Generał mógł zapobiec morderstwu, ale tego nie zrobił.( Zadymianie ks Jankowskim)
Z dr. Janem Żarynem, współautorem książki, rozmawia Wiktor Świetlik
W trakcie konferencji poświęconej Panów książce mówił Pan o odpowiedzialności gen. Jaruzelskiego. To odpowiedzialność sprawcza czy tylko moralna?
Charakter państwa sprawiał, że działania, które podejmowało ileś instytucji represyjnych w PRL, nie mogły się wymknąć spod kontroli kierownictwa MSW i partii.
Nie ma dowodów na to, by wydali rozkaz mordu.
Oni nie musieli tego rozkazu wydawać. Wystarczy, że nie powstrzymali działań podejmowanych przez bezpiekę, a których logiczną konsekwencją mogło być zabójstwo.
Generał Jaruzelski musiał wiedzieć o planowanym zabójstwie?
Musiał wiedzieć o tym, że cały szereg instytucji prowadzi działania represyjne i że mogą się one zakończyć zabójstwem.
Pisze Pan we wstępie, że władze PRL próbowały dokonać szantażu wobec hierarchów Kościoła i zmusić ich do wyciszenia opozycyjnych kapłanów. Efektem tego miał być także mord na księdzu Popiełuszce. Można mówić, że to był wyjątkowy przypadek?
Z perspektywy bezpieki początkowo był rutynowy. Najpierw wstępnie inwigilują, potem zaczynają operacyjne rozpracowanie, zawiązują agenturę, odbierają paszport, Wszystko jak w schemacie. Indywidualna ścieżka zaczyna się w momencie, kiedy wkraczają prokuratura i ówczesna prasa.
Abp Nycz chwalił Panów, ale miał uwagę co do tytułu. Uważa, że powinien na pierwszym planie eksponować ks. Popiełuszkę, czyli brzmieć raczej: "Ksiądz Jerzy Popiełuszko wobec aparatu represji", a nie odwrotnie. Czy to nie jest słuszna uwaga wobec IPN, że skupia się na kacie, a nie ofierze?
Mamy statutowy obowiązek, by odkrywać prawdę o aparacie represji. Ale proszę pamiętać, że IPN wydaje rocznie około 150 książek. Wśród nich znajdują się nie tylko takie, które opisują bezpiekę. Arcybiskup Nycz wspominał serię "Niezłomni", która dotyczy kapłanów, którzy byli szczególnie intensywnie inwigilowani i ze szczególną odwagą przeciwstawiali się represjom.
http://polskatimes.pl/fakty/kraj/98280,general-mogl-zapobiec-morderstwu-ale-tego-nie-zrobil,id,t.html
Gdańsk, 1983 r. Ks. Henryk Jankowski z Lechem Wałęsą i ks. Jerzym Popiełuszką (© Maciej Macierzynski)
Z najnowszych badań IPN wynika, że Wojciech Jaruzelski ponosi odpowiedzialność za śmierć księdza Popiełuszki. Niewinny okazuje się za to kierowca zamordowanego kapłana Waldemar Chrostowski, którego także posądzano o współpracę z bezpieką.
Historycy ujawniają też nowych agentów, którzy pomagali bezpiece tropić duchownego. Zdaniem abpa Kazimierza Nycza książka "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982-1984" pomoże w procesie beatyfikacyjnym. Zobacz także:
Autor wstępu do zbioru dokumentów dr Jan Żaryn uważa, że zabójstwo księdza Popiełuszki nie było oddolną inicjatywą kilku ludzi komunistycznej bezpieki, ale mordem, stanowiącym konsekwencję wcześniejszych działań przeciwko księdzu. Po nieudanej próbie procesu (władze PRL obawiały się międzynarodowej kompromitacji) i bezowocnym szukaniu haków na Popiełuszkę, zdecydowano się na wyjście ostateczne. Generał Jaruzelski wiedział, że może dojść do mordu, ale mu nie zapobiegł. Czy w świetle tego powinien stanąć przed sądem? Jan Żaryn nie wyklucza takiej możliwości: - Sądzę, że w tej chwili prokuratorzy z pionu śledczego IPN zadają sobie to samo pytanie i analizują dokumenty.
Najskuteczniejszym agentem wokoło księdza był działacz KPN Tadeusz Stachnik (TW "Tarcza", "Miecz" lub "Tarnowski"). Złamano go, wykorzystując jego alkoholizm. Był wręcz nadgorliwy. Choćby w czerwcu 1982 roku pisał: "Pragnę jeszcze raz podkreślić, że nabożeństwo miało wybitnie tendencyjny aspekt (...). Po swojemu nazwałbym to wszystko jako podburzające widowisko wobec władz PRL".
Działalność pozostałych agentów, m.in. księdza Michała Czajkowskiego oraz ks. Andrzeja Przekazińskiego, przyjaciela ks. Popiełuszki, do końca nie zadowoliła bezpieki. Wydaje się, że Przekaziński na swój sposób chciał chronić w oczach bezpieki Popiełuszkę. Zobowiązywał się do ostrzeżenia księdza przed dalszym jego angażowaniem się po stronie opozycji.
Na wczorajszej konferencji IPN emocje pytających budziło nazwisko księdza Henryka Jankowskiego. Już wcześniej sugerowano, że był kontaktem operacyjnym "Libella" (lub "Delegat"), który infiltrował środowiska Solidarności i Kościoła. Według historyków to Jankowski. Twierdzą oni, że prałat próbował rozegrać grę, która miała polegać na zbliżeniu Związku do Kościoła, a zarazem na doprowadzeniu do porozumienia z władzą. Gdy to zawiodło, stał się jednym z najostrzej zwalczanych przez bezpiekę księży.
Zupełnie czysty okazuje się za to - w świetle badań - Waldemar Chrostowski, kierowca ks. Popiełuszki. Zdaniem Żaryna, Chrostowski nie dość, że nie był esbeckim kontaktem, to sam był represjonowany (m.in. spalono mu mieszkanie).
Zdaniem historyków ks. Jerzy Popiełuszko miał świadomość nadciągającego końca. Jednemu ze świeckich przyjaciół odradzał wspólną podróż ze względu na fakt, że tamten miał dzieci. Z kolei w rozmowie z jednym z księży przypuszczał, że wkrótce zostanie zamordowany. Tamten, sądząc, że to żart, odpowiadał: A to tu cię pochowamy.
Zdaniem abpa Kazimierza Nycza książka będzie ważnym dowodem w procesie beatyfikacji zabitego księdza: - Nie tylko tej książki się nie bałem, ale o nią prosiłem - mówi abp Nycz.
IPN pracuje nad drugim tomem, który będzie obejmował czas po zabójstwie ks. Popiełuszki, przede wszystkim tzw. proces toruński. Jak twierdzą historycy, reakcja władz na ten mord stworzyła przyzwolenie na kolejne zbrodnie. Oprócz znanych przypadków księży Zycha, Niedzielaka i Suchowolca, zamordowanych na początku 1989 r., o włos śmierci uniknął wówczas ksiądz Adolf Chojnacki z Małopolski. W 1986 r. miał zginąć w pozorowanym wypadku samochodowym.
http://polskatimes.pl/fakty/kraj/98282,jaruzelski-moze-stanac-przed-sadem-za-popieluszke,id,t.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz