Jest coś takiego jak polscy liberałowie. Moi koledzy pewno mnie znielubią, jak to zwykle bywa gdy chce się powiedzieć co się sądzi. Jak zwykle, idzie o kasę.

Zachodni liberałowie kiedyś chcieli pomóc polskim liberałom i już za komuny oferowali staże i rozmaite praktyki dla członków SD na przykład. Potem dotacje od naszych zachodnich kolegów płynęły dla rozmaitych fundacji wokół Partii Demokratycznej. Tymczasem partia ta w ogóle nie była liberalna w kwestiach gospodarczych. Od jakiegoś roku czy półtora zdecydowano się wspierać tylko środowisko liberalne.

Są w Polsce różne środowiska liberalne, jedne mniej, inne bardziej. Kasę dostała jedna z tych grup, bliska Partii Demokratycznej. Wydają czasopismo Liberté. Niby fajnie, z tym że to czasopismo obawiam się że niewiele wspólnego ma z liberalizmem. Liberalizm kojarzy mi się z pracami ekonomistów pokazujących np. wyższość konkurencji nad monopolami, pokazującymi jak reformować takie sektory jak energetyka wprowadzając konkurencję na sieci elektryczne czy gazowe.

 
Liberalizm kojarzy mi się także z prawami gejów, z prawami palaczy marihuany. Mam w domu ulotki wyborcze z liściem marihuany i od niemieckiej FDP, i od brytyjskich LibDems. Czy o tym traktuje to pismo? Nie. To pismo jest przedłużeniem żywota opcji różowej. Bardzo umiarkowanej, krygującej się. Niemalże nie różniącej się od lewego skrzydła PO. Wyborcy już powiedzieli co sądzą o tym projekcie. Tutaj żyje on dalej. Bronisław Geremek, rocznica rządu Mazowieckiego. Czy to są aktualne problemy kraju?

 
To czasopismo jest tak bardzo nudne, że przyznam się że go nie czytam. Przeczytałem w sumie może kilka tekstów. Nie wiem czy to nieprzejrzysty layout, czy brak śródtytułów, czy forma publikacji internetowej? Także ona ma swoje prawa, swoją optymalną długość tekstu. W ogóle część twórców mediów kontestuje dalszy sens słowa pisanego, mówiąc że było ono efektem braku innych technologii komunikacji.

 
Moi przyjaciele nie szukają już tekstów na dany temat. Oni szukają w wyszukiwarce filmów, jak rozpalić sziszę. Do tego nastąpił kres tradycyjnych stron internetowych, dziś w sieci przeżywają tylko społeczności. Owe czasopismo tym nie jest.

 
Jako liberałowie bardzo mało od siebie wymagaliśmy. Nie pojawiały się tam teksty dobrej jakości, pisane np. przez ekonomistów czy naukowców, mimo że jak sobie policzyłem, z tych pieniędzy można było opłacić świetne honoraria i pozyskać topowych autorów, najlepszych ekonomistów. Liberalnego odpowiednika Krytyki Politycznej z tego nie stworzyliśmy, choć kasa była podobnego rzędu. A można było za tą kasę napisać liberalny program reform dla tego kraju.

 
Jestem wściekły na to środowisko. Zmarnowaliśmy tyle kasy. Zmarnowaliśmy po prostu. Bo jakoś nie zauważyłem dyskusji, jak robić takie czasopismo, jak robić taką działalność. To środowisko jest pełne plotek. Że ci zawłaszczają inicjatywy, chcą wszystko zdominować, a tamci też są be. Z jednej strony dresy, z drugiej kolesie w garniakach. Brak zaufania, poczucie niejasnych intencji. Wszystko rozbite na pięć kanap i wielkie oburzenie, kto ma zrobić wspólny kongres wszystkich liberałów.

 
Wymęczonym polskim liberałom nawet już pisać się nie chce, co powinno się pozmieniać. Te teksty kiedyś opublikowano na zgrzebnych stronach, napisano w niepoczytnych pismach. Kogo interesuje liberalna reforma gazownictwa? Recepta na konkurencję na torach? To wszystko dziś jest to już pewnie zdezaktualizowane. Ale gdy nie ma rezultatów, gdy to nie chwyta, to każdemu się odechciewa. Dotacji z zagranicy z roku na rok płynie coraz mniej. Pozamykano biura różnych takich instytucji, z braku rezultatów właśnie. Zachodni liberałowie uważają podobno że nikogo liberalnego tutaj nie ma, taki liberalnie pusty kraj. Nie zajeżdżają tu nawet.
 
Mnie też się odechciewa, ale z podziwem patrzyłem dziś na pana w biurze Centrum A. Smitha na rogu ulicy koło mojego domu, który około 7-mej wieczorem jeszcze pracował. Liberałowie w Polsce nic takiego nie mają, ani jednego liberalnego think-tanku. Może się wydawać że są jakieś think-tanki, ale gdy porównamy to co proponują z propozycjami think-tanków zachodnioeuropejskich, to konserwatyzm u nas wielki mamy. Kasa wydana, mózgów nie ma. Za to jest bieda.