Budżet wysusza państwo z rezerw - Z prof. Zytą Gilowską rozmawia Małgorzata Goss

avatar użytkownika Maryla

Czy zaplanowany w przyszłorocznym budżecie wzrost PKB na poziomie 3,5 proc. jest realny?
- Prognozowany wzrost jest realny z punktu widzenia głównych składników takiej prognozy. Podobnie prognozują analitycy krajowi i zagraniczni. To jest wzrost prawdopodobny i oczekiwany. Chcemy, żeby taki wzrost gospodarczy w Polsce był. Ale nie jest to oczywiście szacunek pewny, stuprocentowy. Jak wiadomo, przyszłość jest kiepsko przewidywalna, a obecnie liczne ryzyka krajowe i globalne tę przewidywalność dodatkowo zmniejszają. Nie ma też pewności, czy wzrost podatku od konsumpcji (VAT) wpłynie na wzrost cen w ruchu jednorazowym, jak ocenia większość ekspertów, czy też uruchomi procesy inflacyjne. Odrębnym zagadnieniem jest wpływ zamrożenia wynagrodzeń w sferze budżetowej na konsumpcję indywidualną, zwłaszcza że płace realne w całej gospodarce praktycznie zastygły, a zatrudnienie rośnie niesłychanie powoli. Trafniej byłoby powiedzieć, że bezrobocie maleje głównie sezonowo. Z tych przyczyn popyt prywatny może być mniejszym od oczekiwanego czynnikiem wzrostu PKB. Równolegle rosną depozyty bankowe gospodarstw domowych, co może oznaczać albo popyt odłożony w oczekiwaniu na lepsze czasy, albo obawy o przyszłość, albo odkładanie na duże wydatki, np. na wkład własny wymagany przy zaciąganiu kredytu hipotecznego. Innymi słowy, są niepewności i ryzyka, jakie zawsze towarzyszą projekcjom PKB, oraz sporo nowych niewiadomych związanych z koniunkturą na rynkach regionalnych i lokalnych.

Czy ten budżet rozpocznie, jak zapowiada rząd, redukcję deficytu finansów publicznych i wyhamuje proces ich zadłużania?
- Zdecydowanie nie! Finanse publiczne od trzech lat dryfują w kierunku dużych deficytów i potężnego zadłużenia. Tego procesu nie da się zatrzymać bez zdecydowanych zmian w organizacji, zasadach, procedurach i - co najważniejsze - zadaniach finansów publicznych. Zmian powinno być naprawdę dużo, ponieważ sektor finansów publicznych jest najmniej zmienionym po 1989 r. aspektem naszego państwa. Z punktu widzenia finansów publicznych nasze państwo dużo bliższe jest PRL niż zadekretowanej przed dwudziestu laty transformacji ustrojowej. Rząd kombinuje przy definicjach, np. budżet państwa rozdzielił na dwie części - właściwy budżet państwa i mniejszy budżet środków europejskich, a następnie ogłasza informacje o deficycie tylko jednej części, podczas gdy ta druga też ma deficyt - tegoroczny w kwocie 14,4 mld zł i planowany na rok 2011 w kwocie 16,2 mld złotych. Po co to czyni? To jasne, żeby rachunki prezentowane w mediach ładniej wyglądały! Dodatkowo rząd powypychał część kosztownych wydatków w ogóle poza budżet, np. do Krajowego Funduszu Drogowego lub do ZUS. Wtedy dla potrzeb debaty krajowej cały sektor nieco lepiej się prezentuje. Ale standardy unijne są nieubłagane: dwa razy w roku rząd musi pokazać wszystko! I wtedy pojawiają się faktyczne informacje o deficytach, tyle że mało kto orientuje się w tym klasyfikacyjnym zamęcie. Przyszłoroczny budżet jest specyficzny z kilku powodów - jego celem jest dotrwanie rządu do następnych wyborów parlamentarnych. Dlatego ma liczne przychody jednorazowe - masywne z prywatyzacji, którą przecież przeprowadza się tylko raz. Rząd planuje też ponad 8 mld zł z dywidend od spółek z udziałem Skarbu Państwa, co często oznacza wysuszenie tych spółek ze środków na ewentualne inwestycje i po prostu musi odbić się na ich dynamice rozwojowej już w 2011 roku. Więcej nawet, rząd pobierze środki finansowe, które spółki będą musiały pożyczyć, żeby przekazać je budżetowi, np. państwowe PGE pożyczy, by zapłacić za kupno państwowej ENERGI. Dodatkowo rząd planuje objąć opiekuńczym ramieniem Lasy Państwowe, by położyć rękę na 2 mld zł nadwyżki finansowej tej instytucji. Na koniec warto przypomnieć, że po 2011 r. już nie będziemy mieć żadnych zaskórniaków na czarną godzinę systemów emerytalnych, bo Fundusz Rezerwy Demograficznej też zostanie wydrenowany. Po 2011 roku zaczną się bardzo ciężkie czasy dla finansów publicznych.

Jak w takim razie określić ten budżet?
- To jest budżet wysuszający państwo z wszelkich rezerw, w tym ze środków rozwojowych, np. inwestycyjnych. Budżet lekkoducha, który czeka na spadek po starej cioci i nie może się doczekać otwarcia tego spadku. Nie wiem, co mogłoby być takim spadkiem w odniesieniu do naszych finansów publicznych. Obserwując zachowanie członków rządu, wielokrotnie zastanawiałam się nad powodami takiej dezynwoltury. Może wiedzą coś, czego my nie wiemy, może czekają na wydarzenia, które unieważnią dzisiejsze rozterki? Z jakichś powodów nie wydają się zafrasowani wysokimi kosztami obsługi naszego długu publicznego... Przecież my już teraz płacimy za pożyczane pieniądze niewiele mniej niż znani europejscy bankruci! Nic dziwnego, że jesteśmy chwaleni przez rynki, bo pożyczamy dużo, płacimy coraz więcej i mamy opinię dłużników niezmiernie honorowych.

Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101009&typ=po&id=po33.txt

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Stenogram wystąpienia Posłanki PiS Pani Beaty Szydło:

Stenogram wystąpienia Posłanki PiS Pani Beaty Szydło:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Miałam nadzieję,

że będziemy dzisiaj rozmawiać o budżecie, ale po wystąpieniu

pana ministra ta nadzieja prysła. Na szczęście

była pani wiceminister Majszczyk, która zechciała

powiedzieć o tym, co zostało zawarte w projekcie

ustawy budżetowej.

Natomiast gdyby, nie daj Bóg, Polskę spotkało

nieszczęście i w 2011 r. Platforma ponownie tworzyłaby

rząd, to tak sobie myślę, na kogo pan minister

Rostowski zrzucałby odpowiedzialność, bo w tej chwili

ciągle zrzuca ją na poprzedników. Radzę, panie

ministrze, żeby codziennie przed snem powtarzać

sobie, że od 2007 r. w Polsce rządzi Platforma Oby-

watelska (Oklaski), a od 2010 r. – niepodzielnie. Za

tragedię polskich finansów publicznych odpowiada

Platforma Obywatelska. (Oklaski) Jestem przekonana,

że ta bańka mydlana ministra Rostowskiego pęknie,

tak jak pękła bańka finansowa na świecie, tylko

niestety skutki dla Polski mogą być równie bolesne.

Czy jeżeli okaże się, panie ministrze, że pan nie miał

racji, to przeprosi pan Polaków i komentatorów?

(Oklaski) Prawa i Sprawiedliwości nie musi pan przepraszać,

ponieważ nie jest pan nas w stanie obrazić.

Debet w banku odłożony na starość, jak pan mówił,

powie to panu każda gospodyni domowa, i tak

kosztuje, nawet jeżeli się z tych pieniędzy nie korzysta,

ponieważ co miesiąc trzeba płacić za niego odsetki.

Myślę, że warto przeczytać świetny esej Margaret

Atwood pt. „Dług”, który w tej chwili ukazał się na

naszym rynku. Jest to ciekawa opowieść o tym, jak

należy rozumieć dług.

Podam tylko trzy cytaty z opinii ekspertów sejmowych,

którzy przygotowali opinie dla komisji na

temat projektu budżetu. Profesor Wernik mówi, że

powstrzymanie szybko narastającego długu publicznego

jest w interesie narodowym Polski, gdyż jeżeli

tak się nie stanie, to doprowadzi to Polskę do katastrofy

na miarę Grecji czy Argentyny. Profesor Wyżnikiewicz

stwierdza: Mimo powagi sytuacji państwowego

długu publicznego i deklaracji, że priorytetem

jest ograniczenie nierównowagi finansów publicznych,

tekst projektu ustawy budżetowej nie pokazuje

nawet kierunku działań naprawczych prowadzących

do ograniczenia deficytów budżetowych.

I wreszcie profesor Orłowski: Należy zauważyć, że

poważne potraktowanie tego zjawiska wymaga

stwierdzenia, że z konstytucyjnego punktu widzenia

w finansach publicznych mamy do czynienia z najwyższym

stanem alarmowym. To nie opozycja mówi,

panie ministrze, to mówią eksperci sejmowi.

W narodowym interesie Polski, powtórzę za profesorem

Wernikiem, jest powstrzymanie wzrostu

długu publicznego, abyśmy nie musieli przeżywać

scenariusza greckiego. Przypomnę, że na mapie, na

której Polska była zieloną wyspą, a którą panowie

pokazywaliście, zieloną wyspą była również Grecja,

ale mam wrażenie, że beztroska rządu greckiego

w zakresie ekonomii była niczym w porównaniu

z państwa beztroską, jeżeli chodzi o finanse publiczne.

(Oklaski)

(Głosy z sali: Nie.)

(Głos z sali: I kto to mówi?)

Propozycje budżetu i ustawy budżetowej na rok

2011 należy rozpatrywać na tle sytuacji makroekonomicznej

na świecie, ważnych wydarzeń gospodarczych,

ale również na tle tego, co dzieje się w tej chwili

w naszym kraju i tego, jak rząd przeprowadza

różne strategiczne elementy. Umowa z Rosją na dostawy

gazu. W tej chwili za gaz płacimy o 20% więcej

niż nasi sąsiedzi – Niemcy, Ukraina i Białoruś. Państwo

chcecie, żeby Polacy płacili takie ceny przez

kolejne kilkanaście lat. Proszę powiedzieć, czy to nie

odbije się na kosztach produkcji, czy to nie odbije się

na gospodarstwach domowych? Każda gospodyni domowa

powie, że jeżeli będzie płaciła większe rachunki

za gaz i energię, to nie będzie mogła przeznaczyć

tych pieniędzy na coś innego, konsumpcja będzie spadała.

Dodatkowo podwyżka podatku VAT, najgorsze

z możliwych rozwiązań, i mówią o tym również ekonomiści

i eksperci.

(Poseł Jan Kulas: Nie.)

Tylko że pan minister dzisiaj powiedział, że oni

się mylą. Właściwie w tym kraju jedyną receptę, mądrość

ekonomiczną ma pan minister. Czy strategia

podcinania wspólnej gałęzi jest zamierzona, czy wynika

z nieudolności obecnej ekipy?

W ustawie budżetowej, nad którą mamy głosować,

zatraca się jakąkolwiek korelację między deficytem

budżetu państwa w kolejnych latach i szybkością narastania

długu publicznego. Ten dług publiczny w tej

chwili wynosi około 740 mld zł, a więc 19 tys. zł na

osobę, ale już 95 tys. zł na osobę poniżej 18. roku

życia. Co to oznacza? To oznacza, że za niefrasobliwość

i beztroskę tego rządu płacić będą przyszłego

pokolenia Polaków, nasze dzieci, ci młodzi ludzie,

którzy dzisiaj kończą studia i zastanawiają się, czy

tu zostać, czy nie.

Państwo planujecie spadek bezrobocia w przyszłym

roku, bardzo wysoki spadek w porównaniu do

roku bieżącego, kiedy jest założony wzrost PKB

w wysokości tylko 3,5%, a przecież wiadomo, że realnie

wzrost bezrobocia następuje przy założeniu

wzrostu PKB 3,8%. Czy nie jest to jednak planowane

w ten sposób, że zakładacie państwo, iż kolejne pokolenia

Polaków będą po prostu wyjeżdżały i szukały

pracy poza naszym krajem? Niemcy otwierają

rynki dla naszych pracowników.

W tej chwili przypada w Polsce 48 tys. zł długu

publicznego na pracującego. Wszyscy Polacy, którzy

są w tej chwili zatrudnieni i mają średnie dochody,

musieliby pracować przez około 14,5 miesiąca i oddawać

wszystkie swoje dochody na spłatę długu publicznego.

To są fakty.

Koszt obsługi długu wzrasta, a w dokumencie,

który został przygotowany pod obrady, w projekcie

budżetu państwa długowi publicznemu została poświęcona

zaledwie jedna strona. Nie ma tam żadnej

perspektywy, żadnego pomysłu, jak rząd zamierza

wyjść z tej matni.

Proponujecie państwo wyciągnięcie pieniędzy ze

Skarbu Państwa poprzez sprzedaż spółek Skarbu

Państwa, poprzez pobieranie dywidend, wracając do

spółek Skarbu Państwa. Czy docierają do was głosy

ekspertów od gospodarki, że wypłata ogromnej dywidendy

z PKO BP na rzecz budżetu spowoduje, że

bank ten będzie musiał ograniczyć akcję kredytową,

co przecież będzie miało niebagatelny wpływ na aktywność

ekonomiczną małych i średnich przedsiębiorstw

i będzie kolejnym czynnikiem ograniczającym

wzrost gospodarczy? Przecież to odbije się głównie

właśnie na tych małych przedsiębiorcach.

PZU. Czy wydrenowanie kilkunastu miliardów

złotych z narodowego ubezpieczyciela, a tym samym

zadłużenie go w przeddzień klęski powodzi, nie spowodowało

przypadkiem obecnych opóźnień w wypłatach

odszkodowań na rzecz powodzian? Proszę zajrzeć

do raportu Najwyższej Izby Kontroli poświęconego

wykonaniu budżetu za rok 2009. Są tam zawarte

stwierdzenia dotyczące Funduszu Ubezpieczeń

Społecznych, jak również rezerwy demograficznej.

Państwo czerpiecie w tej chwili pieniądze z tej rezerwy,

która została odłożona na tzw. czarną godzinę,

zupełnie niefrasobliwie.

Budżet 2011 r. jest budżetem politycznym, na

przetrwanie Platformy Obywatelskiej do wyborów

parlamentarnych i nie bierze pod uwagę ani interesów

państwa, ani interesów obywateli. Szczególnie

wymowne są planowane podwyżki podatków wobec

zaniechania jakiejkolwiek próby reformy finansów

publicznych, rozumianej jako konsolidacja finansów

publicznych, a także skierowanie środków finansowych

marnotrawionych we wszelkiego rodzaju fundacjach

i agencjach rządowych, a konsolidacja finansów

publicznych, o której pan mówił, że to jest ten

pierwszy rok, w którym ma być prowadzona, polega

chyba na tym, ażeby zrobić skok na finanse Lasów

Państwowych i żeby Lasy Państwowe również zniszczyć.

(Oklaski)

Koszty kryzysu gospodarczego przerzucane są na

barki najmniej zasobnych podatników przy jednoczesnym

skandalicznym zaniechaniu reformy finansów

publicznych. Po analizie ustawy budżetowej należy

z całą mocą stwierdzić, że obecna ekipa może doprowadzić

do wzrostu zadłużenia państwa, w tym funduszy

i agencji okołobudżetowych oraz spółek Skarbu Państwa,

na kwotę sięgającą nawet 180 mld zł w roku 2011.

W tej sytuacji Prawo i Sprawiedliwość zagłosuje

za interesem obywateli Rzeczypospolitej Polskiej,

a przeciwko przedłożonej ustawie budżetowej. Postulujemy

również, żeby rząd rzeczywiście zabrał się

wreszcie do pracy i żeby ta ustawa budżetowa została

poprawiona, tak abyśmy mogli z czystym sumieniem

powiedzieć, iż jest jakakolwiek perspektywa, że

finanse publiczne zostaną wreszcie uporządkowane

i że przestaniecie państwo niefrasobliwie generować

dług finansów publicznych.

Jeżeli budżet będzie uwzględniał głęboką reformę

finansów publicznych, przeprowadzoną nie przeciwko

obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej, ale zgodnie

z ich interesami, Prawo i Sprawiedliwość może za

nim zagłosować, ale w tym kształcie, w jakim został

przedłożony, nie będziemy tego budżetu popierali.

Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Wikiński: w 2011 roku PO szykuje Polakom ekonomiczną eutanazję

Wiceszef klubu SLD, kandydat na prezydenta Radomia Marek Wikiński jest zdania, że w 2011 roku PO szykuje Polakom "ekonomiczną eutanazję". W jego ocenie, można się spodziewać podwyżek i obniżki wynagrodzeń.
2011 rok będzie - według Wikińskiego - "rokiem specjalnej troski". "Rokiem, na który rządzący Polską szykują Polakom eutanazję ekonomiczną" - mówił wiceszef Sojuszu na sobotniej konwencji samorządowej Sojuszu.

- Jak inaczej nazwać, jak nie eutanazją ekonomiczną, obniżkę realnych wynagrodzeń, podwyżki paliw, węgla kamiennego, cen gazu, chleba, masła, mleka - pytał.

http://finanse.wp.pl/kat,1342,title,Wikinski-w-2011-roku-PO-szykuje-Pola...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

3. Ten temat powinien wisieć stale dostępny na każdym płocie,

w całej Polsce, wszędzie.

Ostatnio zmieniony przez michael o ndz., 10/10/2010 - 12:52.