Dziś w Kościele katolickim obchodzony jest Dzień Judaizmu. Ta okoliczność skłoniła mnie do napisania paru zdań osobistej refleksji.
Przede wszystkim chciałbym napisać, że bardzo podoba mi się to, w jaki sposób dzisiaj w Polsce prowadzi się publiczną debatę na temat Żydów i religii mojżeszowej. Moim zdaniem, ostatnie dwudziestolecie przyniosło bardzo korzystną odmianę w tej kwestii. O naszych starszych braciach w wierze mówi się dzisiaj często i przy wielu okazjach. Wydaje mi się, że udało nam się znaleźć taki język mówienia o tych wszystkich trudnych sprawach, który powoduje wzajemne zbliżenie. Tak - chcę powiedzieć dziś bardzo wyraźnie, że w moim odczuciu stosunki polsko-żydowskie naprawdę układają się całkiem dobrze! Ktoś zapyta - cóż to znaczy? Odpowiem na to pytanie i sobie, i potencjalnym adwersarzom, w kilku punktach.
Po pierwsze, jako naród robimy dziś bardzo wiele dla zachowania pamięci o Żydach, tworzących przez wieki naszą państwowość, kulturę, zwyczaje. To nie są jakieś odosobnione przypadki - na przypominanie o wyznawcach Mojżesza stawiają polskie miasta, chciałbym tu przede wszystkim napisać o moim mieście, Łodzi, w którym od ponad 5 lat dla Żydów zrobiono naprawdę mnóstwo! Wyliczanka? Proszę uprzejmie - pomnik Radegast, Park Ocalałych, Pomnik Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej, robione z rozmachem obchody likwidacji getta łódzkiego, ławeczka im. Jana Karskiego, masa publikacji różnego rodzaju... Mało? Spójrzmy na to, co się dzieje we Wrocławiu (dzielnica czterech religii), Krakowie (Kazimierz, festiwale kultury żydowskiej) czy Warszawie (budowa Muzeum Historii Żydów Polskich). Nie zapominajmy także o wschodnich rejonach Polski, takich jak Lublin, Tarnów, Rzeszów... Także tam czynione są starania, by żydowskie dziedzictwo jak najlepiej i na jak najdłużej ocalić od zapomnienia.
Po drugie, czego by nie mówić o publicystyce Grossa, to zarówno "Sąsiedzi...", jak i "Strach" przyczyniły się do wzmożenia debaty na temat trudnych relacji polsko-żydowskich w najnowszej historii. To właśnie te książki, jakkolwiek kontrowersyjne i mogące budzić zapewne słuszny sprzeciw wielu środowisk, spowodowały, że zaczęliśmy myśleć o naszych własnych, polskich przewinieniach jakby z większą pokorą i dystansem. Co bym jednak chciał też tutaj podkreślić to to, że w mojej ocenie publicystyka Grossa nie wpłynęła jakoś szczególnie mocno na nadmierne poczucie winy w społeczeństwie polskim. Chodzi mi o to, że Gross pojawił się z hukiem gdzieś w środowiskach akademickich na jednej czy drugiej debacie, z reguły przy udziale "Wyborczej", ale od dawna wiemy, że intelektualiści żyją w jakiejś hermetycznej puszce, nierzadko odizolowani od społeczeństwa i jego problemów...
Po trzecie, słowa uznania należą się zapaleńcom z IPN-u, którzy choć nie mają najlepszego PR-u w społeczeństwie, to jednak mozolnie wykonują swoją pracę, która moim zdaniem będzie doceniona dopiero z dalszej perspektywy czasowej. Mam tu na myśli przede wszystkim kampanię społeczną "Życie za życie", która ukazuje Polaków ratujących Żydów w czasie II wojny światowej. To są wszystko bardzo cenne działania, które powinno się promować.
Po czwarte, wedle mojej wiedzy także Kościół katolicki (sic!) zrobił ostatnio bardzo wiele dla zbliżenia pomiędzy katolikami a Żydami. Świadczą o tym choćby dzisiejszy Dzień Judaizmu, przygotowywany bardzo solidnie i rzeczowo, ale także np. kwestia starań o beatyfikacji rodziny Ulmów czy Kowalskich (nie jestem pewien co do drugiej rodziny).
Reasumując - chyba każdy odczuwa pewien trend, istniejący od jakiś 5-6 lat w Polsce, który według mnie jest bardzo pozytywny i wart kontynuacji. Do ideału oczywiście nam daleko, ale cieszmy się tym, że mamy dziś do czynienia w Polsce z pozytywnym myśleniem o Żydach, może nawet o pewnej modzie na judaizm, zwłaszcza wśród młodych ludzi z większych miast. OK - nie jest to może zjawisko masowe, ktoś mógłby powiedzieć - przecież młodzi lewicowcy czy też socjaliści do judaizmu mają stosunek w najlepszym wypadku ambiwalentny; ale wydaje mi się (choć mogę się mylić), że akurat w ich przypadku chodzi o niechęć do państwa Izrael i jego polityków (vide konflikt izraelsko-palestyński), a pośrednio i do USA, ale nie o niechęć wobec wyznawców judaizmu.
Dlatego cieszmy się dzisiaj z tego wszystkiego, co mamy, wspominajmy z nostalgią czasy, gdy Żydzi byli naszymi sąsiadami, czytajmy o ich zwyczajach, poznawajmy ich pieśni i jedzmy ich potrawy, bo to naprawdę wspaniała i przebogata kultura. I naprawdę nie ma tu znaczenia fakt, czy Żydzi zarabiają na Holokauście (i ile), czy są przewrażliwieni (vide kwestia beatyfikacji Piusa XII) itd... Oddzielajmy wreszcie historię na poziomie makro od historii na poziomie mikro! Także tego uczył nas Jan Paweł II.
8 komentarzy
1. Judaizm
2. @Autorze
Selka
3. vice versa ?
4. ,,...o Żydach, tworzących
5. To pomysl malo chrzescijanski - Beta
6. No właśnie, Nasi święci,ich
7. tego przyslowia nie znalem ale znam
8. Mądrość Papieża jest faktem,