II Konferencja Smoleńska - dwudniowe spotkanie naukowców w dniach 21 i 22 października
II Konferencja Smoleńska przewidziana jest jako dwudniowe spotkanie naukowców, które ma się odbyć w dniach 21 i 22 października 2013 roku w Warszawie. Oprócz sesji technicznej w ramach II Konferencji odbędą się również sesje medyczna, socjologiczna i prawna.
W poniedziałek i we wtorek w godz. 9 - 19 przewidziana jest transmisja WIDEO z konferencji na głównej stronie wydarzenia ZOBACZ TUTAJ. Poniżej przedstawiamy szczegółowy program konferencji wraz z nazwiskami prelegentów i tematami ich wystąpień.
II KONFERENCJA SMOLEŃSKA – PROGRAM
PONIEDZIAŁEK, 21 października 2013
09:00 – 09:05 OTWARCIE KONFERENCJI Jacek Rońda, Akademia Górniczo‐Hutnicza
09:05 – 09:20 Piotr Witakowski, Akademia Górniczo‐Hutnicza ‐ Referat wprowadzający do Konferencji
09:20 - I. ZAGADNIENIA OGÓLNE I ANALIZA WRAKOWISKA Kazimierz Flaga, Politechnika Krakowska
09:20 – 09:40 Jerzy Stefan Wiśniowski, Wojskowe Centrum Geograficzne ‐ Geoprzestrzenna inwentaryzacja i teledetekcyjna analiza terenu katastrofy smoleńskiej
09:40 – 10:00 Piotr Witakowski, Akademia Górniczo‐Hutnicza ‐ Geotechniczne aspekty katastrof lotniczych
10:00 – 10:20 Andrzej Ziółkowski, Instytut Podstawowych Problemów Techniki PAN ‐ Badania eksperckie metalowych elementów wraku samolotu Tu‐154
10:20 – 10:40 Chris Cieszewski, Arun Kumar, Deepak Mishra, Roger Lowe, Pete Bettinger - University of Georgia ‐ Spatio‐temporal analysis of high resolution satellite imagery
10:40 – 11:00 Chris Cieszewski, Arun Kumar, Deepak Mishra, Roger Lowe, Pete Bettinger, Daniel Markewitz - University of Georgia ‐ Supplementary analysis of the Smoleńsk birch
11:00 – 11:30 Przerwa
11:30 - II. BADANIA FIZYKOCHEMICZNE, ASPEKTY WYTRZYMAŁOŚCIOWE Andrzej Wiśniewski, Instytut Fizyki PAN
11:30 – 11:50 Bogdan Gajewski, International Society of Air Safety Investigators ‐ Fotele lotnicze i pasy bezpieczeństwa w katastrofie smoleńskiej
11:50 – 12:10 Grzegorz Gładyszewski, Politechnika Lubelska ‐ Wybrane metody fizyczne w badaniach zmian struktury materiałów
12:10 – 12:30 Wojciech Fabianowski - Politechnika Warszawska, Jan Jaworski - Uniwersytet Warszawski, Krystyna Kamieńska‐Trela - Instytut Chemii Organicznej PAN, Sławomir Szymański - Instytut Chemii Organicznej PAN, Jacek Wójcik - Instytut Biochemii i Biofizyki PAN ‐ Badania fizykochemiczne fragmentów ubrań ofiar katastrofy smoleńskiej: badania TLC, NMR i MS
12:30 – 12:50 Andrzej Wawro, Tomasz Ludwikowski, Jan Bokszczanin - Korporacja Wschód Sp. z o.o. ‐ Detektor MO‐2M jako przedstawiciel urządzeń do wykrywania materiałów wybuchowych w oparciu o zjawisko ruchliwości jonów
12:50 – 13:10 Jan Obrębski, Politechnika Warszawska ‐ Wybuch na Tu‐154 nr 101 – następne pytania i wnioski
13:10 – 14:10 Przerwa obiadowa
14:10 - III. ZAGADNIENIA ZWIĄZANE Z TRAJEKTORIĄ LOTU Lucjan Piela, Uniwersytet Warszawski
14:10 – 14:30 Kazimierz Nowaczyk, University of Maryland ‐ Analiza materiałów źródłowych dostępnych w raportach MAK, KBWL LP i ekspertyzach ATM, UA SC
14:30 – 14:50 Stefan Bramski, Instytut Lotnictwa ‐ Refleksja nad kilkoma pytaniami dotyczącymi przebiegu katastrofy smoleńskiej
14:50 - 15:10 Marek Dąbrowski, Podsumowanie i kierunki dalszych badań nad zachowaniem samolotu. Dane, możliwości i problemy badawcze
15:10 – 15:30 Glenn Arthur Jørgensen, Owner of Consultant Company within Mechanical Development, Member of Danish Engineer Association ‐ Selected aspects of the 2010 Polish Air Force One crash
15:30 – 16:00 Przerwa
16:00 - IV. ANALIZA ZDERZEŃ I MODELOWANIE NUMERYCZNE Grzegorz Jemielita, Politechnika Warszawska
16:00 – 16:20 Jacek Gieras, Uniwersytet Technologiczno‐Przyrodniczy w Bydgoszczy ‐ Analysis of accidents of the Tu‐154 aircraft between 1973 and 2011
16:20 – 16:40 Wiesław Binienda, The University of Akron ‐ Podsumowanie rezultatów symulacji komputerowych używanych do analizy poszczególnych aspektów katastrofy samolotu Tu‐154M w Smoleńsku
16:40 – 17:00 Jan Błaszczyk, Wojskowa Akademia Techniczna ‐ Próba odtworzenia geometrii elementów siłowych skrzydła na bazie ogólnodostępnych danych technicznych i osiągów samolotu Tu‐154
17:00 – 17:20 Jan Błaszczyk, Wojskowa Akademia Techniczna ‐ Dynamiczny model samolotu Tu‐154 do badania drgań własnych z uwzględnieniem odkształcalności konstrukcji
17:20 – 17:40 Anna Gruszczyńska‐Ziółkowska, Uniwersytet Warszawski ‐ Jak brzmi uderzenie samolotu w brzozę?
17:40 – 17:50 Przerwa
17:50 – 19:00 DYSKUSJA GENERALNA Jacek Rońda, Akademia Górniczo‐Hutnicza
WTOREK, 22 października 2013
09:00 - Va. WERYFIKACJA DOKUMENTÓW I ASPEKTY MEDYCZNE Zdzisław Gosiewski, Politechnika Białostocka
09:00 – 09:20 Gregory Szuladziński, Analytical Service Pty Ltd. ‐ Reverse engineering of Tu‐154 wing
09:20 – 09:40 Marcin Gugulski, Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej Tu‐154M z 10 kwietnia 2010 r. ‐ Stan zachowania zapisów z rejestratorów danych zabudowanych na Tu‐154M nr 101
09:40 – 10:00 Jacek Jabczyński, Portal „Pomnik Smoleńsk” ‐ Analiza zniszczeń samolotu Tu‐154M i weryfikacja ustaleń zawartych w raportach MAK i KBWL na podstawie dostępnych materiałów graficznych
10:00 – 10:15 Przerwa
10:15 - Vb. WERYFIKACJA DOKUMENTÓW I ASPEKTY MEDYCZNE Zdzisław Gosiewski, Politechnika Białostocka
10:15 – 10:35 Marcin Fudalej - Warszawski Uniwersytet Medyczny, Paweł Krajewski - Warszawski Uniwersytet Medyczny, Bronisław Młodziejowski - Uniwersytet Warmińsko‐Mazurski, Sylwia Tarka - Warszawski Uniwersytet Medyczny ‐ Specyfikacja obrażeń ciał ofiar katastrof lotniczych w Warszawie
10:35 – 10:55 Małgorzata Wassermann, Uniwersytet Jagielloński ‐ Dokumentacja medyczna sekcji zwłok śp. Z. Wassermanna wykonanej przez stronę rosyjską, a polskie dokumenty sekcyjne
10:55 – 11:15 Stanisław Zagrodzki, Rodziny Smoleńskie ‐ Weryfikacja oficjalnych raportów ustalających przebieg katastrofy samolotu Tu‐154M z 10 kwietnia 2010 roku w oparciu o mapę dyslokacji ciał ofiar oraz analizę dokumentacji sądowo‐medycznej i badań toksykologicznych niektórych ciał ofiar
11:15 – 11:30 Przerwa
11:30 - VIa. ASPEKTY SOCJOLOGICZNE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ Piotr Gliński, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Uniwersytet w Białymstoku
11:30 – 11:50 Tomasz Żukowski, Uniwersytet Warszawski ‐ Polacy o katastrofie smoleńskiej. Zachowania i poglądy – ewolucja – uwarunkowania
11:50 – 12:10 Radosław Sojak, Uniwersytet Mikołaja Kopernika ‐ Spetryfikowane emocje? Próba oszacowania wpływu katastrofy smoleńskiej na preferencje wyborcze Polaków
12:10 – 12:30 Barbara Fedyszak‐Radziejowska, Instytut Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN ‐ Ingerencje „władzy” w autonomię nauki: instrumenty wpływu i reakcje środowiska naukowego
12:30 – 13:30 Przerwa obiadowa
13:30 - VIb. ASPEKTY SOCJOLOGICZNE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ Piotr Gliński, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Uniwersytet w Białymstoku
13:30 – 13:50 Jacek Kurzępa, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, Wrocław ‐ Młodzież, ambiwalencja, postawy, katastrofa smoleńska
13:50 – 14:10 Krystyna Lis, Uniwersytet Mikołaja Kopernika ‐ Reakcje tygodników na wybrane wydarzenia związane z katastrofą smoleńską
14:10 ‐ 14:30 Daniel Wicenty, Uniwersytet Gdański ‐ Katastrofa smoleńska a przemiany na rynku prasowym. Przypadek trzech tygodników „obozu konserwatywnego"
14:30 – 14:45 Przerwa
14:45 - VIIa. ZAGADNIENIA PRAWNE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ Karol Karski, Uniwersytet Warszawski
14:45 – 15:05 Bogdan Gajewski, International Society of Air Safety Investigators ‐ Wybrane aspekty badania wypadków lotniczych w Ameryce Północnej
15:05 – 15:25 Piotr Daranowski, Uniwersytet Łódzki ‐ Kilka uwag o formie porozumienia określającego podstawę prawną i tryb badania przyczyn katastrofy smoleńskiej
15:25 – 15:45 Małgorzata Wassermann, Uniwersytet Jagielloński ‐ Badanie katastrof komunikacyjnych w postępowaniu karnym, a działania prokuratury w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem 10.04.2010 roku
15:45 – 16:00 Przerwa
16:00 - VIIb. ZAGADNIENIA PRAWNE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ Karol Karski, Uniwersytet Warszawski
16:00 – 16:20 Piotr Pszczółkowski, Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi ‐ Prawne aspekty badania katastrofy smoleńskiej
16:20 – 16:40 Maria Szonert‐Binienda, Instytut Libra ‐ Katastrofa smoleńska w świetle prawa międzynarodowego
16:40 – 17:00 Tadeusz Jasudowicz, Uniwersytet Mikołaja Kopernika ‐ Śledztwo smoleńskie z perspektywy prawa do życia w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka
17:00 – 17:10 Przerwa
17:10 – 19:00 DYSKUSJA GENERALNA Piotr Gliński, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Uniwersytet w Białymstoku
----------------------------------------------------------------------------------------
Przed konferencją atak medialny na ekspertów komisji sejmowej
"Nagonka na zespół parlamentarny Antoniego Macierewicza jest związana przede wszystkim z tym, co ten zespół ustalił i z tym, co zostanie zaprezentowane na konferencji smoleńskiej."
---------------------
"Debata smoleńska" już w najbliższy wtorek 5 lutego 2013
Debata odbędzie się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przy ul. Wóycickiego 1/3, w budynku Auditorium Maximum (Aula im. Roberta Schumana), na terenie kampusu im. Ks. prof. Ryszarda Rumianka. Wstęp od godz. 9.30 - pisze w komunikacie Stowarzyszenie "Doktoranci dla Rzeczypospolitej".
Zaproszeni do udziału w debacie zostali eksperci Zespołu Parlamentarnego Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. kierowanego przez Posła Antoniego Macierewicza oraz członkowie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego kierowanej przez Jerzego Millera. Jak na razie zespół Laska nie odpowiedział na zaproszenie.
Do tej pory swoją obecność potwierdzili: prof. Wiesław Binienda, prof. Kazimierz Nowaczyk, dr inż. Wacław Berczyński, dr. inż Grzegorz Szuladziński. Ponadto zaproszono naukowców i ekspertów z polskich uczelni wyższych, Rodziny Ofiar Katastrofy Smoleńskiej oraz studentów i doktorantów.
"Serdecznie zapraszamy ekspertów premiera Donalda Tuska. Liczymy na to, że się stawią i będą przedstawiali swoje racje zgodnie z podstawowymi zasadami nauki" - mówi Antonii Macierewicz.
"Gdyby zrezygnowali i nie zdecydowali się stawiać czoła (...), tezy komisji ministra Jerzego Millera zostaną odczytane przez lektora. Zostaną przedstawione tak czy inaczej, by opinia publiczna mogła się z nimi zapoznać" - podkreślił poseł PiS.
Przewodniczący rządowej komisji, Maciej Lasek jak dotąd konsekwentnie odmawia udziału. - Debata publiczna nie jest sposobem na badanie wypadku lotniczego. Tak się bada wypadki, jak zbadaliśmy to my. W sposób odseparowany zarówno od polityki, jak i nacisków społecznych – tak Lasek tłumaczył w rozmowie z Niezalezna.pl unikanie debaty z naukowcami.
- Zaloguj się, by odpowiadać
56 komentarzy
1. przed konferencją
Skandal - to słowo najczęściej pojawiało się w wypowiedziach polityków zaproszonych do programu Moniki Olejnik. - Robienie sobie kpin i beki, że się wkręciło Kraśkę w sprawie, w której chodzi o śmierć 96 wybitnych Polaków, w tym polskiego prezydenta, jest rzeczą skandaliczną - stwierdził Jacek Kurski. Polityk Solidarnej Polski przypomniał też przeszłość prof. Rońdy.
Były szef SKW bierze na szefa swojego komitetu naukowego faceta, który był korespondentem urbanowskiego "Nie", był działaczem PZPR swojej uczelni, był doradcą Millera. Nie wie, kto to jest? - oburzał się Kurski. Zacytował też jeden z artykułów Jacka Rońdy opublikowanych w "Nie", w którym wulgarnie opisywał polską prawicę i jej polityczne korzenie, wspominając m.in. o "biciu konia na widok kobyły Piłsudskiego". - Macierewicz zatrudnia faceta, który w ordynarny sposób pluł na prawicę i na marszałka - podsumował Kurski.
"To Stalingrad Prawa i Sprawiedliwości"
Politycy przyznają, że kłamstwo prof. Rońdy negatywnie odbija się nie tylko na pozycji zespołu Macierewicza, ale całego Prawa i Sprawiedliwości. - Gdyby ktoś z kierownictwa partii kazał mu pokazać ten dokument i gdyby później sprostował sprawę Adam Hofman czy prezes Kaczyński, to dodałoby PiS wiarygodności - stwierdził Stanisław Żelichowski z PSL.
- Sytuacja z Rońdą to jest punkt zwrotny. To jest tak jak Stalingrad - teraz będzie odwrót. Wszystkie słabości PiS zostały obnażone. Mieliśmy tyle absurdów, że już wystarczy - podsumował Wojciech Olejniczak z SLD.
"Kaczyński powinien zdymisjonować Macierewicza z funkcji szefa zespołu"
Jacek Protasiewicz poszedł jeszcze dalej. Poseł PO przyznał, że czuje się osobiście oszukany, bo w maju, kiedy Rońda "blefował" w rozmowie z Kraśką, on popierał wyświetlanie w telewizji dwóch filmów o Smoleńsku. Teraz polityk domaga się dymisji szefa zespołu parlamentarnego.
- Żądam od Jarosława Kaczyńskiego, żeby doprowadził do dymisji Antoniego Macierewicza z funkcji szefa zespołu parlamentarnego. On musi wziąć odpowiedzialność za te kłamstwa, które są wpuszczane w opinię publiczną - powiedział Protasiewicz. - Ktoś powinien wziąć odpowiedzialność za Macierewicza i jego oszukańczych ekspertów - stwierdził, odwołując swoje poparcie dla debaty z ludźmi Macierewicza. - Nie spodziewałem się, że ktoś może przyjść po to, żeby kłamać. Mówić, że jest ekspertem, mieć tytuł profesorski i kłamać - tłumaczył poseł Protasiewicz.
- Kiedy po wakacjach rozmawialiśmy o tym, czy zrobić konferencję pana profesora Kleibera, uważałem, że warto pozwolić środowisku naukowemu wziąć udział w wyjaśnianiu tej katastrofy. Ale jednak nie warto, bo po drugiej stronie są albo ludzie niekompetentni, albo kłamcy - dodał. Jacek Protasiewicz poparł tym samym profesora Kleibera, który po informacji o kłamstwach profesora Rońdy odwołał planowaną debatę naukową na temat katastrofy smoleńskiej, w czasie której dyskutować mieli eksperci Macieja Laska i Antoniego Macierewicza.
Więcej w Radiu Zet
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14810531,Kurski__Byly_sz...
TVN24
Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski ocenił, że "blef" prof. Rońdy przekreślił całą
dotychczasową pracę zespołu Macierewicza, która jednak była do tej pory
odpowiedzią na to, czego nie zrobił rząd. - Przekreślił i od strony
merytorycznej i politycznej. (...) Taki błąd wpływa na postrzeganie
pracy całego zespołu i wszystkich jego ekspertów - zwrócił uwagę
europoseł.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Katastrofa: Wreszcie
Katastrofa: Wreszcie udowodnione to, co od 3 lat było dla nas oczywiste!
http://fronda.gliwice.pl/news.php5?id=839
Przyczyną katastrofy był wybuch w powietrzu - zgodzili się eksperci z
kraju i zagranicy. Kto widział zdjęcie satelitarne ze szczątkami
samolotu, opublikowane kilka dni po katastrofie wiedział, że był wybuch w
powietrzu. I nie zmieniły tego 3 lata kłamstw, dezinformacji i
ośmieszania ludzi prawych, praktykowane przez rząd, media, Rosję, służby
jawne, tajne i dwupłciowe.
Teraz należy wskazać winnych - oraz surowo i wzorcowo ich ukarać. To
nasza społeczna rola wywrzeć nacisk, aby nie było żadnej taryfy ulgowej w
stosunku do winnych chociażby zaniedbań. Warto tu wskazać, że mechanik
samochodowy, który nie dokręcił koła, powodując z niedbalstwa wypadek
śmiertelny - idzie siedzieć na kilka lat. W przypadku katastrofy
szefowie służb, które zupełnie nie chroniły prezydenta (w tym ówczesny
koordynator służb Donald Tusk) otrzymali awanse i odznaczenia. Trzeba
ten błąd naprawić.
Opisywaliśmy od 3 lat kluczowe wydarzenia związane z Katastrofą - teraz publikujemy komunikat komisji sejmowej:
W ciągu ubiegłych 38 miesięcy wokół ZP uformowała się grupa ekspertów
badających tragedię Smoleńską, w skład której wchodzi kilkudziesięciu
specjalistów z różnych dziedzin. Są wśród nich naukowcy specjalizujący
się w naukach ścisłych i prawnych, inżynierowie badający wielkie
katastrofy lotnicze, piloci, kontrolerzy lotu, lekarze sądowi oraz
specjaliści od służb specjalnych.
Zespół zebrał olbrzymi materiał dowodowy bazujący m.in. na:
1.zapisach systemów FMS i TAWS,
2.odczycie czarnej skrzynki dokonanym przez IES,
3.odczycie skrzynek parametrów lotu,
4.odczycie rozmów kontrolerów wieży w Smoleńsku,
5.badaniach pirotechnicznych części samolotu i ubrań ofiar,
6.analizie zdjęć satelitarnych,
7.analizie protokołów oględzin miejsca katastrofy i sekcji zwłok ofiar,
8.rekonstrukcji zniszczeń samolotu dokonanej w oparciu o dokumentację fotograficzną,
9.analizie relacji ponad stu świadków katastrofy.
Zespół ekspertów opracował wstępną hipotezę, która sformułowana została następująco:
Przyczyną katastrofy samolotu Tu-154M lecącego z Warszawy do Smoleńska w
dniu 10 kwietnia 2010 r. był łańcuch wydarzeń zapoczątkowanych
polsko-rosyjskimi rozmowami międzyrządowymi i niewłaściwą organizacją
wizyty Prezydenta RP, przejęciem naprowadzania samolotu przez ośrodek
decyzyjny w Moskwie z pominięciem kontroli lotów lotniska
Smoleńsk-Siewierny, uniemożliwieniem zamknięcia lotniska i odesłania
TU-154 na lotnisko zapasowe oraz doprowadzeniem do przekazywania
polskiej załodze fałszywych informacji i komend. O kastrofie przesądziła eksplozja niszcząca samolot w momencie jego odejścia na drugi krąg.
Załoga samolotu pod dowództwem kpt. Arkadiusza Protasiuka starała się
wykonywać lot z zachowaniem poziomu bezpieczeństwa niezbędnego w warunkach,
w jakich się znalazła. Lot został przerwany nagłą awarią samolotu, w
tym zniszczeniem części lewego skrzydła, utratą zasilania elektrycznego w
powietrzu i eksplozją w kadłubie z przyczyn do tej pory nieustalonych.
Tu 154M był pilotowany przez doświadczonego pilota, czego dowodem jest
jego ogólny nalot na samolocie Tu-154M, wykształcenie, staż pracy,
funkcje służbowe, znajomość języka rosyjskiego, uczestnictwo w
delegacjach do zakładów remontujących polskie tupolewy oraz ogólne
doświadczenie lotnicze. W toku dotychczasowych badań
Zespół stwierdził, iż w 36. splt kpt A. Protasiuk był najlepszym
specjalistą od wykorzystania automatycznych funkcji samolotu Tu-154M.
Załoga, która zginęła w Smoleńsku, wcześniej w tym samym składzie
wykonywała bardzo trudny lot z Haiti bez działającego autopilota i po
samodzielnej naprawie niektórych podzespołów. Za ten wyczyn została odznaczona.
10 kwietnia 2010 r. załoga kpt. A. Protasiuka wykonywała zniżanie
samolotu do wysokości decyzyjnej, by przystąpić do lądowania lub do
odejścia na drugi krąg. Komenda odejścia została przez kapitana
Protasiuka podana a załoga przygotowana na 9 minut przed podejściem do
wysokości decyzji. Kapitan zdecydował się na odejście na drugi krąg i
wydał stosowną komendę, co świadczy o dobrej ocenie sytuacji w
odniesieniu do możliwości lądowania.
W raporcie KBWL LP brak
jest wiarygodnego wyjaśnienia, dlaczego mimo komendy odejścia na drugi
krąg samolot zniżał się tak, że manewr ten został wykonany dopiero w
ostatniej chwili. Do tragedii doszło w momencie nabierania
wysokości i odchodzenia na drugi krąg. Ostateczną przyczyną katastrofy,
jak wynika z badanego materiału, było zniszczenie samolotu przez
eksplozję w powietrzu.
ZP stwierdza, że badanie
przyczyn i przebiegu katastrofy w żadnym wypadku nie może ograniczyć się
jedynie do analizy samego momentu katastrofy.
Konieczne jest przeprowadzenie sekcji zwłok i uwzględnienie badań położenia ciał na terenie katastrofy.
Niezbędne jest przeprowadzenie w Polsce badania wraku, czarnych
skrzynek i wyposażenia samolotu przetrzymywanego w Rosji oraz
udostępnienie pełnej dokumentacji i materiałów z których korzystała
komisja Millera.
Niezbędne jest dokładne przeanalizowanie przyczyn organizacyjnych i technicznych, w tym przygotowania floty przeznaczonej dla najważniejszych osób w państwie, remontu TU-154 w Samarze, działania służb specjalnych.
Rzetelne wyjaśnienie przebiegu i przyczyn katastrofy jest niezbędne dla uniknięcia podobnych tragedii w przyszłości.
W
tym celu konieczne jest ponowne powołanie Komisji Badania Wypadków
Lotniczych Lotnictwa Państwowego oraz zwrócenie się do sojuszników
Rzeczypospolitej Polskiej o pomoc informacyjną i techniczną.
Dopiero takie kompleksowe analizy pozwolą na pełną i wiarygodną ocenę
przyczyn katastrofy i odpowiedzialnych osób i instytucji.
Antoni Macierewicz
Przewodniczący Zespołu Parlamentarnego
Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy
Tu-154 M z 10 kwietnia 2010 r.
Marek Waniewski na podst. niezalezna.pl
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Tadeusz Cymanski
z Solidarnej Polski ocenil, ze "blef" prof. Rondy przekreslil cala dotychczasowa prace zespolu Macierewicza".
A moze ocenic Cymanski, co jest w stanie, w jego oczach, przekreslic wyniki dzialan komisji Millera? Czy w ogole jest taka mozliwosc?
4. ad 3
PS Przypominam wypowiedź byłego prezydenta FR obecnie premiera: "Mam nadzieję, że polskim politykom wystarczy rozumu i woli, by przyjąć stosowne wnioski (MAK), bez jakichkolwiek zbytecznych komentarzy".
Oceny Cymańskiego, i setki innych zatroskanych "przekreśleniem dotychczasowego
dorobku" mają wagę muszą lub najwyżej piórkową.
PS Spokojny wywiad z mec. Wasserman na wPolityce.
basket
5. Czerska i Wiertnicza całą niedzielę nad tym pracują
22
Kto
tańczy na grobach, a komu puszczają nerwy, czyli ostre smoleńskie
starcie w telewizyjnym studiu w przeddzień naukowej debaty
"Jaki jest problem by znaleźć 100 ludzi, którzy nie wiadomo skąd i
od kogo dostali tytuł profesora i chcą się tak samo zbłaźnić jak
Macierewicz" - taką linię ataku na ekspertów zespołu Macierewicza obrał
poseł Adam Szejnfeld.
Za wpadkę ze Skypem odpowiada Sejm? PiS wprowadza w błąd
Zespół
Macierewicz to "zespół hobbystycznym posłów, którzy zajmują się jakąś
sprawą" - uważa Tomasz Nałęcz. Adam Hofman twierdzi, że zespół jest
równy komisji sejmowej.
Kłótnia na antenie TVP Info. "Ile Pan może mówić bzdury!"
Józef
Oleksy jest wzburzony, a Ryszard Czarnecki proponuje walerianę - taki
jest finał kłótni polityków w TVP Info. W słownym starciu uczestniczą i
inni goście.
"Żądam
od Jarosława Kaczyńskiego, żeby doprowadził do dymisji Macierewicza z
funkcji szefa zespołu parlamentarnego. On musi wziąć odpowiedzialność za
kłamstwa" - apeluje do prezesa PiS.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Czerska i Wiertnicza na wyścigi
Przed nami dwa dni "festiwalu smoleńskiego". Wielka konferencja, premiera filmu o "ekspertach"
Przez
dwa dni "niezależni badacze" będą w Warszawie dyskutować na temat
przyczyn katastrofy z 10.04.2010 roku i przedstawiać swoje referaty. To
wszystko podczas II Konferencji Smoleńskiej.
Warszawie dyskutować na temat przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010
roku i przedstawiać swoje referaty. To wszystko podczas II Konferencji
Smoleńskiej, która rusza w poniedziałek. Wydarzenie zbiega się z
premierą kolejnego filmu Marii Dłużewskiej (nakręciła m.in. film
"Mgła"). Tym razem dokumentalistka przedstawia sylwetki ekspertów z
zespołu Antoniego Macierewicza. Jak przyznała w rozmowie z serwisem
wPolityce.pl, zajęła się produkcją, ponieważ "uległa zachwytowi ludźmi
nauki".
Jutro rozpoczyna się dwudniowa II Konferencja Smoleńska. Ze strony promującej wydarzenie dowiadujemy się, że odbędzie się ona w Warszawie
(nie został jednak podany dokładny adres) i wezmą w niej udział
międzynarodowi eksperci zainteresowani wyjaśnieniem przyczyn katastrofy z
10 kwietnia 2010 roku.
Koszt uczestnictwa w konferencji: 400 zł. W I Konferencji Smoleńskiej,
która odbyła się 22 października ubiegłego roku w Warszawie, wzięło
udział 220 osób."
---------------------------------------------
Bronisław Wildstein sprawdza kompetencje ekspertów
badających przyczyny katastrofy smoleńskiej. Zespół ekspertów Antoniego
Macierewicza grupuje uznanych fachowców. To zaś, że członkowie
prorządowej ekipy Macieja Laska mogą funkcjonować jako „zespół naukowy”,
zawdzięczają tylko wsparciu mediów głównego nurtu, które w sprawie
smoleńskiej odrzuciły już jakiekolwiek pozory – zauważa. I podkreśla
kompetencje członków zespołu Macierewicza, w którym znaleźli się
profesor Wiesław Binienda, dziekan Wydziału Inżynierii Cywilnej na
Uniwersytecie Akron, specjalista od wytrzymałości materiałów
kompozytowych, profesor Jacek Rońda zajmujący się termodynamiką
wybuchów, dr Wacław Berczyński, konstruktor kadłubów i skrzydeł
samolotów, czy dr Grzegorz Szuladziński, pracownik kilku uczelni
wyższych Azji i Pacyfiku, specjalista od wybuchów. Ich prace nadzoruje i
koordynuje dr inż. Bogdan Gajewski, który pracuje w kanadyjskiej
agencji certyfikacji lotnictwa i badał wiele katastrof dużych samolotów
pasażerskich. Jakie są kompetencje członków zespołu dr. Macieja Laska
powołanego przez premiera – o tym na łamach najnowszego wydania „Do
Rzeczy”.
http://dorzeczy.pl/nr-39-jak-hartuje-sie-sojusz/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. kublikacje Czerskiej
Macierewicz zorganizuje swoją "konferencję smoleńską". Bez dziennikarzy - Agnieszka Kublik
Poseł PiS Antoni Macierewicz zorganizuje swoją "drugą konferencję smoleńską". Potrwa dwa dni. Organizatorzy nie ujawniają miejsca - wiadomo tylko, że będzie w Warszawie. Nie przewidują też obecności dziennikarzy. Wystąpią skupieni wokół Macierewicza uczeni.
To reakcja na piątkową decyzję prezesa PAN prof. Michała Kleibera, który na razie zrezygnował z pomysłu organizowania ekspercko-naukowej konferencji poświęconej wyjaśnianiu przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 r. Powód: brak poparcia polityków i mediów oraz wzburzone emocje "smoleńskie".
Tymczasem poseł PiS Antoni Macierewicz zorganizował swoją "drugą konferencję smoleńską". Potrwa dwa dni. Organizatorzy nie ujawniają miejsca - wiadomo tylko, że będzie w Warszawie. Nie przewidują też obecności dziennikarzy. Wystąpią skupieni wokół Macierewicza uczeni. Z tytułów referatów zamieszczonych w programie wynika, że będą podważać ustalenia państwowej komisji Jerzego Millera i dowodzić, że jeszcze nad ziemią na pokładzie tupolewa doszło do eksplozji. Prof. Jan Obrębski (Politechnika Warszawska), ekspert zespołu Macierewicza, wygłosi odczyt pt. "Wybuch na Tu-154 nr 101 - następne pytania i wnioski".
W ostatniej chwili z konferencji wycofał się jej naukowy przewodniczący prof. Jacek Rońda z AGH. Kilka dni wcześniej przyznał publicznie, że w studiu TVP 1 kłamał, gdy pokazywał rzekomy rosyjski dokument, iż piloci tupolewa nigdy nie zeszli poniżej 100 m (w rzeczywistości zeszli, dlatego skrzydło ścięło brzozę na wysokości kilku metrów). Rektor AGH prof. Tadeusz Słomka i uczelniany rzecznik dyscyplinarny skierowali sprawę do komisji etyki. Zajmie się ona profesorem w tym tygodniu.
Zapytaliśmy prof. Kleibera, jak to jest, że Macierewicz ma za sobą grupę uczonych gotowych go wspierać i bronić jego smoleńskich hipotez zamachowych, a Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych - nie.
Prof. Kleiber: - Nauka jest poważną sprawą. Nie jestem zwolennikiem prowadzenia badań na ochotnika, bez dostępu do danych i bez gruntownego przygotowania zespołu badawczego. Odstępstwo od tych zasad zawsze spotka się z krytyką. I z taką krytyką spotykają się uczeni współpracujący z zespołem posła Macierewicza.
Prof. Kleiber podkreśla, że tylko zawiesza realizację swojego planu do czasu, aż opadną "smoleńskie" emocje. - Żałujemy, że prezes PAN zawiesił swój pomysł - mówi "Gazecie" Maciej Lasek. - Uważamy, że istnieje potrzeba, by świat nauki wsparł badania wypadków lotniczych. Dlatego rozważamy zebranie lotniczych ekspertów na innej konferencji naukowej.
Miałaby to być debata nie tylko na temat jednej katastrofy, ale generalnie zaangażowania nauki w badanie problemu bezpieczeństwa lotów, a konkretnie na temat tego, jak nauka może pomóc w ustalaniu przyczyn katastrof - bo to pierwszy krok do zwiększenia bezpieczeństwa w powietrzu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
A było już tak dobrze.
Prawo i Sprawiedliwość ma śmiertelnych wrogów i musi wystrzegać się tych , którzy przynoszą zatrute dary
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. Juz na wstępie....
Już na wstępie zaznaczono niezależność konferencji:
Nie mamy łączników z zespołem parlamentarnym. Sami ją zorganizowaliśmy
- mówił prowadzący obrady prof. Grzegorz Jemielita z Politechniki Warszawskiej.
Prof. Piotr Witakowski – przewodniczący komitetu naukowego Konferencji opowiadając, jak doszło do jej zorganizowania, powiedział:
Wpajano nam do głów, że samolot uległ zniszczeniu na skutek zgniecenia, natomiast każdy, kto ma elementarne pojęcie, widzi, że kadłub jest rozerwany.
Wspomniał też o względach etycznych ważnych dla każdego naukowca:
Dochodzenie do prawdy jest przedmiotem każdego ślubowania doktorskiego. Czujemy się zobowiązani, by tej prawdy dociekać i ją przekazać.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/65187-ii-konferencja-smolenska-wyklady-an...
basket
10. Trwa II Konferencja Smoleńska
4 sesje a w nich łącznie 20 referatów – tak przedstawia się pierwszy dzień II Konferencji Smoleńskiej. Spotkanie rozpoczęło się w Warszawie tuż po godz. 09.00.
Dwudniowa debata poświęcona jest mechanizmowi zniszczenia oraz analizie mechanizmu lotu i okoliczności towarzyszących katastrofie smoleńskiej.
Piotr Witakowski z Akademii Górniczo – Hutniczej akcentował w referacie wprowadzającym, że dla wszystkich angażujących się w konferencję najbardziej bulwersujący jest oficjalny przekaz dotyczący zniszczenia TU-154M.
- W oficjalnym przekazie cały czas wpajano nam do głów, że samolot uległ zniszczeniu na skutek zgniecenia. Natomiast każdy, kto ma minimalne wykształcenie techniczne, widzi, że kadłub jest po prostu rozerwany. Środowisko jest zbulwersowane niespójnością rzeczywistości i postanowiło jednak coś w tej materii zrobić, ponieważ poczuwa się do tego, co jest przedmiotem każdego ślubowania doktorskiego, czyli do dochodzenia prawdy. W tej akurat dziedzinie, w której każdy się kształcił i przyjął takie ślubowanie czujemy się zobowiązani, żeby dociekać prawdy i ją przekazać – powiedział Piotr Witakowski.
Co więcej naukowiec podkreślał, że istnieje bardzo wiele dowodów, które mogą podlegać badaniom niezależnie od tego, że wrak samolotu jest na razie niedostępny dla naukowców.
- W związku z tym, że nie jest to zagadnienie związane tylko z jedną dziedziną nauki – a jak widzimy – wyróżnionych zostało 12 grup dyscyplin i w każdej z nich jest mnóstwo rzeczy do zrobienia. Przykładowo w ramach geodezji – trzeba sporządzić inwentaryzację geodezyjną wrakowiska, bo po 3 latach w dalszym ciągu jej nie ma. W dalszym ciągu nie znamy geometrii rozłożenia wszystkich tych szczątków i ich postaci. To rzecz zdumiewająca, ponieważ przy najprostszym wypadku drogowym pierwszą rzeczą, którą się robi jest sporządzenie planu miejsca wypadku, sporządzenie dokumentacji, pokazującej wszystkie wymiary. Do tej pory tego nie ma, to nas czeka – zaznacza naukowiec.
Piotr Witakowski akcentował, że Konferencja Smoleńska nie ma żadnego związku z innymi ciałami badającymi tę tragedię i jest całkowicie niezależna.
http://www.radiomaryja.pl/informacje/trwa-ii-konferencja-smolenska/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. kublikacja Czerskiej
09:38 Michał Wilgocki
Trwa tajemnicza "druga konferencja smoleńska". Zebrali się eksperci Macierewicza
W poniedziałek rano rozpoczęła się "druga konferencja smoleńska" ekspertów Antoniego Macierewicza. Bez udziału dziennikarzy. Przez dwa dni uczestnicy mają podważać ustalenia raportu komisji Jerzego Millera, który wyjaśniał przyczyny katastrofy smoleńskiej. - Będziemy organizować tyle konferencji, aż w końcu katastrofa zostanie wyjaśniona - zapowiedział prof. Piotr Witakowski z Akademii Górniczo-Hutniczej
"II konferencja smoleńska" potrwa dwa dni. Jest okryta tajemnicą - nie napisano, gdzie została zorganizowana (poza tym, że w Warszawie). Nie zaproszono na nią dziennikarzy.
Transmisję można oglądać tylko w internecie. Wśród zaplanowanych na poniedziałek paneli jest m.in.: analiza wrakowiska TU-154, dyskusja o aspektach wytrzymałościowych i zagadnienia związane z trajektorią lotu. Na konferencji nie ma ekspertów z rządowego zespołu Macieja Laska, który tłumaczy ustalenia komisji Jerzego Millera.
Otwierający konferencję prof. Grzegorz Jemielita z Politechniki Warszawskiej powitał gości i poprosił o minutę ciszy. - To nie konferencja zespołu parlamentarnego. Jesteśmy autonomiczni - zapewniał profesor.
Prof. Piotr Witakowski z Akademii Górniczo-Hutniczej mówił w referacie otwierającym: - Wbijano nam do głów, że samolot uległ zgnieceniu, a każdy, kto ma wykształcenie techniczne widzi, że kadłub jest rozerwany. Dlatego zaczęliśmy działania, określane jako śledztwo akademickie. Nie mają one żadnego związku z działalnością zespołu parlamentarnego i zespołu Macieja Laska. Poczuwamy się do obowiązku wynikającego ze ślubowania doktorskiego. Obowiązku dochodzenia do prawdy - mówił prof. Witakowski.
"Samolot wybuchł i rozpadł się w powietrzu"
Prof. Jerzy Stefan Wiśniowski z Wojskowego Centrum Geograficznego przekonywał, że w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej pomogłaby "analiza geoprzestrzenną zobrazowań satelitarnych" terenu katastrofy z kwietnia 2010 roku. Skąd wziąć te zobrazowania?
- O ile wiem, że istnieją tzw. satelity szpiegowskie albo wojskowe - mówił prof. Wiśniowski, który zaznaczył, że o obraz z nich powinny się jednak upomnieć władze.
Podczas referatu prof. Piotra Witakowskiego padło porównanie tezy o błędzie pilotów tupolewa do "kłamstwa oświęcimskiego".
- Według śledztwa naukowego i praw fizyki, taki przebieg wydarzeń, jaki został opisany w raporcie MAK i komisji Millera nie mógł mieć miejsca - przekonywał prof. Witakowski. I wyliczał, że jeżeli samolot rozbija się przy uderzeniu w ziemię, a nie w powietrzu to w ziemi musi pojawić się krater. Z kolei lewe skrzydło tupolewa jest jego zdaniem przecięte w taki sposób, że ktoś musiał to zrobić "jakąś piłą" albo ładunkiem wybuchowym. Prof. Witakowski powiedział również, że szczątki samolotu w brzozie "zostały tam umieszczone".
O tym, że samolot wybuchł w powietrzu, a przyczyną katastrofy była "eksplozja, albo szereg eksplozji" mówił także prof. Andrzej Ziółkowski z Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN. Jego zdaniem świadczy o tym m.in. stan zwłok, szczątki samolotu na dachach budowli a także fakt, że kadłub samolotu był rozerwany.
Prof. Ziółkowski mówił także o charakterystycznych "płatkach", czyli zagięciach, które powstają wskutek eksplozji. Jego zdaniem, ślady na jednym ze skrzydeł świadczą o tym, że zostało one "odstrzelone".
Eksperci Macierewicza - przetworzone zdjęcie i kłamstwo
Eksperci, pracujący dla parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, na czele którego stoi Antoni Macierewicz, nie mają ostatnio dobrego okresu.
Najpierw w ujawnionych we wrześniu przez prokuraturę zeznaniach ekspertów znalazły się zaskakujące wypowiedzi: "Sklejałem modele samolotów". "Widziałem wybuch w szopie". "Latając samolotami, oglądam skrzydła". - Żaden nie przekazał materiałów i danych, które stanowiły podstawę do prezentowanych wcześniej wniosków - mówił "Gazecie Wyborczej" rzecznik prokuratury kpt. Marcin Maksjan. Przesłuchiwanymi ekspertami najprawdopodobniej byli profesorowie: Wiesław Binienda Jan Obrębski i Jacek Rońda.
W październiku zespół Macieja Laska ujawnił, że jedno ze zdjęć, wykorzystywanych w prezentacji prof. Biniendy nie pochodzi z raportu MAK, ale ze zbiorów rosyjskiego blogera, który nie ukrywał, że przerobił je w programie graficznym, bo jest zwolennikiem tezy o zamachu. Prof. Binienda uzasadniał m.in. ta fotografią swoje hipotezy.
A w ubiegłym tygodniu prof. Jacek Rońda przyznał w Telewizji Trwam, że kiedy w kwietniu w TVP mówił o tym, że piloci tupolewa nie zeszli poniżej 100 metrów to "blefował". Natomiast w tajemniczym rosyjskim dokumencie, na który się wtedy powoływał, nie ma na ten temat żadnych informacji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. II Konferencja Smoleńska.
II
Konferencja Smoleńska. Wykłady, analizy, prezentacje. "Będziemy nasze
badania prowadzić, aż do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej
katastrofy." NASZA RELACJA
"Dochodzenie do prawdy jest przedmiotem każdego ślubowania
doktorskiego. Czujemy się zobowiązani, by tej prawdy dociekać i ją
przekazać."
Prof. Chris Cieszewski: smoleńska brzoza była złamana już 5 kwietnia! Przełomowa analiza zdjęć satelitarnych ze Smoleńska
"Nie ma żadnych wątpliwości, że to drzewo zostało złamane przed 5
kwietnia. To jest fakt i nie podlega dyskusji. To wynika z analizy zdjęć
wykonanych dokładnie w miejscu rośnięcia brzozy".
Wskazał, że zespół postawił sobie zadanie zlokalizowania brzozy, która miała spowodować katastrofę smoleńską. Dzięki żmudnym i skrupulatnym pracom udało się zlokalizować w sposób bardzo dokładny miejsce, w którym rosła brzoza.
Okazuje się, że drzewo, o którym mówią oficjalne raporty, została złamana wcześniej!
Prof. Cieszewski opisał prace dotyczące poszukiwań drzewa.
Wskazał najpierw jednak na zeszłoroczne prace, które przedstawił na I Konferencji Smoleńskiej. Wskazał w nich, że brzoza na zdjęciach wyglądała jak drzewo ścięte znacznie wcześniej niż 10 kwietnia. Jako dowód pokazał fotografię świeżo ściętej brzozy, na której widać było bardzo dużo soków.
Natomiast brzoza w Smoleńsku nie dała żadnych soków, jest zupełnie sucha. To wskazuje, że drzewo zostało zniszczone długo przed tragedią
- wskazywał naukowiec.
Dodał, że na fotografiach widać również, że gałązki będące obok miejsca zniszczenia brzozy nie są zniszczone. Zauważył, że to nie jest możliwe, by tak wyglądały, gdyby w drzewo uderzył tupolew. Zdaniem prof. Cieszewskiego wyrwanie sęków z brzozy także świadczy, że nie ma mowy o zderzeniu z samolotem, ponieważ w czasie zderzenia kontakt skrzydła z drzewem musiałby mieć kilka nanosekund. Dodał, że przy takim kontakcie sęki zostałyby ucięte jak nożem, a nie wyrwane.
Najciekawsze były jednak prace zespołu Cieszewskiego dotyczące konkretnej brzozy rosnącej w Smoleńsku. Profesor wskazał, że trzeba było ustalić dokładną lokalizację konkretnej brzozy. Mówił o znaczących różnicach w lokalizacji, podawanej przez oficjalne czynniki Rosji i Polski. Dodał, że przy obliczeniach dot. brzozy popełniono ogromne błędy. Jedynie odległość kikuta brzozy, która została złamana, do rogu szopy na działce Rosjanina Nikołaja Bodina, była dobrze obliczona.
Chris Cieszewski wskazał jednak, że dzięki żmudnej pracy udało się ustalić dokładną lokalizację drzewa, które miało spowodować tragedię smoleńską. Pokazał zdjęcia z 11 i 12 kwietnia, które pokazują złamaną brzozę. Z kolei 26 stycznia drzewo stoi całe.
Tu jest zgoda wszystkich
- tłumaczył wskazując na fotografie.
Dodał jednak, że już kolejne zdjęcie wywoła zapewne sprzeciw. Okazuje się bowiem, że brzoza już 5 kwietnia była złamana!
Drzewo zostało złamane dzień, może dwa wcześniej, ponieważ złamana część jest tuż pod miejscem złamania. Mamy drzewo złamane zaledwie trochę wcześniej. Na zdjęciu widać soki drzewa. Dalej na kolejnych fotografiach widać, że część złamana osuwa się, jest coraz niżej w kolejnych dniach
- mówi.
Przechodząc do konkluzji, Chris Cieszewski wskazał, że drzewo, które miało spowodować tragedię smoleńską, już 5 kwietnia było złamane, co oznacza, że zostało uszkodzone wcześniej.
To jest fakt i nie podlega dyskusji. To wynika z analizy zdjęć wykonanych dokładnie w miejscu rośnięcia brzozy. Stworzenie sytuacji, w której ten sygnał satelity mógł zostać zakłócony, jest niemożliwe
- dodał naukowiec.
Teraz nie ma żadnych wątpliwości, że to drzewo zostało złamane przed 5 kwietnia
- skwitował.
Na koniec wskazał, że również te materiały i wnioski można weryfikować przy użyciu dostępnych materiałów satelitarnych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. manipulacje GŁOWACKIEGO ŻENUJĄCE
II Konferencja Smoleńska: Należy jak najszybciej sprowadzić pozostałości wraku Tu-154 do Polski
ozpoczęła się dwudniowa II Konferencja
Smoleńska, w której udział biorą przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy
i naukowcy. Wśród uczestników znalazł się m.in. Antoni Macierewicz i
Piotr Gliński. Uczestnicy konferencji podkreślają rolę sprowadzenia
wraku Tu-154 do Polski oraz
- Cel konferencji jest rozszerzony. W dalszym ciągu
nie stawiamy sobie za cel wyjaśnienia wszystkich okoliczności, ale
chcemy żeby konferencja była forum prezentacji badań i dorobku
poszczególnych osób i zespołów od czasu I Konferencji Smoleńskiej -
stwierdził prof. Witakowski - jeden z naukowców biorących udział w
konferencji - Na podstawie aneksów do Konwencji Chicagowskiej można
stwierdzić, że podstawowym elementem badania jest ustalenie, czy rozpad
statku nastąpił na ziemi czy w powietrzu - kontynuował Witakowski.W pierwszej kolejności należy jak najszybciej sprowadzić pozostałości
wraku samolotu Tu-154 do Polski - powiedział z kolei dr Ziółkowski.
Z kolei dr Wiśniowski z z Wojskowego Centrum Geograficznego wskazał
na niezebranie wszystkich materiałów dowodowych w sprawie katastrofy: -
Jako były oficer wiem, że istnieją tzw. satelity szpiegowskie/wojskowe.
Żeby otrzymać zobrazowania z takich satelitów musi być oficjalne
wystąpienie władz. Nic takiego nie miało miejsca - powiedział Wiśniowski
Startuje
Konferencja Smoleńska 2013. "Blef" prof. Rońdy postawił naukowców w
kłopotliwej sytuacji
"Wybuch na Tu-154 nr 101 - następne pytania i wnioski" - to tytuł
referatu prof. Jana Obrębskiego. "Jak brzmi uderzenie samolotu w brzozę"
- takie wystąpienie wygłosi prof. Anna Gruszczyńska-Ziółkowska.
Startuje Konferencja Smoleńska 2013.
"Analizę
materiałów źródłowych dostępnych w raportach MAK, KBWL LP i
ekspertyzachATM, UA SC" przedstawi prof. Kazimierz Nowaczyk. Będą też
referaty Małgorzaty Wassermann i Grzegorza Szuladzińskiego. Wystąpić
mają również prof. Piotr Gliński, Karol Karski i sławny w ostatnich
dniach prof. Jacek Rońda.
To tylko wyimki z bardzo obszernego programu dwudniowej Konferencji
Smoleńskiej 2013, która odbywa się w Sejmie w poniedziałek i we wtorek.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. kublikacje Czerskiej
To nie jest konferencja zespołu sejmowego.
Nie mamy łączników z zespołem parlamentarnym, to my sami
zorganizowaliśmy tę konferencję - mówi we wstępie Grzegorz Jemielita z
Politechniki Warszawskiej.
Grzegorz Jemielita, Fot. konferencjasmolenska.pl
Pierwszy referat (a ma być
ich 20, dziś konferencja ma trwać do 19.00!) wygłasza dr hab. inż. Piotr
Witakowski z katedry Geomechaniki, Budownictwa i Geotechniki
krakowskiej AGH. Również podkreśla, że ani sejmowy zespół Macierewicza,
ani zespół Macieja Laska, nie miały nic wspólnego z organizacją
konferencji. Mówi o indywidualnych decyzjach naukowców, prowadzących
badania katastrofy.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Rozpoczyna się I sesja konferencji - referaty
techniczne. Na mównicy dr Jerzy Stefan Wiśniowski z Wojskowego Centrum
Geograficznego. Temat referatu - Geoprzestrzenna inwentaryzacja i
teledetekcyjna analiza terenu katastrofy smoleńskiej.
Witakowski mówi o bazach
katastrof lotniczych. Pokazuje na ekranie zdjęcie z zapisu z jednej z
baz - z interpretacją katastrofy pochodzącą jeszcze z raportu MAK. -
Widzimy, jak kłamstwo, raz umieszczone w takiej bazie, zagnieżdża się -
mówi.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Witakowski mówi o dwóch typach katastrof lotniczych, ilustrując je grafiką:
Naukowiec mówi też o
różnych typach zniszczeń w zależności do przyczyn wypadku. Mówi m.in. o
różnych sposobach zniszczenia konstrukcji powłokowej, które to
zagadnienie ilustruje takim oto zdjęciem...
Fot. konferencjasmolenska.pl
Fot. konferencjasmolenska.pl
W
swoim wystąpieniu prof. Witakowski pytał m.in. jak końcówka lewego
skrzydła tupolewa mogła zostać tak precyzyjnie odcięta. I stwierdził, że
mogło to m.in. nastąpić za pomocą paska detonacyjnego.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Witakowski dzieli katastrofę na 5 etapów i twierdzi, że MAK i komisja Millera nie przeanalizowały trzech z nich.
Kolej
na Andrzeja Ziółkowskiego z Instytutu Podstawowych Problemów Techniki
PAN. Będzie mówił o badaniach eksperckich metalowych elementów wraku
samolotu - dokonanych przez samego siebie.
Fot. konferencjasmolenska.pl
W
swoim wystąpieniu prof. Witakowski pytał m.in. jak końcówka lewego
skrzydła tupolewa mogła zostać tak precyzyjnie odcięta. I stwierdził, że
mogło to m.in. nastąpić za pomocą paska detonacyjnego.
Techniki PAN. Będzie mówił o badaniach eksperckich metalowych elementów
wraku samolotu - dokonanych przez samego siebie.
Ziółkowski stawia hipotezę: - Pierwotną, techniczną przyczyną katastrofy
była eksplozja, lub szereg eksplozji. Uzasadnienie: duża liczba
fragmentów wraku na dużym obszarze. Np. Fragmenty szczątków rozrzucone
prostopadle do toru klotu, brak bruzdy lądowania, zapisy rejestratora
ATM QAR, które wskazują, że w jednej chwili przestało działać
kilkanaście urządzeń samolotu. Teraz, skoro postawiliśmy hipotezę,
musimy zbadać dowody - dodaje i zapowiada, że skoncentruje się na swojej
specjalności - badań elementów metalowych wraku samolotu.
Ziółkowski przedstawia
serię fotografii mających dowodzić, że w tupolewie nastąpił wybuch. Mówi
o rodzajach odkształceń plastycznych, mogących wskazywać na eksplozję
samolotu.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Oto - zdaniem naukowca - jeden z dowodów wskazujących na to, że nie można odrzucić hipotezy o wybuchu:
Fot. konferencjasmolenska.pl
Na mównicy naukowiec z USA polskiego pochodzenia -
Chris Cieszewski z University of Georgia. Jego prezentacja, w języku
angielskim, to analiza obrazów satelitarnych z miejsca katastrofy.
-
Skąd wzięły się białe plamy, wyglądające jak śnieg, na miejscu
katastrofy, gdy wszędzie wokół niemal go nie było? - pyta Cieszewski.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Cieszewski pokazuje zmiany, jakie widać na miejscu katastrofy w przeciągu zaledwie kilkunastu dni.
Skąd wzięły się białe plamy, wyglądające jak śnieg, na miejscu
katastrofy, gdy wszędzie wokół niemal go nie było? - pyta Cieszewski.
Z prezentacji Cieszewskiego wynika, że jest wysoce nieprawdopodobne, by
białe plamy na miejscu katastrofy były śniegiem. Konkluzje: Pochodzenie i
charakter białych plam na miejscu katastrofy jest tajemnicą - mówi
naukowiec.
Tam nie było śniegu. Coś - przy pomocy jakichś płacht czy innych
materiałów maskujących - zostało po prostu ukryte. Znając uwarunkowania
rosyjskie, to, co tam widać, musiało tam zostać umieszczone za wiedzą
lokalnych władz - mówi Cieszewski.
I kolejna prezentacja naukowców z
uniwersytetu Georgii, przedstawiana przez Cieszewskiego. Naukowiec
analizuje zdjęcia smoleńskiej brzozy, w tym sęk:
Fot. konferencjasmolenska.pl
Cieszewski nakłada wyliczenia
geometryczne na satelitarne obrazy miejsca katastrofy. I otrzymuje 4
obrazy z poszczególnych dat: 5, 11 i 12 kwietnia oraz z 26 stycznia 2010
r. Wyjaśnia poszczególne elementy obrazów, dowodząc, że na zdjęciu z 26
stycznia 2010 obszar drzewa jest ciemny - odpowiada za to korona brzozy
- natomiast na zdjęciach z 5, 11 i 12 kwietnia widać białą plamę, czyli
pień - a to oznacza, że już 5 kwietnia 2010 r. brzoza była złamana.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Po 15-minutowej przerwie przemawia
prelegent. Przez telemost z USA z uczestnikami konferencji połączył się
Bogdan Gajewski z International Society of Air Safety Investigators.
Mówi o fotelach lotniczych i pasach bezpieczeństwa w katastrofie
smoleńskiej. Krytykuje to, co w tej kwestii opisano w raporcie Millera. -
Nie ma tam ani słowa o pasach bezpieczeństwa - mówi.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Gajewski wytyka nieścisłości w raporcie
MAK jeśli chodzi o kwestię pasów bezpieczeństwa. Jego konkluzje
zawierają się w dwóch zdjęciach poniżej:
Fot. konferencjasmolenska.pl
Fot. konferencjasmolenska.pl
Na mównicy już kolejny prelegent -
Grzegorz Gładyszewski z Politechniki Lubelskiej. Temat jego referatu:
"Wybrane metody fizyczne
w badaniach zmian struktury materiałów". I
właśnie te metody badań opisuje, w tym m. in. mikroskopię sił atomowych
i dyfraktometrię rentgenowską. Podkreśla, że metody, które wymienia,
powinny być uwzględnione w dalszych doświadczeniach służących
wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Jak przyznał prowadzący konferencję, referat Gładyszewskiego
"porządkował" metodologię prac. Teraz czas na referat-pracę zbiorową,
pod którą podpisali się Wojciech Fabianowski (Politechnika Warszawska),
Jan Jaworski (Uniwersytet Warszawski), Krystyna Kamieńska‐Trela i
Sławomir Szymański (Instytut Chemii Organicznej PAN) i Jacek Wójcik
(Instytut Biochemii i Biofizyki PAN). "Badania fizykochemiczne
fragmentów ubrań ofiar katastrofy smoleńskiej: badania TLC, NM" - taki
jest temat referatu.
A oto czynności, które zdaniem zespołu chemików należało wykonać na miejscu katastrofy od razu:
- dokonać kilkuset pomiarów całego obszaru i pobrać kilkaset próbek.
- powołać zespoły badawcze w Polsce
-
zapewnić materiał porównawczy dla tych zespołów, m.in. dokumentację
składu chemicznego samolotu czy jego paliwa czy też próbki związane z
samolotem, zdobyte dzięki wykorzystaniu drugiego tupolewa
Fot. konferencjasmolenska.pl
Czas na kolejny referat: Andrzej Wawro, Tomasz Ludwikowski i Jan
Bokszczanin (ten ostatni: Korporacja Wschód Sp. z o.o.) będą mówić o
detektorze MO‐2M - urządzeniu do wykrywania materiałów wybuchowych w
oparciu o zjawisko ruchliwości jonów.
Najpierw Andrzej Wawro wyjaśnia działanie
detektora. Opisuje, że służy on m.in. do wykrywania śladów materiałów
wybuchowych w środkach transportu.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Teraz kolej na Tomasza Ludwikowskiego. Opisuje - ilustrując zdjęciami - procedurę typowego badania detektorem:
Fot. konferencjasmolenska.pl
Fot. konferencjasmolenska.pl
Ludwikowski pokazuje fragment filmu z badania detektorem rzeczy ofiar
katastrofy. W jednym z kremów wykryto glicerynę (nitroglicerynę -
dorzuca). Ludwikowski zaznacza, że obecność tego związku chemicznego
wykryto w kremie i na torbie Zbigniewa Wassermanna.
I trzeci członek zespołu - Jan Bokszczanin. - Można stwierdzić, że
badania wykryły jednoznacznie obecność jonów nitrogliceryny oraz
pentrytu na 3 z 74 przedmiotów przebadanych. A obecność ta może, ale nie
musi, wskazywać i potwierdzać wystąpienia wybuchu. Niepodważalnym
świadectwem ewentualnego wybuchu byłoby stwierdzenie obecności produktów
powybuchowych, niemożliwych do wykrycia za pomocą spektrometrów. W
trakcie tych postępowań mamy na dzień dzisiejszy więcej pytań niż
odpowiedzi - mówi Bokszczanin. - (...) Wierzę w to, że prawda w końcu
zatriumfuje - dodaje, żegnany brawami.
Przerwa w referatach, pytania zadają członkinie rodzin smoleńskich -
Beata Gosiewska i Małgorzata Wassermann. Przy pytaniu tej ostatniej
wynika nieścisłość - okazuje się, że to, co brała za uniemożliwienie
przeprowadzenia badań chemicznych, czyli przemrożenie zebranych próbek, w
opinii dr. Bokszczanina wręcz uratowało możliwość ich przebadania.
Dyskutanci zgodzili się jednak, że zachodzi potrzeba doprecyzowania tej
informacji.
Czas na ostatni w tej części konferencji referat - prof. Jana Obrębskiego.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Prof. Obrębski podkreśla, że nie wycofuje
się ze swoich twierdzeń. A twierdził m.in., że samolot został
zniszczony w wyniku wielopunktowej eksplozji.
- Nie wycofuję się z
tych słów - podkreśla Obrębski. I dodaje, że stwierdzenia o tym, że to
brzoza spowodowała urwanie skrzydła Tu-154. - Pytanie, kto tu bredzi? -
zapytał ostro profesor.
Fot. konferencjasmolenska.pl
Fot. konferencjasmolenska.pl
Fot. konferencjasmolenska.pl
Prof. Obrębski przypomina kluczowe fragmenty referatów swoich kolegów,
m.in. prof. Biniendy i Szuladzińskiego, wygłoszone na konferencji
smoleńskiej w ubiegłym roku oraz do innych badań, wskazujące na
nieścisłości w raportach MAK czy Millera, kwestionujące uderzenie
samolotu w brzozę i sugerujące możliwość zamachu. Wskazuje na swoje
uwagi, dopisane do tych referatów. Przypomina też cięcie fragmentów
wraku.
W momencie, w którym samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy -
komentuje prezentowane slajdy ukazujące m.in. działanie systemu TAWS
prof. Obrębski. Na koniec dziękuje za uwagę i przeprasza, "że zanudził".
Rozpoczyna się trzecia
część II Konferencji Smoleńskiej. Temat: Zagadnienia związane z
trajektorią lotu. Prof. Kazimierz Nowaczyk z University of Maryland ‐
przedstawia swój referat pt. "Analiza materiałów
źródłowych
dostępnych w raportach MAK, KBWL LP i ekspertyzach ATM, UA SC".
Przypomnijmy, że Nowaczyk jest jednym z "ekspertów" z zespołu Antoniego
Macierewicza.
Przy okazji polecamy do przeczytania ciekawy
artykuł o śledztwie jednego z blogerów portalu Tokfm.pl. Ujawnił on, że
przełożony Nowaczyka, prof. Joseph R. Lakowicz z University of Maryland,
został bez swojej wiedzy przedstawiony przez Macierewicza jako osoba
zaangażowana w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej.
Naukowiec z USA: Jestem wściekły, czuję się oszukany. Nigdy nie firmowałem działań Macierewicza
-
Jestem wściekły. Czuję, że zostałem wystawiony, oszukany. Poproszono
mnie o zgodę na spotkanie kurtuazyjne, a potem zostało to przedstawione,
jakbym był zaangażowany w prace zespołu Macierewicza - komentuje dla
Tokfm.pl prof. Joseph R. Lakowicz z University of Maryland.
Prof. Nowaczyk przedstawia swój referat.
Fot. za http://konferencjasmolenska.pl/
Nowaczyk twierdzi, że lewe skrzydło prezydenckiego samolotu zostało
rozerwane na dużej powierzchni, około 50 metrów przed pancerną brzozą.
Przemawia Stefan Bramski z Instytutu
Lotnictwa: Wybuch w samolocie i rozerwanie go na tysiące szczątków mógł
zaskoczyć terrorystów.
Fot. http://konferencjasmolenska.pl/
- Chodziło o to, żeby żywa dusza z tego wypadku nie wyszła - mówi Bramski. Zdaniem Bramskiego miejsce upadku samolotu mogło być wyznaczone przez terrorystów. - Wydaje mi się, że trochę ulepszono ten wrak, trochę wyklepano tę dyszę po wypadku - mówi Bramski.
Takimi wnioskami Stefan
Bramski zakończył referat zatytułowany "Refleksja nad kilkoma pytaniami
dotyczącymi przebiegu katastrofy smoleńskiej". Mamy więc prawdopodobieństwo ataku terrorystycznego.
---------------------------------
ŚCIEKU POD TYM WPISAMI NIE POLECAM
tu jest normalna relacja bez GazWybuchowych manipulacji:
niezalezna.pl/47378-ii-konferencja-smolenska-transmisja-na-zywo
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Prof. Chris Cieszewski:
Prof. Chris Cieszewski: smoleńska brzoza była złamana już 5 kwietnia! Przełomowa analiza zdjęć satelitarnych ze Smoleńska
"Nie ma żadnych wątpliwości, że to drzewo zostało złamane przed 5
kwietnia. To jest fakt i nie podlega dyskusji. To wynika z analizy zdjęć
wykonanych dokładnie w miejscu rośnięcia brzozy".
Jan Bokszczanin, producent detektorów: Podejrzewam, że polskie społeczeństwo jest manipulowane i to bardzo umiejętnie
"Śledztwo jest prowadzone w taki sposób, że pytań jest coraz
więcej. Im bardziej się zagłębiamy w to, co robią oficjalne zespoły
badawcze, tym bardziej wydaje się, że celowość takiej konferencji, jaka
ma tu miejsce, jest jak najbardziej celowa".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. ONET
Dwudniowa konferencja smoleńska w Warszawie
"W momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" - powiedział podczas warszawskiej konferencji dot. Smoleńska profesor Jan Obrębski. Naukowiec stwierdził też, że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie"Badania fizykochemiczne, analiza wrakowiska, wytrzymałość materiałów, trajektoria lotu i analiza zdarzeń - to tematy sesji pierwszego dnia II konferencji smoleńskiej, która rozpoczęła się w Warszawie. Debata potrwa do wtorku.Pierwsza konferencja smoleńska odbyła się w październiku 2012 r. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Wśród prelegentów wymienionych w programie tegorocznej debaty są m.in. naukowcy współpracujący z zespołem parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej, którym kieruje Antoni Macierewicz (PiS) - dr Bogdan Gajewski, prof. Kazimierz Nowaczyk, prof. Wiesław Binienda, prof. Jan Obrębski i dr Grzegorz Szuladziński. Głos ma zabrać także Małgorzata Wassermann, córka polityka PiS Zbigniewa Wassermanna, który zginął 10 kwietnia 2010 r., oraz były kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński. Nie zaplanowano natomiast wystąpień ekspertów związanych z polską komisją badającą katastrofę, ani działającym przy kancelarii premiera zespołem do objaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którym kieruje dr Maciej Lasek.
Tematy poniedziałkowych sesji to kolejno: zagadnienia ogólne i analiza wrakowiska, badania fizykochemiczne i aspekty wytrzymałościowe, zagadnienia związane z trajektorią lotu oraz analiza zdarzeń i modelowanie numeryczne. Tematy zaplanowane na wtorek to: weryfikacja dokumentów i aspekty medyczne, aspekty socjologiczne katastrofy oraz zagadnienia prawne z nią związane.
Jeden z prelegentów Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo - jak dodał reagując na głosy z sali - wcześniej.
Natomiast w ostatnią środę zespół Laska pokazał niepublikowane wcześniej zdjęcia z miejsca katastrofy Tu-154M. Widać na nich elementy samolotu wbite w brzozę i drewno wbite w urwane skrzydło.
- To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward Łojek z zespołu Laska, pytany o wystąpienie Cieszewskiego.
Na II konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyniki badań dwóch próbek z pobranych z ubrań ofiar katastrofy pod kątem m.in. występowania materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidentyfikowano takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.
Natomiast prof. Obrębski stwierdził, że "w momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" oraz że "katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie". Pytał też, czy gałęzi drzew przy podejściu do lotniska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który próbował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.
Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i głosów z kokpitu. Śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub płomienia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zaprezentowanych w ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smoleńska.
Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w TVP1 w kwietniu. Wtedy profesor powiedział, że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. W ubiegłym tygodniu, pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/dwudniowa-konferencja-smolenska-w-warszaw...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Stokrotka atakuje
Hofman
o postawie rządu Tuska: "Państwo w sprawie katastrofy smoleńskiej
abdykowało, tak jak w Strasburgu ws. Katynia. Co zrobił polski premier?"
"Pan mgr Sobieniowski mówi, że naukowcy to szarlatani. Mamy
dzisiaj konferencję - nie da się tego wyśmiać, więc mamy tylko
chichotanie. Dla TVN-u wszyscy profesorowie, którzy zajmują się
Smoleńskiem, nie są profesorami i trzeba ich wyśmiać."
nowe"Dziś na pewno wiemy: ta cała teoria o brzozie została obalona. Ale sekta w nią wierzy"
Zdaniem Adama Hofmana w Polsce istnieje mnóstwo osób, które stanowią
"sektę, która wierzy w istnienie tej cudownej brzozy". Poseł PiS
w rozmowie z Moniką Olejnik stwierdził, że dla nich dzisiejsze
rewelacje ekspertów z zespołu Antoniego Macierewicza, którzy twierdzą,
że w Smoleńsku w ogóle nie było brzozy, w którą wg komisji Millera
uderzył tupolew, to "rewelacyjna, przełomowa rzecz".
-
Dziś na pewno wiemy: ta cała teoria o brzozie została obalona -
stwierdził. Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości dodał, że państwo powinno
reaktywować komisję Millera. Dlaczego? - Bo pojawiły się nowe
okoliczności - stwierdził.Tam na miejscu Putin
z Tuskiem ustalili, że śledztwo będzie w Rosji - powiedział Hofman. -
Dzisiaj i prokuratura, i Tusk, i Lasek, który jest jego ministrem od
propagandy, i dziennikarze, którzy go bronią, będą utrzymywać, wbrew
faktom z konferencji naukowej, że nic się nie stało - dodał. Jego
zdaniem za katastrofę samolotu Lecha Kaczyńskiego odpowiedzialne są
"działania osób trzecich".
Prof.
Gieras: "W skrzydłach tupolewa znajdują się baki. Jeśli w Smoleńsku
doszłoby do zderzenia z brzozą na ziemi musiałyby być ślady paliwa"
"Dopiero gdy samolot leci na poziomie ponad 1000 m. paliwo
lotnicze nie dolatuje do ziemi. Czy zatem wokół brzozy są jakieś ślady
paliwa? Czy ktoś to w ogóle badał?" - pytał prof. Gieras.
Potwierdzenie
manipulacji przy czarnych skrzynkach? Prof. Gruszczyńska: "Na
nagraniach nie ma uderzenia w brzozę, nie ma odgłosu przypominającego
stuknięcie"
"Nie ma jednak czegoś takiego, jak odgłos przypominający
stuknięcie. Stuk to dźwięk. Albo dźwięk jest, albo go nie ma. Stuknięcie
jest dźwiękiem."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Małgorzata Wassermann: -
Małgorzata Wassermann:
- Szanowni Państwo, chciałam w imieniu swoim, ale myślę że i wszystkich rodzin tych, które tutaj są obecne i zapewne też tych których z nami nie ma, bardzo, bardzo podziękować. Mam nadzieję, że pan profesor Binienda również nas słyszy. Muszę powiedzieć, że zrobiliście państwo rzecz niesamowitą. Dokonaliście w zasadzie po 30 miesiącach wielkiej, wielkiej rzeczy. Swoimi nazwiskami rozpoczęliście dyskusję. Bo sami o tym mówicie, że ona się nie zakończyła - dzisiaj dopiero się rozpoczęła....
http://www.konferencjasmolenska.pl/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. relacja niezalezna.pl
Transmisja live z II Konferencji Smoleńskiej jest dostępna TUTAJ. Organizator zapewnia bezpłatny
dostęp do transmisji dla kilku tysięcy użytkowników. W przypadku
przekroczenia limitu równocześnie oglądających, będzie możliwe uzyskanie
dostępu do transmisji po uiszczeniu przez użytkownika opłaty.
Transmisję w wersji audio i video można śledzić na żywo także za pośrednictwem TV Republika oraz TUTAJ
Na łamach portalu niezalezna.pl relacjonujemy na żywo przebieg całej Konferencji:
19.53
Zakończył się pierwszy dzień II Konferencji Smoleńskiej. Jutrzejsza
debata zaczyna się o godzinie 9.00 i potrwa do wieczora. Wykłady
wygłoszą m.in. mecenas Piotr Pszczółkowski o "Prawnych aspektach badania
katastrofy smoleńskiej", sporo czasu poświęcone zostanie również
zachowaniom mediów po tragedii z 10 kwietnia 2010 r.
19.33
Podczas długiej dyskusji uczestnicy konferencji nie ukrywali przede
wszystkim uznania dla prof. Cieszewskiego za przełomowe ustalenie, że
już 5 kwietnia 2010 r. słynna brzoza była złamana. Doszedł do tego
wniosku po analizie satelitarnych zdjęć.
19.00
W trakcie dyskusji generalnej eksperci, m.in. Bogdan Gajewski i prof.
Kazimierz Nowaczyk, odpowiadają na pytania uczestników Konferencji.
Zakres poruszanych tematów jest bardzo obszerny.
18.35
Zakończył się ostatni dzisiaj referat. Trwa krótka przerwa. Przed
uczestnikami II Konferencji Smoleńskiej jeszcze dyskusja generalna,
którą poprowadzi prof. Andrzej Wiśniewski z Instytutu Fizyki PAN.
18.26
Na zapisie audio z kokpitu nie ma uderzenia w brzozę ani "odgłosu
przypominającego stuknięcie". Są za to inne niezidentyfikowane odgłosy,
niepokrywające się z momentem rzekomego zderzenia z drzewem - dowodzi dr
Gruszczyńska. Wskazuje też, że niezbędna jest słuchowa weryfikacja
materiału dźwiękowego w każdej próbie korelacji zdarzeń rejestrowanych
przez różne rejestratory lotu. Konieczne jest również uzupełnienie opisu
zdarzeń dźwiękowych, wyrażonych językiem subiektywnej oceny,
drobiazgową analizą akustyczną. Dr Gruszczyńska zwróciła także uwagę na
jaskrawy przypadek zmanipulowania jednej wypowiedzi kontrolera lotu
(wypowiadane przez jego zdanie kończy się... dwukrotnie).
18.17
Według dr Gruszczyńskiej komisja Millera błędnie identyfikuje zdarzenia
na zapisie audio z kokpitu i posługuje się niejasną terminologią. Jak
twierdzi autorka referatu - "zderzenie z brzozą" jest w efekcie
zjawiskiem akustycznie niezidentyfikowanym, nieokreślonym jakościowo,
nieumiejscowionym czasowo. Konsekwencje są jednak daleko idące, albowiem
owo "uderzenie" służy komisji Millera do wyznaczenia czasu kluczowego
wydarzenia, a następnie do synchronizacji zdarzeń rejestrowanych przez
rejestrator rozmów z kokpitu oraz parametrów z innych rejestratorów.
18.10
Ostatnia dzisiejsza prelekcja - dr hab. Anna Gruszczyńska-Ziółkowska z
Instytutu Muzykologii z Uniwersytetu Warszawskiego. Tytuł referatu
nietypowy: "Jak brzmi uderzenie samolotu w brzozę?" Dr Gruszczyńska,
zestawiając dane z analizy komisji Millera z materiałem dźwiękowym z
kokpitu, wykazuje, że rządowi eksperci - mówiący o "odgłosie
uderzenia w brzozę" - nie ustalają, o którym z anomalnych zdarzeń
akustycznych jest mowa.
17.42
Co potrzebne jest do tytułowego "odtworzenia geometrii elementów
siłowych skrzydła"? Według Jana Błaszczyka powinniśmy wykorzystać
ogólnie dostępne dane techniczne i osiągi samolotu, a także określić
miejsce samolotu Tu-154 z punktu widzenia wytrzymałości konstrukcji.
Należy też zbudować obwiednię obciążeń samolotu oraz ustalić maksymalne
obciążenia zewnętrzne i wewnętrzne oraz dopuszczalne naprężenia.
Wreszcie: określić specyfikę pracy konstrukcji skrzydła samolotu Tu-154.
17.37
Rozpoczyna się referat Jana Błaszczyka, emerytowanego pracownika
Wydziału Mechatroniki i Lotnictwa na Wojskowej Akademii Technicznej.
Tytuł wystąpienia to "Próba odtworzenia geometrii elementów siłowych
skrzydła na bazie ogólnie dostępnych danych technicznych i osiągów
samolotu Tu-154".
17.32
Prof. Grzegorz Jemielita z Politechniki Warszawskiej chwali analizę prof. Biniendy. - To była wspaniała symulacja. Gratuluję! - mówi.
17.23
Wnioski z najnowszych badań prof. Biniendy są następujące: 1. Rezultaty uderzenia skrzydłem w drzewo pokazały, że drzewo zawsze byłoby przecięte przez skrzydło. 2.
Symulacje uderzenia samolotu w ziemię pokazały, że samolot nie uległby
rozpadowi na tysiące kawałków, a masa samolotu powinna wyżłobić krater w
ziemi. 3. Rezultaty symulacji wskazują na wybuchy w skrzydle i w kadłubie.
17.04
Autorem następnej prezentacji jest prof. Wiesław Binienda z University
of Akron. Podsumowuje on rezultaty przeprowadzonych symulacji
komputerowych poszczególnych aspektów związanych z katastrofą smoleńską.
Naukowiec prezentuje najnowszy model materiałowy opracowany przez
amerykańskie konsorcjum lotnicze dla duraluminium oraz wyniki
eksperymentu uderzenia dużej energii dla obiektu z duraluminium (w tym
zniszczenia związane z tym eksperymentem oraz symulacje przeprowadzone
przy użyciu najnowszego modelu materiałowego).
16.59
Jeżeli Tu-154 uderzyłby w brzozę, w pobliżu powinny być ślady paliwa - zauważa prof. Gieras. - O tym zaś nic nie wiadomo - dodaje.
16.50
Naukowiec rozważa przypadki wybuchów w powietrzu i porównuje je z
eksplozjami innych cylindrycznych pojemników oraz płaskich zamkniętych
obiektów. Zdaniem prof. Gierasa stan wraku Tu-154 jednoznacznie wskazuje
na eksplozję samolotu; uczony zastrzega jednak, że do stuprocentowej
pewności potrzebne są badania wraku.
16.45
Prof. Gieras na początek przywołuje statystyki: Od 19 stycznia 1973 r.
do 1 stycznia 2011 r. miało miejsce 110 poważnych wypadków samolotu
Tu-154 zarówno w wersji pasażerskiej, jak i cargo. Ich statystyka
kształtuje się w sposób następujący: 58 przypadków ze zniszczeniem
kadłuba i 2741 ofiarami śmiertelnymi, 4 ze zniszczeniem kadłuba, ale bez
ofiar śmiertelnych, 5 przypadków zniszczenia kadłuba natury kryminalnej
z 232 ofiarami śmiertelnymi oraz 31 przypadków porwań z 13 ofiarami
śmiertelnymi. Pięć wydarzeń z ofiarami śmiertelnymi było skutkiem
działań terrorystycznych lub militarnych, natomiast kilkanaście innych
spowodowanych było złym stanem nawierzchni pasa startowego,
przeładowaniem, kolizjami w powietrzu, problemami mechanicznymi,
wyczerpaniem się paliwa, pożarami ładunków, błędami pilotów oraz innymi
niewyjaśnionymi przyczynami.
16.35
Koniec przerwy. Kolejna sesja pierwszego dnia Konferencji rozpoczęła się
od referatu prof. Jacka Gierasa z Instytutu Elektrotechniki na
Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy. Temat referatu
brzmi: "Analiza katastrof TU 154 w latach 1973-2011".
16.18
Rozpoczęła się przerwa
16:14
Wyniki badań Jorgensena obalają hipotezę zakładającą złamanie skrzydła
przez brzozę. Jak stwierdził ekspert z Danii - pozostają one spójne z
rezultatami niezależnych badań przeprowadzonych przez prof. Wiesława
Biniendę, prof. Chrisa Cieszewskiego i Kazimierza Nowaczyka.
16:13
Na sali pojawia się Barbara Fedyszak-Radziejowska.
15:55
Jak twierdzi Duńczyk - utrata siły nośnej związana z utratą jedynie
czubka skrzydła nie doprowadziłaby do katastrofy samolotu. Prawdopodobny
scenariusz wydarzeń byłby spójny w przypadku utraty dodatkowego
fragmentu lewego skrzydła. To mogłoby również wyjaśnić sprawę
nieoczekiwanego zachowania lewego steru wysokości i jest zgodne z
zaobserwowanymi na ziemi śladami.
15:48
Glenn Jorgensen obala główną tezę raportu MAK. Jak mówi - prędkość
samolotu na ok. 360 m przed miejscem katastrofy można oszacować z
prędkości wcześniej zarejestrowanych przez GPC poprzez scałkowanie
zapisanych przyspieszeń pionowych pomiędzy dwoma pozycjami samolotu.
Pozostałe warunki brzegowe to ostateczne miejsce katastrofy oraz dane
GPS zarejestrowane przez FMS ok. 70 m przed miejscem katastrofy.
Jorgensen wyznaczył trajektorie dla dwóch scenariuszy. I scenariusz: utrata tylko czubka skrzydła, jak stwierdza raport MAK. II scenariusz:
po utracie czubka skrzydła następuje dodatkowa utrata fragmentu
skrzydła o powierzchni 47m2. Wyznaczony końcowy kąt przechylenia,
prędkość kątowa przechylania, trajektorie oraz ślady na ziemi w
połączeniu z nieoczekiwanym zachowaniem lewego steru wysokości nie
odpowiadają obserwacjom i zarejestrowanym wielkościom dla scenariusza I,
ale dobrze pasują do scenariusza II. Zgodnie z
obliczeniami, utrata tylko czubka skrzydła nie powinna doprowadzić do
katastrofy samolotu, jak to stwierdzono w raporcie MAK.
15:44
Swój referat rozpoczął Glenn Arthur Jorgensen, członek Duńskiego
Stowarzyszenia Inżynierów, który na Konferencję przyjechał specjalnie z
Danii. Na początek powiedział, że katastrofą smoleńską zainteresował
się, gdy chciał udowodnić znajomemu, że raport MAK jest zgodny z prawdą.
Gdy przyjrzał mu się bliżej, zaczął odkrywać w oficjalnej wersji
poważne luki.
15.31
Z kolei dr Marek Dąbrowski podsumował kierunki dalszych badań nad
zachowaniem samolotu. W referacie omawiane są wzajemne sprzeczne dane i
wyniki badań; nie wystarczające zapisy z rejestratorów parametrów lotu i
niezgodności w oficjalnych analizach; możliwości wstępnego wnioskowania
na podstawie innych katastrof; problemy z uzyskaniem danych od
czynników oficjalnych; ingerencje w dowody po katastrofie; niektóre
aspekty katastrofy w wypowiedziach świadków, pominięte w oficjalnej
narracji.
15:10
Dr Bramski: "w rozłożeniu szczątków można zauważyć zjawisko
separacji aerodynamicznej według ciężaru, co świadczy o tym, że kadłub
uległ dezintegracji w powietrzu przed uderzeniem w ziemię". Jak
twierdzi naukowiec - jeśli katastrofa smoleńska, która prawdopodobnie
była zamachem terrorystycznym, nie zostanie wyjaśniona, cofnie to
cywilizacyjnie społeczeństwo rosyjskie o 70 lat.
14:58
Druga ważna sprawa to - zdaniem dr. Bramskiego - zachowanie tylnej
części samolotu, która nie zgniatała kadłuba, ale odskoczyła od niego,
wyciągając z kadłuba przewody licznych instalacji. - Przełom tylnej
części kadłuba wskazuje na wybuch w kabinie pasażerskiej - mówi dr
Bramski.
14:54
Następnym prelegentem jest dr Stefan Bramski, emerytowany pracownik
Instytutu Lotnictwa. Jak mówi naukowiec - w swoim referacie
skoncentrował się na trzech zdarzeniach, które miały miejsce w trakcie
katastrofy Tu-154 w Smoleńsku. Pierwszym z nich jest szczególna
lokalizacja szczątków samolotu, wygodna dla "służb ratunkowych". Według
uczonego - miejsce upadku samolotu mogło być wyznaczone w trakcie
planowania zamachu terrorystycznego.
14:48
"Lewe skrzydło zostało rozerwane na dużej powierzchni ok. 50 m przed
pancerną brzozą - wynika z zapisów TAWS i FMS oraz z dokumentacji
zdjęciowej" - twierdzi dr Nowaczyk.
14:42
Dr Nowaczyk dowodzi manipulacji, jakich dokonała komisja Millera,
"obliczając" końcowy etap trajektorii lotu samolotu Tu-154. Złe i
arbitralne kątów przechylenia samolotu, korzystanie ze zdjęć rosyjskiego
amatora - to tylko niektóre ze skandalicznych nadużyć rządowych
ekspertów. Co więcej - dane odczytane z polskiego rejestratora poddane
zostały innej manipulacji: usunięto ostatnie pół sekundy z zapisu, który
następnie "sklejono" z niezweryfikowanymi danymi z rosyjskiej czarnej
skrzynki.
14.35
Żaden z zapisów przekazanych Polsce w obecności przedstawicieli polskiej
prokuratury nie nadawał się do analizy - podkreśla dr Nowaczyk. Dodaje,
że już wstępna analiza spójności danych z poszczególnych rejestratorów
wykazuje rozbieżności znacznie przekraczające ewentualne błędy w
zapisach.
14.31
Kolejna odsłona konferencji po przerwie - tym razem przed zebranymi
uczestnikami konferencji występuje dr Kazimierz Nowaczyk z University of
Maryland. Jego wystąpienie nosi tytuł: "Analiza materiałów źródłowych
dostępnych w raportach MAK, KBWLLP i ekspertyzach ATM, UA SC". Naukowiec
zaznacza, że podstawowym materiałem analizy są zapisy systemów:
rosyjskiego MSRP-64, polskiego ATM QAR oraz amerykańskiego TAWS i FMS.
13.50
Rozpoczęła się przerwa obiadowa. Transmisja z konferencji zostanie wznowiona o godzinie 14.30
13.34
Prof. Obrębski nawiązuje do innych referatów wygłoszonych podczas I
Konferencji Smoleńskiej i do referatów, które usłyszeliśmy dzisiaj.
Każdy z nich podważa całkowicie wersje komisji MAK i komisji Millera.
13.26
Prof. Obrębski mówi: - Badany przeze mnie element bez wątpienia
został rozerwany. Jego zniszczenie nastąpiło w wyniku wybuchu materiału,
który prawdopodobnie znajdował się w jego zamkniętej przestrzeni. Rok temu powiedziałem, że samolot został zniszczony w wyniku wielopunktowej eksplozji. Nie wycofuję się z tych słów -
podkreśla nagrodzony brawami prof. Obrębski. Naukowiec nazywa też
absurdem twierdzenie, że brzoza spowodowała urwanie skrzydła Tu-154. - Pytanie: kto tu bredzi? - twierdzi profesor.
13.24
Prof. Jan Obrębski z Politechniki Warszawskiej nawiązuje do swojej
prezentacji sprzed roku i do postawionych w niej pytań oraz wniosków.
Wskazuje ponownie na konieczność wykonania na opisanym poprzednio
elemencie Tu-154 badań chemicznych pod kątem obecności materiałów
wybuchowych. Prof. Obrębski był jednym z 3 naukowców zaatakowanych
ostatnio przez "Gazetę Wyborczą".
13.20
Ważna informacja: jeden z naukowców - znających autorów analizy
próbek z Tu-154 - ujawnia, że ich opinia różniła się od interpretacji,
jaką przyjęli prokuratorzy w odniesieniu do wyników badań dotyczących
istnienia śladów substancji wybuchowych.
13.18
Małgorzata Wassermann ujawnia, że po katastrofie smoleńskiej część
przedmiotów należących do ofiar poddano procesom, w wyniku których nie
nadają się one jakoby do badań na obecność materiałów wybuchowych.
13.12
Dr Jan Bokszczanin podsumowuje: spektrometria
ruchliwości jonów gwarantuje wysoką skuteczność jednoznacznego
wykrywania jonów określonych materiałów wybuchowych w gazach
zawierających ich opary. Nie ma żadnych wątpliwości, że
urządzenie MO-2M zapewnia jednoznaczne wykrywanie i identyfikację
wybranych materiałów wybuchowych w przypadku obecności ich oparów w
analizowanym powietrzu. Przeprowadzone badania przedmiotów, które
towarzyszyły ofiarom katastrofy smoleńskiej, wykryły obecność jonów
nitrogliceryny oraz pentrytu w przypadku 3 przedmiotów spośród 74
przebadanych. Niepodważalnym świadectwem ewentualnego wybuchu byłaby
stwierdzona obecność produktów powybuchowych, niemożliwych do wykrycia
za pomocą spektrometrów.
13.08
Nitroglicerynę detektory wykryły m.in. na płaszczu śp. Aleksandra
Fedorowicza i torbie śp. Zbigniewa Wassermanna - dowodzi Tomasz
Ludwikowski z Korporacji Wschód.
13.06
Ważna informacja: ślady materiałów wybuchowych można usunąć, choćby
poprzez podgrzanie próbek. Autorzy referatu prezentują także obnażający
ignorancję prokuratorów film - pokazuje on badanie za pomocą detektorów
siedmiu rodzajów past do butów. Detektory w żadnym wypadku nie
zareagowały.
12.56
Autorzy referatu przedstawiają fizykochemiczne zasady działania
spektrometrów, przegląd danych z literatury naukowej, zasady działania
detektora MO-2M, a także wyniki badań przedmiotów, które towarzyszyły
ofiarom katastrofy smoleńskiej w chwili ich śmierci, na okoliczność
obecności śladowych obecności MW. Eksperci zaznaczają m.in., że
trudno pomylić materiały wybuchowe jak np. trotyl z pastą od butów, o
której mówili prokuratorzy wojskowi.
12.48
Specjaliści mówią, do czego służą przenośne urządzenia skriningowe
wykorzystujące zjawiska fizykochemiczne. Chodzi m.in. o zagrożenia
terrorystyczne, związane z próbami umieszczenia materiałów wybuchowych
(MW) w środkach masowego transportu, w tym samolotach. Detektory służą
właśnie do szybkiego i skutecznego wykrywania oraz identyfikacji takich
substancji. Jednym ze zjawisk fizykochemicznych wykorzystywanych przez
przenośne urządzenia jest nieliniowa zależność ruchliwości jonów od
natężenia zmiennego pola elektrostatycznego (FAIMS). W oparciu o to
zjawisko skonstruowany został detektor MO-2M.
12.47
Szykuje się kolejne ciekawe wystąpienie, zatytułowane "Detektor MO-2M
jako przedstawiciel urządzeń do wykrywania materiałów wybuchowych w
oparciu o zjawisko ruchliwości jonów". Referet prezentowany jest przez
dr. Andrzeja Wawro oraz Tomasza Ludwikowskiego i dr. Jana Bokszczanina z
Korporacji Wschód - spółki produkującej detektor użyty przez
prokuraturę do badania wraku Tu-154.
12.40
I czas na wnioski z referatu: 1. Jego autorzy wykazali, że nawet w
laboratoriach nieprzystosowanych do analizy mikrośladów można
zweryfikować hipotezę wybuchu, o ile badania przedmiotów pozostałych po
katastrofie zostaną zakrojone szeroko (dla zapewnienia
reprezentatywności próbek), 2. Badania takie są wciąż możliwe do
przeprowadzenia w kraju pod warunkiem zaangażowania się w nie
wykwalifikowanych zespołów badawczych i dostępu do adekwatnych środków
finansowych. Chemicy przypominają też, że niezwłocznie po katastrofie
należało ma jej miejscu dokonać pomiarów obszaru i pobrać kilkaset
próbek. Nie zrobiono tego.
12.28
Ekstrakty metanolowe fragmentów ubrań dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej
(odpowiednio próbki 1 i 2, każda o powierzchni ok. 0,1 m2) podzielono
na frakcje metodą chromatografii cienkowarstwowej. Poszczególne frakcje
przebadano metodami magnetycznego rezonansu jądrowego (NMR) i
spektrometrii mas. Podobne badania przeprowadzono dla odzieży nowej o
takich samych specyfikacjach jak ubranie, z którego pochodzi próbka nr
2. Dzięki akumulacji wyników wielu cząstkowych eksperymentów NMR w
obydwu próbkach zidentyfikowano kilka substancji chemicznych, obecnych w
ilościach śladowych - ok. 1 mg na badany fragment odzieży. Jest to
dokładność wystarczająca do wykrycia śladów materiałów wybuchowych na
przedmiotach znajdujących się w pobliżu centrów ewentualnych eksplozji
materiałów wybuchowych zawierających nitropochodne organiczne. Podjęcie
podobnych badań przez jednostki badawcze bardziej wyspecjalizowane w
analizie mikrośladów chemicznych dałoby pełniejszy obraz chemicznych
pozostałości po katastrofie smoleńskiej - wynika z prezentacji chemików.
12.26
"Badania fizykochemiczne fragmentów ubrań ofiar katastrofy smoleńskiej:
badania TLC, NMR i MS" - to tytuł kolejnego referatu przygotowanego
przez dr. Wojciecha Fabianowskiego (Politechnika Warszawska, Wydział
Chemiczny), prof. Jana Jaworskiego (Uniwersytet Warszawski, Wydział
Chemii), prof. Krystynę Kamieńską-Trelę, prof. Sławomira Szymańskiego
(oboje Instytu Chemii Organicznej PAN) i dr. Jacka Wójcika (Instytut
Biochemii i Biofizyki PAN).
12.19
Metody analizy struktury materiału i zmian zachodzących w tej strukturze
stanowią istotny element badań, który powinien być uwzględniony w
planowanych pracach doświadczalnych służących wyjaśnieniu przyczyn
katastrofy. - Zastosowanie m.in. metod mikroskopii optycznej,
skaningowej, metod dyfrakcji promieniowania rentgenowskiego umożliwi
opis zmian struktury badanego materiału - twierdzi prof. Gładyszewski.
12.10
Prof. Gładyszewski przedstawia w swoim referacie wybrane, standardowe
metody fizyczne stosowane w laboratoriach polskich i zagranicznych,
które wydają się najbardziej przydatne w badaniach zdarzenia fizycznego,
jakim w rozumieniu badawczym była katastrofa samolotu Tu-154M pod
Smoleńskiem. Dokonając wyboru metod fizycznych, które mogą
najefektywniej wspomóc prowadzenie badań przyczyny katastrofy, naukowiec
wskazuje metody badania struktury, a także zmian struktury,
zachodzących na skutek działania sił o różnym charakterze i źródle.
12.07
Głos zabiera prof. Grzegorz Gładyszewski z Katedry Fizyki Stosowanej
(Politechnika Lubelska). Temat referatu to "Wybrane metody fizyczne w
badaniach zmian struktury materiałów".
12.04
Dlaczego według raportu MAK wszyscy pasażerowie tzw. III salonki mieli
niezapięte pasy? A może przyczyna rozległych obrażeń pasażerów
znajdujących się w tej części samolotu była inna? - pyta inż. Gajewski.
11.58
Bogdan Gajewski: - Wątpliwości budzą następujące, nieudokumentowane
stwierdzenia w raporcie MAK, a w szczególności, że: 1. Przeprowadzono
inwentaryzację wszystkich pasażerów i personelu pokładowego pozwalającą
na orzekanie, kto miał zapięte pasy bezpieczeństwa przed katastrofą. 2.
Wszystkie osoby znajdujące się w przedniej części kabiny pasażerskiej
nie miały zapiętych pasów.
11.54
Pierwszy referat jest autorstwa dr inż. Bogdana Gajewskiego z
International Society of Air Safety Investigators. Tytuł wystąpienia to
"Fotele lotnicze i pasy bezpieczeństwa w katastrofie smoleńskiej".
Ekspert przypomina, że według raportu MAK zrobiono powypadkową
inwentaryzację wszystkich pasażerów, foteli lotniczych oraz pasów
bezpieczeństwa. W oparciu o tę wątpliwą inwentaryzację stwierdzono, kto z
pasażerów i załogi samolotu miał zapięty pas bezpieczeństwa przed
katastrofą. To stwierdzenie nie jest udokumentowane ani też nie wydaje
się prawdopodobne - uważa dr inż. Gajewski.
11.52
Początek drugiej sesji, poświęconej badaniom fizykochemicznym i aspektom
wytrzymałościowym. Słowo wstępne wygłosił prof. Andrzej Wiśniewski z
Instytutu Fizyki PAN.
11.30
Rozpoczęła się 15-minutowa przerwa. Wśród zgromadzonych na sali osób są
m.in. Jacek Świat, Dorota Skrzypek, Małgorzata Wassermann, Ewa
Kochanowska, Andrzej Melak, Jadwiga Gosiewska (mama Przemysława
Gosiewskiego) oraz Ewa Błasik. Na wychodzących uczestników konferencji
czyhają przedstawiciele mainstreamowych mediów, m.in. TVN24.
11.20
PRZEŁOMOWA INFORMACJA! Prof. Cieszewski
porównuje zdjęcia ze stycznia 2010 r., z 5 kwietnia 2010 r., z 11 i 12
kwietnia 2010 r. Wynika z nich, że 5 kwietnia 2010 r. słynna smoleńska
brzoza BYŁA JUŻ ZŁAMANA. Na zbliżeniu widać wyraźnie, że drzewo jest
pochylone i nadłamane. Prof. Cieszewski dziękuje Anicie Gargas za film
"Anatomia upadku", bez którego sformułowanie takich wniosków nie byłoby
możliwe.
11.13
Prof. Cieszewski wykorzystuje w swojej prezentacji zdjęcie miejsca
katastrofy z filmu "Anatomia upadku" w reż. Anity Gargas (wykonane z
paralotni). Jest ono ważnym punktem odniesienia dla wniosków referatu.
11.05
Zdaniem prof. Cieszewskiego, drzewo rosło na wydajnej i żyznej glebie w
szybkim tempie z przyrostami powodującymi niską gęstość drewna.
Zastosowanie złożonej metody poprawy jakości obrazu nie pozwoliło na odrzucenie możliwości złamania drzewa przed 5 kwietnia 2010 r.
10.58
Prof. Cieszewski rozpoczyna kolejny referat, tym razem poświęcony
słynnej smoleńskiej brzozie. Jego analiza obejmuje niektóre parametry
wydajnościowe gleby, na której rosła brzoza smoleńska, fotografie terenu
oraz złożone metody poprawiające jakość zdjęć satelitarnych, a także
wizualizację jej zniszczenia wskutek koalizji z samolotem.
10.55
Najprawdopodobniej było to coś ukrytego pod odblaskowymi płachtami
wyglądającymi jak śnieg - konkluduje prof. Cieszewski. Warto sprawdzić,
co takiego mogło być pod tymi maskownicami - twierdzi naukowiec.
10.46
Białe "łaty" widoczne na zdjęciach satelitarnych z 5 kwietnia 2010 r. to
nie jest naturalny śnieg - wynika z ustaleń prof. Cieszewskiego, który
wraz ze swoim zespołem przeanalizował szereg zdjęć obszaru Smoleńska z
kilku lat. Te tajemnicze powierzchnie to, zdaniem prof. Cieszewskiego,
coś innego, coś, co musiało zostać stworzone przez człowieka. Trudno
jednak na podstawie tej jakości zdjęć określić, co to za przedmioty lub
materiał. Śnieg powinien na kolejnych zdjęciach pozostawić ciemne plamy.
10.38
Prof. Cieszewski opisuje czasoprzestrzenną analizę zdjęć satelitarnych
obszaru Smoleńska o wysokiej rozdzielczości, wykonanych w latach
2003-2010. Ma ona na celu modelowanie oraz ilościowe określenie
przestrzennych korelacji pomiędzy zarejestrowanymi elementami z
wybranych terenów oraz zidentyfikowanie naturalnych szczegółów terenu
widocznych w analizowanym okresie czasu.
10.36
Rozpoczyna się prezentacja prof. Chrisa Cieszewskiego z Warnell School
of Forestry and Natural Resources, University of Georgia, przygotowana
także przez Aruna Kumara, Deepaka Mishrę, Rogera Lowe i Pete'a
Bettingera z University of Georgia. Referat nosi tytuł:
"Czasoprzestrzenna analiza wysokorozdzielczego obrazowania
satelitarnego".
10.34
- W pierwszej kolejności należy jak najszybciej sprowadzić pozostałości wraku samolotu Tu-154 do Polski - mówi dr Ziółkowski.
10.32
Osoby i organy państwa polskiego upoważnione i zobowiązane do badania
katastrofy smoleńskiej "nie dochowały należytej staranności, nie
prowadziły i nie prowadzą badania przyczyn tej katastrofy". Osoby i
organy państwa polskiego zobowiązane i upoważnione do badania katastrofy
Tu-154 nie dokonały inspekcji miejsca katastrofy zgodnie z powszechnie
obowiązującymi zasadami. W szczególności nie została sporządzona
rzetelna dokumentacja wrakowiska, nie opracowano szczegółowej ewidencji
pozostałości wraku, jak również nie dokonano starannego odtworzenia
samolotu ze zinwentaryzowanych szczątków - twierdzi dr Ziółkowski.
10.30
Dr Ziółkowski podaje i ilustruje graficznie cechy charakterystyczne
elementów metalowych, które w sposób jednoznaczny pozwalają stwierdzić,
że dany element uległ zniszczeniu na skutek wybuchu. Dokonuje przeglądu
dostępnej dokumentacji zdjęciowej wraku samolotu Tu-154M pod kątem
występowania charakterystycznych śladów zniszczenia na skutek ciśnienia
wewnętrznego. - Wiele zniekształceń metalowych elementów wraku
samolotu Tu-154 odpowiada zniekształceniom prezentowanym w literaturze
jako typowe zniekształcenia powstające na elementach metalowych w
przypadku eksplozji - mówi dr Ziółkowski.
10.27
Dr hab. Andrzej Ziółkowski koncentruje się na metalowych elementach
wraku samolotu. Formułuje hipotezę, że pierwotną techniczną przyczyną
katastrofy w Smoleńsku był wybuch na pokładzie samolotu, gdy był on w
powietrzu. Korzystając z publicznie dostępnych informacji, Ziółkowski
podaje przesłanki przemawiające za sformułowaniem tej hipotezy, m.in.
sposób odkształceniem, jakim uległa konstrukcja i elementy Tu-154.
10.23
Rozpoczyna się referat Andrzeja Ziółkowskiego z Instytutu Podstawowych
Problemów Techniki PAN pt. "Badania eksperckie metalowych elementów
wraku samolotu Tu-154". Naukowiec podaje ogólne zasady prowadzenia badań
nieszczęśliwych zdarzeń. Omawia rozbieżności pomiędzy dobrymi
praktykami postępowania i faktycznie podjętymi czynnościami śledczymi w
przypadku badania katastrofy Tu-154M w Smoleńsku.
10.20
Konkluzja prof. Witakowskiego: - Obraz wrakowiska w Smoleńsku
wskazuje jednoznacznie, że rozpad samolotu Tu-154 M 10 kwietnia 2010 r.
nastąpił w powietrzu, a nie na powierzchni ziemi. Wskazuje na to zarówno
brak krateru, dyslokacja poszczególnych fragmentów, a także położenie
niektórych szczątków w koronach drzew, co możliwe jest jedynie przy
upadku z góry.
10.17
Prof. Witakowski: - Katastrofa lotnicza zawsze pozostawia ślady na
powierzchni ziemi niezależnie od tego, czy rozpad samolotu nastąpił w
powietrzu, czy też dopiero uderzeniu w ziemię. Katastrofa tego samego
samolotu pozostawia jednak różne ślady w zależności od tego, czy rozpad
nastąpił przed upadkiem, czy w czasie upadku. Ślady te w zależności od
wielkości, kształtu i położenia są więc istotnym dowodem wskazującym na przebieg
katastrofy. Uderzenie samolotu w całości o grunt zostawia na
powierzchni krater, a szczątki mogą być położone jedynie na przedłużeniu
kierunku lotu. W przypadku rozpadu samolotu w powietrzu, na ziemię
spadają oddzielne szczątki o mniejszej masie niż całość. Ich położenie
na powierzchni terenu zależy od wysokości i położenia punktu, w którym
nastąpiła dezintegracja maszyny. Ślady na powierzchni gruntu są mniejsze
i adekwatne do masy poszczególnych upadających fragmentów.
Charakterystyczne są też ślady pozostawione na szacie roślinnej, np.
"blaszane ptaki", czyli szczątki samolotu, które opadły na drzewa po
wybuchu w powietrzu.
10.05
- Na podstawie aneksów do Konwencji Chicagowskiej można stwierdzić,
że podstawowym elementem badania jest ustalenie, czy rozpad statku
nastąpił na ziemi czy w powietrzu - podkreśla prof. Witakowski.
10.00
Katastrofa typu 1.
Fragmentacja następuje w wyniku uderzenia w grunt. Tor szczątków poziomy.
Katastrofa typu 2.
Fragmentacja następuje w powietrzu. Tor szczątków zbliżony do krzywej balistycznej.
9.55
W swoim wystąpieniu prof. Piotr Witakowski z Akademii Górniczo‐Hutnicza
koncentruje się na geotechnicznych aspektach katastrof lotniczych. Naukowiec
podkreśla, że katastrofy lotnicze można podzielić na dwa typy: samolot
rozpada się po uderzeniu w ziemię lub samolot rozpada się w powietrzu. Istnieje jeszcze możliwość, że samolot rozpada się w wyniku eksplozji lub brak jest eksplozji.
Rodzaje dowodów do klasyfikacji związanych bezpośrednio z kontaktem z powierzchnią ziemi:
1. Ślady:
- ślady na powierzchni gruntu - krater
- ślady na drzewach i przeszkodach terenowych
2. Dyslokacja szczątków:
- rozłożenie powierzchniowe szczątków - w planie
- rozłożenie wysokościowe szczątków - na drzewach i przeszkodach terenowych
3. Deformacja szczątków
- rozerwania materiału
- zgniecenia materiału
9.50
Na sali pojawił się Antoni Macierewicz
9.45
- Dokładność lokalizacji inwentaryzowanych obiektów oraz wyników
analiz teledetekcyjnych jest bezpośrednio zależna od jakości zobrazowań,
ich dowiązania geodezyjnego i użytego wysokościowego. Do dyspozycji
zespołu badawczego będą zobrazowania o rozdzielczości terenowej rzędu
0.50 m, najdokładniejsze z dostępnych komercyjnie. Jakość analiz zależna
będzie od zakresu spektralnego pozyskanych zobrazowań. Prawdopodobnie
nie istnieją dane z pomiarów geodezyjnych z pierwszych kilku dni po
katastrofie, dlatego bezwzględna dokładność położenia obiektów uzyskana z
analiz geoprzestrzennych będzie rzędu ± 10 m, zaś względna lepsza niż ±
2 m. Dla osiągnięcia takich dokładności wystarczy zastosować dostępne w
Internecie Numeryczne Modele Terenu i mapę topograficzną – mówił naukowiec z Wojskowego Centrum Geograficznego.
- Jako były oficer wiem, że istnieją tzw. satelity szpiegowskie/wojskowe. Żeby otrzymać zobrazowania z takich satelitów musi być oficjalne wystąpienie władz. Nic takiego nie miało miejsca – podkreślił dr Wiśniowski.
9.40
dr Wiśniowski proponuje, aby miejsce katastrofy o obszarze 20 kilometrów kwadratowych, dla usystematyzowania prac podzielić na pola testowe np 500x500 metrów. Pozwoli to na prowadzenie analizy statystycznej.
- Ewidencja obiektów zidentyfikowanych na zobrazowaniach może być
zrealizowana na drodze analiz geoprzestrzennych. Stosując do
identyfikacji zmian na poszczególnych zobrazowaniach wybrane
oprogramowanie GIS otrzymujemy jednocześnie geometrię oraz dane opisowe
zapisane we wcześniej zdefiniowanej przez użytkownika tabeli atrybutów.
(...) Ważnym elementem prac jest wizualizacja wyników: różnic elementów
pokrycia terenu przed i po katastrofie, wizualizacje analiz
wielospektralnych, wizualizacje analiz statystycznych np gęstości zmian – tłumaczył dr. Wiśniowski.
9.30
Wnioski :
1. Wykonanie prac proponowanych w referacie związanych z analizą
geoprzestrzenną zobrazowań satelitarnych pozwoli na uzupełnienie
dokumentacji katastrofy.
2. Interpretacja zobrazowań satelitarnych wykonanych tuż przed
katastrofą i bezpośrednio po niej pozwoli na wykonanie inwentaryzacji
geoprzestrzennej szczątków samolotu, infrastruktury lotniskowej oraz
zmian terenowych powstałych na skutek katastrofy
3. Istotne znaczenie dla dokładności i szczegółowości uzyskanych
wyników, interpretacji zobrazowań satelitarnych ma ich data wykonania i
jakość. Z tego powodu jednym z głównych zadań jest uzyskanie danych o
istniejących zobrazowaniach wykonanych przez wyspecjalizowane agencje i
pozyskanie tych zobrazowań.
4. Ze względu na możliwość uzyskania wartościowych i obiektywnych
rezultatów realizacji zadań proponowanych w referacie, ich wykonanie
powinno być powierzone zespołowi fachowców w dziedzinie geodezji i
teledetekcji.
9.28
Rozpoczyna się referat dr Jerzy Stefana Wiśniowskiego z Wojskowe Centrum
Geograficzne ‐ Geoprzestrzenna inwentaryzacja i teledetekcyjna analiza
terenu katastrofy smoleńskiej
9.20
- Cel konferencji jest rozszerzony. W dalszym ciągu nie stawiamy
sobie za cel wyjaśnienia wszystkich okoliczności, ale chcemy żeby konferencja była forum prezentacji badań i dorobku poszczególnych osób i zespołów od czasu I Konferencji Smoleńskiej - stwierdził prof. Witakowski i podkreślił, że pomimo
braku zasadniczego dowodu jakim jest wrak tupolewa, przed nauką jest
szereg innych możliwości, których należy użyć do badania przyczyn
katastrofy.
09.15
- W oficjalnej wersji nadal obowiązuje wersja MAK, choć każdy z
minimalnym wykształceniem technicznym widzi, że kadłub został rozerwany.
Dlatego właśnie zorganizowaliśmy konferencję - mówił w referacie wprowadzającym prof. Piotr Witakowski z Akademii Górniczo-Hutniczej.
09.10
Jak relacjonuje reporter portalu niezalezna.pl na II Konferencji
Smoleńskiej są przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej oraz
naukowcy. Obecni są m.in. Piotr Naimski, Zbigniew Romaszewski, Antoni
Krauze - reżyser filmu „Smoleńsk”. Jest także Artur Wosztyl - pilot
Jaka-40, który lądował w Smoleńsku, Beata Kosiewska, Piotr Gliński oraz
mec. Piotr Pszczółkowski. Rozpoczynając Konferencję, zebrani uczcili
minutą ciszy ofiary katastrofy smoleńskiej.
http://niezalezna.pl/47378-ii-konferencja-smolenska-transmisja-na-zywo
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. To jest
po prostu niesamowite. Prosci doktoranci pochodzenia hinduskiego beda na poziomie Zawiszy Czarnego, jak Giewontowi Rycerze,a ciluliki z MEL-u Politechniki Warszawskiej ciagna druta tuszczanej wladzy?Jechal ich pies.
21. Tymczasowy
jechał ich pies. Ciekawe, czy Laskowi uda się zebrać jakies kółko "naukowe" do wsparcia legendy pancernej brzozy. Te nazwiska zostaną zapisane w kominie na liście kolaborantów, więc wątpię.
Co innego zrobić sabat nad profesorem Rońda, co innego dać swoje marne nazwisko do kłamstwa smoleńskiego. Ciekawe, ile zaoferują i czy kogoś skuszą?
W końcu Lasek sprzedaje sie za marne 8 tysiaczków miesięcznie, więc za dużo nie płaca.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Zgadza sie
mongolowaty buc robi za kopiejki. Och ja mialbym przyjemnosc strzelic mu piacha miedzy azjatyckie oczka. Ja tam jestem bardzo prostym pracownikiem i nikt mi lopaty oraz miotly z rak nie wyrwie. A zarobie dokladnie:$4200+750+400. Razem=5 350.A ta qurwa kacapska sprzedaje Ojczyzne za te swoje 8 200 zl podzielone przez trzy i wychodzi $2,730.Czy toto nie ma wstydu, mongolski pomiot?Judasz by mu nasr.. prosto w paszcze, temu Laskowi.
23. Jutro od
http://www.popler.tv/
Prof.
Cieszewski: "Samolot nie mógł się zderzyć z tym drzewem, gdy ono już
było złamane". NASZ WYWIAD o przełomowej analizie ws. 10/04
"Od początku teoria, że samolot uderzył w tę brzozę i ją złamał, była niewiarygodna".
Komentarzy: 1
University of Maryland rezygnuje ze współpracy z prof. Nowaczykiem. Przyczyną donosy i ataki polskich dziennikarzy?
Prof. Nowaczyk stwierdził, że to jego "prywatne sprawy". Dział
kadr University of Maryland odmówił telewizji przekazania informacji w
tej sprawie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Wassermann: Brzoza nie mogła
Wassermann: Brzoza nie mogła przeciąć skrzydła. Jako przykład podaje 11 września
- 11 września samolot wleciał do budynku i z niego
wyleciał, i był w stanie przeciąć metalową konstrukcję, a tu chcemy
wmówić...
czytaj dalej »
Wassermann: Rońda zastosował fortel. Nie kłamał, ma honor
11 września w USA samolot był w stanie
przeciąć metalową konstrukcję, a tu chcemy wmówić wszystkim, że brzoza
była w stanie uciąć skrzydło? - pytała w programie "Jeden na jeden"
Małgorzata Wassermann. Córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej
Zbigniewa Wassermanna komentowała w TVN24 wczorajszą konferencję ws.
katastrofy smoleńskiej, wpadkę prof. Rońdy i ostre słowa Jerzego Owsiaka
o Antonim Macierewiczu.
- Jest mnóstwo referatów, które udowadniają
różnymi metodami, że jeśli nawet samolot uderzyłby w tę brzozę, to nie
mogła ona złamać skrzydła. Ja odwołam się do prostego przykładu - 11
września w USA
samolot wleciał do budynku i w zasadzie w jakiejś części z niego
wyleciał. Tam był w stanie przeciąć metalową konstrukcję, a tu chcemy
wmówić wszystkim, że brzoza była w stanie uciąć skrzydło? - stwierdziła w
programie "Jeden na jeden" Małgorzata Wassermann.
Córka
zmarłego w katastrofie smoleńskiej Zbigniewa Wassermanna komentowała u
Bogdana Rymanowskiego m.in. wczorajsze rewelacje ekspertów Macierewicza
ws. Smoleńska. Przypomnijmy: na konferencji dr Chris Cieszewski dowodził
za pomocą zdjęć satelitarnych, że brzoza w Smoleńsku, o którą według
raportu komisji Millera miał 10 kwietnia 2010 r. zahaczyć skrzydłem
prezydencki tupolew, została ścięta pięć dni przed katastrofą.Nikt tego wcześniej nie zrobił. [Cieszewski] zakupił oryginalne zdjęcia
satelitarne, zapłacił kilkaset dolarów i po prostu odczytał to, co jest
na tych zdjęciach. I to jest dowód, który można zweryfikować -
skomentowała Małgorzata Wassermann.
"Rońda nie kłamał. I sam przyznał się, że zastosował fortel"
Córka byłego ministra oceniła też zachowanie jednego z ekspertów
zespołu Macierewicza, prof. Jacka Rońdy. Odnosząc się do wywiadu,
jakiego udzielił w TVP
1 po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej, Rońda stwierdził: - Oni
[piloci Tu-154M - red.], niestety, zeszli poniżej 100 m. Ja w wywiadzie z
panem [Piotrem - red.] Kraśko trochę zagrałem. Niedługo potem
zrezygnował z przewodnictwa konferencji smoleńskiej.
-
Wypowiedź prof. Rońdy była niezręczna, ale nie skłamał, jak mu się to
zarzuca - stwierdziła Wassermann. - Sam przyznał się, że zastosował
pewien fortel, ponieważ z nim pogrywano. Jego rozmówca również blefował.
W przypadku tej komisji [Macierewicza - red.] mamy do czynienia z
ludźmi, którzy mają dużą klasę i duży honor. Popełnił błąd, złożył
rezygnację - tłumaczyła.
Dodała za to, że "w rządzie i w
komisjach mamy ludzi, dla których słowo nie ma znaczenia". - Nie muszę
tu wymieniać nazwisk. Pamięta pan "kopanie na pół metra w głąb",
"uczestnictwo w sekcjach", "wspaniałą współpracę", słowa premiera o tym,
że odwołamy się do czynników międzynarodowych? - pytała Wassermann. -
Czy te osoby wyciągnęły konsekwencje wobec tego, że mówiły nieprawdę?
Czy ludzie honoru zachowują się w ten sposób? - pytała.
Wassermann o Owsiaku: Muszę komentować każdego nikczemnika?
Córka Zbigniewa Wassermanna skomentowała też ostre słowa Jerzego Owsiaka. Szef WOŚP w emocjonalnym nagraniu wideo stwierdził m.in.: - Kiedy dzisiaj 50 dzieci
robiło masaż serca, wchodzą w życie z nauką ratowania życia, to ta
wiadomość została przykryta totalnym pier..., które od iluś miesięcy
sączy się z chorych głów i wchodzi w nas, zatruwa wszystkich Polaków.
Dosyć tego, po prostu, ku..., dosyć! Nie można tego słuchać. (...) Niech
mnie pan Macierewicz nie łapie za łeb i nie każe machać, tak jak chce.
Panie Macierewicz, zostaw nas pan wszystkich, ku..., w spokoju!
- Czy ja muszę komentować każdego nikczemnika, który w tej
sprawie zabiera głos? Te słowa są nikczemne, haniebne, wulgarne i
chamskie i nie chciałabym musieć się do nich odnosić - stwierdziła
Wassermann.
II dzień Konferencji Smoleńskiej. Co przyniosą dzisiejsze wykłady? TRWA NASZA RELACJA
W pierwszych słowach prof. Grzegorz Jemielita odniósł się do
relacji medialnych. "Nasza konferencja nie jest tajna. Każdy, kto chciał
uczestniczyć, mógł w niej uczestniczyć. Każdy mógł być na tej sali.
Wystarczyło się zgłosić".
"Komisja
badania wypadków łże jak suka. Nie może być tak, że trwa orgia, a ja
mam milczeć". II dzień Konferencji Smoleńskiej. TRWA NASZA RELACJA
Spore emocje wywołało wystąpienie Stanisława Zagrodzkiego, który
swój wykład zilustrował zdjęciami pokazującymi m.in. ciała ofiar
katastrofy smoleńskiej. "Niech mi ktoś w takim razie wyjaśni, skąd
wzięły się czarne ślady?"
„Śledzionę
i serce zamiast w jamie brzusznej, zaszyto… w nodze”. Małgorzata
Wassermann ujawnia szokujące szczegóły rosyjskiej sekcji zwłok ojca
"W języku prawniczym to, co przyszło z Moskwy, nazywa się
poświadczeniem nieprawdy w dokumencie. Takich dokumentów prokuratura
posiada kilkaset odnośnie kilkuset osób! Prokuratura przyjmuje więc, że w
sposób świadomy będzie pracowała na dokumentach poświadczających
nieprawdę."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Wybiórcza szczuje na naukowców, poziom poniżej dna
Zaczynamy relację z drugiego dnia konferencji smoleńskiej. Dzisiaj
pierwszy zacznie Gregory Szuladziński. Dzisiaj usłyszymy także
Małgorzatę Wassermann, Marię Szonert-Biniendę, Bogdana Gajewskiego i
Piotra Pszczółkowskiego.
Konferencja rozpoczęła się od wyjaśnień. Wczoraj prasa pisała, że "jest
ona okryta tajemnicą - nie napisano, gdzie została zorganizowana (poza
tym, że w Warszawie). Nie zaproszono na nią dziennikarzy". To oburzyło prawicowe media i samych uczestników zjazdu. - Konferencja nie jest tajna, jesteśmy w internecie. Wczoraj był nawet dziennikarz, który zadawał pytania - mówili dzisiaj naukowcy.
Z pomocą przychodzi też Niezalezna.pl. "Wystarczyło zapłacić 400 zł, by się dostać na spotkanie.
Warunki uczestnictwa były takie same jak rok temu, na I Konferencji
Smoleńskiej zorganizowanej - tak samo jak w tym roku - przez naukowców z
różnych środowisk", czytamy w serwisie.
Podsumowując, wystarczyło więc zapłacić jak za koncert dobrej, zagranicznej gwiazdy i znać szczegóły ubiegłorocznej konferencji.
Sprawa brzozy po wczorajszym dniu jest już nieaktualna. To już nie jest zagadnienie badawcze - stwierdza Marcin Gugulski.
http://konferencjasmolenska.pl
Referat rozpoczął Jacek Jabczyński z
portalu "Pomnik Smoleńsk". Prezentacja poświęcona jest analizie
zniszczeń samolotu Tu-154 i weryfikacji ustaleń zawartych w raportach
MAK. Jabczyński opowiada o błędach w raporcie MAK np. dotyczących wału
napędowego. - O brzozie nie możemy już nic mówić - podkreśla z
satysfakcją.
konferencjasmolenska.pl
Na sali obecny jest były kandydat na
technicznego premiera PiS Piotr Gliński. Zwrócił uwagę Jabczyńskiemu
wyszukującemu różnice w zdjęciach ze Smoleńska, które mają pokazywać
błędy w raporcie MAK. - Proszę nie konstatować, że coś jest bez
komentarza. Konferencja jest od wyjaśnienia przyczyn - powiedział
Gliński.
konferencjasmolenska.pl
Do wykładu szykują się Marcin Fudalej, Paweł Krajewski, Bronisław
Młodziejowski, Sylwia Tarka. Tytuł referatu to "Specyfikacja obrażeń
ciał ofiar katastrof lotniczych w Warszawie".
Jak podają prawicowe media na sali są bliscy ofiar katastrofy
smoleńskiej, m.in. Jadwiga Gosiewska, Małgorzata Wassermann, Dorota
Skrzypek. Z kolei wczoraj aktywnie udzielał się Andrzej Melak.
Na mównicę wszedł sam poseł PiS Antoni
Macierewicz, który z uśmiechem zapewniał, że nie jest to jego
konferencja. Zapewnił, że wcześniej też podkreślał, że "to konferencja
niezależnych naukowców".
Zmiana w harmonogramie konferencji. Swoje
wystąpienie rozpoczęła Małgorzata Wassermann, która przyznała, że nie
jest naukowcem, jak inni uczestnicy konferencji. - Zrobiono dla mnie
wyłom - powiedziała.
konferencjasmolenska.pl
Nie da się usprawiedliwić tego, że w Polsce nie wykonano sekcji zwłok - powiedziała Wassermann.
W całości popieram pani stwierdzenia. Prokuratura pracuje na fałszywych sekcjach
- powiedział Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, który zginął w
Smoleńsku. - Na moją prośbę o ekshumację prokuratura niezmiennie mówi,
że czeka na dokumenty. Ale czeka, by znikły ślady - powiedział Melak.
Na sali obecna jest też Beata Gosiewska, druga żona śp. Przemysława Gosiewskiego.
konferencjasmolenska.pl
Stanisław Zagrodzki wygłasza referat poświęcony weryfikacji oficjalnych
raportów ustalających przebieg katastrofy w oparciu o mapę dyslokacji
ciał ofiar oraz analizę dokumentacji sądowo-medycznej i badań
toksykologicznych niektórych ofiar.
Podczas prezentacji Zagrodzkiego pokazywane są zdjęcia nadpalonych zwłok i kałuże.
Zagrodzki pokazuje rozłożenie ciał na podstawie filmu operatora TVP Sławomira Wiśniewskiego.
konferencjasmoleńska
Na konferencji rozpętała się burza. - Czy
dostał pan zgodę rodzin ofiar na publikację zdjęć na konferencji?
Bardzo nas boli oglądanie ciał bliskich. Nie możemy robić tego samego,
co w internecie. Proszę o wycofanie tego nagrania z zapisu konferencji -
mówi jedna z osób reprezentujących rodziny smoleńskie.
- To jest skandal, nigdy to nie powinno mieć miejsca! - pojawił się inny głos z sali.
Część
osób jest oburzona, że Zagrodzki pokazał zdjęcia ciał ofiar katastrofy.
Na fotografiach pokazane były m.in. fragmenty szczęki.
Przez wielkie emocje, które towarzyszyły
prezentacji Zagrodzkiego zarządzono przerwę. Nie wiadomo, co się dzieje
na sali, bo przerwano też transmisję.
Koniec przerwy. Prawicowe media precyzują, że to Zuzanna Kurtyka i Barbara Fedyszak – Radziejowska
protestowały przeciwko prezentacji zdjęć ofiar podczas referatu
Zagrodzkiego. Sam Zagrodzki tłumaczył, że miał do tego prawo, bo
chodziło m.in. o jego krewną Ewę Bąkowską.
Zagrodzki pokazał zdjęcia nie po to żeby nimi epatować. Ale po to, by
pokazać, że przygotował to wszystko rzetelnie - broni Zagrodzkiego
Andrzej Melak.
- Jedni z nas są odporniejsi inni mniej, chodziło o
to, by wykazać fałszerstwa. Jedno zdjęcie pokaże więcej niż tysiąc słów
- pojawia się głos z sali.
Za moment referat Piotra Glińskiego o socjologicznych aspektach katastrofy smoleńskiej.
Precyzujemy. Nie referat Glińskiego, a panel przez niego prowadzony. Pierwszy mówi Radosław Sojak.
Wracamy jeszcze na moment do referatu Zagrodzkiego, który pokazał
zdjęcia ofiar. - Komisja badania wypadków łże jak suka. Trwa orgia, a ja
mam milczeć? Ktoś musi w końcu przełamać zmowę milczenia - mówił
Zagrodzki w bardzo emocjonalnym wystąpieniu.
Katastrofa przyczyniła się do wyzwolenia i spolaryzowania znacznych
emocji o charakterze indywidualnym, jak i zbiorowym - stwierdza Sojak.
Słuchając nierównych analiz socjologicznych katastrofy, cytujemy wpis prawicowego blogera na Twitterze:
Następny prelegent panelu socjologicznego Tomasz Żukowski cytuje badania
OBOP. "Powszechne są obawy, że przyczyny katastrofy nie zostaną
ustalone. W maju sądzi tak połowa Polaków".
Trwa drugi dzień konferencji smoleńskiej. Naukowcy, znani z prasy jako
"eksperci Macierewicza" podważają ustalenia raportu komisji Jerzego
Millera. Wczoraj najwięcej emocji wzbudził referat Chrisa Cieszewskiego z
amerykańskiego Uniwersytetu Georgii. - Brzoza ze Smoleńska była złamana
5 kwietnia lub wcześniej - oświadczył. Zaskoczył też Bramski, który
stwierdził, że "miejsce upadku samolotu mogło być wyznaczone przez
terrorystów". Za nami wystąpienia Małgorzaty Wasserman i Stanisława
Zagrodzkiego. Czekają nas jeszcze referaty Grzegorza Szuladzińskiego i
Bogdana Gajewskiego.
W ostatnich trzech latach przyjmowane przez opinie społeczna diagnozy
współtworzone wiosną i latem 2010 roku przez większość szeroko
rozumianego establishmentu ulegają stopniowym zmianom, erozji. W świadomości społeczeństwa pojawiają się szerzej diagnozy i hipotezy powstające poza obozem władzy, w tym te prezentowane na zeszłorocznej konferencji - stwierdza Żukowski.
Rozpoczął się referat prof. Barbary Fedyszak-Radziejowskiej.
Przytaczamy też anegdotę. Historia dotyczy 9-latka ze szkoły syna
prelegenta konferencji Radosława Sojaka. - Chłopiec postawił kubeczek z
wodą i włożył pędzel. Nagle powiał wiatr i chłopiec podskoczył, by
uniknąć oblania wodą. Krzyknął: to wina Tuska!. socjolog nazwał to "paradoksem sprzecznych zakorzenień".
Władze w III RP nie są przywiązane do idei niezależności badań naukowych i autonomii środowiska naukowego. Tradycja PRL wciąż jest w nauce obecna - przedstawia wnioski Fedyszak-Radziejowska.
- Najskuteczniejszym instrumentem ingerencji w autonomię nauki jest medialna presja, agresja i dyskredytujący dyskurs publiczny, bowiem wiarygodność i autorytet naukowca to jego narzędzie pracy - mówi Fedyszak-Radziejowska.
Koniec wystąpienia
Fedyszak-Radziejowskiej. Prelegentka jest socjologiem wsi, w latach
2007–2011 z ramienia prezydenta RP zasiadała w Kolegium Instytutu
Pamięci Narodowej, a obecnie jest wiceprezesem Ruchu Społecznego im.
Lecha Kaczyńskiego.
Uczestnicy konferencji udali się na przerwę obiadową.
Z "parówkowej teorii" dr. Andrzeja Ziółkowskiego kpi tymczasem na Twitterze Wojciech Olejniczak.
Dziennikarz "Newsweeka" Jan Osiecki z kolei nie przebiera w słowach.
Jacek Kurzępa od kwietnia 2010 roku bada postawy młodzieży wobec
katastrofy smoleńskiej. Wyróżnia ich kilka faz - początkowa solidarność,
podziały związane z kampanią wyborczą i spór wobec krzyża na Krakowskim
Przedmieściu. - Do szokującego, kulturowego tańca wykorzystano młodzież - mówi Kurzępa.
