15 sierpnia 93. rocznica Cudu nad Wisłą.

avatar użytkownika Maryla

 

15 sierpnia obchodzimy w Polsce Święto Wojska Polskiego i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Matki Bożej Zwycięskiej. Święto Wojska Polskiego to święto państwowe na pamiątkę zwycięstwa Polski w bitwie warszawskiej w 1920 r., stoczonej w ramach wojny polsko-bolszewickiej, zwanej "Cudem nad Wisłą". 15 sierpnia na Jasnej Górze odbędą się główne uroczystości związane ze świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Już o godz. 6 zostanie odsłonięty Cudowny Obraz Matki Boskiej. Z naszymi żołnierzami na Jasną Górę wkroczą żołnierze państw NATO, którzy idą w pielgrzymce Wojska Polskiego do tronu Królowej Polski.

Bitwa Warszawska 15 sierpnia 1920 roku, zwana też Cudem nad Wisłą, była  jedną z trzech najważniejszych bitew XX wieku w dziejach świata, a zarazem jedną  z osiemnastu decydujących w całej historii ludzkości. Wojsko Polskie zatrzymało pod Warszawą i zwyciężyło milionową nawałę Armii Czerwonej. Uratowało nie tylko Polskę, ale całą Europę przed niewolą oraz wprowadzeniem zbrodniczego sowieckiego totalitaryzmu i systemu komunistycznego na bagnetach żołnierzy z czerwoną gwiazdą. Była to kolejna zwycięska bitwa, należaca do najwspanialszych tradycji Rzeczypospolitej, kiedy to w krajach Zachodu powszechnie nazywano Polskę "przedmurzem chrześcijaństwa" .

Wojna polsko-bolszewicka rozpoczęła się krótko po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Będąca początkiem wojny Operacja "Wisła" rozpoczęta została z rozkazu Lenina już 18 listopada 1918 roku. Pokonanie Polski było dla Lenina celem taktycznym - głównym było udzielenie pomocy komunistom, którzy w tym samym okresie próbowali wszcząć rewolucję w Niemczech i w krajach powstałych z rozpadu Austro-Węgier.

"Po trupie Polski" płomień światowej rewolucji miał ogarnąć całą Europę, niszcząc jej chrześcijański fundament . Dlatego tak dramatycznie zabrzmiało pytanie postawione przed Bitwą Warszawską przez Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego: "Co wybieramy, niewolę czy zwycięstwo?". Odpowiedź mogła być tylko jedna: "Zwycięstwo do ostatniej kropli krwi".

Tryumf ten odnieśliśmy samodzielnie. Bez pomocy obojętnej Europy, sympatyzującej z ideologią komunistyczną, a nawet - jak Niemcy - otwarcie współdziałającej z bolszewikami przeciwko Polsce. Bitwa warszawska odbyła się w dniach 13-15 sierpnia 1920 roku. Rozegrana została zgodnie z planem operacyjnym, który na podstawie ogólnej koncepcji Józefa Piłsudskiego opracowali szef sztabu generalnego Tadeusz Rozwadowski, płk Tadeusz Piskor i kpt. Bronisław Regulski.

12 sierpnia bolszewicy dotarli w rejon Radzymina, gdzie następnego dnia rozgorzały zacięte walki, po których miasto to zostało zdobyte. 14 sierpnia główne boje toczyły się pod Zielonką i Ossowem, gdzie poległ bohatersko ksiądz Ignacy Skorupka, zaś natarcie radzieckie zostało powstrzymane. Następnego dnia walki pod Radzyminem wybuchły ze wzmożoną siła, żołnierzom polskim udało się jednak wyprzeć ostatecznie bolszewików z miasta.
Główne nasilenie walk, a przede wszystkim powstrzymanie natarcia radzieckiego na Warszawę, przypadło na dzień 15 sierpnia 1920 - święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, spowodowało nadanie temu wydarzeniu wymiaru cudu (stąd "cud nad Wisłą").W wojnie polsko-bolszewickiej również Płock odegrał istotną rolę. Miasto zostało odznaczone Krzyżem Walecznych, jako drugie po Lwowie. Kiedy Józef Piłsudski ogłosił dwie odezwy wzywające do walki, do czynnej służby wojskowej zgłosiło 1000 (!) mieszkańców niewielkiego przecież Płocka. Walka toczyła się 18 i 19 sierpnia, tuż po bitwie warszawskiej. Początkowo skromne siły polskie stawiały dzielnie czoła wojskom bolszewickim. Dopiero wieczorem 18 sierpnia ze strony Zadziwia przybyła z pomocą polska artyleria. Oddziały bolszewickie poniosły klęskę, a dzień później Płock stał się wolny.Na szczególne uznanie zasłużyli płoccy harcerze. Czterech z nich poległo; Antoni Gradowski lat 14, Stefan Zawidzki lat 14, Wacław Niżdżiński lat 18. Wincenty Kalisz lat 19

Po ogłoszeniu przez Radę Obrony Państwa powszechnej mobilizacji, do Armii Ochotniczej zaczęli masowo zgłaszać się harcerze. Druhowie i druhny rezygnowali z zaplanowanych zajęć, np. Czarna Jedynka przerwała obóz i prosto z niego udała się do punktów werbunkowych. Reprezentacja kraju odwołała wyjazd na Zlot Skautowy w Londynie, wysyłając do organizatorów depeszę o treści: Polscy skauci nie mogą przybyć na Jamboree, ponieważ pomagają bronić cywilizacji.

W obliczu zaistniałej sytuacji dowódca Armii Ochotniczej - Józef Haller - objął także funkcję Przewodniczącego Związku Harcerstwa Polskiego.

Do walki w wojnie polsko-bolszewickiej stanęło ponad 20 tys. harcerzy (6 tys. w służbie frontowej, a ok. 15 tys. w służbach pomocniczych). Zezwolono, by oddziały składające się z harcerzy nosiły przydomek harcerski, a skauci mogli do mundurów wojskowych przypiąć także krzyż harcerski.

Harcerze obecni byli na wielu frontach, ale warto przywołać jeden z najbardziej znanych epizodów – walki o Płock, której symbolem jest udział w walkach najmłodszych harcerzy m.in. 11-letniego Tadeusza Jeziorowskiego ( na zdjęciu)

Wkład harcerzy doceniał Józef Haller, który mówił „Zachowanie się harcerzy było bez zarzutu. Bardzo wielu z nich pamiętam, choć ciężkie rany odnieśli, choć bardzo osłabieni, o tem tylko myśleli, ażeby wrócić jak najprędzej na front. A dwa tylko pytania najczęściej zadawali: jak Sprawa stoi, czy bolszewicy odpędzeni, i drugie pytanie: o rodziców.”
Dziś przypada 93. Rocznica Cudu nad Wisłą, Święto Wojska Polskiego. Czy wiecie, że w wojnie z bolszewikami masowo uczestniczyli również harcerze?

Po ogłoszeniu przez Radę Obrony Państwa powszechnej mobilizacji, do Armii Ochotniczej  zaczęli masowo zgłaszać się harcerze. Druhowie i druhny rezygnowali z zaplanowanych zajęć, np. Czarna Jedynka przerwała obóz i prosto z niego udała się do punktów werbunkowych. Reprezentacja kraju odwołała wyjazd na Zlot Skautowy w Londynie, wysyłając do organizatorów depeszę o treści: Polscy skauci nie mogą przybyć na Jamboree, ponieważ pomagają bronić cywilizacji.

W obliczu zaistniałej sytuacji dowódca Armii Ochotniczej - Józef Haller - objął także funkcję Przewodniczącego Związku Harcerstwa Polskiego.

Do walki w wojnie polsko-bolszewickiej stanęło ponad 20 tys. harcerzy (6 tys. w służbie frontowej, a ok. 15 tys. w służbach pomocniczych). Zezwolono, by oddziały składające się z harcerzy nosiły przydomek harcerski, a skauci mogli do mundurów wojskowych przypiąć także krzyż harcerski.

Harcerze obecni byli na wielu frontach, ale warto przywołać jeden z najbardziej znanych epizodów – walki o Płock, której symbolem jest udział w walkach najmłodszych harcerzy m.in. 11-letniego Tadeusza Jeziorowskiego ( na zdjęciu) 

Wkład harcerzy doceniał Józef Haller, który mówił „Zachowanie się harcerzy było bez zarzutu. Bardzo wielu z nich pamiętam, choć ciężkie rany odnieśli, choć bardzo osłabieni, o tem tylko myśleli, ażeby wrócić jak najprędzej na front. A dwa tylko pytania najczęściej zadawali: jak Sprawa stoi, czy bolszewicy odpędzeni, i drugie pytanie: o rodziców.”



Krzyże Walecznych otrzymało 13 harcerzy:
Klemens Jędrzejewski lat32,
Wiktor Łebkowski lat 21,
Stanisław Wojciechowski lat 20,
Stefan Łoś lat 20,
Jan Gośkowski lat 19
Bohdan Maciejowski lat 19,
Jerzy Zapaśnik lat 18-kontuzjowany,
Stefan Górzyński lat 18- ranny
Józef Kaczmarski lat 14 – 4-krotnie ranny,
Stefan Zawidzki lat 14 – poległ, odznaczony pośmiertnie
Antoni Gradowski lat 14 - poległ, odznaczony pośmiertnie
Jan Wichrowski lat 14 – kontuzjowany
Tadeusz Jeziorowski lat 11

Zwycięstwo okupione wielkim wysiłkiem i poświęceniem całego Narodu. Do szeregów obrońców Ojczyzny pospieszyły nawet dzieci - jak 11-letni harcerz Tadeusz Jeziorkowski z Płocka, odznaczony za męstwo Krzyżem Walecznych. Symboliczną ofiarą, która rozpaliła nadzieję na zwycięstwo, była śmierć ks. Ignacego Skorupki pod Ossowem 14 sierpnia. Na 15 sierpnia  bolszewicy zaplanowali zdobycie Warszawy i przejęcie władzy przez komitet rewolucyjny.

 

"I cud ów stał się! Pamiętamy go wszyscy. Nieprzyjaciel stał już 15 kilometrów od mostów warszawskich, na polach pomiędzy Jabłonną a Radzyminem. Parł naprzód w niepowstrzymanym, zdawało się pędzie. I oto w tym właśnie dniu 15 sierpnia 1920 roku, u wrót Warszawy, u brzegów naszej Wisły, jakby za wyraźną sprawą Wszechmocnego, odwraca się karta wojny." - zapisał we wspomnieniach Adam Grzymała-Siedlecki, korespondent wojenny.

W ostatniej swojej Mszy świętej, do ochotników akademickich i gimnazjalnych, niewiele od nich starszy (27 lat) ksiądz Ignacy Skorupka mówił: "czekają nas jeszcze ciężkie ofiary, ale nie za długo, bo w dzień naszej Królowej losy odwrócą się w naszą stronę"  

Zachowały się, m.in. pod Mławą i Zambrowem, relacje uciekinierów z Armii Czerwonej: "...pod Warszawoj stajała bolszaja armija. My tuda widieli Bożiju Matier, katoraja zasłanijała Polijakow". Zachowały się też zapiski kardynała Aleksandra Kakowskiego: "...Szczegóły śmierci księdza Skorupki opowiadali mi młodzi żołnierze, których odwiedziłem w szpitalu, jako rannych. Bolszewicy wzięci do niewoli opowiadali znowu, że widzieli księdza w komży i z krzyżem w ręku, a nad nim Matkę Boską."

Ksiądz Ignacy Jan Skorupka - w komży i stule, z krzyżem w ręku, w sytuacji bojowej beznadziejnej, podnosi wysoko krzyż wołając: "Za Boga i Ojczyznę!" i z pieśnią "Serdeczna Matko" rusza do boju. Za nim, podchwytując pieśń ..."Opiekunko ludzi"... ruszają dzieciaki, niedoświadczeni, młodziutcy bohaterowie... "tylko do Ciebie, ukochanej Matki"...

Major Zygmunt Dobrowolski wspomina: "Obchodziłem pobojowisko po odrzuceniu bolszewików. Zobaczyłem między trupami leżącego księdza. Leżał na twarzy, z rozpostartymi rękami, spod palców jego prawej ręki wyzierał krzyż. Ksiądz Skorupka miał rozbitą czaszkę..."

W południe 15 sierpnia (Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny) do Ciechanowa wkracza 203. Ochotniczy Pułk Ułanów (dowódca Zygmunt Podhorski) i zajmuje sztab 4. armii bolszewickiej, a z nim jedną z dwóch radiostacji  służących do łączności z dowództwem w Mińsku. Polacy przejmują i rozszyfrowują rozkaz Tuchaczewskiego, a następnie zapada decyzja o błyskawicznym przestrojeniu polskiego nadajnika znajdującego się w Cytadeli warszawskiej na częstotliwość przeciwnika. Przestrojony nadajnik skutecznie zagłusza odleglejsze nadajniki z Mińska, tak że uruchomiona w nowym miejscu radiostacja nie jest w stanie odbierać rozkazów. Jedynym dostatecznie obszernym tekstem, jaki szybko udało się dowództwu Cytadeli dać telegrafistom do nieustannego nadawania było Pismo Święte.

 

W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny żołnierze polscy przełamują front pod Radzyminem i przechodzą do ataku. Na północy, pod Nasielskiem, armia gen. Władysława Sikorskiego gromi nieprzyjaciela. 16 sierpnia rusza uderzenie znad Wieprza.

Płock jest drugim po Lwowie miastem, które za swą bohaterską postawę w wojnie obronnej 1920 r. otrzymało od marszałka Józefa Piłsudskiego odznaczenie wojskowe - Krzyż Walecznych. W obronie miasta uczestniczyli jego mieszkańcy, w tym kobiety i dzieci.

Cud nad Wisłą, czyli Polska młócka

Zapędziły się psie juchy

pod samą Warszawę,

lecz im nasze bractwo dało

galantną odprawę.


Dalej, do dzieła!

Jeszcze, nie zginęła! 

Pokój z Sowietami

spiszem bagnetami.


Już gadali, że Sowiety

urządzą nad Wisłą,

raptem Polak się odwinął

i zwycięstwo prysło.

Dalej, do dzieła!...

 

Bo w głupocie swej myślała

bolszewicka tłuszcza,

że bez planu ją Piłsudski

ku sobie podpuszcza.

Dalej, do dzieła!...

 
„Cud nad Wisłą , 1920” fresk
 –  dzieło Jana Henryka Rosena. 
 
Fragment środkowy przedstawiający śmierć księdza 
Ignacego Skorupki w bitwie pod Ossowem koło Wołomina.
Środkowa część fresku w rezydencji  papieskiej w Castel Gandolfo po rekonstukcji, dokonanej na polecenie Jana Pawła II .

"Adam Grzymała-Siedlecki, korespondent wojenny w roku 1920 zatytułował pozycję poświęconą wojnie polsko-radzieckiej „Cud Wisły". Wskazał w niej na złożoność zjawiska tego cudu. Dokonało się zjednoczenie rządu, następowała konsolidacja społeczeństwa i obudził się duch męstwa i walki wśród żołnierzy. W atmosferze zagrożenia ważnym się stało przeżycie, przez wierzące społeczeństwo polskie, w nowy sposób obecności Maryji Królowej w dziejach Narodu. W tym klimacie rozwijał swoją działalność generał Józef Haller, określany przez niektórych jako misjonarz i ksiądz Ignacy Skorupka. Ten ostatni zmobilizował młodzież studencką i szkolną do udziału w obronnym zrywie, natomiast Generał przyczynił się do odzyskania przez zdesperowane wojsko polskie woli walki. O księdzu Skorupce wspomina jego dowódca ppor. Mieczysław Słowikowski. „Był On przeniknięty głęboką wiarą w zwycięstwo, w słuszność naszej świętej sprawy. Wierzył iż Bóg jest po naszej stronie, a przede wszystkim ufał w opiekę Królowej Polski Matki Boskiej Częstochowskiej. Upewniał mnie, iż dzień naszego zwycięstwa jest bliski. Według jego przeczucia będzie to dzień święta Matki Bożej (...) Gorącą miłością otaczał Matkę (...) Matka też wpoiła u niego kult Matki Bożej Częstochowskiej, oraz miłość Ojczyzny. (...) Jutro — powiedział ks. Skorupka —przyniesie nam zwycięstwo, bo Maryja Matka Boża jest z nami." 

http://www.jasnagora.com/wydarzenie.php?ID=5875
„Cud nad Wisłą , 1920” fresk
– dzieło Jana Henryka Rosena.

Fragment środkowy przedstawiający śmierć księdza
Ignacego Skorupki w bitwie pod Ossowem koło Wołomina.
Środkowa część fresku w rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo po rekonstukcji, dokonanej na polecenie Jana Pawła II .

"Adam Grzymała-Siedlecki, korespondent wojenny w roku 1920 zatytułował pozycję poświęconą wojnie polsko-radzieckiej „Cud Wisły". Wskazał w niej na złożoność zjawiska tego cudu. Dokonało się zjednoczenie rządu, następowała konsolidacja społeczeństwa i obudził się duch męstwa i walki wśród żołnierzy. W atmosferze zagrożenia ważnym się stało przeżycie, przez wierzące społeczeństwo polskie, w nowy sposób obecności Maryji Królowej w dziejach Narodu. W tym klimacie rozwijał swoją działalność generał Józef Haller, określany przez niektórych jako misjonarz i ksiądz Ignacy Skorupka. Ten ostatni zmobilizował młodzież studencką i szkolną do udziału w obronnym zrywie, natomiast Generał przyczynił się do odzyskania przez zdesperowane wojsko polskie woli walki. O księdzu Skorupce wspomina jego dowódca ppor. Mieczysław Słowikowski. „Był On przeniknięty głęboką wiarą w zwycięstwo, w słuszność naszej świętej sprawy. Wierzył iż Bóg jest po naszej stronie, a przede wszystkim ufał w opiekę Królowej Polski Matki Boskiej Częstochowskiej. Upewniał mnie, iż dzień naszego zwycięstwa jest bliski. Według jego przeczucia będzie to dzień święta Matki Bożej (...) Gorącą miłością otaczał Matkę (...) Matka też wpoiła u niego kult Matki Bożej Częstochowskiej, oraz miłość Ojczyzny. (...) Jutro — powiedział ks. Skorupka —przyniesie nam zwycięstwo, bo Maryja Matka Boża jest z nami."

http://www.jasnagora.com/wydarzenie.php?ID=5875

 

„… W roku 1920 biskupi polscy poświęcili Sercu Jezusowemu cały kraj w obecności przedstawicieli rządu, wojska, sejmu, rady miasta Warszawy, uniwersytetu. Uroczystość zakończyła się procesją na rynek warszawski.

 

Drugie poświęcenie miało miejsce na Jasnej Górze 27 lipca 1920 roku. Kardynał Prymas Polski Edmund Dalbor w otoczeniu 17 biskupów odczytał akt poświęcenia…

***

„…Bitwa Warszawska 1920 roku bardzo szybko nazwana została „Cudem nad Wisłą”. Zrządzeniem Bożej Opatrzności uratowała Polskę i Europę przed bolszewickim podbojem. (...)Biskup polowy Stanisław Gall w apelu z 8 lipca 1920 roku napisał:

"Drogi żołnierzu!

Na wezwanie Matki Ojczyzny,

stanęliście w szeregach Wojska Polskiego. Murem

swych piersi odgrodziliście ukochaną ziemię polską od

napadu barbarzyńskiego wroga, który mord i

zniszczenie szerzy, urągając wszelkim zasadom

sprawiedliwości i ludzkości.

Szliście pod sztandarem Królowej Korony Polskiej, jako

jej rycerze i obrońcy pod błogosławiącą dłonią

Chrystusową... Niech najsłodsze Serce Jezusowe

umocni was, najmilsi synowie moi, na bohaterskie

walki, jakie was jeszcze czekają, na które niech

Częstochowska Królewna nasza i miłościwa Pani Ostrobramska was prowadzi."

 

W modlitewnej łączności z sanktuarium generał Józef Haller zainicjował przy ołtarzu Matki Bożej Częstochowskiej, w warszawskim kościele Zbawiciela, nowennę dla żołnierzy. Wołał: "Bronimy naszych najświętszych praw (...), dlatego z Bożego wyroku zwyciężymy!". I gorąco wierzył w Bożą pomoc.

Biskupi wydają też odezwę do Narodu: "(...) Wołamy do Was i odzywamy się do sumień waszych: Dajcie Ojczyźnie to, co z woli Bożej jej przynależy (...). Godnymi się stańcie najdroższego daru wolności (...) Poświęćcie dla niej wszelkie partyjne zawiście, wszelkie żądze panowania, wszelkie jątrzenia, wszelkie kwasy (...) i zarządzają modlitwę we wszystkich kościołach Ojczyzny od Przemienienia Pańskiego do Wniebowzięcia Matki Boskiej (6 - 15 sierpnia).

Kardynał Aleksander Kakowski zarządza we wszystkich kościołach Warszawy całodzienną adorację; w niedzielę, 8 sierpnia, po adoracji wyruszają procesje błagalne na Plac Zamkowy. Tu, przy wystawionych relikwiach patronów: Andrzeja Boboli, Władysława z Gielniowa oraz Apostoła Wiednia i Warszawy Klemensa M. Hofbauera, trwają modlitwy błagalne, a następnie udzielone jest rozgrzeszenie generalne i Komunia święta generalna dla całej Warszawy.

Są też dary materialne, np.: Stolica Apostolska 28 lipca ofiary świętopietrza przeznacza na pomoc dla wolnej Polski; ofiary zebrane na tacę w kościołach Warszawy 8 sierpnia przeznaczono "na żołnierza polskiego"; itp.

Polska stanęła na drodze ekspansji bolszewizmu na Zachód i uratowała Europę Zachodnią przed zalewem barbarzyństwa.

 

 Ojciec Św. Jan Paweł II, który 13 czerwca 1999 roku na cmentarzu w Radzyminie  powiedział:

 

"...Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy

szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych,

którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem"

 

Natomiast w książce „Pamięć i tożsamość” stwierdził:

 

„…Już wtedy zdawało się, że komuniści podbiją Polskę i pójdą dalej do Europy Zachodniej, że zawojują świat. W rzeczywistości wówczas do tego nie doszło. „Cud nad Wisłą”, zwycięstwo Piłsudskiego w bitwie z Armią Czerwoną, zatrzymał te sowieckie zakusy…"

 

Nieoczekiwane zwycięstwo Polaków było przez wielu traktowane jako interwencja Bożej Opatrzności, zwłaszcza, że postępom Armii Czerwonej towarzyszyły modlitwy całego narodu o ocalenie.

Z pamiętników gen. Maxima Weyganda, doradcy szefa polskiego Sztabu Generalnego, gen. Tadeusza Rozwadowskiego:
"W kościołach, o każdej godzinie dnia, można było widzieć mężczyzn i kobiety zanurzonych w zapamiętałej modlitwie; to jest właściwe słowo do określenia ich postawy i wyrazu ich twarzy. Wielu pomiędzy nimi, przechodząc przed ołtarzem, kładło się krzyżem na posadzce i błagało w kompletnym samozapomnieniu Tego, co może wszystko. Nigdy nie widziałem ludzi tak modlących się jak w Warszawie.”
Z pamiętników gen. Maxima Weyganda, doradcy szefa polskiego Sztabu Generalnego, gen. Tadeusza Rozwadowskiego: 
"W kościołach, o każdej godzinie dnia, można było widzieć mężczyzn i kobiety zanurzonych w zapamiętałej modlitwie; to jest właściwe słowo do określenia ich postawy i wyrazu ich twarzy. Wielu pomiędzy nimi, przechodząc przed ołtarzem, kładło się krzyżem na posadzce i błagało w kompletnym samozapomnieniu Tego, co może wszystko. Nigdy nie widziałem ludzi tak modlących się jak w Warszawie.”

 

15 sierpnia 2007, pierwszy raz w powojennej historii Polski, miała miejsce defilada nawiązująca do tradycji II Rzeczpospolitej. Około stu pojazdów i tysiąca żołnierzy przedefilowało warszawskimi Alejami Ujazdowskimi. Nad trasą defilady przelatywały samoloty i śmigłowce. Paradzie przyglądały się tysiące widzów, zapełniających trasę i boczne uliczki. Uroczystości rozpoczęły się od przeglądu oddziałów, którego dokonał prezydent Lech Kaczyński, jadąc w odkrytym samochodzie terenowym. Prezydent przed Belwederem odbierał również defiladę.

Uroczystości upamiętniające 93. rocznicę zwycięstwa armii polskiej nad bolszewicką, które zadecydowało o zachowaniu niepodległości przez Polskę i zaprzepaściło plan rozprzestrzenienia rewolucji bolszewickiej w Europie Zachodniej,odbędą się w wielu miastach . Główne obchody odbędą się 15 sierpnia w Ossowie pod Wołominem, gdzie będzie można zobaczyć efektowne widowisko plenerowe  - rekonstrukcję zwycięskiej Bitwy Warszawskiej 1920 r. zwanej także „Cudem na Wisłą”. Zapraszają na uroczyste obchody patriotyczne, powiązane z rekonstrukcjami historycznymi samorządy Radzymina, Wołomina, Płocka, Brwinowa, Puław, Garwolina, Ełku, Muzeum Wsi Radomskiej i innych miast.

Starostwo i organizatorzy zapraszają na to wydarzenie, warto być 15 sierpnia w Ossowie i oddać hołd naszym bohaterom.

 

Chociaż do kraju, pod stolicy próg,
Zakradł się dziki, bolszewicki wróg,
Pryśnie jego moc przeklęta,
Bo tu nasza wiara święta.

Bagnet na broń!
Bolszewika goń!
Goń, goń, goń!


Homilia  ks. abpa Andrzeja Dzięgi Jasna Góra, 15.08.2011


„Uroczystość Wniebowzięcia obchodzona jest we wszystkich świątyniach katolickich, zaś w sposób szczególnie uroczysty we wszystkich sanktuariach maryjnych” - mówił w kazaniu abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński. Podkreślił, że dzisiejszą uroczystość poprzedziło wiele przygotowań duchowych. „Tym przygotowaniem stały się m.in. dni pieszego pielgrzymowania ze wszystkich stron Polski, czuwania w parafiach, dni nowenny, tridua, wigilie” – mówił kaznodzieja.

Dzisiejsza uroczystość, zdaniem ks. abpa Dzięgi, jest także okazją do wspomnienia o sprawach narodowych i państwowych, ponieważ dziś przypada także Święto Wojska Polskiego, i kolejna już rocznica ´Cudu nad Wisłą´. Kaznodzieja przywołał także niedawną rocznicę Powstania Warszawskiego. „To nie była katastrofa narodowa, jak chcieliby niektórzy, to była katastrofa gier politycznych ówczesnego świata. Ale kolejny raz Europa zachodnia została ochroniona przez zatrzymanie na pół roku wschodniego frontu. Za jaką jednak wielką cenę! Żyjący powstańcy powtarzają każdego roku, że warto było. Że tak było trzeba” – mówił ks. arcybiskup.

Przywołał także wielkie dziedzictwo ludzi sierpniowej ´Solidarności´, „gdy stanęli z modlitwą pośrodku swoich zmagań o gospodarkę i o politykę, o rodzinę i o Naród. To były prawdziwe zmagania o Ojczyznę, o Państwo Polskie”. „Dobrze wiemy dzisiaj, co z tych zmagań i z tego wołania pozostało. Aż dziwne, że tak łatwo można dzisiaj w Polsce krytykować wszystko, co polskie, a tak trudno bronić polskiej myśli, polskiej gospodarki i polskiej racji stanu” – stwierdził kaznodzieja.

„Widzimy zmagania robotników w kolejnych zakładach pracy na polskiej ziemi, ze zdumieniem często patrzymy jak po wielekroć w spółkach skarbu państwa sami pracownicy, nie zaś – jak zwyczajnie być powinno - zarządzający zakładem w imieniu państwa, próbują szukać kolejnych pomysłów na ratowanie warsztatu pracy. A jednocześnie patrzymy, jak tzw. prywatni przedsiębiorcy i rzemieślnicy wołają o zwykłe poczucie bezpieczeństwa prawnego, o zwykłą gospodarczą wolność, nie ograniczaną niekoniecznymi koncesjami i zezwoleniami. To w nich coraz większa nadzieja na jakąś normalność gospodarczą, o ile im się na to pozwoli, o ile to oni staną się ważni w państwie” – mówił abp Dzięga.

„Pamiętajcie jednak wszyscy, którzy w swojej firmie zatrudniacie innych, by się nie bać po chrześcijańsku, uczciwie dbać o swoich pracowników. By nie wykorzystywać bezwzględnie czasu kryzysu i bezrobocia do zaniżania płacy – chociaż w całym świecie szuka się tzw. tańszej siły roboczej, to znaczy ludzi, którzy z biedy zgodzą się na tę samą pracę, ale za niższą zapłatę. To wcale nie znaczy, że to jest uczciwe – kontynuował kaznodzieja - Tu także trzeba współpracy przedsiębiorcy z pracownikami, by np. chcący świętować niedzielę nie był w tym dniu przymuszany do pracy pod rygorem utraty części wynagrodzenia lub nawet utraty pracy. Tu też trzeba otwartości i kultury, by matka nosząca dziecko pod sercem nie musiała ukrywać tego faktu przed swoim pracodawcą, z lęku przed utratą pracy, by rodzina nie bała się przyjąć z radością i poczuciem bezpieczeństwa nowego życia. Każdy przecież ma prawo do rozwoju założonej przez siebie rodziny, ma prawo do pozyskania chleba dla rodziny w dobrze zorganizowanej pracy. Ma prawo też do świętowania z rodziną – poza koniecznymi funkcjami służebnymi. Wiele wskazuje, niestety, że polskie prawo pracy nie jest wystarczającym gwarantem tych praw pracowniczych, chociaż normami etycznymi są one powszechnie gwarantowane”.

„Przywołujemy to wszystko tutaj, w Częstochowie. Bo Jasna Góra jest w sercu szczególnego miasta – Częstochowy. Tu przybywają każdego roku pielgrzymi liczeni w milionach. Setki tysięcy pielgrzymów pieszo, pokutnie tu przybywa, na czele z jubileuszową w tym roku, trzechsetny raz przybyłą Pielgrzymką Warszawską – mówił kaznodzieja – Wiemy, że Miasto Częstochowa także tym wszystkim żyje i z tego się cieszy. Bo dla całego Miasta to szczególna radość i źródło szczególnej siły. Dla niektórych jednak to podobno problem. Słyszymy, chcieliby dodatkowego podatku od każdego pielgrzyma. Jako pielgrzymi mamy prawo zapytać: z jakiego tytułu? Bo nie ma tu żadnych nadzwyczajnych racji. A tzw. zwyczajne koszty powracają do miasta chociażby w zwiększonych obrotach handlowych. A ponadto dzięki Jasnej Górze i dzięki pielgrzymom miasto uzyskuje ogromną promocję, i to w skali całego świata. Dziękujemy wam – Ojcowie Miasta Częstochowy i wszyscy mieszkańcy za waszą radość z przybywających tu pielgrzymów”.

„Cywilizacja wymaga jednak nowego rozpoznania i przyjęcia zasad, wedle których organizowane jest życie osobiste każdego z nas, a także życie rodzinne, społeczne i narodowe – mówił kaznodzieja – Czyż bowiem dla dalszych dziejów naszego Narodu obojętne jest, jakimi zasadami się kierujemy dzisiaj, i jakie zasady przekażemy pokoleniom następnym? To nie jest obojętne. O to także trwa w naszym pokoleniu zmaganie. A skoro nie jest to obojętne – to kto ma decydować o treści tych zasad, o duchowej konstytucji Narodu Polskiego? Taką kompetencję ma jedynie sam Naród, jako suweren swojego bytu, Naród, jako całość, jako Wspólnota ducha. To nie jest więc jedynie głos parlamentarzystów i osób kierujących instytucjami państwa. Ten głos polskich serc i pragnień, o wiele bardziej niż w czasie dyskusji gabinetowych, jest rozpoznawalny w czasie modlitwy, tej osobistej, i małżeńskiej, i rodzinnej, a szczególnie także w czasie modlitwy we wspólnocie wiary, tak jak my dzisiaj tutaj. Ten głos polskich serc słyszą konfesjonały jasnogórskie. Słyszą to wołanie także polscy duszpasterze. To jest wołanie o nowe uznanie Boga i o uznanie panowania Jego prawa w życiu osobistym, i rodzinnym, i społecznym. To jest wołanie, by rodzina, powstająca na gruncie małżeństwa jako związku mężczyzny i niewiasty, była niezmiennie podstawą siły Narodu, by przede wszystkim o taką rodzinę suwerenne Państwo umiało odpowiednio i chciało zadbać. To jest wołanie, by każde życie ludzkie, od poczęcia do naturalnej śmierci, było radością i dla prostych ludzi, i dla rządzących, dla naukowców i dla ekonomistów, i dlatego, by było święte i nietykalne, by było bezpieczne już pod sercem matki, bez żadnych dodatkowych prawniczych klauzul i warunków. Z takiego patrzenia na potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa każdemu człowiekowi wyrasta także prawna ochrona nie tylko nienarodzonych, ale także ochrona ubogich, chorych i starszych. Ochrona wszystkich mieszkańców polskiej ziemi”.

„Innym przykładem słabej współpracy instytucji państwowych z Narodem, jest kwestia, trwająca od miesięcy, wyjaśniania katastrofy smoleńskiej – stwierdził abp Dzięga - Czekaliśmy wszyscy, bardziej lub mniej cierpliwie, na raport Komisji Rządowej. Bo pytań było wiele od samego początku, to jest naturalne zjawisko społeczne już przy mniejszych tragediach, więc tym bardziej dużo pytań się rodzin przy tak dramatycznych sytuacjach, jak katastrofa smoleńska. A na swoje pytania Naród ma prawo uzyskać możliwie najbardziej pełną odpowiedź (oklaski). Raport ogłoszono, na jedne pytania odpowiedzi się pojawiły, na inne pytania ciągle brak odpowiedzi i nie widać bliskich perspektyw ich pozyskania, a pojawiły się jeszcze nowe, dodatkowe pytania. Jedni są już usatysfakcjonowani, przynajmniej tak mówią, i chcą zamykać ten temat, ale inni dalej pytają, bo im brak odpowiedzi. Bo Naród ma prawo pytać, gdyż Naród jest suwerenem we własnym Państwie. Instytucje państwowe nie służą ‘jakiemuś państwu’, czy ‘jakiejś formie państwa’, ale służą Państwu według woli Narodu (oklaski)”.

„Z pokorą przed Tobą, Królowo Wniebowzięta, stajemy. I z nadzieją. Tyle razy w minionych pokoleniach przyjmowałaś błagania naszych ojców, usłysz i przedstaw Bogu prośby nasze także w tym pokoleniu” – mówił ks. arcybiskup.

„Wy, Siostry i Bracia, nie lękajcie się. Kto ma serce dla Polski, kto ufa w Moc wstawiennictwa Maryi - weźcie różańce w dłonie i módlcie się w tych intencjach. Niech różaniec opasuje naszą Ojczyznę. Niech będzie wołaniem przez Maryję o tchnienie Ducha Świętego i odnowę oblicza tej Ziemi. (…) Za modlitwą pójdzie czyn, to znaczy wytrwałe działanie. Łatwiej będzie każdemu wytrwać w miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Łatwiej będzie wytrwać w służbie ludzkiemu życiu. Łatwiej będzie wytrwać w gorliwości życia kapłańskiego i zakonnego. Łatwiej będzie wytrwać w uczciwym prowadzeniu przedsiębiorstwa i w pracy na własnym gospodarstwie rolnym. Łatwiej będzie wytrwać w uczciwym prowadzeniu polityki, by nie państwo polskie służyło partiom, ale by wszystkie partie zabiegały o dobro wspólne w Ojczyźnie. Łatwiej będzie wytrwać w miłości Ojczyzny i w pracy dla Narodu i Państwa (oklaski). Pamiętamy słowa Wielkiego Prymasa Tysiąclecia: po Bogu Polska jest moją największą miłością” – zakończył kaznodzieja.

Jednym z koronnych argumentów, jaki wytaczają krytycy Piłsudskiego, jest zarzut złożenia przez niego dymisji 12 sierpnia 1920 r. Uzasadniają ten krok rzekomym kapitulanctwem Naczelnego Wodza. Szkoda tylko, że nigdy nie odsyłają do treści owego dokumentu, a jest to najdziwniejsza dymisja w dziejach. Składał ją bowiem Wódz nie dlatego, że walczyć nie chciał. Składał ją bo właśnie wbrew wszechobecnym kapitulantom (godzącym się na haniebne warunki pokojowe) walczyć chciał, i to jak sam pisał "a outrance" (do ostateczności). Powód wręczenia Witosowi tego, właściwie listu, był też natury czysto pragmatycznej wypływającej z racji stanu. Ententa uzależniała ew. pomoc dla Polski odsunięciem samodzielnego Piłsudskiego i zastąpieniem go posłusznym wobec Ententy dowódcą. Wskazywali przy tym na Weyganda, jako kandydata na Naczelnego Wodza. Jeśli więc jedynym co mogło uratować Kraj była zachodnia pomoc, to on przeszkodę - swoją osobę - był w stanie dla tej pomocy poświęcić. Witos list Piłsudskiego schował do sejfu, by użyć go gdy będzie taka konieczność i los wojny planowaną właśnie bitwą się nie odmieni. Los wojny się odmienił i wkrótce premier oddał akt Piłsudskiemu. Tak więc dymisja nigdy nie weszła w życie i Marszałek ani przez chwilę nie przestał pełnić funkcji Naczelnego Wodza. Aktu tego też nigdy się nie wstydził i nakazał dołączyć go do zbioru swoich dokumentów. Do dziś jest w zbiorach Instytutu Piłsudskiego w Ameryce.
Jednym z koronnych argumentów, jaki wytaczają krytycy Piłsudskiego, jest zarzut złożenia przez niego dymisji 12 sierpnia 1920 r. Uzasadniają ten krok rzekomym kapitulanctwem Naczelnego Wodza. Szkoda tylko, że nigdy nie odsyłają do treści owego dokumentu, a jest to najdziwniejsza dymisja w dziejach. Składał ją bowiem Wódz nie dlatego, że walczyć nie chciał. Składał ją bo właśnie wbrew wszechobecnym kapitulantom (godzącym się na haniebne warunki pokojowe) walczyć chciał, i to jak sam pisał "a outrance" (do ostateczności). Powód wręczenia Witosowi tego, właściwie listu, był też natury czysto pragmatycznej wypływającej z racji stanu. Ententa uzależniała ew. pomoc dla Polski odsunięciem samodzielnego Piłsudskiego i zastąpieniem go posłusznym wobec Ententy dowódcą. Wskazywali przy tym na Weyganda, jako kandydata na Naczelnego Wodza. Jeśli więc jedynym co mogło uratować Kraj była zachodnia pomoc, to on przeszkodę - swoją osobę - był w stanie dla tej pomocy poświęcić. Witos list Piłsudskiego schował do sejfu, by użyć go gdy będzie taka konieczność i los wojny planowaną właśnie bitwą się nie odmieni. Los wojny się odmienił i wkrótce premier oddał akt Piłsudskiemu. Tak więc dymisja nigdy nie weszła w życie i Marszałek ani przez chwilę nie przestał pełnić funkcji Naczelnego Wodza. Aktu tego też nigdy się nie wstydził i nakazał dołączyć go do zbioru swoich dokumentów. Do dziś jest w zbiorach Instytutu Piłsudskiego w Ameryce.

 

 

Jak powiadano w starym dowcipie o sierżancie, któremu tuż po wojnie komuniści kazali prowadzić zajęcia polityczne z żołnierzami przeczące istnieniu Boga, a więc i cudów.
Sierżant zabrał się do rzeczy najlepiej jak umiał i mówi:
"Żołnierze, cudów nie ma i nad Wisłą w 1920 też żadnego cudu nie było. Po prostu żeśmy porządnie bolszewikom tyłek sprali".
Etykietowanie:

21 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

2. Apel Jasnogórski - 15.08.2012

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Uroczystości święta

Uroczystości święta Wniebowzięcia NMP co roku gromadzą w Częstochowie tysiące wiernych. W tym roku uroczystej sumie pontyfikalnej będzie przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore, a homilię wygłosi metropolita częstochowski ks. abp Wacław Depo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Zwycięstwo Maryi

Zwycięstwo Maryi


Oto kolejna, już 93. rocznica Bitwy Warszawskiej.
Dzięki przenikaniu do świadomości Narodu Polskiego zatajanej przez
blisko wiek prawdy o faktycznym przebiegu wydarzeń znanych jako Cud nad
Wisłą coraz śmielej mówi się o udziale Bogurodzicy w zwycięstwie nad
bolszewikami w sierpniu 1920 roku.

Dzieje się tak za sprawą
skromnego kapłana, śp. ks. dr. Józefa Marii Bartnika SJ, który ostatnie
33 lata życia poświęcił wydobyciu na światło dzienne prawdy o faktycznym
przebiegu Bitwy Warszawskiej, bitwy, która zmieniła losy Europy i
świata w roku 1920.

Na przełomie lipca i sierpnia Armia
Czerwona liczyła pięć i pół miliona żołnierzy. Jej forpoczta,
ośmiotysięczna rzesza bolszewików jest już na rubieżach Warszawy.

„Trzy armie idące na Warszawę liczą
dwanaście dywizji piechoty i dwie dywizje jazdy, podczas gdy Polacy mogą
wystawić zaledwie trzy i pół dywizji piechoty… oraz różne drobne
oddziałki. Mamy więc zupełną możność zadać przeciwnikowi cios
druzgoczący” – pisał sowiecki marszałek Michaił Tuchaczewski.

Przeciwko pięciomilionowej Armii
Czerwonej polski Kościół wystawia pięć milionów modlitw! Latem 1920 r.,
kiedy stało się oczywiste, że walki z bolszewikami wkraczają w ostatnią
fazę, trzej polscy kardynałowie inicjują modlitewny szturm do Nieba.
Zwracają się do Papieża Benedykta XV: „Ojcze Święty, Ojczyzna nasza od
dwóch lat walczy z wrogami krzyża Chrystusowego – z bolszewikami. (…)
Ojcze Święty, w tak ciężkiej chwili prosimy Cię, módl się za Polskę”.

Także Episkopat szuka wsparcia u braci w
biskupstwie. Wszyscy zdają sobie sprawę, że upadek Polski będzie
oznaczać „koniec chrześcijaństwa w Europie Środkowo-Wschodniej”. Piszą
więc polscy biskupi: „Nie o pieniądze Was prosim, Bracia, nie o
amunicję, nie o wojsko. My nie wojny pragniemy, jeno pokoju. Prosim Was
dzisiaj o szturm do Boga, o modlitwę za Polskę!”.

Zrządzeniem Opatrzności, a za sprawą
Włocha, bł. Bartolomeo Longo (1841-1926) Polska otrzyma także wsparcie
modlitewne ze strony światowego laikatu. Starszy pan z uwagą i trwogą
śledził rozwój sytuacji w Polsce i postanowił pomóc naszej osaczonej
Ojczyźnie, apelując do katolików całego świata o modlitewną pomoc,
ponieważ: „Ostatecznie modlitwa okazuje się potężniejsza od pocisków, a
wiara od dywizji”.

Modlitewny zryw

Prymas Polski i arcybiskup Warszawy nie
czekają biernie na rozwój wydarzeń. Czyż Jezus nie powiedział Słudze
Bożej Wandzie Malczewskiej: „Nie bójcie się! W moim Sercu znajdziecie
Miłosierdzie, tylko z wiarą uciekajcie się do Niego”. Publiczny Akt
Zawierzenia Polski Najświętszemu Sercu Jezusowemu dokonany w Warszawie
(przy udziale Marszałka Piłsudskiego) zostanie powtórzony przez Prymasa
Polski, ks. kard. Edmunda Dalbora 27 lipca 1920 r., w obecności
Konferencji Episkopatu Polski w jasnogórskiej kaplicy Królowej Polski. W
tym samym dniu Episkopat ponowi akt obrania Bogurodzicy na Królową
Polski.

W dniu 6 sierpnia, w uroczystość
Przemienienia Pańskiego, zostaje zainicjowana ogólnopolska nowenna w
intencji ocalenia Ojczyzny. Od tej chwili cały Naród włącza się w walkę z
bolszewikami, duchowo, na kolanach, z różańcem w ręku. W każdej
świątyni decyzją księdza Prymasa jest wystawiany Przenajświętszy
Sakrament.

Kościół Patronki Warszawy przeżywa
prawdziwe oblężenie. Każdy decymetr posadzki jest zajęty. Do kaplicy
Cudownego Obrazu Łaskawej Strażniczki Polski nie sposób się dostać. Ci,
dla których zabrakło miejsca, klęczą na schodach i wprost na ulicy.
Szczęśliwcy modlący się w ławkach godzinami okupują z trudem zdobyte
miejsca. Może trochę luźniej jest nocami, ale wtedy kościół i kaplica
Maryi są oblężone przez „krzyżaków”, wiernych, którzy dawnym zwyczajem
modlą się z różańcem w dłoni, leżąc krzyżem na kamiennej posadzce.

Obraz Matki o łaskawym obliczu przyciąga
wiernych jak magnes. Tu i tylko tu chcą prosić Maryję o ocalenie
bliskich walczących na froncie. Właśnie tu lud stolicy chce powierzyć
Maryi losy swoich bliskich. Dzieje się tak, ponieważ warszawianie od
przeszło 250 lat wiedzą, że ich Patronka jest niezawodną Tarczą i Obroną
zarówno miasta, jak i ludu. Warszawa wierzy, że jak w 1652 roku, a
potem jeszcze wiele, wiele razy, tak i teraz Maryja Łaskawa ocali miasto
oficjalnie Jej pieczy powierzone.

W dowód wdzięczności rajcowie
jednogłośnie obwołali obraz cudownym, wieńcząc skronie Madonny darem
ludu stolicy: pozłacaną wotywną koroną, i zaprosili Maryję do
współrządów, nadając jej tytuł Patronki Stolicy i Strażniczki Polski
(Custos Poloniae), co zostało odnotowane w akcie „Votum Varsaviae”. Na
jego mocy Maryja otrzymała w stolicy pełnię władzy cywilnej, a także
władzę wojskową obejmującą całą Rzeczpospolitą. Akt przekazania
burmistrzowskich i marszałkowskich uprawnień Matki Łaskawej wyprzedził o
cztery lata intronizację Maryi – Królowej Polski.

Dzień Przemienienia to także dzień
PRZEMIANY na froncie. Naczelny Wódz, Józef Piłsudski, podpisuje rozkaz
kontrofensywy znany jako „Rozkaz do przegrupowania” – jest to plan
operacji zaplanowanej na 15-18 sierpnia. Ma odwrócić katastrofalny bieg
wydarzeń.

Zbyt późno, ale przygotowywano pierwszą
linię obrony Warszawy: okopy i zasieki. Miasto pustoszało. Wszyscy byli
przekonani – a raczej powszechnie było wiadomo – że bolszewicy lada
dzień wejdą do stolicy. Misje przedstawicielskie i alianckie wyjechały.
Urzędy i poselstwa zagraniczne ewakuowano do Poznania. W stolicy
pozostali tylko nuncjusz apostolski ks. Achille Ratti, późniejszy Papież
Pius XI, i przedstawiciel Turcji.

Pomimo ufności i głębokiej wiary w pomoc Opatrzności Bożej panika i lęk wkradają się do serc.

Procesje na ulicach

Niedziela, 8 sierpnia, trzeci dzień
nowenny to dzień publicznych modlitw z generalnym rozgrzeszeniem i
Komunią Świętą – zgromadził nieprzebrane rzesze nie tylko w świątyniach.
Ludzie modlą się, klęcząc wokół kościołów. Krakowskie Przedmieście jest
całkowicie wyłączone z ruchu.

Tego dnia nie docierają na plac Zamkowy
odgłosy bolszewickiej kanonady od strony Pragi. Jest zagłuszana
dobywającymi się z tysięcy ust pieśniami, którymi Warszawa błaga swą
Patronkę o ocalenie.

Pod kolumną Zygmunta ustawiono ołtarz
polowy z relikwiami bł. Andrzeja Boboli i bł. Władysława z Gielniowa.
Wieczorem, po zakończonej adoracji, ciągną na plac Zamkowy
wielotysięczne pochody. Wincenty Witos wspominał: „Olbrzymie tłumy
ludności chodziły z procesją i chorągwiami przez dwa dni po ulicach
Warszawy, śpiewając pieśni i prosząc Boga o zwycięstwo”.

Generał Maxime Weygand, członek misji
francuskiej, napisze: „Podziwiałem, w owym sierpniowym 1920 roku, z jaką
żarliwością naród polski padł na kolana w kościołach i szedł w
procesjach po ulicach Warszawy”. „Ja nigdy w życiu nie widziałem takiej
modlitwy, jak w Warszawie”.

Tego samego dnia (8 sierpnia) gen.
Tuchaczewski wydaje rozkaz zdobycia Warszawy i sforsowania Wisły w
okolicy Torunia i Płocka. Lord Edgar V. D’Abernon, członek Brytyjskiej
Misji Wojskowej, notuje w swoim dzienniku: „Utrzymuje się ogólne
przekonanie, że Warszawy bronić się nie będzie, ponieważ obronić jej nie
można”. Nie jest to zdanie odosobnione. Jeden z generałów misji
francuskiej zapytany przez ks. Achille Rattiego, czy liczy na polskie
zwycięstwo, odpowiedział znacząco: „Dziś pomóc mogą więcej wasze
modlitwy niż sztuka wojenna”. I w rzeczy samej tak właśnie będzie.

16 wiorst od Warszawy

W czwartek, 12 sierpnia, padł Wyszków.
Tego samego dnia Naczelny Wódz opuścił stolicę i udał się do Puław, by
przygotować część armii do kontrataku zaplanowanego z terenów nad rzeką
Wieprz. Przed wyjazdem powie do żony: „Wszystko jest w ręku Boga!”

Warszawy bronić będzie ochotnicza 5.
Armia gen. Hallera, która zdaniem gen. Tuchaczewskiego „była najsłabsza
co do układu jednostek i najsłabsza duchowo”. Trudno się temu dziwić – w
jej szeregi trafili prosto ze szkolnych ławek szesnasto- i
siedemnastoletni gimnazjaliści i harcerze. Ale nie ma innego wyjścia, po
prostu brakuje doświadczonych żołnierzy z wojennym stażem. Zaczynają
się pierwsze walki o przyczółek stolicy, Radzymin, odległy od Warszawy o
blisko 16 kilometrów.

Następnego dnia, w piątek (13 sierpnia),
za siódmym razem udaje się bolszewikom zdobyć Radzymin i zająć
okoliczne wioski. Warszawa jest już na wyciągnięcie ręki! Bolszewicy nie
posiadają się z radości, widząc majaczące w oddali białe wieże soboru
Aleksandra Newskiego usytuowanego w sercu Warszawy – na placu Saskim. Na
wiadomość o zajęciu Radzymina uszczęśliwiony komisarz wojny Lejba
Bronstein (vel Lew Trocki) wyrzekł słynne: „16 wiorst i… Jewropa!”.

Nikt nie ma złudzeń. Tylko cud może
wyrwać z rąk bolszewików zajęte pół Polski i ocalić jej stolicę. Dla
zaistnienia cudu trzeba dobrowolnej ofiary, trzeba żertw ofiarnych…

Ofiara ks. Skorupki

Oto dwóch równolatków, ksiądz kapelan
Ignacy Jan Skorupka (lat 27), warszawianin, i żołnierz – porucznik
Stefan Pogonowski (lat 26), łodzianin, świadomie przygotowują się do tej
roli. Ich dobrowolna ofiara młodego życia za wolność Polski zostanie
przyjęta.

Ich wybraństwo i misja zostaną
uwierzytelnione publicznym ukazaniem się Bogurodzicy w chwili ich
śmierci. Dzięki temu ich irracjonalne zachowania zostaną właściwie
odczytane jako wypełnienie powierzonego przez Opatrzność zadania.

Przez 93 lata młodzi ludzie byli
przedstawiani jedynie jako bohaterowie. Nowe fakty weryfikują i
zmieniają ocenę ich czynów. Dziś postrzegamy ich zachowanie nie jak
brawurę, lecz odważne, konsekwentne i heroiczne wypełnienie woli Bożej.
Ujawniona heroiczność cnót wskazuje, że obaj zasługują na chwalebny
tytuł Sług Bożych.

14 sierpnia, sobota, wigilia
Wniebowzięcia NMP. Bolszewicy powtarzają manewr gen. Paskiewicza z
czasów Powstania Listopadowego. Uderzają na Warszawę od strony Pragi,
atakując Ossów i Leśniakowiznę. Akcja zapowiada się bezproblemowo –
linia polskiej obrony to ochotnicy, z których wielu nie brało jeszcze
udziału w żadnej bitwie.

O godz. 3.30 79. brygada z potężnym
okrzykiem: „Ura! Dajosz Warszawu” rozpoczyna natarcie! Po 2,5 godzinach
jest już wiadomo, że ta potyczka, nawet nie bitwa, jest tryumfem
bolszewików i za parę godzin bolszewicy przez Turów i Ząbki wejdą do
stolicy.

O godz. 5.00 gromady śmiertelnie
przerażonych ochotników wycofują się. Nie ma sposobu, by zmusić ich do
posuwania się naprzód. Wtedy podbiegł do dowódcy ppor. M. Słowikowskiego
ks. Ignacy i prosił o zgodę na przejście z ostatniej (właściwej dla
kapelana linii) do linii pierwszej, by „iść razem z żołnierzami i wziąć
udział w tej bitwie”. Słowikowski wyraził zgodę i ksiądz ruszył obok
niego.

Ogień nieprzyjaciela wzmagał się. Szereg
biegnących w tyralierze zaczynał się łamać. Widząc to, ks. Skorupka
wybiegł przed ochotników i znalazł się na pierwszej linii. Wznosząc w
jednej ręce krzyż, drugą wskazując kierunek natarcia, z okrzykiem „Za
Boga i Ojczyznę” biegł, zagrzewając młodocianych żołnierzy do walki.
Nikt nie zauważył, kiedy zginął. Ale ten niezauważony moment śmierci
księdza stał się punktem zwrotnym starcia pod Ossowem.

Pogonowski atakuje

Niedziela, 15 sierpnia, uroczystość Wniebowzięcia.

Jest głęboka noc, straże bolszewickiej
27. Dywizji wyraźnie widzą łunę świateł nad Warszawą – mają przed oczami
prawie osiągnięty cel wielomiesięcznej marszruty! Od zajęcia stolicy
Polski, „Paryża Wschodu”, dzieli ich już tylko czas nocnego wypoczynku.

O godzinie pierwszej w nocy porucznik
Stefan Pogonowski, lekceważąc otrzymane rozkazy, samowolnie podejmuje
atak na Zamostki Wólczyńskie i Wólkę Radzymińską, dopuszczając się
czynu, po ludzku sądząc, absolutnie niezrozumiałego! Trudno przypuścić,
by doświadczony legionista z sześcioletnim stażem wojennym mógł ot, tak
sobie zlekceważyć rozkaz dowódcy, gen. Żeligowskiego! Nie było
tajemnicą, co spotyka żołnierza, nawet oficera, za niewykonanie rozkazu –
sąd polowy i… kara śmierci. Szturmując Wólkę Radzymińską, porucznik w
żaden sposób nie mógł wiedzieć, że „atakuje najczulsze miejsce armii
bolszewickiej, centrum głównej arterii nieprzyjacielskiego ruchu
naprzód”.

Nagły atak ludzi Pogonowskiego wywołuje
popłoch wśród śpiących i niespodziewających się niczego bolszewików, tym
bardziej że na nocnym niebie ponad atakującymi Polakami pojawia się
postać Niewiasty „groźnej jak zbrojne zastępy”, Jej szeroki granatowy
płaszcz powiewa na wietrze, odcinając się smugami światła od czarnego
nieba. Osłupieli ze grozy bolszewicy widzieli, jak Niewiasta odrzuca ich
pociski, które eksplodują tam, gdzie znajdują się ich odwody! Ogarnięci
panicznym strachem, uciekają na łeb, na szyję, porzucając tabory,
działa i amunicję.

Po zjawieniu się Bogurodzicy sytuacja na froncie zmieniła się diametralnie. Marszałek Piłsudski tak ją opisuje:

„Wydawało mi się, że jestem gdzieś we
śnie, w świecie zaczarowanej bajki. Nie rozumiałem właściwie, gdzie jest
sen, a gdzie prawda!

Czy śniłem wtedy, gdy jakaś zmora dusiła
mnie jeszcze tak niedawno swą nieprzepartą siłą ustawicznego ruchu,
zbliżającego potworne łapy do śmiertelnego uścisku gardła, czy śnię
teraz, gdy 5. dywizja swobodnie i bez oporu przebiega śmiało te
przestrzenie, które jeszcze tak niedawno w śmiertelnej trwodze oddawały
się nieprzyjacielowi? Gdzież jest [bolszewicka] 16. Armia? Gdy jechałem
do Mińska, świadczyły o niej armaty, zostawione bez zaprzęgów i bez
obsługi w polu, świadczyły o niej dość liczne trupy ludzi i koni obok
szosy, świadczyła wreszcie ludność, która z zachwytem opowiadała mi,
zatrzymując auto, gdy mnie poznawano, że bolszewiki uciekały w bezładzie
i popłochu w różne strony!”.

Maryja wysłuchała próśb swego ludu
zanoszonych podczas wielkiej nowenny modlitewnej. Tak spełniły się słowa
proroctwa Bogurodzicy przekazane Słudze Bożej Wandzie Malczewskiej 47
lat wcześniej. 15 sierpnia 1873 r. Matka Boża zapowiedziała:
„Uroczystość dzisiejsza wnet stanie się świętem narodowym, dla was,
Polaków, bo w tym dniu odniesiecie zwycięstwo nad wrogiem, dążącym do
waszej zagłady”.

Ewa J.P. Storożyńska

http://www.radiomaryja.pl/polecamy/zwyciestwo-maryi/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem na wykładzie pułkownika Wojska Polskiego, ktory miał za sobą moskiewskie akademie.

Pięknie mówił o Polakach, Ich Inteligencji, zaangażowaniu.

Na koniec powiedział

mimo to , to był cud



 Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

6. Szanowny Panie Michale

pięknie dzisiaj mówił abp. Henryk Hoser o potrójnym cudzie.

"Zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej 1920 roku było wynikiem potrójnego cudu" - Ten cud to : jedność narodowa, sztuka militarna Polaków i Boża Opatrzność.

Czerska i Wiertnicza zawyła.
Demony grasują, a my jutro idziemy do tronu Królowej Polski z hołdem i modlitwą o opieke nad Polską.

Pozdrawiam serdecznie

Jan Paweł II w Radzyminie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Zapomniana piosenka, gdzieś pod sercem ukryta...

Aleksander Markowski

Harcerz, obrońca Ojczyzny z 1920 r.
Józef Szaniawski - „Marszałek Piłsudski i Polacy w obronie Europy - Cud nad Wisłą 1920”

Rocznica Cudu nad Wisłą, Święto Żołnierza. W Ossowie uroczyste obchody i
rekonstrukcja Bitwy Warszawskiej, Msza św. w kaplicy na cmentarzu
Poległych, celebrowana przez abp. Sławoja Leszka Głódzia. Wielkie dzięki
organizatorom obchodów - Staroście Powiatu Wołomińskiego i
Stowarzyszeniu im. 1. Pułku Ułanów Krechowieckich w Kobyłce.

W 443. kąciku „Zapomnianej piosenki” zamieściłem wzruszającą
fotografię: Wódz Naczelny Józef Piłsudski dekoruje Krzyżem Walecznych
najmłodszego żołnierza 1920 r., obrońcę Płocka, 11-letniego harcerza
Tadzika Jeziorowskiego. Dzisiaj jeszcze jedna fotografia harcerza,
obrońcy Ojczyzny w 1920 r., ocalona od zapomnienia przez Józefa
Szaniawskiego w jego wspaniałej książce „Marszałek Piłsudski i Polacy w
obronie Europy - Cud nad Wisłą 1920”. Jakie jest twe imię i nazwisko,
skauciku, bohaterze? Czy przeżyłeś wojnę z bolszewikami? Gorąco proszę o
odpowiedź Twoją, a może Czytelników.

100-lecie powstania Skautingu i sierpniowe rocznice walk polskich
harcerzy w 1920 r. i 1944 r. Dzisiaj przypominam „Marsz Harcerzy
Ochotników z roku 1920”. Przypominam tę pieśń po raz trzeci. Dlaczego?
Pamiętamy uroczystość odsłonięcia i poświęcenia w Warszawie pomnika ks.
Ignacego Skorupki, bohatera Cudu nad Wisłą, który 14 sierpnia 1920 r. w
bitwie pod Ossowem oddał życie za Ojczyznę. Podczas uroczystości
wystąpił Chór Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego.
Swój śpiew rozpoczął pieśniami legionowymi I wojny, zaśpiewał „Pierwszą
Brygadę”. Pomyślałem - teraz w rocznicę Cudu nad Wisłą rozlegną się
WRESZCIE pieśni o naszym zwycięstwie nad Moskwą. Na naszych, omijanych
przez media, Wieczorach śpiewamy je od ponad 10 lat. I rozległa się
piosenka... „Gdzie są chłopcy z tamtych lat?”. Rozległa się zamiast
istniejących przecież pieśni o naszym zwycięstwie, które ocaliło
chrześcijańską Europę. Pieśni o naszym zwycięstwie nad Moskwą nadal
objęte są komunistyczną cenzurą? Dlaczego kierownicy i animatorzy chórów
i zespołów ciągle przestrzegają jej zasad, sprzecznych z prawem i racją
stanu Polski Niepodległej? „Z Niemcami ryzykujemy utratę
niepodległości, z Rosją - utratę duszy” - słowa Józefa Piłsudskiego.
Przez całe powojenne lata dokonywało się niewolenie polskiej duszy.
Skutki zniewolenia wciąż trwają.

Ponawiam swój Apel - do Prezydenta i Rządu Rzeczypospolitej, do
Wojska Polskiego i organizacji patriotycznych, do wszystkich Obywateli:
Wznieśmy w Warszawie MUZEUM POLSKIEGO ZWYCIĘSTWA 1920 r. Niech
argumentem na jego rzecz będą słowa śp. płk. Ryszarda Kuklińskiego,
który poprzez swój heroiczny czyn stał się kontynuatorem polskiego
zwycięstwa nad Sowietami - wierzę, że Prezydent Rzeczypospolitej
uhonoruje go Orderem Orła Białego i nada mu pośmiertnie stopień
generała: „Stalin i kierownictwo państwa sowieckiego doskonale
wiedziało, że wydając rozkaz rozstrzelania całej kadry oficerskiej
Wojska Polskiego, pozbawia naród tej siły obronnej i tych kierowniczych
elit, jakie miała Polska w 1920 r., bowiem bronić swego kraju może tylko
armia odwołująca się do praw i wolności narodu. Rozumiał to Józef
Piłsudski i dlatego odniósł historyczne zwycięstwo, które na ćwierć
wieku powstrzymało marsz Armii Sowieckiej do serca Europy”.

25 sierpnia sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie wyruszy po
raz siódmy motocyklowy Rajd Katyński. Wyruszy polskim szlakiem Pamięci,
szlakiem Walki i Męczeństwa. Przypomni trwającą WIECZNIE miłość
Macierzy i Kresów.

Serdecznie zapraszam do odwiedzenia w częstochowskich galeriach,
czynnych do 26 sierpnia, wystaw: „Wędrowcy” - są na niej m.in. obrazy
Markowskich - śp. Kazimierza (ojca) i Aleksandra (syna) oraz fotografia
Adama (wnuka) - w Galerii Sztuki przy Al. Najświętszej Maryi Panny 64 i
wystawy „Totus Tuus” w Muzeum Pielgrzymowania przy Al. Najświętszej
Maryi Panny 47. Fotografie Adama Markowskiego są też na wystawie
plenerowej w Alei Sienkiewicza.

Marsz harcerzy ochotników z roku 1920

Słowa: Stefan Łoś

melodia: O. M. Żukowski

Poszliśmy w bój, gdy Polska zwała,

Pobudkę grał nam Złoty Róg.

I pierzchła Moskwy wnet nawała,

Do zwycięstw nas prowadził Bóg!

Krew swą my, harcerze,

Daliśmy w ofierze,

Światu rzuciliśmy w twarz,

„Nad Wisłą my trzymamy straż!”.

Praojców śladem szliśmy w tropy,

Nie dali ziemi, skąd nasz ród!

Nie żadna „pomoc Europy”,

Lecz my sprawili Wisły cud!

Krew swą my, harcerze...

A w nas harcerskie serce bije,

Więc pójdziem naprzód, nigdy wstecz.

Zgodnie z okrzykiem: „niechaj żyje!”,

Bo Polska to jest wielka rzecz!

Krew swą my, harcerze...




http://www.niedziela.pl/artykul/83085/nd/Zapomniana-piosenka-gdzies-pod-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Komendant, Naczelnik,

Pisaliśmy
o warcholstwie endecji podczas bitwy warszawskiej 1920 r. Po lewej
stronie było niestety jeszcze gorzej. O ile polscy socjaliści stanęli
murem za Rzeczpospolitą agitując wśród robotników za wstępowaniem do
wojska, tak postawę polskich komunistów należałoby oceniać jedynie z
perspektywy szafotu.
Najjaskrawszym przykładem zaprzaństwa był
Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (TKRP) czyli tzw. Polrewkom.
Zbrojnym ramieniem Dzierżyńskego, Marchlewskiego i Kona, była nie tylko
Armia Czerwona. Czerwony sztandar rewolucji nieśli także komuniści
formujący Zachodnią Dywizję Strzelców Polskich (przemianowaną następnie
na 52 DS).

Na zdjęciu Polrewkom, początek sierpnia 1920. W centrum: Feliks Dzierżyński, Julian Marchlewski, Feliks Kon, Józef Unszlicht.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Porucznik Jan Kowalewski -


Porucznik Jan Kowalewski - kryptolog, dzięki któremu wygraliśmy z bolszewikami

Kowalewski był genialnym
analitykiem, ale także organizatorem. Jego sukces był możliwy, bowiem
wciągnął do współpracy najwybitniejszych ówczesnych matematyków - mówi
"Polsce" kryptolog, dziekan Wydziału Cybernetyki Wojskowej Akademii
Technicznej (WAT).



Najpierw więc kilka słów o samym poruczniku. Do pracy w polskim
wywiadzie trafił w 1919 r. Okazał się tam właściwym człowiekiem na
właściwym miejscu - przede wszystkim dzięki doświadczeniu, jakie
zgromadził. Pochodził z Łodzi, a więc dorastał w zaborze rosyjskim i w
czasie wojny został wcielony do armii rosyjskiej. Służył w wojskach
inżynieryjnych, w pododdziałach telegraficznych i radiotelegraficznych, w
których miał okazję poznać rosyjskie procedury szyfrowania depesz.



Po rozpadzie armii carskiej przystąpił do polskiego Biura Szyfrów,
gdzie - przez przypadek - został posadzony do przeglądania
przechwyconych depesz rosyjskich. "W pakiecie ze stacji
radiotelegraficznej Lwów znalazł dwa intrygujące telegramy, zapisane
kaligraficznym pismem przez podchorążego, który nawet zakreślił ramkę
wokół tekstu. Pierwszy telegram był adresowany do dowództwa sowieckiej
XII Armii w Kijowie, podpisany przez dowódcę Grupy Operacyjnej Jonę E.
Jakira oraz jego szefa sztabu. Drugi był całkowicie zaszyfrowany, z
wyjątkiem pierwszego słowa, "Delegat", które było ujęte w cudzysłów.
Janowi, gdy patrzył na rosyjskie telegramy, zaświtała w głowie pewna
myśl. Był on dobrym matematykiem, powinien sobie poradzić z ich
rozwiązaniem. Wynik mógłby być interesujący" - tak opisała jego początki
Judith Hare w opublikowanej w Londynie w 1952 r. biografii Jana
Kowalewskiego (a opis przytoczył prof. Nowik).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

10. Szanowna pani Prezes....

dawno już nie widziałam tak ŚWIETNIE "PRZYGOTOWANEGO KALENDARIUM"
Bitwa z bolszewikami.... w wielkim skrócie,ale jakże czytelnym....
ukłony i podziękowania...niech Młodzi czytają,oglądają i uczą się....
żal tylko,ze nie ma już w sród nas pana Józefa Szaniawskiego ....nigdy nie zapomnę Jego ostatniego wielkiego artykułu poświęconego Polskim Zwycięstwom...
ukłony

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

11. Pielgrzymom tego rocznej pielgrzymki do Królowej Polski

niskie ukłony.Jesteście Wielcy Polki i Polacy :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

12. " Jutro — powiedział ks. Skorupka —przyniesie nam zwycięstwo, "

Nareszcie wraca podziw i pamięć o tym dzielnym Kapłanie....
To Blogmedia.24 i tylko niektóre nasze strony pamiętały przez ostatnie lata o Kapłanie-Kapelanie 236 pułku piechoty amiji ochotniczej.... :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

13. @gość z drogi

im bardziej waaadza odstręcza Polaków od czczenia naszych Bohaterów, tym większy ruch w sieci i w realu. Szczególnie wśród młodych.
W tym roku po raz kolejny Bul z Donaldem pokazali, jak daleko odjechali od społeczeństwa. A Polacy po raz kolejny pokazali, jak świetnie potrafią się organizować i jednoczyć wokół IDEI - Bóg, Honor, Ojczyzna.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. 18. bitwa w dziejach świata

Przesłano 13 sie 2010

Opowiadamy o bitwie warszawskiej widzianej oczami zagranicznych korespondentów oraz dyplomatów, którzy latem 1920 roku znajdowali się w Warszawie, w odległości kilkudziesięciu kilometrów od linii frontu. Przedstawiamy ich relacje, wspomnienia, na gorąco opracowywane zapiski.
Szukamy odpowiedzi na pytanie, czy rzeczywiście -- tak jak wspominał jeden z ówczesnych angielskich dyplomatów -- na przedpolu Warszawy rozegrała się 18. najważniejsza bitwa w dziejach świata?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Ks. Ignacy Jan Skorupka kapłan, bohater, męczennik

Antoni Jackowski

„Ks. Ignacy Skorupka. Zginął w obronie Warszawy 14 sierpnia 1920 r.”, Wyd. Leonar, ok. 1925

W bieżącym roku - 14 sierpnia - mija 85 lat od śmierci ks. Ignacego Jana
Skorupki, który zginął od kul najeźdźcy bolszewickiego w Kobyłce pod
Ossowem k. Radzymina.

O bohaterskim kapłanie usłyszałem po raz pierwszy w 1942 lub 1943 r.
Wraz z rodzicami mieszkaliśmy wtedy w Olsztynie k. Częstochowy. Jako
chłopiec należałem do ministrantów, nad którymi opiekę duchową sprawował
niezrównany w swojej dobroci ks. prob. Józef Michałowski (proboszczował
tu w latach 1937-56). W trakcie jednego ze spotkań - które obok nauki
samej ministrantury zawsze były lekcją historii Polski - opowiedział nam
o młodym kapłanie, który oddał swe życie w obronie niepodległości.
Bohaterem tego opowiadania był ks. Ignacy Skorupka. Zaciekawiony
niezwykłą sylwetką tego duchownego, zacząłem rozmawiać o nim z moim
ojcem, który wojnę bolszewicką widział z bliska. Szczególnie zapadła mi w
pamięci relacja ojca z pogrzebu kapłana, który odbył się w Warszawie 17
sierpnia 1920 r. Ojciec uświadomił mi wtedy, że ks. Skorupka stał się w
świadomości Polaków symbolem Cudu nad Wisłą.

Do jego historii powróciłem w 1984 r. - po męczeńskiej śmierci ks.
Jerzego Popiełuszki. Pracowałem wtedy nad dziejami pielgrzymek w Polsce i
na świecie i zastanowił mnie fakt, dlaczego pamięć i kult (jeżeli to
można tak nazwać) ks. Ignacego nigdy nie osiągnęły tak spektakularnych
form, jak miało to miejsce w przypadku ks. Jerzego. Dlaczego grób
kapłana męczennika na warszawskim Żoliborzu ściągał co roku setki
tysięcy nawiedzających z całej Europy, a grób ks. Ignacego, również
męczennika i bohatera, nawet w okresie II Rzeczypospolitej przyciągał
stosunkowo niewiele osób. Mimo że żyli i działali w różnych epokach,
łączyło ich wiele wspólnego. Obaj charakteryzowali się wielkim
patriotyzmem, umiłowaniem prawdy, niezwykłą pobożnością. Obaj działali
na rzecz Polski i Polaków w warunkach zniewolenia. Ks. Ignacy, pracując w
Rosji, organizował polskie szkoły i harcerstwo. Na jego Msze św.
patriotyczne przybywali Polacy z odległości nawet ponad 100 km. Podobną
działalność prowadził ks. Jerzy. Obaj byli obiektem represji ze strony
władz. Na ks. Ignacego organizowały zamach władze carskie (w Klińcach k.
Homla), na ks. Jerzego - komuniści powiązani z Moskwą. Wreszcie obaj
zginęli śmiercią męczeńską i bohaterską. I obu starała się wymazać z
pamięci władza komunistyczna.

Ks. Ignacy Jan Skorupka urodził się 31 lipca 1893 r. w Warszawie. Po
maturze wstąpił do Seminarium Duchownego na Krakowskim Przedmieściu.
Studia kontynuował w Akademii Duchownej w Petersburgu. Święcenia
kapłańskie przyjął w 1916 r. Był wikariuszem w polskich parafiach w
Rosji (Bogorodzko pod Moskwą i Klińce k. Homla), a także w Łodzi i
Warszawie. W 1919 r. otrzymał nominację na notariusza i archiwistę w
Kurii Warszawskiej oraz powierzono mu funkcję kapelana i prefekta kilku
zakładów oświatowych (kartka nr 1).

Gdy odradzającej się Polsce zaczęło zagrażać idące od Wschodu
niebezpieczeństwo, ks. Ignacy niezwłocznie poprosił swego metropolitę -
kard. Aleksandra Kakowskiego o zgodę na wstąpienie do wojska. Pierwotnie
takiej zgody nie uzyskał. Dopiero później kardynał zdecydował się
zaaprobować prośbę ks. Ignacego, na co niemały zapewne wpływ miał apel
Józefa Piłsudskiego o zwiększenie liczby kapelanów. Kard. Kakowski pisze
w swych pamiętnikach: „Zgadzam się, rzekłem [do Skorupki], ale
pamiętaj, abyś ciągle przebywał z żołnierzami w pochodzie, w okopach, a w
ataku nie pozostawał w tyle, ale szedł w pierwszym rzędzie”. Młody
duchowny miał odpowiedzieć: „Właśnie dlatego […] chcę iść do wojska” (A.
Kakowski, Z niewoli do niepodległości. Pamiętniki, Kraków 2000). Niemal
wprost od metropolity udał się do biskupa polowego WP - ks. Stanisława
Galla, który mianował go lotnym kapelanem garnizonu na Pradze. Ks.
Skorupka trafił do 236. ochotniczego pułku piechoty, gdzie służył w 2.
batalionie Legii Akademickiej, którą tworzyli studenci i uczniowie
stolicy. Decydująca bitwa o Warszawę rozpoczęła się 12 sierpnia.
Następnego dnia Armia Czerwona przypuściła atak na Radzymin, zajmując
miasto i okoliczne wioski. Od strony Ossowa miało ruszyć kontrnatarcie
polskie. Taka była sytuacja, gdy ks. Ignacy wyruszał 13 sierpnia na
front, po odbytej poprzedniego wieczoru spowiedzi w kościele Ojców
Kapucynów. Historycy opisują moment z 14 sierpnia, gdy losy bitwy pod
Ossowem k. Radzymina zaczęły być dla nas krytyczne. Polacy zaczęli się
cofać przed wojskami sowieckimi. Ks. Ignacy zebrał wtedy wokół siebie
grupę „chłopców” i poprowadził ich przeciw Rosjanom. Podczas tego -
wydawało się - beznadziejnego kontrnatarcia, na czele którego szedł
ubrany w stułę oraz z krzyżem w ręku, został rażony śmiertelnie
granatem. Porwani przykładem kapelana żołnierze przestali się cofać i
uderzyli na wroga. Kontrnatarcie zakończyło się sukcesem.

Kard. Kakowski pisał: „Dlaczego tak podnoszą i gloryfikują śmierć
ks. Skorupki przed wszystkimi ofiarami wojny? Chwila śmierci ks.
Skorupki jest punktem zwrotnym w bitwie pod Ossowem i w dziejach wojny
1920 r. Do tej chwili Polacy uciekali przed bolszewikami, odtąd uciekali
bolszewicy przed Polakami” (A. Kakowski, op. cit.). Według tradycji,
nad idącym do ataku księdzem miała się unosić Matka Boża, która tak
poraziła wroga, że nie mógł on strzelać do Polaków.

Ks. Skorupkę zaczęto nazywać nowym Kordeckim, a jego pogrzeb 17
sierpnia przeistoczył się w wielką manifestację patriotyczną.
Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i awansowany do
stopnia majora WP.

Śmierć ks. Skorupki uwieczniali na płótnie polscy malarze.
Najbardziej rozpowszechniony był obraz lwowskiego artysty Antoniego
Bartkowskiego, którego kopie rychło znalazły się w większości szkół
polskich (kartka nr 2). W sposób bardzo sugestywny twórca oddał moment
śmierci bohaterskiego kapelana. Odmienny charakter miał inny znany
obraz, zatytułowany Ksiądz Skorupka (kartka nr 3), którego twórcą był
Jerzy Kossak (syn Wojciecha). Ten malarz - batalista ukazał nam ks.
Ignacego w momencie prowadzenia polskiego kontrnatarcia przeciwko
widocznym już blisko wojskom armii sowieckiej. Do dziś uznaje się go za
najlepsze wyobrażenie wielkości ks. Ignacego. Wreszcie trzeci
prezentowany tu obraz namalował w 1937 r. Wacław Boratyński (kartka nr
4). Artysta przedstawił swoją wizję momentu śmierci młodego kapelana.
Ginie on jak dowódca wojskowy prowadzący do boju swych żołnierzy.
Wszystkie wspomniane dzieła były reprodukowane jako pocztówki, trafiając
w ten sposób ze swoim przesłaniem do setek tysięcy Polaków. Ponadto
ukazywały się dzieła malarskie innych twórców, jak np. M. Byliny, W.
Gutowskiego czy L. Wiatrowskiego. Wznoszono też pomniki czy
okolicznościowe obeliski.

W 1999 r. miejsce bitwy pod Radzyminem nawiedził Ojciec Święty Jan
Paweł II. Potem, wspominając o tej wizycie w homilii wygłoszonej w
czasie liturgii słowa przed katedrą św. Floriana na warszawskiej Pradze
(13 czerwca), powiedział m.in.: „Wspominamy, między innymi,
bohaterskiego kapłana Ignacego Skorupkę, który zginął niedaleko stąd,
pod Ossowem. Dusze wszystkich poległych polecamy miłosierdziu Bożemu”.
Słowa Ojca Świętego niosą nadzieję, że bohaterski kapelan zostanie
uznany za godnego kandydata na ołtarze.

Należy upowszechniać wiedzę o tym niezwykłym duchownym, który jako
Polak i kapłan ofiarą swego życia przyczynił się do obrony swojego kraju
i Europy przed nawałą bolszewicką. Cieszy fakt, że chociaż w skali
regionalnej sylwetka bohaterskiego Polaka jest coraz szerzej znana, a
dla młodych z rejonu Radzymina ks. Ignacy stał się wzorem do
naśladowania. Równocześnie smuci okoliczność, że tej młodzieży jest
ciągle tak niewiele.

http://www.niedziela.pl/artykul/77469/nd/Ks-Ignacy-Jan-Skorupka-kaplan-b...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Bitwa pod Zadwórzem 17 sierpnia 1920 r.

zdjecie

arch/-

W hołdzie obrońcom Kresów


W Horpinie i Zadwórzu na Ukrainie odbędą się
uroczystości upamiętniające 93. rocznicę bitew polskich żołnierzy z
bolszewickimi oddziałami.

W sobotę, 17 bm., uroczystości związane z odsłonięciem pomnika odbędą
się w Horpinie w obwodzie lwowskim, w rejonie kamioneckim, gdzie
spoczywają żołnierze polegli w bitwie z bolszewikami w sierpniu 1920
roku.

Maciej Dancewicz, naczelnik Wydziału Zagranicznego Rady Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa, w rozmowie z portalem NaszDziennik.pl
przypomina, że to ROPWiM przeprowadziła prace poszukiwawcze, które
potwierdziły obecność mogiły, w której zostało pochowanych co najmniej
kilkudziesięciu żołnierzy. To właśnie w tym miejscu stanął Pomnik
Żołnierzy 1920 Roku.

– To głównie zasługa zmarłego w ubiegłym roku Eugeniusza Cydzika –
harcerza, obrońcy Grodna w 1939 r., żołnierza Armii Krajowej, opiekuna
polskich miejsc pamięci we Lwowie i na ziemi lwowskiej, który zabiegał
przez długie lata o upamiętnienie tej mogiły – podkreśla Maciej
Dancewicz. – Udało się umieścić krzyż z godłem Rzeczypospolitej z
informacją o polskich żołnierzach, którzy w 1920 r. polegli w walkach z
bolszewikami – dodaje naczelnik Wydziału Zagranicznego ROPWiM.

Wspólny był wróg

W uroczystościach odsłonięcia pomnika w Horpinie swój udział
zapowiedzieli m.in. konsul generalny RP we Lwowie Jarosław Drozd,
sekretarz ROPWiM Andrzej Kunert oraz polscy mieszkańcy Lwowa, głównie z
Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi we Lwowie, oraz
delegacje kresowe z Polski. Jak na razie nie wiadomo, czy i kto ze
strony ukraińskich i lwowskich władz obwodowych odpowie na zaproszenie
do udziału w uroczystościach. Z nieoficjalnych informacji wynika, że nie
przybędzie na nie ukraiński odpowiednik sekretarza Kunerta, który w tym
czasie będzie w innym miejscu.    

Jak podkreśla Maciej Dancewicz, odsłonięcie pomnika w Horpinie ma podwójne znaczenie.

– Po pierwsze, po latach zapomnienia i różnych kolejach losu, kiedy w
czasach sowieckich pole, na którym były mogiły, zostało zaorane, dziś
przywracamy pamięć polskim żołnierzom. Po drugie, mimo różnic, które w
tym roku są szczególnie widoczne, jest to polsko-ukraińska uroczystość,
próba wspólnego oddania czci obrońcom tych ziem i nawiązanie do
braterstwa broni, bo pamiętajmy, że wspólny był także wróg – bolszewicka
Armia Konna Siemiona Budionnego, która te tereny najeżdżała – przyznaje
Maciej Dancewicz.

Krwawe „Polskie Termopile”

Z kolei w niedzielę, 18 bm., w kresowym Zadwórzu k. Lwowa odbędą się
uroczystości upamiętniające 93. rocznicę jednej z największych bitew w
wojnie polsko-bolszewickiej. Bitwa pod Zadwórzem 17 sierpnia 1920 r.
powstrzymała marsz armii konnej Budionnego na Lwów, a Zadwórze przeszło
do historii jako „Polskie Termopile”.

Krwawa bitwa pod Zadwórzem spowodowała, że do Lwowa zdążyły się
wycofać 13. Dywizja Piechoty i inne polskie jednostki. Tym samym możliwa
była obrona miasta. Z liczącego ok. 330 żołnierzy oddziału składającego
się z ochotników, głównie młodzieży, uczniów i studentów, którym
dowodził kpt. Bolesław Zajączkowski, w bitwie zawdórzańskiej poległo
318. Pozostali zaginęli bądź trafili do łagrów sowieckich.

W trakcie identyfikacji rozpoznano jedynie 106 polskich obrońców.
Zmasakrowane ciała przez bolszewików, którzy nie brali jeńców, pochowano
jako „nieznanych żołnierzy”. Zidentyfikowano jedynie zwłoki 5 ofiar, w
tym kpt. Zajączkowskiego, które przeniesiono na Cmentarz Orląt we Lwowie
i złożono w symbolicznej kwaterze nr 1, zwanej „zadwórzańską”.

Jesienią 1920 r. nad zbiorową mogiłą społeczeństwo polskie usypało
kurhan. W 1927 r. na szczycie kurhanu odsłonięto pomnik (zwany też
Pomnikiem Chwały) w kształcie słupa granicznego zwieńczony krzyżem. Na
pomniku u stóp kurhanu umieszczono zaś spiżową tablicę z napisem:
„Orlętom poległym w dniu 17 sierpnia 1920 r. w walkach o całość Ziem
Kresowych”. Pomnik przetrwał II wojnę światową i czasy sowieckiego
komunizmu. Jednak władze ukraińskie nie pozwoliły na odtworzenie na
tablicy przedwojennej treści, a obecna brzmi: „Polskim Orlętom poległym w
walce z wojskami bolszewickimi”.

Jednym z 12 ocalałych w heroicznej bitwie pod Zadwórzem był Bolesław
Mirecki, który został księdzem katolickim i przez wiele lat posługiwał
wiernym na Ukrainie. Na uroczystości ma przybyć jego siostra Maria
Mirecka-Loryś – dyrektor Kongresu Polonii Amerykańskiej w Chicago.

Mariusz Kamieniecki

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/50927,w-holdzie-obroncom-kresow.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

17. szanowna pani prezes :)

wielka radością i nadzieją tchną te ruchy i ta atmosfera....im więcej nas wsieci ,tym ciaśniej naszym wrogom i ich płatnym klakierom :)
Na chwilę poświeciłam się i" rzuciłam okiem" na gadającego niemojego prezydenta i nie mojego płemiera...
i z radością obserwowałam rozbiegane oczy tuska i jakiś niewyrażny wyraz jego fizjonomii,ale zaraz przełączyłam,by nie psuć sobie tego pięknego DNIA,Dnia naszego a nie tego,co mu Polskość nienormalnością.
ma Pani rację
Bóg Honor Ojczyzna wracają na należne IM miejsce...i odzyskują swe znaczenie...
niech sobie coś tam kwili "mieszadło"niech się
plują "celebryty" a MY?
My robimy swoje....a nasi Młodzi....idą do przodu nie patrząc na kukiełki ze szkła i chwała IM za TO....
serdeczności nocne :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

18. „Polskim Orlętom poległym w walce z wojskami bolszewickimi”.

wieczne odpoczywanie racz dać Panie :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

19. książka Adolfa Bocheńskiego w pdf

GORĄCO POLECAM: ADOLF BOCHEŃSKI, MIĘDZY NIEMCAMI A ROSJĄ, KRAKÓW, 2009


Kazimierz M. Ujazdowski

  

W
93. rocznicę zwycięstwa Wojska Polskiego nad Armią Czerwoną
udostępniam książkę Adolfa Bocheńskiego zawierającą znakomitą analizę
relacji międzynarodowych i wykład aktywnej polityki zagranicznej
.
Pomimo upływu lat – ukazała się po raz pierwszy w 1937 roku - może
inspirować kreatywne myślenie o geopolityce i zachęcać do przełamywania
schematów. Życzę pasjonującej lektury.

Więcej o samym Bocheńskim w mojej książce „Żywotność Konserwatyzmu”.






http://ujazdowski.pl/attachments/262_Miedzy_Niemcami_a_Rosja.pdf


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Co "łucznicy spod Mons" mają

Co
"łucznicy spod Mons" mają do "cudu nad Wisłą"? Nie wstydźmy się wiary w
Boską ingerencję i opiekę nad narodem w najtrudniejszych chwilach

W obliczu nadciągającej wraz z niemieckim natarciem pewnej
śmierci, angielski żołnierz wypowiada inwokację do św. Jerzego. „Adsit
Anglis Sanctus Georgius!” I patron Anglii nie odmawia pomocy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

21. znam ten tekst iuważam go za bardzo ciekawy

zdumiewają mnie natomiast wpisy pod nim na stronie ,gdzie jest drukowany...pomijam "płatnych klakierów:" bo tacy ..."to normalność w tuskolandzie"ale zdumiewa
POziom agresji i głupoty....
określenie CUD Nad Wisłą jest mi znane od dzieciństwa i w naszym domu wisiał obraz przedstawiający GO ale pamietam dyskusje jakie sie toczyły nad pojęciem słowa CUD...wyszydzano ,krytykowano...ironicznie oceniano...ot tacy niby "wspołcześni i nowocześni"nic nowego podobnie jest i dzisiaj....
bolszewia wolała uznać kunszt niż CUD...
a pokonalo ich i jedno i drugie....
czerwona gwiazda wypowiedziała wojnę Bogu...i przegrała....
Polska kolejny raz obroniła Europę,ale czy owa jest jej za to wdzięczna ?
Pan Tomasz świetnie nawiązał do tego byśmy nie wstydzili się WIARY....
przypomnijmy sobie chociażby obronę Jasnęj Góry...
serdeczne pozdrowienia

gość z drogi