Orędzie Fatimskie vs „Mistrz i Małgorzata”, dwie wizje rzeczywistości
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o Objawieniach Fatimskim zdziwiłem się, wagą jaka przywiązywały one do tego co dzieje się w Rosji. Od zawsze Rosja wydawała mi się bardziej terytorium niż państwem a władza w Rosji bardziej gangiem niż czymkolwiek innym. Stąd ten niepohamowany pęd do rozprzestrzeniania się. Stalin z resztą bardzo dokładnie zdefiniowała Rosję jako teren, na którym postawił swoją stopę żołnierz radziecki.
Rosja bowiem nie jest państwem – strukturą społeczna na jakimś terytorium a jedynie strukturą społeczną. Owszem potrzebuje jakiegoś terytorium, jak każdy człowiek i w związku z tym i każda struktura społeczna, ale tak naprawdę nie musi to być jakieś konkretne terytorium.
Kościół został założony przez Chrystusa, ale jego kształt został określony za pośrednictwem św. Pawła. Jeśli zaś czytamy jakie wymagania stawia on przed kapłanami, to każdy uważny czytelnik musi się zdziwić. Po pierwsze ma być mężem jednej żony a nie mieć ich kilku, po drugie nie może się upijać, po trzecie ma ani nie bić, ani inaczej nie męczyć domowników , nie łupić podróżnych. Ma też głosić Słowo, ale na zgromadzeniach Kościoła zabierać głos mają ci, którzy otrzymali dar prorokowania! To nie musi być diakon! I ten Kościół bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Natomiast, wraz ze wzrostem oczekiwań od kapłanów Kościół zaczynał być wypierany z tych terenów, na których powstał. Przecież miejsca tak dobrze znane z Ewangelii, głównie w Azji Mniejszej są praktycznie bez Chrześcijaństwa.
Proces zanikania Chrześcijaństwa przebiegał równolegle do wzrostu oczekiwań od kapłanów. Kapłani mieli być coraz bardziej wspaniali. Nie tylko pełnić funkcje liturgiczne, ale również administracyjne, a dodatkowo być również być dobrymi nauczycielami życia. Stoi to trochę wbrew Ewangelii, bo Chrystus zakazał nazywania kogokolwiek „rabe”, bo zakazał mówienia o kimkolwiek , że jest dobrym człowiekiem.
Rzecz w tym, że zawsze możemy podnieść poziom wymagań, że nikt nie będzie mógł go spełnić.
W rezultacie, jeśli będziemy tak myśleć, to zawsze będziemy mieć pretensje do kapłanów, że nie spełniają oczekiwań, ze są kiepscy a w rezultacie, że Kościół też nie spełnia swojego zadania- czyli taki jaki jest nikomu nie służy! To ułatwia jego porzucenie z winy kapłanów.
O ile diabelską odpowiedzią na Chrystusa był Seneka, o tyle przypuszczam, że odpowiedzią na Fatimę był „Mistrz i Małgorzata”. To co Bułhakow nam przekazuje, to stwierdzenie, że ludzie są dobrzy z natury i nawet działania złego tego nie zmieniają. Diabeł zaś po zaprowadzeniu porządku w Moskwie udaje się do Watykanu.
Tam też zaczęto mówić, że w sumie ludzie są dobrzy a kapłani mają być jeszcze lepsi. Ponieważ jest to niemożliwe, by kapłani byli zdecydowanie lepsi od innych ludzi zaczęto wady kapłanów ukrywać a przez to do Kościoła wkradło się kłamstwo. W katolickiej Austrii, w Salzburgu stoi bardzo piękny pałac. Ten pałac wybudował biskup dla swojej, chyba żony i jedenaściorga dzieci, które z nią miał. W tej chwili było by to niemożliwe. Nawet gdyby jakiś biskup miał tyle dzieci, to musiał by ten fakt ukrywać i pogrążać się w kłamstwie. Zwracam przy tym uwagę, że ten biskup nie przekroczył wymagań postawionych w pismach św. Pawła! Nie był więc człowiekiem na nie swoim miejscu! Austria zaś przy wszystkich swoich wadach była jednak krajem opartym o moralność. To samo dotyczy tzw. pruderii, która z czasem stała się wzorem moralności. Pruderia była wymysłem zlaicyzowanych mieszczan i znacznie przekraczała wymogi moralne stawiane w Ewangelii. W rezultacie zaczęła pogrążać ludzi w kłamstwie, zaczęła tworzyć ciemną stronę życia, stronę gdzie nie obowiązywały żadne normy, żadne hamulce i życie społeczne zaczęło być nieznośne.
Dlaczego Rosja jest w Objawieniach Fatimskich kwintesencją zła. Otóż jeżeli oderwiemy się od miejsca, w którym żyjemy a zaczniemy żyć tylko w przestrzeni społecznej, to mamy olbrzymi problem z prawdą, bo nie mamy kryterium falsyfikującego. Wtedy prawdą jest wypowiedź szefa. Nie możemy się odnosić do tego co widzimy w świecie realnym, bo on jest wyłączony z porządku społecznego, on nie ma znaczenia i nie może zaprzeczyć słowom! Czyli człowiek jest zdany tylko na swojego szefa, ale zgodnie z Bułhakowem i tak nie przestanie być dobry, bo taki jest z natury! To działa jak znieczulenie przy zabiegu implementacji zła w ludzkie mózgi.
Cóż więc mamy robić?
Po pierwsze więcej oczekiwać od siebie a mniej od kapłanów. Jeśli msze są odprawiane terminowo i kapłan czyta co ma do przeczytania, to swoje obowiązki wykonuje!
Nie każdy z nich musi mieć dar prorokowania - i o tym też trzeba pamiętać. Po drugie kwestia spowiedzi. Spowiedź w pierwotnym kościele była publiczna i odpuszczenie grzechów było czynnością wspólną całego zgromadzenia. Spowiedź taka jak ją znamy nie jest dokładnie tą, która była ważnym elementem budowy Kościoła w pierwszych wiekach i która tak wzmacniała pierwszych chrześcijan. Pozwalała im bowiem żyć jawnie w poczuciu akceptacji społecznej. Oczywiście nie wejdzie dwa razy do tej samej rzeki, ale musimy mieć większe wyrozumienie dla samych siebie. Inaczej sami się pożremy.
Przy czym zaznaczam, mówię o prządku moralnym a nie państwowym. Nie można tych zasad przenosić bez żadnej refleksji na stosunki państwowe. To inny porządek i oczywiście też powinien być moralny, ale ze względu na jego charakter nie możemy nie oceniać ludzi pełniących funkcje państwowe i w ich zakresie. Jednak pozbawienie funkcji państwowej nie może być dla nikogo karą, czyli funkcja państwowa, publiczna nie może dawać żadnych specyficznych profitów, nie do uzyskania gdzie indziej i dopiero wtedy będziemy mieli swobodę oceny działania tych ludzi.
Jeżeli zaś jak w Rosji, wszelkie profity umożliwiające ludziom życie powyżej poziomu wegetacji i to najczęściej terminalnej są związane z aparatem władzy, to praktycznie uniemożliwia to oceną osób sprawujących władzę, bo każda ocena jest związana z karą a np. brak wystarczających sukcesów nie jest jeszcze powodem do kary, a tylko do niewyróżniania!
I rzeczywiście ten system społeczny jest dokładnym zaprzeczeniem systemu zaproponowanemu w Ewangelii.
Nie znam trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, ale wiem, że podział ksiąg Pisma Świętego na rozdziały jest późniejszy i nie jest natchniony- tak mówi Kościół. Jeśli ktoś zacznie czytać Pismo Święte z pominięciem później wprowadzonych podziałów tekstu, to być może zrozumie o wiele więcej z Objawienia i być może inaczej zacznie patrzeć na świat.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
13 komentarzy
1. Jestem sceptykiem...
Odkąd pamiętam jestem sceptykiem. Będąc szkolnym dzieckiem zapytałem Księdza katechetę dlaczego Kościół stosuje odpowiedzialność zbiorową. Chodziło mnie o to, że nowy człowiek rodzi się obciążony "grzechem pierworodnym". Klapa... Ksiądz mógł dać jedną odpowiedź: głupi jesteś i niech przyjdzie twój ojciec.
I tak to trwa do dziś. Można powiedzieć, że jestem katolikiem praktykującym, ale wątpiącym. Wątpiącym we wszystkie "prawdy objawione" prócz prawd historycznych.
Żeby przejść do twoich rozważań o kapłaństwie to spieszę donieść, że jako zwykły szary człowieczek, były robol fizyczny, nie byłem i nie jestem w stanie zrozumieć biblijnej "Księgi Kapłaństwa". Bo co z niej wynika? Wynika to, że Jahwe nakazał ówczesnym kandydatom do stanu kapłaństwa oblewać ołtarz krwią bydlątek i palić mięso oraz tłuszcz, która to woń spalenizny była "miła Bogu". Instruuje o tym na kilkudziesięciu stronach w szczegółach nie do pojęcia! Wybacz, ale to się w prostym łbie nie mieści.
Twierdzisz w swoim wywodzie, że kapłan w Kościele chrześcijańskim to tylko urzędnik administrujący parafią. Nie zgodzę się z tym. Kapłan, MÓJ KAPŁAN, musi być człowiekiem tak uczonym i empatycznym, żeby potrafił mnie objaśnić zawiłości MOJEJ WIARY. Już nie wspomnę o umiejętności organizowania DO KOŚCIOŁA wspólnoty parafialnej.
Zmierzam do tego, że tak zwanych "objawień fatimskich" nikt jeszcze prostemu ludowi nie potrafił wyjaśnić. Dużo by o tym dyskutować, ale takie dysputy muszą odbywać się "w realu" a nie na forach internetowych.
Zostawmy to teologom i filozofom, bo jeśli kapłani każą mi wierzyć w to, co usłyszawszy w stanie szoku potrafiły powtórzyć niepiśmienne "pastuszki", co zostało potem spisane przez tych, którzy chcieli te "objawienie" użyć do swoich celów (choćby tylko politycznych) i to w czasach, kiedy większość wieśniaków nie wiedziała, że coś takiego jak Rosja, car, Lenin, WKP(b) są gdzieś na świecie, to pozwól, że sceptykiem pozostanę do końca moich dni.
PS. Fatima - miasto w Portugalii, leżące w centrum kraju. Leży w środkowej Portugalii, w dystrykcie Santarém, na południowy wschód od miasta Leiria. W roku 1917 analfabetyzm w Portugalii był na podobnym poziomie jak w Rosji. Teraz "objawienia" napędzają tam turystykę. I tego się trzymajmy! :)
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
2. @Morsik
Z tymi obrzędami, to rzeczywiście ciekawa sprawa, podobnie jak z szabasem. Jedno i drugi przykazanie ma charakter czysto ekonomiczny. Po to by wspólnot mogła funkcjonować, trzeba w zwykłych czasach zużywać nieco więcej bardzo ówcześnie cennego mięsa niż wynikało by to z potrzeb codziennych, Jak przychodził głód ofiar było mniej. Podobnie było z obowiązkeim przerwania wszystkich prac w sobotę na jeden dzień. Na każdą sobotę trzeba było wszystkie czynności zakończyć, więc ryzyko dotyczyło tylko ostatnich 6 dni. A to, że katecheta nie potrafił niczego wyjaśnić, to rzekłbym ... norma. Wiarę ma się z domu i środowiska i o tym mówię.
uparty
3. Wiarę?
Wiarę w co?! W to, że smród palonego mięsa i rozkładającej się krwi była "miła Bogu"? Czy w to, że "polityczni" interpretatorzy opowieści niepiśmiennych pastuszków wciskali prostym Portugalczykom powstawanie ZSRR?
Bez przesady...
To jest tak, ja z niedzielą. Podobno Bóg po stworzeniu Świata w ten siódmy dzień odpoczywał. To dlaczego podczas mszy Kapłan przy ołtarzu wciska mnie ciemnotę, że niedziela, to pierwszy dzień tygodnia?
Dajmy spokój tym rozważaniom, weźmy się lepiej za obracanie na rożnach naszych przygłupich polityków. Będzie to bardziej bezpieczne, bo nawet marnej jakości kapłan odpuka takie grzeszki. :)
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
4. UPARTY
Witam.
...Jeśli msze są odprawiane terminowo i kapłan czyta co ma do przeczytania, to swoje obowiązki wykonuje!...
Pozwolę sobie zadać pierwsze, podstawowe pytanie, które nasuwa się po przeczytaniu powyższego
- CZYM dla UPARTEGO jest Msza Święta?
***
...Nie znam trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, ale wiem, że podział ksiąg Pisma Świętego na rozdziały jest późniejszy i nie jest natchniony- tak mówi Kościół.
Kolejne pytanie:
Czy aby UPARTY nie pomylił TALMUDU z Pismem Świętym ( tu od razu wyjaśniam, że mam na myśli Stary i Nowy Testament)
***
Polecam w tym wątku wnikliwą lekturę:
Ks. Prof. MICHAŁ PORADOWSKI: TALMUD czy BIBLIA ?
Jeszcze pozwolę sobie dodać:
PROTESTANTYZACJA KATOLICYZMU - Ks. Prof. Michał Poradowski
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
5. @Intix
Nie pomyliłem Pisma Świętego i Talmudu a Msza Święta to moment w którym obcuje z Panem Moim Jezusem. Natomiast co czytania to przypominam Ewangelię sw. Jana i stwierdzeniae że Chrystus jest przede wszystkim tym co mówi. Stąd tak ważne jest czytanie.
uparty
6. Tylko, że...
...te "czytania" dla współczesnego uczestnika Mszy świętej są coraz bardziej niezrozumiałe i zagmatwane. To, co pisane było dla ludzi antyku nie zostało dostosowane do ludzi żyjących 2000 lat później. Ciekawi mnie tylko, że dzisiejsi wierni łykają wszystko nie rozumiejąc niczego.
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
7. Morsiku
może to Ty nie rozumiesz? Dlaczego uważasz, że wierni nie rozumieją Słowa Bożego?
Wystarczy zobaczyć dalej własnego nosa.
http://gosc.pl/doc/3587560.Ale-to-wciaga
W Rusocicach ludzie (w ilościach hurtowych!) czytają Pismo Święte. Tak niesie wieść. Jak zaraził Ksiądz parafian miłością do Biblii?
Od chwili gdy zostałem proboszczem w tej podkrakowskiej wsi, wykorzystywałem formy pobożności, które ludzie znali i cenili. Nie dokonywałem gwałtownych, rewolucyjnych ruchów. Starałem się budzić u parafian głód słowa Bożego w ten sposób, że każdego dnia w czasie Mszy komentowałem Ewangelię. Dzień w dzień ludzie słyszeli komentarz do słowa Bożego. Już na początku mej posługi powstała pierwsza grupa biblijna. Czytaliśmy Ewangelię. Po kolei. To znakomita metoda propagowana przez ks. prof. Edwarda Stańka, dzięki któremu wszedłem w świat Ojców Kościoła, moich mistrzów w czytaniu Biblii. Zachęciłem ludzi, by odkryli na nowo nabożeństwa majowe przy kapliczkach. Przychodzili. Maj się skończył, więc w tych samych miejscach zaczęliśmy odprawiać nabożeństwa czerwcowe. Przyszedł jednak lipiec i zabrakło pomysłu na nabożeństwa przy kapliczkach. (śmiech) Ludzie zaczęli spotykać się u siebie w domach, w ogrodach, raz w tygodniu. Powstały cztery grupy. Ruszyły „ogniska modlitewne”, w których rozważano czytania niedzielne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. @Morsik
To jest właśnie problem, dla mnie sa te czytania proste jak przysłowiowy drut, bo jak się czyta Pismo Święte to zaczyna się myśleć tak jak ono jest napisane i wtedy okazuje się, że ludzkie zachowania i poglądy są zadziwiająco niezmienne. Dzięki temu można zobaczyć jakie zachowania do czego prowadzą. To duży dla nas ludzi dar.
uparty
9. Bardzo dobrze, ze czyatją.
Ja też czytam. Po wielokroć. Ja wiem, że jestem głupszy od parafian w Rusocicach, ale od kilkudziesięciu lat nie spotkałem żadnego Kapłana, który by mi mógł cokolwiek rozjaśnić, choćby "w temacie" miłego Bogu smrodu palonego mięsa.
W poniedziałek był u mnie proboszcz (z tytułem doktora! wykładowca!). Proboszcz ten przypomina parafianom, żeby na stole, na czas wizyty, położyć Biblię. No to ja położyłem, ale ośmieliłem się zadać pytanie odnośnie "Księgi Kapłaństwa". Bardzo szybko się pożegnał i wręcz wybiegł.
Tak samo jest z "Orędziem fatimskim". Bardzo wielu się tym fascynuje, ale jeszcze nie spotkałem nikogo, kto by umiał to wytłumaczyć w kontekście: "wierni 1917 i wierni 2017".
Jednak pozostanę "wiernym" sceptykiem. :)
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
10. UPARTY...
...a ja wiele zawartych tam myśli nie rozumiem. Mam do tego pełne prawo. A nie rozumiem chyba dlatego, że piszących te myśli i mnie dzieli 2000 lat. Po prostu, nie udaję, że wszystko dla mnie jest jasne.
Może przez te 2000 lat tak się zaśmiecił mój móżdżek ptasi? :)
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
11. Morsiku
co Ty wciąz o tym spalonym mięsie?
http://www.cyrylimetody.marianie.pl/marianie/slowo_IV.htm
Smród sprawia przyjemność demonowi, zapach Bogu. ... córką Raguela (do którego przyszedł celem odebrania długu), dymem powstałym ze spalonego ... Na ile bowiem modlitwa nienawistna jest szatanowi, na tyle miła jest Bogu. ... Palenie się mięsa nie mogło tego dostarczyć, ponieważ dym i swąd ze spalania mięsa ma ...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. I tak nie zrozumiem, bo...
...jest to dorabianie przez Uczonych Teologów ideologii do czegoś, czego nie można rozumem pojąć. Polecam uważne przeczytanie końcówki "Księgi Wyjścia" (szczegółowa instrukcja budowy ołtarza ofiarnego i "przybytku") i, oczywiście, ulubionej przeze mnie "Księgi Kapłaństwa". Po tej lekturze proponuję przedyskutowanie tych "zaleceń" Jahwe w "grupach modlitewnych" z punktu widzenia człowieka współczesnego. Ja tego pojąc nie mogę tak, jak od dzieciństwa nie mogę pojąć "grzechu pierworodnego" Pierwszych Rodziców, który nie wiadomo dlaczego przekłada się na kolejne potomstwa rodzaju ludzkiego w formie "odpowiedzialności zbiorowej".
A co ja tak o tym spalonym mięsie? Bo podobno Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje. To dlaczego swąd spalonego mięsa doprowadza mnie do torsji? :)
Wiara w Boga wcale nie musi iść w parze za ślepą wiarą w interpretacje ludzkie tej wiary; z jej "instrukcją obsługi" wysmażoną przez pokolenia częściowo dla wygody kapłanów.
Do końca pozostanę sceptykiem. :)
PS. To jest tak jak z postem: w jaki sposób ma pościć wegetarianin? Mięsa się nażreć? :)
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
13. @Morsik
Jeśli chodzi o Księgę Kapłańska to wtedy była to woń miła Bogu ale już przed niewolą babilońska stała się wonią obrzydliwą. Pismo Święte jest w swej formie dziełem literackim i tak należy ją czytać. Jest u Izajasza taki opis Królestwa Bożego, w którym on prorokuje, że duże dzikie drapieżniki będą się żywic trawą, by nie zjadać innych zwierząt, jest też opis jak Jerozolima wystrzeli w górę ponad inne pagórki. Czy należy to rozumieć w ten sposób, że zmieni się metabolizm zwierząt, czy należy się spodziewać iż na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego wyrosną góry wyższe od Himalajów a w wywyższonej w ten sposób Jerozolimie nikt nie będzie mógł mieszkać z powodu braku tlenu? Oczywiście że powszechnie znanymi nazwami zwierząt o powszechnie do dzisiaj , czyli przez 2500 lat (!) znanych cechach ukryte są cechy osobowe ludzi i tylko dzięki temu odniesieniu jego proroctwo jest w pełni zrozumiałe do dzisiaj.
To samo dotyczy "miłej Bogu woni". Miłe Bogu jest przestrzegania jego zaleceń, w tym ekonomicznie najtrudniejszego, czyli spalania jedzenia, którego nadmiaru w tamtych czasach nie było. Jeżeli ktoś zdecydował się na taką ofiarę i mniejsze warunki łatwiej spełniał. Gdy jedzenia było więcej, to i te ofiary straciły na znaczeniu. Natomiast kwestia opisu tej czynności jest do dzisiaj jednoznaczna i dzięki zastosowaniu takiej formy do dzisiaj świetnie można zrozumieć co mieli ci ludzie zrobić i dlaczego.
Prawdą bowiem nie jest dokładność opisu, choć opis świadomie nie dokładny często jest kłamstwem, o ile ma wprowadzić ludzi w błąd, im zaszkodzić lub kłamiącemu przynieść korzyść. Synonimem kłamstwa jest we współczesnym języku manipulacja.
uparty