"W obronie prawdy" oświadczenie środowiska naukowego Uniwersytetu Opolskiego.

avatar użytkownika Redakcja BM24

O „nagości króla.”
Głos poparcia środowiska Uniwersytetu Opolskiego
dla protestu naukowców Uniwersytetu Warszawskiego

„W obronie prawdy”
(zamieszczonegow Rzeczypospolitej z 09. 02. 2011


    Nasi koledzy z Uniwersytetu Warszawskiego  w sposób jasny i rzeczowy opisali przysłowiową „nagość króla.” Nie tylko oznajmili „jego” oczywistą nagość, ale, co ważniejsze, wytłumaczyli, czemu ów „król” jest „nagi.” Piszą oni: „Gdyby Uniwersytet kiedykolwiek zrezygnował z poszukiwania Prawdy, to stalibyśmy się tylko zbiorowiskiem przebierańców w togach. Pokusa zapytania za Piłatem: ’Cóż to jest prawda?’ choć pozornie atrakcyjna, jest niezwykle niebezpieczna, prowadząc w prostej drodze do nihilizmu i podając w wątpliwość nie tylko sens prowadzenia badań naukowych, ale też wszelkiej ludzkiej aktywności.” Tymczasem, jak podkreślają oni, istotną treścią naszej przysięgi doktorskiej jest wierność dążenia do prawdy. Tak jak oni, widzimy wyraźnie, że język nieprawdy, zarazem język niejasnych uprzedzeń i zakamuflowanej nienawiści, przenika z przekazów medialnych do języka, a nawet do sposobu myślenia środowisk akademickich, tworząc niebezpieczny podział na tych, którzy mają monopol na formułowanie jedynie słusznych opinii, i tych którzy są wykluczeni z dyskusji z powodu niepoprawności ich poglądów.

    Nasi warszawscy koledzy trafnie wskazują, że: „w zasadzie nie widać w Polsce miejsca, gdzie odbywałaby się dostępna dla społeczeństwa, spokojna, poważna dyskusja na jakikolwiek istotny społecznie temat, odpowiednio długa, aby zaprezentować racje w sposób pełny, oparty na prawdzie i na poszanowaniu każdego uczestnika. Zamiast tego jest albo przekrzykiwanie się na inwektywy w ’dyskusjach’ w TV czy radiu albo artykuły w gazetach czy tygodnikach, gdzie z reguły już na początku artykułu, delikatnie lub nie, ustawia się czytelnika tak, aby nie lubił tego kogoś, kogo nie lubi autor (a jest to czysta manipulacja opisana przez Ascha). Niektórzy są praktycznie eliminowani z merytorycznej dyskusji publicznej wyłącznie z powodu etykietek nadanych im wcześniej przez zawiadujących mediami.”

    Eliminacja ta może przybierać formę brutalną, czego przykładem dla naukowców warszawskich jest medialna kampania pomówień i upokorzeń skierowana przeciw prezydentowi RP  Lechowi Kaczyńskiemu. Historia ta nasuwa szereg wniosków, m.in. spostrzeżenie o braku (a zarazem o konieczności) przeprosin i zadośćuczynienia wobec świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego i jego najbliższych, ze strony mediów, które brylowały w „doprawianiu gęby” tragicznie zmarłemu prezydentowi. Filozofia podejrzliwości wobec tradycji, wartości i ważnych instytucji naszego społeczeństwa, pseudo-filozofia podejrzeń o domniemaną nietolerancję i faszyzm, stała się w ten niezauważalny sposób, a raczej od dawna już była, niepisanym dogmatem ogromnej części mediów i w konsekwencji części naszego społeczeństwa.

    Dla nas ważną ilustracją takiego medialnego samosądu jest tragiczny los naszego kolegi, świętej pamięci Dariusza Ratajczaka, oskarżonego o kłamstwo oświęcimskie, wyrzuconego z pracy, fałszywie pomówionego o neonazizm, praktycznie zniszczonego przez „politycznie poprawne” media. Naszym kolegom, którzy uwierzyli donosom medialnym, przypominamy o naukowej konieczności zbadania całej prawdy. Innym przykładem była dla nas nagonka na prof. Camerona, amerykańskiego psychologa, głoszącego „politycznie niepoprawne” poglądy na temat homoseksualizmu. Dominujące media i ci, którzy im uwierzyli, nie byli nawet zainteresowani jego badaniami, m. in. opartymi o niezwykle obiektywne sondaże przeprowadzone przez socjologów utożsamiających się ze środowiskiem gayowskim, stwierdzającymi wysoki stopień zależności między pedofilią a homoseksualizmem. Zdradzali zainteresowanie jedynie podważeniem jego tez za wszelką cenę. Przykład spoza naszego środowiska, związany jednak z wizytą prof. Camerona, to nagonka na p. Joannę Najfeld, tłumaczkę jego prelekcji, i zarazem rzeczniczkę jego naukowych badań. Czy trzeba się koniecznie zgadzać z programem Lecha Kaczyńskiego, lub z prof. Cameronem, albo z tezami dr Ratajczaka? Nie, takiej konieczności nie ma. Ale cechą dyskusji akademickiej jest kultura słuchania, a także wolność od nacisków politycznych, jakkolwiek byłyby one subtelne lub w „dobrym tonie.” Nie jest nim brutalny język tzw. „faktów dokonanych,” medialnego wyroku śmierci, przemocy w majestacie prawa.   

    Jako pracownicy uniwersytetu oraz świadomi członkowie polskiego społeczeństwa jesteśmy pierwszymi odbiorcami publicystyki prasowej, telewizyjnej i radiowej. Dlatego zobowiązani jesteśmy do poszukiwania prawdy również na tym polu. Naszych poglądów nie możemy opierać tylko na najpopularniejszych mediach. Powinniśmy sięgnąć również do mediów reprezentujących głos Kościoła, jak również do owych niepoprawnych politycznie jak Tygodnik Solidarność, Nowe Państwo, Najwyższy Czas, Fronda, Gazeta Polska, czy Nasz Dziennik. Poszerzona lektura lub cierpliwe wysłuchanie wielu stron dyskusji (nie tylko w TVN, ale również w TV-Trwam czy w TV publicznej) daje większy dystans, głębsze poczucie rzeczywistości, a zatem większą wolność. Środowisko akademickie nie może stać się zakładnikiem „politycznie poprawnych” mediów, inaczej przegra tę niezauważalną rywalizację o kształt naszej kultury, naszego życia społecznego, ostatecznie naszej cywilizacji. Możemy nagle odkryć, iż nasze społeczeństwo padło ofiarą politycznie poprawnej przemocy, programu wojny „wszystkich ze wszystkimi,” co więcej rozpętanej bynajmniej nie przez te środowiska, które wciąż są eksponowane jako domniemane zagrożenia dla demokracji.

    W istocie, karmimy nasze otoczenie tym, czym sami żyjemy. Potrzeba nam zatem ciągłego odkrywania i określania naszej tożsamości w świetle wartości uniwersalnych. Wysoka, prawdziwie europejska jakość naszego życia społecznego, zależy od czterech kardynalnych cnót: sprawiedliwości, roztropności, umiarkowania i męstwa, również w poszukiwaniu prawdy w ramach debaty publicznej. Dlatego doceniamy głos naszych kolegów z Uniwersytetu Warszawskiego i popierający ich tekst naukowców poznańskich. Dołączamy nasze poparcie i apelujemy o składanie podpisów pod apelem poznańskim na stronie http://www.solidarni2010.pl/n,116,8,akademicki-klub-obywatelski-broni-prawdy.html.

Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność Uniwersytetu Opolskiego
Etykietowanie:

8 komentarzy

avatar użytkownika Morsik

1. Co nie przeszkodziło...

...temu środowisku uhonorować Wałęsę Całusem honorowym...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Unicorn

2. Dr Ratajczak...

Dr Ratajczak...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Ja bym nie lekcewazyl

Krok w dobrym kierunku. A przeciez to tylko niedawne WSP. A gdzie mozni tamtego swiata, na ten przyklad UJ. Napisalem w skrocie, by nie okazywac szacunku.

avatar użytkownika Maryla

4. Rok temu zmarł dr Dariusz Ratajczak

http://zygmuntbialas.salon24.pl/310634,1-rok-temu-zmarl-dr-dariusz-rataj...

Doktor historii Dariusz Ratajczak, którego zwłoki znaleziono 11 czerwca ub.r. w samochodzie na parkingu w Opolu, mówił: "Każdy szanujący się historyk jest z natury rzeczy rewizjonistą. Bo zadaje sobie pytania: czy aby na pewno?" Spróbujmy pójść za jego wskazówką i zadać kilka pytań dotyczących życia i śmierci człowieka noszącego przez dziesięć lat piętno kłamcy oświęcimskiego. Ale może zaczniemy od początku.

Dariusz Ratajczak urodził się w 1962r. w Opolu. Był synem znanego adwokata Cyryla Ratajczaka, który w czasach PRL bronił braci Kowalczyków oskarżonych o wysadzenie auli WSP w Opolu. Dariusz ukończył kierunek historii na uniwersytecie w Poznaniu, po czym podjął pracę naukowo - dydaktyczną na Uniwersytecie Opolskim. W 1997r. obronił pracę doktorską, której promotorem był prof. Stanisław Nicieja. Jako młody pracownik naukowy i nauczyciel akademicki zdobył sobie szacunek i uznanie przełożonych oraz sympatię i zainteresowanie przedmiotem wśród studentów.

Wiosną 1999r. wydał w nakładzie własnym stustronicowy zbiór esejów pt. "Tematy niebezpieczne". Znalazła się tu także licząca cztery strony praca "Holocaust to mit?" Zacytujmy krótki fragment:

"Od połowy lat 70-tych holocaust, traktowany jak religia, jako coś wyjątkowego, nie mającego precedensu w dziejach świata, zaczyna spotykać się z odporem ze strony historyków - rewizjonistów. Krytykują oni nie tylko jego wyjątkowość, ale także rewidują dotychczasową wersję wydarzeń. Innymi słowy poddają rewizji oficjalnie podawaną liczbę Żydów zgładzonych podczas wojny, a także sposoby ich uśmiercania.

W rozwoju rewizjonizmu holocaustu, po wcześniejszych wystąpieniach Paula Rassiniera (ten więzień Buchenwaldu i Dory zakwestionował jako pierwszy istnienie komór gazowych w obozach koncentracyjnych) i prof. Roberta Faurissona (za głoszenie poglądów, że oficjalna wersja eksterminacji Żydów jest nieprawdziwa 'wyleciał' z pracy na Uniwersytecie w Lyonie. Potem miał sprawy sądowe i kłopoty z różnymi postępowymi 'bombiarzami' - typowy to sposób rozprawiania się z rewizjonistami; doświadczył tego również autor 'Wojny Hitlera' - David Irwing), przełomem stała się sprawa kanadyjskiego rewizjonisty Ernsta Zuendela. W 1985r. postawiono go przed sądem za wydanie broszury autorstwa Richarda Verralla 'Czy naprawdę zginęło 6 milionów Żydów?"

Jeden egzemplarz "Tematów niebezpiecznych" z własnoręczną dedykacją doktora otrzymał jego promotor, ówczesny rektor uniwersytetu prof. St. Nicieja. Po miesiącu nastąpił medialny atak ze strony "Gazety Wyborczej", która domagała się usunięcia D. Ratajczaka z uczelni.

PS. Notka ta i dwie następne są, po dokonaniu drobnych korekt, przedrukami moich tekstów wydrukowanych w końcu sierpnia ub.r. w "Salonie 24".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Nagonka na dr. Ratajczaka - Jak to było możliwe?

http://zygmuntbialas.salon24.pl/310709,2-nagonka-na-dr-ratajczaka-jak-to...

W kwietniu 1999r. "Gazeta Wyborcza" zamieściła list do rektora Uniwersytetu Opolskiego , zarzucając Dariuszowi Ratajczakowi poglądy rewizjonistyczne i na tej podstawie zażądała jego usunięcia z uczelni. Nazajutrz rektor Stanisław Nicieja zawiesił swego pracownika w pełnieniu obowiązków. W maju 1999r. wpłynął do Sądu Rejonowego w Oplu akt oskarżenia o to, że dr Ratajczak "publicznie i wbrew faktom zaprzeczał zbrodniom nazistowskim w okresie II wojny światowej na osobach narodowości żydowskiej". W kwietniu 2000r. otrzymał zwolnienie dyscyplinarne z Uniwersytetu Opolskiego wraz z zakazem pracy w zawodzie nauczycielskim na okres trzech lat.

Dr Ratajczak został okrzyknięty przez "Gazetę Wyborczą" kłamcą oświęcimskim. Na łamach tego dziennika "profesor" Bartoszewski wysyłał go na leczenie psychiatryczne (skąd my to znamy?), dezawuując jego kwalifikacje jako historyka i wykładowcy akademickiego. Prof. Andrzej Zoll powiedział, że "kara, jaka go spotkała, to zdrowy objaw społeczny". Po otrzymaniu wilczego biletu z uczelni doktor historii imał się różnych prac dorywczych, pracując m.in. jako portier. W czasie wolnym pisał interesujące artykuły w czasopismach prawicowych. Jeden z jego przyjaciół wspomina to tak:

"Doktor Ratajczak popełnił błąd, nie komentując streszczenia, którego dokonał, co stało się pretekstem do przyparcia na niego ataku. Atak był bezwzględny i brutalny. Darek został wyrzucony dyscyplinarnie z uniwersytetu, otrzymał zakaz nauczania na wszystkich szczeblach, a jego sprawą zajęły się prokuratura i sąd. Mijały miesiące, a potem lata - nie mógł znaleźć pracy, był napiętnowany jako ten, który uważa, że w Oświęcimiu nie było komór gazowych. Doktora nauk historycznych, człowieka wykształconego, komunikatywnego, mającego w sobie dużo życiowego entuzjazmu nie chciano nigdzie zatrudnić.

Najgorsze, że nikt, kto go znał, nie był mu w stanie pomóc. To jest najgorsze, bo nawet dziś publiczne wypowiadanie się o nim z sympatią ściąga na ludzi odium - uznawani są oni za przyjaciół negacjonisty i antysemity. Bardzo mi go szkoda. Uważam, że jego historia dowodzi, iż żyjemy w państwie, w którym w majestacie prawa można zniszczyć człowieka za przekonania. A on wierzył w wolność słowa w niepodległej Polsce i w sprawiedliwość."

Sam Ratajczak tak mówi o sobie i swym życiu w lutym 2006r.:

"Żona jest młodsza ode mnie. Na początku całej tej zadymy była przy mnie, potem coraz bardziej się oddalała. Ja zostałem okrzyknięty kłamcą oświęcimskim, a z takim piętnem trudno żyć. Nawet mnie samemu."

Dalej opowiada:

"Mój syn poszedł swego czasu w marszu żywych w Oświęcimiu. I traf chciał - w przypadki jednak nie wierzę - że dziennikarka lokalnej "Gazety Wyborczej" podeszła do niego i zapytała, czy jest synem tego znanego słynnego kłamcy oświęcimskiego. Syn odparł, że jest, a przede wszystkim, że dumny jest z ojca. Lecz cóż się potem ukazało w gazecie? Otóż zdjęcie z podpisem, że syn Ratajczaka uczestniczył w marszu, gdy tymczasem jego ojciec zaprzecza istnieniu Auschwitz - Birkenau! Istnienie obozu!!! No, ręce opadają..."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

6. Pozytywnie myslac

to juz trzecia, po UAM i UW, grupa pracownikow akademickich. Moze zbyt powoli, ale idzie.

avatar użytkownika Maryla

7. Co się stało z dr. Ratajczakiem? - Mija rok od jego śmierci

http://zygmuntbialas.salon24.pl/310859,3-co-sie-stalo-z-dr-ratajczakiem-...

11 czerwca ub.r. znaleziono zmarłego mężczyznę w samochodzie na parkingu przed supermarketem "Karolinka" w Opolu. W dziesięć dni później rozkładające się zwłoki zostały zidentyfikowane: ofiarą był 48-letni dr Dariusz Ratajczak. Przyjęto wersję samobójczej śmierci, choć wyłaniają się wątpliwości. Samochód, jego własny renault kangoo miał stać na parkingu od 28 maja, jednak niektórzy świadkowie zaprzeczają tej wersji twierdząc, że samochód nie stał tam tak długo, lecz został podrzucony później. Autem tym zamierzał dr Ratajczak udać się do Holandii, gdzie miał pracować w prywatnej firmie jako tłumacz. Trudno więc wytłumaczyć, dlaczego ktoś stojący przed nową szansą życiową mógłby targnąć się na życie.

Publicysta Stanisław Michalkiewicz widzi tu podobieństwa do przypadku śmierci chorążego Zielonki, którego rozkładające się zwłoki zostały znalezione w wodzie wraz z czytelnymi dokumentami akurat wtedy, gdy francuski portal podawał informacje o jego ucieczce do Chin. Wątpliwości wyraża także amerykański dziennikarz J.P.Belinger, sugerując, iż za tajemniczą śmiercią dr. Ratajczaka mogą się kryć izraelskie służby, szukające odwetu za przekonania niepokornego historyka.

Pogrzeb odbył się w warunkach konspiracyjnych. Nikt niepożądany nie był poinformowany o terminie pochowania zmarłego. Obecni byli tylko członkowie rodziny i najbliżsi przyjaciele, w sumie kilkadziesiąt osób. Tablica na jego grobie informuje, iż zmarł 29 maja 2010r. Nie można tu nie wspomnieć o osobliwym pożegnaniu ze strony "Gazety Wyborczej", która informację o śmierci swej ofiary umieściła pod tytułem "Znaleziono ciało kłamcy oświęcimskiego".

Dr Dariusz Ratajczak był historykiem prawicowym, przywiązanym bardzo do ojczyzny. Z jego artykułu wynotowałem takie słowa: "Albo Polska będzie wielka, albo przestanie istnieć. Nie stać nas na średniość. To będzie zadanie dla Waszego pokolenia. Jesteście je winni również cieniom tych, którzy zginęli w nierównej walce w pierwszych latach po zakończeniu drugiej wojny światowej".

Dr Ratajczak jest jedną z wielu osób, które w ostatnim okresie zakończyły swe życie w sposób dziwny i tajemniczy.

CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Dr Paul Cameron już w


Dr Paul Cameron już w Polsce



/

Około
tysiąca osób, zwłaszcza ludzi młodych, uczestniczyło w spotkaniach z dr
Paulem Cameronem w Rzeszowie. Psycholog z Kalifornii przestrzegał
Polaków przed skutkami akceptacji homoseksualnego stylu życia. Dr
Cameron przyjechał do Polski na zaproszenie Instytutu im. Ks. P. Skargi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl