Zbrodnia sądowa w Lesznie za próbę uwolnienia przetrzymywanej kobiety i potyczkę polskiego oddziału z żołnierzami Ar

avatar użytkownika Maryla

Krzysztof Kaźmierczak na łamach Głosu Wielkopolski walczy o przywrócenie pamięci i czci skazanych na śmierć komendanta garnizonu w Lesznie ppor. Jerzego Przerwę i jego dwóch podwładnych, kpr. Władysława Łabuzę i kanoniera Wiesława Warwasińskiego. Do więzienia na wiele lat trafił inny żołnierz, kan. Stanisław Stachura oraz krawiec Feliks Lis, a także milicjant i kolejarze, którzy wstawili się za kobietą uprowadzoną przez sołdatów sowieckich.

Jedna z wielu nieznanych kart "przyjaźni" polsko-sowieckiej i mordów sądowych na Polakach.

Polecam trzy artykuły , w których Autor opisuje całą historię .

Śledztwo dotyczące popełnienia zbrodni sądowej w Lesznie zakończyło się umorzeniem z powodu śmierci osób za nią odpowiedzialnych, sędziów: Franciszka Szelińskiego (zm. 1970) i Jana Zaborowskiego (zm. 2004) oraz prokuratora Maksymiliana Lityńskiego (zm. 1982). Być może żyje jeszcze prowadzący śledztwo prokurator, Rosjanin Wilhelm Świątkowski, który awansował na prezesa Najwyższego Sądu Wojskowego. Wyjechał on jednak z Polski w latach 50.

Ustaliliśmy, że obecnie nie ma żadnych przeszkód do tego, by upamiętnić skazanych. Wszyscy zostali bowiem zrehabilitowani, a wydane wobec nich wyroki zostały uznane za nieważne. Stało się to bez rozgłosu w latach 1989-1990 podczas fali rewizji bezprawnych wyroków przeprowadzanych wtedy z inicjatywy wojskowego wymiaru sprawiedliwości.

O nieznanych dotąd okolicznościach potyczki plutonu Wojska Polskiego z żołnierzami Armii Czerwonej na dworcu w Lesznie. Dziś w 65 rocznicę wykonania wyroków śmierci na wojskowych-bohaterach, którzy wystąpili w obronie kobiety. Jako pierwsi publikujemy ich zdjęcia.

Żołnierzy uwięziono 28 maja 1947 roku pod zarzutem zamachu na żołnierzy Armii Czerwonej. Stało się to kilka godzin po potyczce do jakiej doszło na dworcu kolejowym w Lesznie. Polsce wojskowi wystąpili w obronie kobiety, Zofii Rojuk, która skarżyła się, że jest bezpodstawnie więziona przez pijanych sołdatów. Pierwsi użyli broni Rosjanie, ale polscy żołnierze byli lepiej przygotowani i strzelali celniej. Potyczka skończyła się śmiercią trzech czerwonoarmistów.

 

 

Mniejsza czcionka

Leszno: Upamiętnią bohaterów z 1947 roku?

Brutalne metody stosowane w śledztwie widać na zdjęciu kan. Władysława Łabuzy. Skazany na śmierć ma na twarzy ślady pobicia: sińce na czole i pod oczyma oraz pękniętą wargę. (© Repr. K.Kaźmierczak)

http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/597505,zgladzeni-za-to-ze-mieli-odwage-galeria,id,t.html

 

Podporucznik Jerzy Przerwa (22 lata), dowódca plutonu alarmowego garnizonu leszczyńskiego, skazany na śmierć, rozstrzelany

 

2/8
Zgładzeni za to, że mieli odwagę [GALERIA]

Kanonier Władysław Łabuza (22 lata), skazany na śmierć, rozstrzelany

Leszno: Upamiętnią bohaterów z 1947 roku?

Wiemy wreszcie kim była i co stało się z Zofią Rojuk, kobietą w obronie której stanęli w 1947 roku polscy żołnierze, kolejarze i milicjant z Leszna. Odnaleźliśmy córkę bohaterki tamtych tragicznych wydarzeń. Miała ona wówczas roczek, a swoją matkę zobaczyła dopiero 21 lat później.

Dotąd nie było wiadomo kim była Zofia Rojuk. Jeden z Rosjan twierdził, że był ona jego żoną, inny, że aresztowano ją za współpracę z Niemcami, a oficjalna propaganda głosiła, że była ona obywatelką Związku Radzieckiego, która okłamała Polaków i doprowadziła do tragedii. Ustaliliśmy, że żadna z tych wersji nie była prawdziwa.

W czasie wojny Rojuk wywieziono na prace przymusowe do Niemiec. Tam po wyzwoleniu wyszła za mąż za Polaka. Przyjechała z nim do Polski, w 1946 roku urodziła im się córka, Władysława. Zofia mieszkała z mężem do maja 1947 roku. Miała 21 lat kiedy doszło do potyczki w Lesznie. Po latach Rojuk odnalazła córkę dzięki pomocy Czerwonego Krzyża.

- To było na początku lat 60. Miałam wtedy kilkanaście lat. Dostałam list z Ukrainy, który zmienił moje życie. Dowiedziałam się nagle, że moją prawdziwą matką jest Zofia Rojuk, o której wcześniej nic nie wiedziałam. To było nie do uwierzenia, przeżyłam wstrząs - opowiada nam pani Władysława.

Wtedy dopiero dowiedziała się, że wywieziono ją w 1947 roku z Polski, postawiono przed sądem i karnie wysłano na wiele lat na Syberię.
- Płakała, gdy opowiadała co tam przeżyła. Ciągle głodowała, ciężko chorowała. Mówiła, że zesłano ją na Sybir z powodu jakiejś strzelaniny, w której zginęli żołnierze.
Powiedziała mi, że została wydana Rosjanom przez mojego ojca, i że jak po nią przyszli, to chciała mnie ze sobą zabrać, ale na to nie pozwolili.

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz