Sienkiewicz mówi, co Tusk przez siedem lat zrobił z Polską : „Ch.., dupa i kamieni kupa”

avatar użytkownika Maryla

Po ujawnieniu przez "Wprost" kompromitujących nagrań rozmów ministrów rządu m.in. z prezesem NBP Markiem Belką, premier Donald Tusk napisał na swoim Twitterze „Przykra sprawa. Nie lekceważę jej”. Wygląda, że lekceważy, bo zapowiedział, że w poniedziałek o godz. 15 podczas konferencji prasowej skomentuje sytuację. Tymczasem komentują media i politycy. Tusk tradycyjnie w szafie. Sienkiewicz, minister Spraw Wewnętrznych: „Państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”. Sienkiewicz przedstawia Markowi Belce hipotetyczną sytuacje w jakiej może znaleźć się rząd na osiem miesięcy przed wyborami do Sejmu. Sytuacja jest trudna. PiS ma 43 proc. poparcia. W budżecie państwa brakuje pieniędzy, opóźniają się wpływy do kasy państwa, cięcia są niewystarczające. Rząd ma jednak świadomość, że sytuacja nie jest beznadziejna, bo w dłuższej perspektywie będzie lepiej. Ale w tej sytuacji wybory wygra PiS. A to oznacza katastrofę – z Polski wycofują się zagraniczni inwestorzy, pogarsza się sytuacja finansowa. Sienkiewicz sonduje Belkę, czy w takiej sytuacji: nic nie robić, czy podjąć działania specjalne, o których rozmawiali wcześniej – czyli między innymi finansowanie deficytu przez NBP. Cel jest oczywisty, nie dopuścić w ten sposób do zwycięstwa PiS. Sienkiewicz nie ma wątpliwości, że takiej operacji specjalnej nie da się przeprowadzić z ministrem finansów Jackiem Rostowskim – bo powie „w życiu”! Marek Belka nie widzi problemu. Mówi: dobrze. I zaczyna wymieniać swoje warunki: moim warunkiem excuse mea jest dymisja ministra finansów. I proponuje dalej: A wtedy trzeba powołać technicznego niepolitycznego ministra finansów, który znajdzie w banku centralnym pełne wsparcie." Cały tekst we "Wprost".  

 

Nie będzie komisji śledczej ws. infoafery
Sejm głosami posłów PO i PSL odrzuciły wnioski Solidarnej Polski oraz Sojuszu Lewicy
Demokratycznej dot. powołania komisji śledczej w sprawie tzw. infoafery.

Mariusz Kamiński: Szef CBA nie odtajni mojego wystąpienia, bo ma wiele do ukrycia

Prokuratura może złożyć wniosek do szefa CBA , aby zgodnie z interesem publicznym
odtajnił te materiały. Moim zdaniem tego nie zrobi, bo ma wiele do ukrycia - uważa Mariusz Kamiński.

Szewczak: Przyjęcie euro? Ściema!

Prezydent Komorowski rozpoczynając swą kampanię wyborczą i zastępując oraz wyręczając mocno zaskoczony rząd premiera Tuska wygłosił, 4 czerwca 2014 roku typowo rządowe expose informując coraz bardziej ubożejące i coraz większe grupy społeczne w Polsce, że "przyjęcie euro wzmocniłoby pozycję Polski w wymiarze politycznym". Z wielkim bólem informuję doradców Pana Prezydenta, jak i samego prezydenta Komorowskiego, że ewentualne przyjęcie euro przez Polskę, jednocześnie osłabiłoby ją w wymiarze ekonomicznym, konkurencyjnym, jak i poziomie życia, niezbyt przecież wysokiego, wielu milionów Polaków. Po co dziś Polakom euro?Wielce troskliwa władzo, chcecie realnie wzmocnić Polskę i Polaków, dajcie ludziom pracę, podwyżki - nawet w złotych polskich, odbudujcie rozsprzedany przemysł, odzyskajcie dla Polski głupio i tanio sprzedane banki, odzyskajcie wielkie sieci handlowe i zatrzymajcie masowy odpływ młodych Polaków za granicę, jak i polskich pieniędzy wyciekających miliardami corocznie, za granicę. Można by też znacząco ukrócić coraz liczniejsze finansowe przekręty i rosnącą skalę korupcji, zablokować masowo ustawiane przetargi czy wyeliminować wyrzucanie miliardów publicznych pieniędzy, zwyczajnie w błoto. Oczywiście podebatować o euro, nie tylko po wyborach w 2015 r., jak tego chce prezydent B,Komorowski, prezes NBP M.Belka czy MF M.Szczurek warto tyle, że w Polsce żadnej uczciwej debaty na temat daty ewentualnego przyjęcia euro nie ma. Są za to bardzo liczne i dofinansowywane unijnymi pieniędzmi medialne i rządowe "ustawki", jak i liczne narady i konwentykle dobrze opłaconych heroldów strefy euro i dyżurnych ekonomicznych autorytetów ze studia TVN24. Na szczęście jest też skuteczny zawór bezpieczeństwa czyli ciągle jeszcze obowiązująca polska Konstytucja i art. 227 oraz ustawa o NBP, a w niej zapisy o polskim złotym, którego zawdzięczamy Wł.Grabskiemu.

Specustawa drogowa: GDDKiA zapłaci za upadłości

Duże przedsiębiorstwa, które wykonywały prace podczas budowy autostrad, a nie dostały za nie wynagrodzenia, będą mogły ubiegać się o jego wypłacenie od GDDKiA. Ma to umożliwić nowelizacja specustawy drogowej z 2012 r.Dotychczas prawo takie przysługiwało tylko mikro, małym i średnim przedsiębiorcom. Rozwiązanie to podważył jednak Trybunał Konstytucyjny. Rząd nie oszacował liczby przedsiębiorców, którzy mogą się zgłosić po
pieniądze do GDDKiA w związku z wejściem w życie przepisów.Ma ona być neutralna dla budżetu państwa, ponieważ GDDKiA ma odzyskać środki wyasygnowane z Krajowego Funduszu Drogowego na spłatę należności podwykonawców. Senator Stanisław Kogut, członek senackiej komisji gospodarki podkreśla, że aby zaspokoić roszczenia wszystkich przedsiębiorców potrzeba nawet 2 mld zł.

Szef NBP otrzymał tytuł "Wybitnego Polaka" 

Tytuł Wybitnego Polaka przyznawany jest osobom, które swoimi dokonaniami i zaangażowaniem przyczyniają się do umacniania pozytywnego wizerunku Polski i Polaków.

Frasyniuk ostrzega Tuska: Zmień się, bo PO przegra kolejne wybory

Władysław Frasyniuk uważa, że Donald Tusk musi zmienić podejście do wyborców.
Jeśli bowiem nie zrobi nic, by powstrzymać odpływ zniechęconego elektoratu, to przegra następne wybory.

Polska wypłaci emerytury ocalałym z Holocaustu mieszkającym zagranicą 

Zmiany proceduralne umożliwią ok. 50 tys. Izraelczyków polskiego pochodzenia na złożenie wniosków o zapomogę miesięczną w wysokości ok. 135 USD. Polska ułatwiła ocalałym z holocaustu i innym ofiarom nazistowskich i sowieckich prześladowań składanie wniosków o miesięczne świadczenia, co pozwala dziesiątkom tysięcy osób mieszkających w Izraelu a posiadających polskie korzenie na otrzymanie pierwszych świadczen już od lata przyszłego roku - dowiaduje się Times of Israel od Sebastiana Rejaka, specjalnego delegata polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych do kontaktów z diasporą żydowską.

Zdjęcie użytkownika Hanna Huzar.

Reforma OFE niezgodna z prawem? Będzie antyrządowy pozew zbiorowy

Dziś do warszawskiego sądu trafi pozew zbiorowy osób skarżących się, że ZUS bezprawnie przejął ich aktywa zgromadzone w Otwartych Funduszach Emerytalnych - informuje "Puls Biznsu".

Głodowe emerytury i renty. Jak żyć?

Emeryci i renciści otrzymali minimalne podwyżki otrzymywanych świadczeń. Okazuje się, że ludzie, którzy przepracowali uczciwe kilkadziesiąt lat pracy, wciąż są traktowani przez państwo polskie jak piąte koło u wozu.Rząd przyjął propozycję zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2015 r. Oczywiście wcześniejsze zapowiedzi o wielkich podwyżkach okazały się kolejnym blefem obecnie rządzącej ekipy. W tym roku wskaźnik waloryzacji wynosił 1,6 proc. 861,5 zł wyniesie minimalna emerytura i renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. 793 zł renty otrzyma człowiek z tytułu częściowej niezdolności do pracy w związku z wypadkiem, natomiast 1034 zł wynosi najniższa gwarantowana wysokość renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy w związku z wypadkiem. 661 zł najniższa renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy.

Demograficzna bomba tyka. Zobacz najważniejsze statystyki o populacji krajów UE

W Polsce rodzi się zaledwie 1,29 dziecka na jedną kobietę. To jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej. Jeśli spełnią się czarne prognozy Eurostatu, w 2050 roku populacja Polski skurczy się 34,8 mln. 

Nieprawidłowości przy kontraktach ZUS na miliard zł? Prezes NIK poinformował CBA
"Najwyższa Izba Kontroli potwierdza wątpliwości Faktów TVN, dotyczące wartego prawie 600 milionów złotych kontraktu na informatyzację ZUS z 2013 r." - informuje telewizja TVN. Z raportu NIK wynika, że przebieg przetargu mógł być niewłaściwy. Nieprawidłowości mogą też dotyczyć innego kontraktu ZUS. Sprawa dotyczy w sumie niemal miliarda złotych.

PR rządzi w ministerstwach. Zobacz, ile resorty wydają na wizerunek

Od 160 tys. do blisko 42 mln zł – taka jest rozpiętość wydatków ministerstw w tej kadencji rządu na działania promocyjne. Nie ma żadnych precyzyjnych wytycznych, jak te usługi są wyceniane. Największy kontrakt z ostatnich trzech lat opiewał na ponad 20 mln zł. W 24 przypadkach te sumy zaś przekraczały milion złotych. Z lektury kontraktów wyłaniają się również firmy, które szczególnie często mogą liczyć na rządowe zamówienia. Przykładowo z 23 zleceń, jakie od 2011 r. zawarła Władza Wdrażająca Programy Europejskie (jednostka podległa MAiC), ponad połowę otrzymały tylko dwa przedsiębiorstwa. Podobnie w resorcie nauki i szkolnictwa wyższego na 21 kontraktów 13 zdobyła jedna agencja. 

Wzrost płacy minimalnej. Co przewiduje rząd? 

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej proponuje w 2015 roku większy wzrost minimalnego wynagrodzenia niż wynikałoby z ustawy, czyli do 1750 złotych, a nie do 1731 złotych.

Pakiet kolejkowy Arłukowicza. Wkrótce prace w parlamencie 

projektami nowelizacji ustaw o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych oraz o zawodzie pielęgniarki i położnej ma zająć się Rada Ministrów, a następnie trafią one do Sejmu.Zniesienie limitów dla chorych na raka oraz skrócenie kolejek do
specjalistów. To główne założenia projektów ustaw, które przyjął rząd. Kiedy wejdą w życie?

Szef CBA: Interesujemy się zakupem pociągów Pendolino-

Ta sprawa budzi nasze zainteresowanie - tak Paweł Wojtunik mówił w TVN24 o kwestii zakupu pociągów Pendolino przez PKP Intercity. Z jego wypowiedzi wynika jedynie, że zainteresowanie Biura nie ogranicza się do kwestii tarczy antykorupcyjnej, która miała obejmować sam przetarg na szybkie pociągi dla PKP Intercity. Jak dodał, samo zainteresowanie nie oznacza, że sprawa jest oceniana negatywnie.

Kolejne zarzuty w aferze na kolei

Miliony złotych w tle, niejasne powiązana w Kolejach Śląskich i Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymujące kolejne osoby. To ostatnie efekty tzw. afery kolejowej.

Korweta Gawron i inne wpadki. Oto największe porażki polskiej armii

Bronisław Komorowski w związku z wizytą Baracka Obamy zapowiedział zwiększenie budżetu MON o 800 mln zł. Biorąc pod uwagę wcześniejsze wpadki przy inwestycjach w
polską zbrojeniówkę, powinniśmy obawiać się o te pieniądze.  

Naimski: Kulczyk zablokował konsolidację chemii

Przejęcie większości udziałów przez firmy pana Kulczyka w Ciechu faktycznie uniemożliwia przejęcie zakładów w Sarzynie przez grupę Azoty. Sukces firm Jana Kulczyka wpisuje się w ten nurt polskich przemian politycznych i gospodarczych, który można opisać jako bezbolesne przekazanie przez ustępujące pokolenie działaczy komunistycznych możliwości działania w rzeczywistości gospodarczej nowej Polski, po 1989 roku.

Rosjanie zwiększyli udziały w Grupie Azoty do ponad 20 proc. akcji

Norica Holding, spółka działająca jako pośrednik rosyjskiego Acronu i spółek z nim powiązanych, nabyła 2.755.606 akcji Grupy Azoty, stanowiących ok. 2,778 proc. kapitału i ogólnej liczby głosów na walnym zgromadzeniu spółki i posada obecnie akcje stanowiące 20,0026 proc., podała spółka.

Ukraina zniesie embargo na polską wołowinę i wieprzowinę

Polska i Ukraina porozumiały się w sprawie zniesienia embarga na dostawy polskiej wieprzowiny i wołowiny na Ukrainę. Porozumienie wejdzie w życie 17 czerwca. 

Cena za Ukrainę

Główny Urząd Statystyczny potwierdza zapaść polskiego handlu z Rosją i Ukrainą.Obniżył się udział Rosji w naszym eksporcie (z ponad 5 do 4,4 proc.), a także udział w naszym imporcie (w tym roku to 12 proc., a rok temu 12,9 proc.). W handlu z Rosją notujemy deficyt w wysokości 3,9 mld euro. Obniżył się także udział Ukrainy w polskim eksporcie z 3,4 do 2,6 proc.

Spotkanie "Trójkąta Królewieckiego" w Petersburgu.

W Petersburgu dla Sikorskiego "było wyjątkowo ważne usłyszeć, że nie powtórzy się, to co Rosja zrobiła na Krymie". Na to stwierdzenie Sergiej Ławrow zareagował śmiechem. Moskwa, Berlin i Warszawa chcą pomóc Ukrainie wyjść z kryzysu. Taki jest w opinii rosyjskich dziennikarzy efekt spotkania szefów dyplomacji Rosji, Niemiec i Polski. Ławrow oświadczył, że jest to "niestosowna wypowiedź dla każdego poważnego polityka".Rosyjski minister zwrócił uwagę, że Sikorski także oznajmił, iż "Rosja przegra konfrontację z NATO, ponieważ stosunek sił wynosi 1:16". "Nie wiem, kto zamierza walczyć z NATO i kto w NATO zamierza walczyć z Rosją" - zaznaczył Ławrow.Szef MSZ Rosji oświadczył, że Sikorski jest "jego dobrym znajomym" i że podczas rozmowy z nim "zainteresuje się, czym spowodowane są jego zadziwiające uwagi, choć w zasadzie jest on znany z egzotycznych wypowiedzi". Ławrow nie wykluczył, że mogą one być związane z dążeniem polskiego ministra, by "wziąć udział w rywalizacji o jakieś europejskie stanowisko".

Premier nakreślił optymalny scenariusz dla gospodarki

Utrzymanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie oraz powoli rosnąca inflacje do 2015 r. to być może "optymalny scenariusz" dla polskiej gospodarki - uważa premier Donald Tusk.

Bank Światowy prognozuje wzrost PKB Polski do 3,3 proc. w 2014 r.

Wzrost gospodarczy Polski przyspieszy w tym roku do 3,3 proc. (z 1,6 proc. w ub.r.), zaś w przyszłym roku osiągnie 3,5 proc., prognozuje Bank Światowy.

Jaki będzie nowy VAT? Rząd szykuje zmiany w podatkach

Jaki będzie VAT? Jedna stawka dla wszystkich towarów i usług albo obniżka podstawowego podatku do 21 proc. Ministerstwo Finansów analizuje trzy warianty zmian w VAT, by pogodzić budżet i konsumentów. Już z początkiem tego roku stawki VAT, podwyższone w związku z kłopotami budżetu o 1 pkt proc., miały być obniżone. Cięcie przełożono na koniec 2016 r. Być może dojdzie do niego wcześniej, np. z końcem przyszłego roku.

Ile wynoszą wpływy z podatku VAT w Unii Europejskiej?

Czy Polska na tle UE pobiera od obywateli duży podatek VAT? Ile wynoszą wpływy do budżetu poszczególnych państw?Polska z wpływami na poziomie 7,3 proc. PKB znalazła się poniżej połowy zestawienia, ale powyżej średniej UE wynoszącej 7,1 proc. Najniższe wpływy do budżetu mają w tej kategorii Szwajcaria (3,7 proc.) oraz Hiszpania (5,5 proc.).

MF: Zadłużenie sektora finansów publicznych spadło w I kwartale 2014

Zadłużenie sektora finansów publicznych po konsolidacji (tj. po wyeliminowaniu przepływów finansowych pomiędzy podmiotami należącymi do tego sektora) wyniosło na koniec I kw. 2014 roku 782,08 mld zł, czyli było o 11,4 proc. niższe niż na koniec 2013 r.

 Saldo zagranicznych inwestycji bezpośrednich w Polsce było ujemne i wyniosło 989 mln euro w kwietniu 2014 r. wobec plus 917 mln euro miesiąc wcześniej i wobec plus 872 mln euro rok wcześniej, poinformował Narodowy Bank Polski (NBP). 

NBP: Depozyty ogółem w maju wzrosły o 5,6 proc. r/r, kredyty - o 5,4 proc.

Wartość depozytów ogółem wyniosła na koniec maja br. 856,38 mld zł, cooznacza wzrost o 0,7 proc. w ujęciu miesięcznym i wzrost o 5,6 proc. r/r. 

W 2015 r. będzie bardzo trudno osiągnąć cel 2 proc. PKB przeznaczonych na wojsko - powiedział w czwartek minister finansów Mateusz Szczurek. Zaznaczył, że nie przewiduje podnoszenia podatków, aby znaleźć pieniądze na zwiększenie finansowania armii.
Prostytutki i narkotyki napędzą PKB Polski
Od 2015 r. dochody z prostytucji i narkotyków będą się wliczać do polskiego PKB.
Problemem pozostaje metodologia, którą będą musieli zastosować
urzędnicy,aby oszacować skalę tego zjawiska w Polsce.

Rząd chce zaostrzyć kary dla kierowców 

Przyjęty projekt zmian w prawie zwiększy kary za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwym. Będzie to dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i zakaz do 15 lat.
Darmowe podręczniki. Tusk: kończymy druk pierwszej części elementarza 

- Chciałbym zacząć od pochwalenia minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej - powiedział premier. Podkreślił, że zaczyna od manifestu radości, bo - jak zaznaczył - niewielu sądziło, że uda się ten projekt.
Trzy tysiące nauczycieli do zwolnienia. ZNP żąda specjalnego programu 

ZNP wystosował pismo do Ministerstwo Edukacji Narodowej z żądaniem uruchomienia specjalnego programu dla nauczycieli i pracowników oświaty zagrożonych utratą pracy.

Prywatyzacyjne "kręcenie lodów" nad Wisłą trwa w najlepsze  

Niewykluczone, że w najbliższym czasie dowiemy się znacznie więcej o biznesowych powiązaniach i prywatyzacyjnych rozdaniach, nie tylko byłego prezydenta A.Kwaśniewskiego, ale i szeroko pojętej politycznej familii w naszym kraju. Uwadze opinii publicznej w tym samym czasie umknął nieco inny jakże ważny fakt sprzedaży przez rząd premiera D.Tuska i MSP dużej i ważnej spółki chemicznej - CIECH, mającej ok. 4 mld zł przychodów i posiadającej 30spółek, wartościowe nieruchomości, a zwłaszcza cenną spółkę - Organika Sarzyna i będącej największym eksporterem i importerem produktów chemicznych w Polsce firmie J.Kulczyka. Powracają stare historie i jakże dobrze znani, sprawdzeni gracze, ale i stare demony polskiej prywatyzacji. Polska chemia jest więc w cenie, jak widać. Wydaje się jednak, że wszystkie te wydarzenia ściśle łączą się ze sobą i tworzą coraz gęstszą pajęczą sieć. Jak na tym wyjdziemy my Polacy? Oby nie tak jak zawsze, czyli jak Zabłocki na mydle. Co sprawia, że kolejne rządy w III RP z wyjątkiem krótkiego okresu rządów PIS-u tak bardzo upodobały sobie robienie prywatyzacyjnych dilii z J.Kulczykiem? Jak widać dr J. Kulczyk miał świetne relacje biznesowe i osobiste nie tylko z byłym prezydentem A. Kwaśniewskim, z rządem AWS, ale ma jak widać również z obecnym rządem PO-PSL, który zdecydował się sprzedać mu polskiego giganta chemicznego CIECH. Po co J.Kulczykowi CIECH, pytają niektórzy publicyści, kiedyś pytano po co Kulczyk-Holding Telekomunikacja Polska - pewnie po to, by je sprzedać z wielokrotnym przebiciem, podobnie jak to było z Browarem Poznańskim, Bankiem PBK. Ale bardzo ważne jest również pytanie komu ewentualnie może sprzedać?

Kelnerka dyplomatą? NIK publikuje RAPORT, MSZ się tłumaczy: Żadna praca nie hańbi

Od kelnerki do dyplomaty. Taką karierę można szybko zrobić w Ministerstwie Spraw Zagranicznych - wynika z kontroli NIK.Nieprawidłowości nie ma, a stanowiska na placówkach zagranicznych obsadzane były prawidłowo. Tak MSZ tłumaczy się z raportu NIK dotyczącego naboru do pracy w resorcie spraw zagranicznych.

 

 

Handel głową Rostowskiego

 

http://fakty.interia.pl/polska/news-tasmy-wprost-handel-glowa-rostowskiego-stenogram,nId,1442529

Etykietowanie:

192 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Polskie państwo "praktycznie

Polskie państwo "praktycznie nie istnieje"? "To oddaje sposób myślenia Tuska i jego otoczenia o Polsce"

Politycy koalicji i opozycji komentują nagrania
ujawnione przez "Wprost". - Każdą rozmowę jak się nagra, spreparuje...
czytaj dalej »

Nieco mniej poważnie odniósł się do publikacji "Wprost" Stefan
Niesiołowski, który ocenił, że "robi to wrażenie jakiegoś niebywałego
plotkarstwa". - Każdą rozmowę jak się nagra, spreparuje odpowiednio, to
może wyglądać podejrzanie. W tych fragmentach bełkotliwych, które miałem
okazję przeczytać, nie widzę niczego, co miałoby jakieś większe
znacznie - ocenił poseł PO.O ostrożność w ocenie sytuacji
zaapelował z kolei Janusz Piechociński: - Chciałbym, abyśmy nabrali do
tego dystansu. Jeśli pojawi się coś więcej, to wtedy rozpocznijmy
komentowanie, co jest w tym materiale. Ostatnio za dużo jest w Polsce
tych kolejnych wybuchów sensacji i taśm, dlatego wyciągnijmy wnioski z
błędów, które w debacie, komentując te sygnały podejmowaliśmy -
przestrzegał minister gospodarki.

Posłowie PO obronili immunitet Kamińskiego. Halicki tłumaczy to "pewnym zauroczeniem"

Posłowie PO obronili immunitet Kamińskiego. Halicki tłumaczy to "pewnym zauroczeniem"

Pewne zauroczenie, po wystąpieniu Mariusza
Kamińskiego, mogło mieć miejsce, ale nie to było przedmiotem głosowania -
stwierdził...
czytaj dalej »

"Dlaczego prezes Belka jeszcze nie podał się do dymisji?"

"Dlaczego prezes Belka jeszcze nie podał się do dymisji?"

- Jeżeli prezes banku centralnego ulega naciskom, albo
sam wywiera nacisk na ministrów, wdaje się w gry polityczne, to to
jest...
czytaj dalej »

Według gazety nagranie miało powstać w lipcu 2013 r.

Prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog podkreśla, że jeśli po publikacji
wszystko okaże się zgodne, to powinna nastąpić seria dymisji w rządzie
PO-PSL. A tło rozmów może mieć dwie interpretacje – dodaje profesor.

- Pierwsza interpretacja, że te taśmy zostały nagrane i
ujawnione przez osoby ze środowiska tajnych służb, które uznały, że
afery aferami, nadużywanie władzy nadużywaniem, ale to, co robi PO w
ostatnich latach, to przekracza wszelką miarę i doprowadza do destrukcji
podstawowych funkcji państwa. Druga interpretacja, mniej optymistyczna,
mówiłaby, że to nagrały grupy interesów skonfliktowane z tymi grupami,
które na tych taśmach są nagrane. Byłoby to wewnętrzne przesunięcie w
polu elit systemu III RP
– ocenia prof. Andrzej Zybertowicz.

“Wprost” nie wyjaśnia, kto nagrywał polityków i jaki miał w tym cel.
Sugeruje, że mogą stać za tym służby skonfliktowane z Ministrem
Sienkiewiczem. Tygodnik zaznacza też, że nagrań jest znacznie więcej –
m.in. szefa NIK-u Krzysztofa Kwiatkowskiego z Janem Kulczykiem czy
Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Frasyniuk ostrzegał Tuska...


Uczestnicy przemian o obchodach wyborów 4 czerwca: to święto establishmentu, nie mówiono do Polaków

Uczestnicy przemian o obchodach wyborów 4 czerwca: to święto establishmentu, nie mówiono do Polaków

- To było przede wszystkim takie święto establishmentu i
wszyscy ci, którzy są trochę z boku, którzy się "nie załapali",
którzy...
czytaj dalej »


Frasyniuk powtórzył, że każdego 31 sierpnia czy 4 czerwca polski
prezydent powinien "narzucać pewną interpretację" - Co ja słyszę 31
sierpnia? Ja wtedy strajkowałem. To był wielki festiwal radości. Co
puszczają media? "Janek Wiśniewski padł". No ku*** nie padł! To
dlaczego to puszczają?! Dlaczego za każdym razem trzeba klęczeć i się
modlić i mówić: krew przelaliśmy?

Nie udała się ta polityka dlatego, że moim zdaniem, my chyba tu wszyscy,
popełniliśmy jeden, zasadniczy błąd - stwierdził Frasyniuk odwołując
się do Marii Skłodowskiej-Curie, która w swoich wspomnieniach napisała,
że prawdziwe rewolucje nie dokonują się na ulicach i w fabrykach, tylko w
szkołach i na uczelniach. - Ja tego nie wiedziałem, za późno to
przeczytałem - dodał.

Janusz Onyszkiewicz z kolei stwierdził, że
polityka nam się udała "w tym sensie, że Polska jest jednak krajem
sukcesu". - Nasza polityka się zdegenerowała i zamiast walki o idee mamy
po prostu walki personalne. Tu jest ten taki podstawowy problem. U nas
właściwie nie ma dyskusji politycznej, jest kłótnia. U nas nie ma takiej
intencji, żeby zrozumieć stanowisko drugiej strony - dodał były
minister obrony narodowej.

Z tą tezą zgodzili się pozostali
rozmówcy, którzy zwrócili uwagę, że za czasów "Solidarności" i później
Unii Wolności politycy potrafili, mimo znaczących różnic, współpracować
na rzecz zmian w Polsce.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Figa

3. zaczyna się

Lawina ruszyła

Figa

avatar użytkownika Maryla

4. do siepaczy tuskowych-przypomnienie




Wypłynęły taśmy prawdy, PO zrobiła sobie z państwa polskiego prywatny interes!

Jutro widzimy się wszyscy pod Kancelarią Premiera o 18!

ZAPROŚ ZNAJOMYCH!



Premier: „Afera taśmowa” – nic się nie stało

Rząd nie poda się do dymisji, minister Sienkiewicz
zostaje na stanowisku, Sławomir Nowak odchodzi z Platformy
Obywatelskiej, opozycja domaga się dymisji rządu i powołania komisji
śledczej ws. „Afery taśmowej” – to duży skrót tego, co działo się dziś
ws. taśm ujawnionych przez tygodnik „Wprost”.

Najbardziej zaskakujące jest jednak stanowisko premiera Donalda
Tuska. Szef rządu po raz kolejny przekonuje, że nic się nie stało i w
całej sprawie doszukuje się prób zamachu stanu.

Po opublikowaniu fragmentów taśm kompromitujących rząd PO-PSL,
opozycja domaga się dymisji premiera i komisji śledczej. Prawo i
Sprawiedliwość zgłosi w Sejmie wniosek o konstruktywne wotum nieufności
dla rządu – zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. PiS
zapowiedziało też rozmowy ws. kandydata na premiera. Z PO odszedł
Sławomir Nowak – jeden z bohaterów kompromitujących taśm.

Prokuratura Okręgowa Warszawa – Praga wszczęła już śledztwo ws.
rozmowy między Nowakiem a byłym wiceministrem finansów Andrzejem
Parafianowiczem. Prokurator Generalny Andrzej Seremet zapowiedział dziś,
że będzie śledztwo ws. nielegalnych podsłuchów, ale pod warunkiem, że
wpłynie wniosek osób nagranych.

Głos w sprawie zabrał także prezes NBP Marek Belka. W wywiadzie dla
RMF FM prezes NBP powiedział, że nie wypiera się sformułowań,
opublikowanych przez tygodnik „Wprost”, jednak twierdzi, że jego rozmowa
z Bartłomiejem Sienkiewiczem miała zdecydowanie szerszy kontekst,
dlatego też wybrane fragmenty mogły być źle zinterpretowane przez opinię
publiczną.

– Nie ma mowy o jakimś dealu, kontrakcie. Była to rozmowa – jak
sądzę – dwóch ludzi, którzy są zatroskani różnymi przejawami życia
w Polsce, i tyle. Myślę, że ci, którzy odczytali tę rozmowę – paskudna
sprawa, prawda – to chyba nie zrozumieli, że rozmawia się tam
o sytuacjach ekstremalnych, o takich sytuacjach, na które państwo
powinno być przygotowane
– powiedział Marek Belka.

Według nagrań ujawnionych przez tygodnik „Wprost”, Belka i
Sienkiewicz mieli zawrzeć układ – przed wyborami bank wesprze finansowo
państwo, w zamian za dymisję ministra Jacka Rostowskiego i nowelizację
ustawy o banku centralnym. I rzeczywiście tak się stało.

Zaistniała sytuacja jest kompromitująca zarówno dla Polski, jak i dla
jej poszczególnych organów – w tym, w sposób szczególny dla NBP –
podkreśla poseł i ekonomista Gabriela Masłowska. Oczywiście, współpraca
NBP z rządem jest jak najbardziej uzasadniona. Jednak jej celem zawsze
winno być dobro całej Polski, a nie interesy wybranych jednostek.

– Cały czas podkreślam, tu musi być przejrzysta współpraca, dla
dobra gospodarki, a nie dla jakichś interesów jednej czy drugiej partii,
czy tym bardziej prywatnych osób. To nie o taką współpracę chodzi i
rzeczywiście, ta sytuacja jest kompromitująca, osłabia pozycję NBP w
oczach opinii międzynarodowej i myślę, że kto wie – można tak
przypuszczać – czy nie jest to też spowodowane tym, aby pokazać dowody,
że NBP sobie nie radzi; wobec tego, jego kompetencje, jakby przekazać do
Europejskiego Banku Centralnego. Musimy te rzeczy rozróżniać umiejętnie
– zwróciła uwagę poseł Gabriela Masłowska.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

5. Frasyniuk to okrągłostołowy hycel Kiszczaka

Polecam "Zaułki zbrodni" Mirosława Krupińskiego, TU u mnie na googlowym dysku:

https://drive.google.com/file/d/0Bwc-AtU7akc2ai0zb0JBSmZKTFU/edit?usp=sh...

Jest tam fragment wspomnień śp. Mirosława Krupińskiego (byłego wiceprzewodniczącego Komisji Krajowej Solidarności) dotyczący Frasyniuka, który zachowywał się pod celą jak wysłannik WRON.

Tu jest kolejna moja czytelnia:

https://drive.google.com/?tab=Xo&authuser=0#my-drive

Ostatnie czasy zeskanowałem książkę z przemówienia Bolesława Bieruta z 1952 roku oraz kilka numerów "Notatnika lektora" wydawanego przez PZPR w roku 1980 i jeden numer"Fakty Komentarze" wydawanego przez PZPR z 1981 r.

W "Notatniku lektora" z września 1980 roku możemy przeczytać m.in. o rodzince Adama Michnika, warto przejrzeć te propagandowe dokumenty PZPR z pierwszych dni po strajkach sierpniowych 1980 roku.

Poza skanami w formacie PDF - w dwóch wersjach w tym z możliwością kopiowania tekstu i stron, jest też dostępna druga wersja w postaci plików graficznych JPG tu:

http://niebylejacy.blogspot.com/2014/06/przemowenia-bolesawa-bieruta-wyd...

http://niebylejacy.blogspot.com/2014/06/pzpr-fakty-i-komentarze-nr-6-z-2...

Gdzie w każdym z wpisów podane są linki do albumów ze skanami tych dokumentów, które są upublicznione w tej mojej galerii Nie byle jacy:

https://plus.google.com/u/0/photos/103496042747550098779/albums

Polecam i pozdrawiam.

Obibok na własny koszt Nie byle jacy

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika gość z drogi

6. Frasyniuk ,to jedno z moich najgorszych rozczarowań...

nie żyją już Przyjaciele z tamtych lat..."za młodzi na śmierć" ale gdyby żyli ...to nigdy by nie uwierzyli ,ze takie "figury jak dziś " były wtedy z nami...
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

7. Afera podsłuchowa: Nie będzie

Afera podsłuchowa: Nie będzie zarzutów dla Parafianowicza i Nowaka?
Nie będzie
zarzutów dla Andrzeja Parafianowicza i Sławomira Nowaka w związku z ich
podsłuchaną rozmową w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Prokuratura
jutro umorzy śledztwo w tej sprawie - podaje nieoficjalnie Radio Zet.
Śledczy badali, czy były wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz
miał wpływ na postępowanie skarbowe prowadzone wobec żony Sławomira
Nowaka, byłego ministra transportu. Dochodzenie przedłużono, ponieważ
prokurator prowadzący nie zdążył zebrać wszystkich materiałów
dowodowych.Śledztwo wszczęto po zapoznaniu się z treścią nagrań rozmowy między
byłym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem a byłym wiceministrem
finansów Andrzejem Parafianowiczem. Prokuratura ma zbadać, czy
Parafianowicz nie powoływał się na wpływy w trakcie rozmowy dotyczącej
kontroli skarbowej u żony Nowaka. Sprawa ma związek z taśmami
opublikowanymi przez tygodnik "Wprost".

Afera podsłuchowa

Tygodnik "Wprost" opublikował stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW , prezesa Banku Centralnego oraz byłego ministra transportu.


Rozmowa Parafianowicz-Nowak została nagrana na początku 2014 roku.
Sławomir Nowak spotkał się wówczas z Andrzejem Parafianowiczem, byłym
wiceministrem finansów i byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji
Finansowej. W spotkaniu brał też udział były dowódca GROM Dariusz
Zawadka. Nowak był przerażony kontrolą, która sprawdza finanse jego
żony. Szuka pomocy.
- Chcą ją trzepać. Cały 2012 rok. Chcą
najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej
działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moimi rachunkami
– mówi były minister transportu. Parafianowicz stwierdza, że o wszystkim
wie i rzuca: - Zablokowałem to.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Nowak i Parafianowicz unikną

Nowak i Parafianowicz unikną kary?

Andrzej Parafianowicz i Sławomir Nowak najprawdopodobniej
nie usłyszą zarzutów ws. ich rozmowy nt. kontroli skarbowej u żony
Nowaka. Jak dowiedziała się nieoficjalnie jedna ze stacji radiowych –
prokuratura umorzy dziś śledztwo w tej sprawie.

Podczas podsłuchanej rozmowy były wiceminister finansów Andrzej
Parafianowicz mówił, że zablokował postępowanie, z którym żona
ówczesnego ministra transportu Sławomira Nowaka miała problemy.
Tymczasem prokuratorzy mają dziś stwierdzić, że Parafianowicz nie
ingerował w to postępowanie skarbowe.

Ekonomista i europoseł Zbigniew Kuźmiuk mówi, że takie
rozstrzygnięcie prokuratury byłoby zadziwiające w świetle – jak się
wydaje – twardych dowodów.

- Chyba nie można przypuszczać, że w czasie towarzyskiej rozmowy
obydwaj panowie konfabulowali tzn. pan minister Nowak pytał o kontrolę
skarbową bez przyczyny, a minister Parafianowicz zapewniał go, że tę
kontrolę zablokował, nic nie robiąc w tej sprawie. To wydaje się
nieprawdopodobne. Jestem tym szczerze zszokowany. Mam nadzieję, że
jeżeli nastąpi to umorzenie, to być może Prokurator Generalny spróbuje
zapoznać się z tą sprawą i to postępowanie jednak wznowi, bo jeżeli
teraz okaże się, że tego rodzaju aferę można „zamiatać pod dywan”, to
jak można ścigać zwykłych podatników, którzy pomylą rubryki w zeznaniu
podatkowym, a przecież podlegają ściganiu –
powiedział europoseł Zbigniew Kuźmiuk.    

Ujawnienie w czerwcu nagrania z podsłuchanej rozmowy przez jeden z
tygodników dla Sławomira Nowaka było kolejnym po aferze zegarkowej
ciosem.

Dopiero w listopadzie, gdy został nieprawomocnie skazany za składanie
nieprawdziwych oświadczeń majątkowych, złożył on mandat poselski.

Rozmowa Parafianowicz-Nowak była jednym z elementów tzw. afery
podsłuchowej, która ujawniła m.in. kulisy niektórych działań ministrów w
rządzie Donalda Tuska.

Wśród podsłuchanych była też m.in. rozmowa byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Afera podsłuchowa w PO.

Afera podsłuchowa w PO. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Parafianowicza i Nowaka

- Decyzja o umorzeniu zapadła wczoraj, podjęto ją ze względu na niepopełnienie czynów - poinformowała rzecznik prasowa prokuratury.

Śledztwo ws. rozmowy Parafianowicza i Nowaka wszczęto w połowie czerwca po ujawnieniu przez tygodnik Wprost
treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy. Dotyczyło ono przekroczenia
uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z
prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Prokuratura przekazała do ABW nagranie, z którego Agencja sporządziła stenogram.

Decyzja o umorzeniu zapadła wczoraj, podjęto ją ze względu na niepopełnienie czynów - poinformowała rzecznik.

Według Wprost do
rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka z b. wiceministrem
finansów i b. szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej
Andrzejem Parafianowiczem doszło na początku lutego 2014 r. Prokuratura
podejrzewała, że mogło dojść do przestępstw płatnej protekcji i
przekroczenia uprawnień przez urzędnika publicznego - Parafianowicz miał
mówić, że użył swych wpływów do zablokowania kontroli skarbowej u żony
Nowaka.

Przekroczenie uprawnień lub
niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego na szkodę
interesu publicznego zagrożone jest karą do 3 lat więzienia, a za płatną
protekcję, czyli podjęcie się załatwienia określonej sprawy grozi kara
do 8 lat więzienia.

Za kilka dni praska
prokuratura zdecyduje o przedłużeniu śledztwa dotyczącego podsłuchów.
Dotąd prokuratura ustaliła, że od lipca 2013 r. podsłuchano
kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych
funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów
została opisana w tygodniku Wprost. Prokuratura postawiła
zarzuty czterem osobom: biznesmenom Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz
Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których
dokonywano podsłuchów.

Do tej pory w śledztwie wnioski o ściganie przestępstwa złożyło i uzyskało status pokrzywdzonego 39 osób

Wraca sprawa afery taśmowej

Warszawska prokuratura Okręgowa potwierdza, że  istnieje nagranie rozmowy ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej i szefa CBA Pawła Wojtunika.

Jak informuje jedna ze stacji telewizyjnych, dowodem na ich istnienie
są zeznania jednego z podejrzanych, wskazał on szczegóły, które mógł
poznać jedynie, gdy słyszał treść.

Poseł Mariusz Błaszczak, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS
podkreślił, że aferę od początku próbowano zamieść pod dywan. Polityk
przypomniał, że PiS chciał powołania sejmowej komisji śledczej w tej
sprawie.

- Pamiętamy, że ABW podległe premierowi Tuskowi weszło do
redakcji tygodnika, który opublikował te taśmy. Mówiło się wówczas o
rozmowie szefa CBA z wicepremier Bieńkowską. Mówiło się też o kontekście
tej sprawy, że chodzi o duże pieniądze. Pani Bieńkowska zarządzała
unijnymi funduszami przeznaczonymi na inwestycje. Z kolei szef CBA to
szef instytucji, która zajmuje się przestrzeganiem zasad, walką z
korupcją, z nadużyciami. Tego rodzaju rozmowa ma kluczowe znaczenie dla
oceny sytuacji w Polsce
– powiedział poseł Mariusz Błaszczak.

Podczas rozmowy z Bieńkowską Wojtunik miał niepochlebnie wypowiadać
się o Radosławie Sikorskim, a zwłaszcza o jego postawie wobec akcji CBA w
MSZ.

Chodzi o ubiegłoroczną sprawę wielomilionowego przetargu na obsługę
polskiej prezydencji. Wojtunik miał się też skarżyć na to, że CBA w
różnych spółkach państwowych, urzędach i ministerstwach napotyka tę
samą, dobrze ustosunkowaną w środowisku PO spółkę od marketingu. Szef
CBA miał też w niewybrednych słowach skrytykować ministra spraw
wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Teksty roku: Co kryją

Teksty roku: Co kryją taśmy

W sześciu
rozmowach, których nagrania posiada „Wprost”, jest
kilkadziesiąt wątków istotnych dla opinii publicznej. Wiele z nich
to tematy, którymi powinny się zająć prokuratura lub komisje sejmowe.

(Tekst pochodzi z nr 27/2014)

1. Prezes NBP
ujawnia ministrowi spraw wewnętrznych, że na kilka miesięcy przed
upadkiem Amber Gold ostrzegał premiera Donalda Tuska, że biznes Marcina
P. jest piramidą finansową i sprawa jest poważna.

2. Sienkiewicz
zdradza, że państwo pod stołem dotuje tanie linie lotnicze, takie jak
Wizz Air i Ryanair, by utrzymać lotniska w mniejszych polskich miastach.

3. Prezes NBP i szef MSW dyskutują o rozwiązaniu,
w którym formalnie niezależny bank centralny wspomaga rząd i partię
władzy, by ta wygrała wybory w 2015 r. Po to, by rządy nie dostały się
w ręce PiS. Belka pokazuje gotowość do wsparcia Platformy Obywatelskiej,
jeśli tylko uzyska kompetencje do drukowania pieniędzy. Stawia swoje
warunki. Chce dymisji silnego wicepremiera i ministra finansów Jacka
Rostowskiego. I tego, by jego następcą został „techniczny” minister
finansów. Ciekawe, że po rozmowie Belka – Sienkiewicz taki właśnie
scenariusz był realizowany. Tempa nabrały prace nad ustawą o NBP,
umożliwiającą wykup obligacji przez bank centralny. Fotel w rządzie
stracił zaś Rostowski, którego zastąpił „techniczny” Mateusz Szczurek.

4.Minister
Sienkiewicz daje wykładnię, jak należy postępować z „tłustymi misiami”,
czyli przedsiębiorcami. Takim „tłustym misiem”, wedle szefa MSW, jest
Zbigniew Jakubas, współwłaściciel Mennicy Polskiej. Sprawa wygląda jak
w scenariuszu filmu „Układ zamknięty”, w którym państwo niszczy
przedsiębiorców. Sienkiewicz ostrzy sobie zęby na przejęcie kontroli nad
tą spółką przez MSW. – Samo CBŚ wobec takiego Jakubasa to mogło mu
nagwizdać, sam UKS wobec takiego Jakubasa to mógł mu nagwizdać, sam UKS
to mógł mu nagwizdać i wywiad skarbowy też mógł mu nagwizdać. Wszystko
razem złożone do kupy to już zupełnie inna, zupełnie inna bajka – tak
minister tłumaczy swą taktykę wobec przedsiębiorcy.

5.
Sienkiewicz, w ostatnich miesiącach najbliższy współpracownik premiera
Tuska, jednoznacznie określa flagowy projekt gospodarczy własnego rządu.
„Ch..., dupa i kamieni kupa” – tak ocenia Polskie Inwestycje Rozwojowe.

6. Szef MSW mówi, że podlegające mu Biuro Ochrony Rządu, odpowiadające
za bezpieczeństwo VIP-ów, jest instytucją działającą fatalnie
i ogarniętą syndromem sztokholmskim. Sienkiewicz zdradza, że nie robi
reformy formacji z powodów politycznych. Po pierwsze, nie chcą tego
VIP-y. Po drugie, Sienkiewicz obawia się, że niezadowoleni BOR-owcy
mogliby ujawnić niewygodne fakty na temat osób, które ochraniają.

7. Sławomir Nowak prosi o pomoc Andrzeja Parafianowicza, który dwa
miesiące wcześniej był generalnym inspektorem informacji finansowej.
Ma problem, bo firmę jego żony kontroluje skarbówka. – Chcą ją trzepać.
Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy […]. Mam nadzieję,
że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego
z moim rachunkiem. […] Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej
– żali się były minister transportu. Parafianowicz przyznaje, że gdy on
był inspektorem, zablokował postępowanie w sprawie żony Nowaka.
Stwierdza również, że ostrzegał Pawła Grasia, iż przekazanie pieczy nad
urzędami skarbowymi w ręce Jacka Kapicy (obecny wiceminister finansów)
będzie skutkowało problemami dla polityków PO.

8. Andrzej
Parafianowicz opowiada, jak dzięki jego pomocy poważnych problemów
uniknęli członkowie polskiej reprezentacji siatkowej. – Całą
reprezentację Polski w siatkówkę tak wyciągnęliśmy za uszy. Widziałeś?
[…]. Chłopaki po kolei bały się, dopłaciły… I cisza znowu, wszystko
załatwione – mówi były generalny inspektor informacji podatkowej
i ówczesny członek zarządu państwowej spółki gazowej PGNiG.

9.
Andrzej Parafianowicz ujawnia niepokojące informacje dotyczące budowy
terminalu LNG w Świnoujściu, popularnie nazywanego gazoportem.
Inwestycja jest bardzo ważna z punktu widzenia strategicznych interesów
państwa, bo ma pozwolić na odbieranie skroplonego gazu ziemnego drogą
morską praktycznie z dowolnego kierunku na świecie. Parafianowicz
twierdzi, że umowa na budowę gazoportu z włoskim koncernem Saipem,
podpisana w 2010 r., ogranicza wpływ inwestora na tempo prac. Powód?
Podpisywano „niekorzystne umowy”, co pozwala włoskiej firmie bezkarnie
opóźniać prace. Pierwotnie terminal miał być uruchomiony w czerwcu 2014
r., tymczasem Parafianowicz mówi nawet o trzyletnim opóźnieniu.
W odpowiedzi Nowak stwierdza, że Włosi są bezczelni. – Ci Włosi chcą
kłaść rury bez żadnych atestów, bez niczego. No to po prostu przyjdzie
pierwsza lepsza kontrola i wysadzi wszystko w powietrze – podsumowuje
były minister transportu.

10. Nowak informuje, że podczas
wyborów prezydenckich w 2005 r. PO wykupiła długi konkurenta Zbigniewa
Religi w zamian za jego rezygnację i poparcie. (Wątkiem tym zajmujemy
się w tekście Cezarego Łazarewicza „Czy Platforma kupiła poparcie
Religi?” na str. 26).

11. Radosław Sikorski odcina się od…
ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Stwierdza,
że polityka prowadzona przez rząd jest błędem. – Wiesz,
że polsko-amerykański sojusz jest nic niewart. Jest wręcz szkodliwy,
bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa – mówi szef polskiej
dyplomacji podczas rozmowy z Jackiem Rostowskim.

12. Szef
dyplomacji opowiada też, w jaki sposób traktuje kierowaną przez siebie
instytucję. Ambasada w Hawanie zajmuje się na przykład poszukiwaniem
najlepszych cygar dla premiera. – Ja się staram, kubańskie cygara,
a dopiero gdzieś za piątym razem gdzieś pobocznie się dowiaduję, że on
nie lubi kubańskich cygar. Woli słabsze. Kubańskie za mocne, ale niech
powie do cholery. Placówka się dwoi i troi, najlepsze kubańskie cygara,
przesyłka dyplomatyczna... – mówi szef dyplomacji.

13. Radosław
Sikorski wykłada swój pomysł na wykończenie politycznej konkurencji,
czyli Prawa i Sprawiedliwości: – Kaczyński się przyspawał
do Macierewicza i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć.
Minister mówi o potrzebie powołania komisji specjalnej w sprawie
Antoniego Macierewicza. Sugeruje, że istnieje deal pomiędzy prokuratorem
generalnym a Prawem i Sprawiedliwością, który uniemożliwia pociągnięcie
polityka PiS do odpowiedzialności karnej.

14. Jacek Krawiec,
szef Orlenu, deklaruje wsparcie dla rządu przed wyborami samorządowymi.
12 września chce zorganizować koncert U2 na Stadionie Narodowym i pokryć
jego koszty. – Trzy tygodnie września, tuż przed wyborami
samorządowymi, to moim zdaniem powinno dobrze wyglądać. Najlepiej, jakby
był sukces sportowy przy okazji [w tym czasie w Polsce mają się odbyć
mistrzostwa świata w siatkówce – red.]. Cichy [Jacek Cichocki, szef
kancelarii premiera – red.] miał rozmawiać z Karpińskim i z Donaldem
też, bo rozumiem, że ta impreza musi być godna – snuje przedwyborczy
plan szef spółki.

15. Jacek Krawiec i Paweł Graś sugerują,
że prokuratura przygotowuje się już na nowe rozdanie polityczne
i przejęcie władzy przez PiS. Wskazują na sprawę Marka Serafina, byłego
wiceprezesa Orlenu. Został on w grudniu 2011 r. zatrzymany przez ABW pod
zarzutem korupcji. W efekcie musiał odejść z zarządu koncernu. Krawiec
twierdzi, że za chwilę sprawa Serafina będzie umorzona. – Tak, tak,
prokuratura też już widać coraz dziwniejsze te werdykty wydaje. Już
czeka, już patrzy na sondaże – puentuje Graś.

16. W podobny
sposób na wypadek zmiany władzy przygotowują się, zdaniem Krawca
i Grasia, spółki Skarbu Państwa. Pada przykład: PZU. Zdaniem Krawca
wykupuje reklamy w prawicowym tygodniku „W Sieci”. Relacjonuje,
że zwracał na to uwagę prezesowi tej firmy. W odpowiedzi miał usłyszeć,
że to „potencjalni klienci”. – Już się ustawiają – podsumowuje szef
Orlenu.

17. Paweł Graś przyznaje, że rozdzielenie funkcji
ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego było błędem:
– Żadnych środków sobie państwo nie zostawiło, żeby działać. Jacek
Krawiec chwali zaś współpracę z ABW. – Po zmianach dużo lepiej się
współpracuje z ABW, zupełnie inny klimat. Już nie ma szukania,
chodzenia, knucia, szczucia – opowiada szef Orlenu.

18.
Włodzimierz Karpiński i Jacek Krawiec omawiają wyborczy pomysł ministra
skarbu. „Kobiety w spółkach skarbu państwa”. Intencje są proste. Więcej
kobiet w zarządach ma pomóc premierowi w politycznych wojnach z lewicą.
– Czuję się w obowiązku dostarczać mu paliwa. Robić swoje rzetelnie, ale
w różnych tych obszarach wylewarowania się politycznego dostarczyć mu
paliwa – opowiada minister skarbu.

19. Krawiec opowiada, jak
podczas wieczoru wyborczego w 2011 r. premier stwierdził, że teraz
paliwo może być już po 7 zł. Pada sugestia, że przed wyborami cena
paliwa była sztucznie utrzymywana na niższym poziomie. – Wszystkie
chwyty dozwolone – komentuje minister skarbu w odpowiedzi.

20.
Stanisław Gawłowski z Piotrem Wawrzynowiczem omawiają kłopoty systemu
emerytalnego. Biznesmen stwierdza, że za 30 lat wszyscy będą otrzymywać
emeryturę w wysokości 700, 900, 1200 zł, czyli umożliwiającą przeżycie
na poziomie wegetacji. – Bo to jest ten problem taki właśnie, który ja
mam z tymi emeryturami, że ja nie wierzę, że to dojedzie – mówi
Wawrzynowicz. Wiceminister środowiska odpowiada: – Ja też.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Tylko u nas Video Stypa


Znak drogowy z ograniczeniem prędkości do czterdziestu kilometrów
na godzinę oraz gadżet elektroniczny – takie prezenty dostał Sławomir
Nowak od sejmowych kolegów i koleżanek.
40-stka Sławomira Nowaka i zarazem jego pożegnanie z polityką nie odbyło
się u „Sowy&Przyjaciół”, czyli niegdyś ulubionej restauracji byłego
ministra. Gości sproszono do prezydenckiego hotelu „Belweder” przy
Klonowej. Zatopionego aferą zegarkową Nowaka, we wtorek 16 grudnia,
żegnało dość osobliwe grono. Jako jeden z pierwszych przybył Roman
Giertych z małżonką. Niedługo po nim Michał Kamiński z butelką trunku
w prezencie. Dziennikarzy było dwoje. Dobre dwie godziny na imprezie
zabawiła Janina Paradowska z „Polityki”. Zachowanie gości wobec
publicystki, która twardo broniła Nowaka, gdy ten znalazł się
w kłopotach, nie należało do szarmanckich. Nikt jej nie żegnał przy
drzwiach, nie odprowadził, mimo późnej pory. Wychodziła samotnie
z czerwoną torebką i pod czerwonym parasolem, podążając za dwoma
politykami PO, którzy nie zwracali na nią uwagi.
Drugim reprezentantem mediów był Paweł Siennicki, naczelny „Polska the
Times”. Idąc na imprezę pieczołowicie chronił przed deszczem podarunek
dla Nowaka, czyli obraz w jasnych ramach. Niedługo po pojawieniu się
Siennickiego, pod hotel podjechało eleganckie Audi. Szofer zatrzymał tuż
pod wejściem.

Ochroniarz BOR otworzył drzwi limuzyny i z auta
wyszedł Radosław Sikorski wraz z małżonką. BOR-owiec oraz szofer
szykownego auta przez blisko dwie godziny czekali na wyjście
Sikorskiego. Niektórzy goście, jak choćby sekretarz generalny PO Andrzej
Biernat wytrzymali raptem kilkadziesiąt minut. Przed północą na sali
została już tylko najbardziej rozrywkowa frakcja sejmowa PO, która
pokonała nawet - znanego z imprezowych możliwości - Michała Kamińskiego
- ten trafił do drzwi wyjściowych tylko dzięki pomocy kolegi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. A to paradne! Bohater afery



Pictures/2014/12/29/Drzewiecki_Tvp_Info.Jpg

A to paradne! Bohater afery hazardowej "Miro" Drzewiecki namawia do przyzwoitości

"Polityka nie powinna sięgać bruku (...)
Używanie pomówień i szkalowanie w celu uprawiania walki politycznej to
jest coś, co mnie zawsze brzydziło."

Drzewiecki: Polska to dziki kraj. Mogę to tylko potwierdzićDrzewiecki: Polska to dziki kraj. Mogę to tylko potwierdzić
–  Uważam, że tego typu rzeczy w praktyce politycznej
powinny być wyeliminowane z życia publicznego. To psuje bardzo politykę
i dobry obyczaj i tak po ludzku jest świństwem, jest wstrętne
– powiedział Mirosław Drzewiecki na antenie TVP Info w odniesieniu
do oskarżeń, które wypowiadał o nim Mariusz Kamiński. – W polityce
nie powinno być tak, że płaci się każdą cenę, żeby tylko osłabić
polityka przeciwnej opcji. Polityka nie powinna sięgać bruku – dodał.

Mariusz Kamiński, były szef CBA i poseł PiS, został skazany w procesie
karnym za zniesławienie Mirosława Drzewieckiego, byłego ministra sportu
w rządzie PO. W wywiadach w 2011 roku Kamiński mówił, że "PO była
finansowana przez mafię pruszkowską".
Używanie pomówień i szkalowanie w celu uprawiania walki politycznej
to jest coś, co mnie zawsze brzydziło. Jak państwo pamiętacie, mówiłem
o tym parę lat temu. I właśnie do takich zachowań odnosiłem te słowa,
że Polska w tym względzie to jest dziki kraj – powiedział. – Mogę
to teraz tylko potwierdzić – dodał. 

Drzewiecki cieszy się,
że „sprawiedliwość, choć nie rychliwa, to się jakoś realizuje”.
– Szczęśliwie są sądy, które jednak stoją na straży tego, żeby takie
niegodziwości wyciągnąć na światło dzienne, wyjaśnić i przedstawiać
opinii publicznej fakty. A fakty są najważniejsze – powiedział.


Były minister liczy też na opisanie tej sprawy w mediach. – Na dziś ta
sprawa karna ma klauzulę tajności i niewiele można mówić. Po tej drugiej
(w tej samej sprawie toczy się również proces cywilny - przyp. red.)
mam natomiast nadzieję, że będziemy się mogli spotkać nie raz
i porozmawiać, jakie metody stosowały służby, żeby wykańczać
przeciwników politycznych – stwierdził. – Nie namawiam do tego, żeby się
różnić pięknie. Zapomnijmy o tym. Ale trzeba przynajmniej zachowywać
się przyzwoicie – dodał.

Drzewiecki podkreślił, że nie
zastanawia się, czy wyrok będzie politycznym końcem dla Kamińskiego.
– Ja nie szukam zemsty, to nie jest mój cel – stwierdził. – Jak zapadnie
ten ostatni wyrok, kurtyna się podniesie i będziemy mogli o tym mówić
otwartym tekstem. Warto dla przyzwoitości i dla przestrogi o tym
porozmawiać – dodał.

TVP Info

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

13. Jeśli Polską rządzą świnie...


Polityka miłości Platformy

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Maryla

14. Witam Pani Ewo

te świnki są sympatyczne, gdzie tam świniom od koryta do nich !

Czarzasty do Wielowieyskiej: "Wie pani kto nauczył nagrywać kelnerów pod stołem? Pani pracodawca, Michnik"

"Spadł wam nakład, spadły akcje, a Adam Michnik przestał być autorytetem wszystkich Polaków".


Do uroczej kłótni doszło dziś na antenie radia TOK.FM między Włodzimierzem Czarzastym z SLD a prowadzącą rozmowę Dominiką Wielowieyską.

Porozmawiajmy o aferze Rywina

-– rozpoczęła dziennikarka „Gazety Wyborczej” - gazety, która niemal dokładnie 12 lat temu, publikując artykuł „Ustawa za łapówkę czyli przychodzi Rywin do Michnika”, rozpętała skandal na szczytach władzy SLD.

Jakiej aferze?

– dopytywał udający Greka polityk SLD.

Rywina

— powtórzyła Wielowieyska.

A to była taka afera?

-– szedł w zaparte Czarzasty, jeden z bohaterów ówczesnego skandalu, który konsekwentnie twierdzi, że nie było jakiejkolwiek “afery Rywina”.

Kiedy Wielowieyska stwierdziła, że ujawnienie afery doprowadziło do oczyszczenia życia publicznego w Polsce, Czarzasty replikował:

Wie pani kto nauczył nagrywać kelnerów pod stołem? Pani pracodawca, Michnik

Dziennikarka odparowywała na to „ad personam”:

Jest pan politykiem niewybieralnym, nie zweryfikowano pana w żadnych wyborach

-– próbowała zmienić cel ataku Czarzastego, ale ten kontynuował:

Spadł wam nakład, spadły akcje, a Adam Michnik przestał być autorytetem wszystkich Polaków

Do kolejnego spięcia doszło jeszcze kilka minut później i to przy okazji innej afery, tym razem wewnątrz PO - taśmowej.

Nigdy w życiu bym nikogo nie nagrał, uważam to za niegodne

-– zapewniał Czarzasty, na co Wielowieyska wypaliła:

Tak jak walkę z korupcją. SLD generalnie jest przeciw walce z korupcją

— zżymała się dziennikarka GW.

To, co pani mówi, nie będę się do tego odnosił, bo to jest tak głupie

— komentował jej słowa Czarzasty.

Iskrzenie między Czarzastym i Wielowieyską wygasło dopiero wtedy, kiedy rozmowa zeszła na kandydata SLD i lewicy na prezydenta.

Problem polega nie na tym, jakiego kandydata wystawi SLD. Problem w tym, jakiego kandydata wystawi lewica. I to jest problem lewicy od lat

— mówi Czarzasty, wskazując, że obecnie rozproszona lewica nie jest w stanie porozumieć się.

Te środowiska powinny się zastanowić, czy coś je łączy. Dopóki nie odpowiemy sobie na to pytanie, będziemy do siebie strzelać. A ze strzelania są tylko trupy

— dodał. Jak zaznaczył SLD na pewno wystawi swojego kandydata, choć wciąż nie wiadomo, czy będzie to Ryszard Kalisz.

Szukamy osoby, która może skupić środowiska głosujące nie tylko na SLD, ale lewicowe, których jest o wiele więcej niż głosujących na SLD. Czy znajdziemy? Nie wiem

— skwitował Czarzasty.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. AFERY WG tvn24

Dyktafony, delegacje, opóźnione ustawy. Najważniejsze afery 2014 roku

Dyktafony, delegacje, opóźnione ustawy. Najważniejsze afery 2014 roku

Afera podsłuchowa, rozliczanie przez posłów delegacji służbowych
i kilometrówek, opóźnienia najważniejszych ustaw, sprawa...
czytaj dalej »

Afera podsłuchowa,
rozliczanie przez posłów delegacji służbowych i kilometrówek, opóźnienia
najważniejszych ustaw, sprawa profesora Chazana, wyprowadzanie
pieniędzy ze SKOK Wołomin oraz zatrzymanie prawnika i wojskowego
podejrzanych o szpiegowanie dla Rosjan - oto najważniejsze afery 2014 r.
w opinii dziennikarzy śledczych portalu tvn24.pl.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Głos Rosji nadaje

Laska stanu

I
znów przyszło mi podsumowywać stosunki polsko – rosyjskie w mijającym
2014 r. Nie lubię pisać oczywistości, bo to grafomania, a jak było
wiedzą wszyscy: źle; a nawet tragicznie!

Rok 2014 w stosunkach Polski i Rosji minął pod flagami
Ukrainy. Jako Polacy próbowaliśmy je wciągać na swoje i cudze maszty.
Nie da się patrzeć na miniony rok stosunków polsko – rosyjskich w
oderwaniu od Ukrainy. Paradoksalnie: wojna domowa w Ukrainie zdominowała stosunki polsko – rosyjskie. Symbolem polskiego wsparcia dla Ukrainy stał się złowieszczyokrzyk banderowców: „Sława Ukrainie”.

Polska a Ukraina

Najpierw
doprowadziliśmy z USA i kilkoma innymi państwami do krwawego zamachu
stanu w Ukrainie. Z polską pomocą obalono demokratycznie wybranego
prezydenta i zastąpiono go innym – równie demokratycznie wybranym
prezydentem. Stary ponoć kradł, trzymał z oligarchami i bardziej chciał
do Rosji niż do Unii. Nowy ponoć nie kradnie, bo jest już oligarchą i
bardziej niż do Rosji, chce do UE. Podgrzewaliśmy więc ukraińskie tłumy
do rewolucji; rewolucji przeprowadzonej rękoma nacjonalistów
odwołujących się w swej ideologii do tradycji morderców Polaków z SS
Galizien i UPA. Europa z zainteresowaniem wymienia nazwy propaństwowych
zbrodniczych formacji: Batalion AZOV, Prawy Sektor.

Ukraina a Rosja

Nowa,
nacjonalistyczna twarz Ukrainy nie spodobała się w trzech regionach
kraju, w większości zamieszkałych przez Rosjan. Ogłosiły one
niepodległość. Jeden z nich – Krym, stał się już faktycznie częścią
Rosji. Dwa pozostałe walczą o autonomię w ramach Ukrainy. Separatystów
wspiera Rosja. Ukrainę – USA i UE. Rosja i Ukraina znalazły się w
faktycznym stanie wojny. Giną ludzie, rozpoczęła się gehenna setek
tysięcy uchodźców. Oswoiliśmy się ze słowem separatyści.

Unia i USA a Rosja

W ramach wsparcia Ukrainy, USA i Unia ustanowiły sankcje
ekonomiczne wymierzone przeciw Rosji. W odpowiedzi – Rosja ogłosiła
swoje sankcje wymierzone w kraje, które przyłączyły się do sankcji
wymierzonych przeciw niej. Rozpoczęła się wojna ekonomiczna, której
skutki uderzą we wszystkie gospodarki. Poznaliśmy słowo: embargo .

Sankcje a Polska

Nikt
nie policzył, ile będzie Polskę kosztować zaangażowanie w wojnę
ukraińsko – rosyjską. Da się oszacować spadek wartości sprzedaży
objętych embargiem polskich produktów do Rosji. Nie da się jednak
przewidzieć wszystkich ekonomicznych konsekwencji embarga, np. załamania
branży transportowej, ograniczenia produkcji rolnej i spożywczej. Nie
da się przewidzieć kolejnych obszarów mogących być przedmiotem embarga.
Najprawdopodobniej straty spowodowane skutkami embarga będą wielkościowo
porównywalne do… polskiego 13- letniego zaangażowania w amerykańską
wojnę w Afganistanie i Iraku. Pierwszą ofiarą sankcji Putina okazały się
polskie jabłka. Na złość Rosji postanowiliśmy je sami pożreć, ale nie udało się. Ale ciągle próbujemy!

Bezpieczna Polska

Cieszymy
się jak dzieci z osłabienia rubla i wejścia rosyjskiej gospodarki w
stan kryzysu. Marzymy o jej załamaniu! I nie zastanawiamy się, jakie
mogą być tego skutki dla naszej – polskiej gospodarki. Zwiększamy
wydatki na armię, zamiast pakować pieniądze w tworzenie nowych miejsc
pracy, poprawę opieki zdrowotnej, infrastrukturę. Zapewniamy Ukraińców o
gotowości wsparcia militarnego. Z dumą odnotowujemy, że ponownie
weszliśmy w wyścig zbrojeń.

Demokratyczna Polska

Każdy publicysta przedstawiający podobne do tych obserwacje (nawet nie poglądy, bo piszę o faktach) staje się w Polsce rosyjskim agentem wpływu .Symbolem podjętej przez polski rząd walki z wolnością słowa stał się rosyjski dziennikarz Leonid Swiridow. Trwa właśnie procedura mająca doprowadzić do jego wydalenia z Polski – bez podania przyczyn.

Polska racja stanu

„Ch*j, dupa i kamieni kupa”
to refleksja urzędującego do niedawna ministra spraw wewnętrznych RP
nad stanem wdrażania kluczowego projektu gospodarczego rządu w którym
zasiadał. Refleksję o stanie państwa rozwinął twórczo w innym zdaniu
podczas prywatnej rozmowy: "Państwo
polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje, dlatego że
działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo
jest całością"
. W rację stanu nie wierzy też urzędujący marszałek
Sejmu, który będąc ministrem spraw zagranicznych określił nasze
zaangażowanie w Ukrainie słowami: „robimy Amerykanom laskę” .Pocieszające
może być chyba jedynie to, że laska jaką – wg marszałka Sejmu RP –
robimy Amerykanom, podoba się im. Ich gospodarka jako jedyna na świecie
kwitnie dzięki ukraińskiemu kryzysowi.

Zimna Europa

Ograniczamy
wolność słowa, rozbudowujemy nachalną i głupią propagandę.
Uczestniczymy w wyścigu zbrojeń. Unikamy kontaktów i dialogu z Rosją,
czego jaskrawym przykładem jest deklaracja rządu RP o zmniejszeniu
zaangażowania w wymianę kulturalna (Rok Kultury Polskiej w Rosji).
Europa ponownie znalazła się w stanie zimnej wojny . I dodać należy, ze jako państwo usilnie dążyliśmy do tego, aby tak się stało.

Minął rok

Jaki więc był to rok w stosunkach polsko – rosyjskich? Z czym będzie mi się kojarzył? Bardzo proszę:

Sława
Ukrainie!, Batalion AZOV, Prawy Sektor; separatyści, sankcje, embargo,
polskie jabłka; wyścig zbrojeń, agenci wpływu, Leonid Swiridow; „ch*j,
dupa i kamieni kupa”, „robimy Amerykanom laskę”; zimna wojna.

Nowy rok

Jaki
będzie? – nie wiem. Na pewno sygnał do wprowadzenia normalności nie
wypłynie z Polski. Polskie elity są z siebie dumne. Nie odczuliśmy
jeszcze nazbyt boleśnie skutków wojny gospodarczej z Rosją. Faktyczne
porażki próbujemy „przykrywać medialnie” i nie staramy się nawet o
krztynę refleksji nad polską racją stanu. Nie wydaje się więc, aby
Polskę i Rosję czekał lepszy rok. Ja przynajmniej nie widzę ku temu
przesłanek.

 

Cyprian Darczewski, polski publicysta, Warszawa
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_12_29/Laska-stanu-3372/

Miażdżący bilans 2014 roku: 12 miesięcy afer, skandali i kompromitacji!

http://wpolityce.pl/polityka/227863-miazdzacy-bilans-2014-roku-12-miesiecy-afer-skandali-i-kompromitacji-a-tusk-zadowolony-w-brukseli

fot. Jerzy Wiktor

Kiedy w 2013 r. sam szef CBA określił przekręt informatyczny w rządzie PO-PSL
jako największą po 1989 r. aferę korupcyjną, wydawało się, że gorzej
być nie może. Ale ostatnie 12 miesięcy pokazało, że możliwości w tym
względzie są niewyczerpane. 2014 rok, siódmy z kolei pod rządami obecnej
koalicji, był pasmem sfer, skandali i kompromitacji.

Z ujawnionych przez tygodnik „Wprost” nagrań rozmowy między szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem, a prezesem NBP Markiem Belką, wynikało, że w zamian za pomoc NBP w zasypaniu budżetowej dziury zostanie przeforsowana ustawa korzystna dla NBP i odwołany zostanie minister finansów Jacek Rostowski. Wydarzenia, które nastąpiły później, tylko to potwierdziły

— przypomina „Super Express”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Czy ktoś pamięta, że Tusk obiecał wyjaśnienie taśm do końca września? Była afera, nie ma afery…

Afera taśmowa, przyniosła jednak  o wiele więcej skrajnie kompromitujących dla obecnego obozu
rządzącego faktów i ocen. Nagrania, na których zostały utrwalone
wypowiedzi wielu dygnitarzy ujawniły skrajny cynizm rządzących i
podporządkowanie polityki jednemu celowi – utrzymaniu się u władzy
sprawowanie państwowych. Dlatego szybko zyskały miano taśm prawdy.

CZYTAJ: Taśmy prawdy, które zatopią rząd?! Niejasne interesy szefa MSW, prezesa NBP i ministrów Tuska. Sienkiewicz: „Państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”

Ubiegły rok przyniósł również prawdziwe trzęsienie ziemi na scenie politycznej. Afera zegarkowa z udziałem Sławomira Nowaka zakończyła jego przygodę z polityką. Były minister transportu został skazany na 20 tys. zł grzywny za składanie fałszywych oświadczeń majątkowych i zatajanie drogiego zegarka

— przypomina „SE”.

CZYTAJ: Sławomir Nowak winny! Sąd skazał byłego ministra transportu

Takich indywidualnych kompromitacji, choć wpisujących się w szerszy kontekst stylu sprawowania władzy w Polsce przez ostatnie siedem lat, było w 2014 r. więcej. Poza aferą zegarkową, była choćby lotniskowa.

Jacek Protasiewicz w maju miał ponownie ubiegać się o mandat
europarlamentarzysty. Te starania spełzły na niczym po awanturze na
niemieckim lotnisku. Protasiewicz, gdy wysiadł z samolotu, chwiał się i zataczał. W trakcie kłótni z celnikami miał nazywać ich nazistami i krzyczeć „Heil Hitler!”

— relacjonuje „SE”.

CZYTAJ: TYLKO U NAS! Niemiecki „Bild”: Pijany eurodeputowany Jacek Protasiewicz z PO wywołał awanturę na lotnisku we Frankfurcie nad Menem. Interweniowała policja

W ostatnim czasie uwagę opinii publicznej przykuł Radosław Sikorski. Najpierw nieopacznie – dla własnego obozu – ujawnił, że Donald Tusk usłyszał od Władimira Putina propozycję rozbioru Ukrainy, o czym nikogo nie powiadomił.

CZYTAJ: Szokujące fakty ujawnione przez Sikorskiego: Putin oficjalnie zaproponował Tuskowi udział w rozbiorze Ukrainy!

Skandal wywołany wywiadem byłego szefa MSZ dla
amerykańskiego portalu, wkrótce został przykryty niefortunną wyprawą
posłów PiS do Madrytu, po której zostali wyrzuceni z partii.

CZYTAJ: Bez litości. Hofman, Kamiński i Rogacki wyrzuceni z PiS. „Mamy wyższe standardy niż Platforma”

Potem okazało się, że wiele niejasności towarzyszy podróżom
polityków po kraju, a w tym względzie jednym z największych znaków
zapytania jest Sikorski – marszałek Sejmu.

CZYTAJ: Nowe kłopoty Sikorskiego. Prokuratura Generalna zajmie się aferą z kilometrówką! „Decyzja o odmowie śledztwa była przedwczesna”

Ale koniec roku to nie tylko tzw. afera kilometrowa. Ogromnym
skandalem, podważającym zaufanie Polaków do demokracji, był
przebieg wyborów samorządowych.

CZYTAJ: Trzeba mówić o fałszerstwie wyborów. Rozmywanie tego, co widać gołym okiem, służy fałszerzom

Czy o tym wszystkim myślano, gdy na taśmach prawdy, à propos
spodziewanej przeprowadzki Donalda Tuska do Brukseli, padły słowa, że
premier – dziś już były – „odseparuje się od tego całego syfu”?

CZYTAJ TEŻ: Rok 2014 w memach. Śmiać się czy płakać? Sorry, taki mamy rząd

Kopacz i Sikorski zwycięzcami plebiscytu ŻENADA ROKU! A Sienkiewicz tuż, tuż. „Odzwierciedlają stan państwa i stan umysłów >elity< władzy”

JUB/”SE

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Wydarzenia Nowa


Wydarzenia

Pictures/2015/01/07/1Fee13D5Cfcf34F6E5Da1Fde4B779B30.Jpg


Nowa odsłona afery taśmowej. Sikorski chciał ograniczyć wpływy PSL. Nie zdołał...

Musimy przewietrzyć. Wszystkich trzeba przewietrzyć, oczywiście - mówił w rozmowie z Jackiem Rostowskim Radosław Sikorski.


Radosław Sikorski, jako minister spraw zagranicznych
dążył do zlikwidowania kilkudziesięciu siedzib Wydziału Promocji
Handlu i Inwestycji na całym świecie, kontrolowanych przez PSL.
Jego pomysł nie został wprowadzony w życie, mimo że, jak twierdził,
przyniosłoby to milionowe oszczędności dla budżetu państwa -
pisze „Gazeta Polska”.

Tygodnik informuje, że nagrania rozmów najważniejszych
polskich urzędników, których fragmenty publikował Tygodnik Wprost,  od
sześciu miesięcy są zawieszone na amerykańskim serwerze, do którego
dostęp miały służby amerykańskie.

Znamy zapis audio wszystkich rozmów z restauracji „Sowa i
Przyjaciele” oraz Amber Room, w tym obszerne fragmenty rozmowy między
Sikorskim a Rostowskim ze stycznia 2014 r., dotąd
nieznane opinii publicznej

— czytamy w artykule.

Jak ujawnia tygodnik jedno z nagrań dotyczy właśnie majątku kontrolowanego przez ludowców.

Rozmowa zaczyna się od sugestii, by dokonać niezbędnych zmian w rządzie.

Musimy przewietrzyć. Wszystkich trzeba przewietrzyć, oczywiście

-– mówi Rostowski, na co Sikorski przyznaje mu rację i dodaje:

Trzeba poszerzyć koalicję.

W dalszej części rozmowy Sikorski nie kryjąc nadziei na uzyskanie
stanowiska w unijnej dyplomacji, zastanawia się, co zostawi po sobie w MSZ-ecie i kto
przejmie po nim stanowisko. Jak stwierdza, chciałby jedynie, by resort
przejął po nim „ktoś rozsądny, kto nie rozp…li wszystkiego”. Szef MSZ
chwali się też oszczędnościami, jakie wprowadził, jednocześnie
przyznając, że „zaoszczędził tam, gdzie jest kurz, jakieś zbędne
wydatki”, a „odciążył miliony po to, żeby był wypas, tam
gdzie powinien być”.

Opowiada też o możliwych oszczędnościach dotyczących siedzib WPHiI-u,
gdzie – jak twierdzi – „utrzymuje się etaty, a tam siedzą osoby, które
są tam jeszcze od Gierka”.

W Kolonii, Montrealu ja sprzedaję swoją siedzibę, a oni swojej nie sprzedają […] Swoją ambasadę ma MSZ i MG. Kolejny kur… absurd!

-– denerwuje się szef MSZ-etu.

Kiedyś tam [w WPHiI] pracowało trzydzieści, czterdzieści osób, dzisiaj trzy, w wypasionym budynku

– utyskuje. Opowiada też Rostowskiemu, że namawiał Donalda Tuska, by
doprowadził do likwidacji tych jednostek przy okazji zmiany lidera PSL-u. Miało to się stać w drodze renegocjacji umowy koalicyjnej.
W nowej wersji PSL otrzymałby Ministerstwo Transportu i Infrastruktury, a nie gospodarki. Dzięki temu szef MG z nadania PO mógłby siedziby WPHiI zlikwidować.

Można było to zrobić, mówiłem Donaldowi, żeby to zrobił

– relacjonuje Rostowskiemu minister spraw zagranicznych.

ansa/ niezalezna.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. pompowanie Hofmana

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. ABW zaprasza klientów

ABW zaprasza klientów restauracji "Sowa i Przyjaciele"


ABW zaprasza klientów restauracji „Sowa i Przyjaciele”, by odsłuchiwali
nagrania dokonane przez kelnerów – dowiaduje się tygodnik „Wprost”.
Początkowo ABW i prokuratura miały tylko sześć nagrań. W czerwcu
zeszłego roku przekazała je śledczym redakcja „Wprost”. Tyle, że taśm
było dużo więcej niż sześć. Proceder nagrywania klientów restauracji
trwał bowiem co najmniej przez rok. Kilka tygodni po ujawnieniu sprawy
pojawiły się informacje, że przerażony rozwojem wypadków i skalą afery
kelner Łukasz N., wrzucił nośniki z nieujawnionymi nagraniami do Wisły. 


Przed miesiącem prowadząca to śledztwo prokurator Anna Hopfer
powiedziała TVN24.pl: „Odnaleźliśmy nośniki z nagraniami innych osób
niż te, które opisał tygodnik Wprost. Ustaliśmy, że ponad 70 osób mogło
zostać nagranych w nieuprawniony sposób”.

Jednak nie wszyscy oni złożyli wnioski o ściganie sprawców. Zrobiło to 37 osób i mają one status pokrzywdzonych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Warszawski sąd apelacyjny

Warszawski sąd apelacyjny uchylił postanowienia sądu okręgowego o zabezpieczeniu tytułu „Wprost”. Wnioskował o to Roman Giertych. Sąd apelacyjny odrzucił jego argumentację. Według uzasadnienia „nie było podstaw do tak daleko idącego zabezpieczenia”, a wcześniejsza decyzja sądu „była niesprawiedliwa”.
Sąd stwierdził także, że zabezpieczenie majątkowe w postaci zajęcia rachunku bankowego również jest niezasadne. Wcześniejsza decyzja sądu okręgowego była krytykowana przez ekspertów i znawców prawa, wskazywano na bardzo niebezpieczny precedens. „Sąd nie powinien służyć za narzędzie nękania mediów” – pisał na łamach „Rzeczpospolitej” Marek Domagalski.

http://www.wprost.pl/ar/492844/Przegrana-Giertycha/


Prokuratura chce ścigać Latkowskiego za taśmy


Sylwester Latkowski z zarzutami w aferze taśmowej? O tym, że tak może
się stać pisze dziś „Gazeta Wyborcza”.




Sylwester Latkowski z zarzutami w aferze taśmowej? O tym, że tak może
się stać pisze dziś „Gazeta Wyborcza”. Posadzenie Latkowskiego na ławie
oskarżonych byłoby najbardziej kuriozalnym finałem tej sprawy.
Na początku pogratulowałem Latkowskiemu. Gdyby posadzono go na ławie
oskarżonych w aferze taśmowej jedno ma jak w banku – będzie do grobowej
deski symbolem wolności słowa. Sława, wywiady dla zagranicznej prasy
i tak dalej i tak dalej. W sumie same zalety, gdyby nie absurdalność tej
sytuacji. To co napisała dziś „Gazeta Wyborcza” nie jest dla nas
zaskoczeniem. Od wielu tygodni napływają do nas sygnały, że takiej
sytuacji należy się spodziewać. Czego miałby dotyczyć zarzut
dla naczelnego „Wprostu”? Może dotyczyć tylko jednego. Artykułu 267
kodeksu karnego. Mówi on, że kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp
do informacji dla niego nieprzeznaczonej i ujawnia ją kolejnym osobom
podlega karze do dwóch lat pozbawienia wolności. Krótko mówiąc chodzi
o to, że Latkowski zdecydował o opublikowaniu taśm z restauracji
Sowa&Przyjaciele oraz Amber Room i za to miałby odpowiedzieć przed
sądem. Nie będę wchodził w długie deliberowanie nad sensem czerwcowej
publikacji. Wszystko w tej sprawie zostało powiedziane wcześniej.
Napiszę krótko. Publikacje „Wprost” przerwały proceder nielegalnego
nagrywania najważniejszych ludzi w państwie. Latkowski nie był w grupie,
która te podsłuchy organizowała, nie płacił za te taśmy, a publikacji
przyświecał ważny interes społeczny. Chcę napisać o czym innym. Otóż,
nim taśmy ujrzały światło dzienne we „Wprost” fragmenty ujawniła
„Rzeczpospolita”. Dziennik miał przeciek z firmy, która dystrybuuje
elektroniczne wydania gazet. Potem fragmenty nagrań były udostępniane
innym osobom, to jest czytelnikom, przez właściwie wszystkie media
– od Gazety Wyborczej, przez TVN do Gazety Polskiej i największe
portale. Zgodnie z kodeksem karnym szefów wszystkich tych mediów
prokurator powinien posadzić na ławie oskarżonych! Można byłoby taki
proces zorganizować na przykład na Stadionie Narodowym. Druga sprawa.
Było w ostatnich latach kilka podobnych historii, przy których
prokuratura nie była tak gorliwa. Nie tak dawno działacze PO bili się
o władzę na Dolnym Śląsku. Pamiętam, że tygodnik „Newsweek” publikował
nagrania, które robili działacze PO. Nie przypominam sobie, by Tomasz
Lis skończył na ławie oskarżonych. I bardzo dobrze. Nie tak dawno
publikowano zapisy narad Platformy, które odbywały się w Kancelarii
Premiera. Też obeszło się bez zarzutów. Taśmy Gudzowatego i Oleksego?
Podobnie. Przykładów jest sporo. Co więc ugryzło prokuraturę tym razem?
Chęć zemsty, odegrania się za klęskę, którą prokuratura poniosła
wkraczając do redakcji „Wprostu” 18 czerwca?

W tej sprawie
biją się w mojej głowie dwie myśli. Z jednej strony postawienie zarzutów
przyniosłoby Latkowskiemu chwałę i sławę. Z drugiej strony nie lubię,
gdy państwo wystawia się na śmieszność. I próbuje mi udowadniać,
że winny afery taśmowej jest ...Latkowski.
  • Sąd oddalił pozew Ziobry i PiS za tekst "Jak PiS zbierał haki"

    - Prawo społeczeństwa do informacji jest najważniejsze - tłumaczyła sędzia Barbara Skrobańska.

  • Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił w poniedziałek pozew o ochronę dóbr osobistych z powództwa Zbigniewa Ziobry oraz PiS przeciwko "Polityce" za tekst "Jak PiS zbierał haki". - Prawo społeczeństwa do informacji jest najważniejsze - tłumaczyła sędzia Barbara Skrobańska i podkreśliła, że autorka tekstu dokonała wszelkiej staranności.
    W artykule, który ukazał się 28 lutego 2010 r. w wydaniu internetowym "Polityki", opisane zostały zeznania Janusza Kaczmarka, byłego prokuratora krajowego, złożone przez niego po wybuchu tzw. afery gruntowej w sejmowej komisji ds. służb specjalnych, a później odczytane podczas utajnionego posiedzenia Sejmu. "Polityka" napisała, że według Kaczmarka wszystkie sprawy z prokuratury, w których pojawiały się nazwiska znanych polityków, trafiały na biurko Ziobry.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    21. „Ch..., dupa i kamieni kupa”

    „Ch..., dupa i kamieni kupa” - czyli powrót Sienkiewicza. Przyjął propozycję Ewy Kopacz
    http://niezalezna.pl/64066-ch-dupa-i-kamieni-kupa-czyli-powrot-sienkiewi...

    „Ch..., dupa i kamieni kupa” - czyli powrót Sienkiewicza. Przyjął propozycję Ewy Kopacz - niezalezna.pl
    Wszystko wskazuje na to, że to właśnie jeden z czarnych bohaterów afery podsłuchowej Bartłomiej Sienkiewicz pokieruje Instytutem Obywatelskim, czyli think tankiem Platformy. Choć po ujawnieniu nagrań z podsłuchanych rozmów najważniejszych osób w państwie zapewne nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw, były szef MSW znów będzie odgrywał w PO ważną rolę.

    Jak wynika z ustaleń portalu 300polityka.pl, Sienkiewicz przyjął propozycję premier Ewy Kopacz i już od jutra obejmie funkcję szefa Instytutu Obywatelskiego. Będzie miał zatem istotny wpływ na kształtowanie programu wyborczego partii w nadchodzących wyborach, choć jeszcze niedawno nagrany na taśmach w restauracji przekonywał, że „państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje”, a Polskie Inwestycje Rozwojowe to „ch…, dupa i kamieni kupa”.

    Instytut Obywatelski to think tank polityczny, który zgodnie z informacjami na swojej oficjalnej stronie internetowej „stanowi eksperckie zaplecze partii Platforma Obywatelska RP”.

    - Instytut jest ośrodkiem badawczo-analitycznym. Prowadzi działalność ekspercką, wydawniczą i edukacyjną. Działa od marca 2010 roku. Motto działalności IO sprowadza się do hasła: Myślimy, by działać. Działamy, by zmieniać – czytamy na stronie Instytutu Obywatelskiego.
    Jako szef Instytutu Obywatelskiego - przybudówki Platformy Obywatelskiej, Bartłomiej Sienkiewicz zarobi prawdopodobnie 250 tys. złotych rocznie, czyli ponad 20 tys. zł miesięcznie. Tyle w 2014 r. zarobił dotychczasowy szef IO, Jarosław Makowski. Tak wysokie wynagrodzenie musi budzić zdziwienie, bo nie tylko jest większe niż uposażenie byłego szefa MSW, ale nawet prezydent Rzeczpospolitej Polski zarabia mniej. Głowa państwa rocznie otrzymuje 240 tys. zł.Jarosław Makowski, który od 2010 jest dyrektorem Instytutu Obywatelskiego, w ostatnich wyborach samorządowych z ramienia PO uzyskał mandat radnego sejmiku śląskiego V kadencji. Jak wynika z jego oświadczenia majątkowego, z tytułu pracy w IO zarobił w 2013 roku 248 324,82 zł plus 20 tys. z tytułu "umowy o dzieło, publicystyka, wykłady, szkolenie"

    ---------------------------------------------

    Taśmy z afery podsłuchowej zniszczone. Piotr Nisztor: prokuratura prowadzi dziwną grę
    http://niezalezna.pl/64067-tasmy-z-afery-podsluchowej-zniszczone-piotr-n...

    Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w Warszawie poinformowała, że uszkodzone nośniki informatyczne wyłowione z Wisły zostały poddane badaniu przez biegłych. "Z uwagi na stopień uszkodzenia nośników nie udało się odczytać ich zawartości" - twierdzą śledczy.

    Taśmy miał rzekomo wrzucić do rzeki jeden z podejrzanych o nielegalne nagrywanie polityków. Po wyłowieniu nagrania poddano badaniom - najpierw przez ABW, potem przez firmę wskazaną przez prokuraturę. Obie próby odzyskania treści rozmów okazały się bezskuteczne.

    Teraz - jak podaje RMF FM - prokuratura ma tylko te nagrania, które przekazali jej dziennikarze. 22 grudnia 2014 r. Anna Hopfer, prokurator, która prowadzi śledztwo ws. afery podsłuchowej, twierdziła jednak: "Mamy nagrania, które zarestrowano w innych miejscach niż restauracje Amber Room i Sowa & Przyjaciele. Nie mogę podać, o jakie dokładnie miejsca chodzi".

    Piotr Nisztor - dziennikarz, który ujawnił taśmy prawdy - mówi portalowi niezalezna.pl: Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że po wielu miesiącach postępowania i sygnałów wypuszczanych przez prokuraturę, okazało się, że taśm z rzeki nie da się odczytać. Śledczy grają według mnie w jakąś bardzo dziwną grę: najpierw mówią, że mają taśmy, których jeszcze nie opisano, teraz okazuje się, że dysponują jedynie nagraniami uzyskanymi od tygodnika "Wprost". Mam nadzieję, że prokurator generalny przyjrzy się temu śledztwu, bo każdemu powinno zależeć na tym, by było ono prowadzone rzetelnie.



    Prokuratura nie może odsłuchać nagrań z "afery taśmowej"


    Nośniki z nagranymi rozmowami polityków zostały wyłowione z Wisły.

    Nie udało się odczytać zawartości nośników informatycznych wyłowionych z Wisły - podała we wtorek warszawska prokuratura, badająca sprawę podsłuchiwania w dwóch stołecznych restauracjach kilkudziesięciu osób, m.in. polityków.

     

    "Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w
    Warszawie informuje, że uszkodzone nośniki informatyczne wyłowione z
    Wisły zostały poddane badaniu przez biegłych. Z uwagi na stopień
    uszkodzenia nośników nie udało się odczytać ich zawartości" - głosi
    oświadczenie wiceszefa tej prokuratury Pawła Nowaka.

     

    Nie podano szczegółów. Według mediów nośnik miał zniszczyć i wrzucić do wody jeden z podejrzanych w całej sprawie.

     

    W październiku ub.r. prokurator
    generalny Andrzej Seremet wyrażał w wywiadzie dla PAP nadzieję, że uda
    się odczytać zawartość nośników z nagraniami, wyłowionych z Wisły, w
    miejscu ustalonym przez śledczych. "Prokuratura badająca sprawę
    dysponuje trzema grupami nośników: przedstawionymi przez redaktora
    naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego, odzyskanymi z Wisły oraz
    uzyskanymi w wyniku przeszukań. Grupa informatyków z ABW i CBŚ pracuje
    bardzo intensywnie nad odzyskaniem zapisów, szczególnie z tej grupy,
    która miała być zniszczona i utopiona" - mówił Seremet.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    22. fot.

    fot. wPolityce.pl/wSieci/Wprost

    fot. wPolityce.pl/wSieci/Wprost

    Ludzie nie wierzą w państwo, we władze, w politykę. Nie ufają
    komisjom wyborczym, instytucjom finansowym, bankom, do tego - niestety -
    można się było przyzwyczaić. Najgorsze jest to, że ludzie nie wierzą w
    jakąkolwiek, elementarną nawet sprawiedliwość.

    Przejawem okropnego kryzysu zaufania wszystkich do wszystkich jest to, że jakoś trudno się oburzyć na informację,
    że cudownie odnalezione na dnie Wisły nagrania z afery podsłuchowej nie
    zostaną odczytane. Głupia sprawa, co? Dlaczego właściwie można było być
    pewnym, że tak będzie? Że nikomu z aferałów nic złego się nie
    stanie, co więcej, pousadzają się na mniej eksponowanych, ale za to
    lepiej płatnych stołeczkach.

    CZYTAJ TAKŻE: Bohaterowie afery taśmowej mogą spać spokojnie?! Kilkadziesiąt godzin nagrań nigdy nie ujrzy światła dziennego…?

    To naprawdę przypomina mafię, organizację, do której może i nie łatwo
    się dostać, ale wyjść się z niej nie da. Chyba, że na cmentarz.
    Radosław Sikorski, który o naszych relacjach z amerykańskimi
    sojusznikami mówił „bullshit” jest już marszałkiem sejmu. Jacek
    Rostowski - który mówił, że w rządzie Tuska jest „szambo” teraz jest
    szefem doradców rządu Ewy Kopacz. Graś i Bieńkowska już siedzą w Brukseli, gdyby nie medialny
    przecież siedziałby obok nich także
    Sławomir Nowak. Ale spoko, jest jeszcze wiele spółek i rad nadzorczych,
    gdzie po cichu można go umieścić. Bartłomiej Sienkiewicz - ten od „ch…,
    dupa i kamieni kupa” - po chwilowym przyczajeniu jest szefem Instytutu
    Obywatelskiego - rządowego think tanku. Przyjaciele nie zostawili byłego
    szefa MSW za
    marginesem życia publicznego. On sam co prawda obiecał, że aferę
    wyjaśni, ale już nie jest sobą (czyli ministrem spraw wewnętrznych) i
    sprawa jakby wygasiła się sama. Rzeczywiście, trudno z się nie zgodzić z
    byłym ministrem finansów - to jest SZAMBO.

    Padło takie zdanie, że odnalezione na dnie Wisły nagrania nie
    zostaną odczytane, bo… wymagałoby to „znacznych nakładów finansowych”.
    Pytam zatem, na co jeśli nie na takie sprawy, na budowanie wiarygodności
    państwa mamy wydawać „znaczne nakłady finansowe”? Na
    kolejne dreamlinery i pendolina?

    Teraz widać jak naiwna była i jest nasza wiara w rzetelne wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Tak, jak
    można było przeczuwać, że taśmom jakoś ukręci się łeb, tak można być
    pewnym, że Rosjanie nigdy nie pozwolą na odczytanie w całości zapisów
    czarnych skrzynek tupolewa. Oni nie pozwolą, my się nie
    upomnimy i ta gra będzie trwała.
    I tak na każdym kroku. PKW
    zachęca, żeby z protestami wyborczymi iść do sądu, ale rozsądek
    podpowiada coś zupełnie odwrotnego. Nie idź obywatelu do sądu, bo
    nigdy nie wiadomo, jakie będzie rozstrzygnięcie, a jeszcze możesz na tym
    stracić, bo ze sprawiedliwością może tam być nie po drodze. Lepiej się
    położyć, nie robić nic, płynąć z prądem. Nie mieć aspiracji, wymagań,
    poddać się, zadowolić byle czym. We władzę ślepo wierzyć, bo może
    przyjść jeszcze gorsza, dlatego lepiej nic nie zmieniać.

    To się nazywa brak ambicji - czy tacy chcemy być?

    Kiedyś mówiło się, że łatwo jest rządzić pijanym narodem. Chyba
    jeszcze łatwiej rządzi się i manipuluje narodem bez nadziei. Przy tym
    rządzie o nadzieję doprawdy trudno. Dlatego konieczna jest zmiana.
    Pamiętajmy tym przy wyborczej urnie. Trochę to potrwa, ale
    nieczystości, w które wdepnęliśmy w końcu z podeszwy buta uda się
    usunąć. Czego Państwu i sobie życzę.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    23. Szef CBA zawiadamia

    Szef CBA zawiadamia prokuraturę
    Szef Centralnego Biura Śledczego Paweł Wojtunik zawiadamia prokuraturę w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej.Telewizja Republika opublikowała dwa meldunki, które w 2014 roku trafiły
    do wrocławskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
    Materiały pochodzą z bazy Systemu Meldunków Operacyjnych i są objęte
    klauzulą "tajne". Opublikowanych meldunków wynika, że CBA znało  treść części
    podsłuchanych rozmów polityków przed opublikowaniem we "Wprost"
    stenogramów z nielegalnych podsłuchów w warszawskich restauracjach.




    Ujawnili meldunki CBA. A tam Kulczyk, Tusk i poważne oskarżenia

    Tego
    nie opisał "Wprost" na swoich taśmach. TV Republika dotarła do
    meldunków CBA, sporządzanych po spotkaniu z głównym oskarżonym afery
    podsłuchowej.



    -------------------------------------
    Afera taśmowa: Nowe dokumenty potwierdzają fakty dawno opisane w tygodniku „wSieci”
    http://wpolityce.pl/polityka/233570-afera-tasmowa-nowe-dokumenty-potwier...

    Materiały operacyjne, które wyciekły z Centralnego Biura Antykorupcyjnego i zostały ujawnione wczoraj przez TV Republika w programie Anity Gargas „Zadanie specjalne” dotyczą biznesowego tła afery taśmowej, zaangażowania w aferę Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz bezpośredniego związku Marka Falenty ze służbami specjalnymi.

    Tak się składa, że dokumenty te potwierdzają fakty i tezy opisywane wielokrotnie w tygodniku „wSieci”. Oto informacje, będące wynikiem dziennikarskiego śledztwa tygodnika „wSieci” w sprawie tzw. afery taśmowej, które dzisiaj autoryzuje TV Republika, a za nią „Gazeta Wyborcza” i wiele innych mediów.

    Pierwszym wątkiem jest aktywny udział w tworzeniu afery taśmowej Centralnego Biura Antykorupcyjnego i szefa tej instytucji, Pawła Wojtunika. Jako pierwsi podaliśmy do publicznej wiadomości informacje o osobistym, bezpośrednim zaangażowaniu szefa CBA w aferę taśmową, polegające m.in. na nadzwyczaj bliskich relacjach z dziennikarzami „Wprost” i kapitałowym zaangażowaniu w spółkę Rubicon Partners, osobowo powiązaną z Hawe – firmą Marka Falenty, uznawanego przez polską prokuraturę za spiritus movens afery taśmowej.

    Drugi wątek to czynna współpraca biznesmena Marka Falenty z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym oraz Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nawiązana na długo przed wybuchem afery taśmowej - to na łamach „wSieci” po raz pierwszy pojawiła się informacja o tym, że Falenta miał zostać na wniosek CBA przeniesiony z ze służby wywiadowczej (ABW) do współpracy ze służbą antykorupcyjną.

    Pozostaje jeszcze kwestia motywów korupcyjnych, zawartych w materiałach ujawnionych przez TV Republika, które dotyczą działalności wysokich urzędników państwowych na styku polityki i biznesu. Sam fakt, iż informacje te pojawiły się w przestrzeni publicznej w formie przecieku może świadczyć o totalnej indolencji służb podległych Wojtunikowi lub o braku dostatecznych dowodów na podjęcie kroków, wykraczających poza działania operacyjne. Tak, czy inaczej rolą naszą, czyli mediów jest udzielenie odpowiedzi na pytanie: brali, czy nie? A jeśli tak, to kto dawał?

    Na koniec warto przypomnieć, że na ostateczne wyjaśnienie wciąż czeka jeszcze co najmniej kilka równie ważnych wątków afery taśmowej, na które także wielokrotnie zwracaliśmy uwagę. Najważniejszy z nich to moim zdaniem udział i rola, jaką odegrał w aferze taśmowej Donald Tusk oraz zagadkowe milczenie w tej sprawie Pałacu Prezydenckiego i samego Bronisława Komorowskiego.

    No i nie zapominajmy o wciąż nie ujawnionej treści nagranej rozmowy Pawła Wojtunika z Elżbietą Bieńkowską o akcji wymierzonej przeciwko Janowi Buremu, jednemu z liderów PSL oraz wiceministrowi infrastruktury Zbigniewowi Rynasiewiczowi, który zajmował się w nadzorem nad budową dróg (podlegała mu m.in. GDDKiA) oraz budownictwem i transportem oraz. To może być klucz do zupełnie innej, nie wyjaśnionej do dziś afery – autostradowej.

    autor: Wojciech Surmacz

    CBA wiedziało o matactwach Nowaka

    Jeszcze przed wybuchem afery podsłuchowej CBA wiedziało o matactwach z udziałem Sławomira Nowaka, byłego posła PO.

    Jedna ze stacji telewizyjnych dotarła do meldunków CBA z 14 maja 2014
    roku,  z których wynika, że Sławomir Nowak otrzymywał na konto firmy
    swojej żony przelewy w wysokości nawet 70 tys. zł. Obawiając się
    kontroli skarbówki, prosił Andrzeja Parafianowicza, byłego wiceministra
    finansów, o pomoc przy ewentualnej kontroli firmy.

    Ta sytuacja dobitnie pokazuje, jak naprawdę postępują politycy rządzącej PO – stwierdził poseł Bartosz Kownacki.

    - Widać, że od samego początku było coś na rzeczy, a nie jest
    to niestety jedyny przykład tego, w jaki sposób postępują politycy
    Platformy Obywatelskiej. Działają w różny sposób, bardzo często na
    granicy prawa, bo podejrzewam, że CBA tą sprawą się zajmie i mam
    nadzieję, że się zajmie, a politycy partii rządzącej nie będą pod jakąś
    szczególną ochroną służb specjalnych. Też jest pytanie o to, dlaczego
    dopiero teraz dowiadujemy się o tego rodzaju informacjach i jakie były
    dalsze czynności tej służby
    – powiedział poseł Bartosz Kownacki.

    Ujawnienie przez jeden z tygodników w czerwcu ubiegłego roku nagrania
    z podsłuchanej rozmowy było dla Sławomira Nowaka kolejnym po aferze
    zegarkowej ciosem. Dopiero w listopadzie, gdy został nieprawomocnie
    skazany za składanie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych, złożył on
    mandat poselski.

    Rozmowa Parafianowicz – Nowak była jednym z elementów tzw. afery
    podsłuchowej, która ujawniła m.in. kulisy niektórych działań ministrów w
    rządzie Donalda Tuska.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    24. Wyciek tajnych dokumentów z

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    25. Afera podsłuchowa: PiS chce

    Afera podsłuchowa: PiS chce by Sejm zajął się wnioskiem

    Prawo i Sprawiedliwość chce, by jeszcze w tym tygodniu
    Sejm zajął się wnioskiem dotyczącym powołania komisji śledczej ws. afery
    podsłuchowej.

    Powodem jest powrót skompromitowanych na nagraniach polityków do
    władzy oraz pojawienie się informacji o meldunkach szefa CBA dotyczących
    sprawy – mówi przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS, poseł Mariusz
    Błaszczak.

    - Były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz
    został prezesem think tanku związanego z PO. Jacek Rostowski został
    szefem zespołu doradców pani premier Ewy Kopacz. Sikorski jest
    marszałkiem Sejmu. W sprawie, która została opublikowana przez tygodnik
    „Wprost” pojawiły się także nowe okoliczności, które świadczą o tym, że
    opinia publiczna została wprowadzona w błąd przez służby specjalne,
    przede wszystkim przez CBA, szefa CBA, w związku z tym domagamy się
    wyjaśnień. Domagamy się tego, aby na posiedzeniu Sejmu, które rozpocznie
    się już jutro, wniosek PiS-u o powołanie komisji śledczej był omówiony –
    powiedział poseł Mariusz Błaszczak.

    Poseł Mariusz Kamiński przypomniał, że wciąż nie została zrealizowana
    deklaracja byłego premiera Donalda Tuska, w której zobowiązał on
    ministra spraw wewnętrznych do przedstawienia we wrześniu informacji w
    sprawie okoliczności nagrań i ich treści.

    Były szef CBA powiedział, że opinii publicznej należy się rzetelna
    informacja ze strony premiera i prokuratora generalnego, zwłaszcza w
    świetle nowych informacji.

    - Z upublicznionych meldunków CBA wynika, że na miesiąc przed
    wybuchem afery, CBA dysponowało precyzyjnymi informacjami na temat
    przebiegu rozmów, które zostały upublicznione miesiąc później w
    tygodniku „Wprost”; przynajmniej jeżeli chodzi o rozmowę między panem
    Nowakiem a panem Parafianowiczem. Dodatkowo wiemy, że również do CBA
    trafiły niezwykle ważne informacje dotyczące możliwości korupcji przy
    okazji prywatyzacji jednej z największych spółek Skarbu Państwa, czyli
    spółki Ciech-u. To są rzeczy niesłychanie bulwersujące i wymagają
    rzetelnej informacji ze strony prokuratury i rządu –
    powiedział poseł Mariusz Kamiński.

    Wniosek o powołanie komisji śledczej ws. afery podsłuchowej, PiS
    złożyło we wrześniu ubiegłego roku. Komisja miałaby wyjaśnić działania
    służb specjalnych, policji oraz członków rządu PO-PSL w sprawie opisanej
    przez tygodnik „Wprost”.

    Tygodnik ujawnił nagrania z podsłuchanych rozmów wysokich urzędników państwowych podczas spotkań w warszawskich restauracjach.

    Śledztwo w sprawie podsłuchania od lipca 2013 r. kilkudziesięciu osób
    z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy
    publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.


    Kamiński: CBA miało sygnał o podsłuchach


    „Pan Wojtunik powiedział posłom nieprawdę i świadomie dezinformował opinię publiczną”.

    Mariusz Kamiński
    w TV Republika odniósł się do ostatnich doniesień dotyczących afery
    taśmowej. W ocenie byłego szefa CBA należy rozważyć sprawę
    odpowiedzialności karnej kierownictwa Biura. „Marek Falenta był dla
    służb wiarygodnym źródłem, powinni poinformować premiera i przekazać
    sprawę do prokuratury. Tymczasem Paweł Wojtunik (szef CBA) powiedział
    posłom nieprawdę i świadomie dezinformował opinię publiczną” –
    przypomniał Kamiński.

    Dodał, że „CBA miesiąc
    przed aferą taśmową uzyskało ciekawe informacje, od wiarygodnego
    źródła, jakim jest Marek Falenta, aż trudno sobie wyobrazić, że nie
    zrobili tym zupełnie nic”. „W sprawę zamieszani są w wysocy urzędnicy.
    Służby powinny zweryfikować informacje Falenty, zwrócić się do źródła,
    skąd ma tę wiedzę, o sprawie powinien być poinformowany premier, a
    materiał dowodowy powinien być przekazany prokuraturze” – zapewniał.

    „Pan Wojtunik powiedział posłom nieprawdę i świadomie dezinformował opinię publiczną” – dodał.

    Mariusz Kamiński
    odniósł się również do sprawy prywatyzacji Ciechu, która, uwzględniając
    meldunki CBA, nie prezentuje się zbyt klarownie. Zdaniem byłego szefa
    służb, odpowiednie instytucje powinny ponownie przyjrzeć się tej
    sprawie.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    26. Jak się mają bohaterowie

    Jak się mają bohaterowie afery taśmowej? Sikorski - Marszałkiem Sejmu, Sienkiewicz - szefem think tanku PO i Rostowski - doradca premier Kopacz…
    http://wpolityce.pl/polityka/234644-jak-sie-maja-bohaterowie-afery-tasmo...

    fot. wPolityce.pl/wSieci/Wprost

    fot. wPolityce.pl/wSieci/Wprost

    Niecały rok temu wydawało się, że afera taśmowa
    wstrząśnie polską sceną polityczną. Po tym gdy usłyszeliśmy jakie
    zdanie o polskim państwie mają kluczowi dla rządu ministrowie, wszyscy
    oczekiwali, że będzie to koniec skompromitowanego
    rządu Platformy Obywatelskiej.

    Z głośnej afery taśmowej zostało tyle, co z rządowego programu państwowych inwestycji, które bohater skandalu, (…) Bartłomiej Sienkiewicz skwitował dosadnie: „Ch**, dupa i kamieni kupa”

    — podsumowuje „Fakt”.

    Główne nazwiska afery mają dziś doskonałe posady: Radosław Sikorski jest Marszałkiem Sejmu, Jacek Rostowski szefem doradców premier Ewy Kopacz, a Bartłomiej Sienkiewicz szefem think tanku Platformy Obywatelskiej.

    Nie zapowiada się, aby skandalicznymi nagraniami zajęła się komisja śledcza. Wniosek PiS w tej sprawie leży już od kilku miesięcy w tzw. zamrażarce, a Sikorski blokuje wprowadzenie go do porządku obrad.

    Prokuratura też nie spieszy się z rozwiązaniem tej sprawy. Jak na razie zarzuty postawiono kelnerom i biznesmenom, a treść rozmów
    nagranych polityków, zdaniem prokuratury nie wzbudza podejrzeń.
    Umorzono już śledztwo ws. rozmowy Nowak-Parafianowicz, podczas której
    minister prosił wiceministra o zainteresowanie się kontrolą jego żony.
    Śledczy zdecydowali się nie zajmować także rozmową Sienkiewicz-Belka.
    Zdaniem prokuratury politycy nie przekroczyli wówczas swoich uprawnień.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    27. Prokuratura przyjrzy się

    Prokuratura przyjrzy się tajnej grupie w MSW i policji »
    Prokuratura Okręgowa w Warszawie z urzędu wdrożyła postępowanie
    sprawdzające w opisanej przez "Gazetę Wyborczą" sprawie „tajnej grupy” w
    MSW i w policji.

    Wraca sprawa afery posłuchowej

    Służby specjalne i policja w związku z aferą taśmową
    miały inwigilować szefów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Agencji
    Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służb Kontrwywiadu Wojskowego i Biura
    Ochrony Rządu. Według „Gazety Wyborczej” tajna grupa utworzona w Ministerstwie Spraw
    Wewnętrznych, którym kierował Bartłomiej Sienkiewicz badała, czy za
    aferą podsłuchową stoją byli generałowie i urzędujący szef CBA. Minister
    Spraw Wewnętrznych miał ich podejrzewać o spisek. Natomiast
    najprawdopodobniej funkcjonariusze działali naginając prawo.

    MSW zaprzeczyło istnieniu tajnej grupy i podsłuchiwaniu szefów służb
    Ministerstwo
    Spraw Wewnętrznych wystosowało oświadczenie dot. informacji zawartych
    w artykule „Gazety Wyborczej”, w którym to artykule sugerowano, że w MSW
    działała na polecenie byłego ministra Bartłomieja Sienkiewicza tajna
    grupa...


    Kierwiński: To oczywiste, że powołano grupę do rozwiązania sprawy "afery podsłuchowej"
    Poseł Platformy
    Obywatelskiej oraz sekretarz stanu w KPRM Marcin Kierwiński na antenie
    TVP Info odniósł się do publikacji "Gazety Wyborczej”, z której wynika,
    że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych powstała specjalna grupa
    do zbadania afery...


    Afera podsłuchowa to spisek służb?
    Sienkiewicz idzie do prokuratury, PiS chce komisji śledczej

    Z informacji gazety wynika, że latem 2014 r. z działającego pod
    kierunkiem ABW zespołu zajmującego się aferą podsłuchową wydzielono
    specjalną grupę złożoną z policjantów z Biura Spraw Wewnętrznych KGP
    oraz oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
    Jak pisze "Wyborcza", zadaniem grupy miało być sprawdzenie, czy za
    kompromitującymi podsłuchami nie stoją byli szefowie ABW, SKW i BOR, ich
    zastępcy oraz szef CBA Paweł Wojtunik. Prace grupy miał nadzorować sam
    Bartłomiej Sienkiewicz.
    Premier Ewa Kopacz powiedziała w piątek, że tezy artykułu są
    niesprawdzone i nie mają uzasadnienia. Szefowa rządu poinformowała, że z
    oświadczeń o które prosiła służby wynika, że nie brały one udziału w
    jakiejkolwiek inwigilacji.
    W przyszłym tygodniu, 3 marca, zbiera się sejmowa komisja ds. służb
    specjalnych na której temat zostanie omówiony.

    Sienkiewicz: W MSW nie działa żadna tajna grupa
    Fakty są takie,
    że w MSW nie działa żadna tajna grupa - powiedział w programie "Tak
    jest" Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych. Odniósł
    się w ten sposób do medialnych doniesień, jakoby w MSW funkcjonowała
    grupa, zajmująca się...


    Sienkiewicz podejrzewał spisek. Teraz prokuratura zbada "tajną grupę" w MSW i policji

    Prokuratura Okręgowa w Warszawie z urzędu wdrożyła postępowanie
    sprawdzające w sprawie „tajnej grupy” w
    MSW i w policji.  Chodzi o ewentualne przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych.



    Sienkiewicz: w MSW nie działa tajna grupa. "Niech prokuratura to wyjaśni do dna"

    Sienkiewicz: w MSW nie działa tajna grupa. "Niech prokuratura to wyjaśni do dna"

    - Fakty są takie, że w MSW nie działa żadna tajna grupa -
    powiedział w "Tak jest" Bartłomiej Sienkiewicz, komentując...
    czytaj dalej »



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    28. Śledztwo w sprawie afery

    Śledztwo w sprawie afery podsłuchowej zakończy się w czerwcu

    17 czerwca powinno zakończyć się śledztwo w sprawie afery podsłuchowej.
    Takiego zdania jest Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Wchodząc na
    posiedzenie sejmowej speckomisji tłumaczył, że śledczy potrzebują czasu
    na specjalne analizy ze Stanów Zjednoczonych.

    Kelnerzy od afery taśmowej pod ochroną wartą kilkanaście tysięcy złotych

    Dwaj
    kelnerzy podejrzani w aferze taśmowej o nagrywanie rozmów m.in.
    polityków i biznesmenów, przebywają pod kompleksową policyjną ochroną.
    Jej koszt sięga kilkunastu tysięcy złotych...

    Szef CBA jednak był obserwowany?
    Jak podaje
    tvn24.pl, według nieoficjalnych informacji od posłów z komisji, szef CBA
    Paweł Wojtunik, miał powiedzieć na posiedzeniu, że on i rzecznik Biura
    byli obserwowani. - Wojtunik nie powiedział, kogo podejrzewa, ale opisał
    samochody, które...

    Wszystkie wnioski o podsłuchy pod lupą prokuratury
    Jak podaje
    portal tvn24.pl prokuratura sprawdza wszystkie wnioski o podsłuchy
    telefonów składane przez służby specjalne i policję. Informacje te
    potwierdził prokurator generalny, Andrzej Seremet.



    Afera podsłuchowa. PiS chce komisji śledczej. Sikorski: Poczekajmy, aż wyjaśnią to organy państwowe


    Afera taśmowa: Seremet na posiedzeniu komisji służb specjlanych. "Sprawa nie jest zamknięta"

    Aż 4,5 godziny trwało wtorkowe posiedzenie sejmowej komisji ds.
    służb specjalnych. - Sprawa nie jest zamknięta - ocenił w rozmowie z
    Agencją Informacyjną Polska Press (AIP) poseł Maciej Wydrzyński z
    Twojego Ruchu, jeden z członków komisji. Poseł nie mógł zdradzić o czym
    rozmawiano z powodu nałożonej na posłów klauzuli tajności. - To było
    jedno z najdłuższych posiedzeń komisji odkąd w niej zasiadam -
    powiedział poseł Wydrzyński.


    Wojna służb w Polsce? "Mamy drugą odsłonę afery taśmowej"

    - Mamy obecnie "drugą odsłonę afery taśmowej", w
    której głównymi bohaterami są Bartłomiej Sienkiewicz i służby specjalne
    -...
    czytaj dalej »



    Afery podsłuchowej ciąg dalszy. Na taśmach od CBA Wałęsa, szef NIK, biznesmen, wiceministrowie...

    Lech
    Wałęsa, szef NIK Krzysztof Kwiatkowski, wiceminister skarbu Rafał
    Baniak, kilku innych członków rządu oraz biznesmen Piotr Wawrzynowicz -
    to oni między innymi zostali nagrani na taśmach...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    29. Założyli tysiąc podsłuchów więcej-państwo policyjne

    Inwigilacji 5435 osób chciały w ub.r. polskie służby specjalne. Sąd odmówił zgody wobec 12 osób, a prokurator wobec 202.

    Takie dane zawiera coroczna informacja, przedłożona przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta marszałkowi Senatu.

    Wynika z niej też, że policja w 2014 r. wnioskowała o zarządzenie kontroli operacyjnej wobec 4479 osób. Sąd odmówił wobec 12 osób. Prokurator nie wyraził zgody wobec 156 osób.

    W 2013 r. policja wnioskowała o kontrolę operacyjną wobec 3695 osób. Sąd odmówił jej wobec 9 osób. Prokurator nie wyraził zgody wobec 149 osób.

    Podsłuchy i inne formy kontroli operacyjnej może obecnie stosować dziewięć służb specjalnych. Na założenie przez nie podsłuchu operacyjnego (czyli jeszcze przed formalnym śledztwem prokuratury w danej sprawie) musi wyrazić zgodę prokurator generalny oraz sąd.


    SŁUŻBY SPECJALNE | Barcikowski: To nie służby pukają do polityków, ale politycy pukają do służb


     
    -
    Zetknąłem się z wizją służb jako policji politycznej: jak rządzi partia
    X, to służby specjalne są po to, żeby szukać co najmniej haków na
    polityków opozycyjnych - mówi Andrzej Barcikowski, były szef UOP i
    Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

    Według Barcikowskiego, jest wysoce prawdopodobne, że taśmy zostały przejęte przez CBA podczas jakiejś operacji. Dawny szef ABW, a wcześniej UOP, nie wyklucza w tym kontekście, że Marek Falenta – biznesmen, na którego zlecenie miał ponoć działać podsłuchowy „gang kelnerów” – był źródłem CBA.

    Sytuacja jest mocno konfuzyjna dla CBA, dlatego, że czy był, tego CBA nie
    może potwierdzić. Potwierdzanie, że ktoś był źródłem jakiejś służby
    specjalnej, to jest łamanie prawa. Informacje o źródłach osobowych są
    szczególnie chronione i tylko w szczególnych okolicznościach ujawniane
    poza służby – stwierdza Barcikowski w rozmowie z Anitą Czupryn.

    Oczywiście pan Falenta teoretycznie mógł być w polu
    zainteresowania, z jednej strony z uwagi na to, że mogły być jakieś
    nieprawidłowości w jego firmach, z drugiej strony, przy jego bardzo
    szerokich kontaktach, dość dużej wiedzy na temat możliwych sytuacji
    patologicznych, w tym korupcyjnych, mógł być przedmiotem zainteresowania
    którejś ze służb, po to żeby pozyskiwać od
    niego informacje. (…) Mogły się odbywać, teoretycznie, rozmowy
    operacyjne z nim, bo miał interesującą wiedzę. Nie jest tak, że tylko
    anioły są informatorami służb, bo wtedy służby nie miałyby informacji

    — mówi b. szef ABW.

    Według Barcikowskiego, nie jest jednak tak, że Falenta mógł być sterowany przez służby, po to żeby wywołać aferę podsłuchową.

    Chociażby dlatego, że sam szef CBA, jak
    wiemy, był podsłuchany. Wprawdzie ta rozmowa nigdy nie ujrzała światła
    dziennego, ale sam fakt poinformowania, że jest nagranie rozmowy, to
    moment trudny zarówno dla byłej wicepremier Elżbiety
    Bieńkowskiej, jak i dla szefa CBA. Gdyby Falenta był sterowany całkowicie, to ten aspekt sprawy nie ujrzałby światła dziennego

    — stwierdza.

    Interesująco brzmią też oceny Barcikowskiego dotyczące relacji polityków ze służbami specjalnymi.

    W kraju takim jak Polska obecnie, proszę mi wierzyć, że to nie służby do polityków pukają, ale to politycy czasem pukają do służb

    — zapewnia.

    I dodaje:

    Zetknąłem się również z tego rodzaju oczekiwaniami, i było to
    oczekiwanie wizji służb jako policji politycznej: jak rządzi partia
    X, to służby są po to, żeby szukać co najmniej
    haków na polityków opozycyjnych.


    Afera podsłuchowa: Marek Falenta chce pozwać "GW". "Czuchnowski zmanipulował zeznania kelnera"

    Wojciech Czuchnowski, w dzisiejszym artykule opublikowanym przez
    "Gazetę Wyborczą", cytował złożone prokuratorom zeznania pracowników
    restauracji, którzy rzekomo na zlecenie biznesmena podsłuchiwali
    najważniejszych polskich polityków i biznesmenów. Zdaniem
    Czuchnowskiego, Falenta zlecił im nagrywanie rozmów gości restauracji
    "Amber Room" oraz "Sowa i Przyjaciele". Chciał następnie wykorzystać
    nagrania do celów biznesowych oraz "gier ze służbami specjalnymi".
    Ostatecznie, według zeznań cytowanych przez dziennikarza "Wyborczej",
    użył ich w akcie zemsty za decyzję prokuratury, która uderzyła w jego
    firmę zajmującą się importem taniego węgla z Rosji.
    Przedsiębiorca domaga się, żeby dziennikarz opublikował całość
    zeznań kelnera Konrada L. oraz Łukasza M., menadżera restauracji " Sowa i
    Przyjaciele", które zawierają także wypowiedzi biznesmena. - Dziwnym
    trafem musimy polegać tylko na pamięci kelnerów - ci zaś, pod
    pieczołowitą opieką służb odpowiadają tylko na wygodne pytania, gdyż ja
    od lipca 2014 r. ciągle czekam na dopuszczenie moich adwokatów do
    zadawania im pytań mniej wygodnych" - napisał Falenta na swoim blogu.
    Dodał, że nie może upublicznić informacji zawartych w aktach.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    30. Tajne zeznania Falenty: Jak

    Tajne zeznania Falenty: Jak współpracował ze służbami


    Historię swoich kontaktów z ABW i CBA Marek Falenta opowiedział
    śledczym podczas przesłuchania we wrześniu 2014 r. Współpracę z ABW
    rozpoczął w 2004 r., kiedy jako prezes firmy
    Electus został zatrzymany przez funkcjonariuszy z Wrocławia.

    Przez następne dziesięć lat spotykał się z nimi średnio raz w miesiącu,
    informując o przypadkach przestępstw, korupcji i nieprawidłowościach.
    I z każdego takiego spotkania funkcjonariusze sporządzali notatkę.
    Falenta twierdzi, że dzięki niemu udało się kilka lat temu zatrzymać
    i skazać jednego z samorządowców oraz jego współpracownika. Informował
    też funkcjonariuszy o przypadkach korupcji w KGHM przy zamówieniach,
    zakupach opon oraz remontach maszyn górniczych. Jednak te informacje
    zostały zignorowane przez szefostwo legnickiej delegatury ABW.
    Po przekazaniu tej informacji stałem się wrogiem ABW w Legnicy,
    bo funkcjonariusz Maciej Cz. utrzymywał zażyłe kontakty z kierownictwem
    KGHM. Od tego momentu ABW wszczęła działania wobec mnie mające na celu
    znalezienie haków. Od tego czasu spotykam się z funkcjonariuszami z CBA”
    – zeznał Falenta. W swoich zeznaniach biznesmen wielokrotnie podkreślał
    swoje związki z CBA. Twierdził, że przekazywał im informacje
    o przestępstwach najwyższych urzędników. Twierdzi, że informacje
    o nagraniach przekazał Jarosławowi W. i Ernestowi S. z CBA już w czerwcu
    2013 r. Według niego Agencja nie była wtedy tymi rewelacjami
    zainteresowana. Po czasie dostał odpowiedź, że śledztwa nie będzie,
    bo te sprawy dotyczą polityków partii rządzącej.

    Nowa taśma z "Sowy". Spotkanie Elżbiety Bieńkowskiej z współpracownikiem miliardera Michała Sołowowa

    http://niezalezna.pl/65127-nowa-tasma-z-sowy-spotkanie-elzbiety-bienkows...
    Jeden z najbardziej zaufanych współpracowników miliardera
    Michała Sołowowa - Krzysztof Kwapisz, członek rady nadzorczej spółki
    Synthos - został kilkakrotnie nagrany w restauracji „Sowa i
    Przyjaciele”. Jak wynika z ustaleń tygodnika „Gazeta Polska”, w
    zarejestrowanych spotkaniach uczestniczyła też była wicepremier Elżbieta
    Bieńkowska.




    Nazwisko Bieńkowskiej (aktualnie komisarz europejski) pojawiało się
    już w kontekście afery taśmowej. Kelnerzy z "Sowy i przyjaciele" mieli
    nielegalnie nagrać jej spotkanie z Pawłem Wojtunikiem, szefem CBA.



    "Gazeta Polska" ujawnia szczegóły odnośnie nowego nagrania, w trakcie którego miała zostać zarejestrowana. 
    Moje rozmowy z panią Elżbietą Bieńkowską miały wyłącznie charakter
    towarzyski, nie dotyczyły żadnych kwestii biznesowych, w tym także
    przedsięwzięć gospodarczych pana Michała Sołowowa
    – zapewnia Kwapisz.


    Bomba podsłuchowa? Tygodnik publikuje notatkę CBŚ...

    Tygodnik "Do Rzeczy" dotarł do akt śledztwa w sprawie afery podsłuchowej
    i publikuje fragment notatki CBŚ z rozmowy z Konradem L., sommelierem z
    restauracji Amber Room. Ujawnia on, jakie osoby nagrał i czego
    dotyczyły rozmowy.

    Pracownik Amber Room twierdzi w rozmowie z CBŚ, że nagranych zostało kilka rozmów Jana Kulczyka m.in. z Pawłem Grasiem (dotyczyły przejęcia przez Kulczyka firmy
    CIECH S.A), wiceministrem skarby Pawłem Tamborskim, Janem Krzysztofem
    Bieleckim, Radosławem Sikorskim i Krzysztofem Kwiatkowskim.

    Podczas
    rozmowy Jan Kulczyk sonduje możliwość uzyskania preferencyjnych
    rozwiązań prawnych dla spółek, których jest właścicielem przy czym
    słychać wyraźny nacisk ze strony Kulczyka, aby interpretacja przepisów
    przez NIK była korzystna dla Kulczyka. Kwiatkowski
    poleca konkretne osoby, które mogą udzielić pomocy w tej sprawie. Sprawa
    dotyczy prawdopodobnie przejęcia firmy CIECH przez Jana Kulczyka.
    Kwiatkowski powołuje się na jakąś sprawę na terenie Ukrainy, w której
    wykorzystując swoje możliwości rozwiązał ją w podobny sposób na korzyść
    zainteresowanego
    - wynika z notatki CBŚ

    Notatkę CBŚ opublikował dziennikarz "Do Rzeczy", Cezary Gmyz. CZYTAJ WIĘCEJ>>>

    Według Konrada L. nagrano także spotkanie Marka Dochnala ze swoimi doradcami. Rozmowa dot. luk w prawie dzięki którym można zrealizować intratne inwestycje w branży transportu i energetyki z korzyścią dla Marka Dochnala - czytamy w notatce CBŚ

    Do tego rozmowę Sławomira Nowaka z szefem PKP Jakubem Karnowskim. Zdaniem Konrada L. rozmówcy mieli m.in. uzgadniać możliwości wytłumaczenia nieprawidłowości przy zakupie Pendolino.

    Jest też nagranie, na którym prezes KGHM rozmawia z jedną z osób zarządzających firmą. Rozmowa dotyczy planów inwestycyjnych KGHM oraz ewentualnych rozgrywek personalnych i inwestycyjnych z negatywnymi skutkami dla Skarbu Państwa.

    Numer: 12/2015 (1671)

    Nieznane nagrania kelnerów
    Artykuł dostępny po wysłaniu SMS lub płatności kartą
    „Wprost” poznał
    akta śledztwa dotyczące afery taśmowej, ujawnionej przez nas w czerwcu
    ubiegłego roku. O czym opowiadali prokuratorom kelnerzy i świadkowie?
    Poniżej ujawniamy obszerne fragmenty zeznań. Łukasz N. i Konrad L.
    przedstawili prokuratorom swoje wersje tego, co się działo za...

    12
    Czytelnia u wujka
    Artykuł dostępny po wysłaniu SMS lub płatności kartą
    W czasie
    dziewięciu miesięcy kelnerzy nagrali ok. 90 rozmów biznesmenów
    i polityków – wynika z zeznań kelnerów. Jak według akt śledztwa
    wyglądały techniczne szczegóły procederu, który doprowadził
    do największego kryzysu politycznego ostatnich lat?

    17
    Marek Falenta. Współpracownik służb
    Artykuł dostępny po wysłaniu SMS lub płatności kartą
    Gdy rząd uderza
    w spółkę Składy Węgla należącą do biznesmena Marka Falenty, ten
    postanawia się zemścić i wykorzystać nagrania polityków i biznesmenów,
    które gromadzi od wielu miesięcy.

    18
    Kelner władzy
    Artykuł dostępny po wysłaniu SMS lub płatności kartą
    Łukasz N. to jeden z mózgów afery taśmowej. Jak to możliwe, że kelner przechytrzył najważniejszych ludzi w państwie?

    Wojciech Czuchnowski

    Powrót afery podsłuchowej. Komu opłaca się ujawnianie nagrań?

    Podsłuchy to seria brudnych bomb, które będą eksplodować w Polsce.Dokładnie pół roku po wybuchu afery podsłuchowej mamy wysyp nowych
    materiałów związanych z nielegalnym nagrywaniem polskich polityków,
    wysokich urzędników państwowych oraz biznesmenów w dwóch warszawskich
    restauracjach.

    Tym razem nie są to - jak było latem 2014 r. - stenogramy i nagrania rozmów prowadzonych przy stołach...




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    31. Wypłyną nowe nagrania z

    Wypłyną nowe nagrania z „podsłuchowej”?

    Prokurator generalny Andrzej Seremet stwierdził, że wkrótce mogą pojawić się nowe nagrania w sprawie tzw. afery podsłuchowej.

    „Jest
    taki horyzont czasowy tego postępowania, by zamknąć je w czerwcu i mam
    nadzieję, że on zostanie zachowany. Z drugiej strony, z tego co możemy
    obserwować wszyscy, nie tylko prokuratorzy, istnieje gdzieś tam, w
    przestrzeni informatycznej jakiś zestaw informacji, najprawdopodobniej
    także nagrań, które przez ludzi, o których częściowo wiemy a częściowo
    pozostają oni jeszcze niezidentyfikowani, jest wykorzystywany co jakiś
    czas” - powiedział Seremet.

    „Może
    się pojawią jakieś inne nagrania. Tego nie możemy całkowicie wykluczyć.
    Ale jednocześnie prokuratura nie może być zakładnikiem takich
    postepowań. Wobec czego, w takim kształcie, w takim zakresie materiału,
    jaki uda się prokuraturze zebrać, zostanie podjęta decyzja procesowa.
    Natomiast jeżeli pojawią się (...) jakieś nowe nagrania, to będą odrębne
    postępowania. Nie możemy dać się wodzić za nos" - podkreślił.

    Prokuratorzy badają nie to, co trzeba

    Prokuratura skupiła się do tej pory
    na badaniu legalności podsłuchów, a w konsekwencji odpowiedzialności
    kelnerów - stwierdza dr Zbigniew Kuźmiuk

    Aż dwa tygodniki („Do Rzeczy”, „Wprost”) na
    czołowych stronach piszą o kolejnych odsłonach afery taśmowej (tygodnik
    „Do Rzeczy” zdecydował się nawet na publikację listy ponad 60 osób –
    polityków, prezesów spółek Skarbu Państwa, banków, lobbystów, którzy
    zostali podsłuchani w kilku restauracjach), a – jak się okazuje –
    warszawska prokuratura okręgowa skupiła się do tej pory na badaniu
    legalności podsłuchów, a w konsekwencji odpowiedzialności kelnerów i
    biznesmena Marka Falenty, który ponoć je zlecał.

    Prokuratorów dziwnym zbiegiem okoliczności nie interesuje treść
    podsłuchanych rozmów, szczególnie wysokich urzędników państwowych
    (ministrów, wiceministrów) z przedstawicielami biznesu i lobbystami,
    choć tylko z ich fragmentów publikowanych w różnych mediach (między
    innymi w połowie lutego 2015 w TV Republika), wynika, że ci pierwsi
    „nieprzesadnie” chronili interesy Skarbu Państwa.

    W tym swoistym braku zainteresowania warszawskiej prokuratury badaniem
    sedna afery taśmowej w ostatnich dniach nastąpił jednak pewien wyłom.

    Otóż po ujawnieniu przez szefa CBA, że przekazał tej prokuraturze
    kolejne 11 nagrań z podsłuchanymi rozmowami polityków i biznesmenów, a
    także w związku z opublikowaniem przez TV Republika w połowie lutego
    treści meldunków operacyjnych składanych przez osobowe źródła informacji
    agentom tego Biura, do akcji wkroczyła Prokuratura Apelacyjna w
    Warszawie.

    Zażądała ona od prokuratury okręgowej materiałów dotyczących
    prywatyzacji CIECH SA na rzecz firmy Jana Kulczyka, w tym w
    szczególności treści rozmowy pomiędzy wiceministrem Skarbu Państwa
    Rafałem Baniakiem a lobbystą i przyjacielem wielu prominentnych
    polityków Platformy Piotrem Wawrzynowiczem.

    Wszystko wskazuje na to, że V Wydział Prokuratury Apelacyjnej zajmujący
    się korupcją i przestępczością zorganizowaną po czynnościach
    sprawdzających zdecyduje się wszcząć śledztwo w tej sprawie (wcześniej
    zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy prywatyzacji
    CIECH SA złożyli do prokuratury przedstawiciele Solidarnej Polski –
    Zbigniew Ziobro i Patryk Jaki).

    Przypomnijmy tylko, że tuż przed wybuchem afery taśmowej na początku
    czerwca 2014 roku resort skarbu wyraził zgodę na odsprzedanie będącego w
    jego posiadaniu pakietu kontrolnego akcji CIECH SA (około 38 proc.) po
    cenie 32,13 zł za jedną akcję na rzecz jednej ze spółek Holdingu Jana
    Kulczyka, KI Chemistry (sumarycznie Skarb Państwa uzyskał z tej
    transakcji 619 mln zł od inwestora i 22,5 mln zł wcześniej wypłaconej
    dywidendy).

    Transakcja odbyła się w wyniku ogłoszonego przez tę spółkę w marcu 2014
    roku wezwania do sprzedaży blisko 34,8 mln akcji CIECH SA (66 proc.
    wszystkich akcji) po 29,5 zł za jedną akcję.

    Przedstawiciele resortu skarbu wielokrotnie publicznie twierdzili, że
    oferowana cena jest za niska i już przed finalizacją transakcji inwestor
    zdecydował się podwyższyć cenę o 2,5 zł za akcję i zakup doszedł do
    skutku.

    Z materiałów CBA ponoć wynika, że to symboliczne podniesienie ceny
    zakupu akcji przez inwestora było przeprowadzone po to, aby „zamydlić
    oczy” przyszłym kontrolerom tej transakcji i przy okazji opinii
    publicznej, a przedstawiciele resortu skarbu za swoją uległość wobec
    inwestora zostali sowicie wynagrodzeni pod stołem.

    Zdaniem ekspertów, Skarb Państwa stracił na tej transakcji przynajmniej
    kilkaset milionów złotych, wszak pozbył się pakietu kontrolnego jednego z
    liderów europejskiego rynku chemicznego, koncernu, w którego składzie
    znajduje się 30 spółek krajowych i zagranicznych o przychodach ponad 4
    mld zł rocznie.

    Zdaje się, że Prokuratura Apelacyjna w Warszawie jest zdecydowana
    bardziej intensywnie badać ten fragment afery taśmowej niż prokuratura
    okręgowa, której przez blisko 9 miesięcy udało się przesłuchać
    kilkadziesiąt osób w nią zamieszanych, ale tylko pod kątem nielegalności
    podsłuchów.

    Jak wynika jednak z materiałów dotyczących prywatyzacji CIECH SA,
    prokuratorzy z prokuratury okręgowej powinni już dawno zainteresować się
    zawartością podsłuchanych rozmów, ponieważ to z nich wynika autentyczne
    mierzone sektami milinów złotych (a być może nawet miliardów złotych)
    zagrożenie dla interesów ekonomicznych naszego państwa.

    Afera podsłuchowa: Niebezpieczne związki wiceministra skarbu

    Jednym z najczęstszych gości VIP-owskiego saloniku obsługiwanego przez
    Łukasza N. był wiceminister skarbu Rafał Baniak. W śledztwie Baniak
    zeznał, że w restauracji bywał wielokrotnie. Po kilka razy w miesiącu.
    – Wybór był podyktowany bliskością lokalu od miejsca zamieszkania. Było
    to miejsce wskazywane przez osoby inicjujące spotkanie. Panowała też
    opinia, że jest to miejsce zaufane do tego typu spotkań – opisywał
    Baniak. Nie pochwalił się swoją zażyłością z Łukaszem N.Chcieliśmy spytać Rafała Baniaka, dlaczego wysłał ministerialnego
    szofera po wina, dlaczego obiecywał załatwienie pracy bratowej Łukasza
    N. i wreszcie, czy sam płacił za wina przywożone mu z restauracji
    Sowa&Przyjaciele? Baniak nie zareagował na naszą prośbę o kontakt.
    Ostatnie pytanie o zapłatę za trunki jest tym bardziej zasadne,
    że Łukasz N. miał szczególny system wystawiania faktur. Na przykład
    Ministerstwu Infrastruktury i Rozwoju, kierowanemu przez Elżbietę
    Bieńkowską (stałą bywalczynię u Sowy& Przyjaciół), N. proponował
    w 2014 r. zakup 12 białych win za blisko 700 zł i wystawienie faktury
    na „organizację spotkania”. Ł. był wyjątkowo elastyczny dla polityków,
    urzędników i biznesmenów. Miał specjalne zniżki. Rozliczenia mogły być
    z VAT, bez niego, ale najchętniej w gotówce. Niektórzy politycy
    zastrzegali, że interesuje ich ta ostatnia forma płatności za trunki,
    po której nie pozostają ślady.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    32. rozgrzany sędzia Wojciech Łączewski

    Wyrok za aferę gruntową. Mariusz Kamiński skazany na trzy lata więzienia

    Mariusz
    Kamiński skazany na trzy lata więzienia. Sąd uzna go winnym nadużycia
    prawa w sprawie afery gruntowej. Były szef CBA nie będzie też przez
    dziesięć lat zajmować kierowniczych stanowisk w administracji
    państwowej.

    Kaczyński: w Polsce nie korupcja, a ściganie korupcji jest przestępstwem




    – Nie ma wątpliwości, że odejście od żądań prokuratora jest odejściem z powodu kampanii, która z...

    Ten wyrok to wyraźny sygnał, że w Polsce nie korupcja, a ściganie korupcji jest przestępstwem – mówił prezes PiS.
    Obawiamy się dalszych działań, które mogą sprowadzać się do osadzenia
    skazanych w więzieniu – powiedział prezes PiS. Ocenił, że Polska jest
    „na drodze do Białorusi”. – Daleko jesteśmy od państwa praworządnego i
    demokratycznego – mówił.


    Kaczyński zwrócił uwagę na – jak powiedział - kontekst wyroku.
    Mówił, że orzeczenie jest sprzeczne z innymi wyrokami sądów, dotyczącymi
    „afery gruntowej”. Dodał, że sądy nie kwestionowały działań Centralnego
    Biura Antykorupcyjnego, a osoby podejrzane o korupcję zostały skazane
    na niższe kary niż Mariusz Kamiński.


    – To wyrok to wyraźny sygnał mówiący już zupełnie wprost – w
    Polsce to nie korupcja jest przestępstwem, a tylko walka z korupcją jest
    przestępstwem. Nie przestępcy są winni, tylko policjanci są winni –
    ocenił.


    Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał w poniedziałek, że nie było
    podstaw do wszczęcia akcji CBA w resorcie rolnictwa w 2007 r. Ówczesny
    szef CBA Mariusz Kamiński został uznany za winnego przekroczenia
    uprawnień w związku z „aferą gruntową” i usłyszał wyrok trzech lata
    więzienia oraz 10-letni zakaz zajmowania stanowisk.W związku z tą sprawą
    na trzy lata więzienia został skazany także wiceszef CBA Maciej Wąsik.





    Świętujcie więc. Świętujcie politycy PO. Świętujcie urzędowi nominaci Platformy. Świętujcie też dziennikarze władzy z jej prasowych i telewizyjnych organów. Gratulujcie sobie nawzajem. To i Wasze święto. Wspomnijcie je, kiedy będziecie znowu bezbronni wobec lekarza
    łapownika. Kiedy was okradną, a policja wzruszy ramionami. Kiedy
    kolejny raz sąd ukarze nie złodzieja, a tego co go łapał, opisywał lub
    choć głośno krzyczał. Kiedy będziecie znowu patrzeć na państwo, które
    jest jak kamieni kupa. W końcu takiego państwa właśnie jesteście warci.

    . I wpis… sędziego - Wojciecha Łączewskiego, który zdecydował się na podjęcie takiego wyroku:


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    33. Śledztwo ws. prywatyzacji


    Śledztwo ws. prywatyzacji Ciech SA. Na podstawie materiałów z afery taśmowej

    Śledztwo ws. prywatyzacji Ciech SA. Na podstawie materiałów z afery taśmowej
    Po rozmowie wiceministra Skarbu Państwa Rafała Baniaka z lobbystą Piotrem Wawrzynowiczem.
    czytaj dalej »
    Śledztwo jest prowadzone w sprawie „niedopełnienia obowiązków i
    nadużycia udzielonych uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej
    przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi Skarbu
    Państwa w związku ze zbyciem akcji Ciech SA” – ustalił Maciej Duda,
    dziennikarz śledczy portalu tvn24.pl.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    34. Nie będzie wniosku do

    Nie będzie wniosku do prokuratury ws. podsłuchów. Szef MON nie czuje się pokrzywdzony

    Nie będzie wniosku MON do prokuratury w związku z urządzeniem
    podsłuchowym, odkrytym w jednej z warszawskich restauracji. W
    komunikacie resortu czytamy, że ponieważ nie doszło do nagrania, szef
    MON nie czuje się pokrzywdzony.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    35. a na Ukrainie mozna było, mimo wojny?

    Sienkiewicz o słowach Kaczyńskiego: Wolne żarty
    Co to znaczy
    zabezpieczyć eksterytorialność w Federacji Rosyjskiej? Wolne żarty
    - powiedział w "Faktach po Faktach" Bartłomiej Sienkiewicz, dyrektor
    Instytutu Obywatelskiego i były szef MSW.

    Miejsce katastrofy smoleńskiej obszarem eksterytorialnym? "Wolne żarty"

    Miejsce katastrofy smoleńskiej obszarem eksterytorialnym? "Wolne żarty"

    - Co to znaczy zabezpieczyć eksterytorialność w
    Federacji Rosyjskiej? Wolne żarty - stwierdził w "Faktach po Faktach"...
    czytaj dalej  »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    36. Podsłuch w restauracji Różana

    Podsłuch w restauracji Różana nie należał do polskich służb
    Sejmowa komisja
    ds. służb specjalnych poinformowała, że podsłuch w warszawskiej
    restauracji Różana był aktywny, nielegalny i działał przez kilka
    miesięcy. Nie należał również do żadnej z polskich służb - podaje Radio
    ZET.

    Biernacki podkreślił również, że gdyby urządzenia
    były wykorzystywane do monitoringu pracy kelnerów, to przed spotkaniem
    szefa MON Tomasza Siemoniaka i minister obrony Holandii Jeanine
    Hennis-Plasschaert właściciele lokalu "powinni poinformować o tym
    gości". Zdaniem Stanisława Wziątka z SLD podsłuch w restauracji Różana
    został prawdopodobnie założony za zgodą właścicieli.

    Podsłuchy w restauracji


    1 kwietnia 2015 r. minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak miał
    spotkać się w restauracji Różana z minister obrony narodowej Holandii
    Jeanine Hennis-Plasschaert. Wcześniej pomieszczenie sprawdzili fachowcy
    ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego. - Znaleźli miniaturowe urządzenie
    podsłuchowe - twierdzi jeden z rozmówców tvn24.pl.

    Na miejsce
    wezwani zostali policjanci. - Urządzenie do nagrywania rozmów, pełną
    dokumentację zdarzenia przekazaliśmy natychmiast do prokuratury.
    W naszej ocenie urządzenie było profesjonalne: zminiaturyzowane
    i pozwalające na dobrej jakości nagrania - podała komenda stołeczna
    policji.

    Śledztwo ws. Różanej

    "W
    dniu dzisiejszym w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wdrożone zostało
    postępowanie sprawdzające mające na celu ustalenie, czy zachodzi
    uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa z art. 267 § 3 kk, tj.
    przestępstwa polegającego na zakładaniu lub posługiwaniu się w jednej
    z warszawskich restauracji urządzeniem podsłuchowym, w celu uzyskania
    bez uprawnienia informacji" - poinformował w czwartek, 2 kwietnia,
    Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury.

    Tomasz
    Siemoniak pytany o znalezione urządzenie podsłuchowe, stwierdził tylko,
    że ma "pełne zaufanie do fachowców ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego".


    - Wątpię, by chodziło o nagranie rozmowy ministrów, urządzenie musiało
    być tam od dawna. Zresztą; obiad był już po poufnych rozmowach toczonych
    w cztery oczy, w specjalnie do tego przeznaczonych pomieszczeniach
    w budynkach MON - mówił z kolei jeden z współpracowników szefa MON.

    Afera podsłuchowa

    Tygodnik
    "Wprost" opublikował stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW , prezesa
    Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana
    Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost"
    docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać
    spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem
    Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca.

    Po kilku
    miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N.
    i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy
    Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera i wiele innych. Oprócz tego,
    podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być
    zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole
    i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery
    podsłuchowej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    37. Policja nie odpowiada,


    Policja nie odpowiada, prokuratura czeka. Sprawa nielegalnych podsłuchów stoi w miejscu

    Policja nie odpowiada, prokuratura czeka. Sprawa nielegalnych podsłuchów stoi w miejscu

    Od ponad dwóch miesięcy prokuratura nie może się
    zdecydować, czy wszcząć śledztwo ws. ewentualnego, nielegalnego
    podsłuchiwania...
    czytaj dalej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. Dziennikarze tygodnika



    całość nagrania rozmowy Wojtunik-Bieńkowska a sprawa spalonej budki pod
    ambasadą rosyjską w czasie Marszu Niepodległości w 2013 roku to nie
    wszystko.

    uwikłanie byłego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza w sprawę podpalenia budki przed rosyjską ambasadą w czasie Marszu Niepodległości.

    szef CBA Paweł Wojtunik w rozmowie z ówczesna wicepremier Elżbieta Bieńkowska:
    W sprawie zajść pod ambasadą oskarżono jedną osobę – Kamila Z, jego zarzuty dotyczyły jedynie podpalenia altanki śmietnikowej obok placówki. Nie ustalono, kto spalił policyjną budkę wartowniczą. Prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie.

    Do incydentu doszło przed ambasadą Federacji Rosyjskiej 11 listopada 2013 r.

    http://telewizjarepublika.pl/spalenie-budki-przed-rosyjska-ambasada-bylo...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. "Kłamstwo i raczej śmieszna


    "Kłamstwo i raczej śmieszna anegdota".
    Bartłomiej Sienkiewicz ws. taśm

    &quot;Kłamstwo i raczej śmieszna anegdota&quot;.<br />
Bartłomiej Sienkiewicz ws. taśm
    Były szef MSW komentuje doniesienia "Do
    Rzeczy", jakoby - gdy był ministrem - polecił spalić budkę strażniczą
    przy rosyjskiej ambasadzie.
    zobacz więcej »



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    40. Paweł Wojtunik w rozmowie z

    Paweł Wojtunik w rozmowie z Elżbietą Bieńkowską, której fragmenty opublikował tygodnik DoRzeczy zdradza, że spalenie budki strażniczej przy ambasadzie rosyjskiej w trakcie Marszu Niepodległości miało być prowokacją na zlecenie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Szef CBA twierdzi, że nie ma z nim najlepszych relacji.

    Do mnie się nie odzywał, jak na koordynatora dwumiesięczna cisza w rozmowach. (…) Bartek się nauczył zarządzać wszystkim przez telefon. (…) Widzisz, ale facet nauczył ich tak, że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką…

    — opowiadał szef CBA. Rozmowa Wojtunika z Bieńkowską miała odbyć się 5 czerwca 2014 roku. Pytany o ujawnione w niej szczegóły Bartłomiej Sienkiewicz w Radiu ZET nazwał je „bzdurą i absurdem”.

    Szkoda, że nie ma infografiki, jak tam idę z hubką i krzesiwem. Wolałbym tego nie komentować. Niedługo się dowiem, że czarną wołgą porywam dzieci albo wywołałem wojnę ukraińsko-rosyjską

    — skomentował były minister.

    W podsłuchanej w restauracji „Sowa i przyjaciele” rozmowie szefa CBA z ówczesną minister infrastruktury i rozwoju poruszany był także wątek zakupu pociągów Pendolino. Bieńkowskiej nie podobało się, że zbyt dużo na ten temat mówił wicepremier Janusz Piechociński.

    A głupi Piechociński po prostu to chyba wiesz… Debil jeden… Ale stary, on się o tym pięć razy wypowiadał, wiesz, i podkręca temat, rozumiesz? Podkręca temat, że za mną gonią z mikrofonami co z Pendolino…

    — ubolewa pani minister, która w tym czasie nie chciała wciąż tłumaczyć się, dlaczego tak drogi pociąg wciąż nie jeździ po polskich torach.

    Szokujące słowa, według relacji „DoRzeczy” mają padać w wątku opieki rządu nad sektorem górniczym.

    Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło

    — mówi szczerze szefowa „superresortu”.

    Tam jest, kurwa, banda na bandzie. Jest jedna banda profesorów, druga związkowców, trzecia banda zarządzających, czwarta banda… (…) firm, które z tego świetnie żyją

    — mówi pani minister.

    W rozmowie poruszana jest także kwestia zwiększenia budżetu CBA. Według Wojtunika pieniądze były blokowane przez Bartłomieja Sienkiewicza.

    Ja w tym roku ludziom nie miałem jak zapłacić premii na święta 200, 300 zł. Po prostu jesteśmy w sytuacji zerowej… (…) Sienkiewicz rzucił takie hasło: „Wiesz, konsultuj to ze mną, bo bez mojej zgody to żadnej zmiany nie będzie”

    — relacjonuje. Minister Bieńkowska zapytała krótko: „Ile tam chcesz?” i kiedy dowiedziała się, że chodzi o 10, 20 milionów, odparła: „Nie ma sprawy!”.

    W rozmowie załatwiane są także drobniejsze sprawy. Wojtunik uskarżał się, że jego żona Aneta, która pracuje w MSW i była podległa ministrowi Sienkiewiczowi może mieć kłopoty z powodów personalnych konfliktów Wojtunika z Sienkiewiczem. Wojtunik chciałby żonie załatwić przeniesienie.

    (…) dziewczyna, która ma dwa fakultety, w porównaniu z nią to ja jestem młotem, bo to ona jest ode mnie lepiej wykształcona i co

    — zastanawia się szef CBA.

    W rozmowie pada także propozycja, aby minister Bieńkowska skorzystała z możliwości wypoczynku w przejętym przez CBA byłym prezydenckim ośrodku w Lucieniu. Wojtunik nie może zaproponować koleżance skorzystania z ekskluzywnych domków za darmo. Ustala cenę w wysokości 10 zł za dobę.

    W ostatnim przytoczonym fragmencie rozmowy minister Bieńkowska ujawnia, że „działa jej na system” minister Joanna Kluzik - Rostkowska.

    Ona jest w porządku, tylko ma jedną wadę polityczną, on się z tym Burym zadaje

    — mówi Bieńkowskiej Wojtunik, w dalszej części rozmowy nazywa szefa klubu PSL „skurwielem” i opowiada Bieńkowskiej, że w śledztwie w sprawie korupcji na Podkarpaciu CBA przeszukała m. in. pomieszczenia należące do ministerstwa edukacji narodowej, gdzie urzęduje Kluzik - Rostkowska. Biuro interesowało się także zastępcą Bieńkowskiej Zbigniewem Rynasiewiczem. Szefowa MIiR stwierdziła, że ze swoim zastępcą ma niewielki kontakt, podejrzenia wobec niego nazwała jednak „bolesną sprawą”.

    źródło: DoRzeczy/WUj
    http://wpolityce.pl/polityka/244854-prowokacja-na-zlecenie-szefa-msw-czy...


    "Do Rzeczy": Czy Bartłomiej Sienkiewicz kazał podpalić budkę pod rosyjską ambasadą? [NAGRANIE AUDIO]

    Ruch Narodowy złożył do prokuratury doniesienie na Sienkiewicza »
    Organizatorzy Marszu Niepodległości złożyli doniesienie do warszawskiej
    Prokuratury Okręgowej na Bartłomieja Sienkiewicza. Ich zdaniem były szef
    MSW stoi za atakiem na ambasadę Rosji podczas Marszu Niepodległości w
    2013 roku. Ma to związek z publikacją tygodnika "Do Rzeczy".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    41. Sienkiewicz do

    Sienkiewicz do prokuratury

    Marsz Niepodległości zawiadamia prokuraturę o możliwym udziale Bartłomieja Sienkiewicza w podpaleniu budki przy ambasadzie Rosji

    Stowarzyszenie Marsz Niepodległości złożyło
    zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego
    ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Zawiadomienie jest
    związane z publikacją jednego z tygodników, jakoby Sienkiewicz zlecił
    podpalenie budki przed ambasadą Rosji podczas Marszu Niepodległości w
    2013 r.

    Podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2013 r. doszło do spalenia
    budki znajdującej się przed ambasadą Rosji w Warszawie. Winą za całe
    zdarzenie zostali obarczeni organizatorzy marszu oraz jeden z
    uczestników.

    Dziś jeden z tygodników informuje, że winny całego zajścia był były szef
    resortu spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, który miał polecić
    służbom specjalnym podpalenie budki. Ma tak wynikać z podsłuchanej
    rozmowy między minister Elżbietą Bieńkowską a Pawłem Wojtunikiem, szefem
    CBA.

    O możliwym udziale ministra Sienkiewicza w sprawie Prokuraturę Okręgową w
    Warszawie postanowiło poinformować stowarzyszenie Marsz Niepodległości.

    – Dzisiaj złożyliśmy do prokuratury zawiadomienie o możliwości
    popełnienia przestępstwa, czyli o sprawstwo kierownicze wydania
    polecenia podpalenia, czyli aktu wandalizmu przez byłego szefa resortu
    spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza – mówi w rozmowie z
    NaszymDziennikiem.pl Witold Tumanowicz, prezes stowarzyszenia.

    W ocenie Tumanowicza, istotne jest teraz, jak sprawę potraktuje
    prokuratura, gdyż - jak stwierdza - sprawa nie jest błaha.

    – Teraz warto się przyjrzeć, jak prokuratura podejdzie do tej sprawy. To
    są bardzo mocne poszlaki. W naszej ocenie, możliwe jest, że minister
    Sienkiewicz zlecił to podpalenie. On zresztą nie zaprzeczył temu w
    sposób jednoznaczny. Kluczowe stało się więc szybkie złożenie
    doniesienia i danie szansy prokuraturze, bo sprawa nie jest błaha –
    podkreśla Tumanowicz.

    W sprawie podpalenia budki przed ambasadą Rosji policja zatrzymała
    jednego z uczestników marszu – 22-letniego Kamila. Prokuratura postawiła
    mu zarzut zniszczenia mienia i udziału w nielegalnym zbiegowisku. Po
    dwóch miesiącach spędzonych przez niego w areszcie nie stwierdzono jego
    czynnego udziału w zajściu.

    Rafał Stefaniuk



    Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/137223,sienkiewicz-do-prokuratury.html

    Нападение на Посольство России в Польше Anatoly Ivanov
    Opublikowany 21.11.2013

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    42. Afera taśmowa:


    Afera taśmowa: Sienkiewicz
    zorganizował prowokację na Marszu Niepodległości? Opozycja żąda
    wyjaśnień

    Posłowie SLD żądają by prokurator generalny Andrzej Seremet oraz
    szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik złożyli przed
    sejmową komisją do spraw służb specjalnych wyjaśnienia w sprawie nowych
    wątków afery podsłuchowej. PiS chce by na posiedzeniu Sejmu informację
    na temat śledztwa przekazał prokurator generalny oraz premier Ewa
    Kopacz. Opozycja jest zbulwersowana dzisiejszą publikacją tygodnika "Do
    Rzeczy", z w której wynika, że szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz mógł
    zorganizować prowokację z podpaleniem budki wartowniczej przy ambasadzie
    Rosji w Warszawie podczas Marszu Niepodległości w listopadzie 2013 r.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    43. Dziś Centralne Biuro

    Dziś Centralne Biuro Antykorupcyjne zaprzeczyło, iż Wojtunik w
    rozmowie z Elżbietą Bieńkowską „powiedział, że policja na zlecenie
    ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza miała
    podpalić budkę przy ambasadzie” Rosji w Warszawie.




    Po publikacji tygodnika „Do Rzeczy” zawrzało. Cezary
    Gmyz dotarł do nagrania – skrzętnie dotychczas skrywanego – rozmowy
    pomiędzy szefem CBA i ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską
    .
    Paweł Wojtunik spekuluje tam, że głośne zdarzenie sprzed dwóch lat z
    podpaleniem budki przy ambasadzie Rosji było prowokacją polskiej
    policji!



    W poniedziałek do sprawy odniosło się CBA. „Sugerowanie jakoby Paweł
    Wojtunik powiedział, że policja na zlecenie ówczesnego Ministra Spraw
    Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza miała podpalić budkę przy
    ambasadzie jest niedorzecznością, nadużyciem, twierdzeniem nieprawdziwym
    i sprawia wrażenie celowej manipulacji
    ” – napisał w oświadczeniu
    Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
    Zasugerował też, że termin publikacji artykułu „Do Rzeczy” jest
    nieprzypadkowy i odczytuje to „jako próbę uwikłania CBA w bieżące wydarzenia polityczne”. Dodał również, że „Paweł
    Wojtunik nigdy nie twierdził by ktokolwiek, a tym bardziej urzędujący
    minister, wydawał polecenia celowego podpalania budki. Niedorzecznością i
    absurdem jest powielanie tak wierutnych bzdur
    ”.



    W odpowiedzi tygodnik „Do Rzeczy” jeszcze dziś opublikuje fragment
    rozmowy Bieńkowskiej z Wojtunikiem, w którym padają słowa o podpaleniu
    budki. – Skoro Paweł Wojtunik zaprzecza prawdziwości publikacji, jeszcze dziś zamieścimy kluczowy fragment nagrania – mówi portalowi niezalezna.pl Cezary Gmyz. – Każdy będzie mógł się przekonać, że takie słowa, wypowiedziane w konkretnym kontekście, w rozmowie Wojtunika z Bieńkowską padły – zaznacza dziennikarz.
    http://niezalezna.pl/67173-rozmowa-o-podpaleniu-przy-ambasadzie-rosji-kl...

    SOWA WOJTUNIK BIENKOWSKA

    ------------------------------

    „Do Rzeczy” opublikowało rozmowę szefa CBA z Bieńkowską

    Tygodnik „Do Rzeczy” opublikował kluczowy fragment
    podsłuchanej rozmowy szefa CBA z wicepremier Elżbietą Bieńkowską o
    podpaleniu budki
    wartowniczej przy ambasadzie Rosji w 2013 roku. To reakcja na oświadczenie CBA.

    Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński oświadczył, że sugestia, jakoby szef
    CBA powiedział, iż policja na zlecenie Bartłomieja Sienkiewicza miała
    podpalić budkę przy rosyjskiej ambasadzie, jest “niedorzecznością i
    sprawia wrażenie celowej manipulacji”.

    Na ujawnionym nagraniu słychać jednak następujące słowa, które miał wypowiedzieć Wojtunik:

    „Bartek się nauczył zarządzać wszystkim przez telefon. (…)
    Widzisz, ale facet nauczył ich tak, że on dzwoni i on im rozkazuje. I
    tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście
    wymyślił taką…”.

    Na nagraniu słychać też głośny śmiech Bieńkowskiej i słowa „ale
    jaja”, w reakcji na opis sprawowania funkcji Ministra Spraw Wewnętrznych
    przez Sienkiewicza.

    Fragment rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika i ówczesnej wicepremier
    i minister infrastruktury Elżbiety Bieńkowskiej. Spotkanie odbyło się
    w restauracji Sowa i Przyjaciele. [Źródło: gmyz.dorzeczy.pl]

     

    PiS domaga się wyjaśnień. Przewodniczący tej partii, poseł Mariusz
    Błaszczak poinformował o złożeniu wniosku o nadzwyczajne posiedzenie
    Sejmu w sprawie nagrania.

    - Jeżeli to, co zostało opublikowane w tygodniku „Do Rzeczy”,
    jest prawdą, no to mamy dowód na to, że w imię walki politycznej,
    urzędujący minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz
    doprowadził do prowokacji politycznej, która skutkowała negatywnie w
    relacjach międzynarodowych naszego kraju. To musi być wyjaśnione, w
    związku z tym wniosek w imieniu Klubu Parlamentarnego PiS, żeby premier
    Ewa Kopacz oraz szef CBA Paweł Wojtunik przedstawili Sejmowi wyjaśnienia
    dotyczące tej sprawy –
    powiedział poseł Mariusz Błaszczak.

    Informacje ujawnione przez tygodnik są szeroko komentowane w Rosji.
    Tamtejsze media używają w tym kontekście słów: „pogrom ambasady”,
    „napaść”, czy „spustoszenie”.



    Czuchnowski, Jałoszewski


    PiS chce posiedzenia Sejmu w sprawie
    podsłuchanej rozmowy szefa CBA z Elżbietą Bieńkowską. Miał w niej mówić,
    że w 2103 r. policja sprowokowała incydent pod ambasadą Rosji. Szef CBA
    zaprzecza i mówi, że cytat został zniekształcony.
    Posiedzenia Sejmu zażądał wczoraj szef klubu
    PiS Mariusz Błaszczak. Fragmenty rozmowy Wojtunika z Bieńkowską z 5
    czerwca 2014 r. ujawnił wczoraj tygodnik "Do Rzeczy". Nagranie pochodzi z
    nielegalnych podsłuchów zakładanych w latach 2013-14 w warszawskich
    restauracjach. Dotąd było uznawane za zaginione, nie miała go
    prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie afery.


    Bieńkowska, gdy rozmawiała z Wojtunikiem, była wicepremierem i ministrem
    infrastruktury. Dzisiaj jest unijnym komisarzem ds. rynku wewnętrznego i
    usług...


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17941472,PiS_sie_chwyta_ruskiej_budki.html#ixzz3aXDrS4nL

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    44. Całość nagranej rozmowy

    Całość nagranej rozmowy Wojtunika z Bieńkowską
    http://gmyz.dorzeczy.pl/id,6313/Calosc-nagranej-rozmowy-Wojtunika-z-Bien...

    W najnowszym wydaniu „Do Rzeczy” można zapoznać się ze stenogramami z rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika z ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską, która odbyła się w „Sowie i Przyjaciołach” w ubiegłym roku. Dziś publikujemy całość nagrania.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    45. Afera taśmowa cd: Sikorski

    Afera taśmowa cd: Sikorski chciał ominąć przetarg. I prosił o pomoc szefa CBA
    http://wpolityce.pl/polityka/245061-afera-tasmowa-cd-sikorski-chcial-omi...

    Ja pisze RMF FM z nagrania wynika, że były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski domagał się od szefa CBA Pawła Wojtunika, by wystawił mu akceptację kupna z wolnej ręki sprzętu do bezpiecznej łączności obsługującej polską prezydencję w Unii.

    Wojtunik odmówił.

    Nie jestem prezesem Urzędem Zamówień Publicznych, ja panu tego nie wystawię

    — miał odpowiedzieć, argumentując, że ma wątpliwości, czy to jest legalne.

    Część rozmowy dotyczyła też afery korupcyjnej w MSZ. Bieńkowska, miała mówić, że w resorcie tym mają duży chaos w zamówieniach.

    Tam jest po prostu burdel

    — stwierdza Bieńkowska. Dodaje, że oni, czyli MSZ jest przyzwyczajony do zamówień z wolnej ręki.

    Z kolei Wojtunik podawał Bieńkowskiej przykłady nieprawidłowości po kontroli w MSZ - nieuzasadniony tryb preferencyjnych zamówień, wolna ręka.

    Cateringi, wszystko. Tam chyba tylko krawaty sami kupowali - wyliczał Wojtunik. Szef CBA mówi nawet o fałszerstwach w komisji przetargowej. Tam dopisywali zera. Firma podawała wartość kontraktu 90 tysięcy złotych, a oni pisali 900. Jaja po prostu

    — kwituje mówił szef CBA.

    ansa/RMF FM

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    46. kpina z obywateli...


    Premier Ewa Kopacz żąda wyjaśnień od szefa CBA. „Czekam na wypowiedź Pawła Wojtunika”






    Czarne chmury zbierają się nad głową szefa CBA. Premier rządu oczekuje wyjaśnień w sprawie jego...


    CBA tłumaczy się ze słów Wojtunika

    CBA tłumaczy się ze słów Pawła Wojtunika ujawnionych
    przez tygodnik “Do Rzeczy”. Jacek Dobrzyński, rzecznik biura,
    oświadczył, że szef CBA nigdy nie twierdził, że z polecenia ministra
    spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza podpalono budkę strażniczą
    przy Ambasadzie Rosyjskiej.

    Dodał, że nie wynika to również z opublikowanego w internecie nagrania, a taka sugestia to manipulacja.

    Dr Roman Marzec, były funkcjonariusz gdańskiej delegatury CBA, ocenia
    z kolei, że nagranie poddaje w wątpliwość kompetencje Pawła Wojtunika.

    - To, co zostało tam powiedziane stawia w wątpliwość,
    przynajmniej w mojej ocenie, czy ta osoba powinna taką funkcję pełnić.
    Jeżeli szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego informuje drugiego
    funkcjonariusza państwowego o znanym mu fakcie, że ówczesny minister
    spraw wewnętrznych podżegał kogokolwiek do tego, aby dokonał
    przestępstwa, jakim jest uszkodzenie mienia, powinien zgodnie z
    przepisami prawa ten fakt natychmiast przekazać do prokuratury. Jeżeli
    tego nie uczyni naraża się na odpowiedzialność karną przewidzianą w art.
    231 Kodeksu karnego, mianowicie niedopełnienie obowiązków służbowych
    – powiedział dr Roman Marzec.

    Tygodnik “Do Rzeczy” udostępnił na swoich stronach internetowych
    ponad dwugodzinne nagranie rozmowy Pawła Wojtunika z byłą wicepremier
    minister infrastruktury Elżbietą Bieńkowską.

    W rozmowie pada sugestia, że to były już minister spraw wewnętrznych
    Bartłomiej Sienkiewicz stoi za podpaleniem budki przed ambasadą Rosji
    podczas Marszu Niepodległości w 2013 roku.

    Sienkiewicz doniesienia na swój temat określa jako bzdurę i absurd.
    PiS złożyło wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w tej
    sprawie. Posłowie chcą też wznowienia śledztwa ws. podpalenia.

    Minister sprawiedliwości o nowych taśmach: To jakiś nieodpowiedzialny materiał

    Minister
    sprawiedliwości uważa, że sprawę nowych taśm trzeba wyjaśnić. Jednak
    zdaniem Borysa Budki, trzeba to robić spokojnie, bo to "jakiś
    nieodpowiedzialny materiał".

    Bieńkowska o Piechocińskim: Debil jeden. Wicepremier odpowiada

    Debil
    jeden - mówiła o wicepremierze Piechocińskim Elżbieta Bieńkowska
    podczas rozmowy z szefem CBA, nagranej w restauracji "Sowa i
    Przyjaciele". Co na to szef PSL?


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    47. WideoAfera taśmowa.

    Afera taśmowa. Bieńkowska: Za 6 tys. zł to pracuje złodziej albo idiotaWideoAfera taśmowa. Bieńkowska: Za 6 tys. zł to pracuje złodziej albo idiota
    Na taśmach
    opublikowanych przez tygodnik "Do Rzeczy" zarejestrowano wypowiedzi
    ówczesnej minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej
    na temat pensji jej znajomej. - Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6
    tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to?...

    "Podsłuchani zachowywali się jak amatorzy i plotkowali w knajpach"
    To
    kompromitujące, że osoby na najwyższych stanowiskach w państwie
    zachowują się jak amatorzy i plotkują w knajpach - mówił Włodzimierz
    Cimoszewicz w Radiu ZET o nagranej rozmowie Bieńkowskiej i Wojtunika.

    AFERA TAŚMOWA. Szef CBA się tłumaczy: Niegodna interpretacja

    W
    tygodniku "Do Rzeczy" sugerowano jakby taka sugestia w odniesieniu do
    Bartłomieja Sienkiewicza padła podczas rozmowy Pawła Wojtunika z
    Elżbietą Bieńkowską.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    48. Ulotka na dziś i na jesienne wybory:

    Kartka wyborcza, na niej do wyboru:

    Polska ------------------- l_l

    "Ch... dupa i kamieni kupa..." ---------- l_l

    I pytanie: KIM jesteś i jak zagłosujesz?

    avatar użytkownika Maryla

    49. Wojtunik skomentował

    Wojtunik skomentował opublikowane nagranie jego rozmowy z BieńkowskąWojtunik skomentował opublikowane nagranie jego rozmowy z Bieńkowską
    Szef
    Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik po zaprezentowaniu
    przed Senatem sprawozdania z działalności podległej mu służby został
    zapytany o opublikowane przez tygodnik "Do Rzeczy" nagranie jego rozmowy
    z ówczesną wicepremier .

    Chciałbym podkreślić, że nie zdążyłem, z uwagi na obowiązki wykonywane
    za granicą, zapoznać się z tymi nagraniami - powiedział Wojtunik
    i dodał, że "absurdalną jest sugestia jakobym oskarżał ministra
    Sienkiewicza, że dokonał jakiejkolwiek prowokacji przed rosyjską
    ambasadą". - Możemy się różnic z ministrem Sienkiewiczem co do sposobu
    zarządzania różnymi instytucjami, możemy mieć różne poglądy, ale to nie
    oznacza, że nie uważam ministra Sienkiewicza za osobę propaństwową,
    pryncypialną i nastawioną patriotycznie do sowich obowiązków. Tym
    bardziej sugerowanie, że podjął się jakichś działań nielegalnych jest
    nieuprawnione - podkreślił. Szef CBA przyznał, że część z tematów
    opisanych przez "Do Rzeczy"jako tematy, które były poruszane
    na spotkaniu Wojtunika z Bieńkowską "jest zbieżnych" z tym co pamięta ze
    spotkania.  Jeżeli gdzieś pada z moich ust słowo "budka”, to jeśli dobrze pamiętam,
    rzecz dotyczy różnego podejścia do nadzoru - przyznał Wojtunik. Szef
    CBA zaznaczył, że "wysoce nielogiczne jest wyciąganie wniosku, który
    sugeruje", że Wojtunik miał stwierdzić, iż to minister Sienkiewicz
    kazał, bądź zasugerował podpalenie budki przed rosyjską ambasadą.


    - Ubolewam też nad tym, że bardzo kategoryczne twierdzenie padły
    na podstawie artykułu prasowego, bo wydaje mi się że dziennikarze,
    którzy mieli czas dosłuchać nagranie, czy początki tej rozmowy jednak
    przestali twierdzić jakobym ja miał twierdzić, że minister Sienkiewicz
    sprowokował incydent pod ambasadą rosyjską. To wierutna bzdura, oraz
    nadinterpretacja - zaznaczył.

    - Ze zgrozą obserwowałem jak ten
    temat był opisywany przez media rosyjskie. Nie jestem od oceny mediów,
    nie mnie zastanawiać się jak szybko telewizja rosyjska ten materiał
    przygotowała, to bardziej zadanie dla naszych służb kontrwywiadowczych
    - podkreślił Wojtunik.

    Rozmowa Wojtunika z Bieńkowską


    Tygodnik "Do Rzeczy" w wydaniu z 18 maja opublikował stenogramy
    z rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika z Elżbietą Bieńkowską ówczesną
    minister infrastruktury i rozwoju jaka odbyła się w restauracji "Sowa
    i Przyjaciele" w 2014 r. 19 maja upublicznione zostało nagranie rozmowy.


    W opublikowanej rozmowie padają mocne słowa o niektórych politykach.
    O Janie Burym Paweł Wojtunik mówi per "sk*****", a o Januszu
    Piechocińskim "debil". Pojawia się również sugestia Wojtunika, jakoby
    podpalenie budki przed ambasadą rosyjską zlecił były minister spraw
    wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. - Widzisz, ale facet nauczył ich,
    że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod
    ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką… wiesz z takiego... - mówi
    Wojtunik.

    Bieńkowska i Wojtunik rozmawiali również o sytuacji
    w górnictwie. - Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo
    Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem
    lat. Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi
    poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło - mówiła
    Bieńkowska.

    Podpalenie budki podczas Marszu Niepodległości w 2013 r.


    Marsz Niepodległości został, na wniosek policji, rozwiązany ok. godziny
    17 po tym jak część uczestników demonstracji starła się z policjantami.
    W czasie Marszu Niepodległości doszło też do ataku na squat przy ulicy
    księdza Skorupki, petardami i racami obrzucono gmach ambasady Federacji
    Rosyjskiej, przed ambasadą tą została też podpalona budka strażnika.
    Nieznani sprawcy podpalili tęczę znajdującą się na pl. Zbawiciela.

    Afera podsłuchowa

    Tygodnik
    "Wprost" opublikował stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa
    Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana
    Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost"
    docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać
    spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem
    Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego
    dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.

    Po kilku miesiącach
    okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L.
    powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra
    Kwaśniewskiego i Leszka Millera i wiele innych. Oprócz tego, podczas
    śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być zakładane
    również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole i Lemongrass,
    w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    50. Ludzie na szczytach władzy w

    Ludzie na szczytach władzy w oczy kpią sobie z Polaków

    Zaprzeczanie oczywistym faktom podważa wiarygodność Pawła
    Wojtunika i całej ekipy, która od ośmiu lat rządzi Polską - uważa
    Stanisław Piotrowicz

    Ze Stanisławem Piotrowiczem, posłem PiS,
    sekretarzem stanu w kancelarii premiera Jarosława Kaczyńskiego,
    koordynującego prace służb specjalnych, prokuratorem z 30-letnią
    praktyką, rozmawia Mariusz Kamieniecki
    Paweł Wojtunik nazywa ujawnione nagrania ze spotkania z Elżbietą
    Bieńkowską absurdalnymi, bzdurnymi i wbrew temu, co słychać na taśmach”
    twierdzi, że nigdy nie mówił o tym, jakoby były szef MSW Bartłomiej
    Sienkiewicz nakazał spalenie budki strażniczej przy Ambasadzie Rosji w
    Warszawie.

    - Myślę, że opinia publiczna za sprawą publikowanych stenogramów sama
    zdołała sobie wyrobić zdanie i doskonale wie, jak wyglądała ta rozmowa.
    Zaprzeczanie oczywistym faktom podważa wiarygodność Pawła Wojtunika. Jak
    słyszymy, w czasie tej rozmowy szef CBA był bardzo swobodny, język,
    jakim się posługiwał, był bardzo luźny, dość komunikatywny, również
    przekaz był jasny. Wynikało z niego wprost, że Paweł Wojtunik doskonale
    wie, z czyjej inicjatywy doszło do podpalenia budki strażniczej pod
    rosyjską ambasadą. Jednak to nie wszystko, bo Paweł Wojtunik podczas tej
    rozmowy ujawnia również wiele innych rzeczy. Ma przy tym świadomość,
    jak korupcja zżera państwo polskie, korupcja na szczytach władzy,
    korupcja na szczytach obecnego obozu rządzącego. Świadomość tego ma nie
    tylko szef CBA – służby, która winna walczyć z korupcją, ale ma również
    świadomość tego ówczesna wicepremier Elżbieta Bieńkowska. Komentarze
    komentarzami natomiast stenogram jest jednoznaczny i nie pozostawia
    złudzeń. Zaprzeczanie oczywistym faktom podważa wiarygodność Pawła
    Wojtunika. Zresztą prawdę powiedziawszy, nie dziwię się, bo cóż mu w tej
    sytuacji pozostało, jak wobec oczywistych faktów zaprzeczać. Te fakty
    są druzgocące i jedyna najprostsza i najbardziej prymitywna forma obrony
    to jest nie przyznawać się i iść w zaparte.
    Wojtunik, mając taką wiedzę i jakiekolwiek wątpliwości co do postawy
    Sienkiewicza, nie powinien nadać sprawie bieg i zgłosić ten fakt do
    prokuratury?

    – Poza wszelkim sporem Paweł Wojtunik jest funkcjonariuszem publicznym i
    to wysokim rangą, przysługuje mu tytuł ministra, bo tak nazywa się
    szefów urzędów centralnych. Jest szefem najważniejszej służby, jeżeli
    chodzi o zwalczanie korupcji i jeżeli funkcjonariusz tej rangi dysponuje
    taką wiedzą, a nie podejmuje czynności, to poza wszelkim sporem nie
    dopełnia obowiązków służbowych.
    Za to uważa siebie i Bieńkowską za ofiary przestępstwa i zapowiada
    złożenie doniesienie do prokuratury na to, że był podsłuchiwany…

    – Ten scenariusz się powtarza – jak pamiętamy – nie po raz pierwszy.
    Widać w ocenie tych rzekomo pokrzywdzonych większe niebezpieczeństwo
    jest w tym, że społeczeństwo dowiedziało się o tym, co wiedzą
    funkcjonariusze publiczni, o tym co myślą i jakie działania podejmują
    bądź nie podejmują niż interes państwa polskiego. W ocenie Pawła
    Wojtunika społecznie niebezpieczne jest to, że Polacy usłyszeli, jak
    pracują funkcjonariusze państwa. Niewątpliwie nielegalne podsłuchiwanie
    jest czynem zabronionym, ale jest zdecydowanie czynem lżejszej kategorii
    w odniesieniu do tych przestępstw, o których w tej rozmowie wypowiada
    się Paweł Wojtunik. Tamte przestępstwa są ścigane z urzędu, natomiast
    przestępstwo nielegalnego podsłuchiwania jest przestępstwem ściganym na
    wniosek, co oznacza, że państwo jako takie nie widzi w tym wielkiego
    zagrożenia, a zatem nie podejmuje czynności w przypadku nielegalnego
    podsłuchu. Dopiero na wniosek strony, która czuje się pokrzywdzona,
    aparat państwowy, aparat ścigania może podjąć stosowne działania. W
    odniesieniu do przestępstw korupcji istnieje obowiązek ścigania z
    urzędu. To pokazuje, z jakimi zdarzeniami mamy do czynienia. W związku z
    tym Paweł Wojtunik chce podejrzenie o popełnieniu przestępstwa
    korupcji, przestępstwa nakłaniania do popełnienia przestępstwa w
    przypadku podpalenia budki strażniczej przysłonić czynem, który godzi w
    jego osobiste dobra, a nie w dobra państwa polskiego.
    Mamy do czynienia ze świadomą próbą bagatelizowania poważnego
    przestępstwa i przerzucenia odpowiedzialności niejako na boczne tory?

    – Jeżeli chodzi o nielegalny podsłuch, to dotyka on osób, które zostały
    nagrane, natomiast treść rozmowy dotyka istotnych interesów państwa
    polskiego. Stanowi zagrożenie funkcjonowania państwa polskiego, dlatego
    ta kategoria czynów, o których jest mowa w rozmowie Pawła Wojtunika z
    Elżbietą Bieńkowską, są to, jak wspomniałem, przestępstwa ścigane z
    urzędu. Również niereagowanie przez szefa CBA na wiedzę o tym, że takie
    przestępstwa mają miejsce, a więc niedopełnienie obowiązków służbowych,
    jakie ciążą na funkcjonariuszu publicznym, jest również przestępstwem
    ściganym z urzędu. Widać tu najlepiej, z jakimi czynami mamy do
    czynienia. Paweł Wojtunik własną sprawą, bo to godzi w jego prywatne
    interesy, próbuje przysłonić interesy państwa, przysłonić korupcję,
    przysłonić to, co się dzieje na szczytach władzy, przysłonić faktyczne
    zagrożenia, a jednocześnie nie dostrzega tego, że to on jako
    funkcjonariusz publiczny nie wywiązał się z obowiązków, jakie na nim
    ciążyły i ciążą.

    Podczas tej rozmowy Bieńkowska stwierdza, że ci, którzy godzą się na
    pracę za 6 tysięcy złotych, to idioci albo złodzieje…

    – Ta elita, przedstawiciele Platformy Obywatelskiej ugrupowania, które
    od ośmiu lat rządzi Polską w sposób pogardliwy wypowiadają się o
    państwie polskim, w sposób pogardliwy wypowiadają się o Polakach, którym
    mają obowiązek służyć. Widać ci ludzie oderwali się zupełnie od
    rzeczywistości, od realiów życia. To najdobitniej widać w wypowiedziach
    urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który wywodzi się
    właśnie z tego ugrupowania i z tym ugrupowaniem jest związany. Widać, że
    w kręgach ludzi władzy nie czuje się tego, w jakich warunkach żyją
    zwykli ludzie, z jakimi problemami na co dzień się borykają. O tym
    oderwaniu od rzeczywistości świadczy chociażby wypowiedź Bronisława
    Komorowskiego, który do młodego człowieka pytającego – co ma zrobić
    osoba, która zarabia 2 tysiące złotych i nie ma własnego mieszkania –
    odpowiada: to niech zmieni pracę i weźmie kredyt. Takie podejście jest
    tym bardziej przerażające, bo objawia sposób myślenia ludzi na szczytach
    władzy. Osobiście nie jestem krytyczny wobec kogoś, kto wypowie coś
    niefortunnego, może nieskładnie, natomiast sytuacje, o których
    rozmawiamy, objawiają sposób myślenia i to jest bardzo niepokojące. Od
    tego sposobu myślenia nie odbiega również była wicepremier Bieńkowska.
    Widać tym ludziom bardzo dobrze się żyje, zresztą tak głosiła to reklama
    wyborcza „By żyło się lepiej”, kiedy Platforma Obywatelska osiem lat
    temu walczyła o władzę. I rzeczywiście tym ludziom, ludziom z
    politycznego układu żyje się lepiej i mają za nic to, jak żyją ich
    rodacy – ludzie z dala od władzy, którym sami zgotowali taki, a nie inny
    los.
    Myślę, że ta władza doskonale zdaje sobie z tego sprawę z tego, w jakich
    warunkach żyją ludzie, tylko ma to za nic…

    – To jeszcze gorzej, bo to znaczy, że ci ludzie nie reprezentują Narodu,
    społeczeństwa, nie mają zwykłej ludzkiej wrażliwości i empatii. To
    przerażające, że można być wobec drugiego człowieka tak gruboskórnym, że
    można nie dostrzegać nędzy, biedy innych, a być jedynie zadowolonym z
    tego, że mnie się powodzi. To zwykły egoizm.
    PiS domaga się specjalnego posiedzenia Sejmu w sprawie ujawnionych
    nagrań…

    – W naszej ocenie jest to ze wszech miar zasadne. Przede wszystkim Sejm
    powinien się o wszystkich dowiedzieć i poznać kulisy. Oprócz Sejmu o
    wszystkim ma prawo się dowiedzieć również polskie społeczeństwo. Władza
    musi się wytłumaczyć z tego, dlaczego nie wykonuje podstawowych
    obowiązków, jakie nakłada na nią Konstytucja. Uważam, że okoliczności
    tych wydarzeń, jakie odkrywają „taśmy”, powinny być przedmiotem badania
    specjalnej komisji śledczej. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że przy
    zdecydowanej przewadze koalicji PO - PSL w tym Sejmie będzie to bardzo
    nierealne. Jest to klasyczny przykład naruszenia prawa, który powinien
    być dogłębnie zbadany. Jeżeli bowiem instytucje państwa zobowiązane do
    ścigania przestępstw, do ścigania korupcji z tych obowiązków się nie
    wywiązują, jeżeli funkcjonariusze publiczni nie dopełniają swoich
    obowiązków, również inne instytucje odpowiedzialne za to nie reagują w
    sposób należyty, to trzeba powołać komisję śledczą, bo aparat państwa
    nie funkcjonuje należycie. Komisja śledcza powinna to wyjaśnić i
    wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy nie dopełniają swoich
    obowiązków zarówno tych, którzy nie ścigają przestępstw, o których
    powzięli wiedzę, jak również tych, którzy powinni wyegzekwować
    przestrzeganie prawa przez tych funkcjonariuszy, którzy na przestępstwo
    nie reagują, a powinni, bo taki ustawowy obowiązek na nich ciąży.
    Tyle że w obecnym Sejmie trudno będzie o taką komisję.

    – Myślę, że w następnej kadencji parlamentu będzie możliwy powrót do tej
    sprawy. Sądzę, że te wszystkie afery ostatnich lat, z jakimi mieliśmy
    do czynienia, które zostały zamiecione pod dywan, nie tylko będą mogły
    być, ale będą musiały być wyjaśnione. Nie upłynął jeszcze taki czas,
    który powodowałby przedawnienie. Cała nadzieja jest w tym, że to zło,
    które się wydarzyło ostatnimi laty, powinno ujrzeć światło dzienne i
    Naród powinien o tym wiedzieć.
    Dziękuję za rozmowę.

    Mariusz Kamieniecki


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    51. Wywiad z działaczem ONR oskarżonym o podpalenie przed ambasadą r

    Wywiad z działaczem ONR oskarżonym o podpalenie przed ambasadą rosyjską

    arzucono mi wtedy w mediach „podpalenie ambasady rosyjskiej”, a w prokuraturze podpalenie budki strażniczej pod ambasadą Rosji. W areszcie spędziłem 3 miesiące. Sprawa została umorzona” – mówi Kamil Zbroiński, działacz ONR niesłusznie zatrzymany podczas Marszu Niepodległości w rozmowie z Adamem Sewerynem.

    Czołem! Prosiłbym, abyś na początek przedstawił się w kilku zdaniach.

    Czołem! Nazywam się Kamil Zbroiński. Jestem członkiem oddziału ONR Radomsko, który wchodzi w skład Brygady Łódzkiej. Z Obozem Narodowo-Radykalnym związany jestem od niedawna. Od paru lat działam także jako kibic lokalnego klubu RKS Radomsko.

    Wiem, że to bardzo negatywne wspomnienie, ale takie przypadki bezprawia w „majestacie prawa” musimy nagłaśniać. Opowiedz, w jakich okolicznościach zostałeś aresztowany.

    Aresztowano mnie 11 listopada 2013 roku podczas Marszu Niepodległości. Bazując na marnych dowodach, zarzucono mi wtedy w mediach „podpalenie ambasady rosyjskiej”, a w prokuraturze podpalenie budki strażniczej pod ambasadą Rosji oraz podpalenie wiaty śmietnikowej także pod ambasadą. Zastosowano wobec mnie areszt zapobiegawczy.

    Czy doświadczyłeś przemocy ze strony policjantów i strażników więziennych?

    Podczas aresztowania nie dawałem policjantom powodów do stosowania przemocy. Byłem wtedy trzeźwy, mimo dużego zaskoczenia funkcjonariuszy nie stawiałem żadnego oporu. Chciałem całe to nieporozumienie, jak najszybciej wyjaśnić. Na komisariacie, z rozmów z innymi zatrzymanymi dowiedziałem się, że miałem dużo szczęścia. Widziałem chłopaka z podbitym okiem, tłumaczył się, że został uderzony przez policjanta w czasie aresztowania. Na samym komisariacie znajdował się pokój do „rozmów” z bardziej opornymi aresztantami, a w nim funkcjonariusz z tomfą. W areszcie mimo surowych warunków, było już trochę lepiej.

    Jakie były warunki w areszcie śledczym, w którym byłeś osadzony?

    Ciepła woda 3 razy w ciągu dnia na około 20 minut, prąd włączany w wyznaczonych godzinach, łaźnia dostępna tylko raz w tygodniu, spacerniaki o wymiarach 3 na 3 metry – były niczym wobec opieszałości administracji więziennej. Jako przykład powiem Ci, że talon ubraniowy, o który składałem wniosek na początku pobytu w areszcie, dostałem na tydzień przed wyjściem na wolność. Cały ten czas miałem ze sobą jedną parę spodni, bluzę i trochę bielizny. Gdyby nie pomoc współosadzonych ciężko byłoby się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości.

    Jak długo byłeś pozbawiony wolności?

    W areszcie spędziłem 3 miesiące.

    Jaki jest obecnie status Twojej sprawy? Została umorzona, czy to jeszcze nie koniec?

    Prokuratura zakończyła już postępowanie. Sprawa dotycząca podpalenia budki pod ambasadą została umorzona z powodu braku dowodów. Do sądu trafił akt oskarżenia o podpalenie śmietnika pod ambasadą Rosji.
    W Polsce istnieje wiele instytucji i fundacji zajmujących się zagadnieniami praw człowieka. „Dziwnym” trafem interesują się, prawie wyłącznie, casusami pasującymi do lewicowo-liberalnego dyskursu.

    Czy którakolwiek ze wspomnianych instytucji zwróciła uwagę na niesprawiedliwość Twojego aresztowania?

    Jeden z moich adwokatów sam zwrócił się do jednej z takich fundacji, jednak nie wykazała ona żadnego zainteresowania sprawą.

    Czy już wcześniej byłeś świadkiem nadużycia władzy, albo niesprawiedliwych działań ze strony „wymiaru sprawiedliwości”?

    Wcześniej tylko słyszałem o przeróżnych kontrowersyjnych działaniach prokuratury czy wyrokach sądu. Teraz sam mogłem się przekonać, jak to jest w rzeczywistości. Niestety, ale wydawanie wyroków na podstawie marnych dowodów i nierzetelnych śledztw jest w naszym kraju coraz częstsze. Duży wpływ mają na to nasze krajowe media, które są żądne krwi narodowców.

    Kilka dni temu ujawnione zostało nagranie rozmowy Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA, Pawłem Wojtunikiem. Wynika z niego, że podpalenie budki pod rosyjską ambasadą było efektem celowej prowokacji. Jak to skomentujesz?

    Do tej pory całą zaistniałą sytuację tłumaczyłem działaniem na akord przez polską policję, czyli do każdego przestępstwa ma znaleźć się sprawca. Nie liczą się fakty, liczą się statystyki wykrywalności. Natomiast teraz spełnia się scenariusz, który pojawił się w mojej głowie na chwilę, ale bardzo szybko został przeze mnie odrzucony, ponieważ był najmniej prawdopodobny. Cała ta sprawa pokazuje, jaki jest stosunek władzy do obywatela.
    Dziś mija kilka dni od opublikowania nagrania, w mediach cały czas wałkuje się temat spalonej budki, a bardzo mało osób zwróciło uwagę, że w tej sprawie próbowano już skazać człowieka. Mam nadzieję, że ta sprawa zostanie szybko wyjaśniona, a prokuraturze uda się tym razem wsadzić do więzienia właściwych ludzi.

    Czy sądzisz, że mające miejsce w ostatnim czasie „afery taśmowe” spowodują, że chociaż część Polaków przejrzy na oczy i przestanie ufać w linię propagandową serwowaną przez okrągłostołowe rządy?

    Moim zdaniem rząd przekroczył wszelkie granice już dawno temu, teraz mamy przykład, że władza jest w stanie grać życiem obywatela i wykorzystywać go we własnych rozgrywkach. Większość Polaków jest już chyba przyzwyczajona do wszelkiego rodzaju skandali i afer, zapanowała powszechna znieczulica.

    Bieżący rok upływa na polskiej scenie politycznej pod znakiem wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W ostatnim czasie kandydaci z różnych środowisk politycznych określają się, jako „antysystemowcy”. Czy któryś z nich udzielił Ci pomocy, gdy zostałeś niesłusznie aresztowany, stając się ofiarą represji systemu?

    Jedynie członkowie Ruchu Narodowego interweniowali wielokrotnie już od momentu zatrzymania w listopadzie 2013 roku. Aktualnie jesteśmy w stałym kontakcie.

    Czy w sytuacji, gdy już prawie wszyscy przyznają, że podpalenie budki podczas Marszu Niepodległości nie było Twoją winą, lecz prowokacją zamierzasz ubiegać się o odszkodowanie z tytułu niesprawiedliwego pozbawienia wolności?

    Priorytetem jest dla mnie oczyszczenie z wszelkich zarzutów. Aktualnie jestem oskarżany o podpalenie śmietnika. Jedynym zadośćuczynieniem, jakie na tą chwilę nasuwa mi się na myśl jest znalezienie ludzi odpowiedzialnych za podpalenie na Marszu Niepodległości w 2013 r., oraz ich zleceniodawców i osadzenie ich w więzieniu. Potrzeba jest również ukarania policjantów, którzy tłukli i gazowali niewinne osoby na MN. Liczę też, że zostanę przeproszony przez przedstawicieli władzy za to, że niemal zniszczono mi życie.

    http://kmn.info.pl/?p=26438

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    52. normalne państwo a kamieni kupa

    Więzienie dla byłego premiera Izraela E. Olmerta za korupcję

    Były premier Izraela Ehud Olmert został skazany przez sąd w Jerozolimie na osiem miesięcy więzienia za korupcję - poinformowały izraelskie media. Adwokaci Olmerta, który był szefem rządu w latach 2006-2009, zapowiedzieli apelację.

    Pod koniec marca podczas ponownego procesu 69-letni Olmert został
    uznany za winnego korupcji i nadużycia zaufania; chodzi o przyjmowanie
    łapówek od biznesmena z USA Morrisa Talansky’ego. Według oskarżenia
    Olmert przyjął w sumie ponad 600 tys. dolarów od Talansky’ego, z czego
    co najmniej 150 tys. USD nielegalnie wykorzystał.

    Talansky – ortodoksyjny żyd z Long Island – zeznał, że pieniądze były
    wydawane na drogie cygara, podróże pierwszą klasą i luksusowe hotele.
    Jak podkreślał, nie otrzymał niczego w zamian – pisze agencja Associated
    Press.

    Do ponownego procesu Olmerta doszło, gdy Szula Zaken, długoletnia
    dyrektor jego biura, została świadkiem oskarżenia i przedstawiła
    nagrania rozmów dotyczące nielegalnego przyjmowania pieniędzy.

    W lipcu 2012 roku sąd uznał, że Olmert dopuścił się korupcji, gdy był
    ministrem przemysłu i handlu, zanim w 2006 roku objął funkcję szefa
    rządu. Został wówczas uznany za winnego oszustwa i naruszenia zaufania
    przy przyznawaniu państwowych subwencji firmom powiązanym z jego bliskim
    przyjacielem. Olmerta skazano na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę o
    równowartości ponad 16 tys. dolarów.

    Sąd oczyścił jednak wówczas Olmerta z dwóch poważniejszych zarzutów
    korupcyjnych, co uważane było za jego sukces: przyjęcia ok. 160 tys. USD
    łapówki od Talansky’ego oraz zainkasowania zwrotu kosztów zagranicznych
    podróży z dwóch instytucji jednocześnie na łączną kwotę 92 tys. USD.

    W obu sprawach o korupcję Olmert nie przyznaje się do winy. W czasie
    śledztwa prowadzonego przez policję Olmert ogłosił we wrześniu 2008
    roku, że chce oczyścić swoje imię i zrezygnował ze stanowiska. Funkcję
    premiera sprawował jednak jeszcze do marca 2009 roku.

    Kolejny wątek infoafery w MSZ

    Minister Radosław Sikorski miał pretensje do szefa CBA o
    niezapowiedziane kontrole dot. korupcji w jego resorcie. Tygodnik „Do
    Rzeczy” napisał o nowych kulisach tzw. infoafery w rządzie PO-PSL, o
    których rozmawiali była wicepremier Elżbieta Bieńkowska i Paweł
    Wojtunik.

    Z nagrań wynika, że Sikorski miał pytać szefa Centralnego Biura
    Antykorupcyjnego o to, co ma zrobić, gdy media rozpisywały się o
    korupcji w przetargach Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wojtunik miał
    poinstruować go, by mówił publicznie nieprawdę o działaniach
    Ministerstwa Spraw Zagranicznych – napisał tygodnik.

    Cała sprawa dotyczy nieprawidłowości w przetargach m.in. MSZ na
    obsługę prezydencji Polski w Unii Europejskiej. CBA od 2013 roku
    zatrzymało kilka osób z resortu.

    To kolejny przykład bezprawnej prywaty w obozie PO-PSL – komentuje
    poseł Jarosław Zieliński, były wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i
    Administracji.

    - CBA powinno działać zgodnie z regułami, które zostały tej
    służbie przypisane i ścigać przestępstwa – patologie. Jeżeli minister
    Sikorski nie dopilnował czegoś w tracie swojego rządzenia resortem, to
    nie może mieć pretensji, że nie został uprzedzony, bo nie jest od tego,
    żeby go uprzedzać. On powinien nadzorować w sposób prawidłowy swój
    resort i nie dopuścić do patologii, do nieprawidłowości, do korupcji.
    Jeżeli nie umie nadzorować i do tego dopuścił, to niestety jest to także
    jego wina – i w związku z tym służba specjalna nie może kolegi ministra
    ostrzegać, żeby jakoś temu przeciwdziałał, w takim znaczeniu, żeby coś
    ukrywał, ustalał zaniechanie działań. To jest kolejna odsłona tej
    patologii –
    podkreśla poseł Jarosław Zieliński.    

    Z nagranej rozmowy wynika też, że Bieńkowska prawdopodobnie
    informowała Wojtunika, iż kampania Platformy Obywatelskiej pochłania
    więcej pieniędzy niż wskazują limity dozwolone prawem – napisał
    tygodnik.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    53. Piechociński: Prokuratura

    Piechociński: Prokuratura nie gra czysto w sprawie afery taśmowej


    Donald Tusk pojechał do związkowców i obiecał im, że Polska będzie
    kupowała polski węgiel, pominięto racje mojego resortu w zarządzaniu
    branżą. Później toczyła się klasyczna gra pozorów..
    Janusz Piechociński: Stare taśmy zostały wrzucone w czasie kampanii wyborczej.

    A
    czyja to wina? Gdyby sprawa – zgodnie z deklaracjami Donalda Tuska
    - została dawno wyjaśniona, a wszystkie taśmy opublikowane, to nie
    byłoby co wrzucać w kampanii.


    Zgoda. Doskonale
    pamiętam tę deklarację, a państwo powinni pamiętać, że zapowiadałem
    zerwanie koalicji, jeżeli najbardziej skompromitowani bohaterowie taśm
    zostaną w rządzie. I dziś już ich nie ma. Dziś problem polega na tym,
    że prokuratura nie radzi sobie z tą sprawą. Jeżeli prokurator generalny
    za kilka miesięcy nie będzie miał nam nic do powiedzenia w sprawie afery
    taśmowej, bo nie wygasi żadnego jej wątku, to nie wiem, czy nie skończy
    się to jego dymisją. Zegar już tyka. Dla mnie marne postępy
    w wyjaśnianiu tej sprawy są dowodem na to, że prokuratura nie gra
    czysto, nie rozumie, jaki wymiar ma ta sprawa.

    Może prokuratura jest bezsilna, bo cała ta afera jest sprawką służb, które prowadziły między sobą wojnę na podsłuchy i haki?


    Nawet gdyby tak było, to i tak prokuratura powinna wyjaśniać wszystkie
    wątki po kolei. Pytam się: czy kelnerzy zakładający podsłuch
    w restauracji złamali prawo i czy jest już akt oskarżenia przeciwko nim,
    czy też stali się świadkami koronnymi? A co z przedsiębiorcą Markiem
    Falentą, który miał im zlecić nagrywanie rozmów VIP-ów? Czy działał
    na własną rękę, czy był agentem służb, czy może został świadkiem
    koronnym? Tego też nie wiemy, a w czerwcu minie rok od wybuchu afery
    podsłuchowej. Nie wiemy nawet, czy zamknięty został wątek książki
    o Janie Kulczyku, czy była próba wykupienia jej za 400 tys. zł, czy nie.

    Stawia pan takie pytania na posiedzeniach rządu i co pan słyszy?


    W rządzie się na ten temat nie dyskutuje, bo przecież nie wszystkie
    taśmy ujawniono. Nikt nie chce być podejrzewany, że inicjując dyskusję,
    występuje w interesie osób, których rozmowy jeszcze nie zostały
    upublicznione. Mam wrażenie, że wszyscy uczestniczymy w jakiejś grze
    służb, której elementem było sprawdzenie, czy polska polityka jest
    stabilna, czy też można ją przewrócić za pomocą kilku nagrań.

    A co dalej?


    Mamy świadomość, że ta sprawa kładzie się cieniem na demokracji i że
    od 11 miesięcy materiały z afery podsłuchowej są nieustannie przedmiotem
    gry. Przecież to nie jest przypadkowe, że tuż przed drugą turą wyborów
    prezydenckich wyciągnięto właśnie tę taśmę, na której jest mowa
    o Bartłomieju Sienkiewiczu i jego rzekomym zleceniu podpalenia budki
    strażniczej przed ambasadą Rosji. Chodzi przecież o udowodnienie,
    że Platforma wcale nie jest tak racjonalna w kontaktach ze Wschodem, jak
    się reklamowała. Mamy też próbę przeczołgania PSL-u.

    Słowa
    Elżbiety Bieńkowskiej, wówczas wicepremier, pod pana adresem są dalekie
    od życzliwości. Miała panu za złe, że podgrzewa pan sprawę zakupu
    Pendolino, a ona musi świecić oczam
    i.

    Nie mam o to
    żalu. Mogę zrozumieć poirytowanie Bieńkowskiej sprawą Pendolino, którą
    dostała w spadku i musiała się z niej tłumaczyć. Ja w kryzysie
    nie kupowałbym tego pociągu, tylko postawił na trochę wolniejsze,
    za to krajowe. Przy okazji można było wesprzeć rodzimych producentów.
    Ale rozumiem myślenie rządu, który chciał pokazać nową jakość. A taki
    kolejowy mercedes jak Pendolino dodawałby trochę ekskluzywności przaśnej
    polskiej codzienności.

    Nie czuje się pan urażony epitetem, jakim określiła pana Bieńkowska?

    (...)
    Marek Falenta zatrzymany przez prokuraturę
    Dziś rano główny podejrzany w aferze taśmowej Marek Falenta zatrzymany został przez warszawską prokuraturę. Jest przesłuchiwany.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    54. Afera taśmowa: Zatrzymano

    Afera taśmowa: Zatrzymano Marka Falentę. Przedstawił fałszywe zaświadczenie lekarskie?
    Marek Falenta, jedna z głównych postaci afery taśmowej, która wstrząsnęła polską polityką, został decyzją prokuratury zatrzymany. Stawia mu się zarzut przedstawienia fałszywego zwolnienia lekarskiego przed sądem.
    Na trop afery prokuratura wpadła, podsłuchując grupę, która załatwiała lewe zwolnienia lekarskie. Trwają przeszukania w mieszkaniu i w biurze Marka Falenty w Warszawie. Razem z nim warszawska prokuratura zatrzymała także co najmniej dwie osoby, w tym lekarza, który wystawił fikcyjne zwolnienie. Informację o zatrzymaniu i postawieniu zarzutów dementował na antenie TVN adwokat Marka Falenty – Jest przesłuchiwany przez prokuraturę, zakończyły się przeszukania w jego mieszkaniu.
    Formę doprowadzenia do przesłuchania uważam za zbyt opresyjną – zaznaczył. Marek Falenta jest jedną z osób zamieszanych w tzw. aferę taśmową. Miał też usłyszeć zarzut podsłuchiwania konkurencyjnej wobec swojej działalności firmy z branży węglowej.


    Afera taśmowa: Zatrzymano Marka Falentę. "To nieporozumienie. Efekt nacisków politycznych"


    Marek
    Falenta, jedna z głównych postaci afery taśmowej, która wstrząsnęła
    polską polityką, został decyzją prokuratury zatrzymany- poinformowało
    Radio ZET. Stawia mu się zarzut przedstawienia fałszywego zwolnienia
    lekarskiego przed sądem. Sam Falenta wystosował do opinii publicznej
    oświadczenie w tej sprawie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    55. "Jan Pospieszalski: Bliżej". Czy dowiemy się kto jest dysponente

    "Jan Pospieszalski: Bliżej". Czy dowiemy się kto jest dysponentem taśm, kto kogo trzyma w szachu?!
    http://wpolityce.pl/media/246164-jan-pospieszalski-blizej-czy-dowiemy-si...
    Po wymuszonej przerwie, w nowym pejzażu politycznym, wracamy do starych spraw, czyli do afery taśmowej…

    Choć mija prawie rok od ujawnienia pierwszych kompromitujących nagrań, nadal niewiele wiadomo. Właśnie usłyszeliśmy, że zatrzymano Marka Falentę, ale czy dowiemy się kto jest dysponentem taśm, kto kogo tutaj trzyma w szachu, kto jest szantażystą, a kto ofiarą, a przede wszystkim - jaki obraz kraju i obecnej elity władzy poznaliśmy z ujawnionych podsłuchów?

    Zachęcamy wszystkich do udostępniania naszej zapowiedzi! Niech wszyscy nasi widzowie dowiedzą się, że wracamy!

    „Jan Pospieszalski: Bliżej” w najbliższy czwartek w TVP Info o 22.30!

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    56. Afera taśmowa: Policjant z

  • Afera taśmowa: Policjant z Mokotowa z zarzutami ws. Falenty

    43-letni funkcjonariusz jest podejrzany o bezprawne sprawdzenie danych w policyjnej bazie. Czeka go zwolnienie ze służby.Falenta miał, według prokuratury, posługiwać się lewym zwolnieniem lekarskim. Policja
    odkryła to jednak przez przypadek. Sprawę prowadzą funkcjonariusze
    Biura Spraw Wewnętrznych, czyli policji w policji, a w śledztwie chodzi
    przede wszystkim o dokonywanie nielegalnych sprawdzeń w policyjnych
    bazach danych, m.in. w KSIP, czyli Krajowym Systemie Informacji Policji.
    - To główny wątek tego postępowania - podkreśla prok. Przemysław Nowak,
    rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.


    I właśnie zarzut dotyczący nielegalnych sprawdzeń usłyszał
    jeszcze przed weekendem warszawski policjant. 43-letni Adam M. pracuje w
    komendzie na Mokotowie. - Zarzut dotyczy nieuprawnionego sprawdzenia jednej osoby - mówi prok. Nowak.


    Co to za osoba? Komu policjant przekazał o niej informacje? Tego
    prokuratura nie zdradza. Według RMF funkcjonariusz miał przekazywać
    dane detektywowi pracującemu na rzecz Marka Falenty. Prokuratura nie
    komentuje tych informacji. Faktem jest jednak, że detektyw też ma w tym
    śledztwie zarzuty. To za jego pośrednictwem Marek Falenta miał załatwić
    sobie lewe zwolnienie.

    Prokurator nie zastosował wobec
    policjanta żadnych środków zapobiegawczych. Funkcjonariusz po
    przesłuchaniu wrócił do domu. Na razie wciąż pozostaje w służbie, choć
    jest na zwolnieniu lekarskim.

    - Po powrocie ze zwolnienia
    zostanie wszczęte wobec niego postępowanie dyscyplinarne, a następnie
    procedura zmierzająca do wydalenia go z policji - informuje st. asp.
    Mariusz Mrozek, rzecznik komendy stołecznej.


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    57. Wąsik: Im dłużej prowadzona

    Wąsik: Im dłużej prowadzona jest sprawa infoafery, tym silniejsza jest pozycja Wojtunika. On może mieć „kwity” na wiele osób.
    http://wpolityce.pl/polityka/254708-wasik-im-dluzej-prowadzona-jest-spra...
    wPolityce.pl: Media informują, że CBA weszło do biur Prokuratury Generalnej. Biuro prowadzi działania związane z przetargami informatyzacyjnymi. To kolejne doniesienia dotyczące infoafery. Czy ten proceder, żerowanie na informatyzacji w Polsce został wyjaśniony i ukarany?

    Maciej Wąsik, były wiceszef CBA, radny PiS: Trudno obecnie mówić o infoaferze bez kontekstu ujawnionej przez media rozmowy Pawła Wojtunika i byłej minister Elżbiety Bieńkowskiej. Szef Biura opowiadał pani komisarz o szczegółach infoafery. Mówił o problemach, jakie ma w czasie prac związanych z tym skandalem. To miała być, jak mówił Paweł Wojtunik, największa afera III RP. Póki co to jest na pewno najdłuższa afera. Co jakiś czas dowiadujemy się o kolejnych działaniach prokuratury czy CBA. Obecnie mamy działania CBA w prokuraturze. To znamienne.

    Dlaczego?

    Prokuratura jest tą instytucją, która powinna być najuczciwsza, tam wszystko powinno być robione perfekcyjnie. Tymczasem Prokuraturę Generalną miały dotknąć nieprawidłowości, choć to zapewne eufemizm, jeśli Biuro prowadzi swoje działania. I prowadzi je zresztą od dawna. Przecież pierwsze doniesienia o nieprawidłowościach dotyczące informatyzacji CBA pozyskało jeszcze za czasów Mariusza Kamińskiego, w 2008 i 2009 roku. Teraz mamy rok 2015, a wciąż nikt nie został skazany za tę aferę. Nie znamy mechanizmów, które za tym skandalem stały. Mamy tasiemcową sprawę, którą CBA wyjaśnia po kawałku. Nie wiadomo, kiedy się to skończy. Jestem rozczarowany sposobem, w jaki tę sprawę prowadzi CBA i prokuratura.Czy kwestie powiązań politycznych w ogóle są wyjaśniane w tym przypadku? Wiadomo, że Andrzej M. miał przyjąć ponad 4 mln złotych łapówek, a skala procederu była ogromna. Ktoś próbuje dociec co i kto się za tym przestępstwem krył?

    W rozmowie Bieńkowska-Wojtunik, o której wspominałem, szef CBA rozmawia nie jak szef służby, ale jak polityk. On opowiada byłej minister o politycznych niuansach pewnych spraw. Mam nadzieję, że infoafery w sposób polityczny Wojtunik nie traktuje. Jednak im dłużej prowadzona jest sprawa infoafery, im dłużej nie jest ona dostatecznie dobrze wyjaśniona, tym silniejsza jest pozycja samego Wojtunika.

    W jaki sposób on na tym korzysta?

    On może mieć „kwity” na wiele osób, może czuć się dzięki temu bezpieczny na stanowisku szefa CBA. I już widać, że jego pozycja w służbach jest bardzo wysoka. On zaliczył kilka wpadek, ostatnią z nich jest właśnie podsłuchanie jego rozmowy z Elżbietą Bieńkowską, ale nie został odwołany, co dziwi. Jak długo trwa konflikt na linii jądro PO-schetynowcy, tak długo kwity z infoafery mogą być wykorzystywane.

    Widzi Pan polityczną grę wokół infoafery? To nie jest niesprawiedliwe podejrzenie?

    Polityka od początku ciąży na tej sprawie. Przecież afera wybuchła w 2011 roku, zaraz po wyborach. Wtedy CBA ogłosiło tą wielką aferę. On została wykorzystana do osłabienia Grzegorza Schetyny, uderzała przede wszystkim w jego ludzi.

    Kilka dni temu członkowie byłego kierownictwa CBA skierowali do prokuratury zawiadomienie dotyczące szefa Biura. W ich ocenie Paweł Wojtunik ujawnił niejawne informacje w podsłuchanej rozmowie z minister Bieńkowską. Wojtunik powinien odejść?

    Szef służby specjalnej, który daje się nagrać kelnerom, w mojej ocenie nie zasługuje na zaufanie. Nie zasługuje, by nadal być szefem służby. Szczególnie, że ujawniona rozmowa pokazuje, że ma on wiedzę o wielu nieprawidłowościach i nie podejmuje w tych sprawach działań. Ujawnia za to tajemnice postępowań minister Bieńkowskiej, która nie jest uprawniona do pozyskania tej wiedzy. Mam nadzieję, że prokuratura bardzo solidnie podejdzie do zawiadomienia, które zostało skierowane. Liczę, że śledczy podejmą stosowne czynności.

    Rozmawiał Stanisław Żaryn

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    58. wiatr zmiany wieje coraz silniej, nawet rzecznik policji

    Po ośmiu latach na stanowisku rzecznika Komendy Głównej Policji insp. 42-letni Mariusz Sokołowski odchodzi ze służby. Na razie nie wiadomo, kto go zastąpi – informuje rp.pl.

    Sokołowski przejdzie na emeryturę z końcem lipca.

    Nawet w czasie urlopu byłem do dyspozycji dziennikarzy, cały czas na wysokich obrotach

    —mówi „Rzeczpospolitej”. Deklaruje, że skupi się na karierze naukowej. Jest wykładowcą m.in. na UW. Chce też mieć czas dla dzieci, które od jesieni będą się uczyć w Londynie, gdzie ich mama jest oficerem łącznikowym policji.

    W utrzymaniu się przez tyle lat na stanowisku nie przeszkodziły mu kontrowersje, jakie wywoływał. W 2008 r. policyjne związki nominowały go do nieformalnej nagrody Złota Pała za wypowiedź o protestujących funkcjonariuszach, którzy chcieli wysyłać widelce do KGP, bo nie dostali obiecanych podwyżek.

    Jeśli ktoś mnie pyta o sztućce, to instytucją, która w Komendzie Głównej zajmuje się widelcami, jest bufet

    —mówił Sokołowski. Także w 2008 r. znalazł się w rankingu antyrzeczników branżowego miesięcznika „Press”. Z kolei w 2010 r., jak opisywał tygodnik „Uważam Rze”, dał się zaprosić jednemu z celebrytów do luksusowego hotelu na bal sylwestrowy.

    Głośny był również zatarg rzecznika policji ze znanym biznesmenem Zbigniewem Stonogą. Sokołowski w jednym z wywiadów powiedział, że w sprawie przedsiębiorcy toczyło się 29 postępowań. Stonoga uznał, że rzecznik kłamie i wytoczył krucjatę przeciwko niemu krucjatę.

    Komendant główny nadinsp. Krzysztof Gajewski jeszcze nie zdecydował, kto zastąpi Sokołowskiego. Jeden z rzeczników wojewódzkich mówi „rp.pl”, że nie będzie tłumu chętnych.

    Po jesiennych wyborach może zmienić się komendant, a wraz z nim jego rzecznik. Kto będzie się pchał na stanowisko na trzy miesiące?

    —tłumaczy.

    http://wpolityce.pl/polityka/254726-mariusz-sokolowski-idzie-na-emerytur...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    59.  Rozgrywka Wojtunik - Bury

    Szef CBA Paweł Wojtunik w liście do
    premier Ewy Kopacz skarży się na posła Jana Burego z PSL. Zarzuca mu
    "próbę destabilizacji CBA" i ujawnianie danych funkcjonariuszy z
    Rzeszowa.
    To pierwszy raz, gdy szef służby specjalnej
    wysyła do premiera oficjalną skargę na polityka, i to wysokiej rangi
    (Bury kieruje klubem koalicyjnego PSL).

    Wojtunik pisze do Kopacz ws. posła PSL. Działania polityka powodują zagrożenie życia funkcjonariuszy?
    Szef
    Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik skierował do premier
    Ewy Kopacz list, w którym oskarżył posła, a zarazem przewodniczącego
    klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego Jana Burego
    o utrudnianie pracy służby, a także o...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    60. Z rozmowy Elżbiety

    Z rozmowy Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA
    Pawłem Wojtunikiem wyłania się obraz rządu, którego wicepremier,
    minister i najważniejszy policjant do walki z korupcją są za słabi, by
    zatrzymać rozkradanie publicznych pieniędzy – pisze Jan Pospieszalski.

    Dziennikarz w felietonie „Słuchowisko o niemocy, chciwości, złych
    ludziach i tajemnych władcach” przypomina, że do czerwcowych rocznic
    trzeba dopisać datę słynnej rozmowy minister rządu PO-PSL z szefem CBA, która „wiele mówi o dzisiejszej Polsce (…) poznając ukryte mechanizmy władzy.”

    Na taśmie słyszymy, jak szef CBA przyznaje, że on i minister skarbu państwa są wobec patologii bezradni. Że nawet gdy zaczną sprawdzać wątpliwe umowy, to nic z tego nie wyniknie

    — wyjaśnia Pospieszalski.

    CZYTAJ TAKŻE: „Polska racjonalna” w wydaniu Bieńkowskiej i Wojtunika: Carpaccio z żubra, chłodnik z botwinki i halibut z krewetkami [PEŁNE NAGRANIE]

    Według Pospieszalskiego bardzo ważne jest wysłuchanie dwóch fragmentów rozmowy:

    Pierwsza godzina, 20. minuta nagrania – pani wicepremier Bieńkowska z
    nieskrywaną troską w głosie diagnozuje sytuację w górnictwie. Mówi, że
    jest tam „banda na bandzie”, a jej rozmówca potakuje i dopowiada,
    jakie to bandy. Bieńkowska wskazuje winę Ministerstwa Gospodarki, mówi, że pieniądze ze sprzedaży kopalń są przeżerane. Przyznaje, że szarpała za rękaw sekretarza stanu Tomczykiewicza, który stwierdził, że Piechociński na nic mu nie pozwala

    — relacjonuje dziennikarz.

    Kolejnym ważnym wątkiem restauracyjnej rozmowy jest sprawa spółek skarbu państwa.

    Szef CBA Paweł Wojtunik nie pozostaje jej
    dłużny. Opowiada, co się dzieje w spółkach skarbu państwa (1. godz.,
    40. min, 20. s nagrania). Mówi o kwocie 250 mln, wydanej na doradztwo przez PZU „z wolnej ręki”, poza procedurą przetargową. O milionie euro wypłaconym przez KGHM za
    2-miesięczną obsługę dla jakiejś kancelarii prawnej o zagranicznej,
    trudnej do powtórzenia nazwie. Słychać jego oburzenie i przekonanie,
    że te pieniądze wydano w sposób nieuzasadniony

    — informuje Pospieszalski.

    Dziennikarz podkreśla, że rozmowa ta pokazuje rząd, który widzi
    patologie, nadużycia i ewidentną kradzież i (…) nic nie może zrobić.

    Kim więc są ci bezkarni ludzie? Jak to się dzieje, że w mechanizmach
    realnej władzy są silniejsi niż wicepremier, konstytucyjni
    ministrowie czy szef służby do walki z korupcją? Z czego wynika ich pozycja, daleko potężniejsza niż pozycja rządu?

    — zastanawia się Pospieszalski i dodaje:

    Gdy wiele wskazuje, iż po jesiennych wyborach w Polsce może
    dojść do zmiany władzy, rodzi się pytanie: czy opozycja zdaje sobie
    sprawę, że nawet jeśli wyborcy odsuną od władzy rządzącą Platformę,
    trzeba będzie jeszcze odsunąć tych, co od Platformy są potężniejsi? Co
    zrobią ci silniejsi od Platformy, by nie utracić swoich pozycji? Jakich
    użyją środków, by zagwarantować sobie przetrwanie?

    CZYTAJ WIĘCEJ: „Ale jaja, ale jaja, ale jaja!” Rozbawiona Bieńkowska po opowieściach Wojtunika o Sienkiewiczu. [NAGRANIE]

    mmil/niezalezna.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    61. Sprawa Bury-Wojtunik.

    Sprawa Bury-Wojtunik. Komunikat premier Kopacz dopiero we wtorek

    Informacje o kwestiach dotyczących posła PSL Jana Burego i CBA
    zostaną przekazane we wtorek - zapowiedziała rzeczniczka rządu.

    Afera Elewarr. Nie będzie dymisji ministra rolnictwa

    - Raport NIK nieaktualny, działania naprawcze wdrożone, a wnioski
    wyciągnięte - poinformowała rzeczniczka rządu. Okazuje się więc, że
    "afery" nie ma i obejdzie się bez konsekwencji personalnych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika nadzieja13

    62. Wyciekły akta..

    Są zdjęcia akt sądowych, zdjęcia z restauracji, zeznania P.Grasia, jest o Latkowskim, Falencie, Kulczyku

    https://www.facebook.com/pierydolefiskusa.stonoga?fref=ts

    Zbigniew Stonoga
    7 godz. ·
    Polska Rzeczpospolita Restauracyjna.
    Baaaaaaczność!- krzyczy Jan Kulczyk i wydaje rozkaz:
    Wszyscy ważni Ministrowie Rządu Ewy Kopacz natychmiast do restauracji bo ja, Jan Kulczyk chcę budować na Ukrainie przedsiębiorstwo energetyczne.
    Nie wiem dlaczego ale niemalże natychmiast cała plejada platformowych gwiazd rządowych za......a świńskim galopem do wskazanej restauracji i wysłuchuje nowego pomysłu Kulczyka na biznes.
    Doradztwem i przychylnością służą najważniejsi ministrowie resortów siłowych i sam Pan Prezes NBP-u
    "Mów mi Marek i zamów wódeczkę tylko w najmniejszych kieliszeczkach".
    CDN...

    Na razie 4 tomy akt.

    avatar użytkownika Maryla

    63. @nadzieja

    walka służb weszła w kolejny etap. Kamieni kupa......
    Co zostanie po tej nawalance?

    Pozdrawiam

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika nadzieja13

    64. @Maryla,

    Z pewnością weszła w nowy etap... Coś się kończy, coś zaczyna.

    Takiego materiału jeszcze nie było. Setki zdjęć akt. Całe zeznania Grasia.
    Latkowski. Wiele. Bardzo wyraźne scany.

    Pozdrawiam serdecznie:)

    avatar użytkownika Maryla

    65. @nadzieja

    skąd Stonoga, od kogo to ma? To czysty kryminał, powinien jeszcze dziś zostać zatrzymany, Seremet z Kopacz podac się do dymisji, WSZYSCY DO DYMISJI

    Znany biznesmen Zbigniew Stonoga opublikował na Facebooku
    materiały związane z tzw. aferą podsłuchową, którą ujawnił tygodnik
    „Wprost”.

    Zdjęcia akt śledztwa pojawiły się na facebookowej stronie „Gazeta Stonoga”.
    Przedsiębiorca udostępnił w internecie ponad 300 fotografii
    zawierających m.in. dokumentację ABW i protokoły z zeznań świadków.

    „Społeczeństwo powinno być sędzią w tej sprawie” – napisał pod umieszczonymi materiałami Zbigniew Stonoga.

    Afera
    podsłuchowa wybuchła w czerwcu 2014 r. po tym jak tygodnik „Wprost”
    opublikował stenogramy z nielegalnie podsłuchanych rozmów
    najważniejszych polityków, przedsiębiorców i prezesa NBP.

    Afera podsłuchowa TOM I

    Afera podsłuchowa TOM II

    Afera podsłuchowa TOM III

    Afera podsłuchowa TOM IV

    Źródło: Facebook,



    "Adres szefa CBA? Numer do Kulczyka? Proszę bardzo". OPINIA

    "Wszystkie
    ważne służby państwa postawiono dziś na nogi po tym, jak Zbigniew
    Stonoga upublicznił akta z afery podsłuchowej" - komentuje Paweł
    Nowacki, zastępca redaktor naczelnej DGP.

    Szef CBA dostaje wzmocnioną ochronę. To wynik publikacji akt afery podsłuchowej

    Do
    sieci trafiły akta afery podsłuchowej. Jako, że biznesmen Zbigniew
    Stonoga nie ukrył danych osobowych osób, które pojawiają się w
    dokumentach, to BOR zdecydował o zwiększeniu ochrony...

    Stonoga: Akta od dwóch tygodni były na chińskich portalach
    Przedsiębiorca
    Z Warszawy Zbigniew Stonoga, który jak sam podkreśla "udostępnia", a nie
    publikuje akta prokuratorskiego śledztwa ws. afery taśmowej opublikował
    na swoim profilu na Facebooku oświadczenie, w którym wyjawił źródło
    z jakiego ma...


    Koordynator służb specjalnych: To największy wyciek w historii, zasługuje na potępienie
    Jacek Cichocki,
    szef kancelarii premiera i koordynator służb specjalnych, powiedział
    na antenie RMF FM, że opublikowanie przez Zbigniewa Stonogę akt sprawy
    dotyczącej afery taśmowej to "bezprecedensowa sytuacja" oraz "największy
    tego typu wyciek z...

    "Już się powygłupiałem". Tak wojuje Zbigniew Stonoga. SYLWETKA

    "Teraz
    będę pokazywał tylko poważną twarz, oblicze właściwe człowiekowi, jakim
    faktycznie jestem" - mówi Zbigniew Stonoga. Ale mówi też: Mszczę się i
    nie spocznę, aż nie zobaczę głów...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika nadzieja13

    66. @Maryla,

    Pytasz, skąd ma?

    PROKURATURA ‏@PG_GOV_PL 3 godz.3 godziny temu
    Prokuratura zgodnie z procedurą karną udostępniła już akta sprawy "taśmowej" podejrzanym, pokrzywdzonym i ich pełnomocnikom 3/4

    PROKURATURA ‏@PG_GOV_PL 3 godz.3 godziny temu
    Udostępnienie akt sprawy lub kopii dokumentów podejrzanym i pokrzywdzonym nie oznacza jednak, że możne je upublicznić 4/4
    PODANE DALEJ
    3
    Ligia KrajewskaKrytyk Drukuje w 3D
    12:28 - 8 cze 2015 · Szczegóły
    Odpowiedz Podaj dalej Ulubione
    Więcej
    johny podolski ‏@johnyspeedway 3 godz.3 godziny temu
    @PG_GOV_PL Czyli to co opublikował Stonoga to są akta sprawy? Tak je należy traktować?
    1 podany dalej 0 ulubionych
    Odpowiedz Podaj dalej1 Ulubione
    Więcej
    Janusz Kowalski ‏@JanuszKowalsk11 3 godz.3 godziny temu
    @PG_GOV_PL @LigiaKrajewska za późno, stało się, Stonoga wyrwał aferę spod dywanu
    0 podanych dalej 0 ulubionych
    Odpowiedz Podaj dalej Ulubione
    Więcej
    PROKURATURA ‏@PG_GOV_PL 3 godz.3 godziny temu
    Udostępnienie akt sprawy lub sporządzenie ich kopii nie oznacza jednak zgody na ich upublicznienie 4/4
    10 podanych dalej 2 ulubione
    Odpowiedz Podaj dalej10 Ulubione2
    Więcej
    PROKURATURA ‏@PG_GOV_PL 3 godz.3 godziny temu
    Prokuratura zgodnie z procedurą karną udostępniła już akta sprawy "taśmowej" podejrzanym, pokrzywdzonym i ich pełnomocnikom 3/4
    14 podanych dalej 2 ulubione
    Odpowiedz Podaj dalej14 Ulubione2
    Więcej
    PROKURATURA ‏@PG_GOV_PL 3 godz.3 godziny temu
    i daje możność sporządzenia z nich odpisów (sporządzenia kopii) 2/4
    5 podanych dalej 0 ulubionych
    Odpowiedz Podaj dalej5 Ulubione
    Więcej
    PROKURATURA ‏@PG_GOV_PL 3 godz.3 godziny temu
    Art.156 § 1 kpk Stronom (podejrzanym i pokrzywdzonym), pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta sprawy 1/4

    .........................................................................................................................................
    Ale.. tam są dane osobowe, ponoć (tego nie widziałam jeszcze) - adres domowy szefa CBA, telefony, nawet prywatne smsy.

    "Państwo polskie istnieje teoretycznie"

    Wsystko krąży po sieci od dobrych paru godzin. Stonoga parę dni temu pisał: /podaję za "niezależną"/

    Uważam, że sprawa posłuchów w kilku restauracjach na terenie Polski zostanie zamieciona pod dywan, a my zwykli zjadacze chleba będziemy dalej darli ryja na rządzących bez żadnego efektu. Jest jednak coś w naszym narodzie, że jak zobaczy to uwierzy – uwierzy w to jak to wszystko wygląda i funkcjonuje od środka, co o nas Obywatelach mówią politycy platformy i rządu” – napisał w poniedziałek na swoim facebookowym profilu Zbigniew Stonoga.

    Obiecał też, że sprawa posłuchów u „Sowy i Przyjaciół” oraz w innych miejscach w Polsce ujrzy światło dzienne. „Przygotujcie się, bo akcja będzie błyskawiczna!!! Chińskie portale pełne są akt tej sprawy” – oznajmił tajemniczo.

    Po kilku godzinach było już wiadomo, co Zbigniew Stonoga miał na myśli. Na jego profilu zaczęły pojawiać się setki zdjęć akt śledztwa dotyczącego afery podsłuchowej. Na razie umieścił cztery tomy akt – jest tam m.in. całe zeznanie Pawła Grasia oraz zdjęcia z wnętrz restauracji.

    Jednak na tym nie koniec. Stonoga zapowiedział w opublikowanym wieczorem nagraniu, że będą kolejne tomy. – Dobry wieczór, komuniści. Witam was złodzieje z Wiejskiej. Jak tam humorki? Dobre? Bo mój jest wyśmienity. (…) Piąty i szósty tom wiecie, że dobijający – mówi z uśmiechem na nagraniu.

    Akta można obejrzeć na profilu: facebook.com/pierydolefiskusa.stonoga

    http://m.niezalezna.pl/67827-wyciekly-akta-z-afery-podsluchowej-wszystki...

    avatar użytkownika gość z drogi

    68. ad"62. Wyciekły akta.."

    Droga Nadziejo 13...dzięki za linki....mój mąż cała noc przesiedział w necie....bo...tak ja właśnie Piszesz,coś się zaczęło,coś wymknęło....skorpionom i pająkom...a tak już "dobrze żarło "
    serdeczności :)
    Szczęść Boze Polsce i Blogmedia24.pl :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    69. ot prawdziwy OBRAZ patologii WADZY

    kamieni kupa i etc...
    a Koledzy nadal pasą się niczym OWIECZKI na naszym trudzie...ale moze już niedługo ?
    swietnie pasują do tego słowa nieżyjącego już Andrzeja Leppera a raczej Jego pytania o FORTUNY pewnych POlskich baronów...

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    70. NOC pełna "wycieków"

    gdy nazajutrz rankiem ćwiczą "Alianci "obronę przed Wrogiem...czyli chyba"Rosją" ...dziwy nad
    dziwami....mnie osobiście interesują zeznania pan Kulczyka i Grasia,ale to tak na marginesie dziejących się zdarzeń...
    buldogi już nie żrą się POd dywanem,ale wylazły na zewnątrz...a pan ujawniający ten AMBARAS ? no cóż szacunek...i już
    pozdr z dróg pełnych zbójców :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    71. „Seremet powinien się podać

    „Seremet powinien się podać do dymisji”, „Rząd powinien podać się do dymisji”, „Mamy Cyrk Monty Pythona”



    – Uważam, że Seremet zawiódł. Powinien się podać do dymisji,
    ponieważ to on odpowiadał za usprawnienie prokuratury i jej
    przekształcenie – powiedział w „Minęła dwudziesta” senator...

    Ujawnione akta. „Sytuacja jest poważna, czekamy na wystąpienie Seremeta w Sejmie”



    W kancelarii premiera zakończyło się spotkanie Ewy Kopacz z
    szefową MSW Teresą Piotrowską i szefem MON Tomaszem Siemoniakiem.
    Wcześniej Kopacz rozmawiała z prokuratorem generalnym...


    Budka: to sprawdzian dla prokuratury, czy potrafi sprawnie przeprowadzić proste postępowanie


    Wydaje się, że dla prokuratury tutaj nie ma problemu – powiedział w
    „Dziś wieczorem” w TVP Info minister sprawiedliwości Borys Budka.
    Jego...
    więcej

    Andrzej Seremet: nie może być tak, że Polską rządzi Stonoga i kelnerzy

    Andrzej Seremet: nie może być tak, że Polską rządzi Stonoga i kelnerzy

    - Twierdzę, że źle się stało, ale to nie jest
    kwestia zaniedbań ze strony prokuratury - tak w "Kropce nad i"
    prokurator...
    czytaj dalej »

    Afera podsłuchowa: Prokratura postawiła zarzuty Zbigniewowi Stonodze

    Zbigniew Stonoga na wolności, ale z zarzutem. Wieczorem biznesmen został
    zatrzymany w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości z
    postępowania przygotowawczego. Po kilku godzinach został wypuszczony.

    Nieoficjalnie: Sienkiewicz wycofuje się z życia publicznegoNieoficjalnie: Sienkiewicz wycofuje się z życia publicznego
    Jak
    poinformował portal 300polityka.pl, powołując się na własne ustalenia,
    szef Instytutu Obywatelskiego (think tanku Platformy Obywatelskiej) oraz
    były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz złożył
    rezygnację z pełnionej funkcji i zdecydował się wycofać z życia...

    Dziękuję, jestem od dziś osobą prywatną, nie rozmawiam z mediami - powiedział Sienkiewicz.

    Według serwisu 300polityka.pl
    Bartłomiej Sienkiewicz złożył dziś rezygnację z funkcji szefa Instytutu
    Obywatelskiego, think-tanku Platformy Obywatelskiej. Decyzję swą miał
    motywować m.in. zbyt wysokimi kosztami osobistymi dalszego pozostawania w
    życiu publicznym, zwłaszcza w świetle upublicznienia akt afery
    podsłuchowej. W internecie opublikowano akta wraz z danymi osobowymi -
    takimi jak adresy i numery telefonów. Sienkiewicz miał powiedzieć, że w
    związku z publikacją tych danych złożył zawiadomienie o popełnieniu
    przestępstwa.Doradca dwóch premierów


    Bartłomiej Sienkiewicz to polityk, publicysta, były
    funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa. Był ministrem spraw wewnętrznych w
    gabinecie Donalda Tuska w latach 2013-2014. Złożył dymisję we wrześniu
    2014 r. po opublikowaniu przez tygodnik "Wprost" stenogramów nielegalnie
    nagranych rozmów Sienkiewicza z Markiem Belką i Sławomirem Cytryckim.


    Rozmowa Sienkiewicza z Belką została opublikowana jako jedna z
    pierwszych. Słynne stały się określenia, które padły wówczas z ust
    ministra spraw wewnętrznych: "Państwo polskie istnieje teoretycznie",
    "C**j, d**a i kamieni kupa" czy "tłuste misie". W rozmowie wspominał nie
    tylko o kondycji państwa polskiego, ale także o stworzonym przez siebie
    systemie współpracy między służbami mającym na celu ściganie
    przestępczości gospodarczej.

    Sienkiewicz współpracował
    blisko zarówno z Donaldem Tuskiem, jak i z Ewą Kopacz. To właśnie obecna
    premier mianowała go w lutym 2015 r. na szefa think-tanku Platformy,
    Instytutu Obywatelskiego.

    Wcześniej Bartłomiej
    Sienkiewicz pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, współtworzył Ośrodek
    Studiów Wschodnich, był współpracownikiem dwóch ministrów spraw
    wewnętrznych - Krzysztofa Kozłowskiego i Andrzeja Milczanowskiego.
    Nazywany jest jednym z reformatorów polskich służb specjalnych po 1989
    r.



    Seremet: prokurator nie odpowiada za upublicznienie akt

    Prokurator postąpił zgodnie z prawem, udostępniając akta ze śledztwa
    ws. afery podsłuchowej; obarczanie go odpowiedzialnością za
    upublicznienie akt jest bezzasadne - oświadczył w środę w Sejmie
    prokurator generalny Andrzej Seremet.


    Kancelaria potwierdza




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    72. Ale tak naprawdę Sienkiewicz

    Ale tak naprawdę Sienkiewicz usunął się w cień już kilka miesięcy temu, kiedy we wrześniu zeszłego roku pożegnał się z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. - To jest decyzja pani premier. Tak jak mówiłem, o początku i o końcu pracy decyduje zawsze pracodawca - stwierdził w "Kontrwywiadzie RMF FM". I podkreślił, że praca w MSW była jedną z najwspanialszych rzeczy, jaką miał okazję robić w życiu. - Nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej w ministerstwie - mówił. Poważne kłopoty ministra Sienkiewicza zaczęły się w dniu, kiedy światło dziennie ujrzały rozmowy nagrane przez dwóch warszawskich kelnerów. Jednym z nagranych był właśnie ówczesny szef MSW. W rozmowie z prezesem NBP Markiem Belką sugerował, by NBP pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego i tym samym pomógł Platformie Obywatelskiej w trudnych wyborczych latach. Belka nie powiedział "nie", ale w zamian żądał dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego. W rozmowie uczestniczył także szef gabinetu NBP Sławomir Cytrycki. Szokował nie tylko temat rozmowy, ale język ministra Sienkiewicza, który mówił, że "państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje", funkcjonariusze BOR "mają syndrom sztokholmski", Polskie Inwestycje Rozwojowe - flagowy projekt rządu Tuska - określił mianem "ch..., dupa i kamieni kupa", stwierdził też, że Polacy "mają w dupie orliki i autostrady". Wiele osób podnosiło, że minister Sienkiewicz był tylko posłańcem, ale kimkolwiek by był, powiedział za dużo. Opozycja domagała się dymisji rządu, a los ministra Sienkiewicza wydawał się przesądzony. - Mam żal do siebie za dwie rzeczy. Za język, którego używałem, i żal za funkcjonowanie służb specjalnych, które nie wykryły afery wcześniej - powiedział po upu-blicznieniu nagrań Sienkiewicz. W jego ocenie sednem sprawy nie jest to, o czym rozmawiał z Markiem Belką, ale fakt, że ktoś tę rozmowę nagrał. - Problem polega na tym, że zostało popełnione przestępstwo i ktoś nas nagrał - stwierdził. I jeszcze: - Była to rozmowa towarzyska i padały w niej skróty myślowe. Bartłomiej Sienkiewicz, przynajmniej wtedy, zachował jednak stanowisko. Donald Tusk, ówczesny premier, wyznaczył go do wyjaśnienia afery podsłuchowej, efektami swojej pracy Sienkiewicz miał się pochwalić po wakacjach 2014 r. Nie zrobił tego. Premier Tusk odszedł do Brukseli, a nowa pani premier podziękowała ministrowi spraw wewnętrznych. Swoją drogą Sienkiewicz słynął z tego, że potrafił przyłożyć, powiedzieć coś dobitnie. Robił to nawet publicznie, tyle że wtedy używa bardziej cenzuralnego słownictwa. Niektórzy złośliwie podnoszą, że choć Sienkiewicz jako szef MSW świetnie wypadał w mediach, to z jego stanowczych zapowiedzi niewiele wynikało. A zapowiadał sporo i spektakularnie. "Jedno mogę powiedzieć, jeśli chodzi o środowiska skinheadów: idziemy po was" - rzucił po próbie podpalenia mieszkania na jednym z białostockich osiedli, mieszkania, w którym mieszka m.in. obywatel Indii. "Monopol na przemoc ma państwo, a nie bandyci. (...) Problemem w Polsce nie jest policja, tylko bandyci. Państwo będzie robić wszystko, by ich odizolować od obywateli" - zapowiedział z kolei przy okazji walki z kibolami. Mimo tych zastrzeżeń szef MSW miał jednak całkiem dobre notowania. Publicyści podkreślali jego charyzmę, energię, życiorys polityczny, duże doświadczenie państwowe, no i to, że jest prawnukiem pisarza. Krótko mówiąc: ścisła czołówka Platformy Obywatelskiej, niektórzy widzieli w nim nawet przyszłego premiera. - To miał być silny człowiek w ekipie Donalda - mówiło się w Platformie. Już w wolnej Polsce pracował jako analityk w Urzędzie Ochrony Państwa, dosłużył się nawet stopnia kapitana, potem był głównym doradcą zarządu wywiadu UOP, wreszcie współpracownikiem ministrów spraw wewnętrznych Krzysztofa Kozłowskiego i Andrzeja Milczanowskiego.

    Czytaj więcej: http://www.polskatimes.pl/artykul/3897519,mial-byc-gwiazda-rzadu-tuska-a...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    73. Taśmy prawdy o arogancji i


    Taśmy prawdy o arogancji i wyobcowaniu rządzących, czyli jak władza oderwała się od życia [WIDEO]

    Taśmy prawdy o arogancji i wyobcowaniu rządzących, czyli jak władza oderwała się od życia [WIDEO] 

    Tymczasem to nie koniec, bo głośno już o kolejnych, nie ujawnionych
    jeszcze nagraniach. - Na pewno będą się pojawiały przed wyborami - nie
    ma wątpliwości poseł Platformy Marek Biernacki.

    Wszystkie ujawnione dotąd nagrania z afery taśmowej potwierdzają w
    gruncie rzeczy to samo – karygodną arogancję rządzących.

    To nie jest afera podsłuchowa. To jest afera arogancji władzy Platformy
    Obywatelskiej – tak w badaniach socjologicznych wyciek nielegalnych
    nagrań z warszawskich restauracji ocenia większość Polaków. Nic więc
    dziwnego, że po blisko roku od pierwszej publikacji taśm ze zdwojoną
    siłą uderzają one w rządzących.

    – Bo choć nie dowiadujemy się z nich niczego nowego, to przypomniano nam
    treść tych rozmów i to, że cała ta afera tak naprawdę nie została
    jeszcze rozliczona – mówi prof. Janusz Majcherek, filozof i socjolog z
    Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Które taśmy najmocniej obciążają
    rządzących?

    Rozmowa ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP
    Markiem Belką, podczas której padły znane dziś powszechnie słowa,
    zakończyła polityczną karierę tego pierwszego. – Pokazała jednego z
    najważniejszych ministrów, który mówi, że państwo źle działa. I nic
    sobie z tego nie robi. Nie rezygnuje, nie podejmuje żadnych działań.
    Spokojnie sobie siedzi dalej przy ośmiorniczce – komentuje prof.
    Kazimierz Kik, politolog z Polskiej Akademii Nauk.



    Nowa taśma w rządzie Kopacz


    Tajemnicze nagranie, szybka dymisja i ciągnący się skandal – tak
    wyglądały przygotowania do konkursu na nowego szefa Generalnej Dyrekcji
    Dróg Krajowych i Autostrad. Prokuratura...




    Biernacki oczekuje wyjaśnienia ws. afery taśmowej przed wyborami parlamentarnymi

    Marek Biernacki, nowy koordynator ds. służ specjalnych, chce, aby
    afera taśmowa została wyjaśniona jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Dopytywany, co on jako koordynator będzie mógł w tym zakresie zrobić,
    powiedział, że może jedynie patrzeć, “jak sprawują się służby”.Dziś Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga przedłużyła do 17 września śledztwo ws. tzw. afery taśmowej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    74. Akta afery taśmowej w

    Akta afery taśmowej w sieci


    "Gazeta Stonoga" publikuje nowe akta sprawy afery taśmowej. Zeznania Arłukowicza, Bieńkowskiej

    "Gazeta Stonoga" opublikowała kolejne akta śledztwa ws. afery
    podsłuchowej. Jak zapewnia - są to już wszystkie materiały ze śledztwa,
    wśród których znajdujemy m.in. zeznania Andrzeja Biernata, Aleksandra
    Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsy, dziennikarzy "Wprost" i funkcjonariuszy
    ABW.W materiałach znajdujemy m.in. protokoły z przesłuchań Andrzeja
    Biernata, Bartosza Arłukowicza, Krzysztofa Kwiatkowskiego, Elżbiety
    Bieńkowskiej, Pawła Grasia, Kazimierza Marcinkiewicza oraz dziennikarzy
    "Wprost" i "Pulsu Biznesu". Udostępniony przez "Gazetę Stonoga" protokół
    z przesłuchania Marka Falenty zawiera zaś jego zeznania na temat
    spotkań z funkcjonariuszami ABW i CBA.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    75. Kulisy afery podsłuchowej: 90

    Kulisy afery podsłuchowej: 90 osób odbyło ponad 100 spotkań

    Nagrania z afery podsłuchowej obejmują przeszło sto spotkań, w których
    uczestniczyło około 90 osób. Poinformował o tym Prokurator Generalny
    Andrzej Seremet, który przedstawił na posiedzeniu sejmowej komisji do
    spraw służb specjalnych działania prokuratury w sprawie tej afery.

    Tygodnik „ABC” ujawnia kulisy śledztwa ws. afery taśmowej

    Kolejne skandaliczne kulisy śledztwa dotyczącego tzw. afery taśmowej
    z udziałem czołowych polityków Platformy Obywatelskiej.  Prokurator miał
    dzwonić wielokrotnie do polityków i namawiać ich do złożenia wniosku o
    ściganie osób nagrywających rozmowy – ustalił tygodnik „ABC”.

    Z telefonów prokuratora,
    Leszek Miller, Jan Krzysztof Bielecki i Aleksander Kwaśniewski mogli się
    dowiedzieć o tym, że ich nazwiska występują w sprawie. Wynika to z
    notatek prokuratora opublikowanych w aktach ze śledztwa.

    Działania prokuratury w tej sprawie
    wyglądają co najmniej nieprofesjonalnie – mówi poseł Arkadiusz Mularczyk
    ze Zjednoczonej Prawicy.

    - To
    pokazuje, że prokuratura chyba nie dała sobie rady z tą sprawą. Po raz
    kolejny śledztwa dotyczące polityki, dotyczące biznesu, stają w martwym
    punkcie i prokuratura nie jest w stanie sobie z nimi poradzić. W mojej
    ocenie jest to kolejny dowód na to, że potrzebne są daleko idące zmiany w
    sposobie zarządzania prokuraturą i w sposobie prowadzenia tych śledztw.
    Być może należałoby powołać specjalne grupy prokuratorów śledczych, czy
    w ogóle zmienić sposób prowadzenia tego typu postępowań, gdzie
    standardowe, szablonowe postępowania prowadzą do tego, że śledztwa stają
    w martwym punkcie
    – podkreślił Arkadiusz Mularczyk.

    Dziennikarze tygodnika zadali pytania w tej sprawie prokuratorowi generalnemu Andrzejowi Seremetowi.

    Chcą wiedzieć m.in. czy informowanie
    o ustaleniach śledztwa, namawianie bohaterów rozmów na uzyskanie statusu
    pokrzywdzonych to tylko nadgorliwość prokuratora czy sprawa ma jeszcze
    szerszy kontekst.


    Chcę, by cała Polska wiedziała, że zabiorę ze sobą do prokuratury
    prawdopodobny załącznik XIII do aneksu o WSI. Wydruk otrzymałem
    od nieustalonej osoby. I złożę wniosek dowodowy z zapytaniem
    do prokuratury, czy przedmiotowy wydruk stanowi tajemnicę państwową, czy
    dokumenty bez pieczątki nie są dokumentem i czy mogę to opublikować
    - mówi Stonoga. - Być może jesteśmy o krok od dekomunizacji Polski, te
    nazwiska, które tam widzę to nawet na Stonodze robią wrażenie - dodaje.


    Ping pong między CBA a prokuraturą.
    Spór o nieznane nagrania polityków

    Ping pong między CBA a prokuraturą.<br />
Spór o nieznane nagrania polityków

    Trwa pojedynek między prokuraturą a Centralnym Biurem
    Antykorupcyjnym. Chodzi o klauzulę tajności, którą szef CBA chce
    chronić...
    czytaj dalej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    76. Stonoga tworzy partię. Ujawni



    • Stonoga tworzy partię. Ujawni tajny aneks raportu z likwidacji WSI?Stonoga tworzy partię. Ujawni tajny aneks raportu z likwidacji WSI?
      Zbigniew
      Stonoga oświadczył w środę, iż "w Sejmie jest kilkunastu posłów którzy
      zamierzają zawiązać koło poselskie Zbigniewa Stonogi". W czwartek w tej
      sprawie zwołał konferencję prasową.

      W czwartek zorganizował konferencję prasową,
      na której przedstawił posła Jarosława Gromadzkiego. - Ja i kilku moich
      kolegów posłów na Sejm z różnych partii, obserwując co robi Zbigniew
      Stonoga i to, co robi temu człowiekowi administracja państwowa,
      postanowiliśmy założyć koło poselskie składające się z 14 posłów.
      Robimy
      to przede wszystkim po to, żeby złożyć wniosek autorstwa Zbigniewa
      Stonogi o zakazie wykonywania funkcji publicznych przez osoby wykonujące
      takie funkcje do roku 1990, oraz ustawę znoszącą wszystkie immunitety,
      a w szczególności immunitety sędziowskie - mówił na konferencji Jarosław
      Gromadzki.


      Zbigniew Stonoga podkreślił, że posłowie, którzy
      zapowiedzieli chęć wstąpienia do jego klubu to głównie parlamentarzyści
      związani z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i Twoim Ruchem.


      Ponadto biznesmen poinformował na konferencji, że ujawni tajny aneks
      do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Najpierw jednak
      zamierza poprosić prokuraturę o zgodę na jego udostępnienie.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Jaros%C5%82aw_Gromadzki

    Z zawodu informatyk, w 1998 ukończył Liceum Ogólnokształcące im.
    Wacława Sierpińskiego w Słupsku. W 2015 uzyskał tytuł zawodowy inżyniera
    na Społecznej Akademii Nauk w Łodzi na kierunku informatyka, systemy i sieci komputerowe[1]. Pracował jako informatyk w Słupsku[2].

    W 2011 zaangażował się w działalność polityczną w ramach Ruchu Palikota[2]. W wyborach w 2011 bez powodzenia kandydował z ramienia tej partii do Sejmu w okręgu gdyńskim, otrzymując 3221 głosów[1]. Wkrótce po wyborach odszedł z RP[2]. 19 grudnia 2014 objął mandat poselski[1], zastępując Roberta Biedronia. Dołączył do klubu poselskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej[3].

  • Szef ABW: Była grupa podsłuchująca. To 6 osób. Kierował Falenta

    Szef ABW gen. Dariusz Łuczak do posłów
    speckomisji miał powiedzieć: - Jest zorganizowana grupa przestępcza
    zajmująca się podsłuchami, którą kierował biznesmen Marek Falenta. Gen.
    Łuczak zarzucał też prokuraturze bierność w tej sprawie.
    - Łuczak wymienił 6 osób, które razem z
    Falentą organizowały podsłuchy, mówił, że Falencie za nielegalne
    nagrywanie postawiono zarzuty w trzech miejscach kraju, i dziwił się,
    dlaczego nie jest to połączone w jedno śledztwo, z zarzutem o działanie w
    zorganizowanej grupie - relacjonuje "Wyborczej" wystąpienie szefa ABW
    jeden z posłów sejmowej komisji do spraw służb specjalnych.

  • Poseł PiS mówi kto jest odpowiedzialny za ujawnienie akt
    Poseł Prawa
    i Sprawiedliwości Marek Opioła, który zasiada w sejmowej komisji ds.
    służb specjalnych ocenił na antenie radiowej Jedynki,
    że odpowiedzialnością za opublikowanie przez Zbigniewa Stonogę akt
    śledztwa prokuratorskiego ws. afery podsłuchowej ponosi prokuratura.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    77. Magazyn "Foreign Policy" o


    Magazyn "Foreign Policy" o aferze
    taśmowej w rządzie: "Waitergate" to klęska PO

    Afera taśmowa w polskim rządzie wciąż jest obecna w zagranicznych
    mediach. W poniedziałek opiniotwórczy amerykański magazyn "Foreing
    Policy" napisał, że "bomba", jaką jest afera "Waitergate", może
    kosztować Platformę Obywatelską porażkę w jesiennych wyborach
    parlamentarnych.
    Afera taśmowa w zachodnich mediach określana jest jako "Waitergate"
    ("waiter" oznacza w języku angielskim kelner), co odnosi się do faktu,
    że członkowie rządu zostali podsłuchani w warszawskich restauracjach.
    Określenie pojawiło się także w tytule poniedziałkowego artykułu w
    amerykańskim dwumiesięczniku "Foreign Policy" - "Waitergate uderza
    Warszawę" ("Waitergate strikes Warsaw").

    Autorka artykułu pisze o "ponownym uderzeniu" afery taśmowej w Platformę
    Obywatelską, która wciąż nie może "otrząsnąć się z szoku". Według "FP"
    największym antybohaterem skandalu jest były marszałek Sejmu Radosław
    Sikorski, który - jak zaznacza gazeta - twierdził na nagraniach z
    zeszłego roku, że sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest bezwartościowy.

    Autorka przywołuje także postać przewodniczącego Rady Europejskiej
    Donalda Tuska. Jej zdaniem były premier od czasu wyjazdu do Brukseli
    obrał rolę "doświadczonego mędrca" i komentatora polskiej polityki.
    Zaznacza jednak, że istnieją pogłoski, że obecna szef rządu Ewa Kopacz
    konsultowała się z Tuskiem w sprawie ostatnich dymisji ministrów.

    Zdaniem "FP", skandal uderzył partię rządzącą w momencie, kiedy osłabły
    jej morale po zwycięstwie Andrzeja Dudy w majowych wyborach
    prezydenckich. Amerykański magazyn przepowiada, że "waitergate" może
    kosztować PO przegraną w jesiennych wyborach parlamentarnych. Zauważa
    jednak, że odwrót Polaków ku prawicowemu Prawu i Sprawiedliwości oraz
    radykalnemu Pawłowi Kukizowi nie jest związany ze zmiana ideologiczną w
    polskim społeczeństwie, ale "niezadowoleniem z rządów Platformy
    Obywatelskiej".

    - Przez ostatnie kilka lat ugrupowanie, dzięki funduszom z Unii
    Europejskiej, skupiło się na stopniowym ulepszaniu standardów życia w
    Polsce. Jednak dziś wielu Polaków czuje, że nie udziela im się
    ekonomiczny sukces kraju - pisze autorka artykułu w "Foreign Policy".
    Magazyn dodaje także, że ugrupowanie Ewy Kopacz zdołało zachować
    umiarkowane, bezpieczne stanowisko i uniknąć kontrowersyjnych tematów. -
    Działacze opozycji mają przed sobą spokojne lato: mogą usiąść z boku,
    sączyć zimne drinki i obserwować jak PO pogrąża się w bagnie - kończy
    artykuł amerykańska dziennikarka.

    Po wybuchu afery taśmowej dwa tygodnie temu o skandalu pisały szeroko
    zachodnie media. Stacja BBC przypomniała kilka wypowiedzi Radosława
    Sikorskiego na temat brytyjskiego premiera Davida Camerona. W jednym z
    nagrań opublikowanych przez magazyn „Wprost” Sikorski, ówczesny minister
    spraw zagranicznych, określił europejską politykę Camerona jako
    „niekompetentną”.

    Komentatorzy zauważyli także, że dymisje rządowe mają miejsce na cztery
    miesiące przed wyborami parlamentarnymi, a popularność Ewy Kopacz w
    ostatnim czasie słabnie. - Większość ministrów i tak zachowała swoje
    miejsca pracy – zauważył korespondent Adam Easton. Według Eastona polska
    premier zdecydowała, że "jedyną szansą na reelekcje w październiku
    będzie oczyszczenie atmosfery".

    Również francuska agencja Agence France Presse przypominała dawne
    wypowiedzi Sikorskiego. Francuscy komentatorzy podkreślali, że
    popularność rządzącej partii sukcesywnie spada. Według nich, od kiedy
    partia rozpoczęła w 2011 roku drugą kadencję, Polacy odczuli skutki
    wolniejszego wzrostu gospodarczego i trwałego bezrobocia. Agencja
    Reuters podkreślała z kolei, że poprzez niedyskretne komentarze
    polityków PO, partia straciła zaufanie Polaków.

    Za najgłośniejszą ofiarę skandalu komentatorzy uznali ponownie
    Sikorskiego. - Pomimo osławionego "cudu gospodarczego" w kraju, zwykli
    ludzie walczą, aby związać koniec z końcem – pisał Reuters.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    78. "wSieci" ujawnia kulisy afery


    "wSieci" ujawnia kulisy afery taśmowej


    „To funkcjonariusze CBA i ABW są odpowiedzialni za kryzys” - pisze Stanisław Janecki.

    „To funkcjonariusze CBA i ABW oraz szefowie tych służb są przede
    wszystkim odpowiedzialni za kryzys wywołany kompromitującymi nagraniami z
    dwóch warszawskich restauracji” - pisze w najnowszym tygodniku „wSieci”
    Stanisław Janecki.

    „Wbrew pozorom sprawa nagrywania w restauracjach Sowa & Przyjaciele oraz Amber Room rozmów polityków, ludzi biznesu i celebrytów jest „arcyboleśnie prosta”, choć celowo została bardzo zagmatwana” - ocenia publicysta.

    Wyjaśnia, że stało się dlatego, że - proceder ten był w znacznym stopniu kontrolowany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

    „Tak wynika z ujawnionych w internecie
    akt prokuratury, w tym z kilku przesłuchań biznesmena Marka Falenty.
    Prokuratura rozpatrywała też możliwość zaangażowania w sprawę nagrań
    funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, bo i ta służba wchodzi w
    grę” - pisze Janecki.

    Przypomina także co zeznał biznesmen
    któremu prokuratura postawiła zarzut stworzenia studia nagraniowego w
    dwóch warszawskich restauracjach - od 2004 r. miał kontakty z sześcioma
    funkcjonariuszami ABW z delegatur we Wrocławiu i w Legnicy. Falenta
    wymienia w tym kontekście nazwiska Roberta Jagiełły, Jarosława
    Wojtyckiego, Macieja Czarachowicza oraz Jacka Krzyżanowskiego.

    Współpracował z nimi w sprawach
    dotyczących patologii w biznesie, w tym w KGHM Polska Miedź. Po kilku
    latach Falentę przejęli od ABW funkcjonariusze CBA Jarosław Wojtycki
    (miał przejść do tej służby z ABW) oraz Ernest Sworowski. Jak wynika z
    zeznań Falenty, ABW została o „przejęciu” współpracownika oficjalnie
    poinformowana, a jej funkcjonariusze jeszcze od czasu do czasu z nim się
    spotykali. Ta zamiana „opiekuna” ze służb dokonała się kilka lat przed
    powstaniem studia nagrań w restauracjach.

    Jak zauważa Stanisław Janecki: „Marek
    Falenta twierdzi, że o nagrywaniu rozmów funkcjonariusze CBA i ABW
    wiedzieli od 2013 r. (od kwietnia lub listopada tego roku), czyli co
    najmniej pół roku przed wyciekiem pierwszych nagrań, a tuż po
    rozpoczęciu tego procederu”.

    Pisze również o innym „bohaterze”
    afery podsłuchowej, kelnerze Łukaszu N., który nagrywał rozmowy w
    restauracji Sowa i Przyjaciele.

    „N. pracował wcześniej w Lemon Grass. W
    prokuraturze zeznał, że zainteresowała się nim wtedy ABW. „Pytali mnie,
    czy wiedziałem, że przed remontem, przed otwarciem Lemon Grass ze ścian
    wyciągnięto podsłuchy. Wypytywano mnie o Rosjan, którzy są związani z
    tą restauracją”. Chodziło o pochodzącego z Kaliningradu Władimira
    Zandera, prezesa Łukoil na Polskę, który był współwłaścicielem Lemon
    Grass. Jeśli ABW raz zainteresowała się Łukaszem N., to raczej nie
    zostawiła go bez „opieki”, gdy zaczął pracę w restauracji Sowa &
    Przyjaciele, w której bywała elita władzy i biznesu. I oficerowie ABW
    musieli wiedzieć, że jeden z braci Łukasza N., co zeznała potem ich
    matka, jest policjantem”.

    Co mógłby zyskać Falenta dzięki nagraniom z podsłuchanych rozmów:

    „'Handlowanie' nagraniami z tajnymi
    służbami miało Falencie zapewnić nietykalność w jego interesach. Ale z
    zeznań wynika, że był to zadziwiający handel. Łukasz N. powiedział w
    prokuraturze, że Falentę i tajne służby łączyło coś w rodzaju tajnego
    funduszu operacyjnego, który biznesmen miał współfinansować” - podaje
    Stanisław Janecki.

    Co z szefem CBA po ujawnieniu nagrań z afery? Kopacz odpowiada

    Czy

    szef CBA powinien odejść po tym, jak zostały ujawnione nielegalne
    nagrania jego rozmowy z byłą już wicepremier Elżbietą Bieńkowską?Naciski
    na szefów służb w przeszłości kończyły się źle, przypomniała premier. -
    Nie będę naciskać ani na pana Wojtunika, ani na szefa innych służb. Nie leży to w mojej naturze ani w mojej filozofii rządzenia - podkreśliła szefowa rządu.



    Politycy PiS wiedzieli o nielegalnych podsłuchach wcześniej? Są obciążające maile

    Czy
    politycy Prawa i Sprawiedliwości mogli wiedzieć wcześniej o
    nielegalnych nagraniach z rozmowami polityków PO, przez które wybuchła
    afera podsłuchowa? Tak wynika z korespondencji mailowej, do której dotarło Radio ZET. Chodzi o wymianę maili między Martinem Bożkiem - byłym wiceszefem CBA za czasów rządów PiS, obecnym radnym Prawa i Sprawiedliwości w Kozienicach oraz doradcą sejmowej speckomisji - a szefem ABW w Katowicach Leszkiem Pietraszkiem. Obaj panowie są dobrymi znajomymi. Korespondencja trafiła do akt śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Co z niej wynika?



    Wojciech Czuchnowski

    25.06.2015

    01:00

    Marek Falenta, główny podejrzany w aferze
    podsłuchowej, przed upublicznieniem nagrań kontaktował się z Martinem
    Bożkiem, działaczem PiS, b. wiceszefem CBA i członkiem komisji
    Macierewicza.
    O sprawie poinformowało wczoraj Radio
    ZET. Ujawniło fragment akt ze śledztwa podsłuchowego, w którym pojawia
    się wątek kontaktu Falenty z Bożkiem...








    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    79. Marek Falenta uniewinniony.

    Marek Falenta uniewinniony. Prokuratura przegrała sprawę biznesmena

    Znany z afery taśmowej, a pochodzący z Lubina biznesmen Marek
    Falenta został uniewinniony od zarzutów namawiania do ujawnienia
    tajemnicy służbowej radcy prawnego Zakładów Energetycznych w
    Częstochowie.
    Proces toczył się od 2009 roku. Wyrok zapadł w maju. Oskarżała
    Prokuratura Okręgowa w Legnicy. - Czekamy na pisemne uzasadnienie
    wyroku. Rozważamy złożenie apelacji w tej sprawie - mówi nam rzeczniczka
    legnickiej prokuratury Lilianna Łukasiewicz.
    To miała być wielka afera związana z bogaceniem się na handlu
    długami służby zdrowia. Śledztwo jesienią 2005 roku wszczęła wrocławska
    delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Sprawa dotyczyła
    działalności firmy Electus z Lubina, która zajmowała się handlem
    długami. Zarobiła wielkie pieniądze na obrocie długami służby zdrowia.

    I właśnie tych długów - kupowanych od Zakładu Energetycznego w
    Częstochowie - dotyczyła ta sprawa.
    Śledczy oskarżyli trzy osoby: Marka Falentę jako szefa Electusa,
    wiceprezesa tej firmy oraz radcę prawnego Zakładów Energetycznych w
    Częstochowie. Śledztwo dotyczyło zdarzeń z 2004 roku.

    Przestępstwo miało polegać na wyciągnięciu od radcy prawnego
    częstochowskiej firmy energetycznej informacji, które pomogłyby
    lubińskiej spółce kupić długi służby zdrowia. Długi sprzedawane przez
    zakład energetyczny.
    W zamian za te informacje Falenta wręczyć miał radcy "korzyść osobistą w
    postaci usługi gastronomicznej".
    Wątek korupcyjny tej sprawy zakończył się prawie od razu. Częstochowski
    sąd uznał, że o łapówce nie może być mowy i umorzył sprawę.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. Nielegalne nagrania nie będą

    Nielegalne nagrania nie będą dowodami w sądzie

    Platforma
    Obywatelska w obawie przed jesienną porażką chce się dobrze
    zabezpieczyć. Od 1 lipca sąd nie będzie mógł stosować w procesie karnym
    dowodu zdobytego z naruszeniem prawa – czyli np. nagrań z podsłuchów.


    fot. flickr.com

    Wszystko za sprawą zmian w kodeksie karnym, które
    przeforsowała rządząca koalicja PO-PSL. I tak w myśl art. 168a kodeksu
    postępowania karnego, będącego elementem dużej noweli, dowody uzyskane w
    sposób nielegalny zostaną zdyskwalifikowane. Oznacza to, że sąd nie
    będzie mógł stosować w procesie karnym dowodów typu nagrania z
    podsłuchu. To nie jest przypadek, że takie przepisy są uchwalane właśnie
    teraz.

    - Istnieje
    możliwość, aby wiele spraw o charakterze politycznym, o charakterze
    karnym rządzącym elitom politycznym udało się w sposób prawny, a więc w
    świetle istniejącego prawa, nawet nie pozamiatać pod stół, ale nie
    dopuścić jako materiału –
    mówi Grzegorz Wiński, socjolog

    Ileż razy z ust polityków partii
    rządzącej komentujących aferę taśmową słyszeliśmy, że nie ważne jest to,
    co jest na „taśmach prawdy”, a jedynie to, że nagrania były nielegalne.

    - Z taśm
    wynika, że wysocy funkcjonariusze państwa polskiego mogli dopuścić się
    przestępstwa, a na pewno niektórzy z nich wiedzieli o poważnych
    przestępstwach, mimo, że ciążył na nich obowiązek ścigania tych
    przestępstw i póki co nie podjęli działań w tym kierunku, do których
    byli zobowiązani, tylko  kawiarni, w restauracji o tym rozmawiali. A
    więc funkcjonariusze państwa polskiego wiedzieli o nieprawidłowościach
    mogących stanowić przestępstwo, a nie podejmowali stosownych działań –
    podkreśla  Stanisław Piotrowicz, poseł PIS, prokurator.

    W myśl znowelizowanego kodeksu rzeczywiście nie będzie ważne co się mówi, ważne, że ktoś podsłuchiwał nielegalnie.

    - To
    wszystko przecież łączy się łączy się w jedną logiczną całość. Chodzi o
    to, żeby za nieprawidłowości, jakich dopuścił się obóz rządzący na
    przestrzeni ośmiu lat, nie poniósł żadnych konsekwencji –
    zauważa Stanisław Piotrowicz.

    Zmiany te stwarzają poważną lukę prawną także w przypadku innych postępowań.

    - Przecież
    może być taka możliwość przy dzisiejszym stanie techniki, że ojciec
    nagrywa za pomocą chociażby swojego telefonu komórkowego rozmowę swojego
    dziecka powiedzmy z pedofilem. I co – wówczas ta rozmowa nie będzie dla
    sądu żadnym dowodem w sprawie? Jest to doprowadzenie do pewnego rodzaju
    absurdu. Rzeczą nadrzędną nie staje się prawda, ale manipulowanie
    źródłami pozyskiwania informacji –
    dodaje Grzegorz Wiński.


    Państwo chce sprzedać pakiety PGE, PZU i PKO

    Minister Skarbu Państwa, Andrzej Czerwiński,
    informuje o możliwej sprzedaży kontrolowanych przez państwo pakietów
    akcji PZU, PGE oraz PKO BP - donosi Reuters. Pozyskane w ten sposób
    pieniądze miałyby dokapitalizować BGK poprzez program "Inwestycje
    Polskie".
    - Skarb Państwa chciałby sprzedać akcje PGE, PZU i PKO jeszcze przed
    końcem kadencji rządu, aby zasilić program "Inwestycje Polskie" -
    powiedział na łamach Reutersa Czerwiński. Wybory parlamentarne w Polsce
    będą miały miejsce najprawdopodobniej w październiku 2015 roku.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    81. Giertych dokopał się juz pod kamieni kupę. Dno i kilo mułu

    fot. TVN/wPolityce.pl

    Giertych atakuje: "Afera taśmowa to był pełzający zamach stanu. Stoi za nim PiS - partia komunistyczna"

    "Postanowiłem nawet startować do senatu jako kandydat niezależny".


    Giertych: będę kandydował do Senatu

    Giertych: będę kandydował do Senatu

    Chcę wystartować do Senatu z okręgu podwarszawskiego jako
    kandydat niezależny. Jeśli się dostanę, nie będę pobierał żadnych...
    czytaj dalej »


    Zaznaczył, że liczy jednak na poparcie PO i PSL.Zdaniem
    mecenasa Giertycha to, że PO "skręca w lewo, to jest błąd strategiczny".
    - To błąd, który kosztował Bronisława Komorowskiego prezydenturę -
    zauważył. 

    "PiS stoi za aferą podsłuchową"

    B. wicepremier odniósł się do
    afery podsłuchowej i jej konsekwencji. Jego zdaniem prokuratura
    pochopnie ujawniła wszystkim pełnomocnikom materiały ze śledztwa w ten
    sposób, że umożliwiła kopiowanie. - Natomiast bardzo mnie interesuje,
    dlaczego nawet pełnomocnikom nie udzielono dostępu do materiałów
    tajnych. Tym bardziej mnie to interesuje, że coraz szersze są informacje
    wypływające z różnych źródeł, że w tych materiałach znajdują się
    bilingi wiążące całą aferę podsłuchową z Prawem i Sprawiedliwością -
    powiedział Giertych.

    Dodał, że chciałby, żeby prokuratura do tego
    się ustosunkowała. - Chciałbym, żeby prokuratura ujawniła bilingi
    pomiędzy kelnerami a różnymi osobami z życia publicznego i życia służb
    za czasów Mariusza Kamińskiego, które być może rzucą nowe światło na
    całe wydarzenie - zaznaczył.

    Giertych uważa, że "za aferą
    podsłuchową stoi PiS". Dodał, że jego zdaniem aferę podsłuchową
    sprokurowały te same osoby, które odpowiadają za aferą hazardową.

    -
    Ciekawe, że nagle pojawiają się taśmy i mamy tylko polityków Platformy
    Obywatelskiej - powiedział i ocenił, że to nie jest przypadek.

    -
    Wydaje mi się, że mamy do czynienia z taką sytuacją, która pozwala
    używać słów "pełzający zamach stanu" (takiego określenia użył w
    wywiadzie były marszałek Sejmu Radosław Sikorski) - dodał.


    Giertych będzie kandydował do Senatu
    Chcę
    wystartować do Senatu z okręgu podwarszawskiego jako kandydat
    niezależny. Jeśli się dostanę, nie będę pobierał żadnych pieniędzy
    - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 mec. Roman Giertych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    82. Giertych pyta prokuraturę,

    Giertych pyta prokuraturę, czy PiS podsłuchiwał rząd. „To jedyny podmiot, który zyskał na aferze”



    – Zwróciłem się do prokuratury z pytaniem, czy w aktach tzw.
    afery podsłuchowej znajdują się bilingi podsłuchujących kelnerów, które
    wskazują, że osoby te często kontaktowały się z...


    Według Giertycha „gdyby się okazało, że partia opozycyjna, wykorzystując
    swoje dawne kontakty w CBA doprowadziła do podsłuchiwania rządu, żeby
    później to wykorzystywać w mediach, to byłaby niczym afera Watergate
    tyle, że w odwrotną stronę”.
    W tej słynnej sprawie z lat 70. XX wieku to
    amerykański rząd podsłuchiwał opozycję, wykorzystując do tego służby.

    Zdradził też, że przed podjęciem decyzji o kandydowaniu zrobił badania opinii publicznej w okręgu podwarszawskim, z których wynika, że nawet jeśli PO i PSL go nie poprą, to i tak ma szansę.

    – Nie było rozmów o moim wstąpieniu do Platformy – odpowiedział pytany czy będzie kandydował z ramienia PO. Dodał, że „nie końca znalazłby się w formule tej partii, która ostatnio skręciła w lewo”. Liczy, że wszystkie środowiska polityczne poza PiS-em poprą go jednak w wyborach do Senatu.

    PAP/Radek Pietruszka


    Upalne insynuacje Kamińskiego: Tylko PiS nie zostało podsłuchane,
    to bardzo znaczący fakt... "Już niedługo Polska pozna prawdę o aferze
    taśmowej"

    "Nic na ten temat nie powiem - mam
    przypuszczenie graniczące z pewnością, że opinia publiczna pozna genezę
    afery... Kto to ujawni? Proszę o inny zestaw pytań..."

    Sekretarz stanu w Kancelarii
    Ewy Kopacz ubolewał nad tym, że obaj politycy zostali nagrani, przy
    czym suflował przekaz, który promował kilka dni temu Roman Giertych -
    mianowicie, że to PiS sto za aferą taśmową.

    Współczuję im, że zostali podsłuchani. Zasadniczą sprawą, na którą musimy znaleźć odpowiedź to pytanie o to, jakie są kulisy afery podsłuchowej

    — stwierdził.

    Kamiński w stylu „wiem, ale nie powiem” zapowiadał, że „już niedługo Polska pozna prawdę o aferze taśmowej.

    Tylko
    jedna partia nie została podsłuchana. Tylko posłowie PiS nie zostali
    podsłuchani, a posłowie PiS chodzą do restauracji. To bardzo znaczący
    fakt… Opinia publiczna z takich rozmów wiele ciekawego by
    się dowiedziała

    — stwierdził sekretarz stanu w kancelarii premier Kopacz.

    I dodawał:

    Już niedługo Polska pozna prawdę o aferze podsłuchowej! Nic na ten
    temat nie powiem - mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że opinia
    publiczna pozna genezę afery… Kto to ujawni? Proszę o inny zestaw pytań…

    — dodał polityk, ale nie chciał powiedzieć, jaka jest ta prawda.

    Na koniec Kamiński uznał, że „Jarosław Kaczyński przyznał, że Michał Kamiński ma rację”.


    Sprawa mieszkania Andrzeja Jakubiaka. Szef KNF kontratakuje. Uważa, że padł ofiarą intrygi PiS

    "W
    sposób przemyślany został przeprowadzony przez działaczy PiS atak
    dyskredytujący moją osobę" - pisze Jakubiak ws. oskarżeń dotyczących
    kawalerki, którą odkupił od warszawskiej dzielnicy Śródmieście.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83.   127:




     

    127: podsłuchana rozmowa Kwaśniewskiego z Kaliszem 
    Trzy najbardziej zdemoralizowane instytucje w Polsce to jest po pierwsze
    – prokuratura, po drugie – służby specjalne, po trzecie – telewizja
    publiczna. (…) Te trzy instytucje – kupią, sprzedadzą, zdradzą,
    zniszczą. I tak dalej, i tak dalej – miał mówić Aleksander Kwaśniewski
    do Ryszarda Kalisza. Tygodnik „Do Rzeczy” dotarł do zapisu rozmowy
    podsłuchanej w restauracji Sowa i Przyjaciele w październiku 2013 r.
    Szczegóły – w najnowszym wydaniu tygodnika
    Rozmowa, do której dotarliśmy, to zapis jednego ze spotkań nagrany w tzw. aferze taśmowej – w restauracji Sowa i Przyjaciele. 6 października 2013 r. w tym miejscu biesiadowali były prezydent Aleksander Kwaśniewski, lewicowy poseł Ryszard Kalisz oraz znajomy Kwaśniewskich – Włodzimierz Wapiński – i mężczyzna, którego tożsamości nie udało się nam ustalić. Nagrana rozmowa trwa blisko 4,5 godziny. Pojawiają się w niej różne wątki, głównie polityczno-towarzyskie. Najważniejszy dotyczy domniemanej korupcji, do której miało dochodzić na szczytach władzy. Kalisz relacjonuje Kwaśniewskiemu swoje spotkanie z gen. Januszem Noskiem, ówczesnym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego – pisze w „Do Rzeczy” Cezary Gmyz. Nosek miał mieć dowody na korupcję, w którą mógł być zamieszany minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, a być może ktoś „dużo wyżej” niż kierownictwa ministerstwa. Obszerne fragmenty rozmowy – na łamach najnowszego wydania tygodnika „Do Rzeczy”.

    Z ujawnionych nagrań wyłania się mechanizm funkcjonowania „grupy trzymającej władzę”. Pouczające są zwłaszcza rozmowy o spółkach Skarbu Państwa – komentuje na łamach „Do Rzeczy” Rafał A. Ziemkiewicz. I dodaje, że podkreślana przez władzę i jej propagandystów „bezprawność” podsłuchów ma znaczenie dla prawników, zmuszonych respektować reformę procedur karnych. Przeciętny obywatel za ważniejsze od tego, czy ktoś miał prawo podsłuchiwać, uznaje jednak to, co podsłuchał. I nie ma wątpliwości, kiedy politycy pokazują prawdziwą twarz (…) Gdyby, mimo wszystko, miał ktoś wątpliwości, czy nagrane rozmowy polityków, biznesmenów i szefów państwowych spółek można traktować jako źródło wiedzy o stanie państwa, argumentem przekonującym jest to, że zawierane podczas nich umowy faktycznie zostały przecież dotrzymane – podkreśla publicysta. Cały komentarz – w poniedziałek w „Do Rzeczy”.
    Kwaśniewski i Kalisz odsłaniają prawdziwe oblicze III RP: „kupią, sprzedadzą, zdradzą, zniszczą”

    -----------------------------------------------

    Do Rzeczy: Mamy kolejną taśmę. Kalisz powołał się na słowa generała. SKW już odpowiada

    "Do Rzeczy" twierdzi, że dotarło do zapisu spotkania z 6 października
    2013 roku. W restauracji Sowa i Przyjaciele mieli wówczas rozmawiać były
    prezydent Aleksander Kwaśniewski, poseł Ryszard Kalisz, znajomy Kwaśniewskiego oraz mężczyzna, którego tygodnikowi "tożsamości nie udało się ustalić".


    Nagrana rozmowa ma trwać blisko 4,5 h. Co w niej jest? Na razie
    dokładnie nie wiadomo. Tygodnik podgrzewa atmosferę, pisząc, że chodzi o
    "różne wątki, głównie polityczno-towarzyskie", a także publikując
    kilkunastosekundową wymianę zdań między Kaliszem a Kwaśniewskim, w
    której Kalisz twierdzi, że gen. Janusz Nosek (ówczesny szef Służby
    Kontrwywiadu Wojskowego) miał mu powiedzieć, że rzekomo ma dowody na
    domniemaną korupcję na szczytach władzy. Według tygodnika, Nosek miał
    twierdzić, że w korupcję "mógł być zamieszany minister obrony narodowej
    Tomasz Siemoniak, a być może ktoś 'dużo wyżej' niż kierownictwo
    ministerstwa".

    Nosek zaprzecza


    Stanowisko przedstawiła już Służba Kontrwywiadu Wojskowego:
    "Pozostający w służbie SKW gen. Janusz Nosek oświadcza, że nigdy nie
    przekazywał jakichkolwiek informacji o działalności SKW posłowi
    Ryszardowi Kaliszowi, w szczególności nie sugerował, że dysponuje
    dowodami w konkretnych sprawach. Gen. Nosek potwierdza, że zgodnie z
    procedurami przekazywał wszystkie materiały wyłącznie prokuraturze".


    Dodatkowo SKW oświadczyła, że "nigdy nie posiadała ani nie
    posiada jakichkolwiek informacji mogących wskazywać na powiązanie
    obecnego ministra obrony narodowej z jakimikolwiek nieprawidłowościami
    lub podejrzeniami".

    Głos w sprawie zabrał też Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON, który podkreślił, że od lat trwa w resorcie "ostra walka z wszelką korupcją".


    Polityczne restauracje. Gdzie teraz spotykają się politycy?


    Po aferze podsłuchowej ministrowie i posłowie zmienili knajpy. Część
    porzuciła jednak całkiem swoje zwyczaje – biesiaduje w prywatnych
    mieszkaniach, gabinetach i rządowej willi przy
    ulicy Parkowej w Warszawie.

    Restauracja Dyspensa przy ulicy Mokotowskiej zaraz po wybuchu afery
    podsłuchowej. Grzegorz Schetyna przychodzi na kolację. Stolik dalej
    siedzi Jan Kulczyk z Zygmuntem Solorz-Żakiem. Schetyna podchodzi i rzuca
    z szerokim uśmiechem: – A wy jeszcze na wolności? Kulczykowi
    aż odechciało się jeść, a Schetyna wyczuł, że żart był nie na miejscu.

    Źródełko nieczystości bije już jednak nie we "Wprost", który opublikował
    pierwsze materiały z afery podsłuchowej, ale w konserwatywnym "Do
    Rzeczy". Ryszard Kalisz
    i Aleksander Kwaśniewski zostali nagrani w restauracji Sowa i
    Przyjaciele. Oprócz konsumpcji robią tam to, co Polacy lubią najbardziej
    - puszą się i obgadują bliźnich.

    Kalisz, powołując się
    na gen. Janusza Noska, szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, stwierdza:
    "Jak Nosek się po naszej wizycie na Ukrainie spotkał, to ma dowody na
    korupcję dużo wyżej. Siemoniak co najmniej i bardzo duże podejrzenia
    jeszcze wyżej". Dodaje, że nie są to dowody, ale "poszlaki, rozumiem no,
    mi je przedstawił, pokazał i one są". Przy okazji Kwaśniewski mówi o
    Tusku, że jest "rudy i mściwy".

    Czas podłożenia pluskwy
    to jesień 2013 r., moment odwołania Noska ze stanowiska szefa SKW.
    Redakcja "Do Rzeczy" "ustaliła", że powodem był jego konflikt z gen.
    Waldemarem Skrzypczakiem i sprawy zakupów MON (nie trzeba było nic
    ustalać, wystarczyło przeczytać ówczesne gazety).

    - To
    swoisty przełom - ocenia w Wirtualnej Polsce wartość swojej publikacji
    Paweł Lisicki, naczelny "Do Rzeczy". Potem jest kilka bombastycznych
    zdań o "mrocznym systemie" i stwierdzenie, że "surowej oceny III RP
    dokonuje jego ojciec, czyli Aleksander Kwaśniewski". A dalej pytanie
    pompatyczno-retoryczne: "Czyż może być coś bardziej przerażającego niż
    ta atmosfera zagrożenia i niepewności?".

    Oczywiście
    redaktor naczelny "Do Rzeczy" ma prawo do takiej oceny. Może być dumny z
    kolejnego sukcesu "bezkompromisowego dziennikarstwa śledczego". Także
    tekst w "Do Rzeczy" kończy się zapewnieniem, że działania tygodnika leżą
    w interesie opinii publicznej. Pewnie temat będzie wałkowany w mediach
    prawicowej proweniencji, tak jak słynne zdanie Elżbiety Bieńkowskiej, że
    za 6 tys. to pracuje idiota albo złodziej - bez podania kontekstu, że
    chodzi o odpowiedzialne stanowisko w rządzie.

    Mam jednak
    nadzieję, że Paweł Lisicki zdaje sobie sprawę, iż działa w interesie
    kogoś, kto mu zapis podsłuchu podrzucił. A tym interesem jest obrzucenie
    błotem szefa MON Tomasza Siemoniaka, jednego z lepszych ministrów
    obecnej ekipy.

    Po publikacji SKW zaprzeczyła - a za jej
    pośrednictwem gen. Nosek - materiałom "na korupcję" Siemoniaka, mówiąc,
    że nie ma ich i nie było. Zaprzecza też Kalisz. Nie ma nawet cienia
    potwierdzenia tych mocnych oskarżeń. Nic to. Trochę się brudu do
    Siemoniaka przylepi.

    Ja nie pytam, dlaczego tego rodzaju
    publikacje ukazują się przed wyborami i trafiają ostrzem w polityków PO,
    bo przypuszczam, że po wyborach pojawią się dla równowagi restauracyjne
    nagrania z politykami PiS w roli głównej.


    Mam jednak mniej entuzjastyczną niż Lisicki ocenę
    dziennikarskiego dokonania, jakim jest artykuł "Kupią, sprzedadzą,
    zdradzą, zniszczą" - czyli zapisu nielegalnie podsłuchanej przez kelnera
    rozmowy Kwaśniewskiego, Kalisza i ich przyjaciół. Struktura tekstu
    wygląda mniej więcej tak: jedna pani powiedziała drugiej pani, że
    trzecia pani coś wie o czwartej pani, ale nie może o tym mówić...


    Tego rodzaju rozmowy odbywały się niegdyś w maglu. Różniły się
    głównie tym, że nikt potem nie wypisywał dyrdymałów o przełomie, ciosie w
    system czy odsłonięciu mrocznych kulis władzy. I nikt nie traktował ich
    jako działania w interesie społecznym ani nie robił politycznej afery. A
    tych, którzy je powtarzali, też raczej dziennikarzami nie nazywano.

    Siemoniak odpiera zarzuty: Nigdy nie byłem związany z żadną sprawą korupcyjną

    Tomasz Siemoniak stanowczo zaprzecza sugestiom Ryszarda Kalisza z
    podsłuchanej rozmowy z Aleksandrem Kwaśniewskim, o której napisał
    tygodnik "Do Rzeczy".


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. Nowe taśmy. Marszałek Sejmu:

    Nowe taśmy. Marszałek Sejmu: Dwóch panów przy alkoholu to nie jest wiarygodne źródłoNowe taśmy. Marszałek Sejmu: Dwóch panów przy alkoholu to nie jest wiarygodne źródło
    Małgorzata Kidawa-Błońska, marszałek Sejmu na antenie TVP Info odniosła się do kolejnej odsłony afery taśmowej.


     
    [AFERA TAŚMOWA] Tomasz Siemoniak złożył wniosek do prokuratury w związku z publikacją w "Do Rzeczy"


    Kalisz: przepraszam ministra Siemoniaka, jeżeli czuje się urażony


    Jeżeli pan minister Siemoniak czuje się urażony, to przepraszam. Na
    pewno przykro mi za to, jak to zostało wykorzystane – powiedział
    „Gazecie...
    więcej

    Kwaśniewski o aferze podsłuchowej: Ktoś o tym decyduje, to nie przypadki 

    Ciągle nie wiemy, kto jest głową, kto zadecydował o tym, że Sienkiewicz
    idzie na pierwszy rzut, Sikorski na drugi rzut, potem Bieńkowska, teraz
    Siemoniak. Ktoś o tym decyduje - mówił w TVN 24 BiS były prezydent
    Aleksander Kwaśniewski.

    Rozumiem, że kelnerzy mogli mieć pomysł na zarobienie pieniędzy, bo
    mieli dostęp do politycznych celebrytów, z drugiej strony ktoś od nich
    te taśmy kupuje. Mógł mieć pewną kolekcję, która mogła być pomocna w
    pewnym etapie jego życia. Mówię tu na przykład o panu Falencie. - mówił
    były prezydent Aleksander Kwaśniewski w magazynie "Świat" w TVN 24
    Biznes i Świat, odnosząc się do sprawy podsłuchanych rozmów polityków.



    Podkreślał przy tym nieprzypadkową jego zdaniem kolejność publikowania zarejestrowanych rozmów.



    - To, że cała sekwencja druku jest taka, że zaczyna się od
    Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, później jest minister spraw
    zagranicznych. Sienkiewicz, Sikorski, później jest Bieńkowska, Wojtunik,
    teraz Siemoniak (...). To, że to teraz się pojawia, znaczy, że tam jest
    głowa, jest dyspozycja polityczna. Ktoś za tym stoi - stwierdził.



    Na pytanie, czy zgadza się z sugestią Romana Giertycha, że za
    taśmami może stać PiS, odpowiedział, że wziąłby taką możliwość pod
    uwagę.



    - Podobno nagrano dziewięćset godzin, więc tego jest mnóstwo.
    Taśmy będą pojawiać się w czasie kampanii wyborczej. Będą dotyczyć
    głównie obozu władzy, co oczywiście kieruje uwagę w stronę opozycji, bo
    kto ma to robić - ocenił Kwaśniewski, jednocześnie sugerując, że dla
    odsunięcia podejrzeń w którymś momencie może wypłynąć nagranie rozmowy
    mało znaczącego polityka opozycji.



    Kwaśniewski stwierdził, że jego zdaniem cel publikowania nagrań
    jest jasny. - Nie mam wątpliwości, że tak to jest obliczone, że to ma za
    zadanie zniszczyć obóz rządzący, zniszczyć te dzisiejsze elity władzy,
    stworzyć przestrzeń dla małej czy większej rewolucji kadrowej w Polsce,
    ale dziwię się, że to trwa już tyle czasu, że służby państwa polskiego
    są w tym wszystkim takie niesprawne
    - dodał, podkreślając znów
    nieprzypadkową kolejność publikacji rozmów.



    - Ciągle nie wiemy, kto jest głową, kto zadecydował o tym, że
    Sienkiewicz idzie na pierwszy rzut, Sikorski na drugi rzut, potem
    Bieńkowska, teraz Siemoniak. Ktoś o tym decyduje, to nie są przypadki.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. Grupiński: PiS na każdy

    Grupiński: PiS na każdy ujawniony fragment taśmy reaguje jak pijak na widok pełnego kieliszka

    - Służby powinny jak najszybciej wyjaśnić, czy nie jest
    to sytuacja, w której ktoś próbuje czerpać zyski polityczne - mówił
    Grupiński.

    Służby państwa, a przede wszystkim
    prokuratura, powinny jak najszybciej wyjaśnić, czy nie jest to sytuacja,
    w której ktoś próbuje czerpać zyski polityczne - tak Rafał Grupiński
    (PO) komentował w TVP Info kolejne publikacje podsłuchanych rozmów z
    udziałem najważniejszych osób w państwie.
    - Mamy coraz więcej tropów wskazujących
    na to, że za zorganizowaniem podsłuchów i za takim systematycznym
    wyciekaniem - na co zwrócił uwagę były prezydent Aleksander Kwaśniewski -
    stoi pewna przemyślana strategia i że jest ona oczywiście korzystna
    tylko dla jednej...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,18319934,grupinski-pis-na-kazdy-ujawniony-fragment-tasmy-reaguje-jak.html#ixzz3fI3qYlxK


    Gen. Nosek o taśmach Kalisza: Nie padły z moich ust podejrzenia dotyczące Siemoniaka

    W czasie naszego spotkania z Ryszardem Kaliszem nie padły z moich ust
    jakiekolwiek podejrzenia dotyczące ministra Tomasza Siemoniaka. Po
    prostu Służba Kontrwywiadu Wojskowego nigdy takich podejrzeń nie miała i
    nie ma ich także dziś - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Janusz
    Nosek, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,18319860,gen-nosek-o-tasmach-kalisza-nie-padly-z-moich-ust-podejrzenia.html


    Żandarmeria Wojskowa zatrzymała 12 osób, które według śledczych mają
    wchodzić w skład zorganizowanej grupy przestępczej związanej z
    działalnością Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Bydgoszczy. W sprawie
    trwa śledztwo dotyczące korupcji.W sprawie tej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu
    prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości w funkcjonowaniu
    Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Bydgoszczy i przyjmowaniu korzyści
    majątkowych przez osoby funkcyjne - dodał mjr Chyłkowski.


    Rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu ppłk Sławomir
    Schewe powiedział, że śledztwo trwa i dla jego dobra prokuratura nie
    ujawnia żadnych innych informacji.

    Szef CBA Paweł Wojtunik pod okiem prokuratury?

    Prokuratura prowadząca śledztwo ws. tzw. afery taśmowej chce ścigać
    szefa CBA Pawła Wojtunika. Chodzi o utajnienie 11 nagrań. Biuro w trakcie jednej z
    operacji zdobyło zapisy z nieznanymi dotąd rozmowami polityków i
    biznesmenów. Śledczy uznali, że Wojtunik przekroczył swoje uprawnienia,
    nakładając ponownie klauzulę tajności na dokument o tym, jak biuro
    zdobyło nagrania.

    Maciej Wąsik, były wiceszef CBA uważa, że Paweł Wojtunik powinien ustąpić ze stanowiska.

    - Wygląda na
    to, że zaistniał ogromny konflikt na linii Paweł Wojtunik –
    prokuratura. Takie śledztwa jest to być może wywieranie wpływu bądź
    odegrania się prokuratury, na Pawle Wojtuniku. W styczniu bieżącego roku
    Paweł Wojtunik złożył zawiadomienie, że prokuratorzy ujawnili pewne
    informacje, które on przekazał do prokuratury. Z informacji, które
    posiadam wynika, iż to sprawiło, że relacje między prokuraturą, a CBA są
    fatalne, ale to też jest powód do tego, aby Paweł Wojtunik odszedł. Nie
    można właściwie sprawować funkcji szefa CBA mając tak fatalne relacje z
    prokuraturą – kierując na siebie zawiadomienia – to wygląda źle –
    powiedział Maciej Wąsik.

    Decyzja o tym czy prokuratorzy rozpoczną
    w tej sprawie śledztw ma zapaść do końca lipca. Postawieniu zarzutów
    Pawłowi Wojtunikowi może być pierwszym krokiem do jego dymisji.

    Ciąg dalszy afery taśmowej z nowymi bohaterami w tle


    Były szef SKW miał przepraszać za
    oświadczenie Służby Kontrwywiadu. Według Noska było ono niezgodne z tym,
    co on sam chciał powiedzieć.

    Poseł Michał Jach z sejmowej Komisji
    Obrony Narodowej zwraca uwagę, że mamy do czynienia ze słowną żonglerką.
    Dodaje, że sprawa – szczególnie w kontekście przetargu na śmigłowce dla
    wojska – powinna być szczegółowo wyjaśniona.

    - Padły w
    tej rozmowie konkretne zarzuty. Jeden coś pamięta, drugi przeprasza.
    Jest to bardzo niepoważne traktowanie obywateli. To powinno zostać
    bardzo dogłębnie wyjaśnione. Ujawnione „taśmy prawdy” z rozmowy
    prezydenta Kwaśniewskiego i ministra Kalisza wpisują się w przetarg na
    Caracale. Nie mówię, że jest tam ktoś winny, ale jest tyle znaków
    zapytania, tyle niejasności – a przecież chodzi tu o olbrzymie pieniądze
    – 14 mld zł. Dodatkowo chodzi o bezpieczeństwo państwa, ponieważ jeśli w
    sektorze obronności państwa występuje korupcja, to jest to bardzo zły
    sygnał dla Polaków, dla naszej ojczyzny
    – podkreślił poseł Michał Jach.

    Tymczasem wicepremier Tomasz Siemoniak
    stwierdził dziś w mediach, że cała sytuacja jest dla niego bardzo
    niezręczna i poczuł się nią dotknięty. Jednak pytany o to, dlaczego
    odwołał gen. Noska z funkcji szefa SKW nie chciał ujawnić żadnych
    powodów.

    Olechowski o śledztwie ws. podsłuchów: jacyś ludzie powinni się podać do dymisji

    Olechowski o śledztwie ws. podsłuchów: jacyś ludzie powinni się podać do dymisji

    - Jacyś ludzie powinni się podać do dymisji, podziękować
    i powiedzieć: "przepraszamy, jesteśmy złymi śledczymi, odchodzimy" -...
    czytaj dalej  »






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. senator P0, TW CAREX, syn oficera GRU

  • Cimoszewicz ostro o tym, co PiS mówi za zamkniętymi drzwiami: "To wieje grozą"

    To zapowiedź bardzo ponurej rzeczywistości w naszym kraju - mówił o pomysłach PiS w TOK FM senator Cimoszewicz.

  • Wyjątkowo ponurym pomysłem jest niczym
    nieograniczona prowokacja policyjna. Gotowi są próbować zachowywać się
    jak ten bies podsuwający cyrograf, kusić, badać do końca, czy uda im się
    złamać uczciwego człowieka rozmaitymi ofertami czy nie. To zapowiedź
    bardzo ponurej rzeczywistości w naszym kraju - mówił w TOK FM senator
    Włodzimierz Cimoszewicz. W ten sposób skomentował postulaty polityczne
    zgłaszane przez PiS podczas zamkniętej dla mediów części trzydniowej
    konwencji w Katowicach.
    Włodzimierz Cimoszewicz nawiązał do ostatniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach "Myśląc Polska".
    Przez trzy dni politycy PiS i zaproszeni eksperci debatowali o
    programie wyborczym partii. Oprócz transmitowanych wystąpień
    prominentnych...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. marszałek senatu i tv publiczna

    w normalnym kraju obaj po takich występach poszli by na zielona trawę. Natychmiast!

    09.07.2015, 19:10

    Autorska rozmowa Jana Ordyńskiego z zaproszonym gościem, podsumowująca najważniejsze wydarzenia.

    http://www.tvp.info/20523852/09072015-1910



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. Falenta korzystał z usług

    Falenta korzystał z usług agentów ABW i CBA? Jeden nich miał zakładać dla niego podsłuch



    Marek Falenta, główny podejrzany w aferze podsłuchowej, mógł być
    prowadzony przez oficera Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – pisze
    „Newsweek”. Człowiekiem, który miał umożliwić...

    Z zachowanych wiadomości wynika – pisze tygodnik – że w czasie, gdy
    kelnerzy nagrywali polityków, rozmówca z aplikacji Wunderlist odgrywał
    rolę łącznika między Falentą a służbami specjalnymi. Jego kontaktami
    byli oficerowie przedstawiani jako Jacek (ABW) i Jarek (CBA). „Bankowy”
    relacjonował Falencie np.: „Zainteresowanie twoją osobą mocno przejawili
    przedstawiciele firmy Jacka z Katowic, Lublina, Bydgoszczy i Warszawy
    (…). Konkurencyjne firmy Jacka i Jarka i będą teraz jak najbardziej
    ciebie podchodzić i żądać informacji zwrotnych, deklarując ochronę
    twoich interesów” – przytacza materiały tygodnik. Falenta miał
    kontaktować się z Jackiem (Jacek K., wieloletni oficer delegatury ABW we
    Wrocławiu) telefonicznie i za pomocą smsów.


    Dziwne śledztwa. Jak Seremet stał się zakładnikiem władzy


    Działanie prokuratury uniemożliwiło dotarcie do osoby, która zlecała
    nagrywanie polityków.

    Bezmyślność czy złe intencje decydują o tym, że kolejnej wielkiej aferze prokuratura pod nadzorem Andrzeja Seremeta ukręca łeb.

    Oddzielenie prokuratury od rządu miało wpłynąć na uniezależnienie tej
    instytucji od nacisków politycznych. Prokuratura miała stać się kolejnym
    ogniwem walczącym z korupcją i nadużyciami ludzi sprawujących władzę.
    Dziś widać, jak bardzo przeliczył się ustawodawca. Pierwszy niezależny
    prokurator generalny Andrzej Seremet zamiast prawnie działającej służby
    stworzył zamkniętą korporację, poza kontrolą społeczną i nierozliczaną
    ze spektakularnych porażek. Prokuratorzy zostali uwikłani
    w skomplikowaną grę polityków, służb i lobbystów. Niezależności tej
    instytucji nie jest w stanie bronić jej szef, prokurator generalny
    Andrzej Seremet, który sam stał się zakładnikiem władzy.


    Wojciech Czuchnowski

    Cui bono, czyli PiS i afera podsłuchowa

    Ubiegły tydzień zaczął się od ujawnienia kolejnego podsłuchu z
    warszawskich restauracji. Tym razem uderzył w szefa MON Tomasza
    Siemoniaka. Mówi się, że wkrótce na światło dzienne wyjdą kolejne
    podsłuchy.


    Ubiegły tydzień zaczął się od ujawnienia
    kolejnego podsłuchu z warszawskich restauracji. Tym razem uderzył w
    szefa MON Tomasza Siemoniaka. Mówi się, że wkrótce na światło dzienne
    wyjdą podsłuchy rozmów wiceministra skarbu Rafała Baniaka z lobbystą
    Piotrem Wawrzynowiczem i Jana Kulczyka z Radosławem Sikorskim.

    Podsłuchowa destrukcja rządu, zwłaszcza w okresie wyborczym, jest na
    rękę Prawu i Sprawiedliwości, więc odpowiedź na pytanie: "Cui bono?"
    wydaje się oczywista...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. "GW": Falenta był potrójnym


    "GW": Falenta był potrójnym agentem. Współpracował z ABW, CBŚ i CBA
    Główny
    podejrzany w aferze podsłuchowej Marek Falenta był współpracownikiem
    Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego
    i Centralnego Biura Śledczego - pisze "Gazeta Wyborcza".

    Dodatkowo, żadna ze służb nie wiedziała o sobie nawzajem.

    "Gazeta Wyborcza" pisze, że gdy Falenta zlecał podsłuchy był
    jednocześnie informatorem ABW. Oficerowie Agencji Bezpieczeństwa
    wewnętrznego z Dolnego Śląska mieli z nim prowadzić "dialog
    operacyjny".  Z kolei w ramach współpracy z CBA Falenta miał przekazywać
    agentom treść nielegalnych nagrań.

    W przypadku kontaktów Falenty z ABW sprawa została zbadana i uznano,
    że jego relacje łamały przepisy. Okazało się też, że oficerowie
    nie zdawali sobie sprawy, iż informacje, które im dostarczał pochodzą
    z nielegalnych podsłuchów. CBA również odniosło się do współpracy
    z Falentą i zapewnia, że nie wiedziało o podsłuchach. "Gazeta Wyborcza"
    zwraca uwagę na to, że w marcu tego roku Centralne Biuro Antykorupcyjne
    przekazało prokuraturze 11 nieznanych nagrań, a szef CBA odmówił
    ujawnienia ich źródła.

    Ostatni wątek kontaktów Falenty ze
    służbami to jego relacje z CBŚ. Jak wynika z ustaleń "Gazety Wyborczej"
    funkcjonariusz odpowiedzialny za rozpracowanie Falenty posiada aktualne
    zarzuty w związku z nielegalnym nagrywaniem biznesmenów, którzy
    konkurowali z Falentą. Oprócz tego, ten sam funkcjonariusz miał
    przekazywać Falencie policyjne dane.

    "Nie może być tak, że ktoś szantażuje całe polskie państwo"

    Marszałek Sejmu
    Małgorzata Kidawa-Błońska odniosła się w "Polityce przy kawie" w TVP
    Info do dzisiejszej publikacji "Gazety Wyborczej". Według "GW" Marek
    Falenta, główny podejrzany w aferze podsłuchowej, jednocześnie
    współpracował z ABW, CBA i CBŚ.



    Kopacz przyznaje: Rząd być może nie wie, co się dzieje w specsłużbach...

    Premier
    Ewa Kopacz postuluje przyspieszenie prac nad ustawą o służbach
    specjalnych. Komentując nowe doniesienia na temat Marka Falenty i afery
    podsłuchowej, komentuje też zarzuty o brak koordynacji specsłużb. I choć
    przyznaje, że mogą być prawdziwe, to i tak lepiej, niż gdyby polityki w
    służbach było za dużo.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. Trwa intensywne „zamiatanie”

    Trwa intensywne „zamiatanie” afery taśmowej. Już nawet nie pod dywan, ale w najgłębsze pod nim szpary. Przeforsowane przez Platformę zmiany prawne, sprawiają, że nielegalne podsłuchy nie mogą być w sądzie dowodem. Ale zacieraniu ewentualnej odpowiedzialności karnej towarzyszą też inne kroki…Okazuje się, że dla koalicji rządzącej nawet moralne napiętnowanie bohaterów taśm prawdy jest nie do przyjęcia. Sejmowa komisja etyki zuchwale umorzyła postępowanie wszczęte na wniosek Krystyny Pawłowicz, która domagała się ukarania posłów - bohaterów afery: Sławomira Nowaka, Włodzimierza Karpińskiego, Jana Vincenta-Rostowskiego, Pawła Grasia i Radosława Sikorskiego. Wniosek o przerwanie procedowania i umorzenie postępowania w tej sprawie zgłosił Franciszek Stefaniuk z PSL. Według ludowca doszło bowiem do „niechlubnych czynności, z którymi mamy do czynienia, czyli podsłuchiwania ludzi”.

    De facto mamy bowiem do czynienia z poniżaniem innego człowieka. Chcę postawić pytanie każdemu z państwa, czy chcielibyście, aby ktoś właził z butami w wasze prywatne sprawy, a następnie jeszcze szargał wasze dobre imię, ciągając z tego tytułu po przeróżnych komisjach lub prowadząc innego rodzaju dochodzenia?

    — dramatyzował Stefaniuk.

    Jego zdaniem nie jest problemem to, co na taśmach mówili luminarze Platformy, lecz należy pochylić się z troską nad tym, że zostali oni podsłuchani. Biedacy, jak strasznie zostali pokrzywdzeni!

    Omawiany wniosek nie ma bynajmniej nic wspólnego z ochroną interesów kraju ani nie nosi znamion czegoś choćby w najmniejszym stopniu podobnego

    — mówił Stefaniuk o inicjatywie Pawłowicz.

    Rozwodzącego się nad krzywdą podsłuchanych polityków Stefaniuka gromko poparła Katarzyna Mrzygłocka z Platformy.

    Apeluję, abyśmy przestali się wreszcie zajmować tą sprawą

    — grzmiała.

    Nie dałbym się za tę sprawę ukrzyżować, ale zgodnie z moim sumieniem i zgodnie z zasadami logiki uważam, że powinniśmy się przeciwstawić zalewającej nas dzisiaj powszechnie fali brudów, która doprowadza przede wszystkim do poniżania innych ludzi

    — utrzymywał Stefaniuk.

    W rezultacie komisja przegłosowała umorzenie postępowania. Decyzja zapadła na zamkniętym posiedzeniu, pod nieobecność przewodniczącej komisji Ewy Witek z PiS, która została nowym rzecznikiem Prawa i Sprawiedliwości. Co znamienne, komisja na wcześniejszym posiedzeniu zaczęła rozpatrywać wniosek Pawłowicz, „przesłuchała” nawet byłego ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego.

    Wygląda więc na to, że do ukręcenia łba sprawie wykorzystano absencję Witek. Skład komisji etyki jest nieliczny, więc głos obecnej rzecznik PiS mógł przesądzić o kontynuowaniu postępowania wobec Sikorskiego, Nowaka, Karpińskiego, Rostowskiego, Grasia i Sikorskiego. Zabrakło czujności?!

    Ekipie z taśm groziły ze strony komisji etyki co najwyżej nagany, ale nawet ten symboliczny wymiar kary jest istotny. Może więc dziwić fakt, iż opozycja tak łatwo daje się w takich sytuacjach ogrywać.
    http://wpolityce.pl/polityka/259637-zamiatanie-afery-tasmowej-odpowiedzi...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. v-ce premier Janusz "Debil" Piechociński

    „PSL, PO, PiS albo będziemy mieli alternatywne państwo wyznaniowo-plemienne”




    – Wierzę, że PSL w wyborach poprze powyżej 12 proc. Polaków. Wtedy porozmawiamy inaczej i stworzymy...

    Prokuratura chce zmusić Google do usunięcia akt afery taśmowej. Wniosek do USA

    Prokuratura chce zmusić Google do usunięcia akt afery taśmowej. Wniosek do USA

    Prokuratorzy wysłali do USA wniosek o usunięcie przez koncern
    Google treści ze śledztwa w sprawie nielegalnego nagrywania...
    czytaj dalej »


    Walka o miejsca na listach PO. Lokalne struktury popierają bohaterów taśm
    Regionalne
    władze Platformy Obywatelskiej przygotowują rekomendacja dotyczące
    kształtu listy wyborczych, które trafią pod obrady władz krajowych
    partii. Portal 300polityka.pl dotarł do części ustaleń. Z donies

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    92. Szukają haków na Szydło?

    Szukają haków na Szydło? Zbigniew Stonoga opublikował nagranie rozmowy Sikorskiego

    Ciekawym wątkiem jest wpis Stonogi na portalu społecznościowym, w
    którym ostrzega kandydatkę na urząd premiera Beatę Szydło, posłankę
    Prawa i Sprawiedliwości, publikując film z nagranym Radosławem
    Sikorskim, byłym marszałkiem Sejmu i politykiem Platformy Obywatelskiej.

    „Uwaga Pani Szydło! Przed chwilą w jednej z warszawskich restauracji
    odbyło się spotkanie Sikorskiego z jakimś facetem, którego zdjęcie zaraz
    opublikuję, a które to spotkanie dotyczyło wyciągnięcia jakichś Pani
    rodzinnych spraw oraz prześwietlenia Pani kariery w powiecie
    chrzanowskim. Proszę uważać” – napisał na Facebooku Stonoga.

    Wspomnianym mężczyzną okazał się Krzysztof Bondaryk, który – według
    Stonogi – rozmawiał z Radosławem Sikorskim o hakach na posłankę PiS
    Szydło. Bondaryk to były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (w
    latach 2008-2013). Potem był doradcą ministra obrony narodowej do spraw
    bezpieczeństwa cybernetycznego i pełnomocnikiem do tworzenia Narodowego
    Centrum Kryptologii. W styczniu bieżącego roku odszedł z MON.

    Rozmowa obu panów miała – według biznesmena - wyglądać w ten sposób:
    Sikorski:
    - musisz zbadać cały jej dorobek polityczny w powiecie chrzanowskim
    Bondaryk:
    - owszem to ważne ale lepszy jest kierowca Kaczyńskiego
    Sikorski:
    - to stara bajka, a Szydło to pewniak wiesz……z jej rodziny
    Bondaryk:
    - moi chodzą i mają już parę źródeł. Wiem też o...
    (oryginalny zapis, który na Facebooku opublikował Stonoga)

    Na koniec Stonoga opublikował filmik z Sikorskim, który orientując się,
    że jest nagrywany, szybko reguluje rachunek, informując kelnera, że
    spowodowane jest to uciążliwymi sąsiadami.



    Gmyz: Taśmy Kulczyka wstrząsną polityką


    „Mam nadzieję, że ujrzą one światło dzienne” - powiedział dziennikarz śledczy.

    Zdaniem Gmyza nagrania mogą mieć niebagatelne znaczenie. „Taśmy te mogą wstrząsnąć polską sceną polityczna już zza grobu Kulczyka. Mam nadzieję, że ujrzą one światło dzienne” - powiedział  reporter.
    Jak poinformował „Fakt”, biznesmen
    przed swoją śmiercią mógł zaproponować nawet 100-200 tys. za każdą
    nagraną rozmowę.  Oferta mogła dotyczyć konwersacji milioneranz byłym
    rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem, byłym ministrem transportu Sławomirem
    Nowakiem, szefem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim, a także byłym ministrem
    sportu Andrzejem Biernatem.


    Andrzej Biernat rezygnuje ze stanowiska sekretarza generalnego PO


    Były minister sportu Andrzej Biernat zrezygnował z funkcji p.o.
    sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej - poinformował po
    zarządzie krajowym PO szef klubu Rafał Grupiński.Andrzej Biernat był ministrem sportu i turystyki od 2013 roku - w
    rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Po tym, jak stał się jednym z
    bohaterów tzw. afery taśmowej, podał się do dymisji.
    Pod
    koniec lipca Centralne Biuro Antykorupcyjne zakończyło kontrolę
    oświadczeń majątkowych byłego ministra sportu Andrzeja Biernata z lat
    2011-2014. Okazuje się, że budzą one podejrzenia. CBA ma przypuszczenia,
    że były minister skłamał w oświadczeniach, i wszczęło w tej sprawie
    dochodzenie.
    Według informacji RMF FM kontrola CBA miała potwierdzić wątpliwości dotyczące zakupu samochodu Land Rover
    - poseł nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć, skąd na jego koncie
    wzięły się pieniądze po jego zakupie. Biernat miał również nie
    uwzględnić w swoim oświadczeniu działki, którą posiada.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    93. ZASRANCEN NA LISTACH PO

    Konferencja Kopacz po 10 godz. obrad zarządu PO, z prawie 3-godzinnym opóźnieniem. Grabarczyk, Kamiński, Protasiewicz "dwójkami", Arłukowicz na ostatnim miejscu
    http://wpolityce.pl/polityka/261706-konferencja-kopacz-po-10-godz-obrad-...
    Z list przekazanych dziennikarzom wynika, że Tomasz Siemoniak będzie jedynką listy PO w Wałbrzychu, Grzegorz Schetyna - w Kielcach, Rafał Trzaskowski - w Krakowie, Ewa Kopacz jedynką listy PO w Warszawie; Małgorzata Kidawa-Błońska - pod Warszawą, Marian Zembala jedynką listy PO w Katowicach, Adam Korol w Gdańsku, Cezary Tomczyk w Sieradzu, rektor UŁ, prof. Włodzimierz Nykiel będzie jedynką listy Platformy Obywatelskiej w Łodzi, Cezary Grabarczyk dwójką na liście w Łodzi, Jacek Protasiewicz dwójką na liście we Wrocławiu, Bartosz Arłukowicz ostatnie miejsce w Szczecinie, Alicja Chybicka jedynką na liście we Wrocławiu, Marek Biernacki jedynką na liście w Gdyni, Michał Kamiński dwójką pod Warszawą, Andrzej Halicki dwójką w Warszawie.


    Zarząd PO przyjął autorski projekt list Kopacz

    Zarząd PO przyjął autorski projekt list Kopacz

    Zarząd PO przyjął moją autorską rekomendację ws. list do
    parlamentu - poinformowała premier Ewa Kopacz na konferencji
    prasowej...
    czytaj dalej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    94. Brak obiecanych działań

    Brak obiecanych działań Piechocińskiego ws. afery taśmowej

    Mija rok od ultimatum wicepremiera i szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego Janusza Piechocińskiego w sprawie afery taśmowej.Na
    antenie jednej ze stacji telewizyjnej, zaraz po ujawnieniu
    kompromitujących nagrań z rozmów m.in. polityków Platformy
    Obywatelskiej, zapowiedział on, że do 20 sierpnia 2014 r. sprawa będzie
    zupełnie jasna. Podkreślał, że jeśli się tak nie stanie, to on jako
    lider partii koalicyjnej doprowadzi do przedterminowych wyborów.

    Wybory
    rzeczywiście będą, jednak nie przedterminowe i to nie z powodu, o którym
    mówił wówczas wicepremier. Zbigniew Ziobro, prezes Solidarnej Polski,
    mówi, że jest to dowód na zepsucie władzy.

    -
    To jest smutne, że słowa, które padły w czasie szczerej rozmowy między
    panem Sikorskim a Rostowskim, gdzie panowie śmiali się z Polaków mówiąc,
    że obietnice wiążą tylko tych, którzy nie wierzą i że warto składać
    puste i fałszywe obietnice, że te słowa właśnie dziś, niejako potwierdza
    swoim zachowaniem jako pewne credo działań tej koalicji, pan
    wicepremier Piechociński. Skoro słowa zostały wypowiedziane bardzo
    jednoznacznie, kategorycznie, z przekonaniem, to Polacy mogli sądzić, że
    pan Piechociński jest człowiekiem odpowiedzialnym i będzie chciał
    faktycznie doprowadzić do wyjaśnienia, bądź do przedterminowych wyborów –
    powiedział Zbigniew Ziobro. 

    Do tej pory
    prokuratura opublikowała 21 z przeszło 100 nagrań ze spotkań, w których
    brało udział ok. 90 osób z kręgu polityki i biznesu.

    W ubiegłym
    miesiącu tygodnik „Do Rzeczy” ujawnił rozmowy posła Ryszarda Kalisza z
    byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, które dotyczą m.in. korupcji
    w Ministerstwie Obrony Narodowej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    95. Po doniesieniach

    Warszawska prokuratura z urzędu wszczęła
    postępowanie sprawdzające ws. "kilometrówek" Andrzeja Dudy za lata
    2012-14, gdy był posłem. Postępowanie sprawdzające w terminie do 30 dni
    kończy się decyzją o wszczęciu śledztwa lub jego odmowie.
    - W związku z dzisiejszym artykułem w
    tygodniku "Newsweek" pt. "Niewygodne rachunki" Prokuratura Okręgowa w
    Warszawie z urzędu wdrożyła postępowanie sprawdzające w kierunku
    przestępstwa oszustwa - poinformował PAP rzecznik prokuratury Przemysław
    Nowak.

    Minister sprawiedliwości oczekuje wyjaśnień od prezydenta po publikacji "Newsweeka"

    Minister sprawiedliwości Borys Budka oczekuje wyjaśnień od prezydenta w sprawie jego wyjazdów poselskich.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    96. afera podsłuchowa"GW":

    Jak informuje "Gazeta Wyborcza", spotkanie Tusk - Kulczyk odbyło się w pierwszej połowie 2014 r. w willi premiera przy ul. Parkowej w Warszawie. Według rozmówców gazety zapis nagranej rozmowy "oferują osoby dysponujące nielegalnymi podsłuchami, które w latach 2013-14 zakładali kelnerzy dwóch warszawskich restauracji - Sowa & Przyjaciele oraz Amber Room".


    - Gdyby te informacje się potwierdziły, to po pierwsze - byłaby
    to sensacja. A po drugie: oznaczałoby to, że nie tylko ministrowie, ale i
    premier byli przedmiotem inwigilacji. A późniejsza, jak pisze "GW",
    próba handlu tymi nagraniami świadczyłaby o zorganizowanej kampanii
    przeciwko całemu rządowi - komentował Bogdan Klich w "Poranku Radia TOK
    FM".

    13.03.2015

    Autor tekstu Wojciech Czuchnowski podkreśla, że informacje o dobrych
    kontaktach Falenty ze środowiskiem PiS są "wątpliwe". W tekście "GW"
    czytamy, że biznesmen zgłosił się do osób związanych z partią kilka
    miesięcy po wybuchu afery.

    Szydło: W Platformie panika sięga zenitu


    Do informacji o tym, że podejrzewani w aferze taśmowej mieli
    spodziewać się "nagrody od PiS", odniosła się wiceprezes PiS Beata
    Szydło. - Więcej takich tekstów i Andrzej Duda wygra w I turze -
    stwierdziła na antenie Radia Plus szefowa kampanii Dudy. - W PO panika
    musi sięgać zenitu, skoro preparuje się takie teksty - dodała.


    Posłanka PiS stwierdziła, że informacje o rzekomej "nagrodzie od
    PiS" to "wierutne bzdury". - Ten tekst jest nieprawdziwy - stwierdziła
    Szydło.

    ABW: nasi oficerowie nie handlowali taśmami z podsłuchów


    Afera podsłuchowa: prokuratura kończy śledztwo

    Śledztwo w sprawie afery podsłuchowej na ostatniej prostej. Akt oskarżenia ma być gotowy najpóźniej w połowie września.


    Afera taśmowa. Służby nagrały rozmowę Donalda Tuska z Janem Kulczykiem. ABW zaprzecza


    Byli funkcjonariusze tajnych służb, m.in. ABW, zwani "grupą
    wiedeńską" oferowali dostęp do nagrań wśród których ma się znajdować
    m.in. rozmowa ówczesnego premiera Donalda Tuska z biznesmenem Janem
    Kulczykiem – poinformowała w czwartek "Gazeta Wyborcza". Agencja
    Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaprzecza doniesieniom dziennika.
    Według GW Tusk rozmawiał z Kulczykiem w willi premiera przy ul. Parkowej
    w Warszawie w pierwszej połowie 2014 r. Catering miała zapewniać w tym
    czasie restauracja "Sowa i przyjaciele" - ta sama, w której dokonano
    poprzednich podsłuchów. Jednak były rzecznik rządu Paweł Graś, który
    organizował Spotkanie Kulczyka z Tuskiem zapewnia, że obsługa była z
    ulicy Parkowej. Potwierdza jednak sam fakt spotkania Tuska z Kulczykiem.

    fot. wPolityce.pl


    Ludowiec do Szejnfelda: "Uważam, że państwo polskie utraciło kontrolę nad służbami"


    "Być może komuś zależy, by obalić ten rząd,
    by obalić Platformę Obywatelską. ... Wszystkie te podsłuchy dotyczą
    polityków PO, ew. koalicjanta. Jak to się dzieje? Kto za tym stoi? -
    insynuował Szejnfeld.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    97. Są nowe taśmy z udziałem

    GORĄCE TEMATY - Strona główna - niezalezna.pl


    Są nowe taśmy z udziałem Kwiatkowskiego i Bieńkowskiej! Ujawni je dziś TV Republika

    To kolejna taśma z udziałem Elżbiety Bieńkowskiej.
    Kilka miesięcy temu tygodnik "Do rzeczy" ujawnił treść jej rozmowy z
    szefem CBA Pawłem Wojtunikiem. W nagranej rozmowie stwierdził on m.in.,
    że to Bartłomiej Sienkiewicz, ówczesny szef MSW, nakazał podpalić budkę
    przy rosyjskiej ambasadzie podczas Marszu Niepodległości w 2013 r.



    Bieńkowska z kolei w wulgarny sposób przedstawiła swoją ocenę sytuacji w górnictwie.


    Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki,
    generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były
    pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi
    poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło - stwierdziła
    w rozmowie z Wojtunikiem.



    Jakie tym razem słowa Bieńkowskiej usłyszymy?



    Zachęcamy do oglądania!

    Nagranie ujawnione w Telewizji Republika pochodzi z restauracji Sowa i Przyjaciele i dotyczy właśnie „ustawionego” konkursu - Kwiatkowski nie jest jeszcze wówczas zaprzysiężonym prezesem, a już trwają układy co do obsady delegatur.

    Kwiatkowski: Przepraszam, Koledzy z PSL mnie molestują…

    Bieńkowska: Ano widzisz.

    (…)

    Kwiatkowski: Ja dziękuję za tę informację, że jest oto jedyny dobry kandydat. No to niech pan opisze dobre rozwiązanie, bo ja specjalnie trzymałem się z daleka.

    Bieńkowska: No to posłuchaj.

    PW (delagat): Była za 5 min druga, jak Cichosz zrezygnował.

    Bieńkowska: O 14 był konkurs, wiesz.

    PW: Miałem informację od kogoś wiarygodnego. (…) Tak czy siak podobno Jezierski się wkurzył i to mocno, i na szybko akcja - kto pomoże. Wojtek Kutyła gdzieś tam tak…

    Kwiatkowski: W komisji musi być wiceprezes. (…)

    Bieńkowska: Wspaniała instytucja, gratuluję ci! (śmiech)

    Kwiatkowski: Ja nie wiem, jak ona ma ciągle dalej 60-procentowe zaufanie, opinii publicznej (śmiech). Dobrze, że nikt się temu w szczegółach nie przygląda

    http://wpolityce.pl/polityka/264149-nowe-tasmy-prawdy-rechot-kwiatkowski...

    Ludwik Dorn: Polska pod rządami PO nie jest szambem, ale może za bardzo zaczęło zalatywać gównem


     
    Zdumiewa
    mnie, że do tej pory nikt nie zdołał zahamować wycieków kolejnych
    nagrań. To świadczy o rzeczywistej słabości państwa - mówi Ludwik Dorn,
    kandydat do Sejmu z list PO

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    98. 15:11 Śledztwo ws. nagrania


    Śledztwo ws. nagrania rozmowy Kwiatkowskiego z Bieńkowską

    Śledztwo ws. nagrania rozmowy Kwiatkowskiego z Bieńkowską

    Wszczęto śledztwo w sprawie nielegalnego nagrania
    rozmowy prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego z byłą wicepremier
    Elżbietą...
    czytaj dalej »

    Afera NIK. Szef łódzkiej delegatury wciąż kieruje placówką
    Żaden z trzech
    wysokich urzędników NIK, których nazwiska pojawiły się w aferze
    związanej z ustawianiem wyników konkursów, nie podał się do dymisji, ani
    nie został zawieszony w czynnościach - ustaliło RMF FM.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    99. Koniec śledztwa ws. afery

    Koniec śledztwa ws. afery podsłuchowej. Umorzony wątek dziennikarzy "Wprost"
    Zakończyło się
    śledztwo ws. afery podsłuchowej. Według TVN24 prokuratura oskarży Marka
    F. o zlecenie nielegalnego nagrywania polityków, biznesmenów
    i urzędników w dwóch znanych warszawskich restauracjach. Oskarżeni
    zostaną także szwagier F., sommelier i menedżer z restauracji,...
    Akt oskarżenia jest już napisany i w piątek zostanie przesłany do sądu
    dla warszawskiego Mokotowa. Tego samego dnia prokuratura prasa zwoła
    konferencję prasową.

    Prokuratura chce postawić przed sądem
    Marka F., jego szwagra i wspólnika w interesach Krzysztofa R., kelnera
    i byłego menedżera w Sowa&Przyjaciele Łukasza N. oraz byłego
    sommeliera w Amber Room Konrada L.W czerwcu 2014 r. ujawniliśmy we "Wprost" sześć nagrań, których dokonano
    w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room oraz
    Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania
    rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu
    oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji
    "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało
    zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem
    Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego
    dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r. Później, ponownie "Do
    Rzeczy",  opublikowało część stenogramów z nagranej rozmowy Aleksandra
    Kwaśniewskiego z Ryszardem Kaliszem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    100. Falenta, Rybka i kelnerzy

    Falenta, Rybka i kelnerzy oskarżeni w aferze podsłuchowej

    Biznesmen Marek Falenta, jego współpracownik Krzysztof Rybka oraz
    dwóch kelnerów z warszawskich restauracji to oskarżeni w sprawie tzw.
    afery podsłuchowej - poinformowała w piątek rzecznik Prokuratury
    Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.


    Falenta o śledztwie ws. afery podsłuchowej: Prokuratura poszła na łatwiznę
    "Prokuratura
    zignorowała całą masę wątków, które rzucają nowe światło na niektóre
    fakty. Poszła na łatwiznę" - informuje w wywiadzie dla Radia ZET
    biznesmen Marek Falenta.


    CBA: oświadczenie majątkowe Kamińskiego bez zastrzeżeń. Sprawa zegarka nieaktualna



    Centralne Biuro Antykorupcyjne nie stwierdziło nieprawidłowości w
    oświadczeniach majątkowych Michała Kamińskiego, które pozwoliłyby
    wszcząć postępowanie przygotowawcze w tej...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    101. kamieni kupa...

    Polskie służby będą współpracowały z Mosadem podczas weryfikacji uchodźców
    Jak dowiedziało
    się Radio ZET izraelski wywiad Mosad będzie współpracował z polskimi
    służbami podczas weryfikacji pod kątem bezpieczeństwa uchodźców.


    Nie będzie reformy służb specjalnych w tej kadencji Sejmu

    Rząd wycofuje się z forsowania kontrowersyjnego projektu senatorów,
    który miał uregulować kwestię inwigilowania obywateli przez policję i
    służby specjalne za

    Kopacz odmawia prezydentowi spotkania z szefową MSW! Decyzja ws. imigrantów to "solidarność premiera z własnym narodem"


    Kontakty między prezydentem a rządem są bardzo precyzyjnie opisane w konstytucji. Formułą według której te spotkania się odbywają jest Rada Gabinetowa, o którą wielokrotnie apelowałam

    — stwierdziła Ewa Kopacz podczas Briefengu w Brukseli, krytykując zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy skierowane do szefowej MSZ Teresy Piotrowskiej.

    Stanowisko Kancelarii Prezydenta uznała za grę ppolityczną.

    Jeśli dziś otoczenie pana prezydenta uważa, że Najlepszym momentem do tego, żeby politycznie to rozgrywać i robić awantury w Polsce, wtedy kiedy ja tu jestem, to wydaje mi się, że nie tędy droga

    — skwitowała.

    Droga która dzisiaj mogłaby efektywnie i skutecznie zakończyć cały problem jest ustalenie ścieżki dojścia do tego, jak wszystkie kraje będą skutecznie współdziałać w rozwiązaniu tego problemu w wielu obszarach

    — dodała, nie wskazując przy tym na konkrety.

    Otoczenie pana prezydenta chyba nie do końca jest merytorycznie przygotowane. To nie tylko pani Teresa Piotrowska, która jest szefem MSW, uczestniczyła w negocjacjach. To jest cały mechanizm… U nas w partii, w rządzie polega to na podejmowaniu decyzji po wielogodzinnych dyskusjach, negocjacjach

    — mówiła dalej Kopacz, twierdząc że decyzje nie zapadają jednoosobowo, jak mogłoby to – jej zdaniem – mieć miejsce w partii, która chce przejąć władzę.

    Po dzisiejszym szczycie, gdy zakończymy wszystkie porozumienia, ja i moi ministrowie jesteśmy gotowi, by zasiąść z prezydentem przy jednym stole i ja mu wszystkie informacje przekażę

    — dodała, twierdząc że złożyła taką deklarację przed wyjazdem i ją podtrzymuje.

    Zapytana o to, jak jest postrzegana przez Grupę Wyszehradzką, która poczuła się przez Polskę zdradzona po wczorajszych decyzjach, stwierdziła:

    Ja w nich widzę przyjaciół, oni we mnie pewnie też.

    Ewa Kopacz, która decyzje o przyjęciu imigrantów podjęła wbrew nastrojom społecznym, uznała że przede wszystkim słucha głosu obywateli.

    Obowiązkiem każdego premiera jest przede wszystkim solidarność z własnym narodem, własnym krajem i to jest po pierwsze. A po drugie, takie szczyty są potrzebne. Ale musimy patrzeć przede wszystkim na interes Polski. Solidarność z moim krajem, a dopiero z sojusznikami

    — stwierdziła.

    Europa musi być solidarna

    — dodała, przekonując że Polska przyjmie tylko uchodźców, nie imigrantów.

    Zapytana o dzisiejsze Stanowisko Beaty Szydło, odparła:

    Dzięki temu, że jeżdżę nie przejmuję się tym, co mówi Beata Szydło. Mówi różne rzeczy, ma do tego prawo. Polska nie może być na obrzeżach Europy wepchnięta w szarą strefę miedzy Wschodem a Zachodem. Jesteśmy dziś liderem środkowo-wschodniej Europy.Jeśli pozwolimy się wepchnąć w szarą strefę, to będziemy tak traktowani

    — powiedziała Kopacz, twierdząc że jeśli teraz odwrócimy się od Europy plecami, to gdy będziemy potrzebowali pomocy, ona nam odmówi.

    Trzeba myśleć dalej niż tylko na 4 tygodnie do 25 października i o to bym apelowała

    — stwierdziła Kopacz, nie dostrzegając że Polska ugięła się właśnie przed unijnym dyktatem, ingerującym w naszą narodową suwerenność.

    Kwiatkowski powrócił do wykonywania obowiązków prezesa NIK

    Prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski powrócił do
    wykonywania swych konstytucyjnych obowiązków, spotyka się z szefami
    delegatur NIK - poinformowała w poniedziałek PAP rzeczniczka NIK
    Dominika Tarczyńska.


    Nowe szokujące taśmy prawdy! Bieńkowska: „Kontrole robiliśmy po
    to, żeby wyszło, że jest dobrze". Rynasiewicz: „Mówię mu, no chłopie,
    weź to, k..., zrób”


    Tak załatwiano w lokalu "Sowa i
    Przyjaciele" posadę asystentki w Brukseli dla niejakiej Diany: „Będziesz
    tam referentką do spraw różnych, no i tyle, nie będziesz się ruszać,
    będziesz leżeć.”

    Wypływają nieznane dotąd nagrania z afery podsłuchowej! Na płycie, przekazanej do prokuratury przez CBA, zostali utrwaleni,
    podczas spotkań w lokalu „Sowa i Przyjaciele”, była wicepremier
    Elżbieta Bieńkowska oraz cała plejada ministrów z Platformy i szefów
    spółek skarbu państwa.

    Jak podaje gazeta Michnika, już w lutym CBA przekazało prokuraturze płytę z 11 nagraniami z afery podsłuchowej. Biuro nie ujawnia, jak zdobyło ten materiał.

    Z przecieków wynika – jak twierdzi „GW” - że nagrania miał rozpracowywany przez CBA biznesmen, a przekazał mu je Marek Falenta. Podsłuchy pochodzą z okresu od lata 2013 do wiosny 2014.

    Rozmowy dotyczą różnych spraw i trudno znaleźć wspólny mianownik.
    Według źródeł „Wyborczej” prokuratura przypuszcza, że nagrania były
    prezentowane jako rodzaj wersji demo przez kogoś, kto
    oferował ich sprzedaż

    — relacjonuje „GW”.

    Gazeta podaje długi wykaz nagranych notabli:

    Na płycie są rozmowy: Sławomira Nowaka (ministra transportu),
    Zbigniewa Rynasiewicza (wiceministra infrastruktury), Włodzimierza
    Karpińskiego (ministra skarbu), Zdzisława Gawlika (wiceministra skarbu) i
    Krzysztofa Kwiatkowskiego (prezesa NIK); prezesa PZU Andrzeja Klesyka z wiceprezesem Ryszardem Trepczyńskim; Klesyka z Lechem Wałęsą; Krzysztofa Kwapisza (biznesmena), Tomasza
    Tomczykiewicza (wiceministra gospodarki); Bartosza Arłukowicza
    (ministra zdrowia), Elżbiety Bieńkowskiej (wicepremier, minister
    infrastruktury); Bieńkowskiej i Tomasza Misiaka (biznesmena, wspólnika
    Falenty, b. senatora PO); Patrycji Zielińskiej (prezes Bumaru) i Rynasiewicza; Bieńkowskiej, Karpińskiego i Rynasiewicza; Rafała Baniaka (wiceministra skarbu); Wojciecha Balczuna (prezesa PKP Cargo); Rynasiewicza i Zielińskiej; Karpińskiego z zarządem Azotów Puławy; Bieńkowskiej z Nowakiem; Waldemara Pawlaka z PSL z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem (ministrem pracy z PSL).

    Wszystkich uczestników podsłuchanych rozmów wezwała
    prokuratura. Niektóre wątki śledczy uznali za mogące być podstawą do
    nowych postępowań, a nie tylko w sprawie nielegalnych podsłuchów.

    Gazeta
    ujawnia kilka fragmentów nowych taśm prawdy. Jak informuje, po
    odsłuchaniu rozmowy Bieńkowska - Karpiński - Rynasiewicz prokuratorzy
    uznali, że trzeba sprawdzić stare oświadczenie majątkowe Rynasiewicza.
    Wiceminister infrastruktury bał się bowiem co będzie, „jak zobaczą jego
    oświadczenie po PSL”. Rynasiewicz działał w stronnictwie w latach 90.

    Kolejna podejrzana sprawa pojawia się w rozmowie szefowej Bumaru z
    Rynasiewiczem. Chodzi o Andrzeja W., szefa Instytutu Transportu
    Samochodowego. Oficjalnie jesienią 2013 r. został zwolniony za „bałagan z egzaminami na prawo jazdy”. Rynasiewicz przedstawia to tak: „On zrobił
    taką rzecz, słuchajcie, jego musiało się zwolnić albo do prokuratury.
    On sam sobie wypłacał [pieniądze] za projekty europejskie, sam ze sobą
    podpisywał umowy, 400 tys. sobie wziął. I najlepsze, że zapłacił w
    Warszawie ekspertom, którzy zrobili mu opinię, że tak naprawdę to
    mógł to sobie wziąć. Mógłby siedzieć, bo sam ze sobą podpisał te
    umowy, sam sobie zlecił, sam podpisał i sam wypłacił”

    — opisuje „GW”.

    Rynasiewicz dodaje, że dyrektor „kilka razy go oszukał perfidnie”, zapewniając, że poprawi działanie systemu o nazwie E-kierowca. Rynasiewicz: „Mówię mu, no chłopie, weź to, k…, zrób, wpisałem mu datę, ale nie dotrzymał…”

    — uzupełnia gazeta.

    Reakcję prokuratury wywołała też rozmowa Nowak - Rynasiewicz -
    Karpiński - Gawlik – Kwiatkowski, w której śledczy dopatrują się
    przecieku informacji o akcji CBA w Głównym Inspektoracie Transportu Samochodowego.

    Jeden z jej uczestników (nie wiadomo kto) stwierdza:
    „Bartek uprzedził mnie dzień wcześniej, że tam prawdopodobnie będą
    wchodzić, ale ja mam do tego dość lekki stosunek”. Kim jest Bartek, na
    razie nie ustalono

    — pisze „GW”.

    W tej samej rozmowie min. Karpiński narzeka, że państwo utopiło 400 mln zł w spółce LOT, ale nie
    może pozwolić jej zbankrutować, bo byłoby to „samobójstwo polityczne”.
    Jak mówi, nie można dopuścić, by „nasze rządy były pod znakiem
    bankructwa narodowego przewoźnika”

    — opisuje gazeta.

    Prokuratura wzięła też pod lupę informacje zawarte w rozmowie
    Kwapisz - Tomczykiewicz - Arłukowicz - Bieńkowska. Tym razem chodziło o
    kontrolę NIK wykorzystania funduszy unijnych w służbie zdrowia.

    Bieńkowska mówi, że posłuży się wynikami kontroli z 2011 r. i
    zrobi tak, „by wyszło dobrze”. Bieńkowska: „To znaczy wiadomo, że to nie
    jest prawda, ale co, kto będzie te pieniądze zwracał? Ja wiem, jak
    jest, kontrole robiliśmy po to, żeby wyszło, że jest dobrze. A jest
    źle, ale to są setki milionów złotych”

    — podaje „GW”.

    Podczas tego samego spotkania w restauracji „Sowa i
    Przyjaciele”, jeden z uczestników rozmowy załatwiał przez telefon posadę
    asystentki w Brukseli dla niejakiej Diany.

    Ty masz od 1 lipca pracę, ale kto ci mówi, żebyś ty chodziła do
    pracy. Masz etat, a nie to, że masz chodzić do roboty, bo wiesz, to jest
    różnica. Będziesz tam referentką do spraw różnych, no i tyle, nie
    będziesz się ruszać, będziesz leżeć…

    — rzucił do słuchawki nagrany dygnitarz.

    Prokuratura wyjaśnia, kto to mówił.

    Nowe taśmy prawdy potwierdzają degrengoladę oligarchów
    związanych z Platformą. Wątki podjęte przez prokuraturę powinny być
    drobiazgowo wyjaśnione, ale polityczna wymowa podsłuchanych rozmów jest
    jednoznacznie kompromitująca dla rządowych biesiadników spod
    znaku ośmiorniczek.

    Wszystko, co chcecie wiedzieć o aferze podsłuchowej, czyli mapa powiązań

    Serwis Kulisy24 opublikował zestawienie,
    przygotowane przez departament postępowań karnych Agencji
    Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zawiera ono szczegółowo rozpisane
    spotkania, w których uczestniczyli bohaterowie afery podsłuchowej.

    Jak piszą Agnieszka Burzyńska i Michał Majewski:

    ABW przeanalizowała spotkania kilkudziesięciu osób w obu
    restauracjach. Kiedy się odbyły i kto był ich gościem. W pierwszej
    rubryce jest liczba porządkowa. Określa ona człowieka, którego spotkania
    agencja wzięła pod lupę. Rubryka numer 2 oznacza kolejne spotkania tej
    osoby. Trzecia rubryka to imię i nazwisko. Cztery: nazwa restauracji:
    S&P to Sowa & Przyjaciele, AR to Amber Room. W piątej jest
    termin spotkania, a pod szóstką goście. Dalej pokój, w którym odbywają
    się rozmowy, np. sala górna, piwnica, VIP-room. Ostatnia rubryka to
    uwagi śledczych.  

    Na podstawie opracowania ABW stworzyliśmy mapę wzajemnych powiązań
    osób, których nazwiska pojawiły się w aktach afery podsłuchowej. Śledczy
    ABW niekiedy przekręcali uczestnikom podsłuchów nazwiska. I tak: Adam
    Zdziebło, senator PO i wiceminister rozwoju regionalnego, występuje jako
    "Andrzej Ździebło"; Dariusz Kacprzyk, prezes Banku Gospodarstwa
    Krajowego, figuruje jako "Dariusz Kasprzyk", a Piotr Ciżkowicz z zarządu
    PKP zarówno jako "Piotr Ciszkowski", jak i "Piotr Ciszkowicz". Były
    prezes Telekomunikacji Polskiej Maciej Witucki raz występuje pod własnym
    imieniem, a raz jako "Wojciech Witucki". Podobnie jest z prezesem banku
    Citi Handlowy Sławomirem Sikorą, którego funkcjonariusze opisali w
    dokumencie jako "Stanisław Sikora".

    W kilkudziesięciu przypadkach Agencji nie udało się ustalić
    rozmówców, w zestawieniu  wpisywano wtedy "b.d" lub zostawiano miejsce
    puste. My w naszej infografice oznaczyliśmy ich jako "osoba nieznana" i
    każdej z tych osób nieznanych przypisaliśmy numer (od 1 do 62). W kilku
    przypadkach ABW wiedziała, gdzie taka osoba pracuje, w uwagach wpisywano
    wtedy np. "firma Rotschild", co też uwzględniliśmy na naszej mapie
    powiązań.

    Falentę służby znalazły dzięki specjalnej kamerze. Jechał na spotkanie z Gmyzem

    Czy tajne służby są podłączone do zainstalowanego na
    ulicach systemu rozpoznawania rejestracji samochodów? Tak wynika z akt
    śledztwa podsłuchowego. Na zdjęciu jest fragment maski audi, którym jeździ oskarżony w aferze
    podsłuchowej Marek Falenta, numer rejestracyjny oraz opis, że fotografię
    zrobiono w Warszawie na rogu ulic Wiertniczej i Lentza, a Falenta
    jechał tamtędy na spotkanie z Cezarym Gmyzem z "Do Rzeczy". Jest też
    informacja, że materiał jest własnością ABW i pochodzi z systemu ARTR,
    który zainstalowany został na dziewięciu ulicach w Warszawie.


    Śledząc Falentę




    ARTR to skrót od nazwy "Automatyczne Rozpoznawanie Tablic
    Rejestracyjnych". Kamery systemu najczęściej instalowane są na
    parkingach i przy wjazdach na zamknięty teren. Na ulicach ARTR pomaga w
    strefach ograniczonego ruchu, ale pozwala też na śledzenie wybranych
    samochodów. Za pomocą odpowiednich aplikacji można to robić na bieżąco,
    ale też na podstawie nagrań nawet z kilku tygodni. Na Zachodzie system
    znany jest od końca lat 70. Służby korzystają z niego często. Dzięki
    ARTR Amerykanom udało się np. szybko wpaść na trop braci Carnajewów,
    Czeczenów odpowiedzialnych za zamach podczas maratonu w Bostonie w 2013
    r.



    Obserwacja za pomocą ARTR to kolejna forma inwigilacji, na którą
    nie potrzeba zgody sądu czy prokuratury. Nie ma też przepisów, jak
    długo można przechowywać dane z ARTR ani do jakich celów można ich użyć.
    Wszystko regulują jedynie wewnętrzne przepisy służb.



    Na trop tego, że system ARTR w Warszawie wykorzystuje do
    operacji Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, natrafił jeden z rozmówców
    "Wyborczej", który przeglądał tajną część akt śledztwa podsłuchowego.
    Tam znalazł zdjęcie samochodu Falenty oraz informację o tym, że Agencja
    posłużyła się systemem w śledztwie, by na bieżąco móc śledzić ruchy
    biznesmena.



    Zapytaliśmy ABW: czy w ramach prowadzonych czynności Agencja
    korzysta z danych z systemu ARTR; kto obsługuje ten system; czy ABW
    korzysta z usług firmy zewnętrznej, czy też jest głównym operatorem; w
    ilu miastach i punktach w Polsce funkcjonuje ten system; czy wszędzie
    ABW ma do niego dostęp; jakie są kryteria rozmieszczenia kamer
    identyfikujących tablice; jak długo przechowywane są dane z tego
    systemu. Jedyna odpowiedź, którą otrzymaliśmy: "Ze względu na
    ograniczenia natury prawnej Agencja nie podaje do publicznej wiadomości
    informacji o szczegółach swoich działań bądź zainteresowań, bez względu
    na to, czy są one podejmowane, czy nie" - napisał rzecznik ABW płk
    Maciej Karczyński.


    Tylko dla służb




    Mimo to parę rzeczy udało nam się ustalić: róg ul. Wiertniczej i
    Lentza jest specyficznym miejscem w stolicy. W zasięgu kamer ARTR jest
    meczet, blisko ambasada Białorusi oraz budynek TVN. Jak mówi nam były
    oficer ABW, "to punkt obserwacyjny w rejonie kluczowych zainteresowań
    służby". - Można swobodnie obserwować ruch wokół meczetu i ambasady pod
    kątem pojawiania się tam podejrzanych osób. A że wykorzystuje się to też
    w innych sprawach? Dlaczego nie? Co nie jest zabronione, jest dozwolone
    - tłumaczy nasz informator.



    Jak sprawdziliśmy, te kamery ARTR nie mają nic wspólnego z
    kamerami, których właścicielem jest Zarząd Dróg Miejskich. - Parę lat
    temu ARTR był pilotażowo sprawdzany w Warszawie, ale nie został
    zainstalowany - mówi Sebastian Kubanek, szef Zintegrowanego Systemu
    Zarządzania Ruchem ZDM. Jego zdaniem operatorem kamer może być policja.
    Ale o posługiwaniu się ARTR w skali kraju Komenda Główna Policji
    oficjalnie nic nie wie. Rzecznik komendanta, podinsp. Krzysztof Hajdas
    odsyła do Komendy Stołecznej. Może oni? St. aspirant Mariusz Mrozek z
    KSP mówi, że do niedawna policja w Warszawie dysponowała wejściem do
    tego systemu. Była jego administratorem, a właścicielem sprzętu było
    miasto. System pomagał m.in. w lokalizowaniu kradzionych samochodów. -
    Ale w 2014 r. nastąpiła awaria i od tej pory z tego nie korzystamy -
    twierdzi rzecznik KSP. Dodaje, że ARTR działała w dziewięciu punktach
    stolicy. To znaczy, że jest to ten sam system, z którego nadal korzysta
    ABW. Jak to możliwe, że dla ABW system działa, a dla policji nie? Tego
    nie udało nam się ustalić.


    Poza kontrolą




    Metody inwigilacji, choć bywają pomocne - jak w Bostonie - budzą
    wątpliwości, bo nie reguluje ich prawo. Po wyroku Trybunału
    Konstytucyjnego jasne jest tylko jedno: o tym, jakie środki mogą zostać
    użyte, ma decydować sąd w konkretnym zezwoleniu. Tyle że sądy się na
    tych środkach nie znają, a prawo nie zostało znowelizowane. Monitoring
    wizyjny jest dziś - bardzo ogólnie - uregulowany tylko w ustawach o
    policji, straży miejskiej i inspekcji drogowej. Tymczasem w przestrzeni
    publicznej są setki tysięcy kamer instalowanych przez podmioty prywatne.
    Z materiału, który uzyskują, mogą korzystać policja i służby. Bez
    nakazu sądu, bo mają swobodę dostępu oraz nagrywania dźwięku i obrazu "w
    miejscach publicznych". W 2011 r. generalny inspektor danych osobowych
    Wojciech Wiewiórowski sygnalizował szefowi MSW konieczność ustawowego
    uregulowania kwestii monitoringu. Podkreślał, że wizerunek człowieka to
    też dana osobowa, więc zbiory zawierające takie dane powinny być
    chronione prawem i podlegać rejestracji u GIODO. Ostrzegał również, że
    może pod tym kątem skontrolować MSW i inne urzędy państwowe, które
    przecież też instalują monitoring. W grudniu 2013 r. ówczesny szef MSW
    Bartłomiej Sienkiewicz przedstawił założenia "ustawy przeciw Wielkiemu
    Bratu". Na tym się skończyło.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,18948831,abw-znalazla-falente-dzieki-ulicznej-kamerze-czy-sluzby-sledza.html#ixzz3nP7MAQ4h


    Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ uchylił tajemnicę
    dziennikarską czterem dziennikarzom, którzy zajmowali się aferą taśmową.
    Chodzi o Cezarego Gmyza, Piotra Nisztora, Wojciecha Czuchnowskiego oraz
    Sylwestra Latkowskiego. – To skandaliczna decyzja – podkreśla w
    rozmowie z portalem niezalezna.pl Nisztor.




    Decyzję sąd podjął w piątek. Dotyczy ona tych dziennikarzy, którzy w
    swoich artykułach ujawniali materiały i informacje zawarte w aktach
    afery taśmowej.

    Skandaliczne jest to, że sąd zobowiązał nas wszystkich,
    jak wynika z postanowienia, do tego, abyśmy przekazali materiały, które
    posiadamy, a które dotyczą śledztwa w sprawie afery taśmowej

    – mówi nam Nisztor.



    Dziennikarz jest zaskoczony decyzją warszawskiego sądu, bo – jak zauważa
    – śledztwo dotyczące afery taśmowej zostało wszczęte na podstawie
    nagrań.

    Od początku bardzo mocno akcentowaliśmy kwestię tajemnicy
    dziennikarskiej, jeśli chodzi o sprawy związane z tym, w jaki sposób
    weszliśmy w posiadanie nagrań. Także później, ujawniając akta i
    materiały ze śledztwa, również tę kwestię podnosiliśmy

    – zaznacza.



    Nisztor mówi również, że doszło do sytuacji absurdalnej. – Prokurator,
    który prowadzi sprawę dotyczącą tego, w jaki sposób doszło do przecieku
    akt, wystąpił o to – chcąc iść po bardzo prostej linii – abyśmy pomogli
    mu wskazać naszych informatorów
    – wyjaśnia.



    Dodaje też, że z reguły sądy bardzo racjonalnie podchodzą do tajemnicy
    dziennikarskiej i starają się nie ograniczać wolności mediów. – W
    tej sytuacji chyba sąd do końca nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy
    ochrona źródła informacji i jak istotne jest to dla demokratycznego
    państwa i wolności prasy
    – tłumaczy dziennikarz.



    Piotr Nisztor już zapowiedział, że złoży zażalenie na postanowienie sądu.

     



    Dziennikarze muszą ujawnić źródła informacji ws. afery taśmowej

    Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ uchylił
    tajemnicę dziennikarską czterem dziennikarzom, którzy publikowali akta z
    tzw. afery taśmowej. Dziennikarze zostali zobowiązani do ujawnienia
    źródeł swoich informacji.

    Decyzja dotyczy Cezarego Gmyza, Sylwestra Latkowskiego, Piotra Nisztora oraz Wojciecha Czuchnowskiego.

    Odnosząc się do decyzji sądu
    dziennikarze jednogłośnie stwierdzili, że nie podporządkują się tej
    decyzji. Ponadto Piotr Nisztor zapowiedział, że złoży zażalenie na
    postanowienie sądu.

    Poseł Anna Sobecka z sejmowej komisji kultury podkreśla, że jest to sytuacja skandaliczna i absurdalna.

    – Jest to
    zdecydowane łamanie polskiego prawa. Tajemnica zachowania swoich źródeł
    informacji obowiązuje, do tej pory było to przestrzegane. Nie wiem więc,
    co takiego się stało, że raptem sąd wydaje tak skandaliczną decyzję. Po
    to ujawniane są publicznie informacje, żeby przestrzegać ich źródeł
    – mówi poseł Anna Sobecka.

    Według sądu podczas przesłuchań
    dziennikarzy nie sprecyzowano, czy osoby informujące dziennikarzy
    zastrzegły nieujawnienie swoich danych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    102. Na konferencji prasowej w

    Na konferencji prasowej w Warszawie Kaczyński mówił o sprawie rolników podejrzanych o utrudnianie przetargów na sprzedaż i dzierżawę ziemi rolnej. Wobec pięciu z nich szczeciński sąd zastosował w czwartek areszt, a wobec trzech kolejnych - areszt warunkowy. Kaczyński nazwał tę sytuację skandalem.

    "Ta sprawa wiąże się z wizytą Kopacz"

    Zdaniem lidera PiS ta sprawa wiąże się ze zbliżającą się wizytą premier Ewy Kopacz w Zachodniopomorskiem, bowiem - mówił Kaczyński - istnieją obawy związane z demonstracjami przeciw szefowej rządu. Ważniejsza jednak jest według prezesa PiS odpowiedź na pytanie, kto ma kupować polską ziemię.

    "To, co w tej chwili jest robione, to jest nic innego, jak próba zastraszenia polskich rolników, żeby oni polskiej ziemi nie kupowali. Żeby Polska ziemia była dla cudzoziemców" - ocenił Kaczyński.

    "Przystawiana broń do głowy"

    Pytał też, kto doprowadził do tego, że w akcji dotyczącej rolników z Pyrzyc bierze udział prokuratura, policja i "mamy do czynienia z sytuacją, kiedy ludzie przystawiali broń do głowy, żeby wymuszać np. sprzedaż gospodarstw rolnych, są na wolności, a rolnicy, którzy walczyli o polską ziemię znajdują się w więzieniu". Kaczyński podkreślił przy tym trudną sytuację rodzin aresztowanych.Co mówi prokuratura?

    Jak poinformowała w czwartek Prokuratura Okręgowa w Szczecinie, wszyscy podejrzani usłyszeli zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, bądź też kierowania tą grupą, która miała na celu utrudnianie i zakłócanie postępowań przetargowych. Według prokuratury, do przetargów ograniczonych organizowanych przez szczeciński oddział Agencji Nieruchomości Rolnych przystępowali rolnicy, którzy przed etapem licytacji uzgadniali, która osoba wygra przetarg.

    Ze śledztwa wynika, że rolnik, który miał wygrać, oferował zapłacenie kwoty minimalnej za nieruchomość, a pozostali w ogóle nie przystępowali do licytacji. Rolnik wygrywał przetarg, a ziemia była sprzedawana za kwotę niższą, niż ta, która, mogłaby być uzyskana, gdyby nie doszło do zmowy rolników - twierdzi prokuratura. Sprawa dotyczy co najmniej kilkudziesięciu przetargów.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19001243,kaczynski-probu...

    Szczecin: protest w obronie aresztowanych rolników
    13 października
    rolnicy wyjdą na ulice Szczecina, aby solidaryzować się ze swoimi
    kolegami zatrzymanymi przez Centralne Biuro Śledcze. Aresztowani
    gospodarze bronili polskiej ziemi przed wykupem przez obcokrajowców.

    Jedenastu rolników z
    Rejonu Pyrzyc oraz pracownik Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR)
    usłyszało zarzuty utrudniania i zakłócania postępowań przetargowych.
    Rolnicy zostali potraktowani jak przestępcy.

    Wobec pięciu rolników szczeciński sąd
    zastosował dwumiesięczny areszt. Wobec trzech kolejnych – areszt
    warunkowy. To oznacza, że po wpłaceniu 50 tys. zł poręczenia, mogą oni
    zostać zwolnieni z aresztu.

    Nie możemy
    patrzeć obojętnie, kiedy w Polsce, która mieni się jako wolna i
    niepodległa, demokratycznie wybrany Sejm pozwala na łamanie praw 
    człowieka. To są związkowcy, więc dodatkowo łamane są prawa związkowców
    – mówi poseł Dariusz Bąk z PiS-u.

    Zatrzymani gospodarze wielokrotnie brali udział w protestach rolniczych, nie zgadzając się na wyprzedaż gruntów obcokrajowcom.

    Mamy wiele
    afer w naszym województwie, jak chociażby grabież i kradzież majątku
    stoczniowego na olbrzymią skalę oraz odmowa wszczęcia w tej sprawie
    jakichkolwiek działań przez prokuraturę. Jest wiele afer, w tym afera
    melioracyjna na kwotę 155 milionów, kiedy złodzieje i przestępcy, groźni
    przestępcy, są bezkarni, a rolników wyprowadza się w kajdankach o
    świcie
    – podkreśla Kazimierz Drzazga, przewodniczący Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego.

    Zatrzymanie rolników to także uderzenie w rolniczą „Solidarność”.

    NSZZ
    „Solidarność” RI walczy z patologią i domaga się nowych rozwiązań
    prawnych. Na oczach mieszkańców miast próbuje się nas dezawuować w
    przeddzień wyborów
    – dodaje Edward Kosmal, przewodniczący NSZZ „Solidarność” RI w województwie zachodniopomorskim.

    W oficjalnym uzasadnieniu protestu
    gospodarze wskazują na chęć solidarności z zatrzymanymi. „Mają nas
    usłyszeć w swoich celach” – podkreślają.

    Potrzebują
    nas! Dziś zrobiono z nich bandytów. Jutro przyjdzie kolej na nas.
    Aresztowani mają spędzić za kratami dwa miesiące. Zostali oderwani od
    swoich codziennych obowiązków. Zrobiono to na oczach ich rodzin. Ich
    żony, dzieci i rodzice cierpią. Dzieci wstydzą się pójść do szkół. One
    muszą być dumne ze swoich ojców! Muszą nauczyć się szacunku i miłości do
    rolniczego życia”
    – czytamy w uzasadnieniu manifestacji.

    Pomoc prawną wobec zatrzymanych
    gospodarzy zadeklarował europoseł Janusz Wojciechowski. „Przedstawię to
    prezydentowi Dudzie. On też jest wrażliwy na tego typu sprawy. Pomożemy
    od strony prawnej” – zadeklarował eurodeputowany na antenie Radia
    Szczecin.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    103. UJAWNIAMY. Wymyślona afera.

    Senator z południowego Podlasia Grzegorz Bierecki. Fot. wPolityce.pl


    UJAWNIAMY. Wymyślona afera. Oświadczenie wydawcy "Wprost" odwołuje wszystkie zarzuty wobec senatora Biereckiego


    "Chcę wyrazić nadzieję, że wszystkie media,
    które powołując się na tygodnik „Wprost” powieliły nieprawdziwe
    zarzuty, zechcą co najmniej powiadomić swoich czytelników o oświadczeniu
    wydawcy tygodnika „Wprost”, w którym przeprasza on za rozpowszechnienie
    tych nieprawdziwych zarzutów".

    Potwierdzam, że pomiędzy moimi Mocodawcami: Panem prof. Adamem Jedlińskim, Panem Senatorem Grzegorzem Biereckim i Panem Jarosławem Biereckim a wydawcą tygodnika „Wprost” tj. AWR „Wprost” sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie została zawarta ugoda, w ramach której wydawca tygodnika „Wprost” złożył oświadczenie, w którym przeprosił moich Mocodawców za rozpowszechnianie w numerze 11/2015 tego tygodnika nieprawdziwych zarzutów i nieuprawnionych sugestii godzących w ich dobre imię i które naraziły ich na utratę zaufania.

    Nadto w
    złożonym w ramach ugody oświadczeniu wydawca tygodnika „Wprost”
    przyznał, że zawarte w tygodniku „Wprost” nr 11/2015 zarzuty i sugestie,
    sformułowane na podstawie pisma Przewodniczącego Komisji Nadzoru
    Finansowego z dnia 3 marca 2015 r., iż likwidacja Fundacji na rzecz
    Polskich Związków Kredytowych była aferą, a Pan Grzegorz Bierecki, Pan
    Adam Jedliński oraz Pan Jarosław Bierecki dopuścili się przywłaszczenia
    środków pieniężnych, są nieuprawnione.

    Moi Mocodawcy po opublikowaniu przez wydawcę tygodnika „Wprost”
    oświadczenia w formie i terminie przewidzianych ugodą zobowiązali się
    cofnąć w całości swoje powództwo złożone w sprawie IV C 314/15 zawisłej przed Sądem Okręgowym w Warszawie, IV Wydział Cywilny.

    Jako pełnomocnik Powodów w tej sprawie chcę wyrazić nadzieję, że
    wszystkie media, które powołując się na tygodnik „Wprost” powieliły
    nieprawdziwe zarzuty i nieuprawnione sugestie zamieszczone w numerze 11/2015 tego tygodnika obecnie
    zechcą co najmniej powiadomić swoich czytelników o oświadczeniu wydawcy
    tygodnika „Wprost”, w którym przeprasza on każdego z moich
    Mocodawców za rozpowszechnienie tych nieprawdziwych zarzutów i
    nieuprawnionych sugestii.”

    Dariusz Pluta, adwokat

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    104. Uderzenie "Newsweeka": "za

    Fot. PAP/Rafał Guz

    Zdaniem Anne Applebaum to PiS stoi za aferą podsłuchową. „Opozycja nagrywała rząd, a potem zmanipulowała taśmy”


    „To dokładne przeciwieństwo słynnej afery Watergate”.

    Żona byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego, publicystka „The Washington Post” Anne Applebaum uważa, że za aferą taśmową stoi PiS. Na Twitterze dziennikarka napisała, że nagrane rozmowy Bieńkowskiej z Kwiatkowskim czy Sienkiewicza i Belki to „dokładne przeciwieństwo słynnej afery Watergate”.

    Opozycja po kryjomu nagrywała rząd, a potem zmanipulowała taśmy

    —twierdzi publicystka, powołując się na najnowsze wydanie Newsweeka, w którym Tomasz Lis stawia dokładnie taką tezę. I skarży się, że „prokuratura nie chce się tym zająć”.


    Fot. Twitter/screenshot
    Fot. Twitter/screenshot

    Zapewne ma to być rodzaj obrony małżonka, który wskutek afery taśmowej stracił stanowisko. Czyżby pani Applebaum chciała nam wmówić, że Sikorski nie mówił o „łasce” robionej Amerykanom? Tylko zostało mu to włożone w usta?



    W
    nowym numerze "Newsweek" tropi odpowiedzialnych za aferę podsłuchową. I
    znajduje "osoby powiązane z PiS". "Ale prokuratura nie zajmuje się tym w
    śledztwie, nie bada ewentualnego politycznego motywu przestępstwa" -
    czytamy. Tygodnik zwraca uwagę, że sprawę prowadzi ta sama prokuratura,
    która wcześniej umorzyła inne śledztwa związane z podsłuchami. - To
    sensacyjny artykuł - obiecuje na Twitterze Tomasz Lis. Więcej>>>

    http://ewaiprzyjaciele.pl/

    Afera podsłuchowa pełzającym zamachem stanu? PO atakuję prokuraturę i PiSAfera podsłuchowa "pełzającym zamachem stanu"? PO atakuję prokuraturę i PiS
    Politycy
    Platformy Obywatelskiej - Joanna Mucha, rzecznik sztabu wyborczego oraz
    senator Łukasz Abgarowicz podczas konferencji prasowej odnieśli się
    do publikacji tygodnika "Newsweek" zatytułowanego "Kulisy afery
    podsłuchowej". Senator partii...

  • "Poufny raport" na temat afery podsłuchowej? Giertych: To mój raport

    O "poufnym raporcie" przygotowanym dla ABW
    i prokuratury na temat śledztwa w sprawie afery podsłuchowej pisze
    dzisiejszy "Newsweek" w tekście "Zniszczyć rząd". Tygodnik nie
    poinformował, że jego autorem jest mecenas Roman Giertych, który jest
    pełnomocnikiem m.in. Radosława Sikorskiego, nagranego przez kelnerów na
    zlecenie Marka Falenty.
    Giertych do autorstwa raportu przyznał
    się sam na swojej stronie na Facebooku. W swoim raporcie stawia tezę, że
    operacja podsłuchowa została...

  • Prokurator Generalny odpowiada na raport Giertycha. "To absurd" (http://www.tvn24.pl)

    Roman Giertych, pełnomocnik Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego, nagranych w warszawskiej restauracji, zarzucił prokuraturze, że nie zbadała w śledztwie, czy Marek Falenta działał w porozumieniu z PiS. Prokurator Generalny Andrzej Seremet zarzuty mecenasa odrzucił. Nazwał je "absurdem". Wypowiedź Andrzeja Seremeta ma związek z poniedziałkową publikacją "Newsweeka". Tygodnik cytował "poufny raport", z którego ma wynikać, że "większość tropów" w aferze taśmowej prowadzi do "ludzi związanych z PiS". Jeszcze tego samego dnia okazało się, że dokument omawiany przez pismo powstał w kancelarii Romana Giertycha. Seremet odpowiada na oskarżenia Giertycha Giertych we wpisie, w którym ujawnił swoje autorstwo raportu opublikowanym na Facebooku, sporo miejsca poświęcił Seremetowi. "Czy w śledztwie znajdują się dowody, że Prokurator Generalny był chroniony przez Marka F. przed nagraniem przez kelnerów w czasie, gdy odbywał rozmowy w restauracji Sowa&Przyjaciele, gdzie normalną procedurą było nagrywanie wszystkich VIP-ów?" - pytał mecenas. Z akt śledztwa wynika, że Seremet był w restauracji Sowa&Przyjaciele. Było to spotkanie w ramach międzynarodowej wizyty. Kelnerom to spotkanie wydało się nudne i go nie zarejestrowali. Prokurator generalny mówił o tym w wywiadzie w "Gazecie Wyborczej". Poprosiliśmy Andrzeja Seremeta o komentarz do wpisu Giertycha. – Absurd. To insynuacja – odpowiedział nam prokurator generalny. Afera taśmowa wraca w kampanii Temat został podchwycony w poniedziałek przez polityków. Senator PO Łukasz Abgarowicz stwierdził, że podsłuchy na taką skalę wymagały dobrej i dużej organizacji. Porównał mechanizmy afery podsłuchowej z tzw. aferą gruntową, która za rządów PiS doprowadziła do dymisji wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Zarzuty stawiane przez tygodnik odpierała natomiast kandydatka PiS na premiera Beata Szydło. W "Kropce nad i" podkreślała, że tygodnik "Newsweek" nie ma racji. Zaznaczała, że afera taśmowa to afera PO. - Niech się Platforma z tego wytłumaczy, a "Newsweek", dobrze by było, żeby nie brał udziału w kampanii wyborczej po jednej stronie, tylko rzeczywiście pełnił tę rolę, która do niego należy - mówiła.

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/giertych-atakuje-seremeta-proku...


    Nowe taśmy z afery podsłuchowej

    Na finiszu kampanii wyborczej na jaw wyszły nowe taśmy z afery podsłuchowej. Opublikowała je TV Republika. Warszawska Prokuratura Apelacyjna wystąpiła do dziennikarzy tej
    stacji o przekazanie całości materiałów dotyczących prywatyzacji
    Ciechu. „To dla nas nowy, cenny materiał, choć o tych nagraniach
    wiedzieliśmy” – mówią prokuratorzy cytowani przez radio RMF FM.
    .

    Na trzech nagraniach
    możemy usłyszeć rozmowę nieżyjącego już biznesmena Jana Kulczyka z
    ówczesnym szefem MSZ Radosławem Sikorskim, szefem NIK-u Krzysztofem
    Kwiatkowskim i lobbystą Piotrem Wawrzynowiczem. Dyskusje dotyczą przede
    wszystkim prywatyzacji spółki chemicznej Ciech.

    W rozmowach Kulczyk ujawnia zamiar
    zdominowania rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej oraz informuje,
    że nie będzie miał przeciwników w rozgrywce o kontrolę nad Ciechem.

    W trakcie rozmowy Kulczyk – Kwiatkowski
    pojawia się wątek usunięcia przepisu umożliwiającego ścigania
    właściciela spółki handlowej, jeżeli ten działa na jej niekorzyść.

    Biznesmen zwraca uwagę, że pozostał
    jeszcze jakiś haczyk w przepisach, na co szef NiK-u miał odpowiedzieć,
    że intencja była taka, aby „durny przepis” usunąć, ale nie udało się to
    przez niedopatrzenie.

    Z taśmy wyłania się ponury i przykry
    obraz państwa pod rządami PO–PSL – powiedział Zbigniew Ziobro. Lider
    Solidarnej Polski wyjaśnił, że  ministrowie rządu traktowani są przez
    asystenta miliardera jako asystenci na posyłki, którzy gwarantować mają
    korzystną dla niego prywatyzacje. To pokazuje stan państwa – zaznaczył
    Zbigniew Ziobro.

    Prywatyzacja
    spółki Ciech, która została przeprowadzona po fatalnych (z punktu
    widzenia Skarbu Państwa) warunkach – cenie, bo dziś ta spółka jest
    przecież notowana na giełdzie. Wartość akcji tj. około 70 zł, a została
    sprzedana za około 30 zł. Krótko mówiąc, to zaniżenie wynosi 100 proc.
    jeśli zderzyć to z realnymi cenami jakie szacuje wartość tej spółki
    rynek. Jeżeli spółka została sprzedana za 600 mln zł, to jeśli pomnożyć
    to raz dwa, czyli biorąc pod uwagę jej realną wartość szacowaną dzisiaj
    na rynku, to jest 1 mld 200 mln zł. To jest oczywiście pakiet kontrolny
    – podkreślił Zbigniew Ziobro.

     

    Były wiceszef CBA, radny PiS Maciej Wąsik, mówi, że bulwersujące jest to, iż ośrodek decyzyjny przeniósł się z Sejmu do knajpy.

    – Nie może
    być tak, żeby główne decyzje zapadały w knajpach pomiędzy politykami
    Platformy i oligarchami, a nie tam, gdzie te decyzje powinny zapadać. Po
    przeczytaniu tych materiałów w internecie odniosłem wrażenie, że
    próbowano „wyciąć” konkurentów Kulczyka do prywatyzacji Ciechu. Nie była
    to dobra, jawna, transparentna decyzja i nie dbano o interesy Skarbu
    Państwa, tylko dbano o to, żeby Jan Kulczyk mógł spokojnie, bez
    wielkiego rozgłosu, ten Ciech kupić –
    powiedział Maciej Wąsik.

    To próba odgrzewania starego tematu.
    Tych, którzy zachowali się nagannie, nie ma w Platformie Obywatelskiej –
    tak ujawnione taśmy skomentował natomiast minister skarbu Andrzej
    Czerwiński.

    Prokuratorskie śledztwo ma wyjaśnić, m.in. czy nie doszło do przekroczenia uprawnień, nie było korupcji lub prania pieniędzy.

    Prywatyzację Ciechu przeprowadzono w
    połowie 2014 r. W ubiegłym tygodniu CBA, na polecenie prokuratury,
    zabezpieczało dokumentację w Ministerstwie Skarbu Państwa i na GPW w
    śledztwie ws. nieprawidłowości przy prywatyzacji Ciechu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    105. tej paniusi mówię DOŚĆ

    zemsta za "biednego małżonka,czy za utracone "profity"?

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    107. ot i c.d "prywatyzacji PO polsku

    tylko,ze teraz podany na talerzu i oblany sosem kurkowym...
    Tak się działo w latach 1998 i tak się dzieje TERAZ...
    z jedną małą różnicą...wtedy poproszony o pomoc ówczesny Minister ś.p Lech Kaczyński,szef NKu w drodze do Katowic w bardzo podobnej "złodziejskiej prywatyzacji" natychmiast został odwołany przez Buzka,tego co to na wózek miał być POsadzony,
    dlaczego i czego bał się ówczesny Buzek. ?..
    może kiedyś się dowiemy... a może chodziło właśnie o taką samą "receptę" na "kupowanie spółki giełdowej" wraz z pieniedzmi w KASIE...?
    ci sami ludzie,te same metody a skutki? skutki znane...
    nowe zarządy dla ludzi PO i nowy KESZ dla kulczykoPodobnych,wszak tamtą spółkę również "przejęli " ludzie z PO i zmarnowali w "drebiezgi"

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    108. Sikorski tłumaczy w CNN:

    Sikorski tłumaczy w CNN: Padliśmy ofiarą rosnących oczekiwań wyborców...



    Radosław Sikorski w CNN

    Radosław Sikorski w CNN

    - PiS na pewno nie
    wyprowadzi Polski z Unii Europejskiej - uspokajał dzisiaj Radosław
    Sikorski w rozmowie z Christiane Amanpour na antenie CNN.
    Wybory parlamentarne w Polsce były jednym z tematów programu Christiane Amanpour w CNN.

    - Władzę w Polsce przejmuje Prawo i Sprawiedliwość:
    prawicowa, eurosceptyczna, antyimigracyjna partia - mówiła Amanpour.
    Światopogląd Jarosława Kaczyńskiego porównała do światopoglądu premiera Węgier Viktora Orbana i liderki francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen.


    - Dlaczego wyborcy ukarali rządzącą Platformę Obywatelską za
    sukcesy gospodarcze, którymi Polska cieszyła się w ostatnich latach? -
    pytała Amanpour Sikorskiego.

    - Padliśmy ofiarą rosnących
    oczekiwań wyborców, by ten wzrost i rozwój były jeszcze bardziej
    dynamiczne - odparł Sikorski. Zdecydowanie podkreślał dobrą sytuację
    ekonomiczną Polski w okresie rządów PO. - Wzrosły zarówno średnia płaca,
    jak i płaca minimalna. Spadło bezrobocie. Ale młodzi chcą więcej. Chcą
    stabilności zatrudnienia. Niedawno Platforma przegrała wybory prezydenckie. To też stworzyło pewien klimat, z którym musieliśmy się mierzyć, prowadząc kampanię wyborczą - mówił.

    Amanpour przypomniała, że PiS
    w kampanii wyborczej posługiwał się antyimigrancką retoryką. Wypowiedź
    Kaczyńskiego, w której straszył, że uchodźcy mogą przenosić groźne
    pasożyty, nazwała obrzydliwą.

    - Kwestia uchodźców rzeczywiście była ważną częścią kampanii i jednym z czynników, który zaważył na wynikach wyborów
    - komentował Sikorski. Zaznaczył, że rząd PO był sceptyczny wobec
    pomysłu wprowadzania obowiązkowych kwot podziału uchodźców. Podkreślił,
    że Polska w wyniku II wojny światowej stała się najbardziej
    homogenicznym państwem w Europie. Zwrócił też uwagę, że obecne nastroje
    antyimigranckie trzeba rozpatrywać w kontekście historycznym - Polska
    była historycznie przedmurzem chrześcijaństwa - przypomniał.


    Dopytywany przez Amanpour, czy PiS wyprowadzi Polskę z Unii
    Europejskiej, odparł: - Nie, to na pewno nie nastąpi. Pamiętajmy, że PiS
    był za przystąpieniem Polski do UE - mówił Sikorski.

    Zaapelował, aby wstrzymać się jeszcze od osądzania PiS.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    109. Trybunał Stanu? Kulczyk mówi

    Fot. Youtube.pl


    Trybunał Stanu? Kulczyk mówi o swojej współpracy z ukraińskimi elektrowniami. Sikorski: my wtedy nie musimy naszych budować


    „Ja mówiłem już o tym Pawłowi Grasiowi i
    ten no i Włodkowi Karpińskiemu. Bo wiesz, co się wtedy dzieje. Wtedy
    jest czas, jest trochę czasu na dofinansowanie, nazwijmy to w
    cudzymsłowiu tego węgla, tego wiesz drogiego, bo wtedy zrobimy ceny
    średnie”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. Są taśmy na PiS? "Fakt":

    Są taśmy na PiS? "Fakt": Jeszcze nie rządzą, a już mają aferę

    Politycy Prawa i Sprawiedliwości, a także dziennikarze sympatyzujący
    z prawicą - to oni mieliby być bohaterami kolejnych nagrań, podaje
    "Fakt".

    Gazeta powołując się na pogłoski, pisze w artykule pt. "Są taśmy z politykami PiS? Jeszcze nie rządzą, a już mają aferę", że polityków i dziennikarzy miano podsłuchiwać i nagrywać w warszawskiej restauracji Buffo, położonej w pobliżu Sejmu.

    "Nie wiadomo w jakim celu ludzie z PiS
    i mediów mieliby być nagrywani. Jedna z wersji głosi, że stoi za tym ta
    sama ekipa, co za nagraniami u Sowy. Informacje o nagrywaniu w Buffo
    docierały do służb już po wybuchu pierwszej afery taśmowej. Inna teoria
    głosi, że to może być element intrygi wewnątrz PiS, która ma osłabić
    jedną z frakcji przed rozdziałem stanowisk w państwie", można
    przeczytać.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. Afera taśmowa. SKW

    Afera taśmowa. SKW podsłuchiwała opozycję i dziennikarzy


    Po wybuchu afery podsłuchowej Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadziła
    obserwację dziennikarzy, szefów służb i polityków PiS.
    Zebrane przez wojsko materiały nigdy nie zostały przekazane do prokuratury.

    W maju 2015 r. dziennikarz Cezary Gmyz ujawnił w tygodniku „Do
    Rzeczy” rozmowę Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem. Publikacja
    stała się pretekstem do rozpoczęcia zakrojonej na szeroką skalę
    obserwacji. Działania powierzono Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Rok
    wcześniej ta sama służba zajmowała się obserwacją m.in. Pawła Wojtunika,
    szefa CBA. Tamta akcja zakończyła się spektakularną wtopą. Samochód
    z obserwacją został zdekonspirowany przez funkcjonariuszy z ochrony
    osobistej BOR Pawła Wojtunika. – Po tym zdarzeniu trochę się uspokoiło.
    Obserwacje nic nie wniosły. Zakończyły się tylko spektakularną klapą
    – mówi nasz rozmówca.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. Kidawa-Błońska: Boję się

    Kidawa-Błońska: Boję się o obronność, służby
    Małgorzata Kidawa-Błońska oceniła w radiowej Trójce, że PiS przedstawił "bardzo dziwny skład rządu".
    Zaznaczyła , że boi się o obronność oraz o służby. - Czuję także duży
    niepokój, jeżeli chodzi o polską naukę i kulturę - dodała.

    Zdaniem Kidawy-Błońskiej, PiS powoli wycofuje się ze swoich obietnic, przede wszystkim socjalnych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. Szefowie służb rezygnują.

  • Szefowie służb rezygnują. "Chcą odejść na własnych warunkach"

    - Politycy PiS oceniali ich bezlitośnie przez ostatnie
    lata - mówi rozmówca TVN 24. Stacja podała dziś informację o
    rezygnacjach.

  • Szefowie Agencji Wywiadu i Służby Kontrwywiadu Wojskowego zamierzają
    odejść ze służby w dniu zaprzysiężenia Sejmu. Szef ABW chce oddać się do
    dyspozycji nowego premiera - poinformowała telewizja TVN 24.


    Umorzono śledztwo ws. działań CBA i ABW w związku z "aferą podsłuchową"
    Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie działań CBA i ABW w związku z "aferą podsłuchową".
    Prokuratura uważa, że nie ma potwierdzenia, iż Marek F. w 2013 roku
    informował funkcjonariuszy ABW i CBA o nagrywaniu gości warszawskich
    restauracji. Brakuje ponadto dowodów na to, że od października 2014 r.
    do lutego 2015 r. agenci Biura podejmowali działania operacyjne ws.
    "afery podsłuchowej". Premier Tusk i minister Sienkiewicz z kolei
    nie byli informowani przez CBA o nieprawidłowościach przy prywatyzacji
    spółki Ciech, nie mogli więc na nie zareagować. W celu weryfikacji tych zeznań prokurator uzyskał obszerną dokumentację
    z CBA i ABW, jak również przesłuchał w charakterze świadków odpowiednich
    funkcjonariuszy tych służb. Szefowie i funkcjonariusze CBA i ABW
    zaprzeczyli, aby byli informowani przez Marka F. lub kogokolwiek innego
    o fakcie nagrywania gości w warszawskich restauracjach. Treść zeznań
    Marka F. w powyższym zakresie nie potwierdza również dokumentacja
    wytworzona przez CBA i ABW, w tym dokumentacja dotycząca kontaktów Marka
    F. z ww. służbami, przed rozpoczęciem tzw. afery podsłuchowej
    - poinformował w komunikacie dla Onetu Przemysław Nowak.


    - Jedynym dowodem wskazującym na fakt informowania służb o fakcie
    nagrywania gości warszawskich restauracji są zeznania Marka F. Zeznania
    te, jako sprzeczne z całością pozostałego materiału dowodowego,
    prokurator ocenił jako niewiarygodne. Zgromadzony w sprawie materiał
    dowodowy nie potwierdził, aby funkcjonariusze CBA lub ABW byli
    informowani o fakcie nagrywania rozmów w restauracjach warszawskich.
    Wobec powyższego postępowanie w tym zakresie zostało umorzone - dodaje
    Nowak.


    Afera taśmowa

    W czerwcu 2014 r. we "Wprost"
    ujawniono sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich
    restauracjach – Amber Room oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy
    i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra
    transportu oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim.
    Do redakcji "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach.
    Nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej
    z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca.
    Do ostatniego dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.


    Po kilku miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy
    Łukasz N. i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie
    rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych.
    Oprócz tego, podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy
    mogły być zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach:
    Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery
    podsłuchowej.


    Po publikacji materiałów przez tygodnik "Wprost", 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    114. Błońska się boi ?

    widać ma czego się bać...nie żal mi jej ani na chwilę

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    115. Lubelska prokuratura umorzyła

    Lubelska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie szefa CBA

    Prokuratura w Lublinie umorzyła śledztwo w sprawie szefa
    Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Śledczy uznali, że Paweł Wojtunik
    nie przekroczył uprawnień w związku z tzw. aferą podsłuchową.
    - Prokuratura Okręgowa w Lublinie umorzyła śledztwo w sprawie
    przekroczenia uprawnień przez szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego w
    związku z pełnioną funkcją poprzez ponowne nadanie klauzuli „ poufne”
    ustalonym materiałom wbrew wydanej w dniu 16 kwietnia 2015 r. decyzji
    szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego znoszącej klauzulę tajności z
    tych materiałów i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego –
    mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik lubelskiej prokuratury.

    Szef CBA Paweł Wojtunik bronił tajności informacji po tym, jak w trakcie
    jednej z operacji specjalnych CBA zdobyło płytę z 11 nieznanymi dotąd
    rozmowami polityków i biznesmenów.

    Śledczy sprawdzali, czy na wyrost nie utajnił dokumentów i nagrań. Szef
    Biura odpowiadał, że zrobił to, by chronić źródła informacji.

    16 listopada Prokuratura w Lublinie postanowiła śledztwo umorzyć. Z
    jakiego powodu? Nie wiadomo. - Uzasadnienie postanowienia ma charakter
    niejawny – wyjaśnia Syk-Jankowska.

    Schetyna walczy o przywództwo: Państwo i demokracja są zagrożone
    Kampania
    Grzegorza Schetyny w wyborach na przewodniczącego Platformy
    Obywatelskiej nabiera tempa. Polityk zorganizował dziś konferencję
    prasową oraz skierował do członków partii list otwarty.

    W liście otwartym skierowanym do członków Platformy Obywatelskie
    Schetyna przypomniał, że Platforma Obywatelska była budowana jako partia
    "wolności, demokracji i nowoczesności". "Przez dwie kadencje
    wykorzystaliśmy nasze szanse w Unii Europejskiej, aby dobrze zmienić
    Polskę. Dlatego dziś ze wszystkimi w kraju i zagranicą możemy rozmawiać
    z podniesioną głową" - dodał.

    "Jednak misja, dla której się
    zjednoczyliśmy, nabiera szczególnego znaczenia. Nowy rząd zaczął
    zawłaszczać instytucje państwa. Wielu Polaków patrzy na to z niepokojem.
    Nie wierzą, że można rozwiązywać ludzkie problemy skupiając się
    na przejmowaniu kontroli w służbach, sądach, wojsku, mediach czy
    spółkach skarbu państwa. Deklaracje o służeniu obywatelom,
    w rzeczywistości mają odwrócić naszą uwagę od skoku na państwo. Po raz
    kolejny Platforma musi pokazać, jak się temu przeciwstawić i jak
    skutecznie działać w interesie obywateli" - wskazał.

    "Dziś
    świadomy wyzwań i zagrożeń przed którymi stoimy chciałbym Was prosić
    o poparcie w wyborach na Przewodniczącego Platformy Obywatelskiej RP.
    Proszę o to po wielu rozmowach z naszymi członkami. Z wieloma z Was
    rozmawiałam w ciągu ostatnich miesięcy, także w trakcie kampanii
    wyborczej. Z tych rozmów narodziły się moje propozycje naprawy. Wiem,
    że to punkt wyjścia. Proszę Was nie tylko o poparcie mojej kandydatury,
    ale o stałe sugestie działań i programu" - napisał Schetyna.


    Polityk ocenił, że w Platformie muszą znaleźć się ludzie "z różnych
    stron światopoglądowego spektrum", którzy razem będą pracować
    dla Polski. Następnie zwrócił uwagę na konieczność wspierania małych
    i średnich przedsiębiorstw poprzez ograniczenie etatyzmu państwa.
    Przypomniał także o roli samorządów. "Zaraz po wyborach w Platformie
    Obywatelskiej uruchomię działania budujące program i wspierające
    struktury w kampanii samorządowej. Powołamy samorządowy sztab wyborczy
    i utworzymy regionalne Obywatelskie Akademie Samorządności. Ich celem
    będzie przygotowanie kandydatów we współpracy z organizacjami
    pozarządowymi i niezależnymi środowiskami samorządowymi. Chciałbym
    utworzyć Sekretariat Samorządowy przy Zarządzie Krajowym wspierający
    i koordynujący w stały sposób naszą działalność lokalną. Przywrócimy
    program >>Tak Polskiej Wsi<<. Platforma wróci na wieś i do
    małych miasteczek" - napisał.

    Schetyna dodał, że Platforma Obywatelska jest "jedyną partią wybierającą swojego przywódcę w wyborach bezpośrednich".


    "Jak powiedziałem, to nasz punkt wyjścia. Dalej będziemy tworzyć
    program i decydować o działaniach Platformy Obywatelskiej razem. Dlatego
    proszę Was o poparcie mojej kandydatury i zjednoczenie się wokół
    budowanego wspólnie programu" - zakończył były minister spraw
    zagranicznych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    116. CBA nielegalnie szukało taśm?

    CBA nielegalnie szukało taśm? Prokuratura bada sprawę


    Czy Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadziło nielegalne rozpracowania
    operacyjne, by zdobyć informację o aferze podsłuchowej? Śledztwo w tej
    sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w
    Okręgowa w Warszawie.

    Informacje o prowadzonym postępowaniu potwierdził „Wprost” prokurator
    Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
    – Śledztwo prowadzone jest w sprawie m.in.: przekroczenia uprawnień
    przez funkcjonariuszy publicznych z Centralnego Biura Antykorupcyjnego
    w związku z podejmowaniem działań operacyjnych w sprawie dotyczącej
    zakładania i posługiwania się urządzeniami rejestrującymi przebieg
    spotkań gości w restauracji „Sowa i Przyjaciele” oraz „Amber Room”
    w Warszawie w celu bezprawnego uzyskania informacji oraz ich ujawnienia
    – mówi prokurator Nowak. Zakres prowadzonych działań pozostawał poza właściwością rzeczową
    i obszarem zadań Centralnego Biura Antykorupcyjnego, czym działali
    na szkodę interesu publicznego. Prokuratura sprawdza, czy CBA prowadziło
    nielegalne działania od października 2014 r. do końca lutego 2015 r.,
    używając podsłuchów, urządzeń wizualnych i oprogramowania szpiegującego.
    Kogo CBA miało rozpracowywać? Nie wiadomo – postępowanie prowadzone
    jest z wyłączeniem jawności. Nasi rozmówcy z prokuratury i CBA wskazują,
    że postępowanie jest pokłosiem przekazania w marcu 2015 r. 11 nagrań,
    które biuro miało zdobyć podczas operacji specjalnej. Chodzi o dodatkowe
    taśmy z rozmowami nagranymi przez kelnerów.


    PSL chce zaalarmować Parlament Europejski. „Poinformujemy Unię, jak dziś wygląda sytuacja w Polsce”



    – Chcemy poinformować naszych partnerów w Unii Europejskiej, jak
    wygląda dziś sytuacja w Polsce – mówił w programie „Dziś wieczorem” szef
    PSL. Władysław Kosiniak-Kamysz...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    117. Szef CBA Paweł Wojtunik

    Szef CBA Paweł Wojtunik złożył rezygnację ze stanowiska

    Kierujący Centralnym Biurem Antykorupcyjnym Paweł Wojtunik podał się do dymisji - poinformowało Centrum Informacyjne Rządu.
    "We wtorek szef Centralnego Biura
    Antykorupcyjnego, Paweł Wojtunik, za pośrednictwem ministra koordynatora
    Służb Specjalnych złożył na ręce premier Beaty Szydło rezygnację z
    zajmowanego stanowiska.

    ABW kontroluje Wojtunika

    W ABW rozpoczęła się procedura kontrolna mająca na celu sprawdzenie, czy Paweł Wojtunik nie złamał ustawy o informacji niejawnej


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    118. Wyłażą glizdy spod kamieni kupy

    Rzeczpospolita demokratów

    Co możemy i co powinniśmy robić, gdy demokracja jest zagrożona?

    Udostępniamy nasze łamy wszystkim, którzy nie godzą się na niszczenie ustroju Rzeczypospolitej.

    Cała Polska czyta konstytucję. Już w ten weekend! Zobacz, w których miastach

    Jeśli jesteście zbulwersowani tym, co zrobiła sejmowa większość w
    sprawie Trybunału Konstytucyjnego, zapraszamy na wspólne czytanie
    Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Czytać będziemy w kilkunastu
    miastach.

  • Pedagodzy piszą do MEN w obronie sześciolatków i gimnazjów

    Pedagodzy związani z Polską Akademią Nauk oraz twórcy
    reformy gimnazjalnej apelują do PiS, by nie robić z edukacji sprawy
    politycznej.

  • Prawnicy z Uniwersytetu Śląskiego protestują przeciwko decyzjom PiS i prezydenta

    Pracownicy naukowi UŚ protestują przeciwko aktom bezprecedensowego łamania podstawowych zasad Konstytucji RP.

  • "My, niżej podpisani, wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec aktów
    bezprecedensowego łamania podstawowych zasad Konstytucji RP przez
    większość parlamentarną oraz Prezydenta Rzeczypospolitej, w
    szczególności wobec nieuprawnionego wpływania na skład i niezależność
    Trybunału..







    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    119. Cztery prywatyzacje na

    Cztery prywatyzacje na celowniku NIK. Ciech sprzedany po zaniżonej cenie

    Najwyższa Izba Kontroli krytycznie o czterech prywatyzacjach spółek
    Skarbu Państwa. Kontrolerzy wzięli pod lupę piętnaście największych
    tego typu procesów przeprowadzonych w latach 2012-2014.

    PO postawi Dudę przed Komisją Odpowiedzialności

    Sławomir Neumann w rozmowie z Radiem Zet zapowiedział, że jego partia
    skieruje do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej wniosek o ocenę
    zgodności działań prezydenta z Konstytucją.

    Mamy świadomość, że dziś przed Trybunałem Stanu nie stanie żaden polityk
    Prawa i Sprawiedliwości, bo większość sejmowa jest taka a nie inna. Ale
    te większości się kończą - powiedział Neumann.

    Polityk PO
    - Władza nie jest dana raz na zawsze. Myśmy tego doświadczyli i PiS też
    tego doświadczy. Te wszystkie działania, które są dziś na granicy prawa
    lub są łamaniem prawa będą ocenione w przyszłości. To nie jest tak,
    że kończy się kadencja i wszystko jest odkreślane grubą kreską. Każdy
    ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje - stwierdził.Przewodniczący PO przyznał, że osobą stojącą za działaniami Andrzeja
    Dudy i Beaty Szydło jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. Neumann ubolewa,
    iż z racji na to, że Kaczyński nie pełni żadnej funkcji w rządzie,
    Platforma nie może w żaden sposób pociągnąć go do odpowiedzialności,

    Radio Zet

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    120. Paweł Kukiz do PiS-u:


    Paweł Kukiz do PiS-u: "Wojtunik się narażał i pracował dla Polski. To nie tak miało być, przyjaciele..."

    "W imię jakiejś niechęci, partyjnego interesu PiS, Paweł Wojtunik będzie
    pozbawiony ochrony" - pisze Paweł Kukiz w artykule dla "Super
    Expressu". Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji cofnął rządową
    ochronę byłemu szefowi CBA krótko po jego dymisji.Ta sytuacja oburzyła Pawła Kukiza, który napisał o tym w artykule dla "Super Expressu". "Odebranie prawa do ochrony policjantowi, na którym ciążą mafijne wyroki śmierci, (..) tylko dlatego, że nie podoba się nowej władzy, jest", stwierdził polityk.


    Kukiz pisze, że "rozumie, iż Mariusz Kamiński, jako nowy
    koordynator służb specjalnych, chciał na czele tych służb umieścić
    zaufanych ludzi", ale "czym innym dymisja ze stanowiska, a czym innym
    pozbawienie ochrony".

    "Niezależnie, jak ktoś ocenia
    działanie Wojtunika w CBA, przede wszystkim mamy do czynienia z
    policjantem, który przez lata, rozpracowując grupy przestępcze narażał
    się i pracował dla Polski", ocenia Kukiz. "To nie tak miało być,
    przyjaciele...", kończy.

    Kukiz odniósł się też do sprawy w programie "Kropka nad i".
    - Poszedłbym na manifestację w obronie Pawła Wojtunika i innych
    wybitnych funkcjonariuszy policji - mówił w rozmowie z Moniką Olejnik.


    Polską rządzi mafia polityczna. To nie straszenie PiS-em. To PiS straszy sobą

    Michnik

    Polską rządzi mafia polityczna. To nie straszenie PiS-em. To PiS straszy sobą

    Dekoracja zamiast demokracji
    Adam Michnik
    09.12.2015

    Prezydent Andrzej Duda unicestwił Trybunał Konstytucyjny.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    121. Wnuczka Henryka Sienkiewicza

    Wnuczka Henryka Sienkiewicza w obronie demokracji. "Dobrze, że milicja nas nie goni"

    MICHAŁ WALCZAK

    Pod koniec sobotniej
    demonstracji KOD w Kielcach spotkaliśmy Jadwigę Sienkiewicz, wnuczkę
    Henryka Sienkiewicza. Najstarszą z rodu. Przyjechała z Oblęgorka, a do
    płaszcza miała przypiętą pocztówkę z wizerunkiem prof. Władysława
    Bartoszewskiego i hasłem: "Warto być przyzwoitym".
    - Dobrze, że milicja nas nie goni, jak to było w przeszłości...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    122. Kanadyjska spółka Serinus

    Kanadyjska spółka Serinus Energy, kontrolowana przez fundusz Kulczyk Investments sprzedaje swoje udziały w złożach gazowych na Ukrainie. Według ukraińskiej prasy, firma należąca do zmarłego w lipcu br. miliardera Jana Kulczyka otrzyma ponad 30 mln dolarów. Z tych pieniędzy Serinus Energy zamierza spłacić długi oraz zainwestować w rozwój tegoż biznesu w Tunezji i Rumunii.

    Serinus Energy sprzedaje 70 proc. akcji spółki KUB-Gas Holding Limited (KHL), która jest właścicielką i operatorką koncesji na eksploatację pól gazowych na Ukrainie, w obwodzie ługańskim.

    Umowa o sprzedaży została zawarta 23 grudnia br. z firmą prywatną, której nazwy nie podano do wiadomości mediów. Oczekuje się, że transakcja ta zostanie zrealizowana do 31 stycznia 2016 r. Pieniądze ze sprzedaży Serinus Energy ma przeznaczyć na spłatę pożyczki Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (ponad 11 mln dolarów), a pozostałe środki - na dalszy rozwój firm zajmujących się produkcją gazu ziemnego. W tym w Tunezji i Rumunii.

    Wśród przyczyn sprzedaży wymienia się niestabilną sytuację polityczną na Ukrainie, pogłębienie się tam kryzysu gospodarczego, podniesienie przez Kijów podatków na wydobycie gazu oraz spadek cen surowców (gazu i ropy) na światowych rynkach.

    Rynek energetyczny Ukrainy był przedmiotem szczególnego zainteresowania zmarłego Jana Kulczyka. Jak ujawniła w październiku br. Telewizja Republika, miliarder i ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski mieli o tym rozmawiać podczas spotkania w Pałacyku Sobańskich. - Naprawdę, weźmy przejmujmy energetykę ukraińską. Ja ci to zrobię. Radek - ja ci to zrobię – słychać na nagraniu rozmowę Kulczyka z Sikorskim.

    Z kolei wcześniej, w czerwcu br. portal niezalezna.pl dotarł do niepublikowanych akt śledztwa z afery taśmowej. Znalazło się w nich zeznanie Sikorskiego, który opowiada o rozmowie z Kulczykiem. Pytany o treść spotkania z miliarderem, Sikorski stwierdza: „Przypominam sobie dwie kwestie. Po pierwsze ekspansji inwestycyjnej w Afryce, głównie w Nigerii, po drugie międzynarodowej polityki energetycznej i ciekawe pomysły inwestycyjne na Białorusi i na Ukrainie”. Pytany, „czy w czasie spotkania z Janem Kulczykiem były rozmowy na temat planowanych przez Jana Kulczyka inwestycji na Ukrainie”, Radosław Sikorski potwierdził.
    http://niezalezna.pl/74302-nie-tak-mialo-byc-kulczyk-investment-zwija-si...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    123. Bezprawna inwigilacja.

    Bezprawna inwigilacja. Policja podsłuchiwała dziennikarzy, którzy ujawnili aferę taśmową?
    http://telewizjarepublika.pl/bezprawna-inwigilacja-policja-podsluchiwala...

    Specjalna jednostka policji podsłuchiwała dziennikarzy, którzy ujawnili aferę taśmową – informuje portal kulisy24.pl. Podsłuchy miały być prowadzone przez pól roku od wybuchu afery w czerwcu 2014 roku. Według informacji do jakich dotarli dziennikarze portalu, operacja wymierzona w Cezarego Bielakowskiego, Piotra Nisztora, Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego miała mieć charakter niejawny, zakamuflowany i odbywała się poza wiedzą sądów i prokuratury. Przeprowadziło ją Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji, a więc jednostka, która dba o czystość szeregów policji.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    124. Plona znicze pod Trybunalem

    Plona znicze pod Trybunalem Konstytucyjnym / Candles in front of Constitutional Court

    Bezpośredni odnośnik do obrazka




    TYLKO U NAS. Rzekomo zgnębiony Trybunał szykuje wielką fetę
    jubileuszową za 750 tys. zł! Luksusowy hotel, a w menu rosół z bażanta i
    perliczki z kołdunami…

    „Jak widać z przetargu na rocznicową galę, TK ma się całkiem dobrze, a – zważywszy na koszt imprezy – może nawet nazbyt dobrze.”

    Gdy Monika Olejnik pyta zbolałego Andrzeja Rzeplińskiego, czy spodziewa się aresztowania, a przeciwnicy PiS histerycznie ogłaszają koniec TK i demokracji w Polsce, w tym samym Trybunale pełną parą toczą się przygotowania do wielkiej fety za 750 tys. zł!

    Na imprezę, której koszt przewidziano na 650-750 tys zł (kwota netto, bez VAT), złożą się uroczystość jubileuszowa na Zamku Królewskim (19 maja 2016 r.) oraz konferencja międzynarodowa (19-20 maja) z udziałem delegacji z całego świata.

    W konferencji udział wezmą delegacje sędziów sądów konstytucyjnych
    skupionych w Europejskiej Konferencji Sądów Konstytucyjnych (41 państw),
    a także europejskich trybunałów, Komisji Weneckiej Rady Europy
    i niektórych sądów spoza Europy (łącznie do 100 osób) oraz uczestnicy
    krajowi w liczbie 104 osób – a zatem łączna liczba miejsc na sali
    konferencyjnej powinna
    powinna wynieść 204 – w tym 200 miejsc dla gości oraz 4 miejsca dla
    osób prowadzących konferencję. Należy również przewidzieć miejsca dla
    20 osób ochrony

    — czytamy w piśmie z 17 listopada (trwał już wtedy konflikt wokół TK) podpisanym przez Macieja Granieckiego, szefa Biura Trybunału Konstytucyjnego.

    Paweł Kukiz, lider Kukiz'15, od lat interesuje się tym, co dzieje się w Policji. Należy więc bardzo poważnie traktować to, co mówił w TVN24. Wygląda na to, że lada chwila może wybuchnąć skandal związany z tym, co działo się w Biurze Spraw Wewnętrznych Policji. "BSW w Policji to temat, który prawdopodobnie niedługo wybuchnie jak bomba" – stwierdził Kukiz. Komentował przy tym doniesienia Michała Majewskiego i Sylwestra Latkowskiego, którzy ujawnili, że BSW Policja podsłuchiwały dziennikarzy, którzy ujawnili aferę taśmową.

    "To było bardzo specyficzne biuro. Komendant główny, Działoszyński, jedynka PSL… Proszę zauważyć dziwny zbieg okoliczności, on wprowadził Schosslera do komendy stołecznej, który był kojarzony z aferą Burego" - mówił Kukiz.

    I dodał: "Sugeruję, że to koniecznie powinno być zbadane przez odpowiednie służby. Wg informacji nieoficjalnych, które posiadam, istnieje domniemanie, że Biuro Spraw Wewnętrznych w policji było grupą bardzo silnie wspierającą się personalnie. Będę wnioskował na komisji służb, by zająć się sprawą BSW" - zapowiedział Kukiz.


    Policja podsłuchiwała dziennikarzy i prawników związanych z "aferą taśmową". Raport z audytu w KGP

    W Komendzie Głównej Policji działała specgrupa do rozpracowania
    osób biorących udział w podsłuchiwaniu polityków w restauracji Sowa i
    Przyjaciele - potwierdza to audyt przeprowadzony w Biurze Spraw
    Wewnętrznych Policji. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter śledczy Radia ZET Roman
    Osica, z raportu wynika, że policjanci podsłuchiwali dziennikarzy i
    prawników. W sumie inwigilowanych było prawie 80 osób. Wyniki audytu
    pozna dziś minister spraw wewnętrznych i administracji.

    Specgrupa, na czele której stanął ówczesny szef Biura Spraw Wewnętrznych
    KGP, otrzymała praktycznie nieograniczone możliwości. Chodziło o to, by
    dowiedzieć się, kto stoi za głównym podejrzanym w tej sprawie - czyli
    Markiem Falentą. Aby ukryć sprawę przed prokuraturą i sądami podsłuchy
    były zakładane w ramach śledztwa dotyczącego napaści na tle rasowym w
    Białymstoku.

    Wojciech Czuchnowski, Mariusz Jałoszewski

    30.12.2015
    Wstępne wyniki audytu przeprowadzonego w KGP ujawniło wczoraj Radio ZET.
    Według źródeł rozgłośni na czele specgrupy stanął ówczesny szef Biura
    Spraw Wewnętrznych KGP. Funkcjonariusze mieli dowiedzieć się, kto stoi
    za głównym podejrzanym - biznesmenem Markiem Falentą. By ukryć sprawę
    przed prokuraturą i sądami, podsłuchy były zakładane na "nieznane
    numery" w ramach ścigania sprawców napaści na tle rasowym w Białymstoku.
    Podsłuchiwanych miało być aż 80 osób. Wszystko miał nadzorować
    komendant główny policji Marek Działoszyński, działając na polecenie
    ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. - Potwierdzam istnienie
    takiego audytu, ale dopiero zapoznajemy się z jego wynikami - mówi
    "Wyborczej" Jarosław Zieliński, wiceszef MSWiA.



    Nieoficjalnie nasze źródła podają, że podsłuchiwano dziennikarzy
    "Wprost", którzy publikowali stenogramy nagrań z warszawskich
    restauracji, wszystkich dziennikarzy, którzy kontaktowali się z Falentą,
    jego prawników oraz b. szefów służb specjalnych podejrzewanych o to, że
    stoją za nielegalnym nagrywaniem polityków, biznesmenów i wysokich
    urzędników państwowych w latach 2013-14.



    Afera, która wybuchła po ujawnieniu nagrań z warszawskich
    restauracji, była początkiem końca rządu PO. Doprowadziła do dymisji
    kilku ministrów, a na końcu - Sienkiewicza. Minister sam był nagrywany, a
    potem nadzorował śledztwo w tej sprawie.



    O istnieniu nieformalnej specgrupy w policji i Służbie
    Kontrwywiadu Wojskowego "Wyborcza" napisała w lutym 2015 r. Z naszych
    informacji wynikało, że zaraz po wybuchu afery podsłuchowej Sienkiewicz
    miał uznać za prawdopodobne, iż stoją za nią b. szefowie BOR, ABW, SKW
    oraz Paweł Wojtunik, szef CBA.



    Funkcjonariusze BSW wystąpili o kontrolę operacyjną "NN", czyli
    nieznanych numerów, choć doskonale wiedzieli, że należą do generałów
    służb. Z kolei SKW swoje działania określała jako ćwiczenia.



    Po naszej publikacji posypały się zaprzeczenia. "W MSW nie
    działała żadna tajna grupa wykonująca czynności w tzw. aferze
    podsłuchowej. Policja, w tym BSW, nie prowadziły żadnych czynności" -
    napisała rzeczniczka ministerstwa. Sienkiewicz zarzuty nazwał
    "nieprawdziwymi" i "absurdalnymi". "Sugestie, że za moją zgodą lub
    współudziałem były podejmowane nielegalne działania, mijają się z prawdą
    i stanowią, zapewne mimowolne, wprowadzanie opinii publicznej w błąd" -
    napisał w oświadczeniu. Chciał, by sprawę zbadała Prokuratura
    Generalna. Złożył do niej zawiadomienie. Po kilku tygodniach śledztwa
    prokuratura nie znalazła dowodów na istnienie specgrupy. Policja
    zapowiedziała, że wystąpi z pozwem przeciwko "Wyborczej". Nigdy tego nie
    zrobiła.



    Nowe fakty o działalności "grupy specjalnej" przyniosła
    publikacja portalu Kulisy24.com. W niedzielę jej dziennikarze, którzy w
    tygodniku "Wprost" ujawniali podsłuchy, podali, że byli obiektem
    inwigilacji.



    Czy na działalność specgrupy są mocne dowody? Źródła "Wyborczej"
    mówią, że policja ma zeznania funkcjonariuszy, którzy prowadzili
    operację, oraz ich notatki służbowe z tego okresu.



    Sienkiewicz przekonuje, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego. -
    Minister nie ma dostępu do danych z kontroli operacyjnej. Nie wydawałem
    żadnych poleceń, to nie było za moją zgodą - mówi "Wyborczej".
    Podkreśla, że nie ma pewności, czy informacje są prawdziwe: - To może
    być elementem polowania na poprzedników, politycznych przeciwników.
    Żadnej grupy nie powoływałem ani nie informowano mnie o jej działaniach.
    O czym by to świadczyło, gdyby się potwierdziło, że grupa była?
    Najpierw musi być potwierdzone, czy była i czy łamała prawo.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    125. Michał MajewskiList do

    Michał Majewski
    List do Bartłomieja Sienkiewicza w sprawie inwigilacji
    http://kulisy24.com/opinie/list-do-bartlomieja-sienkiewicza-w-sprawie-in...

    Bartku, pozwolisz, że będę pisał po imieniu. Po pierwsze dlatego, że nie pełnisz już państwowych stanowisk. Po drugie z racji naszej, trwającej od kilkunastu lat, znajomości.

    Pamiętasz, jak siadywaliśmy w „Balgerze” na Koszykowej kilkanaście lat temu? By pogadać o tym, jak Ty i inni nieopierzeni oficerowie UOP na początku lat 90. próbowaliście wyłapać szczegóły wzięcia moskiewskiej pożyczki przez postkomunistów? By mówić o pionierskich czasach Ośrodka Studiów Wschodnich, który budował Marek Karp? Tematem najczęstszym była jednak budząca się potęga putinowskiej Rosji, po latach chaosu ery Jelcyna. Nieraz, jak pamiętam, mówiliśmy o wykorzystywaniu do tej operacji tajnych służb, o zastraszaniu dziennikarzy, najazdach na moskiewskie redakcje mediów, które stały się solą w oku nowego władcy Kremla.

    Potem poszedłeś do biznesu, a nasze kontakty ustały. Doradzałeś spółkom Skarbu Państwa, którymi kierowali postkomuniści od Kwaśniewskiego i Millera. O których jeszcze przed chwilą miałeś fatalną opinię. Może taka jest kolej rzeczy, że trzeba spieniężyć swą wiedzę i doświadczenie? Może państwo nie miało na Ciebie innego pomysłu? Nie wiem, to nie jest teraz najbardziej istotne.

    Blisko dwa lata temu premier Tusk, któremu, jak rozumiem, wcześniej doradzałeś, uczynił Cię szefem MSW. Dość szybko ludzie, w tym Tobie życzliwi, zaczęli zwracać Ci uwagę na bufonadę i przesadną pewność siebie w sprawowaniu tej funkcji. Zaraz do tej sprawy wrócę, bo ma ona, moim zdaniem, znaczenie istotne.

    W czerwcu 2014 okazało się, że mamy do czynienia z wielką aferą. Oto wyszło na jaw, że połowa polskiego rządu, kwiat państwowego biznesu, jest od miesięcy nagrywany w dwóch warszawskich restauracjach. Sprawa wyglądała na poważną i chcieliśmy o niej z Tobą porozmawiać. Po pierwsze dlatego, że byłeś szefem MSW, po drugie dlatego, że sam zostałeś nagrany. Zlekceważyłeś prośbę o spotkanie, która do Ciebie dotarła. Trochę mnie to zdziwiło. Zaskoczyło mnie, że pułkownik służb i analityk nie widzi nadchodzącej burzy, gdy walą pioruny. Bufonada, lekceważenie, pycha? Chyba tak. Spotkałem się ostatnio z emerytowanym oficerem tajnych służb. Nie żaden „trep”, bystry człowiek z waszej strony politycznej barykady, któremu i Ty mógłbyś pozazdrościć doświadczenia. Taki, który pracował z prezydentami i najważniejszymi ministrami w Polsce. Opowiadał mi o rozmowie z Tobą. – W sumie to nie była rozmowa, tylko monolog Sienkiewicza, który spijał mądrości z własnych ust – relacjonował. I wydaje mi się, że wtedy, w czerwcu 2014 roku, też zwyciężyła pycha i arogancja.

    Gdy wybuchła afera, Tusk polecił Ci błyskawicznie ją wyjaśnić. Nie powinieneś był przyjmować tego zadania. Z dwóch powodów.

    Po pierwsze, sprawa dotykała Cię osobiście, bo sam zostałeś nagrany i słowa, które wypowiedziałeś w rozmowie z Markiem Belką, postawiły Cię w bardzo trudnej sytuacji. Oczywiste było założenie, że przy wyjaśnianiu afery będziesz pchany osobistymi emocjami. Drugi powód był równie ważny. To podległe Tobie służby zawiodły. Nie wyłapaliście, że pół warszawskiego establishmentu, w tym ministrowie i urzędnicy, zrobili sobie „bar mleczny” u „Sowy&Przyjaciół”. Ludzie ci mówili tam miesiącami o sekretach, a wszystko się nagrywało. Okazało się, że praca operacyjna służb była na poziomie przedszkola. I to była również Twoja wina jako szefa MSW. Stało się i przyjąłeś jednak zadanie rozwikłania zagadki.

    Ty i Twoi współpracownicy poszliście na skróty, łamiąc wszelkie zasady. Zasypywaliście szefa polskiego rządu księżycowymi hipotezami. Przypomnę Ci Tuska wskazującego z sejmowej trybuny, że scenariusz afery pisany jest cyrylicą. Kompletna bzdura. Ale kłamstwo było wtedy politycznie wygodne, prawda? Było puszczeniem oka do publiczności: „Stańcie przy rządzie, bo państwo zostało zaatakowane z zewnątrz”.

    W lutym tego roku Wojciech Czuchnowski w „Gazecie Wyborczej” opisał kolejną absurdalną hipotezę, którą Ty i Twój zespół postawiliście latem 2014 roku. Taką oto, że za aferą taśmową stała grupa generałów. W tym ci, którzy w zeszłym roku kierowali polskimi służbami. Mniejsza o absurdalność hipotezy, bo roboczo można stawiać nawet i takie. Rzecz w czym innym. Czuchnowski opisał, że zleciliście nielegalną inwigilację tych ludzi, łamiąc zasady demokratycznego państwa prawa. Do inwigilacji wykorzystano Biuro Spraw Wewnętrznych Policji, które ma zadanie dbania o czystość szeregów policji. Podsłuchy zakładano nie „na ludzi”, ale na numery telefonów, choć doskonale było wiadomo, do kogo owe numery należą. Oczywiście wszystko odbywało się bez informowania prokuratury, bez sądowego przyzwolenia. Oburzałeś się po tym tekście, zapowiadałeś konsekwencje prawne. Gdzie jest więc proces, który wytoczyłeś Czuchnowskiemu? Minęło wszak 10 miesięcy. Teraz wychodzi na jaw, że cała ta nielegalna operacja miała dużo szerszy zakres niż tylko inwigilowanie kilku osób. Okazuje się, że miesiącami nielegalnie podsłuchiwani byli też dziennikarze, którzy aferę taśmową ujawnili. Dziś Radio Zet podało wstępne wyniki audytu w BSW Komendy Głównej Policji. Wynika z nich, że nielegalną operacją było objętych blisko 80 osób, w tym reporterzy i prawnicy, a akcję „doklejono” do kryminalnego śledztwa dotyczącego wydarzeń w Białymstoku, by nadać jej pozory legalności. Tak to miało wyglądać. Myśleliście, że będziecie rządzić wiele następnych lat i czas zatrze ślady tych działań?

    Nie potrafię Ci na tym etapie udowodnić, że osobiście wydałeś dyspozycję, by przeprowadzić nielegalną akcję. Ale znając Twoją ówczesną omnipotencję, nie daję wiary, byś o pewnych rzeczach nie wiedział. Natomiast ponad wszelką wątpliwość już dziś można powiedzieć, że ponosisz polityczną i moralną odpowiedzialność za te działania. Pamiętaj, że z mojej strony to nic osobistego. Gdy pewien polityczny rozrabiaka ujawnił całość prokuratorskich akt afery taśmowej, z Twoim domowych adresem włącznie, publicznie protestowałem. Wiesz, dlaczego? Bo chodzi o zasady. Ale Ty najwyraźniej je połamałeś.

    Mam do Ciebie na koniec pytania. Dostawałeś notatki z podsłuchów na biurko? Czytałeś zapisy rozmów moich lub moich kolegów dziennikarzy ze znajomymi, kumplami, z rodzinami? Co wam ta akcja dała? Nie minęło półtora roku, a Ty już dawno przestałeś być wszechwładnym ministrem, któremu salutują generałowie. Partia-matka najpierw wypchnęła Cię na boczny tor, a potem opuściła. Dawni znajomi ze służb, którzy podejrzewają Cię o zlecenie nielegalnej inwigilacji, mówią o Tobie z pogardą. Było warto? Może kiedyś chcieliście dobrze, ale wyszło, jak zawsze – że skończę starym dobrym Czernomyrdinem, o którym kilkanaście lat temu często gadaliśmy.
    ----------------------------------------------------

    Kamiński: konsekwencje karne powinny sięgnąć zleceniodawców
    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/specgrupa-w-kgp-podsluchiwala-d...

    Audyt odpowie, kto zlecał policjantom prowadzenie tego typu działań - skomentował doniesienia o podsłuchiwaniu dziennikarzy i prawników przez działającą w Komendzie Głównej Policji specgrupę Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych. - Nie wierzę w żaden obiektywizm PiS w tej sprawie - mówi z kolei Rafał Grupiński (PO). Materiał "Faktów" TVN. Zgodnie z informacjami Radia Zet, z audytu przeprowadzonego w Komendzie Głównej Policji wynika, że działała tam specgrupa ds. rozpracowywania osób podsłuchujących polityków w restauracji Sowa i Przyjaciele. W ramach jej działań przez rok inwigilowanych miało być 80 osób, w tym dziennikarze i prawnicy. Miały to być osoby, które kontaktowały się z Markiem Falentą, biznesmenem stojącym za aferą taśmową. Zarówno Kamiński, jak i Zieliński wypowiadają się na ten temat bardzo ostrożnie. Twierdzą bowiem, że nie zapoznali się jeszcze z dokumentem - Nie wierzę w żaden obiektywizm PiS w tej sprawie - podkreślał Rafał Grupiński (PO). - Nie powinien tego badać ani Mariusz Kamiński, ani koledzy Jarosława Kaczyńskiego - ocenił. Kilka dni temu były szef Komendy Głównej Policji Marek Działoszyński i były szef MSW Bartłomiej zdecydowanie zaprzeczali doniesieniom, by w komendzie działała taka specgrupa. Mariusz Kamiński zapowiada, że podobne audyty są również przeprowadzane w innych służbach. Doniesienia o specgrupie pojawiły się w czasie, gdy parlament pracuje nad przygotowaną przez PiS nowelizacją ustaw o policji i służbach specjalnych. Projekt reguluje kwestie kontroli operacyjnej prowadzonej przez tajne służby oraz zasady pobierania przez nie billingów. Ostro krytykuje go opozycja.


    Sienkiewicz: to jest koniec Polski w UE, politycznie i mentalnie

    http://www.tvn24.pl/wideo/magazyny/sienkiewicz-to-jest-koniec-polski-w-u...

    Sienkiewicz: to jest koniec Polski w UE, politycznie i mentalnie 04.01 | "Wyrzucenie Polski na kompletny margines świata, który nam dał przez 26 lat niezwykły skok cywilizacyjny, obliczalność, bezpieczeństwo, przynależność do Zachodu" - takie efekty zmian wprowadzanych w Polsce przez PiS przepowiadał w programie "Fakty po Faktach" Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych w rządzie PO-PSL. zwiń (http://www.tvn24.pl)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    126. Tajna grupa podsłuchiwała

    avatar użytkownika Maryla

    127. Wyborcza na ratunek, Paweł Wroński, Czuchnowski

    Argument "nielegalnego podsłuchiwania
    dziennikarzy przez rząd PO-PSL" PiS wykorzysta podczas debaty w
    europarlamencie. A gdzie są dowody? Nawet jeśli treść podsłuchów jest
    niszczona, pozostają ich rejestry w policji.
    PAWEŁ WROŃSKI: Pytanie, które już pan słyszał: czy jako szef MSW zlecał pan podsłuchiwanie dziennikarzy albo wiedział o nim?

    BARTŁOMIEJ SIENKIEWICZ, b. minister spraw wewnętrznych: Nie zlecałem, o żadnych takich czynnościach wobec dziennikarzy nie byłem informowany i wielokrotnie mówiłem to w mediach.

    Sytuacja
    się zmieniła. Pojawił się audyt przeprowadzony przez nowego komendanta
    policji Zbigniewa Maja. Stwierdza on, że w stosunku do dziennikarzy i
    ich rodzin były stosowane "formy pracy policji".


    - Sytuacja zmieniła się o...

    Wojciech Czuchnowski
    Mariusz Jałoszewski

    PiS chciałby przerobić aferę podsłuchową na aferę Sienkiewicza. Ale nie da rady

    PiS chce, by działania poprzedniego rządu przy aferze podsłuchowej
    zbadała sejmowa komisja śledcza. To dobrze, bo PiS nie uniknie w tej
    sprawie niewygodnych pytań.Bezpośrednim powodem powołania komisji ma być audyt, który w Komendzie
    Głównej Policji przeprowadził jej nowy szef insp. Zbigniew Maj. Jak
    podał, ma już dowody, że latem 2014 r. obok ekipy...


    ------------------------------------------------------------------
    Lider KOD o aferze podsłuchowej:
    Przecież tam do niczego nie doszło

    Robert Mazurek pyta Mateusza Kijowskiego o zmiany w mediach, aferę podsłuchową, alimenty i funkcjonowanie KOD. - "Nie protestowałem, bo nie wpadłem na taki pomysł, i tyle" - odpowiada lider KOD na pytanie, dlaczego nie protestował, gdy PO robiła to samo, co PiS. A czemu to miało służyć? Przecież te podsłuchy nie obnażyły żadnej wielkiej afery ani żadnych knowań - mówi Kijowski w "Rzeczpospolitej" i dodaje, że jest czymś obrzydliwym i oburzającym zakładanie nielegalnych podsłuchów i korzystanie przez media z tego typu materiałów.

    Jeśli minister Sienkiewicz spotyka się z prezesem NBP i uzgadniają, że poleci minister finansów, a w zamian NBP będzie życzliwy, to nie są to knowania? - pyta Robert Mazurek.
    Przecież tam do niczego nie doszło - odbija piłeczkę Kijowski. Mazurek wyprowadza go z błędu i przypomina, że Jacek Rostowski przestał potem być ministrem. - Czy to nie były knowania? - pyta. Kijowskiego zatyka na chwilę, a potem odpowiada powtarza, że czuje obrzydzenie do podsłuchów. - Staram się tego nie czytać i nie analizować, ale nie wykluczam, że w niektórych sprawach doszło do naruszenia prawa. Jeżeli tak, zapewne były w tej sprawie postępowania wyjaśniające, a pewnie i wyroki sądów.

    - Bardziej pana boli, że nagrano polityków PO niż to, co oni tam mówili - pyta Mazurek?

    -Razi mnie to, jak mówili, trochę co, ale dla mnie niesłychanie ważna jest zasada „owocu zatrutego drzewa". Podsłuchy były nielegalne i nikt temu nie przeczy.

    Źródło: Rzeczpospolita

    http://www.rp.pl/Plus-Minus/301159993-Mateusz-Kijowski-nie-protestowalem...


    facebook.com
    facebook.com

    Większość ludzi zatrudnionych ostatnio w TVPTVP
    Info nigdy nie ukrywała, że najbliżej im do twardej wersji liberalizmu,
    nie tyle w wersji Platformy Obywatelskiej, co tej prezentowanej przez
    „Newsweek” i „Gazetę Wyborczą”. To przecież zaledwie
    kilkunastoprocentowa mniejszość w skali całego kraju

    — tłumaczy w rozmowie z „Super Expressem” Andrzej Urbański przyczyny
    tak szybkiego wprowadzenia w życie małej nowelizacji ustawy medialnej
    i mianowanie Jacka Kurskiego, polityka PiS, prezesem TVP.

    Jego misja polega na przywracaniu normalności w TV.
    Wciąż trwają prace nad dużą ustawą medialną, która ma służyć
    przekształceniu mediów publicznych w narodowe instytucje kultury.
    Przyśpieszenie zmian poprzez małą ustawę, nominacja dla Jacka Kurskiego
    były jednak koniecznością. Jeżeli kanał TVP
    Info od rana do nocy lansował wersję opozycyjną, a obrazki
    są manipulowane, żeby pokazać, jaką to przewagę ma opozycja,
    wyprowadzając ludzi na ulicę, tego żaden rząd na świecie nie ścierpi

    — wyjaśnia były prezes TVP.

    Według niego wyrwanie telewizji publicznej z rąk starej ekipy jest
    bardzo ważne w tym momencie, gdy wychodzą na jaw coraz to nowe szczegóły
    dotyczące afery podsłuchowej wobec dziennikarzy, która może być wkrótce
    uznana za największą aferę rządową po drugiej wojnie światowej.

    Za rządów PO podsłuchiwano
    polityków, prawników, dziennikarzy. To jest afera nieprawdopodobna. Jest
    próba zamiecenia tego pod dywan. I zadanie Telewizji Publicznej polega
    na tym, by do tego nie dopuścić. Musi zostać powołana sejmowa
    komisja śledcza

    — tłumaczy Urbański i dodaje, że komisja jest konieczna, bo organy śledcze już zawiodły w tej sprawie.

    Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie podsłuchów tylko
    na podstawie tego, że komendant policji stwierdził, że nikogo nie
    podsłuchiwał. Tymczasem wewnętrzny audyt przeprowadzony w policji mówi
    o trzech niezależnych od siebie zespołach, które nawzajem kontrolowały
    siebie.
    Oprócz dziennikarzy podsłuchiwano też polityków, nawet tych
    nadzorujących służby specjalne. Być może był też czwarty zespół
    w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Tego nie wiemy, czekamy na audyt
    z Ministerstwa Obrony Narodowej. PiS musi powołać komisję śledczą,
    bo kluczowe jest ujawnienie powiązań politycznych

    — mówi Urbański i dodaje:

    To musi być dzień w dzień pokazywane w Telewizji Publicznej. Myślę, że skończy się to tym, że media prywatne, TVN
    i Polsat również sprawą się zajmą i pokazywać to będą z równym
    zaangażowaniem.(…) No czegoś tak obrzydliwego jak twór znany jako
    Platforma Obywatelska, w tej jej mizogenii, to nie było wcześniej.
    Mówili, że są najlepszym rozwiązaniem dla Polski, a byli najgorszym.
    Nikt nigdy tak Polski nie skompromitował jak oni, ale to trzeba
    teraz pokazać.

    Slaw/ „se.pl”

    Fot. YouTube


    Kuriozalne tłumaczenie Sienkiewicza: „Argument nielegalnego
    podsłuchiwania dziennikarzy przez rząd PO-PSL, ma posłużyć obecnej
    władzy usprawiedliwieniu tworzenia inwigilacyjnego prawa”


    "Sytuacja zmieniła się o tyle, że
    informacje o jakoby wielkim skandalu z podsłuchiwaniem dziennikarzy są
    obecnie najważniejszą informacją w opanowanych przez PiS „Wiadomościach”
    TVP."


    Bohaterowie największej afery III RP,
    mimo że stracili rządowe stołki i nawet nie zasiadają w parlamencie,
    wcale nie muszą narzekać. Założyli prywatne firmy lub weszli w inne
    biznesowe i zawodowe układy

    czytamy w najnowszym numerze tygodnika „ABC”.

    Dziennikarze sprawdzili, gdzie dziś pracują: b. minister spraw
    zagranicznych Radosław Sikorski, b. minister spraw wewnętrznych
    Bartłomiej Sienkiewicz oraz b. minister sportu Andrzej Biernat.

    Wszyscy trzej dżentelmeni założyli lub wrócili do pracy w swoich
    własnych firmach, które zajmują się - przynajmniej na papierze -
    działalnością dość lekko związaną z dotychczasowymi zajęciami polityków.

    Na początek Sikorski…

    Firma nazywa się Sikorski Global i jak wynika z ewidencji
    gospodarczej, zajmuje się doradztwem dla podmiotów gospodarczych,
    zarządzaniem produkcją i kontrolą kosztów. Sikorski złożył wniosek
    o założenie firmy 9 listopada pod stałym adresem zameldowania

    — czytamy.

    Jak pisze „ABC”, pod koniec roku w Chobielinie w gościnę u Sikorskiego zawitał Sławomir Nowak (b. szef Ministerstwa Transportu, Budownictwa
    i Gospodarki Morskiej – przyp. red.).

    Obaj naradzali się dość długo. Niewykluczone, że razem będą robić interesy

    — mówi „ABC” polityk Platformy, osoba z otoczenia Radka Sikorskiego.

    Na cztery łapy spadli też Bartłomiej Sienkiewicz oraz Andrzej Biernat. Ten pierwszy znów prowadzi swoją firmę.

    Nieoficjalnie mówi się też, że robi interesy ze swoim bliskim
    znajomym Piotrem Niemczykiem, byłym dyrektorem w Urzędzie Ochrony
    Państwa, z którym w innych spółkach Sienkiewicz miał udziały

    — podkreśla tygodnik.

    A były minister sportu?

    Na dzień przed Wigilią zaczęła działalność jego firma, którą nazwał
    po prostu „Andrzej Biernat”. Firma zajmuje się m.in. doradztwem
    i strategią marketingową.

    Doradztwo pana Andrzeja… Chcielibyśmy to zobaczyć na własne oczy.

    Sienkiewicz: Wszyscy polscy politycy z lat 90. swoją obecną pozycję zawdzięczają Wałęsie
    Były minister
    spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz na antenie Radia ZET
    stwierdził, że "Lech Wałęsa jest klasycznym, niejednoznacznym bohaterem
    i musimy się zdobyć na odrobinę wielkoduszności wobec historycznej
    postaci, której wszyscy bardzo dużo zawdzięczamy".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    128. Agnieszka Kublik i prof.

    Agnieszka Kublik i prof. Skarżyńska: Sprawa Wałęsy - widać motyw zemsty, wskazania wrogów...

    Od 16 lutego odbywa się - jak powiedział dziś były szef MSW Bartłomiej
    Sienkiewicz - 'mordowanie Lecha Wałęsy'. IPN poinformował w ubiegły
    wtorek, że wdowa po generale Kiszczaku, Maria Kiszczak, zaoferowała
    sprzedaż dokumentów obciążających m.in. byłego prezydenta Lecha Wałęsę.
    Wczoraj IPN udostępnił do wglądu pierwszy pakiet tzw. akt Czesława
    Kiszczaka mających potwierdzać współpracę Wałęsy ze Służbą
    Bezpieczeństwa w latach 70. Sprawa wywołała wiele komentarzy w Polsce i
    za granicą. O tym jaki wpływ ma sprawa Lecha Wałęsy na polskie
    społeczeństwo i jak jest odbierana z prof. dr hab. Krystyną Skarżyńską w
    Temacie dnia 'Gazety Wyborczej' rozmawia Agnieszka Kublik.

    - Motywy publiczne, tzn. te które są upubliczniane, to są takie motywy
    moralnościowe, związane z przekonaniem, że się dochodzi do prawdy i że
    prawda nas wyzwoli, wszystko jedno jakim kosztem. To słychać wokoło -
    podkreśla prof. Skarżyńska, komentując najnowsze informacje odnośnie
    teczek znalezionych w domu gen. Kiszczaka. Zdaniem gościa Agnieszki
    Kublik z dyskusji odnośnie przeszłości Lecha Wałęsy rodzi się kolejny
    podział w polskim społeczeństwie: - To jest bardzo trudne dla nas
    wszystkich, bo znowu będzie jakiś wymiar podziału społecznego, ale też
    widzę w tym wszystkim brak chęci zrozumienia drugiego człowieka,
    zrozumienia Wałęsy. Według prof. Skarżyńskiej Lech Wałęsa dobrze wie, że
    podpisanie porozumienia nie było 'plusem dodatnim', że naruszyło rodzaj
    grupowego tabu. - Ale to był wtedy młody człowiek. Świadomość robotnika
    młodego była wtedy słaba - dodaje. Prof. Skarżyńska zwraca również
    uwagę na niechęć do zagłębiania się w motywy postępowania człowieka w
    sytuacjach kryzysowych, którą obserwuje w reakcjach różnych osób na
    odnalezienie tzw. akt Kiszczaka. Jej zdaniem ma to związek z typem
    osobowości, w której najbardziej istotna jest siła: - My psychologowie
    mówimy, że to jest osobowość autorytarna. Kawałek tej osobowości polega
    na tym, że człowiek nie potrafi nawet sam siebie zrozumieć, nie chce.
    Uważa, że to grzebanie się w cudzych motywach, potrzebach, jest wynikiem
    słabości i nie próbuje też zrozumieć innych, bo sprawa polska jest
    najważniejsza. Sprawa polska jest ważna, ale sprawa każdego człowieka
    jest też bardzo ważna.


    http://wyborcza.pl/10,149607,19669164,temat-dnia-gazety-wyborczej-sprawa-lecha-walesy-to-kolejny.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    129. Pada mit zielonej wyspy? GUS



    Pada mit zielonej wyspy? GUS zrewidował dane, w Polsce jednak była recesja

    Polska
    jest stawiana jako wzór odporności na kryzys. Ekonomiści na całym
    świecie chwalą nas za przejście suchą nogą przez gospodarcze zawirowania
    związane z kryzysem zadłużenia, który jeszcze kilka lat temu
    pustoszył...



    Agresywna optymalizacja podatkowa. Polska straciła 2,9 proc. PKB

    Dochody
    podatkowe państwa i samorządów w latach 2008-2015 spadły o 2,9 proc.
    PKB - poinformował w środę wiceminister finansów Konrad Raczkowski.
    Ocenił, że "agresywną optymalizację podatkową" stosowały nawet spółki...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    130. ostry komentarz "Oni

    B.szef MSW krytykował resort pod rządami Mariusza Błaszczaka. - Oni
    zachowują się tak jakby wiedzę o policji czerpali z "Ojca Mateusza". I
    to byłby ich intelektualny kres zdolności rozumienia tego, z czym mają
    do czynienia. Służby to kręgosłup państwa, to skomplikowana maszyneria
    -mówił Bartłomiej Sienkiewicz.Sejm
    odrzucił w środę wniosek PO o wotum nieufności wobec szefa MSWiA
    Mariusza Błaszczaka. Od ponad miesiąca nie ma komendanta głównego
    policji. Pojawiają się głosy, że w służbach mundurowych panuje bałagan.

    - Takiego tempa w chaosie i rozkładzie kręgosłupa
    państwa nie pamiętam w ostatnich 25 latach. Jestem absolutnie zdumiony -
    mówił w TOK FM Bartłomiej Sienkiewicz, b.szef MSW. - Oni wszyscy - i
    Błaszczak, i Zieliński - zachowują się tak jakby wiedzę czerpali z "Ojca
    Mateusza". I to byłby ich intelektualny kres zdolności rozumienia tego,
    z czym mają do czynienia. (Policja)
    to jest bardzo skomplikowana maszyneria. Ludzie latami zdobywają
    kompetencje, żeby móc zarządzać dziesięcioma osobami, wydziałem,
    powiatem, województwem, aż by potem rządzić 100-tys. formacją w sposób
    odpowiedzialny. A tu się robi rewolucję, wybiera się ludzi z niższych
    szczebli i wsadza się ich na stanowiska, które ich przerastają - mówił
    gość Mikołaja Lizuta w "A teraz na poważnie".Jego zdaniem to pomysł na destabilizację służby oraz demonstracja
    pogardy i siły wobec formacji. - To się zemści. Stopień rozregulowania
    tej służby prędzej czy później odbije się na bezpieczeństwie
    przeciętnego obywatela. To kwestia czasu - ocenił w TOK FM Bartłomiej
    Sienkiewicz, b.szef MSW.

    Jego zdaniem PiS służby mundurowe traktuje "jak zdobyty, wrogi kraj".

    http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,19786738,sienkiewicz-pis-sluzby-mundu...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    131. właśnie w poniedziałe

    będziemy obserwatorami procesu Amber Gold...Złoto i Bursztyn i wspieranie szajki przez "super wadze" panie Sienkiewicz i co pan na to powiesz, mleko się wylało

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    132. "Wizyty prostytutek", "orgie


    "Wizyty prostytutek", "orgie z celebrytkami"... Kelner od afery zdradza pikantne tajemnice elit

    Konrad
    Lassota, który zajmował się winem w restauracji Amber Room i instalował
    tam podsłuchy, opublikował właśnie książkę o swoich klientach - vipach.
    Oto jej najciekawsze fragmenty.

    Goście czuli się bezpiecznie w salonach dla vipów. Zwłaszcza, że
    niejednokrotnie przed wizytami sprawdzali je oficerowie BOR.
    Przychodzili tam chętnie, zapraszali kolegów. I nie tylko. Wpływowi
    goście paradowali nago, spotykali się z prostytutkami, dochodziło do
    seksualnych orgii: "Począwszy od gołych spotkań i wymiany nagich zdjęć
    między dwoma rozpoznawalnymi mężczyznami, którymi przez pewien czas
    dysponował Łukasz poprzez regularne wizyty prostytutek, na orgiach
    seksualnych z udziałem celebrytek skończywszy"- opisuje Lassota. Jak
    dodaje, nagie zdjęcia bywalców restauracji, znajdowały się na telefonie
    N.: "Nagie zdjęcia były również w telefonie Łukasza zabezpieczonym przez
    ABW. To wszystko działo się w kuluarach restauracji "Sowa i Przyjaciele"".


    Kiedyś pewien polityk i biznesman zaprosili podobno do
    restauracji dwie panie z "warszawskiego pseudocelebryckiego światka".
    Zeznały później w prokuraturze, że nie pamiętają, czy uprawiały wówczas
    seks. Nagranie też nie odświeżyło im pamięci - twierdziły zgodnie, że
    wypiły kieliszek szampana i straciły pamięć. "Od Łukasza wiem, że ich
    stawka za taki wieczór wynosiła trzy tysiące złotych plus wino i
    jedzenie. Status pokrzywdzonych mają także dwaj mężczyźni, obaj żonaci,
    występujący również na innych zarejestrowanych rozmowach" - twierdzi
    Lassota.

    Nowak bryluje, Sikorski jest skąpy


    Podobno Radosław Sikorski zwykle nie kwapił się do płacenia
    rachunku. Kelnerzy opowiadali też, że raczej nie zostawiał też napiwków.
    Za to kulinarne upodobania miał raczej klasyczne. "Jeżeli polędwica wołowa,
    to półkrwista z czerwonym winem z Bordeaux. W przypadku halibuta lub
    dorsza - białe, oleiste burgundzkie wino" - opisuje Lassota.


    Z kolei Elżbieta Bieńkowska miała smak mniej wyrafinowany.
    Najchętniej zamawiała "delikatne i świeże białe wina spoza Europy oraz
    ryby wszelkich gatunków".

    Dużo barwniej opisany jest w
    książce Sławomir Nowak, były model, który potrafił otwierać szampana
    kieliszkiem: "Sztuczka ta nie jest specjalnie trudna, wymaga jedynie
    odpowiedniego trafienia podstawą kieliszka w miejsce klejenia butelki na
    szyjce. Wysiłek zostaje wynagrodzony zachwytem oglądających" - czytamy.


    Według Lassoty najmniej wymagającymi gośćmi byli politycy
    Polskiego Stronnictwa Ludowego. To tradycjonaliści, którzy najchętniej
    zajadali się staropolskimi daniami. Zamawiali tatary, dziczyznę i
    zmrożoną wódkę. "Łatwo im było sprzedać jakiekolwiek danie, odwołując
    się do historii,
    nawet jeżeli opowieść była zmyślona. Za przykład niech posłuży
    carpaccio z homara z rzekomymi powiązaniami do... przebiegającego przez
    Polskę w przeszłości Bursztynowego Szlaku" - opisuje Lassota.

    Wino za 2,5 tysiąca


    Podobno ludowcy, w przeciwieństwie do polityków Platformy
    Obywatelskiej czy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nigdy nie jadali w
    pośpiechu. Delektowali się posiłkami, a do rachunków podchodzili
    beztrosko. "Nie mogłem wyjść z podziwu, kiedy Łukasz, doskonale o tym
    wiedząc, naciągnął ich na pięćset złotych dodatkowej opłaty.
    Uczestnikami spotkania było trzech polityków Polskiego Stronnictwa
    Ludowego oraz dwóch sympatyków tego ugrupowania. W dodatku dwie z pięciu
    osób były związane z ekonomią i finansami. Końcowy rachunek wyniósł
    około tysiąca dziewięciuset złotych" - przyznaje autor.


    Jako największego konesera Konrad Lassota przedstawia Jana Kulczyka.
    Bogacz zawsze wiedział, na co ma ochotę i nigdy się ani nadmiernie nie
    objadał, ani nie upijał. Zazwyczaj wybierał czerwone wina, no, chyba że
    jego rozmówca nalegał na inny trunek. Swoich towarzyszy podejmował
    winami po 2,5 tys. zł za butelkę. Podobno to bardzo umilało rozmowy o
    finansach np. o kupnie przedsiębiorstwa chemicznego Ciech.

    Kulczyk miał gest


    "Lubował się w winach z Bordeaux. Jego ulubionym rocznikiem był
    1995. Miał do niego słabość, choć również dawał się namówić na wina z
    roczników sąsiadujących. Jego standardem była butelka nie droższa niż
    trzy i pół tysiąca złotych. Płacił tyle za wina, którymi podejmował
    ważnych gości, jak i za te, z których wypijał jedynie kieliszek, a
    resztę zostawiał" - dowodzi autor książki.

    Najbogatszy
    Polak miał gest. Podobno dawał kelnerom po 500 euro napiwku. Lubił
    królewską rybę - solę dover, do której zwykle brał delikatne sałatki.
    Czasem jadł mięso, unikając przy tym ciężkostrawnych dań. "Nigdy
    natomiast nie widziałem go spożywającego deser" - wspomina Lassota.


    Dlaczego na taśmach nie ma polityków Prawa i Sprawiedliwości?
    Według Lassoty odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta - posłowie
    PiS po prostu nie pojawiali się w restauracjach. "W kuluarach mówiło
    się, że jednym z zaleceń prezesa Kaczyńskiego było niekorzystanie z
    drogich restauracji oraz hoteli. Dzięki temu uniknąć można kłucia w oczy
    żelaznego elektoratu, który mógłby nie wybaczyć pławienia się w
    luksusach" - dowodzi.

    Czy rzeczywiście tak było? Kto podsłuchy zlecił i kto na nich zarobił? To ma wyjaśnić proces przed sądem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    133. kazał podpalić budkę strażnika ambasady i nie odpowie za to?

    Pobił policjanta, kara wstrzymana. Były szef MSW chce wyjaśnień od obecnego

    "Odpowiadając za policję musi pan minister rozumieć, że państwo polskie i jego ministrowie mają obowiązek stać za policją, a nie za przestępcami" - czytamy w liście byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza do obecnego ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka. To odpowiedź na informację o zawieszeniu wykonania kary przez ministra sprawiedliwości wobec mężczyzny, który pobił policjanta.

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/list-sienkiewicza-do-blaszczaka...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    134. Bicie, szykany, fałszywe zeznania - prawnik zdradza kulisy śledz

    Bicie, szykany, fałszywe zeznania - prawnik zdradza kulisy śledztw po Marszach Niepodległości

    Nie waham się postawić twierdzenia, że główną przyczyną zamieszek podczas poprzednich Marszów Niepodległości, szczególnie w latach 2012 i 2014, było celowe, prowokacyjne zachowanie policji - mówi mecenas Marcin Iwanowski z Zespołu Prawnego Marszu Niepodległości, z którym rozmawiała Magdalena Piejko.

    Akcja „Uwolnić Maćka” zakończyła się sukcesem. Przetrzymywanego przez ponad trzy lata Macieja Dobrowolskiego wypuszczono, wielu młodych ludzi jest jednak w podobnej sytuacji, iloma takimi przypadkami zajmujecie się?
    Jako Zespół Prawny Marszu Niepodległości zajmowaliśmy się przypadkami przynajmniej kilkunastu uczestników zgromadzenia. Wszyscy zostali zatrzymani przez policję w drodze przeprowadzanych już po zakończeniu Marszu łapanek. Wobec nich skierowano akty oskarżenia w tzw. postępowaniu przyspieszonym, jednakże tylko jedno zakończyło się skazaniem zatrzymanego. Stało się tak tylko dlatego, że osoba zatrzymana została zastraszona i zmuszona do przyznania się do winy i jednocześnie poinformowano ją, że brak jest adwokatów, którzy mogliby jej pomóc. Dopiero po skontaktowaniu tej osoby z naszym Zespołem Prawnym, udało się doprowadzić w drugiej instancji do uniewinnienia. W pozostałych przypadkach sąd przekazał sprawy prokuratorom do prowadzenia w trybie zwyczajnym. W dwóch przypadkach prokurator wniósł akt oskarżenia. W pierwszym uniewinniono oskarżonego, w drugiej sprawie czekamy na wyrok, który zapaść ma 19 maja w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi-Południe.

    Jakie są statystyki - ile osób wtedy zatrzymano, ilu z zatrzymanych trafiło do aresztu, jak wielu osobom postawiono zarzuty?
    Najczęściej pojawiającym się w aktach oskarżenia zarzutem był „czynny udział w zbiegowisku publicznym wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie”. Praktyka pokazuje niestety, że wielu sędziom do skazania osób oskarżonych wystarczą zeznania jednego - dwóch funkcjonariuszy, którzy twierdzą, że widzieli jak dana osoba rzucała ciężkim przedmiotem. Jeszcze wiele pracy przed nami, aby uległo to zmianie.

    Zmuszanie do zeznań, pobicia, przypadkowe zatrzymania... - potwierdza Pan, że takie historie miały miejsce? Czy jakieś inne jeszcze zachowania policji z 2014 roku nie trafiły do wiadomości opinii publicznej?
    Ubolewam nad tym, że takie przypadki niestety miały miejsce. Policja wymuszała na zatrzymanych przyznanie się do winy, wmawiając im, że odmowa skutkować będzie nieuchronnym więzieniem. W wyniku działań policji wielu zatrzymanych przyznawało się do winy. Udało nam się pomóc tym, którzy się do nas zgłosili. Było jednak wielu, którzy nie skorzystali z naszej pomocy i otrzymali wyroki skazujące. Warto odnotować przypadek dwudziestolatka ze Śląska, który mimo szykan ze strony policji dzielnie odmówił przyznania się do winy, tj. do udziału w zbiegowisku. Reakcją policjantów było wielokrotne bicie w celi. Mimo braku dowodów winy i innych ustawowych przesłanek, został wobec niego zastosowany przez sąd areszt, w którym spędził miesiąc. Chłopak był tak przestraszony, że o fakcie bicia go przez funkcjonariuszy nie powiedział nawet adwokatowi z Zespołu Prawnego Marszu podczas odwiedzin w areszcie. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero od członka jego rodziny. W konsekwencji stosowanych szykan, musi teraz korzystać z pomocy psychiatrycznej. Postępowanie wobec niego zostało natomiast umorzone. Nie sposób również nie wspomnieć o fałszywych zeznaniach policjantów, które pojawiały się w każdej ze spraw wniesionych do sądu. Wobec trudności w weryfikacji wiarygodności ich zeznań, policjanci pozostają bezkarni.

    Jak Pan sądzi - dlaczego rok później podczas Marszu Niepodległości było spokojnie i nikogo nie zatrzymano?
    Nie waham się postawić twierdzenia, że główną przyczyną zamieszek podczas poprzednich Marszów Niepodległości, szczególnie w latach 2012 i 2014 r. było celowe, prowokacyjne zachowanie policji. Wbrew zapisom ustawy i prawie o zgromadzeniach, zamiast zadbać o bezpieczeństwo uczestników zgromadzenia, policja eskalowała napięcie, stosowała przemoc wobec pokojowo zachowujących się uczestników Marszu, a usprawiedliwiała to dbałością o bezpieczeństwo… funkcjonariuszy. Nie oznacza to, że w marszach biorą udział tylko osoby o pokojowych intencjach, jednakże jak pokazuje doświadczenie Straż Marszu potrafi sama sprawnie poradzić sobie z osobami agresywnymi. Wystarczy jeżeli policja nie przeszkadza. Podczas ostatniego Marszu była niewidoczna, co wystarczyło, żeby nie doszło do żadnych zamieszek. Sądzę, że nie bez wpływu na przyjętą przez policję w tym dniu taktykę, miał wynik wyborów z października 2015 r. i zmiana osób nadzorujących wykonywanie zadań. Nie widzę innego uzasadnienia działań podczas poprzednich Marszów niż wola polityczna skompromitowania samej idei.

    http://niezalezna.pl/79339-bicie-szykany-falszywe-zeznania-prawnik-zdrad...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    135. Nowa odsłona afery taśmowej.

    Nowa odsłona afery taśmowej. Paweł Graś do Jana Kulczyka: No więc z "Faktem" kłopot jest

    Tygodnik
    "Do Rzeczy" dotarł do nowych nagrań z afery taśmowej. Słychać na nich
    rozmowę Pawła Grasia z Janem Kulczykiem. Minister z KPRM skarży się
    biznesmenowi na ataki "Faktu" na Donalda Tuska i jego rodzinę. . Jak pisze tygodnik, z kontekstu rozmowy Jana Kulczyka z Pawłem Grasiem
    wynika, że odbyła się 17 kwietnia 2014. Poruszano w niej plany
    stworzenia wielkiego koncernu energetycznego, jak też prywatyzację
    spółki Ciech. Pismo zdecydowało się za to opublikować fragment,
    dotyczący "Faktu".

    Jeszcze ważne, żeby te media kurde, jakoś doceniały to, co się dzieje - mówi Paweł Graś - ujawnia prawicowy tygodnik. No więc z "Faktem" kłopot, to jest... "Fakt" należy do Springera? Tak? - pyta Jan Kulczyk. Chce też dowiedzieć się, czy Merkelowa nic tam nie może?. Minister z Kancelarii Premiera odpowiada, że myśmy gadali z nimi. I tak i siak. Oni z jednej strony mówią, ci Niemcy,
    że oni patrzą wyłącznie biznesowo i że się nie wtrącają, nie wpływają i
    tak dalej. Taka kurde gazeta, która zajmuje się wyłącznie hejtem i
    nieustannym atakowaniem rządu i premiera, to jest kurde mać obłęd 

    Jan Kulczyk sugeruje więc, jak pisze "Do Rzeczy", że spotka się z wdową po właścicielu niemieckiego koncernu medialnego - Axel Springer. Ja
    spróbuję... To nie jest sprawa pilna, szybko ja nie jestem w stanie,
    ale spróbuję się, wiesz, tak z nią zaprzyjaźnić, ona nawet taka stara,
    brzydka baba, żeby jeszcze była... to jest przyjemność zjedzenia
    kolacji, a tak wiesz to... Wiesz, ja spróbuję
    - obiecuje.

    Paweł Graś mówi wtedy, że nie podoba mu się, by media z niemieckim kapitałem atakowały rząd. To
    jest gazeta niemiecka bądź co bądź. Tu pojadę Kaczyńskim trochę - ale,
    żeby była tak zaangażowana w atakowanie rządu. To jest aż nieprzyzwoite -
    twierdzi. To jest psychologiczna mentalność. PiS-iorem jest naczelny. To na pewno. Naczelny "Faktu" -
    Jankowski. To jest, ja z nim gadałem parę razy. To jest raz, to jest
    jeden powód taki, wiesz... mega, na tym poziomie najwyższym. On po
    prostu ma takie przekonanie i generalnie jest po ich stronie. Po drugie,
    oczywiście, gazeta musi atakować rząd, bo taka jest jej rola, bo
    inaczej by się nam w głowie poprzewracało, gdyby nas nie atakowano
    - mówi. Twierdzi też, że ataki Donalda Tuska i jego rodzinę bolą. To jest takie pastwienie się, k... - mówi. Dlatego też Jan Kulczyk raz jeszcze obiecuje, że porozmawia z wdową po właścicielu.

    "Do
    Rzeczy" przypomina, że sześc tygodni po tej rozmowie mienia się
    redaktor naczelny "Faktu". Grzegorza Jankowskiego zastąpił Robert Feluś.

    Taśmy Kulczyk-Graś. Czy rząd miał wpływ na odejście naczelnego "Faktu"? [STENOGRAM]

    Cezary Gmyz na łamach tygodnia „Do Rzeczy” ujawnił fragmenty
    stenogramu nagrania, z którego wynika, że Paweł Graś i Jan Kulczyk
    rozmawiali o możliwości przeprowadzenia zmian w dzienniku "Fakt".
    Miesiąc po tej rozmowie Grzegorz Jankowski przestał być redaktorem
    naczelnym tabloidu.
    Do spotkania Grasia i Kulczyka doszło 17 kwietnia 2014 roku w Pałacu
    Sobańskich. Jednym z poruszanych tematów był "problem Faktu", który miał
    krytycznie pisać o rządzie Donalda Tuska. Graś zdradził, że rząd
    prowadził już rozmowy w tej sprawie ze stroną niemiecką, ale efekty nie
    były satysfakcjonujące, bo "oni patrzą wyłącznie biznesowo". Kulczyk
    zaoferował swoją pomoc w pacyfikacji tabloidu. Miał w tym celu spotkać
    się z wdową po Axelu Springerze, założycielu wydawnictwa, które jest
    właścicielem tabloidu. - Ja spróbuję, ja nie obiecuję Paweł, ale ja
    wiem, jak do niej dotrzeć, bo to nic innego nie wymyślisz. Ja umówię się
    z nią na kolację i ja w ten sposób, taki rodzinny, pójdę, w ten sposób –
    że wiesz, ja rozumiem, że tam nakład jest potrzebny.
    To są rzeczy... ale żeby atakować dziecko? (..) Jak oni zobaczą,
    jak zobaczą że się ona włącza, no w końcu jest właścicielką, nie -
    stwierdził biznesmen, sugerując, że postara się przekonać Friede
    Springer, by wpłynęła na redakcję polskiego dziennika.
    Z końcem maja 2014 roku Grzegorz Jankowski przestał pełnić
    obowiązki redaktora naczelnego "Faktu" i odszedł z wydawnictwa. W ciągu
    kolejnych miesięcy pracę stracili także szef działu wydarzeń i wydań
    lokalnych Wojciech Biedroń, szef kanału wideo Michał Wodziński, a także
    wicenaczelni Joanna Niedziela-Dąbrowska i Piotr Bugajski.

    W niedzielę Radiu Dla Ciebie Cezary Gmyz zapowiedział przekazanie
    całości nagrania prokuraturze.




    Niekompetencja przemieszana z nieodpowiedzialnością

    NIK o spółce Polskie Inwestycje Rozwojowe, że to jednak… kamieni kupa




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    136. Rozmowa SIENKIEWICZ: Jest

    Paweł Wroński

    04.05.2016

    PAWEŁ WROŃSKI: Napisał pan pół roku temu w
    "Tygodniku Powszechnym" tekst pod tytułem "Kiedy przegra PiS". Zabrakło
    mi informacji, w jaki sposób i w których wyborach przegra.





    BARTŁOMIEJ SIENKIEWICZ: Tego nie wiemy, każda władza przemija i
    obecnie zastanawianie się, czy to będą cztery lata czy osiem lat, uważam
    za bezpłodne. Uważam, że po jednej kadencji to ugrupowanie nie będzie
    już miało mandatu społecznego do rządzenia. Ale istotniejsze jest to, co
    będzie po rządach PiS.


    Wolę pozostać przy pytaniu "jak". Prof.
    Radosław Markowski mówi, że wybory nie muszą się odbywać według
    dotychczasowych reguł, bo można jak na Węgrzech przykroić okręgi
    wyborcze. Były prezydent Bronisław Komorowski twierdzi, że można
    wprowadzić ordynację mieszaną preferującą jednolite partie.





    - Pan oczekuje, że będę brał udział w wyścigu na doradzanie, jak
    PiS ma złamać demokrację w Polsce? Być może rzeczywiście będziemy mieli
    do czynienia z taką próbą, ale moim zdaniem istota problemu leży gdzie
    indziej. PiS fałszywie rozumie naturę demokracji. Demokracja nie jest
    absolutną swobodą działania rządzących na mocy większości uzyskanej w
    wyborach. Nie sprowadza się do aktu wyborczego, po którym rządzący mogą
    robić, co chcą. Gdyby tak było, to wzorem demokracji byłyby takie
    państwa jak Białoruś i Rosja. Istota demokracji, do której dążyliśmy od
    upadku komunizmu, polega na systemie władzy kontrolowanej na wszystkich
    poziomach. PiS, znosząc wszystkie ograniczniki władzy, wypisuje Polskę z
    demokracji liberalnej, udając, że to deszcz pada, a nie plują. Z tego
    jednak płyną bardzo istotne konsekwencje dla stanu państwa.


    Jakie?




    - Przez te cztery lata w Polsce dokona się taka zmiana porządku
    prawnego, takie będą skutki kontrrewolucji antyliberalnej w Polsce, że
    powrót do status quo ante będzie niemożliwy. Na pewno będzie to już inne
    państwo. Z innymi relacjami między polityką i instytucjami oraz między
    państwem a obywatelem.



    Pozostaje kolejny dylemat - co robić z tą emocją społeczną,
    która się ujawniła w momencie wyboru PiS. Ta emocja nie zniknie. Tych
    wyborców nie unieważni się przez fakt przegrania PiS. To jest pewna
    rzeczywistość społeczna i trzeba będzie się do tego odnieść.


    Mam wrażenie, że gra toczy się teraz o co
    innego. Jarosław Kaczyński, przemawiając w poniedziałek w Sejmie i
    rzucając postulat zmiany konstytucji, zarysował polityczny cel dla
    swojej formacji - zdobycie konstytucyjnej większości w kolejnych
    wyborach. Bo wtedy PiS przeforsuje nową konstytucję. To zarazem
    mesjanistyczny projekt utworzenia nowego państwa, innego niż to po 1989
    roku.





    - Ma pan rację, ale na razie zajmijmy się nie tym, czego PiS
    chce, ale co może zrobić. Mamy taką rzeczywistość: PiS za pomocą 18
    proc. wszystkich wyborców chce już teraz stworzyć dla wszystkich Polaków
    zupełnie nowe państwo, skrojone według własnych uraz, wyobrażeń, mitów i
    pragnień. Jest to próba zawłaszczenia państwa, które powinno służyć
    większości.



    Do tego zawłaszczenia potrzebna jest swoista metoda walki z
    "nimi", którzy reprezentują wszystko, co złe. Bo tylko w ten sposób
    można uzasadnić zmiany. Jednym z takich klasycznych elementów jest tzw.
    walka z elitami i taka walka już się toczy. Już padło z trybuny sejmowej
    hasło "my was wymieciemy". To rewolucyjny zamysł polityczny, by z życia
    politycznego anihilować wszystkich, którzy cokolwiek mieli wspólnego z
    wolną Polską przez ostatnie 25 lat. A ich grzechem pierworodnym jest
    "niebycie razem z Jarosławem Kaczyńskim".



    To jednak nie zwalnia nas z myślenia, co zrobić z prawem, które w
    trakcie swojej kadencji stworzył PiS, albo z działaniami poza prawem -
    czyli na przykład unieważnieniem Trybunału Konstytucyjnego. Odpowiedź na
    to pytanie ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości państwa po tej
    rewolucji. Czy możliwa jest dyskontynuacja, skoro przyszli rządzący będą
    ograniczeni tym, co PiS w ciągu tych czterech lat stworzy?


    Istnieje prosta pokusa. Skoro PiS stworzy
    prawo godzące w mniejszość i ułatwiające kontrolę społeczną, można by go
    było w przyszłości użyć przeciwko PiS.





    - Na tym polega pułapka. Bo to oznacza, że w przyszłości
    będziemy mieli państwo, w którym niezależnie od tego, kto z kim wygrywa,
    poziom agresji i represji pozostanie taki sam. Skutki takiej polityki
    są dwojakie - stworzą ciągle niegojącą się ranę, bez mała wojny domowej,
    oraz nieuchronnie wypiszą Polskę z ram państw demokratycznych. Moim
    zdaniem nie teraz, pod rządami PiS, ale dopiero wtedy nastąpiłby
    ostateczny koniec liberalnej demokracji w Polsce i zwycięstwo Jarosława
    Kaczyńskiego, bo gralibyśmy według jego reguł. Być może byłby to też
    finis Poloniae, bo skłócone plemiona wcześniej czy później padają łupem
    obcych. Polska ten scenariusz dokładnie przerobiła w XVIII wieku.


    Jak wobec tego powinno się takim konsekwencjom przeciwdziałać?




    - Jest logika odwetu, którą narzuca nam PiS, a drugą ścieżką
    jest stworzenie czegoś w rodzaju Komisji Pojednania. Po tym
    doświadczeniu wszystkie siły polityczne powinny zawrzeć nową umowę
    społeczną. Jej istotą byłoby jasne oddzielenie tego, co jest partyjne,
    od tego, co jest państwowe. I powinno się to uczynić w sposób jaśniejszy
    i klarowniejszy niż w obowiązującej konstytucji z 1997 roku. Ta umowa
    powinna dotyczyć niezależności Trybunału Konstytucyjnego, sądów,
    prokuratury, mediów. Być może potrzebujemy określić na nowo, czym ma być
    polityka w Polsce.


    Zaraz, zaraz, to PiS chce zmieniać konstytucję, a mamy konstytucję z 1997 roku, która takie gwarancje zawiera.




    - Praktyka, którą obserwujemy, pokazuje, że gwarancje okazały
    się nie dość mocne w przypadku silnej większości sejmowej i posłusznego
    prezydenta. Ku zdumieniu samych prawników obóz rządowy mógł za pomocą
    zwykłych ustaw zablokować działanie Trybunału Konstytucyjnego, a w
    istocie obejść konstytucję.


    Łamiąc prawo.




    - W sposób nie dość dla całego społeczeństwa oczywisty.


    Jaki interes w zawarciu takiego porozumienia miałby PiS? Po co miałby przystępować do kolejnego Okrągłego Stołu?




    - Rozmawiamy o sytuacji, która miałaby nastąpić po przegranej
    PiS w wyborach, w zupełnie innej sytuacji politycznej, w której ta
    partia mogłaby czerpać korzyści z takiego porozumienia. Jest jednak
    warunek: bez Jarosława Kaczyńskiego. Inaczej nigdy nie skończymy tej
    wojny.


    Dlaczego PiS miałby w ogóle przegrać
    wybory? Skoro w tych wyborach obiecali na każde dziecko 500 zł, to w
    kolejnych mogą obiecać tysiąc i będą w tych obietnicach najbardziej
    wiarygodni. Jak mówił Tocqueville, demokracja istnieje, dopóki władza
    nie zacznie przekupywać wyborców za ich własne pieniądze. Biednych
    zawsze jest więcej.





    - Głęboko się z tym nie zgadzam. Ludzie rzeczywiście ubodzy
    zwykle w nikłym zakresie angażują się w działanie publiczne.
    Rozstrzygają średniozamożni. To jest lewicowe złudzenie, że wybory 2015
    roku były buntem młodych biednych przeciwko starszym bogatym. Naprawdę
    zdecydował odruch niższej klasy średniej, która zawsze chce więcej i
    postawiła na tych, którzy im to obiecali. Ale nie oznacza to tym samym,
    że jest to odruch trwały. Jest jeszcze jeden aspekt - istotą każdych
    polskich wyborów jest gra o centrum. To centrum w Polsce decyduje, komu
    przyznać, komu odebrać władzę. Nie wierzę w to, żeby Jarosław Kaczyński
    był w stanie utrzymać centrum polskich wyborców na dłuższą metę za
    pomocą takiej polityki, jaką obecnie prowadzi. Projekt, który realizuje,
    jest zbyt radykalny, prowokuje konflikty na wszystkich frontach.


    Mówi pan o konieczności refleksji ze strony
    obecnej opozycji. Na razie nie widzę jakiegokolwiek pozytywnego
    programu z tej strony, tylko reakcję na kolejne ofensywy PiS.





    - Tylko że zwykle przez rok, półtora każda opozycja jest w
    absolutnej defensywie. Widzę, jak "Gazeta Wyborcza" nieustannie
    krytykuje partie opozycyjne za brak programu, problemy wewnętrzne. Ale
    uznajmy - tak po prostu zawsze jest. Dopiero w połowie kadencji, gdy
    władza traci rozpęd, zużywa się rządzeniem, zaczyna się coś dziać. Nie
    wiem, jak będzie w przyszłości wyglądać polska opozycja, czy
    skoncentruje się wokół PO czy Nowoczesnej albo czy powstanie jakaś nowa
    formacja. Być może formułę działania zmieni KOD? Ale dopiero za rok,
    może dwa pojawią się byty polityczne, przywódcy, którzy będą mieli
    szanse wygrać w wyborach.



    Jest jeszcze jeden istotny element - samo Prawo i
    Sprawiedliwość. To jest trzecia próba tej samej ekipy zawłaszczenia
    państwa na rzecz poglądów wyznawanych przez mniejszość. Agresywną i
    zdeterminowaną, ale mniejszość. Udała się dlatego, że zastosowano
    skuteczną mimikrę, a jej elementami byli prezydent Andrzej Duda i
    premier Beata Szydło. Natomiast to jest ta sama ekipa i doskonale wiemy,
    że dotychczasowe próby jej rządzenia kończyły się nie w wyniku
    sprawności opozycji, ale narastającej nieudolności władzy. Do tej pory
    zawsze w finale spektakularnie przewracała się o własne nogi. Dlaczego
    teraz miałoby być inaczej? Może potrwa dłużej. Skutki będą poważniejsze,
    ale koniec będzie taki sam.


    Mam wrażenie, że władza PiS skończy się w
    inny, bardziej bolesny sposób. Nie wyborami, ale potężnym kryzysem
    gospodarczym. To będzie bolesne dla nas wszystkich. I będzie trwało
    dłużej. W Grecji rząd socjalistyczny przekupywał wyborców. W Argentynie
    wyborcy też byli przekupywani przez Juana Peróna, a każda kolejna władza
    obiecywała więcej.





    - To możliwe, choć nikt by sobie tego nie życzył. Przykład
    Argentyny to akurat ilustracja problemu politycznego, który zmienił się w
    gospodarczy. Rządy Peróna zniszczyły gospodarkę, potem zmiotła go junta
    pułkowników, następnie kolejni pułkownicy obalili poprzedników, aż
    wrócił Perón. Ciągła spirala politycznej agresji i odwetu, a
    równocześnie narastający gospodarczy kryzys. Jedno jest przyczyną i
    skutkiem drugiego. Efekt - jedno z najbogatszych państw świata w połowie
    XX wieku zbankrutowało trzykrotnie.


    Nie wierzy pan, że PiS wzmocni państwo, jak obiecuje?




    - Państwo w wyniku rządów PiS będzie słabsze, nie silniejsze,
    być może będzie dysponowało sprawniejszym aparatem represji, ale nie
    świadczy to o sile państwa. Podstawowym problemem tej ekipy jest
    przekonanie, że polityczna wola może zastąpić kompetencję. Podam
    przykład z mojego podwórka. Obecny rząd zastał policję w bardzo dobrym
    stanie, wraz z powszechnym poczuciem bezpieczeństwa obywateli. I tylko
    pół roku zajęło tandemowi Błaszczak - Zieliński przerobienie sprawnej
    formacji w kupę gruzu, żeby nie powiedzieć kamieni Najlepszym dowodem
    był najdłuższy w historii wakat na stanowisku komendanta głównego. To
    będzie miało wcześniej czy później konsekwencje dla zwykłych obywateli.



    Skrajnie niebezpieczny jest pomysł tolerowania, pobłażania czy
    wręcz włączania różnej maści radykalnych prawicowców w struktury
    państwa, w jego instytucje - na przykład obronę terytorialną - czy
    eksponowanie ich w mediach. Symbolem takiego działania jest niedawna
    decyzja ministra Ziobry zawieszenia kary dla narodowca, recydywisty
    skazanego prawomocnym wyrokiem za pobicie policjanta. To symbol silnego
    państwa? Takie pobłażanie wcale nie musi spowodować, że te skrajne
    środowiska zaczną akceptować PiS, uważać tę partię za swoją
    reprezentację. Wręcz przeciwnie: może to być dla tych środowisk zachętą
    do drugiej fali rewolucji, dla której rządy PiS będą kunktatorskie i za
    mało radykalne.


    W ciągu ostatniego roku Polska wykonała
    także gwałtowny zwrot w polityce zagranicznej. Odwróciliśmy się od
    Niemiec, a naszym najlepszym sojusznikiem stały się Wielka Brytania,
    Węgry. Czy tego rodzaju polityka będzie miała długotrwałe skutki?





    - Patrząc na działania i wypowiedzi ministra spraw zagranicznych
    Witolda Waszczykowskiego, można powiedzieć: "Koń jaki jest, każdy
    widzi", i nie jest to koń rasowy z Janowa Podlaskiego. Demokracje
    Zachodu wypracowały sobie jednak pewien system postępowania wobec takich
    wybryków. Jego istotą jest cierpliwość często mylona z akceptacją. Oni
    są przekonani, że ministra Waszczykowskiego i PiS warto w Polsce
    przeczekać. Inną sprawą jest, że znajdujemy się w bardzo trudnym
    momencie i spadek do trzeciej ligi będziemy odrabiać długo. W zaciszu
    gabinetów nikt się nie martwi tym, że jesteśmy słabsi - zostaje więcej
    dla innych.


    Anne Applebaum pisze, że dwa, trzy
    niewłaściwe wybory europejskie i mamy zagrożoną Unię Europejską,
    niewłaściwe wybory w Stanach i mamy zagrożoną spoistość NATO.





    - Mamy do czynienia z zakwestionowaniem dotychczasowego ładu w
    systemie władzy w świecie Zachodu. Ten system dał Europie 70 lat
    nieprawdopodobnego rozwoju i wielką dywidendę pokojową. Załapaliśmy się
    na koniec tego cudownego bankietu, kiedy główne dania już zostały
    zjedzone, a wnoszą desery i światła powoli gasną. Tylko wbrew temu, co
    robi obecny rząd, powinniśmy czynić wszystko, by ten bankiet przedłużyć,
    a nie biegać nerwowo po sali i wywracać stoły. Bo ciągle mamy do
    odrobienia 300 lat cywilizacyjnego zacofania.



    Bartłomiej Sienkiewicz - były minister spraw wewnętrznych, publicysta, analityk. Dziś poza polityką.

    Urodzony
    w 1961 r., absolwent historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, działacz
    opozycji: NZS, ruchu Wolność i Pokój. Współtworzył Ośrodek Studiów
    Wschodnich. W 1989 r. współtworzył Urząd Ochrony Państwa (jako główny
    doradca zarządu wywiadu UOP) za czasów ministrów Krzysztofa Kozłowskiego
    i Andrzeja Milczanowskiego (odszedł po przegranych wyborach
    prezydenckich Lecha Wałęsy). Wykładowca AON, członek rady Polskiego
    Instytutu Spraw Międzynarodowych.

    W 2013 r. mianowany przez
    premiera Donalda Tuska na stanowisko ministra spraw wewnętrznych.
    Odszedł w roku 2014 m.in. w wyniku podsłuchania przez kelnerów jego
    rozmowy z prezesem NBP Markiem Belką. Od lutego do czerwca 2014 r.
    prezes Instytutu Obywatelskiego - ośrodka analitycznego PO.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    137. Ruch Narodowy złoży wniosek o Trybunał Stanu dla Bartłomieja Sie

    Ruch Narodowy złoży wniosek o Trybunał Stanu dla Bartłomieja Sienkiewicza

    Ruch Narodowy chce Trybunału Stanu dla ministra rządu PO- PSL Bartłomieja Sienkiewicza. Ugrupowanie przygotowało wniosek do Trybunału.

    Jak podaje portal ruchnarodowy.net, stosowny wniosek zostanie przedstawiony jutro.

    Politycy Ruchu Narodowego jako uzasadnienie wniosku chcą dołączyć wczorajsze wystąpienie ministra koordynatora ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.

    W dokumencie z audytu wskazał on liczne nieprawidłowości i przykłady inwigilacji dziennikarzy i polityków, a także uczestników marszów.

    Poseł Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego, podkreślił, że informacje zarówno Mariusza Kamińskiego, jak i szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka stanowią pełną podstawę do pociągnięcia Sienkiewicza do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.

    – Na temat działań resortu pod kierownictwem Bartłomieja Sienkiewicza bardzo wiele mówił wczoraj pan minister Kamiński i pan minister Błaszczak. I słusznie, ponieważ to, co działo się pod rządami PO: inwigilacja obywateli, rozbijanie patriotycznych manifestacji, prowokacje, inwigilacja dziennikarzy, podpalanie budki pod ambasadą rosyjską tylko po to, aby zdyskredytować ugrupowania narodowe- zasługuje na bardzo surowy osąd, również polityczny, opinii publicznej i zasługuje na to, by wreszcie pociągnąć polityka do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu – powiedział poseł Robert Winnicki.

    Podczas konferencji prasowej głos zabrał również Witold Tumanowicz, działacz Ruchu Narodowego. Przypomniał, że za sprawą działań Bartłomieja Sienkiewicza uczestników Marszu Niepodległości spotkało wiele nieprzyjemności i podkreślił, że ówczesny szef MSW powinien ponieść za to odpowiedzialność.

    – Dziś zwracamy się do Bartłomieja Sienkiewicza tak jak on kiedyś do nas: Idziemy po Ciebie. To nie jest tak, że Ty mogłeś bezkarnie iść po patriotów, nie udało Ci się to. W tym momencie wszystko to co wyłania się właśnie z tego smutnego rządu Donalda Tuska zaczyna być prawdą i mamy nadzieję, że będzie atmosfera polityczna do tego, aby PiS pociągnęło do odpowiedzialności także Bartłomieja Sienkiewicza – powiedział Witold Tumanowicz.

    Poseł Winnicki dodał, że podane przez rząd informacje Ruchu Narodowego uznaje za wiarygodne i szokujące, dlatego zachęca polityków do poparcia wniosku o Trybunał Stanu dla Sienkiewicza.

    Piotr Filipek, pełnomocnik warszawskich struktur RN, również zachęcił rząd do rozliczenia Bartłomieja Sienkiewicza.

    – Bartłomiej Sienkiewicz swoimi „niewidzialnymi mackami” kierował policjantów i przymuszał ich do składania fałszywych zeznań. Zdarzało się, że na sądowych korytarzach mówili nam o tym, że nie mogą się przeciwstawić. Gwałt na polskiej policji, którego dokonał Sienkiewicz trzeba naprostować. Apelujemy do rządzących – odwagi! Należy tych, którzy są odpowiedzialni za rzeczywiste nieszczęścia ludzkie trzeba rozliczyć – powiedział Piotr Filipek.

    Ruchnarodowy.net/

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    138. 130 mln zł za obalenie rządu.

    130 mln zł za obalenie rządu. Sienkiewicz: Jest koszt, to musi być i płatnik


    • Sienkiewicz: Falenta chciał doprowadzić do obalenia rządu
    • B. szef MSW zeznał, że jego koszt miał wynieść 130 mln zł
    • Sienkiewicz zeznawał w procesie dot. nielegalnych podsłuchów

    - Istotą działań Marka Falenty nie było
    dokonanie nagrań, a doprowadzenie do pozademokratycznego obalenia rządu -
    powiedział w poniedziałek w sądzie b. szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz,
    świadek i pokrzywdzony w procesie Falenty i trzech innych oskarżonych za
    nielegalne podsłuchy w stołecznych restauracjach. Jak podkreślił, inny
    oskarżony zeznał, że "nagrania mogą służyć obaleniu rządu - takie słowa
    miał wypowiedzieć Falenta". Miała też paść kwota 130 mln zł jako koszt
    "obalenia rządu". - To nie oskarżony Falenta płacił sam sobie tyle za te
    działania. Musiał być jakiś inny powód: jest koszt, to musi być i
    płatnik - zeznał b. szef MSW.

    Dowiedz się więcej:

    Co jeszcze zeznał Sienkiewicz?

    Były
    minister spraw wewnętrznych zaznaczył, że Falenta "nie ujawnił
    faktycznych wspólników - wykazał tym samym zatwardziałość nie
    zasługującą na żadne względy Wysokiego Sądu". Sienkiewicz (powiedział
    sądowi, że dziś prowadzi "własną działalność") zeznał, że nie zgadzał
    się na nagranie jego rozmowy z ówczesnym szefem NBP Markiem Belką. O
    tym, że mają się ukazać informacje obciążające ministrów, dowiedział się
    on w 2014
    r. od ówczesnego szefa CBA Pawła Wojtunika - dodał, że sam nie chciał
    się wtedy spotkać z naczelnym "Wprost", które opisało sprawę.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,20715139,chcial-130-mln-zl-za-obalenie-rzadu-sienkiewicz-jest-koszt.html#MTstream

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    139. Wojtunik: CBA nie dopuściło


    Wojtunik: CBA nie dopuściło się nieprawidłowości ws. podsłuchów


    Sprawa dotyczy nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki.
    CBA nie dopuściło się
    jakichkolwiek nieprawidłowości w tej sprawie – zeznał w poniedziałek b.
    szef CBA Paweł Wojtunik, który był świadkiem w procesie Marka Falenty i
    pozostałych oskarżonych o nielegalne podsłuchy w stołecznych
    restauracjach. Uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy główny
    oskarżony Marek Falenta współpracował z CBA.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    140. Co ma na myśli Sienkiewicz?


    Co ma na myśli Sienkiewicz? "Nie będzie żadnego państwa polskiego. (…) Przyjdzie ktoś z zewnątrz i zarządzi tym burdelem"

    Były minister spraw wewnętrznych za czasów Donalda Tuska nazywa Polskę "burdelem"


    Za jego czasów podpalano budkę pod rosyjską ambasadą, potem
    twierdził, że Polska to „ch…, d… i kamieni kupa”, a teraz wieszczy,
    że nasz kraj to „burdel”, który będzie zarządzany przez „kogoś
    z zewnątrz”. Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych
    za czasów Donalda Tuska staje się swoją własną karykaturą.

    Jeden z najbarwniejszych bohaterów afery taśmowej udzielił wywiadu
    dla „Gazety Wyborczej”. Jak zwykle znajduje recepty na wszelkie problemu
    naszego kraju, ale w jego słowach można wyczuć nowy ton. Sienkiewiczowi
    coraz bardziej doskwiera dobra zmiana i marazm opozycji, dlatego
    wieszczy „upadek” państwa polskiego.

    Nie
    będzie żadnego państwa polskiego, bo w pewnym momencie po prostu
    przyjdzie ktoś z zewnątrz i zarządzi tym burdelem(…)nie
    ma innego wyjścia.

    – histeryzuje Sienkiewicz.

    Szokujące,
    że jeden z najważniejszych niegdyś ludzi w Polsce śmie nazywać Polskę
    „burdelem”. To najlepiej świadczy o tzw. zapleczu intelektualnym
    opozycji. Jednak sam Sienkiewicz zdaje sobie sprawę, że dalsze
    kompromitowanie się opozycji nie ma sensu i nawet on rozumie, że dialog
    z władzą może pomóc w wyjściu z politycznego impasu.

    Jedynym
    wyjściem, moim zdaniem, jest ucieczka do przodu. Czyli próba zbudowania
    niestety na nowo, wspólnie (…) nowych ram konstytucyjnych. (…)Przecież
    z tymi ludźmi, którzy reprezentują zupełnie inny sposób myślenia
    o państwie, ale za którymi stoi jednak realna emocja społeczna, musimy
    się w końcu spotkać i zacząć rozmawiać.

    – zauważa Sienkiewicz w rozmowie z GW, choć to raczej zabieg PR z jego strony niż poważna refleksja.

    Kondycja
    intelektualna Bartłomieja Sienkiewicza jest dobrym odzwierciedleniem
    stanu polskiej opozycji. Jej przedstawiciele sami zapędzili się w kozi
    róg i swoimi coraz bardziej ekstremalnymi wypowiedziami dają wyraz
    swojej bezradności. Ciężko więc się nie zgodzić ze słynnym zdaniem
    Sienkiewicza, w tym przypadku skierowanym do opozycji, wypowiedzianym
    przy ośmiorniczkach w „Sowie i Przyjaciołach”. „Ch…,d… i kamieni kupa”.

    Gazeta Wyborcza”, WB

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    141. Państwo PO, czyli jak rządzili nami wolontariusze, gówniarze i s

    Państwo PO, czyli jak rządzili nami wolontariusze, gówniarze i sklerotycy
    https://dorzeczy.pl/kraj/31146/Panstwo-PO-czyli-jak-rzadzili-nami-wolont...
    Chyba nigdy wcześniej aż tak bardzo jak w ostatnich miesiącach nie mogliśmy się przekonać o tym, jak prawdziwe były słowa szefa MSW w rządzie PO-PSL Bartłomieja Sienkiewicza o teoretycznym państwie. Dwie sprawy w sposób szczególny pokazały nam, że poprzednia ekipa rządząca tak właśnie traktowała Polskę. Kraj teoretyczny, to i władza teoretycznego kraju również teoretyczna. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której wysocy rangą urzędnicy nie czują się właściwie za nic odpowiedzialni, a każda próba wyjaśnienia ich konkretnych działań i decyzji przez prokuraturę kończy się zarzutem o polityczną nagonkę?

    Wystarczyło wysłuchać kilku posiedzeń sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, żeby wielokrotnie usłyszeć, że ktoś czegoś nie mógł zrobić, bo np. rzekome odpolitycznienie prokuratury zakończyło się w gruncie rzeczy pozbawieniem narzędzi kontrolnych nie tylko polityków, ale nawet – jak twierdzi Andrzej Seremet - Prokuratora Generalnego. Przed komisją stanęli także ci zadowoleni z siebie, którzy uważali, że zrobili wszystko, co mogli i powinni zrobić, a że skończyło się, jak się skończyło, to już nie ich wina. Były także liczne zeznania sklerotyków, którzy niczego nie pamiętali albo „nie odnajdywali w pamięci”. Chwilę później okazywało się, że niepamięć przykryła nawet kilkuletnią współpracę, ale… nie nam to przecież oceniać.

    Dziś jednak politycy Platformy Obywatelskiej przeszli samych siebie w absurdalnych tłumaczeniach. Kiedy w obliczu ujawnienia szokujących faktów, które ustalono w wyniku ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej, przypomina się o zapewnieniach że „państwo zdało egzamin” nie mają cywilnej odwagi, żeby przyznać się do popełnionych błędów, żeby przeprosić rodziny, które w trumnach swoich bliskich zobaczyły szczątki innych ofiar, a samych bliskich w workach na śmieci. Zamiast przeprosin rodziny usłyszały, że powinny pochować swoich najbliższych w zbiorowej mogile i że przecież to w Moskwie były chowane zwłoki do trumien, a nie w Polsce. Kiedy z kolei przypomina się słowa Ewy Kopacz, która mówiła o doskonałej współpracy ramię w ramię z Rosjanami, o zakazie otwierania trumien po ich przetransportowaniu do kraju, o przekopaniu smoleńskiej ziemi na metr w głąb i wielu innych rzeczach, co słyszymy? Że pojechała do Rosji jako wolontariuszka (sic!).

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    142. Taśmy Sowy, czyli

    Taśmy Sowy, czyli spektakularny upadek kolejnej medialnej wydmuszki. Tylko kto go wyniósł…


    Nie mogę pozostać obojętnym, gdy facecik, któremu pomyliły się role, szarżuje z postulatami godnymi rasowego totalniaka.


    Zawsze zachodziłem w głowę, jak gość pokroju ks. Kazimierza Sowy
    może być lansowany na rzutkiego biznesmena i bystrego dziennikarza.
    Nigdy nie sprawiał wrażenia człowieka, którego cechy pozwalałyby
    na zajmowanie tak wysokich stanowisk, jakie przyszło mu pełnić.

    Wystarczy spojrzeć na dotychczasowe osiągnięcia ks. Kazimierza Sowy.
    W żadnym z mediów, którymi kierował, nie odniósł sukcesu. Ba! Można
    powiedzieć, że każda większa inicjatywa, której przewodził duchowny bez
    koloratki, kończyła się spektakularną klapą. Tak było w Radiu Plus,
    w podobny sposób zakończyła się jego przygoda z kanałem Religia.tv –
    i to mimo olbrzymiej promocji i sporego zaplecza.

    Mimo to, ks.
    Sowa nie był przedstawiany jako parias, lecz rzutki biznesmen, „ludzka
    twarz” polskiego kleru, itp., itd. Po prostu Kazek! Wyluzowany gość,
    który jest gotów wypowiedzieć się na każdy temat w gościnnym TVN-ie. Nawet jeśli plótł niestrawne androny, zawsze był przyjmowany w charakterze niekwestionowanego eksperta.

    Co wynika
    z taśm? Być może nie powinienem kopać leżącego… Być może. Ale nie mogę
    pozostać obojętnym, gdy facecik, któremu pomyliły się role, pozujący
    na tolerancyjnego salonowca, szarżuje z postulatami godnymi
    rasowego totalniaka.

    Nie polemizować, niszczyć

    – grzmiał ks. Sowa na temat jednego z prawicowych tygodników.Tego nie da się wytłumaczyć. Antymidas polskich mediów, który
    sam nie potrafi określić swojego statusu, pokazał swoją prawdziwą twarz –
    twarz intryganta sugerującego najbardziej podłe rozwiązania, który
    skrywa się za murem układów i układzików zaprzyjaźnionego
    środowiska politycznego.


    Bo czy bez tychże konotacji Kazimierz Sowa mógłby liczyć na tak
    natarczywy lans? Wątpię. Był po prostu wygodny jako osoba autoryzująca
    demoliberalny przekaz. Nawet jeśli sam nie sprawiał wrażenia osoby
    szczególnie błyskotliwej, o czym świadczy choćby brak zdolności
    skonstruowania logicznego ciągu słów czy wychodzące spod jego ręki
    posty na Facebooku.

    Mam tylko nadzieję, że środowiska, które
    epatują hasłem „Niech księża nie mieszają się do polityki!”, będą
    konsekwentni. Trudno bowiem o bardziej jaskrawy przykład zaangażowania
    katolickiego (jakby nie było) księdza w sprawy publiczne.
    I to bynajmniej nie w charakterze niestrudzonego ewangelizatora.

    Jak
    pisał Ersnt Jünger, „upadłe ołtarze są siedliskiem demonów”. Mam
    nadzieję, że nadszedł czas odbudowy. Dość już tych demonów
    niekompetencji, pozerstwa i układzików…


    TOP 11 cytatów z taśm ks. Sowy. Sprawdź, co mówiono o Palikocie, Kościele, zębach Grasia i Kwaśniewskim... PEŁNY ZAPIS WIDEO!

    "Jurek nie polemizować … zniszczyć naprawdę, tu uważam, że nie ma się wiesz … żadnych (…) zdrowie Pawła i generała".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    143. Były szef MSW Jacek Cichocki:

    Były szef MSW Jacek Cichocki: Nie przypominam sobie, by Tusk rozmawiał ze mną o aktywności zawodowej syna


    W czerwcu 2012 rozmawiałem z premierem Donaldem Tuskiem nt. Amber Gold w związku z notatką ABW; moją rekomendacja brzmiała, że w tej sprawie premier nie ma nic do zrobienia, należy zapewnić działania służb i ich koordynację - zeznał przed sejmową komisją śledczą b. szef MSW Jacek Cichocki.

    Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) pytał JackaCichockiego kiedy pierwszy raz powiedział się o Amber Gold również jako o piramidzie finansowej. Cichocki odpowiedział, że usłyszał o Amber Gold i zobaczył "rzucające się w oczy" reklamy w latach 2011-2012.Rzymkowski dopytywał Cichockiego, co wiedział przed 24 maja 2012 r., kiedy to ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał do najważniejszych osób w państwie, w tym do Cichockiego, informację o zagrożeniu związanym z funkcjonowaniem Amber Gold.

    Świadek odpowiedział, że przed tą datą miał wiedzę taką, którą pewnie mógł pozyskać ze źródeł otwartych, czyli z mediów czy reklam. Jeżeli chodzi o działalność przestępczą być może, nie wykluczam, ale to mówimy o wydarzeniach sprzed wielu lat, być może także z mediów wyczytałem informacje o tym, że spółką interesuje się prokuratura i KNF - powiedział Cichocki. Dopytywany, czy podjął jako szef MSW jakieś działania, odpowiedział, że nie podejmował ich przed majem 2012 r.

    Cichocki był potem pytany, czy o aferze Amber Gold i zależnych spółkach lotniczych z grupy OLT rozmawiał z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem. Na pewno rozmawiałem w związku z notatką ABW - powiedział świadek. Dodał, że ta rozmowa miała miejsce w pierwszej połowie czerwca 2012 r. Przedmiotem tej rozmowy była notatka, jej treść oraz moja rekomendacja, co należy w tej dziedzinie zrobić - powiedział Cichocki.

    Dodał, że jego rekomendacja była jednoznaczna, taka, jaką by udzielił obecnemu premierowi. Tutaj premier nie ma nic do zrobienia, natomiast trzeba zapewnić wszelkie działania, żeby służby, które są zaangażowane w sprawę, mogły odpowiednio wykonywać swoje czynności, żeby skoordynować te służby i udzielić wsparcia prokuraturze, która powinna podjąć niezwłoczne działania, aby - jeżeli potwierdzają się tezy z notatki - przerwać przestępczą działalność - powiedział Cichocki.

    Dodał, że po zapoznaniu się z notatką ABW podjął rozmowy z szefem Agencji, pytał go, na jakim etapie jest sprawa i czy współpraca z prokuraturą rozwija się właściwie. Relacjonując rozmowę z Bondarykiem powiedział, że na jakimś już etapie Agencja wskazywała, że może dojść do popełnienia przestępstwa na dużą skalę oraz prania brudnych pieniędzy i że te ustalenia ABW przekazuje prokuraturze. Cichocki dodał, że prosił Bondaryka, żeby skoordynował działania z Ministerstwem Finansów.

    W maju 2012 r. ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał notatkę dotycząca Amber Gold m.in. do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premier Donalda Tuska oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego. Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.

    Cichocki pytany, czy przed sporządzeniem notatki przez ABW, wiedział o tym, że syn ówczesnego premiera, Michał Tusk, pracował dla OLT Express i jednocześnie w gdańskim porcie lotniczym, odparł, że trudno mu w tym momencie odpowiedzieć, kiedy taką wiedzę posiadł i czy czytał na ten temat jakiś materiał prasowy przed wybuchem afery Amber Gold.Dopytywany, czy kiedykolwiek Donald Tusk rozmawiał z nim o aktywności zawodowej Michała Tuska, odpowiedział, że nie przypomina sobie takiej rozmowy

    Nazwisko Cichockiego pojawiało się już podczas dotychczasowych przesłuchań przed komisją śledczą. W czerwcu ub.r. Marcin P. zeznając przed komisją stwierdził, że ówczesny doradca zarządu Amber Gold Emil Marat uprzedzał go o czynnościach ABW związanych z jego spółką. Dodał też, że Marat mówił mu o możliwości wykorzystania kontaktów z politykami z KPRM. Według Marcina P., być może powoływał się on właśnie na Cichockiego.

    Były szef MSW Jacek Cichocki: Nie przypominam sobie, by Tusk rozmawiał ze mną o aktywności zawodowej syna

    Jacek Cichocki w momencie wybuchu afery Amber Gold był szefem MSWiA.

    Gorąco na komisji śledczej! Wassermann do Cichockiego: "Sprawdziliście, czy Michał Tusk był szantażowany? Nic nie zrobiliście w tej sprawie!"
    https://wpolityce.pl/polityka/380133-goraco-na-komisji-sledczej-wasserma...

    Nazwisko Jacka Cichockiego, byłego szefa MSWiA pojawia się w kontekście ewentualnego przecieku z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do Marcina P. - szefa piramidy finansowej Amber Gold. Czy to właśnie on był źródłem informacji? Skąd Marcin P. wiedział o podsłuchach i obserwacji przez służby specjalne?Przewodnicząca Wassermann dopytuje w jaki sposób]

    Która służba miała wyjaśnić rolę Michała Tuska w OLT? Co on tam robił?Co z tego wynikało? Co usliło państwo polskie w ramach ochrony premiera? Kto stał za tym, że syn premiera pracował w takiej spółce? Chce mi pan powiedzieć, że nie zadaliście sobie takich pytań? Pan mnie zadziwia.

    – pyta Wassermann.

    Niezależa o dprokuratura prowadziła śledztwo.

    – odpowiada Cichocki.

    Czy pan udaje, czy nie rozumie pytania? Czy ustaliliście, czy za tym stała grupa przestępcza? Czy Polska nie dozna ujmy? Która służba wykonała taką pracę?

    – pyta Wassermann.

    Nie mogę mówić o tym w trybie jawnym.

    – odpowiada Cichocki.

    Nie ma takiego postępowania i doskonale o tym wie! Może pan zasłaniać się czym chce. Nie odwazyliście się tego zrobić.

    – mówi Wassermann.

    13.38 Cichocki: Wiele rzeczy można było zrobić szybciej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    144. drwią z nas cały czas

    ale dzisiaj osiągnięto już Himalaje kpiny,tylko co mają na TO wszystko odpowiedzieć CI OKRADZENI ?

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    145. @gość z drogi

    NA RAZIE DRWIĄ BEZKARNIE. Ale to sie może zmienić. Jak za dwa lata PiS wygra wybory parlamentarne, a w sądach zostaną wymiecione złogi POstkomusze typu sędzia Milewski i Tuleja.
    Cela+ czeka na usprawnienie prac sądów i prokuratur.
    Bo słuzby już zaczęły działac i gromadza materiały.
    Na razie bardziej boją sie zemsty swoich mocodawców, pewni bezkarności w sądach.
    Koordynator słuzb specjalnych m.Kamiński został skazany za ściganie przestępców, czy koordynator służb Donald Tusk i jego nastepca Cichocki zostana ukarani za zaniechanie ścigania zorganizowanej przestepczości?
    Wszystko zalezy od tego, czy PiS dostanie mandat na kolejne 4 lata.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    146. rozumiem szanowna pani prezes,że praca

    przed PISem i Nami ,ogromna,ale z Bożą pomocą damy radę,bo innego wyjscia nie mamy :)słuchając tego przesłuchania,wszystko staje się jeszcze bardziej czytelne ,KTO,dlaczego i czyje korzyści ?
    :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    147. cela+ wciąz w powijakach


    Bogdan Borusewicz: W całym kraju ścigani są ludzie Platformy



    -
    Prawo i Sprawiedliwość mówiło o mafii gdańskiej w związku z komisją
    Amber Gold, co jest skandalicznym podejściem. Bo jeżeli mamy nawiązać do
    jakiejś formy działalności mafijnej, to od strony personalnej w ten
    sposób działa PiS, obsadzając swoimi ludźmi spółki skarbu państwa - mówi
    Bogdan Borusewicz (PO), wicemarszałek Senatu.


    Krzysztof Katka: Ile lat działa pan w opozycji?

    Bogdan Borusewicz:
    Łącznie z czasami PRL? Bo wie pan, wtedy myśmy się nazywali opozycją,
    ale byliśmy traktowani nie jak opozycja, lecz jak wrogowie, którzy
    donoszą na Polskę zagranicy. Taka argumentacja pojawia się też dziś,
    tylko wtedy donosiliśmy Wolnej Europie, czyli imperialistom
    amerykańskim, a w tej chwili Stany Zjednoczone są jeszcze naszym
    sojusznikiem. Chociaż ewolucja sytuacji związanej z ustawą o IPN może
    być taka, że Stany staną się wrogiem. I wtedy to będzie odwzorowanie
    sytuacji propagandowej jeden do jednego.

    Licząc
    więc moją działalność opozycyjną, to wychodzi kilkadziesiąt lat. Na
    dobre zacząłem ją w 1965 r., w 1968 r. po raz pierwszy siedziałem w
    więzieniu. Bycie w opozycji nie jest dla mnie nowością....

    http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,22999242,borusewicz-w-calym-kraju-scigani-sa-ludzie-platformy.html#Z_BoxGWImg

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    148. Afera podsłuchowa. Pierwsze

    Afera podsłuchowa. Pierwsze zatrzymania ws. prywatyzacji Ciechuhttps://www.wprost.pl/kraj/10103733/afera-podsluchowa-pierwsze-zatrzymania-ws-prywatyzacji-ciechu.html
    Były wiceminister Skarbu Państwa w rządzie PO-PSL oraz były prezes Giełdy Papierów Wartościowych zatrzymani przez CBA – podaje RMF24.pl.

    Paweł T. ma mieć postawione zarzuty przekroczenia uprawnień w celu
    osiągnięcia korzyści majątkowej. Jak podaje RMF24.pl, chodzi o zaniżenie
    wartości Ciechu przed jego sprzedażą. Skarb Państwa z tego powodu mógł
    stracić od 20 do 120 mln zł.

    Oprócz Pawła T. zatrzymano jeszcze 5 innych osób. To byli pracownicy
    ministerstwa skarbu i prywatnej spółki. Są to pierwsze zatrzymania,
    które pośrednio wynikają z rozmów nagranych podczas tzw. afery
    podsłuchowej.

    „Afera taśmowa”

    W czerwcu 2014 r. we „Wprost” ujawniono sześć nagrań, których dokonano
    w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room
    oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania rozmów
    szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu
    oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji
    „Wprost” docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało
    zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem
    Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Po kilku miesiącach
    okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L.
    powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra
    Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych.

    Po publikacji materiałów przez tygodnik „Wprost”, 16 czerwca do redakcji dwukrotnie wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

    Teksty dotyczące afery taśmowej można znaleźć na stronie Wprost.pl: Handel głową Rostowskiego, Afera podsłuchowaRozmowa Nowaka. "Wsadzą mnie do więzienia, k***". Taśmy z posłuchów publikował także m.in. tygodnik "Do Rzeczy"oraz Telewizja Republika.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    149. Nowy prezes PKN Orlen rozbija


    Nowy prezes PKN Orlen rozbija podejrzane układy. W tle były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i miliony z naftowego giganta

    "Część pieniędzy z płockiej rafinerii wpłynęła do Salvor i
    Wspólnicy w okresie, gdy Sienkiewicz stał na czele Ministerstwa Spraw
    Wewnętrznych".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika natenczas

    150. Ta sprawa śmierdziała od samego początku

    Ta sprawa śmierdziała od samego początku. Jak doszło do prywatyzacji Ciechu?

    Prywatyzacja Ciech SA i sprzedaż kontrolnego pakietu grupy firmie Jana Kulczyka od początku wzbudzały kontrowersje. Wskazywano m.in. za zaniżoną cenę, za jaką Skarb Państwa pozbył się akcji Ciechu. W 2015 r. potwierdziła to w swoim raporcie NIK. W poniedziałek CBA zatrzymało 6 osób, w tym b. wiceministra skarbu w rządzie PO-PSL, ws. prywatyzacji spółki.

    Prywatyzacja Ciech SA i sprzedaż kontrolnego pakietu grupy firmie Jana Kulczyka od początku wzbudzały kontrowersje. Wskazywano m.in. za zaniżoną cenę, za jaką Skarb Państwa pozbył się akcji Ciechu. W 2015 r. potwierdziła to w swoim raporcie NIK. W poniedziałek CBA zatrzymało 6 osób, w tym b. wiceministra skarbu w rządzie PO-PSL, ws. prywatyzacji spółki.

    Przy prywatyzacji Ciechu doszło do niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez byłych urzędników Ministerstwa Skarbu Państwa, przy współdziałaniu przedstawicieli firmy świadczącej usługi doradcze dla resortu; chodzi o niesporządzenie rzetelnej wyceny akcji i poświadczenie nieprawdy w dokumentach - podała w poniedziałek Prokuratura Krajowa. Według nieoficjalnych informacji PAP, straty mogły sięgnąć nawet 110 mln zł, a zatrzymany wiceminister to Paweł T., były prezes Giełdy Papierów Wartościowych.

    Grupa Ciech, skupiająca ponad 30 firm, zajmujących się produkcją, handlem i dystrybucją chemikaliów, a także usługami z zakresu obsługi tego rynku, od lat była jednym z liderów europejskiego rynku chemicznego. Znajdowała się też w pierwszej pięćdziesiątce największych polskich przedsiębiorstw, a od lutego 2005 r. była notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych.

    W grudniu 2012 r. rząd wyraził bezterminową zgodę na zbycie części pakietów akcji szeregu spółek, w tym i Ciechu, w związku z programem Inwestycje Polskie.

    avatar użytkownika Maryla

    151. Krajewski: Musimy spojrzeć na

    Krajewski: Musimy spojrzeć na lata rządów PO jako na lata stracone dla Polski. W tych 8 latach doszło do ponad 100 afer
    https://wpolityce.pl/polityka/381184-krajewski-musimy-spojrzec-na-lata-r...
    Oczywiście, że nie. Mówimy o kwocie nie aż tak znaczną . Nie jest tutaj istotna wartość ewentualnych strat, jakie ponieśliśmy, bardziej istotny jest mechanizm powiedział o zatrzymaniach ws. prywatyzacji Ciechu Grzegorz Długi, poseł Kukiz‘15,

    Jeśli po raz kolejny okazało się, że państwo nie zadziałało, a sygnały nie spowodowały działań, to by mnie martwiło

    — dodał parlamentarzysta.

    Przede wszystkim musimy spojrzeć na lata rządów PO jako na lata stracone dla Polski. W tych 8 latach doszło do ponad 100 afer

    — odpowiedział Jarosław Krajewski, poseł PiS.

    Każda afera jest niezwykle istotna, żeby wyciągnąć wnioski z tych afery i postawić na nowe, mocne fundamenty państwa wolne od spuścizny PO. Mam nadzieję, że PiS zmierza w tym kierunku, żeby nasze państwo było silne i sprawne

    — zauważył.

    Chodzi tu pw. o mechanizm wyprzedaży polskiego majątku, bo tak patrze na prywatyzacje spółki Ciech, która należała do strategicznych spółek i nie powinna być prywatyzowana. Świadczą o tym wyniki

    — stwierdził Krajewski.

    Prokuratura i służby specjalne działają bardzo dobrze, czego efektem jest zatrzymanie tych 6 osób. Mam nadzieję, że będziemy mówić o akcie oskarżenia, a ludzie, którzy zawinili, poniosą odpowiedzialność karną

    — podkreślił poseł PiS.

    Złodzieje powinni gryźć kraty i być puszczeni w skarpetkach. (…) Nie chciałbym jednak, żeby ta sprawa była mylona z prywatyzacją, bo prywatyzacja w wielu aspektach ma sens, ale chodzi o to, żeby to była mądra prywatyzacja

    — powiedział z kolei Grzegorz Długi.

    Chciałbym, żeby PiS przedstawiając się jako szeryf zareagowało jak szeryf – natychmiast

    — dodał.

    Trzeba było dokonać reformy prokuratury i przywrócić odpowiedzialność ministra za prokuratora

    — ripostował Jarosław Krajewski.

    Mają być promowani w tym kraju państwowcy, a nie partyjni państwowcy. (…) Chciałbym, żeby CBA nie pod taką , a nie inną partią, by CBA już w 2015 roku działało, by prokuratura też tak działała. A nie tak jak poprzednio bywało!

    — mówił Grzegorz Długi.

    PO-PSL dokonało rozmontowania prokuratury

    — zauważył Jarosław Krajewski.

    Politycy PO zachowywali się w rozmowach z biznesmenami i lobbystami jak petenci. Zachowywali się jak kelnerzy, zamiast podejmować decyzje zgodne z interesem państwa

    — dodał poseł PiS.

    Zatrzymany dziś Paweł T. był wiceministrem skarbu państwa, ale też szefem GPW. To kolejny były…

    To nie pierwszy za czasów PO-PSL szef tak ważnej, jak GPW instytucji, na którego pada cień oskarżeń.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    152. Rządy PO-PSL w pigułce.


    Rządy PO-PSL w pigułce. Przypominamy taśmy z "Amber Room" i rozmowę szefa NIK z…

    Bohaterami jednego z ujawnionych przez Telewizję Republikę
    nagrań są m.in. szef NIK Krzysztof Kwiatkowski oraz biznesmen Jan
    Kulczyk.



    Bohaterami jednego z ujawnionych przez Telewizję Republikę nagrań są m.in. szef NIK
    Krzysztof Kwiatkowski oraz biznesmen Jan Kulczyk. Ich rozmowa miała
    odbyć się w czerwcu 2014 roku, w warszawskiej restauracji „Amber Room”
    w Pałacyku Sobańskich. Pierwszym wątkiem była prywatyzacja spółki Ciech.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    153. Amok Bartłomieja

    Amok Bartłomieja Sienkiewicza! „Spełnia się zapowiedź Kaczyńskiego. Polska staje się Turcją. On chce władzy nad polską duszą!”
    https://wpolityce.pl/polityka/384538-amok-bartlomieja-sienkiewicza-speln...
    Bartłomiejowi Sienkiewiczowi już dawno zamknięto ulubiony lokal „Sowa i Przyjaciele” więc przeniósł się ze swoimi pogadankami na łamy „Gazety Wyborczej”. Baja tam więc o rzekomo niecnym planie Kaczyńskiego, który podobno chce stworzyć „nowego Polaka”, a Polskę przybliża do Turcji!

    Spełnia się zapowiedź Kaczyńskiego: Polska staje się Turcją. Wystarczy przypomnieć jaką politykę prowadzi Turcja w sprawie rzezi Ormian. Podobieństwa są uderzające.(…) Przeszłość nas dogoniła. I to ona zaczyna rządzić naszą przyszłością. Jeśli z najważniejszym naszym partnerem na Wschodzie, Ukrainą, prowadzimy teraz dialog, który jest oparty wyłącznie na kwestiach rzezi wołyńskiej i banderyzmu, to już jest powód do wielkiego niepokoju. Jeśli całość naszych stosunków z rodziną krajów europejskich i z USA zaczyna wisieć na włosku naszych relacji z Izraelem i diasporą żydowską – to czas na alarm.

    – pisze Sienkiewicz w „Gazecie Wyborczej”.Zdaniem byłego szefa MSW w rządzie Donalda Tuska, Kaczyński przejmuje kolejne instytucje i zawłaszcza państwo. Czemu to wszystko służy? Sienkiewicz nieudolnie stara się wspiąć na wyżyny intelektu.

    Moim zdaniem w tych akcjach politycznych chodzi (…) o zamiar stworzenia nowego Polaka. Ulepienie nowej tożsamości polskiej. Jeśli ten zamiar się uda, to żadna alternatywa wobec PiS już nie będzie miała szans w Polsce na długi czas.

    – załamuje ręce Sienkiewicz.

    Oczywiście za tym niecnym planem stoi „demoniczny” Jarosław Kaczyński.

    Jeśli przegrana zostanie walka o tożsamość i aksjologię narodową, to cała reszta, a więc i przyszłość, zostanie temu podporządkowana. Nie do najbliższych wyborów, ale na dekady, Kaczyński nie chce władzy politycznej, on chce władzy nad polską duszą, a władza polityczna ma być tylko instrumentem tej zmiany.

    – biadoli Bartłomiej Sienkiewicz.

    Gdy czyta się wypociny Bartłomieja Sienkiewicza i jego pseudofilozoficzne teorie, ma się wrażenie, że jeden z najważniejszych ideologów PO już dawno utracił kontakt z rzeczywistością. „Chu.., dupa i kamieni kupa” panie Bartłomieju.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    154. Falenta idzie do więzienia,

    Falenta idzie do więzienia, prezydent go nie ułaskawi. "Płacę za mój bezinteresowny patriotyzm i poświęcenie"

    Jak pisze "Gazeta Wyborcza", Marek Falenta ma stawić się w więzieniu 23 maja.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    155. Prawie 13 mln zł zarobili

    Prawie 13 mln zł zarobili Bartłomiej Sienkiewicz oraz założona przez niego spółka na współpracy z PKN Orlen. Parę miesięcy temu umowę wypowiedziano. Tylko u nas historia interesów byłego ministra w rządzie Donalda Tuska.
    W ubiegłym miesiącu Ossolineum zakupiło kolekcję rękopisów Henryka
    Sienkiewicza. Dyrektor instytucji dr Adolf Juzwenko oznajmił,
    że z propozycją sprzedaży zgłosił się Bartłomiej Sienkiewicz, prawnuk noblisty i były minister spraw wewnętrznych oraz koordynator służb specjalnych w rządzie Donalda Tuska. Więcej o interesach Bartłomieja Sienkiewicza w tekście Artura Grabka.
    Okładka 32/2018 (1847) WPROST

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    156. Mocny komentarz na ataki!


    Mocny komentarz na ataki! Premier Morawiecki: Afera taśmowa to afera PO. Sorry panowie, tę żabę też trzeba połknąć

    W poniedziałek Onet.pl opublikował artykuł zatytułowany „Afera
    taśmowa. Kelnerzy obciążają Morawieckiego”, w którym dziennikarze
    powołują się na akta afery taśmowej, do których mieli dotrzeć. Według
    informacji Onetu kelnerzy skazani w wyniku afery taśmowej obciążyli
    w swoich zeznaniach obecnego premiera, w latach 2007-2015 prezesa banku
    BZ WBK. Na jednej z taśm - jak podał portal - „Morawiecki miał
    dyskutować o zakupie nieruchomości na tzw. słupy”.

    Także dziennik
    „Fakt” zamieścił w poniedziałek informacje opublikowane przez „Onet”,
    cytując artykuł i powołując się na portal, jako na źródło informacji.

    Ta afera (taśmowa) to afera Platformy Obywatelskiej.
    Za chwilę może się okazać, że afera „zegarkowa”, „hazardowa” czy
    „vatowska” to (też) są afery Prawa i Sprawiedliwości. Sorry panowie, ale
    to niestety wasze afery. Tę żabę też trzeba połknąć

    — powiedział w poniedziałkowy wieczór Morawiecki w Polsat News, pytany o publikację Onetu.

    Szef rząd był dopytany, czy słowa kelnera cytowane w publikacji Onetu są prawdą.

    To co powiedział
    pan kelner, taki czy inny, raz podając informacje o jednym banku, raz
    o drugim, to jest oczywiście jego prawo zeznań, ale ja sobie nie
    przypominam absolutnie tego typu spraw

    — odparł Morawiecki.

    Według Morawieckiego, data publikacji nie przypadkowo zbiega się z początkiem prac komisji ds. wyłudzeń podatku VAT.

    Jest rzeczą jasną, że komuś bardzo poważnie nadepnęliśmy na odcisk

    — ocenił.

    Premier
    przypomniał też, że informacja o tym, że rozmowy z jego udziałem
    zostały nagrane w restauracji „Sowa i Przyjaciele” pojawiła się już
    kilka lat temu.

    To są sprawy, które już
    wielokrotnie były „mielone” w mediach; zarówno te dotyczące nagranych
    rozmów z moim udziałem, jak również inne. Dlaczego niby akurat teraz
    do tego dotarli?

    — pytał.

    Jak dodał, zarówno „Fakt” jak i „Onet” są „częścią obcych mediów, a nie polskich”.

    Jak
    czasami pytam moich współpracowników w sztabie wyborczym: „jak tam
    opozycja, co oni robią”, to często mi mówią: „ale która opozycja? TVN
    czy Fakt?”

    — powiedział premier.

    Onet”
    zapytał o zeznania kelnerów rzeczniczkę rządu Joannę Kopcińską, która
    odmówiła odpowiedzi na pytanie ze względu na toczące się postępowanie,
    w którym szef rządu ma status osoby pokrzywdzonej.

    Jak podkreśla
    Onet, Morawiecki był już przesłuchiwany w związku z nagraniami afery
    taśmowej w grudniu 2014 r. przez ABW. Obecny szef rządu miał wówczas
    przyznać - jak czytamy - że w latach 2012-2014 bywał zarówno
    w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, jak i „Amber Room” na spotkaniach
    o charakterze biznesowym i towarzyskim.

    Onet”
    podał, że obecny premier miał zeznać wówczas, że nikt go nie
    szantażował ujawnieniem rozmów i nie proponował zakupu nagrań.
    Informacje o taśmie z zarejestrowanymi wypowiedziami Morawieckiego
    podały w 2016 r. Radio Zet i „Newsweek” - podkreśla Onet.

    Rzeczniczka
    PiS Beata Mazurek napisała w poniedziałek na Twitterze, że doniesienia
    „Newsweeka”, „Onetu” i „Faktu” to „bardzo skoordynowany atak”.

    Dobrze
    wiadomo jaki wydawca stoi za tymi mediami. Pozbawiliśmy mafie VAT
    i przestępców podatkowych gigantycznych dochodów. Będę robić wszystko,
    żeby wrócić do władzy. Będą posuwać się do każdej insynuacji

    — napisała.

    Według niej, ujawnione przez te redakcje materiały są znane od czterech lat.

    Rząd
    PiS i sam premier stoi za zabraniem ogromnych pieniędzy bandytom
    i przekazaniu ich ludziom na 500+ i inne programy społeczne

    — dodała.Sprawa o której napisał Onet dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r.
    do czerwca 2014 r. w warszawskich restauracjach osób z kręgów polityki,
    biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych
    szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego,
    resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP
    Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. Ujawnione w tygodniku „Wprost”
    taśmy wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.


    autor: wPolityce.pl/Polsat News

    I to jest cios! Premier Morawiecki odpowiada na infantylne zaczepki "totalsów": "PO kłamie, kłamała i będzie kłamać"

    "Afera taśmowa wraca co jakiś czas. To afera PO. Za chwilę
    może okazać się, że afery zegarkowa, vatowska czy hazardowa to afery
    PiS. Sorry, panowie, ale to wasze afery".


    Beata Mazurek / autor: wPolityce.pl

    Beata Mazurek obnaża prawdziwe intencje Onetu? "Bardzo skoordynowany atak. Pokazują materiały dobrze znane od 4 lat"

    Beata Mazurek zwróciła uwagę na medialny walec, który
    przeciwko rządowi uruchomiły dziennik „Fakt”, tygodnik „Newsweek” oraz
    portal onet



    Sienkiewicz broni premiera Morawieckiego ws. taśm: Albo coś jest i w takim razie proszę położyć dowody, albo nie ma


    Życzę panu premierowi jak najszybszego wyjaśnienia tej sprawy i mam nadzieję, że tę sprawę się da wyjaśnić, prędzej czy później

    — powiedział na antenie Radia Zet Bartłomiej Sienkiewicz,
    były szef MSW, odnosząc się do informacji Onetu, że rzekomo istnieją
    jakieś nieznane wcześniej nagrania z restauracji „Sowa i Przyjaciele”
    z premierem Morawieckim.

    Sienkiewicz bronił premiera podkreślając, że nigdzie nie ma rozmowy, o której piszą dziennikarze.

    Ta,
    o której piszą dziennikarze – nie ma tej rozmowy. W takiej sytuacji
    jedynym argumentem rozstrzygającym, do którego zresztą się uciekł
    w szczycie tej afery Donald Tusk, to było taśmy na stół. Albo coś jest
    i w takim razie proszę położyć dowody, albo jeśli nie ma…

    — podkreślił.

    Według Bartłomieja Sienkiewicza afera tąśmowa została… zamieciona pod dywan.

    Ta afera
    została zamieciona pod dywan. To znaczy nie mamy pewności, czy
    prawdziwi mocodawcy tego procederu, przestępstwa zostali skazani czy
    nie. I kiedyś trzeba będzie do tego wrócić

    — mówił.

    Były
    szef MSW stwierdził, że policjanci nie zarabiają obecnie dużo. Przyznał
    jednak, że w tej kwestii nie było dobrze także wtedy, gdy to on był
    ministrem spraw wewnętrznych.

    Klepią biedę. Koniec kropka. Za moich czasów klepali biedę, za moich poprzedników klepali biedę

    — powiedział.

    Przede
    wszystkim mam nadzieję, że pan minister Brudziński będzie w stanie
    zawrzeć realne porozumienie ze związkowcami, którzy, przypominam,
    trzymali kciuki za obecną ekipę i byli niezwykle życzliwi, ta życzliwość
    szybko przeszła po panu ministrze Błaszczaku, który zostawił, nie waham
    się powiedzieć, krwawy ślad prawie w MSW, jeśli chodzi o destabilizację
    służb i to, co się tam dalej działo

    — zaznaczył.


    Zlepek
    starych cytatów i kilka nieistotnych politycznie nowości. Onet chciał
    odpalić "bombę" z taśmą Morawieckiego, a to tylko kapiszon

    Miał być hit i trzęsienie ziemi, a dostaliśmy odgrzewanego
    kotleta i kilka kolorowych opowiastek, które akurat nie najgorzej
    świadczą o Mateuszu Morawieckim z roku 2013. Portal onet,
    po kilkudziesięciu godzinach presji internautów, polityków
    i dziennikarzy, zdecydował się ujawnić całość taśm Morawieckiego.
    Co ciekawe materiał o niemal identycznej treści, choć oczywiście
    okrojony o niektóre, nieistotne wątki, ujawnił też, należący do tego
    samego koncernu medialnego, tygodnik „Newsweek”. Stało się tak już
    na początku 2016 roku! Czy w trakcie nagrania pada choćby jedno zdanie
    z zeznań kelnerów, na których treści oparł się wczoraj onet? Nie
    ma o tym, na udostępnionym nagraniu, ani słowa!

    Sprytna manipulacja onetu polega na tym, że jego dziennikarze próbują
    uwiarygodnić bełkotliwe zeznania kelnerów, które opublikowano wczoraj,
    prawdziwą taśmą, której najważniejsze fragmenty ujawnił już w 2016 roku
    tygodnik ”Newsweek”

    Ujawniamy jedyną zarejestrowaną rozmowę Mateusza Morawieckiego, która znajduje się w aktach śledztwa w sprawie afery taśmowej. Fragmenty stenogramów pojawiły się już wcześniej w mediach, ale my jako pierwsi przedstawiamy całe nagranie.(…).
    Wczoraj ujawniliśmy, że kelnerzy nagrywający polityków i biznesmenów
    w stołecznych restauracjach twierdzą, że zarejestrowali rozmowę,
    na której Morawiecki omawiał z nieznanym mężczyzną zakup nieruchomości
    na podstawione osoby. Tego nagrania, które — jeśli kelnerzy
    składali prawdziwe zeznania — może być hakiem na premiera, nie
    ma w aktach śledztwa. I nikt nie wie, gdzie jest.

    – przyznają sami autorzy sensacyjnej „bomby”.

    Warto jednak prześledzić „rewelacje” onetu, które mają wynikać z ujawnienia dziś całej taśmy z jedyną rozmową Morawieckiego.

    Morawiecki:
    Mam absolutnie pozytywne zdanie o Merkelowej, Sarkozym czy jak się ten
    nowy nazywa… Hollande i tak dalej. Że oni w takim świecie, jak dzisiaj
    są, gdzie przez pięćdziesiąt lat ludziom się wydawało, że zawsze będzie
    lepiej, emerytury będą dość wysokie, żyć będziemy coraz dłużej, służba
    zdrowia będzie za darmo ku… i edukacja za darmo, oni tą krzywą, która
    wiesz tak szła co do oczekiwań, oni muszą ją odkręcić, nie. I takie
    rzeczy się dzieją. […] To co robi Merkelowa… Ona działa
    na najważniejszych rzeczach społeczeństwa czyli oczekiwaniach.
    Management of expectations. Jak ludzie ci zapier… za miskę ryżu, jak
    było w czasach po drugiej wojnie światowej i w trakcie, to wtedy
    gospodarka cała się odbudowała.

    – cytują dziennikarze onetu, cytując jednocześnie tekst z „Newsweeka” sprzed niemal trzech lat!

    Onet
    opublikował też rozmowę Morawieckiego na temat SKOKów. Czy dowiadujemy
    się w niej czegoś nowego? Gdzie tu news, skoro tę część stenogramów
    w tym temacie ujawnił także Krzymowski w Newsweeku i to w 2016 roku!
    Podobnych powtórzeń jest jeszcze kilka, na co zwracają uwagę sami
    autorzy i to już na wstępie swojej dzisiejszej publikacji.

    **My nie
    wiemy, ale być może zakończy się to dobrze, jeżeli my ludzie, we the
    people, prawda, a już zwłaszcza we the people w Niemczech czy
    w Hiszpanii, we Francji, musimy obniżyć nasze oczekiwania. Bo jak
    obniżymy, to w ślad za tym wszystko pójdzie dobrze, się da zreperować.
    Będziemy zapier… i rowy, ku… kopać, a drudzy będą zakopywać, będziemy
    zadowoleni. Będziemy (…) wtedy my jako ludzie mniejsze firmy mieć
    emerytury. Mniejsze oczekiwania.

    – czytamy kolejny „nowy” fragment w onecie.

    Jak ten sam fragment ograł red. Krzymowski w 2016 roku?

    Będziemy
    zapier…ać i rowy, ku..wa, kopać, a drudzy będą zasypywać, będziemy
    zadowoleni. Będziemy wtedy my jako ludzie mniejsze firmy mieć,
    emerytury, mniejsze oczekiwania (…). Ale wiesz, co, niestety w naszych
    dzieciach, w sensie w tym młodszym pokoleniu to ja widzę zjawisko
    niebezpieczne (…). Oczekiwania. Nic nie robić, dużo zarabiać, nie? (…)
    Oni jakby nie rozumieją, że idą ciężkie czasy.

    – czytamy w „Newsweeku”.


    Jest
    jednak pewna nowość, której nie „zauważyli” w 2016 roku koledzy
    z „Newsweeka”. To fragment mówiący o kryzysie imigracyjnym.

    Morawiecki: […] W Nigerii jest więcej osób poniżej siedemnastego roku życia niż w całej Europie. Całej łącznie z Rosją.

    Matuszewska: Kiedyś przypłyną.

    Morawiecki:
    No ku.… Wiesz, kiedyś przypłyną, kiedyś coś zrobią. […] Te iphony
    pokażą im: tu żyje się tak a tu tak. I co my zrobimy jak flotylla tratw
    ku…, nawet tam z północy Afryki będzie na południe? […] Będziemy
    strzelać, będziemy odpychać ich, wiesz.

    – słyszymy na nagraniach opublikowanych przez Onet.

    To ciekawy fragment, gdyż jasno określa on stosunek Mateusza Morawieckiego do zalewu Europy nielegalnymi imigrantami.

    W dzisiejszej
    publikacji Onetu oraz w niemal 3-godzinnym nagraniu, które prezentuje
    dzisiaj onet, znaleźć można oczywiście inne historyjki i opowieści,
    które nie znalazły się w publikacji „Newsweeka” i nie znalazły miejsca
    we wczorajszej i dzisiejszej publikacji portalu. Najważniejszym
    jednak podsumowaniem medialnej burzy Onetu jest jeden, podstawowy fakt.
    Portal nie posiada żadnego nowego nagrania z udziałem Mateusza
    Morawieckiego. Dziś, upubliczniając całość jedynej rozmowy z udziałem
    obecnego premiera, próbuje uwiarygodnić swój wczorajszy wyskok
    z podejrzanym i niespójnym zeznaniem kelnerów. Panowie, albo macie
    nagranie potwierdzające zeznanie kelnerów, albo manipulujecie opinią
    publiczną i to na trzy tygodnie przed wyborami. to niegodne.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    157. powiedział Bartłomiej

    powiedział Bartłomiej Sienkiewicz na antenie TVN24, komentując dzisiejszą publikację Onet.pl z nagraniem rozmowy Mateusza Morawieckiego.

    Sienkiewicz sam był bohaterem afery taśmowej. To właśnie na taśmach zarejestrowano jego słynne słowa o „państwie teoretycznym”.

    PiS urządził mi wtedy niezłe piekło. Zero satysfakcji i nie chciałbym w tym brać udziału

    – stwierdził.

    Były szef MSW odniósł się do słów rzeczniczki PiS Beaty Mazurek nt. tekstu Onetu.

    Jeśli rzecznika rządu oskarża niezależnych dziennikarzy, że są elementem niemieckich działań w Polsce, to Kaczyński powinien zaprosić ambasadora i wypowiedzieć wojnę?

    – powiedział.

    Taki tekst kompromituje Polskę. To jest erdoganizm stosowany, tureckość nad Wisłą

    – dodał.

    Zdaniem Sienkiewicza, wciąż mamy do czynienia z państwem teoretycznym, dlatego sprawa afery podsłuchowej została „zamieciona pod dywan”.

    To jest efekt państwa teoretycznego. Sprawa została zamieciona pod dywan. Została fatalnie przeprowadzona przez prokuraturę i tchórzliwie przez sąd. Do faktycznego zleceniodawcy nie udało się dojść

    – przekonywał Sienkiewicz.

    Uważa też, że ponosi polityczną odpowiedzialność za to, co działo się wokół afery taśmowej.

    Chyba nie ma dnia żebym się nie zastanawiał co mógłbym zrobić, by do tego nie doszło. (…) Oczywiście ponoszę polityczną odpowiedzialność

    – powiedział.

    Nie będę udawał świętego, ani człowieka bez zarzutu

    – dodał.

    Odniósł się też do rzekomego „wątku rosyjskiego” w tej sprawie.

    To jest coś, co ewidentnie uciekło służbom

    – mówił.

    Zdaniem Sienkiewicza, to nie koniec spraw taśm.

    One będą jeszcze grały. Ale prawda jest taka, że jeśli cała Polska polityka będzie zbudowana na taśmach i tych rozliczeniach, to z polski cegła na cegle nie zostanie

    – powiedział.

    Sprawa afery podsłuchowej łączy się z problemem płacenia przez polityków służbowymi kartami za wystawne kolacje. Sienkiewicz przekonywał, że rozumie oburzenie zwykłych obywateli i dodał:

    Politycy też lubią wódeczkę i dobrze zjeść.

    Prawnuk Henryka Sienkiewicza mówił też o filmie „Kler”. Były szef MSW uznał, że polski Kościół popisuje się hipokryzją ubolewając nad podziałami w społeczeństwie.

    Kościół jest częścią rozniecania tych podziałów. To jest bardzo szkodliwe dla życia publicznego. To będzie wstrząs, który zmieni sposób postrzegania roli społecznej Kościoła

    – powiedział.

    Krytykował też sprawę opłat za katolickie pogrzeby.

    Państwo nie działa jeżeli pozwala na istnienie nielegalnego opodatkowania wszystkich obywateli

    – stwierdził.

    Sienkiewicz uważa, że relacje państwo-Kościół w Polsce są chore i odpowiadają za to wszystkie rządzące dotąd w Polsce ekipy.

    Bolesne jest to, że ten chory zrost państwa i Kościoła w Polsce budowały wszystkie ekipy. To mizianie się SLD do biskupów przez całe lata i doktryna PO zero konfliktów z Kościołem

    – powiedział.

    Odróżnienie biskupa od funkcjonariusza pisowskiego nie jest rzeczą łatwą

    – dodał.

    mly/tvn24

    https://www.tvn24.pl/sienkiewicz-w-kropce-nad-i-nie-udalo-sie-dojsc-do-z...

    "Nie daliśmy, bo nie mieliśmy" We wtorek funkcjonariusze części służb podległych MSWiA, m.in. policjanci, strażacy i strażnicy graniczni, manifestowali w Warszawie. Domagali się podwyżek. Złożyli też petycje w Kancelarii Prezydenta i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Według Sienkiewicza, za rządów Platformy Obywatelskiej nie było pieniędzy na podwyżki dla policjantów. - Nie daliśmy tych pieniędzy bo ich nie mieliśmy - przekonywał. Jego zdaniem "obecnie nad Wisłą ma miejsce narracja, w której Polska jest miodem i pieniędzmi płynąca, rząd jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znalazł pieniądze, jest fantastyczna koniunktura". - Ta propaganda rządowa powoduje, że coraz to nowe grupy mówią: chwileczkę, jeżeli tak jest, to gdzie są te pieniądze? - stwierdził, dodając, że policjanci mają "absolutne prawo do tego rodzaju żądań". Odnosząc się do cięć w emeryturach i rentach policjantów, których oskarżono o współpracę z SB w czasach PRL uznał, że jest to prawo "nieludzkie i głupie, zrobione wyłącznie w celach politycznych". - To jest przejaw walki z komunizmem 30 lat po tym, jak z Polski zniknął - ocenił. (http://www.tvn24.pl)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    158. TVP Info ujawnia nową taśmę.

    TVP Info ujawnia nową taśmę. Nowak o reformie systemu OFE

    Co
    może odwrócić uwagę mediów od spraw niewygodnych dla koalicji PO i jaka
    była motywacja zabrania Polakom pieniędzy z OFE – m.in. takie tematy
    były poruszane w restauracji Sowa i Przyjaciele w 2013 r. przez...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    159. Są nowe taśmy Nowaka!


    Są nowe taśmy Nowaka! Dlaczego Boni i Arabski dostali ochronę BOR? "Czysty pic. Robili atmosferę, że chcą nas wszystkich zabić"

    W 2009 r. trzech ministrów dostało ochronę BOR, aby jeden z nich
    - Tomasz Arabski - mógł na koszt BOR latać do Gdańska - wynika rozmów
    w restauracji Sowa i Przjaciele z 2013 roku z udziałem b. ministra
    transportu Sławomira Nowaka. Kolejne nagrania ujawnił w sobotę portal
    TVP Info.

    Jak twierdzi portal TVP Info, ujawnione nagranie jest nową taśmą
    z tzw. afery podsłuchowej. Na nagraniu słychać rozmowę ówczesnego
    ministra transportu w rządzie PO-PSL Sławomira Nowaka. Wyjawia on swoim
    rozmówcom, że ówczesny minister administracji i cyfryzacji Michał Boni
    „cały czas” jeździ z ochroną BOR.

    Jak pisze TVP Info,
    w 2009 r., podczas prac nad ustawą hazardową, ochronę BOR otrzymali:
    Boni (ówczesny przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów),
    wiceminister finansów Jacek Kapica oraz szef Kancelarii Prezesa Rady
    Ministrów Tomasz Arabski.

    Tak samo jak Boni, który
    jeździ z ochroną cały czas, ku*wa, no proszę was, no po co mu ten BOR?
    No tak, no bo on jeszcze z poprzedniej kadencji, jak była
    ta +hazardówka+ i była ustawa hazardowa potem, tak? No, to oni tam, moim
    zdaniem, ściemniali

    — ma stwierdzać na nagraniu Sławomir Nowak.

    No tak, bo robili taką atmosferę, że chcą nas wszystkich zabić, że tutaj naruszyli straszne ten… jeden czysty pic

    — dodaje.

    Jak
    tłumaczy, chodziło o to, żeby ówczesny szef KPRM Tomasz Arabski mógł
    latać do Gdańska za pieniądze BOR - a nie na koszt Kancelarii Premiera.
    „Bo nam Sejm płaci za przeloty, a +Arab+ jeden biedny, musiał jeździć
    samochodem itd. A żeby nie narażać kancelarii na koszty, głupie zresztą,
    to wymyślili, że BOR będzie. Dostanie BOR, a żeby on nie jeden dostał
    BOR, to musi być szerzej” - mówi Nowak.

    TVP Info
    przypomina, że w 2009 r. ówczesny rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczył
    w RMF FM, że Arabski i dwaj pozostali ministrowie „w najbliższych
    tygodniach będą się zajmować” ustawą hazardową.

    To
    rynek często z pogranicza świata legalnego i półlegalnego albo wręcz
    nielegalnego. No i niestety należy się spodziewać, że ten świat będzie
    się przed tymi zmianami bronić

    — mówił wówczas
    Graś, dodając, że „służby generalnie w sprawach przydzielania ochrony
    nie informują o przesłankach i o podstawach, ale bez podstaw i bez
    przesłanek ochrony nikomu się nie przydziela”.

    Ujawnione w 2014
    roku w tygodniku „Wprost” taśmy wywołały kryzys w rządzie Donalda Tuska.
    Sprawa dotyczyła nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r.
    w warszawskich restauracjach (m.in. Sowa i Przyjaciele) osób z kręgów
    polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in.
    ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława
    Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju - Elżbietę Bieńkowską,
    prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika.

    W poniedziałek
    portal Onet opublikował artykuł zatytułowany „Afera taśmowa. Kelnerzy
    obciążają Morawieckiego”, w którym dziennikarze powołują się na akta
    afery taśmowej, do których mieli dotrzeć. Według informacji Onetu,
    kelnerzy skazani w wyniku tzw. afery podsłuchowej obciążyli w swoich
    zeznaniach obecnego premiera, w latach 2007-2015 prezesa banku BZ WBK.
    Na jednej z taśm - jak podał portal - „Morawiecki miał dyskutować
    o zakupie nieruchomości na tzw. słupy”. Onet ujawnił też część nagrań,
    z których wynika m.in., że Morawiecki jako prezes BZ WBK zabiegał
    o pracę dla Przemysława Czarneckiego, syna europosła PiS Ryszarda
    Czarneckiego oraz wypowiadał się na temat pomocy dla Aleksandra Grada.

    Sam
    portal TVP Info w czwartek opublikował inne fragmenty rozmów Sławomira
    Nowaka z restauracji Sowa i Przyjaciele. Dotyczyły one m.in. tego,
    co może odwrócić uwagę mediów od spraw niewygodnych dla koalicji
    PO i jaka była motywacja zabrania Polakom pieniędzy z OFE.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    160. Kto miał uratować upadający


    Kto
    miał uratować upadający rząd PO/PSL? Nowe nagrania Nowaka: Może by
    kogoś w Niemczech zapytać, co zrobiła Merkel, że odbudowała…

    Jak podnieść notowania upadającego rządu PO-PSL? Zdaniem
    Sławomira Nowaka, można było zapytać „kogoś w Niemczech”. Takie rady
    byłego już ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej
    z gabinetu Donalda Tuska padły w restauracji „Sowa&Przyjaciele”.
    Kolejny zapis z rozmów z udziałem Nowaka ujawniło TVP Info.

    W 2013 roku rząd PO/PSL zmagał się nie tylko z reformą NFZ,
    ukradzeniem pieniędzy Polaków z OFE ale także z referendum ws. odwołania
    ze stanowiska prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Dlatego też
    władze Platformy poszukiwały rozwiązań, by odbudować zaufanie
    społeczne i poparcie.

    Sławomir Nowak wraz z doradcą PO Szymonem
    Milczanowskim i mężczyzną o imieniu Filip dyskutują na nagraniu o tym,
    co zrobić, by Donald Tusk wygrał kolejne wybory.

    Nowak: Co Merkel takiego zrobiła, że w półtora roku odbudowała 15 proc. poparcia?

    Milczanowski: Wzięła się do roboty.

    Nowak: Może by kogoś zapytać w Niemczech tam?

    Milczanowski: Myślę, że pracuje, to jest duża różnica.

    Nowak:
    Ok, pracuje, no ale bez przesady, coś tam musiało być, coś nie jest
    tak, że premier (Donald Tusk – przyp. red.) będzie dzisiaj
    od poniedziałku do soboty wszędzie w Polsce, codziennie w innym miejscu.

    Milczanowski: A jak wygrał wybory? Wsiadł w autobus…

    Nowak:
    Ok, ale to są triki, to są triki, to nie jest prawdziwa robota,
    to są wisty na koniec kampanii, to nie jest na półtora roku roboty.

    Milczanowski: Tylko że ludzie muszą widzieć, że on (Tusk – przyp. red.) ciężko pracuje.

    W dalszym
    fragmencie rozmowy uczestnik spotkania, do którego na nagraniu zwracano
    się Filip, proponuje Nowakowi podział wyborców Platformy Obywatelskiej
    na pięć grup. Dalej Filip wskazuje, że wielu wyborcom wystarcza to,
    że Tusk tylko „pojawi się” w danym miejscu i ludzie będą go popierać.

    Nowak:
    I tam, i tutaj ludzie też szukają, no to dobrze, jeżeli nie jesteśmy
    w stanie dać im chleba, to dajmy im igrzyska, to w takim razie co możemy
    dla nich wymyślić tutaj, tak? Jeżeli to bezrobocie nie będzie tak
    bardzo odczuwalnie spadało na zasadzie: zobaczcie spadło o połowę…
    ludzie tego oczekują.

    Filip: Co znaczy ludzie?
    Bo ja jestem fanem, co Szymonowi pokazywałem już mnóstwo razy, podziału
    elektoratu Platformy przynajmniej na pięć obszarów. No i dla każdego
    z tych obszarów coś innego jest ważnego. Jeżeli ktoś kocha premiera,
    a jest taka grupa ludzi, którzy, moja mama, niezależnie czy premier
    by jej zlikwidował emeryturę, czy nie, ona i tak powie, że jest
    najfajniejszy. Jest grupa, która wierzy ideowo w program, pewnie
    najmniejsza, dla której też się liczy…

    Nowak: Dzisiaj opozycja nie ma programu, żadna partia europejska nie ma programu.

    Filip:
    Jest grupa ludzi tzw. realistów, czyli nie pamiętam jak oni się będą
    nazywali, tych którzy mówią „głosuję na Platformę, bo nie chcę żeby
    jakiś tam oszołom”…

    Nowak: Mniejsze zło.

    Filip:
    No i są ci, którzy powoli zaczynają odchodzić, ci którzy
    są „mikrozawiedzeni” bo im się robota wali lokalnie, albo ci, którzy
    są po prostu zniesmaczeni rządem. Rząd przepalił, już któryś rok,
    szósty, działa, te same twarze, nic się nie zmieni itd., itd.

    Milczanowski: Coraz gorzej…

    Filip:
    No i moim zdaniem dla każdej z tych grup jest pytanie, co można
    pokazać? Że dla grupy pod tytułem „zakochani w premierze” to wystarczy,
    że premier (Tusk – przyp. red.) pojawi się w kilku miejscach w Polsce
    i ci ludzie powiedzą „biorę”. Dla ludzi, którzy są zniesmaczeni rządem,
    pytanie, czy możemy uruchomić jakąś alternatywną twarz, która pokaże:
    to nadal jest Platforma, ale to nie są już te twarze, które im się
    w jakiś sposób przejadły.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    161. Decyzją Sądu Najwyższego,

    Decyzją Sądu Najwyższego, dziennikarze Onetu i Polityki mają dostęp do akt sprawy Afery Podsłuchowej. Portal Onet opublikował najpierw materiał oparty na zeznaniach "kelnerów" niepoparty żadnym nagraniem, po czym opublikował nagranie luźno związane z opublikowanym materiałem, określając je mianem "Taśm Morawieckiego". Jakiej manipulacji dopuścili się dziennikarze odpowiedzialni za publikację? Skomentowania sprawy podjął się Piotr Nisztor.– Sądy od dłuższego czasu nie dają dziennikarzom wglądu do całości akt. Oczekują, ze we wniosku zostaną wskazane konkretne materiały ze sprawy. Mam nadzieje, ze zgoda Sądu Najwyższego na wgląd i wykonanie kopii akt afery taśmowej to zmieni! (...) Udostępnienie całości akt Onetowi przez Sąd Najwyższy jest precedensem. Oto pismo jakie otrzymałem w lipcu br z SR w Wołominie. Tam odmówiono mi dostępu do całości akt (nakazując wskazać dokumenty,z którymi chce się zapoznać). Powód: orzeczenie SN z 21 lipca 2015! (...) No to robi się coraz ciekawiej. Tym bardziej, ze te nagrania były przecież w kancelarii tajnej (BTW kiedy i w jakim trybie je odtajniono?). Ciekawe wiec na którym etapie doszło do zniszczenia płyty.... I jak to możliwe ze przetrwało nagranie akurat z PMM? – czytamy we wpisach Piotra Nisztora.

    http://telewizjarepublika.pl/tajna-kancelaria-zniszczone-plyty-i-ocalaly-fragment-z-premierem-nisztor-robi-sie-coraz-ciekawiej,71129.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    162. TVP Info: Jak PO ustawiała


    TVP Info: Jak PO ustawiała głosowanie dla szczecińskiego biznesmena

    Reporterzy
    TVP3 Szczecin i portalu TVP.Info dotarli do nagrań z rozmów w
    restauracji Sowa i Przyjaciele, w której uczestniczyli m.in. marszałek
    województwa Olgierd Geblewicz i poseł PO Bartosz Arłukowicz. Politycy
    planowali ustawienie głosowania dla lokalnego biznesmena – informuje TVP
    Info.

    Jak podaje portal, politycy rozmawiają z biznesmenem kilka
    dni przed wyborami na szefa Platformy Obywatelskiej w Szczecinie, które
    miały się odbyć w niedzielę. TVP Info przypomina, że nowym szefem
    został jedyny kandydat, Olgierd Geblewicz, a na zjeździe pojawił się
    Donald Tusk, a dzień po wyborach (w poniedziałek) odbyło się posiedzenie
    Rady Miasta Szczecin.

    TVP Info cytuje w artykule słowa Krzysztofa Kwapisza.

    „Ci, którzy pier..li w drugą stronę, typu Tyszler,
    niech się wstrzymają, i chociaż kilku ludzi „za”. Ku..a, jest ok. Tej
    sprawy w ogóle nie było przed wyborami…” – mówi Kwapisz w załączonym do
    artykułu nagraniu.

    „Zafundowali, ku..a, pisiory, potem podłapali
    goście z Platformy. I ja jestem, ku..a, ofiarą tego wszystkiego? Gdzie
    wpier…em 285 milionów w zachodniopomorskie? Nie daję, ku..a, 3 tysiące…”
    – dodaje.

    Portal cytuje następnie odpowiedź Olgierda Geblewicza:
    „Ale my to rozumiemy i naprawdę szanujemy. Tylko jeszcze raz sprowadzam
    jedną rzecz, że dzisiaj potrzebowałbym kilku informacji do jednej
    rzeczy. Bo dzisiaj przenosisz emocje na siebie i to jest zrozumiałe”.

    Trzecim rozmówcą – według informacji TVP Info – jest Bartosz Arłukowicz, który przypomina, że w niedzielę odbędą się wybory.

    „W poniedziałek jest sesja. I jedyne co możemy
    zrobić, to to, że po wyborach Olgierd zaprosi nas wszystkich, bo
    wyobrażam sobie, że tak to nie będzie, na jakieś tam piwo, kawę i coś
    tam” – mówi.

    „Siądziemy sobie i sobie porozmawiamy” – dodaje.

    Odpowiada mu Krzysztof Kwapisz. W cytowanym przez portal
    fragmencie zwraca się do Geblewicza: „Wiesz Olgierd – mała, duża sprawa.
    Wiesz… co ci będę mówił. Po prostu będę tobie naprawdę bardzo
    wdzięczny”.

    Geblewicz – cytowany w artykule – podkreśla, że „trzeba
    dzisiaj spojrzeć w taki sposób, że jeżeli powiedziało się A, to trzeba
    powiedzieć B”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    163. „Kosiniak-Kamysz

    „Kosiniak-Kamysz przeprowadził dwie najgorsze historie w wolnej Polsce”. Nowa taśma Grasia
    https://www.tvp.info/39479081/kosiniakkamysz-przeprowadzil-dwie-najgorsz...

    Minister gospodarki z Polskiego Stronnictwa Ludowego jest „zbyt prorosyjski”, polskie kopalnie po wyborach należy wygasić, a Władysław Kosiniak-Kamysz „przeprowadził dwie najgorsze historie w wolnej Polsce”, czyli podwyższenie wieku emerytalnego i zabranie pieniędzy z OFE – takie stwierdzenia padają podczas spotkania miliardera Jana Kulczyka i prominentnego działacza Platformy Obywatelskiej Pawła Grasia. Portal tvp.info ujawnia nieznane dotąd nagranie. Taśmę udostępniamy w całości.Janowi Kulczykowi (zmarł w lipcu 2015 r. – red.), najbogatszemu swego czasu Polakowi, bardzo zależało na zbudowaniu niemiecko-polsko-ukraińskiego koncernu gazowego, z hubem w Świnoujściu i pośredniczeniu w handlu surowcem pomiędzy Katarem a Polską, Ukrainą i resztą Europy. M. in. w tym celu spotkał się z Pawłem Grasiem, najbliższym współpracownikiem ówczesnego premiera Donalda Tuska i rzecznikiem rządu PO-PSL, żeby przekonać go do swojego pomysłu.

    Z nagrań wynika, że najbardziej nie podobała mu się współpraca Janusza Piechocińskiego z firmami zależnymi od rosyjskiego Gazpromu, o czym wspominał dwukrotnie.

    Portal tvp.info dotarł do nagrania ze spotkania Kulczyka z Grasiem, które dotąd nie ujrzało światła dziennego. Można je odsłuchać poniżej; opracowaliśmy najważniejsze fragmenty.

    Rozmówcy bardzo chwalili Władysława Kosiniaka-Kamysza za podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat i przejęcie pieniędzy z OFE. Pochwały Grasia były o tyle zasłużone, że to właśnie obecny lider PSL, a wówczas minister pracy w imieniu rządu przedstawiał projekt w Sejmie i go bronił. Bez wsparcia PSL te dwie reformy nie weszłyby w życie.
    Jan Kulczyk: Ten Kamysz, ci powiem, fajny chłopak, nie? Ale jeszcze chyba za młody, nie? (…) Kulturalny, na poziomie, fajny chłopak, nie?

    Paweł Graś: Jak praktycznie, kurczę, na to popatrzysz na spokojnie, to gościu przeprowadził dwie najgorsze historie w wolnej Polsce, po Buzku - reformę 67 i OFE. To na nim wisiało wszystko, podniesienie wieku emerytalnego, to wisiało na jego resorcie.

    Jan Kulczyk: Trochę tam pogadali… ale później… na to, co zrobił, to prawie bez niczego.

    Paweł Graś: Dokładnie. Przystojny, fajny chłopak.

    W trakcie rozmowy miliarder mówi otwarcie o prorosyjskiej polityce wicepremiera i ministra gospodarki w rządzie Donalda Tuska. Nie szczędzi cierpkich słów Januszowi Piechocińskiemu, który wówczas był prezesem Polskiego Stronnictwa Ludowego.

    Jan Kulczyk: Przecież ten osioł, ten Januszek Piechociński, on tam jeździ, on tam podpisywał, a (niezrozumiała nazwa firmy) jest w 100 proc. rosyjski, 80 proc. ma Gazprom bezpośrednio, a 20 proc. ma taki Żyd z Austrii, 100 proc. jest rosyjski, tam z Austrii pójdzie od dołu, przecież to głupota jest kompletna, to wpadamy jeszcze bardziej w ręce (…).

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    164. „Niemcy kupili sobie Fakt,

    „Niemcy kupili sobie Fakt, Newsweek, Onet, żeby mieć większy wpływ na Tuska”. Portal tvp.info ujawnia nową taśmę



    Waldemar Pawlak i Michał Sołowow rozmawiali m.in. o wpływie mediów o zagranicznym kapitale na polską politykę.

    Od początku października nad jednym trzygodzinnym nagraniem siedzi
    pięciu dziennikarzy tego portalu i szuka materiałów na szefa polskiego
    rządu. Nagranie, do którego dotarł portal tvp.info, dotąd nieznane
    opinii publicznej – rzuca nowe światło na przedwyborcze działania Onetu.



    Słysząc treść rozmowy Waldemara Pawlaka z Michałem Sołowowem, można
    zrozumieć, że o realnym wpływie zagranicznego kapitału na politykę danej
    firmy medialnej mówili nie tylko ludzie uważani za „spiskowców”, ale
    również najważniejsi politycy z obozu ówczesnej władzy.



    Waldemar Pawlak, który od początku III RP był dwukrotnie premierem,
    później przez pięć lat ministrem gospodarki i wicepremierem w rządzie
    Donalda Tuska, a w tym okresie przez blisko 8 lat kierował Polskim
    Stronnictwem Ludowym – w rozmowie z miliarderem – mówi otwarcie, jakie
    były motywacje przejęcia przez Niemców takich mediów jak „Fakt”,
    „Newsweek” i portal Onet.pl
    Waldemar Pawlak: Jeżeli pan spojrzy na taką bardzo opiniotwórczą
    stację, na przykład TVN, to kapitalizacja TVN jest grubo poniżej pana
    pomysłu np. na Azoty, i TVN w naszym kraju ma dużo większy wpływ niż
    wiele innych sporych całkiem firm (…)



    Michał Sołowow: TVN nie generuje cashu [pieniędzy], panie premierze, i dlatego jest na tyle wyceniany. Tu jest jakby…



    Waldemar Pawlak: Bardzo dobrze pan na to patrzy, otóż ja bym
    powiedział dalej, że można by sobie nawet wyobrazić, że do takiej firmy
    jak TVN opłaci się dopłacić, żeby mieć taki wpływ na politykę jak TVN.
    Niemcy sobie kupili - przez inwestycję w Axel Springer – „Fakt”,
    „Newsweek”, Onet. To są przykłady, gdzie ja mogę jednak powiedzieć, że
    na Tuska większy wpływ ma artykuł w „Fakcie” niż opinia Konfederacji
    Pracodawców czy Komisji Trójstronnej. (…) Dzisiaj oddziaływanie mediów,
    które są pod kontrolą różnych międzynarodowych koncernów, jest dużo
    większe na polski rząd niż wszystkich przedsiębiorców razem wziętych.
    W rozmowie z Pawlakiem Sołowow nie dowierza tak dużemu wpływowi mediów
    prywatnych na politykę państwa Donalda Tuska. Były wicepremier nie
    pozostawia złudzeń, że największa komercyjna stacja w Polsce roztacza
    nad międzynarodowymi koncernami parasol ochronny.



    Waldemar Pawlak: Niech pan wrzuci sobie statystykę – w ilu
    przypadkach TVN zaatakowało międzynarodowe globalne koncerny, a w ilu
    przypadkach zaatakowało w dużych programach polskich przedsiębiorców, to
    pan zobaczy. To nie jest tak, że dziennikarze to jest takie bezhołowie i
    bezmózgowie. Niech pan sobie wyobrazi, że w Polsacie jakiemuś
    dziennikarzowi zachciałoby się skrytykować inwestycje Solorza, Polkomtel
    czy jakieś inne… Wieloletni prezes PSL zachęca Sołowowa, żeby ten zainwestował w TVN i
    pomógł tej stacji jeszcze mocniej wspierać polityczny obóz
    centroliberalny. Uważa inwestycję w akcje ITI za opłacalną i liczy na
    ruch miliardera w tym kierunku. Michał Sołowow w odpowiedzi proponuje,
    żeby liderem takiego przedsięwzięcia został Jan Kulczyk.



    Waldemar Pawlak: Nieproporcjonalnie duży wpływ mają aktywa
    stosunkowo nieduże na kształtowanie tych warunków, w których żyjemy.
    Premier się bardziej przejmuje, że mu zrobią koło pióra w gazecie czy w
    telewizji niż tym, że na przykład nie przygotuje dobrych regulacji.
    Waldemar Pawlak: No dobrze. Jeżeli w tą stronę byłby jakiś impuls
    i oczekiwanie, co my moglibyśmy przy pracodawcach zrobić – to jesteśmy
    zainteresowani…



    Michał Sołowow: Pozostajemy w stałym kontakcie i coś będziemy organizować.


    (…)


    Waldemar Pawlak: Niech pan się zastanowi nad tym pomysłem, żeby taki duży biznes przyjął trochę więcej oddziaływania na media…



    Michał Sołowow: Nie ma organizacji po stronie biznesu. Nie ma takiej organizacji…



    Waldemar Pawlak: To nie jest sprawa organizacji, to jest sprawa pięciu ludzi w Polsce, którzy jeżeli będą chcieli zrobić, to to zrobią.



    Michał Sołowow: No to wie pan co, no to w takim zespole powinien
    być jakiś lider. Naturalnym liderem tej całej sprawy jest Janek Kulczyk,
    doktor, tak?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    165. „Nasz elektorat najbardziej

    „Nasz
    elektorat najbardziej ch…wo potraktowaliśmy.” Ujawniono kolejne taśmy
    kelnerów z Sowy z ważnymi politykami ówczesnego rządu

    Nie musiałam kontroli robić. Kontrolę robiliśmy po to,
    żeby wyszło, że jest dobrze – powiedziała na nagraniu ujawnionym przez
    portal TVP Info wicepremier i minister infrastruktury i rozwoju w
    rządzie PO-PSL Elżbieta Bieńkowska o kontroli NIK dot. funduszy UE na
    sprzęt medyczny.

    Portal TVP Info opublikował w czwartek transkrypcję rozmów polityków
    poprzedniej ekipy rządowej, która – jak informuje portal – odbyła się w
    restauracji Sowa i Przyjaciele. Na ujawnionych nagraniach między
    Bieńkowską, ówczesnym ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem oraz
    sekretarzem stanu w ministerstwie środowiska Stanisławem Gawłowskim
    toczy się rozmowa o kontroli NIK.

    „Ela, ty się jakoś tam odniosłaś do tego NIK-u, środki europejskie na
    sprzęt medyczny?” – miał pytać Arłukowicz. Bieńkowska odpowiada na to:
    „Wiesz co, my mamy to wszystko, ponieważ kontrola NIK-u jest z 2011 r. A
    nam komisja, bo ja już dzisiaj jak zobaczyłam, jak zobaczyłam na pasku,
    to mówię: oho, czekajmy na pismo za tydzień. Natomiast, natomiast my
    mamy całą kontrolę zrobioną, wszystkich tych projektów, rok temu, bo
    komisja tego zażądała”.

    Na pytanie Arłukowicza „I co ci wyszło?” Bieńkowska miała
    odpowiedzieć: „I wyszło dobrze, tak jak trzeba. To znaczy wiadomo, że to
    nie jest prawda. Wiadomo, że to nie jest prawda”. I za moment dodaje:
    „Ale ja wiem jak jest. To nie musiałam kontroli robić. Kontrolę
    robiliśmy po to, żeby wyszło, że jest dobrze”. Arłukowicz miał wtedy
    powiedzieć: „Jest źle i to tak na poważnie. Setki milionów złotych”.

    Jak podaje portal TVP Info, na nagraniach jest mowa również o
    wyborcach Platformy Obywatelskiej. Rozmowa na ten temat miała się odbyć
    między marszałkiem województwa zachodniopomorskiego Olgierdem
    Geblewiczem, Gawłowskim i sekretarzem stanu w ministerstwie gospodarki w
    rządzie PO-PSL Tomaszem Tomczykiewiczem.

    „Zapytałem się mojego przewodniczącego w regionie, dla kogo, jakiś
    miesiąc, dwa miesiące temu – dla kogo my k…a jesteśmy partią? Bo ja nie
    wiem. Dla rolników nie…” – powiedział Gablewicz. Na co Gawłowski miał
    odpowiedzieć: „Bo nasz elektorat najbardziej ch…wo potraktowaliśmy,
    trochę”.

    W dalszej części rozmowy, podaje TVPInfo, Tomczykiewicz powiedział:
    „To ja ci odpowiem. Nasz, i to jest problem, że tak powiem, przyzwoitej
    partii, że on nie jest skierowany do nikogo. Bo on jest skierowany…”.
    Gablewicz odpowiada: „To nie jest problem przyzwoitej partii. To jest
    problem nieprzyzwoitej partii”. Tomczykiewicz miał na to odpowiedzieć:
    „Nie… Przyzwoita… To jest, to jest to co Unia zawsze robiła, że po
    prostu – interes ogółu. Ale ogół to jest nikt”. „To nie jest interes
    ogółu. To jest interes ciemnych mas finansowych. Jeszcze raz to
    podkreślam” – miał powiedzieć Gablewicz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    166. Bliżej prawdy o podpaleniu


    Bliżej prawdy o podpaleniu budki przed rosyjską ambasadą? Gmyz: W aktach sprawy jest zdjęcie prowokatora


    Teraz bez zdradzania źródła mogę już ujawnić za zgodą
    informatora. Całkiem wyraźne zdjęcia prowokatora, który w czasie Marszu
    Niepodległości podpalił budkę pod rosyjską ambasadą za czasów rządów
    @BartSienkiewicz w MSW jest w aktach sprawy. Powinno być
    wreszcie opublikowane

    Mowa oczywiście o spaleniu budki przy ambasadzie rosyjskiej,
    do jakiego doszło podczas Marsz Niepodległości w 2013 roku. Jak mogliśmy
    dowiedzieć się z nagrania rozmowy Pawła Wojtunika i Elżbiety
    Bieńkowskiej, miało być prowokacją.

    Dodatkowo
    zaznaczę, że Kamil Zbroja, który nigdy nie został oskarżony
    o podpalenie budki tylko pobliskiej altany został uniewinniony od tego
    czynu a przesiedział kawał czasu. Czas wreszcie wsadzić prawdziwych
    sprawców tej prowokacji, nawet gdyby ich pradziadek miał zasługi

    — dodał Gmyz.

    Dziennikarz zdradził też kolejne szczegóły.

    Jeśli
    chodzi o podpalacza budki pod ambasadą to zdradzę, że facet
    przemieszczał się miedzy policyjnymi kordonami między Goworka
    a Sobieskiego jak swojak. Przez nikogo nie legitymowany. Wystarczała
    charakterystyczna czapeczka stanowiąca znak rozpoznawczy dla policji

    — opisał.

    Czy w końcu po latach dojdzie do pełnego wyjaśnienia tamtego wydarzenia?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    167. Jak zdarta płyta...


    Jak zdarta płyta... Bartłomiej Sienkiewicz: Stajemy się Bantustanem, jesteśmy dziwakiem świata, właściwie wyizolowanym

    Nigdy nie staraliśmy się o status Bantustanu,
    ale wygląda na to, że PiS-owi się udaje. Poziom relacji międzynarodowych
    i sposób rozmów jest bantustanowy, a nie przypomina państwa
    europejskiego, członka NATO i UE. (…) A potem rządzący są zdziwieni,
    że ambasador ma uwagi - zresztą moim zdaniem słuszne - co do swobód
    obywatelskich i wolności mediów. Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało

    — mówił w programie „Tłit” na Wp.pl Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych.

    B. szef MSW starał się jak mógł, by zdeprecjonować politykę zagraniczną w wykonaniu obozu rządzącego.

    Nigdy
    nie staraliśmy się o status Bantustanu, ale wygląda na to, że PiS-owi
    się udaje. Poziom relacji międzynarodowych i sposób rozmów jest
    bantustanowy, a nie przypomina państwa europejskiego, członka NATO i UE.
    Cztery lata temu mieliśmy inny status niż mamy teraz

    — zarzucał.

    Jesteśmy
    dziwakiem świata, właściwie wyizolowanym. Całość polityki zagranicznej
    została przerzucona na USA. Jesteśmy skłóceni z Niemcami, UE,
    z wszystkim, kim tylko się da, oprócz Bałtyku i wisimy na USA. A potem
    rządzący są zdziwieni, że ambasador ma uwagi - zresztą moim zdaniem
    słuszne - co do swobód obywatelskich i wolności mediów. Sam tego
    chciałeś Grzegorzu Dyndało. Jak się prowadzi taką politykę zagraniczną,
    to ma się takie efekty. Widać, że to się wszystko rozpada. (…) Poważne
    państwo, które ujawnia list ambasadora, to po prostu Bantustan

    — stwierdził.

    Co miał
    na myśli, mówiąc o „ujawnieniu”? Powołując się na teorię Ryszarda
    Schnepfa, przekonywał, że zdjęcie listu zostało wykonane zaraz
    po otwarciu, czyli przed odbiorcę.

    Jeśli to próba
    obrony swojego imienia przed własnym elektoratem to jest to droga
    do zniszczenia. (…) Jeśli to walka międzyfrakcyjna w PiS, to nie mam
    tutaj nic do powiedzenia. Nie zajmuję się kryminologią ani walką psów
    pod dywanem.

    — dodał butnie.

    Sienkiewicz na listę przewin PiS starał się również dopisać rzekomy atak na niezależne media - mając oczywiście na myśli TVN.

    Mamy
    niezależną stację telewizyjną, uruchamia się cały aparat państwa, media
    zależne od PiS, służby, prokuraturę, wysokich polityków PiS i będziemy
    mówić, że to nie jest atak na niezależne media?!

    — powiedział niemal w histerii.

    Ujawnienie
    przez portal wPolityce.pl, że słynne z reportażu „Superwizjera” TVN
    „urodziny Hitlera” to w rzeczywistości maskarada, nazwał
    Sienkiewicz „absurdem”.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    168. Nowe nagrania z Kulczykiem i

    Nowe nagrania z Kulczykiem i Sikorskim. „Jakaś p..da wiesz, taka, przep…..lić jak trzeba”

    Radosław Sikorski znany jest ze swojego taktu i „kultury
    osobistej”. Teraz wyciekły jego rozmowy z Janem Kulczykiem. Tam królował
    język z budki pod piwem.  „Jakaś p..da wiesz, taka, zamiast ją
    dowartościować, przep…..lić jak trzeba, to dał jej jakieś biuro” – mówi
    były szef polskiej dyplomacji na temat kontrolerki NIK-u. 

    Nagrania z rozmowy Sikorskiego z Janem Kulczykiem opublikowało TVP
    Info. Rozmowa dotyczyła kontroli jaką NIK przeprowadził w ambasadzie
    polskiej w USA w 2011 i 2012 roku r.. Jak podaje TVP kontrola miała
    ustaliłć, że nowa rezydencja ówczesnego ambasadora Ryszarda Schnepfa
    kosztowała aż 60 mln zł.

    Jak słyszymy na taśmach Radosław Sikorski wulgarny sposób wypowiada
    się o kontrolerce NIK oraz stwierdza, że Schnepf popełnił „drobne
    błędy”. Rzeczony raport NIK zarzucał MSZ m.in., że na samą łazienkę
    wydano 300 tys. zł, zarzucono pominięcie obowiązujących procedur przy
    wyborze konsultanta, któremu zapłacono prawie 40 tys. dolarów, czy
    „niezachowanie należytej staranności w zakresie nadzoru MSZ nad
    gospodarką finansową i ewidencją księgową Ambasad”.

    Poniżej zapis rozmowy opublikowanej w TVP Info.

    Jan Kulczyk: A co z Rysiem? Rysiem ze Stanów?

    Radosław Sikorski : Będzie dobrze.

    Jan Kulczyk: Jakieś plany stosunkowo do niego? Tutaj w Warszawie?

    Radosław Sikorski : On ma jeszcze 2,5 roku ambasadę. Spokojnie, jest ok.

    Jan Kulczyk: Ja go bardzo lubię, to porządny facet jest, taki jajeczny.

    Radosław Sikorski : Drobne błędy popełnił wiesz: przyjechała jakaś straszna biurwa z NIK-u…

    Jan Kulczyk: Jakąś rezydencję remontował, tak?

    Radosław Sikorski : Jakaś p**da wiesz, taka, zamiast ją dowartościować, przep*****lić jak trzeba, to dał jej jakieś biuro…

    Jan Kulczyk: I napisała?

    Radosław Sikorski: I się zemściła, suka, i cale ministerstwo miało kłopoty z tego powodu… a trzeba było się poświęcić.

    Jan Kulczyk: Dla ojczyzny.

    (śmiech)

    Jan Kulczyk: Jak Walewska.

    Źródło: TVP Info


    Kontrola NIK w MSZ. Sikorski: Schnepf nie przep***ił tej biurwy jak trzeba

    Raport pokontrolny mówił o szeregu nieprawidłowości w resorcie Radosława Sikorskiego.
    więcej

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    169. Sienkiewicz zadowolony z


    Sienkiewicz zadowolony z występu Jażdżewskiego, mówi o "furii pisowskich mediów". Internauci przypominają jego słowa o Kościele

    Występ Leszka Jażdżewskiego przed „wykładem” Donalda Tuska
    spotkał się z pozytywną opinią Bartłomieja Sienkiewicza. Wątpliwości
    mediów nazwał „najpiękniejszym hymnem pochwalnym prawdy w życiu
    publicznym”. Internauci zwracają uwagę na ciekawy aspekt tej sprawy.

    Furia pisowskich medów i ich dyżurnych
    komentatorów po wystąpieniu Jażdżewskiego i Tuska - jak najpiękniejaszy
    hym pochwalny prawdy w życiu publicznym. Dawajcie więcej,
    koledzy prawacy:)

    – napisał Sienkiewicz na Twitterze.

    No tak, Jażdżewski i Tusk wygarnęli prawdę, a pisowcy się czepiają.

    Ja nawet stawiam tezę, iż autorem przemówienia pana Jażdżewskiego był pan Bartek. Oto grudzień 2018 i wywiad dla wyborczej w Lublinie. pic.twitter.com/EdlQfdwiy3


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    170. Wygadał się! Sienkiewicz:


    Wygadał się! Sienkiewicz: Państwowe zajęcie kościelnych archiwów wagą jesiennych wyborów. Mistewicz: Nikt tak daleko nie szedł

    Bartłomiej Sienkiewicz / autor: screen youtube.com
    Państwowe zajęcie kościelnych archiwów to waga wyborów jesienią -
    stwierdził były szef MSW za rządów PO-PSL Bartłomiej Sienkiewicz.

    Specjalista do spraw mediów i wizerunku Eryk Mistewicz
    ocenił, że widać tu ducha twórcy komunistycznego aparatu terroru Feliksa
    Dzierżyńskiego. Mao to przywódca komunistycznych Chin, który odpowiada
    za śmierć około 70 milionów swoich rodaków!

    Przepraszam,
    jeszcze raz, bo czytam to zdanie już siódmy raz i wciąż nie wiem czy
    dobrze widzę? Państwowe zajęcie kościelnych archiwów? Po towarzyszu
    Dzierżyńskim, którego pomnik wszak Polacy zrzucili, i towarzyszu Mao,
    nikt już tak daleko chyba nie szedł? W Europie?


    Sienkiewicz: Jeśli żaden z biskupów nie pójdzie do więzienia, to państwo nie zda egzaminu

    W
    rozmowie z Gazeta.pl Bartłomiej Sienkiewicz, analityk publicysta, były
    szef MSW w rządzie Donalda Tuska stwierdził, że "związek PiS z Kościołem
    zaczyna być dużym kłopotem politycznym".


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    171. Wojtunik o taśmach Falenty:

    Wojtunik o taśmach Falenty: Zegarmistrzem światła był redaktor Gmyz. Z kim pije wódkę?


    dowody na to, opisane już przez dziennikarzy, że osoby blisko związane z
    PiS-em kontaktowały się z Falentą przed wybuchem afery taśmowej -
    oznajmił w rozmowie z portalem gazeta.pl były szef CBA Paweł Wojtunik.

    PO-KO: Domagamy się powołania komisji śledczej ws. Falenty i afery podsłuchowej

    Domagamy
    się wyjaśnienia sprawy Marka Falenty i afery podsłuchowej; klub PO-KO
    złoży wniosek o powołanie komisji śledczej w tej sprawie, zachodzi
    poważne podejrzenie, że nielegalnymi metodami wpływano na sytuację
    polityczną w Polsce - podkreślali we wtorek politycy PO-KO.

    Giertych chce śledztwa ws. grupy przestępczej wykorzystującej podsłuchy do obalenia rządu

    Wniosek
    o wszczęcie śledztwa ws. istnienia zorganizowanej grupy przestępczej
    wykorzystującej nielegalne podsłuchy do obalenia rządu złożył do
    Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga mecenas Roman Giertych. Wniosek ma
    związek z publikowanym w mediach wnioskiem Marka Falenty o ułaskawienie.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    172. Seans nienawiści w

    Seans nienawiści w Białymstoku jest nie tylko problemem gejów i lesbijek, ale też pytaniem, czy w Polsce w przyszłości w ogóle będzie możliwy sprzeciw wobec władzy. Jeśli nie, to Polacy znajdą się w kraju niemającym nic wspólnego z szeroko pojętnym Zachodem, a raczej z republiką wyznaniową lub reżimem autorytarnym. A rządzący uzyskają iście totalitarne narzędzie – możliwości tworzenia jednolitego wzorca, kto jest, a kto nie jest Polakiem, według własnych prawicowo–kościelnych wzorów. Dla Magazynu TVN24 pisze Bartłomiej Sienkiewicz. Skala nienawiści i przemocy, jaka wylała się na ulice tego miasta, ma głębokie przyczyny i bardzo poważne skutki dla całej Polski. Ale po kolei.
    Nienawiść "zwykłych" gapiów Siła nienawiści, jaka była skierowana przeciw uczestnikom legalnej demonstracji ze strony różnego rodzaju środowisk kibicowskich i ich akolitów, była olbrzymia i poraża swoją gwałtownością. Polowania na pojedynczych ludzi, kamienie i inne przedmioty lecące w stronę bezbronnych manifestantów i ochraniającej ich policji. Ale według świadków, to nie byli jedyni "aktorzy" tego dnia. To nie tylko ogoleni na łyso młodzieńcy, mimo że wiedli prym w zajściach, byli jedynymi uczestnikami tych haniebnych wydarzeń. Relacje uczestników i dokumentacja pokazują jeszcze "zaangażowanych gapiów" – zwykłych ludzi, starsze kobiety, młode, niekiedy z dziećmi, panów w słusznym wieku. To oni tworzyli naokoło demonstracji tłum, dołączający się do ordynarnych wyzwisk i okrzyków nienawiści. Zwykli białostoczanie. Jak mogło do tego dojść? Jak to się stało, że zwykli ludzie, nie jacyś chuligani lub ekstremiści prawicowi, nagle, z aplauzem przyjmowali jawną przemoc wobec swoich rodaków? Tu tkwi prawdziwy problem i równocześnie mroczna geneza wydarzeń 22 lipca.
    "Wara od naszych dzieci" Ażeby to wyjaśnić, trzeba się cofnąć o parę miesięcy. Właśnie zbliżają się wybory do europarlamentu. W marcu, niespodziewanie, w czasie konwencji PiS w Katowicach Jarosław Kaczyński rzuca hasło "wara od naszych dzieci". Ma ono ilustrować zagrożenie, jakie jakoby niesie za sobą wszelka pomoc adresowana przez samorządy kierowane przez opozycję (pierwszy był warszawski) do osób ze środowisk homoseksualnych.
    Na Zachodzie to normalna praktyka wsparcia grup mniejszościowych, właściwie norma cywilizacyjna, gdzie empatię rozciągnięto nie tylko na niepełnosprawnych, kobiety, dzieci, bezradnych starszych ludzi, ale i na tych, którzy często są przedmiotem agresji lub odrzucenia. Wszystkie partie prawicowe kontynentu uważają ten odruch za swoje "polityczne DNA". W Katowicach zagrożenie zostało zdefiniowane – celem jest demoralizacja polskich dzieci przez wrogą ideologię. Miesiąc później, we Włocławku, Kaczyński to powtarza jeszcze w bardziej agresywnym tonie: "Ruch LGBT i gender zagrażają naszej tożsamości, zagrażają naszemu narodowi, zagrażają polskiemu państwu". To już nie jest ocena, to wezwanie do walki. Bo skoro zagrożony jest "naród" i "państwo", to nie można stać z boku. Sprawa staje się – w domyśle - kluczową dla przetrwania Polski. "Kwestionowanie pozycji Kościoła katolickiego w Polsce ma charakter niepatriotyczny. Niezależnie od osobistej wiary" – grzmi prezes PiS. Wtórują mu inni prominentni działacze PiS, a wiceminister Szefernaker dodaje, że "PiS jest jedyną partią, która może powstrzymać ideologiczne szaleństwo, które próbuje wtargnąć do życia polskich rodzin”. Kościół odwraca uwagę od pedofilii Nietrudno zauważyć, że to idealnie współgra z propagandą Kościoła, który od dawna straszy "ideologią gender i LGBT", czasami w takim samym, a nawet ostrzejszym tonie, co wódz PiS. Ledwie 10 dni przez zajściami w Białymstoku biskup Frankowski w kazaniu na wałach klasztoru jasnogórskiego powiedział, że "idzie na Polskę potop genderyzmu, LGBT, uczenia dewiacji (...) Nadszedł czas walki. Już dłużej cofać się nie możemy i nie będziemy, musimy się bronić w sposób zorganizowany”.
    Kościół, coraz bardziej przygnieciony aferami pedofilskimi i własnym systemowym ich ukrywaniem, znalazł w "ideologii gender" skuteczne remedium na własny kryzys wiarygodności. I PiS, i Kościół podali sobie w tej sprawie serdecznie ręce. A do tego maszyneria zależnych od rządu mediów. Przetacza się przez nie lawina propagandy utrwalająca poczucie zagrożenia i strachu. To wszystko wydaje się być zorganizowaną, celową akcją polityczną. Celem jest stworzenie tego samego mechanizmu, który z sukcesem PiS trenował w roku 2015 i później, kiedy straszono Polaków muzułmańskimi uchodźcami i imigrantami, niosącymi choroby, terroryzm, gwałty na Polkach i prawo szariatu. Żadni muzułmanie się do Polski nie wybierali i dotąd ich nie ma w skali mającej jakiekolwiek znaczenie, ale kierowana precyzyjnie akcja propagandowa wytworzyła poczucie zagrożenia, a PiS mógł się przedstawiać jako jedyne remedium na tę "katastrofę". Efektem był wzrost incydentów rasistowskich, wymierzonych w ludzi o innym kolorze skóry lub czasami nawet mówiących w innym języku. Teraz ma być podobnie. Najpierw nazwanie wroga, potem wszelkimi dostępnymi środkami straszenie jego rzekomą siłą i podstępnością, by na koniec skleić obraz zagrożenia z konkurencją polityczną. I oto efekt: "Lewicy i PO zależy na tym, by w Polsce wybuchła wojna ideologiczna" – stwierdził Marcin Ociepa, sekretarz stanu w rządzie PiS. – Środowiska te wspierają ruch LGBT (...) i jest to dla nich łatwe pole konfliktu”. Czyli najpierw rządzący generują konflikt, potem obciążają opozycję winą za jego powstanie. Scalenie stworzonego fikcyjnie zagrożenia z PO i lewicą jest więc niczym innym jak finałem całej tej polityczno–medialnej operacji. To to jest istota zjawiska, którego konsekwencje można było obserwować na ulicach Białegostoku.
    Władza napuszcza Polaków na Polaków A opozycja w tej sprawie jest w trudnym położeniu. PO właśnie zaczęła kampanię, idąc za problemami, które Polacy mają przed nosem – nie "demokracja i konstytucja”, ale brak lekarstw w aptekach i powolne załamywanie się sektora usług publicznych lub podwyżki prądu dla przedsiębiorców. Dla dopiero co zjednoczonej lewicy "sklejenie z LGBT", zanim ogłoszą swój pakiet programowy, będzie zepchnięciem ich w kąt spraw wyłącznie obyczajowych, czego PO słusznie stara się uniknąć, mając przed sobą bój o głosy znacznie wykraczające poza tę część elektoratu. Polskiego Stronnictwa Ludowego to nie dotyczy, ale partia ta też tkwi w klinczu – deklarowany konserwatyzm i przywiązanie do "wartości chrześcijańskich" skonfrontowało ją z obrazkami z Białegostoku, gdzie Kościół miał swój udział w nagonce. Więc to są te wartości? Jedyną formułą jest uświadomienie wyborcom i szerzej, opinii publicznej, że nie o LGBT tu chodzi i nie o Białystok, ale o państwo, w którym władza napuszcza Polaków na Polaków, by tak podzielonym społeczeństwem rządzić strachem i wzajemną nienawiścią. Bo obok rozwija się inny wątek. Jego przejawem są wypowiedzi polityków PiS, którzy w ramach tego przerzucania odpowiedzialności sugerują, że to manifestanci swoimi skrajnymi postulatami są winni zajściom. I w związku z tym podaje się w wątpliwość zasadność organizowania marszów. W tym duchu wypowiadał się wojewoda lubelski, w radach miejskich, w których PiS ma przewagę, zaczęto przyjmować uchwały sprzeciwiające się obecności w przestrzeni publicznej manifestacji pod znakami LGBT. Prawicowe media mówią już wprost o "prowokacjach" tam, gdzie planowane są marsze tych środowisk. Najbardziej dosadnie ujął to minister edukacji Dariusz Piontkowski: "Tego typu marsze, wywoływane przez środowiska próbujące forsować niestandardowe zachowania seksualne, budzą ogromny opór nie tylko na Podlasiu, także w innych częściach Polski. W związku z tym warto się zastanowić, czy w przyszłości tego typu imprezy powinny być organizowane". Potem minister twierdził, że został źle zrozumiany. Czyli, mówiąc w skrócie - "nie manifestujcie, bo prowokujecie". Od tego już krok do zakazu. Ku totalitaryzmowi I tu dochodzimy do istoty rzeczy. Stworzenie atmosfery zastraszania, piętnowanie grup mniejszości – seksualnych, politycznych lub pod innymi sztandarami – jest dla Polski i jej przyszłości śmiertelnie niebezpieczne. Prowadzi bowiem do mechanizmu, w którym nie działa prawo i konstytucja gwarantująca wolność zrzeszania się i publicznego manifestowania poglądów, do mechanizmu takiego wykluczania, w którym żąda się zaprzestania istnienia publicznego. Jeśli podatni na propagandę rządzących, kierowani nienawiścią do wskazanych środowisk ludzie będą przeciw, to te środowiska nie powinny korzystać ze swoich gwarantowanych praw – oto finał tej polityki. Teraz geje i lesbijki, potem opozycja, a może niewierzący lub inne wyznania? A może jakaś grupa zawodowa, zbyt doniośle protestująca przeciw polityce rządu? W stosunku do lekarzy rezydentów i nauczycieli już próbowano tych technik. Problem Białegostoku nie jest więc problemem gejów i lesbijek, ale pytaniem, czy w Polsce w ogóle w przyszłości będzie możliwy sprzeciw wobec władzy, legalny i oparty o prawa nadal przecież obowiązujące. Jeśli nie, to Polacy znajdą się w kraju niemającym nic wspólnego z szeroko pojętnym Zachodem, a raczej z republiką wyznaniową lub reżimem autorytarnym (co na jedno wychodzi). A rządzący uzyskają iście totalitarne narzędzie – możliwości tworzenia jednolitego wzorca, kto jest, a kto nie jest Polakiem według własnych prawicowo–kościelnych wzorów. Wszyscy, którzy się w tym wzorcu nie mieszczą, będą skazani na publiczne nieistnienie w najlepszym przypadku, a w najgorszym – na bycie ofiarami zorganizowanego seansu nienawiści. Ta droga jest drogą do zniszczenia społeczeństwa, wspólnoty i jej gwarantowanych praw podstawowych. Napuszczanie ludzi na ludzi jest najgorszą polityką, jaką można prowadzić. Nie mówiąc już o tym, że oddziela nas od tego obszaru cywilizacyjnego, w którym państwo stoi na straży pokoju społecznego. Jego główną funkcją jest łagodzenie konfliktów wewnętrznych, utrzymywanie spójności społecznej, a nie parcie do wojny domowej. Państwo i rządzący nim politycy mają obowiązek scalać społeczeństwo, pomagać w budowaniu porozumień, a nie szczuć na poszczególne grupy społeczne innych obywateli. Jeśli tak się dzieje, to takie państwo przestaje spełniać swoją funkcję. Staje się pseudopaństwem, jakimś potworkiem zjadającym tych, którymi ma się opiekować. I z tej perspektywy dopiero wróćmy do tłumu "zwykłych białostoczan" wyrażających swoją nienawiść do innych Polaków. Polaków wskazanych jako wrogowie przez rządzącą partię i Kościół. Ten mechanizm może być powtarzalny. I na tym polega groza sytuacji. www.https://bartlomiejsienkiewicz.pl/ Podziel się (http://www.tvn24.pl)

    Tak
    działa lewacka „tolerancja”. Ksiądz pobity na zakrystii przez trzech
    mężczyzn. Żądali ornatów, bo chcieli odprawiać nabożeństwo

    Właśnie tak kończy się lewacka „tolerancja” o której tak często
    lubią opowiadać media głównego nurtu. W niedzielę trzech mężczyzn weszło
    do Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie i zaatakowali proboszcza
    oraz kościelnego. Obaj trafili do szpitala. W niedzielę około godz.
    17:50 otrzymaliśmy zgłoszenie, że do zakrystii weszło trzech nieznanych
    mężczyzn. Zostali stamtąd wyproszeni, ale nie […]

    Głupi, głupszy i chyba… Misiło. Ziemkiewiczowi puściły nerwy

    Poseł Misiło Piotr zamieścił w przeddzień rocznicy 1 sierpnia
    tweeta, po którym ręce opadają. Chciał zapewne przebić wszystkich tak
    aktywnych dziś w ramach „solidarności z Białymstokiem” „post-tępaków”,
    ale przesadził i to mocno. Zamiast refleksji Misiło brnie w taką
    narrację dalej i pisze, że „w 1944 stolicy bronili także geje i
    lesbijki. Czy się to komuś […]

    Kto im daje pieniądze na promocję dewiacji? Ordo Iuris zapowiada prześwietlenie finansowania politycznego ruchu LGTB

    Jak informuje Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris za
    politycznym ruchem LGBT stoją liczne i dotąd nieujawnione źródła
    finansowania. Instytut rozpoczął więc szeroko zakrojony monitoring
    działalności organizacji LGBT w Polsce. Do każdej z nich wysłano
    „wiążące wnioski o dostęp do informacji publicznej, zadając szereg
    precyzyjnych pytań o źródła finansowania i prowadzoną działalność.
    Jednocześnie nasi […]


    autor: PAP/Artur Reszko

    Zdaniem największej grupy ankietowanych to narodowcy
    ponoszą winę za to, co się wydarzyło. Wskazuje tak 34,3 proc.
    respondentów. Na drugim miejscu jest partia rządząca – 28 proc.
    Na kolejnym miejscu jest Kościół – za winnego wskazuje go 26,1 proc.
    ankietowanych. Na następnym – organizacje LGBT, które za winnych
    wskazuje 23,9 proc. Prezydenta miasta Tadeusza Truskolaskiego obwinia
    17,6 proc. ankietowanych, opozycję – 7,6 proc. W badaniu ankietowani
    mogli wskazywać wiele odpowiedzi. Nie ma zdania w tej kwestii
    24 proc. respondentów

    —czytamy w „Rz”.

    W jakim
    stopniu partia rządząca i Kościół mogą być odpowiedzialne za wydarzenia
    z Białegostoku? W rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław
    Ryba zauważył, że próba obarczenia odpowiedzialnością Kościoła
    za zamieszki w stolicy Podlasia, to „próba wprowadzenia cenzury”.

    Twierdzenie,
    że Kościół odpowiada za zamieszki w Białymstoku to próba wprowadzenia
    cenzury i zamknięcia ust wszystkim, którzy z pozycji porządku natury,
    etyki klasycznej czy chrześcijańskiej ośmielają się krytykować ideologię
    neomarksistowską nastawioną na wywrócenie całego porządku społecznego

    —mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryba.

    Wiele
    środowisk, na czele z „Gazetą Wyborczą” i TVN-em próbują w jak
    największym stopniu winą na zamieszki obarczyć Kościół, który sprzeciwia
    się szerzeniu ideologii LGBT.

    Kościół nie
    nawoływał do zamieszek w Białymstoku. Niektórzy przedstawiciele Kościoła
    krytykowali ideologię LGBT. Zgodnie z tym przekonaniem, jeżeli ktoś
    krytykuje ideologię LGBT to wzywa do niepokojów społecznych. Logika
    w tym żadna

    —ocenił w tym samym wywiadzie prof. Ryba.

    W podobnym tonie pisze w najnowszym tygodniu „Sieci” red. Marzena
    Nykiel, która zwraca uwagę na sekwencję wydarzeń, która ma na celu
    zdyskredytowanie Kościoła i partii rządzącej.

    Najpierw
    bluźnierstwa i profanacje na Marszu Równości w Warszawie, potem próba
    „zdobycia Jasnej Góry” i kpiny z katolicyzmu, wreszcie rozróby
    w Białymstoku, mające pokazać całemu światu, że za rządów PiS
    prześladowane są seksualne mniejszości. Tyle wystarczyło, by puścić
    w świat krzyk o polskim faszyzmie i wmontować awanturę w kampanię
    wyborczą. Strategia homopropagandy rozgrywana jest sprawnie przez
    polityków opozycji według starych scenariuszy

    —pisze w nowym wydaniu tygodnika „Sieci” Marzena Nykiel.

    CZYTAJ WIĘCEJ:

    W nowym numerze „Sieci”: Operacja „Białystok”. Marzena Nykiel: Ataki na Kościół, na wiarę, na rodzinę będą coraz częstsze

    W Białymstoku zrealizowano plan Kirka-Mudsena. Teraz strona LGBT przeszła do ofensywy

    Brutalny atak na księdza w szczecińskiej bazylice. Proboszcz pobity różańcem, bo nie chciał dopuścić do świętokradzkiej mszy


    powiedział PAP w poniedziałek rzecznik Komendy Miejskiej Policji
    w Szczecinie sierż. Paweł Pankau. Jak dodał, mężczyźni uciekli
    z zakrystii Bazyliki św. Jana Chrzciciela, ale w ciągu 1,5 godziny
    zatrzymali ich policjanci.

    Dwóch weszło, trzeci stał
    na dole, dopominali się o szaty liturgiczne, bo będą odprawiać mszę.
    Zaczął odzywać się do mnie niezbyt grzecznie, a później była już bójka.
    Uderzył pracownika kościoła, a później rzucał się do proboszcza, zadał
    kilka ciosów

    —relacjonuje Mirosława Świętopolska w rozmowie Radio Szczecin, zakrystianka parafii.

    Zarówno proboszcz parafii, jak i kościelny zostali przewiezieni do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

    Inny
    z pracowników parafii dodaje, że proboszcza napastnicy bili różańcem
    po twarzy. Jego samego uderzyli dwa razy pięścią tak, że nie mógł
    podnieść się z krzesła.

    Przyszło trzech
    mężczyzn, ja sam dwa razy dostałem w twarz. Księdza proboszcza zaczął
    obrażać, rzucał wyzwiska. Przyszedł z zamiarem kradzieży i zrobienia
    krzywdy. Po wszystkim wyszedł uśmiechnięty i zadowolony

    —relacjonuje mężczyzna.

    autor: YouTube/Onet Rano

    „Na wskutek skali hejtu oraz masowych gróźb pod adresem moim i moich
    bliskich chciałbym przeprosić każdego, kto mógł poczuć się w jakikolwiek
    sposób urażony moją interpretacją hołdu dla ofiar Powstania” – napisał
    poseł w oświadczeniu.


    Homoadopcja i zabijanie dzieci – postulaty organizatora „Solidarni z Białymstokiem”


    Homoadopcja, przyzwolenie na
    zabijanie nienarodzonych dzieci, seksualizacja najmłodszych (pod hasłem
    „stop pedofilii”), cenzura treści niezgodnych z ideologią LGBT (jako
    walka z „mową nienawiści”) i przyzwolenie na mowę nienawiści (jako walka
    z „cenzurą”) – to niektóre punkty programu Aleksa Polaka, organizatora
    wydarzenia „Warszawa przeciw przemocy – solidarni z Białymstokiem”.



     


    Nawołują do „tolerancji”, a na pierwszym planie były agent SB


    Pikiety wsparcia dla środowisk
    LGBT zorganizowano dzisiaj w kilkunastu miastach Polski. Uczestniczyli w
    nich działacze Platformy Obywatelskiej, Wiosny, partii Razem i KOD.
    Wsparcia sympatykom ideologii LGBT udzielili także byli tajni
    współpracownicy (TW) Służby Bezpieczeństwa.


    zobacz więcej

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    173. Nic się nie stało?


    Nic
    się nie stało? Sienkiewicz bagatelizuje taśmy szefa klubu PO: "Jeśli
    PiS potrafi tylko wrzucić kolejne taśmy, to doskonale. Wygramy"

    Politycy związani z totalną opozycją za wszelką cenę próbują
    usprawiedliwiać i bronić Sławomira Neumanna oraz umniejszać znaczenie
    nagrań ujawnionych przez TVP INFO. Murem za Neumannem stanął były szef
    MSW Bartłomiej Sienkiewicz, jeden z głównych bohaterów afery
    podsłuchowej.

    Szef klubu PO-KO Sławomir Neumann spotkał się z lokalnymi działaczami
    Platformy Obywatelskiej z Tczewa, które miało miejsce pod koniec 2017
    r. w Gdańsku. Wkrótce miały powstać listy przed wyborami samorządowymi
    i Neumann był niezadowolony z sytuacji w mieście.

    CZYTAJ WIĘCEJ: WSZYSTKO o taśmach Sławomira Neumanna

    Prawdziwe oblicze Sławomira Neumanna. Taśmy szefa klubu PO: „Na wybory idą głosować ludzie, którzy g…o się interesują”

    Żadnego wstydu! Neumann broni się przez atak: To jest nielegalne nagranie prywatnej rozmowy. PiS musi czuć się niepewnie

    Ruszyła PiS-owska fabryka taśm? Ta fabryka naprawdę nigdy nie przestała pracować

    — oświadczył Bartłomiej Sienkiewicz w Onet Rano.

    Przypomnijmy, że Sienkiewicz, były minister w rządzie Donalda Tuska, również został nagrany, w 2014 roku.

    Moje
    nadzieje na wygraną 13 października przez opozycję wzrastają. Jeśli PiS
    nie potrafi niczego powiedzieć, niż wrzucić kolejne taśmy to doskonale

    — przekonywał Sienkiewicz, stwierdzając, że nie wie skąd jest ta taśma i czy nagranie jest autentyczne.

    Wysypujcie
    ile chcecie taśm. Jeśli uważacie, że dobro Polski to jest przede
    wszystkim taśma, to zróbcie hasło „taśma dla każdego”. Jest to pomysł

    — stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz.

    wkt/Onet Rano


    Koniec "legendy Adamowicza". Neumann: "Ma absolutnie mega twarde rzeczy, które mogłyby go wyprowadzić w kajdankach"

    "Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k...a, jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    174. "nic się nie stało" tak ,jak celowo podpalano budkę

    za czasów Sienkiewicza,to też nic się nie stało,to tylko była ordynarna prowokacja ,ale to nic
    oj ,panie sienkiewicz plamisz pan legendarne nazwisko

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    175. Totalna kompromitacja


    Totalna
    kompromitacja Sienkiewicza. Nabrał się na fałszywy tweet "szefa NIK".
    Internauci: "I dziwić się, że budka pod ambasadą spłonęła"

    autor: fratria

    Dalsze losy szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia
    są tematem numer jeden w mediach, także tych społecznościowych. Jeden
    z użytkowników Twittera podszył się na Twitterze pod szefa NIK.
    We wpisie podkreślił, że nie ulegnie naciskom PiS. Na fałszywe konto dał
    się złapać… były szef ministerstwa spraw wewnętrznych.

    CZYTAJ TAKŻE: Premier Morawiecki: „Myślę, że Marian Banaś poda się dziś do dymisji, jeśli się tak nie stanie, mamy plan B”

    W czwartek
    po południu w siedzibie PiS doszło do spotkania kierownictwa partii
    z prezesem NIK Marianem Banasiem, w trakcie którego - jak informowała
    PAP rzeczniczka partii Anita Czerwińska - prezes PiS Jarosław Kaczyński
    i wiceprezes Mariusz Kamiński wyrazili oczekiwanie, żeby szef NIK podał
    się do dymisji.

    We wrześniu TVN w programie „Superwizjer” podał,
    że Marian Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę
    w Krakowie, gdzie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny,
    i że wynajem kamienicy o powierzchni 400 mkw. i dwóch mniejszych, miał
    przynosić rocznie 65,7 tys. zł dochodu. Według „Superwizjera”, Banaś
    zaniżył w oświadczeniach dochody z wynajmu kamienicy w Krakowie, mowa
    była także o powiązaniach ze stręczycielami.

    Prezes NIK, który
    w środę uczestniczył w posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Kontroli
    Państwowej, opiniującej wnioski o powołanie dwóch wiceprezesów Izby,
    oświadczył, że „ze spokojem” oczekuje zakończenia procedur podjętych
    przez urzędy państwowe w sprawie jego oświadczeń majątkowych.

    Z kolei premier Morawiecki przyznał podczas konferencji prasowej, że myśli, że Marian Banaś poda się dziś do dymisji.

    Jeden z użytkowników Twittera podszył się pod szefa NIK i napisał, że nie ugnie się pod naciskami PiS.

    Szanowni
    Państwo, informuję, że Prezes Najwyższej Izby Kontroli jest organem
    niezależnym, który kontroluje działania administracji rządowej. Dlatego
    też nie ulegnę bezprawnym naciskom ze strony @pisorgpl

    — napisał podszywający się pod Mariana Banasia „napalonywikary”.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    176. podpalacz smietników


    Odlot! 5 tys. za oczernianie Grodzkiego? Sienkiewicz: Jeśli to było celowe przestępstwo w imię PiS, to mamy formę zamachu stanu


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    177. Michał Majewski skazany.

    Michał Majewski skazany. Wraca słynna sprawa „laptopa Latkowskiego” i wtargnięcia ABW do redakcji „Wprost”

    Po prawie 6 latach wraca sprawa „laptopa Latkowskiego” i
    wtargnięcia ABW do redakcji „Wprost”. Były już dziennikarz Michał
    Majewski został skazany na karę grzywny za utrudnianie czynności
    funkcjonariuszom.

    Majewski skazany został przez Sąd Rejonowy w Warszawie z artykułu 224
    § 2 kodeksu karnego. Mówi on o tym, że karze podlega ten, kto stosuje
    przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza
    publicznego do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności
    służbowej. Majewski ma zapłacić grzywnę w wysokości 18 tysięcy złotych. Wyrok nie jest prawomocny.

    Słynne wtargnięcie do redakcji „Wprost” miało miejsce w czerwcu 2014
    roku. To pokłosie „afery podsłuchowej” ujawnionej przez dziennikarzy
    tygodnika – z Sylwestrem Latkowskim i Majewskim na czele. Afery, która
    obnażyła sposób prowadzenia polityki wierchuszki Platformy Obywatelskiej
    i niejako ich pogrążyła.

    W wyroku skazującym Majewskiego chodzi m.in. o symboliczną już scenę
    ataku państwowej machiny na niezależność mediów. W redakcji „Wprost”
    doszło do przepychanek, a funkcjonariusze ABW próbowali wyrwać
    Latkowskiemu laptopa. „Akcja” ABW trwała kilka godzin, a Majewski miał
    rzekomo utrudniać czynności. Oprócz niego na karę 20 tys. zł grzywny
    skazano ówczesnego wydawcę gazety.

    Oceniam go jako decyzję rutynową, sztampową, w jakimś sensie
    niestety infantylną, bo nie zostały wzięte pod uwagę – ważne w tym
    przypadku – szerszy kontekst i okoliczności wydarzenia
    – komentuje na łamach „Wprost” decyzję sądu Majewski.

    Dantejskie sceny w redakcji „Wprost”

    Agenci ABW domagali się od Latkowskiego, wówczas redaktora naczelnego
    gazety, udostępnienia treści podsłuchanych rozmów. Dziennikarze
    wskazywali, że wszystkie nagrania znajdują się w tzw. „chmurze”, czyli
    wirtualnej pamięci internetowej.

    Funkcjonariusze ABW mimo to domagali się wydania komputerów, na co
    dziennikarze nie wyrażali zgody. Argumentowali, że na dyskach znajdują
    się dokumentacje wielu śledztw dziennikarskich, w tym również źródła
    informacji. Gdyby komputery wydali, nazwiska wielu anonimowych
    informatorów mogłyby ujrzeć światło dzienne. Tym samym złamano by
    „tajemnicę dziennikarską”, z której dziennikarza może zwolnić – i to
    wyłącznie w szczególnych przypadkach – sąd lub prokuratura.

    Jednocześnie cały czas podkreślali, że nagrań, których żądało ABW, na komputerach nie ma. – Pamiętam
    zdziwioną minę kapitana Grzegorza Czechowicza z ABW, gdy mówiliśmy mu,
    że nie posiadamy nośników (płyt, dyskietek, szpulowych taśm z
    nagraniami), a jedynie link do chmury Google, gdzie informator umieścił
    nagrania. Mieliśmy wrażenie, że rozmówcy nie rozumieją, co staramy się
    im spokojnie wytłumaczyć
    – wspomina Majewski.

    Czynności przedłużały się, a w redakcji „Wprost” zebrały się dziesiątki albo i setki ludzi,
    domagający się zaniechania działań ABW. Mieliśmy wówczas do czynienia z
    niezwykle rzadko spotykaną solidarnością wszystkich mediów. Od prawa do
    lewa, od Moniki Olejnik po Samuela Pereirę. Wszyscy stanęli w obronie
    atakowanych dziennikarzy. Sytuację określano zamachem na wolność mediów.

    Wyrok w imieniu Rzeczpospolitej wydała sędzia Monika Tkaczyk-Turek. Majewski zapowiedział apelację.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    178. Prokuratura chce


    Prokuratura chce uniewinnienia Michała Majewskiego: Będzie apelacja od wyroku skazującego dziennikarza ws. akcji ABW we "Wprost"

    Prokuratura wniesie apelację ws. wyroku skazującego
    dziennikarza Michała Majewskiego na karę 18 tys. złotych grzywny -
    poinformowała w piątek PAP Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Sąd skazał
    go za przeszkadzanie ABW w akcji w redakcji „Wprost” w 2014 r.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szokujący wyrok sądu! Michał Majewski skazany za to, że bronił laptopa Latkowskiego przed agentami ABW

    Majewski skazany za przeszkadzanie w odebraniu laptopa Latkowskiemu. Internauci są oburzeni: „To jakiś żart”

    Prokuratura
    przekazała w piątek PAP, że wniesie apelację od wyroku Sądu Rejonowego
    dla m. st. Warszawy w Warszawie z 3 lutego 2020 r. skazującego
    dziennikarza Michała Majewskiego na karę 18 tys. złotych grzywny
    za stosowanie przemocy lub gróźb bezprawnych w celu zmuszenia
    funkcjonariuszy publicznych do zaniechania czynności służbowej.

    Prokuratura
    zawsze stała na stanowisku, że podczas wydarzeń z 18 czerwca 2014 r.
    Michał Majewski nie popełnił przestępstwa, a więc brak było przesłanek
    do postawienia mu zarzutów i skierowania aktu oskarżenia. Prokuratura
    w tej sprawie dwukrotnie umorzyła postępowanie: 30 kwietnia 2015 r.
    i 27 kwietnia 2016 r. uznając, że dziennikarz nie popełnił przestępstwa

    — poinformowała Prokuratura Okręgowa w Łodzi.

    Podkreśliła
    też, że pełnomocnik Józefa Gacka nie zgadzając się z decyzją
    prokuratury, skierował subsydiarny akt oskarżenia przeciwko Michałowi
    Majewskiemu o stosowanie przemocy lub gróźb bezprawnych w celu zmuszenia
    funkcjonariuszy publicznych do zaniechania czynności służbowej,
    a Prokurator Prokuratury Okręgowej w Łodzi, który brał udział
    w postępowaniu sądowym wnosił o uniewinnienie dziennikarza.

    Moim
    zdaniem sąd nie zauważył zderzenia dwóch dóbr, które w tym przypadku
    wystąpiły. Chodzi o to, że my walczyliśmy o zachowanie tajemnicy
    dziennikarskiej, która jest podstawową regułą zawodu

    — powiedział w czwartek PAP Michał Majewski.

    Dodał, że niestety ten wyrok ma dla niego „charakter sztampowy, jednowymiarowy”.

    Pani sędzia nie wzięła pod uwagę szerszych okoliczności, które występowały w tej sprawie

    — stwierdził Majewski, który w 2014 r. był dziennikarzem tygodnika „Wprost”, a dzisiaj jest partnerem w firmie doradczej.

    Majewski
    zaznaczył też, że w ustnym uzasadnieniu wyroku, który zapadł
    w poniedziałek, jest „dużo stwierdzeń bardzo dyskusyjnych, między innymi
    takie, że tłum, który zebrał się pod gabinetem (Sylwestra) Latkowskiego
    (wówczas redaktora naczelnego „Wprost” - PAP) był agresywny”.

    A ci ludzie po prostu krzyczeli „wolne media” i do agresji było tam bardzo daleko

    — wyjaśnił.

    Majewski opisał sprawę wyroku w środę na stronie internetowej „Wprostu”.

    Mały
    finał sprawy miał miejsce przed dwoma dniami. Sędzia Monika
    Tkaczyk-Turek z Sądu Rejonowego w Warszawie, w procesie z oskarżenia
    Józefa Gacka, prokuratora dowodzącego akcją we Wprost, uznała mnie
    za winnego i skazała na 18 tysięcy złotych grzywny z artykułu 224 §
    2 kodeksu karnego

    — napisał.

    Przypomniał,
    że według art. 224 § 2 podlega karze ten, kto stosuje przemoc lub groźbę
    bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego
    do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej.
    Wyjaśnił, że 18 czerwca 2014 roku funkcjonariusze ABW w redakcji
    „Wprost” zażądali od dziennikarzy wydania nośników z nagraniami.

    Pamiętam
    zdziwioną minę kapitana Grzegorza Czechowicza z ABW, gdy mówiliśmy mu,
    że nie posiadamy nośników (płyt, dyskietek, szpulowych taśm
    z nagraniami), a jedynie link do chmury Google, gdzie informator
    umieścił nagrania. Mieliśmy wrażenie, że rozmówcy nie rozumieją,
    co staramy się im spokojnie wytłumaczyć

    — napisał Majewski.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    179. CMWP SDP protestuje przeciwko


    CMWP SDP protestuje przeciwko skazaniu dziennikarza i wydawcy "Wprost": "Wyrok narusza zasadę wolności słowa"

    Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy Stowarzyszeniu
    Dziennikarzy Polskich wyraziło protest przeciw wyrokowi skazującemu
    byłego dziennikarza i wydawcę „Wprost” za zachowanie wobec
    funkcjonariuszy ABW. Jak podkreślono, „przypisywane dziennikarzom
    zarzuty nie miały miejsca, a sąd zlekceważył swoim wyrokiem zarówno
    wszystkie okoliczności tego zdarzenia, jak i ich kontekst czyli ważny
    interes społeczny - podkreśliło SDP.

    CZYTAJ TAKŻE: Prokuratura chce uniewinnienia Michała Majewskiego: Będzie apelacja od wyroku skazującego dziennikarza ws. akcji ABW we „Wprost”

    Przypomnijmy,
    że były dziennikarz „Wprost” Michał Majewski i wydawca pisma Michał M.
    Lisiecki zostali uznani za winnych i skazani na odpowiednio 18 tys.
    zł i 20 tys. zł grzywny za zachowanie w czerwcu 2014 roku w gabinecie
    Sylwestra Latkowskiego, któremu funkcjonariusze ABW starali się
    odebrać laptop.

    ZOBACZ TEŻ: Szokujący wyrok sądu! Michał Majewski skazany za to, że bronił laptopa Latkowskiego przed agentami ABW

    Majewski skazany za przeszkadzanie w odebraniu laptopa Latkowskiemu. Internauci są oburzeni: „To jakiś żart”

    W ocenie
    CMWP SDP wyrok ten narusza fundamentalną dla ustroju demokratycznego
    zasadę wolności słowa. Przypisywane dziennikarzom zarzuty nie miały
    miejsca, a sąd zlekceważył swoim wyrokiem zarówno wszystkie okoliczności
    tego zdarzenia, jak i ich kontekst czyli ważny interes społeczny, jakim
    było zarówno ujawnienie treści nagrań z podsłuchów, jak i ochrona
    tajemnicy dziennikarskiej związanej z ich publikacją

    — podkreślono.

    CMWP
    SDP zwróciło uwagę, że „skazywanie dziennikarzy bez uwzględniania
    wszystkich okoliczności wykonywanej przez nich pracy i bez uwzględniania
    kontrolnej funkcji mediów w demokratycznym państwie prowadzi przy tym
    do uruchomienia i upowszechnienia w pracy dziennikarskiej mechanizmu
    autocenzury, czyli samoograniczania się także innych dziennikarzy i nie
    podejmowania przez nich w publikacjach trudnych i kontrowersyjnych
    problemów społecznych, co w oczywisty sposób niszczy zasadę wolnego
    słowa i prowadzi do ograniczenia swobód obywatelskich”.

    Przypomniano, że zarówno
    na gruncie prawa krajowego jak i międzynarodowego wolność słowa i prasy
    stanowią podstawowe swobody i wartości, do których ochrony obowiązane
    są wszystkie instytucje państwowe
    , a opisywana praktyka sądowa budzi zdecydowany sprzeciw.

    Nie
    sposób bowiem przyjąć, by wskazane orzeczenie miało się przyczynić
    do wzmocnienia demokracji czy respektowania zasady wolności słowa

    — oceniło CMWP SDP.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    180. Aleksandra Jakubowska: Campus


    Aleksandra Jakubowska: Campus Polska czy Campus antyPiS? A może Campus antyPolska? Wystarczy pozwolić im mówić…

    Campus Polska miał być spontaniczną imprezą, spotkaniem młodych
    z tymi, z którymi można porozmawiać o przyszłości, wizji Polski,
    szansach i zagrożeniach, okazją do wymiany poglądów, pytań. Tymczasem
    stał się partyjnym wiecem, na którym w roli zaproszonych gości
    w przeważającej mierze wystąpiła esencja antyPiSu; politycy,
    samorządowcy, profesorowie prawa, sędziowie, adwokaci i celebryci. Być
    może fakt, że widownia, z którą się spotkali była starannie
    wyselekcjonowana (z 4,6 ty., zgłoszeń wybrano 1000 osób), a w krzakach
    nie krył się red. Kłeczek, bo TVP INFO odmówiono akredytacji i nie
    groziły przemawiającym gościom niewygodne pytania i sprostowania, kiedy
    w odpowiedzi albo lawirowali, albo mijali się z prawdą, co mogło spotkać
    się z natychmiastową ripostą, niektórzy politycy opozycji zaczęli mówić
    to, co myślą. I tak oto dowiedzieliśmy się nie z potajemnych nagrań
    spod stolików ekskluzywnej restauracji, tylko publicznie, co naprawdę
    myślą.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    181. Szokujące słowa Sienkiewicza:


    Szokujące słowa Sienkiewicza: "Policja tych ludzi zabiła". Komendant główny składa pozew! "Wypowiedzi te są niedopuszczalne"

    Komendant Główny Policji odpowiada Sienkiewiczowi / autor: Fratria

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    182. Awantura w Sejmie.


    Awantura w Sejmie. Sienkiewicz domaga się dymisji Dworczyka: "Mówi językiem zbrodniarzy wojennych"; "Nienawidzicie Polski"


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    183. Sienkiewicz przyszywa PiS do


    Sienkiewicz przyszywa PiS do Putina i... powiela kremlowską propagandę o rzekomych pretensjach Polski do zachodniej Ukrainy

    Bartłomiej Sienkiewicz / autor: Fratria/screen wyborcza.pl

    Sienkiewicz nawiązuje także (charakterystycznie dla polityków PO,
    manipulując samym tylko tytułem) do artykułu Grzegorza Górnego, który
    na łamach naszego portalu opisał niegdyś wystąpienie Putina na spotkaniu
    Klubu Wałdajskiego, Były szef MSWiA, jak większość jego klubowych
    kolegów w ostatnim czasie stara się przekonywać, że Platforma
    Obywatelska od zawsze była antyputinowska, Donald Tusk w trakcie swoich
    rządów prezentował wobec reżimu Putina twardą postawę, a PiS miał inne
    plany względem Ukrainy, ale zaczął pomagać jej pod wpływem Amerykanów.

    Polska
    w sprawie Ukrainy zachowała się wzorowo, jak rzadko w naszej historii.
    Ukraińcy trochę szans przespali. A im silniejsza Polska w Unii, tym dla
    Ukrainy też lepiej

    — mówi Sienkiewicz w rozmowie
    z Donatą Subbotko. Dziennikarka „GW” i jej rozmówca z rozważań na temat
    Giedroycia, Miłosza i endecji schodzą tym samym na temat polityki
    wschodniej PiS-u. A przy tym obrzydliwie manipulują, kłamią, zaś były
    szef MSWiA rozsiewa kremlowską propagandę.

    Bo jak
    bumerang wraca tęsknota, żeby Polska zbudowała poza Zachodem biegun siły
    i sprawczości. Ukraina gra tu rolę fantomu. Przecież Kaczyński chciał
    interwencji na Ukrainie poza strukturami NATO!


    przekonuje Sienkiewicz, albo zapominając, albo celowo pomijając całość
    wypowiedzi prezesa PiS na temat misji pokojowej NATO na Ukrainie.

    Polityk
    opozycji podkreśla, że obecny rząd jest „antyzachodni”, niezależnie
    od jego antyrosyjskiej retoryki. Prawdziwy „odjazd” zaczyna się jednak
    w momencie, gdy dziennikarka pyta swojego rozmówcę o polską
    politykę wschodnią.

    Kaczyński musi teraz grać
    na innym fortepianie niż poprzednio. Obstawiał rozbijanie Unii
    Europejskiej i „rozsądny konserwatyzm” Putina, Orbána, Salviniego,
    Le Pen. To się układało w plan – że zrobią nową Europę, nie chcą Unii,
    jaka jest

    — przekonuje Bartłomiej Sienkiewicz,
    pomijając fakt, że spotkania z europejską prawicą nie miały na celu
    rozbijania Unii, ale poszukiwania sojuszników w jej obrębie.

    Polityk
    był łaskaw też nawiązać do artykułu Grzegorza Górnego, jak zwykle
    manipulując samym tytułem i sformułowaniem „rozsądny konserwatyzm
    Putina”. Szkoda, że nie nawiązał do pełnej treści tekstu, w którym autor
    zwraca uwagę, że ów „rozsądny konserwatyzm” to coś, co Putin
    wykorzystuje do tego, aby „kupować” i zwodzić konserwatystów
    i chrześcijan z zsekularyzowanych krajów rządzonych przez polityków
    liberalnych i lewicowych.

    Dlaczego „Kaczyński chciał stawiać mur na granicy z Ukrainą”?

    CZYTAJ TAKŻE: Kryzys na wschodniej granicy. Były białoruski policjant ujawnia plan Łukaszenki! Ekspert: Tam będą dodatkowe „atrakcje”

    Nie
    dość jednak na tym. W dalszej części wywiadu Subbotko stwierdza,
    że „Kaczyński chciał stawiać mur na granicy z Ukrainą, a już od miesiąca
    wiedział, że Putin ją najedzie”.

    Dziennikarka „GW”, niestety,
    „zapomniała” jednak, dlaczego prezes PiS, a do niedawna także
    wicepremier ds. bezpieczeństwa, Jarosław Kaczyński w grudniu 2021 r.
    mówił o tym, że zapora na granicy z Białorusią może zostać przedłużona
    na granicę z Ukrainą. Otóż mieliśmy wówczas do czynienia z apogeum
    obrzydliwych działań Łukaszenki, który próbował zdestabilizować
    bezpieczeństwo europejskich krajów, takich jak Polska, Litwa i Łotwa,
    ściągając migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu i zwożąc ich
    na granice. A ponieważ wówczas już nawet najgorliwsi obrońcy „dzieci
    z Michałowa” zaczęli dostrzegać, że macza w tym palce białoruski
    dyktator, a zapewne również jego „starszy brat” z Kremla, służby
    Łukaszenki działały coraz bardziej desperacko.

    Były oficer
    białoruskiej milicji, Alaksandr Azarau mówił w jednym z wywiadów (dla
    „Super Expressu” w listopadzie 2021 r.), że miński dyktator planuje
    zacząć sprowadzać migrantów do Polski także poprzez Ukrainę. Czy
    Sienkiewicz raczył zwrócić uwagę na ten fakt? Nie, zamiast tego zaczął
    podgrzewać tezy rosyjskiej propagandy na temat polskich pretensji
    do terytorium Ukrainy.

    Kiedy przyszła wojna, presja
    emocjonalna zmusiła go do gwałtownej zmiany strategii. Nie było
    mu to w smak, dlatego powstał pomysł, żeby Polska z innymi krajami
    natowskimi i nienatowskimi podjęła misję pokojową w Ukrainie, bez
    uzgodnienia z Ukraińcami. A jak gra Orbán? Chce choćby kawałka ziemi,
    żeby ogłosić, że zaczyna likwidować dziedzictwo traktatu w Trianon. Np.
    Ruś Zakarpacką, gdzie żyją Węgrzy. Czy Kaczyński nie chciał brać udziału
    w tej grze? Może liczył, że Ukraina padnie lada moment i Orbán sobie
    zabezpieczy Zakarpacie, a on sobie zachodnią Ukrainę?


    zastanawiał się były minister, sięgając po teorię często wykorzystywaną
    przez rosyjską propagandę, po którą w Polsce sięgają raczej postacie
    pokroju Romana Giertycha, Jana Pińskiego czy Konrada Rękasa niż poważni
    politycy (choć zdarzają się wyjątki, jak np. Radosław Sikorski
    i właśnie Sienkiewicz).

    Na uwagę dziennikarki, że Putin składał taką propozycję rządowi Platformy, odparł:

    O tak, Putin wprost proponował: weźcie sobie Lwów(…) Nie chcieliśmy – bo jesteśmy giedroyciowscy.

    PiS-owcy
    zaczęli się miotać i pod wpływem Amerykanów zmienili politykę o 180
    stopni. Dostarczają Ukrainie czołgi, armatohaubice, ciężki sprzęt, czyli
    robią to, co polski rząd powinien(…) Najazd Rosji na Ukrainę chwilowo
    pokrzyżował im plany, bo się wysypało, że stali ramię w ramię z Putinem.
    Trzeba było to przykryć, więc uruchomiono kłamstwo, że to Tusk
    jest prorosyjski

    — kłamał dalej Sienkiewicz.

    W dalszej
    kolejności powoływał się na książki Tomasza Piątka i Grzegorza
    Rzeczkowskiego oraz próbował dowodzić, że Tusk właściwie od samego
    początku twardo grał z Putinem.

    Zapewne dlatego za rządów Donalda
    Tuska z wielką pompą przyjmowano na Zamku Królewskim w Warszawie
    patriarchę Cyryla - putinowskiego oligarchę w przebraniu duchownego.
    Zapewne dlatego na naradach polskich ambasadorów gościł Siergiej Ławrow,
    szef rosyjskiej dyplomacji i jedna z najciemniejszych postaci reżimu
    Putina. Dlatego Donald Tusk był nazywany „naszym człowiekiem
    w Warszawie” przez kremlowską prasę, Jarosława Kaczyńskiego nazywano
    „rusofobem”, zwolennicy Platformy Obywatelskiej pokrzykiwali,
    że PiS-u nie wolno dopuścić do władzy, bo wywoła wojnę z Rosją, tą samą
    wojną z Rosją, którą ma rzekomo wywołać PiS, straszył swój potencjalny
    elektorat koalicyjny wobec Platformy PSL. Zapewne z tego powodu
    wyśmiewali działania prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas rosyjskiej
    agresji na Gruzję, atakowali go za to. Z tego samego powodu, kiedy
    Jarosław Kaczyński ostrzegał przed imperializmem Rosji, ówczesny szef
    dyplomacji Radosław Sikorski pytał czy wziął proszki.

    Insynuacje a dowody

    Co ciekawe,
    na twarde oskarżenia Bartłomiej Sienkiewicz nie potrafi się zdobyć.
    Rozsiewa teorię, podgrzewa insynuację, ale na dramatyczne pytania
    dziennikarki „co to znaczy dzisiaj dla Polski?”,
    asekuracyjnie odpowiedział:

    Wiem, jakiej odpowiedzi pani oczekuje – i jej nie udzielę. W poczuciu odpowiedzialności za słowo.

    Dopytywany, jakiej odpowiedzi oczekuje Subbotko, stwierdza:

    To oczywiste
    – że rząd PiS został tu umocowany w wyniku działań rosyjskich. Nie
    ma na to potwierdzeń procesowych, a koniec końców tylko one się liczą.
    Mam nadzieję, że kiedyś w Polsce ta historia będzie sprawdzona przez
    odważnych ludzi.

    Innymi słowy - były szef
    MSWiA obrzuca PiS oskarżeniami o prorosyjskość i insynuacjami, mając
    świadomość, że wymagają one zbadania, zatem mogą być nieprawdziwe. Liczy
    jednak, że te insynuacje i oskarżenia przykleją się do tych, których
    jego opcja polityczna dawniej wyzywała od rusofobów.

    aja/Wyborcza.pl


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    184. Absurdalne słowa


    Absurdalne
    słowa Sienkiewicza o Marszu Powstania Warszawskiego: "Hucpa polityczna
    neonazistów". Odniósł się też do kwestii reparacji

    Bartłomiej Sienkiewicz po raz kolejny dał popis pogardy wobec
    środowisk o odmiennych do niego poglądach. Były szef MSW w rządzie
    PO-PSL określił uczestników Marszu Powstania Warszawskiego mianem
    „neonazistów”. W pogardliwym tonie wypowiedział się również nt. kwestii
    reparacji wojennych od Niemiec.

    CZYTAJ TAKŻE: Niepojęte! Tak Sienkiewicz reaguje na atak na pracowników TVP: Telewizja publiczna to de facto nazistowska propaganda

    Marsz
    Powstania Warszawskiego organizowany przez Roberta Bąkiewicza stał się
    solą w oku Rafała Trzaskowskiego i innych polityków Platformy
    Obywatelskiej. Społeczną dyskusję wokół tego wydarzenia Bartłomiej
    Sienkiewicz, który był gościem „Faktów po faktach” w TVN, nazwał „sporem
    o to co jest właściwie istotą polskości”.

    Czy
    to ma zostać tak jak do tej pory było, gdzie to były rocznice zarówno
    święto niepodległości jak i 1 sierpnia (…). Czy to ma być wszystkich
    Polaków czy to ma być hucpa polityczna neonazistów?

    — pytał.

    Ja przypomnę,
    że Święto Niepodległości zostało zniszczone przez środowiska skrajne
    w Polsce (…) często o proweniencji nefaszystowskiej i to samo się odbywa
    teraz jeśli chodzi o święto Powstania Warszawskiego

    — stwierdził Sienkiewicz.

    To nie
    koniec absurdalnych wywodów polityka PO. Były szef MSW mówił również,
    że  „to jest tak naprawdę jakby po kawałku te środowiska
    zjadały polskość”.

    Jest absolutnie niedopuszczalne,
    żeby neonaziści w Warszawie 1 sierpnia, który jest największą tragedią
    w historii Polski świętowali na ulicach wspierani przez państwo,
    wspierani pieniędzmi przez państwo i wspierani przez ministra
    sprawiedliwości tego państwa (…). To jest skandal

    — podkreślił.

    Sienkiewicz o reparacjach: „Wyciąganie królików z kapelusza”

    Bartłomiej Sienkiewicz został także zapytany o sprawę reparacji wojennych od Niemiec.

    Jeśli chodzi o wymiar finansowy to w tej chwili w Polsce nikt nie myśli o reparacjach w przyszłym pokoleniu

    — powiedział.

    Natomiast wszyscy myślą o tym czy starczy pieniędzy na gaz, na węgiel, na rachunki za prąd i po ile będzie kosztował chleb

    — dodał.

    Według
    polityka Platformy Obywatelskiej te zagadnienia są „wymiarem troski
    finansowej w tej chwili w Polsce”, a mówienie o reparacjach to „ próba
    odwrócenia uwagi od tego” i „wyciąganie królików z kapelusza”.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ:

    -TYLKO U NAS. Sienkiewicz nazywa TVP „nazistowską propagandą”. Reszczyński: Może podać rękę Putinowi. Jest kompletnie niedouczony

    -Przegrana batalia Trzaskowskiego. Marsz Powstania Warszawskiego jednak się odbędzie. Bąkiewicz: Ubolewam nad postawą prezydenta

    -Sienkiewicz przyszywa PiS do Putina i… powiela kremlowską propagandę o rzekomych pretensjach Polski do zachodniej Ukrainy


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    185. Kim jest zatrzymany b.


    Kim
    jest zatrzymany b. senator PO? Przypominamy nagrania z "Sowy"! Jaki
    "interes" zachwalał Grasiowi? "Trzysta bierzesz sobie do kieszeni'

    Zdjęcie ilustracyjne. / autor: Fratria

    Wczoraj doszło do zatrzymania byłego senatora Tomasza M. oraz
    byłych członków spółek z branży outsourcingowej. Przy zatrzymaniu
    współpracowały Centralne Biuro Antykorupcyjne i Centralne Biuro Śledcze
    Policji. Zespół prasowy CBA poinformował PAP, że zatrzymano ich
    w związku z postępowaniem dotyczącym wielomilionowych wyłudzeń
    z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Zakładu
    Ubezpieczeń Społecznych w latach 2010-19. Kim jest Tomasz M.? Warto
    tutaj przypomnieć taśmy z restauracji „Sowa i Przyjaciele”, na których
    słyszmy b. senatora Platformy i byłego rzecznika rządu Tuska
    Pawła Grasia.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Były senator Platformy zatrzymany przez CBA i CBŚ! Wraz z nim prezes Konfederacji Lewiatan. „Czynności są w toku”

    M. opowiadał o tym, jak można robić przekręty przy pomocy zakupu komputerów.

    TOMASZ M.:
    Gość do ciebie przychodzi i mówi tak: „Proszę pana, ja panu sprzedam
    komputery. Wie Pan, przecież to się w trzy miesiące zutylizuje. Pan
    mi zapłacisz połowię VAT-u na fakturę, a ja te komputery…”. Rozumiesz
    przyniesie Ci ten sprzęt. To jest jedna rzecz. Przynoszą używany sprzęt
    komputerowy. Powiedz mi, jak urzędnik przychodzący do firmy sprawdzi,
    czy to jest używany sprzęt komputerowy, czy nie? Ja jutro mogę dokonać
    zakupu np. za dwa, trzy miliony złotych sprzętu komputerowego, gdzie
    gościu mi przynosi sprzęt złomowany o wartości tam nie wiem…

    PAWEŁ GRAŚ: Yhy

    TOMASZ M.:
    5 tysięcy złotych, czy ilu, bo to zbierają gdziekolwiek za darmo, żeby
    również… firmy niektóre dopłacają, żeby zabrać od nich pieniądze -
    i wystawia Ci na to fakturę na 3 mln złotych. Masz 600 tys. z VAT-u,
    temu facetowi oddajesz trzysta, trzysta bierzesz sobie do kieszeni.
    I jeszcze oprócz tego masz na podatku dochodowym dodatki, bo bo gość
    ci sprzedał ten… i to jest wiesz… Znalezienie potem tego jak
    on to zrobił, co z czym zrobił itp.

    PAWEŁ GRAŚ: Rozprawa taaa… biegłych, cuda niewidy. Nie do…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    186. Burza w sieci. Efekt

    Burza w sieci. Efekt publikacji Newsweeka, wraca afera podsłuchowa

    W Newsweeku ukazał się artykuł dot. afery podsłuchowej. Niektórzy
    komentatorzy sugerują, że ewentualna sprzedaż taśm Rosjanom mogła
    oznaczać możliwość szantażowania polityków PO przez Kreml

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    187. "Nasz człowiek w Warszawie"


    "Nasz
    człowiek w Warszawie" zabrał głos nt. publikacji "Newsweeka" o taśmach!
    Mówi o... scenariuszu napisanym dla PiS obcym alfabetem

    Lider PO Donald Tusk / autor: Fratria

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    188. Gdyby Tusk powiedział choć


    Gdyby Tusk powiedział choć raz prawdę, musiałby przyznać, że żaden premier III RP nie zrobił tyle dla Rosji, co on


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    189. Prokuratura Krajowa

    Prokuratura Krajowa upubliczniła protokoły dot. relacji wspólnika Marka Falenty

    Prokuratura Krajowa upubliczniła w środę wieczorem na swojej stronie
    protokoły dot. relacji wspólnika Marka Falenty - Marcina W. Ujawnienie
    tych materiałów zapowiadał we wtorek prokurator generalny Zbigniew
    Ziobro.

    Wspólnik Falenty sypie Nowaka i syna Tuska. Mamy protokoły! Twierdzi, że wręczył Michałowi Tuskowi 600 tys. euro

    autor: wPolityce.pl

    Prokuratura Krajowa ujawniła protokoły przesłuchania Marcina
    W., byłego współpracownika Marka Falenty. Świadek twierdzi, że wręczył
    Michałowi Tuskowi, synowi byłego premiera reklamówkę, w której miało
    znajdować się 600 tys. euro w gotówce. Twierdził też, przed obliczem
    prokuratora, że wręczył Sławomirowi Nowakowi, byłemu ministrowi
    w rządzie Donalda Tuska, ponad 6 tys. złotych korzyści majątkowej. Czy
    zeznania skruszonego kolegi Falenty są wiarygodne? Takie wrażenie
    sprawia sam Donald Tusk, który wykorzystał wczoraj informacje ujawnione
    przez tygodnik „Newsweek”, a oparte na zeznaniach Marcina W. Czy były
    premier nadal chce powołać komisję śledczą i w trakcie jej obrad
    zajmować się tymi opowieściami?

    CZYTAJ TAKŻE:Bezczelność! Tusk chce komisji śledczej ws. afery podsłuchowej. „PiS daje się wmontować w scenariusz pisany cyrylicą”

    Do rzekomego
    wręczenia łapówki Michałowi Tuskowi miało dojść, według Marcina W.
    3 lub 4 czerwca 2014 roku. Opowieść brzmi może i niewiarygodnie, ale
    w świetle „ustaleń” tygodnika „Newsweek”, w którego ustalenia wierzą
    Tusk i przychylni mu dziennikarze, trzeba traktować ją poważnie.

    Powiedziałem
    F., że włożę te pieniądze do foliowej reklamówki ze sklepu „Biedronka”
    i powiedziałem do Falenty, cytuję „niech żul ma to w takiej torbie
    na jaką zasługuje”. (…). Z Michałem T. skontaktował się Marek F. Dodaję,
    że ja wcześniej nie miałem kontaktu z Michałem T. wszystkie kontakty
    z politykami utrzymywał Marek F.. (…) Tego dnia jak przywiozłem
    pieniądze do firmy przyjechał Michał T. Dodaję, że w biurze Falenty
    były, moim zdaniem, widoczne dla każdego dwie kamery

    – snuje swoją opowieść Marcin W.

    (…)
    Ja uznałem, że mogę do Michała Tuska mówić na „ty” skoro przekazuję
    mu 600 tys. euro. Ja siedziałem za biurkiem Falenty, dlatego mnie
    na nagraniu nie widać, ale słychać. Marek F. siedział na jednym
    z foteli, a na ziemi, obok ławy postawiłem reklamówkę z kasą. Michał
    wszedł i powiedział „Witam panowie”. F. powiedział: „To jest dla ciebie
    reklamówka”. Michał rozchylił tę reklamówkę i spytał: „Kasa się
    zgadza?”. Ja wtedy nie wytrzymałem. Zapytałem, „czy to są jakieś jaja,
    tak byś wziął reklamówkę i wyszedł. A co jak się kasa nie zgadza?
    On powiedział „Nie wie, czy oglądamy te same filmy, ale jak się jebnąłeś
    to ciebie odjebią”. Ja mu odpowiedziałem: „Tak, oglądamy te same filmy,
    tez oglądałem „Odwróconych”, czy „Świadka koronnego”. Odpowiedział
    „Cześć” i wyszedł z reklamówką. To zdarzenie jest nagrane przez F.,
    który przesłał mi go od razu, 10 min. później (…) na mój telefon

    – dodał Marcin W.

    Dla kogo miała trafić reklamówka „pełna pieniędzy”? Tak wyjaśnia to „wiarygodny” dla „Newsweeka” i Donalda Tuska świadek.

    F.
    wskazał mi, że to są pieniądze „partyjne”, czyli dla rządzących (władzę
    dzierżyła wody koalicja PO-PSL, na czele z Donaldem Tuskiem), ale bez
    identyfikacji osoby. Teraz sobie przypominam, że F. powiedział mi:
    „Ty się tak tym nie interesuj. Ważne, żebyśmy byli bezpieczni i żeby
    interes był dopięty”

    – zeznał Marcin W.

    Współpracownik Falenty zeznał też, że skorumpował Sławomira Nowaka, ówczesnego ministra transportu.

    To było
    na wiosnę 2014 roku, dokładnej daty nie pamiętam. Zaczęło się od tego,
    że Marek F. powiedział, żebym podrzucił Sławkowi N. „parę groszy”,
    bo zapomniał portfela. Mnie nie interesowało „za co” i „po co”, jednakże
    pojechałem albo do hotelu Sheraton albo Hayat. Tam spotkałem się
    w lobby ze Sławomirem N. (…). Samo przekazanie pieniędzy wyglądało
    w taki sposób, ze powiedziałem do niego, że „Marek kazał mi dać 6000 lub
    6500 złotych.” On powiedział, że „tak, tak, miałeś mi pożyczyć”. Wtedy
    odpowiedziałem, że „ja nie pożyczam pieniędzy, Marek powiedział, że mam
    ci dać. Jeśli chcesz, żebym ci dał to ci dam, ale ci nie pożyczę
    On odpowiedział: „No dobra, to daj”. Doszło do przekazania tych
    pieniędzy, gdy byliśmy sam na sam. To nie było zbytnie chowanie tego
    zebrania. Myślę, że jeżeli tam były kamery, to jest to zarejestrowane

    – zeznał Marcin W.

    WSZYSTKIE PROTOKOŁY MARCINA W. ZNALEŹĆ MOŻNA NA STRONIE PROKURATURY KRAJOWEJ

    Jak
    ocenić te zeznania Marcina W., które momentami bardziej pasują
    do sensacyjnego filmu klasy C? To pozostawiamy czytelnikom. Dziwne,
    że w narrację Marcina W. wierzą dziennikarze „Newsweeka” oraz sam Donald
    Tusk, który na podstawie opowieści kolegi Falenty chce powoływać
    komisję śledczą. Warto zadać pytanie, czy były premier nadal wierzy
    w zeznania Marcina W., zwłaszcza te dotyczące syna i Sławomira Nowaka.
    Ujawnione protokoły zeznań Marcina W. kompromitują Donalda Tuska i całą
    armię dziennikarzy opozycyjnych mediów. Od weekendu opierają się
    na zeznaniach współpracownika Falenty, który miał zeznać, że F. chciał
    sprzedać nagrania z „Sowy i Przyjaciół” stronie rosyjskiej.


    Tusk próbuje odwracać kota ogonem: "To są klasyczne rosyjskie metody". Szef PO uderza w Ziobrę: Zostanie za to rozliczony

    Po dość długim czasie, Donald Tusk odważył się zabrać głos ws.
    protokołów przesłuchania Marcina W., byłego współpracownika Marka
    Falenty. Świadek twierdzi m.in., że wręczył Michałowi Tuskowi, synowi
    byłego premiera reklamówkę, w której miało znajdować się 600 tys. euro
    w gotówce. Szef PO w rozmowie z TVN stwierdził, że… „minister
    odpowiedzialny za wymiar sprawiedliwości używa prokuratury, żeby
    atakować rodzinę lidera opozycji”.


    W poniedziałek tygodnik „Newsweek” napisał, że Marcin W. zeznał
    w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski
    węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy
    nagrane w restauracji „Sowa i Przyjaciele” wstrząsnęły polską sceną
    polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a „prokuratura wszczyna śledztwo,
    ale unika wątku szpiegostwa” w tej sprawie.

    We wtorek Tusk,
    odnosząc się do publikacji „Newsweeka” dotyczącej zeznań Marcina W.
    stwierdził, że tylko komisja śledcza, niezależna od ministra
    sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego,
    mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną
    politykę PiS-u.

    W reakcji na słowa szefa PO minister
    sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział
    upublicznienie protokołów dotyczących zeznań Marcina W. Zostały one
    opublikowane na stronie Prokuratury Krajowej w środę wieczorem. Wynika
    z nich m.in. że Marcin W. zeznawał (w 2017 i 2018 r.) iż wręczył łapówkę
    w wysokości 600 tys. euro M.T., „synowi byłego premiera”. Miało to mieć
    miejsce w 2014 r. i jak zeznawał Marcin W., pieniądze włożył
    do reklamówki ze sklepu Biedronka, a miała to być „prowizja za zgodę”
    ówczesnych władz na transakcję dotyczącą sprowadzania węgla z Rosji.
    Michał Tusk oświadczył w środę, że to „totalne bzdury”, że nie poznał
    Marka Falenty ani Marcina W. i nigdy też nie był przesłuchiwany w tej
    sprawie. Wskazał też, że prokuratura protokoły z tymi
    zeznaniami ma „od lat”.

    Tusk zapytany przez dziennikarza TVN24,
    czy widział i dostał kiedykolwiek reklamówkę z 600 tys. euro,
    odpowiedział, że „nie widział takiej kwoty pieniędzy”.

    Nie
    jestem dzisiaj w nastroju do żartów, nawet jeśli to, co wyprawia
    minister Ziobro wydaje się groteskowe, naruszające wszystkie normy
    i obyczaje, to jednak trudno z tego robić kabaret, bo to jest bardzo
    poważna sprawa

    — powiedział.

    Tusk zabrał głos także na Twitterze, gdzie usiłował być zabawnym.

    ZZ - lichy prawnik, marny polityk, ale motywator naprawdę wybitny

    — drwił Tusk.


    Tusk otworzył puszkę, w której nie było wszelkich nieszczęść - jak w greckim micie, lecz siedziała sama Pandora


    Sprawa ujawnionych przez prokuraturę - w reakcji na oskarżenia Tuska -
    protokołów z zeznań Marcina W., wspólnika skazanego w aferze
    podsłuchowej Marka Falenty, bez wątpienia jest rozwojowa. Już dziś można
    jednak postawić tezę, że będzie miała poważne konsekwencje polityczne.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Wspólnik Falenty sypie Nowaka i syna Tuska. Mamy protokoły! Twierdzi, że wręczył Michałowi Tuskowi 600 tys. euro

    Oto w mojej ocenie pięć najważniejszych wniosków.

    Po pierwsze,
    mamy do czynienia z bardzo poważną kompromitację lidera Platformy
    Obywatelskiej, który na podstawie innego wątku zeznań Marcina W.
    (w sprawie afery podsłuchowej) rzucił wobec obozu Prawa
    i Sprawiedliwości straszliwe oskarżenia i zażądał powołania sejmowej
    Komisji Śledczej. Dziś na tym przykładzie cała Polska może zobaczyć jak
    niewielki związek słowa Tuska mają z rzeczywistością, jak lekko powiela
    każdą plotkę i bzdurę. Jak można postawić tak radykalne postulaty nie
    weryfikując, choćby pobieżnie, wiarygodności oskarżenia? Wplątując
    w sprawę własnego syna?

    Kto wie, czy cała ta żenująca
    kompromitacja lidera PO nie będzie momentem przełomowym w jego próbach
    ponownego przejęcia władzy. Polityk, który popełnia tak poważne błędy,
    nie jest zdolny do poprowadzenia swojego obozu do zwycięstwa.
    I koleżanki i koledzy z partii i opozycji też to już widzą.

    Po drugie,
    skoro już przedstawiono zeznania Marcina W. jako coś wartego
    zainteresowania, to i wątek rzekomej gigantycznej łapówki musi być
    prześwietlony. Także dlatego, że na środowiska opozycyjne, wskutek akcji
    Tuska, padł cień podejrzenia iż krąży tam brudna, mafijna kasa.
    Przypomnijmy, że wątek pieniędzy w reklamówkach dla Kongresu
    Liberalno-Demokratycznego, dawnej partii Tuska, nie jest nowy. Mówił
    o tym w 2014 roku Paweł Piskorski. Także pojawiające się u Marcina W.
    nazwisko Sławomira Nowaka skłania do stawiania pytań. Ten polityk
    z najbliższego kiedyś kręgu Tuska pokazał przecież Polsce, że korupcyjne
    mechanizmy były w tym środowisku opanowane do perfekcji.

    CZYTAJ: Piskorski dorzuca nowy wątek: pieniądze w reklamówkach od szemranych polskich biznesmenów.

    Po trzecie,
    obóz propolski nie powinien ulec pokusie pójścia na skróty. Nie należy,
    jak czynił to Tusk, zbyt pochopnie wyciągać wniosków. Każdy człowiek
    ma prawo do domniemania niewinności. Wszystkie wątki muszą być
    wyjaśnione solidnie, spokojnie, profesjonalnie.

    Po czwarte,
    możemy w tych dniach zobaczyć jak potężna jest ochrona medialna Tuska.
    Większość mediów mu służących dała pełną moc przy sprawie zeznań Marcina
    W. na temat afery podsłuchowej. Międlono sprawę na okrągło. Teraz
    informacja o nowych zeznaniach nie pojawia się w ogóle lub jako drobny
    akapit daleko w tekstach. Dla porównania: media propolskie obie sprawy
    relacjonują z równą uwagą. Oczywiście, każdy ma prawo do komentarza, ale
    komentować informację można, jak się ją poda.

    Po piąte,
    obnażona została także żenująca jakość pisaniny obecnego „Newsweeka”.
    Pismo to od lat zasypuje opinię publiczną rzekomymi sensacjami o obozie
    propolskim. Zwykle szybko prują się szwy tych bajeczek. Tym razem
    opublikowano wąski wycinek zeznań, powielono wyssane z palca i niespójne
    oskarżenia w sprawie źródła afery podsłuchowej, nie zadając sobie trudu
    elementarnej weryfikacji. To nie dziennikarstwo, to polowanie.
    Na dodatek strzelba jest w rękach amatorów.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    190. Wicemin. M. Woś o aferze

    Wicemin.
    M. Woś o aferze podsłuchowej: Donald Tusk krzyczy, żeby robić komisję
    śledczą, co do której kilka lat temu był przeciwny. To pokazuje
    ordynarne zachowanie tych ludzi i brak szacunku do Polski

    Przewodniczący PO chciał, aby pokazano protokoły, bo prokuratura
    rzekomo coś zataiła. Nie ma lepszego działania na skuteczne i
    niepolityczne działanie prokuratury, skoro mając pewne zeznania,
    prokuratura sama postawiła znak zapytania (…). Donald Tusk krzyczy, żeby
    robić komisję śledczą, co do której sam kilka lat temu głosował
    przeciw. To pokazuje ordynarne zachowanie tych ludzi i brak szacunku do
    Polski (…). Donald Tusk nie miał żadnych oporów, żeby na podstawie tych
    zeznań robić konferencje i wyciągać wnioski, jakoby jego rząd obalił
    Kreml i jeszcze współpracował ze Zjednoczoną Prawicą – mówił Michał Woś,
    wiceminister sprawiedliwości, w audycji „Aktualności dnia” na antenie
    Radia Maryja.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    191. Spółka Marcina W. wpłacała


    Spółka Marcina W. wpłacała pieniądze na stowarzyszenie żony Napieralskiego? Są nowe ustalenia: Dokonała co najmniej dwóch wpłat

    Jak ustalili dziennikarze „SE”, z konta spółki należącej do W.
    na konto fundacji Harfa Dzieciom faktycznie wypłynęły co najmniej
    dwie darowizny.

    Jedna we wrześniu 2013 r. w kwocie 10 tys. zł, a druga styczniu 2014 r. o wartości 3 tys. zł

    — czytamy.

    kk/”Super Express”/PAP


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    192. Falenta składa pozew i


    Falenta składa pozew i zawiadomienie ws. Tuska! Biznesmen żąda przeprosin i zadośćuczynienia. "Wymierzona mu grzywna musi być…

    Marek Falenta złożył do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew,
    zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i prywatny akt
    oskarżenia wobec przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska.
    Falenta żąda od Tuska przeprosin i zadośćuczynienia finansowego
    na rzecz Ukrainy - poinformował w poniedziałek portal TVP Info.

    Portal zaznacza, że Falenta wytacza liderowi PO prywatny akt oskarżenia, zarzucając Tuskowi zniesławienie.

    W niniejszym
    przypadku doszło do zniesławienia pokrzywdzonego poprzez sformułowanie:
    nieprawdziwej wypowiedzi opisującej, zgodnie z którą Marek Falenta miał
    współpracować ze służbami Federacji Rosyjskiej w celu obalenia
    polskiego rządu i sprzedać tym służbom nagrania rozmów polskich
    polityków; nieprawdziwej wypowiedzi opisującej, zgodnie z którą Marek
    Falenta został skazany za nieprawidłowości w ramach działalności spółki
    Składy Węgla w zakresie importu węgla z terenu Federacji Rosyjskiej

    — cytuje pismo portal.

    Donald
    Tusk powinien zostać skazany za przestępstwo pomówienia, a wymierzona
    mu grzywna musi być dotkliwa. Tutaj należy wskazać, co jest wiedzą
    właściwie powszechną, że Donald Tusk to człowiek o wysokiej pozycji
    ekonomicznej, co wynika chociażby z faktu pobierania przez niego
    uposażenia europejskiego z tytułu sprawowanej w przeszłości prezydencji
    (przewodniczenie Radzie Europejskiej). W ocenie Pokrzywdzonego zasadne
    będzie wymierzenie Oskarżonemu kary grzywny w 100 stawkach dziennych
    po 200 zł każda

    — napisano w piśmie procesowym.



    Na Twitterze pojawiło się nagranie, na którym widzimy jak jedną
    z restauracji opuszczają bardzo znane osoby. Nagrano m.in. sędziego
    Pawła Juszczyszyna, sędzia Igor Tuleya, a także prezydent Sopotu,
    Jacek Karnowski. Obecna na spotkaniu była również Aleksandra
    Dulkiewicz. Prezydent Gdańska wręczała torby z logiem zarządzanego przez
    siebie miasta. Z takim prezentem lokal opuścił m.in.
    sędzia Juszczyszyn. Jak widać na nagraniu, wszystkie wspomniane osoby siedziały przy jednym
    stoliku. Jak twierdzi użytkownik, który udostępnił filmik, spotkanie
    miało miejsce w Sopocie.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl