Gdyby...

avatar użytkownika Tymczasowy

"Nikt nie jest doskonaly" i "Kazdy robi bledy" (Nobody is perfect & Everybody makes mistakes) - tak sie tu mowi, w kulturze (takze osobistej), ktora tworzono przez wieki. W innych czesciach swiata w sytuacji, gdy ktos zrobi blad, mowia, na przyklad "Co robisz baranie!".

Prawda jest, ze najwazniej by nie popelniac bardzo duzych bledow. Tak uczylem swoje dzieci.

W dniu 5 XII 1994 r. w Patria Hall w Budapest Congress Centre zostalo podpisane, wazne porozumienie nazwane Memorandum Budapesztenskim. Podpisaly je rozne "Wysokie Umawiajace sie Strony". Bardzo lubie to okreslenie, gdyz wlasnie tak sie wzajemnie nazywaly panstwa podpisujace dawno temu pakt Ribbentrop-Molotow. Tym razem byly to: Stany Zjednoczone Ameryki Polnocnej, Wielka Brytania oraz Federacja Rosyjska. Pozniej zlozyli oswiadczenia poparcia dwaj inni godni mocarze: Francja i Chiny. Nie moglo ulegac watpliwosci, ze nie moglo byc lepiej. Przyszlosc dowiodla slusznosc tej oceny, tyle, ze z pewna poprawka; idzie o kraj, ktorego to dotyczylo. W Memorandum szlo o Ukraine. W Memorandum Wysokie Umawiajace sie Strony stwierdzily, ze "zabrania sie grozenia lub stosowania sily militarnej lub przymusu ekonomicznego wobec Ukrainy". Ba, do Szesciu Wspanialych dolaczono najswiatlejsza Organizacje Narodow Zjednoczonych. W razie naruszenia integralnosci terytorialnej Ukrainy, z automatu miano zwrocic sie do Rady Bezpieczenstwa ONZ "o natychmiastowe udzielenie pomocy sygnatariuszom w razie grozby agresji lub agresji".

Te najtwardsze z mozliwych, wrecz pancerne gwarancje panstwo ukrainskie nie otrzymalo za darmo. O nie! Nie byl to tzw. free lunch czy jak kto woli - "za friko". Nasz sasiad ze wschodu, zaplacil, jak sie mialo pozniej okazac, doslownie gardlowa cene. Silna armia ukrainska, trzecie co do wielkosci mocarstwo jadrowe na swiecie mialo oddac Rosji wszystkie swoje glowice jadrowe wraz ze srodkami przenoszenia. Na dobry, czyli zly poczatek, Ukraincy z wlasnej woli wycofali 2 pulki pociskow UR-100 N (SS-19). Jeszcze w listopadzie 1993 r. mowilo sie o wycofaniu ze sluzby 36% wyrzutni rakietowych i 42% glowic bojowych. No, ale juz nastepnego miesiaca tego roku do akcji wszedl sam najgodniejszy wiceprezydent The United States of America, Al Gore - pozniejszy mistrz swiata w walce z globalnym ociepleniem (dzis nazywaja to "plonaca planeta") oraz sekretarz stanu (ichniejszy szef MSZ) William J.Perry. Krecil sie tez przy tym znany pozniej Donald M. Blinken. Tacy mezowie stanu nie mogli nie zalatwic Ukrainie calkowitego pozbycia sie arsenalu jadrowego. A bylo to: 130 rakiet miedzykontynentalnych UR-100N zdolnych do przenoszenia 6 glowic kazda, 46 pociskow balistycznych  RT-23 zwanych "Molodiec" z 10 glowic kazda oraz 33 ciezkich bombowcow - nosicieli broni jadrowej. A co najwazniejsze, 1 700 glowic jadrowych. Powtorze: jeden tysiac siedemset. Czyli, jak to mowia dzieci w "MacDonaldzie" - "Combo". Bravo, a nawet bravissimo.

