Uroczystość Znalezienia Krzyża Świętego - zniesione Święto

avatar użytkownika intix

.

 


       Krzyż dla mnie pewnem zbawieniem!
       Krzyż zawsze uwielbiam.
       Krzyż Pański ze mną.
       Krzyż moją ucieczką!

       Św. Tomasz z Akwinu

 


      
       "Znalezienie Krzyża Świętego", Tomasz Muszyński, XVII w.
       (Obraz z Kaplicy Tyszkiewiczów - Bazylika Relikwii Krzyża Świętego OO. Dominikanów- Lublin)

       ++
       3 maja.
       Uroczystość Znalezienia Krzyża Świętego

       (Zaszło około roku Pańskiego 326)   

       Cesarz Konstantyn był zawikłany w wojnę z rywalem Maksencjuszem, który rościł prawo do tronu cesarskiego. Ponieważ wojska jego były słabsze od nieprzyjacielskich, przeto błagał Boga chrześcijan o pomoc. Bóg wysłuchał jego modlitwy, albowiem na niebie ukazał się świetlany krzyż z napisem: "Pod tym znamieniem zwyciężysz!"

       Następnej nocy objawił się Konstantynowi sam Jezus Chrystus, nakazując, aby przed wojskiem niósł krzyż jako sztandar. Konstantyn niezwłocznie kazał przygotować sztandar w kształcie Krzyża Świętego, podobny do tego, który mu się ukazał - sławne "Labarum", a oprócz tego polecił przyprawić krzyże do wszystkich sztandarów i sam głowę swoją tym znakiem przyozdobił, co i jego żołnierze uczynili. Z tym świętym znamieniem na czele odniósł walne zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a Maksencjusz, uchodząc, utonął w Tybrze.

       Pełen wdzięczności za to zwycięstwo, ślubował Konstantyn zbudować kościół na górze Golgocie w Jerozolimie, na tym samym miejscu, gdzie Chrystus był ukrzyżowany, i zakazał odtąd w całym państwie kogokolwiek do krzyża przybijać. Wykonania tego ślubu podjęła się Helena, matka cesarza, i udała się w tym celu mimo sędziwej starości do Jerozolimy. Zakrwawiło się jej serce, gdy na miejscu ukrzyżowania Jezusa ujrzała posąg bożka Jowisza, a nad jaskinią w skale, gdzie był grób Jezusa, świątynię Wenery, pogańskiej bogini miłości. Posągi te postawili Rzymianie po zburzeniu Jerozolimy, za panowania cesarza Tytusa, chcąc w ten sposób zniszczyć ślady chrześcijaństwa.

       Cesarzowa Helena, znając zwyczaje żydów, które się na tym zasadzały, iż wszelkie narzędzia służące do wykonania kary śmierci chowali zwykle obok grobu skazanego, nie szczędziła pracy, aby odszukać Krzyż Zbawiciela. Bóg pobłogosławił jej pracy, albowiem po zburzeniu świątyni Wenery i usunięciu ziemi znaleziono jaskinię z grobem Jezusa, a w pobliżu trzy krzyże, trzy gwoździe i tablice z napisami, które jednak nie były na krzyżach, lecz leżały obok. Co do prawdziwości krzyżów nie było wątpliwości, zachodziło tylko pytanie, na którym Pan Jezus był ukrzyżowany. Znalazł na to radę święty Makary, Biskup jerozolimski, nakazał bowiem publiczne nabożeństwo, a następnie kazał przynieść śmiertelnie chorą niewiastę, którą kładziono po kolei na owych krzyżach. Przy trzecim z nich umierająca natychmiast powstała całkiem uzdrowiona. Radość z tak oczywistego cudu i ze znalezienia Krzyża na którym Chrystus Pan zawisł, trudno byłoby opisać.

       Uszczęśliwiona cesarzowa natychmiast wysłała do Konstantyna poselstwo, które zabrało z sobą trzy gwoździe i część Krzyża Świętego. Konstantyn kazał wszystkim namiestnikom dostarczyć najcenniejszych materiałów do budowy kościoła nad grobem Pańskim, a ze swego skarbca ofiarował ogromne sumy, aby świątynia był jak najwspanialsza.

       Po ukończeniu tej okazałej budowli umieszczono tam większą część Krzyża Świętego w bogatej oprawie. Odtąd chrześcijanie całego świata odbywają pielgrzymki do tego świętego miejsca, a chociaż często od Krzyża Świętego odcinano małe kawałki i dawano je w podarunku pobożnym osobom, mimo to świętego drzewa nic a nic nie ubywało. Cud ten porównywał już święty Cyryl z cudem, jaki Pan Jezus okazał na puszczy, nakarmiwszy pięciu bochenkami chleba pięć tysięcy ludzi. Trzecią część Krzyża Świętego posłała święta Helena do Rzymu i złożyła ją w kościele, jaki tam wystawiła; świątynię tę nazywają po dziś dzień Kościołem Świętego Krzyża Jerozolimskiego.

 

      
                   Znalezienie Krzyża Świętego

       Już w wieku V święcono w Rzymie uroczystość "Znalezienia Krzyża Świętego", skąd rozszerzyła się na cały Kościół zachodni.

       Nauka moralna

       Jeżeli wiadomość, podana przez świętego Paulina, że Krzyża Świętego nie ubywało, chociaż odcinano z niego kawałki, nie posiada kościelnego poświadczenia, - to jest rzeczą pewną, że moc Krzyża św. nie słabnie, chociaż miliony milionów chrześcijan biorą z niego łaski i pociechy. Od tego Krzyża św. nabierali Apostołowie i Misjonarze siły do uginania pychy świata pod wpływ Świętej Ewangelii, - od Krzyża św. nabierali Męczennicy odwagi do znoszenia wszelkich cierpień przy śmierci męczeńskiej, - od Krzyża Świętego nabierali i nabierają wyznawcy Chrystusa mądrości i wierności w swym powołaniu, - od Krzyża Świętego nabierały niewiasty i dziewice miłości do życia czystego i nieskalanego, - od Krzyża Świętego nabierali i nabierają pełni skruchy grzesznicy siły do zwycięstwa nad chuciami ciała, nad pociągiem do ułud światowych i pokusami duchów piekielnych.

       W tym tkwi przyczyna, że wiele osób i całych społeczeństw usiłowało uzyskać kawałki tego Krzyża Świętego i że te Relikwie oprawiano w najkosztowniejsze klejnoty. Prawdziwość takiej cząstki Krzyża Świętego tym tylko udowodnić można, że Relikwie te obwiązane są podług przepisów kościelnych czerwonym jedwabnym sznurkiem, do którego dodana jest pieczęć kardynalska i dokument ręką odnośnego kardynała wygotowany.

       Relikwiarze do przechowywania cząstek Krzyża Świętego, mają zwykle kształt małej monstrancji lub krzyża i używane bywają do udzielania błogosławieństwa ludowi zebranemu w kościele, albo też dawane bywają do ucałowania umierającym. Liczne cudowne uzdrowienia, jakie się przy tym zdarzały i zdarzają, spowodowały, że cześć tych świętych Relikwii jest wśród katolików zawsze żywa, albowiem każdemu wiernemu wyznawcy pamiętne są słowa, którymi Pan Bóg odezwał się do cesarza Konstantyna: "W tym Znaku zwyciężysz!"

       Relikwii tych używają w Kościele do udzielania błogosławieństw przy modlitwach publicznych na uproszenie pogody, i to w czasie od dnia 3 maja, jako uroczystości "Znalezienia Krzyża Świętego", aż do dnia 14 września, to jest do "Podwyższenia Krzyża Świętego". Przedstawia nam zaś owa ceremonia kościelna dwie prawdy ewangeliczne:

       1) Kiedy Jezus z uczniami Swymi płynął łodzią po jeziorze Genezaret, usnął na chwilę, gdy wtem powstała gwałtowna burza. Zaniepokojeni uczniowie obudzili Jezusa, błagając Go: "Panie, zachowaj nas, giniemy!" "Tedy wstawszy, rozkazał wiatrom i morzu i stało się uciszenie wielkie" (Mat. 8,25. 26). - W lecie często powstają burze, grzmoty i błyskawice, i zrządzają niejedno spustoszenie, wobec którego człowiek jest bezsilny. Dlatego za pomocą tego obrządku kościelnego, przez owo błogosławienie pogody Relikwiami świętymi budzi Kościół święty w myśli naszej jakoby owego śpiącego Jezusa, czyli raczej uśpioną wiarę naszą w Jezusa, ażebyśmy pełni ufności do Wszechmocnego Ojca zanosili modły o opiekę nad nami i o miłosierdzie Jego. Jakże spokojnie patrzyć może prawowierny katolik na grożące burzą czarne chmury, kiedy ma w sercu Jezusa!

       2) W porze letniej człowiek najczęściej potrzebuje pocieszenia i napomnienia Jezusa: „Żaden nie może dwom panom służyć... Nie troszczcie się tedy, mówiąc: cóż będziem jeść, albo co będziem pić, albo czem się będziem przyodziewać. Bo tego wszystkiego poganie pilnie szukają. Albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcież tedy naprzód Królestwa Bożego i Sprawiedliwości Jego: a to wszystko będzie wam przydane.“ (Mat. 6,24. 31-33). Napomnienie to wyraża owa kościelna ceremonia. Chroni ona człowieka przed niebezpieczeństwem małoduszności wobec wielkiego nawału pracy, która to małoduszność skłonićby mogła niejednego do nieuszanowania Niedzieli i Świąt.

       Miejmy przeto zawsze i wszędzie w pamięci błogosławieństwo Relikwiami Krzyża Świętego.

       Modlitwa

       Boże, któryś w chwalebnym znalezieniu zbawiennego Krzyża Swego odnowił cud Swej Męki, spraw miłościwie, ażebyśmy ceną Krwi wylanej na tym drzewie żywota osiągnęli łaski potrzebne do żywota wiekuistego. Który żyjesz i królujesz w Niebie i na ziemi. Amen.
         

Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.

       ++

       Dnia 3. maja
       Znalezienie Krzyża świętego.
(Roku 326.)

 

      
   
       Dziwne są środki, jakimi się Opatrzność Boża dla swych posługuje celów. Niezwykły cud przyczynił się do tego, że za czasów Konstantyna Wielkiego podniosła się cześć krzyża, a dla chrześcijaństwa spokojniejsze nastąpiły czasy rozkwitu. Nie obcy naukom Chrystusa, odwlekał przecież cesarz z przyjęciem Chrztu św.. Wola wyraźna Boga zupełny w nim przewrót wywołała zapatrywań. Kiedy bowiem na zachodzie Maksencyusz w Rzymie ogłosił się cesarzem, Konstantyn przez Francyę ruszył przeciw niemu, ale wkrótce się przekonał, że zbyt małe ma siły, aby zwycięską stoczyć walkę. Zwrócił się tedy z prośbą pokorną do Chrystusa o pomoc w bliskiej bitwie. Powiadają, że prośba jego wysłuchaną została, a dowodem miał być krzyż, jaki o jasnym dniu na niebie się pokazał, otoczony słowami napisu: W tym znaku zwyciężysz. Powiadają nadto, że Zbawiciel objawił w następnej nocy Konstantynowi Swą wolę, aby znak krzyża uczynił znakiem bojowym dla wojsk swych. Posłuchał cesarz wezwania; pod znakiem krzyża ruszył do bitwy, rozbił wojska przeciwnika swego i w tryumfie wkroczył do zdobytego znowu Rzymu. Pełen wdzięczności za oczywistą pomoc Boga rozporządził, aby miejsce dotychczasowych orłów na sztandarach zajął znak krzyża; aby krzyż odtąd od wszystkich szczególniejszej doznawał czci; aby go już nigdy nie hańbiono karą ukrzyżowania wymierzaną nieraz na zbrodniarzy. W gorliwości swej burzył przytem świątynie pogańskie, a stawiał katolickie, darzył wolnością tych, co wiarę przyjmowali Chrystusa.
  
       Do podniesienia tej czci krzyża miała się z woli Bożej w inny jeszcze sposób przyczynić i św. Helena, matka cesarza. Przejęta miłością do Chrystusa, udała się r. 326 do Ziemi Świętej, aby zwiedzić miejsca, na których dokonało się zbawienie, a zarazem odszukać najdroższe dla chrześcijaństwa Drzewo Krzyża, na którym Jezus oddał ducha Swego Bogu. Miejsca śmierci i zmartwychwstania Jezusa były z rozmysłem w tajemnicy przez żydów chowane, a przez pogan zbeszczeszczone; krzyże z Golgoty były zakopane w dole obok grobu Zbawiciela i kamieniami zakryte; nad nimi wznosiła się pogańska świątynia Wenery; nad grobem zaś Jezusa postawiono posąg bożka Jowisza. Zabiegom św.Heleny udało się natrafić na ślady upragnione; rozkopano ziemię po usunięciu pogańskich znaków czci i wydobyto trzy krzyże z Golgoty wraz z napisem, jaki Piłat na Krzyżu Jezusa kazał umieścić. Wątpliwości przy pytaniu, na którym krzyżu umierał Zbawiciel, usunęła roztropna rada ówczesnego biskupa Jerozolimy, św. Makarego. Przywieść bowiem kazał chorą kobietę; za dotknięciem trzeciego krzyża powstała zdrowa, stwierdzając cudem prawdziwość Krzyża Jezusowego; nawet zmarły za Krzyża dotknięciem, wrócił znowu do życia.
  
       Posiadając takie skarby, św.Helena umiała je należytą otoczyć czcią. Część Relikwii przesłała synowi swemu do Konstantynopola; zdaje się, że to są te same, które złożone zostały w Rzymie w kościele św. Heleny zbudowanym pod wezwaniem Krzyża jerozolimskiego. W tej samej świątyni przechowują i napis w trzech językach (hebrajskim, greckim i łacińskim), który ma pochodzić z Krzyża Pana Jezusa. Tam też znajduje się jeden z prawdziwych gwoździ, którymi członki Zbawiciela były przebite na Krzyżu. Druga część odnalezionego Krzyża pozostała w Jerozolimie w świątyni zbudowanej na miejscu śmierci i zmartwychwstania Zbawiciela. Były to pierwotnie dwie budowy osobne; później połączone, tworzą dzisiaj jedną całość i obejmują tak miejsce grobu jak i zniesiony częściowo pagórek Kalwaryi.
  
       Od czasów więc św. Heleny cześć Krzyża św. znacznie się podniosła; cząstki znalezionego drzewa rozsyłano do rozmaitych krajów jako najcenniejsze Relikwie. Powiada św. Cyryl, który 20 lat po św. Makarym był biskupem Jerozolimy, że pomimo odłupywanych cząsteczek, Drzewa Krzyża w cudowny nigdy nie ubywało sposób; potwierdzał to już św. Makary, a później i św. Paulin; porównują słusznie cud ten z cudem nasycenia kilkutysiącznej rzeszy przez Zbawiciela w puszczy. Uroczystość Znalezienia Krzyża św. znaną była na zachodzie już w 5. i 6. wieku; od 15 wieku jest już powszechną.

       Nauka

       Każdy krzyż jest znakiem i wyobrażeniem wiary chrześcijańskiej; stąd szczególniejsza należy mu się cześć. Wyobraża bowiem Boga w Trójcy jedynego: Ojca posyłającego Syna na świat, Syna zesłanego na zbawienie nasze, Ducha Św., który owoców nam udziela zbawienia; wyobraża więc majestat obrażonego grzechem Boga, miłościwe poświęcenie Syna, łaski Ducha Św.; dlatego to padamy na kolanach przed Krzyżem, bo w nim widzimy obraz Trójcy Przenajświętszej.
  
       W krzyżu nasza nadzieja! Czem byłoby życie nasze bez nadzieji? Piekłem, bo tam tylko jej niema; my na świecie żyjemy ufnością w przyszłość na mocy obietnic Bożych, ufamy w odpuszczenie win ludzkich, a przez to i w osiągnięcie celu wiecznego. Otóż Krzyż z Golgoty jest rękojmią dokonanego odpuszczenia, a stąd i podstawą chrześcijańskiej nadziei celu wiecznego. Potrzebne nam do życia łaski Jezus na Krzyżu nam wysłużył; stąd znowu krzyż zadatkiem, że przez te łaski celu dobędziemy w niebiesiech.
  
       Krzyż jest przedmiotem naszej miłości, bo miłość ukrzyżowała Boga-Człowieka. Z miłości zstąpił Syn Boży na świat, z miłości do ludzi podwyższony został na Drzewie Krzyża. Taka miłość i w sercach naszych budzi uczucia miłości prawdziwej; pozwala nam dla Boga wszystko ponosić, milczeć w cierpieniach, działać dla chwały Kościoła jako królestwa Bożego na ziemi.
  
       Krzyżem uświęcone nasze życie; noszą go kapłani i królowie; ozdobą jest dziewicy chrześcijańskiej i osłodą umierającego, krzyżem są zdobne miejsca chrześcijańskie, świątynie, groby, pałace i chaty, góry i doliny; pod znakiem krzyża wstępujemy w świat, pod nim przez świat przechodzimy i wstępujemy do wieczności.
  
       Nie wstydź się nigdy tego znaku krzyża; mówi przecież Inocenty III.: Krzyż tajemnicą wiary, podwaliną nadziei, kluczem wiedzy, obrazem sprawiedliwości, chlubą królów, zaszczytem kapłanów, pomocą potrzebujących, pociechą ubogich, wodzem ślepych, podporą chromych, nadzieją w rozpaczy, zmartwychwstaniem umarłych.
 
      
"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski
    
       ++

 

      


       Święta Helena z Krzyżem – figura na fasadzie Wileńskiej Katedry
(...)  Przed reformą liturgii wrześniowe święto poświęcone było wspomnieniu "podwyższenia" Krzyża, zaś 3 maja cały Kościół czcił pamiątkę Jego "znalezienia" (Znalezienie Krzyża Świętego).
      
       Papież św. Jan XXIII zniósł święto Krzyża Chrystusowego obchodzone 3 maja jako niepotrzebne powtórzenie, a odnowiony kalendarz rzymski jako święto Podwyższenia Krzyża przyjął dzień 14 września...(...)


       ++
      
       Uroczystość Znalezienia Krzyża Świętego przez cesarzową Helenę - Odpust
       (Bazylika OO. Dominikanów w Lublinie)

 

                                      
                                              Relikwie Drzewa Krzyża Świętego

       3 maja, oprócz Uroczystości Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, w naszej Bazylice wspominamy 1692 rocznicę odnalezienia Krzyża Świętego przez św. cesarzową Helenę.

       Matka cesarza Konstantyna Wielkiego, św. Helena odbyła w roku 324 (lub 326) pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Tam według jednej z wersji, w pustym zbiorniku na wodę, tuż obok Golgoty, znalazła kilka drewnianych krzyży - narzędzi wykonywanych egzekucji. Jeden z nich wykazywał cudowną moc uzdrawiania chorych. Uznano więc, że jest to ten sam Krzyż, na którym zawisło ciało Chrystusa.

       Drzewo Krzyża Świętego podzielono na poszczególne Relikwie, w tym trzy najznaczniejsze: jedna została w Jerozolimie (ufundowana przez cesarza Konstantyna Bazylika Grobu), druga została wysłana do Rzymu (Bazylika Santa Croce del Gerusalemme), a trzecią przekazano do Konstantynopola. To stamtąd właśnie, przez Kijów, część Krzyża dotarła do Lublina.

 

       Relikwie Drzewa Krzyża Świętego

 

                                                    


       Kontur  przedstawia nasze Relikwie - a raczej ich stan w początkach wieku XVII. Skan ten pochodzi z księgi opowiadającej o historii i cudach czynionych przez Drzewo Krzyża Świętego napisanej przez jednego z najwybitniejszych dominikanów naszego konwentu - świątobliwego o. Pawła Ruszla OP. Relikwie w jego czasach kształtem zbliżone były do krzyża greckiego - z licznym zadrapaniami. Pęknięte w poprzek związane były złotym drutem. Skradzione w 1991 roku znajdują się w nieznanym miejscu.

       Skradzione Relikwie w relikwiarzu - na zdjęciu poniżej.

 

                                        

 

       Historia Relikwii Krzyża przechowywanych w bazylice dominikańskiej
       (opracowanie prof. Jakub Mames)

       Wstęp

       W roku 1991 skradziono Relikwię Drzewa Krzyża Świętego z bazyliki dominikańskiej w Lublinie. Nie wiadomo, w jaki sposób relikwia ta znalazła się w klasztorze dominikańskim. Według Długosza relikwię przywiózł do Lublina książę Grzegorz, ale na południowej Rusi nigdy nie było księcia o tym imieniu. Niejasne przekazy mówią, że przywiózł ją w roku 1420 biskup Andrzej, dominikanin z Krakowa, który otrzymał ją w darze od księcia kijowskiego Iwana w roku 1387. Ów książę Iwan (Iwo) przyjechał jakoby wraz z relikwią do Lublina i został pochowany w kościele dominikańskim. Takiego biskupa Andrzeja nie odnotowuje ani Polski Słownik Biograficzny, ani Encyklopedia Katolicka. Nic więc dziwnego, że uważano biskupa Andrzeja za postać na wpół legendarną i kwestionowano wiarygodność tych przekazów. Aż do lat 1994/95, kiedy to w czasie prac badawczych i inwentaryzacyjnych w bazylice dominikańskiej odkryto w podziemiach niszę grobową z pochówkiem biskupa Andrzeja.
       W poniższym opracowaniu wykazano, że można prześledzić drogę, która doprowadziła relikwię do Lublina. Trzeba tylko uwierzyć, że w legendach o niej tkwi ziarno prawdy.

       W Jerozolimie

 

      

       Święta Helena (248–328), matka cesarza Konstantyna Wielkiego, odbyła w roku 324 (lub 326) pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Według jednej z wersji, w pustym zbiorniku na wodę, tuż obok Golgoty, znalazła kilka drewnianych krzyży, narzędzi wykonywanych tu egzekucji. Jeden z tych krzyży wykazywał cudowną moc uzdrawiania chorych. Uznano, że to ten, na którym ukrzyżowano Chrystusa.

 

      

       Drzewo Krzyża Świętego podzielono na poszczególne relikwie, w tym trzy najznaczniejsze. Jedna została w Jerozolimie, przechowywana w ufundowanej przez cesarza Konstantyna Bazylice Grobu. Drugą wysłano do Rzymu i umieszczono w bazylice Santa Croce del Gerusalemme, ufundowanej przez papieża Sylwestra I. Trzecią przekazano do Konstantynopola i tymczasowo ulokowano w pałacu cesarskim. Cesarz Justynian Wielki wystawił w Konstantynopolu wspaniałą świątynię Hagia Sophia, którą ukończono w roku 537 i do tej świątyni przeprowadzono najświętszą relikwię. Kościół wschodni corocznie obchodził uroczyście dzień przeprowadzenia relikwii.

 

      

 

       Z Jerozolimy do Konstantynopola

       Z początkiem VII wieku Persja zaatakowała Cesarstwo Wschodnie. W roku 614 Persowie, pod wodzą króla Chesroesa II, zdobyli i złupili Jerozolimę, a zagarniętą relikwię Krzyża Świętego wywieźli do swej stolicy w Ktezyfonie. Wkrótce potem zdobyli Damaszek, Antiochię, oblegli Konstantynopol i wezwali cesarza do kapitulacji. Ale cesarz Herakliusz był energicznym władcą i dzielnym wodzem. Pozostawiwszy Konstantynopol w stanie oblężenia, cesarz na tyłach armii perskiej zgromadził wojska chrześcijańskie, odbił Jerozolimę, poprowadził wojska w głąb Persji, zdobył stolicę, splądrował pałac królewski i odzyskał relikwię. Persowie musieli się wycofać, zwolnić jeńców i podpisać traktat pokojowy, którego głównym warunkiem był zwrot zrabowanej relikwii (628).

       Powrót cesarza do Konstantynopola był triumfalny, a głównym elementem triumfu była odzyskana relikwia. Wierzono, że to dzięki jej asystencji odniesiono zwycięstwo, a to nawiązywało do legendy „in hoc signo vinces”. Wiosną następnego roku Herakliusz popłynął do Palestyny i zwrócił relikwię Jerozolimie, wkraczając do miasta boso z relikwią Krzyża na ramieniu.

       Do zwycięstwa Herakliusza przyczyniło się zbrojne wsparcie ze strony Chazarów, co było początkiem długotrwałego sojuszu między królestwem Chazarów i cesarstwem wschodnim.

       Relikwia wróciła do Jerozolimy nie na długo. Od południa narastało nowe zagrożenie w postaci ekspansji arabskiego islamu. Herakliusz nie zdołał obronić świętego miasta: cesarstwo było osłabione, on sam ciężko chory. W roku 638 Jerozolima została zdobyta przez wojska kalifa Omara. Na szczęście Herakliusz zdążył wywieźć relikwię. Cesarz wycofał się na północ, unosząc „święte drzewo”, niegdyś przedmiot swojej największej chwały, a teraz towarzysza swej niedoli (returned northward, bearing the „holy wood”, once the object of his greatest glory, now the companion of his deepest sorrow, Enc. Brit.).

       Relikwię jerozolimską umieszczono w bazylice Hagia Sophia obok siostrzanej relikwii bizantyjskiej.

      

       Relikwia bizantyjska ostatecznie znalazła się we Włoszech. Na przełomie lat 1242/43 przyjechał do Konstantynopola (wówczas stolicy Cesarstwa Łacińskiego) Eliasz z Cortony, ekskomunikowany były generał zakonu franciszkańskiego. Przyjechał jako poseł cesarza Franciszka II Hohenstaufa i wyjechał z Konstantynopola w 1244 roku z relikwią bizantyjską Drzewa Krzyża Świętego, którą otrzymał od cesarza łacińskiego Baldwina II. Eliasz umieścił relikwię w rodzinnej Cortonie w Toskanii, gdzie przypuszczalnie pozostaje ona do dziś pod opieką tamtejszych franciszkanów.

       Według świadectwa pątniczki z końca IV w. relikwie drzewa krzyża świętego przechowywane były (…) w Jerozolimie w pozłacanym srebrnym relikwiarzu (Enc. Kat.).

       Według Dizionario Biografico degli Italiani, tom 42, hasło „Elia d’Assisi” — Eliasz „w roku 1244 powrócił do Italii, wioząc relikwie, a wśród nich drogocenny relikwiarz bizantyjski z kości słoniowej, zawierający fragment świętego Krzyża, który przywiózł do Cortony” (carico di reliquie, tra le quali un prezioso reliquiario bizantinoin avoriocontente un frammento della vera Croce, che portò a Cortona).

       Z Konstantynopola do Kijowa

       Włodzimierz (955–1015), wielki książę kijowski, postanowił zerwać z pogaństwem i rozesłał emisariuszy, aby zbadali trzy wielkie religie monoteistyczne. Jego posłów powitano w Konstantynopolu z wielkimi honorami, cesarz Bazyli II przyjął ich na audiencji, pokazano im bazylikę Hagia Sophia, a w niej święte relikwie. Jedną z nich obiecano Włodzimierzowi. Dla cesarstwa była to sprawa wielkiej wagi. Państwo Chazarów zostało niedawno rozbite przez Ruś Kijowską i tym samym na północnych granicach zniknął wypróbowany sojusznik. Stawką było nie tylko poszerzenie świata chrześcijańskiego, lecz także zyskanie na północy nowego sprzymierzeńca.

       Włodzimierz odrzucił religię żydowską bo wymagała obrzezania i zakazywała spożywania wieprzowiny. Odrzucił islam, mówiąc: „naród ruski nie może przyjąć religii zakazującej alkoholu”. I tak w roku 988 Włodzimierz Wielki przyjął Chrzest z rąk mnichów bizantyjskich.

       Uroczystość odbyła się w Chersonezie Taurydzkim, starej kolonii greckiej na południu Krymu. W owym czasie Chersonez był miastem 50 kościołów. W jednym z nich Włodzimierz zstąpił do marmurowej chrzcielnicy i przyjął Chrzest, a wkrótce potem w tym samym kościele poślubił księżniczkę Annę, siostrę cesarza. Jako część swego wiana przywiozła ona obiecaną relikwię. Konstantynopol nie chciał się rozstawać ze swą własną relikwią, której kult i liturgia były od wieków utrwalone. Włodzimierzowi odstąpiono relikwię jerozolimską.

 

      

       Syn i następca Włodzimierza, Jarosław Mądry, zbudował w Kijowie sobór Mądrości Bożej, „matkę wszystkich cerkwi na Rusi”. Z nazwy i architektury świątynia ta była wzorowana na Hagia Sophia i w niej umieszczono drogocenną relikwię Krzyża Świętego.

       W roku 1051 ustanowiono metropolię kijowską dla „Kijowa i Wszechrusi”. Patriarchat bizantyjski uznawał ją za jedyną i wzbraniał się przed tworzeniem innej metropolii dla Rusi.

       W Kijowie

       Po śmierci Jarosława Mądrego potężna Ruś Kijowska rozpadła się na 15 księstw. Sytuacja jeszcze się pogorszyła po najeździe tatarskim. W roku 1299 Kijów został doszczętnie splądrowany przez Tatarów. Metropolita kijowski poczuł się zagrożony i rok później (1300) przeniósł swoją siedzibę do bezpieczniejszej Moskwy, pozostając nadal jedynym metropolitą Rusi.

       Od roku 1362 księstwo kijowskie staje się księstwem dzielnicowym wielkiego księstwa litewskiego. Olgierd osadza w nim swego syna z pierwszego małżeństwa, Włodzimierza. Jak wszyscy synowie pierwszej żony Olgierda, Włodzimierz był gorliwym wyznawcą prawosławia. Olgierd, sam poganin, nie mógł ścierpieć, aby jego prawosławni poddani mieli zwierzchnika kościelnego we wrogiej Moskwie, toteż usilnie zabiegał o utworzenie odrębnej metropolii prawosławnej litewsko–kijowskiej. Mimo oporów Konstantynopola udało mu się to pod koniec życia: w roku 1375 odrębnym metropolitą rezydującym w Kijowie, został mnich Cyprian. Pięć lat później, po zwycięstwie Dymitra Dońskiego nad Tatarami (1380), Cyprian samowolnie przeniósł się do Moskwy na wakujące stanowisko metropolity całej Rusi. Idąc za przykładem Olgierda, Witold jego zwierzchnictwa nie uznał.

       W Moskwie przyjęto Cypriana z otwartymi ramionami. Już kiełkowały idee Moskwy jako „trzeciego Rzymu, a czwartego nie będzie”. Przemieszczenie do Moskwy religijnego ośrodka prawosławnej Rusi sprzyjało dalekosiężnym ambicjom kniaziów moskiewskich.

       Biskup Andrzej w Kijowie

       Do roku 1387 nie było katolickiej diecezji kijowskiej. Jeżeli byli wcześniej jacyś biskupi kijowscy, to tylko tytularni. Rok 1387 jest rokiem chrystianizacji Litwy. Pojawienie się w tym roku dominikanina Andrzeja w Kijowie należy w sposób naturalny i oczywisty wiązać z Chrztem Litwy.

       W 1386 roku Jagiełło i Witold przyjęli Chrzest rzymsko–katolicki w Krakowie. Razem z nimi Chrzest przyjęli bracia Jagiełły: Korygiełło, Wigmunt i Świdrygiełło oraz liczni książęta i bojarzy, wśród nich książę Iwan Holszański Olgimuntowicz, o którym będzie jeszcze mowa. Pozostał przy prawosławiu Skirgiełło, co zawarował sobie wcześniej umową w Krewie. Jagiełło poślubił królową Jadwigę i zasiadł na tronie polskim. Z końcem 1386 roku ruszył z Krakowa na Litwę. Towarzyszyli mu franciszkanie z misją ochrzczenia Litwinów.

       Trudno sobie wyobrazić, aby dominikanie krakowscy nie skorzystali z okazji i nie powrócili do dawnych planów misyjnych Jacka Odrowąża. Nie chcieli pozostać w tyle za franciszkanami, bo byli wcześniej od nich w Krakowie i trochę z nimi rywalizowali. Król także nie chciał wywyższać jednego zakonu kosztem drugiego, toteż obmyślono zgrabne paralelne rozwiązanie: franciszkanie na Litwę, dominikanie na Ruś; franciszkanie ochrzczą pogańskich Litwinów, dominikanie nawrócą Rusinów na wiarę rzymsko–katolicką; franciszkanin będzie pierwszym biskupem diecezji wileńskiej, dominikanin pierwszym biskupem diecezji kijowskiej. Do orszaku Jagiełły dołączono dominikanów pod wodzą ojca Andrzeja.

       Orszak królewski ciągnął przez Lublin i Łuck. Jagiełło wybrał trasę trochę dłuższą, aby po drodze odebrać hołdy od książąt ruskich. W Łucku nastąpiło rozstanie: król i franciszkanie skierowali się na północ traktem wileńskim, dominikanie ruszyli na Kijów.

       Na Litwie przebiegło wszystko sprawnie: Litwini zostali ochrzczeni, w Wilnie ustanowiono biskupstwo, a pierwszym biskupem wileńskim został Andrzej Polak herbu Jastrzębiec, franciszkanin. Dominikanin Andrzej, przybywszy do Kijowa z początkiem 1387 roku, zastał sytuację mniej korzystną. W roku 1387 księciem kijowskim był wspomniany Włodzimierz Olgierdowicz, a więc wersja, jakoby Andrzej otrzymał relikwię Krzyża w 1387 roku od księcia kijowskiego Iwana, jest nieścisła; imię się nie zgadza, a więc datę trzeba skorygować. Włodzimierz ani myślał nawrócić się na katolicyzm i wątpić należy, czy zgodził się na ustanowienie katolickiego biskupstwa. Zresztą nie tylko stanowisko księcia było nieprzychylne, także nastawienie ludności Kijowa było wrogie wobec katolicyzmu. W roku 1233 książę kijowski Włodzimierz Rurykowicz wypędził dominikanów z Kijowa i wzbronił im powrotu. W roku 1341 książę Fiodor wydał czterech franciszkanów na śmierć męczeńską. Sfanatyzowane pospólstwo atakowało katolickie domy, dopuszczając się gwałtów i grabieży. Andrzej wiedział o tym i postanowił czekać na lepszą sposobność. Tymczasem zabrał się do budowy kościoła katolickiego, swej przyszłej katedry.

       Włodzimierz został usunięty z Kijowa przez Witolda w roku 1395. Dano mu na pociechę jakieś małe księstewko, a w Kijowie osadzono Iwana Skirgiełłę (1396). W tym przypadku imię się zgadza, ale Skirgiełło też był prawosławny, a poza tym niedługo zabawił na tronie książęcym, bo go znienawidzonego wkrótce otruto (styczeń 1397).

       W tym momencie w tok wydarzeń wmieszała się wielka polityka. Przed dwoma laty chan Tochtamysz został pobity i wypędzony z Kazania przez Tamerlana. Razem z wiernymi czambułami znalazł schronienie u Witolda. Wspólnie z Witoldem zaplanowali wielką wyprawę przeciw Timurowi–Kutłukowi. W planach Witolda nie miała to być zwykła wyprawa, ale krucjata, aprobowana przez Papieża i posiłkowana przez wojska polskie, krzyżackie i wołoskie. Miejscem koncentracji wojsk miał być Kijów. Teraz Witoldowi potrzebna była katolicka diecezja kijowska, katolicki biskup, a przede wszystkim bezcenna relikwia Krzyża.

       Witold przystąpił do realizacji swego planu. Osadził w Kijowie swego szwagra i najwierniejszego stronnika, Iwana Olgimuntowicza, wspomnianego już wcześniej. Był to pierwszy katolicki władca Kijowszczyzny. Nie był co prawda księciem kijowskim, bo Witold nie tolerował książąt dzielnicowych, ale nawet jako namiestnikowi przysługiwał mu wcześniejszy tytuł księcia Holszańskiego. Sprawy potoczyły się szybko. Iwan książę Holszański, działając w imieniu i z polecenia Witolda, ustanowił katolicką diecezję kijowską, a pierwszym biskupem tej diecezji został dominikanin Andrzej. Wobec wakatu na stanowisku prawosławnego metropolity kijowskiego — a jak wspomniano, Witold nie uznawał moskiewskiego Cypriana — świętą relikwię powierzono pieczy najstarszego rangą hierarchy chrześcijańskiego w Kijowie, a był nim biskup Andrzej. Relikwię Krzyża przeprowadzono z cerkwi metropolitalnej do kościoła katedralnego. Legenda mówi prawdę: biskup Andrzej „otrzymał w darze” relikwię od księcia kijowskiego Iwana. Tylko datę trzeba skorygować. Działo się to w roku 1397, a nie 1387.

       Do wyprawy doszło w 1399 roku. Wiosną tegoż roku Witold przebywał w Krakowie, gdzie namawiał Jagiełłę do uderzenia całą siłą na Tatarów. Otrzymał niewielki oddział kilkuset konnych, dowodzonych przez Spytka z Melsztyna. Jagiełło, który 11 lat później wystawił potężną armię przeciw Krzyżakom, nie wziął udziału w krucjacie, ogłoszonej przez krakowskiego biskupa. Nie wziął, ponieważ znał ambicje Witolda, a te sięgały wysoko. Witold powiedział Tochtamyszowi: „ja ciebie posadzę w Kazaniu, a ty mnie posadzisz w Moskwie”. Po zawładnięciu całą Rusią i sprzymierzona z ordą kazańską Litwa byłaby największą potęgą w Europie. Witold planował nawrócić Ruś na katolicyzm i spodziewał się otrzymać w nagrodę od Papieża koronę królewską. Zostawszy królem, oderwałby Litwę od Polski, o czym marzył przez całe życie.

       Wojska litewsko–ruskie, polskie, krzyżackie, wołoskie i tatarskie Tochtamysza skoncentrowały się pod Kijowem. Biskup Andrzej odprawił Mszę polową, pobłogosławił zgromadzone hufce i przeżegnał je relikwią Krzyża świętego. Nic nie mogło bardziej dodać otuchy wojskom, idącym na bój z tatarskimi pohańcami. Do bitwy doszło nad rzeką Worsklą. Wskutek nieudolnego dowodzenia czambuły Timura–Kutłuka i Edygeja rozbiły w puch armię Witolda. On sam ledwie uszedł z życiem. Kijów okupił się Timurowi ogromną na owe czasy sumą 3000 rubli litewskich, wojska polskie obsadziły przeprawy przez Dniepr, ale zagony tatarskie zdołały złupić Kijowszczyznę i Wołyń.

       Załamały się wielkie plany Witolda na wschodzie.

       Z Kijowa do Lublina

       Iwan Holszański umarł w 1401 roku i zgodnie ze swą prośbą został pochowany w katedrze kijowskiej. Jego długoletnim następcą został syn Michał, podobnie jak ojciec zagorzały stronnik Witolda. W tym samym roku Witold uzyskuje tytuł wielkiego księcia litewskiego. Mimo usilnych starań Witoldowi nie udało się trwale odtworzyć odrębnej metropolii prawosławnej w Kijowie — stało się to dopiero w roku 1460 po zdobyciu Konstantynopola przez Turków.

       Po śmierci metropolity Cypriana na jego następcę wyświęcono w Konstantynopolu Greka Focjusza (1408). Witold chciał go zatrzymać w Kijowie, ale mu się to nie udało, co doprowadziło do ostrego konfliktu między nimi. Według Encyklopedii Orgelbranda Focjusz „nienawidził katolicyzmu”, „przyjeżdżał po to jedynie do Kijowa, aby obdzierać cerkiew metropolitalną”, „wywoził wszystko po kryjomu” do Moskwy. W roku 1420 nastąpiło kompromisowe porozumienie między Focjuszem i Witoldem. Focjusz przeprosił Witolda, a ten uznał go za metropolitę litewsko–kijowskiego. Tym samym Focjusz przyznał, że istnieją odrębne metropolie moskiewska i kijowska, ale zjednoczone unią personalną w jego osobie. Teraz Focjusz mógł się słusznie uważać za jedynego metropolitę Wszechrusi. Jeśli dotychczas Focjusz obdzierał kijowską cerkiew metropolitalną po kryjomu, to teraz mógł to robić w aureoli prawa. Na pewno zakwestionowałby legalność daru księcia Iwana, rewindykował relikwię Krzyża dla cerkwi metropolitalnej i wywiózł ją do Moskwy.

       A właśnie tej relikwii brakowało Moskwie, aby poczuć się prawdziwie trzecim Rzymem.

       O zaistniałym zagrożeniu biskup Andrzej na pewno powiadomił Kraków. Otrzymał polecenie, aby nie dopuścił do wywiezienia relikwii do Moskwy. Biskup Andrzej nie czekał na rozstrzygnięcie sporu i wyjechał z Kijowa uwożąc z sobą relikwię. Był rok 1420, a więc jeszcze jedna data zgodna z legendą. Pamiętając o ostatniej woli księcia Iwana Holszańskiego, który chciał być pochowany blisko relikwii, biskup Andrzej zabrał z Kijowa jego trumnę.

       Wracał do Krakowa tą samą drogą przez Łuck i Lublin. W roku 1420 biskupem łuckim był Grzegorz, dominikanin. Zapewne odprowadził biskupa Andrzeja do Lublina, aby zapewnić mu bezpieczeństwo w podróży. Prawdziwa okazuje się legenda, że relikwię przywiózł do Lublina ks. Grzegorz. Tylko nie książę, lecz ksiądz. Biskup Grzegorz wrócił potem do swej diecezji łuckiej, gdzie był notowany pod rokiem 1425. Prawdziwy okazuje się także przekaz, że z relikwią przyjechał do Lublina książę Iwo. Był to książę Iwan Holszański, który istotnie przyjechał do Lublina razem z relikwią. W trumnie.

       W Lublinie

       Biskup Andrzej zatrzymał się w Lublinie w klasztorze OO. Dominikanów. Ruszył stąd do Krakowa, ale po drodze konie stanęły i nie chciały jechać dalej. Ruszyły raźno dopiero wtedy, gdy obrócono dyszel ku Lublinowi. Tak mówi legenda, w rzeczywistości inne siły zatrzymały biskupa. Ze względów politycznych relikwia musiała zniknąć z Kijowa, ale również ze względów politycznych nie mogła pojawić się w Krakowie. Groził nie tylko konflikt z patriarchatem Konstantynopola, metropolią moskiewską i całym prawosławiem. Groziła nowa fala skarg do Papieża ze strony wrogich Krzyżaków i obrażonych Habsburgów, którzy i tak nie szczędzili oskarżeń przeciwko Jagielle o zamordowanie Kiejstuta, bigamiczne małżeństwo z Jadwigą i pogańskie obyczaje. Teraz doszłoby jeszcze oskarżenie o uprowadzenie najświętszej relikwii Rusi. Biskup Andrzej otrzymał wyraźne instrukcje: ukryjesz relikwię w klasztorze dominikanów w Lublinie, zwiążesz swoich współbraci przysięgą milczenia i osiądziesz w ich klasztorze na resztę swoich dni.

       I tak się stało. Wszelkie ślady w archiwach dominikańskich i aktach kancelarii królewskiej na Wawelu zostały starannie zatarte. Kult relikwii mógł się pojawić dopiero po podpisaniu Unii Lubelskiej, kiedy już dawno nie było księstwa kijowskiego, a województwo kijowskie należało do Korony.

       Biskup Andrzej przyjął z pokorą decyzje przełożonych. Trumnę z doczesnymi szczątkami księcia Iwana Holszańskiego złożono w kościele dominikańskim. Przy północnej ścianie kościoła biskup ufundował niewielką kaplicę, w której przechowywano relikwię. Pod podłogą kaplicy pochowano biskupa po jego śmierci w 1434 roku.

       Wielki pożar Lublina w roku 1575 zrujnował kościół. Odbudowa, i rozbudowa kompleksu dominikańskiego nastąpiła w wiekach XVI i XVII. Na miejscu dawnej kaplicy biskupa Andrzeja stanął przedsionek kaplicy Ossolińskiej. Relikwię tymczasowo przechowywano w skarbcu, a potem  kaplicy Firlejów. Miejscem trwałego przechowywania relikwii miała być nowo wzniesiona kaplica Tyszkiewiczów. W nowym ołtarzu (poprzedni spłonął w pożarze) przewidziano od strony kaplicy specjalny schowek dla niej.W piwnicach kaplicy Tyszkiewiczowskiej wykuto w zachowanym fragmencie murów obronnych niszę i umieszczono w niej trumnę z doczesnymi szczątkami biskupa Andrzeja. Niszę wykuto tuż pod sklepieniem piwnicy jak najbliżej ołtarza. Spełniono w ten sposób ostatnie życzenie biskupa, który nawet po śmierci nie chciał rozstawać się ze swoją relikwią.


Na podstawie:
Abraham W., „Powstanie organizacji kościoła łacińskiego na Rusi”, t. I, Lwów 1904
Gruszewskij M., „Istoryja Ukrainy–Rusy”, Lwów 1898
Ivinskis Z., „Litwa w dobie chrztu i unii z Polską” (z litewskiego przełożył Jan Minkiewicz), w: „Chrystianizacja Litwy”, Kraków 1987
Jaroszewski Sz., „Ojciec Paweł Ruszel”, Wyd. OO. Dominikanie, Lublin 2000
Jasienica P., „Polska Jagiellonów”, tom I, PIW, Warszawa 1975
Kłoczowski J., „Dzieje chrześcijaństwa polskiego”, tom I, Editions du Dialogue, Paryż 1987
Polonska–Wasiljenko N., „Geschichte der Ukraine”, München 1988
Wadowski J. A., „Kościoły lubelskie”, Kraków 1907
Dizionario Biografico degli Italiani
Encyclopaedia Britannica
Encyklopedia Katolicka
Encyklopedia Orgelbranda
Polski Słownik Biograficzny

Za: http://www.lublin.dominikanie.pl/

 

8 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Św. Helena odnajduje Krzyż Chrystusa

Św. Jan Damasceński napisał jakże ważne słowa: Krzyż Pana naszego Jezusa Chrystusa, a nie cokolwiek innego, zwyciężył śmierć, zgładził grzech praojca, pokonał piekło, darował nam zmartwychwstanie, udzielił siły do wzniesienia się ponad doczesność i ponad samą śmierć, zgotował powrót do dawnej szczęśliwości, otworzył bramy raju, umieścił naturę naszą po prawicy Boga, uczynił nas Jego dziećmi i dziedzicami. Oto historia odnalezienia „narzędzia zbawienia”, na którym umarł Chrystus Pan.

Gdy Jezus skonał, zdjęto Go z Krzyża, zawinięto w płótna i złożono w grobie. Jego Krzyż, a także krzyże dwóch łotrów zostały wrzucone do zapadliny skalnej na wzgórzu Golgoty, a następnie przysypane ziemią i gruzem, aby chrześcijanie nie mieli do niego dostępu. Przez długi czas odnalezienie Drzewca Świętego, na którym ukrzyżowano Syna Bożego, nie było możliwe.

W 132 roku, po powstaniu Bar Kochby, cesarz Hadrian ukarał Żydów i zamienił Jerozolimę w miasto pogańskie. Na miejscu Męki Jezusa wybudował świątynię poświęconą pogańskim bóstwom: Jowiszowi i Wenus. Dopiero po blisko dwustu latach od tego wydarzenia, już po ogłoszeniu tzw. edyktu mediolańskiego, zadania odszukania cennej relikwii podjęła się w sędziwym wieku cesarzowa Helena, matka Konstantyna Wielkiego.

POD TYM ZNAKIEM ZWYCIĘŻYSZ!

W 312 roku cesarz Konstantyn Wielki, który nie był chrześcijańskim władcą, w czasie bitwy z Maksencjuszem o tron cesarstwa rzymskiego prosił Boga o pomoc w pokonaniu przeciwnika. Według tradycji cesarz miał ujrzeć na niebie świetlisty krzyż, otoczony napisem: „Pod tym znakiem zwyciężysz”. Konstantyn umieścił więc krzyż na sztandarze i faktycznie odniósł zwycięstwo nad Maksencjuszem. Krzyże pojawiły się później na tarczach i sztandarach jego żołnierzy.

Rok później władca rzymski, pragnąc umocnić chrześcijańskie wsparcie we wszystkich prowincjach cesarstwa, wydał edykt kończący długi okres prześladowań chrześcijan. Niebawem Chrzest przyjęła cesarzowa Helena. W roku 326, będąc już w sędziwym wieku, Helena – miała bowiem około 80 lat – wyruszyła na pielgrzymkę do Jerozolimy. Zobowiązała się odnaleźć Grób Święty i zniszczyć pogańskie budynki, które bezcześciły miejsce Męki Pańskiej. Cesarzowa miała widzenie, że to właśnie jej będzie dane odnalezienie grobu i Krzyża naszego Pana…

ŻYD O IMIENIU JUDASZ WSKAZAŁ MIEJSCE, GDZIE NALEŻAŁO KOPAĆ

Cesarzowa wiedziała, że Żydzi ukryli Krzyż w zapadlinie skalnej, a ponadto zasypali go ziemią i kamieniami. Miejsce, w którym miał się on znajdować, znała garstka wybrańców spośród Żydów. Jednym z nich miał być człowiek o imieniu Judasz (obecnie czczony w Kościele jako Judasz Kyriakos). Tchnięty Bożą Łaską, wskazał miejsce, gdzie należało kopać. Stały tam pogańskie świątynie Jowisza i Wenus, wzniesione za cesarza Hadriana. Helena nakazała zburzyć budowle. Podczas kopania znaleziono trzy krzyże, a ponieważ tabliczka z informacją o winie Jezusa odczepiła się, pojawił się problem identyfikacji relikwii.
Według niektórych źródeł, sam Bóg miał natchnąć biskupa Jerozolimy, św. Makarego, który nakazał, by wszystkie trzy krzyże przynieść po kolei do łoża konającej kobiety, chorej na trąd. Biskup spodziewał się cudownego uzdrowienia.

Pierwsze dwa krzyże nie miały wpływu na stan chorej, jednak dotyk trzeciego krzyża miał spowodować jej powrót do zdrowia. Na podstawie tego cudu stwierdzono, że musiał to być Krzyż naszego Zbawiciela.
Z listu św. Paulina Severusa, znalezionego w Brewiarzu Paryskim wynika, że św. Helena nakazała złożyć na „świętym miejscu” niedawno zmarłego mężczyznę, który został wskrzeszony mocą Bożą przez zetknięcie z prawdziwym Krzyżem Zbawiciela. Z kolei św. Ambroży twierdzi, że „narzędzie zbawienia” rozpoznano po tabliczce, która cały czas była przymocowana do Krzyża.
Na miejscu odnalezienia Krzyża Zbawiciela wzniesiono bazylikę Ad Crucem (Męki Pańskiej). W rocznicę jej poświęcenia corocznie obchodzone jest święto Podwyższenia.

TRIUMFALNY POWRÓT HELENY DO RZYMU

Cesarzowa Helena wracając do Rzymu, fundowała kościoły, ofiarowywała im wyposażenie, pomagała biednym i strapionym. Ogłosiła amnestię dla więźniów. Według św. Euzebiusza udzielała pomocy nie tylko poszczególnym osobom, ale także całym wspólnotom. Gdy wjeżdżała do Rzymu, jej syn przyjął ją z wielkimi honorami. Przy tej okazji cesarzowa ofiarowała mu niewielki fragment Krzyża Chrystusowego. Inna część relikwii znalazła się później w bazylice Santa Croce, wzniesionej zgodnie z sugestią św. Heleny w Wiecznym Mieście…
Liczne źródła wskazują, że kiedy Helena przepływała Adriatyk, przeżyła silny sztorm. W owym czasie potężne burze często się zdarzały na Morzu Adriatyckim. Cesarzowa poruszona opowieściami o licznych utonięciach, miała wrzucić w otchłań morską dwa gwoździe, którymi przybito do Krzyża ciało Chrystusa. Podobno od tego czasu – jak relacjonuje św. Grzegorz z Tours – Morze Adriatyckie straciło swoją żywiołowość.
Powrót z Ziemi Świętej był ostatnią podróżą cesarzowej. Zmarła w Rzymie w 330 r. w otoczeniu syna i wnuków. Ostatnie słowa przekazane Konstantynowi nakazywały, by troszczył się o Kościół i był prawym człowiekiem. Udzieliła mu błogosławieństwa. Jej ciało uroczyście pochowano w Konstantynopolu.

Helena obdarzona niezwykłą urodą – na którą zwrócił uwagę przyszły cesarz Konstancjusz Chlorus, który ją poślubił – miała wywrzeć ogromny wpływ na nawrócenie swojego syna. Jak sugeruje wielu historyków, bynajmniej nie był on osobą świątobliwą. Większość życia spędził na polu walki. Długo zwlekał z przyjęciem Chrztu. Uczynił to dopiero na łożu śmierci.

DALSZE LOSY KRZYŻA

Relikwia, na której skonał nasz Pan, została w 614 roku skradziona przez Persów, którzy najechali Ziemię Świętą. Po zwycięstwie cesarza Herakliusza grabieżcy zwrócili świętość. Podobno gdy sam cesarz chciał na powrót wnieść Krzyż na swych ramionach na Golgotę, musiał zdjąć królewskie szaty, gdyż czcigodna relikwia była dla niego zbyt ciężka.
Według jeszcze innej tradycji, Persowie najprawdopodobniej ukradli jedynie część Krzyża naszego Pana, gdyż w IV wieku dokonano jego podziału i fragmenty relikwii rozesłano do najważniejszych miejsc kultu chrześcijańskiego.

Największa część Krzyża znajduje się obecnie w katedrze św. Michała i św. Guduli w Brukseli. Bazylika św. Piotra w Rzymie przechowuje fragment relikwii noszonych na piersi przez cesarzy bizantyjskich podczas uroczystości. W Polsce duża część relikwii znajdowała się w bazylice Dominikanów w Lublinie do czasu, gdy w 1991 roku została zrabowana. Część Świętego Drzewca, na którym skonał nasz Pan, przechowywana jest jeszcze w sanktuarium Świętego Krzyża na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich, które stąd właśnie biorą swą nazwę.

Agnieszka Stelmach
http://www.piotrskarga.pl/

avatar użytkownika intix

2. Król odrzucany zwycięży! - Ks. dr Tihamer Toth



Król odrzucany zwycięży!

Bracia! Jeśli myślą przebiegamy historię ludzkości, z przerażeniem widzimy, że wiele razy powtórzyła się straszna scena z Ewangelii: ludzie kamieniami obrzucali Chrystusa. Wiele razy powtarzał się okrutny sąd pierwszego Wielkiego Piątku: „Nie chcemy, żeby Ten panował nad nami!…” Wiele razy powtarzało się to przez 1.900 lat! Czy tylko dawniej? Oby tak było! Ale patrzmy, co się dzieje dzisiaj? Na całym świecie, na każdym kroku pada okropny wyrok: „Nie chcemy, żeby Ten panował nad nami!”

„Nie chcemy!" — woła nowoczesne małżeństwo. „Wiara nie ma nic do małżeństwa!
                          Ułożę swoje szczęście, jak mi się będzie podobać!"

„Nie chcemy!" — woła lekkomyślna młodzież. „Używajmy rozkoszy i upojenia.
                          Szóste Przykazanie? Głupstwo! To zacofanie, wieki średnie, wymysł księży!"

„Nie chcemy!" — wołają politycy. „Religia i polityka nie mają nic wspólnego;
                          przecież nowoczesne życie państwowe nie może uwzględniać praw religii!"

„Nie chcemy!" — wołają ludzie przybrani w maską wiedzy.
                          „Nowoczesna wiedza udowodniła, że tezy wiary nie wytrzymują krytyki!"

„Nie chcemy!" — wołają malarze, rzeźbiarze, artyści.
                          „Co? Wiara ośmiela się potępiać i niemoralnymi nazywać nasze obrazy?
                          A l'art pour l'art, czy to nic nie znaczy?! Co wspólnego ma moralność z artyzmem?
                          Nie można krępować artysty przestarzałymi regułami moralności!"

„Nie chcemy!" — woła literatura i prasa.
                         „Nowoczesna prasa, nie może być ograniczona przez stare prawa moralne".

„Nie chcemy!" — wołają bankierzy, kupcy, właściciele kopalń. „Przecież nie można wtłaczać
                          nowoczesnego przemysłu i handlu w ramki dziesięciorga Bożych Przykazań?!"

„Nie chcemy!" — wołają zaślepieni robotnicy.
                         „Religia jest na usługach kapitalizmu, nie troszczy się o nędzarzy!"

O, biedny Chryste! Królu cierpienia! Spojrzyj wokoło ze Swego Krzyża! Wszyscy przeciwko Tobie? Co Ci pozostało? Parlamenty nie są Twoje, biblioteki również, a już najmniej należą do Ciebie teatry, kina… Prasa też nie Twoja, ani banki, ani fabryki, ani warsztaty, ani rodziny… Co Ci pozostało? Tylko kościół i tabernakulum! Gdyby się dało, i stąd wypędzono by Cię kamieniami, nie miałbyś ani piędzi ziemi.

Zdaje się, Bracia, że z tej ostatniej placówki Chrystus nie ustąpi. Tabernakulum jeszcze do Niego należy, i co widzimy? Król cierpiących wychodzi stamtąd na nowy podbój świata. Kiedy już nam się zdało, że w nowoczesnych stosunkach nie ma miejsca dla Chrystusa; kiedy się zdało, że wypędzono Go ze świata; kiedy się zdało, że obalony Krzyż Chrystusa pokrył się już pyłem zapomnienia i śmieciem grzechów ludzkich; kiedy człowiek zamiast przed Krzyżem Chrystusa zaczął bić czołem przed pogańskimi bożkami grzechu — wyszedł Chrystus ze Swojej ostatniej kryjówki, z tabernakulum, by w obecnych czasach na nowo podbić świat, zapanować nad nim i uzdrowić chory organizm społeczeństwa.

Rzymianie w 70 roku po Chrystusie zajęli, zbezcześcili i zrównali z ziemią święte miejsce chrześcijan. Zasypali grób Pana Jezusa, a na Golgocie, na Kalwarii, gdzie Pan Jezus cierpiał, wznieśli świątynie i pomniki Wenery i Jowisza. Na miejscu Krzyża Chrystusowego stanęły posągi bożków pogańskich!… Przyszedł cesarz Konstantyn Wielki i święta Helena, cesarzowa, kazali zburzyć pogańskie świątynie i odkopać święte miejsca… Po długiej, uciążliwej pracy odkopano kamienny grób… niedaleko od tego miejsca znaleziono trzy krzyże… gwoździe i napis… Trzy krzyże! Ale, który z nich jest Krzyżem Chrystusa? Bez wątpienia, że jeden z trzech… ale który? Nie wiedziano… W końcu zbliżono do ciała pewnej chorej wszystkie trzy krzyże. Dotknięcie trzeciego krzyża uzdrowiło chorą. A zatem jest to Krzyż Chrystusa! — zawołał triumfalnie cały świat chrześcijański. Odnaleziono Krzyż Chrystusa!

Dotknięto Krzyżem Chrystusa ciało chorej, i ozdrowiała. Czy są obecnie między nami chorzy? Wszyscy jesteśmy chorzy, chora jest cala ludzkość. Dziś też posągi bożków pogańskich stoją na miejscu Chrystusowego Krzyża… Chcemy wyzdrowieć? Nie ma innego lekarstwa — tylko postawić Krzyż Chrystusa, gdzie był dawniej, gdzie teraz stoją pogańskie bałwany.

Ks. dr Tihamer Toth, Chrystus-Król, Kraków 1935, s. 150-152.
Za: http://www.pch24.pl/

avatar użytkownika gość z drogi

3. droga @Intix

rok 1935
kazanie z przesłaniem na następny wiek
pozdrowienia z drogi do ...Niego :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

4. św Tomasz z Akwinu

" Krzyż dla mnie pewnem zbawieniem!
Krzyż zawsze uwielbiam.
Krzyż Pański ze mną.
Krzyż moją ucieczką!"
Św. Tomasz z Akwinu

gość z drogi

avatar użytkownika intix

5. Zofio Droga...

rok 1935
kazanie z przesłaniem na następny wiek...


Tak, Zosieńko... i pozwolę sobie zamieścić jeszcze jedno...
Przyznaję, że chwilę zastanawiałam się pod którym wpisem załączyć kolejne kazanie o Krzyżu... i przyszła myśl, aby właśnie pod tym wpisem o zniesionej Uroczystości Znalezienia Krzyża Świętego...  czyli - można powiedzieć - Jego obaleniu... po zmianach posoborowych...:( ,  czego potwierdzeniem jest posoborowa Novus Ordo Missae...

Módlmy się o przywrócenie TEJ Uroczystości we wszystkich polskich kościołach... o powrót do Tradycji Kościoła Świętego...
Módlmy się też w intencji... abyśmy odnaleźli Krzyż Święty w sercach naszych, w naszych rodzinach, w naszych domach...

Szczęść Boże...








avatar użytkownika intix

6. Krzyż powinien być obecny w każdej rodzinie

Krzyż powinien być obecny w każdej rodzinie

Krzyż trzeba postawić i w rodzinie! Dzisiejsze rodziny wstydzą się Krzyża. Nagich aktów się nie wstydzą, tylko Chrystusowego Krzyża! Ach, bo on nie „pasuje” do nowoczesnego salonu!

Nowoczesny salon! Co oznacza nowoczesny salon?! Bałwochwalstwo pieniądza, pychę, zarozumiałość, zmysłowość, wygody. Nowoczesny salon jest często tylko kramem siedmiu grzechów głównych… tak, tak, tu krzyż nie mógłby się ostać.

Kiedyś w każdej rodzinie chrześcijańskiej był Krzyż, przed Krzyżem wychowywały się dzieci, stamtąd czerpał siły do pracy strudzony ojciec, na Krzyż spoglądała krzątająca się matka. Dziś Krzyż znikł z rodziny. Dlaczego?

Dlatego, bo krzyż może być tylko tam, gdzie żyje duch Ukrzyżowanego. Ach, ale ten duch jest duchem miłości, duchem ofiary, a w dzisiejszym życiu rodzinnym panuje zdrada, egoizm! Czy wiecie, co mówi krzyż? „Najpierw inni, a ja na ostatku”. A wiecie, co mówi dzisiejszy egoizm? „Najpierw ja, potem znowu ja, a dopiero potem inni!” Czy zgadzają się te dwie ideologie?

Czy wiecie, na czym ma się opierać chrześcijańska rodzina, a na czym opiera się rodzina dzisiejsza? Chrześcijańska rodzina opiera się na duchu ofiarności. Co znaczy być chrześcijańskim ojcem? Pracować od świtu do nocy dla drugich! Co znaczy być chrześcijańską matką? Troszczyć się, starać się o innych! Co znaczy być chrześcijańskim dzieckiem? Szacunkiem, miłością i posłuszeństwem otaczać rodziców i innych ludzi; najpierw ojciec, matka, a ja na końcu!

A jak tymczasem wygląda dzisiejsze życie rodzinne? Na ścianach nie ma Krzyża (wprawdzie to tylko zewnętrzny objaw), ale dlaczego go nie ma? Bo taka jest atmosfera domu, że nawet do niej nie pasuje krzyż, godło ofiary! Ofiara? Ba! Hasłem jest: „Jak najwięcej przyjemności kosztem jak najmniejszych ofiar!” Dlatego w rodzinach unika się dziecka, dlatego panuje zniewieściałość, lekkomyślność, pobłażliwość, dlatego upadają rodziny, zamiera współczesne życie rodzinne!

O, cierpiący Chryste, ratuj nasze konające rodziny, ucząc ich ducha ofiarności! Tak: trzeba w rodzinie postawić zwalony Krzyż!

Ks. dr Tihamer Toth, Chrystus-Król, Kraków 1935, s. 153-154.
Za: www.pch24.pl/

avatar użytkownika gość z drogi

7. Droga @Intix,historia kołem się toczy

i słowa „Nie chcemy, żeby Ten panował nad nami!”
powtarzają niczym echo przed kolejnymi kataklizmami oby tym razem było inaczej...
serd pozdrowienia z drogi :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

8. LUDU MÓJ, LUDU, CÓŻEM CI UCZYNIŁ?

"... Dziś Krzyż znikł z rodziny. Dlaczego?
Dlatego, bo krzyż może być tylko tam, gdzie żyje duch Ukrzyżowanego. Ach, ale ten duch jest duchem miłości, duchem ofiary, a w dzisiejszym życiu rodzinnym panuje zdrada, egoizm!..."

(Ks. dr Tihamer Toth)

... a w dzisiejszym życiu... panuje zdrada, egoizm!...
... "Nie chcemy, żeby Ten panował nad nami!"..
.



++

LUDU MÓJ, LUDU, CÓŻEM CI UCZYNIŁ?


https://lagloriadelasantisimavirgen.files.wordpress.com/2017/03/bartolome-esteban-murillo-ecce-homo.jpg
Bartolome Esteban Murillo – Ecce Homo


       Promienie wiosennego słońca przedwcześnie gdzieś zaginęły, ucichł ptaszęcy gwar, pogrążył się świat w czerni, – zamarło życie grozą. Na kalwaryjskiej górze dokonuje się zbawienie ludów. Znienawidzony Nazarejczyk, Któremu naród żydowski parę dni temu słał palmy pod stopy, oddawał królewskie hołdy, dziś kona na drzewie krzyża. Dziś to umęczone ciało zwisa w boleściach, – sącząc kroplami krwi, a tłumy piekielne szydzą… Zaiste! Jak serca ludzkie straszliwie zmienne – obłudne!

       Podniósł Chrystus zamglony wzrok i z ogromnym smętkiem spojrzał na rozszalałą gawiedź, na tych, za których umiera, a gasnący Jego wzrok pyta: Ludu mój, ludu, cóżem ci uczynił?

       A po skrwawionych licach spłynęły dwie ciężkie, przecenne boże łzy… Wargi wyszeptały: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”!

       Miłością objął swych oprawców, co w szalonej nienawiści domagali się śmierci krzyżowej dla Niego za to, że przyniósł im życie wieczne…pachniała ziemia wiosną, uśmiechał się świat pełnią świeżości, a Ten, co wszystkim dobrze czynił, w przedśmiertnej męce modlił się na krzyżu…

       Że miłość społeczną szczepił, – do drzewa hańby Go przygwożdżono, na którem miał umrzeć jak zbrodniarz… I znów zadrżały wargi bolesna skargą: Ludu mój, ludu, cóżem ci uczynił?

       Ukwiecił świat błogosławieństwem, – szyderstwem Go obrzucono; obsypał hojnością darów, – obnażono Go z ostatniej szaty, rzucając o nią los. Że oblał świat cały dobrocią nieba, spłynął krwi własnej strugami.

       Ścisnęło się serce Boga-Człowieka, a oczy zwrócone wgórę – błagały o zbawienie dla tych, co tak potwornie umieją nienawidzieć. Ludu mój, ludu, cóżem ci uczynił?

       Że bramy Bożego Królestwa otworzył, – włócznia rozpruła bok Jego. Że szedł z dłońmi pełnemi pociechy dla stroskanych, – kalwaryjską drogę Mu wyznaczono. Że całem sercem ukochał ten lud, kładąc dlań świętą Głowę – wzgardą Mu oddano.

       I Chrystus zapłakał…

       Zapłakał, jak niegdyś nad Jeruzalem, nad gruzami serc, a ostatnie perliste łzy spłynęły na ziemię tych niewdzięcznych, którym jeszcze błogosławił i których jeszcze kochał nawet w męce agonji przez nich Mu zadanej.

       Ludu mój, ludu, cóżem ci uczynił?!

       Ale czy tylko na żydowską złość użalał się Jezus? Czy nie skarży się i na ciebie, który się chełpisz szlachetnem mianem Jego ucznia? Czy i ty nie lżysz Go i nie znieważasz życiem swem niechrześcijańskiem, najeżonem grzechami?

       – Bywało tak, bywało często niestety, – mówi ci sumienie.

       Więc ukórz się przed Nim, padnij do Jego stóp i proś o przebaczenie, ślubując poprawę, wyraźną i stanowczą zmianę życia!


Cz. Prz.

Rycerz Niepokalanej, marzec 1935, rok XIV, Nr. 3 (159), str. 70.
Za: lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com

Wersja AUDIO:

++

LUDU MÓJ, LUDU, CÓŻEM CI UCZYNIŁ?

++

Któryś za na Cierpiał Rany… Jezu Chryste zmiłuj się nad nami…
I Ty… Któraś Współcierpiała… Matko Bolesna przyczyń się za nami…

++

Modlitwa

Boże, któryś w chwalebnym znalezieniu zbawiennego Krzyża Swego odnowił cud Swej Męki, spraw miłościwie, ażebyśmy ceną Krwi wylanej na tym Drzewie żywota osiągnęli łaski potrzebne do żywota wiekuistego. Który żyjesz i królujesz w Niebie i na ziemi. Amen.