Socjolog wyróżnia też trzecią fazę postaw młodych wobec katastrofy - "odbicie od ambiwalencji i wejście w pasaż posiadania pewności".
Kurzępa, badacz młodzieży na Przystanku Woodstock i towarzyszącym mu Przystanku Jezus, określa słowa Owsiaka o Macierewiczu jako głos w "wojnie kulturowej".
Trwa drugi dzień konferencji smoleńskiej. Naukowcy, znani z prasy jako
"eksperci Macierewicza" podważają ustalenia raportu komisji Jerzego
Millera. Wczoraj najwięcej emocji wzbudził referat Chrisa Cieszewskiego z
amerykańskiego Uniwersytetu Georgii. - Brzoza ze Smoleńska była złamana
5 kwietnia lub wcześniej - oświadczył. Zaskoczył też Bramski, który
stwierdził, że "miejsce upadku samolotu mogło być wyznaczone przez
terrorystów". Za nami wystąpienia Małgorzaty Wasserman i Stanisława
Zagrodzkiego. Czekają nas jeszcze referaty m.in. Grzegorza
Szuladzińskiego i Bogdana Gajewskiego.
Kolejną
prelegentką jest Katarzyna Lis, która opowie o "reakcjach tygodników na
wybrane wydarzenia związane z katastrofą smoleńską".
- Nie ma cienia wątpliwości, że architektami przebiegu zdarzeń jest pan
Putin i pan Tusk - konkluduje Daranowski. Zarzuca także brak podjęcia
próby powołania niezależnej komisji ds. badania katastrofy.
Polityk Twojego Ruchu z Gdańska drwi na Twitterze z wystąpienia Małgorzaty Wasserman
"Prawne aspekty badania katastrofy smoleńskiej". Konferencja ma około
godziny opóźnienia w stosunku do założonej rozpiski.
Powołanie tzw. Komisji Millera było niezgodne z polskim prawem - uważa Pszczółkowski. Poniżej fragment jego prezentacji.
Pszczółkowski twierdzi, że w
2011 roku wprowadzono zakaz weryfikacji prac komisji badających wypadki
lotnictwa państwowego - prokuratura nie może przesłuchiwać członków
takiej komisji.
Również Pszczółkowski nie
przejął się 20-minutowymi ramami prezentacji, ale w końcu zakończył.
Zarówno jego wystąpienie, jak i wcześniejsze autorstwa Bogdana
Gajewskiego to prawdziwa uczta dla specjalistów od prawa
międzynarodowego.
Pytania z sali. - To śledztwo, które prowadzi Wojskowa Prokuratura
Okręgowa, wygląda tak a nie inaczej - polski prokurator ogląda wrak w
asyście rosyjskich żołnierzy, w zakresie, w jakiej zgodziła się na to
strona rosyjska. Praprzyczyną jest to, że nie było wspólnego dochodzenia
na etapie badania katastrofy przez MAK i Komisji Badania Wypadków
Lotnictwa Pańśtwowego - twierdzi Pszczółkowski.
Szykuje się kolejna
prezentacja dla koneserów - Maria Szonert‐Binienda z Instytutu Libra
opowie o katastrofie smoleńskiej w świetle prawa międzynarodowego.
Zajmie się aspektami proceduralnymi badania katastrof podobnych do
katastrofy smoleńskiej.
normalnego śledztwa bezpośrednio po katastrofie - dodaje
Szonert-Binienda. Kolejne przypadki katastrof lotniczych, w tym wypadku,
w którym zginął amerykański sekretarz stanu Ronald Brown.
- Uniemożliwianie śledztwa jest symptomem zamachu - to jeden z wniosków z prezentacji Marii Szonert-Biniendy.
nawet przetłumaczone na angielski. Opinia światowa poznała tylko stronę
MAK. - dodała Szonert-Binienda.
Wydaje mi się, że powinna zostać zorganizowana III konferencja
smoleńska! - stwierdził jeden ze słuchaczy konferencji w czasie luźnych i
zaproponował zwrócenie się o sponsoring do międzynarodowych organizacji
naukowych.
Stanisław Żaryn z portalu wpolityce.pl pyta o śmierć prezydenta
Macedonii w 2004 roku - w 2012 roku wznowiła śledztwo, bo niewykluczony
jest zamach. - Po 2010 roku zauważyłam wzrost zainteresowania
przypadkami śmierci głów państwa i wznowienie kilku dochodzeń w związku z
podejrzeniami o zamachu - odpowiedziała Szonert-Binienda.
I
ostatnia prezentacja konferencji - Tadeusz Jasudowicz z Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika o "Śledztwie smoleńskim z perspektywy prawa do życia w
Europejskiej Konwencji Praw Człowieka".
Końcowe wystąpienia konferencji są zdecydowanie mniej emocjonujące niż
te z dnia wczorajszego. Prof. Jasudowicz zakończył wystąpienie.
Ogłoszono 10 minut przerwy.
Dr Marek Kochan w TVN24: - Mam wrażenie, że konferencja smoleńska jest
przygotowana bardzo rzetelnie. Tomasz Wołek odpowiada: - To kpina z
nauki, kpina z rzeczywistości. To pseudokonferencja.
Kochan punktuje Tomasza Wołka, wytykając mu braki w kulturze dyskusji.
Nic dziwnego - jest specjalistą od public relations wynajmowanym m.in.
przez Prawo i Sprawiedliwości. Panowie kłócą się m.in. o "religię
smoleńską" i "sektę Anodiny", autorytet naukowców Macierewicza itd.
Tymczasem na konferencji rozpoczęła się już ostatnia część, nieoficjalna
dyskusja moderowana przez prof. Glińskiego.
Tymczasem rozpoczęła się już ostatnia część II Konferencji Smoleńskiej, otwarta dyskusja moderowana przez prof. Glińskiego.
Na sali konferencyjnej zostali już tylko najwytrwalsi. Uczestnicy spierają się co do ilości wybuchów.
Marek Pyza z wpolityce.pl
odczytuje oświadczenie portalu sprzed kilku tygodni, akt solidarności z
naukowcami Macierewicza, mówi o "publicznej nagonce Gazety Wyborczej" i
"zaprzyjaźnionych z władzą mediach".
Prof. Gliński: - Wciąż nie mamy wypracowanego sposobu komunikacji
społecznej. Wczoraj w Polsacie dowiedziałem się, że to konferencja o
puszkach, parówkach, a pan prof. Witakowski, przepiłował skrzydło.
Dyskusja zeszła na temat odbioru ekspertów Macierewicza w
mainstreamowych mediach. - Nie mam wpływu na moje środowisko -
powiedział Gliński (profesor socjologii).
Głos zabrał Antoni Macierewicz. - Tak gigantycznego zjawiska jak
katastrofa smoleńska nie sposób wyjaśnić zajmując się tylko jedną wąską
dziedziną. Z ogromnym zainteresowaniem obserwowałem poszerzenie tematyki
np. na tematykę medyczną. Podobnie jest z socjologią - powiedział.
Zdaniem posła nie sposób wyjaśnić tragedii smoleńskiej bez zajęcia
się tematyką służb specjalnych. Przypomina o dzisiejszym referacie
Gugulskiego nt. przetargu na remont tupolewa.
Nie ma się już co zajmować hipotezą MAK-Millera. To byłby stracony czas
- konferencję podsumowuje prof. Witakowski i zapowiedział, że trzeba
będzie zwrócić się o dofinansowanie do międzynarodowych organizacji.
"Istnieją niepodważalne dowody, że samolot zniszczyła seria wewnętrznych eksplozji" - można m.in. przeczytać w dokumencie.
W TVN24 kłócą się o Smoleńsk Marek Jurek i prof. Tomasz Nałęcz.
Współpracownik prezydenta przywołał słowa b. wiceministra spraw
zagranicznych, który stwierdził, że Rosjanie czerpią przyjemność z
obserwowania "wojny polsko-polskiej". I dlatego nie zwrócą wraku i
czarnych skrzynek.
Nieliczni, którzy pozostali na sali konferencyjnej, przyjęli wstępną wersję dokumentu przez aklamację. Na tym również my kończymy relację z konferencji. Dziękujemy, że byliście z nami!
konferencja smoleńska
Zuzanna
Kurtyka oburzona publikacją zdjęć ciał ofiar podczas konferencji
smoleńskiej: - Trwa orgia, a ja mam milczeć? - odpowiada autor
prezentacji
- Jeśli my, rodziny smoleńskie, nie będziemy szanować siebie, nie
możemy liczyć na szacunek innych - mówiła oburzona wdowa po szefie IPN
Januszu Kurtyce po prezentacji, na której zaprezentowano drastyczne
zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej.
dla porównania na zywo wpolityce - zapis
dzisiaj, 9:46
"Komisja
badania wypadków łże jak suka. Nie może być tak, że trwa orgia, a ja
mam milczeć". II dzień Konferencji Smoleńskiej. TRWA NASZA RELACJA
Spore emocje wywołało wystąpienie Stanisława Zagrodzkiego, który
swój wykład zilustrował zdjęciami pokazującymi m.in. ciała ofiar
katastrofy smoleńskiej. "Niech
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. M.Borawski/Nasz
M.Borawski/Nasz Dziennik
Obserwacja to nie udział
Z Piotrem Walentynowiczem, wnukiem Anny Walentynowicz, która zginęła pod Smoleńskiem, rozmawia Marcin Austyn
Ujawnił Pan dokument, z którego wynika, że polscy biegli kilkanaście
dni po katastrofie podczas prac identyfikacyjnych ofiar nie mogli
normalnie współpracować z Rosjanami.
– To jest tylko potwierdzeniem tego, o czym wszyscy mówiliśmy i co
podejrzewaliśmy, ale nie było na to dowodów. Teraz je mamy. To jednak
żaden powód do satysfakcji, bo jeśli Rosjanie w ten sposób postępowali,
że nie dopuszczali polskich biegłych do wykonywanych czynności, to
należy zakwestionować wszelkie czynności, które realizowały w Rosji
prokuratura wojskowa i delegacje rządowe. Bo najprawdopodobniej oni
badali tylko to, co pozwolili zbadać Rosjanie.
Czym zatem zajmowali się polscy biegli, skoro nie mieli dostępu do
rosyjskiej dokumentacji, którą w trakcie prac wykorzystywali Rosjanie?
– Mogli się jedynie przyglądać tym czynnościom, robić za statystów.
To w oczywisty sposób zaprzecza temu, co mówili Donald Tusk, Ewa Kopacz
czy Tomasz Arabski, którzy nas zapewniali, że współpraca polsko-rosyjska
odbywała się na równych prawach. Teraz wiemy i mamy dowody na to, że
kłamali. Najgorsze jest jednak to, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w
Warszawie dysponuje większą ilością tego rodzaju dokumentów i przez trzy
lata nic z nimi nie zrobiła, godząc się na okłamywanie polskiego
społeczeństwa.
A może ta współpraca kulała tylko na początku, a potem było lepiej?
– Niestety, na podstawie dokumentów, jakie posiadamy, nie możemy
wysnuć wniosku, że ta współpraca w jakimś późniejszym okresie odbywała
się na równych prawach. Proszę zwrócić uwagę, że rozmawiamy o
wydarzeniach mających miejsce prawie dwa tygodnie po katastrofie, 21
kwietnia 2010 roku. Jeszcze wtedy taka współpraca nie istniała. Rosjanie
robili to, co uważali za stosowne, a my, jako Polacy, nie mieliśmy nic
do powiedzenia w sprawie śmierci naszych obywateli. Faktem jest, że to
Rosjanie dysponowali swoją dokumentacją, do której polscy biegli nie
mieli dostępu. Nie wiem, czym wspomagali się nasi biegli, i nie wiem, co
mogli wnieść do sprawy, tylko patrząc na działania Rosjan.
Rola obserwatora mogła być źródłem problemów związanych z zamianą
ciał? Gdyby polscy biegli aktywnie włączyli się w prace, to tego rodzaju
pomyłek można byłoby uniknąć?
– Na pewno zmniejszyłoby to możliwości pomyłki. Choćby z racji tego,
że Rosjanie posługują się cyrylicą i dla nich „Walentynowicz” czy
„Walewska” w polskich dokumentach wygląda tak samo. Gdyby istniała pełna
współpraca, na równych prawach, to wiele czynności na tym etapie prac
można byłoby wykonać dokładniej. Widać zatem, jakim wielkim błędem było
oddanie wszystkiego w ręce Rosjan.
Kiedy pomyłka wyszła na jaw, Andrzej Seremet publicznie stwierdził, że to wina Pana rodziny.
– Sprawa działań prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta to osobna
historia. On nie wziął pod uwagę np. zeznań naocznych świadków,
dokumentów rosyjskich, z których wynika, że moja babcia została trafnie
zidentyfikowana na podstawie badań DNA. On tego dokumentu nie znalazł,
mimo że twierdził, iż dokładnie zapoznał się z dokumentacją. Jeśli tak
uczynił, to powinien też wiedzieć, że jesteśmy okłamywani przez rząd, to
wydaje się logiczne.
Wspomniał Pan, że jest więcej podobnych dokumentów. Skąd ta wiedza?
– Rzeczywiście, ale tak naprawdę dla nas większym problemem są te
dokumenty, do których nie mamy dostępu. Przecież polscy biegli pobierali
próbki z wraku, badali je pod kątem występowania materiałów
wybuchowych. Nie wiem, jak te próbki zostały pobrane. Nie wiem, czy
Polacy mogli wziąć tylko to, co Rosjanie im udostępnili, a może
przygotowali, czy też mieli tu wolną rękę do działania. My tego nie
wiemy. Najgorsze jest to, że na podstawie dokumentów, które już mamy,
wnioskujemy, że nie możemy wierzyć prokuraturze wojskowej. Podobnie mało
wiarygodna jest dla nas tzw. komisja Millera. Ona została stworzona
przez rząd, który wprowadzał nas w błąd, a zatem jakiekolwiek czynności
wykonywane przez tę komisję nie mogły ujawnić niczego, co by działało na
szkodę organu, który powołał komisję. Tak to odczytujemy w świetle
naszych doświadczeń. Wracając jeszcze do dokumentów, trzeba dodać, że
to, co wydała nam prokuratura wojskowa, nie jest pełnowartościową
dokumentacją Anny Walentynowicz, bo ona jest zmieszana z dokumentacji
dwóch ofiar katastrofy – opisanych jako dokumentacja Anny Walentynowicz i
Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Co więcej, jeszcze ani razu, będąc w
prokuraturze wojskowej, nie wydano nam dokumentacji, która opisywałaby
moją babcię. Tego rodzaju sprawy pokazują, dlaczego prokuratura
uniemożliwia nam sprawdzanie we własnym zakresie pewnych kwestii. Zdaje
się, że to nie leży w interesie śledczych.
Dziękuję za rozmowę.
Marcin Austyn
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/57519,obserwacja-to-nie-udzial.html
Mec. Pszczółkowski: to mógłby być przełom
Gdyby udało się oficjalnie w toku śledztwa potwierdzić
hipotezę, że brzoza, którą miał według rządowej komisji ściąć TU-154M
była złamana przed katastrofą, można byłoby powiedzieć, że jest to
przełom w śledztwie – powiedział Mecenas Piotr Pszczółkowski.
Pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej odniósł się do
informacji, jaką podczas trwającej od wczoraj II Konferencji
Smoleńskiej przekazał prof. Chris Cieszewski z University of Georgia. Ekspert
przedstawił cztery zdjęcia satelitarne ze stycznia oraz z 5, 11 i 12
kwietnia 2010 roku. Wynika z nich, że 5 kwietnia drzewo było już
załamane.
- Gdyby udało się oficjalnie, w toku śledztwa prokuratorskiego, przy
pomocy tych analiz potwierdzić tę hipotezę, można by było powiedzieć, że
to jest pewnego rodzaju przełom w śledztwie smoleńskim o tyle, że
stawia kropkę nad i co do niewiarygodności hipotez głoszonych przez tak
zwane oficjalne źródła, czyli przez Komisję Millera i organy państwowe –
powiedział mecenas Pszczółkowski.
Adwokat podkreśla, że ekspertom powinny zostać udostępnione ze
śledztwa, także te niedostępne w pewnej części dla pełnomocników czy
rodzin, materiały dowodowe. Mecenas dodaje, że ta część kancelarii
tajnej, która nie została otwarta dotyczy właśnie zdjęć satelitarnych.
- W obiegu publicznym nie istnieją zdjęcia satelitarne z 10 kwietnia,
a byłoby dobrze, żeby postawić kropkę nad i, i dowiedzieć się czy te
zdjęcia są dostępne w prokuraturze; dobrze by było, żeby one ujrzały
światło dzienne. Mnie tych zdjęć nigdy nikt nie pokazał, ale jestem
głęboko przekonany, że prokuratura tymi zdjęciami dysponuje. Proszę
sobie zadać pytanie, czemu dzieje się tak, że nawet do celów stricte
naukowych nie ma możliwości obejrzenia pewnego materiału dowodowego – komentuje Piotr Pszczółkowski.
Przypomnijmy, całość ustaleń pierwszej Konferencji Smoleńskiej, która
odbyła się w ubiegłym roku, została przekazana prokuraturze w formie
referatu. Najprawdopodobniej i II część trafi do prokuratury. Debata
zakończy się dziś po południu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Trwa II Konferencja
Trwa II Konferencja Smoleńska
W Warszawie trwa II Konferencja Smoleńska. Naukowcy, podczas
dwudniowego spotkania, debatują nad mechanizmami zniszczenia oraz
analizą mechanizmu lotu i okolicznościami towarzyszącymi katastrofie
smoleńskiej.
Na dziś zaplanowano sesje medyczną, prawną i socjologiczną. Marcin
Gugulski z Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy
Smoleńskiej przedstawił referat dotyczący stanu zachowania zapisów z
rejestratorów danych z rządowego Tupolewa.
- Komisja Millera opracowała raport końcowy i zakończyła badanie
i postępowanie nie dysponując oryginalnymi zapisami z rejestratorów,
a transkrypcja nagrań z rejestratora MARS-BM, którą się posługiwała była
niezgodna z transkrypcją instytutu ekspertyz sądowych – zauważył Marcin Gugulski.
Jacek Jabłczyński z portalu „Pomnik Smoleńsk” dokonał z kolei analizy
zniszczeń samolotu. Poddał weryfikacji ustalenia zawarte w raportach
MAK i KBWL na podstawie dostępnych materiałów graficznych. Jego
wystąpienie dotyczyło jedynie systemu sterowania klapami w samolocie. Pokazał, że lokalizacja centropłata jest opisana inaczej w jednym i w drugim raporcie.
- Jeżeli naniesiemy te dwie lokalizacje, okazuje się, że według MAK-u
obie części centropłata leżały bliżej, a według KBWL dalej.
Przesunięcia są dosyć istotne, bo tutaj siatka ma rozdzielczość 10 m,
więc jest to różnica około 30 m między położeniem lewego centropłata w
danych MAK a KBWL – mówił Jacek Jabłczyński.
Małgorzata Wassermann, córka śp. Zbigniewa Wassermanna,
przedstawiając dokumentację medyczną z sekcji zwłok ojca zwróciła uwagę
na nieprawidłowości w dokumentacji przysłanej z Rosji.
- Komentarz naszych biegłych: odnośnie rozbieżności w punkcie
pierwszym biegli wyjaśniają – w trakcie sądowo-lekarskiej sekcji zwłok
wykonanej w Moskwie, do badań toksykologicznych pobrano 2 fragmenty
wątroby, a przy pozostawionej części narządu niżej podpisani biegli nie
stwierdzili obecności pęcherzyka żółciowego. Ze zgromadzonej w aktach
sprawy dokumentacji medycznej wynika, że w 1989 roku Zbigniew Wasserman
miał usunięty pęcherzyk żółciowy. Mimo to, w protokole sądowo-lekarskim
sekcji zwłok przeprowadzonej w Moskwie, opisano prawidłowy pęcherzyk
żółciowy wraz zawartością żółci – dodała Małgorzata Wassermann.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. http://www.polskatimes.pl/ tyle ma do relacji z konferencji
Awantura na Konferencji Smoleńskiej 2013. Zdjęcia "Gorożanin iz Barnauła" w prezentacji Zagrodzkiego
Awantura
na Konferencji Smoleńskiej 2013. Stanisław Zagrodzki wykorzystał w
swojej prezentacji drastyczne zdjęcia ofiar opublikowane na blogu
"Gorożanin iz Barnauła". Część uczestników spotkania zaprotestowała.
Padły ostre słowa.
ONET
M. Wassermann ujawnia szokujące informacje nt. sekcji zwłok ojca
Wassermanna ujawniła w swoim wystąpieniu w trakcie drugiego dnia II
konferencji smoleńskiej szczegóły dotyczące sekcji zwłok swojego ojca.
"(Jego) śledzionę i serce zamiast w jamie brzusznej zaszyto w nodze" -
mówiła. Jej słowa przytacza portal wpolityce.pl.
Po szesnastu miesiącach od śmierci mojego ojca
doszło do ekshumacji. Odbyła się ona 29 i 30 sierpnia 2011 r.
Pierwotnie badania miały być przeprowadzone w części w Krakowie, a
później we Wrocławiu. W Krakowie usłyszeliśmy, że mamy zabrać zwłoki i
się wynieść ze szpitala. Lekarze pojechali więc ze zwłokami prosto do
Wrocławia. Oto, jaka była wola i chęć... - opowiadała Małgorzata
Wassermann.
Córka zmarłego w Smoleńsku polityka PiS
przywoływała także inne zaniedbania i błędy, do jakich doszło w trakcie
przeprowadzanej w Rosji sekcjo zwłok. - W 1989 r. Zbigniew Wassermann
miał usunięty pęcherzyk żółciowy, Mimo to w protokole w Moskwie opisano
prawidłowy pęcherzyk żółciowy wraz z zawartością żółci... - tłumaczyła.
- W języku prawniczym to, co przyszło z Moskwy,
nazywa się poświadczeniem nieprawdy w dokumencie. Takich dokumentów
prokuratura posiada kilkaset odnośnie kilkuset osób! Prokuratura
przyjmuje więc, że w sposób świadomy będzie pracowała na dokumentach
poświadczających nieprawdę - stwierdziła Wassermann.
Jej zdaniem, "nie da się usprawiedliwić w żaden
sposób tego, że w Polsce nie zostały przeprowadzone sekcje zwłok!". - O
ile w przypadku innych dowodów można będzie tłumaczyć się, że mieliśmy
do czynienia z państwem obcym i nie dało się niczego zrobić, to w tym
przypadku – ciała przyjechały do Polski! - zakończyła.
II konferencja smoleńska
Badania fizykochemiczne, analiza wrakowiska,
wytrzymałość materiałów, trajektoria lotu i analiza zdarzeń - to
niektóre tematy II konferencji smoleńskiej, która wczoraj rozpoczęła się
w Warszawie.
Pierwsza konferencja smoleńska odbyła się w październiku 2012 r. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Wśród prelegentów wymienionych w programie
tegorocznej debaty są m.in. naukowcy współpracujący z zespołem
parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej, którym kieruje Antoni
Macierewicz (PiS) - dr Bogdan Gajewski, prof. Kazimierz Nowaczyk, prof.
Wiesław Binienda, prof. Jan Obrębski i dr Grzegorz Szuladziński.
Jeden z poniedziałkowych prelegentów Chris
Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii na koniec referatu
poświęconego analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma
wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo - jak dodał reagując
na głosy z sali - wcześniej.
Natomiast w ostatnią środę zespół Laska pokazał
niepublikowane wcześniej zdjęcia z miejsca katastrofy Tu-154M. Widać na
nich elementy samolotu wbite w brzozę i drewno wbite w urwane skrzydło. -
To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko
kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to
zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki,
na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward
Łojek z zespołu Laska, pytany o wystąpienie Cieszewskiego.
Na II konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z
Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyniki badań dwóch
próbek z pobranych z ubrań ofiar katastrofy pod kątem m.in. występowania
materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidentyfikowano
takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w
ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na
określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.
Natomiast prof. Obrębski stwierdził, że "w
momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" oraz że
"katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie". Pytał też, czy gałęzi drzew
przy podejściu do lotniska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który
próbował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.
Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch
na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i
głosów z kokpitu. Śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub
płomienia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zaprezentowanych w
ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smoleńska.
Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał
być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam
przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w TVP1 w kwietniu. Wtedy
profesor powiedział, że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie
zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na
dokumencie z Rosji. W ubiegłym tygodniu, pytany, na jakiej podstawie
twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni
niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę
zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
(wpolityce.pl/PAP; jsch)
DZIENNIK.PL
"Komisja badania wypadków łże jak suka". Awantura o zdjęcia
Awantura
o zdjęcia ciał podczas konferencji o katastrofie smoleńskiej. Po dwóch
stronach stanęli eksperci i rodziny ofiar. "Trwa orgia, a ja mam
milczeć?" - m.in. takie słowa można było...
WPROST
Parówka dowodem na... eksplozję na pokładzie Tu-154M?
Dr Andrzej Ziółkowski z Instytutu Podstawowych Problemów
Techniki PAN zaprezentował w czasie II konferencji smoleńskiej...
zdjęcie dwóch parówek pękniętych wzdłuż po zbyt długim...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Badania sobie a muzom
Badania sobie a muzom
Rozpad Tu-154M mógł następować już w
powietrzu, a do kontaktu skrzydła z brzozą w ogóle mogło nie dojść –
sugerowali paneliści II Konferencji Smoleńskiej, zastrzegając, że ich
hipotezy wymagają dalszych badań.
W ocenie prof. Chrisa Cieszewskiego (University of Georgia), Tu-154M
nie mógł ulec uszkodzeniu podczas kontaktu z brzozą, ponieważ drzewo to
miało zostać złamane jeszcze przed 5 kwietnia 2010 roku. Do takiego
wniosku Cieszewski doszedł na podstawie analizy zobrazowań satelitarnych
udostępnianych przez firmy komercyjne. Naukowiec w pierwszej kolejności
starał się ustalić możliwie dokładną lokalizację feralnej brzozy.
Zrobił to z pomocą nie tylko zdjęć satelitarnych, ale też wykonanej z
lotu ptaka dokumentacji miejsca katastrofy. Tak wyznaczone zostały
punkty bazowe, niezmieniające się, jak drogi i obiekty budowlane, które
posłużyły do wyznaczenia lokalizacji brzozy. Dysponując taką informacją,
Cieszewski wyznaczył punkt, w którym na zobrazowaniu satelitarnym
umiejscowiony jest złamany pień brzozy i położona na ziemi korona
drzewa, po czym dokonał porównania zdjęć wykonanych po katastrofie do
zobrazowań wykonanych wcześniej. Jego zdaniem, już 5 kwietnia 2010 r.
obraz brzozy był podobny do tego widocznego na zobrazowaniach z okresu
tuż po katastrofie. Odmienny obraz dała analiza zdjęcia ze stycznia 2010
r., gdy pień brzozy nie był widoczny, gdyż był osłonięty konarami. W
ocenie Cieszewskiego, analiza sygnału spektralnego, mierzonego w
punkcie, gdzie rosło drzewo, prowadzi do wniosku, że drzewo było złamane
przed katastrofą.
Konieczna weryfikacja
Potwierdzenie wniosków Cieszewskiego teoretycznie mogłoby stanowić
zaprzeczenie tez z raportów komisji Millera oraz MAK na temat przebiegu
katastrofy. Jednak to tylko wstępne analizy, a do stawiania
jednoznacznych wniosków konieczne jest przeprowadzenie podobnych badań z
wykorzystaniem zdjęć satelitarnych lepszej jakości (te, dostępne
komercyjnie, udostępniane są w rozdzielczości 50 cm). Cieszewski
twierdził, że do analiz użyto złożonych metod poprawiających jakość
zdjęć satelitarnych.
O potrzebie realizacji tego rodzaju analiz zobrazowań satelitarnych
terenu Smoleńska mówił wczoraj Jerzy S. Wiśniowski z Wojskowego Centrum
Geograficznego. Ich celem powinno być dokonanie dokumentacji
infrastruktury i szczątków samolotu, a następnie analiza danych pod
kątem śledzenia zmian występujących na zobrazowaniach. W jego ocenie,
badaniami należałoby objąć teren około 20 km kwadratowych. Według
Wiśniowskiego, przy dokładności „komercyjnej” zobrazowań lokalizację
poszczególnych elementów w terenie można byłoby wykonać z dokładnością
do 10 m, natomiast rozłożenie szczątków względem siebie – z dokładnością
2 metrów. Stąd też prelegent zasugerował, że należałoby podjąć próbę
pozyskania zobrazowań dużo lepszej jakości. Stawia to pod znakiem
zapytania dokładność ustaleń Cieszewskiego, który jakość użytych przez
siebie zobrazowań uważa za „wystarczającą”.
Bez wraku ani rusz
Naukowcy sugerowali także, że na skutek błędów, jakie poczyniono
podczas badania katastrofy smoleńskiej, oraz z dostępnej dokumentacji
fotograficznej miejsca katastrofy można wnioskować, że uprawniona jest
pojawiająca się już wcześniej hipoteza, że samolot ulegał rozpadowi
jeszcze w powietrzu, przed brzozą. W ocenie dr. hab. Andrzeja
Ziółkowskiego (PAN), w tym zakresie trzeba by rozpocząć badania od
początku, bo przy badaniu nie zachowano podstawowych standardów, a
obecny stan wiedzy nie pozwala na zweryfikowanie (potwierdzenie bądź
obalenie) tej hipotezy. By jednak uzyskać pełny obraz, konieczna jest
nie tylko rzetelna inwentaryzacja miejsca katastrofy, analiza danych z
rejestratorów, ale także analiza szczątków samolotu, po sprowadzeniu ich
do kraju, pod kątem występowania w nich zjawisk dynamicznych. W tym
zakresie do podjęcia szczegółowych badań gotowi są chociażby fizycy. Ich
zdaniem, wciąż możliwe jest przeprowadzenie kompleksowych badań
pirotechnicznych. Zdaniem dr. Jacka Wójcika (PAN), konieczna do tego
jest nie tylko odpowiednia baza sprzętowa, ale też pełna dokumentacja,
dostęp do wraku, relacje rodzin ofiar katastrofy (dotyczące np.
zażywanych leków) oraz środki finansowe. Jak przyznał naukowiec, badania
zajęłyby około pół roku i kosztowałyby 4-6 mln złotych.
Rozpoczęta wczoraj dwudniowa II Konferencja Smoleńska to forum
dyskusji dla naukowców, którym zależy na wyjaśnieniu niektórych aspektów
katastrofy smoleńskiej. Przedstawiane tu specjalistyczne opracowania
mają charakter szczegółowy, nie są kompleksowymi ocenami dotyczącymi
przyczyn katastrofy samolotu Tu-154M.
Marcin Austyn
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. relacja niezalezna.pl
II konferencja smoleńska - dzień drugi – TRANSMISJA NA ŻYWO
http://niezalezna.pl/47427-ii-konferencja-smolenska-dzien-drugi-transmis...
Dziś o godzinie 9.00 rozpoczęliśmy drugi dzień relacji z
dwudniowej II Konferencji Smoleńskiej - międzynarodowego spotkania
naukowców zainteresowanych wyjaśnieniem katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.
Specjalnie dla czytelników portalu niezalezna.pl na łamach portalu
będziemy relacjonować na żywo przebieg tego wydarzenia.
Dziś w ramach II Konferencji odbędą się sesje: medyczna, socjologiczna oraz prawna.
Transmisja live z II Konferencji Smoleńskiej jest dostępna TUTAJ.
Organizator zapewnia bezpłatny dostęp do transmisji dla kilku tysięcy
użytkowników. W przypadku przekroczenia limitu równocześnie
oglądających, będzie możliwe uzyskanie dostępu do transmisji po
uiszczeniu przez użytkownika opłaty.
Transmisję w wersji audio i video można śledzić na żywo także za pośrednictwem TV Republika oraz TUTAJ
Na łamach portalu niezalezna.pl relacjonujemy na żywo przebieg całej Konferencji:
19.00
Zakończyła się część referatów II konferencji smoleńskiej. Przed uczestnikami jeszcze dyskusja ogólna.
18.40
Rodziny ofiar mają tytuł do uczestnictwa w śledztwie w stopniu
niezbędnym dla zabezpieczenia ich prawowitych interesów - mówi prof.
Jasudowicz. Jego zdaniem śledztwo smoleńskie jest tak skandalicznie
prowadzone, że powinno je się zaskarżyć do Strasburga.
18.32
Prof. Jasudowicz: - Z mocy prawa do życia na państwach będących
stronami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (a więc na Rosji i
Polsce) ciążą zobowiązania pozytywne m.in. dotyczące podjęcia środków
prewencyjnych i zaradczych, zapobiegających się urzeczywistnieniu się
zagrożenie dla życia bądź złagodzeniu jego skutków. Ciąży też na
państwach obowiązek przeprowadzenia adekwatnego, niezawisłego,
niezwłocznego, bezstronnego, dokładnego i skutecznego śledztwa z urzędu.
18.23
Ostatni referat II Konferencji Smoleńskiej to wystąpienie prof. Tadeusza
Jasudowicza z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego tytuł to
"Śledztwo smoleńskie z perspektywy prawa do życia w Europejskiej
Konwencji Praw Człowieka".
18.13
- Polski rząd nie zadbał o to, by uwagi do raportu MAK stały się jego integralną częścią - podkreśla Maria Szonert-Binienda.
18.10
Należy żądać weryfikacji
raportu Millera, domagać się zarejestrowania polskich uwag do raportu
MAK w ICAO - mówi Maria Szonert-Binienda. Trzeba zwrócić się do jak
największej liczby instytucji międzynarodowych, gdyż układ polityczny w
Polsce blokuje śledztwo - dodaje.
17.55
Maria Szonert-Binienda analizuje reżimy prawne właściwe do badań
katastrof państwowych statków powietrznych na terenie kraju trzeciego.
Dokonuje pod tym kątem przeglądu katastrof, m.in. amerykańskiego
samolotu wojskowego w Chorwacji.
17.41
Analizie poddane zostaną katastrofy, w których zginęli sekretarz ONZ i prezydenci trzech różnych państw, m.in. Mozambiku i Rwandy.
17.39
M. Szonert-Binienda, że będzie analizować procedury przy badaniu
katastrof lotniczych podobnych pod różnymi względami do tragedii
smoleńskiej.
17.37
Kolejny referat prawny - tym razem Maria Szonert-Binienda z Instytutu
Libra będzie mówić na temat "Katastrofa smoleńska w świetle prawa
międzynarodowego".
17.15
W następstwie działań administracji rządowej po katastrofie dokonywano
szeregu zmian w polskim prawie lotniczym w zakresie badania wypadków
lotniczych - zauważa prawnik. Wprowadzono m.in. zakaz przesłuchiwania
członków komisji w prokuraturach i sądach w sprawach badania wypadków.
17.13
- W wyniku bezprawnego porozumienia Putin-Tusk oddaliśmy Rosji prawo do władania dowodami rzeczowymi - oświadcza mec. Pszczółkowski.
17.08
Skutkiem wyboru niewłaściwej podstawy prawnej badania katastrofy jest
nieskuteczność powołania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa
Państwowego - dowodzi mec. Pszczółkowski.
17.02
Czy umowa Tuska z Putinem jest zgodna z polskim porządkiem prawnym? -
pyta mec. Pszczółkowski. Zaznacza, że decyzji o wybraniu takiej, a nie
innej podstawy prawnej, nie ogłoszono. Według prawnika ustna i
półformalna umowa Putin-Tusk jest też sprzeczna z polskim prawem
lotniczym oraz z samą konwencją chicagowską (niemającą zastosowania w
lotach wojskowych).
16.57
Mec. Pszczółkowski analizuje wybór przez Polskę niezgodnej z polskim
prawem podstawy prawnej badania katastrofy smoleńskiej i następstwa tego
wyboru. - Samolot i lot miał charakter wojskowy - podkreśla
mec. Pszczółkowski. Przypomnijmy: konwencja chicagowska dotyczy tylko
lotów cywilnych, a nie wojskowych i państwowych.
16.54
Wystąpienie rozpoczyna mec. Piotr Pszczółkowski z Okręgowej Rady
Adwokackiej w Łodzi. Jego prelekcja dotyczyć będzie prawnych aspektów
katastrofy smoleńskiej.
16.50
Trwa dyskusja po referacie prof. Daranowskiego. Uczestnicy konferencji,
jak i sam prelegent, nie zostawiają na decyzji Donalda Tuska suchej
nitki. Z analizy profesora jednoznacznie wynika, że decyzja o wybraniu
Załącznika 13 jako podstawy prawnej badania katastrofy - jak również
tryb podjęcia tej decyzji - była nieprzepisowa. Choćby z tego względu, że premier nie uzyskał zgody Rady Ministrów na to porozumienie z premierem Putinem.
16.39
- Mam nadzieję, że przyjdzie moment, kiedy będziemy mogli premiera Tuska z tego porozumienia rozliczyć - powiedział prof. Daranowski, odpowiadając na jedno z pytań.
16.30
Rada Ministrów uchyliła się od obowiązku oceny tego porozumienia premierów - stwierdził prawnik.
16.28
Dokonanie aktu milczącego porozumienia jest zdumiewającym przypadkiem braku staranności i dbałości o ochronę własnych interesów przez jedną ze stron porozumienia. To akt kapitulacji - uważa prof. Daranowski.
16.25
Działania rządu Tuska po katastrofie to potwierdzenie na zgodę - post
factum - na przejęcie przez Rosjan śledztwa - wynika z analizy prof.
Daranowskiego. Decydentem w tej sprawie, nawet jeśli to była "milcząca decyzja", był Donald Tusk - uważa prof. Daranowski. - Głównymi architektami tego porozumienia byli premierzy Putin i Tusk - stwierdza jednoznacznie profesor.
16.20
"Z rozmów z Tuska i Putina przeprowadzonych 10 kwietnia 2010 r. nie
sporządzono notatek, gdyż spotkanie to miało charakter kurtuazyjny" - informowało Centrum Informacyjne Rządu. "To ociera się o groteskę" - komentuje prof. Daranowski.
16.14
Podstawa prawna badania przyczyn katastrofy smoleńskiej - Załącznik 13
do konwencji chicagowskiej - została wybrana przez premierów Polski i
Rosji. Porozumienie w tej kwestii nie zostało utrwalone na piśmie -
przypomina prof. Daranowski. Ta okoliczność wywołuje pytanie o możliwość
zawierania międzynarodowych umów niepisanych, czyli umów werbalnych
bądź też umów "milczących".
16.11
Prelekcję zaczyna prof. dr hab. Piotr Daranowski z Wydziału Prawa i
Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Mówi o formie porozumienia
określającego podstawę prawną i tryb badania przyczyn katastrofy
smoleńskiej.
16.09
Kiedy możemy wznowić badanie wypadku? Jeśli pojawiają się pojedyncze
fakty, można wznowić je częściowo, jeżeli tych nowych przesłanek jest
więcej - należy dążyć do całkowitej rewizji badania - mówi dr inż.
Gajewski.
16.04
Dr Gajewski opisuje podstawowe zagadnienia związane z technicznym
aspektem badań wypadków lotniczych: postawienie hipotez roboczych,
ewaluacja i eliminacja wybranych hipotez oraz prace końcowe, czyli
stwierdzenie przyczyny, szeregu przyczyn lub zbiegu okoliczności, które
doprowadziły do katastrofy.
15.54
Pierwsze czynności na miejsce wypadku? Zapewnienie nienaruszalności miejsca katastrofy i jak najobszerniejsza dokumentacja obszaru tragedii i wraku samolotu - mówi dr Gajewski. Oczywiście w Smoleńsku nie wykonano tych czynności w takim zakresie, jak powinno być to zrobione.
15.49
- Eksperci lotniczy muszą być niezależni i mieć dostęp do wszystkich możliwych informacji, w tym niejawnych - zaznacza dr inż. Gajewski.
15.46
Dr Bogdan Gajewski opowiada o etyce w badaniu wypadków lotniczych. - Niezależnie
od kwalifikacji poświadczonych dyplomami, ludzie badający wypadki
lotnicze muszą cechować się wysokimi walorami etycznymi i moralnymi - podkreśla ekspert.
15.37
Dr inż. Gajewski przedstawia rolę rządów w organizacji lotnictwa cywilnego oraz podstawową strukturę administracyjną zapewniającą bezpieczeństwo
lotnictwa cywilnego. Zaznacza, że w USA wypadki bada National
Transportation Safety Board - niezależna administracyjnie instytucja,
odpowiadająca jedynie przed Kongresem. Z kolei w Kanadzie wypadkami
lotniczymi zajmuje się Transportation Safety Board - także niezależna
instytucja, odpowiadająca przed parlamentem.
Zobacz prezentacje inż. Bogdana Gajewskiego
15.33
W związku z opóźnieniami nie ma zaplanowanej 15-minutowej przerwy.
Rozpoczyna się panel prawniczy. Jako pierwszy referat dr. inż. Bogdana
Gajewskiego z International Society of Air Safety Investigators.
15.15
Jacenty pokazuje przemiany na polskim rynku
prasowym przez pryzmat funkcjonowania tych trzech tygodników, m.in.
okoliczności powstania tygodnika "Uważam Rze", odwołania jego pierwszego
redaktora naczelnego oraz powstania nowych pism ("W Sieci" i "Do
Rzeczy").
15:13
Nowy referat socjologiczny, tym razem Daniela Wicentego z Instytutu
Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Jego
tytuł: Katastrofa smoleńska a przemiany na rynku prasowym. Przypadek trzech tygodników "obozu konserwatywnego". Chodzi o "Gazetę Polską", "W Sieci" i "Do Rzeczy".
15.00
Cytaty z postkomunistycznej "Polityki", przypomniane przez Katarzynę
Lis, robią wrażenie. Zdaniem publicystów pisma zamiana ciał po
katastrofie nie była ani niczym ważnym, ani skandalicznym. Janina
Paradowska stanęła nawet w swoim tekście w obronie Ewy Kopacz - jako
ofiary oszczerstw.
14.54
Najmniej miejsca sprawie śp. A. Walentynowicz poświęciła "Polityka" -
mówi Katarzyna Lis. Janina Paradowska, publicystka tego tygodnika,
określiła całe zdarzenie jako "polityczne". "Większość ekshumacji ma jednak cel głównie polityczny, a nawet jeśli są zarządzane
przez prokuraturę, są politycznie wykorzystywane, bo dzięki nim można
podtrzymywać podejrzenia, że coś tam jednak było na rzeczy i że ten rząd
musi odejść. To następstwo zdarzeń pożądanych przez PiS aż nadto dobrze
znamy" - pisała Paradowska.
14.51
K. Lis bada reakcje czterech tygodników opinii ("Polityka", "Wprost",
"Uważam Rze" i "Gość Niedzielny") po ujawnieniu skandalu związanego z
zamianą ciała śp. Anny Walentynowicz. Analiza jest wykonywana w oparciu o
koncepcję "framingu" (chodzi o selekcję i uwydatnianie informacji,
pomagających w uzyskaniu pożądanego wpływu na czytelnika. Chodzi także o
proces
nadawania wypowiedziom organizacji tematycznej w taki sposób, że
niektóre pojęcia i sądy zaczynają odgrywać ważniejszą rolę od innych.
14.49
Głos zabiera Katarzyna Lis z Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Na początek zastrzega: "Nie mam nic wspólnego z Tomaszem Lisem".
14.46
Kurzępa odpowiada na pytanie dziennikarza TV Republika na temat niedawnej wypowiedzi Jerzego Owsiaka o zespole parlamentarnym: - Wypowiedź Owsiaka ma "przesterować" wrażliwość młodzieży w kwestii smoleńskiej na bliską mainstreamowi.
Słowa te uzupełnia prof. Gliński: - Wystąpienie Owsiaka było czysto polityczne.
14.38
To "wychylanie się" i podejmowanie aktywności w kręgu rówieśniczym
doprowadziło wielu młodych ludzi do wyjścia z asekuranctwa, a nawet do
dawania publicznego świadectwa walki o prawdę (np. udział w marszach).
Część młodzieży w dalszym ciągu przyjmuje jednak postawę obojętności lub
cynizmu wobec prób wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej - twierdzi Jacek
Kurzępa.
14.36
Jak mówi socjolog, następnie młodzież wycofała się w prywatność albo
przyjęła postawę "czujności z dystansu". Postawa ta wynikała m.in. z
nieufności wobec polityki, która wkroczyła w sprawę smoleńską. Potem
część młodych ludzi zaczęła konfrontować wiedzę i samodzielnie
poszukiwać alternatywnych źródeł wiedzy na temat katastrofy; wtedy też
wzrosło zaufanie młodzieży do narracji smoleńskiego zespołu
parlamentarnego.
14.34
W pierwszej fazie po katastrofie smoleńskiej zachowanie młodzieży
cechuje kategoryczność i dawanie świadectwa solidarności wspólnotowej -
mówi Jacek Kurzępa. Dopiero potem młodzież zagubiła się w zgiełku
medialnym - wobec "akcji" na Krakowskim Przedmieściu.
14.30
Referat rozpoczął Jacek Kurzępa z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej
we Wrocławiu. Wykład dotyczy badań jakościowych realizowanych od 2010 r.
Naukowiec analizował w nich zmienność postaw młodego pokolenia Polaków
wobec katastrofy smoleńskiej.
14:00
Rozpoczęła się przerwa obiadowa.
13.30
Jako przykłady medialnej i politycznej presji na naukę profesor
Fedyszak-Radziejowska przypomina skandaliczne ataki na prof. Janusza
Kurtykę, byłego szefa IPN.
13.22
Profesor przypomina nagonkę na naukowców po książkach o Lechu Wałęsie,
opisujących jego agenturalną przeszłość. Porównuje te ataki z obecnymi
atakami na uczonych, próbujących wyjaśniać katastrofę smoleńską. Jako
przykłady ingerencji "władzy" Fedyszak-Radziejowska wymienia: bieżące
komentarze przedstawicieli rządu jako "kierunkowe wytyczne", presja
medialna i wizerunkowa, rozwiązania ustawowe i instrumenty ekonomiczne.
Podaje przykłady haniebnych wypowiedzi minister Kudryckiej i rektorów,
naciskających na naukowców, by nie zajmowali się niewygodnymi tematami.
Jako przeciwieństwo cytuje komunikat amerykańskich przełożonych prof.
Wiesława Biniendy, którzy stanęli w jego obronie.
13.12
- Na placówkach naukowych kształtowane są postawy polskiej
inteligencji. To, co się dzieje na uczelniach, interesuje władzę, której
zależy na panowaniu nad umysłami społeczeństwa - uważa prof. Fedyszak Radziejowska.
13.08
Rozpoczyna się referat prof. Barbary Fedyszak-Radziejowskiej z Instytutu
Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN. Mówi o ingerencjach władzy w autonomię
nauki - instrumentach wpływu i reakcjach środowiska naukowego.
12.58
Trzecim, nieuchronnym etapem analizowanych procesów było przekształcenie
się dwóch, splecionych ze sobą "stanów nadzwyczajnych" w "czasy
codzienne", "stan zwyczajny" systemu społecznego - mówi dr Żukowski.
Ważnym elementem tej transformacji są spory o Krzyż Pamięci przed
Pałacem Prezydenckim i ocena pochówku Pary Prezydenckiej na Wawelu.
12.52
Dynamikę żałoby modyfikowały konsekwencje przedterminowych wyborów -
"nadzwyczajnego stanu" polskiej polityki. Podjęta w tym czasie decyzja
polskiego rządu o nieobwinianiu Rosjan koncentruje uwagę opinii
publicznej na rzekomych błędach polskiej załogi - mówi dr Żukowski.
Charakterystyczne, że w maju 2010 r. aż 58 proc. uważało, że Rosji
zależy na wyjaśnieniu katastrofy.
12.48
Zdaniem dr. Żukowskiego - kryzys "czasu nadzwyczajnego" został
spowodowany 3 wydarzeniami: rezygnacją polskiego rządu z podmiotowego
uczestnictwa w śledztwie, obciążaniem przez Rosjan Polaków winą za
spowodowanie katastrofy, zachowaniem głównych mediów włączających się w
narrację Rosjan.
12.46
Pierwszą reakcją Polaków na katastrofę smoleńską było nadzwyczajne,
powszechne żałobne "pospolite ruszenie". Tak powszechne poczucie
wspólnoty i żalu wystąpiło we współczesnej historii tylko raz - po
śmierci papieża Jana Pawła II - mówi dr Żukowski.
12.44
Autor wymienia trzy etapy związane z zachowaniami Polaków po katastrofie
smoleńskiej: 1) stan nadzwyczajny tuż po tragedii (kwiecień 2010 r.),
2) stan nadzwyczajny przed i w trakcie kampanii prezydenckiej
(maj-lipiec 2010 r.), 3) okres późniejszy, czyli "zwyczajny", w "czasie
codziennym"
12.42
"Polacy o katastrofie smoleńskiej. Zachowania i poglądy - ewolucja -
umiarkowania" - to tytuł kolejnego referatu socjologicznego. Jego
autorem jest dr Tomasz Żukowski z Instytutu Polityki Społecznej
Uniwersytetu Warszawskiego.
12.39
"Posmoleńskie" emocje stanowią czynnik stabilizujący polską scenę
polityczną w obecnym kształcie i hamujący rozpad (być może całkowity)
Platformy Obywatelskiej - twierdzi Radosław Sojak.
12.33
Socjolog próbuje odpowiedzieć na pytania: Na ile reakcje na katastrofę
smoleńską przyczyniły się do ustabilizowania podziału politycznego na
polskiej scenie? Czy i na ile polaryzacja zwiększyła koszta zmiany
preferencji wyborczych? Na ile stanowiła o spowolnieniu spadku notowań PO? Czy zahamowała przyrost poparcia dla PiS? W jakim stopniu wpłynęła na dynamikę poparcia dla partii lewicowych?
12.28
Wbrew subiektywym, potocznym, a także obecnym w niektórych przynajmniej
koncepcjach demokracji założeniom, akt wyborczy ma racjonalny i
kalkulacyjny charakter jedynie w ograniczonym stopniu. Wiele wskazuje na
to, że jego podłoże stanowią przede wszystkim reakcje zautomatyzowane o
charakterze emocjonalnym. Katastrofa smoleńska przyczyniła się do
wyzwolenia, a następnie spolaryzowania znacznych emocji o charakterze
zarówno indywidualnym, jak i zbiorowym - uważa Radosław Sojak.
12.24
Rozpoczął się panel socjologiczny, otworzony przez prof. Piotra
Glińskiego z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Pierwszy referat jest
autorstwa Radosława Sojaka z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika i jest próbą oszacowania wpływu katastrofy smoleńskiej na
preferencje wyborcze Polaków.
12.17
Dariusz Fedorowicz, lekarz i brat jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej, broni prezentacji Stanisława Zagrodzkiego. Uważa, że użycie zdjęć ofiar było uzasadnione.
12.10
Koniec przerwy. Panel socjologiczny jeszcze się nie rozpoczął. Przy
mikrofonie jest dr Grażyna Przybylska-Wendt, ekspertka od medycyny
sądowej. Odnosi się do prezentacji Stanisława Zagrodzkiego. Podkreśla
wagę analizy obrażeń ofiar katastrofy smoleńskiej.
11.48
Zuzanna Kurtyka i Barbara Fedyszak-Radziejowska protestują przeciwko
prezentacji zdjęć ofiar podczas referatu Stanisława Zagrodzkiego. Ten
uważa jednak, że było to niezbędne do przeprowadzenia właściwego wywodu.
Zaczyna się dyskusja na ten temat z udziałem uczestników dyskusji. Prowadzący konferencje zarządził 15 minut przerwę.
11.38
Zagrodzki weryfikuje rosyjskie badania toksykologiczne w zakresie
pośmiertnego występowania karboksyhemoglobiny u ofiar tragedii
smoleńskiej, świadczącej o przeżyciowym kontakcie
z tlenkiem węgla (czyli za życia). Okazuje się, że miejsce odnalezienia
ciał, u których stwierdzono podwyższony poziom karboksyhemoglobiny, nie
jest powiązane z miejscami bezpośredniego oddziaływania pożaru na
wrakowisku.
11.29
Stanisław Zagrodzki pokazuje zdjęcia dowodzące, że część ciał uległa
nadpaleniu i wyraźnie podlegała działaniu ognia. Zestawia to z wywiadem
członka komisji Millera, Stanisława Żurkowskiego, który stwierdził, że
na żadnym z ciał nie było śladów charakterystycznych dla wybuchu lub
pożarów.
11.18
Jak twierdzi Zagrodzki - badania pośmiertne ciał ofiar wypadków
lotniczych oraz ich dyslokacja na terenie miejsca zdarzenia niosą
olbrzymią liczbę informacji mogących pomóc w odtworzeniu faktycznego
przebiegu zdarzenia.
Według prelegenta - w wyniku analiz porównawczych protokołów
przeszukania miejsca katastrofy oraz kilku materiałów sekcyjnych stało
się możliwe (przy współpracy z Markiem Dąbrowskim, współpracownikiem
smoleńskiego zespołu parlamentarnego) wstępne opracowanie mapy
dyslokacji ciał i szczątków ofiar.
11:12
Prelekcję rozpoczyna Stanisław Zagrodzki, krewny śp. Ewy Bąkowskiej,
która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Referat jest poświęcony
weryfikacji oficjalnych raportów ustalających przebieg katastrofy Tu-154
w oparciu o mapę dyslokacji ciał ofiar oraz analizę dokumentacji
sądowo-medycznej i badań toksykologicznych niektórych ofiar.
11.00
Poruszający referat Małgorzaty Wassermann komentuje też Grażyna
Przybylska-Wendt, specjalistka od medycyny sądowej z Wojskowej Akademii
Medycznej Łodzi. Poddaje ona miażdżącej krytyce protokoły sekcyjne
przygotowane przez Rosjan. - Od samego początku trapi mnie jedno
pytanie: kto tak naprawdę te sekcje wykonywał? Ewa Kopacz mówiła raz o
anatomopatologach, raz o innych lekarzach - mówi. - Niedopuszczalnym
jest użycie terminu "uraz wielonarządowy" w odniesieniu do wszystkich
ofiar katastrofy. Takiego określenia można by użyć bez sekcji. Powinno
się określić dominujące urazy, które spowodowały śmierć - twierdzi Grażyna Przybylska-Wendt.
10.51
Należało przyjąć, że sekcji nie było. Niezbędnym było wykonanie natychmiastowej sekcji w Polsce po przywiezieniu ciał - mówi Wassermann. Jej wystąpienie komentuje Andrzej Melak, brat śp. Stefana Melaka. - Całkowicie zgadzam się z panią mecenas Wassermann - oświadcza. Andrzej Melak dodaje, że osoba opisana w dokumentach sekcyjnych z Rosji jako jego brat miała 195 cm wzrostu, podczas gdy Stefan Melak mierzył 172 cm.
10.50
Braki i błędy w dokumentacji rosyjskiej prowadzą do wniosku, że sekcja
wykonana 11 kwietnia 2010 r. była albo jedynie pozorowana, albo skrajnie
nieprofesjonalna. Materiał przekazany przez Rosjan nie spełnia
elementarnych wymogów dokumentacji sekcyjnej w rozumieniu polskiego
prawa. - W języku prawnym nazywa się to poświadczenie nieprawdy.
Polska prokuratura pracuje na kilkudziesięciu takich, poświadczających
nieprawdę dokumentach - konkluduje Małgorzata Wassermann.
10.45
M. Wassermann wylicza wszystkie rozbieżności między sekcjami. Z tego
zestawienia wynika, że rosyjscy lekarze nie wymienili w dokumentach
sekcyjnych kilkudziesięciu znaków szczególnych i śladów przebytych
chorób. Rosjanie opisali także pęcherzyk żółciowy, który został u Z.
Wassermanna wycięty długo
przed katastrofą. W Moskwie podano też nieprawidłowy wzrost i kolor
oczu śp. posła PiS. Przed sekcją i po sekcji nie umyto zwłok, nie
zaszyto też po obdukcji czaszki.
10.38
Pierwszy referat po przerwie wygłasza Małgorzata Wassermann. Mówi o
dokumentacji medycznej sekcji zwłok śp. Zbigniewa Wassermanna wykonanej
przez stronę rosyjską w zestawieniu z polskimi dokumentami sekcyjnymi.
10.35
Koniec przerwy. Na sali pojawia się Antoni Macierewicz. Poseł PiS publicznie wyjaśnia: "Nie było takiej mojej wypowiedzi, w której bym nie podkreślał, że jest to konferencja niezależnych naukowców". Wczoraj mainstreamowe media pisały o konferencji jako o zebraniu "ekspertów Macierewicza".
10.15
Rozpoczęła się 15 minutowa przerwa.
10.05
Autor referatu wytyka istotne nieścisłości pomiędzy materiałem
zdjęciowym a ustaleniami zawartymi w raportach MAK i komisji Millera.
Pokazuje m.in. zdjęcia tego samego fragmentu samolotu: na drugim z nich
widać, że do sfotografowanej części dołożono nowy element z blachy
sporych rozmiarów.
9.59
W raporcie MAK zawarta jest nieprawdziwa informacja o kącie wychylenia
klap - ujawnia Jabczyński po analizie materiału zdjęciowego z miejsca
katastrofy. Kłamliwe dane MAK powieliła w swoim raporcie komisja
Millera.
9.55
Według MAK położenie centropłata po katastrofie było... inne niż według komisji Millera - dowodzi Jacek Jabczyński.
9.54
Na sali, tak jak wczoraj, oprócz wielu naukowców są bliscy ofiar
katastrofy smoleńskiej, m.in. Jadwiga Gosiewska, Małgorzata Wassermann,
Dorota Skrzypek, Ewa Błasik, Beata Gosiewska.
9.49
Głos zabiera Jacek Jabczyński z portalu "Pomnik Smoleńsk". Jego prezentacja poświęcona jest analizie
zniszczeń samolotu Tu-154 i weryfikacji ustaleń zawartych w raportach
MAK i komisji Millera na podstawie dostępnych materiałów graficznych.
9.45
Jakość
otrzymanych do badania kopii zapisów z zachowanych rejestratorów
parametrów lotu ATM-QAR, MŁP-14-5 i KBN-1-1 ogranicza ich przydatność
przy badaniu ostatnich sekund lotu. Zakończenie badania przyczyn i
okoliczności katastrofy oraz zakończenie niektórych prowadzonych w
związku z tym zdarzeniem postępowań prokuratury jest niemożliwe przed
odzyskaniem przez stronę polską czarnych skrzynek - mówi Marcin
Gugulski. Przypomina też, że Rosjanie po zestrzeleniu w 1983 r.
koreańskiego samolotu dopiero w 1992 r. przekazali Koreańczykom zapisy
rejestratorów lotu.
9.39
Po analizie sporządzonych na wniosek prokuratur polskiej i rosyjskiej
opinii Instytytu Ekspertyz Sądowych w Krakowie i opinii FSB (oraz innych
dokumentów dotyczących nagrań opisanych jako kopie nagrań z kokpitu i
rejestratora parametrów lotu) Gugulski stawia tezy, że w związku
z m.in. nieodpowiednim zabezpieczeniem oryginału badane kopie różnią
się w stopniu uniemożliwiającym uznanie ich za rzetelne kopie tego
samego nagrania.
9.36
Gugulski: Brak udokumentowanych danych uniemożliwia stwierdzenie, w
jakich okolicznościach dokonano wyjęcia taśmy z rejestratora MARS-BM
(rosyjska skrzynka zapisująca parametry lotu).
9.30
Komisja Millera zakończyła swój raport, nie dysponując oryginalnymi zapisami z rejestratorów lotu - podkreśla Gugulski.
9.28
Wystąpienie rozpoczyna Marcin Gugulski ze smoleńskiego zespołu
parlamentarnego. Mówi o stanie zachowania zapisów z rejestratorów danych
zabudowanych na Tu-154M nr 101.
9.26
Dr Szuladziński opowiada o swoich doświadczeniach z lotnictwem. Z tą
dziedziną (projektowanie skrzydła) była m.in. związana jego praca
dyplomowa. Ekspert pracował też w kilku krajach nad konstrukcjami
lotniczymi.
9.24
Pada wiele pytań z sali do dr. Szuladzińskiego. Naukowiec z Australii wyczerpująco na wszystkie odpowiada.
9.15
Doktor Szuladziński prezentuje film z próby wytrzymałościowej skrzydła
Tu-154M. W czasie wirtualnej próby złamania skrzydła okazuje się, że
współczynnik bezpieczeństwa jest większy niż ten wymagany jako minimum.
9.14
Dr Szuladziński podkreślił, że znamy kształt zewnętrzny skrzydła i
parametry materiałowe. Dodał, że w obliczeniach zastosowano wielkości
obciążeń aerodynamicznych najbardziej prawdopodobne dla tego typu
samolotów. Jak stwierdził uczony, przeprowadzenie takiej odwrotnej
rekonstrukcji jest możliwe do wykonania, jakkolwiek nie można przy tym
uniknąć stosowania pewnych apriorycznych założeń odnośnie szczegółów.
Należy się jednak spodziewać, że niepewności z tym związane nie mają
znaczącego wpływu na obliczoną wartość obciążeń niszczących.
9.10
- Używając dostępnych informacji jak również podstawowych zasad
projektowania, została odtworzona konstrukcja skrzydła zewnętrznego
samolotu Tu-154M. Pokazane są podstawowe wielkości naprężeń pod
obciążeniami użytkowymi, a także ocena niektórych efektów dynamicznych.
Praca ta powinna być traktowana jako pierwszy krok przy odtwarzaniu
całego skrzydła, a także oceny jego zachowania w skrajnych warunkach – tłumaczy dr Szuladziński
09.07
Dr Grzegorz Szuladziński z firmy Analytical Service Pty Ltd., ekspert
zespołu parlamentarnego, rozpoczął drugi dzień II Konferencji
Smoleńskiej od referatu pt. "Inżynieria odwrotna w badaniu skrzydła
Tu-154M".
Poniżej publikujemy szczegółowy program konferencji. Relację na żywo z
przebiegu konferencji rozpoczynamy punktualnie o godzinie 9.00.
09:00 Va. WERYFIKACJA DOKUMENTÓW I ASPEKTY MEDYCZNE
Zdzisław Gosiewski, Politechnika Białostocka
09:00 – 09:20 Gregory Szuladziński, Analytical Service Pty Ltd. ‐ Reverse engineering of Tu‐154 wing
09:20 – 09:40 Marcin Gugulski, Zespół Parlamentarny ds. Zbadania
Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej Tu‐154M z 10 kwietnia 2010 r. ‐ Stan
zachowania zapisów z rejestratorów danych zabudowanych na Tu‐154M nr 101
09:40 – 10:00 Jacek Jabczyński, Portal „Pomnik Smoleńsk” ‐ Analiza
zniszczeń samolotu Tu‐154M i weryfikacja ustaleń zawartych w raportach
MAK i KBWL na podstawie dostępnych materiałów graficznych
10:00 – 10:15 Przerwa
10:15 Vb. WERYFIKACJA DOKUMENTÓW I ASPEKTY MEDYCZNE
Zdzisław Gosiewski, Politechnika Białostocka
10:15 – 10:35 Marcin Fudalej, Paweł Krajewski, Bronisław Młodziejowski,
Sylwia Tarka ‐ Specyfikacja obrażeń ciał ofiar katastrof lotniczych w
Warszawie
10:35 – 10:55 Małgorzata Wassermann, Uniwersytet Jagielloński ‐
Dokumentacja medyczna sekcji zwłok śp. Z. Wassermanna wykonanej przez
stronę rosyjską, a polskie dokumenty sekcyjne
10:55 – 11:15 Stanisław Zagrodzki, Rodziny Smoleńskie ‐ Weryfikacja
oficjalnych raportów ustalających przebieg katastrofy samolotu Tu‐154M z
10 kwietnia 2010 roku w oparciu o mapę dyslokacji ciał ofiar oraz
analizę dokumentacji sądowo‐medycznej i badań toksykologicznych
niektórych ciał ofiar
11:15 – 11:30 Przerwa
11:30 VIa. ASPEKTY SOCJOLOGICZNE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ
Piotr Gliński, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Uniwersytet w Białymstoku
11:30 – 11:50 Tomasz Żukowski, Uniwersytet Warszawski ‐ Polacy o
katastrofie smoleńskiej. Zachowania i poglądy – ewolucja – uwarunkowania
11:50 – 12:10 Radosław Sojak, Uniwersytet Mikołaja Kopernika ‐
Spetryfikowane emocje? Próba oszacowania wpływu katastrofy smoleńskiej
na preferencje wyborcze Polaków
12:10 – 12:30 Barbara Fedyszak‐Radziejowska, Instytut Rozwoju Wsi i
Rolnictwa PAN ‐ Ingerencje „władzy” w autonomię nauki: instrumenty
wpływu i reakcje środowiska naukowego
12:30 – 13:30 Przerwa obiadowa
13:30 VIb. ASPEKTY SOCJOLOGICZNE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ
Piotr Gliński, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Uniwersytet w Białymstoku
13:30 – 13:50 Jacek Kurzępa, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej,
Wrocław ‐ Młodzież, ambiwalencja, postawy, katastrofa smoleńska
13:50 – 14:10 Krystyna Lis, Uniwersytet Mikołaja Kopernika ‐ Reakcje
tygodników na wybrane wydarzenia związane z katastrofą smoleńską
14:10 ‐ 14:30 Daniel Wicenty, Uniwersytet Gdański ‐ Katastrofa smoleńska
a przemiany na rynku prasowym. Przypadek trzech tygodników „obozu
konserwatywnego"
14:30 – 14:45 Przerwa
14:45 VIIa. ZAGADNIENIA PRAWNE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ
Karol Karski, Uniwersytet Warszawski
14:45 – 15:05 Bogdan Gajewski, International Society of Air Safety
Investigators ‐ Wybrane aspekty badania wypadków lotniczych w Ameryce
Północnej
15:05 – 15:25 Piotr Daranowski, Uniwersytet Łódzki ‐ Kilka uwag o formie
porozumienia określającego podstawę prawną i tryb badania przyczyn
katastrofy smoleńskiej
15:25 – 15:45 Małgorzata Wassermann, Uniwersytet Jagielloński ‐ Badanie
katastrof komunikacyjnych w postępowaniu karnym, a działania prokuratury
w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem 10.04.2010 roku
15:45 – 16:00 Przerwa
16:00 VIIb. ZAGADNIENIA PRAWNE KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ
Karol Karski, Uniwersytet Warszawski
16:00 – 16:20 Piotr Pszczółkowski, Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi ‐ Prawne aspekty badania katastrofy smoleńskiej
16:20 – 16:40 Maria Szonert‐Binienda, Instytut Libra ‐ Katastrofa smoleńska w świetle prawa międzynarodowego
16:40 – 17:00 Tadeusz Jasudowicz, Uniwersytet Mikołaja Kopernika ‐
Śledztwo smoleńskie z perspektywy prawa do życia w Europejskiej
Konwencji Praw Człowieka
17:00 – 17:10 Przerwa
17:10 – 19:00 DYSKUSJA GENERALNA
Piotr Gliński, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Uniwersytet w Białymstoku
Przejmujący
list rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej do rządzących i rektorów
wyższych uczelni. "Połączmy siły w dochodzeniu do prawdy, a podziały
znikną same!"
udział w drugim dniu obrad wystosowały list skierowany do władz
Rzeczypospolitej, rektorów wyższych uczelni oraz wielu instytucji, by te
pomogły w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej i wsparły
niezależnych naukowców zajmujących się tym tematem.
List otwarty rodzin Ofiar Katastrofy Smoleńskiej do Rektorów polskich
i zagranicznych uniwersytetów i szkół wyższych UE, USA i Kanady,
Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Prezesa Polskiej Akademii Nauk,
Posłów i Senatorów Rzeczpospolitej.
Warszawa, 22 października 2013
Szanowni Państwo,
Minęło trzy i pół roku od dnia, w którym straciliśmy swoich
najbliższych. Mimo że nadal trwa śledztwo prokuratorskie dotyczące
przyczyn i przebiegu katastrofy, nasze nadzieje na jednoznaczne
wskazanie winnych jej zaistnienia maleją.
Grono 145 naukowców, dążąc do ustalania prawdy, zorganizowało drugą już konferencję smoleńską.
Konferencja ta nie tylko odsłoniła przed opinią publiczną
nowe, momentami przełomowe analizy, ale także z wielką siłą pokazała
szereg nieprawidłowości i zaniechań poczynionych w czasie badań Komisji
KBWLLP i prowadzonego śledztwa prokuratorskiego. Udowodniła, że
ustalenia Komisji Millera nie są wiarygodne. Tym samym uwidoczniła
boleśnie deficyt i niedosyt rzetelnych badań naukowych nad przyczynami
Katastrofy Smoleńskiej. Dlatego dzisiaj my – rodziny uczestniczące w II
Konferencji Smoleńskiej – zwracamy się o pomoc naukowcom w badaniach
poprzez udostępnienie im laboratoriów oraz wsparcie grantami niezbędnymi
do realizacji tych badań.
W pierwszym rzędzie zwracamy się do władz polskich uczelni, bo nasi
najbliżsi zginęli w służbie Ojczyzny. Nie kierują nami emocje, co
sugerują niektóre media i przedstawiciele władzy, ale imperatyw poznania
prawdy o okolicznościach i przyczynach ich śmierci. Naszym zamiarem nie
jest dzielić Polaków, a łączyć przez wiarygodne opisanie przyczyn tego,
co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku. Kłamstwo zawsze dzieli. Połączmy siły w dochodzeniu do prawdy, a podziały znikną same.
Od lat nawołujemy do powołania nowej, międzynarodowej Komisji
do zbadania przyczyn Katastrofy, a prace naukowców z I i II Konferencji
Smoleńskiej mogą stanowić zaczątek jej pracy.
Zwracamy się do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, władz PAN oraz
Posłów i Senatorów RP o wsparcie naszego apelu. Na zakończenie
pragniemy gorąco podziękować i złożyć wyrazy uznania Organizatorom oraz
wszystkim uczestnikom II Konferencji Smoleńskiej za ich pracę, trud i
odwagę. Wasza postawa jest dla nas, rodzin, źródłem nadziei na
wyjaśnienie przyczyn Katastrofy.
Jadwiga Gosiewska
Ewa Kochanowska
Ewa Błasik
Zuzanna Kurtyka
Dorota Skrzypek
Krystyna Kwiatkowska
Izabela Januszko
Małgorzata Wassermann
Andrzej Melak
Alicja Zając
Beata Lubińska
Stanisław Zagrodzki
Bożena Mikke
Beata Gosiewska
Grzegorz Januszko
Dariusz Fedorowicz
Piotr Walentynowicz
Janusz Walentynowicz
Magdalena Merta
Anna Cywińska
Małgorzata Wypych
Jerzy Mamontowicz
Jacek Świat
Jacek Tomaszewski
Wanda Jankowska
Halina Jankowska
Podczas konferencji przekazaliśmy organizatorom i uczestnikom konferencji list w obronie naukowców podpisany przez ponad 4,5 tys. czytelników naszego portalu. Wszystkim sygnatariuszom serdecznie dziękujemy!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. najbardziej dokładna i profesjonalna relacja wpolityce- całość
"To
była seria eksplozji, która po kawałku niszczyła samolot". Mocne
oświadczenie prof. Witakowskiego na koniec II Konferencji Smoleńskiej.
NASZA RELACJA
"Hipotezą MAK i Millera nie ma się już co zajmować. To byłby
stracony wysiłek. Trzeba się skupić nad tym, co się działo w Smoleńsku.
Już czas, byśmy w czasie naszej pracy mogli korzystać ze środków
publicznych i wsparciu publicznym".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. Jak Wyglądały Rosyjskie Sekcje Zwłok w Smoleńsku? (22.10.2013)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. W Polsce polityczna presja nie pozwala swobodnie działać
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Gdy oficjalna wersja zderza
Gdy oficjalna wersja zderza się z rozumem... Kilka ważnych pytań po II Konferencji Smoleńskiej niezależnych naukowców
"Wyniki prac naukowców nakazują niezwykle sceptycznie patrzeć na
tezy rządowych propagandystów, którzy mówią, że jedyną pracą jaką dziś
polskie państwo ma do wykonania jest promocja raportu Millera..."
Ponad trzy lata po katastrofie smoleńskiej niezależni naukowcy
badający tragedię z 10/04 wciąż są w stanie stawiać pytania, na które
nie mamy odpowiedzi, na które odpowiedzi nie dają oficjalne wersje
wydarzeń ze Smoleńska. Niemal każdy wykład wygłaszany w ramach Konferencji otwierał nowe pola badawcze, które powinno objąć śledztwo.
O czym m.in. warto pamiętać?
1. Ster kierunku Tupolewa. Konferencja Smoleńska zakończyła się
krótkim wystąpieniem prof. Piotra Witakowskiego, który wyjaśniał
dlaczego sądzi, że w Tu-154M nie doszło do dwóch wybuchów. Wskazał na
ster kierunku samolotu.
- tłumaczył Witakowski wskazując również na inne elementy, które
musiały został odstrzelone od samolotu. Jednak przykład steru jest
ewidentny. Przecież na zdjęciach ze Smoleńska widać tył
samolotu, który jako oderwana część zachował się w stanie dość dobrym.
Widać jednak w sposób widoczny, że ster kierunkowy zwyczajnie odpadł,
jakby go ktoś zdemontował.
Co się z nim stało? Dlaczego
odpadł? Jak tłumaczyć takie zniszczenie, jeśli nie punktową eksplozją,
odcięciem, lub demontażem? Jest w ogóle inne tłumaczenie?
2. Co ze słynną pancerną brzozą? Wykład
prof. Chrisa Cieszewskiego wywołał ogromne emocje i zrozumiałe
zdziwienie. Okazuje się, że obraz satelitarny brzozy na zdjęciach
satelitarnych wykonanych po tragedii smoleńskiej jest taki sam, jak
obraz na obrazowaniu satelitarnym z 5 kwietnia. Oznacza to, że
brzoza już pięć dni przed katastrofą mogła być złamana. Prace i analiza
prof. Cieszewskiego podważają tezy o związku tragedii z 10/04 ze
złamaniem brzozy.
Obecnie reakcją na te stwierdzenia może być głuche milczenie, albo
kolejna medialna nagonka na prof. Cieszewskiego. Zapewne już tłumy
domorosłych specjalistów od obrazów satelitarnych piszą, dlaczego
Cieszewski nie ma racji, już szykowane są analizy, które pokażą, że się
na niczym nie zna i jest oszołomem.
Jednak w tej sprawie
należy jasno i twardo domagać się odpowiedzi na pytania. Czy Maciej
Lasek dysponuje zdjęciami wykonanymi w dniach 5-10 kwietnia, na których
brzoza jest cała i stoi? Który członek komisji pokusił się o
analizę obrazowania satelitarnego dot. brzozy? Jakie podjęto starania,
by odnaleźć zdjęcia lotnicze, zdjęcia amatorskie z kilku dni przed
tragedią smoleńską? Czy w jakikolwiek sposób podjęto próbę sprawdzenia, w
jakim stanie znajdowała się smoleńska brzoza 10 kwietnia przed
katastrofą?
CZYTAJ
TAKŻE: Prof. Cieszewski: "Samolot nie mógł się zderzyć z tym drzewem,
gdy ono już było złamane". NASZ WYWIAD o przełomowej analizie ws. 10/04
3. Prof. Jacek Gieras w swojej prezentacji pokazał niezwykle ciekawy
film. Widać na nim stojący samolot Tu-154M na jednym z lotnisk w Turcji.
Obraz pokazuje samolot tuż po zderzeniu z pojazdem bagażowym. Widać na
nim, że urwanie końcówki skrzydła powoduje wyciek gigantycznej ilości
paliwa lotniczego, z baku, który mieści się w skrzydle. Prof. Gieras
wskazał, że podobne ilości paliwa co samolot na filmie miał rządowy
tupolew, który rozbił się w Smoleńsku.
- mówił profesor, zaznaczając, że "dopiero gdy samolot leci na poziomie ponad 1000 m. paliwo lotnicze nie dolatuje do ziemi".
CZYTAJ
TAKŻE: Prof. Gieras: "W skrzydłach tupolewa znajdują się baki. Jeśli w
Smoleńsku doszłoby do zderzenia z brzozą na ziemi musiałyby być ślady
paliwa"
Jak wyglądało badanie okolic brzozy, o którą rzekomo Tu-154
miał zahaczyć? Jakie badania wykonano? Czy ktoś się zajął sprawą paliwa
lotniczego, które powinno zostawić po sobie ślad już przy drzewie?
4.
Co mówią ciała ofiar? Emocje wywołał również wykład Stanisława
Zagrodzkiego, który mówił o dyslokacji ciał i wnioskach, jakie płyną z
ich rozmieszczenia na wrakowisku. Ta prelekcja była niezmiernie ważna,
ponieważ pokazywała jak dramatycznym uszkodzeniom ulegały ciała ofiar
tragedii smoleńskiej. Jak wskazywał Zagrodzki teren katastrofy był pełen
ludzkich szczątków oraz elementów samolotu. To w zestawieniu np. z
wykładem Bogdana Gajewskiego czy Andrzeja Ziółkowskiego wskazuje jasno,
że obraz zniszczeń, jakim uległ samolot oraz ciała ofiar wyglądają jak typowe zniszczenia po wybuchu.
Jak wskazywał Zagrodzki w niektórych sektorach
ciała lub fragmenty ciał ofiar leżały tak gęsto obok siebie, że w
opisach tych pól nie obliczano odległości między poszczególnymi
szczątkami, pisano jedynie, że ciało leży obok innego ciała.
Stanisław
Zagrodzki wskazał również dwa zdjęcia, które zszokowały część
uczestników. Na nich widać było dwie części ciała jednej z ofiar -
podudzie oraz kawałek kości żuchwy. Widać było ewidentne
nadpalenia i osmalenie szczątków, tymczasem Zagrodzki mówił, że w
dokumentacji medycznej napisano, że ciało nie nosi znamion nadpalenia
oraz poparzeń, a także, że zostało znalezione poza strefą pożaru.
Jak oficjalne tłumaczenia i opisy pogodzić z tym, co w czasie konferencji można było zobaczyć na żywo? Co zrobiono, by wyjaśnić dlaczego część ciał ofiar katastrofy smoleńskiej wyglądały jak wyjęte z ogniska?
5. Emerytowany inżynier lotnictwa Stefan Bramski przedstawił m.in.
analizę zniszczeń, jakim uległa tylna część samolotu. Skupił się na
silniku i dyszy. Zauważył, że została ona wbita - częściowo w
ziemię, częściowo w kikut drzewa - w wyniku czego dysza się
odkształciła. To odkształcenie, wyklepane potem przez Rosjan w czasie
transportu, oznacza, że tył samolotu leciał tył na przód, czyli
przodem do tyłu i w ten sposób wbił się w ziemię. Bramski wskazał
również, że na jednym ze zdjęć widać kable, które sterczą z części
tylnej samolotu. W jego ocenie one również dowodzą wybuchu.
- mówił ekspert.
Powstaje pytanie, jakie siły i zjawiska
sprawiły, że tylna część samolotu oderwała się i leciała przodem do
tyłu? Jak tłumaczyć to zjawisko w kontekście oficjalnej wersji wydarzeń?
6. Co robiły służby medyczne oraz dyplomatyczne po 10/04? Mecenas
Małgorzata Wassermann w czasie wystąpienia zrelacjonowała dokumentację
medyczną oraz tę wytworzoną po ekshumacji swojego ojca. Zaznaczyła, że
nieprawidłowości i nieścisłości w tej sprawie są szokujące. Wymieniła
m.in., że w ramach oględzin zewnętrznych w Moskwie nie opisano m.in.
blizny operacyjnej powłok brzucha, blizny nagrzbietowej lewej ręki,
brodawki na twarzy, rozległej rany tłuczonej etc. i innych ran, w
ramach oględzin zewnętrznych nie opisano: stanu po zabiegu operacyjnym w
obrębie jamy brzusznej – żołądka, dwunastnicy, jelita cienkiego,
trzustki, złamania ścian oczodołów, żuchwy, zmian w obrębie uzębienia,
złamania stawu biodrowego, kości łonowych i kulszowych, dokładnego opisu
złamania żeber, tętniakowatego poszerzenia aorty w części wstępującej,
wylewów w obu uszach środkowych.
Przytoczyła również komentarz biegłych:
Co więcej ujawniła także szokujące informacje, że dwa narządy wycięte
w czasie sekcji zostały zaszyte w nodze śp. Zbigniewa Wassermanna.
CZYTAJ
TAKŻE: „Śledzionę i serce zamiast w jamie brzusznej, zaszyto… w nodze”.
Małgorzata Wassermann ujawnia szokujące szczegóły rosyjskiej sekcji
zwłok ojca
Jak polskie państwo mogło dopuścić do tak rażących
zaniedbań w dokumentacji medycznej? Co robiły służby medyczne w Rosji
po 10/04? Jakie podjęto działania, by wymusić na Rosji obecność polskich
specjalistów w czasie sekcji zwłok? Dlaczego do dziś - mimo tak
rażących uchybień - prokuratura wojskowa nie podjęła decyzji o
ekshumacji wszystkich ciał ofiar katastrofy?
7. Dlaczego pogwałcono polskie prawo w czasie wyjaśniania tragedii
smoleńskiej? To pytanie zadawał mec. Piotr Pszczółkowski analizując
sytuację prawną dot. śledztwa. Wskazywał, że opieranie się na porozumieniu polsko-rosyjskim ws. smoleńskiej jest sprzeczne z polskim prawem. Dodał, że taka umowa musi zostać ogłoszona publicznie lub ratyfikowana, a w przypadku smoleńskim tak nie było.
Wskazał również na kontrowersje dotyczące prac komisji Millera. Zaznaczył,
że zgodnie z prawem komisja nie może się zajmować wypadkami poza
granicami kraju, chyba że otrzyma stosowne uprawnienia od kraju obcego.
Okazuje się, że w tej sprawie jednak nic takiego nie miało miejsca, o
czym mówił m.in. członek komisji Millera prof. Żylicz. Zdaniem
Pszczółkowskiego oznacza to, że przy powoływaniu komisji złamano prawo.
Zrobiono również wiele, by prokuratura nie mogłła przesłuchać członków
komisji na okoliczność pracy nad tragedią smoleńską. W tym
kontekście Pszczółkowski wskazał na zmiany w prawie lotniczym, które
zakazują przesłuchiwania członków komisji na okoliczność badania
wypadków lotniczych. Jak dodawał mecenas śledczy nagięli przy
tej okazji nawet rzymską zasadę "prawo nie działo wstecz", uznając, że
zakaz ten należy również zastosować do sprawy smoleńskiej, choć ona
toczyła się jeszcze pod reżimem starej ustawy.
Wykład mec.
Pszczółkowskiego dobrze korelował z wykładem prof. Piotra Daranowskiego z
Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Naukowiec mówił o
porozumieniu dotyczącym współdziałania z Rosją w śledztwie smoleńskim i
wskazywał m.in., że polska strona działała bez przygotowania, bez
planu, premier jadąc do Smoleńska nie był przygotowany na to, co
powinien tam ustalić. Kończąc swoje rozważania prof. Daranowski wskazał,
że premier Tusk już nie ma prawa zmienić umów zawartych zaraz
po tragedii smoleńskiej oraz wskazał, że liczy na to, iż kiedyś uda się
premiera rozliczyć za działanie prawne dot. 10/04. Sugerował, że Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.
Wątek prawniczy Konferencji pokazywał jasno, że sprawa regulacje
prawne dotyczące badania przyczyn tragedii smoleńskie zostały wybrane w
sposób wadliwy, a polskie władze nie zabezpieczyły interesów Polski i
możliwości współdziałania w śledztwie smoleńskim.
Kto zatem odpowiadał za decyzje dot. trybu wyjaśniania tragedii smoleńskiej? Z
kim konsultował się premier Tusk przed rozmowami z Putinem? Jacy
eksperci, prawnicy, doradcy polecieli do Smoleńska z polskim premierem?
Jakie osoby odpowiadają za chaos i łamanie prawa przy tej okazji?
Dlaczego manipuluje się prawem, by eksperci oficjalnej strony nie mogli
złożyć zeznań?
8. Bogdan Gajewski, pracujący w Kanadzie ekspert zajmujący się
badaniem katastrof lotniczych zaprezentował wykład dot. sposobu badania
katastrof w Ameryce Północnej. Wskazał jak istotne dla badania
przyczyn wypadków lotniczych jest: zabezpieczenie miejsca wypadku,
zebranie dokumentacji miejsca wypadku, zebranie informacji m.in. z
czarnych skrzynek i innych źródeł. Następnie należy analizować
dane, postawić hipotezy dot. możliwych przyczyn tragedii i wykluczać je
prowadząc szczegółowe badania. Wskazał również na znaczenie dowodów
takich, jak ciała ofiar oraz fotele.
Gajewski wskazał również, że
w Kanadzie badacze katastrof muszą cieszyć się nieposzlakowaną opinią i
być prawdziwie niezależnymi od nikogo. Dodał, że instytucja zajmująca
się wyjaśnianiem katastrof jest w Kanadzie i USA zależna jedynie od
parlamentu. Przytoczył także sytuację z USA, w której doszło do
incydentu lotniczego z udziałem pracowników FAA i NTSB, czyli dwóch
instytucji, które zajmują się lotnictwem. Gajewski wskazał, że ponieważ w
tej sprawie zachodziło oczywiste ryzyko konfliktu interesów sprawę
badania powierzono Kanadzie.
Prezentacja
międzynarodowych wymogów i zaleceń związanych z badaniem katastrof
lotniczych w zestawieniu z pracami dot. tragedii smoleńskiej budzi szok.
Dlaczego w tej sprawie podeptano wszelkie prawa dot. szukania przyczyn
katastrofy? Dlaczego podeptano wszelkie prawidła sztuki?
Dlaczego nie wykorzystano dowodów, które miała strona polska, czyli ciał
ofiar? Dlaczego sprawę wyjaśnienia tragedii smoleńskiej powierzono
osobom, które są w sposób oczywisty same zainteresowane mataczeniem w
tej sprawie i ukryciem swoich win?
Konferencja Smoleńska budzi o wiele więcej pytań i wątpliwości, to jedynie krótki wyciąg tez i referatów. Nakazują
one niezwykle sceptycznie patrzeć na tezy rządowych propagandystów,
którzy mówią, że jedyną pracą jaką dziś polskie państwo ma do wykonania
jest promocja tez raportu Millera.
Szacowne grono profesorów, które zorganizowało Konferencję Smoleńska ma w tej sprawie znacznie bardziej racjonalne podejście.
A
ich pytań - wbrew temu, o czym marzyłyby władze oraz mainstream - nie
można zbić milczeniem... Choć oczywiście rzetelnych odpowiedzi na te
pytania nie należy się spodziewać. Przynajmniej na razie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Seria eksplozji wynikiem
Seria eksplozji wynikiem zniszczenia TU-154M
Istnieją niepodważalne dowody, że TU-154M został zniszczony w
wyniku serii wewnętrznych eksplozji – tak wynika z projektu stanowiska
przyjętego przez naukowców pod koniec II Konferencji Smoleńskiej.
Wczoraj zakończyło się dwudniowe posiedzenie, w którym naukowcy z
kraju i ze świata badali przyczynę katastrofy TU-154M, który 10
kwietnia 2010 roku rozbił się w Smoleńsku. Eksperci z różnych dziedzin
skupili się na aspektach technicznych, medycznych, socjologicznych i
prawnych związanych z tragedią Smoleńską. Konkluzja została zawarta w
dokumencie końcowym odczytanym już po spotkaniu przez prof. Piotra
Witakowskiego.
– Obraz jaki się wyłania z kilkudziesięciu prac dowodzi
jednoznacznie, że hipoteza jakoby 10 kwietnia 2010 roku samolot TU-154M w
Smoleńsku stracił kawałek skrzydła w wyniku uderzenia w brzozę, a
następnie rozbił się doszczętnie w wyniku uderzenia w grunt jest
całkowicie fałszywa. Istnieją niepodważalne dowody, że samolot został
zniszczony w wyniku serii wewnętrznych eksplozji. Eksplozja, która
oderwała wspomniany kawałek skrzydła nie była jedyną. Kolejna eksplozja
oderwała od samolotu ster kierunku, ster wysokości który pozbawił pilota
możliwości kierowania maszyną. Tragedię dopełniła eksplozja rozrywająca
kadłub samolotu- powiedział prof. Piotr Witakowski.
Naukowcy zwrócili się również do senatów uczelni o wytworzenie
atmosfery, która umożliwi prace nad przyczynami tragedii smoleńskiej.
- Szanowni Profesorowie, w sytuacji usilnie propagowanej fałszywej
wersji co do mechaniki zniszczenia samolotu w katastrofie smoleńskiej,
zwracamy się do Was jako pracowników nauki z apelem o zerwanie z postawą
bierności wobec wpajania fałszu w dziedzinie, która jest właśnie nauki
domeną. Wymaga tego uczciwość naukowa i odpowiedzialność za
kształtowanie postaw młodzieży akademickiej. Apelujemy o podjęcie
stosownych uchwał, które umożliwią pracownikom Waszej uczelni włączenie
się do badań nad przyczyną katastrofy smoleńskiej, ·z zachowaniem
wszystkich zasad obowiązujących w życiu naukowym. Uważamy, że konieczne
jest znalezienie środków na badania prowadzone w ramach uczelni i
zachęcenie pracowników, aby w zakresie swych kompetencji zechcieli
niezależnie przeanalizować poszczególne aspekty technicznej strony
katastrofy smoleńskiej - mówił prof. Piotr Witakowski.
Ta konferencja robi olbrzymie wrażenie, szczególnie swoją
interdyscyplinarnością – podsumował spotkanie poseł Antoni Macierewicz.
- To co jest imponujące, to interdyscyplinarność, dlatego że tak
gigantycznego zjawiska jak tragedia smoleńska nie sposób wyjaśnić,
zajmując się wyłącznie, np. aerodynamiką czy wyłącznie meteorologią, czy
wyłącznie problematyką pilotażu. Wszyscy, którzy tak próbują to
przedstawić, po prostu chyba nie rozumieją, o czym mówią. Dlatego z
olbrzymim zainteresowaniem widziałem wysiłki poszerzenia tematyki
obecnie, np. o problematykę medyczną. Chcę zwrócić Państwa uwagę – z
pewnością nie wyjaśnimy tej tragedii także bez sięgnięcia po wiedzę o
służbach specjalnych – powiedział poseł Antoni Macierewicz.
Naukowcy wskazali, że w przyszłym roku jest planowana III Konferencja
Smoleńska, w związku z wieloma rzeczami, które nie zostały zbadane
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. Czerska i okolice
Seremet: Nie ma żadnego nagrania rozmowy Kaczyńskich
Nie ma żadnego nagrania rozmowy braci
Kaczyńskich przed katastrofą w Smoleńsku - powiedział w Radiu Zet
prokurator generalny Andrzej Seremet. - Zresztą ta sprawa nie ma
decydującego znaczenia dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy - zaznaczył.
- Otrzymaliśmy zestaw materiałów z USA.
W tych materiałach ani w żadnych innych nie ma nagrania rozmowy między
braćmi Kaczyńskimi - powiedział w Radiu Zet prokurator Andrzej Seremet. -
Z przesłuchania w charakterze świadka Jarosława Kaczyńskiego wynika, że
obaj bracia rozmawiali, a rozmowa dotyczyła kwestii osobistych -
wyjaśnił. Jak dodał, sprawa ta nie ma decydującego znaczenia dla
wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
Przesądzające badania na koniec roku
Andrzej Seremet przyznał, że prokuratura ciągle jeszcze bada
kilka istotnych wątków związanych z przyczynami katastrofy. M.in. badana
jest kwestia kolizji z brzozą. W samolocie z całą pewnością są fragmenty drzewa, a w drzewie -
fragmenty samolotu. Definitywną odpowiedź na pytanie, czy są to
fragmenty tego właśnie samolotu i czy w skrzydle są fragmenty tego
właśnie drzewa, otrzymamy po zakończeniu badań, które są w tym momencie
prowadzone w Centralnym Laboratorium Kryminalistyki. Sądzę, że będą
znane z końcem roku i przesadzą ostatecznie ten spór - zapowiedział
prokurator.
Zaprzeczył przy tym stanowczo teoriom prof.
Chrisa Cieszewskiego, który na II Konferencji Smoleńskiej twierdził, że
brzozy nie było w Smoleńsku już 5 kwietnia. - Mamy zdjęcia satelitarne,
ich źródła nie chcę ujawniać. Widać na nich, że 5 kwietnia brzoza rosła
tam w pełnej krasie - powiedział Seremet.
Rosja nie wydaje dokumentów
Wyjaśniony nie został też jeszcze wątek ewentualnej obecności
alkoholu w organizmie generała Błasika. - Trzeba uzyskać dokumentację
rosyjską, która pozwoli zamknąć wątek dotyczący ewentualnej
odpowiedzialności osób uczestniczących w sprowadzaniu samolotu. Z tym
mamy największy problem, mimo bardzo wielu żądań, monitów, próśb -
powiedział Andrzej Seremet.
- Oczywiście polska
prokuratura zamknie śledztwo nawet, jeśli Rosjanie stwierdzą, że nie
wydadzą dokumentów z jakichś powodów, które są zgodne z konwencją -
podsumował.
Więcej w Radiu Zet
PROKURATOR GENERALNY ODPOWIADA NA TEZY ZESPOŁU MACIEREWICZA
"Prokuratura nie zamierza się wdawać w tę bijatykę. Prokuratura jest od tego, żeby prowadzić rzetelnie postępowanie, badać i gromadzić dowody oraz informować społeczeństwo. Mam wrażenie, że za tym wszystkim toczy się gra polityczna, w którą prokuratura nie zamierza wchodzić" - podkreślał Andrzej Seremet w rozmowie z Moniką Olejnik. Prokurator generalny pojawił się w Radiu ZET z zeznaniami świadków, które cytował na antenie, odpowiadając na tezy ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza
BRZOZA ZOSTAŁA ZŁAMANA PRZED 10 KWIETNIA
Prof. Chris Cieszewski z uniwersytetu Georgia, badając zdjęcia satelitarne, stwierdził, że drzewo, o które tupolew zahaczył skrzydłem, została złamana przed katastrofą, mniej więcej 5 kwietnia. Andrzej Seremet w odpowiedzi cytował zeznania świadków.
FRAGMENT ZEZNAŃ NIKOŁAJA BODINA, WŁAŚCICIELA DZIAŁKI, NA KTÓREJ ROŚNIE BRZOZA: "Zobaczyłem nisko lecący samolot, w linii równoległej do ziemi, na wysokości mniejszej aniżeli 10 metrów. Następnie zobaczyłem jak ten samolot, według mnie lewym skrzydłem, zahaczył o pień drzewa, brzozy. Ta brzoza rośnie na niewielkim wzniesieniu. Pierwszy raz widziałem tak bardzo nisko lecący samolot. Według mnie ta brzoza miała wysokość ok. 15 metrów, a skrzydło samolotu zahaczyło o pień drzewa na wysokości 8-7 metrów. Na skutek uderzenia skrzydłem o drzewo jego pień został ścięty na dwie części. Górna część drzewa spadła w kierunku północnym"
SAMOLOT NIE UDERZYŁ W BRZOZĘ
"Wysiadłem popatrzeć i zobaczyłem, że z tyłu, za mną, nieco bardziej w lewo, mniej więcej 300 metrów ode mnie, na bardzo niskiej wysokości leci samolot pasażerski. Silnik samochodu według mnie pracował normalnie, miałem wrażenie, że samolot zmniejsza prędkość. Następnie zobaczyłem, że lewym skrzydłem samolot uderzył o pień dużego drzewa, które rośnie na ul. Gubenko na zakręcie do spółdzielni garaży. Po tym, jak samolot lewym skrzydłem zderzył się z drzewem, silniki zaczęły pracować trzy razy głośniej, słychać było głośny warkot turbin. Wydawało mi się, że samolot próbuje nabrać wysokości. Od uderzenia w pień drzewa od skrzydła oderwały się fragmenty poszycia samolotu, a następnie, po krótkim czasie, zobaczyłem, że od samolotu oddzielił się duży fragment, jak zrozumiałem, skrzydło. Następnie samolot próbował nabrać wysokości, zaczęło go przekręcać prawym skrzydłem do góry, czyli w kierunku przeciwnym ruchowi wskazówek zegara. W trakcie swojego lotu samolot nadal zawadzał o wierzchołki znajdujących się z przodu drzew, czyli nadal tracił wysokość" - cytował zeznania kolejnego świadka Andrzej Seremet
SAMOLOT NIE UDERZYŁ W BRZOZĘ
"W skrzydle samolotu są fragmenty drzewa, a w drzewie są fragmenty, jak przypuszczamy, samolotu" - odpowiada prokurator Seremet. "Odpowiedź definitywną, czy w drzewie są fragmentu skrzydła tego samolotu i czy w skrzydle są fragmenty tego właśnie drzewa otrzymamy po zakończeniu badań prowadzonych w Centralnym Laboratorium Kryminalistyki. Z końcem roku te wyniki będą znane i mam nadzieję, że przesądzą ten spór"
POD ŚNIEGIEM WIDOCZNYM NA ZDJĘCIACH SATELITARNYCH UKRYTE BYŁY URZĄDZENIA WOJSKOWE
Monika Olejnik zapytała również o tezę prof. Chrisa Cieszewskiego, który powiedział, że białe plamy na zdjęciach nie były śniegiem, ale ukrytymi urządzeniami wojskowymi. "Rozmawiałem o tym z prokuratorami, którzy byli obecni na miejscu. Jeden z nich powiedział, że to były płaty śniegu i że może pokazać buty, które wtedy zamoczył, brodząc w tych płatach śniegu" - odpowiedział Seremet. "Przecież tam byli również dziennikarze. Tam była masa ludzi. Nie rozumiem, jak można publicznie, z pełną odpowiedzialnością głosić takie tezy" - oburzał się prokurator
NA POKŁADZIE SAMOLOTU DOSZŁO DO EKSPLOZJI
"Nic! Najmniejszy ślad nawet nie został stwierdzony w badaniach, który by uzasadniał taką tezę. Przeciwnie, te dowody, które udało się prokuraturze uzyskać i przeprowadzić, tę tezę wykluczają" - powiedział prokurator generalny. Dodał też, że na posiedzeniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego podał 10 argumentów przeciwko tezie o wybuchu. "To wyniki badań fizykochemicznych, przeprowadzonych przez stronę rosyjską i polską" - powiedział. Badane były ubrania ofiar oraz 260 próbek pobranych przez prokuratorów z wraku tupolewa. - "Żaden materiał wybuchowy. Po prostu nie ma żadnych śladów, które by wskazywały na wybuch" - podkreślił prokurator generalny
OFIARY MIAŁY ŚLADY NADPALEŃ, CO WSKAZUJE NA WYBUCH NA POKŁADZIE SAMOLOTU
Pod tym kątem badano również ofiary, które wyjęto z grobów. Nie stwierdzono, żeby ich obrażenia miały charakterystykę, która by uzasadniała tę tezę. Przeciwnie: stwierdzono, że ich obrażenia są charakterystyczne dla ofiar typowych katastrof, kiedy samolot uderza w ziemię" - mówił w Radiu ZET prokurator Seremet. Zaprzeczył również tezie o nadpaleniu szczątków ofiar. "Nic takiego biegli powołani przez prokuratorów nie stwierdzili" - zaznaczył
WRAK PO WYBUCHU WYKLEPANO
"Biegli i prokuratorzy ośmiokrotnie badali ten wrak. Badali szczególnie pod kątem odkształceń, które mogą być charakterystyczne dla określonych zdarzeń: blacha wygięta w tę lub inną stronę. Oni są ekspertami, prokuratorzy na nich polegają. Żaden z nich nie powiedział, żeby cechy charakterystyczne wskazywały, żeby samolot uległ wybuchowi" - mówił Seremet
SFAŁSZOWANO NAGRANIE Z CZARNEJ SKRZYNKI
Kiedy Monika Olejnik zapytała o wystąpienie profesor muzykologii, która na konferencji poświęconej katastrofie smoleńskiej dowodziła, że nagranie z tupolewa jest sfałszowane, prokurator przypomniał, że wcześniej Instytut Ekspertyz Sądowych stwierdził "coś innego niż komisja Millera, kiedy szło o obecność gen. Błasika" w kokpicie. "Wtedy, rozumiem, taśma nie była sfałszowana?" - zapytał. Pozwolił sobie również na złośliwość. "Biegli powołani przez prokuraturę używają znacznie bardziej wyrafinowanych metod niż te, o których usłyszeliśmy. Żaden z biegłych wydawanych przez prokuraturę nie wydaje w czasie badań żadnych odgłosów" - uciął prokurator generalny Andrzej Seremet
Jarosław Kaczyński: ”Atak wywołany jest wychodzeniem na jaw nowych faktów. Moskwa naciska, by sprawę Smoleńska zakończyć”
„Przecież już dawno miało być po wszystkim, emocje miały opaść,
jak to mówił Bronisław Komorowski, po kilku miesiącach, najdalej po
roku.”
Prokurator Seremet twierdzi, że polskie śledztwo będzie można zakończyć nawet bez oryginałów czarnych skrzynek i wraku Tupolewa
Dysponujemy zgranymi z oryginałów zapisami czarnych skrzynek.
(...) Polscy prokuratorzy i biegli mają pełny dostęp do wraku, badali go
osiem razy.
Najwyższy stopień zaniedbania
Opinia, która pozwoli określić mechanizm
powstania uszkodzeń brzozy, jest w fazie opracowywania przez Centralne
Laboratorium Kryminalistyczne Policji – twierdzi prokuratura.
Materiał, który poddawany jest teraz badaniu, ma odpowiedzieć na
pytanie, w wyniku jakiego działania mechanicznego powstały ślady
znajdujące się na zabezpieczonych kawałkach drewna. I z jakiego
materiału wykonane są odłamki w nim tkwiące.
Na przełomie września i października 2012 r. biegli pobrali i
zabezpieczyli do badań dwa duże fragmenty, po ok. 160 cm, drzewa –
brzozy, w którą miał uderzyć samolot, tracąc fragment lewego skrzydła.
– Z powyższych względów odpowiedź na pytanie, czy na podstawie badań
biegłych prokuratura może wykluczyć wariant, że brzoza, o którą miał
uderzyć tupolew, została ścięta przed 10 kwietnia 2010 r., może zostać
udzielona dopiero po uzyskaniu opinii – tłumaczy prokurator Janusz
Wójcik, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego.
Śledczy przypominają jednak, że prokuratura dysponuje zeznaniami
naocznych świadków, z których wynika, że brzoza rosła w całości do dnia
katastrofy, i dwiema opiniami z analizy teledetekcyjnej zdjęć
satelitarnych lotniska oraz terenów przyległych. Żadna z nich nie
wskazuje, żeby drzewo zostało ułamane przed wypadkiem.
Niestandardowy standard
Jak mówiła wczoraj na II Konferencji Smoleńskiej mec. Małgorzata
Wassermann, standard postępowania w przypadku badania katastrofy
komunikacyjnej jest znany i stosowany od wielu lat. Po pierwsze,
zabezpiecza się miejsce zdarzenia i dopóki odpowiednie służby go nie
udokumentują, nic nie może zostać poruszone.
– Zezwolenie na takie działania są, jeśli ma to służyć prowadzeniu
akcji ratunkowej lub stan miejsca wypadku stanowi zagrożenie dla życia i
zdrowia innych osób – dodała.
W pewnym kanonie mieści się postępowanie w przypadku każdej
katastrofy, także lotniczej. – Pierwszą kwestią jest zabezpieczenie
miejsca katastrofy, kolejną wejście osób wyposażonych w tzw. walizki
kryminalistyczne, i tak zaczynamy zbierać ślady – podkreśliła.
Pierwsze są ślady zapachowe, najbardziej ulotne. Potem teren
podzielony na sektory jest dokumentowany, mierzony, fotografowany, przy
czym dokumentacja ta jest wykonywana w konkretny sposób. Kolejną
czynnością jest pobranie próbek z przedmiotów, ciał i dopiero tak
zabezpieczony teren pozwala na przejście do kolejnych badań.
Istotną kwestią jest – co podkreślają medycy sądowi – by nie ruszać
ciał do czasu udokumentowania ich położenia. Tego rodzaju szczegóły są
istotne. Podobnie duże znaczenie ma stan odzieży ofiar. Następnie
przyjmuje się wersje kryminalistyczne, które w miarę analiz są
eliminowane. Tak wygląda teoria, tymczasem praktyka w przypadku
katastrofy smoleńskiej wyglądała inaczej. Odstąpiono od wszystkiego.
– Nie znamy powodów, dla których tak się stało. Odpowiedzi są różne, w
zależności od tego, kogo i kiedy zapytamy – począwszy od tłumaczeń, że
się nie dało, przez tłumaczenie terenem rosyjskim – oceniła.
Wassermann dokonała też analizy porównawczej dokumentacji medycznej
sekcji zwłok swojego ojca ministra Zbigniewa Wassermanna wykonanych
przez stronę rosyjską oraz polską. Na upublicznienie szczegółów
dotyczących tych materiałów zgodę wyraziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa
w Warszawie.
Okazało się, że Rosjanie w dokumentacji sekcyjnej jej ojca pominęli
kilkadziesiąt charakterystycznych elementów – znaków szczególnych
przebytych chorób. Opisali za to pęcherzyk żółciowy, który został
wycięty Wassermannowi na długo przed katastrofą. Nie zgadzał się też
kolor oczu zmarłego i jego wzrost. Małgorzata Wassermann wskazała też,
że zwłoki jej ojca nie zostały umyte ani przed badaniami sekcyjnymi, ani
po nich, nie dokonano też zaszyć.
W jej ocenie, zaniechania Rosjan pozwalają sądzić, że sekcja, która
miała być przeprowadzona 11 kwietnia 2010 roku na terenie Federacji
Rosyjskiej, jeśli w ogóle była zrealizowana, to została wykonana
skrajnie niechlujnie. – Materiał przekazany przez Rosjan nie spełnia
elementarnych wymogów dokumentacji sekcyjnej w rozumieniu prawa.
Należałoby przyjąć, że sekcji nie było – skwitowała Wassermann. Jej
zdaniem, w tym kontekście niezbędne było podjęcie decyzji o
natychmiastowym wykonaniu sekcji, po przywiezieniu ciał do kraju.
Wassermann uznała też, że działania Rosjan można kwalifikować jako
poświadczenie nieprawdy i zaznaczyła, że prokuratura wojskowa pracuje na
większej ilości podobnej jakości danych.
W dyskusję włączył się Andrzej Melak, który oświadczył, że podobne
nieprawidłowości znalazły się w dokumentacji jego brata. Wynikało z
niej, że mężczyzna miał 195 cm wzrostu, gdy w rzeczywistości mierzył 172
centymetry.
Spore emocje wzbudziło wystąpienie Stanisława Zagrodzkiego, który
dokonał analizy rozmieszczenia ciał ofiar katastrofy, wskazując, że
niektóre z nich – ze śladami nadpalenia – znajdowały się w obszarze
wykraczającym poza rejony oficjalnie skatalogowane jako rejon pożaru. W
swojej prezentacji Zagrodzki posłużył się zdjęciami miejsca katastrofy, w
tym ofiar, opublikowanymi w internecie. Prezentacja wzbudziła protest
części uczestników dyskusji, w tym Zuzanny Kurtyki.
Po opadnięciu emocji krytycy wystąpienia Zagrodzkiego uznali, że dla
celów naukowych, potrzeby zobrazowania problemu, mógł wykorzystać
wrażliwe zdjęcia. Ale powinien swoje wystąpienie poprzedzić ostrzeżeniem
o jego szczególnym charakterze.
Jak zauważyła Wassermann, znamienne jest, że w przypadku katastrofy
smoleńskiej np. udział osób trzecich został wykluczony tuż po
katastrofie.
Takie postępowanie musiało skutkować błędnymi ustaleniami i błędami w oficjalnych raportach z badania katastrofy.
Marcin Austyn
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Analiza wysoko wiarygodna. To
Analiza wysoko wiarygodna. To poważni, amerykańscy naukowcy
To teoria przedstawiona przez grupę amerykańskich naukowców, jeden z nich jest Polakiem. Wiarygodność tej analizy wydaje się bardzo wysoka - oświadczył Jarosław Kaczyński, odnosząc się do rewelacji Chrisa Cieszewskiego, który oświadczył, że smoleńska brzoza złamana była 5 kwietnia.
Jeden z prelegentów zakończonej wczoraj Konferencji Smoleńskiej Chris Cieszewski oświadczył, że nie ma wątpliwości, że smoleńska brzoza została złamana nie podczas katastrofy, a 5 kwietnia albo - jak dodał reagując na głosy z sali - wcześniej. Naukowiec z University of Georgia stwierdził, że takiej analizy dokonał na podstawie analizy zdjęć satelitarnych. Dzisiaj do tych słów odniósł się prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Sądzę, że ta sprawa będzie jeszcze prezentowana opinii publicznej - zapowiedział.
"Jestem politykiem, nie naukowcem"
- To teoria przedstawiona przez grupę amerykańskich naukowców, jeden z nich jest Polakiem. Mówię o prof. Cieszewskim. To grupa bardzo poważnych przedstawicieli tej dziedziny nauki. W związku z tym wiarygodność tej analizy wydaje się bardzo wysoka - stwierdził Kaczyński.
"Śmieci leżały na prawo od brzozy". Macierewicz tłumaczy, co ekspert zobaczył na zdjęciach satelitarnych
"Nie może być mowy o pomyłce" - przekonuje Antoni Macierewicz,
odpowiadając na zarzuty kierowane pod adresem nowego eksperta jego
zespołu. Prof. Chris Cieszewski utrzymuje bowiem, że brzoza w Smoleńsku
została złamana przed 10 kwietnia 2010 roku. Ekspert powoływał się na analizę zdjęć satelitarnych tego terenu, wykonanych przed 10 kwietnia Poseł PiS wyjaśniał, co prof. Cieszewski dostrzegł na zdjęciach. - Worki leżały na prawo od pnia brzozy, a prawdziwy kształt brzozy jest na lewo
- tłumaczył Macierewicz na spotkaniu z dziennikarzami. Jak podkreślił,
za ustaleniami jego zespołu stoją profesorowie najważniejszych
uniwersytetów na świecie, a praca prof. Cieszewskiego to efekt wspólnego wysiłku zespołu badaczy z jego uczelni.
Naukowcy najwyższej klasy są jej współautorami. Praca była weryfikowana na konferencjach naukowych w Stanach Zjednoczonych - mówił Macierewicz.
Odpowiedział również na słowa prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który powiedział, że w złamanej brzozie utkwiły fragmenty samolotu. - 13
kwietnia już nie było żadnych fragmentów na tej brzozie. Obawiam się,
że polscy prokuratorzy zostali wprowadzeni w mistyfikację - podsumował poseł PiS.
Po apelu o likwidację zespołu Macierewicza. Kopacz: W poniedziałek spotkanie
poniedziałek odbędzie się spotkanie m.in. z Prezydium Sejmu ws. ram
prawnych...
czytaj dalej »Kopacz powiedziała w środę dziennikarzom, że "chce ocenić pracę i ramy
prawne zespołów, które funkcjonują w tej kadencji". Jak zaznaczyła, ramy
prawne dotyczące funkcjonowania zespołów parlamentarnych zostały
nakreślone 20 lat temu.
- Dobrze jest, że wracamy, że dzisiaj chcemy spojrzeć świeżym okiem na to, co powinno dziać się w polskim parlamencie, komu jak komu, ale marszałkowi Sejmu szczególnie
zależy na wizerunku Sejmu, więc ta moja skrupulatność w ocenie tego, jak
pracują zespoły, czy te ramy prawne są aktualne, czy nie, jest
konieczna. Stąd bez pośpiechu spotkamy się w poniedziałek, spotkamy się
ze specjalistami i spotkamy się z Prezydium Sejmu, bo to prezydium w
wielu sprawach decyduje - zapowiedziała.
PiS chce rozwiązania zespołu Macieja Laska. "Uprawiają propagandę"
nie ma żadnego materiału dowodowego - mówił na konferencji prasowej...
czytaj dalej »
Zdaniem PiS członkowie zespołu Macieja Laska uprawiają propagandę m.in. w
sprawie smoleńskiej brzozy, która - według PiS - nie miała nic
wspólnego z katastrofą.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak
argumentował, że koszty wynagrodzeń członków zespołu - według doniesień
mediów - przekraczają 30 tys. zł miesięcznie, a tymczasem "ci panowie
nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, który z nich był na miejscu
katastrofy i mierzył brzozę". - Ci panowie wykorzystują instytucje
państwa polskiego, a służą rządzącym do uprawiania propagandy - ocenił
Błaszczak. Jego zdaniem pieniądze przeznaczane na utrzymanie tego
zespołu powinny trafić na przykład do Instytutu Lotnictwa.
Macierewicz: zważmy te argumenty
Antoni Macierewicz podkreślał, że nie może być mowy o pomyłce Chrisa
Cieszewskiego z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii. Naukowiec podczas
konferencji smoleńskiej przedstawił zdjęcia satelitarne, z których ma
wynikać, że brzoza w Smoleńsku została złamana przed katastrofą
prezydenckiego samolotu. Jego zdaniem mogło to nastąpić 5 kwietnia albo
wcześniej.
Szef rządowego zespołu zajmującego się katastrofą
Maciej Lasek twierdzi, że prof. Cieszewski się pomylił, bo na zdjęciach
satelitarnych analizował zupełnie inny element. Co wytknęli mu też
internauci m.in. bloger Ford Prefect, który wskazał, że to, co profesor
wziął za powaloną brzozę, to w istocie worki ze śmieciami.
- Worki
leżą na prawo od pnia brzozy, a prawdziwy kształt brzozy jest na lewo
od tego miejsca, w związku z tym takiej pomyłki być nie mogło - mówił
Antoni Macierewicz podczas konferencji prasowej i zwrócił się do
dziennikarzy: - Macie z jednej strony stanowisko jednego z największych i
najbardziej kompetentnych uniwersytetów na świecie i jednego z ich
naukowców. Z drugiej strony macie stanowisko blogera i silną wolę
polityczną kłamstwa ludzi biorących pieniądze od pana premiera. Zważmy
te argumenty.Szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M
zaznaczył, że teza o wcześniejszym złamaniu brzozy to stanowisko całego
zespołu naukowców amerykańskiego uniwersytetu. - To jest ich oficjalne
stanowisko. To nie jest kwestia jednego badacza, który robił na własną
rękę badania - podkreślał.
"Wprowadzeni w mistyfikację"
Macierewicz
odniósł się do opublikowanych niedawno przez zespół Macieja Laska
zdjęć, które mają potwierdzać, że doszło do kolizji samolotu z drzewem.
Widać na nich metalowe elementy wbite w pień złamanej brzozy.
- Po
trzech i pół roku od katastrofy oni nawet nie wiedzą czy to są
fragmenty w ogóle samolotu, a w szczególności tupolewa - mówił obecny na
konferencji Adam Hofman, rzecznik PiS.Macierewicz dodał, że nie wiadomo, kto te fragmenty znalazł i gdzie je
przechowywano. - Nic nie wiemy o tych fragmentach. Poza jednym, że już
13 kwietnia ich tam nie było, bo dysponujemy zdjęciami, które pokazują,
że nie było wówczas żadnych fragmentów na brzozie - mówił i dodał: -
Obawiam się, że polscy prokuratorzy zostali wprowadzeni w mistyfikację.
"Rozumiem ból pana Deresza"
Macierewicz
początkowo nie chciał odnieść się do apelu Pawła Deresza, męża posłanki
SLD Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła 10 kwietnia 2010 r. W liście
do marszałek Sejmu, Ewy Kopacz Deresz napisał, że "najwyższy czas
położyć kres działaniom ludzi żerujących bez najmniejszych skrupułów na
smoleńskiej katastrofie". Deresz dopytywany przez dziennikarzy,
powiedział, że ma nadzieję, iż zespół Antoniego Macierewicza zostanie
rozwiązany.Na argumenty tak sformułowane pana Deresza nie będę odpowiadał -
powiedział Macierewicz. Dopytywany przez dziennikarzy stwierdził jednak:
- Rozumiem ból pana Deresza, ale chciałbym, żeby pan Deresz spojrzał na
ból innych, którzy stracili tam swoich najbliższych.
- Myślę,
że byłoby dobrze, w szczególności gdyby Tusk spojrzał i wczuł się w ból
pani generałowej Błasik - mówił. Jak tłumaczył, jej rodzina "w
oficjalnym urzędowym stanowisku czyta raport Millera, w którym jest
napisane, że to generał dowodził w tragicznym momencie katastrofy i to
on wprowadzał pilotów w błąd".
- Nie jest możliwe, żeby państwo
polskie oskarżało dowódcę. Czy my nie mamy obowiązku dochodzić prawdy w
takiej sytuacji, kiedy premier tego nie chce? - dopytywał.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. Macierewicz chce rozwiązania
Macierewicz chce rozwiązania zespołu Laska: Ciszewski wstrząsnął systemem, a oni myszkują po blogach
Politycy
PiS zapowiedzieli, że zwrócą się do premiera z wnioskiem o rozwiązanie
zespołu smoleńskiego przy KPRM, którym kieruje Maciej Lasek. Zdaniem PiS
członkowie zespołu uprawiają propagandę m.in. w sprawie smoleńskiej
brzozy, która - według PiS - nie miała nic wspólnego z katastrofą.
To materiał dowodowy, który wstrząsnął całym systemem, na którym zbudowane jest kłamstwo smoleńskie.W kancelarii premiera zawrzało i, nie mając innych argumentów, ciężka
praca nocna doprowadziła pana Laska, po myszkowaniu po internecie, do
znalezienia jakiegoś zapisu, jakiegoś anonimowego blogera i ten zapis
blogera od dzisiaj rana jest państwu prezentowany jako materiał
dowodowy" - powiedział Macierewicz. Jak mówił, jest niedopuszczalne, aby
rządowi urzędnicy opłacani z naszych pieniędzy "sięgali po zdjęcia, czy
wywody blogerów".
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że zespół z Maciejem
Laskiem na czele powinien zostać rozwiązany. Argumentował, że koszty
wynagrodzeń członków zespołu - według doniesień mediów - przekraczają 30
tys. zł miesięcznie, a tymczasem "ci panowie nie potrafią odpowiedzieć
na pytanie, który z nich był na miejscu katastrofy i mierzył brzozę".
"Ci panowie wykorzystują instytucje państwa polskiego, a służą
rządzącym do uprawiania propagandy" - ocenił Błaszczak. Jego zdaniem
pieniądze przeznaczane na utrzymanie tego zespołu powinny trafić na
przykład do Instytutu Lotnictwa.
Zespół Laska: Nie będziemy się odnosić do absurdalnych eksperymentów, takich jak pękająca parówka [OŚWIADCZENIE]
"Zespół do spraw wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej nie będzie
odnosił się do absurdalnych eksperymentów będących rzekomymi dowodami w
kontekście katastrofy smoleńskiej, takich jak: zgniecione puszki po
napojach, kadr z animacji RIA Novosti pokazujący wybuch samolotu czy
parówka pękająca przy podgrzewaniu, która miała obrazować sposób, w jaki
został zniszczony kadłub samolotu" - napisał w oświadczeniu zespół
Macieja Laska.Dzisiaj zespół Macieja Laska postanowił się odnieść do części z
przedstawionych w trakcie konferencji rewelacji. "Nie przedstawiono
żadnych dowodów na prezentowane hipotezy dotyczące przyczyn katastrofy
pod Smoleńskiem. Konsekwentnie lansowano na niej natomiast tezy
przeczące zebranym i przeanalizowanym materiałom dowodowym przez Komisję
Badań Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (zwaną Komisją
Millera)." - czytamy w oświadczeniu zespołu. "Nie wpływa to jednak w żaden sposób na ustalony przebieg i przyczynę
katastrofy. Nie było to najwidoczniej także intencją uczestników
konferencji, w przeciwnym razie powinni jak najszybciej przekazać swoje
materiały do Prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy - co
jak wiemy nie nastąpiło."
"Żaden z ekspertów Macierewicza nie był w Smoleńsku"
Zespół zaznaczył także m.in., że nie ma wątpliwości, że brzoza
została złamana w wyniku kolizji z samolotem w dniu 10 kwietnia 2010
roku, nie ma przesłanek do twierdzenia, że w samolocie doszło do
wybuchu, a podawane na konferencji informacje o "sfałszowanych zapisach
rejestratorów lotu", są nieprawdziwe.
"Powoływanie się w licznych referatach na urządzenia wspomagające pracę
załogi takie jak TAWS i FMS jako źródła wiarygodnych danych jest
błędem. Urządzenia te nie są rejestratorami parametrów lotu, tylko
urządzeniami wspomagającymi pracę załogi. Informacje zawarte w pamięci
tych urządzeń mogą co najwyżej służyć jako uzupełnienie danych
uzyskanych z rejestratorów lotu, ale nie mogą zastąpić analizy zapisów
tych rejestratorów" - czytamy.
W oświadczeniu zespół
zaznacza także: "Przypominamy, że żaden z ekspertów posła A.
Macierewicza nie był w Smoleńsku, nie widział miejsca katastrofy, nie
badał wraku ani zapisów rejestratorów lotów. Członkowie naszego Zespołu
wchodzący w skład tzw. Komisji Millera wszystkie te elementy
przeanalizowali. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że przyczyną
katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem było zejście poniżej
minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w
warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i
spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg".
Absurdalne eksperymenty niewarte komentarza
Na koniec zespół Laska stwierdza: "Zespół do spraw wyjaśniania
przyczyn katastrofy smoleńskiej nie będzie odnosił się do absurdalnych
eksperymentów będących rzekomymi dowodami w kontekście katastrofy
smoleńskiej, których wyniki były prezentowane podczas konferencji,
takich jak: zgniecione puszki po napojach, kadr z animacji RIA Novosti
pokazujący wybuch samolotu, czy parówka pękająca przy podgrzewaniu,
która miała obrazować sposób, w jaki został zniszczony kadłub samolotu".
Przez dwa dni "niezależni badacze" dyskutowali w Warszawie na
temat przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku i przedstawiali swoje
referaty. Niektórzy z nich mieli bardzo zaskakujące i oryginalne
wystąpienia.
14:44
Macierewicz o Błasiku: Człowiek straszliwie zginął, a autorytet państwowy go oskarża
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
39. Niesiołowski dla Głosu Rosji
Konferencja naukowa czy cyniczna walka o władzę?
Kolejną pozycją programu „Fakty i komentarze” „Głosu Rosji" jest
rozmowa korespondenta Leonida Sigana z polskim politykiem, posłem na
Sejm RP Stefanem Niesiołowskim. Zakończyła się konferencja naukowa w
sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. →
Zakończyła się konferencja naukowa w sprawie
katastrofy pod Smoleńskiem. Co było celem jej organizatorów, a zwłaszcza
posła Antoniego Macierewicza?
Był
to cel polityczny, aby po trupach ofiar katastrofy smoleńskiej
Macierewicz i jego partia dotarli do władzy. Jest to cyniczny cel.
Podczas konferencji głos zabrali tak zwani „eksperci”, czy są oni fanatycznymi zwolennikami PiS-u?
Najprawdopodobniej,
tak. Nie mają nic wspólnego z ekspertami, a jeden z nich niedawno dość
poważnie skompromitował się, podając, że świadomie skłamał odnośnie
wysokości lotu. W sumie, nie są to żadni specjaliści, są to ludzie,
którzy z niezrozumiałych dla mnie powodów, świadomie czy nie, działają
na rzecz PiS-u. Nie są oni żadnymi specjalistami w sprawach lotnictwa.
Przyczyny katastrofy zostały podane i nie budzą wątpliwości.
Opublikowano raport komisji Millera. Sprawa jest zakończona.
Panie
Pośle, podczas rozmowy w TVN-24 powiedział Pan, że katastrofa pod
Smoleńskiem jest częścią składową walki o władzę. Pana zdaniem, czy do
osiągnięcia tego celu wszystkie środki są dobre?
Cóż,
z grubsza można tak powiedzieć. Nie jest to żadną nowością: PiS
wykorzystuje katastrofę smoleńską w walce o władzę. Nie ma żadnych
powodów dla kwestionowania wiarygodnych, bardzo szczegółowych badań
przeprowadzonych przez komisję i opublikowanych w raporcie Millera.
Komisja w całości wyjaśniła przyczyny katastrofy.
Czy to rozstrzyga sprawę brzozy? Na pewno pokazuje, że radość Macieja Laska i prorządowych mediów jest przedwczesna
"Jeśli przyjmiemy, że brzoza jest tam, gdzie ją wskazał bloger Ford
oznaczało to będzie, że w kwietniu 2010 roku oraz obecnie wygląda ona
dokładnie tak samo. A przecież w między czasie, jesienią 2012 roku
polska strona pobrała z niej 3,2 metra próbek do badań".
Chocholi taniec trwa. Media prorządowe oraz Maciej Lasek i
jego zespół przystąpili do ataku na prof. Chrisa Cieszewskiego, którego
wykład i analizy mają szansę położyć ostateczny kres rządowej wersji
wydarzeń. Mainstream zawrzał i uznał, że sprawa jest już nieaktualna, ponieważ bezimienny bloger zadał kłam prof. Cieszewskiemu.
Czy tak jest naprawdę?
Spójrzmy na obrazy.
To prezentował prof. Chris Cieszewski, który wskazał, że obraz
brzozy - zaznaczony żółtym kółkiem przeze mnie na jednym ze zdjęć - jest
5 kwietnia taki sam, jak 10 kwietnia oraz w dniach późniejszych, ale
inny niż 26 stycznia 2010 roku. Z tego prof. wywnioskował, że
brzoza musiała już 5 kwietnia leżeć na ziemi. Skoro obrazy są takie
same, drzewo było w tym samym stanie, tłumaczy prof. Cieszewski.
Na te słowa jednak zareagował bloger Ford Perfect. I pokazał swoją mapę.
Na niej zaznaczył, gdzie jest brzoza i co analizuje prof. Cieszewski.
W ocenie blogera obiekt prof. Cieszewskiego jest kupą śmieci albo czymś
innym. Te tezy zaraz poszły w świat podchwycone przez media i Macieja
Laska, który uznał, że prace anonimowego blogera są wiarygodne.
Dodajmy jednak jeszcze jeden obraz do tych rozważań. To
zrzut mapy wykonany dziś ok. 18:40 za pomocą ogólnie dostępnego
narzędzia, jakim jest maps.google.com. W nim łatwo znaleźć Smoleńsk i
wyszukać działkę Nikołaja Bodina.
Oto jak dziś wygląda.
Dość łatwo można zlokalizować znaną wszystkim szopę. Na
zdjęciu zaznaczyłem dwie niezmiernie ważne informacje. Pierwszą jest
obraz, znany z pracy Forda Perfecta - to sylwetka drzewa, która ma być
koroną brzozy, zdaniem blogera i tych, którzy mu uwierzyli. Drugą daną jest data wykonania badania. W tej informacji czytamy, że zdjęcia zostały wykonane w 2013 roku!
Porównanie
tych zdjęć pokazuje, że sylwetka drzewa wskazana na zdjęciu z kwietnia
2010 roku przez blogera Forda jest obecna i na dzisiejszym zdjęciu
ogólnie dostępnym, z kolei miejsce, w którym prof. Cieszewski zlokalizował brzozę zdaje się puste.
Jeśli
przyjmiemy, że brzoza jest tam, gdzie ją wskazał Ford oznaczało będzie,
że w kwietniu 2010 roku oraz obecnie wygląda ona dokładnie tak samo. A
przecież w między czasie, dokładnie jesienią 2012 roku polska strona
pobrała z niej próbki do badania. Jak informowały media w ramach
pobierania próbek wycięto z brzozy 3,2 metra drzewa (czyli znaczną część
drzewa).
Czy możliwe jest, by po odcięciu tak dużej
części drzewa brzoza smoleńska wyglądała tak samo na zdjęciach
satelitarnych? Czy po usunięciu tak dużego fragmentu obraz satelitarny
byłby taki sam?
To pytania dla ekspertów, jednak wydaje
się, że porównanie zdjęć z kwietnia 2010 i 2013 roku wskazuje, że obraz
zaznaczony przez Forda Perfecta może być czymś innym niż brzoza.
Skoro drzewo uległo ogromnym zmianom jego obraz również powinien. A
jeśli tak, to zdaje się prof. Cieszewski może mieć w tej sprawie rację.
Czy
te obserwacje rozstrzygają sprawę brzozy? Na pewno pokazują, że radość
Macieja Laska i prorządowych mediów jest przedwczesna.
Niestety możliwe, że klucze do ostatecznego osądzenia tej sprawy ma
polska prokuratura. Ponoć dysponuje zdjęciami, które podważają ustalenia
prof. Cieszewskiego. Najwyższy czas, by podzieliła się swoją wiedzą...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. Po co wzywają do likwidacji
Po
co wzywają do likwidacji Zespołu Parlamentarnego? Chodzi o pozbawienie
niezależnych ekspertów wsparcia tej instytucji parlamentu
Niezależni naukowcy, którzy zajmują się sprawą Smoleńska, ryzykują
dorobkiem całego życia, i stają naprzeciw potężnych sił - dyplomacji
polskiej i rosyjskiej oraz służb specjalnych obu państw. Nie możemy o
tym zapomnieć.
Furiacki apel Pawła Deresza, wzywającego marszałek
Sejmu Ewę Kopacz do likwidacji Zespołu Parlamentarnego Antoniego
Macierewicza, to ważne zdarzenie. Nie tylko dlatego, że na
podstawie tego materiału "Wyborcza" dała sygnał do ogólnopolskiej debaty
pt. "Czy rozwiążą...". Przede wszystkim dlatego, że o to naprawdę
chodzi dziś stronie rządowej. Naprawdę chcą zlikwidować Zespół
Parlamentarny.
Właściwie to zachowują się bez sensu. Z jednej
strony niemal codziennie ogłaszają, że "Macierewicz odleciał w kosmos",
że jest taki i owaki, że on i eksperci się kompromitują. Z drugiej -
wzywają do rozwiązania. Gdyby Macierewicz rzeczywiście był tak
przeciwskuteczny jak twierdzą, powinni pozwolić mu działać, powinni
wręcz klaskać.
Oczywiście, wiedzą to co my: mimo wszystkich ułomności to Zespół Parlamentarny sprawił, że sprawa Smoleńska żyje. Antoni
Macierewicz i jego eksperci pociągnęli Polaków za sobą. Gdyby usłuchali
rad sugerujących skrajny minimalizm ocen, dziś dywagowalibyśmy najwyżej
o winie kontrolerów z wieży na Siewiernym.
Wezwanie do likwidacji Zespołu Parlamentarnego ma dziś
konkretny cel: chodzi o pozbawienie grupy ekspertów, z uczelni polskich i
zagranicznych, wsparcia tej instytucji polskiego parlamentu. Donosy,
oskarżenia o "ekstremizm", osaczanie naukowców, sączenie jadu do głów
ich przełożonych, nie skutkują bowiem wobec wszystkich. Owszem, udało
się zmusić University of Maryland do rezygnacji ze współpracy z prof.
Kazimierzem Nowaczykiem, ale innych profesorów nie udało się wyrzucić z
pracy. Także dlatego, że mogą dziś powiedzieć: pracujemy dla polskiej
komisji parlamentarnej zajmującej się tą sprawą. Gdyby Zespół
zlikwidowano - zabrakłoby tego parasola. A także infrastruktury, z
której dziś można korzystać.
Niezależni naukowcy, którzy zajmują się sprawą Smoleńska, ryzykują
dorobkiem całego życia, i stają naprzeciw potężnych sił - dyplomacji
polskiej i rosyjskiej oraz służb specjalnych obu państw. Nie możemy o
tym zapomnieć.
Oczywiście, Zespołu Parlamentarnego nie da się, ot tak, zlikwidować
decyzją marszałek Kopacz. Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora
jasno mówi: "Posłowie mogą tworzyć w Sejmie zespoły zorganizowane na
innych zasadach niż określone w ust. 1" - a więc inne niż kluby oparte
na zasadach politycznych. W prawie nie ma więc nic o konieczności
akceptacji ze strony marszałka Sejmu - wręcz przeciwnie, czytamy bowiem:
"Władze klubów poselskich, kół poselskich, zespołów oraz porozumień
podają do wiadomości Marszałka Sejmu ich składy osobowe oraz regulaminy
(statuty) wewnętrzne". "Podają do wiadomości" - nic więcej.
Oczywiście, prawo można zmienić. Wcześniej jednak - trzeba
przetestować opinię publiczną, trzeba ją oswoić z hasłem "rozwiązania"
Zespołu Parlamentarnego.
Dlatego trzeba protestować - żeby nie oswoili.
Gosiewska: Deresz nigdy nie był członkiem żadnego zespołu. Postulat przykry i krzywdzący
zobacz więcej »
Gosiewska: nie mam żadnych podstaw do podważania opinii prof. Cieszewskiego
Beata Gosiewska zarzuciła Pawłowi Dereszowi, mężowi posłanki SLD Jolanty
Szymanek-Deresz, która zginęła 10 kwietnia 2010 r., że nie był on
członkiem żadnego zespołu badającego przyczyny katastrofy prezydenckiego
samolotu, a zna ich prace jedynie z relacji medialnych, które - zdaniem
Gosiewskiej - są rozbieżne.
Jak dodała, apel Deresza jest dla
niej, jako członka parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn
katastrofy Tu-154M, "przykry i krzywdzący".
Gosiewska
stwierdziła, że zespół działa zgodnie z obowiązującymi w parlamencie
zwyczajami. - Gdyby pan Deresz chociaż przyszedł i zobaczył, posłuchał,
to bym rozumiała - powiedziała.
Senator dodała, że po II
konferencji smoleńskiej rodziny ofiar katastrofy napisały list do
polskich i zagranicznych szkół wyższych z prośbą o badanie i wsparcie
naukowców, pod którym - jak mówiła - podpisało się prawie 30 osób.
Gosiewska: nie mam zaufania do Seremeta
Gosiewska odniosła się także do tezy prezentowanej przez eksperta
zespołu Antoniego Macierewicza, Chrisa Cieszewskiego z amerykańskiego
Uniwersytetu Georgii, który uważa, że brzoza w Smoleńsku została złamana
już 5 kwietnia lub wcześniej. Gosiewska mówiła, że nie ma żadnych
podstaw do podważania jego opinii. - Jak profesor Cieszewski dokonał
swojego odkrycia, to było to dla niego tak drastyczne, że poprosił o
weryfikację sześciu wybitnych ekspertów w tej dziedzinie i oni się pod
tym podpisali - powiedziała senator. - Profesor Cieszewski jest
zatrudniony na poważnym uniwersytecie - podkreślała.
Gosiewska
stwierdziła natomiast, że nie ma zaufania do prokuratury generalnej i do
Andrzeja Seremeta. - Prokurator po raz kolejny dzisiaj powtórzył, że
nie było spalonych ciał, nie było tam ognia. Na tej konferencji były
pokazywane takie zdjęcia. Ja czytam dokumenty czarno na białym w
prokuraturze i wiem, jak te ciała wyglądały i to, co prokurator mówi,
dla mnie i dla wielu rodzin jest bulwersujące - powiedziała.
Gosiewska
przekonywała także, że na zdjęciach ze Smoleńska widać bardzo wiele
elementów świadczących o wybuchu. - Przez trzy lata rozmawiamy z różnymi
naukowcami. Te wykłady, te informacje mnie przekonują do tego, że
konstrukcja samolotu została zniszczona w wyniku eksplozji - mówiła i
zaznaczyła: - Nie wiem kto, i w jaki sposób tego dokonał. Jak mówiła,
nie jest możliwe, aby tylu ekspertów, naukowców, dochodziło do tych
samych wniosków i się myliło.
Andrzej Grajewski
http://gosc.pl/doc/1749707.Opuszczony
Prokuratorskie śledztwo wykazało, że instytucje państwowe, które miały pomóc prezydentowi Kaczyńskiemu przygotować jego wizytę w Katyniu, zawiodły na każdym etapie. Lech Kaczyński został opuszczony, jakby nie był prezydentem państwa, ale zawalidrogą. Niedawno otrzymałem obszerny, liczący ponad 350 stron, dokument przygotowany przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga o umorzeniu śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych w związku z przygotowaniem i organizacją oficjalnej wizyty premiera Tuska w dniu 7 kwietnia 2010 r. oraz prezydenta Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu. Zostałem jego adresatem, ponieważ 7 kwietnia 2010 r. byłem uczestnikiem wizyty w Smoleńsku. W związku z tym w ramach tego śledztwa otrzymałem status osoby pokrzywdzonej. Zadaniem prokuratury było sprawdzenie, czy w toku przygotowań do obu tych wizyt nie doszło do złamania prawa.
Było to postępowanie uzupełniające w stosunku do prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie śledztwa w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Lektura tego dokumentu jest doświadczeniem przygnębiającym, odsłania bowiem wszystkie patologie polskiego życia politycznego ostatnich lat. Pokazuje, jak fatalna decyzja o rozdziale uroczystości w Katyniu doprowadziła do obniżenia warunków bezpieczeństwa Prezydenta RP, który traktowany był jako nieproszony gość nie tylko przez Rosjan, ale także przez znaczną część polskich struktur państwowych, a przede wszystkim przez urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie chcę używać mocnych słów, gdyż w debacie po katastrofie padło ich już aż nadto. Opiszę tylko fakty zebrane i przeanalizowane przez prokuratorów Józefa Gacka i Michała Machniaka w ramach śledztw V Ds. 34/13.
Telefon Putina
Dla wszystkich polskich polityków, zarówno z otoczenia premiera Tuska, jak i prezydenta Kaczyńskiego, odpowiedzialnych za politykę zagraniczną, było rzeczą oczywistą, że obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej będą najważniejszym wydarzeniem w 2010 r. Wstępne przygotowania zaczęły się pod koniec 2009 r., kiedy zapadła decyzja, że wszystkie poczynania w tej sprawie będzie koordynowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, której sekretarz generalny Andrzej Przewoźnik stał się jednym z głównych organizatorów tego przedsięwzięcia. Zakładano różne scenariusze, zarówno dwóch wizyt – premiera i prezydenta, jak również wspólnej wizyty. Chciano przy tym wykorzystać pozytywne doświadczenia z uroczystości 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, w których na Westerplatte uczestniczyli zarówno premier, jak i prezydent. Wygłosili różne, ale w sumie uzupełniające się przemówienia. Inicjatywa w polskich rękach była jednak tylko do 3 lutego 2010 roku. Wówczas odbyła się rozmowa telefoniczna premiera Putina z premierem Tuskiem, podczas której polski premier został zaproszony do wspólnych obchodów rocznicy zbrodni katyńskiej w Rosji. Propozycja wydawała się atrakcyjna, gdyż celem polskiej polityki było od dawna doprowadzenie do wspólnych, polsko-rosyjskich uroczystości w Katyniu. Z Moskwy płynęły także sygnały, że władze rosyjskie chcą wykorzystać te uroczystości dla prowadzenia polityki destalinizacji w Rosji. Przyjmując jednak propozycję Putina, premier Tusk w bardzo trudnej sytuacji postawił prezydenta Kaczyńskiego, który od dawna jasno deklarował, że zamierza wziąć udział w tych uroczystościach. Nie tylko nie powiadomił go o tej rozmowie, ale także nie próbował w jakikolwiek sposób skonsultować z nim dalszego postępowania podczas tych uroczystości.
Cały dalszy polityczny bieg wydarzeń był konsekwencją przyjęcia zaproszenia Putina, które stanowiło również oczywistą interwencję w polską politykę wewnętrzną. Interwencję, jak pokazał późniejszy bieg wydarzeń, do dzisiaj skuteczną. Przestrzegał przed tym Mariusz Handzlik, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, odpowiadający za kontakty zagraniczne. Już w notatce z 8 grudnia 2009 r., sporządzonej po rozmowie z ambasadorem Federacji Rosyjskiej Władimirem Grininem i przekazanej do MSZ, sugerował on pełną koordynację wszystkich poczynań w sprawie przygotowania uroczystości w Katyniu, aby uniknąć możliwości „rozgrywania” ich przez Rosję. Jednak zarówno ta notatka, jak i pismo Handzlika z 27 stycznia 2010 r. do MSZ i Kancelarii Premiera, jednoznacznie deklarujące wolę udziału prezydenta Kaczyńskiego w uroczystościach katyńskich, pozostawione zostało bez odpowiedzi. Dalsze zaś poczynania polskiego rządu sprowadzały się do tego, aby przyjazd Prezydenta RP do Katynia utrudnić lub wręcz uniemożliwić. Na kolejne pisma płynące z Kancelarii Prezydenta do MSZ oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie było odpowiedzi. Przedstawiciele prezydenta nie byli zapraszani na kolejne spotkania przygotowawcze, choć np. w jednym z nich wzięło udział aż 19 instytucji. W tym samym czasie przedstawiciele MSZ – Andrzej Kremer, podsekretarz stanu odpowiadający za sprawy wschodnie, i Jarosław Bratkiewicz, dyrektor Departamentu Wschodniego MSZ, na polecenie min. Radosława Sikorskiego prowadzili intensywne rozmowy ze stroną rosyjską, ustalając szczegóły wizyty premiera Tuska w Smoleńsku i Katyniu. Kancelaria Prezydenta RP, pomimo że o to prosiła, nigdy nie była informowana o szczegółach tych rozmów. O tym, że do spotkania Tuska z Putinem w Katyniu dojdzie 7 kwietnia, dowiedziano się tam z mediów. W efekcie strona rosyjska w ogóle próbowała zanegować fakt, że wie o zamiarze przyjazdu prezydenta Kaczyńskiego na uroczystości katyńskie. Ambasador Grinin, choć już 27 stycznia 2010 r. otrzymał w tej sprawie oficjalne pismo min. Handzlika, publicznie twierdził, że nie był o tych planach prezydenta informowany.
Jaka to wizyta?
Kiedy stało się jasne, że wizyty prezydenta Kaczyńskiego nie uda się uniknąć, strona rosyjska konsekwentnie utrzymywała, że wizyta polskiego prezydenta mieć będzie charakter prywatny, choć była przygotowana przez protokół dyplomatyczny obu krajów i miała elementy zarówno protokolarne, jak i rocznicowe. Różnica polegała na tym, że programy wizyt, które następują bez zaproszenia państwa goszczącego, a tak było w przypadku wyjazdu prezydenta Kaczyńskiego do Smoleńska, są mniej obszerne i rozbudowane. Wizyta prezydenta Kaczyńskiego miała więc charakter wizyty roboczej, tym bardziej że na miejscu był przedstawiciel Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Nie ulega także wątpliwości, że państwo przyjmujące zarówno w przypadku wizyt oficjalnych, jak i nieoficjalnych odpowiada za zapewnienie ochrony fizycznej i bezpieczeństwo gościa. Jednak w Smoleńsku po wizycie Putina zdemontowano wszystkie dodatkowe zabezpieczenia ustawione 7 kwietnia na lotnisku Siewiernyj. Także po stronie polskich urzędników nie było determinacji, aby uznać oficjalny status tego wyjazdu. Podczas składania wyjaśnień w prokuraturze dyr. Bratkiewicz pozwolił sobie na wyrażenie opinii, że wyjazd prezydenta był bardziej pielgrzymką niż wizytą. Być może takie nastawienie do prezydenckiej wizyty wyjaśnia, dlaczego dopiero 16 marca Ambasada RP w Moskwie wystosowała notę do strony rosyjskiej z informacją o tym, że prezydent Kaczyński stanie na czele delegacji uczestniczącej 10 kwietnia w uroczystości w Katyniu. Pismo w sprawie notyfikacji wizyty prezydenta min. Handzlik wystosował już 27 stycznia. Zwłoka, która powstała na skutek zaniechania jakichkolwiek czynności notyfikacyjnych przez urzędników MSZ, umożliwiła stronie rosyjskiej twierdzenie, że nic nie wie o planowanym udziale prezydenta w uroczystościach katyńskich. Rzecz jasna nie ułatwiało to także przygotowania do organizacji uroczystości w samej Kancelarii Prezydenta. Nikt spośród urzędników MSZ podczas śledztwa nie był w stanie wyjaśnić przyczyny tego, że nota poszła tak późno ani dlaczego tak długo zwlekano z zaproszeniem przedstawiciela Kancelarii Prezydenta do pracy grupy przygotowawczej.
Lotnisko, którego nie było
Nie ulega wątpliwości, że oba loty do Smoleńska – 7 i 10 kwietnia – posiadały według rządowej instrukcji określającej zasady organizowania lotów samolotów specjalnych status HEAD, używany w przypadku przewozu najważniejszych osób w państwie. Punkt pierwszy tej instrukcji wyraźnie stwierdza, że starty i lądowania samolotów o statusie HEAD mogą być wykonywane tylko z lotnisk czynnych. Tymczasem już na etapie przygotowań do obu wizyt lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku było zamkniętym lotniskiem wojskowym. Oficjalnie nie istniało, zostało bowiem zamknięte w 2009 r., kiedy została rozformowana stacjonująca tam jednostka wojskowa. Nie było także wpisane do żadnego zbioru informacji lotniczych. Strona rosyjska informowała o tym polskich rozmówców i starała się ich odwieść od planów lądowania pod Smoleńskiem. Przed wysłaniem zapotrzebowania na samoloty nikt jednak z polskiej strony – ani BOR, ani 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, ani Kancelaria Premiera, ani Kancelaria Prezydenta – nie wiedział, że lotnisko jest zamknięte. Nikt nie sprawdził, jaki jest jego stan ani nie uzyskał od strony rosyjskiej żadnego dokumentu, potwierdzającego otwarcie lotniska w dniach 7 i 10 kwietnia. Opierano się wyłącznie na ustnych zapewnieniach przedstawicieli strony rosyjskiej, że lotnisko zostanie udostępnione do lądowania polskich samolotów specjalnych. Towarzyszyło temu domniemanie, że skoro lotnisko 7 kwietnia będzie przygotowane, gdyż miał tam lądować premier Putin, będzie równie dobrze przygotowane 10 kwietnia. Strona polska nie zaproponowała wspólnego zbadania i oblotu lotniska Smoleńsk Siewiernyj. Podczas rozmów grupy przygotowawczej nie omawiano kwestii bezpieczeństwa i wyposażenia technicznego tego lotniska. Jak później stwierdzili rosyjscy urzędnicy i funkcjonariusze przesłuchiwani przez prokuraturę, nigdy z polskiej strony nie padło pytanie o stan techniczny lotniska Siewiernyj oraz tryb jego eksploatacji. Mitem są także rozważania o możliwości lądowania na lotnisku zapasowym, gdyż takich planów wcześniej nie było. Dopiero gdy warunki w Smoleńsku zaczęły gwałtownie się pogarszać, zaczęto rozważać możliwość skierowania samolotu z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie na lotniska zapasowe w Moskwie, Mińsku, Briańsku lub Witebsku. Koncentrowano się wyłącznie na okolicznościach wizyty premiera Tuska, co wyraźnie wynika z dokumentacji zebranej przez prokuraturę w trakcie rozmów przygotowawczych ze stroną rosyjską. Temat wizyty prezydenta Kaczyńskiego nie był poruszany nie tylko przez stronę rosyjską, ale także przez polskich uczestników tych rozmów. Jakby uczestniczący w nich dyplomaci i funkcjonariusze państwowi nie poczuwali się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za losy tego przedsięwzięcia oraz bezpieczeństwo własnego prezydenta. Sygnały rosyjskie, aby wybrać inne lotnisko, strona polska lekceważyła, uważając, że to wymówka, która ma zniechęcić do korzystania z najbardziej dogodnego lotniska. Jeszcze 23 marca min. Kremer, odpowiedzialny w MSZ za przygotowanie wizyt w Katyniu, po rozmowie z ambasadorem Grininem stwierdził, że ciągle brakuje oficjalnego potwierdzenia, czy lotnisko 7 i 10 kwietnia zostanie uruchomione. Notatka w tej sprawie na biurko min. Handzlika wpłynęła jednak dopiero 12 kwietnia 2012 roku. Obaj ministrowie już wtedy nie żyli, gdyż zginęli w katastrofie. Nie wiadomo dlaczego arcyważna korespondencja z jednego warszawskiego urzędu do drugiego szła prawie trzy tygodnie. Jak ustaliła prokuratura, kwestia lotniska w Smoleńsku do samego końca przygotowań pozostawała otwarta. Rosjanie z jednej strony przekazywali informacje o problemach z lotniskiem, ale z drugiej strony zapewniali, że będzie otwarte zarówno 7, jak i 10 kwietnia. Informacje te nie były przez nikogo po polskiej stronie weryfikowane.
Ze stratą dla Polski
20 września prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w tej sprawie, dowodząc, że pomimo stwierdzenia szeregu uchybień i nieprawidłowości ze strony funkcjonariuszy MSZ nie zdołano jednak dowieść, aby ich błędy w sposób bezpośredni przyczyniły się do katastrofy. Stwierdzono jedynie, że miały miejsce działania, „które mogły wywołać, szczególnie poza granicami państwa, wrażenie opieszałości polskich służb dyplomatycznych czy wręcz ignorowania przez nie najwyższych przedstawicieli państwa polskiego”. Można się zgodzić z opinią, że na podstawie zebranego materiału prokuratura nie mogła stwierdzić, że funkcjonariusze publiczni „działali w celu spowodowania katastrofy, ani nie przewidywali i nie mogli przewidzieć takiego skutku”. Trudno jednak nie zauważyć, że prokuratorzy nie odnieśli się do kwestii, skądinąd znakomicie w ich materiale udokumentowanej, a mianowicie oceny tego, jak fakt rozdzielenia wizyt wpłynął na obniżenie standardów bezpieczeństwa towarzyszących wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Trudno także nie zgodzić się z opinią ambasadora Jerzego Bahra, osoby dość krytycznie oceniającej wiele inicjatyw zagranicznych i prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, że przyszło mu przygotowywać wizytę premiera i prezydenta w skrajnie trudnych warunkach, o czym przekonuje także dokumentacja zgromadzona w opisywanym dokumencie. W niedawno wydanej książce stwierdził on, że rozdzielenie wizyt w Katyniu odbyło się ze stratą dla Polski. „Są bowiem tematy i miejsca, w których Polska powinna być jedna” – dodał. Tej jedności zabrakło w ciągu przygotowań do 70. rocznicy obchodów zbrodni katyńskiej i skutki tego boleśnie odczuwamy do dzisiaj.
Prof.
Cieszewski miażdży dziennikarza Polsatu: Jestem tu po to, żeby
odpowiedzieć na pytania związane z moimi badaniami, nie żeby się pan
zastanawiał nad nonsensem
"To, co pan robi to dokładnie działanie brudnych, nieetycznych,
nieeleganckich mediów, które tylko się skupiają na tym, żeby sprowadzić
sytuację do absurdu. To sytuacja, w której się pan na dobrą sprawę nic
nie dowie, ale próbuje pan pokazać, że coś jest niespójnego w tym co ja
robię lub myślę".
fot. wPolityce.pl/Polsat News
- mówił prof. Chris Cieszewski na antenie Polsat News, podkreślając
że wyniki jego badań zostały sprawdzone przez wielu innych światowych
naukowców. Jego odpowiedź była najwyraźniej zaskoczeniem dla
prowadzącego rozmowę Marka Kacprzaka, który rozpoczął spotkanie od
pytania o możliwości pomyłki naukowca. Po otrzymaniu odpowiedzi
twierdzącej przeszedł do pytania o niezgodności, na które wskazywał
Maciej Lasek.
Prof. Cieszewski zapytany o brak zgodności
współrzędnych, wskazywanej przez niego brzozy ze współrzędnymi
znajdującymi się w raporcie komisji Millera, odpowiedział, że nie
pokrywają się one również ze współrzędnymi, które podaje raport MAK i
wikipedia:
Na pytanie o to komu w tej sytuacji wierzyć, odpowiedział że zależy
to od tego komu chce się wierzyć. Tutaj dziennikarz Polsat News
rozpostarł skrzydła, przyciskając - jak mu się najwyraźniej wydawało -
prof. Cieszewskiego do muru.
- powiedział naukowiec, podkreślając że przedstawił dowody na to, że wskazany przez niego układ współrzędnych jest właściwy.
Na praktyczny przykład swojej charakterystyki prof.
Cieszewski nie musiał długo czekać. Chwilę później nie tylko nie mógł
dokończyć swojej odpowiedzi, ale stał się ofiarą próby wmanewrowania go
w dyskusję o wymyślonych na poczekaniu hipotezach.
- spytał dziennikarz próbując znaleźć haczyk w założeniu, że brzoza
była złamana już 5 kwietnia 2010. Prof. Cieszewski odpowiedział ze
spokojem, że możliwości jest wiele, drzewo może zostać złamane przez
wiatr, inne czynniki atmosferyczne czy choćby uderzenie buldożerem w
dolną część drzewa. Wątku widzialności śladów buldożera na zdjęciach
satelitarnych redaktor uczepił się najbardziej. Dopytywał uparcie czy
można takie ślady znaleźć na zdjęciu i czy profesor jakieś ślady
buldożera widział albo czy mógłby widzieć, gdyby ten tam kilka dni temu
jechał.
Na swoją obronę dziennikarz Polsat News odpowiedział, że próbuje
tylko ustalić czy prof. Cieszewski ma absolutną rację i czy nie ma w
jego badaniu możliwości pomylenia się.
- odpowiedział profesor i kolejny raz podkreślił, że zakłada iż
teoretycznie się pomylili razem z innymi profesorami, którzy to
sprawdzali.
CZYTAJ TAKŻE: Prof. Chris Cieszewski: smoleńska brzoza była złamana już 5 kwietnia! Przełomowa analiza zdjęć satelitarnych ze Smoleńska
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. II Konferencja Smoleńska:
II Konferencja Smoleńska: prof. Cieszewski o dziwnych jasnych powierzchniach na zdjęciach satelitarnych
pierwszego dnia II Konferencji Smoleńskiej prof. Cieszewski wygłosił
dwa referaty. Drugi dotyczył ustalenia, że brzoza smoleńska była złamana
już 5 kwietnia 2010 roku – o tym wyniku od kilku dni jest głośno. Nasz
portal zamieści szczegółową relację z tego referatu w dniu jutrzejszym.
Dziś jednak chcielibyśmy skoncentrować się na pierwszym referacie prof.
Cieszewskiego, który z uwagi na doniosłość drugiego pozostaje w jego
cieniu lekko niezauważony. Jest on również bardzo interesujący.
Praca została napisana przez zespół
złożony z czterech autorów – poza profesorem Cieszewskim są to R.C.
Lowe, P. Bettinger i A. Kumar. Wszyscy oni reprezentują University of
Georgia w USA. Chris Cieszewski jest absolwentem Szkoły Głównej
Gospodarstwa Wiejskiego, doktoryzował się w 1994 r. na University of
Alberta, wg. najpopularniejszej bazy danych o naukowcach – Web of
Science – jest autorem 46 publikacji naukowych w prestiżowych
czasopismach (baza uwzględnia jedynie takie), a jago h-indeks liczony na
podstawie ilości publikacji oraz ilości ich cytowań wynosi 11.
Opis wcześniejszych ustaleń
Autorzy
w pierwszej swojej pracy (Cieszewski, C.J., R.C. Lowe, P. Bettinger, A.
Kumar, "Micro-detail comparative forest site analysis using
high-resolution satellite imagery”, Mathematical and Computational Forestry & Natural-Resource Sciences, 2013)
przeanalizowali dostępne komercyjnie za opłatą rzędu kilkuset dolarów
zdjęcia satelitarne okolic smoleńskiego lotniska z 5, 11, 12 i 14
kwietnia 2010 r. Odnotowali, że na zdjęciu z 5 kwietnia prawie nie ma
obszarów o wysokim współczynniku odbicia światła, takich jaki można
zaobserwować w np. przypadku zalegającego śniegu (por. rys. 1, górna
część). Następnie zauważyli dziwny i zaskakujący zbieg okoliczności – te
obszary zostały zastąpione na zdjęciach z 11, 12 i 14 kwietnia przez
nagromadzenia dużej ilości szczątków samolotu. Zadziwiająca jest
dokładność wpasowania się wraku we wcześniejsze obszary o wysokim
współczynniku odbicia światła (por. rys. 1). Oczywiście trudno
przypuszczać, że śnieg przyciąga aluminium.
Ponadto
wygląda na to, że wrak leży na suchym gruncie (jasnym, a nie ciemnym) –
gdyby wspomniane obszary pochodziły od nagromadzeń śniegu, to w wyniku
jego topnienia ziemia powinna być w tych miejscach mokra. Można by to
wytłumaczyć, gdyby wrak został spryskany pianką przez straż pożarną
(niekiedy tak się dzieje w wypadku katastrof lotniczych), jednak
większość zarejestrowanych działań straży pożarnej wykorzystywało raczej
wodę, która sprawiłaby, że ziemia w tych miejscach byłaby jeszcze
bardziej mokra. Fakt, że te duże płaty o wysokim współczynniku odbicia
światła zostawiły suchą ziemię jest dziwny, chyba że umieszczono je na
jakiejś piaskownicy, w tych miejscach był długotrwały ogień, który
wysuszył ziemię lub ktoś wywiózł stamtąd śnieg przed katastrofą.
Pozostałe
obszary o wysokim współczynniku odbicia światła na zdjęciu z 5 kwietnia
znajduje się albo na drogach, gdzie śnieg topnieje wolniej, albo w
miejscach osłoniętych od wiatru, które na późniejszych zdjęciach zostały
zastąpione ciemnymi obszarami (mokrą ziemią). Brak większej ilości
dużych powierzchni śniegu na obrazie z dnia 5 kwietnia 2010 r. nie jest
zaskoczeniem dla autorów, gdyż od 27 marca 2010 pogoda w Smoleńsku była
stosunkowo ciepła i śnieg mógł się topić.
Nowe ustalenia
Tegoroczne
ustalenia autorów opierają się na analizie występowania śniegu we
wcześniejszych okresach w miejscach, na których 5 kwietnia odnotowano
powierzchnie o wysokim współczynniku odbicia światła. Do tych badań
wystarczające są dostępne darmowo zdjęcia o słabszej rozdzielczości,
gdyż obszary są stosunkowo duże, a na zdjęciach poszukuje się jedynie
jasnych bądź ciemnych obszarów, bez konieczności identyfikowania
szczegółów.
Zespół
prof. Cieszewskiego doszedł do wniosku, że te obszary charakteryzują
się wręcz szybkim tempem topnienia śniegu – na zdjęciach z okresów
odwilży ukazujących okolice smoleńskiego lotniska pokryte śniegiem te
obszary są wręcz ciemne (nie zalega na nich śnieg.), a więc śnieg
topnieje tam szybciej! Zatem należy szukać innego pochodzenia tych
tajemniczych powierzchni. Naukowiec zaznaczył, że wydaje się
nieprawdopodobne, aby władze w Rosji nie wiedziały o pochodzeniu tego
zjawiska, zważywszy na fakt, że jest to teren wojskowy. Profesor
Cieszewski zauważył, że podobne zjawisko obserwowalibyśmy np. w
przypadku pokrycia tych obszarów jasnymi płachtami. Ciężko jednak
wyobrazić sobie sens takiego działania (jeśli już, powinny raczej to być
płachty maskujące, a więc ciemne).
Wnioski
Zadziwiające
jest „dopasowanie się” wraku samolotu do miejsc o wysokim
współczynniku odbicia światła. Tym dziwniejsze staje się to w obliczu
nowych wyników – miejsca te na zdjęciu sprzed katastrofy nie były
pokryte śniegiem. Wydaje się, że w tej sytuacji w celu pełnego
wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej konieczne staje się rozwikłanie
„tajemnicy jasnych powierzchni”.
Opracował AK
http://mcfns. ">Rys.
1. Od góry do dołu zdjęcia zrobione 5, 11, 12 i 14 kwietnia 2010 r. w
okolicach lotniska smoleńskiego. Zdjęcia panchromatyczne (lewa kolumna)
oraz odwrócone (prawa kolumna).
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. "Skończmy z obłędem Smoleńskim" ?!
Nie da się. Obłęd jest w dokumentach z rosyjskiej sekcji zwłok.
TO jest obłęd smoleński:
"Po szesnastu miesiącach od śmierci mojego ojca doszło do ekshumacji. Odbyła się ona 29 i 30 sierpnia 2011 r.
Pierwotnie badania miały być przeprowadzone w części w Krakowie a później we Wrocławiu.
W Krakowie usłyszeliśmy, że mamy zabrać zwłoki i się wynieść ze szpitala. Lekarze pojechali więc ze włokami prosto do Wrocławia. Oto, jaka była wola i chęć….
Dokument polski liczy blisko 100 stron. Odczytam tylko fragmenty wniosków.
„Protokół sądowo-lekarski sekcji zwłok przeprowadzonej w Moskwie spełnia wymogi formalne: posiada nagłówek, oznaczenie czasu i miejsca badania, dane osób uczestniczących.”
Pomimo, że protokół ma spełniać wymogi formalne, zawiera rozbieżności:
- W ramach oględzin zewnętrznych. W Moskwie nie opisano m.in. blizny operacyjnej powłok brzucha, blizny nagrzbietowej lewej ręki, brodawki na twarzy, rozległej rany tłuczonej etc. i innych ran.
- W ramach oględzin zewnętrznych. Nie opisano: stanu po zabiegu operacyjnym w obrębie jamy brzusznej – żołądka, dwunastnicy, jelita cienkiego, trzustki, złamania ścian oczodołów, żuchwy, zmian w obrębie uzębienia, złamania stawu biodrowego, kości łonowych i kulszowych, dokładnego opisu złamania żeber, tętniakowatego poszerzenia aorty w części wstępującej, wylewów w obu uszach środkowych.
Komentarz biegłych: w trakcie sądowo-lekarskiej sekcji zwłok wykonanej w Moskwie pobrano do badań dwa fragmenty wątroby. W 1989 r. Zbigniew Wassermann miał usunięty pęcherzyk żółciowy, Mimo to w protokole w Moskwie opisano prawidłowy pęcherzyk żółciowy wraz z zawartością żółci…
W Moskwie opisano m.in. następujące zmiany, których nie potwierdzają oględziny ekshumowanych zwłok:
- złamanie nosa, choć nie można było tego opisać
- złamanie obu łopatek, mimo iż mniejsze niż opisane złamanie dotyczyło tylko jednej
- złamania obu obojczyków, których w rzeczywistości nie stwierdzono
- uszkodzenia rdzenia kręgowego, mimo iż zastosowana technika sekcyjna nie pozwalała na ich stwierdzenie
- opisano grubość kości potylicznej, choć sposób otwarcia czaszki nie pozwalał na taki pomiar
Najlżejszy zarzut, jaki można postawić, jest taki, że polscy biegli stwierdzili, że istnieją rozbieżności w tłumaczeniu.
Niektóre nieprawidłowości w technice sekcyjnej.
- brak właściwego przygotowania zwłok – nie umyto ich
- jamy czaszki otwarto nieprawidłowym cięciem nie pozwalającym na dostęp do tylnej części czaszki
- nie otwarto żołądka i jelit na całej długości, a w protokole opisano je szczegółowo
- choć nie nacięto, to opisano powierzchnię, przekrój i wagę prostaty
- nie umyto zwłok po sekcji, nie zaszyto głowy, pozostawiono otwartą czaszkę
Śledzionię i serce zamiast w jamie brzusznej zaszyto… w nodze
Odnośnie czasu zgonu - brak dokładnej godziny oględzin zwłok – nie opisano żadnych znamion pośmiertnych służących do określenia czasu zgonu.
Na podstawie powyższych badań – nie wyciągnięto wniosków co do czasu zgonu.
Biegli przyjmują, że do zgonu mogło dojść w chwili katastrofy.
Podsumowując:
W języku prawniczym to, co przyszło z Moskwy, nazywa się poświadczeniem nieprawdy w dokumencie.
Takich dokumentów prokuratura posiada kilkaset odnośnie kilkuset osób!
Prokuratura przyjmuje więc, że w sposób świadomy będzie pracowała na dokumentach poświadczających nieprawdę.
Prokuratura musi ustosunkować się do tych dowodów.
Jak zamierza to zrobić w obliczu tego, że te dokumenty poświadczają nieprawdę?
Wizą państwo, jak daleko są rozbieżne z ustaleniami dokonanymi szesnaście miesięcy po pochowaniu ciała?
Ne da się usprawiedliwić w żaden sposób tego, że w Polsce nie zostały przeprowadzone sekcje zwłok!
Naczelna zasada postępowania karnego mówi o tym, że każdy dowód musi się przeprowadzać osobiście, chyba że przeprowadzić się go nie da.
O ile w przypadku innych dowodów można będzie tłumaczyć się, że mieliśmy do czynienia z państwem obcym i nie dało się niczego zrobić, to w tym przypadku – ciała przyjechały do Polski!
http://wpolityce.pl/wydarzenia/65273-sledzione-i-serce-zamiast-w-jamie-b...
Przecież po czymś takim nie da się już wierzyć w NIC.
NIC, co ONI powiedzą, napiszą, oznajmią...
Przecież TO wystarcza, żeby odrzucić ICH k a ż d e twierdzenie.
Każde!
A zwłaszcza wypowiedziane, przez tę kobietę, Ewę Kopacz, która twierdziła, że polscy lekarze ramię w ramię... itd.
43. prof. Chris Cieszewski w Polsat News - MOCNE! (23.10.2013)
Uniwersyteccy specjaliści: Dowody w sprawie brzozy są ewidentne
http://niezalezna.pl/47502-uniwersyteccy-specjalisci-dowody-w-sprawie-br...
Dodano: 23.10.2013 [21:23]
Uniwersyteccy specjaliści: Dowody w sprawie brzozy są ewidentne - niezalezna.pl
foto: Tomasz Adamowicz
Badania są niepodważalne w sensie wyniku i łatwe do sprawdzenia przez każdego, kto chce wydać pieniądze na zdjęcia z miejsca katastrofy - z prof. Chrisem Cieszewskim z University of Georgia w Stanach Zjednoczonych rozmawia Jan Pospieszalski.
W ocenie obserwatorów jednym z najważniejszych referatów był Pana wczorajszy wykład dotyczący analizy zdjęć satelitarnych. Dziś podczas warsztatów przyznał Pan, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie wnikliwe obejrzenie filmu Anity Gargas „Anatomia upadku". Może Pan rozwinąć tę myśl?
Kluczowe do zdefiniowania tego, czy drzewo było złamane, czy nie, jest poznanie jego dokładnej lokalizacji. Nie jest możliwe, aby znaleźć to drzewo na zdjęciu satelitarnym. Pozycja ta została jednak dokładnie ustalona dzięki zdjęciom z paralotni, które zostały zamieszczone w filmie, a dokładnie dzięki pionowemu rzutowi zdjęcia z paralotni, i porównaniu ich ze zdjęciami zrobionymi na ziemi. To było kluczowe.
Czym dokładnie zajmuje się Pan w swojej pracy?
Generalnie zajmuję się szacowaniem naturalnych zasobów i przewidywaniem ich rozwoju oraz przyszłej podaży i zbytu. Pracuję w wydziale leśnym University of Georgia, gdzie jestem profesorem badawczym.
Czy ma Pan do czynienia w swojej pracy z analizą zdjęć satelitarnych?
Oczywiście. To jest ważna część procesu szacowania zasobów naturalnych na dużych powierzchniach. W Georgii używamy do tego głównie zdjęć satelitarnych. Posiadamy nową technologię, którą opracowaliśmy specjalnie do tego, aby szacować zasoby naturalne.
Kluczowe dla badań, które przedstawił Pan na konferencji smoleńskiej, są zdjęcie z 5 kwietnia 2010 r. Co na nich widać?
To niezwykły zbieg okoliczności, że dostępne jest zdjęcie z 5 kwietnia 2010 r. obejmujące obszar późniejszego miejsca katastrofy. Widać na nim ciekawe rzeczy, m.in. słynną brzozę, która była już wtedy złamana. Są tam również widoczne jasne połacie, które początkowo braliśmy za śnieg. Dopiero po analizie okazało się, że śniegu tam nigdy nie było. Na zdjęciu po katastrofie miejsca te są usłane szczątkami samolotu. To powinna wyjaśnić komisja Millera lub Laska. Podobnie zresztą jest z brzozą, którą również powinny się zająć te komisje. Jeśli był to wypadek, to wyglądał on zupełnie inaczej niż ten opisany w oficjalnych raportach.
Wczoraj zaprezentował Pan, jak doszedł do takich wniosków?
Chciałem pokazać, że nie jest to trudne zadanie. Pokazałem, że wszystko bardzo łatwo powtórzyć i nie polega to na stosowaniu jakichś skomplikowanych metod statystycznych. Badania są niepodważalne w sensie wyniku i łatwe do sprawdzenia przez każdego, kto chce wydać pieniądze na zdjęcia z miejsca katastrofy. Porównując zdjęcia ze stycznia i kwietnia zauważymy, że na początku roku widać zwykłą koronę drzewa. W miejscu gdzie jest ta brzoza, nie widać czegoś niepokojącego poza zwyczajnym lasem. Zdjęcia z 5 kwietnia w miejscu, gdzie rośnie brzoza, nie różnią się od tych z 11 i 12 kwietnia. Widać na nich złamany konar i pień.
Czy możemy się dowiedzieć czegoś o Pana zespole, który podpisał się pod badaniem?
To były dwa zespoły. Był badacz, który jest inżynierem zajmującym się analizą zdjęć. W zespole pracował również doktor, zajmujący się analizą zdjęć satelitarnych. Chcieliśmy się upewnić, że nie popełnimy jakiejś gafy. Ranga odkrycia była tak zasadnicza, że musieliśmy to potwierdzić. Dlatego chcieliśmy mieć drugą grupę ludzi, którzy powtarzając nasze analizy, potwierdzą nasze wnioski.
Czy udało się pozyskać tych naukowców?
University of Georgia, w którym pracuję, jest jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie. Dzięki temu mogliśmy pozyskać opinię najlepszych na świecie specjalistów z dziedziny fotogrametrii. Oni się pod tym podpisali, i biorą za to 100 proc. odpowiedzialności.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. (FOT. M. BORAWSKI)Mam prawo
(FOT. M. BORAWSKI)
Mam prawo do prawdy
Piotr Czartoryski-Sziler
http://www.naszdziennik.pl/wp/57711,mam-prawo-do-prawdy.html
Z Ewą Błasik, żoną gen.
Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w katastrofie
smoleńskiej, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Jak Pani ocenia apel Pawła Deresza do Ewy Kopacz o zablokowanie prac parlamentarnego zespołu smoleńskiego?
–
Pan Deresz może sobie apelować, do kogo chce, ma do tego pełne prawo,
ale wypowiada się, jak rozumiem, w swoim imieniu. Natomiast rodziny
lotników, a szczególnie moja rodzina, odrzuca oba raporty
pseudoekspertów z MAK i komisji Millera. Apel pana Deresza nie jest
przede wszystkim skierowany do właściwej osoby, gdyż czas dany pani
marszałek Kopacz na rzetelne wypełnienie obowiązków służbowych już
minął. To był czas zaraz po katastrofie, wtedy kiedy mogła wpływać na
dochodzenie do prawdy i patrzeć na ręce Rosjanom. Miała wtedy możliwość
wpłynięcia na to, by nie narażano później rodzin na niewyobrażalne i
ogromnie trudne przeżycia związane z zamianami ciał ich bliskich w
trumnach. Pani marszałek wolała jednak zapewniać nas o wspaniałej
współpracy między obydwoma państwami. Stąd ten apel jest bez znaczenia,
bo według mnie jest to czysta gra polityczna.
Może Deresz
powinien apelować do marszałek Kopacz o rezygnację ze stanowiska wtedy,
kiedy wyszły na jaw jej kłamstwa o przekopaniu ziemi na jeden metr czy o
udziale polskich lekarzy w sekcjach?
– Dokładnie. To niegodne,
żeby pani marszałek po tym, jak wprowadzała w błąd rodziny i całą
Polskę, nadal piastowała tak wysokie stanowisko. Absolutnie nie zgadzam
się na zamykanie nam ust, kneblowanie dojścia do prawdy o katastrofie. W
sytuacji, kiedy nie możemy liczyć na władze polskie i nie mamy od nich
wsparcia, do prawdy musimy dochodzić swoimi drogami. Od początku tej
katastrofy widzimy ogromne przerażenie rządzących, kiedy drąży się temat
Smoleńska. Dowodem na to jest chociażby fakt, gdy w 2010 r. w bazie
NATO w Ramstein prosiłam o pomoc, mój upubliczniony apel spotkał się z
ogromnym zaniepokojeniem w Ministerstwie Obrony Narodowej. Widać wywołał
on strach wśród rządzących, bo oni absolutnie nie byli i nie są
zainteresowani pomocą NATO, choć przecież w Smoleńsku zginęło całe nasze
polskie dowództwo. To coś niebywałego, by w wolnej Polsce państwo nie
upomniało się o swoich poległych żołnierzy i nie dbało o ich rodziny.
Prokurator
generalny Andrzej Seremet przyznał wczoraj, że strona polska nie
dostała do tej pory materiałów dotyczących rosyjskich kontrolerów. Ale
mimo tego śledztwo może zostać zamknięte.
– To coś niebywałego.
Dobrze pamiętam, gdy spadł w Polsce białoruski Su-27, wtedy na pełnych
prawach dochodzono do prawdy i wszystko odbywało się w sposób
cywilizowany, z poszanowaniem obydwu stron. Natomiast śledztwo
smoleńskie prowadzone jest w prymitywny sposób, obrażający polski
mundur, polskich lotników. Bardzo współczuję żonie śp. majora
Protasiuka, bo wiem, co ona musi czuć, kiedy przez tyle lat znieważa się
i obraża jej męża, a on był przecież bardzo dobrym pilotem, niezwykle
odpowiedzialnym i rozsądnym. Oczywiście polski premier na wszystko się
zgadza, przejeżdżając wcześniej bez refleksji obok pomnika poległych w
tej katastrofie w Dowództwie Sił Powietrznych i rozgrywając w najlepsze
mecze tenisowe. To szczyt hipokryzji. Jestem zażenowana tym, kto tą
Polską rządzi. Niech pan Deresz i inni nie przeszkadzają nam w
dochodzeniu do prawdy, bo ci, którzy zginęli, na nią zasługują. Naszym
obowiązkiem jest wszystko do końca wyjaśnić. Podobne apele nie robią już
na mnie wrażenia, bo komisja Millera badała tylko to, do czego strona
rosyjska ją dopuściła, co im pokazała. Oni jedynie powielili raport MAK,
dlatego im zupełnie nie ufam.
Sądzi Pani, że wzmożono krytykę prac zespołu Antoniego Macierewicza, bo chce się coś ukryć?
–
Tak. Im bardziej ich krytykują, tym dobitniej widać, że jest tu coś na
rzeczy. To nie rozmowa pana premiera Jarosława Kaczyńskiego z poległym
bratem jest tu istotna. Kluczem do rozwiązania tej zagadki jest
utajniona rozmowa premiera Tuska z premierem Putinem. Mam wrażenie, że
polski premier obiecał Putinowi, że wszystko weźmie na siebie, że to
polska strona za wszystko będzie obwiniona. Z mojej obserwacji wynika,
że w raportach MAK i Millera nie chodziło o wyjaśnienie przyczyn, tylko o
zatarcie śladów.
Dziękuję za rozmowę.
"Apelujemy
do ekspertów i organów Sejmu RP o uchylenie się od składania propozycji
zmian prawa, które godziłyby w wolność i demokrację parlamentarną"
Prawo do organizowania się w zespoły parlamentarne jest prawem
każdego posła na Sejm RP i wynika bezpośrednio z ustawy o wykonywaniu
mandatu posła i senatora (art. 17) oraz z Regulaminu Sejmu (art. 8).
pisze w swoim oświadczeniu Zespół ds. Obrony Demokratycznego Państwa Prawa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. budowanie kultu pancernej brzozy
Manipulacje Kancelarii Prezydenta przy obchodach pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Katyńskie rodziny złożyły kwiaty w miejscu katastrofy
Rodziny katyńskie złożyły kwiaty i zapaliły znicze
przy tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej, a także przy
brzozie, w którą 10 kwietnia 2010 uderzył Tu-154.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. Po konferencji prof.Cieszewskiego
na pomoc do Sedlaka. Wg Sedlaka prof. Cieszewski zastosował niepotrzebnie tak skomplikowane badania, skoro prosta metoda komisji Millera była wystarczająca.
Na terenie przylegającym do miejsca, na które spadł 10 kwietnia samolot prezydenta RP, trwa budowa.
Mętnie sie tłumaczy naczelny "ekspert" TVN24 i GW.
Na wszelki wypadek dzisiaj informacja tragiczna dla sekty pancernej brzozy, a naturalna dla tych, którzy pamietaja, że w kwietniu 2013 r. rosyjska i polska prokuratura wycięła rzeczoną brzozę i pokroiła na plasterki. Brzoza sie jeszcze nie przyznała, trwają przesłuchania w dwóch prokuraturach.
Polskie Radio: smoleńska brzoza wykarczowana. Będzie tu salon samochodowy?
czytaj dalej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. ONET
Dr Cieszewski: to był absolutny przełom w sprawie Smoleńska
dot. katastrofy smoleńskiej, w których uczestniczę, to forma przysługi -
powiedział na wstępie swojego wystąpienia w Sejmie prof. Chris
Cieszewski. Naukowiec dowodził, że brzoza, z jaką według raportu Millera
miał zderzyć się prezydencki samolot, nie mogła zostać złamana 10
kwietnia, czyli w dniu katastrofy.
przekonywał, że nie mogło dojść do kolizji tupolewa z brzozą, w ostrych
słowach skrytykował polskie media. - Media w Polsce są nieetyczne,
kłamliwe i niekulturalne. W związku z tym nie będę udzielał już żadnych
wywiadów. Nie chcę uczestniczyć w procesie ubliżania drugiemu
człowiekowi - powiedział na wstępie prof. Cieszewski.
Zaznaczył też, że wypowiada się w swoim imieniu i nie reprezentuje swojej macierzystej uczelni, czyli Uniwersytetu Georgii.
Prof. Cieszewski uprzedził, że wygłoszenie wykładu w
języku polskim jest "wyjątkiem"; przyznał, iż zgodził się na to, ale
dziś uznaje to za błąd, bo od lat nie używa rodzimego języka.
W dalszej części przeszedł do szczegółowej analizy
materiałów dot. katastrofy smoleńskiej. Podczas swojego przemówienia
często używał angielskich. – Zdjęcie satelitarne, z którego
korzystaliśmy, było absolutnym przełomem ws. badania okoliczności tego
zdarzenia. Widnieje na nim element, który pozornie wydaje się być
drzewem. Po dogłębnej analizie, przy użyciu pomiarów określonych w
raportach MAK i Millera, okazało się jednak, że ten element na pewno nie
jest brzozą – przekonywał naukowiec.
Kontrowersje mogły wywołać źródła, które wymieniał
prof. Cieszewski, stanowiące materiał do badań. Ekspert zespołu
Macierewicza korzystał m.in. z Wikipedii, zaznaczając, że informacje tam
znalezione mogą być błędne; dodał, że nie zostały one zweryfikowane.
Korzystano także m.in. z prostego, darmowego programu graficznego.
Setlak: nie dowiedziałem się niczego nowego
Wykład dr Cieszewskiego na antenie TVN24
skomentował red. Michał Setlak z "Przeglądu Lotniczego". - Nie
dowiedziałem się niczego nowego nt. wypadku w Smoleńsku. Usłyszałem
jednak dużo pokory w głosie pana Cieszewskiego; on przyznawał, że może
się mylić. Najważniejsze jest jednak to, że komisja Millera już
określiła okoliczności katastrofy; wszystko jest jasne - mówił Setlak.
Nowe teorie ws. Smoleńska
Dr Cieszewski wywołał burzę swoim wystąpieniem
podczas drugiej konferencji smoleńskiej. Obok niego wystąpili m.in.:
córka polityka PiS Zbigniewa Wassermanna, który zginął 10 kwietnia 2010
r., oraz były kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński. Nie
zaplanowano natomiast wystąpień ekspertów związanych z polską komisją
badającą katastrofę, ani działającym przy kancelarii premiera zespołem
do objaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, którym kieruje dr Maciej
Lasek.
Dr Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu
Georgii, na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy,
powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia
albo - jak dodał, reagując na głosy z sali - wcześniej.
Rewelacje prof. Cieszewskiego skomentowali eksperci
z zespołu Laska. - To kolejna fantastyczna teoria niczym
nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a
przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać
właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana -
powiedział Edward Łojek.
Na II konferencji smoleńskiej dr hab. Jacek Wójcik z
Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN przedstawił wyniki badań dwóch
próbek z pobranych z ubrań ofiar katastrofy pod kątem m.in. występowania
materiałów wybuchowych. Jak wyjaśniał, w próbkach nie zidentyfikowano
takich substancji, ale zastrzegł, że materiały wybuchowe mogły być tam w
ilościach mniejszych niż byli w stanie sprawdzić naukowcy pracujący na
określonym sprzęcie lub też znajdować się w innych próbkach.
Natomiast prof. Obrębski stwierdził, że "w
momencie, gdy samolot uciekał z pułapki, nastąpiły wybuchy" oraz że
"katastrofę spowodowały tzw. osoby trzecie". Pytał też, czy gałęzi drzew
przy podejściu do lotniska w Smoleńsku nie ściął samolot Ił-76, który
próbował tam wylądować 10 kwietnia 2010 r.
Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch
na pokładzie Tu-154M nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i
głosów z kokpitu. Śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub
płomienia na urwanym lewym skrzydle nie ma też na zaprezentowanych w
ubiegłym tygodniu zdjęciach ze Smoleńska.
Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji miał
być prof. Jacek Rońda, ale zrezygnował po tym, jak na antenie TV Trwam
przyznał, że nie mówił prawdy w rozmowie w TVP1 w kwietniu.
Wtedy profesor powiedział, że jego zdaniem piloci
prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że
swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. W ubiegłym tygodniu, pytany,
na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda
odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w
TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie
było".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
48. Prof. Cieszewski w
Prof. Cieszewski w półtoragodzinnym wykładzie o swoich badaniach nad brzozą. Przekonująca prezentacja eksperta.
Naukowiec z USA o polskich mediach: "To surrealistyczne. Ich
poziom, poziom groteskowy, który bym porównał do kreskówek, ale nie
Bolka i Lolka czy Gąski Balbinki, ale japońskich krzykaczy."
Prof. Chris Cieszewski z University of Georgia w czasie
specjalnego posiedzenia zespołu parlamentarnego badającego katastrofę
smoleńską szczegółowo przedstawił swój referat dotyczący położenia i
czasu złamania brzozy, o którą 10 kwietnia, według oficjalnej wersji,
miał zahaczyć TU-154M.
Na początku posiedzenia Antoni Macierewicz podkreślił, ze Chris
Cieszewski nie jest doradą zespołu parlamentarnego, ale bierze udział w
Konferencji Smoleńskiej i w innych konferencjach naukowych w USA
prezentując wyniki swoich badań, nie angażując się w jakikolwiek sposób w
problematykę polityczną:
Sam Cieszewski rozpoczął od kilku zastrzeżeń:
Przypomniał, ze swoją prezentację przedstawił dotychczas na dwóch
konferencjach – w Luizjanie, ze specjalistami w dziedzinie badania drzew
i analizy zdjęć satelitarnych - i na Konferencji Smoleńskiej w
Warszawie w poniedziałek.
Dodał, że po warszawskiej konferencji spotkał się z uwagami ze strony
kilku osób, m.in. jednego z ekspertów zespołu parlamentarnego inż Marka
Dąbrowskiego.
I przedstawił chronologię swojej pracy:
Profesor wskazał to samo miejsce – konar na zdjęciu z filmu i na mocno "rozpikslowanym" zdjęciu satelitarnym. Zaznaczył:
Dalej przedstawił obliczenia odległości między głównym przecięciem
wierzchołka stojącego pnia (nie podstawy brzozy) do narożnika budy. Jak
wskazał, można było oczekiwać, że to będzie wskazane przez satelitę.
Na podstawie tego pomiaru wykonaliśmy mapę, według której można było znaleźć drzewo.
Następnie prof. Cieszewski bardzo szczegółowo wytłumaczył, jak za
pomocą zdjęć satelitarnych zdefiniowano szablon wykorzystywany przy
analizie kolejnych zdjęć, czyli zestaw linii określających budę Bodina,
pień drzewa i powaloną część korony i odległości między tymi punktami.
Dodał, że posiadając już zdjęcia z Google Earth z 11 i 12 kwietnia,
dokupił fotografie z 5 kwietnia, a także jeszczde wcześniejsze - z 26
stycznia 2010 r.
Porównał szablon z najdokładniejszym zdjęciem satelitarnym – z 12 kwietnia.
Szablon nałożył na zdjęcie satelitarne – przykładając do budy względem północnego narożnika.
Odniósł się też do swoich krytyków, którzy zarzucali mu pomylenie
drzewa ze stertą śmieci, które miały być na zdjęciach w dokładnie tym
samym miejscu 5, 11 i 12 kwietnia.
Profesor dodał, że rozpoznawanie drzew na satelitarnych zdjęciach
jest w centrum jego zainteresowań i jest niezwykle przydatne do
szacowania szkód huraganów itd. Zaznaczył też, że interesują go
wszystkie nowości w tej dziedzinie.
Następnie porównał zdjęcia z 11 i 12 kwietnia ze styczniowym.
Podstawą tej metody jest precyzyjne ustalenie lokacji w stosunku do
wielu punktów odniesienia. I ostatecznie pokazał interesujący fragment
terenu – z powalonym drzewem z 5 kwietnia. Tylko na zdjęciu z 26
stycznia ten element wyglądał inaczej.
Jego prezentacja nie wzbudziła wątpliwości nikogo na sali, również
dziennikarzy, którzy zwykle na posiedzeniach zespołu parlamentarnego są
dość aktywni.
W czasie dyskusji ponownie odniósł się do postawy polskich mediów, z którymi miał styczność w ostatnich dniach:
Prezentacja prof. Cieszewskiego wyglądała profesjonalnie i
przekonująco. Dopóki nie zostanie z naukowych pozycji podważona, trudno
uznać ją za niewiarygodną.
Marek Pyza
PAP
Chris Cieszewski dowodzi, że brzoza była złamana przed 10.04.2010 r. "Może tu coś nie grać..."
Chris
Cieszewski z Uniwersytetu Georgii dowodził na posiedzeniu
parlamentarnego zespołu ds. przyczyn katastrofy Tu-154M, że smoleńska
brzoza była złamana 5 kwietnia 2010 r. Posłów PiS oburzyło zaś
kwestionowanie prawa do swobodnego działania zespołów parlamentarnych.
Prof. Chris Cieszewski jest obecnie pracownikiem Warnell School of Forest Resources The University of Georgia
Stopnie naukowe:
· Ph.D., "Growth & Yield Modelling", University of Alberta, 1994.
· M.Sc., "Forestry Modelling", U.B.C. Vancouver, 1989.
· For. Eng., M.F., "OR", Warsaw Agriculture Academy, 1983.
Kariera Akademicka
· Professor, Daniel B. Warnell School of Forest Resources, University of Georgia (2008-Present).
· Associate Professor, D.B. Warnell School of Forest Resources, University of Georgia (2003-2008).
· Assistant Professor, D.B. Warnell School of Forest Resources, University of Georgia, (1997-2003).
Prof.
Cieszewski zajmuje się badaniami z zakresu biometrii leśnej i
modelowania matematycznego w inżynierii leśnej. Uczestniczył w
realizacji 11 projektów badawczych (w tym 6 finansowanych przez US
Departament of Agriculture) http://fred.ovpr.uga.edu/Summary.do?faculty=7304
Jest autorem ponad 40 publikacji naukowych (artykułów i referatów).
Więcej informacji:http://drcjc.com
Prof. Pete Bettinger jest pracownikiem Warnell School of Forest Resources The University of Georgia
Stopnie naukowe:
· PhD, (1996) Oregon State University
· MS, (1989) Virginia Polytechnic Institute and State University
· BS, (1987) Virginia Polytechnic Institute and State University
Kariera akademicka:
· Professor, University of Georgia, Athens, GA, 2009-present.
· Graduate Coordinator, University of Georgia, School of Forestry, 2012-present.
· Faculty Fellow, University of Georgia, Institute of Artificial Intelligence, 2004-present.
· Associate Professor, University of Georgia, Athens, GA, 2002-2009.
· Assistant Professor – Senior Research, Oregon State University, Corvallis, OR, 1998-2002.
· Faculty Research Associate, Oregon State University, Corvallis, OR, 1996.
· Faculty Research Assistant, Oregon State University, Corvallis, OR, 1991-1993.
Prof.
Bettinger prowadzi badania z zakresu inżynierii lesnej, zarządzania i
planowania terenów leśnych, geograficznych systemów informatycznych
(GIS) oraz GPS. Jest autorem wielu publikacji – ponad 30 artykułów i
referatów, oraz kilku podręczników akademickich.
Więcej informacji:
http://scholar.google.com/citations?hl=en&user=rvCOS60AAAAJ&pagesize=100&view_op=list_work
Prof. Marguerite Madden jest dyrektorem Center for Geospatial Research (Department of Geography UGA).
Stopnie naukowe:
· Ph.D. (1990) University of Georgia Ecology
· Master of Arts (1984) State University of New York Biology
· Bachelor of Arts (1979) State University of New York Biology
Profesor
Madden prowadzi badania z zakresu geograficznych systemów
informacyjnych (Geographic Information System, w skrócie: GIS science),
ekologii oraz interakcji człowiek- środowisko. Opublikowała ponad 20
artykułów i referatów. Uczestniczyła w realizacji 25 projektów
badawczych; jako kierownik projektu - 13 projektów.
Więcej informacji:http://geography.uga.edu/directory/profile/madden-marguerite/
Dr Thomas Jordan jest zastępcą dyrektora Center
for Geospatial Research (Department of Geography UGA), specjalistą z
zakresu fotogrametrii i teledetekcji (ang. remote sensing) oraz
geograficznych systemów informacyjnych (GIS).
Stopnie naukowe:
· Ph.D. (2002) University of Georgia Geography
· Master of Arts (1981) University of Georgia Geography
· Bachelor of Science (1979) University of Georgia Geography
Jest
autorem ponad 40 artykułów i referatów, a także trzech skryptów dla
studentów dotyczących teledetekcji środowiska, fotogrametrii i analizy
obrazu.
Świadectwem wysokich kwalifikacji zawodowych dr Jordana są tytuły zawodowe ASPRS Certified Photogrammetrist oraz ASPRS Certified Mapping Scientist - Remote Sensing.
(ASPRS jest akronimem American Society for Photogrammetry and Remote Sensing).
Więcej informacjihttp://geography.uga.edu/directory/profile/jordan-thomas-r/
Metodologia zastosowana w badaniach przedstawionych przez prof. Cieszewskiego została podana w artykule:
Cieszewski,
C; Lowe, R; Bettinger, P; and Kumar, A. (2013) Micro-detail comparative
forest site analysis using high-resolution satellite imagery. Math. Comput. For. Nat.-Res. Sci. 5(1):16-37.
Artykuł jest dostępny na stronie:
http://mcfns.com/index.php/Journal/article/view/154/MCFNS_154
Cieszewski tłumaczy,
jak zlokalizował brzozę
zobacz więcej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. jak sie robi propagandę
Brzoza smoleńska jednak nie została usunięta
prezydencki tupolew nadal stoi na swoim miejscu. Taką informację radiu
RM FM przekazał Nikołaj Bodin, właściciel działki, na której rośnie
brzoza. Bodin był naocznym świadkiem katastrofy smoleńskiej.
Rosjanin przekazał korespondentowi RMF-u w Moskwie,
że na jego działce nie toczy się żadna budowa. Powiedział też, że na
przylegającym terenie rozpoczęto jakieś prace budowlane, ale zostały one
przerwane, bo to teren podchodzenia do lotniska Siewiernyj. Powtórzył,
że jest pewien, że trzy lata temu samolot uderzył skrzydłem w drzewo
rosnące na jego działce.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. Lasek vs Bodin: 2-1 - Tad9
http://perlyprzedwieprze.salon24.pl/543222,lasek-vs-bodin-2-1
1. Ale jest jakiś twardy dowód potwierdzający, że 10 kwietnia o świcie ta brzoza stała?
Lasek: „Oczywiście, nawet doktor Bodin w wypowiedziach... Możemy się
odnieść do tego, co było publiczne, prawda? Chyba w pierwszym filmie
pani Anity Gargas doktor Bodin powiedział, że brzoza się przełamała w
momencie, jak samolot się z nią zderzył. W drugim filmie już tej
informacji nie zawarto...”
(http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wywiady/kontrwywiad/news-lasek-to-nie-...)
2. Bodin: „Rękami trzymałem się za przednie koło mojego samochodu, bo
fala powietrza mnie unosiła. Następnie zobaczyłem, jak ten samolot,
według mnie, lewym skrzydłem zahaczył o pień drzewa, brzozy. Ta brzoza
rośnie na niewielkim wzniesieniu i miała wysokość ok. 15 m. Skrzydło
zahaczyło na wysokości około 7–8 m, na skutek uderzenia ułamana część
drzewa spadła w kierunku północnym
W momencie zderzenia z drzewem nie zauważyłem, aby na skutek tego
zahaczenia o drzewo odpadły jakiekolwiek części samolotu. Po uderzeniu w
drzewo samolot kontynuował lot w kierunku zachodnim, przy czym w linii
prostej i idąc na obniżenie lotu.” (http://www.bibula.com/?p=28057)
3. „W raporcie komisji Millera podano wysokość uderzenia w brzozę, które
doprowadziło do oderwania końcówki skrzydła, a nie wysokość przełamania
drzewa - tak szef PKBWL Maciej Lasek tłumaczy 1,5-metrową różnicę
między danymi komisji i prokuratury(...).
- Podtrzymuję to, co napisaliśmy, bo to jest rzecz, którą zmierzyli nasi
koledzy na miejscu zdarzenia. Oni określili punkt zderzenia na wysokość
5,1 m - powiedział Maciej Lasek, przewodniczący Państwowej Komisji
Badania Wypadków Lotniczych. Dodał, że "666 cm, podane przez
prokuraturę, to wysokość kikuta". Lasek - podobnie jak w poniedziałek
prokuratura - zwrócił uwagę, że drzewo jest ucięte nieregularnie.Lasek
zaznaczył, że brzoza była okorowana. Jego zdaniem stało się tak,
ponieważ tuż przed uderzeniem samolot zaczął się wznosić i skrzydło
uderzyło w drzewo pod kątem. - Przy prostopadłym uderzeniu drzewo nie
powinno być okorowane - zauważył Lasek.
- Jestem sobie w stanie wyobrazić, że
pierwsze miejsce kontaktu skrzydła z drzewem jest niżej niż miejsce
przełamania - powiedział Lasek. Podkreślił też, że pomiar drzewa
wykonała na miejscu polska komisja. - Nie jest to pomiar wykonany przez
Rosjan
-dodał.”(http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/przelamana-brzoza-lasek-broni-r...)
Zatem Bodin, co prawda potwierdza
złamanie brzozy, ale za to nie potwierdza utraty kawałka skrzydła,
tudzież twierdzi, że samolot „szedł na obniżenie”, a nie „zaczął się
wznosić”. Rezultat: Lasek vs Bodin: 2:1
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. Bodin lata we mgle, po błocie i śniegu :)kolejne zeznanie Bodina
"- Kiedy oddalił się od brzozy już go nie widziałem
- Stracił skrzydło po uderzeniu? - pytam
- Skrzydło było odbite /złamane/, ale jeszcze wisiało. Potem pobiegłem za nim (samolotem - przyp. PM), widzę leży skrzydło, to niedaleko od tego miejsca. Potem pobiegłem dalej, a on już leżał w błocie."
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/przemyslaw-marzec/blogi/news-swiadek-w...
Prof. Cieszewski zastraszany? "Dostaję różne maile z pogróżkami, z ubliżaniem, mówiące różne rzeczy. Jest cała kampania"
Chris Cieszewski w programie "Jan Pospieszalski Bliżej" przyznał,
że nie spodziewał się takiej reakcji na swoją pracę. "Nie sądziłem, że
to będzie w czambuł potępiane i opluwane".
- powiedział prof. Cieszewski.
Po tej wypowiedzi Jan
Pospieszalski wskazał, że autorzy programu zapraszali Macieja Laska, lub
któregoś z ekspertów jego zespołu.
- zaznaczył Pospieszalski.
Zaznaczył, że jest gotów konfrontować swoje badania z innymi ekspertami m.in. z zespołu Macieja Laska.
- dodał.
Potem w odpowiedzi na pytanie o prace anonimowego blogera Chris Cieszewski zaznaczył:
- mówił naukowiec.
Na pytanie, czy otrzymuje pogróżki Cieszewski wskazał:
Na koniec programu prof. Chris Cieszewski po raz kolejny zapewnił, że
jest w stanie spotkać się z rządowymi ekspertami i skonfrontować z ich
wiedzą swoje badania.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
52. Poseł Jacek Świat - oświadczenie poselskie z dnia 23.10.2013
W dniu 23 października 2013 roku, Pan Poseł Jacek Świat wygłosił z mównicy sejmowej oświadczenie poselskie dot. listu otwartego rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej do rządzących i rektorów wyższych uczelni.
Polacy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Wczoraj u Pospieszalskiego, Wojciech Sadurski syn chyba politruka z batalionów chłopskich o gębie idioty obrażał znaną nam intelektualistkę panią doktor Barbarę Fedyszak Radziejowską.
Szkoda, że Pan Jan zaprasza do swego programu bydło
Po prostu bydlak
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
54. Kolejna manipulacja
Kolejna manipulacja prokuratury? Prezes SmallGIS przyznaje: w zleconym temacie analizy nie było nic na temat brzozy
NPW wykazuje błąd prof. Cieszewskiego podpierając się m.in.
ekspertyzą SmallGIS. Jednak sama prokuratura podważa swoje oświadczenie,
wskazując, że celem ekspertyzy było "ustalenie czy były prowadzone
jakieś prace montażowe, demontażowe urządzeń, instalacji lub prace
ziemne na lotnisku".
Macierewicz: Prokuratura nie ma dowodów, że smoleńska brzoza nie została złamana przed 10 kwietnia 2010 r.
"Prokuratura wojskowa opiera się na tych samych zdjęciach
kupionych za 300 czy 400 dolarów w firmie SmallGIS. Żadnymi innymi
zdjęciami w tej sprawie prokuratura nie dysponuje"
Staniszkis w „Rz”: Kaczyński powinien skupić się na programie długofalowym. Zespół Macierewicza wykonuje pozytywną pracę
"Jeśli jeden z naukowców Macieja Laska mówił, że w sprawie brzozy
należy spytać właściciela działki, to jest to skrajny cynizm, jeśli się
wie, jaki strach panuje w Rosji. W Polsce zbliżamy się do standardów
rosyjskich."
Macierewicz: Ws. "pancernej brzozy" mamy zeznania Bodina i ekspertyzę. Niech NPW pokaże dowody...
Antoni Macierewicz (PiS) uważa, że prokuratura nie ma ekspertyzy
dowodzącej, że smoleńska brzoza nie została złamana przed 10 kwietnia
2010 r. "Jeśli ma, niech pokaże" - dodał. W ocenie PiS wiarygodna wydaje
się teza, że brzoza mogła zostać złamana 5 kwietnia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. Media nieustannie kłamią ws.
Media nieustannie kłamią ws. katastrofy smoleńskiej
Media systematycznie powtarzają fałszywą informację
mówiącą, że prokuratura wojskowa dysponuje ekspertyzą wskazującą na to
iż pancerna brzoza nie była złamana 5 kwietnia – powiedział poseł Antoni
Macierewicz.
Szef Parlamentarnego Zespołu ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy
Smoleńskiej stwierdził także, że nieprawdą jest to, że prokuratura
dysponuje zeznaniem świadka Mikoła Bodina właściciela działki, który
opisuje jak została złamana brzoza.
Poseł Antoni Macierewicz na dowód swoich twierdzeń przytoczył
fragment wywiadu jakiego Bodin udzielił w styczniu 2011 roku Naszemu
Dziennikowi. Jak mówił poseł jest to kluczowy tekst w sprawie i zawiera
dokumentację bieżącego stanu rzeczy.
- Nic nie odpadło, mówił pan Bodin. To było cienkie drzewo. Samolot
poleciał dalej – to jest zeznanie pana Bodina. Tak wygląda prawda o tej
pancernej brzozie i o tym co Bodin naprawdę widział i co naprawdę się
zdarzyło – powiedział poseł Antoni Macierewicz.
Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że z dwóch opinii
będących w dyspozycji prokuratury wojskowej nie wynika, aby brzoza w
Smoleńsku była ułamana przed 10 kwietnia 2010 r.
Szef parlamentarnego zespołu zauważył jednak, że prokuratura powołuje
się na ekspertyzę firmy „SmallGIS”, która pokazuje drzewo skoszone ale
10 kwietnia. Jak tłumaczy prokuratura nie ma ekspertyzy dot. stanu
drzewa z 5 kwietnia 2010 roku.
- Nie tego dotyczy nasza kontrowersja. Nie tego dotyczy różnica zdań.
Różnica zdań dotyczy tego, że zespół naukowców z Georgia University na
czele którego stoi pan Chris Cieszewski udowodnił, że drzewo było tak
samo skoszone, ścięte czy złamane już 5 kwietnia. Tego dotyczy różnica i
zdanie, którym posługuje się komunikat prokuratury. Posiadane
ekspertyzy nie wskazują na to by drzewo było złamane już 5 kwietnia –
jedynie ukrywa prawdę. Bo co mówi? Mówi, że oni w ogóle nie robili
ekspertyzy na temat stanu drzewa 5 kwietnia. Robili tylko ekspertyzę na
temat stanu drzewa 10 kwietnia – podkreślał poseł Antoni Macierewicz.
Prezes SmallGIS Antoni Łabaj przyznaje, że w zleconej przez
prokuraturę analizie nie było informacji na temat brzozy – napisał
portal wpolityce.pl. Prezes tej firmy w rozmowie z portalem wskazuje, że
ekspertyza wykonywana przez niego rzeczywiście dotyczyła zdjęcia sprzed
i po katastrofie.
Poseł Antoni Macierewicz zapowiedział, że po informacji jaką
przekazał prezes „SmallGis”, będzie wnioskował do prokuratora
generalnego Andrzeja Szeremeta o to aby prokuratura sprostowała swój
komunikat.
- W tej sytuacji kłamstwo, które jest rozpowszechniane przez jedną ze
stacji telewizyjnych, które wprowadza w błąd opinię publiczną musi być
natychmiast sprostowane przez prokuraturę. Przekażę do prokuratury takie
rządnie. To uwłacza fundamentalnej zasadzie niezależności i
wiarygodności prokuratury oraz przedstawia ją w charakterze narzędzia
pewnej grupy politycznej zwalczającej prawdę o dramacie smoleńskim.
Takie praktyki nie mogą być kontynuowane – zaznaczył poseł.
Szczyt hipokryzji Donalda Tuska
Premier Donald Tusk zapowiedział w piątek, że prawdopodobnie przekaże polskiej opinii publicznej uargumentowany i dłuższy wywód na temat historii śledztwa smoleńskiego oraz na temat tego, co z tą sprawą robi parlamentarny zespół Antoniego Macierewicza i prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Ja się nie dziwię ludziom w Polsce, że po tym upiornym zachowaniu
(…), jakie wytworzył PiS z Macierewiczem na czele (…), mają poważny
problem, żeby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi – podkreślił Tusk
na konferencji prasowej w Brukseli pytany o sondaż TVP, według którego
45 proc. Polaków nie wie, komu wierzyć w kwestii wyjaśniania katastrofy
smoleńskiej.
- Ja pozwolę sobie prawdopodobnie przekazać polskiej opinii
publicznej taki uargumentowany i dłuższy wywód na temat historii
śledztwa smoleńskiego i tego, co z tą sprawą robi zespół Macierewicza i
prezes Kaczyński – zapowiedział premier.
- Uważam, że najwyższy czas, aby powiedzieć, nie pół żartem, nie
pół serio, nie w tonie kabaretowym, tylko naprawdę serio powiedzieć, co
ci politycy zrobili ze sprawy smoleńskiej i zrobili z Polakami. A
zrobili rzecz straszną i powinni wziąć za to odpowiedzialność – dodał Tusk.
Te słowa z ust premiera brzmią, jakby szef polskiego rządu,
dostrzegł w końcu własne błędy. Jeżeli chcemy mówić o tym co politycy
zrobili ze sprawy smoleńskiej, to sięgnijmy jeszcze dalej: co zrobili
PRZED katastrofą?
Początek tych “strasznych rzeczy” ma przecież miejsce jeszcze przed
wylotem rządowego Tupolewa do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. – przy
rozdzieleniu wizyt, nagonki na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i
umniejszaniu jego randze. Za to, a także błędy w śledztwie,
niedociągnięcia i – przede wszystkim – ustąpienie pola Rosjanom – ktoś w
końcu odpowiedzialność wziąć powinien.
Nie możemy się doczekać, aż premier przedstawi historię
śledztwa smoleńskiego, w której znajdzie się m. in. przekazanie śledztwa
w ręce rosyjskie; pozbawienie strony polskiej do kluczowych dowodów –
przede wszystkim wraku; pozwolenie na niszczenie przez stronę rosyjską
szczątków Tupolewa; kłamstwa dotyczące ekshumacji ciał; pomyłki w
umieszczeniu ciał w odpowiednich trumnach… To wszystko są
przecież elementy, które składają się na smoleńskie śledztwo. O takie
postępowanie zadbał nie kto inny, aż Donald Tusk. Miejmy
nadzieję, że przedstawiając “historię śledztwa smoleńskiego” o tych – a
także wielu innych elementach, kompromitujących polskie władze, nie
zapomni.
Miejmy także nadzieję, że zbierając informacje dotyczące tego “co z
tą sprawą zrobił zespół parlamentarny”, Donald Tusk nie zapomni dodać,
że ów zespół poruszył wiele kluczowych wątków, o których zapomniała nie
tylko Państwowa Komisja Wypadków Lotniczych, pod przewodnictwem Jerzego
Millera, ale także prokuratura wojskowa.
Z sondażu TNS Polska dla “Wiadomości” TVP1 przeprowadzonego w dniach
22-24 października wynika, że 45 proc. Polaków nie wie, komu wierzyć w
kwestii wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. 36 proc.badanych przyznaje,
że przekonują ich wyjaśnienia polskiej komisji Jerzego Millera.
Parlamentarnemu zespołowi Antoniego Macierewicza wierzy 14 proc.
pytanych. Tylko 5 proc. ankietowanych przekonuje raport MAK.
Prokuratura wpada we własne sidła. Dziś pokazała czarno na białym, że manipuluje zeznaniami świadków. JAK JEJ WYGODNIE
Czy prokuratura wyciąga zeznania jak jej pasują? Czemu nie
opublikowała relacji właściciela działki wówczas, gdy debatowano
ustalenia prof. Biniendy?
Rodziny smoleńskie są zastraszane i wyśmiewane
http://www.fakt.pl/malgorzata-wassermann-o-smolensku,artykuly,425381,1.html
My dzisiaj toczymy naprawdę ciężki bój o prawdę o katastrofie smoleńskiej, który kosztuje nas wszystkich niezmiernie bardzo dużo wysiłku. Płacimy za to wysoką cenę. Powszechne jest grożenie utratą pracy. Są też groźby, paszkwile. Są osoby, które z tego powodu dostały ochronę – mówi Małgorzata Wassermann
(..)
Proszę zauważyć, jak wielkie siły zostały przeciwko nam uruchomione. Czy to jest przypadek? Widzę tutaj straszną analogię do wyjaśniania zamachu na Jana Pawła II. Do tej pory nie wiadomo, ile oddano strzałów, kto strzelał, jaki był przebieg zdarzenia. W sprawie katastrofy smoleńskiej jest tak samo. Mamy straszną akcję dezinformacyjną. Moim zdaniem – nieprzypadkową.
źródło: http://sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=7&NrPosiedzenia=12&NrGlosowania=26
Jan Pospieszalski: Bliżej - Smoleński spór trwa
tv-trwam/-
Warto zauważyć...
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/57951,warto-zauwazyc.html
Temat II Konferencji Smoleńskiej zrzeszającej
naukowców z całego świata, którym zależy na wyjaśnieniu niektórych
aspektów katastrofy smoleńskiej, zdominował wczorajszy program „Warto
zauważyć... W mijającym tygodniu” w Telewizji Trwam.
Podczas dwudniowej konferencji przedstawione zostały specjalistyczne
opracowania o charakterze szczegółowym, niedającym kompleksowej oceny
dotyczącej przyczyn katastrofy samolotu Tu-154M.
Goście programu: Wojciech Reszczyński, publicysta „Naszego
Dziennika”, Piotr Falkowski i Maciej Walaszczyk, dziennikarze „Naszego
Dziennika”, rozmawiali m.in. na temat przełomowej ekspertyzy zdjęć
satelitarnych zaprezentowanej przez prof. Chrisa Cieszewskiego z
University of Georgia, z której wynika, że brzoza, w którą miało uderzyć
skrzydło rządowego samolotu, została złamana 5 kwietnia lub wcześniej.
Jak wyjaśnił Piotr Falkowski, prof. Cieszewski zajmuje się wąską
dziedziną nauki, jaką są satelitarne badania powierzchni leśnych, i
posiada bogate doświadczenie w konstruowaniu tego typu ekspertyz. – To
są bardzo użyteczne badania, na bardzo wysokim poziomie. Profesor
Cieszewski współpracował z kolegami, którzy się zajmują ustalaniem
położeń drobnych, mikroskopijnych śladów na zdjęciach satelitarnych –
dodał Piotr Falkowski.
Przypomnijmy, że prof. Chris Cieszewski z University of Georgia
przeprowadził analizę zdjęć satelitarnych z 5, 11 i 12 kwietnia 2010
roku z miejsca, w którym rosło drzewo. Na wszystkich trzech fotografiach
brzoza jest tak samo złamana, a zatem z badań tych wynika, że brzoza
została złamana 5 kwietnia lub wcześniej i nie mogła być przyczyną
katastrofy smoleńskiej.
Jak zauważyli goście programu, ustalenia prof.
Cieszewskiego błyskawicznie zostały ośmieszone i zdeprecjonowane przez
polityków i media.
– To niestety smutna konstatacja. Naukowiec ten doznał pewnego szoku,
przyjeżdżając do Polski po wielu latach i widząc, że tutaj dziennikarze
pełnią funkcje oficerów śledczych i mają jakieś specjalne przeznaczone
im zadania do spraw propagandy – podkreślił Wojciech Reszczyński.
Jak przypomniał Maciej Walaszczyk, prof. Cieszewski podczas jednego z
wywiadów w telewizji newsowej został potraktowany przez dziennikarza
jak przestępca na przesłuchaniu. – Nie ma to nic wspólnego z
poszukiwaniem prawdy, z konfrontacją tych wszystkich ustaleń, faktów,
hipotez, tylko jest to próba zdeprecjonowania, wdeptania w ziemię
przeciwnika, tego, z kim dyskutujemy, by utwierdzić te tezy, które są
zawarte w rosyjskim raporcie – wyjaśnił Walaszczyk.
Jak wyjaśnili goście programu, media komercyjne w sposób przemyślany
wykreowały obraz uczestników II Konferencji Smoleńskiej jako
niekompetentnych dziwaków, wybierając spośród mnóstwa wykładów
wypowiedzi wyrwane z kontekstu.
– Manipulacja, dezinformacja, ośmieszenie uczestników, dziennikarzy,
którzy bardziej drążą ten temat, w efekcie prowadzi do oświadczenia
(...) zlikwidowania tego zespołu paralamentarnego. W ten sposób na pewno
nie zbliżamy się do wyjaśniania prawdy o tym, co wydarzyło się w
Smoleńsku, a wręcz przeciwnie – dodał red. Reszczyński.
Jak podkreślił Piotr Falkowski, niewątpliwym sukcesem parlamentarnego
zespołu Antoniego Macierewicza jest nawiązanie kontaktów z wybitnymi
profesorami z całego świata, którym zależy na ustaleniu prawdziwych
przyczyn katastrofy smoleńskiej.
– Wszystkich wątpiących, wszystkich zdezorientowanych,
zastanawiających się, jak to jest naprawdę z tym zespołem Antoniego
Macierewicza i komisją Macieja Laska, ja bym chciał prosić, żeby się
zastanowili przez moment nad tym, od kogo więcej poznali szczegółów,
informacji na temat tej katastrofy, kto wykazuje większą empatię dla
tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku – mówił Reszczyński.
Goście programu rozmawiali także na temat wyroku Trybunału w
Strasburgu w sprawie zbrodni katyńskiej oraz propozycją zmian w ustawie o
referendum.
Program można obejrzeć tutaj.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. SMOLEŃSK: Zamordowano pirotechnika od tupolewów?
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/smolensk-zamordowano-pirotechnika-od-tu...
NASZ DZIENNIK ujawnia, że Adam A. - zamordowany w Kazachstanie oficer BOR, był związany z katastrofą smoleńską! Jego zeznania mogły mieć znaczenie dla wyjaśnienia przyczyn tragedii. Niestety - nie żyje, podobnie jak Remigiusz Muś. Kolejna przypadkowa śmierć.
NASZ DZIENNIK ujawnił informację potwierdzoną przez BOR, jakoby Adam A. brał udział przy sprawdzaniu rządowych samolotów. Był pirotechnikiem Biuro Ochrony Rządu, jednak TU-154M przed wylotem do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku nie sprawdzał.
Właśnie została podana przez prokuraturę informacja, iż takie same ślady mogące wskazywać na materiały wybuchowe wykryto na drugim tupolewie. Rodzi się pytanie, czy tego rodzaju badania były wcześniej robione, a jeżeli tak, to jakie były ich efekty przed kwietniem 2010 r. Ten funkcjonariusz BOR jest jedną z osób, które mogłyby coś na ten temat powiedzieć - mówi adwokat.
Z informacji NASZEGO DZIENNIKA Wynika, że Adam A. mógł umrzeć z powodu urazu głowy. Śledczy czekają na szczegółowe wyniki sekcji zwłok, ale wiadomo, że wykluczyli uraz mechaniczny jako bezpośrednią przyczynę śmierci oficera.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl