Bukowski o Dniu Zwycięstwa: Rosja niczego nie wygrała (fronda)

avatar użytkownika Maryla

My oswobodziliśmy cały świat od Hitlera – tak zbudowany jest ten mit. A fakt, że sami stworzyli Hitlera, uzbroili i pchnęli ku wojnie? O tym się nie wspomina - mówi rosyjski dysydent Władimir Bukowski.

Moskiewska defilada 9 maja 2008 roku.

Moskiewska defilada 9 maja 2008 roku.

Fronda.pl: Dlaczego data 9 maja i w ogóle „wielka wojna ojczyźniana” są tak ważne dla tożsamości współczesnych Rosjan?

Władimir Bukowski*: Ta wojna była ostatnim wielkim wydarzeniem, z którym system sowiecki dał sobie radę i zwyciężył. Moralnie i emocjonalnie służy ludziom jako usprawiedliwienie wszystkich nieszczęść i cierpień, których doznali w dziesięcioleciach przed- i powojennych. To jedyne osiągnięcie, którego się nie wstydzą. Choć tak naprawdę jest się czego wstydzić. To wszystko nie było takie proste. Jednak dla wielu ludzi to jasny epizod: napadnięto na nas, a my zwyciężyliśmy, uwolniliśmy cały świat od Hitlera. Tak im to podsuwano i tak to zapamiętali: że dziś można się tym chlubić. Oczywiście szeroko wykorzystuje się do tego propagandę. Gdyby jej nie było, ludzie inaczej patrzyliby na te wydarzenia. Jednak jako że jeszcze za Breżniewa stosowano ostrą propagandę, a to był jeden z jej głównych elementów, to taka pozostała świadomość, przynajmniej starszego pokolenia.

A czego Rosjanie powinni się wstydzić?

My oswobodziliśmy cały świat od Hitlera – tak zbudowany jest ten mit. A fakt, że sami stworzyli Hitlera, uzbroili go i pchnęli ku wojnie? O tym się nie wspomina. O tym większość nie wie i wiedzieć nie chce. Ważne, że zwyciężyliśmy. Z ogromnymi stratami, po bohatersku.

Gdy spojrzy się na twórczość takich ludzi jak Sołżenicyn i Okudżawa, którzy nigdy nie byli komunistami, widać, że mit wielkiej wojny ojczyźnianej był ważny także dla nich.

Okudżawa trafił na front jako ochotnik w wieku 18 lat. Sołżenicyn też walczył na wojnie. Dla nich to było wielkie wydarzenie, a później pozostało odczucie uczestniczenia w ogromnym wydarzeniu w historii świata. Oczywiście, żaden z nich nigdy nie powiedział, że oswobodziliśmy świat od Hitlera. Obaj doskonale zdawali sobie sprawę, że w miejsce Hitlera przynieśli inną tyranię, inny system totalitarny. Co innego ludzie prości. Człowiek szuka w swoim życiu czegoś pozytywnego. Zwycięstwo nad nazizmem to było osiągnięcie. Takie rzeczy łatwo wbić do głowy ludziom, którzy od stu lat nie mają powodu do chluby, których życie jest nieszczęśliwe.

A może to święto powinno być ważne dla zwykłych Rosjan? Przecież bronili swoich domów przed najeźdźcą.

Tak to postrzega wielu ludzi, którzy nie zastanawiają się nad przyczynami tej wojny, nad celami dowództwa. Dla nich była to wojna obronna. I faktycznie, Hitler napadł, a oni się bronili. W mojej rodzinie prawie wszyscy byli na froncie. Ojciec i ciotka, która była ochotniczką ze szkoły medycznej. Cała szkoła poszła na wojnę. Oczywiście ich stosunek do tego wszystkiego był jednoznaczny. Nie wiedzieli o żadnych działaniach zakulisowych. O czym rozmawiał Hitler ze Stalinem i Ribbentrop z Mołotowem. Nigdzie o tym wówczas nie pisano. A teraz byłoby to trudniej utrzymać w tajemnicy. O wiele więcej wiadomo. Informacje o latach przedwojennych, o manewrach Stalina z Hitlerem są jawne. Ci, którzy nie przyjęli tej informacji, nie chcą jej przyjąć, nie szukają jej. To eskapizm. Oni uciekają do tej legendy od rzeczywistości. Są oczywiście ludzie słabo wykształceni, którzy nie są w stanie przeczytać materiałów źródłowych i badań. Dla nich wygląda to tak, jak im wmówiono. A każdy myślący człowiek z łatwością znajdzie wszystkie szczegóły o przygotowaniach Stalina do wojny światowej, polityce wobec Niemiec. Wszystko to jest dostępne.

Nie przybędą przywódcy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii? Jak Pan myśli, dlaczego?

Nie znam przyczyn ich nieobecności, bo nie składali wyjaśnień. Wydaje mi się, że sytuacja jest dla nich zbyt niejasna, żeby się na to decydować. Pozostają kwestie sporne o dniu zwycięstwa i jego rezultatach. Zachód nie jest też gotów w całości uznać we współczesnej Rosji, kontynuatorce ZSRS, pełnoprawnego zwycięzcy. To skomplikowane z punktu widzenia historii. II wojnę światową zaczynali razem Hitler i Stalin, dlatego trudno postawić Związek Radziecki na równi z Zachodem. Pytanie o wygranych pozostaje niejednoznaczne. Rosja niczego nie wygrała, tylko przegrała. Żołnierze wierzyli, że po wojnie wszystko zmieni się na lepsze, skończą się represje, a w kraju będzie można żyć normalnie. Zamiast tego po wojnie nadeszła kolejna fala represji, miliony ludzi zesłano do łagrów, w tym wszystkich więźniów i wielu walczących na froncie. Po wojnie w Rosji się nie poprawiło, tylko pogorszyło.

Czy p.o. prezydenta Bronisław Komorowski zdecydował słusznie przyjmując zaproszenie do Moskwy?

To trudne pytanie. Nie wiem. Ja bym tego nie zrobił, ale on ma własną politykę, należy do określonej grupy politycznej. Ja bym tego nie robił, bo tak naprawdę żadnego zwycięstwa nie było. Bo niby czyje to zwycięstwo? Nie było zwycięstwem narodu rosyjskiego ani narodu ukraińskiego, a już na pewno nie narodu polskiego. W wyniku tego zwycięstwa kraj prawie 50 lat właściwie pozostawał pod okupacją. W ten dzień nie mają czego świętować ani Rosjanie, ani Polacy, ani Ukraińcy, ani Bałtowie.

Co może wyniknąć z tej decyzji?

Polityka polskiego rządu nakierowana jest obecnie na poprawę stosunków z Rosją. Polacy czynią takie starania od momentu dojścia do władzy premiera Donalda Tuska. Stąd wspólna ceremonia w Katyniu. Stąd i ten nieszczęśliwy wypadek, w którym zginęło z prezydentem całe jego otoczenie. To polityka nakierowana na znalezienie rozwiązania tego problemu, które mogłyby przyjąć obie strony. Nie jestem zwolennikiem takiego podejścia. Jestem człowiekiem prostym i na świat patrzę prosto. W Katyniu mamy do czynienia ze zbrodnią, masowym zabójstwem. Zabójców należy skazać, ofiary zrekompensować.

W piątkowym wywiadzie dla „Izwiestii” prezydent Miedwiediew właśnie o tym mówił, że trzeba ukarać przestępców, otworzyć archiwa, a o Katyniu, że to „mroczna karta, w której nie było prawdy”. Może to pierwsze sukcesy polityki polskiego rządu?

Na razie słyszymy tylko słowa. Nie idą za nimi czyny. Archiwa pozostają zamknięte. Nawet te, które otwarto w 1992 roku. Próby uczciwego opowiedzenia o własnej przeszłości, ujawnienia wszystkich brudnych tajemnic i zbrodni... takiej próby faktycznie nie ma. Jeśli będziemy o czymś mówić, to nie znaczy, że to się stanie. Byłym tylko rad, gdyby rosyjskie władze dziś zdecydowały się wreszcie zmierzyć się z przeszłością, ujawnić wszystkie brudne tajemnice, pokazać je światu, uznać winę systemu sowieckiego w tych zbrodniach. Mówię o tym od 20 lat. Że należy osądzić komunizm jako zbrodniczy system, tak jak osądzono nazizm, jako zbrodnię przeciwko ludzkości. Jeśli władze na to pójdą, to świetnie. Jednak wątpię, czy posuną się tak daleko. Obecnie muszą załatać stosunki z Polską, pojednać się, żeby nikt niczego od nikogo nie żądał. A dalej według mnie iść nie chcą. Obecny reżym zasadza się na kontynuacji reżymu sowieckiego, a nawet na jego restauracji, na ile jest to możliwe. Stąd agresja wobec sąsiadów, próba przywrócenia sowieckiej sfery wpływów. Stąd ucisk wewnętrzny, wprowadzenie cenzury, kontrola mediów. Czy teraz władze odwrócą się o 180 stopni, zaczną demontować ten system? Kilka lat temu Putin powiedział, że załamanie się ZSRS było największą geopolityczną katastrofą XX wieku.

5 lat temu z podobnego zaproszenia do Moskwy skorzystał ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski. Posadzono go w 3. rzędzie, skąd wysłuchał mowy, w której nawet nie wymieniono Polaków jako walczących po stronie aliantów.

Tym razem, po tych wszystkich wydarzeniach, Rosja będzie zachowywać się bardziej uprzejmie. Wspomniana zostanie rola Polaków, a Komorowski nie będzie siedział w ostatnim rzędzie. To jednak niewiele znaczy, to zwyczajny protokół. A prawdziwe pytanie jest o to, czy reżym będzie się zmieniał? Na razie brak oznak, żeby miał zmieniać się na lepsze, poważnie zmierzyć się z własną historią. Minęło 65 lat od tego zwycięstwa, a nam opowiada się różne gadki o pojednaniu z Polską, a w tym samym czasie w wielu prowincjonalnych miastach Rosji stawia się pomniki Stalina. Tego nie ma w wiadomościach. Znaczy, że kraj nie chce się zmierzyć ze swoją historią.

Ale podobno w Moskwie portrety Stalina jednak nie zawisną. Może to pierwszy krok w stronę odkłamania historii Związku Sowieckiego?

Daj Bóg. Będę szczęśliwy, jeżeli to pierwszy krok i za nim pójdą następne. Jednak do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego w ogóle pojawił się pomysł, by wieszać portrety Stalina. Dobrze, że został zablokowany. Może wynika to z bieżącej koniunktury. Ale że taki pomysł w ogóle poważnie rozważano i pozwolono rozwiesić w Moskwie portrety Stalina, samo to wydaje się zdumiewające i świadczy o stanie społeczeństwa.

Patriarcha Moskwy Cyryl powiedział, że zwycięstwo jest dziełem narodu, a nie Stalina. To samo powtórzył w piątek prezydent Miedwiediew. Czy te wypowiedzi mogą być przełomowe?

To samo jako pierwszy powiedział sam Stalin. To jego słynna fraza. Wszyscy winniśmy wdzięczność narodowi, bo to on pobił wroga, a nie my.

No proszę, czyli nadal wszyscy mówią Stalinem.

Może o tym nie wiedzą, nie chcę tego oceniać. W każdym razie nic przełomowego w tych słowach nie widzę.

Rozmawiał Michał Jasiński

 

Władimir Bukowski (1942) - rosyjski dysydent, pisarz i działacz polityczny mieszkający w Cambridge. 12 lat spędził w sowieckich więzieniach, obozach pracy i zakładach psychiatrycznych. Przeciwnik Unii Europejskiej. Autor książek m.in. "I powraca wiatr", "Moskiewski proces", "Listy rosyjskiego podróżnika".

http://fronda.pl/news/czytaj/bukowski_o_dniu_zwyciestwa

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Mit zwycięskiej Rosji (Demon)

9 maja Miedwiediew w Moskwie wyraźnie dał do zrozumienia, że to dzięki Rosji zakończyła się II wojna światowa. Pokazał obywatelom świata, że gdyby nie zwinność taktyki i strategii w 1945r. wojna prawdopodobnie trwała by dalej. Zapomniał jednak wspomnieć o tym, że przecież Rosja była jednym z agresorów w tej światowej katastrofie.

Świat zapomniał, że po objęciu władzy przez Hitlera, pierwszym dostawcą produktów wojskowych był Związek Radziecki. Jakoś dziwnie ubiegło nas z pamięci, wydarzenia poprzedzające rozpoczęcie II wojny, kiedy Hitler ze Stalinem omawiali szczegóły podziału Europy, ominęły nas spotkania ministrów spraw zagranicznych Rzeszy i ZSRR. To wszystko i tysiące szczegółów, które zna historia a nie przeciętny obywatel świata doprowadziło dzięki przyjaźnie ZSRR z III Rzeszą do tak długiego i krwawego konfliktu w dziejach ludzkości.

Dzisiaj, kiedy w Moskwie liczni przedstawiciele państw, wojskowi, kombatanci i tysiące mieszkańców Moskwy wysłuchują słów Miedwiediewa o wyswobodzeniu Europy dzięki Rosji, zdają sobie pewnie sprawę z przejaskrawienia historii jakie Rosja dokonuje. Bo przecież wiadomo, ze ważniejsze jest budowanie mitów, które trwalej usadawiają się w umysłach milionów Rosjan i europejczyków. Bo przeciez od zwycięstwa w 45' Rosja przez ponad pół wieku nie odniosła zadnych spektakularnych sukcesów na miarę tego "wyswobodzenia" Europy, więc potrzeba ciągłego przypominania jaką "potęgą" są nasi wschodni sąsiedzi. Obywatele Rosji chcą wierzyć, ze była to wyłącznie wojna obronna, na której umierali ich ojcowie i dziadkowie. Ci, którzy nie przyjęli do wiadomości, ze Stalin brał równoznaczny udział w wojnie co Hitler poddają się próbie ucieczki od rzeczywistości, w której Rosja teraźniejsza coraz bardziej każdego utwierdza.

Całe szczęście mniej kultywuje się "doskonałość" Stalina, którego rola w tej "wojnie obronnej" nie była wcale pionierska. Miedwiediew potwierdził, że zwycięstwo nad faszystowską Rzeszą była zasługą całego narodu. Nota bene, to samo po zakończeniu wojny powiedział Stalin. Więcej nadziei jest w tym, ze w tegorocznych obchodach nie była portretów Stalina.

Może to powolne wyrzucanie narodowych mitów w Rosji dzięki, którym zyje ona zanurzona w przyszłości zamiast patrząc w XXI wiek z rozjaśnioną historią.

http://demon.salon24.pl/179788,mit-zwycieskiej-rosji

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika dodam

2. Frondzie należą się gratulacje

za dobór komentatora. Cały świat powinien uważnie słuchać Bukowskiego. Powinien.