"Debata smoleńska" już w najbliższy wtorek 5 lutego

avatar użytkownika Maryla

Już w najbliższy wtorek 5 lutego odbędzie się konferencja naukową „Debata Smoleńska”. Debata odbędzie się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przy ul. Wóycickiego 1/3, w budynku Auditorium Maximum (Aula im. Roberta Schumana), na terenie kampusu im. Ks. prof. Ryszarda Rumianka. Wstęp od godz. 9.30 - pisze w komunikacie Stowarzyszenie "Doktoranci dla Rzeczypospolitej".

Zaproszeni do udziału w debacie zostali eksperci Zespołu Parlamentarnego Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. kierowanego przez Posła Antoniego Macierewicza oraz członkowie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego kierowanej przez Jerzego Millera. Jak na razie zespół Laska nie odpowiedział na zaproszenie.

Do tej pory swoją obecność potwierdzili: prof. Wiesław Binienda, prof. Kazimierz Nowaczyk, dr inż. Wacław Berczyński, dr. inż Grzegorz Szuladziński. Ponadto zaproszono naukowców i ekspertów z polskich uczelni wyższych, Rodziny Ofiar Katastrofy Smoleńskiej oraz studentów i doktorantów.

"Serdecznie zapraszamy ekspertów premiera Donalda Tuska. Liczymy na to, że się stawią i będą przedstawiali swoje racje zgodnie z podstawowymi zasadami nauki" - mówi Antonii Macierewicz.

"Gdyby zrezygnowali i nie zdecydowali się stawiać czoła (...), tezy komisji ministra Jerzego Millera zostaną odczytane przez lektora. Zostaną przedstawione tak czy inaczej, by opinia publiczna mogła się z nimi zapoznać" - podkreślił poseł PiS.

Przewodniczący rządowej komisji, Maciej Lasek jak dotąd konsekwentnie odmawia udziału. - Debata publiczna nie jest sposobem na badanie wypadku lotniczego. Tak się bada wypadki, jak zbadaliśmy to my. W sposób odseparowany zarówno od polityki, jak i nacisków społecznych – tak Lasek tłumaczył w rozmowie z Niezalezna.pl unikanie debaty z naukowcami.

http://niezalezna.pl/38039-debata-smolenska-juz-w-najblizszy-wtorek

 

Etykietowanie:

14 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Telewizja publiczna raczej

Telewizja publiczna raczej nie pokaże smoleńskich dokumentów. Dworak przeciwko emisji "Anatomii upadku" w TVP
Oficjalna decyzja ma zapaść w najbliższych dniach. Chodzi o dwa filmy, które niedawno miały premierę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika natenczas

2. Transmisja w TV TRWAM

10:00 – 14:00 - Debata smoleńska – transmisja

avatar użytkownika TW Petrus13

3. no i pieknie

choć nie mam TV-TRWAM, (komp czasem szaleje,widać serw TV-TRWAM ma słabiutkiego serva ).
Jednak wejdę na stronę RM avi lub mp4 skopuję wypalę,i zaniosę do naszej parafii.
myślę że znajdę tu godniejszych od siebie naśladowców :)
miłego dnia Marylko :*


 

avatar użytkownika Maryla

4. kandydat na prezydenta a prezydent i najważniejsi urzędnicy pańs

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. „Debata Smoleńska” na UKSW

„Debata Smoleńska” na UKSW

Już jutro na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego
odbędzie się konferencja naukowa „Debata Smoleńska”. Spotkanie
organizowane przez Stowarzyszenie Doktorantów dla Rzeczpospolitej będzie
miało charakter apolityczny. Debata ma na celu przedstawienie wyników
badań rządowej komisji i parlamentarnego zespołu badającego przyczyny
katastrofy.

Konferencja podzielona jest na trzy części. Pierwsza to
przygotowanie do wizyty w Katyniu, druga to katastrofa. Natomiast
trzecia część dotyczy uwarunkowań prawnych badania katastrofy. Podczas
każdej z części będą wyznaczone panele dyskusyjne koordynowane przez
profesorów
– powiedziała Agata Popkowska ze Stowarzyszenia Doktorantów dla Rzeczpospolitej.

Zaproszenie na debatę przyjęli już eksperci i naukowcy z
parlamentarnego zespołu. O udziale w debacie sceptycznie wypowiadali się
dotąd członkowie komisji Jerzego Millera.

Liczę że eksperci Donalda Tuska odważą się bronić swoich tez; jeżeli
nie przyjdą na debatę smoleńską będzie to świadczyło, że nie są ich
pewni – powiedział poseł Antoni Macierewicz, przewodniczący
parlamentarnego zespołu.

Będzie to dyskusja merytoryczna, transparentna, publiczna ale nie
uwarunkowana charakterem wiecowym. Debata ta jest tym czego Polska teraz
bardzo potrzebuje. Liczę na to, że eksperci premiera będą mieli odwagę
stanąć naprzeciwko prof. Nowaczyka oraz prof. Biniendy merytorycznie
przygotowani do tej debaty
– zaznaczył poseł Antoni Macierewicz.

Podczas debaty prof. Wiesław Binieda ma przedstawić wizualizacje
pokazujące to w jaki sposób zachowałby się  samolot gdyby uderzył w
ziemię zgodnie z wersją raportu MAK i Komisji Jerzego Millera – mówi
poseł Antoni Macierewicz.

- Są nowe analizy dotyczące trajektorii pionowej, trajektorii lotu a
przede wszystkim zachowania się silników. Dane które uzyskaliśmy
wskazują, że pierwsze odłamki kadłuba dotknęły właśnie silnika. I to
silniki zaczęły się rozpadać mniej więcej pół sekundy przed miejscem,
gdzie stała słynna brzoza
– akcentował Antoni Macierewicz.

Mamy bardzo wiele pytań i wątpliwości i chcielibyśmy uzyskać
wyjaśnienia do raportu Jerzego Millera – powiedział prof. Kazimierz
Nowaczyk. Ekspert zespołu parlamentarnego zwrócił się z apelem do
dziennikarzy o pomoc w przekazaniu pytań.

Jeżeli eksperci z komisji Millera się nie zjawią, a mam nadzieję że
nie dojdzie do takiej sytuacji mamy prośbę do dziennikarzy;
Dziennikarze mają większe możliwości niż my spotkania się z członkami
komisji Millera, a więc prosilibyśmy o  przekazanie naszych pytań.
Oferujemy w tym momencie każdą możliwą pomoc przy formułowaniu tych
pytań jak również wyjaśnieniu wszelkich niejasności. Jesteśmy gotowi
wspomóc każdego dziennikarza, który będzie chciał zadać te pytania
komisji Millera
– powiedział prof. Kazimierz Nowaczyk.

Konferencja naukowa rozpocznie się o godz. 10.00 na Uniwersytecie
Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przy ul. Wóycickiego 1/3, w
budynku Auditorium Maximum (  Aula im. Roberta Schumana), na terenie
kampusu im. Ks. prof. Ryszarda Rumianka.

Transmisja debaty odbędzie się w TV Trwam.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. „Debata Smoleńska”- nowe

„Debata Smoleńska”- nowe wnioski

W auli im. Roberta Schumana na UKSW w Warszawie trwa „Debata Smoleńska”. W spotkaniu biorą udział eksperci i naukowcy.

Debata ma charakter apolityczny i jest otwarta, a jej celem jest
wyjaśnienie prawdy o katastrofie smoleńskiej – mówi Antoni Kolek,
wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Doktoranci dla Rzeczpospolitej.

– Cała debata ma charakter naukowy. Nie będzie tam żadnych wystąpień
osób, które są związane z polityką. Badania, referaty są tworzone przez
naukowców i będą przez nich prezentowane. Debata ma charakter otwarty
dla widzów, natomiast nie będzie możliwości zadawania pytań z sali. Nie
chcemy się narazić na sytuację, że ktoś będzie zadawał pytania dotyczące
polityki 
– powiedział Antoni Kolek.

Na spotkanie są zaproszeni niezależni naukowcy oraz strona rządowa.
Chcemy skonfrontować i przeanalizować wyniki prac wykonanych przez obie
strony ws. katastrofy – mówi Antoni Kolek. Wyjaśnia, że w przypadku
nieobecności strony rządowej, debata zostanie zainicjowana poprzez
odczytanie poszczególnych części raportu i tez stworzonych przez komisję
rządową. Debata składa się z trzech części.

 – Najpierw chcemy zacząć od  samego przygotowania do tej
wizyty w Katyniu, delegacji prezydenckiej. Jak ona była przygotowana,
czy była odpowiednio zabezpieczona? Tutaj eksperci od bezpieczeństwa i
działań kryzysowych będą mogli się wypowiedzieć. W drugiej części
odnośnie samej katastrofy będzie konfrontacja tez związanych z głównymi
przyczynami, czy była to brzoza? Czy były to jakieś inne działania, np.
wybuch? Trzecia część dotyczy uwarunkowań prawnych badania tej
katastrofy. Chcemy nawiązać do wszystkich słynnych dokumentów, które w
opinii publicznej bardzo często się przewijały
 – zaznaczył Antoni Kolek.

W debacie naukowej weźmie udział również dr inż. Wacław Berczyński,
ekspert parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską. 
Konstruktor boeinga  stwierdził, że to niemożliwe, aby  Tupolew spadając
z wysokości ok. 20 m z prędkością przy podchodzeniu do lądowania mógł
rozpaść się na tysiące kawałków, nawet po zderzeniu z brzozą.

- Wydaje mi się nieprawdopodobne, żeby samolot stracił skrzydło na
brzozie. Nawet gdyby stracił część skrzydła, co uważam nie jest możliwe,
to i tak nie powinno dojść do tego typu katastrofy; do rozpadu samolotu
na tyle części. Skrzydło jest solidną konstrukcją. Każdy kto leciał
samolotem widzi jak te skrzydła unoszą się w górę i w dół co najmniej
parę stóp.  To nie ma żadnego wpływu na całe skrzydło. W kierunku
wzdłużnym te ugięcia są bardzo widoczne. W kierunku poprzecznym skrzydło
jest znacznie silniejsze, więc nie powinno ulec zniszczeniu w zderzeniu
z brzozą - 
zaznaczył dr inż. Wacław Berczyński.

Ponadto ekspert zauważył, że nie było śladów uderzenia samolotu o
brzozę – zupełnie zniszczona jest natomiast część bliższa kadłuba.

- Prawdopodobnie nastąpił wzrost ciśnienia z
jakiegokolwiek powodu. Środkowa część skrzydła się rozpadła na wiele
kawałków, jak widać na zdjęciach. W taki razie końcowa część skrzydła
się nie miała na czym trzymać i odleciała. To mógł być wybuch paliwa,
eksplozja –
powiedział dr inż. Berczyński.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Debata smoleńska:

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Dwa wybuchy, strzelające nity - naukowcy na UKSW

Nikt z komisji Millera nie pojawił się na konferencji o Smoleńsku na UKSW choć byłaby to doskonała możliwość, by rozwiać wątpliwości opinii publicznej i ewentualnie obalić tak zwane „spiskowe teorie”. Siła argumentów naukowców była porażająca.
Dziś (05.02. 2013 roku) odbyła się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie konferencja naukowa „Debata Smoleńska” organizowana przez Stowarzyszenie „Doktoranci dla Rzeczypospolitej”. Na konferencję zostali zaproszeni eksperci Komisji Millera oraz eksperci Parlamentarnego Zespółu ds. zbadania przyczyn katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. Nikt z tej pierwszej grupy się nie pojawił, choć byłaby to doskonała możliwość, by rozwiać wątpliwości opinii publicznej i ewentualnie obalić tak zwane „spiskowe teorie”. Nikt się nie odważył, a siła argumentów naukowców była porażająca.

Pierwsza część debaty poświęcona była przygotowaniom do wizyty w Katyniu. Głos zabrał były szef BOR Andrzej Pawlikowski. W ostrych słowach skrytykował sposób zabezpieczenia przez BOR wizyty prezydenta 10 kwietnia 2010 r. Podkreślił, że jedyna osoba z Biura będąca na płycie lotniska to funkcjonariusz pełniący rolę kierowcy, pozbawiony broni i odpowiednich środków łączności. Pawlikowski sporo miejsca poświęcił szefowi BOR Marianowi Janickiemu; zarzucił mu brak kompetencji, doświadczenia i odpowiedniego wykształcenia. Mówił także, że w czasie pokoju są dwie linie, które mają zapewnić bezpieczeństwo instytucjom państwowym. Jedną linią ochrony jest BOR. Drugą linią jest to co się dzieje w służbach specjalnych. W jednej z interpelacji poselskich padło pytanie, czy po powrocie samolotu z remontu w Rosji było wykonane badanie pirotechniczno-radiologiczne. W odpowiedzi na pytanie zapewniono, że samolot był sprawdzany 10 lutego, a do Polski po remoncie wrócił... w grudniu.

W kolejnej części konferencji organizatorzy debaty odczytali dokumentów, które nie zostały przekazane przez stronę rosyjską, mimo próśb strony polskiej. Te dokumenty to m.in.:

- materiał z oblotu terenu katastrofy

- zdjęcia i filmy z miejsca katastrofy

- schemat miejsca zdarzenia

Jednak lista dokumentów jest o wiele, wiele dłuższa.

W dalszej części konferencji o „przyczynach katastrofy; roli brzozy i rekonstrukcji upadku samolotu” mówił prof. Wiesław Binienda. Przedstawił on proporcje skrzydła samolotu i „pancernej brzozy”. Zwrócił uwagę, że Tu-154 jest modelem o dosyć mocnych skrzydłach. Z kolei z badań drzewa wynika, że słynna „pancerna brzoza” była chora, przez co cała konstrukcja drzewa była osłabiona.

Z prezentacji prof. Biniendy przy użyciu skrzydła o nawet słabszej konstrukcji niż ta w Tu-154 wynika, że bez trudu przecina ono drzewo. Naukowiec wyjaśnił, że obliczenia były robione dla różnych grubości, ponieważ do tej pory nie wymierzono na miejscu katastrofy grubości materiałów w miejscu kontaktu skrzydła z drzewem. Przy obliczeniach brano też pod uwagę różne kąty natarcia, ponieważ raz pojawiają się opinie, że samolot leciał w dół, a innym razem, że jednak leciał w górę. Aby badania były wiarygodne, przeprowadzono je dla wszystkich możliwych założeń. Nie było żadnego przypadku, w których skrzydło nie przełamałoby drzewa.

Naukowcy omawiali także kwestię nitów w ciele ofiar. "Dla mnie było interesujące, jak ta część nitu może latać wewnątrz samolotu, żeby trafiać w ciała ofiar jak pocisk" – zastanawiał prof. Binienda, a dr Berczyński jeszcze raz podkreślił, że świadczy to o tym, że wewnątrz samolotu musiało panować duże ciśnienie, a na nity działała duża siła rozrywająca.

"Żeby nity się rozerwały, musiała działać na nie siła rozrywające, duże ciśnienie wewnętrzne. Na poszycie działały siły rozrywające, których tam nie powinno być. Wyrwane nity świadczą właśnie o działaniu ciśnienia od wewnątrz. Albo można je wyrwać przez poszycie, co jest niezwykle trudne albo trzeba go po prostu rozerwać. Taki właśnie sposób rozerwania nitu znaczy, że było bardzo duże ciśnienie w samolocie" – wyjaśniał dr Berczyński.

Konstrukcja nitów i sposób ich rozerwania świadczą o dużym ciśnieniu wewnętrznym w samolocie. "Nie mówię, że tam była bomba, ale musiało być duże ciśnienie wewnętrzne" - podkreślił Berczyński. To nie był jeden rozerwany nit, było ich wiele – zaznaczył.

Dr Berczyński mówił także o innych katastrofach lotniczych oraz o tym jak postępowano w takich sytuacjach, porównując to do skandalicznego postępowania w przypadku katastrofy smoleńskiej.

dr Kazimierz Nowaczyk mówił z kolei o ukryciu ostatniego alarmu TAWS i innych manipulacjach, m.in. synchronizacją czasów z urządzeń samolotu. dr Nowaczyk pokazał w jak prymitywny sposób komisja Millera ukryła ostatni TAWS na grafice dołączonej do raportu Millera. Mówi też o kompromitującym zachowaniu polskich ekspertów rządowych, którzy w raporcie umieścili zdjęcia rosyjskiego dziennikarza Siergieja Amielina, ściągnięte z Internetu, nie mieli natomiast zdjęć wykonanych tuż po katastrofie.

Dr inż. Grzegorz Szuladziński dowodził zaś, że przyczyną katastrofy były dwa wybuchy w ostatnich sekundach lotu - na skrzydle samolotu i w kadłubie. Zaznaczył, że wskazuje na to m.in. liczba i rozmieszczenie na bardzo dużej przestrzeni drobnych szczątków samolotu i ofiar i wyraźne ślady wybuchu na konstrukcji.

Kadłub samolotu został rozpruty wzdłuż i wywinięty. Główne części kadłuba są wewnątrz puste – zwrócił uwagę Szuladziński. Jego zdaniem ani wybuch, ani stopniowe zniszczenie kadłuba samolotu w wyniku kontaktu z ziemią nie było możliwe – nie było odpowiedniego odcisku na podłożu.

Co dla takiej wielkiej konstrukcji (jak Tu-154M) może być przeszkodą terenową? Betonowa ściana, nie drzewo. Drzewo może być przeszkodą blisko gruntu, przy uderzeniu na wysokości 5 metrów nie można mówić o przeszkodzie terenowej, przy tej prędkości - ocenił Szuladziński.

Generalnie zupełnie niezrozumiałe jest dlaczego na konferencji nie pojawili się eksperci Komisji Millera. Można to tłumaczyć tylko faktem, iż musieli się bać kompromitacji i tego, że nie obronią swoich tez.

http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/dwa-wybuchy,-strzelajace-nity...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

No cóż panowie pułkownicy, dochtorzy, poczuli smród w gaciach i nie przyszli.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

10. Naukowcy obalili rządowe

Naukowcy obalili rządowe mity

Polscy naukowcy badający przyczyny i przebieg katastrofy
smoleńskiej po raz kolejny potwierdzili tezę, że 10 kwietnia 2010 roku w
rządowym samolocie Tu-154M doszło do wewnętrznych wybuchów, które
spowodowały znaczne zniszczenia zarówno w konstrukcji tupolewa, jak i
szczątków ofiar katastrofy.

Na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
zorganizowana została przez Stowarzyszenie Doktoranci dla
Rzeczypospolitej druga już „Debata smoleńska”, której celem było
skonfrontowanie wyników badań rządowej komisji Jerzego Millera i
ekspertów parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy
smoleńskiej.

Rządowi eksperci nie chcą dyskusji

Niestety rządowi eksperci, mimo oficjalnych zaproszeń, nie znaleźli
czasu i chęci by przedyskutować wyniki badań i ich wnioski z
naukowcami. – Nieobecność rządowych ekspertów jest bardzo wymowna –
zaznaczył w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl mec. Bartosz Kownacki,
pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

Organizatorzy „Debaty smoleńskiej” byli przygotowani na tę
okoliczność, bowiem fragmenty raportu Millera były odczytywane, a
następnie „zderzono” je z wynikami badań naukowców. – W trakcie
dzisiejszej debaty nie tylko zakwestionowano tezy rządowego raportu, ale
obnażono szereg błędów, nieścisłości zawartych w tamtym dokumencie  –
podkreślił mec. Kownacki. Jednocześnie zauważył, że osoby, które mogłyby
wyjaśnić, dlaczego takie, a nie inne ustalenia wzięto pod uwagę, nie
miały odwagi stawić czoła opinii publicznej i naukowców. – Niestety,
osoby te się nie pojawiły. Być może nie są pewne swoich racji bądź nie
są przygotowane, by ich bronić. Spotkanie członków komisji Millera z
naukowcami byłoby najprostszym rozwiązaniem. Tym bardziej że dzisiaj nie
ma żadnych pytań z sali, nie ma żadnej dyskusji politycznej, dlatego
nie rozumiem, czego się obawiali rządowi eksperci – powiedział nasz
rozmówca. Jednocześnie podkreślił, że „Debata smoleńska” jest stricte
merytoryczna, spokojna, oparta na faktach, wynikach badań, a przede
wszystkim nie jest prowadzona przez polityków. – Zastanawiające jest to,
dlaczego eksperci rządowi nie chcieli spotkać się na uniwersytecie.
Natomiast byli oni w stanie przyjść do siedziby „Gazety Wyborczej”,
która w sposób oczywisty bierze udział w dyskusji publicznej – zaznaczył
mec. Kownacki.

Złe przygotowanie wizyty

Debata, która miała charakter otwarty dla wszystkich, została
podzielona na trzy części. W pierwszej z nich pt. „Przygotowanie wizyty w
Katyniu” zaprezentowano szereg uchybień, których dopuszczono się już na
szczeblu kierownictwa Biura Ochrony Rządu (BOR), w przygotowywaniu
wizyty tragicznie zmarłego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w
dniu 10 kwietnia 2010 roku. Były szef BOR Andrzej Pawlikowski
ostro skrytykował sposób zabezpieczenia przez BOR wizyty prezydenta
Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. Zaznaczył on, że jedyną
osobą z Biura przebywającą na płycie lotniska był funkcjonariusz
pełniący rolę kierowcy, pozbawiony broni i odpowiednich środków
łączności.

Natomiast płk Tomasz Grudziński, były wiceszef BOR ds. ochronnych,
wskazał szereg zaniedbań, jakich dopuściło się samo kierownictwo Biura,
które – jak wyjaśnił – niewłaściwie nadzorowało działania ochronne:
planowanie, organizowanie i realizowanie zabezpieczeń wizyt. Pułkownik
Grudziński wskazał ponadto, że niewyznaczenie dowódców grupy
rekonesansowej i grupy zabezpieczającej skutkowało niemożliwością
realizowania procesu kierowania działaniami ochronnymi.

Wybuch to nie teoria spiskowa

Druga część dzisiejszej konferencji podzielona została na cztery
debaty, w której eksperci dyskutowali o przebiegu i przyczynach
katastrofy smoleńskiej. Naukowcy w sposób merytoryczny i przejrzysty
wyjaśnili przyczyny katastrofy rządowego Tu-154M w kwietniu 2010 roku na
lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem. Prof. Wiesław Binienda, dr
Kazimierz Nowaczyk, dr inż. Grzegorz Szuladziński, dr inż. Wacław
Berczyński obalili tezę “pancernej brzozy”. Po raz kolejny udowodnili,
że wewnętrzny wybuch w tupolewie nie jest teorią spiskową. Mówili
ponadto o przeciążeniu pionowym, awarii silników, trajektorii poziomej,
pionowej oraz TAWS 38.

Dwie eksplozje

To, co spowodowało zniszczenie samolotu, to dwa
wybuchy, które były w ostatnich sekundach lotu. Jeden był na skrzydle, a
drugi w kadłubie. Samolot rozleciał się na tysiące fragmentów, które
upadły na ziemię w dużej przestrzeni – wyjaśnił dr inż. Grzegorz
Szuladziński. Jednocześnie podkreślił, że upadek o ziemię spowodował
dodatkowe rozdrobnienie szczątków Tu-154M. Dr inż.
Grzegorz Szuladziński wyjaśnił, jakie fakty świadczą o prawdziwości tej
tezy. Jak zaznaczył naukowiec, na eksplozję wewnętrzną Tu-154M wskazują
nie tylko rozdrobnione fragmenty wraku, ale także szczątki ludzkie. W
ocenie naukowca, odłamki tupolewa są duże, małe, średnie, co jest typowe
dla wybuchu. – Kadłub samolotu w charakterystyczny sposób został
rozpruty wzdłuż i rozwinięty. Żadna inna przyczyna, która mogłaby to
spowodować, prócz wybuchu wewnętrznego, nie jest znana – wyjaśniał dr
inż. Szuladziński. Ponadto podkreślił, że gdyby nastąpił wybuch na
ziemi, pojawiłby się krach, odcisk na ziemi. Dr inż. Szuladziński,
mówiąc o rozdrobnieniu szczątków ludzkich, podkreślił, że „takie
szczątki powstają jedynie w wyniku wybuchu skondensowanego”.

Mit “pancernej brzozy”

Profesor Wiesław Binienda w swoim wystąpieniu zaprezentował
konstrukcję i strukturę skrzydła samolotu Tu-154M oraz analizę swoich
badań przeprowadzonych na uniwersytecie w USA. – Przy założeniu dużo
słabszej konstrukcji samolotu i dużo mocniejszej strukturze drzewa oraz
zachowaniu wszystkich sił, skrzydło przecina drzewo – dodał profesor. –
Podczas naszych badań przyjęliśmy model cztery do pięciu razy
mocniejszego drzewa od brzozy, która rzekomo urwała skrzydło samolotu
Tu-154M. I nigdy w naszych analizach nie nastąpił taki skutek, jaki
udowadniają eksperci z komisji Jerzego Millera – podkreślił prof.
Binienda.

Błędne raporty i mieszane czasy

Dr Wacław Berczyński w swoim wystąpieniu wyjaśnił przebieg badań
innych katastrof lotniczych i porównał tamte działania z prowadzonymi w
przypadku katastrofy smoleńskiej. Naukowiec mówił m. in., że w przypadku
innych wypadków i katastrof lotniczych pieczołowicie zbierano szczątki
samolotów, ofiar oraz bardzo dokładnie rekonstruowano wrak. Naukowiec
wskazał na drastyczne różnice w samej formie końcowych raportów.
Wszystkie pokazane przez naukowca wnioski były druzgocące zarówno dla
komisji Millera, jak i dla MAK.

Wyrwane nity świadczą o działaniu ciśnienia od
wewnątrz. Na poszycie działały siły rozrywające, których tam być nie
powinno – podkreślił dr Wacław Berczyński. Jak dodał, nie twierdzi, że
na pokładzie Tu-154M znajdowała się bomba, ale – jak podkreślił
naukowiec – musiało być duże ciśnienie wewnętrzne. – To nie był jeden
rozerwany nit, było ich wiele – zaznaczył dr Berczyński.

Dr Kazimierz Nowaczyk w swoim wystąpieniu podkreślił fakt “ukrycia”
ostatniego alarmu TAWS i innych manipulacji związanych m.in. z
synchronizacją czasu z urządzeń samolotu. – Przede wszystkim mieliśmy
bardzo trudne zadanie wysublimowania z wszystkich danych zawartych w
raporcie MAK i raporcie Millera tych informacji, które posiadają cechy
prawdopodobieństwa. Bo, jak się okazuje, informacji ukrytych lub
zamazanych jest bardzo dużo. Ukrycie zapisu TAWS 38, co zresztą MAK
zrobił, tak istotnego punktu [elementu dla śledztwa – przyp.red.], w
którym nastąpił zwrot tego, co się dzieje z samolotem, absolutnie
wypacza jakiekolwiek wszystkie późniejsze analizy – powiedział w czasie
debaty dr Nowaczyk. Dodał, że ostatnie minuty lotu samolotu, jego
trajektoria zostały ustalone na podstawie uszkodzeń drzewostanu ma
miejscu katastrofy. Naukowiec wskazał dość prymitywny sposób, w jaki
rządowa komisja “ukryła” ostatni zapis TAWS na grafice dołączonej do
raportu Millera. Jak podkreślił dr Nowaczyk, wczoraj prokuratura
wojskowa oświadczyła, że brzoza została ścięta na wysokości 9 metrów, a
nie jak wcześniej mówiono na 5 metrach. Jest to zasadnicza różnica,
ponieważ – jak wskazał naukowiec – na wysokości 9 metrów brzoza ma 15
centymetrów średnicy.

W dzisiejszej „Debacie smoleńskiej” uczestniczyli członkowie rodzin
ofiar katastrofy smoleńskiej, studenci, naukowcy i politycy. W kolejnych
częściach debaty rozważano m.in. działania prokuratury
w pierwszym okresie badania katastrofy na przykładzie sekcji zwłok
ofiar tragedii oraz uwarunkowania prawne badania katastrofy smoleńskiej.

Izabela Kozłowska, MM

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Tajemnica 2 sekund ze

Tajemnica 2 sekund ze Smoleńska. Polacy pytają Amerykanów
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/418447,tajemnica-2-sek...

Czy nagrania z czarnych skrzynek tupolewa mogły zostać zmanipulowane? Polscy śledczy chcą ostatecznie wyjaśnić wątpliwości w tej sprawie. Prokuratura zwróciła się do Amerykanów o dane, które pozwolą dokładnie odtworzyć ostatnie minuty lotu Tu-154 - informuje "Fakt".
Chodzi o różnice w zapisach pomiędzy czarnymi skrzynkami a urządzeniami TAWS i FMS. Po ogłoszeniu raportu Millera nasi eksperci tłumaczyli te różnice kwestią rejestracji działania tych urządzeń i twierdzili, że żadnych różnic faktycznie w zapisach nie ma - mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika marek5010

12. bez komentarza

http://wiadomosci.wp.pl/?ticaid=11004a

Ofiary katastrofy smoleńskiej miały zniszczone płuca
Szokujący obraz obrażeń ciał ofiar smoleńskiej katastrofy wyłania się z dokumentów sekcyjnych. Wynika z nich, że w kilku przypadkach stwierdzono rozedmę płuc, która objawia się zniszczeniem pęcherzyków płucnych - informuje "Gazeta Polska", która dotarła do dokumentów. Za życia u tych osób nie stwierdzono rozedmy.
Dokumentacja medyczna zawiera także opis wskazujący na krótkotrwałe, ale niezwykle silne działanie ognia, co - jak pisze "GP" - może świadczyć o działaniu fali termicznej.
W najbliższych tygodniach prokuratura wojskowa ma podjąć decyzję w sprawie ewentualnych kolejnych ekshumacji - chodzi o trzy ciała ofiar katastrofy.
Jeden z wniosków złożonych przez członka rodziny jednej z ofiar trafił do Wojskowej Prokuratury Okręgowej (WPO) w Warszawie na początku grudnia. Opis rosyjskich protokołów sekcyjnych nie zgadza się z wiedzą rodziny.

avatar użytkownika Maryla

13. Prof. Binienda: "W Polsce nie


Prof. Binienda: "W Polsce nie czuję się bezpiecznie"


"Słyszymy, że jesteśmy egzotyczni i antypaństwowi, jesteśmy przedstawiani negatywnie".

mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Wiesław
Binienda, inżynier z University of Akron, Ohio, badający przyczyny
katastrofy smoleńskiej.

wPolityce.pl: Maciej Lasek i zgromadzeni wokół niego eksperci
konsekwentnie odrzucają zaproszenia do spotkania z panem i pana
współpracownikami, do takiej jawnej konfrontacji i porównania ustaleń.
Twierdzą, że mogą się spotkać, ale bez obecności kamer. Co więcej,
Maciej Lasek nawet mówił coś o wydaniu wspólnego oświadczenia. To
kompletnie niezrozumiałe…

Prof. Wiesław Binienda:
Ja wzywałem i wzywam przy każdej okazji pana Laska, żebyśmy się
spotkali. Bo chodzi o ustalenie faktów. No bo jeżeli my nawet nie wiemy,
czy samolot, jeśli miał się rozbić o brzozę, to czy miała ona 15 czy 30
cm grubości, czy miał w nią uderzyć na wysokości pięciu czy dziewięciu
metrów, to co tu jest faktem? Możliwe, że ci panowie faktów po prostu
nie znają i dlatego nie chcą się z nami spotkać. No więc nie ma co
wspólnych oświadczeń wydawać jeżeli nawet nie mamy pewności, czy to
drzewo tam istniało, czy nie. Może jakieś fakty by się znalazły, co do
których moglibyśmy się zgodzić, bo w końcu o to chodzi.

Natomiast
gdyby pan Lasek zgodził się przyjechać do mnie do Akron, to ja
gwarantuje, że tam żadnych kamer nie będzie. Usiądziemy i porozmawiamy.
To jest zaledwie osiem godzin samolotem, to nie jest bardzo daleko.
Samochodem z Warszawy często dłużej się jedzie do Gdańska, czy do
Szczecina. Jeżeli jest tylko dobra wola i wiedza, to powinniśmy to
spożytkować.

wPolityce.pl:
Trudno zakładać jednak dobra wolę, jeśli pan Lasek co i rusz wypomina,
że panowie bawicie się w politykę, zamiast prowadzić badania naukowe.

Prof. Wiesław Binienda:
No tak, to jest smutne, że tego typu oskarżenia medialne są wypowiadane
w "Gazecie Wyborczej" czy podobnych mediach propagandowych. Ja mogę
odpowiedzieć tylko tak, że to pan Lasek jest wyznaczony politycznie i to
on spełnia taką funkcję polityczną, a nie ekspercka. Ja jestem
ekspertem, swoje prace prezentuję globalnie przed ekspertami na całym
świecie. Nie słyszałem, żeby pan Lasek na jakiejś konferencji tłumaczył
obliczenia, dzięki którym doszedł do swoich wniosków. Nie słyszałem
także, żeby jakikolwiek jego ekspert to zrobił. Nie widziałem żadnych
wyników obliczeniowych czy badawczych. Podobno coś tam jest, tylko
wszystko jest tajne. Nie wiem dlaczego to jest tajne, skoro raport jest skończony i czas jest, żeby go zweryfikować. 

wPolityce.pl:
W sferze publicznej pańskie prace są dezawuowane, wiem, że w sferze
prywatnej także spotyka się pan z przykrościami…

Prof. Wiesław Binienda:
Wszyscy my, którzy zajmujemy się przecież sprawą Smoleńska dla dobra
publicznego i nikt nam za to nie płaci, dostajemy pogróżki i listy,
które nam ubliżają. Nie wiadomo od kogo. Oczywiście dostajemy też miłe
listy, ale te już są podpisane imieniem i nazwiskiem. Ale jest to bardzo
smutne, że są tacy ludzie, którzy chcą nam tak bardzo zaszkodzić. I
piszą listy z obelgami do naszych przełożonych, a nawet do naszych
kolegów. A najbardziej przykre jest to, że jeżdżę z tymi wykładami na
temat katastrofy smoleńskiej po całym świecie i wszędzie jestem
przyjmowany z szacunkiem, wszędzie tylko nie w Polsce.

wPolityce.pl: Dlaczego tak się dzieje?

Prof. Wiesław Binienda:
Nie wiem. Widocznie jest jakaś taka atmosfera jest tutaj tworzona przez
liderów tego kraju, którzy mówią na nas, że jesteśmy jakimiś
profesorami z trzeciorzędnych uczelni. Słyszymy, że jesteśmy egzotyczni i
antypaństwowi, jesteśmy przedstawiani negatywnie i to ośmiela ludzi to
działań, które niejednokrotnie mogą grozić naszemu zdrowiu czy
bezpieczeństwu. Jest to naganne i smutne, że ja - Polak, nie mogę
spokojnie przyjechać do Polski, aby odwiedzić grób moich rodziców, aby
się przy nim pomodlić i zapalić świeczki. Chciałbym pójść w Warszawie na
Starówkę, napić się herbaty czy piwa. Przyjechać tu po prostu na
wakacje, odwiedzić Kraków, albo inne miasta. Niestety, nie mam takich możliwości, ponieważ w tym kraju moje zdrowie i moje bezpieczeństwo są zagrożone.

wPolityce.pl: Smutne wnioski z Polski… A jak na temat waszej pracy i sprawy smoleńskiej mówi się za oceanem?

Prof. Wiesław Binienda:
Większość ekspertów, która śledzi tę sprawę skupiona w agencjach
federalnych, czyli jest zależna od rządu. I oni nie wypowiadają się na
ten temat publicznie, taka jest zasada. Dla rządu Obamy Polska jest zbyt
małym partnerem, aby domagać się wyjaśnień w sprawie Smoleńska, bo to
na pewno doprowadziłoby do zaognienia relacji z Rosją. A Amerykanie
właśnie po raz kolejny chcą resetu tych stosunków. Bo Rosja to jedyny kraj, który może uniemożliwić Iranowi budowę bomby atomowej, a to jest dla Obamy ważniejsze od Smoleńska i wszystkich innych spraw.

Prywatnie
wiem, że ci eksperci bardzo nam kibicują i bardzo dobrze wiedzą, że to
co zostało napisane w raportach Millera i MAK to kłamstwa.

Rozmawiał Marcin Wikło

CAŁA ROZMOWA NA wPolityce.pl


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Kto się boi próbek z

Kto się boi próbek z katastrofy smoleńskiej?

Komuś zależy na tym, by przerwać badania na obecność trotylu w
próbkach materiałów z katastrofy smoleńskiej – stwierdził Stanisław
Zagrodzki, kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej.

Z niewiadomych przyczyn amerykańskie firmy rezygnują z rozpoczętych
badań na obecność trotylu w próbkach materiałów. Nie wiadomo też na
jakim są one etapie, gdyż nie sporządzono pisemnego raportu – mówi
Stanisław Zagrodzki, kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej.

- Najprawdopodobniej firma zerwie kontrakt i przerwie badania.
Opinia prawników w Stanach Zjednoczonych świadczy o dużym nacisku służb
federalnych, aby tą sprawą się nie zajmować. Są osoby zainteresowane by
tego typu badań nie kontynuować. Takie ośrodki nie są tylko w Polsce.
Trzeba brać pod uwagę ich istnienie także za granicą. Mam informację, że
badania nie będą raczej zakończone –
powiedział Stanisław Zagrodzki.

Przerwanie badań przez amerykańską firmę będzie tragiczne w skutkach.
Do tej pory poddawane analizie próbki były systematycznie niszczone,
dlatego nie ma możliwości przekazania ich innym badaczom – dodaje
Stanisław Zagrodzki.

- Jest to smutna konkluzja, ponieważ materiał, który został
pobrany ulega zniszczeniu. Nie ma możliwości odtworzenia tego materiału i
przeprowadzenia gdzie indziej badań. Nie wiem czy kiedykolwiek te prace
zostaną ukończone. Niestety istnieje także kwestia wykrycia materiałów
wybuchowych. Jest mi przykro poinformować zainteresowanych o zaistniałej
sytuacji. Nie ma możliwości wywarcia presji, aby ta umowa nie została
zerwana. Grupa, która je wykonywała odmówiła dalszej współpracy. Trudno
się spodziewać jakiegokolwiek raportu końcowego –
akcentuje Stanisław Zagrodzki.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl