16 października 1978

avatar użytkownika guantanamera

Ta rocznica… Zawsze tak samo ważna… Zawsze te same wspomnie-
nia… Najpierw niedowierzanie… Sprawdzanie… Potem ta radość… Euforia…
Proroczy wiersz Juliusza Słowackiego o słowiańskim papieżu, a jest Nim Polak, Karol Wojtyła, teraz Jan Paweł II…
Poznajemy Jego życiorys… Dowiadujemy się o Nim coraz więcej… Że tak wcześnie stracił Matkę, brata, Ojca… Że był robotnikiem… A potem
rok 1979 i Jego przyjazd do Polski… To wołanie: Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi… Tej ziemi…

I oblicze ziemi się zmienia. Jak mogło się nie zmienić jeżeli był z nami świę
ty?! Jeszcze o tym nie wiedzieliśmy, ale przecież On był świętym juz wtedy … Świętość to przyjaźń z Bogiem… Z Chrystusem… On nas w tę przyjaźń wprowadzał swoim przykładem… Swoją miłością… Więc powstała tamta nasza wiel-
ka wspólnota myśli i czynu – „Solidarność”… Wyzwoliliśmy się spod komu-
nistycznej okupacji…
Wtedy, 16 października 1978 roku jeszcze raz – po tylu bitwach – pod Le-
gnicą, pod Grunwaldem, Wiktorii Wiedeńskiej, po Cudzie nad Wisłą, po obronie Polski we wrześniu 1939, po walce w obronie naszej wiary i cywilizacji w Powstaniu Warszawskim – przekonujemy się, że Pan Bóg ma dla nas, dla naszego Narodu, dla Polski plan. Żebyśmy w Europie zawsze bronili chrześcijaństwa. Żebyśmy bronili go przed azjatyckimi wpływami, ale także przed moralnym zepsuciem Zachodu…
Przed wszelkimi próbami obalania praw Bożych, naturalnych…
Mamy być zawsze Przedmurzem Chrześcijaństwa!
Nasza tożsamość na zawsze, nierozerwalnie związana jest z wiarą w Chry-
stusa! Mieliśmy wśród nas wspaniałych ludzi – błogosławionych, świętych – ks. Jerzy Popiełuszko, Jan Paweł II, którzy całe swoje życie zawierzyli Bogu i Maryi, którzy nawoływali, by zło dobrem zwyciężać !
Dla nich godność każdej osoby ludzkiej, szacunek i miłość Ojczyzny stanowiły były wartościami najwyższymi! I dziś nam tym przypominają nasi świeci! Modlimy się przecież do Nich Litanią Narodu Polskiego! Czy pozostaliśmy wierni Ich nauczaniu?

Tamten dzień... Pozostał w pamięci na zawsze... Ten kawior.. I kawiarnia "Kalinka" ... pisałam o tym ... A potem całe moje życie zaczęło się układać jakby wokół tamtego dnia. I okazało się, że wszytko się w nim łączy...Poświeciłam temu długie wspomnienie - cały cykl ze słowem WIEM w tytułach...
Dzisiaj znów jest rocznica Tamtego Dnia. Dnia, w którym Bóg przypomniał Narodowi Polskiemu, że ma dla niego PLAN...

22 komentarzy

avatar użytkownika guantanamera

1. Ten kawior.. I kawiarnia

Ten kawior.. I kawiarnia "Kalinka" ... pisałam o tym ... tutaj: http://blogmedia24.pl/node/58325

avatar użytkownika Maryla

2. @guantanamera

wtedy wszyscy czuliśmy tę świętość i moc z niej płynącą do naszych serc.

Jak silna była to wiara i jakie góry zaczęliśmy wspólnie przenosic, że siły zła wystraszyły sie tej mocy dobra i zaczęły ją zwalczać siejąc śmierć, prześladowania, rozłąkę rodzin i przyjaciół.

Modlitwa Jana Pawła II:

„Niech nasza droga będzie wspólna. Niech nasza modlitwa będzie pokorna. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

3. Ten obraz ...


I słowa: Niech będzie pochwalony
 Jezus Chrystus!

avatar użytkownika guantanamera

4. @Maryla

siły zła wystraszyły się tej mocy dobra i zaczęły ją zwalczać ...

I do dzisiaj nie przestały. A teraz, odkąd Go nie ma na ziemi, nasiliły ataki...
Ale On nas z Domu Ojca wspomaga... Nie zapominajmy o tym ani na chwilę...

avatar użytkownika guantanamera

5. Moc, którą mamy dźwignąć świat...

W sercach się zacznie światłości Bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc to duch.

A trzeba mocy, byśmy ten pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie papież słowiański
ludowy brat...

avatar użytkownika Maryla

6. @guantanamera

zły wyje tego dnia i wyłazi z nory. Jak za Stalina, czyż to nie czyste szyderstwo z demokracji, która mają te osobniki na szyldach? Jak musi ich Zły dźgać widłami, zeby akurat 16.10.2014 publikować te żałosne pomówienia w tak małym, nędznie małym składzie? Bywalcy i beneficjenci Kościoła Otwartego, byli alkoholicy i byli zakonnicy, nie ma co, ale "szacowne grono".

Apel do władz Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie klerykalizacji kraju
List otwarty polskich naukowców
16.10.2014 20:41

Niniejszy apel nie jest skierowany do Kościoła katolickiego (dalej: Kościoła), ale do władz państwowych.

Kościół, jak każda legalnie działająca organizacja, ma pełne prawo wyrażania swoich poglądów w rozmaitych kwestiach, zwłaszcza moralnych, oraz do podejmowania działań w celu wprowadzania w życie swych postulatów, ale w granicach obowiązującego prawa. Z tego jednak nie wynika, że owe postulaty - wszystkie i zawsze - mają być akceptowane i realizowane przez władze publiczne. Takie też jest stanowisko sporej i stale zwiększającej się liczby Polaków. Jest to wystarczający sygnał dla władz państwowych, aby ściśle przestrzegały zasady neutralności światopoglądowej państwa zagwarantowanej w Konstytucji RP.

Władze RP są nadmiernie uległe wobec roszczeń Kościoła w sprawach finansowych, edukacyjnych, blokowania inicjatyw legislacyjnych w tzw. gorących materiach prawnych i społecznych (np. związki partnerskie, przemoc w rodzinie) czy demonstracyjnego eksponowania symboli religijnych w instytucjach publicznych. Postawa ta nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Bywa, że uroczystości o charakterze państwowym mają przede wszystkim charakter religijny, a władze publiczne stają się dodatkiem do hierarchów kościelnych występujących w roli rzeczywistych gospodarzy. Prowadzi to do degradacji państwa i obniżenia jego prestiżu w skali krajowej, a nawet międzynarodowej.

Spotykamy się także z działaniami przedstawicieli Kościoła o charakterze bliskim kolizji z prawem lub przekraczającym tę barierę w postaci wzywania do naruszania prawa, gróźb pod adresem osób rezygnujących z katechezy w szkole, zmuszania uczniów do uczestniczenia w obrzędach religijnych, domagania się przez szkoły ujawniania przez rodziców lub uczniów swojego światopoglądu, obrażania ludzi niewierzących w publicznych wypowiedziach duchownych czy nawet deprecjonowania najwyższych przedstawicieli władz państwowych.

Częste przypadki bezczynności organów RP wobec tego rodzaju zaszłości mają bardzo negatywny skutek dla spójności społecznej i winny być zastąpione działaniami mającymi na celu pełne urzeczywistnienie ustrojowych podstaw państwa polskiego i jego porządku prawnego, tak jak tego wymaga konstytucja i inne ustawy.

Sygnatariuszami powyższego apelu są profesorowie:

Jerzy Brzeziński (psycholog)

Dariusz Doliński (psycholog)

Ewa Łętowska (prawnik)

Edward Nęcka (psycholog)

Stanisław Obirek (polonista)

Henryk Olszewski (prawnik)

Wiktor Osiatyński (prawnik)

Janusz Reykowski (psycholog)

Henryk Samsonowicz (historyk)

Jan Strelau (psycholog)

Jerzy Szacki (socjolog)

Andrzej Walicki (filozof)

Bogdan Wojciszke (psycholog)

Jan Woleński (filozof)

Mirosław Wyrzykowski (prawnik)

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,16817936,Apel_do_wladz_Rzeczypospolitej_Polsk...

Wywiad z prof. Januszem Reykowskim, członkiem Biura Politycznego KC PZPR
Czego chce opozycja
25 lat temu prof. Janusz Reykowski wyrokował, czym poskutkują obrady Okrągłego Stołu, punktował zagrożenia, podkreślał potrzebę reform. Prof. Reykowski, wówczas członek Biura Politycznego KC PZPR, udzielił wywiadu Marianowi Turskiemu.[Wywiad ukazał się 25 lutego 1989 roku (POLITYKA nr 8/1660)]
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1569781,1,wywiad-z-prof...

Powinniśmy wypowiedzieć konkordat. W przeciwnym razie Polska stanie się państwem fundamentalistycznym. Jesteśmy już w pół drogi - mówi w "Newsweeku" pisarz i prawnik Wiktor Osiatyński.

Osiatyński uważa, że uprzywilejowana pozycja sprawiła, że "religia w swoich założeniach oparta na miłości bliźniego, ustąpiła miejsca instytucji ferującej wyroki, ziejącej jadem, nienawiścią i zemstą".
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Wiktor-Osiatynski-Polska-powinna-...

To był tragiczny pontyfikat. Benedykt XVI zaszkodził Kościołowi, posługiwał się intrygami, w ogóle nie radził sobie z problemami – przekonywał w RMF FM prof. Stanisław Obirek, teolog, były jezuita. Jak stwierdził, papież powinien być wybierany na 8-letnią kadencję.

Prof. Stanisław Obirek nie ma dobrego zdania o pontyfikacie Benedykta XVI. Twierdzi także, iż podeszły wiek nie był jedyną przyczyną decyzji o abdykacji. "Papieża złamało poczucie niemożności zrobienia czegokolwiek sensowego. Był osaczony przez media, z drugiej strony kuria rzymska była niezadowolona. Poczuł się bezsilny" – stwierdził były jezuita.

Prof. Stanisław Obirek
teolog, były jezuita

Benedykt XVI rozminął się z rzeczywistością. Chciał, by rzeczywistość była taka, jaką sobie wymarzył, zgodną z doktryną. My żyjemy w świecie postmodernistycznym, chaotycznym.
http://natemat.pl/50589,prof-stanislaw-obirek-tragiczny-pontyfikat-kaden...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

7. "Kościół" wyborczej"

taki temat zostanie podjęty jutro w Radio Maryja w Rozmowach niedokończonych...
My, Polacy, polscy katolicy będziemy rozmawiać o ICH propagandzie skierowanej przeciw zupełnie podstawowym zasadom moralnym. I oczywiście przeciw nam, bo to my tworzymy Kościół. To NAM chcieliby zamknąć usta.
Sądowymi wyrokami chcą zakazać mówienia prawdy! Przykład ostatnich dni: wyrokiem sądu chce się zakazać formułowania logicznego i prawdziwego twierdzenia, że pozbawienie życia dziecka nienarodzonego jest jego zabiciem.
Program w TV Trwam o 18.15 , w Radio Maryja o 21.30.

św. Jan Paweł II powiedział: "Ja Panu Bogu dziękuję codziennie, że jest w Polsce takie radio... Co się nazywa radio Maryja!"

avatar użytkownika guantanamera

8. @Maryla

Wydali (czy wydalili z siebie) to coś akurat wczoraj, bo nie mogą darować Janowi Pawłowi II tych jasnych słów o międzynarodowym spisku - spisku w tej ale także innych sprawach:
"Niezależnie od intencji, które bywają różne i mogą się nawet wydawać przekonujące czy wręcz powoływać się na zasadę solidarności, stoimy tu w rzeczywistości wobec obiektywnego "spisku przeciw życiu", w który zamieszane są także instytucje międzynarodowe, zajmujące się propagowaniem i planowaniem prawdziwych kampanii na rzecz upowszechnienia antykoncepcji, sterylizacji i aborcji. Nie można na koniec zaprzeczyć, że również środki społecznego przekazu biorą często udział w tym spisku, utwierdzając w opinii publicznej ową kulturę, która uważa stosowanie antykoncepcji, sterylizacji, aborcji, a nawet eutanazji za przejaw postępu i zdobycz wolności, natomiast postawę bezwarunkowej obrony życia ukazują jako wrogą wolności i postępowi."(Ewangelium vitae,17)

avatar użytkownika guantanamera

9. 17 października 1978 Jan Paweł II

w Kaplicy Sykstyńskiej wygłosił przemówienie do kardynałów-elektorów na zakończenie konklawe.
Streszczenie za: http://www.centrumjp2.pl/wikijp2/index.php?title=Przem%C3%B3wienie_do_ka...

Przemówienie to – wygłoszone w jednym z najsłynniejszych i najpiękniejszych wnętrz świata – jest unikalne i niezwykłe już ze stricte formalnego powodu. Jest to bowiem jedyny tekst, jaki Jan Paweł II wypowiedział lub napisał podczas swojego pontyfikatu, używając typowej od wielu stuleci dla papieży formy my. Potem już nigdy do tej formy nie wróci.

Nowo wybrany Papież, zamykając trzydniowe konklawe, zgodnie ze zwyczajem w przemówieniu skierowanym do kolegium kardynalskiego zarysował priorytety swojego pontyfikatu. Postanowił uwydatnić pewne główne zagadnienia, jak gdyby linie kierunkowe, które – jak to sam sformułował – uważamy za rzecz największej wagi, do których – jak zamierzamy i jak z pomocą Bożą ufamy – będziemy dążyli nie tylko z napięciem uwagi i woli, ale które również w sposób zdecydowany chcemy wprowadzać w czyn z tą intencją, by one znalazły swój wyraz w prawdziwym życiu Kościoła.

Za najważniejszy swój cel Jan Paweł II uznał urzeczywistnianie nauczania Soboru Watykańskiego II. Naszym niewątpliwym obowiązkiem – mówił – jest staranne doprowadzenie Soboru do skutku. Czyż bowiem ten powszechny Sobór nie jest kamieniem milowym, wydarzeniem największej wagi w dziejach Kościoła, trwających już prawie dwa tysiąclecia, a więc i najważniejszym wydarzeniem w religijnych dziejach świata i czyż nie dotyczy on całej dziedziny kultury ludzkiej?

Sobór ten jednak nie tylko ukazywał Kościołowi nowe horyzonty w relacjach ze światem współczesnym, ale był też przyczyną dramatycznego podziału pomiędzy skrajnymi, ideologicznymi zwolennikami soborowej odnowy a integrystami odrzucającymi prawomocność Soboru i utrzymującymi, że zerwał on ciągłość katolickiej tradycji. Co więcej, Kościół znacząco tracił też swoją wewnętrzną spoistość, via facti zamieniając się w federację Kościołów narodowych. Dlatego Jan Paweł II spośród soborowych dokumentów szczególnie dużo uwagi poświęcił Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium, uznając za szczególnie istotne, aby w jej świetle konsekwentnie rozważać naturę i zadanie Kościoła, jego sposób istnienia i działania.

Odbudowa własnej tożsamości i jedności było podstawowym wyzwaniem stojącym przed Kościołem lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Był to najważniejszy cel ad intra, czyli skierowany do wnętrza Kościoła. Najważniejszym natomiast zadaniem ad extra, sformułowanym już w drugim dniu pontyfikatu, było – zdaniem Jana Pawła II – dążenie do przywrócenia jedności chrześcijan. Nie godzi się Nam na tym miejscu zapomnieć o Braciach, należących do innych Kościołów i do innych wspólnot chrześcijańskich. Sprawa ekumenizmu jest tak ważna i wymagająca tak wielkiej roztropności, że w tej chwili nie wolno Nam o niej milczeć – mówił Jan Paweł II, dodając – że ten godny pożałowania podział między uczniami Chrystusa dla wielu ludzi stanowi przyczynę wahań, a może i zgorszenia.

Trzecim podstawowym priorytetem dla nowo wybranego Papieża była – co jednoznacznie podkreślił – ponadpolityczna posługa w wymiarze międzynarodowym, posługa następcy św. Piotra i Kościoła na rzecz całej ludzkości, wspierająca budowanie pokoju oraz bardziej sprawiedliwego świata.
"Zwracamy się również do wszystkich ludzi, będących Naszymi braćmi jako dzieci wszechmocnego Boga, których kochać i którym służyć winniśmy, okazując im – bez zarozumiałości, lecz ze szczerą pokorą – Naszą wolę oddania się rzeczywistej pracy dla zawsze aktualnej i najważniejszej sprawy pokoju, postępu i sprawiedliwości międzynarodowej" – mówił Papież. "– Nie kieruje Nami żadna intencja mieszania się w sprawy polityczne czy brania udziału w zarządzaniu sprawami doczesnymi: albowiem jak Kościół nie pozwala się zamknąć w żadnych formach ziemskich, tak i My, choć dotykamy palących problemów ludzi i narodów, powodujemy się jedynie racjami religijnymi i moralnymi."

Ani autor tych słów, ani jego słuchacze – kardynałowie – nie zdawali sobie wówczas jeszcze sprawy, jak w konkretny sposób i z jaką mocą słowa sformułowanego przez Jana Pawła II naprędce programu przyobleką się w fakty podczas, jednego z najdłuższych w całej historii Kościoła pontyfikatu Papieża z dalekiego kraju.

avatar użytkownika guantanamera

10. Bp Bronisław Dąbrowski, Rzym 17. 10. 1978:

Sługa Kościoła krakowskiego i całej Polski, zastępca przewodniczącego Episkopatu Polski, powołany został na Sługę Sług Bożych.
Wierzymy, że jest to dzieło nie tylko Ducha Świętego, ale także Maryi, Matki Kościoła i Pani Jasnogórskiej, którą tak gorąco miłuje nowo wybrany Papież.
Wierzymy także, że jest to dzieło modlitwy całego Narodu polskiego, który otrzymuje nagrodę swej wierności Bogu i żywej religijności.
(fragment wypowiedzi)

avatar użytkownika guantanamera

11. Ks. Edward Zacher

który w latach 30-tych uczył religii małego Karola, jako proboszcz parafii Ofiarowania NMP w Wadowicach w dniu 17 października 1978 roku wpisał do ksiąg parafialnych informację o wyborze Karola Wojtyły na papieża...




 Zdjęcie wykonał Chris Niedenthal:
 Papież Jan Paweł II został wybrany wieczorem 16 października 1978 r. Następnego dnia, wcześnie rano, byłem już w Wadowicach. Sfotografowałem moment, kiedy Ks. Edward Zacher dopisuje po łacinie do księgi parafialnej z roku urodzin Karola Wojtyły, że Wojtyła został Papieżem - wspomina autor tej fotografii

avatar użytkownika guantanamera

12. Kardynał Jan Guyot tuż po wyborze Jana Pawła II pisał

dla swoich diecezjan:

Poniedziałek, 16 października. W tym dniu nasza tuluska diecezja czci św. Bernarda z Comminges, wzór duszpasterzy, który zawsze dawał swojemu ludowi przykład doskonałej jedności z papieżem. A z Kościołem powszechnym modlimy się także do św. Małgorzaty Marii, powiernicy Serca Jezusowego, i do św. Jadwigi, księżnej polskiej, której ten naród tak wielką cześć oddaje za jej miłość do ubogich, chorych i uciśnionych.

Po rannych posiedzeniach wydawało się, że wychodzący z Kaplicy Sykstyńskiej kardynałowie mają weselsze twarze, mimo że znowu czarny dym pojawił się na rzymskim niebie. Nasza droga powoli się rozjaśnia. W czasie obiadu rozmowy są ożywione. Przeczuwamy, że się nam gotuje radosne przeżycie.

O godzinie 16.30 wznowienie pracy, ale już pełne nadziei. A potem bez niczyjego nacisku zabłysło światło. Wybór narzuca się sam w sposób, którego nie można było przewidzieć. Trzeba było przeżyć wewnętrzne doświadczenie, żeby dostrzec w tym apostolskim zgromadzeniu jakiś rodzaj tajemniczego oddziaływania Ducha Świętego na najgłębsze pokłady duszy.

Spoglądam na siedzącego po przeciwnej stronie kaplicy kardynała Wojtyłę. Wydaje się być przybity ogromem ciężaru, jaki na niego dopiero co spadł. Głowa jeszcze mocniej wciśnięta w ramiona już bardzo pochylone. Nie potrafi ukryć wzruszenia.

Jakaż to pełna napięcia chwila, kiedy w głębokim milczeniu czeka się od wybranego odpowiedzi na przewidziane rytuałem pytanie zadane uroczyście w imieniu świętego kolegium przez kardynała Villota: "Czy przyjmujesz dokonany przed chwilą kanonicznie wybór twojej osoby na Najwyższego Kapłana?".

Arcybiskup Krakowa powoli głosem przerywanym trochę niespokojnym oddechem, ale jasno - przedstawia powody, które staną się natchnieniem dla jego decyzji. Mimo obaw, które go ogarniają i z których się zwierzy za kilka chwil wobec tłumu, powody te są z istoty swej nadprzyrodzone: umiłowanie Chrystusa, zaufanie Najświętszej Dziewicy, która jest jego Matką, wreszcie przywiązanie do Kościoła i chęć okazania mu posłuszeństwa, bo przecież domaga się on od wybranego; żeby pokornie poddał się woli Bożej. Dlatego i tylko dlatego wypowiada słowo, które wiąże go na zawsze: Accepto - przyjmuję.

Reszta jest znana. Chcąc okazać wierność swoim trzem poprzednikom i kontynuować ich posłannictwo, nowy papież przyjmuje imię Jan Paweł II. Wbrew zaleconej dyskrecji rozlegają się oklaski. Oczy wszystkich błyszczą radośnie. Rzym ma biskupa, a Kościół papieża.

Ojciec święty udaje się do zakrystii, żeby się ubrać w białą sutannę, a skrutatorzy palą kartki używane do głosowań. Na rzymskim niebie pojawiają się kłęby białego dymu, a w tym samym czasie inny, gęsty i prawie czarny dym napełnia nagle wnętrze Kaplicy Sykstyńskiej i niepokoi zebranych w konklawe. Na szczęście jednak rozproszy się ten dym, kiedy Jan Paweł II podejdzie do stopni ołtarza z insygniami swego nowego posłannictwa.

Obrzędy przebiegają tak jak 26 sierpnia tego roku. Kardynałowie elektorzy jeden po drugim podchodzą do najwyższego pasterza Kościoła, żeby mu wyrazić swoje posłuszeństwo. Czeka na nich gorące serce. Jest jednak pewna zmiana! Jan Paweł I przyjmował ich siedząc na tronie, a oni przyklękali, żeby mu okazać uszanowanie. Jan Paweł II nie chce usiąść i każdy stojąc otrzymuje od niego trzykrotny uścisk i słyszy skierowane do siebie słowa doskonale dostosowane do każdego z osobna. (...) Po końcowym Te Deum procesja kardynałów kieruje się ku lodżii bazyliki Świętego Piotra.

W środkach masowego przekazu ukazano radosne okrzyki towarzyszące pojawieniu się papieża i zwrócono uwagę na jego krótkie przemówienie. Trudno jednak wyobrazić sobie widok, jakiego my sami byliśmy świadkami i ogromny entuzjazm całego ludu wyrażającego swoją wiarę przez bezpośrednie przylgnięcie do następcy Piotra. Dzięki telewizji i radiu ten samorzutny pokaz młodości i żywotności Kościoła rozszerzył się i w następnych dniach ogarnął cały świat.

U nowego papieża w tych decydujących chwilach dla jego posługiwania, zarówno w kontaktach z każdym kardynałem z osobna jak w jego przemówieniach do tłumu, pociąga to, że jednoczy on w sobie powagę i delikatność, powagę przywódcy i delikatność matki.

Na zakończenie chciałbym jeszcze raz powrócić do tego, jak bardzo czuliśmy się pokonani przez ten zdumiewający fakt, którego dopiero co na nowo dokonaliśmy. To naprawdę jakaś Siła z wysokości pokrzyżowała nasze rachuby i skierowała nas na nieoczekiwaną drogę. Jeden z kardynałów, mój przyjaciel, mówi o "festiwalu Ducha Świętego". Pewne jest tylko to, że pod koniec pierwszego dnia głosowań niewielu z nas myślało bez cienia wątpliwości, że wybrany zostanie kardynał z Krakowa. Przecież on sam powiedział w przeddzień konklawe: "Jest jeszcze zbyt wcześnie na to, by papieżem został Polak". I oto w kilka godzin wszystko się błyskawicznie zmienia. Jakiś wicher - jak w pierwsze Zielone Święta - rozpędza wszystkie nasze poprzednie przewidywania i godzi nas w braterskiej wspólnocie, która jest źródłem prawdziwej płodności.

Tak jest! Duch Święty nadal działa!

Socjologowie, psychologowie i politycy będą mogli szukać naukowego wyjaśnienia tego zjawiska. Ci, którzy doświadczyli tego od wewnątrz, nie mogą mieć wątpliwości: poza wyobraźnią i dobrą wolą elektorów trzeba uczciwie uznać istnienie ukrytej, choć w sposób najwyższy skutecznej interwencji Boga.

Palec Boży jest w tym!
Dla świata chrześcijańskiego to jak nigdy dotąd czas nadziei, która nie zawodzi, i pokornej wierności Duchowi Świętemu, który "tchnie, kędy chce".

kardynał Jan Guyot

avatar użytkownika guantanamera

13. Pontyfikat "premier" i pozytywnych zaskoczeń...

Pontyfikat Jana Pawła II zaznaczył się całym pasmem najrozmaitszych "rekordów" i "premier", czyli przedsięwzięć podejmowanych po raz pierwszy w dziejach właśnie przez tego Papieża.

Swego rodzaju rekordem czy co najmniej czymś niecodziennym był sam wybór metropolity krakowskiego na biskupa Rzymu - pierwszego nie-Włocha na tym urzędzie od 1522 r., kiedy to 9 stycznia tego roku Papieżem został pochodzący z Utrechtu w Niderlandach Hadrian VI (Adrian Florensz). Kierował on Kościołem zresztą bardzo krótko, bo tylko nieco ponad półtora roku, zmarł 14 września 1523 r. Należy dodać, że papież ten większość dorosłego życia spędził w Rzymie, nie był więc tak do końca cudzoziemcem.
Właściwie dopiero polski kardynał z Krakowa przyszedł do Watykanu rzeczywiście z dalekiego kraju.

"Nowe", które dało o sobie znać w decyzji konklawe, szybko rozszerzyło się na wiele innych dziedzin.

Już w dwa dni po wyborze na papieża Jan Paweł II opuścił Watykan, zrywając z wszelkimi obowiązującymi do tego czasu zwyczajami i etykietami, udając się do kliniki im. A. Gemellego, aby odwiedzić przebywającego tam chorego przyjaciela, biskupa Andrzeja M. Deskura, którego w 1985 roku wyniósł do godności kardynalskiej.

Gdy opuszczał szpital i żegnał się z całkowicie zaskoczonym personelem, ktoś z towarzyszącej Papieżowi ekipy watykańskiej szepnął mu, że powinien udzielić błogosławieństwa. Jan Paweł II cofnął się od drzwi, uśmiechnął i przed pobłogosławieniem zebranych powiedział: "Od niedawna jestem papieżem, nie znam jeszcze wszystkich swoich obowiązków, musicie mi o nich przypominać".

Szwajcarski dziennik "Tribune de Geneve" pokusił się tuż po wyborze Jana Pawła II o sporządzenie wykazu tych zjawisk, w których jest on pierwszy.

Oto kilka z nich:

pierwszy od ponad 4,5 wieku papież spoza Włoch,

z kraju komunistycznego,

odpowiadał na pytania dziennikarzy, zmieniając audiencję dla mediów w zaimprowizowaną konferencję prasową,

z bazyliki św. Piotra przemawiał po polsku i w kilku innych "nietypowych" językach, np. po litewsku, ukraińsku, węgiersku, czesku itp. Tak było np. w czasie pontyfikalnej Mszy św., rozpoczynającej pontyfikat 22 października 1978 r.,

czytał i przemawia bez okularów

uprawiał alpinizm, narciarstwo, kajakarstwo i pływanie,

ma piękny głos (pierwszy od czasów zmarłego w 1873 r. Piusa IX),

poprawnie wymawiał i śpiewał "Ite, missa est" na zakończenie Mszy (było to zdanie niektórych starych znawców tematyki watykańskiej)

pierwszy, który przybył na konklawe, mając przy sobie jedynie kieszonkowe, stanowiące odpowiednik 125 franków szwajcarskich.

Inni komentatorzy zwrócili uwagę i na to, że nowy Papież, pokazując się po raz pierwszy z loggii bazyliki św. Piotra rzymianom i przybyszom z całego świata, rozpoczął swą krótką wypowiedź słowami: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus" - zapomnianymi już jakby nieco w tamtym, zachodnim środowisku.
Więcej: http://www.swjakub.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=500:c...

avatar użytkownika guantanamera

14. 22 października 1978 roku Jan Paweł II

w czasie Mszy św. uroczyście rozpoczynającej pontyfikat powiedział do Polaków:
"Do was się zwracam, umiłowani moi Rodacy, Pielgrzymi z Polski, Bracia Biskupi z Waszym wspaniałym Prymasem na czele, Kapłani, Siostry i Bracia polskich zakonów, do Was, przedstawiciele Polonii z całego świata. A cóż powiedzieć do was, którzy tu przybyliście z mojego Krakowa, od stolicy św. Stanisława, którego byłem niegodnym następcą przez lat 14.

Cóż powiedzieć?! Wszystko, co mógłbym powiedzieć, będzie blade w stosunku do tego, co czuje w tej chwili moje serce, a także do tego, co czują wasze serca. Więc oszczędźmy słów. Niech pozostanie tylko wielkie milczenie przed Bogiem, które jest samą modlitwą.

Proszę was! Bądźcie ze mną! Na Jasnej Górze i wszędzie! Nie przestawajcie być z Papieżem, który dziś prosi słowami poety: "Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie" - i do was kieruję te słowa w takiej niezwykłej chwili.

Był to apel i zaproszenie do modlitwy za nowego Papieża, apel wygłoszony w moim rodzinnym języku. Z tym samym wezwaniem zwracam się do wszystkich Synów i wszystkich Córek Kościoła katolickiego. Wspierajcie mnie dzisiaj i zawsze w Waszych modlitwach."

Cała homilia tutaj: http://fra3.pl/Homilia-Jana-Pawla-II-na-rozpoczecie-pontyfikatu,a,22049

avatar użytkownika guantanamera

15. Madlitwa Wiernych na 22. 10. - wspomnienie

świętego Jana Pawła II:

Bóg chce nas obdarzać swoimi Łaskami, dlatego przed Miłosiernym Ojcem otwórzmy nasze serca i prośmy Go przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II

1. „Nie lękajcie się Miłości, która stawia wymagania". Módlmy się za papieża Franciszka, za wszystkich pasterzy Kościoła, aby współczesnemu człowiekowi z odwagą stawiali wymagania zapisane na kartach Ewangelii. Ciebie prosimy...

2. „Żaden grzech ludzki nie przewyższa mocy przebaczania". Módlmy się za wszystkie narody świata pogrążone w chaosie wojny, aby przez wzajemne przebaczenie dostąpiły Łaski upragnionego pokoju. Ciebie prosimy...

3. „Maryjny różaniec oddala niebezpieczeństwa rozpadu rodziny". Módlmy się za wszystkie rodziny, aby otworzyły się na dobrodziejstwa płynące ze wspólnej modlitwy. Ciebie prosimy...

4. „Musicie być mocni, tą mocą, którą daje wiara". Módlmy się za wszystkich zagubionych, wątpiących, aby spotkali ludzi, którzy pokażą im piękno życia wynikające z głębokiej wiary. Ciebie prosimy...

5. „Ostatecznym celem człowieka jest Niebo". Módlmy się za wszystkich konających, za naszych bliskich zmarłych, za polecanych w tej Mszy świętej, aby wielbili Boga razem ze świętymi w Królestwie Niebieskim. Ciebie prosimy...

6. „Przyszłość zaczyna się dziś i zależy od tego, jakie będzie nasze dziś". Módlmy się za nas samych, abyśmy nie odkładali na później naszego nawrócenia, a wpatrując się w postać św. Jana Pawła II uwierzyli, że Bóg daje nam Łaski i pragnie każdego z nas zbawić. Ciebie prosimy...

Wszechmogący, Wieczny Boże, Ty dałeś nam św. Jana Pawła II jako świętego orędownika, dlatego prosimy Cię przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II: racz wysłuchać wszystkich naszych błagań i próśb. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen

avatar użytkownika guantanamera

16. Polacy u papieża

Od rana 23 października na Via della Conciliazione słychać było syreny i gwizdki karabinierów eskortujących czarne limuzyny delegacji rządowych udających się na audiencję do papieża Jana Pawła II. A od godziny 13.00 pod bramami dziedzińca dużej sali audiencyjnej zaczęli gromadzić się Polacy. Przez dwie i pół godziny śpiewano pieśni religijne: Gwiazdo śliczna, wspaniała, Serdeczna Matko, Maryjo, Królowo Polski, Była cicha i piękna i inne. Nad głowami białoczerwona flaga i transparenty z napisami: Poznań, Częstochowa.

Audiencja wyznaczona była na godzinę 16.00. Krótko po godzinie 15.30 otwarto żelazną bramę budynku, w którym mieści się wielka sala audiencyjna. Zebrani ruszyli ku wejściu. Dla pielgrzymów z Krakowa były przygotowane honorowe miejsca w sali (w pierwszym sektorze po prawej stronie od podium, na którym umieszczony był tron papieski). Nadal śpiewano pieśni religijne, odmówiono dziesiątek różańca w intencji Ojca Świętego oraz w intencji całego Kościoła. W tym samym mniej więcej czasie weszli polscy księża biskupi i na podium zajęli specjalnie dla nich przygotowane miejsca.

O godz. 16.00 zebranym ogłoszono, że początek audiencji trochę się opóźni, przed chwilą bowiem zakończyły się audiencje delegacji rządowych, m.in. delegacji polskiej. Tak więc audiencja rozpoczęła się o godz. 16.15.

Jana Pawła II poprzedzał ks. prymas Stefan kard. Wyszyński, a towarzyszyli mu dwaj monsiniorzy oraz ks. Stanisław Dziwisz. Zagrały organy, zaśpiewano My chcemy Boga, a potem przywitano Papieża serdecznymi oklaskami. Ojciec święty, po stopniach podium zszedł w kierunku zebranych, rozwarł szeroko ramiona i w ten sposób przywitał się z wszystkimi.

Następnie ks. Prymas przemówił w ten sposób:

Ukochany Ojcze Kościoła powszechnego i nasz drogi Ojcze!

Pragniemy Ci przekazać moc najserdeczniejszych uczuć całej Polski - imieniem naszego Episkopatu, zarówno biskupów tutaj obecnych, jak również tych, którzy musieli pozostać w Kraju; imieniem duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego, imieniem sióstr zakonnych, imieniem małych dzieci, młodzieży, rodziców, rodzin domowych, rodzin parafialnych i rodzin diecezjalnych.

Nie jest łatwą rzeczą przemawiać do Ciebie dzisiaj Prymasowi Polski...

Wiemy, że oddałeś całe życie na służbę Kościołowi powszechnemu, że uczyniłeś to w duchu żywej i głębokiej wiary oraz pełnego posłuszeństwa wobec znaku Ducha Świętego, który wypowiedział się w konklawe; wiemy, że uczyniłeś to również w przekonaniu, iż masz obowiązek uszanować podjętą decyzję kardynałów elektorów i to nas głęboko wzrusza, bo zdajemy sobie sprawę, jak bardzo Ciebie, Ojcze święty, wiele kosztowała ta decyzja. Przecież znam Twoje serce i wiem, jak bardzo głęboko jesteś związany z Twoją Ojczyzną! Musiałeś rozszerzyć swoje serce i objąć ludy i narody, zgodnie z poleceniem Chrystusa: "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody".

Wiemy, że nie było Ci to łatwe, boś gorąco umiłował Ojczyznę, która dała Ci życie, i swoją archidiecezję, której tak wiernie służyłeś. Jakże trudno ci jest opuścić umiłowany Twój Kraj, z którym byłeś związany gorącą prostotą i serdecznością dziecka Narodu i dziecka zasłużonej, sławetnej archidiecezji i dawnej stolicy królewskiej, będącej chlubą całej Polski.

Wiemy, Ojcze Święty, jak gorąco przygotowywałeś się na zbliżający się jubileusz dziewięciowiecza męczeństwa świętego Stanisława Biskupa - Męczennika, o którego cześć tak bardzo się starałeś. I wiemy również, że Twoim serdecznym pragnieniem było uzyskać od Stolicy świętej dekret beatyfikacji i kanonizacji umiłowanej Ci Królowej Jadwigi, spoczywającej na Wawelu. A wiemy i coś jeszcze... Wiemy, jak bardzo ukochałeś góry, zwłaszcza Tatry, jak ukochałeś lasy, doliny i jeziora i Twoje samotne wędrówki, które dawały Ci tyle radości i odnowy sił, wyczerpanych ciężką pracą. To wszystko wiemy. I to wszystko spoczywa na stosie ofiarnym Twojego serca, które rozszerzyłeś z woli Ducha Świętego na cały Kościół powszechny.

Gdy w tej chwili mam wyrazić nasze uczucia, nie mogę zapomnieć o tym, Ojcze święty, że nasi ukochani górale, których wszyscy kochamy, tak Tobie bliscy, będą teraz nieco dalsi, ale wiemy, że w sercu Twoim będą zawsze bliscy. To jest naród ruchliwy i dlatego na pewno będą tutaj często zaglądali, aby Ci zaśpiewać niejedną góralską piosenkę, aby Twoje serce, zawsze młodzieńcze i rozmiłowane w śpiewie rozweselić, rozpogodzić, a może i odmłodzić.

Ojcze święty! Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, wyrażam szczególną wdzięczność za Twoją rzetelną pracę w Radzie Głównej Episkopatu, w Konferencjach Plenarnych Episkopatu, w Komisji do Spraw Nauki przy Konferencji Episkopatu Polski i w tylu innych instytucjach, którym poświęcałeś się nad miarę, dając promienne światło Twojej formacji intelektualnej, tak zawsze głębokiej, żywej, dokładnej i precyzyjnej, która nam ułatwiała niejedną decyzję.

Chciałbym też wyrazić głębokie uczucie imieniem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, z którym związany byłeś studiami i pracą naukową. Będąc już obarczony odpowiedzialnością za ogromną i pracowitą archidiecezję Krakowską, znalazłeś jednak czas na głoszenie wykładów. Katolicki Uniwersytet Lubelski, Akademia Teologii Katolickiej, Fakultety Papieskie - Krakowski, Wrocławski, Warszawski i Poznański, jak również praca Twoja na rzecz normalizacji wyższych studiów w Polsce, to wszystko jest Twoją ogromną zasługą.

Jest wiele powodów do dziękowania Ci, Ojcze święty. Szczęście, że powiedziałeś przed chwilą Biskupom polskim, iż będąc Głową Kościoła, zastępcą Chrystusa i następcą świętego Piotra, nie przestałeś być - powtarzam Twoje, Ojcze święty, słowa - Biskupem polskim. A na pociechę ludu Bożego w diecezji Rzymskiej jest to do powiedzenia, że Ojciec święty jest "Biskupem biskupów". Przez takie więc stanowisko w niczym nie pomniejsza swojej pozycji i serca wobec diecezji Rzymskiej i wszystkich diecezji, a tym bardziej diecezji polskich.

Muszę kończyć, Ojcze święty, dlatego że ten lud Boży, gorąco oklaskujący te skromne słowa, czeka na Twoje słowo.

Jedno przyrzekamy, Ojcze święty, że Cię nie opuścimy - jako synowie Kościoła powszechnego i jako synowie wspólnej naszej Ojczyzny. Nie opuścimy Cię i na kolanach modlić się zawsze gorąco będziemy w Twojej intencji.

Zobowiązujemy się dzisiaj, że "Polska zawsze wierna" wszystko uczyni, ażebyś jak najmniej kłopotów miał z Kościołem świętym w Polsce. Ponieważ tak bardzo umiłowałeś Matkę Bożą - w Kalwarii Zebrzydowskiej i na Jasnej Górze - i miałeś niekiedy rozdźwięk serca, której więcej poświęcić miłości, czy tej z Kalwarii Zebrzydowskiej, czy tej z Jasnej Góry, dlatego przyrzekamy Ci już dzisiaj, że i w Kalwarii i na Jasnej Górze kolana będą wygniatały kamienie, ażeby wyprosić Ci zdrowie, siły, energię duchową i tę światłość przedziwną, która jest właściwością Twego umysłu, jako Nauczyciela prawdy.

Polska uczyni wszystko, ażeby nasz poziom duchowy, moralny tak podźwignąć, iżby Ojciec święty nie czuł się zażenowany, że takich ma rodaków.

Oddając Ci głęboką cześć, jako zastępcy Chrystusa na ziemi, jako następcy świętego Piotra, my - synowie Kościoła świętego w Polsce - biskupi, kapłani i lud Boży klękamy u Twoich stóp, całujemy je ze czcią i prosimy o apostolskie błogosławieństwo.

I wtedy stała się rzecz niesłychana. Ks. Prymas podszedł do papieża, żeby mu złożyć hołd, ale zanim do tego doszło, Ojciec św. zszedł z podium, zbliżył się do ks. Prymasa - i obaj przyjaciele padli sobie w ramiona i trwali tak na kolanach przez dłuższą chwilę. Towarzyszyły tej scenie gorące i serdeczne oklaski zebranych, błyski lamp fotoreporterów, trzask aparatów fotograficznych i... łzy wzruszenia, chyba w oczach każdego.

(Z książki "Habemus Papam" - oprac. ks. P.Skowronek SI)

avatar użytkownika guantanamera

17. Przemówienie Jana Pawła II

Po chwili Ojciec św. zbliżył się do tronu i poprosił, by ks. Prymas stanął po jego prawej stronie, i przemówił:

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Wasza Eminencjo, umiłowany Księże Prymasie. Pragnę powiedzieć po prostu: "Bóg zapłać" za wszystko, co usłyszałem dzisiaj i przed tygodniem z ust Waszej Eminencji. To, co było przed tygodniem, jest objęte sekretem konklawe, to, co usłyszałem dzisiaj, słyszeliśmy wszyscy. Jestem ogromnie wzruszony. Trudno by mi było w dniu dzisiejszym, dostojny księże Prymasie, drodzy bracia biskupi, siostry i bracia zakonni, wszyscy umiłowani Rodacy - trudno by mi było przemawiać na pamięć, dlatego darujcie, że sobie przygotowałem dwa przemówienia na piśmie, żeby powiedzieć wszystko, żeby niczego nie zapomnieć. A jeżeli nawet w tych pisanych przemówieniach o czymś zapomnę, coś pominę, to mi przypomnijcie, żeby można było jeszcze uzupełnić, bo tak mi się wydaje, że chwila tego wymaga, że domaga się ona jakiegoś słowa wyczerpującego, co trudno będzie osiągnąć, ale przynajmniej dość wyraźnego i dość zupełnego. Jeżeli Wasza Eminencja i księża biskupi zgodzą się na to, może to słowo być odczytane w Polsce wszystkim naszym Rodakom, a zwłaszcza wszystkim archidiecezjanom krakowskim, których serdecznie pozdrawiam, bo z nimi byłem szczególnie związany. Pozwolę sobie zatem te dwa teksty przeczytać, jeden po drugim, i ten do wszystkich Rodaków, i ten do mojej archidiecezji, z którą z woli Chrystusa wypadło mi się rozstać.

W dniu dzisiejszym w godzinach przedpołudniowych przyjmowałem przedstawicieli państw, którzy na różnym poziomie byli uczestnikami wczorajszej inauguracji. Były to głowy państw, głowy koronowane, prezydenci, byli to również inni przedstawiciele władz państwowych: premierzy, ministrowie, ambasadorzy. Była również reprezentowana nasza Ojczyzna. Poświęciłem osobną chwilę najprzód na rozmowę z przewodniczącym Rady Państwa, a potem z wszystkimi członkami delegacji rządowej wysłanymi na wczorajszą inaugurację. Wyraziłem również podziękowanie, a równocześnie uświadomiłem sobie, jak bardzo to wydarzenie, które z woli Ducha Świętego dokonało się w Kaplicy Sykstyńskiej przed tygodniem, głęboko poruszyło w moich rozmówcach świadomość naszą historyczną, świadomość naszą narodową, świadomość więzi, nierozerwalnej w przeszłości i na przyszłość, pomiędzy Polską, pomiędzy narodem i Kościołem. Pragnę o tym przynajmniej krótko wspomnieć, ażeby niejako włączyć tamtą naszą rozmowę do naszego obecnego spotkania.

A teraz proszę Waszą Eminencję, księży biskupów i wszystkich tutaj obecnych, ażeby zechcieli usiąść. Ja też usiądę i odczytam te dwa listy pożegnalne.

Umiłowani moi Rodacy! W dniu, w którym wypada jednemu z synów naszej drogiej Ojczyzny podjąć posługiwanie biskupie na stolicy św. Piotra, piszę do Was te słowa Nie mogę ich nie skierować do wszystkich moich Braci i Sióstr, synów umiłowanej Ojczyzny, właśnie w tym dniu, który wedle niezgłębionych wyroków Bożej Opatrzności każe mnie, dotychczas arcybiskupowi-metropolicie krakowskiemu, opuścić prastarą stolicę św. Stanisława i przejąć rzymską stolicę św. Piotra, a wraz z nią troskę o cały Kościół powszechny, która ze Stolicą Piotrową jest związana z woli Chrystusa Pana. Trudno o tym fakcie myśleć i mówić bez najgłębszego wzruszenia. Zda się, że nie wystarcza serca ludzkiego - a w szczególności polskiego - ażeby wzruszenie to ogarnąć. Brakuje mi słów, ażeby wypowiedzieć wszystkie myśli, które w związku z tym cisną się do głowy. Czyż myśli te i wydarzenia nie przechodzą przez całe nasze dzieje? Czyż nie ogarniają tego tysiąclecia, w ciągu którego zachowaliśmy wierność dla Chrystusa i Jego Kościoła, dla Stolicy Apostolskiej, dla dziedzictwa św. Piotra i Pawła?

W szczególny sposób jednakże myśli te i uczucia koncentrują się na ostatnim okresie naszych dziejów: dziejów Ojczyzny i dziejów Kościoła. Jakże trudnym! Jakże groźnym! Symbolem tego przełomowego okresu jest zapewne postać błogosławionego Maksymiliana Marii Kolbe, którego przed kilku laty wniósł na ołtarze niezapomniany Ojciec św. Paweł VI.

I oto rzecz znamienna, po ludzku trudna do wytłumaczenia. Właśnie w tych ostatnich dziesięcioleciach Kościół w Polsce nabrał szczególnego znaczenia w wymiarach Kościoła powszechnego i w wymiarach chrześcijaństwa. Stał się również przedmiotem wielkiego zainteresowania z uwagi na szczególny układ stosunków, który dla poszukiwań, jakie współczesna ludzkość, różne narody i państwa podejmują w dziedzinie społecznej, ma doniosłe znaczenie. Kościół w Polsce nabrał nowego wyrazu, stał się Kościołem szczególnego świadectwa, na które zwrócone są oczy całego świata. W tym Kościele żyje i wypowiada się nasz Naród, współczesne pokolenie Polaków.

Bez przyjęcia tego faktu trudno zrozumieć i to, że dzisiaj przemawia do Was papież-Polak. Trudno zrozumieć to konklawe, które w dniu 26 sierpnia - w święto Matki Boskiej Częstochowskiej - przyniosło Kościołowi wspaniały dar w osobie Ojca św. Jana Pawła I, i z kolei to, które po Jego nieodżałowanej śmierci, trzydziestotrzydniowym pontyfikacie, powołało na Stolicę Piotrową kardynała-Polaka. Trudno zrozumieć, że ten wybór nie spotkał się ze sprzeciwem, ale ze zrozumieniem i nawet życzliwym przyjęciem.

Czcigodny i umiłowany księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu, co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża-Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem. Kiedy to mówię do Ciebie, mówię zarazem do wszystkich moich Braci w biskupstwie, do wszystkich i do każdego, do wszystkich i do każdego z kapłanów, zakonników i zakonnic, do wszystkich i do każdego z moich umiłowanych Rodaków, Braci i Sióstr - w Polsce i poza Polską. Mówię również do Ciebie, drogi Kardynale filadelfijski ze Stanów Zjednoczonych, i do wszystkich biskupów polskiego pochodzenia w całym świecie. Mówię to do wszystkich bez wyjątku Rodaków, szanując światopogląd i przekonania każdego bez wyjątku. Miłość Ojczyzny łączy nas i musi łączyć ponad wszelkie różnice. Nie ma ona nic wspólnego z ciasnym nacjonalizmem czy szowinizmem. Jest prawem ludzkiego serca. Jest miarą ludzkiej szlachetności - miarą wypróbowaną wielokrotnie w ciągu naszej niełatwej historii.

Drodzy Rodacy! Niełatwo jest zrezygnować z powrotu do Ojczyzny, "...do tych pól umajonych kwieciem rozmaitem, posrebrzanych pszenicą, pozłacanych żytem" - jak pisał Mickiewicz, do tych gór i dolin i rzek i jezior, do tych ludzi umiłowanych, do tego Królewskiego Miasta - ale skoro taka jest wola Chrystusa, trzeba ją przyjąć. Więc przyjmuję. Proszę Was tylko, aby to odejście jeszcze bardziej nas połączyło i zjednoczyło w tym, co stanowi treść naszej wspólnej miłości. Nie zapominajcie o mnie w modlitwie na Jasnej Górze i w całej naszej Ojczyźnie. Niech ten papież, który jest krwią z Waszej krwi i sercem z Waszych serc, dobrze służy Kościołowi i światu w trudnych czasach kończącego się drugiego tysiąclecia. Proszę Was też, abyście zachowali wierność Chrystusowi, Jego Krzyżowi, Kościołowi i Jego Pasterzom. Proszę, abyście przeciwstawiali się wszystkiemu co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa: co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła.

Pozwólcie, że przytoczę jeszcze słowa św. Pawła: "...gdy przybędę, przyjdę do Was" (Flp 1,27). Bardzo pragnę przybyć do Was na 900 rocznicę św. Stanisława, do której tak serdecznie przygotowywaliśmy się z archidiecezją i metropolią krakowską, a także z całą Polską, bo przecież to jubileusz najstarszego jej Patrona. Ufam, że jubileusz ten przyniesie odnowienie naszej wiary i chrześcijańskiej moralności, bo przecież widzimy w św. Stanisławie patrona ładu moralnego w Polsce, tak jak w św. Wojciechu patrona ładu hierarchicznego od tysiąca już prawie lat.

Pragnę Was pobłogosławić. Czynię to nie tylko z mocy mego biskupiego i papieskiego powołania, ale także z najgłębszej potrzeby serca. A Wy, drodzy Rodacy, czy teraz, czy kiedykolwiek, gdy przyjmować będziecie błogosławieństwo papieża Jana Pawła II, przypomnijcie sobie, że wyszedł on spośród Was i że ma szczególne prawo do Waszych serc i Waszej modlitwy.

Do umiłowanej Archidiecezji Krakowskiej, do całego ludu Bożego, do Braci moich w biskupstwie, do Kapłanów, do Rodzin zakonnych męskich i żeńskich, do Wszystkich!

Piszę te słowa do Was, ukochani Bracia i Siostry, w momencie niezwykłym i nieoczekiwanym, w momencie, w którym - z woli Pana naszego Jezusa Chrystusa wyrażonej przez konklawe kardynałów po śmierci nieodżałowanej pamięci Ojca św. Jana Pawła I - wypada mi opuścić Kościół krakowski, stolicę biskupią św. Stanisława i przejąć stolicę św. Piotra w Rzymie. Trudno, ażebym w tej chwili nie myślał o Was i nie zwracał się do Was, z którymi przez dwadzieścia lat łączyło mnie najściślej moje biskupie posługiwanie, a przedtem praca duszpasterska i profesorska, a jeszcze przedtem trudne lata okupacji, doświadczeń pracy fizycznej i wreszcie całe moje życie od urodzenia. Wierzcie mi, że udając się do Rzymu na konklawe, najbardziej pragnąłem wrócić do Was, do mojej umiłowanej Archidiecezji i do Ojczyzny. Skoro jednak inna była wola Chrystusa Pana, zostaję i podejmuję to nowe posłannictwo, które mi wyznaczył. Jakże zaszczytne, ale jakże zarazem trudne i odpowiedzialne! Ponad ludzkie siły, jeślibyśmy po ludzku tylko myśleli i rozumieli. Czyż św. Piotr pierwszy nie lękał się tego powołania, czyż nie prosił Chrystusa: "wynijdź ode mnie, Panie, bom jest człowiek grzeszny?" (Łk 5,8). Czyż jeszcze po zmartwychwstaniu nie wskazał na Jana apostoła, pytając: "Panie, a ten co?". Ale Chrystus Pan zdecydował: "Co tobie do tego - ty pójdź za mną" (J 21,21-22).

Moi umiłowani Bracia i Siostry! Pozwólcie, że Wam podziękuję za te wszystkie lata mojego życia, studiów, kapłaństwa, biskupstwa. Skąd mogłem wiedzieć, że wszystkie one przygotują mnie do tego wezwania, które wypowiedział Chrystus w dniu 16 października 1978 roku w Kaplicy Sykstyńskiej? A jednak z perspektywy tego dnia muszę raz jeszcze popatrzeć na wszystkich, którzy mnie do niego przygotowali - z pewnością nie wiedząc o tym. A więc moi ukochani Rodzice, od dawna nie żyjący, i moja Parafia wadowicka pod wezwaniem Ofiarowania Matki Bożej, i szkoły podstawowe i średnie i Uniwersytet Jagielloński i Wydział Teologiczny i Seminarium Duchowne. A cóż powiedzieć o moim wielkim poprzedniku na stolicy św. Stanisława, księciu kardynale Adamie Stefanie Sapieże, i o wielkim wygnańcu, arcybiskupie Eugeniuszu Baziaku, o biskupach, o kapłanach, o tym żarliwym duszpasterstwie, głębokich i znakomitych profesorach, wzorowych zakonnikach i zakonnicach. A cóż powiedzieć o tych spotkanych przeze mnie w życiu ludziach świeckich z różnych środowisk, o kolegach z ławy szkolnej, z lat uniwersyteckich i seminaryjnych, o robotnikach z Solvay'u, o intelektualistach, pisarzach, artystach, o ludziach różnych zawodów, o tylu małżeństwach, o młodzieży studiującej, o środowiskach apostolskich, oazowych, o tylu chłopcach i dziewczętach szukających sensu życia z Ewangelią w ręku, a nieraz także trafiających na drogę powołania kapłańskiego czy zakonnego.

Wszystko to noszę w sercu i niejako zabieram z sobą: cały mój umiłowany Kościół krakowski, szczególną cząstkę Kościoła Chrystusowego w Polsce i szczególną zarazem cząstkę dziejów naszej Ojczyzny. Kraków stary - i Kraków nowy, nowe dzielnice, nowych ludzi, nowe osiedla, Nową Hutę, starania o nowe kościoły i nowe parafie, o nowe potrzeby i warunki ewangelizacji, katechizacji, duszpasterstwa.

To wszystko jakoś wraz ze mną zostało powołane na stolicę św. Piotra. To wszystko stanowi jakąś niepozbywalną warstwę mojej duszy, mojego doświadczenia, mojej wiary i mojej miłości. Rozprzestrzenia się to na tyle miejsc umiłowanych, do Sanktuariów Chrystusa i Jego Matki Maryi, żeby wspomnieć Mogiłę i Ludźmierz i Myślenice, Staniątki czy Rychwałd, a przede wszystkim Kalwarię Zebrzydowską z dróżkami, po których tak bardzo lubiłem wędrować. Zachowuję w sercu i w oczach cały krajobraz ziemi krakowskiej, Żywiecczyzny, Śląska, Podhala, Beskidów i Tatr. Składam Bogu w ofierze tę umiłowaną ziemię i całą polską przyrodę. A nade wszystko ludzi.

Jeszcze raz dziękuję księżom biskupom: Julianowi, Janowi, Stanisławowi, Albinowi, Kapitule Metropolitalnej, Pracownikom Kurii, Radzie Kapłańskiej, Księżom Dziekanom, Proboszczom, Wikariuszom. Przecież już większość z Was, moi drodzy Bracia otrzymało święcenia przez moją biskupią posługę.

Dziękuję Papieskiemu Wydziałowi Teologicznemu, w szczególności Księdzu Dziekanowi i Wszystkim, którzy wraz ze mną podejmowali wytrwale starania o budowę tej naszej uczelni, która jest szczególnym dziedzictwem bł. Królowej Jadwigi.

Pisząc te słowa pragnę Was zapewnić o mojej wiernej pamięci i stałej modlitwie.

Pragnę także, abyście te słowa, które wypowiedziałem w liście do Wszystkich Rodaków przyjęli jako skierowane także i do Was. Wypada mi opuścić Kraków w przededniu wielkiego jubileuszu św. Stanisława. Może Pan Bóg pozwoli, że będę mógł wziąć w nim udział. Ufam, że cały wysiłek siedmiolecia św. Stanisława, który podjęliśmy wspólnie od r. 1972 dojrzeje i wyrazi się poprzez decyzje synodu pastoralnego, a także poprzez wszystko, co zmierza do odnowy Kościoła krakowskiego w duchu Vaticanum II.

Niech Wam wszystkim Bóg błogosławi w tej pracy! Niech błogosławi nowemu metropolicie krakowskiemu, któremu wypadnie przejąć po mnie stolicę św. Stanisława, i całemu ludowi Bożemu tego Kościoła. Jeszcze raz oddaję Was Chrystusowi przez macierzyńskie dłonie i serce Bogarodzicy.

Następnie podeszli do Ojca św. biskupi krakowscy: ks. bp Julian Groblicki, ks. bp Stanisław Smoleński i ks. bp Albin Małysiak. Ojciec św. każdego serdecznie uściskał, a ks. biskupowi Groblickiemu wręczył tekst orędzia do archidiecezji krakowskiej. Potem powstał z tronu i zapowiedziawszy, że wszystkim obecnym Polakom udzieli błogosławieństwa apostolskiego, zwrócił się do księdza Prymasa i do wszystkich biskupów polskich, by razem z nim pobłogosławili pielgrzymom polskim oraz ich najbliższym w Kraju.

Po udzieleniu błogosławieństwa Ojciec św. zszedł z podium i przechadzał się po sali wzdłuż i wszerz, witał się ze stojącymi najbliżej przejścia i zamieniał z nimi kilka słów. A zebrani - wzruszeni do głębi serca i uradowani ogromnie - śpiewali stare i nowe pieśni religijne. W tej atmosferze radości i umiłowania, dumy i zadumy serdecznej - dawny blask odzyskała pieśń pisana w niedoli: Góralu, czy ci nie żal? - Kto wie? Może i żal tych wydeptanych perci, strzelających w niebo surowych skał, może nieraz przyjdzie z tęsknotą ku północy spojrzeć i ukradkiem łzy rękawem ocierać?

Ojciec św. stanął raz jeszcze przy tronie i z serca przemówił do zebranych:

Moi kochani! Wszystko na tym świecie ma swój kres, więc i nasze spotkanie musi też mieć swój kres, ale poza tym kresem naszego spotkania musi pozostać nasze spotkanie.

I ja jestem o tym przekonany, ufam niezłomnie, że to nasze spotkanie, które pozostanie poza kresem dzisiejszego spotkania, będzie bardzo wytrwałe, bardzo głębokie, będzie spotkaniem na modlitwie, spotkaniem przed Matką Bożą, spotkaniem w Eucharystii. Na to liczę. Na to, moi drodzy, moi kochani, liczę i tylko pod tym warunkiem tutaj zostaję. I żeby mi nikt w Polsce nie płakał, tylko żeby się wszyscy modlili, bo wtedy - kiedy się będziemy modlić - inni nie będą na mnie płakać. Dość, więcej nic nie mówię, bo jeszcze bym coś takiego powiedział, że później Kongregacja Doktryny Wiary musiała by się do mnie dobrać. Dość, dość, dość!

Ja zostaję, a ks. Prymas się spieszy i mówi, że już dość. Nauczyłem się Prymasa słuchać i myślę, żeśmy obaj nie najgorzej na tym wyszli. No, dość, bo i tak domagałoby się to jeszcze pewnych interpretacji teologicznych, ale oszczędźmy ich.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pamiętajcie, pamiętajcie, żeby tutaj przyjeżdżać. Jest dodatkowy argument do wszystkich podań o paszporty, o wizę. Trzydzieści pięć, a ufam, że z biegiem czasu trzydzieści sześć i więcej milionów krewnych i powinowatych. W każdym razie przyjeżdżajcie i tutaj jak w dym do tej stolicy, która jest domem, do Stolicy Apostolskiej, która jest domem dla wszystkich braci w Chrystusie. Z nich jestem ja po imieniu, po nazwisku, po języku, po kulturze, po wierze, po miłości i po nadziei.

Pochwalony Jezus Chrystus! Uciekam.

Wzruszony Papież oddalił się, a zebrani pełni radości zaczęli opuszczać salę.

Tego dnia wieczorem wyjątkowo długie były "nocne Polaków rozmowy", bo też materiału do nich było ogromnie wiele.

("Habemus Papam" oprac. ks. Piotr Skowronek SJ

avatar użytkownika guantanamera

18. Przypomnijmy sobie te słowa...

Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto papieża
Otwarty tron.

Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg, pójdzie na miecze;
Świat mu to proch!

Twarz jego słońcem rozpromieniona,
Lampą dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło, gdzie Bóg.
Na jego pacierz i rozkazanie
Nie tylko lud
Jeśli rozkaże, to słońce stanie,
Bo moc to cud!

On się już zbliża rozdawca nowy
Globowych sił,
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;
W sercach się zacznie światłości bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc to duch.

A trzeba mocy, byśmy ten pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat;
Oto już leje balsamy świata
Do naszych łon
Hufiec aniołów kwiatem umiata
Dla niego tron.

On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń;

Gołąb mu słowa usty wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że duch już świeci
I ma swą cześć.
Niebo się nad nim piękne otworzy
Z obojga stron,
Bo on na tronie stanął i tworzy
I świat, i tron.

On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos.
Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
że praca duchów będzie widzialna
Przed trumną tu.

Takiego ducha wkrótce ujrzycie
Cień, potem twarz:
Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo, gad,
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat;
Wnętrza kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno jak dzień.

(Juliusz Słowacki, 1848.)

I te niezrozumiałe jeszcze słowa:

Takiego ducha wkrótce ujrzycie
Cień, potem twarz:


Kiedy je pojmiemy? 

avatar użytkownika guantanamera

19. I znowu...

Powraca w pamięci ta chwila...
Na ekranie telewizora: balkon...
Krzyż... kardynałowie z konklawe...
Oczekiwane słowa:
HABEMUS PAPAM...
Wreszcie nazwisko:
...cardinalem Wojtyla...

Wciąż słyszę Twoje pierwsze słowa
do zdumionego rzymskiego ludu...
Słowa tak piękne! Tak oczywiste!
Zapamiętane na zawsze:

Sia lodato Gesù Cristo!

Postanowiłeś jako pasterz
w prostocie
nad Ludem Bożym się pochylać...
Ty, doktor habilitowany,
wykładowca wyższych uczelni,
autor naukowych rozpraw...
biskup, potem kardynał, papież,
robotnik i poeta - Karol Wojtyła...

Dziękuję Ci, święty Janie Pawle II
że Twojej wiary prostej, dziecięcej
uczyłeś nas uśmiechem pełnym dobroci
w którym dawałeś nam swoje serce.

avatar użytkownika Pelargonia

20. Z dalekiego kraju

Nadszedł z daleka, gdzie zbóż złote łany
W oczach niósł piękno ich niezapomniane
Serce wiatr Auschwitz przejmował mu zimnem
Lecz on wierzył w miłość i pisał jej hymny

Ta miłość, co serce wypełnia każdego
Miłość bliźniego

Nadszedł z daleka, w pokornym milczeniu
Niósł w dłoni księgę i budził sumienia
Gdy kule zła dosięgły go, by zniszczyć
Płakaliśmy razem w głębokiej modlitwie
A świat znalazł serce w dniu hańby i zdrady
Broniliśmy prawdy

Piękny wędrowiec w biel przyodziany
Tysiące miejsc witał niestrudzony
Cierpliwe oczy mącił strach i trwoga
Że zło w ciemną stronę wytycza nam drogę

Gdzie miejsce miłości zajmuje nienawiść
Zło nie ma granic

Idź, niech prowadzi cię nasz Pan
Idź, słowa prawdy przynieś nam

Pójdź, tam, gdzie wojna, gdzie bieda i głód
Gdzie sypali godności już grób
A twe serce niech w pamięci ma
A twe serce niech w pamięci ma
Że Kainem bywa każdy z nas

I trąby anielskie ze wschodu zagrzmiały
Wstrzymaliśmy oddech, drgnął świata fundament
I krzyknęliśmy "niechaj z woli Boga
odtąd ku wolności nasza biegnie droga"
Unieś ramiona, naucz syna swego
Miłości bliźniego

Idź, niech prowadzi Cię nasz Pan
Idź, słowa prawdy przynieś nam
Idź, tam gdzie wojna, gdzie bieda i głód
gdzie sypali godności już grób

A twe serce niech w pamięci ma
A twe serce niech w pamięci ma
że Kainem bywa każdy z nas
że Kainem bywa każdy z nas

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika intix

21. Guantanamero...

Jeszcze "Barka", ulubiona św. Jana Pawła II...

***
Pozdrawiam serdecznie...
Szczęść Boże...

avatar użytkownika guantanamera

22. Drogie Pelargonio i Intix!

Serdecznie dziękuję za przywołanie dwu ulubionych pieśni - mojej o Janie Pawle II
i Jego ulubionej - "Barki".
Dzięki nim powraca nastrój tamtych dni, kiedy Jan Paweł II był z nami...
Czasu, gdy zło nie odważało się atakować tak brutalnie jak dzisiaj i gdy na świecie było wiele więcej dobra... .
On, Jan Paweł II potrafił zło zatrzymywać - swoim nauczaniem i przyjmowaniem razów - aż do męczeństwa...
Dzisiaj, w liturgiczne wspomnienie św. Jana Pawła II módlmy się o to, byśmy zło zwyciężali Dobrem. I zwyciężyli.
Pozdrawiam serdecznie