Naprawdę jaki jesteś, nie wie nikt.... Nazywa się Tusk. Donald Tusk.
Popalał marihuanę, nie stronił od alkoholu, dorastał w buncie przeciw Kościołowi, a po śmierci ojca odetchnął z ulgą
- dziennikarze "Newsweeka" prześwietlili nieznane fakty z życia Donalda Tuska.
Tak zrodziła się książka "Donald Tusk. Droga do władzy".
Przez lata zastanawiał się, co tak naprawdę znaczą słowa "pomuchelkop", "lorbas" czy "bowke", którymi ojciec co wieczór wołał go z podwórka na kolację. Jeszcze zanim pochodzenie rodzinne stało się sprawą wagi państwowej, Tusk przyznawał w wywiadach, że w domu kolędy śpiewało się po niemiecku.Kiedy na studiach historycznych w Gdańsku poznał Małgorzatę Sochacką i po trzymiesięcznym narzeczeństwie brali ślub, obyło się bez wizyty w kościele. "Tak" przed ołtarzem powiedzieli sobie dopiero podczas gorącej kampanii prezydenckiej 2005 roku, co uznane zostało za koniunkturalizm.
Donald Tusk w Indiach i Wietnamie »il
Jak dodał, w takich miejscach, jak Tadż Mahal, widać najlepiej, jak ważna jest tradycja i dbałość o najważniejsze dziedzictwa kulturowe.
Najstarsza nekropolia wileńska woła o pomoc.
"Polskość to nienormalność- takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi."
http://www.miesiecznik.znak.com.pl/archiwumcyfrowe/80s/1987/390-391.pdf
Cztery lata z rządem Tuska. "To nie był miodowy czas"
"Udało się odwrócić to fatum"
- Polsko-niemiecki traktat z 1991 r. pozwolił pozytywnie zmienić stosunki między naszymi krajami.
Nasza młodośc była bardzo podobna - nasze mamy urodziły sie w Gdańsku przed wojna, losy naszych rodzin były skomplikowane
Tusk powiedział, że "często bywa tak, że państwa umawiają się na coś podpisując traktaty, a później te litery, słowa, zdania pozostają martwe".
Tusk wyjawił, jak będzie traktował o. Rydzyka
Koordynator służb specjalnych Donald Tusk od 11 stycznia 2008. Oceń pracę koordynatora Tuska.
Czemu premier nie chce przeczytać tego raportu?
Wybaczycie państwo, ale mamy wszyscy wystarczająco dużo zajęć poważnych i na tych zajęciach będziemy się koncentrować - podkreślił.
"Donek wróć do Pacanowa" oraz "Wolność słowa art. 54" i głośno krzyczeli.
- Ole, to my kibole! Ole, to my kibole! - usłyszeli grający w pewnym momencie. To śpiew kiboli Legii Warszawa, którzy przyszli na mecz. - Zamiast zająć się drogami kopiesz piłkę z dzieciakami! Zamknąłeś nam stadiony, będziesz z tego rozliczony! Donald matole, twój rząd obalą kibole! - to tylko niektóre z okrzyków wznoszonych przez intruzów.
"Donald Tusk dobrym premierem? To wciskanie ludziom kitu"
wp.pl | dodane 2011-06-09 (16:40)
Parlamentarzyści zapowiadają wielką akcję przedwyborczą i zamierzają odwiedzić minimum pół miliona Polaków, aby ich przekonywać, że Donald Tusk jest dobrym premierem. Kogo da się przekonać? - Równie dobrze mogliby przekonywać, że trawa jest niebieska, albo że w Polsce nie ma grawitacji - mówi Adam Rogacki
"Tusk gotuje bigos, w którym zakiełkują pałeczki coli"
wp.pl | dodane 2011-06-14 (17:52)
Kto najbardziej straci na transferze Joanny Kluzik-Rostkowskiej z PJN do Platformy Obywatelskiej? Według Jadwigi Wiśniewskiej (PiS) Joanna Kluzik-Rostkowska straciła twarz i nie powinna już więcej używać słowa 'honor', bo jego znaczenia nie rozumie. Marek Wikiński (SLD) uważa, że Kluzik udowodniła, że "dla bycia przy korycie można zrobić wszystko". Oceniając Platformę zauważa, że Donald Tusk gotuje polityczny bigos, w którym "nie daj Boże" zakiełkują pałeczki coli. Stanisław Żelichowski, zapytany przez telefon, wskazuje na początek końca dla PJN. - Bardzo szanuję Pawła Kowala, ale PJN ma tylko jedno wyjście, wyjście na piwo - mówi Żelichowski.
Sprzedawca bułek, malarz kominów, polityk...., czyli wszystkie posady Donalda Tuska. ZDJĘCIA (KPRM)
Donald Tusk wyrasta na najważniejszą postać polskiej polityki. Najdłużej urzędujący premier w historii III RP wypływa na międzynarodowe wody. Ale jeszcze kilka dekad temu nic nie zapowiadało. Co kryje życiorys Donalda Tuska?
Spot wyborczy PO 2005
- Tusk-Rathenau: suwerenności Polski pozbędę się pilnie, czyli 67.
-
z Rapallo, otwierający drogę Rosji Sowieckiej na salony. Walter Rathenau, stworzył podwaliny do dyktatury ...
- Dzisiaj Tusk oficjalnie oznajmił w sejmie, że rezygnuje z suwerenności Polski, a media zagłuszają truchłem
-
dużo kosztować. Tusk: chcemy być w środku Europy, a nie na zewnątrz Chcemy być w środku Europy, a nie ...
Czy SB rzeczywiście rozpracowywała Tuska? Dlaczego go nie internowano? Czy w PRL dostawał paszport na Zachód?
Czy ktoś wie kiedy to Służba Bezpieczeństwa przesłuchiwała @donaldtusk ? W jakich okolicznościach i czy zachował się jakiś protokół? @ipngovpl @IPNGdansk @Cenckiewicz W niemieckich gazetach czytałem już, że Tusk w stanie wojennym był więźniem politycznym więc teraz już sprawdzam
— zapytał w nawiązaniu na Twitterze red. Cezary Gmyz.
Odpowiedział mu prof. Sławomir Cenckiewicz:
Tak! Opisałem sprawę, uwaga! Na łamach @Tygodnik_Sieci niech więc @michalkarnowski opublikuje - jest moja zgoda :) dla Polski i prawdy. Zresztą kilka tekstów o Tusku napisałem (z nieukończonej książki o nim).
Tekst znaleźliśmy, ukazał się w grudniu 2012 roku w tym wydaniu - jeszcze pod nazwą „W Sieci”:
Czy ktoś wie kiedy to Służba Bezpieczeństwa przesłuchiwała @donaldtusk ? W jakich okolicznościach i czy zachował się jakiś protokół? @ipngovpl @IPNGdansk @Cenckiewicz W niemieckich gazetach czytałem już, że Tusk w stanie wojennym był więźniem politycznym więc teraz już sprawdzam
— zapytał w nawiązaniu na Twitterze red. Cezary Gmyz.
Odpowiedział mu prof. Sławomir Cenckiewicz:
Tak! Opisałem sprawę, uwaga! Na łamach @Tygodnik_Sieci niech więc @michalkarnowski opublikuje - jest moja zgoda :) dla Polski i prawdy. Zresztą kilka tekstów o Tusku napisałem (z nieukończonej książki o nim).
Tekst znaleźliśmy, ukazał się w grudniu 2012 roku w tym wydaniu - jeszcze pod nazwą „W Sieci”:
Czy ktoś wie kiedy to Służba Bezpieczeństwa przesłuchiwała @donaldtusk ? W jakich okolicznościach i czy zachował się jakiś protokół? @ipngovpl @IPNGdansk @Cenckiewicz W niemieckich gazetach czytałem już, że Tusk w stanie wojennym był więźniem politycznym więc teraz już sprawdzam
— zapytał w nawiązaniu na Twitterze red. Cezary Gmyz.
Odpowiedział mu prof. Sławomir Cenckiewicz:
Tak! Opisałem sprawę, uwaga! Na łamach @Tygodnik_Sieci niech więc @michalkarnowski opublikuje - jest moja zgoda :) dla Polski i prawdy. Zresztą kilka tekstów o Tusku napisałem (z nieukończonej książki o nim).
Tekst znaleźliśmy, ukazał się w grudniu 2012 roku w tym wydaniu - jeszcze pod nazwą „W Sieci”:
Cień Orwella nad Wisłą, czyli salon nie pyta, dlaczego 31 lat temu nie internowano również Donalda Tuska
Prof. Sławomir Cenckiewicz
„Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość. Kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość” – miał powiedzieć dawno temu George Orwell. Jego słowa jak rzadko pasują jak ulał do systemu III RP i sposobu, w jaki jej warszawski salon postrzega naszą najnowszą historię.
Ostatnim akordem tej niekończącej się politycznej operacji z historią w tle jest medialna wrzawa, jaką wywołał wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla „Gazety Polskiej” (12 XII 2012), poświęcony po części wspomnieniom ze stanu wojennego.
Co z tego wynika? M.in. to, że Tusk nigdy nie był przez SB rozpracowywany w ramach jakiejkolwiek personalnej sprawy operacyjnej – kwestionariusza ewidencyjnego, sprawy operacyjnego sprawdzenia czy sprawy operacyjnego rozpracowania!
Był jedynie osobą incydentalnie „przechodzącą” w sprawach wymierzonych w jego kolegów i znajomych (zob. http://katalog.bip.ipn.gov.pl/showDetails.do?lastName=tusk&idx=&katalogId=3&subpageKatalogId=3&pageNo=1&o-sobaId=11176&).
Mało tego, z oględzin jego akt paszportowych wynika, że w latach 1985 i 1988 bez problemu otrzymał z Wydziału Paszportowego SB w Gdańsku paszport i wyjeżdżał do Francji i RFN. Nawet po zatrzymaniu i krótkim osadzeniu w areszcie w lipcu 1983 r., kiedy to dzisiejszy premier razem z kolegami (Wojciechem Fułkiem, Wojciechem Dudą i Jackiem Kozłowskim) przyszedł na spotkanie z Krzysztofem Wyszkowskim w Łęczyńskiej Hucie koło Chmielna, nie wszczęto wobec niego żadnej sprawy operacyjnej.
Rok później „antykomunista” Tusk współpracował w przygotowaniu książki „Dzieje Brus i okolicy” (pod redakcją Józefa Borzyszkowskiego), w której oprócz licznych kłamstw na temat najnowszych dziejów Polski znalazły się słowa na temat mordów dokonanych „przez bandę reakcyjnego podziemia” dowodzoną przez „Łupaszkę” (s. 421) -
To kim w końcu jest lider PO? Tusk: "Jestem dość umiarkowanym konserwatystą o liberalnym sercu i socjaldemokratycznym sumieniu"
Były premier wystąpił we wtorek z prelekcją pt. „Polska-Ukraina-Świat. Szanse i zagrożenia” na Uniwersytecie Rzeszowskim.
Tusk odnosił do sformułowania, że ktoś, kto nie jest konserwatystą chce dzisiaj silnej armii.
Jestem dość umiarkowanym konserwatystą o liberalnym sercu i socjaldemokratycznym sumieniu— przekonywał.
Wcale nie jestem pewien, że akurat ta konserwatywna część mojej politycznej osobowości jest najbardziej militarna— dodał lider PO.
On nie ma sumienia— napisała pod nagraniem jedna z internautek.
Ma, socjaldemokratyczne, którego zastosowanie w praktyce widzimy w Niemczech
— stwierdził szef portalu tvp.info Samuel Pereira.
- Zaloguj się, by odpowiadać
192 komentarzy
1. Tusk, pokaż mi swoich przyjaciół,
a powiem ci kim jesteś!
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
2. (Brak tytułu)
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
3. ...
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
4. Tusk: "Czekałem 20 lat, by cieszyć się z wyboru prezydenta"
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
5. Pewien matoł, Ziege -koza
Pewien matoł, Ziege -koza
marzył idąc bez powroza:
Żebym mógł choć raz Angeli
zanieść kapcie do pościeli.
Żebym mógł tak chociaż raz,
nim kadencji minie czas.
6. Niech ktoś zaprzeczy,
że nie mamy jak na Białorusi!
EuroBasket: skandal z flagą w Bydgoszczy
Podczas sobotniego meczu mistrzostw Europy w koszykówce kobiet pomiędzy reprezentacjami Białorusi i Litwy (50:68), ochroniarze na hali w Bydgoszczy usunęli z trybun kibiców, którzy dopingowali swoją drużynę z zakazanymi przez Aleksandra Łukaszenkę flagami.
Do incydentu doszło na początku spotkania, kiedy grupa kibiców z Białorusi rozwiesiła historyczną, biało-czerwono-białą flagę swojego kraju. W 1995 roku została ona zakazana przez Aleksandra Łukaszenkę, który wprowadził wówczas barwy czerwono-zielone, które były kopią sztandaru Białoruskiej Radzieckiej Republiki Socjalistycznej.
Ochroniarze na hali w Bydgoszczy kazali dopingującym Białorusinom złożyć flagę, tłumacząc, że jest ona za duża. Kibice karnie zwinęli materiał, ale wyciągnęli małe flagi i kontynuowali wspieranie swojej
[...] Cezary Plender, prezes firmy ochroniarskiej Forta stwierdził z kolei, że ochrona podjęła interwencję na polecenie organizatorów. Jednocześnie podkreśla: - Ktoś pomylił imprezę sportową z manifestacją. To jest robienie sensacji z drobiazgu.
Komentarze w niezależnych media białoruskich nie pozostawiają na polskich organizatorach suchej nitki, pisząc o zdradzie wartości demokratycznych i oskarżając, że solidarność naszego kraju z narodem białoruskim to tylko słowa i deklaracje na papierze.
LINK
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
7. gdzieś w sieci jest portret dziadziusia/szofera
że szofera ,nic złego,problem w tym,czyjego szofera,
ciekawe co jeszcze rosyjskie
archiwa ukrywają i jakie jeszcze portreciki zawisną ?
serdecznie dziekuję WAM za TEN Wątek,dziękuję
wierząc Mocno,że Razem zmienimy Polskę,warunek jednak jeden
nie rozmieniać się na drobne
TYM RAZem walka jest o Nasz LOS,o LOS Naszych Dzieci i Wnuków
o Polski Naród
sikorskoPOdobne,różne arabskie,czy grasioPOdobne kpią z NAS
ale do czasu mości panowie, z ruskich bud,do czasu
Był Poznań,BYŁ Radom
była Solidarność
a są
Nielegalne Kwiaty,Nielegalny Naród i Znicze
Są Rownież Nasi wielcy Polacy w Niebie,Patroni nasi i Polski
i Jest jak zawsze
Królowa Polski,od wieków wysłuchująca Naszych błagań,
Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie,bo nasza Droga do Wolności wciąż TRWA
serdecznie pozdrawiam
gość z drogi
8. Nikt Cię tak nie pochwali jak
Nikt Cię tak nie pochwali jak ty sam! Premier Donald
Tusk jest najwyraźniej wierny temu powiedzeniu, bo w wywiadzie dla
"Newsweeka" nie szczędzi sobie pochwał. Teoretycznie nie musi, bo i
dziennikarz ich nie skąpi. Oto jedno z bardziej dociekliwych:
O jeszcze takie, o rozmowie dziennikarza z grupą politologów z Czech, Węgier, Słowacji i Bułgarii:
Serio - nic nie wymyślamy! Tak się dziś pyta premiera rządu. Więc
niby chwalić się nie musi... Ale premier wie co trzeba - patrz punkt
pierwszy. Wybraliśmy siedem najbardziej uroczych samopochwał. Oto cytaty
z wypowiedzi Donalda Tuska:
1. Rzeczywiście awansowaliśmy w opinii świat. (...) Dziś mówienie o Polsce jako liderze regionu brzmi jak banał. (...) Polska staje się krajem kluczowym w Europie.
2. Dzisiaj mówi się nawet, że Warszawa i berlin stanowią już tandem w wielu sprawach.
3. [Relacje z Rosją] są lepsze. To jest po prostu rezultat lepszej pozycji Polski wobec Rosji.
4. Z kimkolwiek się spotykam - czy to prezydent Obama czy kanclerz Merkel, czy prezydent Nicolas Sarkozy, czy nawet przywódcy Chin lub Indii -
zawsze słysze: "Od kiedy zaczęliście układać sensownie relacje z
Niemcami, a przede wszystkim z Rosją, wiemy, że mamy odpowiedzialnego
partnera".
5. Ważne dla mnie jest, że Polacy bezpiecznie przechodzą przez kryzys.
6. To co najważniejsze, to umieć plany realizować. I my lepiej lub gorzej to robimy. Przykładów jest sporo.
7. Zależy mi na drugiej kadencji, żeby po ośmiu latach moich rządów poziom życia przeciętnej rodziny w Polsce zbliżył się do poziomu średniej europejskiej. Uważam, że jest to możliwe.
Nasze pytanie, tylko jedno - z którego roku ta średnia?
Aha, Smoleńsk ... Na temat tragedii nie padło ani jedno pytanie. Nie ma się czym pochwalić?
wu-ka, źródło: Newsweek
http://www.wpolityce.pl/view/14260/Siedem_najbardziej_uroczych_samopochw...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. no dobra, nie śmiać się :) będzie o seksie
teraz Polska przejmuje prezydencję.
http://www.polskatimes.pl/pap/419157…eca-sie-polska-prezydencja,id,t.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Jednakowoz
U Wojewodztwa Koszalinskiego wyszedl Pan Premier Donald Tusk kapitalnie. Kawal goscia! Alez zaskoczenie. Przepraszam kolezenstwo.
11. Tymczasowy
PATRZ TYTUŁ - co nie zmienia tego nieszczęścia, jakie na nas sprowadził, Jonasz jeden.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. znalezione w sieci :)
PREZYDENT-GDZIES-POLECI
2
59
| 02.07.2011 17:13
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Tusk:"...Główną motywacją mojej aktywności politycznej..."
Cytaty...
1 - Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno...
Źródło: Gazeta Wyborcza, 15-16 października 2005
2 - Polskość - to nienormalność - takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu"
("Znak", nr 11-12, z 1989r
(...)
5 - W wywiadzie dla magazynu "Viva" Tusk powiedział m.in.: "Mam zbyt dużą łatwość pozorowania dobroci.
(...) Mam dość naturalną skłonność - może nawet zbyt perfekcyjnie ją wyszlifowałem - unikania sytuacji, które wiążą się z czymś przykrym albo z wysiłkiem (...)"
http://www.tvn24.pl/1,251,8,43898228,119358571,5131250,0,forum.html
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
14. to było przeszło rok wstecz, przed wyborami, barany jedne
Czemu premier nie chce przeczytać tego raportu?
Wybaczycie państwo, ale mamy wszyscy wystarczająco dużo zajęć poważnych i na tych zajęciach będziemy się koncentrować - podkreślił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. haratał w gałę i nie miał czasu czytać ŻADNYCH RAPORTÓW
CZERWIEC 2011
Tusk powtórzył na konferencji prasowej w Gdańsku, że gdy tylko otrzyma raport z prac komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera na temat przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010, to przedstawi go opinii publicznej.
- Nie będziecie mnie państwo musieli torturować pytaniami, jak tylko będę miał raport na stole, oczywiście poinformuję o tym polską opinię publiczną, nie będę zwlekał nawet godziny - powiedział.
Szef rządu był też pytany, czy zamierza przeczytać raport na temat katastrofy, przygotowany przez zespół Macierewicza; raport ten ma zostać przedstawiony w tym tygodniu.
- Nie, nie sądzę. Ja jestem premierem polskiego rządu, więc jestem odpowiedzialny za to, co przygotowuje administracja państwowa w tej kwestii, komisja do tego powołana, natomiast (to są) partyjne, propagandowe materiały - bo przecież mieliśmy okazję wysłuchiwać wielu relacji z pracy pana posła Macierewicza - mówił Tusk.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. wieczny kłamca,tak samo kłamał
przy aferze,ktorej ni e było...tak tez kłamał w sprawie Smoleńskiej od początku,do końca,czyli do dzisiaj
tak też kłamie w złotoPOdobnej aferze...
gość z drogi
17. Tusk po 5 latach rządów, czyli znów sztuczki
Jak dowiedziało się RMF FM, na tych dwóch dymisjach może się nie skończyć.
W naradach w kancelarii premiera uczestniczy Jan Krzysztof Bielecki i
najbliżsi współpracownicy szefa rządu, Donalda Tuska. Poza dymisją
Muchy i Szumilas rozważane jest także odejście Michała Boniego.
-
Michał miał się sprawdzić w boju i dojrzeć i z nieco przemądrzałego
teoretyka zamienić się w praktyka, ale organizacja resortu nie jest jego
najmocniejszą stroną – usłyszało nialnie RMF FM od jednego ze
współpracowników premiera Tuska.
W następnej kolejności pojawiają się więc nazwiska ministrów: sprawiedliwości - Jarosława Gowina, zdrowia - Bartosza Arłukowicza i spraw wewnętrznych - Jacka Cichockiego.
Pierwszy
otworzył zbyt wiele frontów, na żadnym nie wygrał, a na niektórych
poległ - twierdzi RMF FM. Drugi, czyli minister zdrowia choć cieszący
się sympatią premiera w kryzysowych sytuacjach, ucieka i chowa się za
plecami swoich zastępców. Premier nie ma jednak pomysłu, kto mógłby
pokierować resrtem zdrowia.
Trzeci, Jacek Cichocki miał mieć nadzór nad służbami specjalnymi, ale afera Amber Gold obnażyła słabość resortu.
Najprawdopodobniej w październiku, kiedy zrealizowane zostaną główne cele expose, zostanie przedstawiony plan zadań na dalszą część kadencji - powiedział premier Donald Tusk w wywiadzie dla "Polityki". Zapowiedział też ratyfikację konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Premier wypowiedział się też m. in sprawie zmian w in vitro, KRUS i Karcie Nauczyciela.
Na drugie exposé poczekamy. Bo premier gasi pożar w Gdańsku
Zapowiadane na koniec września tzw. drugie exposé premiera Donalda Tuska
trochę się opóźni. W środę rzecznik rządu Paweł Graś w rozmowie z RMF
FM podał dwie daty. Albo wystąpienie Donalda Tuska będzie miało miejsce
na początku października - jeśli marszałek Ewa Kopacz zwoła dodatkowe
posiedzenia Sejmu - albo dwa tygodnie później, w dniach 10-13
października.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Premier zapowiada przegląd
Premier zapowiada przegląd ministrów i objazd Polski. "Można się mnie wszędzie spodziewać..."
Premier Donald Tusk powiedział, że w najbliższym czasie
ruszy kampania informacyjna z jego udziałem, podczas której będzie
jeździł po Polsce. Zapowiedział też kontynuowanie przeglądu działań
ministrów latem przyszłego roku.
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Naprawdę,
to po 5 latach występów w roli głównej, wiemy o nim wszystko.
Polityczny psychol - człowiek którego słowa nie mają żadnego znaczenia.
Cyniczny destruktor. Nieszczęście narodowe.
basket
20. Życiorys Donalda Tuska
za blogiem Kefir
https://kefir2010.wordpress.com/2012/12/29/kim-jest-donald-tusk-posel-na...
Donald Tusk urodził się 22 kwietnia 1957 roku w Gdańsku w rodzinie rdzennych Kaszubów. Rodzina zajmowała niewielkie mieszkanko na kolejarsko-robotniczym podwórku kilkaset metrów od bramy stoczni. Dziadek Józef Tusk (1907–1987) był polskim urzędnikiem kolejowym, więźniem hitlerowskiego obozu Stutthof, żołnierzem Armii Polskiej na Zachodzie, był także przymusowo wcielony do Wehrmachtu. Po wojnie pracował jako lutnik. Drugi dziadek Franciszek Dawidowski jako robotnik przymusowy pracował przy Wilczym Szańcu, gdzie podczas wypadku stracił oko. Matka Ewa Tusk (z domu Dawidowska) niemal całe życie zawodowe była sekretarką w gdańskiej Akademii Medycznej. Tuska z matką łączyła szczególnie silna więź. Za to do ojca czuł dystans. Donald Tusk senior był typem kaprala: oschły i wymagający. Z zawodu stolarz, krótko pracował na kolei, aby dostać przydział na mieszkanie. Większość życia spędził jednak w domu, był chory na serce. Zmarł w 1972 roku, kiedy junior miał 15 lat. Przez kilka lat mieszkał z siostrą. W 1976 został absolwentem I Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.W 1980 ukończył studia historyczne na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Na studiach poznał Małgorzatę Sochacką (także z wykształcenia historyk) i po trzymiesięcznym narzeczeństwie wzięli ślub cywilny. Mają dwójkę dzieci: Michała (ur. 1982), dziennikarza „Gazety Wyborczej„, oraz Katarzynę (ur. 1987). „Tak” przed ołtarzem powiedzieli sobie dopiero podczas gorącej kampanii prezydenckiej w 2005 roku, co uznane zostało za koniunkturalizm. Na ślubie była tylko córka, gdyż syn był akurat za granicą i nie miał czasu. Donald Tusk przyznał w wywiadzie, iż u progu dorosłego życia nie przywiązywaliśmy nadmiernej wagi do kwestii religii i Kościoła. Pobrali się w listopadzie 1978 roku, mieli po 21 lat. Na początku łatwo nie było. Przez kilka miesięcy mieszkali u matki Donalda, potem wynajmowali pokoje we Wrzeszczu. Tusk pracował dorywczo w stoczni. Kryzys przyszedł po pierwszym dziecku i pięciu latach. Małgorzata Tusk wyprowadziła się wówczas z domu. W wywiadzie dla dziennikarzy „Newsweeka”, Małgorzata Tusk wspomina, iż miała zamiar rozstać się z mężem.
Byłam wypieszczoną córką, nie miałam żadnych obowiązków i nagle trafiłam w małżeństwo, w którym miałam dziecko, męża, ciągle brakowało pieniędzy, a my gnieździliśmy się w jakichś klitkach. Wydawało mi się, że to sytuacja bez wyjścia, że stoję w czarnym tunelu. Myślę, że zupełnie nie przygotowaliśmy się do rodzicielstwa. Jak byliśmy we dwójkę, było wszystko OK, ale jak urodziło się dziecko, nagle okazało się, że trzeba ze wszystkiego zrezygnować. Czułam się zniewolona.
Jako były działacz Solidarności – Tusk od stanu wojennego miał problemy ze znalezieniem pracy, choć i tak powiodło mu się lepiej niż jego wielu kolegom, bo nie został internowany. Przez jakiś czas sprzedaje pieczywo w przejściu podziemnym pod dworcem kolejowym. A potem przychodzi czas Świetlika. Spółdzielnię Świetlik założyli gdańscy opozycjoniści. Świetlikiem kierował późniejszy marszałek Sejmu Maciej Płażyński, a zatrudniał kolegów z podziemia. Dzięki Świetlikowi mogli utrzymać rodziny, a ponieważ spółdzielnia przynosiła spore zyski, zostawało jeszcze na działalność podziemną. Zajmowali się głównie pracami na wysokościach: myciem kominów w kombinatach i rafineriach, malowaniem wielopiętrowych konstrukcji, czyszczeniem zbiorników po chemikaliach. Ciężka praca, rozłąka z rodziną i miesiące w plugawych robotniczych hotelach – taka była cena tej wolności. Dużo ryzykowali, dużo zarabiali i bardzo dużo pili. Kiedy wchodzili do knajpy, nie było mocnych. Budzili respekt, a kelnerzy tańczyli wokół stolików. Razem z innymi robotnikami i Romami mieszkali w baraku zbitym z desek. Na końcu ulicy była poradnia zdrowia psychicznego, a po drugiej stronie komisariat MO. W dzień piło się wódkę, piwo, grało w karty, dyskutowało o polityce, piłce, kobietach… A w nocy do roboty. Alkoholu – jak to w PRL – czasem brakowało. Znaleźli na to sposób: marihuanę. Marihuanę własnej hodowli dostarczał kolega Tuska, Mariusz Wilk, który do Świetlika trafił wprost z aresztu w 1983 roku. Do pracy miał podejście „artystyczne”, ale jak twierdził Donald Tusk – rozrywek dostarczał przednich. Tusk nigdy nie zaprzeczał, że zdarzało mu się palić trawkę. Życie w hotelach robotniczych i ten typ pracy nie sprzyjają lekturom Platona – wspominał. Gdy po studiach związał się z tzw. konstruktywną opozycją, współpracujował z Wolnymi Związkami Zawodowymi Wybrzeża i uczestniczył w zawiązaniu Studenckiego Komitetu Solidarności. Po sierpniu 1980 wstępuje do NSZZ „Solidarność” (do Związku należy do 1989 r.), a także, wraz z Maciejem Płażyńskim, zakłada Niezależne Zrzeszenie Studentów na Uniwersytecie Gdańskim. Kto chciał pogadać z liderem środowiska gdańskich liberałów, wpadał w weekendowy wieczór do Cotton Clubu przy ul. Złotników na gdańskiej starówce. Zawsze było duże prawdopodobieństwo spotkania tam Tuska, a rozmowy zazwyczaj nie odmawiał. W 1988 roku Donald Tusk wraz z kolegami zakłada stowarzyszenie Kongres Liberałów. Latem 1989 Jaśko Pawłowski, w czasach Świetlika kierowca Płażyńskiego, dziś trójmiejski restaurator namawia Tuska na wyjazd do Norwegii. Pawłowski zeznał, iż pracowali w szkole ludowej dla emigrantów, wykonując tam drobne prace remontowe. Donald często dzwonił do Polski, by dowiedzieć się, co tam się dzieje. Spekulowano wówczas, że może zostać jednym z ministrów. Pracodawcy norwescy, gdy im o tym mówili, jak wspomina Pawłowski – bez wątpienia brali nas za wariatów. W roku 1989 roku stowarzyszenie przekształca się w partię Kongres Liberalno-Demokratyczny. Rok 1991 nagle i niespodziewanie wynosi Tuska na szczyt polityczny. Jego kolega z Kongresu Jan Krzysztof Bielecki zostaje premierem. Młodemu Tuskowi powierzają kierowanie partią KLD, która po pierwszych w pełni wolnych wyborach w październiku 1991 roku weszła do Sejmu i była jednym z ważniejszych podmiotów młodego polskiego parlamentaryzmu. Donald Tusk w pełni oddaje się polityce.
Jako student historii Uniwersytetu Gdańskiego uczestniczył w tworzeniu Studenckiego Komitetu Solidarności. Był współtwórcą Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Gdańsku. Kilka miesięcy później został przewodniczącym „Solidarności” w Wydawnictwie Morskim i dziennikarzem wydawanego przez związek tygodnika „Samorządność”.
Kongres Liberalno-Demokratyczny
Donald Tusk był jednym z założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego, który w 1991 roku zdobywa 37 mandatów w Sejmie, a Donald Tusk zostaje jednym z posłów I kadencji. Jego kolega z Kongresu Jan Krzysztof Bielecki, który wsławił się między innymi powiedzeniem, że pierwszy milion trzeba ukraść, zostaje premierem. Kierowana przez niego partia znalazła się w opozycji wobec rządu Jana Olszewskiego. Gdańscy liberałowie uruchamiają na szeroką skalę prywatyzację państwowego majątku, która w wielu przypadkach polegała na jego rozkradaniu przy udziale zagranicznych koncernów i spółek nomenklaturowych, często związanych z komunistycznymi służbami specjalnymi. Symbolem tych zmian był ówczesny minister przekształceń własnościowych Janusz Lewandowski. Jednocześnie rząd nie zwracał majątku dawnym właścicielom ograbionym przez komunistów. I dlatego rząd Bieleckiego i sam minister Lewandowski byli nazywani „największymi paserami”, którzy handlowali zagrabionym mieniem. To właśnie ten rząd odpowiada za to, że Polacy znienawidzili prywatyzację. Mnogość afer gospodarczych, tolerowanych przez słaby rząd, spowodowała, że w odbiorze społecznym KLD stał się nie kongresem liberałów, ale „kongresem aferałów”, był też nazywany „Klubem Liberałów Aferałów”. 4 czerwca 1992 Minister Macierewicz ujawnia listę 64 tajnych agentów wśród parlamentarzystów. To wtedy Donald Tusk zdradza Polskę po raz drugi. Tusk na wieść o tej liście (w rozmowie z Jackiem Merkelem powiedział: Jedyne co możemy zrobić to obalić ten rząd… W ciągu 24 godzin w gangsterskim stylu, w nocy, „judasze” przegłosowali wotum nieufności wobec tego gabinetu (obalili Rząd Rzeczpospolitej). Nie było w historii RP drugiego takiego przypadku, żeby premiera odwoływano podczs nocnych narad, tylko dlatego, że agenci, kryminaliści i złodzieje bali się jego działań lustracyjnych. Tusk w 1992 zostaje jednym z inicjatorów zawiązania koalicji parlamentarnej siedmiu ugrupowań politycznych, która powołała rząd Hanny Suchockiej. W Sejmie pierwszej kadencji liberałowie uchodzili za towarzystwo mocno rozrywkowe. Za czasów rządu Suchockiej nie udało się uchwalić ważnej ustawy, bo posłowie KLD poszli gdzieś na imprezę i koalicji zabrakło większości. W Gdańsku salonem liberałów stał się Cotton Club. Właściciel klubu Jaśko Pawłowski, wspominał -
Po raz pierwszy w świeżo wyremontowanej knajpie fetowaliśmy sukces wyborczy 1991 r. Przyjechał Bielecki i pół rządu. Potem wszystkie imprezy były w Cottonie. Jak pociąg z Warszawy przyjeżdżał na weekend do Gdańska, wszyscy wracali na chwilę do żon, a potem przychodzili do Cottonu dzielić się informacjami. To było coś nowego. Ludzie ciągnęli do klubu, bo chcieli zobaczyć premiera. Przychodził mniej lub bardziej szemrany biznes.
W Polsce na styku polityki i biznesu wiązała się „mafia”. KLD jednak szybko traci poparcie w związku z wspieranymi przez siebie reformami, w tym „prywatyzacja za bezcen”, szerzącej się w szeregach partii korupcji („liberałowie-aferałowie”) i niezwykle niekorzystnymi dla społeczeństwa ustawami. Przykładem było wspieranie i zwalnianie z podatków supermarketów. Posłowie KLD mówili wówczas, że supermarkety będą „wspierały” sklepy osiedlowe. Kiedy po upadku rządu Hanny Suchockiej odbyły się w 1993 przedterminowe wybory, KLD startował w wyborach pod hasłem „Milion nowych miejsc pracy”, ludzie natychmiast je zmienili na „Milion nowych afer” i Kongres nie wszedł do Sejmu. Co więcej, 1991 rok to czas pogłębiania się kryzysu gospodarczego, spadku produkcji i bardzo wysokiej inflacji (70 proc.) Rząd nieudolnych fachowców – liberałów nie potrafił sobie z tymi problemami skutecznie poradzić. Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu zawdzięczamy także podpisanie wyjątkowo niekorzystnego dla Polski układu stowarzyszeniowego z EWG (od 1993 roku Wspólnoty Europejskie, teraz nazywane Unią Europejską). Warunki integracji były dla polskiej gospodarki, w tym dla przemysłu i rolnictwa, o wiele gorsze niż te, które w latach 80. dostały Grecja, Hiszpania i Portugalia. Bielecki zapowiadał, że będziemy w europejskiej wspólnocie już w 2000 roku i dlatego mieliśmy szybko „dostosowywać się do norm europejskich”. W efekcie co roku Polacy tracili miliardy dolarów w handlu zagranicznym, upadło wiele przedsiębiorstw i o kilkaset tysięcy ludzi wzrosło bezrobocie. Wielu działaczy KLD kończy później na ławie oskarżonych. Najbardziej spektakularny był przypadek lidera liberałów w Warszawie Andrzeja Machalskiego, który został skazany za narażenie KGHM na miliardowe straty.
Donald Tusk za swoją działalność na szkodę Państwa Polskiego nie zostaje postawiony przed Trybunałem Stanu. Zakłada kolejną partię – Unię Wolności. W wyborach parlamentarnych w 1997 roku wystartowała samodzielnie, przyjmując na swoje listy przedstawicieli Stronnictwa Demokratycznego. UW zajęła trzecie miejsce uzyskując 13.4% głosów i otrzymując 60 mandatów. W wyborach parlamentarnych w 1997 otrzymał mandat senatora z ramienia UW i znalazł się w koalicji popierającej rząd Jerzego Buzka. Został wicemarszałkiem Senatu IV kadencji. Tusk tylko przez rok był wiceprzewodniczącym nowej partii, Unii Wolności, potem wypadł na margines, a w 1997 r. trafił na stanowisko zdecydowanie poniżej oczekiwań – wicemarszałka Senatu. Jego wystąpienia sejmowe „można było policzyć na palcach jednej reki”. Niewątpliwie była to funkcja demoralizująca, gdyż jak tłumaczył to Jan Rokita Marszałek Senatu nie robi nic. Wicemarszałek Senatu nie robi podwójnie nic. Koledzy Tuska nie dziwili się jego losowi, gdyż był on uważany za człowieka, który swoich obowiązków politycznych nie traktuje zbyt poważnie. On sam się zresztą do tego, w jednym z wywiadów, przyznał:
Mam dość naturalną skłonność, może nawet zbyt perfekcyjnie ją wyszlifowałem, unikania sytuacji, które wiążą się z czymś przykrym albo z wysiłkiem. Mam też chorobliwą niechęć do marnowania czasu na czynności, których efektu, sensu nie jestem pewien.
Po zwycięstwie w roku 1997, Unia Wolności, nie wywiązuje się z żadnych obietnic i w kolejnych wyborach parlamentarnych w 2001 uzyskuje zaledwie 3.1% głosów, nie przekraczając progu wyborczego. Po przegraniu rywalizacji o stanowisko przewodniczącego UW z Bronisławem Geremkiem w 2001 roku Tusk odchodzi z partii by założyć nową.
Platforma Obywatelska
Historia Platformy Obywatelskiej zaczyna się od spotkania 23 października 2000 roku Andrzeja Olechowskiego, agenta służb specjalnych, ze swoim przełożonym – Gromosławem Czempińskim, podejrzewanym o „skompletowanie” akt „Bolka”. Kazał on Olechowkiemu założyć nową partię, która otrzyma w zamian za ochronę interesów „grypy trzymającej władzę” wsparcie postkomunistycznej nomenklatury, która od 1989 roku kontroluje w Polsce nie tylko gospodarkę ale i media. W tym czasie Donald Tusk, po nieudanych dwóch próbach przejęcia władzy w Polsce, szuka sprzymierzeńców do założenia trzeciej partii. W styczniu 2001 roku Tusk, nie bacząc na przeszłość Olechowskiego, wraz z nim współtworzy Platformę Obywatelską. Zapytany 17 lipca 2001 r. przez dziennikarki „Gazety Wyborczej” jak mogło dojść do tak radykalnej zmiany jego poglądów, Tusk zeznał, iż Olechowski przepraszał i zapewniał go, iż wstydzi się swojej przeszłości i że brakowało mu odwagi, by być po drugiej stronie. 24 stycznia 2001 Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński i Donald Tusk zakładają Platformę Obywatelską, działającą początkowo jako komitet wyborczy. Donald Tusk w jednym z pierwszych po powstaniu Platformy wywiadów dla „Gazety Polskiej” przedstawił credo, które w ustach dawnego liberała brzmiało szokująco, ale które będzie mu towarzyszyć w czasach Platformy-
Ja w populizmie nie widzę grzechu, tylko cnotę polityczną. Nie ma na świecie partii, która działałaby wbrew temu, czego chcą ludzie, wbrew własnej popularności.
W wyborach w 2001 roku PO uzyskuje w sejmie 65 mandatów, stając się największym klubem opozycyjnym. Donald Tusk obejmuje urząd wicemarszałka Sejmu IV kadencji. Maciej Płażyński, który został pierwszym przewodniczącym partii, odchodzi z niej już w 2003. Partyjny kolega tak wówczas tłumaczył jego odejście: Nie można być liderem partii, w którą się nie wierzy. Od 1 czerwca 2003 Donald Tusk sprawuje funkcję przewodniczącego PO. 2 maja 2005 Tusk deklaruje zamiar ubiegania się o urząd Prezydenta RP w wyborach z ramienia Platformy Obywatelskiej. Przegrywa je jednak z Lechem Kaczyńskiego. Również w wyborach parlamentarnych Platforma Obywatelska przegrywa z PiS i zostaje partią opozycyjną do rządu Kazimierza Marcinkiewicza. Po porażce wyborczej Donald Tusk pozostaje liderem swojej partii. Zostaje posłem V kadencji i przewodniczącym klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, pełniąc tę funkcję do 5 grudnia 2006, kiedy na tym stanowisku zastąpił go Bogdan Zdrojewski. W przedterminowych wyborach 21 października 2007 roku Donald Tusk, wraz ze swoją partią polityczną osiąga upragnione zwycięstwo. W kampanii wyborczej obiecuje Polakom miedzy innymi „drugą Irlandię”, przyspieszenie budowy autostrad, zwiększenie płac dla policjantów i innych resortów państwowych, podpisuje publicznie przy kamerach, te i wiele innych zobowiązań, obiecuje „Cud Gospodarczy”. Nie wywiązuje się jednak z przedwyborczych obietnic. 16 listopada 2007 zostaje powołany i zaprzysiężony na Prezesa Rady Ministrów. Jeden z posłów zeznał wówczas w radiu.
Gdybym miał poparcie „grupy trzymającej media” i zagonił krowę z pastwiska przed kamery a pod spodem napisał, iż obiecuje „Cud Gospodarczy, aby żyło się nam lepiej”, to jestem pewny, że i tym razem głupi lud by to kupił.
Swoje nawyki z KLD Tusk przeniósł także do Platformy. Jednym z takich przypadków jest ignorancja w stosunku do pracy polityka. Na przykład kiedy w sejmie debatowano o policyjnych emeryturach Tusk grał z kolegami w piłkę.
W czwartek w Sejmie głosowaliśmy dodatek dla najbiedniejszych emerytów i rencistów. Ale pan premier nie znalazł czasu na to, by się zająć pomocą dla najbiedniejszych. Znalazł za to czas na grę w piłkę nożną.
Wypominała Premierowi z mównicy sejmowej Aleksandra Natalli-Świat. Komentatorzy zaznaczali wówczas, że w rodzinie nie ma policjantów.
Rząd Jana Olszewskiego – gabinet pod kierownictwem premiera Jana Olszewskiego powołany został 23 grudnia 1991 przez pierwszy w III Rzeczypospolitej wybrany w pełni wolnych wyborach Sejm I kadencji. 8 grudnia 1991 roku przestał istnieć ZSRR. Rząd Olszewskiego od początku swej działalności podejmuje próbę zmiany kierunku polityki, zwłaszcza w dziedzinie gospodarki i prywatyzacji majątku narodowego. Rozpoczął też proces dekomunizacji w wojsku i resorcie spraw wewnętrznych. Zahamowanie przez premiera dotychczasowych kierunków tzw. dzikiej prywatyzacji oraz zarządzenie kompleksowej kontroli resortu przekształceń własnościowych spowodowało otwarty konflikt rządu z ugrupowaniami postkomunistycznymi i liberalnymi w parlamencie. W maju 1992 roku Olszewski sprzeciwia się przekazaniu baz opuszczanych przez wojska rosyjskie stacjonujące w Polsce w ręce międzynarodowych spółek polsko-rosyjskich. Gdy mimo sprzeciwu premiera odpowiednie porozumienie polsko – rosyjskie zostaje przez MSZ parafowane dochodzi na tym tle do konfliktu z prezydentem Lechem Wałęsą. By nie dopuścić do podpisania parafowanego już porozumienia, premier przekazał sprzeciw rządu w drodze wysłania szyfrowej depeszy do Moskwy na ręce Lecha Wałęsy. Nazajutrz po powrocie z Moskwy prezydent zgłosił wniosek o odwołanie rządu. 4 czerwca rano do Sejmu trafiają koperty z tzw. listą Macierewicza, na której minister spraw wewnętrznych – Antoni Macierwicz, umieścił nazwiska ponad 80 tajnych współpracowników MSW. Wybuchła niesamowita wrzawa w sejmie, którą można śmiało porównać do wrzucenia granatu do szamba. Rząd Olszewskiego zostaje obalony w trybie natychmiastowym w nocnym głosowaniu z 4 na 5 (dokładnie trzy kwadranse po północy) czerwca 1992 roku w związku z wykonaniem przez ministra Macierewicza uchwały Sejmu o ujawnienie konfidentów służby bezpieczeństwa zajmujących stanowiska w najwyższych władzach państwa. Jarosław Kaczyński komentuje wówczas te tragiczne dla Polski zagranie „judaszów” takimi słowami:
To nie jest debata o odwołanie rządu, to jest debata o Polsce. Musimy sobie wreszcie powiedzieć, że żadne normalne państwo nie może tolerować agentów w swoich strukturach. I żadne frazesy tego nie zmienią.
Premier Olszewski powiedział:
Uważam, że dawni współpracownicy komunistycznej policji politycznej mogą być zagrożeniem dla bezpieczeństwa wolnej Polski. Naród powinien wiedzieć, że nieprzypadkowo właśnie w chwili, kiedy możemy oderwać się ostatecznie od komunistycznych powiązań, stawia się nagły wniosek o odwołanie rządu.
Donald Tusk w jednym z wywiadów mówi o sobie:
Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno.
Był to precedens na skalę światową, gdyż nie było w historii drugiego takiego przypadku, żeby premiera odwoływano podczas nocnych narad, tylko dlatego, że agenci, złodzieje i aferzyści bali się jego działań lustracyjnych. Nastroje społeczeństwa związane z charakterem tego bandyckiego posunięcia, niszczącego nadzieje polski na oswobodzenie się z postkomunistycznych układów dobrze w tamtych czasach oddawała popularna piosenka. Premier Olszewski solidaryzował się ze stanowiskiem ministra spraw wewnętrznych w tej sprawie, proponując w porozumieniu z I Prezesem Sądu Najwyższego powołanie specjalnego, niezależnego organu dla oceny prawdziwości przedstawionych materiałów. Wniosek ten nigdy nie został przez Sejm rozpatrzony.Zobacz na filmie
Prof. Jerzy Robert Nowak w swojej książce „Zagrożenia dla Polski i polskości” bardzo sprawnie przedstawił aferę Kwidzyńską i udział w niej kliki Donalda Tuska. Wyjaśnił on, jak sztucznie wywindowani do góry przez Wałesę trzeciorzędni politycy z Kongresu Liberalno-Demokratycznego założonego przed Donalda Tuska wyróżniali sie głównie skrajnym zapatrzeniem na Zachód i lekceważeniem własnych polskich szans rozwojowych. Tak jak jeden z czołowych przywódców KLD Donald Tusk, który nie ukrywał absolutnej pogardy dla możliwości polskiego przemysłu, dając do zrozumienia, ze cały nasz przemysł jest jakoby tylko kupa bezwartościowego złomu. W wystąpieniu na spotkaniu z wyborcami w Starachowicach w sierpniu 1993 roku Tusk deklarował:
Mogę stanąć nago na głowie na szczycie Pałacu Kultury i powtarzać, ze prywatyzacja juz przyniosła Polsce biliony złotych, ze polskie przedsiębiorstwa są mało albo nic nie warte i dlatego sa tanio sprzedawane.
W połowie maja 1993 roku Kazimierz Stańczak, polski ekonomista pracujący na Uniwersytecie Kalifornijskim w USA, otrzymał kopię wywiadu, jakiego udzielił w numerze marcowo-kwietniowym (1993) czasopisma „Journal of Business Strategy” C. Cato Ealy, dyrektor do sprawa rozwoju koncernu amerykańskiej celulozy „International Paper”, który w 1992 roku zakupił w Polsce od Ministerstwa Przekształceń Własnościowych aż 80 proc. akcji papierni w Kwidzyniu. Stańczak wywiad ten nazwał szokującym i w otwartym liście oprotestował niesłychane praktyki wspomnianego resortu. Otóż – jak ujawnił wspomniany dyrektor D. P. Cato Ealy – papiernia w Kwidzyniu należy do najnowocześniejszych w świecie i mało ma sobie równych nawet w Stanach Zjednoczonych. Zbudowała ja znana w świecie firma kanadyjska H.A. Simmonsa i oddała pod klucz w 1980 roku. Koszt budowy tej papierni wynosił 400 milionów dolarów amerykańskich. Była ona wysoce konkurencyjna dla koncernów celulozowych na Zachodzie ze wspomnianym koncernem amerykańskim włącznie. Gdy jego szefowie dowiedzieli się, że mogą na interesujących warunkach zlikwidować konkurenta i wykupić papiernię w Kwidzyniu, zgłosili się natychmiast w Warszawie na ul. Mysia, do Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. Rozmowy w sprawie wykupienia tak nowoczesnego i kluczowego zakładu trwały niezwykle krótko. Od pierwszej rozmowy za granicą do podpisania umowy w Warszawie upłynęło zaledwie 75 dni! Minister Janusz Lewandowski, należący do kliki Tuska, osobiście wyraził zgodę na to, by sprzedać Kwidzyn Amerykanom zaledwie za 120 milionów dolarów, choć była warta co najmniej 600 mln dolarów! Co najdziwniejsze, na początku rozmów, koncern amerykański proponował stronie polskiej kwotę nawet nieco wyższa, bo 150 milionów, która jednak Lewandowski łaskawie obniżył z nieznanych bliżej powodów do wspomnianych 120 milionów… Po wykupieniu przez firmy amerykańskie zakładów papierniczych w Kwidzyniu, cena produkowanego tam papieru wzrosła trzykrotnie. Gdy po rewelacjach pp. Cato Ealy i Stańczaka niektóre dzienniki polskie podniosły szum wokół tej afery, przedstawicielka min. Lewandowskiego, p. Garwolińska, oświadczyła prasie z niemałym, zupełnie zrozumiałym skądinąd zakłopotaniem, że wprawdzie przytoczone fakty odpowiadają prawdzie, ale koncern I.P. obiecał zainwestować w fabrykę w Kwidzyniu dodatkowo 175 min dolarów, aby ją „zmodernizować”. Nasuwa się logiczne pytanie: po co ma on to robić, skoro kwidzyńska papiernia jest supernowoczesna? Inne „wyjaśnienie” resortu Przekształceń Własnościowych, że podobno papiernia w Kwidzyniu. „nikt inny poza I.P. się nie zainteresował”, jest zwykłym nonsensem. Po co w ogóle wystawiono na sprzedaż Kwidzyn, skoro można było w nim produkować znakomity papier potrzebny naszemu krajowi i mogący być konkurencyjny w eksporcie? A jeżeli już postanowiono z niewiadomych i podejrzanych przyczyn przeznaczać ten obiekt „pod młotek”, to dlaczego nie ogłoszono publicznego, międzynarodowego przetargu? Po „oddaniu za bezcen” fabryki, papier w Kwidzynie był nadal płynnie sprzedawany, tylko, że kosztował już trzykrotnie więcej. Sam Tusk nigdy sie nie wytłumaczył z nagłośnionego choćby w Starachowicach w 1993 r. publicznego dorabiania ideologii dla grabieżczych wyprzedaży, niszczących majątek Rzeczypospolitej. Prywatyzacji dokonuje się czasem po cenach niezwykle niskich i ze skandalicznymi koncesjami. Byle sprzedać i coś na tym na lewo zarobić. – mawiali w sejmowych kuluarach posłowie. Słowa te były szczególnie gorzkie, dla zwalnianych pracowników w kolejnych „wielkodusznych” prywatyzacjach. Otwarcie Polskiego Rynku Importowego i pospieszne zniesienie istniejącej sieci dystrybucyjnej, umożliwiło danie preferencji dla produktów importowanych. Firma Podhale, która zatrudniała około 10.000 osób, musiała zwolnić połowę swojego personelu i o tyle zmniejszyć produkcję butów. Dzięki temu spadkowi produkcji, firma znana z wysokiej jakości na całym świecie, dostawca dla wielkich firm zachodnich jak Puma, Adidas, Royce, została odkupiona za bezcen. Firma Wedel, której właścicielem było państwo zapłaciła 153 miliardy zł podatków w 1991 r., czyli ponad 15 milionów dolarów. Za radą Bank of Boston Ministerstwo Przekształceń Własnościowych zdecydowało sprywatyzować Wedla, wypuszczając 40% akcji dla Pepsico za drobną sumę 25 milionów dolarów. Trudno zrozumieć dlaczego, skoro Nestle dawało 40 milionów dolarów.. Ponadto Pepsico otrzymało jako premię zwolnienie z płacenia podatków na 3 lata… Polityka „prywatyzacyjna” w czasach KLD bez skrupułów umożliwiała usunięcie ludzi z zajmowanych stanowisk, skazując w jednej chwili na „kuroniówkę”. Budowa Huty Warszawa „kosztowała” ponad 3 miliardy dolarów. Została ona odstąpiona za sumę 18,64 miliona dolarów, czyli za 0,061%, ale minister przemysłu i handlu w rządzie Hanny Suchockiej miał powód do zadowolenia, gdyż został przewodniczącym zgromadzenia wspólników.
Do biznesu idzie się dla pieniędzy, a do polityki dla naprawdę dużych pieniędzy
Grzegorz Schetyna
Afera stoczniowa dotyczyła prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Stocznia okrętowa w Gdyni zajmowała 100 ha przy kanale portowym Portu Gdynia. Jako stocznia produkcyjna wybudowała ponad 600 statków o coraz większej złożoności konstrukcyjnej i tonażu. W 2003 roku Stocznia Gdynia zajęła pierwsze miejsce w Europie i piętnaste w świecie w kategorii wielkości produkcji. 6 listopada 2008 Komisja Europejska wydała decyzję w sprawie stoczni w Gdyni i Szczecinie, uznając udzieloną im przez polski rząd pomoc publiczną za nielegalną. Zgodnie z planem uzgodnionym z Komisją, podzielony na części majątek stoczni Gdynia i Szczecin miał zostać sprzedany w przetargach, a załoga zwolniona. Szczeciński Senator Krzysztof Zaremba występuje z Platformy nie zgadzając się z polityką w sprawie stoczni.
Moi partyjni koledzy przestraszyli się komisarz UE ds. konkurencji Neelie Kroes i podali jej nasze stocznie na tacy. I to w sytuacji, gdy rządy Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Niemiec czy Holandii dotują swoje przemysły lub przynajmniej podają im kroplówkę w postaci publicznych pieniędzy po to, by przetrwały. I tam nikt się nie przejmuje, co mówi Bruksela. Kiedy ktoś zapytał prezydenta Francji o poważny państwowy wkład w stocznię Saint Nazaire, ten tylko fuknął. A nam się każe nasze stocznie demontować i my potulnie tego słuchamy. Dodajmy, stocznie z portfelami zamówień, które produkowały wysokiej jakości konstrukcje cenione przez światowych armatorów. Na dodatek przy dobrym kursie dolara.
Posłowie Platformy na czele z Tomaszem Misiakiem rozpoczynają pracę nad „specustawą stoczniową”. Każdy chce „urwać coś dla siebie”. Pierwsze nieprawidłowości wychodzą gdy firma Work Service, której Misiak jest współwłaścicielem, dostaje bez przetargu zlecenie przy realizacji ustawy. Agencja Rozwoju Przemysłu zleca firmie Work Service przeprowadzenie szkoleń dla zwalnianych stoczniowców. Kontrakt opiewał na 50 mln zł. Oczywiście był to zaledwie wierzchołek góry afer i przekrętów. Jak piszą dziennikarze Newsweeka:
Najpierw był sukces – udało się sprzedać stocznie! Tak przynajmniej twierdził minister skarbu Aleksander Grad. Kupić je miał fundusz o egzotycznej nazwie Stichting Particulier Fonds Greenrights. Potem zaczęło się nerwowe sprawdzanie rachunku: czy już wpłynęły pieniądze. Pierwszy termin minął 17 sierpnia, kolejny – 31 sierpnia, a pieniędzy wciąż nie było. Co się nie udało? Gdzie popełniono błąd? (…) Jak się okazuje, głównym przedstawicielem szejków w negocjacjach był świetnie znający Polskę Libańczyk Abdul Rahman El-Assir.
„Bomba” wybucha w październiku, gdy do najważniejszych osób w państwie trafia informacja na temat sprzedaży stoczni, podpisana przez Mariusza Kamińskiego, ówczesnego szefa CBA. Okazało się, że najwyżsi urzędnicy Ministerstwa Skarbu Państwa i Agencji Rozwoju Przemysłu przeprowadzili fikcyjny przetarg na sprzedaż majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Tygodnik „Wprost”, który ujawnił stenogramy z podsłuchów, alarmował:
Operacja CBA o kryptonimie „Hornet” ujawniła, że przetarg na sprzedaż majątku stoczni od początku do końca był ustawiony. Uczestniczyli w tym bezpośrednio wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik oraz prezes ARP Wojciech Dąbrowski i jego zastępca Jacek Goszczyński. Z dokumentów CBA wynika, że o sprawie wiedział minister skarbu Aleksander Grad.
Aby zrozumieć o co w tym wszystkim chodziło, należy przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie kim był Abdul Rahman El-Assir, znany na świecie handlarz bronią i jakie miał powiązania w Polsce?
Abdul Rahman El-Assir
Agent Instytutu Prawdy Obywatelskiej 6 maja składa raport przedstawiający wydruk przelewu z dnia 04.05.2009, godziny 14:23, opiewający na kwotę 26 560 200 zł, dokonany z konta Al-Assira, tytułem wadium: deposit for bidding on plots 1 to 8 (including) of Stoczni Gdyniatender in the name of SPF Greenrights. W raporcie są wyjaśnione powiązania El-Assira z WSI. Wszystkim miały kierować służby Federacji Rosyjskiej. W niniejszym dokumencie zostanie przedstawione krótkie streszczenie dostarczonego nam raportu.
Libańczyk El Assir, już wpłacając wadium miał bogatą przeszłość. Był podejrzewany o współpracę z Hezbollahem oraz o związki z terrorystami z al Kaidy. Robił interesy przede wszystkim na Bliskim Wschodzie, Afryce i Polsce. Należał do nieformalnej organizacji zrzeszającej czołowych handlarzy bronią z całego świata – grupy z Marbelli (znana miejscowość na południu Hiszpanii) – kierowanej przez jego szwagra, Adnana Khashoggia, a nadzorowanej przez służby sowieckie, później rosyjskie. Był bliskim przyjacielem Al-Kassara, który stworzył światową sieć przestępczych interesów: handlu bronią, narkotykami i prania brudnych pieniędzy. Amerykanie oskarżają go o dostarczanie broni libańskiemu Hezbollachowi, o bliskie związki z al Kaidą, a także o współfinansowanie ataków terrorystycznych 11 września 2001 r. Pierwsze przestępcze interesy z Al-Kassarem blisko związanym z El-Assirem WSW/WSI robi już od 1992 roku. Zajmuje się tym Ppłk Jerzy Dembowski. Pomaga on Al-Kassarowi sprzedać broń do Chorwacji i Somalii (objętej wówczas przez RB ONZ międzynarodowym embargiem na dostawy broni i sprzętu wojskowego). Dembowski do realizacji tych transakcji wykorzystuje zarejestrowaną w Panamie firmę „Scorpion Int. Services” S.A. z siedzibą w Wiedniu. Działania te oczywiście miały charakter przestępczy i objęto je oskarżeniem prokuratorskim w 2000 roku. Osobą szczególnie zainteresowaną w doprowadzeniu do przejęcia przez El Assira majątku stoczniowego był wiceprezes ARP – Jacek Goszczyński. Minister Grad powołał Goszczyńskiego w październiku 2008 roku z pominięciem procedury konkursowej. Choć Donald Tusk wcześniej zapewniał, że władze państwowych spółek nie będą wybierane w zaciszu gabinetów polityków, lecz w jawnych i przejrzystych konkursach – ARP nie ogłaszała konkursu na posadę wiceprezesa. Goszczyński zostaje powołany 10 października 2009 roku przez nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy. Niebanalną rolę w aferze odgrywają także ludzi powiązani z Grupą Bumar, w tym od lat 90-tych Goszczyński. Grupę Bumar kontroluje firma Grand Ltd., założona w Kingstown na karaibskiej wyspie St. Vincent. Zarząd nad nią sprawowany był przez inną firmę z Kingstown, założoną przez WSI – Lex Services Ltd. Grand Ltd. współpracował nie tylko z zakładami w Mielcu, ale również innymi dużymi polskimi firmami, głównie z branży zbrojeniowej. W Polsce Grand Ltd. miał biuro w bloku mieszkalnym w Warszawie, przy ulicy Sobieskiego 111. O roli Goszczyńskiego w sprawie afery stoczniowej jednoznaczną opinię wyraził Paweł Poncyliusz, mówiąc, iż jest w tej historii schwarzcharakterem. To jest człowiek, który wcześniej pracował bardzo blisko z Bumarem i obawiam się, że dość blisko znał El Assira Zadanie Jacka Goszczyńskiego na stanowisku wiceprezesa Agencji Rozwoju Przemysłu polegało miedzy innymi na wzmocnieniu aktywów Grupy Bumar i doprowadzeniu jej do giełdowego debiutu. O tych planach zostali powiadomieni przez WSI współpracujące z nią organizacje i El Assir, który – według słów ministra Grada – liczył na objęcie części akcji Bumaru. Chodziło o zdefraudowanie akcji Bumaru pod przykrywką zabezpieczenia Polskich Stoczni. Już w treści rozmowy Jacka Goszczyńskiego z prezesem ARP Wojciechem Dąbrowskim z dnia 19 czerwca 2009 r, zarejestrowaną przez CBA, wyraźnie pojawia się wątek udziału Bumaru.
JG: zabezpieczenie, znaczy tytuł, znaczy no my zabezpieczamy się oczywiście na akcjach Bumaru, znaczy, nie? (…) normalnie filozofia jest tego typu, znaczy że oni podpisują ugodę z której wynika że spłacają 20 czy 18 ganz egal przez 10 lat, nie?
WD: dobra możemy myśleć, ale Bumar musi nam dać jakieś mocne aktywa na ten, na zabezpieczenie tego poręczenia (…)
Po tej rozmowie Jacek Goszczyński dzwoni do Aleksandra Grada:
AG: tylko mi chodzi o to, że tutaj bo tam wiadomo chodzi, żeby znowu coś nie kombinowali, że teraz mają załatwiony problem Bumaru, to też nie wiem, zaczynają nam tam coś tam kombinować, więc tutaj tylko o to zadbajcie, żeby nie było takiej sytuacji, że oni dostają Bumar załatwiony i wszystko, że tak powiem jest wymóg, a tam to jeszcze nie ma wymogu bowiem wiemy jakie brzmienie jest gwarancji itd., itd.
WD: tak, tak jest, dobra no to uzależnimy wszystko.
Z tej rozmowy wynika, iż El-Assir dążył do zniwelowania zagrożenia własnych interesów majątkowych, domagając się gwarancji zwrotu wadium, podczas gdy sam nie był w stanie przedstawić zapewnienia o gotowości zakupu majątku przez poważnych inwestorów. Kilka miesięcy wcześniej, nim minister Grad powołał Goszczyńskiego na stanowisko wiceszefa ARP, doszło również do ważnych zmian we władzach Bumaru. W maju 2008 roku na stanowisko wiceprezesa Zarządu – dyrektora ds. marketingu i sprzedaży powołany został Dariusz Dębowczyk – absolwent Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (uczelni wykorzystywanej przez KGB do werbunku). Do zarządu Bumaru Dębowczyk trafił wprost ze spółki NAT Export-Import, powiązanej z WSI. O spółce NAT Export-Import , której właścicielem jest Leszek Cichocki – były podwładny Gromosława Czempińskiego, założyciela Platformy Obywatelskiej – głośno było już na początku lat 90-tych. Zapewne z racji stanowiska zajmowanego w Bumarze, pan Dariusz Dębowczyk natychmiast po nominacji na wiceprezesa udał się z delegacją Bumaru do Kuwejtu, gdzie poinformowali o planach działalności w Kuwejcie i w regionie firmy Bumar Gulf, której Grupa Bumar jest udziałowcem. Wkrótce potem, bo 20 listopada 2008 r. z wizytą do Kuwejtu i Kataru udał się Donald Tusk, któremu towarzyszyła grupa polskich biznesmenów z WSI – w tym prezes zarządu Bumaru Edward Nowak. Podczas spotkania z wiceministrem obrony Kuwejtu i Szefem Sztabu kuwejckiej armii przedstawiciele Bumaru rozmawiali na temat ewentualnych dostaw sprzętu produkowanego w spółkach Grupy Bumar, a prezes tej firmy spotkał się również z szefami spółki zależnej Bumar Gulf działającej m.in. w Kuwejcie. Jak pisze Aleksander Ścios, wybitny polski dziennikarz śledczy, w artykule „AFERA STOCZNIOWA – „GRUPA TRZYMAJĄCA STOCZNIE”” To właśnie z tytułu kontraktów, jakie Bumar Gulf zawierał z El-Assirem powstały wielomilionowe należności polskiej firmy, o których zwrot – poprzez transakcję stoczniową Libańczyk usilnie zabiegał. W mediach robi się wrzawa. Minister Grad odsuwa Wojciecha Dąbrowskiego i Jacka Goszczyńskiego od nadzoru nad postępowaniami stoczniowymi i na to miejsce wstawia Andrzej Szortyka, bliskiego znajomego… El-Assira. Ich przyjaźń było już widać w dniach 19-21 lutego 2009 roku w Anaheim w Californii, gdzie wspólnie z Scorpion International Services S.A. należącej do Abdul Rahman El Assir sponsorowali konferencję „Aerial FireFighting”. Z przedstawionych wyżej faktów jasno wynika, że „afera stoczniowa” polegała tak na prawdę nie na problemie związanym ze sprzedażą stoczni ale na oddaniu grupie, którą reprezentował Abdul Rahman El Assir i ludzie powiązanym z WSI dużej części polskiego przemysłu zbrojeniowego. O kulisach tajnego spotkania Aleksandra Grada, Donalda Tuska i El-Assira pisze Anita Gargas, później oskarżona o wtykanie nosa w nie swoje sprawy. Za odkrycie „afery stoczniowej” PO składa doniesienie na Mariusza Kamińskiego do Prokuratora Generalnego.
Afery trawiące kraj po przejęciu władzy przez Platformę zaczynają się nasilać już od 2007 roku. Zaczyna się spokojnie. Przestępcy zatrudniają rodziny partyjnych działaczy, miejskie budynki traktują jak swoje, organizują przetargi, a w wolnych chwilach grają w golfa. Cenią sobie sport, dlatego w skandaliczny sposób budują dla prywatnej firmy stadion, za kilkukrotnie zawyżoną kwotę 500mln zł.
Przed wyborami parlamentarnymi prezydent Gronkiewicz-Waltz podjęła decyzję o całkowitym sfinansowaniu budowy stadionu Legii z budżetu miejskiego, tj. o wydatkowaniu na ten cel 365 mln zł – mówi „GP” Marek Makuch, przewodniczący Klubu Radnych PiS. Przy obecnych potrzebach miasta powinniśmy albo wrócić do dawnej koncepcji współfinansowania, albo ITI powinno wybudować go z własnych środków.
Mówił zszokowany tą decyzją Marek Makuch. Komentatorzy nie mogli się nadziwić kosztem budowy stadionu.
Projekt kosztował 12 mln zł. Wniósł go do inwestycji ITI. To zaskakująco wysoki koszt budowy. Korona Kielce wybudowała niedawno stadion na 14,5 tys. widzów za 49,5 mln zł. Dlaczego stadion Legii na 31,8 tys. miejsc na kosztować ponad siedmiokrotnie więcej?
ITI opracowała projekt budowy. Budową dla nich za pieniądze podatników miała się zająć pani Hania z PO. Oczywiście nie za darmo, gdyż jak pisze Newsweek: Hania dostawała wczesniej pieniądze na kampanie. Inni Posłowie Platformy widząc te gigantyczne grabieże nie chcą być gorsi i też chcą coś dla siebie „urwać” a przy tym chcą czuć się bezpieczniej w swych przestępczych działaniach. Jeden z posłów w kuluarach krzyczy: Władza pochodzi od Boga!.
Posłowie Platformy wychodzą z założenia, że skoro władza pochodzi od Boga, to i ich rodziny są naznaczone. Minister Czuma wraz z rodziną przejmuje kontrolę w resorcie sprawiedliwości.
Według „Super Expressu” to syn, a nie ojciec, trząsł resortem. Wydawał pracownikom rozkazy, choć nie pełnił żadnej oficjalnej funkcji. Spędzał w gmachu długie godziny i dawał urzędnikom do zrozumienia, że to on rządzi. Miał się nawet pojawić na spotkaniu z prokuratorami. Byli zaskoczeni, bo nie wiedzieli, kto to jest, a syn ministra ponoć w pewnym momencie zaczął im wydawać polecenia.
Podporządkowują sobie Najwyższą Izbę Kontroli, niszcząc jakże niesamowicie ważny organ wykrywający setki afer. Jeden z posłów Platformy komentuje to stwierdzeniem-
Jak nie ma policji, to nie ma przestępstw. I tak już dość krwi nam napsuli.
W końcu zasłużyli. NIK zarzucał ministrowi zdrowia, że ten bez potrzeby przekazał 10 milionów złotych klinice kierowanej przez senatora PO. Janusz Wojciechowski, były Prezes w latach 1995-2001, błaga w liście otwartym senatorów by zlitowali się nad NIK-iem.
(…) Uważam za niedopuszczalne, że w pracach nad ustawą aktywny udział brał rząd, reprezentowany przez panią pełnomocnik Julię Piterę. Uważam, że rząd nie powinien się wypowiadać w kwestiach dotyczących kontroli państwowej. Nie powinien zabierać głosu w tej kwestii, jak ma być kontrolowany. Widzę niestety wpływ rządu na treść proponowanych zmian. Prowadzą one do drastycznego osłabienia kontroli państwowej w Polsce.
Następnym krokiem jest dokonanie czystki w ZUS. Podejmuje się tego Sylwester Rypiński, niestety tuż po wykonaniu zadania trafia do aresztu.
Teraz łatwiej się robi interesy. Piszemy ustawy pod siebie.
Dziennikarze Newsweeka odkrywają kolejną aferę. Norbert Wojnarowski – jeden z posłów PO, którzy zgłosili w Sejmie projekt ustawy o ZOZ-ach, prywatnie jest udziałowcem firmy handlującej długami szpitali. Sam skorzysta na przepisach, które forsuje. Dzięki ustawie pomoże swojej firmie. Działacze Platformy zaczynają „rwać” na całego. Afera goni aferę. TVN milczy. W końcu i im zależy aby swoi zostali na stołkach. Dziennikarze „Najwyższego Czasu” opisują kolejną aferę
Spółka MGGP – której udziałowcem był Aleksander Grad, a teraz jest jego żona – ma milionowe kontrakty od państwa, m.in. na wykonywanie map lotniczych. Z powodu nieprawidłowości przy wykorzystaniu tych map do rozdzielania unijnych dopłat, Unia nałożyła na Polskę 400 milionów złotych kary. (..) Gdy w 2001 Grad dostał się do Sejmu, trafił do komisji rolnictwa, dziwnym trafem kontrakty na dostawę sprzętu do Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa wygrywała… MGGP.
Firmą zainteresowała się, w 2007 prokuratura. Zawiadomienie złożył Marek Kuchciński z PiS. Jednak w 208, gdy Aleksander Grad został ministrem śledztwo umorzono. ABW się nie wtrąca. Grad się rozkręca i „daje zarobić” też swoim przyjaciołom. Inni działacze Platformy także załatwiają „fuchy” swoim żonom, braciom, dzieciom i znajomym. Miliardowe straty Państwa Polskiego, spowodowane „niegospodarnością” odczuwają zwykli ludzie. Nasilają się „samobójstwa” wśród obywateli. Niektórzy podejrzewają morderstwa. Posłowie Platformy chuchają na zimno i starają się ograniczyć kary za zabójstwa.
Ministerstwo Sprawiedliwości chce wykreślić z kodeksu karnego przepis, który narzuca sądowi orzekanie najwyższego wymiaru kary za morderstwa dokonane ze szczególnym okrucieństwem.
Platforma wprowadza „podatek od oddychania”, tak zwany „pakiet klimatyczny”. Niestety, zgadza się na mniejsze limity aniżeli te wynegocjowane przez rząd w 2006 roku. W 2006 r. polski rząd szacował potrzeby polskich firm na dużo więcej i chciał pomiędzy nie rozdzielić 284,6 mln ton CO2 rocznie. Gdy w 2007 r. KE się na to nie zgodziła, skierował sprawę do sądu UE w Luksemburgu i wygrał. Rząd PO zrezygnował z tego zwycięstwa i zgodził się na mniejsze limity (208,5). Straty tej decyzji idą w dziesiątki miliardów euro i odczują polska gospodarka tą fatalną decyzję odczuje w najbliższych latach. Rząd umarza Rosjanom 1,2 mld zł długu za transfer gazu. Co w zamian (oficjalnie)? Według rosyjskich ekspertów gazowy koncern opuści nam ceny… o jeden procent. Rosjan taki rabat będzie kosztował grosze, a w zamian za to pozbędą się długów i, po podpisaniu umowy, uzależnią nas od swojego gazu. Rosjanie obniżają nam ceny o jeden procent ale innym swoim klientom o znacznie więcej. Za negocjacje odpowiadał Waldemar Pawlak. Równolegle przygotowywany jest „megaprzekręt”, który przyćmić może wszystkie inne przekręty, na którym państwo Polskie straci co najmniej 1500 mld zł.
Afera Hazardowa swój początek ma już w marcu 2007 roku, kiedy Jacek Kalida z Totalizatora Sportowego zapowiada wprowadzenie wideoloterii. Branża hazardowa nie ma wątpliwości, że nowe gry poważnie zagrożą „jednorękim bandytom”. Ówczesny prezes Totalizatora zapowiadał w wywiadach ostrą walkę. Jedną z pierwszych inicjatyw rządu Donalda Tuska jest rozpoczęcie na początku 2008 roku prac nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych. W kwietniu 2008 roku wiceminister Finansów Jacek Kapica przygotowuje ustawę, która mocno uderzy w branżę hazardową, nie tylko dlatego, że nałoży na nią dodatkowe obciążenia finansowe (dopłaty do gier), ale także dlatego, że da większe możliwości kontroli hazardowego biznesu, bo choć oficjalnie jest on bardzo mało rentowny, „na lewo” przynosi gigantyczne zyski, służy też grupom przestępczym do prania pieniędzy. 16 września 2008 roku Jacek Kapica informuje hazardowych lobbystów, że zgłaszane przez nich w trakcie prac nad ustawą uwagi dotyczące kluczowych dla nich zapisów nie zostaną uwzględnione. 29 września 2008 roku Grzegorz Schetyna z Platformy Obywatelskiej odbywa tajną rozmowę z Ryszardem Sobiesiakiem w której ten mu każe natychmiast „zmienić ustawę”. Następnie kontaktuje się z innymi swoimi ludźmi: Janem Koskiem, Zbigniewem Chlebowskim i Mirosławem Drzewieckim.
Sobiesiak do Koska: Słuchaj, bo idę do tego ważniejszego u nas, wiesz. Kur…, jak mam z nim rozmawiać, co mam zakomunikować mu? Że to są pisiory-czy co? Ten, ten, ten się nazywa Kawalec, tak? (…) Dobra. I teraz ty powiedz mi, ta ustawa mówisz przeszła, tak? (…) Co mam mu w dwóch słowach powiedzieć takiego co ten, ten co… Bo ma mi Sławek przygotować, ten chudy, ma mi przygotować takie wyliczanki, co oni tam wyrabiają z tą ustawą, że ona jest kompletnie pierdolnięci i nie tędy idą. (…) No to jeszcze na pewno nie ma. No, no to dobra, no to ja kurwa po prostu… Po prostu mu powiem kurwa w oczy i tyle. Niech zapierdalają!
Sobiesiak do Chlebowskiego: Cześć. Słuchaj, wchodzę teraz do Grześka. Czy kurwa mam go coś poprosić, żeby jeszcze tam coś nacisnął on? Czy jak ty uważasz?
Sobiesiak do Kalinowskiego: Teraz mi powiedział Grzesiu: Ty jesteś kutas, mówi. Zawsze na ostatnią chwilę.
Znajomość prominentnych polityków Platformy z Sobiesiakiem, czy Koskiem wydaje się zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, u której podstaw stoją postaci znacznie większego kalibru. Przyjaciele „Mira”, „Zbycha” i „Grzecha” – ujawnieni podczas kolejnych odsłon tzw. afery hazardowej mogą być jedynie pionkami w grze, o której decydują potężne układy i figury. 3 października 2008 roku niekorzystny dla mafii hazardowej projekt zostaje zatwierdzony i do dzisiaj figuruje w Biuletynie Informacji Publicznej z adnotacją „Stan prac: projekt aktualny. Czeka na wyznaczenie terminu posiedzenia komisji prawniczej”, choć w marcu został zmieniony i chyba aktualny projekt nosi datę 31 marca 2009. Ale tego po wystąpieniu ministra Boniego nie wiemy na pewno bo mafia hazardowa przygotowuje dla posłów Platformy całkiem nową ustawę. 1 stycznia 2008 roku Zbigniew Chlebowski wraz z Marcinem Rosołem bawią w Zieleńcu, w hotelu będącym własnością Ryszarda Sobiesiaka i jego córki Magdaleny. Miejsce musi być urocze bo urlop później spędza tam także Marcin Rosół, któremu już zdarzyło się uczestniczyć w jednej aferze. Marzec 2009 roku Ryszard Sobieski rozmawia z Janem Koskiem:
Musimy Zbyszkowi wytłumaczyć, żeby to puścił dalej, że to jest dla nas kaplica (…) Kapicę mieli wypierdolić (…) Mirek spotyka się za chwilę z Grześkiem, dogadają się (…) Albo oni ze mną w chuja grają, albo nie wiem, bo przecież żeśmy się na coś umówili.
W maju 2009 roku dwaj członkowie zarządu Totalizatora – Dudziński i Gosek – zgłaszają do ustawy propozycje, które zbulwersowały mafię hazardową finansującą Platformę. Proponowane rozwiązania zapewniłyby Totalizatorowi dominującą pozycję i poważnie osłabiłyby konkurencję, czyli hazardziarzy od „jednorękich bandytów”. Na dodatek wraca pomysł wideoloterii, całkiem nowej i potencjalnie atrakcyjnej gry, na którą monopol będzie miał Totalizator, będzie ona konkurować bezpośrednio z automatami. Dla branży hazardowej to śmiertelne zagrożenie, zwłaszcza jeśli nowa ustawa ograniczy możliwości oszukiwania i prania brudnych pieniędzy przez posłów Platformy, które jest w tym segmencie nagminne. 26 czerwca Marcin Rosół, szef Gabinetu Politycznego Mirosława Drzewieckiego, a wcześniej asystent samego Schetyny, podsyła CV Magdaleny Sobiesiak wiceministrowi skarbu państwa.
Przesyłam CV osoby rekomendowanej przez MSiT do zarządu Totalizatora, napisz mi proszę w jakim terminie może nastąpić wybór.
Gdy Rosół zgłasza Sobiesiakównę do konkursu, stanowisko, które ta ma zająć ciągle jeszcze pełni jeden ze współautorów wspomnianego wcześniej listu – Piotr Gosek, a konkurs na stołek po nim nie został ogłoszony. 30 czerwca 2009 roku Minister Skarbu wykonujący uprawnienia Zgromadzenia Wspólników Totalizatora, powołuje dwóch nowych członków Rady Nadzorczej, jedną z nich jest Monika Rolnik, dyrektorka z Ministerstwa Sportu, znana także jako „dziewczyna od Drzewka”. Minister odwołuje też wbrew prawu (zgodnie z par. 18 umowy spółki, Zgromadzenie Wspólników może tylko zawiesić w czynnościach członka zarządu) członka zarządu Piotra Goska. 21 lipca 2009 roku Sobiesiaki chcą przejąć władzę w Totalizatorze Sportowym, poprzez obsadzenie wszystkich ważnych stanowisk „swoimi ludźmi”. 23 grudnia 2009 roku Generalny Dyrektor Kancelarii Premiera, Grzegorza Michniewicz popełnia „samobójstwo”. Nie zostawia listu pożegnalnego, ani nawet testamentu. Dziennikarze natychmiast w dniu śmierci Michniewicza otrzymują powiadomienie, że „popełnił samobójstwo przez powieszenie”. Od 4 stycznia 2008 roku był Dyrektorem Generalnym w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów a od 06.06.2008 członkiem Rady Nadzorczej strategicznej spółki Skarbu Państwa – PKN ORLEN. 30 lipca 2009 roku na spotkaniu z ministrem Bonim i wiceminister finansów Suchocką-Roguską, Donald Tusk poleca pisanie nowych założeń do ustawy o grach. Wyrzuca do kosza niewygodną dla mafii hazardowej ustawę i efekt ponad rocznych prac. Robi to za plecami Jacka Kapicy, który nie uczestniczył w tym spotkaniu i jeszcze 26 sierpnia był przekonany, że projekt nad którym ponad rok pracuje jest nadal aktualny. W październiku 2009 roku niekorzystna dla hazardziarzy ustawa o grach jest w koszu i nie ma żadnej szansy, żeby weszła w życie w przyszłym roku. Trwają prace nad założeniami nowej ustawy, której zarys premier Tusk dostał od ludzi powiązanych z mafią hazardową. W ustawie, tuż przed oddaniem, pojawia się zagadkowy dopisek „… lub przez sieć Internet”… Mariusz Kamiński wylatuje w trybie natychmiastowym z CBA.
Nie ma policji – nie ma przestępstw.
Podczas, gdy wszyscy byli skupieni na świętowaniu Nowego Roku rząd nie próżnował. Ministerstwo Infrastruktury bez większego rozgłosu w mediach wprowadziło rozporządzenie dzięki, któremu każdy z obywateli Państwa jest inwigilowany. Na podstawie art. 165 ust. 1 ustawy wszyscy operatorzy lub dostawcy posiadają obowiązek przechowywania przez okres 2 lat wszelkich danych na temat połączeń w sieci GSM, w tym liczony czas połączenia, czy nawet lokalizacje danego urządzenia. By być w zgodzie z nowym rozporządzeniem, operatorzy muszą także zbierać dane o połączeniach internetowych oraz poczcie elektronicznej. Będą archiwizowane nie tylko identyfikatory użytkownika, ale również data i godzina każdego połączenia i rozłączenia z Internetem, a także przydzielone dynamicznie i statycznie adresy IP wykorzystywane w czasie połączenia. Do tych wszystkich danych będą miały dostęp m.in. prokuratura, policja i Urząd Skarbowy. Firmy telekomunikacyjne muszą też współpracować ze służbami specjalnymi, w tym Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Co istotne, nie jest do tego potrzebna zgoda sądu. Trwają prace nad umożliwieniem zdalnego przeszukania komputerów obywateli w projekcie nowelizacji polskiej ustawy o Policji. ABW, przejęte przez ludzi z WSI jest w pełni pod kontrolą ludzi powiązanych z Platformą. Kolejni oficerowie ABW popełniają samobójstwa. Następnym krokiem jest przejęcie polskiego internetu – NASK i zablokowanie jego unowocześniania. Internauci niepochlebnie wypowiadający się o władzy Platformy są ścigani i przesłuchiwani. Platforma Obywatelska wpada na pomysł blokowania internetu. Rząd chce cenzurować internet, chińskie metody – pod tymi hasłami powstaje ruch oporu przeciw nowelizacji ustawy hazardowej wprowadzającej rejestr stron zakazanych. Rząd Platformy będzie śledził ludzi wypowiadających się na forach internetowych. Rzeczpospolita alarmuje:
Wcześniejszy plan Komendy Głównej Policji oraz MSWiA chyba jednak nie upadł i w dalszym ciągu jest rozważany. Chodzi o projekt nakazujący właścicielom stron internetowych zbieranie i udostępnianie policji danych dotyczących internautów.
Następuje koniec internetowej prywatności. W najlepsze trwa zastraszanie prokuratorów. Donald Tusk przejmuje CBA, wyrzucając niewygodnego szefa CBA – Mariusza Kamińskiego, wraz z ludźmi którzy nie mieli powiązań z Platformą. Chcą go „wsadzić”. Oczywiście zarzuty prokuratorów to zemsta za wykrycie przez CBA licznych afer, w którą są uwikłani najbardziej wpływowi politycy Platformy. Zostają zamordowane kolejne osoby. Po „czystce” w CBA, współpraca Ludzi powiązanych z Platformą układa się z CBA znacznie lepiej. Powstaje plan wdrożenia projektu INDECT. Celem projektu jest automatyczne wykrywanie zagrożeń. INDECT w założeniach ma rozpoznawać twarze, wykrywać nienaturalne zachowania, analizować dane z kamer, mikrofonów, a nawet zdjęć lotniczych i satelitarnych. Ponadto INDECT w założeniach ma także śledzić Internet czyli fora dyskusyjne, serwery plików jak i indywidualne systemy komputerowe. Ludzie z otoczenia Tuska chcą zgromadzić największa na świecie bazę danych o Polakach.
Spółka BIATEL
W 2003 roku Newsweek opublikował artykuł zatytułowany „Sprawa o miliard”. Przedstawiono w nim historię przejęcia przez spółkę BIATEL udziałów w lukratywnym kontrakcie na produkcję nowych dowodów osobistych i paszportów. Było to jedno z największych zamówień publicznych w III RP, którego wartość opiewała na miliard złotych.
W tej historii pojawia się wszystko, czego potrzebowałby autor powieści szpiegowskich. Jest gra obcych wywiadów, są postaci rodem z filmów sensacyjnych, agenci służb specjalnych i państwowi urzędnicy najwyższego szczebla. Są także fałszerstwa dokumentów, nagłe zwroty akcji, wielkie pieniądze i podejrzenia o kradzież danych osobowych milionów Polaków.
Członek ówczesnej sejmowej Komisji Administracji i szef klubu parlamentarnego PiS Ludwik Dorn, mówiąc o aferze z udziałem BIATEL-u i Białoruskiego stwierdził, iż
Nie tylko nastąpiło złamanie prawa, ale także mamy do czynienia z podejrzeniem potężnej afery korupcyjnej, na skalę być może większą niż afera Rywina.
Sprawę jednak szybko wyciszono i nikt więcej nie poniósł konsekwencji. Aleksander Ścios w artykule „Tajne łącza, tajne interesy – czyli w co gra ABW? – część 2″ dokładnie opisuje powiązania ludzi odpowiedzialnych za tą aferę z Platformą Obywatelską. Spółka BIATEL S.A w 2008 roku przejmuje w dziwny sposób firmę Tech Lab 2000 z jej stemem szyfrującym – „Sylan”. Dokumentacja Sylana jest bardzo cenna, jej wartość szacuje się nawet na kilkanaście milionów dolarów. Następuje wyciek technologii. płk. Mieczysław Tarnowski stwierdza:
jeśli będą dowody na wyciek technologii, Sylan zostanie wycofany z użytku. – W ten sposób stracimy bardzo dobrą, całkowicie polską technologię.
Nowe dowody osobiste
W najbliższych latach czeka nas kolejna wymiana dokumentów potwierdzających tożsamość. Nowe dowody osobiste będą nowocześniejsze: znajdą się w nich mikroukłady elektroniczne zawierające podstawowe informacje o właścicielu dowodu (w tym dane biometryczne) oraz podpis elektroniczny.
Projekt PESEL 2
Urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji za 570 mln zł budują PESEL2, czyli nowy elektroniczny system ewidencji ludności. Będzie jak w „Wielkim Bracie”. Tyle że podglądani i śledzeni zaczną być nie bohaterowie reality show, ale wszyscy Polacy.
Dalsza część raportu zostaje zablokowana do czasu dokładnego wyjaśnienia powiązań pomiędzy spółką BIATEL, przyszłymi przetargami na nowe dowody osobiste i systemem PESEL2.
Wszystko zaczyna się już w 1989 roku, kiedy komuniści ściśle współpracujący z KGB kierując Bolkiem „obalają komunistów”. Po 1989 roku tworzą oni potężne układy biznesowe. Wyprowadzają pieniądze z PZPR do swoich Banków (BIG Bank). Uwłaszczają i prywatyzują pod siebie zakłady, fabryki i spółki. Przejmują media by łatwiej kierować opinią publiczną. Grupa o kryptonimie „Basior” przygotowuje się na przejęcie bogactw naturalnych kraju. Kieruje nią jeden z bardzo prominentnych polityków lewicy powiązany z grupą Bilderberga. Od 1990 roku „Basior” manipuluje informacją geologiczną. Powstaje prawo geologiczne i górnicze, które w Art. 12 stanowi:
Ten, kto rozpoznał i udokumentował złoże kopaliny, stanowiące przedmiot własności Skarbu Państwa, oraz sporządził dokumentację geologiczną z dokładnością wymaganą do uzyskania koncesji na wydobywanie kopaliny, może żądać ustanowienia na jego rzecz użytkowania górniczego z pierwszeństwem przed innymi.
Oznacza to, że wydanie koncesji na „rozpoznanie zasobów” jest równoznaczne z prawem do eksploatacji. Projekt nowego prawa geologicznego i górniczego zmierza do przejęcia wszystkich zasobów energetycznych przez organ koncesyjny – Głównego Geologa Kraju w jednym celu – przekazania tych zasobów bez żadnych przetargów w obce ręce. Dzieje się to z pominięciem interesu państwa, samorządów i obywateli, czyli obecnych właścicieli. W nowym prawie umożliwiono bezwzględnego wywłaszczenia z nieruchomości wszystkich właścicieli obecnych przez tego, który uzyskał koncesję na rozpoznanie i/lub eksploatację. Dobrym przykładem jest firma FX Energy (w FX Energy jest były wiceprezes PGNiG), która ma już tereny o powierzchni 8,5 tyś. km2, które może przejąć na minimum 50 lat wywłaszczając wszystkich obywateli. Coroczne Bilanse zasobów Kopalin (PIG) informują, że mamy zaledwie 150 mld m3 gazu i 19,5 mln ton ropy. Jednak w 2009 roku po przekazaniu zasobów gazu zaledwie jednej firmie (Chevron) „okazuje się”, że Polska przekazała 1000 mld m3 gazu. Następnie oddaje się Polskie zasoby gazu w ilości ok. 1,5 bln m3 (na ok. 150 lat zapotrzebowania obecnego Polski) za około 1% wartości. W prasie pojawiają się pierwsze artykuły mówiące o niebywałej wręcz grabieży.
Polskie władze oddały prawa do wydobycia gazu łupkowego amerykańskim koncernom i to znacznie poniżej cen obowiązujących na świecie. (…) Już sam fakt, że licencje na wydobycie gazu łupkowego polski rząd odstąpił zagranicznym firmom, zakrawa na kuriozum w skali światowej. Wielu analityków wskazuje bowiem, że państwo uzależnione od dostaw tego surowca z jednego kierunku (tak jak Polska od Rosji) powinno własnoręcznie sprawować pełną kontrolę nad tak cennymi złożami, znajdującymi się na własnym terytorium. Tym bardziej, że w kraju działa wiele przedsiębiorstw, które dysponują odpowiednimi technologiami, zapleczem logistycznym i kadrowym, zdolnym do samodzielnego wydobycia.
Sprawa odwiertów wywołuje także duże emocje za granicą. „The Economist”, w swej analizie pod koniec ubiegłego roku wskazuje, że polski gaz łupkowy może zmienić układ sił energetycznych w tej części kontynentu i uniezależnić gospodarkę polską. Doskonałym przykładem takiej konwersji w systemie dostaw tego surowca są właśnie Stany Zjednoczone, które po tym jak okazało się, że posiadają złoża łupkowe wystarczające na zaspokojenie potrzeb USA na 100 lat, przekształciły nawet swoje terminale LNG z importowych na eksportowe, tak by można było sprzedawać gaz za granicę. Aleksandr Miedwiediew, wiceprezes Gazpromu, na łamach „Kommiersanta” wyjaśnia:
Kilka lat temu żadna z instytucji nie prognozowała szybkiego wydobycia surowca w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj wszystkie mówią o perspektywach wydobycia gazu łupkowego, które mogą radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy.
Co w takiej sytuacji robią polskie władze? Koncernom, które planują odwierty w rejonach występowania gazu łupkowego, przyznawane są licencje po stawkach o wiele niższych niż te obowiązujące na świecie. Dziennikarze RMF FM docierają do umów licencyjnych jednego z takich przedsiębiorstw. Wynika z nich, że Polska dostanie w postaci opłaty licencyjnej góra 1 proc. przychodu z wydobycia gazu. Dla porównania w USA stawki te wynoszą 20 proc. Nawet przedstawiciele firm wydobywczych przyznają, że stawki te są bardzo niskie. W rozmowie z „The Times” jeden z nich podkreślił, że warunki finansowe w Polsce są wręcz najkorzystniejsze na świecie. „Times” przywołuje szacunki firmy Wood Mackenzie, według których zasoby niekonwencjonalnego gazu w Polsce mogą wynosić aż 1,5 bln metrów sześciennych. Podaje, że amerykański koncern ConocoPhillips ma w maju rozpocząć prace wiertnicze koło Gdańska. Gdyby zasoby Polski potwierdziły się, to oznaczałoby to wzrost potwierdzonych zasobów gazu ziemnego w Europie o 47 procent – ocenia. Dlaczego licencje na wydobycie znalazły się w rękach takich firm jak, Exxon, Chevron, Conoco oraz BNK Petroleum czy San Leon Energy? W sumie w rękach amerykańskich firm jest w tej chwili najwięcej, bo aż ponad 30 licencji na odwierty. Amerykanie już rozpoczęli prace. Główny Geolog Kraju powtarza w mediach, że on tylko wydaje koncesję na „rozpoznanie zasobów”, co oznacza jednak rzeczywiste oddanie złóż na co najmniej 50 lat z uwłaszczeniem… Ludzie, którzy nie znają prawa, nie podnoszą wrzawy.
Przekazujemy zasoby w celu ich rozpoznania, nie posiadamy środków na ten cel i nowoczesnych technologii.
Jest to wielkie matactwo. Do roku 2027 Rząd podpisał umowę z Gazpromem. Do tego czasu możemy opracować technologię, mamy wszystko czego nam trzeba argumentował Prof. Jędrysek. Po co się tak galopować i oddawać wszystko Amerykanom? Prof. Mariusz Jędrysek, były Główny Geolog Kraju, w wywiadzie alarmuje, iż nie wolno wyprzedawać złóż gazu! Prezydent Lech Kaczyński pod koniec roku 2009 podejmuje próbę zablokowania wyprzedaży za bezcen gigantycznych polskich pokładu gazu międzynarodowym korporacjom. Wie, że jeśli tego nie zrobi Polska straci około 2000 mld zł i na zawsze już pogrzebie nadzieję na niezależność energetyczną.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. konserwatysta? wolna Polska?
Premier Donald Tusk powiedział, że jest poruszony informacją o zakłóceniu wykładu profesor Magdaleny Środy przez grupę ludzi, którzy wtargnęli we wtorek do auli na UW. - Uważam, że stała się rzecz straszna, choć nikt nikogo nie pobił - podkreślił szef rządu.
- Najbardziej jestem poruszony opinią niektórych ważnych osób, jeśli chodzi o kontekst tego zdarzenia, że nic się nie stało. Ja uważam, że stała się rzecz straszna, choć nikt nikogo nie pobił - powiedział premier na konferencji prasowej.
I dodał: - Ja pamiętam dobrze film "Kabaret" z Lizą Minnelli. I tam jest taka scena w ogródku kawiarnianym. I tam też nic się nie stało. Ja miałem dokładnie skojarzenie z tym filmem, bo widziałem dokładnie ten sam mechanizm: jeszcze nikt nikogo nie uderzył, na razie zamaskowani, ryczący, przeklinający, źle wychowani młodzi ludzie usiłowali zakłócić w Audytorium Maximum wykład akademickiego profesora, Magdaleny Środy - ocenił Tusk.
Donald Tusk podkreślił, że on sam czasem styka się z podobnymi sytuacjami, ale jako polityk "musi mieć grubą skórę". W ocenie premiera, jeśli będzie się okazywać obojętność wobec takich zdarzeń, "to na pewno za tydzień lub za miesiąc, ci sami lub inni zamaskowani osobnicy wejdą i kogoś uderzą, a jeszcze później uderzą profesora, który zdecydował się na taki wykład, a który nie odpowiada ich dość plugawym gustom".
- Największym zagrożeniem będzie, jeśli będziemy udawali, że nic się nie stało, że nic nie zaczyna się dziać. Jeśli wszyscy bez wyjątku - od dyrektora uczelni przez liderów opinii publicznej, w tym polityków, media, jeśli nie będziemy reagowali w sposób jednoznaczny, to za miesiąc czy pół roku nie tylko będą ryczeć, ale będą bić. Nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości - przekonywał premier.
Zapewnił, że jeśli tylko będzie taka możliwość, to służby państwa będą zapobiegać "takim przestępstwom czy wykroczeniom". - Na razie jesteśmy w szarej strefie, na razie można powiedzieć, że nic się nie stało, ale uważam, że to, co się stało, wymaga jakiejś szczególnej etycznej mobilizacji od nas wszystkich bez wyjątku - podsumował szef rządu.
Ukarani mandatami
Rzecznik stołecznej policji aspirant Mariusz Mrozek poinformował w środę, że osoby, które zakłócały porządek zostały wylegitymowane. Dwie z nich policjanci ukarali mandatami w wysokości 500 złotych.
http://www.tvn24.pl/tusk-o-zajsciu-na-wykladzie-srody-stala-sie-rzecz-st...
Około godz. 17.00 rozpoczęło się w Kancelarii Premiera spotkanie Donalda Tuska z klubem PO ws. związków partnerskich. - Wykluczam w PO takie postawy, że skoro ja jestem hetero, to homo nie powinni mieć uprawnień - powiedział premier kilka godzin wcześniej na konferencji prasowej. Lider PO podkreślił jednocześnie, że jest zgoda na dwa projekty ustaw.
- Mam nadzieję, że ustalimy już dzisiaj, że jest zgoda do dwóch projektów: bardziej liberalnego i bardziej konserwatywnego. Oba będą dotyczyły ułatwień dla osób żyjących w nieformalnych związkach ze szczególnym uwzględnieniem związków homoseksualnych - zapowiedział Tusk na wtorkowej konferencji prasowej.
Lider Platformy - zapowiada - będzie chciał skłonić posłów PO, aby "rozmawiali o tej trudnej sprawie między sobą z dobrą wolą, a nie językiem którego później trzeba się wstydzić albo odszczekiwać".
- Nie ma takiej sprawy, która nie znalazłaby dobrego rozwiązania, jeśli politycy mają dobrą wolę - podkreślał Tusk. - Wykluczam w PO takie postawy, że skoro ja jestem hetero, to homo nie powinni mieć uprawnień - tłumaczył.
http://www.tvn24.pl/klub-po-z-premierem-o-zwiazkach-partnerskich-wyklucz...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Ballada o Donku - Senator Bogdan Pęk
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
23. Ruch Narodowy komentuje incydent na wykładzie prof. Środy.
Dodane przez: Redakcja Fronda.pl | 20.02.2013
„Wczoraj na Uniwersytecie Warszawskim grupa 40-50 osób związanych z klubem „Niezależne Stronnictwo Akademickie – NSA” protestowało przeciwko odwołaniu przez władze uczelni spotkania z liderami Ruchu Narodowego, które organizował NZS UWi które miało się odbyć dzisiaj" - czytamy na oficjalnym profilu powstającego Ruchu Narodowego na Facebooku.
"Protest miał miejsce podczas spotkania z lewacką profesor Magdaleną Środą. "Wolności słowa, żądamy wolności słowa" oraz "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę" to hasła, które najczęściej skandowali uczestnicy protestu tańcząc przy tym do przyniesionej muzyki" - relacjonują narodowcy.
Komunikat nawiązujący do wczorajszych wydarzeń został również opublikowany na stronie wspomnianego Niezależnego Stronnictwa Akademickiego:
Lewacy i liberałowie próbują od zawsze w sposób totalitarny zawłaszczyć sobie przestrzeń publiczną do głoszenia swoich poglądów. Oświadczamy, że w ramach promowanej przez nich "równości" jako organizacja studencka będziemy zakłócać konferencję na uczelniach o charakterze lewicowym, aż do czasu kiedy nastanie prawdziwa "równość" i do debaty na uniwersytetach dopuszczone zostaną środowiska o poglądach narodowych i patriotycznych.
Wygląda na to, że protest na Uniwersytecie Warszawskim nie pozostanie ewenementem.
=================
„Faszyści atakują wykład prof. Środy na UW”
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=S_Z5j7QUIf4
Opublikowano 19 lut 2013
Faszyści próbują przerwać wykład prof.Magdaleny Środy w Auli im.Adama Mickiewicza w Audytorium Maximum na Uniwersytecie Warszawskim, 19.02.2013. Straż Uniwersytecka odpiera atak. Napastnicy rozrzucają ulotki podpisane przez "Niezależne Stronnictwo Akademickie".
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=8721&Itemi...
ciociababcia
24. Nowa "afera orzełkowa"? Tusk:
Nowa "afera orzełkowa"? Tusk: Brak godła na stronach www resortów - nieuzasadniony
Premier Donald Tusk za nieuzasadniony "z punktu widzenia rangi,
powagi urzędu" uznał brak godła na stronach internetowych resortów:
kultury, szkolnictwa wyższego, finansów i sportu. Dwa ostatnie
ministerstwa umieściły je w piątek na swoich stronach.
O brak godła na stronach resortów premier był pytany w
piątek przez dziennikarzy. Szef rządu przyznał, że jemu również orła
brakuje. "Nie mam w zwyczaju surfować po stronach ministerstw, bo mam
kontakt z ministrami, więc nie zwracam uwagi na logotypy w
poszczególnych resortach na ich stronach, ale generalnie uważam tego
typu decyzje za być może uzasadnione artystycznie, ale nieuzasadnione z
punktu widzenia takiej rangi, powagi urzędu" - powiedział w piątek Tusk.
"Rozumiem wymogi nowoczesności, modernizacji stron internetowych.Orzeł nie musi być wszędzie, ale jak już jest, to żeby nie znikał" - dodał.
Pytany, czy będzie sugerował, by orzeł wrócił na witryny, premier
odparł: "żeby wszyscy się zastanowili, jak można pogodzić wymóg
nowoczesnej estetyki na stronie internetowej z taką zrozumiałą dla mnie
potrzebą obywateli, że jak jest coś państwowe, to orzeł powinien być".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. wywiad dla GW
Wygrywałem wybory nie w imię rewolucji obyczajowej. Naszym zadaniem jest zbliżyć poziom życia i rozwoju cywilizacyjnego do Zachodu, żeby Polska stała się naprawdę partnerem nie tylko politycznym, ale też cywilizacyjnym dla największych i najbogatszych państw Zachodu - to credo szefa rządu, które stawia w publikowanej w sobotę na łamach "Gazety Wyborczej" rozmowie z Dominiką Wielowieyską
Dominika Wielowieyska zaczyna wywiad, od pytania o cele Tuska. Przypomina jego słowa, że "nie chce być przywódcą rewolucji obyczajowej", wypowiedziane przy okazji głosowań w sprawie projektów ustaw ws. związków partnerskich. Czy to oznacza, że premier "abdykuje z roli przywódcy". I co ma do zaproponowania Polsce?
Jestem premierem polskiego rządu, a nie liderem salonowej rewolucji
- Mam do zaproponowania bezpieczne, stabilnie rozwijające się państwo i gigantyczny skok modernizacyjny i cywilizacyjny. Jestem politykiem, który uważa, że nie ma, nie było i nie będzie ważniejszego zadania władzy niż ochrona obywateli przed przemocą, zapewnienie bezpieczeństwa ojczyźnie. Tak jak w jednej z najstarszych modlitw: od pożogi, od wojny, od głodu uchowaj nas, Panie - odpowiada premier. I dodaje: - Wygrywałem wybory nie w imię rewolucji obyczajowej. Naszym zadaniem jest zbliżyć poziom życia i rozwoju cywilizacyjnego do Zachodu, żeby Polska stała się naprawdę partnerem nie tylko politycznym, ale też cywilizacyjnym dla największych i najbogatszych państw Zachodu. Jeśli dla kogoś jest to cel minimum, to w sumie dobrze, bo oznacza, że wszyscy w Polsce staliśmy się wyjątkowo ambitnymi ludźmi.
Przekonuje, że "wyraża cele wspólnoty narodowej" zdecydowanie trafniej niż Janusz Palikot, który proponuje radykalne wersje związków partnerskich.
- Chciałbym, żeby to dotarło wreszcie do zaangażowanych w tę dyskusję: jestem premierem polskiego rządu, a nie liderem salonowej rewolucji! I jeśli naprawdę ktoś w Polsce sądzi, że celem wspólnoty narodowej czy społeczeństwa jest radykalne przyspieszenie rewolucji obyczajowej, to stawia nietrafną diagnozę - mówi.
Związki partnerskie "umiarkowanie łatwiejsze"
I podkreśla, że jego misja to droga środka: - Tak samo odpowiadam na radykalne propozycje PiS. Moim zadaniem jest to, żeby dwa wielkie, poważne i godne szacunku odłamy naszego narodu czuły się dobrze w naszym kraju. I ten bardzo konserwatywny, który obawia się każdej zmiany. I ten, który chce wyrwać do przodu tak szybko, jak się da. Zadaniem dla mnie najważniejszym jest to, żeby ta Polska nam się nie rozjechała. Jest wystarczająco dużo konfliktów, żeby dokładać kolejne - ocenia.
Dodaje, że jego ugrupowanie, Platforma Obywatelska "nie będzie ofertą dla tych, którzy oczekują jakiejkolwiek wersji ekstremizmu, tego, co czasami nazywa się wyrazistością". - Taka ideowa twarda polityka przynosi w Polsce więcej szkód niż pożytku - mówi.
Zapowiada, że "Platforma ma ciągle szansę zaproponować ewidentne ułatwienie życia tym, którzy decydują się na związek partnerski". I jest o krok od tego, by taką umiarkowaną propozycję przeprowadzić w Sejmie. - Jestem bliski pewności, że PO zaproponuje jeden projekt, który ułatwi życie zainteresowanym związkami partnerskimi. I będzie mieścił się w ramach konstytucji - zapewnia. Nie chce, by prezydent Komorowski dostał projekt, który musiałby odrzucić ze względu na niekonstytucyjność. I podkreśla, że za stworzenie konserwatywnej konstytucji, która może stanąć na drodze związkom partnerskim stoi lewica, która ją przyjmowała.
- Taka propozycja - mówi o projekcie szykowanym w PO - nie będzie satysfakcjonowała ani tych, którzy chcą pędzić do przodu ani tych, którzy chcą utrzymać status quo. - Nie jestem zainteresowany rewolucyjnym manifestem, o którym wiem, że i tak przepadnie - podkreśla szef PO
Platforma ma być mocnym centrum
- Ludzie w Platformie skrzykiwali się pod hasłem modernizacji, obrony podstawowych wolności, obrony przed radykalizmami. W sprawach takich jak aborcja, rola Kościoła w państwie, związki partnerskie mają różne poglądy. To, że od czasu do czasu pojawia się rysa oznaczająca konflikt, potwierdza tylko tę dla mnie oczywistą sytuację - mówi Tusk o konflikcie w PO wokół związków partnerskich. I podkreśla, że widzi PO jako gwarancję stabilności na scenie politycznej: - Polsce mocne centrum jest bardzo potrzebne. Ono zawraca ludzi z ideologicznych frontów, stabilizuje sytuację i koncentruje się na zadaniach cywilizacyjnych. PO jest skrojona dla tej części Polaków, którzy chcą spokojnej poprawy losu i bezpieczeństwa, a nie radykalnych prawicowych czy lewicowych batalii - mówi.
Schetyna nie jest frakcjonistą
Czy jednak Platformie nie grozi pęknięcie? Zdaniem części polityków PO, zwolenników konserwatysty Jarosława Gowina, wewnętrzna awantura wokół związków partnerskich to dzieło grupy Grzegorza Schetyny, który gra na osłabienie przywództwa Tuska. Premier się z tą oceną nie zgadza. - Grzegorz Schetyna ma poczucie odpowiedzialności za PO. Nie jest frakcjonistą. I dobrze wie, że takie osłabianie Platformy nie jest także w interesie polityka, który rozważa start w wyborach na przewodniczącego partii - ocenia.
Sam z roli szefa nie chciałby rezygnować: - Niezależnie od tego, jak ktoś może być krytyczny wobec mnie jako premiera i wobec tego, co robię - stabilność polityczna w czasach zamętu i niepokoju związanego z kryzysem jest czymś bardzo wartościowym - przekonuje. - Również spór w Platformie o związki partnerskie pokazał jedną z zalet mojego szefowania: ludzie mają przekonanie, że nie jestem skrzydłowym w PO i że do tej pory udawało mi się przekonywać różnie myślących ludzi w Platformie, żeby szanowali nasze główne, jednoczące nas przesłanie. Nadal mogę tego typu funkcję pełnić lepiej niż konkurenci - dodaje.
Przyjaciele po dwóch stronach barykady. Grzegorz Schetyna i premier Donald Tusk w Sejmie. Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Kwaśniewski nie obroni Polski przed PiS
Tusk nie recenzuje w wywiadzie wyłącznie własnej partii. Również inicjatywę Aleksandra Kwaśniewskiego "Europa Plus": - Widać gołym okiem, że inicjatywa Europa Plus nie jednoczy lewicy. Jest kolejną formacją budowaną na zgliszczach pomysłu Palikota i raczej utwierdza podział na lewicy - ocenia.
I krytykuje byłego prezydenta za słowa z wywiadu dla "Polityki", że "zużycie PO grozi powrotem PiS", a stworzenie silnej centrolewicy, która zrównoważy scenę polityczną, jest kwestią racji stanu. I w interesie samej PO, bo to ją ''uwolni od zemsty pisowców''.
- Po władzę powinno się sięgać z innych powodów: że chce się zmieniać Polskę lepiej, sprawniej, zaproponować nowy program - odpowiada Tusk. - Jeśli sposobem na osłabienie PiS ma być osłabianie SLD i Platformy, to gratuluję Kwaśniewskiemu przenikliwości.(...) Jeśli dzisiaj powstaje formacja lewicowa, która mówi, że głównym jej zadaniem jest być kordonem sanitarnym i chronić Polskę przed PiS - jest to chyba spóźniona inicjatywa.
Co z przyjęciem euro?
Podział polityczny w sprawie przyjęcia europejskiej waluty premier widzi następująco: - PiS mówi: w Unii tak, jeśli nie ma innego wyjścia, ale euro nie. Platforma mówi: w Unii tak i spokojna droga do euro. Lewica mówi: Polska w federalnej Unii możliwie szybko i możliwie natychmiast wspólna waluta - wylicza.
Jak ocenia, PO "realistycznie buduje scenariusz wejścia Polski do strefy euro", a Kwaśniewski stawia "tezę nieadekwatną do rzeczywistości ustrojowej". - Mówił, że referendum jest sposobem na wejście Polski do strefy euro. Polska konstytucja jest tak skonstruowana, że drogą referendum nie można tego osiągnąć. A żeby wejść do strefy euro, trzeba będzie zmienić konstytucję. A w parlamencie brakuje większości, która się na to zgodzi. Autorzy tej konstytucji o wiele skuteczniej niż PiS utrudnili wejście Polski do strefy euro - bo umieścili w niej twarde przepisy dotyczące narodowej waluty. I jeżeli lewica ma dziś pretensje, że Polska nie może szybko stać się członkiem eurolandu, to musi kierować pretensje do siebie. To ten sam przypadek co ze związkami partnerskimi - mówi.
Demokracja Tuska inna niż Komorowskiego
Tusk w wywiadzie prezentuje się jako zdecydowany lider. Nie podziela pomysłów prezydenta Komorowskiego, który proponuje zmiany w przepisach samorządowych, zmierzające do tego, by obywatele mieli większy wpływ na to, co się dzieje w lokalnych społecznościach:
- Dostrzegam w tych prezydenckich projektach marzenie, że demokracja może polegać na permanentnych obradach i permanentnej partycypacji obywateli w podejmowaniu decyzji. Tymczasem doświadczenie podpowiada mi, że głównym narzędziem w zarządzaniu są kompetencje - mówi. I podkreśla, że "istnieje granica między powszechnością partycypacji w rządzeniu a skutecznością i racjonalnością rządzenia". - Dla mnie prawdziwa demokracja to model wypracowany w XVII-XVIII-wiecznej Anglii. Władza bierze na siebie odpowiedzialność za ochronę mniejszości, a najodważniejsi przywódcy biorą na siebie przykry obowiązek przeciwstawiania się większości - mówi.
I z dumą zapewnia, że rządząc nie uległ żadnemu silnemu lobby: - Czy to jest Kościół, czy związek zawodowy, czy górnicy, czy banki, które domagały się wsparcia w czasie największego kryzysu, albo wielkie firmy, które żądały pomocy z powodu opcji walutowych. Nie ulegliśmy firmom farmaceutycznym, które broniły się rękami i nogami przed nową ustawą refundacyjną ograniczającą ich zyski. Zmiany wprowadzamy stopniowo, tak by miały niezbędne poparcie społeczne i by można było dla nich znaleźć większość w Sejmie - wylicza.
A co z Kartą Nauczyciela?
Dominika Wielowieyska wskazuje, że rząd utrzymuje "patologiczny system, w którym dyrektor liceum nie może zwolnić złego nauczyciela uciekającego na pełnopłatne roczne urlopy zdrowotne, za które gmina musi płacić. Ta sama gmina z braku pieniędzy obcina premie dla najlepszych nauczycieli. Konserwatywne lobby nauczycielskie wygrywa z interesem rodziców i dzieci."
- Kończymy w tej chwili prace nad zmianami w Karcie - mówi premier. - Za nami etap konsultacji ze związkami zawodowymi. Dzisiaj w parlamencie nie ma chętnych do przegłosowania tego typu zmian (...) - Dlatego proponujemy w Karcie nauczyciela, w porozumieniu także z samorządami, by radykalnie ograniczyć przesadny przywilej, jakim są w sumie trzy jednoroczne urlopy na podratowanie zdrowia. Powiedziałem to Związkowi Nauczycielstwa Polskiego. Teraz trzeba sprawdzić, czy są chętni do tego ryzykownego tańca. Muszę mieć pewność, że nie wystawię Platformy w Sejmie na atak, a potem i tak się nie da zmian uchwalić.
Nie dam się namówić na wojnę z Kościołem...
Mówi w końcu premier o polskim kościele i biskupach, którzy weszli w politykę i poszli na wojnę z rządem. - Dla mnie rzeczą bardzo ważną jest zachowanie bezcennej specyfiki Platformy. Ja ją może zbyt trywialnie sformułowałem, mówiąc tuż przed wyborami, że nie będziemy klękać przed księdzem. A chodziło o to, że jeśli będziemy dalej mieli władzę, to nie po to, by państwo świeckie ustępowało w dziedzinach, za które jest odpowiedzialne, nie tylko przed jakimkolwiek lobby, ale także przed Kościołem. Ja nie jestem pupilem Kościoła, ale nigdy nie dam się namówić na wojnę z Kościołem. Bo uważam, że ze wszystkimi wadami jest Polsce bardzo potrzebny. Mam również głębokie przekonanie, że wiara w Boga, bycie członkiem Kościoła są dobre dla narodu, dla społeczeństwa.
...ale interes państwa jest najważniejszy
Jak podkreśla, rozmawiał z przedstawicielami Kościoła m.in. o zmianach sposobu finansowania. - I otwarcie mówiłem, że będziemy postępowali tak, jak uważamy to za celowe z punktu widzenia interesów państwa. Bardzo nam zależało, żeby obie strony zaczęły naprawdę szanować zapisy konkordatu. A zachowania niektórych biskupów ewidentnie wykraczają poza konkordat. Mam na myśli mieszanie się wprost w decyzje władz publicznych. Konkordat wyklucza takie zaangażowanie instytucji kościelnych, nakazuje szanowanie autonomii świeckiego państwa - mówi.
I pokazuje rozdarcie między wiarą, a zgodą wobec tego co mówi i robi kościelna hierarchia: - Jako obiekt szczególnej niechęci prawicowej opozycji i niektórych biskupów nie nadaję się może najlepiej do roli chłodnego diagnosty tego, co się dzieje w Kościele. Jako człowiekowi wierzącemu z wielkim trudem przychodzi mi identyfikowanie się z niektórymi zachowaniami i deklaracjami wielu hierarchów. Niestety, niełatwo dzisiaj odnaleźć partnerów w sutannach, którzy z wiary i z instytucji Kościoła nie chcą robić oręża w walce czysto politycznej - ocenia. I podkreśla, że "nawet najgłupsze i najbardziej niesprawiedliwe wypowiedzi niektórych księży" nie zrobią z niego "politycznego antyklerykała".
Cały wywiad Dominiki Wielowieyskiej z premierem Donaldem Tuskiem przeczytasz w "Magazynie Świątecznym".
http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,13571388,Tusk__Nie_jestem_liderem_sa...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. "konferencja w Baden Baden, a skutek żaden, żaden"
Andrzej Zwoliński i i dr Janusz Sibora, jeden z najbardziej znanych specjalistów od dyplomacji i protokołu dyplomatycznego w Polsce zaęli się podsumowaniem "podróży życia " Donalda z małzonką i serii wpadek dyplomatycznych, o których do tej pory NIKT nie smiał napisać
http://menstream.pl/wiadomosci-reportaze-i-wywiady/podroze-tuska-sa-jak-...
"To niestety jedne z wielu przykładów dyplomatycznych wpadek i wizerunkowych porażek Donalda Tuska. Premier ma sporo zagranicznych wizyt na koncie. Niedawna kilkudniowa wyprawa do Nigerii była 146. podróżą zagraniczną Donalda Tuska od 2007 roku, czyli od momentu objęcia stanowiska szefa rządu. Premier zaliczył prawie wszystkie kontynenty. Najczęściej, bo aż 47 razy odwiedzał Brukselę w Belgii. Po niej są Niemcy, gdzie łącznie z wczorajszą wizytą w Berlinie, był już 14 razy. Bywał też w Afganistanie, Rosji, Izraelu, a także w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Laosie oraz w Wietnamie.
Szczególnie głośna była jego wyprawa do Chin. Po pierwsze ze względu na oczekiwania, jakie z nią wiązano, a po drugie ze względu na... kolejną, tym razem garderobianą porażkę premiera."
"Za wpadki płacą oczywiście podatnicy, a ponieważ premier lata wyczarterowanymi od linii lotniczych samolotami wcale nie powoduje, że są to tanie wyprawy. Przy rocznym budżecie Kancelarii Premiera na poziomie 126 mln zł, wydatki na ten cel wahają się od 1,5 do ponad 2,5 mln złotych. Uśredniając do 2 mln, można przypuszczać - bo nie doczekaliśmy się od Kancelarii takiego bilansu, że podróże Donalda Tuska od 2007 roku kosztowały nas co najmniej 10 mln złotych. Wśród tych najdroższych wymienia się podróż życia wraz z żoną do Peru, a także ostatnią eskapadę do Nigerii. O tej pierwszej wiadomo, że kosztowała aż około 1,6 mln złotych."
"Ekspert do spraw protokołu dyplomatycznego narzeka na amatorszczyznę i ignorancję, jeżeli chodzi o przygotowywanie wizyt międzynarodowych. - Najczęściej robią to ludzie, którzy się za bardzo na tym nie znają. Amerykanie mogą być dla nas wzorem, jak przygotowywać tego typu wyjazdy. Tam nie ma miejsca na improwizację i dowolność co do prezentów, ubioru albo składu delegacji. Wszystko jest przygotowywane według ściśle określonego protokołu. My nawet takiego protokołu nie mamy. Urzędnicy nie mają spisu zasad, którymi powinni się kierować - narzeka dr Sibora. Jak podkreśla, gdyby takie wyprawy lepiej przygotować od strony medialnej, nie byłyby nagłaśniane historie z czapeczkami i podestami. Jego zdaniem do mediów powinny trafiać na przykład komunikaty o prezentach, które przygotowano dla gospodarzy. Przed wojną z okazji każdej tego typu wizyty informowano o tym ze szczegółami. - Na przykład prezydent Mościcki wręczył kilimy królowej Holandii, które przed wojną kosztowały 1400 złotych. Niestety teraz o to nikt specjalnie nie dba - opowiada.
Dr Sibora ma jeszcze jedną uwagę do premiera: po co on wozi ze sobą żonę? Czy ktoś widział by na przykład Angela Merkel jeździła za granicę z mężem? To jego zdaniem niepotrzebnie naraża Kancelarię Premiera i samego jej szefa na zarzuty, że wyjazdy organizowane są dla przyjemności, turystycznie, a nie po to, by nawiązywać poważne relacje."
Wycieczka do Peru
Tusk żuje gumę (źródło: TVN24)
Cienki Donek - Idol Tłumów, Nadzieja Rzeszy Wyborców
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Tusk to wydmuszka, wynika z analizy GW
Kłopoty
Tuska, kłopoty Platformy. Coraz częstsze problemy z ministrami i
dotrzymaniem obietnic. Premierowi ufa już tylko tylu wyborców, co J.
Kaczyńskiemu
Co w PO mówi się o słabnącej mocy Platformy? - W kancelarii premiera
nie ma nikogo, kto potrząsnąłby Tuskiem i wzbudził w nim nową energię.
Graś ogarnia partię, Ostachowicz pisze kolejną książkę, a Arabski
wyjeżdża na placówkę do Madrytu - słyszymy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. Gazeta Wyborcza na tropie... graficiarzy w Warszawie
Tusk wrócił na ścianę dwa dni po zamalowaniu napisu
Po interwencji "Gazety" obraźliwy napis znikł ze ściany
"Tusk kundel Putina" - inwektywa tej treści namalowana zieloną farbą od
lutego szpeciła jeden z bloków stojących przy ulicy Belwederskiej na
Dolnym Mokotowie. Prawie półmetrowych liter nie dało się nie zauważyć. Napis zobaczyć mógł każdy jadący od strony Śródmieścia w kierunku Wilanowa. Sprawy nikt jednak nie zgłosił na policję ani do straży miejskiej.
Autora wyzwisk pod adresem szefa rządu nie widzieli dopytywani przez nas
mieszkańcy bloku.
Niespełna dwa dni mieszkańcy bloku przy Belwederskiej cieszyli się
czystą elewacją. W nocy pojawił się kolejny napis oskarżający premiera
Nie wiadomo nawet, czy oba napisy wysmarowała ta sama osoba. To mógłby
ustalić dopiero grafolog, o ile sprawa nabierze urzędowego biegu.
Do środowego popołudnia nikt z mieszkańców budynku, jak również
administracja wspólnoty lokatorskiej nie zgłosiły faktu ponownego
zabazgrania elewacji. Takiego zgłoszenia nie odebrały ani policja, ani straż miejska. Podobnie było za pierwszym razem.
- O tym, że doszło do takiego zdarzenia, dowiadujemy się od
"Gazety". Traktujemy to jednak jako zgłoszenie i natychmiast wysyłamy
pod podany adres nasz patrol - informuje Jolanta Borysewicz z biura
prasowego stołecznej straży miejskiej. Strażnicy mieli ustalić stan
faktyczny i skontaktować się z administracją budynku. Później sprawę
przekażą policji, bo niszczenie elewacji traktowane jest jako
przestępstwo. Straż ma jednak wzmocnić w okolicy częstotliwość patroli.
Wzmożony nadzór przy Belwederskiej ze szczególnym uwzględnieniem
numeru 5/7 ma też podjąć policja. - Do nas także nic w tej sprawie nie
trafiło. Teraz wszystko zależy od administratora budynku, czy zdecyduje
się zgłosić zniszczenie mienia - mówi Mariusz Mrozek, rzecznik
stołecznej policji. Jeśli tak się stanie, funkcjonariusze będą się
starali ustalić sprawcę, choć nie będzie to łatwe. Chyba że spróbuje
ponownie. Jeśli zostanie złapany, grozi mu do 5 lat więzienia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Basti / Nestor - Dziękujemy Panie Donaldzie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. Maziarski stawia krzyżyk na Tusku i daje wskazówki
Platformę długo ratował osobisty czar Donalda Tuska, jednak i on się dziś wyczerpał. Premier zdaje sobie z tego sprawę i dlatego odwleka zapowiadaną podróż po Polsce.
Nie zazdroszczę mu. Wyobrażam sobie, jak nerwowo wygląda z okien swej warowni i obserwuje zbliżające się od horyzontu pochodnie wrogich armii. Dużo ich. Coraz więcej i coraz bliżej. A on - samotny, bez dawnych towarzyszy, otoczony tylko dworzanami - nie może nic na to poradzić. Pozostaje czekać na nieunikniony koniec.
No, chyba żeby spróbować odbudować drużynę. Pojednać się z Balcerowiczem, Schetyną i innymi. Odzyskać zaufanie dawnych towarzyszy i sojuszników. Uznać ich autonomiczną pozycję w polityce. Wycofać się z pomysłów w rodzaju częściowej nacjonalizacji OFE. Nadać nowy impet programowi reform. I dopiero wtedy ruszyć w Polskę, do wyborców. Ale nie w pojedynkę - całą grupą. Z komunikatem: drużyna pierścienia znowu jest razem i wie, czego Polska potrzebuje.
Tak, wtedy byłby jeszcze cień szansy. Tyle że to utopijna wizja.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,13802607,Samotnosc_Tuska.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. nie ma czasu, bo harata w gałę, atu jakies feministki wyją
Tusk: Nie mam czasu, by raz na tydzień tłumaczyć się za ministra
Tusk: Nie mam czasu, żeby tłumaczyć się za ministra"
- Nie mam i nie mogę mieć czasu, żeby raz na tydzień komentować
czy tłumaczyć się za ministra tylko dlatego, że on zbyt upolitycznia
kwestie, którymi się publicznie zajmuje - powiedział premier o
Jarosławie Gowinie. Tusk podkreślił, że chciałby, aby "skrzydłowi
politycy" nie starali się narzucać swoich poglądów "całej reszcie". - To
kwestia talentu samodyscypliny. Na ile mogę pozostać wiernym swoim
poglądom, a jednocześnie szanować fakt, że jestem w partii wielonurtowej
o centrowym charakterze - powiedział. - Być może minister Gowin, na
dłuższą metę, nie potrafił wytrwać w takiej wewnętrznej dyscyplinie -
dodał.
Premier odniósł się też do niedawnej wypowiedzi
Jarosława Gowina na temat handlu zarodkami. - Następca ministra na pewno
także i w tej sprawie szybko zabierze się do roboty - stwierdził. -
Kroplą goryczy był, delikatnie mówiąc, brak precyzji w wyjaśnianiu tej
kwestii na posiedzeniu Rady Ministrów. Wtedy po raz kolejny wziąłem
tłumaczenia pana Gowina na klatę. Nie wydały się precyzyjne - dodał.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. Tusku,
ponad 70% negatywnie ocenia działanie twojego rządu, ponad 60% twoje jako premiera, weź to wreszcie na "klatę"i sam się zdymisjonuj.
Masz 100% gwarancję, że protesty przeciw takiej decyzji będą śladowe, niezauważalne..
Za to miliony odetchną z ulgą.
basket
33. Tymczasem w Leningradzie...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Donald Tusk jest jeszcze
Donald
Tusk jest jeszcze bardziej proniemiecki niż sam to przyznaje. Tak
twierdzi socjolog z polsko-niemieckiego Uniwersytetu Viadrina
Po co Niemcom proniemiecki premier z jakiegoś obcego kraju? Nie wystarczy im ich kanclerz i cały rząd?
Dr Krzysztof Wojciechowski, polski socjolog z Frankfurtu nad
Odrą w wywiadzie dla niemieckiego radia „Deutschlandradio Kultur”
powiedział, że premier Donald Tusk jest „bardziej proniemiecki niż sam
to przyznaje”.
– stwierdził dr Wojciechowski, który brał udział w tworzeniu polsko-niemieckiego Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Sam tytuł wywiadu tak pozytywnego dla naszych zachodnich sąsiadów brzmi: "Tu zdarzył się prawdziwy cud".
Choć podstawowy temat rozmowy dotyczy głównie poprawy transgranicznych
relacji polsko-niemieckich, to w kontekście proniemieckiego Tuska słowo
"cud" też ma swoje znaczenie.
Po wygranych przez PO wyborach w 2007 r. dziennik "die Welt"
nie posiadał się z radości, że szefem rządu w Polsce zostanie
"proniemiecki historyk".
Nie wypada też nie wierzyć panu doktorowi, od 30 lat związanemu z
naszymi zachodnimi sąsiadami, gdyż w tym samym wywiadzie reakcje tych,
którzy protestowali przeciwko kłamstwom na temat Armii Krajowej w
słynnym serialu emitowanym przez niemiecką telewizję publiczną „Nasze
matki, nasi ojcowie” nazwał „histerycznymi”.
Przypomnijmy
więc, że wśród „histeryków” był chociażby Juliusz Braun – prezes
Telewizji Polskiej, który wystosował list protestacyjny do szefostwa
ZDF.
„Histerykiem” – trzymając się nomenklatury dr Wojciechowskiego - jest też zapewne polska ambasada, która również zaprotestowała przeciwko fałszerstwom historycznym.
Pewnie jednak dr Wojciechowski uznał, że lepie będzie, jeśli protesty
nazwie „histerycznymi”, bo takie określenie przypada do gustu Niemcom,
którzy tak je właśnie nazywają. Zapewne bardzo się też im podoba, jeśli
Tusk jest „jeszcze bardziej proniemiecki”, niż sam to przyznaje.
Czy trzeba być „histerykiem”, aby czuć przebiegające po
plechach ciarki, po kolejnej informacji, że szef rządu jest gorącym
sympatykiem jakiegoś obcego kraju?
Sławomir Sieradzki/ dradio.de
SŁUCHAJ W ORYGINALE WYWIADU DR. KRZYSZTOFA WOJCIECHOWSKIEGO
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Afery, kompromitacja,
Afery, kompromitacja, arogancja, buta, PR, słowa, słowa, słowa... - mija 10 lat kierowania przez Tuska Platformą Obywatelską
W sobotę mija 10 lat, od kiedy Donald Tusk kieruje Platformą
Obywatelską, która pod jego przywództwem już drugą kadencję rządzi w
kraju. Dla zwolenników - urodzony zwycięzca, polityk wybitny, dla
krytyków - "Donald nic nie mogę Tusk", prowadzący politykę "ciepłej wody
w kranie".
Platforma Obywatelska na drogę politycznych
zwycięstw weszła dzięki nagonce na rząd PiSu z lat 2005-2007. Wydaje
się, że do dziś jest beneficjentem tego okresu. Od tamtego
czasu partia wygrała wybory parlamentarne (przyspieszone w 2007 r. oraz w
2011 r.), jej kandydat - Bronisław Komorowski - został prezydentem w
wyborach w 2010 r., wygrywając w II turze z Jarosławem Kaczyńskim. PO
wprowadziła najwięcej eurodeputowanych w wyborach do PE w 2004 i 2009
roku. Kandydaci PO z sukcesem startowali też w wyborach samorządowych w
roku 2006 i 2010. Tusk jest szefem rządu drugą kadencję, co zdarzyło się
po raz pierwszy w najnowszej historii Polski.
10.
rocznica szefowania przez Tuska Platformie, zbiega się ze znaczącym
spadkiem notowań partii, rządu, a także spadkiem poziomu zaufania do
samego premiera i wzrostem nieufności do niego. Platforma w
ostatnim czasie przegrała m.in. wybory uzupełniające do Senatu w
Rybniku, w referendum odwołano prezydenta Elbląga z PO oraz Radę Miasta.
Kryzys
widać równie w rządzie. Zła kondycja gabinetu oraz brak jego sukcesów
jest coraz powszechniej zauważalny. W kwietniu premier zdymisjonował
dwóch ministrów: skarbu Mikołaja Budzanowskiego oraz sprawiedliwości
Jarosława Gowina. Opozycja, po medialnych doniesieniach, domaga się
odwołania ministra infrastruktury Sławomira Nowaka; ze szczególną
krytyką społeczeństwa, mediów i opozycji spotyka się polityka minister
edukacji Krystyna Szumilas.
Silna opozycja, wobec polityki Tuska zaczyna być widoczna również w PO. Liderem
konserwatywnego skrzydła PO jest odwołany niedawno z funkcji ministra
sprawiedliwości Jarosław Gowin. Nie wyklucza on startu w wyborach na
szefa partii. Konkurentem premiera będzie też zapewne wiceszef PO
Grzegorz Schetyna.
Tusk w 2010 roku deklarował, że do kolejnych
wyborów na szefa partii już nie stanie, bo - jak mówił - powinno dać się
szansę następcom. Jednak później zmienił zdanie, tłumacząc, że nie
widzi w Platformie jednoznacznego lidera, który poradziłby sobie lepiej
niż on. Obecnie zapowiada, że ponownie będzie ubiegał się o fotel
przewodniczącego PO.
Szefa partii wybiorą wszyscy działacze PO.
29 czerwca odbędzie się Konwencja Krajowa, która ma zmienić statut
partii, aby umożliwić bezpośrednie głosowanie. Nowy szef PO mógłby być
znany już w sierpniu. Ewentualna II tura odbyłaby się na przełomie
sierpnia i września.
- oświadczył premier.
Tusk, to dla jednych skuteczny lider o
dużej charyzmie, wygrywający kolejne wybory, polityk dobrze postrzegany
na arenie europejskiej, który ma świetną intuicję, umie wyczuć klimat
społeczny. Dla coraz większego grona polityk, który dla władzy "idzie po trupach" i bezwzględnie eliminuje konkurentów wewnątrzpartyjnych. Jego ofiarami stali się już m.in. Jan Rokita, Maciej Płażyński, Zyta Gilowska czy Paweł Piskorski.
Osoby
popierające premiera twierdzą, że Tusk poradził sobie z problemami w
okresie kryzysu gospodarczego i zmierzył się z największą w naszej
historii powojennej tragedią - katastrofą smoleńską. Jednak ich zdanie w
tej ostatniej sprawie nie jest w stanie przebić się przez skandaliczne i
kompromitujące premiera zaniedbania ws. Smoleńska. Mimo tego zwolennicy
go chwalą. Uważają również, że prowadzi skuteczną politykę zagraniczną,
choć wydaje się ona obliczona na rezygnację z polskich priorytetów w
kontaktach z Rosją i Niemcami oraz UE.
Zdaniem przeciwników
premiera Tuska, polityka wobec Niemiec i Rosji jest zbyt uległa,
"prowadzona na kolanach", mówią, że premier nie dotrzymuje obietnic
wyborczych, a za tragedię smoleńską, należy mu się Trybunał Stanu.
Do dziś nie są jasne kulisy powstania Platformy Obywatelskiej. Wiadomo,
że partia powstała w 2000 r., powołał ją Tusk z Maciejem Płażyńskim i
Andrzejem Olechowskim. Zwarta początkowo grupa "trzech tenorów" zaczęła
się rozpadać. Olechowski po przegranej w 2002 r. w walce o fotel
prezydenta Warszawy pozostał działaczem PO, ale wycofał się z
działalności politycznej. W kwietniu 2003 r. z kierowania PO zrezygnował
Płażyński; 1 czerwca jej szefem został Tusk.
- mówił wówczas.
Do dziś nikt nie wyjaśnił podejrzeń,
jakie na PO rzuciła wypowiedź Gromosława Czempińskiego. Kilka lat temu
mówił on, że w powstanie PO zaangażowane były służby specjalne. Jego
słów nikt nie zdementował, ale również nie drążono tego tematu. Być może
za PO stoją zupełnie inne siły niż się może wydawać.
Początki
Platformy Obywatelskiej nie były usłane sukcesami. W 2005 r. Tusk był
kandydatem PO na prezydenta. W I turze wyborów otrzymał 36,33 proc.
głosów, a jego rywal Lech Kaczyński - 33,10 proc. Ostatecznie w II turze
Tusk przegrał z Kaczyńskim, uzyskał 45,96 proc. głosów, a Kaczyński
54,04 proc. W wyborach parlamentarnych 2005 r. PO przegrała z kolei z
PiS. Partia Tuska uzyskała 24,14 proc. głosów, a partia braci
Kaczyńskich 26,99 proc.
Dopiero dzięki nagonce medialnej
na PiS, w którą chętnie włączali się politycy Platformy Obywatelskiej,
PO udało się wejść na drogę politycznych sukcesów. Dzięki tej fali PO wybory wygrała, uzyskując 41,51 proc. głosów. Tusk w Warszawie uzyskał ponad 500 tys. głosów.
- mówił Tusk 21 października 2007 r. po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów.
Nieuzyskanie
bezwzględnej większości głosów w Sejmie zmusiło PO do stworzenia
koalicji, która zapewniłaby nowemu rządowi większość w parlamencie.
Wybór padł na PSL. Na czele nowego rządu stanął Tusk, a wicepremierami
zostali: Waldemar Pawlak (PSL) i Grzegorz Schetyna (PO). Od początku
rząd funkcjonował w warunkach koabitacji i przy silnej pozycji głównej
partii opozycyjnej.
Pierwsze cztery lata rządów Tuska były naznaczone rozpętaną przez media i PO wojną z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim. Media - w kontekście szczytów unijnych pisały o "wojnie o krzesła".
- mówił Tusk w październiku 2008 r.
Najbardziej tragicznym wydarzeniem w minionym okresie była katastrofa smoleńska.
- powiedział premier o katastrofie samolotu Tu-154M, w której zginął
Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią oraz 94 wybitne polskie
osobistości. Nie odnosił się jednak do faktu, że do tragedii
przyczyniła się atmosfera, jaką PO wytworzyło wokół Prezydenta RP, a
także wyniki jego rozmów z Władimirem Putinem, z którym prowadził
polityczną grę przeciwko Prezydentowi Polski.
Premier
Tusk przy okazji sprawy smoleńskiej wielokrotnie dawał dowody swojej
bezczelności, zarzucając wszystkim granie tragedią smoleńską.
Obarczał nią nawet środowisko polityczne PiS. Choć to premier Donald
Tusk zaraz po 10/04 rozpoczął politykę na smoleńskiej katastrofie -
używając jej jako narzędzia do zmian w polityce zagranicznej - w jego
wypowiedziach nie brakowało takich słów:
Kłamstw swoich oraz swoich ministrów - zawartych choćby w
raporcie Millera - premier nie zdementował ani razu. I to mimo, iż są
coraz poważniejsze dowody na mataczenie rządu ws. śledztwa smoleńskiego.
Politycy
PiS zarzucali Tuskowi "zdradę dyplomatyczną" i brak jakichkolwiek
działań w kierunku wyjaśnienia przez polskie państwo katastrofy. Według
prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, premier ma na sumieniu
"współdziałanie w tuszowaniu" katastrofy.
Dzięki
parasolowi medialnemu Tuskowi i Platformie Obywatelskiej udało się
zamieść pod dywan wiele afer. Taką była m.in. afera hazardowa,
która wybuchła w październiku 2009 r. po opublikowaniu przez
"Rzeczpospolitą" stenogramów nagrań rozmów szefa klubu PO Zbigniewa
Chlebowskiego z biznesmenem z branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem.
Chodziło o lobbing polityczny w trakcie prac nad nowelizacją ustawy o
grach i zakładach wzajemnych. Stanowiska w rządzie stracili wtedy
ministrowie: spraw wewnętrznych - Grzegorz Schetyna, sprawiedliwości -
Andrzej Czuma, sportu - Mirosław Drzewiecki oraz wiceminister gospodarki
Adam Szejnfeld. Z Kancelarii Premiera odeszli też, jak tłumaczył Tusk -
"do boju o prawdę w Sejmie" - jego bliscy współpracownicy" Sławomir
Nowak i Rafał Grupiński.
- komentowali jego decyzje politycy zarówno opozycji, jak i koalicji.
Sprawa
hazardowa jednak nie została wyjaśniona, nikt nie poniósł żadnej
konsekwencji. Komisja śledcza, którą w tej sprawie powołano, stała się
narzędziem tuszowania sprawy. Działano tak, by PO mogła uniknąć skutków afery.
W styczniu 2010 r. Tusk zapowiedział, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich.
- tłumaczył swoją decyzję. Premier wyjaśnił, że Polska potrzebuje silnej władzy wykonawczej do przeprowadzania dalszym reform.
Mimo
fatalnych rządów, przyczynienia się do tragedii smoleńskiej, aktywnego
udziału w matactwie smoleńskim, mimo wielu afer - m.in. hazardowej i
stoczniowej - Platforma Obywatelska w 2011 roku znów wygrała wybory. Przed tymi wyborami Tusk ruszył w kraj "Tuskobusem".
Po wyborach premier znów zapowiedział rozwój i modernizację Polski. Jednak mało kto brał to już na poważnie.
Nowy
rząd Tuska został zaprzysiężony 18 listopada 2011 r.; wicepremierem
ponownie został Waldemar Pawlak (PSL). Tusk w imieniu rządu przyrzekł
ciężką pracę i odważne decyzje. W swoim expose z 2011 r. zapowiedział
m.in. podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat, likwidację funduszu
kościelnego i zmiany w OFE.
Jednocześnie z rozpoczęciem
działalności drugiego rządu Tuska coraz lepiej widoczne było zejście PO
na lewą stronę sceny politycznej oraz mniejsza zdolność do skutecznego
PR Tuska. To również był skutek wielu butnych decyzji, które podejmowane
były często wbrew społeczeństwu. Tak było m.in. ws. wieku emerytalnego,
czy ws. uporu rządu dotyczącego obniżenia wieku szkolnego.
W
październiku 2012 r. premier przedstawił w Sejmie informację o
dokonaniach i planach rządu, tzw. "drugie expose"; zapowiedział m.in.
wydłużenie urlopu macierzyńskiego, inwestycje w bezpieczeństwo
energetyczne, program "Inwestycje polskie". Komentatorzy wskazywali, że
premier Tusk znów coś zapowiada i obiecuje, a zbyt mało mówi o tym, co
mu się udało zrobić. Takich przykładów bowiem nie ma wiele.
Premier
zapowiedział na połowę kadencji rekonstrukcję swojego gabinetu.
Właściwie media niemal na okrągło żyją zapowiedziami jakichś zmian w
rządzie. Ich zapowiadanie stało się stałym elementem polityki
informacyjnej obecnej ekipy rządowej.
10-lecie Tuska w
PO przypada w sytuacji oczywistego tąpnięcia w nastrojach społecznych. W
majowych sondażach poparcia dla partii politycznych przygotowanych
m.in. przez CBOS oraz TNS Polska, PiS wyprzedziło PO. Według sondażu
CBOS na PiS chciało głosować 26 proc. badanych, na PO - 23 proc. W
sondażu TNS Polska na PiS chciało głosować 28 proc. osób deklarujących
udział w wyborach; na PO 25 proc. Kolejne sondaże pokazują tendencję
wzrostową w poparciu PiSu i spadek notowań PO.
W sondażach
zaufania nieufność do Donalda Tuska deklaruje z kolei więcej niż do
Jarosława Kaczyńskiego. Według majowego sondażu CBOS, po 33 proc.
badanych ufa prezesowi PiS i premierowi. Kaczyńskiemu nie ufa 46 proc.,
Tuskowi - 48 proc.
Wydaje się, że tym razem spadek
notowań PO, Tuska i rządu może być stałą tendencją. I tak dziwi, że
pojawiła się ona tak późno...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. :) cudne :)))
serdecznosci :)
gość z drogi
37. pro niemiecki chistoryk ...Tusk
chciałąbym zobaczyć ten jego dyplom...to tak jak i ślub...dla kariery....jeden chistoryk proniemiecki,drugi pro rosyjski ale nas wzieli w kleszcze... i to nie tylko dzieki ruskim serwerom ale i idiotom rodzimym,też....
a teraz siedzą i płaczą i płacą za grzechy...i niech płacą i płaczą ....nikt ich pod karabinami do urn nie prowadził ...
serd pozdrowienia
gość z drogi
38. "Wydoroślał". "A w latach
"Wydoroślał".
"A w latach 90. nie rokował..." Dziesięć lat Donalda Tuska jako
przewodniczącego PO podsumowują: Janina Paradowska, Jan Wróbel i Jacek
Żakowski
Zakowski
Przez te 10 lat Tusk wydoroślał, rozwinął się jako polityk, ale chyba
także jako człowiek. W latach 90. obserwowałem Tuska jako polityka,
który nie rokował, nie zapowiadał się na wielkiego przywódcę. Coś się
zmieniło. To jest chyba ten przypadek, kiedy włożenie ciężkiej zbroi
powoduje, że organizm dorasta. To fajne, bo bardzo często mamy
rozczarowania, kiedy politycy, z którymi łączymy nadzieje, zawodzą.
Paweł Piskorski, kiedyś wielka nadzieja, kandydat na prezydenta. Jan
Rokita, który pogubił się w swoich emocjach. A tu mamy do czynienia z
organizmem, który dorasta do zadań. To jest zupełnie inny Tusk. Mimo
tych wszystkich zastrzeżeń mam wrażenie, że to jest ogromny progres.
Jak duży? Za wcześnie, żeby Tuska podsumować, on ma dużą część
kariery politycznej jeszcze przed sobą. Mam wrażenie, że ma też przed
sobą konieczność dokonania drugiego wielkiego skoku. Pierwszego dokonał
zostając premierem, zmieniając nie tylko polską scenę polityczną ale też
treść PO, która za Rokity i Gilowskiej była dość zaściankową partią. On
potrafił to zmienić. Teraz musi dokonać drugiego skoku. Ocenić, co było
źle. Po dziesięciu latach te wszystkie błędy zaczynają się mnożyć,
podnosić do potęgi i zaczynają dominować. Tusk musi zdobyć się na nowe,
merytoryczne otwarcie.
Tusk rządzi dziś w Platformie niepodzielnie, bez niego partia nie istnieje. To jego błogosławieństwo czy przekleństwo?
Nie przypominam sobie partii, która miałaby więcej niż jednego
silnego przywódcę i dobrze sobie radziła. Taką partią, która miała
więcej grzybów w barszczu była Unia Wolności i zapłaciła za to dużą
cenę. Jest czymś naturalnym, że jest jeden grzyb w barszczu PO. Zaleta
jest taka, że inni orientują się na lidera, jeśli ma jasny przekaz.
Jednak dziś tego jasnego przekazu Tuskowi zabrakło. Zła strona jest
taka, że jak ten grzyb się pożre, a polityka pożera przywódców, powstaje
pewnego rodzaju pustka. Ale to nieuniknione. Po wielkich liderach jest
czas smuty w każdej formacji politycznej. Na to nie ma ratunku i tak
będzie w PO. Tam żaden następny Tusk nie wyrośnie, choć patrzę z
nadzieją na ministra Sienkiewicza. Ale to daleka droga.
Jakie są największe sukcesy i porażki Tuska?
Największym sukcesem Tuska jest to, że opanował dzikie tendencje
w polskiej polityce. Najpierw w PO, pozbywając się niebezpiecznych
populistycznych radykałów, jak Jan Rokita czy Zyta Gilowska. A w Polsce
trzymając populizm, wszystkich, którzy mają kieszenie pełne prostych
rozwiązań i cudownych eliksirów, na marginesie. To jest jego wielki
sukces, on wyprowadził Polską politykę z okresu szaleństwa.
Porażka to dwie rzeczy. Tusk nie docenia procesów społecznych i płaci
za to dużą cenę. Nie docenia mediów publicznych, kultury, edukacji,
nauki, której nie rozumie i on i pani minister. Powierzał te sfery
spontanicznym mechanizmom, które nie wystarczały, albo osobom średniego
formatu. Tusk miał naturalnego lidera zmiany, którym był Michał Boni,
ale go zmarginalizował, nie dał mu się rozwinąć. Dziś płaci za to cenę.
Ta powszechna frustracja świata akademickiego, szkolnictwa, służby
zdrowia, świata kultury, to nie jest skutek złej polityki, to skutek
lekceważenia wielkich obszarów życia społecznego, które są często dla
ludzi dużo ważniejsze.
To dobrze było widać ostatnio w badaniu Eurostatu, które pokazało, że twarde parametry: bezrobocie, płaca minimalna czy warunki mieszkaniowe Polska
ma kiepskie, a jednak ludzie są zadowoleni z życia. Dla Polaków ważne
jest więc coś kompletnie innego niż to, co ekonomiści mierzą i co
kieruje polityką Tuska. Gdyby spojrzał na te badania w taki sposób,
mógłby zmienić priorytety i zrobić coś dobrego dla Polski. Namawiam do
tego wszystkich polskich polityków, żeby patrzyli na to, co ważne, a nie
na to, co policzalne. Bo rzeczy ważne są na ogół trudno policzalne.
JAN WRÓBEL
Jak zmienił się Tusk przez tę dekadę?
Zmienił się właśnie wtedy, w 2003 roku, kiedy został zupełnie
zlekceważony przez przywódców Unii Wolności i nawet próbował zdobyć
poparcie Leszka Balcerowicza. Nie udało mu się. On niczym nie zasłużył
sobie na zupełne lekceważenie. Wtedy dotarło do niego, że nawet w oczach
osób, które w końcu nie są politycznymi potentatami uchodzi za mniej
istotnego gracza. Za miłego chłopaka od anegdot i piłki
nożnej. Zezłościło go to i wtedy obudził się w nim "demon". Zaryzykował
wiele, odegrał się, posmakował i kamień odrzucony stał się kamieniem
węgielnym.
Tusk rządzi dziś w Platformie niepodzielnie, bez niego partia nie istnieje. To jego błogosławieństwo czy przekleństwo?
Nie podzielam tej opinii. PO jest partią władzy i to nadaje jej
pewnej powolności i zbytniej ostrożności w wielu decyzjach. Ale właśnie
przez to, że jest partią władzy, może się pozbyć lidera, jeżeli on nie
zapewni dalszego trwania.
To, co obserwujemy, czyli walki
z posłem Godsonem i posłem Gowinem, to walki dekoracyjne. Żaden z tych
dysydentów nie dzierży w rękach struktur partyjnych i poparcia kół,
które decydują o sile polityków. Dlatego Tusk się na tę rywalizację
zdecydował. W istocie rzeczy aparat partyjny zmiażdży opozycję na jego
pierwsze skinienie.
Jakie są największe sukcesy i porażki Tuska?
Polityk, który przez tyle lat jest szefem partii i premierem
kraju, to polityk, który osiągnął sukces. W moim odczuciu porażką jest
to, że katastrofę smoleńską świadomie wpuścił w tory rozliczeń
emocjonalnych, a nie dopuścił do wyciągnięcia bardzo przyziemnych
wniosków: jak to się mogło w ogóle stać? Myślę, że po zamknięciu epoki
Tuska to będzie jedynym, ale istotnie obciążającym jego hipotekę
punktem.
JANINA PARADOWSKA
Jak zmienił się Tusk przez tę dekadę?
Niesłychanie dojrzał. Znając go od początku lat 90. miałam
zawsze wrażenie, że mam do czynienia z politykiem bardzo dobrze
wykształconym, zdolnym, ale trochę lekkomyślnym. Był pełny wdzięku, ale
nie widziałam go na funkcjach państwowych. Tymczasem okazało się, że
przy władzy wykonawczej w bardzo trudnym okresie politycznie dojrzał.
Będąc szósty rok przy władzy wykonawczej, poddaje się najsilniejszej
próbie. To jest próba mordercza w polskich warunkach. Mimo niskich
sondaży i spadku zaufania, jest to dla niego rodzaj komplementu.
Na początku lat 90., kiedy formowały się władze Kongresu
Liberalno-Demokratycznego, Jan Krzysztof Bielecki odmówił zostania
przewodniczącym partii i wskazał na to stanowisko Tuska. Zapytałam go:
dlaczego? Bo wydawało mi się, że Bielecki jest najbardziej naturalnym
kandydatem. Premier, bardzo popularny, sprzeciwił się wówczas
Kościołowi, na czym zyskał... A on mi na to powiedział, że jedyną osobą w
Kongresie obdarzoną polityczną charyzmą i talentem politycznym jest
Tusk. To Bielecki wskazał Tuska, miał dużą intuicję. Bo Tusk to bez
wątpienia najzdolniejszy polski polityk wymiaru europejskiego. To, że
jest najlepszym polskim premierem, potwierdza także opozycja i wszyscy,
którzy nie są politycznie zaślepieni.
Tusk rządzi dziś w Platformie niepodzielnie, bez niego partia nie istnieje. To jego błogosławieństwo czy przekleństwo?
Dzisiaj nie ma żadnej partii bez mocnego lidera. Nie ma PiS bez
Kaczyńskiego, nie ma lewicy bez Millera, a PSL bez Pawlaka nie jest tym
samym PSL-em. Takie mamy czasy, że partie stoją swoimi liderami.
Platforma ma ten pierwszy szereg wyrównany, choć nie zachwycający. Bo
czy Schetyna może wygrać kampanię dla PO? Czy wygrał poprzednią
kampanię? Nie. Wygrał ją Tusk, ruszając w Polskę. Pozostali politycy nie
mają charyzmy. Natomiast charyzma Tuska jest trudna do określenia. Nie
jest to charyzma męża stanu, jaką miał np. Tadeusz Mazowiecki. Ale ma
niewątpliwie autorytet i gigantyczny talent polityczny, choć nieco ten
talent zarzyna, może wskutek braku zaufania do współpracowników. Bo to
jest czas samotnych polityków.
Jakie są największe sukcesy i porażki Tuska?
Po tym, jak na kongresie Unii Wolności wycięto praktycznie całe
środowisko liberałów poza Januszem Lewandowskim, można było zostać w
Unii i próbować walczyć. Tusk wykazał się jednak odwagą, tworząc inny
projekt polityczny, mając tylko zaplecze KLD, który przegrał wybory,
wspólnie z Płażyńskim, który pozbawiony był wielkich talentów
politycznych i Olechowskim, który miał jedno: kapitał z wyborów
prezydenckich, kilkanaście procent głosów. Stworzenie ugrupowania, które
miało w sobie wówczas niesłychanie dużo energii, to był sukces i
odwaga. Bo nie będę mówiła o banałach, jak dwukrotne wygranie wyborów.
Sukcesem jest też podniesienie się z traumy po porażce.
Podwójnej, Platformy i jego osobistej, kiedy zdecydowanie prowadził w
wyborach prezydenckich i przegrał z Lechem Kaczyńskim, który wydawał się
być niewybieralny. Jeżeli dzisiaj patrzy na swoją partię z dużą
powściągliwością, to dlatego, że ona dużo mu pomogła, żeby tych wyborów
nie wygrał. Kiedy porównuję, jak PiS pracowało na swojego kandydata, a
politycy PO siedzieli w Sejmie przy stolikach i mówili, że wybory
prezydenckie mają właściwie wygrane, nie dziwię się, że dziś Tusk może
być powściągliwy i mieć brak zaufania do partii.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
39. jak wujek Stalin, co lubiał dzieci
Dzieci u premiera, prezydenta i w Sejmie
piknik z okazji Dnia Dziecka, w którym uczestniczył Donald Tusk.
Najmłodsi...
czytaj dalej »
W Kancelarii Premiera zakończył się okolicznościowy
piknik z okazji Dnia Dziecka, w którym uczestniczył Donald Tusk.
Najmłodsi mogli na własne oczy przekonać się jak pracuje premier. Dzieci
zaprosił do siebie też prezydent Bronisław Komorowski. Także Sejm był
pełen dzieci i młodzieży.
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. PAP
Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM
Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM
Piknik
w ogrodach Kancelarii Premiera zorganizowano przede wszystkim z myślą o
dzieciach i młodzieży w wieku 4-14 lat, ale mogły w nim uczestniczyć
wszystkie chętne dzieci z rodzicami. Impreza rozpoczęła się o godz. 10 i
trwała do 16.
Bajki, karate i piłeczki u premiera
Teren
kancelarii podzielono na strefy tematyczne. Centrum Nauki Kopernik
przygotowało doświadczenia i pokazy, a studenci przeprowadzali
doświadczenia z chemii i fizyki. W mobilnym posterunku policji dzieci
mogły zajrzeć do radiowozu, obejrzeć policyjny motocykl. Odbyły się
także prezentacje sprzętu strażackiego oraz konkurencje sprawnościowe i
strzeleckie.
Miały także okazję w specjalnym szpitalu polowym
nauczyć się udzielania pierwszej pomocy. Z kolei w miasteczku ruchu
drogowego mogły poznać zasady bezpieczeństwa na drodze.
Przygotowano
boiska różnych dyscyplin, pokazy karate, wspinanie się po linie, basen z
piłeczkami. Dzieci mogły spotkać się ze sportowcami.
Dzieci
mogły zobaczyć, jak tłoczy się naturalny sok z owoców, nauczyć się tańca
ludowego oraz posłuchać bajek z różnych części Europy.
Na
terenie ogrodu KPRM działał specjalny punkt Poczty Polskiej, w którym
można było zaprojektować i wysłać własną kartkę pocztową.
Apel do dorosłych
-
W Dniu Dziecka życzę tego co najważniejsze w życiu: miłości w życiu
rodzinnym, tego oczywiście żadna władza, żadne decyzje nie zastąpią -
powiedział premier. Część życzeń była adresowana do dorosłych: "byśmy
nauczyli się, że dziecko wymaga szczególnej delikatności, że miłość i
odpowiedzialność nie mogą iść w parze z agresją i przemocą".
Tusk
zaznaczył, że jako premier chciałby, aby dzieci miały jak najlepsze
warunki do startu życiowego w zakresie edukacji i ochrony zdrowia. - Tu
jest bardzo dużo do zrobienia, ale jestem przekonany, że dzieci dzisiaj
będą miały tych szans wiele, wiele więcej niż poprzednie pokolenia -
powiedział premier.
Wcześniej premier Donald Tusk spotkał się z
dziećmi ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Łomży, które premier zaprosił w
odpowiedzi na list Jakuba Zyska z klasy II c. Dzieci podarowały
premierowi album z wykonanymi przez nich portretami szefa rządu.
Po
południu premier zamieścił wpis na Twitterze. "Motywacja najważniejsza:
dobra przyszłość polskich dzieci. To nadaje sens władzy" - napisał.
Zaproszenie od premiera
Jak
podkreślił w filmowym zaproszeniu szef rządu Donald Tusk, "w Dniu
Dziecka każde z dzieci, chociaż przez chwilę, będzie mogło być
premierem".
U prezydenta
Z
okazji Dnia Dziecka także na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego odbywa
się piknik pod hasłem "Kto Ty jesteś?". Życzenia dzieciom złożył
prezydent Bronisław Komorowski wraz z żoną Anną.
- Serdecznie
dziękujemy, że możemy razem cieszyć się Dniem Dziecka, który jest
fragmentem naszego życia, w którym mieści się także marzenie o tym, by
dzieci wychowywały się i rosły szczęśliwie i by Polska miała z nich jak
największą pociechę, teraz kiedy się do nich uśmiechamy i wtedy kiedy
będziemy myśleli o nich, że są dorosłymi, odpowiedzialnymi obywatelami -
mówił Komorowski na dziedzińcu Pałacu Prezydenckiego.
Jak
zwrócił uwagę, Dzień Dziecka świętowany jest tuż przed rocznicą 4
czerwca 1989 roku, częściowo wolnych wyborów do Sejmu i "wielkim świętem
polskiej wolności, zwycięstwa mądrej wolności". - Jest jakiś ścisły
związek między optymizmem, którego zawsze pełno w każdym dziecku a
cieszeniem się z polskiej wolności wtedy (w 1989 roku) odzyskanej -
podkreślił Komorowski.
Do godz. 14 na dziedzińcu Pałacu
Prezydenckiego zaplanowano konkursy, zabawy, spotkania z ciekawymi
ludźmi i warsztaty tematyczne poświęcone m.in. tolerancji, tradycji,
rodzinie, ekologii oraz czytelnictwu.
https://www.premier.gov.pl/multimedia/zdjecia/dzien-dziecka-w-kancelarii...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. dziadzio koMOruski spotkał się z dziecmi a i tak nie wiele im to
pomoże....
właśnie oglądam piękną Polską Młodzież na Legnicy...tam jest Polska, tam nasza Przyszłość nieskażona...
gość z drogi
41. "Fakt": Sukienki premierowej
"Fakt":
Sukienki premierowej za budżetowe pieniędze. Tusk o ultimatum żony:
"jeśli mam reprezentować od czasu do czasu państwo polskie muszę
wyglądać"
"Podobnie jak ja muszę sensownie wyglądać na tle naszych partnerów w
Europie czy na świecie, to także często dotyczy mojej małżonki, która
nie pracuje, nie ma etatu ani partyjnego, ani państwowego."
"Fakt" donosi, że "wytworne kreacje dla jego żony Małgorzaty"
zamawiano m.in. "u znanej i oczywiście drogiej projektantki Gosi
Baczyńskiej! A tam damskie fatałaszki kosztują nawet ponad 6 tys. zł za
sztukę! Ale nie ma się czym przejmować. W końcu faktury wystawiano na
Platformę Obywatelską".
Skarbnik partii Łukasz Pawełek stwierdził w rozmowie z dziennikiem, że "wydatki związane są z obsługą wizerunkową premiera".
– wytłumaczył. Co znaczą "koszty własne" skoro pieniądze ze składek
oraz subwencji znajdują się na tym samym koncie? Tego wyjaśnić nie
sposób.Pozostaje zapytać, jakie warunki wspólnych podróży - rzadszych, ale
jednak - postawiła szefowi polskiego rządu premierówna Katarzyna. Ona
nie może być gorsza od mamy!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. Tusk jak Komorowski - jest z całej Polski
Stanisław Janecki
Po
tym jak Tusk ujawnił, że jako dziesięciolatek był Ślązakiem i kibicem
Górnika Zabrze, wiemy, że to o nim jest film Woody’ego Allena - „Zelig”
"Wystarczy, że premier przeniesie się do innego regionu Polski i
zaraz się okazuje, że od zawsze był Wielkopolaninem, Mazurem czy
Podlasiakiem. I gdyby istniały tam kluby piłkarskie, które pod koniec
lat 60. walczyły w europejskich pucharach, na pewno okazałoby się, że
nastoletni Donald Tusk był ich zagorzałym kibicem".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
43. POmocna dłoń z Czerskiej
W rozmowie z naczelnymi "Gazety" - Adamem Michnikiem i Jarosławem Kurskim, premier i lider PO tłumaczy, dlaczego spada poparcie dla jego partii, zapewnia, że nie zamierza "ścigać się z PiS w mesjanizmie i tradycji nieszczęścia narodowego". I przekonuje: zagrożenie skrajną prawicą to wina PiS, a homoentuzjaści powinni znać "miarę", bo wygra PiS, a mniejszości seksualne na tym stracą.
W Magazynie Świątecznym "Gazety" Donald Tusk rozmawia z naczelnymi "Gazety" Jarosławem Kurskim i Adamem Michnikiem. Zaczyna od komentarza do spadających notowań PO i rosnących PiS.
Dlaczego Platformie spada?
- Wiadomo, że w długim okresie zawsze musi przyjść moment, kiedy popularność spada (...) Warto zwrócić uwagę, że dzieje się tak, mimo że Polska odnosi oczywiste sukcesy - choćby zastrzyk pieniędzy z Unii Europejskiej, skok cywilizacyjny, pozycja w Europie. Można przyjąć, że to wszystko nie tylko nie zaspokaja aspiracji, ale wręcz rozbudza aspiracje, którym trudno sprostać. Polacy oczekują po prostu więcej - ocenia premier.
Dodaje też, że "politycy opozycji, którzy uważają się za arcypatriotów" za główny cel stawiają sobie "zohydzanie własnego państwa i każdego sukcesu Polski". - Tysiąckrotnie powtarzane słowo "katastrofa" musi w końcu przynieść negatywny skutek - mówi. I podkreśla: - Głównym powodem, dla którego PO traci, jest to, co w ocenie komentatorów i ekspertów jest działaniem godnym pochwały: podnieśliśmy wiek emerytalny do 67. roku życia, wprowadzamy ustawę śmieciową, trzymamy dyscyplinę budżetową, ograniczamy wydatki, zamroziliśmy płace sfery budżetowej.
Dodaje, że PO ma przeciw sobie "i Kościół w swej przewadze, i związki zawodowe w komplecie - od Solidarności '80, przez "S", po OPZZ - i potężną opozycję polityczną. Mamy kryzys gospodarczy w Europe i wreszcie dość nieprzyjazne media".
Co to za nieprzyjazne media? Tusk precyzuje: - Choć takiego łomotu, jaki dostaje Platforma od mediów, nikt nigdy nie dostawał, zaskakuje mnie powszechna gotowość dyskredytowania jedynej siły, która umiejętnie powstrzymuje radykałów. Media w Polsce są głęboko podzielone. Dla prawicowych Kaczyński - co oczywiste - jest bóstwem, a Tusk łobuzem. Dla pozostałych łobuzem jest i Kaczyński, i Tusk.
Premier ocenia swoją dotychczasową drogę polityczną: - Jako młody, czysty duchem liberał uważałem, że każdy musi sobie radzić sam. Skończyłem 50 lat, zostałem premierem. Przeszedłem długą drogę do dojrzałości. Zdążyłem się przekonać, że świat wytwarza całe pokłady ludzkiej krzywdy, a ludzie bez własnej winy nie mają niekiedy szans na przeżycie. Państwo musi takim ludziom pomagać - mówi.
Jak wygrać z arcy-Polakami?
W rozmowie naczelni "Gazety" nie tylko stawiają pytania. Przedstawiają też swój pogląd na polityczną rzeczywistość:
Michnik: - Jest taki mit, że może i Kaczyński wygra, ale nie zrobi koalicji. Otóż mogę to dać na piśmie, że SLD Czarzastego zrobi z nim natychmiast koalicję i nie drgnie mu powieka. Jak będzie z PSL - nie wiem. Gdy pan zaczynał, mówił pan o ciepłej wodzie w kranie i "orlikach". To mi się szalenie podobało, bo po rewolucji moralnej IV RP ludzie chcieli normalnie żyć. Ale czy po sześciu latach ta formuła nie jest już zużytym narzędziem? Jaka jest więc odpowiedź, jaka wizja równie trafiająca do wyobraźni zwłaszcza młodych, na wizję Kaczyńskiego?
Tusk odpowiada: - Ludzie głosowali na PO, bo dajemy im tę najwyższą wartość w polityce, jaką jest poczucie bezpieczeństwa. Ludzie nie tworzą sobie w głowach - tak jak to robią intelektualiści - wyobrażeń idealnej partii. Po prostu zachowują się racjonalnie, wybierając z dostępnych politycznych ofert. (...) Jeszcze nikt na żadnym spotkaniu nie zapytał mnie o wizję. Pytają mnie o rzeczy ważne: o bezrobocie, handel z Rosją, stosunki z Niemcami, wiek emerytalny, ale nie o wizję.
- Czy wy macie zborny projekt dla Polski? Retoryka pragmatyzmu może nie wystarczyć - dopytuje Michnik.
Tusk: - To pytanie, czy Polacy mają szanse w starciu z arcy-Polakami. Nie zamierzamy się ścigać z PiS w mesjanizmie i tradycji nieszczęścia narodowego. Tam są demony przeszłości i lęk przed przyszłością. To dobrze zdefiniowany elektorat. Ponadto PiS wspierają silne instytucje: przygniatająca większość hierarchów katolickich, NSZZ "S", połowa świata mediów prezentująca krwawy, rymkiewiczowski pogląd na świat. My odwołujemy się do całej reszty, w całej swej różnorodności, do nowoczesnych Polaków w nowoczesnym świecie, którzy dążą do cywilizacyjnego skoku.
Czy wewnątrz PO jest wojna z Gowinem?
Tusk bagatelizuje rywalizację z konserwatywnym politykiem z Krakowa: - To mała potyczka i moje nie pierwsze rozczarowanie ludźmi. (...) Gowin padł ofiarą złudzenia, że to jest ten moment, gdy Platforma może być efektownym placem boju o ideologię. Dziś jednak dla zróżnicowanej wewnętrznie PO ważniejsza jest jedność - mówi.
Dodaje, że cenił poglądy Jarosław Gowina np. na deregulację zawodów: - Znałem jego pogląd na korporacje sędziowską i prokuratorską. Miał w sobie zażartość. Gdyby się skupił na pracy, a nie na ideologii, osiągnąłby sukces - ocenia. Ma nadzieję, że Gowin nie wyjdzie z PO. - Nie chcę potwierdzać mitu, że skutecznie eliminuję konkurentów. To nie ja ich wypychałem, no, może z wyjątkiem Piskorskiego - ocenia Tusk.
Pytany o przypisywane mu jednowładztwo odpowiada pytaniem: - Czy Luksemburg jest państwem autorytarnym, skoro Jean-Claude Juncker rządzi tam od ponad 20 lat? A ile komplementów zbierali politycy brytyjscy lub niemieccy, gdy udawało się im przekroczyć dwie kadencje? Czy ktoś w Europie czynił z tego zarzut Thatcher, Blairowi czy Kohlowi? Gdy Angela Merkel dostała 96 proc. głosów w prawyborach w CDU, w polskiej prasie były same zachwyty! Ale na naszym podwórku to już wodzostwo i dyktatura.
Euro, narodowcy - to wina PiS.
W rozmowie z Michnikiem i Kurskim Tusk mówi o wprowadzeniu euro: - Polska ma świetną reputację i budzi duże zaufanie w Brukseli. Jak mówimy, że naszym celem jest euro, choć perspektywa się wydłuża, to nasi europejscy partnerzy nam wierzą. Zresztą niespecjalnie mają wyjście, bo alternatywą jest PiS - jawny przeciwnik nie tylko przystąpienia do euro, ale też całego projektu europejskiego. To my wprowadzimy Polskę do strefy euro, a nie Kaczyński - zapewnia premier.
To również konkurencyjna partia jest - zdaniem premiera - kluczem do narastającego w Polsce zagrożenia ze strony radykalnej prawicy. - Łysi skandujący "wyp..." do prof. Baumana czy katujący dzieci w Białymstoku, kibole, radykalni narodowcy - to ciągle margines polityki, ale już widoczny i szeroki margines życia społecznego. Co więcej, przestali się bać, bo we Wrocławiu nie zasłaniali już twarzy - mówi Tusk. (...) I podkreśla: - Dla mnie jest ewidentne, że to polityczne - chciane albo nie - dzieci Kaczyńskiego. PiS kiedyś wchłonął LPR i Samoobronę, ale w ten sposób, że się do nich upodobnił. Z ruchem narodowym jest podobnie. By PiS nie odpadła prawa flanka, będzie się w ten świat narodowców coraz bardziej wpisywać.
Tusk: przynajmniej słucham, co mówi Balcerowicz
Tusk tłumaczy się też z likwidacji OFE. - W debacie o OFE intencje muszą być czyste. OFE to wielkie pieniądze na giełdzie. Agora, TVN, Polsat związane są z OFE. Polsat jest nawet właścicielem jednego z funduszy. Nie mówię, że z tego powodu media są stronnicze, ale to fakt, że OFE są graczem sceny finansowo-politycznej - odbija piłeczkę. Ocenia, że przez "najbliższe pięć-osiem lat, OFE są dla państwa kosztownym i niewydolnym systemem. Destabilizują finanse publiczne i system emerytalny".
Jarosław Kurski przywołuje opinię Leszka Balcerowicza, że proponowane przez rząd zmiany podważają zaufanie obywatela do państwa.
- Na miejscu Jarosława Kaczyńskiego dałbym Leszkowi Balcerowiczowi honorowe członkostwo PiS. Jeśli ludzie o takim autorytecie wmawiają Polakom, że ZUS to oszustwo, złodziejstwo, że to nie ich pieniądze - to torują drogę do zwycięstwa PiS, który w ogóle nie będzie wrażliwy na argumenty Balcerowicza - odpiera premier. - Ja - w odróżnieniu od moich oponentów politycznych - przynajmniej uważnie słucham tego, co mówi Leszek. Ale pamiętajmy, że za drzwiami stoją goście, którzy jak przejmą władzę, nawet nie będą wiedzieli, kim jest Balcerowicz.
Homofobi kontra homoentuzjaści
Michnik przypomina też w wywiadzie Tuskowi zapowiedź, że Sejm po wyborach zajmie się kwestią mniejszości homoseksualnych. - W ocenie konstytucjonalistów konstytucja wyklucza małżeństwa homoseksualne. Potrzebne są zmiany w ustawie zasadniczej - odpowiada premier. I podkreśla: - W tak delikatnych sprawach jak obyczajowe jestem za tym, by zmiany w prawie były adekwatne do stanu zbiorowej świadomości, a najlepiej, kiedy je minimalnie wyprzedzają. Raptowne, nadmierne przyśpieszenie prowadzi do zerwania ścięgien. Powstaje awangarda, za którą nikt nie idzie, i scena polityczna zmienia się w dwa obozy podzielone nienawiścią: homofobów i homoentuzjastów. To fatalny scenariusz, zwłaszcza że znam proporcję jednych do drugich. Można sprawę małżeństw homoseksualnych postawić na ostrzu noża. Skutek będzie taki, że wygra PiS, a mniejszości seksualne tylko na tym stracą - ostrzega Tusk.
Przeczytaj:
Fragment wywiadu z Donaldem Tuskiem
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,14233202,Tusk__Nie_zamierzam_scigac_sie_z_PiS...?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. Jestem liderem, nie kilerem Jarosław Kurski, Adam Michnik
- Łysi skandujący ''wyp...'' do
prof. Baumana czy katujący dzieci w Białymstoku, kibole, radykalni
narodowcy - to polityczne - chciane albo nie - dzieci Kaczyńskiego
mówiłem dawno temu do parlamentarzystów PO, że w 2013 r. na pewno PiS
nas przegoni. I że w 2015 r. odzyskamy pozycję lidera na kilka miesięcy
przed wyborami. Jestem o tym przekonany. Rozmowa z Donaldem Tuskiem
Jarosław Kurski: Platforma w dół. Według
TNS OBOP PiS ma 30 proc. poparcia, PO - 23 proc.; według CBOS PiS - 27
proc., PO - 23 proc. Jak pan tłumaczy ten trend?
Donald Tusk: To złożona sprawa. Po pierwsze, wiadomo, że w
długim okresie zawsze musi przyjść moment, kiedy popularność spada, co
wcale nie oznacza, że to się jeszcze nie zmieni. Po drugie, warto
zwrócić uwagę, że dzieje się tak, mimo że Polska odnosi oczywiste
sukcesy - choćby zastrzyk pieniędzy z Unii Europejskiej, skok
cywilizacyjny, pozycja w Europie. Można przyjąć, że to wszystko nie
tylko nie zaspokaja aspiracji, ale wręcz rozbudza aspiracje, którym
trudno sprostać. Polacy oczekują po prostu więcej... Prognoza społeczna prof. Czapińskiego pokazuje, że Polacy widzą mniej powodów do narzekań, gdy oceniają własną sytuację, a więcej - gdy oceniają państwo.
Kurski: Janusz Lewandowski zauważył, że Polacy ''sprywatyzowali szczęście i uspołecznili nieszczęście!''.
- Wielu polityków opozycji, którzy uważają się za arcypatriotów,
za główny cel stawia sobie zohydzanie własnego państwa i każdego
sukcesu Polski. Tysiąckrotnie powtarzane słowo "katastrofa" musi w końcu
przynieść negatywny skutek. Wśród części elit to wręcz odruch - kto
bardziej dowali własnemu państwu. Ale nie jestem pesymistą.
Adam Michnik: Jednak podatność na agresywną retorykę wobec własnego państwa skądś się wzięła.
- Życie społeczne i tak jest u nas spokojniejsze niż w innych
państwach europejskich. Nigdzie władza nie jest od tego, by ją kochać, a
już na pewno nie w Polsce. Jednocześnie ci krytyczni Polacy wybierali
nas sześć razy z rzędu i jedna trzecia z nich deklaruje do nas zaufanie.
Michnik: A gdzie pan dostrzega błędy swojego rządu?
- W tym od rana do nocy wyręcza mnie opozycja i medialni
krytycy. Moim obowiązkiem jest mówić o tym, co robimy i co zamierzamy
zrobić. A saldo dokonań za ostatnie sześć lat to wielki polski sukces,
dostrzegany i podziwiany w Europie.
Michnik: Oczywiście, że Polska oglądana z
Moskwy, Kijowa, Pragi, Nowego Jorku, Berlina, Paryża, Madrytu czy Rzymu
ma notowania, jakich nie miała nigdy. I rzeczywiście, gdy wracam z
zagranicy i włączam telewizor, to mam wrażenie, że mój kraj jest u progu
katastrofy. Ale biorąc na to poprawkę, słyszę głosy krytyczne z łona
samej formacji rządzącej.
- Przychodzą do mnie dziennikarze i tak jak panowie zaczynają:
PiS wyprzedził Platformę, więc powiedz, chłopie, gdzie nawaliłeś, bo
widać, że coś nie gra. Powiem, co się stało: podnieśliśmy wiek
emerytalny do 67. roku życia, wprowadzamy ustawę śmieciową, trzymamy
dyscyplinę budżetową, ograniczamy wydatki, zamroziliśmy płace sfery
budżetowej. Głównym powodem, dla którego PO traci, jest to, co w ocenie
komentatorów i ekspertów jest działaniem godnym pochwały. Sondażowy
zjazd PO zaczął się w chwili, gdy podnieśliśmy wiek emerytalny.
Premier tłumaczy, na czym polega jego misja: ''Nie jestem liderem salonowej rewolucji!''
To
jest dylemat, który kiedyś nieostrożnie nazwałem odpowiedzialnym
populizmem. A więc wprowadzać na tyle łagodne zmiany, by nie stracić
akceptacji społecznej. Nieustanne nawoływanie: Tusk, tracisz, zabierz
się pan wreszcie do radykalnych reform, to - mówiąc oględnie - naiwność
polityczna! Naiwność ludzi, którzy nie muszą dźwigać na swych barkach
żadnej odpowiedzialności.
Michnik: Będąc politykiem wyrosłym z KLD, z
projektu liberalnego po wszystkich korektach, musi pan rządzić
społeczeństwem w gruncie rzeczy konserwatywnym. Czy tu nie ma zderzenia
etosów liberalnego i konserwatywnego?
- W samym konserwatywnym modelu życia społecznego nie widzę nic
groźnego. Liberalny pogląd na świat (bez radykalnych zmian w sferze
obyczajowej), jeśli ma mieć wpływ na życie społeczne w Polsce, musi być
częścią większego projektu politycznego. Tak było przecież wcześniej.
Plan Balcerowicza, przemiany własnościowe Lewandowskiego, reformy rządów
Mazowieckiego i Bieleckiego miały poparcie "Solidarności" i ciche
wsparcie Kościoła. Podobnie jak reformy rządu Buzka.
My nie mamy takiego wsparcia. Mamy dziś przeciwko sobie, co
widać gołym okiem, i Kościół w swej przewadze, i związki zawodowe w
komplecie - od Solidarności '80, przez "S", po OPZZ - i potężną opozycję
polityczną. Mamy kryzys gospodarczy w Europe i wreszcie dość
nieprzyjazne media. Nie skarżę się na dziennikarzy, bo to recepta na
klęskę, a jak się jest politykiem, to trzeba mieć twardą skórę.
Stwierdzam tylko na marginesie obiektywny fakt - choć takiego łomotu,
jaki dostaje Platforma od mediów, nikt nigdy nie dostawał, zaskakuje
mnie powszechna gotowość dyskredytowania jedynej siły, która umiejętnie
powstrzymuje radykałów. (...)
Kurski: W rozmowie z ''Polityką Ekstra'' Aleksander Kwaśniewski mówił: Donald Tusk ''jeszcze nie został socjaldemokratą, ale już przestał być liberałem''. Pytanie: ''Gdzie jest Donald Tusk? ''.
- W Polsce, która zmienia się na lepsze na naszych oczach.
Kurski: To inaczej: jak by pan zdefiniował
swoje przywództwo, skoro woli pan kroczyć pół kroku za społeczeństwem?
Uważa się pan za przedstawiciela umiarkowanego centrum. Nie narzuca
trendów, tylko je wyczuwa. Polityczne decyzje relatywizuje. Podpiera się
pan przy tym stosowną ideologią - wybitnym liberalnym myślicielem Isaiahem Berlinem, który zauważył, że w polityce nie ma rozwiązań, które są jednoznacznie dobre lub jednoznacznie złe...
- Trudno Berlina cytować rozdziałami, ale to nie jest opinia,
która afirmuje relatywizm w polityce. Jest dokładnie odwrotnie. (...)
Berlin mówi: Nie ma takich decyzji politycznych, które wszystkim robią
dobrze, a są takie, które wszystkim robią źle. (...)
Jako młody, czysty duchem liberał uważałem, że każdy musi sobie
radzić sam. Skończyłem 50 lat, zostałem premierem. Przeszedłem długą
drogę do dojrzałości. Zdążyłem się przekonać, że świat wytwarza całe
pokłady ludzkiej krzywdy, a ludzie bez własnej winy nie mają niekiedy
szans na przeżycie. Państwo musi takim ludziom pomagać. Co mają począć
rodzicie dzieci niepełnosprawnych, które wymagają opieki, bo nie widzą,
bo zatrzymuje im się oddech, bo są sparaliżowane. Przecież nie mogą iść
do pracy, bo są przez 24 godziny przy swoich dzieciach. Co tu pomoże liberalizm w wydaniu szkoły chicagowskiej!
Trzeba znaleźć pieniądze, nałożyć na kogoś podatek i płacić tym ludziom
za to, że są ze swoim dzieckiem, że dają dobro większe niż PKB. I tylko
w tym sensie człowiek staje się socjaldemokratą, ale nie ma to nic
wspólnego z ideologią, tylko z wypełnianiem zwyczajnej ludzkiej
powinności.
Kurski: Odrzuca pan ideologie i
twarde przywództwo. Jednak za głównego rywala ma pan właśnie ideologa i
wodza, który z determinacją i wiarą dąży do zwycięstwa.
- Ma wizję i nie zawaha się jej użyć.
Michnik: Sukces polityczny PiS brał się
stąd, że potrafił zaproponować język sporu. Polska solidarna kontra
Polska liberalna. Czy wy macie zborny projekt dla Polski? Retoryka
pragmatyzmu może nie wystarczyć.
- To pytanie, czy Polacy mają szanse w starciu z arcy-Polakami.
Nie zamierzamy się ścigać z PiS w mesjanizmie i tradycji nieszczęścia
narodowego. Tam są demony przeszłości i lęk przed przyszłością. To
dobrze zdefiniowany elektorat. Ponadto PiS wspierają silne instytucje:
przygniatająca większość hierarchów katolickich, NSZZ "S", połowa świata
mediów prezentująca krwawy, rymkiewiczowski pogląd na świat.
My odwołujemy się do całej reszty, w całej swej różnorodności,
do nowoczesnych Polaków w nowoczesnym świecie, którzy dążą do
cywilizacyjnego skoku. (...)
Michnik: Jak wytłumaczy pan wojnę wewnątrz Platformy?
- Jaką wojnę?
Michnik: Jak to jaką? Mianuje pan Jarosława
Gowina ministrem sprawiedliwości, po czym on wychodzi na trybunę i
pokazuje panu gest Kozakiewicza.
Michnik: Czy on nie szykuje się do wyjścia z Platformy?
- Nie wykluczam, choć mam nadzieję, że nie. Nie chcę potwierdzać
mitu, że skutecznie eliminuję konkurentów. To nie ja ich wypychałem,
no, może z wyjątkiem Piskorskiego.
Kurski: Ciekawe, czy oni myślą tak samo? Pan ma "gębę" kilera.
- Wbrew pozorom nie mam takiego instynktu, a "gęba" bywa bardzo przydatna.
Kurski: Oj, te wilcze oczy... Mówi się, że
przekleństwem polskiej polityki jest wodzowski model partii: Kaczyński -
wódz, Tusk - też wódz, Miller - wódz, Palikot - wódz, tylko
Piechociński - niewódz. Okazuje się, że jedynie w PSL możliwa jest
demokratyczna zmiana prezesa.
- Jak się nazywa sekretarz generalny CDU? A sekretarz generalny
UMP? A wiceprzewodniczący brytyjskich konserwatystów, następca Camerona?
A ktoś z Partido Popular oprócz Mariana Rajoya? Nie wiecie, bo nie
możecie wiedzieć. Czy polityka kiedykolwiek, czy to jest starożytny
Rzym, czy mała Litwa w Unii Europejskiej, istniała bez liderów albo z
liderem zbiorowym?
Cały tekst przeczytasz w "Magazynie Świątecznym".
A poza tym w Magazynie:
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. Na celowniku STASI
Andrzej Stankiewicz, Filip Gańczak, Piotr Śmiłowicz
05 lipca 2009
http://www.newsweek.pl/swiat/na-celowniku-stasi,41009,1,1.html
Nawet tacy niewierzący jak Donald Tusk chcą chrzcić swoje dzieci –
donosił pod koniec stanu wojennego skonfundowany agent Stasi. W
Instytucie Gaucka „Newsweek” dotarł do raportów dotyczących obecnego
polskiego premiera, które napisał agent bezpieki komunistycznej NRD.
Od jesieni 1980 roku jego specjednostka Operationsgruppe Warschau
(Grupa Operacyjna Warszawa) działa w porozumieniu z polskim
Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Cel: pomóc polskim towarzyszom
zwalczać opozycję. Stasi zbiera i wysyła do Berlina donosy na Lecha
Wałęsę, Bogdana Borusewicza, Tadeusza Mazowieckiego, Adama Michnika czy
Jacka Kuronia. A także na dzisiejszego premiera Donalda Tuska i rodzące
się środowisko gdańskich liberałów.
W raportach Stasi Tusk to młody kontrrewolucjonista,
który chce doprowadzić do przejęcia władzy. Przybity, gdy bezpieka
rozbija podziemne drukarnie. Wystraszony, gdy grozi mu aresztowanie.
Przez długie miesiące bezpieka NRD na bieżąco, z niemiecką precyzją
zbiera informacje o działalności, poglądach, a nawet o stanie ducha
Donalda Tuska.)..)
Również Bądkowski chce dyskutować z księżmi”.
Lech Bądkowski to mentor Tuska – pisarz, Kaszub z
wyboru, rzecznik komitetu strajkowego w Stoczni Gdańskiej w sierpniu
1980 roku. Wielu znajomych premiera przypisuje jego młodzieńczy dystans
do religii właśnie wpływowi Bądkowskiego, który był zdeklarowanym
agnostykiem i antyklerykałem.(..)
Poniedziałek, 11 lipca 1983 r., kwatera Grupy Operacyjnej Warszawa w Gdańsku, „Henryk” donosi:
„Obecnych było 17 osób, wliczając G.G., jego żonę (dawną obywatelkę
NRD) i [nazwisko zaczernione przez Instytut Gaucka – przyp. red.].
Tłumaczem rozmowy był przewodniczący Związku Literatów w Gd., Bolesław
Fac. To byli wszystko młodzi ludzie, którzy pracują w podziemiu i za
kilka lat chcą przejąć władzę w Polsce. Chodziło zasadniczo o pytanie,
jak ma dojść do przejęcia władzy. (…) G.G. był rok temu w Nikaragui i
chętnie porównywał tamtejszą sytuację z Polską (na poziomie
politycznym). Chciał namówić młodych kontrrewolucjonistów, by tak
prowadzili walkę (o władzę) jak rewolucjoniści w Nikaragui. Gdańscy
kontrrewolucjoniści odpowiedzieli, że rewolucjoniści w Nikaragui
zapewnili narodowi wolność za pomocą sowieckiej broni. Oni to odrzucają.
Chcą władzy w państwie bez Związku Radzieckiego. Grass był szczególnie
przerażony, gdy kontrrewolucjoniści powiedzieli, że bardzo pasowałaby im
polityka Reagana i Thatcher, bo uprawiają politykę antysowiecką. G.G.
próbował im wyjaśnić, że w ten sposób łączą się z imperializmem (…).
Rozmowa toczyła się potem głównie między G.G. i Donaldem, bo Donald mówi
po niemiecku. Donald był zły na G.G., bo ten często używał Nikaragui
jako porównania, a Donald nie godził się, żeby porównywać Polskę z
nierozwiniętym krajem południowoamerykańskim. Jest kaseta o rozmowach,
którą Donald udostępni »Henrykowi«. »Henryk« ma jednak milczeć na ten
temat (...)”.
Strach Tuska
„Henryk” wyciągnął od Tuska nie tylko kasety. Winter melduje dalej:
„[Donald T.] powiedział »Henrykowi«, że Wałęsa pozostanie wystarczająco
silnym symbolem w walce przeciwko porządkowi społecznemu w PRL. [Ale]
przywództwa w tej walce nie sprawuje już teraz. W przyszłości
kierownictwo będzie kolektywne”.
Ten raport potwierdza ówczesne
przekonania Tuska, który w karnawale legalnej Solidarności (1980-1981)
nie był wcale wielkim miłośnikiem Wałęsy, jawnie sympatyzował z jego
bardziej radykalnym konkurentem Andrzejem Gwiazdą. Pozostawał też w
bliskich relacjach z krytycznym wobec Wałęsy Bogdanem Borusewiczem, dziś
marszałkiem Senatu.
We wrześniu 1986 r. Borusewicz tak miał mówić o autorytarnych ciągotach Polaków i Wałęsy,
co agent skrupulatnie przekazał Stasi: „Interesujące, że w PRL dwie
trzecie ludności nie chce demokracji, tylko absolutyzmu. Podobnie było z
narodem niemieckim, kiedy w 1933 r. wybrał NSDAP, przez co Hitler
doszedł do władzy w demokratyczny sposób, a nie poprzez zamach stanu.
Również tutaj u nas pod koniec ruchu związkowego Solidarność [chodzi o
działalność związku przed wprowadzeniem stanu wojennego – przyp. red.]
bardzo wyraźnie uwidoczniła się ta tendencja narodu do absolutyzmu.
Wszędzie wystrzeliwali z ziemi mali Führerzy. Bardzo wyraźne było to np.
w gdyńskiej Stoczni Komuny Paryskiej. To, co powiedział przewodniczący
Solidarności, uchodziło za święte, on był szefem. To symboliczne
myślenie jest też oczywiście propagowane przez zachodnie mass media, np.
w sprawie roli Wałęsy”.(..)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. Wałęsowa pierwsza, tera Tuskowa. Która nastepna?
Co ujawni żona premiera?
Małgorzata Tusk wydaje autobiografię. "Nie zamierzam rezygnować z własnej przestrzeni"
- Życie z moim mężem przypomina ostry rajd z przeszkodami - pisze
Małgorzata Tusk. To pierwsza książka, w której żona premiera -
dotychczas stojąca w cieniu męża - tak dokładnie opisuje swoje życie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. Nie wiem co ujawni Tuskowa
ale wiem, co ujawnił Tusk:
Donald Tusk skierował do MSW projekt zarządzenia, przewidujący użycie 11 listopada żołnierzy Żandarmerii Wojskowej "do udzielenia pomocy policji". Żołnierze mają zabezpieczać i demonstracje patriotyczne, i odbywający się w tym czasie szczyt klimatyczny.
Projekt zarządzenia "w sprawie użycia żołnierzy Żandarmerii Wojskowej do udzielenia pomocy Policji" pochodzi z 18 września 2013 r. Pismo jest krótkie. Czytamy w nim:
"Na podst. art. 18a ust. 1 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji zarządza się, co następuje:
W związku z przygotowaniami do policyjnego zabezpieczenia:
1) 19 sesji Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu [...] w dniach 11-22 listopada 2013 r.
2) ogólnopolskich uroczystości państwowych i obywatelskich mających na celu uczczenie odzyskania przez Polskę niepodległości, które odbędą się w dniu 11 listopada 2013 r. żołnierze Żandarmerii Wojskowej udzielą pomocy Policji w zakresie ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego [...].
Prezes Rady Ministrów"
Art. 18a ust. 1 ustawy o Policji, na który powołuje się Tusk, przewiduje użycie wojska "w razie zagrożenia bezpieczeństwa i porządku publicznego, jeżeli siły Policji są niewystarczające do wykonania ich zadań".
W uzasadnieniu projektu Tusk napisał m.in.:
"Biorąc pod uwagę fakt, że rozpoczęcie konferencji [klimatycznej] przypada na dzień 11 listopada 2013 r., kiedy na terenie kraju organizowane są "Marsze Niepodległości", w trakcie których dochodzi do konfrontacji pomiędzy środowiskami antagonistycznymi, należy zakładać, że w tym dniu na terenie Warszawy może dojść do prób zakłócenia bezpieczeństwa i porządku publicznego. Ponadto ze względu na skalę wydarzenia oraz temat konferencji należy się spodziewać, że w czasie konferencji może nastąpić eskalacja sytuacji spowodowanej organizowaniem na terenie Warszawy manifestacji i akcji protestacyjnych, które mogą powodować wspomniane wyżej zagrożenia". (za "Niezależna")
No, więc najpierw to parcie na użycie Żandarmerii Wojskowej...
Ale to dla mnie najistotnijszy jest cudzysłów, w który on wziął Marsze Niepodległości.
Dla niego te Marsze są cudze.
To ujawnił na pewno.
48. Donald Tusk: Nie pójście na
Donald Tusk: Nie pójście na referendum to też pewna forma aktywności obywatelskiej
"Od początku byłem przekonany, że motywacje i powody, dla których
próbowano to referendum zorganizować nie były szlachetne i nie miały
interesu warszawiaków jakoś szczególnie na uwadze".
Premier dziękuje warszawiakom, że pozostawili prezydent stolicy
że pozostawili Hannę Gronkiewicz-Waltz na stanowisku prezydent Warszawy.
Powiedział też, że nie czuł się dobrze z taktyką namawiania, by nie
uczestniczyć w referendum, ale była ona podyktowana pragmatyzmem.
„Gwiazda z okładki” Małgorzata Tusk o blogu córki: „Sprawdzam, czy banery się odpowiednio wyświetlają”
„Ponieważ prowadzi prawie mikroprzedsiębiorstwo, pomagam jej trochę w księgowości i innych papierach.”
Żona premiera promuje swoją autobiografię jako „gwiazda z okładki”. Co na to Donald Tusk?
– twierdzi Małgorzata Tusk w „Gali”.
Wychodzi na to, że premierowa działa na przekór
mężowi, skoro w kolorowym dwutygodniku – opowiadając o swojej książce –
występuje w serii stylizowanych zdjęć i to w dodatku jako „gwiazda z
okładki.”
Trudno też nie zauważyć przynajmniej
niektórych wynurzeń Małgorzaty Tusk. Małżonka szefa rządu przyznaje, że
pomaga swej córce – Katarzynie – prowadzić modowy blog, który cieszy się
zainteresowaniem reklamodawców.
– zwierza się Małgorzata Tusk.
To nie jedyna aktywność premierowej związana z blogiem.
– wyznaje.
Małgorzata Tusk opowiada też o swoim macierzyństwie oraz małżeństwie, zaznaczając, że miłości rodzicielskiej uczyła się z czasem.
- tłumaczy.
– zaznacza.
Wyjawia, że wielokrotnie myślała żeby rozstać się z mężem.
Interesująco przedstawia moment zakładania przez męża Platformy Obywatelskiej.
I dodaje:
To się porobiło. Już nawet premierowa załamuje ręce nad Donaldem Tuskiem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. ksiązka pod nadzorem Tuska, sam zeznał :)
"Między nami", czyli Małgorzata Tusk wychodzi z cienia męża
:) artykuł sponsorowany, jak książka napisana za Danutę Wałęsa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. Książka: "Donald Tusk.
"Donald Tusk. Pierwsza niezależna biografia" Sławomir Grabias, Wyd.
Signum Temporis, 2011 - umożliwia czytelnikowi zrozumieć wiele
"niepojętych rzeczy" jakie
wyprawia obecny "władca Polski", rzeczy które "nie mieszczą się Polakom w
głowach". Bo też faktycznie to co wyprawia Tusk można tylko zrozumieć
poprzez zaszczepioną mu nienawiść do Polskości z jednoczesnym teatralnym
zakładaniem maski Polaka i patrioty. Jak tragiczne są tego skutki dla
Polski, miliony Polaków odczuły to już na własnej skórze. A prawda jest
szokująca i jest przeciwieństwem tego teatru, który odstawia: Dziadek
Tuska ze strony ojca służył w hitlerowskim wehrmachcie. Brat dziadka ze
strony matki, również służył w wehrmachcie. Natomiast babka ze strony
matki, z domu Liebke, była rodowitą Niemką. Męska część rodziny zginęła w
Rosji, na frontach I i II wojny światowej. Ciotka matki Donalda Tuska
zginęła wraz z czwórką dzieci podczas ucieczki w styczniu 1945 r. na
pokładzie słynnego "Wilhelma Gustloffa", storpedowanego przez Rosjan.
Matka Donalda Tuska wspomina, że jej mama i babcia chciały uciekać po
wojnie do Niemiec, bo "w końcu były Niemkami" (Donald Tusk. Pierwsza
niezależna biografia" Sławomir Grabias, Wyd. Signum Temporis, 2011).
Babka Tuska, salowa, musiała odejść z pracy w szpitalu, bo była
szykanowana ze względu na jej silny niemiecki akcent. To, że w rodzinie
Tuska rozmawiało się po niemiecku, nie było tajemnicą (Grabias, str.
26). Tusk zdawał sobie sprawę z problemów z tożsamością narodową swojej
rodziny. Miał od dzieciństwa zaszczepioną nienawiść do nie Niemców,
szczerze nienawidził Polaków, bo był jako dzieciak wyzywany od
hitlerowców na podwórku i w szkole. Jego wielką traumą jest chorobliwa
nienawiść do Polskości oraz dla kariery wypieranie się własnego
pochodzenia, wypieranie się swoich dziadków, udawanie, że jest kimś
innym, niż jest naprawdę! Ten stres z zapierania siebie samego uformował
psychopatyczną, bezwzględną psychikę Tuska, który nigdy nie waha się
rozpowszechniać obrzydliwych kłamstw na przeciwników politycznych czy
też wyrzucać oddanych mu pracowników jedynie dla własnej kariery i
stołków! Dlatego Polacy jako obywatele powinni dokładnie wiedzieć, kogo
wybierają na premiera czy na prezydenta i jakie jest jego pochodzenie.
To jest normalnym prawem każdego narodu wybierającego swoich przywódców w
USA, W. Bryt, czy Francji. Tusk doskonale wiedział, kim była jego
rodzina, ale wypierał się i kłamał. Dlaczego więc kłamcy i oszustowi
powierzono sprawowanie w Polsce tak wysokiego urzędu ? Dlaczego
dopuszczono, żeby wyrządził tyle straszliwych szkód Polakom i Państwu
Polskiemu ? Kto stał i stoi za ruskimi serwerami i za łże-mediami, które
go wybrały ?
http://merlin.pl/
opis pochodzi z forum merlin.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. http://youtu.be/myAJUEuLKjE
52. Małgorzata Tusk prawie jak
Małgorzata
Tusk prawie jak Paulo Coelho: "Donald często płacze: na "Królu Lwie",
na meczach... Miłość niesie ze sobą nie tylko piękne chwile, ale też
nienawiść"
"Pani pyta mnie ciągle o mojego męża, od którego chcę uciec całe
życie! Jestem często bardzo zła na mojego męża i takie słowa jak
„gnojek”… Ale mężczyzna jest ślepy, zawsze dowiaduje się ostatni."
Małgorzata Tusk: Mąż płacze oglądając "Króla Lwa"
powiedziała w "Kropce nad i" Małgorzata Tusk o swojej książce. W
programie...
czytaj dalej »
W rozmowie z Moniką Olejnik
Małgorzata Tusk: Mąż płacze, oglądając "Króla Lwa". I jak nasi mecze wygrywają
Małgorzata Tusk opowiadała dziś w "Kropce nad i" o wydanej w listopadzie
autobiografii "Między nami". To pierwsza książka, w której żona
premiera - dotychczas stojąca w cieniu męża - tak dokładnie opisuje
swoje życie. W programie TVN24 odpierała zarzuty, że chciała ocieplić
wizerunek premiera.
- Mąż uważa, że ta książka mu w niczym nie pomaga. A moja córka dostaje na blogu
komentarze, jak twoja mama mogła to twojemu tacie zrobić - mówiła Tusk.
Chodzi o opisaną w książce sytuację sprzed lat, gdy żona późniejszego
premiera miała go dosyć. Zakochała się w kimś innym i chciała odejść.
Dopytywana przyznała, że premier płakał, gdy powiedziała mu że
odchodzi. Zaraz dodała, że nie lubi jak mężczyźni płaczą.
- Często płacze Donald Tusk? - pytała Olejnik.
- Płacze. To była taka sytuacja, że ja uważam, że fajnie. No
dobra, popłakał się. To jest sukces dla kobiety. Ale czasem płacze w
sposób bezsensowny i wzruszający dla mnie. Oglądając filmy z córką,
Króla Lwa, albo jak wygrywają jakieś mecze nasi, co się teraz zdarza
coraz rzadziej - opowiadała.
Nie minęło 10 minut, a Król
Lew został najpopularniejszym wtorkowym tematem polskiego Twittera.
Użytkownicy podzielili się na tych, co płakali na Królu Lwie i na tych,
którzy nie płakali.
Małgorzata Tusk w książce opisuje jeszcze jeden płacz, 10
kwietnia 2010 r. - To był tragiczny dzień, który miał wyglądać zupełnie
inaczej. Bardzo to przeżyliśmy, a mąż najbardziej. By załamany - mówiła
żona premiera.
- Co pani sobie myśli, jak widzi zdjęcie
męża z Władimirem Putinem, jak robią "żółwika". Gdy wyciągany jest
wniosek, że jest układ pomiędzy panami i wspólnie doprowadzi do tragedii
- pytała Olejnik, nawiązując do zdjęcia opublikowanego przez tygodnik
"wSieci".
- Ja wiem, jak wyglądał ten dzień i następne
dni. Sugerowanie tych, czy innych zachować jest nikczemne, a na pewno
bardzo niesprawiedliwe. Straciliśmy tam przyjaciół.
Tusk płacze na "Królu Lwie"? Internet drwi z żony premiera
Ocieplanie
wizerunku premiera czy promocja książki? Małgorzata Tusk i jej wyznanie
u Moniki Olejnik, że "mąż płacze na filmie 'Król Lew'" stały się
obiektem drwin ze strony internautów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. 7-my rok niepodzielnego rządzenia Polską przez Tuska
Na wiceszefów PO premier zaproponował i wybrano : Hannę Gronkiewicz-Waltz, Bogdana Borusewicza, Cezarego Grabarczyka i Radosława Sikorskiego. Graś został sekretarzem generalnym.
Tusk podkreślił na sobotniej Radzie Krajowej, że plan rządzenia PO w Polsce jest przygotowany na kolejne siedem lat. "Wiem też, że pycha nie może nas zgubić i przede wszystkim będziemy odpowiadali za te najbliższe niecałe 2 lata, a więc do tego czasu, kiedy mamy mandat pochodzący z wyborów. Polacy powiedzieli nam - na razie rządzicie do 2015 roku, powiedzcie, co do 2015 r. w tym procesie wielkiej zmiany jeszcze zamierzacie zrobić" - powiedział premier.
Według Tuska "tajemnica powodzenia Platformy" polega na tym, że partia wzięła odpowiedzialność za kontynuowanie "wielkiej zmiany" w Polsce. "Tym, co ludzi motywuje do tego, żeby nas wesprzeć, także wtedy kiedy konkurujemy w wyborach, są te świadectwa, te dowody, materialne przykłady wielkiej zmiany, jaka w Polsce zaszła. (...) Naprawdę w Polsce po raz pierwszy budujemy wielkie fundamenty cywilizacyjne i nawet jeśli one spowszedniały, to właściwie tym lepiej" - mówił premier.
Premier nakreślił w swym wystąpieniu plany na najbliższe lata. Tusk powiedział m.in., że oczekuje od ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, by do wiosny przedstawił precyzyjne działania, które w sposób wyraźny doprowadzą do skrócenia czasu oczekiwania na wizytę u lekarza i zmniejszenia kolejek w służbie zdrowia; dodał, że mówi przede wszystkim o podstawowej opiece zdrowotnej.
Premier zapowiedział również, od września 2014 r. zostaną wprowadzone wyraźne zmiany na korzyść uczniów i rodziców. Zapewnił, że rząd „postawi się lobby”, które żyje ze sprzedaży podręczników. „Jedno zadanie wymaga wyjątkowego napięcia, to kwestia podręczników (…) nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie podołali temu jednak dość prostemu wyzwaniu, choć wymaga ono odwagi i postawienia się bardzo poważnemu lobby, trzeba tę rzecz nazwać po imieniu" - powiedział premier.
Według Tuska do roku 2015 „wspólnie z Polakami, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co dalej z nieszczęsnymi śmieciówkami", czyli tzw. umowami śmieciowymi. Zapowiedział, że jeszcze w 2014 roku będzie proponował rozwiązania, które będą dotyczyły „powolnego eliminowania śmieciówek, żeby to zbyt mocno nie uderzyło w rynek pracy".
"Dylemat jest prosty, chociaż okrutny – czy mamy podjąć wspólną decyzję o rozpoczęciu procesu oskładkowania i opodatkowania tych źródeł dochodu, które dziś nie są oskładkowane, żeby zbudować system, możliwie szczelny, bezpieczny dla przyszłych emerytów i sprawiedliwy, ale ze świadomością, że oznacza to opodatkowanie tych, którzy dzisiaj płacą niższe podatki” – mówił premier. „Likwidacja śmieciówek, to jest zwiększenie opodatkowania, lub oskładkowania wobec tych, którzy dziś tego nie płacą. Koniec kropka” – wskazał.
Ponadto premier zapowiedział w najbliższych latach zwiększenie inwestycji w innowacyjność oraz w kulturę. "Musimy zamienić konkurencyjność polegającą na niskich kosztach pracy na konkurencyjność wynikającą z wysokich kwalifikacji i wyższej wydajności" - przekonywał. Dlatego - jak mówił - "rok 2014, a przede wszystkim 2015 to w przesunięciach budżetowych mądrze dedykowana innowacyjność".
Według premiera rok 2015 będzie także czasem wyraźnie odczuwalnej poprawy dla kultury. Przyznał, że w ostatnich latach kultura nie była rozpieszczana, bo środki budżetowe były inwestowane w "twarde podstawy rozwoju".
Zapowiedział też, że poprosi prezydenta Bronisława Komorowskiego o zorganizowanie na początku 2014 r. nowego okrągłego stołu. Według szefa rządu Polska potrzebuje ponadpartyjnego porozumienia ws. polityki wschodniej oraz wspólnych kandydatów do instytucji UE. "W sprawie Ukrainy, Białorusi, Rosji Polacy i Polska muszą mówić jednym głosem; dyskutujmy, spierajmy się, ale musimy prowadzić jedną politykę" - przekonywał premier.
"Zwrócę się do prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby na początku roku 2014, a więc 25-lecia okrągłego stołu, poprosił liderów wszystkich najważniejszych partii politycznych w Polsce, aby skorzystali z zaproszenia do nowego okrągłego stołu po to, żeby zacząć rozmowę" - powiedział Tusk. Dodał też: "Nie chodzi o to, by zbawiać nas wszystkich od emocji i nienawiści, bo pewnie jednorazowym aktem tego nie zrobimy, ale warto porozmawiać wspólnie ze wszystkimi choćby o dwóch sprawach".
Tusk podkreślił także, że kobiety nie są gorzej przygotowane do zajęć publicznych niż mężczyźni; dodał, że z reguły zauważa, iż są lepiej przygotowane, "a jest ich ciągle trzy razy mniej". Podkreślił, że "Platforma wzięła na siebie wielki wysiłek wyrównywania tej cywilizacyjnej luki, bo to jest cywilizacyjna luka, tu nie ma co udawać". Premier obiecał działaczkom PO, które zaangażowały się we wprowadzenie tzw. suwaka przy układaniu list wyborczych partii (naprzemienne ustawienie kobiet i mężczyzn), że będą miały jego "pełne wsparcie".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Donald Tusk: W polityce nie
Donald Tusk: W polityce nie każdy jest takim maratończykiem jak ja. Jestem gotów do następnej rundy
Nadal uważam, że przegrać możemy przede wszystkim sami ze sobą - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Donald Tusk.
Tusk otacza się kobietami,
bo są lojalne, niegroźne, nie musi się ich bać. W domyśle - są
paprotkami! - oceniają komentatorzy po posiedzeniu Rady Krajowej PO.
Tak może mówić tylko ktoś, kto nadal nie rozumie, że kobieta w polityce, gospodarce, nauce jest warta tyle samo co mężczyzna!
Marzę o tym, by w Polsce nie pojawiały się takie komentarze. Pomijam
już fakt, że lojalność nie oznacza podległości. Jej warunkiem jest
obustronne zaufanie. Tymczasem w polskim życiu politycznym lojalność
traktuje się jako coś dwuznacznego.
Czy marszałek Kopacz, która została I wiceprzewodniczącą partii, będzie miała odwagę forsować swoje zdanie?
Pani marszałek przejawia czasami wielką gotowość do walki.Jako jedyny minister zdrowia na świecie postawiła się koncernom
farmaceutycznym w sprawie szczepionek przeciw grypie AH1N1. A ryzyko
było wielkie. Doceniono jej postępowanie i była w tym środowisku
przedstawiana jako wzór odwagi i rozsądku.
Czy szefowi się czasem stawia?
Nawet za często. Wrócę jeszcze do lojalności: lojalność i
samodzielność nie muszą być w konflikcie. Ponieważ każda nasza decyzja
może mieć złe lub dobre skutki dla ludzi, ważne jest, byśmy umieli jasno
przedstawić swoje argumenty. Trzeba umieć powiedzieć sobie także
gorzkie słowa. Usłyszałem ich wiele od Ewy Kopacz czy Hanny
Gronkiewicz-Waltz, z którą także bardzo blisko współpracuję. Więcej niż
od któregokolwiek ze współpracujących ze mną mężczyzn.
Grzegorz Schetyna nie wszedł do zarządu, choć deklarował
lojalność. To pański błąd - mówią jedni. Polityczny lincz - twierdzą
inni. Czy nie lepiej byłoby mieć go po swojej stronie?
To, że Grzegorz Schetyna nie wszedł do zarządu, nie jest zdarzeniem tragicznym. Od tego się nie umiera.
Dziennikarzom go żal.
To dobrze świadczy o dziennikarzach. To taki naturalny ludzki odruch.
Ale nikt właściwie nie wie, co was podzieliło.
Sytuacja jest banalna i niewarta oceanu atramentu, który zużyto do
pisania na ten temat. W Platformie, podobnie jak w innych partiach,
zmienia się skład gremiów kierowniczych.
Teraz odbył się spektakl przed kamerami.
Odbyły się normalne demokratyczne wybory, które Grzegorz Schetyna przegrał.
i 3 zdjęcia
Tusk: Wyjście z zarządu PO to nie tragedia. W sprawie Schetyny nie ma nic tajemniczego
CAŁY WYWIAD Z PREMIEREM W PIĄTKOWYM WYDANIU "POLSKI".
Premier nie szczędzi słów krytyki politykom, którzy
źle oceniają posunięcia rządu ws. OFE. Oprócz Gowina i Palikota, dostaje
się też Balcerowiczowi. - Jego krytyka jest dla mnie bolesna, bo
profesor był i jest dla mnie autorytetem. Co do OFE jednak po prostu się
myli. Można stwierdzić jednoznacznie: z punktu widzenie bezpieczeństwa
finansowego państwa i jego obywateli to zły model. Natomiast ci, którzy
są jego autorami są do tego przywiązani... - uważa szef rządu.
Tusk broni decyzji o rządowym awansie Elżbiety Bieńkowskiej. -
Takiego głupawego i prymitywnego seksizmu powinien wstydzić się ten, kto
te poglądy głosi.Bieńkowska jest bezdyskusyjnie jednym z europejskich liderów w kategorii
skutecznego i mądrego wydawania europejskich pieniędzy. Przeważają
głosy, że jej nominacja była strzałem w dziesiątkę. Jeśli się okaże, że
któryś z ministrów nie daje rady, że się pomyliłem, powołam następnego.
Zdaję sobie sprawę, że niektóre decyzje personalne są mniej ryzykowne,
inne bardziej... - argumentował premier.
Premier opisywał także swoje relacje z politykami opozycji. - Jeśli
chodzi o politykę, to z Kaczyńskim znajduję dużo więcej wspólnoty
historycznej, a jeśli chodzi o teraźniejszość - z Millerem. Ma wprawdzie
inne pomysły niż ja, ale z pewnością jest politykiem dużo bardziej
racjonalnym i obliczalnym. Kaczyński w takim stanie umysłu i w stanie
ducha w jakim jest dziś nie nadaje się do współpracy w rządzeniu, bo
jest gotów brać odpowiedzialność tylko za mitologiczną część polityki -
ocenił Donald Tusk.
W wywiadzie także o tym, dlaczego z rządu odszedł Jan Rostowski,
które decyzje personalne w rządzie są bardziej ryzykowne od innych, czy
Schetyna będzie kandydował do PE.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. Premier z miękkim podbrzuszem.
Ludzie władzy w warunkach ustroju demokratycznego nie powinny mieć w życiorysie ciemnych plam. Każda niewyjaśniona sprawa, każda tajemnica może stać się polem do nacisków, przyczyną szantażu, co sprowadza na kraj niebezpieczeństwo. Patrząc z tej perspektywy na rząd Donalda Tuska oraz samego premiera, oczywiste staje się, że trwanie u władzy PO jest dla Polski niebezpieczne.
Sposób prowadzenia polityki przez koalicję PO-PSL oraz atmosfera wytworzona na styku polityki, służb i biznesu sprawia, że coraz więcej tajemnic dotyczy premiera. A zatem jest coraz więcej pól nacisku i szantażu…
W związku z koniecznością utrzymania tajemnicy o tragedii smoleńskiej oraz działaniach państwa sąd dał zgodę na nieodpowiedzialność władzy za jej poczynania. To logiczny wniosek płynący z ostatniego wyroku sądu w Poznaniu ws. nieodpowiedzialności prokuratorów prowadzących śledztwo smoleńskie. Presja polityczna związana z materiałami kompromitującymi szefa rządu i partię rządzącą spowodowała zanegowanie jednej z podstawowych dla zdrowego, demokratycznego państwa zasad: zasady odpowiedzialności za czyny i decyzje. Kosztem utrzymania tej tajemnicy jest wzmocnienie antydemokratycznej pozycji władzy.
Co szczególnie niepokojące podobnych tajemnic jest coraz więcej…
Do dziś nikt nie wyjaśnił roli służb specjalnych w założeniu Platformy Obywatelskiej. Media jakby zapomniały, że Gromosław Czempiński ujawnił niegdyś, że PO zakładał on z kolegami ze służb. I nadal nie wiadomo czy mówił bzdury, czy też prawdę. Nikt nie chciał tego zbadać.
Do dziś nikt nie wyjaśnił, co stało się w Smoleńsku, a także dlaczego cała administracja rządu działała najpierw tak, by Prezydent RP i delegacja Polski byli zdani na łaskę i działania służb rosyjskich, a potem, by niczego nie wyjaśnić, by zaciemnić obraz tragedii. Do dziś nikt nie wyjaśnił również co robił premier Tusk w Smoleńsku stojąc z zadowoloną miną przed Władimirem Putinem. Z czym mieliśmy do czynienia? Zamiast odpowiedzi na publikację tygodnika „wSieci” słychać było ataki.
Obecnie właśnie mamy do czynienia z próbą uniknięcia kolejnej odpowiedzi na ważne dla polskiej demokracji pytania. Czy premier Donald Tusk swoją karierę polityczną zawdzięcza pieniądzom z Niemiec? Debata publiczna zapomniała zdaje się o sprawie powiązań KLD i CDU, choć dotyczy ona dla demokracji sprawy najważniejszej. Podejrzenie, że premier danego państwa i jego otoczenie nie są samodzielni finansowo powinno postawić na nogi cały kraj. W Polsce wystarczyło kilka PRowskich sztuczek.
Do dziś nie wiadomo, jaki jest udział najważniejszych ludzi w Polsce w infoaferze, jakie było ich zaangażowanie w aferę hazardową, stoczniową… Do dziś nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi na drogi, stadiony, projekty informatyczne –- jak wiele z nich napędziło prywatne konta, dokąd płynęły, zwiększając niebotycznie koszty polskich inwestycji.
Lista tajemnic, dotyczących rządu, Tuska i jego politycznego otoczenia, jest coraz dłuższa. Jednak nie łudźmy się — te tajemnice są tajemnicami tylko dla Polaków i polskiej opinii publicznej. Ludzie, którzy do dziś popierają PO, często nie są świadomi jak wygląda prawdziwy obraz PO i jej lidera. Muszą oni być utrzymywani w niewiedzy, ponieważ zagrożenie, że odwrócą się od PO jest zbyt duże.
Wiadomo jednak, że do każdej tajemnicy jest jakiś klucz… Kto ma klucze do tajemnic dotyczących Donalda Tuska? Na pewno służby specjalne — polskie i obce, Rosja i Niemcy.
Te podmioty mogą w bardzo prosty sposób wysadzić w powietrze polską władzę i rząd Tuska. Mają zatem możliwości silnego i sprawnego nacisku na Polskę. Polska jest bezbronna, ponieważ człowiek kierujący nią ma zbyt wiele do ukrycia.
Tusk żyjący fałszem musi chodzić na pasku tych, którzy mogą ujawnić prawdę o jego poczynaniach.
Stanisław Żaryn
http://wpolityce.pl/polityka/195649-premier-z-miekkim-podbrzuszem-tusk-m...
Świadek koronny sypie liberałów W latach 90. gang pruszkowski miał związki biznesowe z Wiktorem Kubiakiem, sponsorem Kongresu Liberalno-Demokratycznego, partii Donalda Tuska. – Robiliśmy z nim interesy od początku lat 90. – mówi o Kubiaku Jarosław Sokołowski ps. „Masa”, najsłynniejszy polski świadek koronny, w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”. "GP" przypomina, że o finansowaniu przez Kubiaka partii Tuska mówi w książce pt. „Między nami liberałami” Paweł Piskorski, były polityk KLD i PO. Wiktor Kubiak był m.in. doradcą prywatyzacyjnym Janusza Lewandowskiego – ministra przekształceń własnościowych w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego (1990–1991) i Hanny Suchockiej (1992–1993). Nazwisko biznesmena pojawia się w policyjnych dokumentach z pierwszej połowy lat 90. Chodzi o opracowanie Biura ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej (późniejsze Centralne Biuro Śledcze) Komendy Głównej Policji na temat związków przestępczych między światem polityki, biznesu i gangu pruszkowskiego. W dokumencie pojawia się także nazwisko żony ówczesnego prezydenta Danuty Wałęsowej, która miała firmować mafijne interesy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. sami swoi...
i wciąż te same nazwiska...tylko inne już POzycje...rząd,byznes,ministerstwa...i gabinety osnute mgłą drogich cygar...i "łyski"
kto żył świadomie w latach złodziejskiej TRANSFORMACJI,tego nic nie dziwi
ani buzek na wózek,ani pierwszy milion,ktory trzeba było ukraść...ani pan bielecki,o tuskowatym nawet nie wspominam,bo i PO co ...
gość z drogi
57. WideoMerkel: Bardzo się
WideoMerkel: Bardzo się cieszę, że Tusk będzie przewodniczącym Rady Europejskiej
Bardzo się cieszę, że Donald Tusk będzie następnym przewodniczącym Rady Europejskiej - powiedziała Angela Merkel.
Tusk-Rathenau: suwerenności Polski pozbędę się pilnie, czyli 67.
Pakt fiskalny, unia bankowa, unia polityczna- kolejne kroki do całkowitej utraty suwerenności Polski
Polska zapłaci wysoką cenę za wybór Tuska
Nie chciałbym, żeby Donald Tusk stał się marionetką w ręku Angeli Merkel czy François Hollande’a – mówi dr Tomasz Teluk
Donald Tusk
został wybrany na stanowisko szefa Rady Europejskiej. Premier wyjedzie
do Brukseli 1 grudnia. W związku z objęciem stanowiska odejdzie
z polskiego rządu.
Ustępujący ze stanowiska szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuy zarabiał rocznie 300 tys. euro - podaje TVP Info. W Brukseli Tusk będzie miał do dyspozycji gabinet złożony z 30 osób.
Oprócz tego będzie dysponować czterema kierowcami i trzema
kamerdynerami. Do tej pory Tusk jako premier Polski zarabiał miesięcznie 18 tys.
złotych. Jako szef Rady Europejskiej może liczyć na uposażenie
w wysokości 300 tys. euro rocznie. To średnio 100 tys. zł miesięcznie.
Andrzej Krauze skwitował nominację Tuska (i jej zakulisowe rozgrywki) wyjątkowym komentarzem rysunkowym:
CZYTAJ TAKŻE: Piotr Zaremba: Wybrano twarz Europy? Wolne żarty. Ale pamiętajmy: wybrano zręcznego gracza
Pół porcji Mazurka: To wielki sukces Donalda Tuska.
Na razie widać jedno: z perspektywy swojej kariery Donald Tusk dokonał majstersztyku. Właściwie wszyscy już się pogodzili z wizją przegranej Platformy w wyborach.
Dla Tuska byłoby to podwójnie trudne – pisowski rząd zapewne chciałby postawić go przed sądem lub Trybunałem Stanu, partia orientowałaby się na zwycięzcę, czyli Bronisława Komorowskiego, wszystko rozłaziłoby mu się w szwach. A teraz? Cóż za odmiana.
Ciężka decyzja, mówię, bardzo kusząca, bo to jednak idziesz w zupełnie inną orbitę, odseparowujesz się od tego wszystkiego. Jesteś dużym misiem, odseparowujesz się od tego folkloru, od tego syfu.
— opisywał te dylematy w pamiętnych taśmach prawdy szef Orlenu, Jacek Krawiec. I faktycznie, Tusk zostaje dużym misiem. Nie tylko obejmie najbardziej prestiżowe stanowisko jakie w europejskiej polityce piastował Polak, ale i ustawił sobie ścieżkę kariery: w 2020 roku kandyduje na prezydenta. I tylko kataklizm mógłby go zatrzymać.
Nie wierzycie? Przypomnijcie sobie Jerzego Buzka – premiera wyciągniętego z kapelusza przez Krzaklewskiego, odchodzącego w niesławie, jako hipernieudolny. Jego partia nie weszła nawet do Sejmu! A dziś? Po kilku latach tryumfalnie wrócił do polityki, a dwa i pół roku w roli przewodniczącego parlamentu wyrobiły mu u wielu Polaków opinię męża stanu.
Doprawdy (choć w polskiej polityce sześć lat to wieczność), Tusk musiałby się bardzo postarać, by to spaprać. Ale czy naprawdę jest to tak wielki, jak chcą zastępy medialnych klakierów, sukces Polski? Wolne żarty. Nie jest, przynajmniej na razie. Posada Tuska jest raczej ceremonialna, a Unia zbyt dużą, biurokratyczną machiną, by przewodniczący Rady mógł się w niej rozpychać łokciami. Tu nie będzie żadnej falandyzacji, zero złudzeń.
http://wpolityce.pl/polityka/211700-pol-porcji-mazurka-to-wielki-sukces-...
Tomasz Bielecki pisze z Brukseli:
Sobota,
godz. 19.27, czyli kulisy wyboru Donalda Tuska. Wcześniej sondowano
szanse na szefa Komisji Europejskiej [KORESPONDENCJA]
Wyznaczenie Sikorskiego na kontrkandydata Włoszki było - jak się dziś
wydaje - zabiegiem taktycznym ze strony Tuska. Sikorski miał nikłe
szanse, ale jego kandydatura miała uwypuklać rosyjski problem Mogherni
oraz podkreślać aspiracje naszego regionu w Brukseli.
W grudniu 2013 r. zaczęły się przedbiegi do wyboru kandydata na szefa
Komisji Europejskiej – stanowiska o nieporównanie większym znaczeniu
niż przewodniczący Rady Europejskiej. Wówczas w gronie kandydatów był
Jean Claude Juncker i… Donald Tusk.
Nadzwyczaj dobrze poinformowany tygodnik „der Spiegel” napisał wówczas:
CZYTAJ TAKŻE:
„Niemcy chcą mieć poręcznego polityka”. Politolog potwierdza
powody, dla których Angela Merkel chce Donalda Tuska na
szefa Komisji Europejskiej
Użyty przez „Spiegel“ przymiotnik pflegeleichter
(łatwy w hodowli, bezproblemowy, niekłopotliwy) był i jest kluczowy w
odniesieniu do opisu niemieckiego faworyta - Tuska. Podobnie o
„zaletach” Tuska wyraził się dzień później dziennik „die Welt”.
Sprawa ta tak sparaliżowała polski mainstream medialny, że
została ona… kompletnie przemilczana, mimo że przedruku z prasy
niemieckiej dokonała polskojęzyczna redakcja „Deutsche Welle”, z których
źródeł nadzwyczaj obficie pełnymi garściami
czerpią polskie publikatory.
Dziś Merkel skierowała swojego faworyta Tuska na mniej ważne stanowisko unijne. Wiedziała, że Tusk zadowoli się każdym ochłapem.
Niemiecka kanclerz liczyła też na to, że wieloletnie inwestycje w
nieograniczony rozwój niemieckich mediów w Polsce oraz kupiony polski
establishment, zaowocują kontrolowaną euforią z wyboru Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
58. 7 lat Oceniamy siedem lat
7 lat
Oceniamy siedem lat rządów Donalda Tuska. Oceń i Ty!
Na jaką ocenę zasługuje premier Donald Tusk?
6 - celujący (2%)
5 (7%)
4 (12%)
3 (8%)
2 (10%)
1 - niedostateczny (62%)
http://www.pb.pl/3835481,53290,oceniamy-7-lat-premiera-donalda-tuska
Czy Ewa Kopacz jest dobrym kandydatem na premiera?
Tak
13 %
Nie
87 %
Tak
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tvn24-dzis-nie-dojdzie-do-spotkania-donal...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. Merkel: wybór Tuska ma
Merkel: wybór Tuska ma wielkie symboliczne znaczenie
zobacz więcej »
Ceną poparcia Camerona dla Tuska była zgoda na ograniczenie zasiłków dla Polaków na Wyspach?
rozmowie telefonicznej, w której przyrzekł poprzeć brytyjskie
propozycje" zreformowania UE.
zobacz więcej »
Kijów: w Donbasie walczą cztery taktyczne grupy batalionowe armii Rosji
To dane oficjalne, ale jeden z doradców ministra
Kanclerz Angela Merkel zapewniła kraje bałtyckie i Polskę,
obrony Ukrainy poinformował, że w ostatnich dniach Rosja przerzuciła do
Donbasu nawet 10-12 tys. żołnierzy.
zobacz więcej »
"Berlin będzie przestrzegał zobowiązań wobec sojuszników z NATO"
że Berlin będzie przestrzegał zobowiązań wobec sojuszników z NATO.
czytaj dalej »
Tusk: dar Polski dla Europy i świata
Polskie
dzieci wbrew zapowiedziom Donalda Tuska, pójdą tej jesieni do szkoły –
za to premier nie pójdzie do pracy. W ostatni weekend wakacji Donald
Tusk porzucił coraz mniej zabawne kierowanie polskim rządem i dał się
wybrać na prezydenta Unii Europejskiej.
Polscy komentatorzy okrzyknęli to wielkim sukcesem
Polski i wszyscy wszystkim zawzięcie gratulują, nawet PiS wycisnął z
siebie coś na kształt powinszowań. Kiedy jednak opadnie pył wzniecony
butami elit pędzących do „małego pałacu” z wyrazami uwielbienia –
nadejdzie czas, żeby zapytać: co to tak naprawdę oznacza? Dla Europy,
dla Polski i wreszcie – dla Tuska?
Dla Europy, w mojej
opinii, niewiele. Ważność wyboru Tuska na szefa Rady Europejskiej jest
proporcjonalna do ważności szefa Rady Europejskiej, a ta jest, powiedzmy
sobie szczerze, dość umiarkowana. Zgoda, Donald Tusk, ze swym
niewątpliwym politycznym talentem i swoistą miękką charyzmą będzie pewną
odmianą po Hermanie van Rompuy'u, którego lider brytyjskiej
niekonwencjonalnej prawicy, Nigel Farage, nazwał nieuprzejmie acz
trafnie człowiekiem „o charyzmie mokrej ścierki i prezencji urzędnika
bankowego niskiego szczebla”. Jednak dla wspólnoty europejskiej, w
czasie obecnego ukraińskiego kryzysu, ważniejszą postacią zdaje się
wysoki przedstawiciel ds. polityki zagranicznej – a to stanowisko objęła
włoska minister spraw zagranicznych, znana przede wszystkim z odmiennej
od polskiej koncepcji stosunków z Rosją. Wschodząca gwiazda włoskiej
lewicy, Federica Mogherini w lipcu wzbudziła sporo emocji w
antyrosyjskich stolicach Europy, zapraszając Władimira Putina na szczyt
ekonomiczny w Mediolanie – wtedy, kiedy kraje takie jak Polska krzyczały
o konieczności zaostrzania sankcji. Europa niewątpliwie jest podzielona
co do pożądanej linii politycznej w stosunkach z Rosją – i było
oczywiste, iż w nowym kierownictwie wspólnoty muszą znaleźć się
przedstawiciele obu opcji. O tym, na czyją stronę przechyla się szala,
decydowało rozłożenie akcentów. Gdyby ministrem spraw zagranicznych UE
został znany z ortodoksyjnej antyrosyjskości Radek Sikorski, oznaczałoby
to, iż większość Europy opowiada się za twardą linią. Powierzenie steru
europejskiej dyplomacji Federice Mogherini oznacza, że Europa jest
zdecydowana z Rosją rozmawiać.
Dla Polski odejście Tuska
oznacza – najprawdopodobniej – objęcie steru rządu przez Ewę Kopacz. To
dość dziwaczny pomysł. Mianowanie Kopacz marszałkiem Sejmu miało dla
Donalda Tuska sens – z punktu widzenia premiera, uległy i
zdyscyplinowany marszałek jest bardzo praktycznym narzędziem, podczas
gdy marszałek samodzielny może być dużym kłopotem. Jednak stanowisko
szefa Rady Ministrów, w polskim porządku konstytucyjnym naznaczone
samodzierżawiem, rządzi się innymi prawami. Jeśli Ewa Kopacz na
stanowisku premiera pozostanie – podobnie jak na stanowisku marszałka –
„lojalna”, czytaj: dyspozycyjna wobec Donald Tuska, to znaczy, że się do
tego stanowiska nie nadaje. Jeśli się usamodzielni – będzie dla Tuska
nieużyteczna.
Dla Donalda Tuska osobiście objęcie
stanowiska szefa Rady Europejskiej oznacza ucieczkę do przodu. Ucieczkę –
wbrew wielokrotnym zapewnieniom – z dawna zaplanowaną.
Na
przełomie stycznia i lutego premier urządził sobie europejskie tournée.
Nie trwonił jednak czasu na spotkania z politykami spoza Europejskiej
Partii Ludowej – w każdym razie, jeśli mógł tego uniknąć. Nie mógł w
przypadku szefa PE i prezydenta Francji – obaj socjaliści są zbyt dużymi
figurami w Europie, żeby można ich było tak po prostu ominąć. Ponadto w
ramach Grupy Wyszehradzkiej musiał otrzeć się o czerwonych premierów
Czech i Słowacji – ale wyraźnie podkreślono, że w Budapeszcie odbyło się
„spotkanie z premierem Węgier oraz spotkanie premierów państw Grupy
Wyszehradzkiej”, żeby było wiadomo co jest ważniejsze. W ramach
współpracy nadbałtyckiej musiał też tracić czas na premierów Litwy i
Estonii, choć godna uwagi była jedynie Laimdota Straujuma, premier
Łotwy. Reszta rozmówców Tuska pochodziła z jego matecznika: Angela
Merkel, James Cameron, Herman Van Rompuy, Jose Manuel Barroso, Viktor
Orbán, a także mniej znane polskiej opinii publicznej figury w stylu
premiera Szwecji Fredrika Reinfeldta, czy też Jyrki Katainena, premiera
Finlandii, będącego jednocześnie wiceszefem EPL. Tusk nie zapomniał
nawet o premierze Mołdowy, Iurie Leancă. Mołdowa wprawdzie jeszcze do UE
nie należy – w tej kwestii Donald Tusk poczynił zresztą daleko idące
obietnice – ale rządzi w niej Partia Liberalno-Demokratyczna, od 2011
roku posiadająca status obserwatora europejskiej frakcji chadeckiej.
Oficjalnie
Tusk pielgrzymował po Europie w sprawie Ukrainy, ale z komunikatów CIR
na temat odbytych przez szefa rządu spotkań wynikało jasno, że nic z
nich nie wynikało. Był to ciąg komunałów z gatunku „powinniśmy zrobić
tak, żeby było dobrze”. Osobiście obstawiam zatem, że tak naprawdę
wycieczka Tuska po chadeckich liderach europejskich była kontynentalnym
odpowiednikiem jego podróży „tuskobusem” po polskiej prowincji:
bezpośrednią kampanią wyborczą, opartą na przekonaniu, iż osobistemu
urokowi premiera nikt się nie oprze. Dziś entuzjaści szefa PO mogą sobie
powiedzieć, że przekonanie to było zasadne.
Pytanie
tylko: jak się z tym czują ci wielbiciele Donalda, którzy uwierzyli jego
zapewnieniom, iż szczęście i rozwój ojczyzny jest dla niego najwyższym
dobrem – którego nigdy nie wymieni na tytularne stanowisko europejskie z
pensją wyższą niż prezydent USA?
Agnieszka Wołk-Łaniewska, publicystka polska, Warszawa
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_09_01/Tusk-dar-Polski-dla-Europy-i-swiata-4190/
Czym Tusk zapłacił za brytyjskie "tak"? Pieniędzmi Polaków z Wysp
Jeszcze
niedawno jak lew bronił Polaków mieszkających na Wyspach, sprzeciwiając
się planom brytyjskiego premiera.Ale kiedy na horyzoncie pojawiło się stanowisko szefa Rady Europejskiej,
Donald Tusk odpuścił i w zamian za brytyjskie poparcie zgodził się na
cięcia.
Donald Tusk i David Cameron zawarli
układ w rozmowie telefonicznej przeprowadzonej 26 sierpnia - donosi
"Rzeczpospolita", powołując się na publikację konserwatywnego
brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph":
Co oznacza to w praktyce? Wyjaśnia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" John Springford z Center for European Reform w Londynie. - Chodzi
o reformę unijnej dyrektywy z 2004 roku, tak aby można było skrócić do
sześciu miesięcy okres wypłaty imigrantom zasiłków dla bezrobotnych,
wydłużyć do trzech miesięcy pobyt potrzebny do rozpoczęcia wypłaty
świadczeń, a także ograniczyć dodatkowe przywileje, na przykład dopłaty
do mieszkań socjalnych czy subwencje dla dzieci. Takie podejście popierają w Radzie UE Niemcy, Holendrzy i Szwedzi - podkreśla ekspert i jednocześnie dodaje: - Ale to demagogia: tylko 1 procent imigrantów pobiera zaraz po przyjeździe zasiłki dla bezrobotnych. Reszta pracuje.
Z podsłuchanych rozmów polityków, opublikowanych przez tygodnik "Wprost" wynikało, że Donald Tusk zajmował wcześniej twarde stanowisko wobec pomysłów brytyjskiego premiera. Mówił o tym były rzecznik rządu Paweł Graś w czasie spotkania z prezesem PKN Orlen Jackiem Krawcem:
Brytyjczycy są w o wiele lepszej sytuacji
niż polscy imigranci w Wielkiej Brytanii. Jeśli ich dzieci mieszkają
poza Wyspami, zachowują prawo do otrzymywania świadczeń socjalnych. Nie dotyczy ich również sześciomiesięczne ograniczenie wypłaty zasiłku dla bezrobotnych.
Niemcy ograniczą zasiłki i świadczenia socjalne dla imigrantów
27 sierpnia rząd Niemiec przyjął projekt ustawy mającej
zapobiegać wyłudzaniu przez imigrantów z innych krajów UE zasiłków i
świadczeń socjalnych. Chodzi przede wszystkim o zasiłki na dzieci. Bo od
lat nawet dzieci nie przebywające w Niemczech razem z pracującymi tam
rodzicami (lub np. z samym ojcem), ale w rodzinnym kraju, mają prawo do
zasiłku – wynoszącego obecnie 184 euro miesięcznie. A ponieważ
obdarzanych tymi zasiłkami rodziców dzieci żyjących poza Niemcami jest
już ponad 100 tysięcy, władze Niemiec najwyraźniej postanowiły trochę na
nich zaoszczędzić. Projektowane przepisy miałyby umożliwić wydalanie
cudzoziemców z krajów UE w razie stwierdzenia oszustwa i nakładanie na
nich zakazu ponownego wjazdu do Niemiec na okres co najmniej roku.
Natomiast osoby przyjeżdżające do Niemiec w poszukiwaniu pracy będą
miały na jej znalezienie tylko sześć miesięcy. Po upływie tego czasu
pozwolenie na pobyt ma automatycznie wygasać. Projekt ustawy przewiduje
ponadto zaostrzenie kar za pracę na czarno i za pozorowanie tzw.
samozatrudnienia oraz obowiązkowe podawanie numeru identyfikacji
podatkowej przez cudzoziemców przy pobieraniu Kindergeld – aby zapobiec
nadużyciom. Bo urzędnicy podejrzewają, że niektórzy „obcy” – przede
wszystkim ci z krajów pokomunistycznych – wnioskują o zasiłki na ich
dzieci w kilku różnych gminach i kilkakrotnie pobierają zasiłek na to
samo dziecko.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
60. Tusk: dar Polski dla Europy i świata :) w TVP u Lisa
Premier Tusk: Zwycięstwo w Brukseli to triumf Polski
"Musimy zakotwiczyć Polskę jeszcze bardziej w
UE. Gdybym nie wierzył, że UE jest szansą na polski dobrobyt, to bym się
nie zdecydował na przyjęcie stanowiska przewodniczącego Rady
Europejskiej" – powiedział premier Donald Tusk, który był gościem
programu "Tomasz Lis na żywo" w TVP2.
https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/premier-tusk-zwyciestwo-w-brukseli-to-triumf-polski.html
— zadeklarował premier Donald Tusk w rozmowie z TVP, nawiązując do efektów, jakie przyniesie jego wybór na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Tusk postanowił udzielić wywiadu swojemu ulubieńcowi w Telewizji
Polskiej - Tomaszowi Lisowi. Brak trudnych czy choćby niewygodnych
pytań to norma w takiej rozmowie. W zasadzie brak pytań w ogóle - bo to
była raczej wieczorna pogawędka, a nie wywiad. Jednak początek programu -
odśpiewane „sto lat” przez widownię Lisa było czymś niewiarygodnym
nawet jak na standardy programu naczelnego „Newsweeka”.
CZYTAJ TAKŻE: Niewiarygodny cyrk u Lisa. Widownia na stojąco śpiewa Tuskowi „sto lat!”
— mówił premier.
Odnotujmy jednak kilka istotnych wątków, o których wspomniał szef rządu.
Na początku premier mówił o swoich wrażeniach po wyborze na przewodniczącego Rady Europejskiej.
— mówił.
Tusk nawiązywał do swoich obietnic sprzed kilku miesięcy, gdy deklarował, że pozostanie w Polsce i nie wyjedzie do Brukseli.
— przyznał.
Mówił, że „od 15 miesięcy” jest bardzo trudna sytuacja - w związku z
agresją Rosji (choć słowa o agresji nie padło). Tusk przekonywał, że
Polskę trzeba „zakotwiczyć” w strukturach brukselskich.
Lis wrzucił do rozmowy temat ewentualnego przejęcia władzy przez PiS. Tusk z ochotą podjął temat:
— śmiał się Tusk.
W „rozmowie” nie zabrakło wątku dotyczącego polityki wewnętrznej -
premier mówił o potencjalnych kandydatach na jego następcę
(następczynię) w fotelu Prezesa Rady Ministrów.
— przekonywał.
Mówił jednak o kryteriach, jakimi będą się kierować przy wyborze premiera.
— ironizował.
— przyznał jednak niepewnie.
Deklarował, że w Platformie i w całym świecie polskiej polityki jest wiele nazwisk do zastępowania go w fotelu PO i szefa rządu.
— tłumaczył.
— uśmiechał się Tusk.
Zasugerował niejednoznacznie, że szefową PO i nowym premierem może zostać Ewa Kopacz.
Szef rządu tłumaczył, jak wyglądały rozmowy przed jego wyborem.
— opowiadał Tusk.
— przekonywał premier.
Tusk mówił też, że kanclerz Niemiec miała nie być entuzjastką jego kandydatury.
— tłumaczył.
Deklarował też, że Polska walczy o dobrą tekę w Komisji Europejskiej.
— przekonywał.
— zadeklarował.
Mówił jednak, że będzie „gorąca linia” między Warszawą a Brukselą.
Nie chciał wypowiadać się na temat ewentualnego składu przyszłego rządu.
— przyznał.
Dodał, że nie jest zwolennikiem przyspieszenia wyborów w najbliższych dniach.
— zastanawiał się Tusk.
Zapewnił, że dopóki - formalnie - nie będzie przewodniczącym Rady Europejskiej, zaangażuje się w kampanię wyborczą Platformy.
— ocenił.
Tusk nawiązał także do rocznicy wybuchu II wojny światowej oraz podpisania Porozumień Sierpniowych.
— mówił.
Na koniec pytanie o relacje z Rosją.
— kontynuował.
Tłumaczył, że chce, by „bardzo trudne” porozumienie między stolicami europejskimi a Waszyngtonem było coraz trwalsze.
Na koniec Tusk odpowiadał o swoje ambicje polityczne - za 2,5 roku, za 5 lat…
— odparł.
Lis dociskał - jak zareagowała żona?!
— śmiał się, kończąc Tusk.
Wywiad. W Telewizji Polskiej. Za pieniądze podatników.
Odśpiewane „sto lat”, pytania o reakcję żony i wnuka. Tomasz Lis w
pełnej krasie. Niesamowite.
http://wpolityce.pl/polityka/211872-wieczorna-pogawedka-a-nie-wywiad-nie...
Tusk u Lisa: Będę szefował Platformie do 1 grudnia. Potem musi radzić sobie sama [PODSUMOWANIE]
Pierwszy wywiad Tuska po wyborze na szefa Rady Europejskiej. Wchodzi do studia, a publiczność śpiewa "Sto lat".
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16569615,Tusk_u_Lisa__Bede_szefowal_Platformie_do_1_grudnia_.html
Połedniok pisze list do Tuska
Dorota Połedniok, skonfliktowana z PO była radna tej partii w
Siemianowicach Śląskich, napisała do premiera Donalda Tuska otwarty list
pożegnalny w związku z objęciem przez niego stanowiska szefa Rady
Europejskiej.
Radna pisze:
Gratulując Panu wyboru na tak prestiżową w Europie funkcję, ja i
większość moich rodaków pozostajemy jednak wewnętrznie rozdarci…
Cieszymy się, że POLAK POTRAFI… Jednak to nie jest tak. Dumę z tego, że
jestem Ślązaczką i Polką wyssałam już z mlekiem matki. Pisałam do Pana
już wiosną roku ubiegłego. Przypominałam, co wcześniej obiecał nam Pan.
Informowałam o sprawach do rozwiązania, o naszych nadziejach i
oczekiwaniach. List pozostał bez echa, a ja zostałam spostponowana i
obrzucona błotem.
A ja o Polskę pytałam właśnie! O nierozwiązane sprawy Śląska,
zrujnowane górnictwo, bezrobocie i biedę. Teraz zostawia Pan Polskę,
wyjeżdża na Zachód. Blichtr, splendor i władza – podziwiamy… Lecz pytam,
czy godzi się tak Panie Premierze? Nierozwiązanych problemów bez liku:
służba zdrowia, górnictwo, bezrobocie, demografia – przybywa też
samobójców i chorych psychicznie. W tym kraju leży jedno z
najbiedniejszych miast. To umierające miasto to Siemianowice Śląskie. W
mieście tym kiedyś były huty, kopalnie i praca. O tym mieście do Pana
pisałam…
Nie piszę z tej radosnej okazji do Pana, by się żalić, lecz po to, by
Panu przypomnieć, że nie zostawia Pan Polski mlekiem i miodem płynącej.
Zostawia Pan kraj biednych i sfrustrowanych obywateli. Obietnic nam
danych Pan nie dotrzymał. Nie dotrzymał Pan też obietnicy danej mnie,
bym z emigracji wróciła. Dzisiaj myślę, że jednak głupia i naiwna byłam,
ale nie żałuję…
Piszę do Pana po to, by przypomnieć, iż nie zostawia Pan tutaj
zielonej i szczęśliwej krainy. Ta wyspa dryfuje… Tym nie mniej widzę, że
zostawia nas Pan bez żalu, bólu i łez. Podobno Polska odniosła sukces…
Ciekawa jednak jestem, co obiecał Pan Europie, że uwierzyli? Pamiętam,
jak kiedyś na polu papryki zrozpaczony plantator pytał „Jak żyć”?
Przyjęcia, rauty i bale, narady, kongresy, podróże – to teraz Pański
bajkowy świat. Platforma niespełnionych nadziei, Premier
niewykorzystanych szans. „Pozostanę Premierem” – mówił Pan kilka dni
temu, a teraz okaże się, że Premier to Kopacz, nie Tusk. Wszystkiego
najlepszego Ekscelencjo – Premierze. Bonne Voyage…
Dorota Połedniok
Niezależna radna
Siemianowice Śląskie – Polska
"Są jak hipopotamy w balecie". "The Economist" o wyborze Tuska i Mogherini
Tusk i Mogherini stanowiska zawdzięczają unijnym układankom?
Brytyjski tygodnik analizuje nominacje Donalda Tuska na szefa
Rady Europejskiej i Federiki Mogherini na szefową unijnej dyplomacji.
Oba stanowiska, wprowadzone w Traktacie lizbońskim pięć lat temu, miały
usprawnić podejmowanie decyzji w Unii. Czytamy jednak, że kiedy
przychodziło do ich obsadzenia, zamiast pytań o realne kompetencje
skupiano się raczej na wypełnianiu zbędnych biurokratycznych procedur.
To właśnie dzięki nim stanowiska dostali Tusk i Mogherini -
przekonuje "The Economist". Bo niemal od początku wiadomo było, że co
najmniej jedno stanowisko musi przypadać kobiecie, a jedno zarezerwowane
jest dla socjaldemokratów.
Tusk? Trudno interpretować
Jak poradzi sobie ten duet? - pyta tygodnik. "Mogherini jest
zanurzona w polityce zagranicznej od lat, ale swój urząd piastuje
dopiero sześć miesięcy. Mianując ją, przywódcy państw zachodnich
przewrotnie dają znak, jak zazdrośnie zamierzają bronić własnych
prerogatyw w polityce zagranicznej" - czytamy. Dlatego Mogherini zdaniem
tygodnika będzie mogła zająć się "drugorzędnymi" kwestiami, które
zbytnio nie dzielą Unii: reformą europejskiego korpusu dyplomatycznego,
Bałkanami czy redefiniowaniem długofalowej strategii unijnej względem
wschodnich i południowych sąsiadów.
Według "The
Economist" trudniej interpretować powołanie Tuska. Bo choć jako szef RE
ma budować mosty ponad podziałami wewnątrz Unii, "w przeciwieństwie do
poprzednika nie jest typem budowniczego konsensusu". Tygodnik zauważa,
że w drodze na szczyty polskiej polityki musiał pokonać wielu
przeciwników.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Tusk: to było siedem
Tusk: to było siedem najpiękniejszych lat
Donald Tusk, który wkrótce obejmie stanowisko szefa Rady Europejskiej.
Podczas wizyty w Rybniku podziękował za wsparcie i krytyczne uwagi. Tusk
mówił też o wysokich kwalifikacjach Ewy Kopacz oraz o swojej współpracy
z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Premier podkreślił, że to nie do
niego należy wskazywanie swoich następców, a Ewa Kopacz "rezygnuje z
wyższej funkcji" marszałka Sejmu na rzecz roli premiera.
Tusk przyjechał na Śląsk na zaproszenie posła
Marka Krząkały, który jest jednym z kandydatów w niedzielnych wyborach
uzupełniających do Senatu w okręgu rybnickim. Podczas spotkania ze
słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku premier powiedział, że to jego
jedno z ostatnich wystąpień publicznych przed objęciem nowego
stanowiska. - Za kilka, może kilkanaście dni ktoś zastąpi mnie w tej
zaszczytnej funkcji, a ja będę przygotowywał już pierwsze posiedzenie
Rady Europejskiej – powiedział.
"Siedem najpiękniejszych lat w życiu"
- Chciałem podziękować za tych siedem lat wsparcia
(…). To wsparcie było bezcenne, bo było też bardzo krytyczne wtedy,
kiedy na to zasługiwałem. Ale niezależnie od tego, ile emocji
towarzyszyło nam przez te siedem lat, to mam wrażenie, że kiedy
spojrzymy wstecz i zobaczymy dzisiaj naszą Polskę, to wszyscy bez
wyjątku mamy powody do satysfakcji – powiedział Tusk, zaznaczając, że
niektóre rzeczy można było zrobić lepiej. Podkreślił, że było to "siedem
najpiękniejszych lat w jego życiu", bo dane mu było pracować dla
Polski.
Jak dodał, jest dumny, że jego partii udało
się wygrać kilka kolejnych wyborów. Dziś – podkreślił - ma satysfakcję,
że zmiana w przywództwie w Platformie i zmiana na stanowisku premiera "staje się faktem nie z powodu tego, że odchodzący przegrał, ale że wygrał kolejną rzecz".
Tusk mówił, że co prawda funkcja, którą wkrótce
obejmie będzie zobowiązaniem wobec całej Europy, ale - jak zaznaczył -
to, co jest ważne dla Polski nie jest w konflikcie z interesem
ogólnoeuropejskim. Wyraził przekonanie, że został wybrany na szefa Rady,
bo Polska najlepiej wykorzystuje europejską szansę, a Polacy są
najbardziej proeuropejskim narodem w Unii.
Tusk dziękuje seniorom
Tłumaczył, że ze swoim stanowiskiem postanowił
pożegnać się w towarzystwie seniorów, bo to tej grupie należą się
największe podziękowania. - Gdyby nie wasza wielka odpowiedzialność za
siebie, za swoje rodziny, miasto, region i za Polskę, to dzisiaj
bylibyśmy w innym miejscu, o wiele gorszym miejscu – zaznaczył.
Premier mówił, że przyjechał właśnie do
Rybnika, dlatego że to tutaj przed laty tworzyła się śląska Platforma
Obywatelska. Podkreślił, że za siedem lat na stanowisku premiera
postanowił podziękować właśnie na Śląsku, cała Polska ma "wielkie
historyczne zobowiązanie" wobec tego regionu, który "przez
dziesięciolecia na pewno dawał dużo więcej, niż dostawał".
Wyraził przekonanie, że w najbliższych latach
powinien zostać podjęty wysiłek, by środki europejskie w dużej mierze
wspierały właśnie Śląsk. W tym kontekście wspomniał o planowanych
nakładach na rewitalizację, co – jak zaznaczył – powinno być jednym z
priorytetów jego następców w rządzie.
Uczestnicy spotkania pytali premiera m.in. czy w
nowym rządzie, po odejściu do Komisji Europejskiej Elżbiety
Bieńkowskiej, znajdzie się przedstawiciel Śląska. Tusk odpowiadał, że
bardzo ceni śląskie kompetencje – stąd współpraca m.in. z Bieńkowską –
ale nie może wskazywać następcy, jakich ma sobie dobrać
współpracowników.
Podczas spotkania wspomniano też o Krystynie
Bochenek, wicemarszałek Senatu, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
Jak powiedział Tusk, Bochenek promowała Śląsk
bez nachalności. - Dla mnie była ideałem, wzorem promowania śląskiej
odrębności, wyjątkowości, która nie była nigdy wymierzona przeciwko
komuś – powiedział.
"To prezydent podejmie decyzję o kandydacie na premiera"
Premier Donald Tusk powiedział, że to prezydent
Bronisław Komorowski podejmie decyzję o kandydacie na nowego premiera.
Wyraził nadzieję, że decyzja ta zostanie podjęta szybko. Zapewnił, że
nie ma sporu, ani różnicy zdań między nim a Bronisławem Komorowskim.
- Rolę wiodącą ma tu prezydent, to prezydent będzie
wskazywał (kandydata na premiera), a później parlament akceptował. Moja
rola, jako odchodzącego premiera, jest tutaj żadna, ja mogę radzić, a
nie podejmować decyzje. (...) To prezydent podejmie decyzję, a partie
polityczne muszą przygotować propozycje - powiedział Tusk w Rybniku.
Przypomniał, że Platforma Obywatelska proponuje na
stanowisko premiera kandydaturę Ewy Kopacz. - Jaką podejmie decyzję
prezydent, to jest jego zadanie i jego uprawnienie. Ja tylko chciałbym,
żeby to była szybka decyzja, ale to ze względu na pracę rządu, ponieważ
im szybciej zbudujemy nowy gabinet, tym sprawniej będzie to przejście
postępowało - zaznaczył szef rządu.
Jak zaznaczył, nie jest dobrze, kiedy występuje w
podwójnej roli - premiera i przyszłego szefa Rady Europejskiej. -
Codziennie mam kilka rozmów dotyczących czy to Ukrainy, czy organizacji
prac UE, czy sytuacji w regionie, Mołdawii, np. dzisiaj rozmowy z
premier Mołdawii, Norwegii i szefem Parlamentu Europejskiego. To będzie
kłopotliwe za chwilę, bo rozmawiam, jako premier polskiego rządu, ale
wszyscy do mnie dzwonią, jako do de facto przyszłego szefa Rady
Europejskiej. To trzeba szybko zamknąć i prezydent to dobrze rozumie -
ocenił premier.
Ocena pracy z prezydentem: bardzo dobra
Tusk zapewnił też, że "komentarze, które dotyczą
procesu wyłaniania premiera, sugerujące istnienie jakiejś różnicy
poglądów, czy jakiś spór (między nim a prezydentem), nie mają nic
wspólnego z rzeczywistością".
Jak podkreślił polski sukces był możliwy także
dlatego, że przez tyle lat miał "partnera i patrona dobrych rozwiązań" -
prezydenta. - Komorowski jest wymarzonym prezydentem, bo jest
człowiekiem bardzo odpowiedzialnym, świetnie czującym konstytucję,
relacje z rządem. Każdemu życzę takiego partnerstwa, jakie myśmy mieli
przez te lata - mówił szef rządu.
- Rozmawialiśmy (z prezydentem) o tym, w jaki
sposób postępować, i muszę powiedzieć, że inaczej, niż niektórzy
plotkują, chociaż byliśmy tylko we dwóch i my obaj wiemy najlepiej o
czym rozmawialiśmy, to mieliśmy 100-procentową zgodność intencji i
identyczny plan postępowania - zapewnił premier.
Tusk przekonywał również, że Kopacz ma
kwalifikacje do pełnienia funkcji premiera. - Co do kompetencji -
pracowałem z nią cztery lata, kiedy była ministrem zdrowia i ma zarówno
kwalifikacje charakterologiczne - odwagę i bezinteresowność, jak i
merytoryczne. Nie mam wątpliwości, że będzie świetnym premierem - jeśli
prezydent i parlament się na to zdecydują - powiedział Tusk.
Szef rządu zwrócił przy tym uwagę, że Kopacz "traci
pozycję wyższą" - fotel marszałka Sejmu zmieni na fotel premiera. - Nie
sposób więc podejrzewać ją o pustą ambicję w tej kwestii, bo będzie
musiała zrezygnować z formalnie rzecz biorąc stanowiska ważniejszego,
niż premierowskie. Nie ma drugiej osoby w państwie, o której można by to
samo powiedzieć, poza oczywiście prezydentem Bronisławem Komorowskim,
ale on na szczęście nie ma zamiaru rezygnować - zaznaczył premier.
Kiedy wybory w PO?
Tusk opowiedział się też za tym, aby wybory nowego
szefa PO odbyły się później, niż zaraz po wyborach samorządowych, czego
oczekuje m.in. b. wiceszef partii Grzegorz Schetyna i jego partyjni
zwolennicy.
- Mówiłem koleżankom i kolegom, że uważałbym za
poważny błąd rozpoczynanie kampanii wewnętrznej - Platforma jest partią,
gdzie się wybiera przewodniczącego w powszechnych wyborach - w środku
kampanii samorządowej. Dziś mamy kampanię uzupełniającą do Senatu tutaj w
Rybniku, jest kampania prezydencka prawdopodobnie w maju, więc to jest
sezon tak gorący, że wybory wewnętrzne nie są potrzebne, bo gdyby były
potrzebne, mogłyby mieć skutek destabilizujący - argumentował premier.
Zmiana na stanowisku premiera jest konieczna po
wyborze Tuska na szefa Rady Europejskiej; urząd ma objąć 1 grudnia. W
środę zarząd PO poparł Kopacz jako kandydatkę na premiera. Ostateczną
decyzję ws. desygnowania podejmie prezydent Komorowski, który pytany o
rekomendację zarządu PO ws. Kopacz, powiedział, że decyzja ta nie jest
dla niego wiążąca.
Premier Tusk z małżonką w następnej podróży życia ...
Wejście smoka, czyli H.Krzywonos okazało sie wielka klapą. Wraca więc
palikmiot z Biłgoraja. SLD atakuje miłością i żada usunięcia religii i
krzyzy ze szkół i nie tylko. Zaczęli już w praktyce, w Przemyslu stoi
juz tylko jeden, z trzech krzyży. Zielona Wyspa jest tak stabilna, że
premier z małżonką zafundowali sobie kolejna, po Peru, podróż życia.
Premier
Donald Tusk i z gubernator Stanu Karnataka Shri Hans Raj Bhardwaj
podczas spotkania w Bangalore, w Indiach, fot. PAP/Radek Pietruszka
Donald Tusk rozpoczął pięciodniową wizytę w Azji. W poniedziałek
premier odwiedza Indie. W mieście Bangalore na południu kraju wziął
udział w Forum Biznesowym, gdzie przekonywał indyjskich przedsiębiorców
do inwestowania w Polsce. Podczas spotkania chwalił Hindusów mówiąc
m.in., że "cały świat zazdrości im sukcesu gospodarczego".Uczestnikami
Forum były indyjskie firmy zainteresowane inwestycjami w Polsce.
Swoich przedstawicieli wysłały przedsiębiorstwa z branży IT, przemysłu
elektronicznego, energetycznego, gumowego, górnictwa, nieruchomości i
transportu.
http://www.tvn24.pl/12691,1672342,0,1,tusk-dotarl-donbspindii,wiadomosc....
Po co premier leci do Indii i Wietnamu?
Premier Donald Tusk jedzie razem z żoną na pięć dni do Indii i Wietnamu.
Donald z małżonką Małgorzatą w kolejnej podróży życia ...
byli razem już w Peru, w Indiach i Wietnamie, teraz pojechali w
piaski pustyni.
Byle tylko nie przywlekli znów Kataru, bo jeszcze
stoczniowcy Gdańska i Szczecina nie doszli po siebie po umowie
katarskiej Grada. W trakcie wizyty zostanie przedstawiona oferta
prywatyzacyjna; rząd chce znaleźć kupców na część z 300 spółek
przeznaczonych do prywatyzacji w latach 2012-2013. Będzie szukał
inwestorów m.in. dla spółek chemicznych i energetycznych.
Zadzieram kiecę i lecę - Tusk w Kanadzie na zaproszenie ...
Tusk miał odwiedzić kanadyjskie złoża gazu łupkowego w Albercie, ale
ta część wizyty - jak poinformowała ambasada RP w Ottawie - została
odwołana.
Jej program przewiduje natomiast, że przed oficjalnymi rozmowami w Ottawie, w niedzielę premier odwiedzi tzw. Kaszuby Kanadyjskie, malowniczy region w stanie Ontario na zachód od Ottawy, gdzie w latach 70. XIX wieku osiedlili się pierwsi imigranci z Polski.
Tusk powiedział, że bardzo cieszy się na spotkanie z Polonią. "Dla
mnie to jest bardzo wzruszające, bo ta Polonia w Kanadzie to także
Kaszubi, wielka Polonia kaszubska, tzw. Kaszubów ontaryjskich. (...)
Jeśli dobrze pamiętam, będę pierwszym premierem, który z tą grupą -
żyjącą tam i kultywującą swoje obyczaje od XIX wieku - będzie się
spotykał" - podkreślił premier.
Na zaproszenie ambasady RP w Kanadzie premier Tusk odwiedzi Kanade. © Hope Forever
Kilkaset metrów pod ziemią wsród złóż miedzi i niklu http://instagr.am/p/KlTpSqSEC8/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. Dominika Wielowieyska Wisią Szymborską III RP STALINIONTKO?
Uwodziciel Europy
Dominika Wielowieyska
http://wyborcza.pl/magazyn/1,140582,16594262,Uwodziciel_Europy.html
Czy Tusk zdradził swoje ideały? Niektóre tak. Na szczęście
W 2005 roku ręka w rękę z Janem Rokitą - tak jak PiS - odcinał się od Polski po 1989 roku, popularyzując hasło IV RP. Pomstował na słabe państwo i korupcję.
Niemal nic z tych idei nie zostało. Wprowadzane w radykalnej wersji przez PiS czyniły z Polski kraj policyjny, więc Tusk zbudował na sprzeciwie wobec IV RP swoją polityczną wizję.
Wojna z PiS to ważna część strategii. Starcie dwóch koncepcji państwa - przyjazne kontra opresyjne. Polski budującej wzajemne zaufanie z Polską podsycającą rozmaite lęki i pielęgnującą frustracje. Kaczyński jako wróg to wymarzona sytuacja dla Platformy. Ludzie na nią pomstują, ale głosują ze strachu przed PiS. Jednak jeśli ktoś myśli, że tylko w tym tkwi sekret sukcesów PO, to się myli. On tkwi także w Tusku, który ma szczególny dar: jego styl bycia pokazuje, że lubi ludzi i potrafi ich oczarować.
Legenda Tuska wycinającego biednych konkurentów zawsze mnie bawiła. Każdy przypadek, czy Andrzeja Olechowskiego, czy Zyty Gilowskiej, czy Jana Rokity, jest inny. I powody odejścia były inne. W partii rządzi lider, który wywalczył sobie przywództwo, potem jest już gra zespołowa. Jeśli ktoś się temu nie podporządkowuje, to znaczy, że nie zna reguł gry. Kilka ruchów personalnych Tuska było podyktowanych jeszcze jedną zasadą: jesteś zamieszany w jakąś aferę, to trzymaj się ode mnie z daleka. Ja tę zasadę popieram.
Nie zgadzam się też z zarzutami, że premier lekceważy przedsiębiorców. Wobec wpływowych biznesmenów trzyma zdrowy dystans, ale to za jego rządów zmieniono przepisy, na których podstawie wsadzano do więzień ludzi rzekomo niepłacących podatków i doprowadzano ich firmy do upadłości.
Tusk jest twardy, musiał się zmierzyć z falą irracjonalnej nienawiści po katastrofie smoleńskiej. Potrafił stanąć oko w oko z kibolami, którzy rzucali mu w twarz obelgi. Nie ma ciągot salonowych. Mieszka w tym samym niewielkim mieszkaniu i nie była to wymuszona strategia. Tusk taki jest. Pieniądze mu nie imponują i tu się nie zmienił. Zmienił za to poglądy.
***
Był liberałem, który głosił, że najważniejsze są niskie podatki. Był za prywatyzacją spółek skarbu państwa. Chciał ograniczyć przywileje związków zawodowych. Zapowiadał koniec finansowania partii z budżetu, likwidację Senatu i immunitetu poselskiego oraz jednomandatowe okręgi wyborcze. Nic z tego nie zostało.
Części z tych pomysłów nie dało się wprowadzić w życie, bo Platforma nie miała odpowiedniej większości w Sejmie. Podatki rosły, ale za rządów Tuska mieliśmy dwie fale światowego kryzysu finansowego, więc pole manewru nie było wielkie. Ostatnio rząd chce obniżyć podatki dla rodzin wielodzietnych, i słusznie, bo przyrost naturalny wymaga wsparcia.
Spółki skarbu państwa pozostały państwowe, bo premier uznał, że za dużo jest kapitału zagranicznego. Nie da się tego rozpatrywać w kategoriach zero-jedynkowych: są dobre, bo los tych spółek decyduje się w Polsce, kryzys finansowy pokazał, że zagraniczni właściciele banków mieli ochotę wytransferować z nich kapitał do spółek matek. Są złe z powodu upolitycznienia władz tych spółek. W nagranych nielegalnie rozmowach prezes PKN Orlen planował wydanie okrągłej sumki na wielki koncert, by wspomóc Platformę przed wyborami. A spółki giełdowe są po to, by dbać o interesy akcjonariuszy, a nie partii.
Czy to znaczy, że Tusk zdradził swoje ideały? Niektóre tak. Na szczęście. Pomysł likwidacji finansowania partii z budżetu był skrajnie populistyczny i oznaczał, że politycy musieliby błagać o pieniądze biznes, co samo w sobie grozi korupcją. Radykalne hasła nie przeszkadzają Platformie wydawać rozrzutnie publicznych pieniędzy. Rok temu Tusk obiecał, że nowelizacja ustawy to ukróci. Od tej pory nikt nie widział na oczy projektu.
W innych sprawach premier raczej dojrzał. Stał się politykiem centrum i umiaru, słuchającym uważnie ludzi.
Zarzuca się mu, że przez siedem lat nie uchwalił ustawy in vitro. Ale brak ustawy oznacza, że in vitro można stosować. Wprowadzanie na siłę związków partnerskich, kiedy spora część społeczeństwa nie jest na to gotowa, uważa za błąd. Nie chce być liderem obyczajowej rewolucji, delikatnie pcha sprawy do przodu, ale gdy napotyka opór, wycofuje się i czeka, aż ludzie z pewnymi zjawiskami się oswoją.
Sprawnie kokietuje raz lewicę, raz prawicę. Zrozumiał, że partia stricte liberalna może liczyć zaledwie na 10 proc. poparcia, a jeśli ktoś chce budować ugrupowanie naprawdę szerokie, to musi godzić różne racje. W konfrontacji z ludźmi w trudnym położeniu trudno powtarzać im nieustannie, że mają zaciskać pasa, bo dług publiczny jest za duży.
***
Porażki rządu Tuska można wymieniać bez końca. Liberałom nie podoba się częściowa nacjonalizacja OFE, wysoki dług publiczny, reformy na pół gwizdka. A także słabe zarządzanie budową autostrad, w wyniku czego wiele firm zbankrutowało, opóźnienia w budowie gazoportu, serial z Pendolino, za które zapłaciliśmy krocie. I porażka w reformie służby zdrowia (z wyjątkiem refundacji leków). Swoją listę żalów ma też lewica: wydatki socjalne nie rosną, pieniądze na dzieci niepełnosprawne trzeba było rządowi wyrwać z gardła, podniesiono wiek emerytalny, rząd uelastycznił kodeks pracy.
Ale siła Tuska polega na tym, że i jednym, i drugim potrafi przeciwstawić listę sukcesów.
Lewicy napsuł krwi, bo wydłużył urlopy rodzicielskie, wziął się na serio do budowy żłobków i przedszkoli, podniósł najniższe emerytury. Liberałowie mogą sobie porównać dokonania dwóch liderów opozycji aspirujących do władzy: Jarosława Kaczyńskiego i Leszka Millera. I niech zadadzą proste pytanie: czy ich rządy wydłużyłyby wiek emerytalny do 67 lat, co ratuje budżet przed bankructwem? Czy zreformowałyby system wcześniejszych emerytur w poszczególnych branżach?
Niektóre zmiany są skromne: zamożni rolnicy płacą już składki zdrowotne (wcześniej nie płacili wcale), ale są to grosze. Karta nauczyciela leży odłogiem, kosztuje masę pieniędzy publicznych i promuje biernych, a nie najlepszych. Ale cieszę się, że przynajmniej zostały okrojone nauczycielskie roczne urlopy.
Przywileje mundurowych ograniczono, ale tylko tych, którzy zaczynają służbę. Górników i wydatków na ich emerytury rząd nie ruszył w ogóle. Tylko że wybór jest dość ograniczony: albo aksamitne reformy Tuska, albo kompletny zastój w wydaniu Kaczyńskiego i Millera.
Premier wprowadzał trudne zmiany sprytnie. Gdy rozpętała się wojna w sprawie likwidacji wcześniejszych emerytur dla nauczycieli, ZNP szalał. Rząd Tuska zaproponował więc, że zamieni je na świadczenia kompensacyjne, które będzie można dostać jeszcze przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Eksperci zawyli: no tak, trzasnąć pięścią, i Tusk ustępuje kolejnym lobby zawodowym. Tylko w tej ustawie coś było napisane małym druczkiem: ze świadczenia można skorzystać wtedy, gdy zrezygnuje się z pracy przy tablicy. Efekt? Chętnych można policzyć na palcach jednej ręki, bo cały urok wcześniejszych emerytur polegał na tym, że brało się pieniądze od państwa i jednocześnie pracowało dalej.
Tusk zawsze uprawiał pewną grę: ogłaszał, że eksperci nawołujący do reform są niewiele warci, bo on chce dbać o dobrobyt Polaków tu i teraz, ale jednocześnie forsował reformy. A każdą umaił jakimś ustępstwem.
Aby utrzymać notowania, sięgał po populistyczne sztuczki: kastracja pedofilów, walka z dopalaczami, z hazardem, walka ze złymi OFE. Wskazywał wroga i organizował nagonkę, a przecież wszystkie te tematy są o wiele bardziej skomplikowane. Co gorsza, w przypadku dopalaczy i hazardu były to krótkotrwałe zrywy bez oszałamiających efektów.
Trudno jest usprawiedliwiać robienie z ludzi idiotów, manipulowanie opinią publiczną, wykorzystywanie ich lęków, np. przed pedofilami, nawet jeśli premier robi to w imię szczytnych celów, takich jak reformy czy uchronienie Polski przed rządami PiS.
***
Ulubione określenie Tuska to "zarządzanie zmianą", elastyczność i przystosowanie polityki do nowych wyzwań. Chętnie cytował Johna Graya: "W swoim najlepszym wydaniu polityka nie jest nośnikiem uniwersalnych projektów, lecz sztuką reagowania na zmienne okoliczności. Nie trzeba tu żadnych wspaniałych wizji ludzkiego postępu, ale jedynie odwaga mierzenia się z nawracającym złem" (John Gray "Gray's Anatomy").
To credo, które konsekwentnie stosuje Tusk, mogło mu przysporzyć zwolenników w Unii Europejskiej. Widzieli, jak jego filozofia sprawdza się w czasach najgłębszego kryzysu. Kiedy inne rządy padały, Tusk drugi raz z rzędu wygrywał wybory parlamentarne, a po wydłużeniu wieku emerytalnego wygrał eurowybory. Fakt, pomógł mu konflikt na Ukrainie. Ale także to, że nie był więźniem swoich przekonań, np. w sprawie Rosji. Mówił: zmieniły się okoliczności; właśnie dlatego, że nie jesteśmy rusofobami jak PiS, Zachód słucha uważniej naszych przestróg.
Z punktu widzenia liderów państw unijnych polski premier ma wielką zaletę: jest entuzjastą wspólnej Europy, umacniania Unii, ale wie, że jej instytucje mają masę defektów. To on ma szansę zatrzymać Brytyjczyków w Unii, właśnie dzięki swojej elastyczności i umiejętności wychodzenia z kryzysów.
Wizja Tuska ma silny związek z interesami Polski - szczególnie wobec budzącej strach polityki Rosji. Polską racją stanu jest silna Unia i wzmocnienie instytucji Rady Europejskiej, w której zasiadają przywódcy unijnych państw. Tusk chce budować wpływy przywódców mniejszych państw, by przezwyciężyć naturalną dominację państw najbogatszych. Polska silnie zintegrowana z Unią jest gwarancją naszego bezpieczeństwa.
--------------------------------------------------------------------
ropuch1pincet
jak wierszyki o Stalinie,
Dominisia walczy o kasę dla Agory ze spółek skarbu państwa.
brus1968
Tekst Pani Dominiki wydaje się być inspirowany 'Opowiadaniami o Leninie' Michaiła Zoszczenki...
Marek Benbenek
Słyszysz? To płyną dzieje
Przed dnami świetlana przyszłość
Postęp rozbija przeszłości kamienie
Plusk Plusk i szepcze Tusk
Pani Dominika ma wrodzony talent do sławienia wodza, oraz reprezentowania słusznej linii naszego rządu . Kilka podpowiedzi .
Bije godzina niezapomniana
Zakręt historii - druga zmiana
Trzeba zwycięstwu drogę torować,
Marsz rozpoczęty, Partio prowadź!
"Tusk. Należeć do niego
Z nim działać. Z nim marzyć. Z nim w planach nieulękłych.
Z nim w trosce bezsennej. Wierz mi to najpiękniejsze
Jak napisał Lec burząc pomniki pozostawiajcie cokoły . Zawsze mogą się przydać
co się może zdarzyć".
indywidualismus
Dawno nie czytałem takiego panegiryka! Pani Dominiko, liczy Pani na jakieś specjalne gratyfikacje od Tuska??
Jedyna rozsądna myśl, którą można wyczytać pomiędzy wierszami, to ta, że Donald jest populistą.
P.S.
pewnie znowu zobaczę komunikat "..Twój komentarz pojawi się wkrótce." Więc niech się, do diaska pojawi, bo mamy chyba wolność słowa, tak? Chyba, że "Wyborcza" przechodzi na pozycje autorytarno-zamordystyczne. Nikogo nie obrażam, tylko krytykuję, mam prawo?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. Tusk: Dzwoni do mnie Jaceniuk
Tusk: Dzwoni do mnie Jaceniuk i pyta, czy nie przysłałbym mu helikopterów
Dzwoni do mnie Jaceniuk i pyta, czy
nie przysłałbym mu helikopterów, a ja nie wiem, czy pyta mnie jako
polskiego premiera czy szefa Rady Europejskiej. Powinienem jak
najszybciej przestać być szefem rządu. Bo występuję w rolach
niepołączalnych – te słowa Donald Tusk wypowiedział podczas środowego
zarządu PO.
Poprzedził je groźnym wstępem o sytuacji międzynarodowej. Z poważną miną
opowiadał o akcjach sabotażowych na Zakarpaciu, zaobserwowanym wzroście
agentury rosyjskiej zarówno w Polsce, jak i za wschodnią granicą.
– Barroso mi mówił, że Putin w rozmowie z nim ostrzegł, iż Rosjanie są
w stanie zdobyć Kijów w ciągu 24 godzin. I tego wykluczyć nie można
– przestrzegał szef polskiego rządu. Konkluzja: trzeba ekspresowo
wyłonić nowy rząd. – Proponuję Ewę, bo to jest rozwiązanie, które
najszybciej do tego doprowadzi – mówił, dodając, że Polska ma złe
doświadczenia w rozdzielaniu funkcji premiera i szefa rządzącej partii.
– Ewa z racji statutu będzie przewodniczącą partii, więc teraz trzeba
tylko zrobić ją premierem” – zakończył Tusk.Na salę wjechały butelki koniaku. Toast za kierownika (tak nazywany jest
Tusk w PO) wzniósł Bogdan Borusewicz, przypominając słowa Lecha
Bądkowskiego, pierwszego rzecznika Solidarności: „Bądkowski powiedział
kiedyś: zobaczycie, ten chłopak będzie premierem w wolnej Polsce.
Bądkowski, choć był wielkim myślicielem, nie wymyślił, że Donald będzie
królem Europy” – zakończył przydługie przemówienie Borusewicz. Humory
były wyśmienite.
Premier poinformował, że kandydatów
na stanowisko komisarza było czterech. Elżbieta Bieńkowska, Radosław
Sikorski, Jan Krzysztof Bielecki, Jacek Rostowski: „Ela ma pewną tekę
komisarza odpowiedzialnego za rynek wewnętrzny i konkurencyjność”.
Dyskusja szybko wróciła do tematu przyszłości rządu. – Żebyśmy nie byli
jak Kościół polski po śmierci papieża. Aby nie było kryzysu przywództwa,
powinniśmy jak najszybciej postawić na lidera. I powinna być nim Ewa
– stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz.
W poniedziałkowym "Newsweeku" m.in.: ranking najbardziej wpływowych
kobiet w Polsce oraz wywiad Piotra Najsztuba z Adamem Michnikiem o
Rosji. Z tygodnika dowiemy się też, czy Ewa Kopacz
faktycznie chciała objąć stanowisko szefa rządu. - Kandydatka
Platformy, która od kilku dni nie zabiera publicznie głosu, wygłosiła
przemówienie podczas ostatniego posiedzenia zarządu partii. Mówiła o
lojalności wobec państwa, ale też przełożonych - dowiedzieli się
dziennikarze gazety. Więcej >>>
"Kim jest kobieta, która ma przejąć ster rządów, i jak wyglądały kulisy wielkiej zamiany. Czy premier Ewa Kopacz okaże się polską Margaret
Thatcher?" - zastanawiają się publicyści "Wprost". W tygodniku
znajdziemy również "alfabet Tuska" a także dowiemy się, jak piją Polacy
ze sfer średnich i wyższych, oraz co robią w domu kobiety i jak
zarabiają komornicy. Więcej >>>
"Ile nas kosztuje awans Tuska i jak dużą będzie miał władzę?" - pytają
dziennikarze "Do Rzeczy" i na okładce tygodnika nazywają Donalda Tuska
"Imperatorem". "Przekonanie, żywione przez wielu publicystów nad Wisłą,
że nominacja dla Tuska to "ostateczny koniec podziału na Europę
Wschodnią i Zachodnią" oraz dowód na to, że nasz kraj odgrywa ogromną
rolę w Europie, jest wyjątkowo naiwne" - pisze Marek Magierowski. W
najnowszym wydaniu gazety znajdziemy też ocenę rządów Tuska i sylwetkę
Ewy Kopacz. Więcej >>>
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. MŚ siatkarzy: Donald Tusk
MŚ siatkarzy: Donald Tusk wygwizdany na meczu Polaków
Przyszły przewodniczący RE nie będzie miło wspominał przywitania w Łodzi
Tusk pojawił się na meczu siatkarzy. I został wygwizdany przez tysiące kibiców
Donald Tusk niedługo emigruje do Brukseli, ale przed wyjazdem chciał jeszcze pokazać się podczas siatkarskich mistrzostw świata. A że dzisiaj w łódzkiej Atlas Arenie Polacy grali z Amerykanami, to tam pofatygował się premier (chyba już były). Przywitały go ogromne gwizdy.
Dzisiaj rozpoczęła się druga runda rozgrywanych w Polsce mistrzostw świata. Tusk zasiadł na trybunach, a spiker chciał zapewne zrobić prezent premierowi i poinformował kibiców jaki znamienity gość będzie wspierał siatkarzy.
Nie takiej reakcji jednak się spodziewał.
"Kibice reprezentacji Polski niemiłosiernie wygwizdali Tuska, który miał przy tym nietęgą minę" - podaje onet.pl
Tusk dowiedział się co o nim myślą kibice, ale co gorsza przyniósł pecha naszym siatkarzom. Polska reprezentacja wygrała dotychczas wszystkie mecze, a w momencie, gdy pisaliśmy tę informację Amerykanie prowadzili 2:0 w setach.
Donald Tusk wyjeżdża dla immunitetu?
O celowości wyjazdu Donalda Tuska do Brukseli oraz o
podsumowaniu siedmiu lat jego rządów na czele koalicji PO-PSL mówi
socjolog i wykładowca akademicki prof. Andrzej Zybertowicz.
Myślę, że tę sprawę warto rozważyć poważnie, ale i żartobliwie.
Dlaczego także żartobliwie? Dzisiaj bardzo wielu rzeczy nie wiemy. Gdy
chcemy oceniać awans Donalda Tuska, powinniśmy rozważać i interpretacje
optymistyczne, i pesymistyczne – niekorzystne dla Polski.
Interpretacja optymistyczna byłaby taka, że oto mieliśmy premiera,
który dobrze rządził swoim krajem, zwiększył pozycję Polski w Europie,
stał się poważnym, samodzielnym graczem i dzięki temu jako
przedstawiciel tego kraju, jako sprawny polityk, także na arenie
międzynarodowej, otrzymał istotą funkcje w UE. Nie jest to funkcja
decydująca, ale jest to funkcja istotna, z której będzie można, gdyby
Donald Tusk chciał, wywierać pewien wpływ na bieg spraw w Unii.
Rozważmy teraz interpretację pesymistyczną i zacznijmy od informacji,
którą dwa, czy trzy lata temu podał tygodnik „Wprost”: że Donald Tusk
bardzo mało zajmuje się rządzeniem w Polsce, że są tygodnie, w których
we wtorek przylatuje do Warszawy, a w czwartek z niej wylatuje, że
bardzo często wyjeżdża na przedłużone weekendy do domu w Sopocie, że
wiele spraw puszcza samopas. Otóż powstaje pytanie: na co Donald Tusk
zużywał tę energię życiową? Sam, w rozmowie z jednym, z polityków
słowackich miał powiedzieć, że „piłka nożna go bardziej kreci niż
polityka”. Oto najważniejszy reprezentant demokracji w Polsce mówi, że
tak naprawdę ta misja polityczna go specjalnie nie ekscytuje. W świetle
jego nominacji na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej nasuwa
się przypuszczenie, że interesowała go gra o osobistą pomyślność, o
awans materialny i symboliczny, ale także o uzyskanie immunitetu.
Dzisiaj wielu rzeczy nie wiemy, ale gdyby system
medialno-demokratyczno-prawny w Polsce funkcjonował normalnie, w sposób
dojrzały, myślę, że są co najmniej trzy pola, które wymagałyby analizy
rzeczowej, politycznej i prawnej, żeby rozważyć ewentualną
odpowiedzialność Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Pierwsza sprawa,
to bezpieczeństwo energetyczne. Druga sprawa, to jakość tajnych polskich
służb i kontrwywiadowcza ochrona kraju. Trzecia sprawa, to śledztwo po
tragedii smoleńskiej. Pozwolę sobie przedstawić kilka uwag w każdej z
tych spraw. Otóż Donald Tusk, jeszcze w czasie, gdy żył śp. prezydent
Lech Kaczyński (któremu także doradzałem na polu polityki
energetycznej), przeprowadził rozmowy bezpośrednio kierowane przez
ówczesnego wicepremiera Waldemara Pawlaka. Były to rozmowy na temat
kontraktu gazowego z Rosją, który jest dla Polski bardzo niekorzystny.
Zawarty jest na wiele lat, nie licząc się z tym, że nowe technologie
mogą spowodować zmiany nośników energii. To kontrakt, którego efektem
jest to, że Polska bezpośrednio sąsiadująca z Rosją, płaci w krajach
Unii najwyższą cenę za gaz. Można tu postawić co najmniej zarzut
niegospodarności szkodliwej dla państwa i dobra publicznego;
niegospodarności, której efektem jest tak bardzo niekorzystny dla Polski
kontrakt gazowy. Wiąże się z tym inny obszar zaniedbania naszego
bezpieczeństwa energetycznego, mianowicie: opóźnienia w budowie
gazoportu, który był projektem zainicjowanym przez rząd PiS. Na plus
trzeba oddać PO, że ten projekt kontynuowała, ale robiła to nieudolnie. W
tym momencie możemy od problematyki bezpieczeństwa energetycznego i
zaniedbań ekipy Donalda Tuska przejść do problematyki tajnych służb.
Otóż niedawno dziennik „Rzeczpospolita” ujawnił, sprawę wielkiej
włoskiej firmy, która realizuje główne zlecenia i inwestycje związane z
gazoportem. To inwestycje znacząco opóźnione, które powodować mogą poza
konsekwencjami handlowymi renegocjację umowy z Katarem, w której
zobowiązywaliśmy się, że w tym roku będziemy odbierali gazowce z tego
kraju. Ta sytuacja powoduje, ze nie mamy dywersyfikacji takiej, jaka
jest możliwa, w sytuacji, gdy Rosja bawi się w przykręcanie kurka. Otóż
okazało się, że ta włoska firma, która realizuje gazoport, wykonuje
jednocześnie wielkie zlecenia dla Gazpromu. Zatem Polacy spowodowali, że
zlecenie dla naszego państwa, które to zlecenie ma uniezależniać nas od
Rosji, wykonuje włoska firma, która jest w istotnej mirze zależna od
rosyjskiego Gazpromu. Przyczyna wyboru takiego wykonawcy inwestycji leży
w słabości naszych tajnych służb wywiadu i kontrwywiadu, który nie
potrafił rozpoznać pól zagrożeń. Analitycy wskazują, że Rosjanie
posiadają instrumenty, żeby powodować opóźnianie tej inwestycji, co
oczywiście jest w ich interesie. Otóż osłabienie polskich tajnych służb,
które nastąpiło za rządów Donalda Tuska, przyczyniło się między innymi
do tej sytuacji.
Tak samo afera nagraniowa, to kolejny przejaw tego, że tajne służby
za Donalda Tuska nie realizują interesu państwa, nie chronią osób
kierujących państwem przed nielegalnymi podsłuchami. Odpowiedzialny za
to jest Donald Tusk, który w wielokrotnie cytowanym przeze mnie
wywiadzie dla tygodnika Polityka z lutego 2008 wskazał, że jest świadomy
niesprawności polskich tajnych służb, a mimo to przez niemal siedem lat
nie zrobił nic, by skutecznie tę niesprawność zmniejszyć. Ta sprawa
także, po spokojnej analizie, która musiałaby wykroczyć poza kompetencje
socjologa i politologa – mianowicie mieć precyzyjny wymiar prawny – być
może kwalifikowałaby się do Trybunału Stanu. Trzecia kwestia, to rażące
zaniedbania w zakresie dochodzenia do ustalania przyczyn tragedii
smoleńskiej. Lista tych zaniedbań jest bardzo długa. Wszyscy, którzy się
bliżej interesują, tę sprawę znają i można uznać, że Donald Tusk tak,
jak w dwóch pozostałych kwestiach, jest tu odpowiedzialny. Zwróćmy
uwagę, że mówiąc o tej formule, wokół której jest trochę żartów w
internecie („Wina Tuska”), zogniskowałem swoją uwagę na trzech sprawach o
charakterze strategicznym, za które premier odpowiada.
Sprawy wyżej wymienione, to nie są sprawy trzeciorzędne, powiatowe
czy gminne. To są sprawy, za których przebieg bezpośrednio odpowiada
premier. Jeśli teraz wyobrazimy sobie, że przyszłoroczne wybory
parlamentarne przegra PO, i PiS obejmie rząd, to trzeba się liczyć z
tym, że zamrożone obecnie procedury ustalania prawdy o tych sprawach (o
kontrakcie gazowym z Rosją, o zaniedbaniach w realizacji gazoportu, o
zaniedbaniach w zakresie ochrony kontrwywiadowczej kraju i całej serii
skandalicznych zaniedbań związanych z wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej)
będą przecież analizowane przez ekspertów krajowych i zagranicznych. I
z tego punktu widzenia Donald Tusk, który wie znacznie więcej o tym
wszystkim niż ja i inni ludzie, wie co ma do ukrycia. Immunitet jaki
uzyskał dzięki objęciu tej istotnej unijnej posady, bez wątpienia daje
mu chwilę oddechu – oddechu, bo będzie mógł spokojnie funkcjonować i
dlatego jego głównym interesem, jeśli PiS obejmie władzę, nie będzie
sprawne realizowanie tej nowej funkcji zgodnie z interesem Polski, tylko
takie przymilne układanie się z przywódcami innych krajów Unii, żeby po
2,5 roku (po okresie sprawowania tej funkcji) uzyskać drugą kadencje,
aby swój immunitet przedłużyć.
Zatem bawiąc się w małą psychoanalizę, że jednym z motywów zabiegania
się, przymilania się Donalda Tuska do przywódców zachodnich,
podejmowania zobowiązań szkodliwych dla Polaków (mam na myśli w
szczególności umowę z premierem brytyjskim, dzięki której to umowie
ucierpią polscy emigranci w Wielkiej Brytanii, a Donald Tusk
zagwarantował sobie po wcześniejszym poparciu Angeli Merkel tę
nominację), Donald Tusk prawdopodobnie wewnętrznie jest świadom, że
dokonuje ucieczki z państwa, które pod wieloma względami jest w kiepskim
stanie. Jest świadom, że prędzej czy później system prawny polskiego
państwa albo badacze powiedzą opinii publicznej prawdę o tych bardzo
poważnych obszarach zaniedbań byłego premiera – zaznacza prof. Andrzej
Zybertowicz.
Serafin, Broniewski, Ostachowicz... Kto znajdzie się w brukselskim gabinecie Donalda Tuska
Donald
Tusk teraz podejmuje decyzje o tym, czy jego misja w Brukseli okaże się
sukcesem. Kluczowy do tego jest dobór osób pracujących w jego
gabinecie. Najważniejsze decyzje w tej sprawie zapadną w ciągu
najbliższych tygodni.
"Donald przeszedł do Anderlechtu Bruksela". Pożegnalny mecz premiera w Sopocie
Donald Tusk przed objęciem stanowiska szefa Rady
Europejskiej pożegnał się z kolegami z boiska. W niedzielę na boisku w
Sopocie...
czytaj dalej »
Pożegnalny mecz Tuska w Sopocie. "Przeszedł do Anderlechtu Bruksela"
Przed objęciem
stanowiska szefa Rady Europejskiej Donald Tusk pożegnał się z kolegami
z boiska. Na pamiątkę otrzymał do nich obraz przedstawiający sopockie
molo.
Z Tuskiem pożegnali się między innymi posłanka Agnieszka Pomaska,
sekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury i rozwoju Paweł Orłowski,
wieloletni przyjaciel Tuska Andrzej Kowalczys oraz prezydent Sopotu
Jacek Karnowski.
To ostatnie posiedzenie rządu Tuska. Naprawdę już ostatnie
15 września 2014, 18:22
Raczej nie będą rozpatrywane żadne punkty merytoryczne, chyba że "coś ważnego by wypadło".
Fatalny bilans odejścia: 60 proc. Polaków – Tusk źle wypełnia obowiązki premiera
17 września 2014, 17:32
Sondaż został przeprowadzony już po wyborze Donalda Tuska na nowego
szefa Rady Europejskiej, ale jeszcze przed przyjęciem dymisji jego rządu.
Dobrze pracę rządu ocenia 24 proc., niezadowolonych z niej jest 66 proc.
badanych - wynika z sondażu TNS.
Zdaniem 60 proc. Donald Tusk źle wypełnia obowiązki premiera,
dobrze ocenia go 30 proc.
Były premier wyraźnie wrzucił na luz i odseparował
się od polskiej polityki. Nowy szef Rady Europejskiej chodzi
swobodnie po ulicy, gdzie chętnie robi sobie zdjęcia z przechodniami.
Donald Tusk „słit fociami” deklasuje samego białego misia z
zakopiańskich Krupówek. W końcu sam jest „dużym misiem” jak mówił o nim
były rzecznik rządu Paweł Graś w rozmowie z prezesem Orlenu Jackiem
Krawcem w restauracji „Sowa i Przyjaciele” - przypomina „Super Express”.
— relacjonował Graś rozmowę z Tuskiem.
Nowy wizerunek byłego premiera - sportowa kurtka, jeansy i brak krawata (tym razem bez sandałów), powoduje, że zwykli zjadacze chleba, chętnie robią sobie z nim zdjęcia.
A czy Donald Tusk nie powinien każdej chwili poświęcać teraz na naukę angielskiego?
MG/Super Express
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. Donald Tusk w TOK FM: "
Donald Tusk w TOK FM: " Uważam, że sprawa jest zamknięta. Podczas żadnego spotkania z Putinem..."
Radosław
Sikorski rozpętał burzę, informując, że rosyjski przywódca zaproponował
polskiemu premierowi udział w rozbiorze Ukrainy. Tusk komentował sprawę
w Radiu TOK FM.
Donald Tusk
przerywa milczenie i w TOK FM zapewnia, że "podczas żadnego spotkania z
Władimirem Putinem taka propozycja dotycząca Ukrainy nie padła". - W
Moskwie w 2008 r. nie było spotkań w cztery oczy, były spotkania w
wąskim gronie. Warto pamiętać, że wtedy prezydent Putin kończył kadencję
i moim głównym gospodarzem był ówczesny premier Zubkow. Chcę uspokoić
opozycję - wszystkie spotkania tej rangi są odnotowywane, i to bardzo
szczegółowo. A pierwszym odbiorcą tych notatek jest prezydent. W 2008 r.
był to prezydent Lech Kaczyński. Uważam, że sprawa wywiadu Radosława
Sikorskiego jest zamknięta - mówił były premier.
"Naprawdę nie jestem już premierem"
Były premier w rozmowie z Jackiem Żakowskim przyznał, że jest
nieco zaskoczony, licznymi wezwaniami do zabrania głosu w sprawie
wypowiedzi Radosława Sikorskiego. - Miałem wrażenie, że komu jak komu,
ale opozycji sprawia przyjemność fakt, że nie jestem premierem. Moja
powściągliwość była związana z tym, że zajmuje już inne stanowisko. Ja
naprawdę nie jestem premierem - jestem odchodzącym przewodniczącym PO.
Trzeba nauczyć się z tym żyć. I ja też muszę się nauczyć z tym żyć i nie
mieszać się do polityki krajowej. Bo z tego zawsze mogą wyniknąć jakieś
niezręczności.
Donald Tusk zapowiedział, że jest gotów
wspierać premier i PO, ale nikt go nie namówi do wtrącania się w krajowe
sprawy.
Donald Tusk w Radzie Europejskiej. Ogłosił swoich najbliższych współpracowników
Gabinet musi być - jakkolwiek dziwnie to brzmi - europejski a nie polski - podkreślił były premier. Z ludzi, którzy zajmują
się i zajmowali polityką, dwóch będzie mi na pewno towarzyszyło w
Brukseli. To minister Serafin - w moim gabinecie minister spraw
zagranicznych do spraw europejskich, najlepiej być może w Europie osoba
przygotowana do pracy w Brukseli i mówię to z satysfakcją i bez
przesady, oraz Paweł Graś, osoba, na której zawsze mogłem polegać i
która będzie odpowiadała m.in. za kontakty z Polską - powiedział Tusk w TOK FM.- Minister Graś jest mi
potrzebny do uprawiania - w dobrym tego słowa znaczeniu - polityki w
Brukseli: kontaktów z Parlamentem Europejskim, innymi państwami; troska
nad tym, co się dzieje w Polsce w kontekście europejskim - mówił Tusk dziennikarzom i dodał: Minister
Graś jest mi potrzebny w Brukseli; współpracowaliśmy ze sobą zawsze
bardzo. No i co on by tu robił beze mnie, tak prawdę powiedziawszy.8 listopada w Warszawie odbędzie się konwencja krajowa Platformy
Obywatelskiej. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Tusk złoży wówczas
rezygnację z przewodniczenia partii, a obowiązki szefa PO przejmie
premier Ewa Kopacz. Tusk 1 grudnia obejmie stanowisko szefa Rady
Europejskiej, zastępując na nim dotychczasowego przewodniczącego Hermana
Van Rompuya.
Donald Tusk zrzekł się mandatu poselskiego
Były premier mówił dziennikarzom, że miał wrażenie, że niektórym
sprawia przyjemność tym, że nie ma go już w polskiej polityce.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
66. W sobotę Donald Tusk odda
W sobotę Donald Tusk odda władzę w Platformie. Czy to koniec politycznej kariery w kraju byłego premiera? ZOBACZ najważniejsze fakty z biografii Tuska, który na swoim koncie ma sukcesywną eliminację partyjnych konkurentów oraz do dziś nie wyjaśnione afery polityczne i gospodarcze.
Donald Tusk, który 1 grudnia obejmie urząd przewodniczącego Rady Europejskiej, w sobotę podczas konwencji krajowej Platformy Obywatelskiej ma się zrzec funkcji szefa PO i przekazać ją premier Ewie Kopacz. Liderem tej partii był 11 lat. Przez 7 lat stał na czele rządu.
Tusk był najdłużej urzędującym premierem w III RP oraz jednym z dwóch najdłużej urzędujących bez przerwy szefów partii parlamentarnej. Drugi taki polityk to prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Obaj - zarówno Donald Tusk, jak i Jarosław Kaczyński - stanęli na czele swoich partii w 2003 roku. Poprzednikiem Tuska na czele PO był Maciej Płażyński, a poprzednikiem Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa PiS - o czym dziś mało kto pamięta - był jego brat bliźniak Lech. Można więc mówić o czymś w rodzaju "historii równoległej" w dziejach PiS i PO, dopełnionej faktem śmierci zarówno Lecha Kaczyńskiego, jak i Macieja Płażyńskiego w katastrofie smoleńskiej w 2010 r.
Partyjna biografia Tuska jest jednak dłuższa i bardziej burzliwa. W swojej karierze kierował też inną partią - Kongresem Liberalno-Demokratycznym (podobnie jak Kaczyński - Porozumieniem Centrum) i był w ścisłym kierownictwie jeszcze innej - Unii Wolności.
W latach 80. Tusk związany był z niszowym gdańskim środowiskiem opozycyjnym, wydającym drugoobiegowe pismo "Przegląd Polityczny". Środowisko nie miało wielkiego znaczenia, choć na tle szerokiego ruchu podziemnej Solidarności wyróżniało je zainteresowanie liberalizmem gospodarczym, a także zainteresowanie uprawianiem polityki jako takiej. W opozycji demokratycznej w PRL, a potem w podziemnej Solidarności, było to czymś rzadkim.
W końcu lat 80. środowisko to utworzyło ugrupowanie Kongres Liberalno-Demokratyczny, wyróżniające się wpisaniem na sztandarach liberalizmu gospodarczego. KLD zapewne nie uzyskałoby większego znaczenia, gdyby nie fakt, że Lech Wałęsa po zwycięstwie w wyborach prezydenckich w 1990 roku desygnował wywodzącego się z KLD posła Jana Krzysztofa Bieleckiego na premiera. Donald Tusk był ważną osobą w KLD, choć w przeciwieństwie do Bieleckiego nie zasiadał w "kontraktowym" Sejmie.
W 1991 r. został szefem partii, w miejsce Janusza Lewandowskiego, który objął urząd ministra w rządzie Bieleckiego. W pierwszych całkowicie wolnych wyborach parlamentarnych w 1991 r. KLD dostał się z niezłym wynikiem do Sejmu, zbierając premię za popularność swojego premiera. Tusk został wtedy po raz pierwszy posłem. Miał 34 lata i już wtedy wielu wróżyło mu polityczną przyszłość.
W Sejmie I kadencji (1991-93) KLD nawiązało ścisłą współpracę z Unią Demokratyczną. Tusk wraz z szefem UD Tadeuszem Mazowieckim razem negocjowali, bez powodzenia, ewentualne wejście UD i KLD do rządu Jana Olszewskiego, potem wspierali w nieudanej misji rządowej lidera PSL Waldemara Pawlaka, wreszcie wspólnie weszli do wielkiej postsolidarnościowej koalicji, która utworzyła rząd Hanny Suchockiej. UD i KLD nie zdecydowały się jednak na wspólny start w przedterminowych wyborach parlamentarnych w 1993 roku, co Kongres przypłacił znalezieniem się poza Sejmem, dzieląc los niemal wszystkich partii postsolidarnościowych z wyjątkiem UD.
Była to pierwsza poważna porażka Tuska jako lidera KLD. Skłoniła ona szefów Kongresu do decyzji o połączeniu ich ugrupowania z Unią Demokratyczną. W 1994 r. Tusk został wiceszefem nowej partii, powstałej z połączenia UD i KLD - Unii Wolności, zastępcą Mazowieckiego. Jednak po roku stracił to stanowisko i znalazł się na marginesie. Rękę do Tuska wyciągnął nowy lider UW Leszek Balcerowicz, proponując kandydowanie do Senatu w wyborach w 1997 r., a potem rekomendując go na stanowisko wicemarszałka Senatu z ramienia UW. To stanowisko, choć politycznie nieznaczące (to wtedy Tusk zasłynął słowami, iż Senat to izba bezczynności), uratowało Tuska jako lidera środowiska dawnych liberałów w UW. Bo w tamtych latach znacznie większą rolę w samej Unii zaczął odgrywać inny przedstawiciel liberałów Paweł Piskorski.
To ze stanowiska wicemarszałka Senatu Tusk wystartował w 2000 roku do rywalizacji z Bronisławem Geremkiem o fotel przewodniczącego UW, po rezygnacji Balcerowicza. To w gabinecie Tuska jako wicemarszałka odbywały się na przełomie 2000 i 2001 roku rozmowy w sprawie wyjścia liberałów z Unii, po porażce Tuska z Geremkiem i całkowitym zmarginalizowaniu dawnego KLD w nowych władzach Unii.
Utworzenie w styczniu 2001 roku Platformy Obywatelskiej, z Andrzejem Olechowskim, Maciejem Płażyńskim i Donaldem Tuskiem na czele otworzyło nową polityczną epokę. Olechowski wnosił do PO pozycję wicelidera wyborów prezydenckich 2000 r., Płażyński pozycję w rządzącej AWS, związaną z piastowanym urzędem marszałka Sejmu, Tusk zwartość środowiska dawnego KLD, które solidarnie wystąpiło wtedy z Unii, by włączyć się w budowę nowego ugrupowania.
PO odniosła względny sukces w wyborach w 2001 r.; sam Tusk został wicemarszałkiem Sejmu. Z czasem jego pozycja w PO zaczęła dominować nad pozycją pozostałych "triumwirów", pozbawionych tak zwartego zaplecza - Olechowskiego i Płażyńskiego. Paweł Piskorski po latach wspominał, że Tusk z czasów KLD różnił się od Tuska z czasów PO przede wszystkim tym, że przestał wierzyć, iż w polityce jest miejsce na przyjaźń. KLD była bowiem grupą przyjaciół, a w Platformie Tusk, zamiast kierować się przyjaźniami i lojalnością, zaczął stawiać na polityczną kalkulację.
Historia jego dochodzenia do władzy w partii, a potem eliminowania kolejnych potencjalnych wewnątrzpartyjnych rywali tę teorię może potwierdzać. Pierwszy odpadł Maciej Płażyński, który wiosną 2003 r. opuścił PO, choć był formalnie szefem tego ugrupowania, a właściwie szefem klubu parlamentarnego, bo według pierwszego statutu Platformy to szef klubu parlamentarnego kierował tym ugrupowaniem. Tusk początkowo zastąpił Płażyńskiego na tym stanowisku, a w maju 2003 roku, na pierwszym kongresie PO, został formalnie przewodniczącym partii Platforma Obywatelska. Stanowisko szefa klubu parlamentarnego objął wtedy Jan Rokita, który wraz z Zytą Gilowską zaczął odgrywać w PO najważniejszą - obok Tuska - rolę. Wspólnie tworzyli nieformalnie "drugi triumwirat"; Andrzej Olechowski był już wtedy zmarginalizowany.
Tusk pokazał w tym okresie, że bardzo dobrze potrafi odczytywać polityczną koniunkturę. Po aferze Rywina Platforma stała się partią mającą na sztandarach walkę z korupcją i budowę IV RP. Symbolem tej linii był Rokita. Tusk jednak mocno mu sekundował. Choćby w pozbywaniu się działaczy, zamieszanych w niejasną "aferę mostową", która przy okazji miała osłabić innego wpływowego polityka PO - Pawła Piskorskiego. Był też przekonanym zwolennikiem koalicji z PiS. To właśnie w imię
"czystości zasad" i walki z nepotyzmem praktycznie zmusił do odejścia z partii w 2005 roku Zytę Gilowską, która kilka tygodni wcześniej, podczas konwencji prezydenckiej, mówiła do Tuska: "Donald, bracie".
Rok 2005 był przełomem. Podwójna porażka wyborcza mogła podważyć pozycję Tuska. 23 października 2005 roku był jednym z najczarniejszych dni w jego politycznej karierze. Tego dnia przegrał w drugiej turze wyborów prezydenckich z kandydatem PiS Lechem Kaczyńskim (w stosunku 46 proc. do 54 proc.), choć w pierwszej turze wygrał (36 do 33 proc.). Wcześniej, 25 września Platforma Obywatelska przegrała o włos wybory parlamentarne z Prawem i Sprawiedliwością (24 do 27 proc.), choć wcześniej przez wiele miesięcy wyprzedała PiS w sondażach. "Na plakatach Jan Rokita był premierem, a ja prezydentem. I do dziś mamy kaca" - mówił po latach Tusk.
Uniknął jednak osobistych konsekwencji tych porażek, m.in. dzięki przejściu PO do opozycji wobec PiS i zbudowaniu nowego politycznego wizerunku. PO zaczęła zwalczać IV RP, postanowiła uchodzić za reprezentanta tych, którym z PiS było nie po drodze. Odmowa zawarcia koalicji z PiS była wyborem Tuska. Po latach okazało się, że słusznym, bo właśnie na sprzeciwie wobec rządów PiS i wobec koalicji tego ugrupowania z Samoobroną i LPR lider PO odbudował swoją pozycję. W debacie nad expose premiera Kazimierza Marcinkiewicza padły słynne słowa Tuska (za które musiał potem przepraszać) o "moherowej koalicji". Odtąd "antymoherowość" stała się podstawowym elementem tożsamości Tuska i kierowanej przez niego PO.
Zmieniła się też sytuacja wewnętrzna w partii. Wykluczono Pawła Piskorskiego, gdy zaczął przed kongresem PO w 2006 roku spiskować przeciw Tuskowi z Bronisławem Komorowskim, proponując temu ostatniemu start na przewodniczącego partii. Zmarginalizowano też Rokitę, który był symbolem linii propisowskiej (tuż przed wyborami w 2007 roku ostatecznie odszedł on z partii).
W lecie 2007 roku, po rozpadzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR, Tusk porozumiał się z prezydentem Lechem Kaczyńskim w sprawie przedterminowych wyborów parlamentarnych, choć w samej PO patrzono na nie sceptycznie. To był kolejny moment, gdy kariera Tuska znów zawisła na włosku. Gdyby PO te wybory przegrała, zapewne musiałby odejść.
Ostatecznie PO wygrała wybory 21 października 2007 roku, uzyskując 41,51 proc. głosów. Tusk w Warszawie odniósł zdecydowane zwycięstwo nad startującym jako jedynka na liście PiS Jarosławem Kaczyńskim. Sukces PO zawdzięczała w dużym stopniu indywidualnie Tuskowi i jego zwycięstwie w debacie telewizyjnej z J.Kaczyńskim 12 października 2007 roku. W listopadzie 2007 Tusk został premierem, choć nie miał żadnego doświadczenia rządowego, a nawet go unikał. Do historii przeszła anegdota, że gdy w 1991 r. Jan Krzysztof Bielecki zaproponował Tuskowi stanowisko szefa Urzędu Rady Ministrów w swoim rządzie, ten spytał, co to jest.
W swoim expose zapowiedział m.in. obniżenie podatków, podniesienie płac nauczycieli i pracowników ochrony zdrowia, dokończenie reformy emerytalnej, walkę z korupcją, obniżenie bezrobocia oraz zakończenie polskiej misji wojskowej w Iraku.
Jako premier z miejsca złapał polityczną "chemię" z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, odmroził stosunki z Rosją, udając się do Moskwy na rozmowy z prezydentem Władimirem Putinem. Putin, już jako premier Rosji, wziął też udział w obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte we wrześniu 2009 roku, a w kwietniu 2010 roku, trzy dni przed katastrofą smoleńską, odwiedził wraz z Tuskiem cmentarz polskich oficerów w Katyniu.
Tusk pojechał też do Stanów Zjednoczonych, choć od początku sygnalizował, że chce być bardziej zdystansowany wobec Amerykanów niż jego poprzednicy z PiS. Największym symbolem tej linii było ogłoszenie, 4 lipca 2008 roku, braku zgody na budowę na terenie Polski amerykańskiej tarczy
antyrakietowej. Tarcza była oczkiem w głowie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dopiero wybuch wojny w Gruzji w sierpniu 2008 roku zweryfikował stanowisko rządu i doprowadził do szybkiego podpisania porozumienia w sprawie budowy tarczy z kończącą kadencję administracją prezydenta George'a W. Busha. Rok później nowy prezydent Barack Obama ogłosił decyzję o rezygnacji z planu budowy tarczy.
Pierwsze cztery lata rządów Tuska miały miejsce, co sam przyznawał w 2011 roku, w bardzo "burzliwych i trudnych czasach" dla Polski. Wymieniał m.in. katastrofę smoleńską z 10 kwietnia 2010 r., światowy kryzys gospodarczy i potężne powodzie w kraju. Oceniał, że w takich okolicznościach jego rządy były sukcesem, choć - przyznawał - jego gabinetowi nie udało się przeprowadzić wszystkich obiecywanych zmian. Konfliktowe relacje łączyły Tuska jako premiera z prezydentem Kaczyńskim. Media - w kontekście szczytów UE - pisały o "wojnie o krzesła". "Powiem brutalnie. Na tym szczycie nie potrzebuję pana prezydenta" - mówił Tusk w październiku 2008 podczas sporu z prezydentem, kto ma pojechać na szczyt UE do Brukseli.
W pierwszym okresie nie ustrzegł się błędów. Po latach zaliczano do nich podróż do Ameryki Południowej wiosną 2008 roku, którą w mediach przedstawiano jako "podróż życia" (miłośniczką Ameryki Południowej jest żona Tuska, Małgorzata). Powodem do kpin stało się odznaczenie, jakie Tusk przyjął: Słońce Peru. We wrześniu 2008 r. podczas Forum w Krynicy Tusk ogłosił z kolei, że w 2011 roku Polska powinna przyjąć euro. Kilka dni potem wybuchł światowy kryzys gospodarczy.
Z czasem Tusk wypracował sobie metodę działania, która zaczynała przynosić mu polityczną popularność. Polegało to na ostrej reakcji na skupiające uwagę mediów wydarzenia. W czasie powodzi premier jechał na tereny objęte klęską i przedstawiał się jako "twardy szeryf". Gdy wyszła na jaw historia ojca, który latami gwałcił córkę, Tusk mówił o konieczności przymusowej kastracji pedofilów. Reakcją na to incydentalne zdarzenie były jedne z bardziej twardych słów, jakich kiedykolwiek publicznie użył: "Powiem rzecz radykalną, ale nie sądzę, żeby wobec takich indywiduów, takich kreatur, jak te przypadki, można zastosować termin człowiek. W związku z tym nie sądzę, żeby obrona praw człowieka dotyczyła tego rodzaju zdarzeń". Opozycja zarzucała premierowi, że zamiast rządzić stosuje chwyty marketingowe, ale dzięki temu słupki popularności Tuska rosły.
Największym wyzwaniem tego rodzaju w pierwszej kadencji rządu stała się tzw. afera hazardowa. Jesienią 2009 roku okazało się, że prominentni politycy PO zostali nagrani przez CBA, gdy obiecują korzystne akty prawne biznesmenom od hazardu. Tusk zareagował swoim sposobem - zwolnił ze stanowisk wszystkich zamieszanych w aferę, a nawet tych luźno z nią powiązanych, jak Grzegorz Schetyna. Przeforsował też szybkie uchwalenie radykalnej ustawy antyhazardowej, a także zgodził się na powołanie sejmowej komisji śledczej, która jednak nie przyczyniła się do rozwikłania afery.
W styczniu 2010 roku, na początku pracy komisji śledczej ds. afery hazardowej, Tusk zaskoczył wszystkich. Ogłosił, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich, zaplanowanych na jesień. Było to zaskoczenie, bo wzięcie rewanżu na Lechu Kaczyńskim było, zdaniem wielu komentatorów, istotną przesłanką działania Tuska jako premiera.
Wszystko to zmienił 10 kwietnia 2010 roku. Tragiczna katastrofa smoleńska spowodowała, że na wiele dni kraj się zatrzymał, a wszystkie sprawy zeszły na plan dalszy. Tusk stanął przed dodatkowym wyzwaniem radzenia sobie w sytuacji, w jakiej wcześniej nie znalazł się premier żadnego państwa - w katastrofie zginął nie tylko prezydent z małżonką, ale wszyscy najważniejsi dowódcy wojskowi i szefowie wielu instytucji. Katastrofa smoleńska jednak do dziś nie została wyjaśniona, a kluczowe dowody wciąż pozostają w rękach Rosjan.
Na politycznej biografii Donalda Tuska wciąż widnieje karta marginalizowania i umniejszania roli poległego w Smoleńsku prezydenta. Podkreśla się tu jego niezdrową rywalizację na arenie międzynarodowej z Lechem Kaczyńskim, nieprawidłowości w przygotowaniu wizyty w Katyniu. Zwieńczeniem tego był rok 2011, kiedy to podczas gdy MAK winą za katastrofę obarczył polskich pilotów, Donald Tusk był akurat na urlopie.
Niemniej jednak wszystko to nie przełożyło się na wynik kolejnych wyborów, które PO, po raz pierwszy w historii III RP, wygrała drugi raz z rzędu. W dużym stopniu znów dzięki samemu Tuskowi, który ostatniej fazie kampanii objeżdżał kraj "tuskobusem" i spotykał się ze "zwykłymi ludźmi". W takich bezpośrednich spotkaniach zawsze dobrze wypadał, więc objazd przyniósł Platformie kilka punktów. Przyniósł też samemu Tuskowi - 9 października 2011 roku, startując jako jedynka z Warszawy - urzędujący premier uzyskał najwyższy wynik w Polsce - 375 tys. głosów. Zdeklasował także kandydującego z Warszawy największego rywala - Jarosława Kaczyńskiego. Platforma otrzymała 39,18 proc. głosów, co przełożyło się na 207 mandatów poselskich. Dzięki takiemu wynikowi po wyborach koalicja PO-PSL mogła dalej rządzić, a Tusk został pierwszym po 1989 roku premierem, który rozpoczął rządy w drugiej z kolei kadencji.
Kadencja nie okazała się jednak łatwiejsza od pierwszej, zwłaszcza dla samego Tuska. Zaczęła się od sporu z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Tusk krótko po wyborach ogłosił, że zamierza powołać nowy rząd dopiero po nowym roku; tłumaczył to trwającą do końca 2011 roku prezydencją Polski w UE. Pod naciskiem Komorowskiego - jak relacjonowały media - zmienił zdanie i utworzył nowy rząd jeszcze w listopadzie 2011 roku.
W rządzie ani we władzach Sejmu nie znalazł się Grzegorz Schetyna (musiał się zadowolić fotelem szefa Komisji Spraw Zagranicznych), który przez media nazywany był głównym partyjnym rywalem Tuska. W październiku 2011, ogłaszając decyzję, że kandydatem na fotel marszałka Sejmu - w miejsce
Schetyny - będzie Ewa Kopacz, Tusk przyznał, że Schetyna to polityk, który wielokrotnie aspirował do roli "konkurenta i lidera wewnętrznej opozycji".
Expose, wygłoszone w listopadzie 2011 roku, okazało się odważniejsze politycznie niż to z 2007 roku. Zawierało zapowiedź radykalnych reform, m.in. zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz podwyższenia go do 67 lat. Reforma ta została przeprowadzona mimo protestu opozycji i związków zawodowych. Rządowi udało się przeprowadzić też inną reformę - Otwartych Funduszy Emerytalnych, sprowadzającą się do radykalnego ograniczenia pozycji OFE na rzecz ZUS. Reforma ta wywoływała protesty przede wszystkim środowisk wolnorynkowych, a liderem protestów był wicepremier Leszek Balcerowicz, niegdyś współpracownik Tuska z Unii Wolności.
We wszystkich tych sprawach Tusk mógł liczyć na lojalność prezydenta Komorowskiego, który nie wetował nawet najbardziej kontrowersyjnych ustaw, dotyczących wydłużenia wieku emerytalnego czy reformy OFE. Niemniej jednak część zapowiedzi z tego radykalnego expose nie zostało zrealizowanych - choćby likwidacja funduszu kościelnego.
Wizerunkowym sukcesem okazało się Euro 2012. Zresztą Tusk właściwie od początku kariery nie krył się ze swoją piłkarską pasją, objawiającą się nie tylko w kibicowaniu, ale i w regularnym graniu w piłkę. Nie zaprzestał tego także jako szef rządu, a spopularyzowane przez niego określenie piłkarskiej aktywności - "haratanie w gałę" - weszło do języka potocznego i repertuaru programów kabaretowych.
Okres po Euro 2012 był mniej udany, bo sceną polityczną wstrząsały kolejne afery, przede wszystkim afera Amber Gold. W aferę tę pośrednio zamieszany był nawet syn premiera Michał Tusk. Jesienią 2012 roku premier wygłosił w Sejmie tzw. drugie expose, które było bardziej "prospołeczne" od pierwszego. Zapowiedział w nim m.in. wydłużenie urlopów macierzyńskich.
Jeszcze dalej w "prospołecznych" zapowiedziach poszedł w wystąpieniu programowym 27 sierpnia br., jak się okazało, ostatnim jako premiera. W ramach "dwóch kluczowych priorytetów" na najbliższe miesiące zapowiedział wzrost minimalnych emerytur i rent, zwiększenie ulg podatkowych dla dzieci i stworzenie możliwości skorzystania z nich niezależnie od dochodów. Przekonywał też, że w nowej perspektywie budżetowej UE znajdzie się 400 mld zł dla województw, co jest pomocą "większą niż plan Marshalla".
W połowie 2013 roku Tusk umocnił swoją pozycje w Platformie. Zdecydowanie wygrał wybory na przewodniczącego, którego po raz pierwszy wybierali wszyscy członkowie partii. Pokonał świeżo odwołanego ze stanowiska ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Główny partyjny rywal Tuska Grzegorz Schetyna zdecydował, że nie będzie startować, co jednak nie uchroniło go przed inspirowaną przez Tuska - jak donosiły media - dalszą marginalizacją w partii. Przegrał potem wybory na szefa regionu dolnośląskiego ze stronnikiem Tuska Jackiem Protasiewiczem i w mediach zaczęto spekulować, że jego dni w PO są policzone. Jego pozycję odbudowało dopiero wejście do rządu Ewy Kopacz, czemu, według mediów, Tusk był przeciwny.
Na początku 2014 roku notowania PO były zdecydowanie gorsze niż największego rywala - PiS - i nic nie wskazywało, że może się to zmienić. Wtedy jednak doszło do ostrego kryzysu na Ukrainie i konfliktu tego kraju z Rosją. To pozwoliło Tuskowi na przejście do politycznej ofensywy zarówno na scenie krajowej, jak i zagranicznej. W kraju Tusk zdecydował się na ostrą antyrosyjską retorykę, dotychczas stosowaną tylko przez PiS, przez co wytrącił głównym politycznym rywalom używany od 2007 roku argument, że prowadzi politykę zbyt ustępliwą wobec Rosji. Na forum Unii Europejskiej przystąpił do dyplomatycznej ofensywy, forsując m.in. pomysł unii energetycznej, czyli rozszerzenia UE o kwestie energetyczne, dotąd regulowane indywidualnie przez każdy kraj Unii.
To pozwoliło na odwrócenie tendencji spadkowej Platformy w sondażach, co potwierdziły wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego 25 maja 2014 roku. PO po raz kolejny wygrała z PiS, choć tym razem o włos. Jednak to co Platforma i sam Tusk zyskali na kryzysie ukraińskim, zostało politycznie roztrwonione - jak wynikało z pierwszych sondaży - w efekcie publikacji w czerwcu 2014 roku przez "Wprost" nagrań rozmów prominentnych przedstawicieli rządu i PO. Tusk zareagował inaczej niż na poprzednie afery. Nikogo nie zwolnił ze stanowiska, oddał polityczną inicjatywę, ograniczając się do wniosku o wotum zaufania w Sejmie. 31 sierpnia okazało się, że mogło to być nieprzypadkowe -
tego dnia został podczas szczytu UE w Brukseli wskazany jako przyszły przewodniczący Rady Europejskiej, który obejmie swoje obowiązki 1 grudnia. Gdy wybuchła sprawa taśm, mógł już wiedzieć, że jego dni na stanowisku szefa polskiego rządu są policzone.
11 września 2014 roku prezydent Bronisław Komorowski przyjął dymisję rządu Tuska, 22 września Tusk przestał być ostatecznie premierem, a miesiąc później zrzekł się mandatu poselskiego. Od tamtego czasu zabrał publicznie głos tylko raz - w radiu Tok FM odniósł się do słów Radosława Sikorskiego z wywiadu dla portalu Politico, jakoby prezydent Rosji Władimir Putin proponował mu w 2008 roku podział Ukrainy. Zdecydowanie temu zaprzeczył.
O swoim politycznym credo powiedział w pierwszym publicznym występie po ogłoszeniu, że będzie "prezydentem" UE, w programie "Tomasz Lis na żywo" w TVP: "Staram się sam siebie i Polaków przekonywać od wielu lat, a jak zostałem premierem permanentnie, żeby w Polsce planować polskie sukcesy, a nie polskie porażki. Tego mnie też życie nauczyło, ale to jest chyba doświadczenie każdego z nas - jeśli ludzie koncentrują się na planowaniu porażek, to się to bardzo często
sprawdza. (...) A ja wolałbym, żeby porażki, które raz na jakiś czas się zdarzają, były czymś wyjątkowym, a nie wynikały z naszych lęków czy przesadnej ostrożności".
Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/wiadomosci/raporty-stefczyk-info/donald-tusk-w-...
47 przymiotników na określenie Tuska
pracy dla Platformy Obywatelskiej. Koledzy i koleżanki zdecydowali się
na podsumowanie go w 47 przymiotnikach.
zobacz więcej »
Tusk: Takie było chłopięce marzenie. Zejść ze sceny niepokonanym
W poniedziałek były polski premier obejmie funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej.
1 grudnia Tusk
obejmie stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Dzisiaj złoży
rezygnację z kierowania Platformą Obywatelską i przekaże władzę premier
Ewie Kopacz. - Nie ukrywam, że mam osobistą satysfakcję, takie było moje
chłopięce...
Donald Tusk już nadaje z Brukseli.
"Przybyłem, zobaczyłem… i się okaże"
zobacz więcej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Nigel Farage: Should British taxpayers be paying for child benef
Nigel Farage: Should British taxpayers be paying for child benefit in Warsaw, Mr Tusk?
------------------------------------------------------------------
Farage kpi: Tusk to najnowszy polski imigrant,
pensję 300 tys. euro wygrał na loterii
Obiecał pan powrót młodych Polaków do domu, ale sam stał się pan
najnowszym polskim emigrantem - zarzucił przewodniczącemu Rady...
czytaj dalej »
Kurski: PO sprzedała polskie górnictwo za stołki w Brukseli
Polskie
górnictwo zostało sprzedane przez Platformę w zamian za kilka stołków
w Brukseli: komisarza i i prezydenta Rady Europejskiej - powiedział
w programie "Jeden na Jeden" były europoseł Jacek Kurski, komentując
zaakceptowanie przez Sejm...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
68. "chłopięce marzenia się spełniły..."
póżniejsze też,czyli te,by zrzucić z siebie to niechciane brzemie,zwane ...
.tą Nienormalność i tą brudną i smutną HISTORIĘ....
oj Donaldzie-Franciszku...życie ci się udało...ale co na starość ,"torba i kij "jak śpiewano dawno temu...
pozdr
gość z drogi
69. Farage masakruje
Tuska, a w odpowiedzi on sam siebie swoim "polish" dukaniem w języku angielskim:
basket
70. Gdzie jest „prezydent
Gdzie jest „prezydent Europy”?
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, gdzie jest „prezydent Europy”?
Wielkim Marszu Bezradności w Paryżu, po czym bez wieści przepadł...
Na rubieżach Europy rozlewa się wojna, giną tysiące, a nawet dziesiątki
tysięcy ludzi.
Europa w strachu, politycy konferują, obradują, spiskują...
Francja i Niemcy chcą sprzedać Ukrainę za trwały, kilkutygodniowy pokój.
Aktywizują się Merkel i Hollande. Tu Poroszenko, tam Łukaszenko, tam
prezydent Litwy Grybałskajte... Do Monachium przyjeżdża wiceprezydent
USA Biden. Radzą, debatują....
Tylko nasza chata z kraja. Tylko Polska spokojna, nic nas nie martwi,
nic nam nie zagraża.
Dlatego prezydent może spokojnie drzemać pod żyrandolem, a premier bawić
dzieci, wręczać nagrody i pozować do zdjęć w celebryckich magazynach.
Nie ma też śladu po wspaniałym charyzmatycznym polskim „prezydencie
Europy”. Objął urząd, był nawet na szczycie, przygotował najkrótszy
porządek obrad nowoczesnej Europy (brak ważnych tematów). Potem pojawił
się przez chwilę na Marszu Bezradności po zamachu w Paryżu, po czym
znikł, przepadł bez wieści.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, gdzie jest teraz „prezydent Europy?”
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/128033,gdzie-jest-prezydent-europy.html
Dlaczego Tuska zabrakło w Mińsku? Były premier się tłumaczy
Szef
Rady Europejskiej odpiera zarzuty dotyczące jego nieobecności jako
przedstawiciela Unii podczas rozmów pokojowych w Mińsku. Co powiedział
Donald Tusk?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
71. siedzi ....POd spodnicą
pewnej ciotuchny...liczę na pomoc Pelargonii,która zawsze umie znależć odpowiedni rysunek :)
pozdr
p.s jedno jest pewne u nas go nie ma...bo Górnicy by natychmiast pogonili toto tam gdzie pieprz rośnie...
gość z drogi
72. 100 dni Tuska: polityka
100 dni Tuska: polityka zagraniczna ważniejsza od strefy euro
Europejskiej. To pierwszy moment na podsumowanie jego pracy, która
przez zagranicznych korespondentów jest oceniania różnie.
Poczynania Donalda Tuska w Brukseli oceniane są ostatnio coraz
bardziej negatywnie. Okazuje się nawet, że były polski premier nie
odgrywa tam praktycznie żadnej roli, ponieważ jest to na rękę Niemcom.
Gdyby nawet próbował działać, byłby blokowany. Komentatorzy, a nawet
politycy coraz częściej w ocenie europejskiej karierze Tuska są
jednogłośni – jest on „niewyraźny, niewidoczny, mglisty, bełkotliwy”.
Brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon zwraca uwagę, że Tuska w Brukseli nie jest postrzegany najlepiej: "niewyraźny, niewidoczny, mglisty, bełkotliwy - tak o Donaldzie Tusku mówi się w brukselskich kuluarach.
W porównaniu do innych liderów unijnych instytucji, którzy objęli swoje
urzędy mniej więcej w tym samym czasie co Donald Tusk, były polski
premier wypada najsłabiej".
Co mówią na jego temat unijny politycy? Ich zdaniem słabość Tuska polega
także na tym, że były polski premier sam jeszcze nie wie, czego chce i
nie odnalazł swojego miejsca w Brukseli.
- Nie znam jego koncepcji. Myślę, że dopiero się uczy" - mówi Lannoo,
wiceszef Centrum Studiów Europejskich. Podobnego zdania jest inny
obserwator brukselskiej sceny politycznej - Michael Emmerson. Jego
zdaniem Tusk nie ma jeszcze swojego "profilu" w brukselskim świecie.
- Dla mnie nie jest on zbyt widoczny. Prawnie nic nie mogę o nim
powiedzieć. Słyszałem parę słów, które powiedział, ale to nie wystarczy,
żeby wyrobić sobie opinię - podkreśla Michael Emmerson.
"Głosu Tuska nie słychać, a twarzy nie widać" - to powszechna opinia
o byłym polskim premierze wśród międzynarodowych dziennikarzy
w Brukseli. Choć w Polsce to właśnie Tusk uchodził za ulubieńca mediów,
zdaniem korespondentki RMF FM w Brukseli budzi jedynie irytację. Ponadto
wszyscy porównują go nieustannie z Hermanem Van Rompuy’em, który
uchodził za dyskretnego mediatora między szefami państw i rządów, który
znał kilka języków i nie stronił od dziennikarzy.
- Tusk na razie w ogóle nie rozmawia z dziennikarzami, wydaje tylko
komunikaty - zauważa Nicola Gros z dziennika "France-Ouest". W gabinecie
Tuska wciąż leży stos podań o wywiady od międzynarodowych mediów, na
które nikt nawet nie odpowiada. Podobno Tusk nie chce także, żeby na
konferencjach prasowych dziennikarze zadawali pytania po polsku.
- Coraz częściej ktoś zauważa także, że Tusk się postarzał, że
ma zmęczoną twarz. Nie jest to jednak przemęczenie pracą. Tuska bardzo
często już w piątek nie ma w Brukseli. Po prostu pozbawiony speców od
wizerunku, wizażystki, która towarzyszyła mu krok w krok - pokazał swoją
prawdziwą twarz - podsumowuje Katarzyna Szymańska-Borginon.
http://niezalezna.pl/64944-w-brukseli-maja-juz-tuska-dosc-bez-specow-od-...
Kostrzewa-Zorbas: Stanowisko Tuska nie jest poważnie traktowane przez świat.
Amerykański tygodnik "Time” ogłosił listę 100 najbardziej wpływowych
osób na świecie. Została ona podzielona na 5 różnych kategorii: Liderzy,
Tytani, Pionierzy, Ikony oraz Artyści.
W zestawieniu "Time’a” zabrakło Donalda Tuska, określanego jako
"prezydenta Europy”. Polskie media szumnie ogłaszały międzynarodowy
sukces, a o byłym premierze nie słychać nic w zagranicznej prasie. Czy
Donald Tusk mógł być brany pod uwagę w tej klasyfikacji?
To stanowisko nie jest poważnie traktowane przez świat. O ile Herman
van Rompuy był uważany za słabego przewodniczącego Rady Europejskiej
i wielkie rozczarowanie, to i tak okazał się tytanem przy Tusku. Były
polski premier pojawia się w mediach, ale głównie w polskich, bardzo
rzadko w zachodnioeuropejskich, a prawie nigdy w amerykańskich. Gdy
składał oficjalna wizytę w USA w czołowych amerykańskich mediach było
to albo przemilczane albo pojawiały się jedynie kilkuzdaniowe notatki
agencyjne. W telewizjach nie było na ten temat żadnej informacji.
Jak Donald Tusk radzi sobie w Brukseli?
Donald Tusk zawisł w próżni między potężnymi unijnymi graczami,
własnymi ambicjami a brakiem kompetencji. Przestrzeń w Brukseli można
sobie wyrąbać. Pytanie tylko, czy mu się chce.
W ubiegłym tygodniu Europa poznała nowe, nieznane wcześniej szerzej,
oblicze Donalda Tuska. Zamiast żartów z własnych lingwistycznych
słabości przewodniczący Rady Europejskiej pokazał zmarszczoną brew
poważnego polityka, zatroskanego o los tysięcy nielegalnych uchodźców
z Afryki i Bliskiego Wschodu. Mówił zdecydowanie, czego nie może
zaakceptować (śmierci setek ludzi, próbujących przedostać się przez
morze do Europy) i czego oczekuje (natychmiastowego udziału państw
członkowskich w szczycie).
Pamiętający Tuska jako premiera rodacy mieli wrażenie
déją vu. W ten sam zdecydowany sposób rozprawiał się przecież w Polsce
z hazardem, pedofilią i dopalaczami. Żaden z tych problemów nie został
ostatecznie rozwiązany, ale przyciągał uwagę mediów i takie też wydaje
się być zadanie tego nadzwyczajnego szczytu.
BRUTALNE PRZEBUDZENIE
Także niezwiązani z polskim maglem politycznym obserwatorzy z Brukseli
zwracają uwagę na brak osiągnięć Tuska na polach, w których próbował
zaznaczyć swoją obecność. – Nie ma czegoś takiego jak cele Donalda
Tuska, są cele Unii Europejskiej, które w polityce zagranicznej
realizuje wysoka komisarz Federica Mogherini, a np. w dziedzinie
energetyki – Komisja Europejska – mówi Sonia Piedrafita z Center for
European Policy Studies w Brukseli, nawiązując do dwóch sztandarowych
projektów, z którymi Tusk chce zaistnieć jako samodzielny gracz w UE.
Pierwszy to unia energetyczna, pomysł wspólnych zakupów gazu przez całą
Unię, które pozwoliłyby ograniczyć niebezpieczny szczególnie dla naszej
części Europy monopol Gazpromu. Europejska edycja wpływowego portalu
Politico opisała w zeszłym tygodniu, dokładnie w rocznicę ogłoszenia
przez Tuska projektu, kłopoty z jego przepchnięciem w UE, opatrując
tekst wymownym tytułem „Brutalne przebudzenie Tuska”: „Obecny projekt
zdecydowanie różni się tego, co proponował Tusk rok temu. Najbliższe
miesiące pokażą, czy unia energetyczna to tylko czarująca nazwa
dla lekko zmodyfikowanego status quo, czy rzeczywiście uda się wyrwać
europejski rynek energetyczny z uścisku Rosji, co było celem Tuska”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
73. Tusk Człowiekiem Roku MaXTV.
Tusk Człowiekiem Roku MaXTV. Zaraz za Putinem. Kolonko: „Tusk ciągnął do Europy jak kaszubski koń do stodoły”.
Życiorys Donalda Tuska na Wikipedii i stronach Unii połyskuje w słońcu jak świetlana nagroda Słońca Peru, który jego polityczny życiorys dumnie wyświetla, jako kolejne osiągnięcie. Obok licznych książek, z których niektóre, jak czytamy, stały się bestsellerami. A na ukoronowanie swojej kariery Donald Tusk otrzymuje, drugi po Putinie, tytuł Człowieka Roku MaXTV
— mówi popularny dziennikarz Mariusz Max Kolonko w ostatnim programie swojej internetowej telewizji.
Przedstawia krótki rys drogi politycznej Tuska. I stawia pytanie:
Jak to możliwe, ktoś zapyta, że taką karierę zrobił ktoś, kto jeszcze 19 lat temu czyścił kominy, żeby żyć i błąkał się po telewizyjnych turniejach śpiewając na stronę?
Kolonko emituje kawałek filmu „Szansa na sukces” z udziałem Donalda Tuska.
W tym jednak nie ma nic złego. Goering za młodu był kaskaderem, Ronald Reagan grał w kiepskich filmach
— zaznacza Kolonko.
Ale potem była długa polityczna kariera. Donald Tusk jeszcze przed siedmiu laty nie pełnił żadnego znaczącego stanowiska w państwie. Jak to jest możliwe, żeby człowiek, który nie ma żadnego przygotowania politycznego mógł zrobić tak zawrotną karierę?
— zastanawia się. I przyrównuje Tuska do Nikodema Dyzmy.
Czy jest możliwe, żeby taka samo postać pojawiła się 70 lat później w III RP?
— pyta Mariusz Max Kolonko nawiązując do bohatera książek Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
Żeby wyjaśnić Państwu fenomen Donalda Tuska i jego kolegów z Platformy Obywatelskiej posłużę się przestrzennym modelem polityki. Zwykle, gdy mówimy o zjawiskach politycznych posługujemy się dwoma wymiarami. Powiedzielibyśmy, że Tusk to liberał, że prywatyzował majątek narodowy w latach 90., że ciągnął do Europy jak kaszubski koń do stodoły. Ale kiedy spojrzymy na tę samą postać, na tę samą biografię w przestrzennym modelu polityki, wtedy różne dziwne rzeczy się dzieją z tą biografią, które wpływają, a właściwie decydują, że ta biografia jest taka, a nie inna
— tłumaczy dziennikarz.
I dodaje, że „przestrzenny model polityki tworzą cztery elementy: naród, politycy, biznes i media”. Przez pryzmat przedstawionego przez siebie modelu Kolonko analizuje realia polityczna USA, PRLu i polskiej transformacji.
Oni nie znoszą Kościoła, nie znoszą tradycji, wiary, nazywają to skansenem, oni nie znoszą flag narodowych, narodowców. (…) Oni tego nie rozumieją
— opisuje dziennikarz polskich liberałów. Wskazuje, że oni chcieli jak najszybciej do Europy, by się „nachapać”.
Co powiedział Donald Tusk, człowiek Roku MaXTV? „Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do ponurej rzeczywistości projekcją naszych zbiorowych kompleksów. Ta projekcja piękniejsza od Polski jest ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej”
— cytował Tuska Kolonko.
Dodał, że te słowa Polska przypomniała sobie dzięki „licealistce z Gorzowa”, za co powinna dostać „medal od prezydenta Komorowskiego”.
Mariusz Max Kolonko wskazuje również, że wraz z objęciem przez liberałów rządów w Polsce rozpoczął się szybki marsz do Europy, czyli „wyprzedaż majątku narodowego”. Dziennikarz zaznacza, że rząd Tuska uprawiał przez lata kreatywną księgowość, zaś wyprzedaż majątków stoi za wielkimi fortunami.
Kolonko wyjaśnia, jak władza manipuluje wskaźnikami ekonomicznymi w Polsce i zaznacza, że model przestrzenny polityki wskazuje, że III RP i PRL są bardzo do siebie podobne.
Mamy grupę kolesi, kumpli, którzy rządzą przy korycie
— tłumaczy.
I odnosi się do ekipy Tuska:
Oni nie mają żadnego doświadczenia, więc po prostu zaczęli kraść. Jak komuniści kradli, to robili to w białych rękawiczkach. Człowiek był okradziony, ale o tym nie wiedział. Był zadowolony. (…) A ci, jak kradną afera goni aferę. Wszytko wychodzi, media zagrzebią to szybko. Jest afera, nie m afery. (…) A gdy ten model zaczyna się rozwalać, stworzony przez liberałów, co robi szef, guru, Słońce Peru? Daje dyla z zielonej wyspy. Miękkie lądowanie na stołku szefa UE. Za to Donald Tusk powinien być nazywany nie człowiekiem roku, ale supermenem roku
— tłumaczy Kolonko.
http://wpolityce.pl/polityka/242638-tusk-czlowiekiem-roku-maxtv-zaraz-za...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
74. "Majstersztyk Tuska. Uciekł
Włodzimierz
Czarzasty z SLD i doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego prof.
Tomasz Nałęcz rozmawiali w programie "Piaskiem po oczach" w TVN24
sytuacji w polskiej polityce po roszadach personalnych Ewy Kopacz
w rządzie.
Tusk rzadko zabiera głos ws. Polski. Ale w wywiadzie dla POLITICO: Jeśli w Polsce doszłoby do zmiany władzy...
Donald Tusk w wywiadzie dla europejskiego wydania serwisu POLITICO
mówił dużo o bieżącej sytuacji politycznej w Polsce. Były premier i
obecny przewodniczący Rady Europejskiej nie sądzi, żeby po jego
wyjeździe z kraju dużo się zmieniło. - Nie można przeceniać roli
konkretnego człowieka w polityce - podkreślił. - Polska wygląda mniej
więcej tak samo, jak gdybym ja tam był - powiedział, dodając, że nie od
jego obecności zależy wynik wyborów prezydenckich czy parlamentarnych. Sądzi on, że sytuacja polityczna wyglądałaby bardzo podobnie, gdyby wciąż był on premierem.
- Ale oczywiście Polska, podobnie do wszystkich krajów Europy
dzisiaj, przeżywa moment zmęczenia - zaznaczył. - Wielu ludzi sprawia
wrażenie zmęczonych tradycyjnymi formami demokracji i tradycyjnymi
partiami politycznymi. W Polsce widać to ani więcej, ani mniej niż w
większości państw europejskich - stwierdził. Kandydujący w maju na urząd
prezydenta muzyk i samorządowiec Paweł Kukiz zdobył w pierwszej turze 20 proc. poparcia. Kapitał ten chce wykorzystać w nadchodzących wyborach parlamentarnych.Dziennikarz POLITICO pytał go również o wciąż szeroko omawianą kwestię wprowadzenia w Polsce euro. Kandydatka na premiera z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Beata Szydło zarzeka się, że jeśli jej partia dojdzie do władzy, Polska nie przyjmie wspólnej waluty.
- Nie ma dylematu, czy Polska powinna wejść do euro - podkreślił Tusk. -
Podjęliśmy taką decyzję, i to w drodze referendum. Natomiast jest
oczywiste, że dzisiaj w Polsce entuzjazm dla wspólnej waluty jest
mniejszy - dodał, tłumacząc, że wynika to z obecnej sytuacji w strefie
euro.
- W Polsce jest właściwie prawie konsensus
polityczny wokół tezy, że Polska wejdzie do strefy euro, ale po
ustabilizowaniu sytuacji w samej strefie i po spełnieniu kryteriów,
których Polska nadal jeszcze nie spełniła - tłumaczył dalej były
premier. - Więc ten mój zamiar z roku 2008, żeby bardzo przyspieszyć
wejście do strefy euro, jest dzisiaj nieaktualny - powiedział.
Jak ocenia szanse na wygraną kulejącej w sondażach Platformy
Obywatelskiej? - Jestem optymistą, jeśli chodzi o wynik wyborów -
stwierdził. Dodał też, że koalicja rządząca wcale nie musi się zmienić. -
Ale jeśli doszłoby do zmiany władzy, to w sprawach europejskich nie
będzie to jakaś rewolucja - zaznaczył.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
75. Ta opinia o DT też
błyskotliwa:
"Te wszystkie ośmiorniczki i policzki wołowe, drogie wina, koszarowe dowcipy, knajacki język, prostytutki zapraszane do specjalnych gabinetów w restauracjach, to naigrawanie się z głupków pracujących za 6 tys. zł, to zgarnianie pod siebie wszystkiego co się rusza i ma jakąkolwiek wartość jest dorobkiem obecnego „prezydenta” Europy. Donald Tusk uciekł, ale absolutnie nic go nie rozgrzesza. Bo to on stworzył patologiczny system, który został obnażony tylko dlatego, że ktoś tych wszystkich wygarniturowanych meneli nagrał. A teraz Tusk udaje, że to nie jego sprawa. Oczywiście, że jego, bo to styl sprawowania władzy, który Tusk rozwinął wyprodukował te wszystkie okazy występujące pod przebraniem ministrów, wysokich urzędników, prezesów wielkich spółek czy doradców. Ta menażeria rozbestwiła się, zdemoralizowała, skorumpowała i nadęła pychą oraz bezgraniczną pogardą dla zwykłych ludzi u boku obecnego „prezydenta” Europy.
Pełny tekst:http://wpolityce.pl/polityka/255851-to-tusk-stworzyl-patologiczny-system-odkryty-przez-tasmy-i-akta-kopacz-jest-tylko-trybikiem-a-tusk-zwial
basket
76. Bielan: Tusk i Applebaum
Bielan: Tusk i Applebaum nastawiają media europejskie przeciwko Dudzie! Zostali złapani za rękę!
"Moja pierwsza teza jest taka, że mamy do
czynienia z nieformalnym początkiem kampanii prezydenckiej przed
wyborami w roku 2020."
Bielan przypomina w Telewizji Republika, że z bliska obserwował w
latach 2005-2007, gdy byłem rzecznikiem PiS, a jednocześnie
eurodeputowanym, w jaki sposób politycy Platformy przenosili ataki na prawicowy rząd i śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego na poziom mediów zagranicznych,
— tłumaczy Bielan.
Jak podkreśla, do podobnych manipulacji dochodzi obecnie, a celem jest nastawienie mediów europejskim przeciwko nowemu prezydentowi RP.
— mówi b. europoseł.
Chodzi o fałszywą informację jakoby powodem nie wzięcia udziału przez
Tuska w ceremonii zaprzysiężenia Andrzeja Dudy, był brak zaproszenia go
przez prezydenta elekta. Portal „Politico” podał ją na
podstawie e-maila wysłanego przez zespół prasowy Tuska.
— przewiduje Bielan.
Zauważa, że „strzelenie przez Tuska eurofocha” nie zostało w Polsce dobrze przyjęte nawet przez media sprzyjające tradycyjnie Platformie. W takim momencie Tusk przeniósł konflikt na poziom mediów europejskich.
Politico o Tusku i Dudzie. Prezydent zablokuje drugą kadencję byłego premiera w UE?
Portal
Politico.eu opublikował artykuł, w którym zauważono, że najbliższe lata
mogą powodować konflikty na linii prezydent Andrzej Duda – szef Rady
Europejskiej Donald Tusk. Przypomniano m.in. problem z obecnością byłego
premiera na zaprzysiężeniu głowy państwa, a także...
Autor artykułu zauważył, że szef Rady Europejskiej nie skontaktował się
z prezydentem Dudą od czasu jego zwycięstwa w wyborach. Przyznał jednak,
że Tusk pogratulował zwycięstwa na Twisterze, ale zrobił to we wpisie
skierowanym do Bronisława Komorowskiego. – Co więcej Tusk był jedynym
politykiem, który nie wysłał listu gratulacyjnego – powiedział portalowi
Politico.eu Marcin Kędrybna, rzecznik prasowy prezydenta. W tym samym
czasie Tusk pogratulował zwycięstwa wyborczego premierowi Finlandii oraz
Davidowi Cameronowi.
Ponadto autor wskazuje pięć momentów, gdy pomysły
oraz interesy Tuska i Dudy mogą być sprzeczne. Pierwszą z nich są wybory
parlamentarne w Polsce, które odbędą się w październiku, drugą
– grudniowa konferencja klimatyczna, podczas której stoczona zostanie
batalia o energetykę opartą na węglu, trzecią – pakiet reform
wewnętrznych Unii Europejskiej, które zapowiedział premier Wielkiej
Brytanii oraz referendum w sprawie wystąpienia Zjednoczonego Królestwa
ze wspólny, czwartym – możliwość wprowadzenia w Polsce euro, a piątym
– kwestia reelekcji Donalda Tuska na drugą dwuipółroczną kadencję
na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Autor przypomniał, że jeśli Tusk
chciałby spędzić na stanowisku 5 lat będzie musiał otrzymać poparcie ze
strony Dudy. Wskazano, że jego brak byłby posunięciem ryzykownym
dla urzędującego prezydenta Polski. Spowodowałoby by bowiem, iż były
premier wróciłby do kraju wcześniej, dzięki czemu mógłby prowadzić
działania mające na celu zastąpienie go na urzędzie po wyborach w 2020
roku.
Politico.eu
Tusk straci stanowisko w Brukseli? Powody: Brak inicjatywy i brukselska równowaga sił
Przedstawiciele
frakcji socjalistów w Parlamencie Europejskim chcieliby zastąpić
Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej
– poinformowała korespondentka RMF FM w Brukseli, Katarzyna
Szymańska-Borginion.
W 2017 przedstawiciel socjalistów przestanie pełnić urząd szefa
Parlamentu Europejskiego i zastąpi go chadek, szefem Komisji
Europejskiej jest również chadek Jean-Claude Juncker, a szefem Rady
Europejskiej – chadek Donald Tusk. Ze względu na fakt, iż kadencja szefa
KE trwa nieprzerwanie 5 lat, a przewodniczącego RE dwa i pół roku oraz
może być jednokrotnie odnowiona, można przyjąć założenie, że to „głowy
i stanowiska” Tuska zażądają socjaliści. - Gdy stracimy stanowisko szefa
PE, na pewno zażądamy rekompensaty – przyznał Bogusław Liberadzki,
eurodeputowany z grupy socjalistów.
Co więcej, socjaliści mają
za złe Tuskowi, że mimo iż w grudniu minie rok odkąd zasiada
na stanowisku, nigdy nie spotkał się z całą frakcją socjalistów, ani jej
przewodniczącym Giannim Pitellą.
Premier Włoch skrytykował Tuska. "Niewielki szacunek"
Premier Włoch
Matteo Renzi podczas szczytu Rady Europejskiej poświęconemu kryzysowi
migracyjnemu skrytykował Donalda Tuska, któremu zarzucił brak szacunku
obywateli Włoch.
To co wymsknęło się przewodniczącemu Tuskowi pokazało niewielki szacunek
dla wysiłków podejmowanych przez Włochów – powiedział Renzi. Jego
wypowiedź odnosiła się do słów Donalda Tuska, który w ubiegłym tygodniu
przed Parlamentem Europejskim w jednym zdaniu zestawił działania Węgier,
Grecji i Włoch w sprawie kryzysu imigracyjnego. Renzi przypomniał,
że Włochy od lat przyjmują znaczne ilości imigrantów, co w jego opinii
"powinno stanowić lekcję cywilizacji i hojności” dla innych krajów
unijnych.
Donald Tusk
mówił dziś na konferencji prasowej w Brukseli, że funkcja
przewodniczącego Rady Europejskiej będzie najprawdopodobniej jego
ostatnią funkcją.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
77. nie dziwmy się,ze strzelił focha
wszak Polskość to nienormalność ,więc
Normalny inaczej...PO prostu zwiał...bał się i zwiał...zganiając na złe zaproszenie...zapomniał tylko,ze to zaproszenie wysłała jego Platforma obłudy a POdpisała go sama pierwsza marszałkini - Kidawa Błońska...
gość z drogi
78. Donald Tusk zapowiada koniec
Donald Tusk zapowiada koniec kariery politycznej. "Szefowanie RE to moje ostatnie zajęcie"
politycznej i nie będzie zabiegał o przychylność innych polityków. -
Choć to nie zawsze jest dobrze widziane w Brukseli, nie będę udawał, że
wszystko mi się podoba, kiedy tak nie jest – mówił polityk. Jak dodał,
nie zmieni swojego postępowania nawet jeśli miałoby to oznaczać, że
będzie pełnił stanowisko szefa RE 2,5 roku, a nie 5. - Na pewno nie
poświęcam tutaj czasu, żeby budować sobie opinię bezpiecznego, miłego i
przytulnego faceta, tylko stawiam sprawy w sposób czasami
niekonwencjonalny - mówił. – To prawdopodobnie moje ostatnie zajęcie
polityczne, więc stać mnie na takie niepolityczne zachowania –
przekonywał Tusk.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
79. KRÓL MICHNIKA I OKOLIC
"Politico" ocenia pracę Tuska. "On nie wygląda tu na szczęśliwego"
"Gdy Donald
Tusk otrzymał posadę w Unii Europejskiej, zrobił błyskawiczny kurs
angielskiego i w mniej niż rok przeszedł od praktycznie zerowego poziomu
do płynności. Odnalezienie się w niuansach politycznego życia
w Brukseli okazało się dla polskiego premiera trudniejsze"-
pisze Jacopo Barigazzi w artykule zatytułowanym "Twarda europejska edukacja Donalda Tuska" opublikowanym w Politico.
Autor podkreśla, że przyjazdowi dobrze radzącego sobie na polskim
gruncie Tuska do Brukseli towarzyszyły wysokie oczekiwania. Według
opinii otaczających go urzędników, jego aklimatyzacja w Brukseli okazała
się jednak trudna. W opinii Barigazziego, Tusk nie poradził sobie
z dwoma największymi problemami, jakie przyniósł 2015 rok - kryzysem
migracyjnym i widmem bankructwa Grecji. Krytyka płynie na niego głównie
ze strony Włoch i Francji oraz z otoczenia szefa Komisji Europejskiej
Jean-Claude Junckera. -On nie wygląda tu na szczęśliwego - miał
powiedzieć jeden z członków Komisji Europejskiej. W zeszłotygodniowym sondażu przeprowadzonym przez Politico w grupie 100
wiodących polityków z Europy i USA, 37 proc. respondentów oceniło Tuska
dobrze lub bardzo dobrze. Słabiej od niego oceniany był tylko
przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz. 42 proc. pytanych
oceniło pracę Tuska "średnio", 22 proc. ocen było negatywnych.
Dla porównania, Juncker zdobył 65 proc. ocen "dobrych" lub "bardzo
dobrych".
Powolny start
Współpracownicy Tuska, którzy
zgodzili się rozmawiać z Politico, mówili o jego powolnym starcie
i ocenili, że dopiero latem zaczął wdrażać się w swoje obowiązki.
Tuskowi zarzuca się również odchodzenie od dobrych praktyk
zapoczątkowanych przez Van Rompuya, takich jak spotkania z dyplomatami
i parlamentarzystami.
Ambiwalentne oceny
Jak zauważa
publicysta, kraje wschodniej i północnej Europy są mniej krytyczne
w ocenianiu byłego premiera Polski. - Tusk jest bardziej asertywny
w polityce zagranicznej niż jego belgijski poprzednik - powiedział
w rozmowie z Politico prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves
i zaznaczył, że nie ma do Tuska żadnych zastrzeżeń.
Politico
Droga Platformy. Od liberalnych idei do jednowładztwa Tuska i afery taśmowej
kryzysu, a jej szeregi początkowo zasilili sfrustrowani działacze trzech
środowisk: liberałowie z UW, rozczarowani AWS i otoczenie Andrzeja
Olechowskiego.
Szok! Tusk w "The Economist": przenosiny do Brukseli były jak dotarcie "do raju". Czy możemy się dziwić, że rządził jak rządził?
Artykuł bezcenny: premierem Polski był
człowiek, który za "raj" uważał i uważa stanowisko w Brukseli. Dla
którego Polska była jedynie odskocznią, trampoliną.
Coraz więcej mówi nam o sobie - o swoich wartościach, marzeniach i życiowych celach - Donald Tusk.
I to mówi otwarcie, jawnie. Nie trzeba wnioskować, dociekać, analizować. Wystarczy słuchać.
I czytać. Np. brytyjski tygodnik ekonomiczny „The Economist”, który w najnowszym numerze zamieszcza artykuł pt. „A task for Tusk” („Zadanie dla Tuska”), oparty na rozmowie z przewodniczącym Rady Europejskiej.
Pierwsze zdanie tego artykułu przejdzie do historii::
Dalej mamy rozważania o zaskoczeniu wyborem Tuska na wysokie
stanowisko w Unii, trudnościach językowych, z którymi się mierzy i jego
„szorstkim stylu”. A także o malejącej liczbie jego krytyków.
Do tego przekonanie dziennikarza, że ideologiczne linie Tuska
cokolwiek znaczą. My w Polsce wiemy przecież, że nie znaczą nic i nigdy.
Ale artykuł w sumie bezcenny: premierem Polski był człowiek,
który za „raj” uważał i uważa stanowisko w Brukseli. Dla którego Polska
była jedynie odskocznią, trampoliną. Dla którego Polska nie była
najważniejszym w życiu punktem odniesienia.
Co zrobił, i czego nie zrobił, by dostać się do raju?
------------------------------------------------------
Donald Tusk. Jak wystygła ciepła woda w kranie
Przez
ostatnie lata był kanclerzem, hegemonem, który zdominował polską
politykę. Dziś jest samotny w Brukseli, a jego polityczny projekt tonie.
Zaledwie półtora miesiąca temu w Brukseli przewodniczący Rady
Europejskiej Donald Tusk powiedział znamienne słowa, które przeszły w
Polsce bez większego echa, o tym, że pełniona przez niego obecnie
funkcja może być jego ostatnim zajęciem politycznym.
Deklaracja, którą można odczytać jako zapowiedź wciągnięcia na maszt
białej flagi, padła nie tylko w odpowiedzi na nadciągająca zmianę układu
politycznego w Polsce. Bo - jak wiadomo - Tusk formalnie został wybrany
na 2,5-roczną kadencję, jego ponowny wybór będzie wymagał poparcia
rządu w Warszawie, który jest przecież gabinetem PiS.
To był przede wszystkim sygnał do polityków w Brukseli. Szef Rady
Europejskiej przez pierwszy rok miał duży problem w odnalezieniu się na
nowym stanowisku. Musiał szlifować swój angielski, zarzucano mu
pasywność i bierność. Musiał uczyć się polityki europejskiej, która w
największym stopniu opiera się na negocjacjach, zakulisowym uzgadnianiu
stanowisk. W takich finezyjnych gierkach Donald Tusk dotąd nie brał
udziału. Jeśli już próbował przejmować inicjatywę (sprawa Ukrainy czy
restrykcji gospodarczych wobec Rosji), nie podobało się to zwłaszcza
europejskim socjalistom. A jeszcze do tego trafił na niezwykle mocnego
przeciwnika, szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera. Owszem,
udało mu się być akuszerem porozumienia między Angelą Merkel a greckim
premierem Aleksisem Tsiprasem w sprawie kryzysu w Eurolandzie. Ale już w
sprawie najpoważniejszego kryzysu, jaki dotknął Unię Europejską,
kryzysu związanego z uchodźcami, Tusk jest na cenzurowanym, choć jego
stanowisko podoba się w Polsce i jest za nie chwalony.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
80. Tusk nazywa szafę Kiszczaka
Tusk nazywa szafę Kiszczaka "wykopaliskiem" i broni Wałęsy: "To odgrzewana sprawa!"
To odgrzewana sprawa, o której Lech Wałęsa już mówił - w ten sposób były premier Donald Tusk odniósł się do informacji o nowych dokumentach mających świadczyć o współpracy Lecha Wałęsy z SB. Jego zdaniem Wałęsa nigdy nie ukrywał, że miał „pewne kontakty” w latach 70.
Wydaje się, że ta sprawa odgrzewana raz na jakiś czas przez ostatnie 20-25, może nawet 30 lat jest przykra z punktu widzenia wizerunku Polski, całej wielkiej tradycji i legendy Solidarności i Lecha Wałęsy
— powiedział polskim dziennikarzom w Brukseli Tusk.
Jak zaznaczył dziwi go „wielka emocja związana z wykopaliskiem z domu zmarłego Czesława Kiszczaka, bo tak naprawdę Lech Wałęsa nigdy nie ukrywał, że pewne kontakty i problemy (z SB) w latach 70 miał”.
Były premier przekonywał, że najistotniejsze w tym momencie jest takie postępowanie, które nie naruszy interesów Polski, bo legenda Solidarności i osobista legenda Lecha Wałęsy były wielkim atutem naszego kraju przez długie lata.
Mogę to potwierdzić, że Solidarność jest ciągle znakiem markowym Polski, dzięki temu znakowi udawało się czasami załatwić kilka spraw dla Polski istotnych
— mówił obecny szef Rady Europejskiej.
Podkreślił, że radziłby w tej sytuacji spokojnie, cierpliwie i ze zrozumieniem przeanalizować, czy jest w tym coś nowego.
Mnie się wydaje, że potwierdzamy coś, o czym tak naprawdę może nie zawsze udolnie, nie zawsze przekonująco, ale de facto Lech Wałęsa mówił
— ocenił Tusk.
W czwartek prezes IPN Łukasz Kamiński poinformował, że w dokumentach zabezpieczonych w domu gen. Czesława Kiszczaka znajdują się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW „Bolek” oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa „Bolek”. Prezes IPN powiedział, że dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976. Według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów z domu gen. Kiszczaka eksperta archiwisty są one autentyczne.
PAP/mall
Beata Biel
@beatabiel3 godz.3 godziny temu
3... 2... 1...
Zaczynamy analizę mowy ciała czy coś? Żeby "temat" nie umarł jeszcze tak gdzieś przez tydzień.
Skąd w ogóle wziął się zwyczajowy uścisk dłoni? Wszystko sięga jeszcze
czasów starożytnego Rzymu, gdy mężczyźni chwytali się za przedramiona z
jednego prostego powodu – mogli w ten sposób łatwo sprawdzić, czy druga
strona nie ma ukrytego w rękawie noża. Gest ten odbierany był jako przejaw otwartości i symbol, że spotykające się osoby nie mają nic do ukrycia. To właśnie symbolizuje dzisiejszy uścisk dłoni.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda z poklepywaniem po plecach. Już w czasach starożytnych był to jasny sygnał braku zaufania.
Właśnie poprzez poklepywanie po plecach dokonywano pobieżnej rewizji
osobistej. Także dziś, w świecie dyplomacji gest poklepywania po plecach
nie jest oznaką przyjaźni. Eksperci od mowy ciała i wizerunku
politycznego podkreślają, że poklepywanie kogoś po plecach nie jest
eleganckie i jako gest służy jedynie pokazaniu dominacji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
81. Bocianie gniazdo Tuska.
Bocianie gniazdo Tuska. Premier Szydło jest „troszeczkę rozczarowana” postawą szefa RE. Ale to dopiero przygrywka…
Prof. Jan Hartman wzywał z łamów „Neues Deutschland”, cytuję wiernie: „Tusku, k...a, zrób coś! Obiecaj ludziom lody albo coś!”.
Donald Tusk przemówił w sprawach Polski. Niby nie chciał,
bo - co sam wcześniej podkreślał - jest przewodniczącym Rady
Europejskiej i mu „nie wypadało”.
Teraz już wypada. Dlaczego? Dlatego, że nie wiadomo, jak długo nim
jeszcze będzie i na wszelki wypadek musi sobie przygotować jakieś
lądowisko w kraju.
— rzucił były premier do mikrofonów zza oceanu.
Widać znów zaczęło go interesować
co w trawie na jego dawnej „zielonej wyspie” piszczy. Do tej pory
interesowało go co innego. Gdy pod koniec jego rządów spanikowany
sondażowym dołowaniem PO prof. Jan Hartman wzywał z łamów „Neues Deutschland”, cytuję wiernie:
Tusk rzeczywiście coś zrobił: załatwił sobie po cichu synekurę w Brukseli i czmychnął tuż przed wyborami, pozostawiwszy na lodzie rząd, partię i cały kraj, z apologetą Hartmanem włącznie.
Swoją drogą, ciekawa postać ów profesor nauk humanistycznych,
wykładowca uniwersytecki i polityk-amator. Z niejednego pieca chleb
jadł. A to przewodniczył Radzie Programowej Forum Liberalnego,
to Zespołowi Dobrych Praktyk Akademickich przy Ministerstwie Nauki
i Szkolnictwa Wyższego za rządów Tuska, był członkiem Unii Wolności,
wspierał w wyborach byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, to znów
startował (bezskutecznie) do Sejmu z listy SLD,
wreszcie przytulił się do Twojego Ruchu Janusza Palikota. Wykalkulował
sobie, że „z tej mańki” uda mu się zdobyć mandat poselski, z tą różnicą,
że tym razem już nie w polskim parlamencie lecz w Strasburgu. I znów pudło! Na domiar złego, TR wywalił
Hartmana ze swych szeregów za wywody, że związki kazirodcze mogą być
„czymś wyższym niż najwznioślejszy romans niespokrewnionych ze sobą
ludzi” i sugerowanie ich legalizacji.
— argumentował na blogu „Polityki”.
Kaszubska rzeź bocianów: kiepski żart Tuska o polskim strzelaniu do bocianów może być zinterpretowany dosłownie
Będąc dyplomatą na skalę europejską trzeba uważać co się mówi, do kogo i jaki to może przynieść efekt. Niestety dość niefrasobliwie do tych rygorów podchodzi Donald Tusk.
Jego kiepski żart o polskim
strzelaniu do bocianów może być zinterpretowany dosłownie. I kto wie
czy niedorozwinięci acz złośliwi żurnaliści z zachodnich mediów z tego
nie skorzystają. I już niedługo może dowiemy się że:
1) W Polsce panuje w pełni wykorzystywane przyzwolenie na masową eksterminację bocianów.
2) Większość przylatujących wiosną bocianów po przekroczeniu polskich rubieży jest odstrzeliwana ze śrutówek, sztucerów, kusz, łuków a nawet przy pomocy bumerangów.
3) W Polsce mięso bocianie należy do największych przysmaków.
4) Ponieważ bociany nadlatują od strony naszej południowej granicy
nie można wykluczyć ich żydowskiego pochodzenia, a to przekłada się
na tradycyjny chrześcijański zwyczaj podpalania bocianich gniazd.
5) Rekordzistą tym zakresie jest mieszkaniec jednej z podlaskich wsi, który w ciągu doby spalił 19 gniazd bocianich z pisklętami w środku.
6) A na okrasę – jesteśmy największym eksporterem psów spożywczych do Chin.
Niestety takie nonsensy mogą podchwycić i propagować pisemka w stylu Charlie Hebdo czy inne, równie głupawe wychodzące w całej Europie.
Na takich „żartach” rosną opinie o polskich obozach koncentracyjnych czy złym losie polskich kobiet (jak donosiła ostatnio Janina Ochojska).
Potwierdza się stara prawda, że w działalności dyplomatycznej liczy się nie tylko zręczność czy wykuta na szybko znajomość języków, ale nade wszystko umysłowa klasa i przewidywanie.
Aleksander Nalaskowski
Nie jest tynfa wart żart o strzelaniu do bocianów w kraju, gdzie "winą jest dużą popsować gniazdo na gruszy bocianie..."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
82. Politico: Tusk powinien
Politico: Tusk powinien wrócić do Polski czy zostać w Brukseli?
Europejskiej na kolejną kadencję? Portal Politico.eu publikuje wyniki
badania przeprowadzonego przez Panel Badawczy Ariadna z komentarzem dr.
hab. Norberta Maliszewskiego.
Donald Tusk funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej sprawuje
od 1 grudnia 2014 roku. Jego kadencja upływa 30 czerwca 2017 roku,
jednak istnieje możliwość przedłużenia jego misji o kolejne 2,5 roku.
Pierwszy przewodniczący RE po zmianach wprowadzonych na mocy przepisów
Traktatu z Lizbony Herman van Rompuy urząd sprawował przez dwie kadencje
od 1 grudnia 2009 do 30 listopada 2014.
Kwestia ewentualnego poparcia dla Donalda Tuska przez rząd Beaty Szydło
to złożona decyzja. Aktualnie przedstawiciele partii rządzącej
zapowiadają, że będą obserwować jego działania i na tej podstawie
podejmą ostateczną decyzję.
Tusk jako "prezydent" Europy czy prezydent Polski?
51 proc. badanych sondażu Ariadna chce, by rząd PiS rekomendował
na drugą kadencją Donalda Tuska jako Przewodniczącego Rady Europejskiej,
33 proc. respondentów jest przeciw.
Czy rząd Beaty Szydło powinien rekomendować Donalda Tuska na kolejną kadencją szefa RE?
/ Żródło:
Ariadna
Z kolei ewentualny start Donalda Tuska w wyborach prezydenckich negatywnie ocenia 56 proc. respondentów.
Ocena Donalda Tuska jako kandydata na prezydenta
/ Żródło:
Ariadna
Metodologia
Badanie przeprowadzone zostało w dniach 15-19 kwietnia 2016 roku
na ogólnopolskiej próbie liczącej N=1044 osób, dobranej z panelu Ariadna
metodą CAWI. Kwoty dobrane wg reprezentacji w populacji Polaków wieku
18 lat i więcej dla płci, wieku, wykształcenia i wielkości miejscowości
zamieszkania.
Politico
może być bolesny. Trudno by mu przecież było funkcjonować w opozycji.
Szczególnie że Platformy Tuska już nie ma.
Zatrzymanie Brexitu jest dla Tuska być albo nie być. Przekonuje Radę
Europejską do porozumienia z Wielką Brytanią niemal za wszelką cenę.
Stawia wszystko na jedną kartę. Chce pokazać, że ma na swoim koncie
spektakularny sukces. Wierzy, że jeśli zatrzyma Wielką Brytanię w Unii
Europejskiej, okrzykną go zbawcą Europy i zostanie ponownie wybrany
na szefa Rady Europejskiej – relacjonuje brukselski polityk.
Pozycja Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej jest dzisiaj
niepewna. I to wcale nie przez groźbę braku poparcia jego kandydatury
przez rząd PiS. Plan dalszego pełnienia europejskiej funkcji może
pokrzyżować nowy rozkład sił na najwyższych stanowiskach w Brukseli.
Frakcja socjalistów chciałaby zastąpić byłego premiera Polski. Wszystko
przez to, że w 2017 r. ich przedstawiciel Martin Schultz przestanie
pełnić urząd szefa Parlamentu Europejskiego. Ma zastąpić go chadek.
Szefem Komisji Europejskiej też jest chadek Jean-Claude Juncker.
Podobnie jak szefem Rady Europejskiej – chadek Tusk. Socjaliści będą
więc domagać się jednego stanowiska dla siebie. Najłatwiej będzie
wymienić Tuska.
Relacje z Angelą Merkel
To nie jedyny problem byłego premiera. W Brukseli otwarcie mówi się,
że pogorszyły się jego relacje z niemiecką kanclerz Angelą Merkel, która
w 2014 r. zaproponowała go na szefa Rady Europejskiej. Wszystko przez
ich ostry spór o imigrantów. Donald Tusk zaczął prezentować twarde
stanowisko w sprawie uchodźców. Domagał się, by Unia Europejska wysłała
„sygnał odstraszający” przed ich napływem nawet kosztem Grecji, którą
zalała fala imigrantów. W końcu Donald Tusk podziękował na Twitterze
krajom z zachodnich Bałkanów za zamknięcie granicy przed imigrantami.
Angela Merkel była zaś sojuszniczką Aten. I dała temu wyraz podczas
marcowego nadzwyczajnego szczytu Turcja – Unia Europejska. Dzień przed
nim Angela Merkel na spotkaniu z premierem Holandii i premierem Turcji
nakreśliła zarysy porozumienia z Ankarą.
Przewidywało ono przyjęcie przez Turcję wszystkich uchodźców, którzy
nielegalnie dostali się do Grecji. Donald Tusk nie został zaproszony
na to spotkanie. Zdaniem Norberta Maliszewskiego, specjalisty ds.
marketingu politycznego, w ciągu ostatnich miesięcy Donald Tusk stał się
coraz bardziej aktywny na swoim stanowisku, zmienił sposób uprawiania
polityki na bardziej niezależny. – Ostatnio uzyskał większą
podmiotowość. Zmienił linię w sprawie polityki migracyjnej na bliższą
Polsce. Jednocześnie wszedł w konflikt z Angelą Merkel. Takie działania
mogą świadczyć o tym, że Donald Tusk zaczyna się przymierzać do powrotu
do Polski – twierdzi Maliszewski. Pytamy więc brukselskiego polityka
Platformy, dlaczego wcześniej szef Rady Europejskiej nie pokazywał
takiej samodzielności na stanowisku. – Z prozaicznych przyczyn. Nie znał
się na funkcjonowaniu instytucji unijnych. Bał się chodzić na kuluarowe
spotkania, przyjmować u siebie polityków. Poza tym nie władał wtedy
jeszcze sprawnie językiem angielskim. Trudno w taki sposób zbudować
samodzielną pozycję – mówi. Ta więc była oparta na niemieckiej kanclerz.
Teraz Angela Merkel ma realne szanse, by przegrać wybory w Niemczech.
https://www.wprost.pl/tygodnik/10004697/Tusk-myslami-jest-juz-w-Polsce.html
Co za wstyd! Donald Tusk uczcił pamięć ofiar zamachów w Brukseli ubrany w... krótkie spodenki. ZDJĘCIA
Polityk zrobił sobie krótki przystanek przed maratonem, a wszystkim pochwalił się na Twitterze. Żenujące...
Tusk to nie jest jakiś zwykły demokrata. To demokrata liberalny!
Krystyna Grzybowska
Kiedyś to się nazywało imperiami, dziś globalną równością i otwartością. Czyli globalną wiochą. Na jedno wychodzi.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk byłby się niczym nie wyróżnił na szczycie NATO
w Warszawie, jako, że zarówno jego wystąpienie jak i przewodniczącego
Komisji Europejskiej Jean - Claude Junckera, podobnie jak prezydenta USA Baracka Obamy było krótkie i podkreślało ścisłe związki UE z USA.
Nic nowego w tych trzech wystąpieniach nie było, a jednak, co nie
zwróciło większej uwagi opinii publicznej, Tusk wystąpił z pouczeniami
w sprawie przestrzegania demokracji, ale nie tradycyjnej demokracji,
na której zrębach zbudowana została europejska cywilizacja, ale
demokracji liberalnej. To nowe określenie zasad współżycia społecznego
zostało przez Tuska użyte w krótkiej mowie kilkakrotnie. Więcej, Tusk
niejako pogroził narodom nie stosującym się do tego rodzaju demokracji.
Oto fragment przemówienia Tuska:
Te słowa Tuska świadczą o dyktatorskich zapędach Brukseli, forsującej
jeden, określony jasno w Karcie Praw Podstawowych Traktatu Lizbońskiego
model demokracji.
Tusk: bój o TK efektem filozofii Jarosława Kaczyńskiego
Czasem jest mi przykro i smutno, że
jedyną stolicą, która mówi: „Tusk do dymisji” jest Warszawa - powiedział
Donald Tusk w TVN24.
Komiczny rajd Donalda Tuska
Jakub Szymczuk, fotoreporter GN
Na szczycie NATO przy ostatnim "family photo" (zdjęciu
grupowym) stało się coś spontanicznego, komicznego i trochę zabawnie
obnażającego naszą podwórkową wojenkę, przeniesioną na granatowe stopnie
podestu Paktu Północnoatlantyckiego.
Godzinę przed wejściem przywódców państw, ustawiono dziennikarzy
naprzeciw miejsca przeznaczonego do zdjęcia grupowego. Klasyka -
czekamy, wchodzą najważniejsi ludzie na świecie, robimy ich razem i mamy
zdjęcie, pokazujące kto i co. Oczywiście, wszystko jest wcześniej
ustalone, każdy przywódca wie, gdzie ma stanąć - jest to określone,
zgodnie z protokołem - z przodu gospodarz i głowy najważniejszych krajów
oraz Unii Europejskiej, dalej kolejni reprezentanci. My jako
dziennikarze otrzymaliśmy karteczki ze schematem, kto gdzie będzie stał.
Tak, żeby wiedzieć, gdzie kierować obiektywy i jak najlepiej się
ustawić.
Do sali wchodzą kolejni politycy. Prezydenci, premierzy, komisarze.
Kiedy prawie wszyscy byli już na swoich miejscach, po prawej stronie
pojawia się zakłopotany Donald Tusk. Podchodzi do Davida Camerona.
Zagadując i starając się obrócić sytuację w żart, stara się wcisnąć się
na samą górę... Premier UK jest trochę zaskoczony, ostatecznie ustępując
miejsca. Tymczasem - wszyscy dziennikarze na to czekali - miał stanąć
obok prezydenta Andrzeja Dudy. Jednak Tusk, usilnie balansując na
stopniach podestu, brnął na samą górę, będąc usilnie przekonywanym przez
kolejnych polityków, że jego miejsce jest koło prezydenta RP. Dwie
panie mocniej się zaangażowały, wskazując zagubionemu przedstawicielowi
Unii Europejskiej jego miejsce. No cóż... nie udało się wymigać.
Przesuwany Donald Tusk, trochę jakby siłą, został doprowadzony na
wyznaczone miejsce....
Czasem warto zostawać do ostatniego wydarzenia, bo takie kwiatki
nadają tej pracy sens. Wreszcie po całym dniu stało się coś
emocjonalnego, spontanicznego i pokazującego, jak jest naprawdę. Panowie
nie poklepali się po plecach, więc było ostatecznie autentycznie - bo
jak wiadomo, nie przepadają za sobą ;)
A oto ta sytuacja, kadr po kadrze:
http://gosc.pl/doc/3281005.Komiczny-rajd-Donalda-Tuska
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
83. Co odsłoni komisja Amber Gold
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
84. Kaczyński: Rząd nie poprze
Kaczyński: Rząd nie poprze wyboru Tuska na szefa RE
-
Rząd nie poprze wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie
Europejskiej – zapowiada Jarosław Kaczyński, prezes PiS, w rozmowie z
"Polską".
kadencję w Radzie Europejskiej - mówi Jarosław Kaczyński w eksluzywnym
wywiadzie, którego udzielił „Polsce The Times”. – Tusk to jest wielki
problem - dodaje prezes PiS.
Dlaczego ekipa rządząca nie zamierza wspierać w Brukseli byłego
polskiego premiera? - W Polsce toczą się postępowania i w Sejmie, i w
prokuraturze, które mogą doprowadzić do tego, że zostaną mu postawione
jakieś zarzuty. Czy taka osoba powinna stać na czele Rady Europejskiej?
Mam daleko idące wątpliwości – podkreśla Kaczyński.
Dodaje, że głos Polski w głosowaniu nie musi być decydujący, gdyż nie
przysługuje nam prawo weta (wybór jest dokonywany większością
kwalifikowaną przez wszystkich członków Rady Europejskiej), ale
podkreśla, że rolą Polski jest przedstawić sprawę jego kandydatury w
pełnym świetle. - Jego dalszy pobyt w Brukseli jest bardzo ryzykowny,
przede wszystkim dla Unii Europejskiej. Powinniśmy UE ostrzec przed
ewentualnymi problemami – zaznacza prezes PiS, dodając, że Polska nie
zyskuje nic na tym, że Tusk stoi na czele Rady.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
85. D.Tuskowi grożą poważne zarzuty.
Obecny szef RE, były premier dużego europejskiego państwa, w ojczyźnie może zostać oskarżony o działanie wbrew interesowi swojego kraju. Grozi mu więzienie. Nie do pomyślenia? Proszę wpisać w Google słowa „były premier skazany”. Pojawią się artykuły o Silvio Berlusconim (Włochy), Ehudzie Olmercie (Izrael), Ivo Sanaderze (Chorwacja), Włado Buczkowskim (Macedonia), Vladzie Filacie (Mołdawia) czy Adrianie Nastasem (Rumunia). Usłyszeli oni wyroki więzienia głównie za sprawy korupcyjne. Ale też defraudacje, oszustwa podatkowe, szantaże, nadużycia władzy czy utrudnianie śledztwa.
Do tej listy dopisać możemy Geira Haardego, islandzkiego ex-premiera skazanego za niezapobieżenie kryzysowi gospodarczemu (specjalny trybunał odstąpił od wymierzenia odsiadki), czy Alaina Juppe, byłego szefa francuskiego rządu, w dwóch instancjach skazanego w zawieszeniu za korupcję. A jest jeszcze sporo bardziej skomplikowanych przypadków, jak nieżyjącego Giulio Andreottiego (ostatecznie uniewinnionego od zarzutów, m.in. zlecenia zabójstwa dziennikarza; jednak włoski sąd najwyższy uznał, że udowodnione są jego kontakty z mafią sprzed lat – przestępstwo, które się przedawniło). Na wyrok za korupcję czeka w areszcie domowym ex-szef rządu Portugalii Jose Socrates. Itd.
Zaznaczmy: mówimy tylko o byłych premierach, tylko o Europie (i bliskim jej Izraelu), tylko o ostatnich latach. Wspomniane państwa nie miały oporów, by swoich urzędników rozliczyć.
Czy wyobrażamy sobie, by któryś z wyżej wymienionych panów otrzymał nominację na jedno z najważniejszych stanowisk w Europie? Byłby to niewyobrażalny skandal.
No tak – powiedzą obrońcy Donalda Tuska – ale przecież powyższe przypadki to ewidentne oszustwa, złodziejstwa, bogato udokumentowane przez prokuratury i nikt nie ma specjalnych wątpliwości co do winy skazanych. Zaś były premier Polski – tak lubiany i szanowany na europejskich salonach – jest po prostu obiektem chorej nienawiści i celem politycznej wendetty Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza.
Czy rzeczywiście? W najnowszym wydaniu tygodnika „wSieci” analizuję polskie przepisy prawne w kontekście umowy Tuska z Putinem w kwestii procedury badania katastrofy smoleńskiej. Jak byśmy do tego tematu nie podchodzili, nie uciekniemy od art. 129 kodeksu karnego, który mówi:
Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę RP, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Żadne uparte przypisywanie Kaczyńskiemu, Macierewiczowi czy Ziobrze demonicznych marzeń nie zniesie z kk tego zapisu. A fakty mówią same za siebie: pierwotnie (do 13 kwietnia) w Smoleńsku procedowano na podstawie dwustronnej umowy z ‘93 roku o badaniu katastrof samolotów wojskowych. Dawało nam to równorzędną pozycję z Rosją. Jednak właśnie po trzech dniach przewodniczący rosyjskiej komisji państwowej Władimir Putin wydał zarządzenie, iż badanie będzie prowadzone zgodnie z Załącznikiem 13 do Konwencji o Międzynarodowym Lotnictwie Cywilnym. Jak dowiadujemy się z raportu MAK, decyzja ta została zaaprobowana przez rząd w Warszawie (dokładnie – ustnie przez Donalda Tuska, żadne dokumenty w tej sprawie nie istnieją).
Po szczegóły tych ustaleń i ich zgubne konsekwencje odsyłam do aktualnego „wSieci”.
Ale podkreślmy najważniejsze: nie mówimy o jakiejś-tam-niekorzystnej-decyzji podjętej przez wysokiego urzędnika. Chodzi o premiera rządu 40-milionowego kraju, który wbrew polskim interesom, wbrew przepisom polskiego prawa i wbrew zdrowemu rozsądkowi, na chłodno (wszak ostatecznie rzecz zmaterializowała się 13 kwietnia) zawarł międzynarodową umowę uniemożliwiającą naszemu państwu rzetelne wyjaśnienie tragicznej śmierci urzędującego prezydenta i wielu innych przedstawicieli polskiej elity. Chodzi o zrzeczenie się praw do równego statusu Polski w badaniu okoliczności katastrofy na rzecz państwa, do którego zaufanie – zwłaszcza w takiej sprawie! - nie jest nawet naiwnością ani lekkomyślnością. Nie trzeba dekad politycznego doświadczenia, by mieć tego świadomość. Wystarczy zdawkowa wiedza o ostatnich latach rosyjskiej rzeczywistości. Tusk – historyk, Tusk – premier, Tusk – koordynator służb specjalnych miał ją w szerokim zakresie. A mimo to oddał Rosjanom wszystko. Stosując jego ulubioną terminologię: to nawet nie był walkower, to było sprzedanie meczu.
Podejmując samodzielnie tę decyzję wziął na siebie pełną odpowiedzialność (jak on uwielbia to sformułowanie! – wreszcie nabierze ono mocy) i musi zostać z niej rozliczony. Musi. Polska nie będzie państwem prawa, jeśli tego rozliczenia się nie podejmie. Na chłodno, zapewne z wielką publiczną i sądową debatą o literze naszego prawa. Wypowiadać się będą wszystkie prawdziwe i naciągane autorytety. Czeka nas długi medialny spektakl, gorący spór. Ale przede wszystkim konieczna jest rzeczowa analiza na sali sądowej.
Powtórzę, co napisałem w najnowszym „wSieci”: polskie państwo zasługuje na uczciwy proces Donalda Tuska. I sam Tusk zdecydowanie na to zasługuje.
autor: Marek Pyza
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
86. Donald Tusk: Rząd w Polsce
Donald Tusk: Rząd w Polsce traktuje mnie jako wroga publicznego numer
-
Nie jestem zadowolony ze swoich następców w Warszawie – nie tylko
dlatego, że obecny rząd traktuje mnie personalnie jako wroga publicznego
numer jeden, bo osobiście staram się tym nie przejmować – mówił Donald
Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, na gali „Menschen in Europa”
(Ludzie Europy).
Donald Tusk ostro o rządzie PiS: Traktują mnie personalnie jako wroga publicznego numer jeden
Tusk podczas debaty na gali w Pasawie odpowiedział na ostatnie słowa
Jarosława Kaczyńskiego o tym, że rząd PiS nie poprze go na drugą
kadencję. Stwierdził, że obecny gabinet traktuje go jak wroga.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
87. Politico: Rządy państw UE
Politico:
Rządy państw UE nie pozwolą na detronizację Tuska. Zostanie na drugą...
Podczas gdy większość państw UE nie zamierza pozwolić prawicowemu
polskiemu rządowi na zablokowanie reelekcji Donalda Tuska na stanowisku
przewodniczącego Rady Europejskiej w przyszłym roku, jednocześnie byłaby
zadowolona z ograniczenia jego wpływów w Brukseli - pisze portal
POLITICO.
Portal powołuje się na przedstawicieli rządów
18 państw UE, którzy w rozmowie z POLITICO zadeklarowali, że chcieliby,
żeby Tusk został na drugą kadencję. Przypomina też, że zgodnie z
Traktatem Lizbońskim, prezydent Rady Europejskiej wybierany jest
kwalifikowaną większością głosów wszystkich państw członkowskich, co
sprawia, że zablokowanie przez polski rząd wyboru Tuska na druga
kadencję nie będzie takie proste. Kadencja Tuska wygasa z końcem maja
przyszłego roku.
- Kto inny miałby objąć to
stanowisko? Jest odpowiedzialny, można mu zaufać, potrafi utrzymać
tajemnicę - mówi POLITICO anonimowo hiszpański dyplomata.
POLITICO podkreśla, że kluczowe jest poparcie Berlina, którym cieszy się Tusk. - Wszyscy mają świadomość, że kanclerz Angela Merkel
rozpaczliwie potrzebuje Tuska, by utrzymywać spokój w państwach na
wschodzie - mówi anonimowy przedstawiciel Socjaldemokratycznej Partii
Niemiec, SPD. I dodaje: - Merkel nie pozwoli Tuskowi upaść.
Portal zaznacza, że Tusk cieszy się także poparciem państw Grupy Wyszehradzkiej oraz mniejszych państw UE, jak Austria, Dania,
Estonia i Portugalia. Przypomina, że Tusk ma też przeciwników, m.in.
Włochów oraz Francuzów. Włosi podkreślają, że Tusk powinien zająć się
raczej koordynacją szczytów Rady Europejskiej, niż podejmować próby
nadawania tonu rozmowom.
- Co może
ostatecznie ocalić Tuska to fakt, że jego odejście stworzyłoby kolejny
problem dla UE, w czasie, gdy nie narzeka ona na brak wyzwań, takich jak
stagnacja ekonomiczna, rosnący populizm i migracja - pisze POLITICO.
Podkreśla też, że w przyszłym roku w Niemczech, Francji i Holandii odbywają się wybory, co również nie sprzyja zmianom personalnym w instytucjach europejskich.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
88. NA KANAPIE SIEDZI LEŃ......
Tusk: "grymaszenie" ws. mojej drugiej kadencji osłabia Polskę
Rady Europejskiej Donald Tusk uważa, że "grymaszenie" władz w Warszawie
w sprawie jego drugiej kadencji w Brukseli szkodzi reputacji Polski i
stawia pod znakiem zapytania powagę naszego kraju. Według Tuska PiS
wspiera "czarny scenariusz" rozpadu UE.
Donald Tusk: "Inaczej definiuję polskie interesy niż PiS. Robię to lepiej i precyzyjniej"
Dziennikarz pytał byłego premiera m.in. o wypowiedzi polskiego rządu i
polityków Prawa i Sprawiedliwości, w których wspominali, że Tusk nie
powinien sprawować swojej funkcji drugą kadencję.
-----------------------------------------------------
Portal Politico przygotował zestawienie 28 osób, które w największym
stopniu będą kształtować przyszłość Europy. Pierwsze miejsce przypadło
Sadiqowi Khanowi, pierwszemu w historii muzułmańskiemu burmistrzowi
Londynu, którego Politico określił mianem „europejskiego Baracka Obamy”,
który stawia odpór „falom wzbierającego nacjonalizmu”. Z kolei
na drugim miejscu znalazła się Frauke Petry – współprzewodniczącą
populistycznej, eurosceptycznej i antyimigranckiej Alternatywy
dla Niemiec. Na trzecim miejscu Politico umieściło Michael O’Leary'ego,
szefa linii lotniczych Rynair, który oficjalnie podkreślał, że idea
wspólnego rynku jest najlepszym, co mogło się przydarzyć Europie.
Czwarte miejsce w rankingu zajął prezes PiS Jarosław Kaczyński.
„Formalnie, Jarosław Kaczyński jest tylko jednym z 460 członków polskiego parlamentu. W rzeczywistości, były premier i obecny przewodniczący partii rządzącej jest najpotężniejszym człowiekiem w kraju”
– czytamy w uzasadnieniu wyboru dokonanego przez dziennikarzy Politico.
Według dziennikarzy to właśnie do prezesa PiS podejmuje w Polsce
ostateczne decyzje, niezależnie od tego, czy dotyczą one tego, kto
będzie zarządzał mediami publicznymi czy poparcia dla Donalda Tuska
na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej.
„Kształtuje UE. Dowodzi wschodnią flanką brygad antyestablishmentu”
Jarosław Kaczyński na 4. miejscu rankingu „Politico”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
89. Donald Tusk bez poparcia
Donald Tusk bez poparcia polskiego rządu ws. reelekcji na szefa Rady Europejskiej
Leszek Rudziński AIP
Rząd
Beaty Szydło nie poprze kandydatury Donalda Tuska na drugą kadencję na
stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej - informuje RMF FM. Według
rozgłośni takie stanowisko usłyszał 30 listopada od polskiego rządu
premier Malty Joseph Muscat podczas swojej wizyty w Polsce .
Donald Tusk o Polsce: Apel do rządzących o respekt i szacunek wobec ludzi i wartości konstytucyjnych
Kultury do Wrocławia. Jak powiedział na początku ne pierwszy raz w jego
życiu historia plecie figla i każe mu zmienić wystąpienie z oczywistych
względów. Przewodniczący Rady Europejskiej skomentował plany polskiego
rządu dotyczące ograniczenia prac dziennikarzy w Sejmie. - Kto podważa
europejski model wolności, naruszając konstytucję, naraża nas na straty.
Demokracja bez dostępu do informacji staje się równie nieznośna, co
dyktatura - powiedział Tusk i zaapelował do władz o "szacunek wobec
ludzi".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
90. Tusk: Dyktatura w Polsce?
Tusk: Dyktatura w Polsce? Warto mieć semantyczny zapas na przyszłość
Donald
Tusk zapowiedział, że nie będzie prosił polskiego rządu o poparcie przy
wyborze na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej. Ja się nie
narzucam, nie proszę żadnego rządu o wsparcie, to nie jest kampania
wyborcza - mówił Tusk, który był gościem Moniki Olejnik w programie
„Kropka nad i” w TVN 24. Były premier odniósł się do politycznej burzy
ostatnich dni i zamachu w Berlinie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
91. Polacy nie chcą powrotu Tuska do krajowej polityki
https://dorzeczy.pl/kraj/17746/Polacy-nie-chca-powrotu-Tuska-do-krajowej...
Zdecydowana większość, bo aż 63 proc. Polaków nie chce, aby Donald Tusk wrócił do Polski na stałe i zaangażował się w krajową politykę. Tylko 25 proc. Polaków chciałoby, aby przewodniczący Rady Europejskiej wrócił do polskiej polityki. 12 proc. respondentów odpowiedziało "nie wiem/trudno powiedzieć".
Sondaż zrealizowany został przez Millward Brown SA w dniach 21-22.12.2016 na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie telefonów stacjonarnych i komórkowych, wśród pełnoletnich osób. Wielkość próby N=1020.
Z Tuska nie ma pożytku. I Warszawie, i w Brukseli
Trudno zrozumieć sytuację, w której kandydat Polski obejmuje funkcję w
UE bez poparcia rządu. Kim on tam będzie? Kosmopolitą? - mówi Witold
Waszczykowski, szef MSZ, w rozmowie z Agatonem Kozińskim.
Skandaliczne życzenia noworoczne Donalda Tuska. Polacy odpowiadają: "Nie wracaj, to może się spełni"
Na wpis natychmiast zareagowali internauci: "Wiktor Kubiak,
Pański sponsor i agent komunistycznych wojskowych służb specjalnych, nie
doczekał tych…
http://wpolityce.pl/polityka/321618-skandaliczne-zyczenia-noworoczne-donalda-tuska-polacy-odpowiadaja-nie-wracaj-to-moze-sie-spelni
Rudy wtrąca się w wewnetrzne sprawy Polski!
Donald Tusk
/ Źródło:
Flickr
/
fot. European Council
rozwiązania, także ze względu na pozycję Polski w Europie – mówił
w rozmowie z TVN24 były premier Donald Tusk, odnosząc się do trwającego
w Polsce kryzysu parlamentarnego.
– Wszyscy jednak obserwują to, co się dzieje także w polskim
parlamencie, z niepokojem, a czasami z brakiem zrozumienia dla tej
sytuacji. Odpowiedzialność zawsze w takich sytuacjach spoczywa w dużo
większym stopniu na władzy, do tego nie ma żadnej wątpliwości
– podkreślił szef Rady Europejskiej. – I to nie dotyczy tylko Polski,
że to rolą władzy PiS, szefostwa parlamentu, jest uczynienie tego
istotnego rzeczywiście znaczącego kroku, aby dać przestrzeń
do kompromisu – dodał.
– Jest oczywiście druga rzecz. Być może w perspektywie najbliższego
roku, a nie tygodnia, najważniejsza, tzn. pewność, że budżet naszego
państwa został uchwalony we właściwy, legalny sposób. To dotyczy
pieniędzy w wymiarze państwowym, indywidualnym i nie możemy pozwolić
na to, żeby Polska była w tej przestrzeni ryzyka, że ma budżet, który
nie do końca jest legalny – podkreślił.
Zybertowicz: Tusk poszedł o jeden most za daleko, powrotu może nie być
Rady Europejskiej Donald Tusk poszedł o jeden most za daleko, dokonując
"strzału we własne gniazdo". Może nie być drogi powrotnej - ocenił w
piątek doradca prezydenta Andrzeja Dudy prof. Andrzej Zybertowicz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
92. w imie obcych intersów
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk wystosował list otwarty do szefów państw i rządów, w którym stwierdził, że Unia Europejska stoi obecnie przed niezwykle niebezpiecznymi wyzwaniami.
---------------------------------------------------------------------
"Poparcie Tuska wbrew Polsce pozostaje w sprzeczności z międzyrządowym charakterem prac naszej Rady". [TREŚĆ]
Rzecznik rządu zaznaczył też, że polski rząd nie chciałby, aby
"którekolwiek z państw znalazło się w takiej sytuacji, w której jakiś
ich obywatel jest wybierany wbrew rządowi…
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
93. Człowiek bez własciwości i bez honoru
Donald Tusk ponownie wybrany na szefa Rady Europejskiej
przewodniczącego Rady Europejskiej. Jako pierwszy informację tę podał
premier Luksemburga Xavier Bettel.
Marzena Nykiel: Donald Tusk miał szansę ocalić resztki honoru.
Wolał zostać kandydatem Niemiec. Aż tak boi się powrotu do Polski?
Wybór wbrew woli, pomimo próśb, pomimo alternatywnego kandydata
to gwałt na demokracji. Niech państwo z Unii więcej jej nas nie uczą.
„Tusk nie będzie mógł funkcjonować z biało-czerwoną flagą”
Jarosław Kaczyński o głosowaniu w Brukseli.
Prezes PiS na konferencji podziękował premier Beacie Szydło za obronę polskich interesów.
—podkreślił, dodając:
Jarosław
Kaczyński podkreślił, że polski rząd nie mógł poprzeć Tuska z powodu
jego braku neutralności wobec nowych władz w Polsce.
Nielojalny wobec własnego kraju
Tusk będzie miał w CV sprawowanie
unijnej funkcji z poręczenia Niemiec w sytuacji, kiedy jego kraj był
temu przeciwny - podkreśla dr Zbigniew Kuźmiuk
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
94. Prokuratura wyznaczy nowy
Prokuratura wyznaczy nowy termin przesłuchania Donalda Tuska. Ma złożyć zeznania w pierwszej połowie kwietnia
Śledczy chcą ponownie wezwać Donalda Tuska na przesłuchanie w sprawie współpracy SKW z rosyjską bezpieką.
Prokuratura Okręgowa ma wyznaczyć nowy termin przesłuchania Donalda Tuska w sprawie współpracy SKW
z rosyjską bezpieką. Wezwanie, które jak ustalił portal
wPolityce.pl dotarło do Donalda Tuska już 1 marca, czyli na 10 dni przed
unijnym szczytem, zostanie powtórzone po wcześniejszym uzgodnieniu
nowego terminu.owy termin i dostosują się do kalendarza Donalda Tuska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS: Wezwanie Donalda Tuska na przesłuchanie zostało wystosowane już 1 marca
Śledztwo prowadzi wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jej rzecznik Michał Dziekański poinformował PAP,
że Tusk - b. premier, który w zeszłym tygodniu uzyskał reelekcję
na przewodniczącego Rady Europejskiej - jest wezwany w tym śledztwie
jako świadek. Portal niezależna.pl, który jako pierwszy napisał
o sprawie podał, że przesłuchanie ma być we wtorek, a b. premier
odebrał wezwanie. Dziekański powiedział PAP, że Tusk jest wezwany na środę 15 marca.
Jak
poinformował rzecznik szefa Rady Europejskiej, ze względu na obowiązki
Donald Tusk nie będzie mógł pojawić się w środę w Polsce. Jak tłumaczył,
Tusk będzie musiał wtedy zdać raport Parlamentowi Europejskiemu
z ostatniej sesji Rady Europejskiej.
CZYTAJ TAKŻE: Kaczyński
o wezwaniu Tuska do prokuratury: „Przysięgam na każdą świętość,
że dopiero dziś się o tym dowiedziałem. To żadne osobiste nękanie”
W grudniu 2016 r. ujawniono, że w śledztwie postawiono zarzuty b. szefom SKW Januszowi Noskowi i Piotrowi Pytlowi. Zarzuty - jak informował wtedy PAP
prok. Michał Dziekański - polegają na „przekroczeniu uprawnień
funkcjonariusza publicznego wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego
państwa bez zgody prezesa Rady Ministrów, wymaganej przez ustawę o SKW i SWW”.
— pisała w grudniu „Gazeta Polska Codziennie”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
95. Donald Tusk jedzie na
„Wielki” wjazd przewodniczącego Tuska
Huczne powitanie Donalda Tuska na
peronie Dworca Centralnego ma na celu przykrycie jego głównego powodu
wizyty – podkreśla dr Zbigniew Kuźmiuk
Wszyscy równi wobec prawa
Jeśli ktoś próbuje obrócić w żart
przesłuchanie Donalda Tuska w prokuraturze, to żartuje sobie z
bezpieczeństwa państwa polskiego – mówi europoseł Stanisław Ożóg
Adamski: Tusk z przytupem rozpoczął kampanię prezydencką. Wyreżyserowana awantura rozpoczyna walkę z Dudą
Gdyby „prezydent Europy” chciał po cichu przyjechać do
prokuratury, wziąłby samochód albo samolot, którym uwielbiał latać z
domu do Warszawy w czasie…
Donald Tusk jedzie na przesłuchanie. A na dworcu: Nawet "500 plus" nie wprowadził
Przewodniczący
Rady Europejskiej i były premier RP Donald Tusk ma dziś zeznawać w
charakterze świadka przed warszawską prokuraturą. Chodzi o śledztwo
dotyczące współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną
Służbą Bezpieczeństwa. W śledztwie postawiono już zarzuty byłym szefom
SKW Januszowi Noskowi i jego następcy Piotrowi Pytlowi. Trzecim
podejrzanym jest Krzysztof D., były dyrektor szefa gabinetu SKW.
Donald Tusk lada moment wjedzie na Dworzec Centralny w Warszawie. Na peronie zebrały się tłumy jego zwolenników i przeciwników.
Na miejscu zebrała się też grupa skupiona wokół Komitetu Obrony Demokracji z liderem Mateuszem Kijowskim
na czele. Trzymają w rękach pokolorowane na czerwono zdjęcie byłego
premiera o skandują "Donald Tusk!". - Słychać na przemian okrzyki
"Donald Tusk" i "Zdrajca! Zdrajca!" - donosi nasz reporter.
Z racji piastowanego stanowiska Donald Tusk jest objęty immunitetem. -
Chcę wykazać jak najlepszą wolę. Tak długo, jak będę miał wrażenie, że
chodzi o wyjaśnianie kwestii, to będę do dyspozycji. Jeśli to się zamieni w procedury, które uniemożliwią mi pracę, będę korzystał, oczywiście, z immunitetu - oświadczył rano w Sopocie.
Na miejscu zebrała się też grupa skupiona wokół Komitetu Obrony Demokracji z liderem Mateuszem Kijowskim
na czele. Trzymają w rękach pokolorowane na czerwono zdjęcie byłego
premiera o skandują "Donald Tusk!". - Słychać na przemian okrzyki
"Donald Tusk" i "Zdrajca! Zdrajca!" - donosi nasz reporter.
2
1
KORESPONDENT
Na Tuska czeka
również spora grupa przeciwników, którzy wdają się z jego zwolennikami w
przepychanki słowne. - O czym Tusk rozmawiał z Putinem na molo? -
pytają. - Nawet 500 plus nie potrafił wprowadzić dla małych dzieci - krzyczą.
Poza tym skandują takie hasła, jak: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną
hołotę!", "Precz z komuną!", "Komuchy do Rosji" czy "Zdrajca! Zdrajca!".
1
7
KORESPONDENT
Na dworcu jest wielu dziennikarzy, nie widać za to rozpoznawalnych polityków. - Na samym peronie nie widać też więcej służb niż zazwyczaj - zaznacza reporter Gazety.pl
2
1
KORESPONDENT
- Na miejscu jest
już spora grupa ludzi. Trudno ocenić, ile przyszło tu z powodu Tuska -
część to po prostu pasażerowie, którzy czekają na pociąg - pisze
reporter Gazety.pl Tomasz Setta.
2
5
Nie wszyscy posłowie Platformy Obywatelskiej uważają uroczyste powitanie Donalda Tuska na Dworcu Centralnym za dobry pomysł. - Znam Donalda i wiem, że będzie to dla niego trochę krępujące. To skromny człowiek - powiedziała w TOK FM Urszula Augustyn. Posłanka nie wykluczyła jednak, że spontaniczna akcja mile połechta ego szefa Rady Europejskiej.
10
1
- Liczę na serdeczne przyjęcie w prokuraturze, czekają na mnie z otwartymi ramionami - mówił rano Donald Tusk.
18
Przyjechał na przesłuchanie
Tusk na Dworcu Centralnym.
Tłumy i ogromne zamieszanie
KOMENTARZY: 7
Tłum ludzi zebrał się na Dworcu Centralnym, by
powitać Donalda Tuska. Były premier przyjechał do Warszawy na
przesłuchanie w prokuraturze. Wśród oczekujących...
więcej »
Tusk przyjechał do Warszawy pociągiem. To powitanie przejdzie do historii [MEMY]
Donald Tusk przyjechał 19 kwietnia do Warszawy na przesłuchanie jako
świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego
z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Z
Sopotu dotarł do stolicy pociągiem.
Na peronie przywitała go liczna grupa jego zwolenników, którzy razem z
nim poszli pieszo do siedziby prokuratury przy ulicy Nowowiejskiej.
http://deser.gazeta.pl/deser/56,111858,21662053,donald-tusk-przyjechal-d...
Brudziński: „Krul Europy” wysiada w prokuraturze
"Krul to liberał, stawiał na OLT Ekspress ale padło i chłopina musi tłuc się Pendolino”.
Tusk potwierdza zapowiedź Giertycha: Postanowiliśmy skłonić prokuraturę do działania ws. Szonert-Biniendy
"Mogę z przykrością stwierdzić, że do tej pory prokuratura nie
wykazywała gorliwości, żeby ścigać z urzędu te ewidentne wykroczenia".
Dodał, że „skandal ten będzie też kosztował Polskę”, bo - jak
przekonywał - cała sprawa fatalnie wpływa na reputację naszego kraju
zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie.
— zaznaczył były premier.
Odnosząc
się do faktu, że nie po raz pierwszy jest przedstawiany w niemieckim
mundurze ocenił, że dotychczas wizerunki te były „trochę
mniej drastyczne”.
W sobotniej rozmowie z PAP
Giertych poinformował, iż oczekuje, że prokuratura rozpocznie
postępowanie w trybie art. 60 Kodeksu postępowania karnego. Przepis ten
przewiduje, że w sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego
prokurator wszczyna postępowanie albo wstępuje do postępowania już
wszczętego, jeżeli wymaga tego interes społeczny. Postępowanie toczy się
wówczas z urzędu, a pokrzywdzony, który przedtem wniósł oskarżenie
prywatne, korzysta z praw oskarżyciela posiłkowego.
Janecki: Tusk może sobie bimbać na prokuraturę, skoro Sławomir Nowak zrobił go Mojżeszem, a Jan Rulewski - Leninem
Na razie Tusk gra wielkiego człowieka tylko poirytowanego tym,
że w Polsce się go czepiają, ale to tylko przygotowanie do skorzystania z
immunitetu. Mit Tuska, króla czy prezydenta Europy, o którego względy
zabiegają prezydent Donald Trump i przewodniczący Xi Jinping, podawany
bez charakterystycznego dla Zoszczenki persyflażu, jest nie tylko
wyjątkowym kiczem. Przede wszystkim jest wyrazem ogromnych
kompleksów, jakie mają zapatrzeni w Tuska rodzimi „europejczycy”. Musi
być wielki, skoro jest „prezydentem Europy”.
Prof. Legutko: "Tusk nie jest żadnym królem czy władcą, żeby straszyć rządy państw członkowskich UE"
"Tusk już dawno złamał tę zasadę, że nie powinien mieszać się w sprawy wewnętrzne naszego kraju".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
96. Stanisław Janecki: Najwyższe
Stanisław Janecki: Najwyższe formalnie stanowisko w UE zajmuje osoba obiektywnie najbardziej Polsce szkodząca – Donald Tusk
Współczesna Europa nie zna podobnego przypadku, by ważny
polityk był młotem na własny kraj i legitymizował wrogie działania
przeciw niemu.
Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, to teraz może je mieć wyłącznie
zamykając oczy i usta oraz zaklejając sobie uszy i nos. Ten człowiek
ewidentnie szkodzi Polsce. 9 czerwca 2017 r. Komisja Europejska uzyskała
mandat w sprawie negocjowania z Rosją warunków budowy Nord Stream 2,
czyli inwestycji ewidentnie szkodzącej Polsce. 14 czerwca 2017 r. ten
człowiek rozpętał międzynarodową histerię i nagonkę na Polskę, atakując
premier Beatę Szydło za absolutnie zrozumiałe i oczywiste w ustach
polskiego premiera słowa: „Auschwitz to w dzisiejszych niespokojnych
czasach wielka lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, aby uchronić
bezpieczeństwo i życie swoich obywateli”. Chodzi przecież o słowa
wypowiedziane w Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich
Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady. Narodowy, czyli przede
wszystkim odnoszący się do tych ofiar, które były obywatelami RP.
Ten człowiek, czyli Donald Tusk, ledwie dwa tygodnie wcześniej
rozpoczął drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady
Europejskiej. Rację mieli ci wszyscy, którzy uważali, że stanowisko
Tuska nic Polsce nie daje, a wręcz przeciwnie. Osobista kariera byłego
premiera nie tylko nie przekłada się na żadne korzyści dla Polski,
a wręcz jest wykorzystywana jako parawan do działań ewidentnie naszemu
krajowi szkodzących. Istnieje wiele przesłanek, że bez Tuska
na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej antypolska polityka
na poziomie instytucji Unii Europejskiej byłaby niemożliwa,
a przynajmniej bardzo utrudniona.
Można by uważać,
że w sprawie Nord Stream 2 Donald Tusk ma czyste sumienie, gdyż przed
głosowaniem w Komisji Europejskiej wysłał list do jej przewodniczącego
Jeana-Claude’a Junckera, w którym sprzeciwia się budowie Nord Stream 2.
A w samym głosowaniu jego podopieczna, komisarz Elżbieta Bieńkowska,
była przeciw. Gdy jednak spojrzy się na agendę, to tylko teatr. Tusk
napisał list do Junckera kilka dni przed głosowaniem, gdy już wszystko
było przesądzone. Jak robił to już wcześniej, zaraz po przekazaniu pisma
Junckerowi dał przeciek do zaprzyjaźnionego „Politico”, żeby w ten
sposób stworzyć sobie alibi, jak to się stara, aby inwestycja nie doszła
do skutku. List Tuska nie miał żadnego realnego znaczenia, a został
pomyślany jako przedstawienie na użytek krajowy. Gdyby Donald
Tusk chciał naprawdę blokować Nord Stream 2, mógł stosować różne
sztuczki prawne i formalne, blokować różne działania, przedłużać,
utrudniać i komplikować. Z pozycji przewodniczącego Rady Europejskiej,
a Tusk jest nim nie od wczoraj, lecz od 1 grudnia 2014 r., działania
obstrukcyjne są absolutnie możliwe, tylko trzeba chcieć.
Donald
Tusk wcześniej wielokrotnie udowadniał, że w Brukseli nic dla Polski
robić nie chce i nie zamierza. Udowodnił to przede wszystkim wtedy, gdy
opowiedział się za sankcjami dla naszego kraju w związku z odmową
przyjmowania imigrantów, z powodów ideologicznych utożsamianych
z „uchodźcami”. Takie szkodzenie Polsce eurodeputowany Jacek
Saryusz-Wolski nazwał postępowaniem na poziomie „szmaty”. W sprawie
imigrantów Tusk realizuje wszelkie pomysły kanclerz Angeli Merkel,
co przychodzi mu tym łatwiej, że także on odpowiada za kompletne fiasko
unijnej strategii wobec „uchodźców”. Tusk odpowiada również za fiasko
unijnych negocjacji z Wielką Brytanią, które miały zapobiec Brexitowi,
co oznacza wielki wysiłek rządu Beaty Szydło, by Polakom w Wielkiej
Brytanii zapewnić prawa, jakie dotychczas mieli.
Od powstaniu
rządu Beaty Szydło Donald Tusk wspierał wszelkie antypolskie działania
Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego w związku
z egzaminowaniem naszego kraju z praworządności. Obecny przewodniczący
Rady Europejskiej jest też de facto zwolennikiem i rzecznikiem Europy
dwóch (lub kilku) prędkości, co ewidentnie szkodziłoby Polsce.
A z tym wiąże się akceptacja dla jakiejś formy przymusowego
uszczęśliwiania Polski walutą euro czy przyjmowania różnych rozwiązań
narzucanych przez unię pierwszej prędkości. Donald Tusk wykorzystuje też
swoją pozycję w Unii Europejskiej, by na każdym kroku mieszać się
w polską politykę, destabilizować polską scenę oraz manipulować ludźmi
i ich emocjami, co w wydaniu tak wysokiego urzędnika UE jest
nie tylko kuriozalne, ale i sprzeczne z wszelkimi regułami oraz
z unijnymi traktatami. W bezprecedensowo bezczelnym wystąpieniu
17 grudnia 2016 r. we Wrocławiu (kilkanaście godzin po próbie „puczu”
totalnej opozycji) Tusk właściwie ustawił się w roli namiestnika
Brukseli, nadzorującego ewentualną kontrrewolucję przeciw demokratycznie
wyłonionemu polskiemu rządowi. O tym, że ustawił się wtedy również
w roli lidera opozycji nawet nie warto wspominać, bo robi to nagminnie.
A w cieniu ukryte są jeszcze te działania Tuska, których możemy się
domyślać, gdyż absolutnie mieszczą się w jego sposobie działania. Chodzi
o inspirowanie różnych akcji przeciwko Polsce, o negatywne nastawianie
najważniejszych unijnych instytucji i urzędników, o manipulowanie opinią
publiczną na Zachodzie poprzez zaprzyjaźnione media.
Gdy
polski rząd sprzeciwiał się powołaniu Donalda Tuska na drugą kadencję,
wiedział, co robi. Ale chyba nawet najwięksi pesymiści nie
przypuszczali, że mandat dla niego będzie tak szkodliwy, jak
to obserwujemy niemal każdego dnia. Nie widzimy nawet cienia
lojalności wobec własnego kraju, nie zauważamy neutralności czy choćby
obojętności. Z każdym dniem działania przewodniczącego Rady Europejskiej
wydają się coraz bardziej zapiekłe, bezwzględne, wrogie. Wynika
to zapewne m.in. z tego, że ma pewny mandat niemal do końca 2019 r.,
a o kolejną kadencję nie może się ubiegać. Nie musi więc stwarzać
najmniejszych pozorów, że jest jakoś związany (poza paszportem)
z krajem, z którego wyjechał do Brukseli. Zresztą o drugą kadencję
ubiegał się wbrew i przeciwko polskiemu rządowi, co w historii UE jest
absolutnym kuriozum i ewenementem. I jak na kuriozum przystało, Donald
Tusk niemal każdego dnia wytacza jakieś działa przeciwko demokratycznym
polskim władzom.
Dlaczego Donald Tusk to wszystko robi? Nie
zamierzam bawić się w psychoanalityka, ale kilka rzeczy się narzuca.
Z czasów siedmioletniego funkcjonowania w roli premiera i jednocześnie
szefa PO znana jest jego bezwzględność wobec
przeciwników, upodobanie do manipulacji i prowokacji oraz
instrumentalizacja wszystkich i wszystkiego. Na działania Tuska
wpływa na pewno jego odpowiedzialność za Smoleńsk, więc próbuje robić
wszystko, by dochodzenie czy egzekwowanie tej odpowiedzialności
sprowadzić do rewanżu i odwetu, a jednocześnie zapewnić sobie
bezpieczeństwo w związku z tym, że jest formalnie najwyższym urzędnikiem
UE. Na to, co robi Tusk wpływa też
jego zależność od Niemiec i Angeli Merkel – jako kreatorów jego
międzynarodowej kariery. Nie wiemy, kiedy Tusk porozumiał się z Merkel
w sprawie „awansu” do Brukseli, ale jeśli nastąpiło to odpowiednio
wcześnie, przez lata wpływałoby na kształt polityki rządu Tuska, przede
wszystkim zagranicznej, w tym stosunków z Niemcami i Rosją. Parcie
na Brukselę w połączeniu z cechami charakteru Tuska, z jego korzeniami,
wychowaniem i sposobem działania w polskiej polityce składają się
na obraz kogoś, kto zamiast atutem stał się największym dla Polski
balastem. Formalnie reprezentuje Polskę, choć od 1 czerwca 2017 nie
ma mandatu polskiego rządu. I jako taki reprezentant legitymizuje
wszelkie antypolskie działania, no bo skoro je wspiera i uwiarygodnia,
wysyła komunikat, iż są to działania uzasadnione, a Polska jest czemuś
winna. Czyli jest jednocześnie młotem na Polskę i alibi legalności oraz
zasadności antypolskich przedsięwzięć. To sprawia, że na najwyższym
formalnie stanowisku w UE funkcjonuje osoba
obiektywnie najbardziej Polsce szkodząca. A najgorsze jest to, że taka
rola zdaje się mu bardzo odpowiadać. Współczesna Europa nie zna drugiego
takiego przypadku.
Nic nie określa lepiej podłości Tuska, niż jego dwa ostatnie twitty. Pokłony wobec kłamstw Laska i atak na…
Marzena Nykiel
Donald Tusk alergicznie reaguje na wszelkie przejawy
suwerenności i siły polskiego państwa. Każdy wyraz niezależności
wywołuje w nim panikę. Stąd ten atak.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
97. Donald Tusk poprosił
Donald Tusk poprosił prezydenta o spotkanie. Andrzej Duda: Nie ma pola do interwencji ze strony szefa RE
Rady Europejskiej Donald Tusk poprosił prezydenta Andrzeja Dudę o
spotkanie - potwierdził PAP szef gabinetu prezydenta Krzysztof
Szczerski. Zdaniem prezydenta "nie ma pola do interwencji ze strony
szefa Rady...
Waszczykowski: Tusk powinien bronić interesów Polski, a nie ingerować w polską politykę
Tusk jest od tego, żeby bronić interesów Polski w Brukseli, a nie
ingerować w wewnętrzny proces polityczny w kraju - powiedział w czwartek
szef MSZ Witold Waszczykowski, komentując odrzucenie przez prezydenta
Andrzeja Dudę propozycji spotkania z Tuskiem.
Waszczykowski o słowach Timmermansa: Nie mamy potrzeby się z niczego tłumaczyć
Proces
legislacyjny w sprawie zmian w sądownictwie się toczy i, dopóki się nie
zakończy, nie mamy potrzeby się z niczego tłumaczyć - powiedział w
czwartek szef MSZ Witold Waszczykowski, odnosząc się do środowego...
Dera: Jeżeli poprawki do projektu ustawy o SN zostaną przyjęte, prezydent podpisze ustawę
Poprawki
do ustawy o Sądzie Najwyższym zostały przyjęte przez komisję, ale
jeszcze daleka droga do uchwalenia ustawy; prezydent powiedział, że
jeśli poprawki zostaną przyjęte, ustawa zostanie podpisana - mówił...
Tusk apeluje o rozwiązania ws. sądownictwa, które zaakceptuje opozycja i UE
zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy o dialog ws. reformy sądownictwa w
Polsce i znalezienie rozwiązań, które będą do zaakceptowania przez
Polaków, większość sejmową, opozycję, prezydenta i UE.
Michał Karnowski: Bezczelność Tuska. Najlepsze co może zrobić
dla Polski, to powstrzymać kłamliwy atak, który on i jego ludzie
organizują
Tusk zanim zacznie marzyć o spotkaniu z prezydentem powinien
spotkać się z Saryusz-Wolskim, który może mu opowiedzieć dlaczego źle
robi.
Tusk: dziś odwraca się strategiczny kierunek, jaki przyjęła Polska, kierunek na Zachód
Chciałem
spotkać się spotkać z prezydentem, jako szef RE, bo sytuacja jest
poważna; dzisiaj odwraca się ten strategiczny kierunek, jaki
przyjęliśmy, kierunek na Zachód w sensie fundamentalnych wartości i
widzi to świat -.
Tusk pogadał sobie w TVN o Polsce. Takiej reakcji raczej się nie spodziewał. ZOBACZ KOMENTARZE INTERNAUTÓW
Z rozmowy można wyłowić kilka "perełek", jak chociażby słowa o tym, że "na ulice wyszło samo dobro".
---------------------------------------------
-------------------------------------------
Kaczyński mnie bije – żali się Tusk. A istotą jest to, że w Smoleńsku Tusk był wydmuszką, a państwo atrapą
Stanisław Janecki
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku Tusk powinien być przygotowany
na każdy scenariusz. Był przygotowany tylko na przyjęcie scenariusza
Putina.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
98. Co Tusk miał na myśli? Szef
Co Tusk miał na myśli? Szef RE przedstawił się premierowi Katalonii jako "członek mniejszości etnicznej i regionalista"
Członkiem której mniejszości etnicznej czuje się zatem Donald Tusk?
— powiedział Tusk w Brukseli, zwracając się do premiera Katalonii.
— zaznaczył.
Zdaniem
Tuska różnorodność nie powinna i nie musi prowadzić do konfliktu,
którego konsekwencje byłyby złe dla Katalonii, Hiszpanii i całej Europy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
99. wszak Polskość to nienormalność
biedny mniejszościowy tusku ,nic dziwnego ,ze uciekł od tej "nienormalności"
do normalności w Brukseli
gość z drogi
100. „W UE dojdzie do próby
„W UE dojdzie do próby totalnego ataku na Polskę we współdziałaniu z opozycją”
W programie „Gość Wiadomości” o przegłosowaniu w Parlamencie Europejskim rezolucji ws. Polski. więcej
Dzisiaj rano były szef Platformy Obywatelskiej znowu się odezwał.
"Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście
od rządów prawa i niezawiłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne
media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie"
- napisał na Twitterze.
Donald Tusk
Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawiłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie.
Premier Szydło stanowczo o groteskowym wpisie Tuska: "Donald Tusk jako szef Rady Europejskiej nic dla Polski nie zrobił"
"Dzisiaj, wykorzystując swoje stanowisko do ataku na polski rząd atakuje Polskę".
Politico: Ostry atak Donalda Tuska na polski rząd podsyca na nowo spekulacje o jego przyszłości w…
"To nietypowe, by przewodniczący Rady Europejskiej krytykował
jakikolwiek kraj UE, bo jego praca polega na reprezentowaniu interesów
państw członkowskich…
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
101. (Brak tytułu)
-------------
Tusk tłumaczy się ze szkalującego Polskę wpisu: Jeżeli UE ma być atrakcyjna, musi przestrzegać swoich wartości
"Jeśli chcemy być tak atrakcyjni jak wcześniej dla naszych
sąsiadów, powinniśmy być świadomi, jak ważny jest zestaw fundamentalnych
wartości".
sondaż dla Wirtualnej Polski przeprowadzony na panelu Ariadna, według którego tylko
27 proc. ankietowanych twierdzi, że Donald Tusk powinien wrócić do
Polski i stanąć na czele opozycji, aby odsunąć od władzy PiS.
Przede wszystkim zdanie to podzielają wyborcy Platformy, jednak już
elektorat Nowoczesnej nieco mniej entuzjastycznie spogląda na powrót
przewodniczącego Rady Europejskiej. Taki sam odsetek badanych - 27 proc. - twierdzi, że Tusk ma szanse odsunąć od władzy Prawo i Sprawiedliwość.
Duża część Polaków nie chce powrotu Tuska do kraju i uważa, że nie ma on szans na odsunięcie od władzy Zjednoczonej Prawicy.
Niedawno Donald Tusk twierdził, że "będzie angażował się w sprawy
Polski tak długo, jak będzie żył". Ta ingerencja raczej niewiele ma
wspólnego z dbaniem o polskie sprawy. 44 proc. ankietowanych w badaniu dla WP stwierdziło, że Tusk jako przewodniczący RE nie dba o interesy Polski. Odmiennego zdania było 30 proc. respondentów.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
102. Przymusowa relokacja
Przymusowa relokacja uchodźców: propozycja Donalda Tuska w ogniu krytyki
rezygnację z forsowania automatycznego rozdziału uchodźców, zostały
mocno skrytykowane przez kilka państw członkowskich - wynika z
informacji zebranych przez PAP od dyplomatów w Brukseli.
23 kwietnia Tusk ma zeznawać jako świadek w procesie Arabskiego
23
kwietnia 2018 r. b. premier Donald Tusk ma zeznawać jako świadek w
procesie Tomasza Arabskiego, b. szefa kancelarii premiera, sądzonego za
niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha
Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.
Donald Tusk o decyzji KE: wynika ze zmiany zaproponowanej przez PiS, że władza będzie ponad prawem
większość parlamentarna - PiS i rząd PiS-u - zmiany polegającej na tym,
że to władza będzie ponad prawem, a nie prawo ponad władzą - powiedział w
środę szef Rady Europejskiej Donald Tusk, odnosząc się do decyzji KE o
uruchomieniu art. 7.1 traktatu unijnego wobec Polski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
103. Tusk i inni zaprzańcy, którzy
Tusk i inni zaprzańcy, którzy szkodzą Polsce, powinni zostać infamią.
Oni i ich ród.
infamia
Tusk: PiS nie spiera się o to, jaka ma być Europa, tylko czy Polska ma być dalej jej częścią
mamy do czynienia ze sporem o to, jaka ma być Europa, tylko ze sporem o
to, czy Polska ma być dalej jej częścią - mówi w wywiadzie dla
"Tygodnika Powszechnego" Donald Tusk.
Pytany o ewentualny "Polexit", Tusk mówi, że "w Brukseli jest ciągle
gigantyczna nadwyżka nadziei – nie mówię o zaufaniu, ono już niestety
zginęło – że Polska jednak zostanie w Unii".
"Co innego nie budzi jednak moich najmniejszych wątpliwości: dla PiS rachunek korzyści z obecności w UE sprowadza się do bilansu
płatności, z całkowitym pominięciem innych korzyści, jak wspólny rynek,
porządek prawny, gwarancje bezpieczeństwa itd. Dopóki nie jesteśmy
płatnikiem netto, gra jest dla nich warta świeczki" - powiedział Tusk.
Pytany o swój ewentualny powrót do polskiej polityki, przewodniczący Rady Europejskiej mówił, że "Bruksela to nie emigracja
i nie Sulejówek". "Będąc tam, i szefując Radzie Europejskiej, działam
tak samo na rzecz polskich interesów, jak działałem, kiedy moje miejsce
pracy było w Warszawie" - powiedział.
"Gdybyście mnie pytali o mój pożądany scenariusz, to wolałbym, żeby w
ciągu tych dwóch lat, nawet bez mojego udziału, doszło do zmiany
politycznej, która na nowo zakorzeni Polskę w Unii i jednocześnie zdoła
wymazać ze zbiorowej europejskiej pamięci wszystko to, z czym niestety
zaczyna się dziś kojarzyć nasz kraj pod rządami PiS. A przy okazji
uwolni polską politykę od ciężaru długotrwałego konfliktu, którego sam
jestem jednym z biegunów" - mówił. I dodał, że "nawet gdybym mógł, nie
wybiera się na emeryturę".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
104. Strategia Tuska czy plan
Strategia Tuska czy plan Berlina? Zbyt podobne, by spać spokojnie
Były polski premier milczy, gdy oskarżają nas o straszliwą
niemiecką zbrodnię Holocaustu, choć zabierał głos w dziesiątkach
nieważnych spraw.
Znalazł czas by wielkim przemówieniem wesprzeć próby siłowego,
„majdanowego” puczu podejmowane w grudniu 2016 roku przez totalną,
sfrustrowaną opozycję. Miał energię by urządzać cyrkowe przemarsze przez
Warszawę w związku z przesłuchaniem w prokuraturze. Chciało mu się
spotkać z Mateuszem Kijowskim. Przywędrował na ostatnie obchody Święta
Niepodległości. Jak tylko może wbija szpilę rządowi w Warszawie, łamiąc
podstawowe zasady sprawowanej przez niego funkcji szefa Rady
Europejskiej, czyli moderatora pracy szefów unijnych rządów. Jest z nami wtedy, kiedy najmniej o potrzebujemy, zwykle działa
w sposób, który szkodzi Polsce. I nikt chyba nie ma już specjalnej
nadziei na zmianę kursu Donalda Tuska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
105. Izrael Atakuje Polskę Pomagając Niemcom Fałszować Historię.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
106. Może lepiej było, gdy
Może lepiej było, gdy milczał... Tusk zabiera głos ws. napięcia Polski z Izraelem: "Autorzy ustawy wypromowali to podłe oszczerstwo na cały świat"
Donald TuskKonto zweryfikowane
Kto rozpowszechnia kłamliwe sformułowanie o „polskich obozach”, szkodzi dobremu imieniu i interesom Polski. Autorzy ustawy wypromowali to podłe oszczerstwo na cały świat, skutecznie jak nikt dotąd. A więc, zgodnie z ustawą...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
107. "Nikt tak nie dzieli
"Nikt tak nie dzieli Polaków". Internauci komentują występ Tuska w TVN24: "To zła wiadomość dla Schetyny, nie dla PiS"
Donald Tusk nie wytrzymał w Brukseli i na chwilę odwiedziłPolskę. Powodem jego wycieczki nie była jednak chęć wzięcia udziału
w Drodze Krzyżowej. Były premier spotkał się z Andrzejem Morozowskim w TVN24 i opowiedział o swoich politycznych marzeniach i wrażeniach. Jego występ musiał spotkać się z reakcją internautów.
Tusk szykuje się do powrotu? "Na emeryturę nie pójdę. W 2019 będę tutaj i niech nikt nie myśli, że będę tylko oglądał telewizję"
powiedział Donald Tusk na antenie TVN24.Szef RE odpowiadał na pytania dot. swojego wyjazdu i późniejszą porażkę wyborczą Bronisława Komorowskiego i Platformy Obywatelskiej.
– mówił.
Zdaniem Tuska, polski rząd nie współpracuje z nim odpowiednio .
– stwierdził.
Przypomniał jak zareagowali jego koledzy, gdy został wybrany na szefa Rady Europejskiej.
– mówił.
Odpowiedział też na komplement ze strony prowadzącego program Andrzeja Morozowskiego.
– powiedział szef Rady Europejskiej.
Tusk mówił również o swojej przyszłości.
– powiedział.
– mówił.
– dodał.
Donald Tusk
był w piątek gościem programu "Tak jest!". Szef Rady Europejskiej
odnosił się do ostatnich wydarzeń w Polsce, między innymi do sondażu,
według którego PiS traci poparcie.
Donald Tusk: "Zużywanie się władzy to też funkcja czasu"
-
Moje doświadczenie podpowiada mi, że zużywanie się władzy jest zależne
nie tylko od jej błędów, ale też jest funkcją czasu - stwierdził i
dodał, że dla wielu Polaków "najbardziej dotkliwe zło zdarzyło się, gdy
zaatakowano niezależne sądownictwo w Polsce".
Tusk
przyznał, że sytuacja w Polsce, zwłaszcza związana z wymiarem
sprawiedliwości i sądami jest powodem do zaniepokojenia. - Mam powody, i
nie tylko ja, żeby się martwić. Sytuacja, która spowodowała, że polska
pozycja na świecie i w Europie, użyje delikatnego sformułowania, jest
bardziej skomplikowana, to jest coś co bardzo mi leży na sercu -
zapewnił szef Rady Europejskiej. - Ona jest spowodowana oczywiście
wydarzeniami wewnętrznymi i działaniami obecnej władzy, co do tego nikt
nie ma wątpliwości.
PiS nie jest na wieki wieków
- stwierdził były premier.
Kwestii sądownictwa poświęcono wiele czasu w
rozmowie.- Dobrze by było, gdyby polski rząd umiał przekonać przede
wszystkim obywateli, ale także Komisję Europejską, że ma rzeczywistą
wolę odejścia od tych najbardziej kontrowersyjnych, wręcz gorszących
rozstrzygnięć [w sądownictwie - przyp. red.]. Moją intencją jest
przekonywanie w Europie, że te problemy, wywołane złymi ustawami, mają
charakter tymczasowy -stwierdził Tusk.
Jacek K. zachowywał się "bez zarzutu"
Tusk
był pytany też o zatrzymanego przez CBA Jacka K., wiceministra w jego
rządzie. Były premier powiedział, że nie zamierza używać "kryptonimów,
które narzuca akcja tego rządu". - Będę mówił o moim wiceministrze: Jacek Kapica.
Ta sprawa jest o wiele poważniejsza niż domysły i spekulacje, czy to
jest kolejne uderzenie we mnie, czy w opozycję, czy w przeszłość sprzed
rządów PiS - mówił. - Dla doraźnego interesu politycznego używa się
machiny państwowej - policji, prokuratury, telewizji rządowej -
wybierając na ofiarę człowieka, który w sprawach, o których mowa,
zachowywał się bez zarzutu i z niezwykłą odwagą - stwierdził i dodał, że
jest to "druzgocące dla istoty państwa prawa". - Nie chcę spekulować,
co spowodowało taką agresywną i nie do zaakceptowania akcję, ale to
tylko potwierdza złe wrażenie, że w Polsce prawo i wymiar
sprawiedliwości stały się instrumentem do politycznej konfrontacji -
powiedział.
Prowadzący program dopytywał
Tuska o sprawę zjednoczenia PO i Nowoczesnej. - Wydaje się, że ruchy
zjednoczeniowe wymuszone są działaniami władzy. To dzisiejsza władza
ustanowiła nową oś w polityce. Tą nową osią w polskiej polityce jest
stosunek do konstytucji, rządów prawa, do całej filozofii politycznej -
mówił. - Działania tej władzy powinny uświadomić oponentom tej władzy,
że wobec tej osi trzeba się jakoś zachować. Według Tuska budowanie
"bloku" wobec obecnej sytuacji politycznej jest "racjonalnym
posunięciem".
Tusk wróci do polskiej polityki?
Przewodniczący
Rady Europejskiej przyznał, że musi godzić ze sobą dwie kwestie. -
Znaleźć strategiczną linię, a więc z jednej strony pomagać Polsce
wszędzie, gdzie się da, równocześnie nie usprawiedliwiając tego, co się
dzieje i na co nie ma zgody - to największe wyzwanie - wyjaśnił.
Tusk przyznał, że nie myśli o przejściu na emeryturę.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
108. Szczyt niegodziwości. Donald
Szczyt
Wspólna żałoba narodowa szybko zmieniła się w bolesny i szczególnie paskudny spór, który od tego czasu podzielił mój naródniegodziwości. Donald Tusk: Żałoba po 10/04 zmieniła się w szczególnie
paskudny spór, który od tego czasu podzielił mój naród
— tak Donald Tusk podsumował katastrofę smoleńską podczas swojego
wtorkowego przemówienia na Uniwersytecie Dublińskim, gdzie przyznano
mu dożywotnie członkostwo w stowarzyszeniu studentów prawa. Aż chciałoby
się zapytać: I kto to mówi?
Czyżby i Tuska dopadły problemy
z pamięcią? Nie pamięta już, jak okrutny przemysł pogardy został
skierowany w prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Nie pamięta, co działo się
na Krakowskim Przedmieściu, jak zabroniono ludziom przeżywać żałobę
narodową? Nie pamięta późniejszych kłamstw o tym, że „państwo zdało
egzamin”, że ziemia została przekopana na metr w głąb i przesiana
ze szczególną starannością?
Co więcej, w jego ocenie Polska i Irlandia wiedzą, jak wiele czasu
potrzeba do zbudowania pokoju i wolności, a jak niewiele potrzeba,
żeby to zniszczyć.
— przekonywał Tusk.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
109. Media: D. Tusk utrudnia
Media: D. Tusk utrudnia polskim władzom zażegnanie sporu z KE
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk szkodzi porozumieniu
z Komisją Europejską. Były premier rozpowiada w Brukseli, że obecne
władze Polski chcą aresztować jego oraz syna - podają media. Według
unijnych informatorów dziennikarzy, działania Tuska mają utrudniać
władzom w Warszawie zażegnanie sporu z KE.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
110. Trump ostro do Tuska: „Nie
Trump ostro do Tuska: „Nie dbam to, czy obrzucasz mnie wyzwiskami”
Donald Trump ostro odpowiedział Donaldowi Tuskowi, który
skrytykował go w Sofii na szczycie UE – Bałkany Zachodnie. Prezydent USA
powiedział, iż nie dba o to, czy Tusk obrzuca go wyzwiskami, bo i tak
podtrzyma sankcje wobec Iranu i doprowadzi do obniżenia deficytu w
handlu z Unią.
Przewodniczący Rady Europejskiej skrytykował Trumpa w Sofii za
wycofanie się z układu z Iranem i wprowadzenie ceł na niektóre
europejskie towary.
– Przyglądając się ostatnim decyzjom Trumpa można by nawet powiedzieć: po co komu wrogowie, jak ma takich przyjaciół – mówił Tusk. – Oprócz
takich tradycyjnych wyzwań jak Chiny, czy agresywna postawa Rosji,
teraz jesteśmy świadkami nowego zjawiska – kapryśnej asertywności
administracji amerykańskiej.
Tusk zapowiedział iż Unia nie zgadza się na wprowadzenie ceł na stal i żądać będzie ich stałego zawieszenia.
Donald Trump pytany w trakcie spotkania z Sekretarzem NATO Jensem
Stoltenbergiem o wypowiedź Przewodniczącego Rady Europejskiej odparł, że
w ogóle się nią nie przejmuje i zrobi co ma zrobić.
– W ostatnim roku handlując z Unią Europejską straciliśmy 151 miliardów euro, więc nie dbam o to, czy obrzucasz mnie wyzwiskami – powiedział prezydent USA. – Mogą mnie przezywać jak chcą. Na ich miejscu też bym to robił, bo to już długo nie potrwa – powiedział odnosząc się do deficytu handlowego z Unią.
Trump powiedział, iż mógłby odwrócić pytanie Tuska. – Unia
Europejska była wobec nas bardzo nie w porządku. Była straszna dla
naszych pracowników. Oprócz Chin i kilku innych państw nikt nie
traktował nas tak w handlu źle.
Trump mówił, że Niemcy masowo wysyłają do USA swoje BMW i Mercedesy
praktycznie bezcłowo, a na amerykańskie samochody nakładają ogromne cła i
na dodatek nie chcą ich. Skrytykował także Niemcy za to, iż nie
wypełniają postanowień traktatu NATO.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
111. Skandaliczne słowa Tuska w
Skandaliczne
słowa Tuska w wywiadzie dla "Wyborczej": "Kaczyński stał się jednym z
liderów proputinowskiego obozu politycznego w Europie"
Tusk mówił też o meczach rozgrywanych przez polityków Platformy
Obywatelskiej. Zapytany, czy to prawda, że wszyscy musieli mu podawać,
odpowiada, że „podawali z własnej, nieprzymuszonej woli”.
— przekonuje.
Dziennikarka
„Gazety Wyborczej”, pytając o najważniejszy mecz w życiu, zasugerowała
byłemu premierowi wybór na drugą kadencję przewodniczącego Rady
Europejskiej, mimo sprzeciwu polskiego rządu.
— stwierdził Tusk, który ocenił też defensywną taktykę opozycji w polskim Sejmie.
—tłumaczy.
Polityk odniósł się również krytycznie do działań polskiego rządu w zwalczaniu przemocy stadionowej.
— twierdzi.
— dodaje.
Używając piłkarskiej metafory, Tusk snuje również plany na najbliższą przyszłość polskiej polityki.
— przekonuje Tusk. Mówiąc o swojej nieobecności na mundialu w Rosji, oskarża polski rząd o sprzyjanie polityce Kremla.
— twierdzi były premier. Trzymając się porównań do futbolu, skrytykował też reformę sądownictwa Prawa i Sprawiedliwości.
— tłumaczy Tusk, choć, jak twierdzi, liczy na kompromis podobny do remisu na Wembley.
— podkreśla w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Trudno
jednak mówić o kompromisie i wspólnej grze w jednej, biało-czerwonej
drużynie, kiedy przy pomocy unijnych instytucji występuje się przeciwko
państwu polskiemu. O tym jednak Donald Tusk nie wspomniał….
PZ/Gazeta Wyborcza
Internet prawdę Ci powie: Tusk to nienormalność
Donald Tusk udzielił wywiadu „Gazecie Wyborczej”, a tym wywiadem
ucieszył rzesze obywateli nienormalnej Polski czyli nasz były premier
na swoją „klatę” musiał przyjąć setki, jeśli nie tysiące ciosów
od internautów, którzy niczego tak się nie boją jak powrotu „króla
Europy” na białym koniu. Na dodatek jak na ironię, w koszulce ozdobionej
białym orłem. O czym on w tym wywiadzie nie mówił. Nie mówił o tym, o czym napisali
czytelnicy jego wywiadu, głównie na portalach głównego ścieku, na Onecie
czy Wirtualnej Polsce. Podobno tym wywiadem „nakopał” Jarosławowi
Kaczyńskiemu, między innymi za rzekome konszachty z Putinem. Głupiej nie
mógł. Internet, niemal gremialnie, odsądził go za to od czci i wiary,
przypominając konszachty z Putinem na sopockim molo i radosne „żółwiki”
z Władimirem Władimirowiczem „z okazji” katastrofy w Smoleńsku, w której
zginęła elita państwa polskiego. Przypomnieli mu jego pogardliwy
artykuł, w którym uznał, że „polskość to nienormalność”, a także dziadka
z Wehrmachtu i służalczość wobec Angeli Merkel, za co został nagrodzony
posadą w Brukseli. Według druzgocącej większości internautów,
nienormalność to Tusk a nie polskość.
Trump mocno klepnął Tuska. Zaskoczony szef RE oddał. Na całą sytuację z góry patrzył prezydent Andrzej Duda. WIDEO
W czasie szczytu NATO doszło do spięcia między Donaldem Trumpem
a Donaldem Tuskiem. Szef Rady Europejskiej próbował zabłysnąć i wyrwać
się przed szereg, krytykując prezydenta USA za jego uwagi dot. wydatków
państw UE na obronność. Okazuje się, że podczas szczytu NATO doszło też
do fizycznego „starcia” między obydwoma politykami.Podczas wykonywania pamiątkowego zdjęcia Donald Tusk podszedł
do stojącego o stopień wyżej Donalda Trumpa i podał mu rękę. W czasie
uścisku dłoni, prezydent USA energicznie klepnął Tuska w rękę. Szef
RE oddał Trumpowi, uderzając z kolei w jego klatkę piersiową. Wideo
z tym zdarzeniem opublikował Polsat News.
Donald Tusk podskakuje Donaldowi Trumpowi, a komentatorzy wysyłają go „na drzewo”
Żaden europejski polityk dużego formatu nie odważył się Trumpowi „odpyskować”. Wyrywa się tylko Tusk. Tuż przed szczytem NATO w Brukseli (11-12 lipca 2018 r.) Donald Tusk
wypalił: „Droga Ameryko, doceniaj swoich sojuszników, w końcu nie masz
ich zbyt wielu”. Potem dołożył do tego jeszcze tweet adresowany
bezpośrednio do prezydenta USA: „Drogi Donaldzie Trumpie, Stany
Zjednoczone nie mają i nie będą miały lepszego sojusznika niż Unia
Europejska. Wydajemy na obronę dużo więcej niż Rosja i tyle, ile Chiny.
Mam nadzieję, że nie ma pan wątpliwości, że to inwestycja w nasze
bezpieczeństwo, czego z pewnością nie da się powiedzieć o wydatkach
rosyjskich czy chińskich”.
Gdy pierwsza złota
myśl Tuska (ta o niewielu sojusznikach) pojawiła się na stronach
internetowych amerykańskich mediów, spotkała się z licznymi
komentarzami. Najłagodniejsze wysyłały Donalda Tuska „na drzewo”,
a podstawowe pytanie brzmiało, kto tu robi komu łaskę.
Zastanawiano się też, co takiego wielkiego dają Ameryce europejscy
sojusznicy i czym byłaby Europa bez amerykańskiego parasola oraz bez
nadstawiania przez Amerykę głowy w obu wojnach światowych. Były też
prośby, by przewodniczący Rady Europejskiej nie „podskakiwał”, bo to nie
jego liga. Innymi słowy, wypowiedź Tuska uznano za wyjątkową
impertynencję. Tym większą, że łącznie wszystkie inne państwa NATO poza
USA, czyli także te nie należące do UE, wydają na obronę ponad trzy razy
mniej niż „amerykański sojusznik” (w 2018 r. budżet obronny USA
to prawie 720 mld dolarów). A to oznacza, że państwa europejskie mogą
wydawać pieniądze na inne cele, np. socjalne czy na służbę zdrowia,
podczas gdy USA muszą utrzymywać wysoki budżet obronny, żeby chronić
swawolnych Dyziów ze Starego Kontynentu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
112. bul bul bul
Były premier słynie z negatywnych wypowiedzi o obecnym rządzie. Tym
razem nie spodobał mu się... namiot, w którym odbywało się Zg romadzenie Narodowe
Tusk: Władza, która nie ma żadnych ograniczeń, na końcu jest władzą, która po prostu kradnie
ograniczeń, kontroluje sądy, prokuraturę i policję na końcu jest władzą,
która po prostu bezkarnie kradnie - powiedział w piątek w TVN24 szef
Rady Europejskiej Donald Tusk. Jak dodał, konstytucja powinna być ponad
partiami politycznymi, a nie odwrotnie.
Zgromadzenie Narodowe, w którym nie wzięli udziału posłowie totalnej
opozycji. Mało tego, posłowie Nowoczesnej zachowali się skandali ...
Tusk mocno o obcinaniu środków unijnych za brak praworządności. "Niewłaściwe"
- Nie byłoby dobrze, gdyby mieszać te dwa porządki. Pieniądze,
które w budżecie przeznaczamy na różne kwestie nie powinny podlegać
kryteriom politycznym – powiedział szef Rady Europejskie Donald Tusk.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
113. Tusk: Brońmy Europy przed
Tusk: Brońmy Europy przed międzynarodówką konfliktów
Trzeba umieć zachować to, co jest istotą ładu europejskiego. Ale bez
obsesji, w których zbyt często na wierzch wyłazi staromodna
wersja nacjonalizmu czy często rasistowskich elementów tej narracji -
powiedział w sobotę w Krakowie szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
- Jestem przekonany, że Europa stająca się międzynarodówką konfliktów, gdzie górą są ci, którzy władzę polityczną rozumieją jako narzędzie do realizowania projektów przemocowych, ci dla których prawo i konstytucja to są nieznośne ograniczenia, gorsety i kajdany uniemożliwiające sprawowanie pełnej władzy politycznej rządu nad obywatelem - w interesie Polaków i Polski jest strzec Europy przed takimi scenariuszami - zaznaczył Tusk.
Szef rady Europejskiej w swoim przemówieniu odniósł się również problemów takich, jak kryzys migracyjny, czy Brexit. - Dzisiaj
nikt po obu stronach kanału La Manche nie ma żadnej wątpliwości, że
Brexit przyniesie wyłącznie straty, szczególnie Brytyjczykom, ale także
Europie - podkreślił Tusk.
Brytyjskie tabloidy o Tusku: Protekcjonalny pacan; dobrze, że wychodzimy z UE
tabloidy ze złością zareagowały w piątek na komentarze szefa Rady
Europejskiej Donalda Tuska, który skrytykował "emocjonalne reakcje" w
Wielkiej Brytanii na szczyt UE w Salzburgu oraz nazwał porównanie UE do
ZSRR "niemądrym i obraźliwym".
Donald Tusk i rzesze fanów na krakowskim rynku? Prawda jest taka, że wszystko zależy od perspektywy i kadrowania.Były premier – i nadzieja totalnej opozycji – miał przejść spacerkiem
po krakowskim rynku. Skąd my te spacerki znamy… Szybko zebrali się jego
zwolennicy, Tusk zagadał do dziennikarzy i rzucił kilka ostrych
przytyków do premiera Morawieckiego i prezydenta Dudy. Wygłosił też
płomienną przemowę do swoich fanów.
Marcin Makowski
✔
@makowski_m
Ludzie krzyczą "Donald na prezydenta" i "Donald wróć". Niektórzy mówią że to niepoważne, Tusk rozmawia z mediami, ludzie niczego nie słyszą, nie ma żadnego planu spotkania
Szczwany lis Donald Tusk na krakowskim rynku apeluje o „pojednanie Polaków”
Przewodniczący Rady Europejskiej, b. premier Donald Tusk
zaapelował w sobotę na Rynku Głównym w Krakowie o „elementarne
pojednanie pomiędzy Polakami”, które – jak mówił – jest absolutnie
nakazem chwili. To szczwany lis – najpierw dzielił, teraz apeluje o
pojednanie. Najwyraźniej szykuje sobie grunt pod ewentualny powrót do
Polski i start w wyborach prezydenckich.
„Nie ma żadnego powodu, abyśmy się nawzajem nienawidzili” –
powiedział Tusk do osób, które towarzyszyły mu w spacerze po krakowskim
rynku po zakończeniu konferencji „Rola Kościoła katolickiego w procesie
integracji europejskiej”.
Jak mówił b. premier, okazją do takiego pojednania może być 11
listopada i rocznica 100-lecia odzyskania niepodległości. „To jest
dokładnie ten moment, niezależnie od tego, co dzieje się na co dzień w
polskiej polityce” – zaznaczył.
„Mamy cały czas wielką, wielką szansę jako Polska i Polacy w Europie i
na świecie i nie musimy wykonywać żadnych akrobatycznych sztuk, nie
musimy +wstawać z kolan+, bo nigdy na nich nie byliśmy. Musimy tylko
wreszcie umieć sobie podać rękę, musimy zacząć na nowo spierać się bez
nienawiści, bez rozgoryczenia” – zaapelował Tusk.
Dodał, że zdaje sobie sprawę, iż takie „wyciągnięcie ręki” jest
bardziej zadaniem dla władzy. „To myślę jednak, że 11 listopada w każdym
polskim domu powinniśmy pomyśleć o tym, że jednak niezależnie od tego,
co dzisiaj czujemy, Polaków łączy i musi w przyszłości łączyć więcej,
niż dzieli. I mówię o tym z najgłębszym przekonaniem, sam będąc często
uczestnikiem tych sporów, że to elementarne pojednanie pomiędzy Polakami
jest absolutnie nakazem chwili” – podkreślił.
Tusk zwracając uwagę na biało-czerwone i unijne flagi przyniesione
przez uczestników spotkania, powiedział, że przyjechał do Krakowa „żeby
powiedzieć, że musimy być razem z Europą i musimy być razem jako Polacy w
Europie”.
Donald Tusk przez kilkadziesiąt minut przemieszczał się w tłumie po
Rynku Głównym w Krakowie, rozmawiając z ludźmi, robiąc sobie z nimi
zdjęcia i rozdając autografy. „Jestem stremowany nie spodziewałem się
takiego powitania” – przyznał i zażartował, że tak gorąco nie witają go
nawet najbliżsi w Sopocie: żona, dzieci i wnuki.
„Mam nadzieję do nich dotrzeć dzisiaj wieczorem i mam nadzieję, że
widzą, że niektórzy mniej jeszcze lubią, i że to będzie też jakieś
wyzwanie dla nich” – dodał.
Widać Donald Tusk przygotowuje sobie grunt pod ewentualny start w
zbliżających się wyborach prezydenckich. Człowiek, który czynnie
przyczyniał się do tworzenia podziałów w naszym kraju, teraz apeluje o
jedność… Szczwany lis. Miejmy nadzieję, że Polacy nigdy więcej nie
nabiorą się na słowa tego lawiranta.
Donald Tusk apeluje o pojednanie 11 listopada. Politycy odpowiadają
Donald Tusk apeluje o pojednanie Polaków. Szef Rady Europejskiej
mówił w sobotę w Krakowie, że nie wyobraża sobie obchodów 100. rocznicy
odzyskania przez Polskę niepodległości w atmosferze tak dotkliwego i
brutalnego podziału, jaki obecnie ma miejsce w Polsce. PiS odpowiada
krótko: to kompletnie niewiarygodne słowa biorąc pod uwagę dotychczasową
działalność Tuska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
114. Szczyt pogardy i chamstwa!
Szczyt pogardy i chamstwa! Tusk: „Premier Morawiecki i jego ojciec powinni być, przesłuchani, skazani i spaleni na stosie”
i przestraszony spokojnymi pytaniami członków komisji śledczej, Donald
Tusk zaatakował nienawiścią i pogardą. Zaczął porównywać aferę Amber
Gold z GetBack. Stwierdził też, że premier Morawiecki oraz jego ojciec
powinni być „spaleni na stosie”.
Donald Tusk nie wytrzymał presji po tym, jak posłowie przycisnęli
go do muru pytaniami o nadzór nad służbami specjalnymi. Tusk nie chciał
odpowiadać na pytania, kluczył i coraz bardziej się wściekał. Nie chciał
też brać odpowiedzialności za działania prokuratury.
– stwierdził Donald Tusk.
– prosili posłowie.
–– wściekał się Donald Tusk.
– nie dała się wyprowadzić z równowagi Małgorzata Wassermann.
Tusk: Stosując logikę komisji ws. GetBacku Morawieccy powinni zostać przesłuchani, skazani i spaleni na stosie
przyjąć logikę stosowaną przez sejmową komisję śledczą ds. Amber Gold w
sprawie GetBacku premier Mateusz Morawiecki i jego ojciec powinni być
przesłuchani, skazani i spaleni na stosie - powiedział w poniedziałek..
Wassermann: Tusk nie zdał egzaminu, nie poradził sobie z rządzeniem
komisji śledczej ds. Amber Gold jednoznacznie pokazały, że Donald Tusk
nie zdał egzaminu i nie poradził sobie z rządzeniem takim dużym państwem
jak Polska - oświadczyła szefowa komisji Małgorzata...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
115. Dziennikarz zapytał o
Dziennikarz
zapytał o książkę Sumlińskiego. Reakcja Tuska bezcenna. „Współpraca z
obcymi wywiadami, w przerwach między zjadaniem dzieci”
Takiego pytania Donald Tusk się nie spodziewał! Zapytano
go po przesłuchaniu przed komisją śledczą Amber Gold o opinię na temat
najnowszej książki „Niebezpieczne związki Donalda Tuska” autorstwa
Wojciecha Sumlińskiego. Reakcja byłego premiera Polski jest bezcenna.
Przypomnimy, że w poniedziałek Donald Tusk zeznawał przed komisją śledczą Amber Gold. Przesłuchanie trwało prawie siedem godzin.
Po zakończeniu posiedzenia były premier wyszedł do dziennikarzy.
Jeden z nich niespodziewanie zapytał o książkę Wojciecha Sumlińskiego –
„Niebezpieczne związki Donalda Tuska”.
„Autor opisał m.in. to, że współpracował pan z niemiecką BND. Jak się
pan do tego odniesie i czy będą jakieś środki prawne podjęte?” –
zapytał dziennikarz.
„Współpraca z obcymi wywiadami tak w przerwach między zjadaniem
dzieci, jeśli rozumie pan mój nieudolny dowcip” – odpowiedział Tusk.
Dodał, że przeczyta książkę, jeśli znajdzie czas i może wtedy się do
niej odniesie. „Reputacja pana Sumlińskiego jako autora mi wystarczy” –
oświadczył Donald Tusk.
Autorzy „Niebezpiecznych związków Donalda Tuska” przekonują, że
zebrali dowody na powiązania byłego premiera z niemieckim wywiadem BND i
tajemnicze finansowanie Kongresu Liberalnego-Demokratycznego przez
ludzi związanych z tajnymi służbami.
Źródło: Polsat News/YouTube/NCzas
Znany pisarz mocno odpowiada na słowa Donalda Tuska! „Ktoś jest ostatnim ścierwem, kanalią i szmatą”
Słowa szefa Rady Europejskiej, Donalda Tuska o
„współczesnych bolszewikach” wywołały liczne kontrowersje. Do krytyków
byłego premiera na Twitterze dołączył pisarz Jacek Piekara, który nie
szczędził ostrych słów.
Jednym z dygnitarzy zaproszonych na Igrzyska Wolności, które odbyły
się 10 listopada w Łodzi był Donald Tusk. Wygłosił on wykład pod
tytułem „11 listopada 2018. Polska i Europa. Dwie rocznice, dwie
lekcje”. W trakcie swojego wystąpienia mówił o „współczesnych
bolszewikach”, co wywołało zarówno oklaski zgromadzonych jak i lawinę
krytyki.
Tusk ocenił, że gdy Józef Piłsudski pokonywał bolszewików „miał trudniejszą sytuację niż my dzisiaj”: Kiedy
Lech Wałęsa pokonywał bolszewików w jakimś symbolicznym sensie, kiedy
wydobył z nas to, co europejskie, wolnościowe, także narodowe, to miał
o wiele trudniejszą sytuację, niż my dzisiaj.
Słuchajcie, jeśli oni mogli pokonać bolszewików, to dlaczego
wy nie mielibyście dać radę pokonać współczesnych bolszewików?
Pamiętajcie, bez waszych, naszych, Polaków praw i wolności
nie ma niepodległości – mówił.
Szczególnie w sieci dało się zauważyć dezaprobatę dla słów byłego
premiera. Do krytyków dołączył pisarz Jacek Piekara, dla którego
porównanie to było nad wyraz nietrafione i nieadekwatne. Swoją opinią
podzielił się na Twitterze nie szczędząc gorzkich słów zarówno pod
adresem samego Tuska jak i osób które zgadzają się z użytym przez niego
porównaniem.
Jeśli ktoś porównuje wyborców polskiej prawicy do bolszewików,
którzy najechali i zniewolili nasz kraj, zabijając tysiące ludzi
i rujnując państwo, to ten ktoś jest ostatnim ścierwem, kanalią
i szmatą. A ci co mu klaszczą i przytakują są nie lepsi… – napisał.
Jeśli ktoś porównuje wyborców polskiej prawicy do
bolszewików, którzy najechali i zniewolili nasz kraj, zabijając tysiące
ludzi i rujnując państwo, to ten ktoś jest ostatnim ścierwem, kanalią i
szmatą. A ci co mu klaszczą i przytakują są nielepsi…
— Jacek Piekara (@JacekPiekara) November 10, 2018
Bielan o słowach Tuska: Nie pamiętam tak haniebnej wypowiedzi...
się wycofywać ze słów o bolszewikach" - powiedział we wtorek
wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Jak dodał, nie pamięta tak "haniebnej"
wypowiedzi, jak Tuska o bolszewikach, w przeddzień Święta
Niepodległości od wielu lat.
D. Tusk wystartuje w wyborach prezydenckich?
Były premier, a obecnie szef RE Donald Tusk jest bliski decyzji o
starcie w wyborach prezydenckich, ale uzależnia ją od wygranej opozycji
w wyborach parlamentarnych – pisze ,,Newsweek”. W wypadku przegranej –
jak donosi tygodnik Tomasza Lisa – były szef polskiego rządu pozostanie w
Brukseli.
Tusk na białym koniu wyłania się na okładce "Newsweeka". Internauci: "Łaska pańska na pstrym koniu jeździ". KOMENTARZE
Tygodnik pisze, że były premier wystartuje w wyborach prezydenckich, jeśli wcześniej opozycja wygra wybory parlamentarne.
Przypomnijmy,
że ponad miesiąc temu pojawiły się doniesienia, że Donald Tusk, który
zostawił swój rząd i Platformę Obywatelską bo zwietrzył lepsze zajęcie
w Brukseli, szykuje się na powrót do Polski.
Tusk, jak to Tusk,
ze wszystkiego musi zrobić „show”. A skoro już zdecydowałby się na start
w wyborach prezydenckich, to nie może to być zrobione od tak. Musi być
przytup. Dlatego też pojawił się warunek: utworzenie przed wyborami
parlamentarnymi koalicji „anty-PiS” złożonej z PO, Nowoczesnej, PSL
i lewicy, której kandydatem na premiera będzie
Władysław Kosiniak-Kamysz.
Okładka „Newsweeka” sprawiła niemałą radość użytkownikom Twittera.
Parafrazując klasyka... "strategia PO czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie”
#Tusk#NewsweekMaryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
116. Prezydent: Tusk nie
Prezydent: Tusk nie reprezentuje polskich interesów. Czuję, że on nie ma szacunku do własnego kraju
Rady Europejskiej, b. premier Donald Tusk nie reprezentuje polskich
interesów; czuję, że on nie ma szacunku do własnego kraju - powiedział
prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla wp.pl i 300polityka.pl.
Tłumaczka Tuska została wezwana do prokuratury. Chodzi o śledztwo okołosmoleńskie
z Rapallo, otwierający drogę Rosji Sowieckiej na salony. Walter Rathenau, stworzył podwaliny do dyktatury
dużo kosztować. Tusk: chcemy być w środku Europy, a nie na zewnątrz Chcemy być w środku Europy, a nie
Szef MSZ przypomina: Donald Tusk nie jest przedstawicielem Polski w Radzie Europejskiej. Był reprezentantem Niemiec
Europejskiej. Wynikałoby, że był reprezentantem Niemiec, choć może
nieformalnym – mówił w wywiadzie dla dziennika „Polska” prof. Jacek
Czaputowicz, minister spraw zagranicznych.
Szef polskiej dyplomacji stwierdził, że wybór Donalda Tuska na drugą
kadencję szefa RE „był legalny, jednak bardzo wątpliwy etycznie”.
— dodał.
Jacek
Czaputowicz zwraca również uwagę, że nie ma także jasności, kto tak
naprawdę wysunął kandydaturę Tuska. Czy Malta, której premier
zaproponował jego nazwisko? Minister wspomniał o o swojej rozmowie
z szefem maltańskiego rządu, który nie poczuwa się do związków
z Donaldem Tuskiem. Pozostaje więc
— powiedział.
Szef MSZ zaznaczył, że do tej pory nie uporządkowano kwestii wyboru najważniejszych urzędników unijnych..
— ocenił.
Były szef MSZ kapuje na Tuska!
Radosław Sikorski, były szef polskiej dyplomacji, znany
najbardziej ze słynnego „robienia laski Amerykanom”, ujawnił w swojej
książce wiedzę na wrażliwe dla państwa tematy. Poruszył miedzy innymi
kwestię propozycji złożonej Tuskowi przez Putina.
Radosław Sikorski pisząc książkę „Polska może być lepsza. Kulisy
polskiej dyplomacji” dosłownie wziął się za ujawnianie wrażliwych dla
państwa polskiego kwestii.
Minister wraca tematu rozbioru Ukrainy, który miał rzekomo sugerować
naszym władzom Władimir Putin. Sikorski, który najwyraźniej nie potrafi
trzymać języka za zębami wspomniał o tym w rozmowie z portalem Politico w
2014 r.. Wybuchł skandal, a Sikorski twierdził wówczas, że „doszło do
nadinterpretacji ze strony autorów”, a on sam nie autoryzował tekstu.
Później twierdził, że zawiodła go pamięć.
Propozycja rozbioru miała paść podczas wizyty Donalda Tuska w Moskwie
w 2008 roku. Sikorski ujawnił wtedy, że Putin zaproponował Tuskowi,
byśmy przyłączyli się do rozbioru Ukrainy. Chciał, byśmy zaangażowali
swe wojska na Ukrainie.
– To była jedna z pierwszych rzeczy, jakie mojemu premierowi
Donaldowi Tuskowi powiedział Putin. Stwierdził wtedy, że Ukraina to
sztucznie stworzony kraj, że Lwów jest polskim miastem i że moglibyśmy
to wspólnie rozwiązać. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że
jest nagrywany – mówił cztery lata temu Sikorski w Politico.
W książce Sikorski precyzuje, że słowa Putina o „polskim Lwowie”
padły podczas wizyty w Sopocie we wrześniu 2009 r.. Z tego co napisał na
łamach książki wynika, że analizowano wówczas tę ofertę ale nie
zdecydowano się na jej przyjęcie, gdyż słusznie obawiano się, że „grając
z Moskwą, moglibyśmy skompromitować się na Zachodzie i niczego nie
osiągnąć na Wschodzie”. Słowa Sikorskiego uderzają w Tuska.
Potwierdzają, że ówczesny premier prowadził oficjalnie politykę „resetu”
wobec Rosji mimo, iż zdawał sobie sprawę z jej bezsensu. Każe to
oczywiście spytać w czyim interesie ją prowadził. Odpowiedź jest
oczywista.
"Foreign Policy": Donald Tusk na liście 100 czołowych globalnych myślicieli
Rady Europejskiej Donald Tusk został wyróżniony przez amerykański
magazyn "Foreign Policy" m.in. za konfrontowanie się z "polskim narodem"
w sprawie wartości europejskich. Według PiS to trafny opis działań.
Tusk mocno uderza w PiS i ujawnia: Mam dość dobrze przygotowany plan
Tusk powiedział, że choć jest cienka granica, której nie powinien
przekraczać, jako szef Rady Europejskiej, to nie zamierza udawać, że to,
co dzieje się w Polsce to "nie jego wojna". Były premier skomentował
też ostatnie działania polskiej dyplomacji, zabrał także głos w sprawie
taśm Kaczyńskiego.
08-02-2019,
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
117. Kabaret! Tusk kreuje się na
Kabaret! Tusk kreuje się na gwiazdę: 3 maja na dziedzińcu UE będzie telebim, a ja będę do Waszej dyspozycji także po wykładzie
— napisał na Twitterze Donald Tusk.
Badanie Social Changes dla wPolityce.pl: Andrzej Duda wyraźnie pokonuje Donalda Tuska w drugiej turze wyborów prezydenckich
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
118. Tusk: Dla Polski wstąpienie
Tusk: Dla Polski wstąpienie do UE oznaczało rzeczywiste zakończenie II wojny światowej [WIDEO]
Rady Europejskiej Donald Tusk w środę, w dniu 15. rocznicy wejścia
Polski do Unii Europejskiej, oświadczył, że gdy wkraczaliśmy do
Wspólnoty, była ona dla nas symbolem wolności, dobrobytu i
bezpieczeństwa. Nigdy nie byliśmy rozczarowani - dodał.
Premier Morawiecki: Tusk zostawia po sobie brexit i kryzys migracyjny. Wiem, co może powiedzieć 3 maja
to, co powie przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, jak będą tam
ciekawe pomysły dla Polski, UE to warto będzie się do nich odnieść; mam
nadzieje, że będzie to poważna refleksja o przyszłości UE - powiedział
premier Mateusz Morawiecki pytany o wykład Tuska 3 maja.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
119. Stanisław Janecki: W
Stanisław Janecki: W przeddzień „epokowego” wykładu szefa Rady Europejskiej wypada zapytać: kim pan jest, panie Tusk?
Zanim
3 maja 2019 r. usłyszymy zbawcę Polski i Europy, zanim poznamy jego
wizje przyszłości i rewizje przeszłości, przyjrzyjmy się samej postaci
i korzeniom Donalda Tuska. Korzeniom skomplikowanym i dość typowym dla
kogoś wywodzącego się z Gdańska czy Pomorza. „Dzieci nauczyły się
od pani niemieckiego?” – spytał w marcu 2008 r. dziennikarz gdańskiej
„Gazety Wyborczej”, Roman Daszczyński, matkę Donalda Tuska – Ewę Tusk –
Ochelską. „A gdzie tam! Wciąż świetnie mówię po niemiecku, ale nie
chciały. Mogły też nauczyć się języka od mojej mamy. (…) Dopiero pod
koniec ogólniaka [Sonia, siostra Donalda] przyszła powiedzieć, że chce
się poduczyć, bo może by poszła na germanistykę”. „Syn nauczył się
niemieckiego?” – pytał dziennikarz. „Tak, ale później niż Sonia, gdy już
studiował historię” – mówiła Ewa Tusk.
Język
niemiecki i niemieckość w rodzinie obecnego przewodniczącego Rady
Europejskiej i byłego premiera RP były obecne właściwie zawsze.
I często może nawet wcześniej niż polski oraz polskość. Jak na rok
przed śmiercią mówiła Ewa Tusk, jej „mama i babcia chciały
[po zakończeniu wojny wyjechać do Niemiec], w końcu były Niemkami. Obie
jednak zostały w Gdańsku, bo tata [Franciszek Dawidowski] stanowczo
powiedział, że nigdzie nie pojedzie. (…) Ja chciałam wyjechać, bo dzieci
w szkole swastyki na tornistrze mi rysowały. Słabo mówiłam po polsku,
więc przedrzeźniały mnie. Uratowała mnie wtedy moja nauczycielka
pochodząca z Wilna, dobra, kochana. (…) W 1950 roku, gdy skończyłam
szkoły, po polsku mówiłam, jakbym z Warszawy przyjechała”. To oznacza,
że w domu rodzinnym Ewy Tusk mówiło się po niemiecku. Jej ojciec,
a dziadek Donalda Tuska, Franciszek Karol Dawidowski (1906 – 1982) był
synem Leona Dawidowskiego i Julianny Czai (ur. 1882). Ale matka Ewy Tusk
była Niemką – nazywała się Anna Gertrude Liebke (1908 – 1997) i była
córką Ottilii Johanny Krause (ur. 1879) oraz Alberta Franza Liebke
(ur. 1879).
Jak opowiadała Ewa Tusk, Albert zginął na froncie
rosyjskim w lutym 1915 r. Matka Donalda Tuska wymienia jednak
miejscowość Kamion, co może wskazywać na wieś koło Żyrardowa, gdzie
w latach 1914-1915 toczyły się walki niemiecko-rosyjskie, m.in.
z użyciem gazów bojowych. Brat Anny Liebke – Artur, czyli syn Alberta,
zginął w kwietniu 1942 r., podobno blisko miejsca, gdzie kula uśmierciła
jego ojca. Anna Dawidowska z domu Liebke, pracowała jako korektorka
w niemieckiej gazecie w Sopocie, a polskiego zaczęła się uczyć dopiero
po wojnie, gdy miała już 38 lat. „Mówiła ze złym akcentem, myliła
końcówki” – wspominała w 2008 r. jej córka Ewa, matka Donalda Tuska.
W domu Donalda Tuska seniora, ojca byłego premiera RP, mówiło się i po niemiecku, i po polsku.
Dziadek obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej, Józef Tusk (1907 –
1987), był synem Józefa Tuska (1870-1910) i Augustyny Adamczyk (1870 –
1962). Ożenił się z Julianną Jeżewską (1904-1970), z którą miał pięcioro
dzieci: Donalda (ojca byłego premiera RP; 1930 - 1972), Eleonorę, Ewę
Marię, Bronisława i Rajmunda.
Żyjący krewni Donalda Tuska
twierdzą, że 1 września 1939 r. jego dziadek Józef Tusk najpierw się
ukrywał, a potem zgłosił na policję i został aresztowany. Ale z aresztu
wyszedł i następnie pracował jako robotnik rolny u różnych bauerów.
19 marca 1940 r. Józef Tusk znalazł się w obozie Stutthof, gdzie
pracował przy równaniu wałów ochronnych w Reimerswalde, a potem
w stoczni Schichaua w Elblągu. W sierpniu 1941 r. Józef Tusk miał zostać
przywieziony do gdańskiego gestapo, a stamtąd przeniesiony do obozu
Neuengamme koło Hambugra. O pobycie Józefa Tuska w obozie nie ma żadnych
informacji. Wiadomo tylko, że został zwolniony 26 sierpnia 1942 r.
Pracę znalazł w fabryce Schatza, u którego zatrudniona była już
jego żona.
2 sierpnia 1944 r. Józef Tusk został wcielony do 328
zapasowego batalionu szkoleniowego grenadierów, czyli do jednostki
Wehrmachtu. We wrześniu 1944 r. został on przekształcony w 328
Grenadier-Ersatz-und Ausbildungs-Bataillon. W życiorysie z 1948 r.,
przechowywanym w gdańskim oddziale Polskiego Związku Byłych Więźniów
Politycznych, Józef Tusk napisał: „25 sierpnia 1944 roku Niemcy wysłali
mnie do Niemiec na roboty przy budowie okopów i pracowałem przy budowie
bunkrów, rowów przeciwpancernych itd”. Eleonora Gurkowska, córka Józefa
Tuska, w sierpniu 2006 r. opowiadała dziennikarce Barbarze Szczepule,
że ojca „wysłano chyba na front wschodni, do Kurlandii, bo jeszcze
z Nowego Portu mama dostała od niego wiadomość, że takie pogłoski krążą
wśród nowo powołanych”. A „z tej Kurlandii przerzucono ojca statkiem
do Danii i tam gdzieś - gdzie, nie wiadomo - zaraz dostał się do niewoli
angielskiej czy amerykańskiej”.
W lipcu 2006 r. Donald
Tusk otrzymał z archiwum brytyjskiego Ministerstwa Obrony informację,
że „Józef Tusk, urodzony 23 marca 1907 roku w Gdańsku, syn Józefa, nie
figuruje w żadnym wykazie”, choć wcześniej członkowie rodziny
twierdzili, że trafił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Ewa Tusk mówiła w 2008 r. Romanowi Daszczyńskiemu: „Teść uciekł
z Wehrmachtu do polskiego wojska”. Co się więc działo z Józefem Tuskiem
po 24 listopada 1944 r., kiedy to – jak wynika z zapisu w niemieckim
archiwum - przestał być żołnierzem Wehrmachtu? Czy był jeńcem wojennym
zatrzymanym przez Brytyjczyków? Do Sopotu Józef Tusk wrócił
w październiku 1945 r. We wrześniu 2006 r. Donald Tusk twierdził:
„Myślę, że dziadek Józef był polskim patriotą. We wrześniu 1939 r. nie
wyrzekł się polskości, za co kilka lat przesiedział w hitlerowskich
obozach. W 1945 roku wrócił do Polski i nigdy nie myślał o emigracji,
choć przecież mógł wyjechać. Myślę, że jest to typ patriotyzmu, którego
moi przeciwnicy polityczni nie rozumieją, bo po prostu rozumieć
nie chcą”.
Żeby być wcielonym do Wehrmachtu, tak jak
Józef Tusk, trzeba było się znaleźć na Niemieckiej Liście
Narodowościowej – Deutsche Volksliste. Część historyków twierdzi,
że wpis na listę narodowościową był dla Kaszubów przymusowy.
Zwykle Volkslistę podpisywał ojciec jako głowa rodziny i obowiązywała
ona członków rodziny. Volkslista obejmowała cztery grupy:
Reichsdeutscher (osoby działające przed wojną jako mniejszość niemiecka
w Polsce), Deutschstaemmige (osoby przyznające się do narodowości
niemieckiej), Eingedeutschte (autochtoni i Polacy niemieckiego
pochodzenia) oraz Ruecktgedeutschte (spolonizowani Niemcy oraz Polacy
zakwalifikowani jako wartościowi rasowo). W Wolnym Mieście Gdańsku osoby
posiadające obywatelstwo gdańskie automatycznie zostały uznane
za Niemców po 1 września 1939 r. Ale pod koniec wojny i ich wzywano
do wpisywania się na Volkslistę. „Volksdeutschostwa żadnego nigdy nie
przyjmowałem” – napisał Józef Tusk w życiorysie z 1948 r. W wywiadzie
z marca 2008 r. Ewa Tusk wspomina o „czwartej grupie” swego ojca
Franciszka Dawidowskiego. Czy to może oznaczać czwartą grupę Volkslisty?
Juliannę Tusk z d. Jeżewską, żonę Józefa Tuska, tego samego
dnia, kiedy aresztowano jej męża, czyli 1 września 1939 r. wyrzucono
z mieszkania, razem z małymi dziećmi. Trójkę dzieci przygarnęli krewni,
zaś Donald, ojciec późniejszego premiera i Eleonora zostali z matką.
Po kilku miesiącach Julianna Tusk została zatrudniona jako księgowa
w fabryce Gerharda Schatza, produkującej perfumy i mydło. Zamieszkała
wtedy w suterenie budynku fabrycznego, dokąd ściągnęła wszystkie dzieci.
Brakuje informacji, czy babka Donalda Tuska dostałaby pracę
w niemieckiej fabryce, na stanowisku, gdzie trzeba było biegle
posługiwać się niemieckim, bez przynależności do którejś z grup
Niemieckiej Listy Narodowościowej.
Wedle rodzinnego
przekazu drugi dziadek Donalda Tuska, Franciszek Dawidowski, 1 września
1939 r. schował się w studni, gdzie przesiedział tydzień. Córka
Ewa, matka Donalda Tuska, opuszczała mu jedzenie na sznurku. Gdy się
ujawnił, skierowano go na przymusowe roboty do stoczni, a potem
do Kętrzyna, gdzie – jak wspominała Ewa Tusk – „pracował jako robotnik
przy budowie Wilczego Szańca”. Musiało to być w końcówce 1940 r. lub
w 1941 r. gdyż wtedy ruszyły wielkie prace w kompleksie Wolfschanze.
„Doszło do katastrofy budowlanej, bodajże zawalił się jakiś sufit. Wśród
rannych był mój tatuś, położyli go w szpitalu polowym. Stracił oko,
miał zmiażdżoną nogę. Któregoś dnia cały personel medyczny zaczął
zachowywać się tak, jakby szedł na defiladę. I nagle - do sali wchodzi
Hitler. Sala była duża, a on chodził od łóżka do łóżka i podawał chorym
rękę. Tata leżał obok kolegi Polaka. Obaj powiedzieli sobie, że za żadne
skarby nie podadzą Hitlerowi ręki, więc udawali umarlaków. Tata zezował
tylko przez przymrużone oko, co się dzieje. Hitler podszedł do jego
łóżka, lekko się nachylił, zobaczył, że stan jest ciężki, i tylko
poklepał tatusia po ramieniu” – mówiła w 2008 r. Ewa Tusk
Romanowi Daszczyńskiemu.
Ewa Tusk opowiedziała też o Marii
Dawidowskiej, siostrze ojca, która zginęła 30 stycznia 1945 r. Była
na pokładzie statku „Wilhelm Gustloff”, storpedowanego przez sowiecki
okręt. Ewa Tusk mówiła: „Nie [uratowała się]. Ani ona, ani trójka jej
małych dzieci. Ocalał tylko jej najstarszy syn, ale imienia nie
pamiętam. Po wojnie mieszkał w Niemczech, podobno już nie żyje”. Jest
bardzo mało prawdopodobne, a wręcz niemożliwe, żeby Polka z czwórką
dzieci znalazła się wśród pasażerów MS Wilhelm Gustloff, gdzie
na pokładzie byli m.in. gestapowcy, członkowie NSDAP, policjanci,
żołnierze, pracownicy niemieckiej administracji. Polskich cywilów tam
nie było. Jeśli nie Maria Dawidowska była w styczniu 1945 r. z jakichś
powodów ważna dla uciekających Niemców, to jej mąż, o którym jednak nic
nie wiemy i o którym członkowie rodziny nie wspominają. Generalnie
niewiele wiemy o rodzinach Tusków i Dawidowskich przed wojną, w jej
trakcie oraz krótko po jej zakończeniu. Po wojnie mogli się znaleźć
w Niemczech, i to nie tylko ze względu na niemieckie korzenie babki
Donalda Tuska - Anny Liebke. Zresztą siostra ojca Donalda Tuska,
Eleonora Gurkowska, do Niemiec się przeniosła.
Donald
Tusk zawsze podkreślał specyfikę kulturową i narodowościową Gdańska
i Sopotu oraz dużej części Pomorza. Często mówił, że jest przede
wszystkim gdańszczaninem, ewentualnie Kaszubem. Aktywnie
włączył się w tworzenie mitologii gdańskości i kaszubskości jako
odmiennej formacji kulturowej - ponadpaństwowej i niepolskiej,
na przykład podczas spotkania z pisarzem Guenterem Grassem czy
z ówczesną szefową Związku Wypędzonych, Eriką Steinbach. W Niemczech
Donald Tusk był traktowany jako ktoś, kto z powodu korzeni i rodzinnych
doświadczeń jest bardziej do przyjęcia niż każdy inny polski polityk.
W kwietniu
2014 r. były ważny działacz Platformy Obywatelskiej Paweł Piskorski
oświadczył, iż był świadkiem, jak na początku lat 90. Kongres
Liberalno-Demokratyczny Donalda Tuska dostawał pieniądze z Niemiec,
a konkretnie milion marek od CDU. Zaraz po tym Krzysztof Wyszkowski,
działacz antykomunistycznej opozycji i na początku lat 90. członek KLD
zaczął mówić o związkach Donalda Tuska z niemieckim wywiadem – BND.
Wyszkowski złożył nawet 4 marca 2016 r. zawiadomienie do prokuratora
generalnego „o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zdrady głównej
na rzecz RFN przez Donalda Tuska; dowód: pobieranie pieniędzy od BND”.
Inny były działacz PO, Janusz Palikot, oskarżył z kolei Tuska, że przed
2005 r. był szkolony przez specjalistów pracujących dla CDU,
i po to wyjeżdżał do Niemiec.
Wiele poszlak wskazuje
na to, że od początku swej drugiej kadencji jako premiera RP, czyli
od listopada 2011 r. Donald Tusk przymierzał się do objęcia ważnej
funkcji w instytucjach Unii Europejskiej, mimo że oficjalnie temu
zaprzeczał, np. 11 czerwca 2013 r. w TVN 24. Promotorem Tuska stała się
mająca z kolei polskie korzenie (ze strony ojca) kanclerz Niemiec Angela
Merkel. Polityka Tuska jako premiera już w pierwszej kadencji
była szeroko otwarta na Niemcy. W drugiej kadencji, a konkretnie
28 listopada 2011 r. w Berlinie, ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski
wygłosił przemówienie domagając się od Niemiec przewodnictwa w Europie.
Takie wystąpienie nie mogło nie być skonsultowane z Tuskiem. W związku
z perspektywą objęcia ważnego stanowiska w UE po listopadzie 2011 r.
właściwe żadna ważna decyzja rządu Tuska nie była sprzeczna z interesem
Niemiec. Czasem było to niekorzystne dla Polski, jak w wypadku polskich
stoczni, który upadły, podczas gdy niemieckie były chronione i udzielano
im pomocy publicznej.
Aż do agresji Rosji na Krym żadna ważna
decyzja Donalda Tuska jako premiera nie mogła być wroga wobec Moskwy,
jeśli Berlin tego nie chciał, a przeważnie nie chciał. Dowodzi tego
choćby postępowanie Tuska po katastrofie smoleńskiej, uznawanie Rosji
za państwo w pełni demokratyczne podczas wizyty w Polsce 6 grudnia 2010
r. ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Czy dla zmotywowania
i usatysfakcjonowania Tuska jako „przyjaciela Niemiec” przyznano
mu najważniejsze niemieckie nagrody: 13 maja 2010 r. – Nagrodę im.
Karola Wielkiego (laudacja Angeli Merkel), 10 listopada 2011 r. –
Nagrodę „Złotej Wiktorii dla Europejczyka Roku”, 31 maja 2012 r. –
Nagrodę im. Waltera Rathenaua (laudacja Angeli Merkel)? Największą
nagrodą dla Donalda Tuska było stanowisko przewodniczącego Rady
Europejskiej, które Angela Merkel wynegocjowała dla niego w pierwszej
połowie 2014 r. To Niemcy i Angela Merkel zapewniły też w marcu 2017 r.
drugą kadencję dla Tuska, otwarcie wchodząc w tej sprawie w konflikt
z rządem Beaty Szydło. Tuska poparły też wtedy najważniejsze
niemieckie media.
Jako przewodniczący Rady Europejskiej
Donald Tusk przyznał UE prawo ingerowania w polskie sprawy, np.
19 stycznia 2016 r. w wystąpieniu w Parlamencie Europejskim.
De facto Tusk wspierał koncepcję unii kilku prędkości, co mogło
doprowadzić do rozbicia UE i zaszkodzić Polsce. Donald Tusk praktycznie
wspierał też przez długi czas politykę zmuszania takich krajów jak
Polska do przyjęcia niekorzystnych zasad polityki migracyjnej, w tym
płacenia kar za odmowę przyjmowania kwot uchodźców. Od początku 2017 r.
Donald Tusk stał się de facto jednym z najważniejszych narzędzi
uderzającej w polskie interesy polityki forsowanej m.in. przez Niemcy,
Francję czy Holandię i instytucje UE, np. Komisję Europejską,
europarlament czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. A jako
przewodniczący RE, który powinien być bezstronny, otwarcie ingerował
w wewnętrzne polskie sprawy, np. 17 grudnia 2016 r. w wystąpieniu
we Wrocławiu, 19 kwietnia 2017 r. podczas happeningu na Dworcu
Centralnym oraz na ulicach Warszawy czy 10 listopada 2018 r. podczas
Igrzysk Wolności w Łodzi.
Kiedy Donald Tusk poważnie zajął się
polityką, często zachowywał się jak oportunista, przyłączający się
do większości z powodu spodziewanych korzyści. Tak zachował się
4 czerwca 1992 r., biorąc udział w obaleniu rządu Jana Olszewskiego. Tak
się prezentował podczas bardzo ważnej wizyty w lutym 2008 r. w Moskwie.
A po tej wizycie Donald Tusk stał się wręcz agencją reklamową
„demokraty” Putina. Ta wizyta skutkowała ślepotą polskich służb
na zagrożenia ze strony Rosji, a wręcz wpuszczeniem ich w „kanał”
współpracy z Rosją. W polityce wewnętrznej Donald Tusk sprawiał
wrażenie, że ulega różnym lobby i grupom interesów, skutkiem czego
zamiata pod dywan afery, gdzie naruszone były interesy jego promotorów.
Tak było w wypadku afer: hazardowej, stoczniowej, z willą Kwaśniewskich
w Kazimierzu, Amber Gold, gdzie wszedł w ostry konflikt interesów
z powodu zatrudnienia syna Michała w spółce córce OLT Express czy
w związku z aferą VAT, na której Polska straciła ponad 250 mld zł. Kim
jest zatem Donald Tusk? Odniósł niewątpliwy sukces osobisty. Ale
co Polska na tym zyskała?
autor:
Stanisław Janecki
Donald Tusk ma poważny problem! SONDAŻ: Polacy nie chcą, by były premier znów aktywnie działał w Polsce
Przeciwnikami politycznego powrotu Tuska do Polski jest aż 44 proc.
Polaków. 34 proc. ankietowanych uważa, że były premier rządu PO-PSL
powinien ponownie działać w kraju.
Aż 22 proc. badanych nie ma w tej sprawie zdania.
– mówi rp.pl Piotr Zimolzak z SW Research.
Tusk: Istotą targowickiej zdrady było obalenie konstytucji
Rady Europejskiej Donald Tusk w wykładzie "Nadzieja i odpowiedzialność.
O konstytucji, Europie i wolnych wyborach" przypomniał m.in historię
powstawania pierwszej polskiej konstytucji. Zauważył, że władza, która
na co dzień obchodzi konstytucję nie powinna obchodzić święta
konstytucji
Michał Karnowski: Wykład Tuska to żałosne
pogwałcenie elementarnych zasad, brutalne wejście do politycznej
krajowej gry. Niczego się nie nauczył
ma prawo angażować się w kampanię wyborczą po dowolnej stronie - ale
po rezygnacji ze stanowiska szefa Rady Europejskiej. Dopóki pełni ten
urząd, zobowiązuje go elementarna lojalność wobec tych, dla których tam
pracuje (a więc międzyrządowych struktur unijnych), państwa którego był
premierem i wszystkich Polaków.
Najweselszy moment występu Tuska to ten, gdy objawił nam się jako
Wielki Językoznawca, wdając się w głębokie rozważania na temat różnicy
między „albo” oraz „i”:
Potem
dostaliśmy Tuska psychologa, dywagującego o uzależnieniu od internetu,
Tuska technologa zatrwożonego chińską potęgą, Tuska futurystę
zaniepokojonego rozwojem wielkich koncernów, Tuska ekologa
zaniepokojonego smogiem (co przez osiem lat zrobił?).
Tylko o mafii vatowskiej, z którą walka była jego obowiązkiem jako premiera, nie wspomniał. Nie dziwię się.
Niektórzy
mówią: niepotrzebne zdziwienie, przecież jako premier Rzeczypospolitej
nie umiał zachować klasy, nie rozumiał, jakie obowiązki niesie ten
urząd. Ale ja uważam, że jednak należy się dziwić. Bo to zdziwienie jest
naszą niezgodą na nieodpowiedzialność, intelektualną płytkość
i rozmywanie reguł, które tyle nieszczęść przyniosły Polsce za jego
rządów. A jak widać - on się nic nie zmienił, niczego nie nauczył.
Tusk: Nie dajcie sobie wmówić, że mamy "nie przeszkadzać i popierać"
Rady Europejskiej Donald Tusk w wykładzie "Nadzieja i odpowiedzialność.
O konstytucji, Europie i wolnych wyborach" przypomniał m.in historię
powstawania pierwszej polskiej konstytucji. Zauważył, że władza, która
na co dzień obchodzi konstytucję nie powinna obchodzić święta
konstytucji
"Dziwna forma patriotyzmu. Sprowadzać rosyjski węgiel i truć nim polskie dzieci". Drugie przemówienie Tuska
wam i waszej determinacji władza wie, gdzie jest większość i dlatego wy
naprawdę macie na nią wpływ, nawet jeśli wydaje się ona wam czasami
arogancka - powiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwracając się
do osób, które zebrały się przed Uniwersytetem Warszawskim.
Zwolennicy i przeciwnicy Tuska starli się przed UW na transparenty i okrzyki. Obie grupy rodzieliła policja
tym jak szef Rady Europejskiej Donald Tusk wygłosił wykład na
Uniwersytecie Warszawskim, przed kampusem UW zwolennicy byłego premiera
napotkali grupę jego przeciwników. Doszło do przepychanek słownych. Obie
grupy oddzielała policja.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
120. Pan Jażdżewski założył
Pan Jażdżewski założył właśnie Związek Wojujących Bezbożników przy Donaldzie Tusku i Koalicji Europejskiej. Niełatwy wybrali los
zawierającą niezwykłe, wstrząsające ale i precyzyjne, relacje
z początkowego, „leninowskiego” okresu komunistycznych
obozów koncentracyjnych.
Przytoczyłem tam spory fragment o tym z jaką szczególną nienawiścią traktowano tam kapłanów. W tym, z jaką wściekłością uprawiali swoje bluźnierstwa członkowie Związku Wojujących Bezbożników:
Przypomniał mi się ten fragment, kiedy obejrzałem oszalały występ pana Leszka Jażdżewskiego,
którego poprzedzające „wykład” Tuska wystąpienie, jakże „zgrabnie”
porównujące (ku rechotowi sali) Kościół do świni, spokojnie mogłoby
zostać wygłoszone w tamtym strasznym czasie.
Polska Suwerenna
@Suwerenna
Jedyne co
zapamiętam z wykładu Tuska to jego support. Skandaliczny i brutalny atak
na Kościół i ci piejący z zachwytu zwolennicy Donalda. Obrzydliwe.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jażdżewski brutalnie atakuje Kościół, a na sali ks. Kazimierz Sowa. Oburzeni internauci pytają: też klaskał? Obronił Kościół?
Straszne,
okrutne, nieludzkie padły tam słowa. A dla każdego, kto zna historię
Polski i codzienność Kościoła, także skrajnie nieuczciwe:
Antykościelny amok redaktora „Liberté”! „Kościół używa krzyża jak pałki”; „Zaparł się Chrystusa”. I to wszystko na auli UW!
Nie jestem pewiem, czy ma rację Piotr Semka dowodząc, że
View image on Twitter
Piotr Semka
@PiotrSemka
Tusk używa Jażdzewskiego dokładnie tak samo jak kiedyś spuszczał
że smyczy Palikota. Do gryzienia oponentów i mówienia rzeczy, których
samemu nie chce mówić na głos.
Czasami
takie rzeczy, zwłaszcza politykom leniwym, wchodzą w paradę wbrew ich
woli. Ale bez wątpienia reakcji Tuska nie było, podobnie jak obecnego na
sali księdza Kazimierza Sowy. Był za to rechot sali, poczucie, że pan
Jażdżewski dobrze wyraził to, co i oni chcieliby Kościołowi wygarnąć.
Ba, przez lata PRL wielu z nich wygarniało, ale potem przyszedł czas,
kiedy trzeba było poudawać „szacunek”. Dziś już nie trzeba, dziś można
klaskać nowemu Związkowi Wojujących Bezbożników.
Że jeszcze za wcześnie na takie porównania? Cóż, zerknijcie Państwo na
dzisiejsze także bolszewickie wydarzenia w Toruniu, przed siedzibą jakże
zasłużonego dla Polski Radia Maryja:
Obłęd! Działaczki manify przebrane w sutanny urządziły „chryję” pod
Radiem Maryja pod hasłem: „Jezus był lewakiem”. WIDEO
Słusznie podkreśla Marzena Nykiel, że seans nienawiści w Toruniu jest
ważnym ostrzeżeniem. Ja osobiście nie mam pewności, czy rozgrzany
antyklerykalizmem pan Jażdżewski i bijący mu brawo nie będą chcieli
wkrótce robić w kościołach tego, co ich poprzednicy tak ochoczo robili w
cerkwiach za bolszewików. Są na tej samej ścieżce.
A kto wie, może i nazwę pisma zmieni? Podpowiadam: poprzedni, sowiecki
Związek, wydawał m.in. „Bezbożnika” oraz „Antyreligioznika”.
Wszyscy założyciele odnowionego Związku Wojujących Bezbożników weszli na
niełatwą ścieżkę. Na końcu zawsze jest ludzka krzywda i straszliwa
pustka, której nie da się wypełnić. Jest też sumienie, którego nie da
się zakrzyczeć. Z tego punktu widzenia wypada im współczuć. Już za kilka
dekad i oni zobaczą, do czego przykładają rękę.
autor: Michał Karnowski
Kaczyński: Kto podnosi rękę na Kościół, ten podnosi rękę na Polskę
jest jedynym depozytariuszem systemu wartości, który w Polsce jest
powszechnie znany. Kto podnosi rękę na Kościół, chce go zniszczyć, ten
podnosi rękę na Polskę" - powiedział w sobotę w Pułtusku prezes PiS
Jarosław Kaczyński.
Ziemkiewicz
ostro o hipokryzji opozycji. „«Bananowa elita» III RP jest tyleż
obłudna, co zwyczajnie pop*******na. Po prostu nie da się jej szanować”
Rafał Ziemkiewicz w swoim wpisie obnażył hipokryzję
opozycji totalnej. Zgromadzeni na Uniwersytecie Warszawskim z takim
samym entuzjazmem przyjęli zarówno słowa Donalda Tuska o „potrzebie
wzajemnego szacunku mimo odmiennych poglądów”, jak i słowa wypowiedziane
przez Leszka Jażdżewskiego, który porównał Kościół katolicki i
katolików do świń tarzających się w błocie.
– Ten pan na mównicy to Donald Tusk – współtwórca (co najmniej)
najgłębszego podziału polskiego społeczeństwa od czasów Sanacji.
Przywódca partii, która zapowiadała „dorżnięcie” przeciwników, i który
sam kazał im „wymrzeć jak dinozaury”. Najwyższy autorytet formacji
scementowanej poczuciem, że reprezentuje elitę – jak ujął to inny jej
autorytet „szlachtę” – i jako taka jest lepsza od „pańszczyźnianych”,
czyli „hołoty kupionej za pięćset plus” – napisał publicysta.
– Donald Tusk przemawia o naszej wspólnocie, potrzebie wzajemnego
szacunku mimo odmiennych poglądów i wspólnej odpowiedzialności za
państwo, które nie staje się własnością tego, kto wygrał wybory, i
apeluje o politykę wolną od chęci niszczenia przeciwnika. Sala pełna
wybitnych „szlachciców” bije mu brawo.
Bezpośrednio przed Tuskiem przemawiał lewacki hunwejbin, wzywając
do wyrugowania z polskiego życia publicznego Kościoła i nazywając
katolików „świniami w błocie”. Jemu też sala biła brawo – podkreślił Rafał Ziemkiewicz.
Publicysta podkreślił, że zgromadzeni na widowni, to m.in. „prof.
Andrzej Rzepliński – kawaler papieskiego orderu «Pro ecclesia et
pontifice» za zasługi dla Kościoła”.
– Kiedy go odbierał, wicenaczelny „Gazety Wyborczej” w ostrych
słowach wzywał do odebrania mu, jako agentowi obcego państwa (Watykanu)
stanowiska przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego. Bardzo możliwe,
że Pacewicz (dziś naczelny serwisu okopress) też jest na sali i też bije
brawo, zarówno Tuskowi, jak i jego przedmówcy – przypomniał.
– Można by jeszcze wiele napisać, ale tyle chyba wystarczy, by
unaocznić, że „bananowa elita” III RP jest tyleż obłudna, co zwyczajnie
pop*******na i że nie szanuję jej za grosz nie dlatego, że jestem
„moczarowcem”, tylko dlatego, że po prostu nie da się jej szanować – skwitował Rafał Ziemkiewicz.
Taki obrazek z życia bananowej elity. Jeszcze dziś i jutro można kupić numer @DoRzeczy_pl z artykułem o chorobie wściekłych profesorów. pic.twitter.com/BhICPregh4
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) May 4, 2019
Źródło: Twitter
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
121. Prezes Akcji Katolickiej:
Prezes Akcji Katolickiej: Poniżono Kościół, poniżono polski lud wierny Bogu i naszych pasterzy
Kościół. Poniżono i obrażono nas, polski lud wierny Bogu, sakramentalne
kapłaństwo i naszych pasterzy. Zdeptano godność człowieka, osiągając
satysfakcję samego siebie – podkreśla prezes Akcji Katolickiej w Polsce
Urszula Furtak w oświadczeniu przekazanym PAP we wtorek.
Tusk wystąpił na Uniwersytecie Poznańskim. Mówił m.in. o Jażdżewskim i zatrzymaniu Podleśnej
to przestrzeń publiczna, bez której żadna demokracja nie jest w stanie
przetrwać; +gorączka+ wokół słów jakie przed kilkoma dniami padły na UW
przysłania istotę problemu; kluczowe jest pytanie o to, ile wolności
jest na polskich uczelniach - powiedział we wtorek szef RE Donald Tusk.
Juncker bije w TVP: Mój przyjaciel Donald Tusk jest porównywany do Hitlera i Stalina, to obrzydliwe
szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska do Hitlera i Stalina jest
całkowicie nie do zaakceptowania - oświadczył we wtorek w Brukseli szef
Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, wskazując, że liczba ataków ad
personam rośnie w Europie.
Tusk nawiązuje do powtórzonych wyborów w Stambule: Przypilnujmy naszych spraw, by tego nigdy nie przeżyć
sytuacja w Turcji będzie memento dla myślących, że bez demokracji jakoś
sobie poradzimy - mówił w Poznaniu przewodniczący Rady Europejskiej
Donald Tusk. Dodał, że to "krytyczny moment" w negocjacjach akcesyjnych
Turcji z UE.
Tusk porównuje profanację obrazu Matki Bożej do dzieła Memlinga! Polityczna walka opozycji usprawiedliwi najbardziej brutalny…
Donald Tusk kontynuuje swój tour po uniwersytetach. Podczas
dzisiejszego wystąpienia w Poznaniu, nawoływał do poszanowania wolności
słowa, nie dostrzegając najmniejszej różnicy pomiędzy profanacją
a twórczością. Skrytykował zatrzymanie i przesłuchanie Joanny Podleśnej
w sprawie profanacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Wyraził przy
tym pretensję, że informacja ta obiegła cały świat „od Iranu
przez Rosję”.
– stwierdził zupełnie serio Donald Tusk w swoim uniwersyteckim przemówieniu.
– dodał Tusk.
Forum Żydów Polskich: Biblijna tęcza i tęcza LGBT są w kulturowym konflikcie
Argument,
że tęcza symbolizująca ruch LGBT jest w jakiś sposób zgodna z symbolem
biblijnego Przymierza jest kłamliwy lub - co najmniej - błędny; te dwa
symbole pozostają w kulturowym konflikcie - napisało na Twitterze Forum
Żydów Polskich.
Brudziński o zatrzymaniu Podleśnej: Czy my, katolicy, jesteśmy obywatelami drugiej kategorii?
Elżbiety Podleśnej i postępowanie w sprawie profanacji w Płocku było
absolutnie zgodne z prawem - powiedział w środę szef MSWiA Joachim
Brudziński. Jego zdaniem policja ma też obowiązek ustalić tożsamość
innych osób uczestniczących w tym akcie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
122. Kampania prezydencka już
Kampania prezydencka już ruszyła? Tusk w "Wyborczej": Polską rządzi ktoś, do kogo nie można dotrzeć. Kiedy ja byłem premierem...
CZYTAJ WIĘCEJ: Ależ laurka! Kurski rozpływa się w „Wyborczej” nad Tuskiem: To mąż stanu. Gniecie i przeraża władzę. PiS boi się go jak ognia
Kampania prezydencka już ruszyła? Dziennik Michnika zrobił swoje. Donald Tusk Człowiekiem Roku „Gazety Wyborczej”
Zacznijmy
od brexitu. Zdaniem Tuska problem ten pojawił się wraz z przystąpieniem
Wielkiej Brytanii do wspólnoty. Do tego referendum „wypadło
w najgorszym możliwym momencie” i jest efektem „fałszywej
kalkulacji politycznej”.
—
stwierdził Tusk, dodając, że podczas „Marszu miliona” z „dużą frajdą”
zauważył takie osobiste akcenty jak hasła, że powinien zostać premierem
na Wyspach. Ocenił, że wiele popularności w Wielkiej Brytanii przyniosło
mu jego stanowisko przeciwne brexitowi.
— przekonywał Tusk.
Czyżby nie pamiętał, co brytyjska prasa miała o nim do powiedzenia właśnie ws. brexitu?
Oświadczył,
że premier David Cameron dostał od UE więcej, niż tak naprawdę należało
się Brytyjczykom, ale nikt nie zwrócił na to uwagi, bo paliwem dla
brexitowych nastrojów była zwiększająca się liczba imigrantów na Wyspach
- również tych z Polski.
—
stwierdził Tusk, dodając, że mówienie o upokorzeniu Brytyjczyków przez
UE jest argumentem absurdalnym, podnoszonym przez osoby fałszywe.
— przekonywał Tusk.
Redaktorzy
z Czerskiej nie zapomnieli także o swoim ostatnio ulubionym słowie,
jakim jest „populizm”. Zapytany o to Tusk stwierdził, że siły
populistyczne przeżywają swoje wzloty i upadki, ale nie jest
to nic nowego.
— oświadczył Tusk.
W kontekście
populizmu odniósł się także do kryzysu migracyjnego. Stwierdził,
że wzbudził on demony i „dał tlen odrażającym formom politycznym,
wywołał na scenę ksenofobię i nacjonalizm”. Nie zapominał także
podkreślić swojej roli w tym wszystkim. Powiedział, że on sam
od początku podkreślał, że „polityka migracyjna nie może być funkcją
naszej bezradności”.
— mówił szef
RE, strasząc, że „jeśli liberalne demokracje nie zdołają zagwarantować,
że obywatele Unii będą czuli się bezpiecznie, to przegrają i oddadzą
za darmo władzę tym, którzy bezpieczeństwo przeciwstawiają wolności”.
— mędrkował Tusk.
Rozmowa
dotyczyła również rządów Prawa i Sprawiedliwości. Tusk stwierdził,
że jest krytyczny w stosunku do rządu, ale nie ma kompleksów w Brukseli.
Zdaniem
Tuska w relacjach Polski z Ukrainą jest „niepokojąca pasywność i sporo
złej krwi”. Jego zdaniem kiepskie jest również pojednanie
polsko-niemieckie, które „dziś jest na krawędzi”.
— oświadczył szef RE.
Tusk
pytany był także o to, czy „Polska wróci na należne jej miejsce
w polityce Unii”. W jego cenie ważniejsze od „niemądrej aktywności
polityków” jest „gra potencjałów”, a Polska wciąż potencjalnie jest
graczem wagi ciężkiej, ale Polska sama się z tego wycofała.
—
przekonywał Donald Tusk twierdząc, że kiedy on sam był premierem,
to z innymi przywódcami konfrontował się o wiele agresywniej
niż Morawiecki.
Co więcej, Tusk nie zapomniał też o groźbach
Polexitu, w których lubuje się totalna opozycja. Stwierdził, że w takich
przestrogach jest dużo prawdy.
— powiedział Tusk.
Szef
RE oświadczył także, że jego największym sukcesem jest utrzymanie
jedności w Unii Europejskiej „wbrew wszystkim okolicznościom”. Dodał,
że udało się zrozumieć, że otwarta Europa nie oznacza Europy bez granic.
Chwalił się, że dużo wysiłku włożył w zbudowanie porozumienia Grecji
z Niemcami. Przekonywał, że jeśli ktoś wierzy w to, że jest obywatelem,
to 26 maja pójdzie na wybory.
wkt/”Gazeta Wyborcza”
Donald Tusk - "człowiek demolka", to dziś żaden europejski mąż stanu, a wielki pusty balon z którego zeszło powietrze
do ataków na Polskę, nie tylko w sprawie art. 7, a jego antypolonizm był
i jest na tyle szokujący, by „spać spokojnie”. I chociaż ich człowiek
w Warszawie zawiódł, to jeszcze kąsa i jeszcze szkodzi Polsce i Polakom,
ale to już żaden mąż stanu, sprawny polityk szachujący innych czy
intelektualista, który miał przeprowadzić PO i KE przez pustynię
kolejnych lat w opozycji. Jesteśmy świadkami jak z tego wielkiego
politycznego balona, jego mocodawcy pomału spuszczają powietrze. Nawet
w sprawie szparagów nic już niemieckim bauerom nie pomoże, bo jest 500
plus. Donald Tusk to nie tylko zwyczajnie zły człowiek, ale wielki
szkodnik polskiej sprawy, a zarazem „Człowiek Roku” - „GW”. Jaka gazeta
taki „człowiek”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
123. Groteska! Tusk z nagrodą
Groteska! Tusk z nagrodą Człowieka Roku "GW". Michnik straszy "azjatyckim despotyzmem", a szef RE wzywa Polaków do pojednania
a azjatyckim despotyzmem, a państwem budowanym na wzór putinizmu czy
Kazachstanu. To jest realne miejsce „Gazety Wyborczej” w tym sporze.
Dziś trzeba powiedzieć jasno, kto podnosi rękę na demokrację polską,
na inaczej myślących, ten podnosi rękę na Polskę. (…) —mówił Adam Michnik podczas gali wręczenia nagrody Człowieka Roku „Gazety Wyborczej”, którą w tym roku otrzymał Donald Tusk.
Laudację wygłosił historyk Timothy Snyder, który chwalił Tuska
za walkę o interesy Europy i Brytyjczyków, którzy postanowili opuścić
Unię Europejską.
—mówił.
—dodał.
Następnie głos zabrał Donald Tusk.
—rozpoczął były premier.
—mówił Tusk.
—dodał.
—przekonywał Tusk.
—przekonywał.
—apelował szef RE.
—zaznaczył.
—zakończył Tusk.
Był
wykład na UW, było kilka zdań na UAM, jest w końcu nagroda „GW”. Jak
widać promocja Tuska trwa w najlepsze, ale wyników brak, co pokazuje
chociażby ostatni sondaż prezydencki zrealizowany na zlecenie TVN-u”.
rządowej, a także nie wydał żadnych formalnych poleceń podległym sobie
organom - napisano w projekcie raportu ws. Amber Gold.
Donald
Tusk "nie przejawiał zainteresowania" - wynika z wniosków końcowych
projektu raportu z prac sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold.
-
Wiele instytucji państwa nie dopełniło obowiązków ws. Amber Gold.
Skrajnie źle ocenić trzeba prokuraturę, służby specjalne i policję -
mówiła Małgorzata Wassermann, prezentując projekt raportu. "W toku prac komisji ujawnione zostało nieprawidłowe i nieetyczne
zaangażowanie wysokich funkcjonariuszy publicznych, w tym prominentnych
polityków Platformy Obywatelskiej w uwiarygodnianiu działalności
podmiotów z Grupy Amber Gold, polegające m.in. na zabieganiu o darowizny
na cele publiczne lub kulturalne" - napisano we wnioskach końcowych
projektu raportu do którego pełnej treści dotarła PAP.
Z raportu wynika też, że na żadnym etapie działalności piramidy
finansowej, także po 24 maja 2012 r., kiedy szef ABW przekazał
premierowi informację o faktycznym charakterze działalności Amber Gold,
Donald Tusk nie zapewnił koordynacji prac organów administracji
rządowej, a także nie wydał żadnych formalnych poleceń podległym sobie
organom administracji rządowej w celu podjęcia i koordynacji działań
mających na celu przerwanie przestępczego procederu.
"Symbolicznym
wręcz przejawem tych nieprawidłowości był udział w przeciąganiu po
płycie gdańskiego lotniska samolotu należącego do linii lotniczych z
Grupy Amber Gold takich osób, jak m.in. prezydenta Miasta Gdańska,
marszałka województwa pomorskiego, senatora RP (wszystkich związanych z
Platformą Obywatelską) oraz byłego prezydenta RP, Lecha Wałęsy" - dodano
w projekcie raportu.
Wynika
z niego również, że działalność Amber Gold "mogła i powinna była zostać
uniemożliwiona przez organy publiczne zarówno w momencie jej
rozpoczęcia, jak i na każdym późniejszym etapie rozwoju".
"Prezes
Rady Ministrów nie dokonał osobiście żadnych ustaleń i nie podjął
jakichkolwiek działań wobec podległych sobie instytucji i organów, tj.
prezesa UOKiK, przewodniczącego KNF, ministra transportu, budownictwa i
gospodarki morskiej (nadzorującego ULC), które to organy prowadziły
czynności wobec podmiotów z grupy Amber Gold" - czytamy w projekcie
raportu.
Dodano,
że Donald Tusk w celu zapewnienia wymaganego współdziałania służb
specjalnych mógł żądać od szefów ABW i CBA informacji związanych z
planowaniem i wykonywaniem powierzonych ustawowo zadań.
"W
sprawie Amber Gold ówczesny premier nie wykonywał osobiście
jakichkolwiek czynności nadzorczych nad ABW i CBA, jak i nie wydawał
żadnych wiążących wytycznych i poleceń szefom tych służb. A ponadto ani
razu formalnie nie zażądał informacji i opinii od szefów ABW i CBA" -
napisano.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
124. Donald Tusk pojawił się w
- Ostatnio słyszałem, że padły tu słowa o szariacie. Szariat to mniej więcej w praktyce państwo wyznaniowe. Autor tych słów, a znam go długo i dobrze, jak mówi, że chce przed czymś bronić, to z reguły o tym marzy - stwierdził Tusk, nawiązując do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które padły na konwencji PiS w Łodzi. - W Europie widzę bardzo wielu kandydatów na takich lokalnych wodzów. Na świecie różnie ich nazywają, jeden się nazywa prezes, inny Ajatollah. Różnica jest relatywnie nieduża - mówił Tusk.
Prosił, by przed wyborami do Parlamentu Europejskiego ludzie "odrzucili zwątpienie i strach". - Nie ma żadnego powodu, żebyście się lękali. Jest nas po prostu więcej, wystarczy w niedzielę pójść i wybrać Polskę i Europę, te wielkie wartosci
------------------------------------------------------------------
Janusz Szewczak po występie Tuska: "Król Europy i okolic" traci kontakt z rzeczywistością. Nie ma tego „powera”
Podczas swojego występu na pl. Konstytucji w Warszawie, Tusk mówił o „prezesie” i „ajatollahu”. To dość
ryzykowne porównania ze strony Donalda Tuska. Mesjasz Platformy
Obywatelskiej też mógłby zostać porównany do różnych nieciekawych
postaci. Pamiętajmy o nagrodach, które dostawał, chociażby tę im.
Walthera Rathenaua. Ktoś mógłby porównać go np. do Janusza Radziwiłła,
generała Stanisława Szczęsnęgo Potockiego, hetmana wielkiego koronnego
Franciszka Ksawerego Branickiego czy hetmana polnego koronnego Seweryna
Rzewuskiego. Widać, że pustka programowa i impotencja intelektualna
przekładają się na próby obrażania. Mamy do czynienia z pasmem klęsk
wizerunkowych Donalda Tuska. Nie ma już w nim tego „powera”. Jest jak
balon, z którego spuszczane jest powietrze. Prawdopodobnie przez jego
mocodawców. Wizyty w Polsce wyglądają jak próby braterskiej pomocy
ze strony reprezentanta Niemiec i Malty – powiedział Janusz Szewczak. Jest
rudy i mściwy. Przypomina dziś rycerza von Gersdrofa wziętego
do polskiej niewoli w bitwie pod Grunwaldem. Platformę czekają kolejne
klęski pod Gruwaldem – dodał.
Szewczak przypomniał zarzuty, które pojawiły się pod adresem Donalda
Tuska, do których przewodniczący Rady Europejskiej nigdy się
nie odniósł.
– stwierdził w rozmowie z wPolityce.pl.
Ks. prof. Bortkiewicz: Donald Tusk dokonał autoryzacji znieważenia wizerunku Królowej Polski
7 maja miały miejsce obchody 100-lecia UAM, uczelni, która w 1932
obdarowała prof. Kazimierza Twardowskiego swoim doktoratem honorowym.
Ten odwdzięczył się wspaniałym wykładem „O dostojeństwie Uniwersytetu”.
Temat „dostojeństwa” wrócił w wykładzie, a raczej pogadance politycznej
wygłoszonej przez przewodniczącego RE. Pan Tusk ustosunkował się do
wysłuchanych przez siebie słów podczas wykładu na UW. Według niego
nieistotna była treść wypowiadanych wtedy słów. Nieistotne były obelgi
czy inwektywy, istotne jest pytanie o to, czy uniwersytet jest
przestrzenią wolną, w której słowo może wybrzmiewać w sposób
nieskrępowany. I znowu – ważny był kontekst i miejsce tej wypowiedzi, a
także audytorium i reakcja elit intelektualnych zgromadzonych w tej Sali
— mówił ks. Bortkiewicz. Mówca dokonał autoryzacji znieważenia
wizerunku Królowej Polski. Przypomnę, że to wizerunek Królowej Polski,
która była nią wtedy, gdy nie było wojska, rządu, państwa. To nie jest
znieważenie uczuć. To znieważenie Królowej Polski— stwierdził.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
125. "Polskość to
"Polskość
to nienormalność...". Esej Donalda Tuska sprzed 30 lat odnaleziony.
Trafił nawet na licytację: "Na coś się wreszcie przyda"
A to wspomniany cytat:
Jak podkreślił na koniec Maciej Świrski:
Ile zarobi Donald Tusk zdając swój brukselski urząd? Kwota powala na kolana!
Miłościwie nam panujący Cesarz Europy i okolic, pan Donald Tusk nie
musi narzekać na zaniżone zarobki, typowe dla emigranta – miesięcznie
zarabia 140 tysięcy złotych. Prawdziwym interesem będzie jednak zdanie
urzędu imperatora, kwota uzbierana z podatków Europejczyków, jaką
dostanie od Brukseli, powala na kolana. Kiedy w grudniu Donald Tusk zakończy swoją w misję w Eurokołchozie, to
na otarcie łez zostanie mu dodatek przejściowy w łącznej wysokości 1,4
miliona złotych.
To jednak nie wszystko, ponieważ tak zacnej personie w opinii
eurokratów należy się coś od życia. Tak więc, nawet jeśli pan Tusk
znajdzie sobie jakąś pracę po rozstaniu z intratną brukselską posadką to
i tak przez dwa lata będzie mu wypłacana pencsja w wysokości 57 tysięcy
złotych miesięcznie.
„Nawet jeśli były polski premier znajdzie sobie nową pracę, wciąż
może inkasować dodatek przejściowy. Przestanie mu się należeć dopiero
wtedy, gdy nowa pensja w połączeniu z rekompensatą przekroczy
wynagrodzenie, jakie Tusk dostaje obecnie jako szef Rady Europejskiej,
czyli prawie 140 tysięcy złotych miesięcznie.”
Tusk: Arabski nie ponosi żadnej odpowiedzialności za katastrofę smoleńską
Arabski był pod każdym względem świetnym szefem kancelarii premiera i
nie ponosi w najmniejszym stopniu żadnej odpowiedzialności za katastrofę
smoleńską – podkreślił w poniedziałek Donald Tusk.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
126. To musiało zaboleć. Juncker
To musiało zaboleć. Juncker wyśmiał Tuska przed kamerami! Internauci: "Szorstka przyjaźń na szczytach EU...". KOMENTARZE
i widać było, że sprawiło mu to przyjemność. Donald Tusk w czasie
konferencji prasowej powiedział, że nie jest brany pod uwagę jako
kandydat na przyszłego przewodniczącego Komisji Europejskiej.
„Na szczęście nie” - zażartował stojący obok szefa Rady Europejskiej
obecny szef KE Jean-Claude Juncker. I tak Juncker wbił szpilę Tuskowi,
a internauci sprawę komentują. Złośliwości pod adresem byłego premiera
nie brakuje.
Juncker już otwarcie sugeruje, że Tusk to tylko słup. A Polska wyszła na karierze Tuska jak Zabłocki na mydle
Polska na szczycie UE zawetowała zapisy ws. neutralności klimatycznej. Jest reakcja Tuska
pod uwagę smog i rolę rosyjskiego węgla w polskiej gospodarce, byłbym
bardziej wrażliwy na cele klimatyczne - mówił w Brukseli szef Rady
Europejskiej Donald Tusk, komentując m.in. polską blokadę zapisów w
sprawie neutralności klimatycznej na unijnym szczycie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
127. Tusk o obsadzie stanowisk UE:
Tusk o obsadzie stanowisk UE: polski rząd niczego nie ugrał
rząd niczego nie ugrał dla siebie w kwestii obsadzenia kluczowych
stanowisk unijnych - ocenił w czwartek szef Rady Europejskiej Donald
Tusk. Pytany, czyją winą jest brak kandydata Europy
Środkowo-Wschodniej...
Tusk musiał być w szoku. Ostra krytyka ze strony hiszpańskiego europosła: Wykluczył pan Europę Wschodnią z podziału stanowisk
Esteban Gonzalez Pons, który reprezentuje Europejską Partię Ludową
nie szczędził słów krytyki w stosunku do odchodzących unijnych władz.
Hiszpan krytykował sposób wyboru najwyższych urzędników w Unii Europejskiej.
– powiedział.
Zawiodła dyplomacja państw Europy Środkowej czy zaszkodziły opinie o Tusku jako szefie Rady Europejskiej?
Brak ważnego stanowiska dla przedstawiciela naszego regionu we władzach Unii to problem (i także podsumowanie) Tuska, a nie…
Te słowa skierowane były właśnie do Tuska. I dobrze, że padły.
Bo nawet jeśli - założmy na chwilę - Tusk miałby rację oskarżając
polski rząd o fatalną strategię („Widzę, kiedy to porównuję z naszą
pozycją w Europie sprzed kilku lat, że generalnie o wiele lepiej mieć
pozytywne projekty”) to przecież Polska nie jest jedynym krajem regionu.
Można było wskazać na jedno z pięciu kluczowych stanowisk kogoś
z Czech, Słowacji czy innego kraju unijnego wschodu, południa i północy.
Wskazać albo choćby o to zawalczyć. Konkretnie - mógł to zrobić
Donald Tusk, w końcu „król Europy”, sam sugerujący często, że wie, jak
skutecznie poruszać się po salonach.
Skoro Tusk tego nie zrobił, to znaczy, że albo niewiele może, albo
w istocie nie zależy mu na geograficznej, regionalnej równowadze w Unii,
albo jedno i drugie.
W każdym razie, to powinien być jego problem, może nawet bardziej niż polskiego rządu. Bo polski rząd miał prawo uznać, że woli zablokować Timmermansa niż walczyć o jakieś stanowisko. Miał prawo, bo realnie patrząc, Timmermans w roli szefa KE mógłby nam zrobić sporą krzywdę,
byłby także potężnym upokorzeniem i sygnałem, że można zrobić karierę
na atakowaniu Polski. Z kolei jakiekolwiek realnie ważne stanowisko dla
Polaka nie wchodziło w grę także dlatego, że pięć lat temu awansował
Tusk, więc teraz szanse były bliskie zeru.
W tym kontekście zachwianie
regionalnej równowagi w Unii, oddanie wszystkiego starym państwom
członkowskim, nie jest ani winą, ani problemem polskiego rządu, na pewno
nie problemem pierwszoplanowym. My w obecnej sytuacji,
w obliczu wieloletniej nagonki, mieliśmy i musieliśmy mieć inne
priorytety, sprowadzające się do obrony podstaw naszej suwerenności
i prawa do reform. Bo przy tej skali ataku my musimy bronić się przede
wszystkim na poziomie państwowym, krajowym. Inne drogi
to gruszki na wierzbie.
Ale Tusk nie może wzruszyć ramionami.
Również z tego względu, że będzie odchodził ze stanowiska zostawiając
wspólnotę porządnie zdemolowaną przez egoizm silnych i bogatych;
i to Tusk nie potrafił ich powstrzymać przed tak brutalnym wyrażeniem
frustracji i złości na niepokornych środkowoeuropejczyków.
Pytajmy Tuska o jego skuteczność w Unii. To, że wiemy, że była i jest niewielka, nie znosi wagi pytań.
Wiceszef Europejskiej Partii Ludowej, Hiszpan Gonzalez Pons
krytykuje Donalda Tuska za efekt unijnego głosowania nad obsadą
najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej. - Wykluczył pan Europę
Wschodnią z podziału stanowisk. W tym pakiecie nie znalazło się ani
jedno nazwisko z tego regionu – powiedział Pons podczas debaty w
Parlamencie Europejskim. (...)
- Zadecydowali państwo również, jak będzie wyglądała struktura KE, ilu będzie wiceprzewodniczących. To
jest niezgodne z traktatem. Narzucają państwo PE, kto miałby zostać
wybrany na naszego przewodniczącego. Teraz chcą państwo zadecydować, kto
będzie stał na czele Europejskiego Banku Centralnego. To nie jest demokracja. Pan tak naprawdę popiera eurosceptyków, a nawet nacjonalistów – powiedział Gonzales Pons, zwracając się do Donalda Tuska.
https://polskieradio24.pl/5/1223/Art...nych-stanowisk
Lista sukcesów jest nieskończona, a miejsce w historii zaklepane:
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
128. Donald Tusk kończy.
Donald Tusk kończy. Największa porażka? Nie zablokował Nord Stream 2
Donald Tusk kończy szefowanie Radzie Europejskiej. Jak
ocenia Paweł Musiałek, dyrektor Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego,
pięcioletnia kadencja Tuska nie była pasmem sukcesów. Największe
porażki Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej to Unia
energetyczna, brexit i relacje z USA. Oczywiście Tusk odniósł również
sukcesy. Zachował jedność UE w obliczu kryzysów oraz zadbał o utrzymanie
sankcji wobec Rosji.
że komisja będzie musiała wydłużyć pracę lub też zrezygnować z
kontynuacji przesłuchania byłego premiera.
Donald Tusk rzucił ręcznik. Nie będzie pomagał opozycji. Nawet on nie wierzy w jej zwycięstwo
ponieważ nie wierzy, iż pokona ona PiS. Wiele wskazuje na to, że to jego
koniec w krajowej polityce. Informacje na ten temat pojawiły się w
politycznych kuluarach konwencji programowej Platformy Obywatelskiej w
ostatni weekend. Donald Tusk miał powiedzieć swoim znajomym, że nie
wierzy w wyborczy sukces opozycji. […]
Co
za manipulacja! Tusk oskarża rząd o zamieszki w Białymstoku: "Kibole,
antysemici, homofobia. Tragedią jest władza, która jest ich patronem"
Donald Tusk dostosował się do kłamliwej tezy opozycji, że PiS ponosi odpowiedzialność za falę przemocy.
— napisał Schetyna na Twitterze.
Argumentom stawianym przez Tuska, Schetynę i innych
przedstawicieli opozycji zadają kłam działania podejmowane przez służby
chroniące bezpieczeństwo i porządek publiczny.
— podkreśliła minister spraw wewnętrznych i administracji Elżbieta Witek.
I w tym momencie trzeba jasno powiedzieć: „Dość!”.abp Gądecki
Od dłuższego czasu mamy do czynienia z niezwykle intensywną dyskusją
społeczną, której przedmiotem jest Kościół. Pojawia się wiele głosów
nieprzychylnych, a nawet wrogich, wobec Kościoła i wartości religijnych.
W ostatnich tygodniach miały jednak miejsce akty jawnej profanacji
największych świętości, wobec których trzeba zdecydowanie zaprotestować.
Mam tu na myśli przede wszystkim profanację jasnogórskiego wizerunku
Matki Bożej, jak również akty bluźnierstwa, do których dochodzi podczas
tzw. marszów środowisk gejów, lesbijek, biseksualistów i
transseksualistów. Inicjatywy te cechują się swego rodzaju
przewrotnością, bo pretekstem do ich organizowania jest rzekomo promocja
większej tolerancji w społeczeństwie, tymczasem – o czym wspominałem w
liście – stają się one miejscem jawnej nietolerancji, obscenicznych
prezentacji oraz sposobnością do okazywania pogardy wobec
chrześcijaństwa, w tym także do parodiowania liturgii Eucharystii, oraz
do nawoływania do nienawiści w stosunku do Kościoła i osób duchownych.
Do tego należy dodać napaści na świątynie i fizyczne ataki na księży. W
ostatnim czasie zaistniało w społeczeństwie naprawdę wiele zła, które
dotyka wspólnotę Kościoła i wprost uderza w Boga i Matkę Najświętszą
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
129. Długa lista lotów Donalda
Długa lista lotów Donalda Tuska. PiS ujawnia dokument
traktowaniu wysokich urzędników państwowych i o przykładanie takiej
samej miary do wszystkich – powiedział zastępca rzecznika Prawa i
Sprawiedliwości Radosław Fogiel, odnosząc się do sprawy lotów o statusie
HEAD.
wyborczej pani premier Ewa Kopacz na pokładzie pociągu dokonywała
inspekcji kotleta, a za nią leciał pusty rządowy samolot. Dlatego
jeszcze raz apelujemy o przykładanie takiej samej miary do wszystkich –
podkreślił Fogiel.
Podczas konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński odnosząc się
do sprawy podkreślił, że „reguły muszą być takie same dla wszystkich”.
– Donald Tusk odbył w ciągu sześciu lat i 10 miesięcy urzędowania jako
premier 281 lotów do Gdańska. Ja w tej chwili oczekuję od państwa
zainteresowania tym. Odbył też szereg podróży do krajów egzotycznych,
atrakcyjnych turystycznie, ale co do sensu politycznego tych wyjazdów
można mieć pewne wątpliwości. No i jeździł tam z żoną – wskazał
Kaczyński.
Jak dodał, „w związku z zasadą obiektywizmu trzeba się tym bardzo poważnie zająć”.
Atakują, a sami latali. Tylko podróż Tuska do Peru kosztowała podatnika 1,5 mln zł
Co z
wyborczymi podróżami Ewy Kopacz rządowym samolotem? Poseł PO-KO: Nie
pamiętam takiego zdarzenia.
zobacz więcej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
130. Donald Tusk jest w formie.
Donald Tusk jest w formie. Potrafi przyłożyć oponentom, odwrócić
uwagę od swoich grzeszków i zaniechań. Mówimy jednak o formie sprawnego
polemisty, a nie polityka chcącego odgrywać kluczową rolę w państwie.
Tu sam Tusk sprawia wrażenie człowieka zrezygnowanego, który wszystko
to, co najlepsze zostawił dawno za sobą.
Były premier jest miłośnikiem piłki nożnej. Obecnie
przypomina zawodnika kończącego przygodę z futbolem, który nie marzy już
o transferze życia. Wie, że nie wygra Ligi Mistrzów. Skupia się
na podpisaniu emeryckiego kontraktu w zespole bez większych ambicji, ale
z bogatym budżetem. Przewodniczący Rady Europejskiej też zdaje sobie
sprawę, że hasło „powrót Tuska” nie ma już tej siły oddziaływania. Ba,
były premier otwarcie przyznaje, że jego macierzyste środowisko wybrało
inną drogę niż tę, którą sugerował.
— przyznał w wywiadzie dla TVN24.
A nie był to jedyny przypływ szczerości…
Tej myśli Donald Tusk jednak nie dokończył. Niech każdy sam sobie dośpiewa resztę.
I chociaż
data 2 grudnia (już po wyborach), którą były premier wskazuje jako
termin, w którym przedstawi swoją dalszą przyszłość polityczną, może
sugerować grę na przeczekanie, to jednak cały występ w TVN24 bardziej
przypominał zapowiedź pożegnalnego meczu niż decydującej rozgrywki.
A może
to tylko wrażenie? Może Tusk chce uciszyć emocje i przygotować plot
twist w najmniej oczekiwanym momencie? Owszem, wiele będzie zależało
od wyniku jesiennych wyborów, ale chyba przewodniczący Rady Europejskiej
sam nie ma złudzeń co do finału. To postawa, którą najlepiej oddaje
tytuł piosenki Pidżamy Porno - „Czekając na trzęsienie ziemi”.
A przecież akurat ten come back miał być wielki, głośny i bezwarunkowy.
Tak się nie stało.
Ciekawe, co jeszcze zweryfikuje życie…
https://wpolityce.pl/polityka/461735-tusk-niby-kasa-ale-sam-zdaje-sobie-...
Dobry wujek z Brukseli przemówił... Tusk o przełożeniu wizyty Trumpa: "Ubolewam nad stratami wizerunkowymi dla Polski"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
131. ostatnie POdrygi Tuskowe
Środowisko naturalne człowieka, które wymaga ochrony, to nie tylko oceany, powietrze i lasy. Jest to również prawda w życiu publicznym, wolności, praworządności i solidarności międzynarodowej. Aby chronić prawdę, nie wystarczy oskarżać innych o promowanie fałszywych wiadomości. Szczerze mówiąc, wystarczy po prostu przestać kłamać. Dziś zbyt wielu polityków używa kłamstw jako stałej metody utrzymania władzy – powiedział na forum ONZ Donald Tusk, szef Rady Europejskiej.
Odchodzący ze stanowiska przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk wygłosił przemówienie przed Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Były polski premier próbował przekonywać, że nie ma konfliktu pomiędzy patriotyzmem a globalizmem.
Patriotyzm XXI w. musi mieć również wymiar globalny, aby nie stał się, jak to już wielokrotnie miało miejsce, egoizmem narodowym. Historia naszych narodów pokazuje, jak łatwo jest zamienić miłość do ojczyzny w nienawiść do sąsiadów. Jak łatwo jest zamienić dumę z własnej kultury w pogardę dla kultury obcych. Jak łatwo jest używać haseł własnej suwerenności wobec suwerenności innych. Wiem, że słowo globalizm nie brzmi atrakcyjnie. Osobiście wolę słowo solidarność, tak ważne dla mnie i dla mojego narodu. W moim politycznym słownictwie globalizm i solidarność oznaczają to samo. I nie mówię tu o jakiejś naiwnej ideologii czy abstrakcyjnej lingwistyce, ale o konkretnych wyzwaniach i szansie na pragmatyczne rozwiązania.
— mówił.
Stwierdzał dalej, że życie może zamienić się w piekło, jeśli nie znajdzie się odpowiednich rozwiązań dla globalnych zagrożeń i wyniszczenia środowiska.
Zbliżamy się szybko do punktu, po przekroczeniu którego będziemy w stanie jedynie łagodzić zmiany klimatyczne, a nie je odwracać.
— przemawiał.
Jednak Donald Tusk postanowił zagrać „męża stanu” i postanowił przejść do bardziej politycznych wątków.
Jednak środowisko naturalne człowieka, które wymaga ochrony, to nie tylko oceany, powietrze i lasy. Jest to również prawda w życiu publicznym, wolności, praworządności i solidarności międzynarodowej. Aby chronić prawdę, nie wystarczy oskarżać innych o promowanie fałszywych wiadomości. Szczerze mówiąc, wystarczy po prostu przestać kłamać. Dziś zbyt wielu polityków używa kłamstw jako stałej metody utrzymania władzy
— stwierdził.
Aby chronić wolność, nie wystarczy o niej mówić w wystąpieniach. Trzeba bronić praw jednostki wszędzie i na co dzień. Trzeba bronić wolności słowa i wolności prasy. I trzeba przestać flirtować z dyktatorami i autorytarnymi reżimami. Aby chronić rządy prawa, naprawdę musicie zaakceptować, że prawo powinno być ponad władzą, a nie na jej zawołanie. Jeżeli chcecie przestrzegać zasad solidarności międzynarodowej, zawsze musicie pomagać słabszym, jeżeli są atakowani przez silniejszych i bezwzględnych. Tak jak na przykład w przypadku Ukrainy
— dodał.
Jeżeli możni naszego świata tego nie zrozumieją, przejdą do historii nie jako przywódcy, ale jako fałszywi przywódcy. I słusznie
— zakończył.
„Wystarczy po prostu przestać kłamać”? Czyży Donald Tusk mówił o sobie i swojej dawnej partii – Platformie Obywatelskiej?
Tusk chwali się wizytą u papieża. Internauci pytają: "Zabrał ze sobą subtelny support w osobie Leszka Jażdżewskiego?"
Rady Europejskiej Donalda Tuska. Nic nadzwyczajnego? Być może tak. Ale
wielu zaczęło zadawać to samo pytanie: „Czy zabrał ze sobą
Leszka Jażdżewskiego?”.
Wkład Kościoła w budowę Europy, przyszła struktura Unii Europejskiej
i migracja - takie tematy rozmów papieża Franciszka z przewodniczącym
Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem w sobotę wymienił Watykan
w komunikacie po audiencji. Donaldowi Tuskowi towarzyszyła rodzina:
żona, dzieci i wnuki.
Tusk na Twitterze osobiście pochwalił się wizytą u papieża.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
132. Tusk i Juncker żegnają się z
Tusk
i Juncker żegnają się z przywódcami państw UE i dziennikarzami.
"Dziekuję za śmiech z żartów, które nigdy nie były śmieszne"
Rady Europejskiej Donald Tusk i szef Komisji Europejskiej Jean-Claude
Juncker pożegnali się na konferencji prasowej po szczycie unijnym w
Brukseli z przywódcami i dziennikarzami. "Zakładam, że jest to moja
ostatnia Rada Europejska" - powiedział Tusk.
Jest wniosek o powołanie Donalda Tuska na szefa Europejskiej Partii Ludowej
Obywatelska oficjalnie złożyła wniosek o powołanie Donalda Tuska na
szefa Europejskiej Partii Ludowej - potwierdził w rozmowie z PAP
senator-elekt i doradca lidera PO ds. międzynarodowych Marcin Bosacki.
Tusk raczej bez konkurencji na przewodniczącego EPL
Rady Europejskiej Donald Tusk, który przez macierzystą Platformę
Obywatelską został zgłoszony na przewodniczącego Europejskiej Partii
Ludowej, raczej nie będzie miał konkurencji na listopadowym kongresie
EPL - wynika z nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł w ugrupowaniu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
133. Donald Tusk napisał książkę.
Donald Tusk napisał książkę. Sobolewski: To wstępna zapowiedź kandydowania na prezydenta
że wydanie książki przez b. premiera, szefa Rady Europejskiej Donalda
Tuska jest wstępną zapowiedzią zgłoszenia się jako kandydata na urząd
prezydenta - ocenił w poniedziałek szef Komitetu Wykonawczego PiS
Krzysztof Sobolewski.
Wybrał "powrót na białym koniu"? Tusk zapowiada premierę swojej książki. Internauci: To początek kampanii wyborczej?
Nowe „dzieło” byłego premiera nosi tytuł „Szczerze” i jak przekonuje
twitterowy profil wydawcy książki, czyli Agory, ma dotyczyć kulisów
europejskiej polityki oraz „kluczowych momentów ostatnich lat”.
Donald Tusk
✔
@donaldtusk
Jak mówi obecna władza: uczciwi nie mają się czego obawiać. https://twitter.com/agora_sa/status/1188859934500380678 …
Agora SA
@Agora_SA
Z ostatniej chwili Znamy datę premiery książki @donaldtusk! 12 grudnia w Wydawnictwie Agora ukaże się „Szczerze” - dziennik opowiadający o kulisach europejskiej polityki i kluczowych momentach ostatnich lat. #donaldtusk #szczerze #wydawnictwoagora http://tiny.cc/t48afz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
134. PO z decyzją o prawyborach
PO z decyzją o prawyborach chce poczekać na stanowisko Donalda Tuska
PO rozważa rozpisanie
prawyborów w KO, które wyłonią kandydata na prezydenta. Z decyzją
zamierza jednak poczekać na stanowisko Donalda Tuska. Z nieoficjalnych
informacji PAP wynika, że jeśli b. premier, szef Rady Europejskiej
zdecyduje się startować na prezydenta, prawyborów nie będzie.
Schetyna: decyzja Tuska o ewentualnym starcie w wyborach prezydenckich - przed 21 listopada
Z
Donaldem Tuskiem widzimy się 20-21 listopada w Zagrzebiu, decyzja o
jego ewentualnym starcie w wyborach prezydenckich w moim przekonaniu
musi zapaść wcześniej - powiedział w środę lider PO Grzegorz Schetyna.
Według niego jeśli Tusk wystartuje w KO nie odbędą się.
Nowacka nazywa Tuska "księciem na białym koniu"
Jednym
z takich potencjalnych, ogłaszających się co jakiś czas lub
nieogłaszających się co jakiś czas jest Donald Tusk, który cały czas
puszcza oko i pewnie dla takiej czystości debaty im to szybciej by
nastąpiło, tym lepiej - mówiła Barbara Nowacka w rozmowie z Radiem Zet.
Stwierdziła, że przedstawianie
kandydatów do wyborów parlamentarnych "na siłę, bo taka jest presja,
niewiele da".
Kto kandydatem PO na prezydenta? Siemoniak: To nie jest jakaś taka doraźna gra
Chcemy
po prostu być uczciwi wobec Donalda Tuska i mieć pewność, jakie są jego
plany - powiedział wiceszef PO Tomasz Siemoniak pytany, dlaczego PO
cały czas czeka na decyzję szefa Rady Europejskiej ws. startu w wyborach
prezydenckich. W jego ocenie Tusk jest "świetnym kandydatem na
prezydenta".
Tusk nie wystartuje w wyborach prezydenckich
będę kandydował w zbliżających się wyborach prezydenckich -
poinformował we wtorek szef RE, były premier Donald Tusk w rozmowie z
dziennikarzami Polsat News i TVN24.
Fala
komentarzy po decyzji Tuska. "Gdy przyszło do 'ratowania demokracji',
ale trzeba było gryźć trawę - pas i bezpieczny plan B"; "Decyzję należy
uszanować"
Hanna Lis bezlitośnie punktuje Tuska! "Kilka lat temu wybrał
apanaże. Teraz stchórzył. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Historia osądzi"