Rocznica śmierci generała Augusta Emila Fieldorfa i "wrażliwy" TVN
Rocznica śmierci generała Augusta Emila Fieldorfa, pseudonim "Nil"
24 lutego 2009
Dokładnie 56 lat temu, 24 lutego 1953 roku, decyzją komunistów, po sfingowanym procesie został stracony legendarny dowódca Kierownictwa Dywersji AK i zastępca Komendanta Głównego Armii Krajowej, generał August Emil Fieldorf, pseudonim "Nil". Człowiek, który podczas okupacji kierował całością walki prowadzonej przez AK (sabotażem i dywersją) i którego "Niemcy bali się jak ognia". Komunistom udało się niemal całkowicie zatrzeć pamięć o tym ważnym dla polskiej historii bohaterze. Jego sylwetkę postanowił przywołać Ryszard Bugajski, reżyser słynnego "Przesłuchania". W swoim najnowszym filmie, zatytułowanym "Generał Nil", który w kinach ukaże się 17 kwietnia br., odejmuje próbę rekonstrukcji ostatnich lat życia Fieldorfa. Opowieść rozpoczyna się w momencie jego powrotu do Polski z zesłania na Ural, na który trafił po aresztowaniu w 1945 przez NKWD. Obrazowi towarzyszą retrospekcje z okresu okupacji i konspiracyjnej działalności generała, szczególnie zamach na kata Warszawy, dowódcę SS i policji niemieckiej na dystrykt warszawski, Franza Kutscherę. W postać generała "Nila" wcielił się wybitny polski aktor Olgierd Łukaszewicz.
http://www.general-nil.pl/index2.php?strona=0
http://www.polskieradio.pl/iar/PrasaPolska/artykul3852918.html
- Rzeczywiście zwracał się do nas Monolith Films w sprawie emisji reklam filmu "Generał Nil" - przyznaje w rozmowie z nami Karol Smoląg, rzecznik TVN. - Pojawiły się zastrzeżenia co do treści tego spotu - dodaje. Biuro reklamy TVN uznało, że zawiera on "drastyczne sceny" i nie zgodziło się na emisję reklam w określonych godzinach.
- Sceny z filmu nie są drastyczne, to jest wybieg TVN - uważa historyk dr hab. Marek Ney-Krwawicz (Instytut Historii PAN), który film już oglądał. - Zwłaszcza jak się obejrzy inne filmy, które są tam prezentowane - dodaje.
Córka generała "Nila" Maria Fieldorf-Czarska mówi nam, że owszem, w filmie są m.in. wstrząsające sceny przesłuchań w ubeckich katowniach, ale TVN emituje "dużo drastyczniejsze" obrazy. - W TVN pokazują dużo gorsze rzeczy, dużo drastyczniejsze - wskazuje. Pani Maria nie jest jednak zaskoczona odmową TVN. - Dla mnie to jest oczywiste - mówi nam córka "Nila", stwierdzając z goryczą, że stacja nie promuje patriotycznych postaw.
O istnieniu trudności w reklamowaniu filmu w TVN i Polsacie nieoficjalnie mówili też przedstawiciele dystrybutora Monolith Films. Oficjalnie firma przyznaje, że nic nie wie o odmowie TVN, a w Polsacie reklam "Generała Nila" nie będzie w ogóle.
- Mamy zarezerwowany czas w TVP i TVN, kampania ruszy od 10 kwietnia - mówi Joanna Hanusiak, dyrektor oddziału promocji Monolith Films. - Nic nie wiem o odmowie TVN - dodaje. - Nie ma problemów z reklamą - wtóruje jej Izabela Lasowy-Cibor, brand manager dystrybutora.
- Telewizja TVN nie robiła żadnych trudności - podkreśla Karol Smoląg. Jak zapewnia, nie była to odmowa, lecz zgłoszono pewne uwagi. Smoląg mówi, że według jego wiedzy sprawa na razie jest "zawieszona".
- Nic mi nie wiadomo, żebyśmy odmówili emisji spotu reklamowego - powiedział nam rzecznik prasowy Polsatu Tomasz Matwiejczuk. - Nie widzę powodu, żebyśmy mieli odmawiać. Jedyne przyczyny odmowy to zła jakość i naruszenie prawa - podkreśla. I dodaje, że nic nie wie o tym, żeby Monolith zwracał się do stacji z reklamą filmu.
Uroczysta premiera obrazu "Generał Nil" odbędzie się 17 kwietnia w Teatrze Narodowym. Zostali zaproszeni na nią prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk. Jednak jeszcze nie odpowiedzieli, czy przybędą.
Film trafi do kin w 115 kopiach. W kinach będzie kolportowany folder, w liczbie 500 tys. sztuk, przedstawiający postać generała Fieldorfa. Trafi on również do szkół. Jest to zgodne z życzeniem córki "Nila", która zgłaszała wiele zastrzeżeń do scenariusza zawierającego sceny wymyślone i nieścisłości historyczne. - Pogodziłam się z tym, bo inaczej nie byłoby żadnego filmu - mówi Maria Fieldorf-Czarska. Cieszy ją, że wyraźnie pokazane jest przesłanie filmu. - Pokazane jest, że ojciec nie dał się złamać, nie poszedł na współpracę z komunistami jak inni - podkreśla. Pani Maria mówi, że wprawdzie mógł wyemigrować, ale chciał być razem ze swoimi żołnierzami. - Nie chciał uciekać, a mógł. Mówił: "Tutaj moi żołnierze są katowani, a ja będę uciekał? Nie" - wspomina. Na jej życzenie został także zmieniony plakat reklamowy filmu, ponieważ pierwotny przedstawiał order Virtuti Militari wiszący na szubienicy.
Nad mankamentami filmu, który wyreżyserował Ryszard Bugajski, ubolewa dr hab. Marek Ney-Krwawicz. - Mamy tylko wycinek życia jednej z najważniejszych postaci Polskiego Państwa Podziemnego, brak jego drogi życiowej, drogi do niepodległości - powiedział. Dlatego dla niego jest to film "straconej szansy". - Bugajski lubuje się w przesłuchaniu, zrobił "przesłuchanie bis" - ocenia historyk. - Bardzo dobra gra aktorska Olgierda Łukaszewicza w roli generała "Nila" - wskazuje z kolei na zalety obrazu. Dodaje, że film wyraźnie pokazuje, jak kryształową postacią był gen. Fieldorf. - To jest taka filmowa postać, że niczego nie trzeba wymyślać - podkreśla historyk.
Zenon Baranowski
- Zaloguj się, by odpowiadać
13 komentarzy
1. >Maryla
2. zakłamanie walterowni i solozowni poraża - a maja olbrzymi wpły
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Wszystko to
4. >Kazef
5. Rzepka
6. Tak mordowano bohaterów
Tak mordowano bohaterów
24 lutego 1953Propozycję wyreżyserowania filmu o generale „Nilu” Ryszard Bugajski otrzymał po emisji telewizyjnego spektaklu "Śmierć rotmistrza Pileckiego", w którym przedstawił ostatnie miesiące życia bohaterskiego rotmistrza Witolda Pileckiego. Jego życie, działalność i postawa, to zdaniem reżysera doskonały przykład ofiarności, patriotyzmu i prawdziwego bohaterstwa. Pilecki, oficer Armii Krajowej, walczył w Powstaniu Warszawskiego, był więźniem KL Auschwitz i został zamordowany, na mocy wyroku sądu, przez polskich komunistów w 1948. Pięć lat później taki sam los spotkał generała Fieldorfa „Nila”, uznanego przez komunistów za wroga państwowego i powieszonego wraz z niemieckimi faszystami. Podobny los spotkał wielu polskich patriotów, którzy przeszkadzali nowym władcom Polski. Dość rzec, że polscy komuniści wymordowali więcej akowców niż ich faszystowscy odpowiednicy.
Jakie to „zbrodnie” sprawiły, że generał Fieldorf okazał się tak niebezpieczną postacią dla nowych władz? Były legionista, obrońca kraju w ’39, późniejszy dowódca Kedywu AK, od września 1944 sprawujący funkcję generała brygady, późniejszy komendant naczelny organizacji NIE, został aresztowany 7 marca 1945 roku w Milanówku, a następnie zesłany do obozu pracy na Uralu. Po powrocie, ukrywał się w kraju pod fałszywym nazwiskiem i nie brał udziału w akcjach wymierzonych w komunistów. Decyzja o ujawnieniu się w 1948 roku i zaufanie władzom obiecującym amnestię sprawiło, że dwa lata później został aresztowany. Mimo tortur nie zgodził się na współpracę z ubekami i został oskarżony i skazany na śmierć za wydawanie rozkazów likwidowania partyzantów radzieckich. Mimo wielokrotnych apeli o jego ułaskawienie, także u Bolesława Bieruta, generał „Nil” został powieszony 24 lutego 1953 roku. Do dzisiejszego dnia nie udało się znaleźć informacji o tym gdzie pochowano jego ciało.
Przy okazji filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy opinia publiczna dyskutowała o stanie polskiego kina historycznego. Czy uważa pan, że istnieje potrzeba mówieniu o najnowszej historii Polski, myślę zarówno o okresie PRL, jak i latach 80 i 90, które wywołują obecnie największą polemikę i dyskusje.
Dla mnie takie pytanie jest dziwne, gdyż filmy historyczne dotyczące naszej przeszłości są, moim zdaniem, ważniejsze niż filmy dotyczące teraźniejszości. Bez zrozumienia przeszłości nie można zrozumieć teraźniejszości. Jeśli kogoś historia nie interesuje, ten nie powinien się dziwić, że nie zrozumie rzeczywistości, która go otacza. Człowiek przecież tym rożni się od zwierzęcia, że ma historię, że potrafi sięgnąć pamięcią wstecz oraz przywołać doświadczenia swoich przodków i z tego powodu jest inteligentny i może wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Niestety filmy zaangażowane i reżyserzy, którzy swoimi obrazami starają się przekazać jakieś wartości, rzadko odnoszą komercyjny sukces i trafiają do szerokiego odbiorcy.
Wie pan, większość społeczeństwa jest głupia, niczym głębszym niezainteresowana. Ja jednak nie uważam, że wszyscy powinni czytać Szekspira. Uważam, że nie wszystko jest dla wszystkich. Nie jestem takim egalitarystą, żeby twierdzić, że wszyscy powinni czytać Miltona czy Platona. Większość ludzi upraszcza sobie życie i dla nich spojrzenie wstecz jest zbyt skomplikowane, ale moim zdaniem dotyczy to głownie ludzi mało inteligentnych.
Stan wiedzy różnych grup społecznych, młodych ludzi, często jest na żenująco niskim poziomie, a autorytety załamują ręce i zadają sobie pytanie jak to zmienić. Do kogo kieruje pan swój film?
Czy uważa pan, że poprzez kino można przekazać prawdę historyczną, czasem bardzo zawiłą?
Literatura ma do tego o wiele większe możliwości, ale kino ma też swoje środki, chociaż na pewno porównując z literaturą są one uboższe. Ale np. serial „Ja, Klaudiusz”, według prozy Roberta Gravesa, obok bardzo interesującej intrygi i postaci, przekazuje dużą ilość informacji, które były łatwiejsze w przyswojeniu dla widzów niż poprzez przeczytanie książki. Jeżeli ktoś chce pogłębić wiedzę zdobytą z filmu, to powinien zajrzeć do książki, bo jest ona znacznie bardziej szczegółowa. Film jest mimo wszystko rozrywką.
Wydaje mi się, że film często wykorzystywany jest do manipulowania i fałszowania rzeczywistości, do propagandowego przekazywania pewnych niebezpiecznych haseł i stawiania fałszywych tez.
Oczywiście, że film upraszcza, jak ma nie upraszczać skoro my reżyserzy mamy maksymalnie dwie i pół godziny do wypowiedzenia się? Co można przez tak krótki czas opowiedzieć? Jakiś fragment, strzęp, wątek, nie traktowałbym tutaj filmu zbytnio edukacyjnie. Prawdą jest, że film często zachęca ludzi do sięgnięcia głębiej. Dwa lata temu była emisja „Śmierci rotmistrza Pileckiego”, mojej reżyserii w Teatrze Telewizji, dotarły później do mnie różne głosy młodych ludzi, którzy zafascynowali się jego postacią i założyli towarzystwo badania przeszłości Witolda Pileckiego. To jest właśnie efekt edukacyjny filmu. Ale reżyser musi zdawać sobie sprawę z ograniczeń. Film nie jest równorzędny z porządną książką, nawet beletryzowaną.
Dzięki „Katyniowi” wzrosła świadomość i wiedza Polaków o mordzie katyńskim. Zdecydowanie więcej osób wiedziało kto, dlaczego i jak zamordował polskich oficerów. Czy takie właśnie zadanie, odkrywanie i mówienie o prawdzie, stawia pan sobie przy realizacji filmu „Generał Nil”, nad którym obecnie pan pracuje.
Pana film „Przesłuchanie” wywołał swojego czasu dyskusje i kontrowersje. Czy podejmowanie tematów atakujących i oskarżających system komunistyczny jest niebezpieczne? Wydaje mi się, że w „Katyniu” Andrzej Wajda starał się omijać odpowiedzialność polskich komunistów za tę zbrodnię, w przeciwieństwie do książki „Post mortem. Katyń” Andrzeja Mularczyka, opartej na tym samym co film scenariuszu, w której autor nie ucieka od tego tematu. A przecież fakty historyczne brzmią jeszcze mocniej.
Nie jestem zwolennikiem przemilczeń. Uważam, że jak się już o czymś mówi to trzeba mówić całą prawdą. Społeczeństwo ma prawo znać prawdę, ale czy społeczeństwo chce ją poznać to jest zupełnie inna sprawa. Nie zmienia to jednak faktu, że ma prawo ją znać i mieć do niej dostęp. Gdy zaczynałem pracować nad „Przesłuchaniem” to rozmawiałem z jedną panią, komunistką i ubeczką, Stanisławą Sowińską, która była adiutantką generała Spychalskiego, i ona mi powiedziała: „wie pan, niech pan tego filmu nie robi, bo panu zrobią krzywdę, to jest niebezpieczne”. Ja się wtedy trochę z tego śmiałem, nic mi się wtedy nie stało, ale teoretycznie mogło mi się coś stać. Ona była w ogóle przerażona tym, że ze mną rozmawia, bez przerwy rozglądała się naokoło, chociaż sama kiedyś pracowała w UB. Ja co prawda nie mam takich obaw w wolnej Polsce, ale każdy kto uprawia jakąś dziedzinę sztuki powinien być 100% szczery. Czasem niestety zdarza się, że za tę szczerość przychodzi płacić najwyższą cenę. Reżyser Theo van Gogh, krytykując islam, zapłacił niedawno za swoją odwagę życiem. Ale to jest ryzyko zawodowe, jeśli byłby pan pilotem samolotu to też miałby pan większe szanse na śmierć w wypadku.
Na jakim okresie życia generała Nila pan się skupia, na który okres jego życia starał się pan położyć największy nacisk?
W zasadzie jest to około dziesięciu lat. Od roku ’44, czyli zamachu na Kuczerę, do śmieci generała „Nila” w ’53. Ale jego historia nie jest opowiedziana po kolej, opowieść zaczynamy od ’47 kiedy Fieldorf wraca zsyłki z Syberii i potem następują retrospekcje tego okresu okupacyjnego, właśnie zamachu na Kuczerę, spotkania z generałem „Borem” – Komorowskim. Największą wagę przywiązuję w sumie do jego życia po powrocie z ZSRR aż do chwili jego śmierci, bo zależało mi na tym by pokazać pewien sposób działania mechanizmu państwa totalitarnego. Generał „Nil”, był niewątpliwie wielkim bohaterem i walczył w inteligentny i skuteczny sposób z Niemcami, po wojnie nie chciał wchodzić w postakowskie podziemie walczące z komunizmem, gdyż uważał je po prostu za nieskuteczne. Mimo wszystko UB zdecydowało się go zniszczyć, ponieważ był on dla nich symbolem człowieka walczącego o niepodległość. Symbolem człowieka niezłomnego mającego jakieś określone poglądy i tego że był on po wojnie szefem organizacji „Nie”, która była nastawiona na walkę z komunizmem. On po wojnie nie zrobił nic co mogłoby zostać uznane za sprzeciw wobec władzy komunistycznej, mimo to oskarżono go o kolaborację z Niemcami i został skazany z tego samego paragrafu, z którego skazywano faszystów i kolaborantów nazistowskich. Przypomina mi się teraz jedna scena, w której generał „Nil” rozmawia z jednym generałem SS, z którym siedzi w celi, a którego swojego czasu chciał sprzątnąć, a ten generał mówi mu, że jakbym go kiedyś spotkał, to by go powiesił, a teraz mówi: „nas powieszą komuniści”. No i tak rzeczywiście się stało i ich obu jako faszystów powieszono obok siebie.
A czy w najbliższej przyszłości zamierza pan zabrać się za film o kolejnej postaci historycznej?
Generalnie uważam, że wśród żyjących bądź nieżyjących już postaci jest znacznie więcej ciekawych i ważnych charakterów, osobowości i wydarzeń, niż można by ich wymyślić od zera. Sądzę, że rzeczywistość jest bogatsza niż fantazja. Tam jest tak nieprzebrane źródło wszelkich pomysłów i inspiracji i do niego chcąc nie chcąc sięgam. W tej grupie jest postać Janusza Szpotańskiego, którego znałem osobiście, a który był satyrykiem, a w zasadzie filozofem i szachistą, a którego skazano na trzy i pół roku więzienia. On napisał poemat „Cisi gęgacze”, w którym wykpił Gomułkę i cały ten ówczesny system. A Szpotański stał się sławny gdyż Gomułka w swoim po marcowym wystąpieniu w Sali kongresowej krzyczał, cały się przy tym zapluwając, że ten Szpotański, to człowiek o moralności alfonsa. Chcę pokazać groteskowość i tragizm tych czasów i tej historii.
Rozmawiał Petar Petrović
ZBRODNIE KOMUNISTÓW - "Gen. August Emil Fieldorf 'Nil' " 1/2
ZBRODNIE KOMUNISTÓW - "Gen. August Emil Fieldorf 'Nil' " 2/2
Tagi:
http://www.polskieradio.pl/historia/artykul.aspx?id=54782
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Zbyt drastyczny
8. Gdyby w proteście wobec Polszmatu i TVNu przestali występować
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
9. Pani Marylu,
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
10. Joanna K i Pelargonia z Mamą
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Jakoś wyjmowanie szczurów z basenu zębami
12. Reklamy filmu o gen. Sikorskim, które pojawiły sie w TVN
13. W kazdym jednym programie Drzyzgi "Rozmowy w toku"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl