Powrót Hagaty, czyli funkcjonariuszka Katarzyna Kolenda-Zaleska znów na pierwszej linii propagandy
"Panie Premierze, po co było powoływać tę komisję śledczą i czemu nie można było jej rozwiązać, zanim doszła do konkluzji." "Komisja śledcza do spraw nacisków od początku była poronionym pomysłem, co potwierdza jej finał"
http://wyborcza.pl/1,75968,10087039,Czuma_rozlal_mleko.html
Funkcjonariuszka Katarzyna Kolenda-Zaleska robi premierowi wymówki, że nie dość manipulował komisją. Poucza Donalda Tuska, co powinien zrobić z komisją, która nie rokowała na taki finał, jak komisja ds samobójstwa Barbary Blidy.( POLiD z ZSL przegłosował, że ziemia jest płaska. Tęczowy Rysiek zarobił na miejsce na liście SLD.)
Możnych ma mocodawców funkcjonariuszka Katarzyna Kolenda-Zaleska , że może sobie pozwolić na takie publiczne i polityczne pouczanie rządzących. Wróciła niepostrzeżenie, po cichu, na wizję w TVN24. Obowiązek wzywa, kampania wyborcza, wszystkie łapki na pokład !
A przypomnijmy , czemu to funkcjonariuszka powraca na kampanię i dlaczego jej nie było jakiś czas na wizji :
Skarga do KRRiT i do REM w sprawie fałszowania informacji w TVN
za emisję fałszywej informacji wraz ze skandalicznymi komentarzami do niej w programie Fakty przygotowanej przez Katarzynę Kolendę-Zalewską w dniu 11.10.2010 r.
Odpowiedź REM na nasze pismo w sprawie fałszowania informacji w TVN
Odpowiedź Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z dnia 17.11.2010
W związku z wystąpieniem z 12 października 2010 roku, dotyczącym nieprawdziwej informacji, która znalazła się w komentarzu red. Katarzyny Kolendy-Zaleskiej (TVN, „Fakty”, 11 października 2010 roku, godz. 19:00) uprzejmie informuję, że wobec zamieszczenia przez stację TVN sprostowania ww. wypowiedzi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ma podstaw do wszczęcia postępowania w tej sprawie."
Jan Brzechwa-KŁAMCZUCHA
"Proszę pana, proszę pana,
Zaszła u nas wielka zmiana:
Moja starsza siostra Bronka
Zamieniła się w skowronka,
Siedzi cały dzień na buku
I powtarza: kuku, kuku!"
"Pomyśl tylko, co ty pleciesz!
To zwyczajne kłamstwa przecież."
"Proszę pana, proszę pana,
Rzecz się stała niesłychana:
Zamiast deszczu u sąsiada
Dziś padała oranżada,
I w dodatku całkiem sucha."
"Fe, nieładnie! Fe, kłamczucha!"
"To nie wszystko, proszę pana!
U stryjenki wczoraj z rana
Abecadło z pieca spadło,
Całą pieczeń z rondla zjadło,
A tymczasem na obiedzie
Miał być lew i dwa niedźwiedzie."
"To dopiero jest kłamczucha!"
"Proszę pana, niech pan słucha!
Po południu na zabawie
Utonęła kaczka w stawie.
Pan nie wierzy? Daję słowo!
Sprowadzono straż ogniową,
Przecedzono wodę sitem,
A co ryb złowiono przy tym!"
"Fe, nieładnie! Któż tak kłamie?
Zaraz się poskarżę mamie!"
I ma błogosławieństwo na dalsze kłamstwa od "etyka Czerskiej"
Z prof. Janem Hartmanem o dziennikarzach dobrych i złych oraz „sprzedawczykach” rozmawia Paweł Luty.
http://www.sdp.pl/jan-hartman-o-etyce-dziennikarskiej-rozmowa-dnia
Jak odróżnić „sprzedawczyka” od stronniczego dziennikarza?
Są ludzie, którzy w złej wierze, wbrew swoim wewnętrznym przekonaniom albo nie mając żadnych poglądów, oddają się za pieniądze jakiemuś przedsięwzięciu. Są jednak też tacy, którzy w dobrej wierze, zachowując intelektualną uczciwość, włączają się w jakieś kampanie polityczne czy marketingowe. To publiczność rozstrzyga, czy ma do czynienia z kimś działającym w złej wierze, czy z kimś stronniczym, ale uczciwym. Dziennikarze mają prawo do wyrażania własnych poglądów i pozbawianie ich tego prawa jest nieetyczne. Niechaj dziennikarze będą uczciwi intelektualnie, niech działają z otwartą przyłbicą, jawnie i transparentnie dla opinii publicznej. To na ogół wystarczy.
Czy stronniczość może być zaletą?
Nie jest tak, że wszelka stronniczość jest równie stronnicza, a więc równie zła. Strony są dobre i złe, i ważne jest, aby być po właściwej stronie. Dziennikarz, który stoi po stronie racji, sprawiedliwości, wiedzy i rozumu, jest dobrym dziennikarzem. Dziennikarz, który jest po stronie głupoty, zabobonów, agresji i paranoi politycznej, jest po złej stronie. Sama bezstronność nie jest niezależną i absolutną wartością."
- Zaloguj się, by odpowiadać
172 komentarzy
1. a teraz Gargamel dał głos
Fot. wPolityce.pl
Od czasu kiedy poseł Andrzej Czuma zdecydował, że nie będzie szedł drogą skompromitowanego w komisji hazardowej Mirosława Sekuły i ogłosił, że w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości nie
dopuszczano się nadużyć i nacisków na organy państwa (a przecież miało
być prawie "Stasi"...) prorządowi publicyści nie za bardzo wiedzą jak
sobie z tym poradzić. Oto na łamach "Polski the Times" Kamil Durczok zastanawia
się w jaki sposób, badając podobny obszar jak wcześniej Ryszard Kalisz,
Czuma mógł dojść do całkowicie odmiennych wniosków:
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Do pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
K.K.Z. wywodzi się z plemienia wybranego, pracuje w telewizorze, który założyły służby specjalne PRL-u, więc sądzi , że wszystko może.
Ukłony moje najnizsze
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Prof. Krasnodębski o słowach
Prof. Krasnodębski o słowach "Czuma nam się urwał": "Oburzające. Sygnał jak daleko posunięta jest kontrola partyjna"
"Kiedyś przynajmniej udawano, że należy działać zgodnie z sumieniem, a
takie sformułowania oburzały. Jeśli słyszymy, że "Czuma urwał się PO",
to znaczy, że samo powołanie komisji jest bezzasadne, bo ustalenia
zostały z góry rozstrzygnięte".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. kolejny funkcjonariusz agorowo-wiertniczy Piasecki
PO próbuje zmazać "grzech Czumy". Nowy raport
Taki raport wywołał powszechne zaskoczenie. Politycy PiS chwalili Czumę
za odwagę i obiektywizm, politycy PO natomiast trochę niedowierzali, że
ich polityk przygotował tak "łagodny" raport.
Stąd zapewne szykowany nowy raport, który będzie stwierdzał, że "w
czasach rządów PiS służby specjalne podejmowały działania z motywacji
politycznej" - informuje Piasecki.
W nowym raporcie będą zawarte tezy mówiące, że specsłużby za rządów PiS
kierowane były przez polityków, bo tak według polityków PO trzeba nazwać
ówczesnych szefów CBA - Mariusza Kamińskiego i ABW - Bogdana
Święczkowskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. wyrocznia w sprawie etyki
Hagata, czyli funkcjonariuszka Katarzyna Kolenda-Zaleska wypowiada sie w sprawie wyborów.
W spr. Piesiewicza - jaka szkoda, będziemy ubożsi.
W spr. Napieralskiego - żenada, własne córki wykorzystuje w promocji.
Kolendo-Zalewska, wy sie raczej nie wypowiadajcie na temat co komu wypada.
Nie jesteście wiarygodnym źródłem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. RE: W spr. Piesiewicza
Faktycznie szkoda, bo pan senator wniósł wiele w dziedzinie medycyny wynajdując nowatorski sposób zażywania coldrexu.
7. NO PROSZĘ :)) hagata na pierwszej linii!
Pierwsza z debat przedwyborczych, w której wezmą udział przedstawiciele sztabów czterech partii (PO, SLD, PSL, PJN), odbędzie się w najbliższy piątek na antenie TVN 24 o godz. 19.25. Potrwa godzinę i będzie dotyczyć zdrowia i polityki społecznej.
Spotkanie poprowadzi Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. komentarz z ONET
nawet Goebels propagandzista w starciu z Tefałen 24ym
~Grazia
dzisiaj, 20:33
tzn.Pohanke,Zalewska,Olejnik dałby sobie spokój
http://wybory.onet.pl/forum/forum.html?discId=11576634&threadId=90550652...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Między kuchnią a salonem (foros)
http://foros.salon24.pl/338351,miedzy-kuchnia-a-salonem
Przyznam,
że bardzo lubię czytać felietony Pani Katarzyny Kolendy Zalewskiej,
podobnie jak Moniki Olejnik. Przedstawiają one bowiem frapującą
perspektywę, w której świat widziany jest przez pryzmat inteligencji
emocjonalnej ze znaczną redukcją tej formalnej.
świecie i w Ameryce, a u nas tak brzydko: kłótnie, agresja, nawet
partykularyzm.
kadencji upokarza ich jak papież Grzegorz cesarza Henryka karząc mu stać
w worze pokutnym pod bramami Canossy i błagać o wybaczenie. A przecież
Kaczyński nie jest papieżem. Trudno sie więc dziwić, że premier odmówił,
bo przecież PiS nie ma prawa do stawiania warunków.
że ich naprawdę chciał. A potem się dziwi, że PiS stawia warunki
na Zachodzie, tylko nasi politycy tacy brzydcy i "chcą oszukiwać ludzi".
W związku z tym czołowa publicystka TVN, felietonistka GW zwraca się z
apelem do kolegów i koleżanek dziennikarzy by więcej już nigdy nie
pisać o kłotniach o debaty.
najgorszy ten Kaczyński. Dajmy im więc nuczkę, nie lubmy ich.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Pytanie
obejrzałbym debatę PO PSL PJN i SLD, tylko nie mam gwarancji, że prowadząca wystąpi nago. Ktoś coś wie?
11. Rybaku :)
jeżeli Hagata chce zapewnić oglądalność, to zrobią może znowu sesję jak z Hall w reformach?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. koleżanka Hagata
od rana na dyżurze w TVN24. PiS sie wyklucza, PiS się sam wyklucza......
a Napieralski zabrał córki do sklepu po wyprawkę do szkoły...
Hagata działa. Znów na pierwszej linii frontu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. falstart Hagary , ONET mąci
PiS zmienia zdanie? Kaczyński stanie do debaty
Kaczyński "przykryje" debatę w TVN24? Wywiad z szefem PiS w TVP i Polsacie
Jarosław Kaczyński będzie w piątek od godz. 19.05
odpowiadał na pytania dziennikarzy. Wywiad z prezesem PiS zostanie
wyemitowany na połączonych antenach telewizji Polsat, Polsat News i TVP
Info. Kilkanaście minut później w konkurencyjnej TVN24 ma wystartować
debata z udziałem polityków PO, SLD, PSL i PJN.
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Panowie Urbański i Ziobro
Panowie Urbański i Ziobro rozjechali TVN24 na przełomie 30 minut
Tuż po faktach TVN godzina ok.19:25. Zbigniew Ziobro jak za starych
dobrych czasów. Uśmiechnięty, wyluzowany, naładowany pozytywną energią
odpowiadał na pytania redaktor Pochanke. Odpowiadał szybko, na temat i
celnie. Przygotowanie Pana ministra do programu zadziwia rzucał...
PATRYK KULIŃSKI
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. koleżanka Hagata
ma do tyłu, Miało byc wejście smoka, a będzie .... :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. hłe hłe ale jaja
przywołują na pomoc przystawki PO, ale będzie piekna klapa !!
Brawo Prezes Kaczyński ! Jeszcze nie otworzył ust, a juz wygrał.
Tak trzymać!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. "Nie będziemy dyskutować na
"Nie będziemy dyskutować na poziomie, kto kogo straszył pistoletem"
JAROSŁAW KACZYŃSKI ODMAWIA DEBATY PRZEZ "KONTEKST"
-
Jesteśmy gotowi dyskutować, ale na poziomie programu, a nie na poziomie
pytania o to, kto kogo kiedyś pistoletem straszył przed...czytaj dalej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. zemsta Hagaty :)
wszyscy oglądali wywiad z Prezesem, Hagata została sama z przystawkami PO.
ONET daje relację z TVP Info z idealnie dobranym zdjęciem , jak zwykle :)
TSz
/
Polsat News,
TVP Info,
PAP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Niestety nie zajrzałem do gołej Kolendy
bo wolałem odzianego Kaczyńskiego. Co prawda wyglądał inaczej niż na zdjęciu... ale co może onet? Dać zdjęcie Kolendy? Z numerem telefonu zaczynającym się na 700-...?
Dodam, że to co oglądałem było interesujące.
20. Nie tylko Czuma się urwał,
ale Wyrocznią Bożą urwał się też Bolek. Wałesa po katastrofie smoleńskiej mówił,że Lech Kaczyński zrobił dobrego dla Polski,że zginął, czy coś w tym stylu. To ja się pytam: ile dobrego zrobił Jarosław Wałęsa, że uległ wypadkowi? No Bolek! Odpowiedz mi! Jak się czujesz z pytaniem odwróconym?
21. Penelka
nie zrozumie takiego pytania, nie warto.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Pni Marylo.
Ale, ja pamiętam wypowiedź Wałęsy po katastrofie smoleńskiej .Dziś oglądałam tylko rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim. Dla mnie, to była wypowiedź klarowna i zrozumiała.Nie wiem, jak ocenią ją specjaliści Po linii Nergala.
23. Penelka - polecam
wykpiwanie wszelkich wartości: patriotyzmu, religii, odwagi, przyzwoitości.
No i jest PiS oraz niezawodne paliwo nienawiści.
Stalin budował rządy monopartii na nienawiści do kułaka i burżuazyjnego inteligenta, Hitler na nienawiści do Żydów.
PO ma dziś jednego wroga - PiS. A "śmierć frajerom" - to hasło "nowoczesnego" Polaka.
Ponadto 20 lat prania mózgów zrobiło swoje. Kroplówki TVN-ów, Polsatów, ostatnio i TVP, TVP Info, już nie mówiąc o sztandarowej "GW", drążą wytrwale. Szare komórki, także i szarych obywateli, powoli przemienia się w plastyczną masę, którą oni, ci mędrcy do wynajęcia, kształtują na polityczne zamówienie. Ten proces odbywa się zresztą nie tylko w Polsce. Allan Bloom opisał go jako mechanizm "zamykania umysłu amerykańskiego" na uniwersytetach w swojej książce "Closing American Mind" z roku 1987. Nie jest to wcale pocieszające. Pytanie sprowadza się do tego, w jakim stopniu nasz nieszczęsny kraj zamieszkują cwaniaczkowie i otumaniony lud? (A lud to wcale nie "paprykarz" z Mazowsza czy chłop z Podkarpacia, ale miastowe inteligenty, co to boją się różnić od mniemań salonu.) Odpowiedź na tę kwestię rozstrzygnie, czy kolegom z PO i sojuszniczych partii uda się dokończyć budowę PRL-2.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110902&typ=my&id=my11.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Pni Marylo. Mam trójkę dzieci.
Jest tak: dwoje ukończyło studia (pracują na dobrze uposażonych posadach prywatnych). Trzecie dziecko jest uczniem ponad przeciętnym i zaczyna naukę w gimnazjum.Jak mam wpoić swojemu dziecku gimnazjaliście patriotyzm, skoro nie otrzymuje tego w szkole?Szkoła kieruje się Poglądami PO. Jesteś za PO? Masz fory. To zeszło już do sprzątaczek. Jeżeli w przesłuchaniu nie masz jedynie słusznych poglądów? Jesteś stracony!Jak można żyć tu na dołach z takim komunizmem. Ja mam taką zaletę, że mogę pisać pod pseudonimem. A, co z dziećmi w szkole?Czy ktoś się o to martwi? Owszem wszyscy możemy się ukrywać! Ale, czy to jest demokracja? Pomóżcie nam! Tym na dole!
25. Penelka
to jest Powrót do przeszłości - tan sam dylemat mieli nasi Rodzice za Stalina , Bieruta, Gomułki, JaruzeLskiego - PRZEŻYLISMY RUSKA, PRZEZYJEMY TUSKA !!!
Tylko szkoda naszych dzieci - ALE TO JUZ JEST ICH WALKA - my mamy ich chronić przed prowokacjami i dzielic sie swoim doswiadczeniami w walce z rezimem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. a propos - czy to nie dokładnie to samo?
Szkolny eksperyment towarzysza Wiesława
Plan PZPR. Zdjąć krzyże, zamiast religii – akademia
Odwilż i po odwilży
Październik ’56. Ustępstwa władz nie oznaczały rezygnacji z planu wyparcia Kościoła z życia publicznego
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Prezes Naczelnej Rady
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej: Zdrowie nie powinno być elementem kampanii wyborczej
PAP
Aktualizacja 2011-09-02 21:51:06
Nie jest dobrze, że ochrona zdrowia stała się elementem
kampanii wyborczej i politycznej rozgrywki - powiedział w piątek prezes
Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz, odnosząc się do debaty z
udziałem przedstawicieli PO, PSL, SLD i PJN.
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. Hagata poległa, to bejsbol Tomasz Lis do boju !
Platforma chce konfrontacji u Lisa
Szef sztabu PO Jacek Protasiewicz liczy na rozmowę premiera Donalda
Tuska i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w programie Tomasza Lisa.
Rzecznik PiS Adam Hofman poinformował, że sztab odrzucił zaproszenie do
programu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Hagata płacze
w TVN24 - nie rozumie, nie rozumie, taka sama prawda i rzetelnośc jej i Lisa, a nie chce Jarosław dać się zlinczować! Nie rozumie....
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. Hagata atakuje Gilowską
oj boja się , boją zaprzyjaźnione media, że z mgr Vincenta mokra plama by została!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. Hagata odleciała
Kolenda-Zaleska: Irytuje mnie absolutna jednostronność
- W dziennikarstwie politycznym irytuje mnie absolutna jednostronność, niczym nie wytłumaczalna agresja i mało elegancka złośliwość - mówi Wirtualnemedia.pl Katarzyna Kolenda-Zaleska, dziennikarka polityczna TVN.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. "Żółty pasek TVN 24" plotek
"Żółty pasek TVN 24" plotek pełen
Katarzyna Kolenda-Zaleska w poranku TVN24 przyznała, że jej stacja na żółtym pasku podaje plotki, a nie informacje.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Hagata na 11 listopada
."U nas, owszem, 11 listopada też było dosyć głośno za sprawą duchów historii. Tak, tożsamość narodowa jest bardzo ważna, tak jak ważna jest duma z bycia Polakiem. Ale dziś historia w obliczu trudnych problemów, które rozsadzają rzeczywistość, nie ma aż tak fundamentalnego znaczenia. Nasze historyczne zainteresowania stają się raczej świadectwem zaściankowości, nieumiejętności odczytania wyzwań, przed którymi stoi świat."
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,8647964,Jak_obchodzi_sie...
http://wyborcza.pl/1,75968,10645300,Nasza_chata_z_kraja.html#ixzz1drkQxa4G
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. TVN kłamie, ale dlaczego tak głupio!?
http://sed3ak.salon24.pl/366724,tvn-klamie-ale-dlaczego-tak-glupio
W
angielskim filmie „Hooligans” (2005) pamiętany z czasów Froda Bagginsa –
Elijah Wood zagrał przednią rolę chłopczyka z dobrego domu, który
rzucając studia wstępuje do kibicowskiej grupy fanów West Ham United.
Film, jak film – można obejrzeć, można się zachwycić, można puścić w
niepamięć. Ale można też coś z niego wyciągnąć. Funkcjonariuszka „Faktów
TVN” – Katarzyna Kolenda – Zaleska chyba „Hooligans” nie obejrzała. I
tylko pewnie z tego ignoranckiego powodu skręciła dla dzisiejszego wydania tvn-owskich wiadomości paszkwilancki reportaż o „kibicach-patriotach”, co biednych i niewinnych dziennikarzy biją.
Poszło
o incydent w Poznaniu, gdzie fani miejscowego „Kolejorza” porysowali
wóz transmisyjny Polsat News. Jak tak można? – pyta Kolenda – Zaleska. I
odpowiadają jej zaprzęgnięte z moralnej stajni autorytety: Ryszard
Kalisz, prof. Wnuk – Lipiński, i inni. „To przez to, że kibice stali się
patriotami” – prawi wypuszczony przed kamerę profesor. Aha, mamy więc
winnych! Kaczyński odpowiada więc już nie tylko za to, że w nocy jest
ciemno (bo odkręcił wszystkie żarówki), że w zimie jest zimno (bo
otworzył wszystkie lodówki), ale również za to, że kibice nie lubią
dziennikarzy.
Wróćmy
do filmu z Frodo Bagginsem, jako chuliganem. Pada w nim fundamentalna
dla zrozumienia mentalności stadionowych rozrabiaków maksyma: bardziej
od policji nienawidzimy tylko pismaków (dziennikarzy). Jakież jest
podłoże owej nienawiści? Ano pisanie bzdur o grupach kibicowskich i
wyciąganie przypadków skrajnie negatywnych w celu stworzenia złego
obrazu całego środowiska. Przypomnijmy więc, w maju 2011r. mecz pucharu
Polski, który odbył się w Bydgoszczy, został wcześniej negatywnie
zaopiniowany przez wojewódzkiego komendanta policji. Mimo to wojewoda
wydał zgodę na jego przeprowadzenie. Wśród wszczynających rozróby
znajdował się m.in. ten sam prowokator, który 11 listopada 2011r.
wsiąkał w grupy demonstrantów w podobnym celu, tj. w poszukiwaniu
rozpierduchy. Jak dla mnie, tamte wydarzenia znosiły znamiona
prowokacji. Cóż za zbieg okoliczności, że dały Tuskowi pretekst do walki
z kolejną grupą społeczną, nieprawdaż?
Do
wojny z kibicami ruszył rząd akurat w momencie, w którym najmniejsze
(od dwudziestu lat) są ku temu przesłanki. Środowiska kibicowskie bowiem
dość skrzętnie oczyściły się z elementów przestępnych, goszczących na
stadionach w latach ‘90. A przy okazji od lat organizują się w
towarzystwa, czy stowarzyszenia prowadząc przy okazji działalność
charytatywną, czy propaństwową (patrz: upamiętnienie przez kibiców
obrzyganych dzisiaj przez reporterkę TVN Lecha Poznań obchodów 55-lecia
poznańskiego czerwca).
Na
tym jednak nie koniec. Kolenda – Zaleska przedstawia również głosy
niemieckich dziennikarzy, którzy nie mogą (w jej reportażu) wyjść ze
zdziwienia, że inni polscy dziennikarze nie stają za „pokrzywdzonymi”
biedaczkami od Solorza. Głos zabrał m.in. prezes Stowarzyszenia
Dziennikarzy Polskich – Krzysztof Skowroński. Odpytywany był również z wpisu Krzysztofa Kłopotowskiego,
który miał okazję być opublikowany na salonie24 (oczywiście nie
zacytowano autora, tylko fragment notki; gdyby postąpiono inaczej,
najemniczka "Faktów TVN" musiałaby cytowanego poprosić o wygłoszenie
komentarza, a tak wyszło, że artykuł był anonimowy). O zdanie zapytano
również jakiegoś pomniejszego pismaka, który stwierdził, że „jak
dziennikarze są atakowani przez polityków, to powinni się trzymać
razem”.
W
tym tkliwym przedstawieniu czegoś mi jednak zabrakło. Nie mogłem się
doczekać, aż Kolenda – Zaleska zacytuje wypowiedź Niesioła Pospolitego
(osobnika, który nazywa się tak samo, jak kiedyś dzielny opozycjonista –
Stefan Niesiołowski), namawiającego nowego właściciela
„Rzeczpospolitej” do wyrzucenia z pracy jej b. redaktora naczelnego –
Pawła Lisickiego. Albo odszukania w stosownym archiwum nagrań z tyrad
eksmarszałka, w których zadających mu nieprzyjemne pytania dziennikarzy
wyrobnik ów epitetuje per „pisowiec” (Wildstein, Ziemkiewicz, Lichocka i
inni). Nie pojawiła się również setka o tym, jak sam szef rządu –
Donald Tusk, atakuje Jana Pospieszalskiego (maj 2011r.) za to, że ten
nakręcił dokument, w którym pyta o niewygodne dla władzy fakty z
katastrofy smoleńskiej. Oj, tutaj dziennikarze niemieccy mogliby wyrazić
swoje zdanie na temat tego, czy w Niemczech kanclerz może w taki sposób
wypowiadać się o jakimkolwiek dziennikarzu?
Zaciągnięta
do reportażu Kolenda – Zaleska jednak motywów tych w swoim materiale
nie ujęła. Frodo, widząc to pewnie by reporterkę „Faktów” potraktował
pierścieniem. Ten sam Frodo z „Hooligans” już raczej miałby inny pomysł
na dyskusję z tak kłamliwym reportażem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. oj, cienko przędą
dzisiaj Hagata o 19.30 ze strasznym dziaduniem Bartoszewskim tłumaczą, co Rostowski miał na mysli mówiąc o kolejnej wojnie w europie.
Straszny dziadunio opowiada i tłumaczy, czemu "ulica" walczy z "mądrą demokracją".
Uspakaja, że Merkel z Sarkozym sobie poradzi . Brak zaufania ulicy do rządzących, niepokoi go ulica polska. Stabilne rządy polskie, mało obiecujące , to gwarantuje wg strasznego dziadunia zieloną wyspę. Kryzys przyszedł z USA i przywódcy europejscy niewinowaci.
Wg dziadunia Polska ma bardzo dobre notowania wśród Izraela, Niemiec i środowisk wpływowych żydowskich w USA.
Hagata znów kłamiesz ! Wg kłamczuchy były dwa marsze, w tym jeden organizowany przez środowiska faszyzujące.
Bartoszewski uciekł od odpowiedzi - on był bardzo zajęty i nie uczestniczył w żadnym z nich.
Co się stało z nami? zamartwia się Hagata. Jak to świętować?
Bartoszewski znów omija temat, opowiada na okrągło i mówi żeby mądrze wybierać .
Hagata - co się w Polsce zmieniło i czy krzyż na sali sejmowej powinien byc, czy nie.
Bartoszewski nie dał sie wpuścić po raz kolejny, opowiada żeby nie dać się róznym awanturnikom.
Hagata drązy - społeczeństwo podzielił teraz kościół i krzyż, co robić?
Bartoszewski znów ucieka od tematu przenosząc dyskusje na środowisko francuskie i kulturowe.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. @Maryla
"Hagata znów kłamiesz ! Wg kłamczuchy były dwa marsze, w tym jeden organizowany przez środowiska faszyzujące."
Ogladalam ta zenujaca rozmowe. I tez uchwycilam to klamstwo. A potem zbulwersowani sa, ze "ulica" im demoluje wozy. Frustracja i zlosc narastaja.
Za okupacji byly bezkrawe i bezbolesne metody uciszania takich hagat, zamiast niszczyc mienie wziac przylad z AK-owcow.
T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
37. Tamka
nasza literatura sięga głębiej., niż działania profilaktyczne chłopców z AK - przypominam "Chłopów" i wóz z gnojowicą.
Troche trudno dzisiaj o gnojowicę, ale jak się poszuka, to sie znajdzie :)
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. Hagata śięgnęła kolejnego dna
dzisiaj w studio miała wyzerowaną przez wyborców partię kluzików w osobie Poncyliusza, który robił za rząd i z Krakowa europosła PiS Pęka .
Zenujący spektakl, kiedy Poncyliusz atakował Pęka i PiS, przerywał wypowiedź Pęka.
Hagata, po upojnym rajdzie przez Polskę Tuskobusem wróciła na wizję.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
39. dzisiaj u funkcjonariuszki Hagaty bajzel
Rutkowski contra rzecznik policji.
Rutkowski powiedział Hagacie, że przeciez to jej stacja TVN24 udzielała czasu na antenie na jego konferencje i nie rozumie, co Hagata mu mówi o etyce.
Reszta to bazar i przekrzykiwanie. Stacja TVN24 nadal promuje detektywa bez licencji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. Hagata w tarapatach
"Żądamy zwolnienia Kolendy-Zaleskiej". Internauci oburzeni zachowaniem dziennikarki TVN-u
Na stronie nawołującej do zwolnienia dziennikarki ze stacji pojawiło się wiele prześmiewczych fotomontaży
Rozmowa dziennikarki TVN 24 Katarzyny Kolendy-Zaleskiej z
detektywem Krzysztofem Rutkowskim wzbudziła niemałe kontrowersje.
Internauci w zdecydowanej większości opowiadają się po stronie
detektywa, a Kolendzie-Zaleskiej zarzucają nieobiektywność. Głos zabrali
również dziennikarze, a nawet prezes spółki WARTA. Na Facebooku
powstała grupa domagająca się usunięcia Kolendy-Zaleskiej ze stacji. Co
na to sama dziennikarka? Oficjalnie ani ona, ani TVN nie komentują
sprawy, jednak w internecie co jakiś czas zostają usuwane filmy z
nagraniem rozmowy. Czy dziennikarka faktycznie poszła o krok za daleko?
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. REM o Kolendzie-Zaleskiej:
REM o Kolendzie-Zaleskiej: Nie wzięto pod uwagę, jak widz odbierze tak ostre wypowiedzi
W sprawie budzącego wielkie emocje wydania programu
"Fakty po Faktach" głos zabrał przewodniczący Rady Etyki Mediów Ryszard
Bańkowicz. Wypowiedzi dziennikarki było według niego "ostre i
nieobiektywne"
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. po takiej reprymendzie od swoich Hagata
weźmie chyba dłuższy urlop...
Środa: Kolenda-Zaleska nie jest obiektywna
Etyk Magdalena Środa uważa, że Katarzyna Kolenda-Zaleska wyszła z
roli dziennikarki. Krytykuje ją za wywiad z Krzysztofem Rutkowskim i
tekst na temat Marii Czubaszek
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
43. Hagata się rehabilituje - broni Muchy i Tuska
Ja nie rozumiem niektórych ataków na ministrów np. na minister Muchę. Proszę mi powiedzieć, co złego zrobiła i jaki błąd popełniła - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier Tadeusz Mazowiecki, pytany o ocenę pracy rządu. Zdaniem Mazowieckiego "drobne błędy propagandowe były", ale tak ostre ataki są "nie fair".
- Ja nie wiem czy ona jest i będzie dobrym ministrem, ale ona nic takiego nie zrobiła, żeby ją tak atakować. Trzeba dać szansę, nie można po dwóch miesiącach wymagać, żeby oni odpowiadali za coś, co było zaniedbane przez lata - ocenił były premier.
W tej chwili jest trudny okres, ale ja nie przyłączam się do tych wszystkich, często histerycznych ataków. Rządowi zdarzyły się pewne wpadki, szczególnie komunikowania się ze społeczeństwem. Ale to nie znaczy, że coś złego się dzieje. Myślę, że rząd się pozbiera i wytrzyma ten spadek - podkreślił były premier.
I zachęcił premiera do "bardziej otwartej postawy". - W jakiejś mierze powrotu do tuskobusa, ale oczywiście w innej formie - ocenił doradca prezydenta.
http://www.tvn24.pl/0,1735377,0,1,mazowiecki-o-musze-nie-rozumiem-tych-a...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. "Fakty" bez faktów. Durczok i
"Fakty" bez faktów. Durczok i Kolenda atakują portal wPolityce.pl za pytania o odpowiedzialność władzy. Ale głosu nam nie dają!
Jak widać "Fakty" to coraz bardziej takie fakty jak "Dziennik Telewizyjny" był dziennikiem za generała Jaruzelskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. znów nakłamała hagata
Szczekociny jak Smoleńsk? "Kolenda-Zaleska kłamie na potęgę"
Czy
Jan Pospieszalski porównał wypadek w Szczekocinach do katastrofy
smoleńskiej? Publicysta w ostrych słowach zaprzecza A Katarzynie
Kolendzie-Zaleskiej zarzuca kłamstwo.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. KSD ws. red. Katarzyny
KSD Manipulacje medialne
Foto:NET
Katarzyna
Kolenda-Zaleska po raz kolejny złamała fundamentalne zasady rzetelnego
dziennikarstwa posługując się najmniej wyrafinowaną formą manipulacji,
czyli konfabulacją. Tym razem przypisała red. Janowi Pospieszalskiemu,
członkowi Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, słowa, których nigdy
nie wypowiedział.
- W poniedziałkowym wydaniu „Faktów” TVN Katarzyna
Kolenda-Zaleska przypisała mi m.in. takie słowa: „Eurokomuna, która ma
dziś władzę w Polsce, rządzi lękiem! Boimy się latać samolotami, a dziś
boimy się również jeździć pociągami. To obecni rządzący nie potrafili
zadbać o życie osób, które na trasie Warszawie-Kraków uczestniczyły w
katastrofie (...)”. Poniżej moje imię i nazwisko. Nie wiem, skąd
dziennikarka wzięła ten tekst - napisał w oświadczeniu Jan
Pospieszalski, członek Oddziału Warszawskiego KSD. - Było to w Krakowie
na Marszu w obronie wolności słowa i Telewizji Trwam, który zgromadził
10 tys. uczestników, a którego "Fakty" nie zauważyły. Nie przeszkodziło
to Kolendzie cytować mojego rzekomego wystąpienia. Dziennikarka ośmiela
się oceniać przyzwoitość innych dziennikarzy, ale nie pierwszy już raz
konfabuluje i posługuje się kłamstwem. Pamiętamy, jak musiała
przepraszać za słowa o „prawdziwych Polakach” przypisane Jarosławowi
Kaczyńskiemu, gdy ten mówił o wolnych Polakach. I wtedy i teraz
potrzebowała tezy, by ją komentować i atakować. Doprawdy, to nie są
kłopoty ze słuchem. To szkoła manipulacji - dodał Pospieszalski.
Nie dawno Rada Etyki Mediów oceniła, że
Kolenda-Zaleska prowadząc program w TVN "Fakty po faktach" poprzez zbyt
emocjonalne zachowanie nie zachowała w tej audycji obiektywizmu,
naruszając zasady Karty Etycznej Mediów.
Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy nie jest
zaskoczone kolejną konfabulacją Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, której
próby manipulowania opinią społeczną zwykle wpisują się w nurt
nieprzychylny środowiskom katolickim i konserwatywnym. Jednak o ile
ostra wymiana poglądów winna być dopuszczalna przez każdą ze stron
debaty, o tyle dziennikarstwo informacyjne powinno być obiektywne, nie
mówiąc już o tym, że winno być wolne od ordynarnych kłamstw - takich
jakich dopuszcza się dziennikarka TVN.
Ks. dr Bolesław Karcz - prezes ZG Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy
http://solidarni2010.pl/n,2665,8,ksd-ws-red-katarzyny-kolendy-zaleskiej-oswiadczenie-prezesa.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. Sprawiedliwosc
Japonscy zoldacy wbijali bambusowe kije w lona slicznych dziewczat z uniwersytetu w Nankingu. Odcinali tez zywym kobietom piersi.Kacapy wbijali butelki w lona niemieckich kobiet i wkopywali te butelki.
A taka sobie kolenda jak gdyby nigdy nic.
48. SIĘGAJ DO ŹRÓDEŁ, HAGATO!
Ciąg dalszy sprawy fałszywego cytatu
Kolenda-Zaleska (TVN) broni się przed zarzutem zmanipulowania
wypowiedzi Jana Pospieszalskiego z manifestacji w obronie TV Trwam.
Twierdzi, że zdania przypisywane Pospieszalskiego zaczerpnęła z relacji
„Gazety Wyborczej” i PAP. »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. Hagata rzucona na odcinek "nie było żamachu"
zatrzeć, ośmieszyć, zagadać.
Ma "godne " persony - poseł Biernat z PO i ta od palikotów - Wanda Nowicka.
Nie było zamachu, nie potrzeba uchwały sejmu, czekajmy co powie prokuratura wojskowa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. Hagata rzucona na odcinek "nie było żamachu"
dzisiaj Szejnfeld prosto z Pędzącego Królika i Rozenek z Klubu Przyjaciół Putina.
Zakrzykiwany Hofman i mamy cały TVN24 z Hagatą
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. Hagata dzisiaj pompowała Palikota
po wczorajszych wystepach w TVN24 na zywo dali mu pół godziny na wytłumaczenie, co autor miał na mysli.
Hagata z kotylionem w sejmie, Palikot bez kotyliona w swoim domu. Potem Sadurski jako zyczliwy recenzent.
Co tu jeszcze dodać ? :))
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
52. dzisiaj Hagata wykorzystuje wypowiedź Kaczyńskiego
w sprawie bojkotu Ukrainy. Na początek Sikorski, teraz Oleksy, Lityński i Waszczykowski, który prawie nie dopuszczony do głosu, w dodatku wczesniej wyrażał opinię odmienną od oświadczenia Jarosława.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. dzisiaj Hagata
prof. Zbigniewa Kleibera usiłowała zmusic, żeby wysmiał "spiskowe teorie".
Podsmiechiwała sie durnie, a prof. Kleiber powtórzył, że dla niego miernikiem demokracji w Polsce jest dopuszczenie wszystkich głosów, także mniejszości.
Jest za reaktywacją komisji Millera lub powołania zespołu dopuszczającego naukowców zagranicznych, aby naukowo przeprowadzić dowód.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. BEZCZELNOŚĆ DO SZEŚCIANU
W tym maglu, którego wszyscy jesteśmy uczestnikami, nikt nie jest bez winy. Czas, by położyć temu kres. A jaka może być największa kara dla polityka? Gdy się go nie pokaże. Utopia? Pewnie tak, nie mam większej nadziei, że będziemy w stanie się porozumieć, ale przecież pomarzyć zawsze można.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,11723983,W_tym_maglu_nikt_nie_jest_bez_winy.h...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. Hagata kreuje sie na męczenniczkę
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103088,11842772,Kolenda_Zaleska__Nie_cierpia...
Kolenda-Zaleska w obszernym wywiadzie udzielonym "Pressowi" opowiada o tym, jak jest postrzegana przez innych. Odnosi się m.in. do zarzutów, że jest "prorządową" dziennikarką: - Gdyby Donald Tusk usłyszał, że jestem prorządową dziennikarką, toby się uśmiał - mówi. - Gdy obsługiwałam kampanięprzed wyborami prezydenckimi, dowiedziałam się, co to są wilcze oczy Tuska. A po sprawie z panem Czesławem, którego pokazałam, jak przygotował siędo obiadu z premierem, na którym ten się nie pojawił, stratedzy Tuska wyznali mi, że gdyby to się nie wydarzyło dzień przed ciszą wyborczą, ale tydzień wcześniej - te wybory mieliby przegrane - dodaje.
Dziennikarka podkreśla, że nie lubi jej i lewica, i prawica - i Jan Pospieszalski, i Tomasz Sakiewicz, i Magdalena Środa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. towarzyszka Hagata ma zlecenie poziom Wojewódzkiego
Kolenda-Zaleska: Kaczyński przez ostatnie trzy tygodnie bez radia i telewizji otoczony przez klakierów?
03.07.2012
, aktualizacja: 03.07.2012 07:42
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Katarzyna Kolenda-Zaleska
jeszcze choć kilka dni! Kilka dni na radość z Euro. Nie zatrujcie nam
tego czasu. Niestety, wszystko wskazuje na to, że wy, politycy, już
szykujecie się do tego, żeby nam to wszystko zepsuć" - pisze Katarzyna
Kolenda-Zaleska w "Gazecie Wyborczej". Adresatem jest przede wszystkim
Jarosław Kaczyński, który według dziennikarki boi się dumnych i pewnych
siebie Polaków. "Prawdziwa wspólnota nie jest mu na rękę" - stwierdza.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12059414,Kolenda_Zaleska...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. To tak zwany ....
... atak z wyprzedzeniem. Stara jak świat technika służb i propagandy. Wmawianie komuś czegoś czego nie było lub nie powiedział. Dokładnie jak z milczeniem J.K. po Smoleńsku.
Ona pierwsza, ale pozostali dyżurni nie każą na siebie długo czekać, jeśli Jarosław nie zareaguje.
A nie zareaguje, tak przypuszczam, będzie robił swoje.
Wchodzenie w dialog z kimś takim to potwierdzanie jego zarzutów... i dmuchanie w trąbę propagandy. Proponuję poczekać ... uderzy sam Adaś. Jak się okaże, że forpoczta chybiła.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
58. Hagata wróciła z urlopu
i na ratunek Tuska zaprosiła sobie "ekspertów' Wnuk-Lipiński i Michalski.
Tusek niewinowaty, przecież za oszustwa Madoffa nikt nie winił Obamy !, A tu hieny pazerne
UPOMINAJA SIE O COŚ (kasę)
Ani słowa o juniorze , co sam sie nazwał "debilem".
No i recepty, co ten biedny Tusek ma zrobic, żeby te hieny sie odczepiły i dały mu rządzić.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. demokracja wg Hagaty
Debata nie zmartwychwstała
Katarzyna Kolenda-Zaleska
2012-08-28, ostatnia aktualizacja 2012-08-27 16:45
W Sejmie ma powstać zespół do obrony
demokratycznego państwa prawa. Powołuje go poseł PiS, bo, jak mówi,
niepokoi go to, co się w państwie dzieje, a to wymaga działań
nadzwyczajnych.
Już sobie wyobrażam ten zespół złożony w całości z posłów opozycji czy
raczej wyłącznie z posłów PiS. Podobnie jak zespół Antoniego
Macierewicza do zbadania katastrofy smoleńskiej, zespół obrony
demokracji miałby za zadanie nieustanne walenie w koalicję rządową.
Owszem, dostarcza ona powodów do krytyki, ale insynuowanie, że koalicja
wprowadza standardy niedemokratyczne, jest grubą przesadą.
To zbójecka rola opozycji, by patrzeć rządowi na ręce i wypunktowywać
błędy. Ale u nas opozycja swój dowód na istnienie może przedstawić
jedynie w konfrontacji z rządem. Nie jest ani kreatywna, ani nowatorska.
Nie jest w stanie zaproponować żadnej nowej idei, żadnego nowego
pomysłu. Ot, choćby w sprawie Amber Gold.
Opozycja ma swoich pomorskich posłów, którzy chyba są myślącymi i
obserwującymi osobnikami i mogli już dużo wcześniej dostrzec, że dzieje
się coś złego. Ale nie. Oni przecież muszą poczekać na katastrofę i
dopiero wtedy wchodzą do akcji.
W tej sprawie właściwie
wszyscy mogliby uderzyć się w piersi i powiedzieć dziś - moja wina. I
wymiar sprawiedliwości, i dziennikarze, i politycy, którzy nie są w
stanie uchwalić przepisów chroniących przed oszustami. Ale czy
jakiekolwiek przepisy są w stanie zmierzyć się z chciwością,
łatwowiernością i brakiem elementarnej wiedzy ekonomicznej?
http://wyborcza.pl/1,75968,12372415,Debata_nie_zmartwychwstala.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
60. Hagata zła
bo miała latac na wakacje za darmo w zaprzyjaznionym OLT Express, a tu siup, bęc!, firma sie zwinela... I jeszcze zła jest Hagata na starego Tuska, że do 67 lat bedzie musiała w TVN pracować i wciąż jezdzić po kaczystach, a na młodego Tuska jest zła, bo miał jej robotę załatwić stewardessy w OLT Express na pół etatu, a na cały etat hostessy w porcie lotniczym imienia Bolesława.
61. @kazef
:) i zostanie jej Tuskobus do obsługi, jak w 2011 r.,a tu strach, kibole nie dają wyjśc na rynku :))) kto wie, czy golić na łyso nie będą , to najwieksi przestępcy w Polsce, to dziw, że nie zamordowali Hagaty jak jeździła z Tuskiem po Polsce.
Podwójny strach - autostrad nie ma, dziurawe drogi, że Tuskobus wytrzęsie , a w dodatku ten STRACH przed szybkim goleniem pod pręgierzem na rynku :)
Odkąd Dworak napisał, że politycznych dziennikarzy mozna bić, to DOPIERO STRACH !
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. Dworak na dworze Komorowskiego
dobrze wie dla kogo pracuje. Zapytam niczym Hagata na łamach michnikowych: Ale czy
jakiekolwiek przepisy są w stanie zmierzyć się z z przejawami ingorancji Dworaka wobec faktów?
63. @kazef
mogę odpowiedzieć - NIE. Jest na to papier z prokuratury, która tez uznała, że wolno bić dziennikarke polityczną, nie jest to przestepstwem.
A to prokurator decyduje, czy skierować sprawę do sądu, czy nie.
W przypadku ataku na dziennikarkę polityczną nie ma mowy o przestępstwie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. Hagata
dzisiaj świętuje radośnie rocznicę z Janasem i Frasyniukiem.
Ciekawe, z czego cieszy sie Janas, z tego że z 17 tysięcznej załogi URSUSA NIC NIE ZOSTAŁO?
Wcześniej Hagata z TW Must "uzdrawiała państwo" które przeciez swietnie funkcjonuje!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. Hagata w maglu
na pierwszy ogień dwóch przegrańców - Celiński i Poncyliusz o polityce rządu (szkoda gadać) teraz Danka od Bolka o Noblu dla UE.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
66. Hagata wkurzona, bo zimno i strach przed kibolami, a tu trzeba w
Tuskobus znów wsiadać z Tuskiem i jechać w niewiadome... a odmów tu szefostwu TVN24, jak te niemieckie szefy zajadłe takie !
Zwolnia jak nic ! Redukcja etatów, oszczędności, a kto spłaci kredyty ?
http://wyborcza.pl/1,75968,12720487,Rzad_pracuje_zrywami.html
"Ta aktywność rządu od przesady do przesady jest irytująca, a szykuje się kolejne uderzenie od wielkiego dzwonu. Premier zapowiedział, że w najbliższych miesiącach odwiedzi wszystkie miejscowości, w których był tuskobusem w czasie kampanii wyborczej. Niewątpliwie będzie z tego niezły spektakl, choć oczywiście skuteczności tego bezpośredniego kontaktu władzy ze społeczeństwem odmówić nie można. Tylko dlaczego nie można tak na co dzień. Dlaczego trzeba raz na jakiś czas wyciągać armaty. Dlaczego nie można po prostu mozolnie dzień po dniu informować, tłumaczyć i kiedy trzeba - rozwiewać wątpliwości. Rząd prowadzi jakąś własną politykę informacyjną, której sens jest trudny do uchwycenia. A rząd powinien być do dyspozycji każdego dnia; czy tego chce, czy nie. Bo rząd nie tylko rządzi, ale przede wszystkim służy. A wygląda na to, jakby rząd robił nam łaskę, że coś tam wyjaśni i wytłumaczy. I z reguły jeszcze sprawia wrażenie, jakby był zirytowany faktem, że tego się od niego wymaga. "
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Te Kluziki i Poncyliusze Pilaty
powinni sie nazywac..."GO-GO CLUB".
68. Hagata zmieniła obiekt modłów, nie ma Wisi, jest Władek
http://wyborcza.pl/1,75968,13068943,Frasyniuk_niezalezny_i_samorzadny.html
Każdy jest członkiem jakiegoś dworu. We Frasyniuku są uczciwość i niezależność wynikające z braku politycznych ambicji i niechęci do podległości. Jest człowiekiem, który ostro zareaguje na słowa Jarosława Kaczyńskiego podważające sens polskich osiągnięć, a równocześnie jest bezlitosny dla nieudolności rządzących, bez względu na to, z której partii pochodzą. Nie ma dziś mocniejszego krytyka Donalda Tuska niż Frasyniuk. Nie ma dziś mocniejszego krytyka naszej rzeczywistości po ponad 22 latach niepodległości niż właśnie on. Tak, Polska się rozwija, jest wolna i demokratyczna. Ale Frasyniuk, bez zaciekłości opozycji, punktuje błędy każdej władzy i pyta ludzi "Solidarności": co zrobiliście z naszą wolnością, gdzie jest dziś etos "S", dlaczego tylu ludzi czuje się wyrzuconych na margines wielkich przemian.
Takich ludzi dziś Polska potrzebuje. Takich, którzy kierują się racją stanu, a nie partyjnym interesem. Potrzebuje nie klakierów władzy czy opozycji, ale prawdziwie wolnych, niezależnych obywateli, których warto słuchać z uwagą, nawet jeśli mówią rzeczy niepopularne albo diametralnie sprzeczne z naszymi poglądami. Oczywiście, po każdej wypowiedzi Frasyniuka natychmiast odzywa się głos oburzonych, niezdolnych do przyjmowania krytyki. Na szczęście się nimi nie przejmuje, i dobrze.
I jeszcze jedno. Do politycznego słownika weszła słynna fraza Ewy Milewicz sprzed lat, że SLD wolno mniej. Posłużę się nią, pisząc, że Frasyniukowi wolno więcej. Ze względu na jego życiorys i na to, że nadal pozostał jak związek, który kiedyś tworzył. Niezależny i samorządny.
------------------------------------------------
Hagata zapomniała, że Władek jest najbardziej partyjny - jest w Unii Wolności, wciąz i nieustannie, choć teraz to nie barbarzyńca Władek, a Celiński jest tytularnym szefem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
69. Hagata o moralności i obyczajowości
ze strasznym Dziaduniem . Straszny Dziadunio mówi o pogardzie i szacunku do drugiego człowieka. Zapomniał o bydle, którym częstował Polaków?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
70. Związki partnerskie?
Związki partnerskie? Bartoszewski za możliwością "rejestracji stanów faktycznych"
zobacz więcej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
71. Hagata wspiera korupcji i nepotyzm(z Hagatą mnie nic nie łączy)
Jak niewiele nas dziś łączy-Katarzyna Kolenda-Zaleska
http://wyborcza.pl/1,75968,13348357,Jak_niewiele_nas_dzis_laczy.html?utm...
Gdy rządowi coś nie wychodzi albo popełnia błędy, opozycja zaciera ręce z satysfakcją i przystępuje do ataku zgodnie z wyznawaną filozofią, że im gorzej, tym lepiej.
Takie zbójeckie prawo opozycji. Niektórzy powiedzą, że nawet nie prawo, lecz obowiązek - żeby rząd nie czuł się bezkarny, no i żeby jednak czuł nad sobą jakąkolwiek kontrolę. Opozycja więc wykonuje swoją robotę z wielkim poświęceniem, na wszelkie argumenty rządu pozostając głucha. Pod słowa "rząd" i "opozycja" można podstawić nazwy dowolnych partii, bo zasada jest generalna.
Czasem zdarza się coś naprawdę wielkiego, coś niespodziewanego, więc radość jest podwójna. I tak stało się ostatnio, bo oto wspaniale opakowany i niezwykle drogi prezent - a jego wartość wzrastała z dnia na dzień - przekazała opozycji Komisja Europejska. Najpierw zablokowała 3,5 mld zł na polskie drogi, a dzień później zagroziła, że zabierze wszystko - nawet 4,5 mld euro. Wszystko z powodu wykrytych nieprawidłowości i łamania prawa przez budowniczych. Rząd osłupiał - bo o całej aferze sam KE poinformował i sam rękami instytucji państwowych aferę wykrył.
Jeśli ktoś miał kiedyś złudzenia co do intencji opozycji, to wraz z tą sprawą zapewne definitywnie się ich pozbył. Jeśli ktoś kiedykolwiek miał złudzenia, że są sprawy, w których od interesu partyjnego ważniejszy jest interes państwa i jego siła, to też był naiwny. Jeśli komuś jeszcze się wydawało, że w sytuacji, gdy Polskę chcą oskubać z pieniędzy, wspólnie zawalczymy o swoje - również musiał swoim złudzeniom powiedzieć "adieu".
Było coś niezwykle wstydliwego i żenującego w tym, z jaką gorliwością opozycja rzuciła się do rozpakowywania prezentu z Brukseli. Opozycja natychmiast przyjęła punkt widzenia Komisji Europejskiej. Można powiedzieć - niebywałe. Minister rozwoju regionalnego coś tam próbowała tłumaczyć, ale kto by jej słuchał. Taki kąsek nam się trafił, rząd tak zawalił, no to jazda po całości, bez trzymanki. Konferencja za konferencją, wnioski o dymisje sypią się jak z rękawa. Argumentów i wyjaśnień nikt nie słucha. No i ta radość, ten uśmiech nieschodzący z twarzy - z trudem skrywany za zasłoną fałszywej troski. Wreszcie mamy jakiś konkret, bo rytualne opowieści, że to najgorszy rząd z możliwych, już stały się nudne i na nikim nie robią wrażenia. A 4 mld euro robią, i owszem.
Na ten chocholi taniec wokół unijnych pieniędzy można było patrzeć wyłącznie ze smutkiem. Bo bardziej niż jakiekolwiek inne sprawy i słowa pokazuje, jak niewiele nas dziś w naszym państwie łączy. Jak bardzo rośnie mur wzajemnych uprzedzeń i nienawiści, bo my jako wspólnota nie mamy już wspólnych spraw. Są oni i jesteśmy my - albo my i oni - więc wszystko podporządkowane jest walce.
Gdyby nie te nieszczęsne pieniądze na drogi, może bym jeszcze wierzyła, że nadal jesteśmy narodem, że wciąż łączy nas wspólna historia, tożsamość, wartości. A jesteśmy zlepkiem jakichś wzajemnie wykluczających się poglądów, gdzie ta nasza historia, tożsamość i wartości przestały mieć znaczenie. Bo jak nazwać jednym narodem społeczeństwo, w którym część cieszy się z porażki Polski jako wspólnoty i w ten sposób chce zyskać trochę politycznych punktów na drodze do zdobycia władzy? Władzy dla siebie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
72. Podejrzewam, że rząd celowo
Podejrzewam, że rząd celowo sprzedał polskie rolnictwo, żeby móc łatwiej negocjować politykę spójności. To jest klęska - mówił w TVN24 europoseł PiS Janusz Wojciechowski, komentując negocjacje na szczycie UE. - Pan poseł komentuje zupełnie inny szczyt Unii Europejskiej, który nie wiem, kiedy się odbył - docinał Dariusz Rosati z PO.
Zdaniem Wojciechowskiego, Polska mogła wynegocjować podczas dzisiejszego szczytu znacznie większy budżet. Kiedy Dariusz Rosati zaczął się śmiać z jego wypowiedzi, europoseł przekonywał: - Polska za słabo negocjowała to, co było możliwe do wynegocjowania. To nie jest śmieszne. Zwłaszcza to, co dotyczy rolnictwa. To jest klęska. A rząd Tuska ma wielki talent, żeby wbijać wielki wieniec laurowy na głowę każdej klęski - mówił w "Faktach po faktach".
"Każdy wynik poniżej 470 mld to jest zły budżet"
- A jak pan oceni budżet wynegocjowany na politykę spójności - dopytywała europosła PiS Katarzyna Kolenda-Zalewska. - Ja nie wiem, ile można by było wynegocjować, gdyby Donald Tusk nie powiedział "300 mld". Powiedział po prostu za mało, za nisko postawił poprzeczkę polskich oczekiwań - przekonywał Wojciechowski.
- Można było powiedzieć po prostu 500 albo 600, tak? - zapytała dziennikarka. - I tak należało powiedzieć, tak się negocjuje. Polska powinna dostać 500 mld łącznie na politykę rolną i politykę spójności. Każdy wynik poniżej 470 mld to jest zły budżet - przekonywał europoseł PiS. Pytany, czy Parlament Europejski poprze ten budżet, Wojciechowski stwierdził: - Mnie będzie bardzo trudno głosować za tym budżetem dlatego, że w sprawach rolnych jest to tragiczne dla Polski. To, na co zgodził się Polski rząd, to jest prawdziwy dramat polskiej wsi, proszę tego nie bagatelizować.
Rosati: Pan poseł komentuje zupełnie inny szczyt UE
Zdaniem Wojciechowskiego rząd z premedytacją wywalczył mniej pieniędzy na politykę rolną. - Ja podejrzewam, że rząd celowo sprzedał polskie rolnictwo, żeby móc łatwiej negocjować politykę spójności. To jest bardzo zły pomysł - stwierdził.
- Myślę, że pan poseł komentuje zupełnie inny szczyt Unii Europejskiej, który nie wiem, kiedy się odbył. Jeżeli pan chce żyć w tak fantastycznym świecie, w którym można jechać do Brukseli i zażądać od wszystkich innych krajów "dawaliście nam 100, teraz dajcie nam 200", to oczywiście życzę powodzenia. Ale to jest absolutna fantastyka - skomentował słowa Wojciechowskiego Rosati.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13372804,Wojciechowski__...
manipulacja gazety wyborczej wypowiedzią wojciechowskiego, którą ocenzrurowała
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
73. Pani Marylu,właśnie wróciłam z uroczego spotkania z Autorem
"Bestie 2"
nie obyło się bez rozmów o bełkocącym i nienawidzącym nas sekretarzu Szlachetnej Pani Zofii Kossak Szczuckiej....
Śląsk-Zagłębie ....lubi czarno białe okreslenia,więc nie zacytuję ,co mówiliśmy o nim..ale jedno tak ,ktoś na sali zastanawiał się głośno kiedy ów "celebryta" pieszczoch różowego salonu napisze autobiografię na temat swego walnego uczestnictwa w Powstaniu Styczniowym :)
serdecznie pozdrawiam :)
gość z drogi
74. znowu Hagata tworzy fakty medialne
http://wyborcza.pl/1,75968,13745862,Nowa_legenda_smolenska.html
Nowa legenda smoleńska
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Jeśli Antoniemu Macierewiczowi ujdzie na sucho wypowiedź o tym, że być może trzech pasażerów prezydenckiego tupolewa ocalało z katastrofy smoleńskiej, to będzie to dowód na to, że polska polityka sięgnęła dna degeneracji.
Takiego człowieka powinno się natychmiast wykluczyć z życia publicznego. Człowieka, który dla cynicznych, politycznych celów lub z powodu własnych obsesji nie waha się użyć okrucieństwa wobec rodzin ofiar katastrofy - rozdrapuje gojące się rany. Aż strach pomyśleć, do czego ten pisowski polityk może się jeszcze posunąć.
Skoro trzech ocalało, to co się z nimi stało? Ktoś ich dobił? Taka teoria już krążyła. Za chwilę Macierewicz wykalkuluje, że skoro na miejscu katastrofy od razu pojawili się prezydent Putin i premier Tusk, to jest to niemal niezbity dowód na to, że to oni dobili żyjących, żeby pozbyć się niewygodnych świadków zamachu. Oczywiście, że zamachu. Macierewicz już żadnych wątpliwości nie ma. A świadków trzeba się było pozbyć. Albo więc ich dobili, albo wywieźli na Kołymę.
Niemożliwe? W oparach absurdu, w których porusza się Macierewicz, nic nie jest niemożliwe - najbardziej nieprawdopodobne teorie znajdują zagorzałych wyznawców. Nikt z nich nie patrzy na fakty, które przeczą tym kłamstwom. Wręcz przeciwnie, te okrucieństwa są im potrzebne do tego, by coraz bardziej przywiązywać do siebie swoich wyznawców. Nie można dopuścić, by pojawiły się jakiekolwiek wątpliwości, dlatego wciąż trzeba podkładać pod buzujący kocioł nienawiści.
Przerażające jest też stanowisko posłów Prawa i Sprawiedliwości. Największego klubu opozycyjnego w Sejmie, wybranych w demokratycznych wyborach reprezentantów narodu. Ci posłowie pytani o słowa Macierewicza kluczą, wymigują się od odpowiedzi, obłudnie mówią, że trzeba poczekać na wyniki badań, na koniec śledztwa w prokuraturze.
Pozwalają Macierewiczowi sączyć jad, bo widzą, że tylko w ten sposób mogą ocalić swoje polityczne poparcie. A że posługują się okrucieństwem, to nie ma znaczenia, w końcu liczy się cel, a tym celem jest władza.
Nie wierzę, że naprawdę wierzą w to, co wygaduje Macierewicz. Oni tylko udają, że wierzą, bo tak jest im wygodnie. Zapomnieli przy tym, czym są ludzka przyzwoitość i wrażliwość, zapomnieli o tych, którzy w tej katastrofie zginęli. Nawet jeśli teorie Macierewicza uważają za mało prawdopodobne, to się im nie przeciwstawiają. Ze strachu o własną polityczną przyszłość. Ta bierność wobec cynizmu, to przyzwolenie na podłość będą miały konsekwencje.
Teoria o trzech ocalałych zacznie teraz żyć własnym życiem. Powstanie kolejna legenda smoleńska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
75. To zdanie przejdzie do
To
zdanie przejdzie do historii: "Prawda już została ustalona, żadne fakty
jej nie zmienią". Czyli Katarzyna Kolenda-Zaleska o Smoleńsku
"Niestety, ustalenie wspólnej prawdy o wydarzeniach z 10 kwietnia
jest już całkowicie niemożliwe. Po jednej i drugiej stronie smoleńskiego
sporu nie ma woli do szukania kompromisu."
Zastanawia nas, dlaczego Kolenda-Zaleska uważa, że prawdę należy
ustalać na drodze kompromisu. Nam się wydaje, że trzeba badać fakty i
dowody tak długo, aż uda się dojść do prawdy. Ale może jesteśmy z innej
szkoły.
Imponuje nam, że znana dziennikarka uważa, że żadne fakty nie mogą zmienić prawdy. Jak to mówią: „jeśli teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów”. Gratulujemy logiki!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
76. Balcerowicz broni Gowina: Nie
Balcerowicz broni Gowina: Nie usuwa się dobrych menadżerów tylko dlatego, że "nie ma chemii"
Zdymisjonowanie Jarosława Gowina będzie złą decyzją -
takiego zdania jest prof. Leszek Balcerowicz. Według gościa "Faktów
po...
czytaj dalej »
Według Balcerowicza Jarosław Gowin jest "jednym z najważniejszych
reformatorów" w rządzie Donalda Tuska. - Bardzo dobrze, że jednym z
priorytetów rządu w tej koalicji jest usuwanie złych przepisów, czyli
deregulacja. Co do tej pory jest przede wszystkim dziełem ministra
Gowina - ocenił ekonomista.
Oprócz deregulacji Leszek Balcerowicz wymienił także przeprowadzoną przez ministra sprawiedliwości racjonalizację sieci sądów.
Dłuższy urlop - więcej dzieci? "Złudne nadzieje"
Profesor
był też pytany o zmianę zdania Donalda Tuska w sprawie urlopów
macierzyńskich. W piątek, po spotkaniu z "Matkami I Kwartału" premier
powiedział, że do rocznego urlopu rodzicielskiego będą mieli prawo
rodzice wszystkich dzieci urodzonych w 2013 r., a nie tylko urodzonych
po 16 marca.Leszek Balcerowicz pytany o krytykę Otwartych Funduszy Emerytalnych
stwierdził, że rząd musiał dojść do wniosku, że bardziej ryzykowne jest
odebranie przywilejów niektórym grupom pracowniczym, jak górnicy, czy
służby mundurowe, niż narazić się 15 milionom ludzi. - Co gorsze, w ślad
za tym ruszyła kampania, której sobie nie wyobrażałem. Kampania
niesłychanej demagogii. Słowo OFE stało się obelgą - stwierdził
profesor.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
77. Patriota z orłem nie może Katarzyna Kolenda-Zaleska
http://wyborcza.pl/1,75968,13830700,Patriota_z_orlem_nie_moze.html
Prezydent Polski Bronisław Komorowski nie jest polskim patriotą. Nie jest patriotką Krystyna Janda ani też żona prezydenta. Na miano patrioty nie zasługuje były premier Jerzy Buzek ani Wojciech Pszoniak, ani Grzegorz Turnau, ani Magdalena Cielecka, o Adamie Michniku nie wspominając.
Wszyscy oni wraz z wieloma innymi osobami zadeklarowali udział w marszu "Orzeł może", który ma promować ideę radosnego obchodzenia świąt narodowych, a także wsparcie tej inicjatywy. W związku z tym jeden z prawicowych portali zapytał, jak polscy patrioci powinni się odnieść do tego marszu - nazwanego marszem lemingów. Wniosek nasuwa się jeden: ci, którzy wezmą udział w marszu, patriotami nie są, bo polscy patrioci lokują się zupełnie gdzie indziej.
W sondzie zaproponowano cztery odpowiedzi:
- "Powinni wziąć udział w marszu, to szlachetna idea";
- "Powinni wziąć udział, ale pod własnymi hasłami, domagając się m.in. prawdy o Smoleńsku";
- "Powinni zorganizować tego dnia własny marsz";
- "Powinni zostawić imprezę swojemu losowi, niech demonstrują choćby pod najbardziej kuriozalnymi hasłami".
Przyznam, że zarówno pytanie, jak i sugerowane warianty odpowiedzi wprawiły mnie najpierw w zdziwienie, a potem we wściekłość. Jaką trzeba mieć butę, żeby jednym odmawiać prawa do patriotyzmu, a innym samozwańczo to prawo przyznawać?! Jak można wyśmiewać ("kuriozalne hasła") sposób identyfikacji z własną ojczyzną?
Można się między sobą różnić, a nawet trzeba, żeby debata publiczna nie była jałowa, ale nie wolno nikogo wykluczać ani szczuć jednych na drugich. Takie postawienie sprawy - a jest ono jednoznaczne, skoro w sondzie znajduje się pytanie o to, czy polscy patrioci powinni zorganizować 2 maja własny marsz - prowokuje do agresywnych zachowań wobec innych i prowadzi do niszczenia dumy z osiągnięć tego państwa. Mnie się może nie podobać to, co robi na przykład Antoni Macierewicz, ale nie przyszłoby mi do głowy odmawiać mu patriotyzmu, choć rozumienie patriotyzmu przez Antoniego Macierewicza różni się od mojego.
Najbliższe dni to dobra okazja do rozmowy o patriotyzmie, o tym, jak go rozumieć w dzisiejszych czasach, jak o nim mówić. Z patosem czy z przymrużeniem oka? W odniesieniu do tradycji romantycznej czy z naciskiem na pozytywistyczną pracę na rzecz wspólnego dobra?
I jedno, i drugie myślenie, i jeden, i drugi sposób przeżywania narodowych świąt mają rację bytu, mogą się uzupełniać, a nie wykluczać. Trzeba się nawzajem szanować, a nie wykpiwać.
Ci, którzy zdecydowali się na publikację takiej sondy, chcą polskość zawłaszczyć i są pełni pogardy dla myślących inaczej. Nie widzą państwa jako wspólnoty, ale jako zlepek partykularnych interesów, bo tylko w podziałach widzą swój sens istnienia. Wspólnota jest dla nich zagrożeniem, śmiejący się i szczęśliwi Polacy są dla nich zagrożeniem, przedsiębiorczy Polacy (choć sami od przedsiębiorczości nie stronią) są dla nich zagrożeniem. Nie dla nich w jedności siła, dla nich w różnicach siła.
Jan Nowak-Jeziorański, któremu patriotyzmu chyba nikt nie śmiałby odmówić, powiedział kiedyś, że w dzisiejszych czasach najbliższy jest mu etos Wokulskiego - byłego powstańca, a później kupca, człowieka łączącego tradycję romantyczną z pozytywistyczną wizją zarabiania, ale równocześnie dzielenia się sukcesem i zamożnością.
W opinii tych, którzy nazywają się polskimi patriotami na wyłączność, taki ideał pewnie się nie spodoba, bo zarabiają lemingi, a one są źródłem pogardy.
Na marginesie - w sondzie wygrała ostatnia odpowiedź.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
78. Hagata jak lwica broni wrony z czeklady i dnia różowego
balonika.
W pierwszym rzucie był Lityński i Marek Jurek.
W drugim rzucie "pancerny beton lewacki" - Smolar i Markowski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
79. "Nie zrzucać winy na
"Nie zrzucać winy na poszczególne ekipy"
Lepiej po prostu rozwiązać tę sprawę - uznał w "Faktach po Faktach"...
czytaj dalej »
Komisja Europejska poinformowała w czwartek, że zażądała od Polski
zwrotu 79,9 mln euro z funduszy na rolnictwo. Według Komisji powodem
cofnięcia funduszy są "braki podczas kontroli wstępnych wniosków oraz
akceptacji biznesplanów dla gospodarstw niskotowarowych".
Minister
rolnictwa Stanisław Kalemba powiedział w TVN24, że chodzi o błędy
polskiej administracji w latach 2004-06. Potem do tego samego odniósł
się szef polskiego rządu, pisząc: "To nie pierwszy kosztowny błąd
naszych poprzedników, za który zapłaci polski podatnik. Kara za lata
2004-06".
Prawo i Sprawiedliwość szybko zareagowało na to słowa.
Janusz Wojciechowski wystosował w imieniu europosłów PiS oświadczenie, w
którym stwierdził, że "przyjrzał się" dokumentom ws. których KE ma
zastrzeżenia w przypadku Polski i dotyczą one lat 2007-10, "a więc czasu
rządów Premiera Tuska".
Lepiej wyjaśnić, a nie sądzić
Goście "Faktów
po Faktach" zgodzili się, że komentarz premiera nie był potrzebny. Jan
Lityński uznał, że "zrzucanie winy na poszczególne ekipy" w tym momencie
nie ma sensu, ponieważ Polska powinna "przeprowadzić do końca drogę
odwoławczą" od decyzji KE i postarać się o zatrzymanie wydanych
pieniędzy. - Został popełniony jakiś błąd, być może uda się go jakoś
wyjaśnić - dodał doradca prezydenta Komorowskiego.
Marek Jurek z
Prawicy Rzeczpospolitej odniósł tymczasem kwestię zwrotu pieniędzy z
rolnictwa do złych zapisów "w traktacie akcesyjnym", który w 2004 roku
nie postawił polskich rolników "na równi z innymi" w krajach Wspólnoty.
-
Polska powinna była wywalczyć sobie inne zapisy. (...) Gdybyśmy mówili,
że nasi rolnicy byli pokrzywdzeni to dzisiaj byłaby zupełnie inna
historia - stwierdził.
Jurek uznał też, że na przykładzie zwrotu
pieniędzy do UE można mówić o "polskim patriotyzmie, który dzieli, a nie
łączy" i jest przedmiotem sporów.
Stwierdził, że jako marszałek
Sejmu w przeszłości "doświadczył tego na sobie". - Zderzyłem się z
opozycją wrzasku, z metodą krzyku. Potem ci, którzy najgłośniej
krzyczeli, z pierwszych rzędów, w 2007 r. doszli do władzy i do dzisiaj
rządzą - skwitował.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
80. Co zrobić ze Stocznią Gdańską? Katarzyna Kolenda-Zaleska
http://wyborcza.pl/1,75968,13994912,Co_zrobic_ze_Stocznia_Gdanska_.html
BRAMA Z LENINEM
(..)
Ten symbol też jest mi niezwykle bliski. Symbol wolności, odwagi, bezinteresowności. Brama stoczni jest metaforą przemian, widocznym znakiem upamiętniającym upadek komunizmu. Trwa i musi trwać.
Ale sama stocznia jest też ostatnio symbolem politycznego zaangażowania "Solidarności". Czy właśnie dlatego ma ocaleć, bo krzyżują się tam polityczne interesy PiS? Dziś, gdy stocznia stoi przed widmem upadku, już słyszymy głosy, że rząd nic nie robi i świadomie godzi się na jej upadek, że to wbrew racji stanu, wbrew patriotyzmowi. Tylko czy bardziej patriotyczne jest dać zarobić zagranicznym inwestorom i pompować państwowe pieniądze w wątpliwy ekonomicznie interes?
Może więc czas, by na sprawę spojrzeć inaczej. Agencja Rozwoju Przemysłu i Ministerstwo Skarbu już pracują nad programem, który da zatrudnienie stoczniowcom w innych - radzących sobie zdecydowanie lepiej - stoczniach Trójmiasta.
A z tego miejsca, gdzie dawniej wykuwała się wolność, można by uczynić teren pamięci, muzeum - mniejsza o nazwę. Żeby było to miejsce żywe, do którego ściągaliby ludzie z całego świata chcący pooddychać atmosferą historycznych wydarzeń. Na to warto dać państwowe pieniądze. Może wtedy świat przypomni sobie, że to nie rozbicie muru berlińskiego, ale stoczniowcy gdańscy zaczęli walkę, która doprowadziła do upadku komunizmu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
81. Film autorstwa Katarzyny Kolendy-Zaleskiej
Premiera dokumentalnego filmu „Strateg” o prof. Zbigniewie Brzezińskim odbyła się w czwartek wieczorem w warszawskim kinie "Kultura". Na pokazie obecny był prezydent Bronisław Komorowski.
Na sali obecny też był prof. Zbigniew Brzeziński, a także premier Donald Tusk, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, prezes NBP Marek Belka, Andrzej Wajda.
Film autorstwa Katarzyny Kolendy-Zaleskiej pokazuje historię jednego z najbardziej wpływowych politologów i strategów polityki zagranicznej USA, człowieka, który ma ogromne zasługi dla Polski w jej drodze do wolności.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,2585,premiera-filmu-o-prof-zbigniewie-brzezinskim.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
82. cała wazelina z Czerskiej i Wiertniczej poszła... w ten tekst :)
Tusk: Do 2015 r. będę premierem. To ważniejsze niż stanowiska w Europie
- Bycie polskim premierem to dla mnie stokrotnie ważniejsza rzecz
niż ewentualne awanse europejskie - mówił premier Donald Tusk w
poniedziałek w...
Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz2VrJroQ4M
Przed Tuskiem schody
Dla PO i premiera Donalda Tuska nie mogło być lepszych wiadomości
niż spadające poparcie, kolejne zwycięstwa PiS w sondażach, porażka w
Rybniku....
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Dla PO i premiera Donalda Tuska nie mogło być lepszych wiadomości niż spadające poparcie, kolejne zwycięstwa PiS w sondażach, porażka w Rybniku. Takie ostrzeżenie na półmetku kadencji daje premierowi szanse na odbudowanie i poparcia, i społecznego zaufania. Pod warunkiem że wystarczy mu energii.
Po sześciu latach rządów władza może nużyć, nie ma już tego entuzjazmu z początków, wiele rzeczy staje się rutyną, zdarzają się wpadki wynikające z braku uważności. Ale polityk to taki osobnik, który odradza się w walce, którego uskrzydlają nie tylko zwycięstwa, lecz także porażki. Zawzięty, chce wygrać lub utrzymać władzę za wszelką cenę. To nie tylko kwestia ambicji. To także kwestia dumy, chęci udowodnienia, że jednak chce się być najlepszym.
Już widać, że przyspieszone wybory na przewodniczącego PO dały premierowi nową energię. Na razie do rywalizacji wewnątrzpartyjnej, ale jest szansa, że wyrwały go z rutyny, z przekonania, że także we własnej partii nie ma z kim przegrać. Przykład porażki Waldemara Pawlaka jest jak memento - wynik nigdy nie jest przesądzony, zawsze może zdarzyć się niespodzianka.
Na początek Donald Tusk musi wygrać przywództwo w partii, potem czeka go kolejna bitwa, a otoczenie polityczne nie jest już tak przyjazne jak w 2007 czy nawet w 2011 r. PiS wyraźnie nabiera wiatru w żagle, rezygnuje z ostentacyjnej retoryki smoleńskiej, a Antoni Macierewicz od dawna nie gości na pierwszej linii frontu. Jarosław Kaczyński objeżdża kolejne województwa, w weekendy jego koledzy mają po kilka spotkań dziennie. Trudno powiedzieć, co w tym czasie robią posłowie Platformy. Kilkadziesiąt dni temu pytałam jednego z posłów PO, czy miał jakieś spotkania z wyborcami. - Niestety miałem - odparł. I tłumaczył, jak bardzo brakuje mu kontaktu z rodziną i że tak naprawdę wolałby ten weekend poświęcić na prywatne zajęcia. Trudno się dziwić, że z takim nastawieniem PO przegrywa w sondażach. Ale być może wewnętrzna rywalizacja w PO, wybory na wszystkich szczeblach, uruchomi na nowo ową legendarną energię, o której Platforma chyba już ze szczętem zapomniała. Bo o tym, że zapomniała o swoich wyborcach, nie warto nawet wspominać.
A tu nie tylko PiS walczy o poparcie. Leszek Miller mozolnie odbudowuje SLD, a Janusz Palikot ciężko pracuje na sukces Europy Plus. Choć efektów jeszcze nie widać, to widać zapał i chęć, a to w polityce podstawa do osiągnięcia sukcesu.
Te polityczne gry wojenne są oczywiście interesujące dla koneserów, ale też mogą mieć realny wpływ na życie obywateli. Czymś do siebie wyborców przecież trzeba przekonać, jakoś ich odzyskać. Niekoniecznie działaniami pod publiczkę i obiecywaniem gruszek na wierzbie. Wyborcy są mądrzejsi, niż sądzą politycy, i doskonale czują fałsz w obiecywaniu złotych gór.
Także więc dla obywateli nie ma lepszych informacji niż te o słabnącym poparciu dla władzy. Bo władza może zacznie się starać, zacznie słuchać, zacznie działać. Nie zasklepi się w samozadowoleniu i w przekonaniu o swojej wyższości. Wysokie słupki w sondażach deprawują. Wywiad, którego Tusk udzielił "Polityce" (23/2013), pokazuje, że jest gotowy do walki. Celem jest trzecie zwycięstwo w wyborach parlamentarnych i trzecie z rzędu premierostwo. Łatwo nie będzie, ale będzie ciekawie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
83. Kolendo, kłamczuszko, ty jesteś funkcjonariuszem specem
Kolenda-Zaleska
Z prawicowych mediów przebija bezkrytyczna miłość do PiS
Premier Donald Tusk powiedział w sobotnim wywiadzie dla "Gazety", że takiego łomotu, jaki Platforma dostaje od mediów, nikt nigdy nie dostawał.
Można z tym poglądem dyskutować, a na pewno chętnie by podyskutowali byli premierzy Jarosław Kaczyński czy Leszek Miller. Ale za ich czasów istniała jakaś równowaga medialna. Dziennikarze byli dziennikarzami. Nie było medialnych propagandystów partyjnych.
Kiedy czyta się prawicowe pisma i portale, to przebija z nich bałwochwalcza i bezkrytyczna miłość do Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Darmo by tam szukać jakichkolwiek krytycznych uwag pod adresem prezesa czy jedynej słusznej partii. Są wyłącznie peany, pochwały. I z drugiej strony - bezpardonowa krytyka premiera, Platformy, prezydenta. Autorzy nie przebierają w słowach, pokazują Polskę, jak to rzekomo stoi nad krawędzią, wszystko się wali, firmy upadają, scenariusz grecki jest bliski, pieniądze unijne są marnotrawione, Rosjanie i Niemcy dyktują nam, co mamy robić, zgodnie z teorią kondominium. Niewygodne fakty są przemilczane lub zmanipulowane. No i oczywiście nic dobrego od czasów rządów Jarosława Kaczyńskiego się w Polsce nie wydarzyło.
Z tekstów przebija też nieskrywana pogarda dla wszystkich myślących inaczej. O teoriach dotyczących katastrofy smoleńskiej nawet już nie warto wspominać - rację ma Antoni Macierewicz. Bez wątpliwości. Koniec i kropka.
Jeśli ktoś nie wierzy, niech poczyta choćby portal wPolityce.pl. PiS- owscy agitatorzy musieli się uczyć na najlepszych wzorach propagandy - przymiotnik niech każdy sobie doda. Nawet nie udają. I nie w tym jest problem. Bo jak chcą być tacy, to niech będą, ich sprawa, ich portal, ich pieniądze. Tylko niech przestaną w końcu recenzować inne media pod kątem ich niezależności. Bo oni nawet ze słownikiem nie wiedzą, co to słowo znaczy.
"Gazetę Wyborczą", TVN, TVN 24, "Newsweek" czy "Politykę" prawicowcy określają mianem tub propagandowych Platformy. Z lubością, podkreślając to niemal w każdym tekście, bo kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą. Prawda? Nieważne, jakie teksty się tam ukazują, jak prowadzone są wywiady, kto i kiedy w nich występuje. Nieważne, ile w tych mediach było krytycznych materiałów, artykułów, komentarzy pod adresem Platformy i samego premiera. Nie ma dla nich znaczenia nawet to, że właśnie "Gazeta" i "Newsweek" opisały, na co PO wydaje partyjne pieniądze. To oczywiście też w ramach propagandy!
Liczy się tylko to, że pojawiają się tam artykuły, materiały, komentarze krytyczne wobec PiS. Bo zgodnie z logiką prawicowych mediów PiS jest poza wszelką krytyką, a każda krytyka nazywana jest wdzięcznie "przemysłem pogardy". Nie ma oczywiście żadnego znaczenia to, że PiS- owscy politycy występują we wszystkich programach publicystycznych stacji TVN 24. Są solowymi gośćmi najważniejszych programów. Codziennie, a nawet kilka razy dziennie. Ich konferencje prasowe są pokazywane na żywo. Wystąpienia programowe. Konwencje. Komentowane przez różne środowiska, różne opcje polityczne.
A w prawicowych mediach proporcji nie ma żadnych. PiS i PiS, tylko PiS na tak. Wywiady wyłącznie ze swoimi. Jak komentator, to Krasnodębski lub Zybertowicz, ewentualnie Jadwiga Staniszkis. Nie przypominam sobie, aby ktoś tam o zdanie pytał osobę, która mogłaby mieć inne poglądy.
Premier faktycznie może mieć wrażenie, że takiego łomotu jak PO nikt nie miał. I to się w najbliższym czasie nie zmieni. Propagandowi manipulatorzy nie zmienią się w dziennikarzy, dziennikarze nie zmienią się w propagandystów PO. Tylko trzeba to wciąż jasno mówić, nazywając rzeczy po imieniu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
84. Czy stronniczość może być zaletą?
Jakie są dopuszczalne granice partyjnej niepokorności?
Nie dziwię się, że Donald Tusk tak ostro zareagował na partyjną
niesubordynację trzech posłów. Kiedy ktoś wstępuje do partii,
zobowiązuje się do lojalności i akceptacji przywództwa.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Ta historia przypomina mi się, gdy patrzę na to, co się dzieje w
Platformie Obywatelskiej. Zmusza do zastanowienia, gdzie, kto i w jakich
warunkach może powiedzieć "nie" partyjnej polityce. Jakie są
dopuszczalne granice niepokorności. Kiedy trzeba się wycofać, kiedy
odejść. Gowin wraz z dwójką kolegów coraz ostrzej i śmielej podważa
politykę własnej partii, czemu wyraźnie sprzyja kampania wyborcza na
przewodniczącego Platformy. Kontekst jest ważny, może najważniejszy.
Buntowali się wcześniej - powie ktoś. Owszem, ale gdy rozdźwięk dotyczył
spraw światopoglądowych, można było mówić o wierności własnym poglądom.
Nawet w PO nie było pewności, czy można ich karać za głosowania wbrew
partyjnej dyscyplinie, bo jednak nikt nie chce łamać ludzkich sumień.
Ale teraz sytuacja się zmieniła. Gowin, Godson i Żalek otwarcie
występują przeciwko polityce rządu. Krytykują propozycje
zmarginalizowania OFE,
choć nie protestowali w 2011 r., gdy rząd zmniejszał składki
przekazywane do OFE. Głosują dziś wbrew rządowi przy kluczowych
decyzjach umożliwiających nowelizację budżetu.
Tu już klauzula sumienia nie działa. Tu jest czysta polityka. Gowin nie
działa w próżni, doskonale wie, że opozycja tylko zaciera ręce.
Nie dziwię się, że Donald Tusk tak ostro zareagował na partyjną
niesubordynację trzech posłów. Kiedy ktoś wstępuje do partii,
zobowiązuje się do lojalności i akceptacji przywództwa. Na razie to Tusk
jest przewodniczącym i premierem, on podejmuje decyzje. I tym decyzjom
członkowie partii powinni się podporządkowywać. Jeśli się nie zgadzają,
są wolni, mogą odejść. Czym innym jest wypowiadanie nawet bardzo
krytycznych opinii i domaganie się debaty, a czym innym głosowanie
wbrew. Rubikon nielojalności został przekroczony, nawet w kampanii
wyborczej.
Nie można więc postawić znaku równości między
sytuacją prof. Brzezińskiego i trzech posłów i w ten sposób
usprawiedliwiać ich niesubordynację z jednej prostej przyczyny: on nie
myślał o korzyściach osobistych. Oni walczą o swoją polityczną
przyszłość.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
85. Kwintesencja dziennikarskiej
Kwintesencja
dziennikarskiej dociekliwości. Jarosław Kaczyński otrzymał medal w
Gruzji. Kolenda-Zaleska: a miał zgodę Komorowskiego?
Ciekawe, że gdy Donald Tusk otrzymywał trzy swoje nagrody od
Niemców publicystka nie epatowała odważnymi pytaniami i swoimi
wątpliwościami. Zapewne powstrzymało ją jedynie to, że nie prowadziła
wtedy jeszcze swojego bloga.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
86. Hagata na 69. rocznicę PW
20:04
"Jeżeli mnie pijany obrzyga w autobusie, to nie jest obelga, ale nieprzyjemne"
- Są pewne granice cierpliwości i pewien dyskurs
estetyczny w pewnych sytuacjach. Oczywiście jeżeli mnie pijany obrzyga
w...
czytaj dalej »
Coś się zmieniło
Pomimo tego - jak
podkreślił - w ostatnich latach przy składaniu wieńca spotykał się "z
przejawami zorganizowanej manifestacji nieżyczliwości, niechęci
wyrażanej buczeniem, gwizdami, krzykami, czasami obelgami i pluciem
też". - Mam na to świadków - podkreślił.Zaznaczył, że "jest to rzeczą przykrą". - Ja nie zajmowałem się
badaniem tej sprawy, to nie jest czyn kryminalny, karalny. To jest czyn
łobuzerski, nikczemny, ale nikczemności i łobuzerstwa się nie karze,
tylko się potępia albo się od niego dystansuje. Pomyślałem więc,
dlaczego ja mam ulegać motłochowi. Bo ja nie ulegam innym poglądom, nie
uważam ludzi innych poglądów za motłoch. Ale ludzi o pewnych
zachowaniach, bez względu na to czy są to zachowania na meczu sportowym,
czy na ulicy w kawiarni, uważam za motłoch. A jeżeli robią to na
cmentarzu i są do tego ochrzczeni, to za świętokradztwo - ocenił
profesor.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
87. coraz bardziej śliska, brrrr
Kto buczy nad grobami powstańców?
- PiS się oburza, gdy ktokolwiek próbuje sugerować, że to
zwolennicy tej partii gwiżdżą, czasem rzucają obelgi, krzyczą "hańba" na
widok uczestnika powstania. - Czy oni mają wypisane na czole, że są z
PiS-u? - pytają członkowie partii. Jasne, że nie mają. O tym, kogo
popierają, a kogo nie, świadczy ich zachowanie - pisze Katarzyna Kolenda-Zaleska.
PiS bardzo oburza się na profesora Władysława Bartoszewskiego, gdy ten o buczących i gwiżdżących nad grobami powstańców warszawskich mówi "motłoch popełniający świętokradztwo".
PiS jeszcze bardziej się oburza, gdy ktokolwiek próbuje sugerować, że to zwolennicy tej partii gwiżdżą, czasem rzucają obelgi, krzyczą "hańba" na widok uczestnika powstania. - Czy oni mają wypisane na czole, że są z PiS-u? - pytają członkowie partii. Jasne, że nie mają. O tym, kogo popierają, a kogo nie, świadczy ich zachowanie, które można zaobserwować wyłącznie na cmentarzu.
Stoję w tłumie blisko pomnika Gloria Victis. Kwiaty składają prof. Bartoszewski i premier Tusk. Obok mnie kilka osób - na szczęście było ich znacznie mniej niż w poprzednich latach - zaczyna gwizdać i buczeć. Wychodzi prezydent Bronisław Komorowski - znów te same osoby gwiżdżą. Po nim za chwilę tą samą drogą do pomnika zmierza prezes PiS-u. Ludzie, którzy do tej pory gwizdali, zaczynają wznosić okrzyki: "Jarosław, Jarosław!", i żywiołowo klaskać. Czy są to zwolennicy PiS-u, czy nie? Logika podpowiada, że tak, ale przecież nikt tu logiki nie bierze poważnie.
PiS oficjalnie odcina się od nieobyczajnych zachowań niektórych ludzi nad grobami bohaterów. Ale zaraz dodaje, że trzeba się zastanowić, dlaczego się tak zachowują, przeciwko czemu i przeciwko komu protestują. Tym samym usprawiedliwiają niestosowne zachowanie i przyznają, że cmentarz jest również miejscem politycznych demonstracji. Zgodnie z logiką, że każde miejsce i każde wydarzenie jest dobre, by pokazać tej władzy, że jej czas się kończy. Świętość świętością, ale polityka ma swoje nadrzędne prawa.
Można się więc spodziewać, że kolejna rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych, którą już dawno złożono na ołtarzu doraźnych potrzeb, też padnie ofiarą politycznej walki. Tu akurat, przy upolitycznieniu "Solidarności" i wyraźnych inklinacjach związku do jednej politycznej opcji, zaskoczenia nie będzie. Pozostaje tylko żal, że nie potrafimy szanować tego, co mamy i co jest tak cenne: naszej bohaterskiej, zmieniającej świat historii.
A szykuje się następna rocznica i wokół niej już rozgorzała bezsensowna wojenka.
Jarosław Kaczyński uważa, że organizacja szczytu klimatycznego ONZ 11 listopada to oczywista prowokacja. Przyjadą alterglobaliści i zrobią zadymy. Co prawda w Poznaniu zadym większych nie było, a szczyt klimatyczny to jednak nie szczyt G20, ale co tam, zawsze warto robić raban. A nuż znów rząd straci kilka punktów poparcia.
A gdyby tak odwrócić myślenie? To jest nasze Święto Niepodległości. Na szczyt przyjadą ludzie z całego świata. Warto ich wciągnąć w naszą rocznicę, pokazać im naszą drogę do niepodległości, nasze osiągnięcia. To przecież wyłącznie od nas zależy, jak to święto będziemy obchodzić. Jeśli ktoś już dziś przewiduje, że będą zadymy, to znaczy, że tych zadym chce. Bo będzie to kolejny pretekst do udowadniania, jaka ta władza jest beznadziejna.
Gdybyśmy byli prawdziwą wspólnotą, potrafilibyśmy szczyt ONZ przekuć na swoją korzyść. Ale ponieważ nie potrafimy doceniać ani radosnych świąt, jak 4 czerwca, ani wzniosłych, jak powstanie warszawskie, na pewno zrobimy wszystko, by 11 listopada 2013 r. też się nie udał. Tym razem na oczach świata.
Niestety, pozwoliliśmy sobie odebrać wszystkie ważne święta i zamiast wspólnego przeżywania mamy zawłaszczone przez polityków rocznice.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
88. funkcjonariuszka traci wszelka miarę
Referendum - bat na władzę
Są sprawy, które z pozoru wyglądają atrakcyjnie, ale gdy przyjrzeć
im się dokładniej, tracą swój urok. Tak jest właśnie z ideą
referendum,...
Katarzyna Kolenda-Zaleska Fakty TVN
Prezydent proponuje zniesienie wymogu frekwencji w przypadku referendów
lokalnych, gdy dotyczą one spraw ważnych dla lokalnych społeczności.
Niech ludzie decydują o budowie nowego stadionu, drogi, rozwoju miasta.
Ale jeśli to niesie za sobą skutki finansowe, niech decydują także, czy
są skłonni dać na to własne pieniądze. To dobry pomysł, który może stać
się poligonem doświadczalnym naszego obywatelskiego zaangażowania i
odpowiedzialności. Ale trzeba, niestety, uzbroić się w cierpliwość.
Zobaczyć, jak to zadziała, potem ewentualnie przenosić te rozwiązania na
poziom krajowy.
W Sejmie już niedługo debata na ten
temat, co skłania do pesymistycznych wniosków. Bo nie uda się uniknąć
doraźnej polityki. Referendum stało się teraz politycznym batem na
władzę. A tu nie chodzi o politykę, ale o ludzi.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
89. "tu nie chodzi o politykę, ale o ludzi."
Hagata napisała prawdę. Chodzi o ludzi. Zapomniała jedynei dodać, że chodzi o ludzi jej pokroju. Pali im się grunt pod nogami
90. Hagata walczy z faszystami ręka w rękę z Sienkiewiczem
21:05
"Myślenie, że załatwi to sama policja jest fatalnym błędem"
zjawiska, polegającego na tolerowaniu tego typu zachowań - mówił w
"Faktach...
czytaj dalej »
To, co wydarzyło się w Gdyni, to efekt szerszego zjawiska, polegającego na tolerowaniu tego typu zachowań - mówił w "Faktach po Faktach" dr Paweł Moczydłowski, kryminolog, były szef więziennictwa. Według niego, przeciwdziałanie takim sytuacjom musi wynikać ze zbiorowej świadomości.
To, co wydarzyło się w Gdyni, to efekt szerszego zjawiska, polegającego nie tylko na wzroście, ale także na tolerowaniu tego typu zachowań. Mamy w Polsce do czynienia z częściowym ich "polityzowaniem" - mówił dr Paweł Moczydłowski, kryminolog, były szef polskiego więziennictwa. Jak podkreślił, politycy angażowali się w obronę takich występków, kiedy przedmiotem ataków stawali się inni politycy.
To wymagało zaangażowania dużej grupy osób. Nie wydaje mi się, żeby to takie zwykłe chamskie ćwoczki organizowały - powiedział dr Moczydłowski. Dodał, że w zbiorowej eskalacji agresji oni tracą swoją tożsamość i licytują się nią. Według niego to zjawisko występuje już od jakiegoś czasu.
Jest to raczej kwestia niepotrzebnego przyzwolenia i deficytu alternatywy dla odreagowania i organizowania się w grupach, niż sposób na odreagowanie kryzysu - powiedział z kolei drugi z gości - Jacek Santorski, psycholog społeczny.
Porównał też zachowanie młodych ludzi do eksperymentu przeprowadzonego przez amerykańskiego psychologa Muzafera Sherifa. - Podzielono w nim młodych skautów na dwie losowe grupy i dano im różnego rodzaju atrybuty plemienne. Kiedy spotkali się oni po trzech dniach, okazało się, że nie mogli nawet obok siebie przejść - obrzucali się nie tylko kamieniami, ale też inwektywami. Dopiero wspólna praca przy naprawie awarii wody ich pogodziła - relacjonował.
- Zaistniały dwie grupy cudzoziemcy i kibice, które nie miały ze sobą nic wspólnego. Były tylko podziały - nie ma dobrych wzorców na inny sposób zorganizowania tego - powiedział Santorski."Zero tolerancji"
Goście programu odnieśli się też do dzisiejszych słów ministra Sienkiewicza,który zapowiedział, że albo pseudokibice się zsocjalizują, albo konieczne będzie sięgnięcie po poważniejsze środki państwowe.
- Nie rozumiem, co minister miał na myśli, mówiąc o socjalizacji - skwitował Moczydłowski. Dodał, że oczekuje, że minister powie, co kryje się za tymi słowami.
Na pytanie, jak rozwiązać tę sytuację Moczydłowski odpowiedział, że samemu ministrowi i policji to się nie uda. - To musi być zbiorowa świadomość tego, że tę negatywną energię trzeba gdzieś skanalizować. Myślenie, że załatwi to sama policja jest fatalnym błędem - uzupełnił.
Santorski podał jako przykład przeciwdziałania sposób, który wprowadzono w Nowym Jorku. - Zasada "zero tolerancji dla agresji" polegająca na konsekwentnym pokazywaniu negatywnych emocji sprawiła, że miasto stało się bardzo bezpieczne - mówił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
91. Gowin wykrwawił się
Gowin wykrwawił się sam
Czytam i słucham, że Donald Tusk podjął fatalną decyzję,
przyspieszając wybory w partii i ryzykując głosowanie powszechne. Czytam
i słucham, że...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Czytam i słucham, że Donald Tusk podjął fatalną decyzję, przyspieszając wybory w partii i ryzykując głosowanie powszechne. Czytam i słucham, że decyzja ta osłabiła PO oraz jego samego jako przywódcę, premiera i lidera.
I tak sobie myślę, że Tusk, który milczy w kwestiach wewnątrzpartyjnych od kilku tygodni, musi się w zaciszu swojego gabinetu nieźle bawić, słuchając tych samych komentarzy i je czytając.
Na razie raczej wszystko - może z wyjątkiem sondaży, ale one były słabe już od dawna - idzie po jego myśli. Jego rywal w partyjnej rywalizacji został zmuszony do aktywności - on sam mógł milczeć zgodnie z wygłoszoną na początku wyborów maksymą: "W Platformie wszyscy wiedzą o mnie wszystko".
Aktywność rywala dalece wykraczała poza utarty schemat wewnątrzpartyjnej rywalizacji. Jarosław Gowin sprawiał wrażenie, że startuje raczej w wyborach prezydenckich niż w wyborach szefa partii. Aktywność niewspółmierna do rangi wyborów irytowała nawet przychylnych mu w partii kolegów. Bo skoro Tusk najczęściej milczał i rywala ignorował - zwłaszcza ostatnio, bo wcześniej zdarzało mu się Gowina krytykować - to Gowin musiał coraz głośniej i ostrzej mówić, aby go słyszano. Zresztą widać było, że sprawia mu to przyjemność. Mówił na tyle ostro, że czasem brzmiało to jak głos posła opozycji. Chętnie fotografował się też sam, dając być może do zrozumienia, że jest ostatnim sprawiedliwym Platformy - jak Gary Cooper w filmie "W samo południe". Ale ta kreacja obnażała raczej coraz bardziej oczywiste polityczne osamotnienie, coraz większą izolację od głównego nurtu partii. Do kolegów już nie docierało, że chodzi o dobro coraz słabszej PO, o powrót do korzeni. Słyszeli tylko, że są beznadziejni, partia jest beznadziejna, rząd beznadziejny. Z takim programem trudno było Gowinowi poszerzać grono wewnątrzpartyjnych zwolenników - liczba tych, którzy byli wokół niego, zaczęła raczej maleć. A wewnątrz partii konserwatywne skrzydło bez fajerwerków przejmował spokojny Marek Biernacki.
Milczący Donald Tusk mógł nic nie robić i zacierać ręce, jego pozycja w partii wzmacniała się z każdym ostrzejszym atakiem Gowina. A rywal coraz bardziej tracił - i sympatię, i powagę, i grono zwolenników. Sam się wykrwawiał. Tusk nawet nie przejmował się atakującymi go za to, że odmawiając debaty z rywalem, łamie święte zasady demokracji. Wiedział, że za chwilę nikt już nie będzie tego pamiętał, bo zbliża się sezon wyborczy i partyjni działacze zaczną myśleć o własnych miejscach na listach, a o tych, jak wiadomo, decyduje Tusk.
Głosowanie w wyborach właśnie się zakończyło, wyniki lada moment. I mówiąc dziennikarskim żargonem: koniec tematu. Poda się wyniki, zanalizuje wynik Gowina, ponarzeka na kiepską frekwencję. Zajmie to góra dwa dni i jeden numer w tygodnikach.
O to Tuskowi chodziło. O nieprzedłużanie wewnętrznych waśni, szybkie rozstrzygnięcie sprawy. Przecież wybory miały być dopiero zimą, więc nietrudno sobie wyobrazić niszczycielską siłę przedłużającej się kampanii.
To, co najciekawsze, i to, co najważniejsze, to to, co dalej. Jak zachowa się zwycięzca i jak zachowa się pokonany. Pokażą klasę czy raczej małość? Będą zdolni współpracować czy Gowin zostanie znaną metodą Tuska wypchnięty z partii? A może Gowin będzie w stanie uznać swoją porażkę i nadal pracować ramię ramię z premierem?
Kiedyś już przywoływałam ten przykład. Hillary Clinton i Barack Obama po morderczych prawyborach pokazali wielką polityczną klasę. On, oferując jej stanowisko sekretarza stanu, ona - przyjmując je. Jest więc gdzie szukać dobrych wzorów, byle tylko duma pozwoliła z nich skorzystać.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
92. Hagata chce przebić Magdę Jethon :)))
Zróbmy wolny 4 czerwca 2014
Prezydent Bronisław Komorowski zaapelował do nas wszystkich o wspólne
przygotowanie obchodów 25-lecia Polski niepodległej. Już za niecały
rok, 4 czerwca, będziemy obchodzić rocznicę odzyskania wolności, a
wcześniej rocznice wydarzeń, które miały miejsce dzięki czerwcowym
wyborom.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
93. Hagata sie zapluwa :)
Kaczyński obraża biznesmenów
Było tak, jakby kibic Wisły na stadionie Legii wznosił okrzyk "Wisła
pany!" albo gdyby na uroczystym przyjęciu gość krytykował starania...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Pojechał tam chyba wyłącznie po to, by ich obrazić. Przedsiębiorcy z
zainteresowaniem czekali na wystąpienie prezesa, choć byli już lekko
poruszeni i zaniepokojeni wcześniejszym wywiadem w "Rzeczpospolitej".
Może mieli nadzieję, że się z tych słów wycofa. Nie zrobił tego, a nawet
wzmocnił swoją retorykę.
Widziałam na deptaku w Krynicy
zawiedzione twarze. Najpierw premier komplementował przedsiębiorców i
ogłaszał koniec kryzysu, by dzień później przedstawić plany dotyczące OFE.
Sądząc po komentarzach, nie był to przemyślany w czasie manewr. To, co
premierowi udało się odzyskać pierwszego dnia, natychmiast stracił
nazajutrz.
z zaskakującym impetem. Milczenie prezesa dawało przedsiębiorcom złudną
nadzieję, że być może jednak w PiS jest alternatywa. Teraz już wiedzą,
że nie ma. Bo Kaczyński we właściwym sobie stylu powiedział, że biznes
to często przystań dla ludzi PRL, którzy ulokowali się nie tylko w
wielkim biznesie, ale również w małych i średnich firmach, jakich w
Polsce są tysiące. A potem na dokładkę przedstawił gospodarcze plany
swego ewentualnego rządu.
Przedsiębiorcy byli poruszeni -
w końcu perspektywa wygrania przez PiS wyborów jest, a raczej była,
całkiem realna. Propozycje prezesa są szkodliwe i budzą strach. No bo
jak inaczej rozumieć zapowiedź, że państwo powinno zmuszać
przedsiębiorców do podnoszenia płac?
Trudno zrozumieć
polityczną logikę wystąpienia Kaczyńskiego. To nie mogło być zwykłe
chlapnięcie, lecz przemyślany wyjazd i planowane od dawna wystąpienie.
Po co Kaczyński zraża do sobie klasę średnią, całe rzesze młodych
przedsiębiorców, którzy tyle mają wspólnego z PRL-owską nomenklaturą co
on z baletem? Jeśli chciał poszerzyć swój elektorat, to właśnie zrobił
wszystko, by go skurczyć.
To intrygujące wystąpienie
musi być jakimś sygnałem, tropem, w jakim kierunku zmierza PiS i jakiego
elektoratu szuka. Czy tych, którzy czują się na marginesie wielkich
przemian i którzy gorzej sobie radzą? To nie jest rozwojowy elektorat i
nie zapewni wygranej w wyborach. Bardziej to elektorat SLD i związków
zawodowych niż nowoczesnej partii, którą chce być PiS. Czyżby więc
prezes odpuścił budowanie wielkiej centroprawicowej partii i skupił się
na utrzymywaniu żelaznego elektoratu? Jeśli taki jest jego plan, to jego
własna partia chyba mu na to nie pozwoli, bo są tam ludzie, którzy nie
chcą się zwijać.
Donald Tusk nie mógł sobie wymarzyć
lepszego momentu na prezentację gospodarczego programu konkurencji.
Niezastąpiony Kaczyński zrobił wszystko, by rząd wyszedł na swoje.
Zerwanie przez rząd więzi zaufania między państwem a obywatelami w
sprawie OFE jest niczym w porównaniu z planami PiS.
Teraz przedsiębiorcy już w ogóle nie mają komu ufać. Wyborcy mają
podobne odczucia. Alternatywy politycznej brak i raczej się nie zanosi,
by szybko powstała.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
94. HAGATA ZNÓW NA PIERWSZEJ LINII FRONTU
Kościół ma być ubogi
Kiedy panna młoda chce wziąć ślub poza swoją parafią, musi od
proboszcza dostać odpowiednią zgodę i zaświadczenie. Inaczej ślubu nie
będzie.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
nie odciętej od świata, proboszcz za wydanie takiego oświadczenia
zażądał 500 zł. Panna młoda nie miała wyjścia, zapłaciła, ale rozżalenie
zostało. Proboszcz zna jej rodzinę, wie, że jest biedna, 500 zł to suma
dla nich ogromna. Zrozumiałaby jeszcze, gdyby miała zapłacić za ślub, w
końcu Kościół ponosi pewnie jakieś koszty, a księdzu za pracę
- choć to dyskusyjne, czy udzielanie sakramentów należy uznać za pracę -
należy się gratyfikacja. Problem powraca, bo jej siostra też wychodzi
za mąż i też poza parafią. Znów trzeba będzie zapłacić. A może jednak
parafianie powinni się zbuntować. Odwołać się do ducha rewolucji, jaki
wnosi do wspólnoty Kościoła papież Franciszek.
Nie tak
dawno zaapelował do księży, by odstąpili od pobierania opłat za
udzielanie sakramentów - za chrzty, śluby - bowiem ten, "kto przychodzi
do Kościoła, powinien czuć się jak w domu, a nie wykorzystywany". Papież
Franciszek byłby więc chyba zaskoczony, gdyby poznał zwyczaje panujące
we wspomnianej parafii.
Kościół jest wspólnotą - księży i wiernych. W tej wspólnocie - co od
początku podkreśla Franciszek - każdy jest równy i każdy może mieć wpływ
na to, jak owa wspólnota będzie wyglądać. Ciekawe więc, jak zareaguje
ksiądz proboszcz, gdy powtórnie zażąda 500 zł za zaświadczenie, a
parafianka zamiast pieniędzy wręczy mu cytaty z niedawnego wystąpienia
papieża. Dla parafianki to trudna decyzja, bo w małej społeczności
proboszcz ma wpływ na życie publiczne i nikt nie chce mu się narażać.
Ale z drugiej strony trudno bezczynnie przyglądać się nieposłuszeństwu
księdza wobec papieskiego nauczania, prawda?
Do
proboszczów musi dotrzeć jasny przekaz: Kościół się zmienia i zgodnie z
wolą papieża ma to być Kościół ubogi, Kościół służebny. I choć wezwanie
do pomagania znajduje się już w Ewangelii, to Franciszek nadaje mu
współczesny, nowy wymiar.
4 października szykuje się
wielkie wydarzenie. Papież Franciszek w imieniny św. Franciszka jedzie
do Asyżu. Można spodziewać się kolejnych znaczących gestów. Już wiadomo,
że wraz z ubogimi papież zje obiad,
a wcześniej - także w ich towarzystwie - wygłosi przemówienie w "pokoju
obnażenia szat", symbolicznym miejscu, gdzie św. Franciszek miał
porzucić swoje dostatnie życie. Nie wiadomo, co powie Franciszek, ale
można się spodziewać, że jeszcze mocniej i dobitniej przedstawi swoją
wizję współczesnego Kościoła ubogich.
Od hierarchów
polskiego Kościoła papież musi uzyskać wsparcie dla swojej wizji, to oni
przykładem i słowem powinni pokazać polskim proboszczom, jak zmienia
się Kościół. Przesłanie Franciszka jest jednoznaczne - duszpasterze mają
stać przy boku wiernych, a nie obok nich, z ciepłym przesłaniem
współczucia, solidarności, wsparcia. Kościół nie może pozostać w oczach
młodej parafianki, która przygotowuje się do sakramentu małżeństwa,
miejscem do zarabiania pieniędzy. Bo za kilka lat już jej w tym Kościele
nie będzie.
Wciąż aktualne pozostaje zdanie ks. Józefa
Tischnera - który nie znał nikogo, kto utraciłby wiarę z powodu
komunistycznej ideologii, ale znał wielu, którzy ją utracili z powodu
własnego proboszcza. Dziś najważniejszy proboszcz świata pokazuje nową
drogę. Wystarczy podać mu rękę i iść.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
95. Hagata na froncie, cienko u Tuska, cienko piska Hagata
Czy polityka już nie kręci prezesa PiS
Jeśli Jarosław Kaczyński chce jeszcze coś znaczyć w polityce, musi
przejść do ofensywy. Ofensywy wewnątrzpartyjnej. Teraz to już nie PO
jest...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Jeśli Jarosław Kaczyński chce jeszcze coś znaczyć w polityce, musi
przejść do ofensywy. Ofensywy wewnątrzpartyjnej. Teraz to już nie PO
jest jego największym problemem, ale własna partia i ludzie, na których
postawił. Wygląda na to, że partia wymyka mu się z rąk i przechodzi w
ręce Antoniego Macierewicza i Adama Hofmana.
Przykro było patrzeć na bezradną minę prezesa PiS, który nie wiedział,
jak zareagować na hakerski atak w czasie konferencji ekspertów od
katastrofy smoleńskiej. Może nie wiedział dokładnie, co się dzieje, ale
musiał wiedzieć, że został ośmieszony. A dla polityka śmieszność to
droga do politycznego niebytu. Nawet jeśli Kaczyński i PiS mają swój
żelazny elektorat, to i on powoli zacznie się kruszyć. Macierewicz
szarżuje, a jego coraz bardziej księżycowe teorie podkopują poparcie dla
PiS.
Prezes został też upokorzony przez niewydarzonego
eksperta Jacka Rońdę, który z katastrofy smoleńskiej, w której zginęła
najbliższa prezesowi osoba, zrobił sobie medialną szopkę. Nawet jeśli to
nie wina prezesa, to przecież on dał zgodę na korzystanie z opinii tych
właśnie naukowców i publicznie autoryzował wygłaszane przez nich
teorie.Ponadto Kaczyńskiego wystawili do wiatru spece od kampanii wyborczej,
którzy zrobili wszystko, by PiS nie wygrał rozgrywki o Warszawę.
Uwierzył, że ich strategia zadziała. A przecież gdyby nie Godzina W,
gdyby nie przekonywanie warszawiaków, że nie chodzi tylko o Hannę
Gronkiewicz-Waltz, ale o cały układ rządowy, premiera Tuska i Platformę,
byłaby szansa na wygranie referendum. Trzeba było podążyć drogą Leszka
Millera, który nie wdał się w partyjne przepychanki, nie robił z
referendum gry o wszystko, ale stał z boku i się przyglądał. Jeśli ktoś
na tym referendum wygrał, to właśnie lewica.
A PiS postanowił iść na całość uskrzydlony ostatnimi zwycięstwami. Przecież miało być tak: Rybnik, Elbląg, Podkarpacie,
Ostatni tydzień pokazuje, że cała Polska raczej się oddala, bo
strategia agresywnej kampanii o wszystko nie zadziałała. Zadziałały
natomiast ostrzeżenia, że jeśli warszawiacy wezmą udział w referendum,
obudzą się w Polsce Kaczyńskiego i Macierewicza. Przede wszystkim
Macierewicza.
Gdyby PiS bardziej skupił się na samej
na problemach jej mieszkańców, a nie dał się ponieść iluzji, że oto
przyszła pora na pokonanie Tuska, teraz mógłby myśleć o kolejnych
zwycięstwach. A tak strategia speców od kampanii, w tym Adama Hofmana,
utrwaliła tylko przekonanie, że PiS nie jest zdolny do wygrywania
jakichkolwiek wyborów. Zemściła się pycha, która w polityce jest
największym wrogiem skuteczności.
Kaczyński stoi dziś
przed kluczowym pytaniem: co dalej? Pogrążać się w smoleńskiej mgle z
Macierewiczem? Liczyć na Adama Hofmana, którego kampanijne strategie
pozbawione finezji i umiejętnego grania na wyborczych emocjach przynoszą
kolejne klęski? Budować z prof. Glińskim, który chyba uwierzył, że coś
znaczy w polityce, a jeszcze daleko mu do silnej pozycji?
Czy może zrobić porządek? Pozbyć się skompromitowanych ludzi, postawić
na zbudowanie wiarygodnej, odpowiedzialnej i twardej opozycji, której
brak jest bardzo dotkliwy. Np. sprawa przyszłych emerytur - to jest
prawdziwy temat. Niech PiS patrzy i uczy się od Leszka Balcerowicza, jak
należy dyskutować z rządem.
Problem polega także na
czymś innym. Kaczyński przestał sprawiać wrażenie, że polityka jeszcze
go kręci. Oddaje pole innym, wycofuje się mimo wrażenia aktywności.
Jeśli nie zrobi porządków i nie wróci z mentalnego Sulejówka, wyniki
wyborów w przyszłym i kolejnym roku można z łatwością przewidziećnone;">----------------------------------------------------
Jarosław Kaczyński znalazł się w pułapce, która nosi nazwę "Macierewicz"
Pozbycie się Macierewicza, którego sam Kaczyński tak zapobiegliwie
hodował, to za duże ryzyko z punktu widzenia budowy mitu smoleńskiego. A
dla...
Dominika Wielowieyska
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
96. Kolenda-Zaleska: Sprawa
Kolenda-Zaleska: Sprawa Schetyny jest kłopotem dla Tuska [KOMENTARZ]
Może też wybrać wariant podjazdowej wojny z premierem - zachował swoje
wpływy, ma wielu oddanych ludzi. Tylko po co mu to? W Platformie
dominuje dziś przekonanie, że trzeba poszukiwać jedności, a nie
podziałów, zwłaszcza przed maratonem wyborczym. Schetyna scalający -
dostaje burzę oklasków, jak wtedy, gdy zrezygnował z kandydowania na
szefa PO. Schetyna prowadzący wojny - przegrywa.
Grzegorz
Schetyna jest w sytuacji, w której musi odciąć pępowinę. Nie z
Platformą, ale z Donaldem Tuskiem. Nie czekać i nie zastanawiać się,
kiedy się spotkają i co mu premier zaproponuje. Nie sądzę, aby przy
rekonstrukcji rządu były szef MSW i były wicepremier do niego wrócił.
Nie sadzę, by został sekretarzem generalnym PO ani znów pierwszym
wiceprzewodniczącym. Schetyna musi się więc wyzwolić z dotychczasowego
układu i iść do przodu. Co nie oznacza rozstania z PO, ale oznacza
zupełnie inny model współpracy z nią.
Sprawa Schetyny
jest kłopotem dla Tuska. Czytałam komentarze, że w gabinecie premiera w
sobotę strzelały korki od szampana. No nie wydaje mi się. Schetyna
odstawiony całkowicie na bok jest problemem. Dlatego premier i jego
otoczenie pewnie teraz myślą, co z tym fantem zrobić. To będzie naprawdę
ciekawe, co planuje Tusk w sprawie swojego dawnego, a dziś osłabionego
przyjaciela. Takie decyzje mówią wiele o człowieku, ale także o jakości i
stylu uprawianej przez niego polityki.
Jest coś symbolicznego w tym, że tuż po śmierci Tadeusza
Mazowieckiego wybucha polityczna afera korupcyjna w środowisku ludzi, z
którymi kiedyś...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Dziś z tamtych deklaracji niewiele zostało. Z bezwzględnego dla
politycznej korupcji Donalda Tuska chyba też niewiele. Raczej dominuje
wrażenie, że nie panuje on już nad ludźmi w swojej partii, dla których
bohaterem jest skuteczny Frank Underwood, a nie nieskazitelny rycerz na
białym koniu.
To już zupełnie nowa jakość w polityce,
nowa generacja działaczy, dla których ideały Mazowieckiego, Jacka
Kuronia, Karola Modzelewskiego nie mają żadnego znaczenia. Polityka to
biznes jakich wiele, i tyle.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
97. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska:
Nadszedł moment, gdy wielu polityków Platformy powtarza słynne: "Tusku, musisz". Tak źle jeszcze nie było. Kolejne taśmy, spadki sondażowe, nieoczekiwana, wymuszona przez prokuraturę dymisja ministra, wojna wewnętrzna, zawirowania wokół OFE, a przede wszystkim brak jakiegokolwiek planu na najbliższe miesiące. Niecierpliwość narasta.
Premier nie może więc już czekać z rekonstrukcją. Ministrowie prześcigają się w deklaracjach, że chcą odejść, pogłębiając chaos. Trudno oprzeć się wrażeniu, że rząd już nie rządzi, tylko trwa. Nikt z ministrów - z nielicznymi wyjątkami - nie wie, co z nim będzie. Atmosfera wokół rządu i PO się pogarsza i żadne dobre wiadomości o gospodarce tego nie zmienią.
Premier zapowiadał już kilkakrotnie, że dokona przeglądu pracy swoich zderzaków, więc trudno się dziwić oczekiwaniu. Donald Tusk nie znosi medialnego nacisku i działania pod presją, ale raczej nie ma wyboru. Jak się przez chwilę porozmawia z politykami rządzącej partii, to słychać tę niecierpliwość. Wewnętrzny bunt, wewnętrzne zniechęcenie, wewnętrzna niewiara w sens podejmowanych działań i w kolejną wygraną demoluje partię dużo skuteczniej niż oskarżenia opozycyjnych polityków czy zjadliwe komentarze dziennikarzy. To przede wszystkim do własnych polityków przewodniczący PO musi się zwrócić z pełnym entuzjazmu nowym przekazem. To przede wszystkim im musi zaprezentować całkiem nową drużynę.
Tu nie chodzi wyłącznie o prostą zamianę człowieka na człowieka. Tu chodzi o radykalną zmianę stylu i sposobu rządzenia. Być może premier zdecyduje się na likwidację paru resortów - o czym już głośno się mówi - po to, by pokazać nowy, sprawniejszy wymiar administracji publicznej. Ale przede wszystkim premier musi zaprezentować nowy plan na najbliższe trudne wyborcze lata, bo właściwie nie wiadomo, dlaczego wyborcy mieliby nadal popierać PO.
Owszem, rząd Tuska ma fantastyczną markę za granicą. Jest podawany za przykład do naśladowania dla całej Europy. Barroso, Rasmussen, Monti i wielu innych nie mogą się nas nachwalić. Problem w tym, że wyborów nie wygrywa się za granicą.
Co jest więc takiego z tym rządem, że za granicą błyszczy, a w kraju ma coraz więcej kłopotów. Szwankuje na pewno komunikacja z wyborcami, brak umiejętności prawdziwej rozmowy. To wszystko kiedyś było, ale zniknęło. Ludzie tak naprawdę nie mają pojęcia, jakie decyzje podejmuje ten rząd, bo nikt ich o tym dzień w dzień nie informuje. A w Białym Domu codziennie rzecznik tłumaczy się z tego, co robi prezydent. W Komisji Europejskiej rzecznik też codziennie wyjaśnia, jakie decyzje podjęto. A u nas? Nawet nie warto wspominać. Zero informacji. Jeśli jest, to wymuszona przez okoliczności.
W tej atmosferze oczekiwania i chaosu w czasie pogaduszek z politykami PO pobrzmiewa jeszcze jeden ton. Tak, jest źle. Musimy coś zrobić, ale przecież ostatecznie władzy nie powinniśmy stracić. Można usłyszeć, że nawet jeśli PiS wygra wybory, to i tak nie będzie w stanie stworzyć rządu z powodu braku zdolności koalicyjnej. PiS wygrywa i nie rządzi? Ludzie z pewnością nie zrozumieją takiej logiki, będą się czuli oszukani. A to może doprowadzić tylko do jednego - gigantycznego kryzysu politycznego i przyspieszonych następnych wyborów. A wtedy nie wiadomo, jak będzie. PiS może zgarnąć nawet całą pulę. Żeby taki scenariusz się nie sprawdził, Tusk naprawdę musi. Ale teraz.
Sztuka wciąż wywołuje emocje. I dobrze
Rekonstrukcja gabinetu zrobiona, więc można zacząć się zachwycać
wydarzeniami, do których doszło kilkanaście dni temu w Starym Teatrze
w...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Biorę nawet w nawias fakt, że to prawicowi działacze przyznali się do zorganizowania protestu. Wystąpili przeciwko burzeniu tradycyjnych porządków uświęconych mitologią polskości. Niech będzie. Nie obchodzi mnie to, bo ważniejsze wydaje mi się zaangażowanie i poziom emocji w obronie wyznawanych przez nich wartości. Nawet jeśli ich nie podzielam, to z szacunkiem obserwuję, że im się chce, że nie osiedli na mieliźnie intelektualnego lenistwa.
Teatr, jeśli chce istnieć, nie może tylko dostarczać rozrywki albo wznosić się na wyżyny patriotycznych uniesień. Teatr Klaty prowokuje, wykrzywia rzeczywistość, tak aby pytania nieobecne w debacie publicznej wybrzmiały tutaj. Nawet jeśli przekracza granice tego, co bylibyśmy w stanie uznać za poprawne, to pamiętajmy - taka również jest rola sztuki. Bunt wobec zastanej estetyki staje się dźwignią postępu, nawet jeśli budzi oburzenie.
Chciałoby się, żeby teatr był miejscem, gdzie ta debata o współczesnej Polsce także się toczy, żeby teatr stawiał ważne pytania o to, kim dziś jesteśmy i jaka ma być Polska za kilka, kilkanaście lat. Teatr jest fajnym miejscem, gdzie można się o to wszystko spierać.
Ludzie, którzy przerwali spektakl okrzykami oburzenia, widzą w tym teatrze siłę. Nawet jeśli chcieli się wpisać w ideową wojnę kulturową Polaków z Polakami, nawet jeśli wyrażali w ten sposób swoje - dalekie od moich - poglądy, to i tak jestem nimi zachwycona, choć zaznaczam, że nie podzielam ich przywiązania do tradycyjnego ducha teatru i myślenia o nim w kategoriach narodowego posłannictwa. W teatrze jest przecież miejsce na tradycyjne sztuki, które przypominają o odwiecznych pytaniach i wątpliwościach człowieka i które ogląda się z przyjemnością, delektując się literackim kunsztem utworów i staroświeckimi dekoracjami. Ale teatr to też miejsce eksperymentów, które burzą ten odwieczny porządek, zuchwale przekraczając granice sztuki i życia. Z jednej więc strony to, co się dzieje na scenie, ma być odbiciem przeszłości, z drugiej proroctwem nieoswojonej przyszłości. By ją pokazać, teatr potrzebuje nowych środków wyrazu, zuchwałości i prowokacji. Mariaż kultury wysokiej i popkultury, który od dawna wkracza do teatru i nadal stanowi niewiadomą, wywołuje emocje. I właśnie o to chodzi.
Wybór Jerzego Buzka
Chyba nikt nie chciałby być dziś w skórze Jerzego Buzka, który - jak
sam podkreśla - stoi przed najbardziej dramatyczną decyzją w swoim...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Dla PO były premier to postać kluczowa. W 2004 r. dostał ponad 173 tysiące głosów, uzyskując najlepszy wynik w kraju. Pięć lat później pobił ten rekord i dostał ponad 393 tysiące głosów - znów najlepszy wynik w kraju. Buzek zapewnił PO przekroczenie wyborczego progu i walnie przyczynił się do jej zwycięstwa. Dziś, gdy sondaże rządzącej partii spadają na łeb na szyję, popularność i autorytet profesora są dla niej więcej niż bezcenne. Są konieczne.
Obserwowałam ostatnio pracę Jerzego Buzka w Parlamencie Europejskiej, jego nieprawdopodobną pracowitość, zaangażowanie i radość, jaką daje mu sprawowanie europejskiego mandatu - czego z pewnością nie da się powiedzieć o wielu europosłach. Z dumą patrzyłam na to, z jaką atencją słuchają go zagraniczni politycy i jak liczą się z jego zdaniem. Można powiedzieć: właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Utrata takiego posła byłaby porażką Polski, pal sześć Platformę Obywatelską. To argument, z którego Buzek zdaje sobie sprawę i na który nie może pozostać głuchy, on - polski patriota, od lat, od czasów pierwszej "Solidarności", stawiający publiczne sprawy ponad osobiste korzyści. To jest argument, który może go skłonić do kandydowania, a nie spadające sondaże PO. Pytałam go, co zamierza zrobić. Przyznaje, że nie wie, że jeszcze nigdy nie znalazł się w tak trudnej sytuacji, w której względy polityczne rywalizują z moralnymi.
Na początku Jerzy Buzek milczał, gdy rząd Donalda Tuska atakował OFE - jedną z czterech sztandarowych reform jego rządu. W końcu uznał atakowanie reformy i jej obrońcy Leszka Balcerowicza za skandaliczne, pozbawione standardów i pełne insynuacji. Trudno się dziwić. Ostrze krytyki uderza nie tylko w Balcerowicza, ale także w niego jako szefa rządu, jest czymś na kształt wotum nieufności, podważa dorobek czterech lat premierowania. Buzek nie mógł tego zignorować, bo straciłby wiarygodność, na którą pracował całe życie. Milczenie oznaczałoby akceptację krytyki, co równocześnie przekreślałoby jego dokonania.
Dziś ma nadzieję, że projekt w Sejmie zostanie zmieniony, i czeka. Ale jeśli nie? Nieco górnolotnie można powiedzieć, że w sumieniu Jerzego Buzka rozgrywa się teraz iście szekspirowski dramat - targany wątpliwościami musi wybierać między rozwiązaniami, z których żadne nie wydaje się w pełni satysfakcjonujące. Jego wybór ma nie tylko znaczenie tu i teraz - dla wyborów, reformy, sondaży. Ma też fundamentalne znaczenie dla jakości życia publicznego w przyszłości. Może on być wzorem zachowań dla tych młodych ludzi, którzy pewnie już niedługo będą zastępować obecną klasę polityczną.
A do tych wszystkich etycznych dylematów dochodzi jeszcze jeden - to Platformie Buzek zawdzięcza swój polityczny comeback. Na wysoką pozycję zapracował sobie sam, ale z politycznego niebytu po czterech latach premierowania i porażce wyborczej wyciągnęła go jednak Platforma. I profesor też to pamięta, co decyzji mu wcale nie ułatwia.
Wierzę, że Jerzy Buzek wystartuje, wygra i nadal będzie dbał o polskie i europejskie interesy w Parlamencie Europejskim.
Turystyka protestacyjna
My, Polacy, mamy szczególny mandat, by solidarność z Ukrainą
publicznie wyrażać - bo to nasz sąsiad, bo to my wynieśliśmy na
sztandary...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Ale tym politycznym pielgrzymkom do Kijowa towarzyszy poczucie niesmaku. Nie mówię tu o posłach, którzy jeżdżą tam bez rozgłosu i wspierają Ukraińców. Wykonują swoją robotę - budują grunt pod europejską integrację - i nie oczekują poklasku. Rozumiem europosła Pawła Kowala, który wyznał, że nie mógł wysiedzieć w Brukseli i natychmiast poleciał do Kijowa, bo to nie była jego pierwsza wizyta i konsekwencja wielu wcześniejszych kontaktów. Rozumiem wyjazdy rządzących lub szefa komisji spraw zagranicznych na oficjalne rozmowy czy Jerzego Buzka - twarzy Parlamentu Europejskiego.
Myślę raczej o tych, którzy pojawiają się w Kijowie na moment, by zaistnieć. O Jarosławie Kaczyńskim, o Januszu Palikocie, kilkunastu posłach PO. Oczywiście takie gesty są ważne. Ukraińcy muszą czuć, że mają nasze poparcie, że nie są pozostawieni sami sobie. Tylko że nie wystarczy pojechać i pokrzyczeć. Sprawa wymaga prawdziwej pracy, żmudnej i mało widowiskowej, obliczonej na miesiące, a nawet na lata. Wizyta na Majdanie nie powinna być wykorzystywana do budowania swojej pozycji w kraju, bo to jest wielkie oszustwo wobec Ukrainy. Po co pojechał Kaczyński? Tak, żeby wesprzeć Ukraińców, ale też po to, żeby krytykować polskie władze. Po co pojechał Palikot? Oczywiście, żeby pokazać, że on też nie jest obojętny, podobnie jak tłumy posłów PO, którzy raczej do tej pory z Ukrainą nie byli kojarzeni. Ciekawe, czy gdy z Majdanu znikną kamery, też się tam będą pojawiać.
Doceniam Kaczyńskiego, który z posłem Platformy Jackiem Protasiewiczem stanął wśród demonstrujących. Ale już dzień później, w Polsce, przekreślił swój gest. Odmówił udziału w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, zarzucając prezydentowi Komorowskiemu, że to spotkanie i to ciało służy wyłącznie promowaniu jego wizerunku. Jak wobec tego prezes PiS chce nadal pracować na rzecz ukraińskiej demokracji, z kim i gdzie chce na ten temat rozmawiać? Przecież jako szef opozycji rozmawiać musi, bo sam w tej sprawie nie może zrobić nic. Aby wpływać na UE i na władze Ukrainy, siły polityczne w Polsce muszą działać wspólnie. Wtedy będzie widoczne, że polscy politycy kierują się autentyczną troską o przyszłość sąsiada, a nie zdobywaniem punktów w grach partyjnych.
Może więc zamiast jeździć na Ukrainę po to, żeby się pokazać w okienkach telewizorów, polscy politycy powinni wziąć się do konkretnej roboty. Stworzyć programy, które będą na Ukrainie promować społeczeństwo obywatelskie, standardy unijnie. Zacząć uczyć Ukraińców, co naprawdę oznacza integracja, jakie niesie plusy i jakie zagrożenia, jak sobie radzić w dżungli unijnych przepisów. Może to nie przebije się do mediów tak jak okrzyki na Majdanie, ale z pewnością będzie mądrzejsze. Proponuję więc zakończyć polityczną turystykę protestacyjną, bo nią można tylko Ukrainie bardziej zaszkodzić, niż pomóc.
Co się da wyczytać z fotografii
Jeśli politycy nie mają jeszcze prezentów na Gwiazdkę
dla swoich kolegów i konkurentów - w końcu to święta, czas pojednania -
to proponuję...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Normalność, która u nas jest niemożliwa nie tylko między partiami, ale i
wewnątrz partii. Donald Tusk i Jarosław Kaczyński robią coś razem?
Cokolwiek? W jakiejkolwiek sprawie występują razem, mają jakąś sprawę,
która by ich połączyła. Nawet Ukraina
ich nie połączyła. Aż się boję, co to będzie 4 czerwca w przyszłym
roku. 25-lecie wyborów czerwcowych, które dały nam wolność i
suwerenność. To jest nasze największe święto demokracji. I jest niemal
pewne, że Jarosław Kaczyński nie weźmie udziału w żadnych oficjalnych
uroczystościach, tylko stworzy własne, alternatywne obchody. Okazji do
wspólnej fotografii nie będzie.
(..)
Jaka lekcja płynie dla naszych polityków z tej serii fotografii? W
polityce obok skuteczności rzeczą równie cenną jest umiejętność
przełamywania własnych uprzedzeń i wznoszenie się ponad własne obsesje.
Ten zwycięża ostatecznie, kto buduje mosty, a nie ten, kto je burzy.
Nasi partyjni liderzy - ze szczególnym uwzględnieniem czołówki PiS -
nauczyli się tylko je burzyć. Hasło "Polska w budowie" jest nadal aktualne i dotyczy także umysłów polskich polityków.
Hagata na Wigilię
Zły rok Platformy
Politycy PO też nie wydają się zmartwieni i powtarzają, że jest czas
na odrobienie strat, do wyborów parlamentarnych dwa lata. Wszystko się
może zdarzyć, trzeba tylko pokazać plan i wizję rządzenia.
Katarzyna Kolenda-Zalewska
Autostrada Wolności i autostrada "Solidarności" to świetny pomysł
Szczerze - nigdy nie wiem, która to A4, która A2, która
A1, a tak w końcu będę wiedziała, że do Gdańska jadę "Solidarnością", a
na zachód...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Jak dobrze wydać unijne miliardy
Rząd chwali się, i dobrze, że udało mu się wywalczyć
obiecane 300 mld zł plus jeszcze prawie 200 mld dojdzie na wsparcie
polskiego rolnictwa. To...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Rząd chwali się, i dobrze, że udało mu się wywalczyć obiecane 300 mld zł plus jeszcze prawie 200 mld dojdzie na wsparcie polskiego rolnictwa. To już ostatni tak wielki zastrzyk unijnych pieniędzy, więc tym bardziej trzeba je wydawać mądrze, biorąc pod uwagę realne potrzeby, a nie wyłącznie ambicje lokalnych dygnitarzy.
Aquaparki czy termy bez ciepłej wody urastają do rangi symboli niegospodarności w wydawaniu unijnych funduszy. Wydać pieniądze było łatwo, trudniej teraz zadłużonym samorządom utrzymać pomniki swojej gigantomanii.
Rząd przedstawił plan, na jakich zasadach i na co chce przeznaczyć unijne miliardy. Zasady są nowe, bo już nie będzie wydawania pieniędzy na infrastrukturę - choć program dokończenia dróg dostanie spory zastrzyk gotówki - ale najogólniej mówiąc, pieniądze mają pójść na innowacje. Jeśli tylko uda się powiązać naukowców z przedsiębiorcami, którzy będą sugerować niezbędne badania, Polska może faktycznie myśleć o stawaniu się technologiczną potęgą. Choć trzeba mieć nadzieję, że naukowe badania nie będą wyłącznie podporządkowane biznesowi i także na nie znajdą się pieniądze.
Nowych zasad i planów jest więcej, ale pech chce, że planowanie wydatków przypada na czas kolejnych kampanii wyborczych. Wtedy trudno o prawdziwą ocenę tego, co się udało, a co było błędem. Opozycja będzie szermowała przykładami unijnych idiotyzmów, przebicie się z pozytywnym przekazem może być trudne, choć gołym okiem widać, jak bardzo Polska się zmieniła. Pojedźcie np. do Ełku i zobaczcie, jak i na co wydano prawie 500 mln zł z funduszu spójności i jak to miasto się zmieniło. Jasne, drogi można by budować szybciej i sprawniej, ale uczciwość wymaga, by pamiętać, z jakiego pułapu startowaliśmy. Wiele można było zrobić lepiej, ale też uczyliśmy się, jak zabiegać o unijne dotacje i jak je wydawać. Polityczna gorączka nie sprzyja poważnej debacie - która bezwzględnie jest potrzebna - o tym, jak wykorzystaliśmy to, co dało nam członkostwo w UE.
Dlatego może w pierwszej kolejności głos powinna zabrać NIK. Niech inspektorzy wezmą pod lupę system wydawania europejskich pieniędzy. Kontrola przeprowadzona przez niezależny urząd może obalić parę mitów, ale przede wszystkim da podstawę do debaty opartej na faktach. Bo za chwilę jeden z drugim polityk opozycji na konferencji prasowej zacznie atak na rząd. A przecież wiadomo, że rząd musi się chwalić, a opozycja - krytykować. Dlatego, żeby ocenić, kto ma rację, trzeba mieć w ręku konkrety.
Walor kontroli NIK wykracza poza doraźną perspektywę polityczną. Może ona ocenić, co się autentycznie udało, a gdzie polegliśmy. I jakie z tego wyciągnąć wnioski (do wydania jest aż 500 mld zł). Bo przecież nie chodzi o to, aby dać amunicję politykom, ale o to, aby autentycznie dobrze zagospodarować te pieniądze.
Sekrety Zbigniewa Brzezińskiego - film "Strateg" w TVN24 Biznes i Świat
mogli zobaczyć dokumentalny film Katarzyny Kolendy-Zaleskiej "Strateg". O
wielkim polityku opowiadają m.in. nobliści oraz prezydenci Polski i
USA.
zobacz więcej »
Nagroda Solidarności jest super!
Co pojawi się pomysł na uczczenie - godne, widowiskowe i
wyjątkowe - 25-lecia naszej wolności, to natychmiast odzywa się chór
malkontentów i...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Co pojawi się pomysł na uczczenie - godne, widowiskowe i wyjątkowe - 25-lecia naszej wolności, to natychmiast odzywa się chór malkontentów i krytyków. Nic się nie podoba, wszystko jest źle, każdy pomysł do bani. Najpierw krytykowano propozycję prezydenta, aby autostrady nazywać autostradami Wolności i "Solidarności". Nie tyle nawet krytykowano, ile wyśmiewano.
Teraz rząd ustanowił Nagrodę Solidarności, a MSZ już rozsyła pytania o kandydatów na cały świat. Oczywiście znowu źle. To, co najbardziej poruszyło krytyków i malkontentów, to wysokość nagrody. Milion euro, czyli trochę ponad 4 mln zł. Tym razem więc pomysłu nie wyśmiewano, o nie! Tym razem uderzono w dużo wyższe tony, natychmiast wystrzelił święty płomień oburzenia. Bo jak to? Kraj biedny, ludzie biedni, dzieci głodne, a my tu chcemy szastać pieniędzmi, których jeszcze na dokładkę nie ma. I po co, komu to potrzebne? To skandal w ogóle, że ktoś mógł wpaść na pomysł jakiejś nagrody, a jak już wpadł, to niech ona sobie nawet będzie, ale przecież nie z naszych pieniędzy - najlepiej, żeby ktoś nam te pieniądze dał.
A pomysł jest po prostu świetny.
Po pierwsze - jeśli chcemy, żeby nasza Nagroda Solidarności miała jakąś rangę, to przecież nie możemy na nią przeznaczyć 5 groszy. To musi być coś naprawdę spektakularnego. Nagroda Solidarności, której wysokość ma przewyższać wysokość Pokojowej Nagrody Nobla, to szansa na wypromowanie marki Polski i przypomnienie światu o tym, kto rozpoczął walkę z komunizmem i kto zakończył ją z sukcesem. Taką wartość trudno przeliczać na pieniądze.
A poza tym nagroda zostanie sfinansowana z funduszy pozabudżetowych pozostałych po europejskich funduszach przedakcesyjnych, które - jak zapewnił szef MSZ Radosław Sikorski - wystarczą na kilka lat.
Po drugie - wcale nie jesteśmy już tacy biedni, trochę przez te 25 lat udało nam się "zarobić", a ma być coraz lepiej, według ekonomistów nawet do 3-4 proc. wzrostu gospodarczego pod koniec roku. Argumentem przeciwników nagrody jest sytuacja byłych opozycjonistów, o których wolna Polska nie zadbała wystarczająco, a oni sami zadbać o siebie nie potrafili. Tyle że jedno drugiemu nie przeszkadza. Można mieć światową nagrodę i można się zatroszczyć o potrzebujących. Pod warunkiem że będzie się umiało, bo na razie pomysłów brak.
Po trzecie - zawsze w każdym kraju, nawet najbogatszym, są biedni i będą biedni. Nie oszukujmy się i nie bądźmy hipokrytami. Trzeba się o nich troszczyć, pomagać im, ale 1 mln euro nie odmieni ich losu.
Po czwarte - oprócz biedy problemem ludzi na świecie wciąż jest brak wolności, co czasem doskwiera bardziej niż brak bogactwa. Ta nagroda może komuś pomóc, bo przecież laureat ma dostać tylko część tych pieniędzy - 250 tys. euro. 700 tys. euro będzie przeznaczone na programy polskiej pomocy rozwojowej wskazane przez laureata. To rozróżnienie umyka krytykom, którzy już widzą, jak nagrodzony nabija sobie kieszenie pieniędzmi polskiego podatnika. A przecież Nagrodę Solidarności dostanie ktoś, kto autentycznie potrzebuje wsparcia.
Więc czy my naprawdę musimy być tacy skąpi, tacy zapatrzeni w siebie, myśleć tylko o sobie? Kiedyś świat przyglądał się walce "Solidarności" i pomagał, jak mógł. Wysyłano paczki - nieznajomi nieznajomym, byle tylko dać znak poparcia. Dawano pracę, pomagano, jak się tylko dało. Czas na spłatę długu. Niech z naszego narodu idee wolności i międzyludzkiej solidarności promieniują na cały świat. Nie będziemy mieli lepszej okazji niż 25. rocznica wyborów 4 czerwca.
Miller: wiem tyle, ile powinienem wiedzieć
Niech ksiądz Oko lepiej posłucha Franciszka [KOLENDA-ZALESKA]
Nie mogę się nadziwić, że mój Kościół nie pozwala wypowiadać się publicznie ks. Adamowi Bonieckiemu, a zezwala na to ks. Dariuszowi Oko. Nikt bardziej niż on nie zaszkodził Kościołowi w ostatnich czasach. Gdy słucham, jak w Sejmie brawurowo rozprawia się z rzekomą ideologią gender, mam wrażenie, że nie przemawia duchowny pochylony z troską nad bliźnim, ale niespełniony polityk czy też owładnięty obsesją potomek inkwizytorów.
Dziś polski Kościół ma właśnie taką fanatyczną twarz ks. Oko. I szczerze wątpię, by ta twarz - tak nieprzystająca do współczesności - przyciągnęła do świątyń więcej wiernych. Na pewno nie zachęci tych, którzy chcą słuchać o ewangelicznej miłości, a nie o potępianiu i obłąkanych teoriach. Może przełożeni ks. Oko się zastanowią, czy krewki duchowny nie powinien sobie zrobić dłuższej przerwy od publicznych wystąpień i poświęcić czas na studiowanie dokumentów i słów nowego papieża.
Walka niektórych księży z - jak to nazywają - ideologią gender to nic innego jak zapis męskich fobii i lęków. Tak jakby się bali o dotychczasowe królestwo, jakby w równouprawnieniu kobiet widzieli zagrożenie dla władzy, którą mają. W ten sposób utrwalają stereotyp wizerunku Kościoła jako instytucji niechętnej kobietom, która najchętniej widziałaby je w roli służebnic - zamkniętych w domu lub w zakonie. Celowo mieszają ludziom w głowach, fałszując definicje pojęć, broniąc czegoś, co już dawno jest nie do obrony.
Gender nikomu nie zagraża, a już na pewno nie zagraża Kościołowi. Zagraża tylko wtedy, gdy ludzie Kościoła ośmieszają go niemądrymi, zapalczywymi wypowiedziami, w których jest wszystko oprócz miłości bliźniego. Bo wtedy zamiast Kościoła bliskiego dylematom współczesnego człowieka widzimy Kościół archaiczny, odległy i karzący.
A przecież wystarczy przypomnieć sobie list apostolski Jana Pawła II „Mulieris dignitatem”, w którym papież zdecydowanie odrzuca interpretację, jakoby według Biblii kobieta powinna być podporządkowana mężczyźnie. „Tekst biblijny daje wystarczające podstawy do stwierdzenia zasadniczej równości mężczyzny i kobiety pod względem człowieczeństwa. Oboje są od początku osobami w odróżnieniu od otaczającego ich świata istot żyjących. Niewiasta jest drugim » ja” we wspólnym człowieczeństwie” - pisał tam papież.
Cóż, praktyka, także Kościoła, za co zresztą polski papież przepraszał, bywała różna, stereotypy zaś mają to do siebie, że bardzo trudno je zwalczać. A ludzie pokroju ks. Oko robią wszystko, by je utrwalać - nawet wbrew papieskiej nauce. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego gender ma służyć ateizacji, skoro to papież mówi o równości kobiety i mężczyzny. Trudno zaś w ogóle dyskutować z innymi teoriami duchownego - o promowaniu rozpusty, prostytucji, totalitaryzmu. One się do żadnej debaty nie nadają.
Niech więc biskupi poproszą ks. Oko o milczenie i zaapelują o bardziej uważne słuchanie papieża Franciszka. W sobotę na spotkaniu z Włoszkami podkreślał on konieczność weryfikacji roli kobiet w Kościele także z powodu przemian kulturowych i społecznych. "Wyraziłem pragnienie, by powiększyła się przestrzeń bardziej zdecydowanej i wyrazistej kobiecej obecności w Kościele" - mówił Franciszek.
Czy to nie gender w czystej postaci - pod warunkiem oczywiście, że nie fałszujemy definicji.
Radni w Łapach straszą gender. Bezrobocia i emigracji młodych już tak się nie boją
Radni miejscy mają problemy. Jakie? Nie bezrobocie, nie bieda, nie
emigracja. Tylko gender. Dzięki tej uchwale miasto na pewno podniesie
się z upadku.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Będzie jeszcze o gender, tym razem nie w Kościele, lecz w Łapach w Podlaskiem. Rada miasta uchwaliła, że stanowczo sprzeciwia się kierowaniu do szkół i przedszkoli programów promujących ideologię gender, która według radnych demoralizuje dzieci i młodzież. Sprzeciwia się też wykorzystywaniu publicznych i unijnych pieniędzy w celu promowania gender.
W uchwale jest wiele patetycznych słów. Między innymi znalazł się tam taki passus: "Dowolność na poziomie społecznym w wyborze płci, bez oparcia o naturalne uwarunkowania biologiczne i genetyczne, zaprzecza nauce, logice i godności człowieka. Zaprzeczenie tego, co w człowieku naturalne, prowadzi do zniewolenia człowieka oraz ideowego i faktycznego totalitaryzmu". Radni opowiadają się wyłącznie za chrześcijańską prawdą o małżeństwie i rodzinie, a od instytucji oświatowych żądają promowania tej integralnej, jak piszą, wizji człowieka.
Długo w Łapach musiano myśleć nad tymi sformułowaniami. Uchwałę zgłosił radny z PiS, ale została przyjęta jednogłośnie - w tym także przez radnych PO. Szczęśliwa to musi być gmina te Łapy. Bez problemów ekonomicznych. Ludzie są zadowoleni, miasteczko kwitnie, więc władze mogą już dbać wyłącznie o dobra duchowe społeczności.
Cóż, prawda o Łapach jest diametralnie inna. W ciągu ostatnich kilku lat zlikwidowano tu dwa duże zakłady pracy: cukrownię, która padła ofiarą unijnych limitów na produkcję cukru, oraz Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego, które upadły ponad trzy lata temu. Po dawnych fabrykach hula zimowy wiatr, straszą powybijane okna. Wokół nie ma śladu życia. Ile osób straciło tu pracę? Ponad tysiąc. W każdej rodzinie co najmniej jedna, bo zakłady dawały zatrudnienie setkom mieszkańców. O tym, że nie mają po co przychodzić na następny dzień do pracy, dowiadywali się bez ostrzeżenia, często po przepracowaniu dwudziestu paru lat.
W Łapach o zatrudnienie trudno. Owszem, powstają nowe sklepy, ale nie ma kto w nich kupować, bo żeby kupować, trzeba zarabiać. Mieszkańcy nie ukrywają, że w Łapach nie ma przyszłości, a młodzi uciekają. Do Białegostoku, Warszawy, do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Za coś po prostu trzeba żyć. W 16-tysięcznym miasteczku zapanowała stagnacja. Żadnej nadziei - przyznają mieszkańcy. Burmistrz jest trochę większym optymistą, bo liczy na unijne dotacje. Właśnie podpisał akt notarialny na działkę, na której w podstrefie ekonomicznej powstanie drukarnia. Może 50 osób znajdzie tam pracę. A działek burmistrz ma jeszcze kilka, oby tylko inwestorzy dopisali. Jedyna nadzieja w unijnych pieniądzach, które może choć trochę rozruszają lokalną gospodarkę.
Radni miejscy mają jednak, jak widać, inne problemy. Nie bezrobocie, nie bieda, nie emigracja. Tylko gender. Dzięki tej uchwale miasto na pewno podniesie się z upadku. Wybory samorządowe już niedługo, więc politycy będą mieli pole do popisu. Ileż to spotkań w sprawie gender można zorganizować, nawet posłankę Pawłowicz zaprosić. Niech tylko się potem nie dziwią, że ludzie przestaną ich wybierać. W mieście beznadziei nie można budować nadziei na strachu przed wyimaginowanym przeciwnikiem. Bo w Łapach jest inny realny przeciwnik i źródło strachu. To brak pracy i pieniędzy. I z tym trzeba walczyć.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
98. Hagata robi nam święto niepodległości 4 czerwca
"Chłopcy plują na jedyną rzecz, z której Polska jest podziwiana". Frasyniuk o Okrągłym Stole
- Chłopcy, którzy nie zapłacili niczym za wolną Polskę,
plują na jedyną rzecz, z której Polska jest podziwiana - skomentował
w...
czytaj dalej »
Frasyniuk przyrównał Okrągły Stół do sytuacji na Ukrainie. - Na Majdanie
marzą o takiej solidarności. To są ludzie, którzy reprezentują ten
sposób myślenia: solidarności, dialogu okrągłego stołu, a nie rozlewu
krwi - mówił.
Stare plakaty "Solidarności": "bardzo cool"
Były
opozycjonista stwierdził także, że 4 czerwca, który w 1989 r. był dniem
pierwszych wolnych wyborów, powinien zostać w Polsce świętem
niepodległości.
Zaproponował, by z okazji takiego święta
wykorzystać dawne plakaty "Solidarności". - Wszystkie czarno-białe
plakaty byłyby bardzo cool - powiedział. - 4 czerwca powinien być dniem
radości. W czerwcu jest ciepło świeci słońce.Chodzi o to żebyśmy w sobie
znaleźli taką pogodę. Upijmy się, śpiewajmy - żartował.
"Okrągły Stół jak aktor. Dobrze zagrał"
Jaki jest Macierewicz, każdy widzi
Ludzie Macierewicza albo kochają, albo nienawidzą. Żadna komisja tego nie zmieni.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Z łatwością mogę sobie wyobrazić taki obrazek: Antoni Macierewicz zeznaje jako świadek przed sejmową komisją śledczą. Dzień po dniu, bez ograniczeń czasowych, dopingowany przez kolegów z PiS z ogniem w oczach dowodzi słuszności likwidacji WSI.
Miota oskarżenia, ujawnia fakty, dając niekończącą się pożywkę do opisywania jego występów. Przez wiele...
Nie ma Europy bez Kijowa
Ukraińcy to dziś chyba jedyni obywatele Europy, którzy
są gotowi ginąć za ideę europejskiej wspólnoty. U podłoża ich protestów
była decyzja...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Ukraińcy to dziś chyba jedyni obywatele Europy, którzy są gotowi ginąć za ideę europejskiej wspólnoty. U podłoża ich protestów była decyzja prezydenta Janukowycza odrzucająca podpisanie umowy stowarzyszeniowej. Oczywiście, Ukraina walczy o demokrację, wolność od dyktatury, korupcji, oligarchów bogacących się na biedzie zwykłych ludzi, walczy o miejsce w kręgu zachodniej cywilizacji i zachodniego dobrobytu. Dla niej te ideały ucieleśnia Unia Europejska.
Dla nas to ważny sygnał i ważna lekcja. Bo czyż Hiszpanie, Francuzi, Anglicy czy nawet Polacy lub Czesi byliby dziś gotowi oddać swoje życie za to, aby znaleźć się w strukturach UE? Raczej słychać z tych krajów narzekania. Unia spowszedniała, wszystko dla nas jest już normalne - wolność, brak granic, swoboda gospodarowania, możliwość podejmowania pracy i robienia kariery, gdzie tylko się chce. Unia nas rozczarowuje, bo miliony młodych ludzi nie widzą dla siebie perspektyw, żyją z dnia na dzień na umowach śmieciowych, bez pracy i bez nadziei. Ale też cieszą się przywilejami, o których młodzi Ukraińcy mogą tylko marzyć. Dziś Europa z punktu widzenia Europejczyka jest smutnym kontynentem pełnym pesymizmu i wątpliwości, pełnym zbiurokratyzowanych procedur, chcącym narzucać swoim obywatelom, jak mają żyć, skomplikowanym politycznie wskutek traktatu lizbońskiego.
Rewolucja na Ukrainie uświadamia nam jednak, jacy jesteśmy szczęśliwi i bezpieczni, choć problemy, z którymi się borykamy, budzą irytację i domagają się rozwiązania. Ukraina uświadamia nam, ile mamy do stracenia.
Unia być może zawiodła Ukrainę, zbyt wolno podejmując dyplomatyczną ofensywę. Dziś ma szansę odzyskać wiarygodność, bo ta wiara Ukraińców w europejskie ideały i wartości wymaga natychmiastowej reakcji i nie może pozostać bez odpowiedzi. Prof. Zbigniew Brzeziński mówi, że UE musi zaoferować Ukrainie pomoc finansową. Bez pieniędzy Ukraina się nie podniesie, zachęty nie wystarczą. Europa - sama w ekonomicznym kryzysie - i jej obywatele muszą być zdolni zdobyć się na taki gest. Także w imię tych wartości, które leżały u podstaw integracji kontynentu i za którymi dziś tęsknią Ukraińcy.
Ukrainę czekają lata bolesnych reform. Pamiętamy początki naszej wolności i konsekwencje trudnych decyzji. To też jest zadanie do wykonania - pomóc Ukraińcom przetrwać ten czas. To są także nasze, Polaków, doświadczenia odzyskiwania zaufania do własnego państwa, jego procedur, do budowania od podstaw demokracji i wdrażania gospodarki rynkowej.
Tylko czy ci lekko zblazowani obywatele Europy - owszem, przejęci tragicznymi wydarzeniami w Kijowie i pełni podziwu dla determinacji Ukraińców - będą w stanie wyjść ze skorupy zniechęcenia i otworzyć się na europejski entuzjazm Ukrainy?
Ukraińcy muszą czuć europejskie wsparcie nie tylko po to, aby nie wpaść w ręce Rosji, ale też po to, by nie stracić zaufania do Europy. Jeśli nie pomożemy, za kilka miesięcy na Majdan powróci rewolucja - tym razem antyeuropejska. Bo trzeba umiejętnie tłumaczyć, jak wiele pracy, a także wyrzeczeń, wymaga wejście do europejskiej rodziny.
Powinniśmy to zrobić także dla siebie. Ukraińcy przejęci ideą europejskości mogą stać się darem dla zmurszałej Europy, wlać w nią optymizm i wiarę w trwałość europejskiego projektu Roberta Schumana. To jest nasz wspólny interes, tak jak wspólna jest nasza europejska ojczyzna.
Katarzyna Kolenda-Zaleska z córką Anną
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
99. Wybierz swoją EuropęU Tuska
Wybierz swoją Europę
U Tuska Europa solidarna, u Kaczyńskiego Europa narodowych egoizmów.
Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty" TVN
Dwie konwencje. Dwa przemówienia. Dwie wizje Europy i dwie wizje Polski w Europie. Gdy liderzy Platformy i PiS prezentowali kandydatów na europosłów na listach wyborczych, równocześnie przedstawili program, z którym chcą iść do Parlamentu Europejskiego.
Sytuacja wokół Ukrainy wymusiła takie a nie inne akcenty i taką a nie inną zmianę politycznej strategii.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15679930,Wybierz_swoja_Europe.html
Polityczny obciach roku
Było, było, ale szybko się skończyło. Bo już się wydawało, że w
kampanii wyborczej do europarlamentu będzie naprawdę o coś chodzić, że
partie pospierają się o kształt przyszłej Europy i o to, jaką rolę ma w
niej odgrywać Polska.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Było, było, ale szybko się skończyło. Bo już się wydawało, że w kampanii wyborczej do europarlamentu będzie naprawdę o coś chodzić, że partie pospierają się o kształt przyszłej Europy i o to, jaką rolę ma w niej odgrywać Polska. Wtedy byłaby to wskazówka dla nas, wyborców, kogo wybierać, kto lepiej reprezentuje nasze myślenie o przyszłości miejsca, w którym żyjemy i na które od 10 lat mamy realny wpływ.
Była nadzieja, że kandydaci podyskutują o projekcie budowy strefy wolnego handlu wraz ze Stanami Zjednoczonymi i że w dalszym ciągu będziemy rozmawiać o przyszłości Ukrainy, ustalać strategię polityki wobec coraz bardziej agresywnej polityki Rosji. Że będą się spierać, nawet kłócić ostro, owszem, ale o konkretne sprawy.
To w końcu wybory do Parlamentu Europejskiego, a nie wyścig o władzę w Polsce. I nawet w zeszłym tygodniu, po partyjnych konwencjach PiS i PO, wydawało się, że dyskusja pójdzie właśnie w tym kierunku.
Ale oczywiście politycy musieli wszystko spieprzyć.
Z zażenowaniem oglądałam partyjne reklamówki PiS i Platformy. Najpierw PiS postanowił uderzyć, atakując personalnie konkurentów - a to Jacka Protasiewicza, a to Jacka Rostowskiego. Platforma nie pozostała dłużna i też zaatakowała - pijackimi ekscesami Karola Karskiego, z zapomnianym meleksem w roli głównej, i ekshibicjonistycznymi popisami posła Adama Hofmana. Liderzy - Donald Tusk i Jarosław Kaczyński - niby nie uczestniczą w tej wymianie ciosów, zajmując się poważniejszymi sprawami, ale przecież te spoty tak samo idą na ich konto. To oni je firmują swoimi nazwiskami jako przewodniczący swoich partii.
I w ten sposób kampania, zamiast wznieść się na wyżyny, zeszła do rynsztoka. Wcale się nie zdziwię, jeśli frekwencja spadnie poniżej tej prognozowanej, a prognozowana jest już i tak bardzo niska. Wyborcy nie są idiotami, zwłaszcza ci, którzy świadomie wybierają i czują potrzebę uczestniczenia w życiu publicznym. Politycy rzeczywiście zafundowali im pouczający materiał do przemyśleń.
W czasie gdy w Brukseli prezydent Barack Obama wraz z europejskimi przywódcami kreślił plany na najbliższe lata i formułował nowe koncepcje istnienia w geopolitycznym świecie po aneksji Krymu, dwie główne partie w Polsce koncentrowały się na pijackich wyczynach konkurentów i wielkościach ich penisów.
No, takiej żenady to już dawno w polskiej polityce nie było. Jedyne, co w tych spotach było trafne, to tytuł jednego z nich. "Obciach". Tak, to był polityczny obciach roku. I w Polsce, i w Europie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
100. FUNKCJONARIUSZKA NA GRZYBKACH????
Jan Paweł II myślał o ks. Lemańskim
Bez względu na skalę niepokorności ks. Wojciecha Lemańskiego Kościół powinien go hołubić, stawiać za wzór, całować po rękach, a nie gnębić i szykanować.
Być może nie jest kapłanem bardzo posłusznym, może nawet jest zbyt niezależny czy nadmiernie.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15833414,Jan_Pawel_II_myslal_o_ks__Lemanskim....
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
101. Hagata w Rzymie
"Dużą część papieskich marzeń udało się zrealizować"
zobacz więcej »
Co ma Leszek Miller do Franka Underwooda z "House of Cards"?
W majówkę premierę ma nowy dokument Katarzyny
Kolendy-Zaleskiej. „Cud historii? przybliża kulisy naszego wejścia do
Unii Europejskiej i ostatnią w niej dekadę. - Przyzwyczailiśmy się do
normalności, szybko zapominamy, w jakim kraju żyliśmy i jakie mieliśmy
problemy. To jest najlepszy okres w historii Polski - mówi nam
dziennikarka.
Nasze najlepsze 10 lat
Dziesięć lat Polski w Unii Europejskiej to gigantyczny
skok cywilizacyjny, jaki dokonał się od tamtego czasu. Nie ma sensu
wymieniać wszystkich...
Jarosław Kurski
Kolenda-zaleska o eurokampanii
Kaczyński nie ukrywa, że te wybory to wstęp do zmiany władzy. Ale to PO ma atuty w ręku
Skończyły się święta, minęła okrągła rocznica wejścia Polski do UE. Rozpoczęły się trzy najważniejsze tygodnie w kampanii do Parlamentu Europejskiego.
To dziwna kampania, bo jej temat został wymuszony przez wydarzenia na Ukrainie. Żadne z ugrupowań, mimo starań, nie potrafiło się przebić z własnym...
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,137766,15906267,Wyborcza_gimnastyka_opozycji.html#i...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
102. Teraz rozumiemy skąd ten
Teraz rozumiemy skąd ten entuzjazm na 10-lecie Polski w UE. Niemal milion złotych od PISF na film Kolendy-Zaleskiej!
ntuzjazm wokół dziesięciolecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej przekracza wszelkie możliwe granice. Spoty za absurdalnie duże pieniądze, oczekiwania pani wicepremier Bieńkowskiej, dreszcze, radość i łzy wzruszenia.
CZYTAJ TAKŻE:
O co im chodzi?! Tusk pokazuje spot, Bieńkowska - w różowej sukience -
zniesmaczona: „Państwo jacyś są bardzo ponurzy. Mnie przechodzą
dreszcze!” WIDEO
Kiedy robią to politycy - pół biedy, spodziewamy się robionej przy
okazji rocznicy kampanii wyborczej, zwłaszcza że wybory do Parlamentu
Europejskiego zbliżają się wielkimi krokami.
Ale do grona rozgorączkowanych rządzących dołączyło wielu
dziennikarzy. Niektórzy nie mogli się nacieszyć w swoich audycjach, inni
przekrzykiwali się, mówiąc o sukcesach, ale wszystkich przebiła
Katarzyna Kolenda-Zaleska. Pani redaktor (TVN, „Gazeta Wyborcza”) przygotowała specjalny film pt. „Cud historii”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kolenda-Zaleska pozuje z rzecznik rządu, prezydentem, szefową PISF. Euforia i teologia wokół członkostwa w UE
Tam również: entuzjazm, szczęście i teologia UE. Portal niezalezna.pl opisał źródła finansowania filmu.
— czytamy w serwisie, który cytuje odpowiedź rzecznika PISF.
Niemal milion złotych od PISF na film Kolendy-Zaleskiej! W dodatku MSZ, które zajmuje się promocją filmu. Teraz zaczynamy rozumieć, skąd ten entuzjazm z powodu dziesiątej rocznicy. Za prawie bańkę sami skakalibyśmy do góry.
http://wpolityce.pl/polityka/194284-teraz-rozumiemy-skad-ten-entuzjazm-n...
HAGACIE ODWALIŁO :)))
telefony, telefony
Zakażcie rozmów przez komórki w pociągach. Bo to horror! [KOLENDA-ZALESKA]
Mam prośbę, a nawet żądanie do PKP. Albo postulat wyborczy do ustawodawców. O wprowadzenie zakazu rozmów przez komórki w przedziałach.
Trzygodzinna podróż z Krakowa do Warszawy miała być przyjemnością, chwilą oddechu, ukradzionym czasem od codziennej bieganiny. Z zaległym wywiadem prof.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15992885,Komorkowo_pociagowy_horror.html#ixzz...
Gość "Faktów po Faktach" o polityce Rosji, reakcji Zachodu i roli Chin.
Brzeziński: Putin zaczyna rozumieć, że przeholował
zobacz więcej » Putin zaczyna
rozumieć, że przeholował, że się za bardzo zaangażował, za bardzo się
wkopał właściwie w całą, kompleksową sytuację Ukrainy, nie mając w tej
chwili przemyślanego planu działania - powiedział w "Faktach po Faktach"
profesor Zbigniew Brzeziński. Z byłym doradcą prezydenta Cartera
rozmawiała Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Ludzie, bez których nic by się nie udało
Słuchając dziś niektórych polityków, mam wrażenie, jakby chcieli
zdeprecjonować wszystko to, czym żyliśmy wtedy, w czerwcu '89 r.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
4 czerwca 1989 roku to najważniejsza data w mojej obywatelskiej biografii, najszczęśliwsza, najbardziej wzruszająca. Czas nieco zaciera szczegóły tamtych dni, ale kwintesencja zamknięta jest w kilkunastu fotografiach.
Plakat z Garym Cooperem, który już nigdy potem nie kojarzył mi się z westernem, ale z polskimi wyborami. Pierwszy numer "Gazety Wyborczej", Jacek Fedorowicz w studiu "Solidarności" szelmowsko tłumaczący, jak należy skreślać nie swoich. Joanna Szczepkowska ogłaszająca koniec komunizmu. Uśmiechnięty Lech Wałęsa fotografujący się z kandydatami Komitetów Obywatelskich. Przez te fotografie przebija się dźwięk studia "Solidarność", które z rozmachem wkroczyło do znienawidzonej telewizji. Te obrazy są własnością wszystkich, ale mam też całkiem prywatny zbiór fotografii.
Album otwiera zdjęcie budynku Klubu Inteligencji Katolickiej w Krakowie przy ul. Siennej, gdzie biegałam na niekończące się dyżury w Małopolskim Komitecie Obywatelskim. Stara sala z portretami i skrzypiącą podłogą musiała przeżyć natłok niespotykanej liczby ludzi i nieprzystających do dostojnego krakowskiego wnętrza stosów ulotek i plakatów. Ciągły gwar rozmów, dzwoniący bezustannie telefon. Tu namacalnie się czuło, jak historia przyspiesza, choć w tle oprócz nadziei był też lęk, co z tego wszystkiego wyniknie.
I ludzie, bez których nic by się nie udało. Na moich fotografiach jest pani Aldona Pawelec i Tadeusz Skiba, pracownicy KIK-u, którzy w organizacyjnych ryzach trzymali tych wszystkich marzycieli. Bez nich na pewno by się nie udało. Krzysztof Kozłowski z nieodłączną fajką - nasz kandydat na senatora. Mieczysław Gil - legenda nowohuckiej "Solidarności" - nasz kandydat na posła. Z nim w weekendy jeździłam do okolicznych wiosek na przedwyborcze wiece, uczyłam się demokracji i zasad prowadzenia kampanii wyborczej. Zupełna prowizorka, ale entuzjazm tłumów rekompensował braki wiedzy.
Maciek Szumowski - od niego nauczyłam się, że zawód dziennikarza nie może być letni, że wszystko trzeba robić z pasją. Ksiądz Kazimierz Jancarz. Żył zbyt krótko i często zastanawiam się, jak by nas dziś oceniał. Bo w swoich homiliach nie miał litości. Ani dla onych, ani dla swoich. Dystyngowana Józefa Hennelowa, słomkowy kapelusz Jana Rokity. Moja babcia, która z grupą starszych pań z zapałem przybijała pieczątki na naszych cegiełkach. Tłum ludzi przed KIK-iem cierpliwie czekający na wyniki wyborów, bo wtedy nikt nie słyszał o exit polls.
Te osobiste fotografie zamknie dziś prezydent Stanów Zjednoczonych, przywódca wolnego świata, który przyjeżdża, by wspólnie z nami świętować to, co nam się przydarzyło. Mam nadzieję, że Barack Obama nie ograniczy się w swoich przemówieniach do doraźnych spraw politycznych i napięć związanych z Ukrainą, ale przypomni całemu światu, że upadek komunizmu zaczął się tutaj, że prawdziwymi bohaterami zakończenia zimnej wojny są Polacy. I że "Solidarność", ta przez duże i małe s, wciąż ma znaczenie.
Pisząc ten tekst, czuję wyraźnie, że tego nastroju z 4 czerwca już od dawna w Polsce nie ma. Może tak właśnie wygląda normalność i nie da się cały czas żyć na wysokich obrotach. A jednak żal. Bo już nigdy w naszej historii nie będzie takiego czasu. I nawet jeśli ta wolność nie wygląda tak, jak sobie wtedy wymarzyliśmy, to i tak warto było.
Słuchając dziś niektórych polityków, mam wrażenie, jakby chcieli zdeprecjonować wszystko to, czym żyliśmy wtedy, w czerwcu '89 roku. Mam nadzieję, że im się nie uda, a atmosfera tamtej nadziei zostanie utrwalona w przykurzonych już albumach. Nawet w albumach tych, którzy dziś najmocniej krytykują tę naszą z trudem wywalczoną wolność.
Platforma w defensywie
Opozycja po lewej i po prawej stronie zwarła szeregi pod
hasłem: "Idziemy po was!". "Po was", czyli oczywiście po polityków
Platformy, bo...
Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty" Tvn
Opozycja po lewej i po prawej stronie zwarła szeregi pod hasłem: "Idziemy po was!". "Po was", czyli oczywiście po polityków Platformy, bo wygląda na to, że niezwyciężona od ośmiu wyborów partia może stracić palmę pierwszeństwa.
Takiej szansy opozycja nie miała od lat, więc postanowiła ją wykorzystać. Wnioski o wota...
Pawlak się czai
Afera podsłuchowa zachwiała stabilnością koalicji
rządowej, ale nie aż tak mocno jak sejmowa szarża Waldemara Pawlaka.
Niby nic wielkiego się nie stało, po kilku godzinach nerwów premier
osiągnął to, czego chciał, i większość obroniła ministra spraw
wewnętrznych..
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16323822,Pawlak_sie_czai.html
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Tusk dziwnie kluczy. Skąd u premiera ta niechęć do Brukseli? Nie rozumiem tego
Donald Tusk oświadczył, że się do Brukseli nie wybiera, że stanowisko szefa Rady Europejskiej w ogóle go nie interesuje. Powiedział to tak kategorycznie, jakby ubieganie się o europejskie stanowisko było czymś wstydliwym, niemal obrzydliwym. Dziwne, ale to efekt atmosfery, jaka się wytworzyła wokół możliwości ubiegania się przez Polaka - kimkolwiek by był - o jakiekolwiek ważne stanowisko w Europie.
Szczerze? Nie rozumiem, skąd u premiera ta niechęć do Brukseli. Przecież to jednak potężny..
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16393268,Tusk_dziwacznie_kluczy.html
Ludowcy i sadownicy zapomnieli o solidarności
Prezes Związku Sadowników dał wyraz swojemu oburzeniu,
gdy Rosja nałożyła embargo na polskie jabłka, i powiedział, że oni to na
Majdan nie...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Prezes Związku Sadowników dał wyraz swojemu oburzeniu, gdy Rosja nałożyła embargo na polskie jabłka, i powiedział, że oni to na Majdan nie jeździli. Chwilę później wtórowali mu posłowie PSL, którzy z dumą przyznawali, że też na Majdan nie jeździli - przezornie nie dodali, że sadownicy to kopalnia ich wyborczych głosów.
Sens tych wypowiedzi jest oczywisty. Polscy politycy niepotrzebnie wspierali ukraińską...
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16463126,Ludowcy_i_sadownicy_zapomnieli_o_sol...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
103. TANDETNA HAGATA
Plakat ostrzegający przed PiS. Potrzebny, tandetny, przedszkolny?
zobacz więcej »
Bardzo potrzebny
plakat. Sytuacja jest poważna i walka się toczy o to, żeby Polska nie
wpadła w ręce tych koszmarnych ludzi - w ten sposób Stefan Niesiołowski
komentował grafikę PO, która przedstawia m.in. Jarosława Kaczyńskiego
jako ministra zemsty narodowej. - To jest tandetne - odparł z kolei
Robert Kwiatkowski z Twojego Ruchu.
WideoSzewach Weiss: Modlę się, żeby ta wojna się skończyła
Ta wojna jest za długa i zbyt krwawa - mówi o trwającym izraelsko-palestyńskim konflikcie Szewach Weiss.Jego zdaniem, obecny konflikt będzie miał negatywne skutki
w przyszłości. - Rodzą się kolejne pokolenia, a ta wojna tworzy nową
nienawiść. Dzisiejsze dzieci terrorystów z Hamasu, to jutrzejsi jego
liderzy - mówi Szewach Weiss.
Fakty po Faktach
Co zrobić, by wygrać wybory? Olechowski i Kalisz w "Faktach po Faktach"
Czy Platforma Obywatelska ma jeszcze szansę na
wygranie wyborów samorządowych i co powinien zrobić premier Donald Tusk,
by...
czytaj dalej »
Tusk powinien osierocić swoją Platformę Obywatelską
Niech Tusk pozwoli kolegom popełnić błędy, niech da im szansę iść własną drogą.
Dominika Wielowieyska
Tusk nie tłumaczy swoim wyborcom, czemu ich zostawia
Premier postanowił wyciągnąć wnioski z błędu, jaki popełnił Jarosław Kaczyński w 2007 roku.
Kolenda-Zaleska o Tusku
Zaczęło się wyliczanie ile Tusk zarobi, jakie będzie miał auto. Takie to małe, takie polskie
Na początku był zachwyt i nawet PiS się nieco pogubił z oceną europejskiego awansu Donalda Tuska. Ale już wszystko wróciło do normy. I się zaczęło - że to stanowisko to tak naprawdę nic nie znaczy, Tusk będzie marionetką, nie poradzi sobie. I tak po prawdzie wcale na ten awans nie zasłużył, bo przecież powinien siedzieć w więzieniu.
No i zaczęło się wyliczanie. Ile zarobi, jaką będzie miał emeryturę, jaki samochód, ile personelu i ilu ochroniarzy...
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16608856,Docenic_poete.html
KATARZYNA KOLENDA-ZALESKA
Układanka rządowo-sejmowa
Rok przed wyborami parlamentarnymi role zostały rozdane. Radosław
Sikorski jako marszałek Sejmu ma przyjąć na siebie funkcję politycznego
odgromnika.
politycznego sporu czy - mówiąc bardziej kolokwialnie - to on weźmie na
siebie ciężar politycznych nawalanek z opozycją, która w kampanii
wyborczej będzie coraz radykalniejsza w krytyce rządów PO.
Marszałek Sikorski właśnie po to został wymyślony. Sejm stanie się areną
ostrych debat i sporów. Zwłaszcza że Sikorski działa na PiS jak płachta
na byka
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Exposé Kopacz: im więcej konkretów, tym lepiej
Oczekiwania wobec exposé nowej pani premier są ogromne, bo każdy wraz
z nowym otwarciem rządowym liczy, że coś się zmieni i coś zyska.
Agnieszka Kublik
PiS musi mieć wroga. Więc teraz jest Fuszara do bicia
Pełnomocniczka do dymisji podać się nie zamierza. Prezes Kaczyński ma prawo się czuć zawiedziony.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
W stolicy powinny być pomniki Mazowieckiego i Kaczyńskiego
Chyba naprawdę nikomu nic się nie stanie, jeśli Lech Kaczyński będzie stał w pobliżu Pałacu Prezydenckiego.
Do tej pory wszyscy znali się na polityce, religii, telewizji. Ale że na klimacie też?
Europejskiej w sprawie klimatu i przecieram oczy ze zdumienia, jak wielu
mamy wybitnych specjalistów od CO2, globalnego ocieplenia i energetyki.
Gdzie oni byli do tej pory? Czemu się ukrywali? To, że wszyscy znają
się na polityce, religii, telewizji, to już wiadomo. Ale że tak nagle
wszyscy się wyspecjalizowali w klimacie, to duże zaskoczenie.
wszystkim. I nie mają żadnych oporów, by autorytatywnie przedstawiać
prawdę objawioną. Widz, czytelnik niewiele się z tego dowie, ale
przecież nie o niego tu chodzi. Też nie o to, by coś zrozumiał czy się
czegoś dowiedział. Chodzi tylko o to, by go przekonać, że konkurent jest
be.
Role i tak są rozpisane od dawna. Koalicja po
powrocie ze szczytu w Brukseli z triumfem - jakżeby inaczej, taki rytuał
- odtrąbiła sukces. Opozycja równie przewidywalnie odtrąbiła porażkę,
bo premier Kopacz nie zawetowała pakietu klimatycznego. Tę reakcję
właściwie można było przewidzieć przed szczytem, bez względu na to, co
wynegocjowałby polski rząd.
Widz, czytelnik jest w
kropce. Z jednej strony słyszy, że ceny prądu nie wzrosną, z drugiej
opozycja straszy, że wzrosną. Komu wierzyć? A czy to ma jakieś
znaczenie, co mówią politycy w tej kwestii. Przecież nie mówią tego
wsparci doświadczeniem lub naukową wiedzą, lecz politycznym interesem.
Wyłącznie.
Szkoda, że partiom nie udało się wykształcić
polityków-specjalistów w różnych dziedzinach, którzy mając wieloletnie
doświadczenie, byliby w stanie poważnie dyskutować.
Owszem, zdarzają się wyjątki - w kwestii zdrowia można zaufać Bolesławowi Piesze (PiS) czy Markowi Balickiemu (SLD),
ale im dalej w las, tym gorzej. Jest spora grupa polityków, która
zdominowała medialne przekazy i pcha się wszędzie, choć niewiele ma do
powiedzenia. Fajnie jest pogadać z politykami na polityczne tematy, ale
czasem naprawdę chciałoby się posłuchać czegoś więcej niż politycznego
rytualnego bełkotu.
Szkoda też, że nie udało się stworzyć
grupy medialnych ekspertów, którzy mówiliby zrozumiałym językiem bez
zawodowego żargonu. Karol Wójcicki z Centrum Nauki "Kopernik", który w
TVN 24 opowiada o kosmosie w taki sposób, że nie można się oderwać, to
na razie wzór nie do pokonania.
Kiedy słuchałam
wypowiedzi o klimacie, na myśl przyszła mi Wisława Szymborska, którą po
Noblu pytano o wszystko. A raczej pytać chciano. O recepty społeczne,
polityczne, a nawet - z czego się sama śmiała - o problemy zalesiania
Grenlandii. Odmawiała, bo - jak mówiła - człowiek nie może się znać na
wszystkim, a żeby wypowiedzieć się kompetentnie, trzeba sobie wszystko
przemyśleć.
Ostatnio fotografka Judyta Papp ujawniła list
od Ryszarda Kapuścińskiego, którego poprosiła o odpowiedź na pytania
zawarte w kwestionariuszu Kołakowskiego. "Nie mogę na nie odpowiedzieć,
ponieważ są dla mnie za trudne. Nie mam odpowiedniego przygotowania
filozoficznego, a zarazem nie mam czasu, aby się takim przygotowaniom
poświęcić. Musi Pani szukać kandydatów wśród ludzi mądrzejszych ode
mnie" - napisał Kapuściński w uprzejmej odpowiedzi odmownej.
Skromność i pokora to z pewnością przymioty ludzi naprawdę wielkich.
Nasi politycy mają o sobie zgoła inne mniemanie. Ale może czasem,
zamiast paplać bez sensu, powinni odpowiedzieć: "W tej kwestii mam
niewiele do powiedzenia. Proszę poszukać ludzi mądrzejszych ode mnie".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
104. Rostowski daje "dobry
Rostowski daje "dobry przykład" i nie atakuje posłów PiS
- W duchu apelu pani premier, byśmy zmniejszyli
konflikty w naszej debacie politycznej, byśmy wypuścili powietrze i jad z
tej...
czytaj dalej »
W duchu apelu pani
premier, byśmy zmniejszyli konflikty w naszej debacie politycznej, byśmy
wypuścili powietrze i jad z tej debaty, która powinna dotyczyć ważnych
spraw merytorycznych, nie będę się wypowiadać w tej sprawie - powiedział
w "Faktach po Faktach" Jacek Rostowski (PO), komentując zawieszenie
polityków PiS.
Trzech posłów PiS: Adam Hofman, Mariusz
A. Kamiński oraz Adam Rogacki zostało zawieszonych w prawach członków
partii. To konsekwencja sprawy służbowej delegacji tych polityków do
Madrytu. Mieli wziąć tam udział w posiedzeniu komisji zagadnień prawnych
i praw człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
W
wyjeździe posłom towarzyszyły żony i z ich udziałem doszło do incydentu
na pokładzie samolotu. Z kolei jak dowiedział się portal tvn24.pl,
politycy wzięli kilkanaście tysięcy złotych zaliczki na służbową podróż
do Madrytu. Posłowie PiS zgłosili wyjazd do Madrytu samochodem, ale w
rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi, co kosztowało mniej.
Ponadto
politycy nie uczestniczyli we wszystkich obradach. Jak dowiedziały się
"Fakty" TVN, Mariusz Kamiński był obecny tylko na przedpołudniowym
spotkaniu 30 października. Natomiast Adam Rogacki i Adam Hofman
zarejestrowali się dopiero po południu i natychmiast opuścili budynek
parlamentu, nawet nie wchodząc do sali, gdzie odbywało się spotkanie.
Poinformował o tym unijny urzędnik.
Rostowski nie chce "atakować przeciwnika"
Co to mówi o naszej
klasie politycznej? - Mam nadzieję, że nie będziemy twierdzili, że
implikuje coś o całej klasie politycznej. To może coś znaczyć o kilku
posłach - stwierdził w "Faktach po Faktach" Jacek Rostowski (PO). Były
minister finansów dodał, że nie chce się wypowiadać w tej sprawie, "póki
nie znamy wszystkich szczegółów".
- Myślę, że w duchu apelu pani
premier, byśmy zmniejszyli konflikty w naszej debacie politycznej,
byśmy wypuścili powietrze i jad z tej debaty, która powinna dotyczyć
ważnych spraw merytorycznych, nie będę się wypowiadać w tej sprawie.
Zawsze łatwo jest apelować, by inni nas nie atakowali. W tym kontekście
może lepiej jest dać dobry przykład i nie atakować przeciwnika. Na pewno
nie mam zamiaru tego robić - podkreślił Rostowski.
"Jest wiele innych powodów, żeby PO wygrała wybory"
Polityk
przekonywał, że jeżeli jest to sprawa bulwersująca, "a jest to możliwe",
to jest przekonany, że z czasem wszystkie szczegóły wypłyną. Dodał
jednak, że nie chciałby, by sytuacja z posłami PiS była powodem
zwycięstwa PO w nadchodzących wyborach.
- Uważam, że jest wiele
innych powodów, żeby PO wygrała te wybory - stwierdził Rostowski. Jak
dodał, Platforma przez siedem lat udowodniła, że potrafi zdobywać i
bardzo dobrze gospodarować środkami unijnymi. - Nasi radni w sejmikach,
miastach, gminach udowodnili, że umieją te środki unijne, które są
wielkim motorem rozwoju gospodarczego Polski, a szczególnie wielkim
motorem rozwoju regionów, naprawdę zdobywać, a po drugie bardzo
rozsądnie i efektywnie wydawać - mówił Rostowski w TVN24. I dodał: Chcę,
żeby PO wygrała te wybory. Ale chciałbym, żeby wygrała właśnie z tego
powodu, a nie dlatego, że jakaś grupa posłów nadużyła swojej pozycji.
prasowej skomentuje sytuację. Tymczasem komentują media i politycy. Tusk tradycyjnie w szafie. Sienkiewicz ... problemu. Mówi: dobrze. I zaczyna wymieniać swoje warunki: moim warunkiem excuse mea jest dymisja ministra finansów. I proponuje dalej: A wtedy trzeba powołać technicznego niepolitycznego ministra finansów, który ...
rozmowie z prezesem NBP Markiem Belką określił PIR dosadnie: „Chuj, dupa i kamieni kupa”. Dzieli się ... to plan na zadłużanie państwa i Polaków.Premier mówiła o stabilnych finansach, pomijając 1 bilion zł długu publicznego i prawie 400 mld dolarów długu zagranicznego, ponad 800 mld zł zadłużenia prywatnego ...
- Podobne strony
- Podobne strony
- Podobne strony
Sikorski zostaje na fotelu marszałka Sejmu. Wniosek PiS przepadł
Posłowie zagłosowali nad wnioskiem PiS o odwołanie Radosława Sikorskiego z funkcji marszałka Sejmu....
Dziś posłowie
PiS są zawieszeni, podają inne fakty niż media. Będą mogli je przedłożyć
sądowi dyscyplinarnemu - powiedział na antenie TVP Info obecny rzecznik
partii Marcin Mastalarek.
Rostowski daje "dobry przykład" i nie atakuje PiS
zobacz więcej »
Posłowie PiS mogli naruszyć prawo? "I to kodeks karny"
zobacz więcej »
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Każdy lubi polityczną krew
Ale gdy kampania się skończy - choć na nieszczęście zaczyna się
kolejna i kolejna - może naprawdę warto by usiąść i porozmawiać.
Kampania wyborcza nie sprzyja zawieraniu zgody. Partie chcą pokonać
przeciwnika. Celem jest władza i pokazanie, że jest się w stanie
zwyciężać. Ale gdy kampania się skończy - choć na nieszczęście zaczyna
się kolejna i kolejna - może naprawdę warto by usiąść i porozmawiać. A
przynajmniej ustalić katalog spraw, o których trzeba wspólnie rozmawiać.
PO i PiS
od lat wzajemnie się oskarżają, która z nich jest bardziej agresywna i
która częściej i mocniej atakuje. Od lat te partie zapewniają, że są
skłonne do zgody. Ale nikt już nie ma wątpliwości, że wcale tej zgody
nie chcą, bo na konflikcie budują swoją pozycję. Wyborcy tych partii są
agresywni, więc liderzy ulegają retoryce wyborców. Wcale nie jest tak,
że to tylko politycy są agresywni. Oni wychodzą naprzeciw oczekiwaniom
tych, którzy domagają się politycznej krwi. I wcale nie zamierzają
ustalać wyższych standardów debaty publicznej, bo wiedzą, że wtedy
mogliby stracić swój najwierniejszy elektorat.
Jeśli
naprawdę zależałoby wszystkim na zakończeniu wojny polsko-polskiej, to
trzeba znaleźć inny sposób, by do tego doprowadzić. Nie polityczny. Jest
oczywiste, że gdy Ewa Kopacz i Bronisław Komorowski będą apelować o współpracę i współdziałanie, PiS odpowie negatywnie. Jarosław Kaczyński
tak jak nie przychodzi na posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego,
tak nie będzie przychodził na kolejne spotkania zwoływane przez panią
premier. Jemu się to po prostu nie opłaca. I słusznie podejrzewa, że
retoryka Ewy Kopacz służy kreacji jej wizerunku. Patrzcie,
niezdecydowani Polacy, przyszedł nowy premier, który chce zasypać
podziały i wziąć się wspólnie do roboty dla waszego dobra. Kaczyński nie
chce i nie może wpaść w tę pułapkę, bo będzie tracił poparcie.
Jednak będzie musiał znaleźć wyjście z sytuacji, w którą
wmanewrowała go Ewa Kopacz. Pani premier z pewnością przyjdzie na
posiedzenie klubu PiS i będzie dowodzić, że naprawdę chce współpracować.
Ale kompromis trudno będzie znaleźć, bo PiS przedstawia warunki nie do
spełnienia - np. obniżenie wieku emerytalnego. PO nie może się na to
zgodzić. I sprawa zakończona.
Szansa na ewentualne
porozumienie może byłaby wtedy, gdyby ciężar zorganizowania wspólnego
spotkania wzięły na siebie osoby, do których obie strony mają zaufanie.
Osoby politycznie neutralne. Ale takich osób nie ma. Instytucji też nie.
Ani Kościół, ani naukowcy, ani artyści nie spełniają tych kryteriów.
Przede wszystkim jednak nie ma prawdziwej woli porozumienia.
Z pierwszego akapitu mego tekstu wyziera naiwna nadzieja, że
współdziałanie jest możliwe do spełnienia. Ale okrutna prawda jest taka,
że jest to całkowicie niewykonalne. Wyniki wyborów samorządowych
pokazują, że następna kampania będzie jeszcze bardziej zacięta, bo
główne partie będą walczyć o wszystko. A to z pewnością nie sprzyja
porozumieniu.
Spór jest zresztą esencją polityki i trudno
oczekiwać, że politycy nagle zaczną pić sobie z dzióbków. Chodzi jednak
o to, aby ten spór był bardziej cywilizowany. Pozbawiony ordynarnej
agresji. Tyle że i na to szans raczej nie ma. Bo wbrew oficjalnym
deklaracjom każdy lubi polityczną krew.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16985518,Kazdy_lubi_polityczna_krew.html#ixzz3JRzB8Rhg
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
105. "Jarosław Kaczyński dobrze
"Jarosław Kaczyński dobrze wie, na czym polegają sfałszowane wybory"
Jarosław
Kaczyński celowo oszukuje opinię publiczną - twierdzi Katarzyna
Kolenda-Zaleska. Jej zdaniem prezesowi PiS potrzebne jest paliwo, na
którym może jechać pozostająca w opozycji partia.Nie wierzę, że Jarosław Kaczyński wierzy, iż wybory zostały sfałszowane. Tak jak naprawdę nigdy nie wierzył, że w Smoleńsku dokonano zamachu – komentuje Katarzyna Kolenda-Zaleska na łamach „Gazety Wyborczej”.
To nie wybory są oszukane, ale Jarosław Kaczyński celowo oszukuje opinię publiczną. Absolutnie cynicznie i z premedytacją wmawia jej, że rządząca partia, a raczej cała koalicja była w zmowie i sfałszowała wyniki – dodaje dziennikarka TVN.
Zdaniem
Kolendy-Zaleskiej prowadzona przez Kaczyńskiego obliczona na podważenie
rzetelności i uczciwości instytucji państwa musi przynieść
katastrofalne skutki. Także dla PiS, jeśli w przyszłości zamierza on rządzić – zaznacza publicystka i podsumowuje:
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Kaczyński wie, że wyborów nie sfałszowano
Nie wierzę, że Jarosław Kaczyński wierzy, iż wybory zostały
sfałszowane. Tak jak naprawdę nigdy nie wierzył, że w Smoleńsku dokonano
zamachu.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Propaganda PiS-u, jak kiedyś komunistyczna. Trzeba się jej przeciwstawić
16.12.2014
Dzięki PiS jeszcze jaskrawiej widać, jak było wtedy i jak jest teraz. Wtedy taki marsz w ogóle nie mógłby się odbyć.
Jestem bardzo wdzięczna PiS, że zorganizował tak wielki marsz w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Naprawdę. Piszę to bez ironii. Od kilkunastu dni nie mówiło się o niczym innym i na wszelkie sposoby odmieniano datę 13 grudnia.
Przypominano też ofiary, co było niezwykle przejmujące i wzruszające. Dla mojego...
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17136600,Falsz_marszu_13_grudnia.html#ixzz3M4...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Prawica pisze jak to Polska w 2015 osunie się w przepaść. Nic dobrego nas nie czeka
No chyba że wybory wygra PiS, to wtedy ten ponury trend się odwróci jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale chyba autorzy sami w to nie wierzą, skoro przepowiadają tak ponure 12 miesięcy.
Sama też mam trochę strachów, bo wyborczy rok nie sprzyja łagodzeniu nastrojów.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17192629,2015_faktycznie_nie_wyglada_dobrze__...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
106. obóz zdrady III RP ma klepnąć Duda? :)))
Jak to się robi w Ameryce
Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty" TVN
04.08.2015
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18483077,jak-to-sie-robi-w-ameryce.html
Już za chwilę będziemy mieli w Polsce klub byłych prezydentów. Jeszcze nie zinstytucjonalizowany, ale faktycznie istniejący. I za chwilę będziemy mieli nowego prezydenta, któremu z żadnym z tych byłych nie jest politycznie po drodze.Miarą wielkości zarówno byłych, jak i przyszłej głowy państwa będzie umiejętność wzajemnej współpracy, pozbycie się osobistych uprzedzeń, partyjnego nadbagażu i doraźnej polityki. W końcu - jakkolwiek górnolotnie by to zabrzmiało - chodzi o dobro Polski. Prawda, Panowie?
Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski lubią się, szanują, popierają wzajemnie i o wielu sprawach myślą podobnie. A przecież różnie bywało w przeszłości. Byli prezydenci potrafili po latach wznieść się ponad własną historię, urazy i obsesje i zacząć współpracować.
Marzy mi się taki oto obrazek. Pałac Prezydencki. Kilka dni po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy. W sali z żyrandolem stoją Wałęsa, Kwaśniewski, Komorowski i Duda. Pozują przed kamerami, potem idą na wspólny lunch ustalać szczegóły współpracy. Niewykorzystanie potencjału byłych prezydentów jest kompletnie nieracjonalne, bo wszyscy mają kontakty na świecie i autorytet zdobywany latami.
Jeśli ktoś myśli, że to nierealne, niech zerknie na to, jak to się robi w Ameryce. Zaraz po zaprzysiężeniu Baracka Obamy nowy prezydent zaprosił do Białego Domu wszystkich byłych prezydentów. Jimmy Carter, ten, który mówił, że prezydentura George'a W. Busha była najgorszą w historii Ameryki, stał uśmiechnięty w jego towarzystwie. A obok Bill Clinton i George Bush senior, którego Clinton pokonał w wyborach po jednej z najbardziej brutalnych kampanii: Bush mówił np., że jego pies Millie wie więcej o polityce zagranicznej niż Clinton. Teraz są niemal jak ojciec i syn. Na tym spotkaniu Bush senior powiedział, że nieważne, czy jest się demokratą, czy republikaninem, bo najważniejsza jest troska o dobro państwa. Takie postawienie sprawy wyjmuje prezydentów z partyjnego gorsetu. Tylko były prezydent może zrozumieć, jak wielki ciężar odpowiedzialności dźwiga na sobie głowa państwa.
Obama poprosił byłych prezydentów o wsparcie i otrzymał je. Zawsze mógł liczyć na pomoc. Wysyłał ich tam, gdzie jego administracja nie mogła już nic wskórać. Wykorzystywał ich wiedzę, kontakty, autorytet. Korona mu z głowy nie spadła. W ten sposób buduje się zaufanie obywateli do państwa. Władza może przechodzić z rak do rąk, ale fundament demokracji jest trwały.
Andrzej Duda zapewniał w kampanii, że chce być prezydentem wszystkich Polaków. Sygnały, które do dziś wysyła, świadczą raczej o tym, że najbardziej chce być prezydentem Polski PiS. Ale być może to tylko brak doświadczenia w poruszaniu się w trudnej materii.
Zapraszając do Pałacu Prezydenckiego byłych prezydentów, Andrzej Duda pokazałby, że jest prawdziwie niezależnym prezydentem. Fakt, że Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski są w PiS znienawidzeni, nie miałby znaczenia, bo ważniejsza jest racja stanu, a ta domaga się współpracy. Problem w tym, że Duda już musi myśleć o reelekcji za pięć lat.
A może warto, by w tym momencie przypomniał sobie, jak to prezydent Lech Kaczyński zabiegał o stanowisko sekretarza generalnego ONZ dla byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. I jeszcze niech zerknie do najnowszego numeru "Time'a". Na okładce - Bill Clinton i George W. Bush.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18483077,jak-to-sie-robi-w-ameryce.html
Krzyż przed Pałacem. Będzie stał codziennie
zobacz więcej »
Dodano: 07.08.2015 [13:00]
Wczoraj odbyła się uroczysta inauguracja prezydentury Andrzeja
Dudy. Materiał otwierający wczorajsze wydanie serwisu informacyjnego TVN
rozpoczął się jednak od tematu... krzyża smoleńskiego. Mimo, że od lat
pojawia się on na Krakowskim Przedmieściu tuż przed Apelem Jasnogórskim o
godz. 21, reporterka Katarzyna Kolenda-Zaleska przekonywała, że to nowy
zwyczaj, związany z przejęciem stanowiska głowy państwa przez Andrzeja
Dudę.
"Jeszcze niedawno tutaj przed Pałacem Prezydenckim były tłumy ludzi, które witały nowego prezydenta. Teraz jest już spokojnie, już są tylko przechodnie"
- mówiła na wstępie swojego materiału reporterka "Faktów TVN". Za
chwilę kamera stacji przesunęła się, by pokazać krzyż, postawiony przed
Pałacem Prezydenckim
Jak przypomniał Paweł Majewski, z "Rzeczpospolitej" - nie jest to nowy
zwyczaj, akrzyż nie "będzie się pojawiał", tylko jest tam przynoszony
codziennie od kilku lat.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
107. Kolęda-Zalewska w FAKTACH, Sroda w GW powiela kłamstwa
Krzyż wraca przed Pałac Prezydencki
Środa: Jesteśmy świadkami narodzin nowej politycznej religii. To ureligijnienie PiS, krzyż totemem
Jesteśmy świadkami narodzin nowej politycznej religii. To nie ma nic
wspólnego z krzyżem, Jezusem czy chrześcijaństwem. To jest
ureligijnienie PiS i upolitycznienie religii. To nowy fenomen - mówi o
atmosferze podczas zaprzysiężenia prezydenta Andrzeja Dudy prof.
Magdalena Środa.Podczas uroczystości towarzyszących zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy
przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu pojawił się krzyż
znany ze smoleńskich rocznic. Wszystkiemu towarzyszyły tłumy
rozemocjonowanych zwolenników nowego prezydenta. Wielu z nich
przygotowało transparenty "Habemus presidentem" czy "nasz prezydent". W
portalach społecznościowych pojawiły się komentarze, że atmosfera
przypomina tę znaną z maja 2010 roku, tuż po katastrofie społecznej.
Nowa polityczna religia
Czy wyborcze zwycięstwo tchnęło w zwolenników smoleńskich teorii
spiskowych nowe życie? Prof. Magdalena Środa, etyczka z UW, sugeruje,
że chodzi o coś więcej.Jesteśmy świadkami narodzin nowej politycznej religii. To nie ma nic
wspólnego z krzyżem, Jezusem czy chrześcijaństwem. To jest
ureligijnienie PiS i upolitycznienie religii. To nowy fenomen - przekonuje w rozmowie z Tokfm.pl.
"Ten krzyż będzie totemem PiS"
Zdaniem naszej rozmówczyni trzeba będzie się przyzwyczajać do
takich obrazków jak wczorajszy. - Niektórym się wydawało, że Krakowskie
Przedmieście jest miejscem roszczeń co do pomnika, zamknięcia pewnej
sprawy zgodnie z wizją PiS. Ale to jest tak naprawdę nowa polityczna
religia. Razem z symboliką, wyznawcami, rytuałami i lokalnymi bohaterami
- wyjaśnia prof. Środa. - To miejsce, gdzie będą świętowane wszelkie
sukcesy. Ten krzyż będzie totemem PiS, gdzie będzie się symbolicznie
dobijało wrogów, wyrażało radość z powodu kolejnych ustaw - mówi.
Czy jednak ludzie z Krakowskiego Przedmieścia, postrzegani
często jako instrument w rękach PiS, nie są już niezależną grupą? - Nie
sądzę, żeby to było sterowane przez PiS, to podlega pewnym procesom
autonomizacji, powoli się wymyka. Choć przekaz ideowy jest wspólny.
Obawiam się, że to będzie ośrodek nienawiści i niechęci do innych -
stwierdziła prof. Środa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
108. Katarzyna Kolenda-Zaleska
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Nie da się napisać nowej konstytucji w obecnych warunkach
Konstytucja to nie jakaś tam ustawa, którą można szybko zmienić, gdy się okaże bublem prawnym. Konstytucja to fundament państwa.
obecnych warunkach politycznych. Nie da - gdy jest taka temperatura
politycznego sporu, politycy pokłóceni, społeczeństwo podzielone.
Konstytucja to nie jakaś tam ustawa, którą można szybko zmienić, gdy się
okaże bublem prawnym. Konstytucja to fundament państwa. Jej pisanie
wymaga spokoju, odpowiedzialności i skłonności do kompromisu, a to
ostatnia rzecz, którą reprezentuje sobą obecna klasa polityczna.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18585113,konstytucje-trzeba-pisac-w-spokoju.html#ixzz3jB5Q47ng
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
109. Kampanijna retoryka prezesa
Kampanijna retoryka prezesa PiS
22-09-2015 01:00
Jakież fatalne zdanie o Polakach musi mieć PiS, skoro
uważa, że kilka tysięcy uchodźców z muzułmańskich krajów może zagrozić
naszej tożsamości, tradycji, kulturze.
Od wielu dni środowiska Michnika szydzą i drwią, że słaba
jest wspólnota chrześcijańska w Polsce, skoro uważa, że
kilkudziesięciotysięczny islamski kontyngent jest zagrożeniem dla
naszej wiary. Formułując te tezy dowodzą, że albo mają nas za idiotów
albo chcą po prostu wdrożyć tu mechanizm z sukcesem zastosowany w części
państw Zachodu. Zobaczmy to na dwóch cytatach. Katarzyna
Kolenda-Zaleska, stwierdza dziś na łamach gazety Michnika:
Hm… Kłopot w tym, że katolicy w Polsce nie chcą być tak nierozsądni i naiwni jak ich niektórzy bracia,
którzy pozwolili zniszczyć wspólnoty językiem równościowym. A to
przecież szykuje nam lewica, aż przebierając nogami do chwili gdy
kontyngent islamski znajdzie się w Polsce i będzie można uruchomić
kampanię walki z krzyżem pod hasłami szacunku dla innych. Katarzyna
Kolenda-Zaleska musi mieć niezłą giętkość sumienia by tego nie dostrzegać. By nie pamiętać takich oto cytatów z GW:
— stwierdza Ewa Siedlecka w GW w październiku 2012 roku.
Z kolei wywiad z Adamem Bodnarem, chwilowo niestety Rzecznikiem Praw Obywatelskich, nosił tytuł:
Argumentacja „mniejszościowa” też jest tam używana. Takich artykułów
są dziesiątki, a każdy, od zwariowanej nauczycielki-ateistki po
rozwydrzonego nastolatka, może w sprzeciwie wobec krzyża liczyć na
wsparcie całej machiny propagandowej z Czerskiej. Ostatnio wsparcie
takie dostał palikotowy prezydent Słupska Robert Biedroń, który nakazał
krzyże policzyć.
Wielka kampania przeciw „narzucaniu swojej woli mniejszości” pewnie już nawet gotowa. Ścieżka jest przecież przetarta:
Francja, broniąc się przed Islamistami, musiała odwołać się do walki z
wszystkimi religiami. Zakazała noszenia w szkołach tak krzyży, jak i
chust. Co oczywiście islamistów nie powstrzymuje, ale chrześcijaństwo
spycha do katakumb. By to wprowadzić także u nas potrzeba jednego:
dużego, rosnącego kontyngentu islamskiego. A potem już można wołać: sami ich zaprosiliśmy, teraz szanujmy, bo czują się krzyżem urażeni. I popłyną łzawe reportażyki i małym Muhammedzie, który nie może chodzić do szkoły, bo jest tam Chrystus.
Ciekawe czy Katarzyna Kolenda-Zaleska naprawdę tego nie rozumie czy
chce nie rozumieć? Ciekawe też czy zna określenie „pożyteczny idiota”?
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/266098-czy-oni-maja-nas-katolikow-za-idiotow-najwyrazniej-zobacz-jak-gazeta-michnika-przygotowuje-pulapke-na-krzyze
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Trzeba nie lada złej woli, żeby myśleć, że naród sobie nie poradzi
Fatalne zdanie o Polakach musi mieć PiS, skoro uważa, że kilka
tysięcy uchodźców z muzułmańskich krajów może zagrozić naszej
tożsamości, tradycji, kulturze.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
110. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Lepiej będzie, jeśli PO już teraz tak przegra wybory, by nie była w stanie stworzyć rządu anty-PiS
Wielkiej Brytanii David Cameron miał jej powiedzieć w Warszawie - że
wygrał wybory, choć sondaże dwa tygodnie przed głosowaniem nie dawały mu
żadnych szans.
a Partią Pracy była niewielka, a dwa tygodnie przed wyborami...
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Niszczenie kampanii
Bardzo dziwna zrobiła się ta kampania. Dziwna, ale przede wszystkim
za długa. W końcu trwa od jesieni zeszłego roku, kiedy to partie zaczęły
się przygotowywać do wyborów prezydenckich i przedstawiać kandydatów.Tak długa kampania nie sprzyja jakości, bo już widać, że brakuje
pomysłów. Politycy i wyborcy są znużeni, bez siły, bez entuzjazmu. I
chyba wszyscy już marzą o tym, żeby się skończyła i zaczął zupełnie nowy
rozdział w polityce.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19049372,niszczenie-kampanii.html#ixzz3p7kR3hza
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
111. felietonKatarzyna
27.10.2015
Donosy na dziennikarzy TVN, groźby. To naprawdę nie wróży dobrze
Jarosław Kaczyński przez ostatnie dni kampanii zapewniał, że nie będzie
żadnego odwetu. Ciekawa konstatacja - bo właściwie dlaczego miałby być. I
za co? Dlaczego w ogóle mówić o jakimś odwecie w demokratycznym
państwie. Prezes PiS wspomniał o jakichś skrzywdzonych osobach, ale jak
zwykle nie podał szczegółów. Nie wiadomo więc, o jaką krzywdę chodzi.
obawy podsycane także przez konkurentów, iż po ośmiu latach w opozycji i
po wielu przegranych...
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19093391,kampanijna-sciema.html#ixzz3plaSM82W
Katarzyna Kolenda- Zaleska
Debata dobrze zrobi Platformie
W Platformie dojrzewa pomysł przeprowadzenia debaty z kandydatami na
nowego przewodniczącego partii. To niezły pomysł, który może uspokoi
wewnętrzne emocje po wyborczej porażce.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
112. Kolenda-Zaleska Ciężko
Kolenda-Zaleska
Ciężko rozumieć prezydenta. PiS najgłośniej krzyczał, że nie ma nas przy stole
10.11.2015
01:00
Kadencja starego Sejmu zakończyła się 8 listopada. Prezydent - jeśli tak
Prawu i Sprawiedliwości spieszy się do rządzenia - mógł zwołać pierwsze
posiedzenie nowo wybranego parlamentu na 9 listopada. Mógł, ale i nie
mógł, bo tego dnia na audiencji przyjmował go Franciszek. Kurtuazyjna
wizyta okazała się ważniejsza niż inauguracja Sejmu.
wybrał więc 12 listopada. W tej dacie prezydentowi nic nie
przeszkadzało, a to, że na ten dzień zwołano nieformalny szczyt Unii
Europejskiej, już nie było tak ważne jak wizyta u papieża.
Spotkanie z Franciszkiem było wzruszające. Zostało umówione dawno i jest zrozumiałe, że Andrzej Duda
pojechał do Watykanu. Jednak szczyt Unii jest równie ważny. Politycy
PiS jak mantrę powtarzali, że to szczyt nieformalny - ale czy to
oznacza, że jest nieważny? Podważanie znaczenia szczytu jest jakimś
kuriozum.
Zasadą demokratycznego państwa jest sprawne
przechodzenie od jednego rządu do drugiego. To nic nadzwyczajnego. Jedna
partia wygrała wybory, druga przegrała. Ale państwo trwa. Ma jakieś
obowiązki, jakąś pozycję na arenie międzynarodowej. Polska racja stanu
wymaga, by nasi przedstawiciele byli obecni tam, gdzie spotykają się
najważniejsze osoby naszego kontynentu. Nawet jeśli nie zapadają tam
istotne decyzje, to przecież wykluwają się one w nieformalnych
rozmowach.
To PiS najgłośniej krzyczał, że nie ma nas
przy stole, gdy ustalano sposób rozwiązania konfliktu na Ukrainie. A
teraz lekceważąco wzrusza ramionami, gdy mowa o szczycie w sprawie
uchodźców. To pokazuje stosunek nowej partii rządzącej do tego problemu.
Nasza chata z kraja - nas nie interesuje to, co się dzieje w Europie,
tych ponad 200 tys. ludzi, którzy wjechali do Europy w październiku. To
zły prognostyk na przyszłość.
Trudno zrozumieć, czym kierował się prezydent przy wyznaczaniu tak kolizyjnego terminu inauguracji pracy Sejmu. Zawinił brak informacji? Zawiodła niezaprawiona kancelaria? Czy jakaś bliżej niezrozumiała chęć skomplikowania sytuacji Platformie i premier Kopacz?
Przecież prezydent miał czas do 24 listopada. Raczej nie
zakładam złych intencji, jedynie bałagan i chaos. Tyle że potem nikt już
nie potrafił się wycofać z tej decyzji z honorem, a tłumaczenia
zwolenników prezydenta były nawet nie mętne, ale kuriozalne. Zmierzały do konstatacji, że to "wina Tuska".
Wina leży jednak zupełnie gdzie indziej. Zamieszania by nie
było, gdyby prezydent realizował to, co obiecywał: że będzie aktywnym
prezydentem. Gdyby spotkał się z premier Kopacz nawet po wyborach, to
miałby podstawowe informacje, co jest w planach na najbliższe dni i
tygodnie. Nie interesuje go to? No i właśnie mamy efekt braku
zainteresowania i ignorowania rządu.
Jesteśmy po wyborach
i jest całkowicie oczywiste, że głowa państwa powinna chcieć zasięgnąć
informacji o najważniejszych sprawach państwa. Nikt już nie toczy żadnej
kampanii wyborczej. O co więc tu chodzi?
Od wyborów
minęło sporo czasu, a prezydentowi wciąż nie przyszło do głowy, by
spotkać się z liderami ugrupowań, które weszły do Sejmu. To naprawdę
dziwaczne. Polityczne konsultacje z reprezentacją społeczeństwa były do
tej pory normą. Prezydent - owszem, konsultuje się, ale tylko ze swoimi.
To zapowiedź, jak będzie prowadzona polityka przez najbliższe lata.
Wbrew deklaracjom - ignorowana opozycja i zakulisowe ustalenia między
swoimi.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19163708,trudno-zrozumiec-prezydenta-andrzeja-dude.html#ixzz3r5Tn5RRq
„Odmówiono mi miejsca w samolocie. Za mało doświadczenia w
sprawach watykańskich najwidoczniej” – napisała dziennikarka "Faktów"
TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska na Twitterze. Chodzi o wizytę prezydenta
Andrzeja Dudy w Watykanie. Wątpliwości w tej kwestii nie pozostawia
jednak Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, rzecznik prasowy Kancelarii
Prezydenta Andrzeja Dudy. Informuje, że w samolocie był już jeden
redaktor z TVN24 (każda redakcja mogła wysłać tylko jedną osobę).
Niestety do Watykanu nie dotarł, ponieważ… miał na sobie jeansy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
113. Felietion KOLENDA:
Felietion
KOLENDA: Depesza i... Duda przez pierwsze 48 godzin po ataku na Paryż milczał
Cały świat w sobotę okazywał Solidarność - tak, dużą literą - Francji
i Francuzom. Wyrazy współczucia, potępienia i poparcia płynęły od
zszokowanych zwykłych ludzi i od głów państw. Z Polski też. Prezydent Duda wysłał depeszę kondolencyjną z zapewnieniem, że Polska stoi dziś u boku Francji. Wyraźnie poruszony Jarosław
Kaczyński przyznawał, że w obliczu tej tragedii brakuje słów: "Bądźcie
dzielni, bądźcie silni. To wszystko, co można w tej chwili powiedzieć".
Dlatego tak bardzo zdumiał tekst ministra Konrada Szymańskiego.
Tekst, a nie wypowiedź, kiedy czasem pod wpływem emocji może się coś
wyrwać. To musiało być przemyślane. Ta konstatacja, że "wobec
tragicznych wydarzeń w Paryżu nie widzimy jednak politycznych możliwości
ich wykonania" [podjętych już decyzji o relokacji uchodźców].
W chwili gdy cały cywilizowany świat potrzebuje zjednoczenia, polski
minister daje sygnał, że nasz kraj nie tylko nie odczuwa potrzeby
solidarności, ale wykorzystuje tragedię, by ugrać coś dla siebie. Te
przemyślenia ministra to nic nowego, współbrzmią z sejmowym
przemówieniem Kaczyńskiego. Politykom PiS, którzy weszli do nowego
rządu, nie podobały się podejmowane przez rząd Ewy Kopacz decyzje w
sprawie liczby uchodźców. Dawali temu wyraz niejednokrotnie. Ale też
zapewniali, że raz podjętych decyzji nie da się teraz zmienić. Słowami
Szymańskiego - które raczej nie były nieuzgodnionym wybrykiem - dali
sygnał, że ich zapewnień być może nie należy brać poważnie. Reakcja
Europy była łatwa do przewidzenia, słowa płynące od nowego polskiego
rządu nie zginęły w atmosferze szoku po tragedii.
Łagodzić sytuację próbował nowy szef MSZ Witold Waszczykowski, który
subtelnie odcinał się od słów swojego zastępcy. Choć sam wielokrotnie
dawał wyraz niezadowoleniu z europejskiej polityki w sprawie uchodźców.
A prawicowy mainstream już zawyrokował, że krytykujący Szymańskiego to
oszalali z nienawiści przeciwnicy rządu PiS. Nie o to chodzi, panowie i
panie! Chodzi o to, by w sytuacjach takich jak ta w Paryżu, gdy nie
zaschła jeszcze krew na ulicach, zachować minimum delikatności. Wtedy
polityka schodzi na dalszy plan. A tu Polska - ta rządowa - pokazała się
jako kraj pozbawiony wrażliwości.
Z pewnością Europę
czeka poważna debata o tym, jak pomóc uchodźcom i jak zapewnić
bezpieczeństwo w Europie, jak ocalić naszą cywilizację, ale łączenie
zamachów w Paryżu z tragedią uchodźców jest niegodne. Większość tych
ludzi to ofiary terrorystów, które uciekają nie tylko przed nędzą, ale
także w obawie o życie.
Szymański zaczął już łagodzić
swoje ostre słowa. A cała ta sprawa niech będzie nauczką, że czasem
lepiej milczeć, niż wyrywać się z niepotrzebnymi deklaracjami, które
szkodzą nie tylko nowemu rządowi, ale też wiarygodności Polski.
I jeszcze jedno. Gdy runęły wieże WTC, prezydent Aleksander
Kwaśniewski natychmiast zaczął działać. Spotykał się z premierem Buzkiem
(przecież nie z jego obozu politycznego), zwoływał narady, konsultował,
ogłosił żałobę narodową i wygłosił późno w nocy uspokajające
oświadczenie. Prezydent Duda przez pierwsze 48 godzin po ataku na Paryż
milczał. Przynajmniej w tej sprawie, bo w sprawie katastrofy smoleńskiej
jego głos wybrzmiał donośnie.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19198257,blad-nie-tylko-dyplomatyczny.html#ixzz3rkN0L4V0
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
114. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Prezes z pewnością wie, że mówi nieprawdę. Ale prawda przecież nie ma znaczenia
Fakty swoją drogą, a prezes swoją
15.12.2015
Znaczenie mają wyłącznie polityczne korzyści, więc można nawet
manipulować papieżem, jeśli to może się opłacić. W ten sposób nie da się
prowadzić merytorycznego dialogu. Żadnego dialogu nie da się prowadzić.
konstytucyjnego, to wmówienie opinii publicznej, że sędziowie Trybunału
są nominatami partyjnymi i realizują partyjne polecenia.
potrzebna, bo przecież sam wyznaczył do TK własnego posła i własnego
senatora....
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19345913,fakty-swoja-droga-a-prezes-swoja.html#ixzz3uOmuXRHC
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
115. Kolenda-Zaleska do Pawła
Kolenda-Zaleska do Pawła Kukiza: Czemu dał się pan tak podejść Kaczyńskiemu?
22.12.2015
Kukiz '15 wraz z posłami PiS złożył w Sejmie projekt zmian w konstytucji
dotyczący Trybunału Konstytucyjnego. Hm. Czytając projekt, zastanawiam
się, dlaczego Paweł Kukiz dał się tak podejść PiS.
W zeszłym tygodniu klub Kukiz '15 na konferencji prasowej w Sejmie
spokojnie zaprezentował pomysł na zażegnanie konfliktu, a Pan zaprosił
na spotkanie w tej sprawie liderów ugrupowań parlamentarnych...
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19382534,kukiz-15-na-przystawke.html#ixzz3v2m8fCM1
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
116. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Jak w konstytucji zapisać rolę osoby, która dziś decyduje o wszystkim?
Opozycja się obawia, że PiS może znienacka chcieć zmienić konstytucję
i zafundować Polsce nowy ustrój. Obawy nie są zupełnie nieuzasadnione.
Człowiek, który decyduje o wszystkim
Katarzyna Kolenda-Zaleska
29.12.2015
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19403173,czlowiek-ktory-decyduje-o-wszystkim....
Opozycja się obawia, że PiS może znienacka chcieć zmienić konstytucję i zafundować Polsce nowy ustrój. Obawy nie są zupełnie nieuzasadnione, bo partia rządząca już udowodniła, że przepisy prawa traktuje z dużą dozą nonszalancji.
PiS wykazuje się niespotykaną inwencją, jeśli chodzi o interpretację przepisów. Któregoś pięknego dnia usłużny marszałek może niespodziewanie zwołać posiedzenie Sejmu, posłowie...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
117. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zalesk
PiS formułuje katalog nowoczesnej nowomowy, która stwarza rzeczywistość
Tym też można wytłumaczyć skok na media. To one muszą się nauczyć tej
nowomowy. A potem często jej używać, by się dobrze utrwaliła.
Kolenda-Zaleska
językoznawcą gazety Michnika: „PiS formułuje katalog nowoczesnej
nowomowy. Tym też można wytłumaczyć skok na media”
"Ciekawe, że gwieździe TVN, łapiącej za
słówka polityków partii obecnie rządzącej, nie przeszkadzał i nie
przeszkadza język mediów atakujących PiS."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
118. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
A to ci niespodzianka! PiS ma poczucie humoru. I to jakie! Dowód? Ostatni spot
PiS uderza w tym spocie w opozycję, wyliczając afery z czasów rządów
poprzedniej koalicji i milczenie zagranicy. A potem zapewnia, że ma
dobre rozwiązania dla Polski, które wszystkim poprawią życie. No ale
niech tylko opozycja pozwoli obecnemu rządowi pracować.
No faktycznie, opozycja dwoi się i troi, by zablokować nieistniejący w parlamencie projekt 500 złotych na dziecko.
Zaraz się okaże, że ludzie nie mogą dostać tych pieniędzy bo PO z
Nowoczesną się nie zgadzają. Pójdzie przekaz dnia powtarzany przez
polityków z Sejmu i Pałacu Prezydenckiego i być może ludzie nawet
uwierzą, że to opozycja nie pozwala rządowi wprowadzać "dobrej zmiany".
Im częściej takie banialuki będą powtarzane, tym większe
prawdopodobieństwo, że "ciemny lud to kupi".
Ale jak to przeszkadzanie opozycji wygląda w praktyce, to było widać w Sejmie.
Z Trybunałem Konstytucyjnym PiS poradził sobie w kilkadziesiąt godzin,
pracując po nocach, aż do Wigilii. Ktoś przeszkadzał? Ktoś nie pozwalał?
PiS lekceważył wszystkie apele opozycji o wysłuchanie ekspertów, o
możliwość zapoznania się z projektem. Ignorował opinie Sądu Najwyższego,
Krajowej Rady Sądownictwa, wydziałów prawa wielu uczelni. W czasie
ekspresowych obrad komisji przedstawiciela Helsińskiej Fundacji Praw
Człowieka nawet nie dopuszczono do głosu.
że są leniami, a pani minister Beata Kempa wręcz namawiała ich do
oddawania mandatów, skoro nie nadążają z narzuconym przez PiS tempem. To
wtedy nie pozwalali pracować? Oj, można się pogubić w tej nowej
narracji rządowej.
Służba cywilna - to samo. Bo przecież
trzeba bardzo szybko obsadzić urzędy swoimi. Media publiczne - to samo.
Sześciolatki - to samo. Trochę dłużej trwały prace nad ustawą o policji,
bo o dziwo, nie udało się tego dokonać na jednym posiedzeniu Sejmu. PiS
ma większość i z tego bez skrupułów korzysta. Idzie jak taran. Trzeba
było szybko zdemontować Trybunał, no to poszło błyskawicznie. A teraz
próbuje się ludziom wmawiać, że opozycja ciągle coś blokuje. PiS
naprawdę uważa, że Polacy nie potrafią liczyć i nie wiedzą, że 235 posłów oznacza większość przy 460?
I wszystkie te kluczowe projekty rząd posyła do Sejmu nie jako
swoje, tylko jako projekty poselskie. Po co? Bo wtedy naprawdę jest
szybciutko, bez konsultacji, których wymagają rządowe ustawy. Tak też
jest z ustawą o prokuraturze zgłoszoną jako projekt poselski, a minister
Ziobro nawet nie ukrywa po co.
Mam wrażenie, że ten
"dowcipny" spot ma przykryć kłopoty, które ma rząd we wprowadzaniu
"dobrej zmiany" - potrzebne są na nią konkretne pieniądze. Dlatego
próbuje wmówić Polakom, że rząd chce, ale ta wredna opozycja przeszkadza
i nie pozwala pracować.
Cóż za wyrafinowane poczucie humoru.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19533925,pis-opozycjo-pozwol-nam-pracowac.html#ixzz3yLkrMvs3
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
119. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zalewska
To dziś dla Platformy niezwykle ważny test. Jeśli się nie uda, to koniec
Jeden ze znanych i długoletnich polityków Platformy powiedział mi
ostatnio, że PO musi być jak młode, szumiące beaujolais i jak stare,
dobre porto.
wyborcom nie kojarzą się najlepiej. Musi postawić na doświadczenie, bo
teraz, gdy PiS tak zuchwale sobie poczyna, doświadczenie może się przydać.
Jak się ułoży Platforma, zależy teraz tylko od Grzegorza
Schetyny. Nie ma lekko. Jeśli zacznie pozbywać się dawnych działaczy,
będzie musiał się zmierzyć z oskarżeniami o czystki i mściwość. A to
partii raczej nie pomoże w odzyskiwaniu poparcia, bo opozycja z lubością
będzie się nad nim pastwić i rozprawiać o bezideowych buldogach
kotłujących się pod dywanem.
Ale z drugiej strony
Schetyna wie, że wyborcy potrzebują tlenu, nowych, świeżych ludzi
niekojarzących się z porażką. I tu pojawia się kolejna rafa, bo Schetyna
nie może się odcinać od ostatnich ośmiu lat rządów swojej formacji,
choć jednocześnie w jakimś sensie musi się odciąć. Po to, by dać
wyborcom do zrozumienia, że teraz będzie inaczej, że Platforma wraca do
korzeni, do swojej obywatelskości. Ten pomysł na kluby obywatelskie może
się sprawdzić, pod warunkiem że nowy przewodniczący przypilnuje, żeby
faktycznie powstały. W każdym powiecie. To wymaga żmudnej, niewdzięcznej
pracy z dala od sejmowych jupiterów. Wymaga energii i zaangażowania, a
pytanie, z którym musi się zmierzyć Schetyna, polega na tym, czy jego
działaczom jeszcze się chce. Działać w terenie, tworzyć coś od nowa. I
czy bardziej się chce tym nowym, młodym, czy ci starzy będą mieli ochotę
porwać się raz jeszcze do walki.
Kluby obywatelskie -
pomysł świetny - to dziś dla Platformy niezwykle ważny test. Jeśli się
nie uda, może to oznaczać koniec. Grzegorz Schetyna
jest świetnym organizatorem, wie, jak budować struktury, wie, jak
egzekwować wykonywanie zadań. Musi być twardy, ale rozprężenia wśród
swoich szeregów może nie przeskoczyć.
Przed Schetyną
drugie wielkie wyzwanie - ułożenie się z Nowoczesną Ryszarda Petru.
Schetyna wie, że atuty są po stronie konkurenta. Młode, nieopatrzone
twarze, ludzie pełni entuzjazmu, bez balastu przeszłości. A przede
wszystkim widać, że im się chce.
Trudno ich atakować, bo
mają sympatię wyborców. I trudno ich atakować, bo wobec ofensywy PiS
opozycja musi współpracować, a nie walczyć ze sobą. Ale jak ma wyglądać
ta współpraca? Nikt nie wie, bo ambicje obu stron są ogromne.
Obaj panowie spotkali się ostatnio i widać było, że chemii nie było. Trudno, by była, skoro obaj aspirują do roli lidera opozycji.
Ale rywalizacja między nimi może się dla nich skończyć tak jak
rywalizacja na lewicy między Januszem Palikotem a Leszkiem Millerem. Ta
lewicowa walka o przywództwo jest warta analizy, bo jak się skończyły
próby współpracy i rywalizacji - widać w polskim Sejmie.
Oczywiście, Platforma i Nowoczesna mają dziś dużo większe
poparcie niż partie Palikota i Millera. Raczej nie znikną ze sceny
politycznej, centrowi wyborcy muszą mieć na kogo głosować. I ktoś tę
walkę o rząd dusz musi wygrać.
A pojawił się jeszcze KOD.
Na razie politycznie niezdefiniowany, ale budzący sympatię. Na razie
bez politycznych ambicji, ale zdolny do wyciągnięcia ludzi na ulicę. Czy
Platforma ma jeszcze tę zdolność przyciągania? Pokaże swoją siłę 3
maja, gdy te na razie nieistniejące kluby obywatelskie mają wyjść na
ulice Warszawy.
Jeśli zaś chodzi o gust Polaków, to wiele
wskazuje na to, że może być mniej wyrafinowany niż gust polityka PO. I
zamiast beaujolais lub porto wybiorą coś bardziej swojskiego.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19568655,szumiace-beaujolais-i-stare-dobre-porto.html#ixzz3z0bJzKRc
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Łatwiej rządzić obywatelem przestraszonym
Sprawa posła Kropiwnickiego pokazuje, jak łatwo można zaprząc prokuraturę do wyszukiwania haków na politycznych konkurentów.
Patryk Jaki uważają, że sprawą domniemanej agencji towarzyskiej w
mieszkaniu posła PO Roberta Kropiwnickiego powinna się zająć
prokuratura. Z urzędu, po przeczytaniu w internecie o piśmie mieszkańców
kamienicy do rzeczonego posła.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19599750,latwiej-rzadzic-obywatelem-przestraszonym.html#ixzz3zhzMkNfd
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
120. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Na ulotce PiS '500 zł na każde dziecko'. A drobnym drukiem... Jak w reklamie
Co Beata Szydło mówiła w kampanii o pomyśle "500 plus"? Ano raz to, raz
owo. Kiedyś porwana entuzjazmem tłumu na konwencji wyborczej zapewniała,
że każde dziecko dostanie 500 zł. Kiedy indziej - w chłodniejszej
atmosferze - wyrażała się precyzyjnie, mówiąc o 500 zł na drugie i
kolejne dziecko.
rzeczy nie dotrzymuje. Rząd Szydło postanowił obietnicy dotrzymać. Nie
tej z wiecu, ale tej - co dziś podkreślają politycy PiS - zapisanej w
dokumentach programowych. Próbują teraz udowadniać, że zawsze mieli plan
obdarowania tylko kolejnych potomków, a nie pierwszego dziecka, co ma
się mieścić w logice programu poprawienia dzietności. I będą tak
powtarzać do następnych wyborów. A opozycja będzie atakować i przypominać te wiecowe wpadki pani premier. Bez końca.
PiS ma podobną taktykę w sporze o Trybunał Konstytucyjny. Każda
dyskusja sprowadza się właściwie do jednego argumentu. Że zawiniła
Platforma. To ona - co pani premier napisała nawet w liście do
amerykańskich senatorów zaniepokojonych sytuacją w Polsce - naruszając
prawo konstytucyjne, dopuściła się wyboru sędziów ponad przysługującą
jej liczbę miejsc. "Ten bezprawny i nieodpowiedzialny akt polityczny
zachwiał równowagę i uczynił z Trybunału Konstytucyjnego element sporu
politycznego. Decyzje naszych poprzedników nie tylko wprowadziły rażącą
dysproporcję w Trybunale, ale również były naruszeniem Konstytucji, co
stwierdził sam Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 3 grudnia 2015 roku".
Oczywiście pani premier już nie wspomina, co PiS zrobił z ustawą o Trybunale. A przypominając o orzeczeniu z 3 grudnia, zapomniała dodać, że tenże Trybunał orzekł, iż trzech sędziów wybrano zgodnie z konstytucją i prezydent
powinien ich zaprzysiąc. Może utrwali się taka narracja, że to
Platforma złamała konstytucję, a nie PiS, który tylko naprawia to, co
zepsuli poprzednicy.
Platforma też ma nadzieję, że
uświadomi wyborcom, jak PiS ich oszukał, składając obietnice, które
teraz rzekomo dotrzymuje. Ma jeszcze na podorędziu ustawę o lekach, bo
tu też w ferworze kampanii politycy rządzącej partii nie grzeszyli
precyzją.
Co z tych przekazów zapamiętali wyborcy? Czy
faktycznie uwierzyli w te 500 zł na każde dziecko? Możliwe, bo przecież
nikt nie czyta programów wyborczych. Na ulotkach partii, które teraz z
dumą prezentują politycy PiS, jest wielki wybity napis na czerwonym tle:
"500 złotych na dziecko". A potem maleńkim drukiem, że jednak nie na
każde.
Tak jak w reklamach, które obiecują, że będziemy
piękni, młodzi i bogaci, jeśli użyjemy tego czy tamtego, a potem małym
drukiem dopowiedzenie, że jednak pod pewnymi warunkami, o ile w ogóle.
I tak właśnie trzeba patrzeć na obietnice wyborcze i na polityczne spory. Jak na reklamę.
Debata publiczna staje się, niestety, karykaturą, bo o niczym
nie da się już poważnie porozmawiać. Padają argumenty formułowane według
zaleceń speców od politycznego marketingu. Smutne, że nawet debiutanci
wpisali się już w ten ponury scenariusz reklamowy. Polskiej debacie
potrzeba świeżego powietrza.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19630957,marketing-polityczny-zamiast-debaty.html#ixzz40KSIrgCH
W Polsce burza, w Ameryce bez zmian. Lech Wałęsa gościem honorowym na balu w Miami Były prezydent jak co roku był gościem honorowym na charytatywnym Balu Polonijnym w Miami. Przemawiał, wręczał nagrodę i usłyszał wiele ciepłych słów – nie tylko od Polaków.
http://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/lech-walesa-gosciem-honorowym-na...
Kolenda-Zaleska o Wałęsie: Miałam wrażenie, że za chwilę dostanie zawału albo udaru. WIDEO
Lechem Wałęsą, opowiada jak ten reagował, kiedy wybuchła sprawa teczek.
Przez pierwsze cztery dni byłam przerażona. Widziałam człowieka, który jest zaszczuty, który jest nieprawdopodobnie samotny - odpowiadała Katarzyna Kolenda-Zaleska na pytania prowadzących "Dzień Dobry TVN".
Jak przyznała, czasami miała wrażenie, że za chwilę były prezydent dostanie zawału albo udaru. - Bo z jednej strony grał takiego chojraka (…), ale widać było, że to są tak nieprawdopodobne emocje, i że on tak strasznie to przeżywa, że trudno na to było patrzeć bez bólu - mówiła.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
121. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
"Operacja Tusk" rozpoczęta. Czy PiS zablokuje mu drugą kadencję?
We wpływowym Politico wpływowy Ryan Heath pisze o premier Beacie Szydło
jako o jednej z najważniejszych osób rozgrywających w unijnej batalii o
zastopowanie Brexitu i rozwiązanie sprawy uchodźców. To ważne, bo chodzi
o polskiego premiera i mojego premiera, nawet jeśli styl "dobrej
zmiany" pozostawia wiele do życzenia.
obaw przed tym, jak polski rząd może się zachować - czy w imię
partykularnych interesów nie będzie próbował stanąć w poprzek interesów
Wspólnoty. Wolałabym oczywiście, żeby polski rząd w Brukseli postrzegano
nie jako potencjalny kłopot, ale jako rząd, który będzie robił
wszystko, by w imię wspólnych europejskich interesów zachować spójność
UE.
Prezydent Andrzej Duda miał budować wspólnotę
wewnętrzną i zasypywać rowy, a stał się notariuszem "dobrej zmiany". Ale
również jest moim prezydentem i trzymam za niego kciuki, gdy jedzie do Monachium, i trzymam kciuki, żeby szczyt NATO w Warszawie był wielkim sukcesem.
I mocno też trzymam kciuki za Donalda Tuska, bo to jedyny Polak,
który osiągnął tak wysoką pozycję w Europie. I powinien być naszą
wspólną dumą.
Tymczasem w prawicowej mainstreamowej
prasie zaczęto sugerować, że kariera Tuska w Europie skończy się wraz z
jego pierwszą kadencją. Pojawiają się artykuły, w których można
przeczytać o jego dekoracyjnej roli, o rzekomej liście unijnych
dygnitarzy przeciwnych ponownemu wyborowi Tuska. I o tym, że ponoć w
Brukseli budzi "jednoznaczną dezaprobatę". No i jeszcze - że swoją "złą
pracą" psuje świetną opinię o Polakach za granicą.
Oczywiście dobrego wizerunku Polski nie zepsuły wszczęcie procedury kontroli praworządności i parlamentarna debata. No nie. Wtedy wszystko było w porządku, a Beata Szydło
okazała się Beatą Wielką. Oczywiście wizerunku Polski nie psuje wizyta
przedstawicieli Komisji Weneckiej oraz parę innych rzeczy, które
wzbudzają niepokój już nie tylko w Europie, lecz także w USA.
Nietrudno się oprzeć wrażeniu, że te nieliczne jeszcze, ale
pojawiające się już artykuły to przygotowanie gruntu pod sprzeciw
polskiego rządu wobec kandydatury Tuska. Sprawa ma się rozstrzygnąć
dopiero w 2017 r., lecz przecież trzeba w oczach obywateli utrwalać
"prawdę" o beznadziejnym Tusku. Jeszcze nieraz pojawią się całkowicie
zmyślone, oparte na rzekomych rozmowach z jakimiś anonimowymi
urzędnikami opinie o fatalnym Tusku. Fala będzie narastać wraz ze
zbliżaniem się terminu wyboru.
Jeśli rzeczywiście rząd
PiS oficjalnie by się sprzeciwił wyborowi Tuska na drugą kadencję, byłby
to pokaz wyjątkowej małostkowości. Przecież doskonale wiemy, że nie
chodzi o to, jakim Tusk jest przewodniczącym Rady Europejskiej. Chodzi o
to, by go upokorzyć. Chodzi o zemstę wynikającą z obsesji jednego
człowieka. Chodzi o to, by go ściągnąć do kraju i ukarać.
Sprzeciw Polski formalnie nie ma znaczenia, szef Rady nie musi być
wybierany jednomyślnie. Ale gdyby PiS zablokował kandydaturę włas-nego
rodaka, byłby to skandal potężnie uderzający w reputację Polski. No, ale
cóż, są ludzie, którzy dla włas-nej satysfakcji są gotowi poświęcić
wszystko, byle tylko dokonać zemsty.
I to dotyczy zarówno
Tuska - który, pewnie ku ich rozpaczy, zaliczył sukces na ostatnim
szczycie UE - jak i Lecha Wałęsy, na którego owe środowiska urządziły
polowanie z nagonką. Nieważne, co zrobili dla Polski, ważne, że dziś
komuś przeszkadzają, że nie są po właściwej stronie.
Ale historii nie da się napisać od nowa.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19664410,operacja-tusk.html#ixzz40zUWQMbp
Kolenda-Zaleska:
Wałęsa grał człowieka, który niczym się nie przejmuje. To był jedynie pozór
Akcja niszczenia Wałęsy
Katarzyna Kolenda-Zaleska
01.03.2016
Niełatwo było patrzeć na Lecha Wałęsę, który setki kilometrów od domu
zmagał się z oskarżeniami o agenturalną przeszłość. To niesamowicie
przygnębiające, że legenda "Solidarności" zostawiona sama sobie tak
desperacko musi walczyć o swój życiorys. Trudno było przyglądać się temu
starszemu, poniewieranemu człowiekowi, który targany emocjami próbował
się tłumaczyć. Grał człowieka, który niczym się nie przejmuje, ale nie
sposób było nie dostrzec, że to jedynie pozór. Szamotał się
nieprawdopodobnie.
Codziennie rano czytał w internecie, jak Polska, która zawdzięcza mu tak
dużo, obrzuca go bez pardonu błotem. Potem szedł na samotny spacer.
Trudno się dziwić, że reagował emocjonalnie, zaprzeczał i grzmiał, bo to
nie on jest od kruszenia własnej legendy. Patrzyłam na Wałęsę od
momentu, gdy to wszystko się zaczęło. I było mi żal tego człowieka,
który owszem, ma wady, słabości, ale w trudnych czasach wykazywał się
niezwykłą odwagą. I który życie poświęcił na rzecz jednej sprawy. Nikt, a
szczególnie on, nie zasługuje na takie wiadro pomyj, które ku uciesze
wielu nieprzerwanie na niego wylewano. Akcja zniszczenia Wałęsy
osiągnęła apogeum. Nawet człowiek o twardej skórze, nawet tak przekonany
o swojej wielkości nie mógł spokojnie tego wytrzymać.
Ostatniego wieczoru zobaczyłam innego Wałęsę. Jechał na spotkanie na
Uniwersytet Florydy z poczuciem, że i tam padną pytania o jego
przeszłość. Dwa dni wcześniej usiadł w studiu CNN i musiał się
tłumaczyć, bo Ameryka pilnie odnotowywała zawartość szafy Kiszczaka i
szalejącą nagonkę.
Na uczelni wchodził na mównicę
przygarbiony. A potem z każdą chwilą wracał dawny Wałęsa. Porywający
salę, dowcipny, rozgadany. Najpierw usłyszał, że wciąż jest inspiracją
dla świata. To mógł być tylko kurtuazyjny gest. Był czujny. Przemówienie
wypadło blado. Następnie zaczęły padać pytania z sali. O powodzenie
zmian na Kubie. O rolę Rosji we współczesnym świecie. O zagarnięcie
Krymu. O wybory
w Stanach i Donalda Trumpa. O przyszłość NATO. Słabość ONZ. Znaczenie
związków zawodowych. Rolę Ameryki - tu Wałęsa wyraźnie Amerykanom
pochlebiał, mówiąc, że świat bez amerykańskiego przywództwa nie jest
bezpieczny. O papieża Franciszka.
Zamiast godziny
spotkanie trwało prawie półtorej. Nikt nie pytał o teczki. Ten wieczór
wśród amerykańskich studentów i wykładowców musiał Wałęsie bardzo pomóc.
Zaszczuty samotnym przeżywaniem atmosfery w Polsce dostrzegł, że świat
nadal jest ciekawy tego, co on ma do powiedzenia. I słucha z
zainteresowaniem prostego robotnika, który przewodził największej
pozytywnej rewolucji w XX wieku.
Dla wszystkich powinno
być oczywiste, że bez legendy Wałęsy Polska będzie dużo słabsza. A sam
Wałęsa o Polsce za granicą niezmiennie mówi tylko dobrze. Pytany na
uniwersytecie o zmianę władzy odpowiadał, że na tym polega demokracja.
Tak odpowiadając, Wałęsa pokazał swoją wielkość, bo przecież w nowej
władzy ma największych wrogów.
Historia Wałęsy, robotnika
wodzonego na pokuszenie, który przewodzi ruchowi obalającemu komunizm,
mogłaby się stać częścią narodowej mitologii. A Wałęsa symbolem
definiującym tożsamość współczesnej Polski, w którym odnajdują się
uczestnicy i spadkobiercy karnawału "Solidarności". Symbolem, który
miałby moc spajającą.
Tak się jednak już nie stanie.
Obecnie rządzący od lat chcą ten mit obalić dla własnych politycznych
celów i z powodu osobistych obsesji. Nie dla prawdy. Dla siebie.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19698764,akcja-niszczenia-walesy.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
122. Katarzyna
Zostaniemy sami
Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty" TVN
15.03.2016
http://wyborcza.pl/1,75968,19767218,zostaniemy-sami.html
Prezydent Andrzej Duda pięknie mówił w ONZ we wrześniu zeszłego roku:
"Twórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły". I przed
międzynarodową społecznością deklarował, że Polska zobowiązuje się do
aktywnej współpracy na rzecz międzynarodowego porządku opartego na
prawie.
Dziś ta sama międzynarodowa społeczność musi się dziwić, dlaczego polski
prezydent apeluje o coś do świata, a rządzący jego ojczyzną nie
zamierzają się do apelu swojego prezydenta stosować. Dlaczego sam mówca
stoi po stronie tych, którzy uznają nie siłę prawa - bo je lekceważą i
ignorują - ale po stronie siły większości, która uznała, że wolno jej
wszystko?
W owym - jak przedstawiała to prawicowa publicystyka - historycznym wystąpieniu w
zadeklarował się również jako zwolennik dotrzymywania zobowiązań
zapisanych w prawie. "Żadne deklaracje przywódców państw, żadne
obietnice i zaklęcia nie zastąpią traktatów, konwencji i rezolucji.
Żadne negocjacje za zamkniętymi drzwiami nie mogą prowadzić do ich
podeptania i złamania".
Dziś prezydent stoi jednak po
stronie tych, którzy za nic mają traktaty, konwencje i rezolucje. Opinię
Komisji Weneckiej zlekceważono, choć jesteśmy członkami Rady Europy i
ratyfikowaliśmy europejską konwencję praw człowieka. Dziś rząd tę
konwencję depcze, podobnie jak polską konstytucję. A prezydent działania
rządu coraz agresywniej wspiera.
Oburzająca była
parafraza religijnego hymnu polskiej wolności. Prezydent tak bardzo chce
pokazać, że nie jest tylko bezrefleksyjnym notariuszem decyzji
Jarosława Kaczyńskiego, że próbuje przelicytować patrona. Ale to się nie
uda. Nikt nie jest w stanie przelicytować prezesa PiS. A takie
zachowania nie tylko ocierają się o śmieszność, ale także kierują głowę
państwa na bardzo niebezpieczną ścieżkę. Bo im bardziej agresywnie
Kaczyński będzie atakował swoich konkurentów politycznych, im bardziej
będzie ich poniżał, odbierał im prawo do patriotyzmu i polskości, tym
mocniej będzie musiał reagować prezydent. Ten sam, który w kampanii tak
pięknie mówił o budowaniu wspólnoty.
Andrzej Otwocku nie pozostawia złudzeń.
Nadziei nie daje też szczyt NATO. PiS i prezydent raczej się nie
przestraszą międzynarodowych konsekwencji, choć Dudzie zależy na
spotkaniu z Barackiem Obamą (tak ładnie wyglądałoby ich zdjęcie z tego
szczytu na okładce prawicowego tygodnika).
A skutek
będzie taki, że Europa i świat nas po prostu zostawią. Może Parlament
Europejski czy Komisja Europejska wyda opinię (wiadomo, co o tym myślą
panowie rządzący), może nawet jakieś sankcje będą. Ale tak naprawdę
świat nas opuści. Europa zacznie budować coraz śmielej swoje twarde
jądro bez kłopotliwych krajów ze Wschodu. Ameryka, która od czasów
prezydentury Baracka Obamy kłania się w stronę Pacyfiku, uzna, że jej
wschodnioeuropejski sojusznik nie jest już wiarygodny, a więc -
pożądany.
Zostaniemy sami, jak to bywało w przeszłości. Sami i coraz bardziej bezbronni.
Siła prawa nas nie obroni, bo sami to prawo podeptaliśmy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
123. Katarzyna Kolenda-Zaleska,
Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty" TVN
Państwo przestaje być wspólne
22.03.2016
Szybko okazało się, że "dobra zmiana" jest dobra niemal wyłącznie dla PiS
Ostatni tydzień, a nawet nie tydzień, tylko kilkadziesiąt godzin, pokazał, jak w praktyce wyglądają "dobre zmiany".Gdy w kampanii premier Beata Szydło obiecywała "dobrą zmianę", nie
sprecyzowała, co konkretnie ta zmiana ma oznaczać. Ma być dobra. Dla
kogo? Szybko się okazało, że jest dobra niemal wyłącznie dla PiS.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19803179,panstwo-przestaje-byc-wspolne.html
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Warunek prezesa: Albo dacie nam robić to, co chcemy, albo grozi nam totalna wojna
Z jednej strony trudno prezesowi PiS odmówić racji. Jest już bardzo źle, rozemocjonowana Polska potrzebuje spokoju jak tlenu. Jarosław Kaczyński, który dziś ma faktyczną i jednoosobową władzę w Polsce, występuje więc z inicjatywą zawieszenia broni.
Z drugiej - oświadczenie jest krótkie, suche, sprawia wrażenie raczej wykalkulowanej strategii
niż autentycznej potrzeby. Raczej rozkazu niż propozycji kompromisu.
Prezes przemówił, lecz nie odpowiedział na żadne pytanie, nie wiemy
więc, o co tak naprawdę chodzi. Jedyny konkret - niewynoszenie sporów za
granicę - brzmi jak warunek.
Oświadczenie nie obejmuje
żadnych okoliczności, które istnieją w przestrzeni publicznej. Prezes
nie odnosi się np. do obowiązku opublikowania orzeczenia Trybunału
Konstytucyjnego. Tak jakby "non est", mówiąc jego językiem, a przecież
to właśnie ten problem jest najbardziej konfliktogenny. Zlikwidować
przyczyny sporu mógłby właśnie prezes - wystarczyłoby jedno jego słowo, a
konflikt znacznie by osłabł. Apele o pokój stałyby się bezprzedmiotowe.
Ale tego słowa nie ma. I nie będzie.
Sam apel ma sprawić
wrażenie, że PiS dąży do kompromisu i uspokojenia nastrojów. Teraz w
każdej debacie publicznej będzie przywoływany przez prawicowych
publicystów i polityków jako przykład niezwykłej przenikliwości, troski i
zaangażowania rządzącej partii i jej prezesa.
Ale
właśnie dlatego jest to pułapka. Cokolwiek teraz opozycja zrobi, będzie
to krytykowane, uznawane za warcholstwo, za niechęć do szukania
kompromisu. Łatwiej będzie szermować argumentami, że konflikt jest na
rękę opozycji, która na nim buduje swoją pozycję.
Gdyby
prezes dał szansę zadania paru pytań, może coś więcej byłoby wiadomo.
Ale nie dał, bo lepiej nie tworzyć dodatkowych znaczeń. Nie wiadomo
więc, jak zostanie zinterpretowane krytykowanie rządu - wolno czy nie
wolno? Czy analiza braku spotkania prezydentów Obamy i Dudy
będzie potraktowana jako atak na pokojowy apel prezesa? A pytania o
sytuację BOR? Śledztwo smoleńskie? Czy każda demonstracja KOD będzie
uznawana za wypowiedzenie wojny? Czy każda ostra debata w Sejmie na temat kontrowersyjnych zapisów jakiejś ustawy to również będzie złamanie gałązki oliwnej?
Apel Kaczyńskiego to tak naprawdę apel o to, by opozycja ani
społeczeństwo nie przeszkadzały Prawu i Sprawiedliwości we wprowadzeniu
swojej wizji państwa. A na to zgody przecież być nie może, bo choć PiS
nadal jest na czele sondaży, to jednak obywatele nie dali mu prawa do
zmiany konstytucji. Co wyraźnie prezesa--naczelnika drażni.
Ten apel to polityczny majstersztyk, bo opozycja znalazła się w
pułapce. Niby żadnych warunków prezes nie postawił, ale tak naprawdę
apel jest jednym wielkim warunkiem: albo dacie nam robić to, co chcemy,
albo grozi nam totalna wojna domowa.
I choć apel jest przedstawiany jako pokojowy, to w gruncie rzeczy oznacza przygotowanie do wojny.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19831798,apel-prezesa-wcale-nie-jest-pokojowy.html#ixzz44Hgfjjfw
KOLENDA-ZALESKA: Kaczyński już to wie. Ale cały czas mąci. Po co?
Nie ma wątpliwości, że Polacy chcą zakończenia sporu wokół Trybunału
Konstytucyjnego. Ten spór jest wyniszczający, wywołuje złe emocje, które
przekładają się na jakość życia publicznego.
Jarosław
Kaczyński również to wie. Dlatego wystąpił z apelem o zaprzestanie
sporów do czasu przyjazdu papieża Franciszka i zaprosił liderów partii
na sejmowe spotkanie. Ponieważ nikt nie ma wątpliwości, że to Kaczyński
rządzi dziś w Polsce, jego inicjatywa ma pokazać, że jest tym, który
inicjuje próbę zakończenia wojny. Wojny, którą zresztą sam rozpoczął.
Spotkanie w Sejmie
odbyło się w miłej atmosferze i było pozbawione jakichkolwiek
konkretów. Politycy wyszli z niego z niczym. Tym, który osiągnął sukces,
był wyłącznie prezes PiS. Nie przedstawił żadnych konkretów poza
mglistymi obietnicami, że coś tam w sprawie Trybunału zostanie zrobione.
Ale kiedy i jak - tego już nie powiedział, bo przecież nie to było
celem spotkania. Cel był jeden. Pokazać, że PiS jest otwarty na
kompromis.
Teraz będzie można miesiącami przeciągać
rozmowy i pozorować negocjacje. A PiS i Kaczyński będą chodzić w glorii
zwolenników porozumienia. Spotkanie zwołano też w nieprzypadkowym
momencie. Andrzej Duda mógł powiedzieć w Waszyngtonie, że właśnie w Polsce trwa ucieranie kompromisu. Polityczny majstersztyk.
Opozycja znalazła się w trudnej sytuacji, bo biorąc pod uwagę
wspomniane oczekiwania społeczne, trudno było odmówić rozmowy. Wypadłoby
to fatalnie w tym teatrze pozorowanego pojednania. Gdy podniesie się
kurtyna skrywająca prawdziwe intencje, okaże się, że nic tam nie ma.
Kaczyński przecież nie ma żadnej woli publikowania orzeczenia Trybunału.
O jakim więc porozumieniu i kompromisie mówimy?
Bardzo
ryzykowną grę podjęła Nowoczesna Ryszarda Petru, który w spotkaniu
zobaczył światełko w tunelu. Nowoczesna chce wyjść naprzeciw
oczekiwaniom społecznym i nie dać satysfakcji Kaczyńskiemu, że tylko on
będzie akuszerem ewentualnego porozumienia. Chce w tym teatrze zagrać
swoją rolę, ale nie zorientowała się jeszcze, że tę rolę napisał dla
niej prezes PiS. Choć Nowoczesna bardzo chce się odróżnić od "totalnej"
opozycyjności Platformy, to jednak Grzegorz Schetyna lepiej wyczuł
prawdziwe intencje Kaczyńskiego.
Prezes wciągnął opozycję
na scenę politycznej rozgrywki, celowo przemilczając konflikt prawny. A
to ten konflikt jest dziś najważniejszy, bo konstytucja mówi wyraźnie,
że orzeczenia trzeba publikować.
Kaczyński mąci po to, by
o prawie nikt nie mówił. Chce przenieść spór wyłącznie na poziom
polityczny. I Nowoczesna w to weszła. Chce się dogadywać politycznie,
ignorując łamanie prawa i konstytucji. Nie wiem, czy tego oczekują
wyborcy Nowoczesnej, czy raczej woleliby, aby ich lider twardo stał na
czele utrzymania konstytucyjnego porządku. To on powinien dawać jasno do
zrozumienia, że w sprawie publikacji orzeczenia jest non possumus.
Jeśli raz się pozwoli na lekceważenie prawa w imię politycznych
racji, to powstanie szczelina, która otworzy drogę do dewastacji
państwa.
Bo także w innych sprawach rządzący mogą zacząć
łamać prawo, a potem zwoływać polityczne okrągłe stoły, by szukać
porozumienia. To jest największe niebezpieczeństwo i największe ryzyko.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19867058,teatr-pozorowanego-pojednania.html
Katarzyna Kolenda-Zaleska
O odwołaniu Suchockiej zadecydowała uraza tego, który dziś rządzi Polską?
Tak, wiele się od wyborów wydarzyło. Zwolnienia w ramach "dobrej zmiany"
poszły pełną parą. Ale takim symbolicznym momentem, cezurą między
dawnymi a nowymi czasy, jest odwołanie Hanny Suchockiej z Komisji
Weneckiej. Piszę celowo odwołanie, choć formalnie jej kadencja się
zakończyła i mandatu nie przedłużono.
Stolicy Apostolskiej była jednym z najbardziej wpływowych członków
korpusu dyplomatycznego. I to nie tylko za pontyfikatu Jana Pawła II,
ale też później.
W Komisji Weneckiej pracowała z
przerwami ponad 20 lat. Również tam ma pozycję wyjątkową, zyskała
ogromny szacunek ze względu na wiedzę i klasę. Została pierwszą
wiceprzewodniczącą Komisji, co jest oznaką niezwykłego prestiżu, także
dla Polski jako państwa. Wraz z jej odejściem Polska to stanowisko
straci.
Wyjaśnień w związku z wycofaniem dla niej rekomendacji przez polski rząd nie doczekaliśmy się żadnych. O co więc mogło chodzić? Dlaczego Polska rezygnuje z uznanego międzynarodowego autorytetu?
Wyjaśnienie wydaje się nadzwyczaj proste. Po pierwsze, Suchocka
nie jest ich. Pewnie PiS sobie pomyślał, że musiała mieć jakiś wpływ na
negatywną opinię Komisji Weneckiej o sytuacji wokół Trybunału
Konstytucyjnego, choć z prac nad opinią była wyłączona. Ale zapewne
według PiS nie protestowała wystarczająco mocno, gdy Komisja wzywała
rząd do przestrzegania konstytucji. Po prostu obce ciało, a PiS woli
mieć wszędzie wyłącznie swoich. Cóż z tego, że niekompetentnych. Jedynym
kryterium, które obowiązuje przy wprowadzaniu nowych porządków, jest
bezwzględna lojalność.
Po drugie, być może o odwołaniu
Suchockiej zadecydowała uraza jednego człowieka, który dziś rządzi
Polską. Nie jest tajemnicą, że Jarosław Kaczyński oskarża byłą premier o inwigilację prawicy na początku lat 90. W końcu po latach mógł wymierzyć sprawiedliwość.
Ale odwołanie Suchockiej ma też wymiar głębszy niż tylko akt
osobistej zemsty. Nowa władza zrywa z przeszłością. Ciągłość państwa
przestaje istnieć. Wszystko ma być od nowa. Państwo rodzi się na nowo - z
nowymi bohaterami, z nowym rozumieniem historii.
Zdobycie władzy przez PiS nastąpiło w sposób całkowicie
demokratyczny, ale sposób jej sprawowania to już jest rewolucja. Trzeba
się pozbyć wszystkich, którzy w jakimkolwiek stopniu byli związani z
przeszłością. Odwołanie Hanny Suchockiej, zapowiedź wymiany
kilkudziesięciu ambasadorów. Co będzie dalej? Gdzie jeszcze zostały te
złogi przeszłości, które trzeba usunąć?
W dojrzałych demokracjach ciągłość państwa i instytucji jest fundamentem potęgi i rozwoju.
Robert Gates, republikański sekretarz obrony, pozostał na tym stanowisku u demokratycznego prezydenta
Baracka Obamy. Gates bardzo się różnił z Obamą w poglądach, ale
prezydent doceniał jego wkład w zakończenie konfliktu w Iraku i
Afganistanie. Ważniejsze były racje państwa niż racje polityki. Dopóki
polscy politycy się nie nauczą, że partia nie jest wszystkim, dopóty
państwo będzie słabe, rozrywane przez kolejne, następujące po sobie
polityczne klany.
Teraz pewnie głównym problemem PiS
jest, jak upokorzyć Donalda Tuska. Jak nie dać mu poparcia na drugą
kadencję w Radzie Europejskiej, a przy tym nie stracić resztek powagi.
"Dobra zmiana" na pewno coś wymyśli.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19940403,panstwo-rodzi-sie-na-nowo-ale-po-co.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
124. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Tworzenie alternatywnej wersji historii ma swoją cenę. Widać to u prezydenta
W telewizjach jest emitowana reklamówka promująca szczyt NATO w
Warszawie. Efektowna realizacja. Są helikoptery, żołnierze, łopoczące
flagi, jest Barack Obama, trochę krajobrazów z Polski - w tym Stadion
Narodowy z lotu ptaka i z wewnątrz, gdzie dumnie rozgląda się minister
obrony Antoni Macierewicz. No bo są i politycy.
wprawdzie króciutkim - znalazło się miejsce dla kogoś innego niż
politycy PiS. Jest oczywiście Macierewicz, bo reklamówkę zrealizowało Ministerstwo Obrony Narodowej. Jest i prezydent Andrzej Duda w siedzibie NATO i jest premier Beata Szydło witająca się z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem.
Wygląda więc na to, że szczyt w Warszawie, a i w ogóle - idźmy dalej,
nie bądźmy skromni - obecność w NATO, zawdzięczamy wyłącznie politykom z
PiS. Ani śladu tego, że decyzja o zorganizowaniu szczytu zapadła, wtedy
gdy prezydentem był Bronisław Komorowski. Ani śladu tego, kto w
Independence w stanie Missouri podpisywał naszą akcesję (dla tych, co
zapomnieli: był to ówczesny minister spraw zagranicznych Bronisław
Geremek). Ani śladu roli, jaką w przekonywaniu Amerykanów i prezydenta
Billa Clintona odegrał były polski prezydent Aleksander Kwaśniewski.
To nawet zabawne, gdy ogląda się tę radosną twórczość i
narodziny nowych bohaterów nowej rzeczywistości. To odcinanie grubą
kreską dotychczasowej przeszłości jest jednak trochę zabawne, ale także
smutne.
Tak jak smutne było to, że w pierwszą rocznicę
śmierci Władysława Bartoszewskiego nikt z obecnych rządzących nawet się
na jego temat nie zająknął. O nim też trzeba zapomnieć, trzeba go
wygumkować z historii.
Ale dla rządzących mam złą wiadomość. Ani Bronisława Geremka, ani
Władysława Bartoszewskiego nie zapomnimy. Będziemy przypominać ich
dokonania i wciąż powtarzać i sobie, i innym, czego się od nich
nauczyliśmy i co im zawdzięczamy jako obywatele, jako państwo, jako
Polska.
To tworzenie alternatywnej wersji historii ma
swoją cenę. Widać to choćby na przykładzie Kapituły Orła Białego. Nikogo
już w niej nie ma - z wyjątkiem prezydenta Andrzeja Dudy. Odeszli
Krzysztof Penderecki, Aleksander Hall, prof. Henryk Samsonowicz i Jerzy
Buzek. Na stanowisku kanclerza orderu - wakat. Na stanowisku sekretarza
Kapituły - wakat. Na stanowiskach członków Kapituły - wakaty. Czy
prezydent nie może nikogo znaleźć do Kapituły, czy po prostu ta sprawa
nie jest dla niego ważna?
To będzie naprawdę ciekawe i
bardzo znaczące, gdy prezydent zdecyduje się już na obsadzenie gremium,
które przyznaje najważniejszy w Polsce order. Kogo wybierze? Komu w
pierwszej kolejności przyzna odznaczenie?
Prezydent lubi
podkreślać, że buduje wspólnotę. Na razie to tylko słowa, bo żadnych
gestów w tej sprawie nie wykonał. Decyzje w sprawie Kapituły będą
sygnałem, czy w docenianiu wkładu ludzi w najnowszą polską historię
będzie się kierował jej prawdziwą wersją, czy "ulepszoną". Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19977207,nie-damy-ich-wygumkowac.html
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Prezydent lubi podkreślać, że buduje wspólnotę. Na razie to tylko słowa
Tworzenie alternatywnej wersji historii ma swoją cenę. Widać to
choćby na przykładzie Kapituły Orła Białego. Nikogo już w niej nie ma - z
wyjątkiem prezydenta Andrzeja Dudy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
125. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
PiS chciałby Polski bezmyślnej i bez refleksji
Rządzący i ich poplecznicy znaleźli nowy sposób na krytykę. Atak, obrażanie, lekceważenie, niewyobrażalna arogancja.
04.05.2016
krytyką. Niektórych mobilizuje. Inni zamykają się w sobie, z zachwianym
poczuciem własnej wartości. Rządzący i ich poplecznicy znaleźli nowy
sposób na krytykę. Atak, obrażanie, lekceważenie, niewyobrażalna
arogancja.
http://wyborcza.pl/1,75968,20015418,pis-chcialby-polski-bezmyslnej-i-bez...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
126. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Kaczyński bezwiednie ujawnił, czego boi się najbardziej
Prezes się boi kapitulacji
24.05.2016
01:00
Jarosław Kaczyński chyba bezwiednie i w sposób nie do końca kontrolowany
ujawnił, czego najbardziej się obawia w sporze o Trybunał
Konstytucyjny. Nie osłabienia państwa prawa, nie dualizmu prawnego, nie
spadku wiarygodności Polski za granicą, nie obniżania kolejnych
ratingów, nie konfliktu z Unią Europejską. Nie, nic z tych rzeczy.
pomyśleć, że on, naczelnik państwa, wielki rozgrywający, może
skapitulować. Kaczyński się odkrył. Pokazał, że sprawa TK to już tylko
kwestia tego, kto wygra ten spór w świadomości Polaków.
Słowa o kapitulacji padły, gdy wyraźnie rozluźniony prezes przyszedł na
konferencję prasową. Zadowolony, bo właśnie wyszedł ze spotkania u
marszałka Sejmu, na którym nieoczekiwanie pojawił się przedstawiciel
PSL. Kaczyński mógł mieć poczucie triumfu, bo oto, przeciągnąć ludowców
na swoją stronę, udało mu się rozbić jedność opozycji. Był więc bardziej
niż zwykle otwarty na pytania, bardziej szczery, mniej kontrolujący
wypowiedzi.
I powiedział to, co myślał. Opublikowanie
orzeczenia Trybunału byłoby kapitulacją. A raczej zostałoby odebrane
jako kapitulacja, na co prezes nie może sobie pozwolić.
Obserwowanie tego, co teraz robi PiS - agresywne wystąpienie Beaty Szydło w Sejmie
wykluczające jakąkolwiek szansę na dialog, to podgrzewanie politycznych
nastrojów - pozwala myśleć, że być może mamy przed sobą jakiś tajemny
plan, który ma ochronić Kaczyńskiego przed pomówieniami, że ustąpił, że
skapitulował. Żeby elektorat zobaczył, że prezes nie pęka.
Jaki to plan, jeszcze nie wiadomo, ale pewne jest, że ofiary być
muszą. Być może premierostwo Beaty Szydło jest już historią, bo to ona
polegnie na ołtarzu ratowania reputacji prezesa. Coś trzeba zrobić, i to
szybko, bo Europa już naprawdę ma dość przeciągania sprawy, pozorowania
dialogu, kuriozalnych komisji ekspertów powoływanych w Sejmie. Komisja
Europejska nie dała się nabrać i poprosiła o przyspieszenie.
To hasło bliskie Jarosławowi Kaczyńskiemu. I chyba już zrozumiał, że
przedłużanie sporu napędza poparcie dla opozycji i KOD, a nie dla
"dobrej zmiany". Bo bez względu na to, jak bardzo rządzący obrażaliby
uczestników manifestacji, wciąż więcej ludzi będzie wychodzić na ulice, a
w dzień wolności 4 czerwca może paść rekord frekwencji. Dzięki PiS, dzięki Beacie Szydło.
Kaczyński zachowuje się jak latynoski macho, który musi
udowadniać, jak bardzo jest silny. Opozycja powinna być mądrzejsza, nie
prężyć muskułów. Może w tej całej historii
wystarczyłoby zadeklarować, że gdy już prezes się wycofa, opozycja nie
będzie triumfować, nie będzie szydzić, nie będzie udowadniać, że
skapitulował, a oni wygrali. Wszyscy możemy się tak umówić. Wystarczy
tylko milczeć i przejść do porządku dziennego nad decyzją Kaczyńskiego.
To niewielkie poświęcenie, a korzyści ogromne.
Problem polega tylko na tym, że wśród opozycyjnych samców alfa też może zwyciężyć natura macho.
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Opozycja tak naprawdę nic nie może
Obywatele niewiele mogą. Mogą demonstrować, a i tak władza będzie
robiła swoje. Opozycja powinna więc naprawdę gruntownie przemyśleć swoją
strategię.
4 czerwca z prezesem w tle
07.06.2016
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
127. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Coraz więcej instytucji na świecie nie poznaje się na "dobrej zmianie"
Naszym zachodnim sojusznikom pozostać mogą jedynie gesty, a rząd PiS po wyjeździe papieża zrobi z naszym państwem, co chce.
14.06.2016
01:00
A
A
Witold Waszczykowski podczas spotkania z Johnem Kerrym w Waszyngotnie (Cliff Owen (AP Photo/Cliff Owen))
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,20235267,goscinne-wystepy-we-wtorek-kolenda-amerykanie-nie-wierza.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
128. Kolenda-Zaleska straciła
Kolenda-Zaleska straciła cierpliwość na wizji. Do rzecznika rządu: "Wie pan co? To jest po prostu świństwo..."
O wystawę, która na szczycie NATO przedstawia wejście Polski do Sojuszu pytała rzecznika rządu w "Faktach po faktach" Katarzyna Kolenda-Zaleska. Jak już pisaliśmy, rola ówczesnego rządu została na ekspozycji pominięta, zaś kluczową odgrywają politycy związani z PiS, np. Andrzej Duda >>>
Bochenek bronił obecności Dudy
na wystawie. - Może ustalmy fakty, kiedy, gdzie i w czyjej obecności
podpisano wejście Polski do NATO? - zapytała Rafała Bochenka
Kolenda-Zaleska.
- Wiem, że pani by chciała doprowadzić do jatki i awantury politycznej... - zaczął Bochenek.
Wtedy
Kolenda-Zaleska zaczęła tracić cierpliwość. - Ja? Ja tylko pytam, kto
podpisał wejście Polski do NATO? (...) Jest wystawa, którą oglądają
wszystkie delegacje, "Polska w NATO", i nie ma tam Geremka,
Kwaśniewskiego, Nowaka-Jeziorańskiego i Brzezińskiego, bez których
Polska nie weszłaby do Sojuszu - mówiła. - Wie pan co? To jest po prostu
świństwo, to jest świństwo! - oceniła poruszona dziennikarka.
Rzecznik rządu: To niuanse
Co
na to Rafał Bochenek? Rzecznik rządu stwierdził, że "wszyscy zdają
sobie sprawę" z tego, iż był to "wysiłek wielu osób i wielu lat pracy".
Dopytywany, dlaczego rząd nie pokazał m.in. Bronisława Geremka,
stwierdził: - Polacy o tym wiedzą, doskonale o tym wiedzą, dlatego ja
nie czepiałbym się akurat jakichś niuansów.
-
Uważam, że to jest zwykłe świństwo z waszej strony, dotknęło mnie to
osobiście. Nie ma Bronisława Geremka, który podpisywał, który nie żyje,
naprawdę... - zakończyła ten wątek rozmowy Kolenda-Zaleska.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,20374122,kolenda-zaleska-stracila-cierpliwosc-na-wizji-do-rzecznika.html
Kolenda-Zaleska nie wytrzymała. Do rzecznika rządu: "To świństwo". Teraz uderza jeszcze mocniej
Tu chodzi o elementarną prawdę historyczną i
nie udawajmy, że jest inaczej. Kto jak nie dziennikarz ma prostować
ewidentne manipulacje czy przekłamania - skomentowała dla serwisu WirtualneMedia.pl swoje słowa o "świństwie" rządu Katarzyna Kolenda-Zaleska, dziennikarka TVN24.
I dodała: - Bardzo mnie drażni taka hipokryzja, co jest na rękę tym,
którzy dokonują owych przekłamań. Nie uważam, że wyszłam z roli
dziennikarza. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. To jest właśnie rola
dziennikarza.
Dowiedz się więcej:
Co o wystawie "Polska w NATO" powiedziała Kolenda-Zaleska?
W rozmowie z rzecznikiem rządu, Rafałem Bochenkiem, dziennikarka odniosła się do wystawy w PGE
Narodowym. - Jest wystawa, którą oglądają wszystkie delegacje, "Polska w
NATO", i nie ma tam Geremka, Kwaśniewskiego, Nowaka-Jeziorańskiego i
Brzezińskiego, bez których Polska nie weszłaby do Sojuszu - powiedziała.
- Wie pan co? To jest po prostu świństwo, to jest świństwo! - oceniła.
Jak na słowa Kolendy-Zaleskiej o wystawie zareagował rzecznik rządu?
Rafał
Bochenek stwierdził, że "wszyscy zdają sobie sprawę" z tego, iż był to
"wysiłek wielu osób i wielu lat pracy". Dopytywany, dlaczego rząd nie
pokazał m.in. Bronisława Geremka, stwierdził: - Polacy o tym wiedzą,
doskonale o tym wiedzą, dlatego ja nie czepiałbym się akurat jakichś
niuansów.
Jak ideę wystawy "Polska w NATO" tłumaczy Antoni Macierewicz?
-
Oczywiście nie odbieram zasługi tym, którzy podpisywali akt wejścia
Polski do NATO. Oni są obecni we wszystkich podręcznikach i na
pierwszych stronach wszystkich gazet przez te 24 lata - powiedział
Antoni Macierewicz, pytany o wystawę na szczycie NATO. - Chcieliśmy
pokazać na tych zdjęciach tych ludzi, o których nie było wiadomo, że
odegrali rolę przełomową w tym, żeby Polska była w NATO - uzupełnił. I
dodał: - Mamy do czynienia z wystawą, która odbudowuje prawdę
historyczną.
Szefowa MEN nie wiedziała, kto dokonał pogromu kieleckiego, czy nie dostała przekazu partii? [KOLENDA-ZALESKA]
która ma promować dobry wizerunek Polski za granicą. Świetny pomysł!
Obecny rząd denerwuje, irytuje i męczy - jak emocjonalnie mówił minister
skarbu - "mówienie o polskich obozach śmierci, o polskich leniwych
pracownikach czy złodziejach samochodów", ale rząd mógłby najpierw
zacząć od siebie.
Bo to nie "leniwy pracownik" wpływa na fatalny obraz Polski - wręcz
przeciwnie, polscy pracownicy są bardzo cenieni - tylko niektóre
działania rządu. Z kraju, który był wzorem, nagle staliśmy się
kłopotem...
Ona tak na poważnie? Kolenda-Zaleska: "PiS zaczyna rewolucję. Wymienia elity, wymienia…
Katarzyna Kolenda-Zaleska dołącza do wyznawców teorii głoszonej przez KOD i PO i straszy Polaków rządami PiS. Mówi nawet o tym, że zaczyna się rewolucja. Bać się, czy śmiać się?
—ostrzega dziennikarka TVN 24 w rozmowie z serwisem weekend.gazeta.pl.
Z jej wypowiedzi wynika tylko jedno. W czasie rządów Platformy i prezydentury Bronisława Komorowskiego było lepiej. Dlaczego? Dla dziennikarki bardziej niż dobro Polaków liczy się to, co o nas mówi się na świeci.
—mówi.
Dziennikarka TVN równie zatroskana była tym co się o nas mówi zagranicą gdy IPN ujawnił dokumenty TW „Bolka”. Kolenda-Zaleska przygnębiona zainteresowaniem zagranicznych mediów sprawą TW „Bolka”. „Oto nam chodzi?”.
Wtedy była przygnębiona i zasmucona, teraz jest wyraźnie przestraszona.
—mówi dla GW.
Kolenda-Zaleska krytykuje także prezydenta Andrzej Dudę. Twierdzi, że nie ma osobowości i jest jej go po prostu żal.
—dodaje i mówi, że również Pierwsza Dama nie spełnia jej oczekiwań.
—twierdzi.
Kolenda-Zaleska zapomina, że Pierwsza Dama nie ma zakresu obowiązków
i sama decyduje o tym, na jaki temat się wypowiada i nie musi się
dostosowywać do oczekiwań jej i grona feministek.
Dziennikarka tak się rozpędziła, że dostało się także premier Beacie Szydło.
Opozycja totalna jak się patrzy…
ann/weekend.gazeta.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
129. Podsumowanie prezydentury
(Nowoczesna), Andrzej Halicki (PO), Grzegorz Długi (Kukiz’15) i Urszula
Pasławska (wiceprezes PSL). (http://www.tvn24.pl)
PSL). (http://www.tvn24.pl)
Gośćmi Katarzyny Kolendy-Zaleskiej będą: Krzysztof Łapiński (PiS), Włodzimierz Czarzasty (przewodniczący SLD), Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna), Andrzej Halicki (PO), Grzegorz Długi (Kukiz’15) i Urszula Pasławska (wiceprezes PSL). (http://www.tvn24.pl)
prezydentury Andrzeja Dudy, ciąg dalszy zamieszania wokół Trybunału
Konstytucyjnego, likwidacja Państwowej Komisji Badania Wypadków
Lotniczych oraz liberalizacja ustawy aborcyjnej – to wybrane tematy
najbliższego wydania "Ławy polityków".
Gośćmi Katarzyny Kolendy-Zaleskiej będą: Krzysztof Łapiński (PiS),
Włodzimierz Czarzasty (przewodniczący SLD), Jerzy Meysztowicz
(Nowoczesna), Andrzej Halicki (PO), Grzegorz Długi (Kukiz’15) i Urszula
Pasławska (wiceprezes PSL). (http://www.tvn24.pl)
------------------------------------------------------
Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty" TVN
PiS myśli na trzy dni naprzód, nie na trzy dekady
PiS zachowuje się tak, jakby władzy raz zdobytej - w końcu po ośmiu
porażkach - nie zamierzał już nigdy oddawać. A tak nie będzie.
Przynajmniej w demokracji.
w dążeniu do degradacji Trybunału Konstytucyjnego. Zastanawiający
poprzez myślenie w perspektywie jednej kadencji i świadczący o
kompletnym braku politycznej wyobraźni. PiS zachowuje się tak, jakby
władzy raz zdobytej - w końcu po ośmiu porażkach - nie zamierzał już
nigdy oddawać. A tak nie będzie. Przynajmniej w demokracji tak nie
będzie..
na siłę zmieniać ustroju państwa, wprowadzać dyktatury, w której wolne
wybory są fikcją...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
130. Krauze wziął ją za wzór dla
Krauze wziął ją za wzór dla dziennikarki ze "Smoleńska". Kolenda-Zaleska nie wytrzymała. Odpisuje
Tworząc postać dziennikarki, myślałem o
Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej. To ona jest autorką strasznych słów:
"Prawda już została ustalona, żadne fakty jej nie zmienią". To, co
powiedziała, jest szczytem podłości - mówił Antoni Krauze w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Teraz dziennikarka ostro odpowiada mu na łamach "DGP".
- zaczyna Kolenda-Zaleska. Tłumaczy, że zdanie, które przywołał Krauze, "dotyczyło nie katastrofy smoleńskiej,
ale sporów między naukowcami w tej sprawie". "Porównałam je do
długoletnich sporów naukowców o globalne ocieplenie" - pisze
dziennikarka. Podkreśla, że spory te są jałowe, bo dyskutujący okopali
się na swoich pozycjach. Zdanie znalazło się w jej felietonie w "Gazecie Wyborczej" w 2013 r. >>>
- kontynuuje Kolenda-Zaleska. I dodaje, że oczekuje od Krauzego, że wycofa się ze swoich słów. Tworząc postać dziennikarki, myślałem o
Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej. To ona jest autorką strasznych słów:
"Prawda już została ustalona, żadne fakty jej nie zmienią". To, co
powiedziała, jest szczytem podłości - mówił Antoni Krauze w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Teraz dziennikarka ostro odpowiada mu na łamach "DGP".
- zaczyna Kolenda-Zaleska. Tłumaczy, że zdanie, które przywołał Krauze, "dotyczyło nie katastrofy smoleńskiej,
ale sporów między naukowcami w tej sprawie". "Porównałam je do
długoletnich sporów naukowców o globalne ocieplenie" - pisze
dziennikarka. Podkreśla, że spory te są jałowe, bo dyskutujący okopali
się na swoich pozycjach. Zdanie znalazło się w jej felietonie w "Gazecie Wyborczej" w 2013 r. >>>
- kontynuuje Kolenda-Zaleska. I dodaje, że oczekuje od Krauzego, że wycofa się ze swoich słów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
131. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Andrzej Duda jak nikt inny przed nim potwierdza tezę o prezydenturze spod żyrandola
Prezydent powinien się zreflektować, bo niedługo jego urzędowanie
zasłuży na miano pluszakowej prezydentury, co będzie znakiem całkowitej
degradacji.
Prezydent Andrzej Duda
wykazuje się niezwykłym refleksem. A to pomoże dziewczynce, która
poślizgnęła się w czasie szkolnego przedstawienia, a to złapie hostię, a
to pomoże sędziwej uczestniczce powstania warszawskiego w odczytaniu
jej przemówienia. Prezydent też aktywnie włączył się w poszukiwanie
pluszowego misia, którego zgubiła inna mała dziewczynka w czasie
narodowego czytania. To niezwykle sympatyczne gesty, eleganckie, miłe.
Ale nie tym polega prezydentura. Andrzej Duda
jak nikt inny przed nim potwierdza tezę o prezydenturze spod żyrandola,
która jest kompletnie bez znaczenia. Prezydent powinien się
zreflektować, bo niedługo jego urzędowanie zasłuży na miano pluszakowej
prezydentury, co będzie znakiem całkowitej degradacji: jego jako
polityka - co w sumie nie ma specjalnego znaczenia - ale przede
wszystkim urzędu.
Ostatnie kilka tygodni obnażyły słabość
głowy państwa. Gdyby bowiem prezydent Duda oprócz sympatycznych gestów
chciał i potrafił włączyć się w funkcjonowanie państwa i zająć
stanowiska w sprawach, które dotyczą obywateli, które ich poruszają i
wywołują ogromne emocje, mógłby udowodnić, że kierowana pod jego adresem krytyka jest bezpodstawna. Ale nie.
Oto trwa niezwykle emocjonująca dyskusja o zaostrzeniu ustawy
aborcyjnej. Na ulice wychodzą tysiące obywatelek. Pan prezydent milczy, a
jego kancelaria tłumaczy, że prezydent nie wypowiada się na temat
ustaw, dopóki nie wylądują na jego biurku.
Ale tu
przecież nie chodzi o ustawę, a o debatę. Jak się okazuje niezwykle
ważną dla społeczeństwa, skoro wyprowadziła na ulice osoby, które nigdy
wcześniej w żadnej sprawie nie demonstrowały. Wyszły na ulice kobiety z
małych miasteczek, gdzie taka aktywność wymaga odwagi. Duda niezwykle
często i chętnie odwiedza Polskę lokalną. Wspaniale. Tylko powinien
dostrzec, że obywatele nie oczekują od niego wyłącznie szukania misiów i
podnoszenia upadających uczennic, ale też dyskusji o poważnych
sprawach.
Rozumiem i szanuję decyzję pani prezydentowej,
która zdecydowała się nie zabierać głosu w żadnej publicznej sprawie.
Ale jednak dziwi, że gdy miasta wypełniają się kobietami, które poczuły w
sobie obywatelską moc, pani prezydentowa nie ma żadnej ciekawości, by
się z nimi spotkać, porozmawiać, zrozumieć. Nie mówię, że Agata
Kornhauser-Duda natychmiast powinna się opowiedzieć po którejś ze stron,
ale ten kompletny brak zainteresowania problemami tysięcy kobiet jest
jednak zadziwiający.
Prezydent bardzo pięknie wypowiada
się o potrzebie tolerancji, wygłosił świetne przemówienie w czasie
rocznicy pogromu kieleckiego. Ale to zanurzenie w historii wygląda na
ucieczkę od teraźniejszości. Gdyby na przykład prezydent spotkał się z
pobitym za mówienie po niemiecku w tramwaju profesorem, miałoby to
kolosalne znaczenie.
Tyle że do takich gestów trzeba mieć odwagę. Trzeba myśleć samodzielnie. Choć teoretycznie prezydenta nie obowiązują partyjne przekazy dnia z Nowogrodzkiej, to w praktyce sprawia wrażenie, jakby posłusznie je powtarzał.
Andrzej Duda jest prezydentem RP. Moim prezydentem. I z
przykrością słucham dowcipów, które już się pojawiły - idzie zima, w
końcu prezydent będzie miał co robić. Czyli jeździć na nartach.
Ale cóż, Andrzej Duda sam sobie na te dowcipy zasłużył.
http://wyborcza.pl/1,75968,20817754,kolenda-prezydenta-ucieczka-od-teraz...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
132. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Co robi rząd PiS-u? Daje do zrozumienia światu, że nasz kraj to miejsce ryzykowne...
Co zrobił rząd PiS-u? Dał wyraźny sygnał nie tylko Francji, ale całemu światu, że Polska jest miejscem dla biznesu ryzykownymNietrudno sobie wyobrazić, co myślą dziś inwestorzy francuscy
rozważający być może pomysły inwestowania gdzieś poza Francją. Nawet
jeśli Polska była na radarze ich zainteresowania, to entuzjazm musiał
opaść.
Właśnie się dowiedzieli, że z Polską można kilka lat negocjować kontrakt, wygrywać przetargi,
podpisywać umowy, ale to i tak nie gwarantuje szczęśliwego finału. Bo
wszystko zależy od widzimisię kolejnych politycznych ekip. Brak
politycznej stabilności nie musi się zemścić już dziś, największym
błędem rządu jest krótkowzroczność. Może i kontrakt na caracale nie
pasował rządowi PiS-u.
Tyle że w cywilizowanym świecie zobowiązań należy dotrzymywać. To
buduje autorytet państwa i zaufanie do niego. A PiS w stylu urągającym
standardom zrywa umowę, a całość okrasza patriotycznym sosem. Patriotyzm
nie polega na tym, że się będzie pokrzykiwać na obcych, ale na tym, że
będzie się dbać o to, aby nasz kraj był postrzegany jako poważny,
wiarygodny.
Demonstracyjne zerwanie przez rząd PiS-u
ciągłości w działaniach polskiego państwa zemści się na tym i na
kolejnych rządach. A w rezultacie na nas wszystkich. Który inwestor
będzie chciał ryzykować rozmowy, poświęcać czas, skoro nie może mieć
żadnej pewności, co z tego wyniknie. Oczywiście, wiadomo, ryzyko
biznesu, ale do rządu należy przekonywanie, że tego ryzyka jest jak
najmniej.
A co zrobił rząd PiS-u? Dał wyraźny sygnał nie tylko Francji, ale całemu światu, że Polska jest miejscem dla biznesu ryzykownym.
Rządowi się wydaje, że jak będzie pohukiwał na Komisję Wenecką i
deprecjonował jej zalecenia, to nic się nie stanie, a zastępy wyborców,
którym podoba się "wstawanie z kolan", będą rosnąć. To też myślenie
krótkowzroczne. Być może biznesmeni nie śledzą aż z taką uwagą sporu
rządu z prawnikami, ale jakieś pojęcie jednak mają. Skoro tak szanowana
instytucja jak Komisja Wenecka po raz kolejny nawołuje Polskę do
respektowania konstytucji - publikacja dwóch wyroków Trybunału
Konstytucyjnego - to biznesmeni mogą mieć podejrzenia, że być może coś w
funkcjonowaniu państwa nie gra.
Widzą na ulicach Polski tysięczne demonstracje, a to KOD-u, a to
nauczycieli, a to artystów, no i przede wszystkim ogromny protest
kobiet.
A więc Polska to kraj, w którym rząd zrywa
negocjacje, a rządzący wyszydzają i obrażają partnerów, a także
obywateli, którzy mają czelność myśleć inaczej. Do tego dochodzi
nieznośne prezentowanie poczucia wyższości - my nauczyliśmy Francuzów
jeść widelcem, a Amerykanów uczyliśmy demokracji. I obraz jest pełen.
Co więc taki biznesmen zdecyduje, gdy już przyjdzie do
podejmowania biznesowych decyzji? Odpowiedź raczej oczywista. I czy
wtedy ci wyborcy od "wstawania z kolan" będą zachwyceni, gdy się okaże,
że Polskę zaczyna się omijać szerokim łukiem? I czy przekonają ich
wówczas pohukiwania rządu, że wszyscy się na nas uwzięli? Wtedy zamiast
nowych miejsc pracy będzie wielkie nic.
Zemsta najlepiej
smakuje na zimno. Można się spodziewać, że Francuzi z przyjemnością
zastosują tę maksymę i długo żadnych francuskich inwestycji w Polsce nie
zobaczymy.
Kreatywna księgowość i wygórowane ceny. Nowe fakty w sprawie Caracali
Radio, powołując się na osobę, która dobrze zna przebieg
negocjacji ws. Caracali i polski punkt widzenia, ujawnia kulisy rozmów. -
Francuskie propozycje były oburzające - mówi rozmówca RMF FM. Chodzi
przede wszystkim o "dramatycznie niekorzystną" umowę dotyczącą wspólnej
spółki w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
133. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Siła kobiet zmiata populistów. W Polsce będzie jak w USA
Polscy politycy chętnie sięgają do amerykańskich wzorów, kopiując
zwłaszcza styl kampanijnych konwencji. Ale dziś uważnie powinni
obserwować nagły zwrot najdziwniejszej prezydenckiej batalii w USA.Kiedy Donald Trump szedł jak burza, pokonując kolejnych republikańskich kandydatów
do nominacji prezydenckiej, jego wygrana w wyborach wyglądała na
prawdopodobną. Pomijając specyficzny styl, trafiał w nastroje
Amerykanów. Mówił im to, co chcieli usłyszeć, ale przede wszystkim, że
jest tak samo wściekły jak oni. Na rosnące nierówności, na odrealnienie
elit politycznych, na życie bez nadziei. Nie przebierał w słowach,
odrzucając polityczną poprawność. Podobał się mimo swoich wad,
groteskowej fryzury, ignorancji w sprawach międzynarodowych.
I nagle wszystko runęło. Wystarczyło jedno nagranie sprzed 11
lat. Stosunek Trumpa do kobiet unieważnił wszystko, co mówił do tej
pory. Unieważnił ważny dyskurs o nowej polityce społecznej, który wysoko
wyniósł również Berniego Sandersa. W kampanii przestało chodzić o to,
żeby przywrócić wielkość Ameryce, mało kto dziś dyskutuje o
nierównościach, o wyludnionych osiedlach na przedmieściach Tampy, o
upadających zakładach przemysłowych w Pensylwanii. Ważne stało się tylko
to, jak kandydat na prezydenta zwraca się do kobiet, co o nich naprawdę myśli.
Kampania w okamgnieniu nabrała nowych odcieni. Tym razem "game
changerem" okazał się sam kandydat i jego poglądy. I gdyby jeszcze
potrafił zgasić ten pożar, który rozpalił, kampania wróciłaby na
normalne tory. Ale Trump dolewał oliwy do ognia, dywagując o wątpliwej
urodzie oskarżających go o molestowanie kobiet. Pogrążał siebie, swoją
kampanię, Republikanów. Ale dawał impet nowej sile - sile kobiet,
zjednoczonych i solidarnych wobec chamstwa i pogardy.
Trump był jak katalizator tłumionych frustracji. Dał kobietom powód, by
wystąpić publicznie w obronie swoich praw. Nawet jeśli ten protest
wyraża się wyłącznie w lokalu wyborczym, ma swoją moc.
Szokująca agresja uczestniczek czarnego protestu. Dostało się policjantowi i organizatorom pikiety ruchu pro-life. WIDEO
Sokole Oko ;-
Sokole Oko ;-)
@zPrawejStrony6 godz.6 godzin temu
Pytania do
@ZiobroPLCzy Pan to widział?
ile lat więzienia dostałby za to samo
kibol czyli obywatel 2 kategorii
https://twitter.com/zPrawejStrony?ref_src=twsrc%5Etfw
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/313022-szokujaca-agresja-uczestniczek-czarnego-protestu-dostalo-sie-policjantowi-i-organizatorom-pikiety-ruchu-pro-life-wideo
Czarny Protest. Z parasolkami przy przejściach podziemnych
"Nie schodzimy do podziemi" - pod takim hasłem
upłynął drugi dzień Czarnego Protestu. Rano protestujący zebrali się
przy metrze Centrum, później... więcej »
awantura z działaczami pro-life
Przepychanki na Czarnym Proteście. Interweniowała policja
Na Czarnym Proteście na "patelni" pojawili się
przedstawiciele organizacji pro-life z banerami i plakatami. Doszło do
przepychanek.
więcej »
„Zrzucając czapkę policjanta, tak naprawdę obrażamy nasze państwo.
Kobieta, która to zrobiła, jest znana i musi liczyć się z
konsekwencjami” – poinformowano na oficjalnym twitterowym profilu
polskiej policji.
Około godz. 16.00 na tzw. patelni, przed wejściem do metra Centrum,
rozpoczęła się pikieta w ramach czarnego protestu. Pojawili się tam
również działacze ruchu pro-life z banerami i nagłośnieniem. Na
plakatach mieli antyaborcyjne hasła, m.in.: „Chcą być kochane, nie
zabijane”, „Aborterzy zabijają dzieci z zespołem Downa!” czy „Od
poczęcia prawa człowieka!”.
To rozwścieczyło uczestniczki czarnego protestu. Same krzyki i próba
zagłuszenia jednak im nie wystarczyły – w ruch poszły parasolki,
przewrócono też statyw z nagłośnieniem obrońców życia. Aby ostudzić
emocje popierających aborcję, do akcji musiała wkroczyć policja. Jedna z
kobiet zaczęła wykrzykiwać coś w stronę funkcjonariusza, a po chwili
zerwała mu czapkę i rzuciła na ziemię.
Na Twitterze do zdarzenia odniosła się już policja. „Zrzucając czapkę
policjanta, tak naprawdę obrażamy nasze państwo. Kobieta, która to
zrobiła, jest znana i musi liczyć się z konsekwencjami. Naruszający
prawo, w tym agresywna kobieta przy warszawskim metrze podczas protestu,
muszą liczyć się z zarzutami. Sprawy trafią do oceny prokuratur” –
poinformowano.
W rozmowie z portalem niezalezna.pl potwierdził to również rzecznik
prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Kobieta, która naruszyła nietykalność funkcjonariusza, jest nam
znana; ustalono jej tożsamość. Materiały dotyczące zdarzenia trafią do
prokuratury. Będziemy wnosić o ukaranie tej osoby. Nie może liczyć na
bezkarność każdy, kto narusza nietykalność policjanta. Funkcjonariusze,
którzy podejmują interwencję, przywracają porządek, zapewniają
bezpieczeństwo jakiejkolwiek manifestacji lub zgromadzenia, mogą, a
nawet muszą wiedzieć, że są chronieni przez prawo
– powiedział Mariusz Mrozek.
Po „czarnym proteście”: „nie chodzi ani o ochronę życia, ani o aborcję”
„Czarny protest” w programie „Minęła dwudziesta” oceniła m.in Weronika Zaguła.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
134. KATARZYNA
KATARZYNA KOLENDA-ZALESKA
Nieformalne wychodzenie Polski z Unii. Premier Szydło dała kolejny sygnał
UE - klub pogrążony w degrengoladzie? Tak uważa premier Szydło. Nie
sposób nie dostrzec triumfującej nuty satysfakcji w tym opisie, co jest
smutne, przerażające i dla Polski groźne.
Tak, wiem, PiS
nie chce wyprowadzić Polski z Unii Europejskiej, żadnego Polexitu nie
będzie, zresztą, jak wynika z sondaży, nie miałby żadnych szans
powodzenia. 85 proc. Polaków opowiedziałoby się za pozostaniem w UE.
Formalnie więc w Unii zostajemy. Ale PiS powoli wyprowadza nas z niej nieformalnie. Od 2004
r. nie było rządu, który by tak otwarcie boksował się z unijnymi
instytucjami, podważając ich kompetencje, tak otwarcie konfliktował się z
unijnymi państwami i z taką pogardą wypowiadał się o wspólnocie, która
dała nam pokój, stabilizację i poczucie bezpieczeństwa.
Stosunek do UE dość jasno wyraziła premier Beata Szydło.
Jej uwaga, rzucona gdzieś na marginesie długiego wywodu podważającego
kompetencje Komisji Europejskiej do oceniania praworządności w Polsce,
robi jednak piorunujące wrażenie. Oto ona: „Reformujmy UE, bo niedługo
będziemy mieli taki problem, że kolejne państwa będą mówiły, że nie chcą
być w tym jakże zacnym, ale jednak pogrążonym w ogromnej degrengoladzie
w tej chwili klubie europejskim” (cytat za PAP).
Wszystko
na pozór jest OK. Reformujmy UE, a nie wychodźmy z niej. Ale jeśli
dokładnie wczytać się w tę wypowiedź, to widać jasno poziom
lekceważenia, obojętności i w sumie obcości wobec tego, co europejska
integracja przynosi Europie i Polsce. I nie sposób nie dostrzec
triumfującej nuty satysfakcji w tym opisie europejskiej rzeczywistości,
co jest smutne, przerażające i groźne.
To
wypowiedź kogoś, kto w tej Unii czuje się nie tylko niepewnie, ale też
obco. Kogoś, kto nie jest wewnątrz, ale na zewnątrz. Kogoś, kto tej Unii
nie lubi, która go drażni i uwiera.
A my
jesteśmy członkiem tego europejskiego klubu. To o nas pani premier jest
łaskawa mówić, że jesteśmy pogrążeni w degrengoladzie. I wbrew
deklarowanej chęci reformowania klubu nie jest ona tak oczywista. Wręcz
przeciwnie, wszystkie działania rządu dowodzą, że to Unia przeszkadza mu
we wprowadzaniu "dobrej zmiany". Wtrąca się ze swoimi nieznośnymi
nawoływaniami o przestrzeganie prawa i konstytucji, a przecież suweren
zdecydował, że PiS może wszystko. UE chce nam narzucić jakichś
nieznośnych uchodźców, a przecież my, Polacy, świetnie sobie tu sami
żyjemy, z naszymi tradycjami i naszym poczuciem wielkości. Nic tu po
obcych. Jasne, trochę pieniędzy nam się przyda, ale nie dajmy się
zwariować ani sobie wmówić, że coś dostajemy za darmo. Przecież jesteśmy
wielkim narodem, niech Unia to wreszcie zrozumie, że dawanie nam
pieniędzy to dla niej wielki przywilej!
A na poważnie. Europa
usłyszała, co premier polskiego rządu myśli o Unii – że jest
pozbawionym wartości rozkładającym się tworem. Tak pogardliwie nikt
jeszcze o UE nie mówił. Politycy PiS na użytek swojego elektoratu prężą
muskuły i z arogancją dezawuują wszystko, co wspólnocie udało się
osiągnąć przez ostatnie powojenne lata. Taka arogancja nam się nie
opłaca, bo na Zachodzie słychać już głosy, że rozszerzenie UE o kraje
Europy Środkowo-Wschodniej było błędem, a rząd PiS tylko utwierdza w tym
przekonaniu. Taka polityka zemści się na nas prędzej czy później.
Nikt
w Europie dziś nie twierdzi, że UE nie jest w kryzysie. Ale jest
zasadnicza różnica tonów. Jedni mówią o degrengoladzie, a inni z troską.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
135. Kolenda-Zaleska Prawica
Kolenda-Zaleska
Prawica cieszy się, a nie ma z czego. Wierzy w mity, cierpi na amnezję
Nie ma się z czego cieszyć. Republikanie
to dziś kompletnie inna partia niż ta, którą pamiętamy sprzed lat, w
ogóle niewrażliwa na Polskę i Europę
Donald Trump
niczego nie zawdzięcza Partii Republikańskiej. Nominację zdobył, bo na
władze partii nacisnęły partyjne doły. Niechętnie mu ją przyznały.
Zwycięstwo zawdzięcza samemu sobie, żadna z wielkich postaci partii nie
wsparła go w kampanii.
Rodzina Bushów ostentacyjnie się odcięła nie tylko z...
http://wyborcza.pl/7,75968,20976262,kolenda-naiwny-entuzjazm-polskiej-prawicy.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
136. Kolenda-Zaleska Kryzys
Kolenda-Zaleska
Kryzys sejmowy: Władza odkryła, że nie musi się z nikim liczyć. Koniec
Dlaczego nie można wyjść z Sejmu
27 grudnia 2016
PiS z pewnością tego nie planował. Ale teraz już wie. W Sali Kolumnowej
Sejmu może uchwalić wszystko, co chce. Bez kontroli i bez opozycji.
To był niewiarygodnie korzystny przypadek, ale
okupacja mównicy przez opozycję dała PiS pretekst do przeniesienia
obrad. Zamiast wysłuchiwania dyskusji i żmudnych głosowań nad poprawkami
do budżetu większość parlamentarna postanowiła hurtem odrzucić
wszystkie poprawki, redukując rolę parlamentarnej opozycji do ornamentu i
nawet nie udając, że jakakolwiek debata ma jakikolwiek sens. Nie ma.
Władza
odkryła, że jest samowystarczalna. Nie musi się z nikim liczyć ani
stwarzać jakichkolwiek pozorów. Jeśli udało się z budżetem, uda się ze
wszystkim. PiS już zapowiada, że 11 stycznia może zacząć obrady właśnie w Sali Kolumnowej. I zrobi to z wielką przyjemnością.
Dziennikarzy
nie wpuści się na salę, opozycji będzie się utrudniać wejście, głosy
policzy się wedle zasady – nie widzę, ale wszystko jedno, czy widzę, czy
nie widzę.
A potem w try miga uchwali się
na przykład zmiany w sądownictwie, bo niezależny i niezawisły wymiar
sprawiedliwości bardzo władzę uwiera. Później można szybko uporać się z
ordynacją wyborczą. Tak pozmienia się granice okręgów, żeby zwiększyć
szanse kandydatów
PiS. Albo podwyższyć próg wyborczy. Albo wymyślić coś takiego, co
pomoże władzy rządzić na wieki wieków amen. Przynajmniej w założeniu.
A na koniec, znienacka, będzie można zmienić konstytucję. PiS z paroma usłużnymi posłami z Kukiz’15
czy od Kornela Morawieckiego da radę, bo wystarczy tylko nie dopuścić
na salę obrad opozycji, która podwyższałaby kworum i wymaganą większość.
Do zmiany konstytucji potrzeba dwóch trzecich głosów. Gdy na Sali
Kolumnowej znajdzie się, załóżmy, 234 posłów, konstytucję można zmienić
156 głosami. I sprawa załatwiona. Teoretycznie w majestacie prawa. Nowa
konstytucja zmieni nasz ustrój i zmieni nasze prawa.
Jeśli ktoś się dziś zastanawia, po co opozycja spędza w Sejmie
święta, to właśnie po to, by uniemożliwić te zmiany większości
parlamentarnej, bez żadnej debaty, kontroli i transparentności, bo
władza zabarykadowana robi, co jej się żywnie podoba, narzucając swoje
jedynie słuszne poglądy. To nie ma nic wspólnego z demokracją i na to
zgody większości społeczeństwa nie ma. Nie ma zgody na autorytarne rządy
jednego człowieka i dyktat jednej partii.
Poselski
sprzeciw, z pewnością trudny i wyczerpujący, może być dla wielu ludzi
niezrozumiały. Okupujący Sejm sami mają kłopot z wytłumaczeniem,
dlaczego tam siedzą. A chodzi właśnie o to, by rządzący nie mogli się
zamknąć w Sali Kolumnowej Sejmu.
Ciamajdan pod Mocną Ręką
Komisja w Brukseli pisze memoriały. Smrodu z tego
dużo, a pożytek mały – można by powiedzieć, trawestując anonimowy
wierszyk, popularny w latach II Soboru Watykańskiego, kiedy to w
Kościele Nowe walczyło ze Starym, podobnie jak i teraz, kiedy to Nowe
nie może ochłonąć ze zdumionego zgorszenia po zaskakującym mianowaniu
przez papieża Franciszka arcybiskupa Jędraszewskiego na stanowisko
metropolity krakowskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
137. Wawel sam się obroni 21 lutego 2017
http://wyborcza.pl/7,75968,21397267,wawel-sam-sie-obroni.html
Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty" TVN
Wiem, iż demonstrantów denerwuje to, że prezes PiS przyjeżdża tam z całą swoją świtą, że Wawel
jest zamykany, że ma przywileje, bo z reguły samochody na dziedziniec
wjeżdżać nie mogą. No i co z tego? Tak, to może być denerwujące, ale nie
przesadzajmy. Są ważniejsze sprawy, które mogą denerwować. Wizyta na
grobie bliskiej osoby do nich nie należy. Rozumiem też, że te
demonstracje są wyrazem pewnej bezsilności wobec tego, co z Polską robi
władza PiS. Ale nie tędy droga.
I nie chodzi tylko o to, że utwierdzają tę władzę w tym, co robi. Ale raczej o to, że pokazują brzydkie oblicze demonstrujących.
Nie byłam zwolenniczką pochowania prezydenta
Lecha Kaczyńskiego na Wawelu, bo ta decyzja wpłynęła bardzo negatywnie
na nastroje po katastrofie smoleńskiej. Głęboko podzieliła naród,
popłynęło zbyt wiele słów, których nie da się zapomnieć i które jak
drzazga wciąż tkwią w ranie, nie pozwalając jej się zabliźnić. Teraz
widać skutki.
Moi krakowscy przyjaciele napisali list do nowego
metropolity abp. Marka Jędraszewskiego z apelem o odpolitycznienie
Wawelu. „Wzgórze Wawelskie i Wawelska Katedra są dla każdego Polaka
świętością. Z niepokojem obserwujemy, jak to symboliczne dla Polski i
drogie sercu
każdego Polaka miejsce jest zawłaszczane przez jedną partię polityczną.
Jest to kolejny krok w kierunku podziału społeczeństwa. Nie zgadzamy
się na polityczne wykorzystywanie Wawelu. Jeszcze nigdy żadna partia
polityczna ani żaden polski rząd nie posunęły się tak daleko i nie
nadużywały Wawelu i Katedry Wawelskiej w taki sposób”.
Wawel
jest mi tak samo drogi jak wam, łączą mnie z nim wspomnienia wspólnych
przeżyć. Tam spotykaliśmy się na mszach za ojczyznę w czasach stanu
wojennego, a zgromadzone na dole wzgórza bojówki ZOMO próbowały nas
rozgonić. Tam cieszyliśmy się z ważnych dla Polski wydarzeń.
Jednak
nie podzielam waszych obaw. Wizyta prezesa rządzącej partii nie jest
nadużywaniem symboliki Wawelu. Jest wizytą na grobie, o której nikt by
pewnie nie wiedział, gdyby nie demonstracje. Nadaliście tym wizytom za
dużą rangę i to wy zrobiliście z niej wydarzenie polityczne jednej
partii.
Przykro mi to pisać, ale to także wy
politycznie wykorzystujecie symbolikę Wawelu. Naprawdę przeszkadza wam
to, że Kaczyński przyjeżdża tam z ochroną? Dajcie spokój. Czy podobają
się wam okrzyki, które wznoszą demonstranci: „Spieprzaj, dziadu!”,
„Precz z Kaczorem dyktatorem!” i „Tchórz!”. Albo te bardziej radykalne:
„Wawel dla królów, a nie dla szczurów!”, „Jarek, uważaj, jedzie
seicento” „Jarek, wyjdź z szafy, idź do diabła!”. Czemu to ma służyć?
Takie okrzyki wydają mi się niegodne. Nie powinniście ich popierać, a
swoim listem tak właśnie robicie. Czy wasi duchowi patroni Tadeusz
Mazowiecki i Władysław Bartoszewski zaakceptowaliby takie zachowania?
Rozumiem
wasze wzburzenie, ale wolałabym, żebyście zaapelowali do tych, którzy
demonstrują, by odpuścili. Pokazali klasę. Wawelu i jego symboliki nie
odbierze nam comiesięczna wizyta polityków. Świętość Wawelu, o której
piszecie, nie zostanie zbrukana. On i tak jest nasz, wspólny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
138. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
PiS wykorzystuje słabość sfrustrowanego polityka. Czym? Łatwo to sprawdzić
Dla PiS liczy się tylko osiągniecie celu. Po trupach. To, jaką kampanię
nienawiści uruchomił wobec Donalda Tuska, jest niespotykane. Nie liczy
się Polska
O czym jest ta historia? O sfrustrowanym
polityku, który poczuł, że to już ostatni moment, kiedy może coś dopisać
do swojej bogatej biografii, i za tę cenę postanowił zerwać wszelkie
więzi z własną przeszłością? O opętanym nienawiścią liderze, który
postanowił zrobić wszystko, by zniszczyć swojego konkurenta, a cena w
tym wypadku nie gra roli? O partii, która na sygnał swojego przywódcy
jest w stanie zniszczyć reputację własnego kraju, sprowadzić go na
polityczne manowce, ośmieszyć, byle tylko zadowolić i nakarmić jego ego?
O kompleksach i zazdrości, która pożera zdrowy rozsądek?
Frustracja
spotkała się z obsesją, mierność – z zawiścią. Z tej mieszanki nie
wynika nic dobrego, skutki dla Polski będą katastrofalne, śmieszność to
najmniejszy z naszych problemów.
Jacek
Saryusz-Wolski ma – a raczej miał – biografię, której można
pozazdrościć. Wiedza, kompetencja – tymi przymiotnikami obdarzano go
latami. Czasem dodawano, że jest gwałtownie niezdolny do przyjmowania
krytyki, że wybuchowy, niedopuszczający innego zdania. Ale wobec
niezaprzeczalnych zasług – praca na rzecz wejścia Polski do Unii
Europejskiej – pomijano te przywary.
Poziom
niedocenienia nabrzmiewał i właśnie ktoś to dostrzegł. I postanowił
cynicznie wykorzystać. Wyobrażam sobie te rozmowy. Z jednej strony
pisowscy pochlebcy grający na tej nucie: – Jacku, jesteś świetny, PO cię
nie docenia, nigdy nie doceniała, wolała Lewandowskiego, Thun, no i Tuska.
Wybitny
europarlamentarzysta dał się na to złapać, skusić, a może i kupić.
Kompletnie głuchy na to, co dzieje się w Polsce. On, który tak dziś
górnolotnie mówi o wielkich europejskich wartościach, nie dostrzega, że w
Polsce łamana jest konstytucja, że zniszczono Trybunał Konstytucyjny.
Nie widzi ataków na sędziów i próby zniszczenia demokratycznego państwa
opartego na trójpodziale władzy. Dziwne, biorąc pod uwagę jego wiedzę i
kompetencje. Nie ma to dla niego żadnego znaczenia? Nie o to właśnie
walczył przez całe życie?
Saryusz-Wolski
dopisał do swojej pięknej biografii rozdział, którego kiedyś będzie się
wstydził. To niesamowite, jak bardzo uległ sile, która musiała go gryźć
od środka. Niepohamowanej ambicji, niszczącej nie tylko Polskę, z której
jest podobno tak dumny, ale i własną reputację. Reakcja europejskich
polityków, jego naturalne od 20 lat środowisko, nie pozostawia złudzeń,
jak go oceniają. Zniszczył wszystko, na co zapracował latami. W imię
jakiegoś stanowiska, którego wcale nie musi być pewny, w imię pochlebstw
zerwał więzi, które łączyły go z jego politycznymi, i nie tylko,
przyjaciółmi. Zerwał więzi z ideami, w które wierzył.
Trudno mieć pretensje do PiS,
że wykorzystuje słabość sfrustrowanego polityka. O tym, jak bardzo
sfrustrowanego, świadczy szeroka fala jego internetowych wpisów, gdy już
przerwał milczenie. Jego zasługi dla wejścia Polski do UE są bezsporne,
ale pisanie, że to on wprowadzał Polskę do UE z pominięciem wielu
wybitnych nazwisk, świadczy o dużej dozie megalomanii. I to porównanie
do Trumpa. Naprawdę to dla europosła wzór do naśladowania?
Dla
PiS liczy się tylko osiągniecie celu. Po trupach. To, jaką kampanię
nienawiści uruchomił wobec Donalda Tuska, jest niespotykane. Nie liczy
się Polska. Chęć zniszczenia Tuska wygląda na jedyny motyw, którym
kieruje się polski rząd w polityce zagranicznej. Jacek Saryusz-Wolski
okazał się pomocny w tym dziele destrukcji, ale dziwi, że tak ochoczo w
to wszedł.
http://wyborcza.pl/7,75968,21462544,gdy-frustracja-spotyka-sie-z-obsesja.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
139. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
27:1. Poniżona premier z trudem próbuje zachować zimną krew
Na każdą krytykę odpowiedź już dawno została sformułowana. Gimnazja,
Tusk w Brukseli, Trybunał Konstytucyjny - tęsknią za utraconą władzą,
czytaj: za korytem, i nie przyjmują do wiadomości wyników wyborów.
Kropka.
Kiedy trwała wojna z Trybunałem Konstytucyjnym, wszyscy się mylili, tylko PiS
miał rację. Najwybitniejsi polscy prawnicy, wydziały prawa, naukowcy
alarmowali o łamaniu konstytucji, ale nikt ich nie słuchał. Nawet prezydent wykształcony na najstarszej polskiej uczelni.
Nieważne
były argumenty i przepisy, ważna była polityczna racja, w imię której
deptano przepisy konstytucji. PiS był impregnowany na wszelkie argumenty
i nikogo nie słuchał. Wiadomo, tylko jedna osoba w Polsce ma rację i
tylko jej trzeba słuchać. I wyznawcy słuchali. Bezrefleksyjnie i bez
wątpliwości. I równie bezrefleksyjnie powtarzali to, co im partia kazała
mówić.
O reformie edukacji też PiS z nikim
nie chciał dyskutować na poważnie i nikogo nie chciał słuchać. Zastępy
nauczycieli, rodziców i specjalistów alarmowały i pokazywały, jakie będą
skutki wprowadzonej na chybcika reformy. Nie docierało nic, a wyznawcy
znów bez żadnych wątpliwości powtarzali wyuczone przekazy dnia.
Na
każdą krytykę odpowiedź już dawno została sformułowana i można ją
powtarzać zawsze, niezależnie od tematu. – Tęsknią za utraconą władzą –
czytaj: za korytem – i nie przyjmują do wiadomości wyników wyborów. Kropka.
Spektakularna
katastrofa dyplomatyczna rządu Beaty Szydło w Brukseli wymaga jednak
zastosowania nowych środków wyrazu. Ale klęska została uznana przez
prezesa PiS za wielkie zwycięstwo. I wyznawcy wiedzą już, co mówić. Choć
tutaj tak łatwo już nie mają, jednak wynik 27:1 robi wrażenie.
Ekwilibrystyka w szukaniu odpowiednich słów budzi nawet szczególny
rodzaj podziwu, bo naprawdę trzeba się natrudzić, żeby ten brukselski
blamaż opisywać w kategoriach wygranej. I posypały się banały – o
wstawaniu z kolan, o odzyskiwaniu podmiotowości, o łamaniu zasad przez
Unię Europejską, o złym Tusku. Pojawiły się antyniemieckie fobie i z trudem skrywana antyeuropejskość.
http://wyborcza.pl/7,75968,21493147,27-1-przegralismy-mecz-zeby-wygrac-caly-puchar.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
140. Katarzyna Kolenda-Zaleska:
Katarzyna Kolenda-Zaleska:
Polakom potrzebny jest nowy cel, który otworzy drzwi i przewietrzy to duszne pomieszczenie, jakim stał się kraj
Złotówka to po prostu nazwa pieniądza.
Równie dobrze ten pieniądz może nazywać się euro i dawać jeszcze więcej
korzyści ze wspólnej gry z największymi państwami Europy.
Rzeczywistość
jest coraz bardziej dojmująca. Chciałoby się za klasykiem powtórzyć, że
skrzeczy. I nawet pierwszy dzień wiosny (to dziś!) nie odpędza
przygnębienia i przeczucia jakiejś bliskiej katastrofy.?
http://wyborcza.pl/7,75968,21522556,patrioci-placa-w-euro.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
141. kolejne pokolenie pani Dulskiej
jaka enteligencja ,taka ulica
gość z drogi
142. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Po strachu, który dopadł władzę, obywatele dostali potężne narzędzie sprzeciwu
PiS wykorzystuje to, że w Sejmie
ma większość, bez żadnych skrupułów. Władza chciała zniszczyć Trybunał
Konstytucyjny, więc go zniszczyła, nie licząc się z opiniami wybitnych
prawników, nie słuchając głosu opozycji. Tak jest z każdym projektem, bo
Jarosław Kaczyński, podpierając się wolą suwerena, robi, co mu się
podoba.
Ale suweren przemówił zaskakująco dla władzy zdecydowanie. W Legionowie w referendum przy imponującej frekwencji przytłaczającą większością głosów odrzucił pomysł stworzenia wielkiej Warszawy.
Referenda zapowiedziały kolejne podwarszawskie gminy – i PiS postanowił
się wycofać z kontrowersyjnej ustawy. Ma dość kłopotów ze spadającymi
sondażami, aferami wokół ucieczki smoleńskiego eksperta Wacława
Berczyńskiego, skandalicznymi wpisami na Twitterze – Tusk w mundurze SS –
pani konsul honorowej. Obserwowanie, jak dzień po dniu tysiące ludzi
będą mówiły władzy przy urnach „nie” – to już byłoby za dużo. Efekt
społeczny byłby przytłaczający.
Tym samym PiS wpadł w pułapkę. Jego niechęć do referendów jest już widoczna gołym okiem. Niechęć do referendów w ogóle, bo choć obywatele zebrali prawie milion podpisów pod referendum w sprawie edukacji, usłyszeli „nie”. Władza powiedziała: Nie będziemy was słuchać, bo jest już na to za późno.
Władza
się przestraszyła, bo mogło się okazać, że głos suwerena, na który
bezustannie się powołuje, jest jednak sprzeczny z jej wizjami. Ale
szkody zostały już poczynione i trendu nie da się zatrzymać. Dziś
obywatel widzi, że rządzących nie interesuje jego opinia, jak zresztą
niczyja poza jej własną.
Konfrontacja tych
decyzji z deklaracjami nawet na cynikach, którzy wiedzą, że obietnice
składane w kampanii wyborczej są nic niewarte, musi robić wrażenie.
Nietrudno wyszukać pełne patosu cytaty z wystąpień pani premier.
„Nazywam się Beata Szydło
i będę słuchać ludzi” – to z konwencji, na której została namaszczona
na szefową rządu. I dalej w tym samym przemówieniu: „Przyjedziemy do
was, aby rozmawiać. Będziemy wszędzie tam, gdzie toczy się dyskusja o
Polsce. Nie chcę, żeby dla celów wyborczych mówiono co innego, a potem
robiono co innego. Czas polityków celebrytów się kończy. Czas na
polityków rzemieślników, którzy będą pokornie słuchać Polaków”.
Potem
w trakcie kampanii pani premier obecna wielokrotnie jeszcze powtarzała i
obiecywała: „Obowiązkiem każdej władzy jest słuchać obywateli”. I:
„Polacy mają prawo decydować o swoim państwie. Mają prawo decydować o
swojej pracy, o przyszłości swoich dzieci”.
Z
tych zapowiedzi nie zostało dosłownie nic. Okazało się, że dojmujący
rozdźwięk między słowami a czynami nie musi być powodem do wstydu.
Jednak
po sukcesie referendum w Legionowie i po strachu, który dopadł władzę
na wieść o kolejnych, obywatele dostali do ręki potężne narzędzie
sprzeciwu wobec rządów PiS. Referenda. W każdej sprawie. Lokalnej i
państwowej. Władza postawiona pod ścianą musiałaby za każdym razem się
tłumaczyć, dlaczego nie słucha suwerena, który chce coś jej powiedzieć.
Dla
opozycji zbieranie podpisów nie powinno być problemem. Problemem może
być wyłącznie frekwencja – czyli obywatelska świadomość. Bo jeśli mimo
zarządzonego referendum – a zewsząd będą nas przekonywać, jakie to
potworne koszty – obywatele nie przyjdą głosować, to władza będzie
triumfować. Będzie mogła robić, co chce, a alibi damy jej my sami.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
143. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Andrzej Duda strzelił sobie w stopę boleśniej niż Bronisław Komorowski
Kaczyński milczy w sprawie referendum konstytucyjnego, bo nie
przywiązuje do słów głowy państwa najmniejszej wagi. Andrzej Duda
strzelił sobie w stopę boleśniej niż Bronisław Komorowski ogłaszający
referendum w sprawie JOW-ów
Desperacja jest złym doradcą, a w polityce to
już szczególnie. Przekonał się o tym Bronisław Komorowski, który tuż po
pierwszej turze wyborów prezydenckich ogłosił referendum w sprawie
okręgów jednomandatowych. Zamysł był czytelny dla każdego. Widmo porażki
zajrzało mu w oczy i kompletnie nieprzemyślaną obietnicą pogrążył się
całkowicie. Wyborcy nie lubią, gdy polityk koniunkturalnie się im
podlizuje. I są niezwykle wyczuleni na takie akcje.
Jaki rodzaj desperacji zajrzał w oczy Andrzejowi Dudzie,
że nagle ogłasza referendum konstytucyjne? Prezydent wybrał
nieszczególnie i argument, i czas – powoływanie się na wolę suwerena w
chwili, kiedy władza wciąż zapowiadająca, że będzie słuchać obywateli,
odrzuca prawie milion podpisów w sprawie referendum edukacyjnego,
wygląda jak żart. Toteż nikt nie potraktował tego poważnie i teraz Duda musi przełknąć porażkę jak kiedyś Komorowski.
Być
może wszyscy podeszliby do referendum bardziej serio, gdyby to był
pomysł, a nie jakiś mglisty zarys pomysłu. Takich rzeczy jak referendum
konstytucyjne nie wymyśla się w godzinę.
Tylko
jak oczekiwać, że prezydent nasyci swoje hasło treścią, skoro nadal
sprawia wrażenie, jakby nie miał pojęcia, jakiej konstytucji by chciał.
Co wymaga poprawy, co wymaga zmiany – głowa państwa nie odpowiada. Czy
jest zwolennikiem silnej władzy premiera, czy może prezydenta? Nie
wiadomo. Czy dziś, gdy PiS przystępuje do ostatecznej rozprawy z
sędziami, prezydent nadal chce zapisu o niezależności i niezawisłości
sądów? A może chce jeszcze pomajstrować przy Trybunale Konstytucyjnym,
aby zapewnić sobie lepsze alibi za łamanie ustawy zasadniczej?
Prezydent
nie przedstawił żadnych pytań nie tylko dlatego, że – jak mówią
złośliwcy – to wymagałoby większej intelektualnej pracy. Przede
wszystkim przestraszył się, jak zareaguje na nie prezes, bo raczej nie
wie, jaka wizja ustroju państwa tli się w głowie Jarosława Kaczyńskiego.
Pewne tylko, że nie ta z poprzedniego projektu konstytucji PiS, która
miała dawać pełnię władzy prezydentowi – którym był Lech Kaczyński.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
144. Katarzyna Kolenda-Zaleska w
Katarzyna Kolenda-Zaleska w odważny sposób potępiła coraz wulgarniejszy język obozu III RP
Bardzo celne, potrzebne słowa. Wypada tylko doprecyzować, że
słowa "kurestwo" użyła Joanna Senyszyn, a słowa "spier..." użył ostatnio
red. Tomasz Lis
Katarzyna Kolenda-Zaleska, ?Fakty? TVN:
Mordobicie na słowa. Szmata, szambo, popychadło, glisty ludzkie, hołota, bydlaki już przestały wystarczać
Szmata, szambo, popychadło, glisty
ludzkie, hołota, bydlaki już przestały wystarczać i przyjmujemy je z
wzruszeniem ramion. Taki klimat? Nieprawda
To
się staje nie do wytrzymania. Kto mocniej dowali. Kto bardziej obrazi.
Za chwilę zabraknie słownika. Politycy już piszą, że coś jest
„kurestwem”, publicyści każą innym spier...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
145. Piotr Zaremba: Historia na
Piotr Zaremba: Historia na moich oczach. Pozdrawiałem dziś
amerykańskich żołnierzy w miejscu, gdzie kilkadziesiąt lat temu ganiali
nas ZOMO-wcy
Jeszcze żaden prezydent USA, łącznie z Reaganem, nie powiedział
tyle o historii i naturze Polski i Polaków. Jeszcze żaden nie złożył
nam takiego pokłonu.
A to gapa z tego Trumpa! „Fakty” TVN: „Ani słowem nie wspomniał o Sądzie Najwyższym, na tle którego…
Dziennikarka TVN przygotowała materiał nt. dzisiejszego wystąpienia prezydenta Donalda Trumpa na placu Krasińskich w Warszawie.Mówił o bezpieczeństwie międzynarodowym, o art. 5 Traktatu
Północnoatlantyckiego, o polskiej historii, bohaterach Powstania
Warszawskiego, Janie Pawle II, Koperniku,
Chopinie. O czym Donald Trump zapomniał? Odpowiedź na to pytanie daje
materiał Katarzyny Kolendy-Zaleskiej w „Faktach” TVN.Dziennikarka TVN przygotowała materiał nt. dzisiejszego wystąpienia prezydenta Donalda Trumpa na placu Krasińskich w Warszawie.
Kolenda-Zaleska przywołała m.in. wypowiedzi Donalda Tuska i Beaty
Szydło, którzy w pozytywnych słowach oceniali wystąpienie prezydenta USA. Dziennikarka TVN
nie do końca była jednak zadowolona z tego, co powiedział Trump.
Zwróciła więc uwagę na to, czego zabrakło. Co było tak ważne, a o czym
prezydent zapomniał?
– mówiła Kolenda-Zaleska.
Kolendzie- Zaleskiej przypadła rola zrobienia głównego materiału do
dzisiejszych Faktów, trzeba przyznać bardzo niewdzięczna rola No ale starała się jak mogła, żeby było jak trzeba, oj starała się Najbardziej zasmuciło ją, że Trump... nie powiedział nic o Sądzie Najwyższym
Polsat ("Wydarzenia") za to bardzo przyzwoicie i uczciwie zrelacjonował dzisiejszy dzień.
Również z ciekawości obejrzałem, jak na Polsat to rzetelnie pokazali materiał, jedynie krytyka była ubiorów.
Za to TVN
dwoiła się i troiła Kolenda-Zaleska czy jak jej tam, ale ciężko było.
Pamiętam jej wzmiankę, iż "Trump mówił, że państwo nie powinno opierać
się na wartościach religijnych, ale również na:..." <- i tutaj
fragment wklejony o wolności, demokracji i coś tam jeszcze. Ogólnie to
TVN dał napisy, gdy tłum krzyczał przy wejściu posłów PO "złodzieje,
złodzieje" oraz gdy Bolek był przedstawiany przez Trumpa, to również były napisy do krzyku "Gdzie jest Bolek", "Bolek, Bolek, Bolek"
I nie pamiętam, która stacja z ww. wkleiła dla porównania wypowiedzi Obamy u nas... ale to było zabawne
No to już wiadomo o so hozi z tym Trumpem:
A jak ktoś chce grzebać w kupie, to jest tutaj:
http://fakty.interia.pl/prof-bohdan-...eo,vId,2344537
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
146. Katarzyna
Katarzyna Kolenda-Zaleska,'Fakty' TVN:
Uśmiechnięty obywatel? Dla rządu to zły obywatel
Polacy byli serdeczni. Amerykańscy
żołnierze - radośni. Zdjęcia, uśmiechy, uściski dłoni. I nagle - krzyk,
buczenie, nienawiść. Amerykanie i ich prezydent mieli głupie miny: co
się stało?
To był całkiem przyjazny tłum. Niestety do czasu.
Jak wiadomo, na spotkanie z Trumpem przyjechali zwolennicy jego i PiS. W zorganizowanych grupach, nawet jeśli twierdzili, że zrobili to spontanicznie i samodzielnie...
http://wyborcza.pl/7,75968,22077475,usmiechniety-obywatel-dla-rzadu-to-zly-obywatel.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
147. Kolenda-Zaleska straszy
Kolenda-Zaleska straszy ministrem Ziobro: "Takiej władzy nad wymiarem sprawiedliwości nie miał…
"Ma kontrolę nad całą polską prokuraturą, a więc nad każdym śledztwem w Polsce".Katarzyna Kolenda-Zaleska z „Faktów” TVN
szczuje w „Gazecie Wyborczej” na ministra Ziobrę. Dziennikarka
twierdzi, że w reformie sądownictwa zaskakuje ją najbardziej to,
że Jarosław Kaczyński „oddaje pełnię władzy w ręce Zbigniewa Ziobry”.
—pisze Kolenda-Zaleska.
Jej zdaniem „takiej władzy nad wymiarem sprawiedliwości nie miał jeszcze nikt w Polsce”.
—bije pianę dziennikarka TVN.
Zalewska twierdzi, że minister Ziobro nie musi się już „prosić i korzyć”, ale „stawiać warunki”.
—pisze.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
148. Nie stawia sie przed sądem w sprawie kłamstw
człowieka. Jako polityka uważam go za złego i niekorzystnego dla Polski -
mówił Donald Tusk w TVN24. Szef Rady Europejskiej przyznał, że "od
wielu lat nie mówiono tak źle o Polsce".
Donald Tusk
był gościem Katarzyny Kolendy-Zaleskiej w "Faktach po Faktach". - Nie
miałem zbyt wielkich nadziei. Ale trzeba wykorzystać każdą możliwość,
aby pomóc Polsce wyjść z tego zakrętu - tak Szef Rady Europejskiej mówił
o odrzuconym przez Andrzeja Dudę zaproszeniu do spotkania. - Nie chodzi
o to, że ktoś ma ochotę karać tutaj polski rząd. To jest ostatnia
rzecz, o jakiej ja bym chciał z kimkolwiek rozmawiać - dodał.
-
Na pierwszym miejscu jest to, co dzieje się dzisiaj z reputacją Polski -
mówił Tusk. - Od wielu, wielu lat nie mówiono tak źle o Polsce nie
tylko w Europie, ale i na całym świecie - przekonywał były premier.
Leczenie grypy cholerą
- Prezydent
Rzeczypospolitej powinien się tym wszystkim przejąć - zaapelował Tusk. -
Unia Europejska nie jest dla nas światem zewnętrznym i wrogiem, tylko
my jesteśmy w jej sercu. My ją stanowimy - podkreślił. - Całość zmian jakie proponuje PiS
ma swoją logikę. To jest odejście od modelu wolnościowego, w którym
państwo nie wszystko załatwia za obywatela. Odchodzimy od zasady, kiedy
władze są podporządkowane obywatelom - mówił były premier.
Tusk
dodał, że wśród sędziów "nie ma samych aniołów", ale to nie uzasadnia
odebrania im niezawisłości. - Nie wymiar sprawiedliwości wymaga reformy,
ale to, co robi dziś PiS. To nie leczenie dżumy cholerą, to leczenie
grypy cholerą - powiedział Tusk.
- Chciałbym dotrzeć z jasnym przekazem do prezydenta i innych polityków obozu władzy: nie róbcie tego Polsce - powiedział.
"Żal mi Kaczyńskiego"
-
Znam Kaczyńskiego jak mało kto i mam bardzo złe domysły, po co mu to
wszystko - dodaje. Jego zdaniem działania prezesa PiS są irracjonalne i
niepragmatyczne. - To jest wszystko konfrontacyjne, siłowe, napotyka
opór - ocenił szef Rady Europejskiej.
Tusk
nie chciał jednak skomentować słów Jarosława Kaczyńskiego. - Wydaje mi
się, że dobrze wiem, dlaczego dla Kaczyńskiego polityczna trauma
związana ze Smoleńskiem jest wciąż tak bardzo mocna (...) Żal mi go jako
człowieka. Jako polityka uważam go za złego i niekorzystnego dla Polski
- stwierdził.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,22131161,donald-tusk-komentuje-slowa-kaczynskiego-o-zamordowaniu-brata.html#MT
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
149. Weto to za mało?
Weto to za mało? Kolenda-Zaleska: Prezydent powinien zaprzysiąc sędziów do TK wybranych przez…
"Jeśli prezydent się rozkręca, to obywatele są całkiem nieźle rozkręceni i nie pozwolą na zawłaszczenie sądów"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
150. HAGATA ODLATUJE NA MIOTLE :)
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Jeszcze żaden polski premier tak nie obraził własnego narodu
http://wyborcza.pl/7,75968,22324377,dzis-harcerze-jutro-biskupi-lista-wrogow-ojczyzny-rosnie.html?
Nie wystarczy demonstracyjnie klękać na każdej mszy. Trzeba także słuchać, co na tej mszy mówią
Beata Szydło
oskarża protestujących w obronie sądów, że robili to za pieniądze.
Jeszcze żaden polski premier tak nie obraził własnego narodu.
Rząd
oskarża opozycję, że donosi na Polskę. KOD to zdrajcy i Targowica, a
zachodni politycy chcą poniżyć i upokorzyć dumną Polskę. Komisja.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
151. Jarku, jak się spotkasz z
Jarku, jak się spotkasz z bratem, to ci napluje, tak jak faszysta napluł w twarz tej kobiecie - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Władysław Frasyniuk. Opozycjonista z czasów PRL komentował sobotni marsz narodowców, na którym pojawiły się hasła rasistowskie. Według niego winę za to, co się działo, ponosi lider PiS. - W ciągu dwóch lat Polska, która była liderem demokracji, symbolem solidarności międzyludzkiej, nagle w trakcie święta państwowego, okazało się, że ma twarz rasisty i faszysty - ocenił Władysław Frasyniuk w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską. (http://www.tvn24.pl)
- Dzień Niepodległości stał się miejscem dla ksenofobicznych, rasistowskich i faszystowskich haseł - mówił. - Moim zdaniem państwo powinno reagować 11 listopada, a nie wtedy, kiedy w prasie międzynarodowej pojawił się nowy symbol Polski i nie jest tym symbolem polska Solidarność, tylko polski faszyzm i rasizm. To, że politycy reagują dzień czy dwa dni później, nawet powiedziałbym zdecydowanie, to nie jest czynnik łagodzący. Przestępstwo zostało popełnione. Wszyscy, którzy w tym uczestniczyli, są uczestnikami tego przestępstwa - ocenił Frasyniuk. - Nie ma usprawiedliwienia. Państwo zawiodło - stwierdził. Frasyniuk podkreślił, że "jeśli faszystowska organizacja brata się z policją, to jest śmiertelne zagrożenie dla obywateli, którzy marzą o tym, żeby żyć w demokratycznym państwie". - Żyjemy w realnym zagrożeniu dla polskiej demokracji i dla swobód obywatelskich. Trzeba mieć świadomość, że w takich czasach przyszło nam w tej chwili żyć - mówił Frasyniuk. - Państwo daje poczucie bezkarności faszystom i rasistom - dodał. Zdaniem byłego opozycjonisty władze powinny zdelegalizować ten marsz. (http://www.tvn24.pl)
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/frasyniuk-o-marszu-narodowcow-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
152. Cóż za galanteria w TVN!
Cóż za galanteria w TVN! Kolenda-Zaleska: "Profesor Donald Tusk był dzisiaj państwa gościem". Kolekcjoner tytułów? WIDEO
Donald Tusk nie tylko jest "Królem Europy" i "dotkniętym przez
Boga wielkim geniuszem" - jak to swego czasu stwierdził Sławomir Nowak
Nie wiemy, czy przez grzeczność, czy przez wrodzoną skromność, sam
Tusk nie zaprzeczył. Sądząc jednak po minie, za bardzo
mu to nie przeszkadzało.
Skąd w TVN
taka tytularna nadgorliwość? Zapewne w ten sposób uczczono otrzymanie
przez Tuska tytuł doktora honoris causa z okazji 650. rocznicy powstania
Uniwersytetu w Pecsu.
Warto jednak przypomnieć, że jedynym osiągnięciem naukowym Donalda Tuska jest magisterium z historii. Widocznie TVN-owi to nie przeszkadza i wkrótce możemy spodziewać się wysypu nowych uczonych: prof. Schetyna, prof. Petru czy prof. Kijowski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
153. Polityczny wiec na Balu
Polityczny wiec na Balu Dziennikarzy? Kolenda-Zaleska: "Rząd nie będzie nam dyktował, w jaki sposób mamy pisać. Nie damy się wziąć na smycz"
Doroczny bal dziennikarzy za nami. Na imprezie z roku na rok
bawi się coraz więcej celebrytów i dziennikarzy mediów związanych
z opozycją. Podczas sobotniego (3 lutego) Charytatywnego Balu
Dziennikarzy dziennikarka „Faktów” TVN
Katarzyna Kolenda-Zaleska nie stroniła od aluzji politycznych. W swoim
wystąpieniu oceniła, że ponieważ media publiczne przestały pełnić
funkcję kontrolna wobec władzy, to na mediach prywatnych ciąży teraz
coraz większa odpowiedzialność.
Kolenda-Zaleska należy do rady fundacji organizującej imprezę.
Dziennikarka postanowiła przypomnieć, że kiedy bal odbywał się
poprzednio w styczniu 2016 roku, nowe kierownictwo Telewizji Polskiej
żegnało się z wieloma dziennikarzami z programów informacyjnych
i publicystycznych. Co oczywiście według niej było naganne.
Portal wirtualnemedia.pl przytacza słowa dziennikarki TVN:
—stwierdziła Katarzyna Kolenda-Zaleska.
—mówiła dziennikarka „Faktów”.
Akurat jej redakcja z obiektywizmem ma spore problemy i każdy może na to podać wiele argumentów.
Kolenda-Zaleska ciągnęła swoje polityczne wystąpienie dalej:
—podkreśliła.
Dziennikarka TVN
nagle jednak zaznaczyła, że jej słowa nie są skierowane przeciw
rządowi. Dobrze, że to powiedziała, bo ciężko się tego domyślić.
—powiedziała.
—dodała i zwróciła uwagę także na opozycję.
—podkreśliła Katarzyna Kolenda-Zaleska.
—stwierdziła na koniec dziennikarka „Faktów”.
Czy to był polityczny wiec na Balu Charytatywnym?
ann/wirtualnemedia.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
154. FAKTY ZWERYFIKOWANE!
Kolenda Zaleska w rozmowie z Adamem Bielanem zapewniła, że protest
niepełnosprawnych był tak samo relacjonowany za czasów rząd PO.
Nie trzeba było długo czekać na reakcje internautów. Bardzo szybko przypomnieli jej, jak wyglądały relacje stacji przed laty.
– Premier złożył propozycje. Czy nie warto teraz zakończyć ten
protest? – pytała na antenie „TVN24” Monika Olejnik. Dziennikarka
zarzuciła też posłance PiS Beacie Kempie podlizywanie się protestującym
oraz populizm. Sugerowała, że protest powinien zakończyć się jak
najszybciej.
Dziennikarz stacji TVN Grzegorz Kajdanowicz przekonywał wówczas, że
protest stał się narzędziem w rękach polityków. – Nie wiem czy to dobrze
będzie służyło waszej sprawie, jeżeli wezmą się za nią politycy –
stwierdził.
Dodał, cytując słowa ówczesnego premiera Donalda Tuska, iż
rozwiązanie problemu opiekunów osób niepełnosprawnych jest możliwe
jedynie w ramach możliwości budżetowych rządu.Premier przyszedł dzisiaj z pewną propozycją, dość kompromisową. Już wam
dodał świadczenia. Jeśli się na to zgodzicie, to w tym roku od
pierwszego maja dostaniecie 1 tys. złoty. To już jest dużo więcej od
tego co było – przekonywała w Sejmie protestującą Iwonę Hartwich
reporterka TVN.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
155. Katarzyna Kolenda-Zaleska z
Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN obraża Beatę Szydło: „Tak tchórzliwego polityka w Polsce jeszcze nie było”. Zero sensu
https://wpolityce.pl/polityka/395449-katarzyna-kolenda-zaleska-z-tvn-obr...
Pani Kasia wpadła w histerię. Nie po raz pierwszy i nie ostatni. I nie tylko podczas gościnnych występów w „Gazecie Wyborczej” – jak tym razem. Katarzyna Kolenda-Zaleska z „Faktów” TVN po prostu często uprawia dziennikarstwo, które nazywam „och, ach i o jejku, jejku”.
W ramach najnowszego „o jejkowania” pani Kasia odkryła mrożącą krew w żyłach „bezwzględność władzy”. A już najbardziej bezwzględna jest wicepremier Beata Szydło. Z powodu „bezduszności i braku wrażliwości”. A skoro tak, to pani Kasia ogłosiła, że „kompromitacja byłej premier Beaty Szydło przekroczyła jakiekolwiek granice. Tak tchórzliwego polityka w Polsce jeszcze nie było”. Przecież „wicepremier z pewnością do Sejmu zostałaby wpuszczona, a udaje, że nic się nie dzieje”. Uprzejmie informuję panią Kasię, że nikt Beaty Szydło nie musi do Sejmu wpuszczać, gdyż jest posłanką i w Sejmie jest po prostu u siebie.
Co do tchórzostwa, czyli tego, że albo była premier „się boi, albo brakuje jej empatii”, co ponoć „wyklucza ją z polityki”, jest akurat odwrotnie. Żaden rząd w historii III RP nie zrobił tak dużo jak ten Beaty Szydło w kwestiach pomocy i empatii.
O tym pani Kasia dowiedziałaby się, gdyby przeczytała choćby statystyki i raporty OECD, z których wynika, że Polska za rządów Beaty Szydło była absolutnym liderem w kwestiach zwalczania biedy i pomagania tym, którzy tego najbardziej potrzebują, czyli empatii właśnie. Pani Kasia chyba jednak faktów nie lubi (poza własnym miejscem pracy, które komicznie „Fakty” się nazywa). Pewnie w myśl zasady wyłuszczonej René Artois przez porucznika Huberta Grubera w serialu „’Allo, Allo!”. Namawiając René do redagowania kolaboracyjnej gazetki, Niemiec przestrzegał Francuza, by „fakty nie przeszkadzały mu w pisaniu”.
Co do tchórzostwa, to jest nim akurat uleganie swego rodzaju tyranii rozmawiania z panią Iwona Hartwich i jej koleżankami.
Chodzi o tyranię, gdyż nie jest to żadna rozmowa, tylko kopanie się z koniem. Rozmowa nie polega przecież na odpowiadaniu na wszelkie propozycje „nie”, na odmowie przyjmowania propozycji na piśmie czy wszelkich możliwych impertynencjach pod adresem drugiej strony. Takich rozmów było już za dużo, a każda kolejna ma coraz mniej sensu. Był prezydent, była pani prezydentowa, był premier Morawiecki, była minister Rafalska i to jest aż nadto. A po cyrku urządzonym przez Lecha Wałęsę, przychodzenie Beaty Szydło miałoby jeszcze mniej sensu. To nie jest zatem przejaw strachu, bezwzględności czy braku empatii, lecz oznaka zdrowego rozsądku. Chyba że chodzi o cyrk, co pani Kasia skłonna byłaby chyba uznać za przejaw empatii, gdyby go odpowiednio ubrać w puste słowa i nic nie kosztujące gesty. Przy obserwowanej obecnie ogromnej inflacji pustosłowia i pomagania bez pomagania, czyli raczej lansu niż pomocy, akurat zachowanie Beaty Szydło jest najbardziej racjonalne. Dlaczego miałaby powielać to, co proponowali już premier Morawiecki i minister Rafalska, żeby spotkać się z kolejnym „nie”? Przecież stanowisko rządu zostało już przedstawione.
Teraz zaczęła się nagonka na osoby, które chcą protestującym dodać otuchy. Wanda Traczyk-Stawska, Joanna Ochojska, Lech Wałęsa
— lamentuje pani Kasia.
Nie zaczęła się żadna nagonka, tylko niektóre media przestały wreszcie zakłamywać to, co się dzieje w Sejmie i pod Sejmem. Przedmiotem nagonki są natomiast posłowie zjednoczonej prawicy oraz te media, które mają już dość robienia ludziom wody z mózgu.
Władzy i jej propagandzistom nie przychodzi do głowy, że patrząc na protest, na cierpienie ludzi, którzy od ponad miesiąca śpią na podłodze w Sejmie, uruchamia się naturalny odruch solidarności
— labiedzi pani Kasia.
Obserwując momentami atmosferę pikniku dość trudno adekwatnie potraktować to cierpienie. A faktycznie cierpią ci, którzy nie są w stanie protestować albo zamiast okupowania sejmowego korytarza po prostu zajmują się swoimi potrzebującymi całodobowej opieki dziećmi czy krewnymi. I część po prostu nie dopuszcza takiej możliwości, by swoich pokrzywdzonych przez los bliskich narażać na jeszcze większe kłopoty wioząc ich do Warszawy i poniekąd zmuszając do koczowania. I od takich ludzi coraz częściej słyszę, że nie czują oni potrzeby solidaryzowania się z protestującymi obecnie w Sejmie dziewięcioma osobami. Raczej są coraz bardziej poirytowani.
Na koniec pani Kasia uderza w osobiste akcenty pisząc, jak to w jej redakcji „tematy dotyczące niepełnosprawnych są na porządku dziennym. Zdajemy sobie sprawę z siły telewizyjnego przekazu, choć systemu nie naprawimy. Dzięki materiałom, które u nas powstawały, udało się pomóc wielu dzieciom, bo poruszeni widzowie opowiadanymi przez nas historiami natychmiast ruszali z pomocą”.
Nie podważam szczerości takiego nastawienia, jednak na tyle dobrze znam telewizyjną kuchnię, iż wiem, że takie tematy mają równoważyć polityczną propagandę i są nieprzypadkowym elementem oferty programów informacyjnych. Często to wynika z wyrachowania, a nie wrażliwości, choć tej przecież nie neguję.
To nasz wspólny wstyd – społeczeństwa – że za mało naciskaliśmy, żeby państwo wzięło na siebie ochronę najsłabszych. Sami teraz muszą sobie ją wywalczyć. A my im kibicujemy. I nie, nie z powodów politycznych. Władzy i jej propagandzistom też trudno uwierzyć w ludzkie odruchy, bo wszystko kojarzy im się z polityką
— żali się pani Kasia.
Nie warto walić się we wspólne piersi, bo to niewiele znaczy. Każdy powinien indywidualnie zrobić rachunek sumienia, co zdziałał dla słabszych współobywateli, a czego nie zrobił i dlaczego. I czy chce o tym w ogóle mówić bądź się w tych sprawach licytować. Przecież niekoniecznie ci najgłośniejsi mają najczystsze sumienia.
Ewangelia według św. Mateusza głosi: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie”. I jeszcze: „Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. (…) Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
autor: Stanisław Janecki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
156. Histeria Kolendy-Zaleskiej w
Histeria
Kolendy-Zaleskiej w "GW": PiS przez trzy lata spowodowało katastrofę.
Premier nie wie, co mówi, a w Europie nikt nas nie słucha
powód do kpin. Tym razem to Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej nie spodobały
się słowa premiera Morawieckiego o tym, że Polska mogłaby być
łącznikiem pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. W jej
ocenie to pomysł brawurowy, bowiem w UE nie chcą nas słuchać, a Trump
nie jest nami zainteresowany.
— stwierdziła Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Wygląda na to, że znów trzeba przypomnieć dziennikarce „Faktów” TVN,
że wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w USA miała inny cel, niż spotkanie
z Donaldem Trumpem. Jej celem było posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ,
której Polska przewodniczyła w maju. Jak widać, był to tak mały
i nieistotny szczegół, że dla Kolendy-Zaleskiej dyshonorem było
jego uchwycenie.
Ale tyrada na premiera wcale się na tym nie
kończy. W ocenie Kolendy-Zaleskiej premier „albo nie wie, co mówi, albo
nie jest zainteresowany jakąkolwiek ważną rolą Polski na świecie”.
— stwierdziła dziennikarka TVN.
Przypomnijmy,
że w spotkaniu tym udziały nie wzięła nie tylko Polska, ale też
pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej. Czyżby Kolenda chciała, żeby
Polska znów łamała solidarność V4, tak jak zrobiła to Ewa Kopacz,
deklarując przyjęcie do Polski uchodźców? O to właśnie chodzi?
Co ciekawe,
zdaniem Kolendy, Polska nie ma nic ciekawego do powiedzenia na arenie
międzynarodowej. A Trójmorze? A Grupa Wyszehradzka? A pomoc humanitarna
uchodźcom na miejscu?
Ale na tym nie koniec. Zdaniem
Kolendy-Zaleskiej winą Polski jest także to, że nie zabrała głosu, kiedy
Węgrzy „uchwalili barbarzyńską ustawę zakazującą pomocy imigrantom”.
— kpiła Kolenda-Zaleska.
Co więcej,
w jej ocenie PiS wychowuje społeczeństwo coraz bardziej obojętne
na krzywdę. Dodała, że to wszystko dzieje się „w kraju Jana
Pawła II i Solidarności”.
Hipokryzja emanująca z „Gazety
Wyborczej” nie zna granic. Powołują się na Jana Pawła II w atakach
na rząd, stają w obronie protestujących niepełnosprawnych, by chwilę
później promować ich zabijanie, wspierając czarne protesty. Żadnej
w tym logiki.
wkt/”Gazeta Wyborcza”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
157. Katarzyna Kolenda-Zaleska:
Zwiać, czyli zwyciężyć. Morawiecki jest jak postać z "Ferdydurke"
"Jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie
zachwyca? (...) Nie mogę zrozumieć, jak zachwyca, jeśli nie zachwyca" -
męczył się Gałkiewicz. Mateusz Morawiecki nie miałby takich problemów -
byłby wspaniałym uczniem profesora Bladaczki
Premier umiałby wspaniale opisać, jak go
zachwyca poezja Juliusza Słowackiego - tak jak idealnie opisał, dlaczego
zachwyca go wycofanie się PiS z ustawy o IPN, choć jeszcze kilka
tygodni temu zachwycała go ustawa.
Słowo „wycofanie” oczywiście nie padło. Nie,
przecież to był zachwycający sukces polskiego rządu. Nie padło ani słowo
o fatalnych stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, o oburzeniu świata na
ustawę, która w powszechnej opinii miała być kneblem na badania naukowe,
nie było nic o kryzysie z Izraelem i wpływowymi środowiskami żydowskimi
na świecie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
158. Miał być przytyk, wyszedł
Para Prezydencka złożyła dziś wizytę w Watykanie, gdzie została przyjęta na audiencji przez papieża Franciszka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Serdeczne spotkanie Franciszka z Andrzejem Dudą. Prezydent: „Papież pytał o Polskę i prosił żeby pozdrowić Polaków”. ZDJĘCIA
Po spotkaniu
z papieżem, odbyła się krótka konferencja prasowa prezydenta, gdzie nie
tylko był pytany o rozmowę z Franciszkiem, ale również o kwestię
nominacji nowych sędziów Sądu Najwyższego.
Najbardziej
dociekliwa była dziennikarka TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska, która
dopytywała prezydenta o to, dlaczego ze swoją decyzją o nominacjach nie
poczekał na wyrok trybunału w Luksemburgu. Takiej odpowiedzi się chyba
nie spodziewała.
— odpowiedział prezydent Duda, na co Kolenda-Zaleska próbowała przekonywać, że nie chodzi o przepis, a o „zaufanie z Europą”.
O co chodziło dziennikarce z „zaufaniem z Europą”? To może wiedzieć tylko ona, ewentualnie jeszcze TVN.
Prezydent
zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami, że nie był stroną w sprawie,
w której Naczelny Sąd Administracyjny wydał we wrześniu postanowienia
o zabezpieczeniu w procedurze powoływania sędziów Sądu Najwyższego.
„Ja w ogóle nie otrzymałem tych postanowień, ja nie byłem tam w ogóle
stroną” - powiedział Andrzej Duda.
Jego zdaniem, uchwała sędziów
Sądu Apelacyjnego w Krakowie w przedmiocie odpowiedzialności prezydenta
przed Trybunałem Stanu „to absurd i pokazuje głęboki stan niewiedzy tych
państwa, co w przypadku sędziów jest żenujące”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
159. Kolenda-Zaleska nazywa „Kler”
https://wpolityce.pl/polityka/416862-ot-cala-wyborcza-kler-to-narodowe-r...
Trzeba przyznać, że TVN, „Gazeta Wyborcza” i powiązani z nią ludzie mają szalenie dziwną umiejętność łączenia w pary ludzi czy spraw w taki sposób, że żadnemu normalnemu człowiekowi nie przyszłoby to do głowy. Kolejny pokaz dała właśnie Katarzyna Kolenda-Zaleska. Dziennikarka TVN na łamach „Wyborczej” napisała, że film „Kler” to… „narodowe rekolekcje”!
Jej zdaniem Polacy powinni „spojrzeć na swoich pasterzy i na samych
siebie w prawdzie”, szczególnie, że 40 lat temu na papieża wybrano
Karola Wojtyłę i tak okrągła rocznica przypada na „wyjątkowy czas”.
Co więcej,
Kolenda-Zaleska stwierdziła, że sprawa pedofilii w Kościele „musi mieć
wpływ na przeżywanie tej rocznicy, choć wielu chciałoby papieża wyłączyć
poza margines doczesności”.
– napisała Kolenda-Zaleska.
Ale to nie wszystko. Od św. Jana Pawła II dziennikarka TVN płynnie przeszła do ataku na rząd.
– kpiła Kolenda-Zaleska.
Czyżby
uważała, że postać Jana Pawła II i wizyty w Watykanie są tylko dla
wybranych? Że polscy politycy nie mogą wspominać Papieża-Polaka?
Jej zdaniem politycy zachowują się tak, jakby wszystkie słowa papieża nie miały znaczenia. A co ma być tego dowodem?
– dramatyzowała Kolenda-Zaleska.
Przekonywała,
że „atmosfera przyzwolenia ze strony władzy w Polsce na agresję wobec
obcego to zaprzeczenie tego , kim był Jan Paweł II. Wznosi się się
mu setki szkaradnych pomników, by nie dostrzec wymagań, które stawiał”.
Kolenda-Zaleska
ubolewała też nad tym, że kurzem zarosły słowa JPII o demokracji.
Stwierdziła, że w nauczaniu Papieża nie ma nic o „wyższości narodu
nad suwerenem”.
– stwierdziła Kolenda-Zaleska.
Równie
dobrze to samo stwierdzenie o czytanie encyklik Jana Pawła II można
skierować do Katarzyny Kolendy-Zaleskiej. Ciekawe, jaka wówczas
byłaby odpowiedź.
wkt/Gazeta Wyborcza
Ks. Oko: "Nasza wiara to wielki skarb, którego musimy bronić. Bolszewicy znowu atakują i trzeba wytężyć wszelkie siły"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
160. Kolenda-Zaleska relacjonowała
Kolenda-Zaleska relacjonowała materiał o homilii przy grobie papieża i uderzyła w PiS. Ostra riposta Ziemkiewicza!
Katarzyna Kolenda-Zaleska relacjonowała w głównym wydaniu
informacyjnym TVN „Faktach” homilię, którą wygłoszoną przy grobie Jana
Pawła II, arcybiskupa Jana Pawłowskiego. W ostrych słowach relację
Kolendy-Zaleskiej skomentował na Twitterze Rafał Ziemkiewicz.
We wtorek, w 40. rocznicę wyboru kard. Karola Wojtyły homilię w
Watykanie wygłaszał abp Jan Pawłowski, doświadczony watykański dyplomata
i pracownik Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej. W wydarzeniu
uczestniczyła Agata Kornhauser-Duda oraz Prezydent Andrzej Duda.
Słowa, które padły nad grobem Jana Pawła II, były wyjątkowo gorzkie – napisała Kolenda-Zaleska. Jej zdaniem słowa abp Pawłowskiego były skierowane do Andrzeja Dudy. Mówił,
że dobrze, że prezydent tu przyjechał z podzielonej Polski, bo może do
tej podzielonej Polski przywiezie przesłanie Jana Pawła II – pisała.
Nie wolno wolności zmieniać w samowolę. (…) Nie wolno
lekkomyślnie niszczyć tego, co udało się osiągnąć, bo bardzo trudno
będzie to wszystko odbudować. To były naprawdę bardzo mocne i gorzkie
słowa – relacjonowała.
Inną interpretację słów abp Pawłowskiego zaproponował Ziemkiewicz. Pani
i pani szczujnia oczywiście nie widzi w tym nic, co by ich dotyczyło.
O, biskup potępia zło, to na pewno o pisowcach. Ręce i nogi opadają.
‚Kazanie konfederackie’ z ‚Pamiątek Soplicy’ – napisał na Twitterze.
Pani i pani szczujnia oczywiście nie widzi w tym
nic, co by ich dotyczyło. O, biskup potępia zło, to na pewno o
pisowcach. Ręce i nogi opadają. "Kazanie konfederackie" z "Pamiątek
Soplicy". https://t.co/QldHEFblFC
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) October 17, 2018
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
161. Frustracja z powodu braku
Frustracja z powodu braku prowokacji? Kolenda-Zaleska atakuje marsz 11 listopada: "Ideowa pustka za zasłoną sztandarów"
i niepowitany przez prezydenta w czasie oficjalnych obchodów 100-lecia
odzyskania niepodległości – tak właśnie władza rozumie wspólnotę i żadne
zaklęcia, żadne najbardziej patetyczne przemówienia, w których było
wiele słów, a niewiele treści, nie zmienią tego obrazu
— napisała w „Gazecie Wyborczej” Katarzyna Kolenda-Zaleska,
dziennikarka „Faktów” TVN. Raczyła jednak zauważyć, że to Donald Tusk
rozpoczął obrażać rządzącą w Polsce formację polityczną i prezydenta tuż
przed Świętem Niepodległości.
— zaznaczyła.
Kolenda-Zaleska
zaczęła kreować Donalda Tuska na bohatera za to, że łaskawie raczył
świętować 100-lecie niepodległości w naszym kraju…
— podkreśliła.
Według
dziennikarki „Faktów” TVN to PiS powinien wyjść z inicjatywą pojednania
z Donaldem Tuskiem. Jest to zaskakujące biorąc pod uwagę,
że to on dzień wcześniej zaczął atakować aktualnie rządzących.
— napisała. Najwyraźniej nie zauważyła, że to opozycja zrezygnowała ze wspólnego świętowania.
Dziennikarce
TVN-u nie spodobały się obchody 100-lecia niepodległości Polski.
Najwyraźniej nie zrozumiała, że to dzień, kiedy Polacy symbolicznie mogą
pokazać, że tworzą wspólnotę. I to się doskonale udało, chociażby
na ogromnym marszu w Warszawie.
— zaznaczyła.
Jak
widać, kiedy dziennikarka TVN-u nie może się przyczepić
do skandalicznych zachowań czy transparentów na ogromnym marszu
11 listopada, bo tych po prostu nie było, szuka innych pretekstów, żeby
tylko uderzyć w to patriotyczne wydarzenie. Tym razem wymyśliła,
że kryje się za nim „ideowa pustka”. Ciekawe, jakie zatem wartości
reprezentuje jej stacja i gloryfikowany przez nią Donald Tusk, które
jątrzył w przeddzień Święta Niepodległości.
as/”Gazeta Wyborcza”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
162. Ot i cała „Wyborcza”.
Ot
i cała „Wyborcza”. Kolenda-Zaleska kpi z polityki historycznej rządu:
Jak władza uhonoruje Wałęsę, który stał na czele opozycji?
historyczną. Wiadomo, że wielu chciałoby, żeby było tak, jak było.
Tu pojawia się więc Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN z „gościnnym
występem”, która oświadczyła, że… „PiS ma kłopot z historią”.
O problemie tym ma świadczyć umieszczenie wizerunku Jarosława
Kaczyńskiego na wystawie poświęconej strajkom sierpniowym z 1980 roku.
Dziennikarkę TVN fakt ten bardzo mocno zabolał, bowiem – jak sama
zwróciła uwagę – w 2019 roku czeka nas wiele okrągłych rocznic, które
mogą być kluczowe dla elektoratu PiS.
– napisała w „Wyborczej” Kolenda-Zaleska.
Na tym
jednak nie koniec. Kolejnym problemem dla dziennikarki TVN jest kwestia
tego, jak „władza zamierza uhonorować Lecha Wałęsę, który stał na czele
całej opozycyjnej drużyny?”.
– kpiła Kolenda-Zaleska.
Kolejnym
powodem do nabijania się z rządu jest 20 rocznica przystąpienia Polski
do NATO. Zdaniem dziennikarki TVN, rząd może mieć problem
z przełknięciem tego, że w „Jefferson był Bronisław Geremek, a nie
Mariusz Błaszczak.
– nabijała się dziennikarka TVN.
Pomińmy
ten niskich lotów żarty z 15 rocznicy przystąpienia do UE. Zdaniem
Kolendy-Zaleskiej premier wyrwał się przed szereg z zaproszeniem
do wspólnego świętowania, a władza ma kłopot. Dlatego cała
nadzieja w opozycji.
– napisała Kolenda-Zaleska.
Aż strach pomyśleć, jakie plany na świętowanie ma tak wielbiona przez „Wyborczą” opozycja.
wkt/”Gazeta Wyborcza”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
163. Kolenda-Zaleska wpycha
Kolenda-Zaleska wpycha ludowców w ramiona Schetyny: "Od wyboru, jakiego dokona PSL, zależy przyszłość polityki w Polsce"
Publicystka zwraca uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość po jesiennych
wyborach może potrzebować koalicjanta, aby móc utworzyć rząd.
Kolenda-Zalewska nie wyklucza, że Jarosław Kaczyński nie będzie próbował
dogadać się z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
—pisze publicystyka.
—spekuluje Kolenda-Zaleska.
—kończy.
Jak
widać presja na ludowcach jest ogromna. Czy Kosiniaka-Kamysza spotka
to samo, co spotkało Roberta Biedronia, kiedy ogłosił, że nie wstąpi
do koalicji z Platformą Obywatelską i zaczął krytykować opozycję?
kk/”Gazeta Wyborcza”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
164. Brakuje argumentów za
Brakuje argumentów za strajkiem nauczycieli? Kolenda-Zalewska sięga po emocje i sentymenty
sentymentalizm. W takim tonie przekonuje o słuszności strajku
nauczycieli w „Gazecie Wyborczej” Katarzyna Kolenda-Zalewska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ósmoklasiści rozpoczęli drugi dzień egzaminów. Dziś matematyka. Mimo strajku nie ma zgłoszeń o nieprawidłowościach
Jej tekst to opowieść o pani od polskiego, które wiele zawdzięcza, m.in. wybór zawodu.
— pisze.
— dodaje.
ems/„Gazeta Wyborcza”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
165. Prawda aż tak zabolała?
Prawda aż tak zabolała? Kolenda-Zaleska wstydzi się Kościół. Dlaczego? Usłyszała o bożku tolerancji i moralnym nihilizmie
standardy biskupom i oznajmia, o czym powinni mówić w czasie swoich
świątecznych homilii. Dziennikarka na łamach „Gazety Wyborczej”
ogłosiła, że wstydzi się za Kościół. Zaatakowała hierarchów, którzy
zawsze odważnie zabierają głos i staja w obronie tradycyjnych wartości.
Dziwna ta troska.
—oznajmiła w imieniu nieokreślonej grupy osób dziennikarka.
W swoim
absurdalnym wywodzie, z góry w imieniu wierzących, stwierdza czego
katolik chce słuchać w kościele w czasie Wielkanocy. Napisała:
Okazuje,
że poziomu wyznaczonego przez Kolendę-Zalewska nie osiągnięto. Zawód
sprawił jej na przykład abp Sławoj Leszek Głódź, który ośmielił się
krytycznie mówić o LGBT, gender i strajku nauczycieli.
Ważna
homilia abp Głódzia. Mocne słowa o gender i strajku nauczycieli:
„Skrzywdzono wrażliwość, idealizm, zaufanie ludzi młodych, dzieci”
—czytamy słowa dziennikarki w „GW”.
I tak
dowiadujemy się, że to Kolenda-Zalewska najlepiej wie, co istotą
Ewangelii jest, a co nie jest. Najbardziej ubodły ją słowa metropolity
gdańskiego o „agresji hałaśliwych antychrześcijańskich prądów
i ideologii, promocji moralnego nihilizmu, społecznej arogancji oraz
akceptacji bożka tolerancji”. Czy to możliwe, że tak czujna dziennikarka
nie zauważyła tych zjawisk panoszących się u nas coraz śmielej?
Później dziennikarka przeszła do krytyki abp Marka Jędraszewskiego.
Ważne przesłanie abp. Jędraszewskiego: „W XXI w. człowiek, który przyznaje się do Jezusa jest oskarżany o bycie fanatykiem”
—pisze w felietonie dla „GW”.
Dodała,
że słowa tych hierarchów nie mają nic wspólnego z Bogiem
Zmartwychwstałym, a przyznawanie się do Kościoła, który ma takich
biskupów nie jest dla niej przyjemne.
Na koniec stwierdziła:
Problemy Katarzyny Kolendy-Zalewskiej nie znalazły zrozumienia u internautów. Zarzucają jej fałszywą troskę o Kościół.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
166. Na Czerskiej rozpacz i
Na
Czerskiej rozpacz i zgrzytanie zębów! Kolenda-Zaleska: "Po wyborach
wychodzi na to, że PiS nie musi prowadzić żadnej kampanii"
Koalicji Europejskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Katarzyna
Kolenda-Zaleska w swoim felietonie wskazała na przyczynę porażki. W jej
ocenie to powtarzanie przez PiS, że Platforma po objęciu władzy
wszystko ludziom odbierze.
— pisze Kolenda-Zaleska w „Gazecie Wyborczej”.
Skrytykowała pomysł PiS na powołanie komisji do zbadania pedofilii we wszystkich środowiskach.
— przekonuje Kolenda-Zaleska wypowiadając się w imieniu większości Polaków.
Stwierdziła, że Polacy oczekują od hierarchów odwagi.
— twierdzi.
ems/”Gazeta Wyborcza”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
167. Balcerowicz i Wałęsa o
Balcerowicz i Wałęsa o czerwcu '89. Dostało się też PiS. "Ustrojowi postkomuniści, którzy udają antykomunistów"
"Lech,
Leszek. Wygrać wolność" to tytuł książki, wokół której w poniedziałek
przy Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku odbyła się dyskusja z
udziałem Lecha Wałęsy i Leszka Balcerowicza. "Stałem na czele tej walki"
- wspominał były prezydent.
Na koniec prowadząca spotkanie Agata Stremecka -
prezes zarządu Fundacja FOR (Forum Obywatelskiego Rozwoju) - odniosła
się do zawartej w książce "diagnozy naszych czasów", według której
obecne rządy przypominają czasy PRL. Nie zgadzając się z tą opinią
Stremecka podkreśliła, że obecnie Polacy - dzięki Wałęsie i
Balcerowiczowi - żyją w demokratycznym państwie. "I dzięki panom możemy
również głosować na idiotów" - zaznaczyła, dodając, że pojęcie "idioty"
wywodzi się z starożytnej greki i oznacza osobę, która nie jest
zainteresowana życiem publicznym.
Były prezydent odpowiedział, że dobrze, że obecnie w polityce są skrajności."Dobrze,
że nas denerwują, bo weźmiemy się do roboty i znajdziemy rozwiązanie na
te czasy (...) Musimy znaleźć rozwiązania, a jesteśmy przez nich
prowokowani i zmuszani do poszukiwań i o to właściwie chodzi - mówił Wałęsa. Z kolei Balcerowicz zwrócił uwagę, że nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że obecne rządy oznaczają to samo, co było w PRL. Ale
mówimy o kierunku. I to jest pierwsze ugrupowanie, które cofa Polskę -
ustrojowo. W kierunku tamtych strasznych czasów. To są ustrojowi
postkomuniści, którzy udają antykomunistów"- ocenił.
Książkę, która jest zapisem rozmów dziennikarki Katarzyny
Kolendy-Zaleskiej z obydwoma byłymi politykami, opublikowało wydawnictwo
Znak Horyzont.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
168. Co ona sugeruje?!
Co
ona sugeruje?! Kolenda-Zaleska w TVN: Jeśli wynik wyborów będzie
dla PiS niekorzystny, to będzie mógł zrobić wszystko z demokracją
na to, co po wyborach. Bo jeśli wynik wyborów będzie dla władzy
niekorzystny, to władza będzie mogła zrobić wszystko z polską demokracją
— stwierdziła na antenie TVN dziennikarka „Faktów” Katarzyna
Kolenda-Zaleska. Słowa dziennikarki TVN zszokowały m.in. prof.
Stanisława Żerko.
— napisał na Twitterze prof. Żerko.
— zareagowała na powyższy wpis dziennikarka TVN.
Użyte przez Katarzynę Kolendę-Zaleską sformułowanie, że jeśli
PiS przegra wybory „władza będzie mogła zrobić wszystko z polską
demokracją”, dla wielu osób może być jasną sugestią, że zdaniem
dziennikarki TVN PiS rzekomo może unieważnić wynik wyborów. To bardzo
nieodpowiedzialne i bezpodstawne stwierdzenie, niepotrzebnie
nakręcającego spiralę negatywnych emocji.
tkwl/Twitter
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
169. Kolenda-Zaleska wyrzuciła z
Kolenda-Zaleska wyrzuciła z programu posła Żalka. Poszło o słowa o LGBT
"Fakty po Faktach” był Jacek Żalek z Porozumienia. Podczas rozmowy o
LGBT prowadząca rozmowę wyprosiła posła z anteny.
Katarzyna Kolenda-Zaleska pytała posła Żalka o policję, która pilnuje domu Jarosława Kaczyńskiego w związku z protestami.
Wzbiła się pani na wyżyny manipulacji, czym innym są manifestacje polityczne, a czym innym są incydenty – mówił Żalek w TVN24.
LGBT to nie są ludzie, to ideologia
Poseł pytał też prowadzącą rozmowę co to jest LGBT.
LGBT to są ludzie homoseksualni, transseksualni - odpowiedziała Kolenda-Zaleska.
Jacek Żalek roześmiał się i powiedział: LGBT to nie są ludzie, to ideologia!
Po tej wypowiedzi dziennikarka przerwała rozmowę i wyprosiła gościa z anteny.
Co
rzeczywiście powiedział Żalek w rozmowie z Kolendą-Zaleską? Cały
kontekst wypowiedzi wskazuje na to, że dziennikarka manipulowała
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Żalek: „LGBT to nie są ludzie, to jest ideologia”. Zirytowana Kolenda-Zaleska przerywa rozmowę! „Są jakieś granice”
- Burza w sieci po przerwaniu rozmowy z Żalkiem przez Kolendę-Zaleską. „Ryzykowna zagrywka TVN w kampanii wyborczej”
—cytowała słowa Joachima Brudzińskiego dziennikarka TVN.
—mówił Żalek.
—kontynuowała Kolenda-Zaleska.
—pytał poseł.
—odpowiedziała dziennikarka.
—odparł Żalek, wyraźnie nawiązując do ideologii LGBT.
—oburzyła się dziennikarka TVN.
—ciągnął Żalek.
—powiedziała wyraźnie oburzona Kolenda Zaleska.
(…)
—pytał Żalek.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
170. Chcą nas wyłączyć jak posła
Chcą nas wyłączyć jak posła Żalka w programie TVN. Ocenzurować, zmarginalizować i otworzyć drzwi szaleństwu
Bardzo dobrze się stało, że w piątkowy wieczór dziennikarka TVN
Katarzyna Kolenda-Zaleska rozłączyła się w czasie programu ze swoim
gościem, posłem Jackiem Żalkiem, gdy ten wspomniał o ideologii LGBT. Dzięki
temu zobaczyliśmy wprost co chcą z nami zrobić orędownicy lewicowego
szaleństwa, ukazał się też mechanizm jak chcą to zrobić. To udawane
zdziwienie dziennikarki TVN, jakby przez pięć lat debaty publicznej
pierwszy raz usłyszała o „ideologii LGBT”, jej udawane oburzenie, jakby
przez półtora tysiąca dni nie była w stanie sięgnąć po jakąś książkę
o gender, nie znała koncepcji płci kulturowej, jakby skrót LGBT był już
używany przez Platona i Arystotelesa, a w podręcznikach logiki był
podstawowym terminem.
CZYTAJ O TYM:
Poseł Żalek wyproszony ze studia TVN na wspomnienie o ideologii LGBT
To udawanie,
że jakaś nowinka ideologiczna, jakaś koncepcja wymyślona przez Magnusa
Hirschfelda albo Judith Butler, to prawda objawiona i niekwestionowalna,
ten monopol myślenia, podział na myślenie „jedynie słuszne”
i „zacofane”, które można wyłączyć jednym pstryknięciem w opcję:
„rozłącz” to marzenie lewicy i liberałów ostatnich dekad.
Wczorajszy program „Fakty po faktach” to tylko rozgrzewka przed powtórką
amerykańskiego scenariusza upokarzających marszów z całowaniem Murzynów
w buty, padaniem twarzą do ziemi, histerii rozemocjonowanej młodzieży
wytresowanej lepiej niż psy Pawłowa, że na krytykę koncepcji płci,
proponowanej przez LGBT, czuje się ona jakby ktoś obdzierał
ich ze skóry.
Wydarzenia w USA, gdzie Georga Floyda, faktycznie
tragicznie zabitego w brutalnym zatrzymaniu policyjnym, ale jednak
w wydarzeniu incydentalnym, otóż tego Georga Floyda przedstawia się jako
anioła represjonowanego przez system stworzony u swego zarania przez
Krzysztofa Kolumba (bo odkrył drogę do kolonizacji Ameryki), chowa się
w złotej trumnie wiezionej przez białą karetę, te wieści zza oceanu
pokazują, że światopogląd progresywistów to istne szaleństwo,
to fala, którą można przyjąć lub odeprzeć. Tertium non datur. Nie da się
wpuścić „trochę szaleństwa”. Albo rozmawiamy o LGBT, gender studies,
koncepcji płci kulturowej, albo wyłączamy się przyciskiem na komputerze.
KONIECZNIE ZOBACZ: Oto ideologia LGBT i jej dziewięciu twórców
Oni
potrafią opowiedzieć się za każdym szaleństwem. Jeśli kwestionowanie
pojęcia „płci kulturowej” jest dla nich homofobią, straszeniem,
dyskryminacją, to równie dobrze mówienie o kulistości Ziemi może być
wpisane na listę tematów zakazanych.
Wczorajsza medialna
sztuczka, tej udawanej tolerancji prowadzącej „Fakty po faktach”, jej
wyreżyserowany gest obrony uciśnionych, przeciwko - tak, to słowo już
czeka do przyczepienia go na naszych plecach, kołnierzach, czołach -
faszystom, jest równie wiarygodny jak sceny z dzieł socrealizmu.
Przypomnijmy sobie filmy wcześniutkiego PRL, „Jasne Łany” Eugeniusza
Cękalskiego, „Celulozę” Kawalerowicza, zobaczymy to samo przerysowane
oburzenie „prawdziwych komunistów” przeciwko kułakom, sabotażystom
i imperialistom, ten sam wyraz twarzy, choć inne „kliknięcie”
wyłączenia z rozmowy.
Lewicowi szaleńcy zwierają
szeregi, za szturmowców na Pałac Zimowy, robi im zagubiona
i zmanipulowana młodzież z tęczowymi pelerynkami, tańcząca Bóg wie
po co i na co, do tego jeszcze pogromcy polskiego antysemityzmu, choć
nie było bardziej zaangażowanego w ratowanie Żydów narodu niż Polacy
i antyrasizmu, choć nie mieliśmy ani centymetra kwadratowego
zamorskiej kolonii.
To ważna rzecz, ten wczorajszy
program „Fakty po faktach”. Być może nadejdzie czas, że za wyrażanie
swoich poglądów redaktor prowadzący (tyle dobrego, że nie oficer
prowadzący) wyłączy nas jednym pstryknięciem, a tysiące tęczowych
hunwejbinów wyleją na nas kubły pomyj. Dostaliśmy przedsmak tego, co nas
czeka, gdy szaleńców dopuścimy do rządzenia krajem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
171. Pani Kasia strzela z
Pani Kasia strzela z „Aurory”. Drodzy LGBT! Nikomu nie chodzi o wasze prawa. Celem jest podpalenie tego świata
Drodzy LGBT! Nie kieruję
tego apelu do ideologii, ale do ludzi. Nawet nie do wyznawców LGBT, ale
do osób, które mają szczęście/nieszczęście (niepotrzebne skreślić) być
dotknięte nieregularną orientacją seksualną. Staram się być delikatny,
nie nazywam was zbokami, pederastami ani nawet homoseksualistami (ponoć
i to słowo was obraża). Nie piszę nawet o nienormalności, choć logika
podpowiada oczywistą odpowiedź, jakie zachowania są w społeczności
ludzkiej normą, a jakie wynaturzeniem.
Piszę więc
o seksualnej nieregularności, z nadzieją, że to słowo uczciwie
i kulturalnie pokaże, co mam na myśli. Choć pewnie gdybym użył takiego
sformułowania w rozmowie z koleżanką (dawną) Kasią Kolendą, to i tak
by mnie wyłączyła, tak jak uczyniła to z pewnym posłem.
Tu dygresja. Ktoś powie: „Pani Kasia się zdenerwowała, nie mogła już zdzierżyć owego posła, bo głosił niecywilizowane poglądy”.
A ja odpowiem:
„Pani Kasia prowokowała i czekała, a kiedy już zaczął mówić, to nie
pozwoliła mu wyjaśnić, tylko go wyłączyła”. Chodziło jej tylko o to, aby
nagrała się odpowiednia fraza. A potem nagle w całej Polsce pojawiły
się banery, plakaty, hasła, że LGBT to nie ideologia, ale żywi ludzie,
że to dehumanizacja, czyli pierwszy krok do eksterminacji.
Oczywiście
nie oskarżam pani Kasi, że była świadoma, iż oddaje strzał z „Aurory”,
po którym wyklęty lud ziemi ruszy na Pałac Zimowy. Zazwyczaj do takich
zadań używa się osób nieświadomych, naiwnych, skłonnych do egzaltacji,
ktoś im podpowiada, steruje nimi i uruchamia procesy społeczne.
I tu czas wrócić do apelu do LGBT.
Żołnierze i robotnicy
obalający burżuazyjne rządy w Europie w drugiej dekadzie XX w. czynili
to w dobrej wierze, z nadzieją, że nastaną powszechna równość
i sprawiedliwość. Co zdarzyło się naprawdę, wszyscy wiemy – starsi
pamiętają, młodsi przeczytali w książkach. Bojownicy zostali nawozem
historii, a inspiratorzy dokonali tego, czego zamierzali – zmietli stary
porządek, ustanawiając świat bez Boga, bez praw naturalnych,
bez moralności.
Drodzy LGBT! Jeśli myślicie, że czekają was
równość i sprawiedliwość, to wspomnijcie tamte doświadczenia. Nikomu nie
chodzi o wasze przywileje ani nawet o prawa. Celem jest podpalenie tego
świata. A wy macie być tylko podpałką. A potem nawozem, który użyźni
pola. Plony zbiorą ci, którzy uruchomili panią Kasię.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
172. Sojusznicy w kłamstwie.
Sojusznicy
w kłamstwie. Skala i cel manipulacji serwowanych w TVN i u Michnika
niczym się nie różnią od tych w mediach białoruskich
Powtarzacie propagandę
Alaksandra Łukaszenki, to jest ten sam przekaz, który jest w mediach
białoruskich, który jest w Russia Today - powiedział w TVN24 wiceszef
MSZ Paweł Jabłoński. Zarzucił TVN24, że posługuje się propagandowymi
materiałami emitowanymi przez białoruskie władze.
CZYTAJ TAKŻE:
— Tusk podczas Campusu mówił o imigrantach. W końcu dostał trudne pytanie! „Wpuszczać czy nie wpuszczać? Konkret. Bo ile można…”
— Rzecznik ministra koordynatora alarmuje: „Rośnie zainteresowanie strony rosyjskiej sytuacją na białorusko-polskiej granicy…”
Starcie ministra Jabłońskiego i Kolendy-Zaleskiej
—
powiedział w piątek w TVN24 Jabłoński, pytany o pomoc dla migrantów
koczujących w okolicy Usnarza Górnego w woj. podlaskim. W Usnarzu Górnym
na granicy po stronie białoruskiej, od kilkunastu dni koczuje grupa
cudzoziemców; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza
Straż Graniczna i żołnierze, jest tam też policja.
Jabłoński
zarzucił stacji TVN24, że posługuje się propagandowymi materiałami
emitowanymi przez białoruskie władze. Wiceszef MSZ zaprezentował kadr
z materiału białoruskich służb, wykorzystanego przez TVN24. Prowadząca
program Katarzyna Kolenda-Zaleska odpowiedziała, że przedstawiony przez
Jabłońskiego kadr pochodził z materiału, który dotyczył właśnie
propagandy stosowanej przez rządzących na Białorusi i tzw.
akcji „Śluza”.
Dziennikarka powiedziała, że „my mówimy o ludziach, którzy cierpią, od 19 dni”.
— pytała.
— pytał Jabłoński.
Materiał TVN24 o imigrantach
Polityk
napisał potem w mediach społecznościowych, że materiał, o którym mówił,
został przedstawiony przez TVN24 „jako dowód, że Polska nie ma w tej
sprawie racji”.
— czytamy we wpisie Jabłońskiego na Twitterze.
Jabłoński
opublikował również odnośnik do dostępnego na stronie internetowej
TVN24 materiału z dnia 19 sierpnia o osobach koczujących na granicy.
W materiale widać kilkusekundowy fragment nagrania białoruskich służb,
na który zwrócił uwagę Jabłoński.
— opisał
ten fragment lektor. Wcześniej w tym samym materiale zobaczyć można
wypowiedź tłumaczki z języka dari, która porozumiała się z koczującymi;
według niej, twierdzą oni, że zostali przywiezieni na granicę
w ciężarówkach takich jak te, którymi posługuje się polskie wojsko.
— oświadczył w piątkowym programie Jabłoński.
— ocenił wiceszef MSZ.
Pytany,
dlaczego polskie służby nie dopuszczają do koczujących pod Usnarzem
Górnym osób chcących im przekazać jedzenie, wodę czy leki, Jabłoński
powiedział, że „jeżeli mamy granicę z państwem, które prowadzi wobec
Polski działania wrogie, to pozwolenie na to, żeby polscy posłowie,
księża, dziennikarze czy aktywiści weszli na terytorium Białorusi,
to proszenie się o to, żeby służby białoruskie tych ludzi zatrzymały”.
— ocenił. Przypomniał też, że polski konwój z pomocą humanitarną wciąż czeka na przyjęcie przez Białoruś.
Również
uczestniczący w programie poseł Lewicy Maciej Konieczny powiedział,
że przed utworzeniem szczelnego kordonu SG i wojska, różne osoby
swobodnie podchodziły do obozowiska koczujących i przekazywały
im artykuły pierwszej potrzeby.
— powiedział.
— podkreślił.
tkwl/PAP/Twitter
Wiceszef MSZ o TVN24: Powtarzacie propagandę Łukaszenki
ten sam przekaz, który jest w mediach białoruskich, który jest w Russia
Today" - powiedział w TVN24 wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Zarzucił
TVN24, że posługuje się propagandowymi materiałami emitowanymi przez
białoruskie władze.
oświadczyła, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie jest kwestia
migracji, ale częścią agresji Łukaszenki na Polskę, Litwę i Łotwę w
celu destabilizacji UE.
Ten obszar między granicami Polski i Białoruś nie jest kwestią migracji, ale częścią agresji Łukaszenki na Polskę, Litwę i Łotwę w celu destabilizacji UE
- napisała na Twitterze Johansson. Ten cytat, jak wskazała, jest
częścią jej wywiadu, jaki ukazał się w amerykańskim dzienniku "New York
Times".
Unijna komisarz opublikowała też zdjęcie, przedstawiajcie migrantów przebywających na Białorusi przy granicy z Polską.
Władze
polski wcześniej informowały, że na granicy polsko-białoruskiej nie ma
obszaru ziemi niczyjej, tylko słupki wskazujące na granicę rozdzielającą
Polskę od Białorusi.
Komisja Europejska została zapytana w piątek o te słowa przez PAP.
Takie jest rzeczywiście stanowisko Komisji Europejskiej, a nawet szerzej Unii Europejskiej, które w podobny sposób wyrażali już wcześniej ministrowie spraw zagranicznych państw członkowskich - przekazał PAP rzecznik KE Christian Wigand.
Kolenda-Zalewska: "To katolicki kraj". Minister Czarnek: "Warto zapamiętać, wszak mówi to działaczka lewicowo-liberalnej stacji"
„Nie wstyd panu, panie ministrze?
To katolicki kraj” - w ten sposób dziennikarka TVN24 Katarzyna
Kolenda-Zaleska starała się atakować wiceministra MSZ Paweł Jabłoński
za to, że nie ma możliwości dostarczenia jedzenia i wody dla imigrantów
przez stronę polską dlatego, że migranci znajdują się po stronie
białoruskiej. Wypowiedź dziennikarki TVN24 celnie skomentował
na Twitterze Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki.
CZYTAJ TAKŻE:
— Gorąco w TVN24! Jabłoński do Kolendy-Zaleskiej: Powtarzacie propagandę Łukaszenki. To ten sam przekaz, co w mediach białoruskich
— Rzecznik ministra koordynatora alarmuje: „Rośnie zainteresowanie strony rosyjskiej sytuacją na białorusko-polskiej granicy…”
— napisał na Twitterze Przemysław Czarnek, minister edukacji narodowej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl