Warszawskim Powstańcom...

avatar użytkownika intix

.

 

A było to... lat temu... siedemdziesiąt...

Warszawa... opór stawiła bestialstwu…

Warszawa POWSTAŁA przeciw zniewoleniu...

Ku Wolności... by zrzucić jarzmo germańskie...

 

Pierwszego Sierpnia... Godzina "W" wybiła...

Czterdziesty Czwarty rok… w kalendarzach świata…

Bohaterska  walka o Wolność zaczęta…

POWSTANIE WARSZAWSKIE! WALCZY WARSZAWA!

 

W "SZARYCH" SZEREGACH... Warszawscy Powstańcy szli…

Lecz DIAMENTOWE  mieli... Polskie Serca...

Od wieków…  Wiara Miłość Nadzieja  w Nich...

I ten Duch, który mówił: poderwać się trzeba

 

Walczyć o Boga gdy świętość profanowana…

By walczyć o Honor gdy jest podeptany…

O Matkę Ojczyznę gdy jest zniewalana…

Więc walcz Warszawo! Walcz Warszawo Kochana…!

 

WARSZAWA WALCZY! Walczą dorośli... dzieci...

Ta wieść... biegnie po  Polsce okupowanej...

Na wyzwolenie nadzieje wszystkim niesie…

By nie tracić wiary, nie zwątpić... by walczyć...

 

WARSZAWA WALCZY! Stanęła też blokadą

Dla niemieckiej Fabryki Śmierci - KL WARSCHAU...

- Zagłady dla Polaków... Warszawiaków...

Którą  zbrodniarz - Niemiec - Warszawie zadał...

 

WARSZAWA WALCZY...! Sama... na pomoc czeka…

Którą to Jej... Alianci obiecali...

Warszawo Bohaterska... Warszawo biedna...

Oni tę pomoc... tylko Ci obiecali...

 

I przyglądali się jak krwawisz...

Tak samo ci...  wyzwolicielem dziś zwani

Na prawym brzegu Wisły Twej... blisko stali...

I przyglądali się... tylko przyglądali

 

Jak Ty strzelałaś DIAMENTAMI...  Warszawo...

Jak traciłaś Tych, Którzy Najcenniejsi...

Przyglądali się… jak walczysz o Wolność...

SZEŚĆDZIESIĄT TRZY DNI... DNI DLA CIEBIE ZWYCIĘSKICH!

 

Pokazałaś, że można i zawsze trzeba

Walczyć i nigdy się nie poddawać..

Nawet wtedy gdy bitwy w wojnie wygrać się nie da...

To o  Wolność… zawsze trzeba podjąć walkę...

 

CHWAŁA CI NA WIEKI... WALCZĄCA WARSZAWO...!

CHWAŁA NA WIEKI... WARSZAWSKIM POWSTAŃCOM...!

 

***

 

> Duchowe Powstanie

 

***

 

 

***************************************************

/”Warszawskim Powstańcom…” – J.B.K. 30.07.2014 r./

 

40 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. POKOLENIE ’44

zdjecie
Powstańcy z kompanii „Koszta” na rogu ul. Marszałkowskiej i Sienkiewicza.
Sierpień 1944 r.,
Zdjęcie: Eugeniusz-Lokajski_Muzeum-Powstania-Warszawskiego/
-


Do końca PRL komunistom przeszkadzała pamięć o Powstaniu Warszawskim. Zaczęli od mordowania i aresztowania jego uczestników, odzierali ich z czci, a w latach 80. mogli już tylko zablokować inicjatywę budowy pomnika upamiętniającego sierpniową bitwę o Polskę 1944 roku.

Jednocześnie z honorami pochowali, i to nieopodal powstańczych kwater, tego, który dobijał resztki Polskiego Państwa Podziemnego i na ruinach stolicy instalował moskiewską władzę – Władysława Gomułkę. Komuniści byli jednak bezsilni wobec Narodu, który pamiętał. Wystarczyło pójść na Powązki 1 sierpnia czy w uroczystość Wszystkich Świętych i zobaczyć łunę bijącą od świec na powstańczych kwaterach.

W tej pamięci wyrażał się nie tylko hołd dla poległych, ale zarazem utożsamianie się z wartościami, w imię których podjęto te zmagania. Jakże celnie oddał to Prymas Tysiąclecia ks. kard. Stefan Wyszyński, świadek tamtego czasu. „Straszne to były dni, ale jakże wspaniałe! Okryły Stolicę narodu, który chciał być wolny, nową chwałą, albowiem naród – przez synów swoich walczących w Warszawie – zaświadczył, że pragnie wolności i ma do niej całkowite prawo. Warszawa – Miasto Nieujarzmione! Chociażby miało ufać przeciwko nadziei – niezwyciężone! Bo nawet wtedy, gdy padną wszyscy, pozostanie jeszcze sprawa i prawo do wolności. I chociażby pozostały góry ciał, przykryte gruzami, to jeszcze ofiary te są małe, w porównaniu do wielkiego prawa, jakie ma człowiek, naród i ludzkość: prawa do wolności”.

To prawo do wolności Polakom po 1944 roku odebrano, ale wyrastały kolejne pokolenia niegodzące się z tym wyrokiem. Tym dotkliwszym, że zapadł przy milczącej zgodzie zachodnich aliantów. Tak wyraźnie wskazał to Ojciec Święty Jan Paweł II:

 „Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa. Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze Swoim Krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu”.

Z jednej strony ta perspektywa przynosiła nadzieję. Spełniła się ona kilkanaście miesięcy później, gdy Polacy zjednoczyli się w ruchu „Solidarności”, aby upomnieć się o prawo do wolności. Z drugiej natomiast, gdy po 1989 roku rozpoczął się powrót do wartości konstytuujących polskość, potężne środowiska opiniotwórcze dekonstruktorów narodowej tożsamości, w swej pysze i wrogości do polskości, postanowiły uformować nowego człowieka – bez Chrystusa. Skonstruować polskojęzyczną masę bez pamięci, bez tożsamości, bez szacunku do ofiary, mogił, bohaterów. Uderzono również w pamięć Powstania Warszawskiego jako bezmyślnego,  polskiego, samobójczego szaleństwa. Nie cofnięto się przed kłamstwem, haniebnie oskarżając powstańców o antysemityzm. Wydawało się, że plan ten się powiódł, gdy większość „wybrała przyszłość”.

Ta wizja załamała się w 2004 roku, gdy dzięki determinacji śp. Lecha Kaczyńskiego otwarto Muzeum Powstania Warszawskiego. Zostało ono stworzone przez ludzi młodych, a wśród zwiedzających większość również stanowiła młodzież. I to ona przywróciła żywą pamięć o ofierze ich przodków poniesionej latem 1944 roku. Pokolenie, które nadpłaciło za pragnienie życia w niepodległej Polsce, dowiodło, jak „potężne jest prawo do wolności!”.

I zostawiło nam jeszcze jedną naukę, której nie chce znać współczesny świat, ucieka od niej – naukę poświęcenia i ofiary. A jak mówił Prymas Tysiąclecia, ażeby zachować prawo do wolności,
„a przez to obronić godność człowieka, jako istoty rozumnej i wolnej, trzeba umieć się poświęcać i składać ofiary. Poniżej poziomu wolności osobistej, jako właściwości rozumnej natury ludzkiej, człowiek, który biernie przyjmuje narzuconą mu niewolę, już się właściwie deklasuje i przestaje być pod jakimś względem pełnym człowiekiem. I naród, który nie umie walczyć o swoją wolność, już się właściwie zdeklasował, stając poniżej swej wysokiej godności. Trzeba dopiero olbrzymich ofiar i potężnych wstrząsów, ażeby otrzeźwiał człowiek, który nie broni już wolności swojej osoby jako istoty rozumnej, i naród, który nie pełni już powinności wobec najsłuszniejszego i najpotężniejszego swego prawa, jakim jest wolność”.
I wobec tej ofiary stajemy dzisiaj w milczeniu, oddając hołd Pokoleniu ’44.

Jarosław Szarek
http://www.naszdziennik.pl/mysl/88901,pokolenie-44.html

avatar użytkownika gość z drogi

4. Droga @Intix :)

smutny TO Dzień....Dzień wspominania,dzień Modlitwy i Rozmyslań....
pali się świeczka za ICH Dusze,za ich nigdy niespełnione marzenia...
Warszawskie Dzieci....te Warszawskie Aniołki znowu wyciskają łzy z oczu ale też napełniają dumą serca...
bo Polska,to
Swięta Sprawa...i nic ,nigdy tego nie zmieni ..
ani Niemcy ani Rosja....

poranne serdecznosci
mimo pochmurnego- zadumanego poranka....

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

5. „Duchowe Powstanie” –

„Duchowe Powstanie” – różaniec za Ojczyznę

63 dni duchowej walki o Polskę to rozpoczynająca się, w
przypadającą dziś  70. rocznicę Powstania Warszawskiego, inicjatywa
Karmelitów Bosych.
Akcji modlitewna potrwa dokładnie tyle, ile trwały walki powstańców.

Aby wziąć w niej udział wystarczy codziennie odmówić jedną część
różańca św. w intencji Ojczyzny, by uczcić pamięć bohaterów i włączyć
się w ich walkę o wolną Polskę.

Ojcowie Karmelici zachęcają, by jeśli to możliwe

rozpocząć wspólnie „Duchowe Powstanie” dziś o godz. 17: 00 odmawiając różaniec przed Najświętszym Sakramentem.

Ważne jest by całe rodziny włączały się w tę modlitwę – mówi o.
Jarosław Maria Górka, Koordynator Duchowego Powstania z Warszawskiej
Prowincji Karmelitów Bosych.

- W naszych karmelitańskich kościołach o godz. 17: 00, Godzinie
„W”, przed Najświętszym Sakramentem rozpocznie się modlitwa. W kolejne
dni będzie to już według możliwości. Jeśli osoby mają możliwość
gromadzić się, wspólnie się modlić, tym lepiej. Jeśli nie, każdy modli
się we własnych domach, w grupie przyjaciół. Zaproszenie jest skierowane
do tych wszystkich, którym drogi jest los Polski. Staramy się też
wykorzystać nowe formy dotarcia, szczególnie do młodych, czyli portale
społecznościowe, poczta elektroniczna. Podstawą tego by walczyć jest też
pamięć o tym, co było kiedyś. Ta pamięć ma zmobilizować
– powiedział o. Jarosław Górka.

Udział w powstaniu duchowym jest jednym ze sposobów, by pamiętać o tych wszystkich, którzy oddali swoje życie dla Polski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

6. Duch, który mówił: poderwać

"Duch, który mówił: poderwać się trzeba

Walczyć o Boga gdy świętość profanowana…

By walczyć o Honor gdy jest podeptany…

O Matkę Ojczyznę gdy jest zniewalana…"

Ich walka zbrojna była walką ludzi wielkiego ducha ...
Wiedzieli, że giną by duch w Narodzie nie zginął...
 Oddawali swoją krew, by zawsze już ożywiała Serca potomnych Miłością Ojczyzny...
Tracąc swoje życie powołali do życia wciąż nowych obrońców Ojczyzny...
Umierali, żeby nie umarła Polska...

CHWAŁA NA WIEKI... WARSZAWSKIM POWSTAŃCOM...!
Łączymy się w WAMI w Duchowym Powstaniu!

avatar użytkownika gość z drogi

7. Umierali, żeby nie umarła Polska...

Droga@Guantanamero
dzięki za te słowa...
to dzięki tym,którzy wtedy za nas umierali
mógł być Poznań,Wybrzeże,i Solidarność...a teraz dalej walczymy o to by naszych Dzieci i Wnuków nie skundlono...
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika intix

8. @Maryla

Pięknie dziękuję...

***
...Ważne jest by całe rodziny włączały się w tę modlitwę...

Módlmy się... także w tej intencji...
Aby nas przybywało...
Aby to Duchowe Powstanie
Objęło Wielką Polską Rodzinę... całą...

***
Pozdrawiam serdecznie....

avatar użytkownika intix

9. Droga Zofio

...ale też napełniają dumą serca...
bo Polska,to
Swięta Sprawa...


To prawda Zofio... to prawda...
O Tę Świętą Sprawę... nieustanna walka...
Oni... za Nią życie oddawali...
WIECZNA CHWAŁA DLA NICH!

***
Zofio... w rozmowie z Tobą pozwolę sobie przypomnieć fragment listu
pisanego przez św. Jana Pawła II z okazji 60 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, listu skierowanego do prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego..:

"Całym sercem jednoczę się z mieszkańcami stolicy i ze wszystkimi rodakami uroczyście wspominającymi dramatyczne dni, które stanowiły niejako apogeum oporu, jaki podczas okupacji cały naród stawiał hitlerowskiemu najeźdźcy.
Jako syn tego narodu pragnę złożyć hołd poległym i żyjącym bohaterom sierpniowego zrywu.
Chylę głowę przed powstańcami, którzy w nierównej walce nie szczędzili krwi i własnego życia dla Ojczyzny. Choć w ostatecznym rozrachunku na skutek braku odpowiednich środków i z powodu zewnętrznych uwarunkowań ponieśli militarną klęskę, ich czyn na zawsze pozostanie w narodowej pamięci jako najwyższy wyraz patriotyzmu".


***

Dziękuję Ci i pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

10. @guantanamera

Dziękuję serdecznie  za piękny komentarz...

***
Pozwolę sobie jeszcze rozwinąć... zgodnie z tym co napisałam...
Dla lepszego zrozumienia wyrażonej przeze myśli na temad Ducha...  
Z którym od lat walka... walka o Polską Duszę...
Także w różnych dyskusjach typu "czy miało sens Powstanie"...
I podważając Jego sens... tylko dlatego... aby zabijać w nas... Tego właśnie Ducha...

Wyraziłam myśl:

...W "SZARYCH" SZEREGACH... Warszawscy Powstańcy szli…
Lecz DIAMENTOWE  mieli... Polskie Serca...
Od wieków…  Wiara Miłość Nadzieja  w Nich...
I ten Duch, który mówił: poderwać się trzeba
Walczyć ...


Ten Duch... nie bierze się z niczego...
Ten Duch... to Dar od Pana Boga naszego...
Ten Duch... Duchem Wolności nazwany
Pochodny jest też od... Miłości Nadziei Wiary...
TEJ Triady... Którą sam Bóg tworzy i łączy ...
Dany nam z Niezmierzonej do nas... Miłości...
O TYM nie powinniśmy zapominać...
Źródła... Ducha Wolności nie możemy pomijać...

Pierwszym... Który przelał Swą Najdroższą Krew
Z Miłości... za nasze życie... za nas...
Był nasz Zbawiciel... Jezus Chrystus...
Jezus Chrystus umierał za człowieka każdego
I Zmartwychwstał... aby nam dać życie za życia i życie wieczne...
Nasi Przodkowie... Tą Wiarą... głęboką  żyli...
W głębokiej Wierze... Miłości... Nadziei... wychowywani byli...
We wszystkich Zrywach Wolnościowych...
Będąc w niewoli... POWSTAWALI...
Aby ze Złem walczyć... aby... Zmartwychwstawać...
Powstawali... oddając życie za Ojczyznę... za nas...
Abyśmy my... mogli rodzić się Polakami...
Aby Polska... Zmartwychwstała...

Dlatego tak ważna jest głęboka... Nasza Wiara...
Która niesie Tę Triadę...
Wiarę Nadzieję Miłość... Miłość Ofiarną...
Wiarę i nadzieję w zwycięstwo nad Złem... nad duchową śmiercią...
Wiarę i nadzieję w ... Zmartwychwstanie...
Wszyscy Powstańcy... także Warszawscy...
Byli silni Duchem... Tej Triady...
Warszawscy Powstańcy...
To było Pokolenie, często pamiętające zabory... wojnę z bolszewikami...
Pamiętali też, Komu wywalczoną Niepodległość zawdzięczają...
Pokolenie Polaków tej miary co Prymas Hlond... Prymas Wyszyński...
Karol Wojtyła... późniejszy Papież...
Który prosił nas na wszystkie czasy...
Pozwolę sobie jeszcze raz przypomnieć Jego słowa:

..."Musicie być mocni. Drodzy Bracia i Siostry!
Musicie być mocni tą mocą, którą daje Wiara!
Musicie być mocni mocą Wiary!
Musicie być wierni!
Dziś tej mocy bardziej Wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów.
Musicie być mocni mocą Nadziei,
która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego!
Musicie być mocni mocą Miłości, która jest potężniejsza niż śmierć..."


Doskonale wiedział co nas czeka...
A niestety... dziś nie jest w nas mocna - Wiara Miłość Nadzieja...
Dziś zbyt wątła w nas jest... to i Duch Wolności zamiera...
Zamiera też Wola Walki...
Walki... o Polskę Chrześcijańską...
Bo ZA TAKĄ właśnie Warszawscy Powstańcy umierali...
Za Polskę wierną Panu Bogu... życie oddali...
Są dla nas przykładem człowieka przepełnionego Tą Triadą...
Wiarą Nadzieją Miłością... Miłością Ofiarną...

***
Czy dziś... wszyscy TO rozumieją...?
Chyba nie... rozumieć... może też nie chcą...
BÓG HONOR OJCZYZNA...
BÓG… zawsze na pierwszym miejscu w TEJ Triadzie…

Nie od dziś... walka z Wiarą... z Panem Bogiem... z Miłością Ofiarną...
Dziś inna... "miłość" jest lansowana...

***
Gdyby Ktoś z czytających oburzył sie na te moje słowa:
...niestety... dziś nie jest mocna...Wiara Miłość Nadzieja...
Dziś zbyt wątła w nas jest
...

to pozwolę sobie na wszelki wypadek przypomnieć, przytoczę  liczby, które mówią same za siebie:

- ..Badania z 2013 r. pokazują, że na 81% Polaków deklarujących wiarę w Boga, tylko 47 % wierzy w zmartwychwstanie...

- ...u nas po przystąpieniu do UE liczba katolików uczęszczających na Mszę Świętą w niedzielę spadła z 60 proc. do niespełna 40 proc., czyli o dwa miliony, i z tego 16,4 proc. przystępuje do Komunii Świętej...

- Krucjata Różańcowa za Ojczyznę - 116 535 osób
- Intronizacja Jezusa Chrystusa Króla Polski - ok. 11 000 (łącznie z poprzednią listą)

***
Duchowe Powstanie...
Módlmy się... także w tej intencji...
Aby nas przybywało...
Aby to Duchowe Powstanie
Objęło Wielką Polską Rodzinę... całą...


***
Guantanamero... dziękuję Ci pozdrawiam serdecznie...

avatar użytkownika intix

11. WARSZAWA WALCZY! Stanęła też blokadą

Dla niemieckiej Fabryki Śmierci - KL WARSCHAU...
- Zagłady dla Polaków... Warszawiaków...
Którą  zbrodniarz - Niemiec - Warszawie zadał...

>Obóz zagłady w centrum Warszawy - KL Warschau
  - Maria Trzcińska



avatar użytkownika intix

12. Znamię chrześcijańskie walczącej Warszawy


zdjecie
Zdjęcie: czartoryski_dominikanie_pl/
-

W ostatnich dniach lipca 1944 roku Maria Okońska z koleżankami z „Ósemki”, założonej w 1942 roku w celu zbudowania „Miasta Dziewcząt”, czyli instytucji wychowawczej przygotowującej apostołów do działalności w różnych środowiskach, spotkała się w Laskach z ich ojcem duchowym, ks. Stefanem Wyszyńskim, aby prosić go o radę, co robić w razie wybuchu Powstania. Ksiądz Wyszyński od wiosny 1944 roku był kapelanem Armii Krajowej pod pseudonimem „Radwan III”.

„Po długiej szarpaninie, po niekończących się modlitwach i naradach przyszła jasna i zdecydowana pewność: Pójdziemy do powstania z obliczem Matki Bożej Jasnogórskiej. Będziemy ludziom mówić o Niej; w tragicznych momentach będziemy budzić ufność i nadzieję” – wspominała Maria Okońska. Dziewczęta wierzyły, że mogą ocalić Warszawę modlitwą, i wzięły udział w Powstaniu, nie podejmując zadań wojskowych lub medycznych, a tylko apostolskie.

Przyszły Prymas Polski w przeddzień rozpoczęcia walk w stolicy poświęcił szpital w Laskach, w którym przez całe Powstanie Warszawskie opiekował się rannymi powstańcami, odprawiał Msze Święte, opatrywał potrzebujących sakramentami i był do końca z tymi, którzy odchodzili „na front do Matki Bożej”. Na prośbę chorych często towarzyszył im podczas operacji i zabiegów. „Nieraz całymi godzinami wystawaliśmy z lekarzami przy tych, którzy nie bali się kul, ale bali się lancetu lekarskiego” – mówił po latach ks. kard. Wyszyński.

Nowa mobilizacja

Naczelny kapelan AK ks. płk Tadeusz Jachimowski „Budwicz”, który zginął w siódmym dniu Powstania, był autorem modlitewnika dla żołnierzy AK „W służbie Chrystusa i Ojczyzny”, w którym zawarł m.in. „Modlitwę przed bitwą”:

 „Do Ciebie uciekam się, o mój Boże, w tej chwili może ostatniej mojej ziemskiej wędrówki. Idę do boju w obronie wiary świętej i Ojczyzny. Pragnę jak najlepiej spełnić swój obowiązek. Daj mi Boże siłę potrzebną, hart woli i męstwo, abym wykonał rozkazy swoich dowódców i nie splamił honoru żołnierza polskiego. Jeżeli mi paść przyjdzie na polu bitwy, wierzę, że przyjmiesz mnie do chwały swojej, bo Twoim żołnierzem zawsze być pragnąłem, bo w obronie gniazd rodzinnych, w obronie ziemi, której ukochanie w duszę mi wszczepiłeś, walczę. A jeśli zwycięsko z bitwy wyjść mi pozwolisz, to nie swojej chwały szukać będę. Nie mnie, ale Imieniu Twojemu niech będzie chwała na wieki. Boga Rodzico – strzeż szeregów Twego żołnierstwa. Aniele Stróżu mój, nie opuszczaj mnie. Amen”.

W czasie Powstania nie było „prawie domu w Warszawie bez urządzonego przez mieszkańców ołtarza. Często księża z opaskami biało-czerwonymi na ramionach odprawiają przy nich Mszę Świętą. Zgodnie z udzielonym przez Papieża zezwoleniem dla kapłanów na froncie każdemu z księży wolno odprawiać nie jedną, a trzy Msze dzienne. W wielu oddziałach księża kapelani udzielają żołnierzom przed walką rozgrzeszenia zbiorowego i Komunii Świętej. Na nabożeństwach nastrój jest bardzo podniosły. Na zakończenie każdego intonowany jest hymn, zakazany przez pięć lat okupacji: Boże, coś Polskę…” – pisano w powstańczej prasie.

Generał Tadeusz Bór-Komorowski wspominał, jak Mszę św. odprawiał jezuita o. Tomasz Rostworowski „Ojciec Tomasz”, kapelan Kwatery Głównej KG AK oraz Batalionów „Wigry” i „Gustaw”: „Trzęsły się ściany, żołnierze kurczyli głowy, ale kapelan nieporuszony tak sprawował ofiarę, jakby to było w najzaciszniejszym kościółku. […] Za jego przykładem obecni przestali zwracać uwagę na niebezpieczeństwo”.

Na wielkich szlakach praojców

Mimo walk Święto Wojska Polskiego, 15 sierpnia, w rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 roku i w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, było obchodzone bardzo uroczyście. Mszę św. na dziedzińcu Poczty Głównej na rogu pl. Napoleona i ul. Wareckiej celebrował ks. bp Stanisław Adamski, ordynariusz katowicki, wysiedlony przez Niemców ze swojej diecezji z całą kurią. Był to najwyższy hierarcha przebywający w tym czasie w powstańczej Warszawie.

Podobnie uroczyste Msze św. odprawiono 26 i 27 sierpnia z okazji święta Matki Bożej Częstochowskiej jako Patronki i Królowej Korony Polskiej. Ksiądz ppłk Stefan Kowalczyk „Biblia”, dziekan Warszawskiego Okręgu AK, wydał 21 sierpnia „Apel do Żołnierzy”, w którym m.in. pisał: „Jak ongiś w zalewie szwedzkiej ratunek i zwycięstwo przyszło z Jasnej Góry od Bożej Matki Częstochowskiej, Królowej Polski, tak i dziś zmobilizować nam trzeba wszystkie siły pod Jej przemożnym hetmaństwem. Zbliża się uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej – 26 sierpnia. Polecam wszystkim kapelanom AK wzmóc pracę duszpasterską, dotychczasową gorliwość trzeba pomnożyć. Proszę dowódców na wszystkich stopniach, aby przykładem osobistym i wpływem na podległych odradzali i pogłębiali wartości duchowo-moralne armii naszej. […] Tydzień poprzedzający uroczystości Matki Bożej Jasnogórskiej niech będzie czasem wzmożonego korzystania z sakramentów spowiedzi i komunii św., aby dusze wypełnić łaską Bożą. Tydzień ten niech będzie zapoczątkowaniem powszechnego odrodzenia moralnego naszych szeregów i wkraczania na wielkie szlaki naszych praojców, którym przewodniczą duchy Żółkiewskich, Chodkiewiczów, Trauguttów…”.

Pułkownik „Monter” zarządził, aby „Apel do Żołnierzy” odczytać we wszystkich oddziałach powstańczych, a do modlitw wieczornych w tygodniu poprzedzającym uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej 26 sierpnia dodać odmawianie „Pod Twą Obronę”, z trzykrotnym wezwaniem: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”.

Od 15 do 26 sierpnia trwały modlitwy warszawiaków do Matki Bożej zorganizowane przez ks. ppłk. „Biblię”, który chciał zawierzyć walkę powstańców Najświętszej Maryi Pannie. Podobnie uczyniły dziewczęta z „Ósemki”, wzywając powstańców i ludność cywilną Warszawy do wielkiej mobilizacji ducha. Napisały program zatytułowany „Nowa mobilizacja walczącej Warszawy”, będący wezwaniem do codziennej modlitwy różańcowej, spowiedzi i Komunii Świętej we wspólnej, narodowej intencji, szczególnie w czasie nowenny od 15 do 26 sierpnia. W Śródmieściu za zgodą dowództwa wydano 10 tysięcy egzemplarzy „Nowej mobilizacji”, a harcerze rozwiesili kartki z jej tekstem w całej Warszawie. „Matka Boża nie zawiodła – wspominała potem Maria Okońska. – Warszawa rozmodlona, klęcząca, po spowiedzi i Komunii św. ginie w stanie łaski uświęcającej, idzie przez Matkę Najświętszą na wieczysty Apel”.

Jezu, kocham Cię

Powstańcza „Walka” z 26 sierpnia 1944 roku pisała, że „są dwa symbole Powstania: biały orzeł i ksiądz katolicki z biało-czerwoną opaską, który wśród bomb śpieszy na kapłański posterunek”. Znanych jest 150 kapłanów, w tym 98 z nazwiska i pseudonimu (pozostali tylko z pseudonimu), którzy wzięli udział w Powstaniu, 23 z nich poległo (liczba ta nie obejmuje zakonników).

Pierwszym kapelanem, który zginął w Powstaniu Warszawskim, był 30-letni ks. Tadeusz Burzyński, salezjanin. Jeszcze przed godziną W, o godz. 16.00, wystawił Najświętszy Sakrament w kaplicy klasztornej Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Najświętszego Serca Jezusa Konającego przy ulicy ks. Siemca (obecnie Wiślana) i rozpoczął trzygodzinną adorację. Niedługo potem na odgłos strzałów wyszedł w komży i białej stule z olejami św. na ulicę, gdzie oddziały zgrupowania „Krybar” atakowały Uniwersytet Warszawski. Z kapelanem poszły sanitariuszki, siostry urszulanki: Maria Deymer, Wanda Chodkowska, Zofia Bagińska, postulantka Jadwiga Frankowska i Janina Płaska. Niemcy, nie zważając na oznaczenia Czerwonego Krzyża, ostrzelali i obrzucili granatami patrol sanitarny, próbujący udzielić pomocy rannemu na rogu ulic Gęstej i Browarnej. Przeżyła tylko siostra Płaska, ks. Burzyński śpieszący z ostatnim namaszczeniem został ciężko ranny. Przeniesiony do szpitala polowego urszulanek, zmarł niedługo potem, powtarzając do końca: „Jezu, kocham Cię, Jezu, adoruję Cię”. Salezjanin jest kandydatem na ołtarze w procesie beatyfikacyjnym 122 męczenników drugiej wojny światowej.

Dwaj inni powstańczy kapelani: dominikanin o. Jan Franciszek Czartoryski „Ojciec Michał” oraz pallotyn ks. Józef Stanek „Rudy”, zostali już zaliczeni w poczet błogosławionych przez Papieża Jana Pawła II 13 czerwca 1999 roku.

„Ojciec Michał” nie miał przydziału do konkretnej jednostki, a 1 sierpnia wybrał się do okulisty na Powiślu. Po godzinie W nie mógł już wrócić do swojego klasztoru św. Józefa na Służewie i następnego dnia, wiedząc, że powstańcom brakuje kapelanów, zgłosił się do dowództwa Zgrupowania AK „Konrad”. Posługę duszpasterską prowadził w kościele św. Teresy od Dzieciątka Jezus przy Tamce oraz w szpitalu mieszczącym się w piwnicy dawnej firmy „Alfa-Laval” u zbiegu Tamki i Smulikowskiego, gdzie też urządził kaplicę. Jak pisał w swoim pamiętniku: „Żadne żądanie nie będzie niesprawiedliwe, żadne domaganie się choćby największej ofiary i poświęcenia nie będzie za wielkie, ani nieprawne, ani też niczym się nie mogę wymówić, ani usprawiedliwić. Jedyną tu miarą miłość Boża”.

Po wycofaniu się powstańców dominikanin pozostał z jedenastoma ciężko rannymi żołnierzami, których transport był niemożliwy. 6 września około godz. 13.30 na ulicę Smulikowskiego wkroczyli kryminaliści z Brygady Dirlewangera, którzy wpadli do szpitala z krzykiem: „Hier polnische Banditen sind!”. Zastrzelili ciężko rannych w łóżkach. Kapelana wraz z innymi wyprowadzili na podwórze i mordowali po kolei. Jeden z oprawców zapytał o. Michała, kim jest. Gdy dominikanin podał mu bez słowa dokumenty, dowiedziawszy się, że ma przed sobą księdza, krzyknął ze złością: „Der größte Bandit!” [Największy bandyta!]. Jak przekazał jeden ze świadków, Niemiec kazał wtedy o. Michałowi zdjąć habit, a gdy ten odmówił, zastrzelił go.

Ciała zamordowanych rzucono na barykadę, polano benzyną i podpalono. Potem szczątki pochowano na podwórzu pobliskiej kamienicy. Rok później, gdy przeprowadzono ekshumację, zwłok o. Michała nie można już było rozpoznać.

Aby ofiara przyniosła obfity plon

Ksiądz Józef Stanek „Rudy”, kapelan walczącego na Czerniakowie Zgrupowania „Kryska”, w Powstaniu, poza wypełnianiem obowiązków duszpasterskich, ratował rannych i opiekował się nimi, wykazując przy tym niezwykłe poświęcenie i odwagę.

Dwunastoletni wówczas Jerzy Hańce „Skromny” zobaczył księdza pierwszy raz w końcu sierpnia, w okolicy Solca, na ulicy Mącznej (dziś nieistniejąca, łączyła Czerniakowską i Solec): „Tam ktoś został ciężko postrzelony, dostał serię. Ksiądz nie wiem, skąd się znalazł. Rozpięty, stuła mu wisiała. Mówi: – A co wy tu, dzieci, robicie (obstrzał był z mostu Poniatowskiego)? Ile macie lat? My mówimy: – Robimy, co możemy. On na to: – Schowajcie się za mur, ja polecę. W tym momencie tam był taki ostrzał… On się nie bał ostrzału. W takich sytuacjach widziałem go kilkakrotnie. Tam, gdzie sytuacja była najgorsza i strzelali. Tak, jakby na bal szedł. Poleciał. Nie chował się, nie krył. Wtedy na Mącznej ściągnął tego rannego z linii ostrzału”.

Rano 23 września Niemcy zajęli ostatnie bronione przez Polaków na Powiślu Czerniakowskim domy przy ulicy Wilanowskiej 1 i Solec 53. Oddziałami SS dowodził szef sztabu Reinefartha major Kurt Fischer, po wojnie szef policji w Kassel. Wśród około 470 wziętych wtedy do niewoli obrońców Czerniakowa był także ks. Stanek, który nie skorzystał z możliwości przeprawienia się na drugi brzeg Wisły. Kapelan zginął powieszony na swojej stule. Zwłoki męczennika ekshumowano w 1945 roku i złożono w zbiorowej mogile przy ul. Solec. Potem przeniesiono je na cmentarz Powązkowski. Błogosławiony pallotyn jest patronem kaplicy w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Świadkiem śmierci ks. Stanka był jezuita o. Józef Warszawski „Ojciec Paweł”, kapelan Zgrupowania „Radosław”, który poddał się Niemcom jako ostatni oficer zgrupowania wraz z pozostałymi przy życiu powstańcami na Czerniakowie. Tydzień wcześniej, w sobotę, 16 września, płk „Radosław” poprosił „Ojca Pawła” o odprawienie Mszy św. dla żołnierzy. Jak ważna dla walczących była Eucharystia, powiedział mu kiedyś Andrzej Romocki „Morro”: „Cały bezsens naszej walki staje mi się sensem, kiedy ojciec podnosi Hostię i Kielich”.

Jan Paweł II, wspominając w 50-lecie wybuchu Powstania Warszawskiego jego bohaterów, przywoływał na pamięć wszystkich kapłanów, którzy uczestniczyli w Powstaniu jako kapelani, oraz siostry zakonne – sanitariuszki, a także Msze św. odprawiane pośród padających bomb i pocisków artyleryjskich. „Cały ten heroizm walczącej Warszawy miał bardzo wyraźne znamię chrześcijańskie. Na miejscach, gdzie grzebano poległych powstańców, do dzisiaj stoją krzyże i palą się świece jako znak wiary w świętych obcowanie i żywot wieczny. Należy ufać, że rocznica Powstania Warszawskiego potwierdzi tę wiarę i w ten sposób utrwali w idących pokoleniach nadzieję: nie tylko nadzieję życia wiecznego, ale także nadzieję zachowania i rozwoju tego wspólnego dobra, któremu na imię niepodległa Rzeczpospolita. Klękam dzisiaj w duchu na mogiłach poległych Powstańców Warszawy i modlę się, aby Chrystus, Władca dziejów ludzi i narodów, wynagrodził ich ofiarę życiem wiecznym; modlę się, aby ich ofiara na wzór ziaren wrzuconych w ziemię (por. J 12,24) przyniosła obfity plon w życiu współczesnego pokolenia Polaków. Ich bohaterski czyn zobowiązuje!”.

Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa
http://www.naszdziennik.pl/mysl/89129,znamie-chrzescijanskie-walczacej-w...

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

13. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Piekne wiersze i komentarze o Bohaterach Walczącej Warszawy, którzy jako dzieci umierali za ojczyznę.
Módlmy się za Ich duszę.

Wyrazy szacunku

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

14. CHWAŁA CI NA WIEKI... WALCZĄCA WARSZAWO...!

@Droga Intix,Chwała IM i Modlitwa
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika intix

15. Szanowny Panie Michale

...o Bohaterach Walczącej Warszawy, którzy jako dzieci umierali za ojczyznę.
Módlmy się za Ich dusze...


Dziękujmy za Nich... i za wszystko... Panu Bogu...
Dziękujmy też Im... i módlmy się...
Prośmy pokornie aby Dobry Bóg dał im życie wieczne w Niebiańskim Domu...

***
Panie Michale... dziękuję... także wszystkim Autorom komentarzy i Komentującym...
Pozdrawiam serdecznie... i pozwolę sobie podłączyć piękną homilię Metropolity Łódzkiego  abp. Marka Jędraszewskiego
Gorąco polecam więcej pod linkiem - Bóg - Honor - Ojczyzna!
 

avatar użytkownika intix

16. Tak... Zofio Droga...

Chwała IM i Modlitwa

***
Pozdrawiam Cię serdecznie... i tym razem pozwolę sobie przypomnieć wypowiedź Ks. Kneblewskiego z ub. roku...

avatar użytkownika intix

17. „Duchowe powstanie” w Rzymie

godzina W-1

W środę 17 września o godz. 16.45 w rzymskiej bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie Polacy modlili się na różańcu za Ojczyznę w ramach inicjatywy pod nazwą „Duchowe Powstanie”.
W imieniu abp. Gądeckiego modlitwie różańcowej przewodniczył ks. prałat Jan Stanisławski z Poznania. Uczestnicy modlitwy rozważali bolesne Tajemnice Różańca.

W ramach rzymskiej edycji „Duchowego Powstania” modlitwy za Ojczyznę odbywają się w cztery kolejne środy września, w czterech rzymskich kościołach. Organizatorami spotkań modlitewnych są zakonnicy z Warszawskiej Prowincji Karmelitów Bosych wraz z Duszpasterstwem Polaków w Rzymie.
Za: IDK-KAI
http://karmel.pl/informacje/?p=4246

avatar użytkownika intix

19. W dniu 2 października zakończyło się Powstanie Warszawskie...

honorowym układem o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie, podpisanym w Ożarowie w dniu 3 października o godzinie 2 w nocy...

To początkowy tekst Wpisu Ś.†P. Pana Michała... Członka Szarych Szeregów...
Wpis, który pozwolę sobie podłączyć:
>Powstanie Warszawskie, ofiara nie poszła na marne

Wieczna Cześć i Chwała Bohaterom Warszawskiego Powstania...!
+

Ojcze nasz...
Zdrowaś Maryjo...
Chwała Ojcu...

Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie... a Światłość Wiekuista niechaj im świeci na wieki wieków... niech odpoczywają w Pokoju Wiecznym.Amen.


avatar użytkownika gość z drogi

21. Szczęść Boże

niech nasze modlitwy będą serdecznym podziękowaniem za ich Męstwo i Wiarę...
Dobrego Dnia droga@ Intix :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

22. Droga Zofio...

Minął kolejny rok... pozwolę sobie powtórzyć za Tobą to samo:

...niech nasze modlitwy będą serdecznym podziękowaniem za ich Męstwo i Wiarę...


***
Szczęść Boże...

avatar użytkownika intix

23. Zagłada powstańczych szpitali

Podczas tłumienia Powstania Warszawskiego latem i jesienią 1944 roku Niemcy nie przestrzegali żadnych cywilizowanych reguł prowadzenia wojny. Jaskrawym tego dowodem były masakry popełnione w zajętych przez nich szpitalach i punktach opatrunkowych.


Wojna bez reguł

Już pierwszego dnia zrywu odnotowano przypadki strzelania do osób spieszących z pomocą rannym.


Przy ulicy Browarnej Niemcy urządzili krwawą masakrę patrolu sanitarnego sióstr urszulanek z klasztoru przy ul. Gęstej. Zakonnice ostrzelano, a następnie obrzucono granatami ręcznymi, wskutek czego cztery z nich poniosły śmierć; przeżyła tylko jedna, ciężko ranna. Tego samego dnia na ul. Gęstej niemieckie kule raniły śmiertelnie księdza Tadeusza Burzyńskiego, w chwili gdy udzielał ostatniego namaszczenia rannemu przechodniowi.

Niemiecka praktyka strzelania do sanitariuszek i pozostałego personelu spieszącego na pomoc rannym na polu walki utrzymała się do końca Powstania. Wspominał dr Piotr Załęski, komendant Szpitala Polowego Nr 1 na ul Przemysłowej:

„[…] z doświadczenia wiedzieliśmy, iż zarówno sanitariusz z opaską Czerwonego Krzyża, jak nieruchomość z odznaką Czerwonego Krzyża są umyślnym miejscem obstrzału Niemców. W dniu 22 sierpnia 1944 r. ja osobiście wraz z synem Maksymilianem, pseudo „Maciek”, ubrani w fartuchy i z odznaką Czerwonego Krzyża w czasie niesienia pomocy rannym przy ul. Mącznej, róg Czerniakowskiej zostaliśmy poranieni: ja w obie nogi, syn czterema odłamkami w nogi. Niemcy strzelali do nas z kanonierki na Wiśle, jakkolwiek było to w dzień, widoczność była zupełna i nie ulegało wątpliwości, iż udzielamy pomocy rannemu.”

Bombardowania

Niemcy wielokrotnie kierowali ataki lotnicze oraz ostrzał artyleryjski przeciw szpitalom, mimo wyraźnego oznakowania ich symboliką Czerwonego Krzyża.

W zbombardowanym Szpitalu Świętego Jana Bożego przy ulicy Bonifraterskiej zginęło 300 osób. Nalot na lecznicę przy ulicy Długiej pochłonął życie od 120 do 200 ludzi. W Szpitalu Sióstr Elżbietanek przy ulicy Goszczyńskiego uśmiercono 60 pacjentów i członków personelu medycznego. Od 240 do 300 zabitych odnotowano w Szpitalu Ujazdowskim przy ulicy Chełmskiej, kolejnych 100 w szpitalu na ulicy Malczewskiego, również 100 ofiar śmiertelnych przy ulicy Boduena…

Ataki na lecznice powtarzały się systematycznie. Na przestrzeni zaledwie pięciu dni (od 16 do 20 września) w Warszawie miało miejsce sześć przypadków zbombardowania szpitali przez samoloty Luftwaffe. Powstańcy przystąpili do bitwy o miasto nie dysponując żadną bronią przeciwlotniczą ani artyleryjską, dlatego też nieprzyjacielscy lotnicy i kanonierzy niemal bezkarnie rujnowali wyzwolone dzielnice.

Z premedytacją

Eksterminacja polskiego personelu medycznego, jak również chorych i rannych, była działaniem zaplanowanym, realizowanym konsekwentnie. Potwierdzają to rzezie przeprowadzone w placówkach medycznych na terenach zdobytych przez Niemców.


Po zajęciu Woli przez siły generała Heinza Reinefartha rozpętała się potworna rzeź, w wyniku której wymordowano kilkadziesiąt tysięcy cywilów. Znalazło się wśród nich 1200 rannych i członków personelu medycznego w Szpitalu Świętego Łazarza. Chorych i rannych dobijano w szpitalnych łóżkach. Lekarzy i personel likwidowano strzałami w tył głowy. Grupa dziesięciu sióstr zakonnych zginęła odmawiając wspólnie „Pod Twoją Obronę”. Rozstrzelano grupę 15 młodziutkich harcerek-sanitariuszek – w chwili egzekucji dziewczęta podjęły pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła”.

Kolejne 360 osób uśmiercono w Szpitalu Wolskim. Ponad 200 zginęło w szpitalu Karola i Marii przy ulicy Leszno. Obok Niemców w roli oprawców wystąpili również ich sojusznicy z jednostek wschodnich (ukraińskich, rosyjskich, kaukaskich i azjatyckich). Dr Władysław Barcikowski zapamiętał taką zgraję operującą na ulicy Leszno:

„Ich widok nie zapowiadał niczego dobrego. Mali, krępi, skośnoocy, z wystającymi kośćmi policzkowymi, podobni w ruchach do małp, pijani, o dzikim wejrzeniu, okręceni parokrotnie taśmami amunicji. Wśród nich, z obojętnymi minami bandytów z zimną krwią mordujących ludzi, kroczyli Niemcy.”
Na Ochocie kolaboranci z RONA (Russkaja Oswoboditielnaja Narodnaja Armija) „zdobyli” Instytut Radowy oraz szpital przy ulicy Langiewicza. Również i tam doszło do mordów, do gwałtów na pacjentkach, pielęgniarkach i siostrach zakonnych.

Całopalenie

Choć po spacyfikowaniu Woli i Ochoty niemieckie działania eksterminacyjne uległy znacznemu ograniczeniu, wciąż dochodziło do masowych zbrodni.


2 września Niemcy zdobyli Starówkę. Uczcili to w swoim stylu – zabijając kilka tysięcy cywilów i jeńców, w tym około 1000 rannych w szpitalach. Dalsze setki rannych powstańców zostało wymordowanych w szpitalach na Powiślu, Czerniakowie i Mokotowie. Część pacjentów spalono żywcem, innych zastrzelono bądź zakatowano. Gwałcono sanitariuszki, a nawet ranne pacjentki. Spływały krwią szpitale na ulicach Długiej, Kilińskiego, Podwalu, Miodowej, Hipotecznej, Freta, Świętojerskiej…

Pielęgniarka Kamila Merwartowa zaświadczała:

„Niemcy i Ukraińcy wpadają do szpitala powstańczego. [...] jak bydło zaczęli kopać i bić rannych leżących na ziemi, wyzywając ich od skurwysynów i polskich bandytów. [...] Biedakom leżącym na ziemi roztrzaskiwali buciorami głowy, rycząc przy tym okropnie, kopiąc i waląc, gdzie tylko mogli. Krew i mózgi nieszczęsnych bryzgały na wszystkie strony. [...] Niemcy podpalili powstańczy szpital, do rannych zaczęli strzelać. Dochodził nas straszliwy ryk i płacz żywcem palonych rannych ludzi”.

Inni Niemcy

Ogół pacyfikujących Warszawę wojsk Ericha von dem Bacha został zapamiętany jako wataha ogarniętych amokiem morderców.


Na takim tle tym mocniej wybrzmiewają zachowania pojedynczych żołnierzy niemieckich, którzy potrafili zachować człowieczeństwo w piekle wojny, być może narażając się z tego powodu na ostracyzm i represje ze strony własnych rodaków. Tak zdarzyło się m.in. w Szpitalu Maltańskim na ul. Senatorskiej. Po zajęciu przez hitlerowców tego obiektu, nakazano jego ewakuację na Wolę. Tłum pijanych Niemców i ich wschodnich sojuszników ubliżał i groził maszerującym w kolumnie Polakom. Znalazło się jednak kilku  niemieckich żołnierzy, którzy bronili jeńców przed swymi ziomkami, a nawet pomogli padającym ze zmęczenia pielęgniarkom dźwigać nosze z rannymi powstańcami.

Bywało również, że ranni Niemcy leczeni w szpitalach powstańczych występowali w obronie Polaków, zaświadczając o dobrej opiece jakiej byli poddani. Niekiedy takie interwencje okazywały się skuteczne, jak w szpitalu na ulicy Miodowej 23, gdzie wstawiennictwo rannych Niemców zapobiegło wymordowaniu personelu i jego podopiecznych.

Czasem sumienie potrafiło obudzić się nawet w mordercach. Po zajęciu przez wroga Szpitala PCK przy ul. Smolnej doszło tam zrazu do zwyczajowego znęcania się nad rannymi. Oprawcy podjęli już przygotowania do przeprowadzenia zbiorowej egzekucji. Nagle do ich dowódcy podszedł dyrektor szpitala, dr Henryk Cetkowski, doskonale znający język niemiecki. Okazał on hitlerowcowi swój Krzyż Żelazny I klasy, zdobyty w poprzedniej wojnie światowej w szeregach armii kajzera, po czym oświadczył, że teraz wstydzi się posiadania tego orderu widząc barbarzyńskie zachowanie oficera niemieckiego. Wówczas wydarzyła się rzecz nieprawdopodobna – zawstydzony wrogi dowódca nie tylko odwołał egzekucję, ale umożliwił ewakuację personelu i rannych na teren kontrolowany przez powstańców.



fot. FORUM

Takie i podobne przypadki prezentowania uczciwej postawy żołnierskiej ginęły jednak w morzu okrucieństwa. Masakry jeńców oraz rannych znalezionych w szpitalach kontynuowano aż do ostatnich dni Powstania. Nawet gdy Anglosasi uznali w dniu 29 sierpnia (dopiero!) Armię Krajową za siłę zbrojną, której przysługuje pełnia praw kombatanckich, co strona niemiecka przyjęła do wiadomości, aż do podpisania kapitulacji regułą było mordowanie wziętych do niewoli powstańców.
Przypuszcza się, że podczas dwóch miesięcy Powstania Warszawskiego w samych tylko egzekucjach Niemcy i ich sojusznicy uśmiercili około 63 000 Polaków, w ogromnej większości cywilów (co stanowi około 40 proc. strat polskich). Miejscem tych masowych zbrodni stało się między innymi także 26 szpitali oraz wiele punktów sanitarnych, nie licząc obiektów medycznych zbombardowanych i ostrzelanych, często z premedytacją, podczas walk.

Andrzej Solak
http://www.pch24.pl/zaglada-powstanczych-szpitali,37353,i.html


avatar użytkownika intix

24. Kapłani Powstania. Heroizm, odwaga, poświęcenie


Kapłani Powstania. Heroizm, odwaga, poświęcenie
Fot. Marek Skorupski / FORUM

Kiedy myślimy o Powstaniu Warszawskim, nie może nie imponować odwaga walczących. Warto zapytać o jej źródło. Niewątpliwie była nim miłość do swojego Miasta, utożsamianego z Ojczyzną-Polską. Wiara, że wyzwolenie stolicy może być sygnałem do rozpoczęcia oswobodzenia całego kraju. Jednak człowiek wierzący powinien dostrzec w tym fakcie przede wszystkim obecność Boga.


Cnota czyni nas zdolnymi do przezwyciężenia wszystkich trudności i przeszkód w czynieniu dobra, a nawet gotowymi do poniesienia śmierci, jeśliby tego było potrzeba dla chwały Bożej i dla spełnienia naszej powinności. Przyjęcie tej katolickiej perspektywy skieruje naszą uwagę w stronę duchowego wymiaru czynu powstańczego i tych, którzy szczególnie byli predestynowani do czuwania nad nim. Kapelani powstańczy, bo o nich mowa, misję swoją realizowali w dwojaki sposób. Oba wymiary wymagały wykazania się cnotą odwagi na sposób heroiczny.

Pierwszy z nich to pełnienie „zwykłych” kapłańskich obowiązków. Sprawowanie Eucharystii, udzielanie sakramentów, prowadzenie spraw parafialnych. Każdy z nich wymagał od kapłana całkowitego poświęcenia i skupienia się na ich wiekuistym wymiarze. Bo czy inaczej można wytłumaczyć sprawowanie Mszy Świętej, gdy wokół świszczą kule, a rozum nakazuje raczej ukrywanie się i daleko posuniętą ostrożność? Bez Chrystusa, który jest odpowiedzią na każde pytanie i wątpliwość bohaterscy kapelani nie byliby zdolni to takich poświęceń. Jak inaczej zrozumieć udzielanie sakramentu spowiedzi, ślubu, ostatniego namaszczenia w warunkach zagrożenia własnego życia niż według słów naszego Pana Jezusa Chrystusa: „cokolwiek uczyniliście… mnieście uczynili”? Jak inaczej zrozumieć to, że kapłani wzywali do ludzkiego, a nade wszystko chrześcijańskiego traktowania jeńców? Potwierdzają to liczne wspomnienia powstańców, którzy sami przyznawali, iż jedynym, co ich trzymało przy człowieczeństwie i pozwalało hamować chęć odwetu, było wezwanie kapłana.

Drugim wymiarem, nierozerwalnie zresztą związanym z tym już wymienionym, jest dawanie świadectwa. Przykład bohaterskich kapłanów, będących zawsze z tymi, których im powierzono nie mógł pozostawić nikogo obojętnym. Księża, którym proponowano opuszczenie krwawiącej Warszawy, odmawiali. Płacili za to wysoką cenę. Palma męczeństwa była jednak nagrodą, na którą kapłani ciężko i ofiarnie zapracowywali. Droga do niej wiodła przez cierpienie, głód, poniżenie i wszystko to, co było chlebem powszednim powstańców.

Warto przy rozmyślaniu o kapłanach-powstańcach przypomnieć choć kilku z nich.
W chwili wybuchu Powstania działała dobrze zorganizowana konspiracyjna kuria polowa. Na wniosek gen. Stefana Grota-Roweckiego biskup polowy Wojska Polskiego Józef Gawlina mianował w 1941 r. naczelnym kapelanem i szefem Służby Duszpasterstwa Sił Zbrojnych ks. Tadeusza Jachimowskiego, ps. Budwicz. Dziekanem obszaru stolicy był ks. Stefan Kowalczyk (ps. Biblia), który po rozstrzelaniu 8 sierpnia na Woli ks. Jachimowskiego przejął faktycznie obowiązki szefa Duszpasterstwa AK, zbudował podziemną kurię polową i dokooptował kapelanów tam, gdzie ich zabrakło. To ks. Kowalczyk, na polecenie przełożonego zwołał 1 sierpnia 1944 roku na godzinę 11.00 ostatnią odprawę kapelanów. Do budynku przy ul. Długiej przybyło 14 księży. Dowództwo AK wydało polecenie odprawiania jednolitych modlitw porannych i wieczornych. Rano "Ojcze nasz", "Zdrowaś Maryjo", "Wierzę w Boga", wieczorem "Anioł Pański" i trzykrotnie "Wieczny odpoczynek".

Pragnąc zawierzyć walkę powstańców Najświętszej Maryi Pannie ks. Kowalczyk zorganizował modlitwę warszawiaków do Matki Bożej, trwającą od 15 sierpnia - uroczystości Wniebowzięcia NMP do 26 sierpnia - uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej.

Czterdziestu spośród setki kapelanów pozostało na zawsze w Warszawie. Zginęli w różnych okolicznościach - w ogniu walki, idąc z posługą do potrzebujących. Dominikanin, o. Michał Czartoryski na 1 sierpnia miał wyznaczoną wizytę u okulisty. Nie zdążył już wrócić do klasztoru na dalekim Służewie. Nie był kapelanem „regularnym”, ale gdy okazało się, że walczące w tym rewirze III Zgrupowanie Okręgu Warszawskiego AK nie ma duchownego, oddał się do dyspozycji jego dowódcy. Na Powiślu został do ostatniej chwili. Choć mógł się ratować, nie chciał zostawić rannych ze szpitala polowego, którymi się opiekował. Zginął razem z nimi. Wraz z innym kapelanem Powstania, ks. Józefem Stankiem został beatyfikowany przez Jana Pawła II w 1999 roku w gronie 108 męczenników II wojny światowej.

Pierwszym zamordowanym przez Niemców kapłanem był ks. Tadeusz Burzyński, który jest w gronie kandydatów na ołtarze w procesie beatyfikacyjnym 122 męczenników z czasów II wojny światowej. Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego (o godz. 16.00) ks. Burzyński wystawił Najświętszy Sakrament w kaplicy klasztornej i rozpoczął trzygodzinną adorację. Jednak wkrótce potem, jeszcze przed godziną "W", w pobliżu rozległy się strzały. Zginął od kul idąc pełnić posługę pośród rozpoczynającego się Powstania. Umarł z imieniem Jezusa na ustach.

W grupie sług Bożych jest także ksiądz Władysław Więcek SJ. 2 sierpnia 1944, w drugim dniu Powstania Warszawskiego, został zamknięty wraz z grupą zakonników i przypadkowych osób w kotłowni klasztoru Jezuitów przy ul. Rakowieckiej 61 w Warszawie. Polaków stłoczonych w niewielkim pomieszczeniu Niemcy obrzucili granatami, a następnie dobili strzałami z broni maszynowej. Ciała ofiar masakry spalono. W znalezionym przy szczątkach ofiar brewiarzu znajdowała się kartka z odręczną notatką: „Matko Najświętsza ofiaruję się Tobie tak, aby nic po mnie nie pozostało”. W tej masakrze zginęło 35 osób. Tragiczny los spotkał także redemptorystów, których 30 zostało rozstrzelanych w kościele na ulicy Karolkowej.

Bohaterstwem wykazywało się wielu kapłanów, czerpiąc odwagę od Tego, Który ich powołał. Jak ks. Jan Michalski, który brał czynny udział w Powstaniu Warszawskim jako kapelan Armii Krajowej, Oddział „Roma”. Niósł pomoc w najtrudniejszych i prawie beznadziejnych sytuacjach. Pod ogniem niemieckim wyciągał i zaopatrywał rannych.

W tych wielu bohaterskich życiorysach dostrzegamy wypełnienie i bezgraniczne zaufanie słowom Jezusa Chrystusa: „Beze mnie nic nie możecie uczynić” /J 15, 5b/. Pan nasz wiedział, że ufając Mu możemy wszystko. Świadectwo temu przekonaniu dali kapelani Powstania Warszawskiego.

Łukasz Karpiel

http://www.pch24.pl/kaplani-powstania--heroizm--odwaga--poswiecenie,4679...

avatar użytkownika gość z drogi

25. a więc droga Intix,pamiętajmy w codziennej modlitwie

o Nich,bo dzięki ICH odwadze,możemy dzisiaj mówić po polsku...
serd pozdrowienia z drogi do Celu :)

gość z drogi

avatar użytkownika guantanamera

26. @intix

Dziękuję Ci serdecznie za przywołane Twoich poetyckich rozważań o Powstaniu Warszawskim...
Dziękuję za artykuł o kapłanach i Ich bohaterstwie w Powstaniu ...
O tym, że w Powstańczej Warszawie odprawiane były Msze święte opowiadał nam nasz Znajomy Powstaniec, Pan Stanisław Wołczaski który wtedy miał 14 lat, ale skończone, więc podał, że ma piętnaście ...
A do południa służyłem do Mszy św. które odprawiane były w bramach i na podwórkach. Kapłani podczas każdej Mszy św. udzielali wiernym absolucji (odpuszczenia wszystkich grzechów).
Przypomniał Suplikacje Powstańcze
Od bomb i samolotów - wybaw nas, Panie
Od czołgów i goliatów - wybaw nas, Panie
Od pocisków i granatów - wybaw nas, Panie
Od miotaczy min - wybaw nas, Panie
Od pożarów i spalenia żywcem - wybaw nas, Panie
Od rozstrzelania - wybaw nas, Panie
Od zasypania - wybaw nas, Panie ...

avatar użytkownika gość z drogi

27. i ja dołączam do podziękowań :)

z wielkim wzruszeniem czytałam kazdy fragment wspomnień i tych z przed roku jak i dzisiejszych.....
dzięki droga @Intix :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

28. Warszawa - 06.07.2017r.



***

W odniesieniu do "DUCHA NARODU"... oraz do  "FUNDAMENTU"... , o których mówił Prezydent Trump,  pozwolę sobie podłączyć wpisy:


avatar użytkownika intix

29. † Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie...



Ojcze nasz...
Zdrowaś Maryjo.
..


Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu,
jak była na początku teraz i zawsze, i na wieki wieków.
Amen.

Panie, Boże Wszechmogący,
polecam Miłosierdziu Twojemu dusze poległych powstańców,
którzy oddali swe życie w obronie drogiej Ojczyzny
i którzy przelali krew swoją w obronie nie tylko kraju naszego,
ale i w obronie Wiary Świętej.

O Boże, niech ich męczeństwo poniesione w obronie Wiary i Ojczyzny
uwolni ich dusze od mąk czyśćcowych
i wyjedna im wieczną nagrodę w Niebie.

Błagamy Cię o to przez Mękę i Śmierć Zbawiciela Naszego,
przez Jego Serce Najświętsze,
przez zasługi i przyczynę Jego Niepokalanej Matki
oraz świętych Patronów i Patronek Narodu naszego.
Amen.





avatar użytkownika intix

32. Wspomnienia Łączniczki


Powstanie Warszawskie. „To nie była tylko walka” - wspomnienia łączniczki

"Wiśka" - Bogumiła Kulik, z domu Rankowska. Do powstania poszła mając lat 16. Dziś jest ostatnią mieszkającą w Częstochowie uczestniczką Powstania Warszawskiego. Mimo swoich 93 lat doskonale pamięta tamte dni. Jej wojenny życiorys jest podobny wielu nastolatkom z pierwszego pokolenia II Rzeczpospolitej, wychowanych w patriotycznych rodzinach wspieranych przez szkołę. Rzetelna edukacja i miłość Ojczyzny dała im siłę, by z determinacją bronili jej niepodległości. Bogumiła Kulik, choć urodzona w Poznaniu, dzieciństwo i młodość spędziła na warszawskiej starówce. Od 1946 r. jest mieszkanką Częstochowy.


Rodzina

Ojciec - Feliks był przed wojną dyrektorem departamentu w Ministerstwie Skarbu. Mama – Włodzimira z domu Janik - znała kilka języków i podczas okupacji zaangażowała się w tajne nauczanie. Bogumiła była przedostatnim dzieckiem. Miała dwóch braci i dwie siostry. Najmłodsza była Marylka. Dwóch starszych braci: Andrzej Paweł Rankowski "Ryś I", Wincenty Rankowski "Wicek" i starsza siostra Barbara Rankowska "Basia", "Grom" podobnie, jak ona walczyli w Powstaniu Warszawskim. „Moi rodzice byli patriotami - wspomina Bogumiła Kulik - Pamiętam chwile, kiedy moja mama siadała do fortepianu, grała piosenki i pieśni patriotyczne. Nauczyłam się ich w domu, który wspominam, jako ciepły i bezpieczny. O działalności w konspiracji swoich starszych dzieci nie wiedzieli, bo to była konspiracja po prostu”- wspomina uczestniczka Powstania. Różnica wieku między Bogumiłą a rodzeństwem: 7, 6 i 5 lat sprawiły, że w momencie wybuchu wojny, kiedy oni byli już w szkołach średnich, ona właśnie do niej zdała. Nie przeszkodziło to jej zaangażowaniu się w konspirację.

Godzina "W"

1 sierpnia 1944 r., cała czwórka, niezależnie od siebie, wymknęła się z domu. Żadne z nich nie wiedziało o konspiracyjnych działaniach pozostałych. Tego dnia, po raz pierwszy, wyszli unikając pytań rodziców gdzie idą. Taki był rozkaz. Nie mówić. Nikt z nich nie mógł też wiedzieć, że nigdy już do domu nie wrócą. "Wiśka" była żołnierzem AK, V oddziału (łączności), plutonu Radio. W powstaniu walczyła na Śródmieściu. Jej dowódcą był Anatol Makarenko, zrzucony do polski podporucznik, pseudonim "Goździk". Wspominając powstanie podkreśla, że do dziś jest to bardzo ważny okres w jej życiu, choć był to zaledwie początek młodości. Pierwszego dnia nie dotarła na miejsce zbiórki. Razem z koleżanką Krystyną Hildebrandt ps. "Ina" utknęły na ul. Długiej, gdzie trwały już pierwsze działania powstańcze. Pamięta też, że bardzo chciała skontaktować się z rodzicami. Mama miał 11 sierpnia imieniny, ale na Starówkę nie mogła się dostać.

Basia śpi...

Bracia Bogumiły Kulik walczyli na Starówce. Z końcem sierpnia, kiedy dzielnica upadła, kanałami przedostali się do Śródmieścia. Obaj zostali ciężko ranni podczas walk. Jeden dostał odłamkiem w brzuch i w prawą rękę. Miał w sumie kilkanaście odłamków w ciele, które nie zostały usunięte. Już po wojnie, stały się powodem jego śmierci. Drugi brat został raniony w głowę - kula wyszła za uchem nie naruszając ważnych naczyń, ani nerwów. Pytana o najtrudniejszy moment powstania, pani Bogumiła wspomina, nie bez emocji: ”Najtragiczniejszym przeżyciem w czasie powstania była informacja o śmierci siostry. Nie zapomnę, jak brat stanął w drzwiach: głowa zabandażowana, ręka na temblaku i ledwie się poruszał. Dowiedziałam się wówczas, że rodzice i najmłodsza siostra żyją i są w schronie. Zapytałam też o starszą siostrę, a co z Basią? On popatrzył na mnie i mówi: Basia ‘śpi’ ". Wiedziała co to znaczy. Basia zginęła w katedrze św. Jana.

Wysłuchaj audio

=> [LINK] "Myśmy robili to, co do nas należy"...


Robiliśmy, co do nas należało

Z wielkimi nadziejami i entuzjazmem podchodzili wszyscy do wybuchu powstania- wspomina pani Bogumiła. To nie było coś przykrego, mimo, że narażeni byliśmy na śmierć każdego dnia, ale przede wszystkim mieliśmy nadzieję, że to uwolni nas od Niemców. Bardzo cieszyliśmy się, że Powstanie wybuchło, to było dla nas jedno wielkie święto. To była nadzieja na wolność. Robiliśmy to, co do nas należało. Wszyscy walczyliśmy, bo wiedzieliśmy, że walczymy o wolność, o Polskę - wspomina Bogumiła Kulik. Podkreśla, że to nie była tylko walka. Wieczorem walka cichła. Można było w jakiś sposób się gromadzić. Aktorzy organizowali spektakle, nawiązywały się znajomości, czasem głębsze uczucia między młodzieżą. Mój brat również w okresie powstania wziął ślub ze swoją dziewczyną. Co wieczór spotykaliśmy się przy ołtarzykach na podwórkach warszawskich kamienic, tam były odprawiane Msze święte i tam codziennie nasi kapelanowie udzielali nam absolucji żebyśmy byli gotowi na śmierć. Dodaje, że uczyli się powstańczych piosenek, wierszy a w opuszczonych salach organizowano koncerty. Jej ulubioną piosenką są „Warszawskie dzieci", a druga to śpiewana po codziennym apelu „Modlitwa obozowa".

Częstochowa

Po upadku powstania, zgodnie z aktem kapitulacji powstańcy wyszli z miasta z bronią. Niemcy uznali ich za regularne wojsko. Jako żołnierze, mieli mieć prawa zagwarantowane Konwencją Genewską. Bogumiła trafiła do obozu przejściowego w Ożarowie. Stamtąd przewieziono je najpierw do Lamsdorf (Łambinowice) i po miesiącu do międzynarodowego obozu Mühlberg nad Elbą. W grudniu znalazła się w Altenburgu, a ostatnim jej miejscem niewoli był Stalag VI C w Oberlangen. który został wyzwolony przez dywizje generała Maczka 12.04.1945 r. Wróciła do Polski z tęsknoty za bliskimi. W Warszawie nie miała już nikogo. Przyjechała od razu do Częstochowy, gdzie u jednej z ciotek osiedli się jej rodzice po powstaniu. W tym mieście skończyła studia i wyszła za mąż. Tu wychowała dzieci. Tu mieszkają jej wnuki i prawnuki.

PS. Serdeczne podziękowania dla wnuka p. Bogumiły Kulik, Łukasza Grabałowskiego, dzięki któremu spotkanie z łączniczką Powstania Warszawskiego "Wiśką" doszło do skutku.

avatar użytkownika intix

34. Warszawo, gdybyś poznała, co służy ku pokojowi


 
9. Niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego
Ks. Konstantyn Najmowicz FSSPX
Warszawa / 02.08.2020

LEKCJA

EWANGELIA

... na wieki wieków. Amen.

.
avatar użytkownika intix

35. 12 TON. ONI TAM WSZYSCY SĄ 1/6


Między 5 a 7 sierpnia 1944 roku na Woli zabito i spalono około 60 000 ludzi. 
W oparciu o szereg wywiadów ze świadkami wydarzeń na Woli, więźniami Obozu Przejściowego w Pruszkowie oraz unikalne materiały archiwalne, film opowiada o tych bezimiennych Bohaterach Powstania. 
W 1945 roku zebrano z ulic popioły ludzi zamordowanych i spalonych w akcji na Woli. Było ich 12 ton.



Wszystkie odcinki filmu => TUTAJ


    +++++++++++++

   => Rzeź WOLI

    +++++++++++++

.
avatar użytkownika intix

36. Najstarszy żyjący Powstaniec Warszawski


[LINK] Pułkownik Kazimierz Klimczak - najstarszy żyjący Powstaniec Warszawski

Opis pod filmem:
Płk Kazimierz Klimczak ps. "Szron"
1 sierpnia 1944 roku miał 30 lat, najpierw walczył na Ochocie, później na Woli (oddział IV Obwód "Grzymała" i III Obwód "Waligóra”).

realizacja: Daria Różańska, Stefan Ronisz
naTemat.pl 2018

.
avatar użytkownika intix

37. "...My się do kanałów nie śpieszyliśmy..."



POWSTANIE WARSZAWSKIE...

Opis:
"My nie chcieliśmy iść do kanału" opowiedziała nam łączniczka "Ula". Nawet jej trudno uwierzyć w swoje spisane wspomnienia. 

realizacja: Włodzimierz Szczepański, Stefan Ronisz
naTemat.pl 2017


.
avatar użytkownika intix

38. Świadkowie Walczącej Warszawy


Powstanie Warszawskie na Mokotowie we wspomnieniach Powstańców

(Data premiery: 10 wrz 2020)

Prezentujemy film zawierający wspomnienia Powstańców. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które ma szansę posłuchać ich opowieści. Dowiedzieć się, jak zapamiętali chwile w powstańczej Warszawie. Usłyszeć, jak oceniają podjęte wówczas decyzje i co chcieliby przekazać następnym pokoleniom. O swoich latach młodości i doświadczeniach opowiadają Tadeusz Kostarski ps. „Sęp II”, Janusz Badura ps. „Jastrząb” oraz śp. Eugeniusz Tyrajski ps. „Sęk”, którego przemówienia, okraszone wierszami i nagradzane gromkimi brawami zebranych, przejdą do historii mokotowskich uroczystości z okazji rocznic Powstania Warszawskiego

.