DONIKĄD
Aleksander Ścios, wt., 04/12/2012 - 20:24
Wartość słów publicysty i polityka mierzy się stopniem wiarogodności. Od jednego i drugiego trzeba wymagać analiz rzetelnych i wspartych na faktach, co oznacza również możliwość zweryfikowania ich w czasie i poddania powtórnej ocenie.
Odbiorca, który nie potrafi zapamiętać, co polityk mówił przed kilkoma miesiącami lub jaką diagnozę stawiał wówczas publicysta – jest zapewne pożądanym partnerem dla obecnego reżimu. Na ludziach dotkniętych poważną amnezją pasożytuje dziś aparat propagandy, oni są podporą dla najgłupszych hipotez i medialnych dywagacji. Podążą za wszystkim, co zostanie im podsunięte i bez cienia refleksji przyjmą największą brednię.
Mechanizm tych zachowań nie jest skomplikowany. Wystarczy, że odbiorca słyszy to, co w danej chwili chce usłyszeć, a przekaz pochodzi ze źródła, które uznaje za wiarygodne i bliskie swojej wizji. Nowa (choćby sprzeczna z poprzednią) treść, natychmiast zastępuje dotychczasowe opinie i bezboleśnie wytycza obszar zabobonnej wiary.
Wydawałoby się, że hodowanie takich odbiorców nie powinno leżeć w interesie opozycji i „naszych” mediów. Człowiek podatny na manipulację, pozbawiony wiedzy o świecie i oddany na pastwę medialnych demiurgów, nigdy nie będzie dokonywał wolnych wyborów i nie stanie się obywatelem wolnego państwa. Jak miliony sympatyków obecnego reżimu – jest zaledwie bezmyślną marionetką, rozstawioną w spektaklu politycznych cwaniaków, uczestnikiem gry, której reguł nie zna i nie potrafi ocenić. Wydaje się „bezużyteczny” dla celów opozycji – jeśli chce ona obalenia reżimu i zburzenia gmachu kłamstwa i obłudy.
Nie wykluczam, że dla niektórych partyjnych opozycjonistów taki odbiorca może być łakomym „materiałem wyborczym”, a dla zawodowych publicystów - wręcz idealnym czytelnikiem. Zakładam jednak, że po „naszej” stronie są to nadal postawy patologiczne, niemające nic wspólnego z troską o sprawy polskie i tezą, że „Polacy zasługują na więcej”. Zakładam tak, bo ludzie odpowiedzialni za słowa i traktujący Polaków serio nie muszą uciekać się do prostackiej kazuistyki ani sięgać po narzędzia manipulacji. Są gotowi postawić najtrudniejszą diagnozę i zdobyć na najtwardsze słowa – byle niosły prawdę o naszej rzeczywistości.
Zjawiskiem ostatnich dni jest wysyp publikacji, w których pojawia się, nienowy przecież, temat strategii, mającej doprowadzić nas do rychłego zwycięstwa. Najkrócej problem można streścić pytaniem - DŁUGI MARSZ CZY KRÓTKI BIEG ? – czyli tytułem, jaki nadałem jednemu z tekstów z marca br. Tamten artykuł powstał w reakcji na ówczesne wypowiedzi posłów PiS-u oraz publikacje, w których pojawiały się sugestie, że czas rządów Donalda Tuska dobiega końca, a w najbliższej perspektywie powinniśmy spodziewać się przyspieszonych wyborów parlamentarnych i upadku grupy rządzącej.
Bez cienia satysfakcji, jestem gotów przypomnieć szereg artykułów i analiz, których autorzy z namaszczeniem głosili, że „Platforma płonie i rozsadzają ją konflikty”, wieścili „wcześniejsze wybory”, pisali o czekającym nas wkrótce „nowym rządzie” i „wracającym do gry” Schetynie, nawoływali do „wiosny ludu”, pytali – „kto za Tuska” i „jak skończy PO”.
Żadna to bowiem satysfakcja, że upływ czasu zweryfikował te oceny i nadał im wymiar medialnego bełkotu. Ich autorzy nie przyznają się do błędu i nie zdobędą na głębszą refleksję. Być może rozgrzesza ich intencja, z jaką wypowiadali te sądy, może usprawiedliwia brak wiedzy i dawanie posłuchu plotkom. To, że dziś są znów w awangardzie i nieodmiennie głoszą te same banialuki, wskazuje jednak na coś groźniejszego.
Nie oni zaprzątają moją uwagę, ale ludzie czytający te wywody, którzy nie byli w stanie ocenić ich wartości ani zdobyć się na samodzielną ocenę. Czy również im zabrakło zdrowego rozsądku, czy może stało się tak, bo dano im przekaz na który czekali - zapowiedź szybkiego zwycięstwa i erzac politycznej diagnozy. Pozwolono im wierzyć, że „już” i „niebawem”. Ofiarowano namiastkę prawdy i substytut nadziei, nie dbając o to, co stanie się z tym „darem” za kilka miesięcy. Jeśli tak – to postąpiono z nimi identycznie, jak reżim traktuje swoich wyborców i zastosowano ten sam mechanizm manipulacji.
Zapewne czytelnicy tamtych przekazów nie pamiętają nawet - kto i jakie głosił prognozy, o czym pisał i co obiecywał. Niewątpliwie, za kilka miesięcy nie będą pamiętali treści dzisiejszych artykułów i politycznych deklaracji. Z niesłabnącą estymą przyjmują głosy tych samych polityków i tych samych publicystów.
Nie potrafię ocenić, jak długo uda się karmić Polaków opowieściami o „ratowaniu demokracji” i „unikaniu podziałów”, wiarą, że „wystarczy wygrać wybory”, analizami o „przejmowaniu kontroli nad PO” i zapewnieniami o rychłym zwycięstwie. Być może - długo skoro gra toczy się od lat i nikt dotąd nie zapytał – na czym opiera się wiara w ową „demokrację”, jak wygrać wybory parlamentarne i skąd czerpać nadzieję na krótki marsz? Zadawanie tych pytań nie leży bowiem w interesie publicystów, a odpowiadanie na nie – w interesie opozycji.
Do kolejnego, złudnego „testu demokracji” dzielą nas trzy lata. Można je roztrwonić na uprawianie politycznej mitologii i przemierzanie wirtualnych stadiów „szybkiego zwycięstwa”. Można nawet uwierzyć w głupotę moich rodaków, w ich słabą pamięć i mocną wiarę.
Nie można jednak nie wiedzieć, że na końcu będzie pytanie – co dalej?
http://bezdekretu.blogspot.com/2012/03/dugi-marsz-czy-krotki-bieg.html
http://bezdekretu.blogspot.com/2012/03/dugi-marsz-czy-krotki-bieg.html
- Aleksander Ścios - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. Aleksander Ścios
Sadząc po komentarzach (których nie ma) - stan ducha "naszych" jest dokładnie taki, jak Pan opisał. Nie chcą opisu rzeczywistości, chcą złudzeń i tyle.
Ludzie, myślcie, to nie boli...ha, ha....
2. @eska
U NAS NA PORTALU NIE PISZE SIE PO PRÓZNICY.
Zupełnie nie rozumiem tego wpisu : "Nie chcą opisu rzeczywistości, chcą złudzeń i tyle."
to nie Salon24, pomyliłas adresy, a własciwie nie, Pan Aleksander zrezygnował juz dawno z publikowania na S24 , o czym napisał na swoim blogu, z podaniem powodu rezygnacji. Takich, jak z Warszawskiej Gazety.
O REZYGNACJI ZE WSPÓŁPRACY Z „WARSZAWSKĄ GAZETĄ”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Szanowny Panie Aleksandrze
Wartość słów publicysty i polityka mierzy się stopniem wiarogodności. Im więcej słów, tym mniej wiarygodności. Wszędzie, niestety.
Politycy
DŁUGI MARSZ CZY KRÓTKI BIEG ?
Jerzy Wasiukiewicz
Poseł Adam Lipiński wyrzucił mnie z marszu PiS, który przejdzie ulicami Warszawy 13 grudnia
Mnie wiceprezes Lipiński pozbawił już jakichkolwiek złudzeń, że
chodzi działaczom ze szczytów PiS o coś więcej niż tylko partyjny
interes.
Publicyści
22/05/2011
PRAWICOWY KOD IGORA JANKE
30.11.2012Salon24: Nie można stać bezczynnie. Chodźcie z nami!
Im więcej czasu mija od tego, co stało się z Uważam Rze, tym bardziej zdaję sobie sprawę, z jak poważnym problem mamy...
Igrzyska
Dziś o 22:50 włączcie TVP1! Zapowiada się gorące starcie: Karnowski i Lisicki kontra Żakowski i Wroński
Dyskusja dotyczyła będzie sytuacji w mediach po odebraniu - w
arcydziwnych okolicznościach - tygodnika "Uważam Rze" środowisku, które
tygodnik ten stworzyło.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Szanowna Pani Marylo,
Poseł Lipiński nie zaskoczy mnie żadnym zachowaniem. Nie znam prawdziwych poglądów tego pana, jednak szczerze wątpię by należało przypisywać mu miano opozycjonisty. To raczej klasyczny partyjniak, ze wszystkimi konsekwencjami tego terminu.
Żurnaliści, o których Pani wspomina zasilili obecnie "prawą stronę" i rozparli się wygodnie. Przestrzegałem już przed "śmiertelnie groźnym mitem" Pawła Lisickiego, wskazując choćby na artykuł, którym publicysta ten całkowicie się skompromitował - http://blog.rp.pl/lisicki/2010/11/19/smiertelnie-grozny-mit/
Traktowanie serio zwolennika "pancernej brzozy", zakrawa dziś na kpinę z wyborców PiS. O Janke zamilczę.
Nie mam wątpliwości, że ludzie ci będą obecnie wykonywali robotę "rozrzutników" i "kanalizatorów", dbając o to, by prawicowy elektorat nie zbłądził w stronę "obalenia reżimu".
Pozdrawiam Panią
5. Lauro Croft
Masz racje.Miejsce eski jest na S:24, a nie tutaj. Inne kryteria, inny poziom. Tam dyskusje opanowali funkcjonariusze. Porzadni ludzi nie zabieraja glosu. A pamietam ich bardzo wielu. Moglbym sie od nich uczyc. Nie maja czasu, nie maja ochoty. A platni funkcjonariusze na etacie sa wszechobecni. Tak trafia chleb na ich stol.
@Autor. "Odbiorcy" na Zachodzie tez sa glupi. Choc mniej niz w dzisiejszej tuszczanej Polsce.
6. politycy i publicyści boją się tego tak samo jak rządzący
nadszedł czas , ich czas....
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Przeczytałem tekst "Śmiertelnie groźny mit"
Opiszę moje naturalnie, żywiołowe reakcje i sposób postępowania z tym tekstem:
Przeczytałem tekst. Podane przez Lisickiego uzasadnienie Jego poglądu uważam za bardzo niemądre, choć rozpoznaję w nim jedno z najbardziej uporczywych fałszerstw rozpowszechnianych przez reżimowa propagandę.
Na początku zacząłem szukać daty opublikowania tego tekstu. Wiemy wszyscy, że stan wiedzy o smoleńskiej tragedii bardzo zmieniał się w czasie i dlatego ten sam tekst mógłby być rozmaicie interpretowany, w zależności od stanu tej wiedzy w chwili publikacji.
Najpierw znalazłem daty komentarzy, później datę samego wpisu Pana Lisickiego. 10 listopada 2010. Wtedy konkretne argumenty, potwierdzające hipotezę zamachu nie były jeszcze tak dobrze znane jak teraz. Nie było wtedy porządnych dowodów ani za, ani przeciw tej hipotezie. Nawet Raport Millera wtedy nie istniał. Po dalszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że właśnie ten konkretny stan rzeczy bardziej kompromituje pana Lisickiego, niż się komu wydaje.
Dlaczego tak myślę?
Ano dlatego, że normalna, wręcz standardowa procedura dochodzenia do prawdy polega na przyjęciu pod dyskusję możliwie największego zbioru hipotez, nawet całkowicie się wykluczających albo mało prawdopodobnych i następnie bardzo starannie przeprowadzonie "postępowania dowodowego", którego celem jest krytyczna analiza tych hipotez. Odrzucone mogą być tylko te, których nieprawdziwość zostanie w sposób bezsporny udowodniona, bez żadnych wątpliwości.
Pamiętam, na początku, zaraz po tragedii 10 kwietnia 2010 zamach wydał mi się najbardziej prawdopodobna przyczyną tej katastrofy. Wtedy napisałem to wprost:
"Równie dobrze mogli walnąć w ten samolot rakietą"
[http://blogmedia24.pl/node/27260]
10.04.2010
A argument Lisickiego o rzekomym braku rosyjskiego interesu jest po prostu idiotyczny, przede wszystkim dlatego. że nie jest ani dowodem "w sprawie", ani wynikiem postępowania dowodowego, które w sposób bezsporny i bez żadnej watpliwości udowadnia nieprawdziwość hipotezy zamachu.
Jest jedynie jedną z możliwych przesłanek z obszaru "cui prodest scelus, is fecit"
Jest przy tym przesłanką fałszywą.
Dopiero po przeprowadzeniu tej oceny, w sposób opisany wyżej, mogłem dojść do wniosku, że Aleksander Ścios trafnie ocenia kompromitującą jakość wypowiedzi zatytułowanej "Śmiertelnie groźny mit"
Czasem taka analiza może trwać sekundę, prawie podświadomie, ale bez takiego rozumowania, w moim przypadku się nie obejdzie.
michael
8. Dlaczego tyle słów w tak marnej kwestii?
Dlatego, że osądzanie każdego człowieka jest bardzo trudnym zadaniem, jest sztuką i właściwością mądrości. Dlatego, w moim rozumieniu tej właściwości, nikt nie jest dla mnie autorytetem wystarczającym, bym mógł przyjąć Jego osąd bez dyskusji i bez mojego własnego rozumowania.
Jest wielu ludzi, których szanuję i poważam, jest sporo takich, do których mam zaufanie, jest wielu, których autorytet uznaję i cenię bardzo wysoko. Ale żaden z nich nie wystarczy, abym bezkrytycznie i bez zastanowienia przyjął jego opinie i osądy ad personam.
Jeśli wyrok, to z uzasadnieniem, a ja sam muszę wiedzieć dlaczego tak, a nie inaczej.
michael