To już nie są kategorie polityczne, ale wręcz
teologiczne. Wejście Polski do Unii Europejskiej zaczyna być nazywane
„cudem”. Mówi tak prezydent Bronisław Komorowski, tytułuje w ten sposób swój nowy film Katarzyna Kolenda-Zaleska.

Reporterka „Faktów” i publicystka „Gazety Wyborczej” w rozmowie z tym dziennikiem przedstawia polityków SLD sprawujących władzę w okresie negocjacji jako herosów, którzy ograli najwytrawniejszych europejskich polityków.

W Kopenhadze każdy chciał być Frankiem Underwoodem. Każdy coś przed drugim skrywał i to dzięki temu w filmie pojawia się napięcie, bo zwykle temat unijny,
powiedzmy sobie szczerze, nie wywołuje dreszczy emocji. Obie strony
obficie korzystały wtedy z blefów. Uparte powtarzanie, że spełnienie
polskich żądań jest „absolutnie wykluczone”, było częścią negocjacyjnej
strategii. Najważniejsi wówczas przywódcy UE
- Fogh Rasmussen, który prowadził negocjacje, Prodi, Blair - przyznają
dziś, że trudno było wyobrazić sobie zerwanie negocjacji z Polską.

Podobnie są oni pokazani w jej filmie. Opowiadając o nim, Kolenda
zachwyca się atmosferą, jaką przed dziesięcioma laty
panowała na ulicach miast i wsi:

Prezydent Kwaśniewski mówi w filmie, że podobna euforia mogłaby się wydarzyć tylko wtedy, gdyby polscy piłkarze wygrali mundial.
Ja mogę tę atmosferę porównać tylko do jednego momentu w życiu:
wyborów z 4 czerwca 1989 r. To było moje pierwsze głosowanie. Był też
inny moment, w 20. rocznicę pierwszych wolnych wyborów. Byłam ze
znajomymi w knajpie w Sopocie, wypełnionej głównie ludźmi, którzy mieli
tyle lat, ile niepodległa Polska. I jedna z nastoletnich jeszcze
dziewczyn wstała i zaproponowała całej knajpie, żeby toastem uczcić to,
że możemy żyć w wolnej Polsce.


http://wpolityce.pl/polityka/193701-kolenda-zaleska-pozuje-z-rzecznik-rz...



PAP/Stach Leszczyński

Teraz rozumiemy skąd ten entuzjazm na 10-lecie Polski w UE. Niemal milion złotych od PISF na film Kolendy-Zaleskiej!

Uprzejmie informuję, że Polski Instytut Sztuki Filmowej wsparł upowszechnianie w Polsce (m.in. współfinansowanie kosztów organizacji premierowych pokazów w Warszawie i 8 innych miastach) oraz promocję zagranicą (na potrzeby MSZ) filmu „Cud historii” w reżyserii Katarzyny Kolendy-Zaleskiej kwotą 875 000 zł

— czytamy w serwisie, który cytuje odpowiedź rzecznika PISF.

Niemal milion złotych od PISF na film Kolendy-Zaleskiej! W dodatku MSZ, które zajmuje się promocją filmu. Teraz zaczynamy rozumieć, skąd ten entuzjazm z powodu dziesiątej rocznicy. Za prawie bańkę sami skakalibyśmy do góry.

http://wpolityce.pl/polityka/194284-teraz-rozumiemy-skad-ten-entuzjazm-na-10-lecie-polski-w-ue-niemal-milion-zlotych-od-pisf-na-film-kolendy-zaleskiej