Fedyszak-Radziejowska: Mamy problem z tym, żeby dobrze czuć się w skórze Polaka - (fronda)

avatar użytkownika Maryla

Dla establishmentu III RP zaniżone poczucie wartości Polaków jest korzystne, gdyż zakompleksionymi obywatelami łatwiej się rządzi - przekonuje dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, socjolog, była przewodnicząca Kolegium IPN w rozmawie z Aleksandrem Kłosem.

 

W jednym z wywiadów powiedziała pani, że „Polacy są społeczeństwem, w którym łatwo wywołać poczucie wstydu i kompleksów. Mamy też elity, które nazwałabym podobnie, jak nazywa się rodziców odbierających swoim dzieciom poczucie własnej wartości – toksyczne!”. To bardzo smutna refleksja, czy jest szansa na to, żeby ten stan rzeczy zmienić?


To nie jest kwestia szansy, tylko konieczności. Nie da się budować tożsamości narodowej bez poczucia własnej wartości. Aktywność obywateli, ich zdolność do odnoszenia sukcesu, odporność na niepowodzenia są silnie powiązane z poczuciem własnej wartości. Badania socjologiczne pokazują, że tożsamość narodowa jest dla nas bardzo ważna, wybieramy ją na pierwszym miejscu, jako najważniejszą autoidentyfikację. Na pytanie kim jestem, najczęściej odpowiadamy - Polakiem/Polką. Takie są, w pewnym uproszczeniu, wyniki badań prof. Krzysztofa Koseły.


I to pomimo nieustannej propagandy mainstreamowych mediów o profilu lewicowo-liberalnym, które starają się nas przekonać, że coś takiego jak naród, czy tożsamość narodowa to przeżytek? Niedawno Janusz Palikot apelował, że Polacy powinni się ostatecznie wyrzec swej polskości...


Wyniki sondaży są czytelne, w badaniach tożsamościowych wybieramy najczęściej identyfikację z polskością. Ale problem w tym, czym jest dla nas „polskość”. Obawiam się, że nie jest źródłem poczucia własnej wartości, lecz raczej zaniża naszą samoocenę. To oznacza, że dla wielu Polaków jest źródłem kompleksów. Nasz narodowy autostereotyp nie składa się z zalet. Wręcz przeciwnie, zawiera w sobie wiele cech negatywnych. A to znaczy, że mamy problem nie tylko z oceną tego, czym jest „polskość”, lecz także z podmiotowością obywatelską w pełnym tego słowa znaczeniu. Obywatel to ktoś, kto ma nie tylko obowiązki, lecz także prawa; do aktywnego życia publicznego, do wiedzy i informacji o sprawach publicznych, do kontrolowania rządzących, do sprawiedliwego prawa i poczucia bezpieczeństwa. Mamy prawo wymagać od polityków szanowania naszej opinii nie tylko na dwa dni przed wyborami. Mamy prawo domagać się wielu rzeczy; nauczania historii w liceum, konsultowania ustaw emerytalnych, miejsca dla TV Trwam na multipleksie, a więc do poważnego traktowania przez rządzących.


Pani doktor, przyzna pani, że jest to niezwykle dziwne, że z jednej strony deklarujemy, że polskość jest dla nas ważna, a z drugiej wstydzimy się jej, jest nieraz dla nas przykrym doświadczeniem. Taka sytuacja ma coś ze schizofrenii.


Nasza demokracja, państwo, prawa obywatelskie, wolności zależą od tego, czy czujemy się dobrze w skórze Polaka. A to, że mamy z tym problemy widać w wynikach wielu sondaży. Pamiętam badanie z 1995 roku o tolerancji i uprzedzeniach polskiej młodzieży. Pytano licealistów i studentów o lubiane i nielubiane narodowości oraz o to, jakie cechy kojarzą się im z tymi narodowościami. Z odpowiedzi wynikał zaskakujący wniosek. Młodzi Polacy mieli gorszy stereotyp własnej grupy narodowej, niż tych narodów, wobec których deklarowali negatywne emocje. Taka sytuacja jest absolutnie nietypowa. Do kilku narodowości młodzi Polacy deklarowali niechęć, np. do Rosjan, Cyganów, Niemców i Żydów. Ale zarazem stereotyp tych nielubianych narodów był lepszy, niż własny autostereotyp Polaków. Innymi słowy, siebie cenimy niżej, niż tych, których nie lubimy. Podobne wyniki pojawiały się w międzynarodowych badaniach porównawczych prowadzonych przez Instytut Spraw Publicznych tuż przed i tuż po integracji Polski z UE. Szczególnie ciekawe okazały się porównania Polaków i Austriaków. Nasi południowi „prawie” sąsiedzi , którzy częściej, niż przedstawiciele innych narodowości deklarowali do nas postawę niechęci, wymieniając nasze cechy, byli wobec nas mniej krytyczni, niż my sami. Podali więcej zalet Polaków, niż my, gdy ocenialiśmy samych siebie.


Nie znalazłem żadnych artykułów choćby w „Gazecie Wyborczej”, które zajęłyby się tym problem. A przecież tak często ta gazeta podejmuje się analizowaniem naszej tożsamości. Z tekstów, które najczęściej tam znajdziemy, przeciętni Polacy to pewni siebie ignoranci, mówiący o sobie w samych superlatywach, ksenofobiczni i pyszni.


Mam wrażenie, że elity opiniotwórcze III RP nie chcą zauważać tej trudnej kwestii, bowiem są jej cichymi współautorami. Dla establishmentu III RP zaniżone poczucie wartości Polaków jest korzystne, gdyż zakompleksionymi obywatelami łatwiej się rządzi. Takie społeczeństwo jest mniej aktywne, mniej wymagające, łatwo wywołać w nim poczucie wstydu. Łatwiej też grać jego emocjami, wywoływać oburzenie i gniew oraz apatię i bierność. A potem rozwodzić się nad tym, jak bardzo jest beznadziejne.


Coraz częściej jesteśmy świadkami odbrązawiania naszej historii, tak że dowiadujemy się iż jesteśmy antysemitami, ksenofobami i cierpiętnikami. Określenie „polskie obozy zagłady” to nie przypadek...


Bez przesady, w Polsce nie używamy tego terminu, ale zbyt łatwo godzimy się na jego obecność w mediach zagranicznych, USA, czy – co jest skandalem – w Niemczech. Ale ton debaty o Polakach i polskiej historii jest patologicznie krytyczny, skoncentrowany na tropieniu narodowych nikczemności i podobno niezliczonych polskich wad. A bohaterstwo, sukcesy, cierpienia i dramatyczne doświadczenia są dyskredytowane skojarzeniami z bohaterszczyzną, chorobliwą martyrologią, megalomanią, cierpiętnictwem etc. To tak, jakby na sukcesy dziecka w szkole reagować komentarzami w rodzaju; znowu nie wyniosłeś śmieci, Józek z sąsiedztwa ma więcej piątek, itp. Za narodową pamięć, historyczną edukację, za poczucie własnej wartości Polaków odpowiadają elity opiniotwórcze. To one narzucają ton i atmosferę debaty publicznej. Nie mam wątpliwości, że Polacy nie są ani megalomanami, ani pyszałkami. Znacznie częściej cierpią na nadmiar kompleksów i poczucie niepewności. Jeśli chcemy być normalnym narodem, który cieszy się sukcesami i nie popada w kompleksy tylko z tego powodu, że nie jest doskonały , to musimy to zmienić. To także warunek dobrze działającej demokracji.

 

Aleksander Kłos

http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/fedyszak-radziejowska:_mamy_problem_z_tym,_zeby_dobrze_czuc_sie_w_skorze_polaka_21436

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz