Tusk-Rathenau: suwerenności Polski pozbędę się pilnie, czyli 67.

avatar użytkownika Maryla

Na mocy paktu fiskalnego, już uchwalonego przez sejm, obecnie uchwalanego w senacie, Polska ogranicza swoją suwerenność . Polska, nienależąca do strefy euro, przyjęła część zobowiązań, takich jak utrzymanie deficytu poniżej 3 proc. PKB oraz długu publicznego poniżej 60 proc. PKB.

Na mocy uzgodnień z nim związanych Polska będzie musiała dołożyć się do puli pożyczek dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego, aby ratować upadające gospodarki Grecji, Węgier, Włoch, Hiszpanii i Francji. Polska przekaże na początek do MFW prawie 7 mld euro z rezerw walutowych NBP.

Premier bankrutującej, zadłużonej Hiszpanii, beneficjent pożyczek z EBC,  Rajoy :"Unia Europejska potrzebuje wzmocnienia swej architektury. Obejmuje to posunięcia na rzecz większej integracji, dodatkowego przeniesienia suwerenności, szczególnie w dziedzinie fiskalnej. I oznacza to kompromis w sprawie utworzenia nowej europejskiej władzy fiskalnej, która kierowałaby polityką fiskalną w strefie euro, harmonizowała politykę fiskalną państw członkowskich i umożliwiała scentralizowaną kontrolę finansów (publicznych)" .

Skąd brać te brakujące miliardy dla zadłużonych, bogatych krajów?

Nigdy stan państwa polskiego nie był tak dobry jak w tej chwili powiedział w rozmowie z Lisem Bronisław Komorowski.

1 czerwca , na Dzień Dziecka, Komorowski podpisał ustawę o podwyższeniu wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn.

Prof. Józefa Hrynkiewicz z PiS po spotkaniu 1 czerwca u prezydenta Komorowskiego:

"Chcę powiedzieć, że w żadnym kraju europejskim, w żadnym kraju na świecie w żadnym tempie, w taki sposób i tak drastycznie nie zwiększa się wieku emerytalnego.

Prezydent oczywiście zdaje sobie sprawę, że nie ma żadnych badań, nie ma żadnych analiz, nie ma żadnych ocen dotyczących, np. tego, w jakich zawodach można tak długo pracować, jak długo ludzie są wydolni, żeby móc pracować jako kierowcy, czy maszyniści. Nie ma takich danych.

To, co również powiedziałam w czasie rozmowy, w czasie konsultacji, to jest problem, na który państwo nie zwracacie uwagi. To jest problem bardzo niskich emerytur, które pojawią się już w roku 2014, w związku ze stopniowym likwidowaniem systemu ubezpieczenia społecznego i przechodzenie na system kapitałowy. My w roku 2014, wszystko jedno czy ktoś ma oszczędności w ZUS, czy w OFE, przechodzimy na system kapitałowy. To oznacza, że każdy pracownik będzie miał obliczaną sumę wpłaconych składek emerytalnych. Ta suma będzie dzielona na dalsze 18-20 lat życia. Od tego będzie pobierane 19,25 procent podatku. Gdy ktoś przez 35 lat zarabiał 2-2,5 tys. złotych to nie jest w stanie złożyć na najniższą gwarantowaną emeryturę, która obecnie wynosi 645,34 zł. To oznacza, że do wszystkich niskich emerytur trzeba będzie dopłacać z budżetu państwa, albo obniżyć gwarantowane emerytury. "

 

Blisko trzy czwarte Polaków (73 proc.) uważa, że sprawy w kraju zmierzają w złym kierunku. Przeciwnego zdania jest co piąty badany, zaś 8 proc. ankietowanych nie potrafiło zająć stanowiska w tej kwestii - wynika z majowego sondażu TNS Polska.Wśród osób pozytywnie oceniających kierunek zmian w Polsce częściej znajdują się również zwolennicy PO (61 proc.), osoby o poglądach lewicowych (27 proc.) i centrolewicowych (26 proc.).

 

Nigdy stan państwa polskiego nie był tak dobry jak w tej chwili

1. Każde rodzące się w Polsce dziecko ma w posagu do spłaty ponad 20 tysięcy złotych na dzisiaj, dług rośnie, jest więc szansa na powiększenie sumy spłaty.

2. Milion polskich dzieci żyje w ubóstwie, 1,3 mln - nie ma dostępu do podstawowych dóbr, niezbędnych do prawidłowego rozwoju - alarmuje UNICEF. Ta międzynarodowa organizacja opublikowała właśnie raport o ubóstwie wśród najmłodszych w krajach rozwiniętych. Polska w głównym rankingu znalazła się na 24. miejscu, wyprzedzając jedynie pięć krajów - między innymi Bułgarię i Rumunię. Co piąte dziecko w Polsce (20,9 proc.) nie może liczyć na spełnienie wszelkich potrzeb, zapewniających prawidłowy rozwój.

3. Wg GUS, aż 31 proc. osób dotkniętych skrajną nędzą (jest ich łącznie 3 mln) stanowią osoby do 18. roku życia. Oznacza to, że 1 mln polskich dzieci żyje w rodzinach, którym nie starcza na zaspokojenie podstawowych, biologicznych potrzeb. W rodzinach z trojgiem i więcej dzieci na utrzymaniu dochód jest aż o 41,4 proc. proc. poniżej średniej, tam co dziesiąte dziecko żyje w skrajnej nędzy.

4. Wzrosła także liczba osób żyjących w skrajnej biedzie. Jest ich już 6,7 proc., o 1 pkt proc. więcej niż rok wcześniej. Coraz mniej też konsumujemy. Przeciętnie w domach wydawano na jedną osobę 1015 zł i było to realnie mniej o 1,8 proc. niż w roku 2010.

Niespełna 150 tys. dzieci zyska w tym roku prawo do zasiłku rodzinnego. To bardzo niewiele. W ciągu minionych ośmiu lat straciło je prawie 3 mln najmłodszych. Progi dochodowe nie były podwyższane od 2004 r. W rezultacie liczba dzieci uprawnionych do świadczeń rodzinnych zmalała z 5,55 mln do 2, 77 mln. Zasiłki powinni dostawać wszyscy, którzy mają dzieci, bo te świadczenia to element polityki prorodzinnej, a nie wsparcia socjalnego – mówi Rymsza. Ekspert przypomina, że tak jest w większości krajów europejskich. W Polsce zasiłki rodzinne są jednymi z najniższych w Europie. 

W ubiegłym roku na wsi zagrożenie skrajnym ubóstwem wzrosło o połowę. W trudnej sytuacji materialnej na wsi żyje więcej niż co dziesiąta rodzina. Tam też najbardziej, aż o 8,4 proc., spadły dochody. GUS tłumaczy to 40-proc. spadkiem wpływów z dopłat rolniczych.

Po Euro 2012 zaczną się redukcje w budownictwie, bankach i telekomunikacji . Bezrobocie sięgnie 14 proc.- ostrzegają ekonomiści. Z danych resortu pracy wynika, że do końca marca zamiar redukcji zgłosiły 303 zakłady i dotyczyć one maja 23,6 tys. osób. Ze 150 tys. ludzi zatrudnionych w branży budowlanej prace straci w tym roku prawie połowa.

Z szacunków rządu, a także wyliczeń PKPP „Lewiatan” wynika, ze podczas Euro 2012 powstanie ok. 30 – 40 tys. miejsc pracy. Najwięcej w hotelarstwie i gastronomii. – Część to posady stałe, ale większość zniknie wraz z kibicami, którzy wrócą do domów – mówi Monika Zakrzewska z PKPP „Lewiatan”.

Od początku br. sytuacja finansowa przedsiębiorstw pogarszała się systematycznie, z czego największe załamanie odnotowano w marcu br.

Trzy składowe, które działały w kierunku poprawy wskaźnika to wydajność pracy oraz dynamika zadłużania się gospodarstw domowych tytułu kredytów oraz oceny ogólnej tendencji w gospodarce. 

Obserwowany w ostatnich miesiącach nieco wolniejszy wzrost wynagrodzeń może okazać się niewystarczający dla utrzymania wzrostu wydajności pracy w warunkach szybko pogarszającej się dynamiki produkcji. Brak poprawy wydajności pracy pogarsza konkurencyjność polskiego eksportu. - podsumowało BIEC.

Wzrost gospodarczy w I kw. osiągnął 3,5 proc., podczas gdy w całym ubiegłym roku było to ok. 4,3 proc. Prawdziwe problemy zaczną się, gdy gospodarka wciśnie hamulec. A to stanie się po Euro 2012.

Wzrost konsumpcji w pierwszym kwartale nie przekroczył 2,2 proc. – Płace realne niemal nie rosną, sytuacja na rynku pracy jest trudna. Gospodarstwa domowe nie są więc skłonne do wydawania pieniędzy.

Wciąz trwają negocjacje nad nowym budżetem Unii na lata 2014 – 2020. Pytany o to, czy Niemcy poprą utrzymanie obecnego poziomu funduszy strukturalnych dla Polski, wiceminister finansów Steffen Kampeter powiedział DGP: – Punktem wyjścia jest dla nas ograniczenie całego budżetu Unii. Kiedy wszyscy oszczędzają, oszczędzać musi także Bruksela.


Wszystko to dzieje się w sytuacji szczególnej dla Europy. Unia Europejska chwieje się w posadach i zmienia swój charakter. Nie przypomina już tej wspólnoty, do której przynależność wybierali w referendum akcesyjnym obywatele RP.

"Upieranie się przy wieku emerytalnym na poziomie 67 lat jest po prostu próbą integracji co najmniej regionalnych polskich rynków pracy z gospodarką niemiecką, w której taki wiek obowiązuje i uruchomienie kolejnego strumienia wypływu z Polski najcenniejszego w obecnej sytuacji demograficznej czynnika, czyli pracy.

Obserwujemy przerzucanie przez rząd kosztów na społeczeństwo przez drastyczne obniżanie standardów w różnych dziedzinach życia ludzi. Tzw. reforma emerytalna wpisuje się w te działania. Widać wreszcie polityczne przyzwolenie tego rządu na regionalizację Polski. To jest strategia ucieczki od odpowiedzialności władzy, braku wizji rozwojowej. Rząd po prostu idzie drogą najłatwiejszą i najbardziej dla ludzi bolesną  ocenia profesor Staniszkis. I dodaje:

 

W tej sytuacji opozycja i związki zawodowe powinny zdecydowanie dążyć do odsunięcia tego rządu od władzy. Przecież tu chodzi o kwestie przyszłości Polski, następnych pokoleń Polaków. Jesteśmy okłamywani i wydaje mi się, że jeśli się rządowi nie przeszkodzi, jest on jeszcze w stanie mydlić oczy społeczeństwu i utrzymywać władzę

 

  Podczas szczytu Rady Państw Morza Bałtyckiego w Stralsundzie nie zgłaszano zastrzeżeń do Gazociągu Północnego - powiedziała kanclerz Angela Merkel. Jej zdaniem emocje wokół tej inwestycji już się uspokoiły. Także szef Komisji Europejskiej Jose Barroso powiedział podczas dyskusji , że Gazociąg Północny to "prawdziwie europejski projekt", który stał się dobrym przykładem współpracy w regionie Morza Bałtyckiego. Podkreślił, że UE jest zainteresowana pogłębieniem partnerstwa z Rosją. Szczyt w Stralsundzie zakończył roczne przewodnictwo Niemiec w Radzie Państw Morza Bałtyckiego. Prezydencję w organizacji przejmuje Rosja.

Premier Donald Tusk odebrał z rąk Angeli Merkel w gmachu Deutsche Bank w Berlinie niemiecką nagrodę im. Walthera Rathenaua za wyjątkowe zasługi na rzecz pogłębienia integracji europejskiej Walter Rathenau to wróg niepodległości Polski. To on zaakceptował Traktat z Rapallo, otwierający drogę Rosji Sowieckiej na salony. Walter Rathenau, stworzył podwaliny do dyktatury Hitlera i IV rozbioru Polski, czyli Traktatu Ribbentrop -Mołotow. To dzięki niemu Niemcy mogli ćwiczyć na poligonach sowieckich.
Analogia nasuwa się sama. Otwarcie obwodu Kaliningradzkiego, czyli korytarza z Rosji do Niemiec, zgoda na rurę gazową omijającą Polskę, łączącą Rosję z Niemcami, zgoda na pisanie polskich podręczników do historii w Berlinie i Moskwie. Pakt fiskalny będzie "kropką nad i". Dwa lata temu Tusk został laureatem Nagrody Karola Wielkiego przyznanej za zaangażowanie w ratyfikację traktatu lizbońskiego oraz poprawę relacji Polski z Unią Europejską i Niemcami.

„Niemcy od początku traktowały Polskę z niechęcią, określając ją pogardliwie mianem Saisonstaat (państwo sezonowe). W 1922 roku kanclerz Josef Wirth oświadczył, że Polskę trzeba wykończyć i do tego będzie zmierzać jego polityka.
Wkrótce Niemcy i ZSRS nawiązały formalną współpracę - 16 kwietnia 1922 roku podpisały traktat w Rapallo. Na jego mocy przywrócono stosunki dyplomatyczne i zrzeczono się roszczeń z tytułu kosztów wojny i odszkodowań. Przyznano sobie również klauzulę najwyższego uprzywilejowania w handlu."

 

http://blogmedia24.pl/node/64653

Niemcy w czasie II Wojny Światowej wymordowali w okrutny sposób 6 milionów Polaków i zniszczyli 80% majątku narodowego
 
A dziś:
 
Nagroda Karola Wielkiego dla zaangażowanego, przekonanego i przekonywującego Europejczyka ? Europy Niemieckiej, gdzie Rzeczypospolita jest państwem III Kategorii
 
 

 

Donald Tusk z Medalem Karola Wielkiego
 
Być może Karol Wielki, był wielki wzrostem. Jego zasługi, to podbój Europy z Krajami Słowiańskim na zachód od Odry
 
Donald Tusk w którego żyłach płynie krew Germańska, przyjmuje z rak niemieckich medal  Walthera Rathenaua, jednego z największych wrogów   Polski i Polaków , którego można w walce z Polakami ustawić po środku między Bismarckiem a Hitlerem.
Walthera Rathenaua, ministra spraw zagranicznych Niemiec, który podpisał pakt sowiecko-niemiecki w Rapallo.Dyplomata ów zasłynął z nienawiści do odrodzonego państwa polskiego i z doktryny głoszącej, iż jednym z głównych celów Niemiec musi być jego jak najszybsze zlikwidowanie.
W kolonialnej mentalności Donalda Tuska i  naszych elit państwowych, ukształtowanych w PRL i wciąż wszechwładnych, po prostu nie mieści się jakikolwiek sprzeciw wobec „wielkiego brata”, ktokolwiek akurat nim jest
 

 

 

Tusk dostanie 80 tys. zł emerytury miesięcznie. Od 62 roku życia...

Polacy muszą pracować do 67 roku życia, by móc pobierać emeryturę. Donald Tusk otrzyma świadczenia emerytalne już od 62 roku życia i to w niebotycznej wysokości.

 

Etykietowanie:

111 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. @Maryla

Witam i dziękuję...

...W tej sytuacji opozycja i związki zawodowe powinny zdecydowanie dążyć do odsunięcia tego rządu od władzy. Przecież tu chodzi o kwestie przyszłości Polski, następnych pokoleń Polaków. Jesteśmy okłamywani i wydaje mi się, że jeśli się rządowi nie przeszkodzi, jest on jeszcze w stanie mydlić oczy społeczeństwu i utrzymywać władzę...
***
Odsunięcie od władzy...
TO jedyne, najlepsze, od dawna oczekiwane rozwiązanie...
Tym lepiej dla Polski, dla Nas, im szybciej TO się stanie...

Serdecznie Pozdrawiam.
3-majmy się!!!


 

avatar użytkownika Maryla

2. Dali narodom "fajne" euro.

Dali narodom "fajne" euro. Ale euro nie działa, więc teraz zabiorą to, czego nikt w normalnych warunkach by nie oddał - suwerenność gospodarczą
http://wpolityce.pl/wydarzenia/29728-dali-narodom-fajne-euro-ale-euro-ni...

Premier zmagającej się z kryzysem finansowym Hiszpanii
Mariano Rajoy zaproponował w sobotę utworzenie w strefie euro nowej
władzy fiskalnej, która kontrolowałaby i harmonizowała budżety oraz
zarządzała europejskimi długami.

"Unia Europejska potrzebuje wzmocnienia swej architektury. Obejmuje to posunięcia na rzecz większej integracji, dodatkowego
przeniesienia suwerenności, szczególnie w dziedzinie fiskalnej. I
oznacza to kompromis w sprawie utworzenia nowej europejskiej władzy
fiskalnej, która kierowałaby polityką fiskalną w strefie euro,
harmonizowała politykę fiskalną państw członkowskich i umożliwiała
scentralizowaną kontrolę finansów (publicznych)
" - powiedział Rajoy na konferencji ekonomicznej w mieście Sitges w Katalonii.

Dodał, że zadaniem tej władzy byłoby również zarządzanie europejskimi długami.

Jak
zaznacza agencja Reutera, nie jest to pierwszy przypadek wysunięcia
takiej propozycji przez europejskiego przywódcę państwowego, ale waga
Hiszpanii - kraju zbyt dużego, by można było pozwolić na jego finansowy
upadek - może teraz przyspieszyć rokowania na ten temat.

W
związku z obecnym ześrodkowaniem się kryzysu zadłużeniowego na kulejącym
hiszpańskim sektorze bankowym trwają również rozmowy w sprawie
stworzenia europejskiej unii bankowej, opartej o scentralizowany nadzór,
jednolite zasady ochrony wkładów oraz centralny fundusz, wspierający w
razie potrzeby zagrożonych kredytodawców.

Rajoy poparł w sobotę
tę ideę, zaznaczając, iż jego rząd przedstawi przed końcem czerwca swe
zamiary w sprawie dokapitalizowania hiszpańskiego sektora bankowego,
badanego obecnie przez niezależnych audytorów.

Jeżeli
narody stracą prawo decydowania o własnych systemach podatkowych, będzie
to oznaczało koniec demokracji, jaką znamy. Bo demokracja zaczęła się
od prawa do decydowania o podatkach.

Skaj/PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Władze PiS sprzeciwiły się w

Władze PiS sprzeciwiły się w sobotę w podjętej uchwale
niszczeniu "fundamentalnego prawa Polaków do życia w tradycyjnych
rodzinach". PiS wyraziło także zawód z powodu decyzji prezydenta, który
podpisał ustawę podwyższającą wiek emerytalny.


O
ustaleniach sobotniego posiedzenia Rady podczas konferencji prasowej w
siedzibie partii mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak stwierdził,
kierownictwo partii podsumowało czas od jesiennych wyborów
parlamentarnych.

Jak mówił Kaczyński, działacze PiS "wyrażają
zawód" decyzją prezydenta, który podpisał ustawę emerytalną. Prezes PiS
ocenił, że decyzja Komorowskiego to "wyraźne postawienie sprawy, że jest
on - jak się okazało - reprezentantem jednej opcji politycznej, a nie
reprezentantem całego narodu".

Rada Polityczna podjęła kilka
uchwał, m.in. "W obronie polskiej rodziny", podsumowującą sytuację w
Polsce, przygotowań do Euro 2012. i ws. obalenia rządu Jana Olszewskiego


Zdaniem PiS obrona tradycyjnego modelu rodziny staje się "najpoważniejszym wyzwaniem cywilizacyjnym w Polsce".

"Rada Polityczna wyraża głęboki sprzeciw wobec niszczenia
fundamentalnego prawa Polaków do życia w tradycyjnych rodzinach.
Sprzeciwiamy się degradacji polskiej rodziny, spychania jej na margines
życia społecznego. Wyrażamy˙dezaprobatę wobec coraz bardziej agresywnej
propagandzie podważania tradycyjnego modelu rodziny"
- napisali w uchwale politycy PiS.

"Tradycyjny model rodziny jest deprecjonowany. PiS się na to
nie zgadza. Chcemy, żeby polska rodzina była wspierana przez państwo"
- powiedziała wiceszefowa PiS Beata Szydło, pytana o Paradę Równości, która odbyła się w sobotę w Warszawie.

W uchwale zatytułowanej "Polska zasługuje na więcej" członkowie Rady
Politycznej podkreślają, że po pięciu latach rządu PO-PSL "Polska staje
się krajem niewykorzystanych szans, zaprzepaszczonych możliwości".

Z
kolei w uchwale dotyczącej Euro 2012 apelują o jak najserdeczniejsze
przyjęcie fanów futbolu, którzy odwiedzą Polskę. Deklarują, że PiS nie
będzie w czasie mistrzostw organizować wieców i manifestacji
politycznych.

"Po Euro 2012 rząd powinien przedstawić bilans zamknięcia
mistrzostw. Oczekujemy, że znajdzie się tam porównanie tego, co zrobiono
w zakresie infrastruktury, z tym do czego rząd zobowiązał się wobec
polskiej opinii publicznej, a także wobec UEFA w 2007 roku. Chcemy
również, by rząd przedstawił podsumowanie, ile Polska i Polacy zarobili
na organizacji Euro 2012"
- podkreślają politycy PiS.

Politycy PiS w uchwale ws. 20. rocznicy obalenia rządu Olszewskiego
zaznaczają, że "w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku komunistyczni agenci i
donosiciele oraz ich polityczni stronnicy podjęli pospieszną próbę
zablokowania lustracji i powstrzymania procesu oczyszczenia życia
publicznego".

Kaczyński zaznaczył, że podczas posiedzenia Rady
zastanawiano się także nad tym, jak przełamać barierę, aby merytoryczne
inicjatywy PiS były widoczne w mediach.

"To jest najważniejszy problem: dotrzeć do społeczeństwa z naszym przekazem" - powiedział szef PiS.

Porządek posiedzenia nie przewidywał poszerzenia kierownictwa partii.
To oznacza, że w we władzach PiS nie znalazł się Antoni Macierewicz.
Według zapowiedzi niektórych polityków PiS miał on zasiąść w komitecie
politycznym partii; był także przymierzany do funkcji wiceprezesa.
Decyzja została przesunięta na wrzesień.

Politycy kierownictwa
PiS potwierdzili w rozmowie z PAP, że we władzach ugrupowania jest wiele
osób, które sprzeciwiają się awansowi Macierewicza.

Kaczyński w sobotę zapytany o tę kwestię, odpowiedział:

"Uznaliśmy, że nie jest to właściwy moment, że trzeba trochę
zaczekać. Podkreślam bardzo wysoką ocenę Antoniego Macierewicza (...)
Moja sympatia, szacunek i podziw dla tego, co w życiu zrobił, w dawnych
latach i dzisiaj, jest ogromny i na pewno znajdzie to wyraz w decyzjach
personalnych".

PAP/Skaj

http://wpolityce.pl/wydarzenia/29732-jaroslaw-kaczynski-to-jest-najwazni...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Walther Rathenau, to wróg Polski i Polaków. Podważał ustalenia Traktatu Wersalskiego między innymi odnośnie ustalenia granic Polski, granice niemieckie były bardzo korzystne.
Akceptując Układ z Rapallo, dał drogowskaz Rosji bolszewickiej na Salony Europy. Dalej do paktu Ribbentrop-Mołotow
W jakimś sensie, utorował drogę Hitlerowi.

Poza tym zachowywał się skandalicznie i z tego tytułu zamordowano w ciemnej ulicy.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

5. Szanowny Panie Michale

podobieństwo w dokonaniach politycznych obaj mają podobne, ale teraz homoseksualiści lataja z piórkiem w d.. po stolicach europejskich.
Dzisiaj taki Walther Rathenau, zrobiłby zawrotna kareirę, miał wszelkie wymagane na dzisiejsze standardy przymioty.

Kanclerz IV Rzeszy i obu Ameryk. To minimum.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Mariasz

6. @ Pani Maryla i Pan Michał

"Niemcy i ZSRS nawiązały formalną współpracę - 16 kwietnia 1922 roku podpisały traktat w Rapallo. Na jego mocy przywrócono stosunki dyplomatyczne i zrzeczono się roszczeń z tytułu kosztów wojny i odszkodowań. "

Zdecydowanie najgroźniejsza była współpraca wojskowa i wywiadowcza podjęte po Rapallo przez te dwa kraje. Na olbrzymią skalę. Skądinąd informacje na ten temat systematycznie zdobywał major Jerzy Sosnowski.

Obecnie nie trzeba zdolności Sosnowskiego, aby upewnić się, iż Niemcy na wielką skalę modernizują rosyjski przemysł zbrojeniowy. Wystarczy prześledzić listy wydawanych gwarancji eksportowych.

Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

7. Pan Mariasz,

Szanowny Panie,

Bardzo mi miło, ze Pan przypomina o współpracy wojskowej rzeszy niemieckiej i Rosji sowieckiej.
Tak
Pisaliśmy o tym.
Ta współpraca zaowocuje w 1939 roku

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

8. Niemcy mają 3 miesiące,

http://www.welt.de/wirtschaft/article106409568/Soros-gibt-Deutschen-drei...

Ratowanie euro zależy od oceny dużych amerykańskich inwestorów , George Soros do Niemiec w sprawie rozwiązania kryzysu, rząd federalny ma tylko około trzech miesięcy.

Czy jest nadzieja, że kanclerz Angela Merkeli zmienić swoją pozycję tak daleko, żeby słabsze kraje bardziej pomóc, Soros powiedział na konferencji ekonomicznej we włoskim Trento.

Aktywne wsparcie Niemiec potrzebne

Było wiele sposobów łagodzenia wysokie koszty finansowania zadłużenia państwa, ale każda z tych opcji wymaga aktywnego wsparcia Bundesbanku z rządem federalnym, Soros powiedział.

Dużo czasu nie pozostanie już. Wybory w Grecji w połowie czerwca, ale prawdopodobnie nie stworzą rządu, czy wywiążą się ze zobowiązań w kraju, aby zapisać swoje międzynarodowych darczyńców. Ale to rząd będzie szybko zobaczyć, że nie jest to możliwe. Kryzys pogorszy się przy upadku.

W trzy miesiące, okno jest zamknięte

W tym czasie, także niemiecka gospodarka może stać się za słaba i Merkel byłoby trudniej znacznie w większym stopniu niż obecnie, aby przekonać Niemców, że muszą wziąć na siebie dodatkową odpowiedzialność za Europie. "Dlatego, ograniczenie do okna trzech miesięcy", powiedział Soros.

UE grozi utracona dekada

Kryzys euro grozi zniszczenie Unii Europejskiej i wchodzą one do "utraconego dekady", jak w 1980 roku miało miejsce w Ameryce Południowej, Soros powiedział. To było to, co widać w Niemczech i innych krajach - na które nie było żadnych oznak.

Soros wezwał do Funduszu Gwarancji Depozytowych w Europie, a także o bezpośredni dostęp banków w euro funduszu ratunkowego. Dodatkowo, muszą być narzędziami, które pozwoliły wysoko zadłużone kraje do zmniejszenia kosztów finansowania zewnętrznego. W przeciwnym wypadku zniknie wola w krajach takich jak Włochy, aby zaakceptować reform i zmusić rządy do realizacji oszczędności

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Putin nie chce ulec Merkel?Dla nas to dobrze

Gazprom - polityczna broń Kleptokracji Kremla
http://www.welt.de/politik/ausland/article106410370/Gazprom-politische-W...

Z wątpliwych metod uprawiania rosyjskiej spółce energetycznej ciśnienie Gazprom - nawet w Niemczech. Szczególnie kontrowersyjne: mega-grupa rzekomo utrzymuje uzbrojony po zęby prywatną armię.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Europejskiego superpaństwa przez tylne drzwi

http://www.welt.de/wirtschaft/article106410771/Der-europaeische-Supersta...

tłumaczenie

Nowe plany przywódców UE mogą spowodować kłopoty dla czarno-żółtych (flaga Niemiec). Nie widzą się Niemcy jeszcze w roli płatnika i widzą "Stany Zjednoczone Europy" plany przywódców UE, wzywając do radykalnej reformy Europy w koalicji czarno-żółtej. Wysokiej rangi grupa robocza UE opracuje do szczytu pod koniec czerwca mapę drogową decydujący pogłębiania integracji europejskiej.

W szczególności obejmuje on unię fiskalną, bank Unii oraz unię polityczną, nakładanie reform strukturalnych. Ekspert finansowy CSU Hans Michelbach idzie zbyt daleko. Rozważania o unii politycznej i podatkowej "sprzeczne z żywotnymi interesami Niemiec".

Merkel zgadza się z planami reform

Opinia Kanclerz Angela Merkel (CDU) jest znana, jednak reforma planuje. Merkel wezwała do prawdziwej unii politycznej i kampanię , co również niesie ze sobą większy dostęp do długu i może zmusić kraje do konsolidacji fiskalnej.

Obawy Michelbach są takie, ze jednak Niemcy byłyby tylko fiskalnym płatnikiem związkowym. To także groził rozłamem w UE, ponieważ wiele krajów nie pójdzie tą drogą. "Nie chcemy Stany Zjednoczone Europy", powiedział, "BBC News".

Schaeffler ostrzega przed "projekt gospodarczym"

Także FDP ekspert finansowy Frank Schaeffler, skrytykował plany unii politycznej: "To jest plan gospodarczy , narzucony projekt z góry, czy będzie miał w ogóle legitymację demokratyczną". Tak więc "europejskiego superpaństwa przez tylne drzwi" będzie.

Pakiet ratunkowy euro przejściowo podwyższony

Michael Huether, dyrektor Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW), powiedział, że to gry symulacyjne typu są Projekt "przez następne 30 lat, a więc nie pomoże rozwiązać obecny kryzys zadłużenia zaufania w strefie euro".

Plany budowy nowej Europy mają długoterminowe

Jest fakt, że propozycje z udziałem prezydenta Rady UE Herman Van Rompuy, José Manuel Barroso, Eurogrupy prezes Jean-Claude Juncker oraz szef Europejskiego Banku Centralnego (EBC), Mario Draghi, zawodowo nie przynoszą natychmiastowe rozwiązanie, ale długoterminowe reformy.

Europa chciała pokazać, że jest w stanie działać poza kryzysem, powiedział jeden z uczestników. Top bankier we Frankfurcie skrytykował długoterminową strategię. "Zarządzanie kryzysowe martwi nas głęboko", powiedział, "BBC News". "To jedna Teraz wykorzystywane na projekty takie jak bankowego Unii, jest niepokojące to nie jest ostry w ogóle -. Problemy w Hiszpanii, jednak istnieje wiele".

Partia Zielonych głowa Jürgen Trittin, postawił wymagania swojej partii ponownie. "Zostaliśmy mówiąc od dłuższego czasu, że Europa potrzebuje wspólnego nadzoru bankowego, a także na podstawie wspólnego funduszu ratowania banków", powiedział, "World Online"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. nic dziwnego, że premier Hiszpanii gotowy oddać suwerenność

za konkretne pieniądze od Niemiec. Tusk oddaje Polskę za darmo, z dopłatą na dzisiaj 7 mld Euro

Merkel chce Hiszpanię uratować
http://www.welt.de/wirtschaft/article106408764/Merkel-will-Spanien-unter...

Rząd federalny jest zobowiązany do hiszpańskiej pomocy ratunkowej. Sam nie mógł uratować krajowych banków. 90 mld euro pomocy skąd wziąć jest pytanie.
Biorąc pod uwagę trudną sytuację w Hiszpanii chcą kanclerz Angela Merkel i minister finansów Wolfgang Schaeuble pchnął kraj "lustrzaną" informacji pomiędzy Europejskim EFSF ratunkowej. Według urzędników rządowych zarówno w kraju nie był w stanie przywrócić równowagę swoich banków,

Ich wspólna linia została przez Merkel i Schäuble uzgodniona wcześniej w tym tygodniu. W ten sposób rząd federalny chce, aby zmniejszyć ryzyko, że kryzys euro z ewentualnego wycofania Grecji w krajach południowych nasilał kryzys unii walutowej.

Ministerstwo Finansów wstępnie, aby uzyskać opinię na temat sprawozdania. W kręgach rządowych, został on jedynie zastosowanie, by wspierać ratowanie, leży wyłącznie z rządem hiszpańskim.

Hiszpania czeka na wyrok konsultanta

Schäuble, domagają według raportu środę ostatni podczas wizyty hiszpańskiej gospodarki minister Luis de Guindos w Berlinie, Hiszpania miały dostać pieniądze z akcji ratunkowej w celu podwyższenia kapitału ze swoich banków.

Trudności w sektorze finansowym sprawiły, że Hiszpania może jeszcze dostać tylko o rosnących stóp procentowych, pieniądze w rynki finansowe. Ponadto, chciał najpierw poczekać i zobaczyć, co przyjdzie do rzeczywistych potrzeb finansowych konsultantów, którzy są obecnie w hiszpańskich bankach.

Rajoy: "Hiszpania jest solidny kraj"

Premier Hiszpanii Mariano Rajoy podkreślił ponownie w sobotę, że jego kraj stoi, mimo kryzysu finansowego i bankowego na skraj przepaści. "Nie jesteśmy usłane różami, ale nie jesteśmy nawet w przededniu apokalipsy", powiedział na konferencji przemysłu w Barcelonie.

Wezwał przedsiębiorców kraju do zachowania spokoju. "Hiszpania jest solidny kraj," powiedział Rajoy. "Będziemy przetrwać o własnych siłach i przy wsparciu naszych partnerów z UE, (rynków)."

Hiszpania może dostać z powodu braku zaufania na rynkach finansowych tylko do wzrostu stóp procentowych, pieniądze w rynki finansowe. W ubiegłym tygodniu, kraj miał 6,7 procent dla obligacji zainteresowania staże oferty. Te rzędy wielkości Portugalii i Irlandii w ubiegłym roku wynik negatywny pod ratunek - ponownie pod presją innych krajów euro.

Eksperci oczekują, że rząd federalny według raportu tak, że hiszpański sektor bankowy potrzebuje zastrzyku kapitału w wysokości 50 do dziewięćdziesięciu miliardów euro. Madryt zażądał kilka razy w ostatnich tygodniach dla swoich banków pieniądze poza bieżącym procesie zdrowienia. To zostało odrzucone przez rząd federalny.

Bankia mld w terminalu

Hiszpania niedawno przeniósł się obok Grecji w centrum kryzysu zadłużenia. Hiszpański sektor finansowy jest w tarapatach, ponieważ banki nie pękają z powodu ogromnych dziur kapitałowych pożyczek nieruchomości.

Tak więc, częściowo państwowych hiszpańskich kas oszczędnościowych Grupa Bankia przetrwać dostała kolejne 19 mld euro potrzebne od państwa. Czwarta co do wielkości bank, zapowiedział w piątek podczas składania swojego wniosku o pomoc, aby spróbować pozyskać dwanaście miliardów podwyższenia kapitału przez euro.

Biorąc pod uwagę problematyczny sytuacja w sektorze obniżyła rating agencji ratingowej Standard & Poor kredytowej Bankia i cztery inne banki w dół do "BB +" z góry "BBB-".

Bankia było na początku tego miesiąca w płaszcz i sztylet częściowo znacjonalizowany operacja, ponieważ departament ogromne straty na hiszpańskiej katastrofie nieruchomość może.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Pucz fiskalny Z

Pucz fiskalny

Z dr. Krzysztofem Kawęckim, wiceprzewodniczącym Prawicy Rzeczypospolitej, rozmawia Maciej Walaszczyk

Pikietowaliście
przed siedzibą Ministerstwa Spraw Zagranicznych przeciwko przyjęciu
paktu fiskalnego. Dlaczego uważa Pan, że rząd wykorzysta Euro 2012 jako
parawan do przeforsowania paktu fiskalnego w Polsce?

-
Istnieje niebezpieczeństwo, że ten czas zostanie wykorzystany do
przeprowadzenia "puczu fiskalnego". Rząd Tuska apeluje o to, by w czasie
mistrzostw nie było żadnych protestów, a my apelujemy, by w takim razie
rząd wstrzymał się w tym czasie z głosowaniem nad tą sprawą. By
mistrzostw nie wykorzystał, jak to określił Marek Jurek, jako parawanu
do niekonstytucyjnego przeforsowania paktu fiskalnego.

Dlaczego
pucz fiskalny? Chodzi o korzystanie przez większość sejmową z art. 89
Konstytucji i ratyfikowanie tej umowy zwykłą większością głosów?


- Tak. Są tylko dwie legalne drogi, na których rząd może ubiegać się o
ratyfikację paktu: 2/3 głosów w Sejmie i w Senacie albo referendum.
Innej legalnej drogi nie ma. Tymczasem komisje sejmowe przyjęły tryb
ratyfikacji w formie niekonstytucyjnej, jak to nazwaliśmy "puczu".
Zdecydowały bowiem, że będą ratyfikować ten Traktat o stabilności,
koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej, który
przekazuje kompetencje władzy państwowej organom międzynarodowym i jest
jedną z umów integracyjnych, jedynie zwykłą większością sejmową.

Rozumiem,
że mimo wszystko liczycie także na reakcję prezydenta, który
konstytucyjnie jest zobowiązany czuwać nad przestrzeganiem Konstytucji?
Będziecie apelować w tej sprawie?

- Wszystkie działania są
potrzebne, choć obserwując wystąpienia i działania prezydenta, nasza
wiara w niego jest oczywiście ograniczona. Zwrócimy się oczywiście do
wszystkich środowisk, które stoją na straży polskiego interesu
narodowego, by podjęły obywatelską akcję w tym kierunku. Najlepszym
rozwiązaniem jest rozpisanie referendum.

Dlaczego krytykujecie włączanie Polski do tego nowego mechanizmu unijnego?

- Należy oczywiście zejść z przyjętej przez rząd drogi, ponieważ nie
należymy do strefy euro. Na razie nie będzie on nas dotyczył, jednak
ratyfikacja przez Polskę paktu fiskalnego to próba stworzenia faktów
dokonanych i stworzenie sytuacji wymuszającej na nas włączenie się do
strefy euro. To próba przesądzenia o konieczności likwidacji narodowej
waluty w dyskretny sposób.

Ale jak Polska miałaby
wprowadzić euro, skoro się zadłuża i nie spełnia żadnych warunków
finansowych do podjęcia się takiego zobowiązania? Tymczasem pakt
fiskalny ma narzucić ostrą dyscyplinę finansową i budżetową oraz
kontrolę zewnętrzną?

- Jeśli chodzi o rozwiązania krajowe, a
więc konstytucyjny limit państwowego długu publicznego, to z pewnością
wystarczą one do tego, by ograniczyć zadłużanie się państwa i zmusić
rząd do wszelkich działań na tym polu. Nie ma więc powodu, by wprowadzać
kolejne regulacje w tej sprawie, a tym bardziej, by zmuszać Polskę do
wspierania upadających gospodarek Grecji, Włoch czy Hiszpanii. Projekt
paktu fiskalnego jest bardziej pomysłem politycznym, a więc realizacją
koncepcji federalistycznych, który pozbawia państwa suwerenności i
prowadzi do budowy Stanów Zjednoczonych Europy. Poza tym upadek strefy
euro bardzo niekorzystnie odbiłby się na niemieckiej gospodarce i to w
interesie tego państwa jest, aby forsować projekt paktu fiskalnego.
Dlatego Donald Tusk realizuje w tym zakresie politykę niemiecką i jej
sprzyja.

Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120604&typ=po&id=po19.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

13. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Ten film mówi za wszystko:

http://www.youtube.com/watch?v=If6Rhh1-5Ts&feature=player_embedded.

Po prostu zdrada

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

14. Portugalia z pozytywną oceną

Portugalia z pozytywną oceną Trojki. Popłyną pieniądze


Walcząca z kryzysem Portugalia otrzyma kolejną transzę międzynarodowej pożyczki. W sumie Lizbona ma dostać 78 miliardów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. CZERWONY ALERT! pakiet fiskalny zostanie szybko przepchnięty

Celem nadzwyczajnej telekonferencji szefów resortów finansów i banków centralnych G7, która odbyła się tego dnia, był przegląd rozważanych przez europejskich przywódców opcji stabilizacji finansów publicznych. Uczestnicy telekonferencji doszli do porozumienia w sprawie ścisłego monitorowania sytuacji przed szczytem G20, który ma się odbyć 18 i 19 czerwca w Meksyku. Głównym tematem tego spotkania będzie kryzys zadłużeniowy strefy euro.

W skład G7 wchodzą: Stany Zjednoczone, które w tym roku przewodzą grupie, Japonia, Kanada, Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy.

Konferencję zorganizowano w czasie, gdy strefa euro jest pod narastającą presją, aby w decydujący sposób rozwiązać kryzys i rozprawić się ze słabością hiszpańskiego sektora bankowego. Niepokój budzi też sytuacja w Grecji przed planowanymi na 17 czerwca wyborami parlamentarnymi.

W szczególności Stany Zjednoczone zaapelowały do Europejczyków o zdecydowane działania w obliczu "trwającego sceptycyzmu rynków finansowych".

"Życzylibyśmy sobie, by Europa działała bardziej zdecydowanie w nadchodzących tygodniach" w celu "wzmocnienia europejskiego systemu bankowego" - oświadczył przedstawiciel amerykańskiego ministerstwa skarbu.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Niemcy mają plan

Rząd Niemiec opracował propozycję inicjatyw, służących
stymulowaniu wzrostu gospodarczego w UE poprzez m.in. reformy
strukturalne oraz poprawę efektywności wydatkowania środków unijnych -
donoszą niemieckie media. Niemcy proponują też unię bankową.

Komisja Europejska już jutro ma przedstawić szczegóły projektu unii
bankowej, która ma pomóc w opanowaniu kryzysu zadłużenia w Europie.
Między innymi o tej sprawie rozmawiali wczoraj w Berlinie kanclerz
Niemiec Angela Merkel i przewodniczący Komisji Jose Barroso.

Po tym jak Niemcom udało się przeforsować pakt fiskalny, pojawiają
się kolejne propozycje mające integrować politykę fiskalną w Europie.
Jedną z nich jest właśnie unia bankowa czyli skoordynowany nadzór na
europejskimi bankami, który w razie potrzeby przychodziłby z pomocą
instytucjom finansowym zagrożonym bankructwem. Miałoby to zmniejszyć
wzajemną zależność pomiędzy sektorami bankowymi, a finansami
poszczególnych państw. Projekt unii bankowej, za którym opowiada się
Jose Barroso, prawdopodobnie zostanie przyjęty na zaplanowanym na
koniec czerwca szczycie Unii w Brukseli.

Komentując sprawę unii bankowej, niemieckie media donoszą, że rząd w
Berlinie pracuje też nad szerokim programem na rzecz wzrostu
gospodarczego w Europie. Oznacza to, że Angela Merkel ugięła się się
pod presją europejskich liderów domagających się silniejszych impulsów
dla europejskiej koniunktury. Według doniesień mediów, program został
zaakceptowany przez kluczowe resorty rządu w Berlinie. Jest on
odpowiedzią na żądania niemieckiej opozycji, aby uzupełnić unijny pakt
fiskalny, wzmacniający dyscyplinę budżetową w strefie euro o działania
pobudzające wzrost gospodarczy. Od spełnienia tego postulatu opozycyjni
socjaldemokraci i Zieloni uzależnili swoją zgodę na ratyfikację paktu
fiskalnego UE przez Niemcy.

Także część państw strefy euro, w tym Francja, opowiada się za
stymulowaniem gospodarek zmagających się z kryzysem zadłużenia krajów. W
UE nie ma jednak zgody co do metod pobudzania wzrostu.

W niemieckim dokumencie, zatytułowanym Więcej wzrostu dla Europu: Zatrudnienie - Inwestycje - Innowacje, znalazły się przede wszystkim propozycje działań, które nie pociągają za sobą wielkich kosztów dla budżetów narodowych.

Jak informuje agencja dpa, rząd w Berlinie poparł propozycję Komisji
Europejskiej, by 7,3 mln euro z funduszy strukturalnych UE przeznaczyć
na walkę z bezrobociem wśród młodzieży w krajach dotkniętych kryzysem.
Ocenia też, że niezbędne są reformy rynku pracy w tych państwach, jak
np. podwyższenie wieku emerytalnego i uelastycznienie prawa pracy.

Zaproponowano też podwyższenie kapitału Europejskiego Banku
Inwestycyjnego o 10 mld euro a także tzw. obligacje infrastrukturalne,
dzięki którym pozyskiwano by prywatny kapitał na sfinansowanie
strategicznych inwestycji. Zdaniem niemieckiego rządu należałoby
zliberalizować koleje w państwach członkowskich, a na rozbudowę
infrastruktury należy pozyskać więcej prywatnego kapitału. Berlin
proponuje również lepsze zintegrowanie sieci energetycznych.

Rząd kanclerz Angeli Merkel chce również dalszego wzmocnienia
koordynacji polityk gospodarczych i finansowych państw strefy euro. Za
taką ścisłą koordynacją opowiedział się minister finansów Wolfgang
Schaeuble w wywiadzie dla dziennika Handelsblatt. Zanim zaczniemy rozmawiać o wspólnym zarządzaniu długami, potrzebujemy prawdziwej unii fiskalnej - ocenił. Zdaniem ministra z czasem może również powstać unia bankowa, którą proponuje Komisja Europejska.

Jak ocenia w internetowym wydaniu tygodnik Der Spiegel, przygotowany przez Berlin dokument pokazuje, że rząd federalny nabrał przekonania, iż programy oszczędnościowe oraz fundusze ratunkowe nie wystarczą, by utrzymać strefę euro. Przez
dwa lata Niemcy mogły zachowywać się tak, jakby tylko w marginalnym
stopniu dotyczył ich kryzys euro. Gospodarka rozkwitała, a liczba
bezrobotnych topniała. Jednak kryzys euro stale się pogłębia
- pisze Spiegel.

Dodaje, że kryzys w państwach strefy euro zagraża już także
niemieckiemu wzrostowi gospodarczemu, czego dowodem były poniedziałkowe
spadki na giełdzie we Frankfurcie nad Menem; indeks DAX spadł po raz
pierwszy od początku tego roku poniżej 6000 punktów.

Złudzeniem była wiara, że RFN mogła stale przeżywać rekordy
koniunktury, w czasie gdy na lewo i prawo partnerzy w strefie euro
uginali się pod ciężarem kryzysu. Spadek DAX niszczy tę iluzję
- skomentował dziennik Sueddeutsche Zeitung.


PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. NIKT WAS NIE SPYTA, PAKT FIDSKALNY ZAŁATWI SPRAWĘ

58 proc. Polaków przeciwnych wprowadzeniu euro
Za wejściem Polski do strefy euro jest dziś zaledwie 12 proc. Polaków. Ponad połowa uważa, że przyjęcie wspólnej...



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika niezapominajka

18. Maryla

Ciekawe. czy Tusk weźmie pod uwagę, te niesprzyjające euro sondaże!
Osobiście w to wątpię, ale to z tego powodu, że szybciej padnie strefa euro, niż będzie miał okazję wciągnięcia nas w to szambo!

Pozdrawiam serdecznie;)))

avatar użytkownika Maryla

19. Fukuyama: Europa nie jest przygotowana na unię budżetową

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/fukuyama-europa-nie-jest-przygotowana-na...

Francis Fukuyama, znany amerykański politolog i ekonomista - powinien przestać CZYTAĆ GAZETĘ WYBORCZĄ i z niej czerpć wiedze historyczną.

Rozpowszechniło się przekonanie, że jeśli Europa nie będzie pędzić do przodu na drodze do integracji, cała konstrukcja po postu się zawali. Nie wiem, dlaczego miałoby się tak stać - powiedział w wywiadzie dla "Polityki" Francis Fukuyama, znany amerykański politolog i ekonomista.

Fukuyama zasugerował, że niemiecki projekt pogłębiający unię walutową poprzez zwiększenie dyscypliny budżetowej tylko pogorszy obecną sytuację, ponieważ dla takiej unii nie ma powszechnego poparcia.

- Europa na dzień dzisiejszy nie jest przygotowana na unię budżetową, do której zmierza strefa euro - uważa profesor. Co ważne nie przewiduje on, jak niektórzy eksperci rozpadu całej Unii Europejskiej, a tylko jej części - strefy euro, która od początku istnienia była wadliwa.

Według Fukuyamy Unii Europejskiej nie czeka federalizacja na wzór USA.

- Europa nie ma problemu z bezpieczeństwem, które skłaniałoby ją do utworzenia wspólnego państwa. Unia Europejska od samego początku postawiła na rozwój gospodarczy, nie na rozwój symboli, wartości i cnót europejskich. Ameryka w chwili zjednoczenia posiadała taką tożsamość. Zaliczymy do niej: oddanie wartościom demokratycznym, a także ograniczenie władzy wykonawczej i równowaga z władzą ustawodawczą i sądowniczą - powiedział Fukuyama w rozmowie z Wawrzyńcem Smoczyńskim.

Jego zdaniem, Europa w przyszłości będzie czymś na kształt Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.

- Tak jak i tam w Europie utrzymuje się ożywienie we współpracy między państwami, duże zainteresowanie otwartym handlem, swoboda inwestycji czy unifikacja prawa, nie przekłada się to jednak na zjednoczenie polityczne. Nie jest jednak tak, że jeśli Europa nie przekształci się w federację, to przestanie istnieć - wyjaśnia.

Problemy i wyzwania Grecji

Politolog odniósł się także do problemów Grecji, która cały czas zmaga się ze skutkami kryzysu.

Jego zdaniem głównym problemem Grecji jest to, że nigdy nie przeszła ona pełnej modernizacji, a system polityczny nadal oparty jest na klientelizmie.

Praktyką partii rządzących było obsadzanie stanowisk swoimi ludźmi, nikt nie był też w stanie kontrolować rozrostu sektora publicznego, ze względu na brak takich instytucji. - Grecji nie można jednak nazwać państwem upadłym, bezpieczeństwo państwa nie zostało zachwiane, a biorąc pod uwagę presję w jakiej znalazł się kraj, chaos w polityce wydaje się być zrozumiały - uważa Fukuyama. - Naród grecki posiada bardzo niskie poczucie solidarności narodowej, do której na pewno przyczyniła się wojna domowa, II wojna światowa, a także dyktatura wojskowa. Jak zaznacza Fukuyama, - proces budowy nowego państwa jeszcze się nie zaczął, a Grecy stoją przed wielkim wyzwaniem jakim jest modernizacja.

Świat w kryzysie demokratycznym

Fukyama podkreśla, że świat ogarnięty jest recesją demokratyczną, jednak Polska wykorzystała swoją szansę, w przeciwieństwie do Ukrainy i Rosji. Kraje Europy Środkowej miały ułatwione zadanie dzięki temu, że należały do Europy jeszcze przed nastaniem komunizmu. Natomiast w Rosji rządy prawa nigdy nie odgrywały kluczowej roli, a instytucje od zawsze były jednymi z najbardziej absolutycznych w Europie.

Fukuyama wyraził swoją obawę dotyczącą Węgier i polityki premiera tego kraju Viktora Orbána, która - jego zdaniem - staje się coraz bardziej antydemokratyczna.

Ekonomista podkreśla, że w latach 90, to Węgry służyły za wzór udanej transformacji ustrojowej. - Orbána na Węgrzech, Jarosława Kaczyńskiego w Polsce i Putina w Rosji łączą pewne podobieństwa: ich bazą polityczną jest wiejska mniej wykształcona, fizycznie pracująca część populacji. Różnica między Polską a Węgrami jest jednak taka, że Kaczyński, nigdy nie miał większości parlamentarnej, która pozwoliłaby mu zmienić konstytucję - przekonuje.

Fukuyama zaznacza, że Polska i Węgry mają podobne problemy instytucjonalne i historię ładu politycznego. W obu przypadkach wpływy rządców lokalnych były bardzo silne, co przełożyło się na bogacenie się szlachty i skuteczne wyzyskiwanie przez nią chłopów. Królowie w Polsce i na Węgrzech nigdy nie byli dostatecznie silni, aby nad tym zapanować.

Fukuyama krytykuje także Konstytucję 3 maja, dającą więcej władzy arystokracji, której król nie potrafił później ograniczyć. - Okazało się także, że oligarchia nie potrafi skutecznie rządzić, ale osłabiła aparat państwa na tyle, że uczyniła kraj podatnym na agresję z zewnątrz - tłumaczy politolog.

Cały wywiad w nowym numerze "Polityki".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. tak się będzie składało lenno namiestnikom


www.fakt.pl

Profesor
Władysław Bartoszewski ma taki autorytet, że nawet ci, których los
niejednokrotnie nagradzał sukcesami nie potrafią przy nim ukryć
onieśmielenia, czy wręcz zawstydzenia swą małością. Jak wielki musi mieć
posłuch i jaki ogromny szacunek musi budzić były szef MSZ, skoro
prezydenci miast całuj...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. @niezapominajka

to nie będzie już miało znaczenia - sondaze w Polsce. Wszystkie decyzje o walucie, budżecie i podatkach zapadną w Brukseli.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. wieści ze spotkania Biderberga

http://www.monitor-polski.pl/bilderberg-zabic-rona-paula-jak-lecha-kaczy...

Przed tegorocznym spotkaniem Biderberga, Luke skonfrontował w ten
sposób m.in. Tony Blaire’a, pytając go np. o zamach w Londynie jako
„fałszywą flagę” zrealizowaną przez brytyjskie służby MI5 i MI6.

Sprzedajni dziennikarze ścerwomediów Laurence O’Donell udają, że nie
wiedzą czym jest Bilderberg, a zło, które trawi świat tłumaczą głupotą…
To, że najbardziej wpływowi ludzie na świecie spotykają się co roku i
przygotowują plany dla ludzkości nie ma dla nich znaczenia.

Były szef FED, prywatnej instytucji żydowskich międzynarodowych
bankierów, która wypożycza rządowi amerykańskiemu dolary na procent, nie
potrafi się nawet przyznać do udziału w konferencjach Bilderberga…

Były gubernator Nowego Jorku, George Pataki, współodpowiedzialny za
konspirację zamachu na WTC, uważa Bilderberg za zwykłe spotkanie
towarzyskie z inteligentnymi dyskusjami. Pataki milczał gdy Luke
przypomniał mu, że podczas Bilderberga ustalono m.in. instalcje rakiet
we Wschodnie Europie (z Polską na czele).

Prosyjonistyczny dziennikarz Charlie Rose, który był też uczestnikiem
Biderberga w 2008 roku, przyparty do muru po prostu uciekł bez słowa.

Ted Turner, który w 1996 roku twierdził, że powinna nastąpić redukcja
ludności świata o 95%, na pytanie o eksterminację ludzkości próbował być
dowcipny twierdząc, że powinny zginąć tylko 2 miliardy ludzi, a nie 80
czy 90 procent. ”Panie Turner, jesteś wrogiem ludzkości, robicie to samo
co naziści, którzy wymordowali żydów” – oświadczył w oczy Luke
Turnerowi. Założyciel CNN, oficjalnie jest jednym z największych
posiadaczy wielkich obszarów lądowych, a tak naprawdę to jest tylko
jdnym z agentów mafii Rotszydów (podobnie jak Hindus Mittal,
posiadacz hut w Polsce).

Rudkowski nie obawia się podejść do samego diabła. Można podziwiać jego
zimną krew w rozmowie ze zbrodniarzem wojennym Henry Kissingerem, gdy
zadał pytanie o jego ludobójstwa w Chile, Argentynie i Wschodnim
Timorze.

Luke Rudkowski doskonale rozumie, że musimy się przestać bać mówić
tym ludziom w oczy, że wiemy o ogólnoświatowej konspiracji i planach
eksterminacji większości ludności świata. To ci ludzie muszą się nas
zacząć bać, a nie my ich.

Echa „sukcesu smoleńskiego” podczas konferencji Bilderberga

Zanim uczestnicy konferencji Bilderberga zjechali się wczoraj do
Chantilly w Wirgini, na miejscu był już tam tłum dziennikarzy
niezależnych oraz przeciwników tajnych obrad, w tym wielu zwolenników
republikańskiego kandydata na Prezydenta, Rona Paula.

Weteran badaczy Bilderberga, Jim Tucker, w rozmowie z Alexem Jonesem,
ujawnił, że w lobby hotelu, jeden z uczestników wyraził chęć uśmiercenia
Rona Paula i jego zwolenników, poprzez wsadzenie ich na samolot z
muzułmańskimi terrorystami i wysadzenie go. W ten sposób uznał zabijanie
oponentów poliycznych metodą”na samolot” jako jednym ze sposobów walki z
opozycją wobec NWO.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Pamięć made in

Pamięć made in Germany


Prof. Grzegorz Kucharczyk historyk, Polska Akademia Nauk


Donald Tusk, przyjmując Nagrodę im. Waltera Rathenaua, podpisał się pod sukcesem niemieckiej polityki historycznej

Polityka
historyczna Niemiec w ostatnich latach idzie od zwycięstwa do
zwycięstwa. Jedno z największych to zastąpienie nazwy "Niemcy" lub
"państwo niemieckie" mianem "naziści" względnie "reżim nazistowski" w
kontekście opisu okrucieństw i zbrodni popełnianych w okresie II wojny
światowej przez III Rzeszę (też nie wiadomo, czy chodzi w tym przypadku o
Rzeszę Niemiecką).
Zauważmy, że jednocześnie starannie unika się
rozwinięcia skrótu "naziści" (od niemieckiego "National-Sozialisten",
czyli narodowi socjaliści). Przeczuwając trendy panujące wśród obecnych
włodarzy polskiego systemu edukacyjnego na szczeblu ministerialnym,
nietrudno domyślić się, że w niedalekiej przyszłości polscy uczniowie
będą czytać - jeśli trafią na odpowiedni moduł - o tym, jak to polscy
żołnierze na Westerplatte stawiali opór nacierającej "armii
nazistowskiej". Ale to nie jedyne przecież zwycięstwo niemieckiej wizji
historii XX wieku. Kolejne dotyczy eksponowania w historii
dwudziestowiecznych Niemiec ich demokratycznych i proeuropejskich
tradycji. Zresztą nie tylko chodzi w tym ostatnim kontekście o
dwudzieste stulecie. Już wcześniej na tych łamach zwracałem uwagę na
huczne obchody w Berlinie trzechsetlecia urodzin króla Prus Fryderyka
II. Ten współtwórca pruskiego militaryzmu, autor szeregu wojen
zaborczych, które wyniosły jego państwo do statusu pierwszorzędnego
mocarstwa, inicjator rozbioru Polski, a zarazem jeden z większych
polonofobów, jest w czasie tych obchodów przedstawiany jako polityk
oświecony, czujący konieczność współpracy europejskiej, no i przyjaciel
Woltera.
Od szeregu lat podobny zabieg stosowany jest w odniesieniu
do Republiki Weimarskiej, czyli państwa niemieckiego będącego w latach
1919-1933 demokracją parlamentarną. Ten bezsporny fakt służy
przedstawianiu polityki niemieckiej tego czasu oraz jej najważniejszych
postaci jako swego rodzaju dowodu na to, że tradycje demokratyczne i
europejskie w Niemczech miały głębokie korzenie, a rządy narodowych
socjalistów, to znaczy nazistów, były tylko tragicznym epizodem,
niewytłumaczalnym niczym fenomenem.

Demokratycznie wykończyć Polskę

Warto jednak zauważyć, że ten obraz z punktu widzenia francuskiego,
belgijskiego czy brytyjskiego może mieć pewne uzasadnienie.
Demokratyczne Niemcy lat 1919-1933 wyrzekły się przecież prowadzenia
agresywnej polityki wobec państw zachodnioeuropejskich. Zostało to nawet
traktatowo ujęte w 1925 roku, gdy Gustav Stresemann (niemiecki minister
spraw zagranicznych i przez jakiś czas kanclerz Niemiec) w imieniu
swojego kraju zagwarantował w Locarno, że Niemcy uznają nienaruszalność
swojej granicy z Francją i Belgią, tak jak została ona ustalona w
traktacie wersalskim.
Nie wolno jednak zapominać o tym, że to, co
dobre dla Francji czy Belgii, niekoniecznie musi być korzystne dla
Polski. Fakty były bowiem takie, że w demokratycznej Republice
Weimarskiej panował ponadpartyjny konsensus co do tego, że najbardziej
Niemcy zostały skrzywdzone wytyczoną w Wersalu granicą z Polską. Takie
mniemanie panowało nie tylko wśród jakichś marginalnych, skrajnie
nacjonalistycznych środowisk. Wystarczy przejrzeć ukazującą się w
pierwszych latach po 1918 roku w Niemczech prasę liberalną,
socjaldemokratyczną i konserwatywną, by przeczytać właściwie te same
teksty w odniesieniu do Polski i jej granic: "państwo sezonowe",
"korytarz" (czyli nasze Pomorze), "niesprawiedliwe granice". Z kolei dla
niemieckich komunistów Polska była przeszkodą odgradzającą rewolucję
rosyjską od tlącej się tu i ówdzie rewolucji niemieckiej. Antypolskie
stanowisko było więc wspólne dla wszystkich najważniejszych stronnictw,
zarówno tych tworzących establishment polityczny demokratycznych
Niemiec, jak i tych "antysystemowych" (komuniści, narodowi socjaliści).

W tym roku minęła dziewięćdziesiąta rocznica nawiązania przez Republikę
Weimarską stosunków dyplomatycznych z Rosją bolszewicką w Rapallo w
1922 roku. Ministrem spraw zagranicznych Niemiec był Walther Rathenau
związany z demokratycznym nurtem w polityce niemieckiej. Kanclerzem był
zaś Joseph Wirth wywodzący się z katolickiego Centrum, partii, która już
od lat dziewięćdziesiątych XIX wieku przeszła zdecydowaną ewolucję w
kierunku nacjonalistycznym, porzucając tradycję swojego założyciela
Ludwiga Windhorsta - w okresie Kulturkampfu zaciekłego przeciwnika
Bismarckowskiego sposobu pojmowania polityki, także w kontekście relacji
polsko-niemieckich. W czerwcu 1922 roku, dwa miesiące po Rapallo,
nacjonalistyczne bojówki zamordowały ministra Rathenaua. Bynajmniej nie z
powodu oburzenia układem z bolszewikami, raczej z racji związków tego
polityka z demokratami i jego żydowskiego pochodzenia. Miesiąc później, w
lipcu 1922 roku, kanclerz Wirth pisał do niemieckiego ambasadora w
Moskwie hr. Ulricha von Brockdorff-Rantzaua: "Jasno oświadczam Panu i
bez ogródek: Polskę trzeba wykończyć". Tej maksymy twardo trzymał się
wywodzący się z nurtu liberalnego Gustav Stresemann - do 1929 roku
(czyli do swojej śmierci) szef dyplomacji demokratycznych Niemiec i
główny architekt antypolskiej polityki Berlina. Taki bowiem cel miał
zawarty przez niego, wspomniany wyżej, układ w Locarno z 1925 roku.
Milczenie Stresemanna w sprawie uznania przez Niemcy granic z Polską
było odczytane wówczas w Warszawie przez wszystkie polskie siły
polityczne jako akt wrogi. Jednak Niemcy odniosły nie tylko polityczne,
ale i wizerunkowe zwycięstwo. Stresemann został w 1926 roku wraz ze
swoim francuskim odpowiednikiem Aristidem Briandem laureatem Pokojowej
Nagrody Nobla. W tym samym roku świeżo upieczony noblista Stresemann
zawarł ze stalinowskim Związkiem Sowieckim tzw. traktat berliński, który
był dalszym krokiem na drodze zaczętej w Rapallo. Po 1926 roku dzięki
porozumieniu zawartemu przez miłującego pokój Stresemanna ze Stalinem
armia niemiecka mogła na sowieckich poligonach, bez groźby nagłej
wizytacji ze strony zachodnich inspektorów (traktat wersalski), testować
broń pancerną, lotnictwo i broń chemiczną. Zgodnie z celem wytyczonym w
1922 roku, czyli "wykańczaniem Polski". Temu samemu służyła rozpętana w
1925 roku przez Niemcy Stresemanna wojna celna z Polską, która miała
udowodnić światu prawdziwość niemieckiej tezy o "polnische Wirtschaft",
czyli chronicznej niezdolności Polaków do racjonalnego gospodarowania.

Jacques Bainville, współczesny Stresemannowi francuski pisarz
polityczny, nazywał niemieckiego polityka "najpojętniejszym uczniem
Bismarcka". Kontynuatorem Stresemanna i ogólnie całej polityki
demokratycznych Niemiec w odniesieniu do Polski został po 1933 roku
Adolf Hitler. Przecież cel był ten sam: wykończenie Polski. Rzecz jasna,
różnica była w doborze środków oraz ideologii, która im towarzyszyła.
Nikt w Republice Weimarskiej nie domagał się stosowania wobec Polaków
ludobójczej polityki, co czynił Hitler po 1939 roku.

Dlaczego i kogo warto nagradzać?

Dzisiaj Republika Weimarska jest przedstawiana jako pierwsza próba
"zakotwiczenia Niemiec w Europie" (wspólny Nobel Stresemanna i
Brianda!). Takiemu konstruowaniu pamięci historycznej służy również
praca licznych fundacji niemieckich afiliowanych przy różnych partiach
politycznych obecnej Bundesrepubliki, programy stypendialne i swoista
polityka nagrodzeniowo-orderowa.
"Właściwie" nazwana nagroda, która
jest przyznana "odpowiedniemu" człowiekowi, zapewnia osiągnięcie dwóch
celów. Po pierwsze, utrwala dobre asocjacje związane z konkretną
postacią historyczną, która daje "imię" nagrodzie; po drugie zaś,
stwarza ściślejsze więzi między nagrodzonym a tymi, którzy o nagrodach
decydują. W takim świetle należy spojrzeć na niemieckie nagrody
przyznawane w ostatnich latach znanym polskim politykom polskim. W 1996
roku Medal Gustava Stresemanna z rąk szefa niemieckiej dyplomacji Klausa
Kinkela (FDP) odebrał Władysław Bartoszewski. 31 maja 2012 roku z rąk
kanclerz Angeli Merkel Nagrodę im. Walthera Rathenaua odebrał premier
Donald Tusk. W obu przypadkach uzasadnienie było podobne - obydwaj
polscy laureaci otrzymali wspomniane wyróżnienia jako wyraz doceniania
przez Berlin ich wysiłku "na rzecz pogłębienia integracji europejskiej".

O patronach tych nagród była już mowa wyżej. Przyjęcie tych zaszczytów
przez wspomnianych polityków jest właściwie podpisaniem się pod sukcesem
niemieckiej polityki historycznej polegającej na wybiórczym
przedstawianiu biografii politycznych czołowych polityków Republiki
Weimarskiej. Dużo pisano w polskiej prasie o "berlińskich hołdach"
polskich polityków przy okazji znanego exposé ministra Radosława
Sikorskiego wygłoszonego przed niemieckim audytorium (z pominięciem
polskiego Sejmu). Podobnie niepokojąco wyglądają jednak "berlińskie
nagrody". Jedno jest pewne, jeszcze długo żadnej niemieckiej nagrody ani
medalu nie otrzyma premier David Cameron. Wszak odmawiając poddania się
dyktatowi Berlina (pakt fiskalny), udowodnił, że nie działa "na rzecz
pogłębienia integracji europejskiej". Medalu nie dostanie, ale ocalił
suwerenność Albionu.

"Pracować dla króla Prus"

Być może niedługo wraz z kolejnymi zwycięstwami niemieckiej konstrukcji
pamięci historycznej doczekamy się powołania jakiejś "Nagrody im.
Fryderyka II" dla tych wszystkich, którzy "zasłużyli się w tworzeniu
podwalin europejskiej przestrzeni wolności solidarności". Takim
laureatem mógłby zostać na przykład Lech Wałęsa.
Wspomniany król
Prus zaraz po rozpoczęciu agresji na Austrię w 1740 roku (wojny śląskie)
ustanowił order "Pour le Mérite" (franc. "Za zasługę"). Do 1918 roku
było to najwyższe pruskie odznaczenie wojskowe. Jeden z następców
Fryderyka II ustanowił w 1842 roku również tzw. klasę cywilną tego
orderu. Jest on wręczany do dzisiaj. W 1995 roku został nim odznaczony
Andrzej Szczypiorski. Autor popularnych w Niemczech powieści
przedstawiających "powikłane" wojenne dzieje polsko-niemiecko-żydowskie,
przy czym powikłanie należy tutaj rozumieć jako wskazanie symetrii win
Polaków i Niemców w kontekście ludobójstwa Żydów (czy Barack Obama czyta
Szczypiorskiego?). Jak wiadomo, kawaler orderu "Pour le Mérite"
zakończył swoją pisarską karierę jako stały felietonista w
pornograficznym piśmie, a dzięki aktom IPN wiemy, że zaczynał jako TW na
usługach komunistycznej bezpieki. Ale przecież zasługę z punktu
widzenia dysponentów orderu miał niezaprzeczalną.
W drodze wyjątku
Fryderyk II przyznał order "Pour le Mérite" Wolterowi - cywilowi, i to w
dodatku takiemu, który nie był formalnie poddanym pruskim. Tylko jednak
formalnie. Przecież "patriarcha oświecenia" przez długie lata pisał
peany o przewagach pruskiego króla-filozofa, wliczając w nie rozbiór
Polski. Później relacje Woltera z Fryderykiem II popsuły się (na tle
urażonych ambicji Francuza), jednak to od czasu ich przyjaźni weszło do
obiegu powiedzenie "travailler pour le roi de Prusse" - pracować dla
króla Prus. Czyli - jak mówił dwudziestowieczny klasyk - odgrywać rolę
pożytecznego idioty. Dobrze nagradzanego.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120606&typ=my&id=my11.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. PiS: ustawa emerytalna obraża

PiS: ustawa emerytalna obraża konstytucję

Eksperci przyznają, że zarzuty są poważne. Osądzi to Trybunał Konstytucyjny.

Prawo i Sprawiedliwość uważa, że ustawa emerytalna narusza siedem
artykułów konstytucji, dotyczących m.in. zasady demokratycznego państwa prawa, ochrony rodziny, równości obywateli wobec prawa, społecznej gospodarki rynkowej czy prawa do zabezpieczenia społecznego. We wniosku PiS podnosi sześć głównych zarzutów:

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. TK wszczął postępowanie ws.

TK wszczął postępowanie ws. podniesienia wieku emerytalnego

Trybunał Konstytucyjny wszczął postępowanie w sprawie podniesienia
wieku emerytalnego do 67. roku życia. Zrobił to na wniosek
Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, Komisji Krajowej NSZZ
"Solidarność" oraz grupy posłów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Kodeks pracy: Sejm uchwalił

Kodeks pracy: Sejm uchwalił nowelizację

12-miesięczny okres rozliczeniowy i ruchomy czas pracy. Sejm głosami
koalicji rządzącej uchwalił nowelizację Kodeksu pracy i zmianę ustawy o
związkach zawodowych. »

Już
wiemy jak będzie przebiegał w Polsce proces zrównywania homopar z
rodziną. Odtworzona zostanie droga niemiecka. Jak? A o to już zadbają
polscy i niemieccy prawnicy

W niemieckim świecie politycznym rozpoczął się festiwal deklaracji
na temat jeszcze szerszego uprzywilejowania wiecznie niezadowolonych ze
swojego statusu homoseksualistów. Podobnie będzie w Polsce.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Niewidzialny szef PO.

Niewidzialny szef PO. Dlaczego globaliści chcą Tuska?

http://padre.info.pl/tuskoland/item/345-niewidzialny-szef-po-dlaczego-gl...

NAJNOWSZE ODKRYCIE niezależnych dziennikarzy!!! Dlaczego PO jest ulubioną polską partią Grupy Bildenberg. Wywiad z przewodniczącym organizacji pozarządowej w którym mowa o nowym rozmieszczeniu sił w polityce polskiej i globalnej. Film stawia następujące pytania: Dlaczego globaliści wspierają Tuska? Kim jest tajemnicza postać tworząca program PO? Czy Polska jest nadal demokracją?

Korzystając z internetu doszedłem do zdumiewających faktów. Na liscie Bilderbergów Jima Tuckera pokazywanej w filmie "EndGame" Alexa Jonsa (http://video.google.com/videoplay?docid=-5739634563260751371) zauwazyłem (i to nie tylko ja) nazwisko pewnego polskiego polityka - Andrzej Olechowski. Dla nie wtajemniczonych kim on jest?

Andrzej Olechowski - po zakończeniu studiów w 1973 pracował w sekretariacie Konferencji Narodów Zjednoczonych do Spraw Handlu i Rozwoju (UNCTAD) w Genewie. 1978 - 1982 kierował Zakładem Analiz i Prognoz w Instytucie Koniunktur i Cen. 1982 - 1984 UNCTAD, 1985 - 1987 pracownik Banku Światowego. W 1987 powrócił do pracy w Polsce, objął funkcję dyrektora departamentu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą. W latach 1989-1991 pełnił funkcję pierwszego zastępcy prezesa Narodowego Banku Polskiego. (źródło: Wikipedia).

W życiu politycznym to były Minister Finansów w rządzie Jana Olszewskiego.ego obecność w prawicowym rządzie wzbudzała pewne wątpliwości, po pierwsze z powodu jego związków z dawną nomenklaturą postkomunistyczną (m.in. pomagał Bogusławowi Kottowi w zakładaniu Banku Inicjatyw Gospodarczych, który współtworzyli członkowie elit gospodarczych PRL), a po drugie z powodu poparcia, jakiego udzielał mu niechętny Olszewskiemu prezydent Lech Wałęsa.(wkikipedia)

Wszyscy wiemy że to on wraz z Maciejem Płażyńskim z AWS i Donaldem Tuskiem z UW partię polityczną Platforma Obywatelska.

Program:

• Ograniczenie wydatków państwowych: redukacja administracji, zlikwidowanie Senatu, ograniczenie o połowę Sejmu;

• Funkcjonariusze państwa za swoje przestępstwa ponoszą większą odpowiedzialność niż tzw. zwykli obywatele;

• Podatek liniowy 3 x 15 bez ulg i kwoty wolnej od podatku.

Zajrzyjmy do programu PO

Dotyczy on głównie spraw gospodarczych. Jest tam jednak też kilka wzmianek dotyczących innych problemów.
W ujęciu PO państwo to "wspólne przedsiębiorstwo", które jest ponadto instytucją świadczącą pewne "usługi" dla "obywateli", a mianowicie: "pomoc socjalną, edukację, opiekę zdrowotną i zapewnienie bezpieczeństwa". Pomoc socjalna nie może być "lewicowa". Będzie to zatem tylko "zwiększenie niektórych świadczeń socjalnych dla osób w najtrudniejszej sytuacji materialnej".

Szczegóły? Szczegółów już nie możemy poznać. Co prawda jest o nich mowa w programie PO, ale zarazem podkreśla się tam, że jest to tylko program tymczasowy, a w życie będzie już wprowadzany nowy program, który "jest w trakcie tworzenia" i "pracuje nad nim Rada Programowa PO pod kierownictwem Andrzeja Olechowskiego".
Czy w programie PO jest mowa o sprawach polskich, o Narodzie, Kościele, tradycji i wartościach? Znajdujemy tam tylko krótką i bardzo ogólną oraz mglistą deklarację. Oto ona: "Zobowiązujemy się poprowadzić proces tworzenia nowej reprezentacji parlamentarnej. Z powagą i odpowiedzialnością. W duchu otwarcia i umiaru, szacunku dla tradycji i chrześcijańskich wartości. Dla dobra Rzeczypospolitej".
Zauważmy. Nie ma tu mowy o ochronie czy promocji tradycji i wartości chrześcijańskich. Nie ma mowy o działaniu podyktowanym przez te wartości. Co to znaczy "zachowywać szacunek dla tradycji i chrześcijańskich wartości"? Chyba tylko - otwarcie ich nie atakować. PO nie zamierza jednak ich bronić. Po pierwsze przecież wolność - wolność dla zachodnich koncernów, wielkich mediów godzących w tradycje i wartości chrześcijańskie, w istocie wszystkich tych, dla których katolicyzm i polskość to coś, co trzeba raz na zawsze wymazać z ludzkich umysłów i serc.
Jeżeli mówi się o Platformie Obywatelskiej, nie można przemilczeć jej genezy i związków jej liderów z różnymi formacjami ideowymi.
Padło tu nazwisko Olechowski. Już prawie o nim zapomnieliśmy. Okazuje się jednak, że nie usunął się z polityki. Spełnia bardzo ważną funkcję w PO - tworzy jej program.
Jego nazwisko pierwszy raz pojawia się w historii Polski, gdy zasiada przy Okrągłym Stole jako bezpartyjny doradca... gen. Jaruzelskiego. Gdy kandydował w wyborach prezydenckich, poparli go m.in. Andrzej Zoll, Zbigniew Religa (w tych wyborach swoje głosy oddał Tuskowi), Czesław Miłosz, Józefa Hennelowa, senator Krzysztof Kozłowski. Moje skojarzenie jest tu następujące. Zoll jest, a przynajmniej był, członkiem Rotary Club (por. choćby:
A. Socha, Bądź przyjacielem, Polska Zbrojna z 8.11.1994). Religa kojarzy mi się z Lions Club (por. choćby: K. Nielaba, Łagodne Lwy, Trybuna Śląska z 13.01.1994). Nazwisko Miłosza pojawiło się w mojej książce pt. "Masoneria polska 1993", gdzie czytamy: "W 1947 r. Stempowski (który był wtedy Wielkim Mistrzem) informuje za pośrednictwem, jak wszystko na to wskazuje, Czesława Miłosza, wielkiego komandora masonerii w USA J.H. Cowlesa, 'że masoneria polska podzieliła los sąsiednich (...) i wyginęła - przestała istnieć'" (informacja ta została zaczerpnięta z: L. Hass, Druga wizyta Johna Henrego Cowlesa w Polsce, Ars Regia nr 2(3)93, s. 100). Na uwagę zasługuje też materiał autorstwa noblisty pt. "O historii polskiej literatury, wolnomyślicielach i masonach" ("Kultura" nr 4/70, s. 21). Bardzo ciekawy jest również jeden z rozdziałów w książce Aleksandra Fiuta "Rozmowy z Czesławem Miłoszem", noszący tytuł "Sekretny zjadacz trucizn manichejskich", w którym poeta mówi o swoich związkach ideowych z manicheizmem i kabałą (do obu doktryn odwołuje się masoneria).
Hennelowej nie trzeba chyba Czytelnikom "Naszego Dziennika" "rekomendować". Jest przecież jednym ze sztandarowych przedstawicieli "Tygodnika Powszechnego". Znane są jej wypowiedzi na temat Radia Maryja (wynikałoby z nich, że jest to największe zagrożenie dla wszystkich i wszystkiego) i w sprawie regulacji prawnej kwestii życia poczętego. No i oczywiście senator Kozłowski z UW (ten, co tak bronił Wielkiego Mistrza Józefa Lipskiego w Senacie przed "Naszym Dziennikiem" i odsądzał pismo od czci i wiary). (fragment tekstu Stanisława Krajskiego Nasz Dziennik Sobota-Niedziela, 10-11 września 2005, Nr 211 (2316) )

Przypomnijmy że tak naprawde teraz liczą się 2 ugrupowania polityczne PiS i PO. Wszystkie pochodzą z odłamów AWS i UW. To z ich nagonek Samoobrona została wyparta z sejmu. Seksafera, afery Leppera, weksle itp. Tak samo było z SLD która miała też bardzo duzo afer - Rywingate, Orlen, PZU itp. Każda wywodziła się z twierdzen PiS lub PO. Samoobrona zniszczona i upodlona nie wszeła do sejmu.

Na liście Bilderbergów znajdują sie tez inne nazwiska w tym Hanna Suchocka.
* Andrzej Olechowski – od 1994 r. (http://www.fosar-bludorf.com/bilderberger/Liste.htm) (http://www.grazingsheep.com/artp/glob/2006/2006_05_bilderberg.htm)
* Hanna Suchocka – 1998 (http://www.infowars.com/images2/nwo/bilderberg/bbg_list_page_05.jpg)
* Sławomir Sikora – prezes Citibanku – 2004
* Artur Sudnik - 1998 (http://www.bilderberg.org/g/Bild-countr-misc.html)
* oraz Jacek Szwajcowski – 2005 z PGF (http://www.grazingsheep.com/artp/glob/2004/2004_06_bilderberg.htm)

Czym jest grupa Bilderbergów? Nieformalne międzynarodowe stowarzyszenie wpływowych osób ze świata polityki, biznesu i przemysłu. Spotkania grupy odbywają się raz do roku. Omawiane są podczas nich najważniejsze w danym czasie dla świata sprawy dotyczące polityki i ekonomii. Pierwsze spotkanie miało mieć miejsce w holenderskim Hotelu Bilderberga w Osterbeek w maju 1954 r. (stąd pochodzi nazwa grupy) z inicjatywy wpływowego polskiego polityka i emigranta Józefa Retingera, który był stałym sekretarzem Grupy aż do śmierci w 1960 roku.

Andrzej Olechwoski wg przytoczonych linków do list był od 1994 - 1998 na spotkaniach co roku w innym kraju. Spotkania są tak tajne, że mają swoich ochroniarzy (CIA, SAS, Mossad) a policja "tylko" ochrania wokół hotelu. Jim Tucker tropi Bilderbergów od 30 lat. To on ma wtyki w każdym z miejsc gdzie drukowana jest lista osób przebywających na spotkaniu. Dlaczego spotkania takiej rangi polityków, wpływowych urzedników itp. nie są nigdzie obwieszczone ani w TV ani w gazetach. Czy słyszałeś wcześniej o tych spotkaniach ? odpowiedź brzmi NIE. Mass media ukrywają to przed tobą. A to dlatego że najwieksze agencje prasowe są także w łapach bilderbergów: Max Boot - Wall Street Journal, Paul A. Gigot - The Wall Street Journal, Juan Luis Cebrian - PRISA (hiszpańska spółka medialna), Donald E. Graham - Washington Post Company, David Frum - National Post Newspaper, Fareed Zakaria - Newsweek International, Anatole Kaletsky - The Times, Martin H. Wolf - The Financial Times, Thomas L. Friedman - The New York Times, Marco Panara - La Republica, Mark Steyn - Dziennikarz dla rozmaitych publikacji, Matthias Nass - Die Zeit, John Vinocur - International Herald Tribune, Aatos Erkko - Fiński wydawca, Cnorad Black - Telegraph Group Ltd., Nicolas Beytout - Le Figaro, Eric Le Boucher - Le Monde, Adrian D. Wooldridge - The Economist, Gideon Rachman - The Economist, John R. Micklethwait - The Economist. Dlaczego jest tyle dziennikarzy, a nikt nie napisał o tych wydarzeniach i nie podał do opini publicznej? Może dlatego, że albo są ludźmi Bilderbergów, albo są zastrzaszani, w co wątpie.

Od 1994 r. w spotkaniach Klubu Bilderberg bierze udział reprezentant Polski - były minister finansów i spraw zagranicznych, Andrzej Olechowski. Wybór tej właśnie osoby do tak ważnego gremium z pewnością nie był przypadkowy. Trzeba bowiem pamiętać, że Olechowski swoją karierę ekonomisty rozpoczynał jako pracownik Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) w Genewie w latach 1974-1975 i 1982-1984, natomiast w latach 1985-1987 pracował w Banku Światowym w Waszyngtonie, a więc w najważniejszej instytucji finansowej świata. Jego osobę już nieraz wymieniano jako kandydata na premiera.

Andrzej Olechowski pełnił wiele funkcji w sektorze publicznym i prywatnym, m.in. był członkiem rad nadzorczych: Banku Handlowego, EXBUD-u, Philips Lighting Polska, wydawnictwa Czytelnik, PLL LOT, Polish-American Enterprise Fund, PKN Orlen oraz członkiem władz: Międzynarodowego Centrum Rozwoju Demokracji, Instytutu Studiów Wschodnich, Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego, Fundacji Batorego. (http://ludzie.wprost.pl/sylwetka/Andrzej-Olechowski/)
W 1989 uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu jako ekspert strony rządowej w zespole ds. gospodarki i polityki społecznej.

"W spotkaniu 1998r. Klubu Bilderberg po raz pierwszy Polskę reprezentowały dwie osoby. Tą drugą była minister sprawiedliwości Hanna Suchocka, która wprawdzie nie pracowała w żadnym banku, ale za to odebrała staranne wykształcenie w takich uczelniach, jak Columbia University w Leyden, Instytut Praw Człowieka w Strasburgu oraz Instytut Prawa Publicznego w Heidelbergu. Od 1991 r. wchodzi ona w skład polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, uczestnicząc w pracach najważniejszej Komisji Politycznej, a w 1992 r., zanim została premierem, pełniła funkcję wiceprzewodniczącej tego Zgromadzenia.

Warto też przypomnieć, że 1998 Suchocka weszła w skład 9-osobowej Rady Mędrców, której zadaniem miało być przygotowanie projektu reformy Rady Europy. Nic więc dziwnego, że została ona już odznaczona Złotym Medalem Fundacji im. Jeana Monneta w Lozannie ,,za działalność na rzecz integracji europejskiej i praw człowieka, a także otrzymała Międzynarodową Nagrodę im. Maxa Schmidtheinego ,,dla osób szczególnie wyróżniających się działalnością polityczną i gospodarczą na rzecz liberalnego porządku na świecie. Była premier być może już niebawem będzie mogła ten ,,liberalny porządek umacniać jeszcze aktywniej, gdyż w Strasburgu rozważa się pomysł zgłoszenia jej kandydatury na stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy. Może to zresztą mieć związek z jej udziałem w spotkaniu Klubu Bilderberg." (Paweł Siergiejczyk ,,Nasza Polska", 19 sierpnia 1998 r.)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. I jeszcze kwiatekPolski

I jeszcze kwiatek

Polski
Gibraltar. "Hiszpanie od ponad 300 lat walczą o swoje interesy na
Gibraltarze, a politycy Platformy właśnie oddali polski interes
walkowerem"

"Spór trwał do 2013 r., a więc o 250 lat krócej niż
hiszpańsko-brytyjski. I zdaje się, że rząd Tuska właśnie go rozwiązał.
Szkoda tylko, że na rzecz drugiej strony."

Polski Gibraltar

Wielka Brytania i Hiszpania spierają się o Gibraltar.
Polska i Niemcy także mają spór terytorialny. Dotyczy Zatoki Pomorskiej.
A właściwie należy już pisać „miały spór”. Bo Hiszpanie od ponad 300
lat walczą o swoje interesy na Gibraltarze, a politycy Platformy właśnie
oddali polski interes walkowerem. Tak więc w stosunkach
polsko-niemieckich bez zmian.

 

Złego początki

Kilka dni temu przez media przemknęła krótka informacja o
nowej eskalacji sporu hiszpańsko-brytyjskiego o Gibraltar. Przypomnijmy,
ten skalisty kawałek półwyspu należy do Wielkiej Brytanii od wygranej
wojny z 1704 r. Formalnie przyznał go jej traktat z Utrechtu (1713).  I
przez tyle lat Hiszpania nie może się z tym pogodzić. Walczy o jego
odzyskanie, mimo że miejscowa ludność dwukrotnie wypowiedziała się w
referendów za obecnym statusem (1967, 2002).

Publiczne przypomnienie sporu stanowi doskonałą okazję, by na jej kanwie przypomnieć, że podobny problem terytorialny miała Polska. Dotyczył
on wód Zatoki Pomorskiej i bezprawnego zagarnięcia przez naszego
zachodniego sąsiada pasa wód, na którym znajduje się tor podejściowy do
portu w Szczecinie i Świnoujściu.

Ten spór jest o wiele młodszy niż hiszpańsko-brytyjski.
Pochodzi zaledwie z okresu istnienia NRD. Od zakończenia wojny ujście
Odry było kością niezgody świadomie rzuconą przez Stalina między Polskę a
jej sąsiada. Spór o wody i Szczecin, który stanowił konkurencję dla
portów Meklemburgii, miały stanowić jeden z sieci elementów
uzależniających geopolitycznie od Moskwy oba kraje.

Nie pomogła nawet umowa zgorzelecka o granicy (1955), która
uregulowała granice lądową, ale rozgraniczenia wód zatoki nie dotknęła.
A kiedy w latach 70. XX w. poszła plotka, że na dnie Zatoki Pomorskiej
odkryto złoża gazu, a do grona chętnych do eksploatacji włączył się
ZSRR, wiadomo było, że łatwo nie będzie. W efekcie próby uporządkowania
sprawy trwały aż do 1989 r., czyli do końca istnienia NRD i PRL. Dopiero
rosnące poparcie dla Solidarności wpłynęło na Honeckera, który chcą dać
Jaruzelskiemu argument przed pamiętnymi wyborami do sejmu
kontraktowego, w maju 1989 r. zgodził się podpisać stosowna umowę. W
niej NRD wycofała się z jednostronnie ustalonej linii delimitacyjnej w
ten sposób, że sporny odcinek północnego toru podejściowego do Szczecina
i Świnoujścia weszły w skład  morza terytorialnego Polski lub na morzu
otwartego. Wydawało się, że w momencie zjednoczenia Niemiec, konflikt o
wody Zatoki Pomorskiej, a w ten sposób sprawa całej zachodniej granicy
jest  ostatecznie załatwiona.

 

Podstęp nowego sąsiada

Niespodziankę zrobiła jednak zjednoczona Republika
Federalna Niemiec. W procesie inkorporowania przez nią NRD, oba państwa
niemieckie zawarły z czterema mocarstwami (USA, Wielka Brytania, Francja
i ZSRR) traktat dotyczący sytuacji zjednoczonych Niemiec, znany
powszechnie jako traktat 2+4. Z jego mocy Berlin był zobowiązany zawszeć
z Polską umowę potwierdzającą granicę zachodnią. I faktycznie taką
zawarł. Tyle, że jak zwykle wystawił do wiatru naszych naiwnych
dyplomatów.

W umowie Honecker-Jaruzelski zapisano, że odcinek
północnego toru podejściowego a także kotwicowisko nr 3 nie będą
stanowić obszaru szelfu kontynentalnego, strefy rybołówczej, ani
wyłącznej strefy ekonomicznej Niemiec. Za to ustępstwo, dawne NRD
otrzymało od Polski zgodę na zajęcie innego fragmentu wód, poprzez
przesunięcie na wschód swej strefy rybołówczej. Wizualnie, uzyskany w
ten sposób przez Polskę tor podejściowy do portów w Szczecinie i
Świnoujściu, pojawia się na mapach jako klin polskich wód terytorialnych
wchodzący między dwie strefy niemieckie.

Zjednoczone Niemcy w zawartej z Polską umowę o granicy z
listopada 1990 r. zapisały w art. 1, że oba kraje potwierdzają
„istniejąca między nimi linię graniczną”, której przebieg określają
umowy zawarte przez PRL z NRD. W tym artykule nawet wymieniły pełne
tytuły tych umów, w tym kluczową dla sprawy umowę z 1989 r. Warszawa
puchła z dumy. Dyplomatyczny sukces - rewizjonizm niemiecki został
stłumiony.

Radość nie trwała długo. Panowanie nad
torem podejściowym oznacza przecież ekonomiczne kontrolowanie portu,
miasta, a nawet regionu. Dlatego w 1995 r. RFN zafundowała Polsce
niespodziankę – jednostronnie określiła część wód Zatoki jako niemiecką
wyłączną strefę ekonomiczną. W niej znalazły się wody uznawane za
polskie tory podejściowe. Na dodatek wyznaczyła w tym rejonie akwen
ćwiczeń wojskowych. Uzasadnienie tego działania pokazało sztukę
niemieckiej dyplomacji. Otóż Niemcy poinformowali, że generalnie
to oni jednak odrzucają sukcesję enerdowskich umów granicznych z
Polską. Zgodnie z zapisem art. 1 traktatu z listopada 1990 r. uznają
tylko „opisaną w nich linię graniczną”.

W  ten sposób wszystkie inne postanowienia tych umów,
działające na korzyść Polski, stały się dla Berlina nieważne. A dla
swobodnego dostępu do portów w Szczecinie i Świnoujściu kluczowe były,
wspomniane wcześniej, postanowienie z art. 5 umowy Honeckera z
Jaruzelskim, gdzie Niemcy zobowiązały się, że nie obejmą wskazanych tam
wód ani jako szelfu kontynentalnego, ani jako strefy rybołówczej, ani
jako wyłącznej strefy ekonomicznej Niemiec. W 1995 r. zrobiły to jednak.

 

Skutki słabości

Uznanie tych wód za niemiecką strefą ekonomiczną,
oznaczałoby dla Polski konieczność ubiegania się o zgodę na każde
działanie, nawet na czyszczenie toru, by umożliwić wpływanie statków do
portów. I Niemcy do tego dążyli. Cały okres 1995-2012 cechują cykliczne
incydenty. A to niemiecka straż graniczna przepędza pogłębiarki, to
kłopoty mają płynące okręty, to wreszcie w tym rejonie odbywają się
ćwiczenia marynarki wojennej z ostrą amunicja. Polacy nieśmiało
protestowali, albo milczeli.

Na tym fragmencie morza była też polska reda.
Jej wody - zgodnie z ustawą o obszarach morskich – były polskimi wodami
terytorialnymi. I w ten sposób pojawił się polski Gibraltar. Zgodnie z
prawem międzynarodowym, granica morza terytorialnego jest granicą
państwa. Wody redy i tor podejsciowy stały się więc terytorium Polski. Z
kolej w oparciu o konwencję o prawie morza (1982), ustanowiona przez
Niemcy na tych samych wodach wyłączna strefa ekonomiczna jest taką
częścią morza otwartego, na której państwu nadbrzeżnemu (tu: Niemcom)
przysługuje szereg praw, w tym prawo do eksploatacji, zarządzania itp. W
ten sposób każdy z krajów miał tytuł by sprawować tam swoje władztwo,
choć na innej podstawie – Polska poprzez rozciągnięcie suwerenności,
Niemcy z mocy prawa międzynarodowego (konwencja). Oba razem nie do
pogodzenia.

Tyle, że niemiecki uzyskany był wbrew tytułowi polskiemu, w
drodze dyplomatycznej kombinacji i niezgodnie z deklaracjami o
współpracy i przyjaźni. Jako przejaw bezkompromisowego realizowania
partykularnych interesów. Spór trwał do 2013 r., a więc o 250 lat krócej
niż hiszpańsko-brytyjski. I zdaje się, że rząd Tuska właśnie go
rozwiązał. Szkoda tylko, że na rzecz drugiej strony. W nowej treści
ustawy o obszarach morskich RP, znowelizowanej w 2012 r. nie można już
 doszukać się redy istniejącej na spornych wodach i kotwicowiska nr 3.
Tym samym zniknęły podstawy pozwalające na rozciągnięcie na te wody
polskiej suwerenności. Na placu dyplomatycznego boju toczonego od 1945
r. zostały tylko Niemcy. Jak zwykle zwycięskie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. W niemieckiej prasie

W
niemieckiej prasie wyraźnie narasta strach przed utratą władzy przez
Donalda Tuska. Można w niej znaleźć też smutek, żal i złość na
nieudolnego szefa PO

"Tusk jest w swojej własnej partii pod presją i dlatego raczej rzadko przechodzi do działania."

Kolejna niemiecka gazeta pochyla się z troską nad losem swego
ulubionego polityka w Polsce – nad Donaldem Tuskiem. Po konserwatywnym
„Frankfurter Allgemeine Zeitung”, który nazwał premiera „Kapitanem bez
kompasu”, dziś „Süddeutsche Zeitung” opisuje „ciężki los” Tuska.

Czego dowie się niemiecki czytelnik z tekstu w opiniotwórczym dzienniku z Monachium? Że od miesięcy:

lider liberalno-konserwatywnej PO jest wystawiony na ciężkie ataki narodowo-katolickiej opozycji i sympatyzujących z nią gazet.

Nie mogło oczywiście zabraknąć ataku na najsilniejszą partię opozycyjną:

Jarosław Kaczyński i jego partia "stwarzają obecnie wrażenie jakoby pełni żądzy czynów byli gotowi do przejęcia rządów

I zaraz po tym powód tego strachu:

PiS pochwalić się może niemal dziesięcioprocentową przewagą w sondażach.

Jak „SZ” tłumaczy Tuska i jego problemy?

To z pewnością jest spowodowane nie tylko tym, że wielu obywateli
dąsa się na bolesne reformy systemu emerytalnego i służby zdrowia

oraz, że

Tusk jest w swojej własnej partii pod presją i dlatego raczej rzadko przechodzi do działania

Autor tekstu wyjaśnia, że elektorat PO zniechęca niezdecydowany kurs
premiera w sprawie pogłosek o rzekomej dymisji ministra Rostowskiego i
referendum mającego na celu odwołanie prezydent Warszawy. Hanna
Gronkiewicz-Waltz

Wciąż daremnie czeka na silne wsparcie swojego bossa. Tusk
opiera się i otwiera pole do spekulacji, czy wstrzymuje on w ten sposób
partyjnych kolegów od wybicia się czy też waha się przed przystąpieniem
do batalii. Wśród wyborców nie pomoże mu prawdopodobnie ani jedno ani
drugie

- konkluduje autor tekstu Klaus Brill.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. INSTRUMENTARIUM GLOBALNEGO

INSTRUMENTARIUM GLOBALNEGO PANOWANIA

O podmiotowych aspektach globalizacji

W Polsce raczej rzadko stawiane są pytania o to, kto i w jaki sposób kształtuje globalizację oraz jakie zasoby, reguły, metody i środki są w tym zakresie stosowane. Na czym polega różnica pomiędzy tymi, którzy są twórcami polityki (policy makers), a jej biorcami (policy takers), dostosowującymi się do preferencji głównych aktorów globalizacji?

Praca dr Joanny Szalacha-Jarmużek ma szansę odegrania istotnej roli w dyskusji nad tym, co można robić, jakie koncepcje wypracowywać i w jaki sposób, które instytucje wzmacniać bądź jakie reguły wprowadzać w Polsce, by zwiększać rodzime możliwości wpływania na unijne oraz globalne tendencje polityczne i gospodarcze. Znaczenie podjęcia tego tematu jest tym większe, że w ostatnich latach pojawiły się nowe wyzwania wynikające z konieczności redefiniowania polskich interesów w warunkach międzynarodowego kryzysu gospodarczego, strukturalnych problemów strefy euro bądź polityki bezpieczeństwa.

Książka dostarcza narzędzi teoretycznych łączących charakterystykę wybranych grup kluczowych aktorów globalizacji z mechanizmami realizowania ich podmiotowości. Analizy takich mechanizmów dostarczają stymulujących refleksji potrzebnych także w dyskusji o jakości instytucji publicznych w Polsce, zwłaszcza w kontekście integracji europejskiej i globalizacji.

prof. nadzw. dr hab. Krzysztof Jasiecki,
Instytut Filozofii i Socjologii, Polska Akademia Nauk

Dr Joanna Szalacha-Jarmużek (ur. 1979) – socjolog, specjalizuje się w socjologii organizacji i ekonomii. Absolwentka MISH i stosunków międzynarodowych na UMK, obecnie adiunkt w WSB w Toruniu. W duchu socjologii niesentymentalnej i zaangażowanej łączy rolę badacza (m.in. prowadząc badania nad zjawiskiem interlocking directorates w Polsce) z rolą działacza społecznego (jest prezesem Fundacji Kazimierza Wielkiego prowadzącej projekt Polski Ślad oraz członkiem Stowarzyszenia Obywatele Obywatelom).
http://www.zysk.com.pl/pl/Zapowiedzi/Instrumentarium_globalnego_panowani...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. "PALIKOCIARNIA" na

"PALIKOCIARNIA" na KREUZBERGU
podczas demonstracji Alternatywy dla Niemiec
Berlin-Kreuzberg am 25. August 2013
Aufzeichungen als neutraler Begleiter der Demo

słowo klucz: Arschloch (dupek, kutas, skurwiel)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Niemieckie media ciepło o


Niemieckie media ciepło o Polsce: Już nie stoi u boku USA, ale staje się "starą Europą"


Niemieckie media ciepło o Polsce: Już nie stoi u boku USA, ale staje się "starą Europą"

"Polska nie stoi już u boku USA tak jak
kiedyś. Jeśli była wtedy "młoda", to teraz wyraźnie "wydoroślała" i nie
widać już nic z entuzjazmu dla interwencji z tamtych lat", pisze w
swojej analizie dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ).

"Dziesięć lat temu, kiedy Zachód spierał się o
wojnę w Iraku, Polakom podobała się rola reprezentanta »Nowej Europy «
- owych młodych demokracji na Wschodzie, które gotowe były u boku
Amerykanów do obalania dyktatorów świata. Polacy ruszyli na Afganistan
i Irak i napawali się uczuciem przewagi nad skostniałym europejskim
Zachodem, nad Niemcami i Francją, które amerykański minister obrony
Donald Rumsfeld wysłał na śmietnik historii. Doszła do tego nadzieja, że
przez wierność Polska stanie się nieodzownym sojusznikiem Ameryki, która odwdzięczy się bronią, dolarami i gwarancjami bezpieczeństwa" - pisze FAZ.

"Polska teraz wyraźnie wydoroślała"


Autor analizy, Konrad Schuller zauważa, że "jeśli Polska była
wtedy »młoda «, to teraz wyraźnie wydoroślała" i nie widać już nic z
entuzjazmu dla interwencji z tamtych lat. Zdaniem warszawskiego
korespondenta FAZ świadczy to o zdecydowanej zmianie koordynatów
polskiej polityki zagranicznej. Wynika to z "rozczarowania wojnami na
antypodach" i "zachwiania tradycyjnej wiary w moralną wyższość Zachodu
pod wpływem doniesień o amerykańskiej dezinformacji i torturowaniu
aresztowanych przeciwników". Zmieniła się także konstelacja personalna.
Wrogiego Niemcom i Rosjanom Jarosława Kaczyńskiego zastąpił pragmatyczny
Tusk, a podejrzewanego o paktowanie z Putinem Schroedera Angela Merkel.
Do tego "Unia Europejska (inaczej niż się obawiano) przyniosła
gospodarczy rozkwit".


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. sponsorzy medialni Tuska - niemieckie media

dla nich to katastrofa, ktos sie upomni o prawa Polaków

Niemiecka prasa: wygrana PiS będzie katastrofą

"Czy polski rząd się rozpadnie?" - zastanawia się tygodnik "Die
Zeit" analizując sytuację rządu Donalda Tuska. "Od minionego piątku rząd
Donalda Tuska ma problem. Jego władza jest zagrożona" - stwierdza
tygodnik z Hamburga i dodaje, że Tusk dementuje te informacje,
zaznaczając jednocześnie, że w sytuacji utraty przez obecną koalicję
większości logiczną konsekwencją jest inna koalicja lub wcześniejsze
wybory.
"Die Zeit" przypomina, że Tusk rządzi nieprzerwanie od 6 lat, co
jest ewenementem w tej części Europy. "Tusk jest z europejskiej
perspektywy gwarancją stabilności. Jest solidny, nastawiony przyjaźnie
do Europy i Niemiec, zahartowany w sytuacjach kryzysowych i rozumie się
dobrze z Angelą Merkel. Perfekcyjny partner. I takiego przyszłoby
stracić" - pisze "Die Zeit".

Tygodnik wyjaśnia, że obecnie głównym
problemem Tuska jest Jarosław Gowin i konserwatywne skrzydło PO.
Informuje, że w ostatni piątek z klubu poselskiego PO wykluczono
tymczasowo drugiego posła, na co Jarosław Gowin oświadczył, że na dowód
solidarności też zamierza zawiesić pracę dla klubu.

"Jeśli Gowin i jego kolega opuszczą Platformę, Tusk
straci większość. A zapowiada mu się gorąca jesień z cięciami
budżetowymi, związki zawodowe grożą strajkami, rozwścieczeni obywatele
demonstrują w obronie swoich przywilejów"- wylicza "Die Zeit".

Autorka analizy, Alice Bota, jest jednak
przekonana, że w obliczu niekorzystnych dla PO sondaży Donald Tusk zrobi
wszystko, by zapobiec przedterminowym wyborom. "Jego popularność spada,
ocena jego partii wypada kiepsko, a jego ministrowie popełniają błędy" -
konstatuje tygodnik.

Na spadku popularności Tuska i na błędach
popełnianych przez jego ministrów może natomiast zyskać Jarosław
Kaczyński - rozumuje "Die Zeit".

"Większość dobrze pamięta krótkie rządy
Kaczyńskiego: jego ostre ataki przede wszystkim pod adresem Europy i
Niemiec oraz przeciwko politycznym przeciwnikom. Dlatego politycy innych
partii mówią częściowo oficjalnie, częściowo anonimowo, że zwycięstwo
Kaczyńskiego oznaczałoby katastrofę dla Polski oraz Europy" -
podsumowuje "Die Zeit".


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. Sławomir Sieradzki

"Można mnożyć liczbę działań, które pokazują kliencki stosunek obecnych władz Polski do państwa niemieckiego."

Niemieckie media zdążyły nas przyzwyczaić do tego, że mocno
wspierają rząd Donalda Tuska. Jednak nigdy nie było tak wyraźnego
dawania carte blanche do obrony przed „katastrofą”, jaką byłoby dla
Europy zwycięstwo opozycji prawicowej.

W tygodniku „die Zeit” ukazał się artykuł ostrzegający Niemcy i
Europę przed ewentualnym zwycięstwem w Polsce w wyborach największej
partii opozycyjnej.

Autorka tekstu Alice Bota, która zawsze szczerze prezentowała swój
stosunek do polskiej prawicowej opozycji, a jej lidera nazwała w którymś
z artykułów „awanturnikiem politycznym”, sugeruje swoim czytelnikom,
iż:

Na spadku popularności Tuska i na błędach popełnianych przez
jego ministrów może natomiast zyskać Jarosław Kaczyński. Większość
dobrze pamięta krótkie rządy Kaczyńskiego: jego ostre ataki przede
wszystkim pod adresem Europy i Niemiec.

Nie wiadomo, jakie to ostre ataki autorka ma na myśli, zwłaszcza że
nie podaje żadnych przykładów, pewnie dlatego, że „większość je dobrze
pamięta”. Bota kontynuuje więc:

Zwycięstwo Kaczyńskiego oznaczałoby katastrofę dla Polski oraz Europy.

I to jest ta nowa, ale de facto stara melodia. Każdy Polak, który
choć trochę zna historię najnowszą, wie, że teksty o podobnym
zabarwieniu ukazywały się w sowieckiej „Prawdzie” w roku poprzedzającym
wprowadzenie stanu wojennego. Tam też były ostrzeżenia przed
„awanturniczą opozycją”, „ekstremą", "zagrożeniem dla pokoju". itd.
Potem okazało się, że nie były to pogróżki ze strony władz sowieckich,
ale dawanie sygnału, że PZPR ma samodzielnie „przeciąć ten wrzód”.

Czy można tu znaleźć analogię do obecnych zachowań mediów
niemieckich, które są emanacją poglądów tamtejszej klasy politycznej?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zadać sobie trud oceny, dlaczego z
punktu widzenia Berlina zwycięstwo Kaczyńskiego byłoby „katastrofą dla
Polski i Europy”. Nie jest to trudne.

Od 2007 roku Berlin ze strony Warszawy ma wszystko, czego zapragnie. I to tylko za poklepanie po plecach i za medialne laurki.

Szef niemieckiej dyplomacji powiedział niedawno, że ewentualna
interwencja w Syrii nie przyniesie pożądanych efektów. 24 godziny potem
mniej więcej to samo mówi Tusk i Sikorski. Analogiczna sytuacja miała
miejsce w 2011 r., gdy decydowała się interwencja NATO w Libii. Ówczesny
minister obrony narodowej Bogdan Klich zapowiedział jedynie „działania
humanitarne”. Tak więc Niemcy w polityce zagranicznej mają w Warszawie
„pozamiatane”.

Nic dziwnego, że niedawno "Frankfurter Allgemeine Zeitung" radośnie
powitał Polskę w "starej Europie", czyli w tej, która mówi Stanom
Zjednoczonym "nie", a raczej "nein".

W polityce historycznej też wszystko idzie po myśli niemieckich
macherów od propagandy i gdyby nie działania garstki prawników z Polski i
z Niemiec, to o „polskich obozach zagłady” byłoby już w malowankach dla
niemieckich przedszkolaków. Dzięki wytoczeniu kilku procesów, można
zauważyć pewien regres w fałszowaniu historii. Miejmy nadzieję, że nie
jest to chwilowe zawahanie się ze strachu przed karą.

Oficjalne działania państwa polskiego idą na rękę niemieckiej
propagandzie. Zakup przez telewizję publiczną serialu „Nasze matki, nasi
ojcowie” uniemożliwił w zasadzie wstępowanie na drogę prawną przeciwko
antypolskiemu paszkwilowi gdziekolwiek nie byłby on emitowany. Nie dosyć
więc, że obecna władza zmusiła polskiego podatnika do zakupu licencji
(TVP odmówiła podania kwoty, za jaką nabyła ten film), to jeszcze
zapewniła niemieckiemu producentowi globalną bezkarność.

W ekonomii Niemcy też mają spokój. Jeśli powstanie gazoport, będą
problemy z dostępem do niego dużych gazowców ze względu na zablokowanie
wejścia do portu gazociągiem Nordstream, który Niemcy obiecali
Sikorskiemu zakopać. Rzecz jasna obietnicy nie dotrzymali. Polskie
stocznie są "nierentowne" i są zamykane, zaś te na terenie byłego NRD
rozpędzają się po latach zastoju.

Dochodzą
bardzo groźne sygnały o "europejskim" podejściu rządu Tuska do sprawy
eksploatacji łupków. Obok Rosjan także Niemcom bardzo zależy na
zatrzymaniu Polski na drodze do samowystarczalności energetycznej. Tusk
może im to zapewnić.

Można mnożyć liczbę działań, które pokazują kliencki stosunek
obecnych władz Polski do państwa niemieckiego. Potwierdzi to pewnie
każdy ekspert w dziedzinie relacji między Polską a RFN, a którego nie ma
na liście grantobiorców jednej z licznych fundacji niemieckich
działających w naszym kraju.

Tak więc z punktu widzenia Niemiec zwycięstwo siły politycznej
prowadzącej samodzielną politykę gospodarczą, zagraniczną czy
historyczną może wydać się katastrofą. A skoro tak, to trzeba tę
katastrofę zatrzymać. Być może artykuł taki jak w "die Zeit" to jedynie
wezwania do demokratycznej mobilizacji Tuska. Ale czy możemy być pewni,
że nie jest to sygnał, iż w razie czego rząd Republiki Federalnej
Niemiec przymruży oko na siłowe środki użyte w celu zapobieżenia
„katastrofie”? Wszak cel uświęca środki.

Precedens jest. W dniu wprowadzenia stanu wojennego ówczesny kanclerz
RFN Helmut Schmidt był w NRD i na spotkaniu z dyktatorem
wschodnioniemieckim Erichem Honeckerem poprosił o przekazanie
Jaruzelskiemu „słów uznania”. Honecker spełnił prośbę przy najbliższej
okazji i powiedział generałowi:

Schmidt stwierdził, że jest najwyższy czas, aby w Polsce zaczęto zaprowadzać porządek.

Ówczesny kolega po fachu autorki z „die Zeit” straszącej katastrofą
po dojściu opozycji do władzy - Rudolf Augstein z tygodnika „der
Spiegel”, otwarcie wyraził zadowolenie z rozbicia „Solidarności”:

Niespokojna Polska oznacza zawsze zagrożenie wojną dla Europy

- uzasadnił swą radość z zażegnania katastrofy.

I niech ktoś z ręką na sercu powie, że nasi zachodni sąsiedzi się zmieniają.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Tusk: Relacje z Angelą Merkel można nazwać przyjaźnią



Polak, Niemiec - dwa bratanki?

- Ależ to było nieprzyjemne spotkanie - mówi Angela Merkel do
współpracowników po rozmowie z prezydentem elektem Lechem Kaczyńskim.
Jest 2 grudnia 2005 r., Merkel właśnie przyjechała do Warszawy. Chciała
połączyć wizytę w Polsce z tą we Francji, ale politycy PiS-u, którzy od
jesieni rządzili Polską, nie kwapili się, by szybko podejmować gościa
zza Odry. Jarosław Kaczyński w ogóle nie chciał z nią rozmawiać, a Lech
potraktował ją chłodno. O meandrach polsko-niemieckiej polityki pisze Bartosz Wieliński z Berlina


"Rządzi jak mafioso" - oskarżała Angelę Merkel autorka
jej biografii, wypominając, że bezlitośnie eliminuje z partii wszystkich
potencjalnych rywali, że bezwzględnie narzuca Niemcom swą wolę, że
ignoruje demokratycznie wybrany parlament. Niemcy za swoją kanclerz
stoją jednak murem.
Jak zwykła dziewczyna została największym politykiem Europy?




Łubu
dubu, łubu dubu... AON przyznała premierowi Tuskowi tytuł Człowieka
Wielkiej Wiedzy, Honoru i Wspaniałego Serca. "Nie widziałem większego
wazeliniarstwa"

A więc już nie tylko Słońce Peru i niemiecka nagroda im. Walthera
Rathenaua. Polska rzeczywistość chce za wszelką cenę naśladować
zagraniczne wzorce. A dzielny premier tylko się uśmiechnął...



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. zasłużeni dla Niemiec

Jerzy Buzek uhonorowany w Niemczech

Zostanie nagrodzony za angażowanie się na rzecz wolności religijnej w
Europie, za promowanie wartości chrześcijańskich w procesie integracji
europejskiej oraz utrwalanie pamięci o Holokauście.
Były premier odbierze wieczorem w
Heidelbergu Medal Marcina Lutra przyznawany przez Radę Kościołów
Ewangelickich w Niemczech. Tym samym będzie pierwszym cudzoziemcem
uhonorowanym tym odznaczeniem.
 Wśród dotychczasowych nagrodzonych są były niemiecki prezydent
Richard von Weizsäcker czy Harald Bretschneider - ewangelicki pastor i
działacz na rzecz praw człowieka w byłej NRD.
Jako członek Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego Buzek w swoim życiu
kierował się maksymą, że chrześcijanie powołani są do przejmowania
odpowiedzialności za struktury polityczne
- powiedział zwierzchnik EKD.
Podkreślił, że jako przewodniczący PE polski polityk wspierał dialog
między Kościołami a instytucjami unijnymi.

Niemiecka minister
pracy Ursula von der Leyen (CDU) w laudacji określiła Buzka mianem
"budowniczego nowej Europy". Polski polityk ucieleśnia zarówno
"gwałtowne zwroty i bolesne doświadczenia, jakie w minionych dekadach
były udziałem naszych krajów", jak i "radosne chwile i pełne nadziei
wydarzenia związane ze zjednoczeniem Europy" - mówiła. Zaznaczyła, że
bez odwagi i determinacji takich ludzi jak Buzek nie doszłoby do
zjednoczenia Niemiec.

Dziękując za wyróżnienie, Buzek
podkreślił, że zawdzięcza Lutrowi wiele darów, w tym "prawdę i
przekonanie, że trzeba jej zawsze szukać, że trzeba docierać do źródła. W
religii jest nim Biblia, w moralności - sumienie, w polityce - dobro
wspólne, w życiu społecznym - dobro innego człowieka". Wymienił też
odwagę, rozumienie pracy i czasu oraz otwartość. Wskazał na znaczenie
solidarności jako cechy najbardziej wartościowej. "Dlatego właśnie w
środowisku ludzi pracy narodziła się polska Solidarność" - powiedział,
dodając: "Nie stało się tak za sprawą Lutra. Ale myślę, że na naszą
rewolucję spoglądał przyjaznym okiem. Nadawała ona bowiem pracy i
ludzkiemu życiu sens i nadzieję".

Medal Marcina Lutra przyznawany
jest od 2008 roku osobom wyznania protestanckiego, które działają na
rzecz wspólnoty i Kościoła.
Wśród poprzednich laureatów jest były
prezydent Niemiec Richard von Weizsaecker. 31 października jest
obchodzony w Niemczech jako Dzień Reformacji, na pamiątkę ogłoszenia
przez Lutra w 1517 roku w Wittenberdze 95 tez. To wydarzenie uważane
jest za początek Reformacji w Niemczech.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. Półmetek drugiej kadencji

Półmetek drugiej kadencji Tuska: dłuższy wiek emerytalny, reforma OFE. Możliwe dymisje Muchy, Rostowskiego i Szumilas

Wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat, reforma OFE, spór o katastrofę
smoleńską czy o obowiązek szkolny dla 6-latków, batalia o korzystny dla
Polski nowy budżet UE, afera Amber Gold - m.in. z tym mierzył się rząd
Donalda Tuska w pierwszych dwóch latach swej drugiej kadencji.

Spośród zapowiedzianych, a jeszcze niezakończonych przez rząd spraw,
jest m.in. likwidacja Funduszu Kościelnego. Rządowa propozycja to
zniesienie Funduszu i wprowadzenie w zamian możliwości odpisu 0,5 proc.
podatku dochodowego na rzecz Kościołów. Inna kwestia to likwidacja
przywilejów emerytalnych, które zgodnie z planami rządu mają
przysługiwać tylko górnikom, którzy pracują bezpośrednio przy wydobyciu.


Prezydent Bronisław Komorowski desygnował Tuska na premiera 8
listopada 2011 r., powierzając mu misję tworzenia rządu. Rada Ministrów
została powołana i zaprzysiężona 18 listopada 2011 r., wówczas też
premier wygłosił w Sejmie expose; następnego dnia Sejm udzielił rządowi
wotum zaufania.

Wymiana ministrów


W ciągu dwóch lat premier dokonał zmian w resorcie
sprawiedliwości - Jarosława Gowina zastąpił Marek Biernacki, Jacka
Cichockiego w MSW - Bartłomiej Sienkiewicz, Mikołaja Budzanowskiego w
resorcie skarbu - Włodzimierz Karpiński. W piątek premier przyjął
dymisję ministra transportu Sławomira Nowaka, p.o. ministrem będzie
dotychczasowy wiceszef resortu Zbigniew Rynasiewicz.


Zmieniali się też ministrowie z PSL: Janusz Piechociński został
wicepremierem i ministrem gospodarki po wygranej walce o fotel szefa
Stronnictwa z Waldemarem Pawlakiem. Tekę ministra rolnictwa stracił
Marek Sawicki, którego zastąpił Stanisław Kalemba.

18 wniosków o odwołanie ministrów i zapowiedź rekonstrukcji rządu

Opozycja w czasie sześciu lat działania rządu Tuska złożyła 18 wniosków o odwołanie ministrów jego gabinetu, m.in.:

Sikorskiego, Szumilas, Arłukowicza, Kalemby czy Nowaka. Wszystkie odrzucono.


Jeszcze w listopadzie premier ma poinformować o swoich planach
rekonstrukcji rządu. W piątek minister nauki Barbara Kudrycka
powiedziała, że jest już zmęczona kierowaniem resortem i potwierdziła,
że odchodzi z rządu. Zaś Michał Boni (administracja i cyfryzacja)
przyznawał, że rozważa kandydowanie w przyszłorocznych wyborach do
Parlamentu Europejskiego.

Według informacji PAP ze źródeł
we władzach PO rekonstrukcja rządu mogłaby objąć także ministrów:
sportu - Joannę Muchę, finansów - Jacka Rostowskiego i edukacji -
Krystynę Szumilas.

Opublikowano 1 cze 2012

„Potomkowi gdańskiej rodziny kaszubskiej" Nagrodzony przez Niemców! POlski premier otrzymał w Berlinie Nagrodę im. Walthera Rathenaua za wybitne osiągnięcia w polityce zagranicznej

Walther Rathenau był architektem układu z Rapallo, wymierzonego przeciwko Polsce i stanowiącego zapowiedź późniejszego -- tego Hitler-Stalin.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. Berlin, Warszawa - wspólna

Berlin, Warszawa - wspólna sprawa

W sprawie Ukrainy oraz Rosji między Warszawą i Berlinem
nie ma rozbieżności - to efekt wizyty w Warszawie Franka-Waltera
Steinmeiera, nowego szefa niemieckiego MSZ

Już we wtorek Steinmeier, przejmując urząd od poprzednika Guido
Westerwellego, ostro skrytykował Rosję, mówiąc, że to oburzające, w jaki
sposób Krem wykorzystuje słabość Ukrainy, by nie dopuścić do podpisania
umowy stowarzyszeniowej z UE. Podobne słowa padły w Warszawie.
Steinmeier powiedział Sikorskiemu, że Rosja
zachowaniem w stosunku do Ukraińców i przykręcaniem śruby własnemu
społeczeństwu bardzo zaszkodziła swojemu wizerunkowi na Zachodzie.


Jeszcze rok-dwa lata temu Steinmeier chyba nie zdobyłby się na
taką deklarację. Zwykle unikał publicznego krytykowania Kremla, a za
czasów rządów Gerharda Schrödera jako szef urzędu kanclerskiego był
nawet architektem bezprecedensowego zbliżenia z putinowską Rosją.


Tuż po zaprzysiężeniu nowy minister powiedział, że jedzie do
Polski, bo Polacy najlepiej w UE znają ukraińską specyfikę. Gdy
Steinmeier w 2005 r. po raz pierwszy został szefem niemieckiej
dyplomacji w Berlinie (dwa miesiące wcześniej podpisano umowę o budowie
na dnie Bałtyku rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream), w
Niemczech mówiono, że Polacy kierują się antyrosyjskimi fobiami i
dlatego ich opinie są bezużyteczne.

Z Sikorskim
Steinmeier rozmawiali o bieżących sprawach. Jedną z nich jest nominacja
pełnomocnika niemieckiego rządu ds. stosunków z Polską. Warszawie
zależy, by miał on wysoką pozycję w rządzie, tak jak jego polski
odpowiednik prof. Władysław Bartoszewski. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. Już wiemy dlaczego Angela

Już
wiemy dlaczego Angela Merkel chce Tuska na szefa Komisji Europejskiej.
Bo jest on - jak pisze "der Spiegel": „łatwy w hodowli”,
„niewymagający”, „niekłopotliwy”

TVN i inne zaprzyjaźnione media „namaszczenie” Tuska na szefa KE
przez kanclerz Merkel okrzykną „sukcesem Polski”. Tymczasem będzie to
wybranie przez kanclerza Niemiec wygodnego narzędzia niemieckiej
polityki.

Niemiecka Europa, czy europejskie Niemcy? Czy ktoś pamięta
jeszcze to pytanie zawodowych analityków-mądrali, którzy łatwo
rozstrzygali ten politologiczny dylemat w kierunku uspokajającej
Europejczyków tezy o „samoograniczaniu się” Niemiec?

Dylematy z "samoograniczaniem się" Niemcy mają już najwyraźniej za
sobą. Oto „der Spiegel” poinformował, że Angela Merkel „sonduje
kandydatury" na szefa Komisji Europejskiej. Dlaczego nie robi tego
kolegialnie cała frakcja w Parlamencie Europejskim, w której jest
macierzysta partii Angeli Merkel, lecz akurat ona osobiście? I to
zupełnie otwarcie. Czyżby hegemonia Berlina w Europie stała się faktem, a
namaszczenie przez kanclerza RFN kandydata na jakiegoś urzędnika
traktowane jest już jako naturalna czynność? Naturalna zwłaszcza w
takich krajach jak Polska, gdzie jeszcze żywe są tradycje namaszczania
na pierwszego sekretarza przez obcą stolicę?

Kandydatem na następcę Manuela Barosso jest Jean Claude Juncker, były
wieloletni premier Luksemburga i były szef Eurogrupy, czyli państw
posiadających walutę euro. Jednak Juncker ma poważnego kontrkandydata –
Donalda Tuska. Dlaczego Tusk miałby stanowić przeciwwagę dla
doświadczonego polityka luksemburskiego? Media w Polsce cytują „der
Spiegel”:

Juncker niekoniecznie może liczyć na poparcie kanclerz
Merkel. Tusk byłby, zdaniem wielu obserwatorów, łatwiejszy we współżyciu
niż nadzwyczaj pewny siebie Juncker.

Polacy wnikliwiej wczytujący się w tę w informację mogą przeżyć szok.
Niemiecka kanclerz chce, aby komisarzem został ktoś ”łatwiejszy we
współżyciu”. Czyli... Tusk!

Po zajrzeniu do oryginału, to zdanie o Tusku, który określany jest
przez "der Spiegel" mianem „polskiego konserwatysty” (sic!) brzmi
jeszcze inaczej, symboliczniej:

Tusk soll sich eine Kandidatur überlegen, heißt es - und der
polnische Konservative wäre nach Einschätzung vieler Beobachter für
Merkel pflegeleichter als der betont selbstbewusste Juncker.

Otóż przymiotnik „pflegeleichter” znaczy nie tylko „łatwy we współżyciu, ale także: „łatwy w pielęgnacji” oraz „łatwy w hodowli”, „niewymagający”, „niekłopotliwy”.

Nie jest to zbyt odkrywcze – wszak Tusk to łatwy do obróbki polityk
dla możnych tego świata. Szczerzy ząbki jedynie na opozycję
wewnątrzkrajową. Każdy, kto śledzi poczynania naszego premiera wie, że z
rąk pani kanclerz wypije on nie tylko cykutę, ale także przyjmie order
imienia antypolskiego polityka z okresu republiki weimarskiej.

CZYTAJ
WIĘCEJ: Jeszcze jedno odznaczenie, jeszcze jeden braterski uścisk.
"Rathenau kochał Polskę tak samo jak Potiomkin czy Orłow"

Jak więc wygląda w świetle tego wszystkiego potencjalny
"europejski awans” Tuska? TVN i inne zaprzyjaźnione media „namaszczenie”
Tuska na szefa KE przez kanclerz Merkel okrzykną „sukcesem Polski”.
Tymczasem będzie to wybranie przez kanclerza Niemiec „łatwego we
współżyciu” tudzież w „hodowli” polityka. Bo spójrzmy realnie: po co
pani Merkel ma się męczyć z „selbstbewusste Juncker”, czyli „pewnym
siebie" Junkerem, skoro może na ważny dla RFN odcinek europejski wysłać
Tuska? On na "odcinku polskim" Angeli Merkel nie zawiódł.

CZYTAJ W ORYGINALE TEKST Z "der Spiegel".


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. Hausberger Schule Ewa

Moja wizyta w "poranku radia wnet" ...



Łatwy
w obróbce, jedzący z ręki, posłuszny, – tak niemieckie media
piszą o polskim premierze Donaldzie Tusku – powiedziała w Radiu
WNET, Ewa Stefańska, tłumaczka m.in. ostatniej biografii Angeli
Merkel „Matka chrzestna”


W
Niemczech wydano, do tej pory, około 30 biografii obecnej kanclerz.
W Polsce , jak na razie, nikt nie pokusił się o kompleksową
biografię premiera Donalda Tuska.

-
Matka chrzestna to biografia polityczna, która jest bardzo ciekawa.
Gerhard Höhler, autorka biografii, w
technologii działania Angeli Merkel dopatrzyła się wielu elementów
mafijnych. W jej rządzeniu widoczna jest także całkowita
abstynencja od wartości
– mówiła Ewa Stefańska.

Cezary
Gmyz także zabrał głos w dyskusji. Jako przykład wspomnianej
abstynencji podał platformę partii Angeli Merkel, którą CDU
wystawiła podczas parady homoseksualistów.

A
c
o
możemy znaleźć w ostatniej biografii Merkel, autorstwa
Gertrud
Höhler?

-
Wyłania się z niej obraz polityka, o którym bardzo niewiele
wiadomo. Jest to jednak obraz patriotycznej córki pastora, która
nigdy nie zaangażowała się na rzecz socjalizmu w NRD, a od zawsze
była zwolenniczką RFN. Gdy tylko nadarzyła się okazja to zaczęła
spajać naród. Ten obraz bardzo chętnie przyjmują Niemcy Zachodnie
– mówiła tłumaczka.

I
dodała, że jeśli dokładnie przyjrzymy się technologii władzy to
z tej chrześcijańskiej demokracji - CDU już niewiele zostało.

W
Niemczech prowadzona jest także polityka dobrej pogody. Czy jest to
ostatnia kadencja Angeli Merkel?

http://www.radiownet.pl/publikacje/jedzacy-z-reki-posluszny-niemcy-o-don...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. Hausberger Schule Ewa

Poniższy film dedykuję wszystkim, którzy uparcie powielają mit, że "Donald Tusk spricht Deutsch" ...
To ostatni materiał z wypowiedzią polskiego premiera "w języku niemieckim" dostępny w sieci. Warto zajrzeć: Video 2/3:
http://www.faz.net/aktuell/gesellschaft/ungluecke/busunglueck-nahe-berlin-acht-opfer-weiter-in-lebensgefahr-11041776.html


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

43. @Maryla

Ich verstehe nicht. Er spricht aber gut, sehr gut sogar.

avatar użytkownika Maryla

44. @kazef

:)
Pani Ewa przywołuje wczesniejszy tekst p.Joanny o "niemieckim" Tuska

http://niemcy.salon24.pl/234073,niemiecki-donaldatuska-czyli-katastrofa

Poniżej aktywny link (1:30 z tego 10 sek. reklama)

www.morgenpost.de/videos/berlin/article1407389/Polens-Premier-besucht-Ve...

„Teraz mogę powiedzieć tylko jedną rzecz- dziękuję wam wszystkim za podjęte działania i pomoc. W tym szpitalu wszystko jest bardzodobrze i... to jest wszystko, co mam do powiedzenia”- wydukał z rozbrajającym uśmiechem pan premier polskiego rządu po niemiecku robiąc przy tym pół tuzina błędów. Czyżby w ramach akcji „oszczędne państwo” Donald Tusk zrezygnował z tłumacza? A może – podobnie jak niegdyś pani premier Suchocka- jest tak głęboko przeświadczony, że świetnie włada tym językiem, że posługując się nim ośmiesza nie tyle siebie, bo to akurat nieistotne, ale powagę sprawowanego urzędu. Podobnie jak u tego bajkowego cesarza, któremu zdawało się, że ma na sobie najwspanialsze szaty.

Otóż jak na wzrastanie w tym języku, to rezultaty naprawdę marne. Nie zgadza się tu nic: ani słownictwo, ani składnia, ani gramatyka. Kali mówić po niemiecku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Piechociński w Berlinie.

Piechociński w Berlinie. Wicepremier dziękuje Niemcom za 25 lat współpracy. "Razem ze sobą, obok siebie i dla siebie!"

Piechociński zapewnił, że Polska chce wziąć na siebie zobowiązania w zakresie ochrony klimatu, ale tak, "by umacniać przemysł".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Koniec marzeń Tuska o

Koniec
marzeń Tuska o karierze w Brukseli? Kanclerz Niemiec Angela Merkel
wsparła kandydaturę byłego premiera Luksemburga na szefa KE

Poparcie Merkel dla kandydatury Junckera powinno uciąć toczące się
od dłuższego czasu spekulacje o karierze polskiego premiera w Brukseli.
Europoseł PO Jacek Protasiewicz twierdził jeszcze kilka dni temu, że
Donald Tusk może zacząć pracę szefa KE. I to jeszcze w 2014 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. Mniejszość Niemiecka w Polsce




Mniejszość Niemiecka w Polsce - Premier Tusk w Opolu: Musimy zaakceptować naszą niemiecką przeszłość
vdg.pl



Dwa
dni trwała wizyta premiera Donalda Tuska w opolskiej części Górnego
Śląska. W tym czasie premier wizytował nie tylko Elektrownię Opole, ale
także podkreślił znaczenie niemieckości i dwujęzyczności dla regionu –
relacjonuje przewodniczący TSKN Norbert Rasch.

Norbert Rasch miał
okazję, przemawiać do premiera podczas spotkania z przedstawicielami
środowisk biznesowych, społecznych, politycznych oraz kościoła. Na
spotkanie zaprosił marszałek Andrzej Buła.Możliwość przemawiania przewodniczący wykorzystał przede wszystkim, aby
podkreślić znaczenie organizacji pozarządowych dla regionu szczególnie
na przykładzie mniejszości niemieckiej. Mówił o aktywnym włączaniu się
Niemców z opolskiej części Górnego Śląska, w rozwój specjalnej strefy
demograficznej, a także o potrzebnie pozbycia się kompleksów związanych z
niemieckością i stawiania na dwujęzyczność. Szansą dla tej
dwujęzyczności jest subwencja oświatowa, która jak przyznał Norbert
Rasch, jest według niego nieodpowiednio wykorzystywana.

W odpowiedzi na słowa
przewodniczącego premier stwierdził, iż dla wszystkich nas
odpowiedzialność za niemieckie dziedzictwo jest ważna. Wezwał do
wyzbycia się kompleksów związanych z niemieckością oraz zaakceptowania
niemieckiej przeszłość jako przeszłości własnej. Dwujęzyczność i
dwu-etniczność premier wymienił jako atut regionu a nie ciężar.

Prof. Simonides, która
również była obecna na spotkaniu, podkreśliła przede wszystkim
znaczenie utrzymania zwolnienia z 5% progu wyborczego dla mniejszości
narodowych.

Biskup Czaja stwierdził natomiast, że region opolski ma swoją tożsamość, a kultura niemiecka jest bogactwem tej tożsamości.

Na sam koniec spotkania premier zasugerował możliwość osobnego spotkania z Niemcami z Polski w Warszawie.

http://www.vdg.pl/pl/article/1547-premier-tusk-w-opolu-musimy-zaakceptowac-nasza-niemiecka-przeszlosc




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. Komorowski odznaczył niemieckiego szpiega!

Rüdiger Freiherr von Fritsch-Seerhausen pełnił rolę oficera
prowadzącego i przygotował miejsce przy tzw. okrągłym stole dla
solidarnościowej opozycji.

Bardzo
ciekawych rzeczy można dowiedzieć się zaglądając na internetowe portale
mniejszości niemieckiej w Polsce. Okazuje się, że kilka dni temu
prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Rüdigera Freiherra von
Fritsch-Seerhausena, ambasadora RFN w naszym kraju, Krzyżem Komandorskim
Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Za co? Oficjalnie za „wybitne
zasługi w rozwijaniu polsko-niemieckiej współpracy i dobrosąsiedzkich
stosunków”. A jakie to zasługi? Tego już prezydencka kancelaria nie
dookreśliła. Na tę chwilę pozostają one w sferze domysłów.

Rüdiger Freiherr von Fritsch-Seerhausen pochodzi ze starego
arystokratycznego rodu saksońskiego, mocno osadzonego w najwyższych
kręgach tajnych stowarzyszeń wolnomularskich oraz sferach
polityczno-dyplomatycznych. W politycznie gorącym okresie lat 1986-89 –
już jako pracownik niemieckiego wywiadu – był zatrudniony w warszawskiej
ambasadzie, pełniąc rolę oficera prowadzącego i przygotowującego
miejsce przy tzw. okrągłym stole dla tej części solidarnościowej
opozycji, która działając zgodnie z dyspozycjami płynącymi z Berlina
doprowadziła do upadku państwa polskiego. Zwierzchnicy wysoko ocenili
zasługi Rüdigera Freiherra von Fritsch-Seerhausena w Polsce, awansując
go na zastępcę szefa Federalnej Służby Wywiadowczej (BND). Oprócz zadań
realizowanych nad Wisłą „nasz bohater” dopilnowywał interesów Berlina w
brukselskich agendach Unii Europejskiej, a także kierował wydziałem
gospodarki i rozwoju niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jest
to kolejny dowód na to, że ta mityczna „niewidzialna ręka rynku”, która
najpierw zdemolowała a potem zgermanizowała polską gospodarkę,
sterowana jest impulsami płynącymi z BND.

Rüdiger Freiherr von Fritsch-Seerhausen zakończył swoją misję w
Polsce (cokolwiek miałoby to znaczyć) i został ambasadorem w Moskwie. W
pewnym sensie uczynił to, co nie udało się jego stryjowi – gen.
Wernerowi von Fritschowi, który jako członek Najwyższego Dowództwa
Wermachtu poległ podczas oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 r. (dziś
propaganda próbuje wmawiać Polakom, że ten generał był ich przyjacielem i
zaszczepia pomysł zrekonstruowania obeliska postawionego ku jego czci
przez Niemców, a zniszczonego podczas powstania warszawskiego). Z jaką
misją Rüdiger Freiherr von Fritsch-Seerhausen pojechał do Moskwy?

Z pewnością po to, by odwołując się do autorytetu swojego krewnego,
Friedricha-Wernera von der Schulenburga – przedwojennego ambasadora
Niemiec w ZSSR i gorącego zwolennika ścisłej współpracy Berlina i
Moskwy, podjąć próbę złagodzenia napiętych dziś stosunków
niemiecko-rosyjskich. Mam nadzieję, że mu się to nie uda (Syberia
potrzebuje wielu silnych drwali).

Krzysztof Zagozda

http://www.bibula.com/?p=73322

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

49. PO nie poprze Donalda Tuska

PO nie poprze Donalda Tuska na szefa Komisji Europejskiej, europosłowie Platformy raczej postawią na "pewniaka"

Poparcie PO dostanie najprawdopodobniej Jean-Claude Juncker. Były premier Luksemburga uzyskał także poparcie Angeli Merkel.

Świadczenia przedemerytalne: Pracodawcy chcą likwidacji tej formy ochrony
Liczba i wysokość świadczeń przedemerytalnych rośnie
Oburzone związki

– Propozycje pracodawców są nie do przyjęcia. Pozbawienie osób mających długi staż ubezpieczeniowy prawa do świadczeń przedemerytalnych spowoduje, że będzie trzeba podnieść podatki. Osoby te, nie mając środków do życia, trafią do pomocy społecznej finansowanej z budżetu – zauważa Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ, członek rady nadzorczej ZUS. Wskazuje, że starszym pracownikom, którzy stracą pracę z powodów leżących po stronie pracodawcy, coraz trudniej jest znaleźć nowe zatrudnienie.

Opinię związkowców potwierdza raport Najwyższej Izby Kontroli, która zbadała aktywizację zawodową i łagodzenie skutków bezrobocia osób powyżej 50. roku życia. Okazuje się, że latach 2010–2012 systematycznie wzrastała liczba bezrobotnych w tym wieku. Według dyrektorów powiatowych urzędów pracy uzyskanie prawa do świadczenia przedemerytalnego było głównym powodem rejestracji i uzyskania statusu osoby bezrobotnej dla około 50 proc. tych osób. NIK wskazała, że w kontrolowanych urzędach nie stworzono jednak skutecznych mechanizmów przeciwdziałania zjawisku.

– A powód jest prosty. Nie ma pracy dla ludzi w tym wieku – dodaje Wiesława Taranowska.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

50. Od blisko 1,5 roku Trybunał

Od
blisko 1,5 roku Trybunał Konstytucyjny milczy i nie wyznacza terminu
rozprawy ws. niezgodności z Konstytucją – ustawy z dnia 11 maja 2012 r. o
zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń
Społecznych oraz niektórych innych ustaw (czyli ustawy wydłużającej wiek
emerytalny). 
Przypomnijmy
w listopadzie 2012 r. po akcji SIS i masowych wniosków ws.
przystępowania z interwencją uboczną, Trybunał skierował wnioski do
procedowania pod sygn. k 43/12 (sprawa połączona z K 45/12 i K 4612). 
Gdy nacisk społeczny ustąpił, sędziowie TK wrzucili wnioski do szuflady i
sprawy nie rozpatrują. Nie pozwólmy im chować głowy w piasek, biorą
przecież niezłe wynagrodzenia. Skoro TK nie chce się tym zająć, to czas
przypomnieć im o konieczności wyznaczenia terminu rozprawy. Z tych
względów apelujemy o wysyłanie wniosków do TK z żądaniem informacji nt.
terminu rozprawy. Proponujemy wysłać następującego maila na adres
prezesa Trybunału: andrzej.rzeplinski@trybunal.gov.pl z kopią do wiadomości: prasainfo@trybunal.gov.pl:
 
 
Niżej podpisany wraz ze Stowarzyszeniem Interesu Społecznego „Wieczyste” na
podstawie art.2 i 10 ustawy o dostępie do informacji publicznej, zwraca
się o udzielenie informacji publicznej tj. terminu rozpatrzenia przez
Trybunał wniosków NSZZ „Solidarność”, OPZZ i Grupy Posłów ws.
niezgodności z Konstytucją ustawy z dnia 11 maja 2012 r. o zmianie
ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz
niektórych innych ustaw (ustawy wydłużającej wiek emerytalny).  W
listopadzie 2012 r. Trybunał zakończył badanie wstępne wniosków i
skierował je do postępowania pod sygn. k 43/12 (sprawa połączona z K
45/12 i K 4612).  Od tego momentu minęło blisko 1,5 roku. Zwłoka w
rozpoznawaniu tak ważnej ustawy nie jest niczym nieuzasadniona, a zatem
zwracamy się o informację dotyczącą terminu rozprawy. Równocześnie
zwracamy się o konkretną a nie ogólnikową, nic nie niemówiącą odpowiedź.
 
Nazwisko i imię …………………..
 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

51. strasznie się TK spieszył

Podwyższenie wieku emerytalnego - 6 i 7 maja przed TK

Na 6 i 7 maja Trybunał Konstytucyjny wyznaczył rozprawę w sprawie
zgodności z konstytucją nowelizacji ustawy o emeryturach z FUS. Ustawa z
maja 2012 r. wyrównała i podwyższyła wiek emerytalny kobiet i mężczyzn
do 67. roku życia.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

52. Tygodnik zapowiada ujawnienie

Tygodnik zapowiada ujawnienie przez Pawła Piskorskiego szczegółów
finansowania „partii premiera” – w tym wątku niemieckiego oraz „pożyczki
na mieszkanie, samochodów od biznesmenów i plastikowych toreb pełnych
pieniędzy”.

- Dla mnie jest
oczywiste, że CDU wspierało finansowo KLD - opowiedział Paweł Piskorski
w rozmowie z Michałem Majewskim.

Oskrżenia Piskorskiego. Nie będzie reakcji rządu ws. KLD

Dla mnie jest oczywiste, że CDU wspierało finansowo KLD - twierdzi cytowany przez Wprost Piskorski.

Ta sprawa i ten artykuł tak naprawdę dotyczy promocji
książki Pawła Piskorskiego Jest teraz czas kampanii wyborczej. Paweł
Piskorski jest jednym z kandydatów do PE (kandyduje do europarlamentu z
list Europa Plus Twój Ruch) i ja nie chciałbym prowadzić jego kampanii
ani w radio, ani w telewizji, ani promować tej książki
- powiedziała w poniedziałek rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska w programie I PR.

Kidawa-Błońska zaznaczyła, że nie czytała książki, jednak - jak dodała - czas ukazania się artykułu i książki nie jest przypadkowy. Jest w najważniejszym punkcie kampanii. I moim zdaniem, chodzi o to, by zwrócić uwagę i na Pawła Piskorskiego i na książkę - oceniła. To nie są pytania do rządu. To są sprawy dla odległej historii i na pewno rząd nie będzie się tym zajmował - podkreśliła.Kuriozalny pomysł - tak informacje Piskorskiego skomentował sekretarz generalny PO Paweł Graś w TOK FM. Nie wyobrażam sobie funkcjonariuszy partyjnych CDU w reklamówkach przerzucających pieniądze do Polski - powiedział polityk Platformy. Graś przypomniał również, że Piskorski został wyrzucony z PO za szkodzenie wizerunkowi partii.



PiS: Graś złamał ustawy, Tusk unika odpowiedzi

PiS domaga się ustąpienia Pawła Grasia z funkcji rzecznika rządu. Rzecznik
klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak powołał się na doniesienia
mediów, że minister od 13 lat za darmo mieszka w willi należącej do
niemieckiego biznesmena. - Doszło do złamania kilku ustaw, 
Według PiS, Paweł Graś miał także pracować w spółce należącej do Niemca w okresie, gdy nadzorował służby specjalne.Z
akt Krajowego Rejestru Sądowego spółki, do których dotarła
"Rzeczpospolita", wynika, że Graś nie odszedł z firmy nawet wtedy, gdy
został ministrem w kancelarii szefa rządu i odpowiadał za sprawy
bezpieczeństwa i służby specjalne.




PO w trosce o „Europę”

O antypolskich działaniach Platformy Obywatelskiej można pisać rozprawy i traktaty – uważa dr Tomasz M. Korczyński

Kreatorzy „ery posttożsamościowej”, szkodzący naszej
Ojczyźnie, działają aktywnie na wielu obszarach jednocześnie: w
polityce, edukacji, gospodarce, kulturze, religii, mediach, siejąc zamęt
w polskim społeczeństwie na zlecenie organizacji i instytucji
zewnętrznych wobec Narodu Polskiego, szkodząc teraźniejszości i
przyszłości polskiego państwa.

Wiodącą rolę odgrywa tu niewątpliwie PZPO (Polska Zjednoczona
Platforma Obywatelska), z jej pierwszym sekretarzem na czele, która jako
spółka ograniczonej odpowiedzialności narodowej, moralnej i prawnej
marnotrawi potencjał naszej Ojczyzny.

O antypolskich działaniach Platformy Obywatelskiej można pisać
rozprawy i traktaty. Przytoczony epizod piątkowy jest tylko kolejną
odsłoną stawiania przez tę niebezpieczną organizację
polityczno-ideologiczną spraw „europejskich” (czytaj: własnych) wyżej od
polskich.

Tak zwana deklaracja poznańska z 25 kwietnia br. pt. „Europa, jakiej
potrzebujemy. Europa, jakiej chcemy. Lepsza Europa” jest dokumentem
całkowicie antypolskim, a zatruwanie nonsensami ducha polskości odbywało
się w samym mateczniku Platformy Obywatelskiej, w stolicy Wielkopolski.

W dokumencie podpisanym przez ekipę Platformy Obywatelskiej,
działającej w ramach Europejskiej Partii Ludowej, roi się od
postmodernistycznego żargonu o Unii Europejskiej „mającej serce i duszę”
i żenuje nowomowa o jakichś sprawnych regionach (na terenie
Rzeczypospolitej funkcjonuje 16 euroregionów). Owi „zdeklarowani” z PO
chcą „Unii Europejskiej, która wsłuchuje się w głos swych obywateli i
ich rozumie”, domagają się „Unii Europejskiej, która podejmuje decyzje i
działania dla dobra wszystkich swych obywateli, bez względu na miejsce
ich zamieszkania i pracy, bez względu na to, skąd pochodzą”. 

Dobrze by było, gdyby zatroskana o Europę Platforma Obywatelska i jej
szef wsłuchiwali się uważnie w głos polskich obywateli, którzy zebrali
niemal milion podpisów w obronie dzieci nienarodzonych, albo w głos
milionów bezrobotnych, albo w głos młodego i już straconego przez
destrukcyjną politykę Tuska pokolenia, bez żadnych perspektyw na
przyszłość, albo w głos chorych, starych, nienarodzonych,
marginalizowanych, wykluczonych…

W poznańskim spotkaniu wzięli udział m.in. przewodniczący Platformy
Obywatelskiej premier Donald Tusk (przed wylotem na kanonizację, która
stanowiła dobry element poprawy wizerunku i nabicia kilku punktów
procentowych w kampanii wyborczej) oraz kandydat EPL na szefa Komisji
Europejskiej Jean-Claude Juncker.

Przy okazji zastanawiam się, czy robienie z Polski kolonii UE nie
powinno być uznane za czyn nadający się do rozpatrzenia przez Trybunał
Stanu? Niewątpliwie większość Polaków nie czuje się żadnymi obywatelami
Unii Europejskiej, lecz Polakami, zaś nasze państwo przed erą Tuska nie
było dotąd tak sprawnie, intensywnie demontowane i redukowane do jednego
z wielu regionów UE, ale pozostawało suwerennym, niezależnym bytem
państwowym.

Wiadomo jednak powszechnie, że dla „rodziny PO”, Polska jako taka nie
ma znaczenia, to tylko „region” w UE, POrlandia, a Polacy to pionki do
głosowania. Liczą się natomiast stanowiska w Unii Europejskiej, bo tu
można suto zarobić. Poddaństwo bezimiennym urzędnikom brukselskim,
wykonywanie zadań eurokratów wprowadzających zdechrystianizowane prawa i
ustawy są o wiele ważniejsze od polskiej racji stanu.


-------------------------------------------------

Płaca minimalna w Polsce wyniesie 8100 zł?

Jak poinformował „Puls Biznesu”, ubiegający się o stanowisko
szefa Komisji Europejskiej Jan Klaudiusz Juncker, były premier
Luksemburga, chce wprowadzenia jednolitej stawki płacy minimalnej na
terenie wszystkich eurostanów.

- Za taką samą pracę takie samo wynagrodzenie; płaca minimalna
wszędzie – powiedział kandydat europejskich chadeków podczas spotkania z
politykami niemieckiej CDU.

Jeśli ta ogólnounijna płaca minimalna będzie na poziomie płacy
minimalnej z Luksemburga (1921,03 euro, czyli 8094 zł), to oficjalne
bezrobocie w Polsce i kilku innych biedniejszych członkach UE sięgnie
chyba 100%, a wszyscy zaczną pracować w szarej strefie. Może o to
chodzi?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

53. Rząd podniósł wiek emerytalny

  • Rząd podniósł wiek emerytalny naruszając prawo? Trwa rozprawa



    Trybunał Konstytucyjny debatuje, czy przepisy, zgodnie z którymi musimy pracować do 67. roku życia, zostaną uchylone.
    Reformę zaskarżyły OPZZ,
    Solidarność oraz grupa posłów z PiS. Przepisom zarzucono m.in.
    naruszenie zasady zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz liczy, że sędziowie nie zakwestionują zmian podwyższających wiek emerytalny i zrównujących go dla kobiet i mężczyzn.
    Trybunał obraduje w pełnym składzie, rozprawie przewodniczy prezes TK
    prof. Andrzej Rzepliński. Sprawozdawcą jest sędzia Sławomira
    Wronkowska-Jaśkiewicz. We wtorek rozpatrywanie sprawy nie zakończy się,
    Trybunał zaplanował kolejną sesję w środę.

W środę kontynuacja rozprawy ws. wieku emerytalnego

Trybunał Konstytucyjny przerwał we wtorek rozpatrywanie
skarg na podwyższenie wieku emerytalnego. Przerwa potrwa do godz. 9 rano
w środę – ogłosił przewodniczący rozprawie prezes TK prof. Andrzej
Rzepliński
. Nie wiadomo, czy Trybunał w środę wyda wyrok.

Trybunał wysłuchał podczas czterogodzinnej rozprawy wystąpień
wnioskodawców, opinii stron postępowania: Sejmu i Trybunału
Konstytucyjnego.

Rozpoczął etap zadawani pytań – zadała je we wtorek jedynie sędzia
sprawozdawca Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz. Pozostali sędziowie z
pełnego składu TK będą mieli do tego okazję w środę.

O sprawdzenie zgodności zmian z ustawą zasadniczą wniosły NSZZ “Solidarność”, OPZZ i grupa posłów PiS.

Przepisom zarzuca się m.in. niezgodność z konstytucyjnymi zasadami
zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, sprawiedliwości
społecznej i  ochrony praw nabytych. W ocenie wnoszących podwyższenie
wieku emerytalnego nie jest też zgodne z konwencją Międzynarodowej
Organizacji Pracy, którą ratyfikowała Polska.

- Będziemy – ja wraz z panem posłem Andrzejem Dudą – w imieniu
grupy posłów na Sejm VII kadencji starali się przedstawić nasze
argumenty w sposób jasny i oczywisty. Mamy ich bardzo dużo, poczynając
od braku demokratycznych procedur przy przyjmowaniu tej ustawy, chaosu w
jakim była ona przyjmowana, braku jakichkolwiek obliczeń, ekspertyz,
badań, aż po złamanie  takich zasad, jak „równego traktowania” czy
„zaufania obywateli do państwa” –
mówi poseł PiS Józefa Hrynkiewicz.

W ocenie związkowców podwyższenie wieku emerytalnego nie jest też zgodne z konwencją Międzynarodowej Organizacji Pracy.

- Konwencja mówi, że granica wieku emerytalnego to 65 lat. Jeśli
TK poważnie potraktuje zapis konwencji, pod która się Polska podpisała,
będzie musiał uznać wydłużenie wieku emerytalnego za niekonstytucyjne.
Problem jest jednak taki, że niektóre kraje europejskie wydłuży tę
granicę, jak chociażby Niemcy (które z tego pomysłu się wycofują).
Drugim powodem naszej skargi jest niekonstytucyjne zróżnicowanie
uprawnienia do tzw. emerytury częściowej. Z jednej strony mówi się, że
mężczyźni i kobiety mają mieć ten sam wiek emerytalny, ale z drugiej
różnicują możliwość przechodzenia na częściową emeryturę
-  mówi Marek Lewandowski, rzecznik Solidarności.

Nowelizacja ustawy z maja 2012 r. podniosła do 67 lat wiek
przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn. Do tej pory kobiety
przechodziły na nią w wieku 60 lat, a mężczyźni – 65 lat. Wiek jest
stopniowo podnoszony – co kwartał o 1 miesiąc. Mężczyźni mają pracować
do 67 roku w 2020 r. a kobiety w 2040 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

54. Trybunał wydał wyrok.

Trybunał wydał wyrok. Podwyższenie wieku emerytalnego jest konstytucyjne

Podwyższenie wieku emerytalnego zgodne z konstytucją - uznał Trybunał
Konstytucyjny. Sędziowie zakwestionowali jedynie zrównanie wieku kobiet i
mężczyzn w emeryturach częściowych.


Fot. PAP/J. Kamiński

Fot. PAP/J. Kamiński

Podwyższenie wieku emerytalnego do 67. roku życia jest zgodne z konstytucją - uznał Trybunał Konstytucyjny. Pełny skład TK - przy sześciu zdaniach odrębnych co do różnych punktów wyroku - uznał, że zaskarżone przez NSZZ „Solidarność”, posłów PiS i OPZZ przepisy o podwyższeniu wieku emerytalnego do 67 lat są zgodne z konstytucją i konwencją Międzynarodowej Organizacji Pracy.

Sejm uchwalił zmiany w ustawie o emeryturach z Funduszu
Ubezpieczeń Społecznych w maju 2012 r. Przed zmianami kobiety miało
prawo do emerytury po osiągnięciu 60. roku życia, a mężczyźni - 65 lat.
Od 2013 r. zgodnie z zaskarżoną ustawą wiek emerytalny wzrasta co
kwartał o miesiąc - dla mężczyzn będzie wynosił 67 lat w 2020 r., a dla
kobiet - w 2040 r. Ustawa pozwala też przejść wcześniej na częściową,
50-proc. emeryturę; dla kobiet jest to wiek 62 lat, dla mężczyzn 65 lat.

Autorzy skarg zarzucili przepisom m.in. naruszenie zasady zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, sprawiedliwości społecznej, ochrony praw nabytych. W ocenie
skarżących przepisy są też niejasne, podważają ich zgodność w zakresie
podwyższenia wieku emerytalnego z ratyfikowaną przez Polskę konwencją
Międzynarodowej Organizacji Pracy, dot. minimalnych
norm zabezpieczenia społecznego.

Trybunał Konstytucyjny zakończył dziś dwudniową rozprawę
dotyczącą przepisów podnoszących wiek emerytalny
kobiet i mężczyzn do 67 lat.

Przez pięć godzin Trybunał zadawał pytania stronom. Pytania do wnioskodawców i stających przed TK przedstawicieli Sejmu i prokuratora generalnego zadało sześcioro sędziów z pełnego składu TK. Zmiany wydłużające wiek emerytalny zaskarżyły Solidarność, OPZZ i
grupa posłów PiS. Przepisom zarzucono m.in. naruszenie zasady
zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa. Pierwszego dnia TK
wysłuchał autorów wniosków oraz opinii Sejmu i prokuratora generalnego,
pytania zadawała też sędzia
sprawozdawca Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz.

Prezes TK prof. Rzepliński mówił, że ma poczucie, że

traktujemy w tej ustawie i w dyskusji o tym pracę jako
swoistą katorgę, torturę, rzecz niemal haniebną i chcemy jak najszybciej
obywateli uwolnić od tej katorgi, i jak najszybciej
uczynić z nich emerytów

-– powiedział przewodniczący rozprawie prezes TK.

Mnie się to kłóci z tym, czym jest praca, jak silnie od zawsze, od samego początku wyznacza ona nasze człowieczeństwo

-– podkreślił.

Jedno ze środowych pytań dotyczyło różnic w wieku emerytalnym
mężczyzn i kobiet, jeśli chodzi o osoby ze starszych roczników;
pytał o to sędzia Marek
Zubik. Zwrócił uwagę, że po zmianach wprowadzonych nowelizacją, mimo iż
różnice w wieku emerytalnym miały być niwelowane, pogłębiają
się one dla najstarszych roczników objętych nowym systemem.
Występujący w imieniu Sejmu Borys Budka (PO)
przyznał, że ciężko wyjaśnić rację tego, że zamiast zmniejszać
różnicę w wieku przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn, która
przed zmianami wynosiła 5 lat (60 i 65 lat), nowe przepisy pogłębiły
ją dla urodzonych miedzy 1948 a 1958 r. - nawet do 7 lat.”To efekt
uboczny dokonanych zmian” - wyjaśnił poseł, dopytywany przez sędziego
Zubika o przyczyny efektu przeciwnego założeniom ustawy.

Prokurator generalny za Sejm tego wyjaśnić nie potrafi - mówił
prokurator Andrzej Stankowski, odpowiadając na pytanie sędziego Zubika.

To niezrozumiałe postępowanie ustawodawcy

— ocenił Andrzej Strębski z OPZZ.
Prof. Józefa Hrynkiewicz, reprezentantka wnioskodawców z PiS,
przypomniała, że mężczyźni starszych roczników żyją 8 lat krócej niż
kobiety; podkreślała, że zapisy powinny być więc odwrotne, albo
uzależnione od stażu pracy.

Sędzia Teresa Liszcz pytała przedstawiciela Sejmu, „czy chciałby lecieć samolotem, który pilotuje 66-latek?”.

Jeśli ta osoba miałaby pełne umiejętności psychofizyczne…

— odparł poseł Budka. Dodał, że wiek danej
osoby sam w sobie nie uprawnia do tezy, że jest ona niezdolna do pracy.
Liszcz powołała się na badania, z których wynika, że w wieku powyżej
65 lat dziś pracuje jedynie 7,9 proc. mężczyzn i 3,2 proc. kobiet.

Jakie są podstawy, by przypuszczać, że po wydłużeniu wieku emerytalnego do 67 lat znajdzie się dla nich praca?

— indagowała posła.„Gdyby ustawodawca brał pod uwagę tylko obecną
sytuację na rynku pracy, to cała zmiana nie byłaby potrzebna” -
odpowiedział Budka. Wskazał na grożącą w przyszłości zapaść na rynku pracy. Jego zdaniem, jeśli będzie nań wchodzić coraz mniej ludzi, to miejsca pracy dla osób starszych się znajdą.

Sejm uchwalił zmiany w ustawie o emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń
Społecznych w maju 2012 r. Przed zmianami kobiety miało prawo do
emerytury po osiągnięciu 60. roku życia, a mężczyźni - 65 lat. Od
2013 r. zgodnie z zaskarżoną ustawą wiek emerytalny wzrasta co kwartał o
miesiąc - dla mężczyzn będzie wynosił 67 lat w 2020 r., a dla kobiet - w
2040 r. Ustawa pozwala też przejść wcześniej na częściową, 50-proc.
emeryturę; dla kobiet jest to wiek 62 lat, dla mężczyzn 65 lat.

Autorzy skarg - Solidarność, grupa posłów PiS oraz OPZZ
- podtrzymali we wtorek swoje wnioski o stwierdzenie, że podwyższenie
wieku emerytalnego jest niezgodne z konstytucją. Przepisom
zarzucono m.in. naruszenie zasady zaufania do państwa i stanowionego
przez nie prawa, sprawiedliwości społecznej, ochrony praw nabytych. W
ocenie skarżących przepisy są też niejasne, podważają ich zgodność w
zakresie podwyższenia wieku emerytalnego z ratyfikowaną przez Polskę
konwencją Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP), dot. minimalnych norm zabezpieczenia społecznego.

Przedstawiciele Sejmu i PG utrzymali swoje wcześniejsze stanowiska dla TK; Sejm ocenił, że wszystkie zaskarżone przepisy są konstytucyjne i zgodne z konwencją MOP.
Prokurator generalny przekonuje, iż jedynie dwa z kilkunastu
zaskarżonych przepisów są niezgodne z konstytucją; chodzi o przepisy
dotyczące emerytur częściowych i zapis podnoszący wiek
spoczynku prokuratorów wojskowych.

Rząd motywował zmiany w ustawie o emeryturach z FUS
bezpieczeństwem systemu emerytalnego - obecnie na jednego emeryta
przypadają cztery osoby zdolne do pracy, a za 50 lat będą to tylko dwie
osoby. Nie pozwoliłoby to ani na zapewnienie wypłat emerytur na odpowiednim poziomie, ani na zapewnienie wzrostu gospodarczego.

http://www.naszdziennik.pl/wp/76632,rady-od-parady.html

Trybunał Konstytucyjny zakończył
rozpatrywanie skargi na niekonstytucyjność przepisów o podniesieniu
wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn do 67 lat. Zmiany są, według
wnioskodawców, niezgodne z Konstytucją RP oraz konwencją Międzynarodowej
Organizacji Pracy nr 102. Zarzuty konstytucyjne dotyczyły naruszenia
zasady sprawiedliwości, równości, zaufania obywateli do państwa oraz
ochrony praw nabytych.

Ustawę zaskarżyły do Trybunału Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność”, grupa posłów PiS oraz OPZZ.


W naszym kraju nie zostały spełnione warunki wymagane przez konwencję
MOP do podniesienia wieku emerytalnego powyżej 65 lat. Potwierdzają to
dane statystyczne, z których wynika, że tendencji wydłużania się okresu
życia towarzyszy tendencja do skracania okresu życia w dobrym zdrowiu –
argumentował przedstawiciel „S” Marcin Zieleniecki. Z danych za 2011 r.
wynika, że spośród mężczyzn w wieku 60-64 lata, a więc w wieku
przedemerytalnym, pracowało tylko 32 procent. Dla kobiet, które w tym
wieku nabywały prawo do emerytury, ten odsetek wynosił 13,5 procent. Z
upływem kolejnych lat życia zjawisko to ulega pogłębieniu. Wśród
mężczyzn i kobiet w wieku 65 lat i więcej odsetek pracujących był już
tylko śladowy i wynosił odpowiednio 0,7 proc. i 3,2 procent. Trudno
zakładać, że wszyscy pozostali nie pracują, bo nie chcą pracować, należy
raczej przyjąć, że duża część nie może ze względu na wiek i stan
zdrowia albo też nie ma dla nich pracy – wskazywali wnioskodawcy skargi.


Czy maszynista albo pilot może pracować do osiemdziesiątki, a co
najmniej do 67. roku życia? Czy chciałby pan lecieć takim samolotem? –
spytała sędzia Teresa Liszcz obrońcę ustawy z ramienia Sejmu, posła
Borysa Budkę (PO).

Poseł Budka argumentował, że praca obecnie
staje się coraz lżejsza w związku z postępem technicznym i zastosowaniem
nowoczesnych maszyn, zaś osoby, które nie mogą w starszym wieku
wykonywać dotychczasowej pracy fizycznej, powinny się przekwalifikować i
zatrudnić przy lżejszej pracy, np. umysłowej.

– Jak pan sobie
wyobraża przekwalifikowanie spawacza czy dekarza na pracownika
umysłowego w wieku lat 60? – dopytywała sędzia Liszcz.

Bez pracy, bez emerytury


Rynek pracy nie chce przyjmować osób po sześćdziesiątce – skonstatowała
prof. Józefa Hrynkiewicz, reprezentantka grupy posłów PiS. Według niej,
cały proces zmian w systemie emerytalnym został postawiony na głowie
przez koalicję rządzącą. Zamiast przygotować najpierw program
odpowiedniej polityki rodzinnej, zdrowotnej, polityki zatrudnienia, a na
koniec debatować nad wiekiem emerytalnym – koalicja rządząca zaczęła od
końca. – Ta sprawa powinna wrócić do swego logicznego porządku –
zaapelowała prof. Hrynkiewicz.

Andrzej Strębski, reprezentant
OPZZ, zwrócił uwagę, że z rządowej analizy obejmującej najbliższe 50 lat
wynika, iż przez cały ten okres stopa bezrobocia nie spadnie poniżej 6
proc., przy pełzającym wzroście w tempie 1-3 proc. PKB.

Koalicja
PO – PSL uchwaliła w 2012 r. ustawę o wydłużeniu wieku emerytalnego do
67 lat oraz zrównaniu go dla kobiet i mężczyzn. Proces wydłużania okresu
pracy ma następować stopniowo. Kobiety, które dotąd mogły przejść na
emeryturę po ukończeniu 60. roku życia, mają pracować o całe 7 lat
dłużej w 2040 roku. Dla mężczyzn zaś, których dotychczasowy wiek
emerytalny – 65 lat – ulegnie wydłużeniu o 2 lata, okres dochodzenia do
wieku docelowego będzie krótszy i zakończy się już w 2020 roku.

Podniesienie
wieku emerytalnego jest, zdaniem wnioskodawców skargi do TK, bardzo
głęboką ingerencją w system zabezpieczenia społecznego. Została ona
przeprowadzona przez koalicję rządzącą pospiesznie, bez przygotowania i
bez uwzględnienia wyników konsultacji społecznych.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

55. Sędziowie podzieleni

Sędziowie podzieleni

„Solidarność” wystąpi do Międzynarodowej Organizacji Pracy o zbadanie legalności podniesienia wieku emerytalnego

NSZZ „Solidarność” wystąpi do Międzynarodowej Organizacji Pracy o zbadanie legalności podniesienia wieku emerytalnego Polakom

Podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn jest
zgodne z Konstytucją i ratyfikowaną przez Polskę konwencją
Międzynarodowej Organizacji Pracy – orzekł Trybunał Konstytucyjny w
12-osobowym składzie. Sześcioro sędziów złożyło zdania odrębne.

Trybunał uznał, że decyzja władz w tej sprawie nie narusza
konstytucyjnej zasady zaufania obywateli do państwa i stanowionego
prawa, ochrony praw nabytych, sprawiedliwości społecznej i równego
traktowania. Nie narusza też ratyfikowanej przez Polskę konwencji nr 102
MOP, która standardowy wiek emerytalny ustala na 65 lat, a na jego
podniesienie pozwala tylko, jeśli w danym kraju są warunki do
wykonywania pracy przez osoby starsze i osiągnięcia przez nie wieku
emerytalnego.

Opozycja uznała decyzję TK za werdykt polityczny. „Solidarność”
zapowiada skargę do organów międzynarodowych, w pierwszej kolejności do
MOP. – Większości sędziów Trybunału Konstytucyjnego zabrakło odwagi w
naprawieniu skutków głupich decyzji politycznych, które każą Polakom
pracować aż do śmierci – skomentował orzeczenie Piotr Duda,
przewodniczący KK NSZZ „S”.

Wolnoamerykanka

Werdykt zapadł w pełnym składzie, ale aż sześciu sędziów zgłosiło
zdania odrębne do wyroku w jego poszczególnych częściach. Rozprawie
przewodniczył sędzia Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału
Konstytucyjnego.

– Państwo ma obowiązek zapewnić obywatelom bezpieczeństwo emerytalne
(art. 67 ust. 1 Konstytucji). Ustawodawca, mając świadomość złej
kondycji systemu emerytalnego, miał nie tylko prawo, ale i powinność
podjęcia działań naprawczych. Jako środek naprawczy wybrał metodę
podwyższenia wieku emerytalnego. Miał prawo to uczynić. W prawa socjalne
można ingerować głęboko, jeśli nie mają pozostać pustą obietnicą –
uzasadniała stanowisko Trybunału sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz.
Zwróciła uwagę, że Konstytucja RP nie określa wieku emerytalnego,
odsyłając w tej sprawie do ustaw zwykłych, ale zastrzegła, że
wyznaczenie tego wieku na zbyt wysokim poziomie, „niemożliwym do
wyegzekwowania”, byłoby naruszeniem Konstytucji.

Wronkowska-Jaśkiewicz tylko pobieżnie odniosła się do konwencji MOP. –
Prognozy przedstawiono. Mogą się nie potwierdzić. Wtedy możliwe będzie
zaskarżenie tej ustawy przed organami międzynarodowymi – powiedziała.
Wątpliwości TK wzbudził też brak po stronie rządu kompleksowych działań
naprawczych systemu, takich jak polityka prorodzinna czy rozwiązania
rynku pracy.

Zdanie odrębne do całości wyroku TK złożył sędzia Zbigniew Cieślak.
Argumentował, że ustawodawca, podnosząc wiek emerytalny, naruszył
Konstytucję RP w stopniu kwalifikowanym, co powinno skutkować usunięciem
całej ustawy z systemu prawnego. Trybunał, jak podkreślił, powinien
patrzyć na Konstytucję w sposób systemowy, tj. oceniać treść normatywną
przepisów w świetle zawarowanych Ustawą Zasadniczą wartości, które w tym
wypadku zostały naruszone.

Sędzia Mirosław Granat w zdaniu odrębnym nie podzielił stanowiska TK,
iż Konstytucja przyznaje ustawodawcy zwykłemu „carte blanche” w kwestii
ustalania wieku emerytalnego. – Kwestia wieku emerytalnego nie może być
scedowana wyłącznie na ustawodawcę. Inaczej kto powstrzyma kolejne
rządy przed dalszym podnoszeniem tego wieku? – podnosił sędzia Granat. –
Skoro Trybunał uchylił się od zinterpretowania tej sprawy w świetle
Konstytucji, to obecnie nie ma żadnych gwarancji prawnych, za wyjątkiem
stanu finansów państwa i rynku. Zasady państwa prawa ustępują zasadzie
równowagi budżetowej – zauważył.

Złamana umowa

– Ustawodawca naruszył zasadę zaufania obywatela do państwa i
tworzonego przez nie prawa. Umowa społeczna będąca podstawą każdego
systemu ubezpieczeń społecznych została przez państwo złamana –
stwierdziła w zdaniu odrębnym sędzia Teresa Liszcz. Doszło także, jej
zdaniem, do naruszenia konwencji MOP, ponieważ Polska nie spełnia
warunków MOP, które pozwalają wydłużyć okres pracy powyżej 65 lat.

– Jesteśmy na dalekim 87. miejscu w świecie pod względem stanu
zdrowia populacji. Jakość opieki zdrowotnej jest fatalna, zwłaszcza
opieki nad starszymi. Owszem, medycyna przedłuża ludziom życie, ale to
nie jest życie w zdrowiu pozwalającym na pracę zarobkową.
Przekwalifikowanie do lżejszej pracy to czysta teoria. Gdzie program?
Gdzie miejsca lekkiej pracy? Obecnie stopień aktywizacji zawodowej wśród
ludzi po sześćdziesiątce jest śladowy, a przecież od podwyższenia wieku
emerytalnego ani zatrudnienie, ani PKB nie wzrośnie – uzasadniała
sędzia Liszcz. – Mamy 13-procentową stopę bezrobocia, dwa miliony
bezrobotnych, w tym jedna czwarta młodzieży. Czy jest sens wymuszania
pracy na 60-latkach w tej sytuacji? – pytała sędzia. Polemizując z
sędzią Rzeplińskim, który przekonywał na rozprawie, że praca „nie jest
katorgą”, lecz warunkiem godności człowieka, sędzia Liszcz zwróciła
uwagę, że „nie wszyscy mają szczęście pracować w tak komfortowych
warunkach jak Trybunał”.

– Znam ludzi, dla których praca jest katorgą. Wielu pracodawców,
zwłaszcza prywatnych, narusza godność pracowników. Ci ludzie odliczają
czas do emerytury – oświadczyła Liszcz.

Według sędziego Marka Kotlinowskiego, ustawodawca może ingerować w
stosunki ubezpieczeniowe tylko na przyszłość, nie ma natomiast prawa
zmieniać zakresu ryzyka ubezpieczeniowego pracowników w okresie pracy.

– W Polsce wyodrębniły się dwie grupy obywateli. Pierwsza to służby
mundurowe, wobec których ustawodawca dotrzymuje słowa, a druga to zwykli
obywatele płacący na ZUS, którym w każdej chwili można zmienić zasady
ubezpieczenia – powiedział Kotlinowski. – Państwo powinno traktować
jednakowo wszystkich obywateli – podkreślił.

Spośród przepisów ustawy z 2012 r. o podniesieniu wieku emerytalnego,
zaskarżonych do TK przez KK NSZZ „Solidarność”, grupę posłów PiS oraz
OPZZ, Trybunał tylko jeden przepis uznał za sprzeczny z Ustawą
Zasadniczą. Chodzi o regulacje dotyczące emerytur częściowych, które
przyznają kobietom prawo do częściowego świadczenia (50 proc. emerytury)
wcześniej niż mężczyznom. Mężczyźni mogą starać się o świadczenie po
ukończeniu 65 lat, podczas gdy kobiety – 62 lat. Zakwestionowane
przepisy nie zostały jednak uchylone przez TK. Będą obowiązywać w
dotychczasowym kształcie do czasu poprawienia ich przez parlament.

Małgorzata Goss

Kobiety, tak jak mężczyźni, na wcześniejszą emeryturę będą mogły odejść dopiero po skończeniu 65 lat i 40 latach pracy. Takie będą konsekwencje wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Mamy połowę 2012 roku. Koalicja PO--PSL zdaje sobie sprawę z fatalnej sytuacji demograficznej w Polsce. Rodzi się coraz mniej dzieci, a społeczeństwo coraz szybciej się starzeje. Powiększa się dziura w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych - wpływy ZUS nie starczają na wypłatę emerytur, różnicę musi finansować państwo. Rząd nie ma więc wyjścia. Uznaje, że trzeba podnieść wiek emerytalny.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16007142,Kobiety_popracuja_dluzej__Konsekwenc...




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

56. "Tusk ma największe szanse

"Tusk ma największe szanse w Radzie Europejskiej"
Donald Tusk
stał się faworytem do objęcia fotela przewodniczącego Rady Europejskiej
- podaje Reuters, powołując się na źródła w Brukseli. Szczyt UE
zaplanowany jest na najbliższą sobotę.

Londyński "Times": Tusk na prezydenta Unii Europejskiej

Londyński "Times" popiera dziś polskiego premiera na stanowisko
przewodniczącego Rady Europejskiej; "Tusk na prezydenta" - głosi tytuł
artykułu redakcyjnego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

57. TUSK DRAPNĄŁ Z TONĄCEJ AFERALNEJ PLATFORMY

za wierną służbę u Merkel dostał zasiłek emerytalny w postaci stołka w Brukseli.


Polski
Premier zastąpił na stanowisku Hermana Van Rompuya, który potwierdził
informację na Twitterze.
Decyzja zapadła podczas specjalnego szczytu UE w
Brukseli.

Przewodniczący Rady
Europejskiej jest wybierany przez Radę Europejską na trwającą dwa i pół
roku kadencję z możliwością jej jednokrotnego przedłużenie. Reprezentuje
on Unię w sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Do jego
obowiązków należy m.in. przewodzenie Radzie i prowadzenie jej prac oraz
przedstawianie sprawozdań Parlamentowi Europejskiemu.

W związku z tym, że szefem
Rady Europejskiej nie może być osoba, która sprawuje krajową funkcję
publiczną, Donald Tusk będzie musiał podać się do dymisji. Nie wiadomo
jeszcze, kto zastąpi go na stanowisku.


Merkel: "Będziemy pamiętać o wypędzonych"

Zachowanie pamięci o
losach niemieckich wypędzonych i obrona ich interesów jest zadaniem dla
całego społeczeństwa - powiedziała Merkel, dodając, że zadanie to
pozostaje nadal aktualne
. Zapewniła, że rząd poczuwa się do odpowiedzialności za jego realizację.- Chcemy, aby temat
ucieczek i wypędzeń oraz bogate dziedzictwo niemieckiej kultury w
Europie pozostały żywe także w przyszłości i także dla przyszłych
pokoleń
- mówiła Merkel .Związek
Wypędzonych (BdV) przyznał szefowej rządu odznaczenie za zasługi dla
organizacji grupujących Niemców przymusowo wysiedlonych po wojnie z
Europy Środkowej i Wschodniej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

58. i kto rządzi europką ?

cioteczka...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

59. Opłacało się służyć obcym

Opłacało się służyć obcym

O wyjeździe Tuska do Brukseli PISZE dr Tomasz M. Korczyński

Donald Tusk został wybrany na „króla
Europy”. Dzień otrzymania przez niego urzędu przewodniczącego Rady
Europejskiej jest co najmniej tak ważny jak wybór Karola Wojtyły na
Stolicę Piotrową („Habemus Presidentum Europae” – R. Sikorski). Tym
samym Donald Tusk Wielki spowodował, że Polska powróciła do wielkości
utraconej w momencie schyłku królestwa Jagiellonów. Jako „zawodnik wagi
ciężkiej” stał się dziś głosem całej Europy i nie będzie żadną
(wykluczone!) marionetką Berlina, tylko samodzielnym „mężem stanu”.
Wiemy też, że mając na czele Europy polityka takiego formatu, nie musimy
się więcej lękać, bo to przed Tuskiem drży dzisiaj sam Putin, a pokój i
bezpieczeństwo Europy zostanie teraz w pełni zagwarantowane i
wypracowane.

Można aktualne nagłówki gazet prorządowych miksować oczywiście na
wiele sposobów, ale mniej więcej taką mamy dzisiaj narrację. Propaganda
sukcesu pompowana jest z wielkim zacięciem, ale zdroworozsądkowo myślący
obserwator sceny politycznej nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z
hucpą szytą grubymi nićmi.

Nikogo nie zaniepokoił dotąd fakt, że człowiek, który nie
zdymisjonował rządu po aferze taśmowej, odsłaniającej głęboką patologię
państwa i jego struktur, wytrwał za wszelką cenę przy władzy, pomimo
kompromitacji swoich najbliższych współpracowników, tylko i wyłącznie
dla swojej małej kariery. Polską rację stanu poświęcił kosztem
osobistych korzyści i wysokopłatnej fuchy w Brukseli.

Nikt nie zauważył pierwszej kompromitacji Tuska, zaliczonej tuż po
wyborze na szefa RE. Czytanie z kartki, wydukanie kilku niepoprawnych
zdań po angielsku, pomimo że on sam, jego tłumacze i eksperci mieli
sporo czasu na przygotowanie się do pierwszego wystąpienia. Ta
lekkomyślność wskazuje nie tylko na wrodzone lenistwo tego człowieka. To
awatar Nikodema Dyzmy, jego tania karykatura, ponieważ nawet Dyzma -
jak pamiętamy z powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza - uznał, że są
granice tupetu i śmieszności. Tusk takich granic nie wyznaje.

Nikt nie przypomina sobie także nagłówków w „Wyborczej” i TVN, gdy
przed pięciu laty Van Rompuy został pierwszym szefem RE. Wtedy pierwszy
prezydent UE nazywany był marionetką, figurantem, nowe stanowisko mało
prestiżowym, istotnym, fikcyjnym, itp. Dziś, jak się okazuje jest ono
najbardziej prestiżowym, niezwykle ważnym, kluczowym, strategicznym itp.
Przynajmniej takie treści możemy wyczytać z mainstreamowych mediów.

Opłaciło się zatem Tuskowi oddawanie Berlinowi, Brukseli licznych
przysług. Opłaciło się usługiwanie feministkom i mniejszościom
seksualnym na dużą skalę. Spore korzyści przyniosło mu zainfekowanie
ideologią gender przestrzeni publicznej i rządowej, którą ochoczo i
bezkarnie zarządzał. Oj suto został wynagrodzony. Tusk miesięcznie
zarobi nawet 105 tys. złotych. Choć, kto wie, zważywszy na fakt, że jego
przyjaciel i totumfacki Sławomir N. stwierdził w restauracyjnych
wynurzeniach bez autoryzacji, że 50 tys. PLN to niewielka suma, może
Tuskowi wcale nie o pieniądze chodziło?

Symbolem rządu Tuska jest logo sodomii na pl. Zbawiciela. Pod jego
dyktatem Polska zamieniana jest w zieloną wyspę szczęśliwości dla
reprezentantów LGBT. Większość staje się nagle przeszkodą,
dyskryminowana normalność musi oddać pole panoszącej się ekstremie gejów
i lesbijek, zmuszana jest do oglądania wystąpień przebierańców, którzy
przez swoje wewnętrzne i osobiste problemy oskarżają większość o to, że w
ogóle istniejemy, że jesteśmy, że żyjemy i oddychamy, że mamy rodziny,
dzieci, skłonności heteroseksualne. Dla nich mamy zniknąć, najlepiej
natychmiast, najlepiej od dziś, a nasze dzieci, mają się stać ich
dziećmi, nasze wartości, symbole, świętości, w które wierzymy, mają
zostać usunięte i to oni mają dominować, to oni mają być w centrum
świata. Ich pseudotęcza ma zastąpić krzyż.

Tusk im to wspaniale dotąd zapewniał. Wyniszczanie ekonomiczne
polskich rodzin postępuje, pognębianie rodzin wielodzietnych
przyspiesza. Zachęcanie młodych do porzucania myśli o założeniu rodziny
jest strategią i regułą polityki centrolewu Tuska (nazywanego cynicznie
centroprawicą).

Zmuszanie młodych Polaków złą sytuacją ekonomiczną i brakiem
perspektyw do emigracji, pastwienie się licznymi utrudnieniami dnia
codziennego, zniechęca i frustruje, a przede wszystkim zachęca albo do
życia w związkach nieformalnych, bo małżeństwo się dzisiaj po prostu nie
opłaca, albo do zakładania rodziny za granicą, gdzie ulgi rodzinne są
dużą pokusą, aby pracować i płacić podatki z dala od Polski, aby budować
potęgę Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Irlandii czy Francji.

Jest to celowe działanie inżynierów nowego społeczeństwa,
wytrzebionego z wartości, z Boga, rodziny, pozbawianego normalności i
religii, obcych, których zainstalowali Tusk i Platforma Obywatelska.
Rachunek, jaki Tuskowi wystawią zleceniodawcy za nagrodę, będziemy
spłacać wszyscy.

Wojna kulturowa, jaką nam wszystkim zafundował Donald Tusk, zanim
uciekł do Brukseli, pozostawiając po sobie zgliszcza, gdzie zapewne
będzie nadal przymilać się swoim pupilom, toczy się nadal.

Można jednak pozbawić tę hydrę ważnych głów. Ponieważ proste
rozwiązania są zawsze najlepsze, skorzystajmy z okoliczności
zbliżających się właśnie wyborów samorządowych i zacznijmy od
porządkowania stolicy ze szkodników polskiej kultury, dziedzictwa
narodowego i religii. Potem pójdzie już gładko.

Dr Tomasz M. Korczyński

Tusk dostanie 80 tys. zł emerytury miesięcznie. Od 62 roku życia...

Polacy
muszą pracować do 67 roku życia, by móc pobierać emeryturę. Donald Tusk
otrzyma świadczenia emerytalne już od 62 roku życia i to w niebotycznej
wysokości.


Niemiecka protekcja

W jakim stopniu Donald Tusk zawdzięcza wybór Angeli Merkel - analizuje Krzysztof Losz

zdjecie

Donald Tusk został wybrany na przewodniczącego Rady
Europejskiej. Przede wszystkim dlatego, że miał poparcie kanclerz
Niemiec Angeli Merkel, której udało się przekonać też Brytyjczyków i
Francuzów, bardzo długo niechętnych polskiemu premierowi.

Mówiąc językiem kolarskim, Merkel doskonale „rozprowadziła” Donalda
Tuska przed finiszem i ten etap zakończył się ich obopólnym sukcesem. I
choć polskie media, zachwycając się wyborem Tuska, przemilczają
okoliczności jego politycznego awansu, nie da się od tej kwestii uciec.
Ona bowiem będzie miała najprawdopodobniej także ogromny wpływ na
poczynania Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady
Europejskiej, które ma zajmować przez najbliższe pięć lat – czyli dwie
2,5-letnie kadencje – tak jak jego poprzednik Herman Van Rompuy.

Miesiące negocjacji

Donald Tusk, gdy tylko jego nazwisko pojawiło się w poufnych
negocjacjach, miał poparcie Niemiec i krajów naszej części UE. Premier
wzbraniał się przed wyjazdem do Brukseli, wiele razy publicznie
deklarował, że europejska polityka go nie interesuje, przekonywał, że
jego rząd walczy o to, żeby szefem unijnej dyplomacji został Radosław
Sikorski. Okazało się jednak, że była to tylko gra, bo już dawno Donald
Tusk przystał na propozycję Angeli Merkel i stał się kandydatem na
przewodniczącego RE. Jednak zgodnie z polityczną praktyką urzędujący
premier nigdy nie jest oficjalnie kandydatem na ważne unijne stanowisko,
dopóki nie zostanie zaakceptowany.

Ta sytuacja kolejny raz świadczy o ogromnym wpływie, jaki ma na Tuska
Merkel. Nawet posłowie Platformy Obywatelskiej przypominają, że to
niemiecka kanclerz przekonała Tuska, aby w 2010 roku nie startował w
wyborach prezydenckich. Poza tym sam premier specjalnie nie kryje się z
tym, że w UE najlepiej mu się współpracuje z Merkel i w wielu sprawach
popierał Berlin. To dlatego nie tylko krajowa opozycja, głównie PiS, ale
i wielu unijnych polityków zarzucało polskiemu rządowi zbytnią uległość
wobec Niemiec. Teraz –wydaje się – w przypadku Tuska to zaprocentowało.

Profesor Tomasz G. Grosse z Instytutu Sobieskiego nie ma wątpliwości,
że gdyby nie poparcie Merkel, Donald Tusk nie zostałby szefem Rady
Europejskiej. – Stanowisko Niemiec było kluczowe – mówi Grosse. I
okazało się, że nie było przeszkodą w nominowaniu Tuska nawet to, że w
niewystarczającym stopniu zna język angielski, a jeszcze gorzej jest z
jego francuskim. Wszak zwłaszcza Francja do tej pory upierała się, że
przewodniczący RE powinien znać biegle oba główne języki UE, których
używa się podczas roboczych spotkań Rady Europejskiej. Merkel jednak
dopięła swego, promowała Tuska jako „godnego zaufania Europejczyka”, a w
wywiadach prasowych podkreślała, że „nigdy nie zawiodła się na
Donaldzie Tusku”.

Najtrudniej jednak było przełamać opór Wielkiej Brytanii. Wiadomo
przecież, że polski i brytyjski premier nie przepadają za sobą. Donald
Tusk i David Cameron starli się choćby przy okazji kwestii zasiłków dla
imigrantów. Tusk nieraz też wykorzystywał politykę prowadzoną przez
Londyn do atakowania PiS, które z konserwatystami brytyjskimi zasiada w
jednej frakcji w Parlamencie Europejskim, co również nie uszło uwagi
Londynu. Ale w końcu polski premier musiał pójść na ustępstwa i kupić
sobie poparcie Camerona, bo gdyby ten zgłosił weto, Tusk musiałby
porzucić marzenia o Brukseli.

Obiecał Cameronowi, że przyjrzy się problemowi zalewu Wielkiej
Brytanii przez imigrantów z naszej części Europy (a jest to związane
głównie z wypłatami zasiłków socjalnych). Zadeklarował też, że będzie
się starał, aby reforma UE była prowadzona w duchu brytyjskich
postulatów, a Londyn jest przeciwny zacieśnianiu integracji
europejskiej, co akurat jeszcze niedawno też było sprzeczne z poglądami
Tuska. Co więcej, Brytyjczycy mocno liczą na to, że Tusk będzie
mediatorem, który pomoże im wynegocjować nowe warunki członkostwa w Unii
Europejskiej. Ma to pomóc Cameronowi w wygraniu referendum w sprawie
pozostania Wielkiej Brytanii w UE.

David Cameron poparł Tuska po rozmowie telefonicznej obu polityków,
choć na stanowisku przewodniczącego RE długo widział premier Danii Helle
Thorning-Schmidt. Iduńska polityk była mocnym kandydatem. Ale gdy
Włoszka Federica Mogherini została nową szefową unijnej dyplomacji,
Thorning-Schmidt przestała się liczyć. Awans Mogherini spowodował też,
że swoje stanowisko wobec Tuska zrewidował Paryż i prezydent François
Hollande też uległ namowom Niemiec. I gdy okazało się, że największe
kraje Unii zgodnie popierają Tuska, dostał on także głosy
niezdecydowanych bądź neutralnych w tej kwestii państw i został
jednogłośnie wybrany na szefa RE – to wedle unijnych zwyczajów był
niezbędny warunek. Otwarte pozostaje pytanie, komu i co jeszcze obiecał
Tusk, gdy starał się o stanowisko szefa RE.

Co może Tusk?

Unijny awans premiera wywołał wśród rządzących i w prorządowych
mediach wręcz euforię. Współpracownicy Tuska rozpływali się w
zachwytach, podkreślali, że ich pryncypał jest jednym z najważniejszych
polityków w UE.

Prezydent Bronisław Komorowski mówił o wielkim zwycięstwie Polski. –
Co oznacza nie tylko ogromne uznanie dla polskich dokonań i polskiej
pozycji w świecie europejskim, ale również zwiększenie polskich
możliwości – stwierdził Komorowski.

Dla wicepremiera Janusza Piechocińskiego z PSL wybór Donalda Tuska
„to zwiększenie potencjału i siły polskiego głosu”. A w mediach o Tusku
nie mówi się inaczej jak o „prezydencie Unii Europejskiej”, choć takiego
stanowiska nie ma, jest tylko przewodniczący – z angielska president –
Rady Europejskiej. To jednak służy podniesieniu rangi premiera, poprawie
jego wizerunku, jak też wizerunku Platformy Obywatelskiej, która ma
teraz podobno odbić się od sondażowego dna i odzyskać zaufanie wyborców.

Zewsząd też słychać głosy nadziei, że Tusk będzie miał teraz większe
możliwości zabiegania o polskie interesy w UE. Eksperci jednak te głosy
studzą, wskazując na to, że przewodniczący Rady Europejskiej to nie jest
funkcja decyzyjna. To jest osoba, której zadaniem jest przygotowywanie
spotkań szefów państw i rządów 28 krajów, szukanie kompromisu między
unijnymi przywódcami, a nie forsowanie polskich interesów, bo od tego
jest rząd i minister spraw zagranicznych.

Oczywiście, wiele zależy od osobowości szefa RE, jednak trudno
oczekiwać, aby Tusk zdobył sobie mocniejszą pozycję, niż miał Herman Van
Rompuy. Może jednak – oby tak się stało – mieć wpływ na kształt np.
unijnej polityki energetycznej czy relacji z Rosją.

Profesor Tomasz Grosse wskazuje, że Niemcy oczywiście liczą, że Tusk
będzie wspierał ich unijną politykę, inicjatywy, wszak to dzięki Merkel
obejmie on stanowisko przewodniczącego. W takim też duchu piszą o Tusku
niemieckie gazety, które zasadniczo uznały nominację polskiego premiera
za „dobry wybór”. Twierdzą one np., że Tusk byłby nawet „łatwiejszy we
współżyciu” dla Berlina niż Jean-Claude Juncker, nowy szef Komisji
Europejskiej, którego też forsowała Merkel. Także prasa i telewizja w
innych europejskich krajach postrzegają Tuska jako faworyta Niemiec,
jako polityka, który dostał prestiżowy urząd dzięki poparciu Angeli
Merkel. Co jest kolejnym dowodem na niemiecką hegemonię w UE.

Ale podobne oczekiwania wobec Tuska mają też Brytyjczycy i Francuzi,
bo przecież im też składał szereg obietnic. Polski premier będzie więc
musiał nieźle lawirować, aby wszystkich zadowolić. Bo jeśli się komuś
narazi, to za 2,5 roku, gdy będzie głosowanie nad wnioskiem o
powierzenie Tuskowi funkcji szefa RE na kolejne 2,5 roku, któryś z
unijnych potentatów może zgłosić weto i przerwać europejską karierę
Tuska.

Wbrew twierdzeniom wielu mediów i polityków awans polskiego premiera
nie został wcale negatywnie przyjęty w Moskwie. Bo choć Tusk od paru
miesięcy straszy Polaków Rosją, to jednak przez wiele lat dał się poznać
jako zwolennik prowadzenia miękkiej polityki wobec Rosji, a wojnę na
Ukrainie wykorzystał w walce politycznej w kraju – dzięki temu PO
minimalnie wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego. Władimir Putin
doskonale o tym wie i dlatego ze strony Kremla nie było żadnych
negatywnych komentarzy. Zresztą Moskwa zachowuje się tak, jakby w ogóle
nie obchodziła jej kwestia obsady stanowiska przewodniczącego RE. I nie
ma się też co łudzić, że gdyby Angela Merkel uznała Tuska za polityka
antyrosyjskiego, to nadal by go popierała.

Reasumując, trzeba powiedzieć, że polski premier ma małe szanse na
to, aby stać się „rozgrywającym” w UE. Nie po to został wybrany,
przecież unijne mocarstwa, głównie Niemcy, nie zrezygnują ze swojej
władzy w Unii na rzecz przewodniczącego Rady Europejskiej. Pamiętajmy
też o tym, co działo się pięć lat temu, gdy wybierano pierwszy raz
„prezydenta UE”. Wtedy nikt nie ukrywał, że nie może to być polityk z
ambicjami, wręcz przeciwnie, musi to być osoba, która zagwarantuje, że
nie będzie wtrącała się zbytnio w unijną politykę, którą chcą nadal
kształtować głównie Niemcy i Francuzi.

Profesor Grosse wskazuje, że nominacja Tuska nie zmieni układu sił w
UE, nie powinniśmy też oczekiwać, że ustępujący premier będzie mógł
lepiej wspierać polskie interesy. Nasza pozycja w UE będzie zależała od
tego, co zrobią koleje rządy, premierzy, od sprawności polskiej
dyplomacji.

Profesor Jadwiga Staniszkis wskazuje, że Tusk dostał wysokie
stanowisko „z rozdania”, ma też duże wątpliwości co do kompetencji
premiera. Twierdzi wręcz, że on się na to stanowisko nie nadaje. Bo w UE
nie da się robić polityki tak, jak do tego Tusk przyzwyczaił się w
Polsce. A eurodeputowany Janusz Wojciechowski (PiS) mówi wręcz o tym, że
Donald Tusk porzucił urząd premiera dla posady w Brukseli, na co nigdy
nie zdecydowałby się szef rządu innego dużego unijnego kraju. – To
pierwszy w historii Unii przypadek, żeby premier dużego europejskiego
kraju zostawił własny rząd, by objąć posadę w Brukseli. Tego jeszcze nie
było –uważa Wojciechowski.

Krzysztof Losz


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

60. czy zauważyliście państwo "ciekawy" gest tuska

wyłapała to nieopatrznie jakaś kamera ...żółwik z ochroniarzem ...ma facet "klasę" ot taki uliczny równiaka...no cóż ale tacy są właśnie najlepszymi użytecznymi "cwaniakami" żółwik TU żółwik TAM i emeryturka...leci...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

61. Szef Bundestagu: Niemcy i

Szef Bundestagu: Niemcy i Polska są nie tylko sąsiadami

"Niemcy i Polska są nie tylko sąsiadami, ale nasze kraje mają też
wielkie znaczenie dla wspólnej przyszłości Europy" - powiedział we
wtorek w Gdańsku szef Bundestagu Norbert Lammert po wspólnym posiedzeniu
prezydiów Sejmu RP i niemieckiej izby parlamentu.

Marszałek Sejmu Radosław Sikorski dodał, że wspólne obrady "dowiodły użyteczności tej formuły, która ma już dziesięć lat".

Wyjaśnił, że podczas spotkania prezydiów obu izb parlamentu Polski i
Niemiec przedyskutowano bieżące kwestie związane z politycznymi
stosunkami między oboma krajami. "Ale także sprawy naszych mniejszości,
bieżącą agendę europejską. I to, co jest w pewnym sensie i najbardziej
obiecujące i najbardziej tragiczne w tej chwili, tzn. wydarzenia na
wschód od Polski, na Ukrainie i perspektywy Partnerstwa Wschodniego. Z
satysfakcją stwierdzam, że w większości spraw widzimy je bardzo
podobnie" - podkreślił Sikorski.
Lammert dodał, że w trakcie rozmów podkreślono też potrzebę "dalszego rozwoju wspólnej, europejskiej polityki energetycznej".

Niesiołowski odznaczony Złotym Krzyżem Bundeswehry
Stefan
Niesiołowski został odznaczony Złotym Krzyżem Bundeswehry. Zdjęcie
z uroczystości zamieścił na Twitterze poseł Andrzej Rozenek z Twojego
Ruchu.

Niesiołowski odznaczony Złotym Krzyżem Bundeswehry (fot. screenshot Twitter)
Krzyż Honorowy Bundeswehry to odznaczenie wojskowe Republiki Federalnej
Niemiec. Nadawany jest żołnierzom Bundeswehry, żołnierzom sił zbrojnych
innych państw oraz osobom cywilnym za czyny waleczności w warunkach
bojowych, za zasługi dla Bundeswehry, a także za długoletnią wzorową
służbę wojskową.

Nagroda za realizację wytycznych?

Niemieckie nagrody dla polityków Platformy Obywatelskiej KOMENTUJE dr Tomasz M. Korczyński

zdjecie

Zrobił nam się ostatnio istny kabaret w szeregach partii
rządzącej. W Portugalii Bronisław Komorowski (przypominam: prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej) zabrał głos w imieniu niemieckich polityków i
zaczął chwalić… armię niemiecką. Życzył naszym sąsiadom „wszystkiego
dobrego”, liczył na „współpracę, która się układa bardzo dobrze”.
Ponadto wyraził przekonanie, „że armia niemiecka zasługuje na wiele
pochwał, a nie tylko na krytykę na łamach niemieckiej prasy”.

Polacy musieli poczuć dumę narodową z tak odważnych i światłych słów.
Widać, że Komorowski nie powrócił jeszcze mentalnie z Berlina po swoim
płomiennym wystąpieniu w Bundestagu (o tej przemowie pisałem TUTAJ).

Mam tylko nadzieję, że wybitni eksperci nie doradzili prezydentowi,
aby zamiast polskich żołnierzy w Polsce, od czasu do czasu pokazywał na
defiladach (i na ulicach) dzielnych żołnierzy Bundeswehry. Chociaż…
spoglądając na ostatnią defiladę, niemieckiego sprzętu było aż nadto. I
może właśnie to spowodowało, że Komorowski poczuł się wywołany do
tablicy. Krytyka niemieckiej armii to jednocześnie krytyka polskiej,
która zdominowana jest przez stary i zużyty sprzęt wojskowy sprzedany
nam po atrakcyjnej cenie przez naszych zachodnich sąsiadów. Jaka jest
jakość tego sprzętu dowiedzieliśmy się niedawno od minister obrony RFN.

To jeszcze nic. Oto znany badacz insektów Stefan Niesiołowski, wierny
działacz Platformy Obywatelskiej, został uhonorowany Złotym Krzyżem
Bundeswehry.

Krzyż Honorowy Bundeswehry to najwyższe odznaczenie wojskowe
Republiki Federalnej Niemiec, nadawane żołnierzom Bundeswehry,
żołnierzom sił zbrojnych innych państw oraz osobom cywilnym za czyny
waleczności w warunkach bojowych, za zasługi dla Bundeswehry, a także za
długoletnią wzorową służbę wojskową. Stefan Niesiołowski perfekcyjnie
spełnia wszystkie powyższe kryteria.

Złośliwi twierdzą, że po oskrobaniu złota, które niestety nie jest teraz w cenie, krzyż zrobi się żelazny.

W ogóle Polacy (czytaj politycy PO) i Polska (czytaj Platforma
Obywatelska) są obsypywani niemieckimi nagrodami za realizowanie
wytycznych i zadań, aby lepiej się żyło i zleceniodawcom, i
zleceniobiorcom. Rekordzistą jest oczywiście inny wybitny polityk
Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk.

Zanim osiągnął apogeum swojej sławy i został zesłany na intratny
urlop brukselski, prezydent Europy (a nawet król Europy, jak mianowano
go w zależnych mediach) był uznawany i zauważany już dużo wcześniej
przez Berlin. Królewicz Orlików zanim awansował na króla Europy był w
końcu zdobywcą zaszczytnych laurów niemieckich, jak na przykład nagrody
im. Walthera Rathenaua otrzymanej za „wybitne zasługi w polityce
zagranicznej”. Kanclerz Merkel wygłosiła laudacje na cześć Donalda
Franciszka Tuska. Nie zapominajmy też, że Umiłowany Przywódca otrzymał
Nagrodę Karola Wielkiego i odtąd stał się symbolicznie potężnym władcą
Europy, na miarę władcy, którego ryngraf ozdobił jego dumną pierś.

Wracając do wybitnego badacza insektów, o którego kompetencjach
historycznych wypowiedział się na łamach „Naszego Dziennika” bp Antoni
Dydycz (zob. TUTAJ),
im więcej nagonki na Polskę i Kościół w wykonaniu podobnych typów
politycznych, tym więcej nagród spłynie z berlińskiego nieba na wiernych
wykonawców woli Angeli „długoletniej przyjaciółki premiera” Merkel. W
myśl tej zasady, aż strach pomyśleć, jaką nagrodę szykują Niemcy dla
Bronisława Komorowskiego za jego płomienną obronę prawie niezwyciężonej
armii niemieckiej.

Dr Tomasz M. Korczyński



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

62. pan psor od muszek widać ,że mocno się zasłużył

ot życie ... ;0
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

63. "Spiegel": Tusk jak Merkel.

"Spiegel": Tusk jak Merkel. "Duchowe pokrewieństwo"

Największy niemiecki magazyn polityczny
"Der Spiegel" pisze w superlatywach o Donaldzie Tusku, oceniając, że ze
względu na swoje doświadczenie krajowe i zagraniczne będzie
pragmatycznym szefem Rady Europejskiej. Unijne stanowisko obejmie 1
grudnia.

Tusk jest takim samym typem polityka jak kanclerz Niemiec Angela Merkel - czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika.


Jest "proeuropejski, pragmatyczny, nastawiony na zgodę, ma dobre
wyczucie w poszukiwaniu możliwych większości i politycznej wykonalności
przedsięwzięć" - ocenia autor materiału Jan Puhl. "Życie nauczyło go
sceptycyzmu wobec wielkich ideologii i właśnie to sprawia, że jest
dobrym moderatorem" - chwali byłego premiera Polski "Der Spiegel".
Nie bez znaczenia jest według autora fakt, iż Tusk opuszcza
Polskę "nie jako polityk zgrany, lecz jako zwycięzca". "Ochronił swój
kraj przed skutkami kryzysu finansowego. Polska
gospodarka rosła nawet wtedy, gdy reszta Europy pogrążyła się w
głębokiej recesji" - przypomina Puhl. Tusk uczynił z kraju z marginesu
Europy, jakim była Polska, "traktowanego z szacunkiem partnera w UE".

Nacjonalistyczni poprzednicy


Jak zaznacza "Der Spiegel", za rządów "nacjonalistycznych
poprzedników" Tuska Polska postrzegana była jako kraj zakłócający
spokój. Tusk działał w Brukseli "z większym spokojem i w sposób
obliczalny" - ocenia autor materiału. Na dowód przytacza poparcie przez
polskiego premiera sześciopaku, choć Polska nie była członkiem strefy
Euro. Tusk chciał udowodnić, że jego kraj jest odpowiedzialnym członkiem
UE - pisze Puhl.

Przyjęty trzy lata temu tzw.
sześciopak, czyli pakiet wzmacniający dyscyplinę finansów publicznych
krajów UE, stanowił podstawę dalszego zacieśniania integracji UE i
zarządzania gospodarczego w strefie euro, ale bez wykluczania krajów spoza eurolandu.

Duchowe pokrewieństwo z Merkel


"Der Spiegel" podkreśla dobre relacje polskiego polityka z
Niemcami. "Zaraz po objęciu urzędu (jesienią 2007 r.) Tusk rozbroił
wynikające z historii napięcia" - chwali autor. Jego zdaniem w Angeli
Merkel Tusk znalazł osobę o "duchowym pokrewieństwie".


Tygodnik przypomina wypowiedź Tuska z jednego z wywiadów dla "Spiegel
Online", że "nie jest zdolny do boczenia się na Angelę Merkel". Oboje
łączy fakt, iż wychowali się w socjalizmie. Merkel zna Polskę z czasów
swojej młodości i potrafi powiedzieć po polsku "Nie ma jajek" - pisze
"Der Spiegel".

Podobnie jak Merkel, Tusk podejmuje
decyzje dopiero wtedy, gdy wie, że popiera go większość. Ta cecha pomoże
mu - zdaniem niemieckiego dziennikarza - w pracy przewodniczącego Rady
Europejskiej, w której będzie musiał godzić interesy 28 państw. Merkel i
Tusk są politykami, którzy nie kierują się wielkimi wizjami -
powiedział "Spieglowi" były ambasador RP w Niemczech Janusz Reiter.


Do najważniejszych projektów, które Tusk będzie chciał
zrealizować, należy - zdaniem "Spiegla - "energetyczne NATO", czyli unia
energetyczna, rozumiana jako metoda wspólnego zaopatrywania się w gaz w
ramach UE.
Polski szef Rady Europejskiej. Laurka dla Tuska w ,,Der Spiegel"

Były polski premier za tydzień obejmie stanowisko szefa Rady Europejskiej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

64. Schulz został laureatem nagrody Karola Wielkiego

Schulz został laureatem nagrody Karola Wielkiego

Schulz otrzymał ją za „znaczny wkład w umacnianie
systemu parlamentarnego” w Unii Europejskiej. Ponadto podkreślono jego
rolę jako „ważnego generatora idei” dla demokracji europejskiej.

Sam polityk uważa, że przyznanie mu tej nagrody jest uznaniem nadrzędnej roli Parlamentu Europejskiego.

Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/news/2014_12_13/Schulz-zostal-laureatem-nagrody-Karola-Wielkiego-8146/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

65. Tygodnik do Rzeczy na


Tygodnik
do Rzeczy na okładce ma szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który,
zdaniem tygodnika, "porzucił urząd premiera Rzeczypospolitej Polskiej
dla posady sekretarza kanclerz Niemiec i prezydenta Francji".
"Kamerdyner" - głosi tytuł tygodnika. Ale tygodnik Pawła Lisickiego
wymienia też - piórem Cezarego Gmyza - nazwiska 56 osób nagranych w
"aferze podsłuchowej". Więcej >>>



Prezydent Europy” siedzi cicho. Nikt nie wie, co
„nasz człowiek w Brukseli” sądzi o porozumieniach mińskich ani
o pomyśle Brytyjczyków, by eksportować broń na Ukrainę – pisze na łamach
najnowszego wydania „Do Rzeczy” Piotr Semka. W tygodniku o tym, jak
Donald Tusk porzucił urząd premiera Rzeczypospolitej Polskiej dla posady
sekretarza kanclerz Niemiec i prezydenta Francji.

Ponadto w nowym „Do Rzeczy”: dlaczego Unia nie może mieć
wspólnej polityki zagranicznej, kogo podsłuchiwali kelnerzy – „Do
Rzeczy” publikuje listę ok. 60 nazwisk, dlaczego w Polsce dynamit tylko
rozbryzguje błoto, kto podsyca antypolskie nastroje na Śląsku
Cieszyńskim i czemu władze to lekceważą, dlaczego środowisko
dziennikarskie broniło Kamila Durczoka i jak zarabiają celebryci.


Nawet
najbardziej zakochane w Donaldzie Tusku tytuły prasowe nie potrafiły
się zachwycić „studniówką” urzędowania swego pupila na stanowisku szefa
Rady Europejskiej. Tym razem twarz liberała z Gdańska nie uśmiechała się
do czytelników ani z okładki „Polityki”, ani z pierwszej strony
„Newsweeka” – pisze w nowym „Do Rzeczy” Piotr Semka. I zwraca uwagę,
że po wyjeździe do Brukseli były premier zrobił się dziwnie milczący.
Nawet jego tweety są spóźnione w stosunku do najważniejszych wydarzeń
i w dodatku tak błahe, że nic nie wnoszą do rzeczywistości. Dziennikarze
nie mają szansy o to zapytać, bo nowy szef Rady Europejskiej unika
mediów jak diabeł święconej wody – zauważa publicysta tygodnika
Lisickiego. Kryzys na Ukrainie w pełni pokazał, że funkcje
przewodniczącego rady i szefa unijnej dyplomacji niewiele znaczą.
Tymczasem Donald Tusk chętnie przyjął tę funkcję. Ewakuację do Brukseli
uznał za świetne wyjście z ówczesnych politycznych tarapatów swojej
partii i wypalenia zbyt długim premierowaniem. Najwyraźniej chciał
pokazać kolegom, że gra w wyższej, europejskiej lidze politycznej,
że osiągnął coś, czego nie udało się Aleksandrowi Kwaśniewskiemu –
ocenia Semka. I dodaje - Gdyby Tusk nie chciał uciekać z Polski, miałby
dziś w Europie znacznie mocniejszą pozycję. Dzisiaj musi się starać,
by Berlin i Paryż przedłużyły mu kadencję na kolejne dwa i pół roku.
Więcej o obecnej roli byłego premiera – w nowym „Do Rzeczy”

Jeżeli
Unia nie jest w stanie prowadzić skutecznej wspólnej polityki
zagranicznej, to może trzeba po prostu przestać tracić na nią czas
i energię  - komentuje sytuację Marek Magierowski. Przypomina,
że to właśnie wspólna polityka zagraniczna była brakującym ogniwem, bez
którego Unia Europejska nie mogła się stać globalną potęgą z prawdziwego
zdarzenia. Tak przynajmniej twierdzili zwolennicy traktatu
lizbońskiego, dzięki któremu spójna unijna dyplomacja miała się
urzeczywistnić. Unijni liderzy zapomnieli jednak lub nie chcieli
pamiętać, iż siła tradycyjnych potęg nie opierała się wyłącznie
na wysokim PKB per capita, stabilnej walucie czy zaawansowaniu
technologicznym. Gdyby tak było, hierarchia wyglądałaby zupełnie
inaczej, a w czołówce światowych mocarstw znalazłyby się Kanada,
Norwegia, Szwajcaria czy Singapur – pisze Magierowski. Dlaczego wspólna
polityka zagraniczna UE nie odniosła spektakularnego sukcesu – o tym
w nowym „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” także „lista Gmyza”,
czyli nazwiska osób, które zostały podsłuchane przez kelnerów
w warszawskich restauracjach. Obejmuje ona najważniejszych ludzi
w państwie i jest znacznie szersza, niż do tej pory informowały media.
Według informacji tygodnika „Do Rzeczy”, w sumie nagrano około stu osób.
Nam udało się ustalić nazwiska około 60 z nich. Publikujemy tylko tych,
którzy piastowali w chwili tworzenia nagrań eksponowane stanowiska.
Pomijamy natomiast osoby prywatne, nieznane szerzej opinii publicznej –
pisze Cezary Gmyz. Większość tych osób zgodziła się przyjąć
od prokuratury status osób poszkodowanych. Ma to duże znaczenie,
ponieważ przestępstwo nielegalnego nagrywania i rozpowszechniania może
być ścigane przez prokuraturę wyłącznie na wniosek pokrzywdzonych.
Na liście są ministrowie, parlamentarzyści, lobbyści oraz członkowie
zarządów największych polskich firm, w przewadze ich prezesi. Większość
tych ludzi to osoby związane z rządzącym obecnie układem. Jedynym
wyjątkiem jest europarlamentarzysta PiS Janusz Wojciechowski - pisze
Gmyz. Z niektórymi osobami, które znalazły się na liście, udało mu się
skontaktować. Ich wypowiedzi i komentarze również można znaleźć
na łamach „Do Rzeczy”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

66. *Wspólny wywiad dla "Gazety

*Wspólny wywiad dla "Gazety Wyborczej", francuskiego "Le Figaro", brytyjskiego "The Guardian", hiszpańskiego "El Pais", włoskiej "La Stampy" i niemieckiego "Süddeutsche Zeitung"

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,17572858,Donald_Tusk__Nie_jade_do_Putina_na_d...

(..)Pojedzie pan do Moskwy na 70. rocznicę zakończenia wojny? Dostał pan zaproszenie?

- Zaproszenie dostałem. Nie pojadę. Obecność na paradzie wojskowej u boku obecnych agresorów i osoby, która używa broni przeciw cywilom na Ukrainie wschodniej, byłaby dla mnie - delikatnie mówiąc - zbyt dwuznaczna.

A zatem minister Siergiej Ławrow najpierw wypowiada się o panu i pana roli w UE w złych słowach, a potem zapraszają pana na paradę do Moskwy?

- Może to kwestia bałaganu w ich administracji.

(..)
Czy UE powinna wysłać misję pokojową do Libii, jeśli byłoby to pod egidą ONZ i na prośbę Libijczyków?

- Trudne pytanie, bo jesteśmy na początku namysłu w sprawie Libii. Wysłanie wojska to może najprostsza decyzja, ale uważam, że najpierw musielibyśmy mieć całościową wizję, co chcemy zrobić po ewentualnej interwencji. Podobne refleksje odnotowałem w Waszyngtonie. Potrzebujemy planu średnio- i długoterminowego dla Libii. Zresztą, bez stabilnych perspektyw dla Libii nie rozwiążemy problemu uchodźców przeprawiających się stamtąd do Europy.

Wspólnie z Federiką Mogherini - to będzie nasza pierwsza wspólna podróż - jedziemy do kilku krajów w tamtym regionie zaraz po najbliższym szczycie UE. W kwestię Libii zaangażowana jest nie tylko Unia, ale też Turcja, Egipt, Tunezja, USA. Musimy wyjaśnić nasze wspólne intencje i interesy - nie tylko biznesowe, ale też polityczne. Premier Matteo Renzi uważa, że także Rosja jest partnerem potrzebnym do rozwiązania problemu Libii.

Zgadza się pan z Renzim?

- Nie mam zdania. Teraz nie widzę sposobów, jak Rosja mogłaby nam pomóc. Ale to nie za sprawą mojego sceptycyzmu, lecz braku argumentów i dostatecznej wiedzy.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,17572858,Donald_Tusk__Nie_jade_do_Putina_na_d...


Tusk: Trzeba przedłużyć sankcje. Liczenie na dobrą wolę Rosję to naiwność

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk będzie zabiegał o
przedłużenie sankcji wobec Rosji. Były polski premier mówi o tym w
wywiadzie dla kilku europejskich gazet, między innymi dla niemieckiego
dziennika "Sueddeutsche Zeitung".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. Tusk już ma pensum, Radek ma , teraz Bronek....

W weekend prezydent Komorowski z wizytą w Brukseli

Prezydent Bronisław Komorowski udaje się w sobotę do Brukseli, gdzie
m.in. zabierze głos na Brussels Forum organizowanym przez German
Marshall Fund. Ma mówić m.in. o konieczność zachowania jedności
transatlantyckiej wobec nowych i starych zagrożeń.

W sobotę wieczorem w polskiej ambasadzie prezydent spotka się z przedstawicielami Polonii i wręczy odznaczenia.
 
W niedzielę Bronisław Komorowski wystąpi na Brussels Forum
organizowanym przez German Marshall Fund. Jak powiedział PAP minister
Jaromir Sokołowski, w swoim wystąpieniu prezydent podkreśli m.in.
konieczność zachowania jedności transatlantyckiej wobec nowych i starych
zagrożeń, dotykających kluczowych wartości i interesów całej wspólnoty
euroatlantyckiej.
 
- Zwróci uwagę, że jedność świata transatlantyckiego jest najlepszą
odpowiedzią na wyzwania w dziedzinie bezpieczeństwa w całym naszym
sąsiedztwie, zarówno w tym południowym, jak i wschodnim. Będzie mówił o
terroryzmie i próbach siłowej rewizji postzimnowojennego ładu w Europie,
o myśleniu kategoriami stref wpływów i wojnie informacyjnej -
zapowiedział minister Sokołowski.
 
Prezydent ma także zaznaczyć konieczność wzmocnienia więzi
transatlantyckich poprzez stworzenie wspólnej przestrzeni gospodarczej w
postaci Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycyjnego
(TTIP).
 

W tym roku na forum głos zabiorą m.in. sekretarz generalny NATO
Jens Stoltenberg, szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini,
prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves, minister obrony Niemiec Ursula
von der Leyen i były doradca prezydenta USA Jimmiego Cartera Zbigniew
Brzeziński.


Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapewniła nowego przewodniczącego Związku
Wypędzonych Bernda Fabritiusa o swoim poparciu dla działalności
ziomkostw. Podziękowała też jego poprzedniczce Erice Steinbach za
16-letnie kierowanie organizacją. Rząd niemiecki będzie nadal stał po stronie wypędzonych, zarówno w
dobrych czasach, jak i wtedy, gdy trzeba będzie rozwiązać jakiś problem -
powiedziała Merkel podczas organizowanego co roku przez BdV przyjęcia w
Berlinie. - Wypędzenia są bezprawiem, zarówno te, które wydarzyły się
wczoraj, jak i te, które mają miejsce dzisiaj - oświadczyła szefowa
rządu. Jak podkreśliła, o powojennych cierpieniach milionów Niemców będą
pamiętały także przyszłe pokolenia.

W tym kontekście
wskazała na znaczenie Dnia Pamięci o Ofiarach Wypędzeń, obchodzonego po
raz pierwszy w tym roku. Jej zdaniem takie święto przyczyni się do
zwrócenia przez opinię publiczną większej uwagi na problematykę ucieczek
i wypędzenia, a także na cierpienia związane z utratą stron ojczystych
oraz na wkład wysiedlonych w odbudowę RFN.Dzień Pamięci ustanowiony został pod naciskiem ziomkostw z inicjatywy
partii chrześcijańsko-demokratycznych - CDU i CSU. Obchodzony będzie 20
czerwca - w Światowy Dzień Uchodźcy ustanowiony wcześniej przez ONZ.


Merkel podkreśliła, że obchody mają "połączyć przeszłość z
teraźniejszością", przypominając też o ponad 50 milionach uciekinierów
we współczesnym świecie.

Merkel dziękuje Erice Steinbach


Zapewniając BdV o swoim poparciu, Merkel zwróciła uwagę, że rząd
wspiera działalność placówek muzealnych i oświatowych poświęconych
historii Niemców w Europie Środkowowschodniej kwotą 23 mln euro rocznie.
Podziękowała ziomkostwom za utrzymywanie kontaktów z krajami ich
pochodzenia, w tym Polską i Czechami.

Szefowa
niemieckiego rządu podziękowała Steinbach za kierowanie przez 16 lat
BdV. Zwracając się do niej, Merkel powiedziała, że była "twarzą i
głosem" związku. - Zdecydowanie i nie owijając w bawełnę, walczyła pani o
sprawy wypędzonych, zdobywając uznanie, ale i krytykę, a nawet stając
się obiektem szykan - zaznaczyła Merkel. Pomimo tego Steinbach -
podkreśliła Merkel - "pozostała wierna swojemu celowi, jakim było
utrwalenie pamięci o ofiarach wypędzeń".

Fabritius
określił Merkel mianem "solidnej partnerki" BdV. Podziękował za poparcie
w staraniach o ustanowienie Dnia Pamięci o Ofiarach Wypędzeń.
Deklarował współpracę ze wszystkimi demokratycznymi siłami w Niemczech.

Fabritius deklaruje poprawę relacji z Polską


Pochodzący z Siedmiogrodu w Rumunii działacz kieruje BdV od
listopada ubiegłego roku. Po objęciu stanowiska deklarował chęć poprawy
relacji z władzami w Polsce.

Przyjechał do RFN w 1984
roku jako przesiedleniec. Bawarski chadek jest gejem; żyje w
zarejestrowanym związku ze swoim partnerem.

Merkel
przyjmuje co roku zaproszenie BdV, demonstrując poparcie dla organizacji
reprezentującej Niemców przymusowo wysiedlonych po wojnie z krajów
Europy Środkowej i Wschodniej oraz ich potomków. Członkowie ziomkostw i
ich sympatycy głosują w większości na chrześcijańskich demokratów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. Wchodzący dziś na rynek pracy

Wchodzący dziś na rynek pracy dostaną skandalicznie niskie emerytury

Błędna reforma emerytalna spowoduje, że Polacy wchodzący teraz na rynek pracy dostaną skandalicznie niskie emerytury.
Po 37 latach opłacania składek pracownik dostanie 1/5 ostatniej pensji –
wynika z danych prezydenckiego raportu, przytaczanego przez „Dziennik
Gazeta Prawna”.

Wyliczenia krytykują m.in. związki zawodowe, które domagają się zmian.

Według raportu, tylko osoby, które rozpoczęły aktywność zawodową
przed 20. rokiem życia i opłacają składki przez minimum 45 lat powinny
mieć prawo do emerytury bez względu na wiek. Związki chcą takich
uprawnień dla kobiet z 35-letnim okresem składkowym, a dla mężczyzn z
40-letnim.

Niebezpiecznym trendem jest wiązanie emerytur z rynkiem finansowym,
co jest następstwem błędnej reformy – zauważyła prof. Leokadia Oręziak z
Katedry Finansów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej.

- Drastycznie obniżono emerytury z pierwszego filara. OFE
wprowadzono po to, żeby te firmy, które są na rynku finansowym, mogły
zarobić. To jednak nie zapewnia ludziom emerytur i obawiam się czegoś
więcej – że rozpoczęła się  kampania przygotowywania wszystkich, w tym
związkowców, do tego, by jeszcze bardziej powiązać emerytury z rynkiem
finansowym, żeby ograniczać system zabezpieczenia społecznego i by
wysyłać ludzi na rynek finansowy, żeby grali na giełdzie i spekulowali
na akcjach. A czemu miałoby służyć wprowadzenie zmian w trzecim filarze?
Obawiam się, że chodzi tutaj o to, by wprowadzić przymusowy trzeci
filar w zasadnicze programy emerytalne, które miałyby uzupełniać
emerytury
– podkreśliła prof. Leokadia Oręziak.

Nie ma jednak pewności, czy w przyszłości państwo nie będzie musiało
dopłacać do świadczenia, co może spowodować zaostrzenie kryteriów
wypłaty minimalnych emerytur. W efekcie, polscy emeryci będą zmuszeni do
życia na zasiłkach po wielu latach odprowadzania składek.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

69. Bańka długu na świecie musi w

Bańka długu na świecie musi w końcu pęknąć. Czeka nas kolejny krach finansowy

Światowy
dług narasta. Już osiągnął poziom wyższy niż w 2008 roku. Pęknięcie tej
bańki będzie prawdopodobnie przyczyną następnego krachu systemu
finansowego. Kiedy do niego dojdzie? Może już w tym roku. »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

70. Bronek rżnie głupa

"Trzeba doskonalić obecny system emerytalny"

Trzeba doskonalić obecny system emerytalny - ocenił prezydent
Bronisław Komorowski, dodając, że oprócz wieku o przejściu na emeryturę
powinien decydować też staż pracy. Poprawianie systemu tak, rozwalanie -
nie - podkreślił w rozmowie "Trzech na jednego".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

71. Przegląd Bartosza T.


Od ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich nie minęło 12 godzin. A Niemcy już się boją"Nowy prezydent widzi różnice między Warszawą a Berlinem " - alarmuje w
tytule dziennik "Die Welt" na czołówce swojego portalu. Cytuje jedną z
wypowiedzi Andrzeja Dudy z kampanii, w której Duda
mówi, że między Polską a Niemcami w wielu kwestiach są różnice zdań. -
Musimy z Berlinem rozpocząć intensywny dialog - mówił przyszły (według
badania IPSOS) prezydent RP. M.in. w kwestii dofinansowywania stoczni
przez państwo, bo nie może być tak, że niemieckie mogą dostawać
publiczne pieniądze, a polskie nie.

"Die Welt" przypomina
też, że nowy prezydent w kampanii sprzeciwiał się, by Polska płynęła w
"głównym nurcie" unijnej polityki, domagając się niezależności.
Korespondent "Die Welt" przypomina, że zmiana warty w Pałacu
Prezydenckim może być przygrywką do zmiany rządu na jesieni. A gdyby
Jarosław Kaczyński objął władzę, to Polskę może czekać nie tylko zupełne
zejście z kursu obranego osiem lat temu przez Donalda Tuska, ale także
orbanizacja

Czytam niemiecką prasę i mam déja vu. Niecałe
10 lat temu, gdy prezydentem został Lech Kaczyński, niemieccy
publicyści bardzo przed nim przestrzegali. A prezydent elekt sam
dostarczał im argumentów. Niemcy
ze zdumieniem i z przerażeniem przyjmowali jego postulaty, by
przywrócić w Polsce karę śmierci czy zdecydowany kurs przeciwko
mniejszościom seksualnym. Andrzej Duda
w kampanii nie zaprezentował tak "mocnych" poglądów. Ale niemieccy
komentatorzy w przeciwieństwie do wielu polskich wyborców o IV RP nie
zapomnieli.

"Süddeutsche Zeitung" o Dudzie pisze per
nationalkonservativer, czyli narodowo-konserwatywny. Dla liberalnych
czytelników tego dziennika tego typu określenie kojarzy się źle.
Narodowi w Niemczech są neonaziści. A Duda do tego - jak wylicza
wydawany w Monachium dziennik - to populista, którego "SZ" zrównuje z
Orbánem.

Także określenie Hinterbänkler, czyli szerzej
nieznany poseł z dalszego szeregu, za którym stoi Jarosław Kaczyński,
polityk, który w Niemczech ma fatalną reputację. - Polska stoi przed
politycznym podziałem, jazdą w nieznane i możliwe, że przed mocnym
skrętem na prawo - przestrzega dziennik. Jeszcze przed pierwszą turą
przestrzegał przed polską "niespodzianką z prawej strony".


"Frankfurter Allgemeine Zeitung", konserwatywny dziennik, już pisze o
prawicowym zwrocie w Polsce. Dudę porównuje do popularnej gwiazdy rocka.
- W kampanii prezentował się jako ojciec, który zna codzienne potrzeby
Polaków i wie o tym, że wielu potrzebuje pieniędzy - kwituje dziennik.


Lewicowy "Frankfurter Rundschau" zastanawia się z kolei, czy
Dudzie uda się faktycznie być prezydentem wszystkich Polaków. Bo kraj po
wyborach jest bardzo podzielony.

Tygodnik "Der Spiegel" zauważa, że klęska Bronisława Komorowskiego to cios w plany Ewy Kopacz, by wygrać jesienne wybory parlamentarne. Po południu zapowiada analizę o sytuacji w Polsce.


Generalnie z niemieckich relacji bije zaskoczenie i niepokój. Bo
w ciągu 10 lat wiele się między Berlinem a Warszawą zmieniło. Polska z
roli biednego, mało ważnego krewnego Niemiec wyrosła na ważnego unijnego
gracza. Było tak dobrze. A teraz fochów Warszawy - jakich się
komentatorzy spodziewają - nie będzie można tak jak za poprzednich
rządów PiS zbyć wzruszeniem ramion.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nadzieja13

72. J.Roth

"Jürgen Roth: Wynik polskich wyborów prezydenckich to siarczysty policzek wymierzony niemieckim mediom"

Wynik polskich wyborów jest siarczystym policzkiem wymierzonym większości niemieckich mediów i ich korespondentom w Polsce
— tak zwycięstwo Andrzeja Dudy skomentował na swoim facebookowym profilu Jürgen Roth, niemiecki dziennikarz, autor książki „Tajne akta S.“

Ich sympatie pokładane w Bronisławie Komorowskim, określanym jako liberalny polityk, są ekstremalnie wyzywające.
Roth zarzuca swoim mainstreamowym kolegom brak niezależności w opisie sytuacji w Polsce.
Nikt (z dziennikarzy niemieckich) nie zajmował się demontażem państwa w kwestiach społecznych, wciąż rosnącą biedą, rozprzestrzeniającą się korupcją, czy choćby prostytucją dziecięcą w szkołach. Za to wszystko odpowiedzialny jest rząd kierowany przez Donalda Tuska i Bronisław Komorowski, którego ciemna przeszłość zaczęła wychodzić na jaw po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku.
"

http://wpolityce.pl/swiat/245796-jurgen-roth-wynik-polskich-wyborow-prez...

avatar użytkownika Maryla

73. Zmian w emeryturach nie

Zmian w emeryturach nie będzie. Kancelaria Prezydenta wycofuje projekt

Zmian w emeryturach nie będzie. Kancelaria Prezydenta wycofuje projekt

Kancelaria Prezydenta wycofuje z konsultacji społecznych
projekt ustawy przewidujący możliwość przejścia na emeryturę przed...
czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. Komorowski przed odejściem z

Komorowski przed odejściem z Belwederu zrobi dobrze niemieckiej polityce historycznej. Uczci pamięć oficera, który Polaków uważał za niższą rasę.
http://wpolityce.pl/polityka/258292-komorowski-przed-odejsciem-z-belwede...

bundeskanzlerin.de

bundeskanzlerin.de

Jak było do przewidzenia Bronisław Komorowski w
bardzo złym stylu pożegna się ze stanowiskiem głowy państwa – zrobi
dobrze niemieckiej polityce historycznej i uczci pamięć niemieckiego
oficera, który Polaków uważał za niższą rasę. Co prawda później pokłócił
się on ze swoim führerem, ale poglądów na temat Polski i
Polaków nie zmienił.

CZYTAJ TAKŻE:
Apel do prezydenta Komorowskiego. Wzywamy do rezygnacji z
uczestnictwa w uroczystościach poświęconych pamięci von Stauffenberga!

Środowisko, z którego wywodzi się Komorowski wielokrotnie już
pokazywało gdzie ma polskie interesy; gospodarcze, czy polityczne,
zwłaszcza w odniesieniu do Niemiec.

Dzięki temu środowisku w polityce historycznej jesteśmy na dnie.. W
2012 r. Donald Tusk przyjął z rąk Angeli Merkel medal im. Waltera
Rathenaua za zasługi na rzecz pogłębienia integracji europejskiej.
Premier Polski ze względów, które warto kiedyś dogłębnie
zbadać, bez żadnego oporu, z radością oraz satysfakcją przyjął medal
imienia polityka, który położył podwaliny pod późniejszy układ
Ribbentrop-Mołotow.

Rathenau jako minister spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej
opowiadał się za nawiązaniem dobrych relacji ze Związkiem
Sowieckim, m.in. po to, aby zniszczyć Polskę,
której szczerze nienawidził. W 1922 r. podpisał układ w Rapallo, co
otworzyło drogę do wieloletniej współpracy wojskowej Niemiec z Rosją
sowiecką. Dzięki inwencji dyplomatycznej Rathenaua Heinz Guderian
mógł na poligonach podmoskiewskich szlifować taktykę Blitzkriegu.
Tuskowi to zadowolenie z przyjmowania medalu imienia wroga Polski,
Polacy powinni zapamiętać na zawsze…


Tusk odbiera medal im. Rathenaua
Tusk odbiera medal im. Rathenaua

Czy Bronisław Komorowski przyjmie w Berlinie jakąś nagrodę, medal czy inny sznur szklanych paciorków od naszych „partnerów”? Nie wiadomo. Na razie zaplanowane jest jego wystąpienie – jak informuje „Gazeta Polska” - „Ruch oporu w Europie w XX w.: Dziedzictwo, obowiązek i wyzwania”.

Wystąpienie prezydenta kraju - w którym działał największy, realny antyniemiecki ruch
oporu - na uroczystościach w Berlinie, będących świecką mszą ku czci
Clausa von Stauffenberga, jest urągowiskiem nad polską historią. Jest
kopniakiem w twarz pamięci o prawdziwych żołnierzach
- z Armii Krajowej, którzy wedle twierdzeń Stauffenberga także byli
„polskim motłochem”.
Poza tym Stauffenberg dokonał zamachu na swego führera, gdyż planował
dogadać się z Aliantami zachodnimi kosztem Polski. M.in chciał
przywrócenia niemieckiej granicy wschodniej z 1914 roku.

O Stauffenbergu powstał kasowy film i cały świat wie, że w
Niemczech był „ruch oporu”. O Armii Krajowej też powstał kasowy film –
serial, z którego cały świat dowiedział się, że nasi żołnierze zostali przedstawieni jako mordercy-antysemici.

Dzięki wycofaniu się z prowadzenia polityki historycznej przez środowisko Komorowskiego i Tuska powstaje w świadomości historycznej sporej części populacji światowej zbitka typu:

odważni Niemcy – tacy jak Stauffenberg - walczyli przeciwko
nazistom, „polskim obozom zagłady” oraz przeciwko antysemickiej
Armii Krajowej.

Nawet jeśli Komorowski w swojej przemowie będzie mówił tylko i wyłącznie o ruchu oporu, takim jak w Polsce, Jugosławii lub Grecji, to i tak pozostanie pamięć o tym, że Prezydent RP brał
udział w uroczystościach zatytułowanych: „Zamach z 20 lipca 1944 roku
jest najważniejszą próbą militarnego zamachu w okresie narodowego
socjalizmu. Przypominamy o tym”.
Śp. Lech Kaczyński przypomniał kiedyś, że ten niemiecki „ruch oporu”, był tak duży, że zmieściłby się w jednym gabinecie Pałacu Prezydenckiego. Dziś nasi zachodni sąsiedzi chcą tę garstkę bez znaczenia postawić w jednym szeregu z naszymi AK-owcami, francuskim Résistance, czy norweskim Militaer Organisasjonen.

We współczesnym świecie ważne są symbole, ważne
są obrazki. W sytuacji, gdy ani Rathenau, ani Stauffenberg niczym nie
dali choćby pozoru za swojego życia, że szanują Polaków, oddawanie
czci tym postaciom przez państwo polskie jest zwykłym
szkodnictwem politycznym.

Na zabagnieniu historii bardzo zależy Berlinowi, bo tylko
wówczas w tym chaosie poznawczym uda się im oddzielić „nazizm” od
Niemców, aby potem do beznarodowych „nazistów” wciągnąć inne nacje.
Działania polityków Platformy Obywatelskiej i jej otoczenia medialnego
bardzo ułatwiają to zadanie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

75. Za starzy na pracę, za młodzi

Za starzy na pracę, za młodzi na emeryturę. Pokolenie Polaków żyje z dnia na dzień

Nie
jestem z tych, co mają przewrócone w głowie. Mogę robić cokolwiek, byle
na siebie zarobić. Wziąłbym nawet tę robotę za 6 zł za godzinę »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

76. Prześledziłam dokładnie

Prześledziłam dokładnie debatę nad referendalnym wnioskiem pana prezydenta Komorowskiego. I znalazłam wypowiedź,
która dokładnie pasuje do dzisiejszej debaty: „Odwołując się do art.
4, ust. 1. konstytucji - władza należy do narodu i przysługuje mu
wypowiedź na każdy temat”. Pana słowa są odpowiedzią na pana pytanie!

— zaznaczyła Sadurska.

"Ten chaos mi przeszkadza, a pan nie reaguje". "Zareaguję po raz czwarty: proszę o spokój"


"Ten chaos mi przeszkadza, a pan nie reaguje". "Zareaguję po raz czwarty: proszę o spokój"
W Senacie trwa debata nad wnioskiem prezydenta o zarządzenie referendum w dniu wyborów.
zobacz więcej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

77. bezczelność Tuska nie zna granic

Tusk apeluje do przyszłego rządu o utrzymanie pozycji Polski

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zaapelował we wtorek do
przyszłego rządu polskiego, by starał się utrzymać pozycję Polski w
Europie oraz dobre relacje z sąsiadami. To wielki atut Polski -
powiedział Tusk, komentując wyniki wyborów parlamentarnych.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

78. Tusk w Berlinie w proszącej

kas.de


Tusk w Berlinie w proszącej pozie. W przemówieniu w fundacji
sponsorowanej przez partię Merkel podkreśla "przewodnią rolę Niemiec" w
Europie


Tym przemówieniem ex-premier przyznał de
facto, że poniósł klęskę w swej próbie uczulenia polityki niemieckiej na
polskie wrażliwości i obawy względem powstającej osi Berlin-Moskwa. Oś
powstaje.

Niemcy, jako jeden z gwarantów prymatu zachodnich wartości,
Niemcy, jako jeden z gwarantów jedności europejskiej ponad narodowymi i
biznesowymi interesami, także tymi niemieckimi, to europejski model, dla
którego, w moim przekonaniu, nie ma dobrej alternatywy

— powiedział Donald Tusk w swej laudacji na temat roli Niemiec na forum Fundacji Konrada Adenauera.

Używając stwierdzenia „nie ma dobrej alternatywy” nawiązał bardzo
wyraźnie do rdzenia polityki Angeli Merkel, która ukuła twierdzenie o
„bezalternatywności”, czyli na zewnątrz Niemiec: „przewodniej roli RFN w Europie”, czy wewnątrz kraju: rządów Merkel w CDU.

Naśladownictwo tej formy polityki przez Tuska w Polsce przyniosło
bardzo złe skutki. **Spowodowała dosłownie odhumanizowanie opozycji, co
miało doprowadzić do jej zniszczenia, aby zabetonować władzę Platformy
Obywatelskiej. Zaś w niej władzę Donalda Tuska, który „uśmiercił”
wszystkich potencjalnych „Brutusów”.

To, dlatego kwestia Nord Stream jest tak ważnym
testem dla tej ambitnej roli Niemiec. Idea Unii Energetycznej, która
jest wizją strategii energetycznej Unii Europejskiej, którą promuję
już od ponad dwóch lat, będzie miała sens tylko wtedy, gdy poprą ją
wszyscy kluczowi gracze w Europie

— dodał Tusk w siedzibie Konrad Adenaurer Stiftung, sponsorowanej
przez chadecję, bardzo delikatnie odnosząc się do bezceremonialnego
deptania przez Berlin „solidarności unijnej”, do której wciąż nawołuje w
kontekście uchodźców muzułmańskich, a której nie oświadczają kraje
zagrożone energetycznym szantażem układów gazowych zawartych między
Niemcami a Rosją.

To jedno z tych prostych, ale bolesnych pytań, które
warto tu w Berlinie zadać. Czy naprawdę chcemy zwycięstwa
merkantylizmu nad europejskimi interesami strategicznymi?

— pytał Tusk. I zabrzmiało to bardzo retorycznie w kontekście ostatnich wizyt wicekanclerza RFN
Sigmara Gabriela, który zapowiedział w rozmowie z Putinem, że Niemcy
dopilnują, aby obezwładnić Brukselę, gdyby próbowała powstrzymać budowę
Nord Stream 2.

Tym przemówieniem ex-premier przyznał de facto, że poniósł
klęskę w swej próbie uczulenia polityki niemieckiej na polskie
wrażliwości i obawy względem powstającej osi Berlin-Moskwa. Oś powstaje.


autor:

Sławomir Sieradzki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

79. Niemiecka prasa atakuje

Niemiecka prasa atakuje Tuska. "Dyskredytuje się jako szef KE"

Niemiecka gazeta "Welt am Sonntag" krytykuje Donalda Tuska za wywiad, w
którym domagał się od Angeli Merkel zmiany polityki wobec uchodźców.


"Tusk sam się dyskwalifikuje". Niemiecka prasa krytykuje szefa Rady Europejskiej

Niemiecka gazeta "Welt am Sonntag" krytykuje Donalda Tuska za
wywiad, w którym domagał się od Angeli Merkel zmiany polityki wobec
uchodźców. Jak czytamy w komentarzu, Tusk sam dyskwalifikuje się jako
szef Rady Europejskiej.

"Die Welt": Tusk frontalnie uderzył w Merkel. To dyskwalifikacja. Jego zadaniem nie jest zaostrzanie sporów

Zadaniem szefa Rady Europejskiej jest
osiąganie konsensusu, a nie zaostrzanie sporu. Tusk reprezentuje UE na
zewnątrz, ale nie ma prawa do wydawania jakichkolwiek dyrektyw. Jego
wypowiedzi świadczą, że sobie takie prawo uzurpuje. Angela Merkel ma
problem - pisze w niedzielnym komentarzu niemiecki "Die Welt".

Komentarz, który ukazał się w niedzielę
na stronie dziennika, to echa głośnego w Niemczech wywiadu, jakiego
Donald Tusk udzielił sześciu europejskim gazetom.





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

80. Tusk ostro o władzy w Polsce:

Tusk ostro o władzy w Polsce: Robi straszne rzeczy
Przewodniczący
Rady Europejskiej i były premier Donald Tusk w krótkiej rozmowie
z dziennikarzami przyznał, że światowi liderzy, z którymi się spotyka
pytają go o sytuację w Polsce.
Szef Rady Europejskiej podkreślił, że w jego przekonaniu sprawy, o które
był pytany mają „wymiar symboliczny”. – Dla mnie jako dla Polaka, ktoś
kto wycina starodrzew, albo doprowadza do śmierci koni, i to w takiej
stadninie jak Janów Podlaski, robi straszne rzeczy. Zastanawiam się czy
nie zaczną strzelać do bocianów – dodał.


fot. wikimedia

Nie jest tynfa wart żart o strzelaniu do bocianów w kraju, gdzie "winą jest dużą popsować gniazdo na gruszy bocianie..."


Mamy, jak wszyscy, swoje wady, ale ostatnią rzeczą, którą można nam, Polakom zarzucić, to brak szacunku dla bocianów.

Znany europejski polityk zażartował, że w Polsce może się zacząć strzelanie do bocianów.

Mamy, jak wszyscy, swoje wady, ale ostatnią rzeczą, którą można nas, Polaków podejrzewać, to brak szacunku dla bocianów. Wręcz przeciwnie, jest u nas w narodzie szczególna atencja dla tych niezwykłych ptaków. Co czwarty bocian na świecie ma w Polsce swoje gniazdo, wiele z nich nie tylko bocianim dziobem, ale też z pomocą ludzkiej ręki urządzone. Za szczęściarza uważa się na wsi tego, u kogo bociany łaskawie się zagnieździły. Mój śp. pamięci ojciec też instalował jakieś konstrukcje drewniane, raz na topoli, drugi raz na kominie, obok piękna łąka do pełnej dyspozycji, ale bocianom coś przeszkadzało. Siadały, oglądały fundamenty gniazda, deliberowały, ale jakoś się nie skusiły. Ale w okolicy było kilka gniazd, dziś niestety opuszczonych. Bo nie wszystkie bociany wracają do swych gniazd, wiele ginie w przelocie, zwłaszcza w Libanie, gdzie okrutnie do nich strzelają.

U nas takie strzelanie jest niewyobrażalne i choć łowiectwa nie uważam za szczyt etyki, to jestem przekonany, że do bociana najgorszy myśliwy by nie strzelił.

Wiele jest przykładów opieki nad bocianami, które nie zabrały się z odlotem i przechowały się przez zimę ludzkich zagrodach. Przed wojną jeden z takich boćków spędził zimę w domu mojej Mamy na Wileńszczyźnie. Potem bocian odleciał do Afryki, a rodzina Mamy na Sybir.

A czyż nie pięknie patrzy na bociany ten bosy chłop z obrazu Chełmońskiego? No i wreszcie Norwid, z jego jakże piękną frazą:

„…Do kraju tego, gdzie winą jest dużą

Popsować gniazdo na gruszy bocianie,

Bo wszystkim służą…

Tęskno mi, Panie…”

Dlatego nie jest tynfa wart ten żart o strzelaniu do bocianów. Autor trochę od Polski się oddalił…

autor: Janusz Wojciechowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

81. PO 8 latach rządzenia

Schetyna: likwidacja IPN i CBA, kompromis aborcyjny do konstytucji

Likwidację IPN i CBA, zapisanie kompromisu aborcyjnego w konstytucji
i reformę 500+, bo nie ma powodu, by program nie obejmował wszystkich
dzieci - zapowiedział lider PO Grzegorz Schetyna. Przeprosił też za
"styl uprawiania polityki" przez tę partię. "Mało słuchaliśmy ludzi" -
przyznał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

82. Jaki punktuje Tuska.


Jaki punktuje Tuska. Dekarbonizacja, likwidacja stoczni, imigranci... "Był w indywidualnym sojuszu z Niemcami"

"My zawsze popieraliśmy Polaków na arenie europejskiej, ale pierwsza wyłamała się PO".

My zawsze popieraliśmy Polaków na arenie europejskiej, ale pierwsza wyłamała się Platforma Obywatelska, która najpierw nie poparła Ryszarda Czarneckiego, a później Janusza Wojciechowskiego

— powiedział Patryk Jaki w TVN24 odnosząc się do kwestii poparcia Donalda Tuska przez polski rząd na kolejną kadencje szefa Rady Europejskiej.

Wiceminister sprawiedliwości podkreślił, że decyzja o poparciu Tuska będzie podjęta w oparciu o bilans dokonań byłego premiera.

Jeżeli będziemy mówić o przypuszczalnym poparciu Tuska to tylko z perspektywy bilansu tego co Tusk zrobił dla Europy i Polski będąc szefem Rady Europejskiej. Pamiętajmy, że to za jego kadencji doszło do Brexitu. Nie radzono sobie również z kryzysem migracyjny i terroryzmem

—przypomniał.

W opinii Jakiego Tusk będąc w sojuszu z Niemcami, działał na niekorzyść Polski.

Uważam, że Tusk w szedł w indywidualny sojusz z Niemcami. Nie sojusz polsko-niemiecki, ale swój indywidualny sojusz z Angelą Merkel. Przykładem jest dekarbonizacja Polski, która leżała w interesie Niemiec, tak samo stocznie, których likwidacja była korzystna dla Niemiec, PO chciała przyjąć migrantów, co równie było korzystne dla Niemiec

—powiedział.

kk/TVN24

W sprawie ważnej dla Polski nie kiwnął palcem

Zaczynają się „przedbiegi” dotyczące obsady niektórych ważnych unijnych funkcji - zauważa dr Zbigniew Kuźmiuk

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

83. Bartosz T. Wieliński Nie

Kino Delphi Filmpalast w Berlinie wycofało się ze współpracy z polską
ambasadą, która zamierzała pokazać w nim "Smoleńsk" Antoniego Krauzego i
nawet wydrukowała zaproszenia na seans


O
tym, że zaplanowana na 7 listopada niemiecka premiera „Smoleńska”
jednak się nie odbędzie powiedział „Wyborczej” Jan Rost z kierownictwa
Delphi Filmpalast, znanego, dużego kina w zachodniej części Berlina.
Powodów nie chciał podać, ale z naszych informacji wynika, że Delphi
dopiero teraz dowiedziało się, ile kontrowersji „Smoleńsk” wywołał w
Polsce. Postanowiło nie mieszać się w nasze spory polityczne i
zrezygnowało ze współpracy z polską ambasadą. Polscy dyplomaci
zamierzali przekonać kino do „Smoleńska” podczas spotkania w
poniedziałek. Delphi je jednak odwołało.

Ambasada szuka innego kina

Tymczasem
ambasada rozesłała już zaproszenia do niemieckich ekspertów, polityków i
działaczy organizacji polonijnych. Nowy ambasador RP prof. Andrzej
Przyłębski już we wrześniu zapowiadał, że „Smoleńsk” pokaże nie tylko w Berlinie, ale także w Monachium i w Hamburgu.

W
wysłanych zaproszeniach można przeczytać, że mimo „ekspertyz rosyjskich
ekip dochodzeniowych, przyczyn katastrofy smoleńskiej do dziś nie
wyjaśniono”. Film zaś pokazuje prawdopodobny przebieg wydarzeń oraz
społeczno-polityczny kontekst, „w szczególności jeśli chodzi o rolę
mediów w ukrywaniu i wyjaśnianiu prawdy”.

O
„Smoleńsku” niemiecka prasa pisała już sporo. Nieprzychylnie. W
najnowszej recenzji, która na początku października ukazała się we
„Frankfurter Allgemeine Zeitung”, czytamy, że Krauze ukształtował swoich
bohaterów tak jednoznacznie jako złych i dobrych, jakby był klasykiem
socrealizmu. „Nie ma żadnego rozwoju postaci” – ubolewa recenzent „FAZ”,
oceniając film jako propisowską propagandę. 

Z
naszych informacji wynika, że ambasada szuka innego kina, które
wyświetliłoby „Smoleńsk”. Być może zgodzi się na to multikino Cubix przy
Alexanderplatz. Wygląda na to, że jego kierownictwo o filmie i jego
przyjęciu w Polsce jeszcze nie słyszało.

Ambasador utyskuje i atakuje

Zapraszanie
na pokaz na „Smoleńska” to kolejne kontrowersyjne posunięcie ambasadora
Przyłębskiego. We wrześniu w wywiadzie radiowym zarzucił on Niemcom, że
jeśli chodzi o Polskę, mają „zawężone horyzonty” i że prezydent Joachim
Gauck nie rozumie zmian, jakie zaszły w naszym kraju.

W
tym tygodniu zaatakował zaś prezesa Federalnego Trybunału
Konstytucyjnego Andreasa Vosskuhle. Stwierdził, że krytykując sposób, w
jaki PiS
obchodzi się z polskim TK, ingeruje w wewnętrzne sprawy suwerennego
państwa. Przyłębski utyskiwał też, że niemieckie środowiska prawnicze
nie rozmawiają z inaczej myślącymi prawnikami w Polsce, w tym z sędziami
TK wybranymi przez Sejm po przejęciu władzy przez PiS. Wśród nich jest
jego żona, sędzia Julia Przyłębska.

Na atak
na prezesa niemieckiego trybunału zareagował dziś przewodniczący
Bundestagu prof. Norbert Lammert. Na łamach „Süddeutsche Zeitung”
napisał, że Vosskuhle słusznie przypomniał polskim władzom o
niezależności sądownictwa. Wyraził też nadzieję, że ambasador Przyłębski
nie ma złudzeń, co do tego, że krytyków rządu PiS jest w Niemczech wielu

http://wyborcza.pl/7,75399,20908028,problemy-filmu-smolensk-w-berlinie-kino-odwoluje-premiere.html#BoxGWImg

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

84. „Süddeutsche Zeitung”: Nasz


Fot. consilium.europa.eu

„Süddeutsche Zeitung”: Nasz Donald. „W sprawie Tuska Unia po prostu nie może ugiąć się przed Kaczyńskim”

„Merkel mogłaby przekonać Kaczyńskiego, by przestał przeciwstawiać się kandydaturze Tuska”.


„Sprawa jest szczególna. Gdy kanclerz Niemiec odwiedzi we wrotek
w Warszawie Jarosława Kaczyńskiego, będzie z nim musiała poruszyć temat
przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, od lat osobistego
wroga szefa PiS. Narodowo-katolicki Kaczyński nigdy nie ukrywał,
że wolałby widzieć byłego liberalno-konserwatywnego premiera na ławie
oskarżonych zamiast na czele Rady Europejskiej. Ten problem Merkel
chciałaby podczas swej wizyty w Warszawie rozwiązać – pisze niemiecki
dziennik „Süddeutsche Zeitung:”.


Według gazety Tusk chce się ubiegać o kolejną kadencję na czele Rady
Europejskiej, obecna wygasa bowiem pod koniec maja, po upływie dwóch
i pół roku.

W marcu szefowie państw i rządów UE mogą
wybrać go właściwie ponownie. Wielu poparło jego kandydaturę podczas
niedawnego szczytu na Malcie. Do wyboru na stanowisko szefa Rady UE wystarczy kwalifikowana większość. Tę Tusk ma właściwie zapewnioną. Tyle, że to stawia szefów państw i rządów UE przed drażliwą kwestią, czy chcą zatwierdzić Polaka na urzędzie wbrew woli Polski

—zastanawia się monachijski dziennik. Z tego powodu – twierdzi gazeta – w Brukseli wiąże się tak wielkie nadzieje z wizytą pani kanclerz w Warszawie.

Merkel
mogłaby przekonać Kaczyńskiego, by przestał przeciwstawiać się
kandydaturze Tuska. Bez wątpienia Kaczyński będzie ze swojej strony
próbował wytłumaczyć pani kanclerz, że forsowanie kandydatury Tuska
wbrew woli Warszawy to wyraźny afront wobec Polskiej

—tłumaczy „SZ” dalej. Zdaniem gazety jednak Unia Europejska nie może, a wręcz nie powinna, ugiąć się przed Kaczyńskim w sprawie Tuska.

Chociaż większość rządów w UE powstrzymywała
się z krytyką PiS za jego traktowanie polskiego Trybunału
Konstytucyjnego, to nie chce pozwolić często twardo występującej
i bezkompromisowej władzy w Warszawie na triumf w kwestii Tuska

—pisze monachijski dziennik dalej. Według „SZ” Tusk może liczyć także na poparcie socjaldemokratycznych szefów rządów w UE, m.in. dlatego, że tak ostro skrytykował Trumpa.

Także
liberałowie zgłosili poparcie dla jego kandydatury. Szef Rady Europy
otrzymał zresztą na szczycie w Valletcie nową ksywę, która
ma go odróżnić od gospodarza Białego Domu: „Nasz Donald”

—zachwyca się gazeta.

Ryb, sueddeutsche.de

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

85. Niemiecka gazeta pisze o


Fot. Twitter/@PLinMunich/TVP Info

Niemiecka gazeta pisze o Polsce, jako o „byłym niemieckim Kraju Warty”. Konsulat RP w Monachium żąda sprostowania

Konsulat wzywa także miejscowych Polaków do tego, by zgłaszali
przypadki użycia określenia „polskie obozy” w audycjach radiowych w
Bawarii i Badenii-Wirtembergii.

W poniedziałkowym wydaniu dziennika ukazał się artykuł o albumie znanego fotografa mody Petera Lindbergha. W tekście napisano:

Urodzony
w 1944 roku w byłym niemieckim Kraju Warty (Polska) i wychowany
w Zagłębiu Ruhry Peter Brodbeck (Lindbergh – red.) ma własne, wyjątkowe
spojrzenie na modę

Kraj Warty (niem. Reichsgau Wartheland lub Warthegau) to część ziem zachodniej Polski, które były włączone do III Rzeszy w latach 1939-1945. Prowadzono tam germanizację i dążono do usunięcia wszelkich przejawów polskości. Namiestnikiem (Reichsstatthalter) Adolfa Hitlera na Kraj Warty został mianowany Gauleiter NSDAP Arthur Greiser.

Niemcy uznawali Kraj Warty za ziemie „rdzennie niemieckie”, chociaż w 1939 roku stanowili na nich mniej niż 10 proc. ogółu ludności.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

86. Brudziński o Tusku: "Parę dni


Brudziński o Tusku: "Parę dni po tym, gdy podjął decyzję o
likwidacji polskiego przemysłu okrętowego, odbierał order imienia
wybitnego polakożercy"

"Czy to nie Donald Tusk powiedział, że sankcje wymierzone w Polskę są ze wszechmiar zasadne?".



Niemcy chcą odnowienia kadencji Tuska. „Jasny sygnał”

Niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth zdziwiony kandydaturą Sarysza-Wolskiego. więcej



Merkel twardo za Tuskiem. „Ponowny wybór znakiem stabilności dla UE”



Kanclerz Niemiec podkreśla swoje poparcie dla Donalda Tuska.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

87. Reelekcja Donalda Tuska jest

Donald Tusk – ich człowiek w Brukeli
Reelekcja Donalda Tuska jest w dużej mierze wynikiem kalkulacji Angeli
Merkel przed wyborami w Niemczech. Kontrolowalny Tusk jest jej potrzebny
w obliczu coraz gorszych sondaży – pisze Piotr Semka w artykule
"Jeszcze więcej tego samego".
https://dorzeczy.pl/kraj/24109/Do-Rzeczy-nr-11-Ich-czlowiek-w-Brukseli-U...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

88. Tusk potwierdza zapowiedź


Tusk potwierdza zapowiedź Giertycha: Postanowiliśmy skłonić prokuraturę do działania ws. Szonert-Biniendy

"Mogę z przykrością stwierdzić, że do tej pory prokuratura nie
wykazywała gorliwości, żeby ścigać z urzędu te ewidentne wykroczenia".

Dodał, że „skandal ten będzie też kosztował Polskę”, bo - jak
przekonywał - cała sprawa fatalnie wpływa na reputację naszego kraju
zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie.

Szczerze mówiąc, to mi się w głowie nie mieści, że ktoś taki może być konsulem, i to jeszcze honorowym, Rzeczypospolitej

— zaznaczył były premier.

Odnosząc
się do faktu, że nie po raz pierwszy jest przedstawiany w niemieckim
mundurze ocenił, że dotychczas wizerunki te były „trochę
mniej drastyczne”.

W sobotniej rozmowie z PAP
Giertych poinformował, iż oczekuje, że prokuratura rozpocznie
postępowanie w trybie art. 60 Kodeksu postępowania karnego. Przepis ten
przewiduje, że w sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego
prokurator wszczyna postępowanie albo wstępuje do postępowania już
wszczętego, jeżeli wymaga tego interes społeczny. Postępowanie toczy się
wówczas z urzędu, a pokrzywdzony, który przedtem wniósł oskarżenie
prywatne, korzysta z praw oskarżyciela posiłkowego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Deżawi

89. Nagroda Rathenaua a sprawa Katynia

Rathenau był architektem układu w Rapallo (1922). Porozumienie o współpracy niemiecko-rosyjskiej w doktrynie wojennej gen. Hansa von Seecta zakładało likwidację Polski. Układ utworzyli demokraci (socjaldemokraci z liberałami), ale w wyniku terrorystycznych przemian przejęli i rozwijali konserwatyści oraz na końcu narodowi socjaliści. Doktrynę Rathenaua i Seecta sfinalizował Hitler ze Stalinem (1-17.09.1939). Zmiany polityczne i ideologiczne w Niemczech nie miały żadnego wpływu na strategiczną współpracę niemiecko-rosyjską, która trwała 19 lat (do 1941). Moim zdaniem jednym z najważniejszych powodów nagonki na Marię Szonert-Biniendę było/jest jej zaangażowanie w wyjaśnianie Katynia.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Maryla

90. Bardzo dobrze, że taka

Bardzo dobrze, że taka decyzja została podjęta, gdyż sprawa jest bardzo skomplikowana i poważna. Wszystko wymaga dogłębnego wyjaśnienia - powiedziała PAP Maria Szonert-Binienda, która uczestniczyła w Toruniu w XX Forum Polonijnym "Wspólnie odpowiedzialni za Polskę" komentując decyzję ws. zawieszenia jej przez MSZ w obowiązkach konsula honorowego w Ohio.
Szonert-Binienda dodała, że"oburza ją informacja o tym, że mecenas Roman Giertych oskarża ją o wykonanie fotomontażu". - Nigdy nie wykonałam żadnego fotomontażu, a tego, który wywołał burzę, nie wrzuciłam. Podkreślam raz jeszcze, że moje konto na Facebooku zostało zhakowane, a na Twitterze takowego nie mam. Oświadczam z całą mocą, że nie mam nic wspólnego ze zrobieniem fotomontażu pana Donalda Tuska w mundurze SS – powiedziała.

Już w sobotę konsul honorowa podkreśliła w oświadczeniu dla PAP, że kampania medialna przeciwko niej odbywa się w następstwie decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 11 kwietnia 2017 r., która pozytywnie rozpatrzyła jej skargę "na manipulacje stacji TVN 24, zniesławiające ekspertów zaangażowanych w sprawę śledztwa smoleńskiego".
W niedzielę Szonert-Binienda oceniła, że atak na nią jest "próbą uprzedzenia dokładnej informacji o tej manipulacji, która ukaże się w najbliższym czasie".
za rp.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Deżawi

91. Maria Szonert-Binienda

Przyjmuję do wiadomości taką narrację - tym bardziej że osobiście wypowiedzianą. Jednak jeśli chodzi o śledztwo smoleńskie - z całym szacunkiem - ale wiadomości o nim nie zamierzam poszukiwać w jakimkolwiek konsulacie RP zwłaszcza za oceanem. Jak dla mnie, od tego jest komisja, rząd, rzecznicy prasowi.

Nie dezawuując rangi tematu śledztwa smoleńskiego, chcę wrócić do wątku, o którym napomknąłem wcześniej.

Pani Maria Szonert-Binienda relacjonowała bardzo ważne wydarzenia z września 2012 r. przekazania archiwów katyńskich w budynku Kapitolu w Waszyngtonie. Oprawa była bardzo uroczysta, m.in. odbyło się wiele spotkań i konferencja. Jednak w tych relacjach moją uwagę zwróciło zakłócanie przebiegu uroczystości - myślę że w tym kontekście warto wrócić do tamtych dni, by uważniej przyjrzeć się skandalicznym działaniom urzędników dyplomacji MSZ Radosława Sikorskiego. Jest to bardzo ważne, bo odnoszę wrażenie (ale mogę się mylić), że w sensie ogólnym polityki zagranicznej niewiele się zmieniło. W mojej ocenie wyjaśnienie Katynia jest dla nas fundamentem przyszłości Polski. Proszę zwrócić uwagę, że ostatnio (wracają!) zaczynają się wzmagać głosy o sprawstwie... Niemców. Smoleńsk jest również niesłychanie ważny, ale to Smoleńsk wynika z Katynia, i to bezpośrednio. Wierzę i jestem przekonany o prawidłowym przebiegu śledztwa smoleńskiego. Jednak nic nie wiem, na jakim etapie jest śledztwo katyńskie.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Maryla

92. szwabski pachołek

Premier Szydło przemawia w Auschwitz. Tusk: Takie słowa w takim miejscu nigdy nie powinny paść z ust polskiego premiera

Wstrząsający
i haniebny proceder przemysłowego mordu prowadzony w obozach
koncentracyjnych na zawsze pozostawił piętno na losach świata - mówiła
premier Beata Szydło w Oświęcimiu w 77. rocznicę deportacji polskich
więźniów do Auschwitz. Jeden z fragmentów przemówienia szefowej rządu
ostro skomentował na Twitterze Donald Tusk.

Jak podkreśliła szefowa rządu
obchodzony 14. czerwca Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich,
Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady w szczególny
sposób przypomina o ich indywidualnych losach, jak i o tragicznej części
historii Polski.

Premier zaznaczyła, że 77 lat temu w
zatłoczonych wagonach dotarł z Tarnowa do obozu w Auschwitz pierwszy
masowy transport więźniów, wśród których znaleźli się m.in. uczestnicy
kampanii wrześniowej, członkowie ruchu oporu, działacze polityczni i
społeczni, ludzie różnych wyznań, w tym Żydzi.

- Wszyscy ci ludzie nigdy nie powinni zmierzyć się z
bezmiarem cierpienia, jaki zgotowano im w tej niemieckiej nazistowskiej
fabryce śmierci. Stali się oni uczestnikami, świadkami metodycznie
zaplanowanego ludobójstwa oraz upadku człowieczeństwa
- powiedziała premier.

- Wstrząsający i haniebny proceder przemysłowego mordu
prowadzony w obozach koncentracyjnych na zawsze pozostawił piętno na
losach świata. Dla tych zbrodni nienawiści nie ma i nigdy nie będzie
usprawiedliwienia, dlatego tak ważne jest przekazywanie prawdy o tamtych
wydarzeniach
- dodała szefowa rządu.

Premier podkreśliła, że wielkim zadaniem dla polityków, jest
doprowadzić do tego, by "tak straszliwe wydarzenia, jak te, które miały
miejsce w Auschwitz, a także innych miejscach kaźni nigdy więcej się
nie powtórzyły".

- Auschwitz to w dzisiejszych niespokojnych czasach wielka lekcja tego, że trzeba czynić wszystko, aby uchronić bezpieczeństwo i życie swoich obywateli - powiedziała.

Donald Tusk komentuje na Twitterze: Takie słowa w takim miejscu nigdy nie powinny paść

Wpis nie uszedł również uwagi byłego premiera Donalda Tuska, który również na Twitterze skomentował: Takie słowa w takim miejscu nigdy nie powinny paść z ust polskiego premiera.

Wtórował mu lider Platformy Obywatelskiej.

W Auschwitz, miejscu symbolu Holocaustu należy pochylić głowę i milczeć. Słowa PBS i wpisywanie tej tragedii do bieżącej polityki, haniebne - napisał Grzegorz Schetyna.

Z kolei b. szef MSZ prof. Adam Daniel Rotfeld komentując w RMF FM wypowiedź premier w Auschwitz ocenił, że "ta formuła da się obronić".

Ponieważ
w moim przekonaniu te niespokojne czasy wynikają z tego, że jest bardzo
dużo nieprzewidywalności i w związku z tym, może zdarzyć się coś, czego
nikt nie oczekuje, ale to się zdarza
– podkreślił Rotfeld.

Według niego, "może dojść do małej wojny, która przerasta w wojnę subregionalną, regionalną, globalną i należy temu zapobiec". Ma rację premier Szydło – sam fakt istnienia muzeum Auschwitz powinien być zapamiętany przez wszystkie pokolenia – powiedział były minister spraw zagranicznych.

Do komentarzy dotyczących wypowiedzi premier odniósł się wcześniej rzecznik rządu Rafał Bochenek. Jeżeli
ktoś chce się doszukać złych intencji może je znaleźć w każdej
wypowiedzi. Proponuję wysłuchać całe wystąpienie Premier@BeataSzydlo
- napisał na Twitterze. W rozmowie z PAP podkreślił, że kontekst wystąpienia premier był jednoznaczny. Wynikał z miejsca, w którym byliśmy i z całości wypowiedzi pani premier - zaznaczył.

Także
przewodniczący Rady Programowej Stowarzyszenia Auschwitz Memento
Mirosław Krzyszkowski uznał, że "doszukiwanie się jakichkolwiek,
nieuzasadnionych podtekstów jest przejawem złej woli". Jego zdaniem, wystąpienie premier było ważne i poruszające.

Portal
wp.pl opublikował krytyczną wypowiedź prezesa Chrześcijańskiego
Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich Krzysztofa Utkowskiego na temat
wystąpienia premier. Dla mnie te słowa Beaty Szydło to jest wielka gafa. Nie wiem, to chyba jakiś skrót, zbitka myślowa, bardzo trudna do obrony – powiedział portalowi Utkowski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

93. Polonicus 2018 Europejskiego Instytutu Kultury i Mediów Polonicu

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk otrzymał nagrodę Polonicus 2018 Europejskiego Instytutu Kultury i Mediów Polonicus za promowanie Polski w Europie. Nagrodę w postaci statuetki z brązu wręczono mu w sobotę w Akwizgranie.
Tusk pokazał, że miejsce Polski jest w sercu Europy - podkreślono m.in. w uzasadnieniu przyznania nagrody honorowej za całokształt działalności.

Nagrodę Polonicus otrzymała także była przewodnicząca niemieckiego Bundestagu Rita Suessmuth za znaczący wkład w dialog niemiecko-polski w aspekcie integracji europejskiej.

Polonicusa otrzymał również Jerzy Owsiak za wybitne zaangażowanie w rozwój społeczeństwa obywatelskiego oraz Benedykt i Róża Frąckiewiczowie – dyrygent i pierwsza solistka chóru Benedictus z Wuppertalu - za animację życia organizacji polskich oraz utrzymanie tradycji Chórów Polskich w Niemczech.

Nagroda Polonicus, przyznawana przez środowiska polonijne w Niemczech, została wręczona po raz pierwszy w 2009 roku. Powstała z inicjatywy Kongresu Polonii Niemieckiej.

Na portalu Instytutu podkreśla się, że honoruje ona działania i postawy prowadzące do poprawy dialogu polsko-niemieckiego w wymiarze europejskim, oraz na rzecz rozwoju kultury polskiej w Europie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

94. Wawrzyszko o kulisach

Wawrzyszko o kulisach przyznania nagrody Tuskowi: Nie otrzymał jej od Polonii w Niemczech, ale od pana Wiesia, który reprezentuje siebie
https://wpolityce.pl/polityka/392343-nasz-wywiad-wawrzyszko-o-kulisach-p...
Niestety, ale pan premier Tusk, nie dostał nagrody od Polonii w Niemczech. Tylko od rządu niemieckiego za pośrednictwem pan Wiesia, który niestety reprezentuje siebie samego— mówi wiceprezes Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła Polonii w Niemczech Anna Wawrzyszko w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Anna Wawrzyszko: Instytut to szumna nazwa. To jednoosobowa organizacja pana Wiesława Lewickiego założona w Belgii. Nazwijmy go panem Wiesiem, bo to najlepiej odda jego charakter i działalność. „Instytut” istnieje od około 2009 r., na początku działał przy Konwencie organizacji polonijnych i miał w swoich założeniach opierać się na chrześcijańskich i humanistycznych wartościach kultury europejskiej. Niestety od kilku lat pan Wiesław sam ustala warunki wyboru kandydatów, którzy nie są związani z Polonią czy też z działalnością polonijna, już nie wspominając o wartościach jakimi miał się kierować. Niestety perspektywy organizacji polonijnych dzisiejszy cyrk informacyjny dotyczący wręczenia nagrody jest po prostu kabaretem.

Czyli teoria była dobra, ale jak często bywa nie wyszło w praktyce?

Założenia były dobre, chodziło o nagradzanie osób zasłużonych dla Polski. Ale już po przyznaniu pierwszych nagród zrobiła się z tego polityka. „Instytut” nie prowadzi żadnej działalności.

Żadnej?

Jego jedyną działalnością jest wręczanie nagrody Polonicus. Z „instytutem” pana Wiesia nie współpracuje żadna organizacja polonijna. Organizacje polonijne odcięły się od tej nagrody, ponieważ nie można mówić w czyimś imieniu bez konsultacji. Nie chodzi o to, kto dostaje nagrodę, tylko jeżeli to ma być nagroda przyznawana w imieniu Polonii, to może należało by powołać jakieś gremium, zaprosić różne organizacje, które zdecydowałby o ty, komu przyznać Polonikusa. Dziś o tej nagrodzie decyduje pan Wiesiu, który niestety stał się instrumentem realpolitik! Instytut, który jest powołany tylko do tej nagrody, jest zarejestrowany w Belgii i funkcjonuje dzięki niemieckim środkom publicznym!

To od kogo w takim razie Donald Tusk otrzymał nagrodę?

Niestety, ale pan premier Tusk, nie dostał nagrody od Polonii w Niemczech. Tylko od rządu niemieckiego za pośrednictwem pan Wiesia, który niestety reprezentuje siebie samego. Zaskakujące jest to, że media w Polsce piszą o sprawie, ale nie sprawdziły stanu faktycznego!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

95. Kulisy nagrody "od pana


Kulisy nagrody "od pana Wiesia" dla Donalda Tuska: "Sponsorowali ją Niemcy; to tajemnica poliszynela"



Pan Wiesław przyznaje nagrody, które pasują Niemcom

— dodaje nasz rozmówca.

Nie
może korzystać z dotacji finansowych realizowanych drogą oficjalną.
Otrzymał na organizację wręczenia nagrody Polonicus pieniądze od rządu
federalnego Nadrenii-Westfalii

— wskazuje inny rozmówca portalu wPolityce.pl.

Sprawdzamy
tą informację. Nie trzeba się specjalnie trudzić. Wynika
to z informacji umieszczonej na zaproszeniu na galę Polonikusa
i ze strony internetowej Instytutu pana Lewickiego.

Projekt jest finansowany przez Ministerstwo ds. Dzieci, Rodziny, Uchodźców i Integracji Państwa Nadrenii Północnej-Westfalii

— mówi napis w języku niemieckim na stronie institut-polonicus.eu.

Screen strony institut-polonicus.eu / autor: institut-polonicus.eu

Organizatorem uroczystości rozdania nagród było Polregio e.V., druga instytucja Wiesława Lewickiego oraz wspomniany już Europejski Instytut Kultury i Mediów Polonicus. Wręczenie nagród zorganizowano we współpracy z Thorstenem Klute, urzędnikiem odpowiedzialnym za współpracę z Polonią landu Nadrenia Północna Westfalia.

Nagroda Polonicus, którą Europejski Instytut Kultury i Mediów przyznał Donaldowi Tuskowi jest osobistą inicjatywą pana Wiesława Lewickiego. Obecnie organizacje polonijne z nim nie współpracują. Wiesław Lewicki mieszka w Belgii i tam zarejestrował swój instytut. W Aachen prowadzi firmę.

Żadna organizacja polonijna z nim nie współpracuje. Podobnie jak żadna polonijna instytucja nie współorganizowała z nim podczas rozdania nagród

— twierdzi nasz informator.

Według innego z naszych rozmówców, Wiesław Lewicki nie otrzymuje na swoją działalność pieniędzy z Polski.

Nie otrzymuje żadnego finansowania ze strony polskiej

— wskazuje Polak, który od kilkudziesięciu lat mieszka w Niemczech. Dodaje, że na organizację takiej imprezy potrzeba minimum 10 tysięcy euro.

Organizacje polonijne borykają się z problemami finansowymi. Na język polski nie ma pieniędzy. Niemcy nie są w stanie realizować zobowiązań traktatowych wobec Polaków, a dają pieniądze na nagrody, które nie są nagrodami polonijnymi, a już na pewno nie są nagrodami Polonii niemieckiej. Nie rozumiem dlaczego środki niemieckie są przekazywane na organizację belgijską

— mówi nasz rozmówca.

Podważa umiejętności i zdolności organizacyjne pana Wiesława Lewickiego.

Dla gości zaproszonych na uroczystość trzeba zarezerwować miejsca w hotelu. Trzeba ogarnąć masę rzeczy. Znam pana Wiesława i wiem, że trudno mu ogarnąć rzeczy organizacyjne

— dzieli się swoją opinią z portalem wPolityce.pl informator.

Donald Tuska cieszył się z nagroda od pana Wiesia, wstawił fotkę z tego wydarzenia na Twittera. I słusznie, bo każda nagroda cieszy. Więc i my dołączamy się do radości byłego premiera. Gratulujemy panie Donaldzie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

96. Przed wyborami PiS miał


Przed
wyborami PiS miał wywołać wojnę z Rosją. Teraz Donald Tusk zmienił
zdanie i twierdzi, że PiS jest prorosyjski. Co powie jutro?

Kto osłabia Unię lub liczy na jej rozpad, obiektywnie rzecz biorąc, kibicuje Rosji. Pewnie niespodziewanie dla samego siebie Kaczyński stał się jednym z liderów proputinowskiego obozu politycznego w Europie - — stwierdził w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

To o tyle zabawne, że opowieść przed wyborami była
skrajnie odmienna: straszono PiS-em także jako siłą, która wywoła wojnę
między Polską a Rosją
. Zresztą, nie tylko przed wyborami; była
to stała oś opowieści Platformy o najważniejszej konkurencji
politycznej, intensywnie eksploatowana także po Smoleńsku.

Kto
na polskiej scenie był i jest obiektywnie prorosyjski, kto był wręcz
ślepy wobec narastającego zagrożenia, widać gołym okiem,
i to co najmniej od chwili rosyjskiej agresji na Gruzję
. Trzeba
naprawdę karkołomnej gimnastyki myślowej, by rząd Tuska przedstawiać
jako asertywny wobec wschodniego sąsiada. I niczego tu nie zmienia
przywoływanie unijnej solidarności jako rzekomo najskuteczniejszego leku
na imperialne zakusy Kremla (co jest zresztą zwykłą bajką); wystarczy
pamiętać, że rząd obecnego szefa Rady Europejskiej oficjalnie nie
wykluczał wpuszczenia rosyjskiego kapitału do polskiego sektora
naftowego, de facto zrezygnował również z walki o powstrzymanie Nord
Streamu. W tej ostatniej sprawie działał głównie w interesie Niemiec,
ale na tym to polegało: spełniając życzenia Niemiec, spełniano życzenia Rosji.

O tym właściwie szkoda gadać, to jest oczywiste. Ale w wypowiedzi Tuska ważne jest też zdanie:

Kto osłabia Unię lub liczy na jej rozpad, obiektywnie rzecz biorąc, kibicuje Rosji.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

97. "Kto kibicuje,..."

mówi "kibic" Niemiec i Rosji ,ten,któremu Polskość jest nienormalnością ,...
"Kto osłabia Unię lub liczy na jej rozpad, obiektywnie rzecz biorąc, kibicuje Rosji."
panie tusku zapomniałeś człeczyno jak się ściskałeś z Putinem nad ciałem naszego Prezydenta,
Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polski,jak przybijałeś "piatkę " z nim a obok w 'smoleńskim błocie" lezały zwłoki Prezydenta ?

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

98. Burza w sieci po memie na

Burza w sieci po memie na oficjalnym profilu Patryka Jakiego. Wiceminister: Mam pomysł na specjalne przeprosiny

Po
meczu Meksyku z Niemcami na oficjalnym profilu Patryka Jakiego na
Facebooku pojawił się mem z płaczącymi Donaldem Tuskiem i Grzegorzem
Schetyną. Okazało się jednak, że w memie wykorzystano zdjęcie z pogrzebu
Sebatiana Karpiniuka. Wiceminister przeprasza, jednocześnie jednak
atakuje polityków opozycji.

Tusk pozywa Jakiego za wpis po meczu Niemcy-Meksyk

Przewodniczący
Rady Europejskiej Donald Tusk kieruje do sądu pozew przeciwko
kandydatowi Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy Patrykowi
Jakiemu w związku z wpisem po meczu Niemcy-Meksyk -...
poinformował w poniedziałek mec. Roman Giertych.

"Pan
Przewodniczący Donald Tusk kieruje do sądu wniosek (na chwilę obecną w
trybie ugodowym) przeciwko Patrykowi Jakiemu o zapłatę 30 tys. zł. na
WOŚP za naruszenie swoich dóbr osobistych w związku z publikacją
skandalicznej przeróbki zdjęcia PDT z pogrzebu śp. S. Karpiniuka" -
napisał Giertych po południu na Twitterze.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

99. Przewodniczący Rady

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i kanclerz Niemiec Angela Merkel spotkali się dziś w Berlinie przed nieformalnym szczytem UE w Salzburgu. Jak można zobaczyć na zamieszczonych w sieci zdjęciach, spotkanie najprawdopodobniej przebiegło w wyjątkowo dobrej atmosferze.
https://wpolityce.pl/polityka/411807-niezwykle-spotkanie-tuska-z-merkel-zdjecia

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

100. Donald Tusk otrzymał tytuł

Donald Tusk otrzymał tytuł doktora honoris causa. „Za zasługi w polityce i wkład w debatę o wartościach”

Donald Tusk został uhonorowany tytułem doktora honoris
causa przez, jakżeby inaczej, niemiecką uczelnię. Przy okazji
wypowiedział się na temat przyszłości Unii Europejskiej.

Donald Tusk otrzymał tytuł doktora honoris causa za „zasługi w
polityce europejskiej” i „wkład w europejską debatę o wartościach”.
Wyróżnienie przyznał Uniwersytet Techniczny w Dortmundzie. Uroczyste
nadanie honorowego tytułu miało miejsce w dziś, podczas uroczystości
50-lecia Uniwersytetu w Dortmundzie.

Dziennikarze „Deutsche Welle” zadali przy okazji kilka pytań odnośnie
jego politycznych planów i oceny kondycji Unii Europejskiej.

Okazało się, iż Donald Tusk nie zamierza się wypowiadać na swojej
przyszłości po skończeniu kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej. –
Na razie nie myślę o tak dalekiej przyszłości – odpowiedział zapytany
przez prowadzącą wywiad.

Prawdopodobnie oznacza to, iż powrót Tuska jest uzależniony od
zwycięstwa Koalicji Obywatelskiej w wyborach. Możliwe, że warunkiem
takiego powrotu jest też wynegocjowanie porozumienia z upokorzonym swego
czasu przez Tuska Grzegorzem Schetyną.

Pytany o przyszłość Unii Europejskiej Tusk powiedział, iż jest o to spokojny.

– kiedy rozmawiam ze zwykłymi ludźmi, nie tylko w moim kraju i nie tylko
w Brukseli, to mogą się wściekać czasami na polityków, ale zawsze będą
dobrze mówili i dobrze myśleli o UE jako takiej – powiedział

Tusk ocenił też, że Angela Merkel odrywa i będzie nadal odgrywać
ważną rolę w europejskiej polityce. Być może jest to zapowiedź iż
kanclerz Merkel wybiera się na dłużej do Brukseli po zapowiedzianej
rezygnacji z krajowej polityki.

Źródło: „Deutsche Welle”

Dobre
sobie... Tusk chce walczyć z "kłamstwem w przestrzeni publicznej". Szef
RE: "Przywrócenie prawdy w polityce jest rzeczą pilną"

Jesteśmy zagrożeni kłamstwem i manipulacją w przestrzeni
publicznej. Przywrócenie prawdy w polityce jest rzeczą pilną i to mówię
nie tylko premierowi Morawieckiemu —powiedział Donald Tusk w rozmowie z dziennikarzami przed odebraniem
tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Technicznego w Dortmundzie.

Będę dziś przekonywał ile kosztuje niedemokratyczna
władza i co może zrobić. Prawa człowieka to nie jest abstrakcja.
Ludzie za to ginęli

—podkreślił.

Tusk
mówi o zagrożeniu kłamstwem i manipulacją? A może trzeba przypomnieć b.
premierowi jak zapewniał Polaków, że nie podwyższy wieku emerytalnego?
Co się później stało wszyscy dobrze wiemy, a to tylko jeden z przykładów
„walki” szefa RE z „kłamstwem i manipulacją w przestrzeni publicznej”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

101. Szef MSZ przypomina: Donald


Szef MSZ przypomina: Donald Tusk nie jest przedstawicielem Polski w Radzie Europejskiej. Był reprezentantem Niemiec

Donald Tuska nie jest przedstawicielem Polski w Radzie
Europejskiej. Wynikałoby, że był reprezentantem Niemiec, choć może
nieformalnym – mówił w wywiadzie dla dziennika „Polska” prof. Jacek
Czaputowicz, minister spraw zagranicznych.

Szef polskiej dyplomacji stwierdził, że wybór Donalda Tuska na drugą
kadencję szefa RE „był legalny, jednak bardzo wątpliwy etycznie”.

Po raz pierwszy wybrano inną osobę z danego państwa, niż była wskazana przez rząd

— dodał.

Jacek
Czaputowicz zwraca również uwagę, że nie ma także jasności, kto tak
naprawdę wysunął kandydaturę Tuska. Czy Malta, której premier
zaproponował jego nazwisko? Minister wspomniał o o swojej rozmowie
z szefem maltańskiego rządu, który nie poczuwa się do związków
z Donaldem Tuskiem. Pozostaje więc

Z tego by wynikało, że był on reprezentantem Niemiec, choć może nieformalnym

— powiedział.

Szef MSZ zaznaczył, że do tej pory nie uporządkowano kwestii wyboru najważniejszych urzędników unijnych..

Zapewne
będą podejmowane próby narzucenia interpretacji, że Donald Tusk był
przedstawicielem Polski. Nie byłoby to jednak zgodne z rzeczywistością.
Uznanie, że Tusk nie był reprezentantem Polski, lecz, powiedzmy,
Niemiec, może utrudnić mu powrót do życia politycznego w naszym kraju

— ocenił.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

102. KŁAMALI RANO, KŁAMIĄ NON STOP

W. Kosiniak-Kamysz: Po wygranych wyborach nie podniesiemy wieku emerytalnego

Po wygranych wyborach parlamentarnych nie podniesiemy wieku
emerytalnego, ta zmiana została zakwestionowana przez Polaków i my
wyciągnęliśmy z tego wnioski - powiedział lider PSL Władysław
Kosiniak-Kamysz.

Min. J. Czaputowicz dla „Polska Times”: D. Tusk w Radzie Europejskiej to reprezentant Niemiec

Nie kwestionujemy legitymacji Donalda Tuska, nie uznajemy go
jednak za przedstawiciela Polski. W wyborach zgłosiliśmy przecież Jacka
Saryusz-Wolskiego. Był on reprezentantem Niemiec, choć może nieformalnym
– mówi w magazynie "Polska Times" minister spraw zagranicznych Jacek
Czaputowicz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

103. Tusk w Radzie Europejskiej nie jest przedstawicielem Polski, ale

Powiedziałem tak w wywiadzie, mając na myśli, że (Donald
Tusk) jest nieformalnym reprezentantem Niemiec. Nie jest reprezentantem
Polski w tym sensie, że Polska miała swojego kandydata –
Jacka Saryusz-Wolskiego

— wyjaśniał na antenie RMF
FM minister Jacek Czaputowicz swoje słowa o tym, że Donald Tusk jest
w Radzie Europejskiej przedstawicielem Niemiec.

Donald Tusk został wybrany w sposób legalny, natomiast na pewno nie jest reprezentantem Polski

— podkreślił.

Wiemy, że pani kanclerz Angela Merkel była w Warszawie, rozmawiała z prezesem Kaczyńskim o poparciu dla Donalda Tuska, tego poparcia nie uzyskała, prowadziła inne działania – i myślę, że to był główny czynnik, który zadecydował o wyborze Donalda Tuska wbrew stanowisku Polski (…). Myślę, że cała ta kwestia powinna być wyjaśniona przez samego Donalda Tuska: warto go zapytać, czyim reprezentantem on jest, jak doszło do tego wyboru
Angela Merkel, Donald Tusk / autor: Fratria
https://wpolityce.pl/polityka/428253-o-wyborze-tuska-na-szefa-re-zdecydowala-merkel

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

104. Merkel i Macron podpisali

Merkel i Macron podpisali nowy traktat o współpracy. Tusk wspomina Adamowicza i apeluje o zjednoczenie Europy

Kanclerz
Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron podpisali we
wtorek w Akwizgranie nowy traktat o współpracy między dwoma państwami.
Zapowiada on pogłębienie kooperacji w polityce zagranicznej, obrony,
bezpieczeństwa i rozwoju, a zarazem wzmocnienie zdolności Europy do
samodzielnego działania.Angela Merkel i Emmanuel Macron podpisują traktat o współpracy

Traktat elizejski kończył wielowiekową rywalizację - a czasami wrogość - między Francją a Niemcami i stał się zalążkiem ich działań jako motoru integracji europejskiej.

- Traktat
akwizgrański odnawia fundament współpracy między naszymi krajami
-
powiedziała szefowa niemieckiego rządu przed podpisaniem dokumentu. Przypomniała, że przyjaźń miedzy
Francją i Niemcami wcale nie jest czymś oczywistym
, jeśli przypomni się
długą epokę rywalizacji i wojen.

- Obecnie niemiecko-francuska przyjaźń jest głęboko zakorzeniona w obu
społeczeństwach. Tym samym historia przybrała obrót, który nie mógłby
być dla nas szczęśliwszy
- dodała.

Merkel, uzasadniając podpisanie nowego traktatu, oceniła, że Europa
jest dziś zupełnie inna niż 56 lat temu
, a nowe wyzwania wymagają
nowego porozumienia.

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk przypomniał podczas uroczystości
podpisania nowego traktatu o współpracy między Francją i Niemcami
postawę zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i zaapelował
do Berlina i Paryża o wzmocnienie idei europejskiej.

Przewodniczący Rady Europejskiej zaznaczył, że Adamowicz był
Europejczykiem
z krwi i kości, który odważnie bronił rządów prawa i
pomagał uchodźcom z potrzeby serca, a nie przez narzucone kwoty.

Jak podkreślał, kilka dni temu gdańszczanie oddali hołd swojemu
prezydentowi w Europejskim Centrum Solidarności, które jest jednym z
dzieł zamordowanego. - Ponad 50 tys. ludzi stało wiele godzin w mroźną
noc, aby choć przez sekundę móc schylić się przed trumną z jego ciałem.
Dla takich ludzi i dzięki takim ludziom jest Europa
- mówił Tusk.

- Pracujcie nad jej wzmocnieniem i nie pozwólcie umrzeć tej idei. Francja i Niemcy potrzebują jej w takim samym, bez żądnej różnicy
stopniu, jak Polska, Litwa, Bułgaria, czy Irlandia. Pamiętajcie o tym
dziś i jutro
- zwrócił się do Angeli Merkel i Emmanuela Macrona Tusk.


Donald Tusk przemawiał Akwizgranie po tym, gdy Merkel i Macron podpisali nowy traktat o współpracy między Niemcami a Francją. Zapowiada on pogłębienie kooperacji w polityce zagranicznej, obrony, bezpieczeństwa i rozwoju, a zarazem wzmocnienie zdolności Europy do samodzielnego działania.

„Europa potrzebuje dziś odrodzenia wiary w sens solidarności i jedności. Chce wierzyć, że wzmocniona współpraca francusko-niemiecka będzie temu służyła” – oświadczył. Przestrzegał przy tym „wszystkich przekonanych Europejczyków” przed zwątpieniem w sens integracji całej Europy. Jak argumentował mamy dziś zbyt wielu zdeklarowanych przeciwników integracji europejskiej wewnątrz i na zewnątrz Europy, a także w naszych krajach, aby pozwolić sobie na „iluzoryczny i niebezpieczny komfort zniechęcania”.

„Pracujcie nad jej wzmocnieniem i nie pozwólcie umrzeć tej idei. Francja i Niemcy potrzebują jej w takim samym, bez żadnej różnicy stopniu, jak Polska, Litwa, Bułgaria, czy Irlandia. Pamiętajcie o tym dziś i jutro” – zwrócił się do Angeli Merkel i Emmanuela Macrona Tusk.

Jak zaznaczył, przyjechał do Akwizgranu z silnym przekonaniem, że decyzja o wzmocnieniu współpracy Francji i Niemiec może i powinna dobrze służyć całej zjednoczonej Europie. Zwracając się po imieniu do Merkel i Macrona, powiedział, że przyjaźni się z nimi za dobrze, by mieć powody wątpienia w ich intencje i plany.

„Powiem wprost Europa potrzebuje czytelnego sygnału z Paryża i Berlina, że wzmocniona współpraca, w małych formatach, nie jest alternatywą dla współpracy całej Europy, że jest dla integracji, a nie zamiast integracji” – oświadczył Tusk.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

105. "Foreign Policy": Donald Tusk

"Foreign Policy": Donald Tusk na liście 100 czołowych globalnych myślicieli

Szef
Rady Europejskiej Donald Tusk został wyróżniony przez amerykański
magazyn "Foreign Policy" m.in. za konfrontowanie się z "polskim narodem"
w sprawie wartości europejskich. Według PiS to trafny opis działań.

W uzasadnieniu "Foreign Policy" napisał, że Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej coraz mocniej "konfrontował się ze swoim narodem, broniąc europejskich wartości integracji przed rosnącym nacjonalizmem".

Uznano również jego działania skupiające się na ostrzeganiu, jeszcze przed referendum w 2016 roku w Wielkiej Brytanii, o negatywnych konsekwencjach brexitu. "Jego rola będzie jeszcze bardziej znacząca w 2019 roku, jak będzie starał się utrzymać w całości projekt europejski" - podkreślił magazyn.

W ocenie europosła PiS Zdzisława Krasnodębskiego, zwłaszcza pierwsza część uzasadnienia jest jak najbardziej trafna. "Jeśli ktoś uważa, że to jest cenna działalność, że pan przewodniczący Tusk zwalczał rząd w Polsce i swój kraj, bo kraj jest reprezentowany przez rząd i prezydenta, bo nie ma innych zasad reprezentacji, to na pewno jest to ocena uzasadniona" - powiedział PAP polityk.

Jak zaznaczył, jeśli ktoś jest zdania, że jest to chwalebna działalność to daje za to nagrodę. "Ja uważam, że to jest działalność hańbiąca. Warto to zdanie przytaczać, jak zewnętrzny obserwator, +Foreign Policy+, wyraźnie opisuje rolę jaką odgrywa przewodniczący Rady Europejskiej" - zaznaczył Krasodębski.

Europoseł nie zgadza się natomiast z drugą częścią oceny, podkreślając, że nie jest przekonany, czy rola Tuska w 2019 roku będzie tak znacząca jak widzi to amerykański magazyn.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

106. Niemiecka telewizja oburzona

Niemiecka telewizja oburzona na Polskę. Bo TVP pokazała defiladę zamiast przemówienia Tuska

Niemiecka telewizja państwowa wyraziła swoje oburzenie,
że 3 maja, w Święto Konstytucji, polska telewizja TVP pokazała defiladę
wojskową zamiast wygłaszanego w tym samym czasie na Uniwersytecie
Warszawskim przemówienia Donalda Tuska.

Niemcy są oburzeni, że tak potraktowano ich człowieka, którego
uczynili przewodniczącym Rady Europejskiej. „Herrenvolk” widocznie nie
może zrozumieć, że z dwóch jednocześnie odbywających się wydarzeń
telewizja publiczna wolała transmitować defiladę wojskową polskiej
armii.

W programie „Deutsche Welle” ubolewano nad tym faktem i okropnym
afrontem zgotowanym Tuskowi, którego autor materiału Dirk Lipski nazwał
„najważniejszym politykiem opozycyjnym w Polsce”. Jednocześnie podano,
że TVN transmitował przemówienie eks-premiera.

W programie tym wystąpił też były dziennikarz TVP Jan Ordyński, który
powiedział, że w TVP nie ma miejsca na pluralizm, dodając, że za rządów
PiS z mediów publicznych zwolniono ponad 200 dziennikarzy lub ich
zdegradowano.

Drugi z zaproszonych Piotr Osęka dodał, że za rządów PO-PSL Polska
znajdowała się na 18. miejscu rankingu wolności przygotowywanym przez
„Reporterów bez Granic”, a obecnie zajmuje 59 lokatę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

107. Gersdorf może być z siebie


Gersdorf
może być z siebie dumna. Dostanie ważną niemiecką nagrodę za "opór
przeciwko łamaniu przez polski rząd zasad państwa prawa"

autor: Fratria/Andrzej Wiktor
Małgorzata Gersdorf otrzyma niemieckie wyróżnienie. Szefowa Sądu
Najwyższego zostanie uhonorowana tegoroczną nagrodą Fundacji
Theodora Heussa.

Nagroda zostanie przyznana 11 maja w Stuttgarcie.

I Prezes
Sądu Najwyższego zostanie uhonorowana za „obronę podstaw demokracji,
takich jak podział władz, wolność mediów, ochrona praw
mniejszości i sprawiedliwość”.

Jest to też nagroda za:

Opór przeciwko łamaniu przez polski rząd zasad państwa prawa.

Gersdorf została też pochwalona przez prof. Gesine Schwan z niemieckiej SPD.

mly/welt.de


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

108. Kim pan jest, panie Tusk? Dla


Kim pan jest, panie Tusk? Dla zmotywowania jako „przyjaciela Niemiec” przyznano mu najważniejsze niemieckie nagrody

Niemcy zawsze stanowiły dla niego ważny punkt odniesienia.
Zarówno z powodów biograficznych, jak i politycznych. Polska raczej
na tym nie zyskała. Pierwszy raz przemówił (przez prawie
18 min) po niemiecku 6 grudnia 2020 r. do uczestników forum Willy’ego
Brandta, przypominając wizytę ówczesnego kanclerza Niemiec 7 grudnia
1970 r. w Warszawie oraz jego klęczenie przed pomnikiem Bohaterów Getta.
Za plecami miał sztuczne tło z gdańskim żurawiem. Drugi raz na podobnym
tle i znowu po niemiecku (przez niecałe 4 min) Donald Tusk wystąpił
16 stycznia 2021 r., przekazując swoje przesłanie, jako przewodniczący
Europejskiej


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

109. Premier przypomniał o medalu

Symbolem zależności od Niemiec niech będzie przyjęcie przez Donalda Tuska medalu Walthera Rathenaua – powiedział w słowie wstępnym wywiadu w środowym tygodniku „Gazecie Polskiej” premier Matusz Morawiecki. Rathenau, jak przypomniał szef rządu, równo sto lat temu, w kwietniu 1922 r., był jednym z autorów układu w Rapallo. Jakże to jest symboliczne! Rathenau w rządzie kanclerza Josepha Wirtha, który reprezentował skrajnie antypolską postawę, a Polska była według tej polityki tylko państwem sezonowym. Polityk, który w Republice Weimarskiej uosabiał nienawiść do Polski i wolę współpracy ze zbrodniczym, dopiero powstającym Związkiem Sowieckim, jest patronem medalu — wskazał. I polski premier przyjmuje medal Waltera Rathenaua. W głowie mi się nie mieści.
Tusk / autor: Fratria/Twitter

Reakcja w sieci

Słuchając
jak Tusk kłamie w sprawie „uniezależniania” Polski od ruskiego gazu
za jego rządów dochodzę powoli do przekonania, że komisja śledcza
ds zbadania polityki bezpieczeństwa energetycznego Polski za czasów
rządu Tuska jest niezbędna.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

110. W czwartek Donald Tusk


Niemcy
nie chcą przekazać Ukrainie czołgów, ale ich koncerny nadal wspierają
armię Putina. Szokujący raport ukraińskiego eksperta!

Anton Mykytiuk, pracownik Narodowego Biura Antykorupcyjnego
Ukrainy Rady oraz ekspert ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Gospodarczego,
przedstawił szokujący raport, z którego wynika, że niemieckie firmy
mimo zachodnich sankcji nadal współpracują z Kremlem, dostarczając
nowoczesne technologie służące naprawie i produkcji rosyjskiego
sprzętu wojskowego.


W czwartek Donald Tusk wygłosi w Poczdamie laudację na cześć narodu ukraińskiego

W czwartek lider PO Donald Tusk wystąpi w Poczdamie, gdzie wygłosi
laudację w związku z nagrodą M100 Media Award, przyznaną narodowi
ukraińskiemu - wynika z informacji PAP. Przemówienie wygłosić ma również
kanclerz Niemiec Olaf Scholz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

111. Ktoś mu w to uwierzy? Donald


Ktoś mu w to uwierzy? Donald Tusk w Poczdamie: Ostrzegaliśmy przed fatalnymi geopolitycznymi skutkami Nord Stream 2

„Gdy słyszę słowa, że Europa i Niemcy powinny posłuchać
Polski czy krajów bałtycki ws. agresywnej polityki Kremla już wiele lat
temu, mam gorzką satysfakcję” – powiedział w Poczdamie Donald Tusk,
wygłaszając laudację nt. narodu ukraińskiego.

CZYTAJ
RÓWNIEŻ: Premier Morawiecki punktuje Tuska: „Prowadził jednoznacznie
prorosyjską i proniemiecką politykę”. SPRAWDŹ listę faktów!

Tusk przemawiał podczas przyznania nagrody narodowi ukraińskiemu na kongresie M100 media award.

Jako
Polak, jako przyjaciel i sojusznik Ukrainy od pierwszych dni jej
niepodległości, jako zdeklarowany Europejczyk i człowiek Zachodu –
w sensie politycznych wartości — mam dziś obowiązek i prawo mówić głośno
i jednoznacznie o heroicznej walce Ukrainy, o zbrodniach Rosji
popełnianych każdego dnia tej wojny, o postawie Europy i o znaczeniu tej
wojny dla przyszłość nas wszystkich – od Kijowa do Lizbony

– mówił Tusk.

Były premier zaapelował o większe wsparcie dla Ukrainy. Zwrócił uwagę na działanie Niemiec

Składamy
dziś hołd bohaterskiej Ukrainie nie tylko poruszeni jej cierpieniem
i odwagą, ale świadomi stawki tej wojny dla nas wszystkich. Stawka
ta jest tak wysoka, że musimy rozmawiać o naszej roli w tej dziejowej
konfrontacji naprawdę szczerze. Ukraina, co pokazały ostatnie dni,
ma szanse wygrać te wojnę, ale wymaga to zdecydowanie większego wsparcia
ze strony Europy, a w szczególności największych i najbogatszych
państw, takich jak Niemcy. I nie chodzi tu o wsparcie tylko symboliczne,
gorące słowa, wyróżnienia, ale o broni, samoloty, amunicje, czołgi. Nie
ma żadnego powodu, aby w pomoc Ukrainie takie państwa jak RFN, Francja
i Niemcy angażowały się mniej niż Stany Zjednoczone, Polska czy
państwa bałtyckie

– stwierdził lider PO.

Tylko polityczni ślepcy mogą wypierać fakt, że Rosja różnymi środkami od dawna prowadzi wojnę z NATO i Unią Europejską

– dodał.

Gorzka satysfakcja Tuska

Tusk przekonywał też, że za czasów jego rządów, Polska ostrzegała państwa zachodnie przed Rosją.

Politycznie
nie ma dla nas innego wyboru niż zaangażowanie się po stronie Ukrainy.
(…) Dawno nie było konfliktu tak bardzo czarno-białego. (…) Wiadomo, kto
jest katem, a kto ofiarą. A próby relatywizowania wydają się
obrzydliwe. Politycy europejscy, także tu w Berlinie, którzy szukają
symetrii, historycznych i ekonomicznych uzasadnień dla bezczynności czy
neutralności, powinni mieć świadomość, że gdyby pomoc ze strony
wszystkich krajów Zachodu, a mowie szczególnie o dostawach broni, byłaby
szybsza i większa, to na Ukrainie nie zginęłoby tyle dzieci, mniej
kobiety byłoby zgwałconych i zabitych. Gdy słyszę słowa, że Europa
i Niemcy powinny posłuchać Polski czy krajów bałtycki ws. agresywnej
polityki Kremla już wiele lat temu, mam gorzką satysfakcję. Mieliśmy
rację, gdy namawialiśmy was w 2008 roku, a byłem wtedy premierem, aby
przyjąć Ukrainę do NATO. Mieliśmy rację, gdy ostrzegaliśmy przed
fatalnymi geopolitycznymi skutkami Nord Stream 2. Lub gdy w 2014 roku
próbowałem przekonać Niemców, Francuzów, Włochów do europejskiej unii
energetycznej, która mogłaby uniezależnić Europę od rosyjskiego dyktatu
gazowego. Ale czasu nie cofniemy. Mówmy o natychmiastowym zwiększeniu
dostaw broni dla Ukrainy

– powiedział.

Lider PO mówił też o ofiarach drugiej wojny światowej i odpowiedzialności Niemiec do wsparcia Ukrainy.

Największe
ofiary w tej wojnie poniosły narody polski, białoruski, ukraiński
i oczywiście ludność żydowska mieszkająca na tych ziemiach. Poczucie
winy i odpowiedzialności za II wojnę ma dziś Niemców do czegoś
zobowiązywać, to przede wszystkim do jednoznacznego zaangażowania się
po stronie Ukrainy i do poważnego uczciwego zadośćuczynienia strat
narodom, które poniosły największą cenę za szaleństwa nazizmu. (…)
Wszystkie argumenty moralne, polityczne, historyczne i cywilizacyjne
każą nam stanąć po stronie Ukrainy i ich bohaterskich obrońców. Jestem
dumny z moich rodaków, którzy od pierwszych dni dali przykład
całemu światu

– mówił.

Mateusz Morawiecki  / autor: 	PAP/Radek Pietruszka
Wojna na Ukrainie spowodowała,
że w całej Europie spadły maski. Widać jak na dłoni, kto jest za Putinem
i działa na korzyść Rosji, a kto wspiera Ukrainę i wolny świat” -
podkreślił premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu we wpisie na Facebooku
przedstawił kilkanaście przykładów na to, jak „premier Tusk ochoczo
przytakiwał prezydentowi Federacji Rosyjskiej”.

CZYTAJ TAKŻE:

Prezes PiS: Rząd PO uzależniał Polskę od Rosji. Chodziło o awanse jednego człowieka. Te awanse rzeczywiście otrzymał

„Dziś Europa mówi po Polsku”. Jarosław Kaczyński: „To myśmy mówiliśmy o tych niebezpieczeństwach”. NOWY spot PiS

Premier Morawiecki: Chciałbym, aby polska opozycja przestała być opozycją wobec Polski, a stała się opozycją patriotyczną

Prorosyjska i proniemiecka działalność Tuska

We wpisie
zamieszczonym na Facebooku premier Morawiecki przedstawił listę faktów
potwierdzających, że Donald Tusk „w latach 2007-2014 (gdy był premierem
RP) i 2014-2019 (gdy był szefem RE) prowadził jednoznacznie prorosyjską
i proniemiecką politykę, często niezgodną z fundamentalnymi interesami
i racją stanu Rzeczypospolitej Polskiej, narażając nas na zagrożenia
natury militarnej, gospodarczej i energetycznej”.

Wojna
na Ukrainie spowodowała, że w całej Europie spadły maski. Widać jak
na dłoni, kto jest za Putinem i działa na korzyść Rosji, a kto wspiera
Ukrainę i wolny świat. Jednak niektórzy wciąż próbują schować swoje
prawdziwe ja za murem pięknych deklaracji, szlachetnych apeli czy
„powstrzymywania się od nazbyt pochopnych decyzji”. Przy okazji warto
ponownie zadać pytanie, co jest ważniejsze w polityce: słowa czy czyny?


wskazał premier dodając, że „dziś Donald Tusk stara się być kimś
zupełnie innym, niż w latach, gdy był premierem i przewodniczącym Rady
Europejskiej. A kim był? Bardzo łatwo to sprawdzi”.

Gdy
Lech Kaczyński ostrzegał przed Rosją - Donald Tusk to bagatelizował.
Gdy ś.p. Prezydent, a potem Jarosław Kaczyński i Prawo i Sprawiedliwość
mówili NIE Putinowi, premier Tusk ochoczo przytakiwał prezydentowi
Federacji Rosyjskiej

— podkreślił szef rządu.

Wśród przykładów wymienionych przez premiera Morawieckiego są działania dot. bardzo niekorzystnej umowy gazowej z Rosją do roku 2037, rezygnacji z budowy Tarczy Antyrakietowej w Polsce oraz zaproszenia Rosjan do negocjacji ws. prywatyzacji Lotosu.

Przykłady
można by mnożyć. Dziś, gdy za naszymi granicami toczy się największa
europejska wojna od czasów IIWŚ, trzeba wyraźnie stanąć po stronie
interesów Polski, czyli w dużej mierze również Ukrainy. A po której
stronie stoi dziś pan Tusk?

— zapytał premier Mateusz Morawiecki.

wkt/FB

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl