Ostatni z PO gasi światło

avatar użytkownika FreeYourMind

„Co to będzie, kiedy słońce zajdzie za daleko”, śpiewał Laskowik z kolegami na opolskiej scenie „Z tyłu sklepu”. Podobny zaśpiew powinien zamówić min. finansów i to najlepiej niech mu wykona go jakaś kapela ludowa, choćby te wesołe kobitki, co wianuszkiem otaczały D. Tuska w dawnych, dobrych czasach, gdy wszystko wydawało się takie proste.
Swoją drogą, co Człowiek Roku powie w ów dzień, gdy słońce zajdzie za daleko, to też ciekawa sprawa i dalibóg, chętnie i jego zaśpiewu posłucham.
Pytanie jedynie, gdzie i kiedy będzie transmisja, boć przecie, jak donosi „Puls biznesu” „największym outsiderem Giełdy Papierów Wartościowych” jest TVN. No, mamma mia, bezlitosna jest ta niewidzialna ręka rynku, a nie tylko ślepa (o ślepocie tej ręki przekonywał kiedyś pewien ekspert w programie radiowym R. Bugaja). A to po TVN-ie bije, a to bijać zaczęła Agorę SA. Nie taka przecież była umowa. Nie takie miały być koleje cudu gospodarczego.

Nie szkoda jednak żałować róż, gdy płonie cała szklarnia, powiedzmy sobie szczerze. J. Fedak mówi o groźbie 12-procentowego bezrobocia, ale to tylko dane szacunkowe – już za chwilę może się okazać, że to nadmierny optymizm. Dokładnie taki sam, jakim wykazał się Rostowski, którego dziś zaczął ganić sam (niegdyś rubasznie roześmiany dziś już nieco mniej) Marszałek Jamajka, choć jeśli mnie pamięć nie myli, to i on we własnej osobie pukał się w czoło, słysząc jesienią ub. roku od różnych oszołomów o groźbie kryzysu finansowo-ekonomicznego. No ale ktoś w końcu musi być winny tego zupełnie niezapowiedzianego kryzysu, któremu już nawet Gleb Chlebowski (stał na tonącym okręcie do końca, choć niekoniecznie na mostku kapitańskim) nie zaprzecza, więc na kogoś w tej wyliczance musi paść. Obciążyć J. Kaczyńskiego za bardzo już się nie da. Ziobry też. Może globalne ocieplenie? Można by, choć w sytuacji, gdy Zjednoczone Królestwo sparaliżowała zima, jakiej najstarsi Brytowie nie pamiętają z Rolexem na czele, to i „temat” pogłębiania naszej przyjaźni z ozonem zszedł na dalszy plan. Człowiek Roku mógłby w tej sytuacji znowu pojechać na zasłużony urlop, wszak przeszukując ministerstwa w poszukiwaniu oszczędności, narobił się, jak cholera, problem jednak w tym, że gdyby tak zostawił wyspę stabilności w trakcie sztormu, a słońce jednak zaszłoby za daleko, to czy miałby gdzie wracać? Wiele bowiem wskazuje, że kapitał „ucieka” i to szybciej niż diabeł przed święconą wodą.

„Obecne spadki wyglądają jak nowy impuls do ruchu spadkowego. Niepokoi to, że nasz rynek należy do liderów spadków. Niebezpiecznie zbliżamy się do poziomów, których przełamanie może zwiastować dalsze spadki - mówi Konrad Łapiński, zarządzający funduszem Total FIZ w Ipopema TFI.”

(http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=e59a1db9-3053-4dbe-b507-9af9c2f1667b&open=sec )

Słowo „spadek” powtórzone tyle razy w tak krótkiej wypowiedzi, a przecież już tyle razy prorokowano „odbicie się od dna” na GPW. Co więcej, po jesiennych zawirowaniach zapewniano, że już czas jest na zakupy kolejnych akcji. A tu nagle „nasz rynek” jako jeden z „liderów spadków”? Co ma na temat Palikot lub Niesiołowski do powiedzenia? Co ciekawego powiedzą weseli chłopcy ze „Szkła kontaktowego”? A jak to barwnie skomentuje Ogórek?

Prof. S. Gomułka, który machnął ręką na rząd Tuska, widząc, jak ten gabinet ma zamiar reformować sferę finansów, stwierdza a propos planowanych „cięć po ministerstwach”:

„mówimy o bardzo dużych sumach i bardzo niewielkich możliwościach. Mówienie o tych sprawach, szczególnie ze strony ministra finansów i premiera jest nie całkiem szczere, to znaczy nie mówi się otwartym językiem, tylko próbuje się minimalizować skalę problemu, ale tak naprawdę to rząd ma zadanie całkiem herkulesowe i bez zmian ustawowych całkiem niewykonalne.
To mi przypomina język polskich polityków i generałów w 1939 roku, że nie oddamy ani jednego guzika, w sytuacji całkiem beznadziejnej. Taki język rozbraja rząd intelektualnie, ministrowie zaczynają w pewnym momencie myśleć, że jest tak, jak mówią.”

 


I nieco dalej:

 

„Przyjęto ustawę, i dosłownie w tydzień po jej podpisaniu przez prezydenta, ministrowie myślą już, że wiedzą, jakimi kwotami dysponują, a parę dni później dowiadują się: nie, nie, brakuje nam 17 miliardów!. Ale problem polega na tym, że zapewne już w kwietniu dowiedzą się, że to nie 17, a 30 miliardów.”

 

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Nie taka przecież była umowa. Nie takie miały być koleje cudu

ale nastepca jeszcze nie wybrany, więc póki co, to budujemy od nowa etos Okrągłego Stołu. Wszyscu, poza Kiszczakiem, trzymaja sie scenariusza. Kiszczak nie musi - on wie i moze powiedziec, jak bedzie chciał. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika laleczka

2. @ FYM

nikt nie zgasi, bo zarówkę już dawno podwędzili a kable w skupie złomu leżą.
laleczka