Wywiad ze świętym Pawłem!
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=98642
Polecam zarówno zwolenniokom, jak i przeciwnikom lustracji. I nie tylko :)
Ks. Tymoteusz
Przepraszam Pana Apostoła. Czy mogę prosić Pana o kilka słów wywiadu dla "Naszego Dziennika"? Katolicy od 29 czerwca 2008 r. do 29 czerwca br. przeżywają Rok Świętego Pawła, a 25 stycznia każdego roku obchodzą święto Nawrócenia Świętego Pawła. Dobrze byłoby, aby wszyscy czytający bezpośrednio od Pana mogli usłyszeć kilka słów.
- Proszę bardzo.
Po to jestem, aby wszystkim głosić
dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie
Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym
i biada mi, gdybym nie głosił
Ewangelii Chrystusa.
Muszę to czynić w porę czy nie w porę,
z wszelką cierpliwością i z uporem,
bo przyjdzie czas,
że zdrowej nauki nie zniosą,
a odwrócą się ku zmyślonym baśniom.
Ten czas przyszedł, widzisz przecież.
Nie wiem, jak się do Pana zwracać? Szawle czy Pawle z Tarsu, Apostole czy Święty? Rzadko bowiem w wywiadach rozmawiam ze Świętymi.
- Nie krępuj się.
Jest em Żydem z Tarsu,
ale i obywatelem rzymskim.
Otrzymałem staranne wykształcenie,
w kulturze hellenistycznej.
Znam dobrze język grecki,
ale jestem też uczniem mistrza Gamaliela,
który był autorytetem
w środowisku rabinistycznym.
Z gorliwości byłem faryzeuszem
i ściśle zachowywałem Prawo
i naukę proroków.
Pytasz, jak się do mnie zwracać?
Nie mów do mnie "pan",
bo jeden jest tylko Pan nasz Jezus Chrystus.
Nie ma między nami pana ani niewolnika.
Nie ma Żyda ani Greka,
wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca.
I pamiętaj, że jeden jest chrzest,
jedna wiara i jeden Pan.
Więc dobrze. Będę mówił "Apostole", ale proszę, niech Apostoł usiądzie, wygląda na to, że nasza rozmowa może się przedłużyć. Proszę usiąść na biskupim fotelu.
- Nie każ mi, Ksiądz,
siadać nawet na biskupim fotelu.
Nasiedziałem się!
Trzykrotnie siedziałem w więzieniu,
byłem wychłostany i ukamienowany,
przeżyłem rozbicie okrętu,
cierpiałem głód, niedostatek,
własnymi rękami pracowałem na chleb,
aby nikomu z Was nie być ciężarem,
ale Bóg mi powiedział:
Wystarczy ci łaski mojej.
Wystarczyło.
Wszystko mogłem w Tym,
który mnie umacniał.
Toczyłem dobry bój,
wiary ustrzegłem,
nagrodę wręczy mi Pan
- Sędzia Sprawiedliwy.
Przepraszam Czcigodnego Apostoła, ale przecież Apostoł nienawidził chrześcijan. Będąc młodym patrzyłeś z lubością, jak kamienowali diakona Szczepana, a pochlebcy kamieniarze złożyli szaty Szczepana u Twoich stóp. Wyciągałeś z domów podejrzanych mężczyzn i kobiety i wtrącałeś ich do więzienia. Dlaczego?
- Tak.
Byłem prześladowcą.
Nienawidz iłem chrześcijan.
Nie śmiem zwać się Apostołem,
bom prześladował Kościół Boży.
Jestem jak płód poroniony.
Dlatego dokuczali mi Żydzi,
dokuczali mi chrześcijanie.
Zdradziłeś Boga!
Żydami jesteście? - Ja też.
Synami Abrahama? - Ja tym więcej.
Chrystusowi jesteście?
- To nie naigrawajcie się ze mnie,
bo ja też znaki przynależności Chrystusa
noszę we własnym ciele.
Widzę, że Apostoł szanowny bardzo emocjonalnie przeżywa swoją profesję, ale jak to się stało, że Apostoł z tej nienawiści do chrześcijan i Chrystusa przeszedł do takiej gorliwości głoszenia Jego nauki?
- Teraz naprawdę usiądę,
bo nie wiem,
czy zdołam powtórzyć to jeszcze raz.
Dostałem listę chrześcijan w Damaszku.
Jechałem po to,
aby ich wytępić co do nogi,
bo liczba ich wciąż wzrastała.
Byłbym to uczynił, i to z powodzeniem,
gdyby nie to wydarzenie pod Damaszkiem.
Właśnie o to wydarzenie mi chodzi. Co to było pod tymi bramami Damaszku? Spadłeś ponoć z konia i co się stało? Połamałeś się?
- Wyobraź sobie, Ksiądz, że nie.
Nie połamałem się.
Z konia spadłem czy nie z konia.
Mniejsza o to.
Powalił mnie Pan!
Światłością swoją mnie oślepił i zapytał:
Szawle, Szawle,
dlaczego Mnie prześladujesz?
Kim Ty jesteś? - spytałem.
Jestem Chrystus, którego ty prześladujesz!
Pomyślałem - przecież ja nie mam nic
przeciwko Jezusowi z Nazaretu.
Był tak samo rabbim jak ja.
Ja tylko nienawidziłem Jego uczniów.
To wtedy zrozumiałem,
że chrześcijanie i On to jest jedno.
On jest głową Kościoła, a my Jego członkami.
Ośmieliłem się spytać:
Więc co mam czynić, Panie?
Idź na ulicę Prostą, tam ci powiedzą.
Zaprowadzili mnie do niejakiego Ananiasza.
Bali się mnie, kazali odpocząć, dali jeść.
Modlili się za mnie.
Ananiasz mówił mi naukę Chrystusa.
Poprosiłem o chrzest. Odzyskałem wzrok.
Widziałem dobrze.
Czułem, że teraz już nie żyję ja,
ale żyje we mnie Chrystus.
Udałem się do synagogi i głosiłem Chrystusa.
Wściekli się.
Chcieli mnie zabić.
Uciekłem spuszczony w koszu, przez mur.
I tak to się zaczęło.
Zdobył mnie Chrystus dla siebie,
a ja oszalałem dla Niego.
Apostole czcigodny! Jeśli Apostoł miał taką moc przekonywania, to dlaczego nie nawracał Żydów, tylko poszedł do pogan?
- Przysięgam ci, Księże, i wyznaję
z bólem i z płaczem.
Uczyniłem wszystko, aby najpierw
Ewangelię głosić moim braciom.
I wolałbym być sam przeklęty,
byle ocalić choćby jednego z moich braci
we krwi i w wierze.
Odrzucili moje słowa,
a chciałem im dać nie tylko naukę Bożą,
ale i samego siebie.
Sądzą, że usprawiedliwi ich obrzezanie.
Nie usprawiedliwi!
Trzeba mieć wiarę Abrahama,
który uwierzył wbrew nadziei.
Wiara w Jezusa Chrystusa
usprawiedliwia wszystkich.
Prawda, że zbawienie miało się rozpocząć
od Jerozolimy
i miało dotrzeć aż po krańce ziemi.
Jerozolima nie będzie już nigdy miastem pokoju,
bo nie poznała czasu swego nawiedzenia.
Wy to wszystko widzicie.
Co Apostoł poczytuje sobie za największy sukces w swojej działalności?
- Nie mam żadnych sukcesów.
I nie daj Boże, abym się miał chlubić
z czego innego,
jak tylko z Krzyża Pana naszego
Jezusa Chrystusa.
Wszystko inne poczytuję sobie za śmieci.
Byłem tylko narzędziem w Jego ręku.
Staram się też bardzo,
abym innym głosząc Ewangelię,
sam nie był odrzucony.
Ażebym się nie chlubił niczym,
dał mi Pan oścień mego ciała.
Walczę ze sobą nie jakoby na oślep i
biegnę tak jak ci na stadionie,
aby być pierwszym i otrzymać nagrodę.
Za mało troszczycie się o zbawienie!
Inni Was uprzedzą.
Widzę, że Apostoł zna się na sporcie i na zawodach sportowych, a mam tu przed sobą tekst niejakiego Onesiphorosa, który tak pisze o Waszym wyglądzie: "Był małego wzrostu, łysy, z nogami w kabłąk, brwi miał zrośnięte, zgarbiony nos i był krzepkiej budowy. Był pełen wdzięku, czasem wyglądał jak człowiek, czasem jak anioł". To jak to jest?
- Widzisz, Ksiądz.
Na świętych obrazach malują mnie przystojnie.
Aniołem to ja nigdy nie byłem,
a że do człowieka podobny - to dobrze.
Jedno niech Ksiądz wie,
że powołanie na apostoła
to nie konkurs piękności,
ani wybór miss.
Otrzymałem łaskę po łasce.
Delikatne pytanie do Apostoła. A jak się Apostoł poczuł na areopagu w Atenach, gdy mądrzy stoicy i inni skwitowali Pańską katechezę: posłuchamy cię innym razem?
- Niech się Ksiądz nie krępuje.
Taki jest los nauczyciela.
Raz biją brawo,
innym razem rozejdą się zawiedzeni.
Postawili ołtarz z napisem "Nieznanemu Bogu".
Więc im mówiłem o tym,
którego czczą, a nie znają.
Wszystko było dobrze,
dopóki nie powiedziałem im
o Zmartwychwstałym.
Nie uwierzyli.
Rozeszli się.
Ksiądz też nieraz to przeżył.
Przyjdzie czas, pomyślą i uwierzą.
Święty Apostole, pobożni mają Ci za złe, że nic nie napisałeś o Matce Bożej. Przepraszam, napisałeś tylko jedno zdanie: Bóg zesłał swojego Syna, narodzonego z NIEWIASTY. Dlaczego tak mało?
- O Matce wystarczy tylko jedno słowo
- Matka.
Jeszcze jedno współcześni mają Apostołowi za złe. Dlaczego taki wielki umysł i taki wielki działacz nie zniósł niewolnictwa?
- Bo nie jestem rewolucjonistą.
Przeczytał Ksiądz List do Filemona?
Jemu uciekł niewolnik.
Ochrzciłem go w więzieniu
i odesłałem do pana z prośbą:
Przyjmij go teraz nie jako
Onezyma - Bezużytecznego,
ale jako brata, bom Was obu zrodził
dla Chrystusa.
A u Chrystusa nie ma pana ani niewolnika.
Wszyscy jesteśmy powołani
do wolności Synów Bożych.
To tylko Wy szczycicie się demokracją,
a zniewalacie ludzi i narody.
Uczycie demokracji bombami,
czołgami i wojną.
Jeszcze daleko Wam do demokracji.
Tyle tysięcy ludzi umiera z głodu,
tylu cierpiących, uzależnionych.
Nie radzicie sobie.
Podzieliliście się na partie.
Spieracie się między sobą.
Trwacie w kłótniach, zawiściach,
w nienawiści i sporach.
Nie trwacie już na modlitwie
i Łamaniu Chleba.
To się źle skończy.
Nigdy nie będziecie Unią,
bo nie macie jednego serca.
Apostole, wchodzimy na politykę, a to niebezpieczny temat. Apostoł kiedyś ubliżył Galatom, więc żeby ktoś Apostołowi nie wytoczył procesu.
- Przywykłem do procesów,
ale gdybym na współczesnych areopagach
mógł przemówić jako niezależny,
powiedziałbym to samo.
O, wy, głupi Galaci,
kto was tak omamił?
Zaczynaliście od Ducha Świętego,
a skończyliście na uczynkach ciała.
Czy to wszystko zostało Wam dane na próżno?
Nie róbcie mi więcej przykrości.
Apostoł wybaczy, ale posłużę się pytaniem Winicjusza Sienkiewiczowego. Grecja dała światu mądrość i piękno, Rzym - prawo i siłę, a co Wy światu przynosicie?
- Gdybym mówił językami ludzkimi i anielskimi,
a miłości bym nie miał,
byłbym jak cymbał brzmiący. Miłość!
Właśnie, ? propos miłości. Co Apostoł powie o paradach wolności, o wolnych związkach kobiet, mężczyzn? Mówią, że Apostoł jest betonem, że jest nietolerancyjny.
- Tylko Bóg ma kulturę tolerancji.
Potępia zło, nie człowieka.
Wam się poplątała miłość z rozwiązłością.
Miłość nie jest bezwstydna,
nie zazdrości, nie unosi się pychą.
Wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma.
Ci, co prawdę zamienili na kłamstwo,
Bóg oddał ich w ręce bezwstydnym żądzom.
Ani kobiety żyjące wbrew naturze,
ani mężczyźni rozpustni i homoseksualiści
nie będą mieli udziału w królestwie Chrystusa.
Żyjcie jak mądrzy, a nie jak głupi,
bo czasy są złe.
Niech Was nikt nie zwodzi pięknymi słowami.
Przecież jesteście świątynią Boga
i nie niszczcie tej świątyni,
bo takiego zniszczy sam Bóg.
Upadł stary Rzym, zgnił przez rozpustę.
Odrzuciliście Boże przykazania.
Ta wasza wolność i demokracja źle się skończy.
Nauczcie się Bożej tolerancji.
Zdołował nas Apostoł, a ja muszę w takim świecie żyć.
- Każdy świat jest dobry.
Każdy czas jest dobry.
Widzę, że Ksiądz nosi na sercu krzyż.
Ładny krzyż,
a ja znamiona krzyża noszę na plecach.
Teraz przyszedł czas świadectwa.
Każdego z Was pytam
- czy zachowałeś wiarę babci Lois
i matki Eunice?
Strzeż depozytu wiary.
Teraz nie wystarczą kazania, lekcje religii.
Teraz trzeba być świadkiem wiary.
Teraz na Was czas!
Nie wystarczy być politycznie poprawnym.
Raczej Boga trzeba słuchać niż ludzi.
Dla mnie umrzeć to zysk.
Największy z Apostołów, a co powiesz nam na koniec?
- Dniem i nocą tęsknię za Wami.
Noszę Was w swoim serc u
i modlę się za Was nieustannie,
wesele i korono moja.
Tak mocno trwajcie w wierze,
bo czasy są złe!
Apostole Święty, to jeszcze moje osobiste dwie prośby.
- Proszę!
Ja też mam imię Tymoteusz, takie jak umiłowany uczeń Apostoła. Niech Apostoł napisze do mnie taki serdeczny, ojcowski list jak do tamtego.
Ja napisałem słowa, a ksiądz Wiesio wyśpiewał pieśń dla Największego z Apostołów. Proszę ją przyjąć!
- Dziękuję, to ja sobie pośpiewam.
Dziękuję.
Dziękuję za rozmowę.
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Strzeż depozytu wiary.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Mi to zabrakło