koncert literacko muzyczny w 70 rocznicę Powstania Warszawskiego
01.08.2014r. (piątek Kościół Marii Panny na Piasku godz. 19.15)
Wystąpią: GRAŻYNA KOMINCZ, URSZULA
MILEWSKA, JAROSŁAW KRÓLIKOWSKI, ANDRZEJ JAKUBASZKO – śpiew SŁAWOMIR
KRYSA – fortepian, autorem i reżyserem tego niezwykłego koncertu jest
wybitny wrocławski twórca WOJCIECH POPKIEWICZ
Polonez fis-moll Fryderyka Chopina,
sygnowany jako opus 44 / sic !/ oraz spisane przeżycia Bohaterów tamtych
dramatycznych wydarzeń stały się inspiracją do napisania śpiewanego
utworu o Powstaniu Warszawskim, którego bolesną 70. rocznicę obchodzimy w
tym roku. To dramatyczna i zarazem liryczna opowieść o Powstaniu, bez
którego ofiar prawdopodobnie nie bylibyśmy dziś Polską i Polakami.
Słowa utworu POLONEZ 44 odpowiadają
dokładnie zapisowi nutowemu utworu F.Chopina. Wiadomo, że emocje zawarte
w tym najtrudniejszym dla pianistów, najwspanialszym polonezie
Fryderyka Chopina odnosiły się do XIX wiecznych dramatów narodowych.
Jego zaś elementy liryczne są kwintesencją polskiego ducha.
W Polonezie 44 Wojciecha Popkiewicza spotkały się trzy wieki arcytrudnych polskich losów!
Prawykonanie tej elegii nastąpi w ramach IV Letniego Festiwalu Kultury POLONIA CANTANS.
Na ten niezwykły koncert zaprasza wrocławski oddział Solidarnych 2010.
foto: GH Niepodległość/NZS UW
„Stańmy razem tworząc żywy znak Polski Walczącej!” – młodzi ludzie z GH Niepodległość i NZS UW zapraszają, aby wyjątkową akcją
uczcić „godzinę W”. Spotkajmy się 1 sierpnia o 16:40 na placu Zamkowym
by zbudować żywy pomnik dla Powstania Warszawskiego – apelują.
– Gdy zawyją syreny, cała Warszawa zatrzyma się, a na placu Zamkowym powstanie żywy symbol Polski Walczącej – mówi Gabriela Beszłej z GH Niepodległość, pomysłodawczyni akcji. – Chcemy
sprawić, by pamięć o Powstaniu Warszawskim była czymś żywym, obecnym w
życiu Warszawy, czymś, co jej mieszkańcy mogą współtworzyć – dodają działacze Niezależnego Zrzeszenia Studentów UW, którzy współorganizują wydarzenie.
Od 16:40 pod kolumną Zygmunta będzie można wraz z wolontariuszami NZS
UW i członkami Grupy Historycznej „Niepodległość” wziąć udział w
tworzeniu „żywej kotwicy” powstańczej.
Organizatorzy zachęcają, żeby wszyscy chętni, którzy zechcą wziąć udział
w akcji, pojawili się w barwach biało-czerwonych i zabrali ze sobą
flagi. Organizatorzy zapewniają powstańcze nalepki, poza tym każdy z
uczestników otrzyma zdjęcie z wydarzenia w formie elektronicznej.
Powstanie Warszawskie wymazała z rosyjskiej świadomości radziecka propaganda. Zresztą do dziś rosyjscy eksperci utrzymują, że Armia Czerwona nie pośpieszyła na pomoc warszawianom, bo była zbyt wyczerpana wcześniejszymi walkami.
Dowódca legendarnej obrony pałacyku Michla na Woli
generał Janusz Brochwicz-Lewiński wyrzucony z prezydenckiej Kapituły
Orderu Wojennego Virtuti Militari
Kapituła Orderu Virtuti Militari nie będzie uzupełniana, mimo że
ciągle otwarta jest kwestia odebrania orderu żołnierzom LWP, którzy
dostali go za „utrwalanie władzy ludowej”. W liczącej zgodnie z
przepisami sześciu członków Kapitule Orderu Virtuti Militari jest już
połowa wakatów. Co więcej, ostatnio prezydent Bronisław Komorowski
podziękował za współpracę gen. Januszowi Brochwicz-Lewińskiemu.
Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy. Do tej pory praktyką było
przedłużanie kolejnych kadencji w kapitule, a członkostwo miało
charakter dożywotni.
Generał bryg. Janusz Brochwicz-Lewiński nie został odwołany ze
stanowiska członka Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, natomiast
17 czerwca 2014 r. wygasła pięcioletnia kadencja pana generała –
tłumaczy „Naszemu Dziennikowi” Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta.
Dlaczego tak się stało? Nie wiadomo. Sam Brochwicz-Lewiński nie
komentuje tej sprawy. Wiadomo, że kancelaria przekazała generałowi list z
podziękowaniami.
Ale pojawiły się też głosy, że prezydent nie widział dalej miejsca
dla Brochwicz-Lewińskiego z powodu jego sympatii dla Lecha Kaczyńskiego.
To on powołał generała 17 czerwca 2009 r. w skład kapituły. Po
katastrofie smoleńskiej podczas przyspieszonej kampanii prezydenckiej
wszedł w skład warszawskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława
Kaczyńskiego na Urząd Prezydenta RP. Zasiadał także w Komitecie
Honorowego Poparcia Prawa i Sprawiedliwości podczas wyborów
parlamentarnych w 2007 roku. Generał Brochwicz-Lewiński wystosował
ostatnio list z okazji rocznicy urodzin prezydenta Kaczyńskiego. I to
mógł być bezpośredni powód wygaszenia mandatu w kapitule, mimo że
wcześniej ze strony prezydenta nie sygnalizowano takiego zamiaru.
Służby prasowe prezydenta przyznają, że konsekwencją nieprzedłużenia
kadencji gen. Brochwicz-Lewińskiego „są aktualnie trzy wakujące
stanowiska”. Dotychczas prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie podjął
decyzji o ewentualnych powołaniach na nieobsadzone stanowiska w Kapitule
Orderu Wojennego Virtuti Militari – zaznacza Biuro Prasowe Kancelarii
Prezydenta.
I wszystko wskazuje na to, że takie decyzje nie zapadną.
Jak nieoficjalnie dowiedział się „Nasz Dziennik”, nieprzedłużenie
członkostwa gen. Lewińskiemu jest efektem działań kancelarii
prezydenckiej zmierzającej do „wygaszania” kapituły. Dlaczego? Koronny
argument, który jest podawany, to przepis ustawy o orderach i
odznaczeniach mówiący, iż Order Virtuti Militari ma w praktyce charakter
historyczny. To order wojenny i może być nadawany tylko przez pięć lat
po jej zakończeniu.
Co prawda polscy żołnierze biorą udział w wielu misjach wojskowych,
uczestnicząc w regularnych walkach wojennych. Ale jak zaznacza
konstytucjonalista Ryszard Piotrowski (UW), pod względem prawnym nie
mamy do czynienia ze stanem wojny, mimo że de facto tak jest. Zwraca
uwagę, że takie rozwiązanie – order VM tylko za zasługi wojenne –
przyjął ustawodawca. Można ewentualnie polemizować, czy była to słuszna
decyzja.
Rodzi to pewne konsekwencje dla kapituły, która może się okazać w
pewnym momencie niejako niepotrzebna. Przynajmniej takie stanowisko
zajmuje faktycznie Kancelaria Prezydenta.
Jednak, jak zwracają uwagę kombatanci, ciągle otwarta pozostaje
kwestia weryfikacji co najmniej kilkuset nadań Orderu Virtuti Militari z
okresu komunistycznego.
Ostatnio kapituła poruszyła kwestię odznaczenia Virtuti Militari
pięciu milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
którzy wzięli udział w zabiciu mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika” w 1946
roku. A to tylko wierzchołek góry lodowej. W tym czasie przyznano ich o
wiele więcej za tego typu zasługi dla „utrwalania” władzy
komunistycznej. – To są co najmniej setki przypadków – podkreśla
historyk Leszek Żebrowski.
W okresie 1943-1989 nadano łącznie 5167 orderów Virtuti Militari, w
tym najwięcej najniższej szarży Krzyży Srebrnych (V klasy) – 4852.
Doradca prezydenta Waldemar Strzałkowski przyznaje, że doszło w tym
przypadku do sprzecznych z prawem nadań. – To były po prostu
nieprawidłowe nadania, Rada Państwa nie miała prawa nadania, miała tylko
kapituła, która urzędowała przy rządzie na uchodźstwie – stwierdza.
Dopytywany, czy pójdą za tym jakieś działania, stwierdza, że to
delikatna sprawa. – To nie jest wcale takie łatwe, to jest szalenie
delikatna sprawa – tłumaczy.
– Procedura i warunki nadawania orderów w Związku Sowieckim i w
okresie państwa komunistycznego miały się nijak do procedur
przedwojennych, to jest naprawdę niewiarygodne, że państwo polskie nic z
tym dotychczas nie zrobiło – mówi dr Maciej Korkuć z IPN.
W jego ocenie, powinno się rozwiązać ten problem na drodze ustawowej,
odbierając, po weryfikacji, order Virtuti Militari osobom, które
dostały go niegodnie.
Kombatanci wskazują, że jest także do załatwienia sprawa weryfikacji
kawalerów Orderu Virtuti Militari, którzy zginęli podczas Powstania
Warszawskiego. Czy żołnierze AK będą interweniować w tej sprawie? Pytany
o to rzecznik Światowego Związku Żołnierzy AK Władysław Filipkowski
odpowiada, że jak dotąd nie sygnalizowano takich problemów. Ale związek
powinien się odnieść do tej sprawy po wakacjach.
Piotrowski zaznacza, że w świetle przepisów prezydent może podejmować
decyzje dotyczące Orderu Virtuti Militari również bez udziału kapituły,
gdyby ta np. nie mogła funkcjonować.
W skład Kapituły Orderu Virtuti Militari wchodzą: gen. Zbigniew
Ścibor-Rylski (II kadencja od 2010 r.), ppłk Zygmunt Gebethner (II
kadencja od 2006 r.), ppłk Eugeniusz Guzek (od 2010 r.). W styczniu br.
zmarł kanclerz kapituły gen. Stefan Bałuk (II kadencja od 2009 r.). Od
tamtego czasu stanowisko to nie jest obsadzone.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził,
że tegoroczne obchody 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego były
"wątłe pod każdym względem" i w niczym nie przypominały obchodów sprzed
10 lat, kiedy m.in. otwarto Muzeum Powstania Warszawskiego.
Jak mówił prezes PiS na sobotniej konferencji prasowej w Warszawie,
obchody rocznicy wybuchu powstania to dla niego smutny czas. - Nie żyje
mój ojciec, który był powstańcem, ale nie żyje także ktoś, kto
przyczynił się do tego, by pamięć o Powstaniu Warszawskim trwała i była
przekazywana, mój śp. brat - podkreślił Kaczyński.
Wspominał obchody 60. rocznicy wybuchu powstania, podczas których
otwarto Muzeum Powstania Warszawskiego. W uroczystościach uczestniczyli
m.in. ówczesny kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i amerykański
sekretarz stanu Colin Powell. - To były uroczystości naprawdę poważne -
ocenił lider Prawa i Sprawiedliwości. - Obecnie mieliśmy do czynienia z
czymś, co było wątłe pod każdym względem, i bardzo mnie to martwi -
mówił Kaczyński.Powstanie może być przedmiotem dyskusji. Był wielki czyn, ale także
wielka tragedia, ale to jest chwalebna część naszej historii, z którą
powinniśmy wychodzić do świata, bo takiego wydarzenia w trakcie II wojny
światowej nie było - powiedział Kaczyński. - Walka powstańców o
wolność, niebywale zdeterminowana i zaciekła, to coś wielkiego i coś, co
buduje polską chwałę - dodał.
Na Powązkach podobnie jak w zeszłym roku w imieniu władz najwyższych RP wieńce składali jacyś anonimowi, niewymienieni z nazwiska dygnitarze, stosunek zgromadzonych do nich w najlepszym razie mocno ambiwalentny. Pozdrowienia dla spotkanych kiboli Śląska Wrocław(mam nadzieję, że udało Wam się trafić na Cmentarz Wolski). Wieczorem wspólne śpiewanie na Placu Piłsudskiego-coś fantastycznego. Ostatni raz takie tłumy widziałem tam podczas Mszy Św. po śmierci Ojca Świętego. Może do Irlandczyków czy ludów bałkańskich trochę nam brakuję, ale podczas największych hitów daliśmy fajnie radę.
Wczoraj sobie próbowałem przypomnieć jak wyglądała godzina "W" 10 lat temu. Wtedy koszulki z kotwicą Polski Walczącej mieliśmy z kumplem jako jedyni w LO.
A teraz? Koszulki, opaski, wszechobecne symbole pamięci, race na co drugim ważniejszym skrzyżowaniu. To pokazuje jak wiele wykonano pracy organicznej: przez muzeum Powstania Warszawskiego, przez obecność pamięci o Powstańcach w pop-kulturze, no i "last but not least" przez środowiska kibicowskie.
A to wszystko pomimo "programu" historii w szkole i działań mediów. Serce rośnie.
Ale prawdą jest fakt, że patologia w naszych barwach ciągle się jeszcze niestety trafia tego dnia, zwłaszcza na kopcu. W naszym ogólnym interesie jest, aby pilnować dyscyp(L)iny, każdy z osobna. To nie wstyd, ani heroizm zwrócić komuś w takim dniu uwagę. Było powiedziane, że nie ma zorganizowanego przemarszu na kopiec. Nie po to wieniec złożyła nasza delegacja wcześniej, żeby potem właziły tam grupki i skandowały Legię na samej górze przy oficjelach (acz mam nadzieję, że to tylko plotki i nie miało to miejsca). To jest niegodne i psuje naszą 11-letnią już tradycję udziału środowisk kibicowskich w tych jakże ważnych dla każdego z nas uroczystościach. Na szczęście to tylko margines, niewielki procent i wycinek z całej naszej wspaniałej prezentacji na ulicach Warszawy, jak i w wielu innych miastach oraz regionach Po(L)ski, za co jak co roku, wielkie dzięki i szacunek Panie i Panowie. Jesteście wielcy.
70 lat po wybuchu Powstania Warszawskiego warto potrząsnąć workiem
sowieckich kłamstw, które utrzymują się do dziś - pisze Piotr Szubarczyk
Witold Kieżun ps. „Wypad”
uczestniczył 23 sierpnia 1944 r. w ataku na komendę policji i kościół
Świętego Krzyża. W tej akcji wziął do niewoli 14 jeńców niemieckich,
zdobywając ich broń i amunicję Zdjęcie: arch/
-
70 lat to dużo czasu. To wystarczająca perspektywa,
by dokonać oceny ważnych dla Narodu wydarzeń, choćby najbardziej
zawikłanych lub zanurzonych w wielką politykę, na którą Polacy mieli
niewielki wpływ.
70 lat po wybuchu Powstania Warszawskiego warto potrząsnąć workiem
sowieckich kłamstw, które po wojnie rządzący komuniści ochoczo
rozpowszechniali i które utrzymują się do dziś. Niestety, nie tylko w
mediach postkomunistycznych.
Pierwszym kłamstwem było rzekome „wydłużenie linii aprowizacyjnych” i
dostaw amunicji dla sowieckiej armii. Bojcy nie mieli rzekomo co jeść i
czym strzelać, więc stali pod Warszawą i czekali na swoje „linie”, a w
tym czasie Niemcy zabijali niemal na ich oczach dziesiątki tysięcy
kobiet i dzieci, wypędzili z miasta prawie całą ocaloną ludność
(wcześniej ograbiwszy ją z resztek dobytku w obozie pruszkowskim i na
trasie przemarszu), wreszcie zamienili stolicę Polski w kupę gruzów.
Powstanie Warszawskie było ostatnim, choć niepisanym aktem współpracy
Stalina z Hitlerem! Mimo morza przelanej już krwi w wojnie
sowiecko-niemieckiej! Było de facto realizacją tajnych zapisów tzw. II
paktu Ribbentrop-Mołotow z 28 września 1939 roku, gdy obaj wrogowie
polskiej niepodległości obiecywali sobie, że wolnej Polski już nigdy nie
będzie. Poeta, żołnierz Powstania Józef Szczepański „Ziutek” nie miał
złudzeń, pisząc na powstańczej barykadzie: „Czekamy ciebie, czerwona
zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci […]. Legła twa armia
zwycięska, czerwona u stóp łun jasnych płonącej Warszawy i ścierwią
duszę syci bólem krwawym garstki szaleńców, co na gruzach kona […].
Chcesz, byśmy wszyscy legli tu pokotem, naszej zagłady pod Warszawą
czekasz”…
Drugim kłamstwem było rzekome nieuzgodnienie przez dowództwo
Powstania wspólnych działań z armią sowiecką i terminu wybuchu
Powstania. Miesiąc wcześniej w Wilnie nie trzeba było jednak niczego
„uzgadniać”, miasto zostało uwolnione od Niemców wspólnie – przez armię
sowiecką i polskie brygady partyzanckie AK. Sowieci mieli doskonałe
rozeznanie w tym, co się dzieje pod Warszawą i w Warszawie. Przez radio
moskiewskie zachęcali usilnie do Powstania. Zbrodnię na Warszawie
zaplanowali, zanim Powstanie wybuchło. Mieli już swoją kolaborancką
„Polskę lubelską” i chcieli ją rozciągnąć na cały kraj. Warszawa była
największą przeszkodą. Więc chcieli, by umarła. Marian Hemar nie miał co
do tego złudzeń nawet z dalekiej perspektywy polskiego Londynu: „Gdy
trupem padały kobiety i dzieci u miejskich barykad i szańców, za Wisłą
spokojnie czekali sowieci, aż Hitler dobije powstańców. O, cześć wam, o
cześć, w samej rzeczy! O, cześć wam, o cześć, ’demokraci’! Za pomoc w
Powstaniu, za pośpiech w odsieczy niech Bóg wam stokrotnie zapłaci!”.
Po wojnie Sowieci najpierw dyskredytowali Powstanie, potem zgodnie z
zasadą „divide et impera” dzielili jego uczestników na „cynicznych
dowódców”, „politykierów” – i „bohaterskich, zwykłych żołnierzy”.
Zdecydowali się na obchody rocznicy wybuchu Powstania dopiero w roku
1954! Hemar pisał wtedy z obrzydzeniem: „A dzisiaj ta ciżba moskiewskich
zaprzańców, a dzisiaj te same psubraty, z butami się pchają na groby
powstańców i wieńce im niosą i kwiaty. Dziś oni te groby chcą wziąć w
swą arendę i ukraść im honor tej chwili. I zwołać umarłych pod swoją
komendę, gdy żywych już sami dobili! Ach, precz stąd, sowieccy kamraci!
Ach, precz stąd, zdradzieccy psubraci! Czekaliście wtedy, i dziś
poczekajcie. Nie bójcie się, Bóg wam zapłaci!”.
Nie brakuje dziś „mędrców”, którzy dokonują „bezkompromisowych”
obrachunków z Powstaniem, płacząc obłudnie nad tysiącami poległych,
„których Polska potrzebowała po wojnie do przeciwstawienia się
komunizmowi”. Piszą o „zagładzie Armii Krajowej”. Ale przecież, gdyby ta
powstańcza armia ocalała, to i tak czerwoni by ją dopadli. Trwało
Powstanie, a oni zamiast pomóc powstańcom z AK, budowali dla nich obóz
koncentracyjny w Rembertowie. Zabijali ich przez wiele lat po wojnie.
Znieważali, nazywali „pomocnikami Hitlera”, „zaplutymi karłami reakcji”.
Polskich bohaterów! Dziś szukamy ich śmiertelnych szczątków na różnych
haniebnych Łączkach.
Prawdziwa tragedia Powstania Warszawskiego polegała nie na tym, że
zabrakło geniuszy, którzy dziś nam mówią, co należało robić. Że żołnierz
był dobry, ale dowództwo do niczego. Polegała na tym, że cokolwiek
byśmy wtedy zrobili, nie mogliśmy zwyciężyć militarnie. Na straży naszej
przegranej stały tajne porozumienia sowiecko-alianckie. Dowództwo AK w
Warszawie nie było tego świadome. Próbowało działać na zasadzie faktów
dokonanych. Warszawa i cała Polska były w sowieckiej „strefie
operacyjnej”. Już w sierpniu 1944 r. były obszarem sowieckiego dominium w
Polsce.
Aby zrozumieć sens Powstania Warszawskiego, trzeba rozumieć, że
bywają klęski, które zamieniają się w zwycięstwo – często dopiero po
latach. Opiewająca Powstanie Styczniowe Eliza Orzeszkowa ujęła to w
dwóch łacińskich słowach: „Gloria victis!”. Chwała zwyciężonym! Bo oni
moralnie zwyciężyli, pozostawiając nam – swoim dzieciom i wnukom –
depozyt niepodległości. Bez Powstania Warszawskiego nie byłoby po wojnie
Powstania Antykomunistycznego na taką skalę i konsekwentnej walki
Polaków o niepodległy byt swojego państwa. I tej świadomości, że walka o
wolność jest obowiązkiem wobec dzieci, bo nie chcemy, by żyły w
zniewoleniu. Choćby była walką wbrew nadziei! Contra spem spero!
Nasze obowiązki wobec powstańców nie polegają na tym, by się nad nimi
użalać i ubolewać, jak to „głupio” zrobili, nie asekurując się,
zatracając rzekomo „substancję narodową”. Owszem, oni ją zachowali
najlepiej jak można było! Naszym obowiązkiem jest modlitwa w ich
intencji i nieustanne powtarzanie: Chwała zwyciężonym! Niech żaden z
nich nie będzie anonimowy. Wołajmy ich po imieniu. Każdego z osobna i
wszystkich razem. Powstanie Warszawskie było czynem wolnych Polaków. My
jesteśmy ich spadkobiercami.
Walczyliśmy w obronie wartości naszej
chrześcijańskiej kultury wobec jej
niemiecko-hitlerowskiej degeneracji
– prof. Witold Kieżun o sensie
Powstania Warszawskiego
Z okazji kolejnej, okrągłej rocznicy Powstania
Warszawskiego trzeba jeszcze raz powtórzyć udokumentowaną argumentację
wskazującą na to, że jego wybuch był efektem tragicznego zbiegu wielu
elementów, stając się swoistą tragedią grecką, sytuacją, w której każda
próba rozwiązania pojawiającego się problemu daje podobnie tragiczny,
negatywny rezultat.
Punktem wyjścia zbrojnej walki z niezwykle okrutnym niemieckim
okupantem, który już w przeddzień Powstania, pod koniec lipca 1944 roku,
miał na swoim sumieniu miliony zamordowanych polskich obywateli:
Polaków i Żydów, wzbudzając w ten sposób, trudną do zrozumienia dla
współczesnego pokolenia, nienawiść i chęć odwetu, był 27 lipca 1944
roku. Gubernator „dystryktu warszawskiego” Ludwig Fischer wydał rozkaz
nakazujący zgłoszenie się 100 tysięcy warszawiaków następnego dnia do
budowy fortyfikacji fortecy Warszawa (Festung Warschau) przed atakiem
nadchodzącej Armii Czerwonej.
Warszawa mówi „nie”
Wiemy już z 5-letniego doświadczenia, że niewykonanie niemieckiego
rozkazu grozi dwoma możliwościami kary: kara natychmiastowej śmierci
albo przesuniętej w czasie w obozie koncentracyjnym. Tymczasem po raz
pierwszy w historii II wojny światowej obywatele okupowanego przez
Niemcy kraju zbojkotowali ten wojenny rozkaz, zgłosiło się tylko 30-40
osób. Zbiorowy bunt, największy w historii świata, miliona warszawiaków,
bo przecież ta decyzja została podjęta przez wszystkie polskie,
warszawskie rodziny, był właściwym początkiem Powstania. W sytuacji, gdy
zarówno Radio Moskwa, jak i sowieckie Radio Kościuszko stale nadawały
niezwykle pobudzające wezwania do rozpoczęcia walki w Warszawie,
głosząc, że Armia Czerwona już rozpoczyna atak na Niemców w Warszawie.
Komenda Armii Krajowej wydaje więc rozkaz mobilizacji naszych
podziemnych sił zbrojnych. 28 lipca o godzinie 20.00 wszystkie oddziały z
bronią mają się zgłosić na ustalonych punktach zbornych w prywatnych
mieszkaniach i lokalach gospodarczych. 12 nocnych godzin to czas
wyczekiwania na rozkaz rozpoczęcia zbrojnego ataku na przewidziane dla
każdego oddziału punkty oporu niemieckiego.
Niestety, o godzinie 8.00 29 lipca przychodzi rozkaz schowania broni i
powrotu do domu. Do tej chwili żaden z historyków zajmujących się z
reguły próbą szkalowania dowództwa Armii Krajowej nie potrafił wyjaśnić
uzasadnienia tej decyzji. Być może, że była to wiadomość o przygotowanej
już wizycie premiera polskiego rządu w Londynie Stanisława Mikołajczyka
w Moskwie (przyleciał tam 30 lipca), lub informacje, że po okresowej
ewakuacji niemieckich sił policyjnych w dniach 22-25 lipca nie są one
jeszcze przygotowane do akcji wymierzenia kary śmierci dla 100 tysięcy
warszawiaków bojkotujących wojenny rozkaz. W bogactwie materiału
przedstawionego w pracach historyków negatywnie oceniających decyzję
Powstania nie ma żadnych bliższych danych dotyczących tej decyzji,
natomiast są pełne teksty rozmów kadry kierowniczej AK z 30, 31 lipca i 1
sierpnia.
Sowieci u bram stolicy
Sytuacja staje się jednak coraz bardziej tragiczna, wiemy już w
Warszawie, jak wygląda walka miasta ogłoszonego przez Niemców jako
forteca, bo znamy doświadczenia Mińska Litewskiego. Całą ludność
wysiedlono, a miasto bronione do „ostatniego żołnierza” zostało
gruntownie zniszczone. Powojenne dane obrazują dokładnie ten efekt: 40
proc. ewakuowanych mieszkańców zginęło, a Mińsk został zniszczony w 92
procentach.
30 lipca zostaje wydany tajny niemiecki rozkaz dla cywilnej ludności
niemieckiej w Warszawie przygotowania się do ewakuacji 2 sierpnia.
Jednocześnie nadawane są stałe polskie komunikaty Radia Moskwa
stwierdzające, że już lada chwila Armia Czerwona wkroczy na Pragę, i
wzywające do natychmiastowej walki w centrum Warszawy. Własne dane
potwierdzają te informacje, istotnie na przedmieściu Pragi ukazały się
czołgi sowieckie.
Nie można już dłużej ryzykować, grozi nam po ewakuacji cywilnej
ludności niemieckiej wykonanie kary śmierci na 100 tysiącach
warszawiaków metodą później zastosowaną na Woli: otaczanie dzielnicy
posterunkami z bronią maszynową, wyciąganie ludzi z mieszkań i
natychmiastowe rozstrzeliwanie na ulicy. W ten sposób zlikwidowano by
również całą bezbronną warszawską Armię Krajową. Dalsza oczywista
decyzja to pełna ewakuacja całej polskiej ludności i obrona Warszawy
(wówczas już silnie zaatakowanej przez Armię Czerwoną) jako twierdzy, a
więc do „ostatniego żołnierza”. Decyzja naszej walki zbrojnej stała się
więc koniecznością.
Tymczasem 3 sierpnia 1944 roku Mikołajczyka przyjmuje Stalin i jasno
stawia sprawę: „decyzję o współpracy polscy komuniści w Moskwie:
Wasilewska, Bierut, Osóbka-Morawski itd. podejmą sami, ja ją
zaakceptuję”. Teraz następuje potworny akt zdrady narodowej.
Mikołajczyk spotyka się z kierownictwem Związku Patriotów Polskich, a
oni, rzekomi patrioci, zdecydowanie nie zgadzają się na żadną
współpracę, na zasugerowanie Stalinowi ataku na Warszawę i pomocy już
walczącej tam Armii Krajowej. Absolutnie żadnej pomocy dla – jak to
określono – „awantury warszawskiej”. Biorąc jeszcze pod uwagę
powszechnie znane stosunki emocjonalne łączące Stalina z Wandą
Wasilewską i głośno akcentowany patriotyzm podziemnej Robotniczej
Polskiej Partii Socjalistycznej kierowanej przez Osóbkę-Morawskiego, ten
priorytet doraźnego interesu partyjnego kosztem zniszczenia Warszawy i
śmierci ponad 200 tysięcy jej mieszkańców uzasadnia pełne potępienie
również i ich partyjnych następców. Tu również należy szukać źródła tak
licznych publikacji szkalujących dowództwo Powstania przez
postkomunistyczne środowiska działające w Polsce po 1989 roku.
Zdrada na oczach świata
Jednak mimo rozkazu Stalina o wstrzymaniu ofensywy Powstanie miało
szanse zwycięstwa, gdyby nadeszła taka pomoc od anglosaskich aliantów,
jaka nastąpiła 18 września, już po kolejnych naszych klęskach. Ze 104
wielkich samolotów amerykańskich zrzucono, niestety w olbrzymiej
większości na teren zajęty przez Niemców, wspaniałe uzbrojenie: piaty,
których jeden pocisk niszczył czołg, przeciwlotnicze karabiny maszynowe,
pistolety maszynowe itd. To uzbrojenie uzyskane na początku sierpnia
umożliwiłoby zajęcie całej Warszawy, ukształtowanie pola do lądowania
oddziałów naszej armii na Zachodzie.
Nie stało się tak dlatego, że obok zdrady polskich komunistów
zdradziły nas Stany Zjednoczone, a konkretnie prezydent Franklin Delano
Roosevelt. Warto przypomnieć, że jego osobisty plan strategiczny
zakładał powojenny sojusz ze Związkiem Sowieckim w walce o zlikwidowanie
systemu kolonialnego na całym świecie, z naiwną wiarą w zapewnienia
Stalina, że po wojnie zdemokratyzuje system zarządzania w ZSRS, jak i
zaakceptuje pełną wolność religijną. Na tle tej koncepcji na tajnym
spotkaniu ze Stalinem w Teheranie (bez obecności Winstona Churchilla)
Roosevelt zgodził się na oddanie krajów bałtyckich i polskich Kresów ze
Lwowem i Borysławiem Związkowi Sowieckiemu, prosząc jednak Stalina o
zachowanie w tajemnicy tego sojuszu ze względu na obecność 8-9 milionów
Polaków w USA i chęć uzyskania ich głosów na trzecią swoją prezydenturę.
Wcześniej, po zwycięstwie w 1943 roku nad niemiecką armią generała
Erwina Rommla w Afryce, zaprotestował na konferencji w Casablance
przeciwko planowi Churchilla ataku na niemiecką Europę drogą poprzez
Grecję, Jugosławię, Węgry do Polski, co wobec opanowania większości
Jugosławii przez armię Tity doprowadziłoby zjednoczone armie zachodnie
razem z armią polską do Polski w ciągu 4-5 miesięcy. Armia Czerwona
doszłaby wówczas do przedwojennych granic Polski już opanowanej przez
nasz rząd i zaludnionej armiami zachodnimi. W tym jednak przypadku ZSRS
byłby po wojnie za słaby, ażeby partycypować w sojuszu z USA w walce z
systemem kolonialnym na świecie. Roosevelt zdecydował się więc na atak
na Włochy, co było nonsensowne ze względu na duży zespół armii włoskiej,
a także niemieckiej i trudny górzysty teren, ale oczywiście dojście do
Niemiec wymagało wielu miesięcy, a Polska już była opanowana przez Armię
Czerwoną.
W obronie wartości
W ostatecznej konkluzji – II wojna światowa była dla nas z jednej
strony obrazem upowszechnionej zdrady alianckiej: w 1939 roku zdradziły
nas Francja i Wielka Brytania, nie atakując zgodnie z umową Niemców,
później zdradziły nas Stany Zjednoczone w osobie naiwnego prezydenta
Roosevelta. Zdradzili nas polscy komuniści, ale wyjątkowo perfidnie,
początkowo zbrodniczo niszczył nas, a później też zdradził, teoretycznie
począwszy od 1941 roku, również nasz sojusznik, a później sojusznik
naszych zachodnich sojuszników – Związek Sowiecki.
Jednocześnie jednak możemy być dumni z naszej niezłomnej walki.
Powstanie Warszawskie było największym w historii świata społecznym
buntem milionowej ludności w walce o wolność, przez 63 dni słabo
uzbrojona podziemna armia walczyła z najlepszą armią świata.
29 lipca miałem zaszczyt w towarzystwie zespołu weteranów Powstania
uczestniczyć w otwarciu w Berlinie wystawy „Powstanie Warszawskie”. Jest
to pierwszy w tej skali krok ku światowemu upowszechnieniu wiedzy o
postawie Polaków w obronie wartości naszej chrześcijańskiej kultury
wobec jej niemiecko-hitlerowskiej degeneracji.
Prof. Witold Kieżun
70 Rocznica Powstania Warszawskiego - inscenizacja historyczna
02.08.2014 Warszawa
Ul,Młynarska 60 róg Sołtyka. 70 rocznicę 1 sierpnia z podwarszawskich Babic.
PRZYJDŹ DO BAZYLIKI ŚW. KRZYŻA I ZOBACZ: „Z miłości do Ojczyzny” - koncert upamiętniający 70. rocznicę Powstania Warszawskiego
"Z miłości do Ojczyzny” – niezwykły
koncert upamiętniający 70. rocznicę Powstania Warszawskiego odbędzie się
dzisiaj w warszawskiej Bazylice Świętego Krzyża. To artystyczne
wydarzenie z udziałem Jerzego Zelnika i Roberta Grudnia wzbogaci swoim
wykładem uczestnik Powstania Warszawskiego, wybitny profesor - Witold
Kieżun.
Wykład prof. Witolda Kieżuna oraz spektakl słowno-muzyczny „Z miłości
do Ojczyzny” rozpocznie się dzisiaj o godz. 19.30 w bazylice na
Krakowskim Przedmieściu.
Koncert będzie także okazją do niezwykłego spotkania z wybitnym
profesorem, gorącym patriotą, uczestnikiem Powstania Warszawskiego.
Prof. Kieżun jest autorem ponad 70 zwartych pozycji wydawniczych –
książek i skryptów naukowych, około 300 artykułów, referatów i
rozdziałów w zbiorowych monografiach w języku polskim, angielskim,
francuskim, hiszpańskim, rosyjskim oraz czeskim.
Jak podkreśla w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Bogusław
Szostkiewicz, asystent profesora, wykład ten będzie okazją do spojrzenia
na Powstanie Warszawskie oczami jednego z jego uczestników. – Powstanie
Warszawskie było wydarzeniem niezmiernej wagi w historii Polski.
Powinniśmy być z tego dumni. Powstanie to było heroicznym czynem młodych
warszawiaków, było wezwaniem do jedności wszystkich Polaków w obliczu
tragicznych wydarzeń – podkreśla Szostkiewicz, dodając jednocześnie, że
prof. Witold Kieżun nie tylko jako uczestnik Powstania, ale także jego
badacz wykazuje, że „miało ono szansę powodzenia pod warunkiem, że
byłoby wsparte przez sojuszników”.
– Ludzie Powstania zdali egzamin. Ich odwaga i miłość do Ojczyzny
naznaczyła ich całe życie. Tak też jest w przypadku prof. Kieżuna, dla
którego udział w tym heroicznym zrywie narodowościowym stał się
najcenniejszym przeżyciem. Koncert „Z miłości do Ojczyzny” to wspaniałe
wydarzenie i możliwość spotkania wyjątkowych patriotów – dodaje
Szostkiewicz.
Po wykładzie rozpocznie się spektakl słowno-muzyczny. Przewodnikiem
po walczącej Warszawie Jerzy Zelnik, wybitny aktor, uczynił Mirona
Białoszewskiego, autora słynnego „Pamiętnika Powstania Warszawskiego”.
Jednak w programie koncertu będzie także poezja i piosenki powstańcze.
Na organach zagra kompozytor Robert Grudzień, który zaprezentuje m.in.
autorskie utwory oddające atmosferę walczącej stolicy.
Warto przypomnieć, że prof. Witold Kieżun już w październiku 1939 r.
brał udział w wojskowej działalności podziemnej, a w czasie Powstania
walczył w Oddziale Specjalnym „Harnaś”. Został odznaczony w sierpniu
1944 r. Krzyżem Walecznych, a 23 września 1944 r. dekorowany przez
generała Bora-Komorowskiego, dowódcę AK, wojennym orderem Virtuti
Militari i awansowany do stopnia podporucznika.
Marta Milczarska, współpraca AWP
Zdjęcie: Marek Borawski/
Nasz Dziennik
Prof. Witold Kieżun, Jerzy Zelnik i
Robert Grudzień wystąpią podczas koncertu „Z miłości do Ojczyzny”
upamiętniającego 70. rocznicę Powstania Warszawskiego.
Wykład
prof. Witolda Kieżuna i spektakl słowno-muzyczny w wykonaniu Jerzego
Zelnika i Roberta Grudnia odbędą się w poniedziałek, 15 września br., o
godz. 19.30 w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie.
8 komentarzy
1. Zapraszamy do czytania i kolportowania nowego
specjalnego dodatku.
Do archiwum wydarzenia :
0bchody 70. rocznicy Powstania Warszawskiego. Zaproszenia wysłano do 3340 wszystkich żyjących powstańców
Zaproszenie na uroczystości odsłonięcia nowego upamiętnienia miejsca pamięci masowego mordu cywilnej ludności na Woli przy
Warszawo, Polsko, walcz! 60-ta, 65-ta i 70-ta rocznica Powstania Warszawskiego.
Polegli niezwyciężeni. Zwycięzcom chwała! 1 sierpnia 1944-1 sierpnia 2014. Pamiętamy!
1944-2014 PamiętaMY (Żyleta.info)
Redakcja Blogmedia24.pl
2. „BARYKADA 44” koncert
„BARYKADA 44”
koncert literacko muzyczny w 70 rocznicę Powstania Warszawskiego
01.08.2014r. (piątek Kościół Marii Panny na Piasku godz. 19.15)
Wystąpią: GRAŻYNA KOMINCZ, URSZULA
MILEWSKA, JAROSŁAW KRÓLIKOWSKI, ANDRZEJ JAKUBASZKO – śpiew SŁAWOMIR
KRYSA – fortepian, autorem i reżyserem tego niezwykłego koncertu jest
wybitny wrocławski twórca
WOJCIECH POPKIEWICZ
sygnowany jako opus 44 / sic !/ oraz spisane przeżycia Bohaterów tamtych
dramatycznych wydarzeń stały się inspiracją do napisania śpiewanego
utworu o Powstaniu Warszawskim, którego bolesną 70. rocznicę obchodzimy w
tym roku. To dramatyczna i zarazem liryczna opowieść o Powstaniu, bez
którego ofiar prawdopodobnie nie bylibyśmy dziś Polską i Polakami.
dokładnie zapisowi nutowemu utworu F.Chopina. Wiadomo, że emocje zawarte
w tym najtrudniejszym dla pianistów, najwspanialszym polonezie
Fryderyka Chopina odnosiły się do XIX wiecznych dramatów narodowych.
Jego zaś elementy liryczne są kwintesencją polskiego ducha.
www.poloniacantans.pl
Na ten niezwykły koncert zaprasza wrocławski oddział Solidarnych 2010.
„Stańmy razem tworząc żywy znak Polski Walczącej!” – młodzi ludzie z GH Niepodległość i NZS UW zapraszają, aby wyjątkową akcją
uczcić „godzinę W”. Spotkajmy się 1 sierpnia o 16:40 na placu Zamkowym
by zbudować żywy pomnik dla Powstania Warszawskiego – apelują.
– Gdy zawyją syreny, cała Warszawa zatrzyma się, a na placu Zamkowym powstanie żywy symbol Polski Walczącej – mówi Gabriela Beszłej z GH Niepodległość, pomysłodawczyni akcji. – Chcemy
sprawić, by pamięć o Powstaniu Warszawskim była czymś żywym, obecnym w
życiu Warszawy, czymś, co jej mieszkańcy mogą współtworzyć – dodają działacze Niezależnego Zrzeszenia Studentów UW, którzy współorganizują wydarzenie.
Od 16:40 pod kolumną Zygmunta będzie można wraz z wolontariuszami NZS
UW i członkami Grupy Historycznej „Niepodległość” wziąć udział w
tworzeniu „żywej kotwicy” powstańczej.
Organizatorzy zachęcają, żeby wszyscy chętni, którzy zechcą wziąć udział
w akcji, pojawili się w barwach biało-czerwonych i zabrali ze sobą
flagi. Organizatorzy zapewniają powstańcze nalepki, poza tym każdy z
uczestników otrzyma zdjęcie z wydarzenia w formie elektronicznej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Rosjanie milczą o Powstaniu
Rosjanie milczą o Powstaniu Warszawskim
Tylko nieliczne rosyjskie media odnotowały 70. rocznicę Powstania Warszawskiego.
Powstanie Warszawskie wymazała z rosyjskiej świadomości radziecka propaganda. Zresztą do dziś rosyjscy eksperci utrzymują, że Armia Czerwona nie pośpieszyła na pomoc warszawianom, bo była zbyt wyczerpana wcześniejszymi walkami.
Ogólna opinia Rosjan jest taka, że Powstanie Warszawskie było chwalebnym zrywem bohaterskich Polaków walczących z faszystami. Potwierdza to prawnuczka dowódcy Frontu Białoruskiego Konstantego Rokossowskiego, Ariadna Rokossowska. Większość rosyjskich historyków dodaje, że powstanie było motywowane polityką antyradzieckich dowódców Armii Krajowej i pochłonęło zbyt wiele ofiar.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Numer wydania 177 (5019)
Numer wydania 177 (5019)
CHWAŁA
NIEPOKONANYM
UCZCIJMY BOHATERÓW
Niemcy po 1990 roku w polityce europejskiej wróciły do linii kanclerza Bismarcka
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. na 70. rocznicę Bronek z Ruskiej Budy wygasza kapitułę orderu
Wygaszanie kapituły
Dowódca legendarnej obrony pałacyku Michla na Woli
generał Janusz Brochwicz-Lewiński wyrzucony z prezydenckiej Kapituły
Orderu Wojennego Virtuti Militari
Kapituła Orderu Virtuti Militari nie będzie uzupełniana, mimo że
ciągle otwarta jest kwestia odebrania orderu żołnierzom LWP, którzy
dostali go za „utrwalanie władzy ludowej”. W liczącej zgodnie z
przepisami sześciu członków Kapitule Orderu Virtuti Militari jest już
połowa wakatów. Co więcej, ostatnio prezydent Bronisław Komorowski
podziękował za współpracę gen. Januszowi Brochwicz-Lewińskiemu.
Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy. Do tej pory praktyką było
przedłużanie kolejnych kadencji w kapitule, a członkostwo miało
charakter dożywotni.
Generał bryg. Janusz Brochwicz-Lewiński nie został odwołany ze
stanowiska członka Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, natomiast
17 czerwca 2014 r. wygasła pięcioletnia kadencja pana generała –
tłumaczy „Naszemu Dziennikowi” Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta.
Dlaczego tak się stało? Nie wiadomo. Sam Brochwicz-Lewiński nie
komentuje tej sprawy. Wiadomo, że kancelaria przekazała generałowi list z
podziękowaniami.
Ale pojawiły się też głosy, że prezydent nie widział dalej miejsca
dla Brochwicz-Lewińskiego z powodu jego sympatii dla Lecha Kaczyńskiego.
To on powołał generała 17 czerwca 2009 r. w skład kapituły. Po
katastrofie smoleńskiej podczas przyspieszonej kampanii prezydenckiej
wszedł w skład warszawskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława
Kaczyńskiego na Urząd Prezydenta RP. Zasiadał także w Komitecie
Honorowego Poparcia Prawa i Sprawiedliwości podczas wyborów
parlamentarnych w 2007 roku. Generał Brochwicz-Lewiński wystosował
ostatnio list z okazji rocznicy urodzin prezydenta Kaczyńskiego. I to
mógł być bezpośredni powód wygaszenia mandatu w kapitule, mimo że
wcześniej ze strony prezydenta nie sygnalizowano takiego zamiaru.
Służby prasowe prezydenta przyznają, że konsekwencją nieprzedłużenia
kadencji gen. Brochwicz-Lewińskiego „są aktualnie trzy wakujące
stanowiska”. Dotychczas prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie podjął
decyzji o ewentualnych powołaniach na nieobsadzone stanowiska w Kapitule
Orderu Wojennego Virtuti Militari – zaznacza Biuro Prasowe Kancelarii
Prezydenta.
I wszystko wskazuje na to, że takie decyzje nie zapadną.
Jak nieoficjalnie dowiedział się „Nasz Dziennik”, nieprzedłużenie
członkostwa gen. Lewińskiemu jest efektem działań kancelarii
prezydenckiej zmierzającej do „wygaszania” kapituły. Dlaczego? Koronny
argument, który jest podawany, to przepis ustawy o orderach i
odznaczeniach mówiący, iż Order Virtuti Militari ma w praktyce charakter
historyczny. To order wojenny i może być nadawany tylko przez pięć lat
po jej zakończeniu.
Co prawda polscy żołnierze biorą udział w wielu misjach wojskowych,
uczestnicząc w regularnych walkach wojennych. Ale jak zaznacza
konstytucjonalista Ryszard Piotrowski (UW), pod względem prawnym nie
mamy do czynienia ze stanem wojny, mimo że de facto tak jest. Zwraca
uwagę, że takie rozwiązanie – order VM tylko za zasługi wojenne –
przyjął ustawodawca. Można ewentualnie polemizować, czy była to słuszna
decyzja.
Rodzi to pewne konsekwencje dla kapituły, która może się okazać w
pewnym momencie niejako niepotrzebna. Przynajmniej takie stanowisko
zajmuje faktycznie Kancelaria Prezydenta.
Jednak, jak zwracają uwagę kombatanci, ciągle otwarta pozostaje
kwestia weryfikacji co najmniej kilkuset nadań Orderu Virtuti Militari z
okresu komunistycznego.
Ostatnio kapituła poruszyła kwestię odznaczenia Virtuti Militari
pięciu milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
którzy wzięli udział w zabiciu mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika” w 1946
roku. A to tylko wierzchołek góry lodowej. W tym czasie przyznano ich o
wiele więcej za tego typu zasługi dla „utrwalania” władzy
komunistycznej. – To są co najmniej setki przypadków – podkreśla
historyk Leszek Żebrowski.
W okresie 1943-1989 nadano łącznie 5167 orderów Virtuti Militari, w
tym najwięcej najniższej szarży Krzyży Srebrnych (V klasy) – 4852.
Doradca prezydenta Waldemar Strzałkowski przyznaje, że doszło w tym
przypadku do sprzecznych z prawem nadań. – To były po prostu
nieprawidłowe nadania, Rada Państwa nie miała prawa nadania, miała tylko
kapituła, która urzędowała przy rządzie na uchodźstwie – stwierdza.
Dopytywany, czy pójdą za tym jakieś działania, stwierdza, że to
delikatna sprawa. – To nie jest wcale takie łatwe, to jest szalenie
delikatna sprawa – tłumaczy.
– Procedura i warunki nadawania orderów w Związku Sowieckim i w
okresie państwa komunistycznego miały się nijak do procedur
przedwojennych, to jest naprawdę niewiarygodne, że państwo polskie nic z
tym dotychczas nie zrobiło – mówi dr Maciej Korkuć z IPN.
W jego ocenie, powinno się rozwiązać ten problem na drodze ustawowej,
odbierając, po weryfikacji, order Virtuti Militari osobom, które
dostały go niegodnie.
Kombatanci wskazują, że jest także do załatwienia sprawa weryfikacji
kawalerów Orderu Virtuti Militari, którzy zginęli podczas Powstania
Warszawskiego. Czy żołnierze AK będą interweniować w tej sprawie? Pytany
o to rzecznik Światowego Związku Żołnierzy AK Władysław Filipkowski
odpowiada, że jak dotąd nie sygnalizowano takich problemów. Ale związek
powinien się odnieść do tej sprawy po wakacjach.
Piotrowski zaznacza, że w świetle przepisów prezydent może podejmować
decyzje dotyczące Orderu Virtuti Militari również bez udziału kapituły,
gdyby ta np. nie mogła funkcjonować.
W skład Kapituły Orderu Virtuti Militari wchodzą: gen. Zbigniew
Ścibor-Rylski (II kadencja od 2010 r.), ppłk Zygmunt Gebethner (II
kadencja od 2006 r.), ppłk Eugeniusz Guzek (od 2010 r.). W styczniu br.
zmarł kanclerz kapituły gen. Stefan Bałuk (II kadencja od 2009 r.). Od
tamtego czasu stanowisko to nie jest obsadzone.
Zenon Baranowski
Kaczyński: Obchody 70. rocznicy Powstania były wątłe pod każdym względem
że tegoroczne obchody 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego były
"wątłe pod każdym względem" i w niczym nie przypominały obchodów sprzed
10 lat, kiedy m.in. otwarto Muzeum Powstania Warszawskiego.
Jak mówił prezes PiS na sobotniej konferencji prasowej w Warszawie,
obchody rocznicy wybuchu powstania to dla niego smutny czas. - Nie żyje
mój ojciec, który był powstańcem, ale nie żyje także ktoś, kto
przyczynił się do tego, by pamięć o Powstaniu Warszawskim trwała i była
przekazywana, mój śp. brat - podkreślił Kaczyński.
Wspominał obchody 60. rocznicy wybuchu powstania, podczas których
otwarto Muzeum Powstania Warszawskiego. W uroczystościach uczestniczyli
m.in. ówczesny kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i amerykański
sekretarz stanu Colin Powell. - To były uroczystości naprawdę poważne -
ocenił lider Prawa i Sprawiedliwości. - Obecnie mieliśmy do czynienia z
czymś, co było wątłe pod każdym względem, i bardzo mnie to martwi -
mówił Kaczyński.Powstanie może być przedmiotem dyskusji. Był wielki czyn, ale także
wielka tragedia, ale to jest chwalebna część naszej historii, z którą
powinniśmy wychodzić do świata, bo takiego wydarzenia w trakcie II wojny
światowej nie było - powiedział Kaczyński. - Walka powstańców o
wolność, niebywale zdeterminowana i zaciekła, to coś wielkiego i coś, co
buduje polską chwałę - dodał.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Godzina W na
Godzina W na pl.Wilsona
http://www.youtube.com/watch?v=pcj_3yh9C0Q
Białystok
http://www.youtube.com/watch?v=kB-yUg3wwxw
Sandomierz
http://www.youtube.com/watch?v=n__Z5yX5nCM
Piaseczno
http://www.youtube.com/watch?v=s53mxXkEUG0
Sosnowiec
http://www.youtube.com/watch?v=IwQMnSBP3Jw
Kraków
http://www.youtube.com/watch?v=4sIn1AiGANM
Grochów
http://www.youtube.com/watch?v=mgzs389QOrs
Centrum z wysokości
http://www.youtube.com/watch?v=xg7F0IRExy8
Rondo de Gaulle'a
http://www.youtube.com/watch?v=_V7jLcUaG9I
Mokotów
http://www.youtube.com/watch?v=Y-VHyvUquYM
Rondo Waszyngtona
http://www.youtube.com/watch?v=B6B4ph59_Hs
Gocław
http://www.youtube.com/watch?v=YM19kHoztOo
Bemowo
https://www.youtube.com/watch?v=Cxo7dc6NTzQ
Godzina W - Garwolin - 1 sierpnia 2014 r.
https://www.youtube.com/watch?v=A-fBiuAVRBQ
Na Powązkach podobnie jak w zeszłym roku w imieniu władz najwyższych RP wieńce składali jacyś anonimowi, niewymienieni z nazwiska dygnitarze, stosunek zgromadzonych do nich w najlepszym razie mocno ambiwalentny. Pozdrowienia dla spotkanych kiboli Śląska Wrocław(mam nadzieję, że udało Wam się trafić na Cmentarz Wolski). Wieczorem wspólne śpiewanie na Placu Piłsudskiego-coś fantastycznego. Ostatni raz takie tłumy widziałem tam podczas Mszy Św. po śmierci Ojca Świętego. Może do Irlandczyków czy ludów bałkańskich trochę nam brakuję, ale podczas największych hitów daliśmy fajnie radę.
Wczoraj sobie próbowałem przypomnieć jak wyglądała godzina "W" 10 lat temu. Wtedy koszulki z kotwicą Polski Walczącej mieliśmy z kumplem jako jedyni w LO.
A teraz? Koszulki, opaski, wszechobecne symbole pamięci, race na co drugim ważniejszym skrzyżowaniu. To pokazuje jak wiele wykonano pracy organicznej: przez muzeum Powstania Warszawskiego, przez obecność pamięci o Powstańcach w pop-kulturze, no i "last but not least" przez środowiska kibicowskie.
A to wszystko pomimo "programu" historii w szkole i działań mediów. Serce rośnie.
Ale prawdą jest fakt, że patologia w naszych barwach ciągle się jeszcze niestety trafia tego dnia, zwłaszcza na kopcu. W naszym ogólnym interesie jest, aby pilnować dyscyp(L)iny, każdy z osobna. To nie wstyd, ani heroizm zwrócić komuś w takim dniu uwagę. Było powiedziane, że nie ma zorganizowanego przemarszu na kopiec. Nie po to wieniec złożyła nasza delegacja wcześniej, żeby potem właziły tam grupki i skandowały Legię na samej górze przy oficjelach (acz mam nadzieję, że to tylko plotki i nie miało to miejsca). To jest niegodne i psuje naszą 11-letnią już tradycję udziału środowisk kibicowskich w tych jakże ważnych dla każdego z nas uroczystościach. Na szczęście to tylko margines, niewielki procent i wycinek z całej naszej wspaniałej prezentacji na ulicach Warszawy, jak i w wielu innych miastach oraz regionach Po(L)ski, za co jak co roku, wielkie dzięki i szacunek Panie i Panowie. Jesteście wielcy.
http://forum.legionisci.com/showthread.php?t=2906&page=67
W Rembertowie wyglądało to tak:
Mniej więcej tydzień temu nasza grupa wykonała transparent, który wisiał
w pewnym widocznym miejscu na naszej dzielnicy, a wczorajszej nocy
został przewieszony na płot doskonale widoczny z dworca PKP Rembertów.
Pomimo śladu szarpania go przez kogoś, został aż do " Godziny W ", a
następnie zabrany.
27 lipca zapalamy znicz-herb na grobie Zdzisława Barańskiego " Jura ",
który zginął w potyczce z Niemcami, podczas jednego z niemieckich
transportów, przy torach kolejowych u nas w lesie.
Pomimo niezrozumiałego dla nas faktu zorganizowania uroczystości, przez
nasz urząd dzielnicy pierwszy raz o godzinie 12:00 (tradycyjnie co roku
było o 17:00), postanowiliśmy zrobić własne obchody. Po wcześniejszej
zbiórce pojawiamy się pod pomnikiem Obrońców Radiostacji AK w
kilkadziesiąt osób (na uroczystościach oficjalnych było ok. 10 oprócz
kombatantów i urzędników). Mamy ze sobą flagę PamiętaMY, kilka rac,
które odpalamy w momencie wycia syren, a także ustawiamy wieniec herbowy
i zapalamy znicz-herb.
http://forum.legionisci.com/showthread.php?t=15249
W dniu dzisiejszym zbieramy się w około 30 osób na Placu Wolności w
Nieporęcie. Podczas godziny W odpalamy kilka rac po czym składamy znicze
i przechodzimy na cmentarz ,na którym również składamy znicze.
Następnie już ze skromną delegacją z gminy udajemy się w głąb lasu pod
grób żołnierzy AK ,gdzie odpalamy kilka strobo. Więcej zdjęć wstawię
później
Sokółka
https://www.youtube.com/watch?v=SNQInTzJYq0
Leszno
https://www.youtube.com/watch?v=UHR-RpP0BGs
Rzeszów
https://www.youtube.com/watch?v=VY2ZEGsYTjE
Wrocław
https://www.youtube.com/watch?v=RhRNqR1S_Gk
Szczecin
https://www.youtube.com/watch?v=3WSj0Qar_44
Godzina W na Płaca Szembeka
https://m.youtube.com/watch?v=cC_q64V_0GE
Godzina W - Kino Femina
https://www.youtube.com/watch?v=dmzv8kLSLe0
Dolny Mokotów ul.Sobieskiego
https://www.youtube.com/watch?v=2q_qNYJyDZs
70 rocznica Powstania Warszawskiego - Godzina W Warszawa
70 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego - kibice Unii Tarnów
https://www.youtube.com/watch?v=czJvxbnJS2E
70. rocznica Powstania Warszawskiego i 70 sekund ciszy dla Powstańców - Jaworzno 01/08/2014.
https://www.youtube.com/watch?v=2xtTUd2-VZM
70. rocznica Powstania Warszawskiego - Lubin 1 sierpnia 2014
https://www.youtube.com/watch?v=4G7__Itv1jc
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Powstanie Wolnych Polaków70
Powstanie Wolnych Polaków
70 lat po wybuchu Powstania Warszawskiego warto potrząsnąć workiem
sowieckich kłamstw, które utrzymują się do dziś - pisze Piotr Szubarczyk
Witold Kieżun ps. „Wypad”
uczestniczył 23 sierpnia 1944 r. w ataku na komendę policji i kościół
Świętego Krzyża. W tej akcji wziął do niewoli 14 jeńców niemieckich,
zdobywając ich broń i amunicję Zdjęcie: arch/
-
70 lat to dużo czasu. To wystarczająca perspektywa,
by dokonać oceny ważnych dla Narodu wydarzeń, choćby najbardziej
zawikłanych lub zanurzonych w wielką politykę, na którą Polacy mieli
niewielki wpływ.
70 lat po wybuchu Powstania Warszawskiego warto potrząsnąć workiem
sowieckich kłamstw, które po wojnie rządzący komuniści ochoczo
rozpowszechniali i które utrzymują się do dziś. Niestety, nie tylko w
mediach postkomunistycznych.
Pierwszym kłamstwem było rzekome „wydłużenie linii aprowizacyjnych” i
dostaw amunicji dla sowieckiej armii. Bojcy nie mieli rzekomo co jeść i
czym strzelać, więc stali pod Warszawą i czekali na swoje „linie”, a w
tym czasie Niemcy zabijali niemal na ich oczach dziesiątki tysięcy
kobiet i dzieci, wypędzili z miasta prawie całą ocaloną ludność
(wcześniej ograbiwszy ją z resztek dobytku w obozie pruszkowskim i na
trasie przemarszu), wreszcie zamienili stolicę Polski w kupę gruzów.
Powstanie Warszawskie było ostatnim, choć niepisanym aktem współpracy
Stalina z Hitlerem! Mimo morza przelanej już krwi w wojnie
sowiecko-niemieckiej! Było de facto realizacją tajnych zapisów tzw. II
paktu Ribbentrop-Mołotow z 28 września 1939 roku, gdy obaj wrogowie
polskiej niepodległości obiecywali sobie, że wolnej Polski już nigdy nie
będzie. Poeta, żołnierz Powstania Józef Szczepański „Ziutek” nie miał
złudzeń, pisząc na powstańczej barykadzie: „Czekamy ciebie, czerwona
zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci […]. Legła twa armia
zwycięska, czerwona u stóp łun jasnych płonącej Warszawy i ścierwią
duszę syci bólem krwawym garstki szaleńców, co na gruzach kona […].
Chcesz, byśmy wszyscy legli tu pokotem, naszej zagłady pod Warszawą
czekasz”…
Drugim kłamstwem było rzekome nieuzgodnienie przez dowództwo
Powstania wspólnych działań z armią sowiecką i terminu wybuchu
Powstania. Miesiąc wcześniej w Wilnie nie trzeba było jednak niczego
„uzgadniać”, miasto zostało uwolnione od Niemców wspólnie – przez armię
sowiecką i polskie brygady partyzanckie AK. Sowieci mieli doskonałe
rozeznanie w tym, co się dzieje pod Warszawą i w Warszawie. Przez radio
moskiewskie zachęcali usilnie do Powstania. Zbrodnię na Warszawie
zaplanowali, zanim Powstanie wybuchło. Mieli już swoją kolaborancką
„Polskę lubelską” i chcieli ją rozciągnąć na cały kraj. Warszawa była
największą przeszkodą. Więc chcieli, by umarła. Marian Hemar nie miał co
do tego złudzeń nawet z dalekiej perspektywy polskiego Londynu: „Gdy
trupem padały kobiety i dzieci u miejskich barykad i szańców, za Wisłą
spokojnie czekali sowieci, aż Hitler dobije powstańców. O, cześć wam, o
cześć, w samej rzeczy! O, cześć wam, o cześć, ’demokraci’! Za pomoc w
Powstaniu, za pośpiech w odsieczy niech Bóg wam stokrotnie zapłaci!”.
Po wojnie Sowieci najpierw dyskredytowali Powstanie, potem zgodnie z
zasadą „divide et impera” dzielili jego uczestników na „cynicznych
dowódców”, „politykierów” – i „bohaterskich, zwykłych żołnierzy”.
Zdecydowali się na obchody rocznicy wybuchu Powstania dopiero w roku
1954! Hemar pisał wtedy z obrzydzeniem: „A dzisiaj ta ciżba moskiewskich
zaprzańców, a dzisiaj te same psubraty, z butami się pchają na groby
powstańców i wieńce im niosą i kwiaty. Dziś oni te groby chcą wziąć w
swą arendę i ukraść im honor tej chwili. I zwołać umarłych pod swoją
komendę, gdy żywych już sami dobili! Ach, precz stąd, sowieccy kamraci!
Ach, precz stąd, zdradzieccy psubraci! Czekaliście wtedy, i dziś
poczekajcie. Nie bójcie się, Bóg wam zapłaci!”.
Nie brakuje dziś „mędrców”, którzy dokonują „bezkompromisowych”
obrachunków z Powstaniem, płacząc obłudnie nad tysiącami poległych,
„których Polska potrzebowała po wojnie do przeciwstawienia się
komunizmowi”. Piszą o „zagładzie Armii Krajowej”. Ale przecież, gdyby ta
powstańcza armia ocalała, to i tak czerwoni by ją dopadli. Trwało
Powstanie, a oni zamiast pomóc powstańcom z AK, budowali dla nich obóz
koncentracyjny w Rembertowie. Zabijali ich przez wiele lat po wojnie.
Znieważali, nazywali „pomocnikami Hitlera”, „zaplutymi karłami reakcji”.
Polskich bohaterów! Dziś szukamy ich śmiertelnych szczątków na różnych
haniebnych Łączkach.
Prawdziwa tragedia Powstania Warszawskiego polegała nie na tym, że
zabrakło geniuszy, którzy dziś nam mówią, co należało robić. Że żołnierz
był dobry, ale dowództwo do niczego. Polegała na tym, że cokolwiek
byśmy wtedy zrobili, nie mogliśmy zwyciężyć militarnie. Na straży naszej
przegranej stały tajne porozumienia sowiecko-alianckie. Dowództwo AK w
Warszawie nie było tego świadome. Próbowało działać na zasadzie faktów
dokonanych. Warszawa i cała Polska były w sowieckiej „strefie
operacyjnej”. Już w sierpniu 1944 r. były obszarem sowieckiego dominium w
Polsce.
Aby zrozumieć sens Powstania Warszawskiego, trzeba rozumieć, że
bywają klęski, które zamieniają się w zwycięstwo – często dopiero po
latach. Opiewająca Powstanie Styczniowe Eliza Orzeszkowa ujęła to w
dwóch łacińskich słowach: „Gloria victis!”. Chwała zwyciężonym! Bo oni
moralnie zwyciężyli, pozostawiając nam – swoim dzieciom i wnukom –
depozyt niepodległości. Bez Powstania Warszawskiego nie byłoby po wojnie
Powstania Antykomunistycznego na taką skalę i konsekwentnej walki
Polaków o niepodległy byt swojego państwa. I tej świadomości, że walka o
wolność jest obowiązkiem wobec dzieci, bo nie chcemy, by żyły w
zniewoleniu. Choćby była walką wbrew nadziei! Contra spem spero!
Nasze obowiązki wobec powstańców nie polegają na tym, by się nad nimi
użalać i ubolewać, jak to „głupio” zrobili, nie asekurując się,
zatracając rzekomo „substancję narodową”. Owszem, oni ją zachowali
najlepiej jak można było! Naszym obowiązkiem jest modlitwa w ich
intencji i nieustanne powtarzanie: Chwała zwyciężonym! Niech żaden z
nich nie będzie anonimowy. Wołajmy ich po imieniu. Każdego z osobna i
wszystkich razem. Powstanie Warszawskie było czynem wolnych Polaków. My
jesteśmy ich spadkobiercami.
Piotr Szubarczyk
Więcej niż wdzięczność
Tysiące mieszkańców stolicy złożyło
hołd poległym powstańcom podczas głównych uroczystości przed pomnikiem
Gloria Victis na Powązkach Wojskowych
Dumni z naszej walki
Walczyliśmy w obronie wartości naszej
chrześcijańskiej kultury wobec jej
niemiecko-hitlerowskiej degeneracji
– prof. Witold Kieżun o sensie
Powstania Warszawskiego
Z okazji kolejnej, okrągłej rocznicy Powstania
Warszawskiego trzeba jeszcze raz powtórzyć udokumentowaną argumentację
wskazującą na to, że jego wybuch był efektem tragicznego zbiegu wielu
elementów, stając się swoistą tragedią grecką, sytuacją, w której każda
próba rozwiązania pojawiającego się problemu daje podobnie tragiczny,
negatywny rezultat.
Punktem wyjścia zbrojnej walki z niezwykle okrutnym niemieckim
okupantem, który już w przeddzień Powstania, pod koniec lipca 1944 roku,
miał na swoim sumieniu miliony zamordowanych polskich obywateli:
Polaków i Żydów, wzbudzając w ten sposób, trudną do zrozumienia dla
współczesnego pokolenia, nienawiść i chęć odwetu, był 27 lipca 1944
roku. Gubernator „dystryktu warszawskiego” Ludwig Fischer wydał rozkaz
nakazujący zgłoszenie się 100 tysięcy warszawiaków następnego dnia do
budowy fortyfikacji fortecy Warszawa (Festung Warschau) przed atakiem
nadchodzącej Armii Czerwonej.
Warszawa mówi „nie”
Wiemy już z 5-letniego doświadczenia, że niewykonanie niemieckiego
rozkazu grozi dwoma możliwościami kary: kara natychmiastowej śmierci
albo przesuniętej w czasie w obozie koncentracyjnym. Tymczasem po raz
pierwszy w historii II wojny światowej obywatele okupowanego przez
Niemcy kraju zbojkotowali ten wojenny rozkaz, zgłosiło się tylko 30-40
osób. Zbiorowy bunt, największy w historii świata, miliona warszawiaków,
bo przecież ta decyzja została podjęta przez wszystkie polskie,
warszawskie rodziny, był właściwym początkiem Powstania. W sytuacji, gdy
zarówno Radio Moskwa, jak i sowieckie Radio Kościuszko stale nadawały
niezwykle pobudzające wezwania do rozpoczęcia walki w Warszawie,
głosząc, że Armia Czerwona już rozpoczyna atak na Niemców w Warszawie.
Komenda Armii Krajowej wydaje więc rozkaz mobilizacji naszych
podziemnych sił zbrojnych. 28 lipca o godzinie 20.00 wszystkie oddziały z
bronią mają się zgłosić na ustalonych punktach zbornych w prywatnych
mieszkaniach i lokalach gospodarczych. 12 nocnych godzin to czas
wyczekiwania na rozkaz rozpoczęcia zbrojnego ataku na przewidziane dla
każdego oddziału punkty oporu niemieckiego.
Niestety, o godzinie 8.00 29 lipca przychodzi rozkaz schowania broni i
powrotu do domu. Do tej chwili żaden z historyków zajmujących się z
reguły próbą szkalowania dowództwa Armii Krajowej nie potrafił wyjaśnić
uzasadnienia tej decyzji. Być może, że była to wiadomość o przygotowanej
już wizycie premiera polskiego rządu w Londynie Stanisława Mikołajczyka
w Moskwie (przyleciał tam 30 lipca), lub informacje, że po okresowej
ewakuacji niemieckich sił policyjnych w dniach 22-25 lipca nie są one
jeszcze przygotowane do akcji wymierzenia kary śmierci dla 100 tysięcy
warszawiaków bojkotujących wojenny rozkaz. W bogactwie materiału
przedstawionego w pracach historyków negatywnie oceniających decyzję
Powstania nie ma żadnych bliższych danych dotyczących tej decyzji,
natomiast są pełne teksty rozmów kadry kierowniczej AK z 30, 31 lipca i 1
sierpnia.
Sowieci u bram stolicy
Sytuacja staje się jednak coraz bardziej tragiczna, wiemy już w
Warszawie, jak wygląda walka miasta ogłoszonego przez Niemców jako
forteca, bo znamy doświadczenia Mińska Litewskiego. Całą ludność
wysiedlono, a miasto bronione do „ostatniego żołnierza” zostało
gruntownie zniszczone. Powojenne dane obrazują dokładnie ten efekt: 40
proc. ewakuowanych mieszkańców zginęło, a Mińsk został zniszczony w 92
procentach.
30 lipca zostaje wydany tajny niemiecki rozkaz dla cywilnej ludności
niemieckiej w Warszawie przygotowania się do ewakuacji 2 sierpnia.
Jednocześnie nadawane są stałe polskie komunikaty Radia Moskwa
stwierdzające, że już lada chwila Armia Czerwona wkroczy na Pragę, i
wzywające do natychmiastowej walki w centrum Warszawy. Własne dane
potwierdzają te informacje, istotnie na przedmieściu Pragi ukazały się
czołgi sowieckie.
Nie można już dłużej ryzykować, grozi nam po ewakuacji cywilnej
ludności niemieckiej wykonanie kary śmierci na 100 tysiącach
warszawiaków metodą później zastosowaną na Woli: otaczanie dzielnicy
posterunkami z bronią maszynową, wyciąganie ludzi z mieszkań i
natychmiastowe rozstrzeliwanie na ulicy. W ten sposób zlikwidowano by
również całą bezbronną warszawską Armię Krajową. Dalsza oczywista
decyzja to pełna ewakuacja całej polskiej ludności i obrona Warszawy
(wówczas już silnie zaatakowanej przez Armię Czerwoną) jako twierdzy, a
więc do „ostatniego żołnierza”. Decyzja naszej walki zbrojnej stała się
więc koniecznością.
Tymczasem 3 sierpnia 1944 roku Mikołajczyka przyjmuje Stalin i jasno
stawia sprawę: „decyzję o współpracy polscy komuniści w Moskwie:
Wasilewska, Bierut, Osóbka-Morawski itd. podejmą sami, ja ją
zaakceptuję”. Teraz następuje potworny akt zdrady narodowej.
Mikołajczyk spotyka się z kierownictwem Związku Patriotów Polskich, a
oni, rzekomi patrioci, zdecydowanie nie zgadzają się na żadną
współpracę, na zasugerowanie Stalinowi ataku na Warszawę i pomocy już
walczącej tam Armii Krajowej. Absolutnie żadnej pomocy dla – jak to
określono – „awantury warszawskiej”. Biorąc jeszcze pod uwagę
powszechnie znane stosunki emocjonalne łączące Stalina z Wandą
Wasilewską i głośno akcentowany patriotyzm podziemnej Robotniczej
Polskiej Partii Socjalistycznej kierowanej przez Osóbkę-Morawskiego, ten
priorytet doraźnego interesu partyjnego kosztem zniszczenia Warszawy i
śmierci ponad 200 tysięcy jej mieszkańców uzasadnia pełne potępienie
również i ich partyjnych następców. Tu również należy szukać źródła tak
licznych publikacji szkalujących dowództwo Powstania przez
postkomunistyczne środowiska działające w Polsce po 1989 roku.
Zdrada na oczach świata
Jednak mimo rozkazu Stalina o wstrzymaniu ofensywy Powstanie miało
szanse zwycięstwa, gdyby nadeszła taka pomoc od anglosaskich aliantów,
jaka nastąpiła 18 września, już po kolejnych naszych klęskach. Ze 104
wielkich samolotów amerykańskich zrzucono, niestety w olbrzymiej
większości na teren zajęty przez Niemców, wspaniałe uzbrojenie: piaty,
których jeden pocisk niszczył czołg, przeciwlotnicze karabiny maszynowe,
pistolety maszynowe itd. To uzbrojenie uzyskane na początku sierpnia
umożliwiłoby zajęcie całej Warszawy, ukształtowanie pola do lądowania
oddziałów naszej armii na Zachodzie.
Nie stało się tak dlatego, że obok zdrady polskich komunistów
zdradziły nas Stany Zjednoczone, a konkretnie prezydent Franklin Delano
Roosevelt. Warto przypomnieć, że jego osobisty plan strategiczny
zakładał powojenny sojusz ze Związkiem Sowieckim w walce o zlikwidowanie
systemu kolonialnego na całym świecie, z naiwną wiarą w zapewnienia
Stalina, że po wojnie zdemokratyzuje system zarządzania w ZSRS, jak i
zaakceptuje pełną wolność religijną. Na tle tej koncepcji na tajnym
spotkaniu ze Stalinem w Teheranie (bez obecności Winstona Churchilla)
Roosevelt zgodził się na oddanie krajów bałtyckich i polskich Kresów ze
Lwowem i Borysławiem Związkowi Sowieckiemu, prosząc jednak Stalina o
zachowanie w tajemnicy tego sojuszu ze względu na obecność 8-9 milionów
Polaków w USA i chęć uzyskania ich głosów na trzecią swoją prezydenturę.
Wcześniej, po zwycięstwie w 1943 roku nad niemiecką armią generała
Erwina Rommla w Afryce, zaprotestował na konferencji w Casablance
przeciwko planowi Churchilla ataku na niemiecką Europę drogą poprzez
Grecję, Jugosławię, Węgry do Polski, co wobec opanowania większości
Jugosławii przez armię Tity doprowadziłoby zjednoczone armie zachodnie
razem z armią polską do Polski w ciągu 4-5 miesięcy. Armia Czerwona
doszłaby wówczas do przedwojennych granic Polski już opanowanej przez
nasz rząd i zaludnionej armiami zachodnimi. W tym jednak przypadku ZSRS
byłby po wojnie za słaby, ażeby partycypować w sojuszu z USA w walce z
systemem kolonialnym na świecie. Roosevelt zdecydował się więc na atak
na Włochy, co było nonsensowne ze względu na duży zespół armii włoskiej,
a także niemieckiej i trudny górzysty teren, ale oczywiście dojście do
Niemiec wymagało wielu miesięcy, a Polska już była opanowana przez Armię
Czerwoną.
W obronie wartości
W ostatecznej konkluzji – II wojna światowa była dla nas z jednej
strony obrazem upowszechnionej zdrady alianckiej: w 1939 roku zdradziły
nas Francja i Wielka Brytania, nie atakując zgodnie z umową Niemców,
później zdradziły nas Stany Zjednoczone w osobie naiwnego prezydenta
Roosevelta. Zdradzili nas polscy komuniści, ale wyjątkowo perfidnie,
początkowo zbrodniczo niszczył nas, a później też zdradził, teoretycznie
począwszy od 1941 roku, również nasz sojusznik, a później sojusznik
naszych zachodnich sojuszników – Związek Sowiecki.
Jednocześnie jednak możemy być dumni z naszej niezłomnej walki.
Powstanie Warszawskie było największym w historii świata społecznym
buntem milionowej ludności w walce o wolność, przez 63 dni słabo
uzbrojona podziemna armia walczyła z najlepszą armią świata.
29 lipca miałem zaszczyt w towarzystwie zespołu weteranów Powstania
uczestniczyć w otwarciu w Berlinie wystawy „Powstanie Warszawskie”. Jest
to pierwszy w tej skali krok ku światowemu upowszechnieniu wiedzy o
postawie Polaków w obronie wartości naszej chrześcijańskiej kultury
wobec jej niemiecko-hitlerowskiej degeneracji.
Prof. Witold Kieżun
70 Rocznica Powstania Warszawskiego - inscenizacja historyczna
02.08.2014 Warszawa
Ul,Młynarska 60 róg Sołtyka.
70 rocznicę 1 sierpnia z podwarszawskich Babic.
Wyspy Marshalla wydały specjalny „powstańczy” znaczek
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Stolico, synów swoich
Stolico, synów swoich sław!
PRZYJDŹ DO BAZYLIKI ŚW. KRZYŻA I ZOBACZ: „Z miłości do Ojczyzny” - koncert upamiętniający 70. rocznicę Powstania Warszawskiego
"Z miłości do Ojczyzny” – niezwykły
koncert upamiętniający 70. rocznicę Powstania Warszawskiego odbędzie się
dzisiaj w warszawskiej Bazylice Świętego Krzyża. To artystyczne
wydarzenie z udziałem Jerzego Zelnika i Roberta Grudnia wzbogaci swoim
wykładem uczestnik Powstania Warszawskiego, wybitny profesor - Witold
Kieżun.
Wykład prof. Witolda Kieżuna oraz spektakl słowno-muzyczny „Z miłości
do Ojczyzny” rozpocznie się dzisiaj o godz. 19.30 w bazylice na
Krakowskim Przedmieściu.
Koncert będzie także okazją do niezwykłego spotkania z wybitnym
profesorem, gorącym patriotą, uczestnikiem Powstania Warszawskiego.
Prof. Kieżun jest autorem ponad 70 zwartych pozycji wydawniczych –
książek i skryptów naukowych, około 300 artykułów, referatów i
rozdziałów w zbiorowych monografiach w języku polskim, angielskim,
francuskim, hiszpańskim, rosyjskim oraz czeskim.
Jak podkreśla w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Bogusław
Szostkiewicz, asystent profesora, wykład ten będzie okazją do spojrzenia
na Powstanie Warszawskie oczami jednego z jego uczestników. – Powstanie
Warszawskie było wydarzeniem niezmiernej wagi w historii Polski.
Powinniśmy być z tego dumni. Powstanie to było heroicznym czynem młodych
warszawiaków, było wezwaniem do jedności wszystkich Polaków w obliczu
tragicznych wydarzeń – podkreśla Szostkiewicz, dodając jednocześnie, że
prof. Witold Kieżun nie tylko jako uczestnik Powstania, ale także jego
badacz wykazuje, że „miało ono szansę powodzenia pod warunkiem, że
byłoby wsparte przez sojuszników”.
– Ludzie Powstania zdali egzamin. Ich odwaga i miłość do Ojczyzny
naznaczyła ich całe życie. Tak też jest w przypadku prof. Kieżuna, dla
którego udział w tym heroicznym zrywie narodowościowym stał się
najcenniejszym przeżyciem. Koncert „Z miłości do Ojczyzny” to wspaniałe
wydarzenie i możliwość spotkania wyjątkowych patriotów – dodaje
Szostkiewicz.
Po wykładzie rozpocznie się spektakl słowno-muzyczny. Przewodnikiem
po walczącej Warszawie Jerzy Zelnik, wybitny aktor, uczynił Mirona
Białoszewskiego, autora słynnego „Pamiętnika Powstania Warszawskiego”.
Jednak w programie koncertu będzie także poezja i piosenki powstańcze.
Na organach zagra kompozytor Robert Grudzień, który zaprezentuje m.in.
autorskie utwory oddające atmosferę walczącej stolicy.
Warto przypomnieć, że prof. Witold Kieżun już w październiku 1939 r.
brał udział w wojskowej działalności podziemnej, a w czasie Powstania
walczył w Oddziale Specjalnym „Harnaś”. Został odznaczony w sierpniu
1944 r. Krzyżem Walecznych, a 23 września 1944 r. dekorowany przez
generała Bora-Komorowskiego, dowódcę AK, wojennym orderem Virtuti
Militari i awansowany do stopnia podporucznika.
Marta Milczarska, współpraca AWP
Zdjęcie: Marek Borawski/
Nasz Dziennik
Prof. Witold Kieżun, Jerzy Zelnik i
Robert Grudzień wystąpią podczas koncertu „Z miłości do Ojczyzny”
upamiętniającego 70. rocznicę Powstania Warszawskiego.
Wykład
prof. Witolda Kieżuna i spektakl słowno-muzyczny w wykonaniu Jerzego
Zelnika i Roberta Grudnia odbędą się w poniedziałek, 15 września br., o
godz. 19.30 w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl