Leninowska, organizatorska rola mediów, czyli w służbie władzy. Debata ekonomiczna PiS.
Największa partia opozycyjna przygotowała propozycje zmian w systemie podatkowym, walki z bezrobociem, narodowy program zatrudnienia i pomocy rodzinie - do debaty ekonomistów zorganizowanej przez PiS. Wszystkie media zamiast informować o programie i pakiecie przygotowanych ustaw, zajmowały się dezinformacją, podkreślając KTO NIE PRZYJDZIE i głosy partyjnych konkurentów, którzy dezuwowali debatę NIE ZNAJĄC materiałow. Od Nałęcza po Rozenka, trwał nienawistny bełkot. Wszystkie media i portale komercyjne podkreslały KTO NIE PRZYJDZIE.
Wielcy nieobecni na debacie PiS
Ekonomiści zaproszeni przez prezesa PiS, dyskutują o ratowaniu Polski przed kryzysem. Zobacz, za co krytykują rząd.
"Obecność i nieobecność na debacie będzie tak samo polityczna"
Kaczyński: Przyszliśmy tu słuchać z pokorą
Jak wyjaśnił, jest to wspólnota polityczna, narodowa, która musi mieć jednak "swoje aspekty ekonomiczne", które opierają się o empatię, przeświadczenie, że los innych, słabszych jest także bardzo ważny i że trzeba go brać pod uwagę.
Propozycje zmian w systemie podatkowym, walka z bezrobociem, narodowy program zatrudnienia i pomoc rodzinie - to według wiceprezes PiS Beaty Szydło główne tematy poniedziałkowej debaty ekonomistów zorganizowanej przez PiS.
Przed rozpoczęciem debaty prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że b. minister finansów Zyta Gilowska nie mogła wziąć w niej udziału ponieważ jest w szpitalu i będzie miała w poniedziałek bardzo poważną operację.
Podziękował też wszystkim zaproszonym, którzy na debatę nie przyszli, ale - jak mówił - skierowali do PiS pisma "niekiedy obszerne, niekiedy przedkładające (...) poglądy, w tym także poglądy krytyczne w odniesieniu do (...) propozycji (PiS), albo też zaproponowali spotkania w innym trybie". Dziękował w tym kontekście m.in. prezesowi NBP Markowi Belce i b. ministrowi finansów Grzegorzowi Kołodce.
Ekonomistka, prof. Grażyna Ancyparowicz uważa, że zamiast budowy w Polsce społecznej gospodarki rynkowej mamy gospodarkę neoliberalną. Jak oceniła podczas poniedziałkowej debaty ekonomicznej zorganizowanej przez PiS, w Polsce praktycznie zlikwidowano przemysł.
Jak oceniła Ancyparowicz, polska gospodarka po 1989 r. miała być społeczną gospodarką rynkową, jednak tak się nie stało - jest gospodarka neoliberalna. "Jest to gospodarka bardzo silnie poddana deregulacji, prywatyzacji, regułom wolnego rynku" - zaznaczyła Ancyparowicz.
Według niej, początkowo udział państwa w gospodarce był bardzo wysoki: 50-60 proc., później spadł do niecałych 12 proc. "Uznano również, że nie jest dobrze, jeżeli mamy przemysł, w związku z tym uczyniono wszystko, żeby przemysł zlikwidować. (...) Myślę, że po kilku latach w ogóle zlikwidujemy przemysł i nie będziemy zanieczyszczali środowiska, także to jest bardzo duże osiągnięcie" - ironizowała ekonomistka.
Czynniki, które - zdaniem prof. Ancyparowicz - generowały w Polsce, z punktu widzenia statystyki, wzrost gospodarczy, to bardzo silna dewaluacja złotego oraz "gigantyczne zadłużenie wszystkich sektorów instytucjonalnych gospodarki".
Wiceminister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza dr Cezary Mech podniósł z kolei kwestię niskiego przyrostu naturalnego w Polsce. Jak powiedział, Polska jako kraj "zwija się". "Nie łudźmy się, że jeśli mamy w ciągu 20 lat już brak zastępowalności 3,5 mln dzieci i w przyszłości będziemy starzejącym się społeczeństwem, to będziemy generowali w przyszłości wzrost gospodarczy, zyski dla potencjalnych przedsiębiorców, dla tych którzy będą chcieli u nas inwestować i że będziemy generowali innowacyjność" - przestrzegał.
Nie ma obecnie światowego kryzysu gospodarczego, lecz kryzys europejskiego modelu socjalnego, którego nie da się już obronić - powiedział Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha podczas poniedziałkowej debaty ekonomicznej zorganizowanej przez PiS.
"Dzisiaj nie mamy kryzysu światowego, mamy kryzys wyłączenie naszego kręgu cywilizacyjnego, bo inne kraje Ameryki Łacińskiej czy Azji znakomicie się rozwijają. Mamy kryzys europejskiego modelu socjalnego, którego dzisiaj liderzy UE chcą bronić jak niepodległości i niestety nie da się go obronić w tym momencie" - powiedział Sadowski.
Jego zdaniem w latach 90. ubiegłego wieku miał miejsce polski cud gospodarczy, który polegał na wspieraniu wolności gospodarczej i niskich podatkach, co zaowocowało olbrzymim rozwojem sektora małych i średnich firm, który stworzył 5-6 mln nowych miejsc pracy.
Jak mówił, dwucyfrowe bezrobocie jest nie do zniesienia przez kogokolwiek. Jak zaznaczył, warto przypomnieć, że dzięki małym i średnim firmom bezrobocie w Polsce w końcu lat 90. zaczęło spadać i było już poniżej 10 proc.
Dodał, że główną przyczyną wzrostu bezrobocia w Polsce był "gwałtowny wzrost opodatkowania pracy, dzięki wielkiej kapitałowej reformie emerytalnej".
Z kolei według ekonomisty Ryszarda Bugaja minione dwadzieścia lat było okresem dość przyzwoitego wzrostu gospodarki, podczas którego prawie wszyscy, zarówno bogaci jak i biedni, zyskiwali.
"Dzisiaj stoimy przed innym problemem - że ktoś będzie musiał tracić. To jest wielkie wyzwanie dla klasy politycznej, jak dokonać tej redystrybucji" - powiedział Bugaj.
Jak podkreślił, przez ostatnie dwadzieścia kilka lat w Polsce nie powstało ani jedno przedsiębiorstwo, które ma pozycję globalną w światowej gospodarce. "Polska jest coraz bardziej peryferią gospodarki niemieckiej ze wszystkimi tego konsekwencjami, przy spadającej konkurencyjności związanej z płacami, kosztami energii etc." - ocenił Bugaj.
Analiza wpływów do budżetu potwierdza tezę o katastrofie systemu podatków dochodowych - mówiła w czasie debaty o gospodarczych pomysłach PiS wiceprezes tej partii Beata Szydło. Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę, że pomysły PiS nie spowodują jednak zasadniczej zmiany.
Jak mówiła Szydło, podwyżka podatku VAT nie poprawiła sytuacji finansów publicznych, a jedynie ograniczyła konsumpcję, co z kolei oznacza kłopoty dla przedsiębiorców.
Jak dodała, zasadniczą kwestią jest proponowane przez PiS ukierunkowanie systemu na promocję działań proinwestycyjnych. Podkreśliła, że materia jest obszerna, skomplikowana i niejednoznaczna, dlatego PiS jest otwarte na dyskusję i wskazywanie jeszcze lepszych rozwiązań.
Zdaniem społecznego doradcy prezydenta, prof. Jerzego Osiatyńskiego w systemie podatkowym sprawą krytyczną są definicje kosztów i przychodów. Jak dodał Osiatyński, w propozycjach PiS nie ma żadnej, nawet drobnej rewolucji w tej kwestii. "W tych propozycjach, o ile je znam, nie widzę zasadniczych różnic w definicjach przychodów i kosztów" - mówił.
Prof. Stanisław Gomułka wskazywał, że zgodnie z wyliczeniami PiS, zgłoszone przez tę partię propozycje generują "stosunkowo niewielki" wzrost przychodów, rzędu 11 mld zł. Postulował więc wskazanie, ile da "zasadnicza zmiana" w systemie, o której mówi PiS. Szydło odparła, że wzrost przychodów rzędu 11 mld zł powinien nastąpić tylko w pierwszym roku działania nowego systemu podatków CIT i VAT oraz po wprowadzeniu takich zmian jak podatek bankowy i od hipermarketów. Zakładamy, że w kolejnych latach część dochodowa będzie sukcesywnie się powiększała - tłumaczyła Szydło.
W opinii członka Rady Polityki Pieniężnej prof. Andrzeja Kazimierczaka, należałoby się natomiast zastanowić, czy postawiona przez PiS - na podstawie struktury dochodów z podatków - zdecydowana teza, że firmy unikają opodatkowania nie jest błędna.
Depopulacja, "eurogedon" oraz socjalizm europejski - to, według członka RPP Adama Glapińskiego, główne zagrożenia dla Polski. Główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak uważa, że nasz kraj jest "w przedsionku potężnego kryzysu gospodarczego"
Członek Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński zwrócił uwagę podczas poniedziałkowej debaty ekonomicznej organizowanej przez PiS, że mówiąc o osiągnięciach ostatnich 20 lat trzeba brać pod uwagę pomoc z UE.
"Środki, które napłynęły w tym krótkim okresie naszej przynależności do Unii przekraczają jakąkolwiek pomoc udzieloną jakiemukolwiek państwu kiedykolwiek w historii gospodarczej świata" - podkreślił.
"Trzeba to wziąć pod uwagę, jak się obiektywnie ocenia, co się nam udało, a co się nie udało" - przekonywał Glapiński. Jak ocenił, w ostatnim dwudziestoleciu nie nastąpił w Polsce żaden cud, a przywrócenie normalności, "likwidacja jakiegoś wrzodu historycznego".
Wśród głównych zagrożeń dla Polski Glapiński wymienił: depopulację w długim okresie czasu, katastrofę finansową - jak to określił - "eurogedon" oraz socjalizm europejski, czyli na przykład krępowanie biurokratyczne naturalnej dynamiki społecznej.
Za bolączkę gospodarki uznał to, że Polska nie rozwija się w tych sektorach, które mają przyszłość, ale w takich, które umieszczają nas w "przedziałce peryferyjnej".
Stało się tak, jak tłumaczył, dlatego że w czasie, gdy państwa Europy zachodniej przesuwały ciężar gospodarczy do sektorów "nasyconych nauką i postępem technicznym", u nas nastąpiła specjalizacja "w produkcji podczęści dla wytwórców niemieckich, eksportowanych głównie do Azji".
Przyznał, że zmniejszanie deficytu budżetowego jest potrzebne, ale nie powinno to dotyczyć nakładów na edukację czy politykę rodzinną.
Prof. Elżbieta Mączyńska oceniła w swoim wystąpieniu, że mamy bezrobocie, które nakręca złą sytuację demograficzną, co przekłada się na fatalną sytuację finansów publicznych. "Jeżeli mamy trzech pracujących na jednego emeryta, a ma być odwrotnie - jeden pracujący na trzech emerytów, to pokazuje to skalę dramatu" - powiedziała.
Przyszłości w różowych barwach nie widzi też główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak. "Jesteśmy w przedsionku potężnego kryzysu gospodarczego, o którego skali Polacy nie mają dzisiaj bladego pojęcia" - powiedział.
Jego zdaniem Polacy, jako naród, nie posiadają żadnego wartościowego majątku. "Nawet te 500 mld zł oszczędności, jakie mają w bankach, zanieśli do zagranicznych banków, a przecież są to podmioty zagraniczne" - powiedział.
Szewczak uważa, że pierwszą rzeczą, jaką powinien podjąć przyszły rząd, jest "natychmiastowe zatkanie tych wszystkich dziur, którymi corocznie wyciekają setki miliardów złotych".
Zgodził się z opinią, że zmniejszyliśmy dystans do bogatych krajów, ale jeśli chodzi o zakup samochodów Ferrari i Bentley, a nie kwestie dotyczące rodziny, opodatkowania, czy inwestycji. "Jeśli ta radosna twórczość naszego sztukmistrza z Londynu potrwa dłużej, to czekają nas rozwiązania niesłychanie radykalne, takie jak w Grecji, Hiszpanii, czy Portugalii" - ocenił Szewczak.
Rząd Donalda Tuska idzie w dobrym kierunku zmniejszając deficyt budżetowy - uważa prof. Stanisław Gomułka. Wątpliwości budzą jednak metody, jakimi jest on zmniejszany - ocenił podczas poniedziałkowej debaty nad programem gospodarczym PiS.
"Chodzi o zmniejszanie gwałtownie inwestycji publicznych. (...) Można mieć wątpliwości, co do metod zmniejszania deficytu, ale nie co do kierunku. Istotne zmniejszenie deficytu jest nam potrzebne" - wyjaśnił Gomułka. Odniósł się w ten sposób do pytania, czy minister Jacek Rostowski dobrze rozwiązuje najważniejsze problemy gospodarcze.
Podkreślił, że polityka makroekonomiczna, którą realizował pierwszy rząd Donalda Tuska, "była zaprogramowana przez rząd Jarosława Kaczyńskiego".
"Mam na myśli zmniejszenie składki rentowej, eliminację jednego progu podatkowego oraz wprowadzenie podwójnego becikowego" - wyliczał. "Oznaczało to wzrost wydatków i zmniejszenie dochodów o ok. 40 miliardów złotych rocznie i było bardzo ważną przyczyną pogarszania się sytuacji fiskalnej w ciągu ostatnich kilku lat" - tłumaczył.
Rząd Donalda Tuska - jego zdaniem - podjął też inne działania, które zwiększyły ten deficyt. Według Gomułki z taką sytuacją mieliśmy do czynienia do 2010 roku, jednak od tego czasu rząd Tuska zaczął zmniejszać deficyt, idąc w dobrym kierunku.
Prof. Gomułka podkreślił też, że w ocenie ostatnich dwudziestu lat różni się od swoich przedmówców. Przyznał, że Polska ma problemy, jak duży dług publiczny i prywatny, czy umiarkowane tempo wzrostu gospodarczego.
Podkreślił równocześnie, że Polska zrobiła duży postęp w zmniejszaniu dystansu cywilizacyjnego w stosunku do Europy Zachodniej, mając o dwa procent wyższe tempo wzrostu gospodarczego niż Zachód.
Gomułka przyznał, że nie jest to tak duże tempo jak w krajach wschodzących - jak Chiny, Indie, Brazylia, czy Turcja, które rozwijają się w tempie 6-8 procent.
"Nie należymy do tej kategorii, ale zauważmy podstawowe różnice. Mamy niskie inwestycje publiczne i prywatne" - podkreślił.
Jak ocenił, poszczególne rządy musiały sobie wydatkami socjalnymi, które były obciążeniem dla finansów publicznych. "To spowodowało, że oszczędności i inwestycje były u nas niższe, niż gdzie indziej" - dodał.
Zdaniem ekonomisty, w Chinach wydatki publiczne w ciągu ostatnich 30 lat wynosiły między 20-30 procent PKB, a w Polsce oscylują między 40 a 50. Według niego umiarkowane tempo doganiania krajów lepiej rozwiniętych wynika z "problemu finansów publicznych".
Jak podkreślił Gomułka, istotne jest określenie w jakiej sytuacji Polska znajduje się obecnie. "Mamy silne spowolnienie wzrostu gospodarczego. Ekonomista przewiduje, że w ciągu dwóch lat bezrobocie wzrośnie o 3 procent, dług publiczny będzie nadal wysoki i rosnący, a deficyt budżetowy wzrośnie powyżej 3 procent.
"W związku z tym Polska podlega procedurze nadmiernego deficytu i jest problem, jak z tego wyjść w sytuacji, gdy tempo wzrostu nam maleje" - ocenił.
Według Gomułki negatywnie na sytuację w Polsce wpływa też kryzys w strefie euro.
W Polsce gnije system stanowienia i egzekwowania prawa, a podatki są jednym z przejawów tego zjawiska; fundusze są wydatkowane bardzo nieefektywnie; państwo jest słabe - to niektóre opinie ekonomistów wygłoszone podczas debaty nad programem gospodarczym PiS.
Moderator poniedziałkowej dyskusji - rozpoczynając rozmowę o programie PiS - powołał się na tezę tej partii, że "podatki dochodowe w naszym kraju są w stanie dewastacji i katastrofy" i spytał uczestników debaty o opinię na ten temat.
Zdaniem prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbiety Mączyńskiej (Szkoła Główna Handlowa) przywołaną tezę należy rozszerzyć. "W Polsce mamy do czynienia z sytuacją, że gnije system stanowienia i egzekwowania prawa, a podatki są tylko jednym z tego przejawów" - oceniła. Dodała, że jeśli system stanowienia i egzekwowania prawa dalej będzie tak wyglądał, to uczestnicy poniedziałkowej debaty mogą "długo siedzieć i debatować o systemie podatkowym i co z tego, jak nie będzie egzekwowany należycie".
Z kolei według dr. Łukasza Hardta problemem jest to, "iż fundusze są wydatkowane bardzo nieefektywnie". Ocenił, że kluczowym problemem jest obecnie "słabe państwo, które nie potrafi efektywnie wydatkować swych funduszy, które problemy strukturalne gospodarki zasypuje funduszami z UE". "W dużej mierze wydatkowanie funduszy z UE ma charakter zasypywania problemów strukturalnych" - powiedział.
Zwrócił też uwagę, że w propozycjach PiS brakuje "koncepcji reanimacji budżetu zadaniowego". "Wydaje mi się, że w tej propozycji PiS, bardzo cennej i przemyślanej, ale jednak dominuje podejście księgowego" - powiedział.
Główny ekonomista Internetowego Domu Maklerskiego Marek Zuber opowiedział się podczas poniedziałkowej debaty ekonomicznej zorganizowanej przez PiS za podjęciem prac nad zupełnie nowymi ustawami podatkowymi. W obecnych - jego zdaniem - trudno połapać się nawet ekspertom.
"My tu niekoniecznie dyskutujemy o stawkach podatku - o tym, czy mają być wyższe, czy niższe - mówimy o samej esencji, czyli wdrażaniu tych podatków w życie, o funkcjonowaniu całego systemu podatkowego. To jest absolutnie złe i poza dyskusją (...), więc napisanie nowych ustaw to jest absolutny priorytet" - podkreślił Zuber.
Odniósł się też do propozycji podatkowych PiS - wprowadzenia podatku bankowego i podatku od sieci handlowych. "Nie miejmy złudzeń. Te podatki w całości lub prawie w całości zostaną przerzucone na klientów. I nie mówimy tutaj o podatkach, które dotyczą najbogatszych, bo dzisiaj usługi bankowe to są usługi dostępne przeciętnemu Kowalskiemu, o wielkich sieciach handlowych nawet już nie będę wspominał. W całości tak się stanie" - przekonywał ekonomista.
W Polsce potrzebne jest uchwalenie nowej ustawy o podatkach dochodowych, tak żeby nie funkcjonowała ona w "interesie prywatnym". To zagwarantuje wyższe wpływy do budżetu - uważa prof. Witold Modzelewski.
Modzelewski, który uczestniczy w poniedziałek w debacie ekonomicznej zorganizowanej przez PiS, wskazywał, że w Polsce na podatkach dochodowych "zarabia" w dużej mierze sektor prywatny - nowelizuje się ustawy po to, żeby nie płacić podatków. "Coraz mniej tym zarabiającym jest budżet państwa i budżety samorządów terytorialnych. (...)Nie jesteśmy w stanie osiągnąć w podatkach dochodowych poziomu nominalnego z 2008 roku. (...)Usiłowaliśmy obliczyć, dlaczego tak się dzieje. Żadne uzasadnienie makroekonomiczne nie daje podstaw do twierdzenia, że coś się stało złego w gospodarce, że nie jesteśmy w stanie osiągnąć poziomu z 2008 roku" - zaznaczył.
Modzelewski uważa, że dzieje się tak dlatego, że posłowie uchwalają prawo "w interesie prywatnym, dorabiając do tego fasadę interesu publicznego". "Od dawna wiadomo, że podatki dochodowe są sprywatyzowane. Na nich się zarabia - na optymalizacji podatkowej. Tego się nie da poprawić" - powiedział.
Zdaniem profesora, potrzebna jest nowa ustawa podatkowa. "Obecne ustawy się zestarzały, są do niczego. Nie brońmy ich. Zróbmy to od początku. Trzeba zacząć od nowej ustawy" - tłumaczył.
"Jest możliwości zwiększenia efektywności fiskalnej podatków dochodowych, osiągnięcia poziomu wyjściowego nawet nie nominalnie, ale realnie. Jest taka możliwość. Ale z tym stanem prawnym nie damy sobie rady. (...) W interesie publicznym należy ochronić dochody budżetowe, nie oddać tego ekspertom, lobbystom i tym wszystkim, którzy tym wszystkim tak naprawdę rządzą" - podsumował.
Modzelewski poruszył też problem nieprawidłowości w systemie podatku VAT. Jako przykład podał mechanizm nielegalnego obrotu stalą, który polega na wykorzystywaniu zerowej stawki VAT w dostawach stali w ramach UE. W Polsce tworzone są firmy, które zajmują się sprowadzaniem stali z zagranicznych hut. Oszuści deklarują jej eksport, co jest wystarczającym powodem niepłacenia podatku VAT. Tymczasem deklarowana na eksport stal nie opuszcza granic, natomiast za pomocą podstawionych firm jest sprzedawana na krajowym rynku. Cena takiej stali jest wyjątkowo korzystna ze względu na fakt, że firmy nie płacą fiskusowi należnego podatku VAT.
"Z VAT-em dzieją się niedobre rzeczy. (...) Obraca się miliardami i nie płaci się podatków. Niestety, Unia Europejska nie pomaga nam w tym wszystkim. Z UE przychodzą do nas zupełnie zaskakujące propozycje rozwiązań, które nie chronią interesu publicznego, czy interesu fiskalnego państw peryferyjnych" - powiedział.
- Zaloguj się, by odpowiadać
24 komentarzy
1. podstawka pod mikrofon TVN24 - Adamek
już ma przygotowane zadymianie - opinia Rostowskiego, że gdyby on tam był, to by zmiazdzył i obalił.
Ziobro podlizuch i inne opozycyjne persony do PiS - cytuje i cytuje.
Gruby Rychu z SLD widział znużenie i znudzenie na twarzy Jarosława KACZYŃSKIEGO - TYLE MIAŁ DO POWIEDZENIA O DEBACIE.
Tyle podstawka Adamek wyuczyła się z przekazu dnia z SMS-a
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. co w tym czasie robił Donek?
spotkał aie emerytkami z Uniwersytetu III wieku., czyli Kołami Gospodyń Wiejskich.
Premier spotkał się z seniorami
Premier
Donald Tusk uczestniczył w Konwencji Międzypokoleniowe Dni Aktywności.
Szef rządu podkreślił, że Rada Ministrów przeznaczyła 60 mln zł na
projekty wspierające aktywność seniorów w latach 2012-2013.
http://www.premier.gov.pl/zdjecia_i_filmy/galerie_zdjec/miedzypokoleniow...
Tusk: Najmłodsi i najstarsi nie mogą ponosić kosztów tego kryzysu
Najmłodsi
i najstarsi nie mogą płacić kosztów kryzysu - zapewnił premier Donald
Tusk, otwierając w Warszawie Międzypokoleniowe Dni Aktywności i targi
Aktywni 50+. »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Sadowski. Jego zdaniem w
Sadowski.
Jego zdaniem w latach 90. ubiegłego wieku miał
miejsce polski cud gospodarczy, który polegał na wspieraniu wolności
gospodarczej i niskich podatkach, co zaowocowało olbrzymim rozwojem
sektora małych i średnich firm, który stworzył 5-6 mln nowych miejsc
pracy.
Jak mówił, dwucyfrowe bezrobocie jest nie do zniesienia
przez kogokolwiek. Jak zaznaczył, warto przypomnieć, że dzięki małym i
średnim firmom bezrobocie w Polsce w końcu lat 90. zaczęło spadać i było
już poniżej 10 proc.
Dodał, że główną przyczyną wzrostu
bezrobocia w Polsce był "gwałtowny wzrost opodatkowania pracy, dzięki
wielkiej kapitałowej reformie emerytalnej".
Z kolei według
ekonomisty Ryszarda Bugaja minione dwadzieścia lat było okresem dość
przyzwoitego wzrostu gospodarki, podczas którego prawie wszyscy, zarówno
bogaci jak i biedni, zyskiwali.
"Dzisiaj stoimy przed innym
problemem - że ktoś będzie musiał tracić. To jest wielkie wyzwanie dla
klasy politycznej, jak dokonać tej redystrybucji" - powiedział Bugaj.
Jak
podkreślił, przez ostatnie dwadzieścia kilka lat w Polsce nie powstało
ani jedno przedsiębiorstwo, które ma pozycję globalną w światowej
gospodarce. "Polska jest coraz bardziej peryferią gospodarki niemieckiej
ze wszystkimi tego konsekwencjami, przy spadającej konkurencyjności
związanej z płacami, kosztami energii etc." - ocenił Bugaj.
Analiza
wpływów do budżetu potwierdza tezę o katastrofie systemu podatków
dochodowych - mówiła w czasie debaty o gospodarczych pomysłach PiS
wiceprezes tej partii Beata Szydło. Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę,
że pomysły PiS nie spowodują jednak zasadniczej zmiany.
Jak mówiła
Szydło, podwyżka podatku VAT nie poprawiła sytuacji finansów
publicznych, a jedynie ograniczyła konsumpcję, co z kolei oznacza
kłopoty dla przedsiębiorców.
Jak dodała, zasadniczą kwestią jest
proponowane przez PiS ukierunkowanie systemu na promocję działań
proinwestycyjnych. Podkreśliła, że materia jest obszerna, skomplikowana i
niejednoznaczna, dlatego PiS jest otwarte na dyskusję i wskazywanie
jeszcze lepszych rozwiązań.
Zdaniem społecznego doradcy
prezydenta, prof. Jerzego Osiatyńskiego w systemie podatkowym sprawą
krytyczną są definicje kosztów i przychodów. Jak dodał Osiatyński, w
propozycjach PiS nie ma żadnej, nawet drobnej rewolucji w tej kwestii.
"W tych propozycjach, o ile je znam, nie widzę zasadniczych różnic w
definicjach przychodów i kosztów" - mówił.
Prof. Stanisław Gomułka
wskazywał, że zgodnie z wyliczeniami PiS, zgłoszone przez tę partię
propozycje generują "stosunkowo niewielki" wzrost przychodów, rzędu 11
mld zł. Postulował więc wskazanie, ile da "zasadnicza zmiana" w
systemie, o której mówi PiS. Szydło odparła, że wzrost przychodów rzędu
11 mld zł powinien nastąpić tylko w pierwszym roku działania nowego
systemu podatków CIT i VAT oraz po wprowadzeniu takich zmian jak podatek
bankowy i od hipermarketów. Zakładamy, że w kolejnych latach część
dochodowa będzie sukcesywnie się powiększała - tłumaczyła Szydło.
W opinii członka Rady Polityki Pieniężnej prof. Andrzeja Kazimierczaka,
należałoby się natomiast zastanowić, czy postawiona przez PiS - na
podstawie struktury dochodów z podatków - zdecydowana teza, że firmy
unikają opodatkowania nie jest błędna.
Depopulacja, "eurogedon"
oraz socjalizm europejski - to, według członka RPP Adama Glapińskiego,
główne zagrożenia dla Polski. Główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak
uważa, że nasz kraj jest "w przedsionku potężnego kryzysu gospodarczego"
Członek Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński
zwrócił uwagę podczas poniedziałkowej debaty ekonomicznej organizowanej
przez PiS, że mówiąc o osiągnięciach ostatnich 20 lat trzeba brać pod
uwagę pomoc z UE.
"Środki, które napłynęły w tym krótkim okresie
naszej przynależności do Unii przekraczają jakąkolwiek pomoc udzieloną
jakiemukolwiek państwu kiedykolwiek w historii gospodarczej świata" -
podkreślił.
"Trzeba to wziąć pod uwagę, jak się obiektywnie
ocenia, co się nam udało, a co się nie udało" - przekonywał Glapiński.
Jak ocenił, w ostatnim dwudziestoleciu nie nastąpił w Polsce żaden cud, a
przywrócenie normalności, "likwidacja jakiegoś wrzodu historycznego".
Wśród
głównych zagrożeń dla Polski Glapiński wymienił: depopulację w długim
okresie czasu, katastrofę finansową - jak to określił - "eurogedon" oraz
socjalizm europejski, czyli na przykład krępowanie biurokratyczne
naturalnej dynamiki społecznej.
Za bolączkę gospodarki uznał to, że Polska nie rozwija się w tych sektorach, które mają przyszłość, ale w takich, które umieszczają nas w "przedziałce peryferyjnej".
Stało
się tak, jak tłumaczył, dlatego że w czasie, gdy państwa Europy
zachodniej przesuwały ciężar gospodarczy do sektorów "nasyconych nauką i
postępem technicznym", u nas nastąpiła specjalizacja "w produkcji
podczęści dla wytwórców niemieckich, eksportowanych głównie do Azji".
Przyznał, że zmniejszanie deficytu budżetowego jest potrzebne, ale nie powinno to dotyczyć nakładów na edukację czy politykę rodzinną.
Prof.
Elżbieta Mączyńska oceniła w swoim wystąpieniu, że mamy bezrobocie,
które nakręca złą sytuację demograficzną, co przekłada się na fatalną
sytuację finansów publicznych. "Jeżeli mamy trzech pracujących na
jednego emeryta, a ma być odwrotnie - jeden pracujący na trzech
emerytów, to pokazuje to skalę dramatu" - powiedziała.
Przyszłości w różowych barwach nie widzi też główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak.
"Jesteśmy w przedsionku potężnego kryzysu gospodarczego, o którego
skali Polacy nie mają dzisiaj bladego pojęcia" - powiedział.
Jego
zdaniem Polacy, jako naród, nie posiadają żadnego wartościowego majątku.
"Nawet te 500 mld zł oszczędności, jakie mają w bankach, zanieśli do
zagranicznych banków, a przecież są to podmioty zagraniczne" -
powiedział.
Szewczak uważa, że pierwszą rzeczą, jaką powinien
podjąć przyszły rząd, jest "natychmiastowe zatkanie tych wszystkich
dziur, którymi corocznie wyciekają setki miliardów złotych".
Zgodził
się z opinią, że zmniejszyliśmy dystans do bogatych krajów, ale jeśli
chodzi o zakup samochodów Ferrari i Bentley, a nie kwestie dotyczące
rodziny, opodatkowania, czy inwestycji. "Jeśli ta radosna twórczość
naszego sztukmistrza z Londynu potrwa dłużej, to czekają nas rozwiązania
niesłychanie radykalne, takie jak w Grecji, Hiszpanii, czy Portugalii" -
ocenił Szewczak.
Rząd Donalda Tuska idzie w dobrym kierunku
zmniejszając deficyt budżetowy - uważa prof. Stanisław Gomułka.
Wątpliwości budzą jednak metody, jakimi jest on zmniejszany - ocenił
podczas poniedziałkowej debaty nad programem gospodarczym PiS.
"Chodzi
o zmniejszanie gwałtownie inwestycji publicznych. (...) Można mieć
wątpliwości, co do metod zmniejszania deficytu, ale nie co do kierunku.
Istotne zmniejszenie deficytu jest nam potrzebne" - wyjaśnił Gomułka.
Odniósł się w ten sposób do pytania, czy minister Jacek Rostowski dobrze
rozwiązuje najważniejsze problemy gospodarcze.
Podkreślił, że
polityka makroekonomiczna, którą realizował pierwszy rząd Donalda Tuska,
"była zaprogramowana przez rząd Jarosława Kaczyńskiego".
"Mam na
myśli zmniejszenie składki rentowej, eliminację jednego progu
podatkowego oraz wprowadzenie podwójnego becikowego" - wyliczał.
"Oznaczało to wzrost wydatków i zmniejszenie dochodów o ok. 40 miliardów
złotych rocznie i było bardzo ważną przyczyną pogarszania się sytuacji
fiskalnej w ciągu ostatnich kilku lat" - tłumaczył.
Rząd Donalda
Tuska - jego zdaniem - podjął też inne działania, które zwiększyły ten
deficyt. Według Gomułki z taką sytuacją mieliśmy do czynienia do 2010
roku, jednak od tego czasu rząd Tuska zaczął zmniejszać deficyt, idąc w
dobrym kierunku.
Prof. Gomułka podkreślił też, że w ocenie
ostatnich dwudziestu lat różni się od swoich przedmówców. Przyznał, że
Polska ma problemy, jak duży dług publiczny i prywatny, czy umiarkowane
tempo wzrostu gospodarczego.
Podkreślił równocześnie, że Polska
zrobiła duży postęp w zmniejszaniu dystansu cywilizacyjnego w stosunku
do Europy Zachodniej, mając o dwa procent wyższe tempo wzrostu
gospodarczego niż Zachód.
Gomułka przyznał, że nie jest to tak
duże tempo jak w krajach wschodzących - jak Chiny, Indie, Brazylia, czy
Turcja, które rozwijają się w tempie 6-8 procent.
"Nie należymy do tej kategorii, ale zauważmy podstawowe różnice. Mamy niskie inwestycje publiczne i prywatne" - podkreślił.
Jak
ocenił, poszczególne rządy musiały sobie wydatkami socjalnymi, które
były obciążeniem dla finansów publicznych. "To spowodowało, że
oszczędności i inwestycje były u nas niższe, niż gdzie indziej" - dodał.
Zdaniem
ekonomisty, w Chinach wydatki publiczne w ciągu ostatnich 30 lat
wynosiły między 20-30 procent PKB, a w Polsce oscylują między 40 a 50.
Według niego umiarkowane tempo doganiania krajów lepiej rozwiniętych
wynika z "problemu finansów publicznych".
Jak podkreślił Gomułka,
istotne jest określenie w jakiej sytuacji Polska znajduje się obecnie.
"Mamy silne spowolnienie wzrostu gospodarczego. Ekonomista przewiduje,
że w ciągu dwóch lat bezrobocie wzrośnie o 3 procent, dług publiczny
będzie nadal wysoki i rosnący, a deficyt budżetowy wzrośnie powyżej 3
procent.
"W związku z tym Polska podlega procedurze nadmiernego
deficytu i jest problem, jak z tego wyjść w sytuacji, gdy tempo wzrostu
nam maleje" - ocenił.
Według Gomułki negatywnie na sytuację w Polsce wpływa też kryzys w strefie euro.
W
Polsce gnije system stanowienia i egzekwowania prawa, a podatki są
jednym z przejawów tego zjawiska; fundusze są wydatkowane bardzo
nieefektywnie; państwo jest słabe - to niektóre opinie ekonomistów
wygłoszone podczas debaty nad programem gospodarczym PiS.
Moderator
poniedziałkowej dyskusji - rozpoczynając rozmowę o programie PiS -
powołał się na tezę tej partii, że "podatki dochodowe w naszym kraju są w
stanie dewastacji i katastrofy" i spytał uczestników debaty o opinię na
ten temat.
Zdaniem prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego
prof. Elżbiety Mączyńskiej (Szkoła Główna Handlowa) przywołaną tezę
należy rozszerzyć. "W Polsce mamy do czynienia z sytuacją, że gnije
system stanowienia i egzekwowania prawa, a podatki są tylko jednym z
tego przejawów" - oceniła. Dodała, że jeśli system stanowienia i
egzekwowania prawa dalej będzie tak wyglądał, to uczestnicy
poniedziałkowej debaty mogą "długo siedzieć i debatować o systemie
podatkowym i co z tego, jak nie będzie egzekwowany należycie".
Z
kolei według dr. Łukasza Hardta problemem jest to, "iż fundusze są
wydatkowane bardzo nieefektywnie". Ocenił, że kluczowym problemem jest
obecnie "słabe państwo, które nie potrafi efektywnie wydatkować swych
funduszy, które problemy strukturalne gospodarki zasypuje funduszami z
UE". "W dużej mierze wydatkowanie funduszy z UE ma charakter zasypywania
problemów strukturalnych" - powiedział.
Zwrócił też uwagę, że w
propozycjach PiS brakuje "koncepcji reanimacji budżetu zadaniowego".
"Wydaje mi się, że w tej propozycji PiS, bardzo cennej i przemyślanej,
ale jednak dominuje podejście księgowego" - powiedział.
Główny
ekonomista Internetowego Domu Maklerskiego Marek Zuber opowiedział się
podczas poniedziałkowej debaty ekonomicznej zorganizowanej przez PiS za
podjęciem prac nad zupełnie nowymi ustawami podatkowymi. W obecnych -
jego zdaniem - trudno połapać się nawet ekspertom.
"My tu
niekoniecznie dyskutujemy o stawkach podatku - o tym, czy mają być
wyższe, czy niższe - mówimy o samej esencji, czyli wdrażaniu tych
podatków w życie, o funkcjonowaniu całego systemu podatkowego. To jest
absolutnie złe i poza dyskusją (...), więc napisanie nowych ustaw to
jest absolutny priorytet" - podkreślił Zuber.
Odniósł się też do
propozycji podatkowych PiS - wprowadzenia podatku bankowego i podatku od
sieci handlowych. "Nie miejmy złudzeń. Te podatki w całości lub prawie w
całości zostaną przerzucone na klientów. I nie mówimy tutaj o
podatkach, które dotyczą najbogatszych, bo dzisiaj usługi bankowe to są
usługi dostępne przeciętnemu Kowalskiemu, o wielkich sieciach handlowych
nawet już nie będę wspominał. W całości tak się stanie" - przekonywał
ekonomista.
W Polsce potrzebne jest uchwalenie nowej ustawy o
podatkach dochodowych, tak żeby nie funkcjonowała ona w "interesie
prywatnym". To zagwarantuje wyższe wpływy do budżetu - uważa prof.
Witold Modzelewski.
Modzelewski, który uczestniczy w poniedziałek w
debacie ekonomicznej zorganizowanej przez PiS, wskazywał, że w Polsce
na podatkach dochodowych "zarabia" w dużej mierze sektor prywatny -
nowelizuje się ustawy po to, żeby nie płacić podatków. "Coraz mniej tym
zarabiającym jest budżet państwa i budżety samorządów terytorialnych.
(...)Nie jesteśmy w stanie osiągnąć w podatkach dochodowych poziomu
nominalnego z 2008 roku. (...)Usiłowaliśmy obliczyć, dlaczego tak się
dzieje. Żadne uzasadnienie makroekonomiczne nie daje podstaw do
twierdzenia, że coś się stało złego w gospodarce, że nie jesteśmy w
stanie osiągnąć poziomu z 2008 roku" - zaznaczył.
Modzelewski
uważa, że dzieje się tak dlatego, że posłowie uchwalają prawo "w
interesie prywatnym, dorabiając do tego fasadę interesu publicznego".
"Od dawna wiadomo, że podatki dochodowe są sprywatyzowane. Na nich się
zarabia - na optymalizacji podatkowej. Tego się nie da poprawić" -
powiedział.
Zdaniem profesora, potrzebna jest nowa ustawa
podatkowa. "Obecne ustawy się zestarzały, są do niczego. Nie brońmy ich.
Zróbmy to od początku. Trzeba zacząć od nowej ustawy" - tłumaczył.
"Jest
możliwości zwiększenia efektywności fiskalnej podatków dochodowych,
osiągnięcia poziomu wyjściowego nawet nie nominalnie, ale realnie. Jest
taka możliwość. Ale z tym stanem prawnym nie damy sobie rady. (...) W
interesie publicznym należy ochronić dochody budżetowe, nie oddać tego
ekspertom, lobbystom i tym wszystkim, którzy tym wszystkim tak naprawdę
rządzą" - podsumował.
Modzelewski poruszył też problem
nieprawidłowości w systemie podatku VAT. Jako przykład podał mechanizm
nielegalnego obrotu stalą, który polega na wykorzystywaniu zerowej
stawki VAT w dostawach stali w ramach UE. W Polsce tworzone są firmy,
które zajmują się sprowadzaniem stali z zagranicznych hut. Oszuści
deklarują jej eksport, co jest wystarczającym powodem niepłacenia
podatku VAT. Tymczasem deklarowana na eksport stal nie opuszcza granic,
natomiast za pomocą podstawionych firm jest sprzedawana na krajowym
rynku. Cena takiej stali jest wyjątkowo korzystna ze względu na fakt, że
firmy nie płacą fiskusowi należnego podatku VAT.
"Z VAT-em dzieją
się niedobre rzeczy. (...) Obraca się miliardami i nie płaci się
podatków. Niestety, Unia Europejska nie pomaga nam w tym wszystkim. Z UE
przychodzą do nas zupełnie zaskakujące propozycje rozwiązań, które nie
chronią interesu publicznego, czy interesu fiskalnego państw
peryferyjnych" - powiedział.
Prof. dr hab. Andrzej Kaźmierczak
z Rady Polityki Pieniężnej uważa, że jeśli propozycja PiS dotycząca
wprowadzenia podatków bankowego i od sprzedaży detalicznej miałaby
zmniejszyć deficyt budżetowy, to należy te podatki wprowadzić.
"W
Polsce występuje zjawisko unikania płacenia podatków i niewątpliwie
program PiS, zaradzenia tej kwestii w formie podatku bankowego i podatku
od sprzedaży detalicznej, jest próbą wyjścia z tej sytuacji. W
przypadku podatków przychodowych, które nie uwzględniają kosztów
osiągnięcia przychodu, możliwości unikania podatku są oczywiście
mniejsze" - powiedział Kaźmierczak podczas debaty ekonomicznej
zorganizowanej w poniedziałek przez PiS.
Jak zauważył, "od razu
pojawia się larum, że te podatki zaraz będą przerzucone na konsumentów".
"W przypadku podatku bankowego - na korzystających z usług bankowych, w
przypadku podatku od sprzedaży detalicznej - na ceny detaliczne. Taka
możliwość zawsze występuje, ale generalnie rzec biorąc, należy sięgać do
dochodów ponadprzeciętnych" - powiedział. Jako przykład podał
wprowadzenie przez rząd podatku od zasobów naturalnych.
"Kwestia
istnienia jednak konkurencyjności w sektorze bankowym, sytuacja
spowolnienia gospodarczego, słabego popytu w gospodarce, sprawia, że
prawdopodobieństwo przerzucenia tych podatków nie jest duże i dlatego -
jeżeli one mają rzeczywiście zmniejszyć deficyt budżetowy - można,
należy je wprowadzić" - powiedział.
W ocenie Kaźmierczaka w
programie PiS przedstawiono szereg istotnych kwestii organizacyjnych, a
wybijają się dwie z nich: zmiana systemu emerytalnego i zmiana systemu
finansowania służby zdrowia.
"Ja bym przestrzegał przed jakimiś
istotnymi zmianami organizacyjnymi. Mam tu przede wszystkim na myśli
kwestie organizacji służby zdrowia - organizacji, a nie finansowania" -
powiedział. Dodał, że nadmierne zmiany organizacyjne źle się kojarzą
wyborcom i głównie z bałaganem.
W kwestii bezrobocia - zdaniem
Kaźmierczaka - należy zmierzać w kierunku uelastycznienia rynku pracy.
"Koncepcje, aby znaleźć takie rozwiązania, które zróżnicują motywację do
powiększania miejsc pracy pod względem regionalnym i z punktu wiedzenia
zatrudniania ludzi młodych - bardzo mi się podobają. Jednakże program
powinien iść w kierunku uelastycznienia rynku pracy" - uznał.
Według
ekonomisty Jacka Wróbla podatkiem podstawowym powinien być podatek
transakcyjny tzn. od zrealizowanej, domkniętej transakcji. "Szacuję, że
to jest podatek rzędu 2-5 proc. od każdego przepływu środków
pieniężnych" - mówił. "Oprócz tego podatku wprowadziłbym coś, co się
nazywa podatkiem dochodowym na poziomie - z wielu powodów - 50 proc.
jako podatek między wielkością przypływu środków pieniężnych, a środkami
wydatkowanymi, pod każdym względem, czy to w postaci kosztów, czy to w
postaci inwestycyjnej" - powiedział. W jego ocenie "uszczelni to system"
i spowoduje, że będzie on bardzo prosty. "Ten system zakłada m.in.
odejście od bzdurnego podatku VAT-owskiego. On jest niepotrzebny" -
zaznaczył.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że nie da się
zrobić tak, by wszystkie przepisy podatkowe, zwłaszcza przejściowe, były
proste. Odpowiedział tak Robertowi Gwiazdowskiemu, który wytknął
propozycjom podatkowym PiS niezrozumiałość. Kaczyński zarzucił
ekspertowi "element demagogii".
Kaczyński w czasie poniedziałkowej
debaty nad gospodarczymi propozycjami PiS odpowiedział na wystąpienie
prezydenta Centrum im. Adama Smitha, Roberta Gwiazdowskiego. Gwiazdowski
wcześniej przez półtorej minuty odczytywał dwa skomplikowane artykuły z
projektów proponowanych przez PiS, przepisów przejściowych. Ekspert na
koniec zapytał Kaczyńskiego, czy cokolwiek z tego zrozumiał i dlaczego
chce, żeby jego wyborcy musieli to zrozumieć.
Przepisy przejściowe
są najbardziej skomplikowane i to jest siła wyższa - odparł Kaczyński,
dodając, że w wypowiedzi Gwiazdowskiego odnajduje pewien "element
demagogii". "Nie jesteśmy w stanie doprowadzić do tego, by wszystkie
przepisy prawne, w szczególności przejściowe, w tak skomplikowanej
materii jak podatki były proste. Tak niestety uczynić się nie da" -
mówił. Nie oczekuję od moich wyborców, żeby to rozumieli, jest tak, że
wiele różnych spraw jest całkowicie niezrozumiałych dla niespecjalisty -
dodał prezes PiS.
Gwiazdowski odpowiedział mu, że jego wystąpienie było celową prowokacją. Jak podkreślił, stawia tezę, że przedsiębiorcy
zagłosują na tego, kto zaproponuje im prosty system podatkowy. "Wbrew
temu co się mówi, zdecydowana większość polskich przedsiębiorców nie
prowadzi działalności gospodarczej po to, żeby zrobić przekręt na VAT,
tylko żeby zarobić na życie. Oni chcą prowadzić biznes
uczciwie, natomiast system podatkowy taką działalność im uniemożliwia,
niektóre firmy powstają tylko po to, żeby wykorzystać luki podatkowe" -
mówił Gwiazdowski. "W skomplikowanym systemie podatkowym nie może nie
być luk" - podkreślił.
W odpowiedzi Kaczyński powiedział, że zna
radykalne pomysły podatkowe i jest skłonny się za którymś z nich
opowiedzieć, "jeśli ktokolwiek nas przekona, że zastosowanie
któregokolwiek z nich zmieni sytuację, również w tym sensie, że zapewni
odpowiednie dochody budżetowi państwa". "Ale jak dotąd nie zdołano nas
do tego przekonać" - dodał.
Z kolei ekonomista Ryszard Bugaj
wyraził opinię, że Polska, podobnie jak inne kraje, stoi przed
odpowiedzią na pytanie, czy bronić wzrostu gospodarczego, czy walczyć z
deficytem i długiem publicznym. "Trzeba robić jedno i drugie. Jest
dylemat, gdzie kłaść środek ciężkości, czy ciąć wydatki, czy szukać
nowych dochodów. A jeżeli ich szukać, to gdzie, w których portfelach, w
których kieszeniach?" - pytał.
Jego zdaniem przy próbach
stymulacji wzrostu nieskuteczne jest ograniczenie wydatków i obciążanie
podatkami płacących je w najniższym wymiarze. "Polski system podatkowy
bezprecedensowo nisko obciąża wysokie dochody, nie ma drugiego kraju w
Zachodniej Europie, który opodatkowywał je tak nisko" - mówił Bugaj. "Za
sprawą PiS w dużym stopniu. Uchwalona wspólnie z PO ustawa pozbawiła
mnie możliwości dalszego popierania tej partii" - dodał.
O to, aby
przy wszelkich propozycjach reformowania podatków brać pod uwagę
kwestię finansów samorządów, zaapelował Jerzy Kropiwnicki podczas
zorganizowanej przez PiS debaty ekonomistów. Według niego potrzeba też
rozmowy o strukturze własności banków w Polsce.
"Prosiłbym, aby
przy wszelkich propozycjach dotyczących reformowania podatków brać pod
uwagę taki element, który władza centralna bardzo rzadko bierze pod
uwagę, mianowicie kwestię finansów samorządów" - powiedział Kropiwnicki,
obecnie doradca prezesa NBP Marka Belki.
Ekonomista zwrócił
uwagę, że bardzo chętnie dokonuje się reform w podatku dochodowym, nie
patrząc, w jaki sposób wpłynie to na politykę samorządów. "Być może
należałoby dokonać takiego bardziej generalnego kroku i dochody
samorządów uzależnić od kwoty podatków, a nie od konkretnego podatku,
który jest najłatwiej krytykowany i najczęściej chętnie obniżany" -
powiedział Kropiwnicki, który był prezydentem Łodzi.
Zasugerował
także, by do rozmowy o stanie Polski i potencjalnych zagrożeniach
włączyć rozważanie dotyczące struktury własności polskich banków.
"Obecny kryzys pokazuje, że banki, a właściwie ich centrale, są bardzo
patriotyczne. Centrale banków lokowane we Włoszech mają, można
powiedzieć, troszkę mniej gorący stosunek do swych dzieci na terenie
Polski, niż do interesów gospodarki włoskiej, hiszpańskiej czy jakiejś
innej" - mówił ekspert.
Jego zdaniem, "propozycja ewentualnego odkupienia części tego sektora chyba wymagałaby poważnego rozważania".
Ocenił
też, że propozycja gospodarcza przedstawiona przez PiS, choć jest
"niezwykle ciekawa", to jest "obciążona błędem politycznym". "Ten błąd
polega na tym, że w tej szczegółowości prezentacji, która jest chwalebna
z punktu widzenia projektodawcy ustawy i nowego prawa, jednocześnie
proponujący z pozycji krytyka obecnej rzeczywistości siedli na ławie
oskarżonych" - zauważył.
Jak mówił, w publikacjach "w podstawowych
mediach nie ma mowy o tym, w jakim stopniu mogłoby to zmienić sytuację
Polski w odniesieniu do status quo, jest krytyka, (...) nastąpiło takie
przewartościowanie, jak gdyby to obecna opozycja była rządem, a rząd
opozycją". "Wobec tego stopień szczegółowości propozycji był chyba
przesadny" - powiedział Kropiwnicki.
Wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski wezwał
podczas debaty zorganizowanej w poniedziałek przez PiS do radykalnego
obniżenia opodatkowania pracy. Bez tego - przekonywał - nie będzie
przełomu w polskiej gospodarce i w systemie podatkowym.
Sadowski
ocenił, że system podatkowy jest w Polsce nieefektywny, m.in. dlatego że
jest niezwykle szczegółowy. "Dzisiaj mamy sytuację, w której jest
niezwykle trudno o jakąkolwiek z jednej strony stabilność, a
jednocześnie prostotę" - zaznaczył ekspert.
Ponadto, jego zdaniem,
podatki w naszym kraju dyskryminują rodzinę. "Podatek dochodowy od
rodzin jest mniejszy niż podatki, które płacą rodziny w podatku np. VAT,
stąd przede wszystkim skala podatku VAT najbardziej dzisiaj uderza w
nasze rodziny" - tłumaczył Sadowski.
"Stąd jeżeli mamy dzisiaj
cokolwiek w systemie zrobić (...), to trzeba radykalnie obniżyć
opodatkowanie pracy, bo bez tego nie będzie przełomu w polskiej
gospodarce i w systemie podatkowym" - dodał ekonomista.
Polski
nie stać na OFE; system ten jest też niezwykle niesprawiedliwy dla
emerytów - uważa prof. Leokadia Oręziak. OFE nic nie zapewniają, a
powodują wzrost kosztów oprocentowania polskiego długu - argumentowała
podczas debaty ekonomicznej zorganizowanej przez PiS.
"Nie stać
Polski na to rozwiązanie. Najwyższy czas to powiedzieć, (...) że drugi
filar emerytalny, czyli OFE są niezwykle niesprawiedliwe, przede
wszystkim dla przyszłych emerytów, i ludzie powinni o tym wiedzieć, że
tolerowanie tego stanu rzeczy, zamykanie oczu na to, że jest to system
niezwykle krzywdzący, nie jest w porządku" - powiedziała Oręziak.
Jak podkreśliła, OFE powodują wzrost kosztów oprocentowania długu publicznego, który rujnuje Polskę.
"Zamiast
myśleć, jak tu zwiększyć podatki, czy wprowadzić podatek od banków czy
hipermarketów, to spróbujmy obniżyć koszty oprocentowania polskiego
długu. One z powodu OFE są wyższe o co najmniej 2 punkty proc. od całego
długu i tym prostym sposobem (poprzez likwidację II filaru) można
zyskać miliardy złotych" - powiedziała Oręziak.
Jej zdaniem nie
zdobędziemy środków na realizowanie słusznych społecznie celów, póki
będziemy "dźwigać głaz" w postaci kosztów obsługi długu publicznego,
który w niedługim czasie przekroczy 300 mld zł. "Ludzie powinni sobie
uświadomić, że poza aktywami z OFE tj. 240 mld zł jest jeszcze ten dług, który zaciągnęliśmy jako państwo" - dodała Oręziak.
"Prędzej
państwo zbankrutuje, niż ludzie doczekają się emerytury z OFE. (...)
OFE nic nie zapewnia, jest to system silnie uzależniony od stanu
finansów publicznych, od demografii i nie rozwiązuje żadnych problemów,
tylko tworzy nowe" - konkludowała Oręziak.
Dodała, że brutalny
charakter OFE polega na tym, że uzależnia dochody na emeryturze od rynku
finansowego, co jest - jej zdaniem - wybitnie niesprawiedliwe.
ZA pap
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. tvn24 wyznaczył do podsumowania debaty funkcjonariusza
Morozowskiego, specjalisty od magla .
Pierwsze wejście Morozowskiego, które zostanie dopracowane przez wsparcie "ekspertów" do jego programu TAK JEST - "on miał wrażenie" - słuchał bo musiał, bo to jego obowiązek, inaczej by tego nie robił (!)
Mądrzy ludzie mówili, a Kaczyński na koniec im powiedział, że "weźmie państwo za twarz".
TYLE MUNDROL TVN24 na pierwszym wejściu. Jego "eksperci" - zapewne będzie Kuczyński Waldi i ktoś z SLD lub Palikot, dokończą dzieła zadymienia tego, co dzisiaj było mówione.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Sytuacja na rynku pracy jest
Sytuacja na rynku pracy jest dramatyczna - ocenił podczas poniedziałkowej debaty ekonomicznej PiS prof. Jan Wojtyła.
"jeżeli będziemy brnęli w to, co dzisiaj obserwujemy na rynku pracy" - to wrócimy do praktyk XIX-wiecznego wyzysku.
Ekspert podkreślił, że polityka zatrudnienia powinna być promocją szans i być "odpowiednio wkomponowana" w układ podatkowy. Opowiedział się m.in. za preferencjami dla małych i średnich pracodawców, a także dla umów o pracę.
Mówiąc o tym, że sytuacja na rynku pracy jest dramatyczna, prof. Wojtyła nawiązał do tzw. umów śmieciowych, które - jego zdaniem - powinny być nazywane "umowami wyzysku".
Ekspert, choć opowiada się za uszczelnieniem systemu umów o pracę, to z pewnym dystansem odnosi się do kwestii uelastycznienia zatrudnienia. "Pod elastycznością rozumie się różnego rodzaju formy pozwalające po prostu na wyzysk" - ocenił.
Dlatego - jak powiedział - to określenie wymaga sprecyzowania.
Posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz mówiła m.in. o złej sytuacji demograficznej. Jak przekonywała, "głównym podmiotem polityki ludnościowej jest państwo", to rękach państwa są wszystkie instrumenty kształtowania sytuacji demograficznej, w tym m.in. prawne i finansowe.
"Jeśli w roku 1983 urodziło się 724 tys. dzieci, to 20 lat później urodziło się jedynie 351 tys." - wyliczała. "To są problemy, które będą ciążyły na naszej gospodarce, na dochodach, na rynku pracy, systemie emerytalnym" - oceniła posłanka.
Jak mówiła, młodzi ludzie muszą mieć warunki do założenia rodziny, muszą mieć dochody, mieszkanie, odpowiednie usługi. Jak wyjaśniła, chodzi m.in. o edukację, ochronę zdrowia czy opiekę dla dzieci. "To są zadania państwa, od których nikt państwa nie zwolnił" - podkreśliła.
Tymczasem - jej zdaniem - w Polsce polityka rodzinna została zastąpiona polityką pomocy społecznej.
ZA PAP
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. KILKA GODZIN PO DEBACIE NA SZCZYCIE PORTALU MONEY
NADAL WISI
Debata PiS. Nie wszyscy zaproszeni przyszli
- Największym mankamentem tej debaty jest niezaproszenie ministra finansów - powiedział
doradca prezydenta Tomasz Nałęcz pytany o zaplanowaną na jutro debatę o
programie gospodarczym PiS, z udziałem ekonomistów.
-To tak jakby dyskutować o pieczeniu chleba i piekarza nie
zaprosić. Bez ministra finansów ta debata jest bardzo ułomna, zamienia
się w naukowe seminarium. Obecność ministra finansów czyniłaby tę debatę
bardziej osadzoną w realiach rządzenia państwem - uważa polityk.
- To trochę wskazuje na intencje, że chodzi bardziej o spektakl
działań opozycji niż o rzeczywistą debatę nad stanem finansów i
gospodarką państwa. Ale każdy gospodarz ma prawo i do zaproszenia gości i
do podania na stole własnych potraw. Mnie przy tym stole bardzo
brakuje ministra finansów, bo jego udział byłby tam niesłychanie
pożądany - dodał Nałęcz.
- Pytanie brzmi, czy pan prezes (Jarosław Kaczyński), jeżeli
wysłucha głosów krytycznych w tej debacie, to zmieni swoje propozycje
ekonomiczne, czy nie. Jeśliby się okazało, że rzeczywiście pod wpływem
opinii ekspertów pan prezes Kaczyński i PiS jest w stanie zmienić swoje
propozycje, to znaczy, że debata ma sens - uważa doradca prezydenta.
- Jeśli się okaże, że w tej debacie będą padały różne krytyczne
wypowiedzi na temat programu PiS-u, a ta propozycja zostanie niezmienna,
to znaczy, że zaproszeni tam ekonomiści zostali użyci w roli
halabardników, z którym prezesowi ma być po prostu do twarzy
-----------------------------------------------------
o SAMEJ DEBACIE TYLKO TYLE:
Jednym z przejawów tezy Jarosława Kaczyńskiego o zwijaniu się państwa
jest zła sytuacja demograficzna Polski - mówił podczas debaty
ekonomicznej PiS Cezary Mech, były wiceminister finansów.
Jak
podkreślił Cezary Mech, według CIA The World Factbook Polska zajmuje 13.
miejsce od końca na świecie pod względem przyrostu naturalnego.
- Jeśli
chodzi o przyrost naturalny, jesteśmy na pozycji 209, a więc 13 od tyłu
na świecie. Co to w praktyce oznacza? Dzietność jest tak niska i w
długim okresie czasu, gdyby ona taka trwała, to byśmy byli na 13 miejscu
od końca.
Cezary Mech zwrócił również uwagę na problem
zastępowalności pokoleń. Podkreślił, że Polsce brakuje 3,5 miliona osób
do prostej zastępowalności pokoleń. Jego zdaniem, starzenie się
społeczeństwa uniemożliwi Polsce osiąganie wzrostu gospodarczego.
W
debacie ekonomicznej zorganizowanej przez PiS biorą udział ekonomiści i
byli ministrowie finansów i gospodarki. Wśród nich między innymi: Jerzy
Hausner, Mirosław Gronicki, Teresa Lubińska, Stanisław Kluza i Andrzej
Sadowski.
Zdaniem profesora Andrzeja Kazimierczaka, państwo powinno móc sięgać
do dochodów ponadprzeciętnych. Jako przykład podał wprowadzony przez
rząd Donalda Tuska podatek od kopalin.
Ekonomista zaznaczył, że podobają mu się propozycje Prawa i
Sprawiedliwości dotyczące zwiększenia liczby miejsc pracy. Zaznaczył
jednocześnie, że zmiany powinny iść w kierunku uealastycznienia rynku
pracy.
Omawiany dziś program PiS Alternatywa przewiduje zmiany w
podatkach - połączenie PiT i CIT w jednej ustawie i nową ustawę o
podatku VAT. Prawo i Sprawiedliwość postuluje też uproszczenie
deklaracji podatkowych, odliczanie określonych kosztów pracy od dochodu
oraz wprowadzenie podatku bankowego i podatku obrotowego od
hipermarketów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. u Morozowskiego
towarzysz Miller. Debaty nie oglądał, ale ma złe zdanie. SLD wysłało zaproszenie do Rostowskiego o debate, ale Rostowski odmówił, więc organizują własną debatę, na której nie będzie "bandy róznego poziomu ekonomistów" tylko sławy - Belka (który nie chciał być na debacie PiS z powodu niechęci do udziału w debacie partyjnej) i Orłowski - ekonomista Kwaśniewskiego i SLD.
Potem było o ślubie Olki, jak to podkreślił Morozowski - najwazniejszym wydarzeniu w Polsce.
Teraz Kuczyński i Wipler .
Kuczyński wrzeszczy i nie daje dojść do głosu Wiplerowi.
Kuczyński wrzeszczy o faszystowskim wezwaniu , Ubekistanie.
Wipler zwraca mu uwage, ze jest propagandzistą PO i że zachowuje się skandalicznie.
JEST MAGIEL, w Szkle Kontaktowym będzie podsumowanie Kuczyńskim.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. kolejna ekipa - publicyści. Dębski i Semka.
Semka podsumował Kuczyńskiego - z 3 godzinnej debaty, której nie oglądał, wykrzyczał o propagandzistach PiS. Dębski mówił o Komorowskim, który w wywiadzie dla Gazety Wyborczej obiecał się przyglądać z ciekawością.
Teraz slub Olki, czyli magiel wrócił na swoje miejsce.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. teraz Rostowski ze swoim kalkulatorem
w TVN24. 'PiS" zaczyna długa drogę do normalności". - teraz jest partią nienormalną.
Wg Rostowskiego nie ma zapotrzebowania na debaty w Polsce. Wg Rostowskiego idziemy w stronę UE. Teraz Europa Zachodnia ma problemy i o tym by Rostowski podebatował.
W sejmie by debatował. Znamy debaty Rostowskiego "rozdającego cukierki".
Program PiS wg Vincenta był księzycowy, miał jedna dobra cechę - dla Vincenta - bo były konkretne ustawy. Razem wg Vincenta nie trzymaja sie kupy, ale kalkulator aparatu ministerstwa policzył.
SLD przesłał propozycje, które trudniej policzyć. Podatek transakcyjny SLD - suma zupełnie nierealna wg Vincenta. Miller chce zabrać cały dochód instytucjom finansowym.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. z Belką i Orłowskim, bez "bandy ekonomistów", sami swoi
SLD też zorganizuje debatę ekonomiczną
Zaproszenie otrzymali m.in. szef NBP Marek Belka oraz b. wicepremier i
minister gospodarki, pracy i polityki społecznej, prof. Jerzy Hausner.
Debatę zatytułowaną "Odeprzeć kryzys, dogonić czas" organizuje Rada
Strategii Programowej Sojuszu, którą kieruje wiceszef partii, b. premier
Józef Oleksy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Szułdrzyński: Kto się boi
Szułdrzyński: Kto się boi debaty PiS? (wideo)
uczestników, po debacie próbują ośmieszyć jej efekty. Komentuje Michał
Szułdrzyński
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Dyskusja ekonomistów toczyła
Dyskusja ekonomistów toczyła się wokół programu gospodarczego PiS „Alternatywa”. Jego główne założenia to zmiany w systemie podatkowym – m.in. ujednolicenie podatku dochodowego od osób fizycznych i prawnych i wprowadzenie podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, walka z bezrobociem i program wspierania rodzin, który przeciwdziała negatywnym tendencjom demograficznym.
Diagnozę obecnej sytuacji rozpoczęła prof. Grażyna Ancyparowicz, była dyrektor Departamentu Finansów Głównego Urzędu Statystycznego.
- Aby Polska mogła rozwijać się w tempie zapewniającym nam niwelowanie problemów ekonomicznych, które dotknęły Polaków w wyniku dziesięcioleci gospodarki socjalistycznej, tempo wzrostu gospodarczego powinno być wyższe niż 5 proc. To, które mieliśmy w minionych 20 latach było za małe, żeby zapewnić dostateczną ilość pracy. Rola państwa została ze względów ideologicznych uznana za nieefektywną. Uznano również, że przemysł jest niepotrzebny w związku z czym był on konsekwentnie likwidowany. To były błędy. Tak naprawdę dwa czynniki generowały nam wzrost gospodarczy – silna dewaluacja złotego i gigantyczne zadłużenie wszystkich sektorów instytucjonalnych.
Na kolejne błędy w polityce gospodarczej zwrócił uwagę Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego.
- Nie uda się stworzyć właściwego programu gospodarczego jeżeli nie uwzględnimy tego co dzieje się na świecie. Polska ma 209 pozycję na świecie pod względem przyrostu naturalnego. Będziemy starzejącym się społeczeństwem, więc nie będziemy mogli generować wzrostu gospodarczego czy innowacyjności. Drugim negatywnym makro trendem jest zahamowanie procesu konwergencji w Europie. Miejsca pracy przenoszą się do Indii, Chin. Miejsca pracy nie przemieściły się do Polski, lecz Polacy przemieścili się do innych krajów. Trzeba zastanowić się co zrobić, żeby te trendy zmienić.
Działań ekonomicznych rządu bronił Stanisław Gomułka główny ekonomista Business Centre Club.
- Moja ocena jest inna niż przedmówców. Problemem jest wprawdzie dług, ale jako kraj zmniejszamy naszą odległość cywilizacyjną od krajów Europy Zachodniej. Mamy wprawdzie stosunkowo niskie inwestycje publiczne i prywatne, ale wiąże się to dużymi transferami socjalnymi na emerytury i renty. Wydatki publiczne były na poziomie między 40 a 50 proc. PKB i były wyższe niż w Europie Zachodniej czy w Chinach gdzie było 20-30 proc. Mamy też silne spowolnienie rozwoju gospodarczego i w Polsce i Europie. W związku z tym bezrobocie wzrośnie prawdopodobnie do końca 2013 o 3 proc. Jest kryzys w strefie euro. Są powody, żeby sadzić, że on się stabilizuje i nie pogłębia się. Spowodował on odpływ kapitału z polski, wzrost obsługi długu publicznego. To jest jedna z niezwykle istotnych spraw na najbliższe lata. Co do polityki ministra Rostowskiego mam zastrzeżenia, ale dostrzegam też pozytywy. Według mnie tempo wprowadzania zmian jest zbyt wolne, ale rząd generalnie idzie w dobrym kierunku bo zmniejsza deficyt, można mieć jednak wątpliwości co do sposobów.
Obawy co do przyszłości wyraził Prof. Ryszard Bugaj. Zgodził się także z twierdzeniem prof. Ancyparowicz, co do zbyt niskiego wzrostu gospodarczego w minionych latach.
- Stopa wzrostu PKB jest faktycznie średnim osiągnięciem. Trochę powyżej 4 proc. rocznie to wielkość nie na miarę wyzwań przed którymi stoimy. To co jest jednak według mnie najważniejsze, to nie przeszłość, a to co nam grozi. Minione 20 lat to czas gdy gospodarka rosła, i był problem niezrównoważonego podziału tego wzrostu. Teraz ktoś będzie musiał tracić. Problemem jest to, że przez 20 lat nie powstało ani jedno globalne przedsiębiorstwo. Jesteśmy coraz bardziej peryferiami gospodarki niemieckiej.
Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, jak już wielokrotnie wcześniej, zwrócił uwagę na problem wolności gospodarczej.
- Nie padło tu ani słowo o polskim cudzie gospodarczym polegający na tym, że w ciągu kliku lat po ustawie Wilczka w sektorze prywatnym powstało 6 mln miejsc pracy, które zaabsorbowały zwolnienia z sektora państwowego. Brak dyskryminacji działalności gospodarczej był przyczyną tego cudu. Mamy kryzys europejskiego sektora socjalnego, którego nie da się obronić. Kryzys nie dotyczy całego świata a tylko Europy. Najcenniejszym kapitałem jaki mamy to zasoby pracy i nie możemy ich dyskryminować przerostem administracji i podatków.
Adam Glapiński, członek Rady Polityki Pieniężnej odpowiedział, ze to nie był cud a przywrócenie normalności to zawsze daje spektakularne efekty i zwrócił uwagę na środki europejskie.
- Pomija się jeden ważny element. Pomoc z UE, która napłynęła do Polski. Jest to najwyższa pomoc jaką otrzymało jakiekolwiek państwo. Nasza ojczyzna otrzymała ogromny zastrzyk finansowy. To trzeba wziąć pod uwagę jak się ocenia co się udało a co nie.
Najbardziej krytyczny w ocenie bieżącej sytuacji okazał się Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK.
- Jesteśmy w przedsionku potężnego kryzysu finansowego, o którego skali nie mamy pojęcia. Będzie miał on dużą dolegliwość społeczną. Nie można dalej zadłużać państwa i wyprzedawać majątku narodowego. Kolejne programy oszczędnościowe, żeby spłacać zadłużenie, będą niebezpieczne dla spokoju społecznego. Polacy nie mają żadnego majątku. Nawet własne oszczędności mają w obcych bankach. Pierwszą kwestią jaką powinien podjąć rząd jest zatkanie dziur, którymi wypływa kapitał z naszego kraju – np. 200 mld tracimy co roku na rzecz zagranicznych podmiotów, minister Rostowski na pompowanie kursu złotówki przeznaczył 45 mld USD, z czego skorzystali spekulanci walutowi, 25 mld poszło na ratowanie Grecji i Portugalii. Jeśli chodzi o zmniejszanie odległości cywilizacyjnej to w zakresie zakupu Ferrari idziemy do przodu, ale w zakresie wspierania rodziny jesteśmy w polu. Jeśli radosna twórczość sztukmistrza z Londynu potrwa dłużej to czeka nas scenariusz Grecji i Hiszpanii. Sytuacja jest bardzo poważna.
Wiele emocji przyniosła część debaty poświęcona systemowi podatkowemu. Dyskusja była mocno zróżnicowana, i jak powiedziała Beata Szydło, wskazuje to na to, jak bardzo taka rozmowa jest potrzebna.
Jerzy Osiatyński tak zdiagnozował ten problem: Chciałem zwrócić uwagę, że w tej części w której mówimy o podatkach, sprawą krytyczna są definicje o przychodach i kosztach. Bałbym się hurtowych, ciężkich określeń. W tych propozycjach Prawa i Sprawiedliwości, po ich uważnym spojrzeniu, nie ma większych różnic; a to podstawowa kwestia. To co jest jądrem – musimy określić, co jest przychodem, a co kosztem. I tutaj nie ma żadnej rewolucji.
Prowadzący debatę Krzysztof Skowroński zaapelował do obecnych na debacie polityków PiS, aby rozwinęli o wyjaśnili tezę postawioną w dokumencie partii: „Podatki dochodowe są w stanie dewastacji i katastrofy”.
Na pytanie odpowiedziała poseł Beata Szydło: Teza ta powstała po analizie wpływów do budżetu państwa. Zastanawialiśmy się o redystrybucji wydatków, jak myśleć o prorozwojowych kierunkach, które powinny dominować. Zawsze jednak wracało kluczowe pytanie: skąd wziąć na to pieniądze. Kończy się perspektywa unijna dająca ogromne środki; ten rząd dysponował takimi funduszami, jakimi nie dysponował żaden rząd w Polsce do tej pory. Druga kwestia dotyczy tego, co doprowadza małe firmy i przedsiębiorców do tego, że ich dorobek życiowy, często przez złe decyzje, legnie w gruzach. Rzecz jasna, materia dotycząca podatków jest tak obszerna i skomplikowana, że jesteśmy otwarci na dyskusję i szukanie takich rozwiązań, które będą jeszcze bardziej skuteczne.
O szczegóły propozycji PiS dopytywał były wiceminister finansów Stanisław Gomułka: Propozycje PiS-u generują stosunkowo niewielki przyrost dochodów. Trzeba zaproponować, jaki przyrost dochodów widzą państwo po wprowadzeniu Państwa zmian?
Beata Szydło: Stwierdzamy, że sytuacja w systemie podatkowym jest zła. Z jednej strony mamy spadek dochodów, a z drugiej – podniesienie podatku VAT przez ministra Rostowskiego nie spowodowało poprawy finansów publicznych, a doprowadziło do zmniejszenia konsumpcji i problemów dla przedsiębiorców. Zakładamy, że nasz program będzie rozłożony w czasie - a pieniędzy będziemy szukać w podatkach bankowych i obciążeniach supermarketów.
Głos zabrał także prof. dr hab. Andrzej Kaźmierczak z Rady Polityki Pieniężnej: System podatkowy jest niewydajny. O ile dobrze pamiętam, wpływy z podatku dochodowego to 37 mld złotych. Pojawia się kwestia, czy rzeczywiście ta struktura jest zdrowa. Przedsiębiorstwa w jej efekcie unikają płacenia podatków.
Propozycje PiS w systemie podatkowym komentował również dr Jacek Wróbel: Przysłuchuję się tej dyskusji z wielkim szacunkiem i jestem trochę rozczarowany jej przebiegiem. Podejmujemy wymiany poglądów na tematy, które nie prowadzą do rozwiązania problemów. System podatkowy jest niesprawny, nieszczelny. Podatki są nieściągalne, niektóre z nich nie spełniają swojej roli. Tę listę możemy rozszerzać w nieskończoność. Wobec tego jestem pewien, że powinniśmy dyskutować niejako na innej płaszczyźnie dyskusji. Powinno to być inne słownictwo; inna dyskusja. Rozumiem, że nie ma czasu tego rozwijać, ale pójdę na skróty i powiem, że system podatkowy powinien być jasny, czytelny i prosty. Proszę państwa, ale jest to system bardzo realny do wprowadzenia. Dlaczego my tego w Polsce nie próbujemy wdrożyć? Ten system sprowadza się do tego, że w tym chaosie zjawisk i decyzji, nie ma porządku. Podatkiem podstawowym powinien być podatek transakcyjny – czyli od zrealizowanej transakcji, to podatek rzędu 2-5% od każdego przepływu pieniędzy. Chwila refleksji doprowadzi nas do wniosku, że to uszczelni system i uprości go. A wszystkie księgi VAT-owskie zostaną sprowadzone do pięciu kartek. Książka, która reguluje VAT jest ogromnie gruba. Tego nie powinno być. My tego nie zrobimy z dnia na dzień, ale częściowo trzeba to proponować i wdrażać – stawiał tezę, a do jego słów odnosili się pozostali uczestnicy rozmowy.
Prof. Kaźmierczak: Mam uwagi, ale co do programu zapisanego przez Prawo i Sprawiedliwość. Nie tylko chciałem dotknąć kwestii podatków. To, czego brakuje w krytyce tego dokumentu, to możliwość zmobilizowania gospodarki i zwiększenia wpływów do budżetu państwa. Natomiast w programie tym przedstawiono szereg istotnych kwestii organizacyjnych. Wybijają się dwie: zmiana systemu emerytalnego i zmiana systemu finansowania służby zdrowia. Ja bym przestrzegał przed takimi zmianami organizacyjnymi, zwłaszcza tych ze służbą zdrowia. Natomiast koncepcja, aby znaleźć takie rozwiązania, które zróżnicują motywację do powiększania miejsc pracy pod względem regionalnym bardzo mi się podoba. Jednakże program powinien iść w kierunku uelastycznienia rynku pracy. Pozostaje też kwestia podatków – w Polsce występuje zjawisko unikania płacenia podatków. Program PiS w formie zaradzenia tej kwestii jest próbą wyjścia z tej sytuacji. W przypadku podatków przychodowych możliwości unikania podatków są większe. Podnosi się larum, że te podatki będą przerzucone na konsumentów i klientów, jak w przypadku podatków bankowych. Taka możliwość zawsze występuje, ale generalnie należy sięgać do dochodów ponadprzeciętnych. Kwestia konkurencyjności w systemie bankowym i spowolnienia gospodarczego sprawia jednak, że to prawdopodobieństwo przerzucenia podatków nie jest aż tak duże. I jeszcze kwestia wspierania ulg budowlanych – to jest kluczowa dziedzina przyspieszenia wzrostu gospodarczego.
Prof. Witold Modzelewski odnosząc się do problemów Polski, skupił się na niejasności prawa podatkowego: Powiem najprościej – podatki chorują od momentu tworzenia i to nie jest tylko problem Polski, ale całej Europy. Jeżeli już na etapie tworzenia przepisów, nie ma ochrony interesu publicznego, mamy specjalne pojęcia ukute w środowiskach przedsiębiorców i firm, aby nie płacić podatków. Za fasadą tych szczegółów, podatki dochodowe są czymś niezwykle skomplikowanym i przynajmniej w wersji europejskim nie będą czymś prostym. Podatki są kamuflażem – na nich się zarabia i coraz mniej tym zarabiającym są budżety państwa i samorządów. Nie jesteśmy w stanie w podatkach dochodowych osiągnąć poziomu 2008 roku! Usiłowaliśmy obliczyć, z czego to się wzięło. Dzisiejszy PIT jest drugim podatkiem – troszeczkę przebija akcyzę. Do czego zmierzam – z całym szacunkiem dla parlamentarzystów, to jesteście trochę robieni w bambus. Podstawia się Wam gotowe projekty – pod kamuflażem interesu prywatnego, mówi się coś o interesie publicznym. Musimy odbudować, zredefiniować to zjawisko. Trzeba zacząć od nowej ustawy- te sprzed 20 lat naprawdę się zestarzały. Zróbmy jedną ustawę, trzeba oczyścić prawo i ustawy z tych przyczółków optymalizacyjnych. Tego się nie da zrobić w ten sposób, że puścimy to w uzgodnienia międzyresortowe. Jest możliwość zwiększenia efektywności fiskalnej podatków dochodowych, ale z tym stanem prawnym nie jest to możliwe.
Dorzucił tez kilka słów o podatku VAT: Bardzo realistyczna prognoza na rok 2009 skończyła się tym, że zabrakło prawie 20 miliardów złotych. W tym roku najprawdopodobniej przestrzeliliśmy się o jakieś 12 miliardów. Czy da się to naprawić? Projekt PiS ma już prawie rok, on jest od roku znany. Kilka dni temu komitet stały Rady Ministrów zatwierdził nowelizację ustawy – znalazłem pomysły właśnie z tego pomysłu sprzed roku! Wystarczy stworzyć firmę, która nie ma w Polsce miejsca czy siedziby i ta firma handluje bez VAT! Trzeba jasno powiedzieć tez, że UE nie pomaga nam w tym wszystkim. Z Brukseli przychodzą dziwne sygnały, które nie chronią państw peryferyjnych. Apeluję do wszystkich polityków, aby w interesie podatków zawarli coś w rodzaju przymierza – kończył.
Główny ekonomista Internetowego Domu Maklerskiego Marek Zuber oceniał dotychczasowe wysiłki w rozwoju polskiej gospodarki: Wskaźniki możemy różnie cytować i różnie analizować. To, co się działo w ostatnich 20 latach możemy różnie oceniać. O ile trzeba się zgodzić, żę w latach 90. Mieliśmy destrukcję przemysłu, o tyle dziś jest to zupełnie inny kierunek. Pamiętajmy, że my dopiero 20 lat jesteśmy pod grą, w poważnych zmianach. Oczywiście, było mnóstwo błędów, ale wiele nam się też udało – mówił.
Kontynuował też swoje poglądy dotyczące systemu podatkowego: Co do podatków – my tu nie dyskutujemy o stawkach podatków, ale o ich wdrażaniu i funkcjonowaniu. To jest w kiepskim stanie i to jest poza dyskusją. Nawet prof. Modzelewski ma problem, by połapać się w przepisach. Napisanie nowych ustaw to absolutny priorytet. Dwa podatki nowe – bankowy i sieci handlowych. Nie miejmy złudzeń, wpływy z nich zostaną przerzucone na klientów. W całości tak się stanie – jeżeli państwo w to nie wierzycie, to proszę spojrzeć na 2009 rok, gdzie mieliśmy wyhamowanie akcji kredytowej i wzrost przychodów z prowizji opłat bankowych. To pokazuje, że tak się stanie.
Sam program gospodarczy PiS, Zuber ocenił niejednoznacznie: Ja się trochę boję tych rozwiązań, które są tu szczegółowo określone – kierunek jest dobry, ale wymaga dłuższych dyskusji jeśli chodzi o szczegółowe propozycje – mówił.
Odpowiedziała mu poseł Szydło: Takie rozwiązania są w naszych założeniach. Możemy dyskutować o szczegółach, ale ta podstawowa rzecz to czynnik prorozwojowy. System podatkowy musi nie obciążać podatników i przedsiębiorców, a równolegle przynieść konkretne zyski dla budżetu.
O wiele bardziej pozytywnie ustosunkował się do propozycji PiS dr hab. Jan Wojtyła: Ta dyskusja zwraca uwagę na problemy powszechnie postrzegane – ułomności systemu podatkowego. Powstaje pytanie: czy ten system trzeba usprawniać czy reformować. Czym są właściwie regulacje prawne w zakresie prawa podatkowego? Czy w danych przepisach jest błąd po stronie wadliwego rozwiązania czy po stronie techniki legislacyjnej, co bardzo porządkowałoby nam tę materię. Pani profesor Łączyńska bardzo krytycznie ocenia warsztat legislacyjny i ja sięz tym zgadzam. Jeśli ustawa VAT-owska zmienia się kilka razy w roku, to ciężko wymagać poczucia stabilności, co ma wśród przedsiębiorców duże znaczenie. A gdy jeszcze spojrzymy na stronę redakcyjną tych tekstów, to tam jest tyle wieloznaczności, że do dwóch przepisów jest kilkadziesiąt stron komentarza. Trudno ocenić to pozytywnie. Co do dokumentu PiS – jest wyznaczona pewna filozofia proponowana przez PiS, jest to obraz całościowy. Są projekty ustaw i rozporządzeń – patrząc na praktykę parlamentarną, nie jesteśmy rozpieszczani podobnymi rozwiązaniami. Druga kwestia to sprawa stosowania tych przepisów – obecne wykładnie są często sprzeczne i zawiłe, a dla przedsiębiorców zagranicznych często jest to czarna magia – one nie są nawet tłumaczone na język angielski. System jest wadliwy – oceniał stan polskiej gospodarki.
Wojtyła odniósł się także do szerszej perspektywy spojrzenia na gospodarkę: Co w polityce prawa ma kluczowe znaczenie? Umiejetność przewidywania. Zawsze jest to pewna gra w szachy – jak zachowają się adresaci przy proponowanym rozwiązaniu. Tu konieczna jest pewna filozofia i wyznaczenie priorytetów. Kiedyś istniały ulgi edukacyjne, potem to zniesiono. Polityka proedukacyjna na płaszczyźnie fiskalnej jest bardzo ważna. Doraźne interwencje pod wpływem chwili są często dużym zagrożeniem. Pracownicy skarbowi jeśli popełnią błąd interpretacyjny wydają decyzje związane z tzw. tępym legalizmem, a nie kierują się dobrem obywateli. Ale trzeba podjąć dyskusję inną – jakie wartości należy promować? W tym dokumencie filozofia - społecznej gospodarki rynkowej – stwierdził.
Robert Gwiazdowski, opisując omawiane problemy, odniósł się do statystyk: Podatek dochodowy jest bohaterem mediów, a nie budżetu państwa. Podatek należny wobec danych zamieszczonych na MF za rok 2011 wyniósł nieco ponad 47 miliardów. A wpływy z akcyzy to jakieś 59 miliardów. Mało tego, dochody podatkowe emerytów i rencistów to prawie 167 miliardów złotych, czyli prawie 28 procent wszystkich dochodów podatkowych. Prawie jedna trzecia wpływów z podatku dochodowego to wpływy ze świadczeń społecznych. Jeśli do tego dołożyć wpływy ze sfery budżetowej, to będziemy mieć więcej niż połowę. To podatek bez sensu na całym świecie. Buffet narzekał ostatnio, że zapłacił podatek dochodowy niższy od swojej sekretarki. Padło stwierdzenie, dr Mech o tym powiedział, że Polacy wyjeżdżają za granicę, a przecież tam nie mają ulg podatkowych. Więc skąd podmył, że ulgi zatrzymają Polaków w kraju? Mieliśmy słynną ulgę na darowiznę, obdarowywaliśmy się najbardziej na świecie. Wiem, jak z nich skorzystano, bo jestem doradcą podatkowym. Teoretycznie, powinienem wziąć ministrów na listę płac, bo przecież doradcy podatkowi mają więcej do zrobienia, im głupsze projekty ustaw są wprowadzane – oceniał.
Skierował też pytanie do prezesa Kaczyńskiego o to, jak bardzo proste powinno być prawo.
Prezes PiS odpowiadał: Jestem prawnikiem i wiem, że najbardziej skomplikowanymi są przepisy przejściowe. Odnajduję w pańskiej wypowiedzi element demagogii. Nie jesteśmy w stanie doprowadzić do tego, aby wszystkie przepisy były proste. Tutaj wejdziemy na pole, które było eksploatowane. Kiedyś rozmawiając z biznesmenem z listy 100, który mówił że dolar – 7 zł sprawi, że wzrost powyżej 10 proc. Sytuacja bardziej skomplikowana. Nie oczekuję od moich wyborców, że oni to będą rozumieli. Jest tak, że wiele dziedzin życia to sprawy dla niespecjalisty całkowicie niezrozumiałe. Prosiłbym o to, aby tego typu chwytów retorycznych nie stosować – mówił szef PiS. Między obydwoma dyskutantami wywiązała się ciekawa dyskusja.
Gwiazdowski odpowiadał: Prowokacja była celowa – mamy 2 mln przedsiębiorców, oni zagłosują na tego, kto powie, że tu jest prosty system podatkowy. Zdecydowana większość z nich nie prowadzi swoich interesów, aby zrobić przekręt, ale aby zarobić na życie. Natomiast ten system im w tym przeszkadza. Skomplikowany system podatkowy daje duże pole do luk podatkowych.
Kaczyński: Obecna sytuacja, gdzie mamy przeszło 100 tysięcy interpretacji ustaw prawa podatkowego sprzyja temu, o czym pan mówi. Jeśli tylko ktokolwiek przekona nas, że zastosowanie jednego z radykalnych systemów podatkowych będzie skuteczne i zapewni odpowiedni poziom dochodów państwa, to jesteśmy w stanie za takim rozwiązaniem się opowiedzieć. Wydaje nam się jednak, że to się nie bilansuje. (…) Używa się w ekonomii pojęcia elastyczności podatkowej, elastyczność pauperyzacyjna – proszę pamiętać, że wiele propozycji sprzyja pauperyzacji wielkich grup. Trzeba to brać pod uwagę także jako czynnik społeczny.
Gwiazdowski: Świadczenia emerytalne można finansować z innych podatków, a nie z opodatkowania pracy. To najgorszy podatek, jaki można sobie wyobrazić. Na niego składa się zaliczka na PIT i składki emerytalne. Bez zlikwidowania tego klina podatkowego nie nastąpi zwiększenie miejsc pracy.
Kaczyński: Mam nadzieję, że ta dyskusja będzie pierwszą z wielu i że będziemy mogli wrócić do rozmów i ocenić nasze pomysły w sposób szczegółowy – zakończył szef PiS.
System podatkowy oceniał także profesor Bugaj, zwracając uwagę na ważny wątek aksjologiczny: Mylimy twardą wiedzę ekonomiczną z osobistymi poglądami. My posługujemy się w ekonomii dużym systemem aksjologicznym i on wpływa na nasze myślenie. Odpowiedź na to, czy stosować liniowy czy progresywny, na gruncie ekonomii jest nie do udzielenia. Można dostarczać argumentów, ale wartości, które sobie przyjmujemy są niesłychanie ważne. Jeśli ktoś mi mówi, że ktoś napisze mi prawo podatkowe na czterech stronach, to jest to poza granicą mojej pokory. W moim przekonaniu alternatywa PiS nie dostarcza odpowiedzi w sposób wystarczający.
Głos zabrał także były prezydent Łodzi, Jerzy Kropiwnicki: Podzielam to generalne przekonanie prof. Bugaja, że przy każdej sytuacji należy zadawać pytania – jak, gdzie. Mamy już okres eksperymentowania w różnych dziedzinach, dlatego warto wiedzieć, jakie są związane wyliczenia do takich nowych propozycji. Gdzie były praktykowane takie pomysły jak prawo podatkowe na 4-5 stornach, wtedy moglibyśmy więcej o tym powiedzieć. Z tego samego powodu oddalam rozwiązania dotyczące podatku liniowego. Myśmy w swoim czasie, bo ta dyskusja już miała miejsce, przeprowadzaliśmy takie symulacje i trzeba pytać o skutki, także te społeczne, ale również te dotyczące inwestycji. Chciałbym także poprosić o to, aby do elementu generalnej oceny stanu Polski i potencjalnych zagrożeń, dorzucić sprawę polskich banków. Krytyka w mediach jest absurdalna – przerzuciła się odpowiedzialność na opozycję, tak jakby to ona rządziła od pięciu lat. Wreszcie, prosiłbym nie powoływać się na przykłady krajów, które leżą w innym rejonie świata, w innych warunkach instytucjonalnych. Nie wrócimy do sytuacji supermonopoli wspieranych przez państwo, nie utworzymy urzędów odgórnego planowania jak w Korei. Może w latach 60. Byłoby to możliwe, ale nie dziś. Zresztą nawet w Korei Płd. Zasoby tego wzrostu zostały wyczerpane – opisywał Kropiwnicki.
Ekonomista, a jednocześnie poseł PiS, Jerzy Żyżyński oceniał: Tematyka jest niewątpliwie trudna. Ja nawiążę do wypowiedzi prof. Kropiwnickiego, który jako samorządowiec słusznie wspomniał, że nie można tylko mówić o podatku centralnym, ale i należy pamiętać o samorządach. Chciałbym zapytać, jakie polskie produkty mają państwo na sobie. To oczywiście pytanie demagogiczne, ja sam mam tylko buty, bo większość musimy kupować z firm poza Polską – mówił Żyżyński.
Konkluzja debaty związanej z podatkami zmierzała do tego, że o ile główne założenia programu PiS są pozytywne, o tyle szczegółowe rozwiązania trzeba omówić. Wątek debaty próbował podsumować także Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adam Smitha: Istotą rzeczy jest nie to, jak przeczytał to Gwiazdowski, jaki paragraf z jakim koresponduje bo równie dobrze mógłby go przeczytać po chińsku. Bardzo istotna jest koncentracja na tym, jak dać komfort rządzącym do tego, aby możliwie dużo zebrać. A pytanie, które trzeba sobie postawić jest takie – kto jest płatnikiem podatków w Polsce? Ekonomiści? A może jednak przedsiębiorcy, którzy pracują więcej niż osiem godzin pracy. Bo to ci ludzie pracujący w pocie czoła łożą na komfort życia nas wszystkich. Jeśli będziemy uciekali od realnej gospodarki, to nie zrozumiemy istoty problemu. Trzeba się skupić na tym, aby zachęcić przedsiębiorców do aktywności, aby tworzyli miejsca pracy, których brakuje. Kwestią podstawową jest zmniejszenie opodatkowania pracy – mój postulat końcowy jest taki, aby skoncentrować się na tym, co jest istotą rzeczy dla tych, którzy wytwarzają, a nie konsumentów tego, co zostało wytworzone.
Jabłońskiego wspierał Andrzej Sadowski: Dzisiaj mamy sytuację, gdzie ciężko i o stabilność, i o prostotę. Podatki dyskryminują przede wszystkim rodzinę. Skala podatku VAT uderza właśnie w rodzinę.
Żaden z zabierających udział w debacie ekonomistów nie bronił także dzisiejszego modelu systemu podatkowego. Niemal każdy z nich nawoływał do gruntownych zmian na tej płaszczyźnie.
W Internecie pojawiają się też komentarze dotyczące samej debaty. Komentatorzy i publicyści oceniają, że pomysł z debatą ekonomistów był strzałem w dziesiątkę, i choć sama rozmowa nie przyniesie konkretnych rozwiązań, to z pewnością poprawi notowania PiS, który – zdaniem niektórych – zabrał rządzącym monopol mówienia o gospodarce.
Kolejna część debaty była poświęcona polityce dotyczącej rodziny.
http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/dzis-wielka-debata-o-ekonomii
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Debata ekonomiczna PiS w zastępstwie rządu
Aleksandra Jankowska, wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego.
http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/debata-ekonomiczna-pis-w-za...
Trudno nie odnieść wrażenia, że właśnie zobaczyliśmy pierwszą od dawna poważną debatę na poważne tematy, dotyczące całego społeczeństwa - pisze Aleksandra Jankowska, wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego.
Przygotowana przez Prawo i Sprawiedliwość debata ekonomiczna spełniła wszelkie oczekiwania, które próżno pokładaliśmy w rządzie. Debata przede wszystkim ciekawa i wartka, ścierająca różne poglądy w kwestiach reform podatkowych, bezrobocia i sytuacji demograficznej współczesnej Polski.
Niewątpliwie wszyscy uczestnicy debaty zgodzili się z tezą o bankructwie obecnego systemu podatkowego w Polsce. Prawo tworzone 20 lat temu, dziś jest zupełnie nieadekwatne do sytuacji ekonomicznej i gospodarczej w jakiej się znajdujemy, inflacja przepisów i komentarzy sięgająca granic absurdu – po kilka stron wykładni do jednego przepisu, wstrzymywanie decyzji urzędniczych powodowanych lękiem przed niewłaściwą interpretacją przepisu. Bariery ograniczające przedsiębiorczość, fiskalizm i skomplikowanie odstraszające jakiekolwiek inicjatywy gospodarcze.
Prezentowane i omawiane propozycje Prawa i Sprawiedliwości ułatwień w systemie podatkowym a właściwie reformy całego systemu podatkowego to uproszczenie przepisów, nałożenie obowiązków podatkowych na hipermarkety i sektor bankowy, zwolnienia podatkowe dla inwestycji, ulgi podatkowe dla rodzin. Ożywiona dyskusja, jaka toczyła się również na temat generowania miejsc pracy w kraju, ograniczenia kosztów pracy i odwrócenia niekorzystnych trendów demograficznych, świadczyła o tym jak głodni jesteśmy poważnej debaty i jak potrzebna jest dziś rozmowa o przyszłości ekonomicznej Polaków. Projekty przygotowane przez PiS niewątpliwie stanowią nową jakość, to całościowy pakiet zmian, z wizją, projektami ustaw i rozporządzeniami wykonawczymi. Można dyskutować nad wprowadzeniem, tego czy innego zapisu, w tym czy innym kształcie, ale postęp w odniesieniu do rządu jest taki, że jest nad czym dyskutować.
Diagnoza stanu obecnego, jaką zarysowali uczestnicy debaty, zdaje się być ostatnim dzwonkiem alarmowym na dokonanie koniecznych zmian (szczególnie odwracających negatywne trendy demograficzne), które uratują nas przed totalnym kryzysem już za kilkanaście lat. Kryzysem, który w drastyczny sposób odczujemy wszyscy.
Jak to stało się że w ostatnich latach generowano miejsca pracy dla Polaków za granicą – emigracja 2,5 miliona młodych Polaków, jak to się stało że sprzedaliśmy większość naszych zakładów, a tym samym pozbyliśmy się miejsc pracy w Polsce, czy sprzedaliśmy banki zagranicznemu kapitałowi. który dziś realizując politykę swoich państw rodzimych ,wstrzymuje na przykład akcje kredytową dla polskich przedsiębiorstw doprowadzając do bankructw, a tym samym otwierając drogę wejścia na nasz rynek swoim przedstawicielom.
Pomimo narracji mediów głównego nurtu, który ocenił i skomentował tą debatę zanim się jeszcze rozpoczęła, w dyskusji wzięło udział wielu specjalistów, profesorów, ekonomistów, min byli dr Cezary Mech, prof. Ryszard Bugaj, prof. Jerzy Kropiwnicki, prof. Robert Gwiazdowski, prof. Grażyna Ancyparowicz, prof. Marek Zuber, prof. Witold Modzelewski prof. Leokadia Oręziak, prof. Elżbieta Mączyńska, prof. Jerzy Żyżyńki, prof. Jerzy Osiatyński i inni.
I do prawdy z wielkim zdziwieniem i smutkiem przyjąć należy wytłumaczenie odmowy wzięcia udziału w tej debacie, jakie przedstawił prof. Leszek Balcerowicz, wszak jeden z głównych konstruktorów przemian ekonomicznych po 89 roku, Profesor Balcerowicz stwierdził otóż że nie może odbyć się poważna dyskusja ekonomiczna kiedy organizuje ją polityk.
Skoro nie rolą polityka jest organizacja tego typu debat o najważniejszych i najpilniejszych reformach ekonomicznych w kraju to co jest rolą polityka? Haratanie w gałę?
Aleksandra Jankowska,
wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. znów portal money, po debacie
Debata PiS. Złośliwe komentarze posła PO
-
To spektakl polityczny. Autorzy projektów gospodarczych PiS
powinni powiedzieć, skąd wziąć pieniądze na realizację swoich pomysłów - w ten sposób poseł PO Andrzej Halicki skomentował debatę gospodarczą.
Ekonomiści więdzą, co głównie hamuje polską gospodarkę
- Obecne ustawy się zestarzały, są do niczego. Nie brońmy ich- apelował jeden z uczestników debaty ekonomistów, zorganizowanej przez PiS.
W trzyipółgodzinnej debacie w siedzibie Polskiej Akademii Nauk wzięło
udział 25 ekspertów. Zaproszenia zostały wysłane do ponad 40
ekonomistów.
Najwięcej czasu ekonomiści poświęcili ogólnej diagnozie sytuacji
gospodarczej, najbardziej ożywiona dyskusja wywiązała się jednak w
trakcie omawiania propozycji podatkowych PiS.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. PiS zapowiada nowy program
PiS zapowiada nowy program
także wyzwanie rzucone rządowi. Jak dowiedziała się „Rz”, nowy program
PiS zostanie przedstawiony w pierwszej połowie stycznia
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Zbliżamy się do trudnego
Zbliżamy się do trudnego okresu - 2013 roku
Jedno
jest pewne, zbliżamy się do bardzo trudnego okresu, jakim jest rok
2013. Ta debata to dobry zaczyn na dyskusję różnych opcji politycznych o
polityce gospodarczej - powiedział dziennikarzom członek Rady Polityki
Pieniężnej Adam Glapiński.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Bardzo dobrze, że PiS zorganizował debatę ekonomistów wszystkich opcji politycznych. Ogromna większość mówiła o zapaści państwa polskiego pod rządami PO i Tuska,
Ktoś mówił / kobieta / o spadku Polski do roli peryferii.
Wszyscy mówili o potrzebie zmian !
Nieobecni nie mają racji. Leszek Balcerowicz, były lektor KC PZPR, wypadł z gry, stał się ekonomistą niszowym.
Rozumiem Belkę, jest na łańcuchu u Tuska.
Bardzo dobrze debatę prowadził Pan Krzysztof Skowroński.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
18. Szanowny Panie Michale
debata była bardzo konkretna. Tusk w tym czasie miał spotkanie z Kołami Gospodyń Wiejskich, podbiera elektorat Pawlakowi?
TVN24 nie znalazła żadnego ekonomisty, który by skrytykował debatę.
Znaleźli tylko chorego od dawna z nienawiści Waldiego Kuczyńskiego.
To margines, z którym nikt sie nie liczy, publicysta nie fachowiec.
Czekamy na zapowiedziany ciąg dalszy debaty i program gospodarczy PiS.
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Jak zmienić podatki, dać
Jak zmienić podatki, dać pracę młodym i pomóc rodzinie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. jak prorokowałam, eksperci dają opinie merytoryczne
"Ci, którzy nie przyszli, nie mieli racji". "Ogromny postęp" - komentarze uczestników po debacie PiS
Zwykle zamiast debat mamy pyskówki polityczne. A tutaj przez 4 godziny
rozmawialiśmy o ważnych sprawach - komentuje w rozmowie z TOK FM
ekonomista Witold Modzelewski. - To była udana debata, bo pan prezes
Kaczyński od początku do końca siedział i słuchał, jak spierają się
między sobą eksperci - kwituje Robert Gwiazdowski, szef Centrum im.
Adama Smitha.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. Debara ekonomiczna PiS:
Debara ekonomiczna PiS: ekonomiści podzieleni
Z grubsza omówiono propozycje zmian w podatkach i planie polityki prorodzinnej»
Różnice w diagnozie
Ich ogólna diagnoza: nie jest dobrze. Wprawdzie udało się w dużym stopniu nadrobić cywilizacyjny dystans, jaki dzieli nas od zachodu Europy, ale w wielu dziedzinach jest sporo do zrobienia. Np. w finansach publicznych. Dowód to znaczny wzrost deficytu finansów publicznych. Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club, zwracał uwagę, że rząd próbuje je ograniczać – ale można mieć zastrzeżenia co do metod. Prof. Adam Glapiński z Rady Polityki Pieniężnej przestrzegał przed ograniczaniem deficytu przez cięcia wydatków na edukację czy politykę prorodzinną. Jego zdaniem jednym z głównych zagrożeń może być upadek strefy euro, a w dłuższym czasie, niekorzystne tendencje demograficzne. Dla prof. Elżbiety Mączyńskiej, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, jednym z głównych strukturalnych problemów – oprócz bezrobocia, które przekłada się na zły stan finansów publicznych – jest gnicie systemu tworzenia i egzekwowania prawa. Przykład – przepisy podatkowe.
Podatki do zmiany
Podatki zdominowały wczorajszą debatę. Większość ekspertów była zgodna: obowiązujący w Polsce system jest skomplikowany i nieszczelny. Ale wspólnej jednolitej recenzji propozycji PiS nie było. Dla prof. Jerzego Osiatyńskiego, ekonomicznego doradcy prezydenta, brak w nich rozwiązania fundamentalnego problemu: określenia, co jest przychodem, a co kosztem.
– To jest kwestia krytyczna. W propozycjach nie widzę zasadniczych różnic w definicjach w porównaniu z obecnym stanem. Tutaj nie ma przełomu, nie ma rewolucji – mówił Osiatyński.
Prof. Karolowi Modzelewskiemu pomysł połączenia przepisów o PIT i CIT w jednej ustawie się podoba. Ale głównie dlatego, że – jak mówił – dziś obowiązujące ustawy są już tak złe, że nie ma sensu ich poprawiać. Profesor przekonywał, że dzięki dzisiejszemu prawu podatkowemu powstała cała branża zarabiająca na złych przepisach i uchwalenie nowej ustawy musi to zmienić.
Dyskusyjny bankowy
Tak jak nie było zgody przy ocenie pomysłu łączenia przepisów o podatkach dochodowych, tak eksperci różnili się w recenzjach innych propozycji podatkowych PiS: wprowadzenia podatku od transakcji bankowych i obrotów dużych sieci handlowych.
Zarzut numer jeden: banki i supermarkety przerzucą wyższe koszty na swoich klientów. Zwolennicy pomysłu odpierali ten argument, mówiąc, że i banki, i duże sklepy działają w konkurencyjnych branżach, co przy spadającym popycie zmniejsza ryzyko przerzucania kosztów. Dużo mniejsze emocje budziła dyskusja nad propozycjami w polityce prorodzinnej, na którą zresztą zostało ekonomistom niewiele czasu.
OPINIA
PiS nie mówi, czy bronić wzrostu, czy raczej walczyć z deficytem i długiem publicznym. Jeżeli mamy ograniczać deficyt i dług, są dwie drogi: cięcie wydatków albo szukanie dochodów. Jeśli to drugie, to w czyich portfelach? Cięcie wydatków to ograniczanie popytu, co utrudnia podtrzymanie wzrostu gospodarczego. To samo dotyczy podwyżek VAT. Ale jeśli sięgamy po podatki dochodowe od wysokich dochodów, to sytuacja jest inna. Nasz system podatkowy bezprecedensowo nisko obciąża wysokie dochody
Ryszard Bugaj, doradca prezydenta
Negatywne tendencje demograficzne będą główną barierą rozwojową, czego pierwsze symptomy zobaczymy za kilka, kilkanaście lat. Wśród propozycji PiS najbardziej zaakcentowane zostały polityka prorodzinna i na rynku pracy. W Polsce mamy do czynienia z podatkową dyskryminacją osób wychowujących dzieci. Podzielam pogląd, że powinniśmy się zastanowić nad odpisami od dochodów w PIT kwot związanych z wychowywaniem dzieci. Te odpisy powinny rosnąć wraz z liczbą dzieci pozostających na utrzymaniu.
Stanisław Kluza, były przewodniczący KNF
W Polsce mamy zjawisko unikania płacenia podatków. Program PiS próbuje temu zaradzić w formie podatku bankowego i od sprzedaży detalicznej. Należy sięgać do dochodów ponadprzeciętnych – jak to zrobił rząd w przypadku podatku od niektórych bogactw naturalnych. Konkurencyjność w sektorze bankowym, spowolnienie gospodarcze i słaby popyt w gospodarce sprawiają, że prawdopodobieństwo przerzucenia tych podatków na klientów nie jest duże. Jeśli miałyby zmniejszyć deficyt, należy je wprowadzić.
Andrzej Kaźmierczak, Rada Polityki Pieniężnej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Witold
Witold Waszczykowski
Rzeczowa
debata o polskim państwie. "Starają się stworzyć wrażenie, że nie ma
żadnych pomysłów, żadnych programów poza obozem rządzącym"
"Debata wykazała, że Prawo i Sprawiedliwość nie rości sobie prawa do
prawdy objawionej. Nie jesteśmy zakładnikami jakiejś, jedynej doktryny
ekonomicznej."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Międzynarodowe organizacje
Międzynarodowe organizacje dziennikarskie po wizycie w Polsce: "Media to pionek, nagroda dla ekipy rządzącej"
Dziennikarzy oraz Europejskiego Centrum Wolności Mediów i Prasy
zakończyli dwudniową wizytę w Polsce, by ustalić fakty ws. przyjętej
przez PiS ustawy medialnej. Grupa ekspertów z trzech instytucji spotkała
się z grupą wyrzuconych z pracy dziennikarzy ze względu na ich rzekome
przekonania polityczne.
"Polskie media publiczne przez wiele lat były pionkiem oraz nagrodą dla partii rządzącej" -napisała grupa w wspólnym oświadczeniu
. - To musi się zakończyć. Niemniej wcześniejsze działania nie
usprawiedliwiają wprowadzenia ustawy, która stoi w sprzeczności
międzynarodowymi standardami oraz wolnością mediów i prasy. Ustawa urąga
tym standardom i stanowi krok wstecz dla publicznych mediów w Europie".
Eksperci napisali również, że będą ściśle śledzić rozwój
sytuacji medialnej w Polsce w następnych miesiącach. "Oczekujemy też
kontynuacji dialogu z polskimi dziennikarzami wszystkich politycznych
przekonań, by chronić wolność mediów w Polsce".
Rekomendacje i konkluzje dla Polski
Międzynarodowy Instytut Prasy, Europejska Federacja Dziennikarzy
oraz Europejskie Centrum Wolności Mediów i Prasy przedstawiły także
rekomendacje dla Polski:
* Obecny polski rząd powinien wykorzystać możliwość, by stworzyć
nowe prawo medialne, w którym publiczne media byłyby niezależne od
władzy.
* Obecny polski rząd musi umiejscowić nową ustawę medialną w
ramach międzynarodowych standardów dotyczących nadawców publicznych.
* Dziennikarze w Polsce - w tym członkowie Stowarzyszenia
Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej
Polskiej oraz Towarzystwa Dziennikarskiego - powinni szukać wspólnej
platformy porozumienia, by zmniejszyć upolitycznienie. Jako sugestię
podajemy zjednoczenie w związek zawodowy dodatkowy do organizacji już
dzisiaj istniejących.
* Dziennikarze i wydawcy powinni konsultować się z
międzynarodowymi organizacjami, które pomogą im wprowadzić
międzynarodowe standardy w mediach oraz mediach publicznych w
szczególności.
* Media publiczne i prywatne powinny rozwijać współpracę ws.
standardów dotyczących etyki oraz niezależności od rządowego wpływu na
wolności mediów.
* Instytucje europejskie: Unia Europejska, Rada Europy, powinny
nie tylko przyglądać się sytuacji prawnej mediów publicznych w Polsce,
ale też reagować w sposób zdecydowany na odchodzenie od norm praw
człowieka w zgodzie z Kartą Praw Podstawowych UE.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19567869,miedzynarodowe-organizacje-dziennikarskie-po-wizycie-w-polsce.html#ixzz3yxDh8vyv
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. mam pytanie do tych"ktosiów" gdzie byli,
gdy media w Polsce były prześladowane..np Radio Maryja i Telewizja Trwam,
gdzie byli ,gdy podsłuchiwano dziennikarzy i kuda byli,gdy wparowały specjalne oddziały do redakcji wprost,niszcząc i demolując lokal ,oraz napadając na Redaktora i jego sprzęt...a na chwilowe zakończenie tego tematu,zapytam,a co dziennikarzem Telewizji Republika wyprowadzonym w kajdankach z miejsca "siedzenia" KoMO rowskiego..i napaścią na p. Brauna i dziennikarkę ,których bezprawnie przetrzymywano w wozie POlicyjnym ?
gość z drogi