Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski : List otwarty do Pana Europosła Pawła Zalewskiego .
Do Pana Europosła Pawła Zalewskiego
23 lipca 2013 r.
Szanowny Panie Pośle!
Gdy rok temu wiele razy dzwonił Pan do mnie i innych Kresowian, a tuż przed Wigilią przyjechał nawet do mojego domu, to z Pańskich ust usłyszałem wiele obietnic i deklaracji. Były one skierowane do Rodzin Kresowych, które wbrew establishmentowi Trzeciej RP pielęgnują pamięć o ludobójstwie dokonanym przez ukraińskich zbrodniarzy z UPA i SS Galizien. Przyznam się, że w te obietnice przez pewien czas wierzyłem.
Kiedy jednak po swoich licznych zabiegach otrzymał Pan w końcu z nominacji partyjnej fotel współprzewodniczącego Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa, to okazało się, że są to tylko „gruszki na wierzbie”. Do Forum weszli bowiem wyłącznie „sami swoi”, bez jednego choćby przedstawiciela Rodzin Kresowych. I to ma być przełom? Z kolei w czerwcu br. zwołane przez Pana spotkanie Forum z Rodzinami Kresowymi zakończyło się fiaskiem, bo z Forum przybyła łaskawie tylko jednak osoba. Aż wstyd pisać o takim postępowaniu.
Miałem tego wszystkiego nie upubliczniać, ale dziś na Pańskiej stronie przeczytałem dwa teksty, w których, wtórując imperium medialnemu Adama Michnika i Związkowi Ukraińców, nie tylko atakuje Pan organizatorów rekonstrukcji historycznej w Radymnie, ale i szarga hasło Rodzin Kresowych „Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”. Przy tym powołuje się Pan na Jana Pawła II, ks. Jerzego Popiełuszkę i Krzysztofa Kieślowskiego. Obrzydliwa manipulacja.
W ten sposób staje się Pan nie kreatorem nowych relacji na linii obóz władzy a Rodziny Kresowe, ale politycznym sobowtórem swoich towarzyszy partyjnych. Tak tych dawnych z PiS (Pawła Kowala, Anny Fotygi i Michała Kamińskiego), jak byłych i obecnych z PO (Janusza Palikota, Mirona Sycza i Radosława Sikorskiego).
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że służąc w szeregach PiS nie miał Pan odwagi krytykować publicznie ewidentnych absurdów czynionych przez obóz śp. Prezydenta, Podobnie i obecnie, służąc w szeregach PO, kolejnych absurdów, czynionych przez obóz obecnego Prezydenta.
Nie ma Pan także odwagi protestować w Brukseli przeciwko narastającym na zachodniej Ukrainie fatalnym zjawiskom: faszyzmowi, antysemityzmowi i antypolonizmowi oraz gloryfikacji ludobójców. A milczenie jest wspieraniem zła.
Tej odwagi zabrakło również min. Radosławowi Sikorskiemu. W swoim przemówieniu straszył on posłów którzy chcieli prawdy o ludobójstwie na obywatelach Drugiej RP (w tym też Żydach i sprawiedliwych Ukraińcach). Kilku się wyłamało., ale zabrakło zaledwie dziesięciu sprawiedliwych. Tak jak w Gomorze i Sodomie.
Odwagi zabrakło też prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, który nie tylko, że odmówił patronatu nad uroczystościami społecznymi, przygotowanymi przez Rodziny Kresowe, ale i uchylił się na wiosnę br. od osobistej rozmowy z krewnymi ofiar, choć jednocześnie omawiał wszystkie kwestie z Mironem Syczem, synem członka krwawego kurenia UPA „Mesnyki”. Żadna z Rodzin Kresowych nie została także zaproszona na żałobną panichidę w cerkwi w Warszawie, a większość z nich nie otrzymała zaproszenia na odsłonięcia pomnika w dniu 11 lipca br. Przy selekcji zaproszeń zastosowano chyba metody Czesława Kiszczaka, który swego czasu tworzył „konstruktywną opozycję”.
Inna sprawa, że Prezydent RP nie powiedział prawdy o ludobójstwie, a wspomniany pomnik po naciskami Pańskich towarzyszy stanął nie w centrum stolicy, ale na peryferyjnych ogródkach Żoliborza. Z kolei ambasador Ukrainy, w przeciwieństwie do ambasadora Izraela, nie przybył na żadną z uroczystości, a prezydent Janukowycz odmówił przyjazdu do Łucka. Pełna żenada.
Większość przedstawicieli Rodzin Kresowych tę odwagę jednak ma. I tym zasadniczo różnimy się od wielu polityków i tzw. autorytetów moralnych. Proszę przeczytać choćby teksty Ewy Siemaszko, dr Lucyny Kulińskiej, prof. Czesława Partacza czy prof. Bogusława Pazia, a także moje własne, gdy prezydentem był śp. Lech Kaczyński a marszałkiem Sejmu Bronisław Komorowski. Nikt z nas nie bał się wtedy krytykować ani tych dwóch polityków, ani innych, .
Dziś mówimy i piszemy to samo, gdy prezydentem jest Bronisław Komorowski, który nie tak dawno jeszcze twierdził, że „za Wołyń odpowiadają Sowieci”. Dlaczego nasze środowisko, choć było bite po twarzy tak w czasach PRL, jak i Trzeciej RP, tę odwagę wciąż ma? Pomimo bowiem wielu swoich wad, jak i wewnętrznych podziałów, nie jesteśmy kunktatorami i kameleonami politycznymi. Nie mamy też geszeftów ani z ekipą Juszczenki, ani Janukowycza.
W najbliższym czasie odbędzie się kilka kampanii wyborczych, w tym do Europarlamentu. Mam nadzieję, że osoby, które dały się nabrać na wspomniane obietnice, przypomną to Pańskim potencjalnym wyborcom.
I jeszcze jedno. Po powrocie z Radymna zastanawiałem się, czy z okazji przypadającej w przyszłym roku 70. rocznicy ludobójstwa w Małopolsce Wschodniej (w tym też w Korościatynie k. Buczacza, rodzinnej wsi moich dziadków) warto powtórzyć inscenizację, czy nie. Pańskie dwa teksty przekonały mnie, że warto. Jest to jedyny plus jaki mogę zapisać na Pańskie konto.
Z należnym poważaniem
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
członek Komitetu Honorowego Inscenizacji Historycznej w Radymnie
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Czy Paweł Zalewski
Czy Paweł Zalewski zaprostestuje przeciwko rekonstrukcji SS Galizien? 2013-07-25
Gloryfikacja zbrodniarzy z UPA i SS Galizien trwa na Ukrainie na całego. W tych dniach odbyła się rekonstrukcja bitwy 14 Dywizji SS Galizien z Armią Czerwoną. Bitwa ta rozegrała się w lipcu 1944 r. pod miastem Brody, pod którym otoczone wojska hitlerowskie poniosły sromotną klęskę.
Warto przypomnieć, że dywizja została sformowana z obywateli polskich narodowości ukraińskiej, pochodzących z Małopolski Wschodniej, czyli z terenów począwszy od rzeki Zbrucz aż po San. W świetle prawa międzynarodowego byli oni kolaborantami. Składali przysięgę na wierność Adolfowi Hitlerowi, a swych mundurach nosili faszystowską "wronę". Niczym nie różnili się od innych formacji SS, którą Trybunał Norymberski uznał za organizację zbrodniczą.
Trzeba też dodać, że Ukraińców do SS Galizien zgłosiło się tak wielu, że władze niemieckie dodatkowo sformowały z nich pułki policyjne SS, które dokonały straszliwych mordów na Polakach i Żydach. Wspomnijmy tutaj choćby zagładę takich miejscowości kresowych jak Huta Pieniacka, Palikrowy czy Podkamień. Ukraińscy esesmani są tez odpowiedzialni za mordy na ludności cywilnej w Polsce centralnej oraz na Słowacji w dawnej Jugosławii. Pomimo tego po 1945 r. znaleźli azyl w wielkiej Brytanii i Kanadzie. Skrajna hipokryzja naszych aliantów.
Zadaję więc publicznie pytanie panu europosłowi Pawłowi Zalewskiemu, który tak "dzielnie", przy wtórze oklasków dworzan Adama Michnika i Radosława Sikorskiego, protestował przeciwko inscenizacji w Radymnie. Czy będzie Pan protestować w Brukseli przeciwko gloryfikacji faszystów z SS Galizien?
Odpowiedź na to pytanie będzie z pewnością bardzo ważna dla wielu wyborców w czasie najbliższej kampanii wyborczej do Europarlamentu.
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8269
Czy dostanę siekierą w plecy? 2013-07-25
Od kilku już lat moja skromna osoba jest celem dla nacjonalistów i faszystów ukraińskich oraz ich sympatyków. W 2009 r. po zablokowaniu prowokacji w postaci tzw. Rajdu Bandery dostawałem liczne pogróżki np. że zawisnę na osikowej gałęzi lub że dostanę "po mordzie". Oddałem wówczas sprawę do prokuratury. Udało się wykryć jednego ze sprawców, który otrzymał wówczas wyrok czterech miesięcy wiezienia w zawieszaniu na dwa lata. Przeprosił mnie na piśmie, więc zrezygnowałem z roszczeń finansowych.
Teraz z powodu mojego zaangażowanie w obchody 70. rocznicy apogeum ludobójstwa na Wołyniu ataki nasiliły się. Na razie są one tylko werbalne. Wtórują im publicyści "Gazety Wyborczej", dawniej Marcin Wojciechowski czy Katarzyna Wiśniewska, dziś Wojciech Maziarski. A także tzw. autorytety moralne, a ostatnio również urzędnicy i doradcy z Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Oczywiście nie nawołują oni do przemocy fizycznej, ale jednoznacznie wskazują palcem, kto jest w Polsce głównym przeciwnikiem tak obozu czcicieli Jerzego Giedroycia i Bronisława Geremka, jak i obozu czcicieli Stepana Bandery i UPA.
Myślę, że podwładni Adama Michnika i Seweryna Blumsztajna czynią to z pełną świadomością, że takie publicznie piętnowanie przyniesie wcześniej czy później konkretne owoce. Mało to za Bugiem szaleńców i fanatyków czy "ludzi do wynajęcia"? Oczywiście, gdyby się cokolwiek stało, to jak Piłat myją ręce.
Czy boję się przysłowiowej siekiery w plecy? Tak jak każdy człowiek. Niemniej jednak uważam, że racja w tych sporach nie jest po stronie tych, którzy przymykają oko na odradzający się faszyzm na zachodniej Ukrainie, ale po stronie tych, którzy mają odwagę o tym mówić i pisać.
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8270
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. bezczelność Pawła Zalewskiego bez miary
Odpowiedź Pawła Zalewskiego na list ks. Isakowicza-Zaleskiego
Paweł Zalewski, europoseł, odpowiada na list ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.
Wielebny Księże,
Z dużą przykrością przeczytałem otwarty list Księdza. Ze względu na szacunek jakim darzę publiczny dorobek Księdza, nie chcę wchodzić w osobistą polemikę dotyczącą krzywdzących mnie wątków. Pragnę jedynie skupić się na sprostowaniu faktów, które zawarł Ksiądz w swoim wystąpieniu.
Moje stanowisko nie zmieniło się od czasu, kiedy pierwszy raz publicznie wypowiedziałem się o ludobójstwie na kresach południowo – wschodnich II RP. Uznanie prawdy o nim jest warunkiem godnego uczczenia pomordowanych i jednocześnie powinno być postrzegane jako niezbędny punkt wyjścia ku pojednaniu. Prawda o ludobójstwie nie może iść w parze z antyukraińskimi fobiami, którym będę się przeciwstawiał z tą samą konsekwencją, z jaką podnosiłem publicznie temat ludobójstwa na Wołyniu oraz współczesnego nacjonalizmu ukraińskiego. Wielokrotnie wypowiadałem się na temat zagrożeń, które niesie ideologia nacjonalistyczna, stojąca w całkowitej sprzeczności z podstawowymi wartościami Unii Europejskiej. Wiem, że Ksiądz śledzi liczne materiały na ten temat. Osobiście rozmawialiśmy także o moich publikacjach. Jeżeli jednak moje wypowiedzi wymagają przypomnienia, będę wdzięczny za odwiedzenie strony internetowej pawelzalewski.eu, gdzie zostały umieszczone.
Mój sprzeciw wobec szerzenia tradycji banderowskiej na Ukrainie jest także Księdzu znany. Pamiętam przecież serdeczne podziękowania, które przekazał mi Ksiądz po potępieniu z mojej inicjatywy przez Parlament Europejski w 2010 roku gloryfikowania Stepana Bandery przez prezydenta Juszczenkę.
Funkcję Współprzewodniczącego Polsko – Ukraińskiego Forum Partnerstwa objąłem na zaproszenie ministra Radosława Sikorskiego, uzyskawszy uprzednio jego wsparcie dla podjęcia przez to gremium kwestii 70 rocznicy ludobójstwa na Wołyniu. Sam nie zabiegałem o to stanowisko, ani nie traktuję go jako “partyjnego fotela”. Nie jest też moją kompetencją decydowanie o składzie osobowym Forum. Dołączyłem do grupy osób pracujących ze sobą od kilku lat, mających bardzo różne poglądy na kwestie polsko – ukraińskie.
Mimo tych różnic, stanowisko, które zaprezentowaliśmy podczas spotkania z delegacją ukraińską 27 lutego br. było spójne: rozmawialiśmy o ludobójstwie i posługiwaliśmy się językiem faktów i pojednania. Nasze Forum oficjalnie potępiło zbrodnię wołyńską: nie “wydarzenia” i “tragedię” – ale zbrodnię. I nieraz dochodziło do wewnętrznych sporów, które są naturalnym elementem dyskusji. Ale proszę pamiętać, że naszym celem w Forum jest wypracowanie opartych na prawdzie historycznej, ale przyjaznych relacji między Polską i Ukrainą. Moje osobiste wypowiedzi w tej sprawie były jednoznaczne. O ludobójstwie rozmawiałem z Ukraińcami nie tylko w Warszawie, ale i we Lwowie i Kijowie. Nie byli to przedstawiciele postsowieckich i prorosyjskich sił jak skompromitowany na Ukrainie pan Kolesniczenko, który namawiał Sejm RP do ostrego stanowiska, tylko przedstawiciele ukraińskiej inteligencji. Byli wśród nich tacy, dla których tradycja walk UPA jest ważnym elementem tożsamości historycznej.
Zupełnie inaczej niż Ksiądz oceniam rezultaty spotkania, na które zaprosiłem przedstawicieli środowiska kresowego w czerwcu, na które z przyczyn losowych, nie mógł Ksiądz przybyć. Sprostuję tylko, że nie było to oficjalne posiedzenie Forum, tylko moje spotkanie jako przewodniczącego z zaproszonymi gośćmi. Moim celem było poznanie stanowiska i postulatów Kresowian. Jest to dla mnie oczywiste, gdy Forum w okresie rocznicy zajmuje się tą kwestią. Atmosfera i efekty tego spotkania były dla mnie więcej niż satysfakcjonujące.
Nie pretenduję też do roli kreatora relacji między “obozem władzy” a Rodzinami Kresowymi, choć uważam, że z pewnością mogłyby one być lepsze. Nie ukrywam, że wina leży po obu stronach.
Jeżeli nie zauważa Ksiądz przełomowego charakteru tegorocznych obchodów oraz zaangażowania Prezydenta, to zachęcam do lektury własnych tekstów z roku 2008 i oceny stopnia zaangażowania i języka jakim wówczas posługiwał się śp. Prezydent RP, suflerowany przez to samo otoczenie, które dzisiaj wiedzie prym w polityce zagranicznej chwalonego przez Księdza PiS-u. Prezydent Komorowski przeciwstawił się tolerowaniu integralnego nacjonalizmu na Ukrainie, jednoznacznie winiąc tę ideologię za ludobójstwo na Wschodzie, zerwał z fałszywą symetrią między masowymi, zorganizowanymi i brutalnymi mordami OUN – UPA a polskimi akcjami odwetowymi i nazwał rzecz po imieniu, tzn. zbrodnią o znamionach ludobójstwa. Zrobił to jednocześnie zabiegając, aby głos płynący z Polski zawierał równolegle przesłanie pojednania. Stąd należy docenić wsparcie Prezydenta dla dialogu Kościołów polskich i ukraińskich, przeprowadzenie razem modlitwy i ogłoszenie wspólnego stanowiska. Dodam, że na modlitwę żałobną u Bazylianów w Warszawie nie zapraszała Kancelaria Prezydenta, lecz Abp. Jan Martyniak.
W sposób jasny skomentowałem również zachowanie ambasadora Ukrainy w RP, którego nie widziałem podczas obchodów rocznicy zbrodni, ani na Skwerze Wołyńskim, ani podczas mszy świętej w kościele św. Aleksandra, w której sam brałem udział.
Znam zastrzeżenia Księdza do określenia, jakiego użył Prezydent i Sejm RP opisując zbrodnię wołyńską. Nie zgadzam się z nimi. Stwierdzenie, że dokonano zbrodni o znamionach ludobójstwa oznacza w języku prawniczym wprost, że dokonano ludobójstwa. Niczego innego. Sejm dodał jeszcze, że jego celem była czystka etniczna. Prezydent i Sejm RP mają prawo dobierania słów, które oddając prawdę, służą w ich rozumieniu także ważnemu celowi, tzn. pojednaniu. Niestety Prawo i Sprawiedliwość postanowiło wydać wojnę o sformułowania, budując mylne przekonanie, że oznaczają one coś innego. Do motywów takiego postępowania nie będę się odnosił. Ważne, abyśmy nie dali się temu zwieść. To pierwsza rocznica, gdy tak jednoznacznie, oficjalnie i w mediach mówimy o zbrodni na Kresach.
Nie jest prawdą, że będąc w PiS jak to Ksiądz ujmuje: nie miałem „odwagi krytykować publicznie ewidentnych absurdów czynionych przez obóz śp. Prezydenta”. Otóż właśnie za publiczne krytykowanie polityki zagranicznej pani Anny Fotygi i śp. Lecha Kaczyńskiego, zerwał on ze mną znajomość, a jego brat zawiesił mnie w członkostwie w PiS i doprowadził do mojego usunięcia z partii.
Na koniec. Jest zasługą Rodzin Kresowych i Księdza osobiście, że w tym roku prawda o ludobójstwie na Wschodzie jest obecna tak szeroko. Mam nadzieję, że zakorzeni się w naszej świadomości historycznej. Teraz powstaje nowe pytanie, co z tą prawdą zrobimy. Czy będzie ona dla nas punktem wyjścia do pojednania, czy posłuży za budulec muru, którym rozdzielimy Polaków i Ukraińców. Moja odpowiedź jest jasna. Walczyłem o prawdę, aby ta straszliwa zbrodnia nigdy się nie powtórzyła, ale też, aby przyjaźń polsko – ukraińska nie była zakłamana. Rozumiem jednak tych, którzy sami lub ich rodziny przeszli przez ten koszmar i których ból jest silniejszy niż wola wczucia się w emocje współczesnych Ukraińców. Mają do tego pełne prawo. Sam pochodzę z rodziny naznaczonej przez ofiary ze strony Niemców i Sowietów i mam świadomość drogi, którą musieliśmy przejść, aby dojrzeć do pojednania. Mimo upływu 70 lat, w relacjach z Ukrainą jesteśmy na początku tej drogi, gdyż dopiero przy okazji tej rocznicy zerwaliśmy z poświęcaniem prawdy o Wołyniu na ołtarzu polityki. Może nie tak radykalnie jak tego chciałby Ksiądz, ale jednak. Powinniśmy być wyraźni w swoich intencjach. I nie odsądzać się nawzajem od czci i wiary, jeśli myślimy inaczej.
Moje stanowisko o rekonstrukcji w Radymnie nie było „atakiem na polskich patriotów” a jedynie stwierdzeniem, że stworzy ona negatywne emocje wśród Polaków, co utrudni pozytywną odpowiedź na ukraińskie gesty pojednania. Choćby na napisaną przez Antina Borkowśkiego modlitwę odmawianą nad polskimi grobami w Porycku 6 lipca br. Dziś na Ukrainie pojawiają się przecież oddolne inicjatywy potępienia zbrodni i wyciągnięcia z niej konsekwencji na przyszłość. Powstają nie dla osiągnięcia politycznych celów, lecz z wewnętrznej potrzeby serca. Jeżeli chcemy porozumienia, nie możemy używać środków prowadzących do skutku przeciwnego.
Prawda o ludobójstwie została wywalczona. Ksiądz chce organizować dalsze rekonstrukcje. Ma Ksiądz do nich prawo, tylko czemu będą one służyć? Ja zachęcam, aby pójść krok dalej – mam świadomość, że dla wielu dotkniętych potworną traumą to krok heroiczny, ale wykonajmy go – ku pojednaniu.
Z poważaniem
Paweł Zalewski
http://dorzeczy.pl/odpowiedz-pawla-zalewskiego-na-list-ks-isakowicza-zal...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. W USA odsłonięto kolejne
W USA odsłonięto kolejne pomniki ukraińskich zbrodniarzy 2013-07-26
Trzeba pisać protesty do ambasady amerykańskiej w Warszawie, bo wszyscy, oprócz Petlury, mieli nie tylko polską, ale i żydowską, krew na rękach.
W Stanach Zjednoczonych, odsłonięto pomnik Petlury, Konowalca, Szuchewycza i Bandery.
http://www.istpravda.com.ua/short/2013/07/24/131772/
24.07.2013
W Stanach Zjednoczonych w letnim obozie Stowarzyszenia Młodzieży Ukraińskiej (CYM) "Beskid", (na terytorium stanu Wisconsin), odrestaurowano pomnik upamiętniający proklamowania Aktu odnowienia ukraińskiego państwa 30 czerwca 1941. [wraz z deklaracją lojalności wobec nazistowskich Niemiec - tłumacz]
Poinformowała o tym służba prasowa SUM, informuje gazeta "Dzień", powołując się na do VIDIA.
Popiersia Symona Petlury, Jewhena Konowalca, Romana Szuchewycza i Stepana Bandery - ustawiono na tle emblematu SUM, w malowniczej miejscowości w pobliżu wodospadu.
Oprócz duchowieństwa z trzech ukraińskich grekokatolickich Cerkwi Chicago, na uroczystościach byli obecni przedstawiciele ukraińskich organizacji społecznych oraz Konsul Generalny Ukrainy w Chicago Andrij Prawiednyk.
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8278
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Upamiętnianie ludobójstwa wobec gloryfikacji UPA
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/49199,upamietnianie-ludobojstwa-w...
W sobotę tydzień temu (20 lipca 2013) miałem okazję uczestniczyć w inscenizacji spalenia i wymordowania wsi polskiej (inscenizacja zorganizowana w Radymnie). Burmistrz Radymna oraz organizatorzy przedstawienia doświadczyli olbrzymich nieprzyjemności i nacisków, aby zrezygnować z organizowania imprezy. Rzecz niebywała: w niepodległym państwie polskim nie można upamiętniać ofiar ludobójstwa, gdyż kłóci się to jakoby z procesem pojednania polsko-ukraińskiego. Zatem pojednania tego nie zakłóca stawianie pomników Ukraińskiej Powstańczej Armii, Stepanowi Banderze itp. Ukraińcy nie zawahali się ani przez chwilę, by dokonać wielkiej rekonstrukcji walk SS Galizien z Sowietami. We wsi Jasionów w obwodzie lwowskim odbyły się uroczystości upamiętniające 70. rocznicę powstania dywizji i to mimo tego, że SS Galizien jest oskarżana o zbrodnie dokonane w kilku krajach europejskich. Ukraińcy chcieli w ten sposób zamanifestować „bohaterskie czyny” tej formacji i UPA. Ich wizja skupia się na ukazywaniu SS Galizien i UPA jako jednostek zmagających się z totalitaryzmem komunistycznym. Jednakże należy pamiętać, że nic nie jest w stanie usprawiedliwić ludobójstwa: ani walka z Sowietami (wszak niemieckie SS i Wehrmacht też walczyli Rosjanami, a nikt nie zapomina ich zbrodni), ani wielkie pragnienie niepodległości.
Wróćmy jeszcze do inscenizacji zorganizowanej w Radymnie. Inscenizację tę pokazywała m.in. telewizja Polsat. Do studia telewizyjnego zostali zaproszeni prawie wyłącznie Ukraińcy, którzy z wielkim bólem komentowali niewłaściwość postępowania tych, którzy ośmielili się pokazać palenie polskiej wsi. Twierdzono, że nie należało roztrząsać rzekomo zaleczonych ran, że Polacy też uczestniczyli w mordach itp. Ciekawe, że do głosu nie zaproszono nikogo z przeciwnej (polskiej) strony, dodajmy: w sytuacji, gdy dyskusja odbywała się nominalnie w „polskiej” telewizji.
Argument podstawowy, który przedstawiają przeciwnicy inscenizacji spalenia wsi polskiej przez Ukraińców polega na porównaniu powyższego zjawiska do spalenia stodoły w Jedwabnem. Oczywiście możemy pokusić się o takie porównanie. Inscenizacja z Radymna zasadzała się na jednym podstawowym założeniu: wymordowania wsi nie można było dokonać, gdyby nie regularne oddziały zbrojne UPA, które tak od strony logistycznej (stworzenie planu, otoczenie wsi wojskiem itp.), jak i od strony wykonawczej byli w stanie taki mord przeprowadzić. Chłopstwo ukraińskie spełniało tu rolę „pomocniczą”. Zatem jeśli ktoś chciałby na sposób prawdziwościowy pokazać to, co się stało w Jedwabnem, musiałby analogicznie do wydarzeń wołyńskich pokazać jednostkę wojskową niemiecką, która wszystko organizuje i przeprowadza, wykorzystując w jakimś stopniu grupę przestępczą pozyskaną spośród miejscowej ludności. Przecież mordu w Jedwabnem w sensie organizacyjnym nie dokonywało polskie podziemie, tylko oddziały niemieckie. Mordy na Wołyniu organizowało UPA. Miejscowa ludność uczestnicząca w zajściach była przez UPA zorganizowana do podejmowania wspomnianych akcji. W tym sensie za zbrodnie jest właśnie odpowiedzialna nade wszystko ta organizacja, którą najnormalniej w świecie należałoby uznać za zbrodniczą, zaś winnych zbrodni ludobójstwa powinny ścigać międzynarodowe trybunały.
Kiedy byłem w Łucku podczas obchodów okrągłej rocznicy mordów wołyńskich (14 lipca 2013), dzień przed uroczystościami w hotelowym pokoju starałem się zobaczyć, jak do problemu podeszła miejscowa telewizja. Otóż puszczany był kolejny odcinek serialu o UPA, gdzie młodzi, dzielni chłopcy z tych oddziałów bronili wsi ukraińskich przed bandytami z polskich oddziałów partyzanckich. Oprócz tego szeroko ukazana została współpraca Polaków z Sowietami, którzy to wspólnie zadecydowali o wysiedleniu ludności ukraińskiej z Bieszczad (akcja „Wisła”), powodując bezmiar cierpień ruskiej ludności. Tak w telewizji ukraińskiej „uczczone” zostały polskie ofiary Krwawej Niedzieli na Wołyniu i nie spotkało się to z żadną ripostą ze strony polskiej.
Ciekawe, że ci sami przeciwnicy pokazywania pełnej prawdy o Wołyniu z wielką zaciekłością domagają się konsekwentnego osądzenia zbrodniarzy serbskich dokonujących czystek etnicznych w Bośni w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Z wielką atencją podchodzi się również do osiągnięć śledczych Centrum Wiesenthala, kiedy to przed sądami stawiani są nawet dziewięćdziesięcioletni staruszkowie winni zbrodni holocaustu. Zbrodniarzom z UPA stawia się pomniki, tak jakby ludobójstwo dokonane na Polakach nie miało tej samej kwalifikacji moralnej.
Nie przekonuje mnie zupełnie argument, jakoby mordy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej były zrozumiałe w sytuacji, gdy naród ukraiński walczył o swoją niepodległość. Otóż warto przypomnieć, że Naród Polski też przez ponad sto lat walczył o niepodległość. Ale żadnemu z polskich powstań, żadnej walce (również tej z dwudziestego wieku) nie towarzyszyło ludobójstwo i czystki etniczne na spornych terenach. Czy ludobójstwa doświadczyli Niemcy zamieszkali na Śląsku albo Rusini z Małopolski Wschodniej? Do niepodległości nie można iść drogą zbrodni, a taką drogą poszła Ukraińska Powstańcza Armia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl