OŚWIADCZENIE PREZESA JANA KOBYLAŃSKIEGO-W odpowiedzi na oszczerstwa
W odpowiedzi na oszczerstwa
OŚWIDCZENIE PREZESA JANA KOBYLAŃSKIEGO W SPRAWIE OPUBLIKOWANEGO KOLEJNEGO OSZCZERSTWA W GAZECIE WYBORCZEJ W DNIU 27.03.09
W odniesieniu do opublikowanego w Gazecie Wyborczej 27.03.09, kolejnego oszczerstwa na moją osobę, chcę oświadczyć co następuje:
1. W fałszywce rzekomego doniesienia MSW Paragwaju napisano, że w czasie II wojny światowej mieszkałem w Austrii i we Włoszech. (Osoby, które napisały to kłamstwo udowodniły swoją głupotę i nieznajomość faktów. W całej, liczącej tysiące stron dokumentacji, dotyczącej mojej osoby, można znaleźć następujące fakty: kiedy rozpoczęła się II Wojna Światowa miałem 16 lat i mieszkałem w Równem na Wołyniu i potem przez 3 lata mieszkałem w Warszawie, gdzie studiowałem w tajnym liceum prywatnym Zaorskiego- zakazanym przez Niemców. Mając 20 lat zostałem aresztowany przez Gestapo i jako więzień polityczny byłem więziony w suterenach w znanym więzieniu Pawiaku.
Stamtąd zostałem przewieziony do Auschwitz gdzie mi wytatuowano na ramieniu numer: 156228. Potem w różnych transportach przewożono mnie do innych obozów. W kwietniu 1945 roku zostałem uwolniony przez wojska alianckie ze znanego obozu koncentracyjnego Dachau pod Monachium w Niemczech. Po uwolnieniu z obozu, jako wolny człowiek pracowałem ciężko i uczciwie i zawsze walczyłem w imię moich przekonań patriotycznych, katolickich i polskich.
Z całego tego okresu wojennego posiadam dokumenty z między narodowej organizacji Czerwonego Krzyża ze Szwajcarii, które są publicznie znane i które w swoim czasie zostały wysłane bezpośrednio z Czerwonego Krzyża do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Trudno zrozumieć, jak można było posunąć się do wypisywania takich kłamstw i bzdur, że podczas II Wojny Światowej mieszkałem w Austrii i we Włoszech. Jedynie osoba z chorą mentalnością może wymyślać i wypisywać takie bzdury i idiotyczne kłamstwa. Poza tym w fałszywce, drukowanej w „Gazecie Wyborczej” podano, że w roku 1953 miałem 44 lata, Znaczyłoby to, że dziś miałbym ponad 100 lat- urodziłem się w 1923 roku w Równem.)
2. W fałszywce napisano, że posiadałem jakoby paszport polski i go używałem nadal w roku 1953. Ja nigdy po roku 1952 nie posługiwałem się, ani w Ameryce Południowej, ani na całym świecie polskim paszportem wydanym przez komunistyczny rząd okupacyjny. Po 1990 roku potwierdziłem moje polskie obywatelstwo i otrzymałem nowy paszport polski, kiedy już Polska miała tak zwane rządy demokratyczne; Sejm i Senat.
3. Z całkowitą fantazją graniczy stwierdzenie, jakobym rozpoczął działalność handlową na rachunek Związku Sowieckiego. Moje przekonania nigdy się nie zmieniły. Zawsze byłem polskim patriotą i ze względu na okupacje Polski przez komunistów nie wróciłem do Ojczyzny.
4. Kolejną absurdalną fantazją jest, że otrzymywałem kredyty na setki milionów lirów.
5. Rekordy nonsensu popełnił autor fałszywki twierdząc, że rzekomo zapłaciłem innym agentom sowieckim 300 tysięcy dolarów. Nigdy w moim życiu nie usłyszałem równie wielkiej bzdury, sugerującej jakoby agenci płacili swoim szefom tak wielkie wręcz astronomiczne sumy. Jak wiem, normalnie jest akurat na odwrót. W dniu dzisiejszym możemy sobie tylko wyobrazić ile by dziś wynosiło 300 tysięcy dolarów. Dziś stanowiłoby to sumę równowartości 10 milionów dolarów. Piszę to, aby lepiej uwidocznić rozmiary tego kłamstwa.
6. Milenko Timich był Jugosłowianinem, uchodźcą politycznym, kapitanem w wojsku regularnym jugosłowiańskim jeszcze podczas panowania monarchii w Jugosławii. Był jednym z pomocników Generała Mihailovica, który walczył w Jugosławii przeciwko Niemcom i potem przeciwko komuniście TITO. Generał Mihailovic jest znaną osobistością z II Wojny Światowej. Był sojusznikiem Anglików i Aliantów. Ze względu na swoje własne interesy niesłusznie i podstępnie wydali go komunistom, którzy go rozstrzelali w Jugosławii.
Wraz z innymi pomocnikami Generała Mihailovica, kapitan Timich został uwięziony. Sowieci zawieźli go do Moskwy a tam zamknęli w okropnym więzieniu Łubiance znanym na całym świecie.
Po jakimś czasie udało mu się uciec. Przez Turcję dotarł do Włoch gdzie jako uchodźca polityczny był znany wśród wszystkich uchodźców jugosłowiańskich i uznawany za bohatera jako współpracownik zamordowanego Generała Mihailovica.
Timich około roku 1950 rozpoczął pracę jako mój pracownik, jeden z sekretarzy, w Mediolanie oraz licznych firmach jakie w tym czasie posiadałem. Potem przyjechał do Paragwaju gdzie przez jakiś czas pracował ze mną i ze względów osobistych rozstaliśmy się i zakończyliśmy naszą współpracę. Timich ożenił się z Niemką i wyemigrował do Brazylii.
7. Z fałszywki wynika, że rząd austriacki wydał rozporządzenie aresztowania mnie. Po raz kolejny autor fałszywki kłamiąc, obnaża swoją głupotę. To kolejny absurdalny wymysł. Przez ostatnie 50 lat prawie każdego roku podróżowałem i podróżuje do Austrii ponieważ bardzo lubię austriackie i węgierskie operetki. Zawsze zatrzymywałem się w luksusowych i znaczących hotelach pięciogwiazdkowych i najbardziej znanych w Wiedniu takich jak: SACHER, HILTON, EXCELSIOR, ASTORIA co łatwo można sprawdzić. Po raz kolejny autor podkreśla swoją głupotę. Jeśli byłbym podejrzany o przestępstwa, to czyż przez 50 lat władze austriackie nie zareagowałyby na moją obecność w ich kraju?
8. Kompletną bzdurą jest twierdzenie, że prowadziłem nieczysty handel- kontrabandę z Włoch do Paragwaju i że niby prowadziłem handel bronią, narkotykami i fałszywymi paszportami.
9. W owej fałszywce napisano, że posiadałem fałszywy paszport panamski. Jest to absurdalnym kłamstwem. Owszem byłem ożeniony z Panamką, bratanicą Prezydenta Panamy- Arias jednak panamskiego paszportu nigdy nie miałem. To wszystko można sprawdzić bardzo łatwo.
10. Kolejnym kłamstwem jest stwierdzenie, że wymieniona fałszywka została jakoby podpisana przez Prokuratora Generalnego Republiki Austrii. Nie podano nawet nazwiska tego prokuratora. Jest to swego rodzaju ukoronowaniem poprzednich dziesięciu kłamstw.
11. Oskarżająca mnie fałszywka została rzekomo sporządzona w 1953 r., jak to się akcentuje w tym jakoby rządowym dokumencie. Według fałszywki miałem w 1953 roku rzekomo 44 lata. Osoba, która to stwierdziła „popisała się” nadzwyczajną to nieznajomością najprostszych zasad matematyki pisząc, zaraz po doniesieniu, że mam 44 lata- urodziłem się w 1923 roku. W 1953 roku miałem 30 lat. Gdybym w 1953 roku miał 44 lata dziś miałbym już ponad 100!!
12. Kolejnym kłamstwem jest to, że byłem jakoby ożeniony ze szczupłą blondynką, rozwódką, etc. Jest to kolejne głupstwo, bardzo łatwe do sprawdzenia. Ożeniłem się tylko jeden raz w moim życiu. Miało to miejsce w Urugwaju z M. Arias, konsul panamską w Urugwaju, bratanicą Prezydenta Panamy Arias, córką mojego osobistego przyjaciela. Idąc śladem „doniesienia” odkrywam kolejną fantazję: że jakoby odwiedzałem bardzo często lokal „ El Pais”. Nigdy o takim lokalu w moim życiu nie słyszałem.
Prawdą jest, że do Paragwaju przyjechałem na podpisany kontrakt z rządem Paragwajskim, którego przedstawicielem był Dr. R.L. Petit, który podpisał kontrakt ze mną jak i z innymi siedmioma przedsiębiorcami i przemysłowcami (którzy podpisali kontrakty w Rzymie, Wiedniu, Paryżu i Mediolanie.) Kiedy przyjechaliśmy do Paragwaju na kontrakty w 1952 roku, Dr. R.L.Petit niestety już nie był ministrem i pełnił w tym czasie już inną funkcję rządową.
W fałszywce jest napisane, że ja przywiozłem ze sobą samochody. Jest tu mała cząstka prawdy w całej fałszywce, oczywistym jest, że każdy z nas przywiózł ze sobą samochody prywatne, meble etc. Przywiozłem ze sobą nowy samochód marki BUICK model 1951, z rejestracją USA B.S. 5545 y także LAND ROVERA model 1951 numer 1455.
W tym czasie taki samochód jak BUICK był samochodem luksusowym, który możemy porównać, że dziś by kosztował 100 tysięcy dolarów i jeszcze JEEP LAND ROVER ( najlepszy jaki jest) i oczywistym jest, że właścicielem takich pojazdów mogła być tylko osoba majętna.
Poza tym kupiłem 54 hektary przy alei Madame Lynch. W dniu dzisiejszym ta posiadłość, która w tamtym okresie czasu była największą w Asuncion (Paraguay) , dla porównania kosztowałaby wiele dziesiątek milionów dolarów. Kupiłem wtedy tą nieruchomość, aby stworzyć tam podobne przedsiębiorstwa, jak te, które miałem we Włoszech. W kraju południowoamerykańskim panowała bardzo wielka niestabilność ekonomiczna i polityczna. Niestety, będąc jeszcze w Europie o tej sytuacji nie wiedzieliśmy. Zrozumiałym jest, że tak ja jak i reszta siedmiu przemysłowców przywieźliśmy ze sobą duży kapitał. Wszyscy z nas byli ludźmi zamożnymi. Ze względu na tę niestabilność, niestety nie udało się zrealizować zamierzonych celów. Widząc tą sytuację ekonomiczno-polityczną, starałem się w miarę możliwości uratować moje interesy i mój kapitał. W Paragwaju posiadałem wiele firm handlowych i przemysłowych, wśród których były między innymi: LUX, METRO, LA CAPITAL, PARAPOL i wiele innych firm importujących, eksportujących i produkujących.
Wśród siedmiu przedsiębiorców, którzy przybyli wraz ze mną do Paragwaju, był Austriak FOGEL, który przyjechał wraz ze swoją rodziną, która mieszka w Paragwaju po dziś dzień. Fogel prowadził produkcje konserw etc. Kiedy przyjechał do Paragwaju przywiózł ze sobą swoje prywatne auto marki MAYBACH, jeden z najlepszych samochodów niemieckich, który i na dzień dzisiejszy kosztuje więcej jak milion dolarów.
Tak samo zrobili pozostali: Hrabia TALLIA FERI z Mediolanu, generał PIVONA z Rzymu i Doktor PITO z Francji, który w Paragwaju rozpoczął produkcję oleju rycynowego.
Należałoby pociągnąć do odpowiedzialności osoby, które podały kłamliwe twierdzenia o moich długoletnich przyjaciołach. O ANIBAL MARTINEZ, wysokim urzędniku państwowym czy BARREIRO MAFFIODO, prawniku, a potem wieloletnim paragwajskim ambasadorem i wiceministrem spraw zagranicznych. Poza tym pułkownika Vysokolana nigdy nie znałem, jedynie słyszałem o nim jako słynnym matematyku.
Czując się Polakiem i antykomunistą byłem zaprzyjaźniony z rosyjskimi bohaterami z Białej Armii, którzy walczyli w słynnej Wojnie o Chaco. Przybyli do Paragwaju z Chin. Byli to wojskowi z Armii Carskiej i do Paragwaju przybyli po przegranej wojnie z bolszewikami. Anglicy i alianci, którzy zawarli porozumienie z bolszewikami pozostawili tych wojskowych na pastwę losu. Zajęli oni jednak jako doświadczeni wojskowi wysokie pozycje w armii paragwajskiej podczas Wojny o Chaco. Do tych wojskowych należeli między innymi generałowie Bielajew i Ern, który także był szefem inteligencji rządu paragwajskiego, Generał Zimowski i pułkownik Puszkarewicz- mój wielki przyjaciel i wielu innych. Byłem także zaprzyjaźniony z paragwajskim Generałem Dywizji Demetrio Cardozo, Barrientos (Ministrem Finansów) , Samaniego (Minister Pracy i Polityki Społecznej), Andres Rodriguez, który po upadku dyktatury Stroessnera został Prezydentem Paragwaju.
Wśród ambasadorów moim wieloletnim przyjacielem jest Migiel T.Romero, który w czasie swojej wieloletniej pracy dyplomatycznej był między innymi w Watykanie, Urugwaju, Peru. Innymi moimi przyjaciółmi byli: dr Gonzales Maya z Chile i wiceminister spraw wewnętrznych Villate z Paragwaju, a także generał Rojas, Pułkownik Becker (olimpista) i naturalnie Major Białobłocki, który był razem ze mną prezesem i współzałożycielem Związku Polaków w Paragwaju.
W Paragwaju poznałem wiele znanych ludzi handlu, przemysłu, polityki, edukacji. Byłem zaprzyjaźniony z wieloma rodzinami paragwajskimi i w szczególności z Sr.Anibal R.Martinez.
Byłem także sponsorem i przedstawicielem paragwajskiej delegacji olimpijskiej na poszczególne olimpiady: miedzy innymi: Monachium 72, Montreal 76, Seul 88, Barcelona 92 i wielu innych. Został mi wręczony także złoty medal przez ministra spraw wewnętrznych Edgarda Isfrana za współpracę na rzecz Związku Kobiet w Paragwaju (mam dyplom). Otrzymałem także złoty medal od Komitetu Olimpijskiego w Paragwaju i złoty medal z C.P. za współpracę międzynarodową za Zasługi dla Paragwaju.
Byłem wiceprezesem Klubu Piłkarskiego paragwajskiego pierwszej klasy „Club Presidente Hayes” gdzie prezesem był Gen. Cardozo.
Byłem również przyjacielem doktora Vasconsello, który był prawnikiem i politykiem.
W owym donosie zapomniano dopisać, że mój przyjaciel Dr. R.L.Petit był ministrem rządu paragwajskiego kiedy prezydentem był FEDERICO CHAVEZ. Dr.Petit zginął z rąk ludzi Stroessnera podczas jego przewrotu w 1954 tak jak i wielu innych.
Należy dodać w moich wspomnieniach z tego okresu czasu, iż w Paragwaju zdałem sobie sprawę z niestabilności sytuacji ekonomiczno-politycznej w tym kraju i niemożności dotrzymania przez tamtejsze władze podpisanej ze mną umowy handlowej. A przy tym Paragwaj był krajem, mającym tylko dwa i pół miliona ludności na obszarze 406 750 km2, krajem tropikalnym, pozbawionym możliwości komunikacji handlowej z zagranicą. W tej sytuacji postanowiłem nastawić moją działalność na wyjazdy do innych krajów. Po paru latach przeniosłem firmy do Argentyny, Urugwaju, Hiszpanii, Szwajcarii, Niemiec i wielu innych krajów. Moje międzynarodowe firmy handlowe działały razem w aż 45 krajach świata. Dobrze byłoby przytoczyć w tym kontekście takie oto powiedzonko w Paragwaju z tego czasu: „ Jeżeli ktoś przyjeżdża do Paragwaju jako przemysłowiec, żeby tworzyć tam przemysł, to łatwo jest zrobić mały kapitał, trzeba przyjechać z dużym kapitałem.” My wszyscy przemysłowcy, którzy przyjechaliśmy na kontrakty rządowe, niestety po pewnym czasie nie mogliśmy uratować całości naszego kapitału, który wtedy ze sobą przywieźliśmy. To nie była niczyja wina. Taka była sytuacja ekonomiczna i polityczna w Paragwaju i niestety będąc jeszcze w Europie nie mieliśmy informacji o prawdziwym stanie rzeczy.
13. Niezrozumiałym jest fakt podawania w doniesieniu rzekomego mojego adresu w Austrii przy ulicy Maria Teresina Strasie 24 w Wiedniu, skoro ja byłem już ze swoimi samochodami w Paragwaju- jak zostało wcześniej powiedziane w fałszywce. W Wiedniu zatrzymywałem się jedynie w hotelach- co także oświadczyłem wcześniej. Ciekaw jestem jak wymyślono ten adres, skoro jak wcześniej już nadmieniłem, nigdy tam nie miałem ani biur, ani tam nie mieszkałem!
14. Do najbardziej niesamowitych bzdur, zamieszczonych w fałszywce, należą informacje, obnażające wręcz nieznajomość geografii świata, zawartą w rzekomym doniesieniu. Pisze się tam: „Według tłumaczenia paszportu, wydanego przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż w Genewie, w Austrii ! (Przecież Genewa jest w Szwajcarii!!!)
Przecież każdy, nawet uczeń ogólniaka, już wie, że Genewa mieści się w Szwajcarii, a nie w Austrii. Skoro zaś prowadziłem interesy we Włoszech, to tam właśnie mogłem załatwić wszelkie formalności, gdyż tam było moje miejsce zamieszkania. Nie wiem, skąd się wzięło u autora fałszywki aż tyle obsesyjnych kłamstw w odniesieniu do mego pobytu w Austrii. Dodajmy, że równocześnie autor fałszywki informuje nas, że otrzymałem wizę od konsula Paragwaju w Genui, a to jest przecież we Włoszech.
15. Całkowicie kłamliwe są zwarte w fałszywce informacje na temat Milenko Timich, który był jugosłowiańskim kapitanem, współpracownikiem generała Mihailovica.
16. Całkowicie nieprawdziwe jest twierdzenie, że Milenko Timich był obywatelem Panamy.
17. Niezgodne z prawdą jest twierdzenie, że miałem bar „La Chinina”. Zupełnie fałszywe jest wyliczanie w moim kontekście nazwisk kilku Rosjan, których nigdy w życiu nie poznałem.
Wszystko to w całości przypomina fałszywkę i wszelką zawartą nieprawdę jest bardzo łatwo udowodnić. Widać, że autor donosu jest stałym czytelnikiem strony internetowej USOPAŁ, gdyż tam wielokrotnie poprzez liczne artykuły udowadniano Gazecie Wyborczej napisaną nieprawdę i kłamstwa bez pokrycia. Na stronie USOPAŁ także wielokrotnie publikowano w oświadczeniach dla ukazania zamieszczonych przez ta gazetę kłamstw informacji, że posiadałem paszport polski. Paszporty polskie otrzymywali Polacy, mający rezydencję za granicą, którzy na przykład prowadzili przedsiębiorstwa czy działalność handlową i nie chcieli wrócić do kraju z oczywistych powodów- okupacji komunistycznej w Polsce. Ja taki paszport otrzymałem z tych samych motywów.
Całość tego jakoby „prawdziwego donosu ministerialnego” przypomina mi o jednym już wcześniej zaistniałym fakcie w niedalekiej przeszłości, kiedy ambasadorem RP w Urugwaju był Jarosław Gugała bardzo znany wśród Polaków jednak jedynie ze swoich haniebnych poczynań. Chodzi tu o wystąpienie Gugały gdzie posadził mnie na podstawie „ważnego” dokumentu o szpiegostwo na rzecz Związku Radzieckiego!
W związku z teatrem Gugały, były Minister, Pan Poseł Antoni Macierewicz wystąpił do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o udostępnienie owych dokumentów. Minister Spraw Zagranicznych Pan Adam Rotfeld odpowiedział Ministrowi Macierewiczowi i zacytuję jego treść: „Nawiązując do mojego pisma z 7 bm. w sprawie udostępnienia dokumentacji mającej potwierdzić związki pana Jana Kobylańskiego ze służbami sowieckimi, pragnę uprzejmie poinformować, że kwerenda przeprowadzona w Archiwum MSZ oraz we właściwym merytorycznie Departamencie Konsularnym i Polonii nie wykazała istnienia takich dokumentów”. (29.04.05) Kopia tego pisma jest umieszczona w Książce X-lecia USOPAŁ na stronie 280.
Gugała nie mógł poświadczyć swej wypowiedzi prawdziwymi dokumentami, a jedynie posługując się fałszywkami i to prawdopodobnie „domowej własnej roboty”!
Czyżby notka ambasadora Gugały miała świadczyć, że byłem szpiegiem? Gugała najwyraźniej zapomniał mowy, albo stracił pamięć gdyż do tej pory ani nie przeprosił, ani nie sprostował swoich kłamliwych i bezpodstawnych wypowiedzi publicznych. Niestety nie od dziś taki styl „dziennikarstwa” króluje w polskich mediach i niestety jest to także styl polskiej dyplomacji. Publiczne działania Gugały urzędnika państwowego, dyplomaty wyglądają jakoby prywatny folwark. Miał on skłonności do plucia kłamstwem i obrzucaniem błotem z prędkością karabinu maszynowego, dla celów zasłonięcia swojej komunistycznej przeszłości. I stało się! Gugała jako „dociekliwy, prawdomówny i wiarygodny” dziennikarz po raz kolejny dopuścił się wierutnego kłamstwa posądzając Ministra Tomaszewskiego, że jakoby był agentem komunistycznym! Dowodem na prawdziwość swojej wypowiedzi podał, że wie bo sam był przy tym jak jakoby Min. Tomaszewski szpiegował! Na tak wybitną „gwiazdorską” wypowiedź musiał zrezygnować z pracy w telewizji. Jednak niedługo po tym Gugała w nagrodę za swoje telewizyjne wystąpienie został wysłany przez swych patronów na „misję specjalną” jako ambasador do Urugwaju.
Takie wymyślane historie to nic nowego. Są nam znane już za epoki hochsztaplera Schnepffa, kiedy to pełnił funkcje ambasadora w Urugwaju, ale nie tylko- także z Kanady i innych części Świata. Dał się poznać także w Kurytybie, Montevideo, a szczególnie w Buenos Aires gdzie wraz ze znanym kapitanem służb specjalnych Włodzimierzem Krzyżanowskim po nocach sprowadzali do Ambasady RP przedzierając się przez żelazny płot osoby oferujące usługi seksualne. Na ich nieszczęście jedna się na tym płocie zawiesiła i trzeba było wzywać pomoc aby ją „ odwiesić”. Skandal z tego incydentu zrobiła żona Ambasadora RP w Buenos Aires w tym okresie czasu Prof. Wróbla u którego gościli w ambasadzie Schnepf i kompania i na tym zabawa się skończyła.
Jest istotnym w tym miejscu przypomnieć o kolejnym bezczelnym oszustwie, które to w obecnych czasach wśród dziennikarzy nazywane jest : „śledztwem dziennikarskim”. Miało to miejsce w 2004 roku w Urugwaju gdzie zawitał goniec Pana Michnika nijaki Mikołaj Lizut podający się wśród urugwajskiej Polonii jako Stanisław Andrzejewski i nie tylko podając się, ale także wpisując do księgi pamiątkowej ze swoim „ przybranym” na czas podróży imieniem i nazwiskiem. Widać, że bezczelność Gazety Wyborczej nie ma końca. Aby napisać tak fantazyjny artykuł, wcale nie trzeba nikogo wysyłać do Urugwaju, a przecież koszta nie są małe na taką podróż. I cóż wielkiego wyśledził Pan Lizut? Kolejne kłamstwa, kolejne pomówienia i fantazje nie mające końca.
Gorzką prawdą jest, że do tej pory nikt z tych wszystkich kłamców śpiewających kłamstwa na jedna i tą samą nutę nie sprostowali pomówień, swoich kłamliwych wypowiedzi bez pokrycia i nie przeprosili mnie za zniesławienie mojej osoby poprzez te wszystkie kłamliwe publikacje. Seneka mawiał : „czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd”. Czyżby ta cała banda już i wstydu nie miała?
Do tej całej brudnej sprawy oszczerstw na temat mojej osoby chce przypomnieć tym łobuzom: pseudo dyplomatom typu „Nikodema Dyzmy”, oszustom, pseudo dziennikarzom i pismom „polskojęzycznym” i ich wspólnikom z kraju i zagranicy jeszcze jedno: mam na imię Jan, będę używać imienia Jan, Janusz, John, Juan, Giovanni, Jean itp. i skrótu JK, aby nie mieli wątpliwości- to zawsze ja- Polak, Katolik, który nigdy nie zmienił nazwiska. Od dziecka moim patronem był i jest Święty Jan. Moje imię tłumaczono z różnych względów praktycznych.
Chciałbym także oświadczyć, że w całym moim życiu nie prowadziłem żadnych nielegalnych interesów, handlu bronią, narkotykami czy fałszywymi paszportami. Nigdy nie byłem oszustem, nie byłem ani posądzony, ani skazany za takie przestępstwa w całym moim życiu ( nie wiem czy moi oszczercy mogą to o sobie powiedzieć?).
W okresie mojego życia byłem: Konsulem Honorowym Paragwaju przez 17 lat w Hiszpanii, Konsulem Honorowym Rzeczpospolitej Polskiej w Urugwaju przez 10 lat, wręczono mi ponad sto różnych odznaczeń państwowych w tym wiele z Polski, dziesiątki odznaczeń i dyplomów za moją pracę społeczną, za moją działalność olimpijską, otrzymałem wiele nagród za moją wieloletnią pracę filatelistyczną. Przez ponad 16 lat byłem prezesem Związku Polaków w Argentynie, aż do 80 roku życia, kiedy to zrezygnowałem z funkcji ze względu na mój wiek. Przez ponad 15 lat jest prezesem i fundatorem Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej, prezesem Unii Polsko-Urugwajskiej oraz prezesem Stowarzyszenia Im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Urugwaju, których także jestem fundatorem oraz Prezesem Fundacji „Juan Kobylanski” w Argentynie i Montevideo.
To mi daje wielką satysfakcję, że dużą część mojego majątku mogłem przekazać dla spraw Polski, dla moich rodaków, dla sprawy Mojej Ojczyzny.
Jestem w stałym kontakcie z wieloma ludźmi i organizacjami polsko-patriotycznymi na całym świecie, które służą Polsce i którym zależy na sprawie Naszej Ojczyzny. Moje oświadczenie przygotowałem specjalnie, gdyż zdaję sobie sprawę, że u podłoża tych wszystkich kłamstw i oszczerstw leży fakt, że jestem Polakiem, patriotą, Katolikiem i że moim działaniem i nieugiętą postawą przeszkadzam pewnym grupom, którym zależy na zniesławieniu nie tylko mnie ale i Narodu Polskiego i dlatego też imają się wszelkich sposobów do swego niegodziwego działania.
Jan Kobylański
Prezes USOPAŁ
3 kwietnia 2009r.
http://www.kworum.com.pl/art2065,w_odpowiedzi_na_oszczerstwa.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Polska winna utrzymywać
Agamemnon ........................... Nieodpowiedzialny, kto głupiemu losy państwa powierzył.
2. SUKINSYNY. Prawdziwe wredne sukinsyny.
michael