Do swietnego wymienionego wyzej, skladu z Ameryki nalezy dolaczyc prawnikow z ichniejszego Departamentu Stanu, kwiat prawniczy majacy prawo miedzynarodowe po prostu  w malym palcu. Zajeli sie blyskotliwie rozroznieniem jezykowym "gwarancje bezpieczenstwa" vs. "zapewnienie bezpieczenstwa". Oni w jezyku lenglydz wyjasnili, ze w Memorandum szlo o "zapewnienia", w odroznieniu od, czujacych pismo nosem, Ukraincow, ktorzy przetlumaczyli to na swoj  "jazyk" jako "gwarancje". Roznica polega na tym, ze termin "gwarancje" oznacza uzycie sily, a termin "zapewnienia" - nie.

Stawiajacym opor Ukraincom, a dokladniej - prezydentowi Krawczukowi, pogrozil palcem prezydent Clinton. Brak zgody Ukrainy na rozbrojenie sie "spowodowalby pogorszenie stosunkow amerykansko-ukrainskich". Final jest znany, ale te hanbe trzeba przypominac. Inny Pan na Bialym Domu po zajeciu Krymu w 2014 r.  prostodusznie, choc z cala pewnoscia slusznie, skonstatowal, ze "inwazja Rosji stanowi naruszenie Memorandum Budapesztenskiego i jest wyraznym pogwalceniem suwerennosci i integralnosci terytorialnej Ukrainy". I nic wiecej, tylko tyle!

Na usta cisnie sie pytanie, a co by bylo gdyby Ukraina zachowala jakis malenki ulamek wczesniej posiadanej mocy, pare rakiet i kilkanascie glowic jadrowych? O ile nie bylo ich stac na utrzymanie calego arsenalu, to na na paliwo i konserwacji malej ilosci zawsze byloby ich stac. Czy wspolczesna historia tamtej czesci Europy potoczylaby sie wtedy inaczej?

Nie mozna zapominac o przyszlosci. Powiedzmy, ze Ruskie wymoga teraz porozumienie pokojowe zawierajace punkt o oddaniu przez Ukraincow  bez walki sporej jeszcze i bardzo umocnionej czesci Doniecczyzny. Pozniej beda mogli swobodnie przystapic do kolejnego skoku i zajecia, na przyklad Kijowa. Jakich slow uzyje wowczas panujacy prezydent U.S.A.?

 

1 komentarz

avatar użytkownika UPARTY

1. @Tymczasowy

To ciekawe pytanie. Może np. "Stany Zjednoczone wyrażają w imieniu wspólnoty międzynarodowej: 1. głębokie oburzenie lub 2. niepokój, lub 3. podziw dla narodu ukraińskiego, lub 4. z niedowierzaniem przyjęły tragiczne wieści."
Co do zaś broni atomowej i środków jej przenoszenia to sprawa jest trudniejsza. Ukraińcy mieli problem polegający na tym, że nie mieli technologi "odświeżania" ładunków nuklearnych. Problem tkwił w tym, że po to by ładunek nuklearny, tego typu co były na Ukrainie, mógł wybuchnąć musi mieć w sobie zdolność wytworzenia tzw. masy krytycznej. Ładunki nuklearne z uranu wybuchają same o ile jest go odpowiednio dużo. Najprostsza bomba atomowa to dwa "pucki" uranu nieco oddalone od siebie. Detonacja polega na tym, że te dwa "pucki" łączy się ze sobą i wtedy powstaje masa krytyczna, która wybucha. W praktyce oczywiście jest to dużo bardziej skomplikowane ale zasada jest właśnie taka.
Kłopot Ukraińców polegał na tym, że atomy radioaktywnego urany cały czas sie rozpadają ( czas połowicznego rozpadu) przestają być radioaktywne. Jeżeli zaś w taki "pucek" uranu ma za mała gęstość atomów radioaktywnych to nawet wielkiej kupie nie wybuchają. Trzeba więc co jakiś czas te pucki uranu oczyszczać z atomów, które się rozpadły do stanu nie radioaktywnego. Tej tej technologi jednak Ukraina nie miała i jest to bardzo drogie. Tak drogie, że w latach 80-tych ZSRR nie odświeżał swoich ładunków atomowych i zdecydowana ich większość stanowiła problem ekologiczny a nie militarny. Nadawały się tylko na tzw. "brudną bombę". To też straszne świństwo, ale jednak nie tak zabójcze.
Ukraińcy zgodzili się na memorandum budapeszteńskie bo ok. 2010 roku nie mieli by już żadnego aktywnego ładunku atomowego.

uparty