Święty Antoni, Pustelnik
Święty Opat i Wyznawca (251-330)
* * *
17 stycznia
Żywot świętego Antoniego, pustelnika
(Żył około roku Pańskiego 330)
Antoni był potomkiem bogobojnej chrześcijańskiej rodziny zamieszkałej w Egipcie. Od samego dzieciństwa okazywał zadatki wysokich cnót. Rodzice rychło go odumarli pozostawiając go na świecie z maleńką, bo zaledwie pól roku mającą siostrą.
Pewnego razu, wszedłszy do kościoła, usłyszał Ewangelię o bogatym młodzieńcu: "Jeśli chcesz być doskonałym, idź, a sprzedaj wszystko co masz i daj ubogim, a będziesz miał skarb w Niebie". Słowami tymi tak się przejął, jakby je Pan Jezus do niego samego przemówił. Polecił siostrę przyjaciołom, majętność swoją rozdał ubogim i rozpoczął żywot pustelniczy; jedynym człowiekiem, którego odwiedzał, był pewien starzec, który mu przykładem swoim drogę okazywał.
W wielkie nauki i ksiąg czytanie nie wdawał się. Co z Pisma świętego usłyszał, to w pamięci jakby wyryte na kamieniu chował i zaraz wypełnić pragnął. Księgą swoją zwał wszystek świat i każde najmniejsze stworzenie, bo w nim dobroć, wszechmocność i bogactwo Boskie poznawał.
Nieprzyjaciel duszy chciał go zepchnąć z obranej drogi, zaczął go tedy kusić tym, co już był opuścił, to jest bogatą majętnością, sieroctwem siostry, zacnością rodu, sławą, rozkoszami. - "Co czynisz? - szeptał szatan. - Szkoda twej urody i szlachectwa. Trudnyś żywot zaczął, ciało twoje tej zbroi nie zniesie, wróć się, a zażywaj tego, co ci Bóg dał".
Nic nie wskórawszy zaczął go dręczyć żądzami cielesnymi, we śnie i na jawie, nie dając mu ani chwili spokoju, ale Antoni i przed tym zdołał się obronić postami i rozmyślaniem o śmierci, rozsypaniem ciała w proch i mękach piekielnych. Lecz szatan i teraz nie dał za wygraną, napadł bowiem na niego i począł go bić, jednakże Antoni, nieustraszony, zawołał: "Jeśli od Boga mego dana jest moc na mnie, otom jest, zgubcie mnie, zatraćcie, czyńcie co wam kazano. Ale wiem, iż mi nic bez woli Pana Boga mego uczynić nie zdołacie. Próżno się kusicie: znak Krzyża św. i wiara w Pana naszego jest mocnym i niezdobytym przeciw wam murem".
Święty Antoni
Zaraz rozprószyli się nieprzyjaciele i uciekli, a jego światłość wielka z Nieba oblała. Domyślając się obecności Pana Jezusa, rzekł Antoni z głębokim westchnieniem: "Gdzieżeś był, miły Jezu, gdzieżeś był? Czemużeś mi zaraz nie dopomógł i nie zleczył ran moich?" I usłyszał głos: "Byłem tutaj, Antoni, alem patrzał na męstwo i potykanie się twoje. Nie bój się, zawsze będziesz mieć Mnie pomocnika i wsławię cię po wszystkim świecie".
Gdy miał lat trzydzieści pięć, począł Antoni myśleć o doskonalszych postępkach w służbie Bożej, prosił przeto owego starca, do którego zaraz na początku był się udał, aby poszedł z nim na głębszą pustynię, gdzie by od oczu ludzkich zupełnie ukryty mógł swobodniej rzeczy zbawiennie obmyślać i sroższą czynić pokutę. Starzec, wymawiając się podeszłym wiekiem, nie chciał mu towarzyszyć, sam więc Antoni w Imię Pańskie udał się w daleką puszczę, ale i tu nie znalazł zupełnej samotności, wnet bowiem zaczęło się doń zgłaszać wielu, którzy chcieli być naśladowcami jego żywota i cnót. Z biegiem czasu liczba ich tak wzrosła, że z domków, które sobie budowali wokół mieszkania Antoniego, powstała osada. Był to pierwszy klasztor męski. Po latach skupiło się tutaj kilka tysięcy zakonników, pod przewodnictwem Antoniego, który ich pilnie uczył wojny duchowej z szatanem. Szatan - mawiał - jest słabym wobec prawdziwych chrześcijan. Najwięcej boi się modlitwy, czuwania, postów, cichości, ubóstwa dobrowolnego, strzeżenia się próżnej; chwały, pokory, miłosierdzia i hamowania gniewu, a nadewszystko czystego serca w miłości Chrystusowej.
Czynił Antoni wielkie cuda, zwłaszcza nad chorymi i opętanymi. Miał także ducha proroczego, a heretykami tak się brzydził, że nigdy z nimi nie rozmawiał, wyjąwszy kiedy ich nawracał do prawdziwego Kościoła Bożego.
Cesarz Konstantyn Wielki i jego synowie mieli go w wielkim poważaniu i pisywali do niego, prosząc o radę w rzeczach tyczących się sumienia i polecając się jego modlitwom. Antoni, widząc, że cesarz Konstantyn zaczął był ulegać wpływowi bezbożnego Ariusza, napisał do niego list, w którym z świętą śmiałością upominał go za to i wyprowadzał z błędu co do nauki tego herezjarchy.
Umierając, pilnie upominał braci, aby wiarę, którą od przodków i podania apostolskiego wzięli, zachowali, strzegąc się heretyków. Przestrzegał ich także, żeby się pilnowali chytrości szatańskich, po czym w pokoju i wesoło oddal ducha Bogu dnia 17 stycznia roku Pańskiego 330, mając lat sto pięć.
Człowiek na pustyni wychowany, a po wszystkim świecie wsławiony; mężny czartów wojownik, wielki wszystkim mistrz do cnoty i miłości Boskiej.
Nauka moralna
Z dopuszczenia Bożego może czart mamić oczy ludzkie i czynić szkody i trudności, ale do grzechu doprowadzić nie może nikogo, kto mu się oprze. Oprócz serca naszego, daje Pan Bóg czasem złemu duchowi moc na ciało i na zdrowie, na majętność, wszakże tego nigdy bez przyczyny nie czyni. Albo na karanie nasze za grzechy, albo na doświadczenie cierpliwości naszej, na wysługę i odpłatę naszą, albo wreszcie dając nam pobudkę do jakiej cnoty.
Na ostatku zły duch mimo woli przyczynia się do większej chwały naszej w Niebie. Pismo święte mówi: "Błogosławiony mąż, który wytrwa pokusę, albowiem weźmie koronę chwały". Każdy Święty w Niebie ma koronę chwały, ale są osobne jeszcze dla każdego, kto tutaj mężnie potyka się dla Pana Boga i zwycięży. Osobną koronę mają Męczennicy, osobną Panny, osobną Wyznawcy. Otóż osobną weźmie i ten, kto się dzielnie potyka z szatanem. To istna korona męczeńska. Męczennicy srogie cierpieli i ponieśli męki na ciele, ale pokusa - jakże to sroga i okropna męka duszna! Męczennik cierpiał za wiarę, za Chrystusa; w pokusach cierpi się również z miłości Pana Boga za cnotę Chrystusową.
Modlitwa
Święty Antoni, który nam dałeś tak wzniosły przykład, jak trzeba pokonywać świat, szatana i pożądliwości cielesne, dopomóż nam twą przyczyną, abyśmy tą samą bronią modlitwy, czujności, pokory i umartwienia przeciw owemu potrójnemu nieprzyjacielowi naszego zbawienia zwycięsko walczyli. Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, który z Bogiem Ojcem i z Duchem Świętym żyje i króluje Bóg na wieki wieków. Amen.
św. Antoni, pustelnik
urodzony dla świata 225 roku
urodzony dla nieba 17.01.330 roku
wspomnienie 17 stycznia
Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.
Święty Egipcjanin
Jego postać została przysłonięta przez imiennika, żyjącego prawie 1000 lat później, czyli św. Antoniego z Padwy. A szkoda, bo Antoni Pustelnik, zwany również Opatem lub Wielkim, to postać barwna i ważna w historii Kościoła. Jego żywot spisany przez św. Atanazego stał się pierwszym i szeroko znanym manifestem życia pustelniczego.
Żył w Egipcie na przełomie III i IV wieku. Pochodził z bogatej koptyjskiej rodziny. Po śmierci rodziców zastanawiał się - podobnie jak ewangeliczny bogaty młodzieniec - co zrobić ze swoim życiem. Pewnego dnia usłyszał słowa Ewangelii: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną" (Mt 19,21).
Postąpił zgodnie z radą Jezusa. Rozdał majątek ubogim i zamieszkał w grobowcu na skraju rodzinnej wioski. Później dla uniknięcia rozgłosu przeniósł się w głąb pustyni, aby tam w ascezie i samotności szukać Boga. Wiele osób odwiedzało jego pustelnię. Jedni szukali rady mądrego pustelnika, inni pragnęli naśladować jego styl życia. Niektórzy osiedlali się w pobliżu. Powstawały pierwsze wspólnoty eremitów. Takie były początki życia zakonnego. Z biegiem lat, stuleci pojawiły się reguły i rozmaite formy organizacyjne. Ideał życia monastycznego od czasów Antoniego pozostaje jednak wciąż taki sam: odejście od świata, asceza, milczenie, kontemplacja, praca, poddanie się zakonnej regule i przewodnikowi duchowemu. Słowem - rezygnacja z wielu dóbr doczesnych, po to, aby odnaleźć Dobro Najwyższe.
EwangeliaPokusa łatwego chrześcijaństwa -
wiary, która niewiele kosztuje - jest wciąż żywa.
Lekiem na tę pokusę jest pustynia.
Warto powalczyć o jej skrawek
pośrodku naszych ważnych spraw.
Niektórzy twierdzą, że pierwsi mnisi byli uciekinierami szukającymi na pustyni schronienia przed rzymskimi prześladowaniami. Inni uważają, że ruch monastyczny rozwinął się jako protest przeciwko spadkowi jakości życia chrześcijan po ustaniu rzymskich prześladowań. Ten drugi pogląd wydaje się bliższy prawdzie. Kiedy cesarz Konstantyn wydał w roku 313 edykt mediolański, chrześcijanie mogli wreszcie wyjść z podziemia. Z biegiem czasu chrześcijaństwo stawało się religią cieszącą się w cesarstwie przywilejami. Pojawiało się coraz więcej chrześcijan tylko z nazwy. Wiara potaniała, a nawet zaczęła się po ludzku opłacać. Życie pustelnicze było próbą przeciwstawienia się temu trendowi, było poszukiwaniem radykalnej gorliwości. Jako że czasy męczenników przeszły już do historii, ich miejsce stopniowo przejmowali mnisi. To oni stawali się "bożymi atletami" odrzucającymi bezpieczne, wygodne życie, aby stawiać czoła duchowi świata i wznieść się na wyżyny kontemplacji.
Pokusa łatwego chrześcijaństwa - wiary, która niewiele kosztuje - jest wciąż żywa. Lekiem na tę pokusę jest pustynia. Warto powalczyć o jej skrawek pośrodku naszych ważnych spraw. Kto doświadczył pustyni, wraca z niej inny. Odróżnia fatamorganę od oazy, docenia smak wody, kawałka chleba. Wie, że wszystko jest darem. Tęskni za głębią.
Tekst ks. Tomasz Jaklewicz
___________________________________________
(...)
Życie św. Antoniego było przykładem dla wielu nie tylko w Egipcie, ale i w innych stronach chrześcijańskiego świata. Jego kult rychło rozprzestrzenił się na całym Wschodzie. W roku 561 cesarz Justynian I przeniósł uroczyście jego relikwie do Aleksandrii. W roku 635 przeniesiono je do Konstantynopola. W wieku XII krzyżowcy zabrali je stamtąd do Francji do Monte-Saint-Didier, a w roku 1491 do Saint Julien koło Arles.
Św. Antoni jest patronem zakonu antoninów (powstałego w XII w. dla obsługi pielgrzymów przybywających do grobu św. Antoniego), dzwonników, chorych, hodowców trzody chlewnej (według legendy uzdrowił niewidome prosię), koszykarzy, rzeźników, szczotkarzy i ubogich. Orędownik w czasie pożarów. W ciągu wieków wzywano go podczas epidemii oraz chorób skórnych. Ku czci św. Antoniego Pustelnika wyrabiano krzyżyki w formie tau. Ku jego czci poświęcano również ogień, by chronił bydło od zarazy zwanej "ogniem".
W ikonografii św. Antoni przedstawiany jest jako pustelnik, czasami w długiej szacie mnicha. Szczególne zainteresowanie artystów budził temat kuszenia św. Antoniego. Jego atrybutami są: jeden, dwa lub trzy diabły, diabeł z pucharem, dzwonek, dzwonek i laska, krzyż egipski w kształcie litery tau, księga reguły monastycznej, lampa, lampka oliwna, laska, lew kopiący grób, pochodnia, świnia, pod postacią której kusił go szatan, źródło.
.
- intix - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. Święty Antoni, pustelnik. (+ 356)
Św. Antoni urodził się w Koman w górnym Egipcie w roku 251. Pochodził z bardzo wysokiej rodziny, która jednakże niemniej słynęła pobożnością jak zamożnością i bogactwem. Gdy miał ośmnaście lat, stracił rodziców i został sam jeden z siostrą swoją. Ponieważ jako dziecko odebrał bardzo pobożne wychowanie, dlatego i w dojrzalszym wieku miał wybitną skłonność do życia bogomyślnego, w niem znajdował zadowolenie i szczęście.
Razu pewnego, przyszedłszy do kościoła, usłyszał, jak kaznodzieja głosił słowa, zapisane u Mateusza św., w rozdziale XIX., które Pan Jezus wyrzekł do bogatego młodzieńca: "Jeżeli chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj co masz i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a przyjdź i pójdź za mną". Te słowa tak uderzyły Antoniego, że odtąd już o niczem innem nie myślał, jak o dosłownem ich wypełnieniu.
Wróciwszy do domu, sprzedał cały swój majątek, który był odziedziczył po rodzicach, nakłonił siostrę do wstąpienia do klasztoru, rozdał swe zasoby między ubogich, by wolny od trosk doczesnych w dobrowolnym ubóstwie poświęcić życie swoje wyłącznie dla Boga.
Poszedł na puszczę do pewnego sławnego sługi Bożego, aby od niego nauczyć się najdoskonalszej służby Bożej. Potem wybrał sobie na mieszkanie odludną i ciemną jaskinią; tu rozpoczął życie bardzo twarde. Św. Atanazy Wielki, który napisał żywot św.Antoniego, powiada nam, że święty młodzieniec nigdy przed zachodem słońca nie jadał, żywił się tylko chlebem i wodą, a czasem cztery dni pokarmu nie brał do ust. Nieustanną modlitwą ćwiczył duszę. Ziemia była łożem, na którem sypiał, z włosiennicą nigdy się nie rozstawał.
Zazdrosnem okiem patrzał szatan na życie młodzieńca, którego Bóg do wielkich sposobił rzeczy. I zaczął go kusić. Najpierw przedstawiał mu wygody życia, które byłby mógł mieć, gdyby nie był rozdał majątku swego; budził w nim tęsknotę do życia dawnego i podsuwał żal za pieniędzmi, które był rozdał. Święty podwojonemi postami i modlitwami odpędzał pokusy chciwości i wygód ciała. Inny raz draźnił go znowu szatan zmysłowością; Znak Krzyża św. zwyciężał wszakże pokusy.
Lecz im więcej postępował święty przez walki na drodze świętości, z tym większą zaciekłością rzucał się szatan na niego. Opowiadają o tych pokusach rzeczy nadzwyczajne: Oto razu pewnego napadli szatani w wielkiej liczbie na pustelnika i pobili go tak, że kilka dni leżał jak nieżywy. Inny raz znowu napadli go szatani w postaci dzikich zwierząt i innych potworów, a w piekielnym hałasie grozili zawaleniem murów jaskini; lecz święty nie uląkł się i tej napaści. Wiedział, że jeżeli od Boga mocy nie mają, żadnej mu nie zdołają wyrządzić szkody. Znakiem Krzyża św. rozpędził szatanów. Wtem jasność z nieba napełniła jaskinią i niebiański spokój ogarnął duszę świętego. W smudze światła ukazał mu się Pan Jezus: "Gdzieżeś był, mój Jezu", woła święty, "gdy mnie tu tyle nieprzyjaciół napadło?". "Antoni", odpowiedział głos niebieski, "byłem w tobie i wspierałem cię, a żeś mężnie walczył, więc cię zawsze wspierać będę".
Tak walczył Antoni przez dwadzieścia lat z szatanami i jego pokusami. Wyswobodziwszy się z pod ich wpływów, postanowił jeszcze ostrzejsze wieść życie. A ponieważ przez długie lata pobytu w owej jaskini tak był zasłynął życiem, że wielu i uczonych i prostaczków przychodziło do niego, jedni po poradę, drudzy po pociechę, postanowił opuścić pieczarę i ruszyć głębiej na puszczę, by się zupełnie usunąć od ludzi. Udał się na drugą stronę Nilu i zamieszkał na odludnej górze w gruzach starego zamczyska.
Węże i żmije były tutaj jego towarzystwem; nigdy nie schodził z swej góry i nie stykał się z ludzmi; pokarm przynosił mu towarzysz od czasu; składał się z chleba i wody. Tak odcięty od świata przeżył Antoni w dobrowolnym więzieniu znowu dwadzieścia lat wśród postów ustawicznych i modłów.
Lecz dziwnem zrządzeniem Bożem rozgłos pustelnika rozszerzał się z roku na rok. Antoni dał życiem swem dowód, jak wielką jest siła dobrego przykładu. Coraz więcej przybywało do niego ludzi chorych na duszy i na ciele; uzdrawiał ich, ale zarazem tak przykuwał do siebie, że go opuścić nie chcieli; pragnęli opuścić świat i razem z nim zamieszkać na postach i na modlitwach zdala od ludzi.
Nowi towarzysze postawili sobie na puszczy domki, w których pod przewodnictwem świętego pragnęli wieść wspólny żywot dla Boga. Tak powstały pierwsze klasztory; a święty Antoni jest ów mąż wielki, który położył podwaliny do wspólnego życia zakonnego; to założyciel zakonów. I dlatego też daje mu Kościół św. przydomek "Wielkiego". Z wszystkich stron świata przybywali pobożni do Egiptu na puszczę św.Antoniego, by pod jego kierownictwem ćwiczyć się w bogobojności.
To też wkrótce nie wystarczył pierwszy klasztor pod Fajum; więc budowano inne koło wielkich miast, albo i na odludnych miejscach; jeszcze za życia św. Antoniego cała pustynia tebajska zapełniła się klasztorami i mnichami. Do kilkanastu tysięcy dochodziła liczba owych zakonników mieszkających w kilkudziesięciu klasztorach. Antoni był ich duszą. Odwiedzał je kolejno, nauczał, przełożonych ustanawiał a już najwięcej budował wszystkich swoim przykładem.
Obok modlitwy, postów i umartwienia była głównem zajęciem tych zakonników praca.
Pod koniec życia, znużony pracą, zapragnął znowu samotności. W tym celu udał się w głąb puszczy ku Morzu Czerwonemu i u stóp góry zwanej Kolzyna, założył sobie nowe mieszkanie. Była to skromna chatka, którą sobie sam wybudował; by go tu nikt nie odnalazł. Lecz zwiódł się; i tu znaleziono mistrza duchownego, i wkrótce powstał koło chatki wielki klasztor; ową górę zowią dziś "górą św.Antoniego".
Srożyła wówczas się herezya aryanów, którą wprowadził przewrotny kapłan Aryusz do Aleksandryi; przeczyła Bóstwu Chrystusa Pana i tysiące wiernych oderwała od Kościoła. Ów Aryusz, chcąc pozyskać jak najwięcej wiernych dla siebie, odwoływał się w swej błędnej nauce na św.Antoniego, który rzekomo ją miał popierać. Doniósł o tem św.Antoniemu jego przyjaciel św.Atanazy.
W świętem oburzeniu opuszcza Antoni swoją górę i idzie pieszo do Aleksandryi, by kłam zadać nauce i twierdzeniu heretyka. Wzruszający był widok, kiedy ów starzec stoczteroletni pojawił się na ulicach Aleksandryi; wszystko wybiegło, by widzieć tego męża Bożego, który tyle lat strawił na postach i umartwieniach, a którego sława głośną była na całym świecie.
Pełen powagi i zapału wygłosił święty starzec wspaniałe kazanie, w którem zaprzeczył nauce Aryusza i dał wyraz swej głębokiej wierze w Bóstwo Chrystusa. Skutkiem tego setki aryanów, a mianowicie wielu uczonych powróciło na łono Kościoła prawdziwego. Zatrzymywany uszedł Antoni przecież na puszczę, bo jak ryba bez wody, tak mnich zdaniem jego bez ciszy klasztornej żyć nie może.
Zbliżał się koniec życia św. męża. Czując się blizkim śmierci, jeszcze raz zwiedził ukochane swoje klasztory, a potem zamknął się w swej pustelni na górze i już nikogo nie przyjmował prócz dwóch towarzyszy, imieniem Makary i Amatas. Pan Bóg objawił mu dzień śmierci. Zawołał nieodstępnych swych współbraci i ostatniego udzielił im błogosławieństwa. Zwróciwszy z anielskim uśmiechem swe oczy do Boga, ujrzał aniołów, którzy z niebios zstępowali, by wprowadzić duszę św. Antoniego do wiecznej chwały. Umarł dnia 17. stycznia roku 356.
Na wyraźne życzenie zmarłego, pochowali bracia zakonni drogie szczątki swego mistrza na miejscu nikomu nie znanem. Dwieście przeszło lat pozostało miejsce grobu tajemnicą okryte; dopiero w r. 561 został grób świętego cudownie przez Boga wskazany; przeniesiono relikwie święte do świątyni Aleksandryjskiej, później do Konstantynopola; dziś spoczywają we Francyi w mieście Arles.
Na obrazach przedstawiają św. Antoniego ze świnką na znak owych pokus nieczystych, które święty tak doskonale zwalczał. Św. Antoni opat-pustelnik jest patronem zwierząt domowych.
Nauka
Przykazanie miłości bliźniego: "Będziesz miłował bliżniego swego, jak siebie samego", nasuwa nam się pytanie, któreż jest pierwsze zadanie miłości wobec własnej naszej duszy? Oto zbawić ją, ratować od złego. A któreż będzie najprzedniejsze zadanie nasze względem bliźniego? Oto streścić je można i ująć w hasło:
Bracie, ratuj duszę bliżniego swego. Ratować duszę, to znaczy wyciągać ją z grzechów, bronić od złego. A jak to zadanie najlepiej i najkorzystniej wypełnić można? Patrz na św.Antoniego opata: Dwadzieścia lat modli się w jaskini swej za grzeszników, a z modłami łączy posty i umartwienie żywota. Czyń ty podobnie. Jeżeli brat twój jest grzeszny, nie chodzi do sakramentów św., módl się za niego, bo jest to rzeczą stwierdzoną, że Pan Bóg na modły pobożnych daje łaski nawrócenia grzesznikom. Drugim sposobem ratowania duszy bliźniego jest dobry przykład. W jaskini modli się
i umartwia się św. Antoni, niewidzialny od ludzi, a jednak siła przykładu pociąga tysiące grzeszników i czyni ich bogobojnymi. Czyń i ty podobnie, bo daleka nieraz droga przez naukę, krótka przez przykłady. Bądź dobrym przykładem dla grzesznych,
a przez to przyczynisz się do ich zbawienia.
_______________________________________________________
"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
2. Walka pustelnika
"Kuszenie św. Antoniego"
olej na desce, 1520-1524,
Muzeum Prado, Madryt
Święty Antoni z trudem opiera się urokowi trzech atrakcyjnych kobiet. Jedna z nich podsuwa mu jabłko symbolizujące grzech. Święty powstrzymuje ją gestem ręki i odwraca głowę. Wysiłki trzech kusicielek nadzoruje odrażająca stręczycielka, a z tyłu niewielki demon przypominający małpę ciągnie Antoniego za szaty.
Św. Antoni Opat (ok. 251-356) uważany jest za pierwszego w historii chrześcijańskiego pustelnika. Według tradycji, przez całe życie był ustawicznie kuszony przez szatana. Taki temat był polem do popisu dla artystów, mogących ukazać zarówno perfidię diabelskich pokus, jak i heroiczność oporu świętego.
Jasny blask wokół głowy Antoniego przekonuje nas, że jego myśli pozostają czyste, choć różaniec wypadł mu z ręki i leży za nim w trawie. Demoniczna stręczycielka gestem dłoni wskazuje swym podopiecznym, co mają robić: obrócić głowę świętego, by jego wzrok nie trafił na różaniec. Jej polecenie wciela w życie dziewczyna pierwsza z lewej.
W tle zostały namalowane inne dramatyczne próby nękania Antoniego przez diabła, opisane m.in. w "Złotej legendzie" - popularnym w późnym średniowieczu zbiorze żywotów świętych. Pewnego razu demony spaliły nawet chatę pustelnika, co widzimy powyżej głównej sceny. Z prawej natomiast obnażone kobiety bezskutecznie próbują zwabić go do wspólnej kąpieli i posiłku wpływającej po jeziorze łodzi.
Obraz został namalowany przez dwóch artystów. Joachim Patinir jest autorem tła, a Quentin Massys postaci głównej sceny. Dzieło zostało kupione w 1574r. przez króla Hiszpanii Filipa II i zdobiło jego prywatną kolekcję w pałacu Escorial pod Madrytem.
Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 2 - 15 stycznia 2012r.
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
3. Zwycięstwo świętego
"Kuszenie świętego Antoniego"
olej na desce, ok. 1490
Muzeum Prado, Madryt
Bohaterem dzieła jest św. Antoni Opat (ok. 251-356), uważany za pierwszego w historii chrześcijańskiego pustelnika. Według tradycji, kuszony ustawicznie przez szatana, doznawał umacniających go wizji nadprzyrodzonych.
Na obrazie widzimy świętego na pierwszym planie, siedzącego pod starym drzewem przypominającym szałas. Bosch umieścił w swym dziele wszystkie atrybuty św. Antoniego Opata. Pustelnik przedstawiony jest w mnisim habicie, symbolizującym wybraną przez niego drogę życia. Z lewej strony towarzyszy mu wieprz, ponieważ św. Antoni Opat jest patronem zwierząt domowych. Ostatni atrybut nieco trudniej dojrzeć. Na kapturze habitu na prawym ramieniu wyhaftowana jest litera "T". To skrót od greckiego słowa Teos - Bóg.
Obraz zapełniają dziwaczne, karykaturalne stwory, oznaczające szatana. Próbują one bezskutecznie zwrócić na siebie uwagę świętego. Bosch słynął z niezwykłej fantazji w malowaniu potworów i straszliwych wizji. Na tym obrazie potwory nie są jednak straszne. Święty panuje bowiem nad nimi całkowicie. Nic nie jest w stanie przerwać jego kontemplacji. Spośród wszystkich groteskowych stworów otaczających pustelnika, szczególną uwagę zwraca jedna dziwna postać. Jeśli dobrze się przyjrzymy, to w strumieniu płynącym pod nogami świętego znajdziemy karykaturalnie przedstawioną głowę i rękę tonącego mnicha w kapturze. W ten sposób Bosch przedstawił jakby odbicie w strumieniu-lustrze gorszej natury św. Antoniego, tej skłaniającej go do grzechu. Święty zwyciężył i jego karykatura symbolicznie tonie w strumieniu...
Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 3 - 15 stycznia 2006r.
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
4. Kruk i lwy
DIEGO RODRIGUEZ DE SILVA Y VELAZQUEZ
"Święty Antoni Opat i Święty Paweł Pustelnik"
olej na płótnie, 1633,
Muzeum Prado, Madryt
W Latach trzydziestych XVII wieku w Madrycie powstawał park przy nowym pałacu królewskim, zwanym Buen Retiro. Zgodnie z panującą modą, w parku urządzano romantyczne "pustelnie". Do jednej z nich, wystawionej w roku 1633, król Filip IV zamówił obraz u swojego nadwornego malarza, Diego Velazqueza. Artysta namalował dwóch pierwszych pustelników w dziejach chrześcijaństwa, żyjących jeszcze w starożytności: św. Pawła z Teb i św. Antoniego Opata.
Według tradycji, Antoni (w czarnym habicie) postanowił pod koniec życia odwiedzić Pawła. Pozornie wydaje się, że Velazquez przedstawia jedną, konkretną chwilę ilustrującą spotkanie obu świętych. W rzeczywistości uchwycił na jednym płótnie aż dwa najbardziej charakterystyczne wydarzenia z legendy o nich.
Paweł modli się. Bóg, wysłuchawszy jego modlitwy, tak jak codziennie, przysyła do niego kruka niosącego w dziobie strawę. Zawsze było to pół placka jęczmiennego. Tym razem, jak widzimy na obrazie, Bóg przysłał cały placek.
Kiedy przyjrzymy się uważniej, dostrzeżemy z lewej strony obrazu dwie mniejsze postaci - jedną leżącą, a drugą pochylającą się nad nią. To scena śmierci św. Pawła. Antoni pochyla się nad ciałem przyjaciela, nie ma jednak siły, by go pochować. Wówczas Bóg przysyła dwa lwy, które kopią grób.
Kruk i lwy znalazły się w herbie utworzonego w XIV wieku zakonu paulinów, którego patronem był św. Paweł z Teb.
Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 2 - 14 stycznia 2007r.
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
5. Walka dobra ze złem
ANNIBALE CARRACCI
"Chrystus objawiający się św. Antoniemu Opatowi"
olej na blasze miedzianej, ok. 1598
National Gallery, Londyn
W samym środku obrazu widzimy diabła, który wyciąga swe groźne pazury w stronę św. Antoniego Opata. Wydawałoby się, że nic nie może już uratować bezbronnego świętego. Demon jednak - zamiast straszyć - sam jest przerażony. Twarz wykrzywioną grymasem paniki skierował w stronę nieba, skąd na ratunek Antoniemu nadciąga Chrystus.
Bohaterem dzieła jest św. Antoni Opat (ok. 251-356), uważany za pierwszego w historii chrześcijańskiego pustelnika. Według tradycji, kuszony ustawicznie przez szatana, doznawał umacniających go wizji nadprzyrodzonych. Taką właśnie scenę namalował Annibale Carracci.
Święty leży otoczony przez dzikie bestie, które są bardzo blisko. Kłębią się z lewej strony obrazu, podczas gdy z prawej atakuje sam szatan oraz towarzyszący mu diabelski lew z rogami. Mimo to pustelnik jest spokojny. Składa ręce do modlitwy i patrzy w niebo, skąd nadchodzi niezawodny ratunek - Jezus niesiony na chmurze przez anioły. Służące szatanowi demony też dostrzegły już swego wroga i w panice próbują schronić się za skałą. Tylko ryczący u stóp Antoniego lew jeszcze nie zorientował się, co się dzieje.
Artysta w dyskretny sposób podpowiada nam, gdzie szukać ratunku przed atakami zła. Na pierwszym planie, tuż obok pustelnika, leży otwarta księga Pisma Świętego. Antoni, który żył w zgodzie z nakazami Biblii i często ją czytał, może czuć się bezpieczny. Tam, w słowie Bożym, znajduje umocnienie, które w języku obrazów przekłada się na opiekuńczą obecność Zbawiciela. To nie przypadek, że jasne karty Pisma Świętego są najjaśniejszym punktem całego dzieła. To duchowe światło dające ludziom oparcie i ratunek.
Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki "Gość Niedzielny" Nr 2 - 16 stycnia 2011r.
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
6. Św. Antoni Wielki - ok. poł. III w. – 356
Żyjący ponad sto lat – od połowy III do połowy IV wieku – pustelnik Antoni, nazywany Wielkim, Pustelnikiem albo Opatem, był jednym z bliskowschodnich Ojców Pustyni i uważany jest za twórcę anachoretyzmu. Anachoretami nazywano pustelników, którzy w samotnym życiu poszukiwali drogi zbawiennej – inaczej niż cenobici, którzy żyli we wspólnotach klasztornych. Abba Antoni jest postacią dość popularną, co znalazło swój wyraz chociażby w dużej ilości dzieł sztuki przedstawiających sceny z jego życia (takich jak kuszenie św. Antoniego).
Rodem Egipcjanin, przyszedł na świat w miejscowości Keman w środkowej części kraju nad Nilem. Wywodził się z koptyjskiej rodziny, a więc był wychowany w wierze chrześcijańskiej. Od najmłodszych lat z wielką skwapliwością poszukiwał towarzystwa ludzi żyjących Wiarą, o czym pięknie pisze ks. Skarga w żywocie Świętego: „O kimkolwiek pobożnym, i świątobliwość jaką żywota prowadzącym, usłyszał, tam bieżał, jako pszczoła, miód cnót rozmaitych z każdego kwiecia zbierając”.
W wieku dwudziestu lat został osierocony wraz z młodszą siostrą przez zamożnych rodziców. Pozostał jedynym opiekunem dziewczynki i zarządcą majątku. Sytuacja ta przysparzała mu niemałego zmartwienia, gdyż od jakiegoś czasu zamyślał o obraniu drogi pustelniczego żywota. Pewnego razu, gdy przyszedł na Mszę, był akurat odczytywany fragment Ewangelii o bogatym młodzieńcu poszukującym drogi doskonałości. Zrozumiał ten znak Boży. Dla swej siostry odnalazł opiekunów odpowiedniejszych niż młody samotny człowiek, jakim był, uposażył ją, a resztę majętności rozdał ubogim.
Przeciwko legionom demonów
Antoni ukrył się przed światem w ruinach nieopodal rodzinnej miejscowości. Wkrótce zgromadziło się wokół niego mnóstwo uczniów, on jednak uciekł przed sławą na Pustynię Libijską, gdzie ćwiczył się w bogomyślności i zaparciu samego siebie. Gdy tak postępował w dobrym, diabeł począł dręczyć go licznymi pokusami, chcąc koniecznie odwieść od kroczenia tą drogą. Naprzód próbował omamić go tym, co pozostawił w życiu świeckim, a więc majątkiem, wspomnieniem małej siostrzyczki i dostatkiem smakowitych pokarmów, a gdy to nie odniosło skutku, nieprzyjaciel ludzkiego zbawienia uderzył w punkt najczulszy męskiej natury, podsuwając nasilone pokusy przeciwko czystości. Poradził sobie Święty sposobami, jakie Kościół zalecał zawsze w podobnych przypadkach, mianowicie umartwieniem i rozważaniem rzeczywistości piekła oraz kar, jakie czekają tych chrześcijan, którzy ulegają grzechowi i nie chcą pokutować.
Wciąż deptany przez dzielnego chrześcijanina przebiegły wąż zdecydował się przystąpić do otwartej walki, podobnie jak czynił to wiele wieków później z opierającym się jego zakusom świętym ojcem Pio. Napadł na młodzieńca z legionem demonów i tak dotkliwie pobił go, iż Antoni utracił przytomność. Na człowieku, który nosił mu regularnie jedzenie zrobił wrażenie umarłego. Ów dobry przybysz zaniósł go do miasta i już myślał o pogrzebie, gdy eremita przebudził się i poprosił o zaniesienie go z powrotem na pustynię. W żadnym wypadku nie chciał bowiem dezerterować z pola walki o wieczność i honor sługi Bożego.
Wówczas szatan podjął ostatnią próbę złamania mężnego wyznawcy Chrystusowego. Zebrał „wojsko” ze wszystkich dzikich zwierząt, jakie zamieszkiwały tamte strony i przyprowadził je pod szałas Antoniego. Okryty ranami, pozbawiony możliwości ruchu Święty usłyszał złowrogie ryki wygłodniałych bestii. W tej chwili odczuł dobitnie, iż jedyną bronią, jaką posiada jest moc ducha ożywionego wiarą. Wykrzyczał pod adresem księcia ciemności i jego wysłanników, iż bez woli Bożej nic się nie dzieje i zakończył słowami: „Próżno się kusicie, znak krzyża świętego, a wiara w Pana naszego Jezusa Chrystusa mocnym mi a niezdobytym przeciw wam murem jest”. Trzykrotnie pokonany diabeł musiał ustąpić, co we właściwym sobie poetycznym stylu opisuje Skarga: „Zatem jako ćma od słońca i proch od wiatru nieprzyjaciele się rozproszyli i uciekli, a światłość go wielka z nieba nawiedziła”.
Światło Wiary ze Wschodu
W wielokilometrowym oddaleniu od wszelkich osad ludzkich św. Antoni odnosił tak spektakularne zwycięstwa nad mocami ciemności. Pan Bóg jednakże zechciał powołać go także do zewnętrznych czynności. Heroiczne cnoty egipskiego anachorety stawały się bronią w walce z pogaństwem i herezją – po dwakroć bowiem udawał się on do Aleksandrii, po raz pierwszy jeszcze w roku 311, gdy trwały ostatnie przed tak zwanym edyktem mediolańskim prześladowania, za drugim razem zaś w roku 335, aby wesprzeć św. Atanazego Wielkiego przeciwko błędom Ariusza. Po niesprawiedliwym wygnaniu świętego patriarchy z Aleksandrii obaj mężowie udali się wspólnie na pustynię, a Atanazy został na jakiś czas uczniem Antoniego. Jemu właśnie zawdzięczamy pierwszy i zawierający najpewniejsze informacje żywot słynnego anachorety.
Ze swej lepianki na pustkowiu Święty wyruszał do pobliskich miast i wsi, aby nieść sprawiedliwość i pokrzepienie pokrzywdzonym. Prowadził także korespondencję z Konstantynem Wielkim i z jego synami, ułatwiając tym samym dostęp łaski Bożej do cesarskiego dworu, którego wrota otworzył dla prawdziwej religii właśnie Konstantyn. Wkład egipskiego świętego w życie Kościoła jest nie do przecenienia, kiedy bowiem ustały prześladowania wydające wspaniałe owoce męczeństwa, chrześcijaństwo potrzebowało nowych dróg świętości. Jedną z nich stało się właśnie radykalne zaprzeczenie własnych potrzeb w imię miłości Bożej, którego wzorem stał się św. Antoni.
W obecnym miejscu odosobnienia również odnalazły go rzesze naśladowców, których tym razem przyjął za uczniów. Anachoreta z Pustyni Libijskiej nazywany jest opatem, choć nigdy formalnie tej funkcji nie pełnił, ale patronował tak wielkiej liczbie uciekinierów z duchowej pustyni świata (podobno było ich około sześciu tysięcy), że miano to wydaje się odpowiednie. Liczne rady duchowe kierował w listach do swych współbraci. Na podstawie jego nauk i stylu życia sporządzono regułę, która przekroczyła granice Bliskiego Wschodu, docierając nawet do Rzymu.
Abba Antoni zmarł w wieku ponad stu lat i od razu został otoczony gorącym kultem. W VI wieku z polecenia cesarza Justyniana dokonano translacji jego relikwii do Aleksandrii, skąd w VII wieku trafiły do Konstantynopola podczas najazdu Arabów na Egipt. W XII wieku Krzyżowcy przenieśli je do Monte-Saint-Didier, w końcu zaś spoczęły w Saint Julien koło Arles.
Kościół wspomina św. Antoniego Wielkiego 17 stycznia.
Filip Obara
http://www.pch24.pl/sw--antoni-wielki,11617,i.html
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
7. Dobrego,Niedzielnego Dnia :)
Droga Intix,Dobrego każdemu TU zaglądającemu :)
gość z drogi