Nie ma nowych ryjów
elig, sob., 24/08/2013 - 21:44
Pod informacją o pomyśle Hanny Gronkiewicz-Waltz dotyczacym obniżenia cen biletów /ale tylko dla warszawiaków/ wpisał się komentator Emigrant / http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-gronkiewicz-waltz-oglasza-rewolucje-w-ztm-bedzie-taniej,nId,1014839 /:
"Tej pani już podziekujemy , nadchodzą czasy rządów PIS i nic nie jesteśmy w stanie z tym zrobić. Dlaczego ? Bo nie ma żadnej partii z nowymi ryjami . Od 20 lat oglądam w polskiej polityce tylko te same mordy. ".
Jedną z moich poprzednich notek skomentował Polak prawy obywatel / http://naszeblogi.pl/40425-prawicowa-poprawnosc-polityczna#comment-945080 /:
"To jest skazywanie sie na getto, gdzie po nowej powieści Ziemkiewicza czytamy (jeśli się w ogóle da) nowa powieśc Wildsteina, a potem jest ksiązka Joanny Lichockiej, Gmyza, i nowy Ziemkiewicz. I tak w kółko. Próbowałem się nieraz przebić przez ten mur, coś zaproponować, szukać kontaktu, na próżno. Mam złe wspomnienia.".
W książce Gabriela Maciejewskiego /czyli Coryllusa/ "Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu" jest szkic zatytułowany "Jak wykończyć dobrze rokującą gazetę nie wychodząc z domu". Autor stwierdza: "Żeby popsuć gazetę musimy mieć naczelnego...", po czym objaśnia:
"Naczelnych zaś bierze się z koszyka. Koszyk zaś zostal wypełniony naczelnymi w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych i jest juz dziś naczyniem zamknietym. Nie mozna się tam znaleźć tak po prostu. Naczelny bowiem to nie jest w Polsce funkcja, to zawód taki sam jak zdun czy pilot śmigłowca. Kiedy ktpś raz zostanie naczelnym, nie będzie juz w życiu nikim innym, chośby rozwalał gazetę za gazetą, portal za portalem, nie ma to znaczenia. Naczelnym jest się na cale życie i jest się nim właśnie po to, by psuć, a nie po to by budować.".
Wczoraj posłuchałam przez chwile festiwalu w Sopocie. Śpiewal właśnie Cugowski - piosenki sprzez 30 lat. Przerzuciłam się na TV Polonia, gdzie nadawano dawny koncert zespołu T-Love ze szlagierami sprzez 20 lat. Tak jest wszędzie poza Internetem i niektórymi niszami. "Brak nowych ryjów" nie jest problemem tylko polskiej polityki, ale i mediów oraz oficjalnej rozrywki w radio i TV. Tasują się wciąż ci sami ludzie. Jest tak już od dwudziestu paru lat.
Co wiecej mam wrażenie, że również prawicowa blogosfera zapadła na tę samą chorobę. Prowadzę bloga od ponad czterech lat. Mam wrażenie, iż od dwóch - trzech lat nie objawil sie żaden nowy blogerski talent na miarę śp. Seawolfa, Ściosa, Toyaha, Coryllusa czy choćby Eski. Wynika to czasem z polityki adminów, tak jak w Salonie24, gdzie tępi się każdą śmielszą myśl, czasem z działań odpowiednio zadaniowanych trolli, a na koniec z konkurencji Twittera i Facebooka.
Właściwie tylko Ruch Narodowy wpuścił trochę świeżej krwi do polskiej polityki, przyciągając wielu młodych. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. Pokrewne
W terminologii często używa się zwrotu dziedzina "x" i nauki pokrewne. Ich zakres bywa różny od bliskich do dość odległych. I tak w publicystyce mniej czy bardziej dołaczyli ludzie dotąd odlegli, ale rewelacyjni publicyści jak Mazurek, Świetlik, Warzecha, Łosiewicz. Świetni są dziennikarze prowadzący z Republiki. Z polityką jest gorzej. Za rządów PiS udało sie sporo zrobić ze względu na ludzi. Większość zginęla pod Smoleńskiem. Choć mam wrażenie, że o gorszych od obecnego rządu PO też trudno. Ziemkiewicz często podejmował problem kadr dla PiS. Jeżeli nie bedzie dobrych ludzi nawet jak PiS przejmie władzę każdy błąd opozycja zwielokrotni
2. Ten tekst
zwrócił również moja uwagę na jeszcze jedną niedogodność. Otóż odkąd przeprowadziłem sie na Żoliborz wciąż mam tych samych sąsiadów. "Nowe Ryje" owszem są ale wciąż bawią się na placu zabaw przed moimi oknami z tym, że rzeczywiście 20 lat temu gdy wprowadzałem się do mojego obecnego domu było ich znacznie więcej.
Moim zdaniem to całkiem normalne, ze jak ktoś się urodził i przeżył do dorosłości to potem żyje i ... żyje a robi to co zaczął w młodości, do czego się przygotował w szkole i na studiach. Naturalna wymiana pokoleniowa, zakładając ok 40 lat aktywności zawodowej w każde dziedzinie, czy to w polityce, czy w publicystyce wynosi nieco ponad 2%. W praktyce jest jednak trochę inaczej, bo były w naszej historii momenty przełomowe, które spowodowały iż poszczególne środowiska znikały i pojawiały się "nagle" przy czym najczęściej początkiem "tych nowych" byli ludzie z jednej generacji, ludzie w podobnym wieku. Wśród partii politycznych wyjątkiem jest Pis, gdzie po zabiciu całego praktycznie jego kierownictwa i po jak sądzę skorumpowaniu/zastraszeniu wielu pierwszoligowych działaczy, którzy nagle postanowili opuścić środowisko musieli szybko awansować młodsi. Nie ma więc co narzekać.
Inną zaś kwestią jest nuda i znaczny stopień przewidywalności działań tych ludzi. To już inna sprawa.
Pamiętajmy tez o jeszcze jednej prawidłowości życia w Polsce. Otóż od 1918 roku widać wyraźnie mniej więcej 12-to letni cykl pojawiania się kryzysów/przełomów. Ich skutki są widocznie w "z dokładnością" mniej więcej +/- 20 miesięcy. Ten rytm nie został nawet zaburzony II wojną światową. Tak więc mamy przełom w 1944 roku, później w 1956, 1968-70 roku, 1980-81, 1992 ( rząd Olszewskiego) , 2005-2007 -rząd Pis`u. Zmienia się jednak długość "stanu wolności". Od 63 dni w 1944 roku, poprzez kilka miesięcy w 1956 roku, prawie rok po 1970 roku i ok.1,5 roku po 1980, kiedy to "stan wolności" zaczął się instytucjonalizować. W formie szczątkowej instytucje społeczne powstałe w 1980 roku przetrwały aż do 1989 roku i ostatecznie zlikwidował je "okrągły stół". Nazwy pozostały ale ich charakter został zmieniony. Tak więc drugi cykl rozwojowy , rozwoju niezależnych ( wcześnie powstały rozmaite organizacje ale były one zawsze w pewien sposób ekskluzywne) instytucji obywatelskich zaczął się w 1980 roku. I taka Solidarność w formie szczątkowej ale jednak przetrwała 9 lat, później kilku miesięczna luka . Później powstało Porozumienie Centrum ale nie było on jeszcze dokładnie nasza partią, to miała być partia "pomostowa", również KPN to była partia trochę z innej bajki, też była partią w sumie ekskluzywną a więc nie powszechną instytucją społeczną. Dopiero po 1992 roku powstał RdR, który mino swej słabości jednak koncepcyjnie był właśnie tą nową jakością, czy może lepiej powiedzieć odnowioną po wielu latach formą ruchu społecznego wokół zawodowych działaczy. Taką organizacją wzorowaną trochę na Kościele Katolickim, gdzie mamy "zawodowy" kler ale Kościół to przede wszystkim wierni. Podobnie jest z PiS`em. PiS to partia polityczna ale i ruch społeczny obrastający wianuszkiem rozmaitych organizacji i instytucji, w tym również medialnych.
To w oczywisty sposób zakłóca dotychczasowy rytm przemian, do do tej pory zawsze można było zobaczyć początek i koniec struktur społecznych powstałych w czasie kryzysu. od 1992 roku struktury powstałe w czasie kryzysu są w stanie przetrwać cały cykl. To wielki sukces naszej formacji. Tak więc brak "nowych ryjów", to raczej sukces niż słabość
uparty