Czy mam zlikwidować taką prężną spółkę? (Jacek Michał)

avatar użytkownika Maryla
Zastanawia się retorycznie Małgorzata Grad, po ujawnieniu przez media  sprytnie zakamuflowanego udziału żony ministra skarbu Aleksandra Grada, w Małopolskiej Grupie Geodezyjno-Projektowej (MGGP), mającej szereg milionowych kontraktów z podmiotami ministerstwa męża.

 

Nikt tak dramatycznej reakcji od pani Grad nie oczekuje. Nawet bycie żoną ministra nie jest wystarczającym powodem do likwidacji spółki. Pani Grad może jednak rozwiać podejrzenia konfliktu interesów, sprzedając swoje udziały w MGGP, zamiast je pokrętnie ukrywać. Jest to możliwe i wykonalne. Kilkanaście miesięcy temu, żona obecnego premiera Australii sprzedała swoje udziały w spółce, mającej kontrakty z agencjami rządowymi.

 

Oprócz posiadania 25% udziału, pani Grad również pracuje w MGGP. „Przecież z czegoś musi żyć” twierdzi jej wspólnik i prezes firmy, Franciszek Gryboś. Najwyraźniej przychody z akcji w jednej z największych polskich spółek geodezyjnych nie wystarczają na życie. Widocznie kryzys dotyka nawet najbogatszych. Kłóci się to jednak z twierdzeniem o „prężnej spółce”.

 

Pani Grad pracuje w dziale prawnym i zajmuje się analizą umów. Ma więc ogromny wpływ na ceny ofert kierowanych między innymi do państwowych firm podległych jej mężowi. Wystarczy jedno zdanie pana ministra na temat cen konkurentów, nieopatrzne wypowiedziane w trakcie rodzinnego obiadu, żeby pani Grad mogła daną umowę zaanalizować trafniej i korzystniej dla swojej firmy. 

 

Tego rodzaju rodzinnych sytuacji nie jest w stanie wykryć żadne retrospektywne śledztwo. Nawet gdyby CBA odkryła, że MGGP skadała swoje cenowo atrakcyjne oferty jaka ostatnia firma tuż przed zamknięciem przetargu, to jest to żaden dowód na nielegalną działalność firmy pani Grad. Co najwyżej może być tylko świadectwem powolności procesów analitycznych żony ministra i potwierdzeniem trafności przysłowia: „Spiesz się powoli”.

 

Jacek Michał

 

http://www.rp.pl/artykul/2,288628_Spolka_zony__i_kolegi_ministra___.html

 

http://jacekmichal.salon24.pl/436849.html

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika marie

1. Nowe hasło wyborcze PO - "By wywoziło się lepiej"

Bez echa przeszedł wpis Trapisty w salonie-24. Autor wskazuje kolejny dowód na to, gdzie jeszcze będzie można kręcić lody. "Skandaliczny projekt rządu - zezwolenie na swobodny wywóz zabytków z Polski" Lobby "lodziarzy" działa jak bezwględna machina niszcząca. Ich uwadze nie ujdzie możliwość uzyskania nawet mniejszych niż np. w służbie zdrowia, korzyści finansowych. Jak informuje onet.pl za PAP rząd przyjął właśnie projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków, w którym wprowadzono znaczne ograniczenie katalogu zabytków, których wywóz za granicę będzie wymagał pozwolenia - tylko do szczególnie cennych i wartościowych. Obecnie zasadniczo nie wolno wywozić z Polski przedmiotów zabytkowych (tj. także książek, fotografii itp.) mających więcej niż 55 lat, a w przypadku zabytków techniki starszych niż 25 lat. Można to uczynić jednak za specjalnym pozwoleniem. Taki przepis (a ściślej mający za datę graniczną rok 1949) został wprowadzony za czasów (pod tym względem jednak bardziej niekiedy dbającej o ruchomowe zabytki) "komuny", ze względu na ogrom zniszczeń dokonanych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Przypomnijmy że Niemcy pozbawili nasz kraj większości substancji zabytkowej, czy to niszcząc, czy to paląc, czy grabiąc, albo "tylko" dewastując. M.in. spalili jesienią 1944 i zimą 1944/1945 wiele kilometrów najcenniejszych polskich archiwaliów i setki tysiący książek z narodowych bibliotek i zbiorów prywatnych. Niestety jak to w Polsce bywa, nawet i te dotychczasowe przepisy nie do końca chroniły nasz kraj przed wywozem zabytków, ale działo się to na szczęście na względnie niewielka skalę (choć zdarzało się, jak miało to miejsce z zabytkową kamieniarką z Dolnego Śląska, że wywózka zabytków odbywała się wieloma tirami). Jednak nawet to formalne ograniczenie lobby handlowemu zainteresowanemu w pełni swobodnym wywozie z Polski zabytków na sprzedaż nie podobało się i minister kultury i dziedzictwa narodowego[sic!] Bogdan Zdrojewski przygotował wspomniany projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków. W wyniku tej nowelizacji będzie można wywozić z Polski w praktyce wszystko. Pozwolenia na wywóz będą bowiem wymagały jedynie nieliczne kategorie zabytków i to w dodatku spełniające jeszcze specyficzne warunki jak np. zabytki archeologiczne mające więcej niż 100 lat i wchodzące do zbiorów archeologicznych, czy też fotografie, filmy oraz negatywy mające więcej niż 50 lat o wartości większej niż 1500 euro, albo książki ponad stuletnie o wartości przekraczającej 1500 euro. Przy takich zapisach będzie można wywieźć z Polski nawet unikatowe inkunabuły, starodruki, rękopisy, bo nieliczne tylko pozycje osiągają w Polsce takie ceny. Ten projekt ustawy jest skandaliczny. I w dodatku dzieje to pod hasłem "ochrony"[!] zabytków. To jak pozwolenie na wyprzedaż resztek "zastawy domowej". Taki przepis daje bowiem zielone światło do ograbienia (bo czymś takim jest wywiezienie zabytków z Polski) naszego kraju ze znajdujących się w nim resztek dawnych zasobów zabytkowych, smętnych resztek archiwaliów i starych książek. To jest straszne, jak dla umożliwienia grupie cwaniaków zarobienia paru euro, pozwala się na tak swobodny drenaż materii zabytkowej z naszego kraju. A przy obecnym poziomie euro i zasadnicznej różnicy w poziomie materialnym między Polską a krajami Zachodu, można być pewnym że zabytki z Polski popłyną tam ogromną rzeką... Trapista –salon24

Marie

avatar użytkownika marie

2. Nowe hasło wyborcze PO - "By wywoziło się lepiej, WSZYSTKIM"

Bez echa przeszedł wpis Trapisty w salonie-24. Autor wskazuje kolejny dowód na to, gdzie jeszcze będzie można kręcić lody. "Skandaliczny projekt rządu - zezwolenie na swobodny wywóz zabytków z Polski" Lobby "lodziarzy" działa jak bezwględna machina niszcząca. Ich uwadze nie ujdzie możliwość uzyskania nawet mniejszych niż np. w służbie zdrowia, korzyści finansowych. Jak informuje onet.pl za PAP rząd przyjął właśnie projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków, w którym wprowadzono znaczne ograniczenie katalogu zabytków, których wywóz za granicę będzie wymagał pozwolenia - tylko do szczególnie cennych i wartościowych. Obecnie zasadniczo nie wolno wywozić z Polski przedmiotów zabytkowych (tj. także książek, fotografii itp.) mających więcej niż 55 lat, a w przypadku zabytków techniki starszych niż 25 lat. Można to uczynić jednak za specjalnym pozwoleniem. Taki przepis (a ściślej mający za datę graniczną rok 1949) został wprowadzony za czasów (pod tym względem jednak bardziej niekiedy dbającej o ruchomowe zabytki) "komuny", ze względu na ogrom zniszczeń dokonanych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Przypomnijmy że Niemcy pozbawili nasz kraj większości substancji zabytkowej, czy to niszcząc, czy to paląc, czy grabiąc, albo "tylko" dewastując. M.in. spalili jesienią 1944 i zimą 1944/1945 wiele kilometrów najcenniejszych polskich archiwaliów i setki tysiący książek z narodowych bibliotek i zbiorów prywatnych. Niestety jak to w Polsce bywa, nawet i te dotychczasowe przepisy nie do końca chroniły nasz kraj przed wywozem zabytków, ale działo się to na szczęście na względnie niewielka skalę (choć zdarzało się, jak miało to miejsce z zabytkową kamieniarką z Dolnego Śląska, że wywózka zabytków odbywała się wieloma tirami). Jednak nawet to formalne ograniczenie lobby handlowemu zainteresowanemu w pełni swobodnym wywozie z Polski zabytków na sprzedaż nie podobało się i minister kultury i dziedzictwa narodowego[sic!] Bogdan Zdrojewski przygotował wspomniany projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków. W wyniku tej nowelizacji będzie można wywozić z Polski w praktyce wszystko. Pozwolenia na wywóz będą bowiem wymagały jedynie nieliczne kategorie zabytków i to w dodatku spełniające jeszcze specyficzne warunki jak np. zabytki archeologiczne mające więcej niż 100 lat i wchodzące do zbiorów archeologicznych, czy też fotografie, filmy oraz negatywy mające więcej niż 50 lat o wartości większej niż 1500 euro, albo książki ponad stuletnie o wartości przekraczającej 1500 euro. Przy takich zapisach będzie można wywieźć z Polski nawet unikatowe inkunabuły, starodruki, rękopisy, bo nieliczne tylko pozycje osiągają w Polsce takie ceny. Ten projekt ustawy jest skandaliczny. I w dodatku dzieje to pod hasłem "ochrony"[!] zabytków. To jak pozwolenie na wyprzedaż resztek "zastawy domowej". Taki przepis daje bowiem zielone światło do ograbienia (bo czymś takim jest wywiezienie zabytków z Polski) naszego kraju ze znajdujących się w nim resztek dawnych zasobów zabytkowych, smętnych resztek archiwaliów i starych książek. To jest straszne, jak dla umożliwienia grupie cwaniaków zarobienia paru euro, pozwala się na tak swobodny drenaż materii zabytkowej z naszego kraju. A przy obecnym poziomie euro i zasadnicznej różnicy w poziomie materialnym między Polską a krajami Zachodu, można być pewnym że zabytki z Polski popłyną tam ogromną rzeką... Trapista –salon24

Marie

avatar użytkownika Selka

3. Cóż tu komentować?

Nóż się w kieszeni otwiera i "kałach" sam repetuje !

Selka