Prokurator Przybylska-Michalak nie powinna kierować prokuraturą

avatar użytkownika Rebeliantka

Dedykuję Prokuratorowi Generalnemu Andrzejowi Seremetowi, Generałowi Adamowi Rapackiemu i dziennikarzowi Wojciechowi Wybranowskiemu.

Prokurator Beata Przybylska-Michalak kieruje Prokuraturą Rejonową w Środzie Wlkp. Nie nadaje się na to stanowisko. Zajmuje się oskarżaniem niewinnych ludzi, którzy są pokrzywdzonymi, o czym wie. Inaczej należałoby przyjąć, że jest ekstremalnie niekompetentna.

W niemieckim systemie prawnym prokurator Przybylska-Michalak nie tylko nie pełniłaby funkcji prokuratora, ale wręcz odpowiadałaby karnie za fałszywe oskarżenia.

Przypomnijmy, jak jest uregulowana w Niemczech odpowiedzialność za ściganie osób niewinnych:

Kto jako funkcjonariusz publiczny, który powołany jest do udziału w postępowaniu karnym, oprócz postępowania zmierzającego do zarządzenia środka nieograniczającego wolności (§ 11 ust. 1 pkt 8), w sposób umyślny lub świadomy ściga karnie osobę niewinną lub osobę, która zgodnie z prawem nie może być karnie ścigana, lub powoduje tego rodzaju ściganie, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat dziesięciu, a w przypadkach mniejszej wagi –  karze pozbawienia wolności  od  trzech miesięcy  do lat pięciu.   Zdanie 1 obowiązuje odpowiednio w odniesieniu do funkcjonariusza publicznego, który powołany jest do udziału w postępowaniu zmierzającym do zarządzenia przyjęcia rzeczy do administracyjnego przechowania.

Źródło


Przykład ścigania niewinnych osób

Prokuratura Rejonowa w Środzie Wlkp. aktem oskarżenia sygn. Ds. 186/05 z dnia 30 czerwca 2005 r. oskarżyła Wiesławę i Janusza Górzyńskich o przestępstwo z Art. 18 § 2 kk w zw. z Art. 271 kk i Art. 286 § 1 kk w zw. z Art. 11 § 2 kk.

Wyrokiem sygn. II K 85/05 z dnia 30 czerwca 2010 r. Sąd Rejonowy w Gostyniu uniewinnił małżonków Górzyńskich od fałszywego oskarżenia.

Sąd Rejonowy w Gostyniu w uzasadnieniu wyroku zwrócił uwagę na liczne rażące błędy Prokuratury Rejonowej w Środzie Wlkp. M.in.: 

  1. sformułował w uzasadnieniu Wyroku poważne zarzuty dotyczące braków formalnych i merytorycznych aktu oskarżenia,
  2. zwrócił uwagę na poważne błędy procesowe Prokuratury tj. pominięcie w ogóle dowodów z dokumentów, a także na brak znajomości logiki, celu i sensu zdarzeń gospodarczych,
  3. przeprowadził wnikliwą ocenę dokumentów w sprawie oraz ustalił, które zeznania są spójne z dokumentami, a które nie, czego w ogóle nie podjęła Prokuratura. Sąd stwierdził, że zeznania oskarżonych Górzyńskich są zbieżne z treścią dokumentów, a zeznania świadków Bieli i Górnego nie znajdują pokrycia w dokumentach.
  4. dokonał wnikliwej oceny dowodów, zgodnej z zasadami doświadczenia życiowego i praktyką obrotu gospodarczego w Polsce, gdy tymczasem prokuratura formułowała akt oskarżenia wbrew tymże (doświadczeniu życiowemu i zasadom obrotu),
  5. zauważył też i podniósł nieprawidłowości w działaniach firmy „Credo” Sp. z o.o. i Banku PKO BP, konstatując, że przez brak staranności tychże powstało niebezpieczeństwo niedostarczenia przedmiotu umowy kupującemu – Wiesławie Górzyńskiej, czego w ogóle nie „wykryła” Prokuratura.

 

O co oskarżono niewinnych Górzyńskich?

Sąd w uzasadnieniu wyroku podniósł, że akt oskarżenia był niezrozumiały.

Można zatem tylko opisać kontekst sprawy, który był następujący (przedstawiano go już wcześniej tutaj):

W  1999 r. małżonka Janusza Górzyńskiego Wiesława została oszukana przez właściciela sklepu, u którego chciała zakupić komputer dla syna finansowany przy pomocy tzw. kredytu bezgotówkowego. Dostarczyła stosowne dokumenty i podpisała umowę kredytową. Komputera jednak nigdy nie otrzymała, a bank zaczął domagać się spłaty zaciągniętego kredytu. Zawiadomiono o oszustwie organa ścigania. Po dwóch latach organa zaczęły prowadzić śledztwo, w trakcie którego ustalono, że oszukańczy dostawca sfałszował umowę kredytową, m.in. potwierdzając na niej, że dostarczył towar oraz że umowę podpisał - jako gwarant - Janusz Górzyński. Dzięki temu dostawca otrzymał z banku pieniądze. Analiza grafologiczna jednoznacznie potwierdziła jednak, że Janusz Górzyński umowy nie podpisywał. Stwierdzono też, że dostawca nie mógł dostarczyć Wiesławie Górzyńskiej żadnego komputera, gdyż nie posiadał dowodu jego zakupu.

Mimo to czterokrotnie umarzano śledztwo, twierdząc, że nie można ustalić, czy towar został dostarczony, ponieważ nieuczciwy dostawca (Zenon Biela i jego współpracownik Ferdynand Górny) bronili się w ten sposób, że prawdą jest, że nie dostarczyli zamówionego komputera, ale rzekomo zmodernizowali jakiś stary. Nie posiadali wprawdzie żadnych dowodów tej modernizacji, ani nawet nie potrafili nawet powiedzieć, na czym ona polegała, ale prokuratura dała im wiarę. Następnie oskarżono Górzyńskich, że wyłudzili oni kredyt z banku, gdyż rzekomo zaciągnęli pozornie kredyt w banku na nowy komputer, a tymczasem chcieli mieć modernizację starego.

Sąd Rejonowy w Gostyniu odrzucił oskarżenie prokuratury i dał wiarę małżonkom Górzyńskim co do przebiegu zdarzeń. W uzasadnieniu wyroku uniewinniającego zawarte są dobitne stwierdzenia (str. 11):

„Kolejnym argumentem potwierdzającym wersję oskarżonego i jego żony  jest okoliczność, że sprawa ujrzała światło dzienne po impulsie ze strony małżeństwa Górzyńskich, którzy to zawiadomili organa ścigania o dokonanym na ich szkodę oszustwie. Doświadczenie życiowe uczy przy takim biegu wypadków, że gdyby sami oskarżeni byli faktycznie uwikłani w owe oszustwo, nie zawiadamialiby organów ścigania o sprawie, bo nie tylko, że wystawialiby siebie i własne zachowania na ocenę podmiotu drugiego, ale i niechybnie musieliby liczyć się z własną odpowiedzialnością karną w sprawie. Tymczasem idea owego zawiadomienia o przestępstwie była zdaniem Sądu taka, że chodziło o to, by zwolnić ich z odpowiedzialności za brak płatności rat kredytowych, a to w kontekście niedostarczenia przedmiotu umowy.

Tymczasem w niniejszej sprawie organy ścigania – dając wiarę dowodom osobowym z zeznań świadków: Bieli i Górnego, pomijając w ogóle dowody z dokumentów oraz logikę, cel i sens zdarzeń gospodarczych, obok stawiania zarzutów tymże, stawiają je  – w oparciu o co najmniej wątpliwy materiał dowodowy i oskarżonym Górzyńskim”.

Sąd nie uwierzył świadkom oskarżenia Bieli i Górnemu. Jednoznacznie stwierdził (str. 5):

„Wersja sprawy przedstawiona przez świadków: Górnego i Bielę nie ma pokrycia w dokumentach i jako taka nie zasługuje na aprobatę Sądu”.

I to jest clou sprawy. Państwo Janusz i Wiesława Górzyńscy byli w rzeczywistości pokrzywdzonymi przez oszustów Zenona Bielę i Ferdynanda Górnego, wprowadzających w błąd Bank PKO BP. Gdy Górzyńscy zawiadomili organa ścigania o przestępstwie, Policja wespół z  prokuraturą oskarżyła o oszustwo zawiadamiających-pokrzywdzonych, wyłącznie na podstawie zeznań kanciarzy Bieli i Górnego, pomijając w ogóle dowody z dokumentów oraz logikę, cel i sens zdarzeń gospodarczych.

Warto prześledzić wszystkie błędy aktu oskarżenia wytknięte przez Sąd. Zamieszczam je poniżej.


Sąd sformułował w uzasadnieniu Wyroku poważne zarzuty dotyczące braków formalnych i merytorycznych aktu oskarżenia

Str. 7
„Aktem oskarżenia z dnia 30 czerwca 2005 r. zarzucono oskarżonym Januszowi Górzyńskiemu oraz Wiesławie Górzyńskiej podżeganie do popełnienia przestępstwa z art. 286 § 1 kk i art. 271 kk w zw. z art. 11 §  2 kk”.

„Sąd nie cytuje w tym miejscu wprost zarzutu aktu oskarżenia (odsyłając zainteresowanych do lektury tego dokumentu na k. 218-220 akt), gdyż jest on niezrozumiały i niepoprawny nie tylko w sensie prawnym (redakcja aktu oskarżenia pod kątem art. 332 § 1 punkt 2 kpk), ale już nawet w sensie językowym.

Mało tego Sąd zwraca uwagę, że oskarżonej Górzyńskiej zarzuca się działanie wspólnie i w porozumieniu z nią samą (vide zdanie drugie zarzutu aktu oskarżenia jej dotyczącego) i to w sposób tożsamy zdziałane – jak w przypadku jej męża (co nie wytrzymuje krytyki w świetle ustaleń sprawy).

I oczywiście można to traktować jako pomyłkę, rzecz jednak w tym, że do chwili wyrokowania nie zostało to sprostowane, mimo że był na sali przedstawiciel Prokuratury, która ów akt do Sądu wniosła, a postępowanie w sprawie toczyło się blisko 5 lat.

Tak sformułowany akt oskarżenia winien podlegać reasumpcji i to w trybie art. 337 kpk lub nawet art. 345 kpk i wymagał ponowienia czynności procesowych postawienia zarzutów. Skoro bowiem Sąd  orzekający nie jest w stanie objąć merytorycznie aktu oskarżenia, tym bardziej ma z tym problem zwykły obywatel.

Sąd jednakże w składzie wydającym wyrok nie zwrócił sprawy celem usunięcia braków, uznając, że zbyt długo czekała ona na rozstrzygnięcie”.

Str. 8
„Z uwagi na fakt, że zarzut aktu oskarżenia zbudowany jest z jednego zdania, zebranego w 45 liniach trudno wydedukować, co tak naprawdę zarzuca się oskarżonym w świetle faktów wynikających ze zgromadzonych w sprawie dokumentów.”

 

Sąd zwrócił uwagę na poważne błędy procesowe Prokuratury tj. pominięcie w ogóle dowodów z dokumentów, a także na brak znajomości logiki, celu i sensu zdarzeń gospodarczych

Str. 9    
„Z samego faktu, że oskarżony ten nie poszedł do sklepu komputerowego i tam nie wybrał dla siebie, czy żony interesującego go  zestawu komputerowego nie da mu się uczynić zarzutu, skoro działał w dobrze pojętym własnym interesie, by na owej transakcji zaoszczędzić środki finansowe (w sklepie komputerowym za ów zestaw, w owym czasie, z całą pewnością zapłacił by wiele więcej). W obrocie gospodarczym przecież łatwo wyobrazić sobie taką transakcję, gdzie przedmiotem kredytowania jest rzecz złożona w ramach usługi przez podmiot trzeci – niezależny od jego sprzedawcy”.

Str. 10    
„Nie wytrzymują krytyki w kontekście zamówienia twierdzenia dowodów osobowych jakoby przedmiotem zamówienia była modernizacja jakiegoś istniejącego zestawu komputerowego. Pomijając już nawet zakres owej modernizacji (sprowadzający się wg twierdzeń świadka Górnego do pozostawienia w zasadzie jedynie obudowy komputera), to zwrócić należy uwagę na okoliczność, że w zamówieniu dla sklepu „U Szandora” mowa jest nie o modernizacji, lecz o nowym sprzęcie, i to dla Sądu jest w sprawie wiążące. Nic dla zamiaru oskarżonego, zdaniem Sądu, nie zmienia zarzut, jaki mu się czyni, że chciał oszukać, bo wiedział, że sklep „U Szandora” nie zajmuje się handlem komputerami. Tutaj rację ma oskarżony, że jeśli zajmuje się sklep sprzedażą AGD- jaki jest problem, by nabyć sprzęt komputerowy i go zbyć w ramach prowadzonej działalności. Istota bowiem działalności gospodarczej, a więc jej charakter zarobkowy, uzasadnia każdą transakcję, która zmierza do osiągnięcia zysków i w tym kontekście nie ma jakichkolwiek problemów prawnych, żeby sklep Zenona Bieli – Januszowi Górzyńskiemu, czy jego małżonce, mógł ten towar dostarczyć”.

Str. 11    
„Kolejnym argumentem potwierdzającym wersję oskarżonego i jego żony  jest okoliczność, że sprawa ujrzała światło dzienne po impulsie ze strony małżeństwa Górzyńskich, którzy to zawiadomili organa ścigania o dokonanym na ich szkodę oszustwie. Doświadczenie życiowe uczy przy takim biegu wypadków, ze gdyby sami oskarżeni byli faktycznie uwikłani w owe oszustwo, nie zawiadamialiby organów ścigania o sprawie, bo nie tylko, że wystawialiby siebie i własne zachowania na ocenę podmiotu drugiego, ale i niechybnie musieliby liczyć się z własną odpowiedzialnością karną w sprawie. Tymczasem idea owego zawiadomienia o przestępstwie była zdaniem Sądu taka, że chodziło o to, by zwolnić ich z odpowiedzialności za brak płatności rat kredytowych, a to w kontekście niedostarczenia przedmiotu umowy.

Tymczasem w niniejszej sprawie organy ścigania – dając wiarę dowodom osobowym z zeznań świadków: Bieli i Górnego, pomijając w ogóle dowody z dokumentów oraz logikę, cel i sens zdarzeń gospodarczych, obok stawiania zarzutów tymże, stawiają je  – w oparciu o co najmniej wątpliwy materiał dowodowy i oskarżonym Górzyńskim”.

Str. 11    
„Doświadczenie życiowe uzasadnia wreszcie przekonanie, że skoro oskarżony Janusz Górzyński pracował w firmie „Gama Technologie” i otrzymywał wielokrotność najniższego wynagrodzenia za pracę, nie miał interesu w tym, by dokonywać oszukańczych zabiegów, zmierzających do wyłudzenia komputera, czy środków finansowych stanowiących różnicę jego wartości i kwoty udzielonego kredytu.”

 

Sąd przeprowadził wnikliwą ocenę dokumentów w sprawie oraz ustalił, które zeznania są spójne z dokumentami, a które nie. Sąd stwierdził, że zeznania oskarżonych Górzyńskich są zbieżne z treścią dokumentów, a zeznania świadków Bieli i Górnego nie znajdują pokrycia w dokumentach

Str. 4-5    
„Stan faktyczny przedmiotowej sprawy Sąd ustala w oparciu o materiał dowodowy z dokumentów, tu zwłaszcza na podstawie umowy kredytowej z dnia 30 lipca 1999 r., wniosku kredytowego z tegoż dnia, zamówienia na komputer w sklepie „U Szandora”, rachunków, faktur oraz w oparciu o opinię grafologiczną.

Sąd czyni podstawą ustaleń faktycznych materiał dowodowy z dokumentów, gdyż z uwagi na upływ czasu od zdarzeń ocenianych w sprawie uznaje, że jest on bardziej wiarygodny, niźli to, co wynika z relacji dowodów osobowych (oskarżonych, czy świadków).

Przy czym zauważyć należy, że jeśli idzie o ów materiał dowodowy osobowy, to właściwe dla ustalenia okoliczności tyczących zarzutu aktu oskarżenia, dla ustalenia tego, czy oskarżeni dopuścili się bezprawia w sprawie przy zakupie komputera na raty, istotne są jedynie wyjaśnienia ich samych oraz zeznania Zenona Bieli i Ferdynanda Górnego.

Oceniając ten materiał dowodowy osobowy zauważyć należy, że wynikają z niego dwie odmienne wersje sprawy.

Jedna przedstawiona przez oskarżonych, a sprowadzająca się do twierdzeń, że mimo zawartej umowy kredytowej przedmiot sprzedaży nie został im wydany i druga zaprezentowana przez Zenona Bielę i Ferdynanda Górnego mająca wykazać jakoby działali oni w zmowie z oskarżonym Górzyńskim i na jego prośbę, z jego inicjatywy, co do tego, że pieniądze z kredytu mają być przeznaczone – ponad koszty złożenia komputera – pomiędzy nich oraz Janusza Górzyńskiego i że komputer został stronie umowy wydany przez Ferdynanda Górnego (zamontowany w mieszkaniu Górzyńskich w Środzie Wlkp.).

Co się zaś tyczy owego materiału dowodowego z dokumentów, to wynika z niego przede wszystkim, że oskarżony Janusz Górzyński działając w imieniu żony złożył w sklepie Zenona Bieli zamówienie na konkretny komputer, który to do tego sklepu miał dostarczyć Ferdynand Górny. Materiał ten dalej daje podstawy do ustaleń, że w dniu 30 lipca 1999 r. została zawarta umowa kredytowa na warunkach w niej opisanych, przy czym w kontekście opinii grafologicznej przyjąć należy, że podpis Janusza Górzyńskiego na owej umowie został podrobiony przez nieustaloną osobę.

Dalej faktura pochodząca od firmy Install, znajdująca się w aktach sprawy, pokazuje – pomimo tego, że jest nierzetelna – iż gdyby tylko zweryfikowano datę jej wystawienia, porównując z datą umowy kredytowej – już na tym etapie sprawy Bank, czy firma Credo mogły zatrzymać ów  proceder przestępczy (przy założeniu, że przestrzega się obowiązujących w tym czasie regulaminów kredytowania). Tak się jednak nie stało, mało tego bez żadnej weryfikacji owych dokumentów przelano środki finansowe dla Zenona Bieli, którymi ten następnie zadysponował dla siebie i Ferdynanda Górnego.

Wreszcie także wystawienie rachunku na ów komputer przez sklep Zenona Bieli dla Wiesławy Górzyńskiej z datą 31 grudnia 1999 roku budzi wątpliwości co do logiki zdarzeń gospodarczych zaszłych w sprawie.
To co wynika z owych dokumentów, względnie to, co bezspornie można przez ich pryzmat zakwestionować powoduje, ze wersja sprawy przedstawiona przez oskarżonych wydaje się być bardziej wiarygodną, gdyż koreluje ona z materiałem dowodowym z dokumentów i doświadczeniem życiowym Sądu.

Wersja sprawy z kolei przedstawiona przez świadków: Górnego i Bielę nie ma pokrycia w owych dokumentach i jako taka nie zasługuje na aprobatę Sądu.

Dość w tym miejscu zauważyć, że nie ma ani dowodu wydania towaru oskarżonym, czy to przez Górnego, czy Bielę, a rachunki nie oddają rzeczywistych zdarzeń gospodarczych (skoro jeden ten od firmy Install pochodzący jest nieprawdziwy, a drugi – ten dla Wiesławy Górzyńskiej dokumentuje transakcję, która winna mieć miejsce co najmniej w lipcu/sierpniu 1999 r., a z niego wynika, że chodzi o transakcję z grudnia 1999 r.).

Nie ma także dowodów wskazujących na to, że zawierając umowę zakupu komputera oskarżeni, czy oskarżony Górzyński zmierzali do tego, by się na niej wzbogacić bezprawnie, osiągnąć nieuzasadnioną korzyść majątkową ponad wartość komputera – jak to się zdaje wynikać z momentów w relacjach świadka Bieli. Wskazuje on przecież, że środki, które przekazał Górnemu z kredytu miały być do podziału – pomiędzy Górnym i Górzyńskim.

W kontekście zaprzeczenia powyższemu przez oskarżonego oraz doświadczenia życiowego Sądu (przez pryzmat statusu finansowego rodziny oskarżonego w owym czasie – był dobry z uwagi na osiągane dochody i to w firmie „Gama Technologie” oraz „Activus”) Sąd nie dostrzega interesu oskarżonego w tym, by się chcieć bezprawnie wzbogacić kwotą nie przekraczającą 500-1.000 zł. Zresztą tego nie potwierdza nawet sam Ferdynand Górny.

Str. 6-7    
"Co się tyczy innego materiału dowodowego z dokumentów, poza tym, omówionym wyżej i który wprost się przekłada na realia sprawy, to zauważyć należy, że i on także okazał się być przydatny dla poczynienia ustaleń końcowych w sprawie.

W oparciu o notatkę urzędową z dnia 7 maja 2002 r. ustalono kto, kiedy i w jaki sposób był zawiadomił o bezprawiu przy zawieraniu umowy kredytowej z lipca 1999 r. To samo zresztą wynika z analizy akt sprawy Ds. 1366/04.

Wezwania do zapłaty pokazały, że firma kredytująca była wzywała oskarżoną Górzyńską do zapłaty rat kredytowych i kiedy to miało miejsce.

Umowy dotyczące współpracy zawarte pomiędzy Bankiem PKO a firmą Credo i tą ostatnią oraz Zenonem Bielą pokazały zasady współpracy tychże, wymogi związane z zawarciem umowy kredytowej, jej dokumentowaniem, a które w sprawie nie zostały dochowane, przepływ dokumentów. Tutaj także dla ustaleń w przedmiocie owych wymogów ważkie znaczenie ma regulamin systemu sprzedaży ratalnej.

Na podstawie umowy cesji ustalono, że w prawa wierzyciela Banku PKO wstąpiła firma Credo, a to w związku z brakiem płatności ze strony oskarżonej Górzyńskiej.

Karty karne oskarżonych pokazały ich dotychczasową niekaralność, a notatki urzędowe o nich ich stosunki osobiste i majątkowe.

Na podstawie akt II K 510/02 i II K 604/04 SR w Środzie Wlkp. ustalono pociąganie świadków Bieli i Górnego do odpowiedzialności karnej za przestępstwa pozostające w związku z zarzutem aktu oskarżenia w sprawie oraz tryb powyższego.

Wreszcie dokumenty związane z zatrudnieniem oskarżonego (umowa o pracę, druki ZUS RMUA) odzwierciedlają gdzie był podsądny Janusz Górzyński pracował w roku 1999 r. i jakie podówczas otrzymywał wynagrodzenie.

Wyżej wymienionym dowodom z dokumentów Sąd orzekający daje wiarę. Zostały one sporządzone  fachowo, rzetelnie, zgodnie z najlepsza wiedzą i w zakresie kompetencji podmiotów je redagujących”.

Str. 8    
„Te ostatnie /dokumenty/ bowiem Sąd czyni podstawą do ustalenia stanu faktycznego sprawy, gdyż dają one podstawy do przyjęcia bezspornych twierdzeń co do złożenia zamówienia na komputer, co do zawartej umowy kredytowej i jej warunków, braku płatności rat.

W tym kontekście Sąd w sprawie odnosi się do tego, czy w zachowaniu oskarżonych związanym z zamówieniem na komputer a następnie z zawartą umową kredytową oraz nie płaceniem rat da się wywieść, że dopuścili się oni czynu relewantnego prawno-karnie.

Sąd daje priorytet przy budowie stanu faktycznego sprawy dokumentom, gdyż z jednej strony upływ czasu i wzajemne animozje między zainteresowanymi oraz ułomność ludzkiej osobowości podważa wiarygodność dowodów osobowych, nadto zwłaszcza relacje oskarżonych oraz Zenona Bieli i Ferdynanda Górnego w tej sprawie obciążone są interesem w korzystnym dla siebie przedstawianiu zdarzeń, ich wymowy, tak by albo ujść z odpowiedzialnością, albo ją co najmniej pomniejszyć”.

Str. 9    
„Zebrany w sprawie materiał dowodowy z dokumentów  nie daje zdaniem Sądu podstaw do przyjmowania, by oskarżony Janusz Górzyński dopuścił się zachowania relewantnego prawno karnie.

Z dokumentów tych wynika bowiem, że złożył on zamówienie na zakup skonkretyzowanego komputera – działając jako pełnomocnik małżonki, że na powyższy przedmiot została zawarta przez jego żonę umowa kredytowa oraz to jakie były jej warunki.

Z dokumentów tych już jednak nie wynika to, że oskarżony był się podpisał na umowie kredytowej (jego podpis jest podrobiony) i tym samym, że znał jej warunki, że nastąpiło wydanie przedmiotu umowy (brak dowodu wydania), że dysponował przedmiotem umowy i w jakim to czasie, że przedmiot ten spełniał oczekiwania zamawiającego (w sensie nieposiadania wad fizycznych, zgodności z zamówieniem), wreszcie że Ferdynand Górny był się wywiązał z usługi w sposób zgodny z przyjętym na siebie zobowiązaniem (i to tak wobec małżonków Górzyńskich w sensie takim czy przedmiot ten spełnia ich oczekiwania oraz odpowiada żądanym wymogom technicznym, ale przede wszystkim wobec Zenona Bieli, który go przecież sprzedawał dalej i to on powinien być zainteresowany jego pozyskaniem, istnieniem), skoro nawet faktura związana z zakupem części do owego komputera nie oddaje rzeczywistych zjawisk gospodarczych i jest datowana zresztą na  6 dni po zawarciu umowy kredytowej”.

 

Sąd dokonał wnikliwej oceny dowodów, zgodnej z zasadami doświadczenia życiowego i praktyką obrotu gospodarczego w Polsce

Str. 8    
„Gdyby dokonać oceny owych dowodów osobowych i to w oderwaniu od materiału dowodowego z dokumentów, to wskazać należy, że rysują się w niej dwie przeciwstawne wersje, mniej lub bardziej konsekwentne. Jedna zaprezentowana przez Zenona Bielę i Ferdynanda Górnego – w wielu miejscach sprzeczna (choćby co do tego jakie kwoty pieniędzy otrzymał Ferdynand Górny, czy pieniądze te także dostał oskarżony Górzyński w ramach podziału zysku z przestępstwa) i druga – wydaje się bardziej spójna, logiczna, zaprezentowana głównie przez oskarżonego Janusza Górzyńskiego, a sprowadzająca się do twierdzeń, że ów komputer – przedmiot transakcji sprzedaży – nigdy nie został stronie umowy kredytowej Wiesławie Górzyńskiej dostarczony i stąd nie było płatności rat kredytowych.

Z tych wersji, miarkując dowody z dokumentów, Sąd uznaje za wiarygodną tą przedstawioną przez małżonków Górzyńskich, gdyż odpowiada ona także zasadom doświadczenia życiowego i praktyce obrotu gospodarczego (rzetelności obrotu gospodarczego)”.

Str. 11    
„Wreszcie nawet gdyby przyjąć faktycznie, że Ferdynand Górny dokonywał jakichś czynności w mieszkaniu oskarżonego nie da się wykluczyć, że owe usługi dotyczyły innego komputera, niźli ten objęty zamówieniem, skoro w tym samym czasie oskarżony posiadał w domu i inne komputery”.

Str. 11-12    
„Na koniec jedynie należy zauważyć, że nawet gdyby podzielić wersję sprawy przedstawioną przez Ferdynanda Górnego, iż faktycznie był on wywiązał się z umowy dotyczącej dostarczenia komputera (zamontował go w mieszkaniu Górzyńskich) a nie spełniał on oczekiwań w tym zakresie zgłaszanych przez oskarżonych, czy też wynikało to z nieumiejętności obsługi sprzętu przez nich, to i tak zdaniem Sądu trudno mówić o przestępstwie oszustwa, skoro tego typu kwestie winny być oceniane w aspekcie słuszności lub nie roszczeń kupującego wobec sprzedawcy, zamawiającego względem wykonującego zamówienie z tytułu odpowiedzialności za wady towaru (z rękojmi wówczas, czy gwarancji jeśli takowej udzielono).

W tym kontekście zatem brak płatności owych rat kredytowych uwarunkowany wadliwością dostarczonego sprzętu, czy nawet nieumiejętnością jego obsługi, zdaniem Sądu dekompletuje zajście w sprawie przestępstwa oszustwa, gdyż  żadnemu z oskarżonych nie da się wykazać, by mieli ukierunkowany bezpośredni zamiar oszukania kogokolwiek.

Brak płatności w takim przypadku wynikłby bowiem z tego, że byli oni niezadowoleni z usług świadczonych przez Ferdynanda Górnego i w tym kontekście trudno mówić o przestępstwie oszustwa, a sprawa winna znaleźć obraz w ewentualnych roszczeniach cywilnych i to na linii bank-sprzedawca, sprzedawca-dostawca, dostawca-kupujący, czy sprzedawca-kupujący’.

 

Sąd zauważył też i podniósł nieprawidłowości w działaniach firmy „Credo” Sp. z o.o. i Banku PKO BP, konstatując, że przez brak staranności tychże powstawało niebezpieczeństwo niedostarczenia przedmiotu umowy kupującemu

Str. 5-6
„Co się tyczy pozostałych dowodów osobowych, to jak już napomknięto wyżej niewiele wniosły one dla rozwikłania sprawy. Okoliczności z nich wynikające jedynie pośrednio dotykają jej realiów i zasadzie dotyczą prawidłowości lub nie postępowania firm Credo oraz banku kredytującego, ich pracowników w zakresie związanym z zawarciem umowy, wykonaniem owej umowy.

W tym kontekście dublują to, co wynika już z materiału dowodowego z dokumentów (umowy kredytowej, regulaminów kredytowania, zasad współpracy).

I tak zeznania świadka Pichura pokazują, że faktycznie nie przykładano stosownej miary do procedur obowiązujących przy udzielaniu kredytów gotówkowych na zakup towarów na raty, mimo ich istnienia i to w późniejszych latach doprowadzało do rozwiązywania umów o współpracy ze sklepami oraz windykacji przedmiotów tychże umów.

Podobnie rzecz się ma o ile idzie o zeznania świadka Dawida Antczaka, ten jedynie dodatkowo wspomina, że po upływie 2 lat od zawarcia umowy kredytowej firma Credo nabyła od Banku wierzytelność wobec Wiesławy Górzyńskiej – z uwagi na brak płatności. Relacje tej osoby mają o tyle istotne znaczenie dla sprawy, że zwraca on w nich uwagę na to, że w systemie komputerowym firmy Credo istnieje wpis z dnia 4 grudnia 2001 r., z którego wynika, że kredytobiorczyni już kilkakrotnie firmie wyjaśniała, że została oszukana przez sklep.  To pokazuje, że nie jest tak, że dopiero sprawa oszustwa ujrzała światło dzienne w maju 2002 r. (kiedy to złożono zawiadomienie i wszczęto postępowanie przygotowawcze), lecz znacznie wcześniej i to był faktyczny powód braku płatności do umowy kredytowej.

Odnosząc się dalej do relacji świadka Agaty Kubiak to ta poza okolicznościami dotyczącymi samej umowy i jej realizacji, procedur z tym związanych, podnosi także, że pomiędzy bankiem a kredytobiorczynią odbywała się wymiana korespondencji i kontakty ustne zmierzające do wykreślenia jej danych z rejestru nierzetelnych dłużników, co ostatecznie faktycznie zaszło.

Dowody z zeznań tych trzech osób Sąd podziela w całej rozciągłości. Są one spójne wewnętrznie, ale i pomiędzy sobą, a nadto pokrywają się z tym, co już wynika z dowodów z dokumentów, którym Sąd daje wiarę”.

Str. 8-9    
„Dość w tym miejscu powiedzieć, że środki finansowe na poczet realizacji umowy sprzedaży właściciel sklepu „U Szandora” otrzymał jeszcze tego samego dnia, co podpisanie umowy kredytowej.

W tym kontekście nie zachowano elementarnych wymogów staranności, których dochowanie na etapie zawierania transakcji sprzedaży i kredytu mogło wyeliminować niebezpieczeństwo niedostarczenia przedmiotu umowy kupującemu.

Jeśli natomiast tak jak w sprawie sprzedawca, czy kredytodawca nie dba o własne interesy na poszczególnych etapach finalizowania transakcji – nie dokumentując ich zgodnie z procedurami w tym zakresie obowiązującymi, czy nawet przy ich braku w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem (dokumentami wydania towaru), dopuszczając do sytuacji, że transakcja kredytu jest zawierana wcześniej, niźli dostarczenie przedmiotu umowy, który to przedmiot jest nabywany przez sprzedawcę dopiero od osoby trzeciej i nie ma na to rachunku (który, gdy się pojawia, po pewnym czasie od faktycznej daty transakcji okazuje się być fałszywym) nie może żądać od Sądu (za pośrednictwem organów ścigania) ustalenia, że w rzeczywistości towar został wydany przy zawarciu umowy i to zgodnie z jej postanowieniami, bo tego typu okoliczności  prowadzą do wnioskowania zgoła odmiennego”.

Str. 9-10    
„Cały problem jednakże tkwi w tym, by redagowanie poszczególnych elementów transakcji składających się na umowę złożoną odbywało się w rzetelny i logiczny sposób, o czym w sprawie mowy być nie może.
Skoro bowiem tego samego dnia następuje zawarcie umowy i w tym samym dniu są zwracane sprzedawcy środki finansowe, to nie ma nawet możliwości weryfikacji owej umowy u kredytodawcy. Taki mechanizm redagowania umów jak w sprawie zachęca nieuczciwe podmioty do dokonywania oszustw.
I jako taki jedynie utwierdza Sąd w przekonaniu, że nie dbające o swe interesy majątkowe podmioty nie zasługują na ochronę prawną”.

Str. 10    
„W tym kontekście zatem zdaniem Sądu nie da się dookreślić, czy składając zamówienie Janusz Górzyński chciał oszukać Zenona Bielę, czy firmy kredytujące co do tego jaki był jego rzeczywisty zamiar, czy zamiar jego małżonki.

Doświadczenie życiowe uczy jednak, że był zainteresowany, czy jego żona pozyskaniem sprzętu i to nie po to, by go następnie zbyć, lecz by służył do prowadzonej działalności jemu, czy żonie.

Gdyby chciał go zbyć nie silił by się na wskazywanie parametrów, tylko kupiłby pierwszą lepszą rzecz i próbował ją następnie odsprzedać, po to by uzyskać przysporzenie pieniężne.

To także pokazuje, że jeśli nawet Ferdynand Górny coś u niego robił – jak twierdzi w swych zeznaniach – to istotne jest na ile był się wywiązał z oczekiwań co do co do przedmiotu kredytowania formułowanych przez Janusza Górzyńskiego, czy też jego małżonkę do niego, ale i zwłaszcza do Zenona Bieli, który ów towar na kredyt sprzedawał.

W tym kontekście zatem Biela miał oczywisty interes w tym, by doglądać jak stoją sprawy pomiędzy Górzyńskimi a Górnym.

Tutaj także jawi się kolejny paradoks, że nie dał on sobie nawet szansy na ową kontrolę, skoro związał się zamówieniem z terminem dostawy do 15 sierpnia 1999 r., a tymczasem przedmiot kredytował już 30 lipca 1999 r.

To także jest wymownym dowodem na niezachowanie należytej staranności przy doglądaniu własnych interesów przez Zenona Bielę, a jednocześnie przesądza, że nie dochował on warunków współpracy, które uzgodnił z firmą Credo”.

--------------------------

A zatem, nie ma żadnych dowodów poza mętnymi wyjaśnieniami oszustów Bieli i Górnego, aby Janusz i Wiesława Górzyńscy popełnili jakiekolwiek czyn zabroniony. Powstaje pytanie, czemu miało służyć nękanie Górzyńskich przez organa ścigania w tej sprawie, trwające 10 lat?



Pytania do Prokuratora Generalnego i Generała Rapackiego

Panie Prokuratorze Generalny, mam uprzejme pytanie, czy długo Pan jeszcze zamierza tolerować niekompetencję i stronniczość podległych Panu prokuratorów i to na stanowiskach kierowniczych? Jak długo pokrzywdzeni, w tym przypadku Janusz i Wiesława Górzyńscy oszukani przez Bielę i Górnego, nie będą znajdować należnej im ochrony w organach ścigania, a wprost przeciwnie organa te będą występowały w roli popleczników rzeczywistych przestępców?

Generale Rapacki, co Pan zrobił od czasu mojego ostatniego listu, aby komisarz Artur Michalak, najprawdopodobniej powinowaty Prokurator Beaty Przybylskiej-Michalak, współautor fałszywego oskarżenia małżonków Górzyńskich nie zajmował nadal zaszczytnego stanowiska śledczego w szeregach Policji?

Dziennikarzu Wybranowski, może by się Pan wypowiedział na temat wyroku zapadłego w niniejszej sprawie w związku z Pana publicznymi wypowiedziami na ten temat w lutym 2010 roku? Podobno Pan badał tą sprawę? Ciekawe w jaki sposób? W aktach nie ma żadnych śladów Pańskiego „badania”.

Oczekuję merytorycznych wypowiedzi w niniejszej sprawie.

3 komentarze

avatar użytkownika Rebeliantka

1. Więcej szczegółów

tutaj i tutaj

pzdr

Rebeliantka

avatar użytkownika circ

3. Ta sprawa pokazuje, że walka tylko o wygranie sprawy

niewiele daje, bo nie usuwa żródeł zła, a sprawcy powiązani w mafijną sieć nadal mają się dobrze.
Działanie ilu ludzi w rzeczywistości złożyło się na tę straszną krzywdę?
Cały zły system sądownictwa w górę, aż do ministra, cała policja, aż do Komendy Głównej i wiele innych urzędów, mediów i prywatnych grup.

Pokazuje to bezmiar zgnilizny tego państwa, jego ustroju i władzy.
Potem jeszcze słyszmy szyderstwa z pokrzywdzonego narodu.

Proprium ingenii humani est odisse, quem laeseris. - W naturze ludzkiej leży nienawidzić tych, których się skrzywdziło. (Tacitus)

Ostatnio zmieniony przez circ o wt., 28/09/2010 - 02:02.