "Tam gdzie mniejszość jest
większością" - pokazano rysunki ostrzegające przez żydowskim zagrożeniem
dla polskiego życia społecznego, gospodarczego i kulturalnego.


- Żyd jest tu zawsze wrogiem. Raz występuje jako komunista,
innym razem kapitalista, często też pupil władzy - mówi dr Dariusz
Konstantynów.

W piśmie "Samoobrona narodu" z 1937 r. Żyd z
diabłem chcą związać parę młodą łańcuchem z tabliczką "Ślub cywilny", a
w "Pręgierzu" z 1939 r. odpychająca postać grubego kapitalisty z
gwiazdą Dawida i liczbą 100 mln na brzuchu patrzy z wyższością na
malutkiego robotnika. Trzecia część ekspozycji pt. "Co zrobić z Żydami"
to zestaw rysunków propagujących wysłanie tej mniejszości na emigrację. W
roli godnych naśladowania bohaterów, którzy radzą sobie z tym
"problemem", występują tu naziści i faszyści. Ilustrator "Dziennika
Bydgoskiego" Edmund Heydak w numerze 126 z 1937 r. podzielił się z
czytelnikami swoją "Receptą na kryzys". Przedstawił wagon wypełniony
Żydami. To wstrząsający zwiastun Holocaustu.

Autorzy? Znane nazwiska


- Te obrzydliwe rysunki ukazywały się najczęściej w gazetach
prawicowych. W polskiej prasie nie był to margines. "Kurier Poznański" i
"Dziennik Bydgoski" miały nakłady po 25-30 tys. egzemplarzy. Trafiały
do szerokiego odbiorcy. Utrwalały stereotypy Żyda jako intruza i wroga,
budziły poczucie zagrożenia, podżegały do nienawiści - mówi Teresa
Śmiechowska, kierownik Działu Sztuki ŻIH.

Karykatury
pochodzą z pism o różnym profilu, m.in.: "ABC - Nowin Codziennych",
"Wieczoru Warszawskiego", "Podbipięty", "Prosto z mostu", "Szczutki",
"Szopki", "Muchy", "Żółtej Muchy", "Szarży", "Pokrzyw" i
"Szabes-Kuriera". Zaskakujące, że wśród autorów tych rysunków, obok
trzeciorzędnych anonimowych twórców, byli znani artyści, np.: Jerzy
Zaruba, Kamil Mackiewicz czy Maja Berezowska.

Na tle
przedwojennej prasy europejskiej polskie gazety z antysemickimi tekstami
i ilustracjami nie były czymś wyjątkowym. W antyżydowskiej agitacji
celował jeszcze w XIX w. ukazujący się w cesarstwie austro-węgierskim
satyryczny periodyk "Kirekiri". Antysemickimi stereotypami operowały też
pisma francuskie. Najbardziej agresywne ataki na Żydów przypuściły po
pierwszej wojnie światowej gazety niemieckie, zwłaszcza hitlerowski "Der
Stürmer". Ich wpływ na polską prasę antysemicką był największy.


Ekspozycji towarzyszy pokaz filmu o mowie nienawiści. Do tego
tematu odnoszą się w nim m.in.: prof. Jerzy Bralczyk, prof. Michał
Głowiński, prof. Irena Kamińska-Szmaj, Piotr Forecki i Bożena
Umińska-Keff.

Wystawę "Obcy i niemili" można oglądać do
końca stycznia 2014 r. w Żydowskim Instytucie Historycznym im. Emanuela
Ringelbluma przy ul. Tłomackie 3/5.

--------------------------------------------------

na załączonych karykaturach nie ma żadnych " szczury i robaki" [FOTO]- wybiórcza jak zwykle kłamie :)))

Znieważono o. Tadeusza Rydzyka. Kolejne zawiadomienie do prokuratury

Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą złożył
zawiadomienie do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie ws. publicznego
znieważenia o. Tadeusza Rydzyka CSsR, Dyrektora Radia Maryja.

Przypomnijmy, 3 października prof. Jan Hartman na swoim blogu,
używając wulgarnych słów, obraził osobę o. Tadeusza Rydzyka CSsR,
nazywając go, m.in. „cynicznym hipokrytą” oraz ”przewrotnym i obłudnym
antysemitą”.

Co więcej, znieważył podejmowane przez Dyrektor Radia Maryja dzieła
sakralne. Ponadto w sposób świadomy obraził osoby, dla których o.
Tadeusz Rydzyk CSsR jest autorytetem. Dodatkowo w związku z oszczerczą
publikacją pojawiło się na blogu mnóstwo obraźliwych i znieważających
komentarzy, które nazywają o. Tadeusza Rydzyka CSsR, m.in. „kreaturą czy
też prymitywnym szamanem”.

Sprawa tym bardziej budzi niepokój, iż te ordynarne komentarze do tej
pory widnieją na blogu. Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego
Komitetu Obrony przed Sektami zaznacza, że taka sytuacja jest
niedopuszczalna.

- Nie może być tak, że o. Tadeusz Rydzyk, osoba bardzo popularna w
Polsce, autorytet dla wielu milionów Polaków, jest obrażany, wyszydzany.
Dlatego złożyłem dzisiaj doniesienie do prokuratury. Mało tego, ja jako
szef stowarzyszenia i moja koleżanka jako sekretarz czujemy się
obrażeni, dlatego że nas również obrażono w artykule. Napisano tam
„wypuścisz swoje psy gończe i nadal będziesz robił swoje”. Przepraszam,
rzeczywiście my stajemy często w obronie o. Tadeusza Rydzyka, ale to
jest niedopuszczalne, żeby ktoś nas, członków stowarzyszenia nazywał
psami gończymi. To doniesienie do prokuratury jest dla nas bardzo ważne,
bo bronimy nie tylko o. Tadeusza Rydzyka, wielkiego autorytetu w
Polsce, ale również my czujemy się tym blogiem prof. Hartmana
poszkodowani –
zaznacza Ryszard Nowak.

Przewodniczący dodaje również, że jeśli sprawa zostanie umorzona, członkowie stowarzyszenia podejmą dalsze kroki w tej sprawie.

- Znam wielu prokuratorów i oni do tego artykułu, gdzie szydzi się z
innych osób tylko dlatego, że ktoś jest katolikiem podchodzą bardzo
poważnie; ale gdyby się okazało, że prokuratura to umorzy, to wtedy my,
jako członkowie stowarzyszenia, założymy z powództwa cywilnego sprawę w
sądzie prof. Hartmanowi. Założymy ją dlatego, że profesor Hartman
wielokrotnie już obrażał ojca Rydzyka, śmieje się z tego i czuje się
bezkarny. Zatem jeśli przegramy w prokuraturze, wtedy idziemy do sądu.
Nie może być tak, żeby prof. Hartman mieszkając w Polsce szydził sobie
od wielu lat z o. Tadeusza Rydzyka. Nie może być tak, że my będziemy
sobie tylko mówili o tym na ulicy i za tym nic nie pójdzie – akcentował
Ryszard Nowak.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z wnioskiem o wszczęcie postępowania karnego [czytaj]

Połowa
szwedzkich Żydów boi się przyznać do swojego pochodzenia. Jak informuje
europejska agencja, wśród krajów, gdzie Żydzi czują się prześladowani
nie ma Polski

Aż połowa szwedzkich, 40 proc. francuskich i 36 proc. belgijskich
Żydów boi się przyznać do żydowskiego pochodzenia. Aż 37 proc.
rzymskich, 35 proc. węgierskich, 31 proc. belgijskich, 21 proc.
brytyjskich i szwedzkich Żydów, doświadczyło antysemityzmu w ubiegłym
roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Biedroń u licealistów,

Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych na specjalnych szkoleniach dla żołnierzy przekonują, że jedna z największych organizacji chrześcijańskich w USA broniących rodziny zasługuje na miano „siejącej nienawiść”. Powód? Popiera ona jedynie małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny.

Tym samym chrześcijańska organizacja rodzin American Family Association (AFA) została zaliczona do tej samej kategorii co Al-Kaida, Ku-Klux Klan, neonaziści, Czarne Pantery czy Naród Islamu.
http://www.naszdziennik.pl/swiat/57094,chrzescijanie-na-celowniku-armii....

09:33

Biedroń z wykładem w liceum. Wszechpolacy przyszli go wyzywać

Biedroń z wykładem w liceum. Wszechpolacy przyszli go wyzywać

"Normalna rodzina - chłopak i dziewczyna" oraz "Wrocław
wolny od pedałów". Takie okrzyki usłyszał w czwartek Robert Biedroń,...
czytaj dalej »


Biedroń u licealistów, Wszechpolacy protestowali [FOTO]
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14793747,Biedron_u_licealistow_...
W XIII LO we Wrocławiu rozpoczęła się debata o legalizacji związków partnerskich. Choć uczestniczyły w niej osoby z różnych partii oraz ksiądz Wojciech Zięba, przed szkołą Młodzież Wszechpolska zorganizowała protest przeciw Robertowi Biedroniowi, posłowi z Twojego Ruchu.
Spotkanie zostało zorganizowane w ramach Młodzieżowej Wszechnicy Dziennikarskiej. W dyskusji uczestniczyli: Robert Biedroń i Wincenty Elsner z Twojego Ruchu (dawnego Ruchu Palikota), Mirosława Stachowiak-Rozecka z PiS, Henryk Kalinowski, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego we Wrocławiu, radca prawny Bartłomiej Ciążyński oraz ksiądz Wojciech Zięba.

Dyskusji słuchało kilkudziesięciu licealistów. O co pytali? Czy jeżeli ktoś nie akceptuje homoseksualizmu, to od razu musi być homofobem, czym według PiS jest rodzina (musi to być małżeństwo, z dziećmi?), dlaczego Kościół katolicki nie akceptuje homoseksualizmu?
Stachowiak-Rozecka tłumaczyła, że rodzina to jednostka społeczna, która może mieć dzieci, a homoseksualiści przecież nie mogą. Natomiast ks. Zięba wyjaśniał, że według nauki Kościoła orientacja homoseksualna jest zachowaniem niemoralnym.

Akcję przed szkołą zorganizowała Młodzież Wszechpolska. Była legalna, bo została zgłoszona jako protest przeciw promowaniu homoseksualizmu w szkołach. Około 30 osób stało naprzeciwko szkoły przy skrzyżowaniu Pułaskiego z Hauke-Bosaka. Były hasła: "Nie czerwony, nie tęczowy, Wrocław zawsze narodowy", "Pedofile, lesby, geje, cała Polska się z Was śmieje" i "Polska szkoła bez pedałów". Wszechpolacy też krzyczeli: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę".

Policja mówiła, że tylko monitoruje sytuację i zapewnia bezpieczeństwo.

- Nie chcę żyć w państwie, w którym jest zwalczany za swoją orientację seksualną - skomentował protest poseł Biedroń.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. prawda historyczna Nieobyczajnym wybrykiem?

Gdańsk: Prokuratura umorzyła sprawę rzeźby radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę


Prokuratura Rejonowa Gdańsk - Wrzeszcz umorzyła postępowanie
w sprawie rzeźby przedstawiającej radzieckiego żołnierza gwałcącego
ciężarną kobietę, którą bez stosownych pozwoleń ustawił w Gdańsku Jerzy
Bohdan Szumczyk, student ASP.  Śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa; uznali, że mogło dojść do wykroczenia.


W zachowaniu ewentualnego sprawcy prokurator nie dopatrzył się przestępstwa. Stwierdził ponadto, że w tym przypadku mogło dojść do popełnienia wykroczenia, chodzi o tzw. nieobyczajny wybryk, dlatego materiały zostały przekazane policji, która przejmie sprawę - poinformowała Jolanta Janikowska-Matusiak, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.
Umorzone postępowanie było prowadzone w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa polegającego na "publicznym nawoływaniu do nienawiści na tle różnic narodowościowych", za które grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.Jak wskazuje kodeks wykroczeń: "Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany."

Nieobyczajny wybryk definiuje się jako - ogólnie rzecz biorąc, zachowanie, które jest sprzeczne z ogólnie przyjętymi zasadami współżycia społecznego.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Kwaśniewski i spółka za karaniem myślozbrodni

Europejska
Rada na Rzecz Wolności i Pojednania na czele której stoi polski
prezydent Aleksander Kwaśniewski i prezydent Europejskiego Kogresu Żydów
Moshe Kantor zaapelowała do UE o stworzenie jednostek monitorujących
nietolerancyjnych obywateli. Postulat ten został przed
stawiony w przemówieniu przed Komitetem Wolności Obywatelskich Parlamentu Europejskiego.


- Nie ma tolerancji dla nietolerancji -
powiedział przedstawiciel Rady w przemówieniu. Grupa w skład której
wchodzą byłe głowy państw i szefowie rządów stwierdziła, że zajmujące
się monitoringiem nieprawomyślnych obywateli jednostki powinny znajdować
się pod kontrolą Ministerstwa Sprawiedliwości.


Według opracowanego przez Radę dokumentu Framework National Statute for the Promotion of Tolerance
byłyby „oskarżycielskie komentarze wypowiadane publicznie i wymierzone
przeciwko grupie lub jej członkom z zamiarem wszczęcia przemocy,
oczernienia czy ośmieszenia grupy oraz fałszywego jej oskarżenia”.
Jednak karalne byłoby nie tylko podżeganie do przemocy, lecz wszystkie
„zbrodnie z nienawiści”, które prowadziłyby do „aprobaty totalitarnej
ideologii, ksenofobii bądź antysemityzmu”.


Niepokojące jest wyróżnienie przez
grupę „członków potrzebujących i upośledzonych grup”. Zbiorowości uznane
za potrzebujące miałyby otrzymać od państwa specjalną ochronę.
Oznaczałoby to nierówność wobec prawa, gdyż do standardowej ochrony
prawnej doszłaby szczególna opieka państwa. Rada ma także nadzieję na
podjęcie szeroko rozumianych działań zwalczających nietolerancję. Oprócz
walki z rasizmem, uprzedzeniami etnicznymi, nietolerancją religijną,
totalitaryzmem, ksenofobią i antysemityzmem oznaczałoby to także walkę z
antyfeminizmem i homofobią. Autorzy dokumentu piszą także, że należy
nie tylko zwalczać nietolerancję rządu (określaną jako "wertykalna"),
lecz także poszczególnych obywateli względem siebie ("horyzontalna"). 


Według Europejskiej Rady na Rzecz
Wolności i Pojednania należy promować nie tylko tolerancję rządu
(określaną jako "wertykalna"), lecz także poszczególnych obywateli
względem siebie ("horyzontalna"). Zdaniem Sophii Kuby z European Dignity
Watch takie podejście jest przejawem totalitarnego myślenia polityków.


Członkini organizacji broniącej praw
obywatelskich przestrzega, że jeśli dokument ten wszedłby w życie to
doprowadziłby do mnóstwa oskarżeń przeciwko jednostkom i grupom. 
Propozycja Rady narusza w bezprecedensowy sposób także wolności i prawa
obywatelskie i wypaczać koncepcję równości i wolności", a także
wprowadza zinstytucjonalizowaną publiczną kontrolę prywatnych opinii i
myśli. Jej zdaniem mogłoby to doprowadzić do tego, że grupy oparte na
wierze, wierzący z poszczególnych grup religijnych, a także rodzice
wychowujący dzieci zgodnie z daną moralnością mogliby zostać oskarżeni o
nietolerancję.  


Propozycja Rady wpisuje się w pracę
unijnych polityków mającą na celu stworzenie Dyrektywy o Równym
Traktowaniu. Zwolennicy tej dyrektywy piszą o "implementacji zasady
równego traktowania między ludźmi bez względu na wiek, religię, wyznanie
i orientację seksualną". European Dignity Watch skrytykowało także
próby wcielenia w życie tej dyrektywy. Zdaniem członków mającej siedzibę
w Brukseli organizacji wdrożenie dyrektywy oznaczałoby "przejęcie
kontroli rządowej na społeczno-ekonomicznym zachowaniem obywateli w
najszerszym możliwym sensie".



mjend

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Bartłomiej Sienkiewicz

Bartłomiej Sienkiewicz otworzył wystawę „Obcy i niemili”

Bartłomiej Sienkiewicz, minister spraw wewnętrznych otworzył wystawę „Obcy i niemili”. Antysemickie rysunki z prasy polskiej 1919-1939. Wernisaż odbył się 15 października w siedzibie Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma.

Wystawa „Obcy i niemili” w Żydowskim Instytucie Historycznym,
pokazuje jedną z metod podsycania niechęci i wzbudzania nienawiści wobec
żydowskiej mniejszości w okresie międzywojennym. Ekspozycja
zaprezentuje karykatury towarzyszące antysemickim artykułom. Stanowiły
one jedną z metod stymulacji niechęci wobec Żydów, wpływając na nastroje
i poglądy na tzw. „kwestię żydowską”.

Zaprezentowane na wystawie prace były publikowane w okresie
międzywojennym na łamach m.in.: „Kuriera Poznańskiego”, „Dziennika
Bydgoskiego”, „ABC-Nowin Codziennych”, „Wieczoru Warszawskiego”,
„Podbipięty”, „Prosto z mostu”, „Szczutka”, „Szopki”, „Muchy”, „Żółtej
Muchy”, „Szarży”, „Pokrzyw”, „Szabes-Kuriera”.

Więcej informacji o wystawie - http://www.jhi.pl/wydarzenia/wystawy/168



Do napadu na ks. Jarosława Borka, wikariusza parafii Chrystusa Zbawiciela w Przasnyszu,
doszło w sobotę 19 października około godz. 16.15. Duchowny usłyszał
dzwonek domofonu i słowo: "Złaź". Potraktował to jako żart i zszedł na
dół - pisze gazeta.pl. Ks. Borek wpuścił mężczyznę do korytarza, sądząc,
że ten chce załatwić jakąś sprawę w kancelarii.

Nieznajomy pytał o
proboszcza parafii, a gdy usłyszał, że ten jest na pielgrzymce, stawał
się coraz bardziej natarczywy. Wreszcie wyciągnął broń i groził wikariuszowi
przestrzeleniem jednego z kolan. Na szczęście do tego nie doszło,
wikariusz wybiegł z plebanii, zamykając bandytę w środku na klucz. Na
ulicy zatrzymał przechodniów z prośbą o telefon na policję. W międzyczasie bandyta wyskoczył przez okno kancelarii.

"Policja, która przyjechała na wezwanie, nie wszczęła żadnych poszukiwań.
Podczas powtórnej wizyty na plebanii poinformowała księdza, że może
oficjalnie zgłosić napaść z powództwa cywilnego" - pisze gazeta.pl.
Wtedy wszczęte zostaną odpowiednie procedury. Później dziekan dekanatu
przasnyskiego poinformował wikariusza, że napad na niego przez policję
potraktowany został jako czyn chuligański.

Napadł na parafię. Groził księdzu, że odstrzeli mu kolana

Według relacji policji i samego duchownego, mężczyzna wtargnął na
teren kancelarii Kościoła Chrystusa Zbawiciela i groził księdzu
wikariuszowi atrapą broni.

Policjanci sporządzili rysopis sprawcy na podstawie zeznań sprawcy.
Pouczyli też kapłana, że to, co zrobił napastnik, wyczerpuje znamiona przestępstwa. Chodzi o groźby karalne. Taki czyn ścigany jest na wniosek pokrzywdzonego.

Napastnika
znaleziono wieczorem w innym miejscu, po tym jak wywołał awanturę z
byłą konkubiną. Był pijany. Odpowie za groźby karalne.

Z relacji księdza wynikało, że policjanci potraktowali czyn napastnika jako czyn chuligański. Napastnik przebywa w policyjnej izbie wytrzeźwień.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Najsztub już wie, kto

Najsztub
już wie, kto odpowiada za atak na Wojewódzkiego. "Promowanie tzw.
Żołnierzy Wyklętych, przedstawia się to w prawicowych mediach jako wzory
do naśladowania..."

Proponujemy list protestacyjny wysłany do prezesa TVP - w
niedzielne wieczory w skandaliczny sposób promuje się postawy Żołnierzy
Wyklętych. "Czas Honoru" to jedno wielkie nawoływanie do nienawiści!

50-letni Jakub Władysław Wojewódzki został wczoraj oblany żrącym płynem przez napastnika, którego już poszukuje policja. Zanim
jednak policjanci ustalą sprawcę i - mamy nadzieję - przykładnie go
ukarzą, niektórzy z publicystów postanowili zanalizować całą sytuację.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kuba Wojewódzki oblany "żrącym płynem"

Portal wSumie.pl zwrócił uwagę na wypowiedź Piotra Najsztuba, obecnie
prezentera TVN Style. Dziennikarz postarał się o
socjologiczno-historyczną analizę. Jego zdaniem za atak na Wojewódzkiego
odpowiedzialni są ci, którzy... promują Żołnierzy Wyklętych:

Różne postawy promowane są bez pewnego rodzaju refleksji. Ja uważam, że wieloletnie promowanie tzw. Żołnierzy Wyklętych,
(…) bezkrytyczne promowanie, bo to były skomplikowane ludzkie losy,
a potem przedstawia się to młodym ludziom w prawicowych mediach jako
wzory do naśladowania. To promowanie po iluś latach zaowocuje
tym, że ktoś się poczuje Żołnierzem Wyklętym, w okupowanym kraju,
zacznie wyimaginowanych okupantów zabijać, albo ich w jakiś sposób
atakować

- przekonywał publicysta.

Panie Piotrze, proszę się nie krępować i iść o krok dalej! Proponujemy
list protestacyjny wysłany do prezesa TVP - w niedzielne wieczory w
skandaliczny sposób promuje się postawy Żołnierzy Wyklętych. "Czas
Honoru" to jedno wielkie nawoływanie do nienawiści!

Jaką diagnozę sytuacji postawiła Jolanta Pieńkowska?

CZYTAJ WIĘCEJ NA PORTALU WSUMIE.PL


Syn
ostatniego "Wyklętego" odpowiada Najsztubowi: "Strasznie
niesprawiedliwie potraktował pan Żołnierzy Niezłomnych. Niektórym nie w
smak jest, że się o nich pamięta..."

"Pamięć powinna być kultywowana. Pamięć o bohaterach powinna być
wzniosłym celem dla Polaków. Jednak są opcje polityczne, którym do tej
pory nie w smak jest, że pamięta się o Żołnierzach Wyklętych. I pan
Najsztub również do takiego środowiska należy."

Ochlapany
Wojewódzki wzbudza wielkie współczucie, wdowie po zamordowanym
pracowniku biura PiS, nie należy się nic. A już na pewno renta specjalna

Polityczne morderstwo odnotowano jako jeden z bandyckich wyczynów w
kraju, w ogóle nie łącząc go z rozsiewaczami nienawiści z takich
pisemek, jak Lisa i z politycznej okolicy Niesiołowskiego.

Wojewódzki czuje się "korespondentem z wojny domowej" i wytyka dziennikarzom akceptację przemocy

Wojewódzki w sosie słodko-kwaśnym.


Debata publicystów. Żakowskiego korci, by przyłożyć Warzesze bejsbolem. Warzecha: "Śmiało. To

Jacek Żakowski w felietonie na stronie Polityka.pl zmartwił się o poziom polskiej prawicy. Bo - jak ocenił - "Polska
potrzebuje prawicy tak samo, jak potrzebuje lewicy". Jego zdaniem już
"gołym okiem widać, że prawica typu
paranoidalno-michalikowo-macierewiczowskiego tonie w morzu paskudztwa,
które narobiła i które ją wciąga, odpychając mniej więcej zdrowe
umysły". Podaje też przykłady "paskudztw": oburzenie prawicowych mediów
na Jerzego Owsiaka, który "nie wytrzymał i zaczął wrzeszczeć, że ma dość
macierewiczowskiego obłędu", okładkę tygodnika "WSieci" z Lisem jako prawie Goebbelsem oraz komentarze prawicy po ataku na Kubę Wojewódzkiego, gdzie pisano m.in., że "dostał, bo prowokował".


Żakowski pisze ostro: "Zastanawiam się, czy w tę logikę wpisują
też możliwość, że ich samych ktoś czymś obleje, uderzy lub postrzeli. Bo
przecież jest to oczywiście prowokacyjna wypowiedź". I dodaje: "Aż mnie
samego korci, żeby np. red. Warzesze przyłożyć bejsbolem tylko po to,
by usłyszeć płynący z ociekającej krwią głowy okrzyk: >mam, com
chciał, bo prowokowałem<".

Policjanci przebadali koszulkę, którą miał na sobie Kuba Wojewódzki podczas poniedziałkowego ataku. Jak podała policja, na ubraniu nie wykryto substancji groźnych dla życia lub zdrowia.

- Dziennikarz dostarczył do badania koszulkę. Została przekazana do laboratorium kryminalistycznego. Są ślady różnych substancji, ale nie stwierdzono na niej żadnych, które mogłyby zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka – mówi tvnwarszawa.pl Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej komendy.


Kuba Wojewódzki nie pomaga policji. Koniec dochodzenia?


Nie ma żrącej substancji - nie ma przestępstwa. Co dalej po ataku na showmana telewizji TVN Kubę Wojewódzkiego?
Policja ma już pewność, że na koszulce, którą miał na sobie w ostatni poniedziałek, nie było żadnych żrących lub niebezpiecznych substancji. Takie są wyniki badań laboratorium kryminalistycznego. Czy to oznacza, że sprawa zostanie umorzona? - Wciąż szukamy mężczyzny, który zaatakował dziennikarza - mówi tylko st. asp. Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Wojewódzki, choć sam zgłosił się na policję, nie bardzo pomaga jej w śledztwie. - Dostaliśmy tylko podkoszulek. Czy w takim ubraniu szedł do pracy o godz. 7 rano? Dlaczego nie dostaliśmy kurtki albo szalika? - pyta jeden z funkcjonariuszy.

Dziennikarz pojechał na komendę dopiero sześć godzin po zdarzeniu. Do tej pory nie dostarczył zaświadczenia od lekarza, z którego wynikałoby, czy, a jeśli tak, to w jaki sposób ucierpiał.

Cdn?

Co dalej? Dochodzenie, o ile będzie kontynuowane, raczej nie może już dotyczyć uszkodzenia ciała, a co najwyżej naruszenia nietykalności cielesnej. To jednak przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego. Oznacza to, że jeśli nawet policja namierzy mężczyznę, który oblał czymś Kubę Wojewódzkiego, to żeby napastnik stanął przed sądem, dziennikarz musi sporządzić przeciwko niemu prywatny akt oskarżenia. Chyba że prokuratura stwierdzi ważny interes społeczny w tym, by jednak ścigać chuligana z oskarżenia publicznego. Tak czy inaczej niewiele wskazuje na to, że napastnik zostanie zatrzymany, bo nagranie z monitoringu spod redakcji jest wyjątkowo niewyraźne.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. M.Borawski/Nasz

zdjecie

M.Borawski/Nasz Dziennik

Ordynarne ataki mediów

http://www.naszdziennik.pl/mysl/57559,ordynarne-ataki-mediow.html

Media socjallibertyńskie dokonują
zawłaszczania przestrzeni publicznej do promowania jednej odsłony
rzeczywistości. Ich własnej. Swoją postmodernistyczną ideologią agresji
konfliktują społeczeństwo, bogacąc się na animozjach i skłócaniu
wzajemnym Polaków. Najlepszym celem jest Kościół (i jego liderzy), bo
wciąż określany jest on przez Polaków jako autorytet moralny. Niestety,
ma to swoją cenę. W ostatnim czasie wzmogły się bezpośrednie akcje
antykatolickie, których ofiarami padają biskupi, księża, świeccy.

Dziennikarze na usługach kłamstwa wykorzystują każdą słabość,
pomyłkę, przejęzyczenie, a kiedy ich nie znajdą, sami dokonują wyrywania
z kontekstu myśli, zdań, słów, uogólniając je potem do
„reprezentatywnego” obrazu Kościoła, wytworu ich nikczemnych narracji.
Wiodące dzienniki, tygodniki, kanały telewizyjne sączą jadowity przekaz,
wciągając w swoją otchłań matactwa przede wszystkim młodych ludzi,
którzy są szczególnie podatni na manipulację.

Aktualna atmosfera nienawiści do księży, jaka zapanowała w Polsce,
nie ma sobie podobnej w historii naszej Ojczyzny po 1989 roku. Media
stosujące masowy przemysł pogardy dewastują autorytet Kościoła. Ukazują
„Kościół ich”, tych, co są po drugiej stronie „nas”, wytwarzają sztuczne
bariery pomiędzy Kościołem zinstytucjonalizowanym, hierarchicznym a
laikatem. Wysyłają na orbitę cywilizacji kłamstwa społeczeństwo polskie,
a ktokolwiek chce spróbować obronić atakowanych biskupów, księży jest
szybko uciszany albo wyszydzany.

Obelgi i szkalowanie

Niedawno opisywałem na moim blogu AiD karygodną sprawę „mowy
nienawiści” prof. Hartmana, wykładowcy Uniwersytetu Warszawskiego i
szefa Krajowej Rady Politycznej partii Janusza Palikota „Twój Ruch”. W
swoim liście otwartym do o. dr. Tadeusza Rydzyka, człowiek ten skierował
grubiańską i prostacką, rzekłbym wręcz chuligańską wypowiedź, która,
gdyby padła z ust jakiegoś profesora reprezentującego prawą stronę sceny
politycznej, wymierzoną w któryś z autorytetów socjallibertyńskich
mediów, zapewne podniósłby się taki rwetes, że nie można by go było
uciszyć przez długie tygodnie.

Tymczasem mainstream medialny nie zareagował, bo „bluzg nienawiści”
Hartmana dotyczy ataku na kapłana. To jest dozwolone. Zasób słownictwa, z
którego korzysta profesor filozofii, jest szokujący i pozwolę go sobie i
Czytelnikom zaoszczędzić. Na kongresie Palikota prof. Hartman nazwał
działaczy Twojego Ruchu „ludźmi dobrej woli, pragnących działać na rzecz
wolnego i nowoczesnego państwa równych i wolnych obywateli i
obywatelek”. Nowoczesne państwo w ujęciu tej zbiorowości nie przeznacza
miejsca w przestrzeni publicznej Kościołowi i chrześcijańskm wartościom,
dla niej są jednak równi i równiejsi, a o dobrej woli raczej w tym
przypadku nie ma co marzyć.

Przypomnijmy inną niedawną wypowiedź. Tomasz Lis, promujący swój
wizerunek na głównego znawcę spraw Kościoła i autorytet moralny, ubliżył
publicznie ks. abp. Michalikowi, komentując jego niefortunną wypowiedź
na temat pedofilii, cytuję: „Trzeba być kompletnym prymitywem, żeby coś
takiego powiedzieć”.

Z kolei „Nasz Dziennik” przedstawił także ostatnio kulisy osaczenia
ks. abp. Henryka Hosera, zaatakowanego przez dziennikarzy TVN na
warszawskim Służewie u dominikanów.

Niewyobrażalne jeszcze kilka lat temu, prawda? To ukazuje doskonale,
jak szybko wrogowie Kościoła opanowali przestrzeń i zrzucili maski,
wiedząc, że dziś są już bezkarni i nie muszą się przejmować
konsekwencjami swojej kampanii nienawiści, zniesławiania, zohydzania.

Środowiska antychrześcijańskie prowadzą ostrą i bezkompromisową wojnę
z cywilizacją chrześcijańską. Posługują się metodami, które
wypróbowywali i udoskonalili marksiści, bolszewicy, naziści. Narzędzia
propagandy są skuteczne, choć ich twórcy przegrali, przeminęli i okryli
się bezpowrotną hańbą.

Tło nienawiści przygotowane do siania terroru

Niestety, propaganda znajduje ujście w czynach nienawiści. W maju br.
50-letni kapelan Zgromadzenia Sióstr Zakonnych Imienia Jezus z
Suchedniowa został brutalnie pobity przez 23-letniego mieszkańca powiatu
skarżyskiego. W lipcu br. ks. Januszowi Tyszce najpierw spłonął
samochód, potem dom. Były proboszcz parafii pw. NMP Królowej Rodzin w
Ostrołęce jest w szoku. Tego samego miesiąca na terenie kościoła w
jednej z parafii w Opatowie mężczyzna zaatakował młotkiem 58-letniego
księdza, który odniósł poważne obrażenia i trafił do szpitala.

Na warszawskim Ursynowie, w parafii pw. św. Tomasza Apostoła,
„chuligani” poprzebijali opony we wszystkich samochodach zaparkowanych
przed plebanią. Było ich „tylko” dziesięć. Uszkodzono auta nie tylko
księży, ale też parafian, którzy parkowali na terenie należącym do
kościoła.

W rozmowie z portalem wpolityce.pl proboszcz parafii ks. Tomasz
Chruścik powiedział, że od pewnego czasu księża są na celowniku,
koloratka to stygmat, który naraża kapłanów warszawskich na kpiny,
żarty, obelgi, i kto wie, czy w pewnym momencie nie zacznie dochodzić do
aktów agresji. „Chuligański” wybryk ks. Chruścik łączy przede wszystkim
z medialną ofensywą przeciwko Kościołowi, jaka od dawna i nieprzerwanie
prowadzona jest przez stacje telewizyjne, prasę, radio. Według kapłana
tak napiętej atmosfery nie było od lat: „Nawet idąc ulicą czuć w
spojrzeniach ludzi nienawiść na widok księdza. A jeszcze parę miesięcy
temu tego się nie odczuwało” – powiedział.

Bierna postawa policji

Zadziwia przy tym przede wszystkim postawa policji. Ursynowski
incydent zgłoszono na lokalnym posterunku policyjnym. Okazało się
jednak, że funkcjonariusze nie przyjadą na miejsce zdarzenia, gdyż
według nich, każdy z właścicieli musi osobiście udać się na komisariat.
To jakiś nonsens. Policja ukazuje swoją nonszalancją, po pierwsze
pobłażliwość, czym może zachęcać do nasilania się ataków, ponadto
bagatelizuje sprawę, a także wykazuje ignorancję, ponieważ przedstawia
wydarzenie tak, jak gdyby poszczególne samochody zostały każdorazowo
zniszczone przez inną osobę w innym czasie.

20 października br. w Przasnyszu doszło do napadu z bronią w ręku na
księdza Jarosława Borka, wikariusza parafii Chrystusa Zbawiciela.
Kryminalista zagroził, że przestrzeli mu kolano i żądał spotkania z
proboszczem parafii. I znów wspaniała postawa policji! Czyn został
zakwalifikowany jako „wybryk chuligański” (dobrze, że ks. Borek wykazał
się refleksem, zamknął napastnika na plebanii i uciekł, bo kto wie, czym
by się ten „chuligański wybryk” zakończył).

Napastnika ujęto tego samego dnia, ale funkcjonariusze, którzy
przybyli na miejsce zdarzenia, gdy nie zastali tam napastnika, nie
wszczęli w pierwszym momencie poszukiwań bandyty. Gdy zaś po raz drugi
złożyli wizytę na plebanii, stwierdzili, że ksiądz może ewentualnie sam
zgłosić napaść z powództwa cywilnego. Wtedy wszczęte zostaną odpowiednie
procedury. Brawo! Trzeba zatem poczekać na pierwszy strzał, aby zacząć
odpowiednio reagować.

Mainstream medialny robi coraz śmielsze kroki, testując Polaków, na
ile może sobie pozwolić w degenerowaniu polskiego społeczeństwa, w
dehumanizowaniu polskiej rzeczywistości. Walka trwa i będzie przybierać
na sile, a wartości chrześcijańskie, osoby Kościoła, symbole religijne,
rytuały, staną się coraz częstszym celem ataków libertyńskich i
lewackich środowisk i kto wie, czy plaga podpaleń kościołów przez
kontestującą wartości chrześcijańskie młodzież nie dotknie także naszej
Ojczyzny. W każdym razie grunt ideologiczny za pomocą szerzenia
antychrześcijańskiej propagandy jest przygotowywany. Jak odpowie polskie
społeczeństwo, czy bezkarnie będzie wciąż pozwalało na poszerzanie pola
walki przez wrogów Boga, Kościoła, humanistycznych wartości, wreszcie,
człowieka jako takiego?

dr Tomasz M. Korczyński

Stanowisko Akcji Katolickiej Archidiecezji Wrocławskiej

Murem za naszymi Kapłanami


Trwająca od tygodni, miesięcy, a nawet lat nagonka na Kościół katolicki w Polsce przybiera coraz drastyczniejsze formy.

Na początku było to profanowanie naszych symboli religijnych. Nie
powiodło się usunięcie krzyży z przestrzeni publicznej, dlatego kolejnym
celem ataków stali się nasi księża. Najwybitniejsi przedstawiciele
naszego duchowieństwa na czele z ks. abp. Józefem Michalikiem,
Przewodniczącym Konferencji  Episkopatu Polski, zostali poddani
niewyobrażalnej presji mediów.

Przy biernej postawie władz i, niestety, dużej części katolików
próbuje się wmówić społeczeństwu, jakoby nasi czcigodni biskupi
odpowiadali za niewątpliwie złe czyny pojedynczych księży. Jednostkowe
przypadki wyolbrzymia się, sprawiając wrażenie, jakby cały Kościół był
opanowany przez złe duchy.

Jego Ekscelencja ks. abp Józef Michalik to człowiek, który od wielu
lat mówi otwarcie o groźbie laicyzacji życia, o zbrodni na dzieciach
poczętych, o rozbiciu rodziny i wreszcie o najnowszej tendencji, tzw.
ideologii gender, zagrażającej całej naszej cywilizacji. To nie podoba
się liberalnym środowiskom, dlatego próbują one za wszelką cenę
zdyskredytować naukę Kościoła.

W takiej chwili stoimy murem przy naszych pasterzach, w szczególności
przy JE ks. abp. Józefie Michaliku i JE ks. abp. Henryku Hoserze,
wyrażamy Im wdzięczność za niezłomną postawę i wspieramy naszą modlitwą.
 

Wołamy głośno:

– dość ubliżania naszym kapłanom,

– dość szkalowania Kościoła katolickiego,

– dość profanowania naszej Świętej Religii.

Żądamy natychmiastowego zaprzestania obrażania uczuć ludzi wierzących i zakończenia szkalowania polskich księży i biskupów.



Janusz Wolniak, Sekretarz Zarządu AIAK AWr

Eugeniusz Kaźmierczak, Prezes Zarządu AIAK AWr   


Wrocław – Trzebnica, w dniu Odpustu św. Jadwigi Śląskiej, 20 października 2013 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. i gdzie policja? Dlaczego nie zostali aresztowani i osądzeni?


"Niech mnie pan uleczy"

Na wczorajszym spotkaniu z Cameronem w Warszawie grupa aktywistów na rzecz praw osób LGBT pojawiła się z tęczowymi flagami i transparentami. W proteście przeciw paranaukowym tezom domagali się od Camerona "uleczenia" z homoseksualizmu.

Organizatorzy spotkania - Krucjata Młodych i ASK Soli Deo - zareagowali natychmiastowym wyrzuceniem aktywistów z sali. Z relacji uczestników wynika, że doszło do przepychanek, a już na korytarzu obie grupy wezwały policję. Ta ukarała aktywistów mandatami za zakłócenie spotkania i zabezpieczyła nagrania z monitoringu. Organizatorzy i sam Cameron uważają, że doszło do obrazy "naukowca".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Skazany, bo śpiewał polski hymn i krzyczał "Raz sierpem, raz mło

W czwartek odbędzie się apelacja Mirosława Gębskiego - działacza
antykomunistycznej opozycji z lat 80., radnego Prawa i Sprawiedliwości.
Samorządowiec w pierwszej instancji został skazany za udział w
antygejowskiej demonstracji i okrzyk „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną
hołotę“. Dowodem przestępstwa jest... zaśpiewanie polskiego hymnu. 




Radny Mirosław Gębski w maju 2010 r. dołączył do spontanicznej
antygejowskiej demonstracji. Była to kontrmanifestacja wobec uczestników
„Marszu milczenia“ organizowanego przez środowiska LGBT.
Kontrmanifestacja zgromadziła setki osób, które wznosiły antygejowskie
okrzyki. Kilka z nich zostało oskarżonych. Wśród nich Mirosław Gębski.
Radny krzyczał hasło „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę“, za co
został w pierwszej instancji skazany. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku, dowodem winy ma być fakt, że oskarżony z demonstrantami zaśpiewał... polski hymn narodowy. 



W uzasadnieniu sąd nie dał wiary zeznaniom dziennikarza portalu
Niezależna.pl, który zeznawał w tej sprawie. Jak stwierdził sąd - do
zeznań tych należy podchodzić ostrożnie, gdyż „jak sam świadek
stwierdził, profil portalu jest niepodległościowy“. 

Proces jednak się toczy - w czwartek odbędzie się rozprawa apelacyjna.
Jeśli wyrok się uprawomocni, Gębski straci mandat radnego i będzie miał
zakaz kandydowania, straci też pracę w publicznej instytucji. 



Więcej o sprawie przeczytasz tutaj: 



Skazanie człowieka za udział w antygejowskiej demonstracji będzie końcem wolności słowa



Stowarzyszenie Miłośników Tradycji Mazurka Dąbrowskiego: "Nie zgadzamy się na to, by śpiewanie hymnu było przestępstwem"

http://niezalezna.pl/47500-skazany-bo-spiewal-polski-hymn-i-krzyczal-raz...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Jak napisała dwa dni temu

Jak napisała dwa dni temu "Gazeta Wyborcza Olsztyn", olsztyńska uczelnia zwalnia grupę naukowców, w tym prawicową radną. Czy ją zwolni? Decyzja zależy od pozostałych radnych, którzy na razie nie wiedzą, po której stronie się opowiedzieć
Decyzje o zwolnieniu naukowców są podejmowane po przeprowadzeniu okresowej oceny ich działalności naukowej, zazwyczaj co dwa lub trzy lata. Taki obowiązek nałożyło na polskie uczelnie Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego.

Jak wynika z Ustawy o szkolnictwie wyższym, kryteria tej oceny są dwa: trzeba wziąć pod uwagę pracę naukową danej osoby i jej efektywność dydaktyczną. - Po tej ocenie musieliśmy niestety wytypować kilkanaście osób, z którymi rozwiązujemy umowę o pracę - mówi prof. Grzegorz Biełuński, prorektor ds. kadr na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. - Braliśmy pod uwagę publikacje naukowe, a więc ocena jest czysto merytoryczna.

Uwzięła się na Kuronia...

W tym gronie znalazła się dr Elżbieta Wirska z wydziału nauk technicznych UWM, która jest równocześnie olsztyńską radną Solidarnej Polski. Głośno o niej się zrobiło, gdy wystąpiła przeciw propozycji nadania jednej z ulic w Olsztynie imienia Jacka Kuronia, legendarnego działacza opozycji w latach PRL oraz ministra pracy i polityki społecznej po transformacji ustrojowej z 1989 r. Tłumaczyła, że Kuroń nie był "postacią tak krystaliczną, jak się ją przedstawia". Na sesji, pod koniec 2012 roku, gdy głosowany był projekt uchwały w tej sprawie, zasugerowała, że Kuroń był alkoholikiem.

... i na Niemców

Kolejny raz dała o sobie znać na sesji rady miasta w czerwcu. Sprawa ponownie dotyczyła patrona ulicy. Tym razem kandydatem byli Dragoni, czyli żołnierze pruskiego pułku, stacjonującego na początku XX wieku w Olsztynie. Ich imieniem miała zostać nazwana niewielka ulica przylegająca do koszar, które zajmowali między obecną ul. Artyleryjską a ul. Dąbrowskiego. - Znamy proszę państwa działalność wojsk Bismarcka. Bismarck był naszym oprawcą i największym wrogiem Polaków, a przecież te pruskie wojsko osiedliło się tu jeszcze za czasów Bismarcka i z przyczyn wiadomych, w celu powstania państwa niemieckiego - mówiła radna. - To jest ziemia polska, my nie możemy podkreślać tej niemieckości.
Radni maja dylemat

Wniosek władz uczelni dotyczący Elżbiety Wirskiej jest już w biurze rady miasta. Radni przyznają, że mają z nim problem. W sprawie radnej, w ciągu ostatnich dni dwa razy zebrało się kolegium rady miasta, składające się z szefów poszczególnych komisji. Jednak nie wypracowało żadnego stanowiska. Tak samo nie poznaliśmy go po wczorajszym posiedzeniu komisji prawa. - Mam bardzo poważny dylemat. Z jednej strony radna broni się, że wpływ na jej pracę na uczelni miał fakt, że poświęciła się pracy w radzie miasta. Jednak nie znajduje to potwierdzenia w argumentacji uczelni - mówi radny klubu Ponad podziałami Marian Zdunek. - Dziś nie wiem, jak będę głosował w tej sprawie na sesji w przyszłym tygodniu.

Od podjęcia decyzji wstrzymuje się na razie także Mirosław Gornowicz, radny a równocześnie prorektor UWM ds. ekonomicznych. - Jestem w trudnej sytuacji - przyznaje. - Radna jest przecież osobą z naszego grona. Ale z drugiej strony nie zgadzając się na jej zwolnienie, możemy zostać osądzeni, że dbamy o interesy tylko własnej grupy, czyli radnych.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,14835642,Uniwersytet_wyrzuca_kontrowersyjna_r...


Proces ws. pobicia Biedronia. "Nie przypominam sobie"


15 czerwca br. ulicami Warszawy przeszła Parada Równości. Część jej
uczestników została później w mieście, by kontynuować zabawę w
stołecznych lokalach.

W jednym z nich, przy ul. Jasnej,
razem ze znajomymi był Robert Biedroń, poseł Twojego Ruchu (dawniej
Ruchu Palikota), działacz na rzecz mniejszości seksualnych.


Było już po północy, gdy do grupki osób stojących przed klubem podeszli mężczyzna i kobieta.
Wywiązała się kłótnia, potem szamotanina. Poseł twierdzi, że został
uderzony i opluty, a podtekst zdarzenia był homofobiczny. Ucierpiał też
jego kolega.

Policja
szybko zatrzymała mężczyznę, który miał tego dokonać. W czwartek przed
śródmiejskim sądem rozpoczął się jego proces. Prokuratura oskarżyła
30-letniego Pawła G. o naruszenie nietykalności Biedronia i jego
znajomego. Uznała, że czyn miał charakter chuligański.

"Nie przypominam sobie"


Oskarżony nie przyznał się do zarzutu. W czwartek opowiedział
swoją wersję wydarzeń. Przed incydentem siedział z dziewczyną w restauracji
na Świętokrzyskiej, gdzie oglądali walkę bokserską (G. sam w
przeszłości uprawiał tę dyscyplinę). Ul. Jasną szli do hotelu Marriott.
Tam, jak to opisał, wdał się w dyskusję światopoglądową. - Nigdy nie
dostaniecie prawa do adopcji - miał powiedzieć zgromadzonym przed
lokalem. Wywiązała się pyskówka. Wtedy - tak to zapamiętał - z lokalu
wybiegł Robert Biedroń z tabletem i zaczął wszystko filmować. - Wówczas
oddaliłem się z tego miejsca - opowiadał sądowi G. Ale Biedroń i jego
znajomi ruszyli za Pawłem G. Mężczyzna wsiadł więc do taksówki i szybko
odjechał. Osoby, które ich goniły, miały jeszcze kilkukrotnie kopnąć
albo uderzyć w szyby taksówki. Na Kruczej, na wysokości Smyka, zatrzymał
ich nieoznakowany radiowóz policji.

- Czy uderzył pan kogoś albo opluł? - dopytywała sędzia Justyna Koska-Janusz.


- Nie przypominam sobie. Być może kogoś odepchnąłem. Obawiałem
się o Ewę [narzeczoną - red.], bo to jednak byli mężczyźni - tłumaczył.
Zaznaczył też, że gdyby kogoś uderzył, to ten ktoś miałby obrażenia,
wszak niegdyś trenował boks.

Mec. Mikołaj Pietrzak,
pełnomocnik Biedronia, dopytywał oskarżonego o jego światopogląd. - W
jednych sprawach jestem konserwatystą, w innych socjalistą, a w jeszcze
innych liberałem - odparł. Przyznał, że jest przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne. - Studiowałem socjologię rodziny, więc mam troszkę wiedzy w tym zakresie - wyjaśniał.

- A jest pan przeciwko małżeństwom osób homoseksualnych? - dopytywał mecenas.

Ale G. nie odpowiedział, bo sąd uchylił to pytanie.



Wersję wydarzeń Roberta Biedronia i jego znajomego poznamy na
kolejnej rozprawie. Wtedy też będą zeznawać pozostali świadkowie.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. Ordynarne ataki mediówDr

Ordynarne ataki mediów

Dr Tomasz M. Korczyński
http://www.naszdziennik.pl/wp/57797,ordynarne-ataki-mediow.html

Media socjallibertyńskie dokonują zawłaszczania przestrzeni publicznej do promowania jednej odsłony rzeczywistości. Ich własnej. Swoją postmodernistyczną ideologią agresji konfliktują społeczeństwo, bogacąc się na animozjach i skłócaniu Polaków. Najlepszym celem jest Kościół (i jego liderzy), bo wciąż określany jest on przez Polaków jako autorytet moralny. Niestety, ma to swoją cenę. W ostatnim czasie wzmogły się bezpośrednie akcje antykatolickie, których ofiarą padają biskupi, księża, świeccy.

Dziennikarze na usługach kłamstwa wykorzystują każdą słabość, pomyłkę, przejęzyczenie, a kiedy ich nie znajdą, sami dokonują wyrywania z kontekstu myśli, zdań, słów, uogólniając je potem do „reprezentatywnego” obrazu Kościoła, wytworu ich nikczemnych narracji. Wiodące dzienniki, tygodniki, kanały telewizyjne sączą jadowity przekaz, wciągając w swoją otchłań matactwa przede wszystkim młodych ludzi, którzy są szczególnie podatni na manipulację.

Aktualna atmosfera nienawiści do księży, jaka zapanowała w Polsce, nie ma sobie podobnej w historii naszej Ojczyzny po 1989 roku. Media stosujące masowy przemysł pogardy dewastują autorytet Kościoła. Ukazują „Kościół ich”, tych, co są po drugiej stronie „nas”, wytwarzają sztuczne bariery pomiędzy Kościołem zinstytucjonalizowanym, hierarchicznym a laikatem. Wysyłają na orbitę cywilizacji kłamstwa społeczeństwo polskie, a ktokolwiek chce spróbować obronić atakowanych biskupów, księży, jest szybko uciszany albo wyszydzany.

Obelgi i szkalowanie

Niedawno opisywałem na moim blogAID karygodną sprawę „mowy nienawiści” prof. Hartmana, wykładowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i szefa Krajowej Rady Politycznej partii Janusza Palikota Twój Ruch. W swoim liście otwartym do o. dr. Tadeusza Rydzyka człowiek ten skierował grubiańską i prostacką, rzekłbym wręcz chuligańską, wypowiedź, która, gdyby padła z ust jakiegoś profesora reprezentującego prawą stronę sceny politycznej, wymierzoną w któryś z autorytetów socjallibertyńskich mediów, zapewne podniósłby się taki rwetes, że nie można by go było uciszyć przez długie tygodnie.

Tymczasem mainstream medialny nie zareagował, bo „bluzg nienawiści” Hartmana dotyczy ataku na kapłana. To jest dozwolone. Zasób słownictwa, z którego korzysta profesor filozofii, jest szokujący i pozwolę go sobie i Czytelnikom zaoszczędzić. Na kongresie Palikota prof. Hartman nazwał działaczy Twojego Ruchu „ludźmi dobrej woli, pragnącymi działać na rzecz wolnego i nowoczesnego państwa równych i wolnych obywateli i obywatelek”. Nowoczesne państwo w ujęciu tej zbiorowości nie przeznacza miejsca w przestrzeni publicznej dla Kościoła i chrześcijańskich wartości, dla niej są jednak równi i równiejsi, a o dobrej woli raczej w tym przypadku nie ma co marzyć.

Przypomnijmy inną niedawną wypowiedź. Tomasz Lis, promujący swój wizerunek jako głównego znawcy spraw Kościoła i autorytetu moralnego, ubliżył publicznie ks. abp. Michalikowi, komentując jego niefortunną wypowiedź na temat pedofilii, cytuję: „Trzeba być kompletnym prymitywem, żeby coś takiego powiedzieć”.

Z kolei „Nasz Dziennik” przedstawił także ostatnio kulisy osaczenia ks. abp. Henryka Hosera, zaatakowanego przez dziennikarzy TVN na warszawskim Służewie u dominikanów.

Niewyobrażalne jeszcze kilka lat temu, prawda? To ukazuje doskonale, jak szybko wrogowie Kościoła opanowali przestrzeń i zrzucili maski, wiedząc, że dziś są już bezkarni i nie muszą się przejmować konsekwencjami swojej kampanii nienawiści, zniesławiania, zohydzania.

Środowiska antychrześcijańskie prowadzą ostrą i bezkompromisową wojnę z cywilizacją chrześcijańską. Posługują się metodami, które wypróbowywali i udoskonalili marksiści, bolszewicy, naziści. Narzędzia propagandy są skuteczne, choć ich twórcy przegrali, przeminęli i okryli się bezpowrotną hańbą.
Tło nienawiści przygotowane do siania terroru

Niestety, propaganda znajduje ujście w czynach nienawiści. W maju br. 50-letni kapelan Zgromadzenia Sióstr Zakonnych Imienia Jezus z Suchedniowa został brutalnie pobity przez 23-letniego mieszkańca powiatu skarżyskiego. W lipcu br. ks. Januszowi Tyszce najpierw spłonął samochód, potem dom. Były proboszcz parafii pw. NMP Królowej Rodzin w Ostrołęce jest w szoku. Tego samego miesiąca na terenie kościoła w jednej z parafii w Opatowie mężczyzna zaatakował młotkiem 58-letniego księdza, który odniósł poważne obrażenia i trafił do szpitala.

Na warszawskim Ursynowie, w parafii pw. św. Tomasza Apostoła, „chuligani” poprzebijali opony we wszystkich samochodach zaparkowanych przed plebanią. Było ich „tylko” dziesięć. Uszkodzono auta nie tylko księży, ale też parafian, którzy parkowali na terenie należącym do kościoła.

W rozmowie z portalem wPo- lityce.pl proboszcz parafii ks. Tomasz Chruścik powiedział, że od pewnego czasu księża są na celowniku, koloratka to stygmat, który naraża kapłanów warszawskich na kpiny, żarty, obelgi, i kto wie, czy w pewnym momencie nie zacznie dochodzić do aktów agresji. „Chuligański” wybryk ks. Chruścik łączy przede wszystkim z medialną ofensywą przeciwko Kościołowi, jaka od dawna i nieprzerwanie prowadzona jest przez stacje telewizyjne, prasę, radio. Według kapłana, tak napiętej atmosfery nie było od lat: „Nawet idąc ulicą, czuć w spojrzeniach ludzi nienawiść na widok księdza. A jeszcze parę miesięcy temu tego się nie odczuwało” – powiedział.
Bierna postawa policji

Zadziwia przy tym przede wszystkim postawa policji. Ursynowski incydent zgłoszono na lokalnym posterunku. Okazało się jednak, że funkcjonariusze nie przyjadą na miejsce zdarzenia, gdyż według nich każdy z właścicieli musi osobiście udać się na komisariat. To jakiś nonsens. Policja ukazuje swoją nonszalancją przede wszystkim pobłażliwość, czym może zachęcać do nasilania się ataków, ponadto bagatelizuje sprawę, a także wykazuje ignorancję, ponieważ przedstawia wydarzenie tak, jak gdyby poszczególne samochody zostały każdorazowo zniszczone przez inną osobę w innym czasie.

20 października br. w Przasnyszu doszło do napadu z bronią w ręku na ks. Jarosława Borka, wikariusza parafii Chrystusa Zbawiciela. Kryminalista zagroził, że przestrzeli mu kolano, i żądał spotkania z proboszczem parafii. I znów wspaniała postawa policji! Czyn został zakwalifikowany jako „wybryk chuligański” (dobrze, że ks. Borek wykazał się refleksem, zamknął napastnika na plebanii i uciekł, bo kto wie, czym by się ten „chuligański wybryk” zakończył).

Napastnika ujęto tego samego dnia, ale funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, gdy nie zastali tam bandyty, nie wszczęli w pierwszym momencie poszukiwań. Gdy zaś po raz drugi złożyli wizytę na plebanii, stwierdzili, że ksiądz może ewentualnie sam zgłosić napaść z powództwa cywilnego. Wtedy wszczęte zostaną odpowiednie procedury. Brawo! Trzeba zatem poczekać na pierwszy strzał, aby zacząć odpowiednio reagować.

Mainstream medialny robi coraz śmielsze kroki, testując Polaków, na ile może sobie pozwolić w degenerowaniu polskiego społeczeństwa, w dehumanizowaniu polskiej rzeczywistości. Walka trwa i będzie przybierać na sile, a wartości chrześcijańskie, osoby Kościoła, symbole religijne, rytuały staną się coraz częstszym celem ataków libertyńskich i lewackich środowisk i kto wie, czy plaga podpaleń kościołów przez kontestującą wartości chrześcijańskie młodzież nie dotknie także naszej Ojczyzny. W każdym razie grunt ideologiczny za pomocą szerzenia antychrześcijańskiej propagandy jest przygotowywany. Jak odpowie polskie społeczeństwo, czy bezkarnie będzie wciąż pozwalało na poszerzanie pola walki przez wrogów Boga, Kościoła, humanistycznych wartości, wreszcie człowieka jako takiego?

Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, zajmuje się badaniem prześladowań chrześcijan na świecie.
aktywiście zostali ukarani mandatami

Szarpanina na wykładzie
kontrowersyjnego psychologa



Szarpanina na wykładzie kontrowersyjnego psychologa

Sześć osób zakłóciło wykład doktora Paula
Camerona, który słynie z kontrowersyjnych poglądów na temat
homoseksualizmu. Interweniowała policja. więcej »

"Śmierć tęczowym", "Zakaz pedałowania". Ulica Kolumba zasmarowana nienawistnymi



Hasła pojawiły się w sobotę, gdy w znajdującym się przy ul. Kolumba klubie Wasabi trwały Dni Różnorodności
- W sobotę było bardzo duże zainteresowanie wykładami i Żywą Biblioteką - opowiada Daniel Michalski, działacz LGBT, organizator Dni Różnorodności 2013 w . - Pod koniec dnia dostaliśmy cynk, że cała ulica jest zasmarowana hasłami. O mnie napisali "Michalski ty k...wo".

To znaczy, że nasze działania są nadal potrzebne. Szczecin nie zdaje egzaminu z tolerancji - mówi Michalski. - Jesteśmy zaniepokojeni tą mową nienawiści. Ale nie boimy się, działamy dalej, Dni Różnorodności trwają. Sprawca miał pecha, bo wjazd i wyjazd do klubu Wasabi są monitorowane.

Michalski informuje, że policja wie już o sprawie. Organizatorzy poprosili o wzmożone patrole w niedzielę, kiedy w Wasabi odbywać się będą kolejne wydarzenia.

***

Dni Różnorodności to impreza, która ma zwrócić uwagę na problemy mniejszości seksualnych. Trwają w Szczecinie od piątku. W programie znalazły się spotkania, panele dyskusyjne, happeningi, warsztaty, wykłady i wieczorne imprezy. W sobotę odbyły się m.in. wykłady "Różnorodność seksualna od marginesu po centrum", "Fakty i Mity o ustawie w sprawie ustalania płci". W niedzielę o godz. 12 rozpoczną się warsztaty "Oswajanie Transpłciowości" (Wasabi Club Szczecin) a także: godz. 12-14 - Media bez Kobiet - Anna Dryjańska, Bogna Czałczyńska, Miejsce: Wasabi Club; godz. 12-14 - Przeciwdzg. iałanie przemocy ze szczególnym uwzględnieniem wobec dzieci ze względu na płeć - Ryszard Radke. Miejsce: Wasabi Club Szczecin; 14-16 - Edukacja równościowa - warsztat. Miejsce: Wasabi Club Szczecin.




Wg
pisma Lisa już także Mazowiecki, Wałęsa i Bartoszewski to
przedstawiciele "antysemickiego dyskursu". Kogo następnego zje
polityczna poprawność?

"Zatem dyskurs antysemicki ujawnia się w Polsce na różnych
poziomach. Na jednym końcu neonazistowskie napisy na murach; na drugim
Wałęsa z Mazowieckim. I przecież bardzo Żydom życzliwy Bartoszewski".



Natężenie antysemickiego gadania w dzisiejsze Polsce jest zadziwiające i zarazem niebezpieczne. (...)

Chodzi mi o to, że pewne zachowania mające antysemicki kontekst w
innych kulturach byłyby uważane za dyskwalifikujące. A u nas - nie. Mamy
rok 1991, wybory prezydenckie, Wałęsa sugeruje, że Mazowiecki
może być Żydem. Mazowiecki przedstawia certyfikat aryjskości, który
dostaje od biskupa. A Polska bynajmniej nie zamiera w zgrozie, nawet jej
oświecona część nie krzyczy: "Tadeuszu Mazowiecki, jakże tak można?". A
to jest w Europie chyba jedyne po wojnie działanie w duchu ustaw
norymberskich! Nie słyszałam, żeby Tadeusz Mazowiecki kiedykolwiek się z
tego powodu źle czuł.

Albo Władysław Bartoszewski, któremu ze względu na
zasługi nikt nie ma za złe, kiedy pisze, że powstanie w getcie było
możliwe, bo to byli polscy Żydzi. A przecież to jest okropnie
protekcjonalna, wręcz kolonizatorska wypowiedź! Jej sens sprowadza się
do tego, że szlachetny zryw Żydów był możliwy wyłącznie dlatego, że
obcowali ze szlachetnym narodem Polaków i czegoś się od nich nauczyli.

Zatem dyskurs antysemicki ujawnia się w Polsce na
różnych poziomach. Na jednym końcu neonazistowskie napisy na murach; na
drugim Wałęsa z Mazowieckim. I przecież bardzo Żydom życzliwy
Bartoszewski. Wygłaszający rzeczy obraźliwe bez poczucia, że są
obraźliwe.

 

Bożena Keff, autorka książki "Antysemityzm. Niezamknięta historia", w rozmowie z Piotrem Bratkowskim, Newsweek Polska

Cóż, jeśli rewolucje zjadają własne dzieci, to terror politycznej
poprawności zjada swoje autorytety. Fetowani w tymże piśmie Lisa niemal
co drugi tydzień Mazowiecki, Wałęsa i Bartoszewski stają się nagle (bez
słowa sprzeciwu czy wątpliwości ze strony dziennikarza!)
przedstawicielami "antysemickiego dyskursu". Kto następny?

Swoją drogą - w rozmowie pełno - słusznych - narzekań na
przedstawianie Żydów przez ohydną propagandę antysemicką jako wstrętnych
stworów, pozbawionych ludzkich cech. Nasze pytanie: czy pismo Lisa by
nie prezentuje w podobny sposób swoich przeciwników, w tym księży i
opozycji?




"Wyłapać, spalić, zdelegalizować" - to nie nawoływanie do nienawiści?

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odmówiła wszczęcia dochodzenia
w sprawie antyislamskich wpisów na Facebooku. - Trzeba zgłaszać kolejne
sprawy - zachęca Jaś Kapela.
Na Facebooku publikują często wulgarne komentarze, jak: "Kupując kebaba,
osiedlasz araba, nie rób tego!", 'Każdy, kto przechodzi na islam, musi
być wyjątkowo tępy, to religia dla dzikusów", "Wyłapać, spalić,
zdelegalizować!". Wśród nich nie brakuje urzędników, nauczycieli,
studentów. Zupełnie nie pasują do stereotypowego obrazu łysego kibola
bijącego "brudasów".
Ich obraźliwe wpisy nie spodobały się m.in. związanemu z "Krytyką
Polityczną" Kapeli. Jeszcze nim "Gazeta Wyborcza" opisała tę sprawę,
zawiadomił prokuraturę, że internauci związani z "Nie dla islamizacji
Europy" nawołują do nienawiści na tle różnic wyznaniowych i publikując
obraźliwe wpisy, publicznie znieważają innych.

Warszawskiej prokuratury to jednak nie zaniepokoiło - 29 czerwca odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie.


Kapela przyznaje, że nie wie, jak mocne słowa musiałyby pojawić
się na Facebooku, by prokuratorzy w końcu zareagowali. - Trzeba zgłaszać
kolejne sprawy, to może się dowiemy - zachęca.


Od lajków do podpalenia meczetu


Nie sprawiło to jednak, że wulgarnych i obraźliwych wpisów
ubyło. Informację o tym, że w Gdańsku ktoś podpalił meczet, "polubiło"
ponad 1,5 tys. osób.

Czy taka nienawiść może się rozlać
poza internet? - Jeśli ludzie będą w internecie czytać, że Arabowie to
szmatogłowi, ciapaci, beże - gorszych określeń nie przytoczę - z czasem
może dojść do dehumanizacji muzułmanów w świadomości społecznej
-
ostrzega dr Katarzyna Górak-Sosnowska z Instytutu Filozofii i Socjologii
Ekonomicznej SGH.
-------------------------------------------------
bezczelność środowiska Czerskiej i jej lewaków przerosła Himalaje.
Jakos nie zgłaszają do prokuratury szamba anty klerykalnego i anty chrześcijańskiego na na stronach Gazety Wyborczej i jej portali.





Kiedy
dość? Najpierw kapłanowi grożono, teraz nieznani sprawcy próbowali
spalić kościół. W tle medialna nagonka na księży i przyzwolenie, aby
publicznie poniżać Kościół!

Znieważanie, grożenie, wandalizm, powtarzalność tych samych aktów
bandytyzmu - trudno wyobrazić sobie takie działania w normalnie
funkcjonującym państwie prawa. W Niemczech, Holandii czy USA – po prostu
nie mogłyby mieć miejsca. Ale póki co, u nas mogą.

Fot. KRzysztof Kunert

Nadpalona figura i drzwi wejściowe - w nocy z
soboty na niedzielę nieznani sprawcy próbowali podpalić świątynie w
jednej z podwrocławskich parafii.
To już kolejna próba
zniszczenia chrześcijańskiej świątyni w odstępie zaledwie kilku dni na
Dolnym Śląsku. Czy to tylko chuligański wybryk, czy efekty
wielotygodniowej medialnej nagonki na Kościół? Wierni nie mają
wątpliwości – jedno i drugie – mówią.

Najpierw nieznani sprawcy oblali łatwopalnym materiałem stojącą przed
drzwiami do świątyni w Sulistrowiczkach figurkę Chrystusa Frasobliwego,
a następnie ją podpalili. Po chwili ogień przedostał się na drzwi. Choć
zniszczenia okazały się nie duże ten wyczyn  mógł skończyć się
tragicznie. Kościół, a także stojące przy nim Centrum Kultury
Chrześcijańskiej w całości zbudowane są z drewna,  co więcej w jednym
budynku mieszka na codzień pracownik parafii. Tylko dzięki przezorności
gospodarza, ks. Ryszarda Staszaka – drewniane budynki pokryte są 
antyogniowym impregnatem - nie doszło do tragedii.

Sprawa
podpalenia kościoła w Sulistrowiczkach  jest bardzo wymowna. Trudno na
jej przykładzie nie dostrzec logicznych sekwencji.
Najpierw
nagonka w lewicowych mediach i budowanie za pomocą jednostkowych,
soczystych przykładów tezy o księżach zboczeńcach, a potem generalizacja
tej tezy na cały Kościół. Całość maglowana tygodniami w dużych
telewizjach. Jeśli dodamy do tego brak adekwatnej reakcji odpowiednich
mechanizmów państwa (sądów, policji), społeczne konsekwencje tak
spreparowanego obrazu są nieodwołalne.  Wystarczy tylko poczekać. A oto
konkretny przykład:

Duszpasterz z Sulistrowic, szanowany i lubiany przez mieszkańców
70-letni kapłan, jest od jakiegoś czasu publicznie znieważany przez
grupy satanistów, które  co rusz odwiedzają górę Ślężę.

Syczą na mój widok i pokazują rękami satanistyczne symbole –
mówi – Nie zgłaszałem tego policji, bo dotychczas myślałem, że to tylko
takie wybryki.

Ten sam kapłan zaczął otrzymywać pogróżki przez internet. Oto próbka
gróźb  blogera o pseudonimie Opolczyk, który swoją twórczość publikuje
otwarcie na Wordpressie:

Mściwy żydłaku, fanatyku rzymskiej szubienicy – won ze Ślęży.
Nie masz do niej, renegacie i zaprzańcu żadnego prawa. To jest nasza
pogańska Święta Góra. Wy macie wasze “święte” miejsca nad Jordanem. I
tam się wynoście. Przestańcie plugawić naszą Świętą Słowiańską Ziemię
jakimiś obskurnymi gusłami rodem znad Jordanu.


Systematycznie – od kilku miesięcy - w parafii ks. Staszaka
niszczone są zamontowane wzdłuż żółtego szlaku z Przełęczy Tąpadła na
szczyt Ślęży stacje Drogi Krzyżowej. Sprawcy nie ujęto. Do tej pory
parafia na własny koszt naprawiała zdewastowane kapliczki.


Warto na koniec dodać, że próba podpalenia  świątyni w
Sulistrowiczkach, to drugi w odstępie kilku dni, tego rodzaju akt
bandytyzmu na Dolnym Śląsku. Wcześniej ujęci już przez policję
podpalacze próbowali spalić świątynię prawosławną przy ul. św. Mikołaja
we Wrocławiu.

Znieważanie, grożenie, wandalizm, powtarzalność tych samych
aktów bandytyzmu - trudno wyobrazić sobie takie działania w normalnie
funkcjonującym państwie prawa. W Niemczech, Holandii czy USA – po prostu
nie mogłyby mieć miejsca. Ale póki co, u nas mogą.
Pocieszająca
w tym wszystkim jest reakcja wiernych, z którymi rozmawiałem w
niedzielne popołudnie. Ludzie są z jednej strony są  zaszokowani, z
drugiej mają świadomość genezy takich  działań. Bezbłędnie operują
tytułami gazet i stacji telewizyjnych, z których wychodzi jad.

 

Atak w siedzibie Krytyki Politycznej. Świece dymne na filmie

Nieznani sprawcy zaatakowali wieczorem w siedzibie Krytyki
Politycznej na ul. Foksal widzów filmu "Ona mnie nienawidzi (She Hate
Me) o




Nieznani sprawcy zaatakowali wieczorem w siedzibie Krytyki Politycznej na ul. Foksal widzów filmu "Ona mnie nienawidzi (She Hate Me) o tematyce LGBT.
- Około piętnastu minut po rozpoczęciu seansu, czyli po godz. 19, dwóch ludzi krzyknęło: "bomba" i rzuciło puszkę, z której poleciały iskry. Kiedy wybiegliśmy na korytarz, tam leżała podobna puszka. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Wezwaliśmy policję - mówił "Gazecie" Mariusz Kurc, redaktor naczelny magazynu LGBT "Replika". Wezwana na miejsce policja bada ładunki, które przypominały świece dymne. Nikogo nie zatrzymano, ale policja zapowiedziała wyjaśnienie zajścia.

Krótko po ataku oświadczenie wystosowała Kampania Przeciw Homofobii. Oto jego treść:

Oświadczenie Kampanii Przeciw Homofobii w sprawie homofobicznego ataku w siedzibie Krytyki Politycznej

W trakcie dzisiejszego pokazu filmu w ramach klubu filmowego LGBT w warszawskiej siedzibie Krytyki Politycznej i spotkania z członkiem zarządu Kampanii Przeciw Homofobii - Lechem Uliaszem nieznani sprawcy wrzucili do pomieszczenia, w którym odbywała się projekcja 2 granaty dymne. Spotkanie dotyczyło rodzin LGBT, a Lech Uliasz miał uczestniczyć w dyskusji jako ojciec tworzący nieheteronormatywną rodzinę.

Zdarzenie to jest jednym z wielu incydentów motywowanych nienawiścią w ostatnim roku. Kampania Przeciw Homofobii wyraża głębokie zaniepokojenie obserwowaną eskalacją przemocy i wzrastającą liczbą incydentów o charakterze ksenofobicznym i homofobicznym. Brak poważnego traktowania tego rodzaju przestępstw przez aparat władzy powoduje poczucie bezkarności wśród sprawców oraz poczucie zastraszenia i bezsilności w społeczeństwie. Bagatelizowanie tego typu sytuacji prowadzi do realnego zagrożenia życia osób należących do mniejszości społecznych, których ochrona jest obowiązkiem służb porządkowych.

Mimo coraz większej liczby przestępstw motywowanych uprzedzeniami, tylko część z nich spotyka się z adekwatnymi krokami ze strony organów ścigania zmierzającymi do wykrycia sprawców i ich ukarania. Kodeks Karny nie uwzględnia bowiem homofobii jako motywacji przestępstwa z nienawiści. Niedawno Prokurator Generalny powołał sieć prokuratorów śledczych, którzy mają się zajmować tylko przestępstwami z nienawiści, nie jest jednak jednoznaczne że będą zajmować się przestępstwami homofobicznymi.

"Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale zagrożenie było jak najbardziej realne. Ludzie byli przerażeni i wszyscy rzucili się do drzwi w jednym momencie. Liczę na to, że warszawska prokuratura zajmie się tym należycie, tzn. jako przestępstwem z nienawiści."- mówi Leszek Uliasz, członek zarządu Kampanii Przeciw Homofobii.

Apelujemy do przedstawicieli władzy o wyraźny sprzeciw wobec przestępstw motywowanych nienawiścią i podjęcie korków legislacyjnych w celu uwzględnienia w Kodeksie Karnym homofobii jako przesłanki tego typu przestępstw. Zanim będzie za późno. Więcej na stronie KPH

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75248,14859779,Atak_w_siedzibie_Krytyki_Politycznej...

chris1507

Super organizacja: ok 19:00 " atak " , wybucha panika a juz o 20:20 artykul w GW z przygotowanym ( wedlug mnie ) wczesniej oswiadczeniem.

Nieudolna prowokacja i tyle.


Komu przeszkadza Kościół?

dodane 2013-10-28 12:40

ks. Rafał Kowalski

Nieznani sprawcy oblali łatwopalną substancją figurę
Chrystusa, a następnie podłożyli ogień. Strach pomyśleć, co by się
stało, gdyby ten rozprzestrzenił się na drewniany kościółek.

Komu przeszkadza Kościół?
 


Archiwum GN


Kościół w Sulistrowiczkach jest miejscem, które cieszy się
popularnością wśród pielgrzymów. Miejsce to wybierają często narzeczeni,
by tutaj zawrzeć sakramentalny związek małżeński

To był cud, że drzwi się nie zajęły i ogień sam zgasł – ks. Ryszard
Staszak, proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w
Sulistrowicach, do której należy mały kościółek Matki Bożej Dobrej Rady,
nie ma wątpliwości, że Opatrzność Boża czuwała nad świątynią. –
Nadpaliły się drzwi i figura Chrystusa, jednak aż strach pomyśleć, gdyby
ogień rozprzestrzenił się na drewniany kościół. Ksiądz proboszcz wyznał
w rozmowie z „Gościem”, że od kiedy zaangażował się w odbudowę kościoła
na Ślęży, jest często obiektem szykan. – Niektóre z działań noszą wręcz
znamiona przestępstwa, dlatego poinformowałem o nich prokuraturę –
powiedział, wskazując m.in. na portale internetowe, na których wzywa się
do nienawiści wobec niego, Kościoła oraz narusza dobre imię parafii.

Na jednej ze stron www pod adresem kapłana zostały skierowane
następujące słowa: „Skoroś sięgnął swą rękę bezprawną po nie swoje dobro
wiedz, że nie dopuścimy byś się dłużej na Ziemi Ślężańskiej i Polskiej
panoszył” (pisownia oryginalna). – Wielu nie podoba się, że przywracamy
do świetności świątynię na popularnym Śląskim Olimpie – tłumaczy kapłan,
dodając, że Ślęża jest dla wszystkich i on nie ma zamiaru jej
zawłaszczać, jednak niech też nie robią tego osoby, które uważają, iż
powinna ona mieć „pogański charakter”. – Świątynia stała tam od XII w.
Korzystać z piękna przyrody mogą tam zarówno niewierzący, jak i osoby,
które kontemplację dzieła stworzenia chcą połączyć z modlitwą do Boga.

Więcej już niedługo w papierowym wydaniu GN.

Pierwsze wzmianki o kościele na Ślęży pochodzą z XII w.
 


Archiwum GN


Pierwsze wzmianki o kościele na Ślęży pochodzą z XII w.


http://wroclaw.gosc.pl/doc/1757120.Komu-przeszkadza-Kosciol


Informatyk ze stolicy wyłowił 211 przestępczych wpisów na forach internetowych i wysłał je do ABW.

Mężczyzna wydrukował wpisy z kilkudziesięciu portali i wysłał do
ABW wraz z informacją, skąd pochodzą. Agencja przekazała je prokuraturze
Warszawa-Śródmieście, która jako jedyna w stolicy zajmuje się
postępowaniami dotyczącymi mowy nienawiści.

Informatyk wyłapał np. deklarację „Zacznę zabijać muzułmanów" albo
„Hitler wiedział, co zrobić z Żydami, szkoda, że mu czasu zabrakło" i
wezwania takie jak „Żydzi do gazu". Teraz śledczy będą namierzać
właścicieli komputerów, na których owych wpisów dokonywano, a potem
stawiać zarzuty. – Te działania mogą powstrzymać niektórych użytkowników
internetowych forów – uważa policjant znający sprawę.

Śledczy wszczęli postępowania dotyczące publicznego propagowania
ustroju faszystowskiego, nawoływania do nienawiści na tle różnic
narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych oraz publicznego
znieważania mniejszości narodowych i wyznaniowych. – Każdy z tych wpisów
to osobne postępowanie. Chyba że okaże się, że będzie można je połączyć
z uwagi na sprawcę – tłumaczy Zdzisław Kuropatwa, szef śródmiejskiej
prokuratury. – To są przestępstwa internetowe. W pierwszej kolejności
będziemy ustalać operatorów domen, na których były te serwisy, potem
będziemy zwalniać operatorów z zachowania tajemnicy i ustalać sprawców.
To postępowanie długotrwałe.

Informatyk, który o wszystkim doniósł, na razie nie został przesłuchany.

Wiadomo, że wpisy pochodzą z kilkudziesięciu różnych forów, m.in.
Wiocha.pl, Kicze.pl, Sfora.pl czy Wulgaryzmy.pl. Poprosiliśmy
administratorów tych stron o komentarz. Odpowiedź dostaliśmy tylko z
firmy Dualmedia, do której należy portal Kicze.pl.


Groził Kampanii przeciw Homofobii: "Podłożę wam bombę"

Ktoś pod imieniem i nazwiskiem ze swojego konta na naszym Facebooku
napisał: "Podłożę wam prawdziwą bombę. To nie są żarty". Od razu
powiadomiliśmy policję. Przyjechała brygada pirotechniczna z psami.
Przeszukali naszą siedzibę przy ul. Solec - opowiada Mirosława
Makuchowska, wiceprezeska Kampanii przeciw Homofobii.

KPH, ale też prawnicy, aktywiści wolnościowi od lat proponują, by do
Kodeksu karnego wpisać przestępstwo motywowane nienawiścią ze względu na
orientację seksualną.
"Organy ścigania mimo dobrych chęci nie posiadają
narzędzi do skutecznego reagowania na podobne przypadki i karania
sprawców. Wynika to z braku odpowiednich przepisów w Kodeksie karnym,
które uwzględniałyby motywację homofobiczną jako równoważną innym
motywacjom na tle uprzedzeń, jak np. rasizmowi czy antysemityzmowi.
Postulowane przez wiele lat przez organizacje pozarządowe zmiany, które
dostosowałyby prawo do istniejącej rzeczywistości społecznej i
umożliwiły adekwatne reagowanie na homofobiczną i transfobiczną przemoc,
spotykają się z brakiem woli politycznej ze strony rządu" - czytamy w
oświadczeniu.

- Pirotechnicy na miejscu nie znaleźli
żadnych niebezpiecznych materiałów. Ustalamy osobę, która w internecie
rozpowszechniła informacje o podłożeniu ładunków wybuchowych w siedzibie
KPH przy ul. Solec -
mówi Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.


17:41

Śmierdzącą substancją w wysoki sąd. Anarchiści bronią skłotu

Śmierdzącą substancją w wysoki sąd. Anarchiści bronią skłotu

Dwie zatrzymane anarchistki i rozbity słoik ze
śmierdzącą substancją na sali sądowej. Taki był koniec pierwszej
licytacji...
czytaj dalej »



Zdemaskowani, uśpieni, ukryci

Dr Tomasz M. Korczyński

Nowomowa o tolerancji
zainfekowała polski rząd, który koniunkturalnie poszukuje aprobaty u
eurokratów z Brukseli i puszy się jako modernistyczny, otwarty, na
czasie. Przy okazji zbijania politycznego (i nie tylko) kapitału
nieodpowiedzialne zachowania i wypowiedzi polskich polityków (takich jak
facebookowe wynurzenia pani „ministry” Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz,
osoby w międzyczasie odpowiednio wygładzonej i przygotowanej przez
aktywnych homoseksualistów do sprawowania swego urzędu) pobudzają i
zachęcają środowiska gejowskie i lesbijskie do coraz śmielszych ataków
na Kościół i chrześcijaństwo.

Nie od dziś wiadomo, że najmniej tolerancyjnym środowiskiem jest
towarzystwo spod sztandaru LGBTQ (lesbijki, geje, biseksualiści,
transseksualiści, queer). Im głośniej krzyczy ono o tolerancji, tym
zajadlej jest nietolerancyjne. Prawdę powiedziawszy, cieszę się, że
doszło do tego skandalu. Grupka niewychowanej młodzieży wkroczyła na
wykład naukowca i przerwała go obscenicznymi gestami i wulgarnymi
odgłosami.

Im szybciej Polacy dostrzegą cały ten fałsz, tolerancyjną grę
pozorów, w jaką grają środowiska homoseksualne, tym szybciej zauważą
wielkie niebezpieczeństwo, jakie czai się za każdą akcją, za każdym
aktem, za każdym przedsięwzięciem zorganizowanym przez zmobilizowane i
dynamiczne grupy aktywnych homoseksualistów.

W dniu wykładu dr. Paula Camerona nastąpiła autodemaskacja szwadronów
„tolerancyjnych”. Przedstawiciele środowiska LGBTQ odsłonili swoje
ksenofobiczne i heterofobiczne oblicze, przy okazji ukazali także swoją
wulgarność, brak ogłady, kultury osobistej oraz obskurantyzm.

Powszechność promocji homoseksualizmu w przestrzeni publicznej jest
dotkliwa, od billboardów promujących niemoralne zachowania, po wątki
homoseksualne wplatane w fabuły polskich seriali. Homoterrorystyczne
akcje przeprowadzane na wykładach, na demonstracjach pro-life,
antychrześcijańskie wystąpienia w socjallibertyńskich mediach, które
obrażają chrześcijańskie wartości, dewastują autorytet ludzi Kościoła,
promowanie treści nienawiści obleczonych w antykatolickie szyderstwa
wyzierające z okładek, artykułów, reportaży, wywiadów są bolesne dla
osoby wierzącej. Ranią nie tylko jej uczucia religijne czy atakują
wartości, ale deprawują młode pokolenie.

Zastanawiam się, w jaki sposób rzymski katolik powinien zareagować na
działania wojenne prowadzone przez wrogów Chrystusa, Krzyża i Kościoła.

Moim zdaniem, największym zagrożeniem jest może nawet nie tyle
agresywne, nietolerancyjne lobby LGBTQ (bo tych wrogów Kościoła
przynajmniej widać, są jasno określeni), co promocja homoseksualnej
antykultury w samym Kościele, tolerowanie tego zjawiska, które, mówiąc
wprost, zagraża cywilizacji Okcydentu.

Prowokacja

Przypomina mi się w tym miejscu list otwarty „chrześcijan” ze
stowarzyszenia gejów i lesbijek i innych przedstawicieli mniejszości
seksualnych do Episkopatu Polski.

Grupa Polskich Chrześcijan LGBT „Wiara i Tęcza” dopuściła się
niesamowitej prowokacji, aby ukazać, jak „zacofany” jest nasz Kościół.
Towarzystwo próbowało wywierać presję na biskupach, teologach, aby ci
zmienili nauczanie Kościoła, które wypływa bezpośrednio ze Słowa Bożego.
Niewiarygodne, że ci ludzie domagali się, by zaakceptować ich grzeszne
akty seksualne, przymknąć oko na unieszczęśliwianie dzieci przez
wychowanie ich w wynaturzonym środowisku.

Kim są członkowie grupy? To „polscy chrześcijanie” LGBTQ oraz ich
rodziny i sojusznicy. Większość z nich, jak twierdzą autorzy listu, jest
wyznania rzymskokatolickiego, ale są otwarci „ekumenicznie” również na
przedstawicieli różnych wyznań, a także poszukujących i niewierzących.

Uważają oni, że „oparte na miłości związki jednopłciowe oraz związki
osób transpłciowych są źródłem dobra i powinny być zaakceptowane w
społeczeństwie i w każdym Kościele”.

W liście możemy także przeczytać następującą ciekawostkę: „Trzy
procent obywateli – w tym także chrześcijan katolików – skazuje się na
krzyż nałożony przez teologów i duszpasterzy, których poglądy mają silny
wpływ na wiele zachowań i opinii całego społeczeństwa. W rzeczywistości
ten krzyż ujawnia się jako depresje i samobójstwa młodych zwykle ludzi,
niewidzących dla siebie perspektywy w życiu, niejednokrotnie bojących
się ujawnić w rodzinie, szkole i otoczeniu”. I dalej: „W naszej grupie
są pięknie żyjące pary i rodziny, wiele osób jest głęboko wierzących.
Dzięki wsparciu wyjątkowych duszpasterzy i osób z grupy wiele/wielu z
nas odzyskało poczucie własnej wartości”.

Autorzy listu znów się zdemaskowali, podkreślają, że garstka, 3 proc.
populacji (o ile to w ogóle fakt, a nie sztuczne pompowanie rzędu
wielkości), domaga się zmian i chce decydować o wierze, nauczaniu,
przekonaniu większości. W ten oto sposób propagandowa broń
homoseksualistów okazała się, jak sami przyznają, zwykłym humbugiem.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na wskazaną sugestię, że w Kościele mają
się znajdować „duszpasterze”, którzy sprawując urząd, aprobują te
zachowania.

Podkopywanie autorytetów

Te środowiska są sprytne. Uprawiając swój postmodernistyczny
relatywizm, wykorzystują dla siebie to, co jest akurat wygodne, operują
prawdą tak, aby wykrajać dla siebie jak najkorzystniejsze skrawki i
potem tak skonstruowany materiał ukazywać jako prawdę. Dobrym przykładem
jest tu powoływanie się na wyrwane z kontekstu wypowiedzi Papieża
Franciszka na temat osób homoseksualnych i prezentowanie ich następnie w
mediach libertyńskich tak, jak gdyby Ojciec Święty nie tylko tolerował
akty homoseksualne, ale twierdził, że są one dobre, tylko jeszcze nie
czas na zmianę. Takie sprytne zabiegi mogą wprowadzić w błąd wierzących,
którzy dadzą się na to nabrać.

Ataki homośrodowisk uderzają oczywiście przede wszystkim w autorytety
i liderów Kościoła. Pamiętamy dobrze, że celem ich zajadłych ciosów
przez cały okres pontyfikatu był Ojciec Święty Benedykt XVI.
Homoterroryści doprowadzili nawet do bezprecedensowego ataku na wolność
słowa i zrzeszania się na uniwersytecie La Sapienza w 2008 r., gdy w
wyniku antychrześcijańskich działań grupki rozhisteryzowanych
ekstremistów Papież odwołał swój wykład. W ten oto sposób „uciskana”
mniejszość wyeliminowała dyskryminującymi działaniami znienawidzonego
przez siebie wroga. Tak wygląda postmodernistyczna tolerancja spod znaku
LGBTQ.

Mam wrażenie, że katolicy w Polsce zanurzeni są w jakimś letargu,
obezwładnieni urokiem rzucanym przez quasi-tolerancyjne środowiska
homoseksualnych postmodernistów i z uporem naiwnego optymisty
zaczarowują świat, myśląc, że jakoś to będzie, że skruszą opór
„przeszkadzających”.

Nie ma co się łudzić. W świetle wydarzeń dokonujących się w
Hiszpanii, Francji, Niemczech, Holandii, Belgii, państwach
skandynawskich, Kanadzie i USA, wiemy już, że należy reagować,
gwałtownie, efektywnie, wspólnie, solidarnie, wykorzystując w tym celu
narzędzia demokracji.

Potrzebne są petycje, projekty obywatelskie, demonstracje, wykłady,
książki, artykuły, aktywne zaangażowanie się w politykę świeckich
wierzących, w obronę liderów i pasterzy Kościoła atakowanych i
odzieranych bezkarnie z godności.

W tej walce należy przemyśleć strategię, przy wykorzystaniu siły
niezależnych mediów (jeszcze takie są), przy współpracy chrześcijańskich
środowisk, pomocy duszpasterzy, konserwatywnych organizacji
pozarządowych.

Powtórzę za o. dr. Tadeuszem Rydzykiem – obudź się, śpiący olbrzymie!
Nie możemy dać się zagłuszyć i spacyfikować przez agresywną mniejszość,
to zaledwie 3 proc. populacji, która zachowuje się tak, jak gdyby
stanowiła 97 procent. Póki w naszym kraju panuje demokracja, a nie
totalitaryzm, większość decyduje o prawie.

Ekstremiści prowadzą efektywnie swoją heterofobiczną kampanię,
przeprowadzają demontaż normalności przy pomocy ideologicznego
eksperymentu, genderyzmu, którego ofiarami są przede wszystkim dzieci.
Tłamszą wolność słowa, szantażują, demoralizują, zastraszają. Musimy
dziś odważnie demaskować fałsz, obłudę i ukazywać kulisy strategii tych
działań, jeśli chcemy uratować normalność rodziny, zachować zdrowie i
życie naszych dzieci. To podstawowe zadanie elit politycznych,
intelektualistów, naukowców, dziennikarzy, ludzi sumienia w ogóle.

Autor jest
socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego, zajmuje się badaniem prześladowań chrześcijan na świecie.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Atak anarchistów na szefa

Atak anarchistów na szefa Wielkopolskich Patriotów. "To była próba zabójstwa" [ZDJĘCIA]

Maciej Witzberg, szef Wielkopolskich Patriotów, został bezpardonowo
zaatakowany. W jego kierunku poleciały 2,6-kilogramowe kostki brukowe.
Do ataku doszło w środę krótko przed północą w pubie Brogans. Gdyby nie
odruchowy unik, Maciej Witzberg zginąłby na miejscu. Jeden z kamieni
wbił się w ścianę na wysokości jego głowy.
Atak musiał być wcześniej zaplanowany. W najbliższej okolicy pubu
Brogans, który mieści się na ulicy Szewskiej, nie ma takich kostek
brukowych, jakie mieli w ręku napastnicy. Było to kilkanaście ciężkich,
dużych kamieni o wadze 2,6 kilograma. Bandyci, którzy przed północą
wtargnęli do pubu, byli zamaskowani. Część założyła kominiarki,
pozostali zasłonili twarze chustami. Kiedy rzucali kamieniami chusty
jednak spadły, a świadkowie rozpoznali ich jako osoby związane z
poznańskim środowiskiem anarchistycznym. To była próba zabójstwa z premedytacją - mówi Maciej Witzberg. - Z
premedytacją, bo było to zaplanowane. Próba, bo tylko cud mnie uratował
przed śmiercią. Trzeba być chorym z nienawiści, żeby z zimną krwią
próbować kogoś zabić. Zresztą nie tylko ja mogłem być wczoraj ofiarą
śmiertelną. Kiedy próbowałem się wycofać, kamienie poleciały w ślad za
mną na ludzi siedzących przy stolikach. To naprawdę był cud, że wszyscy
wyszli z tego cało.



Niewykluczone, że anarchistów rozzuchwalił przeprowadzony kilka
godzin wcześniej udany atak na budynek, w którym odbył się zjazd Ruchu
Narodowego, a którego współorganizatorem był właśnie Maciej Witzberg.
Wybijając szybę w drzwiach wejściowych do Wyższej Szkoły Handlu i Usług
wrzucili do środka słoiki ze zgniłymi jajami w środku. Dwie osoby
zostały ranione odłamkami szkła, w tym jedna w twarz. Zanim policja
wkroczyła do akcji napastnicy zdołali uciec
.
To nie są anarchiści, tylko faszyści - mówi Maciej Witzberg. - Mówię to
jako historyk. Identyczne metody stosowały bojówki SA w latach
trzydziestych ubiegłego wieku wobec Żydów. Najpierw bojkot ich sklepów i
zakładów, później wybijanie w nich szyb, a na końcu zabójstwa. Ktoś
musi ich powstrzymać zanim padną pierwsze trupy.



Maciej Witzberg złożył w czwartek doniesienie na policję.
Świadkowie, którzy rozpoznali wśród napastników anarchistów jeszcze w
nocy podali swoje nazwiska policjantom, którzy przyjechali na
interwencję. Chcą zeznawać. Policja zabezpieczyła nagrania z kamer
znajdujących się na zewnątrz pubu. Zabezpieczyła też kostki brukowe,
które mogły zabić szefa Wielkopolskich Patriotów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. CZERSKA MANIPULACJA

  • Szef poznańskich narodowców obrzucony kamieniami. Podejrzewa...

    Wcześniej, podczas spotkania sympatyków Ruchu Narodowego, ktoś rozbił szybę i rzucił słoik ze zgniłymi jajami



  • Poznań nie jest dla narodowców ośrodkiem najbardziej aktywnego działania.

    Z ich poufnych rozmów, które publikował portal Wikileaks, wynikało, że kibole nie garną się do współpracy, a sami narodowcy boją się antyfaszystów. W jednej z bójek mieli zostać pobici, choć mieli liczebną przewagę.

    Z tych powodów rozpadły się struktury Obozu Narodowo-Radykalnego, a rolę gospodarza narodowców przejął Maciej Witzberg, szef stowarzyszenia Wielkopolscy Patrioci, prywatnie współwłaściciel dwóch pubów w centrum Poznania.

    W środę wieczorem narodowcy mieli w jednym z nich spotkanie. Witzberg twierdzi, że około północy do środka wpadło kilkunastu ubranych na czarno mężczyzn: - Gdy się obróciłem, zobaczyłem, że w moim kierunku lecą wielkie kamienie. Zdążyłem się uchylić, trafili w ścianę. Uciekłem na zaplecze, wezwałem policję.

    Gdy przyjechał patrol, napastników już nie było. Policja zabezpieczyła monitoring sprzed pubu, zmierzyła też kamienie. Według Witzberga każdy ważył po 2,5 kg. - Tu nie chodziło o zastraszenie, oni celowali w głowę, chcieli mnie zabić - twierdzi szef Wielkopolskich Patriotów.

    - Kamienie rzeczywiście były duże - potwierdza rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak. Nie wiadomo, kim byli sprawcy: - W najściu na lokal uczestniczyło ok. 20 osób, większość była zamaskowana. Nie wiem, jak zostanie zakwalifikowane to zdarzenie, czy będzie to próba zabójstwa.

    Witzberg uważa, że napastnicy byli związani ze środowiskiem poznańskich anarchistów: - Bo poza nimi nie mam innych wrogów. To już nie jest rywalizacja światopoglądowa, tylko bandytyzm.

    Kilka godzin wcześniej w auli jednej z prywatnych uczelni odbywało się spotkanie sympatyków Ruchu Narodowego z jego działaczami Robertem Winnickim i Krzysztofem Bosakiem. Jeszcze przed spotkaniem grupa mężczyzn wybiła szybę w drzwiach, rzuciła też słoik ze zgniłymi jajami. - Wybiegliśmy na zewnątrz, ale wtedy z zaparkowanych gdzieś radiowozów wysypali się policjanci. Napastnicy uciekli. Byli zamaskowani, ubrani na czarno, z pałkami w rękach - opowiada nam jeden z uczestników spotkania. Według niego odłamkami szkła raniona została jedna osoba.

    - Nie zajmujemy się tą sprawą, bo organizatorzy nie zgłaszali nam żadnego przestępstwa, nie żądali ścigania sprawców - mówi Andrzej Borowiak. Policja oficjalnie nie łączy też tego zdarzenia z atakiem na Witzberga.

    Poznańscy anarchiści napisali w internecie, że słoik ze zgniłymi jajami rozbili nieznani sprawcy, by "ukazać realny smród nacjonalizmu". Dodali, że spotkanie narodowców "spotkało się ze zdecydowaną reakcją społeczną".

    A co z atakiem na Witzberga? Anarchiści również się do niego nie przyznają. - To społeczeństwo odpowiada na rosnące w siłę organizacje nacjonalistyczne, na to, że w Białymstoku podpalane są domy imigrantów - twierdzi Marek Piekarski z Federacji Anarchistycznej.

    Piekarski twierdzi, że nie wie, kto zaatakował Witzberga: - Jeśli on to wie, niech wskaże sprawców policji. Na razie nikomu niczego nie udowodniono.

    Anarchiści podważają też wiarygodność Witzberga, nazywając go w internecie "bandytą". Przed rokiem nawoływali do bojkotu jego pubów, zarzucając mu udział w napadzie na znany poznański squat Rozbrat. Gdy w squacie trwały warsztaty dla dzieci, przed bramą zebrała się grupa mężczyzn, rzucili petardę, podpalili tablicę z ogłoszeniami, w ruch poszły kamienie. Anarchiści rozpoznali w nich narodowców, w tym Witzberga. Napastników przepędzili.

    Witzberg twierdził potem, że znalazł się przed squatem, by "wyrazić sprzeciw wobec atakowania patriotów w Poznaniu". Mówił, że nikogo nie atakował, za to sam został pobity. Policja sprawą się nie zajmowała, bo żadna ze stron nie złożyła zawiadomienia o napaści.

    Witzberg twierdził też, że mężczyźni w kominiarkach już wcześniej napadali na jego puby, grożąc, że jeśli będzie wspierał środowiska prawicowe, to pożałuje. Anarchiści mówili nam wtedy, że było to ostrzeżenie, by narodowcy powstrzymali się od atakowania ludzi. Bo wcześniej mieli pobić chłopaka wracającego z wieczornego koncertu w squacie, krzycząc do niego: "Lewacka cioto!".

    Konflikt narodowców z anarchistami ma w Poznaniu długą historię. Przełomowe były wydarzenia z 1996 r., gdy grupa ogolonych na łyso mężczyzn zaatakowała nad ranem śpiący squat Rozbrat. Napastnicy krzyczeli: "Wyłazić, brudasy!", jedną z dziewczyn ciężko zranili nożem. W odpowiedzi anarchiści rozwiązali problem siłowo. W mieście zostały niedobitki narodowców.

    - Poznań to lewacko-pedalskie miasto, ale rośniemy w siłę - mówił Witzberg w rozmowach ujawnionych przez Wikileaks.

    Co będzie dalej? Witzberg twierdzi, że obawia się o bezpieczeństwo swojej rodziny: - Mam żonę w zaawansowanej ciąży i sześcioletniego syna.

    Prof. Krzysztof Podemski, socjolog z poznańskiego UAM, uważa, że radykalna, wzywająca do obalenia istniejącego porządku prawica nie ma szans na zyskanie popularności w Poznaniu. Podemski tłumaczy to "typowym dla klasy średniej pragmatyzmem i niechęcią do skrajności": - Przed wojną Wielkopolska była ostoją endecji, a teraz jest jednym z najbardziej centrowych, liberalnych regionów. Na radykalnych kandydatów narodowo-katolickich głosuje tu najmniej wyborców.

    Podemski nie rozumie atakowania narodowców w Poznaniu: - Są mizerni, nie stanowią zagrożenia. Nawet najszlachetniejsze poglądy tracą, jeśli przekonuje się do nich pięścią czy kopniakiem. Przypomina mi to zachowanie kiboli dwóch wrogich klubów.

    Zdaniem Podemskiego szkodzi to także wizerunkowi poznańskich anarchistów, którzy pomagają nękanym lokatorom, prowadzą działalność kulturalną: - Byłoby fatalnie, gdyby zaczęli kojarzyć się z przemocą. Mam nadzieję, że to jednak nie oni stoją za tym atakiem.




    Przed spotkaniem z działaczami Ruchu Narodowego grupa zamaskowanych mężczyzn wybiła szybę i rozbiła słoik ze zgniłymi jajkami.
    Do zdarzenia doszło w środę wieczorem w siedzibie Wyższej Szkoły Handlu i Usług przy ul. Zwierzynieckiej w Poznaniu. Organizowano tam spotkanie z Robertem Winnickim i Krzysztofem Bosakiem, działaczami Ruchu Narodowego.

    Kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania kilkanaście osób zaczęło kopać w drzwi. - Wybili szybę, a potem wrzucili do środka słoik ze zgniłymi jajami. Wybiegliśmy na zewnątrz, ale wtedy z zaparkowanych gdzieś radiowozów wysypali się policjanci. Napastnicy uciekli - opowiada nam jeden ze świadków. I tak opisuje napastników: - Zamaskowani, ubrani na czarno, z pałkami w rękach.


    Fluid na koszulce Wojewódzkiego. Czym oblano dziennikarza?


    Kuba Wojewódzki na Facebooku opisał atak na siebie, do jakiego
    doszło 21 października. W rozmowie z policją nie chciał być aż tak
    wylewny. Kurtkę do badań dostarczył dopiero po 10 dniach...

    Policjant, do którego dotarliśmy: – Jak przyszedł do nas, mówił, że ten,
    co go oblał, hasła prawicowe wykrzykiwał.
    Wprost: – Jakie? Policja:
    – Mówił, że nie powie, żeby z tego sprawy politycznej nie robić. Ale
    podczas następnego przesłuchania zażądał, by w ogóle wykreślić
    to z protokołu, bo nie pamięta, co napastnik wykrzyczał. 

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    32. Szef policjantów tropiących

    Szef policjantów tropiących "faszystów" zaatakowany przed nocnym klubem. Dlaczego policja nie wszczyna śledztwa?

    Trudno orzec czy wysokiej rangi oficer policji stał się ofiarą czy
    przeciwnie: sam był agresorem. Choć sytuacja jest niejasna, policja nie
    wszczyna śledztwa i nie szuka sprawców.

    Nowy szef policyjnych patroli specjalnych miał łapać
    białostockich skinheadów. Choć został - jak twierdzi - zaatakowany, gdy
    wychodził "po cywilu" z nocnego klubu, śledztwa nie wszczęto. Czego boi
    się białostocka policja?


    Ta zagadkowa informacja
    wstrząsnęła Białymstokiem - miejscem szczególnej atencji ministra
    Bartłomieja Sienkiewicza, walczącym z przejawami rasizmu i faszyzmu na
    Podlasiu.

    Jak podaje "Rzeczpospolita", Maciej Zakrzewski, nowy
    szef białostockich patroli, miał zostać napadnięty przez dwóch mężczyzn
    przed klubem nocnym M7 w Białymstoku, kiedy bawił się tam z kolegami. Trudno
    jednak orzec czy wysokiej rangi oficer policji stał się ofiarą czy
    przeciwnie: sam był agresorem. Choć sytuacja jest niejasna, policja nie
    wszczyna śledztwa i nie szuka sprawców.

    W Białymstoku co jakiś czas dochodzi do incydentów rasistowskich,
    ataków nienawiści i podpaleń mieszkań cudzoziemców. O braku tolerancji
    dla takich aktów przemocy zapewnił niedawno szef MSW Bartłomiej
    Sienkiewicz, a jego słynne słowa: „Idziemy po was" – miały zmobilizować
    policjantów do wyłapania skinheadów. Do tego zadania został powołany
    komisarz Maciej Zakrzewski, który 1 września został szefem wydziału
    patrolowo-interwencyjnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. W
    zeszłym tygodniu oficer stał się jednak uczestnikiem zdarzenia, które
    stawia go w niejasnym świetle

    - pisze "Rz".

    Rzecznik podlaskiej policji twierdzi, że
    Zakrzewski w nocy, w czasie wolnym od służby, bawił się w klubie w
    towarzystwie kilku kolegów. Kiedy z niego wychodził, przy drzwiach
    zaczepił go młody mężczyzna i zaczął szarpać. Po chwili pojawił się
    drugi. Podobno, próbując się oswobodzić z szarpaniny, zdjął kurtkę i
    koszulę. Po ucieczce zadzwonił po radiowóz, który przyjechał z
    interwencją na miejsce. Mężczyzn już tam nie było. Dyżurny, który
    przyjął zgłoszenie, poinformował o zdarzeniu kierownictwo komendy.
    Zakrzewski stwierdził, że w pierwszego napastnika "skojarzył później
    jako jednego ze sprawców przestępstw zatrzymywanych w okresie, gdy
    pracował w komisariacie".

    Bardzo zagadkowy jest dalszy
    przebieg zdarzeń. Z relacji rzecznika policji wynika, że incydent
    wyglądał poważnie, ponieważ sprawcy zdarli z oficera odzież i go
    szarpali.
    Mimo to, nie odpowiedzą za atak na wysokiej rangi
    policjanta, ponieważ ten przebywał w lokalu prywatnie. Można tu mówić
    jedynie o naruszeniu nietykalności osoby określonym w art. 217 kodeksu
    karnego, które ścigane jest z oskarżenia prywatnego. Jednak Zakrzewski, mimo że rozpoznał jednego z mężczyzn, takiego doniesienia nie złożył. Dlaczego?

    Twardym
    dowodem na to jak przebiegało zajście, jest nagranie z monitoringu.
    Jednak o tym co przedstawia, wie tylko policja. Z nieoficjalnych
    informacji „Rz" wynika, że incydent mieli widzieć gapie, którzy widzieli
    przed klubem półnagiego. Nie wiadomo czy widzieli atak, a policja nie
    zamierza tego wyjaśniać.

    Sprawa jest kuriozalna. Skoro był atak na oficera policji, to
    należy wszcząć postępowanie i całe zdarzenie wyjaśnić, a nagrania
    prześledzić. Niezależnie od tego, czy policjant  był w mundurze czy po
    cywilnemu

    - mówi prof. Antoni Kamiński z PAN, były szef polskiego oddziału Transparency International

    Policja nie powinna tolerować szarpaniny na ulicy

    – dodaje.

    Kuriozum jest tym większe, jeśli przypomnimy sobie
    powód powołania nowego szefa wydziału patrolowo-interwencyjnego, który
    został mianowany po aferze z fikcyjnymi patrolami. Okazało się wówczas,
    że jak ustaliło Biuro Spraw Wewnętrznych KG Policji, białostoccy
    policjanci przez dwa lata brali pieniądze za patrole, których nie było.
    Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.

     

    mall / Rzeczpospolita

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    33. Za rządów Tuska rośnie w

    Za
    rządów Tuska rośnie w Polsce nienawiść. Seremet: „Od 2009 r. liczba
    przestępstw z nienawiści przekroczyła 100, a w zeszłym roku były to 362
    sprawy”

    I to ma być "polityka miłości"?

    Liczba spraw o przestępstwa popełniane z nienawiści nie jest duża w
    porównaniu z ogółem spraw w prokuraturach, ale z każdym rokiem rośnie.
     To niepokojące

    - mówił  Andrzej Seremet w informacji dla sejmowej komisji sprawiedliwości.

    Komisja wysłuchała informacji na temat przestępstw z nienawiści
    popełnianych na terenie Polski w ostatnich latach. Oprócz Seremeta
    przedstawiali je wiceminister sprawiedliwości Wojciech Hajduk i zastępca
    rzecznika praw obywatelskich Ryszard Czerniawski.

    W ocenie Seremeta od kilkunastu lat obserwuje się stały
    wzrost liczby zawiadomień do prokuratur i - co za tym idzie - spraw
    prowadzonych o przestępstwo popełnione na tle nienawiści
    narodowościowej, rasowej lub wyznaniowej.
    Ale takiego nasilenia tego rodzaju przestępstw, jak w ostatnich latach, wcześniej nie notowano.

    W latach 2000-2003 było ich około 30 łącznie. Ostatnio liczba ta
    wzrosła znacząco. Od 2009 r. liczba zgłaszanych spraw przekroczyła 100, a
    w zeszłym roku były to 362 sprawy. To niewiele jak na ponad milion
    spraw w prokuraturach, ale rośnie świadomość obywateli o przestępczej
    dyskryminacji

    - uważa prokurator generalny.

    Wskazał też, że konsekwencją takiego obrotu spraw jest również wzrost
    liczby przedstawionych zarzutów aktów oskarżenia skierowanych do sądów.

    Postępowania były też umarzane - wobec niewykrycia sprawców lub braku
    cech przestępstwa. Ale w ostatnim czasie żadnej ze spraw nie umorzono
    wobec znikomej szkodliwości społecznej czynów

    - podkreślił.

    Przypomniał też o szkoleniach dla 96 prokuratorów z całego kraju,
    którzy mają specjalizować się w zwalczaniu tego typu przestępczości. Z
    jego danych wynika, że w kategorii przestępstw z nienawiści w ostatnich
    latach najbardziej wzrosła liczba czynów karalnych popełnianych za
    pomocą internetu; więcej jest też postępowań dotyczących czynów kibiców
    sportowych.

    Zarazem Seremet przypomniał, że apelował do resortu sprawiedliwości o
    przygotowanie nowelizacji wprowadzającej do prawa karnego osobną
    kwalifikację prawną: przestępstw popełnionych na tle nienawiści (co
    powodowałoby zaostrzenie odpowiedzialności karnej analogicznie jak przy
    chuligańskiej motywacji popełnienia przestępstwa), ale ministerstwo nie
    przystało na ten jego postulat.

    Wskazał też, że jako prokurator generalny nie ma on uprawnień, by
    szybko osobiście reagować na ujawniane przypadki błędnych lub
    kontrowersyjnych decyzji procesowych w prokuraturach niższego szczebla -
    jak sprawa z Białegostoku, gdzie tamtejszy prokurator uznał namalowaną
    na murze swastykę za symbol szczęścia.

    Proszę o tym pamiętać, gdy będziecie pracować nad rządowym projektem nowej ustawy o prokuraturze

    - zaapelował.

    Zastępca RPO Ryszard Czerniawski wskazał, że sprawy jakimi
    zajmuje się rzecznik mają bardzo różny charakter - od niszczenia
    żydowskich nagrobków, przez wypowiedzi samorządowców, jak ta jaką
    zacytował:

    Czy Bułgar, czy Rumun czy jakiś afrykańczyk będzie nam - gospodarzom
    terenu – dyktować co ma gdzie stanąć? Czy on ma być tu panem?

    Na uwagi o niszczeniu żydowskich cmentarzy zareagował wiceszef komisji Stanisław Piotrowicz (PiS).

    Niektóre tezy wypaczają rzeczywistość, niektóre napady czy
    zniszczenia np. żydowskich nagrobków - mimo iż dotyczą osób innej rasy
    czy o innym wyznaniu lub kolorze skóry, to jednak nie mają podglebia
    rasowego lub innego tego typu. Niekiedy ludzie napadają innych z chęci
    zysku, a nie z motywacji rasistowskiej. Przestrzegam przed uogólnieniami

    - wskazał.

    Mariusz Kamiński (PiS) pytał Seremeta o akty oskarżenia ws. propagowania ustroju totalitarnego.

    Jakiego ustroju? Czy także komunistycznego? Piętnowanie propagowania komunizmu jest ze wszech miar słuszne

    - mówił.

    Seremet nie miał takich danych, ale obiecał odpowiedź na piśmie.

    Komisja ma wracać do tematu także na kolejnych posiedzeniach w przyszłym roku.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    34. Protest przeciw profanacji

    Protest przeciw profanacji Krzyża w Centrum Sztuki Współczesnej

    Przed Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie odbył się
    protest w związku ze skandaliczną profanacją Krzyża. „Nie możemy
    pozwolić sobie na bierność i powinniśmy reagować na każdy skandal” –
    powiedział Mirosław Orzechowski, były wiceminister Edukacji Narodowej.
    Natychmiastowego zamknięcia wystawy zażądał Parlamentarny Zespół ds.
    Przeciwdziałania Ateizacji Polski. W wystosowanym oświadczeniu wezwano
    Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Prokuraturę do podjęcia
    stosownych kroków w celu wyjaśnienia sytuacji.

    W TV Trwam odbył się reportaż interwencyjny „Po stronie prawdy”.

    W CSW w Warszawie wyświetlany jest bluźnierczy film Jacka Markiewicza
    pt. „Adoracja”. Przedstawia on nagiego mężczyznę ocierającego się
    genitaliami o figurę Jezusa Chrystusa na Krzyżu. Skandaliczna produkcja
    to element wystawy „British British Polish Polish: sztuka krańców Europy
    w latach 90. i dziś”. Środki na wystawę pochodzą częściowo z kieszeni
    podatników.

    W związku z tym procederem do prokuratury wpłynęło kilka doniesień w tej sprawie. Mirosław Orzechowski powiedział, że jest to atak na nasze wartości, dlatego nie należy bagatelizować tego typu zdarzeń.

    - To się wpisuje w cykl „czarnej fali”, która ma nakryć Polskę oraz
    zmyć Krzyż i chrześcijaństwo. Bądźmy spokojni, to się nie powiedzie. My
    jednak nie możemy dopuścić, aby dusze naszych dzieci, naszych wnuków i
    nas samych były niszczone poprzez kontakt pośredni (przez media) takimi
    ohydnymi rzeczami. Wcześniejsze pokolenia nie po to walczyły o Polskę,
    żebyśmy teraz znosili, a może jeszcze finansowali podobne, ohydne
    zjawiska –
    powiedział Mirosław Orzechowski.

    Tymczasem Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie bluźnierczy
    film Jacka Markiewicza uważa za „dzieło historyczne”. Tak w rozmowie z
    jednym z dzienników stwierdziła Joanna Szwajcowska, zastępca dyrektora
    Centrum.

    „Jesteśmy zdziwieni protestami, bo sprawa jest sprzed 20 lat. Odbiór
    zjawisk artystycznych jest indywidualny. Moje osobiste odczucia nie mają
    tu znaczenia” – stwierdziła w wywiadzie dla gazety Szwajcowska.

    Mirosław Orzechowski mówi, że stanowisko dyrekcji pokazuje, jak nisko
     plasuję się dziś sztuka. Protesty społeczeństwa są jasnym przekazem,
    że nie można bluźnierczo ośmieszać symboli religijnych i godzić w
    uczucia religijne katolików.

    - Zastępca dyrektora lepszej oceny nie mogła sobie wystawić. (…)
    Sądzę, że ona kompletnie nie wie, jaka jest funkcja dyrektora placówki
    kultury. Nie potrafi zrozumieć, że w kulturze rolę gra nie tylko
    estetyka, ale także prawo. Ono obowiązuje na każdej przestrzeni życia
    publicznego i prywatnego. Prawa łamać nie wolno, a ta ekspozycja prawo
    łamie
    – wyjaśnił Mirosław Orzechowski.

    Zastępca dyrektora Centrum argumentowała, że film Markiewicza, to
    praca dyplomowa z 1993 r., ma wartość historyczną i nie ma nikogo
    obrażać. Sam pseudoartysta deklaruje, że wychował się jako
    katolik. Sprawa jest tym bardziej bulwersująca – oświadczył Mirosław
    Orzechowski. Dodał, że należy wyciągnąć konsekwencje wobec osób
    odpowiedzialnych za ten skandal.

    - Mnie nie interesuje kto doktoryzował autora tego
    hańbiącego filmu. On i wszyscy, którzy to popierają i próbują bronić
    wezmą na siebie odpowiedzialność. Katolicki Klub im. Św. Wojciecha
    wezwał pana Zdrojewskiego do natychmiastowego usunięcia kierownictwa i
    pociągnięcia do odpowiedzialności osoby winne. Myślę, że ich dni są
    policzone. Jakkolwiek by się mieli czas się szybko skończy –
    dodał Mirosław Orzechowski.    

    Parlamentarny Zespół ds. Ateizacji Polski w przesłanym oświadczeniu
    wyraził oburzenie z powodu dopuszczenia przez Centrum Sztuki
    Współczesnej – jednostki utrzymywanej z pieniędzy podatników –
    ekspozycji godzących w uczucia religijne katolików.

    „Film ten jest bluźnierczą profanacją najważniejszego
    symbolu religijnego jakim jest Krzyż. Dla ludzi wierzących Krzyż jest
    znakiem wiary, ale również symbolem miłości Boga do człowieka. Jest
    umieszczany nie tylko na budynkach sakralnych, w pomieszczeniach szkół,
    szpitali, zakładów pracy, ale także na ścianach naszych domów. Zawsze
    otaczany jest należną mu czcią i szacunkiem –
    stwierdzono w oświadczeniu.

    Zażądano natychmiastowego zamknięcia wystawy i wezwano Ministra
    Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Prokuraturę do podjęcia stosownych
    kroków.

    „Żądamy natychmiastowego zamknięcia wystawy. Wzywamy
    Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego o wyjaśnienie sytuacji, która
    ma miejsce w podległej mu jednostce oraz odwołanie dyrektora Centrum
    Sztuki Współczesnej. Brak jednoznacznej i stanowczej decyzji ze strony
    Ministra Bogdana Zdrojewskiego będziemy uważać jako przyzwolenie na
    celowe obrażanie uczuć religijnych katolików w Polsce. Apelujemy do
    organów wymiaru sprawiedliwości – przede wszystkim do Prokuratury o
    wszczęcie postępowania w związku z czynem określonym w art. 196 kodeksu
    karnego: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając
    publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do
    publicznego wykonywania obrzędów religijnych” –
    napisano w oświadczeniu.

    Zamalują antysemickie napisy."Mamy problem z nienawiścią"

    Zamalują antysemickie napisy."Mamy problem z nienawiścią"

    Nawołujące do nienawiści, rasistowskie i homofobiczne
    napisy będzie można zamalować w sobotę w Warszawie, Poznaniu i
    Przemyślu...
    czytaj dalej »

    W sobotę przypada Międzynarodowy Dzień Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem.

    - Mamy problem z nienawiścią – jest jej
    tyle, że czasem jej nie zauważamy. W polskich miastach pełno jest
    nienawistnych bazgrołów, rasistowskich wypocin i gwiazd Dawida na
    szubienicy. Po prostu hejtów - ocenia Stowarzyszenie Projekt Polska,
    które organizuje kampanię.Nawołujący do nienawiści napis można zgłosić na stronie internetowej
    hejtstop.pl - takie miejsce należy sfotografować i podać jego
    lokalizację.

    Jak powiedziała koordynator kampanii Joanna Grabarczyk, do tej pory w całym kraju zgłoszono 150 takich miejsc.

    -
    Sukcesywnie je zamalowujemy. Często uprzedza nas administracja, jednak
    są takie miejsca, w których zarządca budynku nie reaguje na obraźliwe
    napisy. Chodzi o to, byśmy brali sprawy w swoje ręce - zaznaczyła.

    Warszawa Poznań i nie tylko

    W
    ramach akcji rasistowskie i homofobiczne napisy będą zamalowywane także
    w Warszawie, na osiedlu Wawrzyszew. Grabarczyk podkreśliła, że miejsce
    akcji zostało wybrane w głosowaniu przez internautów.

    - Mamy farby, wierzymy, że dla wszystkich wystarczy pędzli - zachęcała do udziału w akcji.

    W
    Poznaniu zamalowywane będą antysemickie napisy w kamienicy przy ulicy
    Matejki 56. W Przemyślu przy osiedlu Rogozińskiego zostanie z kolei
    odsłonięty mural.

    9 listopada obchodzony jest Międzynarodowy Dzień
    Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem, ustanowiony dla upamiętnienia Nocy
    kryształowej - pogromu ludności żydowskiej w Niemczech, który miał
    miejsce w nocy z 9 na 10 listopada 1938 r



    Działacze Krucjaty Młodych zatrzymani przez policję

    Data publikacji: 2013-11-08 17:00
    Data aktualizacji: 2013-11-08 18:06:00
    Działacze Krucjaty Młodych zatrzymani przez policję

    Działacze Krucjaty Młodych w czasie akcji na ulicach Łodzi

    Sześciu
    przedstawicieli Krucjaty Młodych, którzy we Wrocławiu rozdawali ulotki
    informacyjne zawierające prawdę o zjawisku homoseksualizmu, przebywa na
    komisariacie policji w tym mieście. Funkcjonariusze postawili im zarzut
    "zakłócania ładu poprzez kolportowanie ulotek".

     

    Jak poinformował portal PCh24.pl Marcin Iwanowski –
    jeden z zatrzymanych – „policja interweniowała ze względu na treść
    ulotek i hasła skandowane przez mikrofon. – Pod pozorem rzekomego
    głoszenia mowy nienawiści, zostaliśmy zatrzymani i przebywamy na
    komisariacie policji we Wrocławiu. Zachowanie funkcjonariuszy policji
    świadczy o tym, że Polska należąca do Unii Europejskiej i rządzona przez
    Platformę Obywatelską dąży do zatkania ust mówiącym prawdę. Wolność
    słowa zabierana jest obywatelom na każdym kroku
    – powiedział Iwanowski.

     

    Od wczoraj działacze Krucjaty Młodych odwiedzają
    poszczególne miasta Polski, w których organizują akcje informacyjne
    dotyczące zjawiska homoseksualizmu. Rozdają ulotki, w których można
    znaleźć m.in. wyniki naukowych badań dr. Paula Camerona z Family
    Research Institute oraz opinie prawne prof. dr. hab. Aleksandra
    Stępkowskiego, prezesa Centrum Prawnego Ordo Iuris, a także rozmawiają z
    przechodniami. Spotykając przedstawicieli Krucjaty, można również
    bezpłatnie otrzymać najnowszy numer pisma „Krzyżowiec”.

     

    We czwartek Krucjata Młodych gościła w Łodzi, dziś i
    jutro jej działacze przebywają we Wrocławiu. W niedzielę będzie można
    ich spotkać na ulicach Piotrkowa Trybunalskiego.

     

    O losach zatrzymanych i całej sprawie będziemy informować na stronach PCh24.pl.

     

    Paweł Ozdoba


    Read more: http://www.pch24.pl/dzialacze-krucjaty-mlodych-zatrzymani-przez-policje,19034,i.html#ixzz2k5GdkUSx

    Prokuratura: Nie będziemy karać policjantów za ich bezprawie


    woodstock zatrzymanieSprawa bezprawnego zatrzymania członków Fundacji
    oraz rozbicia legalnego zgromadzenia przed przystankiem Woodstock w
    2012 nadal nie znalazła swojego finału w postaci ukarania winnych. Mimo
    iż Sąd Rejonowy w Słubicach w wyroku z dnia 4 lipca 2013 roku
    uznał, że policja bezprawnie pozbawiła wolności obrońców życia, osobne
    postępowanie toczy się w celu ukarania sprawców. Dziś Sąd Rejonowy w
    Słubicach nakazał Prokuraturze Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim
    ponowne wszczęcie śledztwa.

    Do tej pory Prokuratura nie kwapiła
    się jednak, by doprowadzić do ukarania policjantów. Po złożeniu
    zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez mec. Łukasza
    Jończyka, reprezentującego Fundację, Prokuratura najpierw odmówiła
    wszczęcia śledztwa, następnie po nakazie sądu je wszczęła. Z tego etapu
    postępowania pochodzą m.in. nagrania zapisu rozmowy telefonicznej
    policjantów zatrzymujących członków Fundacji z przełożonymi, które
    wyraźnie pokazują, że mieli rozbić legalne zgromadzenie, a dopiero potem
    wymyślić na podstawie jakiego paragrafu to robią.

    Niemniej
    ewidentne dowody oraz poprzedni wyrok sądu, wskazujący, że miało miejsce
    bezprawne zatrzymanie oraz rozbicie legalnego zgromadzenia nie
    przekonały Prokuratora Rejonowego. Stwierdził, że brak jest "znamion
    czynu zabronionego" i w związku z tym umorzył śledztwo. Dziś Sąd
    Rejonowy nakazał jej wszcząć je ponownie. Jeżeli i w tym wypadku
    Prokuratura odmówi , Fundacja może wystąpić z prywatnym aktem
    oskarżenia.

    23-latek złamał księdzu nos. "Nie potrafił wyjaśnić dlaczego"

    Dzięki dokładnemu rysopisowi policja szybko złapała napastnika.
    czytaj dalej »

    Do księdza stojącego
    przed kościołem na ul. Sokolskiej w Katowicach podszedł 23-latek,
    uderzył go w twarz i uciekł. Złamał duchownemu nos. Dzięki dokładnemu
    rysopisowi policja szybko złapała napastnika.
    36-letni ksiądz został uderzony, kiedy rozmawiał przed kościołem z grupą
    młodych ludzi. Atakującemu towarzyszył kolega, który tylko przyglądał
    się zajściu. Po jednym ciosie obaj uciekli.

    Nie wie, dlaczego to zrobił

    Duchowny
    trafił do szpitala ze złamanym nosem.
    Wcześniej jednak zgłosił atak
    policji, która jeszcze tego samego dnia zatrzymała napastnika i jego
    towarzysza. Jak informuje policja, 23-latek nie potrafił wyjaśnić,
    dlaczego uderzył księdza.

    Do zdarzenia doszło przed Kościołem Przemienienia Pańskiego na ul. Sokolskiej 12 w Katowicach:



    Wszelkie
    granice zostały już zatarte? Szokujący atak na Krucjatę Różańcową.
    Mężczyzna oddał mocz na modlących się. ZOBACZ ZDJĘCIA

    Jak widać kampania nienawiści wymierzona w Kościół i wartości chrześcijańskie przynosi coraz bardziej niepokojące skutki.


    Podpalili drzwi zabytkowego kościoła. Dwóch 17-latków z zarzutami

    Podpalili drzwi zabytkowego kościoła. Dwóch 17-latków z zarzutami

    - Na drzwiach kościoła chcieli nanieść obraźliwy dla
    duchownych napis. Jeden skierował więc strumień farby, drugi podpalił
    go...
    czytaj dalej »

    kościoła Pokoju w Jaworze - informuje Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Legnicy.
    "Podpalił go zapalniczką"

    Jak opowiada, młodzi ludzie wpadli na pomysł, żeby na drzwiach prowadzących do prezbiterium kościoła farbą w sprayu nanieść obraźliwy dla duchownych napis. Areozol jednak zawiódł. Jacek S. skierował wtedy strumień farby na drzwi, a jego kolega, Eryk J. podpalił go zapalniczką.


    Hajlowali przed pomnikiem bohaterów, są w rękach policji [NOWE]

    Mundurowi zatrzymali w środę (13.11) dwie osoby, które podczas niedzielnej demonstracji Narodowego Odrodzenia Polski na cmentarzu wojskowym w Białymstoku, wznosiły prawice w geście analogicznym do nazistowskiego pozdrowienia. Ich ścigania przez prokuraturę domaga się też Teatr Trzyrzecze i prezydent miasta. Prokuratura sprawę wyjaśnia już od wtorku, z urzędu.
    -
    To, co się wydarzyło na cmentarzu, pod pomnikiem nieznanych bohaterów walk o niepodległość, było nie tylko propagowaniem faszyzmu, którego polskie prawo zabrania, ale też zbezczeszczeniem tego miejsca - nie ma wątpliwości Rafał Gaweł, dyrektor Teatru Trzyrzecze. W jego ocenie podczas organizowanej przez NOP niedzielnej demonstracji do łamania prawa dochodziło jednak znacznie częściej.

    - Na początku marszu jego uczestnicy krzyczeli "Polska tylko dla Polaków". To jednoznacznie ksenofobiczne hasło, zwracam uwagę na słowo "tylko". Czyli dla nikogo innego - dodaje Gaweł.
    Zauważa też liczne dzieci i niepełnoletnią młodzież, która uczestniczyła w liczącym kilkaset osób pochodzie narodowców, zorganizowanym w wigilię Święta Niepodległości. Jego zdaniem były one deprawowane przez pozostałych maszerujących.

    Deprawowanie młodzieży hajlowaniem

    - Narażano je bowiem na kontakt z treściami zabronionymi, w tym z propagowaniem faszyzmu i rasizmu - podkreśla Gaweł.

    Nie ogranicza się do oburzania. Teatr Trzyrzecze właśnie złożył w Prokuraturze Rejonowej Białystok Południe zawiadomienie o popełnieniu szeregu przestępstw w trakcie marszu narodowców.

    To nie pierwsza taka inicjatywa Teatru Trzyrzecze, który jeszcze wiosną wypowiedział zdecydowaną wojnę nazistowskim i rasistowskim napisom na białostockich murach. Po początkowych zgrzytach, kiedy część śledczych próbowała lekceważyć doniesienia o kolejnych swastykach, prokuratura zaczęła traktować tego rodzaju przestępstwa poważnie.

    Widać to i po niedzielnym marszu. Incydenty, do których doszło w jego trakcie, właśnie pod kątem propagowania faszyzmu, białostoccy prokuratorzy analizują już od wtorku. Postępowanie wszczęli z urzędu. Z ustaleniem przebiegu zdarzeń nie będą mieć większych problemów. Narodowcy bowiem większą część demokracji nagrali, a film umieścili na portalu YouTube.

    Słychać na nim wyraźnie zarówno tłum skandujący hasło "Polska tylko dla Polaków", widać też, jak troje liderów marszu, idących cały czas na jego czele - po dojściu na cmentarz wojskowy przy ulicy 11 Listopada i złożeniu wieńców pod pomnikiem - wznosi prawice w pozdrowieniu analogicznym do nazistowskiego. To mężczyzna i dwie kobiety, na ramieniu jednej z tych osób widać opaskę z napisem Narodowe Odrodzenie Polski.

    W swoim doniesieniu Trzyrzecze pyta też, jak to możliwe, że policja obecna podczas marszu nie przerwała go zaraz po hajlowaniu i ksenofobicznych hasłach.

    Policja przegapiła, ale nadrabia zaległości

    - Owszem, zabezpieczaliśmy to zdarzenie. Ale siłą rzeczy nie możemy być wszędzie, chociażby dlatego, żeby unikać prowokowania uczestników. Podczas składania wieńców pod pomnikiem funkcjonariusze trzymali się z tyłu, nie zauważyli tego pozdrowienia, to przecież trwało zaledwie kilka sekund - tłumaczy Andrzej Baranowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Podkreśla, że to iż samego hajlowania nie widzieli, nie znaczy, że nic w tej sprawie nie robią. Okazuje się bowiem, że policja prowadzi własne dochodzenie. I to dość dynamicznie.

    - W środę zatrzymaliśmy do wyjaśnienia dwie z trzech osób wykonujących pod pomnikiem gest wyciągniętą ręką. Identyfikujemy właśnie trzecią - informuje rzecznik policji. Więcej szczegółów dotyczących działań mundurowych nie zdradza.

    Fakt analogicznego z nazistowskim pozdrowieniem gestu na cmentarzu wojskowym umknął również przedstawicielowi urzędu miasta, obecnemu jako obserwator podczas zarejestrowanej w ratuszu demonstracji. Jak wyjaśnia rzeczniczka prezydenta Urszula Mirończuk - z dokładnie tych samych powodów co policji. Obserwator stał po prostu z tyłu.

    Film jednak w urzędzie miasta widzieli i oburzył ich nie mniej niż Teatr Trzyrzecze. Tym bardziej że od jakiegoś czasu miasto stara się walczyć z przejawami ksenofobii.

    - Na polecenie prezydenta Tadeusza Truskolaskiego prawnicy kończą przygotowywać nasze doniesienie o możliwości popełnienia w trakcie marszu przestępstwa propagowania treści faszystowskich. Niebawem doniesienie trafi do prokuratury - mówi Urszula Mirończuk.

    Więcej na ten temat - felieton

    Specjaliści od mowy nienawiści: w prokuraturach i na komendach

    Swastyki na murach, antysemickie plakaty,
    pomazane murale, nazistowskie hasła. To przestępstwa, które - na szerszą
    skalę - pojawiły się stosunkowo niedawno i które trzeba umieć
    rozpracowywać. W większych komendach i prokuraturach tworzone są
    wyszkolone zespoły specjalistów. - Tu naprawdę trzeba znać się na
    symbolach, potrafić łączyć fakty. To nie jest prosta sprawa o kradzież
    czy włamanie do sklepu - słyszymy od specjalistów, którzy się tym
    zajmują.

    Tomasz Pietrasiewicz doskonale zna problem
    antysemickich ataków. Doświadcza ich od lat jako szef Ośrodka Brama
    Grodzka Teatr NN i jako osoba zajmująca się problematyką żydowską. Wiele
    razy był na policji, składał zawiadomienia czy wyjaśnienia; mówi, że z
    wiedzą stróżów prawa w tym zakresie nie było najlepiej. - Nie chcę
    nikogo piętnować czy mówić złych rzeczy. Ale np. policjanci nie byli
    przygotowani na takie przestępstwa, na zderzenie się z tego typu
    sytuacjami - mówi Pietrasiewicz. - Czułem, że w momencie, gdy ta agresja
    miała inne pobudki niż tylko kryminalne, gdy dochodziło do takich aktów
    przemocy, policjanci byli bezradni - dodaje.

    Jego
    zdaniem to pokazuje, że środowiska agresywnych młodych chuliganów nie są
    dobrze rozpracowane. - W tej chwili mamy do czynienia ze sprawnie
    działającą organizacją. I to zaczyna być problemem. Bo to nie są
    pojedyncze osoby, ale tysiące osób w całym kraju - mówi Pietrasiewicz.

    Śledczy lepiej wyszkoleni


    Przyznaje jednak, że w ostatnim czasie zauważył, że śledczy są
    lepiej wyszkoleni, znają temat, nie zadają banalnych pytań. Śledztwa w
    części spraw trwają miesiącami, a nawet latami. W przypadku pana Tomasza
    takich spraw jest kilka: wrzucenie cegły ze swastyką do jego mieszkania
    (2010 rok), atrapa bomby na parapecie, wielokrotnie rozwieszane w
    mieście szkalujące go plakaty. Sprawy umarzano z powodu niewykrycia
    sprawców, choć potem je wznawiano. Do dziś nikt nie usłyszał zarzutów, a
    jednocześnie pojawiają się kolejne akty agresji - kilka tygodni temu w
    mieście na przystankach zawisły kolejne plakaty.

    Faszystowskie gesty w kierunku grupy z Izraela


    Od października przestępstwami na tle narodowościowym, rasowym
    czy etnicznym zajmują się dwaj konkretni prokuratorzy z Prokuratury
    Rejonowej Lublin
    Południe - zajmują się tylko i wyłącznie tym. Takich postępowań
    wszczętych od października jest około 10. W kilku - są zarzuty. Chodzi
    m.in. o dwóch studentów, którzy przyjechali do Lublina z Turcji, na
    wymianę studencką. Na terenie Majdanka w kierunku turystów z Izraela
    pokazywali gesty pozdrowienia faszystowskiego. Usłyszeli zarzuty z
    artykułu 256 i 257 - m.in. o propagowaniu ustroju faszystowskiego.
    Namalowali gwiazdę Dawida na billboardach

    Zarzut ma też Robert B., który w jednym z lokali w Lublinie
    znieważał obywateli Syrii z powodu ich pochodzenia, naruszył też ich
    nietykalność. Podobnie - bezrobotny Marian B., który zwymyślał młodą
    dziewczynę o innym kolorze skóry. Prowadzone przez prokuraturę
    postępowania dotyczą też m.in. namalowania na murze w Świdniku pod
    Lublinem napisu "Tępić Żydów" czy zniszczenia billboardów reklamowych
    "Gazety Wyborczej" i Radia TOK FM - pomazanie ich farbą i umieszczenie
    na nich symbolu gwiazdy Dawida.

    Policja: "Sprawy trudne"


    Policjanci nieoficjalnie przyznają, że sprawy są trudne, trwają
    długo, bo szuka się świadków, a nie jest łatwo namówić kogoś do
    składania zeznań. Grupy pseudokibiców, skrajnej prawicy to środowiska
    hermetyczne, zamknięte, trudno do nich dotrzeć. W komendzie wojewódzkiej
    w Lublinie jest specjalny zespół rozpracowujący takie sprawy. - To są
    głównie działania operacyjne - mówi Andrzej Fijołek z biura prasowego
    KWP.

    Zdaniem Fijołka sprawa ostatnich plakatów w Lublinie
    nie jest prosta, bo plakaty zostały wydrukowane na drukarce, którą w
    domu może mieć każdy. - To nie jest drukowane w jakichś drukarniach, ale
    na prywatnej drukarce. Ustalenie po takim tropie jest niezwykle trudne.
    Plakaty są rozklejane w porach późnonocnych, w obrębie takiej części
    miasta, by sprawcy nie zostali zauważeni - dodaje.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    35. kurtka Wojewódzkiego i papierowe kwiatki :)))

    Zbadano kurtkę Wojewódzkiego: zwykłe chili albo gaz pieprzowy

    Chemicy z Laboratorium Kryminalistycznego stołecznej policji
    znaleźli na ubraniu prezentera ślady kapsaicyny. To substancja, która
    występuje



    Chemicy z Laboratorium Kryminalistycznego stołecznej policji znaleźli na ubraniu prezentera ślady kapsaicyny. To substancja, która występuje m.in. w papryce chili, używanej nie tylko w przemyśle spożywczym, ale i m.in. jako składnik gazu pieprzowego.
    Przypomnijmy, Kuba Wojewódzki, gwiazdor telewizji TVN, prezenter Radia Eska Rock, został 21 października zaatakowany przed siedzibą radia przy ul. Jubilerskiej. Ktoś prysnął mu w twarz jakąś substancją. Przez ponad dwa tygodnie nie wiadomo było, jaką. Dziennikarz zgłosił co prawda sprawę policji, ale nie przekazał ubrań do badań. Po czterech dniach dostarczył koszulkę. Nie wiadomo po co, bo w chwili ataku był ciepło ubrany.

    Policja jednak przebadała T-shirt. Znalazła tam jedynie ślady fluidu, jakiego używają makijażystki w telewizji. Kuba Wojewódzki przyniósł wtedy do badań sweter. - Była na nim metka. Być może było to jedno z ubrań, które firmy odzieżowe wypożyczają gwiazdom - mówi znający przebieg sprawy oficer.

    Wreszcie policja dostała od dziennikarza kurtkę. - Zapewne gdyby to był zwykły człowiek, nie przyjęlibyśmy jej do badań. Takie ubranie powinno być przechowywane w szczelnym opakowaniu. Nie ma możliwości, żeby stwierdzić, kiedy dana substancja została na nie naniesiona - mówi nasz rozmówca.

    "Monitoring to nasz najważniejszy dowód"

    Chemicy z Laboratorium Kryminalistycznego KSP znaleźli na kurtce ślady kapsaicyny. To substancja, która jest składnikiem papryki chili. Jest używana w przemyśle spożywczym, odpowiada za ostry smak potraw. Ale jest też składnikiem gazu pieprzowego. Jego użycie powoduje m.in. silne pieczenie skóry, na co skarżył się po ataku Wojewódzki.

    Jak się dowiedzieliśmy, sprawa ataku na dziennikarza zyskała w policji priorytet. Nie prowadzi jej już dzielnicowa komenda na Pradze-Południe, ale Wydział Kryminalny Komendy Stołecznej Policji. Jakie są szanse na zatrzymanie mężczyzny odpowiedzialnego za atak? - Mamy monitoring, to nasz najważniejszy dowód - mówi oficer wydziału. - Szkoda, że pan Wojewódzki czekał ze zgłoszeniem się do nas aż sześć godzin. Być może gdyby zadzwonił od razu na 112, ten człowiek zostałby od razu zatrzymany.

    Śledztwo trwa.


    W OBRONIE TĘCZOWEJ POLSKI [PODPISZ APEL]

    Apelujemy do dziennikarzy i dziennikarek o stanowczą reakcję na homofobię i wzmacnianie odruchów solidarności z osobami LGBT.

    Towarzystwo Dziennikarskie

    Oświadczenie. W obronie tęczowej Polski

    Podczas
    Marszu Niepodległości podpalona została tęcza - warszawski
    pomnik-symbol tolerancji przede wszystkim wobec osób LGBT. Podczas wiecu
    kończącego Marsz jeden z jego organizatorów zawołał: "Spłonął symbol
    zarazy". Wywołało to aplauz.

    Przestrzegamy opinię publiczną przed
    wzrostem nastrojów homofobicznych i - szerzej - nasileniem nienawiści
    do wszelkich Innych. Niedawno "nieznani sprawcy" rozpędzili granatami
    dymnymi dyskusję o "tęczowych rodzinach" w siedzibie Krytyki
    Politycznej. Dochodzi do napadów na biura organizacji LGBT - Lambdy
    Warszawa, KPH i kolektywu UFA, a działacze i działaczki otrzymują
    pogróżki. Marsze Równości atakowane są kamieniami. Tęcza płonęła już
    pięciokrotnie.

    Osoby LGBT są zastraszane, poniżane, a nawet bite - na ulicy, w środkach lokomocji, ale też w miejscach pracy i nauki.
    Mową
    nienawiści bezkarnie posługują się posłowie i posłanki. W polskim
    parlamencie można usłyszeć, że homoseksualizm to degeneracja, zboczenie,
    że oznacza groźbę pedofilii i że należy powstrzymać "homoseksualne
    lobby".

    Apelujemy do władz o stanowczą reakcję na łamanie praw
    mniejszości i naruszenie bezpieczeństwa osób LGBT. Czas nadszedł na
    wprowadzenie specyficznego zakazu aktów homofobii oraz ustaw dających
    równe prawa osobom LGBT.

    Apelujemy do dziennikarzy i dziennikarek
    o stanowczą reakcję na homofobię i wzmacnianie odruchów solidarności z
    osobami LGBT. Tolerancja jest w interesie całego społeczeństwa, bo
    wszelka dyskryminacja zatruwa życie publiczne i narusza godność także
    tych, którzy jej dokonują i którzy są tego biernymi obserwatorami.

    Wyrażamy
    solidarność z organizacjami LGBT, a także z tysiącami osób, które
    ukrywają swoją orientację ze strachu przed nastrojami społecznymi.
    Wielobarwna tęcza jest naszym wspólnym znakiem. Chcemy, by nas cieszyła i dodawał otuchy.
    Warszawa, 12 listopada 2013

    Oświadczenie powstało w środowisku Towarzystwa Dziennikarskiego

    Podpisali je członkowie Towarzystwa:Piotr
    Pacewicz, Seweryn Blumsztajn, Dorota Warakomska, Jacek Żakowski,
    Elżbieta Sawicka, Jan Ordyński, Weronika Kostyrko, Andrzej Jonas, Danuta
    Dobrzyńska, Ewa Szprynger, Zofia Ratajczak, Jarosław J. Szczepański,
    Wojciech Maziarski , Paweł Moskalewicz, Wojciech Mazo wiecki, Sławomir
    Popowski

    Ponadto oświadczenie podpisali: Helena Łuczywo,
    dziennikarka; Marcel Łoziński, reżyser; Anna Bikont, dziennikarka; Adam
    Bodnar, Zakład Praw Człowieka WPiA, Uniwersytet Warszawski; Jan T.
    Gross, historyk; Ewa Kulik-Bielińska, tłumaczka, działaczka pozarządowa;
    Stanisław Obirek, Ośrodek Studiów Amerykańskich, Uniwersytet
    Warszawski; Alicja Pacewicz, edukatorka; Grzegorz Przewłocki, biolog i
    tłumacz; Paulina Pilch, prawniczka; Ewa Siedlecka, dziennikarka;
    Grzegorz Piechota, dziennikarz; Wojciech Bartkowiak, dziennikarz; Marek
    Beylin, publicysta; Marta Abramowicz, dziennikarka i psycholożka; Bożena
    Aksamit, dziennikarka; Grzegorz Sroczyński, dziennikarz; Tadeusz
    Sobolewski, dziennikarz; Elżbieta Szczęsna, działaczka społeczna,
    prezeska stowarzyszenia „Akceptacja? ; Witek Hebanowski; Beata
    Stasińska, redaktorka i wydawca; Tomasz Tadeusz Koncewicz, adwokat,
    kierownik katedry prawa europejskiego i komparatystyki prawniczej WPiA,
    Uniwersytet Gdański; Ewa Don-Siemion, prawniczka; Donata Subbotko,
    dziennikarka; Anna Kołtunowicz, koordynatorka akcji społecznych;
    Sergiusz Kowalski socjolog, publicysta, tłumacz; Aleksandra Pezda,
    dziennikarka; Włodzimierz Nowak, reporter; Chi Chi Ude, animatorka
    kultury, projektantka, wydawca; Anna Dryjańska, aktywistka na rzecz praw
    kobiet, publicystka; Magdalena Błędowska, redaktorka, Dziennik
    Opinii/Krytyka Polityczna; Sławomir Sierakowski, socjolog, Krytyka
    Polityczna; Cezary Łazariewicz, dziennikarz; Agata Chaber, prezes KPH;
    Marta Konarzewska, publicystka; Agnieszka Graff, publicystka, pisarka,
    wykładowczyni; Tomasz Kireńczuk, aktywista i twórca teatralny; Wojciech
    Krzyżaniak, dziennikarz, Joanna Tokarska-Bakir, antropolożka kultury,
    Agnieszka Holland, reżyserka ; Paweł Smoleński, dziennikarz; Andrzej
    Jeziorek, operator filmowy, dyrektor w TVP; Zofia Winawer, działaczka
    pozarządowa; Katarzyna Znaniecka-Vogt, tłumaczka; Magda Środa,
    publicystka, filozofka, etyczka; Małgorzata Mokrzycka-Abramowicz,
    dziennikarka, Edward Krzemień, dziennikarz; Joanna Piotrowska, trenerka
    antydyskryminacyjna; Tomasz Krupski, historyk; Danuta Sterna,
    nauczycielka matematyki; Elżbieta Cichocka, dziennikarka; Leszek
    Jażdżewski; Paweł Pustelnik, doktorant Cardiff University; Greg
    Czarnecki, aktywista Open Society Foundation; Jan Hartman, filozof;
    Reneta Grochal, dziennikarka; Helena Szmuness, dziennikarka; Ewa
    Wieczorek, dziennikarka; Magda Qandil, dziennikarka, specjalistka od
    Bliskiego Wschodu; Anna Jaszczołt; Andrzej Wojtasik, tłumacz; Ewa
    Gładysz-Jeż, asystentka; Dorota Obidniak, działaczka ZNP; Paweł
    Chrząszcz; Krzysztof Śmiszek, Polskie Towarzystwo Prawa
    Antydyskryminacyjnego; Piotr Stasiński, dziennikarz; Janusz Czapinski
    badacz społeczny; agnieszka Mitraszewska, dziennikarka, Antoni
    Mitraszewski student astronomii; Wanda Nowicka, wicemarszałkini Sejmu.

    Tęcza z balonów pod biurem Kownackiego. Poseł zastraszany?

    Instalację z kolorowych balonów ustawili pod biurem Bartosza
    Kownackiego członkowie Twojego Ruchu. Tymczasem poseł PiS twierdzi, że
    jest




    UJAWNIAMY!
    Pogróżki, maile, telefony i atak na biuro poselskie - Bartosz Kownacki
    ofiarą nagonki. "Mój wpis rozpoczął falę agresji"

    W czasie nagonki na posła Kownackiego doszło do spalenia godła
    narodowego. "Kto zadzwonił i powiedział, żeby cały PiS uważał, >>a
    szczególnie Kownacki, bo my go zaje...my<<".

    Poseł PiS Bartosz Kownacki stał się ofiarą nagonki.
    Od 11 listopada otrzymuje pogróżki, doszło również do zniszczenia
    tabliczki informującej o lokalizacji biura poselskiego. Spalono na nim
    godło narodowe
    .

    Przypomnijmy, poseł PiS stał się obiektem agresji medialnej po tym,
    jak na swoim profilu umieścił wpis, komentujący spalenie tęczy, jaka
    została postawiona na pl. Zbawiciela.

    Płonie pedalska tęcza na Placu Zbawiciela. Ciekawe ile jeszcze kasy wyda bufetowa na jej renowacje zanim zdecyduje się ją usunąć

    - napisał poseł na portalu społecznościowym.

    O skutkach nagonki, jaką rozpętano po publikacji tekstu dotyczącego tęczy rozmawiamy z parlamentarzystą PiS.

     

     

    wPolityce.pl: Jak wyglądał incydent związany z pańskim biurem poselskim? Czy zagrożenie było poważne?

    Bartosz Kownacki: Pracownicy
    biura poselskiego pokazali mi tabliczkę, na której widnieją informacje
    dotyczące pracy biura oraz jego lokalizacji. Na tabliczce jest również
    godło narodowe. Gdy przyszedłem do biura tabliczka leżała na biurku.
    Była zniszczona. Gdy spytałem, co się stało, dowiedziałem się, że godło
    zostało spalone. Nic więcej nie zostało zniszczone, poza godłem.
    Pracownicy biura mówili mi wtedy, że do biura od 11 listopada przychodzi
    bardzo dużo maili wulgarnych. To jednak nic nadzwyczajnego. Zaniepokoić
    natomiast mógł telefon. Kto zadzwonił i powiedział, żeby cały PiS
    uważał, "a szczególnie Kownacki, bo my go zaje...my".

     

    Wiadomo, co się dokładnie stało? Był jakiś świadek? Trudno zniszczyć jedynie godło na tabliczce

    Do
    biura przyszedł mój asystent i zobaczył, że tabliczka jest zniszczona.
    Została więc zupełnie zdemontowana, ponieważ w takim stanie nie może
    wisieć. Jednak sytuacja była na tyle poważna, że asystent bał się wejść
    do środka. Nie wiadomo było, co tam może się dziać.

    Zbieżność czasowa w tej sytuacji raczej nie jest przypadkowy.

    Nie
    bądźmy dziećmi, fakty są oczywiste. To należy łączyć z wydarzeniem,
    jakie miało miejsce 11 listopada, czyli moim wpisem. Ten wpis rozpoczął
    ogromną falę agresji. Ludzie powołując się na tolerancję, szacunek, na
    to, że te święta powinny być świętami wszystkich, rozpoczęli mnie
    atakować. Ja jednak jestem w stanie to wytrzymać, ale dlaczego ktoś
    obrócił się przeciwko godłu narodowemu. To przecież jest symbol każdego
    Polaka, wierzącego czy niewierzącego, homoseksualisty czy
    heteroseksualisty. Po tym, co się stało, po groźbach fizycznej
    eliminacji te środowiska straciły moralne prawo, żeby w tej sytuacji
    zabierać głos.

    Może pański wpis o "pedalskiej tęczy" był przesadą?

    Żałuję
    tego, że przez używanie tak dosadnych słów uciekł problem, na który
    chciałem wskazać. Obecnie uważam, że użyłbym innych słów, żeby wskazać
    na problem, a skupić uwagę wszystkich na słowa.

    Co dalej w sprawie incydentu zamierza pan zrobić?

    Złożę
    zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Spalenie godła
    to popełnienie przestępstwa. Zgłoszę również sprawę gróźb karalnych,
    jakie do mojego biura docierają. Będę prosił również policję o wzmożoną
    ochronę wokół biura polskiego, a także podczas kongresu Stop ateizacji,
    który odbywa się w sobotę. On może stać się przedmiotem prowokacji
    środowisk, które pałają nienawiścią.

    Na ile poważne konsekwencje mogą panu grozić za pański wpis? Wiemy, że sprawą zajmuje się izba adwokacka

    Tej sprawy nie chcę komentować.

    Rozmawiał Stanisław Żaryn

    Wykładowca
    uniwersytetu w Olsztynie i chirurg chełpi się nienawiścią do PiS. Czy
    pacjenci o poglądach konserwatywnych mogą mu ufać?

    Czy minister Barbara Kudrycka, która odsądza od czci i wiary
    naukowców, chcących zajmować się wyjaśnieniem przyczyn katastrofy
    smoleńskiej, obrażając ich przy okazji, zajmie się wykładowcą i
    nauczycielem, a więc de facto swoim podwładnym, który publicznie
    wyczerpuje na pierwszy rzut oka definicję tzw. mowy nienawiści?






    Sienkiewicz: Robienie narodowej tragedii, bo spłonął łuk, to przesada


    -
    Nie zrezygnujemy z tej taktyki, którą wprowadzamy. Najwyżej będziemy ją
    udoskonalać - zapowiada szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.


    Artykuł

    image

    Ambasador Szwecji @StaffHerrst wsparł Idee , wpinając Kwiaty w Tęczę Przy Pl. Zbawiciela

    - napisano na oficjalnym profilu ambasady na Twitterze, dodając przy tym zdjęcie z tego niezwykłego wydarzenia.





    Ormianin podciął gardło łodzianinowi, bo ten zwrócił mu uwagę

    36-letni łodzianin zwrócił uwagę grającemu na automatach Ormianinowi i
    teraz bardzo tego żałuje. Przybysz z Armenii ruszył za 36-latkiem i
    poderżnął mu nożem gardło. Na szczęście nożownik został szybko złapany
    przez policję, natomiast poważnie ranny mężczyzna został przewieziony do
    szpitala.



    Prof. Żaryn: "W Polsce nie było, nie ma i nie będzie tradycji nazistowskich"

    Prof. Żaryn przestrzega także przed "utożsamianiem polskich
    tradycji narodowych z nazizmem. Jest to niezgodne z prawdą historyczną i
    obraża pamięć polskich narodowców pomordowanych przez nazistów i
    komunistów."


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    36. brawo Litwini !szkoda, że nie pojechał do Moskwy


    Człowiek motyl w litewskim areszcie. Robił happening pod Ostrą Bramą


    Paweł Hajncel, łódzki artysta znany jako człowiek - motyl został
    zatrzymany przez litewską policję. Łodzianin robił happening pod Ostrą
    Bramą. Litwini nie wykazali jednak zrozumienia dla jego sztuki.

    Łódzki artysta ustawił się w czwartek przed południem
    pod Ostrą Bramą w stroju księdza, ze złotym królikiem i biało-czerwonym
    transparentem „Oddajcie Matkę Boską, weźcie królika”. Rozdawał
    też ulotki w języku litewskim z hasłami „wolna Litwa”, „stop
    nacjonalistycznym pielgrzymkom polskim”, „religia dzieli ludzi”.




    - Na pomysł happeningu wpadłem pięć lat temu podczas podróży rowerowej przez Litwę – mówi artysta. - Litwini żalili się, jak bardzo denerwują ich polskie pielgrzymki. Chodzą po centrum Wilna, komentują, że miasto jest nasze i zachowują się gorzej niż Niemcy na Mazurach – mówi.

    Z donosu Teatru Trzyrzecze


    Dwie kobiety z zarzutami propagowania faszyzmu i znieważenia pomnika

    Białostockie służby działają po niedzielnej demonstracji NOP-u, "urozmaiconej" hajlowaniem na cmentarzu wojskowym. Dwie bardzo młode białostoczanki - 18- i 21-latka - zostały w czwartek doprowadzone do Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe. Usłyszały zarzuty publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa oraz znieważenia pomnika.
    Prokuratura sprawę prowadzi od wtorku, z urzędu, ale ścigania sprawców faszystowskiego pozdrowienia w publicznym miejscu domaga się także Teatr Trzyrzecze oraz prezydent miasta.

    Narodowe Odrodzenie Polski zorganizowało w Białymstoku marsz w wigilię Święta Niepodległości. Na początku tłum skandował: "Polska tylko dla Polaków". Po dojściu na cmentarz wojskowy przy ulicy 11 Listopada i złożeniu wieńców pod pomnikiem troje liderów marszu (idących cały czas na jego czele) wzniosło prawice w pozdrowieniu analogicznym do nazistowskiego. To mężczyzna i dwie kobiety, jedna z tych osób miała na ramieniu opaskę z napisem Narodowe Odrodzenie Polski. Narodowcy sami nagrali większą część demonstracji, a film umieścili w portalu YouTube.

    40-letni mężczyzna spod Warszawy dołączył do grona koleżanek. Dostał takie same zarzuty jak dwie bardzo młode białostoczanki - publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa oraz znieważenia pomnika.
    Funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku doprowadzili w piątek mężczyznę do Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe. 40-letni mieszkaniec okolic stolicy jest podejrzewany o udział w incydencie podczas niedzielnej demonstracji zorganizowanej przez NOP. Jego tożsamość i miejsce pobytu ustalili białostoccy policjanci. Na podstawie przekazanych informacji funkcjonariusze z Legionowa zatrzymali go w czwartek w jednej z podwarszawskich miejscowości. Po przewiezieniu do Białegostoku usłyszał zarzuty publicznego propagowania treści faszystowskich.

    - Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Został wobec niego zastosowany dozór policji i poręczenie majątkowe w kwocie 1000 zł - informuje prokurator Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
    Mężczyzna jest trzecią już osobą zatrzymaną w tej sprawie. Dzień wcześniej analogiczne zarzuty usłyszały dwie kobiety: 18- i 21-latka. Pozostają one pod dozorem policji.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    37. wykluczenia, cenzura, areszt, co jeszcze wymyslą?

    Czy media powinny rozmawiać z narodowcami? Odpowiadają: Tadla, Lisicki, Najsztub, Gugała...

    Krzysztof Lepczyński

    13.11.2013

    , aktualizacja: 13.11.2013 17:03

    45 organizacji apeluje do mediów: Nie zapraszajcie ludzi nawołujących do przemocy



    Osoby, które przychodzą do studia w schludnych garniturach i używają ostrożnych eufemizmów, na wiecach dla pseudokibiców nawołują do rozwiązań siłowych wobec "liberałów, lewaków i pedałów". A tłum im odkrzykuje" Zawisną" - pisze w apelu do dziennikarzy i dziennikarek 45 organizacji pozarządowych. Po 11 listopada apelują: nie zapraszajcie narodowców do studia
    "Z dużym niepokojem obserwujemy, że znacząca część polskich mediów informuje o nacjonalistycznej i ksenofobicznej przemocy w sposób sensacyjny lub bagatelizujący. Tymczasem obie praktyki stanowią przykład nieodpowiedzialności. Każda z nich prowadzi do ignorowania istniejącego problemu" - pisze w apelu do mediów Fundacja na rzecz Różnorodności Społecznej, której misją jest budowa otwartego społeczeństwa.

    Apel zatytułowany "Po 11 listopada: jesteście odpowiedzialni za Polskę" podpisały 44 inne organizacje. Wśród nich: Centrum Edukacji Obywatelskiej, Centrum Żydowskie w Oświęcimiu Fundacja dla Wolności, Kampania Przeciw Homofobii, Fundacja Feminoteka czy Stowarzyszenie Romów w Polsce. W czwartek pismo trafiło do Rady Etyki Mediów. Dostał je także Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania i Rzecznik Praw Obywatelskich.
    To nie incydenty i wybryki. To terror


    Organizacje pozarządowe nie zgadzają się na przedstawianie w
    mediach "terroru motywowanego uprzedzeniami, nacjonalizmem i rasizmem"
    jako "incydenty" lub "wybryki chuligańskie".

    "Skrajnego
    nacjonalizmu nie można traktować z przymrużeniem oka, tłumacząc, że to
    niegroźny margines. To ideologia, której metodą jest przemoc. Za jej
    rozkwit i wyjście przemocy na ulice jesteśmy odpowiedzialni wszyscy,
    jeśli adekwatnie nie reagujemy. Szczególna rola przypada tu mediom" -
    czytamy w apelu.

    Organizacje proszą dziennikarzy, aby nie
    zapraszali przedstawicieli ugrupowań znanych z nawoływania do przemocy.
    To według sygnatariuszy apelu "legitymizuje ich udział w debacie
    publicznej" i sprawia, że "ich ideologia staje się pełnoprawnym głosem w
    dyskusji".

    "W ten sposób barwny i sensacyjny margines pojawia się w mainstreamie. Te same osoby które przychodzą do studia w schludnych garniturach
    i używają ostrożnych eufemizmów, na wiecach dla pseudokibiców nawołują
    do rozwiązań siłowych wobec "liberałów, lewaków i pedałów" A tłum im
    odkrzykuje" Zawisną".

    My ich nie wykluczamy z debaty. Wykluczają się sami


    Zdaniem sygnatariuszy apelu mediom przypada szczególna rola w
    kształtowaniu postaw społecznych. Dlatego wymagają od dziennikarzy, aby
    "nie tylko informowali, ale też tworzyli przestrzeń do dialogu opartego
    na szacunku, przedstawiali sporne kwestie w sposób krytyczny i
    kompleksowy".

    "Człowiek, które nie szanuje drugiego człowieka nie jest wykluczony z debaty. Sam się z niej wyklucza. Bo jak mówi Tadeusz Mazowiecki: można się różnić, można się spierać, ale nie można się nienawidzić" - kończą apel.

    Podobny apel do kolegów po fachu wystosowała w poniedziałek publicystka Eliza Michalik
    prowadząca programy w telewizji Superstacja oraz Polskim Radiu RdC.
    "Koniec promowania totalitarnych ideologii. Koniec z traktowaniem
    faszyzmu, kultu siły, chamstwa i warcholstwa jako równoprawnego głosu w
    debacie publicznej".
    Zaapelowała o to samo do innych dziennikarzy,
    nazywając taką postawę "obywatelską powinnością".

    Najbardziej chamska, komusza stacja "))) Superstacja


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. Ewa Thompson: Jak z Polaków zrobić faszystów

    W Stanach Zjednoczonych część niewielkiej grupki
    akademickich historyków zajmujących się Polską stworzyła o naszym kraju
    narrację typowo neokolonialną, narrację zamkniętą na perspektywy
    znacznej części polskich historyków, otwartą zaś na interesy i tradycje
    narodów potężniejszych niż Polacy i obojętnie lub niechętnie
    ustosunkowanych do polskiej pamięci historycznej - pisze prof. Ewa
    Thompson.

    Uniwersytet Ohio w USA jest jedynym bodajże
    amerykańskim uniwersytetem, który w swoim wydawnictwie posiada niewielką
    serię polską. Jej kierownikiem naukowym jest Gillian Berchowitz. W roku
    2012 została w niej wydana książka Mikołaja Stanisława Kunickiego
    „Between the Brown and the Red: Nationalism, Catholicism and Communism
    in 20th Century Poland. The Politics of Boleslaw Piasecki” (Pomiędzy
    brązem a czerwienią. Nacjonalizm, katolicyzm, komunizm w Polsce XX w.
    Kariera polityczna Bolesława Piaseckiego). Piasecki (1915–1979),
    aktywista i polityk drugiego szeregu w okupowanej przez Sowietów Polsce,
    znany jest głównie jako założyciel quasi-katolickiego stowarzyszenia
    PAX. Szyld cieszył się wyjątkowymi przywilejami w kraju, w którym
    większość innych katolickich organizacji była marginalizowana lub wręcz
    prześladowana. W wywiadzie przeprowadzonym w lutym 2013 r. pisarz Marek
    Nowakowski wyraził opinię, że celem PAX była destrukcja Kościoła
    katolickiego w Polsce.

    Bez wartości biograficznej

    Kunicki
    rozpoczyna narrację od działalności Piaseckiego przed II wojną
    światową. Z jego opowieści wynika, że polityk zmieniał organizacje i ich
    nazwy w sposób przypominający tworzenie partii kanapowych w Polsce po
    1989 r. Autor przyznaje, że zarówno endecja, jak i hierarchia Kościoła
    katolickiego nie zwracały większej uwagi na grupki, do których należał
    Piasecki, ale z drugiej strony obsesyjnie prezentuje działacza jako
    wielkie niebezpieczeństwo dla Polski: „Jako przywódca małej grupy
    faszystowskiej Piasecki kreował obraz Polski jako kraju
    protototalitarnego” (str. 3). Piasecki nie był członkiem ani polskiej
    prawicy, ani lewicy – należy pamiętać, że był więziony w Berezie
    Kartuskiej wraz z mniejszościowymi radykałami i komunistami.
    Terminologia, którą amerykańscy lewicowi historycy narzucili swoim
    studentom i którą powiela w swojej książce Kunicki, po prostu nie pasuje
    do polskiej historii.

    Po zakończeniu II wojny światowej Piasecki
    został aresztowany przez komunistyczne władze. Można przypuszczać, że
    wybrał kolaborację zamiast bolesnej śmierci, która stała się udziałem
    tak wielu działaczy publicznych więzionych przez komunistów. Jego PAX
    znany był społeczeństwu jedynie dzięki swoim księgarniom i sklepom, w
    których można było kupić książki i artykuły religijne. W miarę upływu
    czasu użyteczność Piaseckiego dla komunistów zmalała. Zmarł on jako
    człowiek stojący daleko od władzy.

    Z książki Kunickiego niewiele
    się można dowiedzieć o biografii polityka. Po jej przeczytaniu w dalszym
    ciągu nie wiem, jakim był człowiekiem, co motywowało jego posunięcia w
    różnych fazach życia, dlaczego zamordowano mu syna. Końcowa część
    publikacji nie jest nawet z nim związana: są to komentarze na temat
    „polskiego nacjonalizmu”. Autor sugeruje, że jest on złowrogi i
    niebezpieczny. Nie przedstawia żadnych dowodów na rzekomy związek
    pomiędzy Piaseckim a o. Tadeuszem Rydzykiem (w przeciwieństwie do PAX i
    jego założyciela o. Rydzyk cieszy się zaufaniem przełożonych swojego
    zakonu), ale ten ostatni pojawia się ni stąd, ni zowąd w końcowej części
    książki. Autor twierdzi, że obaj wykrojeni są z tego samego sukna (str.
    185).

    Marksistowskie łoże Prokrusta

    Publikacja
    Kunickiego to próba wtłoczenia polskiej historii XX w. w marksistowskie
    łoże Prokrusta. Autor stara się nadać przedwojennym tekstom Piaseckiego
    znaczenie niewspółmierne do ich rzeczywistego zasięgu. Niewiele osób
    czytało tego autora przed wojną: jego „dzieła” to
    kilkudziesięciostronicowe broszurki drukowane przez nieznanych wydawców,
    niezauważone przez czasopisma o szerokim odbiorze. 64-stronicowa
    broszura Piaseckiego „Duch czasów nowych a Ruch Młodych”, wydrukowana
    przez niejakiego Wilkoszewskiego, nazwana jest „wielkim dziełem
    Piaseckiego (magnum opus), fundamentem jego ideologii” (str. 30). Ale
    jednocześnie Kunicki przyznaje, że broszurka jest „niejasna i pełna
    powtórzeń”. Jeżeli tak krótki tekst obfituje w powtórzenia i
    niejasności, trudno go określić jako wykład jakiejś spójnej ideologii.

    Wydaje
    się, że Kunicki stara się nadać trzeciorzędnym przedwojennym tekstom
    znamiona ważności, aby potem móc oskarżyć Polaków o sympatię do
    faszyzmu. Próba przedstawienia Piaseckiego jako lidera
    protofaszystowskiego ruchu wpisuje się we współczesne wysiłki narzucenia
    Polsce dziedzictwa nietolerancji i ksenofobii. Wśród winnych Kunicki
    umieszcza również Kościół katolicki, bo system hierarchiczny w
    katolicyzmie rzekomo zachęca Polaków do rozwijania w sobie tendencji
    faszystowskich. Jako przykład autor znów wymienia o. Rydzyka oraz jego
    radio i telewizję (str. 186 i dalsze).

    Niektóre stwierdzenia
    autora ocierają się o dezinformację, np. gdy pisze o rzekomo serdecznych
    stosunkach pomiędzy Janem Pawłem II i „Tygodnikiem Powszechnym”. Można
    tak było pisać za czasów komunizmu, gdy wszyscy, którzy zgłaszali jakieś
    zastrzeżenia w stosunku do panującego ustroju, zwani byli hurtowo
    dysydentami i przynajmniej oficjalnie nawzajem się wspierali. Ale po
    porozumieniach okrągłego stołu „Tygodnik” stopniowo dystansował się od
    papieża, który w liście skierowanym do red. Jerzego Turowicza skarżył
    się na brak poparcia ze strony tego pisma o katolickim podtytule. List
    ten (datowany na 5 kwietnia 1995 został zamieszczony w „TP” po prawie
    sześciu tygodniach, 14 maja 1995) ujawniał różnice pomiędzy katolicką
    ortodoksją, która, jak wiadomo, akceptuje hierarchiczny w swojej
    strukturze Kościół, a jego modernistycznymi odchyleniami. Sugerowanie
    anglojęzycznemu czytelnikowi, że pomiędzy papieżem a „Tygodnikiem
    Powszechnym” panowała harmonia, fałszuje w sposób zasadniczy narrację o
    polskim katolicyzmie i Janie Pawle II.

    Powiew PRL

    Podobnie
    delikatnym, ale znamiennym przeinaczeniom ulegają i inne fakty
    historyczne. Przykładowo na str. 83–85 mowa jest o Jerzym Borejszy,
    którego Kunicki określa jako „historyka” (str. 36) często wdającego się w
    dyskusje z katolickimi intelektualistami. To trochę tak jak nazywanie
    „historykiem” Lenina. Autor pomija fakt, że Borejsza był panem życia i
    śmierci tych intelektualistów, z którymi prowadził dyskusje. Został
    wyznaczony przez Sowietów do administrowania polskim życiem kulturalnym,
    zaś jego brat Różański był odpowiedzialny za więzienia i bezpiekę.
    Czytelnik amerykański dowie się z tej książki, że Borejsza był jowialnym
    i ujmującym rozmówcą, ale nie dowie się, iż był przede wszystkim
    zbrodniarzem usuwającym bezwzględnie z drogi tych, którzy nie służyli
    komunizmowi.

    Niektóre akapity tej publikacji wydają sie
    przeniesione żywcem z PRL-owskiej wizji historii. Na str. 54 autor
    twierdzi, że rząd londyński „był bardzo słabo powiązany” z przedwojennym
    polskim rządem. Jeżeli tak, to w jaki sposób udało mu się utrzymać
    Państwo Podziemne, w którym aktywnie uczestniczyły setki tysięcy Polaków
    i które ujawniło się m.in. w powstaniu warszawskim? Jeszcze przed
    zakończeniem wojny sowieccy komuniści starali się zdelegitymizować rząd
    londyński, aby usprawiedliwić zerwanie z nim stosunków po odkryciu przez
    Niemców Katynia. Teraz Kunicki żyruje ich kłamliwą tezę.

    Tego
    rodzaju „cyzelowanie” wydarzeń historycznych napotyka się w tej książce
    na każdym kroku. Autor chwali Komitet Obrony Robotników, który liczył w
    różnych okresach czasu od 12 do 38 członków, ale w ogóle nie wspomina o
    Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, którego liczebność dochodziła
    do kilkuset osób i który zasłużył się m.in. na polu wydawniczym. Trudno
    oprzeć się wrażeniu, iż pominięcie ROPCiO ma korzenie ideologiczne: KOR
    był lewicowy, ROPCiO zaś konserwatywny.

    Nierzetelność i postkolonializm

    Jednak
    najbardziej niepokojący jest sposób, w jaki Kunicki posługuje się
    przypisami, które, jak wiadomo, mają weryfikować opinie i informacje.
    Otóż w tej książce zdarza się często, że w przypisie nie ma tego, czego
    można się było spodziewać, tzn. podania wiarygodnego źródła. Na str. 86
    autor oznajmia, że kard. Hlond dał Piaseckiemu 500 dol. na założenie
    PAX, ale towarzyszący temu przypis informuje o publikacji wydanej w 2008
    r., która w dodatku temu zaprzecza (str. 208). A przecież w takich
    sprawach potrzebne jest oryginalne źródło informacji! Kunicki sugeruje,
    że Piasecki flirtował ze złowrogiej pamięci Julią Brystygier (o której
    mówiono, że znęcała się nad więźniami, miażdżąc drzwiami ich męskie
    narządy płciowe), ale przypis mówi dokładnie coś innego (str. 210).
    Kilka opinii jest udokumentowanych przez przypis o rozmowie autora z
    Andrzejem Micewskim, byłym członkiem PAX, który zmarł w 2004 r.
    Oczywiście nie można sprawdzić wiarygodności takiej rozmowy. Tego
    rodzaju pokrętne argumenty nie miałyby szansy w sądzie i nie powinny jej
    mieć w pracy naukowej.

    Bibliografia Kunickiego zawiera wiele
    pozycji autorstwa zadeklarowanych stalinistów, takich jak wspomniany
    wyżej Borejsza czy Adam Schaff, lecz brak w niej pozycji krytycznych w
    stosunku do marksizmu, autorstwa Wojciecha Roszkowskiego czy Marka Jana
    Chodakiewicza. Autor ignoruje też polskojęzyczną biografię Piaseckiego
    pióra Antoniego Dudka i Grzegorza Pytla (wzmianka o niej pojawia się w
    książce tylko jeden raz, na str. 57, i to w taki sposób, aby ją
    zdyskredytować). Wyrażając swoje opinie, autor powiela opinie o Polsce
    autorstwa takich amerykańskich naukowców jak Norman Naimark czy Brian
    Porter, ignorując jednocześnie opinie polskich historyków takich jak
    Andrzej Nowak, Jan Żaryn czy cała plejada wybitnych badaczy związanych z
    IPN.

    Przypomina to syndrom postkolonialny tych Hindusów, którzy
    zasymilowali brytyjski punkt widzenia na Indie do tego stopnia, że nawet
    po zdobyciu niepodległości patrzą na swój kraj oczyma kolonizatora.
    Podobnie książka Kunickiego ignoruje polskie realia, powielając teorie
    stworzone za granicą i oparte na przesłankach obcych polskiej historii i
    rozumieniu świata.

    Matriks pojęciowy

    Odwołałam
    się na początku tej recenzji do wyrażenia „łoże Prokrusta” i muszę raz
    jeszcze je przypomnieć. Opinia Kunickiego, że przedwojenna Polska była
    krajem „protofaszystowskim”, jest próbą wtłoczenia polskiej historii w
    matriks pojęciowy sformułowany przez zachodnich marksizujacych
    teoretyków. To już nawet nie postkolonializm, ale neokolonializm,
    polegający na narzucaniu krajom słabszym retorycznie syndromu
    sztokholmskiego. Książka Kunickiego reprezentuje taki stosunek do
    historii, w którym kraje i narody słabsze są postrzegane przez pryzmat
    teorii politycznych, z którymi w ich własnym poczuciu nie mają nic
    wspólnego. To jest nastawienie ludzi, którzy nie znając nawet dobrze
    języka polskiego, mówią Polakom: „Nauczymy was, czym była wasza
    historia”. Używając staroświeckiej metafory, duch dziejów Polski był i
    pozostał republikański, jednak ten duch jest bardzo obcy tym historykom,
    którzy z taka pewnością siebie objaśniają Polakom, jak ci powinni
    patrzeć na swoje dzieje.

    Na końcu książki autor zauważa, że
    „memoranda Piaseckiego były wytworem głęboko zideologizowanego umysłu,
    działającego na krawędzi obsesji”. To samo można powiedzieć o
    recenzowanej publikacji.

    Przez Polskę od czasu do czasu przelewa
    się fala oburzenia na uporczywe pojawianie się w prasie amerykańskiej
    czy niemieckiej wyrażenia „polskie obozy koncentracyjne”. Wiosną 2013 r.
    oburzenie wzbudził niemiecki serial telewizyjny „Unsere Väter, unsere
    Mutter”. Tego rodzaju zjawiska to szczyt góry lodowej, którego
    fundamentem są książki naukowe produkowane przez cieszących się
    poważaniem profesorów prestiżowych uniwersytetów USA, Wielkiej Brytanii i
    Niemiec. Bowiem w społeczeństwach postchrześcijańskich najwyższym
    autorytetem są dzieła uniwersyteckich znawców.

    Nowy historyk neokolonialny

    W
    Stanach Zjednoczonych część niewielkiej grupki akademickich historyków
    zajmujących się Polską stworzyła o naszym kraju narrację typowo
    neokolonialną, narrację zamkniętą na perspektywy znacznej części
    polskich historyków, otwartą zaś na interesy i tradycje narodów
    potężniejszych niż Polacy i obojętnie lub niechętnie ustosunkowanych do
    polskiej pamięci historycznej. Neokolonializm XXI w. zaczyna się od
    kontroli dyskursu, czyli od dążenia do kolektywnej zgody cieszących się
    największym prestiżem intelektualistów świata (w tym historyków) na to,
    które fakty należy uznać za ważne, a które należy pominąć, wrzucając je
    do worka niepamięci. Polscy naukowcy nie zdołali jak dotychczas tego
    neokolonialnego dyskursu skorygować, bo ich głos jest słabo słyszalny za
    granicą (tłumaczenia!) i nie mają oni dostępu do prestiżowych
    wydawnictw anglojęzycznych.

    Swoją książką o Piaseckim Mikołaj
    Kunicki (doktorant Normana Naimarka zajmującego Katedrę Historii
    Wschodniej Europy na Stanfordzie, tę samą katedrę, z której Norman
    Davies został wymanewrowany w 1986 r.) dołączył do grupy historyków
    tworzących narrację neokolonialną o Polsce.

    Ewa Thompson

    Angielska wersja tej recenzji została opublikowana w „Sarmatian Review”, t. 33, nr 3 (wrzesień 2013)

    *Ewa Thompson, profesor
    literatury porównawczej i slawistyki na Rice University w Houston. W
    Polsce publikuje m.in. w "Arcanach", a w USA m.in. w "The Washington
    Times", "Slavic Review", "Houston Chronicle". Jest redaktorem kwartalnika "Sarmatian Review".

    Tekst ukazał się pierwotnie na portalu "Nowa Konfederacja", w najnowszym numerze internetowego tygodnika idei.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. Zielińska: Nie zgadzam się na

    Zielińska: Nie zgadzam się na ślepe atakowanie prawicowej dziennikarki. Tak zamyka się ostatnie otwarte drzwi do dialogu

    Hanna Zielińska, która miała prowadzić
    dziś rozmowę z Małgorzatą Terlikowską i członkiniami Fundacji MaMa,
    komentuje odmowę pojawienia się w studiu dr Patrycji Dołowy, która
    "odmawia brania udziału w audycji, w której gościć ma osoba
    reprezentująca skrajne postawy" i "uczestniczenia w debatach
    konstruowanych według zasady skrajności, która naszym zdaniem nie wnosi
    nic do debaty publicznej". - Tak zamyka się ostatnie otwarte drzwi do
    dialogu - pisze Zielińska.

    Jedna z moich znajomych na Facebooku ostrzega
    przed przechodzeniem dziś z dziećmi w pobliżu tęczy - "(...) członkowie
    wydarzenia (...) będą niewzruszenie całować się w dowolnych grupach oraz
    konfiguracjach płciowych". Widzę na FB i takich, którzy właśnie z tego
    powodu pod tęczę chcieliby całymi rodzinami przyjść. Doskonały temat do
    rozmowy.

    "Rozwiązanie przyszłych problemów dorosłych w
    dużej mierze zależy od dzisiejszego wychowania dzieci" - pisała Margaret
    Mead.

    Przypominam sobie fragment ostatniej rozmowy w
    audycji "Dorosłe Dzieci" z Sylwią Chutnik, prezeską fundacji MaMa, kiedy
    z entuzjazmem relacjonuje kuluarowe rozmowy posłanek o macierzyństwie.
    Siedzą w kątku i jednym tonem, choć z wielu opcji politycznych
    rozprawiają o problemach dzieci. To maluchy podobno potrafią zniwelować wszelkie podziały.


    Do dzieła zatem. Spotkanie w studiu nie będzie rozmową o
    neutralnym politycznie ząbkowaniu, ale o tym kiedy, jak nie teraz,
    spróbować się zmierzyć z dziecięcą perspektywą na Polskę, jaką
    konstruujemy my, dorośli. Orzeł biały, ekologia, narodowość,
    wieloetniczność... 

    Kto może rozmawiać?


    Zaproszenie do rozmowy z jednej strony przyjmuje Małgorzata
    Terlikowska, a z drugiej odmawia właśnie Sylwia Chutnik. Będzie dziś pod
    tęczą, a w porze audycji wybiera się na koncert. Szczęśliwie na udział w
    programie godzi się dr Patrycja Dołowy, wiceprezeska fundacji. 

    Dialog tak, ale nie z żoną Terlikowskiego


    Dziś rano wydawca, Ania Legierska, odbiera od pani Patrycji
    telefon z informacją, że zgodnie z oficjalnym stanowiskiem fundacji do
    spotkania w studiu z kimś takim jak Małgorzata Terlikowska nigdy nie
    dojdzie. Padają argumenty, które mają zdezawuować Małgorzatę Terlikowską
    jako rozmówczynię. W ogóle jako kogokolwiek innego niż bezwolną
    emanację męża. Matkę, wykształconą filozofkę, dziennikarkę, redaktorkę.


    Jest wniosek o delegalizację MW i ONR

    Niespodziewanie Unia Pracy złożyła wniosek o delegalizację Młodzieży Wszechpolskiej oraz Obozu Narodowo-Radykalnego

    W dniu 13 listopada 2013 r., działając na podstawie art. 58 pkt 2
    Konstytucji RP, Unia Pracy złożyła do Sądu Rejonowego dla m.st.
    Warszawy, wniosek o wydanie zakazu działalności dla stowarzyszeń:
    Młodzież Wszechpolska oraz Obóz Narodowo-Radykalny.

    Zdaniem Unii Pracy oba te stowarzyszenia w sposób świadomy łamią
    obowiązujące w Polsce krajowe i europejskie prawo przez co narażają
    zarówno Polaków jak i nasz kraj na utratę wiarygodności wobec obywateli
    innych państw, a także przyczyniają się do niszczenia majątku
    samorządowego i prywatnego.

    (...)

    Unia Pracy apeluje wszystkich Polaków do o przeciwstawianie się
    wszelkim działaniom mającym związek z propagowaniem przemocy i brakiem
    poszanowania dla innych społeczności.


    Zdelegalizować ONR i MW? Prof. Rychard: Jeśli działają zgodnie z konstytucją, zmieńmy konstytucję

    Szkoda, że tylko Unia Pracy. Szkoda, że dopiero teraz - mówi prof.
    Andrzej Rychard, socjolog z SWPS i PAN, o wniosku o delegalizację ONR i
    Młodzieży Wszechpolskiej. Jego zdaniem dyskusja po Marszu Niepodległości
    poszła w złym kierunku. - Przesunięto optykę z kontekstu politycznego i
    ideologicznego na wydarzenia chuligańskie. To zwalcza może objawy, ale
    nie przyczyny - zaznacza socjolog.
    "Samo ich istnienie narusza powagę państwa"


    - Organizacje odwołujące się do ideologii i praktyk
    faszystowskich, totalitarnych, zgodnie z konstytucją nie mają prawa
    funkcjonować. Powinniśmy pilnować konstytucji. A pytania, dlaczego
    mielibyśmy konstytucji pilnować, zadawać chyba nie trzeba - wskazuje
    prof. Rychard. Warto je jednak zadać, skoro te organizacje działają od
    lat.

    - Co rusz narzekamy, że nie ma szacunku dla państwa.
    Jeśli się niszczy budkę policyjną polskiego policjanta, jak to ktoś
    przytomnie zauważył, to nie jest atak na obcą ambasadę, ale na polskie
    państwo. Jeśli się znieważa polskiego policjanta, to jest to atak na
    polskie państwo. I te rzeczy trzeba widzieć w bezpośrednim związku. Ktoś
    był ośmielony do tego ataku, bo być może kuszą go swoimi hasłami
    organizacje, których samo istnienie narusza powagę państwa - wyjaśnia
    prof. Rychard.

    "Jest taki mit, że oni to wszystko robią z biedy i bezrobocia"


    Czy faktycznie uda się wykazać niezgodność działania ONR czy MW z
    konstytucją? - Jeśli nie spróbujemy, nie będziemy wiedzieli - zaznacza
    socjolog. I przekonuje, że dowody narzucają się same. - Trzeba
    powchodzić na te strony internetowe, poczytać, co tam jest napisane, a
    momentami są to rzeczy zatrważające. Trzeba zobaczyć, w jak sprytny
    sposób te strony się zmieniały w ostatnich latach. W zręczny sposób
    usiłują oni uciec od pewnych oskarżeń, ale istota pozostaje bez zmian.
    Jednym z przykładów jest to, że do niedawna na stronie ONR zamieszczone
    były fragmenty deklaracji ideowej ONR z 1934, mówiące, że Żyd nie może
    być obywatelem państwa polskiego. To pokazuje źródło ideowe danej
    organizacji. Należy się temu przyjrzeć - podkreśla nasz rozmówca.


    - Nie twierdzę, że delegalizacja jest rozwiązaniem wszystkiego i
    całkowicie - zastrzega prof. Rychard. - Nie chcę też uczestniczyć w
    dyskusji, czy po delegalizacji ci ludzie przestaną być bezrobotni. Bo
    jest taki mit, że oni to wszystko robią z biedy i bezrobocia,
    co też wymaga sprawdzenia empirycznego - dodaje. I "samokrytycznie"
    przyznaje, że to zadanie dla socjologów. - Chcę powiedzieć tylko tyle,
    że bez poważnej dyskusji na temat delegalizacji na pewno niczego się nie
    rozwiąże. To warunek konieczny, co nie znaczy, że wystarczający -
    kwituje.

    voodeen









    a jak już zdelegalizują, chwasty wyrwą,
    dobiją watahy, ogniem i żelazem wypalą zarazę, na ulice miast wyjdą
    "dzieci-squaty" z hasłem: "make love - in a different way - not PIS"



    http://niezalezna.pl/48333-dzialacze-lewackiej-antify-groza-bedziemy-was...

    ​Działacze lewackiej Antify grożą: będziemy was mordować na ulicach - niezalezna.pl
    foto: Malgorzata Armo / Gazeta Polska

    „Od dziś każdy podejrzany typ w szaliku Legii na ulicach
    Warszawy jest narażony na to, że zostanie bez ostrzeżenia pocięty kosą
    albo poważnie okaleczony w inny sposób” – mail o takiej treści otrzymali dziś członkowie kilku grup kibiców klubu piłkarskiego Legia Warszawa. Pod groźbami podpisali się aktywiści skrajnie lewicowej Antify.


     

    „Wydarzenia z 11 listopada 2013 pokazały że kibice Legii nie są w
    stanie zapanować nad grupką terroryzujących ich faszystów którzy z
    pobudek politycznych w barwach Legii napadają min. na kobiety i dzieci. Oświadczamy że w związku z tym zmianie ulegają zasady gry
    w Warszawie. Od dziś każdy podejrzany typ w szaliku Legii na ulicach
    Warszawy jest narażony na to że zostanie bez ostrzeżenia pocięty kosą
    albo poważnie okaleczony w inny sposób. Warszawiacy nie będą tolerować
    faszyzmu w swoim mieście. Jeżeli trzeba będzie was wszystkich wymordować nie zawachamy się żeby to zrobić. Do zobaczenia. ANTIFA WARSZAWA”
    – napisano w mailu.



    Pisownia oryginalna.

    Komendant Główny Policji o oblaniu Wojewódzkiego nieznaną cieczą: sprawca nie wykrzykiwał haseł politycznych

    Mamy nadzieję, że policja poinformuje, czy Jakub Wojewódzki złożył
    fałszywe zeznania, alarmując policję o rzekomych politycznych okrzykach
    sprawcy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    40. mowa nienawiści w wykonaniu celebrytów w TVN24


    W sobotę wystąpią: Dorota Wellman, Krzysztof Krauze, Andrzej Pągowski, Wojciech Pszoniak
    http://www.tvn24.pl/drugie-sniadanie-mistrzow,40,m

    Nienawiść do Polaków i Kościoła Katolickiego, księża winni mordu w Jedwabnem i mordu na świetej świeckiej tęczy.
    Co za nienawiść do Polski i Polaków.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    41. "Drugie Śniadanie Mistrzów"

    "Drugie
    Śniadanie Mistrzów" faktycznie serwuje smaczne kąski. Można się
    dowiedzieć, że antysemityzm narodził się w kościele, a przymiotnik
    "niepokorny" dzięki prawicowym publicystom stał się pusty

    "Dynamika sytuacji w Polsce jest taka, że masz prawicę, która
    wyciera sobie Polską gębe na każdą okoliczność i osądza wszystkich
    inaczej myślących o zdradę, o mordowanie w Smoleńsku, o nieczystość
    rasową, etniczną. A kontra jest taka, że skoro wy sobie bierzecie
    Polskę, to ja to chromolę."

    Sobotnie popołudnie, na dworze chłodno, ale w studiu TVN -
    jak zwykle gorąco. W końcu ile emocji budzi się w człowieku, gdy może w
    końcu, we własnym gronie przyłożyć w Kościół i prawicę!

    Gośćmi Marcina Mellera w "Drugim Śniadaniu Mistrzów" byli: Dorota
    Wellman, Krzysztof Krauze, Andrzej Pągowski i Wojciech Pszoniak.

    A zaczęło się tak sympatycznie, gdyż od ciepłych słów płynących z ust reżysera w kierunku PiS-u:

    Mnie się podoba pomysł PiS-u, aby ewakuować się w ogóle z tego Dnia
    Niepodległości i przenieść się do Krakowa, a także dzień wcześniej. (…)
    Możemy zrobić wielki tydzień niepodległości

    – ironizował Krzysztof Krauze.

    Słynny aktor natomiast błyskotliwie stwierdził, że

    Zaczynamy się bać własnej niepodległości.

    Niektóre środowiska zapewne tak, jeżeli przywołują, z nutką
    tęsknoty w głosie, te wspaniałe czasu skoku cywilizacyjnego podczas
    zaborów (czyli, mówiąc wprost, podczas 123-letniej niewoli).

    CZYTAJ WIĘCEJ: Jakie
    jest przesłanie "Gazety Wyborczej" na Święto Niepodległości? "Zabory
    pod wieloma względami oznaczały postęp i modernizację"

    Jeżeli za modernizację odpowiadały zabory, to kto odpowiada za uwstecznianie się? Kościół!

    Krauze: Widziałeś transmisję telewizji Trwam, kiedy ksiądz mówił, że płonie tęcza symbol złego – bardzo dobrze że płonie?

    Pągowski: I to właśnie przypomina bardzo to endeckie
    tradycje. (…) Jak było w Jedwabnem i okolicy, gdzie doszło do pogromu?
    Dokładnie było tak samo – ci ludzie, którzy byli i rabowali to nie byli
    chuliganie, a ludzie, którzy się czuli bezpieczni. Natomiast kto
    dostarczał ideologię? Bo to zresztą było jedyne źródło wiedzy. Niestety
    ta ideologia płynęła w tamtym czasie z ambon kościelnych. Dlatego
    przerażające jest to co mówisz, że ksiądz tak mówił. (…) Nie było
    problemu, ci ludzie potem spotykali się na niedzielnym nabożeństwie, bo
    zabicie Żyda nie było grzechem.

    Radzimy Andrzejowi Pągowskiemu dokładniej przyjrzeć się nauce
    kościoła, gdyż przykazanie piąte brzmi "Nie zabijaj" - bez
    specyfikacji, że w wyjątkowych przypadkach jednak można.

    Co więcej, mord w Jedwabnem to bardzo złożona i skomplikowana
    historycznie sprawa - co już nie raz udowodnili historycy - będąca
    skutkiem wielu czynników.

    CZYTAJ TAKŻE: „Mord
    w Jedwabnem 10 lipca 1941 r. Prolog. Przebieg. Pokłosie” Marka Jana
    Chodakiewicza - pierwsze naukowe studium zbrodni w Jedwabnem

    Szkoda, że pan Pągowski nie wspomniał, że w czasie II Wojny
    Światowej instytucje kościelne nie raz ratowały Żydów przed niemieckimi
    oprawcami, których celem - co warto przypomnieć - była eksterminacja
    narodu żydowskiego, ale także duchownych katolickich
    .

    Aby trochę ostudzić atmosferę, Dorota Wellman - słusznie - przypomniała, że

    w tym samym Marszu, między walczącymi biegał ksiądz, który
    starał się to wszystko uciszyć, połączyć, ostrzegać i prosić o
    nieagresywne zachowywanie się. Jest takie oblicze kościoła i takie.

    Natomiast Krzysztof Krauze zauważył, że

    Olbrzymią rolę do odegrania ma Kościół. Polska jest taka, jaki jest polski kościół.

    Mówiąc o tym samym kościele, który współcześnie jest opluwany, a jego dorobek jest dyskredytowany.

    Pszoniak: Te wszystkie Święta Niepodległości polegają na tym,
    że jest ten dojrzały marsz, organizowany przez władze, przez
    prezydenta. A potem są zabawy, ludzie się bawią cieszą – piknik. (…)
    Krótko mówiąc – nie wiem czy ktoś chce iść ulicą, można przecież w różny
    sposób świętować.
    (…) We Francji też był Hollande wygwizdany.
    Natomiast mnie przeraża jedna rzecz – proporcja. Co święto, co jakaś
    uroczystość, to wieczna naparzanina. (…) Tam jest spokojniej

    - mówił aktor. Jednak, z tego co wiadomo, to, w przywołanej przez
    Pszoniaka Francji, wcale nie było spokojniej, gdyż po 11 listopada
    (obchodzonym tam jako święto zakończenia I Wojny Światowej) zatrzymano
    tam ponad 60 osób, czyli mniej więcej tyle samo co w Warszawie.

    Natomiast, odnosząc się do wcześniejszych słów aktora, który wątpi w
    to czy ludzie chcą "iść ulicą", to radzimy spojrzeć w statystyki - ponad
    50 tys. osób na Marszu Niepodległości, a ok. 5-6 tys. w prezydenckim
    marszu "Razem dla Niepodległej". To chyba dość wyraźnie pokazuje, jak
    ludzie wolą świętować. I z kim.

    Wojciech Pszoniak nie zapomniał też pięknie posłodzić panu premierowi:

    My mamy znakomitą sytuację gospodarczą. Pierwsze miejsce. W
    porównaniu z innymi krajami w Europie. Jedyny kraj, którzy nie przeszedł
    recesji. (…) Jest tyle rzeczy, z których można się cieszyć.

    Ah ta ciągła radość. Chyba tzw. mainstreamowy salon ma jakiś kompleks radości, skoro ciągle przymuszają do niej Polaków. Cieszcie
    się, ah cieszcie! 3 maja, 4 czerwca, 11 listopada, maszerujcie w
    radosnym, roześmianym kordonie z różowymi balonikami (i okazjonalnie z
    orłem z czekolady). A flagi narodowe, pamięć historyczna... To przecież
    psuje radość.

    Doszło do tego po 20 latach niepodległości, że elektorat –
    zwłaszcza wielkomiejski, lewicowy, antypisowski, na hasło: „Polska”
    dostaje alergii. (...) Dynamika sytuacji w Polsce jest taka, że masz
    prawicę, która wyciera sobie Polską gębe na każdą okoliczność i osądza
    wszystkich inaczej myślących o zdradę, o mordowanie w Smoleńsku, o
    nieczystość rasową, etniczną. A kontra jest taka, że skoro wy sobie
    bierzecie Polskę, to ja to chromolę

    - stwierdził prowadzący Marcin Meller. Tylko kto tu sobie wyciera gębę "Polskością"?
    Czasem nie ci, którzy chwalą serial "Nasze matki, nasi ojcowie", ci
    którzy wzdychają do okresu zaborów, ci którzy mówią, że połączenie
    Polski i Niemiec to wspaniałe rozwiązanie? To nie jest wycieranie sobie
    gęby tymi, którzy za POLSKĘ i POLSKOŚĆ przelali krew?

    Ale jak już weszło na temat PiS-u, to można było "wycierać sobie gębę" ów partią dalej:

    Krauze: To zohydzenie (…)  - nadużywanie tego w ten sposób, jaki robi
    to PiS, Kaczyński. Oni to są specjaliści, z Macierewiczem, to są
    nawiedzeni ludzie, powinni się zbadać psychiatrycznie. O tej nienawiści,
    powoduje, że to słowo [patriotyzm – przyp. red.] ma inną konotację.

    A jak już przyłożono w prawicę, to nie obyło się bez krytyki
    wobec prawicowych publicystów, którzy - w przeciwieństwie do gości
    "Drugiego Śniadania Mistrzów", nie boją się mówić o historii, o pamięci i
    o godności.

    To jest tak jak ze szlachetnym przymiotnikiem „niepokorny”, z
    którego prawicowi publicyści zrobili przymiotnik błazeński. Jak
    słyszysz „niepokornych braci Karnowskich”, to jest pusty śmiech.

    Niech się red. Meller śmieje. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.



    Duchowny zaatakowany po Marszu Niepodległości

    Ksiądz Łukasz Szydłowski,
    związany z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X, został napadnięty po Marszu
    Niepodległości. Do zdarzenia doszło na Placu Zbawiciela, gdy duchowny
    wracał z Marszu.

     

    Powodem ataku miał być... kapłański stan ks. Szydłowskiego oraz
    związana z tym sutanna. Napastnik uzasadnił swoje działanie skandalami
    pedofilskimi w Kościele, o których z wielką pasją donoszą polskie media.
    Duchowny uderzony w twarz został zraniony przez elementy stłuczonych
    okularów. Oprócz agresji fizycznej ksiądz padł ofiarą agresji słownej -
    usłyszał pod swoim adresem wiele wulgarnych inwektyw.

    Duchowny był na Marszu Niepodległości wraz z grupą uczniów ze szkoły prowadzonej przez tradycjonalistycznych lefebvrystów.

    Na Marszu było obecnych wielu duchownych. Dziękujemy że jesteście z nami!

    Młodzież Wszechpolska - Okręg Opolski.

    Niebywała
    sytuacja. Dziś o godzinie 16:00, w Hotelu Mercury w samym centrum
    Opola, miała miejsce debata z panem Januszem Palikotem, (założycielem
    słynnej z lewicowych poglądów partii) na temat energii. Przekonani, że w
    debacie znajdzie się miejsce do
    wypowiedzenia i dla nas, przeciwników postulatów Palikota,
    postanowiliśmy wziąć w niej udział. Jako że członkowie "Twojego Ruchu"
    zapraszali na nią wszystkich mieszkańców miasta, z niewielkim
    przygotowaniem, zebraliśmy się w dwanaście osób i wyruszyliśmy na
    miejsce debaty. Po wejściu do hotelu, sytuacja wyglądała bardzo
    optymistycznie- skierowano nas do listy imiennej, na której każdy
    uczestnik winien był wpisać swoje dane, a następnie do prowizorycznej
    szatni, gdzie zostawiliśmy kurtki oraz plecaki. Myśleliśmy, że zgodnie
    ze swymi postulatami, pomarańczowa partia umożliwi nam wejście na
    debatę. Nasz kolega Kamil, który jako pierwszy postanowił wejść do sali
    konferencyjnej, niespodziewanie został siłą zatrzymany przez
    ochroniarzy, którzy szarpiąc go kazali mu okazać zawartość kieszeni,
    którzych nawet nie miał. Kamil jako licencjonowany ochroniarz, obeznany w
    zaistniałej sytuacji, zaczął dyskutować z ochroniarzami, który
    naruszyli bezprawnie jego nietykalność. Po opisanym zajściu, Kamil
    został jeszcze bardziej poszarpany, wykręcono mu rękę, a panowie
    ochroniarze brutalnie wyprowadzili go z sali, a raczej sprzed drzwi,
    gdyż nie zdążył nawet przekroczyć progu. Z całego zajścia posiadamy
    nagrany film, jednak na prośbę Kamila oraz funkcjonariuszy, nie możemy
    go na razie udostępnić osobom trzecim (nagranie zostanie wykorzystane w
    postępowaniu sądownym). Nasz kolega nie stawiał jakiegokolwiek oporu,
    oraz zachowywał się prawidłowo, jak przystało na uczestnika otwartej dla
    mieszkańców debaty, nie miał na sobie również ciuchów wiążących go w
    jakikolwiek sposób ze środowiskami narodowymi. Jak widać jednak,
    lewicowcy mają inne rozumienie słowa "wolność" i polecili wynajętym
    ochroniarzom nie wpuszczać nikogo, kto nie jest ubrany w drogi garnitur.
    Pytaniem pozostaje, dlaczego debata pana Palikota ogłaszana była jako
    "otwarta". Po zajściu z ochroniarzami hotelu, na miejsce została wezwana
    policja, która bardzo życzliwie odniosła się do nas i nie potraktowała
    poważnie działaczy partii pana Janusza Palikota, którzy próbowali
    wymyślnymi kłamstwami sprowadzić winę zajścia na nas. Na szczęście nie
    udało im się to, a obecni na miejscu dziennikarze (prócz kobiety z
    redakcji Gazety Wyborczej, która beztrosko biegała po hotelu, odbijając
    się ze swoimi durnymi pytaniami oraz radosnym uśmiechem zarówno od
    funkcjonariuszy, członków partii Janusza P., jak i od nas, po czym
    obojętnym tonem rzuciła nam wszystkim, że o całej sytuacji i tak dowie
    się od rzecznika prasowego policji- ,,rzetelne dziennikarstwo"...)
    również potraktowali sprawę bardzo poważnie i obiecali nam rzetelnie
    zrecenzowanie zaistniałych wydarzeń. Mi, jako młodemu człowiekowi nie
    przychodzi na myśl co jeszcze mógłbym tu napisać, po prostu nie mieści
    mi się w głowie że w "demokratycznym" państwie, na "otwartej" debacie,
    pewne osoby prowokują opisane wydarzenia... Wspomniana Gazeta Wyborcza,
    zapewne za sprawą opisywanej tu już nieokrzesanej dziennikarki, opisała
    nas jako grupę "pięciu młodzieńców, którzy próbowali wtargnąć na
    spotkanie z gazem pieprzowym". Zacytowane zdanie jest kpiną, gdyż każde w
    nim słowo jest konfabulacją i wydaje mi się że nie ma sensu nawet
    odpowiadać na zarzuty przedstawione przez redakcję gazety, której
    czytelnictwo- na szczęście- ciągle drastycznie spada. Na salę nie
    weszliśmy, być może i dobrze, jednak zapewniamy iż sprawa nadgorliwego
    ochroniarza trafia "dalej" i z jego postępowania zostaną wyciągnięte
    konsekwencje. Pozdrawiamy życzliwych dziennikarzy, policjantów, pana
    ochroniarza nieobeznanego w swym fachu, oraz wspomnianą trzeci raz w
    tekście piekną panią redaktor z Gazety Wyborczej, której życzymy jak
    najszybszej zmiany poglądów, przejrzenia na oczy oraz treningu
    umysłowego. Jest to oficjalne stanowisko opolskiej Młodzieży
    Wszechpolskiej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    42. typowy język nienawiści i dyktat mniejszości

    "Marsz Niepodległości nie mieści się w ramach ładu konstytucyjnego" - list kilkudziesięciu organizacji



    Przedstawiciele niemal 50 organizacji pozarządowych podpisali wspólne stanowisko w sprawie wydarzeń z 11 listopada. Potępiają zadymy na Marszu Niepodległości, atak na squat Przychodnia i strażaków usiłujących zgasić tęczę na pl. Zbawiciela. - Nie wolno pozwalać, by wykorzystywano wolność zgromadzeń do szerzenia nienawiści, rasizmu, czy homofobii - podkreślają sygnatariusze listu.
    "Reprezentujemy organizacje pozarządowe działające na wielu płaszczyznach życia społecznego, których wspólnym celem jest rozwój społeczeństwa obywatelskiego, wolnego od przejawów dyskryminacji, nienawiści i wszelkich postaw totalitarnych. Społeczeństwa, w którym szanuje się odrębność etniczną, narodową i religijną" - tak rozpoczyna się stanowisko podpisane przez 47 organizacji, które potępiają "mowę nienawiści i akty wandalizmu, dokonane przez skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne organizacje maszerujące w Warszawie 11 listopada".

    Sygnatariusze podkreślają, że "poglądy głoszone przez organizatorów i uczestników tzw. marszu niepodległości" nie mieszczą się w ramach ładu konstytucyjnego, bowiem ustawa zasadnicza zakazuje istnienia partii i innych organizacji odwołujących się do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa.

    Przedstawiciele organizacji postulują, by ukarać sprawców zamieszek i wandalizmu, ale też organizatorów Marszu Niepodległości.

    "Nie mogą uniknąć obciążenia kosztami szkód i naprawy zniszczonych obiektów" - czytamy w stanowisku.

    Podpisały się pod nim m.in. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Fundacja Centrum Edukacji Obywatelskiej, Fundacja im. Stefana Batorego, Fundacja im.prof. Bronisława Geremka, Fundacja Trans-Fuzja, Otwarta Rzeczpospolita, Stowarzyszenia Gai i Jacka Kuroniów, Stowarzyszenie Nigdy Więcej, Stowarzyszenie Rodzin i Opiekunów Osób z Zespołem Downa Bardziej Kochani, Stowarzyszenie Towarzystwo Dziennikarskie, Towarzystwa Słowaków w Polsce, Towarzystwo Krzewienia Kultury i Tradycji Romskiej Kałe Jakha, Żydowskie Stowarzyszenie B'nai B'rith oraz Żydowskie Stowarzyszenie Czulent.

    Prof. Krzemiński u Tomasza Lisa: "Polski antysemityzm jest integralnie związany z całym kanonem przekonań narodowo katolickich"

    Polski Kościół zanurzony jest w obronę nacjonalistycznych elementów
    polskości. Chodzi o wielkie dzieło ojca Rydzyka, które zwycięża w
    Kościele - oburzał się jeden z gości Tomasza Lisa.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    43. AntykomunaMandat w

    Mandat w wysokości 200 złotych wystawiony za wznoszenie hasła "Cześć i chwała bohaterom!".

    "A to, wicie, rozumicie, Panie Władzo, było na cześć bohaterskiej Straży Miejskiej, która chwyta faszystów"

    Mandat w wysokości 200 złotych wystawiony za wznoszenie hasła  "Cześć i chwała bohaterom!".</p />
<p>"A to, wicie, rozumicie, Panie Władzo, było na cześć bohaterskiej Straży Miejskiej, która chwyta faszystów"




    „Łapaj
    faszystę” – krzyczy faszysta. Siejący nienawiść - wszędzie słyszą mowę
    nienawiści. To nie o tolerancję chodzi, a o aprobatę i narzucenie nowego
    porządku

    Teraz skorumpowane, niedouczone, zastraszone (niepotrzebne
    skreślić) dziennikarzyny, nazywają patriotów faszystami. Trzeba
    przyznać, że III RP ma zdolniejszych PR-owców, niż PRL.

    "Czy staliście się 'naziolskim pisemkiem'?" - organizacje równościowe w liście otwartym do "Newsweeka"

    Cejrowski jest protektorem bandytów. Czy zwiększanie sprzedaży jest
    wartością - w imię której - eksponuje się jego jawnie ksenofobiczne
    poglądy? - pyta 17 organizacji zrzeszonych w koalicji "Partnerstwo Dla
    Związków".Działacze podpisanych pod oświadczeniem organizacji zarzucają
    redaktorowi naczelnemu 'Newsweeka', że zmienia poglądy i dopuszcza
    Cejrowskiego do debaty publicznej w imię zwiększenia sprzedaży pisma.

    "Okładka aktualnego 'Newsweeka' niestety niczym nie ustępuje
    okładkom magazynów, które Lis nazywa 'naziolskimi'" - piszą w
    oświadczeniu i podkreślają, że hasło "Won z pederastami" widziane na
    półkach kiosków i w Internecie, jest "kolejną szykaną, z jaką spotykają
    się w codziennym życiu". W tym samym tygodniu na okładce "Wprost"
    znalazł się tytuł "Zabić geja".

    Partnerstwo Dla Związków o Cejrowskim

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    44. 151 zdarzeń związanych w

    151 zdarzeń związanych w przestępstwami z nienawiści w tym roku

    Informację na temat działań w zakresie zapobiegania i zwalczania
    przestępstw z nienawiści przedstawił wiceszef MSW Marcin Jabłoński.
    Od początku roku w całym kraju
    odnotowano 151 zdarzeń, z czego 28 w Białymstoku, mających związek z
    przestępstwami popełnianymi z nienawiści, w tym na tle różnic
    narodowościowych - wynika z informacji MSW przedstawionej sejmowej komisji spraw wewnętrznych.

    Informację na temat działań w zakresie
    zapobiegania i zwalczania przestępstw z nienawiści przedstawił wiceszef
    MSW Marcin Jabłoński.

    Od początku roku do końca października
    odnotowano 12 spraw związanych z pochodzeniem rasowym, narodowym lub
    etnicznym. 14 przypadków miało związek z propagowaniem faszystowskiego
    ustroju państwa albo hasłami o charakterze rasistowskim. - Dwa
    kolejne związane były z kwestiami wyznaniowymi. Siedem spraw dotyczyło
    pobicia lub naruszenia nietykalności cielesnej innej osoby ze względu na
    przynależność narodową, etniczną, rasową lub wyznaniową. Dwie sprawy
    dotyczyły podpalenia, a 19 przypadków "mowy nienawiści"
    - powiedział Jabłoński.

    Dodał, że ofiarami ataków padały osoby
    narodowości czeczeńskiej, hinduskiej, kubańskiej, romskiej,
    pakistańskiej i japońskiej. W pięciu sprawach sporządzono akt
    oskarżenia. W siedmiu przypadkach śledztwa umorzono lub odmówiono
    wszczęcia. Cztery osoby aresztowano, pięć objęto dozorem policji, w
    dwóch przypadkach zastosowano poręczenia majątkowe.

    Jabłoński zapewnił, że MSW i policja
    prowadzą szereg działań, których celem jest ściganie i zapobieganie
    przestępstwom z nienawiści. W departamencie kontroli skarg i wniosków
    MSW pracuje zespół ds. ochrony
    praw człowieka, który monitoruje sposób prowadzenia spraw przez organy
    sprawiedliwości. Z kolei w resorcie administracji działa Rada ds.
    Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi
    Nietolerancji.
    Co roku MSW przygotowuje raport o stanie bezpieczeństwa
    państwa, w którym są też informacje o takich zjawiskach. Jest to problem interdyscyplinarny, który wymaga działań wielu podmiotów, instytucji oraz organizacji pozarządowych - powiedział.

    Artur Ostrowski (SLD) przypomniał słowa
    szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, który po wydarzeniach w Białymstoku
    (gdzie doszło do serii przestępstw o charakterze rasistowskim), w maju
    powiedział: m.in.: Ale jedno mogę powiedzieć, jeśli chodzi o środowiska skinheadowskie: idziemy po was. Jakie są efekty i czy ministerstwo doszło do tych ludzi czy nie?
    - pytał Ostrowski. Jego zdaniem coraz więcej młodych ludzi przystępuje
    do organizacji odwołujących się do ideologii faszystowskiej,
    rasistowskiej czy nacjonalistycznej. Te organizacje 11 listopada
    pokazały swoją siłę i poglądy. Są one zorganizowane i coraz bardziej się
    rozwijają. Poseł zapowiedział, że zwróci się o informację do sejmowej
    speckomisji.

    Jarosław Zieliński (PiS) ocenił, że zapowiedzi Sienkiewicza z Białegostoku mają
    wymiar propagandowy i PR-owski", a nie realna zapowiedź konkretnych
    działań. Trzeba po prostu skutecznie zwalczać te przestępstwa" -
    powiedział Zieliński.

    Krystyna Łybacka (SLD) podkreśliła, że do
    Polski napływa coraz więcej obcokrajowców i przedstawicieli innych
    kultur. Bardzo ważna jest zmiana mentalności młodego pokolenia. Znacznie lepiej zapobiegać niż zwalczać. Chodzi o wychowanie pokolenia otwartego, które będzie cechowała wysoka tolerancja - mówiła.

    Jabłoński bronił słów Sienkiewicza podkreślając, że jego reakcja była absolutnie adekwatna, a jego intencją nie było stygmatyzowanie mieszkańców Białegostoku, tylko wyznaczenie standardów. To był sygnał, że nie ma przyzwolenia na tego typ zachowania - powiedział Jabłoński.

    Do różnych wydarzeń o charakterze
    rasistowskim dochodziło w ostatnich miesiącach m.in. w Białymstoku,
    gdzie podpalono mieszkanie, do którego do swej polskiej rodziny
    przyjechał Hindus. Wcześniej podpalano mieszkania rodzin czeczeńskich
    czy polsko-pakistańskiej. Głośna stała się sprawa odmowy przez
    Prokuraturę Rejonową Białystok-Północ wszczęcia dochodzenia ws.
    namalowania swastyki na publicznym budynku.
    Prokurator uzasadnił to tym,
    że swastyka to także
    powszechny w Azji symbol szczęścia". Na
    początku września prokurator generalny Andrzej Seremet przyjął dymisję
    szefa tej placówki Wojciecha Zaleskiego.

    W ub.r. do sądów w sprawach o przestępstwa
    na tle rasowym trafiły akty oskarżenia przeciwko 139 osobom. Wyroki
    skazujące zapadły wobec 59 osób.

    Jacek
    Karnowski w "Bliżej": Marsz Niepodległości, fakt, że przychodzi na
    niego tyle osób, to dowód, że wielu Polaków ma poczucie zgrożenia swojej
    tożsamości

    "...ta nieelegancka, nieuczciwa wypowiedź ministra Sienkiewicza,
    który mówił: ideowe dzieli PiS. To jest już bolszewizm. Jak marksiści
    widzieli wszędzie rękę imperialistów, tak on widzi rękę PiSu, kryjąc
    własne błędy i zaniechania".Po prezentacji filmu Jan Pospieszalski zapytał - jak sam zaznaczył -
    naiwnie, dlaczego takich obrazków nie pokazywały największe media w
    Polsce.

    Odpowiadając na to pytanie Rafał Ziemkiewicz wskazał, że ono jest retoryczne.

    Mogę zadać wiele innych pytał. Dlaczego informuje się
    wyłącznie o tym, co działo się poza Marszem? Ani nieszczęsna tęcza,
    która spłonęła, ani ten squot zaatakowany nie znajdywały się na trasie
    Marszu.
    One były o kilkaset metrów w jedną czy drugą stronę.
    (...) Służby Marszu nie miały prawa reagować poza tym miejscem, gdzie
    odbywa się pochód. W momencie, gdy grupa odłączyła się od Marszu to
    trudno sobie wyobrazić, żeby służba porządkowa wyciągnęła pałki i
    pałowała. Zresztą nie miała pałek. Mógłbym zadać retoryczne pytanie,
    dlaczego jak poprzednim razem spalono tęczę to nikt nie mówił, że trzeba
    zdelegalizować sylwestra, nikt nie mówił, że ludzie przychodzący na
    sylwestra to dziś, która przychodzi palić, niszczyć ani demolować?

    - pytał publicysta.

    Dodał, że to, co czyni się obecnie w
    związku z Marszem "to bardzo paskudna propaganda wizualna, która
    wdrukowuje ludziom obraz, że narodowcy to chuligani, że patrioci to
    chuligani, że prawdziwi Polacy to chuligani".

    Te trzy incydenty, z których jeden jest do osobnego omówienia,
    ponieważ był potencjalnie groźny - ten pod ambasadą - wydarzyły się
    wbrew woli organizatorów, przy maksymalnym przeciwdziałaniu służby
    porządkowej

    - dodał.

    Marian Kowalski odnosząc się do pytania o służbę
    porządkową i jej prace przed ambasadą rosyjską wskazał, że służba
    reagowała na incydenty.

    Ja byłem obecny przy ambasadzie jeszcze przed Marszem. Gdy pochód
    dochodził, policja stała w poprzek ulicy i zatrzymała Marsz. Z tego, co
    wiem na koniec Marsz również został zablokowany i ogłoszono jego
    delegalizację. Marsz był ogrodzony z dwóch stron wysokim murem. Gdzie ci
    ludzie mieli się podziać? Ci ludzie byli bardzo spokojni. (...) Cały
    Marsz w tej sytuacji wykazał maksimum spokoju, a straż interweniowała

    - tłumaczył.

    Andrzej Stankiewicz wrócił z kolei do filmu, jaki pokazano w programie Jana Pospieszalskiego.

    Jest mi smutno po obejrzeniu tego materiału. On się odwoływał do
    rzeczy wielkich i wzniosłych, a my się zastanawiamy, jakie było
    ogrodzenie ambasady i czy można było coś tam wrzucić czy nie. Nie można
    było tam nic wrzucać, tego nie należało robić. Tego typu incydent służy do rozgrywania, jak robi Ławrow, relacji na arenie międzynarodowej. To bardzo źle świadczy o Polsce. Chciałbym,
    żeby takich obrazów jak w prezentowanym klipie było więcej, ale nie
    zawsze pokazywanie zadym jest celową manipulacją mediów. Taki jest
    charakter mediów. One pokazują rzeczy mało spotykane, mają skłonności do
    pokazywania awantur i bijatyk. Nie musi być w tym złej woli. Taka
    jest logika mediów. Jest mi smutno, że nie rozmawiamy o tym, że to
    święto nie mogło wyglądać tak, jak chcieli ci ludzie, którzy widoczni
    byli na filmie

    - tłumaczył dziennikarz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    45. Poradnik dla policjantów. Jak

    Poradnik dla policjantów. Jak mówić do homoseksualistów, prostytutek i bezdomnych? 


    W policyjnych komendach w całym kraju rozdawane są specjalne
    poradniki ze wskazówkami jak mundurowi mają się zwracać do
    przedstawicieli mniejszości narodowych, religijnych, seksualnych, osób
    bezdomnych, czy prostytutek - tak, aby ich nie obrazić i nie wywołać...

    Więzienie za pobicie czarnoskórego prezentera

    Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał w poniedziałek na 2
    lata i 8 miesięcy więzienia mężczyznę oskarżonego o znieważenie na
    tle...
    czytaj dalej »
    Prokuratura chciała kary trzech lat więzienia, biorąc pod uwagę, że
    oskarżony był wcześniej karany; obrona - uniewinnienia. Ta ostatnia już
    zapowiedziała apelację.Do pobicia doszło w lutym tego roku. Czarnoskóry prezenter, od wielu lat
    mieszkający w Polsce, został zaczepiony na ulicy, gdy szedł do domu.
    Najpierw padły wyzwiska (m.in.: "bambus", "czarnuch"), potem mężczyzna
    dostał cios pięścią w twarz, w okolice oka.
    Przed drugim ciosem zdołał
    się zasłonić, a gdy zaczął wołać o pomoc, napastnik uciekł.

    "Odpowiednia reakcja"

    Policja
    zatrzymała 24-letniego podejrzanego na podstawie portretu pamięciowego.
    Napadnięty rozpoznał 24-latka podczas okazania. Co prawda na policję
    zgłosił się nastolatek, który twierdził, że to on był sprawcą ataku, ale
    nie przekonał ani prokuratury, ani sądu.

    Ostatecznie sąd uznał
    winę 24-latka i skazał go na 2 lata i 8 miesięcy więzienia. Sąd podał w 
    uzasadnieniu do wyroku, że motorem działania oskarżonego była
    demonstracja braku zgody na funkcjonowanie w społeczeństwie osoby o
    innym kolorze skóry. Sędzia Dariusz Gąsowski mówił, że tak absurdalny
    powód i rozmiar szkody, jaką wyrządził 24-latek, powinny spotkać się z
    "odpowiednią reakcją".



    Piotr Dziadul kontra Pomorski Urząd Wojewódzki. Pierwsza rozprawa w sądzie pracy [ZDJĘCIA]


    W Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w
    Gdańsku we wtorek odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie przywrócenia
    Piotra Dziadula do pracy w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim.

    Piotr Dziadul
    stwierdził, że bezpośrednią przyczyną jego zwolnienia był anonimowy
    mail (ten sam, który w czerwcu br. trafił także do redakcji kilku
    pomorskich mediów), w którym oskarżono go o homofobiczne i rasistowskie
    wypowiedzi.
    - Wcześniej nie było mowy o likwidacji mojego stanowiska -
    przekonywał Piotr Dziadul. - Dyrekcja urzędu zawsze starała się chronić
    stanowiska.



    Tymczasem UW przekonuje, że Dziadul nie może wrócić, bo jego stanowisko zostało zlikwidowane.


    Środowiska lewicowe żądają usunięcia z Facebooka strony "Stop dyktaturze mniejszości"

    Protest na stronie www.stopdyktaturze.pl podpisał już blisko 60
    000 osób. To musi przerażać środowiska lewicowe, chcące wprowadzić
    dyktaturę mniejszości w Polsce.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    46. PiS to "Paranoja



    PiS to Paranoja i Schizofrenia? Doniesienie do prokuratury ws. SzejnfeldaPiS to "Paranoja i Schizofrenia"? Doniesienie do prokuratury ws. Szejnfelda
    Na profilu
    eurodeputowanego Platformy Obywatelskiej Adama Szejnfelda na Facebooku
    pojawiła się grafika, która wywołała burzę. Na obrazku widnieje krzyż
    wbity w Polskę, a na nim napis: „Paranoja i Schizofrenia” oraz logo
    PiS-u.

    To, co proponujecie, to dyktatura! Chcecie ręcznie sterować całym
    krajem, jak Putin. Tak się nie da rządzić - krzyczała kobieta na
    poniedziałkowej regionalnej konwencji programowej Prawa i
    Sprawiedliwości w Kielcach. Po jej słowach działacze partyjni siłą
    wypchnęli kobietę z sali.
    Cały tekst: http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,18353138,incydent-na-konwencji-pis-kobieta-wyprowadzona-sila-krzyczala.html


    Majstersztyk PiS i "zmanipulowani" dziennikarze. Kampania prezydencka w mediach [RAPORT]



    Majstersztyk PiS i "zmanipulowani" dziennikarze. Kampania prezydencka w mediach [RAPORT]/© Grzegorz Jakubowski

    Emitowane
    podczas kampanii prezydenckiej spoty telewizyjne i radiowe komitetu
    wyborczego Bronisława Komorowskiego kosztowały 5,16 mln zł, podczas gdy
    sztab Andrzeja Dudy wydał na ten cel 4,76 mln zł. Jednak to wartość
    artykułów dotyczących PiS, które publikowała w maju prasa, jest wyższa o
    10 mln zł.

    Komitet wyborczy Bronisława Komorowskiego wydał 5,16 mln zł na
    spoty telewizyjne oraz radiowe emitowane w kampanii prezydenckiej,
    podczas gdy komitet Andrzeja Dudy przeznaczył na ten cel 4,76 mln zł,
    podał portal Press.pl. Jednak to zarówno lider PiS Jarosław Kaczyński
    jak i partia, której przewodzi, trafiali na czołówki gazet najczęściej. -
    To świetna robota wizerunkowa PiS: stworzyć wrażenie wygranej przed
    ogłoszeniem startu - powiedział Godzic, dodając, że dziennikarze zostali
    "zmanipulowani". - Dawniej debatowali w tym czasie, kto ma jaką
    zdolność wchodzenia w alianse. Dzisiaj piszą o wygranych wyborach PiS-u,
    bo do tego ich przekonano - stwierdził medioznawca.

    Ponieważ raport dotyczy materiałów niesponsorowanych, eksperci wyliczyli
    wartość ich ekwiwalentu reklamowego (AVE), czyli ilości pieniędzy,
    które należałoby wydać na dany przekaz, gdyby był on reklamą. Pod tym
    względem wygrywa PiS, którego wartość materiałów oszacowano na 124 mln
    zł, podczas gdy ekwiwalent PO był o 10 mln mniejszy. Sama wartość
    reklamowa publikacji dotyczących prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego
    wyniosła 59,3 mln zł, podczas gdy materiały dotyczące szefowej PO Ewy
    Kopacz osiągnęły wartość blisko dwukrotnie niższą - 32,7 mln zł.
    Publikacje dotyczące PSL oraz SLD oszacowano na ok. 40 mln zł.

    Raport potwierdza również miażdżącą klęskę polityczną Janusza Palikota i
    jego partii. Niekorzystne materiały dotyczące lidera Twojego Ruchu
    ukazywały się najczęściej w światopoglądowo rozbieżnych "Gazecie
    Wyborczej" oraz "Gazecie Polskiej Codziennie". - Palikota należy
    napiętnować, ponieważ stracił najwięcej. Miał w ręku złoty róg, a teraz
    tylko sznur - powiedział Godzic, podkreślając, że chociaż polityka
    atakują zarówno lewica jak i prawica, powody ich działań są różne.
    Jednak pomimo to Palikot kolejny miesiąc z rzędu jest najpopularniejszym
    politykiem w mediach społecznościowych. Jak komentuje medioznawca,
    wynika to z antyestablishmentowej natury tych środków przekazu.

    Artykuły poddane analizie zespołu PRESS-SERVICE Monitoring Mediów
    pochodzą z przeglądu ponad 1100 tytułów prasy ogólnopolskiej,
    regionalnej, branżowej i specjalistycznej oraz najpopularniejszych
    serwisów społecznościowych. Analiza medialna objęła sześć partii
    politycznych: PO, PiS, SLD, PSL, Twój Ruch i Solidarną Polskę, a także
    ich liderów: Ewę Kopacz, Jarosława Kaczyńskiego, Leszka Millera, Janusza
    Piechocińskiego, Janusza Palikota i Zbigniewa Ziobrę. Badanie wydźwięku
    artykułów prasowych w dziennikach ogólnopolskich dotyczyło
    następujących tytułów: „Dziennik Gazeta Prawna”, „Fakt”, „Gazeta
    Wyborcza”, „Metro”,
    „Nasz Dziennik”, „Polska the Times”,
    „Rzeczpospolita”, „Super Express”
    oraz „Gazeta Polska Codziennie”.




    Wołek: Narasta żądza odwetu. Polska może się dostać pod rządy mściwej, nienawistnej ciemnoty. Odpowiada Lis

    Nie chodzi o to, jaka partia wygra wybory, kto będzie premierem, ale
    jaka będzie Polska, czy dostanie się pod rządy ciemnoty, obskuranckiej,
    mściwej, nienawistnej ciemnoty - mówił o stawce jesiennych wyborów
    Tomasz Wołek w Poranku Radia TOK FM.Publicyści w Poranku Radia TOK FM komentowali burzliwą dyskusję w Senacie o in vitro. Tomasz Wołek nie zostawił suchej nitki na senatorach, zwłaszcza opozycyjnego PiS.


    - Narasta fala żądzy odwetu, rewanżu, obskurantyzmu, ciemnoty.
    Ta groźna fala może Polskę zalać. Stoimy w obliczu zmiany
    cywilizacyjnej, kulturowej, obyczajowej. Być może część ludzi przejrzy
    na oczy, dostrzeże, jaka jest stawka. Nie chodzi o to, jaka partia wygra
    wybory,
    kto będzie premierem, ale jaka będzie Polska, czy dostanie się pod
    rządy ciemnoty, obskuranckiej, mściwej, nienawistnej ciemnoty. Ta fala
    może jeszcze nas nie zalewa, ale już liże brzeg - mówił.Chciałbym powiedzieć, że redaktor Wołek histeryzuje. Ale tak nie jest -
    ocenił Tomasz Lis, redaktor naczelny "Newsweeka". - To chłodna
    obserwacja - stwierdził Wołek.




    ''Wylecę z mediów publicznych, jak PiS dojdzie do władzy. Wiem to. Ale nie trzęsę się jak galareta''

    To wszyscy boją się tam PiS, żeby przerwać
    tą karygodną grę?! Operetka się odbywa! Gdzie jest premier, gdzie jest
    jakaś narada koordynacyjna, żeby wszystkich za ryj wziąć? - mówił o
    przedłużającym się śledztwie ws. afery taśmowej Jan Ordyński.

    - Nie można trząść się jak galareta z tego powodu, że PiS
    dojdzie do władzy - mówił w Poranku Radia TOK FM Jan Ordyński. - Ja
    pracuję w mediach publicznych, wobec mediów publicznych PiS też
    zapowiada czystkę. Ale ja się nie trzęsę jak galareta. Bo wiem, że
    wylecę z mediów publicznych, jak PiS przyjdzie do władzy. Ale nie można
    kompletnie dezorganizować swojej pracy! - mówił Ordyński.


    Ordyński powiedział to w kontekście do tego, jak mało państwo robi
    wobec afery taśmowej. - Dokonano ewidentnego przestępstwa, państwo jest
    zagrożone i państwo jest destabilizowane przez te zachowania - i pies z
    kulawą nogą nie przeciwdziała temu? To wszyscy są tam tchórzami? To
    wszyscy boja się tam PiS, żeby przerwać tą karygodną grę?! Operetka się
    odbywa! Gdzie jest premier, gdzie jest jakaś narada koordynacyjna, żeby
    wszystkich za ryj wziąć? - złościł się Ordyński

    Dominika Wielowieyska
    rzuciła: - A może jednak powołać komisję śledczą w Sejmie? Skoro mamy
    takie problemy ze zidentyfikowaniem...

    Ordyński: - Za dwa miesiące będzie jeszcze większy bajzel niż dotąd. Nie
    wiem, może pani premier powinna wezwać szefów służb, zmyć im wszystkim
    głowę - nie jest to jakieś śledztwo, które nie wiadomo czego ma
    dotyczyć. Od roku to się toczy i wygląda po prostu na jedną wielką
    galaretę. Nic więcej.


    "Nad programem PiS pracowało podobno kilkudziesięciu ekspertów, wygląda
    jednak tak, jakby autorów było dwóch - Święty Mikołaj i Mieczysław
    Moczar" - ocenia Tomasz Lis. Wg szefa "Newsweeka", program jest
    "narodowy w formie i socjalistyczny w treści".Zdaniem redaktora naczelnego "Newsweeka", gospodarczych propozycji Prawa
    i Sprawiedliwości nie da się po prostu zrealizować. A jeśli, mimo
    wszystko, zacznie się je wcielać w życie, to doprowadzi to do ruiny
    państwa. Jak ocenia Tomasz Lis, to po prostu "lista próśb do złotej
    rybki" i "lipa".

    "Program to zestaw liczb z sufitu (albo z
    liSzydła), wzbogacony o kłamstwa (jak to, że banki nie płacą podatków) i
    oblany sosem cynizmu (banki opodatkujemy, ale naszych SKOK-ów nie)" - napisał publicysta w najnowszym numerze "Newsweeka".Zapachniało Moczarem

    Znacznie konkretniejsze są za to propozycje PiS
    dotyczące innych sfer życia. Ich wprowadzenie wydaje się Lisowi
    znacznie bardziej prawdopodobne, niż pomysłów dotyczących gospodarki. A
    kluczowymi słowami są tu "narodowy", "repolonizacja", "moralność",
    weryfikacja" i "prowokacja".

    "Wzięte razem owe propozycje
    wprowadzone w życie przyniosłyby po prostu instytucjonalizację
    zamordyzmu. Będziemy mieć narodowe (już nie publiczne) media, narodowe kino
    (koniec z niesłusznym "Pokłosiem" czy "Idą") oraz narodowe seriale, bo
    narodowego ducha trzeba krzepić. Wszystko jak u Moczara, który też, nie
    odchodząc od socjalizmu, krzepił" - ocenia Tomasz Lis.

    Czy czeka nas "dyktat ciemniaków"?


    Zdaniem publicysty, przed propozycjami partii Jarosława
    Kaczyńskiego trzeba wyborców ostrzegać. "Może nastać dyktat ciemniaków.
    Ale nie musi. Kapitolińskie gęsi muszą gęgać. Wszystko zależy od nas" -
    uważa Lis.

    Pawła Kukiza w walce o poparcie wyborców wspiera szef śląsko-dąbrowskiej
    "S" Dominik Kolorz. Dominikę Wielowieyską zdenerwowała wypowiedź
    związkowca, że jeśli "ruch Kukiza skręci w złą stronę, to na własnym
    grzbiecie poczuje górniczy kilof". "Naprawdę, troszkę opamiętania!" -
    komentowała w TOK FM.Wielowieyską słowa Kolorza zirytowały tym bardziej, że dziennikarka
    "Gazety Wyborczej" zalicza go do "rozsądniejszych związkowców".


    - Ale gdy czytam takie rzeczy, że ktoś poczuje na własnym
    grzbiecie górniczy kilof, to od razu krew się we mnie burzy. Chcę
    powiedzieć panu Kolorzowi, że w naszym kraju mieszka bardzo wielu ludzi,
    którzy ciężko pracują. To nie są tylko górnicy. Nie życzę sobie, żeby
    jakikolwiek związkowiec mówił jakiemukolwiek politykowi, że poczuje
    górniczy kilof na plecach - mówiła gospodyni "Poranka Radia TOK FM".


    Wojciech Czuchnowski

    Cui bono, czyli PiS i afera podsłuchowa

    Ubiegły tydzień zaczął się od ujawnienia kolejnego podsłuchu z
    warszawskich restauracji. Tym razem uderzył w szefa MON Tomasza
    Siemoniaka. Mówi się, że wkrótce na światło dzienne wyjdą kolejne
    podsłuchy.


    Ubiegły tydzień zaczął się od ujawnienia
    kolejnego podsłuchu z warszawskich restauracji. Tym razem uderzył w
    szefa MON Tomasza Siemoniaka. Mówi się, że wkrótce na światło dzienne
    wyjdą podsłuchy rozmów wiceministra skarbu Rafała Baniaka z lobbystą
    Piotrem Wawrzynowiczem i Jana Kulczyka z Radosławem Sikorskim.

    Podsłuchowa destrukcja rządu, zwłaszcza w okresie wyborczym, jest na
    rękę Prawu i Sprawiedliwości, więc odpowiedź na pytanie: "Cui bono?"
    wydaje się oczywista...


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18347656,cui-bono-czyli-pis-i-afera-podsluchowa.html


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    47. PO chce dymisji kierownictwa

    PO chce dymisji kierownictwa Prokuratury Krajowej. Powód: mowa nienawiści

    Prokuratorzy
    wycofywali z sądów akty oskarżenia, znikały akty oskarżenia przeciw
    "ksenofobom, faszystom", osobom używającym języka nienawiści - mówił
    Borys Budka (PO). PO zażądała dymisji szefostwa Prokuratury...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    48. Już o 22 "Wywiad z

    Zaczęło się od tego, że kibice
    Jagielloni protestowali przeciwko Tuskowi. Gdy Sikorski nazwał
    Powstanie Warszawskie narodową katastrofą, odpowiedzieli transp ...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    49. Organizacje żydowskie

    Organizacje żydowskie oczekują od polskich władz potępienia antysemityzmu

    Oczekujemy
    od władz publicznych przyznania, że antysemityzm zagraża dzisiejszej
    Polsce i musi być napiętnowany - napisały w oświadczeniu organizacje
    żydowskie. Podkreśliły w nim, że zagrożeniem dla obecnych..
    Wyrażono także solidarność z wszystkimi – jak Romowie, muzułmanie,
    uchodźcy, osoby czarnoskóre, Ukraińcy, członkowie pozostałych
    mniejszości etnicznych, religijnych, seksualnych czy innych – którzy
    doświadczają w Polsce "wrogości czy wręcz dyskryminacji". "Czujemy gniew
    i wstyd, że w naszym wspólnym kraju kogokolwiek to spotyka. Jesteśmy, w
    ramach naszych szczupłych możliwości, gotowi współpracować z wami i
    waszymi organizacjami, by przeciwstawić się złu" - napisano.

    Pod oświadczeniem podpisy złożyli: Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w
    RP, Naczelny Rabin Polski, Ec Chaim Centrum Społeczności Postępowej
    GWŻ, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie, Gmina Wyznaniowa Żydowska w
    Katowicach, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Krakowie, Gmina wyznaniowa
    Żydowska w Bielsko-Białej, Żydowski Instytut Historyczny im. E.
    Ringelbluma, Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith, Żydowskie
    Stowarzyszenia Czulent, Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego,
    Fundacja im. Prof. Mojżesza Schorra, Fundacja Sholom, Jewish Community
    Centre – JCC Warszawa, Towarzystwo Społeczno- Kulturalne Żydów w Polsce,
    Stowarzyszenie Dzieci Holokaustu, Stowarzyszenie Żydowski Instytut
    Historyczny, Stowarzyszenie Midrasz, JCC Kraków, Hillel Warszawa,
    Stowarzyszenie Drugie Pokolenie – Potomkowie Ocalałych z Holokaustu oraz
    Stowarzyszenie Żydów i Kombatantów i Poszkodowanych w II wojnie
    światowej.


    RPO na tropie rasizmu i ksenofobii. Bodnar alarmuje: "W Polsce
    coraz częściej dochodzi do ataków na tle dyskryminacyjnym". To już…

    O opracowanie nowej, kompleksowej strategii na rzecz zwalczania
    rasizmu i ksenofobii w Polsce apeluje rzecznik praw obywatelskich.


    W opinii Rzecznika konieczne jest zatem opracowanie nowej,
    kompleksowej strategii mającej na celu zwalczanie rasizmu i ksenofobii
    w Polsce. Zdaniem RPO wynika to nie tylko
    z potrzeby zapewnienia poczucia bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom
    Polski, ale także z obowiązku wykonania zobowiązań Polski uregulowanych
    w aktach prawa międzynarodowego, w tym m.in. Międzynarodowym Pakcie Praw
    Obywatelskich i Politycznych, Konwencji w sprawie Likwidacji Wszelkich
    Form Dyskryminacji Rasowej czy Konwencji o Ochronie Praw Człowieka
    i Podstawowych Wolności.

    Jednocześnie, obok podjęcia niezbędnych
    działań z zakresu edukacji obywatelskiej i historycznej, Rzecznik
    zasygnalizował potrzebę analizy obowiązujących przepisów prawa
    i rozważenia, czy organy ścigania dysponują odpowiednimi środkami
    prawnymi, aby skutecznie zwalczać działalność organizacji, które
    odwołują się m.in. do ideologii totalitarnych lub których działalność
    zakłada nienawiść rasową i narodowościową.

    Rzecznik proponuje
    również ponowną analiza przepisów Kodeksu karnego regulujących materię
    przestępczości motywowanej uprzedzeniami pod kątem ich skuteczności
    i zgodności z zaleceniami międzynarodowych organów ochrony praw
    człowieka. Zdaniem Rzecznika analizy wymaga, czy w obliczu zmieniającej
    się specyfiki działania grup neonazistowskich – konieczne jest
    znowelizowanie obecnie obowiązujących przepisów.

    RPO
    zwrócił się do premiera z prośbą o ustosunkowanie się
    do przedstawionych rekomendacji, a zwłaszcza o rozważenie możliwości
    zapoczątkowania prac legislacyjnych, zmierzających do kompleksowego
    wdrożenia zaleceń Komitetu ds. Eliminacji Dyskryminacji Rasowej.

    Do ministra
    sprawiedliwości Rzecznik zwrócił się z prośbą o poinformowanie
    o aktualnym stanie wszystkich postępowań toczących się w związku
    z okolicznościami ujawnionymi przez autorów reportażu
    „Polscy neonaziści”.

    Kancelaria premiera i resort sprawiedliwości mają 30 dni, by odpowiedzieć na pismo RPO.

    W sobotę
    MSWiA poinformowało, że minister Joachim Brudziński zwrócił się
    do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o powołanie
    międzyresortowego zespołu ds. przeciwdziałania propagowaniu faszyzmu
    i innych ustrojów totalitarnych oraz przestępstwom inspirowanym
    nienawiścią. Inicjatywę tę wsparł premier Mateusz Morawiecki.

    J. Kopcińska: Powstał zespół do walki z przejawami faszyzmu

    Powstał międzyresortowy zespół do walki z przejawami faszyzmu i
    innych ideologii totalitarnych - poinformowała we wtorek rzeczniczka
    rządu Joanna Kopcińska. W jego skład wchodzić będą m.in. przedstawiciele
    resortów kultury czy sprawiedliwości.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    50. Premier podpisał zarządzenie

    Premier podpisał zarządzenie powołujące Zespół ds. Przeciwdziałania Propagowaniu Faszyzmu (krótka)

    Premier
    Mateusz Morawiecki podpisał zarządzenie powołujące Międzyresortowy
    Zespół do Spraw Przeciwdziałania Propagowaniu Faszyzmu i innych Ustrojów
    Totalitarnych oraz Przestępstwom Inspirowanym Nienawiścią na tle Różnic
    Narodowościowych, Etnicznych, Rasowych, Wyznaniowych..
    Premier Mateusz Morawiecki podpisał zarządzenie powołujące Międzyresortowy Zespół do Spraw Przeciwdziałania Propagowaniu Faszyzmu i innych Ustrojów Totalitarnych oraz Przestępstwom Inspirowanym Nienawiścią na tle Różnic Narodowościowych, Etnicznych, Rasowych, Wyznaniowych albo ze względu na Bezwyznaniowość.

    Pierwsze posiedzenie Zespołu odbędzie się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, po najbliższym posiedzeniu rządu - podało we wtorek CIR."Podkreślamy jednak, że działania podjęte przez Zespół będą miały charakter międzyresortowy. Ich celem będzie wypracowanie propozycji zmian przepisów, tak aby służby i instytucje miały jeszcze lepsze narzędzia do walki z przestępstwami polegającymi na publicznym propagowaniu faszyzmu i innych ustrojów totalitarnych oraz nawoływaniu do nienawiści" - czytamy w komunikacie.

    Według CIR dla Zespołu istotne będą wskazania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwa Sprawiedliwości, Prokuratora Krajowego, Policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

    Jak zaznaczono, na posiedzenia Zespołu będą zapraszani również przedstawiciele organizacji pozarządowych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    51. Działacz Partii Razem, który

    Działacz Partii Razem, który nazwał ONR-owca "faszystą",
    uniewinniony! Sędzia: „Pańska organizacja sama na siebie ukręciła ten
    bicz"

    „Oskarżony miał prawo tak uważać na podstawie tego, co wy sami o
    sobie piszecie, jak się zachowujecie na własnych demonstracjach, jakie
    głosicie hasła, jak…

    W Sądzie Najwyższym mieliśmy cyrk na kiju, a nie sprawiedliwość. Bawcie się tak dalej, panie i panowie…

    Czy nadzwyczajna kasta jest bezkarna i wybroni każdego ze swoich członków, gdy ten wpadnie w kłopoty?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    52. Skazany prawomocnie

    Skazany prawomocnie założyciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych Rafał Gaweł uzyskał norweskie obywatelstwo, co oznacza, że nie może być poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania - podał w piątek portal DoRzeczy.pl.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    53. To już farsa! Skazany za


    Rafał Gaweł / autor: screen/YouTube/media narodowe

    Rafał Gaweł jest przedstawiany w norweskich mediach jako
    prześladowany działacz na rzecz praw człowieka. Twórca Ośrodka
    Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych skazany
    prawomocnym wyrokiem na dwa lata więzienia za oszustwa, otrzymał w azyl
    w Norwegii. Jeden z banków miał stracić 220 tys. zł, a Fundacja Batorego
    107 tys. zł.

    https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-10-08/zalozyciel-osrodka-monito...

    Uzyskałem
    azyl i prawo pobytu wraz z moją żoną i córeczką w Norwegii. (…)
    Nareszcie możemy czuć się jako rodzina bezpieczni w kraju, w którym
    politycy nie wpływają na publiczne media, a sędziowie są w pełni
    obiektywni i niezależni

    —napisał Gaweł.

    Przypomnijmy,
    że Polska chciała ekstradycji mężczyzny, bo ciąży na nim wyrok
    za oszustwo. Według pełnomocnika Gawła jest to jedyny w ostatnich latach
    przypadek udzielenia azylu Polakowi w Norwegii.

    Gaweł na Facebooku poinformował o przyznaniu mu azylu i prawa pobytu.

    Decyzja, którą podjął norweski wymiar sprawiedliwości poprzedzona została bardzo dokładną analizą mojej sprawy

    —napisał.

    (…)
    zbadano też gruntownie stopień destrukcji i upolitycznienia polskiego
    wymiaru sprawiedliwości i organów ściągania po zmianach, które
    wprowadzili w Polsce szowinistyczni nacjonaliści z partii rządzącej

    —dodał.


    Były szef Ośrodka
    Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który poprosił
    o azyl w Norwegii po tym, jak został skazany w Polsce, właśnie
    go otrzymał. Rafał Gaweł wraz z innymi osobami oskarżony był m.in.
    o oszustwa związane z prowadzoną działalnością. Jego zdaniem Norwegia
    „jest to państwo o najwyższych standardach praworządności i ochrony praw
    człowieka”. Zaznaczył też: „Nareszcie możemy czuć się jako rodzina
    bezpieczni”. Gaweł twierdzi, że musiał wyjechać z Polski, bowiem
    tu groziło mu niebezpieczeństwo.

    CZYTAJ TEŻ:

    -Skazany za oszustwa, ale Europejskiego Nakazu Aresztowania nie będzie?! „Rafał Gaweł uzyskał norweskie obywatelstwo”

    -Tropiciel
    rasizmu, czy zwykły przestępca? Rafał Gaweł ukrył się w Norwegii
    i poprosił o azyl! Atakuje polityków PiS i wykorzystuje
    śmierć Adamowicza

    Gaweł z azylem w Norwegii

    Rafał
    Gaweł jest przedstawiany w norweskich mediach jako prześladowany
    działacz na rzecz praw człowieka. Twórca Ośrodka Monitorowania Zachowań
    Rasistowskich i Ksenofobicznych skazany prawomocnym wyrokiem na dwa lata
    więzienia za oszustwa, otrzymał w azyl w Norwegii. Jeden z banków miał
    stracić 220 tys. zł, a Fundacja Batorego 107 tys. zł.

    https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-10-08/zalozyciel-osrodka-monito...

    Uzyskałem
    azyl i prawo pobytu wraz z moją żoną i córeczką w Norwegii. (…)
    Nareszcie możemy czuć się jako rodzina bezpieczni w kraju, w którym
    politycy nie wpływają na publiczne media, a sędziowie są w pełni
    obiektywni i niezależni

    —napisał Gaweł.

    Przypomnijmy,
    że Polska chciała ekstradycji mężczyzny, bo ciąży na nim wyrok
    za oszustwo. Według pełnomocnika Gawła jest to jedyny w ostatnich latach
    przypadek udzielenia azylu Polakowi w Norwegii.

    Gaweł na Facebooku poinformował o przyznaniu mu azylu i prawa pobytu.

    Decyzja, którą podjął norweski wymiar sprawiedliwości poprzedzona została bardzo dokładną analizą mojej sprawy

    —napisał.

    (…)
    zbadano też gruntownie stopień destrukcji i upolitycznienia polskiego
    wymiaru sprawiedliwości i organów ściągania po zmianach, które
    wprowadzili w Polsce szowinistyczni nacjonaliści z partii rządzącej

    —dodał.

    Czy azyl w Norwegii to próba uniknięcia odpowiedzialności za oszustwa finansowe, które udowodnił mu sąd?

    aes/Facebbok/Rafał Gaweł/TVP.Info


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    54. To już konkretne wezwanie do


    To już konkretne wezwanie do mordu! Napis "Sku... z Ordo Iuris i z PiS-u. Spalimy was, ścierwa!" na budynku

    autor: PAP/Mateusz Marek/Twitter Jerzy Kwaśniewski

    Mikołaj Pawlak / autor: Fratria/Twitter

    Nie
    każcie im słuchać wulgarnych okrzyków, nosić kartek z takimi napisami,
    malować po pomnikach” - napisał w mediach społecznościowych Mikołaj
    Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka. Zaapelował do rodziców, aby nie wciągali
    dzieci w protesty przeciwko wyrokowi Trybunały Konstytucyjnego.

    Sobolewski rozwiewa wątpliwości: Nie ma planów wprowadzenia stanu wyjątkowego, wiązałby się on z mnóstwem ograniczeń

    Nie ma planów wprowadzenia
    stanu wyjątkowego, wiązałby się on z mnóstwem ograniczeń, m.in. w sferze
    gospodarczej i społecznej - oświadczył szef Komitetu Wykonawczego PiS
    Krzysztof Sobolewski pytany w kontekście możliwości ograniczeń protestów
    po wyroku TK w związku z nasileniem się epidemii.

    Wielotysięczne
    protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego trwają od zeszłego
    czwartku. To skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który
    stwierdził, że przepis zezwalający - na mocy ustawy z 1993 r. -
    na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa
    ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej
    choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.

    W czwartek
    premier Mateusz Morawiecki zaapelował o odwołanie planowanych na piątek
    protestów ze względu na nasilającą się w kraju epidemię koronawirusa.
    Jak podkreślił, protesty w takich warunkach są zagrożeniem dla życia
    m.in. seniorów.

    Sobolewski był pytany w Programie 3 Polskiego
    Radia, czy możliwe jest wprowadzenie stanu wyjątkowego dla zapewnienia
    bezpieczeństwa zdrowotnego Polakom.

    Nie ma takich planów, nie ma takich założeń o stanie wyjątkowym

    —oświadczył
    Sobolewski. Jak podkreślił, „stan wyjątkowy wiązałby się z mnóstwem
    innych ograniczeń, ale nie tylko w sferze społecznej i gospodarczej”.


    Mężczyzna, który pobił księdza w Myśliborzu był zarażony koronawirusem!
    Atakując duchownego wiedział o tym. Jest wniosek o areszt

    Napastnik, który przedwczoraj dotkliwie pobił księdza
    w Myśliborzu został już zatrzymany przez policję, a dziś sąd
    ma zadecydować o areszcie - ustalił portal wPolityce.pl. Z naszych
    informacji wynika też, że agresywny mężczyzna był zarażony koronawirusem
    i w momencie ataku miał tego świadomość.

    Politycy opozycji poinformowali dziś na konferencji prasowej
    o utworzeniu „sieci obrony protestujących”. Występujący politycy, pomimo
    trwającej w Polsce pandemii koronawirusa, zachęcali protestujących
    do demonstracji, a nawet zapewnili ich o pomocy i wsparciu w przypadku
    zatrzymania przez policję. Swoją odezwę wystosował szef Platformy
    Obywatelskiej Borys Budka.

    Podczas konferencji prasowej wystąpił również Jacek Trela, szef
    Naczelnej Rady Adwokackiej, który zapewnił protestujących, że mogą
    liczyć na pomoc prawną. Ludzie wyszli w obronie
    praw człowieka. Spodziewamy się licznych zatrzymań. Adwokatura zawsze
    stoi po stronie obywateli. NRA i okręgowe rady zorganizowały pomoc dla
    zatrzymanych. W tę pomoc zaangażowanych jest ponad tysiąc adwokatów.
    Pamiętajcie, że każdy zatrzymany ma prawo zażądać pomocy adwokata.
    Na naszych stronach internetowych są opublikowane listy adwokatów
    chętnych do pomocy – mówił Jacek Trela.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    55. To nie do pomyślenia!

    autor: Fratria/Twitter



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    56. Bochenek o słowach Tuska: to

    Bochenek o słowach Tuska: to kolejny przykład poniżenia milionów ludzi; on radykalizuje język, by zwrócić na siebie uwagę

    Ostatnie wypowiedzi Donalda Tuska świadczą o jego pogłębiającej się
    frustracji, wypowiedź o ludziach, którzy "chleją i biją dzieci i kobiety
    oraz pracą nie zhańbili się od lat", to kolejny przykład poniżenia
    milionów ludzi, Tusk radykalizuje język, by zwrócić na siebie uwagę -
    powiedział PAP rzecznik PiS Rafał Bochenek.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    57. Śmiszek: rząd w najbliższych

    Śmiszek: rząd w najbliższych tygodniach zajmie się projektem noweli Kk ws. zwalczania mowy nienawiści

    W najbliższych tygodniach rząd zajmie się projektem noweli mającej
    na celu efektywne zwalczanie mowy nienawiści wobec mniejszości -
    poinformował w piątek wiceszef MS Krzysztof Śmiszek. Lewica w rządzie to
    też troska o prawa człowieka, poziom debaty publicznej oraz walka z
    nienawiścią - podkreślił.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl