Namiot Pamięci Walentego Badylaka Kraków 16 marca o godzinie 13:00

avatar użytkownika Maryla

Solidarni 2010 zapraszają  w sobotę 16 marca o godzinie 13:00 na Rynek Główny w Krakowie gdzie rozstawiony zostanie
„Namiot Pamięci Walentego Badylaka”,
w związku ze zbliżającą się 33 rocznicą Jego śmierci (21 go marca)
Akcja  ma związek z odmową władz miasta Krakowa umieszczenia tablicy informacyjnej w języku angielskim, po incydentach pijanych anglojęzycznych kibiców latem ubiegłego roku.



 

 

 

http://solidarni2010.pl/12611-namiot-pamieci-walentego-badylaka.html?PHPSESSID=4b9c9822b7782c4747caed783054b3aa

 

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Tekst Pana Michała

Komunistyczny raj, samospalenia, Walenty Badylak

     

Zabytkowa studzienka na Rynku Głównym w Krakowie, gdzie Pan Walenty Badylak dokonał aktu samospalenia

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Jest Pani wspaniała ! Gdzie Pani ten tekst znalazła, choć pisałem go wyłącznie dla Blogmedia.
W dniu 21 marca powtórzę.





 Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

3. Szanowny Panie Michale

czytam wszystkie Pana teksty i pamiętam o kim Pan pisze.

Dziękujemy wszyscy za pracę dla zachowania w pamięci tych, o których postkomuna nie chce pamietać.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Wyrazy szacunku.

michał zieleśkiewicz

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Trzydzieści dwa lata temu w dniu 21 marca 1980 roku w piątek a Rynku Głównym w Krakowie tuż przed niedzielnymi wyborami do Sejmu PRL dokonał aktu spalenia


 Walenty Badylak, żołnierz Armii Krajowe, opozycjonista


 Wcześniej przykuł się łańcuchami do zabytkowej studzienki na Rynku Głównym w Krakowie
Samospalenie Pana Tadeusza Badylaka, było aktem przeciw przemilczaniu przez komunistów polskich w większości wypadków z nadania Moskwy, zatajania "Zbrodni Katyńskiej"


Zabytkowa studzienka na Rynku Głównym w Krakowie, gdzie Pan Walenty Badylak dokonał aktu samospalenia



Walenty Badylak, syn Walentego, Krakowianin,opozycjonista, zmarł w drodze do szpitala. Na szyi miał tabliczkę z napisem : "Za Katyń, za demoralizację młodzieży, za zniszczenie rzemiosła".



Fotografia tabliczki wykonana przez KW MO w Krakowie. Jako dowód

 

O samospaleniu Walentego Badylaka nakręcono film "Święty Ogień"
to kadr:



Władze komunistyczne Krakowa, podały do wiadomości, że Pan Walenty Badylak leczył się w szpitalach psychiatrycznych,

 Dziś wiemy z akt IPN, ze przeprowadzone badania nie potwierdziły choroby psychicznej tak twierdzi Pan profesor Adam Szymusik.


Informacja
funkcjonariusza KW MO w Krakowie odnośnie samospalenia Pana Walentego
Badylaka, została zredagowana w KW PZPR w Krakowie


 Zaproszenie na uroczystość odslonięcia tablicy pamiątkowej. Ze zbiorów Pana  Stanisława M. Jankowskiego / dziękuję /


Tablica
obok studzienki im. W. Badylaka na krakowskim Rynku Głównym.
Uroczystego odsłonięcia tablicy w 1990 roku dokonał wnuk, ksiądz
Wojciech Badylak



Zenon Przesmycki (Miriam)

Święty ogień

Pani El. Orzeszkowej

Ubogi z głazów ołtarz ich pośród olbrzymich stał menhirów,
A śpiew ich smętny miał za wtór oceanowych łoskot wirów.
Z zielonych swych szumiących puszcz przynieśli tu, nad mórz odmęty
Praojców wiarę w głębi serc - i niegasnący ogień święty.
Gdy padł ostatni czczony dąb, liściastą swą powiawszy szatą,
Odeszli precz, bo oczy ich nie mogły dłużej patrzeć na to,
Jak dawnych bóstw skrzydlaty rój w dal gdzieś odpływał widm orszakiem
A lud pokornie chylił skroń przed nowej wiary obcym znakiem.
W najdalszy cichy kraju kąt unieśli swe najdroższe skarby,
I, pielęgnując święty żar, między skalnymi żyli garby.
Wierzyli tak, iż żadna moc nie mogła złamać tej ich wiary:
Że przyjdzie dzień, gdy w łonach puszcz odżyje znów świat bogów stary,
Gnomy i elfy w dziuplach drzew, straszne w pieczarach gór olbrzymy,
Że znów zaszumi dębów gaj, w niebo się obiat wzbiją dymy,
I lud porzuci obce sny, ukocha znowu przeszłość jasną -
Jeśli tak ognia będą strzec, że święte żary nie zagasną.
Bo w tym zarzewiu siła tkwi, pewniejsza wiele od oręży.
Co przerwie sen, oświeci błąd - nieufność, opór, przezwycięży;
Moc cicha w nim zaklęta śpi, moc święta ducha wszego ludu,
Póki w nim jedna skra się tli, można z ufnością czekać cudu.
 
Mijały dnie, szeregi lat. W skwarne południa, mgliste noce
Druidów orszak czuwał wciąż nad świętym ogniem na opoce.
Oblicza im poczernił dym, zgrubiały dłonie od mozołów,
Bo trzeba było nosić drwa - het - z oddalonych gór wierzchołów.
Pot lał się z czół, z ócz krwawe łzy płynęły, w bruzdach krając lice,
Gdy własną piersią święty żar trza było chronić w nawałnicę.
Lecz mężnie trwali w pracy swej, wiara krzepiła ich, że strzegą
Ogniska myśli, uczuć, cnót, przyszłości całej ludu swego.
Marzyli wciąż, że ujrzą dnie przeszłości się odradzające -
I widział wokół lud co noc, ich ogień, jako krwawe słońce.
 
Lecz przyszła chwila, kiedy stróż, co stał z kolei u ołtarza,
Krzyk trwogi wydał, że brak drew, a ogień święty się dożarza.
Druidów grono zbiegło się, aby usłyszeć wieść straszliwą,
Że nastrojony wrogo lud broni im z lasów brać paliwo.
Zgroza! Więc ogień zgasnąć ma? Ból im szalony zmysły miesza!
Nadzieja złudną była więc? - z rozpaczą szepce cała rzesza.
Lecz arcykapłan woła: Nie! Ta ostateczna klęska wieści,
Że już się zbliża koniec zła i trudów naszych i boleści.
Odwagi, bracia! Blisko świt! Aby nam zorza zajaśniała,
Wytrwania tylko kilka chwil! Paliwa brak? - A nasze ciała...
 
Jeden po drugim szli na stos, a każdy pośród mąk konania
Pytał czy z dali nie brzmi głos, głos odrodzenia, zmartwychwstania,
Czy już nie szumi dębów gaj, czy obiat się nie wznoszą dymy,
Czy nie odżywa świat ich bóstw?...I w ogniu marli tak olbrzymy.
Aż arcykapłan został sam... Widział męczeńską śmierć współbraci,
A nie miał dotąd żadnych wróżb, że ich ofiarę los opłaci,
Że się marzony spełni cud. Jednak nie wahał się ni chwili.
Może tam już się budzi lud? Może śmierć jego - los przesili?
I wstąpił na ofiarny głaz ...
 
Ten wiersz nilicja znalazła w domu Pana Badylaka na wierzchu bibloteczki
 
 
Cześć Jego Pamięci


 
 
 
Wcześniej aktu samospalenia dokonał Ryszard Siwiec, 8 września 1968
roku  w czasie ogólnokrajowych dożynek na Stadionie Dziesięciolecia w
Warszawie w obecności szefów partii, dyplomatów i 100 tysięcy widzów.
 


Więcej:
Za Gomułki i Breżniewa, ludzie umierali stojąc, Ryszard Siwiec


Michał Stanisław de Zieleśkiewicz